Zaginiona Biblioteka

Newport Beach - Newport Beach

KapitanOwsianka - 2008-01-05, 22:50
: Temat postu: Newport Beach
Ach... Luke! Dlaczego kiedy jest mokry wygląda jeszcze lepiej?

Jeżeli jest miejsce, które można nazwać rajem to musi to być właśnie to. Setki, tysięcy nagich ciałek stłoczone na tym małym skrawku ziemi. Do tego słońce i drinki z parasolkami. Jeżeli powiesz, że to nie jest raj to powinieneś wracać do swojego Chino! No dobra... Przesadziłem z tymi tysiącami, ale jest wieczór. Daaaa...

Majtek - 2008-01-15, 12:01
:
Maia zostawiła samochód na parkingu przy plaży i ruszyła na mały spacer wzdłuż brzegu. W dłoniach trzymała szpilki od Chanel i korciło ją, żeby wziąć zamach i wrzucić je do oceanu. Odgoniła od siebie te myśli, uświadamiając sobie, że mogłaby trafić przypadkiem w jakiegoś serfera, próbującego złapać falę tuż przy brzegu.
KapitanOwsianka - 2008-01-15, 21:12
:
Słońce przyjemnie grzało. Pogoda była wręcz idealna na to by się opalać nad basenem sącząc drinka z parasolką. Na plażę wyległo dużo osób, szczególnie młodych, w wieku Maii lub trochę starszych. Nie mogła ocenić. Widać cieszyli się ostatnim dniem wakacji. Opalone dziewczęta leżały na ręcznikach, kilku ładnie zbudowanych chłopców grało w siatkówkę. Na wieży ratownika stał facet tak szeroki w barach, że chyba łatwiej było go przeskoczyć niż obejść.
Majtek - 2008-01-18, 21:56
:
Kiedy słońce chyliło się ku horyzontowi, Maja ruszyła z powrotem w kierunku parkingu, aby wrócić do domu i odświeżyć się trochę przed imprezą u Holly.
Przecinając wszerz piaszczystą plażę nie zwracała na nikogo uwagi, jej myśli krążyły gdzieś daleko.
Caylith - 2008-02-02, 15:26
:
BMka zajechała z rykiem silnika na parking. Ricky po chwili wyskoczyła z samochodu i powoli ruszyła na plażę ściągając po drodze buty. Gdy palce stóp zanurzyły sie w miękkim piasku uśmiechnęła sie lekko i zaczęła wolniutko iść w stronę morza machając butami trzymanymi za wiązania. Nic nie grało w uszach...słuchała tylko szumu fal.
KapitanOwsianka - 2008-02-02, 15:29
:
Pasiek był jeszcze nagrzany słońcem, które powoli zachodziło czerwoną tarczą. Chowało się w morzu, trochę za molem widocznym stąd doskonale. Prócz Erici na pomysł oglądania zachodu słońca wpadło parę osób. Kilka par siedziało wpatrując się w wielką tarczę. Inni po prostu się migdalili. Jeszcze inni spacerowali mocząc stopy w wodzie.
Caylith - 2008-02-02, 15:31
:
Podwinęła spodnie do pół łydki i zeszła do poziomu gdzie docierały fale. Ruszyła na spacer pluszcząc się z zadowoleniem.
KapitanOwsianka - 2008-02-02, 15:35
:
Mijała po kolei różne budki ratowników i coraz częściej zauważała, że plażę o tej porze nie tylko nawiedzają romantycy. Jakiś facet biegł w przeciwnym kierunku, niż ona szła, rozchlapując wodę na boki. Ktoś jeszcze bawił się w surfing, w sumie fale były dość duże. Trochę wiało i wiatr ten rozwiewał jej włosy tak, że nie mogła się uporać.
Caylith - 2008-02-02, 15:41
:
Odgarnęła włosy za uszy prezentując tym samym ozdobę na lewym uchu - 2 kolczyki połączone cieniutkim łańcuszkiem, i starała sie usilnie nie wleźć nikomu w drogę a tym bardziej nie dostać się w zasięg plusków biegającego kolesia.
Na koniec znajduje sobie jakieś miejsce i już siedząc czeka aż słońce zajdzie na dobre. Potem wraca do samochodu i odjeżdża do domu.
Gabi. - 2008-02-17, 20:23
:
Spacerowała brzegiem z rękami w kieszeni kurtki, na sobie miała jeszcze trampki, spodnie rurki i koszulkę. Szła i rozglądała się dookoła.
Ofelia - 2008-03-10, 21:55
:
Mieszkała niedaleko, a dzień był ładny, więc nie warto było jechać samochodem. Na Ell postanowiła zaczekać na parkingu, na plaży znalezienie się mogłoby zająć nawet kilka godzin. Niecierpliwie wypatrywała dziewczyny na motorze.
Lothrien - 2008-03-10, 22:14
:
Nie czekała długo. Motocykl powoli wtoczył się na parking. Nie miała problemu z parkowaniem- to był duży plus pojazdów dwukołowych.
-Hey girl...- zawołała na widok koleżanki. Od razu zdjęła buty. Doświadczenie nauczyło ją już nie raz, że piasek i szpilki nie stanowią dobranej pary. Wrzuciła buty do torby. -Na jogging nie mam ochoty, ale zobacz...- pokazała palcem miejsce na plaży. -Stamtąd zajebiście będzie widać tych o tam...- przesunęła palcem wskazującym w kierunku grających w siatkówkę plażową chłopaków.
Ofelia - 2008-03-10, 22:43
:
Uśmiechnęła się szeroko, gdy tylko zobaczyła Ell.
-Heeej- przywitała ją radośnie. Również zdjęła buty i schowała je do torby. sojrzała w miejsce na plaży, które wskazała koleżanka. -Mi taka opcja pasuje- mrugnęła do niej i wyciągnęła z kieszeni telefon, który znów zaczął wibrować.
-Od Ricky- powiedziała. Cały czas wpatrywała się w wyświetlacz. -Chce iść coś zjeść. Też dostałaś?
Lothrien - 2008-03-10, 22:49
:
Ell wyciągnęła telefon. -Jeee... No to co robimy?- spytała troszkę zdezorientowana. -Taką miałam ochotę na plażę...- schowała telefon do kieszeni. -Chodź przejdziemy się chociaż... Mam ochotę zmoczyć stopy.- pociągnęła koleżankę za rękę w stronę morza. -Gołąbki poradzą sobie bez nas przez chwilę.
Ofelia - 2008-03-10, 22:56
:
Zastanowiła się przez chwilę. Spojrzała z tęsknotą w stronę plaży, moża i grających w siatkówkę chłopaków. Otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęła. Spojrzała na Ell. Gdy ta skończyła mówić, odezwała się:
-Poradzą, poradzą. Też mam taką ochotę.
Poszła za koleżanką. Gdy doszły nad brzeg morza wolno weszła po kostki do wody, jakby bała się, że może się poparzyć. Wcześniej zawinęła spodnie. A nie było to łatwe, ponieważ były strasznie obcisłe.
KapitanOwsianka - 2008-03-10, 23:24
:
Szybko się ściemniało, więc chłopcy grający w siatkówkę plażową szybko zmienili rodzaj rozrywki na imprezę przy ognisku. Płomień szybko zaczął trzaskać w górę, a prócz graczy zaczęli zbierać się jacyś znajomi. Przez moment przy ognisku błysnęła Ell znajoma twarz. Gdzieś w oddali błysnęło znowu, ale odgłos grzmotu nie doleciał do nich, więc burza była daleko.
Lothrien - 2008-03-11, 18:53
:
Woda była orzeźwiająca. Dziewczyna zaczęła chodzić dookoła zostawiając odciski stóp na mokrym piasku. Jej rzeczy leżały kawałek od brzegu. Na kąpiel było zdecydowanie za zimno, ale brodzenie po kostki też miało swój urok. -Burza...- mruknęła patrząc na błyskawicę. -Ciekawe czy przyjdzie do nas.- przyglądała się ludziom przy ognisku. W oddali mrugnęła jej znajoma twarz. Zastanawiała się czy nie podejść, stwierdziła jednak, że lepiej będzie przez chwilę poprzyglądać się z daleka.
Ofelia - 2008-03-11, 20:27
:
Zatrzymała się i patrzyła na ocean, a przypływające fale co jakiś czas zakrywały jej stopy po kostki. Odwróciła wzrok, gdy błyskawica przecięła niebo na pół. Uśmiechnęła się do siebie. Lubiła burze i desz, ale tylko wtedy, gdy nie było zimno.
-Burza mogłaby i przyjść, gdyby było cieplej i się nie ściemniało.- westchnęła i weszła trochę głębiej, tak, że woda sięgała jej do połowy łydki. Jednak szybko się cofnęła, ponieważ fala zmoczyła jej spodnie.
KapitanOwsianka - 2008-03-11, 21:00
:
Wiatr rozwiewał włosy dziewczyn i powodował, że płomień ogniska co jakiś czas się kładł. Imprezowicze już porozsiadali się dookoła i zaczęli smażyć kiełbaski i słodkie pianki na ogniu. Piwa otworzono, okazało się, że ktoś nawet przytargał lodówkę turystyczną. Ludzie zaczęli się dobrze bawić. Elizabeth była przekonana, że Chilyack ją rozpoznał, ale nie uczynił żadnego zapraszającego gestu, ani nic takiego.
Lothrien - 2008-03-16, 00:40
:
Zrobiło jej się zimno. Spojrzała na zegarek i z przerażeniem odkryła, iż czas uciekł nie wiadomo dokładnie gdzie i kiedy. Miała tylko cichą nadzieję, że Ricky nie zrówna jej z ziemią za to, że nie odpisała.
-To co maleńka, mykamy?- spytała Vann wstając z zimnego piasku. Przez chwilę patrzyła w stronę ogniska szukając wzrokiem Chilyack'a, miała wrażenie, że ich spojrzenia skrzyżowały się na moment. Choć może to tylko wrażenie.

Przeniesienie akcji
Ofelia - 2008-04-17, 22:12
:
Rozłożyła sobie koc na plaży, rzuciła torbę gdzieś na bok, ale wcześniej wyjęła z niej ołówki i szkicownik. Usiadła sobie i przez chwilę przyglądała falom. Zastanawiała się przez kilkanaście minut nad tym, co uwiecznić na rysunku. Potem zaczęła szkicować.
KapitanOwsianka - 2008-05-17, 11:03
:
Na uboczu, w miejscu, gdzie akurat było mało ludzi rozchodziło się miarodajne bębnienie. Che tańczył w dziwacznym stroju przypominającym nieco indiański na około Maxa. Dobrze... Uderzaj w bęben miarodajnie, to pozwoli mi odprawić rytuał.
Parker spojrzał na niego jak na wariata, ale nie przerwał bębnienia. Ba, zaczynało mu się to nawet podobać.
Ten taniec pozwoli złym fluidom unieść się do nieba i przepaść. Za parę chwil... tutaj Che wykonał jakąś ewolucję, która powinna być efektowna i skomplikowana, ale wyszła jak śmieszny podryg będziesz wolnym i czystym człowiekiem. A wszelkie kłopoty od Ciebie odejdą. Zjednocz się z naturą! Odnajdź swojego zwierzęcego przewodnika.
Ognisko dymiło, a dorzucony go niego jałowiec dawał pachnący dym.
Chwilę medytacje Maxa trwały, wreszcie jednak z jego ust wyrwało się: Łoś!
Caylith - 2008-05-31, 18:35
:
BMW stygło na parkingu niedaleko a Erica siedziała na piasku blisko linii do której docierały fale i myślała nad mnóstwem spraw, w większości dosyć smętnych. W końcu objęła podkulone kolana ramionami i ułożyła na nich głowę pozwalając włosom opaść na twarz i odgrodzić ją od wszystkiego. Zamknęła oczy i po raz kolejny zapragnęła by wydarzenia ostatnich dwóch dni były tylko koszmarnym snem.
- Wake up... wake up... - dał się słyszeć jej przytłumiony smutny głos spoza zasłony włosów. Nie była jednak w stanie stwierdzić czy ta prośba tak naprawdę dotyczyła jej czy Jego...
KapitanOwsianka - 2008-06-01, 19:51
:
Aż podskoczyła, kiedy w jej torbie ryknął telefon głosem pantery. Kiedy wygrzebała go wreszcie, była nie mniej zdziwiona czytając treść. "Wpadnij szybko na boisko do kosza w parku. Możesz przegapić coś każdego. R." SMS był z nieznanego numeru, ale coś Erice mówiło, że warto się w tamtym kierunku ruszyć.
Caylith - 2008-06-01, 19:54
:
- R? Who the hell... well ok. I tak nie mam nic do roboty. - westchnęła, wstała i ruszyła plażą otrzepując się po drodze z piasku. Kilka minut później jechała już na boisko.
Caylith - 2008-06-12, 17:05
:
Objęła się ramionami patrząc na zachodzące słońce z całkowitą pustką w głowie. Ale może to i lepiej. Włosy smagnęły ją po twarzy porwane wiatrem od morza łopocząc razem z końcami szmaragdowo zielonej chustki, która dość luźno otaczała szyję dziewczyny grożąc odlotem w każdej chwili. Ricky było jednakże wszystko jedno.
- Jutro - mruknęła odgarniając kosmyki z twarzy - zobaczymy czy świat się skończy. I ile to wszystko było warte.
W końcu spuściła głowę i w czerwonawym blasku ruszyła dalej wolno twardszym piaskiem stawiając jedną nogę dokładnie przed drugą i ani myśląc o powrocie do domu.
KapitanOwsianka - 2008-06-14, 20:45
:
Wiatr wiał coraz mocniej, szarpał namiętnie apaszką Erici, wreszcie zerwał ją z szyi dziewczyny i poniósł gdzieś w kierunku mola, skąd nadchodziła jedna męska sylwetka. Serce w piersi Erici załomotało mocniej, kiedy Max się zbliżał trzymając złapaną przed chwilą apaszkę. Podszedł i siadł koło Erici. Nic nie mówiąc objął ją zdrowym ramieniem i przyciągnął do siebie. Poradzimy sobie... powiedział ciepło, a potem wpatrywali się w ostatnie promienie słońca.

... Samotność nikomu z nas nie służy, co jednak jeśli...
ciąg dalszy w Fight Clubie

Caylith - 2008-06-16, 12:11
:
http://youtube.com/watch?...feature=related

- Ok! Let's go!! - wrzasnęła Erica i podrzuciła piłkę na jednej ręce czekając aż zarówno Anna jak i dziewczyny z drużyny przeciwnej się ustawią i przygotują na kolejnego seta. Piłka wylądowała na palcu wskazującym i obróciła się szybko wokół własnej osi. Ricky spojrzała spod czapki na Annę i skinęła jej głową. Laski z drugiej strony już czekały. Na usta dziewczyny wypłynął drapieżny uśmiech.
- Urwę wam głowy, dziewczynki... - mruknęła, zrobiła krok, odbiła się od ziemi i potężnie zaserwowała piłkę w powietrzu. Piłka przeleciała na drugą stronę i gdy Ricky wylądowała ponownie na nogach, dziewczyny z drugiej strony przejęły ją z pewnym trudem. Ale przejęły. Erica lekko zaklęła pod nosem podbiegając nieco do przodu i pochylając się w gotowości do odbioru. Piłka poleciała od jednej przeciwniczki do drugiej, która posłała ją następnie dalekim odbiciem prosto w ramiona Erici, która odebrała ją dołem posyłając z kolei do Anny. Kolejne zgrabne odbicie blondynki uniosło piłkę bliżej siatki prosto do ściny Erici, która wystartowała do niej i trzasnęła w idealnym skosie tuż nad linią siatki... dokładnie w blok dziewczyny z naprzeciwka... która jednak nie dała rady jej zatrzymać. Piłka przeleciała mijając ją o centymetry i trzasnęła w piasek boiska przeciwniczek dziewczyn.
Ofelia - 2008-06-16, 12:35
:
Vann siedziała gdzieś na piasku. Na początku miała zamiar poczytać, ale doszła do wniosku, że wypadałoby pokibicować, chociaż zwykle tego nie robi. A gdy już zaczęła, nie mogła przestać. Kibicowanie potrafi być wciągające. Tak więc zamiast przyglądać się seksownym facetom, krzyczała i komentowała grę przeciwniczek Ricky i Anny, posługując się niezbyt miłymi słowami.
Sygin - 2008-06-16, 12:44
:
- YES! - wydała zadowolony okrzyk i przybiła z Ricky piątkę najpierw dołem a potem górą. Kolejny punkt dla nich. Tyle, że te z naprzeciwka były twarde. Póki co obie drużyny szły łeb w łeb i każdy punkt był okupiony punktem przeciwniczek. Trzeba było coś zrobić żeby się odbić od nich. Zdjęła na moment czapeczkę i przetarła czoło frotką. Kochała ten sport ale była już zgrzana i spocona. No i to w dodatku był jeden z pierwszych meczy po długiej przerwie.
Widząc, że laski z drugiej strony szykują się do serwowania, włożyła czapkę na głowę ponownie i zajęła swoje ulubione miejsce mniej więcej w połowie. Kopnęła kilka razy piasek by mieć lepsze oparcie dla nóg, szykując sie do kolejnej serii odbić i zerknęła na podskakującą raźno za nią Ericę. Były dobre i razem stanowiły świetny zespół... dlaczego miałyby więc nie zgnieść tych dwóch z naprzeciwka. Krzywy uśmiech pojawił się na jej twarzy gdy lekko pochyliła się do przodu patrząc jak dziewczyna z przeciwnej drużyny szykuje się do serwu.
- You're goin' down ladies...
Eithel - 2008-06-16, 13:04
:
Lindsay prychnęła ostentacyjnie podnosząc się z ręcznika. Te wrzaski były zupełnie nie do wytrzymania, kompletnie nie mogła się skupić na relaksie i wchłanianiu promieni słonecznych. Siatkówka plażowa interesowała ją mniej więcej tak, jak pogłębiający się kryzys energetyczny na świecie - Lindsay tak dokładnie nie wiedziała, co to jest ta "ropa naftowa". Wyraźnie manifestując swoje niezaangażowanie w to, co tak fascynowało pozostałe dziewczyny, poprawiła szykowne okulary od Korsa i ruszyła w stronę morza. Stała na brzegu i obserwowała gładką toń, uważając, by czasami się nie zamoczyć. W nagłym przypływie odwagi włożyła do wody koniuszek dużego palca u stopy i momentalnie odskoczyła prychając, niczym wściekła kocica. Woda była skandalicznie zimna.
Derriuz - 2008-06-16, 13:23
:
- What a shot! - zawołał, kiedy Ricky posłała piłkę prosto w piach po stronie przeciwniczek i zaklaskał kilkakrotnie, powoli. Siedział na piachu, opierając się z tyłu na łokciach bez koszulki, a jedynie w bojówkach na nogach. Nie miał nawet butów, czy skarpet. Relaksował się w promieniach słońca oglądając przednie widowisko.
- Bring it on, girls! - zawołał do Anny i Erici z pewnym entuzjazmem nieco przerastającym jego zwyczajowe zachowanie. Zresztą, dość często mu się to zdarzało, gdy chodziło o Annę.
Noise - 2008-06-16, 14:11
:
Na plaży obowiązkowo pojawić się musiał również Evan. Miał na sobie jedynie krótkie spodenki - bojówki moro, natomiast buty trzymał w lewej dłoni, w prawej koszulkę, a na prawym barku, ukośnie przez klatkę piersiową wisiał mały chlebak. Evan stał chwilę w pewnej odległości, przyglądając się rozgrywce, po czym podszedł do Dave'a i usiadł koło niego.
- Cześć Dave. Może skusisz się na małe, zimne piwko nim się zagrzeje? - zapytał wyjmując z torby dwie butelki wypełnione złocistym, idealnie schłodzonym napojem. - Jaki wynik? - zapytał przenosząc na chwilę wzrok na boisko.
KapitanOwsianka - 2008-06-16, 15:56
:
Na leżaku przy całym majdanie wszystkich zebranych na plaży siedział Max, a właściwie to zażywał kąpieli słonecznej uważnie lustrując sytuację na boisku. Tak naprawdę to już dawno pogubił się z wynikiem i był zajęty raczej uważna lustracją dziewczyn niż samej gry. Leciutko sie bujał. I love this game... westchnął wreszcie i spojrzał przelotnie na Dave'a i Evana.
Derriuz - 2008-06-16, 16:26
:
- Man, z pewnością wiesz z czym do ludzi przychodzić - uśmiechnął się i podał Evanowi rękę. Gdy ten ją uścisnął wyciągnął papierosy i wsadził jednego do ust. Jeśli o konkrety chodzi, to były to chesterfieldy. Następnie wystawił paczkę w jego kierunku.
- Wanna smoke? - i nie czekając aż się poczęstuje, czy nie, położył ją otwartą na piasku, by w razie czego mógł się częstować. Następnie wyjął benzynową zapalniczkę, zdobioną w jakieś wampiryczne i demoniczne kształty i podpalił papierosa, by zaraz wziąć się za otwieranie butelki zaoferowanej mu przez Evana. Gdy ją otworzył pociągnął bucha z papierosa, wyjął go z ust i pociągnął łyk, by dopiero po jego przełknięciu wypuścić dym nosem. Uwielbiał ten zapach.
- It's eight ot eight for our girls.
Caylith - 2008-06-16, 16:53
:
Zdmuchnęła kroplę potu z nosa i strzeliła do Anny wesoły uśmiech widząc, że ta się do niej na moment odwróciła. Wyrównały. Teraz jeszcze kilka takich...
Nie skończyła myśli bo piłka znów poszła w ruch. Dziewczyna z naprzeciwka, postawna mulatka serwowała dokładnie tak jak ona. Z podskoku i bardzo mocno. Ricky przygotowała się na daleki lot piłki, tymczasem piłka poleciała słabo i dosyć nisko zniżając lot tuż za siatką z ich strony.
- Bierz ją! - zawołała do Anny podlatując z boku. Koleżanka rzuciła się po piłkę niemal szczupakiem i odebrała ją przepięknie tuż nad piaskiem sama lądując na kolanach. Piłka wystrzeliła w górę wysoko i mocno, tak, że obie z Ericą mogły się przygotować na odbiór.Podczas gdy Anna podnosiła się z piasku Ricky zadarła głowę i ze złożonymi rękami zaczęła sie cofać drobnymi kroczkami by odebrać piłkę.
- Come to mama, baby... - zamruczała wpatrując sie w piłkę, która leciała właśnie z góry.
Sygin - 2008-06-16, 17:09
:
- Dawaj... – zawołała do Erici odsuwając się kilka kroków pod siatkę i patrząc czujnie na ustawienie dziewczyn z przeciwnej strony. Obie utknęły na równej linii w połowie boiska... odsłaniając nie bronioną jedną stronę. Anna uśmiechnęła się pod nosem. Idealnie na manewr, który jeśli wyjdzie, zapewni im zwycięstwo.
Po chwili usłyszała odgłos odbieranej piłki – Ricky odbiła łagodnym niemal ruchem wyginając nieco ręce. Piłka poleciała wysokim skosem w stronę Anny i siatki. I dokładnie tego było trzeba. Dziewczyna wyczekała na stosowny moment podsuwając się lekko w bok, a gdy piłka zaczęła opadać niemal nad nią, podskoczyła i uderzyła ją ręką, posyłając dalekim skosem przez siatkę w nie chronioną część boiska dokładnie przed linię kończącą pole przeciwniczek. Piłka wbiła się w piach, jedna z dziewczyn padła na plecy najprawdopodobniej poddając się, druga machnęła ręką, a Anna wrzasnęła z radości słysząc za sobą wiwaty Ricky. Mecz się skończył.
- We won! - zaśmiała się unosząc kciuki do znajomych i przybijając kolejną piątkę z promieniejącą Ericą.
Noise - 2008-06-16, 20:15
:
Evan uścisnął dłoń Dave'a, a na jego słowa jego uśmiech tylko się poszerzył. - Nie, dzięki, nie palę. - powiedział, po czym włożył kapsel do ust, a dokładniej pomiędzy zęby i jednym wprawnym ruchem otworzył butelkę. Wypluł kapsel na dłoń, po czym wrzucił go do torby, żeby nikt sobie potem nie zrobił przez to krzywdy. - Papierosów. - dorzucił niemal natychmiast uśmiechając się znacząco. Chłopak uważnie rozejrzał się dookoła i jego wzrok padł na Maxa. Zasępił się nieco, lecz już po chwili wydobył z chlebaka ostatnią butelkę piwa, wstał i podszedł z nią do Maxa. - Cześć Max, skusisz się? - zapytał wyciągając w jego stronę butelkę z zimnym browarem.
KapitanOwsianka - 2008-06-16, 20:48
:
Max spojrzał na niego z nad wielkich lustrzanych okularów. Nie dzięki... Fajnie, że przyszedłeś. Rozwalaj się z rzeczami tutaj. wskazał na koce i ręczniki, a nawet parasol, którego teraz nikt nie używał. Potem wrócił do lustracji dziewczyn, które cieszyły się zwycięstwem. Ręka już była sprawna, oczywiście nie w pełni, ale zawsze.


