Cytat: |
• Hobbit, czyli tam i z powrotem 1937, 1957 • Liść, dzieło Niggle'a 1945 • Rudy Dżil i jego pies 1949 • Władca Pierścieni 1969/1970, składający się z trzech części: o Drużyna Pierścienia 1954, o Dwie Wieże 1954, o Powrót Króla 1955, • Kowal z Podlesia Większego 1967 • Guide to the Names in The Lord of the Rings opublikowane w A Tolkien Compass w 1975 • Listy Świętego Mikołaja (The Letters of Father Christmas) 1976, 1977. Nowe wydanie w 2004. • Silmarillion, pośmiertnie w 1977, 1978 |
Meag napisał/a: |
Można nie lubić jego twórczości, uznawać za schematyczną do bólu. |
Regissa napisał/a: |
A Tolkien dla mnie jest raczej wodzem rewolucji w fantastyce, który jej nadał nowy kształt i pchnął na tory postępu Bo fantastyka w formie np. baśni powstawała na długo przed Tolkienem... |
Łaku napisał/a: |
No to nie ulega wątpliwości, że z fantastyką mamy do czynienia od zarania dziejów, w mitach, baśniach i tak dalej ale... o jakim "nowym kształcie" i "torach postępu" piszesz? |
Kal napisał/a: |
Jedno pytanie. Czemu taki temat? Nie można było JRR Tolkien?
Wiem, czepiam się |
Regissa napisał/a: |
Cieszę się, że Maeg założył ten temat |
Łaku napisał/a: |
Jednak moim zdaniem to nie była rewolucja tylko ewolucja |
Maeg napisał/a: |
Twój post z Warsztatu nasunął mi ów pomysł, inaczej pewnie dalej bym żył w nieświadomości. Dopiero gdy wskazałaś, że go nie ma, to jego brak zaczął razić po oczach. |
Asuryan napisał/a: |
Żeby nie być gołosłownym przedstawię 22 Wielkie Arkana znajdujące się w twórczości Tolkiena: |
Asuryan napisał/a: |
Otóż Tarot to nie tylko wróżbiarstwo - to także sposób medydacji czy wręcz rodzaj filozofii - np za pomocą tych kart można ułozyć np Drzewo Życia, |
Regissa napisał/a: |
No niech Ci będzie - zatem Tolkien jest Darwinem fantasy, ok? |
ElaineBlath napisał/a: |
Zdziwił mnie wręcz fakt, że ten temat ma tak mało stron w porównaniu z innymi |
ElaineBlath napisał/a: |
W każdym razie, rozpisywać się generalnie na temat geniuszu Tolkiena nie trzeba, ponieważ każdy ma o nim pojęcie (choć jedni mniejsze, drudzy większe). |
Toudisław napisał/a: |
Później było z górki WP czytałem kilkanaście razy. Inne dzieła mistrza też wiele razy |
romulus napisał/a: |
Nabu czy nie wstyd ci biegac po forum z avkiem CR? Toż to jakbyś bez majtek po ulicy biegał |
romulus napisał/a: |
Nakombinowałeś w tym poście... Jak w ogóle śmiesz porównywać przekłąd Łozińskiego i Skibniewskiej? |
Nabu Nezzar napisał/a: |
Fakt, Skibniewska odpada w przedbiegach :] |
Asuryan napisał/a: |
Profan W przekładzie Łozińskiego nie mogłem się zmusić by przeczytać w całości chociaż jeden tom, w przekładzie Skibniewskiej przeczytałem kilkanaście razy całość WP i jeszcze nie raz zdarza się mi do tej perełki wracać. |
Asuryan napisał/a: |
W przekładzie Łozińskiego nie mogłem się zmusić by przeczytać w całości chociaż jeden tom, |
Nabu Nezzar napisał/a: |
Ja Łozińskiego przeczytałem w całości natomiast Skibniewskiej fragmenty, więc miałem porównanie. |
Ł napisał/a: |
No chyba lepsze porównanie byś miał jakbyś przeczytał wszystko w obu wersjach. Tak jak ja. |
Cytat: |
Oto wielka niespodzianka Amberu na sezon świąteczny. |
Beata napisał/a: |
"Hobbita" wetknięto mi do ręki, gdy miałam 10 lat (albo coś koło tego). Oczywiście była to wersja Skibniewskiej. Potem dopadłam "Władcę Pierścieni", również w jej przekładzie. Początkowo, przy pierwszym czytaniu, Tolkien trochę mnie nudził, szczególnie "Hobbit" (bo akcja jakaś taka ślamazarna mi się wydawała). Jednak potem, po paru latach, zachwyciły mnie akurat te fragmenty, przy których wcześniej przysypiałam - np. piosenki z uczty pożegnalnej. Znaczy, dojrzałam do książki...
Po latach (jak to brzmi! ) ukazało się tłumaczenie Łozińskiego. Facet zirytował mnie potwornie przełożeniem nazw własnych, bo nie rozumiałam, o kim czytam . Pamiętam, jak mamrotałam pod nosem w księgarni, przeglądając książkę w Jego przekładzie. Ale Łozińskiemu trzeba oddać sprawiedliwość - przekład "kawałków" batalistycznych zdecydowanie lepiej mu wyszedł. Ach, gdyby się dało pożenić te dwie wersje... W każdym razie - przy pierwszej okazji kupiłam sobie oryginał i teraz mogę sobie czytać do woli, poczuć rytm i melodię języka Autora albo kompilować własny przekład. Zależy, na co mam ochotę. |
Toudisław napisał/a: |
A co to ? Czy to inne wydanie księgi zaginionych opowieści ? Czy następny tom Historii śródziemna ? |
Cytat: |
....collection of Tolkien's four acclaimed modern classic 'fairie' tales in the vein of The Hobbit. Farmer Giles of Ham is fat and unheroic, but -- having unwittingly managed to scare off a short-sighted giant -- is called upon to do battle when the dragon Chrysophylax comes to town; The Adventures of Tom Bombadil tells by way of verse of Tom's many adventures with hobbits, princesses, dwarves and trolls; Leaf by Niggle recounts the strange adventures of the painter Niggle who sets out to paint the perfect tree; Smith of Wootton Major journeys to the Land of Faery thanks to the magical ingredients of the Great Cake of the Feast of Good Children. The four tales are written with the same skill, quality and hallmarks that made Tolkien's Hobbit a classic. Largely overlooked because of their short lengths, they are finally together in a volume which reaffirms Tolkien's place as a master storyteller for readers young and old. |
iselor napisał/a: |
sztampowa fabuła |
iselor napisał/a: |
Kurcze, użyłem złego słowa. Chodzi mi o to że historyjka o złym czarnoksiężniku (Sauron) i parobku mającym zbawić świat (Frodo) za pomocą Magicznego Przedmiotu (Pierścień) jest niezbyt oryginalna. |
iselor napisał/a: |
- "Ziemiomorze" Le Guin
- "Księga Nowego Słońca" Wolfe'a - "Dylogia Latro" Wolfe'a - "Pieśń Karczmarza" Beagle'a - "Ostatni Jednorożec" Beagle'a - "Kroniki Thomasa Covenanta Niedowiarka" Donaldsona - "Lyonesse" Vance'a - "Kroniki Amberu" Zelaznego - "Narzeczona księcia" Goldmana - "Sarantyńska Mozaika" Kaya |
iselor napisał/a: |
Jak wtórnym? WP jest rozbudowaną wersją bajek i legend o parobku i złym czarnoksiężniku. To motyw iście baśniowy. Chodzi mi po prostu o to że nie trzeba być Mistrzem żeby takie coś wymyślić. Ok ,Tolkien wszystko ładnie napisał, ale on garściami czerpał z podań i legend. Ok, wybaczcie czepiam się. |
iselor napisał/a: |
1. Nie chodzi o to co było pierwsze. Dlaczego na siłę porównujesz Zelaznego albo Le Guin z Tolkienem - pisali zupełnie różne rzeczy! |
iselor napisał/a: |
Jak wtórnym? WP jest rozbudowaną wersją bajek i legend o parobku i złym czarnoksiężniku. |
Iselor napisał/a: |
I nikt nie ma też dowodów na to że Tolkien nie wzorował się na Dunsany'm czy Haggardzie. |
iselor napisał/a: |
. Nie chodzi o to co było pierwsze |
iselor napisał/a: |
I radziłbym nie pisać głupot w stylu "tfurczości" bo to obraża wielu świetnych pisarzy. |
iselor napisał/a: |
NIGDZIE nie napisałem że Tolkien zżynał od innych pisarzy fantasy, |
Cytat: |
sztampa szablon, rzecz oklepana, banalna, utarta, schematyczna, stereotypowa, zwł. w dziedzinie teatru.
