Zaginiona Biblioteka

Horror - Horror w Polsce i na świecie

Tigana - 2008-01-05, 23:51
: Temat postu: Horror w Polsce i na świecie
Horror w Polsce nigdy nie miał łatwego życia. Od zawsze był uważany za jakiś pośledni gatunek i nie mógł się przebić do większej rzeszy czytelników. Pisze tu przede wszystkim o książkach bo "horror w kinie" to zupełnie inna bajka :P
Na dobrą sprawę horror w Polsce miał tylko raz swoje 5 minut- był to czas "wielkiego przełomu" 1989-1990. Wtedy rynek polski zaatakował "Amber" z S. Kingiem. G. Mastertonem, J. Herbertem i kilkoma innym autorami oraz " Phantom Press" na czele z G.Smithem ,B.Lumey"em, C. Barkerem czy S. Hutsonem. Niestety ilość nie przeszła w jakość, rynek nasycił się a potem wypluł swoich faworytów.
Ostał się tylko G. Masterton i S.King i na dobrą sprawę tak pozostało do dziś. Sporadycznie wydawane są książki J. Herberta, D. Simmonsa. Jeszcze w miarę regularnie pojawiają sie nowe pozycje C. Barkera oraz A. Rice. od czasu do czasu pojawia się jeszcze L. Hamilton - cykl o wampirach i drugi o elfach ?
Ze współczesnych polskich autorów wymienić trzeba: J. Grzędowycza, S. Oszubskiego. J. Nowosada, OrbitowskiegoR.Pawlaka (seria opowiadań grozy mających miejsce w Sosnowcu- SUPER)
Mój TOP-5- kolejność przypadkowa
1. C. Barker "Księgi Krwi" - mocne krwawe opowiadania,
2. S. King "Lśnienie" - po prostu klasyka
3. tenże - "Nocna zmiana" -ARCYDZIEŁO najlepszy zbiór opowiadań w historii gatunku
4.jeszcze raz "TO" i nic więcej
5.R. McCammon "Chłopięcy świat"- coś jak King, ale nie do końca, a na pewno nie gorsze- gorąco polecam[/quote]
red91 - 2008-01-06, 10:31
:
Hmm, jak dla mnie King absolutny lider, "Miasteczko Salem", "To","Christine", "Lśnienie" majstersztyki. Oprócz tego fenomenalny jest Łukasz Orbitowski. Wart uwagi jest napewno Jakub Ćwiek. Mastertona nie lubię, dla mnie to chłop z podwórka, a nie dobry pisarz. Byłbym zapomniał, bardzo dobry jest Dean Koontz, chociaż zdarzają mu się słabe powieści.
Tigana - 2008-01-10, 21:48
:
red91 napisał/a:
Byłbym zapomniał, bardzo dobry jest Dean Koontz, chociaż zdarzają mu się słabe powieści.

Dla mnie Koontz to nie autor horrorów, a raczej thrillerów. W większości jego powieści zagadkę można wytłumaczyć naukowo, lub w ogóle brakuje w nich elementów nadprzyrodzonych np "Intensywność"
Dabliu - 2008-01-10, 23:57
:
Ja się na horrorze nie za bardzo wyznaję. Z powieści Kinga czytałem kiedyś tylko "Smętarz dla zwierzaków" (podobało się) i "Miasteczko Salem" (nie podobało się). Tak więc "Król" ma u mnie bilans zerowy...

A co myślicie o prozie Stefana Grabińskiego?
AM - 2008-01-11, 23:17
:
King został już wielokrotnie omówiony, więc sobie go daruję. Z pozostałych rzeczy w Polsce warto:

Clive Barker Księgi krwi, Imajica, Wielkie Sekretne Widowisko i Everville (choć 3 ostatnie to technicznie rzecz biorąc Dark Fantasy, a nie horror)

Peter Straub Upiorna Opowieść i Kraina Cieni (ktoś kiedyś powiedział, że o ile King jest sercem horroru, to Straub jest jego mózgiem... w pełni się z tym zgadzam)

Kate Koja Urazy Mózgu, Skóra, Dziwne Anioły - jeżeli ktoś lubi nastrojowy horror psychologiczny, Kate Koja go zauroczy

Robert McCammon - w Polsce ukazało się jego 5 powieści, z których zdecydowanie najlepsze są Chłopięce Lata (o których wspominał Tigana); wielka szkoda, iż nikt nie wydał jego chyba najlepszej rzeczy Swan Song.

Dan Simmons Letnia Noc i Pieśń Bogini Kali - ktoś mógłby wydać Carrion Comfort :-(
Tigana - 2008-01-13, 17:06
:
Wnioskuje z twojego postu AM, że MAG się za horror nie weźmie - szkoda. Drugi smutny wniosek - horror sprzedaje się w Polsce jeszcze gorzej niż fantastyka i nielicząc Kinga, Koontza i Mastertona nie opłaca się go u nas drukować.
Z tych pozycji, które wymieniłeś przeczytałem "Krainę Cieni" Strauba - bardzo dziwna książka. Momentami byłem nią oczarowany, by za chwile rzucić nią o ścianę. Z treści ciut przypominała mi "Sakrament" Barkera - szczególnie jeśli chodzi o wątek dorastania głównego bohatera.
K. Koja - jej ksiazki są niesamowite, ale jak dla mnie trudne w odbiorze. Przeczytałem "Urazy mózgu" i "Skórę" nie mogę jednak powiedzieć, żeby te powieści zrobiły na mnie jakieś duże wrażenie.
"Swan Song" - jeśli to faktycznie najlepsza powieść Roberta McCammona to faktycznie jest czego żałować, że nie pojawiła się u nas.
AM - 2008-01-13, 22:44
:
Tigana napisał/a:
Wnioskuje z twojego postu AM, że MAG się za horror nie weźmie - szkoda.


Nigdy nie wiadomo, uwielbiam horror ;) . I pewnie zaczłąłbym od Simmonsa i McCammona.

Strauba nie skreślaj i postaraj się odszukać Upiorną opowieść. Jest zupełnie inna od Krainy Cieni (jakby napisał ją inny autor). Myślę, że może ci się bardzo spodobać.
Tigana - 2008-01-13, 23:00
:
AM napisał/a:
Nigdy nie wiadomo, uwielbiam horror ;) . I pewnie zacząłbym od Simmonsa i McCammona.

Byłoby super - McCammona kupiłbym w ciemno - zdaje sobie jednak sprawę z napiętych planów MAGa na najbliższe 2-3 lata.
AM napisał/a:
Strauba nie skreślaj i postaraj się odszukać Upiorną opowieść. Jest zupełnie inna od Krainy Cieni (jakby napisał ją inny autor). Myślę, że może ci się bardzo spodobać.

Chyba kiedyś próbowałem to czytać, ale nie zbyt mi podeszło - może następnym razem ?
Tigana - 2008-08-23, 19:40
:
Rok 2008 pod znakiem polskiego horroru stoi. Już dawno w ciągu jednego roku nie ukazało się tyle książek, które można by zaliczyć do szerokiego groma horroru lub grozy. Orbitowski (x2) , Małecki, Ćwiek dwutomowa antologia opowiadań, a jeszcze na jesieni Red Horse co nieco planuje. Być może jesteśmy świadkami powstania nowego nurtu w literaturze polskiej.
Procella - 2008-08-25, 08:23
:
AM napisał/a:
Peter Straub Upiorna Opowieść i Kraina Cieni (ktoś kiedyś powiedział, że o ile King jest sercem horroru, to Straub jest jego mózgiem... w pełni się z tym zgadzam)

Straub jest rewelacyjny. Nie czytałam wszystkiego (różnie jest z dostępnością), ale z tego, co znam, najbardziej podobał mi się "Floating Dragon" (nie wiem, czy jest po polsku, nie spotkałam się).
Jaskier - 2008-09-04, 14:31
:
Z horrorami miałem bardzo mało do czynienia, nie znam się na autorach itp...
Jednak kiedyś wpadła mi w ręce książka F.Paula Wilsona - Twierdza
Zacząłem ją czytać od niechcenia, ku mojemu zdziwieniu książka tak bardzo mnie zainteresowała że zacząłem zarywać noce żeby tylko ją czytać.

Cytat:
Wcisnął głowę i ramiona w wąski, kamienny korytarz opadający lekko w dół. I wtedy zdał sobie sprawę, że nie jest już sam. Coś mrocznego i zimnego jak komora, w której się znalazł, czaiło się obok, rozbudzone i głodne. Nie mógł opanować drżenia. Groza przeorała mu wnętrzności. Próbował się cofnąć, przecisnąć z powrotem, lecz utknął. Ściany korytarza trzymały go mocno w ciemności tak absolutnej, że nie rozróżniał nawet góry i dołu. Ogarnęły go mrok i lęk – połączenie, grożące szaleństwem. Wtargnął w niego chłód, kiedy w agonii przerażenia podniósł głos do krzyku, pełnego rozpaczy i grozy. Nagle dźwięk zamarł w przerażającym bulgocie. Nadeszła groza...


Od tamtej pory pomimo tego że nie czytałem nic innego oprócz Kinga , Twierdza jest moją pozycją sztandarową jeżeli chodzi o horrory.

Urzekła mnie w niej niezwykła prostota i sposób pisania który potrafił zatrzymać mnie przy lekturze.

Może ktoś z was czytał jakieś książki tego autora? Może ktoś ma na jego temat więcej do powiedznia...
Tigana - 2008-09-04, 16:55
:
Jaskier napisał/a:
Jednak kiedyś wpadła mi w ręce książka F.Paula Wilsona - Twierdza

A czytałeś pozostałe części? Niestety dużo gorsze i tylko "Świat mroku" trzyma jakiś poziom.Sama "Twierdza" bardzo dobra - no i ta okładka.
Jaskier - 2008-09-04, 17:55
:
Tigana napisał/a:
A czytałeś pozostałe części? Niestety dużo gorsze i tylko "Świat mroku" trzyma jakiś poziom.Sama "Twierdza" bardzo dobra - no i ta okładka.


Właśnie nie czytałem pozostałych części, będę musiał się za nie zabrać.

Okładka rewelacja !!
Tigana - 2008-09-04, 18:37
:
Jaskier napisał/a:
Właśnie nie czytałem pozostałych części, będę musiał się za nie zabrać.

Sprzedałem całość w ubiegłym miesiącu na allegro - gdybym wiedział, że szukasz jakobyśmy się umówili.
ana - 2008-09-04, 19:01
:
Nie tak dawno temu miałam doczynienia z antologią polskiego horroru - "Trupojad - Nie ma ocalenia". W zasadzie dla mojej bujnej wyobraźni powinna wystarczyć. "Skręcałam sie" z obrzydzenia przy opowiadaniu tytulowym, ale bylam zadowolona. Ogólnie całkiem ciekawie skonstruowane. Im dalej wgłąb tym bylo gorzej. Niektorzy pisarze nawet miewali niezle pomysły, tylko w rezultacie przypominało to streszczenie niż właściwe opowiadanie :roll:
ASX76 - 2008-09-05, 12:02
:
Tiguś-> I Ty się dziwisz..? Po kim jak po kim, ale po histe... pardon... historyku tego bym się nie spodziewał. ;) Od czasów II wojny światowej do 1989 roku mieliśmy w kraju taki horror, że teraz już nic nie jest nas w stanie przestraszyć... Poza Rosją. :-P

Z książkowych horrorów, jedną z niewielu pozycji która mi się spodobała była "Twierdza" Wilsona. Fajny klimat, ponury i mroczny. Zakończenie - lipne.
Dawno to było, więc nie wiem, jak zapatrywałbym się na tę knigę teraz.
Jej kontynuacje były coraz gorsze.


"Terror" Dana Simmonsa jest najlepszym horrorem. S. King i inne Mastertony mogą się schować. :-P
You Know My Name - 2008-09-05, 12:13
:
ASX76 napisał/a:
Fajny klimat, ponury i mroczny. Zakończenie - lipne.
Takim zdaniem mozna opisac przynajmniej 85% horrorow. Bo jak opisac np wzywanie ducha megakomputera by tylko klasyka wziac na warsztat.
Z zakonczen horrorow to w porzadku byly "Misateczko Salem" albo "Smentarz..."
Asuryan - 2008-09-05, 12:14
:
ASX76 napisał/a:
Od czasów II wojny światowej do 1989 roku mieliśmy w kraju taki horror, że teraz już nic nie jest nas w stanie przestraszyć...

Gwoli ścisłości znacznie, znacznie wcześniej - od rozbiorów z krótką przerwą istnienia II RP. EOT.
ASX76 - 2008-09-05, 12:26
:
Asuryan napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Od czasów II wojny światowej do 1989 roku mieliśmy w kraju taki horror, że teraz już nic nie jest nas w stanie przestraszyć...

Gwoli ścisłości znacznie, znacznie wcześniej - od rozbiorów z krótką przerwą istnienia II RP. EOT.