Tym czasem z wody wychynął Nathan, który do tej pory pływał. Podbiegł, wytrząsając z uszu wodę do Linds No co tam skarbie? zapytał i pocałował ją starając się nie za bardzo ją zmoczyć Nie siedzisz z resztą?
Derriuz - 2008-06-16, 20:58
:
Dave wyszczerzył się widząc tryumf Anny i Ricky. No, trzeba było podnieść tyłek. Więc tak też zrobił, pociągając bucha z papierosa i zapijając go łykiem piwa. Piwo i papierosa zostawił na piachu, butelkę tak wbijając i przykrywając szyjkę piachem, by nic mu się do środka nie nasypało. Następnie podszedł do Anny i uściskał ją z szerokim uśmiechem na twarzy, by zaraz spojrzeć jej w oczy.
- And here's your reward - rzucił obdarzając ją namiętnym pocałunkiem.
- Congrats, Ricky - wyciągnął rękę w stronę dziewczyny, odklejając się od Anny, by ją z lekkim skinięciem głowy na znak respektu uścisnąć.
Noise - 2008-06-16, 21:00
:
- Słuchaj... - powiedział trochę nieśmiało, z oporami - Wpadnij dzisiaj wieczorem do mnie. Chciałbym pogadać. No chyba, że wolisz jakąś inną miejscówkę to ok. - powiedział, po czym wziął łyk piwa i podrapał sie pod okiem palcem wskazującym. - A co do piwa, to nie zmuszaj mnie, abym Cię błagał na kolanach żebyś je wypił nim się zagrzeje. - na twarzy Evana pojawił się szeroki, zawadiacki uśmiech - Poza tym Erika zapewne chętnie Ci w tym pomoże. - chłopak odwrócił się i krzyknął w stronę dziewczyn - Prawda Ricky?! - szczerzył się jak to zawsze miał w zwyczaju, gdy zaczynał swoje wygłupy i żarty.
Caylith - 2008-06-16, 21:12
:
- Get a room, guys - zaburczała patrząc na całusy Anny i Dave'a po czym uśmiechnęła się szeroko ściskając jego rękę mocnym uściskiem w jej stylu. - Thanks. To drugie z rzędu...ale kurde coraz trudniej jest.
Zostawiła na moment parkę i poszła uścisnąć ręce pokonanym dziewczynom. Klepnąwszy obie po plecach po kilku słowach wymienionych z uśmiechem z obu stron odwróciła się słysząc wołanie Evana.
- Co prawda? - odkrzyknęła i ruszyła w stronę Maxa rozciągniętego na leżaku i Evana, który coś od niej chciał. Po drodze zdjęła czapkę i rozpuściła kucyk, jednym mocnym ruchem głowy uwalniając włosy, które spłynęły ciemną kaskadą po plecach i ramionach. Całą swoją postawą wyrażała triumf i zadowolenie, co w połączeniu z kapitalnym wyglądem jej figury w bikini robiło piorunujące wrażenie. - I w czym pomogę? - zatrzymała się przed nimi patrząc ciekawie na Evana a potem przeniosła roziskrzone spojrzenie na Maxa.
Noise - 2008-06-16, 21:16
:
- A nic takiego. Maxowi chce się pić, więc przyniosłem mu piwo, ale z kolei nie chce go wypić sam, więc powiedziałem, że zapewne mu pomożesz. Prawda Ricky? - szeroki uśmiech nie schodził z jego twarzy, zwłaszcza gdy po raz drugi powiedział "Prawda Ricky?" wyciągając przy tym butelkę z piwem w stronę pary. Pociągnął kolejny łyk piwa, po czym odchrząknął cicho i powiedział na tyle głośno, żeby wszyscy go słyszeli - Chodźcie tutaj wszyscy, zrobimy sobie kółko wzajemnej adoracji. - zaśmiał się jeszcze, po czym usiadł na piasku wyraźnie zadowolony.
Sygin - 2008-06-16, 21:29
:
Zamruczała z zadowolenia odbierając nagrodę od swego chłopaka.
- Warto było sie zapiaszczyć i rzucać za piłką choćby dla takich buziaków - oświadczyła i oddała mu pocałunek nie odrywając się, nawet jak Erica zaczęła marudzić o braniu pokoju. Po prostu oderwała jedną rękę i nic ponadto od Dave'a i pokazała jej pewien obraźliwy gest śmiejąc się bezgłośnie. W końcu gdy czarnulka już sobie poszła uśmiechnęła się do niego zrzucając czapkę i rozwichrzając ręką swoje jasne włosy.
- God I'm thirsty... masz tu coś zimnego do picia? Czy mam iść i się napić oceanu?
KapitanOwsianka - 2008-06-16, 21:45
:
Max wydawał się lekko skrępowany zaproszeniem. Okey, but if there is some chicks stuff I will kill you. powiedział z uśmiechem A piwa nie będę pił... powiedział spokojnie po czym chwycił za nadgarstek Erici i przyciągnął ją do siebie tak, że klapnęła mu na kolana. Chodź do mnie, Ty moja sporsmanko. uśmiechnął się skradł jej buziaka, ale nie przesadnego.
Noise - 2008-06-16, 21:51
:
Evan wymienił z Maxem porozumiewawcze spojrzenia i skinął mu lekko głową na znak, że rozumie, po czym uniósł butelkę z zamkniętym jeszcze piwem i powiedział głośno - W tej oto chwili rozpoczynam licytację wyjątkowo zajebistego i zimnego piwka, które ugasi każde, nawet największe pragnienie szczęśliwca, który wejdzie w jego posiadanie. Cena wywoławcza jeden cent! - wykrzyknął Evan zaśmiewając się do rozpuku. Powiódł wzrokiem po wszystkich tu obecnych, czekając na pierwsze oferty.
Caylith - 2008-06-16, 21:55
:
- Słyszałeś Evan. On nie chce. A jak nie chce to znaczy, że nie. I nie ma sensu przekonywać. Więc schowaj to piwo dla innych. Ja zresztą chcę wody bo piwo pójdzie mi do głowy za szybko w tym upale. - wyszczerzyła sie do Ballmera klepiąc go po ramieniu a potem pisnęła z zaskoczenia jak Max ją przyciągnął do siebie.
- Well... wreszcie to zobaczyłeś - uśmiechnęła się szeroko siadając mu na kolana i obejmując z ciepłym uśmiechem za szyję - Może to nie play-off's w kosza ale ma swój urok. I to niesamowite uczucie poczuć smak zwycięstwa. Podobały ci się wyczyny Anny i moje? Hmm? - cmoknęła go w odpowiedzi - No pochwal mnie... - zażądała z rozbawieniem w oczach.
Eithel - 2008-06-16, 22:04
:
Oddała mu pocałunek bardzo ostrożnie, uważając na kropelki zimnej wody. Nie miała najmniejszego zamiaru wyglądać jak zmokła kura. Westchnęła cicho, teatralnie przewracając oczami.
- Nie.. dziewczyny są zajęte tym.. - musiała się mocno ugryźć w język, żeby nie powiedzieć słowa "głupim" - ... meczem. A cała reszta pożera je wzrokiem. Zresztą jestem tu po to, by się opalić! - zaakcentowała poważnie.
KapitanOwsianka - 2008-06-16, 22:10
:
Linds:
Nathan uśmiechnął się pod nosem i wziął ją za rękę Jesteś zła, bo nie patrzą na Ciebie. powiedział z uśmiechem rozszerzającym się Nie martw się, ja na Ciebie patrzę, a facetów zawsze będą kręciły laski uprawiające sport. Szczególnie skąpo odziane laski uprawiające sport. pociągnął ją lekko w stronę reszty kompanii No i czego się spodziewać, przecież na siatce były dziewczyny większości.

Reszta:
Max uśmiechnął się pod nosem po czym nachylił do ucha Ericki tłumacząc jej, że nie był w stanie śledzić meczu bo był zajęty oglądaniem jej pośladków i nowego tatuażu. Potem wtulił na moment nos w jej spoconą szyję chłonąc zapach, który tak bardzo lubił. Wreszcie przeciągnął się na leżaku, co spowodowało, że Ricky przewróciła się na niego No wiesz... Tak przy ludziach? zapytał ziewnie obejmując ją rękami i gładząc jej plecy.
Caylith - 2008-06-16, 22:30
:
Poczochrała go po głowie ze śmiechem dając spokój żądaniom pochwał. I bez nich wiedziała, że z Anną stanowią świetny team. I jakże godne pochwały było to, że patrzył na właściwy tyłek i na równie właściwy acz niemal niewidoczny tatuaż.
- Come on... - zachichotała szatańsko - przecież wiesz, że nie mogę od ciebie oderwać rąk i usycham bez twego dotyku gdy pozbawisz mnie go na dłużej niż 10 minut. A poza tym i tak nikt nie patrzy na to co robimy. - mrugnęła wesoło przesunąwszy jednak czubkami palców po jego klacie w sposób, który mógł być zapowiedzią ciekawszych rzeczy w bardzo niedalekiej przyszłości. - A skoro mowa o usychaniu... - dodała i nie schodząc z kolan Maxa przegięła się do tyłu i nieco na bok szukając na oślep swojej torby i butelki z wodą. W rezultacie wyprężenia sylwetki wspomniany przez niego wcześniej tatuaż ujawnił się w większym stopniu niż wcześniej.
Derriuz - 2008-06-16, 23:01
:
- Come on, we've got some beer - rzekł z uśmiechem i powiódł ją najpierw nieco za rękę, a potem przyspieszył. Zebrał z piachu papierosa i piwo, kciukiem odrzucając nałożony kapsel i łapiąc go w drugą rękę, tą z papierosem, a następnie butelkę podał Annie, pociągając bucha z papierosa.
- I start wondering if this reward I gave you was big enough for such a game... - rzekł z uśmiechem, wypuszczając dym na boku.
Sygin - 2008-06-17, 09:11
:
Pociągnęła z butelki porządny łyk a potem z westchnieniem odsunęła ją od ust.
- Oh yeah... in the moment like this you just have to belive you're alive.
Pociągnęła jeszcze jednego łyk i oddając butelkę Dave'owi przetarła czoło frotką a potem zaczęła otrzepywać piach, który się przyczepił do niej w trakcie ostatniego lądowania na kolanach. Z wesołą miną podniosła na niego głowę.
- No mecz był bardzo dobry. I obie się bardzo poświęcałyśmy. A co masz na myśli Chillman w kwestii większej nagrody? - zapytała strzepując piach przylepiony do łydki.
KapitanOwsianka - 2008-06-17, 09:43
:
Max chwilę powiercił się pod Ericą Em... Skarbie, lepiej nie wstawaj w tym momencie.powiedział opierając jedną z dłoni na jej biodrze. Po chwili Erica zrozumiała w czym rzecz... Evan... Wrzuć to piwo do lodówki. powiedział wskazując na prostopadłościan przykryty jakimś kocem i stertą ciuchów. I podaj mi napój żurawinowy.
Caylith - 2008-06-17, 09:51
:
Wyprostowała się w końcu do poprzedniej pozycji trzymając w ręce butelkę ze średnio chłodną wodą i popatrzyła ciekawie na Maxa. Po chwili na twarzy pojawił się wyraz zrozumienia i zaczęła się cicho śmiać.
- Emmm... sorry... nie miałam tego w zamiarze ale nic nie poradzę, że wyglądam jak wyglądam. I nie wstanę dopóki mnie nie zgonisz. Wygodnie mi.
Założyła nogę na nogę umaszczając się wygodniej po czym oparła o jego klatę ramieniem i pociągnęła spory łyk.
- A tak nawiasem, honey, obok jest cały zimny ocean. Może by tak wskoczyć do niego co? - odsunęła butelkę od ust i spojrzała na niego z jedną brwią jadącą do góry w niemym zaproszeniu.
Eithel - 2008-06-17, 10:09
:
Dała się mu zaprowadzić w pobliże roześmianej grupki znajomych. Oczywiście, że denerwowało ją to, że na nią nie patrzą. Była przyzwyczajona do bycia w centrum zainteresowania. Absolutnego centrum zainteresowania. Na poprawę humoru udało jej się zauważyć czarujący uśmiech jakiegoś przystojniaka wyraźnie skierowany do niej.
- Sport... - westchnęła teatralnie, po czym uśmiechnęła się w nieco drapieżny sposób - Ja tam wiem co wam wszystkim chodzi po głowie!
KapitanOwsianka - 2008-06-17, 12:15
:
Max spojrzał ze zgrozą na Ericę Zwariowałaś - słona woda? Iuuuuu... powiedział strojąc zabawną minę łączącą "helow" z jakimś obrzydzeniem. Za to chwilę jeszcze pobujał się na leżaku powodując, że Erica podskakiwała w górę, by wreszcie usadzić sie wygodnie i przymknąć oczy do drzemki. Oparł tylko jedną dłoń na kolanie dziewczyny.

