Zaginiona Biblioteka

Fantastyka zagraniczna - Orson Scott Card

Tyraela - 2008-02-06, 21:11
: Temat postu: Orson Scott Card
Krótko cytując:

Wikipedia napisał/a:
Popularność zyskał dzięki powieści "Gra Endera", za którą w roku 1986 zdobył prestiżową nagrodę literacką - Hugo, oraz nagrodę w dziedzinie literatury fantastycznej - Nebulę. Rok później powtórzył te dwa osiągnięcia dzięki kontynuacji wątku w "Mówcy Umarłych".

Orson Scott Card jest autorem 53 powieści, 68 opowiadań, 17 dramatów, wielu audycji, słuchowisk, sztuk teatralnych i esejów. Jego książki zostały przetłumaczone na 16 języków, w tym polski.


Autor sagi Endera (5 tytułów, 1 w przygotowaniu), Sagi Cienia (4 tytuły, 1 w przygotowaniu), Opowieści o Alvinie Stwórcy itp.
No właśnie, jak to jest ze starym, i czy dobrym, Cardem?
grubshy - 2008-02-08, 15:43
:
Dobry Card nie jest zly.

Co prawda to 'Gra Endera' zdobyla wszystkie nagrody, ale mi najbardziej podobala sie 'Mowca umarlych'. 'Ksenocyd' to juz jednak zupelny gniot a 'Dzieci Umyslu' sa niewiele lepsze. Zakladam, ze 5. tom o ktorym wspominasz to zbior szortow 'Pierwsze spotkania...' - czyta sie to bardzo milo, ot takie wprowadzenie.

Co do 'Sagi Cienia' to w pierwszym tomie meczyly mnie dosc nachalne nawiazaniami do 'Gry Endera', ale jeszcze nie bylo tak zle - niestety im dalej tym gorzej. W kolejnym tomie dowiem sie zapewne jak Groszek zalozyl Szkole Bojowa a wogole to wynalazl kolo i ogien...

Z innych godnych uwagi dziel Carda wspomnialbym jeszcze o scenariuszu do komiksu 'Ultimate Ironman' - nie arcydzielo, ale wyroznia sie zwlaszcza na tle dosc kiepskiej linii Ultimate.
Tigana - 2008-02-08, 16:26
:
Mnie od "Gry Endera" bardziej podobał się Alvin, ale i tak obie serie nie rzuciły mnie na kolana. Ot kolejne seriale o cudownych dzieciach. Oba cykle zakończyłem na początkowych tomach. Przeczytałem również "Zagubionych chłopców" - całkiem udany horror.
MadMill - 2008-04-13, 17:30
:
Dziś ukończyłem Grę Endera i mnie się bardzo podobała. Po pierwsze czyta się lekko, a sposób w jaki autor prowadzi akcję powieści nie daje sie oderwać czytelnikowi od lektury. Pewnie w niedalekiej przyszłości sięgnę po kolejne książki Carda.
grubshy napisał/a:
Co prawda to 'Gra Endera' zdobyla wszystkie nagrody, ale mi najbardziej podobala sie 'Mowca umarlych'.

Oby dwie książki zdobyły i Nebulę i Hugo. ;)
Tixon - 2008-05-16, 15:21
:
Gry Endera nie czytałem, dopiero zamierzam.
Carda poznałem dzięki Alvinowi i od razu przypadł mi do gustu. Potrafi stworzyć przekonujący świat z alternatywną historią, wpleść do niego magię jako coś zwyczajnego i zbudować wciągającą historię.
To tyle, ile chodzi o zawartość dobrej książki.
Lean - 2008-05-16, 15:25
:
Ja pokłóciłam się z kolegą o tę książkę - każde z nas inaczej odbierało jej treść. :-) Mnie się bardzo podobała. Najmilszy był mi Alai, a najbardziej szkoda mi było Bonza.
Tyraela - 2008-05-17, 08:38
:
Lean napisał/a:
o tą książkę

Tę książkę.

grubshy napisał/a:
Co do 'Sagi Cienia' to w pierwszym tomie meczyly mnie dosc nachalne nawiazaniami do 'Gry Endera'

Jakie nachalne? Przecież to miała być jedno wielkie nawiązanie do Gry, bo to ta sama historia, jakby nie patrzeć ;P
derbullaw - 2008-05-17, 08:59
:
Mnie z Cardem wiążą dziwne uczucia. Można to trochę porównać do związku, w którym mąż nap... znaczy bije żonę, a ona z nim jest bo go kocha. Co prawda aż takim uczuciem Orsona nie darzę, ba czasami wzbudza we mnie nienawistne odruchy, co nie znaczy, że nie czytam.

Krótka ocena książek"

"Gra Endera" bardzo dobra książka dla dzieci i ... dorosłych.
"Mówca umarłych" jak wyżej z tymże, że lepsza i nie dla dzieci.
"Ksenocyd" dwa razy podchodziłem ze skutkiem miernym.

"Cykl Groszka" - pierwszy tom właściwie na poziomie "Gry..." potem gniot, gniota, gniotem pogania. Zaznaczam, że to recenzja pochlebna. Po przeczytaniu tych powieści byłem tak zły, że aż mi jadu zabrakło, żeby odpowiednio zrecenzować.

"Alvin Stwórca" - przeczytałem bodajże ze cztery tomy. Draźnił mnie niesamowicie, aczkolwiek jakąś masochistyczną przyjemność z lektury miałem.
ajsber - 2008-05-17, 13:19
:
Do oceny derbullawa dodam :
"Dzieci Umysłu" - znakomite zwieńczenie cyklu o Enderze. Dodam, iż nikt i nic nie przekona mnie o jakichkolwiek słabych stronach tych książek ( nie mowie tu o dopisanych Groszkach ), wszystkie z nich to pozycje wybitne choć przy niektórych trzeba troszkę pomyśleć, co jak wiadomo nie boli.

"Planeta Spisek" - fajna przygodówka s-f z kilkoma ciekawymi i oryginalnym ( wtedy ) pomysłami.

"Mistrz Pieśni" - kolejna wersja przygód samotnego chłopca rzuconego w obcy świat. Czytałem dawno temu i...podobało mi się. Ma swój klimat. W każdym razie IMHO dziesięć razy lepsze niż Alvin
"Glizdawce" - nijakie.
"Lovelock"- mimo zachwytów - nie dla mnie. Całkowita pomyłka.
"Badacze Czasu" - bez wątpienia ociera się o wybitność. Zdecydowanie warto !
Toudisław - 2008-06-10, 16:32
:
Grę czytałem już jakiś czas temu. Głównie dzięki namową Tyr. Byłem przekonywany skutecznie bo w końcu kupiłem i wziąłem się do lektury a że opinie były znakomite oczekiwania więc równie wysokie. Początek mnie zdziwił bo był z Polską w Tle. Ale nawet fajnie się czytała. Wraz z rozwojem fabuły cięgle spodziewałem się czegoś co mnie na kolana powalić. Niestety nic takiego nie zauważyłem. Dziecko które ma uratować świata :/ Książkę czytało się dobrze a nawet udało się jej raz czy dwa mnie zaskoczyć. Ale ogólnie to wydawała mi się dość przeciętna. Bo ukazanie psychiki było dla mnie średnio udane. Jakoś do mnie nie przemówiło. Dla mnie to dobra książka ale za jakiś przebój gatunku bym ją raczej nie uznał :P
derbullaw - 2008-06-10, 18:40
:
Toudi napisał/a:
Dla mnie to dobra książka ale za jakiś przebój gatunku bym ją raczej nie uznał


Popróbuj "Mówcę umarłych", to na tyle inne, że możesz mieć lepszą opinię. Ze znanych mi osób, tylko pajk na niego wydziwiał, ale on wydziwia na wszystko :P .
Tyraela - 2008-06-10, 18:51
:
derbullaw napisał/a:
Ze znanych mi osób, tylko pajk na niego wydziwiał

