Zaginiona Biblioteka

Newport Beach - Green Room

KapitanOwsianka - 2008-01-05, 23:25
: Temat postu: Green Room
Widziałaś go? Ostatnio jak grał w bilard, to pobił chłopaka. Dlaczego? Przystawiał się do jego dziewczyny.

Może na razie tam nie wchodźmy... No co? Najpierw trzeba się wybić w tej szkole. No chyba, że chcesz by patrzyli na Ciebie w TEN sposób! Ja tam nie bywam, jestem fanem komiksów. Tak, tak... Kiedy Ty zaliczałeś panienki ja grałem na playstation. Tak, nadal to robię. Wolałem gdy nie miałeś poczucia humoru.
KapitanOwsianka - 2008-01-30, 10:29
:
W porze lunchu Parker zawsze bywał tutaj. Czasem zdarzało mu się coś zjeść przy stolikach na dworze, ale zdecydowanie wolał przesiadywać tutaj. Wszedł do Green Roomu, który tak po prawdzie był w tonacjach beżu, brązu i fioletu, jako że to najmodniejszy kolor w tym sezonie. Minął stół bilardowy, w tym momencie przez kogoś zajęty i podszedł do barku. Kupił podwójną late i wrócił do stolika otoczonego z dwóch stron wielkimi, brązowymi kanapami. Przeszedł przez oparcie jednej z nich i zsunął się by rąbnąć się wygodnie. Po chwili odstawił papierowy kubek z kawą, zdjął torbę i wyjął z niej książkę.
Nevi - 2008-01-30, 16:25
:
Do Green Roomu wszedł Marc z wesołą miną, która tak po prawdzie nieczęsto gościła na jego twarzy. Strzelił olśniewającym uśmiechem do jakichś panienek i ruszył bezwiednie ku stolikowi otoczonemu przez dwie wielkie brązowe kanapy. Na jego nieskazitelnie pięknej twarzy pojawił się uśmiech, gdy zobaczył, że Parker się uczy.
Już wam coś dowalili, że na pierwszym lunchu się uczysz? - zapytał, rzucając z ciekawości wzrokiem na tytuł książki.
Darkey - 2008-01-30, 17:02
:
Shabby trafił wreszcie do Green Room. Jak to zrobił? Zapomniał - towar, który jarał przed szkołą musiał być naprawdę mocny. Rozejrzał się po pomieszczeniu nie bez zainteresowania mając nadzieje poznać elitę tej szkoły, dojrzał gdzieś dwie znajome twarze.

Długie, murzyńskie, kołyszące kroki zaprowadziły Shabby'ego w pobliże Parkera i O'Neala. Potrącił po drodze - niby nieumyślnie - jakiegoś zamyślonego białasa. Gdy dotarł do kanap uśmiechnął się na swój cwaniacki sposób:
Hey yo fella! Parker, O'Neal. - rozsiadł się na kanapie nie czekając za bardzo na zaproszenie - What's up, wiggas? - rozejrzał się patrząc po przebywających w pomieszczeniu - Jebana trzoda. Wytrzeszczają gałcze jakby wyczaili geek'a. Awfuck.
KapitanOwsianka - 2008-01-30, 17:22
:
Na okładce jak wół stało: "Steinbeck, Of Mice and Men". Lubię czytać... Też kiedyś mógłbyś spróbować. powiedział uśmiechając się kwaśno, a potem na kanapę na przeciwko zwalił się olbrzymi murzyn.
Chino! Jak miło Cię widzieć. Więc jednak udało Ci się dostać do Harbor High? zapytał mierząc go wzrokiem. Zupełnie tak, jakby się zastanawiał, czy może się z nim pokazywać, czy jednak nie powinien.
Darkey - 2008-01-30, 17:37
:
Shabby albo nie zauważył tego spojrzenia albo postanowił je zignorować - prawdopodobnie to pierwsze. Joint, którego wypalił musiał nieco przytępić jego zwykle - jeśli był trzeźwy - doskonałą percepcje.
Bro, bez kitu - nie fazuj, że w to wątpiłeś. - poprawił swój gangsterki kapelusik przekrzywiając go lansersko - Myślałeś, że będę się opierdalać z bracią całe kurewskie życie? Ain’t dat some shit, wigga! - uśmiechnął się paskudnie i ciągnął ironicznie - Najwyższy, kurwa, czas żeby poznać Wasze wielkie życie. Pogibać się, powalić wodoru, przymulić trochę z Wami białasami, bro. Get jiggy with it! By the way, ktoś czai jakiś melanż może? Mogę załatwić taki stuff, że reza będzie nieziemska, a zwały prawie wcale, kminisz, Parker? Z dobrocie serca, za free - żeby paru białasów polubiło nigger'a, a parę dup rozwarło z wdzięczności uda.
Gabi. - 2008-01-30, 22:34
:
Weszła do Green Roomu, rozejrzała się po pomieszczeniu i uśmiechnęła się do wszystkich będących w GR. Podeszła do Parkera
-Cześć wam-przyjrzała się pozostałym chłopakom-Gabrielle jestem-przedstawiła się tym co ja nie znali-Mogę sie przysiąść?
KapitanOwsianka - 2008-01-30, 22:37
:
Kurwa, nie zrozumiałem nawet słowa z tego co do mnie ten czarnuch mówi. Ale sytuacja widocznie go rozbawiła, bo uśmiechał się szczerze i przyjacielsko. Wreszcie pojawiła się Gabie, uśmiechnął się do niej i gestem wskazał, żeby się nie krępowała. Jak tam? Chillman ładnie się Tobą zaopiekował? zapytał spoglądając na paznokcie lewej dłoni.
Gabi. - 2008-01-30, 22:51
:
-Dzięki-siadła pomiędzy nimi i przyglądała sie każdemu z wielką uwagą-Dave sie mną cały czas opiekował, ja nim chyba też-zaśmiała się-A jak tam u ciebie?-spojrzała na Parkera, a potem znowu na pozostałych chłopaków.
Darkey - 2008-01-30, 23:47
:
Shabby roześmiał się paskudnie i jeszcze bardziej ironicznie. Dało się jednak zauważyć, że lubi słowne przepychanki niemal równie mocno jak napierdalanie gołymi pięściami. Niemal.
Parker, bracie jesteś na bani czy ktoś Ci zajebał ten Twój zajefakenbistyfantakurwastyczny spryt? Awfuck. - chciał najwyraźniej splunąć, ale na szczęście zdał sobie zawczasu sprawę, że jest teraz w porządnej szkole. Zamiast tego skrzywił się wściekle, ale nawet ślepiec dostrzegłby, że się tylko zgrywa - Jeez. Już kurwa przejrzyściej się nie da, bro. Wy urządzacie melanż - a ja jako bilecik do Waszego białego raju kołuje najlepszy qualitet stąd do LA - dostajesz po nim takiego lose up'a jakbyś wyjarał pięć kabatów, tylko bez zwały. Kumasz, wigga czy mam Ci to rozrysować? To jak? Deal?

Kiedy tylko Gabie zbliżyła się do nich Shabby nawet nie starał się kryć ze swoim samczym spojrzeniem. Uśmiechnął się jednak stosunkowo niezłośliwie.
Parker, zaczynam ogarniać. - mruknął do Maxa patrząc bezwstydnie na Gabie, głośno jednak powiedział - Śliczne oczy, babe. Sean Simmons, Shabby S., G-Shabby. A dla Ciebie nawet słodki czarnuszek, słońce.
KapitanOwsianka - 2008-01-31, 10:23
:
Parker roześmiał się perliście, a potem objął Gabie i przyciągnął do siebie. U mnie, słońce? U mnie idealnie, chociaż całą noc myślałem o Tobie. Poczochrał ją przyjacielsko, a potem usadowił wygodniej na kanapie. So... What's with this whole Chillman thing? zapytał mając na myśli, czy są już parą, czy jeszcze nie.
Propozycję Shabby'ego zbył milczeniem, bo przecież nie on tutaj organizował imprezy.
Nevi - 2008-01-31, 15:29
:
Marc patrzył na Shabby'ego usiłując sobie przypomnieć skąd on zna tego murzyna, gdy nagle sobie przypomniał. Rok temu, totalna susza u dealerów i jak na ratunek, pojawił się Shabby.
Potem dopiero spojrzał na Gabrielle i uśmiechnął się do niej wesoło, przedstawiając się:
Marc O'Neal, od usług. - przeniósł szybko wzrok na gadającego bez ładu i składu Shabby'ego, zrozumiał jednak sens wypowiedzi - impreza.
Max, imprezka Loży? W piątek, powiedzmy? - rzucił propozycje, uśmiechając tak jak on to miał w zwyczaju, gdy szykowała się impreza, patrząc na niego i Gabrielle.
KapitanOwsianka - 2008-01-31, 16:30
:
Jeśli organizujesz nie ma sprawy. powiedział uśmiechając się szeroko Ale masz raptem dwa dni na zorganizowanie jej. Dasz radę? zapytał, ale tylko dla draki. Dobrze wiedział jak O'Neil organizuje imprezy. Zakręcę się za dziewczynami... No i mam pewnego gościa, który pewnie chciałby się wkupić w łaski Loży. dodał. No i byłaby to dobra okazja by Chillman oficjalnie Cię przedstawił Loży. na koniec spojrzał na Gabie.
Gabi. - 2008-01-31, 17:03
:
Roześmiała się patrząc na Shabby'ego-Dobrze słodki czarnuszku-puściła do niego oczko i założyła nogę na nogę-Parą? Raczej jesteśmy-zaśmiała się i spojrzała na Marca-Miło mi-Potem znowu spojrzała na wszystkich po kolei.
Nevi - 2008-01-31, 17:17
:
Marc uśmiechnął się od ucha do ucha i klepnął Shabby'ego w ramię. Dobra, masz szanse, stary, się w wkupić do raju białasków. Załatw co tam chcesz, ale zero koksu, okay? - powiedział do murzyna i uśmiechnął się do pozostałych. Amfa, trawa, metaafma - to okay, ale Marc absolutnie nie tolerował kokainy.
Spojrzał na Parkera i zapytał, jednocześnie wstając:
To co? Kosz o ósmej?
Darkey - 2008-01-31, 17:36
:
Shabby raz jeszcze pokazał swoje równe zęby w diabolicznym, murzyńskim uśmiechu, który mimo całej swojej diabelskości i tak wydał się dosyć łagodny (a może raczej nie aż nieprzyjemny) jak na niego. Studiując piękne nogi Gabi zwrócił się jednocześnie do Maxa i Marca:
Aight, buddies. Wasza strata, żadnych rail'ów, będzie za to dużo pojary. - potarł z zadowoleniem kolana - Tylko what the fuck is Loża? Co to kurwa jakiś tutejszy TeamDżizys czy inny boys band? Jeez...
Derriuz - 2008-01-31, 18:20
:
I w tym momencie do Green Roomu wszedł powolnym krokiem Chillman, o którym mowa była całkiem niedawno. Przez chwilę szwendał się bez celu wśród ludzi, ale gdy dojrzał znajome twarze, albo raczej Gabie, a potem Maxa, natychmiast skierował swe kroki ku nim i przystanął obok, opierając się o stolik i szerokim uśmiechem powitał dziewczynę - Gabie... - a następnie skinął Maxowi. Zerknął na obce twarze, po czym wzrok znów na Gabie skupił.
KapitanOwsianka - 2008-01-31, 18:28
:
Chillman! Przyszedłeś akurat... Na moje wyjście. skrzywił się udając niezadowolenie po czym się podniósł. Loża... To my. powiedział tak jakby to wszystko wyjaśniało. Wziął swoją torbę. Oczywiście... o ósmej w parku. Będzie dobra zabawa. zarzucił torbę na ramię i wsadził ręce w kieszenie. To do zobaczyska, może po lekcjach... Gabie... Guys... po czym ruszył w kierunku wyjścia.
Nevi - 2008-01-31, 19:48
:
Marca tymczasem już nie było. Usłyszawszy, że kosz o ósmej, pomachał wszystkim ręką i poszedł na zajęcia.
Gabi. - 2008-01-31, 20:21
:
-Pa Max i Marc-pomachała za nimi i pocałowała Dave'a-Co u ciebie?-zapytała śmiejąc się i zerkając na Shabby'ego.
Darkey - 2008-01-31, 20:59
:
Shabby ryknął jeszcze za oddalającym się O'Nealem:
Ja też będę, wtedy sczaicie co to znaczy real street basketball, whiteys! - zaśmiał się wrednie i odwrócił się do Gabie i faceta, który nie raczył się przedstawić. Mówił jednak do Gabie - Wuts up, sweety? Twój chłoptaś nie artykuuje zbyt dużo, co? Hey melvin, sup yo. - machnął wielką ręką do Dave'a jak gdyby chcąc zwrócić na siebie uwagę. Co prawda tylko ślepiec nie zwróciłby uwagi na wielkiego gangsta nigga w takim miejscu.
Derriuz - 2008-01-31, 21:53
:
- W porządku - odparł z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Przeżyłem, a Ty? - zapytał, ale zaraz był zmuszony wręcz przenieść wzrok na gangstera, machającego przerośniętą łapą przed jego oczami. Uniósł jedną brew ku górze, trochę pochylił głowę i patrzył chwilę na niego tak, zanim odpowiedział:
- Hmm... Mam na imię Dave, ale znajomi wołają po nazwisku, Chillman - wyciągnął dłoń do mężczyzny, ciekaw, czy uściśnie jego dłoń i, jeśli tak, to czy zmiażdży mu rękę tymi swoimi żywymi, czarnym obcęgami.
Darkey - 2008-01-31, 22:10
:
Chillman, diggity, dude. Pasuje do Ciebie. Kurwa, jak lufa do bani. - Shabby patrzył moment na wyciągniętą, niewielką dłoń Dave'a, ale w końcu zmiażdżył ją tak jak ten się tego spodziewał - Ty też z tej jebanej trzody, whitey? - rozejrzał się po pomieszczeniu z pogardliwym uśmieszkiem - Walisz na rave u O'Neal-boya w piątek? We'll be takin' a shitty hits, buddy. - zerknął na Gabie - By the way, she's twinkie, man. Nie bądź loser.
Derriuz - 2008-01-31, 22:25
:
- Heh, thanks - odparł, lekko się uśmiechając i rozruszając obolałą od uścisku dłoń. Chciał tego, czy nie, ale siły jakoś specjalnie dużej nie posiadał.
- Trzody? Zależy co masz na myśli, mówiąc "trzoda" - odparł po chwili, obejmując jednocześnie Gabie w biodrach. Gdy usłyszał jego komentarz na temat Gabie uśmiechnął się jedynie szeroko i ucałował ją w policzek.
- I know it - odparł - Co do rave'u... Jasne, mam się już czuć zaproszony? - spojrzał na niego z oczekiwaniem na odpowiedź.
KapitanOwsianka - 2008-01-31, 22:35
:
Ale odpowiedzi się nie doczekał. Pech chciał, że w Green Roomie pokazała się właśnie Dr. Kim... Znaczy dyrektorka szkoły, którą wszyscy doskonale znali, bo musieli z nią porozmawiać, przed rozpoczęciem nauki. W pustej sali od razu zobaczyła trójkę na kanapach i podeszła do nich. Proszę, proszę... Pan Chillman, pan Simmons i panna Sanchez... czyżby lekcje was dzisiaj nie dotyczyły? zapytała uśmiechając się kwaśno.
Darkey - 2008-01-31, 23:15
:
Shabby natychmiast wstał z kanapy prostując się na całą swoją zajebistą wysokość. Zdjął kapelusik, ukłonił się uprzejmie przed dr. Kim. Jego typowy paskudny uśmiech natychmiast ustąpił miejsca wybitnie grzecznemu wyrazowi. Zresztą - przemiana Shabby'ego była diametralna, arogancje zastąpiła pokora, a wulgarność życzliwość. Zdecydowanie nie był głupi.

Pani dyrektor, proszę pozwolić mi wyjaśnić. Zatopiliśmy się w zajmującej dyskusji o naszej przyszłości i - o ironio - głupi los chciał, że się zagapiłem. Przepraszamy, pani dyrektor, już biegniemy do sal. - pociągnął lekko Dave'a i Gabie w kierunku korytarza.

Trochę żeś podgonił... pozwól na odpowiedź innym :P
by Owsianka


Sorry, czekamy na Gabie.
Gabi. - 2008-02-01, 11:22
:
Przysłuchiwała się ich rozmowie i cały czas uśmiechała się do nich.
Odwzajemniła pocałunek Dave'a i zerknęła znowu na murzynka.
Po chwili już uśmiechała się przepraszająco w stronę dyrektorki-Tak my już idziemy..-rzuciła patrząc na Dr. Kim i została zaciągnięta w stronę korytarza.
KapitanOwsianka - 2008-02-01, 22:33
:
Dr. Kim spojrzała na Sabby'ego tak, jakby nie specjalnie mu wierzyła, ale o dziwo słowa Gabie rozwiały wszystkie jej wątpliwości. Dobrze... Szybko na zajęcia i nie ociągać się. Panie Simmons niech pan odwiedzi mój gabinet dzisiaj po lekcjach. Zajmę tylko chwilę. powiedziała i ponagliła ich ruchem ręki. I nie przesadzać z okazywaniem uczuć. uśmiechnęła się i "wypchnęła" ich z Green Roomu.

I robimy przeniesienie akcji :P
Caylith - 2008-02-15, 22:24
:
Weszła nieco zmęczonym krokiem do green-roomu. Chemia zawszę wprawiała ją w kiepski nastrój... podobnie jak reszta przedmiotów ścisłych. W dodatku była głodna a na powrót do domu nie miała ochoty po cyrku jaki zrobiła dziś Ivy, a dotyczącego nocnego powrotu ze szkoły.
Podeszła do barku:
- Capuccino i 2 kanapki z szynką i serem proszę - poprosiła wyciągając forsę, zapłaciła i z jedzeniem i kawą ewakuowała sie w stronę jednej z kanap blisko okna. Tam zasiadła, wyciągnęła jakąś książkę z torby i rozparłszy się wygodnie zaczęła czytać jedząc i popijając niespiesznie.
Noise - 2008-02-15, 22:39
:
Evan już od dłuższego czasu siedział w Green Roomie. Samotnie zajmował stolik w rogu, gdzie miał święty spokój i mógł bez przeszkód zajmować się swoimi sprawami. Przed nim, na stoliku, leżał rozłożony laptop. W jednej ręce trzymał kubek z kawą, z którego co chwila popijał, natomiast drugą ręką zawzięcie czegoś szukał przy pomocy touchpad'a.
Ofelia - 2008-02-15, 23:05
:
Po kilku okropnie nudnych lekcjach wreszcie przyszedł czas na przerwę na lunch. Weszła szczśliwa do Green Roomu. Nie zjadła śniadania, była strasznie głodna.
Razem z zakupuionym przed chwilą jedzeniem i kawą udała się do wolnego stolika. Usiadła i wyjęła z torby jakąś książke. Czytanie przerywała co jakiś czas, aby ugryźć kanapkę.
Caylith - 2008-02-15, 23:26
:
Ściszony telefon tym razem nie zaryczał ale zawibrował w torbie. Ricky jak zwykle na oślep sięgnęła po niego nie odrywając wzroku od literek i dopiero jak go wyjęła i odblokowała, odłożyła książkę. Przebiegła oczami po smsie. Po chwili palce mignęły gdy odpisywała. Nacisnęła "send" i pociągnęła solidnego łyka capuccino.
Lothrien - 2008-02-15, 23:54
:
Drzwi do green roomu otworzyły się dość gwałtownie. Ell omiotła wzrokiem wnętrze w poszukiwaniu koleżanki. W końcu wypatrzyła ją przy jednym ze stolików. Podeszła zdecydowanym krokiem, rzuciła torbę na ziemię, obok zbyt gwałtownie jak na nią położyła kask i "klapnęła" obok na kanapie. Już teraz Erica wiedziała, że coś jest nie tak. A za chwilę miało być jeszcze gorzej.
-RICKY!- zaczęła nie czekając, aż koleżanka odłoży lekturę. -Zaraz wyjdę z siebie, stanę obok! Ten twój parszywy deser wyprowadził mnie właśnie z równowagi!- widząc, że przyciąga zbyt wiele spojrzeń ściszyła głos. -Wyobraź sobie, że policzyłam te zadania za niego, oddałam, a ten idiota poszedł do profesora i powiedział, że on nie miał z tym nic wspólnego!- Ricky już dawno nie widziała Ell w takim stanie. Trudno było ją wyprowadzić z równowagi, a Parkerowi wychodziło to śpiewająco.
Caylith - 2008-02-16, 00:00
:
Ściągnęła brwi patrząc na nią ze zdumionym spokojem i słuchając ściszonego wrzasku. Po chwili podsunęła jej capuccino.
- Napij się. Jest naprawdę bardzo dobra.. i calm down... breath in, breath out...... c'mon... Po pierwsze deser nie jest mój, po drugie deseru tu nie ma jestem tylko ja. Więc rozumiem, że chodzi o to zadanie z matmy które mieliście z Parkerem robić, tak?
Oparła się wygodnie o oparcie i uśmiechnęła do Ell.
- Dlaczego zrobiłaś to zadanie za niego?
Lothrien - 2008-02-16, 00:06
:
Upiła łyk capuccino. I odetchnęła głęboko. -Ricky, proszę. Nie jesteśmy w przedszkolu. Wyobraź sobie mnie i tego kolesia siedzących nad zadaniem z matmy. Przecież w najlepszym wypadku skończylibyśmy na pogotowiu. Właściwie dlaczego go bronisz?!- spytała tak, jakby Ricky na prawdę go broniła.
Caylith - 2008-02-16, 00:12
:
Spojrzała na nią z ukosa a potem oczy jej podejrzanie błysnęły gdy jakiś pomysł przyszedł jej do głowy.
- Pretty much, babe... wszystko jest kwestią dobrej woli...
Pociągnęła z kubka kawy.
- A poza tym ja nie bronię nikogo. Próbuję się tylko dowiedzieć za co tak sobie skaczecie do gardeł?? Ja się z nim naprawdę dogadałam - powiedziała po prostu wzruszając ramionami.
- Więc dlaczego zrobiłaś to zadanie za niego? Skoro jest rok wyżej od nas to na pewno jest w stanie liczyć do więcej niż 21 - uśmiechnęła się.
Derriuz - 2008-02-16, 00:25
:
Do Green Room'u zawitał Dave Chillman we własnej osobie, by zaraz przemierzyć go swym, jak zwykle, przesyconym luzem, krokiem.
- Olbrzymią bułkę, albo dwie... Ze wszystkimi dodatkami i kawę... - rzekł z wyraźnym ożywieniem, albo raczej pobudzeniem, wynikającym z rozpaczliwego wołania jego żołądka: "ŻAAARCIAAA!" Zapłacił szybko i od razu ugryzł bułkę z ulgą, popił niewielką ilością kawy i rozejrzał się po pomieszczeniu.
Lothrien - 2008-02-16, 00:27
:
-Ohh girl...- westchnęła opanowując się. -Nie wiem do ilu potrafi liczyć. Nie obchodzi mnie to. Obchodzi mnie moja przyszłość, na którą muszę pracować każdego dnia. A on swoją głupotą uprzykrza mi zycie. Ricky, mnie "nie stać" na takie jego zagrania.- pokiwała przecząco głową jakby zrezygnowana. -Na szczęście skoczyło się tylko na dodatkowym zadaniu. I tym razem mamy współpracować.- teraz już tylko błysk wściekłości w oczach zdradzał jej nastawienie do całej sytuacji.
Caylith - 2008-02-16, 00:36
:
- Dlatego mówię... nie warcz. Jeżeli macie współpracować to zróbcie to dla świętego spokoju. A jeśli aż tak cię to zadanie boli to im prędzej to załatwicie tym lepiej. I nie sądzę, żeby od jednej jedynej pracy jaką masz wykonać na spółkę z Maxem Parkerem miała zależeć twoja przyszłość. Dramatyzujesz, baby. Nie masz z nim brać ślubu ani opracowywać projektu bomby atomowej tylko zrobić parę głupich równań. Zapewniam, że nie będzie to takie straszne... a jeśli będzie to pozwolę ci osobiście skopać mi tyłek -wyszczerzyła się, popiła kawy i rzuciła okiem na nowo przybyłego.
- A tak nawiasem... niedoszły kumpel-imprezowicz inkryminowanego się pojawił. On ma chyba Chillman na nazwisko... ale średnio jestem pewna.
Lothrien - 2008-02-16, 00:53
:
-Mam wrażenie, że jesteś nieobiektywna.- pokazała Ricky język i zwróciła wzrok na Chillman'a. -Mmm to ten, co się z tą blondyną buja?- to było bardziej stwierdzenie niż pytanie.- A może to ona z nim...- roześmiała się. -Nie rozmawiałam z nim jeszcze...
Caylith - 2008-02-16, 00:57
:
- Małpa - mruknęła przyjaźnie widząc z zadowoleniem, że Ell trochę odpuściło. Potem przyjrzała sie uważniej kolesiowi.
- Taaa... a jego laska to hmmm... Gabrielle... yup... taki delikatny kwiatuszek z tej blondi - zjadła resztę jednej z kanapek i pociągnęła kolejnego łyka - ale ona jest szybka. Ostatnio na PE pokonała mnie w biegu... byłam, kurde, druga! Can you believe that?
Lothrien - 2008-02-16, 01:02
:
-Hehe. Ona nie pali widocznie tyle co my. Myślisz?- powiedziała w nawiązaniu do "kwiatuszka". -Przepraszam.- zaczęła poważnie. -Następnym razem będę stała obok, żeby jej podłożyć nogę.- gdyby Ricky nie znała Ell mogłaby pomyśleć, że ta nie żartuje.
Caylith - 2008-02-16, 01:09
:
Uśmiechnęła się szeroko.
- Tyle co ty... ja sie ograniczam, bo Ivy lubi być upierdliwa jak wyczuje fajki u mnie w pokoju... albo trawę - skrzywiła sie na wspomnienie macochy - Normalnie to bym olała to co ona uważa, ale potem donosi staremu i mam przerąbane.
- O tak... podstaw jej nogę - wyszczerzyła się - albo jeszcze lepiej - od razu odpal jej motocykl na twarzy jak tylko zauważysz, że zamierza startować ze mną w jakiejkolwiek konkurencji sportowej. Niemniej jednak ten delikatny szybkonogi kwiatuszek poderwał jednego z głównych lanserów HH sądząc po jego sposobie bycia... więc może ona ma jednak jaja... - prychnęła cichym śmiechem.
Derriuz - 2008-02-16, 01:13
:
Wziął kolejnego gryza i trochę zawiedziony, że nie znalazł nikogo z loży, bądź też innego znajomego, pokręcił lekko głową, choć w ostatniej chwili poznał kogoś. "Panny" z imprezy. Taa... Pokiwał głową w namyśle i w końcu, swym wyluzowanym krokiem zbliżył się do dziewczyn, dziołch, dziewuch, jak kto woli.
- Można? - zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy, który jednak słabo zasłaniał to jego wszechobecne w sposobie bycia "niewaaażne".
Caylith - 2008-02-16, 07:59
:
Spojrzała na niego z resztką szelmowskiego uśmiechu na ustach. Po chwili pochyliła sie lekko w bok, wyciągnęła nogę i pchnęła jedno z krzeseł tak by sie odsunęło w jego stronę. Wróciła do poprzedniej lekko pochylonej pozycji, opierając łokieć na stole a brodę na dłoni i zlustrowała kolesia z ciekawością.
- Sure... you're Chillman, right? Ten od szybkiej Gab? - wyszczerzyła się.
KapitanOwsianka - 2008-02-16, 09:40
:
Evan:
Green room powoli się zapełniał, przez moment mignęło mu nawet kilka znajomych twarzy, ale jakoś nikt specjalnie nim się nie zainteresował, oprócz kilku sportowców z drużyny, którzy wyraźnie rzucali mu groźne spojrzenia. Po chwili jednak zainteresowali się laskami z drużyny cheerleaderek i przestali na niego zwracać uwagę.