Etym. - wł. stampa 'druk(arstwo); prasa' od stampare 'tłoczyć' pochodzenia germ. |
Toudisław napisał/a: |
Napisałeś |
Mag_Droon napisał/a: |
Raczej nie napisal, sztampa wydawalo mu sie skorzystanie z elementow podan, legend i mitow przynaleznych kulturom, z ktorymi prof. mial stycznosc. Zreszta w materialach okoloWuPowakich autor podawal skad jakie nazwy sie braly i dlaczego wiazal rozne jezyki w taki a nie inny sposob. |
iselor napisał/a: |
Uważam zaś że sztampowej lub jak kto woli, nieoryginalnej fabuły nie mają:
- "Ziemiomorze" Le Guin - "Księga Nowego Słońca" Wolfe'a ... |
Cytat: |
Opisy nie za długie, nie za krótkie, takie w sam raz. W zasadzie to stworzył jedne z lepszych książek w całej literaturze, nie tylko fantasy. Oczywiście pod względm stylu i gramatyki. |
Ingvar napisał/a: |
Przy Sienkiewiczu Tolkien wygląda na takeigo co same akcje wprowadza. |
Ollars napisał/a: |
Nie da się pisać fantastyki, nie zachaczając o krąg wszechwyobraźni Johna. Ja tego doświadczam, Wy także ? |
Tanit napisał/a: |
ot taki młody Paolini ze swoją kreacją świata (wpadło mi bo nowy tom się ukazał), koncepcję miał dobrą, świat niby oryginalny, wprowadził coś nowego i choć styl pozostawia niejednokrotnie wiele do życzenia (no młody chłopak był/jest xP) to jednak gdzie się nie słyszy... a bo Tolkien, bo u Tolkiena było tak, a u Paoliniego tak. |
Tanit napisał/a: |
Każdy kto chciałby wykreować własny świat, na czele z elfami i krasnoludami będzie przyrównywany do Tolkiena... choćby podświadomie... |
iselor napisał/a: |
Bardzo ładnie, ale elfy pojawiały się już u Lorda Dunsany, który pisał przed Tolkienem. |
iselor napisał/a: |
Bardzo ładnie, ale elfy pojawiały się już u Lorda Dunsany, który pisał przed Tolkienem. |
Ł napisał/a: |
A co miały współnego z elfami Tolkiena. Prócz nazwy? |
tr napisał/a: |
Ale dla mnie już dużo bardziej strawni są dwaj inni prekursorzy gatunku - przynajmniej w ich książkach coś się dzieje (myślę oczywiście o Lewisie i Howardzie :D) |
Wilga napisał/a: |
Ja też lubię Lewisa ale co właściwie masz na myśli mówiąc że przynajmniej w ich książkach coś się dzieje - uważasz że u Tolkiena nic się nie dzieje? |
tr napisał/a: |
tłumy nowych autorów napisały dziesiątki książek dużo lepszych od Władcy... |
tr napisał/a: |
ale sądzę że jego miejsce jest już tylko w książkach historycznych |
tr napisał/a: |
Z Tolkiena wieje nudą |
tr napisał/a: |
...no i jest jeszcze kilka innych grzechów pisarskich, które pan Tolkien popełnił w swojej trylogii, ale nie będę już się znęcał... |
Tanit napisał/a: |
Daleko szukać nie trzeba, ot taki młody Paolini ze swoją kreacją świata (wpadło mi bo nowy tom się ukazał), koncepcję miał dobrą, świat niby oryginalny, wprowadził coś nowego i choć styl pozostawia niejednokrotnie wiele do życzenia (no młody chłopak był/jest xP) to jednak gdzie się nie słyszy... a bo Tolkien, bo u Tolkiena było tak, a u Paoliniego tak. |
tr napisał/a: |
tłumy nowych autorów napisały dziesiątki książek dużo lepszych od Władcy... |
tr napisał/a: |
Z Tolkiena wieje nudą, a akcja powieści rwie do przodu jak chory ślimak... |
Kuroi napisał/a: |
Ale to tylko moje zdanie ;P |
Kuroi napisał/a: |
Faktycznie, u Tolkiena jest nieco nachalny podział na dobro i zło, tona patosu i bohaterowie, którzy są tak nieskazitelni, że aż szok. |
Kuroi napisał/a: |
Ja naprawdę czego teraz ludzie oczekują od książek, żeby się nie znudzić. |
tr napisał/a: |
Zero-jedynkowe widzenie świata w schemacie dobry/zły |
tr napisał/a: |
kompletny brak akcji (idą, idą, idą, idą, idą... zzzzzzz....) |
tr napisał/a: |
postacie przerysowane, jednowymiarowe, płaskie (no może oprócz Goluma) |
tr napisał/a: |
potworne dłużyzny w opisach... |
tr napisał/a: |
nieco nachalny podział na dobro i zło, tona patosu i bohaterowie, którzy są tak nieskazitelni, że aż szok |
tr napisał/a: |
to eufemizmy... w rzeczywistości jest to wręcz podniesione do kwadratu. |
tr napisał/a: |
No to lecimy, co tam stoi na moich półkach:
Sapkowski z sagą wiedźmińską? niewątpliwie (czyli mamy 5 książek) Kress z Księgą Całości? Jak najbardziej (następne 7) co dalej... Lewandowski z Sagą o kotołaku? Uważam, że tak (+5) Białołęcka z Kamykiem? z pewnoscią (+3) |
tr napisał/a: |
nie będę się zagłębiał zbytnio w szczegóły rozwiązań fabularnych, dialogów, narysowania postaci czy opisów... |
tr napisał/a: |
Zero-jedynkowe widzenie świata w schemacie dobry/zły |
tr napisał/a: |
postacie przerysowane, jednowymiarowe |
tr napisał/a: |
Za perspektywę hobbitowską to ja podziękuję - wolę ludzką... |
tr napisał/a: |
książka musi znajdować się w moim domowym księgozbiorze (mam na pólkach tak ze 300-400 książek fantastycznych, z czego z 1/3 polskich autorów, z czego może 1/3 to fantasy) |
tr napisał/a: |
lepiej skonstruowane dialogi, |
tr napisał/a: |
lepiej skonstruowane opisy, lepiej skonstruowana fabuła |
tr napisał/a: |
- zapomniałem ile Tolkien ma wiernych akolitów i za dużo szczerych słów mi się wyrwało |
Dabliu napisał/a: | ||
Nieprawda. |
Dabliu napisał/a: | ||
Nieprawda. |
Dabliu napisał/a: | ||
Nieprawda. |
Dabliu napisał/a: | ||
Nieprawda. |
Dabliu napisał/a: | ||