Nathan widząc uśmiech przystojniaka posłał mu złowieszcze spojrzenie, a potem (chcąc oczywiście zaznaczyć teren) klepnął Linds lekko w tyłek i chwyciwszy ręcznik siadł ciężko na jednym z koców koło całej grupy.
Caylith - 2008-06-17, 13:01
:
Pokokosiła się jeszcze moment, bo przez te podskoki wygodne miejsce jakie stanowiły kolana Parkera zmieniło ułożenie. Ostatecznie znalazła nową pozę znów sie o niego opierając i pociągnęła konkretnego łyka wody. Rozejrzała się z zadowoleniem dookoła - takie dni jak ten wśród rozbawionych znajomych i po zwycięskim meczyku były jednymi z lepszych jakie pamiętała. Gdyby jeszcze nie była taka zgrzana... popatrzyła na butelkę z wodą z namysłem na twarzy, potem podstawiła pod nią dłoń i nalała trochę wody na nią. A następnie z rozmachem chlapnęła ją sobie na twarz ochlapując przy okazji Maxa.
- Oh... much better - westchnęła z zadowoleniem czując jak woda spływa po twarzy na szyję. I powtórzyła sztuczkę raz jeszcze.
Eithel - 2008-06-17, 14:14
:
Na klapsa zareagowała jak to zwykle - na wpół oburzonym, na wpół rozbawionym spojrzeniem znad okularów Korsa. Na jej twarzy pojawił się też flirciarski uśmieszek, kiedy w ramach rewanżu usiadła opierając się o niego. Wszystko było prawie idealne - nawet Ballmer od pewnego czasu nie był aż tak irytujący jak zwykle.
Derriuz - 2008-06-17, 17:30
:
Dave, gdy odebrał od Anny, butelkę, zaciągnął się dymem nikotynowym i chwilę zwlekał z odpowiedzią. W końcu jednak, odezwał się, wzrok zawieszając gdzieś daleko nad horyzontem.
- Oh, well, I don't know... - rzekł prowokującym wyraźnie tonem - Nie wiem,c zy Ci teraz powiem.... Nawet gdybyś wzięła mnie na jakieś niewyobrażalne tortury. Chociaż, może wtedy uchyliłbym rąbka tajemnicy... - rzucił w udawanym namyśle, drażniąc się z nią.
- Ale myślę, że pomówimy o tym może na samotności - puścił jej oczko, po czym upił łyk browara. Następnie przeniósł wzrok na Evana i uśmiechnął się lekko.
- Ten bucks! Ten bucks for a beer I'll give to the lady here - wskazał otwartą dłonią i skinięciem głowy na Annę.
Sygin - 2008-06-17, 18:12
:
Odgarnęła włosy z czoła i spojrzała na niego z błyskiem w oczach i zagryzając wargę - czyli z uśmiechem za milion dolców.
- That sounds interesting, Dave... a torturom cię nie poddam. Not now at least... but in the moment of solitude you'll be begin for mercy... - dodała tak cicho, że tylko on to mógł słyszeć i dyskretnie szczypnęła go w tyłek. Potem z szerokim uśmiechem ruszyła w stronę klamotów i walnęła się na swój ręcznik obok chłodzącej się Erici i zasypiającego Parkera.
- Licytuj babe, licytuj. Pić mi się chce! - dodała jeszcze kładąc się na brzuchu i podkładając dłonie pod bródkę. - Look at him... 10 bucks for a beer... ciekawe czy ktoś szarpnie się bardziej - zaśmiała się cicho.
Noise - 2008-06-17, 19:14
:
Evan już miał chować butelkę do przenośnej lodówki, gdy usłyszał ofertę jej kupna.
- Slow down hot-shot. Zaczynaliśmy licytacje od centa, a nie od 10 dolców. - chłopak roześmiał się, po czym podał butelkę Dave'owi. - Here, take it for your lady. Prezent od firmy. - powiedział mrugając do niego porozumiewawczo jednym okiem. Evan wziął jeszcze łyk piwa, po czym poszedł po swoją koszulkę i buty, które zostawił kawałek dalej, po czym przeniósł je bliżej znajomych, a sam udał się do Vann.
Kucnął obok niej i zaczął mówić po cichu - Przepraszam, zachowałem się jak kretyn, bo nie potrafiłem znieść słowa krytyki. - wziął głęboki wdech, po czym mówił dalej - Zastanawiam się, jak ma wyglądać nasza dalsza znajomość. - mruknął.
KapitanOwsianka - 2008-06-17, 19:29
:
Max zsunął okulary na koniec nosa i spojrzał z wyrzutem na Ericę. Odbiło? zapytał i otarł kropelki wody. Poprawił okulary i przytulił mocno dziewczynę. Wiecie co... Mam pomysł. rzucił wreszcie podnosząc się z pozycji półleżącej, przez co prawie zrzucając Ericę z kolan. Słuchajcie. Ostatnio mięliśmy dużo przejść. Trzeba się odstresować. Chodźmy w piątek wieczorem do klubu co? zaproponował z błyskiem w oku.
Caylith - 2008-06-17, 19:37
:
- What... I'm hot! - oświadczyła spokojnie a potem się wyszczerzyła z powodu tej gry słów. - Bait Shop? - dodała słysząc pytanie - a planuje się jakiś koncert albo inne wydarzenie?
Ofelia - 2008-06-17, 20:07
:
-Nie zaprzeczę.- mruknęła po dłuższej chwili i spojrzała na niego krzywo. Na początku w ogóle nie miała zamiaru się odzywać. -Ja myślę, że nie będzie żadnej znajomości. Wybacz, ale jeszcze nigdy nie udało mi się polubić byłego znowu. Przyjaźń nie ma sensu. I powiedz mi jedno... Bo nie sądze, że zostawiłeś mnie przez moją niezbyt miłą reakcje. Jeśli coś ci nie pasowało, albo po prostu miałeś mnie dość, dlaczego nie powiedziałeś wcześniej? Dlaczego udawałeś, że jest fajnie?- zaczęła nakręcać włosy na palec, prawdopodobnie z nerwów. Wargi lekko jej zadrżały, tak, jakby miała się za chwilę rozpłakać. Odwróciła głowę, bo patrzenie na niego wcale nie pomagało.
Derriuz - 2008-06-17, 22:34
:
- Ooh... - złapał się za tyłek po uszczypnięciu, ale nie przestawał się uśmiechać, patrząc na nią - We will see - wyszczerzył się.
- Thanks - rzucił z uśmiechem do Evana, gdy otrzymał piwo i wyciągnął otwieracz do piwa System of a Down przypięty do kluczy, po czym otworzył butelkę i wręczył ją Annie, samemu pijąc łyka ze swojej butelki i zadymiając go papierosem.
- Well, that's a good idea. At last we will go out somewhere altogether - pokiwał powoli głową, znów przystawiając butelkę do ust.
Sygin - 2008-06-17, 22:46
:
- You said it, babe - zawtórowała Chillmanowi biorąc piwo i racząc się nim. - siadaj albo sie połóż... co będziesz tam tak stał. - machnęła na niego ręką robiąc mu miejsce obok i samej kładąc się na boku. Następnie przyłożyła zimną butelkę do policzka i z wielkim zadowoleniem przyjęła chłodny dotyk na twarzy - Pobujamy się albo posłuchamy dobrej muzyki. A niektórzy z nas może nawet obiją kilka mord ku uciesze okolicznych gapiów - dodała konfidencjonalnym szeptem, który wszyscy słyszeli, łypiąc radośnie okiem na Parkera - right, Maxi?
Derriuz - 2008-06-17, 22:49
:
Dave, wedle zaleceń swej dziewczyny walnął się jak mu nakazała, podpierając się z tyłu na łokciach.
- Well, girl, you should know... Jeśli on się bije, to i ja się biję, no matter what! Ain't that true, brother? - zerknął na Maxa i wystawił pięść, by przybił z nim żółwika.
- Chociaż, pobujać się i posłuchać dobrej muzy to można i w domach, nie? - rzucił w namyśle.
KapitanOwsianka - 2008-06-18, 10:06
:
Max odpowiedział uśmiechem Nie mam w zwyczaju się bić... A w domach to siedzą geeks... powiedział, a potem przeniósł spojrzenie na Evana i Vann rozmawiających Am... Maleńka, chodź ze mną na spacer. powiedział wreszcie drapiąc leciutko Ericę za uchem i spychając ją ze swoich kolan Wy też idziecie? zapytał spoglądając na rozłożoną na kocach i ręcznikach czwórkę.
- Stary! dopiero się położyłem... rzucił Nathan
- Nie, nie prawda... powiedział znacząco Max i ruchem głowy wskazał na rozmawiającą parkę.
- Och... Tak, już najwyższy czas rozprostować kości. Chodź Linds kupię Ci loda.
Caylith - 2008-06-18, 10:22
:
Od pewnego czasu kątem oka obserwowała już rozmowę Vann z Evanem. Nie wyglądało to za dobrze. Więc kiwnęła głową rzucając ostatnie zaniepokojone spojrzenie na nich, wstała z kolan Maxa i przeciągnęła się. Pociągnęła kolejny konkretny łyk z butelki z wodą.
- Mhmm... trzeba cię pogonić po plaży. Tudzież mimo wszystko zapoznać ze słoną wodą. I Dave'a też... strasznie się byczycie dzisiaj chłopaki.
Sięgnęła po swoją piłkę zaparkowaną wśród klamotów i czekając na resztę zaczęła podbijać na głową czubkami palców.
- Anna jeśli dasz radę w przyszłą sobotę... laski chcą rewanżu - błysnęła zębami w uśmiechu łapiąc piłkę i wprawiając ją w ruch na palcu wskazującym raz jeszcze - So I've been thinkng... why not to show them again how this game should be played - zielone oczy błysnęły diabelsko po czym ponownie zaczęła lekko podbijać piłkę.
Sygin - 2008-06-18, 11:25
:
Uniosła się na rękach i przegarnęła nastroszoną jasną grzywkę.
- A właśnie miałam zacząć się opalać... - pomarudziła chwilę ale w końcu zwlekła się z ręcznika i popatrzyła z namysłem na Ericę.
- Dziewczyno ja nie wiem co będę robić za 3 godziny a co dopiero w przyszłą sobotę! Chociaż na piątek chyba jesteśmy ustawieni do klubu.
Podskoczyła i zabrała Ricky piłkę.
- Powiadomię cię łaskawie - oświadczyła dumnym rozbawionym tonem - z 3 dniowym wyprzedzeniem. A tak nawiasem... to twój facet się byczy a raczej maxuje - pokazała Ricky język z bezpiecznej odległości i rzuciła piłką celnie w Dave, tak, że trafiła go w sam środek klaty - mój przynajmniej podniósł tyłek kilkakrotnie, right honey? Podnieś ten zgrabny zadek raz jeszcze and make me proud - zachęciła Chillmana kończąc piwo, które zaczęło się robić coraz cieplejsze.
Noise - 2008-06-18, 15:07
:
- Było fajnie, naprawdę. I mimo tych wszystkich różnic miedzy nami starałem się, żeby było jak najlepiej. Ale potem tyle się wydarzyło, że w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że nie jesteśmy sobie pisani. W naszym związku od początku brakowało ikry, tego pierwiastka wzajemnego pożądania i nie mam tu na myśli seksu. - widać było, że Evanowi ciężko jest mówić to wszystko. Chłopak obrócił głowę i wpatrując się w fale oceanu mówił dalej - Chciałem to zrobić w inny sposób, ale w tamtej chwili poniosły mnie nerwy. Jeśli uważasz, że nie możemy być nawet znajomymi, to przynajmniej toleruj moją obecność jeśli znajdziemy się w tym samym towarzystwie. Ok? - zapytał spoglądając Vann w oczy.
KapitanOwsianka - 2008-06-18, 15:15
:
Ekhm... Chodźcie, chodźcie... powiedział biorąc Ericę za rękę i ruszając wzdłuż plaży.
Nathan już wiedząc o co tak naprawdę chodzi chwycił Linds w pół, a że dla sportowca taka dziewczyna była lekka jak puch uniósł ją zupełnie tak jakby chciał ją porwać i parę kroków przebiegł z nią w kierunku morza Zaraz się skąpiesz kochana!
Eithel - 2008-06-18, 15:41
:
Lindsay zareagowała tak, jak zareagowałaby każda blondynka ubrana w kostium od Armaniego - zaczęła niewyobrażalnie piszczeć. Kolejne próby wyrwania się nie przynosiły żadnego rezultatu, więc dziewczyna w końcu się poddała. Chociaż perspektywa zimnej wody w oceanie naprawdę ją przerażała.
- Kochanie puść mnie, proszę - krzyknęła nieco żałośnie, za wszelką cenę chcąć uniknąć oceanu.
Caylith - 2008-06-18, 16:04
:
- Follow you, hon - uśmiechnęła się radośnie łapiąc Maxa za rękę i odruchowo otaczając jego ramię drugą. Słysząc przeraźliwe piski Linds uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Well, look a this. I'm hotter than she is and she will be cooled. - skomentowała patrząc na widowisko roześmianymi oczami, po czym podniosła głos rżąc niemal ze śmiechu. - Hey Lindsay! Nie protestuj tak! Kolesie wolą jak jesteśmy namoczone, więc o ile to możliwe będziesz dla Nathana bardziej seksowna po kąpieli! A potem dostaniesz loda.
Zatrzymała Maxa w pochodzie.
- Poczekaj moment... ja po prostu muszę zobaczyć jak to się skończy. Że też nie mam kamery przy sobie - jęknęła z żalem i przysłoniła oczy wolną dłonią by nic nie stracić z tego przedstawienia.
Derriuz - 2008-06-18, 16:20
:
Dave złapał piłkę dokładnie w momencie, w którym ta zderzyła się z jego klatą. Ale wszystko kosztuje. Jego kosztowało to tyle co skiepowanie (na szczęście już prawie spalonego) papierosa i machnięciem butelką tak, że zawartość by się rozlała. Gdyby coś tam jeszcze było. Musiało to komicznie wyglądać, facet z szlugą i butelką w dłoniach tulący się do piłki.
- Girl, next time when you will be throwing something - let me put things down - uśmiechnął się lekko, wrzucając kiepa do butelki i odkładając ją tak przy swoich rzeczach. Następnie wziął piłkę i odrzucił ją z powrotem do Anny, typowym koszykowym podaniem.
- And... Let me make sure... You want ME to PLAY? - uniósł wysoko brwi, zbliżając się do niej.
Sygin - 2008-06-18, 16:35
:
- Ale wtedy będzie mniej zabawnie - uśmiechnęła się do niego zawadiacko - poza tym wyglądasz tak słodko tuląc sie do piłki, że po prostu muszę tak robić, żeby takie sytuacje oglądać. A od grania jestem ja. Przynajmniej do momentu aż ty się do tego nie zapalisz - puściła mu perskie oko.
Złapała piłkę w objęcia i odwróciła się słysząc hałasy. Potem odrzuciła ją na resztę rzeczy.
-Speaking of events, coś tam się dzieje Dave. Chodź, bo przegapimy. - złapała Chillmana za rękę i pociągnęła do źródła hałasów.
- Oh hohohoho.... - skomentowała widok Lindsay niesionej do wody i zaczęła chichotać.
KapitanOwsianka - 2008-06-18, 16:56
:
Max ścisnął lekko dłoń Erici i usadził jej dwuznaczne żarty spojrzeniem, które mówiło, że wymaga od niej teraz powagi, a te żarty go nie śmieszą.
Za to Nathan nie miał zupełnie w planach wrzucić Linds do wody. Postawił ją na piasku kilka metrów od linii fal i uśmiechnął się ciepło Chodźmy, nie będziemy przeszkadzali dogadującym się.
Caylith - 2008-06-18, 17:27
:
- Co za stracona okazja... - westchnęła. Spojrzała na Maxa z brwią wędrująca do góry, zaciekawiona czego ściska jej rękę i widząc piorunowanie wzrokiem pokręciła głową przestając się śmiać. Ostatnio był strasznie poważny i ciężko go było rozbawić. Wzruszyła lekko ramionami posłusznie się zamykając chociaż miała ciągle dobry humor i rzuciła spojrzenie przez ramię czekając na Annę i Chillmana. I na koniec spojrzała jeszcze na dyskutującą dwójkę.
- Będzie w porządku. Po prostu muszą się dogadać... - mruknęła cicho.
KapitanOwsianka - 2008-06-18, 19:25
:
Przeniesienie akcji dla wszystkich, prócz Evana i Vann :P To ważna scena ;)
Ofelia - 2008-06-18, 21:12
:
-I nie mogłeś tego samego powiedzieć wcześniej?- z trudem spojrzała na niego. -Wiesz, jak mi wtedy było głupio? I prawie zaczęłam żałować, że tak na ciebie nakrzyczałam. Ale... nie umiałam inaczej.- znów odwróciła głowę i przetarła oczy ręką. Nie chciała się rozpłakać.
-Twoją obecność mogę tolerować. To, że nam nie wyszło, nie jest powodem do publicznego upokarzania cię. Musiałbyś się bardziej postarać.- wysiliła się na lekki uśmiech.
Noise - 2008-06-18, 21:41
:
- Mogłem, ale sama dobrze wiesz jakie to trudne. Poza tym chciałem, żeby to co powiedziałem i co zrobiłem nieco przyschło. Nie chciałem tego robić na gorąco, bo kto wie, co by się wtedy mogło stać. A ja nie miałem ochoty na dalsze kłótnie i krzyki. - Evan mówił powoli ostrożnie dobierając każde słowo jakie mówił. Ze wstydu, a może i z jeszcze jakiegoś powodu, wbił spojrzenie w piasek i powoli obdzierał butelkę z etykietki.
Ofelia - 2008-06-19, 11:27
:
-Gdybyś powiedział to samo wtedy, dostałbyś w twarz. Przynajmniej tak sądze.- mruknęła i uśmiechnęła się słabo. Zaczęła bawić się piaskiem, raczej nieświadomie. -I dziękuje, że to powiedziałeś. Już nie nienawidzę cię tak jak wtedy.

Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2008-06-19, 15:37
:
Max pilotem odblokował zamek w Range Roverze i raz jeszcze krytycznie spojrzał na samochód, który jego skromnym zdaniem za grosz nie miał duszy. Otworzył drzwi i oparł się o siedzenie kierowcy, powiódł wzrokiem po reszcie zebranych i pakujących się przyjaciół Słuchajcie... A może nie czekajmy do piątku z tym wypadem do klubu, co? zapytał z zainteresowaniem Dzisiaj mamy sobotę więc możemy się tam wybrać już dzisiaj.
Caylith - 2008-06-19, 15:45
:
- Sounds good to me... - powiedziała Ricky z zadowoleniem, wrzucając na tył pękatą torbę z plażowym rzeczami - skoro dzień się tak dobrze zaczął dlaczego nie skończyć go jeszcze lepiej. Na przykład drobnym szaleństwem.
Oparła się o maskę i spojrzała znad Raybanów krytycznie na swoje ramię oceniając złapaną opaleniznę. - Tyle, że wcześniej trzeba się po pierwsze wykąpać, po drugie przebrać w coś co nie jest strojem kąpielowym a po trzecie najeść.
Eithel - 2008-06-19, 15:55
:
Lindsay słysząc propozycję Maxa oderwała się na moment od pasjonującego zajęcia, jakim było podziwianie własnych łydek. Korsy zabawnie zjechały jej na czubek nosa.
- Jestem za. - zaświergotała melodyjnie, jak zwykle swoim lukrowanym tonem - Tyle, że potrzebuję trochę czasu. To znaczy dużo czasu. - uśmiechnęła się, po czym zdobyła się na coś, o co nikt by jej nie podejrzewał. Na drobną ironię - 5 godzin powinno wystarczyć. - uśmiechnęła się promiennie.
Sygin - 2008-06-19, 17:47
:
- Ha! teraz wiem co będę robić za 3 godziny! - roześmiała się Anna nawiązując do wcześniejszej dyskusji o planowanym rewanżu i nieokreślonych planach na najbliższą przyszłość. Zrzuciła plecak na ziemię i napiła się wody zatrzymując się koło bryki Dave'a, na którego po chwili zwróciła spojrzenie - A ty co na to, man? Chcesz się pobujać dziś zamiast za tydzień? Albo robić co innego co się robi na imprezach w klubie, tak czy inaczej wyjść i nie być geekiem?- uśmiechnęła się figlarnie.
KapitanOwsianka - 2008-06-19, 18:21
:
Max uśmiechnął się i wstał by schować koce i lodówkę do bagażnika No to mam taką propozycję... Rozjedziemy się, panie zrobią się na bóstwa, panowie wezmą prysznic i się przebiorą, a potem spotkają się na molo w knajpce. Coś zjemy, pogadamy, poczekamy na dziewczyny, a potem pójdziemy do Bait Shopu. powiedział z uśmiechem.