Vanessa:
Noś chyba zgłupiała! usłyszała nad sobą znajomy głos Alice Masz najdłuższą przerwę w trakcie zajęć i poświęcasz ją na czytanie książek? Dziewczyno to już lepiej byś go spożytkowała z Ballmerem, który psuje wszystkie imprezy... przewodnicząca samorządu, ubrana dzisiaj w dopasowane dżinsy, rurki i koszulkę odsłaniającą brzuch, usiadła na kanapie koło Vann.
[/i]
Ofelia - 2008-02-16, 09:51
:
Podniosła głowę z nad książki i spojrzała na Alice.
-Eee tam od razu zgupiałam- powiedziała i uśmiechnęła się do niej. -Z Ballmerem? A kto to jest?
Odłożyła książke i napiła się kawy.
KapitanOwsianka - 2008-02-16, 10:37
:
Vanessa:
Nieważne... Chłopak popsuł ostatnią imprezę jakąś śmierdzącą bombą. powiedziała i spojrzała na koleżankę Czemu siedzisz tak sama, a nie szukasz sobie znajomych? zapytała rzeczowo, jakby szukanie friends było istotą chodzenia do szkoły.
Ofelia - 2008-02-16, 14:39
:
Postanowiła nie drążyć tematu popsutej imprezy.
-Sama nie wiem. Znajomi się znajdą sami kiedyś.- powiedziała i uśmiechnęła się nieznacznie. -Ogólnie jakaś dzisiaj nie w humorze jestem...
KapitanOwsianka - 2008-02-16, 14:42
:
Alce uśmiechnęła się szeroko Nie w humorze? Może to te dni? zapytała uśmiechając się porozumiewawczo, by pokazać, że chodzi o sprawy, które rozumie tylko druga dziewczyna. A może to brak faceta? Nie łam się... Zaraz Ci znajdziemy faceta, chcesz?
Ofelia - 2008-02-16, 14:48
:
-Nie, te dni już się skończyły.- powiedziała i uśmiechnęła się słabo. -Chyba się poprostu nie wyspałam. Brak faceta? A skąd. Facet może być, ale nie musi.
Wypiła kawę do końca i zgniotła pusty kubeczek w ręce.
KapitanOwsianka - 2008-02-16, 15:14
:
Vann... Trzeba będzie nad Tobą popracować. I to nie będzie łatwa praca. powiedziała z szerokim uśmiechem do koleżanki. Widzę tam Dave'a... To fajny gość, możemy do niego podejść. Przynajmniej kogoś poznasz, co? A po lekcjach wybrałybyśmy się do kosmetyczki?
Ofelia - 2008-02-16, 15:32
:
-Popracować? Może rzeczywiście zachowuję się trochę inaczej niż te wszystkie cheerleaderki, ale... z resztą nieważne. No dobra, możemy podejść.- powiedziała i uśmiechnęła się bardzo słabo. -Do kosmetyczki? Eee.... no sama nie wiem.- dodała.
Noise - 2008-02-16, 15:35
:
Gdy kawa się skończyła Evan wstał i podszedł do bufetu:
- Poproszę butelkę mrożonej herbaty. - powiedział zostawiając na blacie banknot pięciodolarowy. Z butelką w ręce odwracając się zauważył Ricky, Ell i Dave'a siedzących przy jednym stoliku. Złożył swojego laptopa, włożył go do torby i podszedł do nich.
- Mogę się dosiąść? Oczywiście jeśli nie macie nic przeciwko. - na dłuższą chwilę zatrzymał wzrok na Dave'ie, gdyż to głównie o niego mu chodziło.
KapitanOwsianka - 2008-02-16, 15:37
:
Alice puściła do niej oczko i wstała Girl! Stop being so... No life... powiedziała ruszając w kierunku grupki siedzącej z Chillmanem. Za chwilę obie podeszły do Dave, Elizabeth i Erici. Alice uśmiechnęła się słodko do wszystkich Hi Dave... Przedstawiam wam moją koleżankę: to jest Vanessa. wskazała na koleżankę Vann, to jest Dave i... I jego koleżanki. machnęła ręką tak jakby to nie było ważne.
Caylith - 2008-02-16, 15:41
:
Bardzo powoli odwróciła głowę patrząc na Alice. Oczy się zaiskrzyły niebezpiecznie a na usta wypłynął słodki jadowity uśmiech.
- Ach... miło poznać - wymruczała głosem dzikiego kota ruszającego łowy - Aż dziw, że cię ciągnie do tak nieistotnego towarzystwa jak my, Alice... pomijając oczywiście Dave'a... czyżby plotki o facetach, kosmetykach i o tym kto kogo przeleciał przez ostatnie 10 minut przestały być aż tak fantastycznie wciągające?
KapitanOwsianka - 2008-02-16, 15:44
:
Alice zrobiła minkę zbitego psa Przepraszam... Nie w tym rzecz, po prostu nie poznałyśmy się jeszcze. próbowała się usprawiedliwić, gdy nagle zadzwonił jej telefon. Przepraszam was, muszę odebrać. powiedział i zostawiła Vanessę samą.
Caylith - 2008-02-16, 15:47
:
Odprowadziła ją zdumionym spojrzeniem.
- Chyba ja wystraszyłam - wyszczerzyła się a potem popatrzyła na nową.
- Cześć, jestem Ricky. Ta czarnulka obok to Ell...a ten koleś to prawie na pewno Dave Chillman... aczkolwiek jeszcze nie potwierdził tej informacji. Chcesz się przysiąść?
Zobaczyła Evana obok i uśmiechnęła sie do niego.
- Możesz Ev... JA nie mam nic przeciwko.
Ofelia - 2008-02-16, 15:48
:
Podeszła niechętnie z Alice. Uśmiechnęła się do wszystkich.
-Cześć, mi też miło...- mruknęła, choć jakoś specjalnie miło jej nie było.
Spojrzała krzywo na dziewczynę, która mówiła do Alice. Zdarzało jej się poznawać milsze osoby.
Noise - 2008-02-16, 15:48
:
- Dammit... - mruknął tylko Evan i nie czekając na czyjekolwiek słowa po prostu usiadł przy stoliku. Odkręcił butelkę i pociągnął tęgiego łyka.
- Calm down. - zwrócił się do Eriki. - To ja tu jestem od lania po mordzie i dopierdalania innym. - uśmiechnął się i puścił jej oczko po czym przeniósł oczy na dziewczynę zwaną Vanessą.
- Evan Ballmer zwany Ghost. Mściwy skurwysyn o złej sławie. Miło mi. - uśmiechnął się przyjaźnie i wyciągnął w jej stronę dłoń.
Ofelia - 2008-02-16, 15:53
:
-Was też miło poznać- zwróciła się do osób, które przedstawiła jej Ricky. Może wcale nie była taka zła. -Czy chcę?- spojrzała na oddalającą się Alice.- Pewnie- powwiedziała i usiadła na wolnym miejscu.
Caylith - 2008-02-16, 15:53
:
- Nie jesteś Evan... ja tez mam trochę kiepskiej sławy tutaj ale co prawda nie leje sie po mordach - wyszczerzyła się wesoło.
- Vanessa nie bój sie mnie.. nie gryzę... no może tylko trochę, ale zapewniam, że się szczepiłam przeciw wściekliźnie. - uśmiechnęła się całkiem miło - a co do Alice... nie przepadam być traktowana jako ktoś na tyle nieistotny, że zbywa sie mnie machnięciem ręki.
Ofelia - 2008-02-16, 15:57
:
Uśmiechnęła się śmielej. Ricky była miła, więc poczuła się pewniej.
-To dobrze- powiedziała i wyszczerzyła się. - Ja jestem Vanessa- zwróciła się do Evana. Chyba go skądś kojażyła. -Mi też miło.
Lothrien - 2008-02-16, 16:38
:
-No proszę, jak poszerza się nasze kółko wzajemnej adoracji.- powiedziała tonem, który trudno było jednoznacznie zinterpretować.- A kto z nas przepada- podsumowała słowa Ricy o Alice. W końcu jednak zwróciła się do nowej koleżanki. -Uczciwie ostrzegam, że przebywanie z nami w najlepszy razie grozi migreną. Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki, bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.- podała rękę Vanessie.
Derriuz - 2008-02-16, 17:03
:
- Yup... Dave's the name - przyznał z lekkim uśmiechem, który zaraz jednak zniknął z jego twarzy. Siadł na krześle, które kopnęła w jego stronę Ricky i ugryzł bułkę, po czym pociągnął tęgi łyk kawy. Rozejrzał się po obecnych i spojrzał na drugą olbrzymią bułkę, której nie tknął jeszcze.
- Chce ktoś? - zapytał, unosząc lekko prawą brew ku górze i rozglądając się po twarzach obecnych.
Caylith - 2008-02-16, 17:12
:
- Nah, I got my own - wskazała na kanapkę a potem zamiast wskazywać wgryzła sie w nią.
- Więc Dave... rozumiem, że impreza u O'Neila udała sie wczoraj tak świetnie, że nawet nikt nie raczył nas z Ell wpuścić na nią. Po prostu leżeliście pokotem nie będąc w stanie doczołgać sie drzwi - wyszczerzyła się całkiem nie złośliwie. Raczej prowokując dyskusję. Po czym napiła sie jeszcze kawy.
Ofelia - 2008-02-16, 17:50
:
Uśmiechnęła się do dziewczyny i uścisnęła jej ręke.
-Może jakoś wytrzymam tę migrenę - powiedziała wesoło - I resztę też.
Dopiero teraz się zorientowała, że cały czas trzyma w rękach książke. Schowała ją do torby i zajęła się kanapką.
Noise - 2008-02-16, 18:01
:
- Napijesz się czegoś? - zapytał uprzejmie Vanessę i położył swoją torbę na stoliku. - Chciałem Ci jeszcze powiedzieć, że tworzymy dość niebezpieczną mieszankę osobliwych osobistości, która nader często, a już zwłaszcza ja, ściąga na siebie kłopoty. - uśmiechnął się przyjacielsko i przyjął nieco luźniejszą pozycję.
Ofelia - 2008-02-16, 21:57
:
-Nie dzięki, przed chwilą skończyłam pić kawę- powiedziała i uśmiechnęła się serdecznie.
-Kłopoty? Czekaj, czekaj... a to nie ciebie przypadkiem widziałam wczoraj na molo?- zapytała. Wiedziała, że już kiedyś gdzieś go widziała.
Caylith - 2008-02-16, 22:11
:
Czekając na odpowiedź Dave'a wybiegła myślami dosyć daleko od rozmowy i po prostu przestała ona do niej docierać. Dopiero jak usłyszała słowo "molo" w kontekście obecności tam Evana, oprzytomniała z lekka.
- Byłeś wczoraj na molo, Evan? O której? - zapytała dosyć ostrożnym tonem.
Derriuz - 2008-02-16, 22:21
:
- Powiedzmy, że tak - odpowiedział półgłosem, odgryzając spory kawałek bułki i znów zapijając kawą - Pojawiłyście się i zmyłyście zaraz, nie nasza wina - dodał po chwili w namyśle, wzrok wlepiając w przestrzeń przed sobą.
Caylith - 2008-02-16, 22:25
:
- Ah wasza strata - uśmiechnęła się spokojnie. Najwyraźniej jej ulżyło - przynajmniej tyle, że to nie było jakieś szczeniackie wystawienie. A O'Neil nadal wisi mi obiecaną Bloody Mary, więc zapewne się o nią upomnę przy okazji.
Poprawiła sie wygodniej na kanapie i również wgryzła się w kanapkę, w międzyczasie słuchając o czym gada reszta.
Noise - 2008-02-16, 22:47
:
- Byłem tam późnym wieczorem, bo mi się lodów zachciało. - powiedział do Ricky i wyszczerzył się najbardziej jak mógł, po czym odwrócił się do Vanessy. - Teraz ja też Cię kojarzę. Niedoszła ofiara Chilyacka, której przyszedłem z pomocą. - uśmiechnął się serdecznie.
- Wczoraj pierwszy raz powstrzymałem się przed strzeleniem komuś w gębę. - powiedział z udawanym brakiem skromności.
Ofelia - 2008-02-16, 22:52
:
-Taaaa, nawet nie było kiedy podziękować.- powiedziała i uśmiechnęła się nieznacznie. -Więc dziękuje.
Ugryzła kawałek swojej kanapki.
-Właściwie kto to jest ten Chilyack? - zapytała. -Na szczęście nie miałam okazji go bliżej poznać.
Caylith - 2008-02-16, 22:53
:
- Finally! - odezwała się ze swego kąta. - Jeszcze będą z ciebie ludzie Ev - mrugnęła do niego przyjacielsko znad krawędzi kubka kawy.
Noise - 2008-02-16, 23:21
:
- Nie ma sprawy. - uśmiechnął się Evan. - Chilyack to rodzaj tępego osiłka. Typowy przedstawiciel rasy podludzi. Takie stadium przejściowe między małpą a człowiekiem. Do tego nie potrafi przegrywać, o czym przekonałem się na własnym nosie. - powiedział niedbale. Słowa Eriki skwitował tylko lekkim uśmiechem i przeciągłym spojrzeniem w oczy.
Ofelia - 2008-02-16, 23:46
:
-Oh, no to to wszystko tłumaczy- skomentowała wypowiedź Evana-Osoba, której drugi raz nie chce się spotkać..
-Przywalił Ci?- zapytała po chwili, bo tak wynikało z tego co powiedział.
KapitanOwsianka - 2008-02-17, 11:23
:
Przyjemną i sielankową pogawędkę przerwał im niestety dzwonek wzywający na zajęcia. Niestety wszystko co dobre kiedyś musi się skończyć. No, może nie wszystko, ale na pewno przerwa.
Caylith - 2008-02-17, 11:31
:
Słysząc dzwonek westchnęła ciężko po czym wygrzebała kartkę z rozkładem. Mina po przeczytaniu nie była aż taka tragiczna - pewnie to był przedmiot który lubiła. Zjadła pospiesznie resztkę kanapki dopiła kawę i sięgnęła po porzucona książkę. Gdy wkładała ją do torby w oczy rzucił się tytuł "Of mice and men".
- Dobra... mam teraz starcie z Highlanderem - uśmiechnęła sie do obecnych. - Later people. Ell łapiemy sie potem na koma jakby co.
Po czym kiwnąwszy głową Vann, Chillmanowi i uśmiechnąwszy się do Ell i Evana poszła lekkim krokiem do wyjścia i zniknęła podążając na zajęcia.
Ofelia - 2008-02-17, 13:42
:
Usłyszała dzwonek. Skończyła szybko jeść swoją kanapkę. Wzięła torbę po czym wstała.
-No to do kiedyś tam- odezwała się i uśmiechnęła do wszystkich serdecznie -Cześć.
Następnie udała się na kolejną lekcje.
Lothrien - 2008-02-17, 13:56
:
Na dźwięk dzwonka westchnęła tylko. -Sure- rzuciła za Ricky. Wstała i zebrała swoje rzeczy. -C'y!- powiedziała tym, którzy jeszcze nie zebrali się od stolika. Rzuciła spojrzeniem na swój plan zajęć i wyszła z Green Room'u.

przeniesienie akcji
Noise - 2008-03-02, 21:43
:
Evan wszedł do Green Roomu i przemierzył go wszerz idąc w stronę baru. Po drodze rozglądał się za kimś znajomym, z kim mógłby pogadać.
- Butelkę mrożonej herbaty poproszę - rzucił do barmana i położył na kontuarze banknot o nominale pięciu dolarów. Następnie odwrócił się twarzą do sali i rozejrzał raz jeszcze za potencjalnym miejscem, w którym mógłby usiąść.
Caylith - 2008-03-02, 21:51
:
Weszła powoli do Green Roomu do wtóru cichych odgłosów głodu prosto z żołądka. W barze zakupiła kanapkę i sok pomarańczowy po czym zajęła pierwszy wolny stolik. Usiadła i wgryzła sie w kanapkę myśląc intensywnie nad czymś.
Eithel - 2008-03-02, 21:54
:
Dziewczyna, która właśnie weszła do Green Roomu najwyraźniej myślała, że znajduje się na wybiegu dla modelek. Tylko tym można tłumaczyć ten trochę zbyt zmysłowy chód, kiedy kierowała się w stronę baru. Jedwabna bluzka w kolorze fuksji dodawała jej niewątpliwego uroku, o czym doskonale wiedziała - z pewnością siebie odrzuciła włosy do tyłu. Po drodze uśmiechnęła się do paru znajomych. Zamówiła butelkę wody mineralnej, po czym powoli skierowała się w stronę stolika przy oknie - przy okazji obdarzając Ballmera nieco pogardliwym spojrzeniem.
Noise - 2008-03-02, 22:17
:
Widząc całe to przedstawienie w wykonaniu jednej osoby Evan popatrzył na jego odtwórczynię wzrokiem pełnym politowania i gdy przechodziła koło niego powiedział:
- Niezła szopka. Dostajesz za to kasę na operacje plastyczne? - po czym parsknął śmiechem. Odkręcił butelkę z mrożoną herbatą i upił łyk.

