Zaginiona Biblioteka

Kulinaria - Wegetarianizm

BG - 2007-11-18, 14:13
: Temat postu: Wegetarianizm
Co sądzicie o wegetarianizmie?

Ja jakiś czas temu dopuszczałem możliwość przejścia na wegetarianizm, ale potem doszedłem do wniosku, że o ile byłbym w stanie np. ze względów zdrowotnych przestać na jakiś czas jeść mięso, o tyle na pewno nie mógłbym do końca życia być wegetarianinem; za bardzo lubię mięso. Również uważam, że dieta wegetariańska to pozbawianie swojego organizmu bardzo potrzebnego białka zwierzęcego, a przy tym osłabianie swojej siły fizycznej (bo jarosze na ogół raczej nie są siłaczami). Sam z mięsa lubię głównie drób, mniej wołowinę i wieprzowinę, a od wędliny wolę ser żółty, ale całkowicie bym z żadnego z nich nie zrezygnował.

Nie rozumiem również argumentu, że "mięso to mordesrstwo", bo na ogół ludzie zjadają zwierzęta roślinożerne, które i tak są w naturze zabijane i jedzone przez drapieżniki. W dodatku, wielu wegetarian deklaruje się jako miłośnicy zwierząt, ale zwykle lubią oni tak samo zwierzęta roślinożerne, jak i zjadające je drapieżniki ;)
Dhuaine - 2007-11-18, 14:30
:
Nie mam nic przeciwko wegetarionom, póki nie próbują mnie nawrócić na swoją religię :P Nie wyobrażam sobie życia jako jaroszka, jestem wybitnie mięsożerna. Roślinki to dla mnie głównie przekąski, prawdziwy posiłek równa się mięso :mrgreen:

Jeśli chodzi o mordowanie zwierząt... Natura. W przyrodzie wszystko istnieje po to, żeby znaleźć się w którymś miejscu jakiegoś łańcucha pokarmowego. :P Takie kurczaki czy bydło w stanie naturalnym zostałoby zjedzone przez drapieżniki. Nie trafia też do mnie argument, że koty itp. muszą polować, bo nie potrafią wyżyć na zieleninie, natomiast człowiek ma wybór. Od czegoś w końcu mamy takie użębienie i przewód pokarmowy :P Człowiek jest lepiej przystosowany do trawienia białek zwięrzęcych niż celulozy roślinnej; widać potrzebuje tych składników. Oczywiście można kłócić się i stosować substytuty czysto roślinne, ale mozna też wybrać bardziej krwawą drogę. Nie widzę w tym nic zdrożnego :P
Lubię zwierzęta, ale wszystko kiedyś zostanie zjedzone. Wielkie drapieżniki mogą też atakować ludzi. Dla nich człowiek to zwierz jak każdy inny. Nie wiem, czym tu się bulwersować. o_O
Kal - 2007-11-18, 20:08
:
Ja nie jadam często mięsa, kiedy mam do wyboru warzywa czy mięsko - wybieram warzywa. Ale na pewno ze swojej diety nigdy nie zrezygnowałabym z piersi kurczaka, z wędzonej świni, o reszcie mogę zapomnieć, mi do szczęścia mięso nie jest potrzebne :)

A sam wegeterianizm - ani nie ziębi, ani nie grzeje. Jest bo jest, i ok niech sobie będzie, o ile nie znajdą się ludzie, którzy będą nawoływać innych do jedynej słusznej wiary.
Soulforged - 2007-11-18, 20:15
:
Ja tam jestem za!

Zasadniczo mięsa nie jem i jakoś argumenty które słyszałem o tym iż w wyniku takiej diety znacząco spada sprawność fizyczna i intelektualna do mnie nie trafiają.
Zasadniczo, by być całkiem szczery, ze względów czysto zdrowotnych średnio raz na dwa tygodnie pozwalam sobie skonsumować kawałek ryby --_- (wstyd mi).

Roślinki są smaczniejsze i nie mam po nich wyrzutów sumienia, więc oparcie na nich diety wydaje mi się fajną sprawą.
Dhuaine napisał/a:
Nie mam nic przeciwko wegetarionom, póki nie próbują mnie nawrócić na swoją religię :P

Zaprawdę! Powiadam Ci nawróć się!
Tylko jeszcze nie wiem na co, bo nie wyznaję żadnej religii.
Mnie tam bardziej wnerwia jak ktoś "na siłę" wmawia mi jakie to niejedzenie mięcha jest głupie, pozbawione sensu itd. Najlepiej było by, gdyby wzajemna tolerancja (pfu!) działała w tym przypadku w dwie strony.

Jeśli chodzi o mordowanie zwierząt... to fakt, natura już taka jest. Ale to co się dokonuje dziś przy hodowli zwierząt z naturą ma mniej więcej tyle wspólnego co Kalwi i Remi z muzyką :shock:
Jeśli jedzenie mięsa jest jedynym sposobem na przeżycie- to nie ma w tym nic złego.
Ale hodowla żywych stworzeń w warunkach w których nigdy nie widziały słońca, patroszenie ich żywcem itd. są że tak powiem, poniżej godności rasy ludzkiej.
To NIE JEST naturalne i nikt mi nie wmówi że jest.

Pozostają też względy ekonomiczne... eksperci twierdzą że przy hodowli zwierząt na ubój marnuje się ok 90% dostępnego pokarmu, podobnie jak przestrzeni którą można było uprawiać w celach spożywczych dla ludzi, a nie po to by tuczyć świnie które i tak zabijemy... ale nie ściemniajmy że to mnie przekonało.

Myślę tak:
Jeśli miał bym do wyboru zabić kurę, albo zjeść gotowane kartofle, to wybrał bym kartofle, jeśli miał bym własnoręcznie zarżnąć krowę, albo wcinać marchewkę, to wybrał bym marchewkę itd.
Dopuki nie stanął bym przed widmem śmierci głodowej, nie ruszył bym zwierzaka. Toteż, skoro takowa mi nie grozi, nie widzę powodu by postępować wbrew sobie tylko dla tego że ktoś odwala za mnie brudną robotę w rzeźni.
BG - 2007-11-18, 20:32
:
Kal napisał/a:
kiedy mam do wyboru warzywa czy mięsko - wybieram warzywa.

Ja też. Co nie zmienia faktu, że mięso i wędliny lubię prawie tak samo. Chociaż również, bardziej niż mięso na ogół lubię nabiał - zwłaszcza jogurt naturalny.
Soulforged napisał/a:
Zasadniczo mięsa nie jem i jakoś argumenty które słyszałem o tym iż w wyniku takiej diety znacząco spada sprawność fizyczna i intelektualna do mnie nie trafiają

Czyli wolałbyś być raczej bawołem niż tygrysem :mrgreen: .
Soulforged napisał/a:
hodowla żywych stworzeń w warunkach w których nigdy nie widziały słońca, patroszenie ich żywcem itd. są że tak powiem, poniżej godności rasy ludzkiej

Oczywiście, że jest poniżej godności człowieka. Ale przecież ludzie na ogół nie patroszą zwierząt żywcem, mimo że niestety takie przypadki się zdarzają - tak jak makabryczny przypadek wrzucenia świń do wrzącej wody :shock: . To było wyjątkowe bestalistwo i ja za coś takiego karałbym tych zbrodniarzy tym samym - też bym ich wrzucił do wrzątku, zeby zobaczyli, co zrobili tym zwierzętom.
Soulforged napisał/a:
Jeśli miał bym do wyboru zabić kurę, albo zjeść gotowane kartofle, to wybrał bym kartofle, jeśli miał bym własnoręcznie zarżnąć krowę, albo wcinać marchewkę, to wybrał bym marchewkę itd

Ja tak samo. W ogóle to, nie wyobrażam sobie, żebym mógł własnoręcznie zarżnąć zwierzę hodowlane albo w ogóle zjeść coś, co wcześniej widziałem żywe.
Arlzermo - 2007-11-18, 20:47
:
Ja jestem semiwegetarianinem. Czy jak to się tam inaczej nazywało. :P W każdym bądź razie nie jadam mięsa wołowego, cielęcego.... Po prostu innego niz ryby i drób. Dlaczego? Bo mi nie smakuje. Natomiast nie jestem przeciwny wegetarianizmowi, nawet tym najbardziej ekstremalnym odmianom. Niech każdy sobie żre co chce i nie zagląda drugiemu do michy.
Ujmę to tak. Człowiek dostał od natury rozum, który umiejscowił go na niezwykle uprzywilejowanej pozycji w świecie zwierząt. To, że go teraz używa do, chociażby, uciskania innych zwierząt jest naturalne. Wszak prawo silniejszego, który zawsze będzie gorszych od siebie przydeptywał. I ja nie mówię, że to jest dobre. Żeby mi nikt tego nie imputował. Ja tylko stwierdzam, że to jest naturalna kolej rzeczy. Jeśli jedno stworzenie dostanie aż tak gigantyczną przewagę nad innymi, jaką dostał człowiek, to zawsze reszta na tym ucierpi. Dlatego według mnie wszelakie gadanie, ze hodowla zwierząt jest nienaturalna to stek bzdur...
Co nie zmienia faktu, że człowiek dostał rozum również po to by walczyć z naturą. Jest świadom tego co dobre i wie, że naturalne rozwiązania nie zawsze do takich należą. Żeby było jasne - nie pochwalam znęcania się nad zwierzętami, czy trzymania ich w fatalnych warunkach. Ba, nawet staram się to zwalczać jak tylko mogę.
Heh... Ale się rozpisałem. I to niekoniecznie w 100% na temat. ^^"
Prev - 2007-11-18, 22:25
:
Ja jestem zagorzałym antywegetarianinem. Nie pojmuje poglądów wegetarian, nie docierają one do mnie i uważam je za przelotną modę. Dlaczego ? Wegetarianie rozczulają się nad zwierzętami, gdyż z góry zakładają ich równość z gatunkiem ludzkim. Stawiają je obok rozwiniętego cywilizacyjnie człowieka i gdy ubija się zwierzęta oni mówią o... Uwaga - morderstwie XD Dziś zwierzęta hoduje się w warunkach masowych, gdyż zapotrzebowanie na mięso musi zostać zaspokojone (jak widać jest ogromne), dlatego drób, czy bydło jest hodowane w takich, a nie innych warunkach. Mówi się iż wegetarianizm jest zdrowszy - nie jestem lekarzem, nie rozstrzygam tego. Wiem że potrawy mięsne smakują mi o wiele bardziej niż jakieś warzywne sałatki. To że chcę zjeść hamburgera, nie znaczy że chcę poznać krowę. Gdyby zwierzęta były tak mądre i zaradne jak ludzie już dawno nas zamykałyby też w obozach, ale nie zamykają, bo są po prostu głupsze. Dlatego stawianie ich na równi z człowiekiem jest wynikiem albo jakiegoś religijnego bełkotu, albo chorego (tak, celowe słowo) altruizmu. Ciekawe co jeśli okaże się że rośliny też czują ból (naukowcy dostarczają nam dowodów że rzeczywiście w czasie, choćby obierania warzyw zachodzą w nich reakcje mogące świadczyć o pewnym bólu) to wegetarianie zaczną żywić się energią słońca i powietrzem :lol:
Nigdy nie zaakceptuję wegetarianizmu, gdyż stawianie mnie na równi ze zwierzęciem ubliża mi i jedząc mięso pokazuję że to my, ludzie mamy tu kontrolę i miejmy nadzieję że będziemy ją mieli po wsze czasy.
Soulforged - 2007-11-18, 22:51
:
Prev napisał/a:
Ja jestem zagorzałym antywegetarianinem.

Na Boga! Coś takiego istnieje? To jakaś groźna sekta czy coś? Bagnet na broń towarzysze!
Prev napisał/a:
Wegetarianie rozczulają się nad zwierzętami, gdyż z góry zakładają ich równość z gatunkiem ludzkim.

Nieuzasadniony wniosek. Wcale czegoś takiego nie zakładam.
Prev napisał/a:
Stawiają je obok rozwiniętego cywilizacyjnie człowieka i gdy ubija się zwierzęta oni mówią o... Uwaga - morderstwie XD

Wolisz "zabójstwo"? Albo "pozbawienie życia"? Coś żyło i zostało w wyniku ludzkiego działania tego życia pozbawione. Czyli zabite.
Prev napisał/a:
Dziś zwierzęta hoduje się w warunkach masowych, gdyż zapotrzebowanie na mięso musi zostać zaspokojone (jak widać jest ogromne), dlatego drób, czy bydło jest hodowane w takich, a nie innych warunkach.

I jest to jedna z przyczyn głodu na świecie --_-
Gdyby wykorzystać grunty na których hoduje się rośliny paszowe pod uprawy spożywcze dla ludzi mozna by wykarmić cały świat 10 razy i jeszcze by została nadwyżka.
Prev napisał/a:
Dlatego stawianie ich na równi z człowiekiem jest wynikiem albo jakiegoś religijnego bełkotu, albo chorego (tak, celowe słowo) altruizmu.

Kolejny nieuzasadniony niczym wniosek :roll: Oprzyj się na faktach zamiast swoich wydumanych opiniach.
Prev napisał/a:
Ciekawe co jeśli okaże się że rośliny też czują ból (naukowcy dostarczają nam dowodów że rzeczywiście w czasie, choćby obierania warzyw zachodzą w nich reakcje mogące świadczyć o pewnym bólu) to wegetarianie zaczną żywić się energią słońca i powietrzem

To co nie ma układu nierwowego nie może czuć bólu jako takiego.
Poza tym, rośliny nie posiadają samoświadomości.
Prev napisał/a:
Nigdy nie zaakceptuję wegetarianizmu

Tak, jakby to kogokolwiek obchodziło...
Prev napisał/a:
gdyż stawianie mnie na równi ze zwierzęciem ubliża mi i jedząc mięso pokazuję że to my, ludzie mamy tu kontrolę i miejmy nadzieję że będziemy ją mieli po wsze czasy.

Nudzisz... to jak chcesz pokazać swą wyższość nad innym człowiekiem odgryzasz mu nogę czy zadowalasz się ręką?
Prev - 2007-11-18, 22:58
:
Soulforged napisał/a:
Na Boga! Coś takiego istnieje? To jakaś groźna sekta czy coś? Bagnet na broń towarzysze!

Jasne że istnieje i ma się dobrze XD
Soulforged napisał/a:
Nieuzasadniony wniosek. Wcale czegoś takiego nie zakładam.

Nie mówię koniecznie o tobie.
Soulforged napisał/a:
Wolisz "zabójstwo"? Albo "pozbawienie życia"? Coś żyło i zostało w wyniku ludzkiego działania tego życia pozbawione. Czyli zabite.

Ubicie, tak jak zawsze się mówiło. Przejście ze stanu "zwierzę" w stan "mięso".
Soulforged napisał/a:
I jest to jedna z przyczyn głodu na świecie --_-
Gdyby wykorzystać grunty na których hoduje się rośliny paszowe pod uprawy spożywcze dla ludzi mozna by wykarmić cały świat 10 razy i jeszcze by została nadwyżka.

Prawa rynku są nieubłagane przyjacielu, ja, czy ty nic nie zmienimy.
Soulforged napisał/a:
Kolejny nieuzasadniony niczym wniosek :roll: Oprzyj się na faktach zamiast swoich wydumanych opiniach.

Nie wiem czy to wydumana opinia, bo innych źródeł rozczulania się nad mięsem nie widzę.
Soulforged napisał/a:
Tak, jakby to kogokolwiek obchodziło...

I zapewne obchodzi, choćby ciebie :D
Soulforged napisał/a:
Nudzisz... to jak chcesz pokazać swą wyższość nad innym człowiekiem odgryzasz mu nogę czy zadowalasz się ręką?

Człowiek człowiekowi równy, zwierzę człowiekowi nie.
Soulforged - 2007-11-18, 23:21
:
Prev napisał/a:
Ubicie, tak jak zawsze się mówiło. Przejście ze stanu "zwierzę" w stan "mięso".

Zawsze się mówiło "zabić" :mrgreen:
Jak pojedziesz na wieś, to ludzie mówią po prostu "idź zabić kurę na obiad".
Śmierć to śmierć. Jak coś żyje to albo to zabijasz, albo umiera samo. Eufemizm w stylu "ubić" albo "uśpić" nie zmienia faktu że zwierzę zostaje zabite.
Prev napisał/a:
Prawa rynku są nieubłagane przyjacielu, ja, czy ty nic nie zmienimy.

I kto to mówi --_-
Rynek to fałszywy bożek którego trzeba zniszczyć :evil:
Prev napisał/a:
Nie wiem czy to wydumana opinia, bo innych źródeł rozczulania się nad mięsem nie widzę.

Nad zwierzęciem, nie nad mięsem. To raz.
Dwa- są takie rzeczy jak wrażliwość, empatia itd.
Nie wiem czy wiesz, ale wielu socjologów uznaje empatię za wskaźnik rozwoju kulturalno-społecznego 8)
Istnieją też względy intelektualne- jak choćby etyka.
Prev napisał/a:
I zapewne obchodzi, choćby ciebie :D

Tak szczerze? To mam to gdzieś, ale chwilowo nie kłucę się o nic z Bernardem ani Toudim więc ten temat jest równie dobry jak każdy inny na mały spór :mrgreen:
Prev napisał/a:
Człowiek człowiekowi równy, zwierzę człowiekowi nie.

Człowiek to też zwierze.
Ssak z rzędu naczelnych, z rodziny małp człekokształtnych 8)
Zresztą- jak mam być szczery to wyżej cenię życie mojego psa niż seryjnego mordercy-gwałciciela. :mrgreen:
Asuryan - 2007-11-19, 01:16
:
Soulforged napisał/a:
Roślinki są smaczniejsze i nie mam po nich wyrzutów sumienia, więc oparcie na nich diety wydaje mi się fajną sprawą.

Mi bardziej smakuje mięsko, po spożyciu którego nie mam żadnych wyrzutów sumienia.

Soulforged napisał/a:
Pozostają też względy ekonomiczne... eksperci twierdzą że przy hodowli zwierząt na ubój marnuje się ok 90% dostępnego pokarmu, podobnie jak przestrzeni którą można było uprawiać w celach spożywczych dla ludzi, a nie po to by tuczyć świnie które i tak zabijemy... ale nie ściemniajmy że to mnie przekonało.

Mam gdzieś względy ekonomiczne, czy nawet zdrowotne. Dla mnie w jedzeniu oprócz zaspokojenia mego apetytu liczy się jeszcze smak.

Soulforged napisał/a:
Jeśli miał bym do wyboru zabić kurę, albo zjeść gotowane kartofle, to wybrał bym kartofle, jeśli miał bym własnoręcznie zarżnąć krowę, albo wcinać marchewkę, to wybrał bym marchewkę itd.

Ja jeśli miałbym zabić kurę, albo pójść na pole wykopać ziemniaki - to zdecydowanie wolałbym zabić kurę. Szczególnie że z kuraka można zrobić pieczyste i ugotować me ulubione zupy. Nie mam żadnych oporów przed jedzeniem jakiegokolwiek dobrze przyrządzonego mięsa - czy to drobiu, czy cielęciny, wołowiny, dziczyzny, koniny, psiny, etc. - za wyjątkiem ludzkiego.
Shadowrunner - 2007-11-20, 16:16
:
Asuryan napisał/a:
koniny

Co za potwarz! Oooo Bogowie! Ta zniewaga krwii wymaga... :evil:

Uważam się za prawdziwego Słowianina i sarmatę ;-), a tacy konie wpieprzali tylko w ostateczności, w czasie ciężkich zim i oblężeń - i ludzi, którzy pożerają konie o tak sobie na stołach jako pyszne danie uważam za zwyrodnialców i barbarzyńców (słyszałem, że Włosi w tym przodują) - nie zjada się bez potrzeby sojusznika, dzięki któremu Rzeczypospolita była od morza do morza, k...a jej mać! Jakiś elementarny szacunek do własnej tradycji nakazuje
nie staczać się do poziomu ogrów i trolli :P

Ja rozumie, że można świnie, krowy wpier...ć, ja rozumiem, że kitajcy szczury i psy potrafią przyrządzać - ale ich to tam jest dużo, to pewnie mają problemy z żywnością i muszą jeść co popadnie...

... ale żeby konie jeść??!!

Hańba!!! //pisowcy
Prev - 2007-11-20, 16:31
:
Soulforged napisał/a:
Zawsze się mówiło "zabić" :mrgreen:
Jak pojedziesz na wieś, to ludzie mówią po prostu "idź zabić kurę na obiad".
Śmierć to śmierć. Jak coś żyje to albo to zabijasz, albo umiera samo. Eufemizm w stylu "ubić" albo "uśpić" nie zmienia faktu że zwierzę zostaje zabite.

Tak czy inaczej, dopóki prawo pozwala hodować zwierzęta na ubój dopóty będą one na ubój hodowane. Bo ludzie chcą mięsa, nie ma (jeszcze) mięsa bez ubicia zwierza.
Soulforged napisał/a:
I kto to mówi --_-
Rynek to fałszywy bożek którego trzeba zniszczyć :evil:

Mówi to człowiek, który walczy z czymś, czego praktycznie nie da się pokonać. Mówię że są to prawa rynku, nie mówię że je akceptuję.
Soulforged napisał/a:
Nad zwierzęciem, nie nad mięsem. To raz.

Punk widzenia zależy od punktu siedzenia przyjacielu.
Cytat:
Dwa- są takie rzeczy jak wrażliwość, empatia itd.

Ale co one nam tak naprawdę dają poza, że to tak nazwę, "strawą duchową", której ja na przykład nie potrzebuję ?
Soulforged napisał/a:
Nie wiem czy wiesz, ale wielu socjologów uznaje empatię za wskaźnik rozwoju kulturalno-społecznego 8)
Istnieją też względy intelektualne- jak choćby etyka.

Przerost formy nad treścią. Empatia to głupota - mam kochać mordercę, albo jakieś bezmyślne zwierzę ? Odnoszę się pozytywnie do tych, którzy odnoszą się pozytywnie do mnie i koniec. Natomiast względy intelektualne, takie jak etyka są zmienne i względne. Każdy człowiek może sam sobie dopasowywać swój kodeks moralny.
Soulforged napisał/a:
Człowiek to też zwierze.

Człowiek to człowiek. Zwierzę to zwierzę.
Soulforged napisał/a:
Zresztą- jak mam być szczery to wyżej cenię życie mojego psa niż seryjnego mordercy-gwałciciela. :mrgreen:

Ja bym postawił obydwa te życia na jednej szali - nie warte rozczulania się.
Asuryan - 2007-11-20, 16:55
:
Shadowrunner napisał/a:
Jakiś elementarny szacunek do własnej tradycji nakazuje
nie staczać się do poziomu ogrów i trolli :P

Bzdura. Trzeba żyć dniem dzisiejszym, a nie przeszłością. Podchodząc tak do sprawy nie mógłbym jeść kartofli i używać pieprzu - bo przecież w momencie największej potęgi Polski nie były przez naszych przodków spożywane :P

Shadowrunner napisał/a:
Ja rozumie, że można świnie, krowy wpier...ć, ja rozumiem, że kitajcy szczury i psy potrafią przyrządzać - ale ich to tam jest dużo, to pewnie mają problemy z żywnością i muszą jeść co popadnie...

Ja zaś uważam że powinno się jeść smacznie - a to z czego danie jest przyrządzone już mnie nie obchodzi.

Shadowrunner napisał/a:
... ale żeby konie jeść??!!

A co takiego wyjątkowego jest dzisiaj w koniach :?:
Wilko - 2007-11-20, 17:21
:
Soulforged napisał/a:
Jeśli jedzenie mięsa jest jedynym sposobem na przeżycie- to nie ma w tym nic złego.
Ale hodowla żywych stworzeń w warunkach w których nigdy nie widziały słońca, patroszenie ich żywcem itd. są że tak powiem, poniżej godności rasy ludzkiej.
To NIE JEST naturalne i nikt mi nie wmówi że jest.

Pozostają też względy ekonomiczne... eksperci twierdzą że przy hodowli zwierząt na ubój marnuje się ok 90% dostępnego pokarmu, podobnie jak przestrzeni którą można było uprawiać w celach spożywczych dla ludzi, a nie po to by tuczyć świnie które i tak zabijemy... ale nie ściemniajmy że to mnie przekonało.

Tak było kiedyś. W każdym razie odchodzi sie w hodowli od tego, że stawiało się na tzw. produkcję zwierzęcą. Chodziło o jak największy zysk, jak najmniejszym kosztem i nikt nie zwracał uwagi na dobro zwierząt. Od niedawna istnieje takie ładne określenie - dobrostan zwierząt. Zwierzęta powinny mieć zapewnione minimum, które pozwoli czuć dobrze. Są jakieś wyznaczone normy i odpowiednie dyrektywy, które muszą być spełnione.

Soulforged napisał/a:
Myślę tak:
Jeśli miał bym do wyboru zabić kurę, albo zjeść gotowane kartofle, to wybrał bym kartofle, jeśli miał bym własnoręcznie zarżnąć krowę, albo wcinać marchewkę, to wybrał bym marchewkę itd.
Dopóki nie stanął bym przed widmem śmierci głodowej, nie ruszył bym zwierzaka. Toteż, skoro takowa mi nie grozi, nie widzę powodu by postępować wbrew sobie tylko dla tego że ktoś odwala za mnie brudną robotę w rzeźni.

Najlepiej zabić kurę i wykopać kartofle na rosół. :P Fakt może krowy nie dałabym rady zarżnąć tym bardziej, że powtarza sie opinia iż krowa mądrzejsza jest od konia.

Bernard Gui napisał/a:
Oczywiście, że jest poniżej godności człowieka. Ale przecież ludzie na ogół nie patroszą zwierząt żywcem, mimo że niestety takie przypadki się zdarzają - tak jak makabryczny przypadek wrzucenia świń do wrzącej wody :shock: . To było wyjątkowe bestalistwo i ja za coś takiego karałbym tych zbrodniarzy tym samym - też bym ich wrzucił do wrzątku, zeby zobaczyli, co zrobili tym zwierzętom.

To nie do końca było tak, że wrzucili żywą świnię. Świnia była za słabo ogłuszona i po spuszczeniu krwi nadal żyła i została wrzucona do wrzątku. Szkoda, że nikt nie zwrócił uwagi na ten drobny szczegół.
Mogli dokładnie wykonać swoje zadanie, ja rozumiem, że ta świnia i tak była na mięso, ale nie musiała cierpieć tak przed samą śmiercią.
W ogóle zwierzęta nie powinny widzieć swojej śmierci nawzajem, chociaż z opowieści wiem, że konie na jednej farmie czekały na swoją 'kolej' i widziały, jak inne są uśmiercane specjalnym przyrządem.

Bernard Gui napisał/a:
Soulforged napisał/a:
Jeśli miał bym do wyboru zabić kurę, albo zjeść gotowane kartofle, to wybrał bym kartofle, jeśli miał bym własnoręcznie zarżnąć krowę, albo wcinać marchewkę, to wybrał bym marchewkę itd

Ja tak samo. W ogóle to, nie wyobrażam sobie, żebym mógł własnoręcznie zarżnąć zwierzę hodowlane albo w ogóle zjeść coś, co wcześniej widziałem żywe.

Ja akurat miałam przypadek, że pracowałam przy strusiach, widziałam je na co dzień od jajka do dorosłego i jakoś nie miałam zahamowań przed zjedzeniem strusiny, która jest swoją drogą najlepszym mięsem ze zwierząt hodowlanych. Nawet miałam swoich ulubieńców, jeden kulawy był, ale właśnie dlatego też został ubity.

Cytat:
Wegetarianie rozczulają się nad zwierzętami, gdyż z góry zakładają ich równość z gatunkiem ludzkim. Stawiają je obok rozwiniętego cywilizacyjnie człowieka i gdy ubija się zwierzęta oni mówią o... Uwaga - morderstwie XD Dziś zwierzęta hoduje się w warunkach masowych, gdyż zapotrzebowanie na mięso musi zostać zaspokojone (jak widać jest ogromne), dlatego drób, czy bydło jest hodowane w takich, a nie innych warunkach.

Jasne, że zwierzęta nie są równe z człowiekiem, ale tez czują i cierpią. Dlatego można by im oszczędzić niepotrzebnego cierpienia i zapewnić jakieś godne warunki. To nie wymaga zbyt wiele.
Swoją drogą słyszałam, że mięso zwierzęcia, które nie wiedziało, że za chwilę umrze jest smaczniejsze. Może przydałoby się zwrócić i na to uwagę.

Do wegetarian na pewno nie należę, muszę przynajmniej raz na jakiś czas jeść mięso. Nie jestem jednak przekonana, że jedzenie roślinek jest jakoś wybitnie zdrowsze. Jedynym największą wadą diety mięsnej jest zawartość cholesterolu, ale wystarczy przecież nie przesadzać i zachować wszystko w stanie równowagi. Jedzenie mięsa nie wyklucza też jedzenia równie dużo albo nawet więcej roślinek. Roślinki mają jedną wadę, że nie dostarczają organizmowi wszystkich egzogennych aminokwasów, co może spowodować problemy przy syntezie białek. Chociaż nie jest to wielki problem, jeśli je się rośliny strączkowe. Tylko ,ze te w nadmiernych ilościach mogą być szkodliwe przez obecność składników antyodżywczych.
Dobra wiadomość dla wegetarian - większość produktów sojowych pochodzi z genetycznie zmodyfikowanej soi. :P W sumie to nic złego, ale jeszcze do końca nie wiemy, jak rośliny zmodyfikowane genetycznie działają na człowieka.
Poza tym wędliny oferowane w sklepach za wiele z mięsa nie mają. Więcej tam związków chemicznych, solanek, nie solanek niż biednego mięsa. Z resztą wspaniały różowy kolor jest powodowany przez saletrę, bo apetyczniej wygląda czerwone mięso niż trupio szare.
Soulforged - 2007-11-20, 17:32
:
Prev napisał/a:
Punk widzenia zależy od punktu siedzenia przyjacielu.

Dla tego najlepiej siedzieć jak najwyżej się da :mrgreen:
Ale to zdanie jest prawdziwe.
Ty patrzysz na sprawę z punktu widzenia konsumenta który lubi schabowe. Ja patrzę na to z perspektywy osoby która mówi że to barbarzyństwo.
Starając się spojrzeć na sprawę "z góry", dochodzę do prostego wniosku:
*ZBĘDNE*
Nie ma potrzeby jedzenia mięsa, a jest to szkodliwe dla środowiska, ogólnoświatowej kondycji (stanu) człowieka - co wiąrze się z głodem na świecie. Poza tym, jeśli coś powoduje problem etyczny, wychodzę z założenia iż zawsze lepiej wybierać opcję potencjalnie lepszą.
Jeśli nie wiemy czy zabijanie zwierząt bez wyraźnej potrzeby jest złem, lepiej po prostu tego nie robić.
Prev napisał/a:
Ale co one nam tak naprawdę dają poza, że to tak nazwę, "strawą duchową", której ja na przykład nie potrzebuję ?

Wyższą stabilność społeczną. Niższy poziom przestępczości. Potencjalnie wyższy rozwój kulturalny.
Poza tym, zwiększa potencjalną szansę na poprawienie się ogólnego stanu rzeczy na świecie.
Jeden pacyfista więcej- to jeden potencjalny morderca mniej :mrgreen:
(w znacznym uproszczeniu rzecz jasna).
Prev napisał/a:
Empatia to głupota - mam kochać mordercę, albo jakieś bezmyślne zwierzę ?

Technicznie- Tak.
Faktycznie- zwierzęta nie są bezmyślne.
Na przykład, ostatnie badania wykazują iż zwierzęta także te znajdujące się na niższym poziomie ewolucji niż naczelne, posiadają samoświadomość.
Podobnie, proces tresury zwierząt (np. psów) jest mniej więcej tym samym czym edukacja u ludzi.
Prev napisał/a:
Człowiek to człowiek. Zwierzę to zwierzę.

Człowiek to jedno ze zwierzat zamieszkujących tą planetę.
My po prostu jesteśmy "na szczycie" (na razie).
Hipotetyczna sytuacja: pojawia się nowy gatunek, bardziej zaawansowany od nas.
Czy nie sądzisz że jego przedstawiciele mówili by "My jesteśmy ----- a cała reszta (w tym ludzie) to bezmyślne zwierzęta" ?
Jak powiedziałeś. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Przyjmij do wiadomości- z czysto technicznego punktu widzenia jesteś zwierzęciem tak jak Twój pies i Twój obiad.
To co Cię wyróżnia to Twój intelekt oraz właśnie empatia którą tak krytykujesz. Nie masz nic więcej- może poza chwytnymi kciukami- czego nie mają inne zwierzęta.
Prev napisał/a:
Ja bym postawił obydwa te życia na jednej szali - nie warte rozczulania się.

Oczywiście że warte.
Nie znasz historii i psychiki tego mordercy, tak jak nie wiesz co czuje pies.
Jest jedna różnica- człowiek ma możliwość wyboru. Zwierzęta nie wybierają.
Dla tego taki zbrodniarz jest mniej wart- bo miał wybór i wybrał źle.
Kal - 2007-11-20, 17:45
:
Soulforged napisał/a:
Prev napisał/a:
Człowiek to człowiek. Zwierzę to zwierzę.

Człowiek to jedno ze zwierzat zamieszkujących tą planetę.
My po prostu jesteśmy "na szczycie" (na razie).
Hipotetyczna sytuacja: pojawia się nowy gatunek, bardziej zaawansowany od nas.
Czy nie sądzisz że jego przedstawiciele mówili by "My jesteśmy ----- a cała reszta (w tym ludzie) to bezmyślne zwierzęta" ?
Jak powiedziałeś. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Przyjmij do wiadomości- z czysto technicznego punktu widzenia jesteś zwierzęciem tak jak Twój pies i Twój obiad.
To co Cię wyróżnia to Twój intelekt oraz właśnie empatia którą tak krytykujesz. Nie masz nic więcej- może poza chwytnymi kciukami- czego nie mają inne zwierzęta.

Ja to rozumiem. Jesteśmy zwierzętami, łowcami, zabójcami lepszymi od tyranozaura. Dlaczego inni ludzie tak boją się przyznać że należą do gatunku zwierząt?
Wilko - 2007-11-20, 21:13
:
Kal napisał/a:
Dlaczego inni ludzie tak boją się przyznać że należą do gatunku zwierząt?

Z biologicznego punktu widzenia zwierzęta tworzą królestwo, nie gatunek. Gatunkiem możemy określić człowieka rozumnego ;)
Swoją drogą zwierzęta to bardzo obszerne pojęcie i tak naprawdę można zaliczyć do nich wszystkie organizmy żywe. :P
Soulforged - 2007-11-20, 22:00
:
Wilko napisał/a:
Swoją drogą zwierzęta to bardzo obszerne pojęcie i tak naprawdę można zaliczyć do nich wszystkie organizmy żywe. :P
:shock:
Grzyby i rośliny też według Ciebie to zwierzęta?
Organizmy żywe to też porosty, drzewa, krzaki, trawy, kwiaty itd.
Jeśli to dla Ciebie też zwierzęta, to chyba coś nie tak z moją wiedzą z biologii... albo z Twoją.
Wilko - 2007-11-20, 22:19
:
Soulforged napisał/a:
Grzyby i rośliny też według Ciebie to zwierzęta?

Nie no, fakt to też organizmy żywe :P tylko pozbawione możliwości poruszania się i nie posiadają receptorów przez co nie mogą zbyt gwałtownie zareagować.
Rozpędziłam się za bardzo i powstał przez to bardzo nieprecyzyjny skrót myślowy, a chodziło mi o to, że wszystkie robaczki, mięczaki, jakieś jednokomórkowce i w końcu ryby, ptaki, ssaki to zwierzęta. :P
Dhuaine - 2007-11-20, 22:46
:
Wilko napisał/a:
wszystkie robaczki, mięczaki, jakieś jednokomórkowce i w końcu ryby, ptaki, ssaki to zwierzęta

Czy to spór o to, że woda jest mokra? o_O Przecież to podstawowa wiedza z biologii. Kręgowce, robale, insekty, mięczaki itp - to wszystko zwierzęta. Jednokomórkowce to nie zwierzęta! Bakterie to rzecz jasna bakterie, ale pantofelki, eugleny itp. to protisty. Ogólnie przypominam, że wszystkie żywe organizmy dzielą się na pięć królestw - bakterie, protisty, grzyby, zwierzęta i rośliny. Nie ma zwierząt jednokomórkowych. Najprostszy zwierz to jakiś starożytny gatunek z kilku tysięcy komórek, o ile dobrze pamiętam //mysli W każdym razie jednokomórkowce nie są zwierzętami. --_-
Wilko - 2007-11-20, 23:56
:
Może bez przesady ;) Każda powtórka się przyda.
No fakt pomyliłam się w systematyce, na swoje usprawiedliwienie mam tyle, że systematyka jest raczej elastyczna i zmienia się trochę cały czas, przez to, że wchodzą nowe badania genomów.
A i tak podziały różnią się miedzy sobą w zależności kto je i kiedy opracował w zależności od tego wyróżnić można nawet sześc królestw, ale to chyba temat na inną bajkę.
EOT
Shadowrunner - 2007-11-21, 16:15
:
Asuryan napisał/a:
nie mógłbym jeść kartofli i używać pieprzu


Ale pieprzy i kartofli się nie dosiadało wierzchem, spuszczając łomot Marchii Brandenburskiej, Szwecji czy Turkom :P
Asuryan - 2007-11-21, 16:34
:
Shadowrunner napisał/a:
Ale pieprzy i kartofli się nie dosiadało wierzchem, spuszczając łomot Marchii Brandenburskiej, Szwecji czy Turkom :P

Tylko że tamte wyśmienite wierzchowce, dzięki którym nasi przodkowie odnosili wiktorię za wiktorią, już dawno wyciągnęły swe kopyta. Tak więc koninka którą się zajadam nie pochodzi z naszych towarzyszy broni.
Shadowrunner - 2007-11-21, 16:48
:
Asuryan napisał/a:
Tylko że tamte wyśmienite wierzchowce, dzięki którym nasi przodkowie odnosili wiktorię za wiktorią, już dawno wyciągnęły swe kopyta. Tak więc koninka którą się zajadam nie pochodzi z naszych towarzyszy broni.


No i co z tego, że wyciągnęły kopyta. Tu o symbol chodzi. To tak jakby wszamać prezydenta albo premiera :P Albo - na Szatana - samego Marszałka, razem z jego Kasztanką, rzędem i szablą na deser :roll:
Wszamałbyć Marszałkowi Kasztankę, Asu?
Albo cesarzowi Kaliguli Incitatusa? Wszak wtedy nie dośc, że wszamałbyś symbol, to jeszcze senatora :badgrin:
Asuryan - 2007-11-21, 20:59
:
Shadowrunner napisał/a:
Wszamałbyć Marszałkowi Kasztankę, Asu?
Albo cesarzowi Kaliguli Incitatusa? Wszak wtedy nie dośc, że wszamałbyś symbol, to jeszcze senatora :badgrin:

Jeśli byłyby smaczne - to bym wszamał :mrgreen: Tak samo jak nie widzę problemu z szamaniem białej krowy, czy inszych świętych lub symbolicznych zwierzaków :mrgreen: Wyjątkiem są zwierzęta zagrożone wyginięciem i z tego powodu chronione prawnie (jak orzeł, wilk czy tygrys).
Jaskier - 2007-12-21, 13:57
:
Jestem wegetarianinem od ponad roku i jest mi z tym bardzo dobrze w pelni popieram tego typu styl zycia, nawet jestem na etapie przejscia na weganizm. Wydaje mi sie ze skoro mozna wyzyc jedzac warzywa i owoce, to nie ma potrzeby zabijania innych. Kazdy czlowiek decydujacy sie na wegetarianizm oszczedza bardzo duzo wody. Znam duzo ludzi ktorzy prowadza taki styl zycia i czuja sie swietnie. Prawidlowo spreparowana dieta , odpowiednio polaczone produkty potrafia dostarczyc nam absolutnie wszystkich niezbednych skladnikow potrzebnych do prawidlowego funkcjonowania. Jezeli chodzi o zabijanie zwierzat to mysle ze nie powinnismy zadawacsobie pytania czy zwierzeta potrafia myslec tylko czy potrafia czuć?
Jezeli chodzi o mnie to owszem jestem wegetarianinem dlatego, ze nie popieram zabijania ale bardziej chodzi mi o cierpienie. Wiekszosc zwierzat jest zabijanych w okropnych warunkach nieodpowiednio. Ja wlasnie temu sie sprzeciwiam ,takim sposobom ktore nie tylko poruszaja moje uczucia ale takze lamia prawo... Chcialem zaznaczyc ze nigdy nie namawialem nie namawiam i nie bede namawial nikogo do wegetarianizmu ,dlatego ze to co kto je to indywidualna jego sprawa i nic mi do tego;)
Prev - 2007-12-21, 15:00
:
Ale Jaskierze, zapominasz o bardzo ważnej rzeczy...
Smak i tradycja.
O ile dla mnie najważniejszy jest sam smak mięsa (to że jem hamburgera nie znaczy że chcę poznać krowę ;P ), to znam też wiele osób, które opierają się na tradycji.
Nie przekonują mnie osobiście tezy o zdrowiu, czy altruizmie wobec zwierząt, bo kuchnia wegetariańska jest po prostu... Niedobra xD
Jaskier napisał/a:
Jezeli chodzi o zabijanie zwierzat to mysle ze nie powinnismy zadawacsobie pytania czy zwierzeta potrafia myslec tylko czy potrafia czuć?

Pytanie jednak - po co? Dlaczego ludzie nagle mają się nad tym zastanawiać, dlaczego jedząc pieczyste mam mieć wyrzuty sumienia? Zwierzęta są konsumowane przez ludzi od zarania dziejów, to jest coś... No naturalnego. Dlatego takie diety jak wegetariańskie, czy wegańskie uważam za swoiste wydziwianie.
Jaskier napisał/a:
Wiekszosc zwierzat jest zabijanych w okropnych warunkach nieodpowiednio.

Naturalnie masz na to dowody ;>
Gdybym miał do wyboru mięso ze zwierzęcia zabitego humanitarnie to właśnie takowe bym wybrał, ale w mięsnych niestety nie ma takiego rozgraniczenia.
Jaskier napisał/a:
Ja wlasnie temu sie sprzeciwiam ,takim sposobom ktore nie tylko poruszaja moje uczucia ale takze lamia prawo...

Ale jakie łamią prawo, na fermach są inspekcje, patrzy się w jakich warunkach hodowane są zwierzęta, kary dla sadystów są egzekwowane.
Soulforged - 2007-12-21, 15:30
:
Prev napisał/a:
Nie przekonują mnie osobiście tezy o zdrowiu, czy altruizmie wobec zwierząt, bo kuchnia wegetariańska jest po prostu... Niedobra xD

Skąd wiesz, skoro nigdy jeszcze nie dałeś się wyciągnąć do greenway`a tylko zawsze do Mc-a chodzisz jeść? :mrgreen:
Mi tam smakuje, a wielu ludzi którzy preferują typową diete, też często lubi różne surówki, zapiekanki warzywne etc.
Ty po prostu masz wstręt do słowa roślina ;)
Prev napisał/a:
Pytanie jednak - po co? Dlaczego ludzie nagle mają się nad tym zastanawiać, dlaczego jedząc pieczyste mam mieć wyrzuty sumienia? Zwierzęta są konsumowane przez ludzi od zarania dziejów, to jest coś... No naturalnego. Dlatego takie diety jak wegetariańskie, czy wegańskie uważam za swoiste wydziwianie.

Wegetarianizm istnieje niemal tak długo jak ludzka cywilizacja.
Od hinduizmu, przez buddyzm, w Europie praktykowali go między innymi katarzy.
Naturalne jest to, że człowiek je- a wszystkie badania wskazują że nasi najdawniejsi przodkowie jedli mięso bardzo rzadko, głównie wtedy gdy nie było innego wyboru.
A ludzkie motywacje, to ich sprawa.
Kogoś może motywować wiara (jak mnie) kogoś innego wrodzona wrażliwość. Są też ludzie których motywacja jest ekonomiczno pro-ekologiczna (wiadomo, że żeby wyprodukować 1g miesa trzeba poświęcić około 10g jadalnego pokarmu roślinnego).
Mam wrażenie, że to raczej Ty widziwiasz tak zarzarcie krytykując wegetarianizm.
To nie jest wcale nowe zjawisko, ale istniejące już tysiące lat. O co Ci więc chodzi?

Ty masz prawo jeść swoje schabowe, a ja mam święte prawo tego nie robić.
Przeszkadzało by Ci, gdyby ktoś lubiał kanapki z pasztetem i dżemem malinowym jednocześnie? To jego sprawa...
Jaskier - 2007-12-21, 16:45
:
W swoim poscie wyraznie zaznaczylem ze nie namawiam nikogo do wegetarianizmu to co jesz to tylko i wylacznie twoja osobista sprawa i tradycja.
Owszem na to ze zwierzeta sa zabijane nieodpowiednio dowody mam ,ma je takze portal youtube.com nie zamieszcze ich tutaj z wiadomych powodow.
Prev napisał/a:
Ale jakie łamią prawo, na fermach są inspekcje, patrzy się w jakich warunkach hodowane są zwierzęta, kary dla sadystów są egzekwowane.

Z tego co napisałeś moge sie tylko zasmiac. Zadam ci tylko jedno zasadnicze pytanie czy byles kiedys w fermie hodujacej kury dla sieci McDonald's? Albo czy wiesz co oznacza kod na jajku?
Uwierz mi ze w wiekszosci rzezni zwierzeta nie sa zabijane zgodnie z przepisami zawartymi w konstytucji:Art. 1 pkt. 1
Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę.
Gdyby rzeznie mialy sciany ze szkla nikt by nie jadl miesa.
Asuryan - 2007-12-21, 16:50
:
Jaskier napisał/a:
Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę.

Kpisz, czy żartujesz :?: :shock: Nie poczuwam się do najmniejszego obowiązku dokarmiania czy przygarniania bezdomnych kotów czy psów. Poza tym część zwierząt hodowlanych nazywa się takimi bo jest hodowana - tylko i wyłącznie dla smacznego mięsa.
Jaskier - 2007-12-21, 17:16
:
Akurat w tej czesci tego aktu prawnego chodzi o zwierzeta ktore ludzie posiadaja w domach nie chodzilo mi o ta czesc chodzi bardziej o ta poczatkowa a mianowicie:
Art. 1 pkt. 1
Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą.

Jesz mieso nic mi do tego;) Ja mam prawo go nie jesc i nie jem tak samo jak ty masz prawo je jesc.
Asuryan - 2007-12-21, 17:22
:
Jaskier napisał/a:
Ja mam prawo go nie jesc i nie jem tak samo jak ty masz prawo je jesc.

I takie samo prawo mam hodować je dla jego mięsa i zabijać je gdy jestem głodny, lub płacić komuś innemu by za mnie to czynił.
Jaskier - 2007-12-21, 17:29
:
Asuryan napisał/a:
lub płacić komuś innemu by za mnie to czynił.

Szkoda ze te inne osoby w wiekszosci robia to niewlasciwie w ten sposob lamiac prawo i załatwiajac niepotrzebne cierpienie zwierzetom.
Wilko - 2007-12-22, 00:07
:
Jaskier napisał/a:
Zadam ci tylko jedno zasadnicze pytanie czy byles kiedys w fermie hodujacej kury dla sieci McDonald's? Albo czy wiesz co oznacza kod na jajku?
Uwierz mi ze w wiekszosci rzezni zwierzeta nie sa zabijane zgodnie z przepisami zawartymi w konstytucji:Art. 1 pkt. 1
Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę.
Gdyby rzeznie mialy sciany ze szkla nikt by nie jadl miesa.

A ty byłeś kiedyś na fermie hodującej kury? Są normy, które ma zapewnić zwierzęciu minimum życiowe tak, aby doświadczały, jak najmniej stresu.
Zwierzęta mają tę ochronę zapewnioną, dostają pokarm, wodę, gdy są chore to się je leczy albo ubija od razu. Przynajmniej tak było na fermie, w której ja byłam. Nie mogę poświadczyć, że jest tak wszędzie, ale na pewno jest takich miejsc mniej.
Soulforged - 2007-12-22, 00:18
:
Wilko napisał/a:
Zwierzęta mają tę ochronę zapewnioną, dostają pokarm, wodę, gdy są chore to się je leczy albo ubija od razu. Przynajmniej tak było na fermie, w której ja byłam. Nie mogę poświadczyć, że jest tak wszędzie, ale na pewno jest takich miejsc mniej.


Zwierzęta dostają pokarm i wodę- Boże Jedyny! Cóż za cudowna łaskawość! Ale gdyby go nie dostały to by nie urosły takie dorodne i smakowite, więc wierz mi- tu nie ma nic z dobrego serca. Zwierzęta hodowlane się tuczy, więc to raczej nie jest argument.
Leczenie chorych zwierząt- no jasne, w hodowli 15.000 kurczaków, właściciel będzie płacić za leczenie jednego kurczaczka ze złamaną nóżką więcej niż ptak jest wart w sprzedaży. Jasne że się je zabija, żeby nie marnowały pokarmu dla zdrowych sztuk które można drożej sprzedać.

Zastanawiajace, że na podstawie jednego znanego Ci elementu wysnuwasz wniosek dotyczący wszystkich hodowli.
Mi się zdarzyło na przykład coś zupełnie innego- widziałem warunki które przyprawiały o mdłości...
Oczywiście, można powiedzieć że to było dawno (bo z 5 lat temu), że to była dość mała hodowla, że na strasznej prowincji, ale jednak.

Nie róbmy z siebie nawzajem wariatów. Wiemy, że normy jakie są, takie są- a zwierzęta często są zabijane w sposób.... zdecydowanie niehumanitarny, warunki w których egzystują są wizją jakiej nie powstydził by się prorok opisujący piekło.
Owszem, są hodowle gdzie stosuje się normy, gdzie dba się o to by zwierzętom nie sprawiać bólu etc.
Ale to ciągle raczej niewielki odsetek. Hodowla masowa (kilkunastotysięczne- np. kurczaków które tu wspomniano) nie sprzyja przestrzeganiu norm, tym bardziej że ich łamania tródniej się dopatrzeć.
Jaskier - 2007-12-22, 04:55
:
Wilko napisał/a:
A ty byłeś kiedyś na fermie hodującej kury?

Owszem byłem i nie chce wracać. to byla ferma gdzie kury przeznaczone byly szczegolnie do znoszenia jajek i zdecydowana wiekszosc z nich ku mojemu zdziwieniu miala poobcinane nogi. Dowiadywalem sie potem dlaczego i po co to robia. Uprzedzajac pytania odpowiadam ze robia to zeby zaoszczedzic miejsce i zeby bylo latwiej. Niestety nikt nigdy nie mysli o tym ze zwierzeta czuja i tez chca zyc.
Wilko napisał/a:
Są normy, które ma zapewnić zwierzęciu minimum życiowe tak, aby doświadczały, jak najmniej stresu.

A swistak siedzi i zawija je w te sreberka. Mam kolege ktory jest rzeznikiem i zapewniam cie ze troskliwosc to jedna z cech ktorej nie posiada.

Soulforged napisał/a:
Hodowla masowa (kilkunastotysięczne- np. kurczaków które tu wspomniano) nie sprzyja przestrzeganiu norm, tym bardziej że ich łamania tródniej się dopatrzeć.

Exactly!
Arlzermo - 2007-12-22, 10:52
:
Człowiek jest tylko zwierzęciem. Ale za to ze wszytskich osiągnął najwyższy stopień rozwoju mózgu. W związku z tym był w stanie zdominować inne gatunki, a hodowla na masową skalę jest tylko naturalną konsewkwencją tej władzy. Jest jej przejawem. Więc jej potępianie, to walka z wiatrakami - bo głupotą jest walczyć z czymś co wynika z samej istoty człowieczeństwa.
Mam pytanie do wegetarian. Skoro tak krytykujecie obecne sposoby hodowli zwierząt, to zaproponujcie jakieś własne. Jak według was powinna ona wyglądać, tak żeby było "w porządku"? A może wasza krytyka to tylko "sztuka dla sztuki"?
Jaskier - 2007-12-22, 12:44
:
Arlzermo napisał/a:
Mam pytanie do wegetarian. Skoro tak krytykujecie obecne sposoby hodowli zwierząt, to zaproponujcie jakieś własne. Jak według was powinna ona wyglądać, tak żeby było "w porządku"?

Najlepiej to zeby w ogole jej nie bylo ;) to chyba jasne.
A jezeli juz to zwierzeta powinny byc zabijane tak zeby umarły od razu,a nie w meczarniach
i przede wszystkim nie powiny cierpiec.
Najlepiej zeby byly hodowle ekologiczne gdzie zwierzeta sa wypuszczane, nie sa caly czas przetrzymywane w zamknieciu. Takie hodowle istnieja ale jest ich bardzo malo i zazwyczaj nie sa masowe.
W ogole zostawmy zwierzeta w spokoju tak byloby najlepiej ;)
Wilko - 2007-12-22, 13:55
:
Najbardziej podoba mi się hodowla krów mlecznych, gdzie same krowy decydują kiedy chcą żeby je wydoić. To ogranicza jakikolwiek stres i tak na prawdę kontakt z człowiekiem. Krówki przebywają w zadaszonym pomieszczeniu i tu dostają paszę, ale mają też wolny dostęp do pastwiska. Szkoda, że założenie czegoś takiego wymaga dużej mechanizacji, a co się z tym wiąże dużych nakładów pieniężnych. Nie wszystkich na to stać, a innym to się nie opłaca.
Tylko, że krowy mleczne trochę różnią się od tych ubojnych.

Hodowle ekologiczne są średnio opłacalne, jeszcze zależy, jak rozumieć taką hodowlę. zwierzętom podawana ekologiczna pasza i korzystanie z ekologicznych środków energii. To wszystko wymaga większego nakładu pieniędzy.
Nie twierdzę, że zwierzęta nie potrzebują godnych warunków, bo potrzebują mimo, że w końcu wylądują na talerzu. Problem polega na tym, że nie każdy hodowca chce wydawać więcej pieniędzy, woli otrzymać więcej mięsa i zarobić na tym. Tylko, że zmniejszając dogodności dla zwierząt początkowo rzeczywiście zwiększa swoje dochody, ale po jakimś czasie i tak ponosi większe straty, zwierzęta giną zanim osiągną odpowiednią wagę czy wiek.

Co do kur, zrobiono kiedyś doświadczenie i kury brojlery, hodowane specjalnie do chowu klatkowego umieszczono na dworze. Kury i tak chowały się w kurniku i niechętnie korzystały z danych im swobód. Może to nie jest dowód na to, że w takim razie powinno się im ograniczać wolność, ale na to, że to są specjalne gatunki kurcząt.
Soulforged - 2007-12-22, 14:06
:
Arlzermo napisał/a:
W związku z tym był w stanie zdominować inne gatunki, a hodowla na masową skalę jest tylko naturalną konsewkwencją tej władzy. Jest jej przejawem. Więc jej potępianie, to walka z wiatrakami - bo głupotą jest walczyć z czymś co wynika z samej istoty człowieczeństwa.

//zemdlal Doznałem objawienia!
Istotą człowieczeństwa jest wrzucanie żywych zwierząt do wrzątku, ucinanie hodowanym kurom nóg żeby zajmowały mniej miejsca i nie uciekały, wreszcie- istotą człowieczeństwa szatkowanie ogłuszonych tylko, lub związanych zwierząt żywcem.
Sory- ale gadasz straszne brednie.
Przejawem dominacji klasy robotniczej nad kapitalistami było wieszanie tych drugich na latarniach. Głupotą jest więc to potępiać, bo wynika to z samej istoty zwycięskiego proletariatu.
Przejawem dominacji rasy aryjskiej nad pod-ludźmi było tępienie Żydów i Słowian w obozach zagłady. Głupotą jest więc potępiać takie postępowanie, gdyż wynika to z samej istoty wyższyości narodu niemieckiego nad pozostałymi nacjami.
Mogę zastosować ten sam schemat myślowy do wszystkich pogromów etnicznych, do podziału na kasty w Indiach, do terroru rewolucyjnego. Dosłownie do wszystkiego.
Z Twojego sposobu myslenia wynika, że jeśli ktoś może dokopać innymu, to nie ma tym nic złego bo przecież był silniejszy :P

Arlzermo napisał/a:
Skoro tak krytykujecie obecne sposoby hodowli zwierząt, to zaproponujcie jakieś własne. Jak według was powinna ona wyglądać, tak żeby było "w porządku"? A może wasza krytyka to tylko "sztuka dla sztuki"?

Zasadniczo, ostatnio czytałem bardzo ciekawy artykuł na temat tego, jaka dieta jest najzdrosza a zarazem najbardziej opłacalna ekonomicznie.
Okazuje się że jest to dieta oparta na pokarmach roślinnych, z bardzo niewielkim udziałem mięsa.
Problemem nie jest to jak ma wyglądać masowa hodowla zwierząt, ale to czy takowa w ogóle powinna istnieć.
To nie sztuka dla sztuki- tylko prosta kalkulacja- jej być nie powinno :mrgreen:
Jak dla mnie, można wcale ich nie hodować, tylko jak napisał Jaskier:
Jaskier napisał/a:
W ogole zostawmy zwierzeta w spokoju tak byloby najlepiej ;)

Ale biorąc pod uwagę ludzi takich jak Prev- fanatycznych miłośników smaku schabowych- odpowiedź jest prosta, zmniejszyć ilość zwierząt i ograniczyć się do hodowli ekologicznych :mrgreen:

Wilko napisał/a:
Co do kur, zrobiono kiedyś doświadczenie i kury brojlery, hodowane specjalnie do chowu klatkowego umieszczono na dworze. Kury i tak chowały się w kurniku i niechętnie korzystały z danych im swobód. Może to nie jest dowód na to, że w takim razie powinno się im ograniczać wolność, ale na to, że to są specjalne gatunki kurcząt.


O ile pamiętam "Nowy wspaniały świat" hodowano tam też specjalne gatunki ludzi, tak by poszczególne osobniki nie czuły rzeczywistego zniewolenia.
Jak dla mnie, to jeszcze straszniejsze --_-
Bardziej etyczne jest upolowanie dzikiego zwierzęcia, które przynajmniej przez część czasu normalnie żyło- a potem zostalo zjedzone. To jest naturalne.
Nienaturalnym jest, że zwierzak przez całe życie np. nie widzi słońca a jego jedynym pożywieniem jest pasza z dozownika.
Wolał bym umrzeć po 30 latach życia będąc wolnym, niż po 100 siedzenia w ciasnym lochu :P
BG - 2007-12-22, 14:17
:
Soulforged napisał/a:
Istotą człowieczeństwa jest wrzucanie żywych zwierząt do wrzątku, ucinanie hodowanym kurom nóg żeby zajmowały mniej miejsca i nie uciekały, wreszcie- istotą człowieczeństwa szatkowanie ogłuszonych tylko, lub związanych zwierząt żywcem

Wiem, że to nie było do mnie, ale Arlzermo pisał pewnie o tym, że hodowla jako taka nie jest czymś złym a czymś złym może być najwyzej patologia, jak takie, które właśnie wymieniłeś.
Jest oczywiste, że znęcanie się nad zwierzętami hodowlanymi jest bestialstwem i sadyzmem i zasługuje na potępienie.
Soulforged napisał/a:
Przejawem dominacji klasy robotniczej nad kapitalistami było wieszanie tych drugich na latarniach. Głupotą jest więc to potępiać, bo wynika to z samej istoty zwycięskiego proletariatu

To nie był przejaw dominacji, tylko buntu proleatriatu i jego próby przejęcia władzy. To różnica.
Soulforged napisał/a:
Przejawem dominacji rasy aryjskiej nad pod-ludźmi było tępienie Żydów i Słowian w obozach zagłady. Głupotą jest więc potępiać takie postępowanie, gdyż wynika to z samej istoty wyższyości narodu niemieckiego nad pozostałymi nacjami

To nie był przejaw dominacji, tylko próby wyniszczenia - zresztą wyniszczenia sztucznego, bo selekcja ma to do siebie, że działa naturalnie i nie powinno się tego poprawiać. Gdyby Żydzi i Słowianie mieli wyginąć, to by wyginęli i bez udziału Niemców.
Soulforged napisał/a:
O ile pamiętam "Nowy wspaniały świat" hodowano tam też specjalne gatunki ludzi, tak by poszczególne osobniki nie czuły rzeczywistego zniewolenia

Tak jak w filmie Matrix?
Prev - 2007-12-22, 14:22
:
Soulforged napisał/a:
Istotą człowieczeństwa jest wrzucanie żywych zwierząt do wrzątku, ucinanie hodowanym kurom nóg żeby zajmowały mniej miejsca i nie uciekały, wreszcie- istotą człowieczeństwa szatkowanie ogłuszonych tylko, lub związanych zwierząt żywcem.
Sory- ale gadasz straszne brednie.

Łojojoj... Uważaj, bo może się okazać że to TY gadasz brednie. A jeśli to jest istotą człowieczeństwa ? Kto powiedział że człowiek ma być dobry, jacyś filozofowie, co jarali opium i pili tony herbat ? Mam już tego dość. Zabijam zwierzęta, bo są tępe, głupie i bezmyślne. Mamy nad nimi kontrolę i możemy zabijać je na tony. Ludzie wcale nie muszą przejmować się cierpieniem, bo może tak właśnie zostali stworzeni. Mnie naprzykłąd cierpienie tych zwierząt gówno obchodzi i tyle. Sorka, ale się już w**iłem.
Soulforged napisał/a:
Przejawem dominacji rasy aryjskiej nad pod-ludźmi było tępienie Żydów i Słowian w obozach zagłady. Głupotą jest więc potępiać takie postępowanie, gdyż wynika to z samej istoty wyższyości narodu niemieckiego nad pozostałymi nacjami.

Ale zauważ jedno - oni przegrali. Okazali się słabi i głupi, więc przegrali. Ale dopóki mieli władzę dopóty mieli prawo dyktować innym warunki. Brutalna siła decyduje o dominacji, a nie etyczne rozterki. Tak było, jest i tak będzie.
Soulforged napisał/a:
Z Twojego sposobu myslenia wynika, że jeśli ktoś może dokopać innymu, to nie ma tym nic złego bo przecież był silniejszy :P

I czyż nie jest to jedyny słuszny tok myślenia ? o_O
Soulforged napisał/a:
Ale biorąc pod uwagę ludzi takich jak Prev- fanatycznych miłośników smaku schabowych- odpowiedź jest prosta, zmniejszyć ilość zwierząt i ograniczyć się do hodowli ekologicznych :mrgreen:

Jakby ktoś mi zlikwidował moje schabowe to bym go powiesił na haku rzeźnickim i sam wszamał O_O
Soulforged napisał/a:
Bardziej etyczne jest upolowanie dzikiego zwierzęcia, które przynajmniej przez część czasu normalnie żyło- a potem zostalo zjedzone. To jest naturalne.
Nienaturalnym jest, że zwierzak przez całe życie np. nie widzi słońca a jego jedynym pożywieniem jest pasza z dozownika.
Wolał bym umrzeć po 30 latach życia będąc wolnym, niż po 100 siedzenia w ciasnym lochu :P

Naturalnym jest że wraz ze wzrostem zapotrzebowania na mięso trzeba zwiększyć środki produkcji. A nie zwiększy ich banda idiotów biegających za zwierzyną po polach i lasach. Stworzyliśmy obozy zagłady dla zwierząt, i co ? I nic - one nawet nie potrafią... Nie wiem, walczyć... Nic. One idą na ubój, bo są głupie. Tak to by walczyły, mogłyby coś zrobić... Ale ponieważ są od nas słabsze, a my jesteśmy ponad nimi (w końcu to my je trzymamy w klatkach, a nie one nas) jesteśmy więc dla nich bogami. Możemy dać im życie, możemy je odebrać. I oba przypadki są równie usprawiedliwione. Finito.
Soulforged - 2007-12-22, 14:28
:
Bernard Gui napisał/a:
To nie był przejaw dominacji, tylko próby wyniszczenia - zresztą wyniszczenia sztucznego, bo selekcja ma to do siebie, że działa naturalnie i nie powinno się tego poprawiać. Gdyby Żydzi i Słowianie mieli wyginąć, to by wyginęli i bez udziału Niemców.

Ale oprócz wyniszczenia, z części chcieli też zrobić sobie "niewolników". Czyż nie była to właśnie próba zdominowania kogoś, przez uznanie go za gorszego i słabszego?
A prawie się udało :-/ niebezpiecznie blisko.
Nie lubię tak na prawdę takich porównań, ale chodzi o pewien mechanizm.
Nie można tłumaczyć bezdusznego bezlitosnego i niehumanitarnego traktowania jednostki jej słabością.
Ludzie różnią się od zwierząt tym, że podejmują świadome decyzje- dla czego mamy wybierać źle?
Bernard Gui napisał/a:
Tak jak w filmie Matrix?

No... mniej więcej. Tam było trochę inaczej- bo w matriksie ludzie mieli w sumie to samo spektrum doznań i możliwości co w rzeczywistym świecie.
Natomiast w NWS tego nie było- ludziom odebrano prawo wyboru, tak iż wydawało im się że lepsze wyjścia są mało atrakcyjne.
Ale duże podobieństwo istnieje. To fakt.
Asuryan - 2007-12-22, 14:31
:
Soulforged napisał/a:
Zasadniczo, ostatnio czytałem bardzo ciekawy artykuł na temat tego, jaka dieta jest najzdrosza a zarazem najbardziej opłacalna ekonomicznie.
Okazuje się że jest to dieta oparta na pokarmach roślinnych, z bardzo niewielkim udziałem mięsa.

Może i jest najzdrowsza i najbardziej ekonomiczna, ale nie jest najsmaczniejsza :P

Soulforged napisał/a:
Ale biorąc pod uwagę ludzi takich jak Prev- fanatycznych miłośników smaku schabowych- odpowiedź jest prosta, zmniejszyć ilość zwierząt i ograniczyć się do hodowli ekologicznych :mrgreen:

Ale takich fanatycznych wielbicieli smaku schabowego jest sporo - to popyt rządzi podażą. Gdyby nie było takiego rynku zbytu na mięsko - to wtedy można by ograniczyć ilościowo hodowlę zwierząt przeznaczonych na ubój.

Soulforged napisał/a:
Bardziej etyczne jest upolowanie dzikiego zwierzęcia, które przynajmniej przez część czasu normalnie żyło- a potem zostalo zjedzone. To jest naturalne.

Idąc tym tropem faktycznie można uznać całą hodowlę specjalnych gatunków dla ich walorów smakowych za nie naturalną. Tak samo zresztą jak genetyczną ingerencję w soję :P
Arlzermo - 2007-12-22, 16:06
:
Soulforged
Po pierwsze - mi chodziło o stosunek ludzi do innych gatunków. Mieliśmy fuksa i ewolucja dała nam potężną broń, jaką jest nasz umysł. Dlatego naturalną koleją rzeczy jest to, że jeśli istnieje duża dysproporcja sił, to strona mocniejsza zacznie władać słabszymi. Tak jest i było zawsze. I nie chodzi ty tylko o ludzi, ale podobnie było także z dinozaurami(i ogólnie gadami te 65 mln lat temu).

Cytat:
Istotą człowieczeństwa jest wrzucanie żywych zwierząt do wrzątku, ucinanie hodowanym kurom nóg żeby zajmowały mniej miejsca i nie uciekały, wreszcie- istotą człowieczeństwa szatkowanie ogłuszonych tylko, lub związanych zwierząt żywcem.

Nie imputuj. Powiedziałem, że chęć dominacji jest istotą człowieczeństwa.

Cytat:
Przejawem dominacji rasy aryjskiej nad pod-ludźmi było tępienie Żydów i Słowian w obozach zagłady. Głupotą jest więc potępiać takie postępowanie, gdyż wynika to z samej istoty wyższyości narodu niemieckiego nad pozostałymi nacjami.

No, ale w konsekwencji to rasa aryjska(czyli ogólnie hitlerowcy) okazali słabość i przegrali wojnę. To tez było złe?

Cytat:
Z Twojego sposobu myslenia wynika, że jeśli ktoś może dokopać innymu, to nie ma tym nic złego bo przecież był silniejszy :P

A co w tym złego? Jeśli ktoś jest silny, oczywiście nie tylko w sensie fizycznym, to czemu miałby nie rządzić? Może lepiej by było oddać władzę wszystkim słabym, schorowanym, kalekom umysłowym i innym "niepełnosprytnym przyczłapom"? Racz zauważyć, że w przyrodzie mogą przeżyć tylko najsilniejsi. Podobnie było z cywilizacją - czy została ona utworzona przez jednostki strachliwe i słabe?
Soulforged - 2007-12-22, 16:46
:
Arlzermo napisał/a:
Powiedziałem, że chęć dominacji jest istotą człowieczeństwa.

Chęć dominacji, jak na razie była przyczyną większości aktów przemocy i zniewolenia w historii.
Największe dobro było zwykle udziałem tych którzy nie domagali się władzy dla siebie.
Zresztą twierdzenie iż chęć dominacji jest istotą społeczeństwa, jest po prostu wierutną bzdurą.
Taki popęd obecny jest w ramach wszystkich gatunków, toteż nie może to być istotą naszego gatunku.
Jeśli coś nią jest- to samoświadomość, oraz możliwość dokonywania wolnych wyborów- bo tylko u zwierząt nie ma (choć de facto samoświadomość występuje u niektórych, to świadomych wyborów raczej nie ma).
Arlzermo napisał/a:
No, ale w konsekwencji to rasa aryjska(czyli ogólnie hitlerowcy) okazali słabość i przegrali wojnę. To tez było złe?

Dobre było to, że nie udało im się zniewolić innych.
Ale- gdybyśmy *my* (no dobra, na prawdę to my-Polacy nie byliśmy stroną zwycięską, ale przyjmijmy że byliśmy w obocie który wygrał) w efekcie zrobili z Niemców niewolników a połowę narodu dali na odstrzał żeby nie byli za śilni- było by to tak samo złe jak ich działania.
Narzucanie komuś swej woli siłą jest z zasady złe.
Arlzermo napisał/a:
A co w tym złego? Jeśli ktoś jest silny, oczywiście nie tylko w sensie fizycznym, to czemu miałby nie rządzić? Może lepiej by było oddać władzę wszystkim słabym, schorowanym, kalekom umysłowym i innym "niepełnosprytnym przyczłapom"?

Bredzisz, albo nie wiesz o czym mówisz.
Rozróżniasz "władzę" od "dominacji"?
Władze ma dyrektor firmy, albo polityk(też nie każdy).
Dominuje poganiacz niewolników, albo dowódca obozu pracy przymusowej.
Jeśli ktoś podejdzie do kobiety, zdzieli ją w twarz i zgwałci, to też powiesz że nie stało się nic złego- bo przecież był silniejszy? To jest właśnie zdominowanie kogoś. Urzycie siły by pozbawić go jego praw.
Najlepiej będzie jak ten kto rzadzi pozwoli żyć tym słąbym normalnie- a nie wtrąci ich wszystkich do gułagu/obozu pracy/rzeźni.
Bycie silniejszym czy inteligentniejszym nie daje żadnego prawado dominacji.
Cytat:
Racz zauważyć, że w przyrodzie mogą przeżyć tylko najsilniejsi. Podobnie było z cywilizacją - czy została ona utworzona przez jednostki strachliwe i słabe?

Wiesz, masz filozofię taką jak brytole kiedy kolonizowali większość świata i spychali miejscową ludność na margines- bo to przecież byli żałośni barbarzyńcy.
Nasz własny naród był tak traktowany przez dziesięciolecia przez sąsiadów.
A dziś co? Gadasz takie same farmazony jak oni.
Cywilizacje tworzymy wszyscy! Społeczeństwa, nie jednostki, a w społeczeństwach miejsce jest dla wszystkich.
Jaskier - 2007-12-22, 17:09
:
Prev napisał/a:
Jakby ktoś mi zlikwidował moje schabowe to bym go powiesił na haku rzeźnickim i sam wszamał O_O

Gdyby te schabowe zlikwidowała bliska sercu osoba tez bys ja powiesil na haku rzeznickim?
Asuryan napisał/a:
Może i jest najzdrowsza i najbardziej ekonomiczna, ale nie jest najsmaczniejsza :P

Jestes takim wspanialym znawca kuchni wegetarianskiej? Tak duzo rzeczy probowales? Moze w takim razie polecisz mi jakies przepisy?

Arlzermo napisał/a:
A co w tym złego? Jeśli ktoś jest silny, oczywiście nie tylko w sensie fizycznym, to czemu miałby nie rządzić? Może lepiej by było oddać władzę wszystkim słabym, schorowanym, kalekom umysłowym i innym "niepełnosprytnym przyczłapom"?


Czyzbys byl przedstawicielem filozofii spartanskiej gdzie slabsi odpadali przy ''pierwszej selekcji''? Jezeli ,az tak Ci sie to podoba, to ciekawe jak czulbys sie i czy wyznawalbys ta sama filozofie gdybys urodzil sie w tej slabszej czesci spoleczenstwa?
Prev - 2007-12-22, 18:02
:
Dobra, ja widzę że to nie ma sensu, bo wegetarianie nie widzą podstawowego rozróżnienia - gatunkowego. Człowiek i zwierzę w jednym szeregu ? O.k. jesteśmy fizycznie zwierzętami (jeśli nie odnosić się do religii), ale najsilniejszymi ze wszystkich. Lecz w twoim rozumowaniu Soul jest mała sprzeczność. Mówisz że ludzi są stawiani na równi ze zwierzętami, de facto jesteśmy zwierzętami, ale twój wegetarianizm wynika z kwestii religijnych, gdzie tego się nie robi.
Soulforged napisał/a:
Chęć dominacji, jak na razie była przyczyną większości aktów przemocy i zniewolenia w historii.

Bo wojna i cierpienie jest częścią istnienia ludzkości, to nieuniknione.
Soulforged napisał/a:
Największe dobro było zwykle udziałem tych którzy nie domagali się władzy dla siebie.

I jednocześnie dobro to kończyło się na filozoficznych bredniach.
Soulforged napisał/a:
Taki popęd obecny jest w ramach wszystkich gatunków, toteż nie może to być istotą naszego gatunku.

Więc jest RÓWNIEŻ częścią naszego gatunku i nasz gatunek wykorzystał tą część doskonale.
Cytat:
Narzucanie komuś swej woli siłą jest z zasady złe.

Jeśli ten ktoś nie walczy z tą dominacją to nie widzę w tym nic złego.
Soulforged napisał/a:
Rozróżniasz "władzę" od "dominacji"?

Zasadniczo są one niezwykle podobne. Dominacja wynika z władzy, czy to narzuconej siłą, czy przyjętej dobrowolnie. Zauważ jak stosunkowo niedawno pojawiły się prawa zwierząt, wcześniej to było nie do pomyślenia. I wcale nie chodzi tu o zacofanie tamtych ludzi, ale o ich samoświadomość. Nie do pomyślenia dla nich było że zwierzę może się równać istocie ludzkiej (naturalnie wynikało to w większości z religii). Dziś przyjęto, czy może przyjmuje się systemy wartości głoszące altruizm wobec wszelakich jednostek żywych, włączając w to zwierzęta. Czy to nie jest pomniejszanie naszej kontroli ? Sami się osłabiamy na rzecz zwierząt. Tak więc kierując się religią (wyłączam buddyzm i częściowo islam) człowiek stoi ponad zwierzęciem, a nad człowiekiem jest już tylko Bóg. Kierując się zasadami ateizmu - to my jesteśmy bogami dla tych wszystkich stworzeń. I wcale nie oznacza to że musimy czynić im dobrze. Bo to one nam mają służyć, a nie my im.
Soulforged napisał/a:
Jeśli ktoś podejdzie do kobiety, zdzieli ją w twarz i zgwałci, to też powiesz że nie stało się nic złego- bo przecież był silniejszy? To jest właśnie zdominowanie kogoś. Urzycie siły by pozbawić go jego praw.

Kobieta = człowiek, a człowiek nie = zwierzę.
Soulforged napisał/a:
Najlepiej będzie jak ten kto rzadzi pozwoli żyć tym słąbym normalnie- a nie wtrąci ich wszystkich do gułagu/obozu pracy/rzeźni.

Bzdura. Jeśli chce zaspokoić własne potrzeby ma prawo wymagać od słabszych nawet ich życia. Jeśli słabsi są coś warci mogą mu się sprzeciwić.
Dobra, chcesz żebym jechał po hardcorze - pojadę.
Naród Żydowski zdominowany przez Niemców - byli słabi, nie mogli się obronić, więc zaczęto ich tępić, należało im się. Ale znaleźli się i obrońcy, którzy zniszczyli ich ciemiężyciela. To oznacza że średnio silny zdominował najsłabszego, ale został pokonany przez najsilniejszego. Wszystko całkowicie naturalne.
Soulforged napisał/a:
Bycie silniejszym czy inteligentniejszym nie daje żadnego prawado dominacji.

W takim razie co je daje ? Bo to są dla mnie wystarczające powody aby być ponad kimś. Jeśli ten ktoś nie potrafi się obronić, nie wykazuje nawet najmniejszej chęci obrony to czy ma nadal prawo do stawania na równi z tym lepszym ? Oczywiście że nie - przegrał, musi ponieść konsekwencje porażki.
Soulforged napisał/a:
Wiesz, masz filozofię taką jak brytole kiedy kolonizowali większość świata i spychali miejscową ludność na margines- bo to przecież byli żałośni barbarzyńcy.

Eeee... No i co w tym złego ? Rozszerzyli strefę wpływów, zdominowali słabych i osiągnęli potęgę. To cena, którą się płaci za bycie słabym - zniewolenie.
Soulforged napisał/a:
Nasz własny naród był tak traktowany przez dziesięciolecia przez sąsiadów.
A dziś co? Gadasz takie same farmazony jak oni.

Nasz własny naród przetrwał. Był słaby, ale po upadku powstał. Inaczej dziś już goworił byś po rusku, albo szprechał po niemiecku. Tak, ponieśliśmy porażkę - i należało nam się. Ale zauważ jak szybko się podnieśliśmy, ot choćby po upadku komunizmu. Tyle lat, a ludzie się dziwią że w kraju z bloku post sowieckiego przyjeżdżają ludzie, którzy wierzą. To już może być miernikiem siły narodu polskiego.
Soulforged napisał/a:
Cywilizacje tworzymy wszyscy! Społeczeństwa, nie jednostki, a w społeczeństwach miejsce jest dla wszystkich.

W utopijnych społeczeństwach komunistycznych ? :lol:

P.S. A tak ogólnie wyszło szydło z worka i wszyscy już widzą jaki ze mnie socjalista... Tak naprawdę to nie zależy mi już na żadnej równości, ani sprawiedliwości, bo one po prostu... Są niezgodne z ludzką naturą. Może i człowiek jest z natury zły (w końcu mało kto rozczula się nad słabymi), albo irracjonalny (rozczula się nad zwierzętami, ale nieroby mają umrzeć z głodu). Ale nie zmienia to faktu że powinien być dumny z tego kim jest. Jak cholernie wypaczony by nie był xD
Arlzermo - 2007-12-22, 18:14
:
Cytat:
Czyzbys byl przedstawicielem filozofii spartanskiej gdzie slabsi odpadali przy ''pierwszej selekcji''? Jezeli ,az tak Ci sie to podoba, to ciekawe jak czulbys sie i czy wyznawalbys ta sama filozofie gdybys urodzil sie w tej slabszej czesci spoleczenstwa?

Spartańskiej? No... Trochę mi to nietzscheanizmem podlatuje, ale mniejsza o to.
Jak to co bym robił? Próbował bym się dostać do tej silniejszej części społeczeństwa. Starał się być coraz lepszym i próbować przezwyciężyć swoje słabości. Bo lepiej jest tkwić w swoich niedoskonałościach i nic z nimi nie robić?

Cytat:
Narzucanie komuś swej woli siłą jest z zasady złe.

Czemu? Mógłbyś to rozwinąć? Rozumiem, że chodzi ci tu o kwestie władzy w państwie...

Cytat:
Władze ma dyrektor firmy, albo polityk(też nie każdy).
Dominuje poganiacz niewolników, albo dowódca obozu pracy przymusowej.

Nie rozumit. Dominacja to po prostu przewaga nad czymś lub kimś.(wedle tego) Zarówno dyrektor jak i poganiacz niewolników mają przewagę nad swoimi "podwładnymi", taką, że mogą o nich decydować wedle własnej woli.

Cytat:
Jeśli ktoś podejdzie do kobiety, zdzieli ją w twarz i zgwałci, to też powiesz że nie stało się nic złego- bo przecież był silniejszy? To jest właśnie zdominowanie kogoś. Urzycie siły by pozbawić go jego praw.

Zauważ, że ja te poglądy o władzy i dominacji odnosiłem do kwestii międzygatunkowych, a także tego kto ma rządzić w społeczeństwie. Nie kierowałem tego w odniesieniu do relacji międzyludzkich(czyli inaczej rzecz ujmując, wewnątrz stada; między szarymi obywatelami), które winny być regulowane prawem bardziej "pragmatycznym" - gwarantującym mu stabilność.

Cytat:
Zresztą twierdzenie iż chęć dominacji jest istotą społeczeństwa, jest po prostu wierutną bzdurą.
Taki popęd obecny jest w ramach wszystkich gatunków, toteż nie może to być istotą naszego gatunku.

Masz rację, źle się wyraziłem. Chęć dominacji jest tylko jedną z podstaw społeczeństwa.

Soulf - jak chcesz na "takie" tematy pogadać, to proszę bardzo. Ale może nie w tym temacie, bo się mały OT robi. :P Może by tak założyć jakiś nowy? ^^"

P.S. Chciałbym również zaznaczyć, że nie zawsze wyrażam swoje poglądy. Zazwyczaj staram się skonfrontować skrajnie opinie aktualnie kotłujące się w mojej głowie. ^^
Soulforged - 2007-12-22, 18:23
:
Prev napisał/a:
I jednocześnie dobro to kończyło się na filozoficznych bredniach.

W ostateczności było to lepsze niż Twoje brednie xD
Ale zasadniczo- chodzi mi o dobro realne, które działało.
Coś słabo się uczyłeś historii skoro nie umiesz wskazać ludzi którzy działając dobrze osiągali swoje cele.
Prev napisał/a:
Więc jest RÓWNIEŻ częścią naszego gatunku i nasz gatunek wykorzystał tą część doskonale.

Przez wzajemne się mordowanie?

Prev napisał/a:
Zauważ jak stosunkowo niedawno pojawiły się prawa zwierząt, wcześniej to było nie do pomyślenia. I wcale nie chodzi tu o zacofanie tamtych ludzi, ale o ich samoświadomość. Nie do pomyślenia dla nich było że zwierzę może się równać istocie ludzkiej

Prev napisał/a:
Kobieta = człowiek, a człowiek nie = zwierzę.

Stosunkowo niedawno pojawiło się twierdzenie że kobieta jest równa mężczyźnie.
Lepiej! Stosunkowo niedawno pojawiło się twierdzenie że kobieta to człowiek :mrgreen:
Czyżby to również wynikało ze świadomości tamtych ludzi, dla których nie do pomyślenia było żeby kobieta miała jakiekolwiek prawa w stosunku do człowieka-mężczyzny?
Sam sobie zaprzeczasz, zioom.
Prev napisał/a:
W utopijnych społeczeństwach komunistycznych ? :lol:

W każdym społeczeństwie.
Nie było cywilizacji Juliusza Cezara- tylko cywilizacja rzymska (łacińska).
Nie było cywilizacji Sokratesa- tylko społeczeństwo ateńskie.
Nie ma cywilizacji Jezusa Chrystusa/Karola Wielkiego czy Napoleona- jest cywilizacja europejska.
Podaj mi przykład cywilizacji stworzonej przez jednostkę?
Chyba poza samotnym człowiekiem na bezludnej wyspie nic nie znajdziesz.
Każda cywilizacja jest stworzona przez wszystkich jej członków- nie wiem dla czego wtrącasz tu teksty o utopiach i komunizmie?
Co to ma do rzeczy? Twoja nowa paranoja jakaś czy co?


Arlzermo napisał/a:
Nie rozumit. Dominacja to po prostu przewaga nad czymś lub kimś.(wedle tego) Zarówno dyrektor jak i poganiacz niewolników mają przewagę nad swoimi "podwładnymi", taką, że mogą o nich decydować wedle własnej woli.