Nathan gorliwie przytaknął głową, ale potem spojrzał na Linds mierząc ją wzrokiem i z trudnym do określenia uśmiechem powiedział: Hmmm... Nie wiem jak wy, ale ja planuję się spóźnić. uśmiechnął się porozumiewawczo do Dave'a.
Caylith - 2008-06-19, 18:52
:
- Taaa... zimny prysznic to jest to co by mi się przede wszystkim przydało - rzuciła okiem na włosy noszące ślady piasku nie wiadomo skąd. - A potem dopiero się stroić... anyway... - mnie plan gra. Tylko musisz mnie dostarczyć do domu, panie Parker. A skoro parę osób i tak się spóźni - łypnęła okiem z rozbawioną miną na lubieżne spojrzenia Nathana w kierunku Linds - to się nie ma co zbytnio spieszyć. - rzuciła okiem na Annę z wyrazem twarzy mówiącym dobitnie "men... can't live with them, can't live without them".
I z szerokim uśmiechem siadła na siedzeniu pasażera, wystawiając na zewnątrz tylko długie opalone nogi, oparła na kolanach łokcie pochylając się i z rozbawieniem przyglądając się reszcie.
Derriuz - 2008-06-19, 19:02
:
- Hell, yeah! - skomentował ostatnie słowa Anny z lekkim uśmiechem na twarzy i potaknięciem, po czym wyciągnął klucze od wozu i otworzył bagażnik, do którego wrzucił swój stuff, czyli tylko ubrania i parę śmieci w siatce foliowej oraz rzeczy Anny, mając nadzieję, że i to i to się zmieści. No i się zmieściło, na całe szczęście. Zatrzasnął bagażnik i przeniósł wzrok na Nathana, który akurat mówił o spóźnianiu się.
- Hmm... Yeah, I guess that's a good idea... - rzucił z uśmieszkiem, mrużąc nieco oczy i zerkając kątem oka na Annę - Trzeba... Porozmawiać... Z kimś, a potem to nie będzie czasu. A jeszcze później nawet nie będzie siły... - po czym otworzył Annie drzwi od strony pasażera z szerokim uśmiechem.
Sygin - 2008-06-19, 19:08
:
- Oh my God, testosteron w natarciu... - oświadczyła zauważając najpierw spojrzenia Nathana a potem czując namacalnie spojrzenie Dave'a. Więc sama spojrzała na Ericę z rozbawieniem porozumiewając sie jak to kobiety w obliczu mężczyzn, bez słów - Tak, tak, baby... rozmowy są bardzo ważne. Trzeba rozmawiać wiele razy na ten sam temat. Tak żeby utrwalić go... dogłębnie - wybuchnęła śmiechem i władowała się na siedzenie Camaro.
Derriuz - 2008-06-19, 19:13
:
Dave wybuchł śmiechem po słowach Anny i zaczął obchodzić, wciąż śmiejąc się, samochód dookoła, by wreszcie otworzyć drzwi od strony kierowcy.
- Mądra dziewczyna - rzucił, wciąż wyraźnie rozbawiony jej zrozumieniem, lub, być może, czymś innym, po czym wlazł do swojego wozu, otwierając okno, wyciągając paczkę papierosów z kieszeni, wkładając jednego do ust, chowając ją do kieszeni, wyciągając zapalniczkę, podpalając papierosa i chowając zapalniczkę. [Cóż za wyśmienite zdanie! Nie uważasz drogi czytelniku?].
- If that's all... See you at the place? - zapytał, wyglądając na znajomych przez okno.
Eithel - 2008-06-19, 19:18
:
Widząc na sobie dwuznaczne spojrzenie Nathana nie spłonęła rumieńcem - po pierwsze, doskonale panowała nad własnymi emocjami, po drugie sypiali ze sobą od dawna, nie było to tajemnicą a ona do pruderyjnych nie należała. Postanowiła za to jeszcze bardziej go sprowokować - jedno z ramiączek kostiumu zupełnie "przypadkiem" zaczęło się zsuwać, jednak nie na tyle, by cokolwiek ukazać. Lindsay z rozbawieniem spojrzała prosto w oczy Nathana.
- Hmm.. czy to przypadkiem oznacza, że masz zamiar odwieźć mnie do domu... - przekrzywiła zabawnie głowę - .. a później porozmawiać? - zachichotała po sparafrazowaniu słów Dave'a.
Noise - 2008-06-19, 20:15
:
- Ja w zasadzie też jestem za. - powiedział Evan opierając się o drzwi swojego czarnego Nissana. - Nic ciekawego na wieczór nie planowałem, a nic się raczej nie stanie, jeśli nasza rozmowa nieco poczeka, prawda Max? - Ballmer uśmiechnął się lekko i spojrzał na Parkera uważnie obserwując jego reakcję. Chłopak milczał chwilę, po czym ponownie zabrał głos.
- So, gdzie i o której się zbieramy? - zapytał odblokowując drzwi wozu i otwierając je, by wnętrze auta nieco się wychłodziło.
Ofelia - 2008-06-19, 20:21
:
Stała opierając się ostrożnie o maskę swojego samochodu, żeby nie porysować jej zamkiem od kieszeni szortów. Przysłuchiwała się rozmowie, jednak nic nie mówiła. Jakoś dzisiaj nie jest specjalnie rozmowna.
KapitanOwsianka - 2008-06-19, 21:57
:
Max uśmiechnął się pod nosem wsiadając do samochodu i uruchamiając klimatyzację. Hmmm... Może tak... O szóstej umówmy się w knajpce na molo, dziewczyny pewnie dojdą później, a potem ruszymy do Bait Shopu. powiedział i jeszcze kiwnął głową Evanowi na znak, że zgadza się z jego propozycją. Zamknął drzwi i uruchomił silnik, po czym powoli wycofał.

Nathan uśmiechnął się szczerze i wrzucił rzeczy do bagażnika samochodu. Zamierzam nawet na moment Cię nie spuścić z oka. powiedział do Linds, po czym pocałował ją w głowę obejmując ramieniem i prowadząc do samochodu.
Derriuz - 2008-06-19, 22:06
:
Dave natomiast wcale powoli nie wycofywał. Odpalił silnik, wrzucił wsteczny i nieco zbyt gwałtownie depnął w gaz, że aż szarpnęło samochodem w tył. A wszystko to po to, by prędzej wyjechać na ulicę i skierować się w kierunku... Któregoś z domów.
Eithel - 2008-06-19, 22:07
:
Lindsay zachichotała z wdziękiem po czym wtuliła się mocno w chłopaka. Zanim Max odjechał, zdążyła jeszcze pomachać Ricky na pożegnanie. Po kilku minutach wyjechali z parkingu, kierując się w stronę domu Linds.
Noise - 2008-06-19, 22:28
:
Evan uśmiechnął się tylko, po czym wsiadł do auta i natychmiast uruchomił silnik. Odczekał kilka sekund, po czym wrzucił "jedynkę" i zupełnie w swoim stylu wcisnął gaz głęboko w podłogę wyzwalając tym samym ryk silnika zwracający uwagę wszystkich w promieniu dobrych kilkudziesięciu metrów. Koła zabuksowały powołując do istnienia chmurę dymu, po czym gdy już złapały przyczepność z nawierzchnią auto wystrzeliło do przodu gnane przez potężny tabun mechanicznych rumaków. Auto niemal natychmiast zostało wprowadzone w kontrolowany poślizg i w takim poślizgu wyskoczyło na jezdnię, po czym pognało w dal.
Sygin - 2008-06-20, 12:57
:
Z nikłym, tajemniczym, nieco zamyślonym uśmiechem przyglądała sie jego profilowi gdy prowadził jak wariat. Pewne słowa cisnęły jej się na usta ale przełknęła je uparcie jak kilkakrotnie już w ciągu paru ostatnich tygodni. Niewłaściwy czas. Zamiast tego oparła głowę o zagłówek, wyciągnęła rękę przez okno na zewnątrz samochodu i zaczęła falować dłonią pod wpływem pędu powietrza z cichym śmiechem, szalenie lubiąc tą zabawę.
- So where are you taking me, Dave? - zapytała w końcu nie przerywając zabawy z wiatrem.
Eithel - 2008-06-28, 14:52
:
Biegła przez plażę, uciekając przed własnymi emocjami, furią i rozżaleniem. Czarne szpilki od Giuseppe Zanottiego grzęzły w piachu, utrudniając jej szaleńczy bieg. W końcu zdjęła je i dalej szukała miejsca, gdzie mogłaby się swobodnie wypłakać. Po chwili znalazła odseparowany od reszty plaży zakątek, który świetnie się na to nadawał. Skuliła się, a do oczu momentalnie napłynęły jej łzy. Na usta cisnęło się tylko jedno pytanie.
- Dlaczego? - wyszeptała łamiącym się głosem. Nie miała zamiaru wracać dziś do domu na noc...
KapitanOwsianka - 2008-06-29, 12:20
:
Nagle w jej torebce rozdzwonił się telefon. Najprawdopodobniej jej ojciec dzwonił by ją odnaleźć. Czy coś. Wiał chłodny, ale przyjemny wiatr, piasek zdążył już ostygnąć. Na plaży było tak pusto i samotnie.
Eithel - 2008-06-30, 17:02
:
Nie zadała sobie trudu, by wyciągnąć komórkę z torebki i chociaż sprawdzić kto dzwonił. A niech sobie dzwoni nawet sam prezydent USA. Zachichotała, po czym pociągnęła jeszcze łyka ognistego płynu. Zdążyła już opróżnić połowę piersiówki. A co tam! Przecież trzeba wypić za szczęście ojca! Roześmiała się jak szalona.
KapitanOwsianka - 2008-06-30, 17:54
:
Minęło kilka chwil i telefon przestał wreszcie wibrować szaleńczo w torebce. Zapadła cisza, przerywana tylko od czasu do czasu wyciem wiatru.
Eithel - 2008-06-30, 21:12
:
Tymczasem Lindsay opróżniła już całą piersiówkę, wytrząsając ją do ostatniej kropelki. Po chwili zaczęła się szaleńczo śmiać, tarzając się po piachu w wieczorowej sukni.
- Wypijmy za bananową młodzież i ich życie bez problemów! - wybełkotała, unosząc do góry pustą piersiówkę.
KapitanOwsianka - 2008-06-30, 23:11
:
Telefon w torebce znowu się rozdzwonił jak głupi, co stawało się coraz bardziej irytujące. Czy on nie może dać mi spokoju? Przecież każdy w takiej sytuacji potrzebuje chwili samotności!
Eithel - 2008-07-01, 15:24
:
Z trudem uniosła jedną powiekę i spojrzała w kierunku torebki. W głowie zaświtała jej szaleńcza myśl o wrzuceniu telefonu komórkowego do oceanu, ale nawet w takim stanie Lindsay nie byłaby w stanie wyrzucić czegoś od Prady. No way. Postanowiła go po prostu ostentacyjnie ignorować. Tymczasem rozłożyła się wygodnie na piasku i z zaciekawieniem obserwowała niebo.
KapitanOwsianka - 2008-07-02, 20:19
:
Po niebie przetaczała się jedna ciemna chmura, a tak to gwiazdy migotały układając się w fantazyjne kształty. Coraz bardziej fantazyjne, bo w głowie dziewczyny coraz mocniej szalało. Robiła się senna i zmęczona. Tym czasem telefon znowu się rozdzwonił.
Eithel - 2008-07-03, 12:16
:
Chmura zaczynała powoli ją przerażać.. Mogła przysiąc, że przed chwilą przybrała kształt jej nauczyciela od matematyki, a niczego tak się nie bała, jak tego paskudnego przedmiotu. Ten okropny natręt znowu dzwonił. Z trudem dosięgnęła telefonu, jej torebka postanowiła najpierw się pomnożyć a później przemieścić w inne miejsce.. Odebrała w końcu i zupełnie nie zważając na to, co osoba po drugiej stronie mówi do słuchawki, wybełkotała:
- Leave me alone!!! - po czym nie rozłączając się, upadła twarzą w piasek i momentalnie zasnęła.
KapitanOwsianka - 2008-07-03, 12:36
:
Przeniesienie akcji
KapitanOwsianka - 2008-07-07, 10:19
:
Obudził ją przejmujący chłód, którzy przebiegł po jej plecach, wraz z dreszczem. Piasek nieprzyjemnie chrzęścił w ustach, w których dodatkowo miała poalkoholowego kapcia. Ślady drobinek odbiły się też na twarzy, a włosy miała w nieładzie. Słowem wyglądała strasznie.
Eithel - 2008-07-07, 21:17
:
Lindsay z trudem podniosła się z piasku. Pierwszy raz w życiu wyglądała jak gówno. Dosłownie i w przenośni. Czuła się podobnie.. Piasek był wszędzie, tak samo jak uporczywy smród alkoholu.
- O fuck... - wyszeptała popękanymi ustami i niepewnym krokiem ruszyła w stronę samochodu. Po chwili odjechała, bardzo powoli i ostrożnie - bynajmniej nie w stronę domu.
Caylith - 2008-07-16, 10:17
:
Zakupy były produktywne i gadatliwe, w związku z czym Erica miała dobry humor. Nie musiała myśleć, o tym, że musi stawić czoła prędzej czy później najpierw Linds a potem ojcu. Przynajmniej przez większość dnia nie musiała o tym myśleć. Niestety jak tylko Elly się ewakuowała, złe przeczucia znowu ją dopadły. Tak więc prosto z domu (nadal pustego jak diabli bo ojciec jeszcze nie wrócił) wyrwała się na plażę w poszukiwaniu rozrywki. Więc szła brzegiem morza ciesząc się przyjemnym słońcem i chlapiąc trochę wodą, do momentu aż oberwała lekko piłką siatkową. Zgarnęła ją z ziemi i rozejrzała się za winowajcą, którą okazała się być jedna z dziewczyn z porannej drużyny przeciwnej. Czarnulka odniosła piłkę i chwilę pogadała z dziewczyną. W efekcie ponieważ żadna nie miała nic ciekawszego do roboty zaczęły piłkę na luzie przerzucać między sobą.
Caylith - 2008-07-17, 13:47
:
Piłka pacnęła na ziemię a zaraz za nią Ericka zaryła zgrabnym tyłkiem w piasku usiłując odebrać niemożliwe podanie i tracąc równowagę.
- Okay, that's it... 1 mecz na dzień nie więcej - zaśmiała się do dziewczyny, która podeszła do niej z wyciągnięta pomocnie ręką, złapała tę dłoń i wstała. - Besides... I'm tired - zaczęła otrzepywać piach z tyłka i nogawek. Po chwili pożegnała się z nową znajomą i ruszyła plażą brodząc w płytkiej wodzie fal. Gdy oddech się już uspokoił nieco a Ricky stwierdziła, że ma wystarczająco luźny humor wyciągnęła telefon i tylko z bardzo niewielkim wahaniem wybrała numer Lindsay. Sprawę trzeba było jakoś wyprostować a ona nie była zwolenniczką czekania nie wiadomo na co. Tak więc ze stanowczą miną zaczęła czekać na połączenie chlapiąc nieco w wodzie idąc żółwim tempem.
Caylith - 2008-07-17, 22:15
:
Linds chwilowo nie odpowiadała ale po dwóch sygnałach telefon poinformował przeciągłym piskiem, że ktoś się dobija na komórkę. Tak więc rozłączyła się i zatrzymawszy się zaczęła sprawdzać co się dzieje. Na twarzy pojawił się uśmiech gdy okazało się, że przyszedł sms od Vann.
- Finally - mruknęła i przebiegła oczami po tekście. Oczami, które nagle zrobiły się bardzo duże. 2 kliknięcia i Erica zaczęła słuchać sygnału połączenia z Vann. I wreszcie...
- Hi Violet... what's happening - rzuciła do słuchawki marszcząc czoło. Przeczuwała, że informacja jaką otrzyma nie będzie zbyt dobra.
Caylith - 2008-07-18, 19:38
:
Ericę zamurowało. Chwilowo. I prawie upuściła buty niesione w wolnej ręce. Po chwili westchnęła cicho.
- I'm so sorry, sweety. I rozumiem już czemu się nie pojawiłaś wczoraj. Musi być ci strasznie ciężko. Kiedy wyjeżdżasz? Zdążę jeszcze wpaść do ciebie i cię wyściskać, czy nie chcesz żeby wpadać? - zapytała po prostu sugerując tonem, że jakąkolwiek odpowiedź Vanessa da, Ricky to uszanuje.
Caylith - 2008-07-18, 19:59
:
- Już jadę... czekaj na mnie. Będę max. za 10 minut. Pa - rzuciła do słuchawki i rozłączyła się. Wyświetlacz jeszcze nie zgasł na dobre gdy Ricky puściła sie galopem przez plażę w stronę parkingu. Dopadła go w rekordowym tempie i zatrzymawszy się dopiero przy samochodzie wciągnęła buty i jednym susem przesadziła drzwi, swoim sposobem wsiadając do BMW. Po chwil silnik ryknął i dziewczyna wystrzeliła jak z procy ruszając w kierunku, gdzie rodzina Vann miała dom.
Nevi - 2008-08-20, 18:00
:
Przebywający na plaży tego wieczoru mieli niecodzienny widok. Na tle różowego od zachodzącego słońca nieba przy samym brzegu galopował absolutnie piękny deresz, na którym jechał długowłosy przystojny młodzieniec. Koń uderzał kopytami w wodę w kontrolowanym, acz szybkim galopie, powodując rozbryzgi wody i widoczne zadowolenie na twarzy jeźdźca. Mijali wszystkich obojętnie, raz podróżując po mokrym piasku, raz zagłębiając w ciemne tonie Oceanu Spokojnego.
Jeździec jechał, nisko pochylony w siodle, stojąc w strzemionach, by odciążać swojego wierzchowca, pędzącego przez Newport Beach.
Eithel - 2008-08-21, 21:11
:
Linds szła brzegiem morza, trzymając w ręce swoje boskie, amarantowe szpilki od Louboutina. Woda delikatnie obmywała jej stopy, wiat bawił się jej jasnymi włosami. Na drobnej twarzyczce zagościł wyraz zadumy - co było u niej rzadko spotykane. Od czasu do czasu reagowała na radosne okrzyki Holly, gdy ta wypatrzyła wyjątkowego przystojniaka lub wskazywała jej wyjątkowo zgrabny tyłek. Wyraźnie była roztargniona, bo zamiast w wyraźny sposób okazywać swój entuzjazm, uśmiechała się tylko blado. Poza tym zaczynało jej przyjemnie szumieć w głowie...
Nevi - 2008-08-21, 22:30
:
Uwagę jej przyciągnął jakiś krzyk zza pleców. Gdyby się obejrzała, zobaczyła by szybko przybliżającą się sylwetkę, która galopowała skrajem morza na wielkim, lśniącym w promieniach zachodzącego słońca, dereszu, rozbryzgując na bok pianę. Tak, wierzchowiec i jego jeździec na Newport Beach. That was rare.
Lothrien - 2008-08-22, 12:40
:
Holl rozkoszowała się spacerem po plaży. Jej przyjaciółka była dziś niezwykle małomówna więc pozwoliła sobie na cichy wtór muzyki z ipoda w rytm której seksownie bujała bioderkami.
- Na dziewiątej...- podała przybliżoną lokację obiektu wartego uwagi, bowiem każda dobrze wychowana plotkara wie, że nie należy pokazywać obiektu rozmowy palcem. Tan bowiem w przypływie inteligencji mógłby się domyśleć, że o nim mowa. -Linds... Co się z Tobą dzieje?- spytała już z troską w głosie widząc, że nawet męski tyłek nie robi na niej wrażenia.
Eithel - 2008-08-22, 13:13
:
Spojrzała na "dziewiątą" - dzięki temu systemowi określania lokalizacji co ciekawszych męskich tyłków, nauczyła się jako tako posługiwać zegarkiem ze wskazówkami - uśmiechnęła się zupełnie bez entuzjazmu, udając aprobatę. W zasadzie sama nie wiedziała co się z nią dzieje, za to znalazła na to doskonałe lekarstwo - 30 letnia whisky. Przed użyciem nie kontaktuj się z lekarzem lub farmaceutą. Już otwierała usta, by rzucić jakąś wymijającą odpowiedź o niekorzystnym biorytmie, pryszczu na nosie albo bolącej depilacji, ale... jej uwagę przyciągnął jakiś krzyk. Odwróciła się i jej wzrok padł na konia w galopie, który wyraźnie pędził prosto na nie.
- Fuck, Holl! - krzyknęła przerażona Lindsay - Watch out! - pociągnęła przyjaciółkę mocno za ramię.
Nevi - 2008-08-22, 18:18
:
Koń gnał przed siebie prosto na dziewczyny, no, praktycznie to jechał tylko na jedną dziewczynę, śliczną blondyneczkę, która była dla niego miła w szkole. No, była prawie, że interesująca. Gdy koń był jakieś pięć metrów przed nimi, jeździec szarpnął gwałtownie wodzami w bok, by uniknąć zahaczenia od dziewczynę. Deresz przemknął obok niej, wyrzucając wysoko kopyta i znowu ją chybiając.
Chłopak zawrócił konia i stanął dęba. Na tle zachodzącego słońca.
Punkt lansu.
Eithel - 2008-08-22, 21:00
:
Typowa bohaterka romantyczna zapiałaby w tym momencie z zachwytu, rzuciła przystojnemu jeźdźcowi białą chustkę na głowę i zakrzyknęła radośnie "Mój Ci on!". Jednocześnie zaś na drugim planie pojawiłaby się orkiestra dęta i odegrała coś w rodzaju tych wszystkich ballad, które zazwyczaj towarzyszą miłosnym scenom w filmach. Później jeździec i jego wybranka odjechaliby w promieniach zachodzącego słońca, a małe, morskie nimfy sypałyby im pod nogi płatki czerwonych róż.
Pech chciał, że Lindsay nie miała nic z typowej romantycznej bohaterki - bynajmniej na jej twarzy nie widniał teraz wyraz bezgranicznego uwielbienia. Nawet przy dużej dozie wyobraźni rumieńców, które pojawiły się z powodu ogromnego wzburzenia, nie można było wziąć za oznaki zawstydzenia.
- Ty pieprzony idioto! - rozpoczęła grzecznie rozmowę, z niemałym wdziękiem odrzucając blond włosy, które zasłaniały jej widok. Nadal nie mogła dojrzeć twarzy jeźdźca. - Nie jesteś na wielkiej pardubickiej jakbyś nie zauważył! Mogłeś jej zrobić krzywdę! - krzyknęła bardzo zdenerwowana, po czym z zaniepokojeniem spojrzała na Holl - All right darling?