Nieprawda. |
Dabliu napisał/a: | ||
Nieprawda. |
Dabliu napisał/a: | ||
Primo - to tylko Twoje zdanie, dodam, że dość ryzykowne (to eufemizm). Secundo - warto byłoby jednak przyznać, że bez Tolkiena pewnie żadna z przytoczonych książek by nie powstała. A Sapkowski nawet nie pokusił się o odbicie od tolkienowskich archetypów ras. Można by więc powiedzieć, że Wiedźmin żeruje na tolkienowszczyźnie. |
tr napisał/a: |
Tolkien ma swoje zasługi, ale to nie oznacza że trylogia Władca Pierścieni jest dobra pisarsko. |
tr napisał/a: |
Bo z dzisiejszej perspektywy nie jest. |
tr napisał/a: |
Upieranie się że "Władca Pierścieni to cud, miód i orzeszki" |
tr napisał/a: | ||||||||||||||||||||||||
Prawda
Prawda
Prawda
Prawda
Prawda
A jednak prawda |
Dabliu napisał/a: |
Uprzejmie proszę o jakieś argumenty
Na jakiej podstawie wyciągasz swoje wnioski, skoro nie mają one podparcia w powieściach? |
tr napisał/a: |
To twoje zdanie, że nie mają one podparcia. |
tr napisał/a: |
ty osobiście w każdym razie żadnych argumentów, oprócz powtarzania słówka "nieprawda", nie podałeś... |
tr napisał/a: |
a czy ja mówię, że moja prywatna opinia jest uniwersalną prawdą? |
tr napisał/a: | ||
To twoje zdanie, że nie mają one podparcia. - ty osobiście w każdym razie żadnych argumentów, oprócz powtarzania słówka "nieprawda", nie podałeś... |
tr napisał/a: |
Tolkien ma swoje zasługi, ale to nie oznacza że trylogia Władca Pierścieni jest dobra pisarsko. Bo z dzisiejszej perspektywy nie jest. Jest ważna w historii rozwoju fantasy, ale książką jest średnią... |
tr napisał/a: |
No i doigrałem się... Mój błąd - zapomniałem ile Tolkien ma wiernych akolitów i za dużo szczerych słów mi się wyrwało
|
Wulf napisał/a: |
Czytałeś "Dzieci Hurina"? Bo ja tam ani dobra i zła takiego właśnie "skrystalizowanego" nie widziałem, ani nieskazitelnych bohaterów - wręcz przeciwnie Turin to postać jakby do pewnego stopnia i dobra i zła, skalana i niedoskonała. |
Dhuaine napisał/a: |
Rany, ale się uwzięliście na biednego człowieka. Po takich zażartych dyskusjach jak ta powyżej człowiek rzeczywiście zaczyna odnosić wrażenie, że Tolkien to jakaś religia, i jak większość religii ma za zadanie nawracać niewiernych ogniem i mieczem. |
Dhuaine napisał/a: |
że skoro czytałam tylko Władcę, Hobbita i Silmarillion, to w ogóle powinnam się schować. |
Dhuaine napisał/a: |
Rany, ale się uwzięliście na biednego człowieka. Po takich zażartych dyskusjach jak ta powyżej człowiek rzeczywiście zaczyna odnosić wrażenie, że Tolkien to jakaś religia, i jak większość religii ma za zadanie nawracać niewiernych ogniem i mieczem. |
Dhuaine napisał/a: |
Do tego sama nie uważam Tolkiena za jedyne słuszne objawienie, a na innym forum już mnie zdołali wyzwać, że skoro czytałam tylko Władcę, Hobbita i Silmarillion, to w ogóle powinnam się schować. Każdy ma prawo za czymś nie przepadać. |
Dhuaine napisał/a: |
Rany, ale się uwzięliście na biednego człowieka. Po takich zażartych dyskusjach jak ta powyżej człowiek rzeczywiście zaczyna odnosić wrażenie, że Tolkien to jakaś religia, i jak większość religii ma za zadanie nawracać niewiernych ogniem i mieczem. |
Elektra napisał/a: |
Takiego czegoś też nie lubię. Ja przepraszam, muszę poznać calutką twórczość, żeby wyrobić sobie zdanie? Jedna książka (dwie, trzy, cztery), jest niereprezentatywna? |
Dhuaine napisał/a: |
Po takich zażartych dyskusjach |
Dhuaine napisał/a: |
że Tolkien to jakaś religia, i jak większość religii ma za zadanie nawracać niewiernych ogniem i mieczem. |
Dhuaine napisał/a: |
Każdy ma prawo za czymś nie przepadać. |
Elektra napisał/a: |
Ja przepraszam, muszę poznać calutką twórczość, żeby wyrobić sobie zdanie? Jedna książka (dwie, trzy, cztery), jest niereprezentatywna? |
Elektra napisał/a: |
E tam, tutaj jeszcze zachowują się bardzo kulturalnie (przypomnij sobie dyskusję na MAG-u). |
Kuroi napisał/a: |
Jest różnica między powiedzeniem "mi samemu Tolkien średnio się podoba" a stwierdzeniem "Tolkien jest kiepski pisarsko". |
Elektra napisał/a: |
Ja przepraszam, muszę poznać calutką twórczość, żeby wyrobić sobie zdanie? Jedna książka (dwie, trzy, cztery), jest niereprezentatywna? |
Cytat: |
Z resztą z twórczością Tolkiena jest problem, bo co i rusz pojawia się coś nowego. W Polsce, po polsku nie wydano chociażby wszystkich XII tomów HoME - czyli dość znacznej części Śródziemia |
Kuroi napisał/a: |
"Silmarilion" właśnie jest moją ulubioną książką Tolkiena. Ostatnio przypomniałem ją sobie i cóż - kilkaset stron przeczytałem w kilka godzin. Tą książkę czyta się jak mitologię dowolnego naprawdę istniejącego państwa, poza tym ma niesamowity klimat - przygnębienia, beznadziei, swego rodzaju desperacji. Tam nie mamy do czynienia z krystalicznie czystymi postaciami, w zasadzie każda ma coś na sumieniu, wielkie czyny idą w parze z czynami hańbiącymi, a walka ze Złem jest w zasadzie z góry skazana na porażkę. Fantastyczna lektura. Moim zdaniem |
Kennedy napisał/a: | ||
Dokładnie. |
Cytat: |
Doskonały dodatek, ale Władca Pierścieni i literatura światowa nie ucierpiałyby z powodu jego braku wcale. |
Kennedy napisał/a: |