Mi się też nie podobał, bo zwyczajnie mnie znudził i nie miał już tego "czegoś", co mnie wciągnęło w Grę Endera :P
derbullaw - 2008-06-10, 19:04
:
"Mówca umarłych" to właściwie kryminał w otoczce s-f. Napisany strasznie, tzn męcząco. Trzeba się przez niego przebijać niczym przez dżunglę, a to cię co użre, a to zakoli.
Jednak ja w pewnym momencie przestałem zwracać na to uwagę, dałem się ponieść tajemnicy. Według mnie warto spróbować się zmierzyć, chociaż rozumiem jak ktoś nie dał rady (patrz parę postów wyżej "Ksenocyd")
jar_pen - 2008-07-18, 01:43
:
Jak na razie przeczytałem tylko "Siódmy Syn". W tej książce mamy ukazane losy młodziutkiego Alvina w rodzinnym mieście i to jak jego przygoda się rozpoczęła. Jest to dobrze dopracowana alternatywna wizja Ameryki, w której spór z Indianami został rozstrzygnięty po linii najmniejszego oporu, bo łagodniej być nie mogło. Sam rodzaj występowania magii oparty na wierzeniach mnie urzekł. Co do postaci występujących nie mam najmniejszych zastrzeżeń, ponieważ nie są płytkie i Alvin to nie taki Harry czy Eragon, ponieważ w trakcie wieku było widać jego zmiany w światopoglądzie i psychice. Wprawdzie można zarzucić postaciom trochę prostoliniowości w niektórych sytuacjach, ale to kwestia gustu ponieważ bohaterowie mają coś w sobie. Tłumaczenie Cholewy czyli do tłumaczenia jak zwykle nic nie mam. Historia na pewno ciekawa, więc każdemu mogę serdecznie polecić i w miarę możliwości pożyczyć pierwszą część. :)
Jimmy Raynor - 2008-07-19, 14:18
:
Siódmego syna czytałem stosunkowo dawno i jakoś nie zapadł mi zbytnio w pamięć. Natomiast cykl Endera i Sagę Cienia, mimo, że jeszcze wcześniej, to conieco pamiętam :) Najbardziej jednak utkwiła mi w pamięci Gra Endera, którą w odcinkach publikowano w Fantastyce... pamiętam, że nie mogłem doczekać się kolejnych części, to chyba o czymś świadczy :)
Maeg - 2008-08-10, 13:57
:
Card był i chyba dalej jest jednym z moich ulubionych autorów.

Z sagi Endera przeczytałem
Gra Endera, Mówca Umarłych, Ksenocyd i pewnie jeszcze kiedyś sięgnę po Dzieci Umysłu. Mówca... i Gra... należa do moich ulubionych książek, Ksenocyd jeszcze się broni.
A z sagi Cienia: Cień Endera, Cień Hegemona, Teatr Cieni. TC skutecznie odstraszyło mnie od tej części cyklu. Pewnie kiedyś sięgnę i po Cień Olbrzyma oraz kontynuacje ale tylko dlatego by zobaczyć jak się skończyła cała historia. Niestety od CE, poziom następnych książek wyraźnie pikuje w dół.

Alvina nie czytałem, jakoś nie mogę się przemóc. ;) a poza Enderem przeczytałem też całkiem sympatyczne cztery inne pozycje. Mistrz pieśni, Glizdawce, Zadomowienie i Oczarowanie. Żadna jednak nie jest tak dobra jak Gra Endera. A szkoda. ;)
Tixon - 2010-06-01, 21:31
:
Gra Endera prezentuje się dwojako. Z jednej strony mamy infantylny pomysł na dziecko geniusza mającego uratować świat, z drugiej bardzo ciekawe otoczenie zewnętrzne, środowisko, czyli miejsce akcji. A oba elementy łączy Card, który potrafi ciekawie pisać.
Problem z Enderem miałem taki, że książka jako tako, pomimo wielkiej naiwności, była przyjemna. Nic ponad to.
Dlatego 7/10
You Know My Name - 2010-06-01, 22:03
:
SPOILER

Kiedy się Tix zorientowałeś, że to nie gra tylko prawdziwe działania wojenne?
toto - 2010-06-01, 22:10
:
SPOILER

A ja najpierw miałem okazję przeczytać Cień Endera. Książka pisana z perspektywy Groszka i dużo wcześniej wiadomo, że walki są prawdziwe.
Tixon - 2010-06-02, 11:00
:
SPOILER
Mag_Droon napisał/a:


Kiedy się Tix zorientowałeś, że to nie gra tylko prawdziwe działania wojenne?

Od początku gry.
Wyjaśnić?
You Know My Name - 2010-06-02, 19:54
:
Spoyler

W sumie tak, jeśli czujesz potrzebę. Zapytałem, bo jak omawialiśmy na Stolyku to niewiele osób wpadło na to wcześnie (z tym że czytali często baaardzo dawno temu).
Tixon - 2010-06-02, 22:28
:
Spoiler
Cytat:
W sumie tak, jeśli czujesz potrzebę. Zapytałem, bo jak omawialiśmy na Stolyku to niewiele osób wpadło na to wcześnie (z tym że czytali często baaardzo dawno temu).

Teraz, po zakończeniu lektury, brzmi to dziwnie, bo rozwiązanie wydaje się być oczywiste, ale tak już bywa.
Przede wszystkim, rozwiązanie Carda nie było dla mnie nowością, wcześniej spotykałem się z takim. Poważna podpowiedzią było zakończenie rozdziału Bonzo i rozmowa w której pada stwierdzenie, że Ender został w sama porę wysłany do Szkoły Dowodzenia. Istniała też możliwość do przeprowadzenia takiego rodzaju działania - technologia natychmiastowego porozumiewania się na dowolną odległość. Wtedy właśnie pomyślałem, że Ender nie będzie musiał nigdzie wyruszać, po prostu będzie siedział i dyrygował wszystkim z jednego miejsca.
Poważną przesłanką była też wielkość książki - następował w końcu przedostatni rozdział, czyli konfrontacja z przeciwnikiem musiała być już blisko. No i miałem do dyspozycji klucz - książka zwała się Gra Endera. I w momencie gdy miał przygotowanie do tej gry, symulacji, poszczególne elementy zaskoczyły, a całość wydała się być oczywista.
Tixon - 2010-07-17, 12:34
:
Orson Scott Card Mówca umarłych

Nie czytałem wielu książek i opowiadań tego autora, ale go lubię. Tym większą irytację miałem podczas czytania Mówcy Umarłych, nie wiedziałem czy śmiać się, płakać czy rzucić książkę w kąt i zapomnieć. O S Card zaczyna od wciągającej intrygi by raz po raz rzucać czytelnikowi kawałki nie tyle co naiwne, czy groteskowo wyolbrzymione, co wprost głupie.
spoiler Po 3000 lat (przy właściwie braku jakiegokolwiek rozwoju technicznego, ale kto by się przejmował) ludzie nadal uważają - zupełnie bezpodstawnie - Endera za zbrodniarza. Nawet bez znajomości wszystkich faktów, przedstawia to się tak - atakowały nas robale, Ender je całkowicie zniszczył. W Trondheim jedna ze studentek udowadnia, że Ender nie może za to odpowiadać, bo nie znał prawdziwej natury robali, ale jakoś cały świat przez 30 wieków nie potrafi dokonać obiektywnej oceny; było by to sprzeczne z zamysłem autora, więc aby bohater był wyrzutkiem, utrzymuje sprzeczny świat.
Dalej mamy Novinhe, przyjmującą na siebie absurdalne poczucie winy, aby mu zadość uczynić ukrywa wyniki badań (które, co wiadome, będą bardzo istotne pod koniec książki) i porzuca kochaną osobę aby ja tym sposobem chronić. No i ma wiecznego focha.
Jest i Valentine, kobieta już po czterdziestce, jednak o psychice dziecka stosującego szantaż emocjonalny.
I kilka pomniejszych numerów : Plikt poprzez liczne badania dochodzi w końcu do wniosku, że Andrew jest Enderem, ale dziwnym trafem popełnia błędne wnioskowanie i nie potrafi skojarzyć go z pierwszym Mówcą Umarłych; jest i Grego, gdzie w koloni silnie katolickiej nikt nie zwraca uwagi że 6 latek świadomie zadaje ból (planując to!) i atakuje ludzi np. nożem.

Wyraziste tworzenie bohaterów to jedno, ale Card potrafi popaść w przesadę, wyolbrzymiając do przesady pewne cechy czy rozwiązując problemy narracyjnie - nie, bo to wynika z treści, a bo autor tak powiedział. Dlatego miejscami razi postać Endera, idealnego negocjatora, który z miejsca trafia na właściwie rozwiązanie; wiem co chciał autor przez to osiągnąć i nie podoba mi się.
Card tym męczy, ale trudno mu odmówić talentu pisarskiego, pomimo tego powyższego, nie mogłem oderwać się od lektury.
nosiwoda - 2010-07-19, 10:46
:
Erm. To ja tylko powiem, że "Mówca Umarłych" jest IMO mądrzejszą niż "Gra Endera" książką cyklu. Czy lepszą? Trudno porównywać, bo te tomy są zupełnie inne. Pod jednym względem lepszą, pod innym nie.
Tixon - 2010-07-20, 00:07
:
Ano jest, nie przeczę. Tylko miejscami Card takie numery odwala, że aż przykro czytać.
utrivv - 2010-07-20, 10:51
:
Grę czytałem w odcinkach w Fantastyce jako dzieciak i zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie, tak że do dzisiaj darzę autora wielką sympatią a książkę mam "w sercu".
Czytałęm jeszcze 2 kolejne tomy i podobały mi się ale bez uniesień - ot takie sobie czytadełka w porównaniu z Lemem czy choćby Strugackimi.

