Uriel napisał/a: |
Przeładowanie tekstu specjalistycznym słownictwem chyba nie grozi - autor powinien być w stanie wyłapać moment w którym jego wywody stają się nieczytelne. |
Tyr napisał/a: |
Zależy od gustu, weź na tapetę "Galeony Wojny" (bo chyba) tam jest specjalistyczny opis części statku i ogólnie wszystko co dotyczy żeglugi. Pasjonat będzie w siódmym niebie a ja np. odłożyłabym knigę z przerażeniem. |
Tyraela napisał/a: |
I drażni mnie słownictwo Dukaja, bo zdarza się, że czytając coś sięgam do wikipedii bo zwyczajnie nie rozumiem jakiegoś terminu, ale do cholery bez przesady gdy muszę tłumaczyć sobie połowę akapitu xD |
Tanit napisał/a: |
* Może to być laik, który lubi daną tematykę. Nadmiar słownictwa może go 1) skołować i zniechęcić 2) zachęcić do dalszego zgłębiania tematu. |
Dhuaine napisał/a: |
koń robiący dziennie 200 mil itp |
MadMill napisał/a: |
(gdzie jest jedne mały zgrzyt, ale nie wiem czy to wina autora czy tłumacza i korekty) |
MadMill napisał/a: |
(od tego moim zdaniem ucieka Kay, pisząc niby akcję osadzając w naszym świecie, ale jednak nie do końca, jest to moim zdaniem łatwiejsze i bardziej komfortowe dla pisarza),. |
Tyraela napisał/a: |
ie będę pisać o czymś, o czym nie mam pojęcia, wobec czego nie spodziewajcie się książki o haftach beskidzkich." |
Tyraela napisał/a: |
Zależy od gustu, weź na tapetę "Galeony Wojny" (bo chyba) tam jest specjalistyczny opis części statku i ogólnie wszystko co dotyczy żeglugi. Pasjonat będzie w siódmym niebie a ja np. odłożyłabym knigę z przerażeniem.
|
Bruja napisał/a: |
a wyłapałam ten biologiczny (a raczej on mnie prawie zwalił z fotela), |
Toudisław napisał/a: |
Jezli chodzi o SF to chyba tez powinien się za to brać ktoś kto o Fizyce ma chociaż blade pojęcie. |
Tixon napisał/a: |
dokona zbrodni na polu walki, wprowadzając uzbrojenie z innej epoki. I nie piję tu to KTL - czytałem jedną z kontynuacji Conanów, gdzie naparzają się dwie armie (oczywiście na koniach), dodatkowo wyposażone w kusze... No litości. Rozumiem różdżki walące energią elektryczną, ale kusze? |
Tixon napisał/a: |
No litości. Rozumiem różdżki walące energią elektryczną, ale kusze?
|
Tixon napisał/a: |
No nie wiem. W SF często pojawiają się urządzenia, które działać nie powinny, bo albo są zmyślonym technobełkotem, albo opierają się na co prawda istniejącej teorii, ale czytelnik jej za bardzo nie rozumie. IMO łatwiej tu ukryć iluzję fikcji. |
Tixon napisał/a: |
I nie piję tu to KTL - czytałem jedną z kontynuacji Conanów, gdzie naparzają się dwie armie (oczywiście na koniach), dodatkowo wyposażone w kusze... |
Sabetha napisał/a: |
Strzelają z kusz, JADĄC KONNO? O ja pterodaktylę, to jeszcze ciekawszy pomysł niż uzbrojenie jeźdźców w halabardy |
Stary Ork napisał/a: |
A do czego ci kusze nie przystaja? |
ASX napisał/a: |
Skoro mogą być różdżki magiczne, smoki, jednorożce i inne "cuda na kiju", to dlaczegóż nie kusze? Przecie to fantasy, a nie powieść historyczna, kurza twarz! Zadałeś pytanie godne Jaszczura z Oriona. Proszę nie zaniżać intelektualnego poziomu forum.
|
Tixon napisał/a: |
Byłem mało precyzyjny. Trwa era hyboryjska. Z jednej strony mamy buntowników, którzy przeprawiają się przez rzekę konnicą (w tym ciężką), z drugiej armię władcy, w skład której wymienione formacje to pikinierzy, łucznicy oraz kusznicy. Więcej informacji o nich brak. Autorzy - Carter, Sprague de Camp.