Władca Pierścieni by trochę (nieznacznie raczej) ucierpiał, bo jest w nim sporo odniesień do mitologii Śródziemia i niedomówień, które nie są wyjaśnione w dodatkach, albo są tylko w niewielkim stopniu zarysowane. Nie jest ich jednak aż tyle, żeby się nie dało WP zrozumieć. |
Kennedy napisał/a: |
Bardzo żałuję, że Tolkien nie rozwinął tej historii w coś dłuższego. |
Mag_Droon napisał/a: |
No i na dobrą sprawę nie ginie nikt z głownych bohaterów. |
blancheflor napisał/a: |
A jeśli jeszcze mówisz o tym, że nikt nie umiera od infekcji czy ran, wyobraź sobie Theodena, zmiażdżonego przez wierzchowca- to, że Tolkiem nie jest naturalistą nie znaczy, że nie znajdziemy tam scen drastycznych, które takimi są z odrobiną wyobraźni... |
Mag_Droon napisał/a: |
są jednowymiarowe, |
Mag_Droon napisał/a: |
"Dobrzy" nie uciekają w popłochu przed monstrami, nie zdradzają przyjaciół po samym okazaniu narzędzi tortur. |
Mag_Droon napisał/a: |
nie mamy wątpliwości, że całość skończy się chepiendem. |
Mag_Droon napisał/a: |
Każdemu jest przeznaczone stanąć po jednej stronie. Świat przez zerojedynkowość powoduje, że nie ma postaci kalkulujących przed dokonaniem wyboru. Zło jest bezbrzeżne, dobro natomiat surowe. |
Mag_Droon napisał/a: |
Theoden na obie bitwy szedł jako na ostatnie |
Mag_Droon napisał/a: |
jest typem propaństwowca |
Mag_Droon napisał/a: |
odradza się świat taki jaki był tuż po pokonaniu Saurona przez Ostatni Sojusz. |
Mag_Droon napisał/a: |
. To nie jest koniec w rozumieniu śmierci |
Mag_Droon napisał/a: |
Aragorn był z pokolenia Denethora :wink: |
Mag_Droon napisał/a: |
Gandalf odchodzi bo minął jego czas - był nieprzyjacielem Saurona i w tym celu przypłynął z cztrema pozostałymi. |
Mag_Droon napisał/a: |
A co do Froda i Sama w drodze do Mordoru - to jak proces hartowania stali, kiedy docierają na miejsce są jak najszlachetniejszy stop. |
blancheflor napisał/a: |
[A poza tym, jak Frodo zwiał od Szeloby |
Mag_Droon napisał/a: |
Co do Twojej analizy dotyczącej odchodzenia (śmierć, porażka itp) to znajduje ją naciąganą. Elfy nie mogły odnaleźć się w świecie "słońca i księżyca" od samego nowych świateł początku i jedyną dla nich enklawą "dawnego porządku" pozostał najdalszy zachód, Aman. |
Dabliu napisał/a: |
No i nie zapominajcie jeszcze o leśnych elfach, które jak wiadomo - pozbawione zewu morza - zamienią się w końcu w zwykłych wieśniaków, trochę być może zdziwaczałych, kultywujących dawne tradycje muzyczno-alkoholowe, ale nie pamiętających o swoim elfim dziedzictwie. |
Toudisław napisał/a: |
Leśne elfy też miały zew można. Wszystkie miały. |
Asu napisał/a: |
Nie wszystkie, tylko Teleri, zwane także elfami morskimi.
Elfy szare to Sindarowie, czyli część Telerich, którzy wybrali pozostanie z Thingolem w Śródziemiu. Inni Teleri, czyli przedstawiciele szczepu Eldarów podatni na zew morza, którzy postanowili pozostać na wybrzeżu Śródziemia to Falathrimowie - podwładni Kirdana. Wysokie elfy, to te które odpłynęły do Amanu za czasu dwóch drzew - czyli reszta Telerich, Noldorowie i Vanyarzy. Elfy, które w ogóle nie odpowiedziały na wezwanie Valarów to Avari, w odróznieniu od Telerich którzy odpowiedzieli na wezwanie ale nie dotarli do Amanu (zwanych także Umanyarami). Zarówno Avarich, jak i Umanyarów określa się wspólnym mianem Moriquendich - czyli elfów którzy nie widzieli światła drzew. Wysokie elfy, czyli te które widziały światło drzew, określa się wspólnym mianem Kalaquendich - Elfów Światła. |
Misiekh napisał/a: |
Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale chyba o 'zewie morza' była tu mowa w sensie pragnienia odpłynięcia za Morze w czasach schyłku ery elfów, czyli w III Erze Słońca? To przecież zupełnie co innego, niż zamiłowanie Telerich z Amanu do życia na plaży i ich hobbystyczne budowanie statków. |
Misiekh napisał/a: |
Pragnienie odpłynięcia Prostą Drogą mógł poczuć każdy elf, o czym najlepiej świadczy to, że odeszły wszystkie elfy z Lothlorien, które przecież - poza Galadrielą i Kelebornem - były co do jednego Avari, tylko Keleborn był Telerim z Doriathu, a Galadriela Noldorką . |
Dabliu napisał/a: |
No i nie zapominajcie jeszcze o leśnych elfach, które jak wiadomo - pozbawione zewu morza - zamienią się w końcu w zwykłych wieśniaków, trochę być może zdziwaczałych, kultywujących dawne tradycje muzyczno-alkoholowe, ale nie pamiętających o swoim elfim dziedzictwie. |
Black napisał/a: |
Tą książkę [Silmarillion] czyta się jak mitologię dowolnego naprawdę istniejącego państwa, poza tym ma niesamowity klimat - przygnębienia, beznadziei, swego rodzaju desperacji. Tam nie mamy do czynienia z krystalicznie czystymi postaciami, w zasadzie każda ma coś na sumieniu, wielkie czyny idą w parze z czynami hańbiącymi, a walka ze Złem jest w zasadzie z góry skazana na porażkę. Fantastyczna lektura. Moim zdaniem |
Saika napisał/a: |
Bardziej mnie dobiło, (to dygresja) jak Tolkien kazał zdurnieć Sauronowi... |
Saika napisał/a: |
"wszechwiedzących" dorosłych... dobrych i złych. |
toto napisał/a: |
A dokładniej proszę? Bo jakoś nie łapię kontaktu z rzeczywistością |
Saika napisał/a: |
Pro forma: Uwaga! Spoiler LotR!!!
