andy napisał/a: |
Hmm, klasyczne hard SF? O jakiś nowy termin. |
andy napisał/a: |
No i nikt tu Asimova nie wspomniał, przecie tam i technologia i socjal i politykal fiction |
Prev napisał/a: |
Ale moim zdaniem dzieła choćby Lema, czy Asimova po prostu nie mogą się przeterminować, są ponadczasowe, ze względu właśnie na wybór danych aspektów. Ci autorzy nie skupiają się na technologii, ale na świecie przedstawionym, oni kreują rzeczywistość, w której ludzie mogliby żyć. |
andy napisał/a: |
Dlatego tak sobie trawię fantasy - nieweryfikowalne. |
romulus napisał/a: |
Dlatego "przetrwa" (moim zdaniem) jako nie zramolała jedynie fantasy i ta część (gałąź) fantastyki, która w minimalnym zakresie korzysta z elementów science, kładąc nacisk na rozrywkę lub pójście w maksymalne "odbicie" od nauki (np. podróże międzygwiezdne dzięki super fajnym napędom nad-, czy podświetlnym - cokolwiek to znaczy |
andy napisał/a: |
Aż takim pesymistą to bym nie był. |
Andy napisał/a: |
Bo przecie nikt już się alienow nie boi a fantastyki to mamy dość na co dzień. Wystarczy TV odpalić lub gazetę kupić |
Metzli napisał/a: |
W tym wypadku książka nie potrafiła się obronić przed upływem czasu. Fantasy nie będzie mieć takiego problemu, spokojnie ksiażka może zdobyć popularność dzisiaj, jaki i za 30 lat jako wznowienie. |
Prev napisał/a: |
Jest to obraz społeczeństw przyszłości (weźmy choćby Orwella) i ten obraz również nie może się zdezaktualizować. Bo był popularny 10 lat temu, jest popularny teraz i myślę że samo pojęcie społeczeństwa jest tak bogate że i za 100 lat nie wyczerpie się tego tematu i fiksacji z nim związanych. |
romulus napisał/a: |
Myślałem dla przykładu o Dukaju: spośród jego powieści najszybciej zdezaktualizują się Czarne Oceany, bo za bardzo zbliżają się w "scenografii" do tzw. hard s-f. |
romulus napisał/a: |
Nie, fantastyka przetrwa. Ale na tą jej część osadzoną w nauce będziemy patrzeć z przymrużeniem oka: jak np. na powieści o "załogowych" lotach na Księżyc poprzez wystrzelenie człowieka z ogromnego działa (kto to był? Verne?). |
andy napisał/a: |
No i nikt tu Asimova nie wspomniał |
Prev napisał/a: |
Ale moim zdaniem dzieła choćby Lema, czy Asimova |
Metzli napisał/a: |
Tak jak np. było przy książce Heinleina, było czuć przy czytaniu, że premiera tej książki miała miejsce już dawno (nie mówiąc już o wyraźnych aluzji do sytuacji zimnej wojny), wtedy mogła zachwycać. Dzisiaj, cóż... |
Metzli napisał/a: |
Ale ani fabuła nie porywała, kreacja bohaterów też nie była powalająca. |
Dabliu napisał/a: |
a ani odrobinkę nie trąci myszką. |
Elektra napisał/a: |
est tam podejście do kobiet, które sprawiają wrażenie bezradnych |
Łaku napisał/a: |
Samych Władców nie czytałem, znam tylko film i raczej nie przeczytam. Czytałem za to "Daleki Patrol" napisany po Władcach i książka odrzucała mnie swoją naiwnością. |
Łaku napisał/a: |
Tak samo wszelakie fikcje społeczne - masa z nich okazała się tylko ciekawymi fikcjami, które się nie zrealizowały. |
andy napisał/a: |
Bo w sumie patrząc w ten sposób to chyba gatunek literatury pod umowną nazwą SF w ogóle zniknie |
Dabliu napisał/a: |
Alfreda Bestera! Bardzo stara książka (1956), a ani odrobinkę nie trąci myszką. No i jest naprawdę wyczepista. |
Tigana napisał/a: |
w literaturze zawsze najważniejszy jest człowiek, a reszta to tylko scenografia, więc dlaczego nie sięgnąć po wspomnianego wyżej Bestera czy Aldissa, którzy świetnie pokazują przemiany zachodzące w ludziach, ich namiętności, pasje, żądze. Naprawdę warto. |
andy napisał/a: |
Dla mnie autorzy SF to Ci co podają nowe idee (np. cytowana sieć) i nowe pomysły technologiczne. (...)
