Zaginiona Biblioteka

Newport Beach - Balboa Fun Zone

KapitanOwsianka - 2008-01-05, 23:07
: Temat postu: Balboa Fun Zone
Może nie młyn... Mam lęk wysokości.

Człowieku, tyle zabawy skupionej na małym skrawku ziemi. Idealne miejsce na randkę. Wiesz, konkursy, zdobywanie misiów i to co najlepsze. Diabelski młyn! Wiesz ile dziewczyn całowałem na diabelskim młynie? Lęk wysokości? Stary, szkoda mi Ciebie. Ale takie właśnie życie. Słabi odpadają w przedbiegach... Dobra, nie całowałem się na młynie.

Caylith - 2008-03-07, 15:41
:
BMKa wraz ze swoją dziką właścicielką wtoczyła się na parking. Ricky z radosnym uśmiechem na twarzy wyciągnęła szyję i z błyskiem w oczach przyglądała się atrakcjom, jakie na nich tu czekają.
- That's exactly what I need - mruknęła do siebie uparcie odpychając fakt, że jednak kogoś jej tu brakuje do pełnego szczęścia. Po chwili filozoficznie wzruszając ramionami stwierdziła mądrze, że będzie się dobrze bawić tak czy siak z fajnymi ludźmi.
Wysiadła z samochodu, trzasnęła drzwiczkami, zablokowała samochód po czym oparła sie o bok swego czarnego cudeńka i zaczęła czekać niecierpliwie na "looserów" wlepiając tęskne spojrzenie w budki z watą cukrową i rozmaitymi innymi rzeczami.
Noise - 2008-03-07, 21:05
:
"Looserem" na pewno nie był Evan, odważny poskramiacz siedmiuset najdzikszych, niczym nie ograniczanych rumaków marki Ford. Ricky mogłaby się wściec i wykręcić w drugą stronę, ale szans na wyprzedzenie Evana nie miała najmniejszych. Jadący niemal jak wariat trzy razy o mało nie spowodował wypadku i tylko dzięki jego nieprzeciętnym umiejętnościom wszystko obyło się bez przykrych incydentów. Chłopak siedział teraz na masce swojego kabrioletu z triumfującą miną i czekał na pozostałych.
Caylith - 2008-03-07, 21:12
:
Dopiero teraz raczyła zwrócić wzrok w jego stronę.
- Sooo... you won - powiedziała powoli bynajmniej nie niezadowolona - ale z taką bryką to nic dziwnego - pokiwała głową gładząc pocieszająco maskę swojej bestyjki.
- Taki styl jazdy to ja widziałam raz.. w Chino.. ścigasz się? - zapytała z ciekawością i jedną brwią jadącą w górę.
Ofelia - 2008-03-07, 21:25
:
Znów musiała jechać dość wolno - nie wiedziała gdzie jest to całe Balboa czy coś tam. Nawet raz się zatrzymała, żeby zapytać o drogę. Tęskniła za szybkością. Trochę. Nawet nie zachamowała z piskiem opon. Wysiadła z samochodu i uśmiechnęła się do siebie, gdy tylko na niego spojrzała z pewnej odległości. Trochę już go miała, ale nie mogła się nacieszyć. Rozglądnęła się za kimś znajomym. Zobaczyła Ericę i Evana. Podreptała w ich stronę i uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
-To jestem.- stwierdziła.
Caylith - 2008-03-07, 21:44
:
- Nice... żeby tak reszta jeszcze się zjechała - westchnęła ciężko i popatrzyła tęsknie w stronę Balboa.
Derriuz - 2008-03-07, 23:39
:
I zajechał również Chillman w swoim Camaro, jak zwykle leniwym tempem wtaczając się na parkingu. Nie pędził, bo i po co? Nie używał zazwyczaj swojej bryki do szaleństw, a do lansu, spokojnych przejażdżek. Nie to, że nie lubił prędkości. Po prostu miał wyjebane na wszelkie wyścigi. Tak samo jak na hasło rzucone przez Ricky. Nie był looserem i wiedział o tym, a jej słowa nie mogły tego zmienić. On po prostu miał swój styl i tyle... Nic więcej. Wysiadł z samochodu, odpalając papierosa, zaciągnął się porządnie i wypuścił dym z płuc. Zamknął swoją brykę i oparł się o maskę wozu, popalając spokojnie.
Caylith - 2008-03-08, 10:05
:
Machnęła ręką Chillmanowi i sprawdziła kogo jeszcze nie ma. Wyglądało na to, że prawie wszyscy są. Prawie...
- Ell where the hell are you... - zamruczała podrzucając kluczyki na dłoni i przestępując niecierpliwie z nogi na nogę.
Gabi. - 2008-03-08, 11:59
:
Podjechała swoim fordem obok Dave'a, otworzyła drzwi, wzięła torebkę i wysiadła. Rozejrzała sie i podeszła do Chillimana, pocałowała go w policzek-Jestem już-uśmiechnęła się.
Lothrien - 2008-03-08, 12:48
:
Dosłownie kilka sekund później Ricky usłyszała charakterystyczny warkot silnika. Ell pojawiła się na parkingu przed Balboa. Zaparkowała, zdjęła kask i zapaliła papierosa.
- Już jestem, sorry za spóźnienie.- nie uznała za stosowne tłumaczyć nic więcej. -To od czego zaczynamy?- a widząc, że już są wszyscy, przynajmniej Ci umówieni na tą chwilę ruszyła wolnym krokiem w stronę wesołego miasteczka.
Caylith - 2008-03-08, 12:53
:
Z zadowoleniem schowała kluczyki do torebki i dogoniła kumpele.
- Czyli rozumiem, że twój tajemniczy koleś do którego dzwoniłaś nie przyjdzie. Nie szkodzi.. poznam go kiedy indziej - wyszczerzyła się radośnie, po czym odwróciła się do reszty.
- Are you commin' or not? - zawołała - Chodź po watę cukrową skarbie... mam straszliwą ochotę na to. Vann chodź napchamy się słodyczami.
Po czym zaciągnęła dziewczyny i resztę towarzystwa w sam środek wesołego miasteczka.
Noise - 2008-03-08, 17:34
:
Gdy cała reszta towarzystwa przybyła Evan odepchnął się od maski auta, wstał i podszedł do nich. - No to jaką atrakcję wybieramy na początek? Może jakiś rollercoaster, hm? - powiedział i jego wargi ułożyły się w lekki uśmiech. - Ewentualnie możemy najpierw poszwendać się z watą cukrową pomiędzy straganami z mniejszymi atrakcjami. - i już po chwili cała grupa znalazła się w objęciach parku rozrywki.
Caylith - 2008-03-08, 17:50
:
Zapłaciła sprzedawcy za watę cukrową i po chwili z zachwytem opychała sie tym lepkim smakołykiem.
- Ja myślę - powiedziała w trakcie łażenia między rozrywkami - że chętnie bym postrzelała...
Zatrzymała się na widok strzelnicy i zjadła resztkę waty z patyka. Już po chwili z wahaniem patrzyła na przyrząd do strzelania trzymany w rękach zwany strzelbą lub karabinkiem lub jak to się tam zwało.
- Here goes... - spojrzała przez muszkę na cel i pociągnęła za spust. I tak kilka razy, raz trafiając innym razem pudłując po czym z bilecikiem uprawniającym do odbioru nagrody ruszyła z resztą.
- Rollercoaster, huh? Czy może coś innego?
Ofelia - 2008-03-08, 19:21
:
Właśnie kończyła swoją watę cukrową. I nawet bardzo się nie zakleiła. Ważne, że była smaczna.
-Rollercoaster? Nie dzięki, niedawno jadłam.- powiedziała i uśmiechnęła się lekko. -Ale i tak mam zamiar się dziś na niego wybrać.- dodała radośnie. Lubiła tego typu rozrywki. Były takie szybkie i.. w góle.
Wyszczerzyła się do Erici, co miało być wyrazem podziwu.
Caylith - 2008-03-08, 19:28
:
Objęła ja ramieniem ze śmiechem.
- A więc Vann... przyznajesz się do fascynacji szybkim rzeczami... uważaj, ten tu Evan jeździ Lambo i nie ma siły by go wyprzedzić gdy siada za kółkiem. Myślę, że nawet gdyby jechał tyłem na oklep na starej szkapie tez by wyprzedzał co lepsze bryki - wyszczerzyła się złośliwie do Ballmera.
- Ale jak nie rollercoaster teraz to może rzutki? Akurat tam są o ile dobrze widzę... - machnęła ręką w kierunku gdzie zobaczyła stanowisko rzutkowe.
Ofelia - 2008-03-08, 19:37
:
-Czy ja wiem... powiedzmy. Wiatr we włosach jest fajny, poważnie. Ale i tak, lepsze są harleye.- powiedziała, a na jej twarzy pojawił się głupkowaty uśmiech. -Nie śmiem wątpić nawet w jego zdolności do tego... No do kierowania samochodem.
-Rzutki? Pewnie, ale ja z reguły trafiam we wszystko, nigdy tam gdzie trzeba
- może trochę przesadziła, ale było w tym trochę prawdy.
Caylith - 2008-03-08, 19:41
:
- Come on then. Udowodnij to. I dare you... - zachichotała zaciągając ją do budki - załóżmy się o..o...watę cukrową, że 4 na 10 trafisz, co?
Sięgnęła po rzutki i krytycznie przyjrzała się najpierw im potem samej tarczy. Potem popatrzyła na Vanessę z szelmowska miną.
Ofelia - 2008-03-08, 20:02
:
Zamyśliła się przez chwilę. Szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy.
-Nie ma problemu. Watę to Ci mogę postawić i bez tego- powiedziała wesoło. -Choć nie wydaje mi się, że wygrasz zakład. -stwierdziła stanowczo. Wzięła jedną rzutkę i przez chwile obracała ją w palcach. Wyszczerzyła się i rzuciła, totalnie nie technicznie, po prostu przed siebie. I... pierwszy raz spudłowała, choć była blisko. Rzutka odbiła się od czegoś koło tarzczy. Bez problemu mogła oszukać Ricky. Ale nie zrobiła tego. Poważnie, starała się, choć jej starania były zbędne.
Została jej tylko jedna rzutka. Na 9 trafiła 3. Spojrzała na koleżankę.
-Zaraz się wyjaśni, czy dostaniesz swoją watę.- wyszczerzyła się.
Caylith - 2008-03-08, 20:12
:
- Ha... tak w sumie jak nie watę to wodę. Pic mi sie chce... a potem zapewne znowu zachce waty cukrowej i tak w kółko aż przesadzę z cukrem i zacznę latać w kółko, rwać włosy z głowy i przemawiać po łacinie - oświadczyła wesoło zakładając ręce na piersi i patrząc na tarczę i Vanesse celującą w nią.
Noise - 2008-03-08, 21:20
:
Evan słuchał rozmowy dziewczyn z rosnącym uśmiechem.
- Ja na koniach nie jeżdżę, ale jeśli masz ochotę to wpadnij do mnie. Zobaczysz na co stać mojego "konika" - odciął się w dość sprośny sposób kładąc akcent na ostatnie słowo jednocześnie wyszczerzając się w stronę Ricky. - Jeśli chodzi o moje umiejętności, to mogę Cię zabrać na przejażdżkę Vann. Uwierz mi, że potrafię robić z samochodem rzeczy niemal nie możliwe. - powiedział do dziewczyny, po czym po chwili dodał już do obu z nich - Lambo to tylko jedno z kilku aut w moim garażu. Widziałyście też Nissana, no i Forda, którym dzisiaj jeździłem. Samochody to jedna z moich wielu pasji. - rzekł nie przestając się uśmiechać i włożył dłonie do kieszeni. Jakby od niechcenia kopnął jakiś kubek, który akurat nawinął mu się pod stopy.
Caylith - 2008-03-08, 21:37
:
Jedna brew Ricky podjechała do góry gdy uśmiech zrobił sie stanowczo złośliwy.
- Taki z ciebie ogier, Evan? No więc niestety ale tak się składa, że boję się koni... to złośliwe zwierzęta, które czają sie za plecami i tylko czekają by przywalić kopytem. Tak więc jedyny ogier jakiego jestem skłonna obecnie ujeżdżać, my dear, to mechaniczne kochanie Elly - czyli jej motor. Ale z pewnością nie będziesz nieszczęśliwy z powodu mojej odmowy... w HH pełno blondyneczek które chętnie dosiądą... konika - zaśmiała się.
- A co do samochodów... chciałabym kiedyś zobaczyć jak się ścigasz. W Chino... rozumiesz o czym mowa? Widziałam to show raz przypadkowo ale jeśli jesteś tak dobry jak mówisz to może warto wyrwać się raz w środku nocy...
Ofelia - 2008-03-08, 21:44
:
Zaśmiała się pod nosem. Wyleciało jej z głowy to, że ma rzucić. W tarczę. Spojrzała na Evana.
-Pewnie. Zobaczymy na co cie stać.- mrugnęła do niego -Lubisz się chwalić, co?
Nie czekając dłużej na odpowiedź, zajęła się rzutką. Rzuciła...
-O cholera... Trafiłam- powiedziała, a w jej głosie można było wyczuć zdziwienie. Co prawda najdalej od środka jak się dało, ale zawsze. -Wygrałaś wodę kochanie.- wyszczerzyła się szeroko, wciąż zaskoczona niewiarygodną liczbą trafień.