Gdy pisałam o "głupocie" Saurona myslałam o tym, że Nieprzyjaciel nie zabezpieczył najbardziej newralgicznego punktu w swoich włościach: Szczelin Zagłady... |
Cytat: |
Jeszcze śmieszniejsze, że Sauron, będąc Majarem, nie updał, mimo, że był zaledwie sługą możniejszego od siebie Valara- Melkora, którego pokonano... [Silmalirion] |
Cytat: |
A tamte wojska to byl tylko przypadek, z resztą Sauron łatwo dał się nabrać na podpuchę Gondorczyków i wysłał wojsko pod Czarną Bramę... [Powrót Króla] |
Saika napisał/a: |
Kurcze ale to topic o HP, nie LotR!!!!!!!!
. |
Cytat: |
1) Przezorny zawsze ubezpieczony- a Sauron nie musiał rzucać wszystkich sił do walki. Wiedział, że musi znaleźć Jedynego i wiedział, ze jst w posiadaniu Froda. To co on sobie myślał? Jeśli istniała techniczna możliwośc dotarcia do Góry- trzeba było to uniemożliwić, głupich Strażników ustawić, cokolwiek!!! Ale nie, trząsł portkami przed Aragornem... |
Cytat: |
2) Danie wiary Sauronowi było głupotą... Ale żeby Valarowie nie byli w stanie uspokoić Majara??? Raz poselstwo się udało... |
Cytat: |
3) Z wysłaniem wojska to był myk... Froda od celu dzieliła cała armia, jeszcze nie rzucona do walki.. więc Aragorn zebrał co miał i poszedł pod Czarną Bramę, Sauron dał się podpuścić i posłał wojska do walki z oddziałkiem Aragorna, zostawiając Frodowi i Samowi wolną drogę... Szczyt głupoty, bo przecież mieli ogromną przewagę liczebną nad Gondorczykami, którzy ponosili ciężkie straty... |
Romulus napisał/a: |
Nie zapominajcie o tym, co pisał Tolkien w przedmowie do Władcy Pierścieni. Nie chce mi się przepisywać, odsyłam zatem. Sam Tolkien napisał wprost, że prawdziwe wojny nie są podobne do legendarnych ani w swoim przebiegu ani w skutkach... I tak dalej. Po przeczytaniu tego fragmentu przedmowy można stwierdzić jasno, że autor wiedział, jak wyglądałaby naprawdę powieść, gdyby starał się zachować najbardziej realistycznie. Ale tego nie zrobił, z różnych powodów. |
Saika napisał/a: |
Szkoda, że Autor nie włożył tyle serca w opis i fabułę, co w kreację świata przedstawionego. |
Kennedy napisał/a: |
Taki problem to jest w Accelerando Strossa, u Tolkiena wystąpuje on w daleko mniejszym stopniu, jesli w ogóle. Fabuła jest konsekwentna - można się czepiać założeń, ale one też są przemyślane - wszystkie opowieści o Śródziemiu to mitologia i mity, a te są zawsze heroicznymi opowieściami o bogach, bohaterach, bohaterskich czynach i tak dalej. Jasne, nie ma w tym tyle realizmu ile mogło by teoretycznie być, ale przeciez nie o to w mitach chodzi.
Opis jest dobry, jak trzeba to szczegółowy, jak nie - to zostawia pole popisu wyobraźni czytelnika, czyli najlepiej jak może być. |
Saika napisał/a: |
Co racja, to racja, Tolkien wszystko prowadził konsekwentnie i.. na Boga, jaki to oczytany człek musiał być! Niby stary oxfordzki profesor-konserwatysta, ale umysł jak brzytwa... Mało takich. Eh.. |
dream92 napisał/a: |
Sauron to był mięczak, zero zmysłu taktycznego... |
Cytat: |
Gdyby chociaż ten tępy Majar studiował sztukę hobbitów i elfów, to byłby niepokonany |
Kennedy napisał/a: |
No i najwazniejsze, w czym miała by mu znajomość sztuki elfów i hobbitów (zwłaszcza tych ostatnich) pomóc w wojnie? Bo chyba nie rozumiem, heh. |
Saika napisał/a: |
Przezorny zawsze ubezpieczony- a Sauron nie musiał rzucać wszystkich sił do walki. Wiedział, że musi znaleźć Jedynego i wiedział, ze jst w posiadaniu Froda. To co on sobie myślał? Jeśli istniała techniczna możliwośc dotarcia do Góry- trzeba było to uniemożliwić, głupich Strażników ustawić, cokolwiek!!! Ale nie, trząsł portkami przed Aragornem... |
Saika napisał/a: |
2) Danie wiary Sauronowi było głupotą... Ale żeby Valarowie nie byli w stanie uspokoić Majara??? Raz poselstwo się udało... |
Saika napisał/a: |
3) Z wysłaniem wojska to był myk... Froda od celu dzieliła cała armia, jeszcze nie rzucona do walki.. więc Aragorn zebrał co miał i poszedł pod Czarną Bramę, Sauron dał się podpuścić i posłał wojska do walki z oddziałkiem Aragorna, zostawiając Frodowi i Samowi wolną drogę... Szczyt głupoty, bo przecież mieli ogromną przewagę liczebną nad Gondorczykami, którzy ponosili ciężkie straty...