Niestety nie udało mi się przebrnąć przez jakąkolwiek inną książkę tego autora i podejrzewam że to przez te pierwsze wrażenie. Niestety smaków dzieciństwa nic nei zastąpi, choćby człek się nie wiem jak starał cukrowe rybki nigdy już nie będą TAK smakować.
MrSpellu - 2010-07-21, 08:58
:
nosiwoda napisał/a:
Erm. To ja tylko powiem, że "Mówca Umarłych" jest IMO mądrzejszą niż "Gra Endera" książką cyklu.

Lepiej mi się czytało Mówcę Umarłych szczerze mówiąc.

Carda przeczytałem także cykl o Alvinie Stwórcy (ale nie cały) i sporo opowiadań, ale to jeszcze w czasach liceum.
Czytałem na zmianę z Le Guin i był wypas :-P

utrivv napisał/a:
Niestety smaków dzieciństwa nic nei zastąpi, choćby człek się nie wiem jak starał cukrowe rybki nigdy już nie będą TAK smakować.

Co to są cukrowe rybki?
utrivv - 2010-07-21, 09:34
:
MrSpellu napisał/a:


utrivv napisał/a:
Niestety smaków dzieciństwa nic nei zastąpi, choćby człek się nie wiem jak starał cukrowe rybki nigdy już nie będą TAK smakować.

Co to są cukrowe rybki?

To były o ile dobrze pamietam różnokolorowe małe rybki najprawdopodobniej z cukru.
Pamiętam je jako niewyobrażalny rarytas z dzieciństwa - później zniknęły.

Dzieci mają nieco inne kubki smakowe niż dorośli (tzn. jeżeli jako dzieci pamietamy że cos inaczej smokowało niz teraz to mamy racje) - przede wszystkim mają ich więcej i chyba preferują smak słodki.
MrSpellu - 2010-07-21, 09:47
:
utrivv napisał/a:
To były o ile dobrze pamietam różnokolorowe małe rybki najprawdopodobniej z cukru.
Pamiętam je jako niewyobrażalny rarytas z dzieciństwa - później zniknęły.

Ja pamiętam płynną oranżadę w woreczku ze słomką lub taką w paczuszce w proszku. Ta druga była zajebiście kwaskowa jak się wyżerało obślinionym paluchem //spell

utrivv napisał/a:
Dzieci mają nieco inne kubki smakowe niż dorośli (tzn. jeżeli jako dzieci pamietamy że cos inaczej smokowało niz teraz to mamy racje) - przede wszystkim mają ich więcej i chyba preferują smak słodki.

Moja trzyletnia bratanica reaguje na czekoladę jak kot na kocimiętkę. Ja tak reaguję na karkówę z grilla.
utrivv - 2010-07-21, 10:44
:
MrSpellu napisał/a:
utrivv napisał/a:
To były o ile dobrze pamietam różnokolorowe małe rybki najprawdopodobniej z cukru.
Pamiętam je jako niewyobrażalny rarytas z dzieciństwa - później zniknęły.

Ja pamiętam płynną oranżadę w woreczku ze słomką lub taką w paczuszce w proszku. Ta druga była zajebiście kwaskowa jak się wyżerało obślinionym paluchem //spell

Ach pamiętam te oranżadki. Czerwona woda z cukrem. Palce lizać.

Cytat:
Moja trzyletnia bratanica reaguje na czekoladę jak kot na kocimiętkę. Ja tak reaguję na karkówę z grilla.


Pieczone mięsko ze skórką albo zwęglone kiełbaski.. mniam.
Lubię też kiełbaske żywiecką cienko krojoną i smażoną bez tłuszczu prawie do zwęglenia.
Chrupiące, tłuste i pyszne.
Maeg - 2010-08-09, 17:54
:
Prószyński napisał/a:
UWAGA KONKURS!

Nowa powieść jednego z najlepszych pisarzy science fiction!

Napisz recenzję i wygraj 1 z 6 zaproszeń na kolację z Orsonem Scottem Cardem, lub jedną z 20 książek „Ender na wygnaniu” podpisanych przez autora.

Napisz recenzję* (1 – 2 tyś. znaków) jednej z książek Orsona Scotta Carda :
"Gra Endera", "Mówca umarłych", "Ksenocyd" lub "Dzieci umysłu" i wyślij
w dniach 10–17 sierpnia na adres: ender@proszynskimedia.pl **
Masz szansę spotkać się z jednym z najbardziej popularnych pisarzy science fiction!***
Dodatkowo mamy do rozdania 20 egz. najnowszej powieści mistrza gatunku
„Ender na wygnaniu”, podpisanych przez autora!




Organizatorem konkursu jest Klub Książki oraz wydawnictwo Prószyński i S-ka. Partnerem konkursu jest Program 5 Plus.
Regulamin dostępny w siedzibie organizatora.
W razie pytań prosimy o kontakt pod adresem: ender@proszynskimedia.pl

*W konkursie mogą brać udział jedynie recenzje nigdzie dotąd nie publikowane. Organizatorzy konkursu zastrzegają sobie prawo do wykorzystania zwycięskich recenzji w celach marketingowych wydawnictwa.
**Prosimy o podanie imienia i nazwiska oraz numeru telefonu kontaktowego uczestnika.
***Na kolację z Orsonem Scottem Cardem zostanie zaproszonych sześciu autorów najciekawszych zdaniem jury recenzji. Spotkanie odbędzie się 25 sierpnia br. w Warszawie. Dokładne miejsce i godzina spotkania zostaną podane jedynie do wiadomości laureatów ok. 19 sierpnia. Koszty kolacji oraz noclegu w Warszawie pokrywa organizator. Koszty dojazdu do Warszawy leżą po stronie laureatów.

nosiwoda - 2010-08-09, 20:21
:
Trzeba zwrócić uwagę malakhowi, że skrót od tysiąca to "tys.", a nie "tyś." :)
You Know My Name - 2010-08-18, 18:30
:
Wszystko czego chcielibyście się dowiedzieć od O.S. Carda a nie macie jak zapytać.
Tak wyszło, że będę mógł o to zapytać w poniedziałek rano, kiedy to z ramienia ZB będę zadawał wykoncypowane przez Was pytania (zapis wywiadu będzie na Książkach).
Zapraszam każdego zainteresowanego do przedstawiania pytań.
Grigori - 2011-05-17, 21:08
:
Kolejne spotkanie z twórczością tego autora właśnie za mną.

Bardzo dobrze wspominam "Grę Endera", z jej wiarygodnym oddaniem geniuszu i związanych z nim rozterek oraz kłopotów głównego bohatera. To był chyba najmocniejszy punkt tej powieści, toteż po kontynuacji oczekiwałem czegoś na podobnym poziomie.

I z żalem muszę przyznać, że "Mówca Umarłych" nie uczynił mym oczekiwaniom zadość. A przecież to tak wysoce ceniona książka. Trudno mi się z tym zgodzić. To co poczytywałem za największy atut pierwszej części cyklu, czyli kreacje Endera; chłopca który na przekór wszystkiemu dąży do celu, a nawet gdy cel zdaje się nieosiągalny doprowadza go do niego głęboko zakorzeniony upór, tutaj się rozproszyło. W Mówcy Ender się zmienił, może to zamierzona oznaka dojrzałości, ale nie to poczytuje za wadę. Raczej fakt, że uleciała z niego charyzma. Mało tego, zastąpił ją naiwny optymizm pobrzmiewający w całej książce. Trudno doszukiwać się wiarygodności w poczynaniach Endera i ich efektach, bo naczelnym hasłem powieści jest "prawda zawsze zwycięża". Żeby to jeszcze było przedstawione jako proces dochodzenia do prawdy, najpierw przez młodego Wiggina, a później kolejnych bohaterów. Ale tego nie ma. Ender po prostu mówi prawdę i już wszystko załatwione - każdy robi to co słuszne i osiąga katharsis. Ciężko mi było strawić tą praktycznie bajkową naiwność. Według mnie autor nie odnalazł się w środowisku bardziej rozbudowanym niż Szkoła Bojowa przez co Lusitania i jej mieszkańcy nigdy nie osiągnęli wiarygodności.