Caylith - 2008-03-08, 21:47
:
- Nie ja... ty. Vann, przecież ci powiedziałam że jak trafisz 4 na 10 to ja stawiam. So name what you desire - uśmiechnęła się.
Noise - 2008-03-08, 21:50
:
- Od razu ogier. - burknął Evan z udawanym oburzeniem, by po chwili wybuchnąć śmiechem. - Gdybym chciał pustą panienkę, to kupiłbym sobie lalkę w sex-shopie. A tymczasem muszę zająć się opłakiwaniem tego, że mnie nie chcesz. - odciął się po raz kolejny. - No i fakt, lubię się chwalić. Ale czemu tego nie robić, skoro jest czym sie pochwalić? A co do Chino... - zawiesił na chwilę głos - Ścigam się tam dość często. I jak często startuję, tak często wygrywam. Może kiedyś Cię tam zabiorę. Tymczasem chodźmy gdzieś dalej. Skoro już odpoczęłyście po jedzeniu chodźmy wreszcie na ten rollercoaster. - i nie czekając na reakcję dziewczyn pociągnął je w stronę największej atrakcji w parku.
Ofelia - 2008-03-08, 21:55
:
-Ja?- spojrzała na nią jeszcze bardziej zaskoczona. -Chyba źle zrozumiałam ten zakład. Co prawda, w tym wypadku jest dla mnie korzystny. Jeszcze się zastanowię nad tym... Podejrzewam, że drugiej waty w siebie nie wcisnę.
Wyszczerzyła się radośnie. Wygrała.
Gdy znaleźli się pod Rollercoasterem aż podskoczyła. Z radości oczywiście. Przyjżała się krzyczącym ludziom. Fajnie.
-Jakie to jest duże... i szybkie...- stwierdziła z zachwytem, co jakiś czas zerkając na przerażonych ludzi, którzy właśnie jechali w dół.
Caylith - 2008-03-08, 21:58
:
- Jazda - wepchnęła ją za Evanem i sama też się usadowiła gdy tylko poprzednia jazda sie skończyła - wodę ci postawię jak z tego zjedziemy żywi... jeśli przeżyjemy. - dodała z niejaką wątpliwością w głosie.
Maszyneria pojechała nagle pozwalając dziewczynom poznać nowy wymiar szybkości.
Ofelia - 2008-03-08, 22:13
:
-Przeżyjemy.- rzuciła bez najmniejszych wątpliwości.
Taaa, wreszcie ruszyli. Było szybko. Vann uwielbiała tego typu atrakcje. Gdy większość krzyczała ze strachu, ona krzyczała... z radości. I cały czas się cieszyła. I ten wiatr, który rozwiał jej włosy tak, że co chwilę zasłaniały jej wszystko.
Caylith - 2008-03-08, 22:21
:
Gdy ziemia w końcu przestała kręcić się na wszystkie strony Ricky stanęła na nogi i spróbowała rozczesać włosy palcami, które opadły jej całą masą na twarz. Przy tym cały czas się śmiała.
- Tak... to jest to co sprawia, że wierzysz, że żyjesz - oświadczyła zza czarnych kosmyków, spomiędzy których po chwili błysnęło zielone oko iskrzące się wesołością. - Ale potrzebuję na moment się upewnić, że dół nie jest górą. I zastanowić gdzie się pogubiła reszta - rozejrzała sie dookoła, odrzuciwszy chmurę włosów na plecy i siadła na pobliskiej ławeczce.
Lothrien - 2008-03-08, 22:55
:
-Nooo...- zadowolona Ell usiadła obok Ricky na ławce. -Ktoś się pisze na kolejną rundkę?- spytała patrząc na zebranych. W takich chwilach pozwalała by małe dziecko, które siedziało gdzieś w środku, wychodziło na światło dzienne. -Ziuuuum- wyciągnęła papierosa i zaciąnęła się czekając na odpowiedź.
Ofelia - 2008-03-08, 22:59
:
Wysiadła wesoła jak nigdy. A wyglądała... no cóż... Tak jakby przed chwilą trzasnął ją piorun. Przygładziła włosy ręką i wyszczerzyła się do wszystkich.
-Ja!-powiedziała bez zastanowienia. Mimo tego, że trochę kręciło jej się w głowie i zataczała się przez dłuższą chwilę, chciałaby jeszcze raz.
Caylith - 2008-03-08, 22:59
:
- Eeee... not now... maybe later. To całe obracanie sie o 180 stopni i jeszcze do góry nogami nieco mnie roztrzęsło skarbie. Może lepiej znajdźmy sobie jakąś spokojniejszą rozrywkę na parę minut. - powiedziała z lekkim uśmiechem - a potem pozwolę się ciągać po wszelkich rellercoasterach jakie tu są. Tylko daj odsapnąć. Widziałaś może co się stało z Chillmanem i Gabi?
KapitanOwsianka - 2008-03-08, 23:09
:
Czarna Impala z piskiem opon wjechała na parking i zatrzymała się na jednym z wolnych miejsc. Max wyskoczył ze środka jak oparzony. Trzasnął drzwiami i pobiegł do wejścia, wyjął garść dolarów i zapłacił za bilet, po czym wbiegł na teren Balboa Fun Zone rozglądając się za kimś gorączkowo...
Lothrien - 2008-03-08, 23:13
:
-Niech Ci będzie...- powiedziała tonem dziecka, któremu ktoś właśnie odebrał lizaka. -To może przejedziemy się...- rozejrzała się dookoła. -... o tym!- radośnie wskazała na diabelski młyn. -Stamtąd uda nam się wypatrzeć zaginioną dwójkę.
Caylith - 2008-03-08, 23:16
:
Zmierzyła wzrokiem wielkie koło.
- Ooooo... wiesz, że chodziło mi po głowie pół wieczoru ale się go bałam trochę jak ty tych pajęczaków? Ale - wstała i dumnie sie wyprostowała ze śmiechem w oczach - chodź... zmierzę się z nim. Co cię nie zniszczy... - pociągnęła Ell w stronę diabelskiego młyna.
KapitanOwsianka - 2008-03-08, 23:20
:
Max przygryzł dolną wargę rozglądając się coraz bardziej gorączkowo. Wreszcie dostrzegł Ericę i uśmiechnął się pod nosem. Westchnął lekko uspokajając się i podbiegł do dziewczyn dokładnie w momencie, kiedy siadały do jednej z gondolek diabelskiego młyna. Z rozpaczą spojrzał na wielkie koło, a potem przedarł się przez kolejkę i staną na przeciwko siadających dziewczyn. Lizy, dasz mi chwilkę czasu, na rozmowę z Ricky?
Lothrien - 2008-03-08, 23:28
:
Roześmiała się z satysfakcją. -Sure boy...- jej sporzenie mówiło w tej chwili jedno: masz szczęście. Przepuściła Parkera i ciągle uśmiechając się do siebie zeszła po schodkach. Nagle do głowy przyszedł jej ciekawy pomysł. -Chwilkę czasu...- mruknęła do siebie, gdy diabelskie koło powoli zaczęło się obracać. Podeszła do chłopaka obsługującego sprzęt, wyjęła z kieszeni banknot i powiedziała: -Dopilnuj by tych dwoje...- wskazała ręką gondolkę Ricky i Parkera -...miało wystarczająco czasu na rozmowę.- mrugnęła do niego wesoło.
Caylith - 2008-03-08, 23:31
:
Spojrzała z zaskoczeniem na nagłą zmianę towarzyszy jazdy po czym autentycznie rozjaśniła się na twarzy a w oczach zajaśniało ciepłe światełko jakie ostatnimi czasy wywoływał ciągle Parker.
- A jednak dotarłeś - uśmiechnęła się szeroko - hop in... Co tam? - przesunęła się robiąc miejsce w gondoli.
KapitanOwsianka - 2008-03-08, 23:33
:
Gondolka powoli ruszyła wraz z obracającym się kołem. Max wydawał się na początku tego nie zauważać, chociaż wraz z tym jak unosili się coraz wyżej robił się coraz bardziej nerwowy. Erica... Muszę Ci wyznać coś... Coś co poczułem już przy pierwszym naszym spotkaniu, ale zrozumiałem to... Czy raczej odważyłem się to powiedzieć dopiero teraz... zaczął tłumaczyć lekko nieporadnie, gdy nagle koło diabelskiego młyna zatrzymało się w momencie, gdy byli najwyżej. O raany... Czemu stanęliśmy?
Caylith - 2008-03-08, 23:37
:
Patrzyła na niego z kolejną dozą zaskoczenia i jedną brwią wędrującą w górę. Gdy wspomniał o tym zatrzymaniu się zdziwienie jeszcze sie powiększyło. Przechyliła się nieco na bok przez co gondola się zakołysała mocno.
- Ty... utknęliśmy na górze - zaśmiała sie nagle przechylając się jeszcze w drugą stronę co spowodowało kolejne bujnięcie. Po czym zwróciła się z powrotem do Maxa.
- You're saying...?
KapitanOwsianka - 2008-03-08, 23:43
:
Ale Max nie mówił, tylko kurczowo się trzymał barierki i oparcia obok siebie. Mogłabyś nie kołysać gondolką? poprosił lekko bełkocząc. Zaraz wypadnę i się zabiję, a wtedy nic Ci nie powiem... powiedział oddychając ciężko.
Caylith - 2008-03-08, 23:46
:
Widząc jego stan przestała się uśmiechać i spojrzała na niego z zastanowieniem.
- Hey... what's happening... źle się czujesz? Przecież to tylko diabelski młyn. No i są zabezpieczenia więc nie sądzę, żebyś miał spaść. - stuknęła w barierkę zabezpieczającą ale posłusznie przestała się wiercić patrząc na niego uważnie.
KapitanOwsianka - 2008-03-08, 23:51
:
Mam lęk wysokości... I czuję się bardzo nieswojo... powiedział starając się nie patrzeć w dół, chociaż z każdą minutą coraz bardziej go ciągnęło by właśnie w dół patrzeć. Nevermind... The point is that... Ricky... Chcę Ci powiedzieć, that I like you... I like you even more... Raany... Możemy już zjechać? powiedział spoglądając nieprzytomnie w przepaść...
Caylith - 2008-03-08, 23:53
:
Patrzyła na niego z rozbawieniem zmieszanym w rozmaitych częściach z zaskoczeniem, zrozumieniem i akceptacją. Przy okazji parę rzeczy dośpiewała sobie sama. W końcu nie była głupia.
- Max ja myślę, że musisz przestać myśleć o tym gdzie jesteś i skupić się na czym innym, wiesz?.
W jej oczach pojawił się tajemniczy błysk a potem coś w rodzaju zastanowienia gdy patrzyła na faceta najwyraźniej strasznie przerażonego wysokością, która u niej wywoływała tylko przyjemny dreszczyk. Po chwili usta Ricky leciutko się uśmiechnęły.
- Chyba, że sama pomogę ci znaleźć coś co odwróci twoją uwagę... – zamruczała cicho. W tym momencie jej oczy nabrały tego samego wyrazu co w piątek przed Bait Shopem tuż przed tym jak się Chillman wmieszał. Po czym szybko, zanim miała czas zastanowić się nad tym szaleństwem, przestraszyć i wycofać, pochyliła się w jego stronę, łagodnie dotknęła jego policzka dłonią, odwróciła w swoją stronę i pocałowała go. Lekko i nieśmiało, ale z całym nie tak znowu małym doświadczeniem jakie miała w tej dziedzinie. Oraz z, jak sobie nagle uświadomiła, całą tęsknotą za tą chwilą. Potem przestała już myśleć. Oczy dziewczyny się przymknęły gdy zajęła się wyłącznie „odwracaniem uwagi”.
Lothrien - 2008-03-08, 23:55
:
Ell usiadła sobie nieopodal na ławeczce. Przez chwilę przyglądała się jak koło diabelskiego młyna obraca się powoli, by stanąć w końcu i uwięzić na górze dwoje skołowanych, młodych ludzi. Uśmiechnęła się, chociaż gdzieś w głębi jej spojrzenia tańczył smutek. Westchnęła cicho i wyciągnęła telefon. Przez kilka sekund jej palce zgrabnie przeskakiwały po klawiaturze. Zawahała się przez moment, w końcu jednak wcisnęła "send".
Ofelia - 2008-03-09, 00:05
:
Nie mieszała się w sprawy Ricky i.. Maxa. Uśmiechnęła się tylko do siebie, gdy zatrzymali się na diabelskim młynie. Podejrzewała, że to sprawka Ell. Ale to tylko przypuszczenia. Poszła kupić sobie coś do picia, przy okazji wdała się w rozmowę ze sprzedawcą.
KapitanOwsianka - 2008-03-09, 00:13
:
Ell westchnęła cicho i wyciągnęła telefon. Przez kilka sekund jej palce zgrabnie przeskakiwały po klawiaturze. Zawahała się przez moment, w końcu jednak wcisnęła "send".
***
Gdzieś w mieszkaniu, które bardziej przypominało magazyn, albo loft niż rzeczywiste mieszkanie telefon oznajmił dzwonkiem przyjście smsa. Chilyack wziął do ręki komórkę i odczytał wiadomość. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, szczególne przemieszanie wyrachowania, kpiny, rozbawienia i sympatii. Zaś kamera uciekając w bok zrobiła płynne przejście na...