Podsumowując: Gdyby nie ta luka i fuks, Frodo i jego misja sczeźli by w lochach Sauronowej stolicy... |
dream92 napisał/a: |
Gdyby chociaż ten tępy Majar studiował sztukę hobbitów i elfów, to byłby niepokonany |
Cytat: |
Drogi Romulusie wiesz, ja nie oczekuję od fantasy wielkiej mądrości- oczekuję inteligentnej rozrywki. |
Tixon napisał/a: |
Z lektury WP wiemy, iż nikt nie był w stanie go zniszczyć, nawet po długiej wędrówce w tym celu - Frodo ostatecznie powiedział NIE. |
Saika napisał/a: |
Mocy Jedynego oparli się: Sam, Gandalf, Faramir, Pani Lorien, Aragorn... Więc Sauron chyba się przeliczył... |
Saika napisał/a: |
W kwestii tłumaczenia jestem mimo wszystko zwolenniczką wersji Skibniewskiej. |
Saika napisał/a: |
Mocy Jedynego oparli się :Sam, Gandalf, Faramir, Pani Lorien, Aragorn... Więc Sauron chyba się przeliczył... |
Cytat: |
http://www.youtube.com/watch?v=1yqVD0swvWU |
Kennedy napisał/a: |
Chciałbym zwrócić uwagę, że z tej grupki jedynie Sam miał bezpośredni kontakt z Pierścieniem, ale przez niezbyt długi czas. Pewności nie mam, ale jego też zaczynało chhyba powoli "wciągać", a na pewno by zaczęło jakby go ponosił trochę dłużej. Cała reszta tylko przebywała obok albo Pierścień był im oferowany, ale nikt nie wsadził go na palec. Wiadomo, łatwiej odrzucić coś czego się bezpośrednio nie zna (nawet jeśli zdajemy sobie sprawę z potencjalnych skutków i korzyści)
Patrząc od tej strony, to jedyną osobą, która naprawdę oparła się Pierścieniowi (co prawda po długim czasie, ale jednak), był Bilbo - a i tak bez Gandalfa pewno by rady nie dał. |
Cytat: |
http://www.youtube.com/watch?v=1yqVD0swvWU |
Saika napisał/a: |
Oczywiście zakładając, że odwróci się uwagę Nazguli... |
Romulus napisał/a: |
Dla mnie istnieje tylko przekład Skibniewskiej. Po prostu klasyczny |
Kennedy napisał/a: |
No i najważniejsze, w czym miała by mu znajomość sztuki elfów i hobbitów (zwłaszcza tych ostatnich) pomóc w wojnie? Bo chyba nie rozumiem, heh. |
toto napisał/a: |
Ale wypisując takie zdania, pokazujesz, że uważasz, że to prawda. Nie zwalaj tego teraz na bohatera jakiejś książki, czy też autora. |
Spellsinger napisał/a: |
Immersja. Chłopak jest tak podjarany motywem, że jest w stanie przekładać elementy świata przedstawionego na rzeczywistość lub inne dzieła literackie. Jednak mam nadzieję z pewną dozą dystansu |
dream92 napisał/a: |
Podobnie genialny strateg może, studiując sztukę danej rasy, określić, czym ta rasa się charakteryzuje i później wykorzystać zdobyte informacje. |
Kennedy napisał/a: |
Sauron nie walczył z żadnymi nieznanymi rasami |
Kennedy napisał/a: |
to po co mu studiować jakieś rzeźby i inne takie? |
Romulus napisał/a: |
Ale pod wpływem tego, co niedawno pisał Ł na Katedrze o przekładzie Łozińskiego, mam zamiar w wolnej chwili pożyczyć od szwagra i spróbowac ponownie podejść do niego, z otwartym umysłem. Poprzednia próba doprowadziła mnie tylko do historii pierścienia opowiadanej przez Gandalfa na początku. |
dream92 napisał/a: |
Żeby poznać psychikę i sposób myślenia. |
dream92 napisał/a: | ||
A napisałem, ze tak było? |
Cytat: | ||
Żeby poznać psychikę i sposób myślenia. |
Ł napisał/a: | ||
Chyba się za mocno podjarałeś pomysłem literackim i chcesz go przenosić na inne książki i do rzeczywistości. Szklanka zimnej wody? |
dream92 napisał/a: | ||
Odpowiedzialność za głupoty, które wypisuję, składajcie, proszę, na karb mojego młodego wieku. /czasem mam wrażenie, ze jestem też chory na jakąś chorobę psychiczną, ale moja rodzina twierdzi, że jestem normalny/. |
Ł napisał/a: |
Szklanka zimnej wody? |
Kennedy napisał/a: |
Tak wynika z tego, co napisałeś o Thrawnie : ]
|
Kennedy napisał/a: |
On już je dobrze znał i bez tego. |
dream92 napisał/a: |
No to jak znał, to mógł przewidzieć, że jego przeciwnicy będą chcieli Pierścień zniszczyć. Oczywiście, może stwierdził, że raczej posłużą się nim zamiast niszczyć. Ale znał chyba Olorina, powinien był się domyślić, że Istari z niego nie skorzysta i będzie starał się Pierścień unicestwić. A kiedy czuł obecność Pierścienia w pobliżu, musiała mu do głowy przyjść taka ewentualność, że ktoś zmierza do Orodruiny w wiadomym celu. Nawet jeśli wiedział, że granice Mordoru są dobrze strzeżone, zawsze mógł zrobić coś jeszcze, by zapobiec możliwej klęsce.
Thrawn by sobie poradził na jego miejscu. On przeciwników nie lekceważył. Więcej, działał tak, by Republikanie logicznym tokiem rozumowania dochodzili do błędnych wniosków. |
Mag_Droon napisał/a: |
Widzisz, robisz jak Republikanie. Wywody są w miarę spójne ale opierasz się na błędnych przesłankach. |
Jander w temacie PLiO napisał/a: |
No wyobraźcie sobie jakby Tolkien nie napisał Powrotu Króla |
BG napisał/a: |
Szkoda, że nie została wydana po polsku całość "Historii Śródziemia" ("History of Middle Earth"), |
BG napisał/a: |
"Niedokończone opowieści" to w dużej mierze kopia "Silmarillionu", ale te fragmenty, których w Silu nie było, są również interesujące - stanowią pomost między Silem a WP. |
Kennedy napisał/a: |
To już pozycja dla fanatycznych tolkienistów, normalnych ludzi to średnio fascynuje. |
Kennedy napisał/a: |
Chętni na lekturę może by byli, ale wydawcy nie ryzykują. |
Kennedy napisał/a: |
W NO jest kilka świetnych tekstów |
Kennedy napisał/a: |