Jeśli uważasz że pracodawca może decydować o pracowniku wedle swej woli- to chyba nigdy nie pracowałeś :P
On może nakazać coś- ale Ty wcale nie musisz tego robić. Możesz zmienić pracę.
Poganiacz niewolników "wymusza" na Tobie działanie.
Masz wtedy dwie opcje- działasz, albo umierasz.
A władze (parmalent, rząd) można zmienić, można wypowiedzieć im posłuszeństwo, można zmienić kraj.
Arlzermo napisał/a:
Zauważ, że ja moje poglądy o władzy i dominacji odnosiłem do kwestii międzygatunkowych, a także tego kto ma rządzić w społeczeństwie. Nie kierowałem tego w odniesieniu do relacji międzyludzkich(czyli inaczej rzecz ujmując, wewnątrz stada; między szarymi obywatelami), które winny być regulowane prawem bardziej "pragmatycznym" - gwarantującym mu stabilność.

Przenieśmy to więc na kwestie międzystadne.
Członkowie plemienia A postanowili wymordować członków plemienia B i zgwałcić pozostawione przy życiu kobiety.
Nie ma żadnej różnicy między sytuacją w której Pan A postanawia zgłałcić panią B.
W przypadku gdy mowa o społecznościach jest to co najwyżej straszniejsze, przez masowość i ogrom zbrodni :-/
Arlzermo napisał/a:
Masz rację, źle się wyraziłem. Chęć dominacji jest tylko jedną z podstaw społeczeństwa.

Tak już lepiej.
Niemniej- tylko niektórych społeczeństw ;)
Istnieją społeczności pozbawione takiego stosunku- są co prawda żadkie, ale istnieją.
Prev - 2007-12-22, 19:44
:
Soulforged napisał/a:
W ostateczności było to lepsze niż Twoje brednie xD

Nie wiem dla kogo --_-
Soulforged napisał/a:
Ale zasadniczo- chodzi mi o dobro realne, które działało.
Coś słabo się uczyłeś historii skoro nie umiesz wskazać ludzi którzy działając dobrze osiągali swoje cele.

Dobro realne działało gównianie. Wojna, zabijanie i brutalność to istota tego, czym jesteśmy. Mam z tym walczyć ? Śnij dalej. Ja zabijam, bo nie widzę w tym nic złego. Zwierzęta są narzędziem w moich rękach i jestem ich panem. Jak im się nie podoba to niech się zbuntują. Nie potrafią ? Szkoda, bo są głupie, tak więc będę je dalej jadł bo nie zasługują na litość.
Soulforged napisał/a:
Przez wzajemne się mordowanie?

Tak.
Soulforged napisał/a:
Stosunkowo niedawno pojawiło się twierdzenie że kobieta jest równa mężczyźnie.
Lepiej! Stosunkowo niedawno pojawiło się twierdzenie że kobieta to człowiek :mrgreen:
Czyżby to również wynikało ze świadomości tamtych ludzi, dla których nie do pomyślenia było żeby kobieta miała jakiekolwiek prawa w stosunku do człowieka-mężczyzny?
Sam sobie zaprzeczasz, zioom.

Nie przeczę sam sobie - gatunkowo kobieta zawsze była człowiekiem. Zwierzę nie może. Z resztą gdyby nagle kobiety uznano za podgatunek nie przejąłbym się tym za bardzo. Bo wiem że to są jednostki ludzkie, które potrafią abstrakcyjnie myśleć i potrafią sobie radzić. Zwierzęta to nie kobiety, zwierzęta to nie ludzie.
Soulforged napisał/a:
W każdym społeczeństwie.
Nie było cywilizacji Juliusza Cezara- tylko cywilizacja rzymska (łacińska).
Nie było cywilizacji Sokratesa- tylko społeczeństwo ateńskie.
Nie ma cywilizacji Jezusa Chrystusa/Karola Wielkiego czy Napoleona- jest cywilizacja europejska.
Podaj mi przykład cywilizacji stworzonej przez jednostkę?
Chyba poza samotnym człowiekiem na bezludnej wyspie nic nie znajdziesz.
Każda cywilizacja jest stworzona przez wszystkich jej członków- nie wiem dla czego wtrącasz tu teksty o utopiach i komunizmie?
Co to ma do rzeczy? Twoja nowa paranoja jakaś czy co?

Ale co to w ogóle ma do rzeczy ? W silnym społeczeństwie słabi są eliminowani. Bo w takowym wspomaganie słabszych obniża ogólną siłę cywilizacji. Co oznacza że stawianie na pomoc słabym prowadzi do klęski społeczeństwa. Nie musi go tworzyć jednostka, ale grupą dominującą muszą być najsilniejsi (z tą jednostką na czele).
Asuryan - 2007-12-22, 19:56
:
Jaskier napisał/a:
Jestes takim wspanialym znawca kuchni wegetarianskiej? Tak duzo rzeczy probowales? Moze w takim razie polecisz mi jakies przepisy?

Nie - to że dużo rzeczy próbowałem, nie znaczy że sam je przygotowywałem :P Zresztą nadal jem zarówno mięso, jak i rzeczy pochodzenia roślinnego. Ani z jednego, ani z drugiego nie mam najmniejszego zamiaru rezygnować - gdyż razem dopiero są przepyszne :mrgreen:

PS. Zamiast pisać jednego swego posta bezpośrednio pod swoim drugim w tak krótkim odstępie czasu używaj opcji edycji tekstu - to naprawdę bardziej estetycznie wygląda :P :mrgreen:
Soulforged - 2007-12-22, 21:05
:
Prev napisał/a:
Ja zabijam, bo nie widzę w tym nic złego. Zwierzęta są narzędziem w moich rękach i jestem ich panem.

Sory, ale jak to przeczytałem to spadłem z krzesła ze śmiechy xD
Matko Boska! To brzmi tak pompatycznie, to takie nadęte i patetyczne że aż śmieszne.
Człowieku, masz jakiś kompleks czy coś?
Normalny człowiek ma poczucie swojej wartości, bo jest człowiekiem. Nie podnieca się krzycząc nad kotletem "hahaha jestem Twoim panem głupia krowo! HAHAHA". ;)

Prev napisał/a:
Bo wiem że to są jednostki ludzkie, które potrafią abstrakcyjnie myśleć i potrafią sobie radzić. Zwierzęta to nie kobiety, zwierzęta to nie ludzie.

Zwierzęta całkiem nieźle sobie radzą, a wiele z nich potrafi abstrakcyjne myśleć ;)
Ale, w zasadniczych kwestiach zwierzęta nie różną się od ludzi.
Chcą żyć, odczuwają ból, radość itd.
A ludzie to też zwierzęta.

Co do reszty posta- to już dywagacje na inne wątki, nie chce tu robić OT z innych działów, bo rozmowa o kształcie społeczeństwa, roli "słabych" i "silnych" to nie na dyskusje o wegetarianiźmie.
Z mojej strony... this is the end.... ;)
Prev - 2007-12-22, 21:10
:
Soulforged napisał/a:
Sory, ale jak to przeczytałem to spadłem z krzesła ze śmiechy xD
Matko Boska! To brzmi tak pompatycznie, to takie nadęte i patetyczne że aż śmieszne.
Człowieku, masz jakiś kompleks czy coś?
Normalny człowiek ma poczucie swojej wartości, bo jest człowiekiem. Nie podnieca się krzycząc nad kotletem "hahaha jestem Twoim panem głupia krowo! HAHAHA". ;)

Nie, po prostu nie lituję się nad zwierzętami, bo to żałosne. Może mam kompleksy, bo bycie człowiekiem to dla mnie za mało... Ale to też już na inny temat ;)
Soulforged napisał/a:
Zwierzęta całkiem nieźle sobie radzą, a wiele z nich potrafi abstrakcyjne myśleć ;)
Ale, w zasadniczych kwestiach zwierzęta nie różną się od ludzi.
Chcą żyć, odczuwają ból, radość itd.
A ludzie to też zwierzęta.

Jak zwierzęta sobie radzą to niech uciekną z obozów.
Różnią się od ludzi tym, że nie władają Ziemią.
Nie potrafią skonstruować tego, co człowiek (ludzie) potrafi.
A ludzie to zwierzęta, które są na samej górze.
To im pozwala robić ze zwierzętami niższych rzędów to, co im się tylko podoba.
Z mojej strony też koniec.
Asuryan - 2007-12-22, 21:41
:
Soulforged napisał/a:
Zwierzęta całkiem nieźle sobie radzą, a wiele z nich potrafi abstrakcyjne myśleć ;)
Ale, w zasadniczych kwestiach zwierzęta nie różną się od ludzi.
Chcą żyć, odczuwają ból, radość itd.
A ludzie to też zwierzęta.

I ludzie, tak samo jak niedźwiedzie czy inne zwierzęta wszystkożerne, mają etyczne prawo zabijać przedstawicieli gatunków stanowiących ich pokarm. Całkiem zresztą naturalne prawo.
Jaskier - 2007-12-22, 22:50
:
Asuryan napisał/a:
PS. Zamiast pisać jednego swego posta bezpośrednio pod swoim drugim w tak krótkim odstępie czasu używaj opcji edycji tekstu - to naprawdę bardziej estetycznie wygląda :P :mrgreen:

Ojoj przepraszam bardzo obiecuje poprawe :oops:
Toudisław - 2007-12-23, 00:20
:
Moja siostra była wegetarianką. Ja za bardzo lubię mięso żeby się go wyrzec. Jednak moja siostra wróciła do zdrowych nawyków. Najbardziej denerwuje mnie mit że jest to zdrowe, przecież wegetarianie często chorują na choroby układu krwionośnego. Przecież to cukry są dla nas zabójcze nie tłuszcze. Ludzie naturalnie są wszystko żerni z przewagą mięsożernego. Aby móc jeść rośliny trzeba mieć wyspecjalizowany żołądek( Krowa ma ich 4 ). Zwierzęta roślino żerne często umierają na zawał serca, zwierzęta mięsożerne prawie nigdy. Wegetarianizm wbrew obiegowej opinii ni jest zdrowy. A co do "mordowania" zwierząt, zarzut jest dla mnie niedorzeczny. W naturze zbijanie dla pokarmu jest czymś normalnym.
Nie uważam też aby rośliny odczuwały ból. Odczucie bólu jest dość subiektywnym pojęciem.
Jaskier - 2007-12-23, 10:34
:
Toudisław napisał/a:
Jednak moja siostra wróciła do zdrowych nawyków. Najbardziej denerwuje mnie mit że jest to zdrowe,

To nie mit tylko prawda.To zdrowa dieta i każdy lekarz Ci to powie nie spotaklem sie z takim który by zaprzeczył temu ze wegetarianizm jest nie zdrowy.
Zostało naukowo potwierdzone u wegetarian poziom cholesterolu jest niższy nawet o 15%.
Poza tym dieta ta zmniejsza ciśnienie krwi, jedzenie jarskie dzięki błonnikowi i węglowodanom nasyconym ma pozytywny wpływ na metabolizm cukrów.Zostało także dowiedzione ze wegetarianie chorują na raka o polowe rzadziej niż mięsożercy.
jestem ciekaw czy twoje tezy sa jakoś potwierdzone?


Toudisław napisał/a:
przecież wegetarianie często chorują na choroby układu krwionośnego.

Ciekawi mnie czym sie kierowałeś pisząc te słowa?
Osobiście nie slyszalem ani nie znam osoby ktora przechodzac na wegetarianizm zaczęła miec jakies problemy z układem krwionosnym. Raczej w wielu przypadkach było odwrotnie.

Cytat:
"British Medical Journal" =wyniki z 13 lat badań stanu zdrowia 11 tys. osób-wegetarian. Badania nazwane"Studiami Oksfordzkimi", określiły pozytywne konsekwencje zdrowotne diety wegetariańskiej.
Myślę ze to wystarczający argument.
Toudisław - 2007-12-23, 16:14
:
Jaskier napisał/a:
a.To zdrowa dieta i kazdy lekarz Ci to powie nie spotaklem sie z takim ktory by zaprzeczyl temu ze wegetarianizm jest nie zdrowy.

Mylisz się, że każdy. Wegetarianie jedzą pokor do którego jesteśmy słaho przygotowani. Lekarze posługują się mitami. Jest naukowo udowodnione że cukry zawarte w roślinach są bardziej szkodliwe niż tłuszcze w mięsie. To cukry odkładają sie jako cholesterol. Ludzki żołądek nie jest przystosowany do pokarmów typowo roślinnych. Bardzo go to nadwyręża.
Jaskier napisał/a:
Osobiscie nie slyszalem ani nie znam osoby ktora przechodzac na wegetarianizm zaczela miec jakies problemy z ukladem krwionosnym. Raczej w wielu przypadkach bylo odwrotnie.

Adolf Hitler
Jaskier napisał/a:
Mysle ze to wystarczajacy argument.

Wszelkich badań udowadniających cokolwiek jest mnóstwo. ;)
Wez pod uwagę, że produkty roślinne są dla organizmu ciężkostrawne. Są bardziej narażone na chemię że środowiska i zanieczyszczenia. Trzeba ich spożyć zyć o wile więcej by się odżywić bo są mało efektywne kalorycznie. Czyli trzeba bardziej eksploatować organizm.
Wegatarianizm nie jest zdrowy. Rosliny i ich przetwory nie zawierają wszystkich odpowiednich i potrzebnych dla organizmu składników np. bialek. Jest pewna grupa aminkwasow które sa niezbede człowiekowi np do budowania wlasnych komorek, DNA i RNA, a co za tym idzie przeprowadzania odpowiednio procesu podziału komórki, rośliny ich nie zawierają, jedynie bialka zwierzece.
Stosowanie wegetarianizmu przez jakis czas może srzyjac "oczyszczeniu" organizmu ale na dłuższą metę nie jest dobrym wyjściem.
Soulforged - 2007-12-23, 16:32
:
Toudisław napisał/a:
Lekarze posługują się mitami.

No jasne.
Lekarze się mylą a tylko Ty posiadasz prawdziwą i niepodważalną wiedzę medyczną.
Toudisław napisał/a:
Adolf Hitler

Wiedzę, że propaganda Goebbelsa po latach nadal robi swoje. Ciekawe, że Hitler był takim wegetarianinem że wielokrotnie lądował w szpitali po obżeraniu się kiełbachą (bawarską o ile pamiętam) :mrgreen:
Dziś już dobrze wiemy że to był pic na wodę. A z tego co czytałem, to za samo bycie wegetarianinem można było w III Rzeszy oberwać --_-

Taki Bernard Shaw żył 94 lata a był wegetarianinem.
A ja od kiedy nie jem mięsa nie mam problemów z trawieniem, które wcześniej miałem bardzo często.
Wyniki wszystkich badań krwi mam idealne.
Więc o co chodzi?
Taka całkiem idealna dieta dla człowieka powinna zawierać bardzo mało mięsa i winna być oparta głównie na produktach roślinnych.
Dieta wegetariańska nie jest najzdrowsza, ale jest i tak o niebo lepsza od powszechnej w Polsce diety typu schab+kartofle.

(ps. miałem się już tu nie wypowiadać, ale pewnej dawki propagandowych bredni nie zniosę.)
Toudisław - 2007-12-23, 18:26
:
Soulforged napisał/a:
Lekarze się mylą a tylko Ty posiadasz prawdziwą i niepodważalną wiedzę medyczną.

Wiesz to jest problem naszych czasów. Uważamy "autorytrty na nie omylne" pamiętaj, ze kiedyś mycie rąk przez lekarzy przed zabiegiem uważano za szarlataństwo. Lekarze upuszczali krew by choroba opuściła ciało. Lekarze nie są nie omylni tylko i wyłącznie posługują się wiedzą nabytą.
Soulforged napisał/a:
Taki Bernard Shaw żył 94 lata a byłwegetarianinem.

Litości --_- A kobieta która dożyła 110 lat piła paliła i żarła mięso. Pojedynczy przypadek o niczym nie świadczy
Soulforged napisał/a:
A ja od kiedy nie jem mięsa nie mam problemów z trawieniem, które wcześniej miałem bardzo często.

Może akurat twój organizm z mięsem miał problemy. Ale możliwe też, że gdyby zmienić sposób przyrządzania mięsa lub jego gatunek problem też by zniknął
Soulforged napisał/a:
Wyniki wszystkich badań krwi mam idealne.

Od 22 lat jem mięso. Wyniki mam idealne.
Soulforged napisał/a:
ps. miałem się już tu niewypowiadać, ale pewnej dawki propagandowych bredni nie zniosę.)

A na czym ty opierasz swoje poglądy ? :>
Soulforged - 2007-12-23, 18:32
:
Toudisław napisał/a:
A na czym ty opierasz swoje poglądy ? :>


Na przykład na wiedzy o historii i o tym że wegetarianizm Hitlera był mitem.
Na rozmowach z kilkoma lekarzami i zapoznaniu się z pewną ilością literatury na ten temat.

Toudisław napisał/a:
Od 22 lat jem mięso. Wyniki mam idealne.

No i fajnie.
Skoro i Ty i ja mamy takie same (właściwe) wyniki to znaczy właśnie, zę ta dieta mi nie zaszkodziła. Przecież o to mi właśnie chodziło.

Toudisław napisał/a:
Wiesz to jest problem naszych czasów. Uważamy "autorytrty na nie omylne" pamiętaj, ze kiedyś mycie rąk przez lekarzy przed zabiegiem uważano za szarlataństwo. Lekarze upuszczali krew by choroba opuściła ciało. Lekarze nie są nie omylni tylko i wyłącznie posługują się wiedzą nabytą.

Tak jak Ty ;) Ale oni mają jej więcej.
A tak się składa że są lekarze do których mam zaufanie bo np. leczyli mnie od małego.
Są ludzie którzy uważają że mleko to trucizna- mi jakoś nigdy nie zaszkodziło, chociaż pochłaniałem je w olbrzymich ilościach.
Im też mam wierzyć, bo lekarze są omylni?
Toudisław - 2007-12-23, 19:03
:
Soulforged napisał/a:
Są ludzie którzy uważają że mleko to trucizna- mi jakoś nigdy nie zaszkodziło, chociaż pochłaniałem je w olbrzymich ilościach.

Bo jest. Tylko, że o tym i szkodliwości wegetarianizmu możesz przekonać się dopiero za 20-30 lat. Mleko w późniejszym wieku nie służy. Mięso jest dla organizmu niezbędne. Jego bark jednak może być odczuwalny dopiero po dłuższym okresie. Dlatego tekst że " od 5 lat jestem wegetarianinem i czuje się dobrze" nie ma znaczenia.
Soulforged napisał/a:
Im też mam wierzyć, bo lekarze są omylni?

Nie wystarczy założyć, że mogą się mylić
Cytat:
Skoro i Ty i ja mamy takie same (właściwe) wyniki to znaczy włąśnie, zę ta dieta mi nie zaszkodziła. Przecież o to mi właśnie chodziło.

Tylko, że nasz młody wiek powoduje że nasze wyniki są trochę podkręcone. Wadą wegetarianizmu jest to, że jedząc warzywa pochłaniasz olbrzymie ilości chemii. W Polsce mięso jest jeszcze dośc zdrowie. W UE jego jakość dość się pogarsza. Ważny jest też sposób przyrządzania.
Soulforged - 2007-12-23, 19:24
:
Toudisław napisał/a:
Bo jest.


W swoim życiu, słyszałem że szkodliwe, a wręcz zabójcze są między innymi:
- Soja
- Mleko
- Jajka
- Gotowane warzywa
- Czerwone mięso
- Białe mięso
- Tłuszcze roślinne
- Tłuszcze zwierzęce
- Woda mineralna (!)
- Ziemniaki
- Ryż
- Szpinak

Gdybym się przejmował tym, co według kogoś tam jest szkodliwe- to najnormalniej na świecie musiał bym czerpać energię tylko z wiatru, słońca i słowa bożego --_-
Ludzie od pokoleń pili mleko- i żyli.
W wielu krajach istnieją długie tradycje zwiazane z nie-jedzeniem mięsa- i też ludzie żyją.
Najwyżej, umrę szczęśliwy że żyłem jak mi się podobało :-/
Toudisław napisał/a:
Nie wystarczy założyć, że mogą się mylić

Jak my wszyscy.
Ale ja wolę zaufać dobremu lekarzowi, niż mądrościom wyczytanym z książki Bóg-jeden-wie-kogo.
Toudisław napisał/a:
Tylko, że nasz młody wiek powoduje że nasze wyniki są trochę podkręcone.

Przecież to naturalne, że z wiekiem tego wyniki badań są coraz gorsze. Proces starzenia się, robi swoje ;)
Toudisław napisał/a:
jedząc warzywa pochłaniasz olbrzymie ilości chemii.

Sugeruję też zrezygnować z łososia. Zwłaszcza norweskiego.
Ach- i z wołowiny.
I z karpia- nie chcesz wiedzieć czym go karmią żeby tak szybko i dorodnie rósł.
Aaa- i wieprzowina...
Zwierzęta też są faszerowane chemicznymi wspomagaczami, coś jak sterydy- dorastają znacznie szybciej, są bardziej tłuściutkie itd.
Oczywiście wszystko jest legalne.
A ryby hodowlane? Ciekawe że karpie w hodowlach dorastają 2 razy szybciej niż naturalnie... 8)
Co cóż... smacznego
Toudisław napisał/a:
W Polsce mięso jest jeszcze dośc zdrowie.

"Jeszcze" jest tutaj słowem kluczowym :mrgreen:
Jaskier - 2007-12-23, 20:46
:
Toudisław napisał/a:
A na czym ty opierasz swoje poglądy ? :>

A ty na czym opierasz swoje wypowiedzi piszac brednie typu:
Toudisław napisał/a:
Wegatarianizm nie jest zdrowy.

Toudisław - 2007-12-23, 21:14
:
Soulforged napisał/a:
W wielu krajach istnieją długie tradycje zwiazane z nie-jedzeniem mięsa- i też ludzie żyją.
Najwyżej, umrę szczęśliwy że żyłem jak mi się podobało :-/

Pewnie, że tak. Pamiętajmy jednak że jesteśmy w Polsce. Nasz dieta powinna być dostosowana do naszego klimatu. To co jest zdrowe w tybecie w polsce może już być nieszczególnie zdrowe.
Soulforged napisał/a:
Jak my wszyscy.
Ale ja wolę zaufać dobremu lekarzowi, niż mądrościom wyczytanym z książki Bóg-jeden-wie-kogo.

Sporo lekarzy ostrzega przed wegetarianizmem. Ja nie mówię o nie jedzeniu warzyw żeby była jasność. Tylko o tym, że przestawienie się tylko na nie nie służy naszemu organizmowi. Jesteśmy wszytko żerni. Ale głównie mięsożerni. Pokarm roślinny jest da organizmu katorgą. Podstawowa wiedza biologiczna mówie ze trawienie celulozy to nie lada zadanie. Krowa potrzebuje 4 żołądków. W skarz mi jednego drapieżnika który umiera na zawał serca ?
Soulforged napisał/a:
Sugeruję też zrezygnować z łososia. Zwłaszcza norweskiego.

A żebyś wiedział. Szczerze polecam bałtyckiego. Smaczniejszy, Tańszy, Zdrowszy ;)
Soulforged napisał/a:
Zwierzęta też są faszerowane chemicznymi wspomagaczami, coś jak sterydy- dorastają znacznie szybciej, są bardziej tłuściutkie itd.
Oczywiście wszystko jest legalne.

Nie jest. Dlatego mówiłem o Polsce. Tutaj produkcja zwierzęca jest inna niż w reszce krajów UE. Po pierwsze w Polsce niezabardzo jest podział na rasy mięsne i mleczne. Krowa daje mleko a potem pod nuż. Co teoretycznie pogarsza smak mięsa. W polsce przeważają rasy mleczne jak czerwono biała i czarno biała z dodatkiem HF ( holsztyno fryz ). Jednak karmi się je kiszonką i siano kiszonką. Dodawanie chemii do pasz jeszcze nie weszło bardo w modę.
Soulforged napisał/a:
A ryby hodowlane? Ciekawe że karpie w hodowlach dorastają 2 razy szybciej niż naturalnie... 8)
Co cóż... smacznego

Też bo dzięki cieplejszej wodze ich okres zerowanie sie wydłuża
Soulforged napisał/a:
Jeszcze" jest tutaj słowem kluczowym :mrgreen:

Tak. To mnie niestety martwi
Jaskier napisał/a:
A ty na czym opierasz swoje wypowiedzi piszac brednie typu:

Po pierwsze nie odpowiadaj pytanie na pytanie.
Po drugie ja obserwuje naturę. Myślę logicznie i wyciągam wnioski. Wile argumentów już przedstawiłem wystarczyło czytać uważnie.
Weźmy świnię, Jej serce jest bardzo podobne do serca człowieka. Do tego stopnia, ze nawet u ludzi próbuje się wszczepiać świńskie zastawki. świnia w naturze jak człowiek jest wszystkożerna. Ma też podobny do człowieka żołądek.
Najczęstszą przyczyną śmierci u świń jest oczywiście człowiek. Ale zdążają się zgony naturalne. Tutaj 90 % to choroby serca. Zawały. Świnie nie karmione mięsem ani mączkami kostnymi umierają na choroby układu krążenia. Nie wiem czy wiedziałeś świński serce ? Albo krowie ewentualnie. Jak bardzo obrośnięte jest tłuszczem. Nie tylko na około ale też żyły i tętnice. wśród roślinożerców są trzy główne ( oprócz głodu ) przyczyny śmierci.
Drapieżnik ( np. Człowiek )
Choroby ( w hodowli coraz rzadsze )
Zawały ( w hodowli bardzo częste, szczególnie wśród kur ale i a naturze się zdarzają )
Drapieżnikom jedzącym mięso choroby serca prawie się nie zdążają.
Asuryan - 2007-12-23, 21:19
:
Soulforged napisał/a:
Ludzie od pokoleń pili mleko- i żyli.

Ludzie od pokoleń jedli mięso - i żyli.

Soulforged napisał/a:
Co cóż... smacznego.

Dziękuję - i życzę smacznego warzyw zebranych z pół przy autostradach oraz modyfikowanych genetycznie.

Soulforged napisał/a:
"Jeszcze" jest tutaj słowem kluczowym :mrgreen:

Dokładnie - zresztą tak samo ma się sprawa z roślinami. Dieta wegetariańska może być zdrowa, ale wymaga dość dużej wiedzy z zakresu dietetyki oraz finansów. Moja znajoma po roku wegetarianizmu polegającemu na przejście na ryż i makaron mało nie wylądowała w szpitalu z powodu zaawansowanej awitaminozy. Jeśli ktoś ma wiedzę by bawić się w taki dobór roślinnego pożywienia który dostarczy organizmowi wszystkich niezbędnych do jego funkcjonowania składników, chęć, czas i pieniądze by bawić się w jakąś dietę - to droga wolna. Niech jednak nie wybrzydza, że inni nie chcą postępować tak samo jak on :P :mrgreen:
Jaskier - 2007-12-23, 23:14
:
Toudisław napisał/a:
Po drugie ja obserwuje naturę.

Z tego wynika ze chyba przezywasz już na Swiecie nie pierwsze życie, biorca pod uwagę to ze kierujesz sie tylko własnymi przemyśleniami i obserwacjami.
Toudisław napisał/a:
Ale zdążają się zgony naturalne. Tutaj 90 % to choroby serca. Zawały. Świnie nie karmione mięsem ani mączkami kostnymi umierają na choroby układu krążenia.

Swinie sa karmione mokrymi i suchymi produktami ubocznymi i pasza, z tego co wiem jedzą mało owoców i warzyw. Sa zamykane w ''boksach'' gdzie prawie wogóle nie mogą sie poruszać przez co boja sie i stresują wynikiem czego jest gryzienie krat. Te zwierzęta są narażone na ciągły stres co nie wpływa zbyt dobrze na ich zdrowie. Celem calej hodowli jest jak najszybszy wzrost wagi zwierzęcia. Przez całkowity brak ruchu jej układ krwionośny nie jest w stanie pracowac odpowiednio. Wiec nie porównuj !
Mamy przypadek kiedy świnia jest karmiona pasza nie miesem i tak jej serce jest obrośnięte tłuszczem, wyobraź sobie jak to serce wyglądałoby gdyby ona jadła mięso :shock:
Toudisław - 2007-12-24, 02:24
:
Jaskier napisał/a:
Swinie sa karmione mokrymi i suchymi produktami ubocznymi i pasza, z tego co wiem jedza malo owocow i warzyw.

A pasza to co :> W rożnym żywieniu różnie jedzą. Ale wszystko sprowadza się do tego że jedzą rośliny.
Jaskier napisał/a:
Wiec nie porownuj !

Ależ będę. Bo świnia to tylko jeden z przykładów. Gryzonie ? Przecież one często umierają na zawał. Tak samo patki i słonie. Roślinożercy w naturze też umierają na zawał. Widziałś serce krowy ? Ono też jest obrośnięte tłuszczem
Jaskier napisał/a:
wyobraz sobie jak to serce wygladaloby gdyby ona jadla mieso :shock:

Tak ;) zero tłuszczu na sercu. Popatrz na serce drapieżników. tłuszcze są dla organizmu naturalne.
Jaskier napisał/a:
Z tego wynika ze chyba przezywaz juz na Swiecie nie pierwsze zycie, biorac pod uwage to ze kierujesz sie tylko wlasnymi przemysleniami i obserwacjami.

:mrgreen:
Nie. Z tego wynika, że czasem wystarczy się rozejrzeć poczytac pomyśleć. Korzystam już z zdobytej wiedzy. Zresztą wiedza o tym ze pokarm roślinny na dłuższą metę jest ubogi nie jest żadnym nowym. Ludzie którzy mają problemy z sercem najczęściej maja je bo spoczywają za wile cukru
Soulforged - 2007-12-24, 10:04
:
Asuryan napisał/a:
Dziękuję - i życzę smacznego warzyw zebranych z pół przy autostradach oraz modyfikowanych genetycznie.

Przypominam, że zwierzęta które Ty zjadasz karmiono tymi samymi roślinami 8) \
Koniec końców i tak wszystko jest jednym i tym samym.
Toudisław napisał/a:
Widziałś serce krowy ? Ono też jest obrośnięte tłuszczem
Toudisław napisał/a:
Tak ;) zero tłuszczu na sercu. Popatrz na serce drapieżników. tłuszcze są dla organizmu naturalne.

A przyszło Ci do głowy, że drapieżniki dużo biegają, skaczą, uganiają się za zdobyczą itp, zaś krowa stoi w miejscu i przez większość dnia je i robi <muuu> ?
Porównaj sobie serce sportowca i człowieka spędzającego żywot na kanapie :mrgreen:
Tu nie chodzi o dietę (nie tylko) ale przede wszystkim o styl życia.
Cukry spala się w organizmie bardzo szybko- ale potrzebna jest pewna minimalna liczba aktywności fizycznej. Krótki spacer, trochę fizycznej pracy itd. Z tłuszczami jest nieco inaczej.
Porównanie krowy z dajmy na to- tygrysem, nie ma sensu ze względu na dietę, ale nabiera znaczenia w porównaniu "stylu życia".
Asuryan napisał/a:
Moja znajoma po roku wegetarianizmu polegającemu na przejście na ryż i makaron mało nie wylądowała w szpitalu z powodu zaawansowanej awitaminozy.

Jeśli ktoś oparł swoją dietę tylko na ryżu i makaronie... no to powodzenia. Sugeruję zacząć komponowanie diety od poczytania podręcznika biologii... podstawówka na poczatek wystarczy.
Na polskie warunki, najlepszą podstawą z tego co wiem jest fasola. Bardzo dobra jako punkt wyjścia. Do tego marchew, ziemniaki, trochę owoców itd. itd. i jest ok.
Jeśli komuś to nie przeszkadza (a tu zdania są podzielone) to sugeruję osobiście jednak jeść jajka.
Biorąc pod uwagę, ryż jest bardzo dobry- ale jako jedzenie dające energię do działania, ale nie wartości odrzywce w pełnym znaczeniu.
Toudisław - 2007-12-24, 10:31
:
Soulforged napisał/a:
A przyszło Ci do głowy, że drapieżniki dużo biegają, skaczą, uganiają się za zdobyczą itp, zaś krowa stoi w miejscu i przez większość dnia je i r

A Gryzonie i inni roślinożercy ? jelenie, myszy, świnki morskie. Mam już dość wymieniania tego pora kolejny. Skutecznie ignorujecie niewygodne dla was argumenty. Słonie umierają na zawały. To bardzo popularna u nich przyczyna zgonu.
Soulforged napisał/a:
Cukry spala się w organizmie bardzo szybko- ale potrzebna jest pewna minimalna liczba aktywności fizycznej. Krótki spacer, trochę fizycznej pracy itd. Z tłuszczami jest nieco inaczej.

I tu się mulisz. Nie licząc fruktozy i glukozy cukry spala się bardzo powoli i trudno. Nasz organizm lepiej radzi sobie z tłuszczami. Już gorzej z kwasami tłuszczowymi
Soulforged napisał/a:
Porównanie krowy z dajmy na to- tygrysem, nie ma sensu ze względu na dietę, ale nabiera znaczenia w porównaniu "stylu życia".

Tygrys prowadzi wbrew pozorom mało aktywny tryb szycia. On przez większość życia śpi lub odpoczywa po polowaniu. Wysiłek fizyczny jest nagły i szybki.
SF napisał/a:
Biorąc pod uwagę, ryż jest bardzo dobry- ale jako jedzenie dające energię do działania, ale nie wartości odrzywce w pełnym znaczeniu.

Z ryżem uważać. Teraz prawie każdy jest modyfikowany genetycznie. polecam te z Włoch. Chiński jest w Polsce prawie nie do dostania. Chiny ryz importują :mrgreen:
Soulforged napisał/a:
Tu nie chodzi o dietę (nie tylko) ale przede wszystkim o styl życia.

Jasne. Zapominasz jednak, że roślinożercy nieżle sie nabiegają nie raz. Taki konie ;) im trudno odmówić ruchu. A zwały często się tu zdarzają.
Kal - 2007-12-24, 10:38
:
Toudisław napisał/a:
SF napisał/a:
Biorąc pod uwagę, ryż jest bardzo dobry- ale jako jedzenie dające energię do działania, ale nie wartości odrzywce w pełnym znaczeniu.

Z ryżem uważać. Teraz prawie każdy jest modyfikowany genetycznie. polecam te z Włoch. Chiński jest w Polsce prawie nie do dostania. Chiny ryz importują :mrgreen:

No ja się temu akurat nie dziwię.

Toudisław napisał/a:
A zwały często się tu zdarzają.

Zwała, zwałą ;)
Wegetarianizm jest bardzo dobrym stylem życia, jeśli od czasu do czasu zje się to mięsko.
Umiar we wszystkim i równowaga (też we wszystkim) - to każdy powinien wytatuować na czole ;)
Jaskier - 2007-12-24, 20:46
:
Toudisław napisał/a:
A Gryzonie i inni roślinożercy ? jelenie, myszy, świnki morskie.

Niestety twoje argumenty o gryzoniach są bezpodstawne, już tłumaczę dlaczego. ;)
Jak wiemy każdy posiada obszar w mózgu odpowiedzialny za prace serca. Kiedy sie denerwujemy przezywając jakieś emocje impulsy wysyłane z tego obszaru pobudzają nasz układ krwionośny do pracy. Serce często pracuje nam wtedy nierównomiernie. Gryzonie ten obszar maja niezwykle czuly i często nie potrafią nad nim panować w wyniku czego dochodzi u nich bardzo często do arytmii, która niekorzystnie wplywa na ich male serca w wyniku czego te stworzenia często sa ofiarami zawałów. I to nie sposob odzywiania jest temu winny. Poza tym te zwierzaki maja o wiele mniejsze układy krwionośne które sa mniej wytrzymałe w zwiazku z czym wydaje mi sie ze porównywanie ich do nas nie ma najmniejszego sensu 8)
Dlaczego każdy kardiolog z diety każdego ''po zawałowca'' wyklucza mięso,jaja,sery a zaleca warzywa i owoce?
Dlatego ze to w smazonych miesach, jajach ,produktach pochodzenia zwierzecego jest najwiecej tak bardzo szkodliwego cholesterolu ktory zatyka naczynia krwionośne doprowadzajac do zawalu.
Toudisław napisał/a:
Jasne. Zapominasz jednak, że roślinożercy nieżle sie nabiegają nie raz. Taki konie ;) im trudno odmówić ruchu. A zwały często się tu zdarzają.

JEDNA WIELKA GLUPOTA! Moj Ojciec zajmuje sie koniami od dobrych kilkudziesięciu lat kiedy mu powiedziałem co napisałeś wybuchnol śmiechem. Człowieku konie bardzo rzadko umierają na zawały nie wiem skąd to wzioles, ale ani moj ojciec ani ja nie zamy konia ktoryby umarł na zawal. Na pewno zdarzają sie wyjątki, ale to przeciez tylko wyjątki :->
Odnosząc sie w ogole do wegetarianizmu przypominam ze jest to dieta polegajaca na urozmaicaniu swojej diety w rożne warzywa owoce ,kiełki, w niescislych przypadkach nabial i jajka, wszelkiego rodzaju ziarna .Celem tego jest leczenie wszystkich skladnikow tak zeby dostarczyć organizmowi 8 niezbędnych do funkcjonowania aminkowasow :mrgreen:
Toudisław napisał/a:
I tu się mulisz. Nie licząc fruktozy i glukozy cukry spala się bardzo powoli i trudno. Nasz organizm lepiej radzi sobie z tłuszczami. Już gorzej z kwasami tłuszczowymi

Znacznie wole jest cukry zawarte w owocach i warzywach których nie przesadzajmy nie ma tak strasznie dużo, niż te które sa w słodyczach.
BTW
Dieta Cukrzyka:
Osoby mające cukrzycę powinny stosować się do kilku pomocnych reguł tworząc swój jadłospis. Oto one:

- należy unikać jedzenia zarówno produktów z widocznym tłuszczem (jak masło, czy tłuste mięso), jak i tych z niewidocznym tłuszczem, np. tłustego białego sera, tłustego mleka.
Z tego co wiem to dieta wegetariańska (dobrze stosowana) zapobiega zachorowaniu na cukrzyce. 8)
Toudisław - 2007-12-24, 22:58
:
Jaskier napisał/a:
Dlaczego kazdy kardiolog z diety kazdego ''pozawałowca'' wyklucza mieso,jaja,sery a zaleca warzywa i owoce?
Dlatego ze to w smazonych miesach, jajach ,produktach pochodzenia zwierzecego jest najwiecej tak bardzo szkodliwego cholesterolu ktory zatyka naczynia krwionosne doprowadzajac do zawalu.

Po pierwsze. Odrzucanie przypadków kolejnych zwierząt jest śmieszne. Jasne, że są różnice między myszą a człowiekiem. Dajesz argumen gryzoń się nie liczy bo jest mały. Ok. :) No to mi wytłumacz słonia. Czemu one umierają za zawał serca ? Ruszają sie. Maja umiarkowany wysiłek fizyczny. Nie jedzą mięsa. Nie stresują się jak gryzonie. ( ich serce uderza 4o razy wolniej niż myszy ) A jednak na zwały chodzą. Tak samo sarny. Właściwie KAŻDY Roślinożerca ma tendencję do zwałów. Po drugie wielu lekarzy spiera sie co do diety po zawale .
Jaskier napisał/a:
aczego kazdy kardiolog z diety kazdego ''pozawałowca'' wyklucza mieso,jaja,sery
Jaskier napisał/a:
Dlatego ze to w smazonych miesach, jajach ,produktach pochodzenia zwierzecego jest najwiecej tak bardzo szkodliwego cholesterolu

Jak sam napisałeś. SMAŻONYM mięsie. sposób przyrządzania jest istotny. To nie sa tłuszcze tylko kwasy tłuszczowe. Pisałem o tym czytaj uważnie. A co do jajek sera itp. TO NIE JEST MIĘSO. :-/
Tylko produkty odzwierzęce. Charakterystyczne dla diety wegetariańskiej Wiec to ..
Jaskier napisał/a:
- należy unikać jedzenia zarówno produktów z widocznym tłuszczem (jak masło, czy tłuste mięso), jak i tych z niewidocznym tłuszczem, np. tłustego białego sera, tłustego mleka.
Z tego co wiem to dieta wegetarianska (dobrze stosowana) zapobiega zachorowaniu na cukrzyce. 8)

Sobie przeczy. Jak mam nie jeść produktów od zwierzęcych to nie jestem wegetarianinem a VEGANEM ( czy jakoś tak ) A spytaj kardiochirurga czy dieta wegańska jest dobra dla osób po zawale.
Jaskier napisał/a:
produktach pochodzenia zwierzecego jest najwiecej tak bardzo szkodliwego cholesterolu ktory zatyka naczynia krwionosne doprowadzajac do zawalu.

Ale co w jajkach serah itp jest przyczyną powstawania cholesterolu ? Zrobiono ciekawy eksperyment. Oznaczono składniki pokarmu ( napromieniowanie ) i sprawdzano jak się rozłożą w organizmie. Cukier odkładał się w tętnicach jako cholesterol
Jaskier napisał/a:
Serce czesto pracuje nam wtedy nierownomiernie. Gryzonie ten obszar maja niezwykle czuly i czesto niepotrafia nad nim panowac w wyniku czego dochodzi u nich bardzo czesto do arytmii, ktora niekorzystnie wplywa na ich male serca w wyniku czego te stworzenia czesto sa ofiarami zawalow.

Tak się zastanawiam. Udowodniłem, że nie jedzenie mięsa nie chroni przed zawałem. Oczywiści są inne czynniki. Predyspozycje genetyczne, sposób życia, stres, sposób przyrządzania potraw, przebyte choroby itp... Ale jedna wychodzi na to, że wegetarianizm ma mały wpływ na poprawienie się działania układu krążenia
Jaskier napisał/a:
JEDNA WIELKA GLUPOTA! Moj Ojciec zajmuje sie koniami od dobrych kilkudziesieciu lat kiedy mu powiedzialem co napisales wybuchnol smiechem.

Dla dobra koni mam prośbę. Niech twój ojciec przestanie się nimi zajmować :-?
Jakikolwiek podręcznik o chorobach koni powie ci, ze częstotliwość zawałów u koni jest podobna jak u ludzi.
Tak się skłąda, ze moi rodzice są zootechnikami. Konie umierają na zawał. zanim zarzucisz komuś mówienie bzdur sam sprawdź
Cytat:
Celem tego jest leczenie wszystkich skladnikow tak zeby dostarczyc organizmowi 8 niezbednych do funkcjonowania aminkowasow :mrgreen:

To nie cecha tylko wegetarianizmu ale każdej zdrowej diety. Wegetarianizm pozbawia nas wielu aminokwasów
Jaskier napisał/a:
Osoby mające cukrzycę powinny stosować się do kilku pomocnych reguł tworząc swój jadłospis. Oto one:

- należy unikać jedzenia zarówno produktów z widocznym tłuszczem (jak masło, czy tłuste mięso), jak i tych z niewidocznym tłuszczem, np. tłustego białego sera, tłustego mleka.

Wymienione przez ciebie produkty zawieją CUKIER laktozę. Zawartość w mleku krowim to 4,5-4,8%

ogólna zawartość tłuszczu mlecznego w mleku to 2,7 - 5,5%
W przypadku cukrzycy unika się CUKRU. Zerknij na tak zwany Indeks glikemiczny, wskaźnik glikemiczny (ang. glycemic index, GI) - klasyfikacja produktów żywnościowych na podstawie ich wpływu na poziom glukozy we krwi w 2-3 godziny po ich spożyciu (glikemia poposiłkowa). Obala on mit jaki to tłuszcz zły. Cukrzyk ma omijać cukry
Jaskier napisał/a:
Z tego co wiem to dieta wegetarianska (dobrze stosowana) zapobiega zachorowaniu na cukrzyce. 8)

Właśnie, ze nie Dieta wegetariańska jest bogata w cukry złożone, jak cenuroza, do tego nabiały ( sam napisałeś, ze ich nie wolno ) Cukrzyce jedzą mięso. I to dość często jednak ważne jest jego przyrządzenie. Smażone odpada. ważne, by dostarczać organizmowi odpowiednią ilość białka, 0,8 - 1g na kilogram masy ciała, bogate w białko są: cielęcina, wołowina, chude wędliny, drób, ryby, rośliny strączkowe;
Asuryan - 2007-12-24, 23:58
:
Jaskier napisał/a:
Dlaczego kazdy kardiolog z diety kazdego ''pozawałowca'' wyklucza mieso,jaja,sery a zaleca warzywa i owoce?

Mój nie wykluczył całego mięsa, tylko smażone. Wykluczył jednak też smażone (także na oliwie z oliwek) kartofle (które przecież mięsem nie są), podsmażany ryż i makaron. Zalecił natomiast jeść np gotowane ziemniaki i chude mięso, najlepiej gotowane na parze.

Jaskier napisał/a:
Dlatego ze to w smazonych miesach, jajach ,produktach pochodzenia zwierzecego jest najwiecej tak bardzo szkodliwego cholesterolu ktory zatyka naczynia krwionosne doprowadzajac do zawalu.

Zapomniałeś także o piwie.
Jaskier - 2007-12-25, 03:29
:
Toudisław napisał/a:
Dajesz argumen gryzoń się nie liczy bo jest mały. Ok. :) No to mi wytłumacz słonia. Czemu one umierają za zawał serca ? Ruszają sie. Maja umiarkowany wysiłek fizyczny. Nie jedzą mięsa. Nie stresują się jak gryzonie. ( ich serce uderza 4o razy wolniej niż myszy ) A jednak na zwały chodzą. Tak samo sarny. Właściwie KAŻDY Roślinożerca ma tendencję do zwałów.

Po pierwsze nie podaje tylko jednego argumentu jezeli chodzi o gryzonie, jesli jeszcze Ci ich malo dodam ze gryzonia serce bije do 700 razy na minute to samo mowi za siebie.
Przeważnie w przyrodzie jest tak ze im mniejsze stworzenie tym jego serce bije szybciej.
Nawiązując do Słoni, chciałem zaznaczyć ze wędrujące stado pokonuje dziennie okolo 80 km
jezeli dla Ciebie to umiarkowany wysiłek fizyczny to podziwiam kolego 8)
Poza tym glowna przyczyna giniecia sloni jest oczywiscie niekto inny a nizeli czlowiek ktory w pogoni za bogactwem zabija te zwierzeta dla 2 glupisz klow. Albo zabiera je do niewoli gdzie bardzo rzadko sie rozmnażają. Myślisz ze te zwierzęta nie boja sie o siebie?
Srednia wieku słonia wynosi około 70-80 lat. Ich serca musza pompowac ogromne ilosci krwi i sa codziennie bardzo obciążone. I to na pewno nie pozywienie jest wina tego ze niektore osobniki umieraja na zawal. Z sarnami jest z reszta podobnie jak ze sloniami.
Tak zaciekle broniłeś sie tymi drapieżnikami powiem ci ze średnia wieku Lwa wynosi max 20 lat tak samo geparda Niedźwiedź dla odmiany 35 lat głównym pożywieniem drapieżników jak każdy wie jest mięsko. Dla porównania średnia wieku słonia około 70lat inne zwierzęta roslinozerne zyja podobnie do drapieznikow.
Jeszcze dodam bo nie wiem czy wiesz ze rozlinozercy sa czesto pokarmem dla drapiezcow i sa w ciaglym stresie nawet na sam widok drapieznika zwierzak moze doznac zawalu. Juz nie mowie o biednych sloniach na ktore malo ze poluja drapiezcy ale poluja jeszcze ludzie :/
Toudisław napisał/a:
Ale co w jajkach serah itp jest przyczyną powstawania cholesterolu ?

Zoltko jaja jest najobfitszym zrodlem cholesterolu...
Toudisław napisał/a:
Dla dobra koni mam prośbę. Niech twój ojciec przestanie się nimi zajmować :-?

Skoro zaden z koni ktorymi sie zajmowal nie doznal zawalu to chyba dobrze?
Owszem doznaja zawalow ale wiesz za czyja sprawa? Za sprawa ludzi ktorzy raza je pradem ktory powoduje skurcz mięśni co za tym idzie zawal...
Toudisław napisał/a:
Jakikolwiek podręcznik o chorobach koni powie ci, ze częstotliwość zawałów u koni jest podobna jak u ludzi.

Czy ta książka mówi na pewno o koniach żyjących dziko?
Toudisław napisał/a:
Wegetarianizm pozbawia nas wielu aminokwasów

Pytanie po co nam więcej niż te niezbedne 8 ktore spokojnie przez właściwe dobranie składników możemy znaleźć w diecie wegetarianzkiej.
Toudisław napisał/a:
Cukrzyce jedzą mięso. I to dość często jednak ważne jest jego przyrządzenie. Smażone odpada. ważne, by dostarczać organizmowi odpowiednią ilość białka, 0,8 - 1g na kilogram masy ciała, bogate w białko są: cielęcina, wołowina, chude wędliny, drób, ryby, rośliny strączkowe;
_________________

Cukrzycy powinni spozywac przede wszystkim węglowodany w postaci pieczywa , kasz makaronu , ziemniakow oraz duzej porcji warzyw i owocowa-nad niewielka objętościowo i wagowo porcja bialka (dlaczego nie w postaci roslin strączkowych?:)) i tłuszczów.
Nalezy wrecz unikac diet wysokobialkowych i tłustych.
Jezeli chodzi o cukrzykow to musza oni wiedziec jakie warzywa i owoce spożywać dlatego zostaly one podzielone na 4 grupy

Grupa I – warzywa o zawartości 2–5 proc. węglowodanów: boćwina, brokuły, cykoria, kalafior, ogórek, pomidor, rzodkiewki, rabarbar, sałata, szczypiorek, szpinak, szparagi. Owoce: arbuzy, cytryny, grejpfruty, melony, poziomki, truskawki, żurawiny.

Grupa II – warzywa o zawartości 5–10 proc. węglowodanów: brukiew, brukselka, buraki, cebula, dynia, jarmuż, fasolka szparagowa, kalarepa, kapusta biała, czerwona i włoska, marchew, papryka, nać pietruszki, pory, rzepa, szczaw, włoszczyzna z kapustą i bez. Owoce: agrest, ananasy, borówki, brzoskwinie, czarne jagody, czereśnie, gruszki, jabłka, jeżyny, maliny, mandarynki, morele, pomarańcze, porzeczki białe i czerwone, wiśnie.

Grupa III – warzywa o zawartości 10–25 proc. węglowodanów: bób, chrzan, czosnek, groszek zielony, koperek zielony, korzeń pietruszki, seler, ziemniaki. Owoce: banany, czarne porzeczki, śliwki, renklody, winogrona, owoce suszone.

Grupa IV – warzywa o zawartości do 75 proc. węglowodanów: groch, fasola, soja, soczewica, kukurydza.

Warzywa i owoce z grupy 1 i 2 cukrzycy moga spozywac bez ograniczen, natomiast musza uwazac na te z grupy 2 i 3

Jeszcze dodam ze wyrozniamy 3 grupy weglowodanow ze wzgledu na szybkosc wchlaniania se glukozy z przewodu pokarmowego do krwi:

* węglowodanach „biegnących” – niewskazanych dla osób z cukrzycą, które wchłaniają się najszybciej z przewodu pokarmowego i powodują gwałtowny przyrost glukozy we krwi. Zaliczamy do nich takie pokarmy, jak cukier sypki i w kostkach, cukierki, czekoladki, słodkie ciastka, lody, miód, konfitury, soki słodzone, słodkie owoce i kandyzowane, itp.

* Węglowodanach „maszerujących” – wskazanych dla osób z cukrzycą - do których zaliczamy produkty dość szybko wchłaniające się, jednak dające wolniejszy przyrost glukozy we krwi. Zaliczamy do nich: chleb, ryż, ziemniaki, kasze płatki zbożowe, banany, jabłka, śliwki, truskawki, itp.

* Węglowodany „czołgające się” – wskazane dla osób z cukrzycą, – do których zaliczamy głównie jarzyny: (wszystkie części roślin), marchew, seler, kalafior, pietruszka; jak też chleb gruboziarnisty,itp.

Wierz mi ze w diecie wegetarianskiej najrzadziej stosje sie produkty z grupy weglowodanow ''biegajacych'' :mrgreen:
Toudisław - 2007-12-25, 12:15
:
Jaskier napisał/a:
Nawiazujac do Sloni, chcialem zaznaczyc ze wedrujace stado pokonuje dziennie okolo 80 km
jezeli dla Ciebie to umiarkowany wysilek fizyczny to podziwiam kolego 8)

Jest. Noe można oceniać tego ludzką miarą. Słonie mają o wile większe od człowieka możliwości. Wilk potrafi przejść 40 kilometrów przez noc. Legiony rzymskie pokonywały nawet 50 km dzienni. Wysiłek słonia jest równomierny bo on nie biegnie a idzie. Może tobie 80 kilometrów wydaje się dużo. Słoń jest trochę od ciebie większy jak byś nie zauważył.
Jaskier napisał/a:
Myslisz ze te zwierzeta nie boja sie o siebie?

:DDD jasne. Codzienie czytają gazety i oglądają telewizje
Co ty gadasz. To tylko słonie, nie są świdome tego zagrożenia. odkąd powstał gatunek sa narażone na różne niebezpieczeństwa. Jak dokładnie każde zwierze.
Jaskier napisał/a:
Tak zaciekle broniles sie tymi drapieznikami powiem ci ze srednia wieku Lwa wynosi max 20 lat tak samo geparda Niedźwiedź dla odmiany 35 lat glownym pozywieniem drapieznikow jak kazdy wie jest miesko. Dla porownania srednia wieku Slonia okolo 70lat inne zwierzeta roslinozerne zyja podobnie do drapieznikow.

A mówisz o niewoli czy naturze ? Słonie są długowieczne. Jest teoria która uzależnia długość życia od pracy serca. Wolniejsza praca serca dłuższe życie. Pozatym drapieżnik się w przyrodzie dość narażone na wszelakie taki. Kruki mogą żyć nawet 120 lat, są wszystkożerne.
Jaskier napisał/a:
Jeszcze dodam bo nie wiem czy wiesz ze rozlinozercy sa czesto pokarmem dla drapiezcow i sa w ciaglym stresie nawet na sam widok drapieznika zwierzak moze doznac zawalu. Juz nie mowie o biednych sloniach na ktore malo ze poluja drapiezcy ale poluja jeszcze ludzie :/

A na drapieżniki sie nie poluje ? Onie się nie stresują ? Zastanów się co piszesz. Zwierzęta nie myślą jak ludzie. I co to za dieta jeżeli roślinożerce sam widok zagrożenia może doprowadzić doz zawału ? Czyli jedzenia trawy przed zwałem nie chroni.
Jaskier napisał/a:
Zoltko jaja jest najobfitszym zrodlem cholesterolu...

:mrgreen:
Związek chemiczny żółtko XD Cukry które są zapasem energii dla rozwijającego się kurczaka
Jaskier napisał/a:
Czy ta ksiazka mowi na pewno o koniach zyjacych dziko?

Ogólnie. Te żyjące dziki faktycznie rzadziej na zawał umierają. Jeden to nadal sie tam zdarza. W naturze dochodzą czynniki jak Drapieżniki, głód, choroby.
Jaskier napisał/a:
Cukrzycy powinni spozywac przede wszystkim weglowodany w postaci pieczywa , kasz makaronu , ziemniakow oraz duzej porcji warzyw i owocow-nad niewielka objetosciowo i wagowo porcja bialka (dlaczego nie w postaci roslin straczkowych?:)) i tluszczow.
Nalezy wrecz unikac diet wysokobialkowych i tlustych.
Jezeli chodzi o cukrzykow to musza oni wiedziec jakie warzywa i owoce spozywac dlatego zostaly one podzielone na 4 grupy

XD Odradzasz cukrzykom tłuszcze i białka a zalecasz same cukry ? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Nie wiem są to wziąłeś. Ale cukrzycy mogą jak najbardziej jeszcze białka potem tłuszcze na końcu cukry złożone. Wez pod uwagę że cukrzyca to patologia. Nie można jej oceniać jak przy zdrowym człowieku. Dieta wegetariańska zawiera nabiały, owoce, białe pieczywo co przy cukrzycy wskazane nie jest. Dla cukrzyka dieta wegetariańska jest wręcz zabójcza. Bo eliminuje białka zwierzęce. Człowiek musi jeść białka. A Cukrzyk nabiału musi unikać jak sam pisałeś. Wyszyto z umieram.
Jaskier napisał/a:
węglowodanach „biegnących” – niewskazanych dla osób z cukrzycą, które wchłaniają się najszybciej z przewodu pokarmowego i powodują gwałtowny przyrost glukozy we krwi. Zaliczamy do nich takie pokarmy, jak cukier sypki i w kostkach, cukierki, czekoladki, słodkie ciastka, lody, miód, konfitury, soki słodzone, słodkie owoce i kandyzowane, itp.

To nie jest mięso.

Jaskier napisał/a:
inne zwierzęta roslinozerne zyja podobnie do drapieznikow.

W Polsce jeleń żyje koło 15 lat i umiera ze starości.
Jaskier napisał/a:
Pytanie po co nam więcej niż te niezbedne 8 ktore spokojnie przez właściwe dobranie składników możemy znaleźć w diecie wegetarianzkiej.

Nie wiem. nie muszę wiedzieć dlaczego. Wiem, że są potrzebne. Zapytaj jakiegokolwiek lekarza
Jaskier - 2007-12-25, 13:40
:
Toudisław napisał/a:
Noe można oceniać tego ludzką miarą.

Skoro twierdzisz ze nie mozna oceniac ich ludzka miara to dlaczego sam porownujesz je do czlowieka? Poza tym ludzie (wegetarianie) odzywiaja sie zupelnie inaczej niz niektore zwierzeta roslinozerne w zwiazku z czym nie widze sensu w porownywaniu. ;)
Wiec jesli bylbys laskaw moze podasz jakies przyklady ludzi u ktorych wegetarianizm tym bardziej weganizm spowodowal zawal. Ja nie znam...
Toudisław napisał/a:
jasne. Codzienie czytają gazety i oglądają telewizje
Co ty gadasz. To tylko słonie, nie są świdome tego zagrożenia.

Chwianie się na boki , podnoszenie na przemian przedniej i tylniej łapy, branie różnych przedmiotów do ust- są typowym objawem stresu u słoni.
Ciekawe dlaczego kiedy slon czuje zapach czlowieka to ucieka...
Nie sa swiadome zagraozenia?? Wiesz dlaczego slonie tak panicznie unikaja spotkan z pszczolami?
Dlatego ze ugryzienie wewnatrz traby jest bardzo bolesne dla slonia ktory jest tego swiadomy. Dowodem na to ze sa to istoty swiadome zagrozenia jest to ze zawsze kiedy najstarsza samica wyczowa niebezpieczenstwo alarmuje to calemu stadu.
Ba slonie nawet potrafia odrozniac ludzi szkodliwych od tych nieszkodliwych.
Świadczą o tym wyniki badań opublikowanych w piśmie "Current Biology". Obserwowane przez naukowców słonie z Kenii reagowały większym strachem i agresją na zapach i czerwony kolor ubrań noszonych wcześniej przez wojowników masajskich niż przez mężczyzn z plemienia Kamba.
Wojowniczy Masaje polują z dzidami na słonie. Tymczasem rolniczy lud Kamba nie stanowi dla słoni większego zagrożenia.

Toudisław napisał/a:
A mówisz o niewoli czy naturze ?


Chodzilo mi o zwierzaki zyjace w naturze.

Toudisław napisał/a:
Kruki mogą żyć nawet 120 lat, są wszystkożerne.

Kruk to nie ssak, jego organizm jest zbudowany zupelnie inaczej. Wydaje mi sie ze wegetarianizm dotyczy ludzi i to na nich powinnismy sie zatrzymac.
Toudisław napisał/a:
Związek chemiczny żółtko XD Cukry które są zapasem energii dla rozwijającego się kurczaka

Owszem zoltko sklada sie takze z weglowodanow z tym ze jest ich tam najmniej. najwiecej jest tluszczy i bialka. Zoltko zawiera az 250-300 mg cholesterolu.
Skład jaja bez skorupy:

Woda: 73,6%
Białko: 12,8%
Tłuszcz: 11,8%
Cukry: 1,0%
Składniki mineralne:0,8 %
Jak wyraznie widac nie liczac skladnikow mineralnych cukrow jest najmniej :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Toudisław napisał/a:
XD Odradzasz cukrzykom tłuszcze i białka a zalecasz same cukry ? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Wcale nie , zalecam odpowiednie laczenie cukrow z bialkami(na przyklad zawartymi w roslinach straczkowych) i tluszczami. jak z reszta juz wczesniej napisalem:
Cukrzycy powinni spozywac przede wszystkim węglowodany w postaci pieczywa , kasz makaronu , ziemniakow oraz duzej porcji warzyw i owocowa-nad niewielka objętościowo i wagowo porcja bialka (dlaczego nie w postaci roslin strączkowych?:)) i tłuszczów.

Toudisław napisał/a:
Dieta wegetariańska zawiera nabiały, owoce, białe pieczywo co przy cukrzycy wskazane nie jest.

Pokaz mi gdzie napisalem ze nabialy albo biale pieczywo sa dobre dla cukrzykow.
Biale pieczywo ogolnie jest mniej zdrowe od ciemnego to chyba kazdy wie.

Toudisław napisał/a:
To nie jest mięso.

Wyraznie zaznaczylem ze podaje 3 grupy WEGLOWODANOW nie mowilem tam o miesie.
Przez podanie tych grup chcialem tylko pokazac ze cukrzycy moga spozywac odpowiednio dobrane warzywa i owoce, i ze nie wszystkie tak trudno wchlaniaja sie do krwi.
8)
Toudisław - 2007-12-30, 15:08
:
Jaskier napisał/a:
Cukrzycy powinni spozywac przede wszystkim węglowodany w postaci pieczywa , kasz makaronu , ziemniakow oraz duzej porcji warzyw i owocowa-nad niewielka objętościowo i wagowo porcja bialka (dlaczego nie w postaci roslin strączkowych?:)) i tłuszczów.
Nalezy wrecz unikac diet wysokobialkowych i tłustych.
Jaskier napisał/a:
Z tego co wiem to dieta wegetariańska (dobrze stosowana) zapobiega zachorowaniu na cukrzyce. 8)

Tutaj piszesz, że cukrzycy powinni unikać tłuszczy i białek. Pisałeś też że zdrowa dieta wegetariańska nadaje się dla cukrzyka. A tak nie jest. Wegetarianie powinni jesteś nabiały a cukrzycy nie. Jak już ci udowadniam w nabiałach jest nie mało cukru. Weż tez pod uwagę, że mówienie o cukrzykach tu mija sie z celem. Bo Cukrzyca jest PATOLOGIĄ chorobą. To co jest zdrowe dla cibie czy mnie dla cukrzyka może być zabójcze. Ale napa pewno nie polecał bym mu diety wegetariańskiej bo ta zawiera dużo cukrów tym prostych. Zawiera mało białka a ona jest Cukrzykom potrzebne.

Jaskier napisał/a:
Skoro twierdzisz ze nie mozna oceniac ich ludzka miara to dlaczego sam porownujesz je do czlowieka?

Wyciągnąłeś moje zdanie z kontekstu. Chciałem zaznaczyć że 80 kilometrów dl słonia to nie tak dużo. Nie zawsze można porównywać. Wybrałem siwienie i słonie bo ich serca sa do ludzi podobne. Jeżeli sie porównuje zawsze starajmy się pamiętać o proporcjach.

Co do stresu. Ja nie neguje, że słonie go odczuwają. Chodzi o to, że nie jest to odczucie ciągłe. Zresztą stres z strony człowieka czy drapieżnika towarzyszył id tysięcy lat. Sam stres nie ma prawa wywołać ataku. Serce musi byś już osłabione czy wrażliwe. Mięsożercy tez na stres są narażeni i tym chyba zapominasz i jakoś nie umierają na zawły.
Jaskier napisał/a:
Chodzilo mi o zwierzaki zyjace w naturze.

Ok. W naturze są jeszcze inne zagrożenia
Jaskier napisał/a:
Wcale nie , zalecam odpowiednie laczenie cukrow z bialkami(na przyklad zawartymi w roslinach straczkowych) i tluszczami. jak z reszta juz wczesniej napisalem:
Cukrzycy powinni spozywac przede wszystkim węglowodany w postaci pieczywa , kasz makaronu , ziemniakow oraz duzej porcji warzyw i owocowa-nad niewielka objętościowo i wagowo porcja bialka (dlaczego nie w postaci roslin strączkowych?:)) i tłuszczów.

Na wązywa i owoce powinni uważać. Bo fruktoza im szkodzi. Cukrzycy muszą jesz nie mało kalorii. Jednak tak by w ich organizmie polityka cukrów była w równowadze. Białka pokarm zwiezeczy lepij się nadaje. W roślinach strączkowych nie ma tyle białka a ni takich białek które człowiek dobrze przyswaja. Tak jak z Cytrynom zawarta w niej witamina C jest dla człowieka nie przyswajalna.
Jaskier - 2007-12-30, 18:27
:
Toudisław napisał/a:
Wegetarianie powinni jesteś nabiały a cukrzycy nie.

Hohoho a kto powiedzial ze wegetarianie powinni spozywac nabialy? Ja jestem wegetarianem i jakos nie spozywam. Sa rozne odmiany wegetarianizmu, ktos moze byc lakto-owo wegetarianinem, lakto wegetarianinem, weganinem, frukto weganinem.
Wcale nie trzeba spozywac nabialu ;) To indywidualna sprawa kazdego wegusa 8)

Toudisław napisał/a:
Wybrałem siwienie i słonie bo ich serca sa do ludzi podobne.

Sam napisales ze serce slonia jest podobne do ludzkiego wiec nie pisz ze dla slonia przejscie 80 km jest malym wysilkiem. W moim mniemaniu byloby podobnym wysilkiem jak u czlowieka skoro ich serca sa podobne do naszych.

Toudisław napisał/a:
Mięsożercy tez na stres są narażeni i tym chyba zapominasz i jakoś nie umierają na zawły.

Nie wiem czy wiesz o tym ze goniac Niedzwiedzia skuterem mozna doprowadzic u niego do zawalu.
Poza tym miesozercy choruja czesto na wlosnice jest to choroba pasozytnicza bardzo szybko roznoszona ,ludzie jedzacy mieso sa narazeni na zachorowanie. Powiklania to miedzy innymi zapalenie miesnia sercowego.
Naturalnie wlosnica przenosi sie najczesciej przez drapieznikow...
Toudisław - 2007-12-30, 19:54
:
Jaskier napisał/a:
Hohoho a kto powiedzial ze wegetarianie powinni spozywac nabialy? Ja jestem wegetarianem i jakos nie spozywam.

To jesteś weganem :P stosowałeś nie precyzyjne określenia to się nie dziw że zaszło nie porozumienie
Jaskier napisał/a:
Sam napisales ze serce slonia jest podobne do ludzkiego wiec nie pisz ze dla slonia przejscie 80 km jest malym wysilkiem.

Podobne w BUDOWIE a nie wydolności. Moje serce i Pudziana jest prawie identyczne tylko że ja się prędzej zesram niż przeciągne TIRa. Słoń ma od czlowieka o Wilele większą wydolność organizmu
Jaskier napisał/a:
Nie wiem czy wiesz o tym ze goniac Niedzwiedzia skuterem mozna doprowadzic u niego do zawalu.

Jans, że tak. Serce ma swoją wydolność. Tutaj mówisz o ekstremalnym wysiłku. Niedzwiedze są WSZYSTKOŻERNE
Jaskier napisał/a:
Poza tym miesozercy choruja czesto na wlosnice jest to choroba pasozytnicza bardzo szybko roznoszona ,ludzie jedzacy mieso sa narazeni na zachorowanie. Powiklania to miedzy innymi zapalenie miesnia sercowego.

Na to chorobę chorują tez roślinożercy. Włosień jest w wodzie gdzie dostał się wydalony z kałem/ moczem
Jaskier - 2007-12-30, 20:27
:
Toudisław napisał/a:
To jesteś weganem :P stosowałeś nie precyzyjne określenia to się nie dziw że zaszło nie porozumienie

Niestety weganinem nie moge sie nazwac. Dlatego ze w niektorych produktach dopuszczam laktoze i lecytyne jednak staram sie to ograniczac. Ale tak zeby sobie pic mleko albo jesc ser czy jajka to nie jem.
Mimo tego niestety nadal jestem wegetarianem. Weganem jest czlowiek ktory wyrzeka sie calkowicie produktow pochodzenia zwierzecego w tym miodu, ja miod jadam 8)

Toudisław napisał/a:
Na to chorobę chorują tez roślinożercy. Włosień jest w wodzie gdzie dostał się wydalony z kałem/ moczem

Nie zmienia to faktu ze jest to choroba przenoszona przez drapieznikow i miesozercow w wyniku czego cierpia ci ktorzy nimi nie sa.

Toudisław napisał/a:
Jans, że tak. Serce ma swoją wydolność. Tutaj mówisz o ekstremalnym wysiłku. Niedzwiedze są WSZYSTKOŻERNE


Nie mowie o ekstremalnym wysilku tylko o strachu, udowadniam to ze mozliwym jest doznanie zawalu na skutek stresu. Czemu z reszta ty zaprzeczasz:
Toudisław napisał/a:
Sam stres nie ma prawa wywołać ataku.

I zapewniam Cie ze jest tutaj mowa o calkiem zdrowym sercu.
Kiedy sie stresujemy nasze serce wpada wtedy w stan pewnego rodzaju arytmii co jest okazuje sie bardzo niebezpiecznym stanem.
Nadmiernie wydalana adrenalina nie ma dobrego wplywu na nasz organizm. Stres to zło...
Toudisław napisał/a:
Słoń ma od czlowieka o Wilele większą wydolność organizmu

Ktos to sprawdzał ?
Toudisław - 2007-12-30, 21:54
:
Jaskier napisał/a:
Nie zmienia to faktu ze jest to choroba przenoszona przez drapieznikow i miesozercow w wyniku czego cierpia ci ktorzy nimi nie sa.
Właśnie roślinożercy przenoszą tego pasożyta. Spożywają z woda lub na roślinach. a teraz człowiek rzadko na nią choruje. Są badania
Jaskier napisał/a:
Nie mowie o ekstremalnym wysilku tylko o strachu, udowadniam to ze mozliwym jest doznanie zawalu na skutek stresu. Czemu z reszta ty zaprzeczasz:

Wyjołeś zdanie z kontekstu. U zdrowego cżłowieka to nie powinno nastąpić. Chyba, że stres jest nagły i potworny. Ale natura jest na to gotowa. Przecież zwierzęta często są narażone na utratę życia. Gdyby kazdy roślinożerca umierał gdy zobaczy drapieżnika ten tylko by się pokazywł i zjadał padlinę :mrgreen: :mrgreen:
Jaskier napisał/a:
Ktos to sprawdzał ?

Już sprawdzone. No sam zobacz. To raczej spore zwierze. By przepompować krew do takiego organizmu serce musi być silne
Jaskier - 2007-12-30, 23:52
:
Toudisław napisał/a:
Właśnie roślinożercy przenoszą tego pasożyta. Spożywają z woda lub na roślinach. a teraz człowiek rzadko na nią choruje. Są badania

Sam napisales wczesniej ze zostaje wydalany z kalem i moczem do wody. A kto go wydala? Miesozercy. I nie mow glupstw typu:
Toudisław napisał/a:
Właśnie roślinożercy przenoszą tego pasożyta.

Bo to bzdura
Po spożyciu przez człowieka lub zwierzę mięsa zawierającego larwy włośnia, torebki larw rozpuszczają się w soku żołądkowym.
Do zarażenia dochodzi przez zjedzenie zarażonego mięsa.
Włośnica (trychinoza, trichinelloza) jest chorobą pasożytniczą, spowodowaną zakażeniem larwami włośnia krętego (Trichinella spiralis), znajdującymi się w mięśniach chorych świń.
Cały cykl rozwojowy Włosnia przechodzi w jednym żywicielu.
Wlosien nie jest w stanie zyc ,rozmnazac sie w roslinach. To pasozyt ktory jest w stanie rozmnazacsie tylko w miesniach jelitach itp.
Toudisław napisał/a:
Przecież zwierzęta często są narażone na utratę życia. Gdyby kazdy roślinożerca umierał gdy zobaczy drapieżnika ten tylko by się pokazywł i zjadał padlinę :mrgreen: :mrgreen:

Nie mowie tutaj tylko o roslinozercach mowilem akurat o drapieznikach (to ze niedzwiedz jest wszystkozerny nie zmienia faktu ze je mieso)
Poza tym chcialem uduwodnic ze jednak istnieja takie przypadki.
Toudisław napisał/a:
Już sprawdzone. No sam zobacz. To raczej spore zwierze. By przepompować krew do takiego organizmu serce musi być silne

To tylko twoja opinia? ja wlasciwie nie wiem nie bylem w stanie sie nigdzie doszukac dowodow na to ze serce slonia jest bardziej wytrzymale od ludzkiego (oczywiscie biorac pod uwage proporcjonalnosc gabarytow slonia i czlowieka) Chodzi tutaj przede wszystkim o porownanie ktore z reszta sam zapoczatkowales . Owszem slon ma wieksze serce musi pompowac duzo krwi ale to naturalne ze nie moglby miec mniejszego i slabszego bo wtedy nie moglby w ogole funkcjonowac. Czlowiek tez posiada serce odpowiednie do swoich rozmiarow. :->
Toudisław - 2007-12-31, 00:26
:
Jaskier napisał/a:
Bo to bzdura

Nie jest. Włośnia przenoszą roślinożerny sami na niego nie chorują. Gdy mięsożerca zjada mięso zaraża się. Roślinożerca pozera przetrwalniki pasożyta w wodzie lub NA roślinach. Gdzie są po prostu przeczepione. Z z moczem dostają się tam i od roślinożerców i mięsożerców. Zanim znowu zarzucisz mi gadanie bzdur zastanów się :)
Jaskier napisał/a:
Poza tym chcialem uduwodnic ze jednak istnieja takie przypadki.
Toudisław napisał/a:

Ależ ja absolutnie nie zaprzeczam, że mięsożercy/ wszystkożercy umieraj na zawały. Tylko, że im zdąża sie to rzadziej niż u roślinożerców. To pokazuje że jedzenie tylko roślinek nie ochroni przed zwałem.
Jaskier napisał/a:
Owszem slon ma wieksze serce musi pompowac duzo krwi ale to naturalne ze nie moglby miec mniejszego i slabszego bo wtedy nie moglby w ogole funkcjonowac. Czlowiek tez posiada serce odpowiednie do swoich rozmiarow. :->

A słoń do swoich. Człowiek posiada serce odpowiednie do swoich potrzeb a słoń do swoich. Serce słonia bije stosunkowo wolno. Co świadczy o dużej wydolności. Kady ma swoje granice. Słonie nie są przyzwyczajone do nagłego wysiłku. Może byś spory ale równomierny. Długo nie pobiegną. ( człowiek przebiegnie 40 Kilometrów) Dla słonia to nie wykonalne. Ale sam rozmiary dają mu przewagę. On zrobi jeden krok tu musisz 2/3. Długowieczność słonie ma źródło w powolnej akcji serca
Jaskier - 2007-12-31, 02:14
:
Toudisław napisał/a:
A słoń do swoich. Człowiek posiada serce odpowiednie do swoich potrzeb a słoń do swoich. Serce słonia bije stosunkowo wolno. Co świadczy o dużej wydolności. Kady ma swoje granice. Słonie nie są przyzwyczajone do nagłego wysiłku. Może byś spory ale równomierny. Długo nie pobiegną. ( człowiek przebiegnie 40 Kilometrów) Dla słonia to nie wykonalne. Ale sam rozmiary dają mu przewagę. On zrobi jeden krok tu musisz 2/3. Długowieczność słonie ma źródło w powolnej akcji serca

Wszystko co napisales swiadczy tylko o jednym.
A mianowicie o tym ze zwierzeta znacznie roznia sie od ludzi i niepowinnismy ich porownywac. Z reszta sam juz pisalem o tym ze wegetarianizm polega na wlasciwym dobieraniu laczeniu skladnikow nie mozesz powiedziec ze slon czy inne roslinozerne zwierze jest wegetarianem! Dlatego ze jest to dieta stworzona przez ludzi i to oni ja stosujaa nie zwierzeta. Zwierzeta roslinozerne to po prostu zwierzeta roslinozerne a nie wegetarianie. Ja caly czas probuje wytlumaczyc to ze WEGETARIANIZM zapobiega zawalowi serca i jego chorobom, sprzyja pracy ukladu krwionosnemu. Zwierzeta zywia sie inaczej od ludzi i nie widze tutaj powodow do jakichkolwiek porownywan. Wegetarianizm pomaga ludzkim sercom co jest z reszta udowodnione.
Toudisław napisał/a:
Nie jest. Włośnia przenoszą roślinożerny sami na niego nie chorują. Gdy mięsożerca zjada mięso zaraża się. Roślinożerca pozera przetrwalniki pasożyta w wodzie lub NA roślinach. Gdzie są po prostu przeczepione. Z z moczem dostają się tam i od roślinożerców i mięsożerców. Zanim znowu zarzucisz mi gadanie bzdur zastanów się :)

Nadal trzymam sie tego ze gadasz bzdury.
Jest to choroba odzwierzęca!!! Rosliny nie maja z tym nic wspolnego
Larwy włosnia osiedlają się głównie w
mięśniach poprzecznie prążkowanych (z wyjątkiem mięśnia sercowego), gdzie w postaci
otorbionej mogą pozostać przez kilka a nawet kilkanaście lat.
Caly proces rozpoczyna sie od larw Trichinella ktore nie sa w stanie zyc na roslinach.
Jezeli juz znajduja sie w wodzie to tylko za posrednictwem odchodow zarazonych miesozercow. I na pewno nie przezyja w niej tak dlugo jak moga zyc w miesniach (nawet do 50 lat)
Jedno zwierze zjada drugie zwierze, człowiek zaraża się jedzac nieprzebadane sanitarnie, niedogotowane mieso lub zupełnie surowe, np. tatara.
Nic nie zmieni faktu ze glownym nosnikiem tego pasozyta jest zabite niehumanitarnie mieso...
Opisano nawet kilka przypadków zarażenia włośnicą na Arktyce (ofiarami byli polarnicy, którzy spożyli niedosmażone mięso niedźwiedzi polarnych). (wiele roslin to na Arktyce chyba nie zyje...
Z tego co wiem to wlosien mozna leczyc ziolami ( ziola to chyba roslinki co nie?)

Odnoszac sie jeszcze do tej wypowiedzi:
Toudisław napisał/a:
a teraz człowiek rzadko na nią choruje. Są badania

Spotykane w ostatnich latach epidemie charakteryzują się na ogół łagodnym przebiegiem, co związane jest z rozcieńczeniem materiału zakaźnego w wyniku przemysłowej produkcji wędlin.
Toudisław - 2007-12-31, 07:31
:
Jaskier napisał/a:
Jest to choroba odzwierzęca!!! Rosliny nie maja z tym nic wspolnego

Zlituj się. Czytaj uważnie :/ przetrwalniki mogą znajdować się w wodzei i NA roślinach. Włąśnie przez mocz. Mięsożerca zaraza sie zajadając mięso roślinożercy. Ale odpowiedz mi skąd pasożyt u roślinożercy ? Wypija go z wodą lub na roślinie gdzie n. znalzł się przez moczy czy pad wód
Jaskier napisał/a:
Jedno zwierze zjada drugie zwierze, człowiek zaraża się jedzac nieprzebadane sanitarnie, niedogotowane mieso lub zupełnie surowe, np. tatara.

:DDD Kto je wieprzowego tatara. Zarażenie włośniem koniny jest tylko teoretyczne. Minimalne. Co do wieprzowiny to spokojnie można jeść na surowo. Więc ty piszesz bzdury. Włosień zresztą obecnie nie jest zagrożeniem. Badana jest KAŻDA sztuka ubijana w rzeźni. Badanie jest dość proste.
Jaskier napisał/a:
Z tego co wiem to wlosien mozna leczyc ziolami ( ziola to chyba roslinki co nie?)

Pierwszy raz słyszę. Tą chorobę leczy się ciężką chemią.
Jaskier napisał/a:
Wszystko co napisales swiadczy tylko o jednym.
A mianowicie o tym ze zwierzeta znacznie roznia sie od ludzi i niepowinnismy ich porownywac. Z reszta sam juz pisalem o tym ze wegetarianizm polega na wlasciwym dobieraniu laczeniu skladnikow nie mozesz powiedziec ze slon czy inne roslinozerne zwierze jest wegetarianem!

Nie. Ale je tylko rośliny. Porównanie jest uzasadnione. Ssaki są do siebie podobne. Szczególnie jeżeli chodzi o serce. Chce ciś wytłumaczyć mechanizm bio cehemiczny. To że cukry zawarte w roślinach odkładają się na sercu jako cholesterol. że nawet jedząc rośliny nie unikniesz problemów wieńcowych.
Jaskier napisał/a:
Ja caly czas probuje wytlumaczyc to ze WEGETARIANIZM zapobiega zawalowi serca i jego chorobom, sprzyja pracy ukladu krwionosnemu.

A ja że nie ma na to dowodu. Bo wegetarianizm jest sprzeczny z natura człowieka. Ewolucja uczyniła z nas wszystkożerców z przewagą mięsożercy. Pokarm rośliny jest pokarmem mało kalorycznym i trudnym do strawienia przez organizm. Jeżeli nie zminiłeś trybu życia. A drastycznie zmieniasz dietę to nie odbędzie się to bez wpływu na twój organizm. Jeszce unikasz nabiałów co pozbawia cię cennych nie dostępnych nigdzie indziej białek. Gdyby wegetarianizm był zdrowy byli byśmy roślinożercami. Ale natóra stworzyła nas na wszystkożerców. To jest fakt. Odchodząc od tego narażasz swój organizm na szkodę.
Jaskier - 2007-12-31, 13:07
:
Toudisław napisał/a:
Kto je wieprzowego tatara. Zarażenie włośniem koniny jest tylko teoretyczne. Minimalne. Co do wieprzowiny to spokojnie

Czy ja powiedzialem ze wieprzowego? Nie wydaje mi sie. Chodzilo mi tutaj szczegolnie o tatara z miesa wolowego...
Co do zachorowan juz cos napisalem:
Spotykane w ostatnich latach epidemie charakteryzują się na ogół łagodnym przebiegiem, co związane jest z rozcieńczeniem materiału zakaźnego w wyniku przemysłowej produkcji wędlin.
Wlasnie wieprzowym miesem mozna zarazic sie najlatwiej i to ono jest najczesciej zakazone.
Toudisław napisał/a:
Zlituj się. Czytaj uważnie :/ przetrwalniki mogą znajdować się w wodzei i NA roślinach. Włąśnie przez mocz. Mięsożerca zaraza sie zajadając mięso roślinożercy. Ale odpowiedz mi skąd pasożyt u roślinożercy ? Wypija go z wodą lub na roślinie gdzie n. znalzł się przez moczy czy pad wód

Skoro twierdzisz ze wlosniem tak bardzo zarazone sa rosliny i woda dlaczego nie odnotowano do tej pory przypadkow zachorowan przez zjedzenie roslin albo wypicia wody. Najwiecej przypadkow o ile mnie pamiec nie myli bylo i jest przez zjadanie miesa.
I jak juz z reszta napisalem larwy wlosnia moga przebywac w tkance miesni nawet do 50 lat i to jest glownym zagrozeniem.
Toudisław napisał/a:
Badana jest KAŻDA sztuka ubijana w rzeźni.

hehe nie bylbym tego taki pewny.
Toudisław napisał/a:
To że cukry zawarte w roślinach odkładają się na sercu jako cholesterol.

I znowu wracasz do tego samego.
Warzywa i owoce są dobrym źródłem witamin E, C i betakarotenu. Te mikroelementy chronią przed utlenianiem cholesterolu. Należy więc jeść dużo warzyw i owoców.
Warzywa, owoce i zboża, zawierają blonnik, który powoduje obniżenie ilości cholesterolu w organiźmie. To co piszesz jest smieszne. Kazdy wie co to jest cholesterol i co nalezy jesc zeby go unikac. Owszem cukry zawarte w niektorych roslinach moga byc niebezpieczne w nadmiarze ale nie pod wzgledem cholesterolu,''odkladanie sie cukrow w postaci cholesterolu'' tak tylko nie zapominaj o tym ze tutaj chodzi o cukry z grypy ''biegajacych'' a mianowicie:cukier sypki i w kostkach, cukierki, czekoladki, słodkie ciastka, lody, miód, konfitury, soki słodzone, słodkie owoce i kandyzowane, itp.
Reszta zapewniam ci jest calkowicie bezpieczna...