... Innym razem gra jest poszukiwaniem, zabawą w której ryzykujemy najwięcej, bo odsłaniamy się najbardziej, zaś cios, przed którym nie możemy się obronić, boli najbardziej, gdyż ufamy, że nikt go nie zada...

... zaś kamera zrobiła płynne przejście na koło diabelskiego młyna, a właściwie na całującą się na nim parę. Max szybko się rozluźnił. Lewą dłonią dotknął policzka Erici i oddał z całą pasją i uczuciem pocałunek przyciągając ją do siebie. Nawet nie zauważyli, kiedy młyn z powrotem zaczął działać i opuścił ich na dół. Dopiero, kiedy ponownie się zatrzymał Max wyjął z kieszeni dziesiątaka i wręczył go operatorowi. Jeszcze jedna runda... powiedział, a kiedy koło zaczęło się obracać znów nachylił się do czarnowłosej dziewczyny i zaczął całować ją. Zaś kamera powoli nakładając obraz przeszła na...

... Czasem jednak to ryzyko się opłaca. Bo przecież jeśli życie to gra w kości, to szanse wygranej są równie duże, lub nawet większe niż porażki. Wszystko zależy od tego w jaką grę gramy...

... zaś kamera powoli, nakładając obraz przeszła na boisko do kosza, na którym niepodzielnie tym razem królował Max co i raz posyłając czysto piłkę do kosza, rzutem za trzy punkty, lub rzutami za dwa. Przy tym świetna gra w polu i obronie, zarówno z Evanem jak i innymi członkami drużyny. Odcinek zaś zakończył efektowny wsad Nathana, który w powietrzu już pochwycił piłkę nonszalancko rzuconą do góry przez Maxa, i władował ją prosto do kosza, aż zatrzęsła się tablica.

... Najważniejsza jednak jest pamięć czym gra powinna być i naprawdę jest. Każdy ma prawo się pogubić, wtedy mimo starań gra nam nie idzie. Każdy jednak ma też swojego anioła, który wskazuje mu drogę. Od nas zależy tylko czy mu uwierzymy czy nie... Jeśli chodzi o mnie... To przypomniałem sobie, że istotą gry... Jest frajda jaką ona sprawia.

The end


Executive producer:

Captain Oats

Starring:
Caylith
Lothrien
Eithel
Noise
Ofelia
Derriuz
Gabi.
And Kapitan Owsianka as Parker
With special apperience Captain Oats


Directed by:
Umiar Kukazoo

Script by:
The O.C.: Popularity

Cameras:
Lost Library

I jak zwykle dajcie mi trochę czasu na uporządkowanie fabuły i zrobienie plotek :P Jutro powinniśmy ruszyć z nowym odcinkiem.