Spalam punkt Cynizmu. Hell YeaH! xD
Ofelia - 2008-03-02, 22:28
:
Kupiła sobie sok i jeszcze coś do jedzenia. Była głodna, nie jadła śniadania. Stanęła na środku i zaczęła się rozglądać za kimś znajomym. Zobaczyła Ricky, ale nie wiedziała, czy ta przypadkiem nie woli być sama. Zaryzykowała i podeszła do stolika, który zajmowała dziewczyna. Uśmiechnęła się.
-Mogę?- zapytała wskazując wzrokiem wolne miejsce. Za nim ta zdążyła cokolwiek powiedzieć, już siedziała obok niej i piła sok. -Znudziło mi się siedzenie tam, to znaczy przed szkołą.
Eithel - 2008-03-02, 23:07
:
Jedną z wielu rozlicznych wad psychiki Linds był kompletny brak umiejętności posługiwania się ironią. Nie potrafiła też za żadne skarby odparować Evanowi, w czym przeszkadzał jej skromny poziom inteligencji i jeszcze skromniejszy zasób słownictwa. Drugi już raz tego dnia musiała hamować wściekłość, drugi raz jej zbyt wybujała duma musiała ucierpieć.
Starając się uspokoić swój oddech, machinalnie sięgnęła do butelki z wodą. Odkręciła ją bardzo szybkim ruchem, po czym chlusnęła na chłopaka całą zawartością - wystarczająco prędko, by ten nie zdążył się odsunąć. W jej błękitnych oczach błysnęła nienawiść, ogromne oburzenie i... czyżby bezsilność? Nadmiernie błyszczące oczy można było zrzucić na karb soczewek koloryzujących.
- Enjoy your water - wysyczała w jego kierunku.
Nie starając się nawet ukryć tego, jak bardzo jest wściekła, ruszyła w stronę stolika Holly i Alice. Przywitała się z koleżankami, po czym zaczęła coś mówić, a wyraz twarzy miała przy tym wyjątkowo paskudny.
KapitanOwsianka - 2008-03-02, 23:38
:
Lidns:
Koleżanki przywitały ją szerokimi uśmiechami. Najpewniej nie słyszały komentarzu Evana o operacjach plastycznych, albo takowe nie były żądną tajemnicą. I chociaż Linds wyglądała na naprawdę poruszoną całym zdarzeniem, to raczej odbiło się ono bez echa. Oczywiście tych kilka osób, które były wystarczająco blisko zachichotały, ale raczej cicho i w ukryciu. W końcu Linds potrafiła zniszczyć każdego jedną plotką.
Dziewczyny nie zdążyły nawet zamienić kilku słów, kiedy do środka wszedł Nathan z dość ponurą miną. Zbliżył się do dziewczyn i zapytał cicho: Linds? Możemy chwilę pogadać, na osobności?
Eithel - 2008-03-02, 23:54
:
Oderwała wzrok od uradowanych twarzy koleżanek, gwałtownie odwracając się w kierunku Nathana. Nadal było widać, że jest czymś wyjątkowo wkurzona, chociaż błyskawice w oczach i burzowa mina już zniknęły z jej plastikowego oblicza. Była zdeterminowana, żeby skopać "komuś" tyłek - oczywiście w sensie metaforycznym - tak, żeby co najmniej przez tydzień lub dwa nie mógł przejść przez korytarz bez asysty kpiących uśmieszków.
Mina Nathana powinna jeszcze bardziej ją rozwścieczyć - w końcu co on sobie wyobrażał - ale urokliwa wizja przyszłej zemsty uspokoiła ją zupełnie i nastawiła dość pokojowo.
- Sure... - powiedziała tylko i podążyła za chłopakiem.
Caylith - 2008-03-03, 07:18
:
- Jasne, Vann... siadaj - powiedziała od razu. Widać nie bardzo chciała być sama w tym momencie - chociaż zbyt wspaniałym towarzystwem nie będę. - dodała z przepraszającym uśmiechem. Po czym rzuciła okiem na komórke i rozejrzała się jakby na kogoś czekała.
- Muszę dogadać się z Ell bo to co wyrabiamy zakrawa na idiotyzm... może przyjdzie... - przegarnęła reką włosy.
Ofelia - 2008-03-03, 07:23
:
Uśmiechnęła się do niej troskliwie.
-To akurat nie problem.- powiedziała i spojrzała na nią przyjaźnie i ugryzła kawałek kanapki.
-Jeśli mogę wiedzieć... O co wam właściwie poszło?
Noise - 2008-03-03, 08:43
:
Jedną z wielu zalet skórzanej kurtki była jej wodoodporność, tak więc większość wody nieszkodliwie spłynęła na podłogę. Evan jedynie potrząsnął głową chcąc strząsnąć wodę z włosów i przetarł twarz dłonią. Nie obdarzył dziewczyny nawet jednym spojrzeniem i usiadł przy stoliku razem z Ell i Ricky.
- Witam ponownie team ponuraków. Wiecie, że ta plastikowa panienka chyba jest po jakiś zabiegach chirurgicznych? Za wzmiankę o tym dostałem darmową wodę. - uśmiechnął się szeroko dając wyraźnie do zrozumienia, że olewa całą sytuację. Na dodatek powiedział to wystarczająco głośno, żeby usłyszało to kilka osób siedzących w pobliżu.
Caylith - 2008-03-03, 09:28
:
Spojrzała zezem na Evana wcale nie rozbawiona jego komentarzem na temat ponuraków. Widać strasznie ją sprawa z Ell męczyła skoro nawet stale rezydujące w oczach rozbawione iskierki jakoś znikły. Zaczęła skubać chleb z kanapki.
- Vann nie mogę powiedzieć. To jest między mną a Elly i dotyczy nas dwóch... i zapewne jeszcze kogoś... - zmarszczyła brwi - i póki tego nie wyjaśnimy źle sie będzie działo w państwie duńskim.
KapitanOwsianka - 2008-03-03, 11:19
:
Linds:
Wyszli z Green Roomu i Nathan przysiadł na murku niedaleko wejścia, na szczęście w okolicy było mało osób, prawie nikt się nie szwendał. Lindsay, ja nie wiem w czym rzecz. Wydawało mi się, że chcesz... A potem tak mnie zostawiłaś? Ty się mną bawisz czy jak? zapytał jakby z bólem, czy to możliwe, że kapitan drużyny koszykówki zaangażował się mocniej, niż przewidywała to Linds?
Ofelia - 2008-03-03, 16:12
:
-Oh, rozumiem.- powiedziała, wcale nie urażonym tonem. -W każdym razie, mam nadzieję, że uda wam się dojść do porozumienia.
Uśmiechnęła się do niej ciepło i ugryzła kawałek kanapki.
Noise - 2008-03-03, 20:33
:
Evan popatrzył znowu to na Erikę, to na Vanessę i mruknął tylko:
- God dammit - po czym wstał i wyszedł z Green Roomu. Widać niezbyt podeszła mu wizja siedzenia i słuchania o czymś, o czym zielonego pojęcia nie miał. Przed Green Room'em uniósł dłoń w geście powitania, gdy zauważył Nathana, po czym poszedł prosto do swojego auta, by wrzucić kurtkę do bagażnika. Następnie rozwalił się na trawniku i z błogim wyrazem twarzy obserwował piękne dziewczyny popijając mrożoną herbatę.
Lothrien - 2008-03-03, 22:00
:
Drzwi od Green Roomu otworzyły się spokojnie, nawet nieśmiało. Ell rozejrzała się po wnętrzu i skupiła wzrok na Ricky. Wzięła głęboki wdech i pomaszerowała w stronę stolika, przy którym siedziały koleżanki.
- Sorry Vann...- powiedziała grzecznie. -Dasz nam chwile?- było jej nawet przykro, że prosi koleżankę o odejście, ale wolała tą sprawę załatwić w cztery oczy.
Caylith - 2008-03-03, 22:05
:
Popatrzyła na Ell ze smutkiem. Było jej źle.
- Nah.. chodź przejdziemy się Elly... zostaw Vann w spokoju.
Po czym wyciągnęła koleżankę z Green Roomu gdzieś na zewnątrz budynku.
Ofelia - 2008-03-03, 22:06
:
-God.... Pewnie, że tak.- powiedziała. Wstała i już miała udać się do wyjścia, ale pierwsza zrobiła to Ricky. Więc znowu usiadła i postanowiła, że skończy swoją kanapkę.
Eithel - 2008-03-03, 22:52
:
Spojrzała na niego lekko zadziwiona i zmieszana całą sytuacją, wyglądało to jakby kolejna rzecz tego dnia wyprowadziła ją z równowagi. Po chwili wróciła do siebie, zatrzepotała rzęsami i zarzuciła mu ręce na szyję.
- Jak możesz myśleć, że się tobą bawię?! - zrobiła naprawdę niewinną minę - Fajny z Ciebie gość, ale ja nie jestem taka, jak Holly. Udowodnij, że Ci na mnie naprawdę zależy, a... - oblizała lekko wargi - ... you will get what you want and even more.
KapitanOwsianka - 2008-03-03, 23:03
:
Uśmiechnął się trochę naiwnie, ale przez to tylko bardziej uroczo Okej... To co chcesz bym zrobił? zapytał, może trochę tępo, ale tak po prawdzie, to faceci prawie nigdy nie są domyślni, nawet ci najmądrzejsi i najbardziej wartościowi. Kogo stłuc? Wygrać kolejny mecz? Wykręcić kolejny numer Parkerowi? uśmiechnął się trochę zjadliwie i przez moment, przez głowę Linds przebiegło pytanie, że może chłopak mówi to z goryczą?
Eithel - 2008-03-03, 23:16
:
Na słowo "tłuc" spojrzała groźnie w kierunku Ballmera. Nie dało się nie zauważyć tego okropnego spojrzenia, pełnego nienawiści i jadu. Szybko wróciła wzrokiem do Nathana, zupełnie nie reagując na nutę goryczy w jego słowach - niestety, pewnych ograniczeń po prostu nie da się przeskoczyć. Uroczo tylko przewróciła oczami - na znak rozbawienia wobec męskiej niedomyślności i kusząco powiedziała:
- Ach, czy wam zawsze wszystko trzeba podpowiadać.. - roześmiała się, najprawdopodobniej z własnego "żartu".
KapitanOwsianka - 2008-03-04, 08:31
:
Tym razem to Nathan przewrócił oczami. Daaa... Ja tam nie wiem co Ci chodzi po głowie. Jeśli masz na myśli tego pierwszaka, to załatwione. Jeśli coś innego, to musisz mi powiedzieć. uśmiechnął się tak, jakby to załatwiało całą sprawę.
Eithel - 2008-03-04, 19:06
:
Przy dużej dozie wyobraźni, spojrzenie Linds mogłoby uchodzić za dość bystre. Uśmiechnęła się w ten sposób, który zawsze wywoływał dreszcze u płci przeciwnej i uroczo mrużąc oczy, powiedziała:
- Get Ballmer, win the game and we will see what's next.. - roześmiała się zalotnie.
Derriuz - 2008-03-04, 19:33
:
Do Green Roomu wtoczył się niemal, leniwym krokiem, nie kto inny jak Chillman, facet zdający się bez przerwy być wyluzowany i spokojny... Albo flegmatyczny, gdy ma gorsze chwile. A te to głównie zajęcia. Na wpół przymknięte powieki, które opadały pod wpływem jakichś zaklęć rzucanych na niego przez nauczycieli. Wyglądał, jak ktoś wprowadzony w trans, ale zawsze tak wygląda w szkole. Ona go... Męczy... Choć większość lekcji potrafi przetrzymać, oprócz... Lekcji historii. Kupił kawę i natychmiast przykleił się do brzegu kubka, by po kilkunastu sekundach picia napoju odkleić się i odetchnąć z ulgą, rozglądając się po pomieszczeniu.
Gabi. - 2008-03-04, 19:44
:
Weszła do Green Roomu ubrana w obcisłą koszulkę, spodnie rurki i trampki. Rozejrzała się i szukała kogoś znajomego, zauważyła Dave'a i podeszła do niego, objęła go w pasie od tyłu i cmoknęła w policzek-Cześć.
Derriuz - 2008-03-04, 20:00
:
- Hę? - odwrócił się powoli, widocznie zaskoczony i rękę z kawą odruchowo odsunął na bok, coby nie poplamić jej, czy siebie. Uśmiechnął się do niej lekko, ale zmęczenie wciąż było wyraźne na jego twarzy. Pocałował ją delikatnie w policzek i uściskał wolną ręką, po czym nieco uścisk zwalniając spojrzał jej w oczy.
- Cześć... - odparł po chwili dopiero - Szkoła mi nie służy... Nigdy nie służyła... - rzucił jakby zaspanym głosem i zamilkł na moment. Jego dłoń zjechała po jej plecach, po biodra i delikatnie musnęła jaj pośladek, by zaraz wrócić wyżej.
- Ale czego się nie robi w imię przyszłych zysków? - parsknął cicho, jakby własny pomysł go bawił. Nie widział siebie w roli dorosłego człowieka. Tym bardziej pracującego. O zakładaniu rodziny nawet nie ośmielił się myśleć, jak większość, zdawałoby się, nastolatków z HHS. Różnica polegała na tym, że on już dawno uznał taki pomysł za niedorzeczny.
Gabi. - 2008-03-04, 20:07
:
-No mi też, ale dasz radę kochanie-pocałowała go w policzek-przy mnie sie odprężysz i odpoczniesz-zaśmiała się i rozejrzała się-Usiądziemy gdzieś?-zapytała.
Caylith - 2008-03-04, 20:56
:
- It's a deal, babe - zarezerwujemy sobie któryś dzień w następny weekend na babski wieczór. U mnie. Z tequilą i masa pysznych tuczących chipsów, tudzież z lazanią - zaśmiała sie wciągając Ell do Greena i zmierzając do stolika gdzie zostawiła Vanesse i kanapkę. Po drodze minęła Chillmana i Gabi i strzeliła im uśmiechem.
- O hey guys... Ell, a co do tego Balboa to o której dziś ci pasi? Po szkole zaraz czy nieco później? - zaczęła się zastanawiać - Może by tak zebrać jeszcze parę osób i roznieść wesołe miasteczko na strzępy oraz totalnie sie odmóżdżyć? - aż się paliła widać do tego wyjścia.
KapitanOwsianka - 2008-03-04, 21:05
:
Linds:
Nathanowi chyba jednak nie spodobała się odpowiedź dziewczyny. Okey girl, I know the problem, and I see the light... Pomyślę, okey? powiedział, a potem z dość ponurą minął ruszył w kierunku sali treningowej. W końcu pewnie kolega z drużyny jest ważniejszy od dziewczyny? A może nie spodobało mu się to "wykorzystywanie"...
Lothrien - 2008-03-04, 21:14
:
Pomyślała przez chwilę. -Ja się dostosuje... A Tobie Vann jak pasuje?- spytała kiedy siadły obok kumpeli. -W sumie można by zebrać większą ekipę- będzie zabawnie.- próbowała sobie przypomnieć kiedy ostatnio zabawiała się w wesołym miasteczku.
Eithel - 2008-03-04, 21:20
:
Czara goryczy właśnie się przelała i wkurzona Lindsay tupnęła kilka razy, manifestując swą bezbrzeżną złość. Na jej plastikową twarzyczkę powrócił wyraz głębokiego oburzenia. Dzisiejszy dzień na pewno nie mógł być zaliczany do tych udanych. Linds zaczęła żałować decyzji z tamtej imprezy, manipulowanie ludźmi jeszcze nie do końca jej wychodziło.
Nie wiedziała co ma zrobić - popisowe omdlenie przed wejściem do Green Roomu nie wchodziło w grę, teatralny płacz również. W końcu lekko trzęsącymi się rękami zaczęła szukać czegoś w torebce... po kilku minutach szamotaniny z jej zawartością wyciągnęła upragniony przedmiot, który miał ją jako tako uspokoić. Cóż by zrobiła bez swojego ukochanego pilnika do paznokci!
Caylith - 2008-03-04, 21:20
:
- Vann think about it.... - siadła wygodnie i wgryzła się pospiesznie w swoją kanapkę - strzelnica, kręgle, karuzela, diabelski młyn, rzutki... WATA CUKROWA! Co za wizja... - rozmarzyła się popijając soku. - Musimy sie odmóżdżyć chociaż przez jeden wieczór bo coraz bardziej nas ta szara rzeczywistość wciąga.
Ofelia - 2008-03-04, 22:12
:
Ucieszyła się, gdy zobaczyła koleżanki razem i w całości. Wyszczerzyła zęby w przyjaznym uśmiechu. Zastanowiła się chwilę.
-Czy ja wiem... Muszę jeszcze...- nie dokończyła, ponieważ stwierdziła, że to co musi, może poczekać. -W sumie...możemy. I też się dostosuje.
Caylith - 2008-03-04, 22:22
:
- No to załatwione. Myślę, że po zajęciach sie dogadamy o której ostatecznie - rozparła się na krześle z zadowoloną miną. - Na razie jesteśmy we trzy umówione ale może by tak skombinować jeszcze parę osób... - rozejrzała się z namysłem - może Chillmana z Gabi? Evana? Maxa? Hmmm? - łyknęła soku patrząc na dziewczyny z pytaniem w oczach.
Ofelia - 2008-03-04, 23:17
:
-Pewnie. I bierz kogo chcesz.-Uśmiechnęła się i napiła soku. -Im więcej ludzi tym lepsza zabawa- powiedziała takim tonem, jakby dopiero co dokonała wielkiego odkrycia.
Caylith - 2008-03-05, 11:23
:
Słysząc terkot dzwonka pospiesznie wykonczyła sok i złapała torbę.
- Dobra.. mam teraz przejścia z Highlanderem - rzuciła dziewczynom wstając od stolika. - Widzimy sie po zajęciach, laski a potem... zaszalejemy - błysnęła zębami w uśmiechu i ruszyła od stolika. Przechodząc koło Chillmana i jego dziewczyny zatrzymała sie na moment grzebiąc po torbie.
- Dave, Gabi, tak sie składa, że po szkole idziemy z dziewczynami odmóżdżyć się do Balboa Fun Zone. Why don't you join us? Im nas więcej tym weselej - uśmiechnęła się - Ach i Dave nie bój się, że utoniesz w tłumie bab - machnęła komórką wyjętą z torby - zaraz dam znać Parkerowi o wyjściu. Udajemy sie do Balboa pewnie zaraz po zajęciach więc jakby co to nas szukajcie albo w wesołym miasteczku albo jeszcze przed HH. Bye...
Po czym nie czekając na odpowiedź pognała z Green Roomu na korytarz i kierując sie do sali z angielskiego zaczęła szybko stukać smsa, odruchowo omijając ludzi, którzy gnali na swoje zajęcia. Na koniec wcisnęła "send" i z usmiechem wrzuciła koma do torby idąc dalej.
Ofelia - 2008-03-05, 19:02
:
-Pewnie. Do zobaczenia- pożegnała się z Ricky.
Skończyła swój sok i dopiero wtedy, mimo, że dzwonek dzwonił parę minut temu, poszła w kierunku wyjścia. A z jej twarzy praktycznie od rana nie znikał uśmiech. W Green Roomie było już prawie pusto, więc nie miała większych problemów z dotarciem do wyjścia.
Derriuz - 2008-03-05, 19:42
:
- Ohh, craaap... - mruknął cicho, patrząc w górę, jakby wyszukiwał źródła dźwięku, oznajmującego początek kolejnych zajęć.
- Ponoć wszystko co dobre szybko się kończy... Czy jakoś tak - uśmiechnął się nieco krzywo i przeniósł wzrok na Gabie, gdy Erica skończyła przemawiać i zwiała - Here's what we need, right? Idziemy z nimi?
Caylith - 2008-03-16, 20:43
:
Wparowała do Greena spragniona czegoś do picia jak wielbłąd na pustyni. Od razu podążyła do do baru i zakupiła sobie kubek capuccino z pianką - nie za duży. Tak w sam raz żeby zdążyć go wypić przed zajęciami. Pociągnęła łyka i rozejrzała się.
- Gdzie siadamy, babe?
KapitanOwsianka - 2008-03-16, 21:11
:
Do środka wszedł Max rozglądając się za znajomymi. Szybko znalazł Vann i Ericę, o jakież było jego zaskoczenie gdy zobaczył ją ubraną... Inaczej. Podszedł spokojnie z uśmiechem, którego nie był w stanie powstrzymać. Hi girlfriend... Hi friend of the girlfriend. powiedział lustrując wzrokiem Ericę Ricky you look... So normal... I like it. powiedział nachylając się by skraść jej całusa na przywitanie. Czy to trwała zmiana?
Ofelia - 2008-03-16, 21:13
:
Vann zamierzała kupić kolejną kawę, ale jakoś niespecjalnie miała na nią ochotę. Tak więc nie kupiła nic. Nie była głodna ani trochę. Rozejrzała się po sali.
-Może tam?- powiedziała, jednocześnie wskazując na jeden z wielu pustych stolików.
-Hej Max- przywitała chłopaka, który właśnie się pojawił.
Caylith - 2008-03-16, 21:18
:
Rozjaśniła się momentalnie na jego widok i ciepło pocałowała na powitanie. Po czym zaprezentowała sztuczkę z tresowaną brwią słysząc komentarz. Za brwią w górę podjechał kącik ust w lekkim uśmiechu. Spojrzała po sobie.
- Trwała? Nie, hon... ale to jest tak, że nawet najbardziej zatwardziały goth czasem czuje sie zmęczony czernią. Powiedzmy, że dziś od rana nie byłam aż tak bardzo mroczna jak zwykle. - zmrużyła szelmowsko oczy.
Półuśmiech zmienił sie w pełny uśmiech gdy oparła sie lekko o niego ramieniem.
- But I'm glad you like it... chociaż nie będziesz widywał mnie ubranej aż tak drastycznie odmiennie często. To średnio mój styl. Chociaż kurtka fajna... - pociągnęła kawy - Nie chce mi się tak stać. Siądźmy.
Podążyła za Vann do stolika holując Maxa za sobą i rozsiadła się wygodnie na kanapie przy stoliku.
KapitanOwsianka - 2008-03-16, 21:40
:
Max siadł ciężko na kanapie i odczekał, aż Erica siądzie koło niego. Wtedy ją objął i rozsiadł sie wygodniej. Jak tam weekend Vann? zapytał z zainteresowaniem. Pogładził dziewczynę po ramieniu i dopiero po chwili zdał sobie sprawę, ze to była jego kurtka. Hej... To nie jest przypadkiem moja?
Caylith - 2008-03-16, 21:45
:
- Yup... - zaśmiała się - zakosiłam ci ją... let's see... na imprezie O'Neila. I to przez ciebie i na twoją własną prośbę bo stwierdziłeś, że mi w niej ładnie - uśmiech zrobił sie wybitnie szatański - Nigdy nie mów lasce, że jej ładnie w jednej z twoich rzeczy bo będziesz musiał z tą rzeczą się pożegnać - zażartowała i popiła kawy przytulając się do niego.
Ofelia - 2008-03-16, 21:47
:
Również usiadła, dość leniwie. Zdecydowanie była nie wyspana. Przyjżała się Ricky i Maxowi. Ładnie razem wyglądali. Uśmiechnęła się do siebie.
-Tak nijak...- powiedziała i rozsiadła się wygodniej. -Z Ell byłyśmy na plaży. Ogólnie nie nażekam. A wam jak?
KapitanOwsianka - 2008-03-16, 21:54
:
Max zrobił taką niewinną, podszytą diabłem minę na wspomnienie niedzielnego wieczoru. Dobrze... A co do rzeczy, to myślę, że świetnie byś wyglądała we wszystkich moich rzeczach. powiedział, ale nie zdobył się na jakieś większe pieszczoty przy świadkach. Z resztą Erica wiedziała, że nie lubi okazywać za bardzo emocji na forum publicznym.
Caylith - 2008-03-16, 21:59
:
- Ale dziewczyny co wy robiłyście na plaży wczoraj... przecież było chłodno - zdziwiła sie lekko - no chyba, że ostatnio jest to główne najlepsze miejsce na podryw. Coś interesującego się tam kręciło? - uśmiechnęła się wesoło nachylając sie do Vann i w ramach czułości opierając jedynie rękę na kolanie faceta.
Eithel - 2008-03-16, 22:04
:
Weszła do Green Roomu nadal w duchu przeklinając pogodę, szkołę w ogóle, dzisiejszy poranek i wszystkich dziwaków tego świata. Zamówiwszy sobie podwójne espresso, usiadła w rogu sali nieco przytłoczona całą tą paskudną aurą. Zdecydowała, że już wystarczająco się ogrzała i ściągnęła z siebie kurtkę, wygodniej rozpierając się na kanapie. Z ciągle niezbyt zadowoloną miną zaczęła elegancko popijać kawę.
Ofelia - 2008-03-16, 22:07
:
-Wczoraj nie było tak zimno jak dziś, a my sobie spacerowałyśmy brzegiem i nikogo nie podrywałyśmy- powiedziała i wyszczerzyła się powolnie. -Coś ciekawego? Hmm.. A no grali jacyś w siatkówkę. Miło było popatrzeć, ale nic poza tym.
Caylith - 2008-03-16, 22:11
:
- W siatkę? - zapytała tęsknym tonem - zagrałabym ale jest za zimno. No więc będę czekać aż się zrobi cieplej i wtedy rozegra się parę meczyków. I Vann trzeba było podejść do nich i zagadać. W najgorszym przypadku oberwałybyście przypadkowym serwisem - puściła jej oczko.
Derriuz - 2008-03-16, 22:42
:
Dave wszedł do Green Roomu bardziej leniwym krokiem niż zwykle. Wyglądał jak zmarnowany... Na twarzy był cały blady, a ręce mu się trzęsły lekko. Wyciągnął z trudem portfel i wyjął dychę, którą zapłacił za, jak to określił, "zajebiście mocną kawę". Odebrał zamówienie i natychmiast wypił pół kubka i pochylił się, siadając na pierwszym lepszym wolnym miejscu. Nie rozejrzał się nawet w poszukiwaniu znajomych, był zbytnio czymś przejęty.
Caylith - 2008-03-16, 22:48
:
Ricky łyknęła ponownie kawy przebiegając wzrokiem po twarzach w green roomie gdy wtem jej spojrzenie napotkało Chillmana który, krótko mówiąc, wyglądał gorzej niż zwykle. Zarejestrowała zwykłe rozleniwienie ale tez i trzęsące się ręce i fakt że wyglądał ogólnie jak chodzący trup. Zmarszczka pojawiła się na czole dziewczyny po czym trąciła łokciem Maxa.
- Max, Chillman przyszedł... ale popatrz jak on wygląda... jak z krzyża zdjęty... chyba coś mu jest... - powiedziała cicho do chłopaka nie spuszczając wzroku z Dave'a.
KapitanOwsianka - 2008-03-16, 23:20
:
Max, roztargniony spojrzał na dziewczynę Girl, on zawsze tak wygląda... Chociaż, pewnie by do nas podszedł. westchnął ciężko. Panie mi wybaczą, ale obowiązki wzywają. pocałował Ericę i wyczołgał się niemalże z kanapy. Podszedł do Chillmana przybierając jeden z tych swoich uśmiechów. Dude... You look like ass.
Derriuz - 2008-03-16, 23:28
:
Dave niemal podskoczył w swym siedzisku, jednak gdy skapnął się, że to Max, to zaraz opuścił wzrok udając spokój (co mu kiepsko szło). Oplótł palce wokół kubka od kawy.
- Hell, I know, nie mogłem zasnąć... - rzucił niby obojętnym tonem i wzruszył ramionami jak gdyby nigdy nic.
Ofelia - 2008-03-16, 23:40
:
-Może i trzeba było, ja nie wiem...- powiedziała wciąż zaspanym głosem. -Też bym zagrała. A dziwne jest to, że nie lubię, a zagrałabym. No popatrz.- gadała trochę głupio, ale myślami była gdzie indziej. I nawet sama nie bardzo wiedziała gdzie. W głowie miała pustkę, nawet się nic nie pamiętała ze wczorajszej nauki... A to była nowość. Trzeba było się wyspać...
Caylith - 2008-03-17, 11:00
:
- Go, man – klepnęła Maxa w ramię gdy się wynosił z kanapy, nadal z troską mierząc Chillmana wzrokiem. Nie lubiła jak dobrym znajomym coś się chrzani. W końcu wzruszyła filozoficznie ramionami zostawiając temat w rękach Parkera – Dave to jego kumpel znacznie dłużej niż jej. Zwróciła się ponownie do Vann.
- Laska, ty śpisz jeszcze – uśmiechnęła się szeroko i podsunęła jej swoje parujące, słodkie capuccino – Here, have some... niezłe i stawia na nogi. Jak to nie poskutkuje to zaciągnę cię do damskiej toalety i włożę ci głowę pod zimną wodę. THAT will work for sure – zaśmiała się śmiechem prosto z piekła robiąc potworne miny z niezsynchronizowanym ruszaniem obydwoma brwiami na raz włącznie, co samo w sobie stanowiło bardzo ciekawy widok.
KapitanOwsianka - 2008-03-17, 12:27
:
Dave:
Smell like one too... dodał z głupawą miną Co jest brachu? zapytał siadając koło kumpla Bo jeśli Erica zauważyła, że coś jest nie tak to musi być naprawdę fatalnie. Przecież ta dziewczyna świata poza mną nie widzi... powiedział przybierając luzacką pozycję na kanapie. No mów!