Poza tym wydaje mi sie ze juz wystarczajaco duzo napisalem o cukarch zawartych w roslinach w powyzszych postach. Dokladnie je podzielilem i udowodnilem ze nawet chorzy na cukrzyce moga je spozywac. Nawet ich wiekszosc. Nie chce mi sie do tego wracac i walkowac odnowa.
Glownym zagrozeniem dla oragnizmu jezeli chodzi o cholersterol sa tluste miesa , tluszcz,jajka... i tego nic nie zmieni to glowne zagrozenie powie ci to kazdy.
Toudisław napisał/a:
A ja że nie ma na to dowodu. Bo wegetarianizm jest sprzeczny z natura człowieka. Ewolucja uczyniła z nas wszystkożerców z przewagą mięsożercy. Pokarm rośliny jest pokarmem mało kalorycznym i trudnym do strawienia przez organizm. Jeżeli nie zminiłeś trybu życia. A drastycznie zmieniasz dietę to nie odbędzie się to bez wpływu na twój organizm. Jeszce unikasz nabiałów co pozbawia cię cennych nie dostępnych nigdzie indziej białek. Gdyby wegetarianizm był zdrowy byli byśmy roślinożercami. Ale natóra stworzyła nas na wszystkożerców. To jest fakt. Odchodząc od tego narażasz swój organizm na szkodę.

Przez wiele lat mięso było chwalone jako źródło białka. Jednak tu właśnie tkwi pułapka - spożywanie zbytniej ilości potraw mięsnych sprawia, że dostarczamy sobie nadmierną ilość białka, której nasz organizm nie jest w stanie przetworzyć. Nadmiar białka ulega rozkładowi, a nasz organizm zaczyna bronić się przed martwą tkanką białkową, wytwarzając bakterie gnilne, zawierające związki chemiczne o trujących właściwościach. Część z nich zostaje wydalona, reszta natomiast wchłonięta przez tkanki organizmu. Taki nieustanny proces gnilny powoduje w następstwie raka odbytnicy, zaparcia, cukrzycę, miażdżycę, reumatyzm i choroby układu krążenia.

Człowiek posiada cechy charakterystyczne dla stworzen owocozernych, brak natomiast przesłanek, które mogłyby zestawic go z istotami miesozernymi. Po pierwsze zeby ludzkie maja budowe przystosowaną do rozgniatania i przeżuwania pokarmu. Mamy płaskie trzonowce i dobrze rozwiniete siekacze. Tymczasem uzebienie drapieznikow charakteryzuja dobrze rozwiniete, ostre trzonowce, co pozwala na roszarpywanie kawałkow miesa. Kolejnymi cechami swiadczacymi na rzecz niemięsożernej natury ludzkiej jest zawartość i odczyn sliny, długosc przewodu pokarmowego, dlugość jelit, czynności watroby, ksztalt, struktura i działanie zoladka. Poza tym stworzenia drapiezne posiadają charakterystyczne ostre, twarde pazury, przenaczone do zabijania zwierzat i rozdzierania miesa.
Pozostaje jeszcze charakterystyczna cecha skóry owocożerców, mianowicie pory skórne, przez ktore wydzielany jest pot. Skora stworzen miesozernych nie ma porow, a temperatura ciala regulowana jest przez oddech.
Odpowiesz na to ze czlowiek posiada rozum. Uprzedze to mowiac ze czlowiek posiada rozum po to zeby zrozumiec pewne etyczne sprawy a nie zeby zabijac za pomoca narzedzi.Człowiek podzielil zwierzeta na te do kochania i te do jedzenia. Nie dostrzega jednak scislego powiazania, braku logiki pomiedzy ta pozorna "miłoscia" i faktem, że w jego jadlospisie figuruje mieso.
Asuryan - 2007-12-31, 13:20
:
Jaskier napisał/a:
Ja caly czas probuje wytlumaczyc to ze WEGETARIANIZM zapobiega zawalowi serca i jego chorobom, sprzyja pracy ukladu krwionosnemu.

Raczej nie tyle wytłumaczyć, co wmówić nam pewne rzeczy. Już w przypadku dobroczynnego wpływu wegetarianizmu na cholesterol udowodniłem, że piszesz może nie tyle bzdury, co swoją wersję nie do końca zgodną prawdę (cholesterol także podnosi spożywanie piwa czy smażonych na oleju roślinnym ziemniaków). Nie baw się w demagoga argumentami które można bardzo łatwo obalić :P :mrgreen:
Toudisław - 2007-12-31, 13:26
:
Jaskier napisał/a:
Czy ja powiedzialem ze wieprzowego? Nie wydaje mi sie. Chodzilo mi tutaj szczegolnie o tatara z miesa wolowego...

Prawdziwy tatra jest z koniny. Konie i Krowy nie chorują na Włośnia ( to są bardzo rzadkie przypadki) To choroba popularna u świń i zwierząt dzikich.
Jaskier napisał/a:
Skoro twierdzisz ze wlosniem tak bardzo zarazone sa rosliny i woda dlaczego nie odnotowano do tej pory przypadkow zachorowan przez zjedzenie roslin albo wypicia wody. Najwiecej przypadkow o ile mnie pamiec nie myli bylo i jest przez zjadanie miesa.

Bo nie można od tego zachorować :/ stajesz się nosicielem ale nie chorujesz. To powiedz mi sąd pasożyt bierze się u roślinożerców ?
Jaskier napisał/a:
hehe nie bylbym tego taki pewny:D Mam kolege ktory jest rzeznikiem i wiem mniej wiecej jak to wszystko wyglada z ''tamtej'' strony wiem takze jak przymyka sie oczy na pewne rzeczy.

Tak się składa. że ja doskonale wiem jak to wygląda. Wo sklepu nie trafi mięso nie badane . Badanie trawa 2/3 minuty. Niewiele kosztuje. A ryzyko, że choroba się przedrze się nie opłaca bo to bankructwo i więzienie dla producenta. Wystarczy próbkę obejrzeć pod szkłem powiększającym. świnia dostaje na zadek pieczątkę weterynarza. Inaczej nie idzie do obiegu. Może i zdarzają się wyjątki ale to margines po prostu nie opłaca się oszukiwać.
Jaskier napisał/a:
I znowu wracasz do tego samego.
Warzywa i owoce są dobrym źródłem witamin E, C i betakarotenu. Te mikroelementy chronią przed utlenianiem cholesterolu. Należy więc jeść dużo warzyw i owoców.

Ależ ja nie neguje wartości odżywczych roślin. Tylko, że witaminy są kapryśne. Muszą jeszcze być przez organizm przyswojone. A do tego często potrzebny jest tłuszcz
Jaskier napisał/a:
Człowiek posiada cechy charakterystyczne dla stworzeń owocożernych, brak natomiast przesłanek, które mogłyby zestawic go z istotami mięsożernymi. Po pierwsze zęby ludzkie mają budowę przystosowaną do rozgniatania i przeżuwania pokarmu.

Niestety się mylisz. Człowiek ma kły. ma sikacze. Przeżuwacze mają bardziej ruchomą od nas żuchwę. Ewolucji nie oszukasz. Człowiek od tysięcy lat je mięso. Tylko że prawdopodobnie byliśmy padlinożercami. żeby nie były naszą bronią.
Jaskier napisał/a:
Poza tym stworzenia drapieżne posiadają charakterystyczne ostre, twarde pazury, przenaczone do zabijania zwierząt i rozdzierania mięsa.

Zawsze są wyjątki. człowiek zmieniał się. Używa narzędzi. One zastępują mu kły i pazury.
Jaskier napisał/a:
.Człowiek podzielił zwierzęta na te do kochania i te do jedzenia. Nie dostrzega jednak ścisłego powiązania, braku logiki pomiędzy tą pozorną "miłością" i faktem, że w jego jadłospisie figuruje mięso.

Brak logiki ? Nic szczególnego w naszym gatunku XD

Zwierzęta tez zabijają żeby jeść. Etyka nie ma nic do tego.
Asuryan - 2007-12-31, 13:42
:
Jaskier napisał/a:
To co piszesz jest smieszne. Kazdy wie co to jest cholesterol i co nalezy jesc zeby go unikac. Owszem cukry zawarte w niektorych roslinach moga byc niebezpieczne w nadmiarze ale nie pod wzgledem cholesterolu,''odkladanie sie cukrow w postaci cholesterolu'' tak tylko nie zapominaj o tym ze tutaj chodzi o cukry z grypy ''biegajacych'' a mianowicie:cukier sypki i w kostkach, cukierki, czekoladki, słodkie ciastka, lody, miód, konfitury, soki słodzone, słodkie owoce i kandyzowane, itp.

Buraki cukrowe, trzcina cukrowa, czekolada - to także są rośliny. W tym co wypisałeś nie widzę żadnego mięsa.

Jaskier napisał/a:
Reszta zapewniam ci jest calkowicie bezpieczna...

Tak samo jak chude gotowane mięso, szczególnie na parze.

Jaskier napisał/a:
Glownym zagrozeniem dla oragnizmu jezeli chodzi o cholersterol sa tluste miesa , tluszcz,jajka... i tego nic nie zmieni to glowne zagrozenie powie ci to kazdy.

Oraz niezdrowy tryb życia - np brak codziennej dawki odpowiednio dużego ruchu.

Jaskier napisał/a:
Człowiek posiada cechy charakterystyczne dla stworzen owocozernych, brak natomiast przesłanek, które mogłyby zestawic go z istotami miesozernymi.

Już Toudi udowodnił że znów stosujesz demagogię, a ja tylko zapytam czemu porównujesz człowieka do zwierząt mięsożernych, skoro jest on wszystkożerny :?:
Jaskier - 2007-12-31, 13:46
:
Toudisław napisał/a:
Zwierzęta tez zabijają żeby jeść. Etyka nie ma nic do tego.

Tak tylko ze zwierzeta nie zostaly obdazone rozumem. Wyraznie napisalem w jakim celu moim zdaniem posiadamy rozum. I wydaje mi sie ze ludzie kochajacy zwierzeta takie jak koty czy psy sa troche zaslepieni. Ten podzial jest naprawde smieszny...
Toudisław napisał/a:
Niestety się mylisz. Człowiek ma kły. ma sikacze. Przeżuwacze mają bardziej ruchomą od nas żuchwę. Ewolucji nie oszukasz. Człowiek od tysięcy lat je mięso. Tylko że prawdopodobnie byliśmy padlinożercami. żeby nie były naszą bronią.

Czy człowiek okazałby się anatomicznie i emocjonalnie przygotowany do zjadania miesa, gdyby załozyc, że mialby osobiscie upolować zwierze, rozszarpać jego mieso, zjesc na surowo, wyssac wnetrznosci, wypic krew, jak czynia to miesozerni drapiezcy?
Toudisław napisał/a:
A do tego często potrzebny jest tłuszcz


Niekoniecznie zwierzecy...
Toudisław napisał/a:

Bo nie można od tego zachorować :/ stajesz się nosicielem ale nie chorujesz. To powiedz mi sąd pasożyt bierze się u roślinożerców ?

I tutaj sie mylisz.
Charakterystyczne objawy włośnicy:

- bóle mięśni

- po kilku dniach wysoka gorączka, z dreszczami

- nudności, wymioty, biegunki
- przemijający obrzęk twarzy i powiek

- osłabienie

- niekiedy wysypka na skórze, bowiem wędrówka larw nicienia (włośni) wewnątrz organizmu wywołuje objawy podobne do alergii.
Nie odnotowano takich przypadkow u ludzi ktorzy jedli rosliny, tylko u tych ktorzy zjadali mieso...
Asuryan napisał/a:
Raczej nie tyle wytłumaczyć, co wmówić nam pewne rzeczy. Już w przypadku dobroczynnego wpływu wegetarianizmu na cholesterol udowodniłem, że piszesz może nie tyle bzdury, co swoją wersję nie do końca zgodną prawdę (cholesterol także podnosi spożywanie piwa czy smażonych na oleju roślinnym ziemniaków). Nie baw się w demagoga argumentami które można bardzo łatwo obalić :P :mrgreen:

Co do piwa to jestem abstynentem, asmazone ziemniaki spozywam niezwykle rzadko.
Wegetarianizm to nie tylko dieta ale takze styl zycia, zdrowy styl zycia. Wiekszosc wegetarian rezygnuje z alkoholi.



Asuryan napisał/a:
Buraki cukrowe, trzcina cukrowa, czekolada - to także są rośliny. W tym co wypisałeś nie widzę żadnego mięsa.

Jasne ze nie, moze poczytalbys wyzej jak toczyla sie cala rozmowa.
Wypisujac te skladniki udowadniam ze nie wszystkie rosliny sa niebezpiecznym zrodlem cukrow , znacznie wiecej jest tych ktore sa bezpieczne. Co nie zmienia faktu ze glownym zagrozeniem jezeli chodzi o cholesterol sa tluste miesa ...
Asuryan napisał/a:
Oraz niezdrowy tryb życia - np brak codziennej dawki odpowiednio dużego ruchu.

napisze jeszcze raz:
Wegetarianizm to nie tylko dieta ,ale takze styl zycia...
Asuryan napisał/a:
Już Toudi udowodnił że znów stosujesz demagogię, a ja tylko zapytam czemu porównujesz człowieka do zwierząt mięsożernych, skoro jest on wszystkożerny :?:

Jezeli jest wszystkozerny to je takze mieso owocozerni miesa nie jedza.
Asuryan - 2007-12-31, 14:02
:
Jaskier napisał/a:
Co do piwa to jestem abstynentem, asmazone ziemniaki spozywam niezwykle rzadko.

Nie wiesz co dobre (w rozumieniu smaczne) :mrgreen:

Jaskier napisał/a:
Wegetarianizm to nie tylko dieta ale takze styl zycia, zdrowy styl zycia. Wiekszosc wegetarian rezygnuje z alkoholi.

Co niekoniecznie musi iść w parze. Podobno kieliszek wytrawnego wina do obiadu jest bardzo zdrowy :mrgreen: Z tego co widzę wegetarianizm jako styl życia polega na wyrzeczeniach. Ja nie widzę żadnych przekonujących powodów do tego by sobie odmawiać tych drobnych przyjemności, które mogę mieć w swym życiu nie krzywdząc drugiego człowieka.

Jaskier napisał/a:
Jezeli jest wszystkozerny to je takze mieso owocozerni miesa nie jedza.

Owocożerni, czyli :?: Chyba nie szympansy czy goryle, bo one także zwierzęta jedzą (choć w znikomej ilości). Mięsożerni drapieżnicy do których porównywałeś człowieka nie jedzą znów roślin. Człowiek jest wszystkożerny (a nie tylko roślinożerny czy mięsożerny).
Jaskier - 2007-12-31, 14:22
:
Asuryan napisał/a:
Nie wiesz co dobre (w rozumieniu smaczne) :mrgreen:

Wiem jak smakuje piwo :->
Asuryan napisał/a:
Co niekoniecznie musi iść w parze. Podobno kieliszek wytrawnego wina do obiadu jest bardzo zdrowy :mrgreen: Z tego co widzę wegetarianizm jako styl życia polega na wyrzeczeniach. Ja nie widzę żadnych przekonujących powodów do tego by sobie odmawiać tych drobnych przyjemności, które mogę mieć w swym życiu nie krzywdząc drugiego człowieka.

Kazdy jest wolnym czlowiekiem i moze decydowac o tym jak i w jaki sposob chce prowadzic swoje zycie. Mi z wegetarianizmem jest bardzo dobrze.
Asuryan napisał/a:
Owocożerni, czyli :?: Chyba nie szympansy czy goryle, bo one mięso jedzą (choć w znikomej ilości). Mięsożerni drapieżnicy do których porównywałeś człowieka nie jedzą znów roślin. Człowiek jest wszystkożerny (a nie tylko roślinożerny czy mięsożerny).
_________________

Na przykład Szympansy karłowate ktore jedza głownie rosliny (owoce) w przeciwienstwie do ludzi ktorzy glownie jedza mieso. Owszem szympansy jedza owady i male kregowce ,ale znacznie rzadziej niz owoce. Z reszta sa to bardzo podobne stworzenia do ludzi.
Ponadto:
Goryle są zwierzętami wszystkożernymi, zjadają owoce, liście, pędy, kiełki, korzenie, korę oraz sporadycznie - owady, które składają się na 1–2% ich diety
Skoro ludzie sa wszystkozerni dlaczego nadal zabija sie tak duzo zwierzat??
Toudisław - 2007-12-31, 14:27
:
Jaskier napisał/a:
I tutaj sie mylisz.
Charakterystyczne objawy włośnicy:

- bóle mięśni

- po kilku dniach wysoka gorączka, z dreszczami

- nudności, wymioty, biegunki
- przemijający obrzęk twarzy i powiek

- osłabienie

- niekiedy wysypka na skórze, bowiem wędrówka larw nicienia (włośni) wewnątrz organizmu wywołuje objawy podobne do alergii.
Nie odnotowano takich przypadkow u ludzi ktorzy jedli rosliny, tylko u tych ktorzy zjadali mieso...

A co to dowodzi ? podałeś objawy. czy do ciebie nie dociera ? A skąd to się bierze w mięsie ? No wytłumacz mi to ? Człowieku zrozum ja się pytałem specjalistów. Skąd włosień w mięsie ? No jak się tam dostał ? Roślinożerca go spożył. Zjada formę przetrwalnikową przyczepioną do rośliny lub w wodzie. później z mięsem trafia do mięsożercy.
Jaskier napisał/a:
Czy człowiek okazałby się anatomicznie i emocjonalnie przygotowany do zjadania miesa, gdyby załozyc, że mialby osobiscie upolować zwierze, rozszarpać jego mieso, zjesc na surowo, wyssac wnetrznosci, wypic krew, jak czynia to miesozerni drapiezcy?

Kiedyś to robił. Teraz się odzwyczaił.
Jaskier napisał/a:
Wegetarianizm to nie tylko dieta ale takze styl zycia, zdrowy styl zycia. Wiekszosc wegetarian rezygnuje z alkoholi.

Zapytaj jakiegoś lekarza. Czy nagła zmian diety pozbawienie organizmu większości wartości odżywczych bez zmiany trybu życia jest zdrowe. Pokarm roślinny jest trudny do strawienia i mało energetyczny. Pozbawiasz organizmu tłuszczów i białek. żadna fasola tego nie zastąpi. Zjadasz głównie cukry i to m być zdrowe ?
Jaskier napisał/a:
Niekoniecznie zwierzecy...

Raczej tak. Tłuszcze wsypują głónie w tej formie. Rośliny oleiste to margines. Za mało są wydajne.
Jaskier napisał/a:
Jezeli jest wszystkozerny to je takze mieso owocozerni miesa nie jedza.

Ale ja też warzywa
Jaskier - 2007-12-31, 15:12
:
Toudisław napisał/a:
A co to dowodzi ? podałeś objawy. czy do ciebie nie dociera ? A skąd to się bierze w mięsie ? No wytłumacz mi to ? Człowieku zrozum ja się pytałem specjalistów. Skąd włosień w mięsie ? No jak się tam dostał ? Roślinożerca go spożył. Zjada formę przetrwalnikową przyczepioną do rośliny lub w wodzie. później z mięsem trafia do mięsożercy.

A to dowodzi temu ze na to sie choruje co sam albomoze twoi specjalisci zaprzeczyliscie:
Toudisław napisał/a:
Bo nie można od tego zachorować :/ stajesz się nosicielem ale nie chorujesz. To powiedz mi sąd pasożyt bierze się u roślinożerców ?

Nawet jesli wlosien zaczyna sie na roslinach to nie zmienia faktu ze czesciej choruja ludzie jedzacy mieso. Nie slyszalem o przypadkach gdzie jakis czlowiek zachorowal jedzac warzywa albo owoce. Najczesciej zarazone sa swinie i dziki i u nich ta choroba przeplywa bezobjawowo , jeden z tego wniosek nie powinnismy zabijac zwierzat zeby sie nim zarazac. I po klopocie... Wegetarianizm jest tutaj optymalnym wyjsciem:)
Toudisław napisał/a:
Kiedyś to robił. Teraz się odzwyczaił.

Skoro kiedys to robil to moze to robic i teraz. Po co uzywa narzedzi?
tak btw jestem ciekaw czy bylbys w stanie zabic swinie albo krowe bez zadnych emocji.
Toudisław napisał/a:
Zapytaj jakiegoś lekarza. Czy nagła zmian diety pozbawienie organizmu większości wartości odżywczych bez zmiany trybu życia jest zdrowe. Pokarm roślinny jest trudny do strawienia i mało energetyczny. Pozbawiasz organizmu tłuszczów i białek. żadna fasola tego nie zastąpi. Zjadasz głównie cukry i to m być zdrowe ?

Czy ja mowilem gdzies o naglej zmiannie diety, zeby przejsc na wlasciwy wegetarianizm potrzebowalem dobrych kilku miesiecy. Wiadomo ze nalezy robic to stopniowo.
Po coktos wymyslil diete semiwegetarianska opierajaca sie wylacznie na jedzeniu bialego miesa. Wymyslili ja ludzie ktorzy byli na etapie przechodzenia na wlasciwy wegetarianizm. ta dieta jest pewnego rodzaju ''pomostem''.
Toudisław napisał/a:
Zapytaj jakiegoś lekarza. Czy nagła zmian diety pozbawienie organizmu większości wartości odżywczych bez zmiany trybu życia jest zdrowe. Pokarm roślinny jest trudny do strawienia i mało energetyczny. Pozbawiasz organizmu tłuszczów i białek. żadna fasola tego nie zastąpi. Zjadasz głównie cukry i to m być zdrowe ?

Okazuje sie ze nie zjadam wylacznie cukrow:
Soja:
Białko-30-50%
Tłuszcz-14-25%
Aminokwasy,witaminy-reszta
Kalafior:
Zawiera m.in.: sód, potas, magnez, wapń, mangan, żelazo, miedź, cynk, fosfor, fluor, chlor, jod, karoteny, witaminy: K, B1, B2, B6, C; kwasy: nikotynowy i pantotenowy. Poza tym w skład kalafiora wchodzą olejki eteryczne, nadające mu przykry zapach podczas gotowania, w trakcie którego wydziela się siarka.
Marchew:
Korzeń marchwi zawiera odżywcze cukry-węglowodany (4-10%, m.in. sacharozę i glukozę), białko, liczne karoteny (8-22 mg, prowitamina A α- i β-karoten), olejek lotny, witaminy B1 i B2 (0,06 mg), B6, C (6-10 mg), E, H, K, PP (0,05 mg) oraz wapń, żelazo, miedź i fosfor, a także pektyny.
Ziemniak:

- woda - 78%
- skrobia - 19%
- błonnik - 1%
- cukry proste i dwucukry - 1%
- białko -1,5%
- tłuszcze - 0,1%
- składniki mineralne - 1%
ziemniaki zawierają ponadto witaminy: C, D1 i B2 oraz barwniki A- beta karoten
To tylko niektore z roslin spozywanych przez wegetarian. jak widac nie zawieraja glownie cukrow. Wiec nie mow mi ze jem glownie cukry!
Poza tym polecam zajrzec na piramide zdrowego odzywiania zobaczysz gdzie lezy mieso a gdzie warzywa.
Toudisław napisał/a:
Raczej tak. Tłuszcze wsypują głónie w tej formie. Rośliny oleiste to margines. Za mało są wydajne.

Sa o wiele bardziej niezdrowe. Poza tym tluszcze roslinne sa smaczniejsze niz jakies smalce, łoje, trany itp
Toudisław - 2007-12-31, 16:52
:
Jaskier napisał/a:
A to dowodzi temu ze na to sie choruje co sam albomoze twoi specjalisci zaprzeczyliscie:

Teraz to już cię nie łapie.
Jaskier napisał/a:
Skoro kiedys to robil to moze to robic i teraz. Po co uzywa narzedzi?
Bo człowiek jest rozwojowy. rozumiem, że ty do zbioru roślin ich przyrządzania, konsumpcji itp nie używasz żadnych narzędzi ? Kiedyś człowiek był prawdopodobnie padlinożercą. Polować zaczoł gdy nauczył posługiwania się narzędziami.
Jaskier napisał/a:
Kazdy jest wolnym czlowiekiem i moze decydowac o tym jak i w jaki sposob chce prowadzic swoje zycie. Mi z wegetarianizmem jest bardzo dobrze.

Jasne. To pierwszy argument za wegetarianizmem z twojej strony który do mnie przemawia.
Jaskier napisał/a:
tak btw jestem ciekaw czy bylbys w stanie zabic swinie albo krowe bez zadnych emocji.

A kto powiedziała, że bez emocji ? U drapieżników wytwarza się adrenalina
Jaskier napisał/a:
Czy ja mowilem gdzies o naglej zmiannie diety, zeby przejsc na wlasciwy wegetarianizm potrzebowalem dobrych kilku miesiecy. Wiadomo ze nalezy robic to stopniowo.

Kilka miesięcy to wcale nie dużo. Tylko czy jesteś pewien, że dostarczasz swojemu organizmowi odpowiedniej ilość wszystkich potrzebnych mu składników.
Jaskier napisał/a:
Soja:
Białko-30-50%
Tłuszcz-14-25%
Aminokwasy,witaminy-reszta

W związku z dużą zawartością fitoestrogenów soja jest podejrzewana o zmniejszanie poziomu testosteronu u mężczyzn oraz o pogarszanie ich płodności już w dzieciństwie
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Jaskier napisał/a:
woda - 78%
- skrobia - 19%
- błonnik - 1%
- cukry proste i dwucukry - 1%
- białko -1,5%
- tłuszcze - 0,1%

Czyli cukry to około 20 % nie mało.
Skrobia - węglowodan, polisacharyd roślinny, składający się wyłącznie z merów glukozy, pełniący w roślinach rolę magazynu energii.

(C6H10O5)n n=300-360


Rośliny są zbudowane z cukrów.
Jaskier napisał/a:
Sa o wiele bardziej niezdrowe. Poza tym tluszcze roslinne sa smaczniejsze niz jakies smalce, łoje, trany itp

Mów za siebie. Co do smalcu to nadaje się on dużo bardziej do smażenia niż oleje roślinne których absolutnie nie powinno się smażyć. Smalec lepiej się zachowuje przy wyższych temperaturach. Co do łoju to nie powinno sie go jeść. Ten tłuszcz ma często zadanie osłaniać ważne organy. Jest zbity i smaczny.
Tran to tłuszcz z ryb. Właściwie wyciąg z wątroby. Jest zdrowy bo bogaty w tłuszce wilo nie nasycone. Zmniejsza ryzyko raka i chorób serca. Zawiera witaminę D. Eskimosi nie chorują na choroby serca podobnie jak kiedyś wielu Azjatów. Ale teraz tam weszły Mc Donaldy. I to inna gadka. Tran ma specyficzny smak. Ja go tam nie lubię. Ale wielu wegetarian ryby je. Z tłusczy polecam Gęsi. Miód :mrgreen:
Jaskier - 2007-12-31, 18:22
:
Toudisław napisał/a:
Teraz to już cię nie łapie.

Napisales wczesniej ze na wlosien sie nie choruje:
Toudisław napisał/a:
Bo nie można od tego zachorować :/ stajesz się nosicielem ale nie chorujesz.

Udowodnilem tylko ze na wlosien sie choruje podajac nawet objawy zachorowania.
Toudisław napisał/a:
Bo człowiek jest rozwojowy. rozumiem, że ty do zbioru roślin ich przyrządzania, konsumpcji itp nie używasz żadnych narzędzi ? Kiedyś człowiek był prawdopodobnie padlinożercą. Polować zaczoł gdy nauczył posługiwania się narzędziami.

Owszem uzywam . Ale rownie dobrze nie musialbym uzywac i na pewno przygotowanie potrawy z roslin zajelobymi mniej czasu niz tobie przygotowujac padline ktora jakbys chcial podac na talerz jakos musialbys pokroic (pogryzc) i zapewniam Cie ze latwiej byloby pogrysc warzywa i owoce niz surowe mieso.Co swiadczy tylko o tym ze czlowiek nie jest stworzony do zabijania i jedzenia miesa.
Moze i jest wszystkozerny tak jak Goryle czy szympansy i w jego diecie powinno figurowac mieso ale na pewno nie az tyle. Przypominam:
Goryle są zwierzętami wszystkożernymi, zjadają owoce, liście, pędy, kiełki, korzenie, korę oraz sporadycznie - owady, które składają się na 1–2% ich diety 1-2% to chyba niewiele co na dobra sprawe robi ich niescislymi wegetarianami. Mysle ze u czlowieka powinno byc podobnie.
Toudisław napisał/a:
A kto powiedziała, że bez emocji ? U drapieżników wytwarza się adrenalina


Nie chodzi mio takie emocje. Chodzilo mi bardziej o to czy bylbys w stanie czy mialbys na tyle ''zimnej krwi'' i odwagi zeby bez skrupulow zabic duze zwierze.
Toudisław napisał/a:
W związku z dużą zawartością fitoestrogenów soja jest podejrzewana o zmniejszanie poziomu testosteronu u mężczyzn oraz o pogarszanie ich płodności już w dzieciństwie

Dzieci miec nie zamierzam. Wtedy kiedy je sie ja w nadmiarze. Trzeba umiec bilansowac swoja diete.
Ponadto:
Jest uznawana za roślinę leczniczą. Białko soji obniża poziom cholesterolu we krwi, zaś izoflawony wykazują pewne działanie antyrakowe.
I co wazne:
podczas gotowaniua zmniejsza się zawartość szkodliwych składników o 30 %
Toudisław napisał/a:
Kilka miesięcy to wcale nie dużo. Tylko czy jesteś pewien, że dostarczasz swojemu organizmowi odpowiedniej ilość wszystkich potrzebnych mu składników.

Bialko magazynuje sie w organizmie przez 3 lata. Organizm ma zapas tego bialka w razie potrzeby siega po nie...
Swoje przejscie na wegetarianizm konsultowalem z dietetykiem i z lekarzem i zapewniam cie ze czasu ktory wykorzystalem na semiwege potem, ryby, jajka, w koncu prawie same warzywa bylo wystarczajaco dosyc.
Toudisław napisał/a:
Czyli cukry to około 20 % nie mało.
Skrobia - węglowodan, polisacharyd roślinny, składający się wyłącznie z merów glukozy, pełniący w roślinach rolę magazynu energii.

(C6H10O5)n n=300-360


Rośliny są zbudowane z cukrów.

20% ok reszta to inne skladniki poza tym to tylko jeden z kilku przypadkow. W wiekszosci warzywa nie skladaja sie z samych cukrow ktore przeciez tez sa potrzebne.
warzywa to przede wszystkim zrodlo witamin, blonnika,i skladnikow mineralnych. Wiec nie pisz ze sa zbudowane glownie z cukrow bo tak nie jest...
mam dawac kolejne przyklady?
Pomidor:
Woda 94,5 g
Witamina A 0,38 mg
Magnez 10 mg
Energia 18 kcal
Witamina B1 0,06 mg
Fosfor 24 mg
Błonnik 1,4 g
Witamina B2 0,04 mg
Żelazo 0,4 mg
Białko 0,9 g
Witamina B6 0,11 mg
Sód 1,2 mg
Tłuszcze 0,2 g
Witamina C 15 mg
Wapń 10 mg
Węglowodany 2,8 g
Witamina PP 0,7 mg
Potas 280 mg
Nie powiedzialbym ze sklada sie glownie z cukrow

Jabłka:
Błonnik
Witamina C
Zelazo
Potas
Weglowodany proste
Witamina P
...
jak widac jablka nie skladaja sie tylko z cukrow
Jest wiele wiecej przykladow na to ze cukry to wcale nie glowny skladnik warzywi owocow. Mozesz sam poszukac i sprawdzic.
Toudisław napisał/a:
Mów za siebie. Co do smalcu to nadaje się on dużo bardziej do smażenia niż oleje roślinne których absolutnie nie powinno się smażyć. Smalec lepiej się zachowuje przy wyższych temperaturach. Co do łoju to nie powinno sie go jeść. Ten tłuszcz ma często zadanie osłaniać ważne organy. Jest zbity i smaczny.
Tran to tłuszcz z ryb. Właściwie wyciąg z wątroby. Jest zdrowy bo bogaty w tłuszce wilo nie nasycone. Zmniejsza ryzyko raka i chorób serca. Zawiera witaminę D. Eskimosi nie chorują na choroby serca podobnie jak kiedyś wielu Azjatów. Ale teraz tam weszły Mc Donaldy. I to inna gadka. Tran ma specyficzny smak. Ja go tam nie lubię. Ale wielu wegetarian ryby je. Z tłusczy polecam Gęsi. Miód :mrgreen:

Tłuszcze zwierzęce bez porównania gorzej wpływają na zdrowie człowieka. Ze względu na dużą zawartość cholesterolu i nasyconych kwasów tłuszczowych, zwiększają poziom cholesterolu w surowicy krwi i tym samym wpływają na rozwój zmian miażdżycowych i innych chorób układu krążenia oraz serca.
Ze względów zdrowotnych znacznie korzystniejsze jest spożywanie tłuszczów roślinnych niż zwierzęcych. Żaden tłuszcz roślinny nie zawiera cholesterolu a skład kwasów tłuszczowych w olejach roślinnych jest wyjątkowo korzystny. Tłuszcze roślinne są bogatym źródłem witaminy E i nienasyconych kwasów tłuszczowych, a szczególnie NNKT czyli niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych, których organizm ludzki nie jest w stanie wytwarzać i które muszą być stale dostarczane z pożywieniem. NNKT są więc tak niezbędne do prawidłowego rozwoju młodych organizmów oraz utrzymania przez całe życie dobrego stanu zdrowia jak witaminy. Po za tym tłuszcze roślinne działają profilaktycznie gdyż mają zdolność obniżania zawartości cholesterolu w surowicy krwi, a dzięki temu zapobiegają zakrzepom i miażdżycy. W niektórych krajach ponad 90% spożywanych tłuszczów to tłuszcze roślinne, i taki model jest najkorzystniejszy dla zdrowia.
Piro - 2007-12-31, 20:37
:
Cytat:
Co swiadczy tylko o tym ze czlowiek nie jest stworzony do zabijania i jedzenia miesa

No weź mnie nie rozśmieszaj xD To po co mu kły, enzymy trawiące białka zwierzęce i tym podobne przystosowania? Zresztą zaraz sobie sam przeczysz:
Cytat:
i jest wszystkozerny tak jak Goryle czy szympansy i w jego diecie powinno figurowac mieso ale na pewno nie az tyle

Mięso od zawsze stanowiło element diety ludzi - niekoniecznie wszystkich (bo istniały - i istnieją - np. grupy, które nie spożywały mięsa ze względów religijnych). Nie musi być natomiast jej podstawą. Ale wszystkie potrzebne białka człowiek może dostarczać do swego organizmu tylko poprzez spożywanie produktów zwierzęcych (niekoniecznie wyłącznie befsztyki, ale i mleko i tym podobne... choć mleko jest jednak sporne; wielu dorosłych ludzi nie może trawić laktozy zawartej w mleku, zajrzyj tu). Wiesz, zwierzęta czysto roślinożerne mają sposoby trawienia celulozy, stanowiącej główny budulec ścian komórkowych u roślin, i wzbogacenie swojej diety o potrzebne białka. Ale same takich enzymów jak celulaza nie produkują. Np. taka krowa ma czterokomorowy żołądek, w którego pierwszej części - żwaczu - żyją bakterie trawiące celulozę zawartą np. w trawie. Ale te bakterie strawioną celulozę wbudowują w siebie, a mućka jak dotąd na tym nie skorzystała... więc następuje cofka i teraz krówka ma już pełnowartościowy posiłek, wraz z cukrami i białkami. Ale białka pochodziły od bakterii, nie roślin :mrgreen: Albo taki królik. On ma sporych rozmiarów jelito ślepe, które u człowieka istnieje w postaci jedynie szczątkowej (jedyny fragment w organizmie, który niczemu nie służy - wyrostek robaczkowy :P ). No i u królika żyją tam bakterie trawiące celulozę. Tylko że królik nie może sobie już tego obiadku cofnąć przez cały układ pokarmowy - więc te resztki wychodzą... hmm... 'drogą naturalną'. No i potem króliczek ten pełnowartościowy pokarm spożywa. Smacznego. (Coś takiego nazywa się koprofagią albo cekotrofią, lub już po swojsku - kałożerstwem; u ludzi to dewiacja... :mrgreen: )

W zasadzie nie mam nic przeciwko wegetarianom, nawet ich szanuję - dopóki oni szanują mnie. Inaczej mogę robić się nieprzyjemny. A weganizm i wszelkie jeszcze bardziej zawężone diety roślinne (frutarianizm? :P ) uważam za głupie i niezdrowe (bo człowiek na samych roślinkach nie wyżyje* - patrz akapit wyżej).

A sam nie jestem wegetarianinem, ale z prozaicznego powodu. Po prostu za bardzo lubię mięsko :mrgreen: A uprzedzając pytania, czy nie mam wyrzutów sumienia jedząc trupy, czy byłbym w stanie zabić zwierzaczka, by go zjeść itp., mówię: nie obchodzi mnie, z czego pochodzi moje żarcie (z jednym drobnym wyjątkiem - ludzkiego mięsa bym nie jadł. Jeść kogoś, z kim mogłem kiedyś pogadać, to jednak trochę chore... Zresztą dochodzą kwestie religijne i takie tam. A, i po namyśle dodam, że mięsa ze zwierząt należących do gatunków zagrożonych wyginięciem też raczej nie spożywałbym, ale to odrobinę inna kwestia), byle byłoby dobre. Jem bez spazmów kaszankę czy czerninę, wiem, z czego robi się parówki (a mimo to je lubię; zresztą wiecie, że kawior, jedno z najbardziej snobistycznych dań, to rybie jajka :P A małże to bliscy krewni ślimaków...), mam sporą część rodziny na wsi, ba, mój wujek prowadzi hodowlę kurcząt. Więc nie próbować przekonać mnie w ten sposób, bo to nic nie da :P Czego nie lubię, po prostu nie jem. Wchodzi w to kuchnia wschodnia (z małymi wyjątkami - indyjska jest niczego sobie, niektóre dania z chińszczyzny da się jeść... choć skośnoocy rzucają do gara zazwyczaj wszystko, co się rusza), fastfoody (chyba że mam w perspektywie wydanie grubej kasy na coś lepszego albo głodówkę :P ) i kilka innych rzeczy, które u nas powszechnie uznaje się za niesmaczne. Nie znaczy to, że jem wszystko - co to, to nie. Staram się, by moja dieta była zrównoważona, więc nie jem wyłącznie steków, ale i sporo sałatek i takich tam :P

Wszystkich prawdziwych wegetarian - niekrzyżowców** serdecznie pozdrawiam :-)

*to znaczy wyżyć - wyżyje, ale zdrowy nie będzie, bo wszystkich składników odżywczych sobie nie dostarczy
**istnieją tacy (wbrew opinii antywegetarian; pozdro, Prev :P ), znam ich i lubię

Jaskier - 2007-12-31, 22:31
:
Piro napisał/a:
Mięso od zawsze stanowiło element diety ludzi - niekoniecznie wszystkich (bo istniały - i istnieją - np. grupy, które nie spożywały mięsa ze względów religijnych). Nie musi być natomiast jej podstawą. Ale wszystkie potrzebne białka człowiek może dostarczać do swego organizmu tylko poprzez spożywanie produktów zwierzęcych (niekoniecznie wyłącznie befsztyki, ale i mleko i tym podobne... choć mleko jest jednak sporne; wielu dorosłych ludzi nie może trawić laktozy zawartej w mleku, zajrzyj tu). Wiesz, zwierzęta czysto roślinożerne mają sposoby trawienia celulozy, stanowiącej główny budulec ścian komórkowych u roślin, i wzbogacenie swojej diety o potrzebne białka. Ale same takich enzymów jak celulaza nie produkują. Np. taka krowa ma czterokomorowy żołądek, w którego pierwszej części - żwaczu - żyją bakterie trawiące celulozę zawartą np. w trawie. Ale te bakterie strawioną celulozę wbudowują w siebie, a mućka jak dotąd na tym nie skorzystała... więc następuje cofka i teraz krówka ma już pełnowartościowy posiłek, wraz z cukrami i białkami. Ale białka pochodziły od bakterii, nie roślin :mrgreen: Albo taki królik. On ma sporych rozmiarów jelito ślepe, które u człowieka istnieje w postaci jedynie szczątkowej (jedyny fragment w organizmie, który niczemu nie służy - wyrostek robaczkowy :P ). No i u królika żyją tam bakterie trawiące celulozę. Tylko że królik nie może sobie już tego obiadku cofnąć przez cały układ pokarmowy - więc te resztki wychodzą... hmm... 'drogą naturalną'. No i potem króliczek ten pełnowartościowy pokarm spożywa. Smacznego. (Coś takiego nazywa się koprofagią albo cekotrofią, lub już po swojsku - kałożerstwem; u ludzi to dewiacja... :mrgreen: )

Po co piszesz o zwierzetach roslinozernych jak jest mowa o wszystkozernych...
Jestem na etapie porownywanie Goryla ew. Szympansa do czlowieka a one sa wszystkozerne w przeciwienstwie do krowy ktorej glownym skladnikiem diety jest trawa.
Nie wiem co chciales mi przekazac.
Gdyby zycie bez bialek zwierzecych bylo niemozliwe i niezdrowe wszyscy potencjalni wegetarianie juz by nie zyli albo wszyscy ciezko chorowali. Ale oni czuja sie swietnie.
Piro napisał/a:
A sam nie jestem wegetarianinem, ale z prozaicznego powodu. Po prostu za bardzo lubię mięsko :mrgreen: A uprzedzając pytania, czy nie mam wyrzutów sumienia jedząc trupy, czy byłbym w stanie zabić zwierzaczka, by go zjeść itp., mówię: nie obchodzi mnie, z czego pochodzi moje żarcie (z jednym drobnym wyjątkiem - ludzkiego mięsa bym nie jadł. Jeść kogoś, z kim mogłem kiedyś pogadać, to jednak trochę chore... Zresztą dochodzą kwestie religijne i takie tam. A, i po namyśle dodam, że mięsa ze zwierząt należących do gatunków zagrożonych wyginięciem też raczej nie spożywałbym, ale to odrobinę inna kwestia), byle byłoby dobre. Jem bez spazmów kaszankę czy czerninę, wiem, z czego robi się parówki (a mimo to je lubię; zresztą wiecie, że kawior, jedno z najbardziej snobistycznych dań, to rybie jajka :P A małże to bliscy krewni ślimaków...), mam sporą część rodziny na wsi, ba, mój wujek prowadzi hodowlę kurcząt. Więc nie próbować przekonać mnie w ten sposób, bo to nic nie da :P Czego nie lubię, po prostu nie jem. Wchodzi w to kuchnia wschodnia (z małymi wyjątkami - indyjska jest niczego sobie, niektóre dania z chińszczyzny da się jeść... choć skośnoocy rzucają do gara zazwyczaj wszystko, co się rusza), fastfoody (chyba że mam w perspektywie wydanie grubej kasy na coś lepszego albo głodówkę :P ) i kilka innych rzeczy, które u nas powszechnie uznaje się za niesmaczne. Nie znaczy to, że jem wszystko - co to, to nie. Staram się, by moja dieta była zrównoważona, więc nie jem wyłącznie steków, ale i sporo sałatek i takich tam :P

To tylko i wylacznie twoj osobisty wybor.
Piro - 2007-12-31, 22:41
:
Jaskier napisał/a:
Po co piszesz o zwierzetach roslinozernych jak jest mowa o wszystkozernych...
Nie wiem co chciales mi przekazac.

W zasadzie nic :mrgreen: Ale życie w oparciu o dietę złożoną z samych roślin raczej nie miałoby sensu. Trzeba ją uzupełnić o źródło substancji odżywczych, których rośliny nie zawierają lub których człowiek z roślin nie potrafi uzyskać w procesie trawienia.
Jaskier napisał/a:
Gdyby zycie bez bialek zwierzecych bylo niemozliwe i niezdrowe wszyscy potencjalni wegetarianie juz by nie zyli albo wszyscy ciezko chorowali. Ale oni czuja sie swietnie.
Nie jesz sera? Nie pijesz mleka? Nie jesz jajek? Jak te rzeczy są częścią twojej diety, to przyjmujesz białka zwierzęce :mrgreen: A jak nie, to to już nie wegetarianizm, a weganizm (inaczej wegetarianizm absolutny), czyli pojęcie dużo węższe - eliminacja z diety wszelkich składników pochodzenia zwierzęcego. A weganizm jako postawa etyczno-psychologiczna to zminimalizowanie udziału w cierpieniach zwierząt - czyli unikasz już ubrań z tkanin takich jak wełna, jedwab, skóra, ozdób z kości słoniowej i pereł, wyrobów testowanych na zwierzętach, a także... wyrobów opartych na żelatynie(!): np. niektórych klisz fotograficznych, klejów etc.
Jaskier napisał/a:
To tylko i wylacznie twoj osobisty wybor.
Tak. Po prostu nie dorabiam do tego filozofii.
Jaskier - 2007-12-31, 23:12
:
Piro napisał/a:
Nie jesz sera? Nie pijesz mleka? Nie jesz jajek? Jak te rzeczy są częścią twojej diety, to przyjmujesz białka zwierzęce :mrgreen: A jak nie, to to już nie wegetarianizm, a weganizm (inaczej wegetarianizm absolutny), czyli pojęcie dużo węższe - eliminacja z diety wszelkich składników pochodzenia zwierzęcego. A weganizm jako postawa etyczno-psychologiczna to zminimalizowanie udziału w cierpieniach zwierząt - czyli unikasz już ubrań z tkanin takich jak wełna, jedwab, skóra, ozdób z kości słoniowej i pereł, wyrobów testowanych na zwierzętach, a także... wyrobów opartych na żelatynie(!): np. niektórych klisz fotograficznych, klejów etc.

Nie jem sera nie pije mleka nie jem jajek nie kupuje skorzanych rzeczy i doskonale wiem co to jest weganizm. Weganem nie moge sie nazwac gdybys uwaznie czytal wszystkie moje posty wiedzialbys dlaczego.
W Polsce ciezko zdobyc niektore produkty ktore nie zawieralyby lecytyny (zawieraja janawet niektore kotlety sojowe), glutenu itp. Ciezko zdobyc margaryne weganska. Dlatego wybieram maslo. Bo zwykla margaryna nawet wegetarianska nie jest dlatego ze zawiera wit d3 ktora jest pozyskiwana z tranu ryb :/
Spotykam sie na codzien z dodatkami do zywnosci takimi jak lecytyna albo gluten i juz sobie po prostu odpuszczam kupujac w wyniku czego nie jestem weganem.
Co do zelatyny to jezeli chodzi o dzemy wybieram takie z pektynami ;) Zelatyny nie jem i kiedy ja zobacze w skladzie naturalnie nie kupuje.
Piro - 2008-01-01, 00:50
:
Ależ przeczytałem Twoje poprzednie posty. I nie ze wszystkim się zgadzam do końca... Ale też nie będę wszystkiemu przeczył, bo sporo uważam za prawdę.

Pisałeś, że weganie nie spożywają lecytyny i glutenu (tak można był wywnioskować z kontekstu):
Jaskier napisał/a:
Niestety weganem nie moge sie nazwac. Dlatego ze w niektorych produktach dopuszczam gluten jak i lecytyne jednak staram sie to ograniczac

Ale lecytynę otrzymuje się także z soi (rośliny, jakby nie patrzeć :P ), jest ona niezbędna do prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego człowieka. W organizmie człowieka lecytyna jest obecna w każdej komórce ciała, zwłaszcza jako składnik błon komórkowych. Bierze udział w rozmaitych procesach przemiany materii, jest bardzo ważnym elementem składowym mózgu i tkanki nerwowej, stanowi barierę ochronną ścian żołądka, ma poważny udział w gospodarce cholesterolem. Ponadto opóźnia procesy starzenia, pełni funkcje ochronne wobec wątroby, wspomaga wykorzystanie witamin rozpuszczalnych w tłuszczach, podnosi sprawność krążenia krwi.(za Wikipedią)
Gluten także występuje w roślinach (w zbożach: pszenicy, życie, jęczmieniu i owsie); nietolerancja glutenu to materiał na inną dyskusję.

A że miód jesz, to wcześniej nie zauważyłem, sorry, my mistake. A świec używasz, tak z ciekawości? :P (wosk i stearyna są pochodzenia zwierzęcego, ale parafina już nie) Nie musisz odpowiadać.

Jaskier napisał/a:
8 niezbędnych do funkcjonowania aminkowasow

Fakt, do egzystencji potrzebnych jest jedynie 8 (w przypadku dzieci 10 - jeszcze histydyna i arginina) aminokwasów (albo, jeśli mielibyśmy uściślić, tych 8 aminokwasów człowiek nie potrafi zsyntetyzować, a mimo to są mu niezbędne do życia, więc musi je przyjmować w pokarmie). I wszystkie można znaleźć w roślinach, jeśli naprawdę dobrze skomponuje się dietę. Ale istnieje coś takiego jak białka pełnowartościowe i niepełnowartościowe:
Białka pełnowartościowe - jak sama nazwa sugeruje, zawierają wszystkie aminokwasy niezbędne. Dostarczanie tych białek organizmowi gwarantuje prawidłową budowę tkanek oraz ich wzrost. Białka pełnowartościowe dostarczymy wraz ze spożywaniem drobiu, mięsa, mleka i przetworów mlecznych, serów i jajek. Białka te znajdziemy również w owocach morza.
Białka niepełnowartościowe są białkami, w których nie znajdziemy wszystkich aminokwasów niezbędnych. Spożywanie tylko tych białek wiązałoby się z różnymi chorobami. Białka niepełnowartościowe znajdziemy w żywności pochodzenia roślinnego jak np. zboża, nasiona, orzechy, groch lub fasola. Nie można jednak uważać tych produkty za mniej wartościowe, gdyż bogate są w inne składniki odżywcze, których z kolei nie znajdziemy w produktach pochodzenia zwierzęcego.
Wniosek: potrzebne są obydwa rodzaje białek. Co w zasadzie nie wyklucza diety wyłącznie wegetariańskiej, bo jak sam stwierdziłeś, można ją tak skomponować, by tych 8 aminokwasów sobie dostarczyć. Tylko w przypadku diety zawierającej także białka pełnowartościowe jest po prostu łatwiej. Co, powtarzam, nie wyklucza wegetarianizmu.

Zapytam jeszcze, co np. z witaminą D3, której niedobór może powodować krzywicę (u dzieci) i odwapnienie kości? Zwiększa to podatność na złamania i ryzyko osteoporozy. A sam pisałeś, że jej [witaminy] unikasz (bo jest pozyskiwana z tranu...) - to czy naprawdę WSZYSTKIE przydatne (nie tylko niezbędne do przeżycia, ale i do pełnego zdrowia) składniki odżywcze (w tym sole mineralne, witaminy itp.) znajdzie się w roślinkach? Pytam serio, naprawdę mnie to ciekawi.

A tak z innej paki:
Cytat:
Stres to zło...

Niekoniecznie - przecież pobudza. Gdyby nie stres, człowiek często nie byłby w stanie zmobilizować się do działania - to pod kątem psychologii. Ale jeśli chodzi o działanie na zdrowie - to masz rację... Wniosek: na długą metę stres zabija, ale na krótką pomaga przeżyć :mrgreen:
Jaskier - 2008-01-01, 15:23
:
Piro napisał/a:
Ale lecytynę otrzymuje się także z soi (rośliny, jakby nie patrzeć :P ), jest ona niezbędna do prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego człowieka. W organizmie człowieka lecytyna jest obecna w każdej komórce ciała, zwłaszcza jako składnik błon komórkowych. Bierze udział w rozmaitych procesach przemiany materii, jest bardzo ważnym elementem składowym mózgu i tkanki nerwowej, stanowi barierę ochronną ścian żołądka, ma poważny udział w gospodarce cholesterolem. Ponadto opóźnia procesy starzenia, pełni funkcje ochronne wobec wątroby, wspomaga wykorzystanie witamin rozpuszczalnych w tłuszczach, podnosi sprawność krążenia krwi.(za Wikipedią)
Gluten także występuje w roślinach (w zbożach: pszenicy, życie, jęczmieniu i owsie); nietolerancja glutenu to materiał na inną dyskusję.

A że miód jesz, to wcześniej nie zauważyłem, sorry, my mistake. A świec używasz, tak z ciekawości? :P (wosk i stearyna są pochodzenia zwierzęcego, ale parafina już nie) Nie musisz odpowiadać.

Hola Hola Napisalem lecytyne a nie lecytyne sojową a to roznica... Lecytyne sojowa (sprawdzona naturalnie uzywam) Dodaje ja do ciast do plackow ziemniaczanych etc. zamiast jajek ( w moim poscie chodzilo mi jak latwo sie domyslic o lecytyne pozyskiwana z zoltek jaj ktora spotyka sie w produktach bardzo czesto i ktora niekiedy dopuszczam.
Z glutenem to roznie bywa...
Z reszta poza glutenem jest wiele produktow zawierajacych mleko w proszku,serwatki itp. Spozywajac takie produkty nie mozna nazywac sie weganem.

Swiec nie uzywam. Bo po co... :roll:
Piro napisał/a:
Fakt, do egzystencji potrzebnych jest jedynie 8 (w przypadku dzieci 10 - jeszcze histydyna i arginina) aminokwasów (albo, jeśli mielibyśmy uściślić, tych 8 aminokwasów człowiek nie potrafi zsyntetyzować, a mimo to są mu niezbędne do życia, więc musi je przyjmować w pokarmie). I wszystkie można znaleźć w roślinach, jeśli naprawdę dobrze skomponuje się dietę. Ale istnieje coś takiego jak białka pełnowartościowe i niepełnowartościowe:
Białka pełnowartościowe - jak sama nazwa sugeruje, zawierają wszystkie aminokwasy niezbędne. Dostarczanie tych białek organizmowi gwarantuje prawidłową budowę tkanek oraz ich wzrost. Białka pełnowartościowe dostarczymy wraz ze spożywaniem drobiu, mięsa, mleka i przetworów mlecznych, serów i jajek. Białka te znajdziemy również w owocach morza.
Białka niepełnowartościowe są białkami, w których nie znajdziemy wszystkich aminokwasów niezbędnych. Spożywanie tylko tych białek wiązałoby się z różnymi chorobami. Białka niepełnowartościowe znajdziemy w żywności pochodzenia roślinnego jak np. zboża, nasiona, orzechy, groch lub fasola. Nie można jednak uważać tych produkty za mniej wartościowe, gdyż bogate są w inne składniki odżywcze, których z kolei nie znajdziemy w produktach pochodzenia zwierzęcego.
Wniosek: potrzebne są obydwa rodzaje białek. Co w zasadzie nie wyklucza diety wyłącznie wegetariańskiej, bo jak sam stwierdziłeś, można ją tak skomponować, by tych 8 aminokwasów sobie dostarczyć. Tylko w przypadku diety zawierającej także białka pełnowartościowe jest po prostu łatwiej. Co, powtarzam, nie wyklucza wegetarianizmu.

Wlasnie i to w wegetarianizmie lubie komponowanie diety co dostarcza mi wielu doswiadczen i radosci :) Dla tych ktorzy sa bardziej leniwi polecam bary wegetarianskie (w ktorych jedzenie jest o wiele tansze niz w barach MCdonald's) i naprawde smaczniejsze i zdrowsze. Jedzac tam bedziemy mieli pewnosc ze skladniki sa odpowiednio polaczone ;)
Piro napisał/a:
Zapytam jeszcze, co np. z witaminą D3, której niedobór może powodować krzywicę (u dzieci) i odwapnienie kości? Zwiększa to podatność na złamania i ryzyko osteoporozy. A sam pisałeś, że jej [witaminy] unikasz (bo jest pozyskiwana z tranu...) - to czy naprawdę WSZYSTKIE przydatne (nie tylko niezbędne do przeżycia, ale i do pełnego zdrowia) składniki odżywcze (w tym sole mineralne, witaminy itp.) znajdzie się w roślinkach? Pytam serio, naprawdę mnie to ciekawi.

Tak mozna, ja i masa ludzi jestesmy tego doskonalym przykladem. Robie badania krwi co 3-6 miesiecy i zawsze sa one wysmienite, mam znajomych ktorzy sa wegetarianami o wiele dluzej niz ja i takze swietnie sie czuja.
Piro napisał/a:
Niekoniecznie - przecież pobudza. Gdyby nie stres, człowiek często nie byłby w stanie zmobilizować się do działania - to pod kątem psychologii. Ale jeśli chodzi o działanie na zdrowie - to masz rację... Wniosek: na długą metę stres zabija, ale na krótką pomaga przeżyć :mrgreen:

Zgadzam sie, ale to tez zalezy od ludzi, niektorych ludzi nawet chwilowy stres moze zniszczyc :P
Piro - 2008-01-01, 16:03
:
Jaskier napisał/a:
Swiec nie uzywam. Bo po co... :roll:

No jak to po co? A kolacja z dziewczyną przy świecach? xD
Nie mówiąc, jak już korki w chałupie padną, a na podorędziu nie ma latarki ;) (zdarza się :P )
Jaskier napisał/a:
Wlasnie i to w wegetarianizmie lubie komponowanie diety co dostarcza mi wielu doswiadczen i radosci :) Dla tych ktorzy sa bardziej leniwi polecam bary wegetarianskie (w ktorych jedzenie jest o wiele tansze niz w barach MCdonald's) i naprawde smaczniejsze i zdrowsze. Jedzac tam bedziemy mieli pewnosc ze skladniki sa odpowiednio polaczone ;)

No cóż, jeśli to ci sprawia radochę, to ja się wtrącać nie będę xD

Co do barów wegetariańskich... Nie ma ich aż tyle, by mogły stanowić realną konkurensję dla fastfoodów :-/ A czy jedzenie jest tańsze? Trudno porównywać kotleta w bułce do sałatki pod względem cenowym - chyba że chodzi o to, że można taniej się najeść. A tutaj istnieje taka kwestia, że sałatki wydają się bardziej sycące, bo celuloza w żołądku się rozszerza. Nie twierdzę, że to źle - wręcz przeciwnie ;)
Jaskier napisał/a:
Tak mozna, ja i masa ludzi jestesmy tego doskonalym przykladem. Robie badania krwi co 3-6 miesiecy i zawsze sa one wysmienite, mam znajomych ktorzy sa wegetarianami o wiele dluzej niz ja i takze swietnie sie czuja.
Wierzę, ale czy badania krwi mogą ujawnić odwapnienie kości?
Jaskier napisał/a:
Zgadzam sie, ale to tez zalezy od ludzi, niektorych ludzi nawet chwilowy stres moze zniszczyc :P
Stres przecież ma zróżnicowane natężenie - lekka trema przed występem albo strach przed klasówką z matematyki nie są tak silne jak stres podczas ucieczki przed niedźwiedziem podczas biawaku :mrgreen: Stres o umiarkowanym natężeniu pomaga osiągnąć maksimum możliwości swego umysłu.
Jaskier - 2008-01-01, 16:28
:
Piro napisał/a:
Zapytam jeszcze, co np. z witaminą D3, której niedobór może powodować krzywicę (u dzieci) i odwapnienie kości? Zwiększa to podatność na złamania i ryzyko osteoporozy. A sam pisałeś, że jej [witaminy] unikasz (bo jest pozyskiwana z tranu...) - to czy naprawdę WSZYSTKIE przydatne (nie tylko niezbędne do przeżycia, ale i do pełnego zdrowia) składniki odżywcze (w tym sole mineralne, witaminy itp.) znajdzie się w roślinkach? Pytam serio, naprawdę mnie to ciekawi.

Wracajac do poprzednich postow(zapomnialemwyjasnic sprawe dotyczaca wit D3)
Mozna ja zastepowac witamina D2 ktora jest roslinna. Albo, witamine D3 organizm moze wyprodukowac sam pod wpływem promieni slonecznych, które przemieniaja zawarty w skorze człowieka 7-dehydrocholesterol.
Piro napisał/a:
Wierzę, ale czy badania krwi mogą ujawnić odwapnienie kości?

Od tego sa badania densytometryczne i zapewniam cie ze nie robi sie ich w wieku 19 lat to raczej dobre dla ludzi po 65 roku zycia. Oczywiscie mozna robic sobie te badania z wlasnej inicjatywy ale na pewno nie z taka czestotliwoscia jak badania krwi. ;) Znakomite źródła wapnia w diecie wegetarianskiej to ziarna sezamu, tofu (serek sojowy), zielone warzywa (szpinak, brokuły), rośliny strączkowe, mleko sojowe, migdały, pomidory.
Cytat:
Stres przecież ma zróżnicowane natężenie - lekka trema przed występem albo strach przed klasówką z matematyki nie są tak silne jak stres podczas ucieczki przed niedźwiedziem podczas biawaku :mrgreen: Stres o umiarkowanym natężeniu pomaga osiągnąć maksimum możliwości swego umysłu.

Roznie to bywa ;)
Piro - 2008-01-01, 20:47
:
Jaskier napisał/a:
Znakomite źródła wapnia w diecie wegetarianskiej to ziarna sezamu, tofu (serek sojowy), zielone warzywa (szpinak, brokuły), rośliny strączkowe, mleko sojowe, migdały, pomidory.

Ja wiem, że w diecie jarskiej też są źródła wapnia - interesowała mnie przede wszystkim ta witamina D3, która ten wapń pomaga wchłaniać :P Ale skoro w roślinkach jest D2, czyli de facto prowitamina, to już nie mam więcej pytań.
Jaskier napisał/a:
Cytat:
Stres przecież ma zróżnicowane natężenie - lekka trema przed występem albo strach przed klasówką z matematyki nie są tak silne jak stres podczas ucieczki przed niedźwiedziem podczas biawaku :mrgreen: Stres o umiarkowanym natężeniu pomaga osiągnąć maksimum możliwości swego umysłu.

Roznie to bywa ;)
Dobre podsumowanie tego, co ja napisałem ;] Bywa różnie - raz jest pomocny, raz przeszkadza. I tyle, bo to OT, a ja nie mam zamiaru Wielce Szanownej Moderacji wkurzać xD
Toudisław - 2008-01-02, 12:37
:
Jaskier, Chyba zacznę od początku. Podjesz mi Skład warzyw i udowadniasz, ze są tam witaminy. Tylko, że ja o tym wiem. Nie optuje za przejściem na 100 % mięsną dietę. Tylko neguje zdanie, że usunięcie mięsa z jadłospisu jest zdrowe. Mięso tez zawiera witaminy, mikroelementy i składniki odżywcze. To co już mówiłem. Wile witamin w tym witamina a jest rozpuszczalna w tłuszczach i to zwierzęcych. Ryby zawierają tłuszcze wielo nie nasycone które ściągają odkładający się cholesterol w tętnicach. Co do włośnia to chyba już nie wiem jak do ciebie dotrzeć. To groźna choroba nawet przy obecnym stanie medycyny czasem okazuje się śmiertelna. Tylko, że w Polsce ryzyko zachorowania na nią jest małe. Bardzo małe. Można się przecież zatruć grzybami. Można zjeść wazywa czo owoce spryskane zbyt dużą ilością pestycydów. Włosień zjada się w mięsie. Nosicielem choroby jest roślinożerca. który na chorobę tą nie choruje
Cytat:
Goryle są zwierzętami wszystkożernymi, zjadają owoce, liście, pędy, kiełki, korzenie, korę oraz sporadycznie - owady, które składają się na 1–2% ich diety 1-2% to chyba niewiele co na dobra sprawe robi ich niescislymi wegetarianami. Mysle ze u czlowieka powinno byc podobnie.

Tylko, że u goryli to kwestia dostępności mięsa. Dobrym przykładem sa pandy. jedzą bambus bo ten pokarm łatwo było zdobyć. Ale mięsa jedzą zawsze gdy mają okazję. Człowiek w sposób naturalny układa sobie zdrową d;la niego dietę. Obecnie jest to zakłócone przez siłę oddziaływania producetów żywności i chemiczne wspomaganie żywności. Ale zauważ dlaczego w różnym klimacie diety się różnią ? oczywiście idzie tez o dostępność pewnym pokarmów. Jednak idzie o to że człowiek ma różne potrzeby.
Wiec musimy widać jeść więcej mięsa niż goryl. Goryle są od nas mniej aktywne fizycznie i umysłowo. Mięso jest bardzo efektywnym źródłem energii. Organizm łatwiej osiąga co chce.
Jaskier napisał/a:
20% ok reszta to inne skladniki poza tym to tylko jeden z kilku przypadkow. W wiekszosci warzywa nie skladaja sie z samych cukrow ktore przeciez tez sa potrzebne.

Potrzebne są nam Białka, Tłuszcz cukry. W tej kolejności. A ilościowo to tłuszcze na pierwszym miejscu. Do tego inne składniki odżywcze. Rośliny w przeważającej większości składają się z Wody, cukrów. Cukry są budulcem rośliny.
Jaskier napisał/a:
Tłuszcze zwierzęce bez porównania gorzej wpływają na zdrowie człowieka. Ze względu na dużą zawartość cholesterolu i nasyconych kwasów tłuszczowych, zwiększają poziom cholesterolu w surowicy krwi i tym samym wpływają na rozwój zmian miażdżycowych i innych chorób układu krążenia oraz serca.

Co do nasyconych kwasów tłuszczowych. One są dostarczane do organizmu z pominięciem Wątroby. Czyli nie są widać takie niezdrowe.
Jaskier napisał/a:
W niektórych krajach ponad 90% spożywanych tłuszczów to tłuszcze roślinne, i taki model jest najkorzystniejszy dla zdrowia.

Nie. Taki model może być najkorzystniejszy dla zdrowia w tych krajach. Może mają inny klimat. Może nie mają dostąp do dobrych tłuszczy zwierzęcych. W polsce zużywa się dużo oleju roślinnego i nadal mamy sporo zawałowców. Pamiętaj ze oleje roślinne nie są przystosowane do wysokich temperatur. Oliwy z oliwek nie powinno się podgrzewać powyżej 60 stopni. Bo nie tyle traci swoje właściwości co już zaczyna być szkodliwa.
Jaskier - 2008-01-02, 18:55
:
Toudisław napisał/a:
Jaskier, Chyba zacznę od początku. Podjesz mi Skład warzyw i udowadniasz, ze są tam witaminy. Tylko, że ja o tym wiem. Nie optuje za przejściem na 100 % mięsną dietę. Tylko neguje zdanie, że usunięcie mięsa z jadłospisu jest zdrowe. Mięso tez zawiera witaminy, mikroelementy i składniki odżywcze. To co już mówiłem. Wile witamin w tym witamina a jest rozpuszczalna w tłuszczach i to zwierzęcych. Ryby zawierają tłuszcze wielo nie nasycone które ściągają odkładający się cholesterol w tętnicach. Co do włośnia to chyba już nie wiem jak do ciebie dotrzeć. To groźna choroba nawet przy obecnym stanie medycyny czasem okazuje się śmiertelna. Tylko, że w Polsce ryzyko zachorowania na nią jest małe. Bardzo małe. Można się przecież zatruć grzybami. Można zjeść wazywa czo owoce spryskane zbyt dużą ilością pestycydów. Włosień zjada się w mięsie. Nosicielem choroby jest roślinożerca. który na chorobę tą nie choruje

Zacznijmy od tego ze podajac sklad warzyw nie udowadniam tylko o witaminach ale takze o blonniku prowitaminach i skladnikach mineralnych. Owszem usuniecie miesa z jadlospisu jest jak najbardziej zdrowe ;) . Wazrywa tez zawieraja bialko , witaminy skladniki odzywcze.Owoce i warzywa zawierające karotenoidy, np. pomidory, marchew; zawierają prowitaminę A, która może zostać przetworzona w ludzkim organizmie w witaminę. Poza tym mleko (mowimy przeciez o diecie wegetarianskiej ;) )
Wtaminy rozpuszczalne w tłuszczach to witaminy A, D, E i K. I to nie tylko w tluszczach zwierzecych rozpuszczaja sie takze w tluszczach roslinnych. Poza tym jezeli chodzi o wegetarianizm to z tego co mi wiadomo mleko,masło jest takze rodzajem tluszczu zwierzecego wiec chyba nie ma problemu.
Ciesze sie ze w koncu zrozumiales ze na Włosien sie choruje :->
Jak juz mowilem nie slyszalem o przypadku zarazenia wlosniem przez zjedzenie warzyw albo owocow za kazdym razem bylo to spowodowane zjedzeniem miesa.
Toudisław napisał/a:
Tylko, że u goryli to kwestia dostępności mięsa. Dobrym przykładem sa pandy. jedzą bambus bo ten pokarm łatwo było zdobyć. Ale mięsa jedzą zawsze gdy mają okazję. Człowiek w sposób naturalny układa sobie zdrową d;la niego dietę. Obecnie jest to zakłócone przez siłę oddziaływania producetów żywności i chemiczne wspomaganie żywności. Ale zauważ dlaczego w różnym klimacie diety się różnią ? oczywiście idzie tez o dostępność pewnym pokarmów. Jednak idzie o to że człowiek ma różne potrzeby.
Wiec musimy widać jeść więcej mięsa niż goryl. Goryle są od nas mniej aktywne fizycznie i umysłowo. Mięso jest bardzo efektywnym źródłem energii. Organizm łatwiej osiąga co chce.

W Afryce maja mase moskitow, malych zwierzat, jaj ptasich, a i tak siegaja po nie bardzo rzadko (prawie wcale) Goryle rozpoznaja okolo 140 gatunkow roslin i to wlasnie ich przez wieksza czesc dnia szukaja pozostawiajac mieso na odległym planie. Ale zostawmy juz porownywanie do zwierzat, skupmy sie na ludziach.
Dieta wegetarianska jest wspanialym zrodlem energii, jest bardzo wielu sportowcow ktorzy sa wegetarianami i osiagaja wspaniale wyniki.
Na strawienie ziemniaka trzeba godziny, na strawienie mięsa od 3 do 7 godzin. Organizm niepotrzebnie traci energię na trawienie mięsa, a przecież mógłby ten czas wykorzystać na inne czynności życiowe. Lepiej jezeli zjem 2 razy dziennie rosliny(ktore tak samo jak mieso dostarcza mi potrzebnych skladnikow, aminokwasow) niz raz objem sie miechem.
To po prostu zdrowsze.
Pozwole sobie jeszcze na pare przykładow na to jak dieta miesna zle wplywa na organizm i ze wcale nie jest zdrowa:

Wieprzowina jest gatunkiem mięsa, który dystansuje wszystkie inne pod względem zagrożenia dla zdrowia (nie tylko ze względu na ryzyko zarażenia się trychinozą czyli włośnicą - może prowadzić do groźnych powikłań sercowo - naczyniowych i neurologicznych). Sprawia to przede wszystkim wysoka zawartość toksyn i substancji obciążających organizm w trakcie procesu przemiany materii.
Nawet chude mięso wieprzowe zawiera bardzo dużo tłuszczu. W innych gatunkach mięs tłuszcz odkładany jest w tkance łącznej i tworzy osobną warstwę, którą łatwo jest oddzielić. Natomiast w wieprzowinie tłuszcz znajduje się wewnątrz komórek.

Dr Reckeweg znany z opracowania wielu leków homeopatycznych twierdzi, że mięso wieprzowe zawiera obfitującą w siarkę śluzowatą substancję, która w połączeniu z tłuszczem powoduje rozpulchnianie u człowieka tkanki łącznej oraz osadzanie się krystalicznych związków na ścięgnach, stawach i chrząstkach, co jest powodem rozwoju schorzeń reumatycznych. Ze względu na tę śluzowatą substancję wieprzowina jest niezbędnym surowcem dla uzyskania odpowiedniej konsystencji niektórych gatunków wędlin i przetworów mięsnych służących do rozsmarowywania.

Tucz prowadzony na skalę przemysłową jest nieodłącznie związany z podawaniem zwierzętom:

* hormonów przyspieszających wzrost (ze względu na opłacalność)
* antybiotyków, sulfonamidów (w obawie przed wzmożonym zagrożeniem rozprzestrzeniania się chorób)
* beta - blokerów (mających zapobiegać zawałom serca)
* silnych środków uspokajających (wzrost zwierząt nie może być niczym zakłócony nawet w takich warunkach: stłoczenie na niewielkiej powierzchni, brak dostępu do światła dziennego)

Powszechną wśród świń chorobą jest tzw. świński pomór, który zmusza hodowców do dokonywania tzw. ubojów sanitarnych. Sam wirus wywołujący chorobę jest wprawdzie dla człowieka niegroźny, jednak toksyny wytwarzane przez niego w trakcie przemiany materii nie są już dla naszego zdrowia obojętne. Dostają się one do ludzkiego organizmu wraz z mięsem wieprzowym, jeśli zwierzę zostanie przeznaczone na ubój przed wystąpieniem u niego pełnych objawów choroby.

Calkiem podobnie jest z hodowla innych zwierzat.

Toudisław napisał/a:
Potrzebne są nam Białka, Tłuszcz cukry. W tej kolejności. A ilościowo to tłuszcze na pierwszym miejscu.

WEGETARIANIZM:
Białka posiada
Tłuszcze posiada
Weglowodany posiada
Wiec po co mieso?

Toudisław napisał/a:
Rośliny w przeważającej większości składają się z Wody, cukrów. Cukry są budulcem rośliny.

W przewazajacej czesci z wody owszem ale nie z cukrow co juz z reszta udowodnilem. ( Wez kilka warzyw i sam zobacz z czego sa zbudowane jesli nie wierzysz temu co ja podaje). Cukry sa ale jednym z budulcow rosliny ( co nie znaczy ze sa glownym z nich).

Toudisław napisał/a:
Co do nasyconych kwasów tłuszczowych. One są dostarczane do organizmu z pominięciem Wątroby. Czyli nie są widać takie niezdrowe.

Najbardziej chodzilo mi o cholesterol ktory jest obecny tylko w produktach pochodzenia zwierzecego i jest przeciez tak bardzo niezdrowy i niebezpieczny.
Toudisław napisał/a:
W polsce zużywa się dużo oleju roślinnego i nadal mamy sporo zawałowców.


Bo je sie duzo miesa ktore jest glownym nosnikiem cholesterolu jak kazdy wie w nadmiarze prowadzacego do zawalu.

Go Veg!
Toudisław - 2008-01-02, 20:09
:
Jaskier napisał/a:
Na strawienie ziemniaka trzeba godziny, na strawienie mięsa od 3 do 7 godzin.

Tylko że ziemniak dostarcza o wile mniej energii. Mięso niby trawi się dłużej. Ale żeby zrównoważyć ilość kalorii trzeba ty ziemniaków zjeść o wile wile więcej. O wile więcej obciążyć żołądek. Mięso jest o wile bardziej korzystne kalorycznie.

nergia [kcal] Białko [g] Tłuszcz [g] Węglo-wodany [g]
Ziemniaki 87 1,7 0,1 19,9


Żeberka wieprzowe 324 15,2 29,3 0

Czyli w 100 gramach mięsa jest 3,7 razy więcej kalorii. Czyli musisz zjeść 3,7 razy więcej ziemniaków. No i nie podałeś jakiego mięsa. Zauważ że ziemniaki to głównie cukry.
Cukry są organizmowi prawie nie potrzebne. Bez problemu można syntezować je z tłuszczu. Co organizm prawie zawsze robi.
Jaskier napisał/a:
Jak juz mowilem nie slyszalem o przypadku zarazenia wlosniem przez zjedzenie warzyw albo owocow za kazdym razem bylo to spowodowane zjedzeniem miesa.

//mur //mur //mur //mur //mur //mur WIEM !!!!!!!!!!!
Zrozum wreszcie człowieku. Człowiek zaraza się poprzez zjedzenie mięsa. Ale SKĄD SIę BIERZE WłOSIEN W MIĘSIE ? zrozum że roślinożercą też musi jakoś się zarazić

Jaskier napisał/a:
Wieprzowina jest gatunkiem mięsa, który dystansuje wszystkie inne pod względem zagrożenia dla zdrowia (nie tylko ze względu na ryzyko zarażenia się trychinozą czyli włośnicą - może prowadzić do groźnych powikłań sercowo - naczyniowych i neurologicznych). Sprawia to przede wszystkim wy

Porównałeś jeden gatunek mięsa. Tylko, że wieprzowina jest bardzo podobna biochemicznie do mięsa ludzkiego. Może powinniśmy jeść co nam naturalnie bliższe :mrgreen:

:mrgreen: :mrgreen:

Jaskier napisał/a:
bfitującą w siarkę śluzowatą substancję,

Taż mi naukowe określenie

Jaskier napisał/a:
Ze względu na tę śluzowatą substancję wieprzowina jest niezbędnym surowcem dla uzyskania odpowiedniej konsystencji niektórych gatunków wędlin i przetworów mięsnych służących do rozsmarowywania.

:DDD mówisz o żelatynie ? :mrgreen: :mrgreen:

Jaskier napisał/a:
WEGETARIANIZM:
Białka posiada
Tłuszcze posiada
Weglowodany posiada
Wiec po co mieso?

Mięso Ma Wszytko to co ma rośliny. No to poco rośliny ?
Naprawdę durne porównanie ( oba i moje i twoje )
Jaskier napisał/a:
* hormonów przyspieszających wzrost (ze względu na opłacalność)
* antybiotyków, sulfonamidów (w obawie przed wzmożonym zagrożeniem rozprzestrzeniania się chorób)
* beta - blokerów (mających zapobiegać zawałom serca)
* silnych środków uspokajających (wzrost zwierząt nie może być niczym zakłócony nawet w takich warunkach: stłoczenie na niewielkiej powierzchni, brak dostępu do światła dziennego)

Nie pisz ty bzdur. Podawanie hormonów i antybiotyków jest surowo wzbronione. Są za to ostre kary. Tak samo środki uspokajające.
Co do Beta blokerów to są to tłuszcze i ile się nie byle. Wędzone ryby morskie go zwierają.
Jaskier napisał/a:
W przewazajacej czesci z wody owszem ale nie z cukrow co juz z reszta udowodnilem.

No właśnie nie udowodniłeś. Podałeś witaminy, mikroelementy itp. Ale to sa ilości koło kilu procent i ja i Piro tłumaczymy ci że cukry są budulcem rośliny. zerknij na skałd ziemniaków.
A co do Wędlin. Wiesz że dodaje się do nich bardzo dużo skrobi ( cukru )
Jaskier napisał/a:
Najbardziej chodzilo mi o cholesterol ktory jest obecny tylko w produktach pochodzenia zwierzecego i jest przeciez tak bardzo niezdrowy i niebezpieczny.

Następny mit. Zdecydowana przesada z tym cholesterolem. podgrzany tusz roślinny zawiera kwasy tłuszczowe które podnoszą poziom cholesterolu. czemu eskimosi nie znali zawałów serca ? przecież żywią ( żywili ) się prawie 100 % mięsem
Jaskier napisał/a:
Bo je sie duzo miesa ktore jest glownym nosnikiem cholesterolu jak kazdy wie w nadmiarze prowadzacego do zawalu.

Nie. Bo jedzą. Chipsy, Cole, popcron, napoje gazowane, słodycze, frytki itp i nie ma tu ani grama mięsa
Piro - 2008-01-02, 20:45
:
Jaskier napisał/a:
Lepiej jezeli zjem 2 razy dziennie rosliny(ktore tak samo jak mieso dostarcza mi potrzebnych skladnikow, aminokwasow) niz raz objem sie miechem.
To po prostu zdrowsze.
Tu się uśmiałem xD
Ale po kolei. Wiadomo, że ZAWSZE 2 posiłki będą zdrowsze niż jeden - lepiej jeść często, a mało, niż raz dziennie się obżerać. A wiesz, jak np. wygląda dieta zapaśnika sumo? Raz dziennie gar ryżu. Rośliny, jakby nie patrzeć ;] Ale to nie jest żaden dowód na szkodliwość ryżu. Tak jak twoje zdanie '2 razy jedzenie roślin jest lepsze niż zjedzenie raz mięs' nie jest dowodem na wyższość wegetarianizmu. Ile zieleniny i jakiej? Jakie mięso, jak przyrządzone? Nie wmówisz mi, że 2 razy frytki smażone w oleju są lepsze niż odpowiednio przyrządzona ryba.
Jaskier napisał/a:
W przewazajacej czesci z wody owszem ale nie z cukrow co juz z reszta udowodnilem. ( Wez kilka warzyw i sam zobacz z czego sa zbudowane jesli nie wierzysz temu co ja podaje). Cukry sa ale jednym z budulcow rosliny ( co nie znaczy ze sa glownym z nich).

Jaskier, 'składnik odżywczy/pokarmowy' to nie to samo, co 'budulec'. Nie używaj tych dwóch pojęć zamiennie.
Jaskier napisał/a:
Bo je sie duzo miesa ktore jest glownym nosnikiem cholesterolu jak kazdy wie w nadmiarze prowadzacego do zawalu.
A tu mogę się podpisać pod wypowiedzią Toudiego o chipsach, frytkach i tym podobnych przekąskach. Roślinach, smażonych w tłuszczu roślinnym. I co, nieszkodliwe?
Nie każde mięso jest nośnikiem szkodliwego cholesterolu (pomijając fakt, że są cholesterole dobre, wręcz wskazane).
Toudisław - 2008-01-02, 22:52
:
Jaskier napisał/a:
A jezeli juz znajduja sie wegetarianie jedzacy niezdrowe przekaski to zapewniam cie ze robia to na pewno rzadziej niz potencjalny czlowiek ktory mieso je prawie codziennie.

Sory ale gadasz głupoty. Ciągle mówisz, ze mięso jest nie zdrowe. A to nie prawda. Z uporem maniak powołując się na jakieś "autorytety". Podajesz skrajne przypadki złego odżywania się, marginalne obecnie choroby żeby udowodnić jakie to mięso jest niezdrowe. Wegetarianizm to styl, życia. Ok Tylko, ze to wcale nie jest zdrowy styl życia. Drastycznie zmieniasz swoją dietę. Zdecydowanie przechylając ja na stronę cukrów. Które to cukry są przyczyną wzrostu cholesterolu we krwi. Które w wielu przypadkach są dla organizmu ciężkostrawne. Ograniczasz w stopniu istotnym ilość białek, tłuszczów wysoko uwodornionych i omega 3.
Pobudki moralne są niepoważne. Bo zabicie zwierzęcia nie jest czynem etycznie złym. Dla mnie Człowiek to też zwierze. Zwierzęta zabijają się nawzajem. Robią to by żyć. Nie ma w tym nic złego. Ważne by zabijać zwierzę w sposób najmniej dla niego bolesny.
Nie widzę też powodu by nie korzystać z tak zwanych produktów od zwierzęcych. możemy popaść w skrajność i jeść warzyw bo to oznacza brutalne ich pomordowanie.
Jaskier napisał/a:
To chyba liczy sie dla nas najbardziej? Jak juz przedstawilem warzywa owoce posiadaja bardzo duzo takowych skladnikow w ktorych wcale nie dominuja cukry.

Nic mi nie udowodniłeś. Nie masz racji i tyle. Rośliny są z cukrów zbudowane. Są to Cukry wielorakiego rodzaju. Ale jednak cukry. Nasiona to co innego. Mają inny cel, inne przeznaczenie. Więc są inaczej zbudowane.
Jaskier napisał/a:
Powszechną wśród świń chorobą jest tzw. świński pomór, który zmusza hodowców do dokonywania tzw. ubojów sanitarnych. Sam wirus wywołujący chorobę jest wprawdzie dla człowieka niegroźny, jednak toksyny wytwarzane przez niego w trakcie przemiany materii nie są już dla naszego zdrowia obojętne. Dostają się one do ludzkiego organizmu wraz z mięsem wieprzowym, jeśli zwierzę zostanie przeznaczone na ubój przed wystąpieniem u niego pełnych objawów choroby.

Chyba nie zdajesz sobie sprawy jak wygląda produkcja roślinna. Jak wile chorób zagraża rośliną. Jak wile chemii się w nią leje. Rośliny łatwiej pobierają z otoczenia szkodliwe substancję i o wile trudniej niż zwierzęta się ich pozbywają.
Jaskier napisał/a:
Frytki nie sa zdrowe i bardzo rzadko wybierane przez wegetarian, tak samo chipsy itp.Jako przekaski jemy raczej suszone owoce , chipsy z bananow itp. A jezeli juz znajduja sie wegetarianie jedzacy niezdrowe przekaski to zapewniam cie ze robia to na pewno rzadziej niz potencjalny czlowiek ktory mieso je prawie codziennie.