KapitanOwsianka - 2009-02-02, 11:07
:
Ray i Max wędrowali pomiędzy różnymi stoiskami z grami i zabawami. Ray miała w ręku watę cukrową, którą Max od czasu do czasu podkradał. Płaszcz już dawno postradał, zostawiając go w samochodzie. Widać uznał, że rzeczywiście nie było sensu go zabierać. So... przerwał wymianę żartów. What's the whole thing with my hair? zapytał nawiązując do łapania w ramiona i zamiast "dziękuję" poprawienia kosmyka.
Caylith - 2009-02-02, 13:10
:
Czuła się jak w gangsterskim filmie. I to w dodatku jak ofiara porwania. Z dziesięć razy podczas drogi życzyła sobie by zdjąć jej tę chustę na rozmaite głosy, od proszącego do grożącego, ale w odpowiedzi słyszała tylko rozbawione komentarze. A każda próba samowolnego zdjęcia była kwitowana odganianiem łap przez Evana i groźbami wypadku samochodowego, jak straci przez nią panowanie nad kierownicą. Ostatecznie dała spokój i usiłowała wyczaić gdzie ją wywozi - na słuch.
Niestety gdy samochód się zatrzymał i silnik przestał hałasować, mogła jedynie powiedzieć, że jest głośno. I jakaś dziwna muzyczka się odzywa. Przechyliła głowę na bok. Skądś znała ten rodzaj hałasu, ale nie przychodziło jej teraz nic konkretnego do głowy.
- Mogę już to zdjąć, babe? - zapytała cierpiętniczym tonem
Noise - 2009-02-02, 16:10
:
- Just a minute. - szepnął i chwilę napawał się jej bezradnością i ślepotą oraz powodzeniem swego diabolicznego planu. W końcu jednak delikatnym ruchem zsunął chustę z oczu Erici ukazując jej miejsce, do którego ją przywiódł. Balboa Fun Zone, wesołe miasteczko do którego już dawno chciał ją zabrać. - Hope you like that surprise. Pomyślałem, że pójdziemy w jakieś nietypowe miejsce i się nieco odmóżdżymy. - rzekł ze śmiechem zachęcił ją skrobnięciem palców w udo, by wysiedli z samochodu.
Caylith - 2009-02-02, 17:45
:
Chwilę jej zajęło zorientowanie się gdzie jest i wtedy nieco jej się mina wydłużyła. Światełka, kolory, kiczowata muzyczka i karuzele. Balboa... nie chciała tu być... strasznie... ale co mogła teraz zrobić. Wyszła z samochodu i korzystając z tego, że Evan wyłaził z drugiej strony westchnęła cicho z rezygnacją. No cóż... czasem trzeba się poświęcić.
- Tak, faktycznie niespodzianka - powiedziała z lekkim uśmiechem, bardzo uważając na słowa i miny - Nie byłam tu... dawno - wykrztusiła w końcu. - Więc odświeżenie wspomnień może być... ciekawe. Pójdziemy na strzelnicę? - objęła Evana w pasie przytuliwszy się do niego gdy ruszyli w stronę wejścia i zaczęła nadrabiać miną. To miejsce wywoływało w niej dreszcze i trochę wspomnień, ale.... co cię nie złamie, wzmocni cię. Poza tym kto powiedział, że ma zaraz iść na Diabelski Młyn... w sumie wcale nie musi. Więc może jakoś uda jej się to znieść.
ArFF - 2009-02-02, 20:25
:
Poczuła się troszkę zmieszana. Przez chwilę zastanawiała się, jak mu o tym powiedzieć, aż w końcu postanowiła pójść na żywioł.
-Bo widzisz... Zaczęła, by zaraz urwać i spojrzeć na jego fryzurę w dość wrogi sposób. Bo, to jest tak... Ponowiła swoją wypowiedź, jednak znów urwała w pół zdania. Jej wzrok obniżył się i teraz patrzyła mu głęboko w oczy.
No bo... nie ma przecież ludzi idealnych... prawda? Uniosła lekko brew. Odczekała chwilę i nie uzyskując odpowiedzi na swoje pytanie, mówiła dalej... Ja nigdy ideałem nie byłam... choć ludzie w to nie wierzą. Wiecznie jest mówione, że ta Ray to diabeł, który w każdym calu jest idealny. Przygryzła wargę i jej spojrzenie jakoś straciło swój blask. Chciałam Ci powiedzieć jeszcze zanim tu przyjechaliśmy, żebyś wiedział czego się spodziewać... Wzięła głęboki wdech i... Mam manię symetrii. Powiedziała w końcu i odwróciła głowę w drugą stronę, jakby w strachu przed jego reakcją.
KapitanOwsianka - 2009-02-02, 21:44
:
Przez cały wykład kiwał głową i robił różne miny, to żeby ją zachęcić do dalszego tokowania, to, żeby pokazać, że słucha i nie zgubił się gdzieś w czasie. Hey... wreszcie podrapał się po przedramieniu uśmiechając się - zaskoczony. Znaczy, że co? Mierzi Cię to, że dziury w moich spodniach nie są symetrycznie, a moje włosy są w nieładzie? zapytał jeszcze tak, żeby mieć pewność. Girl, you're crazy! powiedział jeszcze i objął ją lewym ramieniem, na znak, że jemu to nie przeszkadza.
Noise - 2009-02-03, 21:21
:
Może i nadrabiała miną, lecz Evan wychwycił w jej spojrzeniu to coś, co mówiło mu, że niezbyt chciała tutaj być. - I... - zająknął się i westchnął ciężko. - Wiem jakie to trudne dla Ciebie być tutaj. Chciałbym po prostu, żebyś miała z tym miejscem związane jakieś miłe wspomnienia, które potem mogłabyś wspominać bez żalu. - powiedział szybko, wyrzucając z siebie te wszystkie słowa niemal jednym tchem. Na jej propozycję odwiedzenia strzelnicy pokiwał tylko głową i otoczył ją ramieniem, po czym ruszyli oboje do wesołego miasteczka.
Caylith - 2009-02-03, 21:30
:
- I really... - westchnęła i przylgnęła do niego mocniej - nie zasługuję na ciebie, Ev - wymamrotała. - It's gonna be fine. Może dzięki tej wycieczce przestane się tak panicznie bać tego miejsca - mruknęła. - I klaunów.
Zielone oczy rozglądały się dookoła w poszukiwaniu strzelnicy.
- Tam jest... chodź. I mają watę cukrową niedaleko... - uśmiechnęła się rozchmurzając się nieco bardziej. - Chętnie ujmę gnata w rękę - Dodała drapieżnie patrząc na strzelby.
ArFF - 2009-02-03, 22:18
:
Zaskoczona spojrzała na jego twarz spod ramienia. Chyba sprawdzała, czy sobie z niej nie żartuje, ale jakoś nic na to nie wskazywało.
-You know... Thanks. Uśmiechnęła się do niego. Nie sądziła, że ktoś taki jak on to zrozumie. Well... Może i Twoje włosy mnie troszkę rozpraszają, a Twoje spodnie... Urwała, krzywiąc tylko swoje usta, czym jasno dawała mu do zrozumienia, że walczy w głębi duszy, by ich nie "poprawić". ... ale to nie ma znaczenia. Powiedziała nagle, kończąc swoją myśl.
Faktycznie, jakoś to nie miało wielkiego znaczenia. Przynajmniej na razie... nie wiedziała bowiem, ile czasu da radę tak się powstrzymywać. Robiła jednak dobrą minę do złej gry.
KapitanOwsianka - 2009-02-03, 22:33
:
Wiesz, uważam, że wszystkie dziwactwa można przezwyciężyć, jeśli tylko ma się odpowiednią motywację, lub chce się to zrobić dla drugiej osoby. powiedział Na przykład diabelski młyn. Mam straszny lęk wysokości, a mimo to byłem gotów wsiąść na niego dla... tu urwał rozumiejąc, że się lekko zagalopował. Dla pewnej osoby. uśmiechnął się usprawiedliwiająco do Rayen. Powiedz, czemu samorząd szkoły?
ArFF - 2009-02-03, 22:51
:
-What? Zdziwiła się, nie do końca rozumiejąc chyba, o co mu chodzi. Dopiero po chwili do niej dotarło, że chodzi o jej kandydaturę.
To chyba wina rodziny. Wszyscy wiecznie czymś zarządzają i od dziecka wpajali mi, że najważniejsze jest to, by móc mieć nad kimś kontrolę. No i jeszcze dochodzi ta moja zasada, że jeśli chcesz, by coś było zrobione dobrze, musisz zrobić to sam... Wiesz chyba o co chodzi. Uśmiechnęła się półgębkiem i spojrzała na diabelski młyn. Musiało to być niezwykłe miejsce dla niego, skoro tak miło je wspominał... Musiała to być niezwykła osoba, skoro nadal dobrze ją pamiętał...