Takie bezrefleksyjne żonglowanie nazwami formacji, uzbrojeniem w fantasy jest nierzadko spotykane. |
Tomasz napisał/a: |
A czemu wtedy nie można było nazwać formacji uzbrojonej w kusze kusznikami? Sama kusza to też nie jakiś średniowieczny wynalazek tylko rzecz używana o wiele wcześniej.
Poza tym pytanie czy np. ci pikinierzy to nie dzieło tłumacza. Poza tym ubaw mam, bo idąc takim tropem to tam pewnie nie powinno się strzemion używać ani siodeł ino derkę przerzuconą przez konia. |
Shadowmage napisał/a: |
Nie wspominając o materiałach, z których wykonana jest broń i opancerzenie |
ASX76 napisał/a: |
Tix, w konwencji fantastycznej mieści się co tylko dusza zapragnie, albowiem to świat fantazji, bądź co bądź. Czaisz klimę? |
ASX76 napisał/a: |
O wiele bardziej zasadne byłoby, gdybyś uczepił się kwestii stosowania wyrazu "król" w fantasy. |
Tixon napisał/a: | ||
Dlaczego? Odpowiedz konkretnie, bez wykręcania się. |
ASX76 napisał/a: |
Proszę bardzo, konkretnie, bez wykręcania się, aczkolwiek niech wypowie się specjalista/znawca |
ASX76 napisał/a: |
Jak dla mnie, Twoja awersja do kuszy w fantasy i uzasadnienie: "bo nie pasuje do konwencji", trąci absurdem, by nie użyć dosadniejszego określenia. |
Tixon napisał/a: |
Bądź łaskaw nie chować się za autorytetem i mieć przynajmniej tyle przyzwoitości by napisać mi uzasadnienie swego zdania. Czytaj ze zrozumieniem, bo potem walisz takie kwiatki jak podkreślone. |
Tixon napisał/a: | ||
A dlatego nie, że nie mieszczą się w konwencji. Różdżki i inne cuda na kiju są pozostałością innej cywilizacji, ok. Występują istoty z innych planet bądź planów, ok. Są praludy czy inne nieludzkie rasy - ok. Ale skoro były katastrofy, które sprawiły, że cywilizacje zaczęły ponownie od epoki kamienia, a państwa prezentowały taki poziom, jaki prezentowały, to wyskakiwanie z takimi kwiatkami przez kontynuatorów nie mieści się w konwencji. |
Cytat: |
Yup, typowy poczet rycerski to rycerz, giermek i kilku konnych strzelców z kuszami. Przypuszczam, że posługiwanie się konno kuszą jest łatwiejsze niż obsługa petrynału, arkebuza, dragona, gwintowanego sztucera czy karabinka szaserów - a pewnie nawet i łuku. Oczywiście nie mówimy o arbaletach napinanych windą, tylko o lżejszych odmianach. |
Stary Ork napisał/a: |
EDIT: Sab, nie drwij z halabard . Bizantyjska i perska jazda używała z powodzeniem 4,5-metrowych i dłuższych pik trzymanych oburącz - a wprowadzono ją do użytku zanim wynaleziono strzemiona. Dodge this. |
ASX76 napisał/a: |
Z łuku strzela się szybciej i ma większy zasięg. |
Stary Ork napisał/a: |
Sab, dostaniesz wyczerpujaca odpowiedz, jak wroce z szychty do domu Nawet polskie znaki beda |
ASX76 napisał/a: |
Konni kusznicy?? Nieporozumienie jakoweś. |
ASX76 napisał/a: |
Z łuku strzela się szybciej i ma większy zasięg. |
Fidel-F2 napisał/a: | ||
|
ASX76 napisał/a: |
Nie wiem, nie mierzyłem |
Fidel-F2 napisał/a: | ||
|
Sabetha napisał/a: |
No patrzcie, człowiek się uczy przez całe życie. Nigdy nie słyszałam o konnych kusznikach, ale jestem laikiem, więc daleka jestem od wykłócania się z Wami o coś, na czym się nie znam. Co więcej, zabiliście mi ćwieka - jak to wyglądało od strony praktycznej? |
ASX76 napisał/a: |