Punkt zajebiozy.
KapitanOwsianka - 2008-08-22, 21:06
:
Ale Holly patrzyła jak urzeczona na Marca, który wydawał jej się teraz rzeczywiście bohaterem romantycznego filmu. I nie mogła zdusić rodzącego się gdzieś w piersi uwielbienia dla tego chłopca. I nawet jeśli miałoby być to chwilowe zauroczenie, to czemu by się mu nie poddać? Chociaż dla chwili romansu i galopowania po plaży?
Nevi - 2008-08-22, 21:08
:
Chłopak na koniu spojrzał na nią, robiąc zdziwioną minę, potem taksując obie dziewczyny wzrokiem. Jego wzrok jakby stwardniał, gdy spojrzał na Holly, potem jednak na ustach wyrósł mu drobny uśmieszek.
Mogłem, nie zrobiłem. Otarła się o połamanie kości, może nawet śmierć. Super. Ona *prawie* umarła, ja *prawie* kogoś zabiłem. Udany wieczór. - przekrzywił głowę i unosząc brew spojrzał od stóp do głów na drugą dziewczynę. Na końcu otrząsnął się jakby z transu i spojrzał na Ocean. Wydawał się znudzony.
Eithel - 2008-08-22, 21:49
:
Krew w żyłach Lindsay dochodziła do stanu wrzenia. Gdy spojrzała na Holl, wgapiającą się w tego pożal się Boże, błędnego rycerza, niczym ciele w malowane wrota wybuch gwałtownej wściekłości zdawał się być bardzo blisko...
- Fantastycznie! Jesteś panem życia i śmierci? Może mam teraz zacząć ci bić pokłony, że oszczędziłeś moją przyjaciółkę?! - prychnęła, zupełnie już wyprowadzona z równowagi. Poza tym alkohol też miał w tym swój udział... - Cieszę się. A teraz zejdź z moich oczu. - syknęła niczym nadepnięta żmija - i bynajmniej nie było w tym ani odrobiny uwielbienia.
Lothrien - 2008-08-22, 22:36
:
Holl stała w dalszym ciągu zdumiona. Gwałtownie mrugała powiekami a z ust wyrwało jej się ciche westchnięcie. Co z tego, że O'Neil "nie mógł" skoro teraz malował jej się jak młody bóg.
-I'm ok darling.- pomału zaczęła jednak wracać do siebie. Żywiołowa reakcja Linds troszkę ją zszokowała, co jednak wyprowadza z równowagi przyjaciółkę nie może przejść bez echa. -Let it go sweety.- uspokoiła koleżankę i zwróciła się do "księcia z bajki": -*Prawie* jesteś fajny...- powiedziała i pociągnęła łyka z butelki z piwem.
Nevi - 2008-08-22, 22:47
:
Marc uśmiechnął się tylko i skłonił się lekko.
It was pleasure to meet you. - powiedział i nagle krzyknął, zrywając konia do galopu. Minął je tym razem szerszym łukiem, posyłając Holly nieokreślony uśmiech, a potem pognał dalej przez plażę.
Lothrien - 2008-08-22, 23:59
:
"It was pleasure to meet you."- powiedział, a Holl zrobiła ostatnią rzecz, której możnaby się po niej spodziewać- skłoniła się, niemal dwornie. To był impuls- czasem widziała to w filmach. Nie pomyślała- po prostu stało się.
Zmrużyła oczy patrząc jak odjeżdża. To było niemal jak w bajce... Był książę na uroczym rumaku, słońce skrywało się za horyzontem... Niestety była też cała reszta, której nie sposób nie zauważyć: próba pozbawienia jej życia, wrzeszcząca Linds i arogancja "prince-marca". Właśnie- ta arogancja miała w sobie coś niezwykle pociągającego.
Eithel - 2008-08-23, 18:22
:
Zaczynała się powoli zastanawiać czy to wszystko czasami jej się nie śni - zdarzały się jej bowiem tak kiczowate sny, na przykład o księżniczkach zamkniętych w wieży. Uszczypnęła się dyskretnie w ramię, by sprawdzić czy to naprawdę nie jakieś kiepskie romansidło rozgrywające się w jej własnej głowie. Poczuła... niestety, to rzeczywistość. Po chwili jednak wpadła na inny pomysł - a jeśli na plaży kręcą jakąś komedię romantyczną i ona właśnie przez przypadek znalazła się w środku akcji? Przecież to bardzo możliwe!
- Sweety, kto to był? - zapytała chytrze, może w ten sposób wyda się prawda o filmie. W końcu przez oślepiające działanie słońca ona nie widziała twarzy jeźdźca.
Lothrien - 2008-08-23, 19:09
:
Holl stała jak zaczarowana. Dopiero po chwili otrząsnęła się jakby budząc z jakiegoś snu. -O'Neil.-odparła jakby z chłodną wyniosłością, choć spojrzenie ciągle zdradzało fascynację. -Przypomnij mi, żebym nigdy nie poszła z nim do łóżka!- to były najbardziej mocne słowa jakie padły w dniu dzisiejszym z jest ust. Kiedy Holl mówiła, że nie pójdzie z facetem do łóżka bezsprzecznie była to niecodzienna sprawa wielkiej wagi.
Eithel - 2008-08-23, 22:33
:
Zatem to O'Neil był tą osobą, której nie mogła sobie dziś przypomnieć w szkole... i teraz, na tym koniu. Co prawda zawsze był nieco pompatyczny i ekstrawagancki, ale nie zachowywał się jak jednoosobowy cyrk objazdowy. Miała ochotę powiedzieć to na głos, ale widząc zachowanie Holly zrezygnowała z tego zamiaru.
- Nawet jeśli ci o tym przypomnę to mnie nie posłuchasz, Holl. - uśmiechnęła się kwaśno. Marc co prawda był przystojny, miał fantazję i Lindsay darzyła go sympatią, ale... albo zmienił się po tym wyjeździe, albo miał chwilowe problemy z psychiką. - I want to smoke. - powiedziała zupełnie niespodziewanie.
KapitanOwsianka - 2008-09-22, 09:42
:
Nathan usiadł koło Lindsay, ale nie obejmował jej ramieniem. Coś na nim ciążyło, z resztą tak jak i na niej. Wpatrywał się głucho w piasek. Linds... Wyjeżdżam. Najpierw na obóz koszykarski, a potem na studia. Myślę, że nie ma sensu dalej ciągnąć naszego związku. powiedział wreszcie. A chwilę potem się podniósł i otrzepał z piasku. Poradzisz sobie?

I koniec, wszystko wraca do normy.
KapitanOwsianka - 2008-09-22, 20:17
:
Lindsay siedziała skulona w kłębek na plaży. Mimo, że było ciepło, jej było zimno, wręcz przerażająco zimno. W oczach ślicznej dziewczyny tliła się rozpacz tak bezgraniczna, że nie dałoby się jej opisać żadnymi słowami. Nad nią stał Nathan z pochyloną głową. Po chwili jednak chłopak zaczął znikać, aż Lindsay została całkiem sama. W rękach miała piersiówkę.

...Wtedy właśnie okazuje się jak bardzo jesteśmy samotni, kiedy nie ma już nikogo na kogo, chociaż podświadomie mogliśmy liczyć...

Ciąg dalszy w Chacie O'Neila

KapitanOwsianka - 2009-01-19, 21:38
:
Ricky i Lizzy tańczyły na około ogniska, bo w końcu były to ostatnie beztroskie chwile, zarówno dla Erici, jak i dla Elisabeth, a właściwie to przede wszystkim dla Elisabeth. Wiał wiatr, targając włosy dziewczyn i szarpiąc płomieniem na wszystkie strony. Wreszcie obie zmęczone szaleństwem padły na piasek i w tym momencie spojrzały gdzieś w bok. Zobaczyły tam zbliżającego się Maxa. W swojej pseudo wojskowej kurtce i poprzecieranych dżinsach. Dłonie miał w kieszeniach, głowę schowaną w ramionach.

... Ostatecznie jednak każdy z nas się zmienia. A zmian tych nie można powstrzymać. Więc tylko głupiec uciekał by przed nimi.

Wiedziałem, że tutaj Was znajdę...
powiedział uśmiechając się nieswojo.

Tennessee Williams napisał: ’’Kiedy tak wielu ludzi jest samotnych, byłoby niewybaczalnym egoizmem, być samotnym samotnie”