Linds:
W Green Roomie pojawił się Nathan. Wyraźnie zadowolony z siebie, z resztą co tu dużo kryć. Poszczęściło mu się nie dawno. Kurtkę zamienił na bordową bluzę z napisem Harbor na piersi. Podszedł, po drodze witając się z Maxem, do Linds i przechylił przez stolik by pocałować ją na przywitanie.
Derriuz - 2008-03-17, 15:27
:
Dave przez chwilę milczał wpatrzony w kubek kawy. W końcu wziął olbrzymi łyk niemal kończąc ten cudowny napój, który miał mu pomóc, a, cóż, szczerze powiedziawszy kiepsko się sprawował. Przeniósł wzrok na Max'a i przyjrzał mu się ze śmiertelną powagą w oczach.
- Father told you nothin'? I... Screwed up. I obawiam się, że jest nieciekawie. Nie mów nikomu, ale... Aresztowali mnie wczoraj wieczorem. Za próbę kupienia broni... - mówił tak przyciszonym głosem jak to tylko możliwe, starając się by żadne niepożądane osoby trzecie sie nie dowiedziały o czym rozmawiali. Przeniósł wzrok w pewnym momencie na Ericę i zamyślił sie, błądząc nim chwilę po pomieszczeniu. W końcu jednak znów skupił spojrzenie na Max'ie.
- Listen... Powiedzmy, że źle się czuję, jakby Ricky, lub Gabi cię pytała... A w razie gdyby pytali o mnie, mógłbyś powiedzieć, że poszedłem nad morze popływać po zajęciach? - zapytał poważnym tonem i pochylił lekko głowę.
Ofelia - 2008-03-17, 15:29
:
-Jakiej znowu jej?- zapytała, ponieważ nie bardzo zrozumiała o co chodziło dziewczynie. -Dzięki, ale mnie nawet kawa nie stawia na nogi. Ja muszę się po prostu wyspać, nic innego nie pomoże. I za moczenie głowy też dziękuje, ale nie trzeba.- powiedziała i wyszczerzyła się. Nie tak bardzo jak zawsze, ale jednak.
Caylith - 2008-03-17, 16:12
:
Spojrzała z osłupieniem na Vanessę.
- Jej? Mowilam o tobie pijącej kawę! Tudzież o tobie z głową pod kranem... co chyba faktycznie by ci się przydało - wyszczerzyła się i sama łyknęła wzgardzonej przez Vanesse capuccinki. Po czym rozejrzała się po ludziach lewniwym spojrzeniem. Na widok umizgów Nathana do Linds wyszczerzyła sie ponownie i uniosła brew ze zdumieniem.
- Vann patrz... Barbi wyrwała Kena. How sweet... how pink... how ferrari... swoją drogą ciekawe kiedy on sie zorientuje, ze ona go tylko wykorzystuje - zamyśliła się nie kryjąc niechęci do Lindsay.
Ofelia - 2008-03-17, 18:43
:
-O mnie?- powiedziała nie kryjąc zaskoczenia. -Aaaa, no to teraz już rozumiem.- dodała dumnie. Ah... Zrozumiała!
Spojrzała na Linds i jej "Kena". Uśmiechnęła się lekko wrednie do siebie.
-Co by nie powiedzieć pasują do siebie. A ty odrazu taka krytyczna, może ona naprawdę do niego coś czuje.- mruknęła. Sama nie wierzyła w to co mówi.
Caylith - 2008-03-17, 19:37
:
- Ty naprawdę uważasz, że ona jest zdolna do wyższych uczuć? - popatrzyła na Vann robiąc wielkie oczy, po czym znów przeniosła spojrzenie na przedmiot zainteresowania - według mnie jedyne co Lindsay kieruje to wyścig do popularności i największa możliwa liczba zaliczonych kolesi. I to najlepiej po trupach ich dziewczyn. Chociaż...
Zastanowienie odbiło sie na twarzy Ricky. W sumie każdy zasługiwał na drugą szansę.
- I'll tell you what... jeśli do Święta Dziękczynienia zauważę u niej jakikolwiek poryw ludzkich uczuć w stosunku do Nathana, zrewiduję swoją opinię na jej temat.
Zastanowienie znikło zastąpione radosnym uśmiechem. Popiła kawy błyskając znad krawędzi kubka szelmowskim rozbawionym spojrzeniem.
- Ale nie liczyłabym na to...
Ofelia - 2008-03-17, 20:11
:
-Nie wiem czy tak uważam właściwie... Ale to jest możliwe. Może i różowa, może i głupiutka, ale ja myślę, że nie ma osoby, która jest zupełnie pusta. Nawet osoby, które jeżdżą różowym ferrari, muszą coś czuć....- stwierdziła, cały czas uważnie przyglądając się blondynce. -Aczkolwiek w jej przypadku jest to mało prawdopodobne. To, że dopuszczamy do siebie możliwość, że pustak też coś czuje, nie zmieni mojej niechęci do takich ludzi....- dodała, kładąc wyraźny nacisk, na słowo możliwość.
KapitanOwsianka - 2008-03-17, 20:42
:
Dave:
Max zbladł, a minę miał tak zaskoczoną, że niemalże aż przerażoną. Położył rękę na ramieniu. Masz rację, spieprzyłeś sprawę... Chodźmy lepiej stąd, jeśli chcemy pogadać spokojnie. Co do Gabie i Erici to nie ma sprawy. powiedział i lekko pociągnął go w stronę wyjścia Wiesz co? Urwiemy sie na homara, pożegnam się tylko z dziewczynami okej?
Derriuz - 2008-03-17, 21:23
:
- Man, you know that I'd love to... - odparł wzdychając głęboko, z pewnego rodzaju... Ulgą? Najprawdopodobniej.
- Okay, okay - dopił resztkę kawy i wywalił pusty kubek po napoju do śmietnika, po czym polazł jak Max go poprowadził.
Eithel - 2008-03-17, 21:41
:
Odkąd Nathan wszedł do pomieszczenia wyraz jej twarzyczki zmienił się nie do poznania - zagościł na niej promienny uśmiech. Obserwowała go, gdy przechodził przez cały Green Room z wyrazem dumy. Oddała jego pocałunek, po czym jej wzrok powędrował momentalnie w stronę Ricky i Vann. Zmierzyła je spojrzeniem pełnym triumfu. Po czym podniosła rękę i pomachała do nich...
Caylith - 2008-03-17, 21:50
:
Zakrztusiła się kawą widząc jak Barbi macha. Popatrzyła na Vanesse z miną która wyrażała niesamowite zaskoczenie. Następnie odwróciła się za siebie by sprawdzić czy może cel Linds znajdował się za nimi. Z tyłu nie było nikogo do kogo warto by machać. W końcu Ricky musiała się poddać. Bananowa księżniczka machała do nich.
- Oh god... tell me it's a nightmare... - jęknęła i schowała głowę w rękach po czym zaczęła się śmiać sama do siebie nad ta nieszczęsną kawą.
Eithel - 2008-03-17, 22:07
:
W momencie kiedy Ricky rozglądała się za osobą, do której machała Lindsay, ta wybuchnęła perlistym śmiechem. Wbrew pozorom wcale nie machała do dziewczyn. Wbrew pozorom wcale nie stała się nagle przyjazną, pokojowo nastawioną altruistką. Śmiała się przez cały czas, nadal machając. Jej śmiech był nieprzyjemny, jakby wiedziała, że cały czas ją obgadują...
Po chwili znudziła ją ta pasjonująca zabawa i postanowiła poświęcić swą uwagę Nathanowi.
Caylith - 2008-03-17, 22:16
:
Podniosła głowę znad kubka z tak paskudnym uśmiechem, że w sumie pasował świetnie do śmiechu Linds. I jeśli to możliwe jej niechęć do Barbi jeszcze się zwiększyła. Na moment nim Linds przeniosła wzrok na Nathana ich spojrzenia spotkały się - zapiekła złość w czystej postaci i w takiej ilości, że szansa na jakiekolwiek porozumienie stała się równa zeru.
- Vann... I changed my mind... niektórzy ludzie nie zasługują nawet na jedną jedyną szansę... this pink bitchy is one of them... - powiedziała półgłosem z kpiąca miną do koleżanki nie spuszczając wzroku z blondynki tak by ta wiedziała, ze jest tematem rozmowy, a potem zajęła się swoją kawa i wróciła do poprzedniej cudownej ignorancji laski.
Ofelia - 2008-03-17, 22:40
:
Spojrzała krzywo na Lindsay, a jej twarz wykrzywił niesamowicie cierpki uśmiech. Pierwszy raz od przyjazdu do Newport, zaczęła przeklinać pod nosem po Rosyjsku. I to dość głośno.
-Nie zasługują- mruknęła, a na jej twarzy pojawiła się złość. -A już myślałam, że ta słodka idiotka naprawdę nie jest taka zła...- powiedziała, nachylając się w stronę Ricky.
Caylith - 2008-03-17, 22:48
:
- Welcome to the real world, babe. Ale gdyby nie była taka suką nie miałybyśmy kogo obgadywać, nie? - uśmiechnęła się do Vann, całkiem zadowolona z tego co miała: dwie fajne koleżanki z którymi sie świetnie rozumiała, faceta na którym jej zależało z wzajemnością i...well... what do you know... wroga którego mogła radośnie nienawidzić. Oparła się o oparcie kanapy i z miną zdobywcy świata rozejrzała się. Brakowało jej tu jeszcze Elly do pełni szczęścia.
KapitanOwsianka - 2008-03-17, 22:56
:
Dave, Erica i Vann:
Poczekaj przy Impali... Zaraz przybiegnę. Max rzucił, a potem podbiegł do dziewczyn i przechylił się nad Ericą by zabrać swoją torbę. Trzymaj się Vann, muszę spadać... potem pocałował oszołomioną Ericę A do Ciebie, skarbie zadzwonię wieczorem...
Po czym ruszył jeszcze do Linds.

Linds:
Nathan uśmiechał się szeroko Tak sobie pomyślałem, że może... Wypróbujemy jeden ze schowków woźnego, w porze lunchu? zaproponował, ale widać był to żart, bo zaraz zmienił temat Co robisz wieczorem?
I w tym momencie zbliżył się do nich Max. Chciałem się tylko przywitać i pożegnać. przechylił się przez stół i pocałował Linds w kącik ust, a potem przybił murzyńskiego, skomplikowanego żółwia z Nathanem i ruszył za wychodzącym Davem.
Ofelia - 2008-03-17, 23:00
:
-Prawdopodobnie nie... Ale nie wygląda na osobę, która pozwala się obgadywać. Chociaż... głupiutka jest.- wymamrotała. Nie odrywała wzroku od długonogiej blondynki, która nic jej nie zrobiła... A mimo tego Vann nienawidziła jej tak jak nikogo. Samo patrzenie na nią przyprawiało czasem o mdłości.
Uśmiechnęła się do Ricky i rozejrzała po pomieszczeniu, ponieważ wpatrywanie się w Linds już jej zbrzydło.
Pożegnała się z Maxem i spojrzała trochę krzywo, na to, jak żegna się z Lindsay. Sama by jej w życiu nie dotknęła.
Caylith - 2008-03-17, 23:05
:
- Oh... emm... ok, call... - powiedziała poniewczasie patrząc jak chłopak kieruje się do wyjścia. Na widok pożegnania z Linds na moment jej źrenice się rozszerzyły i coś w nich błysnęło ale twarz zachowała ten sam spokojny wyraz.
- Mam nadzieje, że z Chillmanem wszystko będzie ok... nie wyglądał dobrze... - powiedziała cicho obracając kubkiem na stoliku i patrząc w jego zawartość.
Ofelia - 2008-03-17, 23:12
:
-Pewnie się czymś struł... Albo jakieś inne cholerstwo, to znaczy choroba, się do niego przyplątała.- powiedziała z nutą współczucia w głosie i oparła głowę o oparcie kanapy. Czuła się już trochę bardziej przebudzona. -Będzie dobrze.- dodała pewna, że tak będzie.
Eithel - 2008-03-17, 23:21
:
Spojrzała na niego, z łobuzerskim uśmiechem i puściła mu oczko. Niebieskie tęczówki przybrały teraz słodko-mdły wyraz.
- Wieczorem? Sama jeszcze nie wiem.. Może masz dla mnie jakąś propozycję? - Rozbawiona wplotła palce w jego ciemne włosy, delikatnie się nimi bawiąc.
Pożegnała się z Maxem, po czym pocałowała Nathana - by ten nie poczuł się zazdrosny. Nad jego ramieniem złośliwie spojrzała się na Ricky, a jej wyraz twarzy nie wróżył nic dobrego.
KapitanOwsianka - 2008-03-18, 00:09
:
Linds:
Nathan nawet nie zwrócił uwagi na to co zrobił Max. Widać jego doświadczenia na tym polu były podobne. Max zawsze miał przyjaciółki, z którymi łączyła go większa poufałość. Oddał jednak pocałunek dziewczyny i uśmiechnął się. No nie wiem... Say... Może się gdzieś razem wybierzemy? zaproponował wyjątkowo oryginalnie.
Caylith - 2008-03-18, 11:16
:
Przyjąwszy wcześniej taktykę całkowitego ignorowania blondynki, nie zauważyła jej min zastanawiając sie teraz na Chillmanem. A poza tym znała Maxa nie od wczoraj i jego tendencja do czułego traktowania koleżanek była jej znana, więc jedyną reakcją był ten pojedynczy niezadowolony błysk w oku i potem dała już sobie spokój... szczególnie, że i tak miała nad Linds przewagę. Barbi miała tylko możliwość robienia min. Za to Ricky miała Maxa. Ta myśl wywołała na jej twarzy leciutki uśmiech pełen zadowolenia, po czym ponownie wróciła myślami do Dave'a. Oparła się ramieniem o kanapę.
- Będzie dobrze. He's not alone. Za to ja się czuję jak bez jednej reki bez Liz. Gdzie się ta dziewczyna włóczy... - zamruczała i zaczęła stukać smsa do koleżanki.
Ofelia - 2008-03-18, 15:30
:
-Pewnie, że będzie.- przytaknęła. Była jedną z osób, które nie przyjmują do wiadomości, że cokolwiek może skończyć się źle... -Gdzie się włóczy nie mam pojęcia, ostatni raz widziałam ją na plaży. Ale przyjdzie, na pewno przyjdzie.- stwierdziła.
Lothrien - 2008-03-19, 08:49
:
Weszła do green room'u z morderczym spojrzeniem.
-Aaaa psik!- rozległo się po chwili. Ell zasłoniła nosek chusteczką. -God damn it...- wymamrotała pod nosem i rozejrzała się za koleżankami. Na ich widok po twarzy przebiegł jej cień zadowolenia, szybko jednak skrył się za ogólnie pojętą frustracją. Przystiadła się do stolika. -Cze e e e psik!- najwyraźniej nie udało jej się powstrzymać kichania. Wysmarkała nosek, który był już nieco zaczerwieniony. -Mam katar.- oświadczyła twórczo z kwaśną miną. -Jestem zła.-dodała wyjaśniając.
Caylith - 2008-03-19, 09:18
:
- Ell, you're alive! - wykrzyknęła ze zdumieniem szczerząc się radośnie - a już wymyślałam rymowane epitafium na twój nagrobek. Co za stracona okazja...
Przesunęła sie na kanapie robiąc dziewczynie miejsce.
- Załatwiłaś się tak pewnie na plaży wczoraj podglądając siatkarzy - oświadczyła patrząc na kichającą Elly - Warto było chociaż? Jakies ciekawe tyłeczki?
Eithel - 2008-03-20, 00:15
:
Znowu wplotła dłoń w jego włosy, były niezwykle miękkie w dotyku. To, że spędzą razem dzisiejszy wieczór wydawało jej się po prostu najzupełniej oczywiste.
- Z największą przyjemnością. - mrugnęła do niego - ... masz jakiś pomysł? - zalotnie zatrzepotała rzęsami.
KapitanOwsianka - 2008-03-20, 10:17
:
Linds:
Uśmiechnął się znacząco. No mam... jego wzrok przesunął się po jej ciele Ale jeśli masz ochotę gdzieś wyskoczyć to nie widzę najmniejszego problemu. dodał jeszcze.

Wszyscy:
I nagle przyszedł ten moment, którego nikt się nie spodziewał, a który przecież był nieunikniony. Rozdzwonił się alarm wzywający na zajęcia...
Caylith - 2008-03-20, 11:02
:
Przyjrzała się Ell po czym odsunęła od kichającej laski.
- Ach ty wylęgarnio zarazków... może jednak kojfniesz, co? Posłuchaj jakie piekne strofy już ułożyłam na twą cześć...Przybrała pozę deklamatora kładąc jedną rękę na piersi a drugą wyciagając w stronę Elly, po czym zaintonowała mrocznym tonem:
- Ironia z urodą
oraz język cięty
będą za nią płakać
okoliczne męty...

Błysnęła uśmiechem czekając na oklaski, których się nie doczekała oczywiście. Przez dzwonek. Westchnęła grzebiąc po torbie za planem, na który po chwili rzuciła okiem. Skrzywiła się niemiłosiernie.
- Biologia... będę kroić żabę zapewne. Ale wpierw spróbuję jej wyciąć pentagram na brzuchu... jak mi sie nieee chceeee... - ziewnęła przeciągle wstając, zbierając się do wyjścia i pogardzając zimną już kawą.
- Ladies, do zobaczenia później. Musze jeszcze zaatakować szafkę w poszukiwaniu podręczników. Bye... - pokiwała im ręką po czym na sposób Chillmana wywlekła się niechętnie na korytarz w strone laboratoriów.
Ofelia - 2008-03-20, 12:31
:
-Paaa- mruknęła tylko i wstała leniwie. Wzięła torbę, machnęła do chorej koleżanki i poszła w stronę wyjścia.
Eithel - 2008-03-20, 12:42
:
Rzuciła mu rozbawione spojrzenie, po czym lekko wstała. W końcu zadzwonił ten paskudny dzwonek...
- Umówimy się w przerwie jeszcze, a teraz uciekam bo się spóźnię. - przesłała mu buziaka, po czym powlekła się w stronę klasy.
Lothrien - 2008-03-20, 19:49
:
Parsknęła tylko śmiechem, choć dziewczyny nie miały pewności, czy aby nie było to kichnięcie. Pociągnęła smętnie nosem na dźwięk dzwonka. Dopiero sobie usiadła, już musiała wstawać. -Ehhhh...- jęknęła marudnie. -See you later.- pomachała Ricky i Vann. Kupiła sobie jeszcze herbatę, łyknęła jakieś proszki, które wyjęła z torby i poczłapała w stronę klasy chemicznej.
KapitanOwsianka - 2008-03-21, 11:35
:
W zasadzie z całej czwórki żadne nie zdążyło oddalić się specjalnie od Green Roomu, kiedy dzwonek rozbrzmiał zupełnie inaczej niż dotychczas. Właściewie to tak jako groźnie, nieprzyjemnie. Dopiero po paru chwilach dotarło do dziewczyn, że ten dzwonek to nie jest jakaś nowa forma pognębienia uczniów, ale Alarm. Prawdziwy, najprawdziwszy alarm pożarowy...
Ofelia - 2008-04-13, 21:29
:
Dziś nie była głodna, więc kupiła sobie tylko cappucino. Usiadła przy pustym stoliku i przyglądała wszystkim.
Nie wyspała się i trochę nieprzytomna była.
Caylith - 2008-04-13, 21:29
:
Erica dźwigając segregator z notatkami z poprzednich zajęć wkroczyła do Greenroomu i zamówiwszy jakąś kanapkę, sałatkę i sok pomarańczowy zajęła jedną z kanap. Siadła w wygodnym kącie i wkopała się w jedzenie... które jednak nagle przerwała. Wyrwała szybko kartkę z segregatora wyjęła długopis i z niesamowitym zacięciem zaczęła coś pisać, przerywając co jakiś czas by napić się lub złapać kęs jedzenia.
Noise - 2008-04-13, 21:43
:
- Slow down or you'll get yourself into trouble. - usłyszała przy uchu znajomy, męski głos zabarwiony wesołością. Uważnie obserwując reakcję Eriki i wyraz jej twarzy Evan zajął miejsce naprzeciwko niej i rozparł się na kanapie z wyrazem bezbrzeżnego zadowolenia na twarzy.
- Co tam słychać w szerokim świecie? - zapytał szczerząc się szeroko. Odgarnął z oczu niesforną grzywkę, która co chwila zasłaniała mu widok i wyciągnął z plecaka butelkę Mountain Dew, z której pociągnął tęgiego łyka.
Caylith - 2008-04-13, 21:52
:
Poderwała sie w miejscu z cichym okrzykiem przestrachu i upuściła długopis. Podniosła go i z potępieniem w oczach spojrzała na sprawcę.
- Ballmer.. niech cię szlag - oświadczyła - doprowadzisz mnie do zawału serca takimi wyskokami. Na drugi raz zamiast szeptać do ucha weź zdziel mnie przez łeb. Efekt będzie taki sam. - dodała uśmiechając sie wreszcie jednym kącikiem ust w sposób szatański. Wbiła morderczo widelec w sałatkę i zjadła trochę dopisując szybko coś na kartce i kreśląc poprzednią linijkę.
- A w szerokim świecie słychać tylko tyle, że Chemik żąda ode mnie rzeczy niemożliwych... nauczenia się kilkunastu reakcji chemicznych! - westchnęła zrezygnowana patrząc na niego spokojnie ale bez tej dawnej starej iskry porozumienia, która kiedyś była. Sporo rzeczy się zmieniło od ostatniego starcia i nie wszystko zostało wyjaśnione...
Noise - 2008-04-13, 21:57
:
- Wolałbym w inny sposób doprowadzać Cię do zawału serca, ale jeśli kręci Cię przemoc, to coś zaradzimy. - powiedział lekkim tonem i zaśmiał się cicho. Wyraźnie starał się pozbyć napięcia, które się między nimi ostatnio wytworzyło.
- Przepraszam za tamto. - powiedział tak cicho, że ledwie była w stanie go dosłyszeć. - Nie chciałem Cię zranić. Zachowałem się jak ostatni dureń i nic już tego nie zmieni. Chciałbym wciąż być Twoim przyjacielem. - był wyraźnie spięty, a słowa ledwo przechodziły mu przez gardło. Poczucie winy bardzo go przytłaczało.
Caylith - 2008-04-13, 22:14
:
Długopis przerwał wędrówkę po kartce i zatrzymał sie w połowie linijki. Dziewczyna chwile patrzyła na jego końcówkę.
- Gadaliśmy o tym już ze trzy razy więc przestań wreszcie przepraszać. Myślałam, że sprawę wyjaśniliśmy... - podniosła głowę uśmiechając się lekko i spojrzała mu w oczy, po czym stała sie rzecz dziwna - Ricky uciekła spojrzeniem od niego jak oparzona. Tak jakby albo zobaczyła coś co ją przestraszyło, albo tak jakby sama nie chciała, żeby coś przypadkiem zobaczył. Skupiła bezpiecznie wzrok na szklance z sokiem, z której się napiła.
I zapanowało takie dziwne milczenie.
Noise - 2008-04-14, 09:17
:
- Rozchmurz się Zamszowa Pani. - powiedział uśmiechając ciepło - Na szczęście świat się nie skończył i nasza przyjaźń też nie. - dla podkreślenia swych słów szturchnął ją delikatnie pod stołem stopą w stopę, a jego uśmiech poszerzył się nieco.
- Ok, let's see... - powiedział i zabrał Erice kartkę sprzed nosa, na której tak zawzięcie pisała. Biegł szybko oczami po kartce sprawdzając każdą reakcję po kolei. Po chwili odłożył ją i wskazał palcem czwartą od góry - Proporcje, Ricky. Zeżarłaś z tego pośpiechu dwójkę przed bromkiem srebra.
Caylith - 2008-04-14, 09:35
:
Gdyby spojrzenie mogło zabić, Evan byłby już trupem. Na szczęście dla niego nie czytał tej strony co trzeba - na drugiej faktycznie były jakieś reakcje z których nic nie rozumiała a których tak czy siak musiała się nauczyć. Tak więc uprzejmym gestem położyła rękę na kartce i zabrała mu ją sprzed oczu a drugą ręką wzięła kawałek sałaty z sałatki i rzuciła listkiem w niego.
Spokojnie odwróciła kartkę i bez słowa machnęła mu przed oczami drugą stroną - tą na której wcześniej pisała - TO nie były reakcje. To raczej wyglądało jak 4 linijki napisane pod sobą, przerwa 8 linijek, przerwa kolejne 4 i całe mnóstwo skreśleń i poprawek. Tylko odczytać nic nie mógł bo kartka była w ruchu.
- Jeszcze nie zgłupiałam, żeby się chemią zajmować na przerwie lunchowej - strasznie niestrawne, panie Ballmer. Ale na szczęście nie przeczytałeś tego co trzeba bo inaczej musiałabym cię zabić. - zrobiła groźną minę, wygładziła kartkę, spojrzała na nią krytycznie i dodała jeszcze jedno słowo marszcząc w skupieniu brwi.
Noise - 2008-04-14, 09:55
:
- Panie Ballmer - rzekł niskim, burczącym głosem parodiując jej sztywny ton - Pan Ballmer śmierci się nie boi, zwłaszcza z ręki pięknej kobiety. - wyszczerzył się szeroko do Eriki. Widać bawiła go jej reakcja, ale zaraz spoważniał i przestał się szczerzyć.
- Gdy skończysz chciałbym dostać kopię. Może napisałbym do tego jakiś podkład gitarowy, a ty byś mogła to zaśpiewać, hmm? - podrapał się w zamyśleniu po nieogolonej brodzie.
- Od jakiegoś czasu myślę o założeniu zespołu. Potrzeba by tylko basisty, pałkera i drugiego gitarzysty. Ewentualnie damskiego wokalu. - ostatnie zdanie było całkowicie jednoznaczne i skierowane było do Ricky. Widać było, że Evan mówi całkiem poważnie w tej kwestii.
Caylith - 2008-04-14, 10:03
:
Pokręciła głową nie podnosząc jej nawet znad kartki i zawzięcie kreśląc i dopisując kolejne rzeczy.
- To się nie nadaje do oglądu publicznego Evan. To się nadaje do szuflady tak jak i cała reszta crappu jaki zdążyłam stworzyć. I tam zresztą trafia. Więc ci tego nie pokażę bo aż wstyd. A co do śpiewania to owszem śpiewam - pod prysznicem i w domu. Nie nadaję się na jakieś większe występy bo jestem zbyt nieśmiała,, więc wybacz jeśli odrzucę propozycję.
Zastanowiła się chwilę i popatrzyła na niego.
- Spróbuj popytać w Bait Shopie - może będziesz mógł zorganizować tam przesłuchanie. To w sumie jedyne miejsce jakie przychodzi mi do głowy.
Eithel - 2008-04-14, 16:36
:
Do Green Roomu weszły Lindsay i Holly, najwyraźniej zajęte plotkowaniem. Linds zamówiła sobie kawę, po czym ruszyła w stronę stolika niedaleko Ricky i Evana. Dziewczyny rozmawiały niby to konspiracyjnym szeptem, ale strzępki rozmowy docierały do najbliższych i odpowiednich osób..
- Myślałam, że jest z nią.. - mruknęła Lindsay, wzrokiem wskazując na Ricky - ... ale najwyraźniej tak nie jest. Z tą dziewczyną na korytarzu.. wyglądało, że naprawdę dobrze się znają i.. chyba nie tylko. - zachichotała nieco złośliwie.
Caylith - 2008-04-14, 17:17
:
Erica odgarnęła włosy za ucho pochylona nad swoją kartką gdzie właśnie coś nowego dopisywała, gdy dotarły do niej strzępki pogawędki plastikowej laski i Holly. Długopis nagle się zatrzymał, a przez twarz przebiegł lekki rumieniec, który zaraz zniknął. Przez chwilę wydawało się jakby nieco się skuliła, jednak było to tak szybkie, że tylko uważny obserwator mógłby to dostrzec - Lindsay i jej rozchichotana koleżanka z pewnością do takich nie należały. Po chwili Ricky się uśmiechnęła kpiąco, rzuciwszy okiem za Lindsay i zajęła się kartką i jedzeniem jakby incydent nie miał miejsca.
KapitanOwsianka - 2008-04-14, 21:56
:
Holly klapnęła sobie na przeciwko Linds. Wiesz... powiedziała nawet nie specjalnie starając się zniżyć głos do szeptu. Krew nie woda! Ludzie tak szybko się nie zmieniają, a Max ma trudności z utrzymaniem łap przy sobie... Wiem o tym aż nazbyt dobrze! Przez niego straciłam dwie lekcje chemii! Chociaż nie powiem, żebym specjalnie żałowała. upiła łyk kawy i spojrzała na zegarek na ręku. O rany! Muszę biec...
Eithel - 2008-04-14, 22:24
:
Spojrzała na Holly, jednocześnie zastanawiając się czy opuszczenie dwóch chemii nie odbyło się aby wtedy, kiedy to ona sama była z Maxem. Miała nadzieję, że nie..
- Mogę się założyć, że nie żałujesz Holl.. - powiedziała nieco cierpko, ale zaraz odchrząknęła, powracając do zwykłego, nieco przesłodzonego tonu - Ciekawe kim jest ta nowa, sądząc po bardzo czułych gestach znają się dość dobrze. No chyba, że się mylę.. i to całkiem świeża sprawa. - mrugnęła porozumiewawczo do koleżanki.
Caylith - 2008-04-14, 22:37
:
Cierpliwość Ricky miała swoje granice, chociaż zazwyczaj ciężko było je przekroczyć. Tym razem jednak stało się inaczej. Odłożyła długopis, złożyła kartkę chowając ją do torby i podniosła twarz o wiele za bladą jak na nią, na Evana. Zielone oczy świeciły się jakimś tłumionym blaskiem - chłopak tylko raz wcześniej ją widział w takim stanie - Erica była tak wściekła, że tylko krok dzielił ją od wybuchu. Tyle, że teraz poza wściekłością w oczach błysnął ból.
- I... gotta go... - wykrztusiła z wysiłkiem, starając się mówić spokojnie i zwyczajnie. Co całkiem by jej wyszło gdyby nie wyraz twarzy. Zebrała torbę i kurtkę.
- See ya in the future... - powiedziała cicho, wstała i ruszyła do wyjścia. Mijając Holly i Linds siedzące na jednej z kanap spojrzała na nie tylko raz - ale z taką wściekłością w oczach, że aż ciarki chodziły po plecach. Potem wyszła nie patrząc na nikogo więcej.
KapitanOwsianka - 2008-04-15, 10:38
:
Holly uśmiechnęła się pod nosem Well guess what... Chyba mamy rację. powiedziała i pożegnawszy się z Linds ruszyła w ślady Erici tyle, że trochę spokojniejsza, a nawet znalazła czas by posłać jeden ze swoich uśmiechów chłopakowi wchodzącemu do Green Roomu.
Eithel - 2008-04-15, 11:39
:
O dziwo Lindsay miała mieszane uczucia co do całej sytuacji.. Od biedy można to było nawet nazwać cieniem współczucia i żalu. Szybko jednak zostało to zastąpione przez rozbawienie na widok chłopaka, który prawie się przewrócił oglądając się za Holly. Upiła jeszcze łyk kawy, zastanawiając się..
- Where the hell is Nathan? - mruknęła do samej siebie.
Noise - 2008-04-15, 13:21
:
Evana, niczym sztormowe fale, zalał gniew przemieszana z nienawiścią. Mięśnie zaciskanej w furii żuchwy zagrały pod skórą, a twarz ściągnął gniewny grymas. Chwilę trwało nim otrząsnął się z amoku, po czym pospiesznie wstał i ruszył za Ricky.
- Erica, wait! - krzyknął za nią niewiele głośniej, niż to było potrzebne, by go usłyszała i ruszył za nią biegiem.
- Calm down. - powiedział zatrzymując ją i odciągając na bok. - Nie wierz w ani jedno słowo, które wychodzi z ust tych suk. Zadarłem z plastikową barbie i teraz do pary z najbardziej sypiącą się laską w szkole próbują sie na mnie odegrać i przez to Tobie też się dostaje. - mówił ciepłym, uspokajającym tonem starając się pocieszyć dziewczynę. - Pożałują tego, że ze mną zadarły. I swear for the hammer of Thor. - dodał mocniejszym, złowrogo brzmiącym tonem przesyconym do cna nienawiścią, jakiej jeszcze nigdy u nikogo nie widziała, a jakiej by się po nim nie spodziewała. Mówił cicho, tak, aby nikt poza nią nie słyszał wypowiedzianych przez niego słów.
Caylith - 2008-04-15, 14:31
:
Ricky zatrzymała się na jego wołanie i tuląc segregator do piersi słuchała tego co ma do powiedzenia z beznamiętną miną co zwykle znaczyło, że nie pokazuje prawdziwych uczuć. W miarę słuchania kąciki ust podjechały lekko do góry w niewesołym uśmiechu. Pokręciła głową.
- Evan people talk and will talk. A im bardziej plotka podobna do prawdy tym więcej o tym gadają. So... just... let it go… ja sobie poradzę jak zwykle z resztą i nie będę się przejmować tym co kto gada. Twoje zemsty mogą tylko pogorszyć sprawę wiec po prostu daj spokój.Odsunęła kosmyk włosów z oczu zmęczonym ruchem.
- Idę do MacCleoda na zajęcia. Wprawdzie jeszcze trochę czasu ale nie mam ochoty siedzieć teraz w Green Roomie. – dodała wyraźnie szykując się do odejścia.
Noise - 2008-04-15, 16:25
:
Jedyną odpowiedzią było tylko twarde spojrzenie rozwścieczonego niemal do granic możliwości chłopaka. Evan zamknął na chwilę oczy i wziął kilka głębszych wdechów, aby się uspokoić. Udało mu się nieco rozluźnić i odsunął gniew głębiej w siebie, poza zasięg myśli.
- Idę z Tobą. I tak nie mam co robić, a zajęcia mamy przecież razem. - powiedział już niemal zupełnie spokojnym tonem, a na jego usta wykwitł lekki uśmiech. Przez większą część drogi szli w milczeniu, którą na schodach szkoły przerwał Evan, mówiąc cicho - You can always count on me.