Może w końcu czas zapoznać się z przekładem Skibniewskiej, nigdy nie miałem go nawet w rękach, a WP czytalem 7, czy 8 razy |
BG napisał/a: | ||
Czy to oznacza, że fanatyczni tolkieniści nie są normalni? |
Cytat: | ||
Nawet wydania V tomu nie ryzykują i się do tego nie przymierzają? |
Cytat: | ||
To w takim razie w czyim przekładzie czytałeś WP? |
Jander napisał/a: |
Erickson zamiast Erikson |
Zegarmistrz napisał/a: |
Problem w porównywaniu Tolkiena do Sapkowskiego, Kressa, Martina czy Ericksonna (bo takie porónania są najmodniejsze), w niektórych wypadkach też do Salvatore, |
Zegarmistrz napisał/a: |
Jednak większość prób krytyki tego autora mnie w najlepszym razie irytuje w najgorszym śmieszy. Także nie jest to niczym dziwnym, człowiek inteligentny bowiem czuje irytacje, gdy natyka się na jawną głupotę, a gdy głupota jest nie tylko jawna, ale też szczególnie okazała śmieje się i puka w czoło. A niestety większość tego typu krytyki tonie w głupotach. |
Jander napisał/a: |
A w całym tekście nie pojawia się najważniejszy moim zdaniem zarzut wobec Tolkiena czyli nuda. |
Ł napisał/a: |
Tixon przekaż mu żeby wzioł się w następnym tekście za coś intelektualnie kontrowersyjnego, bo ile można polemiki z głupkami (czy to piszącymi fantasy sztampę czy antytolkowymi przymułami) prowadzić. I niech się streszcza i mniej bryluje z ynteligentymi dowcipami. |
Jander napisał/a: |
A w całym tekście nie pojawia się najważniejszy moim zdaniem zarzut wobec Tolkiena czyli nuda. |
Jander napisał/a: |
A w całym tekście nie pojawia się najważniejszy moim zdaniem zarzut wobec Tolkiena czyli nuda. |
MrSpellu napisał/a: |
lub W poszukiwaniu straconego czasu Prousta |
Kennedy napisał/a: |
I może to zabrzmi dziwnie, ale ta książka IMO nie jest nudna, tylko zdecydowanie wymagająca uwagi i odpowiedniego nastawienia, z "normalnymi" powieściami ma niewiele wspólnego. Trzeba jednak wziąć poprawkę, że lubię ksiązki w których się w zasadzie nic nie dzieje, a synonimem nudy jest dla mnie Erikson Nuda podczas lektury to skrajnie subiektywna sprawa, ten temat nie nadaje się do rozgrzebywania. |
MrSpellu napisał/a: |
Jeżeli jednak Jander uważa Tolkiena za nudnego, to w trakcie lektury Prousta zaśnie po pierwszych pięciu stronach. Ja zasnąłem po dwudziestu. |
Urshana napisał/a: |
Odbiór książek to naprawdę bardzo subiektywna sprawa, (...) |
Urshana napisał/a: |
osobiście uważam zarówno Czarodziejską górę jak i W poszukiwaniu straconego czasu za świetne teksty, które mnie wcale nie nudziły, podobnie Tolkien. Bawiłam się świetnie przy ostatnim, a Prousta mam zamiar przeczytać w całości, a nie tylko pierwszy tom. Z kolei Mann na mnie działa niesamowicie, podczas czytania Czarodziejskiej góry miałam początkowe objawy gruźlicy, a cały czas mam ochotę na powtórkę sporu Naphty i Settembriniego. |
MrSpellu napisał/a: |
A jak Urshano podchodzisz do Joyce'a? |
Urshana napisał/a: |
Ulisses - genialny. Czytałam jeszcze Dublińczyków - zbiór opowiadań, dobry, ale bez zachwytu i Portret artysty z czasów młodości - podobnie jak opowiadania - dobre, ale nie padam na kolana. Kiedyś na pewno zabiorę się do Finnegans Wake. |
ASX76 napisał/a: |
Tolkien może i dobry, ale tylko na początek przygody z fantasy. Później traci na atrakcyjności, |
ASX76 napisał/a: |
Tolkien może i dobry, ale tylko na początek przygody z fantasy. Później traci na atrakcyjności, oczywiście z subiektywnego punktu widzenia. |
Ł napisał/a: |
Walić subiektywizm, światotworzenie Tolkiena to coś w czym jak dotąd nikt go nie prześcignoł, to konkurencja w której Tolkien wymyślił zasady i ustanowił rekord |
MrSpellu napisał/a: | ||
A Bóg? |
MrSpellu napisał/a: |
A Bóg? |
toto napisał/a: |
Ale który? |
Mag_Droon napisał/a: |
Zaszczytne drugie miejsce |
Spell napisał/a: |
W sumie można to rozstrzygnąć sprawdzając, który z nich więcej używał funkcji copy/paste |
Jander napisał/a: |
Tolkien z tego co wiem nie utopił całego swojego świata "bo mu nie wyszło" |
Jander napisał/a: |
ani nie wydał potem łatki 1.5 do Władcy Pierścieni. A zrobił to Bóg wydając NT. |
MrSpellu napisał/a: |
A Silmarillion to co niby jest? |
MrSpellu napisał/a: |
A Silmarillion to co niby jest? |
MrSpellu napisał/a: |
Zawsze gdy ktoś zarzuca Tolkienowi nudę, to polecam owemu osobnikowi lekturę Czarodziejskiej góry Tomasza Manna lub W poszukiwaniu straconego czasu Prousta. Jander, niniejszym Ci owe lektury polecam. Tolkien przy tych książkach, to zdecydowanie antonim nudy. |
MrSpellu napisał/a: | ||
Bo mało spermy, krwi i flaków? |
Ł napisał/a: |
Walić subiektywizm, światotworzenie Tolkiena to coś w czym jak dotąd nikt go nie prześcignoł, to konkurencja w której Tolkien wymyślił zasady i ustanowił rekord, to coś od czego nie można abstrahować i w czym jesteśmy umoczeni po uszy, do tego stopnia że już zaczynamy pewne rzeczy traktować jako naturalne, jakby były dane od początku i stąd wychodzą te gamoniowate próby stękania na Tolkiena. |
MrSpellu napisał/a: |
W sensie anonimowy autor Starego Testamentu. |
ASX76 napisał/a: |
Tolkien czerpał pełnymi garściami z mitologii celtyckiei i ludów Północy |
ASX76 napisał/a: |
mniej jaskrawych podziałów na dobrych i złych |
Amontillado napisał/a: |
Boromir, Gollum, Denethor II, Grima ot i mamy rozmycie dobra i zła...