Czyli jak SF się skupi tylko na człowieku to .... . No właśnie? |
Tigana napisał/a: |
wizja przyszłości przesłania wszystko inne - dla mnie człowiek jest najważniejszy. |
MadMill napisał/a: |
Heinleina przeczytałem za to Władców marionetek i podobało mi się jako czytadło. Jest tam dużo aluzji do polityki, komunizmu, armii itd, ale jednak to taki sofcik. ;P No i naiwna miłość... eh... |
Tigana napisał/a: |
Do tych dobrych z "SOLARIS" warto jeszcze dorzucić Bradbury'ego. Nie dosć, że się jego książka nie postarzała to dodatkowo zyskała nowy wymiar. |
Metzli napisał/a: |
Wczoraj przeczytałam Babel-17, polecam |
Beata napisał/a: |
Nie zamierzam być oryginalna i z całą mocą stwierdzam, że klasykę (nie tylko fantastyczną) bezwzględnie trzeba znać. |
Beata napisał/a: |
Bo jakże inaczej ocenić książkę, jeśli nie przez porównanie z innymi, wcześniej napisanymi?
|
Beata napisał/a: |
Dla przykładu cały Pratchett to jedna wielka apoteoza Szekspira - w każdym tomie można echa utworów dramatopisarza ze Stratfordu z łatwością odnaleźć. "Panowie i damy" to wręcz parodia "Snu nocy letniej", "Trzy wiedźmy" przesiąknięte są "Makbetem"... |
jar_pen napisał/a: |
Z tym, że nie każdemu się marzy recenzowanie książek. |
jar_pen napisał/a: |
a że nie znając niekiedy ciężkiej do przebrnięcia klasyki, której mało nie jest, utracą trochę smaczków, to i tak im to wiele nie przeszkodzi, ponieważ i tak ich nie zauważą. |
jar_pen napisał/a: |
I o ile dla krytyka znajomość tego byłaby przydatna, to dla zwykłej osoby, która czyta, bo lubi to za wiele radości nie przyniesie. |
jar_pen napisał/a: |
Że się tak wyrażę, nie każdy musi oceniać książki wystarczy jego opinia czy mu się podobała czy nie, wprawdzie nie będzie to obiektywna opinia ale zawsze w odniesieniu do tego co ktoś już przeczytał bez względu czy ma na koncie 3 książki z własnej woli czy 100. |
jar_pen napisał/a: |
A dla kogoś kto nie lubi Szekspira to mimo wszystko dalej dobry humor na poziomie. I o ile dla krytyka znajomość tego była by przydatna to dla zwykłej osoby która czyta bo lubi to za wiele radości nie przyniesie. |
iselor napisał/a: |
3. Arkadij i Borys Stugaccy "Ślimak na zboczu" - czytam, czytam....I po kilkudziesięciu stronach nie wiem kto, gdzie, jak, po co, dlaczego, kiedy. Nie rozumiem tej książki. Nie, dziękuję. |
iselor napisał/a: |
2. Krzysztof Boruń "Człowiek z Mgły" - genialny zbiór opowiadań sf. Jedna z najlepszych książek sf jakie czytałem! Genialne! Polecam! |
Shadowmage napisał/a: |
Musi trafić w gusta. |
MadMill napisał/a: |
Gdzie dawniej śpiewał ptak też za mną, autorstwa to Kate Wilhelm. Książka świetna również. Zaczyna się niepozornie, ale ze strony na stronę jest coraz lepiej. Ziemia staje przed zagładą, którą sobie sami mieszkańcy naszej planty zgotowali. Dawid jest biologiem i jego rodzina próbuje temu zaradzić stawiając szpital i laboratorium do badań nad niepłodnością. Rozwój klonowania zwierząt i ludzi i związane z tym problemy. Akcja rozgrywa się na przestrzeni paru pokoleń ocalałych na Ziemi ludzi. Oprócz wizji zagłady i walki człowieka z tym co może wydawać się jako nieuniknione podobało mi się też stawianie pytań o to czy człowiek ma prawo do indywidualizmu, czy każdy może realizować się samemu i nie musi zważać na to, że inni przez to cierpią czy też czuja jakiś dyskomfort. Czy odmienność i oryginalność to wady, a nie zalety. Wilhelm właśnie tym trafiła najbardziej w moje gusta. |
Elektra napisał/a: |
I chociaż początkowo zdawało mi się, że po kolejne części nie sięgnę (bo słyszałam, że nie są już tak dobre), to chyba zmienię zdanie. |