A to prowadzi mnie do drugiego poważnego zarzutu, czyli kreacji świata. Mimo iż staram się mieć na względzie iż jest to stara już powieść, trudno mi jednak przyjąć, że w piątym tysiącleciu naszej ery - w książce sf - szczytem modyfikacji ciała człowieka jest kolczyk w uchu, a w trzy milenia od odkrycia, ludzkość nadal nie rozumie jak działa wykorzystywana przez nią technologia. Właściwie książka się bez tego obchodzi, jednak szok związany z brakiem postępu przez praktycznie trzy tysiące lat dzielące obie części cyklu jest spory i podważa znów wiarygodność świata. Sama fabuła krąży wokół Prosiaczków i te niestety też nie są mocnym punktem programu. Z założenia obce, choć nie tak obce by pozostały niekomunikatywne. Jednak ta obcość to tylko fasada zbudowana na bazie dziwnej, obcej ewolucji. Całe wrażenie pryska, kiedy jak przy pstryknięciu palcem pojmują naglę pojęcie morderstwa oraz wszystkie idee-prawdy Endera i przyjmują je bezkrytycznie. Z antropologicznego punktu widzenia to tak absurdalne, że chyba właśnie Prosiaczki są największym mankamentem - a na pewno niewykorzystanym potencjałem na dorosłe wykorzystanie tego wątku - książki.

W sumie to ponarzekałem, więcej niż myślałem że to zajmie, tym bardziej, że w sumie książka mi się nawet podobała. Jak na prostą bajkę dla starszych dzieci rzecz jasna. Bo jakiejkolwiek konkurencji nie tylko z dzisiejszą, nie tylko z ówczesną poważną fantastyką, ale nawet z poprzednią częścią cyklu nie wytrzymuje. Także trochę jestem zawiedziony, bo nie tego oczekiwałem. Tym bardziej więc zastanawia mnie, czemu "Mówca Umarłych" otrzymał Hugo i Nebule. Czy to siłą rozpędu, czy może był to rok nieurodzaju w fantastyce? W każdym razie, słysząc opinie że kolejne części cyklu są jeszcze słabsze, nie sądzę bym kiedyś po nie sięgnął.
Tixon - 2011-09-07, 22:26
:
Grigori, napisałeś właściwie to co ja, tylko o wiele lepiej ;)

W ramach przerwy od uniwersum Endera, wróciłem do świata Alvina z Czerwonym Prorokiem. I chociaż można mu zarzucić wiele z tego, co Enderowi, czytało mi się o wiele lepiej.
Początkowo wydawało mi się, że powieść będzie skomplikowana - kilka przewodniczących postaci obdarzonych mocą, wśród których Alvin nie gra jeszcze znaczącej roli, każdy ze swymi celami. Ale im dalej w książkę, tym prostsze się to stawało - każdy z bohaterów miał jeden cel, jedną nitkę za którą podążał.
Cieszy mnie przedstawienie Armora z drugiej strony. W pierwszym tomie był fanatykiem religijnym i dupkiem, w drugim wychodzi na dobrego i uczciwego przywódcę, dobrego i rozsądnego człowieka.
Greybrother - 2012-03-24, 00:09
:
Moja przygoda z Cardem sięga dość zamierzchłych czasów, ale jak to ktoś wyżej powiedział, mam go w sercu i nie chce mi się tak bardzo zagłębiać w jego pomysły na na kreację światów które tworzy. Inteligencji odmówić mu nie sposób On ma dużo dzieci i chyba jedno czy dwoje bardzo chore, jedno zmarło. Przeżył dramat, wyraźnie odreagowuje go w swojej twórczości, stąd motyw wybitnie inteligentnych dzieci z traumą w jego twórczości przewija się bardzo często. Jemu chodzi o warstwę psychologiczną raczej, rozwój i dorosłość ukształtowaną przez izolację i cierpienie niż budowanie szczegółów świata, technikę czy aspekty kulturowe. Tak było m. in w sagach o Enderze i Alvinie, Glizdawcach. Na pewno można przyczepić się do wielu uproszczonych wątków, nielogiczności, ale ja jakoś łapię ten jego rytm, muzykę narracji (poetycko, cholera zabrzmiało, ale tak to czuję)
Lubi też wrzucać filozoficzne kawałki np. w Ksenocydzie. Ogólnie Ender i kontynuacja to całkiem niezła literatura. Podobał mi się zwłaszcza Mówca i parę scen, np. wejście Endera do rodziny Novinhy, mowa po śmierci Marcosa. Szkoda, że nie pociągnął dalej cyklu. Wprawdzie obniżył loty w Dzieciach Umysłu, ale chętnie bym dalej pobył z "rozdwojonym" Enderem.
Teatr Cieni i reszta ziemskiej historii dzieci ze Szkoły Bojowej jakoś mnie nie wciągnął
Wciągnęły mnie za to Glizdawce. Uważam, że to jeden z jego lepszych pomysłów. Często, jak pamiętam, wracałem do tej książki. Naddusza i reszta cyklu nie miała tej muzyczki. Za to zainteresował mnie Tropiciel. Mam jeszcze jedną refleksję na temat Carda. On ma coś porobione z osobowością, taki patologiczny rys. Wątek horroru, okrucieństwa pojawia się właściwie w każdej opowieści. Tak jakby w sobie miał pokłady , nie wiem, sadyzmu może, jakiegoś demona, którego trzyma na wodzy. Może to jego terapia ?
silaqui - 2012-07-04, 10:34
:
Jaki Card jest, każdy widzi...
Po początkowej fascynacji Siódmym Synen i Grą Endera naszło mnie małe znużenie moralizatorskim tonem Carda, jednak jego najnowsze dzieło "Zaginione Wrota" tchnie świeżością. Być może dlatego, że jest to książka skierowana do młodzieży, być może przez to, że Orson odciął się prawie całkowicie od alternatywnej rzeczywistości Alvina czy kosmosu Endera. Oczywiście spotkamy tutaj kilka stałych chwytów, jednak wszystko podane zostało w strawny i przyjemny sposób, a główny bohater, choć odkrywa w sobie niesamowite moce, to jest jednak nad wyraz wiarygodny.
Card dostarcza mi rozrywki połączonej z niedużym wysiłkiem, i za to go lubię :)
adamo0 - 2013-05-08, 17:54
:
Jezebel napisał/a:
Nie oglądam, bo książki jeszcze nie czytałam, a dotarły już do mnie słuchy, że trailer naszpikowany spoilerami //foch

No jak można nie przeczytać Gry Endera :cry: Czym prędzej zabierz się proszę za lekturę! ;)
Jezebel - 2013-05-08, 18:04
:
Taki mam zamiar i na pewno go spełnię w najbliższym czasie, bo takie zaległości to wstyd i hańba ;)
Jander - 2013-05-08, 20:01
:
Ja też, ale pewnie szybciej zobaczę film, niż przeczytam książkę.
Jezebel - 2013-05-08, 20:31
:
Jest też audiobook, podobno wielce przyjemny w odbiorze. I jestem w stanie w to uwierzyć, bo uwielbiam głos Rocha Siemianowskiego.
Młodzik - 2013-05-08, 20:52
:
A ja się zastanawiam, czy jest sens czytać, bo niespecjalnie mnie interesuje nie-hard SF.
adamo0 - 2013-05-08, 21:06
:
Książka sama w sobie jest świetna. Warto poznać według mnie.
Tixon - 2013-05-08, 21:24
:
Młodzik, no wiesz? Nie chcesz przeczytać książki przygodowej o super dzieciaku? :mrgreen:
adamo0 - 2013-05-08, 21:26
:
Tixon, tak to napisałeś, że zaraz sam uwierzę, że Gra Endera jest kiepska ;) a nie jest przecież!
Tixon - 2013-05-08, 21:47
:
Nie jest kiepska. Jest naiwna. Nie jest to coś niewybaczalnego, ale to raczej lektura dla młodszych.
toto - 2013-05-08, 21:48
:
No i Cień Endera jest lepszy.
Młodzik - 2013-05-08, 22:48
:
No i właśnie dlatego niespecjalnie chce mi się zabierać za "Grę Endera". Jeśli chcę czegoś lekkiego i przygodowego, to się biorę za stosowne fantasy. Z SF interesuje mnie tylko hard i pozycje z najwyższej półki, czy też coś pokroju "Hyperiona" (hard to nie jest, wyżyny ambicji również, no ale sami wiecie :) ).
adamo0 - 2013-05-08, 23:06
:
Młodzik napisał/a:
hard i pozycje z najwyższej półki


Tak zmieniając na chwilę temat - mógłbyś podać kilka tytułów. Jestem ciekawy co kryje się pod tym pojęciem ;)
Młodzik - 2013-05-08, 23:15
:
Wszystkie Dukaje, Ślepowidzenie, Hyperiony, opowiadania Chianga.
Jezebel - 2013-05-08, 23:50
:
toto napisał/a:
No i Cień Endera jest lepszy.