Nie. Ty nam wmawiasz, że produkty roślinne są od mięsa i odzwierzęcych zdrowsze, ze oleje roślinne są zdrowe. A to oczywista nie prawda. Daliśmy ci przykład ile potraw nie mięsnych jest niezdrowych. Oraz, że tłuszcze roślinne tez mogą podnieść cholesterol
Jaskier napisał/a:
Tak mozna, ja i masa ludzi jestesmy tego doskonalym przykladem. Robie badania krwi co 3-6 miesiecy i zawsze sa one wysmienite, mam znajomych ktorzy sa wegetarianami o wiele dluzej niz ja i takze swietnie sie czuja.

Jakie badania? Na poziom cukru ? Cholesterol ? bo morfologia niczego nie wykaże.
Zresztą poczekamy kilka lat.


Ps. Czemu usunąłeś swojego psota ?
Jaskier - 2008-01-03, 00:24
:
Piro napisał/a:
Tu się uśmiałem xD
Ale po kolei. Wiadomo, że ZAWSZE 2 posiłki będą zdrowsze niż jeden - lepiej jeść często, a mało, niż raz dziennie się obżerać. A wiesz, jak np. wygląda dieta zapaśnika sumo? Raz dziennie gar ryżu. Rośliny, jakby nie patrzeć ;] Ale to nie jest żaden dowód na szkodliwość ryżu. Tak jak twoje zdanie '2 razy jedzenie roślin jest lepsze niż zjedzenie raz mięs' nie jest dowodem na wyższość wegetarianizmu. Ile zieleniny i jakiej? Jakie mięso, jak przyrządzone? Nie wmówisz mi, że 2 razy frytki smażone w oleju są lepsze niż odpowiednio przyrządzona ryba.

pisałem we wcześniejszych postach i powtarzam to znowu do znudzenia . Wegetarianizm to nie tylko dieta ,ale także styl życia zdrowy styl życia . Frytki nie sa zdrowe i bardzo rzadko wybierane przez wegetarian, tak samo chipsy itp.Jako przekąski jemy raczej suszone owoce , chipsy z bananow itp. A jezeli juz znajduja sie wegetarianie jedzący niezdrowe przekąski to zapewniam cie ze robia to na pewno rzadziej niż potencjalny człowiek który mięso je prawie codziennie.
Piro napisał/a:
Jaskier, 'składnik odżywczy/pokarmowy' to nie to samo, co 'budulec'. Nie używaj tych dwóch pojęć zamiennie.

Chodzilo mi o co innego.
Przykładowo głównym budulcem nasion roślin straczkowych sa takze białka.
Dla naszego organizmu ważne sa składniki odżywcze które on sam w procesie metabolizmu zamienia na potrzebne naszemu ciału budulce.
To chyba liczy sie dla nas najbardziej? Jak juz przedstawiłem warzywa owoce posiadaja bardzo dożo takowych składników w których wcale nie dominują cukry.
Piro napisał/a:
A tu mogę się podpisać pod wypowiedzią Toudiego o chipsach, frytkach i tym podobnych przekąskach. Roślinach, smażonych w tłuszczu roślinnym. I co, nieszkodliwe?
Nie każde mięso jest nośnikiem szkodliwego cholesterolu (pomijając fakt, że są cholesterole dobre, wręcz wskazane).

Znowu powtarzam. Wegetarianizm to nie tylko dieta, ale także zdrowy sposob na zycie.
Wybieramy to co najzdrowsze, bardzo rzadko przygotowuje jakies warzywa na oleju z reguly robie to na parze albo na surowo i wiem ze wiekszosc wegetarian postepuje tak samo.Sprawe przekasek juz wyjasnilem.
Co do cholesterolu to jest on zawarty tylko w produktach pochodzenia zwierzecego i jest w wiekszosci niezdrowy.

Toudisław napisał/a:
Tylko że ziemniak dostarcza o wile mniej energii. Mięso niby trawi się dłużej. Ale żeby zrównoważyć ilość kalorii trzeba ty ziemniaków zjeść o wile wile więcej. O wile więcej obciążyć żołądek. Mięso jest o wile bardziej korzystne kalorycznie.

podałem tylko pierwszy lepszy przyklad. Wiadomo ze dieta wegetariańska nie składa sie tylko z ziemniaków :shock: Sa inne rosliny i chodzilo mi o ogoł ziemniak był tylko przykladem. Mięso jest spozywane prawie codziennie przez potencjalnego czlowieka ziemniaki z uwagi na to ze dieta wegetarianska polega na jak największym urozmaicaniu nie figuruja w jadlospisie codziennie. To byl tylko przyklad strat energii jakie wystepuja przytrawieniu miecha. Przy trawieniu roślin ta energie oszczędzamy. Zjem kotlety sojowe z masa surowek dostarczajac organizmowi niezbędnych aminokwasów trawiąc to znacznie szybciej niz twoje danie składające sie z kotleta ziemniaków i surówek (przyklad wziety z kosmosu).
Toudisław napisał/a:
//mur //mur //mur //mur //mur //mur WIEM !!!!!!!!!!!
Zrozum wreszcie człowieku. Człowiek zaraza się poprzez zjedzenie mięsa. Ale SKĄD SIę BIERZE WłOSIEN W MIĘSIE ? zrozum że roślinożercą też musi jakoś się zarazić

Skoro juz wiemy ze czlowiekowi zagraza zarazenie przez zjedzenie miesa to po co czlowiek ma je jesc?? Po prostu lepiej go nie jeść żeby uniknąć zarażenia i niepotrzebnych chorob. //mur
Toudisław napisał/a:
Porównałeś jeden gatunek mięsa. Tylko, że wieprzowina jest bardzo podobna biochemicznie do mięsa ludzkiego. Może powinniśmy jeść co nam naturalnie bliższe :mrgreen:

Na dole podsumowalem...
Toudisław napisał/a:
mówisz o żelatynie ? :mrgreen: :mrgreen:

Tak. Żelatyna jest dodawana do roznych pasztetow itp. Jest pozyskiwana takze z chrzastek i kosci. Ogolnie sluzy do zageszczania.
Toudisław napisał/a:
Nie pisz ty bzdur. Podawanie hormonów i antybiotyków jest surowo wzbronione. Są za to ostre kary. Tak samo środki uspokajające.
Co do Beta blokerów to są to tłuszcze i ile się nie byle. Wędzone ryby morskie go zwierają.

W Polsce już w 1970 r. zakazano stosowania substancji hormonalnych jako dodatków do żywności dla zwierząt. Nie ma jednak pewności, czy przestrzegano tych przepisów, gdyż pozostałości hormonów w mięsie bada się w Polsce dopiero od 1990 r.
Owszem teraz jest bardzo duzo badan roznego typu wiem o tym wszystkim. Pozostaje tylko wszystkim tym ktorzy jedza mieso miec nadzieje ze te badania sa nalezycie przeprowadzane . Moim zdaniem bylo i jest zbyt glosno na polskim rynku o tego typu sprawach i przekretach to o czyms swiadczy.
Toudisław napisał/a:
Następny mit. Zdecydowana przesada z tym cholesterolem. podgrzany tusz roślinny zawiera kwasy tłuszczowe które podnoszą poziom cholesterolu. czemu eskimosi nie znali zawałów serca ? przecież żywią ( żywili ) się prawie 100 % mięsem

Przede wszystkim dlatego ze Eskimosi prowadzili aktywny tryb zycia i jedli najczesciej ryby ktore cholesterolu posiadaja znacznie mniej niz zwierzeta takie jak swinie, krowy.
Naprawde nie widze powodów do porównywania Eskimosow z nami.
Toudisław napisał/a:
Nie. Bo jedzą. Chipsy, Cole, popcron, napoje gazowane, słodycze, frytki itp i nie ma tu ani grama mięsa

Wegetarianie prawie nie siegaja po produkty wymienione przez Ciebie. :mrgreen: //mur //mur //mur COLA to juz w ogole brrrrrrrrr :-/

Toudisław napisał/a:
Sory ale gadasz głupoty.

Nie wydaje mi sie :)
Toudisław napisał/a:
Ciągle mówisz, ze mięso jest nie zdrowe.

Bo jest.
Toudisław napisał/a:
Podajesz skrajne przypadki złego odżywania się, marginalne obecnie choroby żeby udowodnić jakie to mięso jest niezdrowe.

Podaje przykłady odzywiania sie miesem.
Toudisław napisał/a:
Tylko, ze to wcale nie jest zdrowy styl życia. Drastycznie zmieniasz swoją dietę.

Juz Ci chyba tlumaczylem jak przebiega proces przejscia na wegetarianizm? I zapewniam Cie ze drastycznie to ostatnie slowo jakiego bym uzylaby okreslic ta zmiane.
Toudisław napisał/a:
Zdecydowanie przechylając ja na stronę cukrów. Które to cukry są przyczyną wzrostu cholesterolu we krwi. Które w wielu przypadkach są dla organizmu ciężkostrawne. Ograniczasz w stopniu istotnym ilość białek, tłuszczów wysoko uwodornionych i omega 3.

Przypominam ze temat dotyczy wegetarianizmu a nie weganizmu. Wwegetarianizmie jak wiadomo jest dopuszczalne stosowanie mleka jajek ktore posiadaja bialka wcalenie gorsze ot tych w miesie. ( I to ze ja rezygnuje z niektorych produktow o niczym nie swiadczy to moj osobisty powod a temat jest o wegetarianizmie i tego sie trzymajmy.)
Nie zgadzam sie z tym ze przechodzac na diete wegetarianska przechylamy sie w strone cukrow bo po prostu tak nie jest. Pokazywalem przyklady warzyw itp. pokazywalem nawet to ze cukrzycy spokojnie moga odzywiac sie nimi, podzielilem je na poszczegolnie grupy z ktorych nalezy wybierac te najbardziej korzystne. Na to ze do niektorych to nie dociera to juz nic niestety nie poradze.
Toudisław napisał/a:
Ważne by zabijać zwierzę w sposób najmniej dla niego bolesny.

Szkoda ze tego nie robi sie w ten sposob. W wiekszosci rzezni pracuja ludzie pozbawieni uczuc ktorzy bawia sie cierpieniem moze to niewiarygodne i niedopuszczalne dla niektorych ludzi ale takie sa realia. Gdyby rzeznie mialy sciany nikt nie jadlby miesa.
Dostalismy rozum po to zeby zrozumiec pewne kwestie a nie odwracac sie od nich mowiac ''Tak musi byc''
Toudisław napisał/a:
Chyba nie zdajesz sobie sprawy jak wygląda produkcja roślinna. Jak wile chorób zagraża rośliną. Jak wile chemii się w nią leje. Rośliny łatwiej pobierają z otoczenia szkodliwe substancję i o wile trudniej niż zwierzęta się ich pozbywają.

Owszem zdaje sobie z tego doskonale sprawe. Od tego sa sklepy ze zdrowa zywnoscia...
W ktorych mamy sprawdzonych dostawcow ;) Btw. Dlaczego mięsa nie ma w sklepach ze zdrowa zywnoscia?
Toudisław napisał/a:
Nie. Ty nam wmawiasz, że produkty roślinne są od mięsa i odzwierzęcych zdrowsze, ze oleje roślinne są zdrowe. A to oczywista nie prawda. Daliśmy ci przykład ile potraw nie mięsnych jest niezdrowych. Oraz, że tłuszcze roślinne tez mogą podnieść cholesterol

Co do cholesterolu:
Co nam szkodzi?

Oczywiście nadmiar cholesterolu w pożywieniu. Jego dzienna dawka nie powinna przekraczać 300 mg.

Odpowiednia dieta zapobiegająca miażdżycy ma znaczenie zarówno profilaktyczne, jak i lecznicze - w przypadku stwierdzonego podwyższonego poziomu cholesterolu. Czego należy więc unikać? Przede wszystkim nadmiaru tłuszczu całkowitego w pożywieniu i zbyt dużej ilości nasyconych kwasów tłuszczowych. Ich źródłem są tłuste mięsa i wędliny, potrawy smażone na maśle, smalcu, słoni-nie czy margarynach twardych. Nie poleca się podrobów, tłustych wyrobów cukierniczych, jajek (jedno na tydzień - wliczając jajka stosowane do przygotowania posiłków), pełnotłustego mleka i jego przetworów, np. śmietany, serów żółtych i topionych, konserw mięsnych, pieczywa białego.

Należy dodać, że nie ma potrzeby całkowitej eliminacji cholesterolu pokarmowego z naszej diety, trzeba tylko ograniczyć jego spożycie.

Co można jeść?

* Kasze, ciemne pieczywo, płatki - zawierają błonnik pokarmowy, który zmniejsza stężenie cholesterolu we krwi.
* Owoce i warzywa - zawierają błonnik oraz witaminy, wśród których beta-karoten i witamina C działają antymiażdżycowo.
* Mleko i produkty o obniżonej zawartości tłuszczu, margaryny miękkie.
* Oleje roślinne i ryby (gotowane, wędzone, z rusztu) zawierają kwasy tłuszczowe wielonasycone działające przeciwmiażdżycowo.
* Oliwę z oliwek - źródło jednonienasyconych kwasów tłuszczowych o działaniu przeciwmiażdżycowym.
* Chude mięso (np. kurczaki) i chudą wędlinę (np. polędwicę).
Jak widac mieso można takze spozywac ale tylko chude i zaznaczmy to ze figuruje ono na ostatnim miejscu .
Prosze cie nie pisz bzdur typu:
Toudisław napisał/a:
że produkty roślinne są od mięsa i odzwierzęcych zdrowsze, ze oleje roślinne są zdrowe. A to oczywista nie prawda.

Błagam :-| kazdy lekarz potwierdzi ze tłuszcze roślinne sa bardziej bezpieczne i zdrowsze od zwierzęcych. Poza tym facet tłuszcze roślinne nie zawierają cholesterolu!!
Zawierają go tylko te zwierzęce.
Nienasycone kwasy tłuszczowe, zawarte głównie w olejach roślinnych, nie zwiększają stężenia cholesterolu we krwi.
Toudisław napisał/a:
Jakie badania? Na poziom cukru ? Cholesterol ? bo morfologia niczego nie wykaże.
Zresztą poczekamy kilka lat.

Robie także badania na poziom cukru , cholesterolu nie.



Powtarzam ze do wegetarianizmu nikogo nie namawiam Toudi chcesz jedz sobie mieso do woli Ja z takiej diety rezygnuje.
Toudisław napisał/a:
Ps. Czemu usunąłeś swojego psota ?

Juz jest cały. ;)
Sunshine - 2008-01-03, 14:32
:
Widze że stworzylo sie tu takie male kólko dyskutantów. Bezczelnie przerwę rozmowę swoim postem. ;)
Bardzo chętnie zostalabym wegetarianką (czy weganką? - nie wiem. Chodzi mi o niejedzenie mięsa, ale zachowanie w diecie produktów nabialowych- jaj, mleka itd.). Tak jak ktos powiedzial - moge oszczędzic kilka zwierząt. Kiedys próbowalam coś robić w obronie zwierząt hodowanych masowo i podobnie masowo zabijanych. Ale natykalam sie tylko na kompletne niezrozumienie, bo "przeciez zwierzęta hoduje sie po to by je zabijac". Ręce mi opadly i zrezygnowlam. Mentalność ludzką nielatwo zmienić.
Ja przeszlabym na wegetarianizm glównie z tego wzgledu, że mięso mi zwyczajnie nie smakuje, żadne. Ale mam rodzine wybitnie mięsożerną i ciągle slysze "bo bez mięsa jest niedobre" -.-'. Jarskie potrawy goszczą u mnie w domu bardzo rzadko, ku mojemu ubolewwniu. Przyrzeklam sobie że jak tylko wyprowadze sie do wlasnego mieszkania, nie zagości nigdy w mojej lodówce mięso.
Asuryan - 2008-01-03, 17:01
:
Jaskier napisał/a:
W Afryce maja mase moskitow, malych zwierzat, jaj ptasich, a i tak siegaja po nie bardzo rzadko (prawie wcale) Goryle rozpoznaja okolo 140 gatunkow roslin i to wlasnie ich przez wieksza czesc dnia szukaja pozostawiajac mieso na odległym planie.

Dorosły osobnik goryla zjada dziennie około 30 kg zieleniny. Czy 0,60 kg owadów (2%) to mało. Ciekawe ile tych owadów muszą złapać dziennie by zjeść ich około pół kilo :mrgreen:
Co do małp - najbardzioej zblizonym gatunkiem mały do człowieka są szympansy - których przysmakiem są termity, tak wielkim że nauczyły się używać słomki by się do nich dobrać. Szympansy zresztą dość aktywnie polują na inne zwierzęta.

No ale faktycznie, zostawmy już to porównanie do innych zwierząt, gdyż nie są one ludźmi.

Jaskier napisał/a:
Przede wszystkim dlatego ze Eskimosi prowadzili aktywny tryb zycia i jedli najczesciej ryby ktore cholesterolu posiadaja znacznie mniej niz zwierzeta takie jak swinie, krowy.
Naprawde nie widze powodów do porównywania Eskimosow z nami.

Czyżby Eskimosi nie byli dla Ciebie ludźmi, a ryby zwierzętami :?: :mrgreen:

Jaskier napisał/a:
Dostalismy rozum po to zeby zrozumiec pewne kwestie a nie odwracac sie od nich mowiac ''Tak musi byc''

Ależ my się nie odwracamy. Widziałem jak na wsi zabija się świnię i ją oporządza - kaszanka bardzo mi smakowała. Nie raz widziałem jak zabijana jest kura - barszcz czerwony, rosół i pomidorowa to moje ulubione zupy.

Jaskier napisał/a:
Znowu powtarzam. Wegetarianizm to nie tylko dieta, ale także zdrowy sposob na zycie.

Tylko że to co powtarzasz z uporem maniaka prawdą nie jest. Wegetarianizm może być połączony ze zdrowym stylem życia, nawet z niego wynikać ;) - może, ale nie musi. Wegetarianizm to nie jedzenie mięsa - tylko tyle i aż tyle. Równie dobrze może wynikać z przekonań religijnych, czy nadwrażliwości na punkcie cierpienia zwierząt - i wtedy nie musi łączyć się ze zdrowym stylem życia.

Jaskier napisał/a:
Wybieramy to co najzdrowsze, bardzo rzadko przygotowuje jakies warzywa na oleju z reguly robie to na parze albo na surowo i wiem ze wiekszosc wegetarian postepuje tak samo.

Większość którą znasz. Gdybyś miał rację, to nie byłoby tylu chorób wśród Hinduistów - którzy są wegetarianami ze względów religijnych.

Jaskier napisał/a:
Wiadomo ze dieta wegetariańska nie składa sie tylko z ziemniaków :shock:

Przemyślana i dobrze zrównoważona. Moja znajoma była pół roku wegetarianką, która ograniczała swa dietę ograniczyła tylko do ziemniaków, ryżu i makaronu z jakimiś surówkami - na zdrowie Jej to nie wyszło.

Jaskier napisał/a:
Juz Ci chyba tlumaczylem jak przebiega proces przejscia na wegetarianizm? I zapewniam Cie ze drastycznie to ostatnie slowo jakiego bym uzylaby okreslic ta zmiane.

Nie jak przebiega, a jak powinien przebiegać - a to nie zawsze to samo :mrgreen:

Sunsin napisał/a:
Bardzo chętnie zostalabym wegetarianką (czy weganką? - nie wiem. Chodzi mi o niejedzenie mięsa, ale zachowanie w diecie produktów nabialowych- jaj, mleka itd.) Tak jak ktos powiedzial - moge oszczędzic kilka zwierząt.

Zostawaj jak najszybciej - będzie więcej mięska dla mnie i innych wszystkożerców :mrgreen:
Piro - 2008-01-03, 17:33
:
Jaskier napisał/a:
Pisalem we wczesniejszych postach i powtarzam to znowu do zludzenia. Wegetarianizm to nie tylko dieta ,ale takze styl zycia Zdrowy Styl Zycia.

Łee, powtarzasz się. :P Zresztą, jak Asu zauważył, nie dyskutujemy teraz o stylu życia, tylko o diecie.
Jaskier napisał/a:
Frytki nie sa zdrowe i bardzo rzadko wybierane przez wegetarian, tak samo chipsy itp.Jako przekaski jemy raczej suszone owoce , chipsy z bananow itp. A jezeli juz znajduja sie wegetarianie jedzacy niezdrowe przekaski to zapewniam cie ze robia to na pewno rzadziej niz potencjalny czlowiek ktory mieso je prawie codziennie.

Zauważ, że wcześniej nie pisałeś o 'dwóch posiłkach wegetariańskich', a o dwóch posiłkach Z ROŚLIN :P To nie to samo - jak sam napisałeś, powtarzając się i nudząc przy tym strasznie :P
No i człowiek jedzący pokarmy pochodzenia zwierzęcego nie może mieć zdrowej diety? A to wynika z podtekstu. Jakiś dziwny przesąd wśród wegetarian panuje, że jedzenie mięsa = niezdrowa dieta. A są różne rodzaje mięsa, tak jak różne rodzaje wegetarianizmu. Nie można tego wrzucać do jednego worka.
A tak na marginesie, wiecie jakie nacje czy też narody najmniej chorują na serce? Japończycy i Eskimosi. I to nie ze względu na wegetarianizm, tylko na jedzenie dużych ilości ryb i owoców morza; rybi tłuszcz to jedyny wśród tłuszczy zwierzęcych tłuszcz nienasycony, pomagający zwalczać wolne rodniki.
Jaskier napisał/a:
Chodzilo mi o co innego.
Przykladowo glownym budulcem nasion roslin straczkowych sa takze białka.
Dla naszego organizmu wazne sa skladniki odzywcze ktore on sam w procesie metabolizmu zamienia na potrzebne naszemu ciału budulce.
To chyba liczy sie dla nas najbardziej? Jak juz przedstawilem warzywa owoce posiadaja bardzo duzo takowych skladnikow w ktorych wcale nie dominuja cukry.

To jak ci chodzi o coś innego, to się wyrażaj jasno -.-
A mi chodzi o to, że rośliny są zbudowane z takich a takich substancji - i tak np. głównym budulcem ścian komórkowych jest celuloza.
Jaskier napisał/a:
Co do cholesterolu to jest on zawarty tylko w produktach pochodzenia zwierzecego i jest w wiekszosci niezdrowy.
Za Wikipedią:
"Cholesterol odgrywa kluczową rolę w wielu procesach biochemicznych, m.in: syntezie witaminy D3 oraz hormonów o budowie sterydowej takich jak kortyzon, progesteron, estrogen i testosteron. Jego obecność w błonach komórek nerwowych mózgu ma duże znaczenie dla funkcjonowania synaps. Istnieją też doniesienia, że odgrywa on dużą rolę w działaniu systemu immunologicznego (odpornościowego)."

Poza tym istnieje podział na cholesterole HDL i LDL - czyli potocznie 'dobry' i 'zły' cholesterol:
"Ustalono, że stężenie frakcji lipoprotein o niskiej gęstości (LDL) we krwi koreluje dodatnio z ryzykiem wystąpienia choroby niedokrwiennej serca, natomiast dużej gęstości (HDL) ujemnie. Z tego względu przyjęło się nazywanie lioproteiny niskiej gęstości - "złym" cholesterolem, a lipoproteiny dużej gęstości - "dobrym" cholesterolem."

Cholesterol frakcji HDL jest prekursorem np. hormonów sterydowych - czyli m.in. testosteron, estrogen i progesteron. Wniosek? Niedobór HDL może doprowadzić do bezpłodności. Już nie mówię o tym, że te związki pełną ważne zadania w organizmie, bo to masz wypiane 2 akapity wyżej. Co innego LDL, który odkłada się w postaci złogów w naczyniach krwionośnych, czopując je. Może to prowadzić do rozerwania naczynek - w układzie wieńcowym spowoduje to zawał, w mózgu - udar, czyli co najmniej paraliż. Należy więc spożywać pokarmy zawierające 'lekki' cholesterol HDL, a 'ciężkiego' LDL unikać.


Asuryan napisał/a:
Zostawaj jak najszybciej - będzie więcej mięska dla mnie i innych wszystkożerców :mrgreen:
"Nie lubię wegetarian - zjadają żarcie mojemu żarciu" :mrgreen:
Cytat bodajże z bash.org. To nie są moje słowa, jak coś :P
Jaskier - 2008-01-03, 17:45
:
Asuryan napisał/a:
No ale faktycznie, zostawmy już to porównanie do innych zwierząt, gdyż nie są one ludźmi.

Dokładnie
Asuryan napisał/a:
Czyżby Eskimosi nie byli dla Ciebie ludźmi, a ryby zwierzętami :?: :mrgreen:

Chodzilo mi raczej o to ze eskimosi nie sa porownywalni do ludzi zyjacych w Europie( czy gdziekolwiek indziej).
Ryba jak najbardziej jest dla mnie zwierzeciem, ale jak juz z reszta zaznaczalem posiada o wiele mniej cholesterolu od czerwonych mies. Dieta eskimosow sklada sie glownie z ryb.
A dieta przecietnego czlowieka w Polsce (przykład) sklada sie przede wszystkim z miesa czerwonego. Eskimosi w ogole nie sa przykladem do porownywania, a porownywanie ich do ludzi zyjacych w Europie nie ma sensu i niczego nie pokazuje.
Eskimosi stanowia znacznie mniejsza czesc populacji na Swiecie niz ludzie Na innych kontynentach i ta wiekszosc ludzi zyjacych na innych kontynentach je mieso i to ci ktorzy to mieso jedza choruja najczesciej na choroby krazeniowe itp.
Asuryan napisał/a:
Ależ my się nie odwracamy. Widziałem jak na wsi zabija się świnię i ją oporządza - kaszanka bardzo mi smakowała. Nie raz widziałem jak zabijana jest kura - barszcz czerwony, rosół i pomidorowa to moje ulubione zupy.

Istota rzeczy polega na tym zeby zrozumiec ze zabijanie jest zle i niepotrzebne. Nie chodzi o to ze wielu ludzi nie chce widziec jak sie zabija tylko ze nie chce ( nie potrafi ) zrozumiec tego ze zabijanie jest zle. I jedynie my jako rozumni ludzie jestesmy w stanie zrozumiec pewne kwestie.
Cytat:
Tylko że to co powtarzasz z uporem maniaka prawdą nie jest. Wegetarianizm może być połączony ze zdrowym stylem życia, nawet z niego wynikać ;) - może, ale nie musi. Wegetarianizm to nie jedzenie mięsa - tylko tyle i aż tyle. Równie dobrze może wynikać z przekonań religijnych, czy nadwrażliwości na punkcie cierpienia zwierząt - i wtedy nie musi łączyć się ze zdrowym stylem życia.

Asuryan napisał/a:

Większość którą znasz. Gdybyś miał rację, to nie byłoby tylu chorób wśród Hinduistów - którzy są wegetarianami ze względów religijnych.

Jezeli ktos decyduje sie na wegetarianizm ( niezaleznie od powodow) powinien wiedziec ze jest to zdrowy tryb i nlezy go przestrzegac, ludzie ktorzy nie przestrzegaja takiego trybu sami sobie szkodza i w to nie wnikam.
Asuryan napisał/a:
Przemyślana i dobrze zrównoważona. Moja znajoma była pół roku wegetarianką, która ograniczała swa dietę ograniczyła tylko do ziemniaków, ryżu i makaronu z jakimiś surówkami - na zdrowie Jej to nie wyszło.

Wiadomo ze nie wyszlo! To przeciez jasne, Trzeba wiedziec ja laczyc poszczegolnie produkty, czesto konsultacje z dietetykiem sa niezbedne. Komponowanie obiadu daje mi niesamowita frajde, dieta wegetarianska to zroznicowana dieta, wybierajac wege trzeba liczyc sie z poswieceniem czasu ( chociaz jest tez opcja barow wegetarianskich w ktorych ceny sa bardzo przyzwoite) Dobry bardzo syty obiad mozna zjesc juz za 8 zl.
Kazdy dorosly czlowiek powinien zapoznac sie z pewnymi zasadami zanim przejdzie na wegetarianizm co jest wazne zeby nie zrobic sobie krzywdy.
Sunsin napisał/a:
Widze że stworzylo sie tu takie male kólko dyskutantów. Bezczelnie przerwę rozmowę swoim postem. ;)
Bardzo chętnie zostalabym wegetarianką (czy weganką? - nie wiem. Chodzi mi o niejedzenie mięsa, ale zachowanie w diecie produktów nabialowych- jaj, mleka itd.). Tak jak ktos powiedzial - moge oszczędzic kilka zwierząt. Kiedys próbowalam coś robić w obronie zwierząt hodowanych masowo i podobnie masowo zabijanych. Ale natykalam sie tylko na kompletne niezrozumienie, bo "przeciez zwierzęta hoduje sie po to by je zabijac". Ręce mi opadly i zrezygnowlam. Mentalność ludzką nielatwo zmienić.
Ja przeszlabym na wegetarianizm glównie z tego wzgledu, że mięso mi zwyczajnie nie smakuje, żadne. Ale mam rodzine wybitnie mięsożerną i ciągle slysze "bo bez mięsa jest niedobre" -.-'. Jarskie potrawy goszczą u mnie w domu bardzo rzadko, ku mojemu ubolewwniu. Przyrzeklam sobie że jak tylko wyprowadze sie do wlasnego mieszkania, nie zagości nigdy w mojej lodówce mięso.

Zycze wytrwalosci i powodzenia ;)


Poza tym chcialem jeszcze dorzucic cos od siebie. Kiedys moja siostra zapytala mnie czy mam jakis dystans, odraze do ludzi jedzacych mieso. Odpowiedzialem jej ze oczywiscie nie mam zadnego dystansu ani odrazy do ludzi jedacych mieso. I nie uwazam sie bron Boze za lepszego czlowieka, bo to nie o to w tym chodzi.
Nie mam nic do ludzi jedzacych mieso i nikomu niczego nie narzucam!!!
Przedstawiane przeze mnie poglady to tylko moje przemyslenia, jak wiadomo kazdy ma swoje wlasne. Kazdy inny wszyscy rowni...
Asuryan - 2008-01-03, 18:22
:
Jaskier napisał/a:
Istota rzeczy polega na tym zeby zrozumiec ze zabijanie jest zle i niepotrzebne. Nie chodzi o to ze wielu ludzi nie chce widziec jak sie zabija tylko ze nie chce ( nie potrafi ) zrozumiec tego ze zabijanie jest zle. I jedynie my jako rozumni ludzie jestesmy w stanie zrozumiec pewne kwestie.

Złe i niepotrzebne dla Ciebie. Dla mnie smak mięsa jest wystarczającym argumentem by nie uważać zabijania zwierząt dla tego mięsa za złe - pod warunkiem że przy tym nie powoduje się wyginięcia jakiegoś gatunku.

Jaskier napisał/a:
Jezeli ktos decyduje sie na wegetarianizm ( niezaleznie od powodow) powinien wiedziec ze jest to zdrowy tryb i nlezy go przestrzegac, ludzie ktorzy nie przestrzegaja takiego trybu sami sobie szkodza i w to nie wnikam.

Raczej Ci którzy decydują się na wegetarianizm powinni wiedzieć, że musi być on łączony ze zdrowym trybem życia. Wegetarianizm, czyli nie jedzenia mięsa, zdrowym sam w sobie nie jest - dopóki nie zacznie się go stosować w sposób przemyślany. Samo nie jedzenia mięsa, bez stosowania przemyślanej i zróżnicowanej w odpowiedni sposób diety, zdrowe bowiem dla organizmu człowieka nie jest. Tak samo jak zdrowa nie jest wszystkożerność, jeśli nie połączy się jej z wiedzą dietetyczną.

Jaskier napisał/a:
Trzeba wiedziec ja laczyc poszczegolnie produkty, czesto konsultacje z dietetykiem sa niezbedne. Komponowanie obiadu daje mi niesamowita frajde, dieta wegetarianska to zroznicowana dieta, wybierajac wege trzeba liczyc sie z poswieceniem czasu

Więc prawidłowo stosowany wegetarianizm jest bardziej wymagający od wszystkożerności.

Jaskier napisał/a:
Nie mam nic do ludzi jedzacych mieso i nikomu niczego nie narzucam!!!

No i super. Ja nie mam nic do wegetarian, dopóki nie zaczynają mnie przekonywać do tego bym porzucił jedzenie mięsa. Niestety z takimi przypadkami się już spotkałem.
Prev - 2008-01-03, 18:49
:
Jaskier napisał/a:
Nie chodzi o to ze wielu ludzi nie chce widziec jak sie zabija tylko ze nie chce ( nie potrafi ) zrozumiec tego ze zabijanie jest zle. I jedynie my jako rozumni ludzie jestesmy w stanie zrozumiec pewne kwestie.

Dobra, znowu muszę wtrącić swoje trzy grosze...
Zabijanie jest dobre, bo to właśnie jest element istnienia, element życia. Konsumowanie czegoś, co się wcześniej zabiło (to ma miejsce również w wielu kwestiach, nie tylko czysto gastronomicznych). Zabijanie jest czymś tak naturalnym jak samo oddychanie, jest pierwiastkiem istnienia. Osobiście wyrzekając się spożywania martwego zwierza wyrzekłbym się części siebie.
To tyle ode mnie.
Jaskier - 2008-01-03, 21:03
:
Asuryan napisał/a:
Raczej Ci którzy decydują się na wegetarianizm powinni wiedzieć, że musi być on łączony ze zdrowym trybem życia. Wegetarianizm, czyli nie jedzenia mięsa, zdrowym sam w sobie nie jest - dopóki nie zacznie się go stosować w sposób przemyślany. Samo nie jedzenia mięsa, bez stosowania przemyślanej i zróżnicowanej w odpowiedni sposób diety, zdrowe bowiem dla organizmu człowieka nie jest. Tak samo jak zdrowa nie jest wszystkożerność, jeśli nie połączy się jej z wiedzą dietetyczną.

Dokładnie zeby byc zdrowym wegetarianem trzeba najpierw zdobyc pewna wiedze.
Z dostepnoscia tej wiedzy problemu raczej nie ma ;) .
Asuryan napisał/a:
Więc prawidłowo stosowany wegetarianizm jest bardziej wymagający od wszystkożerności.

I dlatego wegetarianizm jest dla ludzi ktorzy chca pomoc zwierzetom jak i dla ludzi przechodzacych ze wzgledow zdrowotnych dla ludzi nie obojetnych na cierpienie etc. Jednak trzeba wlozyc troche ambicji, jesli sie chce to mozna ;)
Asuryan napisał/a:
No i super. Ja nie mam nic do wegetarian, dopóki nie zaczynają mnie przekonywać do tego bym porzucił jedzenie mięsa. Niestety z takimi przypadkami się już spotkałem.

Przykro mi to slyszec:/ Nie lubie takich ludzi. Niestety wiem ze tacy istnieja, i nie potrafia zrozumiec tego ze to co sie je to osobista kwestia wyboru kazdego czlowieka.
Piro napisał/a:
A mi chodzi o to, że rośliny są zbudowane z takich a takich substancji - i tak np. głównym budulcem ścian komórkowych jest celuloza.

A mi o to ze rosliny zawieraja takze wiele innych skladnikow i ze mozna z nich uzyskac wszystkie 8 aminokwasow.
Piro napisał/a:
Za Wikipedią:
"Cholesterol odgrywa kluczową rolę w wielu procesach biochemicznych, m.in: syntezie witaminy D3 oraz hormonów o budowie sterydowej takich jak kortyzon, progesteron, estrogen i testosteron. Jego obecność w błonach komórek nerwowych mózgu ma duże znaczenie dla funkcjonowania synaps. Istnieją też doniesienia, że odgrywa on dużą rolę w działaniu systemu immunologicznego (odpornościowego)."
Poza tym istnieje podział na cholesterole HDL i LDL - czyli potocznie 'dobry' i 'zły' cholesterol:
"Ustalono, że stężenie frakcji lipoprotein o niskiej gęstości (LDL) we krwi koreluje dodatnio z ryzykiem wystąpienia choroby niedokrwiennej serca, natomiast dużej gęstości (HDL) ujemnie. Z tego względu przyjęło się nazywanie lioproteiny niskiej gęstości - "złym" cholesterolem, a lipoproteiny dużej gęstości - "dobrym" cholesterolem."

Cholesterol frakcji HDL jest prekursorem np. hormonów sterydowych - czyli m.in. testosteron, estrogen i progesteron. Wniosek? Niedobór HDL może doprowadzić do bezpłodności. Już nie mówię o tym, że te związki pełną ważne zadania w organizmie, bo to masz wypiane 2 akapity wyżej. Co innego LDL, który odkłada się w postaci złogów w naczyniach krwionośnych, czopując je. Może to prowadzić do rozerwania naczynek - w układzie wieńcowym spowoduje to zawał, w mózgu - udar, czyli co najmniej paraliż. Należy więc spożywać pokarmy zawierające 'lekki' cholesterol HDL, a 'ciężkiego' LDL unikać.


Zacznijmy od tego ze kazdy organizm ludzki jest w stanie sam bez dostarczania wyprodukować sobie cholesterol. Dzieki wątrobie.
Jezeli spozywamy zbyt malo cholesterolu watroba produkuje go po prostu wiecej.
Organizm ludzki wytwarza 60-80% cholesterolu z reszta nie tylko za posrednictwem watroby z roznych skladnikow odzywczych.

Cytat:
Łee, powtarzasz się. :P Zresztą, jak Asu zauważył, nie dyskutujemy teraz o stylu życia, tylko o diecie.

Rozmawiamy o wegetarianizmie. A na wegetarianizm składa sie zdrowa dieta bezmiesna + zdrowy styl zycia to idzie w parze.
Cytat:
No i człowiek jedzący pokarmy pochodzenia zwierzęcego nie może mieć zdrowej diety? A to wynika z podtekstu. Jakiś dziwny przesąd wśród wegetarian panuje, że jedzenie mięsa = niezdrowa dieta. A są różne rodzaje mięsa, tak jak różne rodzaje wegetarianizmu. Nie można tego wrzucać do jednego worka.

Zauwaz ze wielu wegetarian rezygnuje z jedzenia miesa ze wzgledow etycznych i mi miedzy innymi przede wszystkim o to chodzi. Jedzenie jakichkolwiek zwierzat=zabijanie co za tym idzie cierpienie tutaj jest moja (i nie tylko moja) istota wegetarianizmu.
Produkty pochodzenia zwierzecego sa ograniczane przez prawdziwych wegetarian. Spozywaja je tylko wtedy kiedy musza.
Piro - 2008-01-03, 21:34
:
Jaskier napisał/a:
O ile wiem w mleku takze figuruje cholesterol ktorym wegetarianie spokojnie moga zaspokajac potrzeby. Nie widze problemu. (jak widac nawet cholesterolu mozna dostarczac bez zabijania).
Nie chodzi o to.
Wcześniej napisałeś, że cholesterol jest be (ale chyba po usunięciu posta i wklejeniu go z powrotem wywaliłeś tą wypowiedź; było to, cytuję, "Co do cholesterolu to jest on zawarty tylko w produktach pochodzenia zwierzecego i jest w wiekszosci niezdrowy"). Ja wskazałem, że niektóre rodzaje cholesterolu (frakcje HDL) są niezbędne, a znajduje się on, jak sam zauważyłeś, tylko w białku zwierzęcym (mleko też nim jest). Więc 'o co cho'? Nic nie mówiłem o sposobie jego dostarczania... Za wyjątkiem, że dieta oparta WYŁĄCZNIE na roślinach nie byłaby źródłem tych związków.
Jaskier napisał/a:
I dlatego wegetarianizm jest dla ludzi ktorzy chca pomoc zwierzetom jak i dla ludzi przechodzacych ze wzgledow zdrowotnych dla ludzi nie obojetnych na cierpienie etc.
Ej, to już trąca propagandą - 'jak chcesz być dobry, to przejdź na wegetarianizm'--_- I myślisz, że ludzie źli albo obojętni nie mogliby być wegetarianami? IMHO bzdura.
Jaskier napisał/a:
A mi o to ze rosliny zawieraja takze wiele innych skladnikow i ze mozna z nich uzyskac wszystkie 8 aminokwasow

Widzisz różnicę między zdaniem 'ściana zrobiona jest z gipsu' a 'ściana zawiera wodę i siarczan wapnia, a także małe ilości innych minerałów'? O tą różnicę się rozchodzi.
No i przecież nie jest tak, że cała roślina zawiera wszystkie składniki - różne są zgromadzone w owocach, łodygach, kwiatach itp. Jak mówisz o pomidorze, to opisujesz, co jest w jego owocu. A jak mówię, że ściany komórkowe są z tego a tego, to znaczy, że w ścianie KAŻDEJ komórki jest to a to. Taka drobna różnica.

A co do Preva... Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać :-/
Jaskier - 2008-01-03, 22:04
:
Piro napisał/a:
Nie chodzi o to.
Wcześniej napisałeś, że cholesterol jest be (ale chyba po usunięciu posta i wklejeniu go z powrotem wywaliłeś tą wypowiedź; było to, cytuję, "Co do cholesterolu to jest on zawarty tylko w produktach pochodzenia zwierzecego i jest w wiekszosci niezdrowy"). Ja wskazałem, że niektóre rodzaje cholesterolu (frakcje HDL) są niezbędne, a znajduje się on, jak sam zauważyłeś, tylko w białku zwierzęcym (mleko też nim jest). Więc 'o co cho'? Nic nie mówiłem o sposobie jego dostarczania... Za wyjątkiem, że dieta oparta WYŁĄCZNIE na roślinach nie byłaby źródłem tych związków.

Popelnilem blad po czym musialem edytowac posta za co przepraszam.

EDIT.
Zacznijmy od tego ze kazdy organizm ludzki jest w stanie sam bez dostarczania wyprodukować sobie cholesterol. Dzieki wątrobie.
Jezeli spozywamy zbyt malo cholesterolu watroba produkuje go po prostu wiecej.
Organizm ludzki wytwarza 60-80% cholesterolu z reszta nie tylko za posrednictwem watroby z roznych skladnikow odzywczych.
Piro napisał/a:
jak chcesz być dobry, to przejdź na wegetarianizm'

Niczego takiego nie powiedzialem. Nie narzucilem.
Piro napisał/a:
I myślisz, że ludzie źli albo obojętni nie mogliby być wegetarianami?

Mogliby, dlatego podalem przyklad ludzi przechodzacych z powodow zdrowotnych. Czlowiekowi zlemu albo obojetnemu na cierpienie mogla zostac narzucona dieta wegetarianska przykladowo przez lekarza i wtedy zostaje on wegetarianem.
Chyba jasne ze jezeli mamyczlowieka obojetnego na cierpienie to nieprzejdzie on na wegetarianizm ze wzgledu na zabijane zwierzaki ale z innych powodow. Moze ze wzgledu na wiare czego zapomnialem dodac itp itd.
Piro napisał/a:
A co do Preva... Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać :-/

Mam calkiem podobne odczucia...[/code]
Toudisław - 2008-01-03, 22:05
:
Jaskier napisał/a:
Przede wszystkim dlatego ze Eskimosi prowadzili aktywny tryb zycia i jedli najczesciej ryby ktore cholesterolu posiadaja znacznie mniej niz zwierzeta takie jak swinie, krowy.
Naprawde nie widze powodów do porównywania Eskimosow z nami.

A Czemu nie można ? Bo nie pasuje do twojego schematu ? Nie tylko eskimoski są aktywni fizycznie. Przecież się starzeją. Inne ludy umierają na zawały mimo aktywności fizycznej. Jedzą mięso i są zdrowi. Aktywność fizyczna zawsze jest dobra. Ale na przykładzie roślinożerców udowodniłem że sama nie powstrzyma zwału. Eskimosi i wielu Azjatów obala twoją teorię
Jaskier napisał/a:
Wegetarianie prawie nie siegaja po produkty wymienione przez Ciebie. :mrgreen: //mur //mur //mur

Co nie zmienia faktu, że są to produkty nie zwierzęce i smażone na ponoć zdrowym oleju roślinnym.
Jaskier napisał/a:
Bo jest.

Teraz to sie ośmieszasz. No litości. żaden rozsądny lekarz tego nie potwierdzi. Mięso jest pokarmem człowieka od tysięcy lat. Jest zdrowe i tyle
Jaskier napisał/a:
Nie zgadzam sie z tym ze przechodzac na diete wegetarianska przechylamy sie w strone cukrow bo po prostu tak nie jest. Pokazywalem przyklady warzyw itp. pokazywalem nawet to ze cukrzycy spokojnie moga odzywiac sie nimi, podzielilem je na poszczegolnie grupy z ktorych nalezy wybierac te najbardziej korzystne. Na to ze do niektorych to nie dociera to juz nic niestety nie poradze.

Zlituj się i nie pisz takich bzdur. Wegetarianie jedzą więcej cukrów nie udowodniłaś mi nic innego. I bzdury piszesz że mogą go stosować cukrzycy. Bo nie mogą. Cukrzycy muszą jeść białka i tłuszcze unikać cukrów
Jaskier napisał/a:
Szkoda ze tego nie robi sie w ten sposob. W wiekszosci rzezni pracuja ludzie pozbawieni uczuc ktorzy bawia sie cierpieniem moze to niewiarygodne i niedopuszczalne dla niektorych ludzi ale takie sa realia. Gdyby rzeznie mialy sciany nikt nie jadlby miesa.
Dostalismy rozum po to zeby zrozumiec pewne kwestie a nie odwracac sie od nich mowiac ''Tak musi byc''

I znowu bzdury i propaganda. Zanim się wypowiesz sprawdź. Ja wiem jak to wygląda
Jaskier napisał/a:
Owszem zdaje sobie z tego doskonale sprawe. Od tego sa sklepy ze zdrowa zywnoscia...
W ktorych mamy sprawdzonych dostawcow ;) Btw. Dlaczego mięsa nie ma w sklepach ze zdrowa zywnoscia?

:DDD I znowu Bzdura. Tak sie składa, ze ja z autopsji wiem jak wygląda produkcja tej zdrowej żywności. Tak się składa, ze oni mają mniejsze normy sanitarne. żeby było w Naturalny sposób. Sklepy ze zdrową żywnością to jedna wielka ściema. A mięsa nie ma tam z jednego powodu. Za duże normy sanitarne musiały by te sklepy spełniać. Zresztą każdy może założyć taki sklep i czekac na naiwnych
Jaskier napisał/a:
Błagam :-| kazdy lekarz potwierdzi ze tłuszcze roślinne sa bardziej bezpieczne i zdrowsze od zwierzęcych. Poza tym facet tłuszcze roślinne nie zawierają cholesterolu!!
Zawierają go tylko te zwierzęce.

I znowu Bzdura. Już ci to udowodniliśmy. Czyli frytki, smażone ziemniaki, popcorn, Chipsy nie podnoszą poziomu cholesterolu ? Smażony tłuszcz roślinny jest niezdrowy. do smażenia służą tłuszcze zwierzęce/
Sunsin napisał/a:
ak jak ktos powiedzial - moge oszczędzic kilka zwierząt. Kiedys próbowalam coś robić w obronie zwierząt hodowanych masowo i podobnie masowo zabijanych. Ale natykalam sie tylko na kompletne niezrozumienie, bo "przeciez zwierzęta hoduje sie po to by je zabijac". Ręce mi opadly i zrezygnowlam. Mentalność ludzką nielatwo zmienić.

Ale to sama prawda jest. Zwierzęta zabiją zwierzęta w tym nie ma nic złego
Jaskier napisał/a:
Ryba jak najbardziej jest dla mnie zwierzeciem, ale jak juz z reszta zaznaczalem posiada o wiele mniej cholesterolu od czerwonych mies. Dieta eskimosow sklada sie glownie z ryb.

O nie. Fok, chatek, wielorybów, ptaków morskich
Jaskier napisał/a:
Eskimosi stanowia znacznie mniejsza czesc populacji na Swiecie niz ludzie Na innych kontynentach i ta wiekszosc ludzi zyjacych na innych kontynentach je mieso i to ci ktorzy to mieso jedza choruja najczesciej na choroby krazeniowe itp.

Bo jedzą produkty smażone na tłuszczu roślinnym. Słodycze, hast food, Chipsy
Te produkty zawierają głównie cukry lub są smażone na oleju roślinnym
Jaskier napisał/a:
ezeli ktos decyduje sie na wegetarianizm ( niezaleznie od powodow) powinien wiedziec ze jest to zdrowy tryb i nlezy go przestrzegac, ludzie ktorzy nie przestrzegaja takiego trybu sami sobie szkodza i w to nie wnikam.

Jasne. przez kilka tysięcy lat ludzie źle się odżywiali. Głupia natura przystosowała ich do jedzenia mięsa. No ale teraz mamy ciebie ewolucja, dobór naturalny, przystosowanie do jedzenia mięsa, lekarze, dietetycy. wszyscy oczywiście bzdury gadają od dzisiaj tylko jemy trawę
Zireael - 2008-01-03, 22:26
:
<bierze widelec z miseczki z sałatką grecką i powoli obraca go w palcach, rozważając przydatność jako oręża>

Wojujący Weganin.... //pisowcy Tak więc współczuję Ci serdecznie, kolego Jaskrze, gratulując zarazem, iż nie urodziłeś się niewiastą. Gdybyś nią był, to nie wiem jakim boskim cudem chciałbyś dostarczyć swojemu organizmowi wystarczającą ilość kobalaminy(witaminy B12) biorącej udział w procesie krwiotwórczym, której to głównym źródłem jest wątroba, ale też jaja. Co prawda organizm wytwarza ją we własnym zakresie, a właściwie jest mu dostarczana przez bakterie flory jelitowej, ale najwidoczniej w niewystarczających ilościach, skoro miażdżąca większość wegetarian cierpi na na hipowitaminozę B12. Że o weganach nie wspomnę. Drugim, bardzo istotnym składnikiem jest żelazo. Tak, wiem, że szpinak, brokuły, orzechy i rośliny strączkowe... Ale czy w wystarczających ilościach?
Całkowita rezygnacja z produktów odzwierzęcych jest moim zdaniem pozbawiona sensu.
Krowa, która ma zbyt wiele mleka w wymionach cierpi. W warunkach hodowlanych nie ma tylu cieląt, żeby to wszystko wypiły. Przypuszczam, że podobnie jest z kozami, owcami i innymi przeżuwaczami hodowanymi dla mleka.
Z jaj składanych przez kurę bardzo niewielka część jest zapłodniona, więc argument "zżeram niewinnego kurczaczka" też wydaje się być pozbawiony racji bytu.
Jestem wciąż jeszcze zależna od rodziców i ich kuchni. Poza tym rosnę i rozwijam się(kobieta mniej więcej do 19 r.ż., mężczyzna do 21 r.ż.). Miałam dosyć wiecznego użerania się z rodzicami i wraz z nastaniem nowego roku podjęłam, mam nadzieję, że mądrą, decyzję. Jestem semiwege. Nie będzie to etap przejściowy. Moja przyjaciółka jest wegetarianką od czterech lat i niemal od tylu ma problemy z powracającą anemią, a teraz jeszcze problemy z tarczycą(które nie muszą być z tym związane, ale mogą).
Ja podziękuję.
Wasze przepychanki dotyczące zawałów i cholesterolu robią się nudne //ziew .
Miałam w życiu taki etap, że całkowicie zrezygnowałam z tłuszczu. Wtedy też sterroryzowałam rodziców odnośnie teflonowych patelni :perv: , których z rozkoszą używam do dzisiaj ,ale wyrażenia "won mi z tym masłem!" oraz "zostawcie moją surówkę! Gdzie z tą oliwią?" zostały wyeliminowane z mojego słownika. Zapewne wtedy, kiedy odkryłam, że witaminy ADEK są niezbędne organizmowi i rozpuszczają się w tłuszczach, czyli również w maśle, które to dwie z tych witamin również zawiera oraz, kiedy stwierdziłam, jak wiele na smaku zyskuje prostacka mieszanka sałaty, ogórka i pomidora po skropieniu ich oliwą z oliwek z ziołami i zmiażdżonym czosnkiem.
Poddawanie olejów roślinnych działaniu wysokich temperatur nie jest zbyt rozsądne, jak zauważył bodaj Toudisław, ale mnie ten problem nie dotyczy XD .
Jasne, że warzywa i owoce są ze wszech miar zajebiste, bardzo cenne dla organizmu i nasze społeczeństwo z uporem je ich za mało(przypominam sobie, jaką sensację wzbudzałam w moim gimnazjum, przemierzając korytarze z marchewką z zębach i garści albo liśćmi czerwonej kapusty xD. Typowe śniadanie polskiego uczniaka nadal prezentuje się tak: bułka[z oczyszczonej mąki --_- . Obrzydliwość] z żółtym serem[biały to ZŁOOO, bo za bardzo się kojarzy ze znienawidzonym mlekiem --_- ], szynką albo kremem kakaowym, ewentualnie do tego jabłko. Patologiczne przypadki pożywiają się zapiekankami ze szkolnego baru czy innym cholerstwem ), mogą, a nawet powinny, wraz z produktami zbożowymi (że z pełnego przemiału to chyba jasne?) stanowić solidną podstawę zdrowej diety, ale zaznaczam, że podstawę, nie 100%.
I nie generalizujmy, że Zieloni są superwspanili i mają monopol na zdrowy styl życia, a zwolennicy mięsa to okrutnicy bez czci i wiary, nękani wieńcówką, otyłością, nadciśnieniem i może jeszcze wrzodami na rzyci.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich sługów i wyznawców chwastów, uśmiechając się przyjaźnie do amatarów schabowego. Smacznego.

<z rozmachem wbija widelec w biurko>

To co, Toudinku, dostanę lizaka :P ?
Asuryan - 2008-01-03, 22:41
:
Jaskier napisał/a:
Czlowiekowi zlemu albo obojetnemu na cierpienie mogla zostac narzucona dieta wegetarianska przykladowo przez lekarza i wtedy zostaje on wegetarianem.

Żaden szanujący siebie (a przede wszystkim pacjenta) lekarz nie narzuci wegetariańskiej diety leczonemu. W przypadku zbyt wysokiego cholesterolu żaden znający się na swej pracy lekarz nie zakaże swemu pacjentowi spożywać gotowanego chudego mięsa, czy ryb. Oprócz spożywania tłustego mięsa zakaże jednak jedzenia jakichkolwiek smażonych potraw (także pochodzenia roślinnego smażonych na tłuszczach roślinnych) i nabiału (który to wegetarianie - lecz nie weganie) mogą spożywać.

Zireael napisał/a:
Wojujący Weganin.... //pisowcy Tak więc współczuję Ci serdecznie, kolego Jaskrze, gratulując zarazem, iż nie urodziłeś się niewiastą.

Dokładnie, tym bardziej że w rybim tłuszczu znajdują się dwa kwasy tłuszczowe o kluczowym znaczeniu dla rozwoju układu nerwowego - EPA i DHA, szczególnie kluczowym dla płodu. Nie ma ich w żadnym produkcie roślinnym. Produkty roślinne mogą dostarczyć co najwyżej kwasu ALA, z którego organizm z bardzo niewielką wydajnością (paru procent) potrafi zsyntezować kwas EPA, natomiast synteza DHA zachodzi w tak małym stopniu, że część źródeł w ogóle podważa jej istnienie. Jeśli jest się wegetarianinem, to nie je się żadnego zwierzęcia - także ryb. Jeśli zaś z mięs dopuszcza się do swej diety jedynie rybie - to nie jest się wegetarianinem, a co najwyżej semi-wegetarianinem.
Jaskier - 2008-01-03, 23:15
:
Toudisław napisał/a:
A Czemu nie można ? Bo nie pasuje do twojego schematu ? Nie tylko eskimoski są aktywni fizycznie. Przecież się starzeją. Inne ludy umierają na zawały mimo aktywności fizycznej. Jedzą mięso i są zdrowi. Aktywność fizyczna zawsze jest dobra. Ale na przykładzie roślinożerców udowodniłem że sama nie powstrzyma zwału. Eskimosi i wielu Azjatów obala twoją teorię

Bo nie pasuje do naszego klimatu.AFFFFFFFFF Owszem dieta moze powstrzymac zawal. Celuloza ktora tak strasznie tepicie OBNIZA POZIOM CHOLESTEROLU!!! Jak wiemy jest zawarta w roslinach.
Toudisław napisał/a:
Co nie zmienia faktu, że są to produkty nie zwierzęce i smażone na ponoć zdrowym oleju roślinnym.

Co z tego ze nie zwierzece? Mowielm ze wegetarianie ich nie jedza...
Toudisław napisał/a:
Teraz to sie ośmieszasz. No litości. żaden rozsądny lekarz tego nie potwierdzi. Mięso jest pokarmem człowieka od tysięcy lat. Jest zdrowe i tyle

Potwierdzi to kazdy lekarz, jesli nie wierzysz to wez takiego ktorego uwazasz za rozsadnego i zapytaj.
Toudisław napisał/a:
Zlituj się i nie pisz takich bzdur. Wegetarianie jedzą więcej cukrów nie udowodniłaś mi nic innego. I bzdury piszesz że mogą go stosować cukrzycy. Bo nie mogą. Cukrzycy muszą jeść białka i tłuszcze unikać cukrów

LOL facet ty chybanie wiesz co sie do ciebie mowi.
Po co zostal wymyslony ten podzial??? podzial na 4 grupy??
Po co po to zeby pokazac ktore rosliny moga byc spozywane przez cukrzykow!!!Dla potrzeb diety cukrzycowej podzielono, więc warzywa na grupy, w zależności od zawartości węglowodanów. Ułatwia to wybór warzyw i owoców z pożądanej grupy, a także równoważną energetycznie wymianę produktów między grupami.
Wymyslili je specjalisci ... Rozumiem ze podwazasz ich badania bo znasz sie lepiej na tych sprawach. Ok nie wnikam.
Wez sie w koncu porzadnie zorientuj a potem pisz...
Toudisław napisał/a:
I znowu bzdury i propaganda. Zanim się wypowiesz sprawdź. Ja wiem jak to wygląda

Tak sie sklada ze tez wiem. Nie ma potrzeby sprawdzania kto ma racje bo to i tak nie ma sensu...
Toudisław napisał/a:
I znowu Bzdura. Tak sie składa, ze ja z autopsji wiem jak wygląda produkcja tej zdrowej żywności.

Muuhahahahahaa
Toudisław napisał/a:
mają mniejsze normy sanitarne. żeby było w Naturalny sposób.

jaka zywnosc wybierzesz? Zywnosc z supermarketu czy ze swojego ogrodka?
Jest jasne ze nie badasz pod mikroskopem zywnosci ktora sam hodujesz.
Napisalem chyba wyraznie sprawdzone sklepy ze zdrowa zywnoscia!!! Sprawdzone sklepy ze zdrowa zywnoscia a sklepy ze zdrow zywnoscia to roznica.
Poza tym bazary ( mamy z 3 moimi kolegami goscia ktory prowadzi bazar z owocami i warzywami prowadzi on hodowle ekologiczne ktore sa prowadzone bez antybiotykow bez chemii jest to sprawdzone nie trzeba tam rzadnych badan sanitarnych bo jest to po prostu naturalne i uwierz mi ze ten gosc ma z tego sam zysk). Wiekszosc sklepow ze zdrowa zywnoscia ma tego typu dostawcow, ci dostawcy tzrymaja sie pewnych zasad.
Toudisław napisał/a:
Sklepy ze zdrową żywnością to jedna wielka ściema.

Najlepiej napisac tak ;) w dodatku nie wiedzac na czym rzecz polega.
Toudisław napisał/a:
I znowu Bzdura. Już ci to udowodniliśmy. Czyli frytki, smażone ziemniaki, popcorn, Chipsy nie podnoszą poziomu cholesterolu ? Smażony tłuszcz roślinny jest niezdrowy. do smażenia służą tłuszcze zwierzęce/

Poziom LDL podnosi się pod wpływem trzech rodzajów pożywienia: nasyconych tłuszczów, głównie pochodzenia zwierzęcego, zwłaszcza zawartych w czerwonym mięsie i pełnotłustych produktach mlecznych
Owszem wystepuja takze w frytkach, chipsach itp przez uwodornienie tluszczow typu trans.
Tylko ze wegetarianie nie spozywaja prawie wcale tych produktow.
Miesozercy spozywaja cholesterol typu Ldl prawie codziennie.
Toudisław napisał/a:
do smażenia służą tłuszcze zwierzęce/


Do smazenia sluza tłuszcze kokosowe 8)
Toudisław napisał/a:
Ale to sama prawda jest. Zwierzęta zabiją zwierzęta w tym nie ma nic złego

Zwierzeta nie posiadaja takiego mozgu zeby zrozumiec...
Toudisław napisał/a:
O nie. Fok, chatek, wielorybów, ptaków morskich

napsalem glownie ryb!! i to jest glowna dieta Eskimosow. Inne miesa sa spozywane w znacznie mniejszym stopniu.
Toudisław napisał/a:
Bo jedzą produkty smażone na tłuszczu roślinnym. Słodycze, hast food, Chipsy
Te produkty zawierają głównie cukry lub są smażone na oleju roślinnym

bo jedza duzo tlustych mies ktore sa glownym powodem cholesterolu i takze jak napisales frytek chipsow itp.A co najwazniejsze nie prowadza zdrowego trybu zycia (w przeciwienstwie do wegetarian).
Toudisław napisał/a:
Jasne. przez kilka tysięcy lat ludzie źle się odżywiali. Głupia natura przystosowała ich do jedzenia mięsa. No ale teraz mamy ciebie ewolucja, dobór naturalny, przystosowanie do jedzenia mięsa, lekarze, dietetycy. wszyscy oczywiście bzdury gadają od dzisiaj tylko jemy trawę

HOHOHO
tos teraz polecial po bandzie xD.
Wlasnie na tym polega ewolucja! Na ulepszaniu!!!
Twierdzisz ze lekarze dietetycy wszyscy gadaja bzduryok. Ciekawy jestem co bys teraz robil gdybys zlapal gruzlice albo jakas inna chorobe a lekarzy by nie bylo.
Te wszystkie badania ktore sa prowadzone w medycynie sa tylko i wylacznie dla nas ludzi.
Sa po to zeby ulatwic i wydluzyc nam zycie!! Skoro lekarze cos zalecaja to znaczy ze jest to przebadane i sprawdzone i musi nam sluzyc w dobrej sprawie.
Bardzo przykro mi ze sa tacy ludzie jak ty ktorzy nie doceniaja pracy lekarzy, medycyny, dietetyki.
Moze kiedys lekarze powiedzieli od dzis leczymy sie na gruzlice, moze niektorzy to wysmiali. Wez troche pomysl chlopie. Medycyna chce nam pomoc.
Niekiedy bywa tak ze do tej pomocy musimy przyczynic sie sami( o ile chcemy zyc zdrowiej i dluzej) Przynajmniej dla mnie na tym polega sens zycia. Swiat stworzyl nas po to zebysmy go poznali, zeby go poznac trzeba duzo czasu i zdrowia, szanujmy je zatem sami i szanujmy tych ktorzy chca nam pomoc w chwilach slabosci (chorob) mysle tutaj o lekarzach.

Cytat:
Wojujący Weganin.... //pisowcy Tak więc współczuję Ci serdecznie, kolego Jaskrze, gratulując zarazem, iż nie urodziłeś się niewiastą. Gdybyś nią był, to nie wiem jakim boskim cudem chciałbyś dostarczyć swojemu organizmowi wystarczającą ilość kobalaminy(witaminy B12) biorącej udział w procesie krwiotwórczym, której to głównym źródłem jest wątroba, ale też jaja.

Nie jestem Weganem i nie chce zaczynac tego tematu bo w temacie jak kazdy widzi widnieje Wegetarianizm.
Jednak nie wytrzymam i musze odpowiedziec o wit b12.Dlatego ze mam kilku znajomych ktorzy sa na diecie weganskiej.
Odpowiedz brzmi (sprawdzone) srodki farmakologiczne . Witaminy z grupy b komplex i po problemie. Ale jak mowilem ten problem dotyczy weganizmu a nie wegetarianizmu i nie widze potrzeby prawienia na jego temat.

Cytat:
Moja przyjaciółka jest wegetarianką od czterech lat i niemal od tylu ma problemy z powracającą anemią,

Zapewne nieprawidlowo sie odzywiala.

Cytat:
Typowe śniadanie polskiego uczniaka nadal prezentuje się tak: bułka[z oczyszczonej mąki --_- . Obrzydliwość] z żółtym serem[biały to ZŁOOO

Słyszalas o takim dodatku jak podpuszczka?? Ser zolty w wielu przypadkach nie jest wegetarianski...
Asuryan - 2008-01-03, 23:46
:
Jaskier napisał/a:
Rozmawiamy o wegetarianizmie. A na wegetarianizm składa sie zdrowa dieta bezmiesna + zdrowy styl zycia to idzie w parze.

Nie prawda. Na wegetarianizm, by był zdrowy, powinna składać się zdrowa dieta + zdrowy styl życia. Nie u każdego wegetarianina to idzie w parze.

Jaskier napisał/a:
Produkty pochodzenia zwierzecego sa ograniczane przez prawdziwych wegetarian. Spozywaja je tylko wtedy kiedy musza.

I znów nieprawda. Najliczniejsi wegetarianie - laktoowowegetarianie i owowegetarianie nie mają żadnych oporów przed spożywaniem produktów pochodzenia zwierzęcego oprócz mięsa (owowegetarianie tylko jajek).

Jaskier napisał/a:
Potwierdzi to kazdy lekarz, jesli nie wierzysz to wez takiego ktorego uwazasz za rozsadnego i zapytaj.

Tego, że nie zdrowy jest każdy rodzaj mięsa nie potwierdzi żaden rozsądny lekarz.
Jaskier - 2008-01-03, 23:58
:
Asuryan napisał/a:
Nie prawda. Na wegetarianizm, by był zdrowy, powinna składać się zdrowa dieta + zdrowy styl życia. Nie u każdego wegetarianina to idzie w parze.

Pisalem juz o tym ze przechodzac na wegetarianizm trzeba zdobyc pewna niezbedna wiedze.
To zeniektorzy ludzie zyja niezgodnie z prawdziwym wegetarianizmem swiadczy tylko o tym ze sami sie krzywdza.
Asuryan napisał/a:
I znów nieprawda. Najliczniejsi wegetarianie - laktoowowegetarianie i owowegetarianie nie mają żadnych oporów przed spożywaniem produktów pochodzenia zwierzęcego oprócz mięsa (owowegetarianie tylko jajek).

Wiekszosc ludzi jest owszem laktoowo lakto albo owo wege ale jakos staraja sie zmniejszyc do minimum produkty pochodzenia zwierzecego. Na niektorych portalach wegetarianskich i powstaja nawet tematy typu ''pij mleko bedziesz kaleka'' tematy poruszane przez wegetarian. Jest to dowodem nato ze ci ludzie sa swiadomi tego ze nie do konca zdrowe jest spozywanie produktow pochodzenia zwierzecego jest to jedynie pewnego rodzaju zabezpieczenie przed niedoborami.
Wszyscy lekarze prowadzacy wegetarian powtarzaja zeby nie zapychac miejsca ktore kiedys zajmowalo mieso nabialem i jajkami bo to nie wplynie korzystnie na organizm wrecz przeciwnie. Trzeba wiedziec jak co ile i z czym laczyc. I na tym polega wegetarianizm.
Asuryan napisał/a:
Nie zdrowości każdego rodzaju mięsa nie potwierdzi żaden rozsądny lekarz.

Owszem. Ale kazdy lekarz poprze diete wegetarianska. Moze w poprzednich postach troche zle sie wyrazilem , nie zaleci ale zasugeruje .
Asuryan - 2008-01-04, 00:18
:
Jaskier napisał/a:
To zeniektorzy ludzie zyja niezgodnie z prawdziwym wegetarianizmem swiadczy tylko o tym ze sami sie krzywdza.

Nie tyle prawdziwym, co zdrowym. Prawdziwy wegetarianizm to tylko i wyłącznie nie jedzenie mięsa.

Jaskier napisał/a:
Owszem. Ale kazdy lekarz poprze diete wegetarianska. Moze w poprzednich postach troche zle sie wyrazilem , nie zaleci ale zasugeruje .

Swego czasu miałem ogromne problemy z nadmiarem cholesterolu - przekroczyłem wszelkie normy. Żaden lekarz nie zasugerował mi diety wegetariańskiej. Zamiast tego zalecono mi ścisłą dietę polegającą na nie jedzeniu jajek i nabiału oraz ich pochodnych, tłustego mięsa i jakiejkolwiek smażonej potrawy. Po pół roku takiej nie wegetariańskiej diety mieszczę się już w normach, choć jeszcze mam zbyt dużo "złego" cholesterolu w porównaniu do "dobrego".
Jaskier - 2008-01-04, 00:25
:
Asuryan napisał/a:
Swego czasu miałem ogromne problemy z nadmiarem cholesterolu - przekroczyłem wszelkie normy. Żaden lekarz nie zasugerował mi diety wegetariańskiej.

Na pewno zasugerowal Ci jedzenie wiekszej ilosci warzyw i owocow. Chyba ze moze od razu sam zaznaczyles ze bez miesa nie potrafisz sie obejsc .
Asuryan napisał/a:
Zamiast tego zalecono mi ścisłą dietę polegającą na nie jedzeniu jajek i nabiału oraz ich pochodnych, tłustego mięsa i jakiejkolwiek smażonej potrawy.

tłustych mies ,jajek,nabialu raczej w tej kolejnosci. Chociaz co do jajek zawieraja one takze duzo cholesterolu.
Asuryan napisał/a:
Po pół roku takiej nie wegetariańskiej diety mieszczę się już w normach, choć jeszcze mam zbyt dużo "złego" cholesterolu w porównaniu do "dobrego".

Stosujac wegetarianizm ten okres co jasne bylby o wiele krotszy i skutki bylyby lepsze.
Asuryan - 2008-01-04, 07:31
:
Jaskier napisał/a:
Na pewno zasugerowal Ci jedzenie wiekszej ilosci warzyw i owocow. Chyba ze moze od razu sam zaznaczyles ze bez miesa nie potrafisz sie obejsc .

Nie zasugerował i nic takiego nie zaznaczałem. W ogóle dieta wegetariańska nie była brana przez tych lekarzy pod uwagę.

Jaskier napisał/a:
tłustych mies ,jajek,nabialu raczej w tej kolejnosci. Chociaz co do jajek zawieraja one takze duzo cholesterolu.

Nie w tej kolejności, a całkowite odstawienie wszystkich tych rzeczy (łącznie ze smażonymi na roślinnych olejach warzywami, piwem i naturalną sypaną kawą - to ostanie chyba z powodu podejrzenia zapalenia mięśnia sercowego, a nie podwyższonego cholesterolu). Łatwiej chyba wymienić co pozwolono mi przez te pół roku spożywać, niż to co zabroniono :mrgreen:

Jaskier napisał/a:
Stosujac wegetarianizm ten okres co jasne bylby o wiele krotszy i skutki bylyby lepsze.

Skąd wiesz, przecież nie badasz swego cholesterolu :?: Co moim zdaniem jest błędem, gdyż po swoich problemach uważam, że każdy dorosły człowiek powinien się przebadać pod tym kątem - szczególnie osoby które w rodzinach mają (miały) zawałowców, gdyż tendencja do problemów z nim związana może być dziedziczna. Badanie takie dobrze by było sobie przeprowadzić profilaktycznie przynajmniej co 5 lat (pod warunkiem że pierwsze przyniesie dobre wyniki).
Regissa - 2008-01-04, 09:11
:
Jaskier napisał/a:
Jednak nie wytrzymam i musze odpowiedziec o wit b12.Dlatego ze mam kilku znajomych ktorzy sa na diecie weganskiej.
Odpowiedz brzmi (sprawdzone) srodki farmakologiczne . Witaminy z grupy b komplex i po problemie.

No i mamy odpowiedź na pytanie o zdrowy tryb życia: nie ma to jak chemia! :mrgreen:
Zireael - 2008-01-04, 09:54
:
Jaskier napisał/a:
Zir napisał/a:

Typowe śniadanie polskiego uczniaka nadal prezentuje się tak: bułka[z oczyszczonej mąki --_- . Obrzydliwość] z żółtym serem[biały to ZŁOOO


Słyszałaś o takim dodatku jak podpuszczka?? Ser żółty w wielu przypadkach nie jest wegetariański...


A czy do cholery, powiedziałam, że przeciętny uczniak jest wege? To nie jest moje śniadanie, tylko Jana Kowalskiego albo Marysi Nowak. Wiem co to jest podpuszczka i jak się ją uzyskuje. Mój biolog jest bardzo ambitny i bardzo wytrwały we wbijaniu nam do łba pewnych rzeczy, mimo, że moja szanowna I i to podstawka xD(zakres podstawowy).

Regissa napisał/a:

Jaskier napisał/a:
Jednak nie wytrzymam i muszę odpowiedzieć o wit b12.Dlatego ze mam kilku znajomych ktorzy sa na diecie wegańskiej.
Odpowiedz brzmi (sprawdzone) środki farmakologiczne . Witaminy z grupy b komplex i po problemie.


No i mamy odpowiedź na pytanie o zdrowy tryb życia: nie ma to jak chemia! :mrgreen:


Regisska bardzo trafnie to ujęła //piwo .

I chyba jesteś cokolwiek niekonsekwentny, bo z Twoich poprzednich postów wynikało, że nie jesz nic odzwierzęcego.
Jaskier - 2008-01-04, 12:21
:
Cytat:
I chyba jesteś cokolwiek niekonsekwentny, bo z Twoich poprzednich postów wynikało, że nie jesz nic odzwierzęcego.

Owszem spozywam je. Tylko moze nie bezposrednio. Ale jednak spozywam , wiele produktow spozywczych jak pisalem zawiera , lecytyne oraz mleko ktore sa odzwierzece.
Poczytaj dokladnie ;) zanim znowu zaczniesz zarzucac mi niekonsekwentnosc.
Regissa napisał/a:
No i mamy odpowiedź na pytanie o zdrowy tryb życia: nie ma to jak chemia! :mrgreen:

Problem dotyczy weganizmu.
Asuryan napisał/a:
Skąd wiesz, przecież nie badasz swego cholesterolu :?: Co moim zdaniem jest błędem, gdyż po swoich problemach uważam, że każdy dorosły człowiek powinien się przebadać pod tym kątem - szczególnie osoby które w rodzinach mają (miały) zawałowców, gdyż tendencja do problemów z nim związana może być dziedziczna. Badanie takie dobrze by było sobie przeprowadzić profilaktycznie przynajmniej co 5 lat (pod warunkiem że pierwsze przyniesie dobre wyniki).

Czy ja powiedzialem ze nigdy nie robilem badania cholesterolu? Nie wydaje mi sie.
Poza tym opieram sie na opiniach lekarzy specjalistow ktorzy potwierdzaja to ze dieta wegetarianska w znacznym stopniu obniza cholesterol na podstawie przeprowadzanych badan.
Toudisław - 2008-01-04, 16:03
:
Jaskier napisał/a:
Co z tego ze nie zwierzece? Mowielm ze wegetarianie ich nie jedza...

Bzdura. Nie wypowiadaj się za wszystkich wegetarian. Ja akurat znam kilka przypadku gdzie wegetarianie jedzą te produkty. Ciągle mówisz, że oleje roślinne są zdrowe i nie powodują wzrostu cholesterolu. Co jest oczywistą nieprawdą
Jaskier napisał/a:
Potwierdzi to kazdy lekarz, jesli nie wierzysz to wez takiego ktorego uwazasz za rozsadnego i zapytaj.

Nie będę zadawał tak głupich pytań. Zlituj się i nie gadaj bzdur. nie masz żadnego dowodu na szkodliwość mięsa jako takiego. Mięso nie jest szkodliwe
Jaskier napisał/a:
LOL facet ty chybanie wiesz co sie do ciebie mowi.
Po co zostal wymyslony ten podzial??? podzial na 4 grupy??
Po co po to zeby pokazac ktore rosliny moga byc spozywane przez cukrzykow!!!Dla potrzeb diety cukrzycowej podzielono, więc warzywa na grupy, w zależności od zawartości węglowodanów. Ułatwia to wybór warzyw i owoców z pożądanej grupy, a także równoważną energetycznie wymianę produktów między grupami.
Wymyslili je specjalisci ... Rozumiem ze podwazasz ich badania bo znasz sie lepiej na tych sprawach. Ok nie wnikam.
Wez sie w koncu porzadnie zorientuj a potem pisz...

Co ? Jaśniej proszę. Zrozum. Zainteresuj się W każdej diecie dla cukrzyków jest mięso. Na samej trawie długo nie pożyją. Potrzebują białka i tłuszczów. A co do podziału na grupy to co to zienia ?
Jaskier napisał/a:
Najlepiej napisac tak ;) w dodatku nie wiedzac na czym rzecz polega.

No to chyba ty nie wiesz. Ja w tym siedzę. To po prostu chwyt marketingowy. Ja bym był do tej żywności baaardzo ostrożny. Bo w odrużnieniu od ciebie wiem jak to naprawdę wygląda.
Jaskier napisał/a:
Do smazenia sluza tłuszcze kokosowe 8)

Roślinne.
Jaskier napisał/a:
Zwierzeta nie posiadaja takiego mozgu zeby zrozumiec...

A kim jesteś żeby to oceniać ? Nie traktuj zwierząt z wyszoszcią tylko dlatego, że zeszłeś z drzewa
Jaskier napisał/a:
Twierdzisz ze lekarze dietetycy wszyscy gadaja bzduryok. Ciekawy jestem co bys teraz robil gdybys zlapal gruzlice albo jakas inna chorobe a lekarzy by nie bylo.

Nie twierdze, ze ty gadzasz bzdury. Zrouzm ja Asu, Piro, Zir wszyscy ci mówimy że się mylisz. Dietetycy też by się z tobą nie zgodzili bo popadasz w skrajność
Piro - 2008-01-04, 17:06
:
Jaskier napisał/a:
Celuloza ktora tak strasznie tepicie OBNIZA POZIOM CHOLESTEROLU!!! Jak wiemy jest zawarta w roslinach.
Kto ją tępi? Ona jest bardzo ważnym składnikiem diety (mimo że nietrawionym). Celuloza wspomaga pracę jelit i ułatwia przesuwanie treści pokarmowej, obniża poziom cholesterolu LDL i pomaga w zrzuceniu nadwagi - zapobiega nadmiernemu wchłanianiu cukru (to jest akurat dobre dla cukrzyków, Toudi. Cukrzycy muszą jeść zieleninę... Ale nie tylko)
Jaskier napisał/a:
Toudisław napisał/a:
Teraz to sie ośmieszasz. No litości. żaden rozsądny lekarz tego nie potwierdzi. Mięso jest pokarmem człowieka od tysięcy lat. Jest zdrowe i tyle

Potwierdzi to kazdy lekarz, jesli nie wierzysz to wez takiego ktorego uwazasz za rozsadnego i zapytaj.
JAKIE mięso? Nie rozumiesz, że nie można ot, tak uogólniać? Przecież jest i czerwone mięso, i białe, i ryby, owoce morza... I na pewno ŻADEN lekarz nie powie, że każde mięso jest niezdrowe.
Jaskier napisał/a:
Do smazenia sluza tłuszcze kokosowe 8)
...które nie są ani tańsze, ani łatwiej dostępne, ani wydajniejsze (smaku się już nie czepiam, kwestia subiektywna; mi na przykład smakują gorzej od masła czy smalcu) od olejów czy tłuszczy zwykle używanych w kuchni.
Jaskier napisał/a:
Toudisław napisał/a:
Ale to sama prawda jest. Zwierzęta zabiją zwierzęta w tym nie ma nic złego

Zwierzeta nie posiadaja takiego mozgu zeby zrozumiec...
Litości... To po co drapieżnikom ewolucyjne przystosowania (już nie będę się rozdrabniał, jakie...) do takiej diety? Gdyby nie drapieżnictwo, utonąłbyś w powodzi konsumentów I rzędu - a rośliny by wyginęły. Taka prawda.
Jaskier napisał/a:
Odpowiedz brzmi (sprawdzone) srodki farmakologiczne

Komentarz brzmi - LOL xD Regissa ma rację :P
Skoro potrzebne są środki farmakologiczne, to dieta nie zapewnia wszystkich potrzebnych mikroelementów; ergo - jest zła i trzeba ją zmienić. Lekarstwa jako stały element diety nie są dobre dla zdrowia.
I co z tego, że to o weganizmie? Przecież on jest jednym z rodzajów wegetarianizmu. Błędem byłoby jedynie na podstawie tego osądzać, że cały wegetarianizm jest zły.

No i może takie zdanie: "znaj proporcją, mocium panie". Ten cytat z Fredry niektórzy powinni przemyśleć - przesada nigdy nie jest dobra, obojętnie w jakim kierunku. Całkowite wykluczenie wszelkich produktów zwierzęcych, jak i jedzenie tylko ich, może tak samo szkodzić. Co z tego, że choroby różne? (sorry za ten mały offtop).
Na razie ode mnie to tyle.
Toudisław - 2008-01-04, 20:25
:
Jaskier napisał/a:
Jednak nie wytrzymam i musze odpowiedziec o wit b12.Dlatego ze mam kilku znajomych ktorzy sa na diecie weganskiej.
Odpowiedz brzmi (sprawdzone) srodki farmakologiczne . Witaminy z grupy b komplex i po problemie. Ale jak mowilem ten problem dotyczy weganizmu a nie wegetarianizmu i nie widze potrzeby prawienia na jego temat.

Jeżeli musisz dietę uzupełniać chemicznie to znaczy że jest złaaaa. I to ma być twoim zdaniem zdrowe ? Ja żadnej dodatkowej chemii nie potrzebuję.
Jaskier napisał/a:

Pisalem juz o tym ze przechodzac na wegetarianizm trzeba zdobyc pewna niezbedna wiedze.
To zeniektorzy ludzie zyja niezgodnie z prawdziwym wegetarianizmem swiadczy tylko o tym ze sami sie krzywdza.

Tylko widać po Zir, że ci co mają wiedzę jakiś nie pokryw się z twoją. Już nie raz cu udowadniałem, ze co do żywienia masz spore braki. Dałeś się ponieść propagandzie
Zireael napisał/a:
W warunkach hodowlanych nie ma tylu cieląt, żeby to wszystko wypiły. Przypuszczam, że podobnie jest z kozami, owcami i innymi przeżuwaczami hodowanymi dla mleka.

Jest. Trzeba je wydoić.
Jaskier napisał/a:
Sa po to zeby ulatwic i wydluzyc nam zycie!! Skoro lekarze cos zalecaja to znaczy ze jest to przebadane i sprawdzone i musi nam sluzyc w dobrej sprawie.

Tylko, że nie mało badań pokazuje że się mylisz. W życiu nie spotkałem się z badaniami hura optymistycznymi na temat wegetarianizmu. Raczej w stylu " jak będziesz jadl nabiały, ryby, rośliny strączkowe to będzie ok bo to zastąpi ci mięso.
Jaskier napisał/a:
Muuhahahahahaa

rozumiem, że byłeś w wielu takich gospodarstwach ? bo ja tak. I w życiu bym nic z stamtąd nie wziął. Byłem ostatnio w sklepie z zdrową żywnością nie było problemu z zakupem wędlin.
Jaskier napisał/a:
Słyszalas o takim dodatku jak podpuszczka?? Ser zolty w wielu przypadkach nie jest wegetarianski...

Ja słyszałem. podpuszczka nie jest mięsna :mrgreen: :mrgreen:
Widać nie masz zielonego pojęcia co to jest. No to cię oświecę. To są bakterię. Pewien specyficzny szczep bakterii. Są one wytwarzane w żołądku cieląt żywionych tylko i wyłącznie mlekiem. Szcep ten pobiera się czasem z żołądka ale można go też wyhodować w laboratorium. Jeżeli ty bakterie uważasz, że zwierzęta to gratuluje :badgrin: :badgrin:
Jaskier napisał/a:
Owszem. Ale kazdy lekarz poprze diete wegetarianska. Moze w poprzednich postach troche zle sie wyrazilem , nie zaleci ale zasugeruje .

Bzdura. Ja znam wielu lekarzy którzy przed wegetarianizmem ostrzegają już nie mówiąc o weganizmie. Bo ty właściwie jesteś Weganem poza tym miodem
Piro napisał/a:
Toudi. Cukrzycy muszą jeść zieleninę... Ale nie tylko)

Jasne. Tylko, że dieta wegańska jest dla nich zabójcza. Oni powinni jeść mięsa chude, ryby itp. Rośliny jak najbardzij ale te zawierające cukry proste raczej omijać. Zresztą cukrzyca jest patologią i zaburzone są tu zwyczajowe zasady odżywiania
Asuryan - 2008-01-04, 20:46
:
Toudisław napisał/a:
Raczej w stylu " jak będziesz jadl nabiały, ryby, rośliny strączkowe to będzie ok bo to zastąpi ci mięso.