1. Nie zwracałem uwagi na kwestię używania wyrazu "król", póki nie odsłuchałem wywiadu z Panem Sapkowskim. A że zgadzam się z Jego opinią i mogę się pod nią w 100% podpisać, zamieściłem link. Nie widzę zatem najmniejszego powodu, abym musiał cokolwiek jeszcze tu dodawać. No, chyba że obelżywe słowo. |
ASX76 napisał/a: |
Sam przecież napisałeś wcześniej, że kusza nie mieści się w konwencji fantasy, więc nie wiem, o co Ci teraz chodzi. Masz tu cytat na odświeżenie pamięci:
Quod erat demonstrandum. |
Cytat: |
czytałem jedną z kontynuacji Conanów, gdzie naparzają się dwie armie (oczywiście na koniach), dodatkowo wyposażone w kusze... No litości. Rozumiem różdżki walące energią elektryczną, ale kusze? |
Tix napisał/a: |
Jechała sobie taka kopia w stronę przeciwnika, kusznicy "zmiękczali" wroga, rycerz wjeżdżał. Takie laickie wytłumaczenie. |
Cytat: |
nawija, strzelanie nawiją - strzelanie stromotorowe wykonywane przez łuczników z tylnych szeregów ponad głowami własnych wojowników tak, aby przeciwnika raziły strzały spadające z góry. Współcześnie termin ten bywa używany na określenie zawodów w strzelaniu typu clout shooting. |
Sabetha napisał/a: |
w czym konny kusznik przewyższał konnego łucznika? |
Sabetha napisał/a: |
isząc o stronie praktycznej miałam na myśli zagadnienie, w czym konny kusznik przewyższał konnego łucznika? |
Tomasz napisał/a: |
Kusza jest celniejsza niż łuk. Tak jako ciekawostkę, strzelanie z długich łuków angielskich nie polegało na celności tylko na umiejętności posłania strzały na określoną odległość, a potem masa strzelających robiła swoje. |
ASX76 napisał/a: |
Konni kusznicy?? Nieporozumienie jakoweś. No, chyba że w fantasy, bo tu wszystko możliwe. Z łuku strzela się szybciej i ma większy zasięg. |
ASX76 napisał/a: |
Faktem bowiem jest, iż łuk miał większy zasięg |
Tomasz napisał/a: |
Przede wszystkim są różne kusze i różne łuki. |
Sabetha napisał/a: |
a (podobno, wiadomościom z wiki nie dowierzam, a nigdzie indziej tego nie sprawdzałam) nie jest wskazane strzelanie z kuszy po paraboli, bo bełt wytraca szybkość i siłę. |
Sabetha napisał/a: |
Ork napisał/a:
EDIT: Sab, nie drwij z halabard . Bizantyjska i perska jazda używała z powodzeniem 4,5-metrowych i dłuższych pik trzymanych oburącz - a wprowadzono ją do użytku zanim wynaleziono strzemiona. Dodge this. Orku, bez jaj - o ile takim długim drągiem można z konia z powodzeniem kogoś dźgnąć, o tyle zamachnąć się nim, by mu przywalić, byłoby komplikowaniem sobie życia |
Stary Ork napisał/a: |
Jesli weźmiemy sobie stereotypowego konnego łucznika (Dothraki, anyone?) i konnego kusznika, to ich rola na polu bitwy jest zupełnie różna, kusznik nie działa samodzielnie, tylko wspiera szarżę kopijników |
ASX76 napisał/a: |
Tix, czy kontynuacje "Conana" to nie fantasy? |
Tixon napisał/a: | ||
Jeśli ja piszę o szczególe, a Ty mi twierdzisz, że piszę o ogóle, to nie mamy o czym rozmawiać. |
Stary Ork napisał/a: |
W dodatku Anglicy nakręcili łukom niesamowity hype (w ogóle ta nacja przoduje w promowaniu swoich przewag militarnych, jako to Wellington strateg wszechczasów na ten przykład ), zapominając łaskawie, że pod Agincourt Francuzi przegrali z błotem, terenem i własnym brakiem dyscypliny, a nie zostali wybici gradem strzał. |
Tomasz napisał/a: |