:arrow: Harbor High School
Caylith - 2008-04-20, 23:33
:
Kanapka stała na stole nietknięta. Kawa też, chociaż para szła z niej już od dobrych 10 minut. Właścicielka specjałów zaś siedziała w kącie kanapy z jedną nogą podgiętą pod drugą i z nosem w książce, która nijak nie wyglądała na jakikolwiek podręcznik. Szczególnie, że podczas czytania Erica się cicho śmiała - książki szkolne rzadko kiedy rozśmieszają czytających. Za to po zajęciu z jakim Ricky ją czytała, musiała być naprawdę interesująca, skoro nie zwracała uwagi na to co się wokół niej dzieje.
Ofelia - 2008-04-21, 00:07
:
Vann weszła do Green Roomu. Cały czas się uśmiechała, ogólnie miała dziś dobry humor. Zdawała sobie sprawę, z tego, że przyciąga spojrzenia. W końcu żadnej innej dziewczyny w wianku, ubranej "po hipisowskiemu" tu nie było.Kupiła sobie kanapkę i sok. Rozglądnęła się po pomieszczeniu za jakąś znajomą twarzą. Znalazła Ricky i po chwili już przy niej stała.
-Ave- uśmiechnęła się ładnie -Mogę się dosiąść?- zapytała i spojrzała na dziewczynę, która najwyraźniej czytała coś ciekawego.
Caylith - 2008-04-21, 00:17
:
Ricky uniosła wzrok znad książki - zielone oczy były bardzo roześmiane.
- Hihihi... ja... ja...jasne - zachichotała Ricky - po co sie w ogóle pytasz. Siadaj Vann. Ah...and peace and love - dodała z rozbawieniem komentując wygląd koleżanki.
Z roześmianą twarzą i ocierając łzy z kącików oczu założyła książkę zakładką i odłożyła ją obok.
- What's up, little one? - zapytała z uśmiechem.
Lothrien - 2008-04-21, 00:35
:
Ell weszła do Green Roomu bez większego entuzjazmu. Rano złapała Ricky tylko na tyle, by zdążyły ustalić, że muszą pogadać. Owszem ostatnio istotnie dużo się wydarzyło. -Hi girls...- powiedziała siadając obok. -Przeprowadzam się.-wypaliła nagle, a widząc szok w oczach koleżanek dodała -Do ojca...- to chyba jeszcze pogorszyło sprawę. Zapadła chwila ciszy. -Pomożecie mi się spakować, nie? Nię będzie tego dużo...
Caylith - 2008-04-21, 03:51
:
Chęć na śmiechy definitywnie jej minęła. Patrzyła na Ell ze zdumieniem, które lekko mówiąc skołowaciło jej język. Gdy tylko odzyskała nad nim kontrolę zareagowała błyskawicznie.
- Sure, honey. Kiedy tylko chcesz. - powiedziała w miarę normalnym tonem - What happened Ell? - odważyła się na koniec zapytać cicho mając nadzieję, że nie oberwie po nosie za wtykanie go w nie swoje sprawy.
Ofelia - 2008-04-21, 07:30
:
Więc usiadła i przez chwilę gapiła się na roześmianą koleżankę.
-Taaa...Peace and Love- wyszczerzyła ząbki i napiła się soku. -Hmm... Dobrze jest. Tak wiesz, pokojowo.
A potem przestała się uśmiechać, Ell najwyraźniej nie była dzisiaj w humorze. Słuchała jej uważnie. Było widać, że jest zaskoczona.
Lothrien - 2008-04-21, 20:41
:
-W telegraficznym skrócie?- spytała Ell wpatrując się gdzieś w dal. -Facet, który przez siedemnaście lat udawał, że nie istnieję, który traktował mnie jak największą pomyłkę swojego życia ocknął się, a ja nie mam odwagi mu odmówić.- podniosła wzrok na Ricky. -Choć to pewnie dopiero wierzchołek góry lodowej. Max musiał Ci mówić, że Caleb miał zawał... Ale dość o mnie.- próbowała odegnać przygnębiające myśli. -Dziewczyny, słyszałam, że u was też się dużo dzieje...- zmierzyła je ciekawym spojrzeniem.
Caylith - 2008-04-21, 20:48
:
Ricky kiwnęła głową słysząc wyjaśnienia.
- Wiem o zawale. Podobno dziwne rzeczy dzieją się z takimi ludźmi jak to przejdą... - uśmiechnęła sie pocieszająco do Ell - może ty też się jeszcze zdziwisz kochanie.
Słysząc drugą cześć wypowiedzi uśmiechnęła się szeroko, gdy nie wołane wspomnienia z wczorajszych szaleństw przewinęły jej się przed oczami.
- Oh yes... some things happend... - zamruczała mrużąc oczy.
Lothrien - 2008-04-21, 21:05
:
-So tell me bitch...- mrugnęła do niej wesoło. -Rozumiem, że zgubiłaś swój wianuszek...- bez pytania upiła łyk kawy Ricky. -I rozumiem, ze było warto, bo dawno nie wyglądałaś lepiej. Jeszcze tylko brakuje, byś zaczęła nucić pod nosem stare kawałki...- pokazała jej język uśmiechając się dwuznacznie.
Caylith - 2008-04-21, 21:18
:
Oczy Ricky błysnęły przewrotnie gdy cicho zanuciła nagle idealnie trafiając w tonację mruczącym półgłosem straszliwie stary kawałek Alphaville, którego jej stary co jakiś czas słuchał:

"Its so hard to get old without a cause
I dont want to perish like a fading horse
Youth is like diamonds in the sun
And diamonds are forever..."

- Chodziło ci pewnie o takie śpiewy, co? - skończyła, uśmiechnęła się lekko i z rozmarzeniem w oczach, którego nie potrafiła ukryć. - Ale dobra nie będę śpiewać, bo harpie mi dupę obrobią za to - dodała przekornie.
- Rozumiesz absolutnie dobrze, kochana. On wiedział co robić... o jak on dobrze wiedział co robić - westchnęła teatralnie rumieniąc sie słodko i robiąc omdlewające miny. - In fact, if I had known before how good it is with him, i wouldn't wait so long... - zamruczała. - Still... no... nie mogłabym tego zrobić nie kochając faceta. - dodała całkiem serio.
Noise - 2008-04-21, 21:26
:
Do Green Room'u wszedł Evan i przystanął od razu za drzwiami. Przez chwilę rozglądał się po pomieszczeniu, po czym gdy zobaczył dziewczyny podszedł do nich - Cześć. Można się przysiąść? - zapytał, po czym nachylił się w stronę Vann - Cześć Słońce. Ładnie dziś wyglądasz. - uśmiechnął się i pocałował ją w usta przeciągając nieco tego, zdawałoby się krótkiego w zamierzeniach, buziaka.
- Co tam? Zapewne, jak to wy baby, plotkujecie? - uśmiechnął się szeroko jednocześnie biorąc Vanessę za dłoń.
Ofelia - 2008-04-21, 21:40
:
Słuchała ich, ale tak wyszło, że się ne odzywała. Myślała o czymś, chociaż sama nie bardzo wiedziała o czym. Możnaby powiedzieć, że ogólnie, o wszystkim.
-Oh dziękuje rycerzyku- także się uśmiechnęła i odwzajemniła pocałunek. -Ale ja Ci tylko chciałam powiedzieć, że ja zawsze ładnie wyglądam.- wyszczerzyła się i napiła soku.
-Plotkować? A gdzie tam.- pokazała mu swój jakże piękny język i znów uśmiechnęła się szeroko.
Caylith - 2008-04-21, 21:54
:
Uśmiechnęła się lekko patrząc na parkę przed sobą. Wyglądało na to, że nie pomyliła się co do Evana i ci dwoje nadal byli razem.
- Jasne, że nie plotkujemy - puściła oko do Elly i sięgnęła w końcu po swoja zapomniana kanapkę i resztkę kawy, którą jej Ell zostawiła.
Noise - 2008-04-22, 09:28
:
- Yeah, right. Jeśli wy nie plotkowałyście to ja jestem prawi... - zamilkł w pół słowa z półotwartymi ustami jak ryba rozpaczliwie chwytająca powietrze - ...prawie popularny w pozytywnym tego słowa znaczeniu. - dorzucił po chwili.
- Ja tu czuję słodki odorek nieszczerości. - powiedział szeroko się wyszczerzając i popatrując na każdą z dziewczyn po kolei. Zatrzymał się na dłuższą chwilę na Vann i spojrzał jej głęboko w oczy - Chcesz mi coś powiedzieć? Misiu? - ostatni wyraz powiedział wyjątkowo przesłodzonym głosem mrugając przy tym szybko i uśmiechając się niewinnie. Potem nachylił się do jej ucha i wyszeptał kilka słów przeznaczonych wyłącznie dla niej.
- Poza tym wiem, że wyglądasz ładnie. Chociaż wolałbym Cię oglądać w mniejszej ilości ubrań.
Ofelia - 2008-04-22, 10:02
:
-Ehm, chyba nie.- powiedziała po dłuższym zastanowieniu. A ten "miś" wybitnie się jej nie spodobał. Podobnie jak przesłodzony głos Evana. Mimo tego, zdobyła się na lekki uśmiech.
-Mam nadzieję, że wiesz.- puściła do niego oczko-Tak? Pewnie, następnym razem do szkoły przyjdę nago.- mruknęła cichco, tak, żeby tylko on mógł usłyszeć.
Noise - 2008-04-22, 11:13
:
- Ale ja nie chcę, żebyś przychodziła nago do szkoły. Wystarczyłaby jakaś miła prezentacja w fajnej bieliźnie w moim pokoju. - mruknął jej do ucha i usiadł z powrotem normalnie, skierowany twarzą do reszty.
- My tu sobie pomruczeliśmy, posnuliśmy trochę mrocznych planów na przyszłość, więc teraz możemy zacząć rozmawiać. - zaśmiał się krótko i przeczesał wolną dłonią włosy. Siedział chwilę bez słowa i widać było, że zbiera się na odwagę, by coś powiedzieć. W końcu wyrzucił to z siebie - Ricky, chciałbym dzisiaj z Tobą porozmawiać chwilę po lekcjach. To dość ważne. - spochmurniał nieco, ale starał się to ukryć i szło mu całkiem nieźle. Tylko Erica, która znała go najdłuższej z nich wszystkich wiedziała, że coś nie gra.
Caylith - 2008-04-22, 11:30
:
Zamarła w połowie łyka kawy przyglądając mu sie uważnie. Sprawa ruszyła, ale Ricky wiedziała, że przynajmniej częściowo Evan ma trochę rozumu w głowie. Kiwnęła swoją.
- Jasne nie ma sprawy. Na ławce po szkole. Tej co zwykle. - powiedziała ze stoickim spokojem odkładając kubek i stanowczo unikając jego wzroku. On wiedział, że ona wie o co chodzi. Ugryzła kanapkę.
- Więc Ell, kiedy wydarzenie będzie mieć miejsce? - zapytała konwersacyjnym tonem zmieniając temat.
KapitanOwsianka - 2008-04-22, 11:33
:
Ale Lizzy nie zdążyła odpowiedzieć, bo rozdzwonił się dzwonek. Pora na następne zajęcia.
Caylith - 2008-04-22, 11:40
:
- Dobra spadam - zjadła pospiesznie resztę i popiła kawą. Cmoknęła Ell w policzek wstając i uśmiechnęła sie do Vann.
- Elly daj znać co i jak i kiedy okay? A z tobą Evan widzimy sie po zajęciach. Bye flower power - puściła oko do Vann i kiwnęła Ballmerowi głową. Złapała torbę i wyszła luźnym krokiem na korytarz marszcząc lekko brwi.
Ofelia - 2008-04-22, 15:04
:
-Zastnaowię się nad tym. Tyle, że wcześniej, musisz sobie na to zasłużyć.- powiedziała i uśmiechnęła się tak trochę dziko.
-Peace with you!- krzyknęła jeszcze do wychodzącej Ricky. Potem cmoknęła Evana w policzek i także opuściła Green Room.
Noise - 2008-04-22, 18:26
:
Evan nie dał Vanessie odejść. Chwycił plecak, który szybko zarzucił sobie na ramię i ruszył za nią. Wziął ją za rękę wcale się nie kryjąc się z tym, że są razem i wspólnie opuścili Green Room.
- No więc co takiego muszę zrobić, żeby zasłużyć sobie na przyjemność oglądania Cię w seksownej bieliźnie? - zapytał przysuwając się nieco bliżej, by nikt nie pożądany nie słyszał jego słów. Uśmiech nie schodził z jego twarzy, a sposób w jaki na nią patrzył nie pozostawiał Vann żadnych wątpliwości, że już zaczął się niecierpliwić - Może najpierw pojedziemy do sklepu i wspólnie wybierzemy jakiś ciekawy komplet? - zaproponował.
Ofelia - 2008-04-22, 18:43
:
-Nie wiem, co musisz zrobić... ale mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że musisz się bardzo postarać.- uśmiechnęła się tak trochę zadziornie i spojrzała w jego niebieskie oczka. -Może jednak nie. Wiesz, że musisz nad sobą popracować? Nie panujesz nad swoim id, czy czymś podobnym. Nie mam zamiaru spełniać wszystkich twoich zachcianek, kochanie.
Noise - 2008-04-22, 19:09
:
- Czemu od razu przechodzisz do psychoanalizy mojej osoby? Poza tym id, to ta część osobowości, nad którą nie ma się zupełnie żadnej kontroli. no i id działa według zasady przyjemności, czyli stara się unikać przykrości, a osiągać przyjemność, by przywrócić organizmowi niski poziom energii. - wyszczerzył się szeroko zadowolony ze swego wywodu, ale już po chwili przestał się wygłupiać i objął Vann w pasie, po czym przytulił ją do siebie nieco mocniej i pocałował w usta.
- Dobrze wiesz, jaka bestia we mnie drzemie. Staram się nad nią panować, ale w niektórych momentach, jak choćby teraz, mam ochotę po prostu zabrać Cię gdzieś, gdzie moglibyśmy być sami i... - nie dokończył zdania, lecz w zasadzie nie musiał tego robić. Jego drapieżne spojrzenie wyrażało wszystko, a nawet nieco więcej. Przez chwilę patrzył jej głęboko w oczy, po czym obudził się jakby z niejakim bólem, gdyż dotarło do niego, że zaczęły się lekcje. Z powrotem ruszyli w stronę szkoły i w trakcie drogi Evan zapytał jeszcze - Wpadniesz dzisiaj wieczorem? Zamówimy sobie coś do jedzenia i obejrzymy film. Przygotowałem już "Iluzjonistę" z Edwardem Nortonem i Jessicą Biel.
Ofelia - 2008-04-22, 19:17
:
-Tak wyszło. I widzisz i tu się mylisz. Ja, dzięki medytacji osiągnęłam harmonię między duchem i ciałem, potrafię nad sobą panować i odmawiać sobie przyjemności, chociażby seksu. Ale to ja w końcu, nie każdy tak może- wyszczerzyła ząbki i zaczęła się śmiać.
-Wiem i jestem z ciebie dumna. Nie dlatego, że bestia w tobie drzemie, ale dlatego, że starasz się nad nią panować.- uśmiechnęła się do niego wesoło. -Ja chyba powinnam się ciebie bać, co? Moglibyśmy być sami i uwierz, że do niczego by nie doszło.
-Hm, iluzjonistę mówisz. Dobrze, wpadnę.
KapitanOwsianka - 2008-04-22, 20:04
:
Przeniesienie akcji
Derriuz - 2008-05-03, 23:23
:
Nie tylko ją zdziwił jego śmiech, ale jego samego również. Choć zdarzało mu się pośmiać przy naprawdę dobrym dowcipie, czy dobrej komedii, zazwyczaj jednak ograniczał się do uśmieszków i takich tam.
- I surprise even myself... I don't remember when i laughed liked that before - podrapał się po podbródku w zamyśleniu - Ostatnio chyba trzy lata temu i to był chyba jakiś wyjątkowo sprośny dowcip, ale do diabła z tym, pewności nie mam - uśmiechnął się lekko, po czym kontynuował - Well, anyways, jaką czynność triatlonową masz na myśli? - wyszczerzył się do dziewczyny.
Sygin - 2008-05-03, 23:40
:
- Jazdę konną a cóż by innego - zmrużyła oczy szelmowsko przeciskając sie do baru - Zajmiemy jakąś kanapę i... pogalopujemy - zaczęła sie śmiać.
- Seriously talking... I'm hungry!! - powiedziała rozglądając się po tym co mieli w Grrenie do jedzenia - I could eat you alive...and I know you wouldn't mind..., gdyby w okolicy nie było czegoś co zwykle jadam.
Porozglądała się chwilę.
- Aaa... jest to co chcę. To nie hamburger ale tez styknie. Bułkę. Tą dużą. Z szynką, serem, papryką, ogórkiem, pomidorem... o i z tym sosem. i Sok pomarańczowy. - zaordynowała kolesiowi za ladą wyciągając portfel.
Derriuz - 2008-05-04, 23:02
:
- You mean... Eat me? - zapytał, unosząc brwi - Emm... You know... I'm taste awful. Nie smakowałbym ci. Zresztą popatrz na mnie, nie najadłabyś się! - rzucił, unosząc ręce, w celu podkreślenia swojej niejadalności. Po chwili jednak oparł się plecami o ladę.
- You know... Jeśli przez ciebie będę taki wesoły i w ogóle, to wkrótce będę musiał zmienić nazwisko - skrzywił się lekko, udając niezadowolenie taką możliwością.
Sygin - 2008-05-04, 23:30
:
- Oh come on... to było takie powiedzenie - oświadczyła patrząc radośnie w wielką bułkę, którą jej wręczono. - To... jest znacznie smaczniejsze niż jeden żylasty Chillman.
Podała banknot sprzedawcy, zgarnęła resztę do kieszeni i chwyciła napój. Czekając aż Dave coś weźmie o ile weźmie rozglądała się szybko za wolnym miejscem.
- Nie musisz nic zmieniać. Jesteś fajny jaki jesteś - uśmiechnęła się do niego - to, że się częściej śmiejesz to tylko pozytywna cecha. A że przeze mnie to jeszcze lepiej. Lubię rozbawiać ludzi. O wolne miejsce... juuuuż? - dodała niecierpliwie chcąc koniecznie coś wreszcie zjeść. Wreszcie nie mogąc wytrzymać wbiła w bułkę zęby odgryzając potężny kawałek i przewracając oczami z zadowolenia.
Sygin - 2008-06-06, 12:08
:
Siedziała sobie przy jednym z okrągłych stolików w głębi Green Roomu. Obok niej stał kubek z kawą i nadgryziony bajgiel z jakimś nadzieniem. Sama Anna czytała z zaciekawieniem jakąś broszurę albo gazetę ruszając rytmicznie stopą opartą o kolano drugiej nogi. Po chwili nie odrywając wzroku od tekstu sięgnęła na oślep i zaczęła macać po stoliku za bułką najwyraźniej starając się ją znaleźć.
Caylith - 2008-06-06, 22:27
:
- Looking for this? - zapytał nieco rozbawiony głos Erici i bajgiel Anny nagle zamiast na stole znalazł się pod jej nosem. Ricky podała jej bułkę i siadła obok na krzesełku stawiając swoją wodę mineralną na stole.
- Is this seat taken? - zapytała poniewczasie.
Sygin - 2008-06-06, 22:34
:
Wynurzyła głowę znad gazety i popatrzyła na bułkę podsuwaną elegancko pod jej nos.
- Oooo... - cofnęła rękę macającą stół i wzięła bułkę - serdeczne dzięki, Dark Lady - uśmiechnęła się szalbierczo do Erici i ugryzła spory kęs.
- It is now - dodała z pełnymi ustami w odpowiedzi na zapytanie o wolne miejsce i wielkopańsko machnęła gazetą.
Caylith - 2008-06-06, 23:07
:
- Super.
Ricky odkręciła butelkę z wodą i pociągnęła sporego łyka rozglądając się jednocześnie po okolicznych ludziach. Te same twarze widywała co dnia to tu to tam ale jakoś dzisiaj czuła się od nich wszystkich bardziej odcięta. Nawet od tej blond dziewczyny obok, która patrzyła na nią z ciepłym uśmiechem na twarzy. Może była większym dziwadłem niż ona sama a nawet inni uważali... a te myśli musiały skądś się wziąć bo zwykle takich nie miała. Prawdopodobnie z głodu. Co po chwili potwierdził cichutki pomruk z żołądka.
- Słuchaj jak tak patrzę na tą twoją bułeczkę to stwierdzam, że potrzeba mi również czegoś do zjedzenia. Zostawię więc torbę na mym zajętym miejscu i zaraz wrócę. A wtedy... może pogadamy o taktyce na najbliższe mecze w siatkę.
Jasny błysk pojawił sie na moment w oczach Ricky. Powiesiła torbę na oparciu i ruszyła do barku gdzie wzięła sobie podobne bułeczki jak Anna. Tylko dwie i z czekoladą. I chyba wiórkami kokosowymi... przyjrzała się im z ciekawością zatrzymując się na moment przy blacie.
KapitanOwsianka - 2008-06-07, 10:12
:
Tym czasem do Green Roomu wszedł Max grzebiąc namiętnie w swojej torbie tak jakby czegoś szukał. Cholera... Musiałem zapomnieć komórki. mruknął ze złością i w tym momencie zobaczył jasną główkę przyjaciółki. Ruszył więc do niej szparko, uważając by nie zahaczyć uszkodzoną ręką o przechodzących koło niego. Stanął wreszcie nad Anną i rzekł: Hey, girl! Co tam? zapytał z uśmiechem siadając koło niej bez pytania, Anna pozwalała mu na moment oderwać się od problemów. Zawsze. Słuchaj, mam pytanie. Podrzuciłabyś mnie dzisiaj po zajęciach do domu?
Sygin - 2008-06-07, 10:23
:
- Max - odłożyła gazetę i spojrzała na niego wesoło - no nie wierzę, że cię wreszcie tu przywiało. Ostatnio nie ma cię nigdzie i nigdy. A co jest? MSA, that's what it is - machnęła gazetką i podsunęła mu pod nos coś co okazało się być prospektem szkoły. - Wiosenny nabór... - niemal podskoczyła w miejscu z zadowoleniem. Po czym wróciła do tematu - Nie musisz nawet o to pytać Maxiu. W sumie wystarczyłoby gdybyś po zajęciach rozsiadł się na masce mego autka i zaczekał. Jasne, że cię zawiozę, gdziekolwiek chcesz. - uśmiechnęła się do niego lekko.
Caylith - 2008-06-07, 10:30
:
Inspekcja dała zaskakujące rezultaty. Ricky zaczęła przeciskać się z powrotem do stolika oglądając uważnie bułeczki również z dołu.
- Nie mieli już tych bajgli... chyba zjadłaś ostatniego but guess what... na tych czekoladowych oprócz czekolady są kawałki migdałów - dodała zachwyconym tonem zatrzymując sie przy stoliku - chociaż wyglądają jak...
Świat się nie dowiedział jak wyglądają bo Ericę zamurowało, gdy zobaczyła kto siedzi na sąsiednim krześle. Przez twarz w jednym momencie przemknęło zaskoczenie, uszczęśliwienie, które zaraz potem zmył smutek i ponownie zamaskowała się absolutnym spokojem.
- Oh... - mruknęła cicho - hi...
KapitanOwsianka - 2008-06-07, 11:14
:
Max wstał powoli i poprawił torbę, tak by była za nim. Hi... odpowiedział równie cicho i nagle uciekł wzrokiem. Jak się miewasz? zapytał neutralnie, a przynajmniej starał się neutralnie. Wszystko to wyglądało tak, jakby nie dalej jak tydzień temu zerwali, a teraz nagle wpadli na siebie, starając usilnie się unikać.
Caylith - 2008-06-07, 11:29
:
- W porządku - powiedziała lakonicznie tonem o którym wszystko można by powiedzieć, tylko nie to, że było w porządku. Po raz setny zadała sobie w myśli pytanie co takiego zrobiła, że sytuacja jest tak paskudna. Że nawet nie potrafi jej spojrzeć w oczy. Zapadła krępująca cisza, którą Ricky postanowiła brutalnie przerwać bo po prostu nie mogła jej już znieść.
- Nie przeszkadzajcie sobie - sięgnęła po torbę na krześle - I guess I'll be going. Zresztą muszę pójść załatwić... coś... gdzie indziej. - dokończyła niezręcznie. - Anna pogadamy o siatce kiedy indziej. Take care, Max. - sytuacja z unikaniem spojrzenia pojawiła sie teraz u dziewczyny.
Zarzuciła torbę na ramię i tą samą ręką chwyciła swoje śniadanie na tyle niezręcznie, że gdy torba zjechała na łokieć jedna z bułek stoczyła się z tacki i wylądowała na ziemi. - Fuck - skwitowała Ricky pod nosem i zaczęła ją zbierać.
Sygin - 2008-06-07, 11:58
:
Aż odłożyła gazetę by obejrzeć to widowisko. Nigdy nie sądziła, że Max potrafi się tak dziwacznie zachowywać. Ani Erica.
- Awkward... - zamruczała do siebie zastanawiając się co by tu zrobić, żeby żadne z nich nigdzie nie poszło, bo wtedy będą się tak kręcić wokół siebie niechętnie i unikać do końca świata. W końcu przesunęła nogę i kopnęła dyskretnie Parkera w kostkę, a gdy rzucił na nią okiem rozłożyła lekko ręce i rzuciła mu spojrzenie typu "what a hell are you doing...". Potem kiwnęła głową w stronę dziewczyny robiąc dłonią gest kłapania paszczą i gromiąc go ostatecznie spojrzeniem. Miała szczerą nadzieję, że zrozumiał i strasznie zażyczyła by pojawił sie w okolicy Chillman i zabrał ją z tego miejsca.
KapitanOwsianka - 2008-06-07, 12:14
:
Za to Parker rzucił Annie spojrzenie, które niemalże skurczyło ją do rozmiarów ameby. Potem przewrócił oczami i z westchnieniem przyklęknął koło Erici by pomóc jej zbierać rozsypane rzeczy. Niestety unikanie spojrzeń było na tyle niezręczne, że zderzyli się głowami. Wstali oboje gwałtownie i zaczęli się przepraszać, po chwili przerwali, Max uśmiechnął się nieśmiało do Erici. Muszę już iść...
- Tak, ja również...
odpowiedziała i ruszyli. I znowuż tak nieszczęśliwie, że na siebie wpadli. Potem Parker przepuścił Ericę i oboje rozeszli się do swoich spraw.
Derriuz - 2008-06-07, 13:28
:
W Green Roomie rozległo się niezwykle głośne "What the hell?" zaraz po tym, gdy Ricky i Max wyszli z niego. Po dłuższej chwili Chillman wkroczył do Green Roomu.
- What the fuck is wrong with them...? - zapytał siebie, drapiąc się po łbie z wzrokiem wbitym w nieokreślony punkt. Zaraz jednak zaczął rozglądać się za znajomymi... I znalazł Annę. Może więc ona będzie w stanie coś powiedzieć mu na ten temat. Szybkim i pewnym krokiem, może niezbyt wyluzowanym ale z pewnością budzącym miast wrażenia wyluzowania nawet pewną siłę. Gdy w końcu dotarł do jej stolika oparł o niego ręce. Miał ściągnięte ze zmartwienia brwi.
- Could you tell me please what the hell happened here, 'cause I'm gettin' worried - zapytał łagodnym głosem z nutką niepokoju.
Sygin - 2008-06-07, 13:39
:
Spojrzała na niego ponuro.
- The hell I know. Sit down... mam pewną teorię.
Ugryzła bułkę z zamyśleniem.
- Nie gadają ze sobą. To zauważyłam dziś. I jedno się boi drugiemu spojrzeć w oczy. Więc nie chcą też nic okazać. Na moje oko i jedno i drugie czegoś się boi. Poza tym, że siebie nawzajem - powiedział opierając się łokciami o stół. - A teraz pobawmy się w kojarzenie faktów. Ta zabawa trwa od wypadku. Efektem wypadku jest fakt, że Parker nie może grać. Ale przed wypadkiem się pokłócili - i na moje oko nie pogodzili się w ogóle. So... - oparła się o oparcie krzesła i pociągnęła kawy. - Correct me if I'm wrong: Max ma humory bo nie może grać i nadal jest zły na Ericę. Erica nie wie co jest grane - co zauważyłam po jej lekkiej konsternacji jak go zobaczyła. A poza tym jest uparta jak osioł i pierwsza ręki nie wyciągnie. And last but not least... she loves him like hell. I tej pewności nie mam już w stosunku do niego.
Derriuz - 2008-06-07, 13:52
:
Usiadł niemal natychmiast gdy mu poleciła, lecz swoim powolnym raczej tempem. Gdy mówiła słuchał z uwagą i z każdą kolejną wieścią sprawa wyglądała coraz paskudniej i jego oczy przymrużały się coraz bardziej, natomiast głowa opadała niżej i niżej. Gdy skończyła w końcu mówić - dłonią przeczesał włosy z cichym westchnieniem.
- Wyglądało na to, że pogodzili się przecież zaraz po owej kłótni, nie? And... I think Max is not that kind of a guy which is mad on people because he has some personal problems. And would tell her if he's mad at Ricky. The problem is that he DOESN'T want to talk to her. Najpewniej z powodu tego, że niezręcznie się czuje podczas takiej rozmowy... A najczęściej takie rzeczy się dzieją, gdy się nie chce komuś czegoś powiedzieć... Czy to nie są zbyt daleko idące wnioski? - uniósł lekko brwi, spogląając na dziewczynę.
Sygin - 2008-06-07, 14:03
:
- Elementarne drogi Watsonie - kiwnęła głową. - A więc on nie chce z nią gadać. Próbowałam mu przekazać wzrokiem potrzebę pogadania ale zrównał mnie z ziemią - burknęła - A jest to niestety jedyny sposób by wyjaśnili sobie pewne sprawy. I niech się nawet pokłócą - w gniewie można powiedzieć wszystko to co leży na sercu. Problem w tym Chillman, że my to wiemy. A oni nie są nami. Coś trzeba w takim razie zrobić. Masz jakiś pomysł?
Derriuz - 2008-06-07, 14:10
:
- I think I've got an idea, but very risky though. Trzeba wybrać miejsce... Neutralne, gdzie oboje chętnie się wybiorą. Połazić z nimi, ja z Maxem, Ty z Ricky, przez pewien czas, po czym trafić do tego miejsca. A wtedy za wszelką cenę utrzymać ich na miejscu. Ale jest olbrzymia szansa, że coś pójdzie nie po naszej myśli. Właściwie, to powinno pójść nie po naszej myśli, inaczej bym się zdziwił. Ale najpierw pogadam z Maxem i wyczaję co i jak. A Ty powinnaś pogadać z Ricky. Oczywiście nie o bzdetach, a o TYM - zakończył, głaszcząc się po podbródku.
Sygin - 2008-06-07, 14:16
:
Zastanowienie odbiło się na jej inteligentnej twarzy.
- Mogę spróbować gadać. Tyle, że ja ją tak średnio znam. No ale w sumie jestem dziewczyną więc może zechce puścić farbę. Ty znasz ich oboje dłużej Dave. Jakie mogłoby być to miejsce gdzie byśmy ich mogli zaciągnąć podstępnie? - zapytała zachodząc w głowę nie tylko nad tym ale i nad faktem gdzie się porozłazili. Newport jest duże. Kto powiedział, że tkwią jeszcze w szkole...
Noise - 2008-06-07, 14:25
:
W tym momencie do Green Room'u wszedł Evan, który chyba z każdym kolejnym dniem wyglądał coraz gorzej, a właściwie to coraz straszniej. Już z miejsca w oczy rzucał się wielki siniak pod prawym okiem, który obejmował również część policzka oraz rozcięta warga. Widać jednak było, że opuchlizny nie ma, widocznie Evan przyłożył sobie w tych miejscach lód. Chłopak podszedł do baru i zamówił butelkę mrożonej herbaty oraz bułkę, po czym odwrócił się z zamiarem opuszczenia Green Room'u. Jednakże jego wzrok padł na Annę i Dave'a i wydawało się, że chciał do nich podejść, lecz w efekcie końcowym zabrał swoje śniadanie i udał się na dziedziniec.