Dobrze się składa, bo i to zamierzam w najbliższym czasie przeczytać, skoro scenariusz do filmu powstał w oparciu o 'Grę...' i 'Cień...'.
Oceansoul - 2013-05-09, 00:28
:
Szkoda tylko, że nie ma 'Cienia...' w formie audiobooka; tak już przywykłam do tego, że książki Carda czyta mi Roch Siemianowski, że nie potrafię się zabrać za nie bez niego. :D
silaqui - 2013-05-09, 00:39
:
Oceansoul napisał/a:
Szkoda tylko, że nie ma 'Cienia...' w formie audiobooka; tak już przywykłam do tego, że książki Carda czyta mi Roch Siemianowski, że nie potrafię się zabrać za nie bez niego. :D

A jest "Ksenocyd" w wersji audio? jeśli tak, to gdzie to można zakupić?

Ogólnie, Carda lubię bardzo: z cyklu o Enderze przeczytałam dwie powieści, z cyklu o Alvinie chyba trzy, plus zaliczyłam jeszcze "Glizdawce" I zawsze mnie Card czaruje, acz jego zapędy ku mesjanizacji głównego bohatera potrafią nużyć, zwłaszcza gdy się czyta kilka książek jedna po drugiej.
Oceansoul - 2013-05-09, 01:50
:
Jest "Ksenocyd", dziś zaczęłam. :)
http://audioteka.pl/ksenocyd,produkt.html
Fidel-F2 - 2013-05-09, 06:39
:
Przecież Hyperion naiwnością specjalnie nie odbiega od Gry Endera. To ta sama klasa mniej więcej.
Shadowmage - 2013-05-09, 08:05
:
Ja tam uważam, że "Grę Endera" przeczytać warto. Powtarzałem ją ze dwa lata temu przy okazji Stolyka - i tak, jest naiwna, nie budzi takich emocji jak kiedyś, ale jednocześnie to dobra książka. A "Mówca umarłych" jeszcze lepszy.
Tixon - 2013-05-09, 10:29
:
Shadowmage napisał/a:
A "Mówca umarłych" jeszcze lepszy.

Chyba w równoległym wszechświecie. Patrz post Grigori, wyrażający również moje odczucia.
silaqui - 2013-05-09, 11:39
:
Oceansoul napisał/a:
Jest "Ksenocyd", dziś zaczęłam. :)
http://audioteka.pl/ksenocyd,produkt.html

No to już wiem, co kupię w pierwszej kolejności w przyszłym miesiącu :D Przesłuchałam dostępny fragment i aż się uśmiechnęłam :D Dzięki za informację :)
Shadowmage - 2013-05-09, 13:26
:
Tixon napisał/a:
Chyba w równoległym wszechświecie. Patrz post Grigori, wyrażający również moje odczucia.
Spoko, dawno już stwierdziłem, że jesteś czytelnikiem z Marsa :P
Sabetha - 2013-05-09, 14:50
:
Młodzik napisał/a:
Z SF interesuje mnie tylko hard i pozycje z najwyższej półki, czy też coś pokroju "Hyperiona" (hard to nie jest, wyżyny ambicji również, no ale sami wiecie :) ).


:roll:

Świetny sposób, żeby się pozbawić przyjemności przeczytania dobrej książki, bo "nie jest z najwyższej półki". A kogo to obchodzi? Może wszechświat się myli i Ender jest lepszy od "Ślepowidzenia" (nie jest, ale czasem warto samemu coś sprawdzić :P )?

Tixon, nie marudź, "Gra Endera" to dobra rzecz. Lepsza niż cały Stover razem wzięty :P
A przynajmniej tak go zapamiętałam z pradawnych czasów, gdy miałam z nim kontakt :-)
Zresztą wezmę i sobie tego Endera odświeżę. Może zmienię zdanie. Ale raczej wątpię.
adamo0 - 2013-05-09, 14:58
:
Młodzik napisał/a:
Wszystkie Dukaje, Ślepowidzenie, Hyperiony, opowiadania Chianga.


No tak, racja. W sumie zgadzam się. Szczególnie z Chiangiem.
Tixon - 2013-05-09, 15:25
:
Sabetha napisał/a:
Tixon, nie marudź, "Gra Endera" to dobra rzecz. Lepsza niż cały Stover razem wzięty

Bluźnisz, w dodatku bez pokrycia w przeczytaniu porównywanych pozycji :-P
Oraz moich postów odnośnie "Gry..." ;)
Sabetha - 2013-05-09, 15:53
:
Lubię bluźnić //evil
Ł - 2013-05-09, 18:51
:
Przecież tą samą argumentacje Tixona o naiwności i i o tym że główny bohater to przepakoiwany superdzieciak przerabialiśmy przy okazji Diuny. To powinna być wskazówka na to na ile brać ją na serio.
Młodzik - 2013-05-09, 19:49
:
Tak namawiacie i namawiacie. No dobra, chyba się skuszę na "Grę Endera" za jakiś czas. Nie wiedzieć czemu, pałam do tej książki niechęcią.
Sabetha - 2013-05-09, 19:52
:
Niesłusznie. Ja właśnie przerobiłam sto dwadzieścia stron. A przysięgłabym, że nie przysiadłam dziś ani razu dłużej niż na dwadzieścia minut :lol:
Tixon - 2013-05-09, 19:56
:
Stop you, i'm blushing :oops:
Romulus - 2013-05-09, 21:40
:
"Gra Endera" to klasyk, jak dla mnie. Znakomita pod każdym względem. Też miałem tak, że jak zacząłem czytać, to nie chciałem przestać.
Alrauna - 2013-05-09, 22:17
:
Romulus napisał/a:
Też miałem tak, że jak zacząłem czytać, to nie chciałem przestać.
Zarwałam nockę przez "Grę Endera" - nie mogłam zasnąć póki nie przeczytałam całości ;) Naprawdę polecam, nie ma co się zastanawiać.
Boję się tego filmu, mam wrażenie, że to będzie dno :( Trailer nie powalił i odkrył zbyt dużo szczegółów :(
toto - 2013-05-09, 22:27
:
Alrauna napisał/a:
Trailer nie powalił i odkrył zbyt dużo szczegółów


– Co czytasz?
– Biografię Napoleona, bardzo interesująca.
– A do Waterloo już doszedłeś?
– Człowieku, błagam, nie spojleruj!


Najlepszy wiek na pierwsze czytanie Gry Endera to kilkanaście lat. Im później, tym trudniej czerpać dziecięcą radość z lektury. Ale wciąż jest to książka godna uwagi.
tomas - 2013-05-09, 23:11
:
Pytanie z innej beczki. Czy wiadomo coś o kontynuacji Tropiciela, a mianowicie Ruins? Czy planuje to ktoś wydać, a jak tak to kiedy?
Oceansoul - 2013-05-09, 23:18
:
tomas napisał/a:
Pytanie z innej beczki. Czy wiadomo coś o kontynuacji Tropiciela, a mianowicie Ruins? Czy planuje to ktoś wydać, a jak tak to kiedy?

Wychodzi w czerwcu: http://www.proszynski.pl/Ruiny-p-31672-1-30-.html
bimali1 - 2013-05-10, 08:15
:
toto napisał/a:
Najlepszy wiek na pierwsze czytanie Gry Endera to kilkanaście lat. Im później, tym trudniej czerpać dziecięcą radość z lektury. Ale wciąż jest to książka godna uwagi.


Gdy czytałem , mialem znacznie więcej niż kilkanaście lat. A radość z lektury była spora. Podobnie jak z pozostałymi częściami cyklu, który uważam za jeden z ciekawszych w s-f. Teraz wyszedł prequel Endera i nie wiem, czy sobie nie powtórzę całości. :-)
Shadowmage - 2013-05-10, 09:13
:
Prequel to jednak można sobie darować.
bimali1 - 2013-05-10, 10:30
:
Shadowmage napisał/a:
Prequel to jednak można sobie darować.