To może cofnijmy się jeszcze do epoki kamienia łupanego? ;)

Gwoli doprecyzowania - miałem na myśli historię (bardziej) współczesną. :-P


Mag_Droon -> Masterton klasykiem horroru? Chyba czas umierać... ;)
Klasycy to np. Poe, Lovecraft... A nie jakiś tam G.M. :-P
You Know My Name - 2008-09-05, 12:35
:
ASX76 -> wzmiankowani przez Ciebie pisali tzw opowiadania i powiesci grozy (Doyle jeszcze), nataomiast GM to wlasnie klasyk pustego horroru, ktory rzadko kiedu prezentuje ciekawe zakonczenie.
ASX76 - 2008-09-06, 07:27
:
Mag_Droon napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Fajny klimat, ponury i mroczny. Zakończenie - lipne.
Takim zdaniem mozna opisac przynajmniej 85% horrorow. (..)


Przynajmniej 85% horrorów, według mnie, nie zasługuje na to, żeby opisać je takim zdaniem. Skoro uznawany za jednego z (naj)lepszych autorów gatunku, G. Masterton, pisze takie farmazony, że wręcz nie da się tego czytać bez znieczulenia (na trzeźwo), to niska popularność horroru dziwić nikogo nie powinna. :-P
W kategorii na najgłupsze książki, tacy bzdetopisarze jak: Masterton i Guy Smith zajęli by w moim rankingu czołowe lokaty. Graham(ek) w pierwszej kolejności za "Tengu" i "Wojowników nocy". Wszystko, co wyskoczyło spod "pióra" drugiego "maestro" nadaje się na opał/toilet paper.


Horror (łac. groza, strach), fantastyka grozy – odmiana fantastyki polegająca na budowaniu świata przedstawionego na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to, aby wprowadzić w jego obręb zjawiska kwestionujące te prawa i nie dające się wytłumaczyć bez odwoływania się do zjawisk nadprzyrodzonych. Zadaniem horroru jest wywołanie lęku i niepokoju u odbiorcy utworu. Pojawiające się w świecie utworu zjawiska fantastyczne podważają ustalone na początku i akceptowane przez bohaterów prawa świata (cytat z Wikipedii).
You Know My Name - 2008-09-06, 08:09
:
Masz racje, chodziło mi o powieść gotycką, której Poe i Lovecraft byli bliscy.

Nie zmienia to faktu, ze wiekszosc autorow horroru nie ma problemu ze zbudowaniem nastroju tylko jakos zakończenia są miałkie.
ASX76 - 2008-09-06, 10:25
:
Mag_Droon napisał/a:
(...)

Nie zmienia to faktu, ze wiekszosc autorow horroru nie ma problemu ze zbudowaniem nastroju tylko jakos zakończenia są miałkie.


Choćbym nie wiem jak chciał, to się z Twoją opinią zgodzić nie mogę. Nie może być tu mowy o fakcie, tylko o subiektywnym odczuciu/ocenie, która wszakże może być różna w zależności od Czytelnika... :-P

Utwory Poe i Lovecrafta posiadały nastrój grozy, natomiast kiedy czyta(ło) się Lumleya, Mastertona, Smitha, Kinghta... itd., jakoś nie za bardzo jest/było go widać.
Głupie pomysły i/lub wodolejstwo potrafią koncertowo spartolić atmosferę.

Gdyby więcej pisarzy pokroju np. Simmonsa, brało się za horrory, wówczas może i nie wyglądało by to tak kiepsko.
"Koń jaki jest, każdy (kto ma oczy) widzi". ;)
Tigana - 2008-09-06, 11:05
:
ASX76 napisał/a:
W kategorii na najgłupsze książki, tacy bzdetopisarze jak: Masterton i Guy Smith zajęli by w moim rankingu czołowe lokaty. Graham(ek) w pierwszej kolejności za "Tengu" i "Wojowników nocy". Wszystko, co wyskoczyło spod "pióra" drugiego "maestro" nadaje się na opał/toilet paper.


Primo - stawianie obok siebie Mastertona i Smitha godzi w tego pierwszego - nawet najgorsza książka Grahama bije na głowę Guya.
Secundo - "Tengu" nie jest taki zły - ma przynajmniej jakis pomysł. Głupi i chory, ale zawsze.

Na pewno bolączką współczesnych horrorów jest ich zakończenie - w wielu, zbyt wielu, przypadkach autor zostawia sobie furtkę do napisania kontynuacji i czytelnik może poczucie oszukany. Nie bez powodu chyba najlepsza powieść Mastertona to "Wyklęty" ma spójne zakończenie.
Simmons jako autor horrorów mnie nie przekonuje. Czytałem jego "Pieśń bogini Kali" (nota bene nagrodzoną jako horror roku w USA) i nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Co do Kinga - facet chyba już napisał najlepsze książki swojego życia, ale i tak jego kolejne utwory są co najmniej niezłe. Przegadane? Czasami, ale napisane dobrym stylem, który czyta się z przyjemnością.
ASX76 - 2008-09-06, 14:56
:
Tigana napisał/a:


Primo - stawianie obok siebie Mastertona i Smitha godzi w tego pierwszego - nawet najgorsza książka Grahama bije na głowę Guya.
Secundo - "Tengu" nie jest taki zły - ma przynajmniej jakis pomysł. Głupi i chory, ale zawsze.

Simmons jako autor horrorów mnie nie przekonuje. Czytałem jego "Pieśń bogini Kali" (nota bene nagrodzoną jako horror roku w USA) i nie zrobiła na mnie większego wrażenia. (...)[/quote]

Ad. primo
Z powodu "godzenia w..." nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Książki obu autorów uważam za "nieczytalne".

Ad. secundo
Głupi i chory pomysł nie jest zły!? LOL.

Ad. Simmonsa
"Pieśń bogini Kali" była powieściowym debiutem Dana. W 1986 roku otrzymała nagrodę World Fantasy.
Na podstawie jednej książki pisarza wnioskujesz o jego wszystkich horrorach? Patrz, żebyś się mocno nie zdziwił... ;) Proponuję nawiązanie bliższego kontaktu pierwszego stopnia z "Terrorem"... Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tej knigi. :-) I żadnych wykrętów. :-P
Tigana - 2008-09-12, 15:18
:
ASX76 napisał/a:
Ad. secundo
Głupi i chory pomysł nie jest zły!? LOL.

Zawsze może być książka chora, głupia i bez pomysłu :P

ASX76 napisał/a:
Na podstawie jednej książki pisarza wnioskujesz o jego wszystkich horrorach? Patrz, żebyś się mocno nie zdziwił... ;) Proponuję nawiązanie bliższego kontaktu pierwszego stopnia z "Terrorem"... Chętnie poznam Twoje zdanie na temat tej knigi. :-) I żadnych wykrętów. :-P


Poznasz jak przeczytam na co póki co się nie zanosi. W Polsce wyszły 3 horrory Simmonsa - czyli przeczytałem 33% całości. No a "Kali" zdobyła jeszcze jakieś nagrody wiec można by pomyśleć, ze to dobra książka.
ASX76 - 2008-09-12, 16:14
:
Tigana napisał/a:
(...)W Polsce wyszły 3 horrory Simmonsa - czyli przeczytałem 33% całości. (..)


Czego dowodzi ta przekłamana statystyka? :-P

Zdobycie nagrody przez którąkolwiek książkę, nie oznacza automatycznie, że:
- musi być bardzo dobra
- każdemu podpasuje

Dla przykładu: chałowaty "Paladyn dusz" Bujold otrzymał Hugo w 2004 i Nebulę w 2005.

Kto to widział, żeby osobnik nie lubiący horrorów musiał przekonywać ich miłośnika do sięgnięcia po pozycję z tego gatunku? Koniec świata... ;)
Tigana - 2008-09-12, 17:30
:
ASX76 napisał/a:
Kto to widział, żeby osobnik nie lubiący horrorów musiał przekonywać ich miłośnika do sięgnięcia po pozycję z tego gatunku? Koniec świata... ;)

Miłośnik? Moja prawdziwa przygoda z horrorem to lata szkoły średniej i może jeszcze początek liceum. Potem przerzuciłem się na fantasy i s-f. Od tamtej pory kupiłem kilka książek Kinga (zbiory opowiadań i parę starszych pozycji), "Chłopięcy świat" i może jeszcze jakieś pojedyncze sztuki. Zero Koontza czy Mastertona. Horrory owszem nadal czytuje, ale tylko i wyłącznie z biblioteki lub z "Katedry". I Simmons nie będzie tu wyjątkiem - jak się trafi w bibliotece to może wypożyczę.
ASX76 - 2008-09-12, 18:50
:
Trzeba być nie lada miłośnikiem horroru, żeby dać radę czytać książki Koontza i Mastertona. Co za różnica skąd je bierzesz?
Liczy się "tylko i wyłącznie" to, że je "trawisz". :-P
Tigana - 2008-09-12, 20:07
:
ASX76 napisał/a:
Trzeba być nie lada miłośnikiem horroru, żeby dać radę czytać książki Koontza i Mastertona.

A co jest jeszcze w Polsce do czytania z horrorów? King, od czasu do czasu James Herbert, Lovecraft, okropniaste serie z FS i od czasu do czasu jakiś rodzynek. W Polsce generalnie dobre horrory nie są wydawane.
ASX76 napisał/a:
Co za różnica skąd je bierzesz?

Zasadnicza - finansowa :mrgreen:
ASX76 - 2008-09-12, 20:26
:
Tigana napisał/a:
(...) W Polsce generalnie dobre horrory nie są wydawane.
(..)


Generalnie, to niewielu autorów pisze dobre horrory nie ma więc co ronić łez. :-P

"Wujek Dobra Rada" tako prawi: ładnie uśmiechnij się do El. Może pożyczy przy którejś z okazji, bo zanim "Terror" trafi do biblioteki (o ile w ogóle) to się długo "naczekasz". ;)
red91 - 2008-09-13, 18:55
:
Herberta ostatnio wydają skubańcy ;)
You Know My Name - 2008-09-16, 21:08
:
ASX76 w temacie o zmianach napisał/a:
horroru (bo horror lit. piękną nie jest )
A właśnie, że jest literaturą piękną, tylko mało popularną (wśród czytelników) :mrgreen:
ASX76 - 2008-09-16, 21:55
:
Mag_Droon napisał/a:
ASX76 w temacie o zmianach napisał/a:
horroru (bo horror lit. piękną nie jest )
A właśnie, (...)


"Niech Cię kura jajkiem trzaśnie". ;)

Horroru nie uważam za literaturę piękną, ponieważ nie ma w nim nic pięknego. :-P
Jander - 2008-09-16, 22:45
:
To czym są horrory jak nie literaturą piękną? :P
ASX76 - 2008-09-16, 23:34
:
Jander napisał/a:
To czym są horrory jak nie literaturą piękną? :P


Literaturą brzydką. :-P

Korzystając z nowych uprawnień łaskawie proszę o zakończenie dyskusji. Kolejne posty zostaną usunięte z całą surowością.
Tigana

Sharin - 2008-10-10, 20:50
:
Piotr Połubiński "Z pamiętników obłąkanego grabarza: Trupojad"
[Trupojad. Nie ma ocalenia]

Lubicie się trochę po obrzydzać? Jeżeli „tak” to gorąco zachęcam do zapoznania się z niniejszym opowiadaniem. Powiem tak: ma ono w sobie specyficzny smaczek. Prawdopodobnie jest to aromat ziemi i rozkładu ludzkiego ciała, ale co tam... Ważne, że da się to zjeść...
Opowiadanie jest bardzo ciekawe. Akcja wciąga niesamowicie i cały czas mamy wrażenie, że nagle coś się wydarzy, co wywróci fabułę do góry nogami. Zaczynając czytać myślałem, że będą to kolejne „nudy na budy”, ale jakież było moje zdziwienie, kiedy stało się inaczej. Ja chcę jeszcze więcej takich smakołyków, jak:
„No, Miruś: czym chata bogata!
Zatopił zęby w lewym bicepsie swego dawnego belfra. Najpierw wyssał z niego trupi jad, aż mu ścierpły zęby, a ciałem wstrząsnęły dreszcze. Potem wyjadł mięśnie ramion i karku. Był tak głodny, że w dzikim napadzie żarłoczności złamał sobie na żebrach nieboszczyka następnego zęba. Beknął głośno i uznając za oznakę wstępnego zaspokojenia głodu, wyssał na deser szpik z prawego ramienia, po czym zarzucił sobie trupa na plecy i wylazł z grobu”.

Sami powiedzcie: czyż nie brzmi to apetycznie? Dla mnie jak najbardziej. Na tyle mi się spodobało, że sobie kupiłem tą książkę!
Co jeszcze mogę powiedzieć ciekawego o tym opowiadaniu spod pióra pana Piotra? Trupojad troszeczkę przypomina mi ghula. Wiem, że może to być dziwne porównanie, ale z sposobu poruszania się i funkcjonowania na cmentarzu są do siebie bardziej podobni. Chociaż nasz turpojadowy bohater świetnie sobie radzi z mówieniem i myśleniem.
Na koniec najbardziej urzeka nas zakończenie: i żyli długo i szczęśliwie...