Zmrużyła lekko oczy. Te kolorowe światełka stawały się troszkę męczące, gdy się na nie zbyt długo patrzyło.
KapitanOwsianka - 2009-02-03, 22:55
:
Okej... A co jest najważniejsze dla Ciebie? zapytał, a chwilę potem zdał sobie sprawę z tego, że to właściwie nie jego sprawa To znaczy, powinnaś sobie odpowiedzieć na to pytanie. I żyć zgodnie z własnym pomysłem na życie. pokiwał głową, żeby wzmocnić swoje zdanie. Chodź na strzelnicę, postaram się wygrać dla Ciebie jakąś maskotkę.
ArFF - 2009-02-03, 23:07
:
Skinęła tylko głową i ruszyła za nim. W głowie kłębiły jej się różne dziwne myśli. Nigdy nie myślała o tym, co jest dla niej najważniejsze. Jakoś nigdy nie miała prawa do własnego zdania. Liczyli się tylko rodzice, których nie mogła zawieść.
-Chyba bym tak nie potrafiła... Powiedziała nagle, marszcząc brwi.
KapitanOwsianka - 2009-02-04, 11:30
:
Uśmiechnął się pod nosem. Hej Rey, nauczysz się... powiedział swobodnie Przy mnie ciężko zachowywać się inaczej. puścił do niej oczko i nagle kogoś potrącił. Obrócił się wraz z Rayen, by przeprosić i momentalnie okazało się, że był to Evan. Oh! Ballmer... 'Ssup men? zapytał ucieszony, najwyraźniej nie zauważył jeszcze Erici.
Noise - 2009-02-04, 12:00
:
- No to chodźmy. - powiedział wesoło - Ale proszę, don't shoot me - dodał ze śmiechem patrząc jej prosto w oczy. Był w nią tak zapatrzony, że nie zauważył przechodnia, z którym zderzył się barkami. Evan szybko obrócił głowę, aby przeprosić, gdy spostrzegł na kogoż to rzucił go los. - hey dude, I didn't expect you meeting you here. - powiedział uśmiechając się szeroko i momentalnie stając w miejscu zatrzymując Ericę wraz ze sobą.
Caylith - 2009-02-04, 12:08
:
- Daj mi powód to wpakuję śrut w tyłek bez ostrzeżenia - odparowała zmierzając wprost do strzelnicy. Ale ramię Evana zastopowało ją tak skutecznie, że przez chwilę drobiła w miejscu - Hej, why are you stopping... oh....- odwróciła głowę i zamarła. Parker i Ray... obejmujący się ramionami. Zielone oczy poszarzały momentalnie gdy błyskawicznie obejrzała całą scenkę i w tempie świadczącym o tym, że często to robiła, przybrała spokojną maskę na twarz. Lekko przechyliła głowę przysuwając się bliżej do Evana.
ArFF - 2009-02-05, 00:35
:
Spojrzała na chłopaka, którego dopiero co, potrącił Max. Widziała go chyba pierwszy raz w życiu, bo nie potrafiła go skojarzyć z żadną sytuacją, ani żadnym miejscem. Jednakże za nieznajomym, dostrzegła stojącą dziewczynę, którą znała. Uśmiechnęła się do niej przyjaźnie z myślą, że chyba ją pozna.
KapitanOwsianka - 2009-02-05, 10:23
:
Spojrzenia Maxa i Erici skrzyżowały się. Na próżno chłopak szukał w nim jakiegoś ciepła, przyjaźni, czegokolwiek. I zrobiło mu się trochę smutno. Nagle jednak, zdał sobie sprawę z tego, że przecież nie znają Rayen. Ray, poznaj proszę moich przyjaciół. wiedział, że ostatnie słowo, może zaboleć Ericę, Erica i Evan. Poznajcie, Rayen... To o niej Ci opowiadałem, Ballmer. Spadła mi w ramiona z nieba.
Caylith - 2009-02-05, 11:27
:
Przyjaciele... niech go szlag... niech go wszyscy diabli... po jej trupie... Erica zdobyła się na gigantyczny wysiłek i coś co nie sądziła, że kiedykolwiek jej wyjdzie. Uśmiechnęła się do Ray wtedy kiedy miała ochotę zawyć.
- My się już znamy. Hi Ray. Anna twierdzi, że twoje odebrania są na tyle skuteczne, że spokojnie możemy cię wziąć do "drużyny." Jeśli chcesz pogrywać czasem w siatkę plażową.
Mięśnie pleców jej zesztywniały a ręka wczepiła się w pas Evana z tyłu spodni. Teraz ta gorsza część. Powoli przeniosła spojrzenie na Parkera. Chłodne i nienaturalnie spokojne.
- Cześć, Parker.
ArFF - 2009-02-05, 18:53
:
Spojrzała na nowo poznanego przyjaciela Maxa. Sądząc po tym, co właśnie widziała, musiał być on chłopakiem Erici.
-Hi. Nice to meet you. Powiedziała z uśmiechem, po czym jej wzrok, ponownie spoczął na Erice.
-Jasne. Chętnie sobie z wami pogram, o ile nie będę sprawiała wam jakiś kłopotów. Wyszczerzyła swoje ząbki w nieco głupawym uśmiechu.
Noise - 2009-02-05, 20:10
:
- Nice to meet you too. - rzekł Evan uśmiechając się przyjacielsko do dziewczyny i podając jej dłoń na powitanie. Przez chwilę przypatrywał się jej z nieodgadnionym wyrazem twarzy od czasu do czasu przenosząc spojrzenie na Parkera. - Powiedz mi jedno max, czemu to zawsze Tobie najfajniejsze dziewczyny wpadają w ramiona? - zapytał ze śmiechem wiedząc, że w tej chwili naraża się na gniew Ricky. Chcąc uniknąć bolesnych kuksańców, czy siniaków przytulił ją nieco mocniej do siebie i pocałował delikatnie w policzek.
KapitanOwsianka - 2009-02-05, 21:41
:
Max uśmiechnął się lekko nieswojo. I'm gonna go... Buy soda. rzucił wreszcie wpadając na genialny pomysł i wypuścił Ray z objęć. Zaraz wracam. powiedział i z westchnieniem ruszył w kierunku budki z napojami.
Noise - 2009-02-05, 22:07
:
Evan popatrzył na Maxa dziwnym, nie rozumiejącym spojrzeniem, lecz zaraz odczytał jego intencje i błyskając bielą zębów w szeroki uśmiechu. - Też pójdę po coś do picia. - po czym zwrócił głowę w stronę Erici - Kupię Ci watę cukrową kotku. - powiedział dając jej buziaka na pożegnanie i szybko dołączył do Parkera.
Caylith - 2009-02-05, 22:14
:
I nastąpiła taka dziwna sytuacja, kiedy nie wiadomo co powiedzieć. Erica przytuliła się do Evana, rzuciwszy mu nieobecne spojrzenie, które miało wyrażać skarcenie, ale wyraziło jedynie nieco zmęczenia sytuacją.
- Zabawne Evan... - parsknęła, ale nieco się ułagodziła gdy ją cmoknął - Żadnych kłopotów Ray - rzuciła do dziewczyny. - Fajnie będzie pograć w więcej niż dwie osoby. O ile nie będziesz za bardzo szaleć przez nierówne paznokcie, rozwiązane sznurowadło trampek, czy też dziwacznie niekiedy sterczące włosy Anny, jak się w grze rozkręci i poczochra po głowie odruchowo.
Zagryzła wargę starając się opanować. Przyjaciele... to słowo tłukło jej się w kółko po głowie. Wolałaby już chyba gdyby nazwał ją największym wrogiem. Byłoby łatwiej. - Chodź postrzelać. I'm definetely in the mood - po czym po chwili namysłu złapała Ray za ramię - co ona winna, że spadła a niego z drabiny a ten kretyn zaczął od razu tokować - i zaholowała ją w stronę strzelnicy.
ArFF - 2009-02-05, 22:52
:
Zdziwiona nieco, dała się pociągnąć Erici w stronę strzelnicy.
-I'm not sure... Wyjąkała, spoglądając nerwowo to na Ricky, to znów na strzelnicę. Nigdy wcześniej nie miałam broni w ręku Przyznała, czując się co najmniej głupio. Po chwili pojawił się dziwny skurcz żołądka, kiedy pomyślała o tym, że tak naprawdę, nigdy nie była nawet w wesołym miasteczku. W jej życiu jakoś nie było na to czasu, a nawet jeśli znalazłaby chwilkę, to co z tego, skoro nie miała nawet z kim tam iść.
KapitanOwsianka - 2009-02-05, 23:37
:
Evan:
Wow, this is awkward. powiedział stając przy budce z napojami. Chociaż w sumie co się dziwić. dodał jeszcze, ale nie bardzo było wiadomo o co mu chodzi, czy o spotkanie z Ericą, czy o coś innego.