Raczej żaden lekarz znający się choć trochę na biologii Ci tego nie powie, bo się tylko ośmieszy. Z tego prostego powody że ryby to też mięso.
Jaskier - 2008-01-04, 20:57
:
Toudisław napisał/a:
Bzdura. Nie wypowiadaj się za wszystkich wegetarian. Ja akurat znam kilka przypadku gdzie wegetarianie jedzą te produkty. Ciągle mówisz, że oleje roślinne są zdrowe i nie powodują wzrostu cholesterolu. Co jest oczywistą nieprawdą

:) To ze jedza te produkty wymienione przez Ciebie i jesli jedza ich duzo swiadczy tylko o tym ze sami sobie szkodza nie stosujac sie do wegetarianskiego stylu, ktory ma na celu zdrowy tryb zycia.
Nie mowie ze tluszcze roslinne sa zdrowe tylko ze sa zdrowsze od zwierzecych.
Toudisław napisał/a:
Nie będę zadawał tak głupich pytań. Zlituj się i nie gadaj bzdur. nie masz żadnego dowodu na szkodliwość mięsa jako takiego. Mięso nie jest szkodliwe

To ty sie zlituj.
Do niedawna istniało błędne przekonanie, że mięso jest najważniejszym i najwartościowszym elementem naszej diety. Pokutowało tu wiele czynników jak tradycja, przyzwyczajenie, wypowiedzi autorytetów medycyny, formułowane pod dyktando wszechpotężnego przemysłu mięsnego. Choć nadal mit mięsa jest bardzo silnie zakorzeniony, od kilku lat sytuacja ulega zmianie.
W piramidzie zdrowia na pierwsze pozycje wysuwają się pełnoziarniste produkty zbożowe, rośliny strączkowe, pozostałe warzywa i owoce, zsuwając mięso na niezbyt zaszczytne ostatnie miejsca. Coraz więcej specjalistów, lekarzy, dietetyków zaleca stosowanie diety opartej na eliminacji pokarmów mięsnych. Powstają naukowe raporty, poparte setkami badań, które po pierwsze potwierdzają wyższość diety bezmięsnej, po drugie zaś zaczynają świadczyć na niekorzyść mięsa, jako pokarmu będącego przyczyną wielu groźnych chorób. Stwierdzono, że nadmierna ilośc spożywanego mięsa osłabia nasz system obronny, prowadzi do chorób tarczycy, nadciśnienia, nadpobudliwości nerwowej. Według najnowszych badań Amerykańskiego Komitet Odpowiedzialnej Medycyny mięso powoduje choroby układu krążenia oraz choroby nowotworowe.
Jeszcze raz:
Przez wiele lat mięso było chwalone jako źródło białka. Jednak tu właśnie tkwi pułapka - spożywanie zbytniej ilości potraw mięsnych sprawia, że dostarczamy sobie nadmierną ilość białka, której nasz organizm nie jest w stanie przetworzyć. Nadmiar białka ulega rozkładowi, a nasz organizm zaczyna bronić się przed martwą tkanką białkową, wytwarzając bakterie gnilne, zawierające związki chemiczne o trujących właściwościach. Część z nich zostaje wydalona, reszta natomiast wchłonięta przez tkanki organizmu. Taki nieustanny proces gnilny powoduje w następstwie raka odbytnicy, zaparcia, cukrzycę, miażdżycę, reumatyzm i choroby układu krążenia.
Toudisław napisał/a:
Co ? Jaśniej proszę. Zrozum. Zainteresuj się W każdej diecie dla cukrzyków jest mięso. Na samej trawie długo nie pożyją. Potrzebują białka i tłuszczów. A co do podziału na grupy to co to zienia ?

Probuje ci caly czas udowodnic ze cukrzycy moga spokojnie bez ograniczen spozywac warzywa i owoce czemu ty zaprzeczales. I podzial jest wlasnie po to zeby wiadome bylo jakie rosliny moga spozywac a jakie nie. affff... Odpowiednie warzywa i owoce sa wrecz wskazane u cukrzykow.
Toudisław napisał/a:
No to chyba ty nie wiesz. Ja w tym siedzę. To po prostu chwyt marketingowy. Ja bym był do tej żywności baaardzo ostrożny. Bo w odrużnieniu od ciebie wiem jak to naprawdę wygląda.

Jaki chwyt marketingowy? Co ty wygadujesz? Dla rolnikow to nawet lepsze, takie hodowle bez sztucznych badziewi, dlatego ze jest to tansze i w dodatku przynosi im jeszcze wieksze zyski. Nie musza wydawac kasy na chemie . Wyprodukowane przez nich produkty to produkty ekologiczne ktore zazwyczaj sa drozsze niz te w zwyklych supermarketach. Dla rolnikow czysty zysk. (Sprawdzone) sklepy ze zdrowa zywnoscia sprzedaja produkty kupione od takich rolnikow. Jesli mialbym przykladowo jakiekolwiek watpliwosci to po prostu pytam pani sprzedawczyni grzecznie jakie sa zrodla produktow ktore sprzedaje, zapeniam Cie ze w wiekszosci sklepow ze zdr. zywn. bardzo chetnie podadza ci takie info. Jesli nadal masz watpliwosci mozesz sprawdzic zrodlo ktore podadza ci w sklepie ( czyli potencjalnego rolnika).
Mi obecnie wystarczylby jeden fakt. Jesli zywnosc nie jest produkowana na duza skale wtedy wiem ze na pewno jest to zdrowsze niz produkty produkowane hurtowo.
Toudisław napisał/a:
Roślinne.

Co znaczy zdrowsze od zwierzęcych.
Przy tluszczach roslinnych nalezy pamietac tylko zeby ne smazyc ciagle a jednym oleju tylko wymieniac go na swiezy. Po to zeby unikac szkodliwych tluszczy o wiazaniach trans.
W postaci naturalnej występują tylko w mleku, ale jest ich tam niewiele, do 5 proc. Te, które są w innych produktach spożywczych, powstają podczas procesu utwardzania olejów, w wyniku reakcji oleju roślinnego i wodoru, poddanych działaniu wysokiego ciśnienia. W ten sposób robi się twarde margaryny i tłuszcze używane w przemyśle spożywczym przy produkcji batoników, paczkowanych ciastek, chipsów, chrupek, płatków śniadaniowych.
Tłuszcze typu trans najczesciej wystepuja w :
Niektóre tłuszcze do smażenia (uwodornione oleje roślinne) stosowane do wyrobu , fast food,ciastek, herbatników i makaronów, produkty mleczne, tłuste mięso wołowe i owcze.
Tluszcze roslinne zawieraja duze ilosci przeciwutleniacza jakim jest witaminka E.
Toudisław napisał/a:
A kim jesteś żeby to oceniać ? Nie traktuj zwierząt z wyszoszcią tylko dlatego, że zeszłeś z drzewa

Człowiekiem.
Moja ocena raczej wywyzsza ludzi. Jestesmy madrzejsi i bardziej rozumni od zwierzat.
I ja uwazam ze powinismy ten rozum troche wykorzystac.
Toudisław napisał/a:
Nie twierdze, ze ty gadzasz bzdury. Zrouzm ja Asu, Piro, Zir wszyscy ci mówimy że się mylisz. Dietetycy też by się z tobą nie zgodzili bo popadasz w skrajność

na pewno potwierdziliby to ze wegetarianizm jest bardziej zdrowy od diety zawierajacej mieso.
Piro napisał/a:
zapobiega nadmiernemu wchłanianiu cukru (to jest akurat dobre dla cukrzyków, Toudi. Cukrzycy muszą jeść zieleninę... Ale nie tylko)

O to mi chodzilo. Wlasnie o to. Zeby ktos w koncu zrozumial ze cukrzycy spokojnie moga jesc warzywa i owoce.
Piro napisał/a:
JAKIE mięso? Nie rozumiesz, że nie można ot, tak uogólniać? Przecież jest i czerwone mięso, i białe, i ryby, owoce morza... I na pewno ŻADEN lekarz nie powie, że każde mięso jest niezdrowe.

Na pewno kazdy lekarz powie ze (prawidlowo zbilansowany) wegetarianizm jest calkowicie zdrowy. Sami niedawno podaliscie haslo semiwegetarianizm jest to dieta odrzucajaca mieso czerwone. Nigdzie nie napisalem ze mieso ryby jest niezdrowe. Sory moze jednak za bardzo uogolnilem piszac ''mieso'', Tylko zauwaz ze dochodzi tutaj jeszcze Etyka... Cierpienie ,zabijanie, pytanie po co? Jesli mozna zyc calkiem zdrowo bez tego.
Piro napisał/a:
Litości... To po co drapieżnikom ewolucyjne przystosowania (już nie będę się rozdrabniał, jakie...) do takiej diety? Gdyby nie drapieżnictwo, utonąłbyś w powodzi konsumentów I rzędu - a rośliny by wyginęły. Taka prawda.

Wlasnie tylko ludzie posiadaja tak bardzo rozbudowany rozum. Nikt inny go nie posiada. Zwierze nie jest w stanie zrozumiec ze zabijajac robi zle, ono wie tylko ze ma z tego pozywienie. I moze wlasnie tak powinno zostac. Tego nie mozna zmienic chocbys nie wiem co robil nie wytlumaczysz jakiemus drapieznikowi ze zabijanie to cierpienie. Ludzie w przeciwienstwie do tych zwierzat sa w stanie zrozumiec i zmienic sie, zwierze nie zmieni postepowania i juz tak musi zostac. Dlatego nie mozliwe jest zeby wszystkie stworzenia jadly rosliny bo nie zostaly rozbudowane na tyle co czlowiek.. Przez to wyginiecie tych roslin jest niemozliwe.
Piro napisał/a:
Błędem byłoby jedynie na podstawie tego osądzać, że cały wegetarianizm jest zły.

Dokładnie.
Cytat:
Jeżeli musisz dietę uzupełniać chemicznie to znaczy że jest złaaaa. I to ma być twoim zdaniem zdrowe ? Ja żadnej dodatkowej chemii nie potrzebuję.

Nie uzupelniam i Nie jestem weganem ...
Cytat:
Zireael napisał/a:
W warunkach hodowlanych nie ma tylu cieląt, żeby to wszystko wypiły. Przypuszczam, że podobnie jest z kozami, owcami i innymi przeżuwaczami hodowanymi dla mleka.

Jest. Trzeba je wydoić.

Sprawa dotyczy weganizmu.
Cytat:
Tylko, że nie mało badań pokazuje że się mylisz. W życiu nie spotkałem się z badaniami hura optymistycznymi na temat wegetarianizmu.

Juz jeden przyklad bardzo wazny przyklad badan zostal podany:
"British Medical Journal" =wyniki z 13 lat badań stanu zdrowia 11 tys. osób-wegetarian. Badania nazwane"Studiami Oksfordzkimi", określiły pozytywne konsekwencje zdrowotne diety wegetariańskiej.
Cytat:
rozumiem, że byłeś w wielu takich gospodarstwach ? bo ja tak. I w życiu bym nic z stamtąd nie wziął. Byłem ostatnio w sklepie z zdrową żywnością nie było problemu z zakupem wędlin.

Chyba sojowych hahaha. Moze nie byl to sklep ze zdrowo zywnoscia tylko wydawalo ci sie ze jest xD
Cytat:
rozumiem, że byłeś w wielu takich gospodarstwach ? bo ja tak. I w życiu bym nic z stamtąd nie wziął. Byłem ostatnio w sklepie z zdrową żywnością nie było problemu z zakupem wędlin.

Doskonale wiedzialem co to podpuszczka i wiedzialem ze sa 2 rodzaje sztuczna wytworzona w laboratorium i ta w zoladkach krow i nie potrzebowalem do tego twojego nadpobudliwego oswiecania.
Jest pozyskiwana z zoladkow martwych krow... Jezeli twoim zdaniem to jest wegetarianskie to luz...
Cytat:
Bo ty właściwie jesteś Weganem poza tym miodem


AFFFF nie jestem...-.-
Cytat:
Rośliny jak najbardzij ale te zawierające cukry proste raczej omijać.

Nareszcie! :*
Asuryan - 2008-01-04, 21:39
:
Jaskier napisał/a:
To ze jedza te produkty wymienione przez Ciebie i jesli jedza ich duzo swiadczy tylko o tym ze sami sobie szkodza nie stosujac sie do wegetarianskiego stylu, ktory ma na celu zdrowy tryb zycia.

Zrozum w końcu że wegetarianizm nie musi wynikać z chęci do zdrowego trybu życia. Może, ale nie musi. Równie dobrze może wynikać ze względów religijnych, emocjonalnych (nie mogę jeść czegoś co cierpiało bym mógł to zjeść), czy społecznych (chęć ograniczenia głodu na świecie).

Jaskier napisał/a:
Tylko zauwaz ze dochodzi tutaj jeszcze Etyka... Cierpienie ,zabijanie, pytanie po co? Jesli mozna zyc calkiem zdrowo bez tego.

Smak mięsnych potraw przeważa u mnie nad etycznym aspektem zabijania zwierząt dla pożywienia. Ba, powoduje nawet że nie mam żadnych etycznych rozterek z tego powodu. Ponadto oszczędza się w ten sposób czas, myśli na ważniejsze od jedzenia problemy i podejrzewam że również swoje pieniądze. Te powody w większości przypadków wystarczają
jako całkowite usprawiedliwienie zabijania.

Jaskier napisał/a:
Zwierze nie jest w stanie zrozumiec ze zabijajac robi zle, ono wie tylko ze ma z tego pozywienie. I moze wlasnie tak powinno zostac.

Człowiek w większości przypadków też nie jest w stanie tego pojąć, że zabijanie zwierząt dla pożywienia może być traktowane przez kogokolwiek jako zło.
Piro - 2008-01-04, 22:13
:
Jaskier napisał/a:
O to mi chodzilo. Wlasnie o to. Zeby ktos w koncu zrozumial ze cukrzycy spokojnie moga jesc warzywa i owoce.
Przecież w ogóle nie twierdziłem inaczej O_o
Ważne jest, by nie były to warzywa i owoce o dużej zawartości cukrów prostych i disacharydów (czyli gł. sacharozy). Celuloza (tak na marginesie - wcale nie cukier prosty, bo jest polisacharydem) nie jest przez człowieka trawiona, więc jako taka - jest bezpieczna i dla cukrzyka. Diabetyk może bez obawy wcinać sałatę, nie musi się karmić samym mięsem - co byłoby skrajnie niezdrowe :P
Jaskier napisał/a:
Piro napisał/a:
Litości... To po co drapieżnikom ewolucyjne przystosowania (już nie będę się rozdrabniał, jakie...) do takiej diety? Gdyby nie drapieżnictwo, utonąłbyś w powodzi konsumentów I rzędu - a rośliny by wyginęły. Taka prawda.

Wlasnie tylko ludzie posiadaja tak bardzo rozbudowany rozum. Nikt inny go nie posiada. Zwierze nie jest w stanie zrozumiec ze zabijajac robi zle, ono wie tylko ze ma z tego pozywienie. I moze wlasnie tak powinno zostac. Tego nie mozna zmienic chocbys nie wiem co robil nie wytlumaczysz jakiemus drapieznikowi ze zabijanie to cierpienie. Ludzie w przeciwienstwie do tych zwierzat sa w stanie zrozumiec i zmienic sie, zwierze nie zmieni postepowania i juz tak musi zostac. Dlatego nie mozliwe jest zeby wszystkie stworzenia jadly rosliny bo nie zostaly rozbudowane na tyle co czlowiek.. Przez to wyginiecie tych roslin jest niemozliwe.
Widzę, że się nie zrozumieliśmy.
Tu nie chodzi o rozum, pojmowanie, emocje czy skrupuły. Gdyby nie było zwierząt mięsożernych (czyli konsumentów II rzędu), roślinożercy (konsumenci I rzędu) mnożyliby się bez ograniczeń - bo co by hamowało ich rozwój? A wiesz, co by się wtedy stało? Roślinożercy wyeksploatowaliby wszystkie zasoby środowiska (po ludzku: zeżarli wszystko, co się nadaje do jedzenia - przez co nagle zabrakłoby roślin) i umarli przez to z głodu albo poginęli przez to, że mają za mało przestrzeni życiowej. I życie by wyginęło.
Więc proszę nie p**prz mi tu, że 'Zwierze nie jest w stanie zrozumiec ze zabijajac robi zle", bo to g**no prawda (pardon my French). Gdyby zabrakło drapieżców (czyli nie byłoby zabijania), to wszystko i tak by zginęło - pękłby łańcuch pokarmowy. Niestety, tak już jest na tym cholernym świecie, że zabijanie jest warunkiem równowagi i przetrwania życia.
Uprzedzam - nie jest to żaden dowód na teorie Preva. U ludzi funkcjonuje to trochę inaczej, bo już dawno nie jesteśmy koczownikami i nie żyjemy ze zbieractwa i polowania, tylko hodujemy zwierzęta - a to wygląda inaczej. Ale środowisko naturalne wciąż istnieje i łańcuchy pokarmowe, wraz ze wszystkimi swoimi zasadami funkcjonują.
Jaskier napisał/a:
Sprawa dotyczy weganizmu.

No i? Weganizm to też rodzaj wegetarianizmu! Zresztą po co podajesz dowody na dobrodziejstwa diety wegańskiej, jak zaraz potem się do tego dystansujesz?!
Jaskier - 2008-01-04, 23:10
:
Asuryan napisał/a:
Zrozum w końcu że wegetarianizm nie musi wynikać z chęci do zdrowego trybu życia. Może, ale nie musi. Równie dobrze może wynikać ze względów religijnych, emocjonalnych (nie mogę jeść czegoś co cierpiało bym mógł to zjeść), czy społecznych (chęć ograniczenia głodu na świecie).

To co napisales jest jasne. Jednak:

Nawet osoby ktore sa wegetarianami ze wzgledow religijnych czy spolecznych musza liczyc sie z tym ze wybierajac wegetarianizm wybieraja takze zdrowy styl zycia.
Jasnym jest ze nieprawidlowo dobrana dieta,czeste spozywanie produktow niezdrowych ktore badz co badz sa bezmiesne moze doprowadzic do choroby.
Jezeli istnieja wegetarianie ktorzy stosuja niezdrowy styl (jedza duzo chipsow ,frytek)
itp sami sobie szkodza, byc moze przez niewiedze, bycmoze przez lenistwo byc moze przez cos calkiem innego. Kiedy cos stosuje z reguly chce o tym wiedziec jak najwiecej bez wzgledu na to z jakiego powodu to stosuje tym bardziej kiedy w gre wchodzi zdrowie.

Asuryan napisał/a:
Smak mięsnych potraw przeważa u mnie nad etycznym aspektem zabijania zwierząt dla pożywienia. Ba, powoduje nawet że nie mam żadnych etycznych rozterek z tego powodu. Ponadto oszczędza się w ten sposób czas, myśli na ważniejsze od jedzenia problemy i podejrzewam że również swoje pieniądze. Te powody w większości przypadków wystarczają
jako całkowite usprawiedliwienie zabijania.


Twoje zdanie twoja sprawa do ktorych masz pelne prawo. jednak Sa ludzie ktorzy mysla inaczej i tak samo jest to ich sprawa.
Asuryan napisał/a:
Człowiek w większości przypadków też nie jest w stanie tego pojąć, że zabijanie zwierząt dla pożywienia może być traktowane przez kogokolwiek jako zło.


Moze nie ze nie jest w stanie tego pojac ale nie chce. Dla mnie cierpienie to zło. I wydaje mi sie ze kady czlowiek jest w stanie pojac istote cierpienia co za tym idzie takze zla ktore z niego wynika.
Tak samo kazdy czlowiek moze zrozumiec odczuwanie bolu nawet sam na sobie. Tylko po prostu nie kazdy mysli o takich rzeczach. O rzeczach typu niepotrzebne zabijanie zwierzat i nie kazdy zadaje sobie trudu zeby pomyslec nad tym czy jest jakas mozliwosc zmiany.
Owszem ludzie sa rozni. Ale mysle pewne rzeczy zrozumiec potrafi prawie kazdy z nich tylko nie kazdy wyciaga wnioski.
Piro napisał/a:
Widzę, że się nie zrozumieliśmy.
Tu nie chodzi o rozum, pojmowanie, emocje czy skrupuły. Gdyby nie było zwierząt mięsożernych (czyli konsumentów II rzędu), roślinożercy (konsumenci I rzędu) mnożyliby się bez ograniczeń - bo co by hamowało ich rozwój? A wiesz, co by się wtedy stało? Roślinożercy wyeksploatowaliby wszystkie zasoby środowiska (po ludzku: zeżarli wszystko, co się nadaje do jedzenia - przez co nagle zabrakłoby roślin) i umarli przez to z głodu albo poginęli przez to, że mają za mało przestrzeni życiowej. I życie by wyginęło.
Więc proszę nie p**prz mi tu, że 'Zwierze nie jest w stanie zrozumiec ze zabijajac robi zle", bo to g**no prawda (pardon my French). Gdyby zabrakło drapieżców (czyli nie byłoby zabijania), to wszystko i tak by zginęło - pękłby łańcuch pokarmowy. Niestety, tak już jest na tym cholernym świecie, że zabijanie jest warunkiem równowagi i przetrwania życia.
Uprzedzam - nie jest to żaden dowód na teorie Preva. U ludzi funkcjonuje to trochę inaczej, bo już dawno nie jesteśmy koczownikami i nie żyjemy ze zbieractwa i polowania, tylko hodujemy zwierzęta - a to wygląda inaczej. Ale środowisko naturalne wciąż istnieje i łańcuchy pokarmowe, wraz ze wszystkimi swoimi zasadami funkcjonują.

Niestety chyba jednak sie nie zrozumielismy.
Gdyby tylko ludzie przestali jesc mieso na pewno lancuch pokarmowy nie zostalby zachwiany. Nie mowie o tym zeby drapiezcy przeszli na wegetarianizm. Oni naturalnie co wynika z ich niemoznosci zrozumienia etyki dalej zabijaliby zwierzeta i lancuch pokarmowy toczylby sie dalej.
Chodzi tylko o ludzi ktorzy sa w stane zrozumiec.
Piro napisał/a:
No i? Weganizm to też rodzaj wegetarianizmu! Zresztą po co podajesz dowody na dobrodziejstwa diety wegańskiej, jak zaraz potem się do tego dystansujesz?!

Dlatego ze znam wielu wegan. I nie wytrzymalem. Poza tym padlo pytanie ( co prawda dotyczace weganizmu) ale jednak chcialem nanie odpowidziec. nastepnym razem postaram sie zrozumiec. Kiedy otwarlem pierwszy raz to forum to z wiekszosci postow wynikalo ze rozmawiamy o diecie raczej lakto owo, moze laktowege a nie wega. Po prostu trzymalemsie tego. A jezeli chodzi o weganizm sam zbyt duzych doswiadczen z nim nie mam w zwiazku z czym nie bede rozmawial na jego temat.
Piro - 2008-01-05, 15:58
:
Jaskier napisał/a:

Piro napisał/a:
Widzę, że się nie zrozumieliśmy.
Tu nie chodzi o rozum, pojmowanie, emocje czy skrupuły. Gdyby nie było zwierząt mięsożernych (czyli konsumentów II rzędu), roślinożercy (konsumenci I rzędu) mnożyliby się bez ograniczeń - bo co by hamowało ich rozwój? A wiesz, co by się wtedy stało? Roślinożercy wyeksploatowaliby wszystkie zasoby środowiska (po ludzku: zeżarli wszystko, co się nadaje do jedzenia - przez co nagle zabrakłoby roślin) i umarli przez to z głodu albo poginęli przez to, że mają za mało przestrzeni życiowej. I życie by wyginęło.
Więc proszę nie p**prz mi tu, że 'Zwierze nie jest w stanie zrozumiec ze zabijajac robi zle", bo to g**no prawda (pardon my French). Gdyby zabrakło drapieżców (czyli nie byłoby zabijania), to wszystko i tak by zginęło - pękłby łańcuch pokarmowy. Niestety, tak już jest na tym cholernym świecie, że zabijanie jest warunkiem równowagi i przetrwania życia.
Uprzedzam - nie jest to żaden dowód na teorie Preva. U ludzi funkcjonuje to trochę inaczej, bo już dawno nie jesteśmy koczownikami i nie żyjemy ze zbieractwa i polowania, tylko hodujemy zwierzęta - a to wygląda inaczej. Ale środowisko naturalne wciąż istnieje i łańcuchy pokarmowe, wraz ze wszystkimi swoimi zasadami funkcjonują.

Niestety chyba jednak sie nie zrozumielismy.
Gdyby tylko ludzie przestali jesc mieso na pewno lancuch pokarmowy nie zostalby zachwiany. Nie mowie o tym zeby drapiezcy przeszli na wegetarianizm. Oni naturalnie co wynika z ich niemoznosci zrozumienia etyki dalej zabijaliby zwierzeta i lancuch pokarmowy toczylby sie dalej.
Chodzi tylko o ludzi ktorzy sa w stane zrozumiec.
Nie chodzi mi tylko o ludzi. Nawet gdyby jakimś cudem zwierzęta posiadały możliwość zrozumienia etycznego myślenia (nie mówiąc o tym, że etyka to ludzki wynalazek, całkowicie abstrakcyjny i prawie nie znajdujący potwierdzenia czy zastosowania w przyrodzie...), to i tak prawa natury nadal by obowiązywały! Nie mów, że gdyby lew myślał etycznie, to by nie zabił antylopy - bo jeśli by tak było, to wracamy do mojego przykładu. Rozwiązanie byłoby jedno: ktoś tą brakującą niszę po mięsożercach musiałby zapełnić (inaczej wszystko poszłoby w diabły)... I tu mamy takie możliwosci: albo niektórzy roślinożercy przystosują się do diety wszystkożernej lub stricte mięsożernej, albo pojawiłyby się nowe choroby, albo życie ginie. ERGO: niemożność przejścia na dietę mięsną (nie wegetarianizm - sam mówiłeś, że to styl życia, a nie dieta) wynika nie z niemożliwości zrozumienia abstrakcyjnych pojęć, a z zasad obowiązujących w przyrodzie.
Etyka ma zastosowanie tylko w społeczeństwie ludzkim, więc nie ma sensu mówić o zwierzętach w takich kwestiach. Gdyby lampart znał i rozumiał ludzką etykę, wyśmiałby ją. I tyle.
Jaskier - 2008-01-05, 16:47
:
Piro napisał/a:
Nawet gdyby jakimś cudem zwierzęta posiadały możliwość zrozumienia etycznego myślenia

Ale nie posiadaja. I mowienie ze gdyby cos bylo tak a tak nie ma sensu. Bo jest tak jak jest.
I nie da zmienic sie niemoznosci rozumienia istoty zla w zabijaniu przez zwierzeta.
Piro napisał/a:
Gdyby lampart znał i rozumiał ludzką etykę, wyśmiałby ją. I tyle.
Lampart jest lampartem a czlowiek jest czlowiekiem . Wlasnie gdyby znal ale nie zna i raczej nigdy nie pozna bo nie ma do tego mozliwosci.
Piro napisał/a:
Nie mów, że gdyby lew myślał etycznie, to by nie zabił antylopy

Nie powiedzialem czegos takiego. Uwazam po prostu ze lew zabija zwierzeta i niestety juz tak musi byc wiadomym jest ze on nie rozumial nie rozumie i nie bedzie rozumial i mowienie gdyby lew rozumial to i tak by jadl mieso nie ma w ogole sensu bo on nie rozumie i to sie nie zmieni. W przypadku czlowieka wcale tak byc nie musi.
Cytat:
nie wegetarianizm - sam mówiłeś, że to styl życia, a nie dieta

Mowilem ze wegetarianizm to nie tylko dieta ale takze styl zycia...
martva - 2008-12-01, 12:18
:
Przebóg, jaki dłuuuugi temat :shock: Aż mi się tego czytać nie chce, wystarczy mi codzienna lektura odpowiedniego forum tematycznego na gazecie.pl.
Zawsze mnie fascynowały emocje, jakie w ludziach wywołuje wegetarianizm... I specyficzny odzew, wywoływany u jakichś 45% wszystkożerców na hasło 'jestem wegetarianką'. Odzew brzmi: a ja miałem na obiad takiego dobrego schabowego/kurczaczka/golonkę i połączony jest z wyczekującym spojrzeniem.
Zupełnie nie wiem czego wyczekują. Jak powinnam zareagować? Powiedzieć 'A fe!'? Zasymulować odruch wymiotny? Wycelować oskarżycielsko palec i wyzwać od morderców? Rozpłakać się i powiedzieć że ta świnka/kurka miała mamusię? Czy przeciwnie, dostać ślinotoku i zwierzyć się że tak naprawdę wcinam parówki jak nikt nie widzi, a może nawet nie wcinam, ale za schabowym tęsknię?
Mam wrażenie że wzruszeniem ramionami są rozczarowani.

A, i jeszcze jedna sprawa - jak mój wegetarianizm wychodzi na jaw, to nagle wszyscy wokół stają się ekspertami od dietetyki i wiedzą wszystko o żywieniu i potrzebach człowieka. Umarłam kiedy się dowiedziałam że mięso trzeba jeść, bo są w nim zawarte różne ważne witaminy, na przykład... witamina C. Ukryłam wybuch śmiechu pod nerwowym kaszlem i uprzejmie podziękowałam za radę. Od tego czasu zupełnie przestała mnie ruszać troska innych o moje zdrowie, kiedyś się odrobinę przejmowałam.

Chorób z okazji niedoborów powinnam mieć tyle, ze nie dziwcie się że jestem martva. Nie wspominając o bezpłodności. Cóż, chciałabym żeby to było takie proste...
BG - 2008-12-01, 14:39
:
martva napisał/a:
Chorób z okazji niedoborów powinnam mieć tyle, ze nie dziwcie się że jestem martva.

To świadczy o tym, że o ile jedni przesadzają w jedną stronę, o tyle inni przesadzają w drugą stronę.
Wegetarianizm z pewnością nie wywołuje tylu chorób, ile twierdzą niektórzy, ale jest też pewne, że jedzenie mięsa jest zdrowe i potrzebne organizmowi.
Mnie z kolei bawią niezmiernie teksty w rodzaju "mięso to morderstwo" lub "zwierzęta to przyjaciele, a ja nie jem przyjaciół".
Ciekawe, jaki procent wegetarian powodowanych "miłością do zwierząt" zdaje sobie sprawę z tego, jak same zwierzęta potrafią być wobec siebie okrutne. Jak okrutne jest zabijanie gazeli przez lwa, jaszczurki przez ocelota itd.
Ja uważam się za miłośnika zwierząt, ale nie jestem wegetarianinem - bo do moich ulubionych zwierząt należą drapieżne - m.in. kotowate i niektóre psowate, jak wilki. A, jak wiadomo, poza Chińczykami czy Aztekami mało kto jada psy, a chyba jeszcze mniej osób jada koty. Tak samo np. mało kto jada papugi lub sikorki.
A co do względów zdrowotnych - to rozumiem, że na jakiś czas można zaprzestać jedzenia mięsa, ale żeby na całe życie? Toż to szkodzenie samemu sobie.
Widział ktoś kiedyś siłacza-jarosza?
martva napisał/a:
A, i jeszcze jedna sprawa - jak mój wegetarianizm wychodzi na jaw, to nagle wszyscy wokół stają się ekspertami od dietetyki i wiedzą wszystko o żywieniu i potrzebach człowieka.

Nie uogólniaj i nie pisz, że "wszyscy". Ja na przykład nie.
Ale nie trzeba być ekspertem od dietetyki, żeby wiedzieć że mięsożercy są silniejsi i zdrowsi od roślinożerców.
Jak myślisz, kto jest silniejszy - koń czy tygrys? ;)
You Know My Name - 2008-12-01, 14:51
:
BG napisał/a:
Jak myślisz, kto jest silniejszy - koń czy tygrys?
mam wrazenie, ze kon, bo unioslby 2-3 tygrysy a nie jestem pewien czy tygrys unioslby 2-3 konie, czyz nie?? Nie myl sily z umiejetnoscia zabijania, bo jest to pomylka.

A miesko jest po prostu smaczne, nie ma jak pieczony kawal swini lub krowy, drob od biedy tez. Pod piwko lub winko? Ale dzieta wegetarianska tez jest smaczna.
Uwazam, ze wegetarianie odbieraja sobie tylko troche przyjemnosci.
BG - 2008-12-01, 14:58
:
Mag_Droon napisał/a:
kon, bo unioslby 2-3 tygrysy a nie jestem pewien czy tygrys unioslby 2-3 konie, czyz nie??

Przede wszystkim, tygrys jest znacznie lżejszy od konia.
Jeden tygrys potrafi przeciągnąć bawołu, który jakby nie patrzeć jest dość ciężki. Nie wiem, czy koń też by to potrafił (oczywiście gdyby miał odpowiednie uzębienie).
Mag_Droon napisał/a:
Nie myl sily z umiejetnoscia zabijania, bo jest to pomylka.

Nie mylę.
Mag_Droon napisał/a:
wegetarianie odbieraja sobie tylko troche przyjemnosci.

I wartości odżywczych też.
Jaskier - 2008-12-01, 16:09
:
BG, z całym szacunkiem dla Ciebie, ale żeby powiedzieć cokolwiek o wegetarianizmie trzeba mieć jakaś wiedze na jego temat, wnioskując po twojej wypowiedzi ta wiedza jest znikoma.

BG napisał/a:
Mnie z kolei bawią niezmiernie teksty w rodzaju "mięso to morderstwo" lub "zwierzęta to przyjaciele, a ja nie jem przyjaciół".


Ok Ciebie to bawi mnie nie , i Co z tego??

BG napisał/a:
Ciekawe, jaki procent wegetarian powodowanych "miłością do zwierząt" zdaje sobie sprawę z tego, jak same zwierzęta potrafią być wobec siebie okrutne. Jak okrutne jest zabijanie gazeli przez lwa, jaszczurki przez ocelota itd.

Większy procent wegetarian używa czegoś takiego jak rozum , potrafi pojąc pewne rzeczy w przeciwieństwie do zwierząt np. tych ktore jedzą siebie wzajemnie ( drapiezcow).

Większy procent wie rowniez o tym ze czlowiek nie jest drapieznikiem. Oczywiscie odpowiesz ze jest wszystkozerny , ale to wcale nie usprawiedliwia go od tego zeby zabijac w okrutny sposob , zabijania zwierzat w rzezniach nie mozna nazwac mianem humanitarnego.

BG napisał/a:
Jak myślisz, kto jest silniejszy - koń czy tygrys? ;)



Uwazaj !

Zagadka dla Ciebie.

Kto jest silniejszy Slon czy tygrys??

BG napisał/a:
Widział ktoś kiedyś siłacza-jarosza?


Killer Kowalski znasz tego Pana? jesli znasz to niewystarczajaco dobrze

Jonny Weissmuller słynny odtworca roli Tarzana



Mało tego ze silni ale tez wytrzymali:

Wspanialy atleta Dave Scott - szesciokrotny zwyciezca w triatlonie.

Sixto Linares

Edwin Moses

Carl Lewis 9 krotny złoty medalista igrzysk olimpijskich

Bill Pickering ustanowil rekord swiata w przeplynieciu Kanału La Manche.
W wieku 48 lat cieszac sie nadal wspanialym zdrowiem sila i wytrzymaloscia ustanowil rowniez rekord Swiata w przeplynieciu Kanału Bristol.

Nie chce byc monotematyczny w zwiazku z czym nie bede wypisywal dalej , jest tego zbyt wiele, moge wyslac na pw jesli bardzo chcesz.

BG napisał/a:
I wartości odżywczych też.


Ekhem ekhem , Niby jakich??? o.O
Shadowrunner - 2008-12-01, 17:40
:
Mag_Droon napisał/a:
mam wrazenie, ze kon, bo unioslby 2-3 tygrysy a nie jestem pewien czy tygrys unioslby 2-3 konie, czyz nie?? Nie myl sily z umiejetnoscia zabijania, bo jest to pomylka.


No właśnie, Beniu, zastanów się zanim coś napiszesz - większość drapiezników może i ma dużą siłą nacisku w szczękach, ale ludzie nie bez powodu na zwierzęta pociągowe udomowili konia czy wołu - a nie lwa czy tygrysa - choć te ponoć zajebiście wyglądają ciągnąc rydwan ;)
Ja tam - ja już pisałem gdzieś - nie jestem jakimś specjalnym wegetarianinem ani też specjalnym mięsożercom (jeśli chodzi o padlinę tzw. czerwoną) - ale generalnie to radziłbym uważać wszystkim domorosłym dietetykom-padlinożercom którzy twierdzą że pałaszowanie mięsa - szczególnie tego z masowej produkcji (zarówno tego z marketów jak i z delikatesów) wcinanie mięsa jest arcyzdrowe :P . W Polsce bowiem jest zwyczaj nie koniecznego przestrzegania norm przy zabijaniu zwierząt w ubojniach. Pal już licho - nawet nie chodzi o rzekome odczucia tych zwierzą - chodzi o coś innego, z czego wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy. Krowa przez kilka nanieście minut kopana prądem, świnia "parzona" żywcem przez pół godziny (podawali w TV że w wielu ubojniach jest to normalna praktyka, nikt tam nie zwraca uwagi na to że zwierze powinno być zabite raz a porządnie i szybko) z powodu strachu, stresu i paniki staje się istną fabryką enzymów i hormonów uwalnianych dokrewnie w momencie "długiej agonii". To wszystko potem pozostaje w krwii i odkłada się w mięśniach - a więc mięsku które później wędruje do sklepu. Oczywiście nikt nie udowodnił że wpier....anie nafaszerowanego zwierzęcą adrenaliną schabu jest jakoś piorunującą szkodliwe - ale nie czarujmy się: hormony i to co później w wyniku ich rozpadu lub przemiany zostaje - na pewno nie jest obojętne dla organizmu ludzkiego - ze szczególnym uwzględnieniem mózgownicy.

Dlatego też nie twierdzę że jedzenie tego jest niezdrowe, ale radziłbym się wstrzymać fanom schabiku od ferowania rozstrzygających wyroków jakie to ich przysmaki nie są ósme cuda świata pod względem odżywczym :P
martva - 2008-12-01, 18:11
:
BG napisał/a:
Nie uogólniaj i nie pisz, że "wszyscy". Ja na przykład nie.


Nie?

BG napisał/a:
ale jest też pewne, że jedzenie mięsa jest zdrowe i potrzebne organizmowi.

BG napisał/a:
Toż to szkodzenie samemu sobie.


Ale wiem, czepiam się :)

BG napisał/a:
Ale nie trzeba być ekspertem od dietetyki, żeby wiedzieć że mięsożercy są silniejsi i zdrowsi od roślinożerców.


Być może, ale nie czuję szczególnego parcia na bycie silną. Wystarczy że mogę podnieść mojego psa i wrzucić go do wanny, jeśli jest mu potrzebna kąpiel ;)

BG napisał/a:
Ciekawe, jaki procent wegetarian powodowanych "miłością do zwierząt" zdaje sobie sprawę z tego, jak same zwierzęta potrafią być wobec siebie okrutne. Jak okrutne jest zabijanie gazeli przez lwa, jaszczurki przez ocelota itd.

Bywa. Ja bym nie umiała.

BG napisał/a:
Widział ktoś kiedyś siłacza-jarosza?


Ja osobiście nie, nie widziałam w zyciu ani wielu jaroszy, ani siłaczy. Ale są tacy. Gdzieś widziałam listę słynnych wege podzieloną na kategorie zawodowe i byli sportowcy. Szczerze mówiąc nie interesowało mnie to specjalnie.

BG napisał/a:
Jak myślisz, kto jest silniejszy - koń czy tygrys? ;)


Nie mam pojęcia, nie wiem nawet jak sprawdzić siłę uciągu tudzież 'nośną' takiego stworzenia :) Nie czuję się jednak ani koniem, ani tygrysem, człowiekiem jestem i sposób odżywiania tego nie zmieni.

Mag_Droon napisał/a:
Uwazam, ze wegetarianie odbieraja sobie tylko troche przyjemnosci.


Różne są gusta i nie dla wszystkich jest to odbieranie przyjemności. Jestem hedonistką w stopniu zaawansowanym, jeść uwielbiam, i takiej czekolady albo lodów nie wyrzekłabym się za nic. Rozstanie się z mięsem przyszło mi łatwo i bezboleśnie.
Jaskier - 2008-12-01, 18:46
:
Shadowrunner napisał/a:
(jeśli chodzi o padlinę tzw. czerwoną)


Nareszcie zaczynamy nazywac rzeczy po imieniu! Brawo ;)

Shadowrunner napisał/a:
z powodu strachu, stresu i paniki staje się istną fabryką enzymów i hormonów uwalnianych dokrewnie w momencie "długiej agonii".


Dokładniej adrenalina i kortyzol- hormony stresu.

Shadowrunner napisał/a:
Dlatego też nie twierdzę że jedzenie tego jest niezdrowe, ale radziłbym się wstrzymać fanom schabiku od ferowania rozstrzygających wyroków jakie to ich przysmaki nie są ósme cuda świata pod względem odżywczym :P


Gość mądrze gada.

martva napisał/a:
Być może, ale nie czuję szczególnego parcia na bycie silną. Wystarczy że mogę podnieść mojego psa i wrzucić go do wanny, jeśli jest mu potrzebna kąpiel ;)



Podobnie jak ja, nie potrzebuje szczegolnie duzej sily, ktora bez problemu moglbym wypracowac za pomoca cwiczen rozbudowujacych miesnie ,co za tym idzie sile.

A ze nie lubie sportow silowych, znacznie bardziej wole zrecznosciowe i wytrzymalosciowe nadmierna sila jest mi zbedna.
BG - 2008-12-01, 22:34
:
Jaskier napisał/a:
Większy procent wegetarian używa czegoś takiego jak rozum , potrafi pojąc pewne rzeczy w przeciwieństwie do zwierząt np. tych ktore jedzą siebie wzajemnie ( drapiezcow).

No i?
Przecież człowiek też jest zwierzęciem - jest ssakiem, a ssaki to zwierzęta.
Jaskier napisał/a:
to wcale nie usprawiedliwia go od tego zeby zabijac w okrutny sposob , zabijania zwierzat w rzezniach nie mozna nazwac mianem humanitarnego.

Oczywiście, że nie usprawiedliwia. A jak się to odbywa w rzeźniach - nie wiem, nigdy nie byłem w rzeźni.
Jaskier napisał/a:
Kto jest silniejszy Slon czy tygrys

Chyba chodziło o słonia, a nie o slona. o_O
Wiesz, słoń jest "trochę " większy - więc specjalnie wybrałem zwierzę będące niewiele większe (koń i tygrys to nie taka różnica wielkości jak słoń i tygrys).
Jaskier napisał/a:
Killer Kowalski (...)
Jonny Weissmuller słynny odtworca roli Tarzana



Mało tego ze silni ale tez wytrzymali:

Wspanialy atleta Dave Scott - szesciokrotny zwyciezca w triatlonie.

Sixto Linares

Edwin Moses

Carl Lewis 9 krotny złoty medalista igrzysk olimpijskich

Bill Pickering ustanowil rekord swiata w przeplynieciu Kanału La Manche.
W wieku 48 lat cieszac sie nadal wspanialym zdrowiem sila i wytrzymaloscia ustanowil rowniez rekord Swiata w przeplynieciu Kanału Bristol.

Niech Ci będzie. --_-
Jaskier napisał/a:
Niby jakich??? o.O

Białka, witamin i masy innych. Poczytaj trochę.
Shadowrunner napisał/a:
ludzie nie bez powodu na zwierzęta pociągowe udomowili konia czy wołu - a nie lwa czy tygrysa

Bo lew i tygrys mogłyby zjeść człowieka, a wół czy koń nie może? Koń czy wół może najwyżej kopnąć - ale tylko w sytuacji zajścia go od tyłu. Poza tym ryzyka raczej nie ma. A wielkie koty są potencjalnie znacznie bardziej niebezpieczne dla człowieka. A poza tym trudniej je udomowić.
Shadowrunner napisał/a:
wcinanie mięsa jest arcyzdrowe

Tego nie twierdzę. Sam nie jestem fanem golonki (tej to nawet jestem antyfanem) ani tłustej kiełbasy, a zdecydowanie wolę drób, ryby i ultrasuchą kiełbasę. Od święta może być wieprz lub drób - ale nie za często. To z mięs - bo bardziej niż mięso lubię wszelkiego rodzaju nabiały (od joguretu naturalnego to jestem wręcz uzależniony) oraz warzywa i owoce - np. mandarynki, czereśnie, winogrona i jabłka potrafię jeść w ilościach hurtowych. Co nie zmienia faktu, że niektóre mięsa i niektóre wędliny też.
Shadowrunner napisał/a:
Krowa przez kilka nanieście minut kopana prądem, świnia "parzona" żywcem przez pół godziny

:shock: Co za bandyci mordują te stworzenia w tak odrażający sposób?! Powinno się im za karę zrobić to samo, żeby poczuli na własnej skórze, co to oznacza. Sadyści i zwyrodnialcy popier***eni.
Shadowrunner napisał/a:
nikt tam nie zwraca uwagi na to że zwierze powinno być zabite raz a porządnie i szybko)

:shock: Jak to nikt? To kto zatrudnia tych bandziorów? Kto za to wszystko odpowiada??????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zatłuc go!!!!!!!!!!!!!!!!
martva napisał/a:
nie czuję szczególnego parcia na bycie silną

Kobiecie wystarczy bycie silną psychicznie. ;)
martva napisał/a:
Ja bym nie umiała.

Ja też nie (chyba że wobec komarów lub jazgoczących kundli-szczurołapów).
Ale powiedz: bardziej lubisz wielkie koty lub wilki niż kopytne lub w ogóle roślinożerne, czy i te, i te?
Jaskier napisał/a:
Nareszcie zaczynamy nazywac rzeczy po imieniu! Brawo

Nieprawda, że po imieniu - bo padlina to coś, co samo padło - np. ze starości lub choroby. A nie zostało zabite.
Jaskier napisał/a:
nadmierna sila jest mi zbedna.

o_O To siła może być nadmierna? o_O Myślałem, że im bardziej jest się silnym, tym lepiej.
martva - 2008-12-01, 22:53
:
BG napisał/a:
A jak się to odbywa w rzeźniach - nie wiem, nigdy nie byłem w rzeźni.


Poczytaj trochę.

BG napisał/a:
Białka, witamin i masy innych.


Bardzo jestem ciekawa, jakiej masy (co ja to mówiłam o nagłych specach od żywienia?).

BG napisał/a:
Kobiecie wystarczy bycie silną psychicznie. ;)


To bardzo ciekawa teoria :)
Przypominają mi się praktyki studenckie i klient który mówił 'takie maleństwo, a takie ciężary jej każą dźwigać', mogłam mu powiedzieć ze w sumie silna psychicznie jestem, a ten torf to niech sobie sam ponosi :)

BG napisał/a:
Ja też nie (chyba że wobec komarów lub jazgoczących kundli-szczurołapów).


Komary zabijam (szybko i bezboleśnie), małych piesków nienawidzę szczerze, ale platonicznie.

BG napisał/a:
Ale powiedz: bardziej lubisz wielkie koty lub wilki niż kopytne lub w ogóle roślinożerne, czy i te, i te?


Nie rozumiem co ma piernik do wiatraka, lubię koty domowe, kiedyś miałam absolutnego fioła na punkcie koni (miedzy innymi dlatego zostałam wegetarianką), hodowałam szczury...
Rozmawiamy o wegetarianizmie w kontekście ludzi, nie zwierząt, jak sądzę.

BG napisał/a:
Myślałem, że im bardziej jest się silnym, tym lepiej.


Chyba że jest się kobietą?
BG - 2008-12-01, 23:04
:
martva napisał/a:
klient który mówił 'takie maleństwo, a takie ciężary jej każą dźwigać', mogłam mu powiedzieć ze w sumie silna psychicznie jestem, a ten torf to niech sobie sam ponosi

Jeśli jest antyfeministą, to tak - bo wg antyfeministów to mężczyźni powinni dźwigać ciężary.
martva napisał/a:
małych piesków nienawidzę szczerze, ale platonicznie

Ja też. Chociaż... miałbym ochotę robić z nimi to samo, co z komarami.
martva napisał/a:
Rozmawiamy o wegetarianizmie w kontekście ludzi, nie zwierząt, jak sądzę.

Wiem. Ale wegetarianizm jest ściśle związany ze stosunkiem do zwierząt i w ogóle ze zwierzętami, prawda?
martva napisał/a:
Chyba że jest się kobietą?

Chyba że. Ja to pisałem do Jaskiera, a nie do Ciebie.
Asuryan - 2008-12-01, 23:13
:
BG, mam rozumieć że sam spokojnie wyciskasz 160 kilo na klatę? Skoro wg Ciebie siła świadczy o męskości, to już dawno powinieneś sobie wytrenować odpowiednie do takiego wysiłku mięśnie. Jeśli zaś może masz z tym problemy, to może stosujesz nieodpowiednią dietę? :mrgreen:
Wilko - 2008-12-02, 00:47
:
Shadowrunner napisał/a:
W Polsce bowiem jest zwyczaj nie koniecznego przestrzegania norm przy zabijaniu zwierząt w ubojniach. Pal już licho - nawet nie chodzi o rzekome odczucia tych zwierzą - chodzi o coś innego, z czego wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy. Krowa przez kilka nanieście minut kopana prądem, świnia "parzona" żywcem przez pół godziny (podawali w TV że w wielu ubojniach jest to normalna praktyka, nikt tam nie zwraca uwagi na to że zwierze powinno być zabite raz a porządnie i szybko) z powodu strachu, stresu i paniki staje się istną fabryką enzymów i hormonów uwalnianych dokrewnie w momencie "długiej agonii". To wszystko potem pozostaje w krwii i odkłada się w mięśniach - a więc mięsku które później wędruje do sklepu.

No zdarza się, że nie przestrzega się norm, ale po wejściu Polski do UE zamknięto wiele rzeźni, bo nie spełniały warunków. No ja rozumiem, że taka jest natura Polaka, że nie trzeba się stosować do przepisów, ale czy trochę nie przesadzamy? Nie wiem ile dokładnie uśmierca się krowę prądem, ale nie wydaje mi się, że jest to tak długi okres. Szczerze to uśmiercanie prądem trochę mnie osobiście przeraża, ale czy pierdolnięcie w głowę zwierzaka twardym narzędziem to nie to samo? Właśnie media podają zawsze dziwne informacje nie wiedząc na czym polega sprawa. W rzeźniach owszem oparza się świnie - zawsze! Aczkolwiek powinno się to odbywać po wykrwawieniu, czyli śmierci zwierzęcia. Oparza się po to, że usunąć szczecinę. Bo ciekawe jak wyobrażasz sobie skrwawianie już po oparzeniu.
W sieci jest gdzieś filmik, jak żywą świnię oparzają. Ale nie po to, aby ją uśmiercić. Jak dla mnie to po prostu jest pomyłka człowieka przy pracy, owszem makabryczna pomyłka, ale jak pomyśleć, że cały dzień pracuje się przy zabijaniu świń to wykonuje się to już automatycznie, więc czasem można coś przeoczyć.

BG napisał/a:
Bo lew i tygrys mogłyby zjeść człowieka, a wół czy koń nie może? Koń czy wół może najwyżej kopnąć - ale tylko w sytuacji zajścia go od tyłu. Poza tym ryzyka raczej nie ma. A wielkie koty są potencjalnie znacznie bardziej niebezpieczne dla człowieka. A poza tym trudniej je udomowić.

Pracowałeś kiedyś z koniem? Koń potrafi bardzo łatwo zabić człowieka, a do tego jest bardzo płochliwy i głupi, co nie zmienia faktu, że potrafi być kochany i być świetnym kompanem. Koń kopie tylnymi nogami, a najrzadziej kiedy się idzie od tyłu, chyba, że to źle wychowany koń. Potrafi też stanąć dęba i uderzyć przednimi nogami, dodatkowo może dotkliwie pogryźć. Nie jest taki bezbronny. Wbrew pozorom roślinożerne zwierzęta są bardziej agresywne od mięsożernych, bo dziki kot na widok człowieka zazwyczaj ucieka, a taki bawół czy nosorożec na pewno zaatakuje.

BG napisał/a:
Nieprawda, że po imieniu - bo padlina to coś, co samo padło - np. ze starości lub choroby. A nie zostało zabite. :P


Ale jak takie upolowane mięsko sobie poleży to potem jest z tego padlina, nie martw się jednak to tylko się brzydko nazywa i kojarzy z hienami, ale smakuje jak mięso.
martva napisał/a:
BG napisał/a:
A jak się to odbywa w rzeźniach - nie wiem, nigdy nie byłem w rzeźni.


Poczytaj trochę.

Świetna rada, ale internet się raczej do tego nie nadaje, najlepiej posłużyć się specjalistycznymi książkami, a najlepiej z aktualnymi przepisami.
Jaskier - 2008-12-02, 01:10
:
BG napisał/a:
Oczywiście, że nie usprawiedliwia.


Moglbys bardziej rozwinac swoja wypowiedz?

Bo nadal niezbyt potrafie pojąć w jaki sposob usprawiedliwia.

BG napisał/a:
A jak się to odbywa w rzeźniach - nie wiem, nigdy nie byłem w rzeźni.


Nie trzeba byc zeby to wiedziec.

Mi wystarczył 1 raz, wiecej nie zamierzam .

BG napisał/a:
Wiesz, słoń jest "trochę " większy - więc specjalnie wybrałem zwierzę będące niewiele większe (koń i tygrys to nie taka różnica wielkości jak słoń i tygrys).


Ok w takim razie podaj zwierze miesozerne wieksze , co za tym idzie silniejsze od SŁONIA.

Wtedy porownamy.

BG napisał/a:
Białka, witamin i masy innych. Poczytaj trochę.


No cos podobnego! Pierwsze slysze. To raczej ty powinienes dowiedziec sie czegos wiecej o odzywianiu, albo wyraznie brak Ci wiedzy na ten temat lub korzystasz z jakichs ''dzwinych'' zrodeł.

Strasznie nie lubie jezeli ktos nie jest dokladnie doinformowany i wypisuje takie bzdury. :-(

Białko??? dieta wegetarianska zawiera go ,az za wiele, dzienne zapotrzebowanie na ten skladnik mozna spokojnie zaspokoić będąc na diecie wegańskiej.

Witaminy??? Jakie??? a te ''masy'' to juz kompletnie nie wiem do czego sie odnosza .

To wlasnie warzywa i owoce sa najcenniejszymi dawcami witamin.

BG napisał/a:
:shock: Co za bandyci mordują te stworzenia w tak odrażający sposób?! Powinno się im za karę zrobić to samo, żeby poczuli na własnej skórze, co to oznacza. Sadyści i zwyrodnialcy popier***eni.



BG napisał/a:
:shock: Jak to nikt? To kto zatrudnia tych bandziorów? Kto za to wszystko odpowiada??????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zatłuc go!!!!!!!!!!!!!!!!


Pytasz kto ich zatrudnia?? Sam to robisz, kupujac mieso zwiekszasz popyt.

Watpie zeby sytuacja w rzezniach kiedykolwiek sie zmienila. Gdyby sciany rzezni byly ze szkla nikt by nie jadl miesa.

BG napisał/a:
Nieprawda, że po imieniu - bo padlina to coś, co samo padło - np. ze starości lub choroby. A nie zostało zabite.


Prawda. Padlina to ogolne okreslenie zwierzecych zwlok.


BG napisał/a:
o_O To siła może być nadmierna? o_O Myślałem, że im bardziej jest się silnym, tym lepiej.


Moze byc, ja nie chcialbym byc w zadnym wypadku typem miesniaka, silacza. Znacznie bardziej wole inwestowac w cos innego. Chyba kazdy ma prawo robic ze swoim cialem to co chce?


BG napisał/a:
Oczywiście, że nie usprawiedliwia.


Moglbys bardziej rozwinac swoja wypowiedz?

Bo nadal niezbyt potrafie pojąć w jaki sposob usprawiedliwia.

BG napisał/a:
A jak się to odbywa w rzeźniach - nie wiem, nigdy nie byłem w rzeźni.


Nie trzeba byc zeby to wiedziec.

Mi wystarczyło byc 1 raz, wiecej nie zamierzam .

BG napisał/a:
Wiesz, słoń jest "trochę " większy - więc specjalnie wybrałem zwierzę będące niewiele większe (koń i tygrys to nie taka różnica wielkości jak słoń i tygrys).


Ok w takim razie podaj zwierze miesozerne wieksze , co za tym idzie silniejsze od SŁONIA.

Wtedy porownamy.

BG napisał/a:
Białka, witamin i masy innych. Poczytaj trochę.


No cos podobnego! Pierwsze slysze. To raczej ty powinienes dowiedziec sie czegos wiecej o odzywianiu, albo wyraznie brak Ci wiedzy na ten temat lub korzystasz z jakichs ''dzwinych'' zrodeł.

Strasznie nie lubie jezeli ktos nie jest dokladnie doinformowany i wypisuje takie bzdury. :-(

Białko??? dieta wegetarianska zawiera go ,az za wiele, dzienne zapotrzebowanie na ten skladnik mozna spokojnie zaspokoić będąc na diecie wegańskiej.

Witaminy??? Jakie??? a te ''masy'' to juz kompletnie nie wiem do czego sie odnosza .

To wlasnie warzywa i owoce sa najcenniejszymi dawcami witamin.

BG napisał/a:
:shock: Co za bandyci mordują te stworzenia w tak odrażający sposób?! Powinno się im za karę zrobić to samo, żeby poczuli na własnej skórze, co to oznacza. Sadyści i zwyrodnialcy popier***eni.



BG napisał/a:
:shock: Jak to nikt? To kto zatrudnia tych bandziorów? Kto za to wszystko odpowiada??????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zatłuc go!!!!!!!!!!!!!!!!


Pytasz kto ich zatrudnia?? Sam to robisz, kupujac mieso zwiekszasz popyt.

Watpie zeby sytuacja w rzezniach kiedykolwiek sie zmienila. Gdyby sciany rzezni byly ze szkla nikt by nie jadl miesa.

BG napisał/a:
Nieprawda, że po imieniu - bo padlina to coś, co samo padło - np. ze starości lub choroby. A nie zostało zabite.


Prawda. Padlina to ogolne okreslenie zwierzecych zwlok.



Wilko napisał/a:
Świetna rada, ale internet się raczej do tego nie nadaje, najlepiej posłużyć się specjalistycznymi książkami, a najlepiej z aktualnymi przepisami.



Dokładnie
Toudisław - 2008-12-02, 08:04
:
Jaskier napisał/a:
Białko??? dieta wegetarianska zawiera go ,az za wiele, dzienne zapotrzebowanie na ten skladnik mozna spokojnie zaspokoić będąc na diecie wegańskiej.

Witaminy??? Jakie??? a te ''masy'' to juz kompletnie nie wiem do czego sie odnosza .

Co do białka to jest Białko i Białko. Doskonale o tym wiesz. Człowiek powinien jeść biało zwierzęce bo do tego jest przystosowany. Co do witamin to bardzo wile jest rozpuszczalnych w tłuszczach więć mięso też się przydaje
Jaskier napisał/a:
Prawda. Padlina to ogolne okreslenie zwierzecych zwlok.

Bzdura. To ja mogę nazwać zamordowaną marchew kompostem ?
BG napisał/a:
Jak to nikt? To kto zatrudnia tych bandziorów? Kto za to wszystko odpowiada??????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zatłuc go!!!!!!!!!!!!!!!!

Weż nerwosol nie ma sensu się denerwować.

Co do uboju to tak się składa że wiem jak to wygląda. Te filmiki to wszyklo wyjęte z kontekstu i stworzone pod tezę. To że coś jest brytalne nie znaczy że jest okrutne. ogłuszenie świniak i poderżnięcie gardła to naprawdę jedna z najbardzij bezbolesnych metod. Wygląda strasznie fakt ale zwierze szybko ginie. Komory na CO zawsze budziły mój niepkój źle mi się kojarzyły
BG napisał/a:
Wiem. Ale wegetarianizm jest ściśle związany ze stosunkiem do zwierząt i w ogóle ze zwierzętami, prawda?

Nie nie musi. Niektórym mięso po prostu nie smakuj

Ogólnie pamiętajcie że wegetarianizm jest nie zdrowy ale jak kts tak lubi to jego sprawa. Niechce mi się powtarzać argumentów które padły w dyskusji z Jaskrem prawie rok temu. Ale człowiek nie jest roślinożerny a cukry są o wile bardzij szkodliwe od tłuszczy inaczej tłuszcze nie były by wpuszczane to krwiobiegu bez wątroby. Inna sprawa że mięso jest często przyrządzane w ten sposób że staje się faktycznie niezdrowe.

A co do roślinożerców to one umierają na Zawały serca bardzo często
You Know My Name - 2008-12-02, 09:02
:
Jaskier napisał/a:
Ok w takim razie podaj zwierze miesozerne wieksze , co za tym idzie silniejsze od SŁONIA.
nic trudniejszego - kaszalot, tylko po co, przeciez to do niczego nie prowadzi...

Zwierzeta nie sa wieksze / mniejsze dlatego, ze jedza / nie jedza miesa. Ewolucja jest troche bardziej skomplikowana.
Toudisław - 2008-12-02, 09:12
:
Mag_Droon napisał/a:
Zwierzeta nie sa wieksze / mniejsze dlatego, ze jedza / nie jedza miesa. Ewolucja jest troche bardziej skomplikowana.

Siłą to też rzecz względna.
Roślinożercy pobierają energię głównie z Cukrów ( ciekawe ile osób wie że w Hamburgerze jest więcej cukru niż tłuszczu ) mięsożercy z tłuszczów. Bo na tym bazuje ich dieta. Co do agresji to nadmiar cukru też ją może powodować. Dieta wegetariańska nie jest niezdrowa z powodu braku tłuszczów czy białek ale z powodu przerzucenia się głównie na cukry w różnej postaci. Człowiek jest wszystkożerny. O tyle mogę zrozumieć wegetarianina " nie lubię mięsa bo nie nie smakuję" to argumenty a " To jest zdrowsze niż mięso" Są po prostu nie prawdziwe. Zdrową dietę trudno stworzyć glonie dlatego że teraz pogarsza się jakość żywności i człowiek tak naprawdę nie wie co je.
Sam nie odżywiam się zbyt zdrowo ale robię to z włąsnej woli i świadomie bo tak mi wygodnie i tka mi smakuje
martva - 2008-12-02, 10:17
:
BG napisał/a:
Jeśli jest antyfeministą, to tak - bo wg antyfeministów to mężczyźni powinni dźwigać ciężary


Po pierwsze, miał koło 60-tki i skarżył się na chory kręgosłup, po drugie, to była _moja_ praca (w teorii mieliśmy 'fizycznych' do takich rzeczy ale przeważnie chowali się po kątach i udawali że ich nie ma, dzielni chłopcy), po trzecie - 80-litrowy worek torfu wygląda imponująco, ale nie jest na tyle ciężki żebym go nie podniosła :)
Po czwarte nie przepadam za antyfeministami :)

BG napisał/a:
Ja też. Chociaż... miałbym ochotę robić z nimi to samo, co z komarami.

Owszem, ale potrafię hamować swoje odruchy. Bo to samo mam również przy płaczących dzieciach.

BG napisał/a:
Wiem. Ale wegetarianizm jest ściśle związany ze stosunkiem do zwierząt i w ogóle ze zwierzętami, prawda?

I to nie jest wstęp do dyskusji pt 'Czym karmisz swojego kotka, hipokrytko?'

Cytat:

Chyba że. Ja to pisałem do Jaskiera, a nie do Ciebie.

A do mnie nie napisałeś o masie składników odżywczych, których mam niedobory. A czekałam :( Czy to dlatego że jesteś antyfeministą? ;)

Toudisław napisał/a:
Co do białka to jest Białko i Białko. Doskonale o tym wiesz.


Nie jestem z żadnym białkiem na Pan/Pani :D Dla mnie są białka. Różne. I tak się rozlatują na aminokwasy i tak, przecież organizm nie przyjmuje ich w całości tylko rozwala i buduje z nich nowe.

Toudisław napisał/a:
Człowiek powinien jeść biało zwierzęce bo do tego jest przystosowany.


Po pierwsze primo: rozmawiamy o wegetarianizmie ogólnie, czy o weganizmie?
Po drugie primo: a jak nie je, to co?

Toudisław napisał/a:
Co do witamin to bardzo wile jest rozpuszczalnych w tłuszczach więć mięso też się przydaje


Znaczy w oleju słonecznikowym się nie rozpuszczą? Co za burżujskie witaminy!

Toudisław napisał/a:
Bzdura. To ja mogę nazwać zamordowaną marchew kompostem ?


Cóż, ja Ci nie zabronię :)

Toudisław napisał/a:
Ogólnie pamiętajcie że wegetarianizm jest nie zdrowy ale jak kts tak lubi to jego sprawa

Chcesz mi powiedzieć że nie jestem zdrowa? To bardzo interesująca teoria :)

Toudisław napisał/a:
Niechce mi się powtarzać argumentów które padły w dyskusji z Jaskrem prawie rok temu.

A mnie się nie chce czytać tamtej dyskusji :|

Toudisław napisał/a:
Ale człowiek nie jest roślinożerny

Mów za siebie :D Może nie jestem stricte roślinożerna, ale drapieżnikiem nie jestem.

Toudisław napisał/a:
a cukry są o wile bardzij szkodliwe od tłuszczy


Cukry są podstawowym paliwem dla mózgu, tak mnie przynajmniej uczyli na biologii. Może byli pod wpływem Złego Cukrowego Lobby i kłamali.

Toudisław napisał/a:
O tyle mogę zrozumieć wegetarianina " nie lubię mięsa bo nie nie smakuję"


O, no popatrz, mięso śmierdzi. Znaczy mi śmierdzi. Każde. Mój organizm już nie traktuje go jak pokarmu. Ale nie mogę mówić tylko 'nie jem mięsa, bo mi nie smakuje, bo natychmiast znajdzie się pięć moich ciotek, sąsiadek, mam znajomych etc które powiedzą 'bo nigdy nie jadłaś dobrze przyrządzonego, ja Ci zrobię takie pyszne, zobaczysz'.
Poza tym demonizujesz wegetarianizm; owszem, jak ktoś przestaje jeść mięso na zasadzie wyrzucenia kotleta z tradycyjnego polskiego obiadu, to ma sporą szansę na różnego typu nieprzyjemności zdrowotne, ale są również ludzie którzy rzucając mięsem ;) myślą.

Toudisław napisał/a:
Sam nie odżywiam się zbyt zdrowo ale robię to z włąsnej woli i świadomie bo tak mi wygodnie i tka mi smakuje


A niezdrowo odżywiający się wege robią to bo ktoś ich zmusza, nieświadomie, męcząc się przy tym i jedząc rzeczy które im nie smakują, jak rozumiem? :shock:
Shadowmage - 2008-12-02, 10:42
:
Zupełnie nie rozumiem czemu służy ta dyskusja. Niech każdy je, co chce (w granicach rozsądku rzecz jasna :P ). Jak ktoś nie ma ochoty wsuwać pysznego, soczystego mięska, to jego wybór. Mnie to nie przeszkadza, póki ktoś nie stara się mnie przekonać do jedynej słusznej diety.
Poza tym martva ma rację: można spokojnie zbilansować dietę bez mięsa. Bez produktów zwierzęcych trudniej, ale też człowiek da radę. Wiele też zależy od organizmu - jedne taką dietę znoszą, inne nie.
Toudi, każdy organizm najpierw czerpie energię z cukrów. Tłuszcze u zwierząt służą jedynie akumulacji. W procesie oddychania na poziomie komórek, czyli w tym co daje siłę i życie, nie używa się tłuszczy tylko cukrów prostych.
martva - 2008-12-02, 11:00
:
Shadowmage, bardzo mi się podoba Twój post :)
Fakt że ja się po prostu lubię kłó... znaczy dyskutować. Inaczej mam wrażenie że się uwsteczniam. No i jak ktoś pisze bzdu... znaczy nieprawdę, to muszę zareagować :)

Shadowmage napisał/a:
Mnie to nie przeszkadza, póki ktoś nie stara się mnie przekonać do jedynej słusznej diety.

I podobnie mam, nienawidzę rozmów o ideologii, zwłaszcza że skrajnie ideologiczna przestałam być dawno temu, nie jestem typem wege walczącej, nie nawraca, dopóki ktoś mnie nie nawraca.
Jestem przykładem, że się da. I tyle ;)
Shadowmage - 2008-12-02, 11:12
:
martva napisał/a:
Shadowmage, bardzo mi się podoba Twój post :)
Fakt że ja się po prostu lubię kłó... znaczy dyskutować. Inaczej mam wrażenie że się uwsteczniam. No i jak ktoś pisze bzdu... znaczy nieprawdę, to muszę zareagować :)
Ja też lubię, ale z Toudim to za łatwo jest :P Sama widzisz, choć osobiście powstrzymałem się przed oceną merytoryczną tamtego posta :P

Cytat:
I podobnie mam, nienawidzę rozmów o ideologii, zwłaszcza że skrajnie ideologiczna przestałam być dawno temu, nie jestem typem wege walczącej, nie nawraca, dopóki ktoś mnie nie nawraca.
Wiesz, ja ogólnie mam tak, że jeśli mnie ktoś usilnie stara przekonać do czegoś, to z czystej przewrotności podaję argumenty drugiej strony - choćbym sam się z nimi nie zgadzał. Takie ćwiczenie intelektualne :)

Wracając do wegetarianizmu (albo jakiejś innej jego odmiany, nie odróżniam): mam koleżankę, która bardzo ściśle przestrzegała niejedzenia rzeczy, które pochodzą od martwych zwierząt - czyli na przykład jak jadła żółty ser, to koniecznie bezpodpuszczkowy. Jednakże okoliczności zmusiły ją do zmiany diety - dużo trenuje różnych sportów (głównie taka gimnastyka siłowo-artystyczna) i trener jej powiedział, że żeby zaspokoić swoje potrzeby, musiałaby wsuwać kilka kilo sera białego dziennie. Poddała się wyższej konieczności i teraz jada tuńczyka :P
You Know My Name - 2008-12-02, 11:17
:
W ogole to dobrze nam o tym rozprawiac, co jesc, co sobie wybrac. Ale byli i sa ludzie, ktorzy wybrac nie moga: Eskimosi, Laponczycy, ludy polnocnej Rosji, co oni o madrych wywodach wegetarian (w szczegolnosci na Jaskrowe wyliczenia na temat powierzchnii potrzebnej cdo wyzywienia czlowieka podane w temacie o zywnosci ) lub, co lepsze jeszcze, wegan??
O ciekawe tez czy weganki daja swoj pokarm dzieciom??

Shadow, czy aby byc sobie wierna nie wystarczyloby kolezance brac mieso zywych jeszcze zwierzat :P
martva - 2008-12-02, 11:25
:
Shadowmage napisał/a:
Wiesz, ja ogólnie mam tak, że jeśli mnie ktoś usilnie stara przekonać do czegoś, to z czystej przewrotności podaję argumenty drugiej strony - choćbym sam się z nimi nie zgadzał. Takie ćwiczenie intelektualne :)


Och, ze skrajnymi wege tez mi się zdarza kłócić :)

Shadowmage napisał/a:
czyli na przykład jak jadła żółty ser, to koniecznie bezpodpuszczkowy.


Bepodpuszczkowy, czy z podpuszczką mikrobiologiczną? Bo wydaje mi się że klasycznych żółtych serów bez podpuszczki nie ma wcale.

Shadowmage napisał/a:
Jednakże okoliczności zmusiły ją do zmiany diety - dużo trenuje różnych sportów (głównie taka gimnastyka siłowo-artystyczna) i trener jej powiedział,


A nie znam się, jestem stworzeniem leniwym i nieruchawym. Pies mnie zmusza do spacerów, zastanawiam się od roku nad tańcem brzucha, ale szczególnie usportowiona nigdy nie byłam, więc niedobory białka mi nie grożą :)

Shadowmage napisał/a:
musiałaby wsuwać kilka kilo sera białego dziennie.


Białego sera brzydzę się porównywalnie z mięsem, tylko mięso kiedyś jadałam, a białego sera nie. Toleruje tylko pieczony, w sernikach i drożdżówkach.

Shadowmage napisał/a:
Poddała się wyższej konieczności i teraz jada tuńczyka :P

Hmmm, różnica w zawartości białka to jakieś 4g/100g, dużo?
EDIT:

Mag_Droon napisał/a:
Ale byli i sa ludzie, ktorzy wybrac nie moga:


No są. Ja mogę.
Mag_Droon napisał/a:
O ciekawe tez czy weganki daja swoj pokarm dzieciom??

A dlaczego nie, przecież żadne zwierzę nie jest tu wykorzystywane...
Toudisław - 2008-12-02, 11:26
:
Cytat:
tak się rozlatują na aminokwasy i tak, przecież organizm nie przyjmuje ich w całości tylko rozwala i buduje z nich nowe.

Toudisław napisał/a:

Ale cześć przyswaja a cześć nie
Cytat:
Znaczy w oleju słonecznikowym się nie rozpuszczą? Co za burżujskie witaminy!

No ba ;P
martva napisał/a:
Chcesz mi powiedzieć że nie jestem zdrowa? To bardzo interesująca teoria :)

A skad wiesz ? Efekty diety wegetariańskiej mogą się objawić za 10-20 lat.
martva napisał/a:
Mów za siebie :D Może nie jestem stricte roślinożerna, ale drapieżnikiem nie jestem.

Wiem. Jesteśmy wszystkożerni. Tak dla porównania królik ma o 2 metry dłuższe jelita niż człowiek. Pokarm roślinny jest niezwykle ciężkostrawny. Krowa potrzebuje do tego kilka żołądków a my mamy tylko jeden
martva napisał/a:
Poza tym demonizujesz wegetarianizm; owszem, jak ktoś przestaje jeść mięso na zasadzie wyrzucenia kotleta z tradycyjnego polskiego obiadu, to ma sporą szansę na różnego typu nieprzyjemności zdrowotne, ale są również ludzie którzy rzucając mięsem ;) myślą.

Raczej chodzi mo to to że mogę zrozumieć że ktoś nie je mięsa bo nie lubi. Ale dorabianie do tego jakiejś kosmiczneij ideologi ....
Shadowmage napisał/a:
Toudi, każdy organizm najpierw czerpie energię z cukrów. Tłuszcze u zwierząt służą jedynie akumulacji. W procesie oddychania na poziomie komórek, czyli w tym co daje siłę i życie, nie używa się tłuszczy tylko cukrów prostych.

Nie tyle cukry co ATP ( wiem to właściwe glukoza ) Jednak jak sam napisałeś Cukry proste! a ile masz ich w naturze ? Pokarm roślinny zawiera często cukry złożone one sę budulcem rośliny. Zresztą cukry zapewniają energię a przerzucenie się na nie to jak przeładowanie baterii w telefonie
Cytat:
Jak ktoś nie ma ochoty wsuwać pysznego, soczystego mięska, to jego wybór. Mnie to nie przeszkadza, póki ktoś nie stara się mnie przekonać do jedynej słusznej diety.

Mnie raczej przeszkadza mit że Wegetarianizm jest najzdrowszą z diet

Shadowmage napisał/a:
Ja też lubię, ale z Toudim to za łatwo jest

Tylko ci się tak wydaje :P
Shadowmage napisał/a:
choć osobiście powstrzymałem się przed oceną merytoryczną tamtego posta :P

Czekam :P
martva - 2008-12-02, 11:36
:
Toudisław napisał/a:
Ale cześć przyswaja a cześć nie


A którą część przyswaja a którą nie?

Toudisław napisał/a:
A skad wiesz ?


Kobieca intuicja mi mówi :)

Toudisław napisał/a:
Efekty diety wegetariańskiej mogą się objawić za 10-20 lat.


Och, spryciarzu, zawsze jak mi grożą Strasznymi Skutkami Wegetarianizmu, to pytam niewinnie 'a po ilu latach?' Twój był czas oczekiwania był najdłuższy :)
To jakie będą te efekty, opowiedz mi. Postraszę moją siostrę :)

Toudisław napisał/a:
Krowa potrzebuje do tego kilka żołądków a my mamy tylko jeden


Co Wy macie z tymi krowami, nie znacie innych roślinożerców? Koń na ten przykład, albo wyżej wspomniany królik, też ma jeden. Nie tylko Ruminantia jedzą rośliny.
Poza tym sorry, ale między trawą a owocami, warzywami i (na ogół przetworzonym) ziarnem jest pewna różnica.

Toudisław napisał/a:
Ale dorabianie do tego jakiejś kosmiczneij ideologi ....


Ideologia człowieka - Strasznego Drapieżcy dla mnie też jest kosmiczna ;)

Toudisław napisał/a:
Nie tyle cukry co ATP ( wiem to właściwe glukoza )


Znaczy glukoza nie jest cukrem?

Toudisław napisał/a:
Jednak jak sam napisałeś Cukry proste! a ile masz ich w naturze ? Pokarm roślinny zawiera często cukry złożone one sę budulcem rośliny.

A z czego się składają cukry złożone? Z klocków?

Toudisław napisał/a:
Mnie raczej przeszkadza mit że Wegetarianizm jest najzdrowszą z diet


Mnie przeszkadza mit że wegetarianizm jest szkodliwy i prowadzi do wielu strasznych skutków.
Toudisław - 2008-12-02, 11:46
:
martva napisał/a:
Kobieca intuicja mi mówi :)

Oh to się nie kłócę :)
martva napisał/a:
Och, spryciarzu, zawsze jak mi grożą Strasznymi Skutkami Wegetarianizmu, to pytam niewinnie 'a po ilu latach?' Twój był czas oczekiwania był najdłuższy :)
To jakie będą te efekty, opowiedz mi. Postraszę moją siostrę :)
:P
Skutki złej diety i nie koniecznie tylko wegetariańskiej obajwiaja się zawsze po latach. Bez ironie proszę ja tez za te 20 lat będę znosił skutki mojego niezdrowego trybu życia
martva napisał/a:
lbo wyżej wspomniany królik, też ma jeden. Nie tylko Ruminantia jedzą rośliny.

Ale jelita już dużo dluższę. Małemu Baksowi trzeba 2 matry więcej niż tobie
martva napisał/a:
Poza tym sorry, ale między trawą a owocami, warzywami i (na ogół przetworzonym) ziarnem jest pewna różnica.

i tak i nie. Bo faktycznie owoce są lżej strawne i mają fruktozę. Jednak one są przez naturę stworzone do jedzenia. Własnie o to chodzi by były zjedzone i by nasiona się rozniosły
martva napisał/a:
Ideologia człowieka - Strasznego Drapieżcy dla mnie też jest kosmiczna ;)

Dla mnie to ideologia " lubię schabowego" innej mi nie trzeba :mrgreen:
martva napisał/a:
Znaczy glukoza nie jest cukrem?

No oczywiście że jest ale ATP z tego co pamiętam to nie po prostu glukoza. Kurde ja tego się w LO uczyłem troszkę zroumienia dla starszego pana :mrgreen:
martva napisał/a:
A z czego się składają cukry złożone? Z klocków?

Ale trzeba ja jescze rozłożyć :P a W przypadku cukrów to nie jest takie proste. Nawet korniki potrzebują bakterii by celuroze rozłożyć

Cytat:
Mnie przeszkadza mit że wegetarianizm jest szkodliwy i prowadzi do wielu strasznych skutków.

Wegetarianizm zabija :P podobnie jak oddychanie każdy oddech przybliża cię do zgonu :mrgreen:
Shadowmage - 2008-12-02, 11:52
:
Martva-->Co do różnic białkowych - ja się nie znam, powtarzam tylko to, co mi powiedziała. A chyba się zna (tudzież jej trener się zna).
A chodziło o taką podpuszczę z układu trawiennego krówki :)

Toudi-->ATP jest już częściowym produktem procesu oddychania (i nie jest cukrem tylko nukleotydem zdaje się), nie jego wejściowym składnikiem. W kwestii cukrów złożonych, to ci już martva odpowiedziała. Powiedz mi tylko na czym wg Ciebie polega proces trawienia? A co do merytoryczności... jak jeszcze się nie połapałeś, to kolejne wytykanie nieścisłości efektu również nie przyniesie.
Cytat:
Zresztą cukry zapewniają energię a przerzucenie się na nie to jak przeładowanie baterii w telefonie
A tego to kompletnie nie rozumiem...
martva - 2008-12-02, 12:07
:
Toudisław napisał/a:
Oh to się nie kłócę :)


No mam nadzieję :)

Toudisław napisał/a:
Skutki złej diety i nie koniecznie tylko wegetariańskiej obajwiaja się zawsze po latach. Bez ironie proszę ja tez za te 20 lat będę znosił skutki mojego niezdrowego trybu życia


E tam, od razu ironia, mnie to po prostu bawi :) Tak samo jak mnie bawiło kiedy koleżanka ze studiów, dziewczę swoją drogą dość inteligentne i prymuska liceum z jakiejś wioski na Śląsku, powiedziała mi: 'jesteś wegetarianką? To możesz się zacząć leczyć na bezpłodność!'. Opowiedziałam to mojej siostrze (starsza, przeszła na wege mając lat 16, czyli wcześniej niż ja), i tez się ubawiła.

Toudisław napisał/a:
Ale jelita już dużo dluższę. Małemu Baksowi trzeba 2 matry więcej niż tobie


No widzisz, a jakoś sobie radzę. Może dlatego że nie jem trawy, siana i nie wiem co tam jeszcze je Mały Baks :)

Toudisław napisał/a:
Jednak one są przez naturę stworzone do jedzenia. Własnie o to chodzi by były zjedzone i by nasiona się rozniosły


A czy ktoś przeczy tej tezie?

Toudisław napisał/a:
Dla mnie to ideologia " lubię schabowego" innej mi nie trzeba :mrgreen:


Och, to jest całkiem znośna ideologia, o ile sie nie rozrasta w 'Lubię schabowego, a wszyscy którzy nie lubią schabowego są głupi i umrą na niedobór panierki' :D

Toudisław napisał/a:
Ale trzeba ja jescze rozłożyć :P a W przypadku cukrów to nie jest takie proste. Nawet korniki potrzebują bakterii by celuroze rozłożyć

Czy celuloza jest jedynym cukrem zawartym w roślinach? Mnie uczyli na przykład o skrobi, ale może kłamali :)

Shadowmage napisał/a:
A tego to kompletnie nie rozumiem...

Nie jesteś odosobniony :D
Jaskier - 2008-12-02, 12:51
:
Toudisław napisał/a:
Skutki złej diety i nie koniecznie tylko wegetariańskiej obajwiaja się zawsze po latach.


Masz jakieś potwierdzenie na to ''zawsze''??

Osobiscie mam w rodzinie osoby bedace na diecie wegetarianskiej ponad 20 lat, ciesza sie znakomitym zdrowiem.

Wedlug twojej teorii wiekszosc populacji indyjskiej powinna juz byc na wymarciu.


Toudinku, Weglowodany sa najlepszym, najtanszym , najwydajniejszym i najlatwiej dostepnym zrodlem energii. Powstaja z wody i Co2 w procesie fotosyntezki. Spalanie weglowodanow w organizmie czlowieka jest procesem odwrotnym do fotosyntezy i z niego powstaje sobie energia, co2 i woda. Co2 sie usuwa przez pluca, woda nawadnia sobie cały nasz organizm, nadmiar wydalaja nerki. W przypadku spalania bialek i tluszczow powstaja produkty rozpadu( np mocznik), ktore organizm musi usunac. Wlasnie to obciaza organizm nadmierna prace watroby i nerek, a toksyczne odpady moga uszkadzac stawy, sciany tetnic, komorki nerwowe...

Weglowodany organizm wygorzystuje jedynie jako zrodlo energii. Jezeli brakuje naszemu organizmowi wlasnie weglowodanow wtedy energie produkuje on z bialek i tluszczow.

Mam nadzieje ze to przeczytasz Toudi i w koncu cos pojmiesz z tymi cukrami,
''Węgle'' sie dzieli na cukry proste (monosacharydy) oraz cukry zlozone( polisacharydy)
Dieta wegetarianska jest niezwykle bogata w blonnik ktory skutecznie obniza szybkosc wchlaniania cukrow a co za tym idzie przeciwdziala duzym wahaniom poziomu cukru i insuliny.



Co do Białka Toudi kieruje sie tzw. mitem białkowym ktory juz dawno nie ma zadnego znaczenia i zadnej mocy.

A poza tym Toudi, pytanie
Czy dieta wegetarianska jest pozbawiona Bialek zwierzecych??? Nie wydaje mi sie.

Nic nie stoi na preszkodzie zeby je spozywac w jajkach czy produktach mlecznych...