AdamB napisał/a: |
Ważna informacja odnośnie cyklu Majipoor Silverberga: |
Sharin napisał/a: |
Chyba jeszcze jest za wcześnie na wskazywanie, że „coś” jest klasyką a coś nią nie jest, jeżeli chodzi o nasz ulubiony zakres literatury. Może za kilkadziesiąt lat. |
Metzil napisał/a: |
Jeśli jakaś książka napisana i wydana 50 lat temu, czytana dzisiaj nie straciła na swojej aktualności, według mnie można ją określić tym znienawidzonym słowem klasyki. |
Metzil napisał/a: |
Jeśli książka przetrwała półwieczną próbę czasu i jej kolejne wznowienia ciągle cieszą się popularnością nie może to być przypadek. Taka sytuacja tyczy się nie tylko wymienionej przez ciebie Diuny. |
Sharin napisał/a: |
Jeżeli zaś mowa o 50 latach to dla mnie jest to za mały okres. Jakby nie patrzeć jest to nadal ta sama epoka literacka, którą literaci nazywają w skórcie współczesnością. |
Sharin napisał/a: |
Wznowienia nie są kryterium odnośnie klasyczności danego dzieła.
To, że jakieś teksty są wznawiane świadczy o tym, że są świetnie napisane, są bardzo dobre pod względem stylu, oryginalne i ogólnie: że podobają się czytelnikom. Wydawnictwa wiedząc o tym starają się zarobić, naturalna rzecz. |
Metzli napisał/a: |
Bardzo wygodna klasyfikacja. Ale nawet jeśli epoka literacka jest ta sama, to już warunki polityczne, społeczne, ekonomiczne już są różne. Inaczej na świat patrzyła się w okresie zimnej wojny, a inaczej można na niego spojrzeć teraz w sytuacji chociażby wszechobecności dobrodziejstwa zwanym internetem. |
Metzli napisał/a: |
Cieszą się popularnością pomimo faktu, że zdążyło upłynąć już pół wieku? Przetrwało małą próbę czasu. Coś w tym jednak jest, powiedziałabym dobra droga żeby coś nosiło miano klasyki sf. |
Sharin napisał/a: |
awsze irytowało mnie słowo „klasyka” odnośnie pozycji literackich. |
Cytat: |
klasycyzm. Literatura. Pierwsze przejawy k. w literaturze eur. w XVI w., zanik w 1. ćwierćwieczu XIX w.; rozkwit we Francji w XVII w.; początkiem k. był renes. zwrot do wzorów literatury antycznej i łączące się z nim przekonanie o ich wartości uniwersalnej; podstawowe zasady estetyki k. sformułowali krytycy wł. okresu renesansu (J.C. Scaliger, M.G. Vida), a jej kodyfikacja dokonała się we Francji (m.in. F. Malherbe, J. Chapelain, a zwł. N. Boileau w Sztuce poetyckiej 1674). K. opierał się na poglądach filoz., głoszących istnienie w świecie niezmiennych praw ładu, przyznających rozumowi możność poznania natury i jej naśladowania w dziełach człowieka (arystotelesowska teoria mimesis); gł. kategoriami estetycznymi były piękno i prawda, pojmowane jako wartości absolutne, dające się uzasadnić rozumowo; określały one podstawowe cele twórczości, a warunkiem ich osiągnięcia była doskonałość artyst. (utrwalona zwł. w dziełach antycznych), zgodność utworu z naturą; naśladując naturę twórca miał się kierować zasadami dobrego smaku i przyjętymi normami obyczajowymi, a jego dzieło musiało spełniać warunek stosowności (decorum); literaturze przypisywano funkcje dydaktyczno-moralizatorskie; do bardziej szczegółowych założeń estetyki k. należały postulaty prawdopodobieństwa, harmonii, jasności, miary, jednorodności estetycznej, gatunkowej i stylistycznej; do podstawowego kanonu gatunków lit. należały gł. formy o proweniencji antycznej, zwł. tragedia, epos, poemat opisowy, oda, list poet., satyra, bajka; ich stosowanie podlegało ściśle określonym przepisom (np. zasada trzech jedności w dramacie). |
Sharin napisał/a: |
Ok. Zawsze można dodać, że utwór ma być oryginalny w swoim gatunku (cokolwiek to znaczy). |