Nawet duch Curunira wzdychający i rozwiewający się nie mogąc wrócić na Zachód tak do końca zły nie jest (o ile dobrze pamiętam ). |
ASX76 napisał/a: |
Skorzystam z rady: walę pański subiektywizm. Tolkien czerpał pełnymi garściami z mitologii celtyckiei i ludów Północy, nie wspominając o inszych, proszę więc nie czynić z niego boga, bo nim nie jest. |
ASX76 napisał/a: |
Ł Wszystko zależy od tego, czego się szuka w fantastyce. Mnie akurat "zasypy" światów zbytnio nie interesują, natomiast o wiele bardziej takie kwestie jak: wiarygodność/złożoność postaci, fabuła, dialogi... Fantastyczna otoczka stanowi dodatek, nie stoi na pierwszym miejscu (for me). |
Cytat: |
Napisałem, że miał wspaniałe źródła do czerpania inspiracji. |
toto napisał/a: | ||
|
ASX76 napisał/a: |
Panie, duch u Tolkiena może być sobie i wiejski... Nie zmienia to faktu, że realizm i wiarygodność u tego pana mi nie leżą. |
ASX76 napisał/a: |
Jak napisałem w odniesieniu do posta Mr Spella oczekuję od fantastyki: brutalności, krwi i męki bohaterów. Dodam również: sexu. |
ASX76 napisał/a: |
P.S. Tolkien był tylko człowiekiem. |
Ł napisał/a: |
Zdecydowana większość fabuły "władcy" czyli najbliższego realizmowi dzieła Tolkiena (w przeciwieństwie do mitologizującego Silmarillionu czy baśniowego Hobbita) jest prowadzona z perspektywy kurduplowatych wieśniaków o prostacko-przaśnym widzeniu świata. Oni nie wynaleźli jeszcze postmodernistycznej cywilizacji śmierci, nie przeżyli wojny światowej i rewolucji seksualnej, dlatego to jak widzą świat po prostu - prosto. To jest właśnie realizm i wiarygodnośc u Tolkiena. Problem prozy Tolkiena dziś jest to że większość odbiorców to mająca zdecydowanie za dużo wolnego czasu znudzona młodzież z miast, która nie potrafi zrozumieć wiejskiego ducha prozy Tolkiena. No i nie tylko młodziez czego przykłądem jest ASX. |
Ł napisał/a: |
Druga cześć miała mniej spektakularne efekty specjalne. |
Ł napisał/a: |
Gdyby JHWH postanowił napisać Władcę pierścieni, to już nie byłby to takie spektakularne, si? |
MrSpellu napisał/a: |
No, nie ma nic o burzeniu miast, potopach, wojnach, gwałtach, mordach i kazirodczych związkach, ale takie zmartwychwstanie czy zamiana wody w wino to też nie w kij dmuchał... |
Tixon napisał/a: |
Artykuł Zegarmistrza o Tolkienie
Polecam. |
Cytat: |
Boromir umiera, nim ma okazję spotkać z babom inną, niż Galandriela |
Sabetha napisał/a: |
"Wyznaniach" świętego Augustyna, który za to mendzenie powinien smażyć się w piekle, zamiast być (w opinii niżej podpisanej) wątpliwą ozdobą sfer niebieskich |
MrSpellu napisał/a: |
W odbiorze jest niemal tak samo uniwersalna jak bajki braci Grimm. |
Amontillado napisał/a: |
Boromir, Gollum, Denethor II, Grima ot i mamy rozmycie dobra i zła... |
BG napisał/a: |
Z tym, że dzieła Tolkiena nie przedstawiają takiej ilości zwyrodniałego sadyzmu, jak baśnie Grimmów. Nie ma tam scen wyłupywania oczu, kawałkowania i gotowania w kotle zwłok itd. Tam śmierć łączy się bardziej z dramatyzmem, tragizmem i smutkiem, a nie jest przedstawiana z chorą fascynacją, jak u Grimmów. |
MrSpellu napisał/a: |
No, nie ma nic o burzeniu miast, potopach, wojnach, gwałtach, mordach i kazirodczych związkach, ale takie zmartwychwstanie czy zamiana wody w wino to też nie w kij dmuchał... |
MrSpellu napisał/a: |
Osobiście uważam, że literacka toporność ST wynika ze złego tłumaczenia. |
toto napisał/a: | ||
|
BG napisał/a: |
Grima? Przecież on był kanalią do potęgi - wrednym, podstępnym, fałszywym i tchórzliwym draniem.
Boromir to pozytywna postać, tyle że uległ wpływowi Pierścienia. Gollum to typowy schizofrenik paranoidalny. Denethor na końcu popadł w obłęd. |
Ł napisał/a: |
Jesteś pewien że chcesz zacząć tą dyskusje? |
Mag_Droon napisał/a: |
Koine, hebrajski i aramejski to języki podstawowe Biblii. To raz, czyli nie zawsze części aramejska czy hebrajska jest tłumaczeniem. |
Mag_Droon napisał/a: |
Dwa to fakt, że nie tłumaczenie ma znaczenie a interpretacja. Biblia spisywana była w wielu miejscach, przez osoby mniej lub bardziej zaznajomione ze sztuką zdań składania. Do tego dochodzą problemy z językami, w których ze względu na ich budowę bardzo ważny jest kontekst wypowiedzi (hebrajski). A to w sumie składa się na problemy z kodyfikacją różnych wersji raczej niż z tłumaczeniem. |
Ł napisał/a: |
no ale postawmy problem tak: co by było gdyby Bibilie tłumaczył Łoziński? |
The Once and Future Droone napisał/a: |
Nie życzę sobie takich rzeczy jak Arwenna u Jacksona. |
You Know My Name napisał/a: |
A co robiła w filmie? |
Cytat: |
Wiele pieśni opiewa pojedynek, który Glorfindel stoczył z Balrogiem na skale pośrodku tej górskiej ścieżki. Obaj runęli w przepaść, lecz w tym momencie orły spadły z nieba na orków, którzy z wrzaskiem przerażenia zaczęli się cofać i albo zginęli na ścieżce, albo zabili się spadając w kamienną otchłań, tak że ani jeden nie uszedł z życiem i wieść o ucieczce garstki ocalonych z Gondolinu nieprędko doszła do uszu Morgotha. Thorondor podniósł z dna przepaści ciało Glorfindela i pogrzebano je pod kamiennym kurhanem przy ścieżce; kurhan porósł z czasem zieloną murawą i żółte kwiaty jaśniały na nim pośród nagich głazów aż do czasu, gdy świat się cały odmienił. |
You Know My Name napisał/a: |
Czy z Gondolinu nie ocalał tylko Tuor? |
Tixon napisał/a: |
Cholera, naszła mnie ochota na jakieś high fantasy. |
You Know My Name napisał/a: |
Dlatego użyłem słowa ekranizacja a nie adaptacja. To jeden z niewielu obszarów w których jestem purystą. Jeżeli ma być przeniesienie książki na ekran to niech to będzie kalka (wątków, bohaterów, etc.). Nie życzę sobie takich rzeczy jak Arwenna u Jacksona. |
dworkin napisał/a: |
Takie myślenie prowadzi wyłącznie do błędnego koła... Gdyby film miał być doskonałą ekranizacją, obejrzeliby go wyłącznie fanboye. Ale nie obejrzeliby go, bo wtedy nikt poważny by go nie wydał. Tzn. nie wyłożył poważnych pieniędzy na odpowiednie efekty. Bez efektów film byłby biedny, pomijając połowę z tego, co Tolkien zawarł w powieści. |
dworkin napisał/a: |
A Glorfindel na pewno nie był Majarem, tylko bardzo potężnym Eldarem. Bossem jednego z wielkich rodów Gondolinu. Ecthelion też ubił Balroga (też z wzajemnością), Finrod trzaskał się z Sauronem, a Fingolfin był w stanie zadać rany samemu Morgothowi. Co tam jakiś Nazgul? Tych epickich mocy nie trzeba tłumaczyć majarstwem.
No i Glorfindel nie był dowódcą sił Środziemia w bitwie o Fornost, tylko zjednoczonych sił elfów z Rivendell, Lothlorien i Szarej Przystani. |