The end




Executive producer:
Kaptain Oats

Directet by:
Umiar Kukazoo

Starring:
Noise
Eithel
Derriuz
Lothrien
and Caylith as Erica

with special apperience Kapitan Owsianka

Cameras:
Lost Library

Story by:
The O.C.: Popularity
Caylith - 2009-01-25, 13:22
:
Słońce prażyło ślicznie, było przyjemnie i ciepło... tylko szkoda, że to ostatni dzień wolności. Erica wystawiła twarz do słońca odsuwając nieco daszek baseballówki z czoła, balansując piłką na dłoni. Umówiła się tu z kimś by namieszać w czyichś sprawach i wetknąć nos między przysłowiowe drzwi z nadzieją, że go jej nie utną. Ale póki co była sama więc zaczęła sobie podbijać piłkę nad głową dla przyjemności i zabicia czasu.
ArFF - 2009-01-25, 13:45
:
Skoro pogoda jest tak piękna, dlaczego by nie skorzystać z okazji i nie posiedzieć trochę na plaży?
Z taką właśnie myślą, Rayne kroczyła po piasku, w poszukiwaniu dobrego miejsca pod swój koc. Znalazła w końcu jakieś w miarę równe podłoże, na którym rozłożyła go, przy czym dokładnie poprawiła jego narożniki. Kiedy wszystko było już gotowe, dziewczyna położyła się na nim i sięgnęła po książkę, którą miała ze sobą. Zapewne znów jakieś głupoty o pokonywaniu własnych lęków. Jej terapeuta mówił, że to pomoże... jak na razie miało raczej negatywne skutki.
Derriuz - 2009-01-25, 15:16
:
Wyszedł z wściekle różowego Ferrari, ledwo powstrzymując się od komentarzy na jego temat. Aż źle się czuł, że jechał tym samochodem. W końcu... On był różowy! Zamknął za sobą drzwi i sięgnął do kieszeni po fajki. Wyciągnął jednego Lucky Strike'a i zaoferował papierosa Linds, jednak ta odmówiła. Wzruszył ramionami i wyciągnął ukochaną benzynówkę z kieszeni, by lekko drżącymi rękami odpalić gwóźdź do trumny.
- Thanks for the ride - rzucił i zaczął kierować się w stronę plaży z niepokojem na twarzy.
Eithel - 2009-01-25, 15:42
:
Nie miała ochoty palić kolejnego papierosa, nie wpłynęłoby to dobrze na jej samopoczucie. Wystarczył sam potężny kac. Przynajmniej nie miała skomplikowanego życia uczuciowego, mogła robić co się jej żywnie podobało. A, że przy okazji kilka osób zostanie zranionych.. no cóż. Bywa i tak.
- Your welcome. - wymruczała seksownie, po czym musnęła wargami jego policzek. Spojrzała mu głęboko w oczy, po czym skierowała się w stronę plaży, kusząco kołysząc biodrami. Po drodze zauważyła Ericę, nie kłopotała się jednak z żadnym gestem pozdrowienia. Spojrzała na nią wyzywająco, tylko przez chwilę zastanawiając się czy ta widziała z kim przyjechał Chillman.
Po chwili dotarła już do upatrzonego miejsca, gdzie rozłożyła koc. Położyła się i zaczęła lekturę Vouge'a.
Derriuz - 2009-01-25, 15:53
:
Mimo tego do czego doszło, zamurował go jej gest. Odruchowo, nie myśląc w ogóle, obrócił się oglądając się za Lindsay. Po dłuższej chwili dopiero potrząsnął głową, poklepał się po policzkach.
- Myśl mózgiem, a nie fiutem - warknął sam do siebie po cichu i z westchnieniem rozejrzał się. Zauważył Ricky... I modlił się, by nie zauważyła tego co się stało. Chociaż, jak mogła nie zauważyć? Nie ma sensu się okłamywać. Z ociąganiem poszedł w jej kierunku, paląc papierosa buch za buchem.
Caylith - 2009-01-25, 16:02
:
Piłka wyleciała w powietrze mocnym uderzeniem rąk, potem odbiła się kolejny raz i leciała powoli w dół gdy Erica rzuciła okiem po plaży, szybkim zerknięciem po raz kolejny szukając tego spoźnialskiego głąba. A jest... tylko... zielone tęczówki rozszerzyły się z zaskoczenia widząc, kto idzie obok niego - a podrasowaną sylwetkę Lindsay poznała by na odległość. Nawet jeśli działa się tak nieprawdopodobna rzecz jak usta Linds muskające policzek Dave'a Chillmana i oczy zatapiające się w jego oczach. Co do cholery botoxowane usta Barbie robiły na policzku Chillmana!?
- Holy shit... - sapnęła z zaskoczeniem i czystym szokiem na twarzy. Świat stawał na głowie, w miarę rozsądny facet prowadza się z plastikowa lalą! A potem dodała głośne - Auu! - gdy zapomniana piłka spadła jej prosto na łeb - Holy shit... Chillman tell me that it was not real... - skwitowała krótko łapiąc się za łeb i zezując na rozłożoną na piasku Lindsay - a niech ją spali tak by tydzień na tyłku nie siadła! Zielone oczy przyjrzały się Dave'owi wzrokiem zawierającym równe dawki zapytania, potępienia i czystego szoku.
Derriuz - 2009-01-25, 16:08
:
- So... - wykrztusił z siebie, krzywiąc się nastawiony na walenie po głowie, czy coś w tym stylu - You've seen... - zrobił długą pauzę, dopalił papierosa szybciej niż się spodziewał, wywalił peta, odpalił kolejną fajkę i spojrzał na Ricky.
- One thing I know for sure... I will never, ever drink anything stronger than beer alone with a woman... - mruknął przyciszonym głosem.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł, żeby teraz załatwiać sprawy z Anną... - dodał jeszcze.
Caylith - 2009-01-25, 16:21
:
- Ahaaa... - ściągnęła czapkę z daszkiem z głowy i otarła czoło. Powoli docierało do niej, że to co widziała było naprawdę. Przyjrzała się Chillmanowi z ciężkim westchnieniem.
- A więc ubzdryngoliłeś się do spółki z Lindsay MacNamarra. I jej sztuczne ciało nie rozpuściło się w morzu alkoholu? - prychnęła. Nie miała ochoty walić go po głowie albo robić cokolwiek w tym stylu. Czym on był, jej facetem by takie rzeczy odstawiać? Nie. Ale co powie to powie. - I z tego co widzę nie tylko to robiliście do spółki.
Pokręciła głowa jakby było jej brak słów - chociaż tego to jej zazwyczaj nie brakowało.
- Nie wyglądasz na gościa który właśnie przeleciał ex-najlepszy towar w szkole. Nie ma tego władczego błysku w oczach... oh wait... maybe because you regret of what you did... - dodała ruszając w stronę swojej torby obok rozłożonego ręcznika. Po chwili w jej dłoni błysnął łańcuszek. Gdy rzucił ostatnie zdanie darowała sobie kolejne złośliwości i spojrzała na niego z czymś w rodzaju troski.
- Proszę. Nie wiem czy dobry czy nie. To twoja decyzja co zrobisz w sprawie Anny. Just... don't hurt her...
Derriuz - 2009-01-25, 16:26
:
- I'm not sure what should I do. And not hurting her could prove to be a hard task... Mogę teraz pokazać, że jestem po prostu dupkiem i nie warto się ze mną zadawać, and it seems to be the best way... Mogę wytłumaczyć jej wszystko... Albo mogę wytłumaczyć jej nie-do-końca wszystko i incydent z Linds potraktować jako nic nieznaczący wypadek przy pracy... I don't know, w końcu z Anną jesteśmy skłóceni i trudno mówić w tej chwili, byśmy byli parą... Which version would you prefer, jeśli to byłby twój facet? - uniósł brwi, przyglądając się Ricky z nadzieją, na jakąś dobra i wygodną odpowiedź.
Caylith - 2009-01-25, 16:36
:
Siadła na piasku i wyciągnęła butelkę z wodą.
- Want some? Ani odrobiny alkoholu, obiecuję. - podsunęła facetowi a sama zastanowiła się nad gradem pytań jakimi ją zasypał. Przyjrzała mu się uważnie bawiąc się czapką.
- Wszystko zależy od tego czy chcesz ja odzyskać czy nie. Jeśli nie - sprawa jest prosta. Nie mówisz nic, nie robisz nic, a to - wskazała na łańcuszek ruchem głowy - zostaje w twoich rękach albo wędruje do lombardu lub gdziekolwiek gdzie się pozbywacie takich rzeczy - skrzywiła się lekko. Skąd ona mogła wiedzieć co faceci robią z biżuterią związaną z ex. - And it's over. Nawet jeśli ona coś chlapnie. A chlapnie, tego można być pewnym - dodała, ponuro patrząc na Linds - bodaj jej nos oblazł ze skóry!
- Jeśli chcesz ją odzyskać... słuchaj, ja jej za dobrze nie znam. Nie wiem czy przyznanie się do czegoś takiego jest lepsze niż nie przyznanie się albo mówienie półprawdy. Po prostu się zastanów jak by zareagowała na oddanie łańcuszka i błaganie o wybaczenie plus powiedzenie prawdy lub pół prawdy lub jej zatajenie z możliwością, że któregoś dnia może to wyjść. - spojrzała łagodniej na Dave'a - Przecież mieliście już problemy i wybrnęliście z nich, nie?
Derriuz - 2009-01-25, 16:57
:
- Dzięki - rzucił z prawdziwą wdzięcznością w głosie i pociągnął parę sporych łyków z butelki, by znów zaraz zająć się rozmową i paleniem fajki.
- Nie aż takie... - klapnął na piach z westchnieniem - I think I'll tell her everything, but one by one... So she won't fall down dead just like that - mruknął spuszczając wzrok w zamyśleniu. W pewnym momencie rozejrzał się. Dostrzegł piłkę do siatkówki.
- She's gonna be here? - zapytał, kiwając głową na zauważony przedmiot.
Caylith - 2009-01-25, 17:04
:
Wyciągnęła drugą butelkę i zostawiwszy tamtą, sądząc po tym ile wody wypił, skacowanemu Chillmanowi, napiła się.
- Jak chcesz. Your chick, your choice. Ja nie powiem nic z tego co tu widziałam, więc zostanie ci tylko Linds do zakneblowania - skwitowała. Była strasznie ciekawa jak to się skończy ale na efekty trzeba będzie pewnie poczekać długo - Yeah... umówiłam się z nią by pograć. Nie było okazji całe lato więc można ostatni dzień wykorzystać. Będzie za jakieś... I don't know... half an hour? Jak chcesz możesz na nią poczekać chociaż.. I don't think it's such a good idea... - przymknęła oczy pociągając kolejny łyczek.
Derriuz - 2009-01-25, 17:09
:
- Maybe you're right, surprising her like that could ruin the game... - mruknął, po czym upił kolejny łyk wody i zaciągnął się znów fajką.
- Chyba, że masz coś innego na myśli? - zapytał, przenosząc na nią zmarnowane spojrzenie. Nie dość, że kac, to jeszcze rozterki. Diabli by to wzięli...
Caylith - 2009-01-25, 17:23
:
- Miałam na myśli tylko to, że nie dogadaliście się wcześniej a kłótnia teraz gdyby cie tu spotkała, chyba byłaby pewna.Albo ciężkie milczenie które zepsułoby wam obojgu humor jeszcze bardziej. Bo raczej wątpię by przywitałaby cię z otwartymi ramionami - uśmiechnęła się lekko i trąciła go łokciem żartobliwie - Chill, man - zażartowała z jego nazwiska starając się go nieco pocieszyć - it's gonna be OK. Somehow. Niektóre sprawy muszą się najpierw straszliwie spieprzyć by potem zaczęły się poprawiać... - dodała z zamyśleniem w oczach. - Chociaż u mnie jak się raz spieprzą to potem nigdy nic już nie jest tak samo. Tylko lepiej. Albo znacznie gorzej a życie staje się prawdziwym piekłem. - na moment poszarzały jej oczy. Nietrudno było się domyślić o czym pomyślała. - So anyway... - przeskoczyła szybko na inny temat - jak masz moment to może wykorzystaj go i powiedz co się z tobą działo przez te miesiące gdy cie nie było. Or play with me - zgarnęła piłkę i zakręciła nią na jednym palcu szczerząc się w uśmiechu.
Derriuz - 2009-01-25, 18:35
:
- Jestem umierający, ale... Niech będzie. Ale wiesz, że nie jestem typem sportowca, prawda? - uniósł lekko brwi, przyglądając się Ricky z lekkim uśmieszkiem na twarzy. Uśmieszkiem mówiącym "Let's rock!". Pozbył się peta i upił jeszcze łyk wody. Podniósł się z piachu i strzelił najpierw palcami u rąk, później karkiem. Rozruszał barki i łokcie w ramach krótkiej rozgrzewki, takiej na odwal.
- Może dzięki ruchowi trochę otrzeźwieję - dodał, zrzucając kurtkę z pleców.
- I think I'll tell her everything as soon as possible. And see if it's okay... - rzucił w jej kierunku oczekując na jej ruch - Like it could, anyways... - mruknął jeszcze po cichu pod nosem, ugiął kolana i przyszykował dłonie do odbicia górą, lub dołem.
Caylith - 2009-01-25, 18:42
:
- But not here and now, man... - mruknęła wstając gibko - Jak powiedziałam żadnych kłótni i paskudnych nastrojów. I wanna play ball. A ty... - zaśmiała się i podbiła piłkę do niego pięknym wysokim łukiem - ty jesteś rozgrzewką.
Derriuz - 2009-01-25, 18:46
:
- Whatever you say - odparł, nie patrząc już na nią, a wiodąc wzrokiem za piłką przecinającą w spokojnym tempie powietrze. Naszykował dłonie do górnego odbicia, odczekał aż piłka znajdzie się w odpowiednim zasięgu i odbił łagodnie do Ricky.
- I don't really know what should I do when I'll be out of here.
Caylith - 2009-01-25, 18:56
:
Przeklinając gdy światło wpadło w jej oczy, bo oczywiście nie ubrała czapki na głowę zaczęła się cofać drobnymi kroczkami i złożywszy dłonie razem odbiła piłkę dołem.
- Do the guy's stuff. Idź na piwo... hmm.. albo colę - zaśmiała się patrząc na lecąca pikę - albo na jakiś mecz. Albo zalegnij przed telewizorem. Or call to... somebody. Some guy. Może do Evana. I see that you are pretty good friends now. Not like a year ago...
Derriuz - 2009-01-25, 19:23
:
Po pewnym czasie Dave padł na piach zmęczony. W końcu ruchu mu brakuje na co dzień. Łyknął jeszcze wody, założył kurtkę i w ramach wyrównywania poziomu tlenu w organiźmie odpalił fajkę.
- Thanks for your time. See ya - uniósł rękę w geście pozdrowienia i ruszył w kierunku mola, by wkrótce zwiać na swoim chopperze.
Caylith - 2009-01-25, 19:27
:
- Yeah... men... - zaśmiała się sama ledwo zdyszana i siadła na piasku by pociągnąć z butelki. Machnęła jeszcze Chillmanowi ręką a potem wyciągnęła się na ręczniku i sprawdziwszy zegarek - kolejna spóźniająca się ofiara - nasunęła daszek włożonej czapki nisko na czoło i pozwoliła słońcu opalać się w tym ostatnim dniu błogiego lenistwa.
Sygin - 2009-01-25, 20:14
:
- TU cie mam... - rozległ się po chwili okrzyk i ktoś zerwał przysypiającej Erice czapkę z głowy oraz porwał piłkę. Anna podrzuciła piłkę do siatki w górę a potem zaczęła szybko przerzucać z ręki do ręki - Taaak... opalasz się podczas gdy ja się smażę w samochodzie bo panience chciało się grać. No to pogramy - zachichotała - tak, że siódme poty z ciebie spłyną i odechce ci się żartów o moim lądowaniu na łopatkach. Think fast! - rzuciła w nią piłką znienacka.
Caylith - 2009-01-25, 20:48
:
- What a... - poderwała się na nogi wybudzona z miłej kilkuminutowej drzemki w sposób tak gwałtowny - Anna ty gadzino! - rozległ się okrzyk po części zaskoczony a po części rozbawiony. - Jeśli nie chciało ci się przychodzić to trzeba było po prostu napisać, że ci się nie chce. A nie obwiniać mnie teraz o wszelkie plagi egipskie i inne przyjemności. And... osz ty... - syknęła gdy blond paskuda rzuciła w nią piłką. Erica odruchowo odebrała i patrzyła jak piłka wybita mocno w bok pod ostrym kontem ląduje z plaśnięciem na ciemnowłosej lasce która czytała jakąś książkę. - oj...
KapitanOwsianka - 2009-01-25, 21:33
:
Rayen:
Książka akurat zaczęła robić się interesująca, ba nawet dało się ją odnieść do własnego życia, kiedy coś mignęło jej w kącie oka. Odruchowo spojrzała w tym kierunku tylko po to by oberwać piłką prosto w czoło.
ArFF - 2009-01-25, 23:54
:
-What the hell? Nie panując nad emocjami, wykrzyknęła, masując swoje czoło. Przeszkadzam to powiedzcie, a nie od razu piłką w czoło. Wykrzywiła usta w grymasie bólu. "pięknie... teraz będę miała niesymetrycznego guza na swoim czole" Pomyślała i to własnie ta myśl chyba zabolała ją najbardziej.
Sygin - 2009-01-26, 00:04
:
- Ouch that's gotta hurt - oświadczyła patrząc na głupią minę Erici i świetnie się przy tym bawiąc - to, że nie potrafisz piłką trafić nawet w cel wielkości boiska. Lame, my dear... - zakpiła i widząc, że Erica jeszcze nie ochłonęła z szoku sama ruszyła w stronę dziewczyny.
- Przepraszam za tę piłkę i tą czarnulkę tam. - machnęła ręką na Ricky - chyba za długo leżała w słońcu i dlatego cię trafiła. - uśmiechnęła się przyjaźnie do dziewczyny - Nic ci nie jest prawda? Ta piłka chyba nie trzepnęła cie za mocno? Ile palców widzisz? - pokazała cztery, potem trzy by zaraz błyskawicznie zmienić je na pięć... a potem na jeden. I znowu trzy - No więc? - uśmiechnęła się szeroko.
ArFF - 2009-01-26, 00:31
:
-Eee... Dziewczyna zmieniała palce tak szybko, że Rayne nie wiedziała co ma powiedzieć. W końcu jednak zdecydowała, że nie powie nic, bo jej uwagę zwróciły niesymetryczne paznokcie. Krzyknęła tylko i odsunęła się z przerażoną miną. Jeden z nich był ułamany... zniszczona harmonia kształtów... taaa... uwielbienie do symetrii znów dawało o sobie znać.
KapitanOwsianka - 2009-01-26, 10:12
:
Lindsay:
Za to Linds miała niesamowite widowisko. Najpierw jakaś dziewczyna, której w sumie nie kojarzyła dostała piłką w łeb od Erici, a zaraz potem ta cała Anna zaczęła się przed nową wygłupiać i co najzabawniejsze, nowa odskoczyła od niej jak oparzona, czy też przerażona.
Caylith - 2009-01-26, 10:35
:
Kręcąc głową zbliżyła się do dziewczyn.
- Anna słonko straszysz ją. Hi... I'm Ricky... - odezwała się spokojnym tonem jakim przemawia się do przerażonego zwierzątka. No i czemu ta dziewczyna odskakuje i zachowuje się jakby widziała upiora. Przecież Anna wygląda jak człowiek - Ona tak zawsze się zachowuje. Nie przejmuj się. Nie zje cie po miłym powitaniu bo o ile wiem kłów wampira nie ma - zgarnęła piłkę przyglądając się dziewczynie ciekawie i przestępując z nogi na nogę. Zielone tęczówki skupiły się na ciemnych włosach - Ja cie chyba skądś kojarzę. Nie chodzisz czasem do HH? - zapytała bez przekonania.
Eithel - 2009-01-26, 11:09
:
Patrzyła na to całe widowisko z politowaniem znad Vouge'a. Te dwa potworki nie miały w sobie za grosz kobiecości, stylu i jakiegokolwiek wyczucia sytuacji. Obserwowała Rayen znad okularów - przerażona mina i krzyk na widok Anny... Może z tej dziewczyny będą ludzie? Uśmiechnęła się do swoich myśli i wróciła do swojej ukochanej gazety, od czasu do czasu zerkając na dziwaczną scenę.
Sygin - 2009-01-26, 11:16
:
Przyjrzała się dziewczynie jakby była szalona. A potem swoim palcom. Wyglądały jak zwykle i były czyste... no pomijając lekkie zapiaszczenie O co jej chodziło?
- Ty też siedziałaś za dużo na słońcu, co? - powiedziała w końcu z wyrazem współczucia na twarzy ale wesołością w oczach. Gdy Ricky podeszła rzuciła na nią okiem i złośliwie kłapnęła paszczęką gdzie faktycznie nie było widać wampirzych kłów. Wyraz zastanowienia pojawił się na twarzy blondynki gdy Erica wspomniała coś o znajomym wyglądzie dziewczyny i przyjrzała jej się uważnie. Przed oczami stanęła jej widziana kątem oka scena z Maxem w roli głównej łapiącym jakąś laskę spadającą z nieba. A raczej z drabiny. Po chwili ją oświeciło.
- Ahaaa... już wiem. Ona ma rację. To nie ty przypadkiem tańczyłaś dziś na drabinie przy wejściu? - przechyliła głowę na bok z zaciekawieniem w oczach i nadal przyjazną miną. Może ta laska przestanie się w końcu bać nie wiadomo czego. Przez myśl jej przeszło, że może przestraszyła się mrocznej Erici ale w sumie Erica nie była już tak bardzo mroczna. Fakt, że ktoś mógłby się przestraszyć jej (wizję Chillmana uparcie odganiała z głowy) nie mieścił się w jej sferze zrozumienia.
ArFF - 2009-01-26, 22:34
:
-Your fingernail... Wyjąkała, wskazując na dłoń nieznanej jej blondynki. Być może ona tego nie zauważyła, ale Rayen zauważa takie rzeczy w mgnieniu oka.
Po chwili spojrzała na ciemnowłosą, która podeszła do nich.
-Hi. I'm Rayen. Przedstawiła się dość nie śmiało, co raczej nie było w jej stylu. Chyba troszkę onieśmielało ją to, że została potraktowana jak ktoś dziwny... w sumie jej dawni znajomi wiedzieli o jej fobii, a tu...
-Sorry... Rzuciła w stronę blondynki, jednak nie mogła spojrzeć na jej paznokcie. To było ponad jej siły...
Caylith - 2009-01-26, 22:46
:
Zielone oczy otworzyły się szeroko ze zdumienia. Co paznokcie mają do rzeczy? Dziwna dziewczyna. Ale Erica w sumie nie miała nic przeciw dziwactwom innych ludzi bo sama raczej wyłaziła z ciasnej ramki "Newport girl". Wręcz ją rozsadzała. Na ustach pojawił się lekki uśmiech.
- W sumie racja. Jej paznokcie są straszne. Gdyby tak zechciała je kiedyś pomalować na czarno - zażartowała podrzucając piłkę - od razu przerażałaby mniej... albo bardziej - puściła Rayne wyraźne oko z rozbawieniem. - So... you're that "dancing on the ladder" girl? - zainteresowała się nagle, również przypominając sobie zdarzenie.
ArFF - 2009-01-26, 22:59
:
-Emm.. Yes.. This is me. Odparła z lekkim uśmiechem. Dziwnie się w tedy sprawy potoczyły. Nawet nie wie do końca, kim ten chłopak był. Taki tam zwykły... nie potrafił nawet włosów sobie równo uczesać. Zaśmiała się w duchu na samo wspomnienie tego incydentu.
Sygin - 2009-01-26, 23:18
:
- Sama się umaluj na czarno, Erica - odparowała ale opuściła ręce. Chwilę przysłuchiwała się rozmowie a gdy jej podejrzenia co do tożsamości Rayne potwierdziły się, wybuchnęła cichym, ciepłym śmiechem.
- Sorry... to nie z ciebie, ale z sytuacji - zachichotała - I'm Anna by the way - dodała odgarniając strzępiastą grzywkę z oczu - A zabawne było to, że w pewnym momencie Maxio lazł ze mną a w drugim miał ręce pełne dziewczyn. A raczej dziewczyny. Zupełnie jak kiedyś, zanim... - urwała szybko resztę zdania, łypnąwszy na czarnulkę okiem - się zmienił na lepsze. - dokończyła ekspresowo i wyszczerzyła się wesoło do Rayne. - Takie sytuacje często ci się zdarzają, powiadasz? Czyli spadasz z różnych wysokości, toniesz w wannie i popełniasz harakiri nożykiem do cytryn?
ArFF - 2009-01-26, 23:30
:
Zaśmiała się, a jej dłoń nerwowo przeczesała gęste włosy.
-Właściwie to... różnie bywa... Wyszczerzyła swoje ząbki do dziewczyny. Ostatnio to raczej wpadka za wpadką
Poczuła się trochę głupio, że tak ją potraktowała. Odskakiwanie na widok złamanego paznokcia, na pewno nie było tutaj w normie.
- To wszystko przez tą moją chorobę... Wyjaśniła i zrobiła troszkę głupią minę - ni to uśmiech, ni minka pełna skruchy... raczej coś pośredniego.
Sygin - 2009-01-26, 23:47
:
Obejrzała ją od góry do dołu.
- Według mnie wyglądasz na okaz zdrowia - uśmiechnęła się szeroko - no visible sickness. Ale skoro chodzisz do HH to chyba powinnam zapytać co to jest ze względu na bezpieczeństwo swoje i kumpli. No wiesz, na wypadek nagłych napadów szału albo przeraźliwych wrzasków na widok krojonej właśnie żaby... - zaśmiała się - oczywiście jeśli to nic prywatnego. Jeśli tak to zapomnij o pytaniu, Ray.
Przez roześmiane brązowe oczy wyjrzała nagle spokojna, stonowana Anna budząca zaufanie w towarzystwie, która nigdy w życiu nie skrzywdziłaby nikogo z własnej woli. Czy to Chillmana (bo fakt, że był gadem nie zaprzeczał tez temu, że zależało jej ciągle na tym gadzie) czy to nowo poznanej dziwnej dziewczyny. Spojrzała z ciepłym uśmiechem na dziewczynę.
Caylith - 2009-01-27, 11:46
:
Ricky przerzucając piłkę z ręki do ręki patrzyła z lekko przekrzywionym czarnym łebkiem na Rayen. Z ciekawością. Chociaż w pewnym momencie wzrok stal się jakby chłodniejszy. No tak. Te kasztanowe włosy dziewczyny złapanej przez Parkera w ramiona. W sumie nic takiego ale... no i jeszcze Anna łypiąca okiem i paplająca nie to co trzeba. Dobrze, że wie kiedy wyhamować swój słowotok. Zmarszczyła lekko brwi.
- Ano okaz zdrowia. Wanna play? - podrzuciła piłkę na ręce i pobalansowała nią na placu podczas gdy piłka się obracała. - Tak luzacko. Bez ścin. Jak Anna mówi nie wyglądasz na chorą a leżenie plackiem jest trochę nudne.
ArFF - 2009-01-27, 14:04
:
Uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową przecząco.
-Tu nie o zdrowie fizyczne się rozchodzi... Mam taki mały problem z naturą psychiczną. Spojrzała na Annę i przygryzła wargę. Chodzi o to, że masz ten ułamany paznokieć i... taki brak symetrii i poukładania jest dla mnie trudny do zniesienia. Wymusiła uśmiech i swój wzrok przeniosła na Ricky.
-Sure Odparła z uśmiechem na jej zaproszenie do wspólnej gry. Nie miała bowiem nic ciekawszego do robienia. No... chyba że czytanie tej książki, nudnej jak diabli.
Caylith - 2009-01-27, 15:12
:
- Really? - zdziwiła się Ricky - Nie umiłowanie artystycznego bałaganu to faktycznie ciekawa rzecz. A zatem gwarantuję, że u mnie w pokoju dostałabyś szału... - zachichotała pod nosem cofając się i podrzuciwszy piłkę odbiła ją kilka razy głowa póki ta nie trafiła ją w czoło i nie spadła na ziemię. - Że nie wspomnę o szafie... jazda dziewczyny. Poodbijamy. Czas rozruszać mięśnie... mruknęła - tylko moment... - pognała do swego ręcznika i ściągnęła rybaczki ukazując pod spodem wycięte figi Pumy. Na lędźwiach tuz nad tyłkiem ukazał się przepiękny czarny misternie wijący się tribal, a gdy się odwróciła fragment kolejnego niewielkiego wytatuowanego symbolu pojawił się nad linią gatek nisko na brzuchu z prawej.
- Gotowe? - zapytała naciągając czapkę na czoło i błyskając entuzjazmem w zielonych ślepiach. prawie podskakiwała z ekscytacji.
Sygin - 2009-01-27, 18:40
:
Podniosła się kręcąc głową.
- Fingernails... whatever. Może i się złamał bo ona za mocno serwuje - machnęła ręką na Erice podskakującą przy piłce i czekającą na resztę. - Ray... mała rada... - mruknęła do nowo poznanej dziewczyny - Jak Ricky twierdzi, że nie będzie ścin to prawie na pewno będą. Więc uważaj na jej niskie odebrania bo potem zwykle ścina - doradziła półgębkiem poprawiając czapkę na jasnych włosach i ustawiając się w pewnej odległości o Ricky.
ArFF - 2009-01-27, 20:21
:
-Ok ladies... Powiedziała, powoli opanowując swój śmiech. Może lepiej zajmijmy się piłką, bo na samą myśl o bałaganie mam dreszcze Pokazała język Ricky w figlarnym geście. Chyba powoli zaczynała się oswajać z nowym towarzystwem. Może jednak ten rok szkolny nie będzie tak zły jak myślała...
Caylith - 2009-01-27, 20:42
:
- Hej hej, maleńka nie pokazuj mi tu jęzora, bo ja wolę gości i na ciebie nie polecę - zawołała z rozbawieniem i bez ostrzeżenia zaserwowała w stronę Ray. Górą ale dosyć mocno. Ciekawa była jak dziewczyna radzi sobie z piłką do siatki. Przydałaby się kolejna do kompletu - taki back-up gdyby miał być meczyk zaplanowany a ona lub Anna nie miały możliwości.
ArFF - 2009-01-27, 21:13
:
Na widok lecącej piłki, szybko przyjęła pozycję siatkarską na lekko ugiętych w kolanie nogach i bez chwili wahania, odbiła piłkę górą. Poleciała wprost w stronę Anny.
Co jak co, ale jeśli chodziło o celność to była ona dopracowana w najmniejszych szczegółach. No tak... czasem pedantyczność jednak popłaca...
- Szkoda... Rzuciła w stronę Ricky z udawanym żalem. Zapewne Twój chłopak by mnie zabił, gdybym mu Ciebie zabrała Zaśmiała się szczerząc swoje ząbki do dziewczyny.
Caylith - 2009-01-27, 21:22
:
- Zapewne - uśmiechnęła się spokojnie opierając dłonie na udach i pochylając się do przodu. Śledziła tor lotu piłki lecącej do Anny jakby to była najważniejsza rzecz na świecie - but it won't happen. Zresztą... masz możliwość wyrwania najlepszego ponoć towaru w HH o ile dobrze kojarzę to co widziałam na jego twarzy. - dodała od niechcenia. - Po co ci taka Erica, szczególnie, że lepiej mieć we mnie koleżankę niż brać sobie na głowę taki problem w postaci dziewczyny? - dodała żartobliwie niemal.
ArFF - 2009-01-27, 21:43
:
- What? Zdziwiona spojrzała na Ricky. Chyba nie do końca rozumiała, co dziewczyna ma na myśli. Jaki problem? Nie widzę byś miała być dla kogokolwiek jakimś problemem. Skwitowała to, co usłyszała i puściła do niej oczko. Taka dziewczyna jak Ty, nie powinna narzekać na brak powodzenia
Sygin - 2009-01-27, 21:46
:
- Good shot, good shot... - skomentowała robiąc kilka kroczków w stronę lecącej piłki i odbiła dołem skręcając nieco ramiona tak by piłka poleciała w bok do Ricky. - Hehe, Erica... i tu masz rację. Dooobrze mieć ciebie za koleżankę. Pusty dom na imprezy, brak starych w domu, ojciec dostarczający ci muzykę jaka jest lub będzie w sklepach i to chyba tyle - złożyła ręce podskakując lekko i czekając na kolejny serw - reszty zalet jakoś nie pamiętam. Pewnie dlatego, że ich więcej nie ma. - wyszczerzyła się puszczając do Ray oko. Ależ Ricky się teraz wkurzy...
Caylith - 2009-01-27, 21:55
:
- Oh drop dead, blondie - zaśmiała się Erica i potężnie wybiła piłkę dołem wybitnie w stronę Ray - Powinnaś pamiętać też o moim zrozumieniu dla rozmaitych problemów rozmaitych osób, czułości, koleżeńskości, nie narzucaniu się i ogólnej słodyczy, dobrym głosie, et cetera, et cetera. I oczywiście o mej boskiej lazanii. Ray, a jednak. - dodała poważniej nieco - nie ma ideałów. Są za to kretyni, którzy nie potrafią docenić tego co mają. I kretynki, które i tak... zresztą nieważne. Evan jest zadowolony z tego co dostał. - uśmiechnęła się ciepło i z rozczuleniem - a ja z tego, że go mam.
ArFF - 2009-01-27, 21:58
:
Spojrzała na Annę i parsknęła śmiechem. Fakt... po takich słowach to Ricky ją chyba rozniesie.
Jednak po słowach Ricky jakoś temat zszedł na jakąś delikatną sprawę, której Ray chyba bała się rozgrzebywać.
- Długo się znacie? Zapytała po chwili, żeby jakoś załagodzić sytuację. Ponownie przyjęła pozycję i odpiła piłkę w stronę Anny, tym razem nieco mocniej niż poprzednio.
Caylith - 2009-01-27, 22:38
:
- Będzie pewnie z rok. - zastanowiła się Erica odgarniając kosmyk włosów za ucho i wtykając pod czapkę - Od grudnia tak naprawdę, bo ona - kiwnęła głową na Annę przechwytującą piłkę - gdzieś wtedy chyba przyjechała tutaj gdy wygonili ją z Pittsburga za gorszenie tamtejszej młodzieży - zarechotała złośliwie pokazują Annie język. Zemsta jest słodka - A wcześniej to byłyśmy wakacyjnymi znajomymi grającymi w siatkę. Tak więc trochę czasu znęcamy się już nad sobą.
Sygin - 2009-01-28, 11:58
:
- Pół roku, babe. Tak to licz... Ray nie można było dalej?! - zakrzyknęła Anna, pędem lecąc po piłkę, która pofrunęła dosyć daleko - W lipcu zeszłego roku - przyjęła pozycję przechwytu dołem i odbiła jak szatan - nawet nie pamiętałam jak masz na imię! Nazywałam cię "serwatka". Od dobrych serwów w siatkówce. A co do gorszenia w Pittsburghu... ja tylko siałam zamęt na parkietach klubów - po prostu większość ludzi nie umie tańczyć. Oh shit... - mruknęła patrząc jak piłka leci nisko ale szybko, mija Ericę i wali kolejną już dziś osobę po wyciągniętych nogach zasłoniętą egzemplarzem Vogue'a. Anny odbicia były zazwyczaj mocne. Nogi tej panny będą miały przez dłuższą chwilę gustowny ślad od piłki z widocznymi szwami.
KapitanOwsianka - 2009-01-28, 12:17
:
Ale Anna jednak się przeliczyła. Piłka łupnęła tylko w piasek tuż koło Lindsay, obsypując ją nim. Dzieło sztuki spod skalpela nie zostało w żadnym stopniu naruszone. No może tylko odrobinę zbezczeszczone piaskiem.
Eithel - 2009-01-28, 18:00
:
Właśnie przeglądała fantastyczne zdjęcia z sesji Diora, kiedy na jej piękny kostium posypały się ziarenka piasku. Obok właśnie wylądowała brudna, mokra od potu piłka do siatkówki. Oczy Lindsay zwęziły się jak u żmii, kiedy zorientowała się czyja to sprawka. Kiedy jednak spojrzała na Annę, wyraz gniewu na jej twarzy ukrasił jeszcze bardzo, bardzo wredny uśmieszek...
ArFF - 2009-01-28, 18:53
:
Zerknęła na dziewczynę, która omal nie oberwała piłką od Anny. Nie kojarzyła jej ani trochę. Chyba nie było jej na rozpoczęciu roku, bo przecież pamięć do Twarzy to Ray miała dość dobrą. Patrząc na minę, jaką ów dziewczyna zrobiła, wnioskowała że nie skończy się na zwykłym "no problem".
Caylith - 2009-01-28, 19:18
:
- Uhuhuuuu... - skwitowała zdarzenie, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu unoszącego kącik ust - Bullseye, Anna. - mruknęła pod nosem w stronę blondynki.
Z wybitnie kpiącą miną patrzyła na najeżoną Linds. Musiała przyznać, że ładny traf, chociaż odrobinę niecelny. Gdyby to od niej zależało Lindsay oberwałaby prosto w twarz. A tak... tylko trochę piaseczku a i tak wyglądała jak obrażona księżniczka obrzucona błotem. Ricky otrzepała ręce z piasku i zaczęła przyglądać się sytuacji, która zaraz mogła nabrać rumieńców.
Sygin - 2009-01-28, 20:29
:
Anna uśmiechnęła się szeroko i pomachała Linds ręką.
- Hi Lindsay... sorry za to. - ruszyła w jej kierunku - ale Ray serwnęła za mocno i dlatego prawie oberwałaś.
Zatrzymała się obok blondynki i sięgnęła po piłkę. Na widok wyrazu jej twarz uśmiech momentalnie nabrał złośliwych cech.
- Nie ma potrzeby się tak krzywić, moja droga, bo zmarszczki ci się porobią. I said I'm sorry...
Eithel - 2009-01-28, 20:55
:
Rozważyła wszystkie za i przeciw i najcięższą broń postanowiła zachować na później. Na razie nic by z tego nie miała. Kompletnie.
Zamiast tego tylko z lekceważeniem spotkała na dziewczynę i arystokratycznie marszcząc nosek, wyjaśniła:
- Anna, you stink. That's all. - skwitowała, uważając to urokliwe spotkanie za zakończone i powróciła do pasjonującej lektury. A raczej oglądania obrazków.
ArFF - 2009-01-28, 21:45
:
Zamrugała kilkakrotnie, jakby nie dowierzała temu co zobaczyła i usłyszała. Czyżby sympatyczna i miła Anna miała wroga w tej blond piękności?
Spojrzała znacząco na Ricky, jakby szukając odpowiedzi... jakiejś wskazówki, by zrozumieć tą całą sytuację.
Caylith - 2009-01-28, 22:04
:
- Uuuu... zagięła ją - mruknęła podchodząc do Ray i obserwując nadal sytuację. Widząc jej spojrzenia wyjaśniła spokojnie - Lindsay MacNamarra, eks królowa Harbor High od kiedy Nathan Scott ją olał i pojechał na studia. Ikona mody można powiedzieć. I szczerze nie znosi każdego kto się nie ubiera jak ona, nie kocha plotek i nie knuje po kątach. - wyjaśniała dalej bez jakichś złośliwości w głosie. Po prostu opisywała Linds tak jak ją widziała - Jak się łatwo domyślić ja i Anna nie należymy do jej ulubionych osób. - błysnęła zębami - i szczerze mówiąc ja bym ją chętnie obejrzała spaloną na węgiel przez to słońce - dodała mściwie - za parę numerów jakie wykręciła jej i mnie i paru innym naszym znajomym. Chociaż... - zastanowienie pojawiło się na jej twarzy - przejawia czasem ludzkie odruchy. Jakiś czas temu nawet się jej wypłakiwałam jak M... mój były miał wypadek samochodowy. She was... nice... and understanding... - zamyśliła się głębiej - one minute of glory I guess...
ArFF - 2009-01-28, 22:25
:
Pokiwała głową w geście zrozumienia, nie odrywając wzroku od dwóch blondynek, które uśmiechały się do siebie w jakiś taki dziwny sposób.
-Jest modelką? Zapytała po chwili, zauważywszy w rękach Lindsay pisemko o nowych trendach w modzie.
Caylith - 2009-01-28, 22:30
:
- Mogłaby być gdyby chciała. Figurę ma świetną. Nawet zbyt idealną by była prawdziwa w 100% - puściła oko Ray - if you know what I mean... Interesuje się moda, ot co. To i czyta takie rzeczy. Ja osobiście wolę Rolling Stone albo Heavy Metal Magazine. Hey Anna! - podniosła głos - jakiś problem?
Sygin - 2009-01-29, 08:11
:
To był cios poniżej pasa. Uśmiech zniknął natychmiast. Anna pociemniała na twarzy z oburzenia. Co ona tej małpie takiego zrobiła, do cholery. Podniosła się na nogi.
- Jakie to oryginalne sweetie... - prychnęła zaciskając palce na piłce jakby miała wielką ochotę rąbnąć nią tego rozpieszczonego bachora prosto w tlenioną główkę - but you know... if I stink... you suck. W pełnej rozciągłości tego słowa, you little... - ostatnie słowo miało się wielką ochotę wyrwać na wolność ale pytanie Ricky ostudziło ją momentalnie. - Nah, I'm fine... - zawołała mierząc dzikim spojrzeniem Linds. A potem po prostu odwróciła się na pięcie i ruszyła do dziewczyn - apparently I stink... - podzieliła się z nimi tym odkryciem podnosząc ciemne brwi do góry - Do I? - piłka poleciała do Ray.
Eithel - 2009-01-29, 11:37
:
Lindsay uważała tą wybitnie przyjemną konwersację za zakończoną. Co oznacza, że Anna mogła dalej nad nią stać i miotać tymi swoimi obraźliwymi tekstami, a ona i tak całkowicie to ignorowała. Urocze, naprawdę. Zupełnie straciła panowanie nad sobą z powodu jednej złośliwości.
Kiedy w końcu Anna wraz ze swym specyficznym zapachem oddaliła się na odpowiednią odległość, Lindsay nie odrywając wzroku od absolutnie boskiej sukienki z kolekcji Christiana Diora Couture, wyszeptała złośliwie:
- Yes, I suck... apparently better than you do.
Caylith - 2009-01-29, 13:02
:
Erica przechyliła głowę i przyjrzała się Linds. Co ona jej powiedziała, że Anna wyglądała na lekko wkurzoną. Chwilę się bała, że coś na temat Chillmana, ale nie... panna Stern chyba by się wtedy na nią wściekła i doszłoby do bijatyki.
- Sure you do - pocieszyła blondynkę. - Źle odbiłaś piłkę so you stink. Ładne podanie Ray - kiwnęła z rozbawioną miną do nowej w "drużynie" - że tak można powiedzieć, ale zielone oczy nadal były zamyślone i nieco chłodne. Pięknie... szkoła się jeszcze na dobre nie zaczęła a już się cyrk robi. - Let's play ball, ladies... - zaproponowała - tylko teraz może nieco ostrzej. Nie jesteśmy w piątej klasie - zaśmiała się - te odbicia to nawet moja babcia by przechwyciła.
KapitanOwsianka - 2009-01-29, 13:14
:
Przeniesienie akcji.
Sygin - 2009-01-29, 18:47
:
Włóczyła się bez celu w sumie po plaży. Było nadal ciepło, wiatr przyjemnie targał włosami a ona nie chciała wracać jeszcze do domu. Poza tym na świeżym powietrzu lepiej się myślało. A w towarzystwie loda na patyku w czekoladzie jeszcze lepiej. Szła więc sobie noga za nogą w czerwonawym blasku zachodzącego słońca i byłaby zupełnie zadowolona gdyby nie dwa problemy: Chillman i co zrobić z Chillmanem. I zero rozwiązania dla obu. Przynajmniej chwilowo. Dreptała jednak nadal z nadzieją, że rozwiązanie samo przyfrunie na przykład na skrzydłach bryzy znad oceanu.
KapitanOwsianka - 2009-01-30, 11:10
:
Anna właśnie mijała molo w swoim spacerku, kiedy do jej uszu doleciała muzyka, która momentalnie skojarzyła jej się z Chasem.
Church
Ciało od razu wyczuło charakterystyczny rytm. Odnalazła bez problemu schody i wbiegła po nich na górę, by na molo zobaczyć Chase'a z grupką znajomych wygłupiających się do muzyki.
Teraz Chase był na środku płynnie ruszając się wężowo w rytm, by zaraz przejść do przysiadu i z przysiadu z krokiem w bok do krótkich urywanych ruchów i swojej charakterystycznej urywanej fali, którą zakończył klaśnięciem pokrywającym się akurat z kawałkiem.. Przerwał na moment by wymienić secret handshake z jakimś kumplem i wziąć, rozbieg, bo akurat, kiedy piosenka weszła w refren, zszedł na kolana każdy akcent przybijając kolanem. Ktoś przeskoczył nad nim na panterkę i zrobił fikołka, za to Chase przeszedł na ręce i podskakując na nich zrobił nożyce również akcentując każde uderzenie. Dwie dziewczyny płynnie mu zaczęły asystować, by znowu przejść w urywane ruchy. Wreszcie Stevens odbił się i wylądował na nogach i znowu zszedł do przysiadu, na jedno kolano, by po chwili oddać miejsce komuś innemu.
Sygin - 2009-01-30, 12:12
:
Przez dłuższą chwilę przyglądała się pokazowi dyskretnie spoza dwóch gości kiwając głową do rytmu z poszerzającym się uśmiechem... nadal był piekielnie dobry. Tyle, że teraz już umiała to lepiej docenić. I nie napuszać się, że się lepiej zna. A poza tym muzyka przejmowała ją powoli we władanie. Nic nie mogła na to poradzić. Ramiona zaczęły się poruszać same z siebie, biodra też. Jeszcze nie tańczyła. Ale większość tych delikatnych ruchów które wykonywała miało charakterystyczny styl, który na milę ciągnął naprawdę dobrą znajomością ich stylu tańca.
KapitanOwsianka - 2009-01-30, 14:23
:
Miejsce Chase'a zajął jakiś chłopak azjatyckiego pochodzenia i zaczął robić takie przeróżne wygibasy i przegięcia ze swoim ciałem, że aż ciężko było w to uwierzyć, przy tym też trzymał się rytmu, chociaż brakowało jakiegoś akcentowania muzyki. Chase podszedł do jamnika, z którego sączyła się muzyka i podniósł butelkę wody by się napić.
Sygin - 2009-01-30, 14:59
:
Przyglądała się kolejnemu tańczącemu kiwając głową z uznaniem, chociaż zauważała to brakujące "coś". Ona by kilka rzeczy zmieniła, tu dodała dodatkowy ruch tam wygięcie, tu jakieś stopniowanie... ale i tak miło było popatrzeć. Na twarzy wymalował się rosnący zapał. Przy okazji łypnęła okiem na to gdzie zniknął Chase i zauważywszy go mrugnęła wesoło okiem spomiędzy dwóch wysokich gości.
KapitanOwsianka - 2009-01-30, 15:13
:
Chase zrobił wielkie oczy z zaskoczenia. Nie spodziewał się Anny tutaj. Otarł czoło ręcznikiem i podbiegł niemalże do niej. Ubrany był w szary longsleave, na to szary podkoszulek, nieco ciemniejszy, czarne, proste dżinsy, ozdobione zdjętymi z ramion szelkami czarne buty od Nike na białej podeszwie. Anna? powiedział przepychając się pomiędzy dwoma gośćmi Co Ty tutaj robisz?
Sygin - 2009-01-30, 15:38
:
- Hey man - błysnęła zębami wyginając się by przyjrzeć się zza niego kolejnej figurze azjaty - sekundka.. jeśli on teraz zrobi to co myślę... - oczy jej błysnęły gdy koleś stanął na rękach i dosłownie na nich zawirował w miejscu - there it is... - ponownie wróciła wzrokiem do Chase'a i uśmiechnęła się szeroko klepnąwszy go w klatę przyjacielsko na powitanie. - A ja tu robię to co widać. Przyglądam się waszym numerom... pretty good I must say. To twoja ekipa? - specjalnie zignorowała sens bo oczywiście pytał o to co robi w Newport a nie na molo. Ale akurat jej pobyt w mieście nie był tematem do dyskusji w tak szerokim gronie.
KapitanOwsianka - 2009-01-30, 18:53
:
Uśmiechnął się chowając dłonie w kieszeniach, a potem szyję w ramionach. Ekipa to za dużo powiedziane. Razem trochę się wygłupiamy. powiedział z uśmiechem. Co w MSA, dyrektor dalej taki cięty na wszystkich, którzy nie tańczą, tak jak on tańczył? zapytał, mierząc dziewczynę wzrokiem, od góry do dołu zatrzymując się tam gdzie powinien zatrzymać się każdy facet, a potem od dołu do góry.
Sygin - 2009-01-30, 19:17
:
- Yeah... Stevens to dupek - skrzywiła się nagle wciskając kciuki za pas szarych jeansów biodrówek przez co jeszcze bardziej błysnęła brzuchem. Do kompletu miała niebieską krótką koszulkę na ramiączkach i kaszkiet przekrzywiony filuternie na bok. Spod niego błysnęło brązowe oko - Może i dyrektor ale za grosz indywidualnego podejścia do każdego z nas. Wystarczy zrobić coś nie tak i... anyway - nagle skoczyła na inny temat - jeśli to nie twoja ekipa to może warto sklecić... niektórzy są nieźli. That Asian guy for instance... - znowu kuknęła za Chase'a patrząc na kolejne manewry kolesia. Wyraźnie coś było nie tak z MSA w powiązaniu z nią i nie za bardzo chciała się uzewnętrznić.
KapitanOwsianka - 2009-01-30, 20:07
:
Hej, nie mów tak o nim... To mój brat. powiedział spokojnie i naturalnie, a potem zatrzymał spojrzenie na brzuchu Anny W sumie czemu nie... Amm, wanna go?.. Or something? zaproponował kciukiem wskazując jedną z licznych knajpek na tym, trójkątnym molo.
Sygin - 2009-01-30, 20:20
:
Nie wydawała się zaskoczona.
- Tak pomyślałam jak zobaczyłam nazwisko na drzwiach. Ktoś z rodziny. No i nadęty pajac, za pozwoleniem. Tyle, że ty jesteś reformowalny as far as I observed. - rzuciła ze złośliwym uśmieszkiem ale w sumie niegroźnym - To wyjaśnia tez skąd wiedziałeś o wiele za dużo na temat mego przyjęcia do tej szkoły...
Szurnęła butem po deskach patrząc na grupkę. Odechciało jej się chwilowo szaleć.
- Sure, why not. O ile oni nie będą tęsknić za tobą - kiwnęła głową w stronę grupki - No i nie będziesz miał okazji nabijać się z mego sposobu tańca w knajpce. - dodała z porozumiewawczym uśmiechem przekrzywiając głowę na bok i lekko przygryzając dolną wargę w swoim stylu.
KapitanOwsianka - 2009-01-30, 21:40
:
Hey girl, prawda jest taka, że naprawdę byłaś beznadziejna. powiedział I szczerze wątpię, by, nawet MSA Ci pomogło. powiedział z uśmiechem, a potem ruszył spokojnie w kierunku knajpki na molo. Przyznam się, że trochę mi Ciebie tutaj brakowało...
Sygin - 2009-01-30, 21:52
:
- Uhh! - parsknęła i sprzedała mu kuksańca w bok - I was! But I'm not anymore. Nawet ty to musisz przyznać. - zaśmiała się. Zły humor przechodził w ekspresowym tempie. Na ostatnie hasło zareagowała spojrzeniem spod oka i kolejnym jasnym uśmiechem. - Nooo... jak najbardziej prawidłowa reakcja, Chase.
KapitanOwsianka - 2009-01-30, 21:58
:
We used to be friends