Toudi tak na marginesie, kompost kojarzy mi sie duzo lepiej niz padlina, czy zwłoki.

Mozesz nazywac zerwana marchewe kompostem pozwalam Ci ;)


Dieta wegetarianska vs dieta miesna

Dieta wegetarianska ile powoduje zgonow?? Ja nie sluszalem ani o jednym ktory bylby spowodowany ta dieta.

Dieta miesna? Miliony ludzi na Swiecie umiera na zawal ktorego w 90% przypadkow wina jest dieta zawierajaca nadmiar cholesterolu.
martva - 2008-12-02, 13:16
:
Jaskier napisał/a:
Dieta miesna? Miliony ludzi na Swiecie umiera na zawal ktorego w 90% przypadkow wina jest dieta zawierajaca nadmiar cholesterolu.


Wegetarianizm niekoniecznie chroni przed za wysokim poziomem cholesterolu, jak już o tym rozmawiamy :)
Jaskier - 2008-12-02, 13:24
:
martva napisał/a:
Wegetarianizm niekoniecznie chroni przed za wysokim poziomem cholesterolu, jak już o tym rozmawiamy :)


Jak dla mnie wegetarianizm to także zdrowy styl życia o czym pisałem już tutaj wiele razy.

Dieta wegetarianska nie jest dla mnie wylacznie wylaczeniem z diety miesa , to rowniez przestrzeganie pewnych zasad zdrowego zywienia. Dieta wegetarianska powinna sie opierac nie na jajkach czy mleku ale na zbożach roslinach straczkowych, warzywach owocach.

To nie jest 1 choroba ktora przyczynia sie do smierci bardzo duzej liczby ludzi z powodu spozywania miesa, jest ich znacznie wiecej.
martva - 2008-12-02, 13:35
:
Pamiętam jak mieliśmy kiedyś zbiorowe badanie zdrowia. Jakieś EKG, BMI, oddechy, szmery w sercach, oraz proste badanie krwi - cukier i cholesterol. Cholesterol wyszedł mi w normie, ale blisko granicy. Pani doktor postanowiła ze mną porozmawiać.
- Nie jest źle - mówi mi - wszystko w porządku, jest w normie, ale na wszelki wypadek uważaj na spożycie tłustego czerwonego mięsa.
- Ale ja nie jem mięsa w ogóle - szepczę cichutko, rumieniąc się.
Chwila konsternacji, pani doktor wychodzi z szoku.
- To jakbyś kiedyś zaczęła jeść, to uważaj.
;)

Poziom cholesterolu nie zależy wyłącznie od mięsa. Ani wyłącznie od jedzenia. Ważnym czynnikiem jest stres. I geny.

Jaskier napisał/a:
Jak dla mnie wegetarianizm to także zdrowy styl życia o czym pisałem już tutaj wiele razy


A jak ktoś nie je mięsa, a opycha się czekoladą, to nie jest wegetarianinem?
Już słyszałam że to nie tylko dieta, ale i ideologia, i z tym bym się kłóciła. Ideologiem z misją to byłam bardzo dawno temu, teraz nie chce mi się marnować energii na nawracanie. Możesz pokazać koniowi staw, ale nie zmusisz go żeby się napił. W każdym razie jeśli ktoś nie je mięsa bez ideologii i nadmiernego dbania o zdrowotność posiłków, to jak go nazwać?
Jaskier - 2008-12-02, 13:51
:
martva napisał/a:
A jak ktoś nie je mięsa, a opycha się czekoladą, to nie jest wegetarianinem?


W żadnym wypadku nie ingeruje w to co ktos sobie spozywa, mało obchodzi mnie czy zywi sie czekolada czy piaskiem czy energia plynaca ze Slonca.

Przeciez ja nikogo nie namawiam do bycia wegetarianinem o.O Kazdy ma swoje zycie, kazdy ma rowniez prawo do tego zeby jesc to co mu sie zywnie podoba, ja nie jem miesa i to jest moja osobista sprawa.

martva napisał/a:
A jak ktoś nie je mięsa, a opycha się czekoladą, to nie jest wegetarianinem?


Jest. Dlatego zznaczylem ze dla mnie(niekoniecznie dla innych) wegetarianizm jest rowniez stylem zycia, nie tylko dieta.

martva napisał/a:
W każdym razie jeśli ktoś nie je mięsa bez ideologii i nadmiernego dbania o zdrowotność posiłków, to jak go nazwać?


Wegetarianinem ignorantem :D Zartuje, owszem mozna nazwac go rowniez wegetarianinem. Nie napisalem ze osoby nie dbajace o zdrowotnosc swoich posilkow rownoczesnie nie jedzacy miesa nie sa wegetarianami.

Napisałem tylko czym dla mnie jest wegetarianizm a to roznica.
Shadowmage - 2008-12-02, 14:15
:
I wychodzi na to, że ja, plugawy mięsożerca, mam gdzieś zdrowy tryb życia... Proszę wymyślić dla mnie jakieś ładne określenie na padlinożercę ideologicznego, bo zaraz zacznę robić awanturę... Zdecydowanie wolę wegetarianizm martvej niż Jaskra.
Shadowrunner - 2008-12-02, 19:21
:
BG napisał/a:
Tego nie twierdzę.


A ja ci wcale tego nie zarzucam :P Miałem raczej na myśli te wszystkie ogólne i bardzo kategoryczne stwierdzenia które padły wcześniej w dyskusji na poprzednich stronach.

Toudisław napisał/a:
Co do witamin to bardzo wile jest rozpuszczalnych w tłuszczach więć mięso też się przydaje


Toudi - przestań bzdury wygadywać - bo ci się chyba witAMINA pomyliła z amfetAMINĄ :P
Z pośród wszystkich witamin tylko parę (bodajże 4 na kilkanaście innych) - a nie "WIELE" :roll: rozpuszcza się w tłuszczach i nie rozpuszcza w wodzie. Zastanów się, sprawdź źródła, a potem dopiero coś pisz bo wystawiasz się na śmieszność. ;) Ja nie mówię, żebyś od razu leciał do farmaceuty czy chemika na konsultacje - ale choćby głupią Wiki wypadałoby sprawdzić :P Szejm on ju!

Wilko napisał/a:
Właśnie media podają zawsze dziwne informacje nie wiedząc na czym polega sprawa.


Wiem że media czasem chromolą jak potrzaskane - ale w przykładach które podałem nie chodziło o te same przypadki o których piszesz że są wyjęte z kontekstu. W wymienianych przeze mnie sprawach chodziło raczej o typowe polskie niezgulstwo, lenistwo, tumiwisizm i omijanie przepisów - te krowy to kopano prądem na zasadzie rozlanej wody i gołego kabla z prądem, wyciągniętego ze ściany ;) bo nikomu nie:
a) chciało się zakupować fachowych maszyn do ogłuszania i uboju
b) zatrudniać ludzi dodatkowych do obsługi
więc prościej było wyciągnąć i oskurować kabel, puścić prąd na mokrą posadzkę i iść na fajrant :roll:
Typowy polski burdel - o to mnie głównie rozchodziło się najbardziej!
A z tymi świniami to chodziło głównie o to że ponoć mięso z takiej oparzonej żywcem świnki smakuje lepiej :shock: No co tu dużo mówić - Polska i jest Polską i jeszcze sporo się musi czasu upłynąć zanim takie omijanie i naginanie przepisów się skończy - to że tam jedną czy dwie rzeźnie zamknęli to jeszcze wiosny nie czyni - skoro takie rzeczy się dalej dzieją.

martva napisał/a:
A jak ktoś nie je mięsa, a opycha się czekoladą, to nie jest wegetarianinem?

Ew. zachodzi uzasadnione podejrzenie że jest narkomanem :mrgreen: ponoć naukowcy udowodnili iż spożycie na raz 30kg czekolady daje jazdę jak po silnej dawce heroiny ;) więc to zależy ile się tej czekolady wsuwa :-)

A co do zywej dyskusji która wybuchła o kompost - marchewka owa z ziemi wyrwana musiałaby sobie jeszcze pognić żeby była kompostem, no nie - kompost musi troszkę być nadpsuty by był kompostem, więc co najwyżej zacier na bimber/winiacz można nazwać kompostem ale nie świeżą marchewkę :P A wiem co mówię, bo to ja tu jestem obszarnik i posiadacz ziemski, o mieszczuchy! ;) :mrgreen:
Jaskier - 2008-12-02, 19:55
:
Shadowrunner napisał/a:
Ew. zachodzi uzasadnione podejrzenie że jest narkomanem :mrgreen: ponoć naukowcy udowodnili iż spożycie na raz 30kg czekolady daje jazdę jak po silnej dawce heroiny ;)


Niezłe wyzwanie dla koneserow narkotykow i slodyczy, zjeść 30 kg czekolady :D

Nawiasem mowiac bardzo ciekawe info.
martva - 2008-12-02, 19:58
:
Jaskier napisał/a:
Nawiasem mowiac bardzo ciekawe info.


Tylko mało praktyczne 8)
BG - 2008-12-02, 22:54
:
Asuryan napisał/a:
mam rozumieć że sam spokojnie wyciskasz 160 kilo na klatę?

Nie - na szczęście aż takich ciężarów nikt mi nie każe dźwigać, więc nie muszę móc tyle wyciskać.
Wilko napisał/a:
uśmiercanie prądem trochę mnie osobiście przeraża, ale czy pierdolnięcie w głowę zwierzaka twardym narzędziem to nie to samo?

Rażenie prądem to jedna z najbardziej drastycznych i bolesnych form zabijania. Na samą myśl już robi mi się niedobrze. Może to po części przez obejrzenie sceny egzekucji Dela w "Zielonej Mili".
Wilko napisał/a:
W rzeźniach owszem oparza się świnie - zawsze! Aczkolwiek powinno się to odbywać po wykrwawieniu, czyli śmierci zwierzęcia.

Myślłem, że nawet dla przedszkolaka jest oczywiste, że żywej świni nie wrzuca się do wrzątku. Trzeba być naprawdę niedorozwiniętym lub chorym umysłowo, żeby się czegoś takiego dopuścić.
Wilko napisał/a:
roślinożerne zwierzęta są bardziej agresywne od mięsożernych, bo dziki kot na widok człowieka zazwyczaj ucieka, a taki bawół czy nosorożec na pewno zaatakuje.

Skąd ta informacja?
Zresztą, nawet jeśli tak jest, to i tak wielki kot traktuje człowieka jako potencjalną ofiarę, taką jak gazela czy antylopa, a koń siłą rzeczy nie. Koń jest potencjalnie niebezpieczny tylko wtedy, gdy jest przestraszony lub wkurzony, a lew czy tygrys - kiedy jest głodny.
Wilko napisał/a:
jak takie upolowane mięsko sobie poleży to potem jest z tego padlina

Dlatego się nie czeka na proces rozkładu po zarżnięciu drobiu/wieprza/wołu, tylko się od razu zamraża mięso. Tylko na dziko lub wskutek zaniedbań robi się z tego padlina.
Jaskier napisał/a:
nadal niezbyt potrafie pojąć w jaki sposob usprawiedliwia

:?: Przecież napisałem, że nie usprawiedliwia. Więc o co chodzi?
Jaskier napisał/a:
podaj zwierze miesozerne wieksze , co za tym idzie silniejsze od SŁONIA.

Wielkość i siła to dwie różne rzeczy.
Z tego, co wiem, to najsilniejszym zwierzęciem na świecie jest mrówka, bo ona jedna potrafi podnieść coś o ciężarze 50-krotnie większym niż jej własny. Słoń nie potrafi.
Jaskier napisał/a:
Białko??? dieta wegetarianska zawiera go ,az za wiele, dzienne zapotrzebowanie na ten skladnik mozna spokojnie zaspokoić będąc na diecie wegańskiej

Jak już napisał Toudi, białko zwierzęce jest łatwiej przyswajalne niż roślinne.
Jaskier napisał/a:
Witaminy??? Jakie???

E, D, A i niektóre B.
Wiesz, Eskimosi jedzą wyłącznie mięso, a mimo to są zdrowi jak mało który inny naród.
Jaskier napisał/a:
To wlasnie warzywa i owoce sa najcenniejszymi dawcami witamin

Marchew ma dużo witaminy A, a nać pietruszki i owoce dzikiej róży witaminy C. Sporo witaminy C ma też czarna porzeczka i pomidor (z krzaka, a nie ze szklarni). Poza tym, owoce nie mają aż tylu witamin, ile niektóre mięsa. Może z paroma wyjątkami.
Jaskier napisał/a:
ja nie chcialbym byc w zadnym wypadku typem miesniaka, silacza

Można być jednocześnie siłaczem i intelektualistą.
Na resztę odpowiedział Toudi.
martva napisał/a:
nie przepadam za antyfeministami

Czyli za mną też, bo ja jestem antyfeministą. Co prawda nie tak radykalnym, jak Janusz Korwin-Mikke, ale jednak. Co nie zmienia faktu, że mimo to jestem miłośnikiem kobiet. Kobieta nie równa się feministka.
martva napisał/a:
to nie jest wstęp do dyskusji pt 'Czym karmisz swojego kotka, hipokrytko?'

Na pewno nie? ;)
martva napisał/a:
nie napisałeś o masie składników odżywczych, których mam niedobory

Wszystko zależy od ilości. I od tego, co poza roślinami jesz. Np. jeśli jesz dużo jogurtu lub w ogóle nabiału, to powinno być wszystkko OK.
martva napisał/a:
Poziom cholesterolu nie zależy wyłącznie od mięsa. Ani wyłącznie od jedzenia. Ważnym czynnikiem jest stres.

Skoro tak, to znaczy, że ja powinienem mieć (i być moze mam - nie wiem, nie sprawdzałem) ekstremalnie wysoki poziom cholesterolu. Bo jestem prawie cały czas mocno zestresowany. A tak w ogóle, to od kilku lub nawet kilkunastu lat mam nerwicę - coraz bardziej się pogłębiającą.
Shadowmage napisał/a:
Zdecydowanie wolę wegetarianizm martvej niż Jaskra.

Ja tak samo.
Wilko - 2008-12-03, 01:11
:
BG napisał/a:
Rażenie prądem to jedna z najbardziej drastycznych i bolesnych form zabijania. Na samą myśl już robi mi się niedobrze. Może to po części przez obejrzenie sceny egzekucji Dela w "Zielonej Mili".

Rażenie prądem jest w przepisach unijnych najmniej szkodliwym dla zwierzęcia sposobem zabijania. I trwa to naprawdę krótka. Co prawda widziałam tylko, jak zabija się nim lisy i szynszyle, nie do końca wiem, jak z dużymi zwierzętami. No jasne uśmiercanie zwierząt jest bardzo nieprzyjemnym zajęciem, ale jakoś to trzeba zrobić. Podczas takiego zabijania zwierzę nawet nie zdąży wydać z siebie żadnego dźwięku.
A w Zielonej mili jak dobrze pamiętam, prowadzący egzekucję popełnił błąd i nie namoczył gąbki dlatego to było tak okrutne.

BG napisał/a:
Skąd ta informacja?
Zresztą, nawet jeśli tak jest, to i tak wielki kot traktuje człowieka jako potencjalną ofiarę, taką jak gazela czy antylopa, a koń siłą rzeczy nie. Koń jest potencjalnie niebezpieczny tylko wtedy, gdy jest przestraszony lub wkurzony, a lew czy tygrys - kiedy jest głodny.

Z własnej obserwacji, z filmów przyrodniczych oraz książek ludzi, którzy mieli do czynienia ze zwierzętami w naturze. Wiem, że naoglądałeś się filmów o ludożercach, ale to sporadyczne przypadki. Zdrowe i normalne zwierzę drapieżnie ucieknie przez człowiekiem, chyba, że zostanie przestraszone albo zagonione do ślepego zaułka. Tylko chore, stare zwierzę albo niedaleko osiedli ludzkich, które zastąpiło jego dom zaatakuje z pełną świadomością człowieka. Stadne zwierzęta roślinożerne w grupie czują się silne, dlatego atakują wszystko co uważają za zagrożenie.

Cytat:
Dlatego się nie czeka na proces rozkładu po zarżnięciu drobiu/wieprza/wołu, tylko się od razu zamraża mięso. Tylko na dziko lub wskutek zaniedbań robi się z tego padlina.

Padlina to nie jest rozkładające się mięso, ale po prostu zwłoki zwierzęcia. Mięso poniekąd można tak nazwać.

Wydaje mi się, że nie można określić co jest lepsze i zdrowsze dla człowieka. Można sobie żyć spokojnie jedząc albo nie jedząc mięsa. Wszystko zależy od dobrze skomponowanej dawki żywieniowej. Jedząc rośliny jest o tyle lepiej, że można jest tego więcej, aż do zapełnienia przewodu pokarmowego i dostarczenia odpowiedniej ilości składników pokarmowych organizmowi. Jedząc mięso należy robić to rozsądnie i nie zbyt wielkich ilościach. Mięso szybciej ulegnie rozkładowi w przewodzie pokarmowym, ale składniki pokarmowe dostarczane też są szybciej. Pewnie dlatego niektórzy "mięsożercy" tyją, mają nadmierny cholesterol, bo po prostu mają pusty żołądek wcześniej i mają uczucie głodu. Gdyby mieć nad tym kontrole uniknie się problemów z cholesterolem i tłuszczami. Najlepiej mieć zrównoważoną dietę, żeby szybko dostarczyć składniki pokarmowe organizmowi, ale nie mieć wrażenia głodu wypychając sobie przewód pokarmowy zieleninką. ^^

Tak trochę jeszcze wspomnę o traktowaniu humanitarnym zwierząt hodowlanych. Prawdę powiedziawszy nie ma co zbytnio płakać nad tymi zwierzakami. Specjalnie były hodowane, żeby być wykorzystywane w określony sposób. To są już maszyny produkujące mleko, mięso, wełnę, futro, jajka. Nawet trudno je porównać z dzikimi zwierzętami, a już na pewno w naturze nie dałyby sobie rady. Dużo bardziej mi szkoda zwierząt, które całe życie spędziły na wolności i w końcu ktoś sobie wymyślił, że je zabije.
A to kilka fotografii "maszynek" i ich dzikich odpowiedników.
Krówki:
Dzikus
Cycata
Kotlet
Świnki
Dzik
Schabik
Kuraki:
Dzika kura
Omlet
Kurczak do rożna
Co studia robią z ludzi. o.o Nawet zaczynam się dziwić, czemu ekolodzy walczą o lepsze warunki dla tych zwierzaków. Jak dla mnie obecne normy mówiące o minimalnej powierzchni dla zwierząt są w porządku. Będąc na takiej farmie nie widać, aby zwierzęta były nieszczęśliwe, chociaż ich los nazbyt wesoły nie jest. I tak, żeby osiągnęły dobre wyniki produkcyjne to MUSZĄ mieć odpowiednie warunki. W innym wypadku stres, czy nieodpowiednie warunki mogą zahamować wzrost zwierząt.
martva - 2008-12-03, 10:04
:
BG napisał/a:
Jak już napisał Toudi, białko zwierzęce jest łatwiej przyswajalne niż roślinne.


Jak już napisałam, chciałabym się dowiedzieć czy rozmawiamy o weganizmie czy wegetarianizmie ogólnie, bo niejedzenie mięsa nie wyklucza jedzenia białka zwierzęcego.

BG napisał/a:
E, D, A i niektóre B.


Ale przecież nie są rozpuszczalne w tłuszczach zwierzęcych, tylko w tłuszczach ogólnie. Dieta wegetariańska - żaden odłam, łącznie z frutarianizmem - nie wyklucza tłuszczów.
No i - te witaminy rozpuszczają się w tłuszczach, ale to nie znaczy że są zawarte w mięsie ;)
A tak gwoli ścisłości, to A D E i K :)

BG napisał/a:
Wiesz, Eskimosi jedzą wyłącznie mięso, a mimo to są zdrowi jak mało który inny naród.

Jakieś konkrety? Nie orientuję się w tym specjalnie, słyszałam coś o średniej życia w okolicach 45, ale tez bez podania źródeł :(

BG napisał/a:
Marchew ma dużo witaminy A, a nać pietruszki i owoce dzikiej róży witaminy C. Sporo witaminy C ma też czarna porzeczka i pomidor (z krzaka, a nie ze szklarni). Poza tym, owoce nie mają aż tylu witamin, ile niektóre mięsa. Może z paroma wyjątkami.


Zależy o jakich witaminach mówimy, zależy co rozumiemy przez 'dużo', no i nie wolno zapominać że poza witaminami w takich warzywach i owocach są również sole mineralne i masa innych składników będących antyoksydantami.

BG napisał/a:
Czyli za mną też, bo ja jestem antyfeministą.


Jeśli jesteś takim antyfeministą jak antywegetarianinem, to będę Cię tolerować :)

BG napisał/a:
Kobieta nie równa się feministka


Tak, wiem, jesteśmy trzecią płcią :D

BG napisał/a:
Na pewno nie? ;)


No właśnie pytałam czy nie, powinnam wstawić jeszcze jeden '?' ale to by głupio wyglądało ;)

BG napisał/a:
Wszystko zależy od ilości. I od tego, co poza roślinami jesz. Np. jeśli jesz dużo jogurtu lub w ogóle nabiału, to powinno być wszystkko OK.


Nie wiem czy dużo, w sumie nie sądzę. Ale mieliśmy kiedyś zajęcia na studiach, należało napisać swój przykładowy dzienny jadłospis a potem policzyć w nim zawartość różnych rzeczy. Strasznie żałuję że nie zachowałam sobie kopii, wszystko miałam w normie. W przeciwieństwie do wszystkożernych kolegów z grupy, w większości jedzących bardzo tradycyjnie.

BG napisał/a:
Skoro tak, to znaczy, że ja powinienem mieć (i być moze mam - nie wiem, nie sprawdzałem) ekstremalnie wysoki poziom cholesterolu. Bo jestem prawie cały czas mocno zestresowany. A tak w ogóle, to od kilku lub nawet kilkunastu lat mam nerwicę - coraz bardziej się pogłębiającą.


Niekoniecznie musisz mieć, ale istnieje takie prawdopodobieństwo, jak mówię - jest to indywidualna sprawa. Stres ma wpływ.

BG napisał/a:
Ja tak samo.


To się nazywa dobry PR :D

Wilko napisał/a:
Specjalnie były hodowane, żeby być wykorzystywane w określony sposób. To są już maszyny produkujące mleko, mięso, wełnę, futro, jajka.


Wspominałam że nie lubię dyskusji ideologicznych?
Przeczytałam te dwa zdania i zrobiło mi się przykro, na chwileczkę, bo potem ogarnęła mnie furia.
Maszyny nie czują. Nie mają układu nerwowego. Nie żyją.
Trzeba być strasznym... taaa, autocenzura - strasznie złym, bezmyślnym i pozbawionym odrobiny empatii człowiekiem, żeby napisać coś takiego.

Czytał ktoś takie króciutkie opowiadanie Gaimana 'Dziecizna'? Zbiorek nazywał się chyba 'Dym i lustra'. Dobra rzecz.
BG - 2008-12-03, 10:45
:
Wilko napisał/a:
Rażenie prądem jest w przepisach unijnych najmniej szkodliwym dla zwierzęcia sposobem zabijania.

:shock: o_O To dla mnie wręcz rewelacyjna informacja. Myślałem, że rażenie prądem to maksymalny sadyzm, podobny do wrzucania żywcem do wrzątku, a najbardziej humanitarne jest walenie w łeb lub podrzynanie gardła (chociaż jak dla mnie, wszystko to jest makabryczne w odniesieniu do zwierząt).
Wilko napisał/a:
jak zabija się nim lisy i szynszyle

:shock: Lisy? Szynszyle? To one są jadalne? Co za barbarzyńcy, ci co je jedzą...
Wilko napisał/a:
jak dobrze pamiętam, prowadzący egzekucję popełnił błąd i nie namoczył gąbki dlatego to było tak okrutne

Prawie dobrze pamiętasz, tylko że on specjalnie nie zamoczył gąbki. Ale i tak, niezależnie od tego, inna "prawidłowo" wykonana egzekucja, z namoczoną gąbką, też trwała kilkadziesiąt sekund - i co więcej, trzeba było ją powtórzyć. To też było makabryczne. Natomiast Del był torturowany prądem przez ponad trzy minuty bez przerwy.
Wilko napisał/a:
Pewnie dlatego niektórzy "mięsożercy" tyją, mają nadmierny cholesterol, bo po prostu mają pusty żołądek wcześniej i mają uczucie głodu.

Wbrew pozorom, największą żywieniową "fabryką" cholesterolu nie jest po prostu mięso, ale nafaszerowane chemikaliami i wszelkiego rodzaju paskudztwem "jedzenie" z McDonald's-ów i tym podobnych. Najbardziej niezdrowe są hamburgery (i inne -burgery), składające się z najpierw wyjałowionego, a potem sztucznie nafaszerowanego, mięsa i sztucznych bułek, oraz frytki - smażone na starym oleju.
Polecam film dokumentalny "Oto Ameryka".
Wilko napisał/a:
Specjalnie były hodowane, żeby być wykorzystywane w określony sposób. To są już maszyny produkujące mleko, mięso, wełnę, futro, jajka

Skoro o tym mowa, to ja jestem zdecydowanie przeciwny hodowli intensywnej - a zwolennikiem hodowli ekstensywnej.
martva napisał/a:
Dieta wegetariańska - żaden odłam, łącznie z frutarianizmem - nie wyklucza tłuszczów.

Ile tłuszczu ma jabłko lub gruszka, a ile masło, jogurt lub kiełbasa?
martva napisał/a:
A D E i K

A tak, słynny ADEK. Pamiętam, że kiedyś na biologii miałem o czymś takim.
martva napisał/a:
Jakieś konkrety?

Kiedyś na BŚ Łaku coś o tym pisał w temacie o wegetarianizmie. Szczegółów nie pamiętam. (edit: "Eskimosi nie cierpią na choroby układy krążenia i żyją długo i napewo pozdrawiają wszystkich przekonanych że 'mięso jest ZŁE' wegetarian." - tak napisał Łaki_pan_Kłaki)
martva napisał/a:
jesteśmy trzecią płcią

To znaczy, że sama uważasz się za feministkę?
Jeśli za feministkę taką, jak Kazimiera Szczuka czy Jaruga-Nowacka, to jestem anty.
Ale jeśli taką, jak sufrażystki na przełomie XIX i XX w., to jestem nawet za.
martva napisał/a:
Nie wiem czy dużo, w sumie nie sądzę

Ja natomiast codziennie dostarczam sobie pół litra nabiału - rano mleko, wieczorem jogurt. To stało się u mnie niemal nałogiem.
martva - 2008-12-03, 11:03
:
BG napisał/a:
Lisy? Szynszyle? To one są jadalne? Co za barbarzyńcy, ci co je jedzą...


Wszelkie zwierzęta futerkowe zabija się prądem w szalenie miły i przyjemny sposób, jeną elektrodę wsadza im się w... a zresztą, nie będę o tym pisać - żeby nie zniszczyć futra. Nie wiem jak jest z krowami i świniami i chyba nie chcę wiedzieć.

Cytat:
Ile tłuszczu ma jabłko lub gruszka, a ile masło, jogurt lub kiełbasa?


Jabłko i gruszka nie mają tłuszczu w ogóle, ale oni - chyba - jedzą też orzechy. Zresztą IMHO frutarianizm jest przegięciem, przynajmniej w naszym klimacie. Na tropikalnej plaży mogłabym go przemyśleć... na jakiś czas ;)

Cytat:
A tak, słynny ADEK. Pamiętam, że kiedyś na biologii miałem o czymś takim.

Tak, ja też ;) B są rozpuszczalne w wodzie, chyba wszystkie.

Cytat:
To znaczy, że sama uważasz się za feministkę?

No jasne.

BG napisał/a:
Jeśli za feministkę taką, jak Kazimiera Szczuka czy Jaruga-Nowacka, to jestem anty.

Nie mam pojęcia jak konkretnie wygląda feminizm Szczuki ani Jarugi-Nowackiej. Nie wsiąkłam w środowisko, czasem trafiam na jakiś artykuł Kingi Dunin, czy Magdaleny Środy albo Agnieszki Graff. I na ogół się zgadzam.
Nie biegam z sekatorem i nie kastruję facetów, daję się przepuszczać w drzwiach i podawać sobie płaszcz (nie lubię jak ktoś pomaga mi go włożyć, nie jestem upośledzona). Noszę prawie wyłącznie spódnice ;)
Nie mam pojęcia jaką jestem feministką, ale się uważam. Większość kobiet jest IMHO feministkami, ale tego tak nie nazywa, bo to słowo ma w Polsce czarny PR.
Wilko - 2008-12-03, 20:19
:
martva napisał/a:
Przeczytałam te dwa zdania i zrobiło mi się przykro, na chwileczkę, bo potem ogarnęła mnie furia.
Maszyny nie czują. Nie mają układu nerwowego. Nie żyją.
Trzeba być strasznym... taaa, autocenzura - strasznie złym, bezmyślnym i pozbawionym odrobiny empatii człowiekiem, żeby napisać coś takiego.

Jeszcze rok temu tak samo zareagowałabym na zdanie o maszynach. I nie miałam na myśli tego, że zwierzęta takie nie czują i nie nalezy im się szacunek. Chodziło mi raczej o to, że pogodziłam się z ich losem. To nie są zwierzaki, które hodowane są po to, żeby całe życie towarzyszyć człowiekowi. O te "maszynki" trzeba bardzo dbać ich wysoka produkcyjność ma taką wadę, że zaniedbane bardzo szybko tracą kondycję.
Smutne jest to, że często na fermach zatrudnieni są prości, niewykształceni ludzie, którzy na prawde uważają zwierzęta za bezmyślne. Odbyłam praktyki w oborach i trudno mi było patrzec, jak okładają kijem krowę dlatego, że nie idzie tam, gdzie chce człowiek. Gorzej, że krzyczeli na te krowy, a jak jedna się przestraszyła to reszta leciała za nią. Autentycznie był tylko jeden gość, który rzeczywiście lubił te zwierzęta i miał do nich właściwe podejście.

BG napisał/a:
To dla mnie wręcz rewelacyjna informacja. Myślałem, że rażenie prądem to maksymalny sadyzm, podobny do wrzucania żywcem do wrzątku, a najbardziej humanitarne jest walenie w łeb lub podrzynanie gardła (chociaż jak dla mnie, wszystko to jest makabryczne w odniesieniu do zwierząt).

Walenie w łeb ma taką wadę, że jak źle uderzysz to taki zabieg musisz powtórzyć. Trzeba mieć w tym doświadczenie. Widziałam takie średnie ogłuszenie strusia, dostał 2 razy metalowym pretem zanim obcieli mu łeb.
Poza tym nie wszystkie zwierzęta zabija się prądem. Owce ogłusza się uderzeniem w łeb. A gardło i tak się podrzyna, żeby spłynęła ze zwierzęcia krew.
Chyba, że mówisz o muzułmańskim zwyczaju zabijania zwierząt, gdzie żywej kozie albo owcy podrzyna się gardło, bo inny sposób zabijania jest zabroniony przez Koran.

martva napisał/a:
Wszelkie zwierzęta futerkowe zabija się prądem w szalenie miły i przyjemny sposób, jeną elektrodę wsadza im się w... a zresztą, nie będę o tym pisać - żeby nie zniszczyć futra. Nie wiem jak jest z krowami i świniami i chyba nie chcę wiedzieć.

Norki zabija się zamykając w pudle i zagazowując je oparami z maszyn spalinowych (ciągniki).

BG napisał/a:
Lisy? Szynszyle? To one są jadalne? Co za barbarzyńcy, ci co je jedzą...

Ich tuszki ida na mączki zwierzęce. Na pewno są w karmach dla psów i kotów.
BG ja tylko powiedziałam jakich zwierząt ubój widziałam, ale nigdzie nie napisałam o ich spożywaniu.

martva napisał/a:
Nie biegam z sekatorem i nie kastruję facetów, daję się przepuszczać w drzwiach i podawać sobie płaszcz (nie lubię jak ktoś pomaga mi go włożyć, nie jestem upośledzona). Noszę prawie wyłącznie spódnice
Nie mam pojęcia jaką jestem feministką, ale się uważam. Większość kobiet jest IMHO feministkami, ale tego tak nie nazywa, bo to słowo ma w Polsce czarny PR.

Teraz nie jestes upośledzona, ale na starość bedziesz wdzięczna jak ktoś zaproponuje ci pomoc przy zakładaniu płaszcza. Warto się do tego przyzwyczaić i wykorzystywać facetów jak mozna. ;)
W jakimś stopniu każda z nas jest feministką albo budzi się ona w okreslonych sytuacjach i chyba nic w tym złego. Chociaż średnio opłaca się być zagorzałą feministką. :P Sry za offtop, ale nie mogłam się opanować.
Asuryan - 2008-12-03, 21:29
:
martva napisał/a:
BG napisał/a:
Kobieta nie równa się feministka


Tak, wiem, jesteśmy trzecią płcią :D

Nie, nie jesteście, ale nie każda kobieta równa się feministka, tak jak nie każdy prostokąt równa się kwadrat.

BG napisał/a:
Wbrew pozorom, największą żywieniową "fabryką" cholesterolu nie jest po prostu mięso, ale nafaszerowane chemikaliami i wszelkiego rodzaju paskudztwem "jedzenie" z McDonald's-ów i tym podobnych. Najbardziej niezdrowe są hamburgery (i inne -burgery), składające się z najpierw wyjałowionego, a potem sztucznie nafaszerowanego, mięsa i sztucznych bułek, oraz frytki - smażone na starym oleju.
Polecam film dokumentalny "Oto Ameryka".

Poza tym majonez, żółty ser, kawa, lody, smażone i tłuste mięso, mleko, masło, smalec, alkohol (choć paradoksalnie niskoprocentowy w małych ilościach - do kieliszka czerwonego wina lub szklanki piwa dziennie - obniża zły cholesterol). Będąc na półrocznej ścisłej diecie antycholesterolowej miałem całkowity zakaz spożywania tychże produktów - normalnie istna męczarnia.
martva - 2008-12-03, 21:30
:
Wilko napisał/a:
I nie miałam na myśli tego, że zwierzęta takie nie czują i nie nalezy im się szacunek


Uffff.

Wilko napisał/a:
Chodziło mi raczej o to, że pogodziłam się z ich losem.


Kurczę, szczerze mówiąc - zazdroszczę. Odkąd nie jem mięsa przestałam się czuć odpowiedzialna jako konsument, ale nadal czuję się odpowiedzialna jako człowiek. I źle mi, jak czytam o warunkach w jakich żyją i giną zwierzęta rzeźne, konie zwłaszcza.
Staram się nie czytać i nie oglądać. Ale i tak czasem mi coś wpadnie jednym uchem :(

Wilko napisał/a:
Teraz nie jestes upośledzona, ale na starość bedziesz wdzięczna jak ktoś zaproponuje ci pomoc przy zakładaniu płaszcza.


Na starość być może, ale na starość będą mi proponowali pomoc dlatego że jestem stara, nie dlatego że jestem kobietą. W tym momencie mam odruch przepuszczania w drzwiach starszych mężczyzn, więc na ogół mija chwila zanim się któreś zdecyduje ;)
A poza tym zimą przeważnie noszę w rękawach zwoje szalików, a to trochę utrudnia ;)

Wilko napisał/a:
Warto się do tego przyzwyczaić i wykorzystywać facetów jak mozna. ;)

A potem jest nadawanie jakie te kobiety są złe, chcą równych praw bez rezygnowania z przywilejów ;) Dziękuję, dam sobie radę ;)

Wilko napisał/a:
Chociaż średnio opłaca się być zagorzałą feministką.

Nie patrzę na to w kategorii opłacalności, jak ktoś bardzo chce być wobec mnie szarmancki, to mu przecież nie zabronię...

EDIT:
Asuryan napisał/a:
Będąc na półrocznej ścisłej diecie antycholesterolowej miałem całkowity zakaz spożywania tychże produktów - normalnie istna męczarnia.


Widziałam ostatnio listę produktów zabronionych w takiej diecie, ze zdziwieniem znalazłam tam orzechy, oliwki i warzywa strączkowe. Ktoś się orientuje? Nadgorliwość, niewiedza? Bo mnie na zajęciach z dietetyki mówiono że sterole roślinne pomagają obniżać cholesterol. ten zły.
Asuryan - 2008-12-03, 21:49
:
Widocznie miałem szczęście trafić na dobrą kardiolog znającą się na dietetyce, a nie czerpiącą wiedzę z mocno wątpliwej jakości broszurek, gdyż spożywania tego co wymieniłaś nie miałem zabronione. Mogłem między innymi spożywać gotowane chude mięso czy ziemniaki, najlepiej na parze, wszystkie rośliny, ryby (byle nie smażone) i niewiele więcej.
Toudisław - 2008-12-03, 22:02
:
martva napisał/a:
Bo mnie na zajęciach z dietetyki mówiono że sterole roślinne pomagają obniżać cholesterol. ten zły.

A ktoś ci powiedział że nie ma czegoś takiego jak dobry i zły ? Cholesterol? Bo to chodzi o Cholesterol obcy ( spożywany z czymś ) i naturalny ( wyważany w organizmie ) O)ba mają swoje normy i nie może być ich za dużo lub za mało ( a jak jest to jest źle ) Trudno tu wiec o podział o zły i dobry.
Ciekawi mnie dlaczego roślinożercy masowo umierają na zawały a drapieżniki nie ? Widział ktoś kiedyś serce sarny/ krowy/ Świni ? Obrośnięte tłuszcam a tętnice też zapchane.
martva - 2008-12-03, 22:21
:
Toudisław napisał/a:
A ktoś ci powiedział że nie ma czegoś takiego jak dobry i zły ?


Pisząc 'zły' miałam na myśli LDL. Tak nas uczyli, no.

Toudisław napisał/a:
Ciekawi mnie dlaczego roślinożercy masowo umierają na zawały a drapieżniki nie ?


Szczerze mówiąc pierwszy raz o tym słyszę.
Toudisław - 2008-12-03, 22:33
:
martva napisał/a:
Szczerze mówiąc pierwszy raz o tym słyszę.

Rodzice zootechniczy z tego co widzę Mama kończyła ta uczelnie co i ty tylko inny wydział :P

Konie często umierają na zawał. W naturze ciut rzadziej bo eliminacja je drapieżniki ale ja widziałem serce serny i też obrośnięte
martva - 2008-12-03, 22:37
:
Może się stresują.
U ludzi _chyba_ jest inaczej, sądząc po tym że w profilaktyce zawałowej czerwone, tłuste mięso jest odradzane.
Toudisław - 2008-12-03, 22:48
:
martva napisał/a:
U ludzi _chyba_ jest inaczej, sądząc po tym że w profilaktyce zawałowej czerwone, tłuste mięso jest odradzane.

Nie dokończa. Bo to nie chodzi o to by Wegetarianinowi przeciwstawić obżerającego się smażonym mięsem, fats hood itp. Chodzi mi o to że ludzie patrzą na tłuszcze a nie na cukry bo te są szkodliwie o wile bardziej. W hamburgerze jest wiecej cukry niż tłuszcu. A tłuszcz smazony ( podgażany powyżej 60 stopni ) to już właściwie kwasy tłuszczowe. Do samazenia polecam Smalec bo oliwa z oliwek nie nadaje się do podgrzewani staje się szkodliwa ( co nie zmienia faktu że smaczna ). A o żywienu panuje mnóstwo mitów. Cukrzykom draża się tłuszce i zmienia dietę złożonych głównie z cukrów złożonych ... nie dziwne ?
Przy odchudzaniu stosuje się coraz częściej index glikemiczny czyli de facto ogranicza się cukry. Tak jak mleko 0 % jest niezdrowe i nie zalecane a melko 3 % już tak. Chodzi głównie o to by produkt był jak naj mniej przetwarzany. Zdrowo odżywiajacy się człowiek stara się korzystać z produktów gdzie było mało ingerencji a w żywnosci dla Wegetarian ejst jej sporo ( środki ochrony roślin, naowy itp )

martva napisał/a:
Może się stresują.

Pewnie tak ale to tylko jeden z czynników. Tłuszcz się sam nie zbiera :P Przecież taka świnia to sam tłuszcz :P czy to w naturze czy hodowli roślinożercy zawsze mają wiecej tłuszczu niż mięsożerca. A trudno np. antylopie odmówić wysiłku fizycznego. Tylko że lew nie smaży kotleta. :P
BG - 2008-12-04, 11:21
:
martva napisał/a:
Wszelkie zwierzęta futerkowe zabija się prądem

:shock: Nie wiedziałem, że zwierzęta futerkowe w ogóle się jeszcze zabija - myślałem, że era futer z norek i innych zwierząt już dawno przeminęła.
martva napisał/a:
frutarianizm jest przegięciem, przynajmniej w naszym klimacie. Na tropikalnej plaży mogłabym go przemyśleć... na jakiś czas

Jak dla mnie frutarianizm jest przegięciem niezależnie od klimatu - ponieważ na samych owocach niedługo byłoby się zdrowym. Oprócz owoców trzeba jeszcze jeść nabiał i/lub ryby.
martva napisał/a:
Kingi Dunin, czy Magdaleny Środy albo Agnieszki Graff.

Cóż, jeśli ta Dunun lub Graff są feministkami takimi jak Wendy McElroy, to nawet z nim sympatyzuję. Ale jeśli nie - to z nimi antypatyzuję. ;)
A propos, polecam teksty McElroy.
Wilko napisał/a:
nigdzie nie napisałam o ich spożywaniu.

Po prostu wydało mi się niewiarygodne, że jeszcze zabija się zwierzęta dla futer lub w ogóle w innym celu niż dla jedzenia. Zabijanie zwierząt w innym celu niż obrona przed nimi lub dla celów spożywczych to bandytyzm, okrucieństwo i kretyństwo.
Wilko napisał/a:
Norki zabija się zamykając w pudle i zagazowując je oparami z maszyn spalinowych (ciągniki).

:shock: Przypomina mi to zagazowywanie więźniów obozów hitlerowskich.
martva - 2008-12-04, 11:29
:
BG napisał/a:
Nie wiedziałem, że zwierzęta futerkowe w ogóle się jeszcze zabija - myślałem, że era futer z norek i innych zwierząt już dawno przeminęła.


No co Ty, wracają do mody średnio co dwa sezony, przez pozostałe lansuje się sztuczne futra i hasła 'wolę chodzić nago niż w futrze'.

BG napisał/a:
Jak dla mnie frutarianizm jest przegięciem niezależnie od klimatu - ponieważ na samych owocach niedługo byłoby się zdrowym.


Ja bym miesiąc przetrzymała z chęcią, ale pod warunkiem tropikalnej plaży, ciepłego płytkiego niebieskiego morza, białego piaseczku i duuuuużej różnorodności tychże owoców. O młodym przystojnym masażyście nie wspomnę ze względu na przyzwoitość XD

BG napisał/a:
Cóż, jeśli ta Dunun lub Graff są feministkami takimi jak Wendy McElroy, to nawet z nim sympatyzuję.


Nie mam pojęcia jaki to jest typ feminizmu, nie znam się na feminizmie. Tak żeby zupełnie nie offtopować, to analogiczne do wegetarianizmu, nie mam pojęcia o głównych ideologach, co nie przeszkadza mi być wegetarianką ;)

BG napisał/a:
Po prostu wydało mi się niewiarygodne, że jeszcze zabija się zwierzęta dla futer lub w ogóle w innym celu niż dla jedzenia.

Ha, a o corridzie słyszałeś? Niestety, póki jest popyt na naturalne futra, póty będzie podaż. Nie mogę się doczekać zakazu hodowli zwierząt na futra, w niektórych krajach już to działa.
MrSpellu - 2008-12-04, 12:03
:
Osobiście uważam, że gdyby ludzie od zarania byli wegetarianami nie osiągnęlibyśmy obecnego poziomu cywilizacyjnego. Podobnie gdybyśmy byli tylko mięsożerni. Naszym atutem była wszystkożerność. Pozwalała nam się skupić na wymyślaniu nowych idei, a nie na poszukiwaniu żarcia. Najważniejszym wynalazkiem ludzkości nie było koło czy pismo. Tylko garnek. Garnek pozwolił wymyślić koło i/lub pismo. Człowiek dzięki garnkowi mógł dłużej przechowywać żywność, dzięki czemu dłużej mógł pozostać w jednym miejscu. Wtedy mógł osiedlić się na stałe, wykombinować, że hodowla bydła i uprawa roślin jest bardziej efektywna niż uganianie się z włócznią za dziką zwierzyną. O ile pamiętam to Levi-Strauss wymyślił tą teorię, więc z pretensjami do niego, a nie do mnie. Ja tylko podzielam jego zdanie.

Nie jestem wegetarianinem, moje ulubione potrawy zawierają w sobie duże ilości mięsa, tyle ile tylko może pomieścić w sobie kotlet schabowy. Z drugiej strony nie pogardzę brokułem, czerwoną fasolą, sałatą i innymi zielonymi smakołykami. Jak Bóg przykazał, jestem wszystkożerny. I tak. Lubię padlinę. Zwłaszcza taką, która się grilluje lub podsmaża na oliwie z oliwek lub pestek winogron.
Asuryan - 2008-12-04, 21:53
:
BG napisał/a:
:shock: Nie wiedziałem, że zwierzęta futerkowe w ogóle się jeszcze zabija - myślałem, że era futer z norek i innych zwierząt już dawno przeminęła.

Obudź się w końcu ze swych marzeń i rozejrzyj na jakim świecie żyjesz. Choć może to być dla Ciebie bolesne, to na pewno się Ci to przyda. Samymi mrzonkami ciężko jest żyć, choć Tobie udaje się to nadzwyczajnie długo.

BG napisał/a:
Po prostu wydało mi się niewiarygodne, że jeszcze zabija się zwierzęta dla futer lub w ogóle w innym celu niż dla jedzenia.

Dla kości słoniowej, na corridzie, podczas walk psów czy kogutów.

BG napisał/a:
Zabijanie zwierząt w innym celu niż obrona przed nimi lub dla celów spożywczych to bandytyzm, okrucieństwo i kretyństwo.

Kretyństwo na pewno nie, to bardzo intratne zajęcie. Co do reszty zgoda.

BG napisał/a:
:shock: Przypomina mi to zagazowywanie więźniów obozów hitlerowskich.

A wbijanie w kark byka banderillas (małych włóczni z grotem kształtem przypominającym harpun), by go doprowadzić do szału, a jeśli nie pomaga zwykłych - to specjalnych banderillas de fuego (zaopatrzonych w dymnopłonące materiały, które eksplodują ze straszliwym hukiem) podczas corridy co Ci przypomina? :mrgreen:
Toudisław - 2008-12-04, 22:05
:
Asuryan napisał/a:
Kretyństwo na pewno nie, to bardzo intratne zajęcie. Co do reszty zgoda.

Ta jasne. A testowanie leków ? A wile innych podobnych spraw ?
A nie widzę nic dziwnego w robieniu futer. Nie wierze że żaden z was nie ma w domu niczego skórzanego :P Nie unosić mi się Honorem i nie pisać głupot.
BG napisał/a:
Zabijanie zwierząt w innym celu niż obrona przed nimi lub dla celów spożywczych to bandytyzm, okrucieństwo i kretyństwo.

I to mówi zwolennik aborcji. Nie ma jak dwulicowość.

Zabijanie zwierząt nie jest złe. Jest w 100 % zgodne z naturą. Ważne jest by zwierze nie cierpiało więcej niż jest to konieczne. Zabijanie zwierząt dla rozrywki też jest dla mnie nie do przyjęcia tak jak polowanie na lisa z psami
Spellsinger napisał/a:
że gdyby ludzie od zarania byli wegetarianami nie osiągnęlibyśmy obecnego poziomu cywilizacyjnego.

To jest oczywiste. Przewaga rycerza nad chłopek wynikał też z jego diety. Kiedyś usłyszałam o ciekawej Teorii że powszechność bydła i trzody w Ameryce była jedną z przyczyn rozwoju tego kontynentu. Ludzie byli po prostu lepiej odżywieni.
BG napisał/a:
Przypomina mi to zagazowywanie więźniów obozów hitlerowskich.

Ale metoda szybka i bezbolesna. Norka zasypia i już się nie budzi.
Metody z pozoru brutalne są czasem najmniej bolesne. Komory na CO stosuje się tez w przypadku Trzody chlewnej
martva - 2008-12-05, 09:06
:
Toudisław napisał/a:
A nie widzę nic dziwnego w robieniu futer. Nie wierze że żaden z was nie ma w domu niczego skórzanego :P


Odróżniajmy skórę od futra, co? Nie hoduje się zwierząt specjalnie na skóry, na futra - owszem.
Toudisław - 2008-12-05, 09:14
:
martva napisał/a:
Odróżniajmy skórę od futra, co? Nie hoduje się zwierząt specjalnie na skóry, na futra - owszem.

Oczywiście że się hoduje na skóry. ( co nie oznacza że nie przeznacza się potem mięsa do konsumpcji ale bywa różnie) Noszenie skórzanych rzeczy tez przeczy idei wegetarianizmu ( rej Jaskrowej o nie zabijani zwierząt ).
Moja mama ma futro z norek. To normalne zastosowanie zwierząt i o wile bardziej "ekologiczne" niż tworzenie sztucznych materiałów.
Shadowmage - 2008-12-05, 09:22
:
Toudi napisał/a:
To jest oczywiste. Przewaga rycerza nad chłopek wynikał też z jego diety.
Weź się czasem zastanów zanim coś napiszesz. Dieta była rzeczą wtórną w stosunku do relacji i układów społecznych. Poza tym zdefiunuj jaki rycerz, jaki chłop, w jakim kraju i w jakim okresie.
Toudisław - 2008-12-05, 09:35
:
Shadowmage napisał/a:
Weź się czasem zastanów zanim coś napiszesz.

Proszę cię o to samo ;)
Shadowmage napisał/a:
Dieta była rzeczą wtórną w stosunku do relacji i układów społecznych. Poza tym zdefiunuj jaki rycerz, jaki chłop, w jakim kraju i w jakim okresie.

Rycerz miał już na stracie lepszą pozycję niż Chłop. Nie wiem czy wiesz :P ale to się nazywało Feudalizm. Rycerz w większość wypadków rodził się już w rodzinie rycerskiej. Jeśli było inaczej warunkiem zdobycia pasa rycerskiego było okazanie męstwa w bitwie a by nie dać się zabić warta było być dobrze odżywionym. Znowu zaczynasz się zpełnie bez bezpodstawnie czepiać mojej osoby szkoda tylko że bez jakiś konkretów.
Stan Rycerski jaki widzimy w średniowieczu powstał dzięki Karolowi Młotowi który nadawał wojownika zmienię by mogli z niej utrzymać siebie ciurów obozowych kania i itp. Dzięki temu mogli być więc lepiej odżywieni od reszty społeczeństwa.
Shadowmage napisał/a:
Poza tym zdefiunuj jaki rycerz, jaki chłop, w jakim kraju i w jakim okresie.

średniowieczna Europa
martva - 2008-12-05, 09:45
:
Toudisław napisał/a:
Oczywiście że się hoduje na skóry. ( co nie oznacza że nie przeznacza się potem mięsa do konsumpcji ale bywa różnie)


Powiedziałabym ze raczej odwrotnie, to skóra jest 'produktem ubocznym' przy hodowli na mięso.

Toudisław napisał/a:
Noszenie skórzanych rzeczy tez przeczy idei wegetarianizmu ( rej Jaskrowej o nie zabijani zwierząt ).


Och, uwielbiam wszystkożerców opowiadających o tym jak powinny wyglądać idee wegetarianizmu ;) Chociaż fakt, mimo że jestem ateistką czasem nie mogę sobie odmówić przyjemności wbicia szpili katolikom, zwłaszcza jak się wojujący trafi.

Toudisław napisał/a:
o wile bardziej "ekologiczne" niż tworzenie sztucznych materiałów.


Fajnie że dałeś ten cudzysłów. Garbarnie są tak 'ekologiczne' że hej :)
Shadowmage - 2008-12-05, 09:46
:
Nie zrozumiałeś. Przemyśl jeszcze raz. Napisałeś dokładnie to co powiedziałem: kluczowa była pozycja społeczna. Dieta nie miała tu nic do rzeczy. Lepsze wyżywienie przychodziło za pozycją społeczną, a nie wyższa pozycja społeczne i możliwości były efektem diety.
I zastanów się nad jeszcze jedną rzeczą: VIII wiek na ziemiach polskich, a na przykład XIV w Anglii. Jest jakaś różnica? A przecież to i to Europa, to i to średniowiecze.
MrSpellu - 2008-12-05, 11:08
:
Cóż, rycerz nie był rycerzem bo lepiej jadł - jadł lepiej bo był rycerzem. W pełni się zgadzam. Ale by został rycerzem, by wykombinowano coś takiego jak feudalizm, stalowy miecz, jazdę konną i zbroje, to kilka tysięcy lat wcześniej banda dzikich protoplastów tego rycerza musiała wpaść na to, że lepsza dieta sprzyja wygodnemu życiu. Wygodnemu, czyli osiadłemu, czyli takiemu, które sprzyja rozwojowi. Mięsko dawało niezbędną energię by walczyć, a roślinki dawały witaminki, i wszystko to co jest potrzebne by lepiej myśleć. Banda kolesi, która by tylko walczyła, rozwijałaby się tylko w stronę walki, jak lepiej zabijać by zdobywać pożywienie - stalibyśmy się wyspecjalizowanymi drapieżnikami. Banda kolesi, która wpieprzałaby tylko rzepę lub pędy bambusa stałaby się tylko kolejną pozycją w menu lwów lub dzikich, wściekłych surykatek. Człowiek nauczył się walczyć i zabijać podczas polowań, zgodzicie się ze mną? W momencie, gdy część ludzi żarła mięso, jako ta lepiej odżywiona nadawała się do walki i obrony tych słabszych. Ci słabsi popychali cywilizację do przodu, bo ich dieta była bardziej urozmaicona - jedli mięso, ale mniej ;)
Shadowmage - 2008-12-05, 16:18
:
To teraz dochodzimy do pierwotnej akumulacji kapitału i zmienienia stylu życia ze zbieracko-łowieckiego na osiadły - rolniczy. Dieta znów jest pochodną :P Tą drogą nigdzie nie dojdziemy. Skupmy się raczej na tym, od czego się zaczęło - czyli co kto lubi jeść i dlaczego :P
Toudisław - 2008-12-05, 17:02
:
Cytat:
Powiedziałabym ze raczej odwrotnie, to skóra jest 'produktem ubocznym' przy hodowli na mięso.

Bywa różnie. Markowe produkty wymagają pewnych ras. sposobu hodowli itp. Można hodować pewną skórę kosztem jakości czy liści mięsa.
Cytat:
Och, uwielbiam wszystkożerców opowiadających o tym jak powinny wyglądać idee wegetarianizmu

Zauważ że nie powołałem się na ciebie na ja Jaskra. On uważa zabijanie zwierząt złe
martva napisał/a:
Fajnie że dałeś ten cudzysłów. Garbarnie są tak 'ekologiczne' że hej :)

Są naprawdę różne metody ;) Obecnie używa się do tego środków robionych z jakiś roślin. Taniej i lepiej dla skóry.
Shadowmage napisał/a:
Dieta nie miała tu nic do rzeczy. Lepsze wyżywienie przychodziło za pozycją społeczną, a nie wyższa pozycja społeczne i możliwości były efektem diety.

Ale pozycję społeczną trzeba było jakoś użtrymac :P Chodziło mi o przewagę rycerza nad chłopem . W razie Buntu Chłop nie miał szans z lepiej odżywionym Rycerzem. Miał lepiej na starcie ale fajt że był lepij odżywiony pomagał mu tą pozycję utrzymać
Spellsinger napisał/a:
Człowiek nauczył się walczyć i zabijać podczas polowań, zgodzicie się ze mną? W momencie, gdy część ludzi żarła mięso, jako ta lepiej odżywiona nadawała się do walki i obrony tych słabszych. Ci słabsi popychali cywilizację do przodu, bo ich dieta była bardziej urozmaicona - jedli mięso, ale mniej ;)

I tak powstał kasta wojowników. Potem mogli już nie polować a żądać zapłaty za swoje usługi i z niej kupować mięso. I własnie o to chodzi jeszsz lepiej masz wyższą pozycję
Shadowmage - 2008-12-05, 17:31
:
Rozumiem, że dobrze odżywiony chłop miałby duże szanse z rycerzem z mieczem, na koniu i w zbroi? :)
Nadal moim zdaniem mylisz przyczynę ze skutkiem. Twoje zdanie powinno brzmieć: masz wyższą pozycję, więc lepiej jesz. Nie odwrotnie.
MrSpellu - 2008-12-05, 17:38
:
Shadowmage napisał/a:
Skupmy się raczej na tym, od czego się zaczęło - czyli co kto lubi jeść i dlaczego
No jak napisałem, że lubię mięso to nikt się tym nie zainteresował :P
Toudisław napisał/a:
I tak powstał kasta wojowników. Potem mogli już nie polować a żądać zapłaty za swoje usługi i z niej kupować mięso. I własnie o to chodzi jeszsz lepiej masz wyższą pozycję
Trzeciego zdania nie rozumiem. Wojownicy i władcy od zawsze mieli lepszą pozycję, żarli najlepsze żarcie, pili najlepszą gorzałę i migdalili najlepsze kobiety bo... byli władcami i wojownikami, potrafili to sobie wywalczyć.

Tak mnie w sklepie dziś napadła pewna myśl i brutalnie zgwałciła. Przecież dziś gdy poluję potrzebuję tylko karty płatniczej i siatki na zakupy. Znajdujemy się na takim poziomie cywilizacyjnym, że wegetarianizm spokojnie może być akceptowany jako norma bez obawy o rozwój ludzkości ;) To czego nie dostarczy nam mięsko dostarczą nam suplementy witamin i jakieś syntetyki zastępujące białko pochodzenia zwierzęcego. To czemu wciąż jem mięso? Pewnie dlatego, że mi smakuje ;) Jakby co to patrzcie do słownika pod hasłem sarkazm.
Toudisław - 2008-12-05, 17:51
:
Shadowmage napisał/a:
Rozumiem, że dobrze odżywiony chłop miałby duże szanse z rycerzem z mieczem, na koniu i w zbroi? :)

Jak by miał kuszę :freak: Ale dobrze odżywiony chłop mógł pójść na wojnę i obrobić się rycerskiego pasa. Bo to się zdażało
Spellsinger napisał/a:
byli władcami i wojownikami, potrafili to sobie wywalczyć.

To jest zamkniete koło. Byli u władzy bo byli lepiej odżywieni i byli lepiej odżywnieni bo byli u władzy. Ale wszywko zaczęło się od tego oni pierwszi zdobili przewagę i jej nie oddali
Spellsinger napisał/a:
To czemu wciąż jem mięso? Pewnie dlatego, że mi smakuje ;) Jakby co to patrzcie do słownika pod hasłem sarkazm.

Bo Wegetarianizm nadal ejst bardziej ciekawostką. Nie wiadomo jescze jak wegetarianizm odbił by się na całe narody. Mówimy o wegetarianizmie dobrowolnym a nie wynikającym z nędzy. Ja bym nie był pewny czy pracownicy fizyczni jak górnicy wyżyli by na przysłowiowej sałacie
Shadowmage napisał/a:
Twoje zdanie powinno brzmieć: masz wyższą pozycję, więc lepiej jesz. Nie odwrotnie.

Gdyby Rycerz tak dla kaprysu jadł jak chłop to myślisz ze swoją pozycję by utrzymał
MrSpellu - 2008-12-05, 18:01
:
Toudisław napisał/a:
Gdyby Rycerz tak dla kaprysu jadł jak chłop to myślisz ze swoją pozycję by utrzymał
Wiesz, łyk wody i gorąca modlitwa... :mrgreen:

Toudisław napisał/a:
Ale dobrze odżywiony chłop mógł pójść na wojnę i obrobić się rycerskiego pasa. Bo to się zdażało
Zdarzało się też, że chłopi w powstaniach dawali łupnia rycerstwu. Ale to były przypadki skrajne i naprawdę sporadyczne.

I dalej nikt się nie zainteresował tym, że lubię mięso. Dyskusja jest bezcelowa gdy ignorujecie tak ważną w tym temacie informację!
Shadowmage - 2008-12-05, 18:04
:
Cytat:
Ale dobrze odżywiony chłop mógł pójść na wojnę i obrobić się rycerskiego pasa. Bo to się zdażało

Ale jeśli był np. przywiązany do ziemi, albo mu feudał zabronił, to nigdzie nie poszedł.
Cytat:
Gdyby Rycerz tak dla kaprysu jadł jak chłop to myślisz ze swoją pozycję by utrzymał
Znowu się pytam: gdzie i kiedy?
A np. zakonnicy, biskupi? Oni też dobrze jedli, ale jakoś się założę, że fizycznie by z chłopem przegrał. A jednak byli caly czas nad chłopem. To jak to jest, lepsza dieta służyła pozycji w tym twoim średniowieczu, czy nie?
Poza tym nie demonizujmy tej diety chłopstwa. Oni tak źle nie jedli i nie zawsze byli perfidnie wykorzystywani. A od całodziennej pracy na roli, dzień w dzień, też się krzepy nabiera.

Spell-->Ja też lubię mięso :D
martva - 2008-12-05, 18:06
:
Spellsinger napisał/a:
No jak napisałem, że lubię mięso to nikt się tym nie zainteresował :P


Bo to nie na temat :P I nie ma w tym nic ciekawego ani oryginalnego, masa ludzi lubi mięso :P

Spellsinger napisał/a:
Przecież dziś gdy poluję potrzebuję tylko karty płatniczej i siatki na zakupy. Znajdujemy się na takim poziomie cywilizacyjnym, że wegetarianizm spokojnie może być akceptowany jako norma bez obawy o rozwój ludzkości ;)


Tadam! Gratuluję koledze :)

Spellsinger napisał/a:
To czemu wciąż jem mięso? Pewnie dlatego, że mi smakuje

No trudno żebyś je jadł, gdyby Ci nie smakowało :)

Toudisław napisał/a:
Mówimy o wegetarianizmie dobrowolnym a nie wynikającym z nędzy.

Właśnie, można jeść mięso i być niedożywionym, jak się nie ma kasy na pełnowartościowe pożywienie (McDonald w Stanach to jadłodajnia dla ubogich).

Toudisław napisał/a:
Ja bym nie był pewny czy pracownicy fizyczni jak górnicy wyżyli by na przysłowiowej sałacie


Rrrrrwa mać, co Wy wszyscy z tą sałatą? Sałata nie jest podstawą diety wegetarian, tylko anorektyków i królików (chyba, hodowcy królików mogą mnie poprawić). Sałata jako taka jest niefajna, trzeba ją potraktować musztardowo-czosnkowym vinaigrette (z octu balsamico), i dołożyć gruszkę i ser pleśniowy i bagietkę. Wtedy robi się znośna XD

Toudisław napisał/a:
Gdyby Rycerz tak dla kaprysu jadł jak chłop to myślisz ze swoją pozycję by utrzymał


:shock: :shock: :shock:
Shadowmage - 2008-12-05, 18:09
:
martva napisał/a:
Spellsinger napisał/a:
To czemu wciąż jem mięso? Pewnie dlatego, że mi smakuje

No trudno żebyś je jadł, gdyby Ci nie smakowało :)
No nie wiem. Taki ideolog jak Toudi to jadłby nawet gdyby mu się niedobrze robiło, żeby utrzymać swoją przewagę nad sałatofagami :P
martva - 2008-12-05, 18:28
:
Shadowmage, za sałatofagi zostajesz moim idolem... na najbliższe trzydzieści sekund. Boskie słówko XD
BG - 2008-12-05, 18:55
:
Asuryan napisał/a:
rozejrzyj na jakim świecie żyjesz.

Myślałem, że skoro znęcanie się nad zwierzętami jest nielegalne, to w rzeźni nie zatrudniają byle durnia i sadysty. I że skoro antyfutrowa propaganda już się na tyle rozwinęła, to każdy się jej poddał.
Asuryan napisał/a:
Dla kości słoniowej, na corridzie, podczas walk psów czy kogutów.

Kości słoniowej? Przecież wyroby z niej były popularne w XIX w. To teraz też są? :shock:
Asuryan napisał/a:
podczas walk psów czy kogutów.

Myślałem, że to już od dawna jest nielegalne.
Asuryan napisał/a:
podczas corridy co Ci przypomina?

To z kolei przypomina mi igrzyska gladiatorów z udziałem dzikich zwierząt - tyle że z celem zabicia nie gladiatora, tylko napuszczanego na niego zwierzęcia.
Toudisław napisał/a:
I to mówi zwolennik aborcji. Nie ma jak dwulicowość.

Co ma piernik do wiatraka? Zarodek nic nie czuje ani nie ma świadomości, a zwierzę i odczuwa ból, i jest świadome.
Toudisław napisał/a:
Zabijanie zwierząt nie jest złe. Jest w 100 % zgodne z naturą

Ale tylko dla jedzenia lub w obronie własnej.
Toudisław napisał/a:
Norka zasypia i już się nie budzi.

To i tak drastyczne IMHO.
Toudisław napisał/a:
futro z norek.

A norki przynajmniej są jadalne? Czy ich mięsa się nie marnuje?
MrSpellu - 2008-12-05, 19:25
:
Shadowmage napisał/a:
Spell-->Ja też lubię mięso :D

No, w końcu :P

Shadowmage napisał/a:
To jak to jest, lepsza dieta służyła pozycji w tym twoim średniowieczu, czy nie?
Oczywiste jest, że lepsza dieta wynikała z lepszej pozycji. Toudi źle interpretuje to co ja piszę o wpływie diety na rozwój cywilizacji. On skupia się na wybranym aspekcie myląc skutek z przyczyną. Mi chodzi o moment zwrotny, czyli to co wcześniej pisałeś o pierwotnej akumulacji kapitału, która nie byłaby możliwa, gdyby nie wszystkożerność. Tzn. byłaby możliwa, ale potoczyłaby się w innym kierunku.

Shadowmage napisał/a:
Poza tym nie demonizujmy tej diety chłopstwa. Oni tak źle nie jedli i nie zawsze byli perfidnie wykorzystywani. A od całodziennej pracy na roli, dzień w dzień, też się krzepy nabiera.
To zależało od tego jak bardzo feudał przyciskał swój inwentarz. Głodny chłop gorzej pracował, był mniej wydajny i częściej chorował. Taki nie nabiera krzepy gdy pracuje w polu. Po prostu umiera z wycieńczenia.

martva napisał/a:
I nie ma w tym nic ciekawego ani oryginalnego, masa ludzi lubi mięso
Shadow zamydlił mi oczy. Napisał, że tu chodzi o to co kto lubi i dlaczego akurat mięso :P

martva napisał/a:
No trudno żebyś je jadł, gdyby Ci nie smakowało :)

Wiesz, wiele rzeczy musiałem kiedyś jeść, chociaż mi nie smakowały. Teraz gdy już mogę jeść wszystko to, na co mnie stać, to i tak czasem jem to czego nie lubię. Z przyzwyczajenia. Czasem. Nie za często. Zdarza mi się.

martva napisał/a:
Rrrrrwa mać, co Wy wszyscy z tą sałatą? Sałata nie jest podstawą diety wegetarian, tylko anorektyków i królików (chyba, hodowcy królików mogą mnie poprawić). Sałata jako taka jest niefajna, trzeba ją potraktować musztardowo-czosnkowym vinaigrette (z octu balsamico), i dołożyć gruszkę i ser pleśniowy i bagietkę. Wtedy robi się znośna
Jeszcze tylko ser feta i czarne oliwki. I pomidorek. I cebulka. Mniam. Może bez tego vinaigretta. I bez gruszki.

BG napisał/a:
A norki przynajmniej są jadalne? Czy ich mięsa się nie marnuje?

Źle postawione pytanie. Mięso zazwyczaj jest jadalne. Pytanie, czy jest zjadliwe?
martva - 2008-12-05, 19:47
:
BG napisał/a:
I że skoro antyfutrowa propaganda już się na tyle rozwinęła, to każdy się jej poddał.


Propaganda antynikotynowa też się rozwinęła, jak to wpływa na liczbę palaczy? Serio pytam, bo nie wiem :)

BG napisał/a:
Myślałem, że to już od dawna jest nielegalne.


Jeśli cos jest nielegalne, to znaczy że nie istnieje?

Cytat:
A norki przynajmniej są jadalne? Czy ich mięsa się nie marnuje?


Myślę że na zdrowy babski rozum tkanki zwierzęcia zagazowanego spalinami są trujące.

Zagazowane spalinami? Mocno wątpię, raczej się je wyrzuca do rzeki.

Spellsinger napisał/a:
Teraz gdy już mogę jeść wszystko to, na co mnie stać, to i tak czasem jem to czego nie lubię. Z przyzwyczajenia. Czasem. Nie za często. Zdarza mi się.


Mam tak wyłącznie z sokiem grejfrutowym, którego nie lubię ale zdarza mi się z perrwerrrsyjną prrrremedytacją zamawiać. I z piwem, średnio raz na pół roku.

Spellsinger napisał/a:
Jeszcze tylko ser feta i czarne oliwki. I pomidorek. I cebulka. Mniam. Może bez tego vinaigretta. I bez gruszki.


Zielone oliwki, nie czarne, winegret inny, i feta zamiast pleśniowego, ale to zupełnie inna sałatka. Paprykę bym wrzuciła, żółtą. Mogłoby już być lato.

Spellsinger napisał/a:
Mięso zazwyczaj jest jadalne. Pytanie, czy jest zjadliwe?

Toudisław - 2008-12-05, 20:21
:
martva napisał/a:
Myślę że na zdrowy babski rozum tkanki zwierzęcia zagazowanego spalinami są trujące.

Zagazowane spalinami? Mocno wątpię, raczej się je wyrzuca do rzeki.

Jeść można zatrucie CO nie szkodzi przy spożyciu. To ponoć właśnie najlepsza metoda uboju bo do krwi nie dostają się hormony i mięso lepiej smakuje. Tym że ja nie słyszłam by ktoś jadł mięso z morek. Może karmi się niem jakieś zwierzęta można idą na pasze nie wiem
Spellsinger napisał/a:
Wiesz, łyk wody i gorąca modlitwa... :mrgreen:

Wyprawy krzyżowe dowodzą że się tak da :P
Shadowmage napisał/a:
Ale jeśli był np. przywiązany do ziemi, albo mu feudał zabronił, to nigdzie nie poszedł.

Mylą ci się systemy :P Zresztą Chłop wolał raczej zostać na Polu niż iść do woja. A jak chciał to poszedł i tyle go widzieli służba go chroniła
martva napisał/a:
Rrrrrwa mać, co Wy wszyscy z tą sałatą? Sałata nie jest podstawą diety wegetarian, tylko anorektyków i królików (chyba, hodowcy królików mogą mnie poprawić).

Niebierz mnie tak poważnie :P Mówię o Przysłowiowej sałacie :P
Shadowmage napisał/a:
No nie wiem. Taki ideolog jak Toudi to jadłby nawet gdyby mu się niedobrze robiło, żeby utrzymać swoją przewagę nad sałatofagami :P

Uwielbiam mięso :P Bez mięsa to nie posiłek
BG napisał/a:
Ale tylko dla jedzenia lub w obronie własnej.

Bzdura. Zwirzeta zabijają się w walce o terytorium/ samice/ dla zabawy/ wykluczenia konkurenta na jakiś pokarm a ludzie zabijają dla futra itp
BG napisał/a:
To i tak drastyczne IMHO.

Bezbolesna
MrSpellu - 2008-12-05, 20:54
:
martva napisał/a:
Zielone oliwki, nie czarne

Kwestia gustu. Zielone mi nie smakują, czarnymi mogę się zażerać bez końca. Ser feta do sałatki a pleśniowy do bagietki, o to mi chodziło.

martva napisał/a:
Mam tak wyłącznie z sokiem grejfrutowym, którego nie lubię ale zdarza mi się z perrwerrrsyjną prrrremedytacją zamawiać. I z piwem, średnio raz na pół roku.
Ja tak miałem z kapustą pekińską. Cztery lata temu, gdy zaczynałem spotykać się z moją lepszą połówką, często odprowadzałem ją do pracy. Każdego dnia czekałem na nią 10 godzin aż skończy pracę i mogliśmy wrócić do domu. Robiłem to po to by zwiedzić trochę Warszawę i także by nie zostawać samemu z jej rodzicami, ale to już inna historia ;) Puentą tej historii jest fakt, że robiła mi na te 10 godzin kanapki, w które z uporem maniaka ładowała tony kapusty pekińskiej, którą sama uwielbiała. Jako, że byłem wtedy młody i głupi (i jak twierdzi moja luba bardziej ją wtedy kochałem :mrgreen: ), zamiast powiedzieć jej, że nie lubię kapusty pekińskiej, to jadłem ją z miną cierpiętnika. Tylko po to by nie było jej przykro.

Toudisław napisał/a:
Bezbolesna

A ktoś Cię uśmiercał w ten sposób?
martva - 2008-12-05, 20:58
:
Toudisław napisał/a:
Jeść można zatrucie CO nie szkodzi przy spożyciu.


Znaczy czekaj czekaj, mówimy o CO2, CO czy spalinach z ciągnika? Bo nie jestem pewna czy się rozumiemy, a były trzy wersje gazu.

Toudisław napisał/a:
Tym że ja nie słyszłam by ktoś jadł mięso z morek.


Słyszałam legendy i och-achy o kiełbasie z nutrii, ale to się chyba robi na małą skalę, a nie na fermach typowo futrzarskich.

Toudisław napisał/a:
Mówię o Przysłowiowej sałacie :P


Ale ta przysłowiowa sałata strasznie miesza ludziom w głowach, wiesz ile razy musiałam tłumaczyć ze nie żywię się tylko sałatkami? Bo niektórym się wydaje że to tak naprawdę jest.

EDIT:
Spellsinger napisał/a:
Jako, że byłem wtedy młody i głupi (i jak twierdzi moja luba bardziej ją wtedy kochałem :mrgreen: ), zamiast powiedzieć jej, że nie lubię kapusty pekińskiej, to jadłem ją z miną cierpiętnika. Tylko po to by nie było jej przykro.


Słoooodko :) Ale kapusta pekińska to prawie smaku nie ma. Właśnie, muszę sobie nabyć, dawno nie jadłam :)

I jeszcze o zagazowywaniu (spalinami) na filmach ludzie się strasznie miotają i nie wygląda to na spokojne zasypianie. Może inne, specjalnie do tego przeznaczone gazy działają inaczej, ale w te bezbolesne spaliny nie wierzę.
Toudisław - 2008-12-05, 21:01
:
Spellsinger napisał/a:
A ktoś Cię uśmiercał w ten sposób?

Nie ale w podobny uśpił ( bo zamis CO używa się czasem środka nassanego ) Nic nie czułem ( no jak się obudziałem to pożałowałem ze mnie nie dobili ) Jednak pewna mechanika jest nam znana. Bo żyją ludzie zatruci CO i oni po prostu stracili przytomność. Czasem kilkadziesiąt sekund dzieliło ich od zgonu.
martva napisał/a:
Propaganda antynikotynowa też się rozwinęła, jak to wpływa na liczbę palaczy? Serio pytam, bo nie wiem :)

Wpłyneła ponoć ale spadek liczby palaczy to raczej kwestia mody
martva napisał/a:
Zielone oliwki, nie czarne, winegret inny, i feta zamiast pleśniowego, ale to zupełnie inna sałatka. Paprykę bym wrzuciła, żółtą. Mogłoby już być lato.

ogórek winogrona można dobierać :P

Polecam brokuły z makraonem ( Rórki ) i sosem winegre cudo

martva napisał/a:
Znaczy czekaj czekaj, mówimy o CO2, CO czy spalinach z ciągnika? Bo nie jestem pewna czy się rozumiemy, a były trzy wersje gazu.

Ja mam słyszłam o CO ale z CO2 zasada jest ta sama przy spalinach siarka może sepsuć smak mieśa ale truć nie będzie
martva napisał/a:
Słyszałam legendy i och-achy o kiełbasie z nutrii, ale to się chyba robi na małą skalę, a nie na fermach typowo futrzarskich.

Na małą skalę to uwierzę. Slyszłam o przypadkach zjadania pasa a dodładnie sadła. ponoć pomaga na potencję O_o ( o cżłowiek myśli że to XXI wiek )
martva napisał/a:
jeszcze o zagazowywaniu (spalinami) na filmach ludzie się strasznie miotają i nie wygląda to na spokojne zasypianie. Może inne, specjalnie do tego przeznaczone gazy działają inaczej, ale w te bezbolesne spaliny nie wierzę.

Na filamch :P

ogólnie CO i CO2 jest bezwonny dosyaje się do krwi. Mózg nie dostaje tlenu a potem pa pa
martva - 2008-12-05, 21:05
:
Toudisław napisał/a:
Wpłyneła ponoć ale spadek liczby palaczy to raczej kwestia mody


Kampanie mają wpływ na mody.

Toudisław napisał/a:
( Rórki )


Toudi, zainstaluj sobie przeglądarkę z poprawiaczem błędów, ładnie proszę. Sama potrafię sadzić ortografy, ale poprawiam je potem. A wiesz, pracuje dorywczo robiąc korekty i nie mogę za dużo patrzeć na takie rzeczy bo mi się utrwala :(

Toudisław napisał/a:
Ja mam słyszłam o CO ale z CO2 zasada jest ta sama przy spalinach siarka może sepsuć smak mieśa ale truć nie będzie


Ołów? Metale ciężkie? Substancje smoliste? I niekoniecznie ta sama zasada, przecież jak stoisz w dymie to się zaczynasz dusić i kaszleć, a nie zasypiasz!

Toudisław napisał/a:
Na filamch :P


No sorry, może kiedyś przemyślę eksperyment na kims kogo nie lubię.
MrSpellu - 2008-12-05, 21:12
:
Toudisław napisał/a:
Spellsinger napisał/a:
A ktoś Cię uśmiercał w ten sposób?

Nie ale w podobny uśpił ( bo zamis CO używa się czasem środka nassanego ) Nic nie czułem ( no jak się obudziałem to pożałowałem ze mnie nie dobili ) Jednak pewna mechanika jest nam znana. Bo żyją ludzie zatruci CO i oni po prostu stracili przytomność. Czasem kilkadziesiąt sekund dzieliło ich od zgonu.


Z mojej strony to był czarny humor. To tak jak się nie daje emotek. Bez emotek już nikt nic nie rozumie :(

Toudisław napisał/a:

Wpłyneła ponoć ale spadek liczby palaczy to raczej kwestia mody

Cóż, zwrócenie uwagi na szkodliwość nałogu trudno nazwać modą.

Toudisław napisał/a:
Polecam brokuły z makraonem ( Rórki ) i sosem winegre cudo
Nie chcę wyjść na czepialskiego, ale powoduje mną choroba zawodowa. Ja polecam słownik. Wiem, zaraz dostanę w twarz papierkiem na dysleksję i/lub dysortografię. Ale nie wmówisz mi, że nie masz worda lub słownika wtyczki w firefoxie lub nie umiesz jej zainstalować.

martva napisał/a:
Słyszałam legendy i och-achy o kiełbasie z nutrii, ale to się chyba robi na małą skalę, a nie na fermach typowo futrzarskich.
Ja nawet jadłem. Wolę prawdziwe salami.

martva napisał/a:
Ale ta przysłowiowa sałata strasznie miesza ludziom w głowach, wiesz ile razy musiałam tłumaczyć ze nie żywię się tylko sałatkami? Bo niektórym się wydaje że to tak naprawdę jest.
Na szczęście są też ludzie, którzy wiedzą, że to nie takie proste ;) Śmieszą mnie wegetarianie neofici, którzy z dnia na dzień przerzucają się na roślinki, bo to jest akurat modne. Widzisz, przez 30 lat życia wpieprzania kotletów i karczków z grilla, a następnie z dnia nadzień wołanie, że kotlety mają twarz, trąci lekką hipokryzją. Nie wierzę w gwałtowne objawienia i akty skruchy.
Asuryan - 2008-12-05, 21:50
:
martva napisał/a:
Nie hoduje się zwierząt specjalnie na skóry, na futra - owszem.

Nie? A aligatory w USA?
martva - 2008-12-05, 22:09
:
Aligatory bym pod futra podciągnęła (towar luksusowy), poza tym wydaje mi się że się je potem zjada. Nie?
Asuryan - 2008-12-06, 15:57
:
Owszem, zjada niejako przy okazji, ale główną przyczyną hodowli jest chęć pozyskania ich skór.
MrSpellu - 2008-12-08, 20:01
:
martva napisał/a:
Aligatory bym pod futra podciągnęła (towar luksusowy), poza tym wydaje mi się że się je potem zjada. Nie?
Asuryan napisał/a:
Owszem, zjada niejako przy okazji, ale główną przyczyną hodowli jest chęć pozyskania ich skór.

Nie wiem czy wiecie, ale kiedyś z tłuszczu aligatorów robiono smar do maszyn. Co do jedzenia aligatorów/krokodyli to najwięcej mięsa z nich zjada się w Australii i Nowej Zelandii. Aczkolwiek w Afryce i Ameryce południowej też się nie gardzi mięsem tych gadów. Podobno mięso to jest niskokaloryczne i można je porównać smakiem z mięsem ryb słodkowodnych. Z gadziego mięsa robi się befsztyki, szaszłyki, hamburgery i podobno nawet kiełbasę. Widzę, że taki sam frykas jak płetwy rekina ;) Nie lubię ryb :( Tylko śledzie.
martva - 2008-12-08, 20:11
:
czyli nie hoduje się ich tylko na skórę, co należało dowieść.
Toudisław - 2008-12-08, 20:37
:
martva napisał/a:
czyli nie hoduje się ich tylko na skórę, co należało dowieść.

Węże, Owce ( karakuły ), Gryzonie mięsożerne. Z niech się mięsa nie je.
Spellsinger napisał/a:
Śmieszą mnie wegetarianie neofici, którzy z dnia na dzień przerzucają się na roślinki, bo to jest akurat modne.

Właśnie się dowiedziałem. że Dalejlama sam nie był wegetrajanimenm i dopiero pod wpływam Polski która się nim opiekował przestał jeść mięso
martva - 2008-12-08, 20:53
:
Toudisław, wymień mi chociaż jednego mięsożernego gryzonia. Proszę.
Z karakułów się robi futra, nie skóry, a z wężami jest jak z aligatorami.
Wulf - 2008-12-08, 21:10
:
martva napisał/a:
Toudisław, wymień mi chociaż jednego mięsożernego gryzonia.
wg wiki niektóre wiewiorki jedzą jakieś małe ptaszki, a dodatkowo są gryzonie, które jedzą owady i rybki ;)
Toudisław - 2008-12-08, 21:14
:
martva napisał/a:
Toudisław, wymień mi chociaż jednego mięsożernego gryzonia. Proszę.

Szczur :P Większość gryzoni to zwierzęta roślinożerne, niektóre jednak nie stronią od pokarmu zwierzęcego. np. Popielica,Koszatka,Jeżatka afrykańska
martva napisał/a:
z wężami jest jak z aligatorami.

Nie nie jest. Bo o ile węża się ja to najczęściej w innej cześci świta niż używa się skóry. Zresztą żeby zjeść węza musi być ze skórą
martva - 2008-12-08, 21:21
:
Wulf, od kiedy jesteś Toudisławem?

Wulf napisał/a:
wg wiki niektóre wiewiorki jedzą jakieś małe ptaszki,


Czy wiki pisze że te niektóre wiewiórki hoduje się na skóry?

Wulf napisał/a:
a dodatkowo są gryzonie, które jedzą owady i rybki ;)


Mój pies je jabłka i żółtą paprykę, możemy powiedzieć że jest owocożerny?

Toudisław napisał/a:
Szczur :P Większość gryzoni to zwierzęta roślinożerne, niektóre jednak nie stronią od pokarmu zwierzęcego


Szczur karmiony mięsem zrobiły sobie krzywdę własnymi zębami, to raz. Dwa, w życiu nie słyszałam o hodowli szczurów na skóry.

Toudisław napisał/a:
Nie nie jest. Bo o ile węża się ja to najczęściej w innej cześci świta niż używa się skóry.


Dobra, ale mówimy tu o skórach na rzeczy skórzane dla przeciętnego zjadacza chleba. Typu buty za dwie stówy, a nie szpilki z pytona. Tak mi się przynajmniej wydawało? Skóry gadzie to inna półka.
MrSpellu - 2008-12-08, 21:33
:
martva napisał/a:
czyli nie hoduje się ich tylko na skórę, co należało dowieść.