Alicja Getek "Cyklon"
[Trupojad. Nie ma ocalenia]

Nie, nie i jeszcze raz nie!!!
Twórczości pani Alicji jesteśmy zdecydowanie przeciwni.
O czym jest opowiadanie? Autorka na 4 stronach opisuje perypetie bohaterki, która jest nałogową palaczką i musi zmierzyć się z horrorem przebywania w pomieszczeniu, gdzie królują takie napisy jak: „Zakaz palenia!”, „Palenie powoduje impotencję!”. Bbbrrr...
Nic w tym opowiadaniu nie jest jednak przerażającego! Może dla nałogowych palaczy owszem, ale dla mnie absolutnie nie.
Znalazłem jedno zdanie, które wprowadza jakieś elementy przerażenia (?):
„Eksplozja rozsadziła jej spragnione nikotyny płuca, a skrwawione strzępy ciała zachlapały liliowe ściany”.
Podsumowując: palaczy ostrzegam przed zbytnim bujaniem w obłokach a wszystkich czytelników przed czytaniem tekstów spod pióra pani Alcji!

Daniel Greps "Pokój"
[Trupojad. Nie ma ocalenia]

W pierwszym momencie pomyślałem, że to opowiadanie będzie niesamowicie nudne i mało oryginalne. Ot, zwykły tekst wyposażony przez autora w stary jak świat motyw pomieszczenia, w którym straszy. Może nie jest to typowy domek jednorodzinny, ale pokój też odpowiada temu schematowi.
Co mi się podobało w tym opowiadaniu?
* Przede wszystkim sposób w jaki autor wprowadza atmosferę grozy do swego tekstu. Nie mamy tu do czynienia z budowaniem nastroju poprzez opisywanie elementów rzeczywistości (np. skrzypienie drzwi, szuranie stóp niczyich), ale poprzez ukazywanie uczuć, jakie pojawiają się w sercu, umyśle naszego głównego bohatera. Pan Daniel w bardzo miły dla czytelnika sposób prezentuje całą paletę przeżyć wewnętrznych bohatera. Lekceważenie, ciekawość, strach, rozdrażnienie, ironia, lęk, przerażenie, to tylko nieliczne uczucia, które targają naszym młodym bohaterem:
„Nie myliłem się. Z każdym dniem dręczące mnie chęć poznania tajemnicy pokoju rosła, stopniowo przeradzając się w obsesje, która spędzała mi sen z powiek nie mniej skutecznie, niż hałasy dobiegające zza zamkniętych drzwi. Historia domagała się zakończenia, początkowo skomląc nieśmiało i skrobiąc pazurami, by wraz z upływem czasu stopniowo podnieść głos, aż do natarczywego dyszkantu krążącego wokół jednej myśli, niby mantry. Bohater nie mógł czekać w nieskończoność.
Wreszcie stało się. Z nocnymi odgłosami już dawno zdążyłem się po części oswoić, podobnie jak ze świadomością, że z pokojem jest coś nie tak. Strach kurczył się, chudł w oczach jak nitka strumyka podczas suszy, aż zostało tylko puste koryto; za to wciąż rozdymający się balon ciekawości urósł do rozmiarów zeppelina. Mawiają, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła...”.

Tego typu opisy pojawiają się bardzo często i moim zdaniem gwarantują świetną zabawę i mile spędzone chwile. Zwłaszcza, gdy siedzimy we własnym pokoju, w fotelu, sami... o 23.50... Po prostu ciacho...
* Podobało mi się zakończenie, gdyż uważam, że odbiega ono znacznie od schematów związanych z nawiedzonymi miejscami. Powtarzam: jest ono dość oryginalne! Jeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się więcej zapraszam = PW:
„Pokój był oblany zimnym blaskiem księżyca. Kontury przedmiotów, mebli, ścian, jaśniały seledynowym światłem; spojrzałem na swoją dłoń i ujrzałem, że również moje palce otoczone są nieziemską łuną, po której pełgają bladozielone iskierki. Na biurku, w pękatych słojach wypełnionych fosforyzującą cieczą, spoczywały (...)”
I to by było na tyle mojego komentarza. Jeżeli chcecie więcej to zapraszam do lektury!

Robert Cichowlas "Cierpliwość"
[Trupojad. Nie ma ocalenia]

Opowiadanie mało wciągające i interesujące. Przynajmniej jak dla mnie. Autor opowiada losy ojca i syna, którzy postanowili pozwiedzać. Podczas swojej wędrówki trafiają na wystawę masek: strasznych, dziwnych, i jakichś tam. Oczywiście, kryją one swoją mroczną tajemnicę! Na tyle nie odgadnioną, że wiemy, co się wydarzy już po paru akapitach.
Powiem tak: żenada do kwadratu.
Wynaturzony Wampir nie poleca!

Jakub Małecki "Opowieść oszusta"
[Trupojad. Nie ma ocalenia]

Jarosław Grzędowicz we wstępie powiedział:
„Jeden z najlepszych tekstów w tej książce – „Opowieść oszusta” Jakuba Małeckiego, powie wam o pracy w banku sto razy więcej, niż kolejna banalna powieść głównego nurtu o płytkim życiu yuppies. Sprawi, że już nigdy nie spojrzycie na bank tak jak przedtem i zawsze już będziecie czytali to, co w umowach napisano drobnym drukiem”.
Choć cenię zdanie Grzędowicza to w tej kwestii nie do końca się z nim zgadzam. Opowiadanie jest bardzo dobrze poukładane. Wszystko od strony stylistycznej wydaje się być płynne, ale czegoś w tekście pana Jakuba brakuje.
Jak dla mnie jest on troszkę na mało straszny. Atmosfera nie jest przesiąknięta poczuciem grozy i niepewnego. Nasz bohater jest typowym przedstawicielem młodego pokolenia, któremu przytrafia się przygoda. Ot, to wszystko. Nie ma żadnego dreszczyku, gdyż autor relacjonuje nam jego historię niczym prezenter wieczornych wiadomości. Wszystko jest jak należy, ale aż za bardzo. Nie ma miejsca na grozę... Szkoda...
Troszeczkę opowiadanie to przypomina mi film „Adwokat diabła”. Troszeczkę... Jeżeli chodzi o oryginalność autora to dość ciężko z tym, gdyż bazuje on na dość oklepanym motywie literackim. Łatwo się wszystkiego domyśleć... Po raz drugi: szkoda...
Podsumowując: sam pracuje w banku i wiem uciążliwi potrafią być petenci. Z niniejszym opowiadaniem można się zapoznać, bo dobre jest, ale nie powiedziałbym, że jest najlepsze w tym zbiorze.

Robert Wieczorek "Melodie naszych sąsiadów"
[Trupojad. Nie ma ocalenia]

Opowiadanie niesamowicie smaczne!
Pan Robert na pewno potrafi wprowadzić dreszczyk emocji, grozy, niepewności. W opowiadanie prezentuje nam historię młodej karierowiczki, która pewnej nocy zaczyna słyszeć dziwną melodię dobiegającą nie wiadomo skąd. Z początku nie zawraca sobie tym zdarzeniem głowy, ale stopniowo to się zmienia i zaczyna się... rodzić paranoja:
„Widziała już wyraźnie. Ten kształt w pokoju, w mieszkaniu Jarka, to była noga. Szczupła, blada, kobieca noga. Z pięciocentymetrową blizną na kolanie. Taką bliznę miała Baśka, pamiątka po rowerowym wypadku.
Tak samo ten klucz francuski w ręku Bronkowskiego. Na nim, na dłoniach mężczyzny, widniały rdzawe plany. Nakładały się jedna na drugą. Świeże. Stare. Ślady krwi.
Ta wychodząca z mieszkania Lipińskiego dziewczynka. Nie tylko miała źle zapięty płaszczyk. Obraz powrócił, wyraźny był każdy szczegół. Rozpięta spódniczka, spod której wyglądały rozerwane majteczki”.

Pan Robert prostym językiem doskonale prezentuje nam uczucie niepewności, które momentami może być bardziej śmiercionośne niż banda rozwydrzonych morderców. Zakończenie również nie uważam za banalne!
Gorąco polecam!

Krzysztof Gonerski "Prezent"
[Trupojad. Nie ma ocalenia]

Całkiem ładna historia. Jakby żywcem wyjęta z filmów takich, jak: „Kolekcjoner kości”, czy „Milczenie owiec”. Jak łatwo się domyślić jest to opowiadanie o seryjnym mordercy. Oczywiście jest to typowy mężczyzna, dla którego na pierwszym miejscu z świcie jest żona i cudowna córeczka.
Niezbyt ciekawe, prawda?
Przeczytajcie a zakończenie na pewno was zaskoczy!
Podsumowując: dobry z plusem.

Tomasz Duszyński „Zniknięcie”
[Trupojad. Nie ma ocalenia]

Opowiadanie przypomina mi serię „Strefa Mroku” albo „Z archiwum X” z czego się bardzo cieszę, bo wydaje mi się, że pan Tomasz świetnie czuje się w tego typu klimatach. Moim zdaniem autor ma prawdziwy talent, jeżeli chodzi o budowanie atmosfery przesiąkniętej napięciem, oczekiwaniem na niewiadome, itd. Nie zanudza czytelnika przewlekłymi opisami, ale i nie stara się, żeby wszystko było od razu jasne i czytelne. Jego opowiadanie od pierwszego zdania wprowadza nas do świata, w którym króluje pewna, złowroga, namacalna... tajemnica:
„Popatrzył na rozłożone akta. Kilka zdjęć wycieczkowych statków (...), a nie wnoszące nic ciekawego do sprawy i daty. Daty tajemniczych zaginięć pasażerów na luksusowych liniowcach.
- W ciągu ostatnich trzech lat zaginęło bez wieści ponad sto dwadzieścia osób. Na początku były to nieliczne przypadki, które równie dobrze mogły zostać uznane za zwykłe samobójstwa.
- Ostatni rejs, a potem skok do oceanu po malowniczym zachodzie słońca?”.

Także postacie z opowiadania nie wydają się dla nas nierzeczywistymi. Czytając o ich losach miałem wrażenie, że faktycznie znalazłem się wśród snobów otaczającego mnie świata. Można powiedzieć, że akcja rozgrywa się w klimatach „Statku miłości”, gdzie na pierwszym miejscu zawsze znajduje się dobra zabawa, zabarwiana lekkimi romansami.
Z tym, że w tej sławnej komedii wszystko zazwyczaj kończyło się szczęśliwie a tutaj... No cóż...
„Przeszył ją chłód. Przejmujący do szpiku kości dreszcz. Zrozumiała, że już czas. Czas na jej decyzję. Lepka, falująca zasłona rozstąpiła się. Przedarł się przez nią promień słońca, a zaraz potem niby znak z góry pojawił się prześwit, wystarczający, by dojrzała błękit nieba. Kusił ją, skłaniał do tego, by powiedziała tak.
Zamknęła oczy. Pozostało jej poddać się, wszystko zakończyć lub też próbować żyć dalej. Kwestia wyboru. Wybór. Czy aby na pewno będzie to jej wybór?
Wstała, śmiało spojrzała przed siebie. Podjęła już decyzję. Zawsze chciała żyć, nawet jeśli trudno była nazwać to, co ją czekało”.

Gorąco polecam!

Paweł Pietrzak „Szczelina”
[Trupojad. Nie ma ocalenia]

Uważam, że jest to jedno z gorszych opowiadań z tego zbioru. Pan Paweł na pewno miał fajny pomysł, ale zabrakło mu... środków na jego wykonanie. Jego tekst nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Nie było w nim żadnych emocji, niczego. Dialogi niezbyt umiejętnie prowadzone, a opisy...
Całość przypomina mi troszeczkę scenerię (i poziom inteligencji) z cyklu o żywych trupach. Ot, jakaś tam opowieść, która ani nas nie straszy ani nie śmieszy. Czytamy to wypada niczego nie pominąć, ale jak już skończymy zabawę z tekstem tego pana to mówimy sobie: uff... Przeżyłem...
Średniawa!
A może i jeszcze gorzej?

Tim Borys „Renowator”
[Trupojad. Nie ma ocalenia]

Opowiadanie jest całkiem smaczne, ale bez specjalnych jakichś rewelacji. Ot, był sobie człowiek mieszkający na odludziu, który odnawiał antyki. Całkiem dobrze zarabiał i żyło mu się również nie najgorzej. Jedyny kłopot stanowiła jego zrzędliwa i wiecznie rozchorowana żona...
Pewnego dnia i ona jemu przestała przeszkadzać...
Oglądaliście kiedyś horror „Dom”, Egzorcystę” albo „Piłę”? Klimatycznie są one zbliżone do niniejszego opowiadania. Nie ma w nim bowiem miejsca na jakąś atmosferę napięcia, oczekiwania (może w 25%), tajemnicy. Wszystko jest niemalże wyłożone, jak kawa na ławę i jedyne co ma nas przerażać to opisy w stylu:
„Półnagi wybiegł z łazienki, minął hol i wpadł do salonu. Tu było jeszcze gorzej. Strugi posoki spływały z sufitu i ścian. Potworzyły się czerwone zacieki. Na podłodze powstały kałuże. To nie może się dziać naprawdę! Co za koszmar! Struga krwi spłynęła na jego głowę. Odskoczył na bok i dłonią próbował ją strząsnąć z lepiących się włosów. Spojrzał na mokre palce.
- Cha, cha, cha! – nerwy kompletnie mu puściły. Głęboki, gardłowy śmiech przypominał szał obłąkanego.”