Sharin napisał/a: |
Z tym tworzeniem czegoś niepowtarzalnego zgodzę się, ale zastanawia mnie tylko wyrażenie „nowatorskość w stylu”. Czy to przypadkiem nie kłóci się z samym sensem słowa „klasyka”? |
Ł napisał/a: |
Toudi, przytoczyłeś złą definicje - literatury klasycystycznej a nie klasycznej. A wogóle to wszyscy nie macie racji. |
Toudisław napisał/a: |
Literatura klasyczna to określenie potoczne i językowo wywodzi się z klasycystyczna |
Ł napisał/a: |
A wogóle to wszyscy nie macie racji. |
Toudisław napisał/a: |
Literatura klasyczna to określenie potoczne i językowo wywodzi się z klasycystyczna. |
Ł napisał/a: |
czynnik czasowy - błędem jest zakładanie tego że klasyka musi być odsunięta o dany okres w czasie od rzeczywistości. Przykład abstrakcyjny - jeśli tworzę nowy trend/gatunek, to z miejsca (tu i teraz) staje się jego klasykiem. Przykład konkretny - Gibson i Cyberpunk. |
Ł napisał/a: |
klasycyzm a klasyczność to naprawde różne rzeczy - Shadow i Shrain mają racje. |
Mag_Droon napisał/a: |
Czy uwazasz, ze klasyka jest niezmienna? |
Mag_Droon napisał/a: |
Co do odwolac klasycyzmu do antyku, to tak: slonine mozna kojarzyc ze sloniami ale raczej nic to nie wnosi. |
Ł napisał/a: |
- myśle że po pierwsze przystawianie teorii literatury (w domyśle mainstreamowej) do literatury Sf jest nieadekwatne. Inny czas trwania, inne oczekiwania./podejścia autorów i grupy docelowej. Dukaj kiedyś o tym strzelił felieton chyba. |
Ł napisał/a: |
- czynnik czasowy - błędem jest zakładanie tego że klasyka musi być odsunięta o dany okres w czasie od rzeczywistości. Przykład abstrakcyjny - jeśli tworzę nowy trend/gatunek, to z miejsca (tu i teraz) staje się jego klasykiem. Przykład konkretny - Gibson i Cyberpunk. |
Ł napisał/a: |
- i myśle że błędem jest co sugerują twoje wypowiedzi (jesli nadintepretuje to powiedz) zakładanie że klasyka to jakiś obiektywnie istniejący byt który wypacza się dopiero w twierdzeniach ludzi że coś klasyką jest a coś nie. Według mnie jest odwrotnie - Klasyka to pewne plastyczne pojęcie tworzone własnie przez te wypowiedzi. Oczywiście nie obowiązuje tu demokracja, bo wypowiedź wypowiedzi nie równa - decyduje raczej liczba odwołań dosłownych i niedosłowych, obecnośc w dyskursie SF, potencja do inspirowania innych. |
Toudisław napisał/a: |
Czasem trzeba czasu, by być pewnym, że książka przejdzie do klasyki, ale rzeczywiście masz rację, o klasyczności nie decyduje to, czy coś zostało napisane rok czy 20 lat temu. |
Toudisław napisał/a: |
Widzisz, ale ludzie kojarzą jedno z drugim. Dla klasycyzmu starożytność była wzorcem. Więc jak coś jest klasyczne zastępuje starożytność. Coś klasycznego to coś wzorcowego. |
Sharin napisał/a: |
Jeżeli się nie zrozumieliśmy to powiedz, bo przyznam szczerze, że felietonu Dukaja, o którym wspomniałeś nie miałem okazji czytać. A może miałbyś na niego namiary? Jeżeli „tak” to czy można o nie poprosić? |
Sharin napisał/a: |
Chyba mi nie powiesz, że literatura SF nie ma nic wspólnego z filozofią? Wydaje mi się, że niegdzie indziej nie ma jej tak dużo jak właśnie w fantastyce naukowej. Wystarczy spojrzeć na twórczość Lema, Dicka, Verne’a czy Wellsa. |
Sharin napisał/a: |
Gibson i cyberpunk nie jest tutaj dobrym przykładem. Określenie „klasyk” dotyczy konkretnej pozycji literackiej. Takim terminem określamy jakieś dzieło, które poprzez to, że zostanie docenione należycie przez przyszłe pokolenia można uznać za klasyk w swoim gatunku (czy też nurcie, bo cyberpunk to nurt fantastyki naukowej).
