romulus napisał/a: |
Dla mnie wyznacznikiem jakości powieści jest to, jakich ma "złych" bohaterów. Stąd moja fascynacja Pieśnią Lodu i Ognia Martina - bo tam takich fascynujących łotrów jest na pęczki: Sandor Clegane, lord Tywin, Jaime. U Polaków: chyba tylko Sapkowski stworzył takich fascynująco odrażających hirołów (vide: Bonhart). |
romulus napisał/a: |
Lubię bohaterów "upapranych", z jakąś skazą, którzy walczą w słusznej sprawie. Są wielowymiarowi i interesujący przez to (kryminały Jamesa Ellroya). |
romulus napisał/a: |
Ale już harcerzyków bez skazy i zmazy nie trawię. Na marginesie - jeśli książka ma niebanalne złe zakończenie to jestem w siódmym niebie. Na przykład "dobro" zwycięża, ale za tak wysoką cenę, że należy zapytać, czy naprawdę było to zwycięstwo i czy świat stał się przez to lepszy. |
Jaskier napisał/a: |
Btw. Znacie jakieś książki w których dobro jest wyraźnie dominowane od samego początku do końca przez zło? |
Ł w Naszych Profilach napisał/a: |
Komandora Tarkina, faceta po stronie złych, ale jednoczesnie na swój sposób szlachetonego |