I przeniesienie akcji do: Pokoju Anny
Noise - 2009-02-26, 21:40
:
Piwo i chipsy - tego im właśnie w tej chwili trzeba było najbardziej. Auto zatrzymało się na parkingu nabrzeżnym i po chwili obaj z Dave'm skierowali się w stronę brzegu niosąc ze sobą wspomniany ekwipaż. - Chciałbym Ci w tej chwili poradzić coś mądrego, ale mam wrażenie, że co bym nie powiedział, to będą to debilne porady. - powiedział uśmiechając się na poły przepraszająca, a na poły smutno.
Derriuz - 2009-02-26, 21:47
:
- Whad'dya mean? - zapytał, unosząc lekko brwi i spoglądając na Evana nie bardzo wiedząc o co mu może chodzić. Czy zamierza mówić o Annie? W sumie to myślał, że on nie wie nic o zaistniałej sytuacji.
- Wal, stary - rzucił, rozglądając się za odpowiednim, dość opuszczonym miejscem na klapnięcie i gdy takie dostrzegł - właśnie tam się walnął wygodnie.
Noise - 2009-02-26, 22:07
:
- Powiem jedno, a potem zamilknę na temat Anny i tym podobnych. Life's a bitch and then you die. - powiedział dość poważnie, lecz po chwili parsknął śmiechem. Zawsze gdy słyszał tę sentencję nie mógł powstrzymać wybuchów śmiechu i tak było również tym razem. Cichy syk oznajmił otwarcie puszki z piwem i Evan pociągnął kilka solidnych łyków, odbeknął zdrowo i rzekł. - Dude, mam zamiar sformować kapelę, ale brak mi pałkera, basisty i drugiego gitarzysty do kolekcji. Znasz kogoś, kto byłby w stanie zmniejszyć ten deficyt? - zapytał z niejaką nadzieją w głosie.
Derriuz - 2009-02-26, 22:23
:
Uśmiechnął się, ale nic poza tym, gdy usłyszał komentarz o życiu z ust Evana.
- Nie do końca wiem jak mam to zinterpretować - odparł i wzrusyzł ramionami. Otworzył piwo, łyknął porządnie i zagryzł paroma chipsami.
- I mean... Od dość niedawna trochę pogrywam na basie, ale to dopiero początki, więc raczej się nie nadaję i niestety nie znam też nikogo, kto mógłby 'fill the spot'.
Noise - 2009-02-27, 18:54
:
Evan westchnął głęboko i pociągnął kolejnego łyka piwa, po czym przemówił starając się ostrożnie dobrać słowa - You know, chodziło mi o całe zamieszanie z Anną po Twoim powrocie. O to, że nic nie jest takie, jak byśmy chcieli. - klepnął Dave'a pocieszająco w ramię i postanowił zmienić temat. - Jesteś samoukiem, czy pobierasz jakieś lekcje? Bo jeśli uczysz się sam, to mogę Ci przekazać parę rzeczy, które niewątpliwie Ci się przydadzą. Zapis nutowy and that type of shit. - Ballmer miał już zamilknąć, lecz nagle o czymś ważnym sobie przypomniał, gdyż zapytał pośpiesznie - Grasz kostką czy palcami?
Derriuz - 2009-02-27, 21:51
:
Pociągnął kolejny, spory łyk piwa i wyciągnął paczkę fajek z kieszeni. Lucky Strike'ów.
- Samouk - skomentował, odpalając papierosa - Właśnie nut nie kumam. Ale tabulaturę tak - odpowiedział i zaciągnął się porządnie - Kostką tylko te szybsze kawałki, znaczy uczę się. Generalnie wolę jednak palcami... Przyjemniej się gra i niektóre manewry są łatwiejsze.
Noise - 2009-02-27, 22:28
:
- Przyczaj sobie na youtube jak czeszą Vortex z Dimmu Borgir albo Paolo Gregoletto z Trivium. Obaj niesamowicie grają palcami, a Paolo nawet gra solówki. - powiedział z nikłym uśmiechem na wspomnienie tej wirtuozerii. - Ale co jak co, nauczę Cię tego i owego co sam już potrafię tak, żebyś na przyszłość sam pisał swoje partie basowe.
Derriuz - 2009-02-28, 21:15
:
- Sure I will, why not - skinął głową z lekkim uśmiechem, pociągnął kolejny, obfity łyk piwa, przepalił go papierosem, po czym jeszcze dym tytoniowy zagryzł chipsem.
- Ale nie samą muzyką człowiek żyje. Jeszcze potrzebuje piwa i chipsów. Więc nie siedź tak, bo mi się głupio zrobi - uśmiechnął się nieco szerzej - Oh, and by the way... Wanna cigarette? - zapytał, wystawiając jego kierunku paczkę w oczywistym geście.
KapitanOwsianka - 2009-03-01, 20:09
:
Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-04-11, 17:16
:
Jet - Are you gonna be my girl