Nie możne być „coś” z miejsca uznane za klasyk. Prosty powód: aby można było tak nazwać jakiś utwór to trzeba go należycie poznać/zrozumieć/zinterpretować a także wykorzystać w przyszłych tworach literackich. Takie czynności wymagają czasu. |
Toudisław napisał/a: |
łako masz i nie masz racji. Bo odsunięcie w czasie jest spowodowane tym, że pewne zjawiska zauważamy później, niezależnie od tego, że były już one dawno. Klasyka rzeczywiście kojarzy mi się z czymś w przeszłości. No bo coś nawet nowatorskiego ci się nie przyjmie, nie wzbudzi zainteresowania i nikt już tą drogą nie pójdzie i nie będzie naśladował, czy nawet inspirował, to już to klasyką nie zostanie. Czasem trzeba czasu, by być pewnym, że książka przejdzie do klasyki, ale rzeczywiście masz rację, o klasyczności nie decyduje to, czy coś zostało napisane rok czy 20 lat temu. . |
Sharin napisał/a: |
Wypowiadając się wcześniej nie miałem na myśli konkretnych lat. Wszystko było czystym teoretyzowaniem. Chodziło mi jedynie o to, że limit czasowy jest konieczny. Bo przecież trzeba jakiegoś okresu na to żeby dana książka została doceniona bądź nie. |
Ł napisał/a: |
Czyli Diuna której "klasycznośc" na gruncie fantastyki kwestionujesz nie została doceniona? |
Sharin napisał/a: |
Wydaje mi się, że nie powiedziałem, iż "Diuna" nie jest klasykiem? Bardzo ją cenię, zachwalam i będę to czynił dalej bo jest to istne arcydzieło. To co pisałem o wyrażeniu "klasyka" nie odnosiło się do cyklu Franka Herberta. Było to moje czysto teoretyczne marudzenie |
Sharin napisał/a: |
Jeżeli zaś mowa o 50 latach to dla mnie jest to za mały okres. Jakby nie patrzeć jest to nadal ta sama epoka literacka, którą literaci nazywają w skórcie współczesnością. Sądzę, że nawet "Diuna" musi przeczekać jeszcze z kilkadziesiąt lat. |
iselor napisał/a: |
Niedawno zdobyłem (za darmo) zbiór opowiadań Henry'ego Kuttnera pt. "Stos kłopotów", ale jeszcze nie zacząłem czytać. Czy ktoś coś wie więcej o tym pisarzu? Czy warto się za niego brać? A jeśli tak, to co warto czytać a co nie? |
Ł napisał/a: |
myśle że po pierwsze przystawianie teorii literatury (w domyśle mainstreamowej) do literatury Sf jest nieadekwatne. Inny czas trwania, inne oczekiwania./podejścia autorów i grupy docelowej. |
Sharin napisał/a: |
Nie powiedziałby, że nie można teorii literatury odnosić do SF. W dzisiejszych czasach niektórzy poloniści nazywają wspomnianą wcześniej teorię, filozofią literatury. Jak sama nazwa wskazuje termin ten odnosi się nie tylko do tego, co w danej książce możemy zastać pod względem techniczności dzieła ale także do tego, co możemy wyszukać „pod spodem” literek nakreślonych przez autora. |
beldin napisał/a: |
Korzystając z okazji chciałbym zaprotestować przeciwko tak okrojonemu przedstawianiu klasyków fantastyki, ograniczając się z nielicznymi wyjątkami, do lat 50-tych i 60-tych. Pomijając wspomnianych wyżej Wellsa i Vernego, koleżeństwo pominęło autorów naprawdę klasycznych z okresu prehistorycznego takich jak: Gustaw Le Rouge - np. "Więzień na Marsie" - świetna książka pomimo upływu lat i naiwności, warto przeczytać, czy żeby nie szukać daleko nasi rodzimi: W.Montyhert i jego "Atlantyda i Agharta" i oczywiście Jerzy Żuławski ze swoją sztandarową powieścią "Na Srebrnym Globie". To są też pisarze z gatunku sf i fantasy i czasami warto o nich chociaż trochę wspomnieć, pomimo, że obecnie mało kto ich czyta i przyswaja styl pisania, język. |