W zasadzie to nie. Nic z takiego aligatorka się nie marnuje.
Toudisław napisał/a:
Nie nie jest. Bo o ile węża się ja to najczęściej w innej cześci świta niż używa się skóry. Zresztą żeby zjeść węza musi być ze skórą

Bzdura, węże w niektórych częściach świata to wręcz delicje. Wąż nie musi być ze skórą by był zjadliwy. Powołuję się na wuja Francuza, który 30 lat przepracował w Gabonie. Z drugiej strony, skóra może być zjadana jako oddzielny rarytas. Jako najlepsza część węża, coś jak skórka od chleba. Ciekawostką jest też fakt, że najsmaczniejsze są węże jadowite, te niejadowite podobno mają strasznie podły smak. Z kości węża podobno dobra zupa jest.
martva napisał/a:

Mój pies je jabłka i żółtą paprykę, możemy powiedzieć że jest owocożerny?

Mój wpieprzał lubczyk, truskawki z grządki, maliny z krzaka, jabłka i śliwki. Jak go raz osa ucięła w łapę to się wycwanił i prowadził nas pod drzewo i kazał sobie przynieść mięciutką śliweczkę. Obowiązkowo bez pestki. Z drugiej strony nie pogardził złapanym ptakiem lub wykopanym kretem.
martva napisał/a:
Dobra, ale mówimy tu o skórach na rzeczy skórzane dla przeciętnego zjadacza chleba. Typu buty za dwie stówy, a nie szpilki z pytona. Tak mi się przynajmniej wydawało? Skóry gadzie to inna półka

Skóra tak czy siak jest droga. Ale faktycznie skóra z gada jest droższa.
Toudisław - 2008-12-10, 09:35
:
martva napisał/a:
Czy wiki pisze że te niektóre wiewiórki hoduje się na skóry?

Kiedyś się tak robiło. Na skóry choduje tez się psy i koty jednak to margines
martva napisał/a:
Wulf, od kiedy jesteś Toudisławem?

Ze złego konta się zalogowałem teraz wyszło że Wulf to moje alter ego
martva napisał/a:
Mój pies je jabłka i żółtą paprykę, możemy powiedzieć że jest owocożerny?

Nie to znaczy że jest wszystkożerny
martva napisał/a:
Szczur karmiony mięsem zrobiły sobie krzywdę własnymi zębami, to raz. Dwa, w życiu nie słyszałam o hodowli szczurów na skóry.

No jak każdy gryzoń musi je ścierać. Ja słysząłem ale to też margines skury ze szczura
Wulf - 2008-12-10, 10:16
:
martva napisał/a:
Mój pies je jabłka i żółtą paprykę, możemy powiedzieć że jest owocożerny?
jeśli uznajesz paprykę za owoc...
martva napisał/a:
Czy wiki pisze że te niektóre wiewiórki hoduje się na skóry?
nie wczytywałem się.
martva - 2008-12-10, 10:28
:
Toudisław napisał/a:
Kiedyś się tak robiło.


Po pierwsze nie sądzę, po trzecie na skóry tylko na futra, po trzecie kiedyś było kiedyś.

Cytat:
Nie to znaczy że jest wszystkożerny


A pytałam o mięsożerne gryzonie. Nie takie które od czasu do czasu skubną pisklę, tylko mięsożerne.

Toudisław napisał/a:
Ja słysząłem ale to też margines skury ze szczura


Toudi, Ty słyszysz takie rzeczy że zaczynam się obawiać Twojego środowiska ;)

Wulf napisał/a:
jeśli uznajesz paprykę za owoc...

Po pierwsze primo, nie ma czegoś takiego jak 'zwierzęta warzywożerne' a 'zwierzęta owocożerne' jak najbardziej. Po drugie primo ;) papryka jest jak najbardziej owocem, konkretnie jagodą, jeszcze konkretniej jagodą właściwą, o ile dobrze pamiętam.
Toudisław - 2008-12-10, 10:31
:
martva napisał/a:
Po drugie primo ;) papryka jest jak najbardziej owocem, konkretnie jagodą, jeszcze konkretniej jagodą właściwą, o ile dobrze pamiętam.

Masz rację ;) tak samo jak owocem jest Pomidor
Cytat:
Ty słyszysz takie rzeczy że zaczynam się obawiać Twojego środowiska ;)

Mam tak samo:)
martva - 2008-12-10, 10:33
:
Toudisław napisał/a:
Masz rację ;)


Jak zwykle. :roll:

Toudisław napisał/a:
tak samo jak owocem jest Pomidor


Z botanicznego punktu widzenia - oczywiście, podział na owoce i warzywa jest czysto umowny i nie ma wiele wspólnego z nauką.
Toudisław - 2008-12-10, 10:44
:
martva napisał/a:
Z botanicznego punktu widzenia - oczywiście, podział na owoce i warzywa jest czysto umowny i nie ma wiele wspólnego z nauką.

Nie jest umowny. Pomidor wedle obowiązującego w Polsce brawa jest warzywem. Absurdów jest więcej ale teraz nie pamiętam.
Podział umowny to raczej coś z z koajżonym jak jedzonym jako deser i do dań głównych
martva - 2008-12-10, 11:11
:
Toudisław, w nauce zwanej botaniką nie masz czegoś takiego jak warzywo. Masz owoce, korzenie, łodygi, liście i inne takie. I gdyby istniał jakiś zwierz odżywiający się papryką, to byłby owocożerny.
Trzeba było to jakoś podzielić żeby uregulować prawnie pewne kwestie, ale tak czy tak jest to umowny podział.

Nadal czekam na te mięsożerne gryzonie :)
MrSpellu - 2008-12-10, 18:14
:
Mięsożerne myszy
Efekt poszukiwań w googlach XD Gryzonie z reguły są wszystkożerne. Szukanie czysto mięsożernych mija się z celem ;)

A tak z innej beczki. Wczoraj dane mi było zjeść czysto wegetariański obiad. Uraczono mnie gotowanym kalafiorem, duszonymi pieczarkami z cebulą i uwaga... "kotletami z selera". Czyli podgotowanymi plastrami selera, smażonymi w panierce na patelni. I jak? Takie sobie. Prawdziwego schaboszczaka nie zastąpi :mrgreen:
martva - 2008-12-10, 18:24
:
Spellsinger napisał/a:
Szukanie czysto mięsożernych mija się z celem


No bo ich, tak jakby, nie ma (co należało dowieść). A jak ich nie ma, to nie hoduje się ich na skóry (co należało dowieść też).

Spellsinger napisał/a:
"kotletami z selera". Czyli podgotowanymi plastrami selera, smażonymi w panierce na patelni. I jak? Takie sobie.


Kurczę, słyszałam o tym przepisie, ale seler jest jednym z tych warzyw, jakby to dyplomatycznie powiedzieć... bez którego mogę się obejść.
MrSpellu - 2008-12-10, 19:34
:
martva napisał/a:
Kurczę, słyszałam o tym przepisie, ale seler jest jednym z tych warzyw, jakby to dyplomatycznie powiedzieć... bez którego mogę się obejść.

Seler mi nie przeszkadza dopóki jest tylko dodatkiem wywaru do zupy lub lekką nutą podkreślającą smak sałatki warzywnej. Nie mówię, że te "kotlety" były złe, po prostu dziesięciokroć bardziej wolę tradycyjne mięso :mrgreen: Z typowo jarskich dań lubię w zasadzie tylko brokuła z czosnkiem lub w jakiejś fajnej polewie, jako główne danie oczywiście. Niestety zazwyczaj ten brokuł jest dodatkiem do schaboszczaka lub roladki wołowej*. Podobnie ze wspomnianą sałatą z serem feta i czarnymi oliwkami, która jest doskonałym dodatkiem do własnoręcznie wyklepanego karczku z grilla. Nie chcę tu uchodzić za ignoranta ale uważam, że kuchnia wegetariańska jest znacznie "uboższa" w doznania smakowe. Ale może też tak być, że to moje kubki smakowe są upośledzone ;)

* Co w sumie jest herezją. Każdy hanys wie, że roladę je się z kluskami śląskimi i modro kapustą, popijając zimnym piwem :mrgreen:

martva - 2008-12-10, 19:41
:
Spellsinger napisał/a:
Ale może też tak być, że to moje kubki smakowe są upośledzone ;)


Cóż, moje nie są na pewno XD może zmutowały jakoś inaczej ;)
Jaskier - 2008-12-10, 23:38
:
Spellsinger napisał/a:
Nie chcę tu uchodzić za ignoranta ale uważam, że kuchnia wegetariańska jest znacznie "uboższa" w doznania smakowe. Ale może też tak być, że to moje kubki smakowe są upośledzone ;)


Ja nie chce uchodzić za czepialskiego , ale jesli oceniasz ubogosc diety wegetarianskiej po 1 czy 2 posilkach nie majac pojecia o masie innych to swiadczy raczej o ubogosci ale tej twojej oceny.

Kiedy sprobujesz choc 50% dobrze przygotowanych dan wegetarianskich, wtedy bedziesz mogl wypowiedziec sie w temacie ubogosci smakowej.
Asuryan - 2008-12-11, 03:11
:
martva napisał/a:
Spellsinger napisał/a:
Szukanie czysto mięsożernych mija się z celem


No bo ich, tak jakby, nie ma (co należało dowieść).

Ludzie też nie są czysto mięsożerni, tylko wszystkożerni - z pewnymi wyjątkami, które od spożywania mięsa stronią :mrgreen:
MrSpellu - 2008-12-11, 09:33
:
Jaskier napisał/a:
Kiedy sprobujesz choc 50% dobrze przygotowanych dan wegetarianskich, wtedy bedziesz mogl wypowiedziec sie w temacie ubogosci smakowej.

To jest niemożliwe. Skoro nawet nie spróbowałem kilku procent wszystkich potraw mięsnych z całego świata. Kilku promili właściwie.
Jaskier napisał/a:
Ja nie chce uchodzić za czepialskiego , ale jesli oceniasz ubogosc diety wegetarianskiej po 1 czy 2 posilkach nie majac pojecia o masie innych to swiadczy raczej o ubogosci ale tej twojej oceny.

Bo podchodzę do tego z innej strony. Dla mnie smak mięsa to bardzo konkretny smak, potrawa go pozbawiona tym samym jest uboższa w walory smakowe, dla mnie ;) I nigdzie nie napisałem, że jadłem tylko dwie "wegetariańskie" potrawy, zapewniam, że było ich więcej.
Asuryan napisał/a:
Ludzie też nie są czysto mięsożerni, tylko wszystkożerni - z pewnymi wyjątkami, które od spożywania mięsa stronią

Stronę wcześniej gdzieś to pisałem o naszej wszystkożerności i jej wpływie na cywilizację.
Wulf - 2008-12-11, 09:45
:
Jaskier napisał/a:
Kiedy sprobujesz choc 50% dobrze przygotowanych dan wegetarianskich, wtedy bedziesz mogl wypowiedziec sie w temacie ubogosci smakowej.
jaka potrawa wegetariańska ma smak krwi?
Jaskier - 2008-12-11, 14:22
:
Asuryan napisał/a:
Ludzie też nie są czysto mięsożerni, tylko wszystkożerni - z pewnymi wyjątkami, które od spożywania mięsa stronią :mrgreen:


Nawet jesli sa wszystkozerni ( do czego sie nie przychylam) wegetarianizm jest najlepszym tego przykladem.Czy wszystkozerni dla was od razu oznacza glowny skladnik diety MIESO! wcale tak byc nie powinno. Jestesmy najbardziej podobni do małp( i tym powinnismy sie kierowac) ktore w 95% zywia sie owocami, tylko jakies 5 % ich diety to male owady itp. Czlowiek nie je owadow, bo go odrazaja je jaja, mleko ktore sa tymi piecioma procentami owadow u malp.

Bardzo przykre jest to ze duza wiekszosc ludzi swoja diete opiera glownie na miesie, z ktorego sklada sie prawie kazdy posilek, a to nie jest normalne, porownujac ludzi chocby do zwierzat podobnych do nas, niewazne czy wszystkozernych czy owocozernych.

Tyle miesa ile zjadaja ludzie potrafia zjesc tylko miesozercy o.O .
Wulf - 2008-12-11, 14:26
:
Jaskier napisał/a:
Bardzo przykre jest to ze duza wiekszosc ludzi swoja diete opiera glownie na miesie, z ktorego sklada sie prawie kazdy posilek, a to nie jest normalne, porownujac ludzi chocby do zwierzat podobnych do nas, niewazne czy wszystkozernych czy owocozernych.
Chyba żaden człowiek nie je posiłku WYŁĄCZNIE mięsnego! Większość je mięso z czymś - chociażby z pieczywem czy ziemniakami/ryżem. Ciężko więc tutaj mówić o proporcjach.

A co do ubogości smaków dań wegetariański w stosunku do normalnego jedzenia - jeśli ktoś śmie twierdzić, że jest inaczej, niż tak, że dieta wegetariańska jest uboższa niech poda mi przykład dania wegetariańskiego, które smakuje jak krew. Bo to jest jeden z niewielu smaków, których żadna roślinka nie zastąpi...
Jaskier - 2008-12-11, 14:27
:
Asuryan napisał/a:
Ludzie też nie są czysto mięsożerni, tylko wszystkożerni - z pewnymi wyjątkami, które od spożywania mięsa stronią :mrgreen:


Nawet jesli sa wszystkozerni ( do czego sie nie przychylam) wegetarianizm jest najlepszym tego przykladem.Czy wszystkozerni dla was od razu oznacza glowny skladnik diety MIESO! wcale tak byc nie powinno. Jestesmy najbardziej podobni do małp( i tym powinnismy sie kierowac) ktore w 95% zywia sie owocami, tylko jakies 5 % ich diety to male owady itp. Czlowiek nie je owadow, bo go odrazaja je jaja, mleko ktore sa tymi piecioma procentami owadow u malp.

Bardzo przykre jest to ze duza wiekszosc ludzi swoja diete opiera glownie na miesie, z ktorego sklada sie prawie kazdy posilek, a to nie jest normalne, porownujac ludzi chocby do zwierzat podobnych do nas, niewazne czy wszystkozernych czy owocozernych.

Tyle miesa ile zjadaja ludzie potrafia zjesc tylko miesozercy o.O .


Spellsinger napisał/a:
To jest niemożliwe. Skoro nawet nie spróbowałem kilku procent wszystkich potraw mięsnych z całego świata. Kilku promili właściwie.
Jaskier napisał/a:


To nie zmienia faktu ze wegetarianskich sprobowales mniej.


Spellsinger napisał/a:
Dla mnie smak mięsa to bardzo konkretny smak,


Powiedz mi jak czesto jesz w swoim posilku mieso , bez zadnych dodatkow, pozbawione przypraw. Kupione w sklepie i powiedzmy ugotowane w czystej wodzie?

Bo wiesz tak sie sklada ze ja warzywa i owoce zjadam w ten sposob bardzo czesto, i osobiscie twierdze ze to one maja bardzo bogate i konkretne smaki, przy tym gdybam sobie rowniez ze dla Ciebie konkretnym smakiem nie jest mieso tylko przyprawy ktorymi zostalo potraktowane.

Ale przeciez kazdy ma swoje gusta co nie? A o gustach sie nie rozmawia.


Wulf napisał/a:
jaka potrawa wegetariańska ma smak krwi?


Dosyc specyficznie zrobiony seitan ktory mial smak krwi jadlem gdzies za granica, i wcale mi nie smakowal. Nie potrzebuje smaku krwi w swojej diecie.
MrSpellu - 2008-12-11, 15:19
:
Jaskier napisał/a:
Bardzo przykre jest to ze duza wiekszosc ludzi swoja diete opiera glownie na miesie, z ktorego sklada sie prawie kazdy posilek, a to nie jest normalne, porownujac ludzi chocby do zwierzat podobnych do nas, niewazne czy wszystkozernych czy owocozernych.

Masz bardzo jednostronne podejście do diety opartej w sporej części na mięsie ;) Widocznie nie jest to przykre dla nas, mięsożerców. Aha, i te zwierzęta podobne do nas, to jest tak jak "prawie", a prawie jak wiemy, robi różnicę ;)

Jaskier napisał/a:
To nie zmienia faktu ze wegetarianskich sprobowales mniej.

Widocznie takie rzeczy mi nie podchodzą.
Jaskier napisał/a:
Powiedz mi jak czesto jesz w swoim posilku mieso , bez zadnych dodatkow, pozbawione przypraw. Kupione w sklepie i powiedzmy ugotowane w czystej wodzie?

Gotowane mięso nie jest rewelacyjne. Jeżeli masz na myśli ogólnie obróbkę cieplną np. smażenie, pieczenie, grillowanie to owszem, zdarza mi się i to wcale nierzadko. Tylko prawda jest taka, że przyprawy podkreślają smak każdej potrawy. Jadłeś brokuła bez soli? Albo zgodzisz się, że brokuł z czosnkiem jest lepszy? Tak samo jest z mięsem.

Jaskier napisał/a:
Bo wiesz tak sie sklada ze ja warzywa i owoce zjadam w ten sposob bardzo czesto, i osobiscie twierdze ze to one maja bardzo bogate i konkretne smaki, przy tym gdybam sobie rowniez ze dla Ciebie konkretnym smakiem nie jest mieso tylko przyprawy ktorymi zostalo potraktowane.

Z przyjemnością podżeram surowe mięsko przeznaczone na tatara, bez żółtka, przypraw, tak dla walorów smakowych. I jak mówiłem, przyprawy wydobywają, podkreślają smak mięsa. Tak samo jak makijaż podkreśla tylko już istniejącą urodę. Kobieta bez makijażu i tak jest piękna, makijaż dodaje jej pikanterii.

Jaskier napisał/a:
Ale przeciez kazdy ma swoje gusta co nie? A o gustach sie nie rozmawia

I tu się całkowicie zgadzam. Ty jedz w spokoju swoje marchewki, a ja spałaszuję mojego kotleta ;)
Jaskier - 2008-12-11, 15:50
:
Spellsinger napisał/a:
Aha, i te zwierzęta podobne do nas, to jest tak jak "prawie", a prawie jak wiemy, robi różnicę ;)


Moglbys to rozwinac? Chodzi mi o to co masz na mysli piszac ''prawie'' porownujac malpy czlekoksztaltne do ludzi?

Chyba jedynie wyglad zewnetrzny inaczej nie potrafie sobie tego wytlumaczyc.

Spellsinger napisał/a:
Widocznie takie rzeczy mi nie podchodzą.


Mozliwe ze wsrod tych potraw ktore miales okazje probowac byly takie ktore nie wpadały w twoje gusta smakowe, co nie znaczy ze bylyby inne wegetarianskie ktore smakowałyby Ci rownie dobrze jak twoje mieso.

Spellsinger napisał/a:
Jadłeś brokuła bez soli?


Nigdy nie dodaje soli do gotowanych przeze mnie warzyw. Smakuja mi swietnie, sol tylko zabija ich naturalny, swietny smak.

Spellsinger napisał/a:
Tak samo jest z mięsem.


Nie jest tak samo. Do miesa dodajesz przypraw o wiele czesciej niz do warzyw czy owocow. Sam napisales ze nie jest smaczne kiedy jest gotowane bez dodatkow, a wlasnie wtedy ma swoj prawdziwy smak.

Do owocow nie potrzeba dodawac zadnych przypraw zeby byly smaczne, podobnie jak do warzyw.

Do tego dochodzi estetyka, jak dla mnie talerz wypelniony kolorowymi owocami czy warzywami wyglada znacznie lepiej anizeli talerz na ktorym lezy ugotowany kawał miesa.

Co do przypraw, wiekszosc z nich to rosliny , czy nie uwazasz ze to wlasnie ich potrzebujesz zeby upiekszyc sobie swoje ''smaczne'' mieso?

Spellsinger napisał/a:
I tu się całkowicie zgadzam. Ty jedz w spokoju swoje marchewki, a ja spałaszuję mojego kotleta ;)


Dokładnie. Kazdy ma wybor, ktorego moze dokonac, jezeli tobie smakuje cos innego uszanuje to.

Prosze nie odbierac moich postow jako naporu na ludzi jedzacych mieso , poniewaz wcale tak nie jest.
You Know My Name - 2008-12-11, 15:56
:
Jaskier napisał/a:
Chyba jedynie wyglad zewnetrzny inaczej nie potrafie sobie tego wytlumaczyc.
Moze chodzilo mu o "prawie" tak samo rozwinieta cywilizacje na przyklad - to tez wplywa na diete.
Albo prawie ten sam teren zamieszkiwania - nie wszedzie jest tyle produktow roslinnych aby stanowilo to podstawe diety czlowieka.
Jaskier - 2008-12-11, 16:16
:
Mag_Droon napisał/a:
Moze chodzilo mu o "prawie" tak samo rozwinieta cywilizacje na przyklad - to tez wplywa na diete.


Pod wzgledem budowy wewnetrznej po czesci rowniez zewnetrznej jestesmy tacy sami jak malpy, a to co napisales wcale tego nie zmienia.
MrSpellu - 2008-12-11, 18:47
:
Jaskier napisał/a:
Chyba jedynie wyglad zewnetrzny inaczej nie potrafie sobie tego wytlumaczyc

I zdolność abstrakcyjnego myślenia i rozwinięta cywilizacja. To ma wpływ na dietę.

Jaskier napisał/a:
Mozliwe ze wsrod tych potraw ktore miales okazje probowac byly takie ktore nie wpadały w twoje gusta smakowe, co nie znaczy ze bylyby inne wegetarianskie ktore smakowałyby Ci rownie dobrze jak twoje mieso.

Nie możesz być tego pewien.

Jaskier napisał/a:
Nigdy nie dodaje soli do gotowanych przeze mnie warzyw. Smakuja mi swietnie, sol tylko zabija ich naturalny, swietny smak

Po tym też wnioskuję, że tę "świetne" wegetariańskie potrawy by mi nie smakowały.
Jaskier napisał/a:
Nie jest tak samo. Do miesa dodajesz przypraw o wiele czesciej niz do warzyw czy owocow. Sam napisales ze nie jest smaczne kiedy jest gotowane bez dodatkow, a wlasnie wtedy ma swoj prawdziwy smak.

Ale samo grillowane lub smażone jest zajebiste. Nawet bez przypraw. Kwestia rodzaju obróbki.
Jaskier napisał/a:
podobnie jak do warzyw

Polemizowałbym.
Jaskier napisał/a:
Co do przypraw, wiekszosc z nich to rosliny , czy nie uwazasz ze to wlasnie ich potrzebujesz zeby upiekszyc sobie swoje ''smaczne'' mieso?

Widzisz. I tutaj odwracasz kota ogonem. Ja też mogę. Same te przyprawy bez mięsa są o kant dupy rozbić. Nie twierdzę, że nie jem ziemniaków, marchewek czy sałaty. Uważam tylko, że dla mnie, subiektywnie, nie istnieją jako samodzielne dania. Warzywa to świetny dodatek do obiadu, ale nie danie główne. Słowa klucze to "uważam" i "subiektywnie". Dla Ciebie jak najbardziej jest to możliwe, dla mnie nie. Ty mnie nie przekonasz do swojej racji, a ja nawet nie miałem zamiaru przekonywać Ciebie.
Jaskier napisał/a:
Dokładnie. Kazdy ma wybor, ktorego moze dokonac, jezeli tobie smakuje cos innego uszanuje to.

Prosze nie odbierac moich postow jako naporu na ludzi jedzacych mieso , poniewaz wcale tak nie jest.

Odnoszę inne wrażenie.
Mag_Droon napisał/a:
Moze chodzilo mu o "prawie" tak samo rozwinieta cywilizacje na przyklad - to tez wplywa na diete.
Albo prawie ten sam teren zamieszkiwania - nie wszedzie jest tyle produktow roslinnych aby stanowilo to podstawe diety czlowieka.

Nic dodać, nic ująć.
Jaskier - 2008-12-11, 19:37
:
Spellsinger napisał/a:
I zdolność abstrakcyjnego myślenia i rozwinięta cywilizacja. To ma wpływ na dietę.


Nie chce w tym momencie od nowa zaczynac tego samego( czegos co bylo juz poruszane wielokrotnie w tym temacie), w zwiazku z czym zamilkne.


Spellsinger napisał/a:
Nie możesz być tego pewien.


Dlatego napisalem ze mozliwe.

Spellsinger napisał/a:
Po tym też wnioskuję, że tę "świetne" wegetariańskie potrawy by mi nie smakowały.


Mi smakuja bez soli, co nie znaczy ze ty musisz robic je bez niej.

Jezeli tobie bardziej smakuja posolone twoja sprawa.

Spellsinger napisał/a:
Ale samo grillowane lub smażone jest zajebiste. Nawet bez przypraw. Kwestia rodzaju obróbki.


Szkoda ze nie sa zbyt zdrowe. Podczas grilowania wytwarza sie wiele szkodliwych zwiazkow. Ale mowa o smaku wiec juz gryze sie w jezyk ;)


Spellsinger napisał/a:
Widzisz. I tutaj odwracasz kota ogonem. Ja też mogę. Same te przyprawy bez mięsa są o kant dupy rozbić. Nie twierdzę, że nie jem ziemniaków, marchewek czy sałaty. Uważam tylko, że dla mnie, subiektywnie, nie istnieją jako samodzielne dania. Warzywa to świetny dodatek do obiadu, ale nie danie główne. Słowa klucze to "uważam" i "subiektywnie". Dla Ciebie jak najbardziej jest to możliwe, dla mnie nie. Ty mnie nie przekonasz do swojej racji, a ja nawet nie miałem zamiaru przekonywać Ciebie.


Same przyprawy owszem moze i sa o kant d..y rozbic jak napisales ,ale w polaczeniu z warzywami i owocami mimo tego ze wiekszosc ich nie potrzebuje. Ale w polaczeniu z tymi ktore potrzebuja tworza wspaniale smacznie jak dla mnie najlepsze danie oczywiscie subiektywnie.

Warzywa nie musza byc spozywane samodzielnie, mozna je spozywac z roznego rodzaju kaszami, ryzami, zbozami, owocami, w przypadku wegetarianizmu o ktorym tutaj mowa rowniez z jajkami czy mlecznymi produktami.

Spellsinger napisał/a:
Odnoszę inne wrażenie.


Najwyrazniej odnosisz zle wrazenie. Gdybym chcial sobie cos napisac o wegetarianizmie nie wymagajac zadnej rozmowy wymiany pogladow zrobilbym to np na blogu, forum jest po to zeby rozmawiac, a to ze moje odpowiedzi sa odbierane inaczej to juz nie moja wina.

Rownie dobrze moge twierdzic ze ty narzucasz mi jedzenie miesa.
MrSpellu - 2008-12-11, 20:46
:
Jaskier napisał/a:
Dlatego napisalem ze mozliwe.

I gitara.
Jaskier napisał/a:
Szkoda ze nie sa zbyt zdrowe. Podczas grilowania wytwarza sie wiele szkodliwych zwiazkow

Cóż, chwilowo hołduję postawie hedonistycznej, że wolę żyć krócej, aczkolwiek smaczniej. Zdanie pewnie zmienię po pięćdziesiątce, kiedy będę miał problemy z sercem i potencją XD

Jaskier napisał/a:
Warzywa nie musza byc spozywane samodzielnie, mozna je spozywac z roznego rodzaju kaszami, ryzami, zbozami, owocami, w przypadku wegetarianizmu o ktorym tutaj mowa rowniez z jajkami czy mlecznymi produktami.

A tak nie jest z mięsem? :roll:

Jaskier napisał/a:
Najwyrazniej odnosisz zle wrazenie. Gdybym chcial sobie cos napisac o wegetarianizmie nie wymagajac zadnej rozmowy wymiany pogladow zrobilbym to np na blogu, forum jest po to zeby rozmawiac, a to ze moje odpowiedzi sa odbierane inaczej to juz nie moja wina.

To była prowokacja z mojej strony ;)

Jaskier napisał/a:
Rownie dobrze moge twierdzic ze ty narzucasz mi jedzenie miesa

Co by było bezcelowe.
Jaskier - 2008-12-11, 21:30
:
Spellsinger napisał/a:
A tak nie jest z mięsem? :roll:


To co napisałem odnosiło się do tego co ty napisales o warzywach , za nie sa samodzielna potrawa, lub tylko dodatkiem. Twierdze inaczej, dla mnie dodatkiem do warzyw sa zboza, ryze,owoce... co dopiero razem tworzy calosciowy posilek.

Chciałem przez to wyrazic swoja dezaprobatę ktorą wywołało twoje stwierdzenie, że jakoby warzywa są tylko dodatkiem. Dla mnie sporym bo sporym , ale dodatkiem są produkty które wcześniej wymieniłem.

To wszystko wynika z naszych odmiennych przyzwyczajeń i po cześci stosowanych diet, jak sam napisałeś ani Ty mnie do niczego nie przekonasz, ani ja Ciebie.


Spellsinger napisał/a:

[To była prowokacja z mojej strony ;)


Przykro mi, ale nie jestem w stanie ocenić w wirtualnym światku co jest prowokacją,a co nie.
Może gdyby ta rozmowa toczyła się w realnym Świecie byłbym w stanie to zweryfikować.

Więc wybacz



Spellsinger napisał/a:

Co by było bezcelowe.


Owszem
Asuryan - 2008-12-11, 23:11
:
Jaskier napisał/a:
Nawet jesli sa wszystkozerni ( do czego sie nie przychylam) wegetarianizm jest najlepszym tego przykladem.Czy wszystkozerni dla was od razu oznacza glowny skladnik diety MIESO!

A kto Ci naopowiadał takich bzdur? Wagowo mięso na pewno nie stanowi głównego składnika mego pożywienia. Jedząc kanapki z szynką zjadam kromkę chleba, która jest o wiele cięższa od paru plasterków szynki. Jedząc obiad wagowo zjadam więcej kartofli niż schabowego.
Jaskier - 2008-12-11, 23:29
:
Asuryan napisał/a:

A kto Ci naopowiadał takich bzdur? Wagowo mięso na pewno nie stanowi głównego składnika mego pożywienia. Jedząc kanapki z szynką zjadam kromkę chleba, która jest o wiele cięższa od paru plasterków szynki. Jedząc obiad wagowo zjadam więcej kartofli niż schabowego.


Mimo wszystko nie wiem czy akurat twoja, ale przynajmniej wiekszosci ludzi ktorych znam opiera sie na miesie, ktore biorac przyklad chocby ze zwierzat wszystkozernych powinno byc spozywane sporadycznie, czasem nawet wcale. Zakladam przy tym ze jesz je prawie codziennie, byc moze sie mylac.

To co pisze jest tylko porownaniem do wszystkozercow , co nie znaczy ze uwazam czlowieka za takowego.
You Know My Name - 2008-12-12, 10:11
:
Jaskier napisał/a:
Pod wzgledem budowy wewnetrznej po czesci rowniez zewnetrznej jestesmy tacy sami jak malpy, a to co napisales wcale tego nie zmienia.
Wytlumacz to prosze Eskimosom, moze beda pelni zrozumienia dla Twoich argumentow, ale wierz mi nie zmieni to ich diety.
Jaskier - 2008-12-12, 13:43
:
Mag_Droon napisał/a:
Wytlumacz to prosze Eskimosom, moze beda pelni zrozumienia dla Twoich argumentow, ale wierz mi nie zmieni to ich diety.



Porównując lud Hunzów z Eskimosami możemy łatwo wywnioskować która z diet jest bardziej korzystna , ta przesycona mięsem czy ta w ktorej jest ono zminimalizowane prawie że do zera.

Jest to idealne porównanie z racji tego że obie społeczności są ''odcięte od Świata'' zdane wyłącznie na siebie.

Średnia długosć życia Hunzów przy ich praktycznie wegetariańskim stylu odżywiania dochodzi nawet do 100 lat ,przy czym nadal trzymając się analizy porównawczej średnia długosć życia Eskimosów oscyluje w granicach 68 lat.
You Know My Name - 2008-12-12, 16:22
:
Oczywiscie nie biezesz pod uwage warunkow klimatycznych, ktore tez wplywaja na dlugosc zycia w odcietych od "naszego" poziomu cywilizacji miejscach (rozpoczynajac od zdrowia psychicznego).
Wskazuje, ze nie wszedzie mozna wprowadzic diete wegetarianska.
Kwestia rozwoju cywilizacyjnego polaczona byla scisle z umiejetnosciami pozyskiwania i przetwarzania pozywienia. Pozyskiwania pokarmu, ktory spelnialby kilka warynkow: wysokoenergetyczny (w przeliczeniu na wage porcji), dostepny caly rok, latwy w obrobce. Najprawdopodobniej nie bylo mozliwosci takiej ekspansji przy pozostaniu przy diecie wegetarianskiej, ktora wskazujesz jako wzorzec.
Jaskier - 2008-12-12, 16:54
:
Mag_Droon napisał/a:
Oczywiscie nie biezesz pod uwage warunkow klimatycznych, ktore tez wplywaja na dlugosc zycia w odcietych od "naszego" poziomu cywilizacji miejscach


W jakich warunkach klimatycznych częściej spotyka się choroby?

W klimacie okołobiegunowym czy w cieplejszych odmianach?
Z tego co mi wiadomo choroby znacznie częściej występują i łatwiej sie rozwijają w cieplejszym klimacie. jaki z tego wniosek? Taki że Eskimosi mają wbrew pozorom łatwiejsze( bardziej zdrowe) warunki do zycia niż Hunzowie. Hunzowie mimo trudniejszych warunków do utrzymania zdrowia żyja dłużej.

Mag_Droon napisał/a:
Wskazuje, ze nie wszedzie mozna wprowadzic diete wegetarianska.


Owszem dlatego twierdze że Eskimosi są poszkodowani pod tym względem.
Wulf - 2008-12-12, 18:22
:
Jaskier napisał/a:
owszem dlatego twierdze że Eskimosi są poszkodowani pod tym względem.
że niby Eskimosi są niepełnowartościowi bo nie są wegetarianami?
Jaskier - 2008-12-12, 18:43
:
Wulf napisał/a:
że niby Eskimosi są niepełnowartościowi bo nie są wegetarianami?


hahaha nie xD

Są poszkodowani ponieważ nie maja zbytnio prawa wyboru , siłą rzeczy muszą żywić sie tym co posiadają.

Nie jesteś w stanie stwierdzić czy nie zywiliby się w sposob wegetariański gdyby mieli dostęp do innej żywności.
Wulf - 2008-12-12, 19:37
:
Jaskier napisał/a:
Są poszkodowani ponieważ nie maja zbytnio prawa wyboru
mają. Eskimosi mogą stosować dietę wegetariańską. Nikt nad nimi nie stoi z pistoletem i nie każe fok wpier***lać za przeproszeniem. Robią to, bo tak jest im wygodniej, łatwiej i zdrowiej. I tyle. Nie róbmy z Eskimosów zwierząt, które są kontrolowane przez jakieś popędy i nie potrafią świadomie decydować o własnym życiu.
Jaskier napisał/a:
Nie jesteś w stanie stwierdzić czy nie zywiliby się w sposob wegetariański gdyby mieli dostęp do innej żywności.
a po co w ogóle się nad tym zastanawiać? :D
Jaskier - 2008-12-12, 20:21
:
Wulf napisał/a:
Robią to, bo tak jest im wygodniej, łatwiej


Skąd wiesz? jesteś Eskimosem?

Osobiście uwazam że wygodniej byłoby mi w cieplejszym klimacie aniżeli w iglo, ale to tylko moje zdanie. Nie jestem w stanie stwierdzić jak wygodniej jest eskimosom.

Ja stwierdziłem że żyjąc tam gdzie żyją( w danym miejscu) nie mają wyboru bo takie są fakty.


Wulf napisał/a:
a po co w ogóle się nad tym zastanawiać? :D


Po to żeby poznać odpowiedź, ew wyciagnac jakies wnioski.
Wulf - 2008-12-12, 20:32
:
Jaskier napisał/a:
Skąd wiesz? jesteś Eskimosem?
nie muszę być. Wystarczy logika. W krainach zamieszkałych przez eskimosów o dobre jedzenie roślinne jest trudno. O mięso - łatwiej. Ergo - wygodniej jest jeść mięso :) Tak jak u nas wygodniej i łatwiej jest jeść jabłka, a nie ananasy.
Jaskier - 2008-12-12, 20:52
:
Wulf napisał/a:
nie muszę być. Wystarczy logika. W krainach zamieszkałych przez eskimosów o dobre jedzenie roślinne jest trudno. O mięso - łatwiej. Ergo - wygodniej jest jeść mięso :) Tak jak u nas wygodniej i łatwiej jest jeść jabłka, a nie ananasy.


Jednak to nie zmienia faktu że gdyby Eskimosi chcieli zostac wegetarianami na swoim terytorium byłoby to niemożliwe i cały czas własnie o to mi chodzi, że pod tym względem są poszkodowani -.-
Ubogosć ich terytorium, bardzo żadko docierają tam inne produkty zywnościowe, ze względu na koszty.
You Know My Name - 2008-12-12, 23:25
:
Jaskier, Twoja możliwość wyboru teraz jest Ci dana przez pokolenia wcinające mięcho i kładące podwaliny pod cywilizację. I bardzo dobrze, że tak robili.
Ty możesz wybrać tak jak chcesz dlatego, że inni wybrali inaczej - w innym przypadku bylibyśmy żyli na mniej więcej takim samym obszarze jak inne człekokształtne (na ich prawie poziomie).
Jaskier - 2008-12-12, 23:40
:
Mag_Droon napisał/a:
Jaskier, Twoja możliwość wyboru teraz jest Ci dana przez pokolenia wcinające mięcho i kładące podwaliny pod cywilizację.


Od kiedy tylko ludzie jedzący mięso przyczyniaja sie do rozwoju cywilizacji?
Gdyby nie wielu sławnych naukowców (którzy byli wegetarianami) owszem teraz nie bylibysmy na takim poziomie. Czy ich nie mozna nazwać podwalinami cywilizacji?

Nie mam dostatecznej wiedzy o sposobie odzywiania przodków ludzi, ale nawet gdyby zywili sie miesem to nic nie zmienia.
Poniewaz oni nie posiadali na tyle abstrakcyjnego myślenia zeby zozumieć pewne kwestie dotyczące choćby cierpienia, tak samo jak nie posiadają go zwierzęta drapieżne czy inne jedzące mieso.
MrSpellu - 2008-12-13, 09:25
:
Jaskier napisał/a:
Od kiedy tylko ludzie jedzący mięso przyczyniaja sie do rozwoju cywilizacji?


Ja sam trochę wcześniej napisał/a:
Cóż, rycerz nie był rycerzem bo lepiej jadł - jadł lepiej bo był rycerzem. W pełni się zgadzam. Ale by został rycerzem, by wykombinowano coś takiego jak feudalizm, stalowy miecz, jazdę konną i zbroje, to kilka tysięcy lat wcześniej banda dzikich protoplastów tego rycerza musiała wpaść na to, że lepsza dieta sprzyja wygodnemu życiu. Wygodnemu, czyli osiadłemu, czyli takiemu, które sprzyja rozwojowi. Mięsko dawało niezbędną energię by walczyć, a roślinki dawały witaminki, i wszystko to co jest potrzebne by lepiej myśleć. Banda kolesi, która by tylko walczyła, rozwijałaby się tylko w stronę walki, jak lepiej zabijać by zdobywać pożywienie - stalibyśmy się wyspecjalizowanymi drapieżnikami. Banda kolesi, która wpieprzałaby tylko rzepę lub pędy bambusa stałaby się tylko kolejną pozycją w menu lwów lub dzikich, wściekłych surykatek. Człowiek nauczył się walczyć i zabijać podczas polowań, zgodzicie się ze mną? W momencie, gdy część ludzi żarła mięso, jako ta lepiej odżywiona nadawała się do walki i obrony tych słabszych. Ci słabsi popychali cywilizację do przodu, bo ich dieta była bardziej urozmaicona - jedli mięso, ale mniej


Czynnik przetrwania, to mało? ;)

EDIT: Umknęło mi słowo "tylko" w wypowiedzi Jaskra. Cóż, jeszcze śpię :mrgreen: Powyższym wywodem udowadniałem tylko, że gdyby nie nasza wszystkożerność bylibyśmy albo bandą predatorów (łowców, nie kosmitów ;) ) albo człekokształtnymi na lwi ząb.
You Know My Name - 2008-12-13, 09:38
:
Jaskier, Wyobraź sobie pokonanie mroźnej zimy na terenach obecnej polski bez diety miesnej w np. 5 w. p.n.e. Bez rozwiniętej kulturyrolnictwa jaką mamy teraz. Przemyśl ile trzeba zjeść wygrzebanych spod śniegu resztek roślin by wypełnić limit kalorii, biorąc pod uwagę lichość siedzib ludzkich, stan ich odzienia. Mięso i tłusz zwierzęcy były nieodzowne. W takiej Gracji np. nie byłlo za dużo ziem, mogących być spichlerzem dla ich kultury, była za to karłowarta roślinność w sam raz dla kóż, a te były częścią diety antycznych Greków.
To wszystko nie obala Twoich teorii na temat jakości dzisiejszej diety wegetariańskiej, wskazuje raczej, że dawniej (25-50 wieków temu) było to niemożliwe do utrzymania dla ekspansywnego gatunku ludzkiego.
MrSpellu - 2008-12-13, 12:00
:
Mag_Droon napisał/a:
To wszystko nie obala Twoich teorii na temat jakości dzisiejszej diety wegetariańskiej, wskazuje raczej, że dawniej (25-50 wieków temu) było to niemożliwe do utrzymania dla ekspansywnego gatunku ludzkiego.

Człowiek teraz spokojnie może sobie pozwolić na luksus bycia wegetarianinem. I jeżeli ktoś ma taką ochotę to jego broszka. Mam tylko jedno ale. Niech przy okazji ten ktoś nie obrzydza "mięsożercom" posiłku, wmawiając, że jego ukochany posiłek miał twarz, lub z siłą maniaka niech nie udowadnia, że "jego" dieta jest lepsza od "mojej" i ogólnie to cała ludzkość powinna wpieprzać roślinki, bo tak nakazuje "zdrowy rozsądek" w ich mniemaniu oczywiście (Jaskier, w razie czego to nie było o Tobie, tak tylko wspominam swoje doświadczenia). Jakoś wegofaszystów znam więcej niż ich mięsożerne odpowiedniki. Człowiek, który je schaboszczaka zazwyczaj zagryza go kiszoną kapustą i jest szczęśliwy. Jestem więc szczęśliwy wpieprzając moje mięsko i nie widzę potrzeby zaglądania w talerz jakiemuś jaroszowi, komentując przy okazji, że według mnie zjada trawę, czyli pewnie jest krową ;) Parafrazując pewnego forumowicza z innej dyskusji na innym forum "nie po to wygryzałem sobie drogę na szczyt łańcucha pokarmowego bym teraz wpieprzał jarmuż" :mrgreen:

O i jeszcze to mi się przypomniało:

Ja sam gdzie indziej napisał/a:
Jakoś nie potrafię zrozumieć wegetarian. To znaczy potrafię ale nie chcę. Mięso jest tak samo dobre jak seks, wódka, papierosy i czarna kawa. Nie zawsze zdrowe ale za to ile daje przyjemności...

martva - 2008-12-13, 12:05
:
Spellsinger napisał/a:
Jakoś wegofaszystów znam więcej niż ich mięsożerne odpowiedniki.


Nie wiem jak skonkretyzować 'mięsny odpowiednik wegefaszysty', ale reakcje nawracająco-nierozumiejące spotykam na każdym kroku. W realu i w sieci. Wege walczącego osobiście nie znam ani jednego.

Spellsinger napisał/a:
Jestem więc szczęśliwy wpieprzając moje mięsko i nie widzę potrzeby zaglądania w talerz jakiemuś jaroszowi, komentując przy okazji, że według mnie zjada trawę, czyli pewnie jest krową ;)


I chwała Ci za to, ale takich zaglądających w talerz jest naprawdę sporo.
Toudisław - 2008-12-13, 12:15
:
Jaskier napisał/a:
Skąd wiesz? jesteś Eskimosem?

No własniwe logika. Nie przeniesli się masowo gdzie indziej. Do Dani Np. :P
Jaskier napisał/a:
że gdyby Eskimosi chcieli zostac wegetarianami na swoim terytorium byłoby to niemożliwe

Mogą pujśc do Carfura :P a i wcześniej od setek lat znali białego człowieka mogli kupować warzywa za skóry
Jaskier napisał/a:
Od kiedy tylko ludzie jedzący mięso przyczyniaja sie do rozwoju cywilizacji?

Chyab nawet temat założę :) Tylko w Nauce czy w Historii ?
MrSpellu - 2008-12-13, 12:17
:
martva napisał/a:
Nie wiem jak skonkretyzować 'mięsny odpowiednik wegefaszysty', ale reakcje nawracająco-nierozumiejące spotykam na każdym kroku. W realu i w sieci. Wege walczącego osobiście nie znam ani jednego.

Może dlatego, że nie jestem wegetarianinem. Gdybym był to już znam przynajmniej jednego, nazwijmy go schabofanatykiem, który piętnowałby mnie na każdym kroku. Z drugiej strony, ilekroć spotkam jarosza i wdamy się w dyskusję o diecie, to zaczyna mi wyjeżdżać z "mięso ma twarz", "mięso jest niezdrowe" i inne takie smaczne kąski. Widocznie mam pecha do jaroszów :mrgreen:
martva napisał/a:

I chwała Ci za to, ale takich zaglądających w talerz jest naprawdę sporo.

Dieta człowieka to jego osobista sprawa, dopóki nie jest kanibalem ;)

Toudi napisał/a:
a i wcześniej od setek lat znali białego człowieka mogli kupować warzywa za skóry

Chyba wodę ognistą :mrgreen:

Co do nowego tematu to pod antropologię podchodzi. Czyli lepiej nauka, bo antropologia to coś więcej niż tylko historia.
Toudisław - 2008-12-13, 13:27
:
Spellsinger napisał/a:
Chyba wodę ognistą :mrgreen:

Moje ulubione danie Wegetariańskie :mrgreen:
martva napisał/a:
, ale reakcje nawracająco-nierozumiejące spotykam na każdym kroku.

Ależ ja cię nie nawracam. Raczej próbuje obalić Mit że Wegetarinzim to najzdrowsza z dieta. Uważam też że zmuszanie dziecka do Wegetarianizmu nie jest dobre. I właściwie tyle jesteś dorosła i na mój gust możesz wcinać styropian jak ci smakuje i ja nie będę cię nawracał. Co najwyżej się przytulę bo ocieplona jesteś a teraz zimno na polu :P
MrSpellu - 2008-12-13, 13:53
:
Toudisław napisał/a:
Co najwyżej się przytulę bo ocieplona jesteś a teraz zimno na polu

Tylko z tego powodu? No wiesz co? Prawić komplementów kobiecie to Ty pewnie nie umiesz...
martva - 2008-12-13, 13:56
:
Spellsinger napisał/a:
Może dlatego, że nie jestem wegetarianinem.


Może :)

Spellsinger napisał/a:
Widocznie mam pecha do jaroszów :mrgreen:


Najwyraźniej :)

Toudisław napisał/a:
Ależ ja cię nie nawracam.


Ależ skąd Ci przyszło do głowy że o Tobie mówię, panie Nożyce? ;)

Toudisław napisał/a:
Raczej próbuje obalić Mit że Wegetarinzim to najzdrowsza z dieta.

Dobrze skomponowana dieta wegetariańska jest zdrowsza od źle skomponowanej diety mięsnej. Źle skomponowana dieta wegetariańska jest równie niezdrowa od źle skomponowanej diety mięsnej. Mity są głupie.

Toudisław napisał/a:
Uważam też że zmuszanie dziecka do Wegetarianizmu nie jest dobre.


Na szczęście dla tak uważających nie mam zamiaru mieć dzieci :roll:

Toudisław napisał/a:
Co najwyżej się przytulę bo ocieplona jesteś a teraz zimno na polu :P


:shock:
Kup sobie kurtkę, co? :>
MrSpellu - 2008-12-13, 14:03
:
martva napisał/a:
Na szczęście dla tak uważających nie mam zamiaru mieć dzieci :roll:

Pogdybajmy. Gdybyś jednak miała pociechę, a Twój życiowy partner nie stroniłby od mięsa (a wydaje mi się, że nie jesteś osobą, która skreśla kogoś ze względu na dietę), starałabyś się ukierunkować dziecko na Twoją modłę, czy czekałabyś aż podrośnie i pozwoliła by samo zdecydowało? Pytanie czysto akademickie. Szczerość odpowiedzi pozostawiam Twojemu sumieniu ;)
martva - 2008-12-13, 14:15
:
Pytanie jest absolutnie czysto akademickie. Nie dawałabym mu mięsa sama z siebie, to na pewno. Ale gdyby chciało, to raczej bym nie zabraniała (no bo jak?)
Jaskier - 2008-12-13, 14:40
:
Mag_Droon napisał/a:
Przemyśl ile trzeba zjeść wygrzebanych spod śniegu resztek roślin by wypełnić limit kalorii,


Zamrożone warzywa i owoce nie tracą swoich składników odżywczych.
Nie przesadzaj z tymi kaloriami, przeczytaj lepiej wczesniejsze posty w których pisałem o bogactwie energii zawartej w weglowodanach .

Spellsinger napisał/a:
Czynnik przetrwania, to mało? ;)


Jak wcześniej napisałem nie mam dostatecznej wiedzy o sposobach odzywiania przodków.

Jednak człowiek ewoluował chyba od szympansa co nie? Który żywi się w 95% w sposób roślinny. Poza tym nie jestem pewien , ale czy Australopithecus nie żywił się podobnie jak szympans?

Spellsinger napisał/a:
Mięso jest tak samo dobre jak seks, wódka, papierosy i czarna kawa.


Idealne zestawienie (brawo) < no może z tym seksem bym spekulował>

Toudisław napisał/a:
No własniwe logika. Nie przeniesli się masowo gdzie indziej. Do Dani Np. :P


Toudi wybacz, ale nie zrozumiałem co chciałes mi przekazać.

Toudisław napisał/a:
Mogą pujśc do Carfura :P a i wcześniej od setek lat znali białego człowieka mogli kupować warzywa za skóry


Nie słyszałem o żadnym Carfurze na Grenlandii.

Nawet gdyby chcieli kupować(z chęci zostania wegetarianami) pomyśl jakie byłoby to dla nich uciązliwe, musieliby płacic znacznie wiecej aniżeli inni, poniewaz dostarczenie zywnosci na Grenlandie tez bylo i jest nie malym kosztem.

I może złego słowa tam uzyłem, nie żeby było niemożliwe jakaś mozliwość znajdzie się zawsze.
Pasowaloby raczej wstawic tam zamiast niemożliwe, bardzo uciążliwe.
Przez to są poszkodowani.

Spellsinger napisał/a:
Tylko z tego powodu? No wiesz co? Prawić komplementów kobiecie to Ty pewnie nie umiesz...


Co racja to racja :D
Toudisław - 2008-12-13, 14:48
:
martva napisał/a:
Ale gdyby chciało, to raczej bym nie zabraniała (no bo jak?)

No czyli to co mówię :P Bo wyrażnie pisałem o zmuszaniu do Wegetarianizmu
Jaskier napisał/a:
Nie słyszałem o żadnym Carfurze na Grenlandii.

Grenlandia ma nie jedno i to nie małe miasto jak nie Carfure to inny podobny sklep.

Grnlania nalezy do dani wiec Eskimos bez problemu moze wyjechać np, Do Kopenhagi
martva napisał/a:
Tylko z tego powodu? No wiesz co? Prawić komplementów kobiecie to Ty pewnie nie umiesz...

Mistrz bajeru zemnie :P
Jaskier - 2008-12-13, 15:13
:
Toudisław napisał/a:
Grenlandia ma nie jedno i to nie małe miasto jak nie Carfure to inny podobny sklep.


Nigdy nie byłem szczególnie zaintereswany ta wyspą, o sklepach też niewiele mi wiadomo.
Bardzo Ciężko przychodzi mi wyobrażenie Eskimosa w supermarkecie.

Nuuk stolica Grenlandii http://www.explorenorth.c...mages/nuuk1.jpg
Nuuk połozone jest na południu Grenlandii , myslisz że drałowanie( Eskimosi zamieszkujacy bardziej polnocne czesci ) przez całą Grenlandie byłoby dla nich mało uciążliwe i mało kosztowne?

Owszem na północy znajduje się osada Qaanaaq, jednak watpliwa sprawa jest ze znajduje sie tam jakikolwiek supermarket.

Toudisław napisał/a:
Grnlania nalezy do dani wiec Eskimos bez problemu moze wyjechać np, Do Kopenhagi


Tak może bez problemu pływać czy latać sobie do Danii na obiadki ;)
Wyraznie wczesniej napisalem ze na terytorium na ktorym sie znajduja, bez jego zmiany.

Eskimos ktory wyjechalby do Danii na stale nie bylby juz Eskimosem tylko Dunczykiem.
Toudisław - 2008-12-13, 15:29
:
Jaskier napisał/a:
Eskimos ktory wyjechalby do Danii na stale nie bylby juz Eskimosem tylko Dunczykiem.

A jak krowa wejdze do stajnt to stanie się koniem ? Co ty gadasz Eskimos będzie Eskimosem nawet w Kongo :) Dieta nawet nie musi mu się zmieniać.
Jaskier napisał/a:

Owszem na północy znajduje się osada Qaanaaq, jednak watpliwa sprawa jest ze znajduje sie tam jakikolwiek supermarket.

Myślę że obecnie eskimosi nie mają żadnego problemu z zapukam warzyw :) najyżej mrożonych.

A co do witaminy w tłuszczach to przecież tran ma witaminy ( A i D ale głowy nie dam )
martva - 2008-12-13, 15:39
:
Toudisław napisał/a:
Bo wyrażnie pisałem o zmuszaniu do Wegetarianizmu


A do mięsożerstwa się często zmusza.
Jaskier - 2008-12-13, 15:41
:
Toudisław napisał/a:
A jak krowa wejdze do stajnt to stanie się koniem ? Co ty gadasz Eskimos będzie Eskimosem nawet w Kongo :) Dieta nawet nie musi mu się zmieniać.


To niczego nie zmienia, ponieważ o emigracji nie było mowy.
Jest mowa o zostaniu wegetarianinem na obecnie zamieszkiwanym przez Eskimosów terenie.

Toudisław napisał/a:
Myślę że obecnie eskimosi nie mają żadnego problemu z zapukam warzyw :) najyżej mrożonych.


Napisałem juz co moze byc dla nich poblemem.



martva napisał/a:
A do mięsożerstwa się często zmusza.


Exactly
Asuryan - 2008-12-13, 15:45
:
martva napisał/a:
Dobrze skomponowana dieta wegetariańska jest zdrowsza od źle skomponowanej diety mięsnej. Źle skomponowana dieta wegetariańska jest równie niezdrowa od źle skomponowanej diety mięsnej. Mity są głupie.

Dokładnie, mity są głupie. Przecież dobrze skomponowana dieta mięsna jest zdrowsza od źle skomponowanej diety wegetariańskiej. Czyli obydwie diety są równie zdrowe, pod warunkiem że są dobrze skomponowane.
MrSpellu - 2008-12-13, 15:58
:
Jaskier napisał/a:
Jednak człowiek ewoluował chyba od szympansa co nie? Który żywi się w 95% w sposób roślinny. Poza tym nie jestem pewien , ale czy Australopithecus nie żywił się podobnie jak szympans?

To wyjaśnij dlaczego przodek człowieka w pewnym momencie przerzucił się na mięso?

Jaskier napisał/a:
Idealne zestawienie (brawo) < no może z tym seksem bym spekulował>

Pod względem zdrowotnym nawet wódka w rozsądnych ilościach dobrze wpływa na zdrowie. Zestawienie zaś dotyczyło rzeczy przyjemnych. Mięso jest taką samą przyjemnością jak kieliszek zimnej wódki, dymek do piwa czy udana schadzka ;)

Toudisław napisał/a:
A jak krowa wejdze do stajnt to stanie się koniem? Co ty gadasz Eskimos będzie Eskimosem nawet w Kongo

Genetycznie? Tak. Kulturowo? Niekoniecznie. Taki Eskimos może całkowicie się przecież zasymilować, przejmując też dietę. Z jednej strony będzie Eskimosem, który nie występuje w swoim "naturalnym" środowisku, który postanawia zmienić swoje przyzwyczajenia. Z drugiej strony, może ich nie zmieniać (o ile będzie miał dostęp do foczego mięsa). Fakt, że mieszkam w Krakowie nie czyni ze mnie Krakusa, ten sam fakt sprawia, że mogę być postrzegany jako Krakus nim wcale nie będąc. Czy jeżeli zjem obwarzanka z makiem automatycznie staję się Krakusem? Chyba nie. Fakt, że uwielbiam mięsne rolady z modrą kapustą i kluskami czyni ze mnie Ślązaka? Niekoniecznie. Nasza dieta jest determinowana tym, gdzie akurat jesteśmy, a nie tym, kim jesteśmy.

Toudisław napisał/a:
Mistrz bajeru zemnie :P

Martva napisał/a:
Kup sobie kurtkę, co? :>

Właśnie widzę XD
Martva napisał/a:

A do mięsożerstwa się często zmusza.

Tu się zgadzam. Od maleńkości rodzice nam wpajają, że jeżeli nie będziemy jeść mięska to nie urośniemy i będziemy słabi. Moją pociechę też pewnie będę karmił takimi frazesami.
Jaskier - 2008-12-13, 16:00
:
Asuryan napisał/a:
Czyli obydwie diety są równie zdrowe, pod warunkiem że są dobrze skomponowane.


Ja tego nie powiedziałem, ale niech wam będzie ;)

Cytat:
Dobrze skomponowana dieta wegetariańska jest zdrowsza od źle skomponowanej diety mięsnej. Źle skomponowana dieta wegetariańska jest równie niezdrowa od źle skomponowanej diety mięsnej. Mity są głupie.


Z tym naturalnie się zgadzam.


martva , Jesteś lakto-owo? Pytam z czystej ciekawosci.



Spellsinger napisał/a:
To wyjaśnij dlaczego przodek człowieka w pewnym momencie przerzucił się na mięso?


Nie wiem coż za niecne pobudki nim kierowały.


Spellsinger napisał/a:
Pod względem zdrowotnym nawet wódka w rozsądnych ilościach dobrze wpływa na zdrowie. Zestawienie zaś dotyczyło rzeczy przyjemnych. Mięso jest taką samą przyjemnością jak kieliszek zimnej wódki, dymek do piwa czy udana schadzka ;)


Dobrze dobrze juz się tak nie tłumacz to była tylko prowokacja ;)
martva - 2008-12-13, 16:10
:
Jaskier napisał/a:
martva , Jesteś lakto-owo? Pytam z czystej ciekawosci.


Owszem, chociaż jak dodałeś o tej czystej ciekawości to zaczęłam się bać ;)
Wilko - 2008-12-14, 22:38
:
Jaskier napisał/a:

Jednak człowiek ewoluował chyba od szympansa co nie? Który żywi się w 95% w sposób roślinny. Poza tym nie jestem pewien , ale czy Australopithecus nie żywił się podobnie jak szympans?

Bardzo mi się to nie podoba. Jak mogliśmy wyewoluować od szympansa skoro one żyją obecnie? Owszem mieliśmy wspólnego przodka, ale poszliśmy trochę inną drogą ewolucji. Przodkowie szympansów zostali na drzewach, gdzie mieli schronienie i pożywienie pod ręką, a przodkowie homo sapiens zeszli na ziemię, gdzie było trudniej o schronienie i pożywienie, dlatego pewnie szukali innych źródeł pożywienia.
Jaskier - 2008-12-14, 23:55
:
Wilko napisał/a:
gdzie było trudniej o schronienie i pożywienie, dlatego pewnie szukali innych źródeł pożywienia.


Napisałem już kilka postów wyżej że nie wiem co nimi kierowało przy wyborze jako pozywienia miesa.

Wilko napisał/a:
Owszem mieliśmy wspólnego przodka, ale poszliśmy trochę inną drogą ewolucji.


Tak, ale gdyby nie było szympansa nie byloby również nas , bo nie mielibysmy od kogo ewoluowac.
Szympans był czymś w rodzaju nasiona, a dalsze progi ewolucji to już roslina ktora z tego nasiona wyrosla.

Człowiek pochodzi od małpy i nic nie jest w stanie tego zmienic.

No chyba że ktoś nie jest zwolennikiem teorii Darwina, to juz inna działka.
Wilko - 2008-12-15, 00:27
:
Jaskier napisał/a:

Tak, ale gdyby nie było szympansa nie byloby również nas , bo nie mielibysmy od kogo ewoluowac.
Szympans był czymś w rodzaju nasiona, a dalsze progi ewolucji to już roslina ktora z tego nasiona wyrosla.

Człowiek pochodzi od małpy i nic nie jest w stanie tego zmienic.

No chyba że ktoś nie jest zwolennikiem teorii Darwina, to juz inna działka.

No właśnie to teoria Darwina mówi, że człowiek pochodzi od małpy, ALE nie od szympansa. Antropogeneza mówi troszkę coś innego.

Jak widać na załączonym obrazku w pewnym momencie drogi praczłowieka i praszympansa się rozeszły, ale tak podobno mamy wspólnego przodka. Teoria ewolucji jest fajna. ^^
Jaskier - 2008-12-15, 00:38
:
Wilko napisał/a:

No właśnie to teoria Darwina mówi, że człowiek pochodzi od małpy, ALE nie od szympansa. Antropogeneza mówi troszkę coś innego.


Nie znam się na antropogenezie, ale wiem że czlowiekowi najblizej do szympansa, spotkałem się także z wieloma teoriami na temat tego że człowiek ewoluował właśnie od niego.
Pisząc o ewolucji człowieka od szympansa miałem watpliwosci, i to dlatego napisałem o tym w formie pytania, to nie było twarde stwierdzenie.

Poza tym jak wcześniej napisałem i czego wcale nie jestem pewien Australopithecus żywił się przeważnie pokarmem roslinnym(łatwo dostepnymi owocami), sporadycznie miesem.

Sposob odżywiania naszych przodków w sprawie wegetarianizmu i tak nie ma nic do rzeczy.
Przodkowie nie mieli na tyle rozwinietego intelektu żeby rozumieć to że robią źle(sprawiając cierpienie innym), ich działania w dużej mierze były nasladownictwem zwierząt( także mięsożernych).
Obecnie mamy technologie , statystyki dzięki którym mozemy osądzic co jest dla nas dobre, a co złe. Wygodniejszy i bardziej estetyczny jest wegetarianizm.
Dobrym porównaniem jest choćby światło którego używamy, kiedyś ludzie( nasi przodkowie) oświetlali swoje jaskinie ogniem , który wytwarzał dym..., w dzisiejszych czasach byłby niepraktyczny. Dzisiaj korzystamy w domach z żarówek, które są estetyczne, pozbawione wad.
Wegetarianizm jest zmodernizowaną , estetyczną pozbawioną wad żarówką.

Z roku na rok coraz wiecej ludzi przechodzi na diete bezmiesna, nie ma czegos takiego jak tendencja spadkowa w wegetarianizmie.
Być wege jest coraz łatwiej, w dzisiejszych czasach nie stwarza to już żadnego problemu.

Tendencja spadkowa istnieje w diecie wegańskiej, choc zdarza sie bardzo rzadko i jest powodem złego komponowania diety, zaniedbywania, ale tutaj nie o tym rodzaju diety mowa.


Zabijanie zwierzat to nawyk ktorego powinismy sie pozbyc ,albo chociaż zminimalizować.
Wiadomo że są miejsca na ziemi w których bycie na diecie wegetarianskiej jest malo mozliwe.

Taka moja subiektywna opinia.
MrSpellu - 2008-12-15, 01:50
:
Jaskier napisał/a:
Przodkowie nie mieli na tyle rozwinietego intelektu żeby rozumieć to że robią źle(sprawiając cierpienie innym), ich działania w dużej mierze były nasladownictwem zwierząt( także mięsożernych).

To lepiej nie wszczynać wojen niż nie zabijać zwierząt na pokarm. Ludzi przeważnie się nie zjada. A jakoś cholera od tysiącleci się mordujemy i nic nie wskazuje na to, by przez kolejne tysiąclecia miałoby się to zmienić. Najbardziej krwawe konflikty przypadły na wiek całkiem solidnego "rozwiniętego intelektu". Skoro ludzie od zawsze krzywdzą samych siebie, czemu nagle mieliby przestać krzywdzić zwierzęta? To jest w pewnym sensie prowokacja, próbuję tylko nadążyć za Twoim tokiem rozumowania.

Jaskier napisał/a:
Wegetarianizm jest zmodernizowaną , estetyczną pozbawioną wad żarówką.

Ma bardzo istotną wadę. W diecie wegetariańskiej nie ma mięsa ;) Anachroniczny Spell i znakomita większość populacji woli widocznie czasem zgasić żarówkę i rozpalić ognisko w ogrodzie by zjeść krówkę z grilla. Ot, siła tradycji.

Jaskier napisał/a:
Obecnie mamy technologie , statystyki dzięki którym mozemy osądzic co jest dla nas dobre, a co złe. Wygodniejszy i bardziej estetyczny jest wegetarianizm.

Tak samo wygodnie kupuje mi się mięso u rzeźnika jak i brokuły w sklepie. Rzeźnikowi ryba czy mu wygodniej bo on na tym zarabia.

Jaskier napisał/a:
Z roku na rok coraz wiecej ludzi przechodzi na diete bezmiesna

Ciągle uważam, że to kwestia mody. Ale to wynika tylko z mojej ignorancji. Nie interesują mnie jarosze jako zjawisko. Dopóki nie zakazują mi jeść mięsa.

Jaskier napisał/a:
Być wege jest coraz łatwiej, w dzisiejszych czasach nie stwarza to już żadnego problemu.

Nikt w to nie wątpi.

Jaskier napisał/a:
Zabijanie zwierzat to nawyk ktorego powinismy sie pozbyc ,albo chociaż zminimalizować.

Po moim trupie :mrgreen:
Jaskier - 2008-12-15, 02:20
:
Spellsinger napisał/a:
Skoro ludzie od zawsze krzywdzą samych siebie, czemu nagle mieliby przestać krzywdzić zwierzęta?


Między zabijaniem ludzi na wojnach , a zabijaniem zwierzat jest jedna zasadnicza różnica.
Mianowicie zwierzęta nie potrafią sie bronić(przynajmniej te ktorych czlowiek uzywa jako swojego pokarmu), to jest perfidnie wykorzystywane przez ludzi.

Nie odpowiadaj mi że masz prawo je zabijac bo jestes madrzejszy.
I nie pytaj czy zwierzeta potrafia mysleć tylko zadaj sobie pytanie czy potrafia czuc.

Spellsinger napisał/a:
Ciągle uważam, że to kwestia mody.


Dobrze że ta moda trwa juz dlugo i że podoba sie coraz wiekszej rzeszy ludzi.
Jak dla mnie bardzo pozytywny przejaw.
MrSpellu - 2008-12-15, 08:31
:
Jaskier napisał/a:

Nie odpowiadaj mi że masz prawo je zabijac bo jestes madrzejszy.

Owszem mam. To mój przywilej. Oczywiście pod warunkiem, że zamierzam to zwierzę zjeść. Zabijanie dla "sportu" jest bez sensu. Mówimy cały czas o zwierzętach hodowlanych, mam nadzieję.

Jaskier napisał/a:
I nie pytaj czy zwierzeta potrafia mysleć tylko zadaj sobie pytanie czy potrafia czuc.

Jakoś nigdy nie miałem potrzeby głębiej się zastanowić nad tym, czy mój stek zanim został stekiem coś czuł. Usprawiedliwiają mnie tysiąclecia podobnego "braku refleksji" ze strony naszego gatunku.

Jaskier napisał/a:
to jest perfidnie wykorzystywane przez ludzi.

Wyrachowanie leży w naszej naturze ;)
Wulf - 2008-12-15, 09:44
:
Jaskier napisał/a:
I nie pytaj czy zwierzeta potrafia mysleć tylko zadaj sobie pytanie czy potrafia czuc.
A jeśli potrafią... to co to zmienia? sorry, ale czy to, że zwierze coś czuje zmienia cokolwiek? Powiedz mi - zastanowiłeś się czasem, czy roślina coś "czuje"? Bo może coś tak... i bach, szamając kapuchę też sprawiasz, że ją boli? :D
MrSpellu - 2008-12-15, 09:52
:
Wulf napisał/a:
Powiedz mi - zastanowiłeś się czasem, czy roślina coś "czuje"? Bo może coś tak... i bach, szamając kapuchę też sprawiasz, że ją boli? :D

A weź przestań, to już jest paranoja. Nie myjmy się, kurna, zabijamy wtedy miliony bakterii XD
You Know My Name - 2008-12-15, 09:59
:
Jaskier napisał/a:
Przodkowie nie mieli na tyle rozwinietego intelektu żeby rozumieć to że robią źle(sprawiając cierpienie innym), ich działania w dużej mierze były nasladownictwem zwierząt( także mięsożernych).
Obecnie mamy technologie , statystyki dzięki którym mozemy osądzic co jest dla nas dobre, a co złe. Wygodniejszy i bardziej estetyczny jest wegetarianizm.
Dobrym porównaniem jest choćby światło którego używamy, kiedyś ludzie( nasi przodkowie) oświetlali swoje jaskinie ogniem , który wytwarzał dym..., w dzisiejszych czasach byłby niepraktyczny. Dzisiaj korzystamy w domach z żarówek, które są estetyczne, pozbawione wad.
Wegetarianizm jest zmodernizowaną , estetyczną pozbawioną wad żarówką.
Mam wrazenie Jaskier, ze caly czas mylisz mozliwosc z mozliwoscia wyboru. Nasi przodkowie, jak i ich dalecy krewni Neandertalczycy zima w jalowej Europie musieli polowac aby przezyc a nie nasladowac zwierzeta miesozerne. Latwiej im by bylo zbierac owoce ale nie mieli ku temu warunkow, za to ryby pod woda plywaly, duzi i mniejsi roslinozercy byli dostepni i mozna bylo zjesc ich mieso, natrzec sie tluszczem, wykorzystac skory i zrobic sanie badz szkielety namiotow z kosci. To byl warunek sine qua non przezycia czlowiekowatych w Europie okresu zlodowacenia alpejskiego i tuz po nim, kiedy to Europa byla kolonizowana. To nie tak, ze oni wybrali tak a nie inaczej, bo byli mniej wyedukowani, oni nie mieli wyboru - mieso albo smierc z glodu. Czy Ty nazwalbys to wyborem, lubo dalej idac, co bys wtedy wybral?
martva - 2008-12-15, 10:25
:
Wulf napisał/a:
Powiedz mi - zastanowiłeś się czasem, czy roślina coś "czuje"? Bo może coś tak... i bach, szamając kapuchę też sprawiasz, że ją boli? :D


No nieeee, nie schodźmy z argumentami poniżej pewnego poziomu :roll:
Wulf - 2008-12-15, 10:32
:
martva napisał/a:
No nieeee, nie schodźmy z argumentami poniżej pewnego poziomu
sorry, ale to nie ja zapytałem jakie ma uczucia kotlet schabowy :D
martva - 2008-12-15, 10:41
:
Trzeba było uważać na biologii w podstawówce.

EDIT: Uczucia? a nie mówimy o cierpieniu w sensie fizycznym?
Wulf - 2008-12-15, 10:59
:
martva napisał/a:
Trzeba było uważać na biologii w podstawówce.
Ej no bez argumentów ad personam :) ja rozumiem, że fani schabowego to wg wegetarian prymitywi, którzy się zwierzęcych instynktów pozbyć nie potrafią i nie chcą wyewoluować na wyższy poziom egzystencji...
martva napisał/a:
EDIT: Uczucia? a nie mówimy o cierpieniu w sensie fizycznym?
A nie wiem. Pytanie - czy kotlet schabowy może fizycznie cierpieć?
martva - 2008-12-15, 11:20
:
Wulf napisał/a:
ja rozumiem, że fani schabowego to wg wegetarian prymitywi


Ależ skąd, dopóki nie mówią o cierpiącej marchewce ;)

Wulf napisał/a:
Pytanie - czy kotlet schabowy może fizycznie cierpieć?


Kotlet nie. Świnia jak najbardziej.
Wulf - 2008-12-15, 12:00
:
martva napisał/a:
Świnia jak najbardziej.
ja mam głupie pytanie - czy świnia pozbawiona przytomności w chwili śmierci, naprawdę coś czuje? Bo ok, ja rozumiem jak jest ubój rytualny (czy to koszerny czy halal) to wtedy może być cierpienie... ale czy nieprzytomne zwierze też cierpi?
martva - 2008-12-15, 12:39
:
Myślę że jest zajęte baniem się, szczerze mówiąc.
MrSpellu - 2008-12-15, 13:03
:
Dobra dyskusja zeszła na bezproduktywne obrzucanie się niedorzecznymi argumentami, ludzie ogarnijcie się :mrgreen:

Ok, pora strzelić sobie samobója. Zrobiłem rachunek sumienia i spróbowałem obliczyć, jak często jem jakiekolwiek formy mięsa. Mięso czerwone, w sensie wołowinę lub dziczyznę jem bardzo rzadko. Kiedy przyjadę do domu matula uraczy ukochanymi bitkami i w zasadzie tyle. Bitki są super i wypas, ale w cholerę roboty z nimi jest. Teściu uraczy mnie kiełbasą z dzika może dwa razy do roku. Okazyjnie jakieś wypasione danie gdzieś w gościach i tyle. Schabik. Schabowe jem średnio co dwa tygodnie. Czemu tak rzadko? Względy finansowe. Każdy kto czasem robi zakupy wie ile kosztuje kilogram schabu. No chyba, że jestem u teściowej, to wszelkie formy schabu jem niemal codziennie. Lub gdy jest okres letni i co chwilę organizowany jest jakiś grill. Drób. Średnio raz na tydzień, czasem częściej, czasem rzadziej. Wędliny. Sklepowych praktycznie nie tykam. Kiełbasę jem tylko w domu, bo krakowskie są takie sobie. Kabanosy może raz na miesiąc jak nabierze mnie ochota, lub jako zagrycha do wódki, czyli w sumie rzadko (podobnie salami). Szynek sklepowych praktycznie nie tykam, chyba że są od zaufanego rzeźnika i też rzadko. Jak już to gotowana przez matkę czyli na Wielkanoc i święta. Do tego dochodzą świąteczne pasztety i inne takie.

Wychodzi na to, że gdybym jadł mięso codziennie to nie wyrobiłbym się finansowo. Jest to praktycznie jedyny przekonywujący powód by przynajmniej "czasowo" przejść na wegetarianizm. Co nie zmienia faktu, że gdybym miał więcej pesos to i częściej jadłbym mięso. Widzicie? Dotarł do mnie argument ekonomiczny, a nie, że świnkę boli ;) Nie ma że boli... ja chcę mięso!
martva - 2008-12-15, 13:07
:
Kurczę, zupełnie i totalnie się nie orientuję w cenach mięsa, szczerze mówiąc :) Ale kuchnia wegetariańska też może być droga, zależy co się je.
MrSpellu - 2008-12-15, 13:17
:
martva napisał/a:
Ale kuchnia wegetariańska też może być droga, zależy co się je.

No wiadomo, tak samo jest z mięsem. Kupisz tanią szynkę to możesz być pewna, że zjesz zmielone krowie odbyty razem z kopytami. Taka szynka już pewnie "żyje", drugi raz. Potrzymasz dzień w lodówce i już widzisz jak wychodzi z niej cala chemia. Kupisz drogą szynkę, ugotujesz ją sobie to wiesz, że jesz... szynkę. Potrzymasz w lodówce nawet tydzień i nic się z nią nie dzieje. Drogie zazwyczaj jest lepsze jakościowo i smakowo.

Nie orientuję się w cenach egzotycznych warzyw czy dodatków do jarskich dań. Zakładam, że jakieś wypasione sosy, papryczki i takie tam też nie są tanie. Ale tak jest z każdym produktem luksusowym. Sęk w tym, że łatwiej o tanie, dobre, pełnowartościowe warzywa niż o podobne jakościowo mięso.
Wulf - 2008-12-15, 13:23
:
martva napisał/a:
Myślę że jest zajęte baniem się, szczerze mówiąc.
nieprzytomne zwierze się czegoś boi? No nie rozśmieszaj mnie proszę :D
martva - 2008-12-15, 13:24
:
Hmmm, w diecie wegetariańskiej nie chodzi raczej o jakość, tylko o sezonowość i pochodzenie produktów. Jak się opierasz na kaszach i warzywach sezonowych, to wychodzi taniej niż brązowy i dziki ryż i pomidory w grudniu, wiadomo :)

EDIT:
Cytat:
nieprzytomne zwierze się czegoś boi? No nie rozśmieszaj mnie proszę :D

Zanim stanie się nieprzytomne.
Jaskier - 2008-12-15, 13:38
:
Spellsinger napisał/a:
Zabijanie dla "sportu" jest bez sensu. Mówimy cały czas o zwierzętach hodowlanych, mam nadzieję.


Zarówno zabijanie dla sportu jak i zabijanie dla zywności to głupi kaprys.
Ci którzy zabijaja dla sportu rownie dobrze mogą wieszać na swoich ścianach obrazy namalowanych zwierząt, a nie ich głowy, podobnie jak ci którzy jedzą mięso mogliby spokojnie żyć w sposob wegetarianski.

Wulf napisał/a:
Powiedz mi - zastanowiłeś się czasem, czy roślina coś "czuje"? Bo może coś tak... i bach, szamając kapuchę też sprawiasz, że ją boli? :D


Owszem dosyć dogłębnie zastanawiałem sie nad tym problemem, kiedyś szukałem informacji na ten temat.
Dowiedziałem się tyle, że do tej pory nie zostało udowodnione naukowo jakoby rosliny miały zmysł odczuwania bolu.
W zwiazku z powyzszym moge być spokojny.

Cytat:
Mam wrazenie Jaskier, ze caly czas mylisz mozliwosc z mozliwoscia wyboru. Nasi przodkowie, jak i ich dalecy krewni Neandertalczycy zima w jalowej Europie musieli polowac aby przezyc a nie nasladowac zwierzeta miesozerne. Latwiej im by bylo zbierac owoce ale nie mieli ku temu warunkow, za to ryby pod woda plywaly, duzi i mniejsi roslinozercy byli dostepni i mozna bylo zjesc ich mieso, natrzec sie tluszczem, wykorzystac skory i zrobic sanie badz szkielety namiotow z kosci. To byl warunek sine qua non przezycia czlowiekowatych w Europie okresu zlodowacenia alpejskiego i tuz po nim, kiedy to Europa byla kolonizowana. To nie tak, ze oni wybrali tak a nie inaczej, bo byli mniej wyedukowani, oni nie mieli wyboru - mieso albo smierc z glodu. Czy Ty nazwalbys to wyborem, lubo dalej idac, co bys wtedy wybral?


Magu To całkowicie inna sytuacja. Nie mam zamiaru wgłębiać się bez potrzeby w daleką przeszłośc gatunku ludzkiego. Żyje tu i teraz i mam mozliwość tak jak większość ludzi bycia wegetarianinem, obecnie nie mamy zadnego zlodowacenia, ludzie jedza mieso nadal, wcale nie musząc tego robic.
Nie wiem co zrobilbym na miejscu tamtejszych ludzi, to był mus wiec pewnie tez musialbym jesc to co inni. Na szczescie teraz nie musze.


A propos pieniędzy , znam w swoim mieście restauracje wegetariańskie w których mozna zjeść bardzo syty obiad za 9 zł.
Moja matka nie wierzyła że za 9 zl mozna dostac tam syty obiad. Wzialem kiedys specjalnie dla niej na wynos, co sie stalo? Zjadla polowe i patrzac na mnie zdziwionym wzrokiem pytala jak to mozliwe, zeby ryzem i warzywami mozna sie az tak najesc.

Domowymi sposobami można oczywiscie zrobic obiad wegetarianski jeszcze taniej niz za 9 zł.



martva napisał/a:
w grudniu, wiadomo :)


W grudniu to sie wcina mrozonki ;)
You Know My Name - 2008-12-15, 13:45
:
Jaskier, napisales tak:
Cytat:
Sposob odżywiania naszych przodków w sprawie wegetarianizmu i tak nie ma nic do rzeczy.
Przodkowie nie mieli na tyle rozwinietego intelektu żeby rozumieć to że robią źle(sprawiając cierpienie innym), ich działania w dużej mierze były nasladownictwem zwierząt( także mięsożernych).
i na to odpowiedz byla adekwatna.
Tyle ode mnie na temat (milowego) udzialu miesozercow w ekspansji rodzaju ludzkiego.
Jaskier - 2008-12-15, 13:49
:
Mag_Droon napisał/a:
Jaskier, napisales tak:
Cytat:
Sposob odżywiania naszych przodków w sprawie wegetarianizmu i tak nie ma nic do rzeczy.
Przodkowie nie mieli na tyle rozwinietego intelektu żeby rozumieć to że robią źle(sprawiając cierpienie innym), ich działania w dużej mierze były nasladownictwem zwierząt( także mięsożernych).
i na to odpowiedz byla adekwatna.
Tyle ode mnie na temat (milowego) udzialu miesozercow w ekspansji rodzaju ludzkiego.


Bo po części były nasladownictwem.

Przeciez nie przez cały okres ewolucji zlodowacenie miało miejsce...
Na pewno przodkowie nie posiadali tak dobrze rozwiniętego intelektu jak teraz i wątpie żeby w czasach kamienia łupanego zastanawiali się nad tym czy dane zwierze bedzie cierpialo ...

Teraz potrafimy mysleć o takich rzeczach, rozumieć je, to zmienia postać rzeczy.

Co do milowego udzialu miesozercow, masz racje, chwala im za to ze dotrwali do momentu w ktorym mozna spokojnie zrezygnowac z jedzenia zwierzat.
To wcale nie znaczy że gdyby mieli mozliwość odzywiania sie w sposob wegetariański, nie przertwaliby.
Dzisiaj pewnie gdyby było zlodowacenie, wszyscy żylibysmy z kroplowkami.
Albo wykorzystujac inne ''farmakologiki''
MrSpellu - 2008-12-15, 14:25
:
Jaskier napisał/a:
A propos pieniędzy , znam w swoim mieście restauracje wegetariańskie w których mozna zjeść bardzo syty obiad za 9 zł.
Moja matka nie wierzyła że za 9 zl mozna dostac tam syty obiad. Wzialem kiedys specjalnie dla niej na wynos, co sie stalo?

Vega w Krakowie. Brokuł z ryżem 8zł. Porcja jest całkiem spora.

Jaskier napisał/a:
Owszem dosyć dogłębnie zastanawiałem sie nad tym problemem, kiedyś szukałem informacji na ten temat.
Dowiedziałem się tyle, że do tej pory nie zostało udowodnione naukowo jakoby rosliny miały zmysł odczuwania bolu.
W zwiazku z powyzszym moge być spokojny.

Ale nie jesteś pewien? Hipokryta ;)
Jaskier napisał/a:
Ci którzy zabijaja dla sportu rownie dobrze mogą wieszać na swoich ścianach obrazy namalowanych zwierząt, a nie ich głowy,

Zgadzam się.
Jaskier napisał/a:
zabijanie dla zywności to głupi kaprys.

Nie zgadzam się.
Jaskier napisał/a:
podobnie jak ci którzy jedzą mięso mogliby spokojnie żyć w sposob wegetarianski.

Mogliby, ale tego nie robią. I chwała im za to. (A co zrobiłbyś z gałęzią gospodarki jaką jest przetwórstwo mięsne? Co byś zrobił z tymi zwierzętami hodowlanymi? Gdzie je umieścił? )

Jaskier napisał/a:
Teraz potrafimy mysleć o takich rzeczach, rozumieć je, to zmienia postać rzeczy.

Podałem przykład dotyczący wojen. Zabijanie leży w ludzkiej naturze.
Jaskier napisał/a:
To wcale nie znaczy że gdyby mieli mozliwość odzywiania sie w sposob wegetariański, nie przertwaliby.

Ale by się nie rozwinęli.