W tle jakby przez radio.
Tak pięknej pogody już dawno nie mieliśmy w Newport, nawiedziła nas niespotykana, wręcz skala upałów, gorąco jest nawet w naszym studio, chociaż klimatyzator działa na najwyższych obrotach. Więc jeśli nie macie w samochodzie klimatyzacji, albo w domu, to nie wychodźcie z biur...

Max w spodniach od dresu i podkoszulku z oberwanymi rękawami siedział na murku przy plaży. Założył słuchawki na uszy i puścił muzykę. Chwilę potem ruszył do biegu przez plażę. Szybko zmienił piasek na ten mokry, a potem wreszcie i na rozpryskujące się na jego nogach fale. Minął jakąś dziewczynę opalającą się topless i po chwili wrócił do niej by zamienić kilka słów.
***
Biegł dalej, przeskoczył nad smyczą psa, który wyrwał się właścicielowi i pognał z Maxem. Kiedy Parker się zorientował, że biegnie za nim pies przyspieszył jeszcze bardziej.
***
Zgrzany i zdyszany wziął z bagażnika Impali butelkę wody i napił się, a potem oblał sobie głowę wodą. Odetchnął jeszcze kilka razy głęboko i marszcząc oczy spojrzał na plażę i ocean. Wrzucił butelkę do bagażnika, zatrzasnął go i pobiegł dalej.
KapitanOwsianka - 2009-04-13, 09:30
:
Zatrzymał się zdyszany i kompletnie mokry na parkingu niedaleko Impali. Oparł dłonie na kolanach i w takiej, pochylonej pozycji próbował złapać oddech. Obok niego akurat przechodził James z deską w rękach. Hey, Max... Zdecydowanie powinieneś zmienić sport.
Max w odpowiedzi pokiwał tylko głową. Rzeczywiście dojrzewał do tego by zamienić bieganie na coś przyjemniejszego.
- Jak chcesz to mogę jutro rano pouczyć Cię surfingu. zaproponował chowając deskę do bagażnika Range Rovera, tego samego, którym jeszcze niedawno jeździł Max.
Max, nadal nie mogąc złapać oddechu pokazał podniesionym kciukiem, że jemu to pasuje.
- No dobrze... Zaproponowałbym Ci podwózkę, ale sam rozumiesz... uczynił nieśmiałą aluzję do mokrości młodego Parkera.
Max się wreszcie wyprostował. Nie ma sprawy tato... I tak jestem samochodem. Upił potężnego łyka wody i zaczął wycierać się ręcznikiem. Po chwili już siedział za kółkiem Impali. Silnik przez chwilkę się dusił, ale już za moment ryknął swoim charakterystycznym basem.

Przeniesienie akcji.
Noise - 2009-05-16, 12:31
:
Evan z butami w dłoni przechadzał się wolnym krokiem po plaży zataczając niewielkie kółka. To tutaj miał się spotkać z Lizzy i teraz oczekiwał na nią, rozglądając się uważnie dookoła. Masa myśli przebiegała przez jego głowę, a większość z nich powodowała szybsze bicie serca i tworzenie się nieprzyjemnej guli w gardle...
KapitanOwsianka - 2009-05-16, 12:36
:
Lizzy zbliżyła się po cichu do niego, brodząc po kostki w wodzie. Zmieniła się. Nie tylko dlatego, że była czymś wyraźnie przybita, ale zmieniła się też jakoś wizualnie. Ciężko było określić co dokładnie i w jaki sposób, nie mniej wyglądała inaczej niż wcześniej.
Cześć Evan... powiedziała tak, jakby te słowa sprawiały jej ból. Dzięki, że przyszedłeś...
Noise - 2009-05-16, 14:40
:
- Hej - odparł podchodząc do niej i wolnym ruchem dłoni odgarnął włosy do tyłu przeczesując je palcami. Przez dłuższą chwilę przypatrywał się jej w milczeniu, jak gdyby chciał zidentyfikować zmiany jakie zaszły w jej osobie, lecz jego wysiłki okazały się daremne. - Dawno Cię nie widziałem, co u Ciebie Liz? - zapytał uśmiechając się lekko, choć napięta atmosfera jaka się wytworzyła wcale mu tego nie ułatwiała.
KapitanOwsianka - 2009-05-16, 15:49
:
Kręcę się, trochę tutaj, trochę tam... powiedziała i zagryzła dolną wargę. Mieszkałam przez jakiś czas u Parkerów, ale Kirsten jest zdecydowanie nadopiekuńcza, miałam dość, więc wróciłam do domu ojca, ale jego ciągle nie ma, więc chyba przeniosę się z powrotem do mamy. powiedziała i usiadła na piasku, spoglądając na ocean i słońce, schodzące powoli coraz niżej.
Noise - 2009-05-19, 15:14
:
- I see... - mruknął przytakując lekko głową, po czym sam usiadł obok niej. Cisza jaka zapadła, nie licząc szumu oceanu wylewającego się na piasek plaży, była nieco niezręczna dla ich obojga. W końcu Evan wziął głęboki wdech, jak gdyby ów miał mu dodać odwagi przed czymś, czego bardzo się bał i zapytał - Więc, o czym chciałaś ze mną pogadać? Bo gdy rozmawialiśmy przez telefon bynajmniej nie brzmiałaś tak, jakby to miało być zwykłe towarzyskie spotkanie. - rzekł zwracając swą twarz ku Lizzy.
KapitanOwsianka - 2009-05-19, 19:15
:
Widzisz ja... Bo... nie wiedziała jak to ugryźć. Wreszcie westchnęła, trochę oklapła. Jestem w ciąży. powiedziała wreszcie. Spojrzała na Evana jak spłoszona sarna czekając jego reakcji.
Noise - 2009-05-19, 19:33
:
- Oh shit... - mruknął zaskoczony, nie wiedząc co mógłby sensownego w tej chwili powiedzieć. Milczał długą chwilę patrząc się na Liz, po czym zapytał - Kto jest ojcem?
KapitanOwsianka - 2009-05-19, 19:49
:
Och tak, zupełnie jakbym uprawiała seks bez zabezpieczenia podczas upojnej, imprezowej nocy, co tydzień, tak? spojrzała na niego jadowicie. Z Chilyackiem zawsze byłam zabezpieczona, tylko z Tobą nie... powiedziała i jeszcze bardziej skurczyła się w sobie.
Noise - 2009-05-19, 21:52
:
Głośny świst wciąganego przez nos powietrza dobitnie ukazał reakcję na tę niespodziewaną wiadomość. I choć starał się zachować spokój, to począł prawą dłonią przebierać piasek, a spojrzenie wbił w horyzont, jakby tam mógł odnaleźć odpowiedź na masę dręczących go pytań. - Jesteś tego pewna? - zapytał po chwili przytłumionym głosem, jak gdyby słowa nie chciały mu przejść przez gardło.
KapitanOwsianka - 2009-05-20, 08:27
:
Spojrzała na niego wściekle Nie, po prostu lubię rozpieprzać życie mojej przyjaciółce i jej chłopakowi. niemalże krzyknęła. Poczuła się zupełnie tak jakby właśnie nazwał dziwką. Zerwała się z piasku i ruszyła szparkim krokiem w kierunku zejścia z plaży i parkingu, na którym zaparkowała.
Noise - 2009-05-20, 22:57
:
- God dammit... Wait! - krzyknął za nią zrywając się z piasku i puszczając biegiem za oddalającą się dziewczyną sypiąc przy tym chmurami piasku. W końcu stanął przed nią i chwycił lekko za ramię chcąc zatrzymać Liz w miejscu. - Chcę zrobić amniopunkcję dla pewności ale wiedz, że jeśli to naprawdę ja jestem ojcem to Cię tak z tym nie zostawię. - rzekł jednym tchem z bardzo poważną miną patrząc dziewczynie prosto w oczy.
KapitanOwsianka - 2009-05-21, 08:23
:
Wyrwała mu się i spojrzała na niego jadowicie. Przecież i tak pewnie nie Ty jesteś ojcem, tak? niemalże warknęła i pobiegłą w kierunku parkingu zostawiając Evana samego.

Przeniesienie akcji.
KapitanOwsianka - 2009-10-10, 11:32
:
Spacer z psem zaprowadził Rayen na plażę. Z resztą takie rozwiązanie w sumie było najlogiczniejsze. Zazwyczaj ludzie na spacerze w Newport trafiali na plażę. Szła zamyślona, bo w końcu było o czym myśleć. Aż w pewnym momencie zorientowała się, że pies nie biega na około niej, tak jak powinien i zazwyczaj robił. Kiery rozejrzała się dookoła zobaczyła go łaszącego się do wysokiego bruneta, modnie ubranego, który przyklęknął by bawić się z psem.
Sygin - 2009-10-10, 13:07
:
Mokry blond łebek wynurzył się z pluskiem z wody. Może i nie było zbyt ciepło ale jak miała ochotę na kąpiel w czymś co nie było basenem to chłodniejsza woda nie była w stanie jej powstrzymać. Anna prychnęła wodą, odrzuciła mokre włosy z oczu i rozejrzała za Chillmanem.
ArFF - 2009-10-10, 18:13
:
Uniosła lekko brew zdumiona. Zwykle jej pies nie był skory do zabawy z obcymi.
Powoli podeszła do bruneta i stanęła tuż przed nim, obserwując jak bawi się z jej pupilem.
-No proszę... widzę, że Shadow znalazł sobie przyjaciela do zabaw. Zażartowała i delikatnie się uśmiechnęła. Lekki podmuch wiatru szarpnął jej włosami, przez co niesforny kosmyk opadł na jej twarz. Szybkim ruchem odrzuciła go za ucho, jednocześnie sprawdzając czy po drugiej stronie, włosy leżą jak powinny.
KapitanOwsianka - 2009-10-11, 08:51
:
Brunet podniósł się z przyklęku. Twarz miał szczupłą, brwi wiecznie zmarszczone w "gniewnym" wyrazie, na ustach drgał szelmowski uśmiech. Był nieźle zbudowany i ubrany absolutnie nie na plażę. Jedwabna, fioletowa koszula, z podwiniętymi w tym momencie rękawami i spodnie od garnituru. Przynajmniej na stopach nie miał butów. - Cóż... Pierwszy pies, który mnie polubił. - powiedział z uśmiechem.
Derriuz - 2009-10-11, 12:39
:
Może i się rozejrzała, ale nigdzie z wody nie wystawał, ani na plaży się nie relaksował w tej chwili. A on miał niecny i podły plan wobec Anny i to był doskonały moment na wdrożenie go. Płynąc zanurzony pod wodą (jak słona woda piecze w oczy!) dorwał się do niej od tyłu, jakkolwiek to nie brzmi, złapał w pasie pewnie ramionami i wyprostował się. Wynurzając się przy tym i unosząc Annę na jakieś pół metra. Wredny uśmiech widniał na jego twarzy.
ArFF - 2009-10-11, 15:44
:
Uniosła lekko brew
-Doprawdy? Myślałam, że przyciągasz tak każdego zwierzaka.
Rzuciła z udawanym zdziwieniem, po czym uśmiechnęła się ukazując rząd swych równych, idealnie białych zębów. Delikatnym klepnięciem w udo, przywołała psa do siebie, a następnie podrapała go za uchem.
Sygin - 2009-10-11, 16:00
:
- What... when... YIKES!
Takie i podobne okrzyki zdumienia w towarzystwie chichotów i pisków padły z ust Anny wziętej z zaskoczenia, jakkolwiek by to nie brzmiało. Niewiele ważąca i wzrostu skromnego była na tyle niewielkim ciężarem, że Chillman uniósłby ją i nad głowę zapewne. Oraz był w stanie rzucić w dal. Co za ulga, że tego nie zrobił. Wczepiła się za to rękami w jego ramiona i wijąc się próbowała uwolnić.
- For God's sake, man, what are you doing? Playing at "Jaws"? Whatever you do don't bite! - dodała szybko na koniec by ten pomysł nie przyszedł mu do głowy zanim nie zabroni.
KapitanOwsianka - 2009-10-11, 16:23
:
Brunet uśmiechnął się wesoło. - Zazwyczaj zwierzęta wyczuwają, że nie jestem dobrym człowiekiem. Może ten znalazł we mnie coś dobrego. - powiedział i otrzepał spodnie z piasku - Jestem Peter... - powiedział i wyciągnął dłoń w kierunku Rayen.
ArFF - 2009-10-11, 18:05
:
Spojrzała na niego spod lekko przymrużonych powiek.
-Czy to jakaś przestroga? Powinnam się Ciebie bać?
Zaśmiała się melodyjnie i uścisnęła wyciągniętą w swoim kierunku dłoń chłopaka.
-I'm Rayen.
Przedstawiła się i skinęła delikatnie główką. Starała się być grzeczna, w końcu jak mówią, najważniejsze jest pierwsze wrażenie.
KapitanOwsianka - 2009-10-11, 19:52
:
- Tylko jeśli to lubisz... - powiedział, uśmiechając się wyzywająco. Nagle wpadł na pomysł. - Hej, jesteś może głodna? Ponoć dają tutaj najlepsze homary. - wskazał ruchem głowy molo. - Osoba, z którą miałem zjeść lunch nie przyszła i raczej już nie przyjdzie, więc może dotrzymasz mi towarzystwa? Nie lubię jadać samotnie.
ArFF - 2009-10-11, 23:06
:
Właściwie i tak nie miała żadnych planów, a lunch gdzieś zjeść było trzeba, zwłaszcza że jej żołądek zaczynał "domagać się uwagi".
-Homary powiadasz... Przyjrzała mu się badawczo Skoro tak je wychwalasz to... chętnie ich spróbuję.
Skinęła głową na znak zgody i zajęła się przypinaniem smyczy do obroży swojego psa.
Derriuz - 2009-10-11, 23:08
:
I wpadł na genialny pomysł. Mógł zrobić coś, czego nie dało się w normalnych warunkach ze względu na ryzyko. A co dokładnie? Cóż...
- I raaaz... - rzucił lekko się nachylając i prostując - I dwa... - tym razem nachylił się bardziej i wyprostował bardziej energicznie - I trzy! - podrzucił ją tak, by po szybkim klęknięciu spadła mu nogami na ramiona. Już sam myślał, że się zapadnie w wyniku tej wątpliwie zgrabnej sztuczki. W końcu straszna chudzina z niego. Ale z drugiej strony... Ona malutka.
KapitanOwsianka - 2009-10-11, 23:13
:
Derr, chcecie się tam połamać? Za dużo swobody? ;)

Peter uśmiechnął się i po chwili ruszyli w kierunku schodów prowadzących na molo. - Uczysz się w Newport? - zapytał z umiarkowanym zainteresowaniem, chowając ręce do kieszeni.
Sygin - 2009-10-12, 11:17
:
Grunt, że obie postacie grają:D Jak się połamią, masz kolejny wątek, więc nie zrzędź:P

- Chilllmaaaan! You're insane!
Ku swemu zdumieniu najpierw znalazła się w powietrzu a potem siedziała mu na ramionach i z głupią miną wczepiała się rękami w pierwszą rzecz jakiej dopadła - czyli za szyję, w ślicznym uścisku dusiciela. Nawet kciuk był na grdyce. Złapała oddech by go objechać teraz za traktowanie jej jak piłki do siatkówki, ale szybko stwierdziwszy, że nic jej w sumie nie jest tylko spiorunowała go wzrokiem - co jej średnio wyszło ze względu na szalone rozbawienie na twarzy. - Jak mnie połamiesz będziesz tego żałował i płakał.
ArFF - 2009-10-12, 21:05
:
Skinęła głową twierdząco.
-W HHS dorzuciła jeszcze, by wszystko było jasne. and you?Zerknęła na chłopaka z wyraźnym zaciekawieniem.
Znała już trochę społeczność szkolną, a jego widziała po raz pierwszy co dawało jej wiele do myślenia.
KapitanOwsianka - 2009-10-13, 09:43
:
- Ja też... - odpowiedział z trudnym do zdefiniowania uśmiechem na twarzy. Zerknął na Rayen - Starting on Monday. - zaczęli wspinać się po schodach. - Cóż... Przynajmniej będę znał już kilka osób w szkole. - uśmiechnął się szerzej.

Dla Rayen i Petera przeniesienie akcji.
Derriuz - 2009-10-14, 01:02
:
Leeeci do przodu... I wyprostował się. Dy tyyyłu... I znów stoi prosto. Udało mu się złapać równowagę, gdy stał już na nogach, ale nie zmieniało to faktu, że za cholerę nie mógł złapać oddechu. Musiał na siłę odciągnąć jedną dłoń Anny od swojej szyi, bo padłby lada moment bez życia.
- Ja cię połamać, a Ty mnie udusić chcesz - rzucił, wyrównując oddech i dodał po chwili - Nie martw się, gdybym Cię połamał to pewnie leżałabyś na mnie i dostał bym za swoje, bo bym się utopił, tak więc... Sprawiedliwość zawsze wygrywa, nie? - uniósł brwi, spoglądając na nią ku górze i mrużąc oczy przed promieniami słońca.
- Idziemy na brzeg?