Spell napisał/a: |
Dlatego z technicznego punktu widzenia nic nie stoi na przeszkodzie by uprawiać w tym wypadku komparatystykę. |
Maeg napisał/a: |
@Łaku: Zawsze można jeszcze napomknąć o Lukianie z Samosaty i jego Prawdziwej Historii. Choć jest to utwór bardziej stayryczny, Lukian nie chciał uprawdopodobnic historii lotu na księżyc, to mimo wszystko można go nazawać pewnym prekursorem gatunku (z przymrużeniem oka oczywiście). |
Ł napisał/a: |
Korzystając z okazji chciałbym zaprotestować przeciwko tak okrojonemu przedstawianiu klasyków fantastyki, ograniczając się z nielicznymi wyjątkami, do lat powojennych i przedwojennych. Pomijając wspomnianych wyżej Le Rouge i Montyherta, kolega pominęło autorów naprawdę klasycznych z okresu preprehistorycznego takich jak: Franciszek Bacon - "Nowa Atlantyda" - świetna utopia po raz pierwszy pokazująca technokratyczne społeczeństwo przyszłości. czy żeby nie szukać daleko: „Sen” Jana Keplera - czyli bodajże pierwsza bardziej science niż wyprawa pana Twardoskiego, podróż po księzycu.. To są też pisarze z gatunku sf i czasami warto o nich chociaż trochę wspomnieć, pomimo, że obecnie mało kto ich czyta i przyswaja styl pisania, język. |
Ł napisał/a: |
Z czysto technicznego nie, problem jest taki że literature trudno kroić na części jak martwe zwierze - dlatego zawsze ważne bedą względy nie tyle techniczne co estetyczne. Gdy mówiłem o niemożliwości stosowania kryteriów klasyczności mainstreamu do klasyków SF miałem na myśli właśnie inne rodzaje wrażliwości. Ważne jest to rozróżnienie że klasyk SF /= klasyk mainstreamowy (choć są tytuły spełniające oba te warunki - np. rok 1984) i to że klasyczność tytułu SF trzeba rozpatrywać właśnie w kręgu SF (jej wrażliwości, historii itp). |
beldin napisał/a: |
po trzecie nie chodziło mi tutaj o wskazywanie coraz starszych dzieł fantastycznych bo cofnąłbym się do Mahabharaty, Odysei czy Ramajany (hinduskie eposy też są dla mnie nie do przebrnięcia, a próbowałem ). |
beldin napisał/a: |
Chciałem tylko ogólnie wskazać, że poza dotychczas wymienianymi autorami z lat 50-70 dawniej też pisano fantastykę. |
beldin napisał/a: |
a do tego trzy razy musiałem przeczytać powyższy tekst zanim pojąłem o co chodzi.Wydaje mi się, że się zgadza z moimi poglądami. |
Ł napisał/a: |
myśle że po pierwsze przystawianie teorii literatury (w domyśle mainstreamowej) do literatury Sf jest nieadekwatne. Inny czas trwania, inne oczekiwania./podejścia autorów i grupy docelowej. Dukaj kiedyś o tym strzelił felieton chyba. |
Ł napisał/a: |
Z czysto technicznego nie, problem jest taki że literature trudno kroić na części jak martwe zwierze - dlatego zawsze ważne bedą względy nie tyle techniczne co estetyczne. Gdy mówiłem o niemożliwości stosowania kryteriów klasyczności mainstreamu do klasyków SF miałem na myśli właśnie inne rodzaje wrażliwości. Ważne jest to rozróżnienie że klasyk SF /= klasyk mainstreamowy (choć są tytuły spełniające oba te warunki - np. rok 1984) i to że klasyczność tytułu SF trzeba rozpatrywać właśnie w kręgu SF (jej wrażliwości, historii itp). |
Ja sam post wcześniej napisał/a: |
Niektóre książki bierzemy za klasykę instynktownie, musiała czegoś dokonać, coś zmienić, najczęściej w nas samych. Możemy podejrzewać, że stanie się klasyką. Pojęcie klasyki, dla nas, miłośników fantastyki jest bardzo subiektywne, emocjonalne wręcz. |