Pan Tim sprawia wrażenie, że chciałby pisać bardziej groteski niż poważne horrory, które mroziłyby krew w żyłach. Sam o sobie mówi:
„Miłośnik rodzimej fantastyki, filmów i wymyślana głupot, których nikt nie rozumie, ale wszystkim się podobają”.
Jest w tym dużo prawdy! Nie każde jednak opowiadanie musi być przesiąknięte grozą. Można od czasu do czasu zanurzyć się w takie „coś”, jak tekst pana Tima i też nie wyjdziemy na tym źle!
Ot, takie sobie całkiem smaczne opowiadanie ociekające krwią na każdej niemalże kartce...
Polecam!

Aleksandra Zielińska „Wierna rzeka”
[Trupojad. Nic do stracenia]

Autorka zasługująca na wielkie brawa i wielki bukiet białych róż!
To jest drugie opowiadanie tejże pani, które miałem okazję poznać i po raz drugi podobało mi się! Mam nadzieję, że nie tylko dla mnie, bo warto aby o tej pani mówiono coraz głośniej.
Fabuła nie jest jakoś specjalnie oryginalna. Można doszukać się zapożyczeń z wielu innych tekstów oraz filmów grozy. Klimatem przypomina „Innych”! Możecie być pewni, że poczujecie się jakbyście stąpali we mgle i jest wielce prawdopodobne, że znajdziecie w niej błąkającą się panią Kidman:
„Josephine biegła przed siebie, wyczuwając stygnące ślady dziewczynki. Instynktownie wiedziała, że prowadzą w stronę rzeki. Śnieg skrzypiał pod bosymi stopami, wiatr smagał po twarzy, zrywał płaszcz a pleców. Blask księżyca oświetlał krętą drogę pośród drzew. Gdzieś w mroku kruk obwieszczał światu głód padliny.
Rzeka jak zwykle była piękna na swój sposób. Nad skutą lodem taflą unosiła się mgła biała jak mleko. Kotłując się, przybierała różne kształty, aż wśród jej śnieżnych macek zamajaczyła postać.
Stojąca na lodzie Madeleine odwróciła się i spojrzała na Josephine.
- To jeszcze nie mój czas – powiedziały skostniałe wargi. – To nie mój czas, by odejść”.

Najważniejsze punkty autorka zbiera za tajemnicę oraz atmosferę opowiadania. Nie jest ono specjalnie przerażające, ale za to trzyma w takim dziwnym stanie odrętwienia. Oczekujemy na z góry wiadome zakończenie, ale cały czas nie jesteśmy do końca pewni: czy aby na pewno dobrze mi się wydaje? Czy aby na pewno tak to się wszystko zakończy? Te pytania cały czas błąkają nam się po głowie i to jest w tym wszystkim najlepsze!
Gorąco polecam!

Radosław Kowalik „Moja lewa ręka”
[Trupojad. Nie ma ocalenia]

Czytając pana Radosława miałem wrażenie, że tak właśnie musiał pisać młody S. King bądź D. Koontz. Bardzo ładne łączy on wyrazy w zgrabną całości, co powoduje, że opowiadanie jego jest poukładane i wydaje się być w pełni, dogłębnie przemyślane. Odniosłem wrażenie, że rzeczywiście napisał to człowiek z wieloletnim stażem twórczym. A przecież jest to jego debiut! Uważam, że nie mógł się on rozpocząć lepiej i będę z wielką uwagą śledził dalsze losy tego pana.
Wielkie brawa należą się za przedstawienie emocji głównego bohatera. Nie odnosimy wrażenia, że jest to manekin wtłoczony w jakieś ramy, ale naprawdę żywa jednostka, która ma coś nam do powiedzenia. Autor przyłożył się do tego tekstu i to widać na każdej kartce. Odnosimy wrażenie, że nawet najdrobniejszy szczegół ma znaczenie, że nic nie zostało pozostawione samemu sobie.
„Siedział skulony w kącie garażu, drżąc z przerażenia. Nie spał już trzecią dobę, lecz wcale nie odczuwał senności. Wręcz przeciwnie, był nienaturalnie pobudzony. Gotów wybiec z domu i ruszyć na oślep, byle dalej od koszmarnej rzeczywistości.
Wszystko zaczęło się dwa dni po zdjęciu gipsu. Była zadowolony z siebie, szczęśliwy, że wreszcie może dalej pisać. Wszystkie wcześniejsze troski wydawały się niczym. Oszukiwany przez dobre samopoczucie dość późno odkrył, że koszmar, w którym tkwił, wcale nie zniknął. Odwrotnie, stał się coraz bardziej realny.
Pierwsza zauważyła to Marry”.

Czy w książce występuje napięcie? Oczywiście! Nie jest to jednak atmosfera wyczekiwania na jakieś strugi krwi, czy wielkie demony, które miałyby zaatakować miasto. Jest to raczej oczekiwanie na... załamanie wewnętrzne głównego bohatera. Czytelnik śledzi uważnie tekst i stale zadaje sobie pytanie: czy podetnie sobie żyły, czy może skoczy z dachu? Ja sobie już odpowiedziałem na to pytanie. Gdyby mi się przytrafił taki koszmar to chyba skoczyłbym pod jakiegoś tira lub coś w tym guście. A może z dachu? Któż to może wiedzieć...
Bohater jest nad wyraz wytrzymały! Do czasu...
„Pomyślał o tym, żeby pójść do psychiatry, choć ten raczej na niewiele by się przydał. Zabrałby niemałą zaliczkę, po czym kazał patrzeć na jakieś poplamione kartki i opowiadać, co tam widzi. Gdyby odpowiedzi mu się nie spodobały, zapisałby biały kaftan i paczkę świecowych kredek w przytulnym domku wypoczynkowym. Andrew nie chciał iść do psychiatryka. Bał się tego chyba bardziej niż śmierci. Perspektywa zam-knięcia, oderwania od codziennego życia, doprowadzała go na skraj paniki. Nie był religijny, mgliście zdawał sobie sprawę, że po śmierci trafiłby do jakiegoś innego świata. Nawet myśl o piekle, o którym miał zresztą niewielkie pojęcie, nie była tak przerażająca. Bo co też można robić w szpitalu, gdy codzienne przyjemności ograniczają się do malowania kredkami, lepienia figurek z plasteliny, łykania dziwnych tabletek i gry ze współcierpiącymi w „Kto ma większego pierdolca?”.
Podsumowując można śmiało powiedzieć, że opowiadanie wciąga! Nie sposób się od niego oderwać, co tylko zasługuje na pochwałę.
Czy fabuła jest oryginalna? Hhmm... Z tym jest już gorzej, bo raczej na pewno spotkaliście się z głównym motywem. Uważam jednak, że tekst jest na tyle dobry, że można spokojnie wybaczyć panu Radosławowi to niedociągnięcie.
Przecież to jest jego debiut!
Jeszcze raz wielkie brawa!

Anna Szczęsna „Z miłości do ciała”
[Trupojad. Nie ma ocalenia]

Nie wiem do końca co mam powiedzieć na temat tekstu tej pani. Zwyczajnie i po prostu: mam mieszane uczucia. Z jednej strony jest ono bardzo fajne a z drugiej jakieś takie... mało wiarygodne. Autorka przedstawia nam dzieje dziewczyny, która oszalała na punkcie swojego ciała... I nie tylko ona. Widać, że pani Anna starała się zaprezentować studium wewnętrznego szaleństwa postaci, jej duchowo-umysłowej przemiany, ale nie za bardzo jej się to udało. Oczywiście to jest tylko moje odczucie, ale wydaje mi się, że szaleństwo jest mniej rzucające się w oczy. To dlatego napisałem, że tekst wydaje mi się mało wiarygodny. A to jest bardzo przecież ważne, jeżeli chodzi o teksty, które mają nasz przestraszyć. Opisana w nich sytuacja musi być w dużej mierze wiarygodna, bo nie będziemy się wcale bać. To tak samo jak z filmami. Jak ludzie oglądają powiedzmy film o krwiożerczych kuleczkach (jego tytuł to chyba „Creekersi”) to w większości przypadków on ich śmieszy. A jeżeli widzą przed swoimi oczyma „Egzorcyzmy Emilli Rose” to pieją z przerażenia. Dlaczego? Bo ten ostatni film wydaje się być wiarygodny. U pani Anny tej realności dla mnie zabrakło... Nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia!

Wiesław Karasiński „Obowiązek szkolny”
[Trupojad. Nie ma ocalenia]

Jestem z wykształcenia nauczycielem i tego tekstu nie będę wspominał dobrze. Dla mnie jest on niezrozumiały i uważam, że autor pogubił się w tym, co chciał pokazać czytelnikowi. Na samym początku myślałem, że jest wszystko jasne a pisarz wiedzie nas przez logiczną całość od jej początku do całości. Błąd! Wszystko urywa się po kilku akapitów i dalej panuje wszędobylski chaos. Dla niektórych na pewno ma to urok, ale wydaje mi się, że również oni w pewnym momencie nie wytrzymaliby i powiedzieli: dość! Główny bohater jest pedagogiem szkolnym, który postanawia przyprowadzić na zajęcia pewnego Piotrusia. Oczywiście akcja jego nie przynosi rezultatu, bo nasz mały chłopczyk jest... „czymś”, czego nie można zniszczyć a co zabija nas. Urocze prawda? I niech się wam nie wydaje, że pisarz wprowadzi was w stan fascynacji tajemnicą, nic z tego! Po przeczytaniu książki odnosimy wrażenie, że Piotruś to jakieś monstrum z kosmosu, które pożera ludzi. Echh... Be-ze-dura!

Paweł Paliński „Na południe od wtedy, na północ od teraz”
[Trupojad. Nie ma ocalenia]

Wyobraźcie sobie, że siedzicie w kinie ze swoją narzeczoną. Oglądacie jakieś romansidło, przytulacie do siebie, całujecie, liżecie a tu nagle... Buum! Wstaje facet w średnim wieku, który siedzi obok was i wciska wam nóż w gardła, wydłubuje oczy innym kinomaniakom a następnie wychodzi, jak gdyby nic się nie stało. Oczywiście ten seans odbywał się o 9.00. Nikogo na sali nie było oprócz was w sali kinowej. Zbrodniarz uciekł, aby dalej żyć... Przerażające? To był mała próbka mojego talentu literackiego Proszę się jednak nie śmiać, bo w podobny sposób pan Paweł wprawi was w takie osłupienie, że będziecie pocić się ze strachu na samą myśl o wypiciu porannej kawy w jakimś zacisznym miejscu. Autor doprowadzi do tego prostymi chwytami: dobrą stylistyką i zagadką istnienia pewnego pana w średnim wieku.
„Piekła nie trzeba szukać daleko. Piekło jeździ żółtym Chevroletem Le Sabre Gran National, rocznik 1987. I między nami mówiąc – cholernie mu z tym do twarzy. Po raz pierwszy spotkałem je w niewielkim barze szybkiej obsługi „At Jim’s”, na rogu Zachodniej i Szesnastej Alei. (...) Piekło wbrew powszechnej opinii nie zabiega o tanią popularność. Piekło nie ma imienia, ale chciało żebym nazywał je Edward”.
Ot, i cała historia. Opowiastka bardziej niż opowiadanie, ale jest to naprawdę bardzo interesujący tekst z ciekawym zakończeniem. Smacznego!