To co powszechnie rozumiemy jako strategię jest umiejętnością prowadzenia wojny manewrowej, w której właśnie mistrzem był np. Napoleon. Kolejne tak genialne manewry przeprowadzali dopiero dowódcy niemieccy w II wojnie światowej. |
Tomasz napisał/a: |
Wracając do łuczników, to właśnie czytałem niedawno o rozwoju sztuki wojennej starożytnej Grecji i świetnie tam pokazano znaczenie łuczników i w ogóle piechoty lekkozbrojnej i konnicy. Mianowicie falangi hoplitów, atakowane przez łuczników i konnicę ze skrzydeł przegrywały bitwy. M.in. dlatego Ateńczycy przegrali wojnę peloponeską, a konkretnie dostali lanie podczas wyprawy na Syrakuzy. A raptem trochę ponad pół wieku wcześniej wydawało się po Maratonie i Platejach, że falanga hoplitów jest niepokonana w starciu z lżej uzbrojonym przeciwnikiem. |
Stary Ork napisał/a: |
Z jednej strony fakt, bo umiejętność wybrania pola bitwy odróżnia dobrego wodza od złego, ale czasem walczy się na terenie wroga i dopiero tam pokazuje się prawdziwy geniusz (jak np. Aleksander pod Gaugamelą) |
Stary Ork napisał/a: |
wojna manewrowa wymaga bardzo wiele od szeregowych żołnierzy (zwłaszcza niezmechanizowanych ), więc najgenialniejsze manewry mogą się rozbić o ludzką glinę - porownaj sobie co wyczyniał Napoleon w kampanii włoskiej, w roku 1805 albo kiedy miażdzył Prusy, mając doskonale zmotywowanych, a potem też i doświadczonych żołnierzy z tym, co działo się w Rosji w 1812, kiedy to jeszcze na etapie jesiennej ofensywy jakiekolwiek manewrowanie tą wielonarodową hałastrą bylo w zasadzie niewykonalne (inna sprawa, że inaczej się wojowało na Zachodzie, a inaczej w Rosji, gdzie w zasadzie nacierano frontem szerokości drogi ze Smoleńska do Moskwy ) |
Stary Ork napisał/a: |
Ale to nie tylko "Napoleon, a potem długo, dlugo nic", bo choćby wspomniana wojna secesyjna |
Stary Ork napisał/a: |
bo i wojna francusko-pruska, gdzie to już pierwsze dni wojny granicznej zdecydowały o zamknięciu armii francuskiej w pułapce (chociaż Francuzi całkowicie oddali inicjatywę strategiczną), bo i wojny burskie, gdzie sama płynna specyfika konfliktu wymuszała od dowódców inicjatywę; nawet nie piszę o wojnie polsko-bolszewickiej, która tez w swej istocie była wojną manewrową (bo i trudno było o pozycje obronne, których nie dałoby się oskrzydlić), z kulminacją chyba w kontruderzeniu znad Wieprza w bitwie warszawskiej (manewr błyskotliwy i ryzykowny, ale przynoszący w rezultacie miażdżące zwycięstwo). |
Stary Ork napisał/a: |
Ale to już okazało się wcześniej, np. na Sfakterii, kiedy Spartanie po raz pierwszy poddali się, zamiast zginąć, i to w dodatku zmuszeni do tego przez ateńskich lekkozbrojnych z nizin społecznych, łuczników i procarzy. |
Stary Ork napisał/a: |
A slabości hoplitów wyszły już w czasie wojen perskich - np. Grecy pod Maratonem nie zdecydowali się wydać Persom bitwy, dopóki nie upewnili się, że na placu boju nie będzie perskiej jazdy, która mogłaby szyk grecki błyskawicznie oskrzydlić. |
Tomasz napisał/a: |
Wszach Niemcy uderzając na ZSRR też zrobili popis osiągnięć wojny manewrowej a potem ugrzęźli. I ich i Napoleona załatwiła w zasadzie głębokość frontu, rozmiar po prostu. |
Stary Ork napisał/a: |
(...)tak samo np. w 1940 r. nad Sedanem manewr zdecydował o porażce Francji. |