Uuuuu...to przykre. :-(
Romulus - 2013-05-10, 10:46
:
Sequele również, choć tu zdania mogą być podzielone :)
Ale pierwszy tom o Groszku był całkiem fajny.
dziki - 2013-05-10, 13:00
:
Ja będę jeszcze surowszy i stwierdzę, że "Ksenocyd" i "Dzieci umysłu" (czy też na odwrót, nie pamiętam kolejności :mrgreen: ) także można pominąć :-) Co nie zmienia faktu, że "Gra Endera" jest bardzo fajna, z "Mówca umarłych" duuużo od niej lepszy :-)

Ale pewnie kiedyś i tak sięgnę po kontynuacje, jak zatęsknię za Cardem :mrgreen:

A jeśli porównywać cyklami - to wg mnie cykl o Alvinie jest lepszy. Nie ma tam czegoś na miarę Mówcy, czy chociaż Gry, ale kolejne tomy są równiejsze, nie odstają tak od siebie, jak dotąd.
Fenris - 2013-05-10, 19:33
:
Gdyby nie nazwisko i dosłownie dwa - trzy nawiązania, to byś w ogóle nie uwierzył, że prequel ma coś wspólnego z "Grą Endera". ;)
Shadowmage - 2013-05-10, 19:40
:
Przesadzasz. Niemniej jest to po prostu mocno średnia książka nic nie wnosząca do całości - co najwyżej mówiąca wprost to, co było niedopowiedzeniem.
You Know My Name - 2013-05-11, 10:06
:
tak, gadacie i gadacie, to sobie przypomniałem Grę w wersji słuchanej. soft sf całkiem niezłej próby, ale soft w pierwotnym znaczeniu, czyli obecnie social/political fiction. pierwszy raz zetknąłem się za to z Chłopcem z... i myślę, że z obrazem ultrakatoli to trochę pojechał. ta projekcja to chyba faktyczny obraz niektórych kościołów w jułeseju.
Sabetha - 2013-05-11, 12:45
:
Na zajęciach z systemów operacyjnych doszliśmy dziś z panem magistrem M., że "Gra" to jednakowoż dobra książka jest. Czasem dobrze jest położyć na biurku to, co się akurat czyta, to nieco niweluje złe wrażenie, które powstaje, gdy człowiek nie za bardzo ogarnia pracę na maszynach wirtualnych :mrgreen:
Oceansoul - 2013-05-14, 19:21
:
Dawno tak się wewnętrznie nie wkurzałam przy jakiejś książce, ale Cardowi się udało - Novinhę z "Ksenocydu" mam ochotę udusić. A potem udusić jeszcze raz. Jeśli taki był zamysł autora, to brawa, bo coraz rzadziej mi się to przytrafia, że darzę bohaterów aż taką antypatią ;) .

A teraz jeszcze poproszę audiobooka "Dzieci umysłu". :D
Tixon - 2013-05-14, 20:01
:
Novinha "foch na cały świat" robi się jeszcze gorsza, czy po prostu jest tak samo irytująca jak w Mówcy?
Oceansoul - 2013-05-14, 20:07
:
Jest dużo, dużo gorsza. Jest naprawdę tak masakrycznie irytująca, że na tym tle ona sama w "Mówcy umarłych" wydaje się nieirytująca ani trochę.
Shadowmage - 2013-05-14, 23:12
:
Ja się przy "Ksenocydzie" też wkurzyłem, ale na Carda, że tak zepsuł :P
Oceansoul - 2013-05-19, 17:52
:
"Ksenocyd" skończony. Faktycznie, nawymyślał Card przeróżne niestworzone rzeczy w tym tomie, a o ile większość jakoś tam zaakceptowałam, to już pomysł z pojawieniem się wiecie-kogo (ci, co czytali, pewnie się domyślą ;) ) pod koniec wydaje mi się całkowicie bezsensowny i wepchnięty zupełnie zbytecznie. No i postać Novinhy jest naprawdę tak okropna, że chyba drugi raz bym tej książki nie strawiła. Zaczynam bać się "Dzieci umysłu", ale jak będzie wersja audio, to pewno i tak sięgnę.
R7 - 2013-06-08, 00:11
:
Im dalej w las, tym więcej drzew. Dzieci umysłu są zajebiste, ogólnie mam wrażenie, że Card rozkręcił się w trakcie pisania, ale benzyna mu się skończyła i padło na pysk. Czego dowodem są zombi popłuczynowo-poenderowe nie do przeczytania. Czy ktoś z łaskawych czytaczy zzaoceniastych będzie łaskaw go poszturchać, co by pisał jak to szło dalej?
tomas - 2013-06-17, 20:34
:
A ja powiem, że kontynuacja Tropiciela, a mianowicie Ruiny już jest dostępna w Empikach. Kupiłbym tylko czekam na pramierę Odtrutki na optymizm i będzie pakiecik 8)
Jezebel - 2013-09-01, 00:35
:
Oceansoul napisał/a:
Faktycznie, nawymyślał Card przeróżne niestworzone rzeczy w tym tomie, a o ile większość jakoś tam zaakceptowałam (...)

Podziwiam cierpliwość i tolerancję :P

Że ta część jest daleko w tyle względem dwóch poprzednich, zorientowałam się bardzo szybko. Ale że aż tak...? --_- Card porwał się na coś w rodzaju traktatu filozoficzno-teologicznego, ale niestety brak temu błyskotliwości, świeżości myśli i finalnie powstała karykatura wszystkich wad obecnych w "Grze Endera" i "Mówcy umarłych", gdzie można było przymknąć na nie oko, dając się porwać wydarzeniom. W "Ksenocydzie", kiedy w ogóle cokolwiek się dzieje, trudno to nazwać szczególnie fascynującym. No i cały ten religijny bełkot... O zgrzytanie zębami przyprawił mnie już niejeden fragment, ale chamsko propagandowa pochwała czystości przedmałżeńskiej jako jedynej ostoi cywilizacji sprawiła, że chuj mnie strzelił i nie wiem, czy w ogóle chcę się w to dalej zagłębiać --_-
Tixon - 2013-09-01, 00:50
:
Mój wewnętrzny masochista wpisuje ją sobie na listę do przeczytania.
Jezebel - 2013-09-01, 01:11
:
Opowiesz mi później, co było dalej? :mrgreen:
Fenris - 2013-09-01, 10:45
:
Card w ogóle bardzo mocno swoją twórczość na religii opiera, vide cykl o Alvinie.
Jezebel - 2013-09-01, 12:27
:
Jasne, ale w dwóch pierwszych częściach cyklu o Enderze nie było to tak nachalne (w "Mówcy umarłych" ewidentnie gloryfikuje swoje wyznanie poprzez kontrast do katolicyzmu, ale można było przymknąć na to oko). Natomiast w "Ksenocydzie" pozbył się wszelkich oporów --_-
Fenris - 2013-09-01, 13:08
:
Dlatego na razie na "Mówcy umarłych" przygodę zakończyłem, bo nic mnie bardziej nie wku...rza w literaturze jak właśnie gloryfikacja JAKIEJKOLWIEK religii. //mur
Jezebel - 2013-09-01, 13:13
:
Mnie z kolei działa na nerwy odwalanie przez pisarza światopoglądowej prywaty. Autor książki ma tyle możliwości, tyle opcji do wyboru, w wyobraźni może się wcielić w kogokolwiek, więc tych, którzy nie potrafią podczas pisania w pewnym stopniu "zrezygnować z siebie", zostawić swojego prywatnego systemu przekonań z boku, z automatu uważam za gorszych.
Romulus - 2013-09-01, 13:26
:
Jezebel napisał/a:
Mnie z kolei działa na nerwy odwalanie przez pisarza światopoglądowej prywaty. Autor książki ma tyle możliwości, tyle opcji do wyboru, w wyobraźni może się wcielić w kogokolwiek, więc tych, którzy nie potrafią podczas pisania w pewnym stopniu "zrezygnować z siebie", zostawić swojego prywatnego systemu przekonań z boku, z automatu uważam za gorszych.