Dziękuję za uwagę!
Sharin, Czekoladowy Rycerzyk
Taclem - 2008-11-19, 10:18
:
Nie zgadzam się zbytnio tezą, że w Polsce dobre horrory nie są wydawane. Jest ich sporo, ostatnio np. świetna szwedzka powieść "Wpuść mnie" wydana przez Amber. Jesli ktoś lubi wampiry, to może go ucieszyć powrót cyklu o Anicie Blake (Kafejka "U Lunatyków"), Zysk wydał właśnie czwarty tom. Nie czytałem jeszcze "Znieczulenia miejscowego "Dawida Kornagi, ale z okładki spogląda również wampir. Z innych ważnych powieści wydanych niedawno, to na pewno są jeszcze "Obcy" Morta Castle'a.
Z zapowiedzi, to ciekaw jestem "Przemytnika cudu" Małeckiego i zbioru opowiadań Castle'a "Księżyc na Wodzie". Mam też nadzieję, że Albatros upora się w końcu z wydaniem "Upiorów XX wieku" Joe Hilla (King junior).
Wiem, że horror nie jest traktowany przez wydawców na równi z innymi rodzajami fantastyki, ale nie jest też tragicznie.
Tigana - 2008-12-07, 22:09
:


12 XII ukaże się zbiór opowiadań Mort Castle'a

Wielokrotnie nagradzany, nominowany do nagrody Pulitzera zbiór opowiadań amerykańskiego mistrza grozy i suspensu.
Zawarte w tomie opowiadanie „Jeśli weźmiesz mnie za rękę, mój synu” zostało zaliczone do „Top Terror Tales Of All Time”
„Można wybierać pomiędzy suspensem i objawieniem, ekscytacją i spokojem, zaskoczeniem i cudownością. Utwory te przepełnia współczucie i zrozumienie dla zagubionych i nieszczęśliwych. Mort Castle stworzył coś więcej niż szlachetny zbiór wszelkich smaków”
(z przedmowy)


Zapowiada się ciekawie. U nas ten autor jest bardzo mało znany - lata temu ukazał się nakładem "Amber" jego horror "Zagubione dusze", a ostatnio Replica wydała "Obcego"



Powieść „Obcy” ukazuje jedną z najbardziej niepokojących i prawdziwych personifikacji zła, jakie można znaleźć w horrorach. Zło jest tu nie jakimś łatwo identyfikowalnym stworzeniem przyczajonym w cieniu, lecz czymś wszechobecnym i nieuchwytnym, czymś, co może mieszkać spokojnie w głowach ludzi, których najmniej o to podejrzewasz – sąsiada, najlepszego przyjaciela, współmałżonka – i pozostaje niezauważone do czasu, aż… jest za późno.
Warto odnotować, że powieść „Obcy” ukazała się po raz pierwszy w roku 1984, gdy mieszkańcy Stanów Zjednoczonych byli poważnie ogarnięci ksenofobią. Media nierzadko przedstawiały zagrożenia wobec naszego stylu życia właśnie jako coś „obcego”. Jednak w tej książce niebezpieczeństwo czai się w naszych własnych domach, a Michael jest niczym dobrze zakonspirowany robak w gnieździe rodzinnym, gotów zabijać, aby przekształcić wersję „amerykańskiego marzenia” w coś bardziej podstępnego i niszczycielskiego, niż potrafiłby to zrobić jakikolwiek alternatywny ustrój polityczny.
W miarę rozwoju akcji autor bynajmniej nie uśmierza naszych lęków, usprawiedliwiając zachowanie Michaela na przykład duchowym opętaniem lub ujawniając, że Louden w rzeczywistości cierpi na rozdwojenie jaźni. Nie, Michael jest po prostu zły, ponieważ taki się urodził, gdyż jest produktem bliżej nieokreślonego „czegoś”, co tkwi w naszych genach lub w środowisku i co pozwala mu – oraz tysiącom takich jak on – bez wysiłku i bezlitośnie ciągnąć swoją maskaradę dzień po dniu. Co gorsza, typ zła, który reprezentuje bohater, może bez przeszkód istnieć, ponieważ reszta z nas nie przyjmuje do wiadomości jego egzystencji.
Ale to zło istnieje. W „Obcych” Mort Castle bada ten zatrważający i niewyjaśniany aspekt ludzkiej natury w sposób, który daleko wykracza poza gatunek zwany horrorem.

Kennedy - 2008-12-07, 23:01
:
Boli nie w tym temacie brak wzmianki o Stefanie Grabińskim (chyba że przeoczyłem, ale wydaje mi się że nie). gośc jest dosyć zapomniany, ale to jeszcze nie powód, żey zupełnie o nim zapominać.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Stefan_Grabiński - tutaj nota biograficzna i bibliografia.
Z dostępnością Grabińskiego jest kiepsko, oryginalne zbiory chyba w ogóle nie były wznawiane, a w późniejszych latach wydanno trztomowe "Dzieła wybrane", oraz kilkukrotnie wybory Opowieści Niesmowite, czy jakoś tak.. Na szczęście, można to dostać w bibliotekach.
Grabińskkiego nazywa się czasem polskim Lovecraftem, ale moim zdaniem bliżej mu do Poego. Obu cechhuje zbliżony, nieco surrealistyczny klimat. Język Grabińskiego jest dziś trochę archaicznny, ale czta się to to dobrze, pomysły są równiez na poziomie. Najlepiej prezentują się opowiadania kolejowe ze zbioru Demon Ruchu. Stare, zapuszczone stacje kolejowe, ponure miasteczka na dallekiej prowincji, porozwalane budynki, w takiej scenerii się Grabiński wyraźnie czuł najlepiej. Jest nastrój tajemniczości, a i wystraszyć się trochę można, czyli wszystko na swoim miejscu.

Polecam, jeśli ktoś lubi starą literaturę grozy.
Tigana - 2008-12-08, 14:00
:
Czytałem jakieś opowiadania pana Grabińskiego. No i oglądałem nowelkę "Ślepy tor" - ani jedno, ani drugie mi nie podeszło. Proza faktycznie podobna do Lovecrafta - gęsta, (zbyt)klimatyczna, z powolnie snującą się akcją. No i opisy. Bardzo dużo opisów. Jak dla mnie nuda.
Procella - 2008-12-08, 19:40
:
Czyli wszystko, co najlepsze, powinno mi się spodobać :badgrin:

Tak, lubię kiedy książka jest "gęsta, (zbyt)klimatyczna, z powolnie snującą się akcją. No i opisy. Bardzo dużo opisów".
Taclem - 2008-12-09, 10:49
:
Grabińskiego nazywano raczej "polskim Poe", nie ma u niego makabry Lovecrafta.
Carmilla - 2008-12-20, 02:53
:
taaa, wszyscy piszą o Kingu, Mastertonie, Barkerze... Jakby horror tylko do nich się sprowadzał. Jak dla mnie King to (jak i on sam siebie określa) bardzo dobry, ale jednak tylko rzemieślnik. Masterton - w dużej mierze jego horrory to połączenie jego poradników seksualnych ze sporą dawką makabry i bogami wszelakimi.
A w końcu już dawno w Pl były wydane opowiadania E.A.Poe (uwielbiam), obecnie sporo jest wydawanego Lovecrafta (jakbym cierpiała na bezsenność, to za 2 pozycje Samotnika z Providece posiadam), spotkać można też bodaj najmniej znanego klasyka M.R.Jamesa. Mimo, że Poe i James mogą dla niektórych trącić nieco myszką, to jest u nich ten klimat, jakiego brak w dzisiejszej literaturze grozy.
Z zaliczeniem Kronik Wampirzych i Anity Blake do horroru jakoś mam problem. Niby wampiry, wilkołaki i inne dziwne stworzenia, ale nijak nie straszy.
Z ostatnio wydanych dobrych: Mort Castle Obcy. To je ono - bez wampirów, wilkołaków czy demonów. Tylko ludzie... i aż ludzie. I to wystarczy, żeby groza powiało...
A z polskich? Grabińskiego nie czytałam. Siewierskiego 6 barw grozy - tak. I w sumie niezłe. Reymonta Wampir - może i mnie nie zachwycił, ale klimat ma. No i obecni - z tegorocznych antologii na razie przeczytałam Pokój do wynajęcia - ujdzie, ale bez rewelacji i mniejszą połowę pierwszej Księgi Strachu - co najmniej dwa opowiadania genialne. Z innego co wyszło ostatnio: Orbita przeczytałam I tom Psa i klechy, II pewnie będzie dopiero w przyszłym roku. Ale będzie, bo dobre. Demony Śmigla nieco nazbyt miejscami Kingiem zalatują, ale to, co się w Posce dzieje i to co w Morii - podoba mi się. Mniej zachwycił dużo bardziej oryginalny do Śmigla - M. Gacek swoją Kronika koszmarów. Ale ma chłopak (a właściwie mają chłopaki) potencjał, więc może się jeszcze kiedyś zachwycę... No i na portalach internetowych, w czasopismach można dostrzec obiecujących twórców. Mam nadzieję, że w końcu wypłyną... niekoniecznie brzuchem do góry :mrgreen:
Romulus - 2009-01-02, 12:03
:
W dodatku KULTURA do dzisiejszego DZIENNIKA jest ciekawy artykuł o odradzającym się (rodzącym się?) polskim horrorze a w tle Orbitowski, Śmigiel i Komuda (opinie o tych autorach są w ciepłym tonie). Dla kogoś, jak ja - czyli średnio lub wcale niezorientowanego w horrorze polskim - bardzo fajny tekst. A obok dodatkowo pozytywna ale i uszczypliwa recenzja nowego Twardocha.

Niestety nie znalazłem artykułu w wydaniu internetowym DZIENNIKA więc zainteresowanych i nie wahających się wydać 2,50 zł na gazetę i dodatek odsyłam po wydanie papierowe.
ASX76 - 2009-01-02, 17:12
:
Recenzja "Obcy" M. Castle:
http://esensja.pl/ksiazka...st.html?id=6606

Można śmiało przeczytać. Recenzję, a nie książkę. :-P
Carmilla - 2009-01-02, 21:29
:
de gustibus... mnie się tam książka podobała, czego nie mogę powiedzieć o recenzji, która krótsza a zdecydowanie bardziej nudna od książki.
Choć może rzeczywiście gdybym chciała na poważnie wziąć słowa ze wstępu to może bym się bardziej rozczarowała... Ale mi cały wstęp wygląda na reklamówkę, więc obdarzyłam go taką dozą wiarygodności jaką zasadniczo obdarzam reklamy. I początkowo faktycznie książka mnie nieco nudziła i właściwie z utęsknieniem czekałam kiedy Michael zabije swoją głupią żonę. Ale później było ciekawie. Nie przyjęłam tej książki może z bógwiejakim zachwytem, ale ogólne wrażenia po lekturze - jak najbardziej na +. Wciąż jeszcze tego typu literatura robi na mnie większe wrażenie niż manitou, dżinny czy inne cthulu. A że rodzinka się jakaś płytka wydaje - nie głupsza niż standardowa amerykańska rodzinka z amerykańskich "obyczajowych" filmów. I - podejrzewam - może właśnie dokładnie o to autorowi chodziło.
AM - 2009-01-03, 09:25
:
ASX76 napisał/a:
Recenzja "Obcy" M. Castle:
http://esensja.pl/ksiazka...st.html?id=6606

Można śmiało przeczytać. Recenzję, a nie książkę. :-P


Mój drogi, nie traktuj recenzentów jak wyroczni. To zwykli ludzie, którzy też pierdzą, jedzą i oddychają... ;)
Taclem - 2009-01-03, 11:21
:
Castle jest jednak pewnym autorytetem jeśli chodzi o horror, uważam, że operuje nim całkiem nieźle. Jeżeli jednak mam ochotę na psychologizację w grozie, to sięgam raczej po powieści Patricka Senecala.
ASX76 - 2009-01-03, 12:14
:
AM napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Recenzja "Obcy" M. Castle:
http://esensja.pl/ksiazka...st.html?id=6606

Można śmiało przeczytać. Recenzję, a nie książkę. :-P


Mój drogi, nie traktuj recenzentów jak wyroczni. To zwykli ludzie, którzy też pierdzą, jedzą i oddychają... ;)


Czcigodny Panie Andrzeju, panu również zdarza się zapodawać linki do recenzji.
Mnie tam horrory (poza książkami Simmonsa) obchodzą tyle, co zeszłoroczny śnieg, nie sposób więc tu mówić o wyroczni. ;)
Taclem - 2009-01-03, 22:05
:
Skoro Cię nie obchodzą, to po co się nad tą recenzją zatrzymałeś?
Carmilla - 2009-01-03, 22:10
:
Żeby utwierdzić się w przekonaniu o miałkości horrorów (ergo o słuszności wlasnego zdania)? :roll:

Taclem napisał/a:
Jeżeli jednak mam ochotę na psychologizację w grozie, to sięgam raczej po powieści Patricka Senecala.

a może by Szanowny Pan tak tytułami rzucił (o ile to po polsku wyszło - w przeciwnym razie nie jetem zainteresowana)
ASX76 - 2009-01-04, 07:21
:
Taclem napisał/a:
Skoro Cię nie obchodzą, to po co się nad tą recenzją zatrzymałeś?


Zatrzymałem się nad tą recenzją, ponieważ lubię je czytać. Niechęć do czytania horrorów nie wyklucza wszakże zainteresowania opiniami o nich...
Niegdyś "przerabiałem" horrory w dużych ilościach. W końcu mnie doszczętnie znudziły.
Uważam, że ów gatunek ma bardzo niewiele do zaoferowania na tle innych.
Tigana - 2009-01-04, 11:29
:
ASX76 napisał/a:
Uważam, że ów gatunek ma bardzo niewiele do zaoferowania na tle innych.

To samo możnaby powiedzieć o fantasy (wciąż te smoki, elfy i czarodzieje), s-f (wciąż te lasery, zielone ludki i obce planety), kryminałach (wciąż te morderstwa, detektywi, śledztwa) i innych działach literatury. Cała sprawa polega na tym, żeby za pisanie zabrał sie porządny autor, który potrafiłby wyjść ze schematów. Twoja wypowiedź dziwi mnie o tyle, że jeszcze niedawno rozpływałeś sie na temat twórczości Simmonsa i marzyło ci sie wydanie jego kolejnych horrorów. Tylko po co - jeśli ten gatunek ma tak mało do zaoferowania ;) ?
ASX76 - 2009-01-04, 15:33
:
Tigana napisał/a:
Twoja wypowiedź dziwi mnie o tyle, że jeszcze niedawno rozpływałeś sie na temat twórczości Simmonsa i marzyło ci sie wydanie jego kolejnych horrorów. Tylko po co - jeśli ten gatunek ma tak mało do zaoferowania ;) ?