:arrow: Dziedziniec
Sygin - 2008-06-08, 16:04
:
- Dobrze... więc ty myśl a ja się zabiorę za działanie. Czyli muszę poszukać zaginionego dziewczęcia. Jak wykombinujesz miejsce zadzwoń. - dopiła kawę i podniosła się od stolika. - See ya, Dave. - uśmiechnęła się do niego i przechodząc obok poczochrała go po głowie po czym z zaaferowaną miną ulotniła się z Green Roomu.

Przeniesienie akcji.
Nevi - 2008-08-13, 17:19
:
Green Room zawsze dobrze mu się kojarzył, może kolor, może nadzieja, może jeszcze coś innego; tak czy inaczej, Marc wszedł do pomieszczenia, rzucił torbę na jakieś wolne miejsce i poszedł po mrożoną kawę. Po namyśle wziął dwie. Wyjął zeszyt, ołówek z torby i zaczął rysować, w międzyczasie popijając kawę.
Caylith - 2008-08-13, 17:37
:
- A tak w ogóle to myślę, że nie zrobiłaś jednej rzeczy podczas tej awantury - oświadczyła Erica do Anny wchodząc do Green Room'u i najwyraźniej kontynuując rozmowę zaczętą po drodze - a mianowicie nie dałaś mu w mordę. Ja wiem, że to nieco drastyczne ale taka byłaby moja pierwsza reakcja. Zdrowa pierwsza reakcja - dokończyła autorytatywnie kierując się do barku i wybierając Capuccino. Posłodziła rozrzutnie i ruszyła w stronę wolnych stolików, po drodze odruchowo rozglądając się za znajomymi twarzami. Na jednej na moment zaczepiła spojrzenie, następnie brwi podjechały w górę w zdumieniu, zjechały w dół gdy usilnie się zastanawiała nad czymś i znowu jedna podjechała do góry. Ricky siadła i z zastanowieniem przypatrzyła się kolesiowi, którego kojarzyła... tylko nie bardzo była pewna nazwiska.
Sygin - 2008-08-13, 17:42
:
Rzuciła Erice gromiące spojrzenie i zaopatrzywszy się w mrożoną herbatę i muffinkę podążyła za nią.
- Właśnie TWOJA pierwsza reakcja. Ja nie jestem tobą. Ja nie mam w zwyczaju dawać w twarz facetowi, który prawie zrobił coś złego i w przypływie szczerości przyznał się - co mu się mimo wszystko liczy na plus. Poza tym - wgryzła się w muffinkę siadając na przeciw Ricky - dlaczego miałabym to robić. I tak był wystarczająco pokorny i nieszczęśliwy. Po co gnębić go bardziej. Jak to jest twoja pierwsza reakcja to co mogłoby być drugą?! I'm almost too affraid to ask...
Nevi - 2008-08-13, 18:19
:
Marc podniósł oczy znad swojego niespecjalnie ładnego, niespecjalnie interesujące tworu jego ołówka i napotkał spojrzenie... kogoś, kogo chyba kojarzył. A przynajmniej tak mu się wydawało. Uznał to za niespecjalnie istotne, bo znowu skupił swój wzrok na kartce z zeszytu i plątaninie linii, które tworzyły razem jakiś kształt, znany pewnie tylko dla Marca.
Caylith - 2008-08-13, 18:27
:
- Hmm.. druga reakcja? - Erica się zastanowiła. - Pewnie bym sie na niego rzuciła wdzięcznie z namiętnym pocałunkiem za to, że jednak tego nie zrobił i miał cywilną odwagę przyznać się. - zaśmiała się rzuciwszy na faceta raz jeszcze spojrzenie pełne zastanowienia - Maybe I'm wrong... but I've heard he came back... although... - zaczęła do siebie gadać zyskując coraz więcej pewności co do osobnika. Miała pamięć do twarzy. Z nazwiskami było gorzej. Z zastanowieniem popiła capuccino marszcząc brwi nad nosem co nadało jej wybitnie diabolicznego wyrazu twarzy.
Sygin - 2008-08-13, 18:40
:
- Typical. Tyle, że o ile znam Maxia to raczej nie tylko nie pozwoliłby ci na pierwszą reakcję to na druga by sobie poszedł. I miałabyś obrażonego gościa zamiast samej być obrażoną. O długiej drodze do pogodzenia się nie wspomnę. Zresztą miałaś już przedsmak - napiła sie mrożonej herbaty i opuściwszy butelkę stwierdziła, że Erica wyłączyła się chwilę temu i patrzy na jakiegoś faceta robiąc jakieś sztuczki z brwiami. Odwróciła się więc przez ramię i otaksowała go wzrokiem. Potem znów spojrzała na koleżankę.
- Ricky... - pstryknęła jej przed oczami palcami - damn it Staunton wake up! - kopnęła ją jeszcze dla efektu pod stołem lekko. Gdy zobaczyła, że świadomości wraca na twarz Erici, dodała: - On nawet nie jest w twoim typie to po pierwsze. Po drugie jesteś zajęta. Przez mego najlepszego przyjaciela to po trzecie więc przestań pożerać tego gościa wzrokiem. - spojrzała na czarnulkę groźnie.
Nevi - 2008-08-13, 18:47
:
Marc podniósł głowę i spojrzał na dwie dziewczyny. Jedna znajoma, pozostałości po... krypcie i "Max" w rozmowie, osławiona gothka, Ricky; druga kompletnie nieznajoma, umiejąca pstrykać palcami i kopać ludzi pod stołem, zdolności w sumie przydatne, gdy chce się kogoś powstrzymać przed czymś. Przed czym chciałaby powstrzymać wampirzycę?
Marc uniósł lewą brew, spoglądając na stolik dziewczyn i podnosząc do ust kawę. Napił się i odstawił ją z powagą, która należała się tak szlachetnemu trunkowi, potem wymownie spojrzał się na papier i ołówek. Znowu zaczął rysować.
Caylith - 2008-08-13, 19:02
:
Erica syknęła po otrzymaniu kopniaka i rzuciła z kolei Annie miażdżące spojrzenie.
- Nie lecę na niego, mała. Po prostu się zastanawiam czy to nie jest O'Neil... Max mówił wczoraj, że wrócił, ale prawie go nie znam. Kiedy on wyjechał... pół roku temu? Chociaż aż tutaj zalatuje mi ironią i pewnością siebie od niego. Ale jest sposób - uśmiechnęła się nagle szeroko - by się przekonać. Watch and learn...
Z tymi słowy wstała i nie czekając na reakcję Anny ruszyła spokojnym miękkim krokiem w stronę stolika faceta. Zatrzymawszy się przed nim przechyliła lekko głowę, oparła jedna dłoń na stoliku tak, że oczy były mniej więcej na tym samym poziomie i przyjrzała mu się uważnie z błyskiem rozbawienia w oczach.
- Wiesz, O'Neil, którego kojarzę już by się wdzięczył jak paw gdyby go dwie dziewczyny taksowały wzrokiem i zastanawiał, którą by sobie wyrwać na wieczór. Tak więc albo nie jesteś tym O'Neilem, albo pobyt w Krainie Mgieł zmienił ci krew w żyłach w letnią wodę...
Nevi - 2008-08-13, 19:09
:
Marc podniósł na nią swoje zielone oczy, których ogniki zajaśniały niemiło i jakby się poruszyły. Przez tą sekundę czy dwie, podczas których zawiesił wzrok na jej twarzy, na jego twarzy wykwitł lekki uśmiech, a raczej pełne cynizmu skrzywienie warg.
O'Neil, którego kojarzysz jest więc idiotą, bo tylko idiota by chciał wyrwać dziewczynę swojego "przyjaciela" i dziewczynę swojego drugiego "przyjaciela". - tu spojrzał na Annę. Pittsburgh, ye? - nie czekając na odpowiedzieć, kontynuował:
Czyli więc, albo zmroziła mi się krew, albo nie jestem O'Neilem, albo po prostu nie jestem idiotą. - jego wzrok ponownie opadł na kartkę papieru.
Caylith - 2008-08-13, 19:21
:
Przyjrzała mu się z nieco większą kpiną w oczach niż poprzednio. I mniejszym rozbawieniem.
- Yeah, I thought so. - pokiwała głową jakby samo hasło potwierdziło jej z kim ma do czynienia. - O'Neil, allright. Czy jesteś idiotą - nie wiem. Nie miałam okazji poznać. I nie sądzę żeby było warto. 'Twas nice not to meet you, man. - prychnęła cicho i ruszyła z powrotem do stolika i zaciekawionej blondynki.
Nevi - 2008-08-13, 19:29
:
Marc podniósł wzrok, tym razem już z jawnie szyderczym uśmiechem na twarzy. Wyłamał mocno i głośno kark, a potem powiedział:
Ależ owszem, poznaliśmy się. - wstał, schował zeszyt i ołówek do torby, wziął do ręki kawę i przechodząc obok stolika dziewczyn, powiedział kpiącym tonem. Tyle, że nie przypadliśmy sobie do gustu. Może dlatego, że faceci poza penisem mają także mózg, ale to odgrywa tutaj zupełnie drugorzędne znaczenie, co nie? - minął stolik i wyszedł z Green Roomu.
Ostatnich zajęć nadszedł czas.
Sygin - 2008-08-13, 19:37
:
Anna zrobiła wielkie oczy patrząc najpierw za oddalającym się gościem a potem na Ericę.
- What the hell was that?! Who the hell was that? Devil himself? Czy może jakieś chodzące źródło zjadliwości. Coś ty mu nagadała? - zachichotała w końcu widząc wyraźne niezadowolenie na twarzy Erici. Chyba jednak nie było na co patrzyć i czego się uczyć.
Caylith - 2008-08-13, 19:45
:
Łypnęła niechętnie okiem na Annę.
- Oh, shut up - zaproponowała uprzejmie - To był O'Neil i jego gadka. And I feel stupid now... God... I hate this feeling. Czemu nigdy nie mam dobrej riposty pod ręką kiedy jest potrzebna!?
Sarknęła Erica i oparła niechętnie brodę na dłoni a widząc, że Anna nadal się szczerzy jak głupi do sera skubnęła jej muffinkę i rzuciła tym kawałkiem w nią.

Przeniesienie akcji
Nevi - 2008-08-24, 19:33
:
Marc wkroczył do Green Roomu i z miejsca poszedł po dwie kawy. Zamówione espresso wypił praktycznie jednym łykiem, a potem schłodził gardło mrożoną kawą. Kaszlnął lekko, a potem rozejrzał się po pomieszczeniu, jakby kogoś szukał. Wzruszył ramionami i poszedł na dziedziniec, by spokojnie dopić kawę.
Sygin - 2008-08-24, 21:04
:
- Ty coś kręcisz, Parker - mruknęła z niezadowoleniem wchodząc do Green Roomu. Natychmiast skierowała się w stronę lady gdzie była kawa. - Do wyboru do koloru, czarna, po turecku, z mlekiem i cukrem bez mleka ale z cukrem, latte - złapała oddech po wymieniance - i capuccino. Reszty nie chce mi sie wymieniać.
Sama zaopatrzyła sie w wielka kanapkę z dodatkami i mrożona herbatę i ruszyła do wolnego stolika. Wgryzła się szybko w jedzenie by powstrzymać głodowe skurcze żołądka ale nie dało sie ukryć, że aż się pali, żeby dowiedzieć sie czegoś więcej.
- Okay... rozpaliłeś ognisko więc trzeba je podsycać, żeby nie zgasło. Czemu jesteś niewyspany i czemu nie mogę dowiedzieć sie już teraz o tej sprawie. Może będę coś w stanie pomóc?
KapitanOwsianka - 2008-08-24, 21:15
:
Max zamówił podwójną latte i chwilę potem siadł na kanapie Rozgryzłaś mnie... podniósł ręce w geście poddaństwa i porażki Mam romans i tak mnie wymęczyła ta dziewczyna, że nie miałem czasu się wyspać. uśmiechnął się szczerze i napił kawy. Co zabawne, Annie się zdawało, że Max nie śmiał się z całego serca od jakiegoś czasu.
Sygin - 2008-08-24, 21:29
:
Zmrużyła oczy z zastanowieniem.
- A nieprawda! A wiesz dlaczego? Bo w takim przypadku miałbyś rozmarzoną minę to po pierwsze, a po drugie nie siedziałbyś tu ze mną tylko z nią. Albo ukrywałbyś się przed Ericą i na pewno by cię w szkole nie było - oświadczyła triumfalnie popijając herbaty. - A po trzecie - uśmiechnęła się szeroko - nie mówiłbyś mi tego. So you see... you have to tell me the truth. Przecież znasz mnie. Jak się nie dowiem to zacznę sama rozgrzebywać temat. And belive me.. you don't want me to dig in you private life... - jeden kącik ust podjechał do góry w zabawnym uśmiechu - Potrafię dochować tajemnicy, jeśli o to chodzi. No już. To ja. - popatrzyła na niego spokojnym i ciepłym, budzącym zaufanie spojrzeniem. (używamy zalety Przyjaciel...ha! :P )
KapitanOwsianka - 2008-08-24, 21:44
:
To nie działa jak sztuczka :P