A niby dlaczego miałby to pisarz robić? Cóż w tym złego, na Lucyfera i pomiot jego?
Jezebel - 2013-09-01, 13:34
:
Obiektywnie złego - prawdopodobnie nic. Po prostu mnie osobiście to przeszkadza, bo nie lubię robienia z literatury tuby propagandowej w tak mało wyrafinowany sposób.
Tomasz - 2013-09-01, 16:44
:
A nie jest tak, że przeszkadzają ci poglądy, których nie podzielasz? A tych, które podzielasz pewnie nie zauważasz?
Jezebel - 2013-09-01, 21:51
:
Nie wykluczam, że tak właśnie jest. Ale... no i? :mrgreen:
utrivv - 2013-09-02, 07:23
:
Jezebel napisał/a:
Nie wykluczam, że tak właśnie jest. Ale... no i? :mrgreen:
Na innym forum Card się pewnie żali że wkurzają go czytelnicy którzy nie potrafią podczas czytania w pewnym stopniu "zrezygnować z siebie", zostawić swojego prywatnego systemu przekonań z boku :)
Jezebel - 2013-09-02, 08:58
:
Chyba powinnam ponowić pytanie ;)
nosiwoda - 2013-09-02, 09:28
:
Jezebel napisał/a:
pochwała czystości przedmałżeńskiej (...) sprawiła, że chuj mnie strzelił
//mysli
Jezebel - 2013-09-02, 09:56
:
I to by było na tyle, jeśli chodzi o skuteczność cardowej propagandy.
Romulus - 2013-09-02, 10:11
:
utrivv napisał/a:
Jezebel napisał/a:
Nie wykluczam, że tak właśnie jest. Ale... no i? :mrgreen:
Na innym forum Card się pewnie żali że wkurzają go czytelnicy którzy nie potrafią podczas czytania w pewnym stopniu "zrezygnować z siebie", zostawić swojego prywatnego systemu przekonań z boku :)

Przypomnij sobie nawoływania do bojkotu przez jakichś idiotów, którzy nie potrafią zostawić swoich poglądów na boku i cieszyć się ekranizacją (bądź nie). Tylko z uwagi na poglady Carda gotowi są zbojkotować jego twórczość.

Dla mnie bojkot jakiegoś pisarza ma sens tylko wtedy, jeśli pisze badziewne powieści, a nie dlatego, że uważa np. homoseksualizm za grzech. Niech se uważa. Gdybym takie kryteria miał przykładać do literatury, to musiałbym spalić kilka znakomitych powieści w mojej biblioteczce.
utrivv - 2013-09-02, 10:12
:
BTW Card jest mormonem więc o jakim światopoglądzie tu mówimy?
Chodzenie w garniturku i "darmowe" kursy angielskiego? A może tylko w Polsce oni się tak zachowują a u siebie to normalni ludzie?
Jezebel - 2013-09-02, 10:33
:
Romulus, ale kto w tej konkretnej dyskusji mówi o bojkocie? Oczywiście, że bojkot ekranizacji "Gry Endera" przez środowiska oburzone jego poglądami jest bzdurny, bo to jest kwestia indywidualna, czy komuś jego poglądy pasują, czy nie i czy to ma jakikolwiek wpływ na odbiór jego książek, a nie pole do jakichkolwiek nawoływań.

Zresztą mnie osobiście mniej przeszkadzają poglądy, a bardziej sposób ich umieszczania w powieści, ich ilość w "Ksenocydzie" i taniość sztuczek użytych do ich wprowadzenia. Wszyscy, którzy znają Valentine Wiggin z poprzednich książek powinni zrozumieć, jak bzdurne jest włożenie w jej usta peanu pochwalnego na cześć czystości przedmałżeńskiej. Albo Ender dzielnie maszerujący do kościółka.
Badziewność "Ksenocydu" polega więc w moim odczuciu nie na tym, że zaprezentowano tam jakiś konkretny światopogląd, a na przykład tym, że Card rozpruwa swoich bohaterów, zmusza ich do rzeczy totalnie nieprzystających do ich sposobu bycia tylko po to, by przemycić jakąś myśl kompletnie niepotrzebną fabularnie, a przypadkiem zgodną z jego prywatnymi przekonaniami.

Abstrahując - poważnie stawiacie znak równości między tym, co "powinien" autor i tym, co "powinien" odbiorca?
MORT - 2013-09-02, 11:03
:
utrivv napisał/a:
BTW Card jest mormonem więc o jakim światopoglądzie tu mówimy?
Chodzenie w garniturku i "darmowe" kursy angielskiego? A może tylko w Polsce oni się tak zachowują a u siebie to normalni ludzie?

Gdzie stawiasz granicę normalności? Zaraz za transsubstancjacją? :roll:
MrSpellu - 2013-09-02, 11:46
:
Cytat:
pochwała czystości przedmałżeńskiej (...) sprawiła, że chuj mnie strzelił


hmm... hmmm... <pac>.

Próbuję to sobie wyobrazić //spell

Cytat:
Zresztą mnie osobiście mniej przeszkadzają poglądy, a bardziej sposób ich umieszczania w powieści, ich ilość w "Ksenocydzie" i taniość sztuczek użytych do ich wprowadzenia. Wszyscy, którzy znają Valentine Wiggin z poprzednich książek powinni zrozumieć, jak bzdurne jest włożenie w jej usta peanu pochwalnego na cześć czystości przedmałżeńskiej. Albo Ender dzielnie maszerujący do kościółka.
Badziewność "Ksenocydu" polega więc w moim odczuciu nie na tym, że zaprezentowano tam jakiś konkretny światopogląd, a na przykład tym, że Card rozpruwa swoich bohaterów, zmusza ich do rzeczy totalnie nieprzystających do ich sposobu bycia tylko po to, by przemycić jakąś myśl kompletnie niepotrzebną fabularnie, a przypadkiem zgodną z jego prywatnymi przekonaniami.


Pewnie już tym podejściem nudzę, ale generalnie poglądy autorów mi zwisają. Wszelkie przekonania postaci traktuję tak, gdybym czytał literaturę autoteliczną - czyli jest to tylko pogląd danej postaci, a przesłanie zawarte w książce to tylko kwestia interpretacji bądź nadinterpretacji - a nie jakiegoś twardego klucza, w którym zawarty jest jakiś konkretny cel w stylu, a teraz droga młodzieży moja książka Wam opowie o tym jakie to bzykanko przedmałżeńskie jest złe. Przypominam, że Ender w Ksenocydzie jest człowiekiem, który sporo przeszedł i z tego tytułu ma wyrzuty sumienia. Zastanów się, czy taka odmiana światopoglądowa nie jest prawdopodobna.
Jezebel - 2013-09-02, 11:56
:
Gdybym się nie zastanowiła, w ogóle nie byłoby tematu. Opierając się wyłącznie o "Grę Endera" może by i była. Ale trzeba wziąć pod uwagę jeszcze to, co się dzieje z bohaterem w "Mówcy umarłych". I w moim odczuciu pewne postawy Endera w "Ksenocydzie" są niespójne z wcześniej wykreowanym obrazem jego osoby. Szczególnie, że Card wyraźnie akcentuje każdą przemianę któregokolwiek z czołowych bohaterów (to wręcz fundamentalna cecha jego prozy), a w tym przypadku nawet nie wiadomo, kiedy i dlaczego Ender zaczął tak wiele uwagi poświęcać rozważaniom teologicznym. Dobra, w jego przypadku można by w jakiś naciągany sposób (którego nie kupuję, ale który potrafię sobie wyobrazić) to (niepełne, ale i tak dość znamienne) zwrócenie ku bogu i mówienie o nim uzasadnić, ale jeśli chodzi o Valentine, takie gadki się totalnie nie trzymają kupy.

MrSpellu napisał/a:
Wszelkie przekonania postaci traktuję tak, gdybym czytał literaturę autoteliczną - czyli jest to tylko pogląd danej postaci

Oczywiście, że tak. O ile pogląd w jakikolwiek sposób pasuje do postaci, ma w jej ustach sens i czemukolwiek służy.

MrSpellu napisał/a:
a teraz droga młodzieży moja książka Wam opowie o tym jakie to bzykanko przedmałżeńskie jest złe.

Ale to naprawdę sprawia takie wrażenie. Czytałeś "Ksenocyd"?
utrivv - 2013-09-02, 11:57
:
MORT napisał/a:

Gdzie stawiasz granicę normalności? Zaraz za transsubstancjacją? :roll:

Ubieranie się stosownie do sytuacji na początek. Pamiętam jak na warszawskiej Woli zakładali swój zbór i wyszli posadzić kilka krzaczków i kwiatków. Panie w szpilkach, faceci w garniturach. Ludzie się zlecieli by obejrzeć ten kabaret :)
MrSpellu - 2013-09-02, 12:06
:
Jezebel napisał/a:
Ale to naprawdę sprawia takie wrażenie. Czytałeś "Ksenocyd"?