Twoja wypowiedź dziwi mnie o tyle, że niedokładnie czytasz to, co piszę. 2 posty wcześniej napisałem:
Mnie tam horrory (poza książkami Simmonsa) obchodzą tyle, co zeszłoroczny śnieg, nie sposób więc tu mówić o wyroczni.
Open your eyes, next time. :-P Jakbyś w dalszym ciągu nie rozumiał, wyłożę łopatologicznie: jestem zainteresowany horrorami Simmonsa, natomiast książkami innych autorów - nie. No, chyba że zdarzy się cud nad Wisłą i pojawi się nowy, dobry autor. Póki co - nie widzę.

Na temat twórczości Simmonsa rozpływałem się od dawna. Ma się rozumieć nie nad wszystkim, bo i jemu zdarzało się stworzyć słabsze utwory.

Tiguś napisał:
"Cała sprawa polega na tym, żeby za pisanie zabrał sie porządny autor, który potrafiłby wyjść ze schematów."

Czy możesz pokazać kogoś takiego poza Danem Simmonsem (i ewentualnie Mathesonem)?
Samo wyjście ze schematów nie wystarczy, jeśli autor ma "pióro" na przeciętnym (lub gorzej) poziomie. Pisząc, że "gatunek (horroru) ma bardzo niewiele do zaoferowania na tle innych", miałem na myśli właśnie ów fakt.
W fantasy i s-f można bez problemu znaleźć więcej lepszych utworów, zarówno pod względem pomysłowości, jak i umiejętności warsztatowych pisarzy. Horror w porównaniu z nimi to bida z nędzą.
Sharin - 2009-01-04, 16:22
:
Chyba się wtrącę...

ASX76 napisał/a:
Czy możesz pokazać kogoś takiego poza Danem Simmonsem (i ewentualnie Mathesonem)?


Richarda Mathesona uważasz za pisarza, który wychodzi ze schematów? Proszę mi wskazać jak dziecku, palcem (albo łopatologicznie), w którym miejscu ma to miejsce! Inaczej zacznę twierdzić, iż się zwyczajnie mylisz.
Odnośnie Dana Simmonsa się nie wypowiadam, bo nie znam się na jego twórczości.

ASX76 napisał/a:
Samo wyjście ze schematów nie wystarczy, jeśli autor ma "pióro" na przeciętnym (lub gorzej) poziomie. Pisząc, że "gatunek (horroru) ma bardzo niewiele do zaoferowania na tle innych", miałem na myśli właśnie ów fakt.
W fantasy i s-f można bez problemu znaleźć więcej lepszych utworów, zarówno pod względem pomysłowości, jak i umiejętności warsztatowych pisarzy. Horror w porównaniu z nimi to bida z nędzą.


Po pierwsze: precyzuj swoje myśli a nie rzucasz tekstami w stylu "horror ma niewiele do zaoferowania". Jak rozumiem uważasz, że horrorem zajmują się w dużej mierze pisarze o średnich bądź nijakich zdolnościach, tak?
Po drugie: jacy to niby pisarze fantasy przełamują w obecnym czasie bariery oryginalności? Czytam dość sporo i jakoś nie zauważyłem tekstu, który zaskoczyłby mnie pod względem pomysłowości. Pisarzy z "dobrym stylem" też nie ma wielu. Na pewno nie więcej niż w horrorze.
Po trzecie: SF jest w ogólnym odwrocie jeżeli chodzi o zawody w popularności. Ciężko jest porównywać obecny horror i obecne SF.
Toudisław - 2009-01-04, 16:24
:
Sharin napisał/a:
Richarda Mathesona uważasz za pisarza, który wychodzi ze schematów? Proszę mi wskazać jak dziecku, palcem (albo łopatologicznie), w którym miejscu ma to miejsce! Inaczej zacznę twierdzić, iż się zwyczajnie mylisz.

On nie wychodzi ze schematów on je tworzy. Tak jak Tolkien nie możne być sztampowy bo był pierwszy ( w tym klimacie ) "jestem legendom" to klasyka wartwa uwagi
Tigana - 2009-01-04, 16:28
:
ASX76 napisał/a:
Mnie tam horrory (poza książkami Simmonsa) obchodzą tyle, co zeszłoroczny śnieg, nie sposób więc tu mówić o wyroczni.

Po prostu nie zauważyłem - zdarza się. Przynajmniej umiem przyznać sie do błędu ;)
ASX76 napisał/a:
No, chyba że zdarzy się cud nad Wisłą i pojawi się nowy, dobry autor. Póki co - nie widzę.

Nowy w znaczeniu debiutant czy nowy, wydany w Polsce?
ASX76 napisał/a:
Czy możesz pokazać kogoś takiego poza Danem Simmonsem (i ewentualnie Mathesonem)?

Primo - a ile w Polsce jest wydawanych horrorów? Naprawdę jest mi niezmiernie trudno powiedzieć cokolwiek na temat współczesnego horroru mając do dyspozycji prawie i wyłącznie książki Kinga, Mastertona i 2-3 innych autorów. Ja rozumiem, że twierdząc , iż horror ma niewiele interesującego do zaoferowania swoim czytelnikom jesteś po dokładnym przestudiowaniu setek książek tegoż gatunku, które ukazały się w USA, Wielkiej Brytanii a nie zostały przetłumaczone na nasz rodzimy język
Secundo - Matheson - u nas została wydana tylko i wyłącznie jedna książka. Chyba, że znów się mylę - w końcu jestem tylko człowiekiem.Skąd więc pewność co do jego pozostałych książek? Podejrzewam, ze nie czytałeś.Tylko proszę nie pisz, że podpierasz się opiniami osób, które uznajesz za autorytety.
ASX76 napisał/a:
Samo wyjście ze schematów nie wystarczy, jeśli autor ma "pióro" na przeciętnym (lub gorzej) poziomie.

Mimo wszystko King czy Barker, chociaż nie doskonali, popełnili kilka tekstów, które nie dosć, ze nie sztampowe to dodatkowo napisane w ponadprzeciętnym stylu. Oczywiście możesz się ze mną nie zgodzić, ale "Lśnienie" czy " Sakrament" to naprawdę kawałek niezłej literatury.
Sharin - 2009-01-04, 16:37
:
Toudisław napisał/a:
On nie wychodzi ze schematów on je tworzy. Tak jak Tolkien nie możne być sztampowy bo był pierwszy ( w tym klimacie ) "jestem legendom" to klasyka wartwa uwagi.


Chwila, chwila...
Jestem legendą jest chyba jedynie dla Ciebie... klasyką. Może masz ochotę na kolejną dyskusję odnośnie tego zagadnienia? :P
A po pierwsze i najważniejsze... Matheson to przede wszystkim scenarzysta ;) Jak sam powiedział - książkę Jestem legendą starał się utrzymać w klimacie tego, co ostatnio "było popularne w USA". Gdzie tu widzisz nowy schemat?

Tigana napisał/a:
Secundo - Matheson - u nas została wydana tylko i wyłącznie jedna książka. Chyba, ze znów się mylę - w końcu jestem tylko człowiekiem.Skąd więc pewność co do jego pozostałych książek.


Mądrze gada! Miodu mu!
Może i faktycznie Matheson tworzy nowe schematy. Poczekamy na inne jego książki ;)
Tigana - 2009-01-04, 16:45
:
Sharin napisał/a:
Chwila, chwila...
Jestem legendą jest chyba jedynie dla Ciebie... klasyką. Może masz ochotę na kolejną dyskusję odnośnie tego zagadnienia? :P
A po pierwsze i najważniejsze... Matheson to przede wszystkim scenarzysta ;) Jak sam powiedział - książkę Jestem legendą starał się utrzymać w klimacie tego, co ostatnio "było popularne w USA". Gdzie tu widzisz nowy schemat?


Klasyką jest choćby z racji daty swego powstania tj 1954 roku. Schemat człowieka/ ludzi okrążonych przez potwory przewija się w wielu późniejszych utworach - zarówno książkowych, jak i filmowych. Zmienia się za to przeciwnik - często wampiry są zastępowane przez zombie. Na ile były one zainspirowane "Jestem legendą" nie mam pojęcia.
Sharin - 2009-01-04, 17:00
:
Tigana napisał/a:
Klasyką jest choćby z racji daty swego powstania tj 1954 roku. Schemat człowieka/ ludzi okrążonych przez potwory przewija się w wielu późniejszych utworach - zarówno książkowych, jak i filmowych.


Przekonuje mnie jedynie argument o latach ale nie jest on najważniejszy.
Nie powiedziałbym także, że schemat, o którym wspominasz jest tworem Mathesona. Można go spotkać także w wielu innych książkach z czego na pewno zdajecie sobie sprawę ;)
Motyw, gdzie potwory (zombie, wampiry, itp.) atakują człowieka jest strasznie rozpowszechniony w literaturze.

Tigana napisał/a:
Na ile były one zainspirowane Jestem legendą nie mam pojęcia.


Też tego nie wiem.
Tigana - 2009-01-04, 17:16
:
Sharin napisał/a:
Nie powiedziałbym także, że schemat, o którym wspominasz jest tworem Mathesona. Można go spotkać także w wielu innych książkach z czego na pewno zdajecie sobie sprawę ;)

Powiem szczerze, ze mnie kojarzy się głównie "Dekameron" - gdzie od biedy mamy ludzi zamkniętych w gospodzie(?) otoczonych przez zarazę. "Trylogia" Sienkiewicza? A mógłbyś mi podać jakieś inne tytuły?
Sharin napisał/a:
Motyw, gdzie potwory (zombie, wampiry, itp.) atakują człowieka jest strasznie rozpowszechniony w literaturze.

Mnie chodzi może nie tyle o sam atak co osaczenie.
ASX76 - 2009-01-04, 17:42
:
Tigana napisał/a:
Ja rozumiem, że twierdząc , iż horror ma niewiele interesującego do zaoferowania swoim czytelnikom jesteś po dokładnym przestudiowaniu setek książek tegoż gatunku, które ukazały się w USA, Wielkiej Brytanii a nie zostały przetłumaczone na nasz rodzimy język


Nie rozumiesz. :-P Miałem na myśli autorów horrorów, których książki ukazały/ukazują się w Polsce - wydawało mi się to tak oczywistą oczywistością, że o tym nie wspomniałem. Moje niedopatrzenie - po prostu nie wziąłem pod uwagę, że się do tego przyczepisz. Zdarza się. Przynajmniej również umiem przyznać się do błędu. ;)

Tiguś & Sharin :arrow: Analogicznie do tego co wystukałem powyżej: wymieniając nazwisko Mathesona nieprzypadkowo użyłem słowa - "ewentualnie"... Przeczytałem jego jedną książkę - "Jestem legendą", która w zakończeniu wymyka się utartym schematom i każe nań spojrzeć z diametralnie innej perspektywy (pokazałem palcem). Moim błędem było to, że nie wymieniłem tytułu utworu przy nazwisku, co niniejszym czynię z nadzieją, że owe doprecyzowanie skrótu myślowego pozwoli Wam na zrozumienie wcześniejszej, niezbyt jasnej, wypowiedzi ASX-a.

Sharin :arrow: Ile jest horrorów gdzie nie występują jakieś potwory??? :-P

Pomysłowość nie musi iść w parze z oryginalnością, wszak pomysły/idee wcześniejszych autorów, można twórczo wykorzystać/rozwinąć...
Biorąc pod uwagę fantasy, s-f i horror spośród książek wydanych/wydawanych w Polsce, ten ostatni prezentuje się bardzo marnie z porównaniu z dwoma pierwszymi.
Skoro uważacie, że za granicą jest wiele świetnych/znakomitych horrorów, to się pytam: gdzie one są, do "wafla" pana? Dlaczego żaden z wydawców nie zdecydował się ich wydać???

Sharin, masz tu kilka przykładów książek fantasy i s-f, które są dobrze napisane i pomysłowe:
- R. Zelazny - "Amber"
- D. Simmons - "Hyperion", "Ilion"
- A. Brzezińska - cykl o Twardokęsku, "Wody głębokie jak niebo", "Na ziemi niczyjej"
- P. Watts - "Ślepowidzenie"
- twórczość S. i M. Diaczenko
- twórczość W. Szostaka
- twórczość N. Stephensona
- "Diuna" Herberta
- G. Martin - "Pieśń Lodu i Ognia", opowiadania np. "Pieśń dla Lyanny", "Piaseczniki"...
- M Huberath - "Druga podobizna w alabastrze", "Gniazdo światów", "Balsam długiego pożegnania", "Miasta pod Skałą"
- J. Grzędowicz - "Księga Jesiennych Demonów"

Piszesz, ze pisarzy z dobrym stylem nie ma więcej niż w horrorze... -> :badgrin: LOL
Może byś tak sprecyzował którzy to autorzy w horrorze są tacy mocni? :-P
Sharin - 2009-01-04, 17:44
:
Ludzie osaczeni przez zombi czy innego rodzaju "nieszczęścia" (?)