Masz rację... Max westchnął Rzeczywiście nie chcę żebyś grzebała w moim życiu. Ja znam Ciebie, a Ty mnie... Powiem jak będę gotów, albo jak już nie będę w stanie radzić sobie z tym sam. puścił jej oczko i rozłożył się wygodniej na kanapie. Bo widzisz, ja nie potrafię mówić o uczuciach. Z drugiej strony, zauważyłeś, że nie ma tutaj Erici? Mogłem Ci to powiedzieć dlatego, że wiem, iż byś nie wygadała.
Sygin - 2008-08-24, 21:57
:
Pokiwała głową już całkiem poważna.
- Zrobisz jak zechcesz - wzruszyła ramionami - tylko żeby potem się nie okazało, że jest za późno.
Napiła sie jeszcze herbaty. Ale po chwili znów przyjrzała mu sie ze zbiegającymi się frasunkiem brwiami.
- So Ricky also doesn't know... i nie zamierzasz jej nic mówić... perfect. Zaczynasz mnie przekonywać, że to faktycznie jakiś romansik - nie skomentowała co o tym myśli. Po jej niezadowolonej minie było to widać. - I tak, zauważyłam, że jej nie ma. Chociaż była na zajęciach ale nie duchem. Chyba. Na ulicy to bym jej pewnie nie poznała. - dodała interesując się ponownie kanapką. Ogólnie zachowanie Parkera w ogóle jej nie przypadło do gustu. Ale Chillmanowi też coś równo odwalało dzisiaj... wczoraj... męski zbiorowy PMS jak nic.
KapitanOwsianka - 2008-08-25, 10:56
:
Anna... Są tajemnice, które nie są moją własnością. odpowiedział enigmatycznie I to nie ja wściekałem się na faceta za to, że do niczego nie doszło. uszczypliwie dotknął sprawy Chillmana. Tak... Erica... westchnął ciężko Wiesz co... Mam wrażenie, że brakuje nam tej magii, która była na początku, kiedy nie widziałem poza nią świata. To gdzieś zniknęło. I to od jakiegoś czasu. westchnął raz jeszcze ciężko.
Sygin - 2008-08-25, 11:14
:
- That's not the point! - zaprotestowała patrząc na niego zezem - byłam zła bo w ogóle dopuścił możliwość żeby cokolwiek zaszło.
Nie wiedziała jak skomentować ostatnie słowa. Przyglądnęła się mu za to. Jeśli to ta tajemnica go tak wykańczała to musiała być czymś poważnym. Nic nie mogła poradzić na to, że nie dawało jej to spokoju... ale fakt.. nie jej sprawa. Nie wyrwie tego przecież na siłę z tej upartej jednostki płci męskiej. W końcu mruknęła.
- Nikt nigdy nie obiecywał, że zawsze będzie łatwo prawda? Nad byciem ze sobą trzeba pracować. A magia.. magia może zawsze wrócić. Chyba, że, Maxiu drogi, znudziłeś się byciem z jedną dziewczyną przez tyle czasu i szukasz drogi ucieczki przez rozmaite argumenty.
Nie powiedziała tego ani złośliwie ani oskarżycielsko. Zwyczajnie przedstawiła wniosek jaki jej przyszedł do głowy. Napiła sie herbaty i oparła głowę na oparciu kanapy.
- Think about it. Czy chcesz odzyskać magię czy wolność. I na czym ci bardziej zależy.
KapitanOwsianka - 2008-08-25, 11:45
:
Wiesz Ty co? Myślę, że magia nie zależy tylko od jednej osoby, a odkąd Erica wścieka się na każdą dziewczynę z którą rozmawiał... nie dokończył machnął ręką i uśmiechnął się Dzisiaj znowu urwę się wcześniej. Muszę gdzieś pojechać...
Sygin - 2008-08-25, 11:52
:
- Przesadzasz - zamruczała z zamkniętymi oczami - o ostatnim wściekaniu się słyszałam w okolicy Walentynek. A to było mój drogi.. prawie 3 miesiące temu. A ostatnio... - podniosła głowę i popatrzyła na niego z lekko kpiącym uśmiechem - well well well, to potwornie zazdrosne stworzenie pożyczyło ci swój nietykalny samochód byś mógł odwieźć do domu jej wroga numer jeden w stanie wskazującym na... I nawet słowem nie pisnęła na ten temat. Chyba, że to był kto inny... niee.. to była ta sama dziewczyna, która według ciebie wścieka się na każdą z która rozmawiasz...
Oparła ponownie głowę na oparciu i przeciągnęła się smacznie.
- Masz rację. Do magii trzeba dwóch osób. A skoro ona się stara jak widać, żeby ją utrzymać... - przezornie nie dokończyła. Parker był dosyć inteligentny, żeby zrozumieć jej tok rozumowania.
- Sure. Ja pewnie też. Tyle, że wrócę do siebie i postaram się nie denerwować MSA. Jeszcze niecałe 2 tygodnie...
KapitanOwsianka - 2008-08-26, 10:05
:
Anna... Nie obraź się, ale jesteś bardzo naiwna. Z tego co wiem ostatnio ja miałem więcej informacji na temat mojego związku niż Ty. uśmiechnął się Poza tym to tylko samochód. No i jako przyjaciółka powinnaś być po mojej stronie. Jakbym potrzebował kolejnego kopniaka udałbym się na trening footballowy, albo do Evana. przewrócił oczami, i dopiero teraz dotarło do niego co mówiła Anna MSA? Już niedługo przesłuchanie. Nie martw się, poradzisz sobie... Chociaż trochę smutno będzie bez Ciebie w Newport.
Sygin - 2008-08-26, 10:35
:
Wzruszyła ramionami.
- Cóż mogę powiedzieć. Lubię ją. Miła dziewczyna. A poza tym dziewczyna więc jestem solidarna. A że ty zachowujesz się głupio z jakiegoś kosmicznego powodu... ktoś ci to musi powiedzieć Parker. Nie wszyscy będą cię głaskać po łebku. Może dzięki temu przebudzenie nie będzie aż tak bolesne
Skończyła kanapkę i zajęła się herbatą.
- A z tym MSA to jeszcze nic pewnego. Mogą mnie nie przyjąć i wtedy albo zostanę albo wrócę do Pittsburga.. Albo mogą i przyjąć ale ja - zastanowiła się na moment - ja zechcę zostać tu. Tak więc zobaczymy. Nie dziel skóry na niedźwiedziu póki jeszcze nic nie wiadomo.
KapitanOwsianka - 2008-08-26, 12:38
:
Anna... Naprawdę nie potrzebowałem porady, tylko użalania się nade mną. Podobno Wy kobiety, macie do takich rzeczy szósty zmysł... Gdzie podział się Twój? zapytał z żalem i podniósł się Trzymaj się mała, lecę do Jess... dodał i ruszył spokojnym krokiem w kierunku wyjścia z Green Roomu. Już po chwili był na dziedzińcu.
Sygin - 2008-08-26, 13:10
:
Patrzyła za nim ze zdumieniem, a następnie pokręciła głową.
- Grow up, kid albo naprawdę będziesz żałował, że wstąpiłeś na tą ścieżkę. - mruknęła cicho. Polazł. Anna oparła się wygodniej o kanapę i zamyśliła głęboko. Jess... a więc jednak to była sprawa z dziewczyną. Aczkolwiek... miała dziwne przeczucie, że to nie "taka" sprawa jak by można myśleć. Że też, cholera, zabronił jej pośrednio prowadzić dochodzenia. Umysł dziewczyny rozważał i odrzucał kolejne możliwości. Brak magii, niewyspany Max, Erica wyglądająca jak chodząca śmierć. No tak.. zabronił jej... ale nic nie mówił o... Błysk w oczach dziewczyny świadczył o tym, że podjęła jakąś decyzję. Wyciągnęła telefon i zaczęła stukać smsa.
- Żebym tylko, cholera, nie pożałowała tego, że się wtrącam. Ale inaczej nic sami znowu nie zrobicie... - mruczała wstukując kolejne literki do wiadomości i popijając herbaty.
KapitanOwsianka - 2009-02-18, 11:02
:
Max wręczył papierowy kubek z kawą Annie i siadł ciężko na jednej z kanap. Trochę się pogramolił wyjątkowo niezwinnie i wreszcie rozsiadł się wygodnie i upił łyk swojej. Tak czy siak, byłem naiwny sądząc, że możemy rozstać się w przyjaźni. powiedział z uśmiechem Wszystko skomplikowały dwa słówka, jakoś do tej pory moje związki kończyły się sympatycznie. wzruszył ramionami i uśmiechnął się enigmatycznie zupełnie tak jakby planował wrócić do tego co było przedtem, ale Anna dobrze wiedziała, że Max się zmienił i nie będzie już tym chłopakiem, który co tydzień sypiał z inną.
Sygin - 2009-02-18, 11:35
:
- Thanks - kiwnęła głową obejmując kubek palcami po czym przyjrzała mu się spokojnie - Tyle, że w twoich poprzednich związkach tyle było uczuciowości co kot napłakał - skwitowała spokojnie. - Nie da się wymagać od dziewczyny, która mówi, że cie kocha i to okazuje przez... uhmmm... how long it was... a year? Z wzajemnością zresztą z twojej strony... - uniosła ciemną brew pytająco - by była twoją przyjaciółką gdy ją zostawiłeś. Bez względu na przyczynę. But don't worry. Sooner or later it will pass. - zastanowiła się chwilę - Jakie dwa słówka? - pociągnęła łyka kawy.
KapitanOwsianka - 2009-02-18, 12:35
:
Właśnie te... powiedział nawiązując do wyznania miłości. You know what, Stern? Zaczynam myśleć, że Ty masz do mnie żal, o to, że rozstałem się z Ericą? zapytał z lekkim rozbawieniem. Zawsze mówisz, że to ja zostawiłem ją. Zupełnie tak jakby to była wyłącznie moja wina. wreszcie jednak machnął ręką, jakby ten temat nie miał żadnego znaczenia. Za to uśmiechnął się zabawnie do dwóch dziewczyn, mijających ich stolik. Jednej z nich, szatynce puścił oczko. A dziewczyny zachichotały i zniknęły gdzieś w głębi Green Roomu. Nawet Anna poczuła w żołądku jakiś przyjemny skurcz na widok tego uśmiechu i lekko rozmarzonego spojrzenia chłopaka.

Bo palę punkt lansu :P
Sygin - 2009-02-18, 13:28
:
- But that's simple - powiedziała z okrągłymi ze zdumienia oczami, że tego nie rozumie - Babska solidarność. Nie mam do ciebie żalu bo to twoja decyzja była nie moja i nie moja sprawa ale przyznaj, że gdyby nie to, że ty powiedziałeś "game over" ona by nie zerwała. Poza tym ją lubię. A poza tym - to my zawsze jesteśmy te pokrzywdzone przez gości - skrzywiła się lekko przypominając sobie Chillmana. - A zatem, lover boy - szturchnęła go w bok domagając się uwagi, bo w końcu mówiła do niego i nie lubiła jak się ją ignoruje na rzecz jakichś rozchichotanych dziewczątek - don't fall in love next time. Od razu będzie ci łatwiej. A skoro o tym mowa... jak tam twoja drabinowa tancerka?
KapitanOwsianka - 2009-02-18, 13:34
:
No przecież Ci mówiłem... powiedział, a potem objął ją ramieniem Tak właściwie to z Ericą byliśmy fatalnym związkiem, znaczy pod koniec. Strasznie mnie irytowało to jej "facet". uśmiechnął się kołysząc się lekko na boki i tym samym zmuszając do tego Annę. I nadal się zastanawiam, kiedy Ty ulegniesz mojemu chłopięcemu urokowi?
Sygin - 2009-02-18, 13:49
:
- No przecież ci mówiłam - odpowiedziała tak samo moszcząc się wygodniej pod jego ramieniem - parę miesięcy temu na imprezie na koniec roku. Jesteś jak brat dla mnie, więc uleganie tobie byłoby.. iuuu... - zaśmiała się - Musiałoby się stać coś bardzo dziwnego, żebym zaczęła patrzeć na ciebie inaczej. Wiesz, kąpiele w baseniku jak się miało po cztery lata robią swoje. That was the first time I saw a guy naked - dodała konspiracyjnym szeptem - you know it changes the way the girls sees the man. - uśmiechnęła się szerzej. - A tak poza tym... - coś tajemniczego mignęło w jej oczach - mam chyba dosyć ulegania niezwykłym mężczyznom jak na ten tydzień...
KapitanOwsianka - 2009-02-18, 17:56
:
Tak, ponoć dziewczyna nigdy nie zapomina swojego pierwszego. uśmiechnął się szeroko.
Oh!.. wydał z siebie dźwięk znaczący, że wzbudziła jego wielkie zainteresowanie Anna Victoria Stern, you found boy! udał oskarżycielski ton charakterystyczny dla nadopiekuńczych rodziców. Is he goooood?.. zapytał przeciągając ostatnie słowo w parodii dziecinnego żartu. You looooooove him?.. przygryzł dolną wargę w wesołym uśmiechu.
Sygin - 2009-02-18, 18:10
:
Trzepnęła go w ramię szczerząc zęby w uśmiechu - Stop it. That's none of your business. - spojrzenie nabrało nieco zmęczonego wyrazu - Żadnego "love", Max. Bycie zakochanym to nic dobrego. Tylko rozczarowanie na końcu - wpatrzyła się smętnie w kubek ale zaraz rezolutnie spojrzała na niego - But he is good - mrugnęła uśmiechając się wesoło.
KapitanOwsianka - 2009-02-18, 20:20
:
Przytulił ją mocniej i przez moment wydawało się, że będzie to jeden z tych ckliwych momentów, ale rzuciła, że "jest dobry". To rozwaliło Maxa, czego nie omieszkał okazać robiąc głośne "pfff". Zebrał się i wstał z kanapy. Okej, maleńka. Zawiązujemy pakt! Żadnego zakochiwania się! powiedział poważnie marszcząc brwi High five, na przypieczętowanie paktu. powiedział unosząc rękę do piąteczki.
Sygin - 2009-02-18, 20:52
:
- That's a good plan - uśmiechnęła się - bo same z tym kłopoty.
I ze śmiechem przybiła Parkerowi piątkę aż zagrzmiało. A potem jeszcze dolną. Kto wie czy to faktycznie nie było dobre wyjście... darować sobie miłostki na jakiś czas i po prostu... maxować się. To określenie tak jej przypasowało, że błysnęła zębami w kolejnym szerokim uśmiechu i usadowiła się wygodnie na kanapie.
Eithel - 2009-02-18, 20:54
:
Do Green Roomu wkroczyła Linds. Podążał za nią jakiś chłopak, zapewne jeden z wielu jej adoratorów. Na twarzy dziewczyny widniał wystudiowany uśmiech, poruszała się z gracją, kołysząc kusząco biodrami. Ubrana była jak zwykle zgodnie z najnowszymi trendami, makijaż zrobiony był wręcz perfekcyjnie. Ot, codzienność.
- Hi Max! - wyszczebiotała słodko, puszczając chłopakowi oczko. Przechodząc obok szturchnęła Anne - niewiadomo czy z premedytacją, czy był to tylko czysty przypadek - Oh... I'm sooo sorry.. Pittsburgh girl! - przeprosiła tonem żmii powstrzymującej się przed ukąszeniem.
Derriuz - 2009-02-18, 21:09
:
- So... - rzucił Dave, drapiąc się po karku i leząc za Linds usilnie starając się wyciągnąć odpowiedź od dziewczyny - May I expect a ride back home, or should I ask Max or someone? - zapytał z jedną słuchawką uchu, spoglądają cna Linds. W pewnym momencie zdało mu się, że rozpoznał jedną z osób siedzących przy stoliku, jednak zaraaz zorientował się, że to tylko jakiś frajer z pierwszej klasy. I właśnie wtedy stanął plecami do osóbek, na które wpadła Lindsay.

Gnarkill - I Got An Erection

Jemu natomiast w uszach zabrzęczał ulubiony fragment piosenki, tak więc poniesiony zaczął nucić tak, że spokojnie mogła go usłyszeć cała trójka, na szczęście jednak nikt więcej.
- Wooowwwhoa! Erection! Wooowwwho-... - urwał, gdy odwracając się dostrzegł Annę i Maxa - Oh... I mean... I got an erection - zacytował pechowo tytuł piosenki, po czym po krótkiej refleksji wskazał palcem na słuchawkę - Gnarkill... I mean, fuck! 'Twas a song. Nuciłem "I got an erection" Gnarkilla - spojrzał niepewnie po twarzach Maxa, Anny i Linds. No dobra. Teraz miał prawo poczuć się głupio.
- I mean... Hi guys - lewy kącik jego ust uniósł się do góry. No cóż... W pewnym sytuacjach nie potrafił zgrywać wyluzowanego, jak zazwyczaj to robił.
KapitanOwsianka - 2009-02-18, 22:27
:
Man... Max pokiwał głową, marszcząc brwi, na znak, żeby już nie brnął. Wywołując tym samym komiczny komentarz do jego zachowania. Bo palę punk cynizmu!
A potem odwrócił się do Anny. Okey Stern, this year will be legen - whait for that... tutaj spojrzał gdzieś w bok z uniesionym wskazującym palcem, robiąc efektowną pauzę - dary, legendary. dokończył z gestem "podkreślającym" to co powiedział. Zajebioza Now, if you excuse me... I must maxin' out myself. powiedział i puścił Annie oczko na pożegnanie. Pocałował Lindsay w policzek (widać nie zauważył szturchnięcia) i ruszył wystudiowanym krokiem w kierunku korytarza, zakładając wielkie lustrzane okulary od Rey Banna, na nos.
I nie było w całym pokoju osoby, która by się za nim nie oglądała i nie podziwiała stylu tego chłopaka. Bo palę punkt lansu!
Eithel - 2009-02-18, 22:49
:
Przewróciła oczami, słuchając głupawej paplaniny Chillmana. Już miała rzucić jakąś kąśliwą uwagę, ale zagapiła się na Maxa - zresztą jak cały Green Room. Kiedy już się otrząsnęła z zachwytu i z jej twarzyczki spełznął rozmarzony uśmiech, spojrzała bystro na Chillmana:
- Ok.. Now excuse me, I have important things to do. See ya! - po czym z gracją obróciła się na pięcie, rzucając jeszcze przez ramię - And sweety.. yes, I'll give you a ride. - po czym na jej ustach wykwitł kpiący uśmieszek.
Sygin - 2009-02-18, 23:02
:
- No i wymaksował się - zaśmiała się cicho raczej z ciepłem patrząc za nim niż jakimś zachwytem. Geniusze myślą podobnie...
Z obłoczków samozadowolenia została skopana pojawieniem się Lindsay i... brązowe oczy zwęziły się na widok Dave'a Chillmana. Mimo uszu puściła hasło o erekcji. A niech se ma. Skoro teraz to widać kręcą go takie lalki jak Linds. Smutne.. tak stracić gust...
Nie była jednak w stanie zignorować ostatniego hasła.
- Sweety... - zaszemrała wlepiając uważne spojrzenie w Chillmana. Potem rzuciła okiem za Linds. I znowu popatrzyła na Dave'a. Potrząsnęła głową i przez chwilę w oczach miała autentyczny żal. - Dave... jeśli chciałeś mi pokazać, że masz mnie daleko gdzieś, mogłeś zrobić cokolwiek innego. Nie musiałeś dać się wyrwać pierwszej zdzirze szkoły. - wstała dopijając kawę i ruszyła w stronę wyjścia - Small advice - rzuciła jeszcze przechodząc obok - go to the doctors. Nie ma pewności czy czegoś od niej nie złapałeś, bo ilość łóżek przez które przeszła liczy się w setkach. - mruknęła jeszcze i wrzuciwszy kubek do kosza ruszyła do wyjścia.
Derriuz - 2009-02-18, 23:15
:
No cóż, czas wziąć jaja w garść, czy jakoś tak, eee, znaczy... Nieważne. Czas coś zrobić. A kij, że Max poszedł, a kij, że Linds właśnie pomaga mu się udupiać. Ruszył szybkim krokiem za Anną.
- Anna, wait! - zawołał tym głosem, którego sam u siebie dawno nie słyszał i którego zapewne Anna również nie słyszała. Takim czułym, dramatycznym, jak te typowe "NOOOOOOOŁŁŁ" z filmów, kiedy to kochanek/kochanka rzucają się na szczupaka w stronę kochanki/kochanka. Przypomniało mu się od razu stare, dobre, spokojne, stateczne kiedyś. Położył jej rękę na ramieniu, choć spodziewał się że i tak zostanie ona wyszarpnięta mu z barków, albo podrapana, albo zrzucona po prostu.
- Lemme explain, it's not exactly what you think! - not exactly? Nieźle to ująłeś, Chillman - zakpił sam z siebie w myśli, kręcąc głową. Wiedział, że i tak zapewne "not exactly" zrobi jej niewielką różnicę w porównaniu z "exactly what you think". Przynajmniej przez pierwsze kilka godzin.
Sygin - 2009-02-18, 23:28
:
Zatrzymała się. Obróciła i obdarzyła takim spojrzeniem, ze gdyby można było je upostaciowić byłoby jak cios pięścią w mordę. Zimny i wyrachowany. Powoli przeniosła spojrzenie na tą rękę i znowu na Chillmana.
- Take your hand off me if you still wanna have it in one piece - powiedziała cichym tonem nie chcąc robić scen. Co z tego, że groźba bez pokrycia bo co mała istotka taka jak ona mogłaby zrobić facetowi. Była zła. Poza tym, była jednak czuła na takie głosy, jakim ją uraczył. - Nie jest tak jak myślę? - zaplotła dłonie na piersi patrząc na niego przerażająco spokojnie - Więc powiedz mi jak jest. She's your pall and you guys go together shopping?- rozejrzała się. Nie miała ochoty wzbudzać sensacji - Outside. Now. - dodała i odwróciwszy się na pięcie wyszła z Greenroomu wielkimi jak na nią krokami.
ArFF - 2009-02-19, 23:13
:
Prowadzona pod ramię przez Ricky, weszła do Green Room'u. Cały czas myślała o tym plakacie, od którego została brutalnie odciągnięta. Miała o to trochę żal do Ricky, ale... starała się nie dać tego po sobie poznać. W końcu i tak wyczuwała, że za każdym razem, gdy rozmawiały, atmosfera była troszkę napięta. Nie do końca wiedziała dlaczego, ale... nie śmiała o to nawet zapytać. Tak było bezpieczniej.
Kiedy przekroczyła próg Green Room'u, pierwszym co rzuciło jej się w oczy był stół bilardowy. Tak bardzo ją to zaskoczyło, że na chwilę zapomniała o nieszczęsnym plakacie. W jej oku błysnęła jakaś taka dziwna iskierka.
-Wow.Zdołała tylko wydusić z siebie, nie mogąc oderwać wzroku od grających w bilard. Pierwszy raz widziała coś takiego.
Caylith - 2009-02-20, 12:50
:
- You're playing? - zapytała z zaskoczeniem ale pełnym zadowolenia. Możliwe, że kolejna dziewczyna z niewielkiej liczby która faktycznie gra w bilarda a nie tylko uważa, że gra. Poprawiła torbę na ramieniu i ruszyła do barku by zaopatrzyć się w to tak zachwalane przez siebie capuccino.
ArFF - 2009-02-20, 13:19
:
-Grywałam trochę, będąc w Europie... wow... co za szkoła... Pokręciła głową z niedowierzaniem. Nie spodziewała się, że znajdzie tu coś takiego. No tak, ale czy ona w ogóle w ten sposób wyobrażała sobie Newport? Ostatnim razem, gdy tu była, miała mniej niż 12 lat.
Kiedy wreszcie się otrząsnęła, podreptała za Ricky do barku.
Caylith - 2009-02-21, 09:32
:
- Taa... baseny, stoły do bilarda i cała reszta. Łącznie z pokręconymi ludźmi - uśmiechnęła się i pociągnęła łyk swego capuccino. Akurat rozdzwonił się dzwonek. - Dobra.. co teraz masz? Zaprowadzę cię tam i pognam na swoje zajęcia. Wycieczkę trzeba będzie chyba odłożyć do następnego razu. - oświadczyła czekając aż Ray sobie coś kupi by zaraz potem holować ją do wyjścia.
ArFF - 2009-02-22, 19:20
:
Szybko wyciągnęła jakąś kartkę, która wyglądała jak plan zajęć.
-Chemia. Rzuciła, podnosząc wzrok z kartki na Ricky. Chwilę tak stała, patrząc na nią, po czym zdała sobie sprawę, że Ricky czeka, aż i ona coś sobie zamówi.
-Nie mam ochoty na kawę... lepiej chodźmy już. Powiedziała, po czym schowała kartkę do torby.
Caylith - 2009-02-22, 20:09
:
Erica wydobyła swoją wymiętą listę przedmiotów.
- Aaaaand... McCoy. No to mamy razem - mrugnęła do niej - ciekawe co zaproponuje do robienia tym razem na początek. Let's go... - i pogoniła ją z Green Roomu w stronę sali chemicznej raźno machając torbą.
KapitanOwsianka - 2009-02-22, 23:52
:
Przeniesienie akcji.
Eithel - 2009-02-23, 20:43
:
Lindsay z zafrasowaną miną siedziała przy stoliku w Green Roomie. Była sama, lecz zupełnie jej to nie przeszkadzało - musiała przemyśleć kilka spraw. A właściwie jedną sprawę. Po początkowej euforii przyszedł czas na lęki... W zasadzie to dręczyło ją tylko to, że... *He'll never call me again..* Próbując wyrównać poziom cukru i zapomnieć o Stevenie (przecież mogła mieć każdego) popijała latte z odtłuszczonym mlekiem.
Caylith - 2009-02-23, 21:24
:
W zasadzie to miała teraz kupę wolnego czasu dla siebie. Ray wyniosło do doktor Kim a ona była potężnie głodna. Tak więc zamówiła w barku bułkę "ze wszystkim" i stosownie wielką mrożoną herbatę i z jedzeniem wynalazła sobie miejsce na wolnej kanapie - ostentacyjnie ignorując zauważoną Lindsay. Usadowiwszy się wygodnie ugryzła spory kęs bułki, wyciągnęła gruby notes i zaczęła w nim zajadle pisać. Wena nie wybiera miejsca gdzie trafi...
KapitanOwsianka - 2009-02-25, 20:23
:
Linds:
Nagle komórka, leżąca przed nią na stole odezwała się dźwiękiem ogłaszającym przyjście SMSa.

Erica:
Ku jej zaskoczeniu ruda głowa znalazła się koło niej. Rachel ciężko usiadła na kanapie obok Erici, niemalże wylewając kawę dziewczyny. Hey babe! powiedziała z uśmiechem i przyjrzała się Erice Coś taka skwaszona?
Eithel - 2009-02-25, 20:52
:
Właśnie znalazła świetny sposób na oderwanie się od swoich myśli - czyli ignorowanie ignorującej ją Erici, kiedy do Green Roomu wpadła Rachel. Przez krótką chwilę nawet było jej żal brunetki, ale.. wrażenie minęło szybciej, niż nadeszło.
Sms był od Stevena. Zmroziło ją kompletnie, nie będzie wesoło... Zaskoczona jednak jego treścią, uśmiechnęła się pod nosem. "Przyjdź do mnie, do klasy dzisiaj po zajęciach." *Ok, that's hot..* pomyślała, po czym odpisała.. "Czyżbym była niegrzeczną uczennicą?"
Caylith - 2009-02-25, 21:07
:
Zielone oczy uniosły się znad notesu a długopis przerwał swą zaciekłą wędrówkę. Czarne brwi Erici podjechały do góry w zaskoczeniu na widok Rudej.
- Hey Rach... - mruknęła - skąd przypuszczenie, że jestem skwaszona? - zapytała przysuwając sobie swoją herbatę mrożoną i odgryzając kolejny kęs bułki. Zaiste.. czemu uważała, że jest w złym nastroju, skoro ona tylko pisała... inna rzecz, że pisała jak dopadała ją wena, a wena lubiła melancholię... czyli albo maska Erici opadła nie wtedy kiedy powinna albo Rachel była za dobra w czytaniu w ludziach. Obie informacje kiepskie.
KapitanOwsianka - 2009-02-26, 09:41
:
Linds:
Na komórce pojawiła się wiadomość o wysłaniu SMSa, ale odpowiedzi nie było i oczekiwanie nań przedłużało się coraz bardziej i było coraz bardziej dotkliwe.