Oczywiście, że nie. Przecież piszę w myśl zasady "nie znam się, ale chętnie się wypowiem".
Romulus - 2013-09-02, 14:57
:
Jezebel napisał/a:
Romulus, ale kto w tej konkretnej dyskusji mówi o bojkocie? Oczywiście, że bojkot ekranizacji "Gry Endera" przez środowiska oburzone jego poglądami jest bzdurny, bo to jest kwestia indywidualna, czy komuś jego poglądy pasują, czy nie i czy to ma jakikolwiek wpływ na odbiór jego książek, a nie pole do jakichkolwiek nawoływań.

Napisałaś, że to twoje własne odczucia/poglądy, to w takim razie nic mi do tego. Na twój gust/poglądy wpływać nie chcę. A skoro już napisałem coś w tym temacie, to zachciało mi się popływać/dryfować/surfować/nurkować dalej i pociągnąłem wątek pożytecznych idiotów hejtujących film, którego nie widzieli powstały na podstawie książki, której pewnie też nie czytali. Tylko dlatego, że autor wyznaje inny system wartości od ichniego :)
Kalevala - 2013-09-10, 11:18
:
Po "Grze Endera" dosyć miłe wrażenia, choć podejrzewam, że gdybym przeczytała ją parę lat wcześniej, byłyby jeszcze milsze. Na początku irytował mnie 'syndrom genialnego dziecka", ale potem zaczęłam patrzyć na to z trochę innej strony - problemy Endera to nie te, które mógłby przeżywać na sali bojowej czy podczas treningów, a raczej takie wynikające z sytuacji w której się znalazł (odosobnienie od rodziny i ziemskiego środowiska, brak przyjaciół, otoczenie nastawiane przeciwko niemu, stawiane mu nieziemskie wymagania) i z tego jaki Ender po prostu był.
Książkę odebrałam jako lekką i, w pewnym sensie, przyjemną, bez jakichś szczególnych rewelacji, po prostu dobrą/bardzo dobrą, do poczytania w wolnym czasie, czyli tak jak w moim przypadku podczas podróży autobusowej. Zwłaszcza patrząc na szybki upływ czasu w powieści i przyjazny styl Carda.
Shadowmage - 2013-09-10, 11:21
:
Kilka lat temu, z okazji Stolyka Lyterackiego, powtarzałem "Grę Endera". Faktycznie zabawy tak dobrej, jak za pierwszym razem nie było, ale też na kilka rzeczy zwróciłem uwagę, a wcześniej przegapiłem/nie wydały się istotne. Ogólnie bardzo przyjemna książeczka.
Jezebel - 2013-09-10, 11:29
:
To chyba jedna z tych książek, których odbiór bardzo się zmienia w zależności od wieku czytającego. Chyba, bo sama nie czytałam tego, pacholęciem będąc, ale pamiętając siebie z okresu wczesnonastoletniego - też pewnie zwróciłabym większą uwagę na nieco inne kwestie, niż teraz.
nosiwoda - 2013-09-10, 11:34
:
Ale Cardowi udało się zachować hm... aktualność, powiedzmy, dzięki temu, że nie wchodził w szczegóły. To mu się zaczęło dopiero potem, w cyklu o Cieniach, ale i tam nie tak strasznie. Za to "Gra Endera" jest na tyle omowna, jeśli idzie o szczegóły techniczne, że można łyknąć bez problemów.
bio - 2020-02-10, 00:34
:
Trzydzieści lat temu Card był jednym z mych ulubionych autorów. Potem przeczytałem dużo jego książek i w pewnym momencie przestał mnie rajcować. Ale to normalne. Facet poszedł w ilość i ideologiczne klimaty. Ale nie zdawałem sobie sprawy, że dzisiaj jest w anglojęzycznym światku SF jednym z najbardziej znienawidzonych autorów do spółki z Hubbardem I MZBradley. Że seksista, rasista i ordynarnie zarozumiały bufon. Te dwa pierwsze komplementy to dzisiaj standard w stosunku do wszystkich niepoprawnych politycznie. Ten jego wizerunek kłóci mi się z wibracjami dźwięczącymi w jego książkach. A może źle słuchałem?
Trojan - 2020-02-10, 02:12
:
no też czytałem że tak go odbierają - i podobnie kiedyś byłem pod wrażeniem jego pisarstwa ( no konkretnie Gra i Mówca - zwłaszcza tą drugą uznaje za kawałek książki). Potem przyszły średnie produkcje to i zapał minął - ale to że jest kontrowersyjny to obiło misię o oczy już dawno temu. Wojujący mormon chyba z niego jest - tak jakoś mi się kojarzy. Niestety środowisko fantastyki i zza oceanem ma swoje specyficzne przywary.
Fidel-F2 - 2020-02-10, 07:58
:
Dla mnie to ćwok od cirka 20 lat. Omijam szerokim łukiem, choć Gra kiedyś zrobiła wrażenie.
fdv - 2020-02-10, 09:51
:
Z jego książkami jest tak że im dalej w las tym gorzej. A cała jego krytyka się bierze z tego że jest jawnie przeciwko homoseksualistom, nawet pamiętam akcję bojkotowania ekranizacji gry. Bo w to że rasista i seksista to nie bardzo wierzę chyba że mormon z defualta dostaje takie atrybuty co u poniektórych.
Fidel-F2 - 2020-02-10, 11:37
:
Moja krytyka wynika z tego, że napisał prymitywne gówno typu Alvin. Biorąc pod uwagę jego stosunek do świata, lektura jego powieści jest całkowitą stratą czasu.
utrivv - 2020-02-10, 11:46
:
Zgadzam się i tym bardziej się cieszę że przeczytałem Grę za nastolatka, wtedy zrobiła wielkie wrażenie, teraz bym się nie odważył wrócić, filmu nie dałem rady
Trojan - 2020-02-10, 11:57
:
film był stosunkowo słaby w porównaniu do książki. Samą książkę przeczytałem kilka razy - za każdym razem podobała się bardzo. Choć Mówcę umarłych uważam za znacznie lepszą,"doroślejszą". Historię o Andrew Wigginie zakończyłem a Ksenocydzie którego nawet nie doczytałem do końca
KS - 2020-03-07, 14:22
:
bio napisał/a:
Trzydzieści lat temu Card był jednym z mych ulubionych autorów. Potem przeczytałem dużo jego książek i w pewnym momencie przestał mnie rajcować.

+1
Trojan napisał/a:
Mówcę umarłych uważam za znacznie lepszą,"doroślejszą" (od Gry - dop. KS)

+2 (obiemy rencamy)

Mówca, Glizdawce i Planeta spisek to nadal w mojej pamięci top. Myślę, że gdybym je dziś przeczytał, nie zawiodły by mnie.
Odnosząc się do wcześniejszej dyskusji w temacie - książka, a ogólniej dzieło sztuki, nie powinna "odpowiadać", a tym bardziej "ponosić konsekwencji" poglądów a nawet uczynków autora. Mamy własnie świeży przykład sekowania filmu za niemające z nim nic wspólnego przewiny reżysera. Które, by było jasne, powinny być potępione, w takim zakresie, w jakim są prawdziwe. Od tego są jednak sądy, a nie krytyka filmowa czy literacka.
Fidel-F2 - 2020-03-07, 14:59
:
KS napisał/a:
Myślę, że gdybym je dziś przeczytał, nie zawiodły by mnie.
śmiała teza
KS - 2020-03-07, 15:59
:
Fidel-F2 napisał/a:
śmiała teza

i niesprawdzalna.
Trojan - 2020-03-07, 16:47
:
Nie no. Planeta spisek. .. hmmm. Nie mam o niej dobrych wspomnień. Raczej pamietam że słaba była choć samej treści ... nie bardzo.
ASX76 - 2020-03-07, 23:32
:
Dla mnie "Planeta spisek" przypadła do gustu. To jedna z najlepszych książek Carda: krótka, pomysłowa i bardzo treściwa :-)
Trojan - 2020-03-08, 00:17
:
Że pomysłowa to pamiętam. Tam chodziło o jakąś zaawansowaną bioinzynierie?
ASX76 - 2020-03-08, 00:52
:
Zaawansowaną inżynierię genetyczną.
Trojan - 2020-03-08, 01:00
:
No jakoś takoś. Czytałem dawno i ledwie pamiętam że czytałem ;)
bio - 2020-03-08, 01:06
:
Treason to jedna z mych pierwszych w Ingliszu. Czytana powoli i dokładnie. Bardzo przeżywana. Była wspaniała. Nie wiem jak dziś. Pewnie mniej, ale na pewno coś zostało, bo Card potrafił trafić do serca. Nie wiem czemu nigdy nie wydano u nas Worthinga. Przerabiana na powieść sekwencja opowieści, które bardzo mnie urzekły.