Hhmm...
* Kiedyś udało mi się zerknąć na książkę Magiczna Wyspa Seabrooka, gdzie pojawiają się zombi. Z tym, że one są troszeczkę inny sposób ukazane niż w Jestem legendą.
* Robert Silverberg Człowiek w labiryncie - osaczenie przez miasto-labirynt, które zostało skonstruowane przez tajemniczą rasę
* Robert A. Heinlein Obcy w obcym kraju - osaczenie pana Smitha przez ludzi O_o
* Bram Stoker napisał jakąś książkę o żywych potworach, które atakują ludzi... Tytułu niestety nie pamiętam ale nie był to Dracula :P
* George Wells Wojna Światów

Tyle na ten krótki moment pamiętam O_o
Może faktycznie cała ta książka Jestem legendą była pierwsza jeżeli chodzi o człowieka osaczonego przez zombie? Choć ja bym powiedział, że największy wpływ na tego typu schemat miał film Noc żywych trupów (koniec lat 60-tych) w reżyserii George'a Romera.

ASX76 napisał/a:
Pomysłowość nie musi iść w parze z oryginalnością, wszak pomysły/idee wcześniejszych autorów, można twórczo wykorzystać/rozwinąć...


Nie musi...
Co innego, gdy mówisz o nowych schematach. Ja traktuje je jako coś oryginalnego a nie przetworzonego. Takie „cudo” nie jest dla mnie nowych schematem O_o
Ewentualnie przeobrażonym.

ASX76 napisał/a:
Biorąc pod uwagę fantasy, s-f i horror spośród książek wydanych/wydawanych w Polsce, ten ostatni prezentuje się bardzo marnie z porównaniu z dwoma pierwszymi.


Hhmm...
Wymieniłeś książki, które ciężko jest zaliczyć do nowości:
R. Żelazny Amber – oryginalny styl
D. Simmons Hyperion– mówiłem o fantasy a nie SF
A. Brzezińska – tylko cykl o Twardokęsku był dość oryginalny; reszta – średnio
P. Watts Ślepowidzenie – to także SF
twórczość S. i M. Diaczenko – nie znam, nie wypowiadam się
twórczość W. Szostaka – oryginalny pisarz
twórczość N. Stephensona – oryginalny pisarz
Herbert Diuna – SF
G. Martin Pieśń Lodu i Ognia – ciężko jest tu mówić o tworzeniu nowych schematów oraz o wybitnym stylu O_o
M Huberath – dobry przykład
J. Grzędowicz Księga Jesiennych Demonów – ciekawy przykład; czy zaliczyłbyś ten zbiór opowiadań fantasy

ASX76 napisał/a:
Piszesz, ze pisarzy z dobrym stylem nie ma więcej niż w horrorze... -> LOL
Może byś tak sprecyzował którzy to autorzy w horrorze są tacy mocni?


Stephen King Lśnienie
Stephen King Cujo
Howard Lovecraft – osoba, która jest uważana za prekursora SF oraz literatury grozy (mitologia Cthulhu, weird fiction)
Mort Castle – pisarz, który łączy prawdziwy horror ze śmiechem O_o Wychodzi szalenie oryginalna dawka emocji
Graham Masterton – mi osobiście się ten pisarz nie podoba ale to jest odpowiedź na twoją sugestię, że się obecnie w Polsce nie wydaje horrorów (innym przykładem może być twórczość S. Kinga)
Dean R. Koontz - jako jeden z pierwszych pisarzy zaczął nas straszyć nie potworami ale... ludźmi (nadal niezwykle poczytny w Polsce)
Clive Barker

To sa przykłądy czystych horrorów a nie mieszaniny fantasy i SF.
W swojej wcześniejszej wypowiedz wymieniłeś 5 przykładów ze ścisłej fantasy.
ASX76 - 2009-01-04, 19:25
:
Przecież tym razem razem napisałem wyraźnie: "Skoro uważacie, że za granicą jest wiele świetnych/znakomitych horrorów, to się pytam: gdzie one są, do "wafla" pana? Dlaczego żaden z wydawców nie zdecydował się ich wydać???"
Innymi slowy nie piszę, że w ogóle nie wydaje się horrorów w Polsce, tylko nie widać/nie ma dobrych. To pewna różnica.

D. Koontz - swego czasu przeczytałem wiele książek tego pana - schemat na schemacie i schematem pogania. Wyjątki były, ale mało. O wadach jego pisarstwa pisano w tym wątku wiele, dlatego nie będę ich powtarzał. No i cóz z tego wynika, że poczytny? Ewidentnych braków to nie niweluje.

G. Masterton - grafoman. Pisze takie bzdety, że aż szkoda papieru.

"Cujo" to horror? Ja przepraszam, w którym miejscu? Ot, banalna historyjka o psie chorym na wściekliznę.

Cóż z tego wynika, że wymieniłem "5 przykładów ze ścisłej fantasy"? Nie przypominam sobie, żebyśmy się umawiali na to, że mam zapodać przykładowe utwory "czystej" fantasy i/lub "czystego" s-f...

Co rozumiesz po pojęciem "czystego horroru"? (rozchodzi mi się o definicję)

P.S. Za to ty wymieniłeś same nowości, zwłaszcza Lovecrafta. :badgrin:
Carmilla - 2009-01-04, 23:14
:
ASX76 napisał/a:
"Cujo" to horror? Ja przepraszam, w którym miejscu? Ot, banalna historyjka o psie chorym na wściekliznę.

jesssssu, czyli ktoś jeszcze też tak uważa? a ja byłam przekonana, że nie umiem dostrzec tego przerażającego co w tym jest i widziałam tylko dobry środek usypiający...
Sharin - 2009-01-05, 10:04
:
ASX76 napisał/a:
Innymi slowy nie piszę, że w ogóle nie wydaje się horrorów w Polsce, tylko nie widać/nie ma dobrych. To pewna różnica.


Dla mnie to co ukazuje się S. Kinga oraz powiedzmy Clive'a Barkera to są właśnie dobre horrory. Oczywiście to moje subiektywne odczucie i nie musisz się z nim zgadzać. Drażnią mnie jedynie takie sformułowania jak "horror nie ma nic do zaoferowania w Polsce".

ASX76 napisał/a:
D. Koontz - swego czasu przeczytałem wiele książek tego pana - schemat na schemacie i schematem pogania.


Wcześniej wspomniałeś o pisarzach, którzy tworzą nowe schematy. On taki schemat stworzył O_o Nie było wcześniej książek na taką skalę, które straszyłby ludzką psychiką, ludzkimi słabościami, itd. To, że on pozostał w swoim schemacie nie ma nic do tego! Stworzył schemat? Stworzył!
Polecam książkę Fałszywa pamięć.

ASX76 napisał/a:
G. Masterton - grafoman. Pisze takie bzdety, że aż szkoda papieru.


Zgadzam się. Jego książki są jednak wydawane w Polsce a to znaczy, że komuś jego twórczość się podoba. Co z tego wynika? Dla tego kogoś horrory w jego wydaniu są WARTOŚCIOWE :P

ASX76 napisał/a:
Cóż z tego wynika, że wymieniłem "5 przykładów ze ścisłej fantasy"? Nie przypominam sobie, żebyśmy się umawiali na to, że mam zapodać przykładowe utwory "czystej" fantasy i/lub "czystego" s-f...


Oczywiście, że się nie umawialiśmy :P
Tylko, że Twoje wypowiedź odnosiła się do mojego stwierdzenie, iż w fantasy nie ma zbyt wielu pisarzy, którzy tworzą nowe schematy/nowe style, itp. Miałem prawo oczekiwać, że pozostaniesz jedynie przy fantasy i nie będziesz zahaczał o SF.

ASX76 napisał/a:
Co rozumiesz po pojęciem "czystego horroru"? (rozchodzi mi się o definicję)


Chodzi mi o takie książki, w których wątek horroru przewyższa wątki SF i fantasy.

ASX76 napisał/a:
Za to ty wymieniłeś same nowości, zwłaszcza Lovecrafta.


Masz rację :lol: Mea Culpa ;)

Carmilla napisał/a:
jesssssu, czyli ktoś jeszcze też tak uważa? a ja byłam przekonana, że nie umiem dostrzec tego przerażającego co w tym jest i widziałam tylko dobry środek usypiający...


No cóż...
To są Wasze subiektywne odczucia. Jak czytałem tą książkę to dostawałem gęsiej skórki więc dla mnie jest ona horrorem. Może nie najlepszym w wykonaniu Kinga ale mi się podobała :P
toto - 2009-01-05, 15:07
:
Sharin napisał/a:

ASX76 napisał/a:
Piszesz, ze pisarzy z dobrym stylem nie ma więcej niż w horrorze... -> LOL
Może byś tak sprecyzował którzy to autorzy w horrorze są tacy mocni?

Graham Masterton – mi osobiście się ten pisarz nie podoba ale to jest odpowiedź na twoją sugestię, że się obecnie w Polsce nie wydaje horrorów (innym przykładem może być twórczość S. Kinga)

Poczytność nie równa się dobremu stylowi... :evil:

Sharin napisał/a:
ASX napisał/a:

G. Masterton - grafoman. Pisze takie bzdety, że aż szkoda papieru.

Zgadzam się. Jego książki są jednak wydawane w Polsce a to znaczy, że komuś jego twórczość się podoba. Co z tego wynika? Dla tego kogoś horrory w jego wydaniu są WARTOŚCIOWE
Podobnie jak ze stylem. To, że coś się sprzedaje, nie znaczy z automatu, że jest wartościowe. Hamburgery, to pewnie najpopularniejszy posiłek zachodu, ale nikt nie uważa go za wartościowe danie.

Sharin napisał/a:

ASX76 napisał/a:
Co rozumiesz po pojęciem "czystego horroru"? (rozchodzi mi się o definicję)

Chodzi mi o takie książki, w których wątek horroru przewyższa wątki SF i fantasy.


LOL. Nie ma to jak czystość gatunkowa.
Taclem - 2009-01-05, 19:19
:
Carmilla napisał/a:
Taclem napisał/a:
Jeżeli jednak mam ochotę na psychologizację w grozie, to sięgam raczej po powieści Patricka Senecala.

a może by Szanowny Pan tak tytułami rzucił (o ile to po polsku wyszło - w przeciwnym razie nie jetem zainteresowana)


W kolejności ukazywania się w Polsce: "Na progu", "Ulica Wiązów 5150" i "Pasażer". Osobiście uważam, że fakt iż nie jest to bardzo znany na świecie pisarz wynika jedynie z tego, że jest z Quebecku, a francuski jest mniej popularny od angielskiego :-)

ASX76 napisał/a:
Taclem napisał/a:
Skoro Cię nie obchodzą, to po co się nad tą recenzją zatrzymałeś?

Zatrzymałem się nad tą recenzją, ponieważ lubię je czytać. Niechęć do czytania horrorów nie wyklucza wszakże zainteresowania opiniami o nich...


Argument dziwny, ale do przyjęcia.

ASX76 napisał/a:
Uważam, że ów gatunek ma bardzo niewiele do zaoferowania na tle innych.


A ja uważam, że tyle samo, co każdy inny. I tak wygrywają zwykle Ci pisarze, którzy potrafią wyściubić nos poza gatunek.

ASX76 napisał/a:
W fantasy i s-f można bez problemu znaleźć więcej lepszych utworów, zarówno pod względem pomysłowości, jak i umiejętności warsztatowych pisarzy. Horror w porównaniu z nimi to bida z nędzą.


No ja mam dokładnie odwrotne zdanie, zwłaszcza o fantasy :-) Ale zwykle go nie wypowiadam, bo opieram (podobnie jak Ty) na własnym "widzimisie" ;-)

Sharin napisał/a:
Chwila, chwila...
Jestem legendą jest chyba jedynie dla Ciebie... klasyką. Może masz ochotę na kolejną dyskusję odnośnie tego zagadnienia? :P
A po pierwsze i najważniejsze... Matheson to przede wszystkim scenarzysta ;) Jak sam powiedział - książkę Jestem legendą starał się utrzymać w klimacie tego, co ostatnio "było popularne w USA". Gdzie tu widzisz nowy schemat?


Rzeczywiście powieść została wydana w 1954 roku. No i oczywiście jest za oceanem uznawana za klasykę horroru :-) Podobnie z resztą, jak wiele opowiadań Mathesona i niektóre spośród ponad dwudziestu jego powieści ;-) Do inspiracji Mathesonem przyznaje się między innymi Romero, którego wizja zombie inspiruje twórców do dziś.

Tigana napisał/a:
Secundo - Matheson - u nas została wydana tylko i wyłącznie jedna książka. Chyba, ze znów się mylę - w końcu jestem tylko człowiekiem.Skąd więc pewność co do jego pozostałych książek.


Niektórzy czytają po angielsku i się tego nie wstydzą. ;-)

BTW. W stanach "Cujo" to horror, w Europie thriller - polecam felieton Grzędowicza w aktualnej "Nowej Fantastyce". Tak, tego samego, który wydał zbiór opowiadań grozy, o którym wspomniałeś.
Sharin - 2009-01-06, 09:12
:
toto napisał/a:
Podobnie jak ze stylem. To, że coś się sprzedaje, nie znaczy z automatu, że jest wartościowe.