Erica:
Rachel zmierzyła ją wzrokiem. Tak mi się zdawało, ale może to tylko moje odczucie. powiedziała obdarowując ją uśmiechem, tak diametralnie różnym od tych wrednych, których Ricki zazwyczaj od niej doświadczała. So... Max wrócił, podobno był aż w Lawrence w Kansas.
Caylith - 2009-02-26, 13:01
:
Wzruszyła ramionami i popiła łyk herbaty przymykając oczy. W ciągu tych paru sekund starannie naciągnęła spokojną maskę na twarz i gdy spojrzała na Rachel ponownie miała na twarzy wyraz absolutnego spokoju.
- Wszyscy wracają skądś - przecież zaczęła się ponownie ta trzepnięta szkoła. Może i był w Lawrence, Kansas. I don't know... nie zwierza mi się. Nigdy tego nie robił i wątpliwe by nagle miał zacząć. - mimo usilnych starań w zielonych oczach błysnął żal. Przez parę krótkich sekund i nie do zauważenia dla kogoś, kto nie wiedziałby czego szukać.
KapitanOwsianka - 2009-02-27, 09:30
:
Mina, bez żadnych emocji, gorzkie słowa... uśmiechnęła się pod nosem i lekko przechyliła rudą głowę Nie przebolałaś go. Ale powiem Ci, że mniej widoczne są jakiekolwiek emocje niż maska śmiertelnej powagi i obojętności. Z resztą rób jak uważasz. Pytanie, czy chcesz odzyskać Parkera?
Caylith - 2009-02-27, 11:23
:
Zmrużyła oczy nie komentując nijak jej hasła. Ale natychmiast zrobiła się podejrzliwa. Tej dziewczynie nie można było zaufać - nie była Ell albo Anną.
- To jakiś podstęp? - zapytała ze zmęczeniem w głosie. Naprawdę nie miała ochoty na kolejne gierki i knowania. Nigdy tego nie lubiła i nie zamierzała tego zmieniać. - I dlaczego o to pytasz...
Eithel - 2009-02-27, 13:58
:
Zdenerwowana przygryzła dolną wargę. Czyli jednak ten zły scenariusz.. Żeby nieco się uspokoić zaczęła coś szkicować na serwetce, pewnie rysowała kolejne kreski. Nie mogła się jednak należycie skupić, bo coś (albo bardziej ktoś) ją rozpraszało.
ArFF - 2009-02-27, 18:46
:
Zastanawiając się, jak w ogóle pozna tą całą Lindsay, weszła go Green Room'u. Nie do końca wiedziała gdzie się podziać, a to pomieszczenie było jedynym, które w szkole widziała i w którym mogłaby spędzić resztę przerwy.
Na jednej z kanap spostrzegła Ricky z jakąś rudowłosą dziewczyną. Widziała że rozmawiają o czymś i jakoś nie specjalnie chciała im przeszkadzać. Wyszukała wzrokiem inne miejsce, obok jakiejś laski, która nerwowo bazgrała po serwetce. Podeszła bliżej.
-Hi. Wolne? Wskazała wzrokiem na miejsce obok niej. Jedno musiała ów dziewczynie przyznać, potrafiła się dobrze ubrać. Jej schludny wygląd sprawił, że na ustach Ray pojawił się niekontrolowany uśmiech.
KapitanOwsianka - 2009-02-27, 20:27
:
Wzruszyła ramionami i przewróciła oczami. Chciałam być miła... No i Tobie łatwiej byłoby odbić Maxa, niż tej nowej, na około której się kręci. powiedziała i wstała zbierając się do wyjścia. Tak czy siak, jeśli nadal Parker Cię kręci, nie powinnaś okłamywać swojego chłopaka. puściła jej oczko. Bye girl...
Eithel - 2009-02-28, 13:10
:
Uśmiech Rayen musiał zniknąć od razu, gdy tylko Lindsay zwróciła na nią wzrok. Blondynka zlustrowała dziewczynę od góry do dołu, starannie badając każdy szczegół jej ubioru. Ciemny fiolet - zupełnie passe, koronka - gwiazda zeszłego sezonu obecnie powinna znajdować się na dnie szafy, bluzki nie ratowały nawet całkiem niezłe rękawy. I te balerinki... jeżeli już, to w tym sezonie powinny mieć wyrazisty kolor. Kącik ust, starannie pokrytych szminką, uniósł się w szyderczym uśmiechu. Rany! Fuj! Chcesz się w TYM pokazać?
Mimo wszystko skinęła głową, wskazując zapraszającym gestem wolne miejsce. Rozpoznała w dziewczynie tą nową, z którą podobno prowadzał się Max. Co jak co, ale żadne plotki nie były jej obce. Na serwetce tymczasem widniał już szkic sukni balowej. Lindsay rysowała dalej, kątem oka przyglądając się Rayen.
Caylith - 2009-02-28, 14:54
:
- It's not... - natychmiast starała się odpowiedzieć - like that... - skończyła do pleców Rachel. - Bye...
Zagryzła usta. Rachel gadała bzdury. Gdyby Parker ją chciał to nie kręcił by się przy innej. Gdyby ona go chciała... no i na tym się skończyła myśl. Erica wolała nie ciągnąc jej więc z obawy przed wnioskami, które mogłyby jej zatruć nastrój. I spowodować niechęć do te nowej - która najwyraźniej zaprzyjaźniała się z Linds, jak było widać na załączonym obrazku. Ex-gothka sięgnęła po herbatę i zatonęła w oparciu kanapy starając się nie dać zjeść wyrzutom sumienia. I przede wszystkim nie roztrząsać słów Rudej. Co oczywiście dało efekt odwrotny.
ArFF - 2009-02-28, 15:06
:
Faktycznie, gdy dziewczyna ów na nią spojrzała, jakoś uśmiech zniknął. Mimo wszystko nie chciała jednak przekreślać tej znajomości. Usiadła obok niej i spojrzała na rysunek.
-Suknia na bal debiutantek? Zapytała, unosząc brew. Mimo, że szkic był robiony "na szybko", był ładny, a sama suknia bardzo elegancka. Przez chwilę wpatrywała się w serwetkę.
-Też jesteś w komitecie organizacyjnym? Zapytała z niekrytą ciekawością.
Eithel - 2009-02-28, 17:06
:
- Jeśli jestem to nic mi o tym nie wiadomo. - odparła z nieukrywanym żalem. W końcu to ona zazwyczaj organizowała eleganckie wydarzenia w HHS. - Organizowałam bal debiutantek dwa lata temu. - uśmiechnęła się niczym gwiazda filmowa. Spojrzała na dziewczynę łaskawiej, mile połechtana jej zainteresowaniem szkicem. - Podoba ci się? Ja nie jestem już debiutantką, więc nie będzie mi potrzebna.. ale... - nie dokończyła patrząc z zaciekawieniem na dziewczynę.
ArFF - 2009-02-28, 17:46
:
-Och... Uśmiechnęła się lekko spoglądając to na suknię to na samą dziewczynę. Projekt bardzo jej się podobał, ale jakoś tak głupio było jej, zabierać go innej uczennicy.
-Na pewno będzie piękna, gdy już ją uszyją. Pochwaliła jej dzieło i skupiła się na tym, co przed chwilą usłyszała.
-Organizowałaś bal dwa lata temu? To zapewne znasz Lindsay? Doktor Kim prosiła mnie bym się do niej zgłosiła po wskazówki, odnośnie tegorocznej organizacji balu. Spojrzała na nią z nadzieją. Może jednak odnalezienie tej Lindsay, nie będzie takie trudne, jak się jej wydawało.
Eithel - 2009-02-28, 18:24
:
Przekrzywiła głowę i odgarnęła kilka kosmyków blond włosów z twarzy. Wskazówki? Mogą i być wskazówki, chociaż pewnie się skończy na organizacji całego balu. Ta tutaj nie wyglądała na zdolną by podołać takiemu przedsięwzięciu.
- I'm Lindsay. - uśmiechnęła się, jakby to było najzupełniej oczywiste. W końcu była przecież tak popularna i sławna w HHS, że powinien znać ją każdy... - A co do sukni.. to mogłabyś w niej wystąpić. Figurę masz znośną, powinna na tobie dobrze leżeć i ładnie się prezentować. - stwierdziła, na razie pomijając temat organizacji balu. Ton jej głosu wyraźnie wskazywał na to, że Lindsay nie przewiduje odmowy i że jeśli takowa ją spotka to może się bardzo rozgniewać...
ArFF - 2009-03-01, 13:28
:
-Emm... Thanks. Powiedziała, całkowicie zbita z tropu. Widziała tą minę dziewczyny, która nie wskazywała na to, by mogła jej odmówić. W sumie to nawet, nie specjalnie miała ochotę odmawiać, gdyż projekt bardzo jej się podobał.
-Będę dumna, mogąc w niej wystąpić. Stwierdziła uśmiechając się szczerze. Przez chwilę siedziała, nie wiedząc co powiedzieć, aż doszło do niej wreszcie, że zapomniała się nawet przedstawić.
-I'm Rayen. Wypaliła wreszcie, starając się zebrać myśli.
Eithel - 2009-03-01, 13:41
:
- I know. - stwierdziła uśmiechając się nieco serdeczniej. Może z tej tutaj da się jeszcze zrobić człowieka, w przeciwieństwie do dziwadeł o cmentarnych upodobaniach. - Dziewczyna z drabiny, która skończyła w ramionach Maxa Parkera. - dodała, powtarzając to, o czym plotkowała cała szkoła. - W HHS nic nie jest przede mną tajemnicą. - zaśmiała się, widząc jej zaskoczoną minę.
- Wpadnij dziś do mnie. Omówimy organizację balu i przy okazji cię zmierzymy. - na kolejnej serwetce napisała jej swój adres. Lindsay w końcu udało się skupić na czymś innym, niż myślenie o Stevenie.
ArFF - 2009-03-01, 13:53
:
-Ok Wyszczerzyła swoje ząbki w szerokim uśmiechu. Faktycznie nieco ją zdziwiło to, że dziewczyna wie o incydencie z drabiną, ale nie specjalnie się tym przejęła. To była tylko jednorazowa wpadka, która na szczęście, bądź też nie, skończyła się poznaniem Maxa Parkera. i jeszcze raz dzięki. Wzięła serwetkę i zerknęła na nią, odczytując adres. To o której mam być? Podniosła wzrok na Lindsay.
Eithel - 2009-03-01, 14:21
:
- Hmm jakoś wieczorem. 18 byłaby w porządku. - uśmiechnęła się do Rayen. W myślach zaczęła planować skąd weźmie materiały na suknię, gdzie ją uszyje. Paryż byłby idealny, ale nie było na to czasu. Trzeba będzie odświeżyć stare kontakty.. Zaczęła się naprawdę cieszyć tym projektem. W końcu to miał być jej debiut jako projektantki. Z modą wiązała całe swoje życie - to było coś, co sprawiało jej radość i na czym znała się bezbłędnie. - Trzeba będzie też zadbać o dodatki do niej. - powiedziała wskazując na projekt - Kocham szpilki Louboutina, ale czerwone podbicia byłby zbyt ekstrawaganckie. Może Choo? Biżuterie sobie chyba darujemy, ten dekolt jest wystarczająco ozdobny. - opowiadała z wprawą - Moja droga Rayen, uczynię cię królową tego balu. W końcu kto zrobiłby to lepiej? - ton jej głosu, przesycony pewnością siebie, wskazywał na to, że nie było to pytanie.
ArFF - 2009-03-01, 15:30
:
-Jimmy Choo... komfort i estetyka. Zastanowiła się chwilę Jeśli tylko znajdziemy odpowiedni fason, to czemu by nie. Pokiwała głową z uznaniem. Musiała przyznać, że wiedza dziewczyny w zakresie mody była przeogromna.
Na wzmiankę o "królowej balu" nie zwróciła szczególnie uwagi. Nie do końca jej na tym zależało, chociaż byłoby miło nią zostać.
-Wpadnę o 18 z kilkoma pomysłami i może uda nam się coś z tego poskładać. Powiedziała z uśmiechem. Już na wstępie miała same dobre myśli, co rzadko się zdarzało.
KapitanOwsianka - 2009-03-01, 20:08
:
Przeniesienie akcji.
Caylith - 2009-04-30, 11:28
:
- Dzięki - mruknęła, odbierając mrożoną herbatę i zaraz przyłożyła sobie ją do czoła. To był ukrop a nie dzień. A mogła zostać u Evana. Mogli. Tyle, że potem ojciec by na nią straszliwie wsiadł, gdyby odezwało się znowu jego sumienie, pobudzone przez telefon, że "Ericki nie było na zajęciach." W minorowym nastroju wróciła do swego stolika, siadła na krzesełku i popijając herbatę pochyliła czarny łebek nad jakimś tekstem pisanym, który poprawiała.
Noise - 2009-04-30, 15:59
:
- Już jestem. - rzekł z szerokim uśmiechem Evan akurat w momencie, gdy padał na krzesełko obok Ricky. - Jak tam, mogę zobaczyć? - zapytał bez pytania zabierając jej butelkę z chłodnym napojem i z ciekawską miną nachylając się w bok, by zobaczyć co jest zapisane na pogryzmolonej kartce papieru.
Caylith - 2009-04-30, 17:52
:
- No, you can't - zaprotestowała ale i tak pozabierał jej wszystko. Westchnęła z rezygnacją - Tekst piszę. Nie piosenka ani słowa. Po prostu tak stwierdziłam, że dobrze byłoby się czymś zając ciekawym poza szkołą. I wiesz - podparła brodę ręką - stwierdziłam, że tu nie mają gazetki z prawdziwego zdarzenia. Takiej z ciekawymi tekstami a nie ten bullshit który wciskają na codzień. No i... spróbowałam - wskazała na papier - jak poprawię, zaniosę to komuś niechby poczytał. To jest o ewolucji muzyki i jak wpływa na obecnych ludzi. There'a a lot 'bout metal and metalmaniacs too. - uśmiechnęła się - I mean - you're not a monster considering what are you listening too.
Noise - 2009-04-30, 18:44
:
- Metalheads. - poprawił ją jednym tylko słowem, po czym odkręcił butelkę i pociągnął solidny łyk mrożonej herbaty. Przez chwilę zachwycał się w ciszy jej smakiem i orzeźwieniem jaki przyniosła, po czym rzekł ponownie zwracając swą twarz w stronę Ricky i spoglądając jej w oczy. - A tak na poważnie, to to jest naprawdę dobry pomysł kochanie. Mogę być pierwszym z recenzentów. - rzekł ze śmiechem i złożył delikatny pocałunek na jej policzku.
Caylith - 2009-04-30, 21:23
:
- Potato, potato - mruknęła wymawiając słowo najpierw normalnie potem z innym akcentem - Metal listeners. Ale to jest dobre słowo, wiesz? - spojrzała krytycznie na tekst i wziąwszy długopis skreśliła 3 razy by zaraz nad tym dopisać nowe słowo. Odłożyła długopis i zabrała mu herbatę, której było jakoś mniej niż pół. - Czemu nie. Masz, czytaj babe... - podsunęła mu tekst i pociągnęła solidny łyk. - A ty czymś chcesz się zająć? Tak poza szkołą? - uśmiechnęła się ciepło na ten całus i zastanowiła się po raz setny nad tym czy faktycznie nie jest w stanie się w nim zakochać. Coś... drgnęło i pojawiła się wątpliwość. Może potrafi... może warto... ale nic z tych myśli nie zdradziła. Za to znowu się napiła.
Noise - 2009-05-01, 12:30
:
Evan bez słowa zagłębił się w lekturze zredagowanego przez Ricly tekstu poświęcając mu całą swą uwagę i na te kilka chwil zupełnie odcinając się od świata. - Co ty do mnie...? - mruknął unosząc wzrok znad kartki papieru, lecz zaraz sobie przypomniał. - Ach, tak. Tekst jest świetny i nie ma się do czego przyczepić. - rzekł z szerokim uśmiechem robiąc krótką pauzę, po czym rzekł - Natomiast co do moich zajęć, to może zacznę startować w profesjonalnych wyścigach driftingowych. Samochód już mam i stoi w garażu, teraz tylko czekam na decyzję ojca, czy zechce mnie sponsorować.
Caylith - 2009-05-04, 16:16
:
- Wyścigi? - oparła się o oparcie krzesła zaplatając ręce na piersi i patrząc na niego z zaskoczeniem. - In Newport? Przecież to jest nielegalne. If they catch you, detention is for 100% sure, and that's not the worst thing that could happen - dodała ciszej pochylając się ku niemu - A poza tym to jest niebezpieczne. Nie chcę kolejnego wypadku przeżywać - zagryzła wargę odganiając smętne wspomnienia sprzed jakiegoś pół roku.
Noise - 2009-05-10, 22:07
:
- Kobieto - zaczął tonem mentora, w którym pobrzmiewała wyższość i jakiś nauczycielski ton - Ja mówię o profesjonalnej lidze driftingowej D1. Rozumiesz, legalne wyścigi na torach wyścigowych z udziałem najlepszych ekip z całego świata. Mam nawet ochotę zapakować się z furą w wakacje i jechać do Japonii potrenować nieco na tamtejszych górskich serpentynach. - gdy skończył mówić pogładził się po brodzie unosząc wysoko podbródek, lecz po chwili jego dźwięczny śmiech rozległ się w Green Roomie. - C'mon babe, czas na zajęcia. - rzekł chwytając jedną dłonią za plecak, a drugą za dłoń Ricky delikatnie dając jej znak, aby się zebrała.
Caylith - 2009-05-13, 18:10
:
- If you say so... - odpowiedziała spokojnie, z półuśmiechem przyglądając się jego minie. Zapaleniec. - Do Japonii? To mi przywieź stamtąd katanę. - teraz i ona się zapaliła. Kilka miesięcy treningów z nim nie poszło na marne. Ricky przypomniała sobie stare nauki i nauczyła się kilku nowych rzeczy. Ale bez względu na to ile by czego umiała, oryginalnej katany na ścianie w pokoju jeszcze nie miała. - Zajęcia... ehh... let's go then - westchnęła ciężko i podniosła się z miejsca zgrabnie pozwalając się złapać za rękę. Po chwili już udawali się w stronę wyjścia, jedno marząc o driftach a drugie o katanie.
KapitanOwsianka - 2009-05-13, 21:03
:
Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-09-01, 23:07
:
Parker siadł wygodnie na jednej z licznych kanap i położył nogi na stole. Ziewną przeciągle i upił łyk podwójnej, słodkiej kawy, z mlekiem i syropem z orzechów laskowych. Powiercił się chwilę by usadowić się jeszcze wygodniej i zaczął roztaczać na około siebie swój czar.

Spalam punkt lansu.
Eithel - 2009-09-04, 12:54
:
Do Green Roomu krokiem modelki weszła Lindsay - jak zwykle wyglądała wręcz olśniewająco, zwłaszcza, że na jej ślicznej twarzyczce widniał drobny uśmiech. Miała lekko zaróżowione policzki, jakby dopiero co się zakochała. W rzeczywistości cieszyła się na coś zupełnie innego.
Jej roziskrzony radością wzrok padł na lansującego się Parkera, który przybrał znudzoną minę i pozę "wszystko w tej szkole umywa się do mnie". Uśmiechnęła się nieco szerzej i pokiwała głową - właśnie takiego go pamiętała z najlepszych lat. Stanęła przy stoliku i najbardziej radosnym głosem, jaki kiedykolwiek od niej słyszał, wyszczebiotała - Hi sweety! Co słychać? - zupełnie mimowolnie zatrzepotała tymi swoimi bardzo długimi rzęsami, które przysłaniały piękne, niebieskie oczy.

Seksapil
KapitanOwsianka - 2009-09-04, 14:48
:
Parker oderwał spojrzenie od książki "The Canterbury Tales", Geoffrey'a Chaucera. I zmierzył wzrokiem Lindsay. W miarę, jak jego wzrok prześlizgiwał się po umiejętnie wyeksponowanych atutach dziewczyny na jego twarzy kwitł coraz większy i bardziej szelmowski uśmiech. - Hey babe... - powiedział i podniósł spojrzenie wreszcie na jej oczy. - Przypomnij mi, dlaczego z Tobą zerwałem? - zapytał, a wszyscy Ci, którzy marzyli o tym by umówić się teraz z Lindsay spojrzeli na niego nienawistnie.

Bo palę Zajebioze, yeah babe! Parker's back!
Eithel - 2009-09-04, 15:56
:
Dziewczyna nachyliła się, a jej blond kosmyki delikatnie przesunęły się po szyi Maxa. Delikatna woń J'Adore owionęła chłopaka, kiedy jej miękkie usta musnęły zmysłowo jego policzek. Usiadła koło niego, wyjmując z torebki zeszyt, w którym znajdowały się jej najlepsze szkice.
- First of all darling, I did break up with you. - uśmiechnęła się, zadowolona z ukrytego pochlebstwa - Second of all, at that time you were much more interested in Holly's ass than in me. - obdarzyła go uroczym uśmiechem, a jej głos nie wyrażał żadnego żalu - zawsze miała do niego słabość. Po czym z zadowolonym wyrazem twarzy zaczęła coś szkicować.

Lindsay pali punkt zajebiozy.
KapitanOwsianka - 2009-09-04, 16:03
:
oh yeas... That was so painfull - puścił jej oczko i wrócił do swojej książki. Ale nawet przez moment nie mógł się na niej skupić. Uniósł spojrzenie i wbił je w przeciwległą kanapę. - Trzeba jednak przyznać, ze Holly miała świetny tyłek. - mruknął pod nosem i wrócił do lektury. Nie odrywając spojrzenia od książki dodał: - Widzimy się wieczorem? Rachel mówiła mi o imprezie, którą ponoć mam sygnować swoim nazwiskiem.
Eithel - 2009-09-04, 16:23
:
Oderwała się od szkicowania i spojrzała przed siebie z lekkim rumieńcem na policzkach. - Ty też masz całkiem niezły tyłek Parker. - rzuciła całkiem luźno z tym swoim filmowym uśmiechem, który uwielbiali faceci - Mhm... Muszę jeszcze znaleźć olśniewającą kieckę. - stwierdziła, rysując właśnie elegancki kostium - Może chcesz mi w tym pomóc Maxiu? Potrzebuję obiektywnej opinii.. - wymruczała seksownym tonem, pozornie całkowicie zajęta rysowaniem.
KapitanOwsianka - 2009-09-04, 18:37
:
Chcesz mnie zabrać na zakupy? - zapytał i uśmiechnął się pod nosem. - Okej... Mnie pasuje. - powiedział z lekkim powątpiewaniem. - Ale wiesz, że nie jestem najlepszy w te klocki. Czasem brakuje mi odpowiedniej cierpliwości. - powiedział i westchnął. - Zabierasz sobie jakąś "podręczną"?
Eithel - 2009-09-04, 19:41
:
- Max... jakbyś nie wiedział w czym kobieta wygląda seksownie. - wymruczała, przechylając głowę w bok i filuternie bawiąc się kosmykiem jasnych włosów - Chociaż w zasadzie lepiej wiesz bez czego wygląda seksownie. - zaśmiała się cichutko, po raz kolejny mimowolnie trzepocząc rzęsami. Odchyliła się lekko do tyłu, zakładając nogę na nogę, przy której to czynności koszula lekko się przekrzywiła, ukazując zarys pełnych piersi - "Podręczną"? Chyba żartujesz słońce. Nikt w tej szkole nie ma takiego gustu jak ja. - stwierdziła ze śmiechem, wiedząc, że ma rację. Może nie była nadmiernie inteligentna i bystra, ale jej wyczucie mody było wręcz instynktowne. - Ty jesteś mi potrzebny, aby stwierdzić, że zwalam z nóg.. To widzimy się po szkole przy moim samochodzie! - rzuciła z uśmiechem, zewnętrzną częścią dłoni gładząc przelotnie jego policzek. Po czym wstała i kręcąc bardzo zgrabnym tyłkiem udała się w stronę bufetu, żeby kupić odtłuszczoną latte z karmelem.

Seksapil i palimy punkt lansu
KapitanOwsianka - 2009-09-04, 19:51
:
Max trzymał się twardo. Przynajmniej do momentu, kiedy dotknęła jego policzka. Kątem oka rzeczywiście zobaczył jak materiał opina się na piersiach dziewczyny i już sam ten widok spowodował, że Max musiał przełknąć ślinę. A potem wstała i przemaszerowała przez cały Green Room. I Parker był jednym z tych, którzy nie mogli oderwać od niej spojrzenia. Otrząsnął się dopiero po chwili i wrócił do swojej książki, ze świstem wypuszczając powietrze.
Eithel - 2009-09-06, 16:28
:
Lindsay zamówiła kawę przy bufecie i zaczęła ją sączyć napawając się smakiem latte z karmelem. Za chwilę miała francuski, pozostawała tylko nadzieja, że zastępstwo ze Stevenem skończyło się na dobre. Miała zbyt dobry humor, żeby pozwolić go sobie zniszczyć.
Doskonale wiedziała, jak wielkie wrażenie zrobiła kilka minut temu na męskiej części sali. W głębi serca, żywiła nadzieję, że udało jej się również oczarować Maxa. Był jej teraz bardzo potrzebny... a żeby dojść do celu, była w stanie wykorzystać wszystkie chwyty. I to nie tylko te dozwolone.
Zamyślona odrzuciła do tyłu długie blond włosy i rzuciła jeszcze jedno spojrzenie w kierunku stolika Parkera.
KapitanOwsianka - 2009-09-06, 23:11
:
Który był w tej chwili pusty. Max zazwyczaj przesiadywał tutaj w czasie przerwy na lunch, ale w jego przypadku zazwyczaj znaczyło tyle co nie zawsze. I tym razem był właśnie taki przypadek. Po chwili jego stolik zajął ktoś nowy. Jakieś dwie dziewczyny z pierwszej klasy.
Eithel - 2009-09-09, 23:43
:
Lindsay właśnie wbijała widelec w wyjątkowo soczysty pomidorek koktajlowy, kiedy zadzwonił telefon. Widząc kto to, odebrała pospiesznie, uśmiechając się pod nosem - Tell me about that... - powiedziała wrednym tonem - I przy okazji możesz dodać, że Staunton spadła ze schodów i wybiła sobie wszystkie zęby. - dodała głosem pełnym nadziei, po czym wyjaśniła - Widziałam ją i Maxa na ławce w świetnej komitywie. To nie wygląda dobrze, Rachel.