Dziewczyny:
Proszę bardzo, każdy potrafi strzelać z naszych wiatrówek! Strzelasz i wygrywasz! krzyczał mężczyzna odpowiedzialny za spędzanie klienteli do strzelnicy Może panie! To bagatelnie wręcz proste! wskazał na dziewczyny.
Caylith - 2009-02-06, 00:34
:
- Nie bój się. To naprawdę proste - zapłaciła za kolejkę i raźno chwyciła w łapy strzelbę. - And fun! No już, Ray. Nie bądź baba... - zaśmiała się. - I mean if guys went shopping, girls have to hunt.
Przyjrzała się celom i złożyła do strzału. - Sooo... you and Parker... - mruknęła przez zęby, nie mogąc się powstrzymać i pociągnęła za spust. - Coś poważnego się kroi? - zapytała bezpośrednio, nadal wlepiając ślepia w cele.
Noise - 2009-02-07, 10:40
:
- As always. - odpowiedział z lekkim uśmiechem. - Ale jedno muszę Ci przyznać, ładna ta Rayen. Chociaż to imię jakieś takie dziwne i pierwszy raz o takim słyszę. - dodał po chwili namysłu, chcąc ściągnąć myśli Parkera na jakiś mniej frapujący tor.
KapitanOwsianka - 2009-02-07, 20:15
:
Evan:
Max uśmiechnął się pod nosem. Rzeczywiście jest śliczna. westchnął. Zdaje się, że Erica ma cały czas do mnie żal. powiedział pozornie niefrasobliwie i lekko Ale z drugiej strony głupotą byłoby spodziewanie się, że rzeczywiście będziemy się przyjaźnili. umilkł na chwilę i zamówił napój, a potem wręczył banknot sprzedawcy Cieszę się, że przynajmniej między nami jest w porządku. W końcu jesteś prawie jak mój skrzydłowy!
ArFF - 2009-02-07, 23:19
:
Spojrzała na Ricky. Pytanie jakby ją nieco zaskoczyło.
-Me and Max? Nie mogąc już się powstrzymać, wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem. Znam go zaledwie od kilku godzin. Pokręciła głową przecząco. Kto jak kto, ale Ray była rozważną dziewczyną, która nie pakowała się w jakieś związki z nowo poznanymi facetami.
Dostrzegła to dziwne spojrzenie Ricky, które odczytała jako niedowierzanie. Podeszła więc nieco bliżej i z uśmiechem poklepała ją po ramieniu.
Nie mówię, że nie jest przystojny... po prostu go nie znam. Powiedziała, podsumowując swoją wypowiedź.
Caylith - 2009-02-08, 01:15
:
- Aaaah... - mruknęła z absolutną pewnością w głosie - but you will. You will... - kolejny śrut trzasnął w cel. - Przynajmniej tak sądzę po jego zachowaniu. - dodała spokojnie nijak nie komentując maxowej urody. Szaro zielone oczy przeniosły się na Ray. - Strzelaj. Goście będą mieć tak głupie miny jak dostaną pluszaki wygrane przez nas, ze aż żal zmarnować taką okazję - wesołość zamigotała w jej oczach. Wśród trofeów zauważyła bowiem pluszowe coś co wyobrażało kretyńsko uśmiechniętego ducha. - Evan alias Ghost obdarowany Duchem... nice...
ArFF - 2009-02-08, 01:56
:
Chwyciła broń, którą podał jej właściciel strzelnicy. Nie do końca wiedziała co z nią zrobić. W życiu nie strzelała, a nawet nie trzymała broni.
-Ok. Gdzie jest jakaś instrukcja obsługi? Zapytała, dając tym samym Ricky do zrozumienia, że potrzebuje pomocy, jeśli chce by nikt nie ucierpiał.
Caylith - 2009-02-08, 16:16
:
- Nie machaj nią na wszystkie strony - parsknęła śmiechem uchylając się odruchowo. Odłożyła na moment swoją - Lufę skieruj tam... nie w stronę właściciela strzelnicy tylko na cele. Na te puszkopodobne cosie. I weź na muszkę jeden. - wskazała charakterystyczną wystająca końcówkę na końcu strzelby. - Jak będziesz mieć na celu - naciskasz spust. O tak - wzięła swoją strzelbę i namierzywszy ostatnią ze swoich "puszek" zmrużyła jedno oko, wyciągnęła koniec języka i strzeliła. - See? Easy money...
Noise - 2009-02-08, 16:20
:
- Then go for it! - powiedział ze śmiechem Evan delikatnie szturchając Parkera barkiem, jakby się z nim przepychał. Po chwili zamówił dwa napoje i watę cukrową, za którą natychmiast zapłacił, by mogli dalej rozmawiać. - Wiesz jak jest Max, kobiety potrafią długo chować urazę. Ale jako Twój prawie-skrzydłowy postaram się jakoś ją ułagodzić. Wiesz, że nie będzie łatwo, ale byłoby świetnie, gdybyśmy mogli sobie urządzać wypady we czwórkę. - na chwilę zapanowała między nimi cisza, lecz Ballmera wyraźnie coś gryzło i postanowił dać temu upust w swych słowach - Pamiętasz jak chciałem się z Tobą bić? - zapytał z nieco kwaśną miną uważnie obserwując jego reakcję. - Tak naprawdę chciałem pogadać na spokojnie, a przy tym zachować twarz i nie wyjść na mięczaka. - rzekł po chwili i uśmiechnął się nieco, jakby straszny ciężar właśnie spadł mu z ramion.
ArFF - 2009-02-08, 17:41
:
Skinęła głową w geście zrozumienia i chwyciła porządniej swoją strzelbę. Zmrużyła oczy i spojrzała dość niepewnie na wieżyczkę ułożoną z puszek. Jakoś nie wierzyła, że można w nie trafić, chociaż widziała jak zrobiła to przed chwilą Ricky.
Jeszcze chwilę odczekała, po czym oddała strzał. Jedna z puszek, ta ustawiona na samym szczycie, zachwiała się i spadła, strącając przy okazji jeszcze inną.
-Chyba mi nie wyszło... Stwierdziła przygryzając dolną wargę. Jakoś tego nie czuję
W głębi duszy wiedziała, że prawda jest nieco inna. Ta wieżyczka była tak symetrycznie ustawiona... a ona, dla głupiej zabawy, musiała to zniszczyć. Coś takiego nie leżało w jej naturze.
Caylith - 2009-02-08, 18:07
:
- Heeej... za pierwszym razem często się pudłuje - powiedziała pocieszająco - A poza tym to tylko zabawa a nie mistrzostwa świata w strzelaniu do puszek - wykrzywiła się pociesznie. - Ciekawe gdzie ci dwaj stchórzyli... A raczej jeden. - westchnęła przeczesując rozwichrzone włosy dłonią.
KapitanOwsianka - 2009-02-08, 18:51
:
Yes, that was lame... odpowiedział na pytanie głębokim tonem Oh... dodał za chwilę, kiedy Evan wyjaśnił tamtą sytuację. Chick moments... That was lame to... zauważył robiąc kwaśną minę i ruszając w kierunku dziewczyn Było - minęło. Ja już nawet nie pamiętam o co wtedy poszło. a potem się wzdrygnął Man... And we have chick moment now. Iuuuuu.... jęknął i zbliżył się do dziewczyn. Okej, jesteśmy z powrotem.
ArFF - 2009-02-08, 19:10
:
Zerknęła przez ramię by spojrzeć na nadchodzących chłopaków. W sumie to i może lepiej, że przyszli. Nie musiała przynajmniej patrzeć na te porozrzucane puszki, którym teraz brakowało wiele do ideału.
Uśmiechnęła się do nich i zerknęła na Ricky. Ciekawa była jej reakcji.
Caylith - 2009-02-08, 20:27
:
Ricky, która właśnie z wyciągniętym językiem znowu celowała do puszek spudłowała fatalnie, rozproszona parkerowym "Jesteśmy z powrotem". Śrut gwizdnął i wbił się w ścianę daleko od puszek.
- Perfect - westchnęła - a tak chciałam tego duszka dostać... żeby dać. No ale może jeszcze się uda.
Łypnęła okiem na Maxa a potem patrząc uporczywie na puszki, jakby samym spojrzeniem chcąc sprawić by się zawaliły, mruknęła - Tyle spokoju jak was nie było.
ArFF - 2009-02-08, 21:46
:
-Jak widać, nic nie trwa wiecznie. Zaśmiała się Ray, odkładając strzelbę na blat i spoglądając na Ricky. Jeśli chcesz to strzelaj za mnie. Ja jakoś źle znoszę widok przewracających się puszek. Stwierdziła wzruszając ramionami. Poza tym... i tak jesteś w tym lepsza ode mnie. Dodała i puściła do niej oczko.
KapitanOwsianka - 2009-02-08, 22:57
:
Tak, pewnie masz rację. powiedział dość zimno i spojrzał na Ray uśmiechając się do niej ciepło. Nie będziemy Wam przeszkadzać w randce. zwrócił się do Evana i wymienił z nim secret handshake. Ray, co powiesz na molo? Znam tam fajną knajpkę, albo może Rope Cafe?
ArFF - 2009-02-08, 23:05
:
Zmieszała się nieco. W sumie to nie znała za dobrze miasta, więc nie do końca wiedziała, czego się ma spodziewać. Postanowiła się jednak zdać na niego i skinęła głową.
-Sure. O ile nie pozwolisz bym się zgubiła. Wyszczerzyła do niego swoje ząbki. Dobra mina ... to zawsze działa.
Noise - 2009-02-09, 09:48
:
- Dude, stop freakin' out. - powiedział poważnym głosem Evan. - To nie Dziki Zachód, wesołego miasteczka wystarczy dla naszej czwórki i zostanie jeszcze dużo luzu, więc nie widzę sensu, byście mieli stąd spadać. - po tych słowach, wymieniając 'secret handshake' Ballmer nachylił się konspiracyjnie do Parkera i rzekł lekko przyciszonym głosem. - Niech Ray dobrze zapamięta dzisiejszy pobyt w Balboa.
KapitanOwsianka - 2009-02-09, 21:56
:
Max uśmiechnął się pod nosem. Myślę, że jednak byłoby nam trochę ciasno. Trzymajcie się ciepło... powiedział spokojnie i wyciągnął rękę w kierunku Ray, pozwalając jej by to ona zdecydowała, czy tę rękę przyjmie Idziemy?
Caylith - 2009-02-10, 20:15
:
- Let them go Evan. Zatrzymywanie niektórych nie ma po prostu sensu. Wolni strzelcy ot co... - dotknęła ramienia chłopaka - Miłej zabawy Ray. - uśmiechnęła się do dziewczyny, a Maxa obrzuciła tylko zdawkowym spojrzeniem. Ale kiwnęła mu lekko głową.
ArFF - 2009-02-10, 21:23
:
Zdziwiła się słysząc komentarz Ricky. Nie do końca zrozumiała chyba, co dziewczyna ma na myśli, ale nie śmiała nawet zapytać. Uśmiechnęła się doń lekko, po czym odwróciwszy się w stronę Maxa, ujęła jego dłoń.
KapitanOwsianka - 2009-02-10, 22:41
:
Max westchnął i uśmiechnął się pod nosem przewracając oczami. Na szczęście Erica tego nie widziała, bo pewnie byłaby awantura jak się patrzy, albo coś gorszego. Chwilę szedł z Rey za rękę, a potem objął ją ramieniem.

Przeniesienie akcji dla wszystkich.