Wyłożę Ci to łopatologicznie (jak się wyraziła pewna osoba w niniejszym temacie). Wartościowe nie zawsze równa się takim wyrażeniom jak: dobra, zawierająca przesłanie, itd.
WARTOŚCI z książek Mastertona mogą być różne. To, że akurat ten zestaw wartości nie ma dla Ciebie znaczenia to wyłącznie Twoja sprawa.
Książki Mastertona są wartościowe dla:
* samego autora - pozwalają mu się w pewien sposób samorealizować
* korektora, redaktora, tłumacza, wydawcy - książka dostarcza wartości ekonomicznych, czyli dzięki niej: ktoś dostanie pracę, ktoś zarobi, itd.
* niektórych czytelników - wartości literackie; nie wszyscy czytelnicy czytają ambitną literaturę, są tacy którzy wolą dzieła rozrywkowe (chyba mi nie powiesz, że ona nie są wartościowe?)
* przyszłych autorów - książki Mastertona mogą stanowić pożywienie dla kolejnych twórców; ktoś może się na nich wzorować

Jak widzisz są różne WARTOŚCI.
Carmilla - 2009-01-06, 09:56
:
pominąłeś jeszcze jedną wartość ksiązek Mastertona: nim stworzy te swoje różne potworki w stylu Manitou, Dżinna czy ostatnio bazyliszka - bada dawne wierzenia... Dla niektórych czytelników może to być punkt wyjścia do zainteresowania się opisywanymi wierzeniami. Choćby po to, żeby sprawdzić ile wiedzy zaczerpnął ze źródeł a ile to jego własna fantazja.
Taclem - 2009-01-07, 10:23
:
Jakby ktoś był zainteresowany, to przeprowadziłem wywiad z Patrickiem Senecalem, o którego twórczości wspominałem powyżej.
ASX76 - 2009-01-07, 21:02
:
Pigeon Slayer & Gołąbeczko :arrow: Większość zapodanych przez Was "łopatologicznych wartości" w odniesieniu do horrorów mnie przeraża. :-P

Taclem :arrow: Pisarze wygrywają, a co z czytelnikami? ;)
Taclem - 2009-01-07, 21:31
:
ASX76 napisał/a:
Taclem :arrow: Pisarze wygrywają, a co z czytelnikami? ;)


A jak sobie to wyobrażasz bez udziału czytelników? Przypomnę, że takiego Kinga kupują miliony i są to zwykle miliony zachwycone jego twórczością.
ASX76 - 2009-01-08, 14:30
:
"Miliony much również się nie mylą?" ;)
Procella - 2009-01-08, 16:10
:
Jako że pojawiały się w tym wątku głosy, że u nas sporo fajnych rzeczy się nie ukazuje (co zapewne jest prawdą) - możecie doradzić jakieś fajne horrory, których u nas nie ma? Planuję niedługo większe zamówienie angielskich książek, więc coś bym chętnie dorzuciła.
Taclem - 2009-01-09, 14:39
:
ASX76: Na razie to tylko Ty starsza się sprawiać w tej dyskusji wrażenie nieomylnego. Nie wychodzi Ci. Sugerujesz, ze najlepsi pisarze, to Ci, których pies z kulawą nogą nawet nie czyta? Bo tak można odczytać Twoją wypowiedź.

Procella: Jasne, tylko napisz w kilku słowach jakie klimaty Cię interesują.
Procella - 2009-01-09, 14:59
:
Jak to jakie? Dobre mnie interesują ;) Szczegóły to już... szczegóły. Do negocjacji :badgrin:

Ale ogólnie - zdecydowanie wolę sugestywny nastrój i powoli budowane napięcie od jatki w stylu Mastertona. No i lubię, żeby było co najmniej 450 stron ;)

Czarny humor też mile widziany.

Aha, i nie przepadam za tym modnym od jakiegoś czasu schematem "Wampiry/wilkołaki żyją wśród nas i przynajmniej niektóre wcale nie są takie złe" - mam na myśli historyjki w typie popularnego ostatnio "Zmierzchu" itp.
ASX76 - 2009-01-09, 15:08
:
Taclem: sugeruję, że nie wszystko co sprzedaje się w mln egzemplarzy musi być dobre.
Nie ma znaku równości między: jakość - "sprzedalność". :-P
Poza D. Simmonsem i S. Kingiem (mającym wielkie wahania formy) jakoś nie widać żadnych "mistrzów" horroru (spośród książek wydanych w Polsce). Ciekawe dlaczego? ;)
Fantasy i S-F nie mają takich problemów...
Tigana - 2009-01-09, 15:51
:
ASX76 napisał/a:
Poza D. Simmonsem i S. Kingiem (mającym wielkie wahania formy) jakoś nie widać żadnych "mistrzów" horroru (spośród książek wydanych w Polsce). Ciekawe dlaczego? ;)

Może dlatego, że w kraju nad Wisłą jest bardzo ciężko sprzedać (z zyskiem) jakikolwiek horror. Brakuje u nas tradycji horroru - drugiej strony autorzy fantasy w Polsce też zaczynali od zera.
p.s
Twój ulubieniec Dan Simmons także nie należy do grona autorów, których horrory rozchodzą się u nas jak ciepłe bułeczki.
ASX76 - 2009-01-09, 16:10
:
Tigana napisał/a:

Twój ulubieniec Dan Simmons także nie należy do grona autorów, których horrory rozchodzą się u nas jak ciepłe bułeczki.


Nie tylko mój... :-)
Co Ty napiszesz? :-P Z horrorów Dana zostały wydane w Polsce: "Pieśń bogini Kali" (dawno temu), "Letnia noc" (w stosunkowo wysokiej, jak na ówczesny okres, cenie) i ostatnio "Terror" (który "czysty" gatunkowo nie jest, stąd miłośnicy horroru, nieprzyzwyczajeni do czegoś takiego - jakby nie patrzeć książka jest na swój sposób wyjątkowa - mogą się od niej "odbić" jak od ściany).

Właśnie dlatego oceniam tylko to, co jest (w Polsce) i wychodzi na to, że horror jest u nas bardzo ubogim krewnym fantasy i s-f. ;)

Już raz prosiłem: skoro uważacie, że horror ma do zaoferowania znacznie więcej niż wynika to z obecnego obrazu sytuacji (w Polsce), to proszę wskazać klasowych (waszym zdaniem) nieznanych (u nas) autorów i tytuły, które zasługują na wydanie...
Taclem - 2009-01-12, 14:02
:
Okej, w takim razie garść nazwisk, które powinny moim zdaniem znaleźć się w naszych biblioteczkach (zarówno współczesny horror, jak i klasyka):

1. Ramsey Campbell. Amber wydał kiedyś jedną jego powieść, niezbyt udaną ("Wieża strachu"). Za to warto by wydać powieści "Midnight Sun" i "Incarnate". No i jakieś zbiorki opowiadań.
2. Jack Ketchum. Tu właściwie nie mam pojęcia dlaczego polskim wydawcom do niego tak daleko. Najbardziej znane utwory Ketchuma tp "Off Season", "Red" i "Girl Next Door".
3. Chelsea Quinn Yarbro już się w Polsce pojawił, ale czytelnicy "Hotelu Transylvania" spodziewali się chyba kolejnego Mastertona i dalszy ciąg The Saint-Germain Cycle nie ukazał się w Polsce. A szkoda.
Warto na pewno sięgnąć też po niektóre nieznane u nas dziełka takich autorów, jak:
- Robert Bloch (napisał nie tylko "Psychozę"),
- Douglas Clegg,
- Les Daniels (kolejny niedokończony cykl, którego bohaterem jest Don Sebastian de Villanueva),
- Joe Hill (jaki ojciec taki syn, na szczęście wiele nie napisał, więc braków mało, a "20th Century Ghost" jest już u ns w zapowiedziach),
- Tanith Lee (świetna seria opowiadań reinterpretujących baśnie w konwencji grozy).
cedro - 2009-01-29, 11:05
:
Widzę, że dyskusja jest bardzo zazarta. W takim razoe ja też dorzucę garść nazwisk i tytułów (wydanych w Polsce) które, jak sądzę, świadczą, że horror to gatunek, który ma do zaoferowania czytelnikom dokładnie tyle samo, co inne tytuły.

- Adam Zalewski Biała Wiedźma - Nowość, polski autor pisze zupełnie klasyczny horror. Świetnie skonstruowani bohaterowie i bardzo, bardzo dobry warsztat pisarski. do tego trzymająca w napięciu intryga.

- Doris Lessing - Piate dziecko, autorka nie pracuje co prawda na horrorowym podworku, ale to akurat mało istotne. na pewno stworzyła jeden z najbardziej oryginalnych i nowatorskich horrorów.

- Perreti, Dekker - Dom -Niesamowity wizualnie horror oparty na tak oklepanym motywie, że nie spodziewałem się po nim prawie niczego. A tymczasem duet amerykańskich pisarzy pokazał, że żeby napisać dobry i wybitny horror nie trzeba od razu łamać zasad gatunkowych i dokonywac innych transgresji, bo w samej, klasycznej formule jest jeszcze spory potencjał.

- Jakub Małecka - Błędy - Niesaowity, zwłaszcza w pierwszej częsci, prawie wizjonerskie opisy apokalipsy. Naprawdę mroczne i surrealistyczne. w drugiej fo typowego horroru dochodzi jeszcze element groteski, co powoduje, że nie jest to dzieło bardzo czyste, ale napisane na bardzo wysokim poziomie.

- Ira Levin - Dziecko Rosemary - Teraz coś starszego. Wszyscy znają film Polanskiego, ale prawda jest taka, że fabularnie to co w nim najlepsze stworzył Levin w swojej sugesrtrywnej książeczce o Szatanie i uciekającej przed nim cywilizacji XX wieku. doidatkowo moim zdaniem jeden z ttych przypadków, kiedy książka jest lepsza niż film.

- Neil Gaiman - koralina - Oczywiście Gaiman to tworca zarekwirowany przez fanów fantasy, ale w tym małym dziele pozostał całkowicie wierny tradycji klasycznego horroru, dzięki czemu udało mu się wszczepić do literatury dziecięcej grozę pokroju tej jaka była obecna w tradycycjnych basniach Grimm.

Mógłbym jeszcze wymienic Kathe Koja, Morta Castle czy poszczególne nazwiska z obu antologii Red Horse, bo niektóre z tamtejszych tytuły to małe dzieła sztuki. Ale tamti twórcy zostali już obgadani na forum. Nie rpzypadkowo pominąłem zupełnie Kinga i Mastertona, bo w wiekszości uważam ich powiesci za w najlepszym wypadku przeciętne produkcyjniaki.
//pisowcy
Taclem - 2009-03-24, 08:38
:
Minęły dwa miesiące, a ta lista mogłaby się bardzo mocno powiększyć. Wychodzi na to, że horror jednak ma się nieźle ;-)
Toudisław - 2010-01-12, 09:03
:
Alfred Hitchcock uważał, że film winien zaczynać się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie powinno już tylko rosnąć. Jeżeli ktoś uważa, że ta zasada powinna dotyczyć również literatury, to Siedlisko Roberta Cichowlasa i Kazimierza Kyrcza Juniora raczej mu go gustu nie przypadnie.


Dawno nie czytałem żadnej opowieści grozy, zatem do książki podszedłem z zapałem, licząc na wytrącenie z kolein czytelniczej rutyny. Na dodatek akcja powieści dzieje się pod Krakowem, czyli w znanych mi okolicach. Wcześniej nie miałem okazji zapoznać się z twórczością żadnego z autorów, można więc powiedzieć, że moja ciekawość została stosownie pobudzona.

Moja Recenzja Siedliska
ASX76 - 2011-07-29, 21:48
:
Wygląda na to, że Papierowy Księżyc będzie wydawać w Polsce horrory Roberta McCammona. Myślę, że to bardzo dobra informacja dla miłośników gatunku.
Sharin - 2011-10-20, 19:05
:
http://katedra.nast.pl/ar...logia-15-blizn/ słówko o antologii "15 blizn" ;)
BG - 2011-10-31, 12:07
:
Niedawno do grona polskich autorów horrorów dołączyła Izabela Degórska. Polecam jej "Pamięć krwi" - powieść o wampirach.
Sharin - 2012-02-26, 10:23
:
Wszystkim zainteresowanym przypominam, że już dzisiaj wieczorem Wielkie Otwarcie strony poświęconej Stefanowi Grabińskiemu http://stefangrabinski.pl/ :mrgreen:
Sharin - 2012-03-18, 20:54
:
Słówko o "Potomstwie" Jacka Ketchuma 8)
Romulus - 2012-03-29, 20:34
:
Rzadko tu zaglądam, ale znalazłem w sieci (szukając czegoś całkiem innego):
http://www.youtube.com/wa...feature=related
http://www.youtube.com/wa...feature=related
http://www.youtube.com/wa...&feature=relmfu
Oglądam z ciekawością.
Sharin - 2012-04-02, 19:32
:
Teksty Stefana Grabińskiego do pobrania :mrgreen:
Zachęcam do skorzystania; inicjatywa w pełni legalna :)
ASX76 - 2020-05-08, 18:52
:
15 czerwca 2020 Państwowy Instytut Wydawniczy wyda "Wzgórze przyśnień" Arthura Machena.
Tłumaczenie: M. Płaza. Oprawa: twarda z obwolutą. Stron: 350.