Jaskier napisał/a:
Dzisiaj pewnie gdyby było zlodowacenie, wszyscy żylibysmy z kroplowkami.
Albo wykorzystujac inne ''farmakologiki''

Dobra. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Wybucha wojna nuklearna, na Ziemię spada asteroida lub następuje inna tragedia, która redukuje liczbę ludzkości o ponad 99%. Miasta są zrównane z ziemią. Fabryki nie istnieją lub nikt nie potrafi ich obsłużyć. Ośrodki farmaceutyczne padły. Słowem, ludzkość zostaje wykopana do ery kamienia łupanego. Z tą różnicą, że część ludzi będzie pamiętać "dokonania" złotego okresu ludzkości, z filozofią, pewnie w tej chwili nieaktualnymi prawami człowieka i innymi bajerami. Nadchodzi nuklearna zima, lub normalne zlodowacenie. Dostępne środki farmakologiczne się skończyły, nie ma jak wyprodukować nowych. Mijają pokolenia i ludzie "dziczeją". No słowem, powtórka z rozrywki. Przez lata przed zagładą ludzie w większości byli wege bo im na to pozwalała technologia i warunki ekonomiczne. Technologii nie ma, o warunki raczej trudno gdy przez ponad pół roku w każdym roku panuje zima. Jak myślisz, ludzkość przeprosi się z mięsem?
Jaskier - 2008-12-15, 15:07
:
Spellsinger napisał/a:
Ale nie jesteś pewien?


Puki co jestem pewny że zwierzęta odczuwają bol i tego sie trzymam.
Samo to że są istotami posiadającymi takie same, badz podobne narządy do ludzkich sprowadza mnie do tego zeby mieć wyobrażenie o tym co czują.

Spellsinger napisał/a:
Nie zgadzam się.


Uzasadnij prosze.

Spellsinger napisał/a:
A co zrobiłbyś z gałęzią gospodarki jaką jest przetwórstwo mięsne? Co byś zrobił z tymi zwierzętami hodowlanymi? Gdzie je umieścił?


To nie jest pytanie do mnie, ja tego nie wspieram, nie stworzyłem przetworstwa miesnego.
Tworza je ludzie jedzacy mieso.
Problem owszem istnieje, ale można go rozwiązać.
Jak? Hodowla ekologiczna, umiescilbym wszystkie te zwierzaki w gospodarstwach ekologicznych które bardzo chetnie przyjelyby je.
Osobiscie kupuje produkty z 3 gospodarstw ekologicznych, z ktorymi utrzymuje kontakt,zwierzeta są tam zostawiane na dozywociu, oczywiscie w bardzo dobrych warunkach, ktore sprawdzane sa co jakis czas przez wyspecjalizowanych ludzi.
Gdyby zaprzestano masowego , szucznego zapladniania zwierzat, szybko ich liczba zminimalizowalaby sie do takiej jaka byc powinna.


Spellsinger napisał/a:
Podałem przykład dotyczący wojen. Zabijanie leży w ludzkiej naturze.


Twoim zdaniem wojny gdzie gina setki tysiecy ludzi sa dobrym sposobem na rozwiazywanie konflikotw?
Bo w naturze ludzkiej lezy zabijanie... hahah

Spellsinger napisał/a:
Ale by się nie rozwinęli.


łoo z całym szacunkiem ale zaczynasz pisać podobnie jak Toudi. (mało zrozumiale)
Dlaczego niby mieliby sie nie rozwinac???

Cytat:
Jak myślisz, ludzkość przeprosi się z mięsem?
_________________


Jakim cudem zwierzeta przeżyły? 99% rozumnych potrafiących się zabezpieczac ludzi zginelo, zwierzeta przeżyły,ale dobrze skoro one przeżyły rosliny rowniez musialy przezyc.
Poza tym na pewno znalazloby sie nie 1 miejsce gdzie bylaby zmagazynowana i zabezpieczona żywnośc.
nie wierze że nie ma takich zabezpieczeń , przed wybuchami nuklearnymi itp
martva - 2008-12-15, 15:10
:
Spellsinger napisał/a:
Vega w Krakowie. Brokuł z ryżem 8zł. Porcja jest całkiem spora.


A nauczyli się podawać jedzenie o temperaturze wyższej niż letnia i używać przypraw innych niż dużo soli i odrobina pieprzu? Z ciekawości pytam ;)

Jaskier napisał/a:
W grudniu to sie wcina mrozonki ;)

Jak się jest rozsądnym (i nie grzeszy się bogactwem) to tak, wcina się mrożonki. I buraki ;)
Jaskier - 2008-12-15, 15:14
:
martva napisał/a:
A nauczyli się podawać jedzenie o temperaturze wyższej niż letnia i używać przypraw innych niż dużo soli i odrobina pieprzu?


Nie nauczyli sie, jadłem tam całkiem niedawno :P

martva napisał/a:
Jak się jest rozsądnym (i nie grzeszy się bogactwem) to tak, wcina się mrożonki.


Świete slowa
martva - 2008-12-15, 15:23
:
Jaskier napisał/a:
Nie nauczyli sie, jadłem tam całkiem niedawno :P


Tak właśnie myślałam, byłam tam raz z siostrą, jakieś trzy lata temu - załamka. Nie dziwię się ludziom którzy mówią ze kuchnia wege jest mdła i niefajna, jeśli biorą jedzenie tam za punkt odniesienia.

Cytat:
Świete slowa


Bo moje.
Jaskier - 2008-12-15, 15:37
:
martva napisał/a:
Nie dziwię się ludziom którzy mówią ze kuchnia wege jest mdła i niefajna, jeśli biorą jedzenie tam za punkt odniesienia.


Najlepszym punktem odniesienia są potrawy przygotowane samodzielnie w domu.
Po pierwsze niesamowita satysfakcja , po drugie pewnosć składników.
Wszystko co domowe zawsze najlepsze :P

A propo tych składników , nie wiem czy spotkałaś się kiedys z czyms podejrzanym , albo z niewiedzą sprzedawcy, załóżmy w restauracjach.

Miałem raz niezła przygode w Katowicach.
Chciałem cos zjeść, postanowiłem że odwiedzę ''Osła'' bar rzekomo wegetariańsko-wegański.
Wcodze i pytam czy interesujace mnie danie jest wegańskie. Pani łypneła na mnie takim wzrokiem ze az strach. Zadałem pytane powtórnie.
Po czym pani zwrociła się do swojej koleżanki i zapytała cytuje:
''Ela mamy tu jakieś danie gegańskie'' xD
Podarowalem sobie tamten bar, i poszedlem kupic jakies owoce w spozywczaku :P
martva - 2008-12-15, 16:15
:
Jaskier napisał/a:
Najlepszym punktem odniesienia są potrawy przygotowane samodzielnie w domu.


Nie no, jasne, ale chodzi mi o punkt odniesienia dla przeciętnego wszystkożercy który z jakiegoś powodu decyduje się na posiłek wegetariański w takiejż knajpie.
Pamiętam jak kiedyś wpadł no nas znajomy ojca, mieli gdzieś jechać i czekał. Akurat zrobiłam sobie obiad - sojową tekturę z miodem i czosnkiem, ryż i surówkę z marchewki. Siedzieliśmy, gadaliśmy, w pewnym momencie zezując na mój talerz burknął złośliwie że wegejedzenie jest mdłe i bez smaku, soja zwłaszcza. No to go poczęstowałam, przyniosłam szklankę wody, jak już przestał kaszleć to sapnął z uznaniem 'dobre, pikantne' XD

Jaskier napisał/a:
A propo tych składników , nie wiem czy spotkałaś się kiedys z czyms podejrzanym , albo z niewiedzą sprzedawcy, załóżmy w restauracjach.


Tylko z rybą jako daniem wegetariańskim.

Jaskier napisał/a:
Chciałem cos zjeść, postanowiłem że odwiedzę ''Osła'' bar rzekomo wegetariańsko-wegański.


Chyba słyszałam o tej knajpie i chyba były to dobre opinie. Nie nazywa się 'Złoty Osioł'?
Cóż, widać mają problemy z zatrudnieniem sensownych osób.
Jaskier - 2008-12-15, 16:25
:
martva napisał/a:
sojową tekturę


A propos sojowej tektury. Większość nie wegetarian , myśli że kotlety sojowe istnieją tylko pod postacią wspomnianej tektury ktora jest dostepna w sklepach.
Jest zupelnie inaczej, mozna zrobic sbie bardzo latwo kotlety ze zmielonej soi , grochu ...praktycznie mozna je zrobic z wszystkiego :D
A te dostepne w sklepach są najgorszą i najmniej smaczną odmianą kotletów isteniejących w diecie wegetarianskiej.

Znam kilka osob ktore nie lubia soi i bez niej swietnie radza sobie jako wegetarianie.

martva napisał/a:


Tylko z rybą jako daniem wegetariańskim.


W jednym z warszawskich ''Green Wayów'' ryba widnieje na liście dań :P

Na szczęście problem nie dotyczy całej sieci, tylko tego jednego warszawskiego baru i prawdopodobnie juz został skutecznie rozwiazany.

martva napisał/a:
Chyba słyszałam o tej knajpie i chyba były to dobre opinie. Nie nazywa się 'Złoty Osioł'?

Dokładnie pisałem o tej knajpie. Poszedłem do niej między innymi także ze wzgledu na bardzo dużo pozytywnych opinii ktore wcześniej słyszałem.
Szkoda że się zawiodłem :/ może akurat źle trafilem.
Poza niewiedzą sprzedawcow, w małej sali na dole dla niepalących troszke obdrapane ściany.
Ogólnie miałem wrażenie że jest tam mało estetycznie i panuje nieogarniony chaos.
martva - 2008-12-15, 16:50
:
Jaskier napisał/a:
W jednym z warszawskich ''Green Wayów'' ryba widnieje na liście dań :P


Dobre XD w Krakowie była restauracja - początkowo wegetariańska i bardzo chwalona, potem wprowadzili ryby i owoce morza; mimo zapewnień właścicieli że są przyrządzane zupełnie oddzielnie słyszałam opinie nawołujące do bojkotu. Nie wiem jak sytuacja wygląda teraz.
Ale ja w ogóle rzadko jem poza domem. Jak mnie głód dopadnie w mieście, to wolę falafela, albo dobrą pizzę (z kombinowanymi składnikami, bo zestaw dodatków na Vegetarianie nie zawsze mi pasuje) niż ryzykowanie miejsc typu Vega.

Jaskier napisał/a:
Szkoda że się zawiodłem :/ może akurat źle trafilem.


Strasznie szybko się zniechęcasz, ja bym poczekała na sensowniejszą dziewczynę - może tamta pracowała od wczoraj, albo coś takiego?
MrSpellu - 2008-12-15, 16:50
:
Jaskier napisał/a:
Uzasadnij prosze.

Twierdzę, że zabijanie zwierząt dla ich mięsa nie jest głupim kaprysem. Ponieważ jestem zdania że zróżnicowana dieta jest lepsza od samej opcji wegetariańskiej. Nie tylko smakowo lecz także pod względem zdrowia i prawidłowego odżywiania się.

Jaskier napisał/a:
To nie jest pytanie do mnie, ja tego nie wspieram, nie stworzyłem przetworstwa miesnego.

Ale chciałbyś je znieść. Chcesz zmienić coś, co już jest dobre.

Jaskier napisał/a:
Jak? Hodowla ekologiczna, umiescilbym wszystkie te zwierzaki w gospodarstwach ekologicznych które bardzo chetnie przyjelyby je.

Byłby to proces niezwykle długotrwały i kosztowny. Biorąc pod uwagę skalę.

Jaskier napisał/a:
Gdyby zaprzestano masowego , szucznego zapladniania zwierzat, szybko ich liczba zminimalizowalaby sie do takiej jaka byc powinna.

A co z ludźmi, którzy straciliby pracę? ;) Ich też pozamykasz w farmach ekologicznych? Czy wyślesz na zasiłek? Mowa o sporej liczbie wykwalifikowanych specjalistów ;)

Jaskier napisał/a:
Twoim zdaniem wojny gdzie gina setki tysiecy ludzi sa dobrym sposobem na rozwiazywanie konflikotw?

Nie mówię, że tak powinno być. Mówię jak jest. Dopóki człowiek będzie zabijał bliźniego swego nie widzę szans by przestał zabijać zwierzęta.
Jaskier napisał/a:
łoo z całym szacunkiem ale zaczynasz pisać podobnie jak Toudi. (mało zrozumiale)
Dlaczego niby mieliby sie nie rozwinac???

Toś mi pojechał :D

Jaskier napisał/a:
Dlaczego niby mieliby sie nie rozwinac???

Użyłem złego sformułowania. Człowiek rozwinąłby się, ale do poziomu lepiej zorganizowanych szympansów wpieprzających banany i uciekających przed zagrożeniem na drzewo. Jak pisałem wcześniej, człowiek nauczył się walczyć na polowaniach. Pierwsze narzędzia służyły do mordowania zwierzyny... i samego siebie. Co za tym idzie, ekspansji. Walka była matką postępu.

Jaskier napisał/a:
Jakim cudem zwierzeta przeżyły? 99% rozumnych potrafiących się zabezpieczac ludzi zginelo, zwierzeta przeżyły,ale dobrze skoro one przeżyły rosliny rowniez musialy przezyc.

Tego nie napisałem. Zginęło proporcjonalnie tyle samo zwierząt, może trochę mniej. Roślinom też się oberwało, ale panuje zlodowacenie, przez co są mniej dostępne. Człowiek na samym roślinnym białku, bez tłuszczu i skór (syntetyczne ubrania się zdarły, bo załóżmy, że to już trwa kilka pokoleń) nie pociągnie długo w te mrozy.

Jaskier napisał/a:
Poza tym na pewno znalazloby sie nie 1 miejsce gdzie bylaby zmagazynowana i zabezpieczona żywnośc.
nie wierze że nie ma takich zabezpieczeń , przed wybuchami nuklearnymi itp

No nie ma. A jak były to już wszystko ze środka zjedzono. Zima hula w najlepsze. O zjadliwe roślinki trudno, a trawę wpieprzają ocaleli roślinożercy. Roślinożercy względnie szybko zwiększają swoją populację bo jest naprawdę mało zagrażających im drapieżników. Chyba że policzymy zdziczałe psy, które będą równie niebezpieczne dla człowieka. A człowiek jest w końcu wega, nie? ;) Wróci do mięska, czy nie wróci? Ja Ci mówię, że wróci, bo inaczej kopnie w kalendarz. Chyba, że zamieszka na Wyspach Szczęśliwych, gdzie będzie dalej względnie ciepło i do życia wystarczy mu banan, kokos i złowiona ryba. Ryba moim zdaniem to warzywo, co rośnie w wodzie ;) Nie przepadam. Nie będzie miał tam naturalnych przeciwników więc spokojnie będzie mógł sobie zdziczeć.

martva napisał/a:
A nauczyli się podawać jedzenie o temperaturze wyższej niż letnia i używać przypraw innych niż dużo soli i odrobina pieprzu? Z ciekawości pytam

Nie wiem. Jadłem tam cztery lata temu i to raczej dla towarzystwa.

Jaskier napisał/a:
Najlepszym punktem odniesienia są potrawy przygotowane samodzielnie w domu.

Rzadko jadam w knajpach.

martva napisał/a:
początkowo wegetariańska i bardzo chwalona, potem wprowadzili ryby i owoce morza; mimo zapewnień właścicieli że są przyrządzane zupełnie oddzielnie słyszałam opinie nawołujące do bojkotu

A co, małże też boli? :shock:
Jaskier - 2008-12-15, 17:22
:
Spellsinger napisał/a:
Ponieważ jestem zdania że zróżnicowana dieta jest lepsza od samej opcji wegetariańskiej. Nie tylko smakowo lecz także pod względem zdrowia i prawidłowego odżywiania się.


Powiedz mi czego nie zawiera dieta wegetariańska, porównując ją z mięsną?
Chyba ktoś tutaj zapomniał o tym że mowa o wegetarianiźmie a nie weganiźmie.

I jeżeli wegetarianizm nie jest zróżnicowaną dietą to ja jestem Arnold Szwarceneger ...

Spellsinger napisał/a:
Ale chciałbyś je znieść. Chcesz zmienić coś, co już jest dobre.


Gdzie napisałem że zakłady przetworstwa miesnego sa dobre?

Spellsinger napisał/a:
A co z ludźmi, którzy straciliby pracę? ;) Ich też pozamykasz w farmach ekologicznych? Czy wyślesz na zasiłek? Mowa o sporej liczbie wykwalifikowanych specjalistów ;)


Nic nie stałoby na przeszkodzie żeby tworzyli swoje gospdarstwa ekologiczne.
Specjaliści zawsze mogliby sie przekwalifikowac , rzeźnicy np na ćwiartujących warzywa które wędrują do mrożonek.

Z pewnością znalazłoby sie jeszcze wiele innych sposobów.

Spellsinger napisał/a:
Byłby to proces niezwykle długotrwały i kosztowny. Biorąc pod uwagę skalę.


Tylko w pierwszym przełomowym okresie.

Spellsinger napisał/a:
Człowiek rozwinąłby się, ale do poziomu lepiej zorganizowanych szympansów wpieprzających banany i uciekających przed zagrożeniem na drzewo. Jak pisałem wcześniej, człowiek nauczył się walczyć na polowaniach. Pierwsze narzędzia służyły do mordowania zwierzyny... i samego siebie. Co za tym idzie, ekspansji. Walka była matką postępu.


Żeby zjeść niektóre owoce również potrzeba użyć narzędzi, ognia.
Żeby jeść zboże również trzeba nauczyć się je zasiewać.

Spellsinger napisał/a:
Tego nie napisałem. Zginęło proporcjonalnie tyle samo zwierząt, może trochę mniej.

A gdzie byli Ci ludzie którzy przeżyli? W jakichs schronach? jesli tak to czy mieli ze sobą zwierzęta?
Spellsinger napisał/a:
Człowiek na samym roślinnym białku, bez tłuszczu i skór

Weglowodany, weglowodany... o których już tyle pisałem :(
Poza tym po co gdybanie co byłoby gdyby...

Spellsinger napisał/a:
No nie ma. A jak były to już wszystko ze środka zjedzono. Zima hula w najlepsze. O zjadliwe roślinki trudno, a trawę wpieprzają ocaleli roślinożercy. Roślinożercy względnie szybko zwiększają swoją populację bo jest naprawdę mało zagrażających im drapieżników. Chyba że policzymy zdziczałe psy, które będą równie niebezpieczne dla człowieka. A człowiek jest w końcu wega, nie? ;) Wróci do mięska, czy nie wróci? Ja Ci mówię, że wróci, bo inaczej kopnie w kalendarz. Chyba, że zamieszka na Wyspach Szczęśliwych, gdzie będzie dalej względnie ciepło i do życia wystarczy mu banan, kokos i złowiona ryba. Ryba moim zdaniem to warzywo, co rośnie w wodzie ;) Nie przepadam. Nie będzie miał tam naturalnych przeciwników więc spokojnie będzie mógł sobie zdziczeć.


Już pisałem wcześniej że takie sytuacje jak zlodowacenie są wyjątkowe, teraz przeciez go nie mamy, wiec dlaczego nie zostawimy zwierząt w spokoju...

martva napisał/a:
Strasznie szybko się zniechęcasz, ja bym poczekała na sensowniejszą dziewczynę - może tamta pracowała od wczoraj, albo coś takiego?


Nie wykluczam powrotu do tamtej restauracji. Najwyrazniej była to jakas nowa zablakana sprzedawczyni.
Wulf - 2008-12-15, 19:19
:
Jaskier napisał/a:
Specjaliści zawsze mogliby sie przekwalifikowac , rzeźnicy np na ćwiartujących warzywa które wędrują do mrożonek.
A jeśli ktoś swoją pracę obecną, np rzeźnika lubi? I warzywka go obchodzą tyle, by dobrą przyprawę do mięcha mieć?
Jaskier napisał/a:
jesli tak to czy mieli ze sobą zwierzęta?
mieli i je zeżarli, bo zwierzęta zabierały im żarcie :D
Jaskier napisał/a:
wiec dlaczego nie zostawimy zwierząt w spokoju...
bo są smaczne?
Jaskier - 2008-12-15, 19:36
:
Wulf napisał/a:
A jeśli ktoś swoją pracę obecną, np rzeźnika lubi? I warzywka go obchodzą tyle, by dobrą przyprawę do mięcha mieć?


To jest jego problem.
Nie spotkałem się z rzeźnikiem który lubiłby swoja prace, wręcz przeciwnie.
Mysle że gdyby ktos zapłacił im tyle samo za prace przy warzywach nie mieliby sprzeciwu.
Tym bardziej że byłaby to praca o wiele łatwiejsza i mniej męcząca, brudna...

Wulf napisał/a:
mieli i je zeżarli, bo zwierzęta zabierały im żarcie :D


Jeśli tak to siłą rzeczy, po ich zjedzeniu musieli zostac wegetarianami.

Wulf napisał/a:
bo są smaczne?


Chyba jedyny argument ludzi jedzących mięso za tym żeby je jesc, kórego kompletnie nie potrafie zrozumieć, ale przyczepic tez sie nie moge.

Tak na marginesie jestes pewy że mówisz tylko o smaku miesa? Samego w sobie?
Bez dodatkow przypraw...
Wulf - 2008-12-15, 19:42
:
Jaskier napisał/a:

Tak na marginesie jestes pewy że mówisz tylko o smaku miesa? Samego w sobie?
w wypadku niektórych potraw - jak chociażby surowa ryba - tak.
Jaskier napisał/a:
Bez dodatkow przypraw...
a czemu bez potraw? Mięso z przyprawami to dalej mięso. Same przyprawy nie są tak dobre, samo mięso też nie zawsze. Najlepiej - w duecie :) Co nie zmienia faktu - że jem mięso i mi smakuje ;)

to samo jeśli chodzi o sposób przygotowania etc :)
Jaskier - 2008-12-15, 19:44
:
Wulf napisał/a:
Mięso z przyprawami to dalej mięso.


Napisałeś że zwierzęta są smaczne, nie napisałeś że zwierzęta z dodatkiem przypraw.

Zrozumiałem przez to że smakuje Ci smak mięsa samego w sobie, bez ulepszaczy...

Mi właśnie bez ulepszaczy najbardziej smakuja warzywa i owoce.

Wulf napisał/a:
Same przyprawy nie są tak dobre, samo mięso też nie zawsze.


Nastepnym razem nazywaj rzeczy po imieniu.

Smakuje Ci nie mieso tylko przyprawione mieso.
Shadowmage - 2008-12-15, 19:56
:
Smakują Ci ziemniaki czy ugotowane ziemniaki? Przecież ugotowanie to też sposób przyrządzenia, nie czysty produkt. Czepianie się takich dupereli moim zdaniem znamionuje konieczność wykazania na siłę wyższości własnego zdania.
Jaskier - 2008-12-15, 20:17
:
Shadowmage napisał/a:
Smakują Ci ziemniaki czy ugotowane ziemniaki? Przecież ugotowanie to też sposób przyrządzenia, nie czysty produkt. Czepianie się takich dupereli moim zdaniem znamionuje konieczność wykazania na siłę wyższości własnego zdania.


A czy mięsa sie nie gotuje?

I to nie jest koniecznosc wyzszosci wlasnego zdania tylko przyklad, na to że w wiekszosci ludzie maskuja prawdziwy smak miesa.
Chcesz to moge zrobic Ci flaki sojowe ktore beda smakowaly identycznie jak te miesne.
Jakim cudem?? Przyprawy

Ludzie jedzac mieso nie czuja smaku miesa tylko smak przypraw. Zabijaja prawdziwy jego nieprzyjemny zapach i smak roznego rodzaju przyprawami.

Potrafie zrozumiec tych ktorym smakuje, mieso gotowane czy smazone bez zadnych dodatkow. Ktorzy z czystym sumieniem moga powiedziec ze smakuje im mieso samo w sobie.
Tylko jak do tej pory nie spotkałem sie z takimi osobami. Ciekawe dlaczego?
Wulf - 2008-12-15, 20:25
:
Jaskier napisał/a:
Nastepnym razem nazywaj rzeczy po imieniu.
na przyszłość czytaj uważnie - pisałem wyraźnie, że surową rybę lubię bez przypraw :)
Asuryan - 2008-12-15, 20:28
:
Jaskier napisał/a:
Już pisałem wcześniej że takie sytuacje jak zlodowacenie są wyjątkowe, teraz przeciez go nie mamy, wiec dlaczego nie zostawimy zwierząt w spokoju...

Bo ja się nie wtrącam do tego co wegetarianie mają na swym talerzu, więc im od tego co jest na moim talerzu wara. Właśnie na takie próby - zarówno pośrednie jak i bezpośrednie - zmiany mej diety nóż sam mi się w kieszeni otwiera. Obrzydzenie Cię bierze na widok tego co jem? To się odwróć i nie patrz na to co spożywam.
Jaskier - 2008-12-15, 20:37
:
Cytat:
Obrzydzenie Cię bierze na widok tego co jem? To się odwróć i nie patrz na to co spożywam.


Nie nie bierze mnie obrzydzenie.
Przyznaje, może napisałem to zdanie które przytoczyłeś, w szczegolności jego końcówke zbyt stanowczo i ''owacyjnie'' .

Rozmawiamy tutaj o wegetarianizmie, tego dotyczy ten temat, prosze nie odbierać każdego sprzeciwu skierowanego w strone diety mięsnej jako ''zaglądanie do talerza'', czy namowe do odstapienia od diety.

Ponieważ tak samo ja moglbym odbierać każdy sprzeciw skierowany w strone wegetarianizmu.
Elektra - 2008-12-15, 21:07
:
Od razu powiem, że nie śledzę na bieżąco tego wątku, więc o niektórych rzeczach może już wcześniej wspominaliście.

Jaskier napisał/a:
Tylko jak do tej pory nie spotkałem sie z takimi osobami. Ciekawe dlaczego?

Bo nie znasz wszystkich osób na świecie? Mnie smakuje mięso z odrobiną soli. Nie przepadam za przyprawami właśnie dlatego, że zabijają smak potrawy. A czy Ty jesz potrawy wegetariańskie bez żadnych przypraw? Oprócz wspomnianych warzyw i owoców?

Jaskier napisał/a:
Chcesz to moge zrobic Ci flaki sojowe ktore beda smakowaly identycznie jak te miesne.

Ach, nie jeść mięsa, ale przyrządzać potrawy mające jego smak... Co trzeba dodać do kotleta z soi, żeby miał smak mięsnego?
Jaskier - 2008-12-15, 21:32
:
Elektra napisał/a:
Bo nie znasz wszystkich osób na świecie?


Być może jest to powodem, ja w swojej wypowiedzi sugerowałem sie osobami ktore znam.
To zdanie było formą pytania skierowanego do forumowiczów. Wcale nie wykluczyłem tego że komus może smakować samo mieso.

Wśrod osob ktore znam nie spotkalem sie z taka ktora stwierdzilaby ,ze smak czy zapach miesa(samego w sobie) jest dobry,co do zapachu twierdze tak samo , co do smaku nie przypominam sobie żeby mi smakowalo.
Wlasnie na tej podstawie buduje opinie że moim zdaniem ludzie zabijaja prawdziwy zapach i smak miesa dodajac przyprawy. Znacznie rzadziej zdarza się żeby ludzie jedli mieso bez dodatkow, porownujac przykladowo z owocami czy warzywami.

Elektra napisał/a:
A czy Ty jesz potrawy wegetariańskie bez żadnych przypraw?


Tutaj nie chodzi o to czy jem czy nie. Tylko o to czy mi smakuja, czy jestem w stanie spokojnie ze smakiem je zjesc(bez przypraw). Watpie zeby ludzie jedzacy mieso byli w stanie zjesc je ugotowane bez zadnych dodatkow ze wspomnianym smakiem.
Jesli tak to trudno myle sie.

Elektra napisał/a:
Ach, nie jeść mięsa, ale przyrządzać potrawy mające jego smak...


To co napisalem o flakach to przyklad na to ze ludzie nie odczuwaja prawdziwego smaku miesa tylko przypraw.
Jestem bardzo przeciwny temu zeby robic i nazywac potrawy wegetarianskie tak jak miesne,ale niekiedy trzeba zrobic cos (dla rodziny) co bedzie mialo rzekomo smak miesa zeby zjedli.
Zrobilem eksperyment w moim domu, powiedzialem mojej mamie zeby dala mi wszystkie przyprawy ktorych uzywa kiedy robi flaki miesne, zrobilem'' flaki sojowe'' dodajac przyprawy ktorych moja mama uzywa do robienia tych miesnych.
Podalem to danie tacie. Wiesz jaka byla jego reakcja?
Myslal ze je mieso... dziekujac mamie za dobry obiad, ktory przyrzadzilem ja.
Od tamtej pory nawet ojciec rozsmakowal sie w daniach wegetarianskich.
MrSpellu - 2008-12-15, 21:58
:
W sumie dyskusja nie ma sensu. Jaskier nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego mięso nam tak bardzo smakuje, a w jego mniemaniu nie powinno. Gadamy ze ślepym o kolorach XD A tak na poważnie. Są ludzie którzy piją wódkę i nie zapijają, ba, nawet nie zagryzają. Czemu? Bo lubią ten mocny, zdecydowany smak. Są ludzie, którzy palą papierosy nie po to, by zając czymś ręce, tylko dla tego że smak nikotyny im odpowiada. Ja palę niezmiernie rzadko, może raz na dwa miesiące, a robię to dla smaku. Uwielbiam smak nikotyny, jeszcze połączony z piwem to już normalnie orgazm :mrgreen: Podobnie jest z mięsem. Jarosz nie zrozumie zatwardziałego mięsożercy co mu tak smakuje w mięsku.

I nie pieprzyć mi tu o przyprawach. Każde danie bez soli i pieprzu jest o kant dupy rozbić. A mięsa się nie GOTUJE! Tylko smaży lub piecze. A to jest różnica. (Gotuje się kości na zupę, mięso można ewentualnie dusić)

Wegetarianie to ludzie, którzy z różnych względów nie jedzą mięsa. Głównie dlatego, że im nie smakuje. I to jest ich sprawa. Absolutnie mi to nie przeszkadza. Ale że przy okazji stwierdzają, że "w ich mniemaniu nikt nie powinien jeść mięsa... bo zwierzątka boli... bo udowadniamy jakie z nas są prymitywy... że nie musimy tego robić... etc". Mnie to osobiście irytuje. Podobnie jak irytują mnie ludzie, którzy w jakikolwiek sposób chcieliby narzuć swoje zdanie. Sugerują, że gdyby mieli możliwość to by tak zrobili by wszyscy musieli robić tak jak oni. Tak, możliwie że mylnie, odbieram Jaskra. Chcesz mi zabrać kotleta z talerza, ogarnij się! :mrgreen:
Toudisław - 2008-12-15, 22:07
:
Jaskier napisał/a:
Chcesz to moge zrobic Ci flaki sojowe ktore beda smakowaly identycznie jak te miesne.
Jakim cudem?? Przyprawy

Nie ma takiej możliwości :P przyprawy to jedno ale taki ekspert od Falków jak ja nawet nie musi próbować. Powącham wystarczy. Dobrze zrobione flaczki to mistrzostwo świata.
Elektra napisał/a:
ie przepadam za przyprawami właśnie dlatego, że zabijają smak potrawy.

Dobrze użyte tylko ją wydobywają. ale wiem o czym mówisz.
Asuryan napisał/a:
. Obrzydzenie Cię bierze na widok tego co jem? To się odwróć i nie patrz na to co spożywam.

Uroczyście zaświadczam że jadłem mięcho w jego obecności i reakcji nie było tylko usłyszałem smacznego
Jaskier - 2008-12-15, 22:12
:
Spellsinger napisał/a:
le że przy okazji stwierdzają, że "w ich mniemaniu nikt nie powinien jeść mięsa... bo zwierzątka boli... bo udowadniamy jakie z nas są prymitywy... że nie musimy tego robić... etc". Mnie to osobiście irytuje. Podobnie jak irytują mnie ludzie, którzy w jakikolwiek sposób chcieliby narzuć swoje zdanie.


Ciebie irytuje jeżeli ktoś mówi Ci o cierpieniu zwierzat, mnie irytuje jeżeli ktos jest obojętny na to cierpienie.

Spellsinger napisał/a:
Chcesz mi zabrać kotleta z talerza


Nie odbieram Ci kotleta z talerza, tylko wypowiadam się w temacie wegetarianizmu.

Spellsinger napisał/a:
Jaskier nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego mięso nam tak bardzo smakuje


Nie jestem

Spellsinger napisał/a:
W sumie dyskusja nie ma sensu.

Spellsinger napisał/a:
Jarosz nie zrozumie zatwardziałego mięsożercy co mu tak smakuje w mięsku.


Miesozerca nie zrozumie zatwardzialego wegetarianina, i tego co mu nie smakuje i nie pasuje w miesku.


Toudisław napisał/a:
Uroczyście zaświadczam że jadłem mięcho w jego obecności i reakcji nie było tylko usłyszałem smacznego


Bardzo mi przykro jezeli w wirtualnym swiecie jestem odbierany jako fanatyk, ktory linczuje kazdego u kogo widzi kawalek miesa na talerzu.

W tym temacie mowie tylko o tym co wiem i czym kieruje sie w sprawie swojej diety.
MrSpellu - 2008-12-15, 22:14
:
Toudisław napisał/a:
przyprawy to jedno ale taki ekspert od Falków jak ja nawet nie musi próbować. Powącham wystarczy. Dobrze zrobione flaczki to mistrzostwo świata.

Ludzie dzielą się na takich co lubią flaczki i na takich co ich nie lubią. Ja ich nie lubię. Podobnie jak wątróbki czy gotowane żołądki :shock: Kontakt z tymi potrawami grozi mi twardym rzygiem. Za to lubię owoce morza choć paradoksalnie za rybami nie przepadam ;) Chyba, że ryba jest śledziem, ale śledzie figurują u mnie w jadłospisie jako słodycze.

Jaskier napisał/a:
Miesozerca nie zrozumie zatwardzialego wegetarianina, i tego co mu nie smakuje i nie pasuje w miesku.

Oj, bzdura. Łatwiej jest zrozumieć to, że komuś coś nie smakuje, niż to, że komuś coś smakuje.

Jaskier napisał/a:
Nie jestem

A ja rozumiem dlaczego nie jesz mięsa. I tu jest miedzy nami różnica.

Jaskier napisał/a:
Ciebie irytuje jeżeli ktoś mówi Ci o cierpieniu zwierzat, mnie irytuje jeżeli ktos jest obojętny na to cierpienie.

Bo widzisz, ja rozróżniam "cierpienie' zwierząt hodowlanych, od cierpienia zwierząt żyjących w dziczy. Na pierwsze przymykam oko, bo przeznaczeniem tego zwierzęcia jest wylądowanie na moim talerzu. Na drugie niekoniecznie. Chcesz to nazwij mnie hipokrytą jak Ci w ten sposób ulży.

Jaskier napisał/a:
Nie odbieram Ci kotleta z talerza, tylko wypowiadam się w temacie wegetarianizmu.

Ale głosisz przy tym treści świadczące o tym, że gdybyś mógł, to byś mi zabrał tego kotleta i ogólnie zabronił go jeść.
Wilko - 2008-12-15, 23:07
:
jaskier napisał/a:
I to nie jest koniecznosc wyzszosci wlasnego zdania tylko przyklad, na to że w wiekszosci ludzie maskuja prawdziwy smak miesa.

Jestem typowym mięsożercą i jak przez dłuższy czas nie jem mięsa to czuję się źle. Okrutna prawda. :P I nie prawda, że nie smakuje surowe mięso. Najlepsze surowe mięso to strusina. Tatar ze strusia nie wymaga wielu przypraw, a nawet jest wyśmienity bez żadnych ulepszeń. Czasem zdarza mi się zjeść kawałek surowego mięsa no może z odrobiną soli. Na surowo lepiej smakuje wieprzowinka niż kurczak. Tatarem też nie wzgardzę. Mi nie przeszkadza charakterystyczny zapach mięsa.

Jaskier napisał/a:
Ciebie irytuje jeżeli ktoś mówi Ci o cierpieniu zwierzat, mnie irytuje jeżeli ktos jest obojętny na to cierpienie.

Jeśli chodzi o cierpienie to najgorzej mają krówki na mleko. Nie jedz sera, ani nie pij mleka, bo zwierzęta przez to cierpią. A przykro jest patrzeć na krowę, która ma wrzody na racicach. Zwierzęta hodowane na mięso, żyją w dużo lepszych warunkach (świnie mają chyba w tym wypadku najgorzej). Wiem, że u krów to jest tak, że puszcza się krowy na pastwisko i się tuczą. I do tego jeszcze mają szansę na krycie naturalne, bo nie rozdzielane są byczki i krówki, a cielęta zostają przy matkach. Jak dla mnie to tak źle to nie wygląda.
Jaskier - 2008-12-15, 23:29
:
Spellsinger napisał/a:
. Łatwiej jest zrozumieć to, że komuś coś nie smakuje, niż to, że komuś coś smakuje.


Nie potrafisz zrozumiec tego ze komus cos nie smakuje?

Spellsinger napisał/a:

A ja rozumiem dlaczego nie jesz mięsa.


Jestes pewien że rozumiesz, wszystko, łącznie z aspektem cierpienia?

Z tego co piszesz wynika że zupełnie mnie nie rozumiesz:
''Bo widzisz, ja rozróżniam "cierpienie' zwierząt hodowlanych, od cierpienia zwierząt żyjących w dziczy. Na pierwsze przymykam oko, bo przeznaczeniem tego zwierzęcia jest wylądowanie na moim talerzu. Na drugie niekoniecznie.''

Spellsinger napisał/a:
Chcesz to nazwij mnie hipokrytą jak Ci w ten sposób ulży.

Nie będe nazywał Cie hipokryta tylko napisze ze ja nie robie takich bezsensownych podzialow, te do zjedzenia a te do lubienia.
Jaka jest róznica między świnią a psem? Jedno i drugie jest rownie inteligentne. Dlaczego świnia jest u Ciebie przedmiotem ktory sluzy wylacznie do tego zeby go zjesc, a dlaczego pies jest twoim przyjacielem?

Spellsinger napisał/a:
że gdybyś mógł, to byś mi zabrał tego kotleta i ogólnie zabronił go jeść.

Nie zabralbym, ani bym Ci tego nie zabronil.
Jezeli tak odbierasz moje wypowiedzi trudno. Tak samo ja moge odbierac twoje, jako zmuszające mnie do jedzenia miesa.

Wilko napisał/a:
Nie jedz sera, ani nie pij mleka, bo zwierzęta przez to cierpią.


Go vegan. Ale to bylby juz osobny temat.

Co do wegetarianizmu sprawa jest prosta: gospodarstwa ekologiczne.

Wilko napisał/a:
Zwierzęta hodowane na mięso, żyją w dużo lepszych warunkach


Zazwyczaj to jest tak że zwierzeta ktore traca swoja wydolnosc, mleczna czy jajeczna, sa zabijanie na mieso.

Jesli myslisz ze kupuje mleko, jaja(to ze kupuje nie musi od razu oznaczac ze je jem) w normalnych korporacyjnych sklepach, z niewiadomego pochodzenia, w niewiadomo jakich ilosciach to gleboko sie mylisz.
Nigdzie nie napsalem ze kluczem diety wegetarianskiej sa jajka czy mleko.

Ta dieta nie wyklucza tych produktow, co nie znaczy ze kazdy kupuje je z niesprawdzonych źródeł.
A jezeli ktos juz kupuje to juz jest jego osobisty problem.
MrSpellu - 2008-12-15, 23:39
:
Jaskier napisał/a:
Spellsinger napisał/a:
. Łatwiej jest zrozumieć to, że komuś coś nie smakuje, niż to, że komuś coś smakuje.


Nie potrafisz zrozumiec tego ze komus cos nie smakuje?

Czytaj uważnie ;/

Jaskier napisał/a:
Jestes pewien że rozumiesz, wszystko, łącznie z aspektem cierpienia?

Niczego nie mogę być pewien. Co najwyżej podejrzewam. Nie rozumiesz, że Cię rozumiem tylko mam inne zdanie, o.

Jaskier napisał/a:
a dlaczego pies jest twoim przyjacielem?

Pies ma osobowość (polecam dialog z Pulp Fiction ;) )

Jaskier napisał/a:
Jaka jest róznica między świnią a psem? Jedno i drugie jest rownie inteligentne

Ale świnię się zjada bo jest SMACZNA, inaczej. W tradycji się przyjęło, że świnię się zjada (no chyba, że wyznaje się Islam). Pies raczej nie jest smaczny, z psa nie zrobisz pysznej golonki, szyneczki i nóżek w galarecie... no i pies ma osobowość.

Jaskier napisał/a:
Jezeli tak odbierasz moje wypowiedzi trudno. Tak samo ja moge odbierac twoje, jako zmuszające mnie do jedzenia miesa.

Nie. Bo ja nigdzie nie napisałem, że wegetarianizm powinien być zabroniony. Ty napisałeś, że mięsa nie powinno się jeść.
Jaskier - 2008-12-15, 23:46
:
Spellsinger napisał/a:
Pies ma osobowość


Swinia również ja ma.
Bardzo wielu ludzi zamiast psa udomawia swinie, jako swojego przyjaciela. Podobnie jak z psem.
Spellsinger napisał/a:
Pies raczej nie jest smaczny, z


Probowales?

Spellsinger napisał/a:
golonki, szyneczki i nóżek w galarecie...


Jak nie? Kiedys widzialem nawet podzial czlowieka ,na takie same czesci jak dzieli sie zwierzeta hodowlane.
MrSpellu - 2008-12-15, 23:53
:
Jaskier napisał/a:
Jak nie? Kiedys widzialem nwet podzial czlowieka na takie same czesci jak dzieli sie zwierzeta hodowlane.

A jadłeś? Co to ma do rzeczy? (Chyba mylisz nazwy potraw z częściami ciała)
Jaskier napisał/a:
Probowales?

Zwróć uwagę na słowo raczej. Chociaż użyłem złego argumentu. W Azji akurat psy się zjada. To wynika tylko z różnic kulturowych. Dlatego ja świnkę zjadam, Arab nie. Pies ma dla mnie osobowość, a dla Koreańczyka Azorek to prawdziwy rarytas. Uwarunkowanie kulturowe, dlatego nie zjadam psa ;)
Jaskier napisał/a:
Bardzo wielu ludzi zamiast psa udomawia swinie, jako swojego przyjaciela. Podobnie jak z psem.

Pająki też się hoduje. Jak masz zacięcie to i krokodyla udomowisz. Indianie zjadają tarantule, a Australijczycy szamają krokodyle. Każde mięso jest zjadliwe, nawet pies czy kot.
Jaskier - 2008-12-15, 23:59
:
Spellsinger napisał/a:
A jadłeś? Co to ma do rzeczy?


Oczywiscie że nie.
Do rzeczy to ma tyle że z psa tez moglbys zrobic sobie golonke czy inne miesne ''rarytasy''

Napisales:
Spellsinger napisał/a:
, z psa nie zrobisz pysznej golonki, szyneczki i nóżek w galarecie...



Spellsinger napisał/a:
Uwarunkowanie kulturowe, dlatego nie zjadam psa ;)
Jaskier napisał/a:


Tradycjonalista sie znalazl :P

Zawsze w zyciu kierujesz sie tradycja?

Widze ze znasz sie na niej doskonale, moze w takim razie wytlumaczysz mi , w czym swinia jest na tyle gorsza od psa ze zasluzyla sobie na to zeby byc ''przedmiotem''. W przeciwienstwie do psa.

Wedlug tradycji ludzie na slasku powinni chodzic w dziwnych strojach, jakos nie chodza.
Wulf - 2008-12-16, 09:45
:
Jaskier napisał/a:
Bardzo wielu ludzi zamiast psa udomawia swinie, jako swojego przyjaciela. Podobnie jak z psem.
I Ci ludzie świń nie jedzą. Ja się ze świnią nie bratam - nie mam więc oporów by ją zjeść.
Jaskier napisał/a:
w czym swinia jest na tyle gorsza od psa ze zasluzyla sobie na to zeby byc ''przedmiotem''.
Zgodnie z ustawą: Zwierze nie jest rzeczą, ale w zakresie nieuregulowanym ustawą stosuje się przepisy o rzeczach.
A w czym jest gorsza? W niczym. Po prostu jest ją łatwiej w naszym kręgu kulturowym zabić.
Jaskier napisał/a:
Tradycjonalista sie znalazl
to nie ma nic wspólnego z tradycją. Chodzi o coś więcej niż tylko tradycję. Uwarunkowania kulturowe mają jednak trochę szersze znaczenie.
MrSpellu - 2008-12-16, 10:36
:
Jaskier napisał/a:
Wedlug tradycji ludzie na slasku powinni chodzic w dziwnych strojach, jakos nie chodza.

A w Bielsku ptaki powinny latać do góry nogami, czemu nie latają gorolu? :-P

Jaskier napisał/a:
Tradycjonalista sie znalazl

"Tradycja", a "uwarunkowanie kulturowe" to są dwie różne rzeczy. Na tyle powiązane ze sobą, że jedna wywodzi się z drugiej. Co nie znaczy, że automatycznie są sobie równe. Fakt, że mamy XXI wiek i historia, rozwój kultury i dziesiątki innych czynników sprawiły, że Ślązacy nie ubierają się codziennie w swoje stroje ludowe ;) W Europie zaś zabija się świnie i przyjaźni z psami.

Jaskier napisał/a:
Napisales:

No bo nie zrobisz :mrgreen: Gdy zjem udko kurczaka, to jem golonkę? Weź przestań ;)
Jander - 2008-12-16, 12:38
:
To niekoniecznie musi być prawda, że rośliny nie cierpią - krojona marchewka po prostu ciszej płacze. ;)
A jeszcze co do długowieczności - cała moja rodzina je mięso i jest normą dobre zdrowie w wieku 80 lat.
Mamy jednego wegetarianina i na każdym wspólnym rodzinnym obiedzie zawsze znajdzie się coś przyrządzonego specjalnie dla niego, bo oczywiście do mięsa nikogo się nie zmusza. Poza dziećmi ;)
pozdrawiam
Wulf - 2008-12-16, 12:52
:
Jander napisał/a:
A jeszcze co do długowieczności - cała moja rodzina je mięso i jest normą dobre zdrowie w wieku 80 lat.
Co do długowieczności - ja głos oddam Tuwimowi:
Znam 94-letniego starca, który całe życie pił, dziś jeszcze pije i jest zdrów jak ryba. Brat jego natomiast nie brał nigdy kropli do ust i umarł, mając 2 lata.
martva - 2008-12-16, 12:56
:
Jander napisał/a:
krojona marchewka po prostu ciszej płacze.


O tak, a jej układ nerwowy jest zupełnie niewidzialny ;)
Jander - 2008-12-16, 13:02
:
Ech to materialistyczne podejście współczesnych ludzi do wszystkich rzeczy. ;)
Czy należy posiadać układ nerwowy by być zdolnym do cierpienia? Cierpienie jest nie tylko fizyczne.
Poza tym życzę sobie cytować moje wypowiedzi łącznie z emotami, tak na wszelki wypadek. :)
pozdrawiam
MrSpellu - 2008-12-16, 13:03
:
Wulf napisał/a:
Co do długowieczności - ja głos oddam Tuwimowi:
Znam 94-letniego starca, który całe życie pił, dziś jeszcze pije i jest zdrów jak ryba. Brat jego natomiast nie brał nigdy kropli do ust i umarł, mając 2 lata.


To trochę jak w tym kawale co do wioski przyjechali reporterzy zrobić wywiad ze stuletnim dziadkiem:

Repoter: Jak udało się Panu utrzymać tak wspaniałą kondycję w tak zacnym wieku?
Dziadek: A widzisz synku, zawsze prawy byłem, bogobojny, pracy ciężkiej nie unikałem, co rano się gimnastykowałem, wódki w życiu nie piłem, papierosów nie paliłem i odpukać jeszcze całkiem nieźle się trzymam.
Reporter: I jak to jest być najstarszym mieszkańcem wioski?
Dziadek: Najstarszym? A gdzie tam! Mój ojciec jest najstarszy, tam na wzgórzu mieszka, ale z nim nie gadajcie, bo jest leń, pijak, kurwiarz, heretyk i kłamca! :mrgreen:
Beata - 2008-12-16, 13:41
:
Przez tę dyskusję o wegetarianizmie nabrałam przeraźliwej ochoty na tatara... takiego pysznego, z solą, pieprzem, ogóreczkiem kiszonym, cebulką, jajeczkiem... :P

A o roślinkach proszę nie mówić, że nic nie czują. Czują. Choćby taka mimoza... :-P ;)
Jaskier - 2008-12-16, 14:50
:
Wulf napisał/a:
Ja się ze świnią nie bratam - nie mam więc oporów by ją zjeść.


A jedz niech Ci na zdrowie idzie.
Ja nie jem i nie bede jadł.

Spellsinger napisał/a:
A w Bielsku ptaki powinny latać do góry nogami, czemu nie latają gorolu? :-P


Nie wiem, to nie ja jestem specjalista od tradycji i uwarunkowan kulturowych.

Spellsinger napisał/a:
No bo nie zrobisz :mrgreen: Gdy zjem udko kurczaka, to jem golonkę? Weź przestań ;)


Jedno i drugie dla mnie jest czescia nogi, tylko ze u swini zostało nazwane golonka ,a w przypadku ptaka udkiem.

Jander napisał/a:
To niekoniecznie musi być prawda, że rośliny nie cierpią - krojona marchewka po prostu ciszej płacze. ;)

Masz na to jakies dowody?

Wulf napisał/a:
Co do długowieczności


Jander napisał/a:
A jeszcze co do długowieczności


Co do długowieczności podałem już przykład Hunzow.

Jander napisał/a:
Ech to materialistyczne podejście współczesnych ludzi do wszystkich rzeczy. ;)


Właśnie

Beata napisał/a:
A o roślinkach proszę nie mówić, że nic nie czują. Czują. Choćby taka mimoza... :-P ;)


Nie jem mimozy. To po raz.
Po dwa ona jest wraźliwa na bodzce, nikt nie dowiodl zeby czula bol.

Jander napisał/a:
Czy należy posiadać układ nerwowy by być zdolnym do cierpienia?


Czym w takim ukladzie twoim zdaniem czuja rosliny?
You Know My Name - 2008-12-16, 15:00
:
Jaskier napisał/a:
Jedno i drugie dla mnie jest czescia nogi, tylko ze u swini zostało nazwane golonka ,a w przypadku ptaka udkiem.
Wiesz mozemy mowic, ze seler naciowy i liscie kalafiora to mniej wiecej to samo (w kwestii smaku)... - to mniej wiecej ten sam kaliber porownania. Nie porownuj mies do siebie jesli ich nie jadasz (pod tym wzgledem mamy przewage, bo warzywka jemy, choc selera nie cierpie).
Jaskier - 2008-12-16, 15:30
:
Mag_Droon napisał/a:
Wiesz mozemy mowic, ze seler naciowy i liscie kalafiora to mniej wiecej to samo


Nie jem lisci tak samo jak ty nie jesz zębów,kosci, czy niektorych wnetrznosci zwierzat.
Jander - 2008-12-16, 15:59
:
Jaskier napisał/a:
Masz na to jakies dowody?

To przypowiastka buddyjska, każdy z niej wyciągnie to co zechce.
Jaskier napisał/a:
Co do długowieczności podałem już przykład Hunzow.

Jeden przykład nie jest jeszcze naukowy - jeśli pokażesz porównanie wielu ludów mięsożernych i wegetariańskich, weźmiesz pod uwagę inne czynniki, jak szerokość geograficzna, choroby, rozwój cywilizacyjny etc. i na tej podstawie udowodnisz, że wegetarianie żyją dłużej - to będę zadowolony.
Jaskier napisał/a:
Czym w takim ukladzie twoim zdaniem czuja rosliny?

Nie wiem, wydaje mi się natomiast, że nauka nie będzie w stanie nigdy stwierdzić, że rośliny na pewno nic nie czują. Aczkolwiek myślę, że czują w sposób, którego nie potrafimy sobie wyobrazić. Ale nawet jeśli, to sprawa odczuwania nie sprawi, że przestanę jeść rośliny czy zwierzęta.
pozdrawiam
martva - 2008-12-16, 16:09
:
Jaskier napisał/a:
Nie jem lisci tak samo jak ty nie jesz zębów,kosci,


Ja te drobniejsze powrastane w główkę zostawiam. Znaczy liście, nie kości. Zupełnie normalnie smakują. Tak samo jak gotuję zupę-krem z brokuła, a łodyga jest niezdrewniała, też ją kroję i gotuję (wrzucam do garnka wcześniej niż resztę, bo jest twardsza).

Jander napisał/a:
Nie wiem, wydaje mi się natomiast, że nauka nie będzie w stanie nigdy stwierdzić, że rośliny na pewno nic nie czują.


Jeśli nawet przyjmiemy że rośliny czują, to jeśli chcemy ograniczyć ból na świecie, lepiej jest zjeść rośliny niż zwierzęta.

Idę upolować jakiś obiad, bo umieram z głodu ;)
Jaskier - 2008-12-16, 16:11
:
Jander napisał/a:

To przypowiastka buddyjska, każdy z niej wyciągnie to co zechce.


Nie mam w zwyczaju kierować się w życiu przypowiastkami.

Jander napisał/a:
Aczkolwiek myślę, że czują w sposób, którego nie potrafimy sobie wyobrazić.


Aha. Jesli nie jestes w stanie nawet sobie tego wyobrazic, skad wiesz czy ten bol nie jest dla nich np.przyjemnoscia?
Jaka pewność ze jest negatywny?
MrSpellu - 2008-12-16, 16:14
:
Jaskier napisał/a:
Aha. Jesli nie jestes w stanie nawet sobie tego wyobrazic skad wiesz czy ten bol nie jest dla nich np.przyjemnoscia?

Nie mam pytań. Idę się napić :->
Jaskier - 2008-12-16, 16:16
:
Spellsinger napisał/a:
Nie mam pytań. Idę się napić :->


Napisał, ze nigdy nie bedziemy mogli sobie tego wyobrazic, co oznacza ze niczego nie mozna wykluczyc.
Jander - 2008-12-17, 15:58
:
martva napisał/a:
Jeśli nawet przyjmiemy że rośliny czują, to jeśli chcemy ograniczyć ból na świecie, lepiej jest zjeść rośliny niż zwierzęta.

Jeśli nie zjem udka z kurczaka, to ten kurczak może być rozszarpany przez wilka. A rzeźnik mu po prostu utnie łeb - to bardziej humanitarne. ;)
I tak można ze wszystkim, łańcuch pokarmowy jest prosty.
Jaskier napisał/a:
Nie mam w zwyczaju kierować się w życiu przypowiastkami.

A tym co one przekazują?
Nie da się uniknąć cierpienia swojego jak i sprawiania cierpienia innym. Taki (szerszy) morał.
Jaskier napisał/a:
Aha. Jesli nie jestes w stanie nawet sobie tego wyobrazic, skad wiesz czy ten bol nie jest dla nich np.przyjemnoscia?
Jaka pewność ze jest negatywny?

Nie jestem w stanie również wyobrazić sobie jakbym był innym człowiekiem.
Zakładam tylko jedno - że rośliny czują. Natomiast założenie masochizmu wymagałoby już dużo więcej, jako że masochizm jest kwestią seksualną. Byłoby to mnożeniem bytów ponad potrzebę, a tu już warto użyć Brzytwy Ockhama.
Ból jest z natury swej negatywny, nie jest odczuwany pozytywnie poza właśnie masochizmem. Pozytywny ból to oksymoron.
pozdrawiam
Jaskier - 2008-12-17, 16:39
:
Jander napisał/a:
A rzeźnik mu po prostu utnie łeb


Ten który rzetelnie wykonuje swoja prace owszem.
Znajdzie się nie jeden ktory pobawi się cierpieniem zwierzaka zanim go zabije.

Poza tym w dzisiejszych czasach w wiekszosci rzezni zabija się pradem, masowo.
Z reszta o niehumanitarności i nie przestrzeganiu zasad w ubojniach zwierząt juz bylo . Wystarczy wrocic kilkanascie stron wstecz.

Gdyby zabijano tasakiem tak jak piszesz, tych rzeznikow musiano by zatrudniac co najmniej tylu ile zwierzat jest do zabicia.

Jander napisał/a:

A tym co one przekazują?


Również nie(procz niektorych wyjatkow).

Jander napisał/a:
Zakładam tylko jedno - że rośliny czują.


Zakładasz ze czuja , ale nie masz na to zadnego potwierdzenia. Ja zakladam ze nie czuja.
Kieruje sie w wiekszosci tym na co mam potwierdzenie. Na to ze zwierzeta czuja je mam i puki co wlasnie to jest moim wyznacznikiem miedzy innymi diety.
Fidel-F2 - 2008-12-17, 18:03
:
Jander napisał/a:
Zakładam tylko jedno - że rośliny czują.
możesz tez założyć, że ślimak jest artystą kubistą, sens bedzie ten sam
Jander - 2008-12-18, 18:17
:
Czyli rzeźnicy powinni przestrzegać prawa. Powinno się zatrudniać ich więcej, nie powinno się ciąć kosztów. To raczej zarzuty względem kapitalizmu, aniżeli mięsa. Jak wiemy zwierzęta mogą być zabijane humanitarnie.
Jaskier napisał/a:
Zakładasz ze czuja , ale nie masz na to zadnego potwierdzenia. Ja zakladam ze nie czuja.
Kieruje sie w wiekszosci tym na co mam potwierdzenie. Na to ze zwierzeta czuja je mam i puki co wlasnie to jest moim wyznacznikiem miedzy innymi diety.

Zakładam, że rośliny mogą czuć, jako że są żywe. Np. ustawiają się do słońca, więc muszą czuć, że to słońce z którejś strony jest.

Ślimak nie może być artystą kubistą, bo nie jest człowiekiem, tylko ślimakiem.
pozdrawiam
Fidel-F2 - 2008-12-18, 18:24
:
Jander napisał/a:
Zakładam, że rośliny mogą czuć, jako że są żywe. Np. ustawiają się do słońca, więc muszą czuć, że to słońce z którejś strony jest.
dżizas, zagam w taki razie pytanie czy grzyby też czują?
Jaskier - 2008-12-18, 18:30
:
Jander napisał/a:
To raczej zarzuty względem kapitalizmu, aniżeli mięsa. Jak wiemy zwierzęta mogą być zabijane humanitarnie.


Porzucając kwestie cierpienia, choć twierdze że samo zabijanie mocno się z nim wiąże.
Prawdziwy wegetarianizm jest dietą dzieki ktorej można spokojnie żyć, bez żadnego zabijania i tym się kieruje,osobiscie uważam zabijanie ziwerząt za coś niedobrego, zupełnie niepotrzebnego.

Co do roślin poczekam na konkretne, niezbite dowody na to że rosliny czują bol,posiadają świadomość... Puki co utrzymuje się przy swoim przekonaniu i nie mam zamiaru go zmieniać.
Jander - 2008-12-18, 18:30
:
Nie wiem, ale wydaje mi się, że nie jest to niemożliwe.
pozdrawiam
Jaskier - 2008-12-18, 18:34
:
Jander napisał/a:
Nie wiem, ale wydaje mi się, że nie jest to niemożliwe.
pozdrawiam


Nawet nie wiesz jak wiele rzeczy mi sie wydaje...
Fidel-F2 - 2008-12-18, 20:10
:
Jander napisał/a:
Ślimak nie może być artystą kubistą, bo nie jest człowiekiem, tylko ślimakiem.
A roslina nie czuje bólu bo nie ma ośrodkowgo systemu nerwowego a nawet nie ma żadnego systemu nerwowego.

Jander napisał/a:
Nie wiem, ale wydaje mi się, że nie jest to niemożliwe.
W jaki sposób?
Jander - 2008-12-19, 17:51
:
Jaskier - to czekaj, zabijanie zwierząt przez zwierzęta jest ok, ale zabijanie zwierząt przez... zwierzęta (jakimi są ludzie) jest już nieok?

Fizycznego bólu nie czują, mówiłem ogólnie o cierpieniu, nie konkretnie o bólu.
Ale to już w pewnej mierze kwestia wierzeń, więć EOT.
Jaskier - 2008-12-19, 21:00
:
Jander napisał/a:
Jaskier - to czekaj, zabijanie zwierząt przez zwierzęta jest ok, ale zabijanie zwierząt przez... zwierzęta (jakimi są ludzie) jest już nieok?


Na Boga --.-- nastepnym razem kiedy znowu coś napiszesz poczytaj troche więcej w tym temacie, pisałem już kilkanaście razy, czym różni się zabijanie zwierząt przez ludzi od tego ktorego dokonuja zwierzeta...
Tequilla - 2009-01-24, 18:00
:
łoł! kolejny stary jak świat temat w który, co wiem z doświadczenia lepiej się nie pchać.
Ale trochę kusi mimo wszystko włożyć palec między drzwi.... :)

Jeśli mięsożercy nie mają jakiś elementarnych wątpliwości co do swojej diety to się ich nie przekona i już. Osobiście, choć sam nie jem mięsa i nie zamierzam jeść nikogo nie uświadamiam i nie przekonuję. Za uczciwe uważam jeśli ktoś mi powie, że je mięso, bo lubi i tyle. Irytuje mnie natomiast okrutnie odwoływanie się do Boga, praw natury etc. Rzeźnie z naturą nic wspólnego nie mają.
Fidel-F2 - 2009-01-29, 16:48
:
ale rzezanie owszem
Vetuf - 2009-01-31, 22:09
:
zastanawiałem się kiedyś nad pełnym wegetarianizmem, jednak stwierdziłem, że nie mogę pozbawiać się całkowicie białka zwierzęcego. nie zgodzę się, że nie można przytaczać argumentu związanego z naturą - jesteśmy drapieżnikami i zaprzeczanie temu zahacza o hipokryzję.
od dłuższego już jednak czasu nie czułem się zbyt dobrze jedząc mięso stworzeń tak bardzo podobnych do nas, jak np. świnie czy krowy. dlatego zdecydowałem się na "kompromisowe" rozwiązanie, tzn. rezygnację z jedzenia tylko mięsa ssaków. a jako że drobiu nie lubię, sprowadza się to do jedzenia ryb.
martva - 2009-01-31, 22:17
:
Vetuf napisał/a:
że nie mogę pozbawiać się całkowicie białka zwierzęcego.


Nie jem mięsa; ani ssaków, ani ptaków, ani ryb. Nie pozbawiam się białka zwierzęcego.

Vetuf napisał/a:
jesteśmy drapieżnikami i zaprzeczanie temu zahacza o hipokryzję.


Figę. Nie jestem drapieżnikiem, moje zęby nadają się do odgryzania kęsów jabłek i przeżuwania ich, a nie rozrywania mięsa i miażdżenia kości. Moje pazury mogę komuś wbić w plecy, ale zdobywanie pożywienia? Pomarańczę sobie mogę obrać ;)
Jeszcze za mięsożernych czasów wiedziałam że gdybym musiała sobie upolować schabowego, to bym go po prostu nie miała.
Nie jestem drapieżnikiem, jestem spokojnym kluchowatym roślinożercą. Howgh.
Toudisław - 2009-01-31, 22:46
:
martva napisał/a:
Nie jestem drapieżnikiem, jestem spokojnym kluchowatym roślinożercą. Howgh.

nie jesteś. Masz jeden nie zbyt wielki żołądek stosunkowo krótkie jelita. Zęby za słabe na ciągły życie pokarmu roślinnego. Szkodzą ci cukry złożone lub w ogolę się nie trawią.


jesteśmy wszystkożerni
martva napisał/a:
nie rozrywania mięsa i miażdżenia kości.

ile znowu drapieżców miarzdzy kości ? to nie jest cecha konieczna
Vetuf - 2009-01-31, 22:59
:
martva napisał/a:
Nie jem mięsa; ani ssaków, ani ptaków, ani ryb. Nie pozbawiam się białka zwierzęcego.

hm, jak Ty to robisz więc? :D

martva napisał/a:
Figę. Nie jestem drapieżnikiem, moje zęby nadają się do odgryzania kęsów jabłek i przeżuwania ich, a nie rozrywania mięsa i miażdżenia kości. Moje pazury mogę komuś wbić w plecy, ale zdobywanie pożywienia? Pomarańczę sobie mogę obrać ;)
Jeszcze za mięsożernych czasów wiedziałam że gdybym musiała sobie upolować schabowego, to bym go po prostu nie miała.
Nie jestem drapieżnikiem, jestem spokojnym kluchowatym roślinożercą. Howgh.

oczywiście. niczego nie narzucam, przeciwnie. jeśli miałbym sam to zrobić, również nie umiałbym chyba zabić nawet przysłowiowego karpia do zjedzenia.
chodziło mi bardziej o to, że Twój organizm jest przystosowany do jedzenia mięsa w toku ewolucji i jest to cecha gatunkowa. taka jak np. stanie na dwóch kończynach. ogólnie, to w naturze stosunki między zwierzętami nie są zbyt przyjazne.
martva - 2009-01-31, 23:25
:
Toudisław napisał/a:
nie jesteś.


Oho, jak ja lubię jak mi się mówi czym jestem a czym nie. Czy ja Ci zarzucam roślinożerność? :P

Toudisław napisał/a:
Masz jeden nie zbyt wielki żołądek stosunkowo krótkie jelita.


Moje jelita są sporo dłuższe niż u drapieżników. BTW często rozmawiasz z fajnymi kobietami o jelitach, ZBoku? :P

Toudisław napisał/a:
Zęby za słabe na ciągły życie pokarmu roślinnego


Pokarm roślinny pokarmowi roślinnemu nierówny.

Toudisław napisał/a:
Szkodzą ci cukry złożone


Ależ bzdura.

Toudisław napisał/a:
lub w ogolę się nie trawią.


Nie trawię błonnika, ale to że go nie trawię nie oznacza że nie jest mi potrzebny.

Toudisław napisał/a:
ile znowu drapieżców miarzdzy kości ? to nie jest cecha konieczna


No dobra, to typowa cecha dla tych mięsożerców którym się zdarza wszamać jakąś padlinkę.

Vetuf napisał/a:
hm, jak Ty to robisz więc? :D


Zdolna jestem, potrafię.
Sery, jogurty i jajka to na drzewach rosną, proszę kolegi? Biologii się nie uczyło?

Vetuf napisał/a:
chodziło mi bardziej o to, że Twój organizm jest przystosowany do jedzenia mięsa w toku ewolucji i jest to cecha gatunkowa.


Może i jest przystosowany, ale to nie oznacza że jestem drapieżnikiem z natury. Nie jem mięsa od lat i mam wszystko na swoim miejscu, to o czymś świadczy.

Vetuf napisał/a:
to w naturze stosunki między zwierzętami nie są zbyt przyjazne.


Chyba nie będziesz rozmawiał o nieprzyjaznych stosunkach z kimś kto ma w avatarze związaną kobietę? :shock:

BTW chyba pierwszy raz w życiu spotykam kogoś kto gada o ludziach drapieżnikach i ich ewolucyjnym przystosowaniu do jedzenia mięsa, a równocześnie ma jakieś opory przed jedzeniem stworzeń podobnych do nas. Dziwnie.
Ziemniak - 2009-01-31, 23:33
:
martva napisał/a:
mam wszystko na swoim miejscu

Fakt :mrgreen:

Nasz układ pokarmowy jest przystosowany do wszystkożerności, mamy za długie jelita jak na drapieżnika, ale cechy roślinożercy zanikły, pozostał po nich wyrostek robaczkowy.
Dobrze zbilansowana dieta wegetariańska krzywdy nikomu nie zrobi, ale ja osobiście nie potrafiłbym sobie odmówić mięsa, prędzej zrezygnowałbym z roślinek :devil:
Toudisław - 2009-01-31, 23:36
:
martva napisał/a:
Oho, jak ja lubię jak mi się mówi czym jestem a czym nie. Czy ja Ci zarzucam roślinożerność? :P

Domniemam po obserwacji że nalezysz do gatunku Homo sapiens sapiens co oznacza ze jak cały gatunek jesteś wszystkożerna. Co nie oznacza że bez mięsa zraz umrzesz. A tylko to że jesteś przystosowana to spożywania i takich i takich pokarmów
martva napisał/a:
Moje jelita są sporo dłuższe niż u drapieżników. BTW często rozmawiasz z fajnymi kobietami o jelitach, ZBoku? :P

Ale durzo krótsze niż u roślinożerców. Proporcjonalnie
martva napisał/a:
Ależ bzdura.

Jesteś kornikiem ? że masz w żołądku bakterie trawiące celulozę ?
martva napisał/a:
Nie trawię błonnika, ale to że go nie trawię nie oznacza że nie jest mi potrzebny.

No własnie :P ale ja nie przecze że jest ci potrzebny
martva napisał/a:
a równocześnie ma jakieś opory przed jedzeniem stworzeń podobnych do nas. Dziwnie.

No jest to zabezpieczenie natury przed autodestrukcją gatunku. dla jednego gatunku mięso tego gaTUNKU JEST szkodliwe
martva - 2009-01-31, 23:44
:
Ziemniak napisał/a:
Fakt :mrgreen:


Masz iście drapieżniczy zmysł obserwacji :P

Ziemniak napisał/a:
ale cechy roślinożercy zanikły,


Gdyby zanikły, to chyba by mi słabo szła ta wegetacja, nie?

Ziemniak napisał/a:
ale ja osobiście nie potrafiłbym sobie odmówić mięsa,


Podobnie jak wielu innych ludziów.
Ja nie potrafiłabym sobie odmówić czekolady, na ten przykład.

Toudisław napisał/a:
Co nie oznacza że bez mięsa zraz umrzesz

A kiedy?

Toudisław napisał/a:
Jesteś kornikiem ?


A wyglądam?

Toudisław napisał/a:
że masz w żołądku bakterie trawiące celulozę ?


A celuloza jest jedynym znanym Ci cukrem złożonym? Następny co na biologii i chemii nie uważał?
Poza tym to było bardzo intymne pytanie, o.

Toudisław napisał/a:
dla jednego gatunku mięso tego gaTUNKU JEST szkodliwe

:shock:
Rozwiń, proszę.
Ziemniak - 2009-01-31, 23:50
:
martva napisał/a:
Ziemniak napisał/a:
ale cechy roślinożercy zanikły,


Gdyby zanikły, to chyba by mi słabo szła ta wegetacja, nie?


Miałem na myśli typowe cechy przeżuwacza, typu wielokrotne żołądki, dlatego m in. człowiek nie trawi celulozy i błonnika.
martva - 2009-01-31, 23:54
:
Ja nie rozumiem, dlaczego dla Was zwierzę roślinożerne=przeżuwacz?

Czy człowiek miał kiedyś cechy przeżuwacza, że mu zanikły? Mieliśmy wspólnego przodka z małpami, nie z bawołami, na Jowisza. No.
Vetuf - 2009-02-01, 00:19
:
martva napisał/a:
Sery, jogurty i jajka to na drzewach rosną, proszę kolegi?

a. nie wiem czemu, wziąłem Cię za wegankę z początku...
martva napisał/a:
BTW chyba pierwszy raz w życiu spotykam kogoś kto gada o ludziach drapieżnikach i ich ewolucyjnym przystosowaniu do jedzenia mięsa, a równocześnie ma jakieś opory przed jedzeniem stworzeń podobnych do nas. Dziwnie.

dobrze czuć się wyróżnionym. :) prawdopodobnie dzieje się tak dlatego, że nie mam potrzeby negowania argumentów, jeśli są racjonalnie uzasadnione, a za taki właśnie argument uważam czysto naukowe stwierdzenie, że należymy do takiej, a nie innej grupy zwierząt.
ja też pierwszy raz "rozmawiam" z wegetarianką, która ma w avatarze związaną kobietę. :D
Wilko - 2009-02-01, 14:01
:
Ziemniak napisał/a:
Miałem na myśli typowe cechy przeżuwacza, typu wielokrotne żołądki, dlatego m in. człowiek nie trawi celulozy i błonnika.

Tak w ramach sprostowania celuloza to jedna z frakcji błonnika, więc chyba nie trzeba tego rozdzielać ;)

Ja tam doskonale czuję się jako wszystkożerca. Nie wyrzekłabym się mięska, ani roślinek, bo znowu moje jelitka nie wytrzymałyby tylko pokarmu mięsnego.
martva - 2009-02-01, 15:23
:
Vetuf napisał/a:
a. nie wiem czemu, wziąłem Cię za wegankę z początku...


Ale ja pytałam o Twoje wyrzekanie się białka zwierzęcego, a nie o moje ;)

Vetuf napisał/a:
jeśli są racjonalnie uzasadnione, a za taki właśnie argument uważam czysto naukowe stwierdzenie, że należymy do takiej, a nie innej grupy zwierząt.


Mnie nie przekonuje naukowa nibydrapieżność człowieka w dalszym ciągu. Naprawdę wolę argumenty typu 'jem mięso, bo lubię'. Tłumaczenie się ewolucją, albo i prawami boskimi strasznie mnie irytuje, podobnie jak Tequillę :-)

Vetuf napisał/a:
ja też pierwszy raz "rozmawiam" z wegetarianką, która ma w avatarze związaną kobietę. :D


Jedyne forum wegetariańskie na którym bywam znajduje się na gazecie.pl, a tam nie ma avatarów, więc nie wiem co normalnie mają w avatarach wegetarianki.
Asuryan - 2009-02-02, 03:41
:
Toudisław napisał/a:
No jest to zabezpieczenie natury przed autodestrukcją gatunku. dla jednego gatunku mięso tego gaTUNKU JEST szkodliwe

To ciekawe co piszesz, bo z tego co wiem wśród niektórych gatunków zwierząt kanibalizm jest normą, a nie jakimś wyjątkiem.
MrSpellu - 2009-02-02, 10:03
:
Asuryan napisał/a:
To ciekawe co piszesz, bo z tego co wiem wśród niektórych gatunków zwierząt kanibalizm jest normą, a nie jakimś wyjątkiem.

Wśród niektórych ludzkich kultur kanibalizm również był normą społeczno-obyczajową :)
Toudisław - 2009-02-02, 10:08
:
Cytat:
Wśród niektórych ludzkich kultur kanibalizm również był normą społeczno-obyczajową :)

To nie tak. Nawet tam był dodatkiem do diety a te plemiona sa dość prymitywne zresztą widać czasem że nie rozwijają się prawidłowo

Cytat:
Jedzenie ludzkiego mięsa może być szkodliwie dla zdrowia. Zagrożenie powodują priony, wirusopodobne białka – wywołują one choroby z grupy zakaźnych encefalopatii gąbczastych. Wśród plemion Nowej Gwinei, zwłaszcza ludu Fore, szalała choroba, zwana kuru lub "śmiejącą się śmiercią". Zarażenie prionami następowało przy rytualnym spożyciu ciał zmarłych krewnych. Fore zrezygnowali z kanibalizmu w 1957 r., lecz starsi członkowie wciąż umierają na kuru.

Asuryan - 2009-02-02, 10:58
:
Owszem Toudi, co do kanibalizmu ludzkiego pełna zgoda - z tym że wcześniej by to opisać użyłeś zbyt wielkiej generalizacji. Dla niektórych gatunków zwierząt bowiem ich własny gatunek jest podstawą diety.
MrSpellu - 2009-02-02, 11:12
:
Toudisław napisał/a:
To nie tak. Nawet tam był dodatkiem do diety a te plemiona sa dość prymitywne zresztą widać czasem że nie rozwijają się prawidłowo

Zgodzę się co do szkodliwości ludzkiego mięsa dla ludzi. Nie zmienia to faktu, że takie zachowania były. Ci ludzie nie mieli świadomości, że sobie szkodzą. Byli pewni (poprzez swoje wierzenia) że wręcz sobie pomagają (zdobywanie siły przeciwnika lub mądrości przodków).

Inaczej, zbyt duża ilość zwierzęcego mięsa w ludzkiej diecie (lub praktycznie sama mięsna dieta) na dłuższą metę jest dla ludzi szkodliwa (odkąd nauczyliśmy się obrabiać termicznie mięso, surowe na dłuższą metę jest po prostu szkodliwe). Jest to argument za wszystkożernością (nie za roślinożernością, bo gdyby Bozia lub Karol Darwin chciał byśmy byli roślinożerni to byśmy mięsa po prostu nie jedli). Ponieważ jak pisałem dużo wcześniej ludzie w pewnym momencie zauważyli, że urozmaicona dieta służy rozwojowi. Można też powiedzieć, że to rozwój wpłynął na urozmaicenie diety i również będzie to prawda. Jedno drugiego nie wyklucza. Argument 'jem bo lubię' jest adekwatny obecnie, wcześniej to nie było takie oczywiste (warunki społeczne, ekonomiczne et cetera). Bez czerwonego mięsa żyję już prawie miesiąc, ale gdybym nie dziabnął rybki lub kurczaka to bym chyba oszalał. Wiem jedno, następnym razem gdy wciągnę schaboszczaka zjem tylko jednego, a nie trzy - teraz parę miesięcy pocierpię.
Jaskier - 2009-02-02, 11:22
:
Spellsinger napisał/a:
Bez czerwonego mięsa żyję już prawie miesiąc,


Ciekawe dlaczego...

Spellsinger napisał/a:
odkąd nauczyliśmy się obrabiać termicznie mięso


Zależy o jakim rodzaju obróbki termicznej mówisz.

Spellsinger napisał/a:
Jest to argument za wszystkożernością


Wszystkożerny nie jest oznacza tego, że człowiek musi jeść mięso.

Spellsinger napisał/a:
(nie za roślinożernością, bo gdyby Bozia lub Karol Darwin chciał byśmy byli roślinożerni to byśmy mięsa po prostu nie jedli).


Ewolucja pozwoliła nam wykształcic percepcje na tyle żeby zrozumieć że zabijanie zwierząt to cos złego, nieetycznego , nieestetycznego.
Tequilla - 2009-02-02, 11:28
:
mniej więcej Ten sam argument ( z Bozią i Kerolem Darwinem) był wysuwany w początkach lotnictwa, przez opornych temu szalonemu wynalazkowi. Wtedy brzmiało to tak:
"Gdyby Bóg chciał, żeby ludzie latali, do dałby im skrzydła"

Oczywiście, że człowiek jest wszystkożerny - nie ma co nad tym dyskutować. I fakt faktem - w dawnych czasach trudniej było przetrwać bez mięsa ( biorąc pod uwagę też i fakt zerowej wiedzy na temat odżywiania, składników odżywczych itp.). W dniu dzisiejszym jedny argument jest taki, że mięso po prostu ludziom smakuje i tyle. Jest to więc hedonistyczna potrzeba zaspokojenia swoich kubków smakowych, bowiem zgodnie ze stanem współczesnej wiedzy każda dietę mięsną można zastapić odpowiednio zbliansowaną dietą roślinną.
MrSpellu - 2009-02-02, 11:33
:
Jaskier napisał/a:
Ciekawe dlaczego...

Eksperyment. Chcę zobaczyć jak długo wytrzymam bez mięsa, bo gdybym się tylko odchudzał to bym po prostu jadł tego mięsa mniej. Tak to jem wszystkiego mniej (ziemniaki, biały ryż, chleb, piwo wypadły z diety całkowicie) i chodzę na siłownię. Niektórzy twierdzą, że robię poważny błąd, że tak nagle rezygnuję z mięsa. Bo potem łatwiej mi będzie o efekt jojo. Tak czy siak jeszcze dwa tygodnie i zacznę przywracać mięsko w rozsądnych ilościach.

Jaskier napisał/a:
Zależy o jakim rodzaju obróbki termicznej mówisz.

Logika podpowiada, że pierwsze obrobione termicznie mięso było nadziane na patyk i pieczone nad ogniskiem. Reszta to już sztuka kulinarna.

Jaskier napisał/a:
Wszystkożerny nie oznacza że człowiek musi jeść mięso

Ale je. Kiedyś musiał, teraz nie musi - ale i tak je i wierz mi, będzie jadł.

Jaskier napisał/a:
Ewolucja pozwoliła nam wykształcic percepcje na tyle żeby zrozumieć że zabijanie zwierząt to cos złego, nieetycznego, nieestetycznego.

Przestań bo zabiję Cię śmiechem. Gratuluję 'wyższego' poziomu ewolucji ;)

Tequilla napisał/a:
mniej więcej Ten sam argument ( z Bozią i Kerolem Darwinem) był wysuwany w początkach lotnictwa, przez opornych temu szalonemu wynalazkowi. Wtedy brzmiało to tak:
"Gdyby Bóg chciał, żeby ludzie latali, do dałby im skrzydła"

Nie uważasz, że budowa organizmu i zwyczaje żywieniowe, a postęp technologiczny i związane z nim możliwości to dwie różne rzeczy? Idź Pan z tą erystyką :)
Jaskier - 2009-02-02, 11:40
:
Tequilla napisał/a:
"Gdyby Bóg chciał, żeby ludzie latali, do dałby im skrzydła"


Krotka piłka

Tequilla napisał/a:
w dawnych czasach trudniej było przetrwać bez mięsa ( biorąc pod uwagę też i fakt zerowej wiedzy na temat odżywiania, składników odżywczych itp.). W dniu dzisiejszym jedny argument jest taki, że mięso po prostu ludziom smakuje i tyle. Jest to więc hedonistyczna potrzeba zaspokojenia swoich kubków smakowych, bowiem zgodnie ze stanem współczesnej wiedzy każda dietę mięsną można zastapić odpowiednio zbliansowaną dietą roślinną.


WORD!!

Spellsinger napisał/a:
ale i tak je i wierz mi, będzie jadł.


A niech sobie je, na zdrowie ;) Jednak wolalbym zebys mowil sam za siebie :)

Spellsinger napisał/a:
Przestań bo zabiję Cię śmiechem. Gratuluję 'wyższego' poziomu ewolucji ;)


Nie uważam wcale że wegetarianie sa na wyzszym poziomie ewolucji, zle mnie zrozumiales, chodzi mi o to ze z jej biegiem czlowiek nauczyl sie rozumienia kwestii cierpienia , etyki ...
Nie mow ze nie posiadasz takich zmyslow postrzegania , kazdy na obecnym poziomie ewolucji je posiada, niezaleznie od tego czy jest wegetarianinem czy nie.
No i wiesz, dla Ciebie argumentem zawsze może być smak.
Moj ojciec pali papierosy rzekomo tylko dla smaku.
MrSpellu - 2009-02-02, 12:02
:
Tequilla napisał/a:
Oczywiście, że człowiek jest wszystkożerny - nie ma co nad tym dyskutować. I fakt faktem - w dawnych czasach trudniej było przetrwać bez mięsa ( biorąc pod uwagę też i fakt zerowej wiedzy na temat odżywiania, składników odżywczych itp.)

Prześledź ten wątek kilka-kilkanaście stron wstecz, nie chce mi się powtarzać siebie samego i kilku innych osób, że stan wiedzy o odżywianiu nie był aż tak istotny jak czynniki społeczno/ekonomiczne (i wcale nie był taki nikły, istniały tabu żywieniowe, które miały uzasadnienia zdrowotne).

Tequilla napisał/a:
W dniu dzisiejszym jedny argument jest taki, że mięso po prostu ludziom smakuje i tyle

I w rozsądnych ilościach sprzyja prawidłowemu rozwojowi organizmu :)

Tequilla napisał/a:
Jest to więc hedonistyczna potrzeba zaspokojenia swoich kubków smakowych

Co dowodzi, że jesteśmy gatunkiem rozumnym i niezwykle cenimy zaspokajanie swoich egoistycznych potrzeb :-)

Cytat:
Jest to więc hedonistyczna potrzeba zaspokojenia swoich kubków smakowych, bowiem zgodnie ze stanem współczesnej wiedzy każda dietę mięsną można zastapić odpowiednio zbliansowaną dietą roślinną.

Pewnie, że można. Dzięki rozwojowi technologicznemu, poprawie warunków sanitarnych, ekonomicznych i wielu innych czynników białko zwierzęce nie jest konieczne obecnie do przetrwania, o czym pisałem wcześniej.

Jaskier napisał/a:

Nie mow ze nie posiadasz takich zmyslow postrzegania, kazdy na obecnym poziomie ewolucji je posiada, niezaleznie od tego czy jest wegetarianinem czy nie.

Jaskier, to o czym piszesz to czysta empatia i nie ma nic wspólnego z ewolucją. Raczej ze zmianą norm obyczajowo kulturowych, lub 'ewolucją' człowieka w społeczeństwie. To że dla Ciebie zabijanie zwierzątek jest nieetyczne to tylko przejaw empatii właśnie, zdolność do współczucia. Człowiek taką zdolność zaczął objawiać, podejrzewam, w momencie gdy zaczął tworzyć sztukę związaną nie tylko z wojnami, zabijaniem i gromadzeniem łupów. To kwestia wrażliwości. Już dwa tysiące lat przed Chrystusem Hindusi zauważyli, że żarcie mięsa jest nieetyczne (względy religijne bardziej), w Europie byli to Pitagorejczycy (względy etyczne). Ergo, zawsze gdzieś byli jacyś wariaci, którzy uważali, że zabijanie zwierzątek jest smutaśne :)
martva - 2009-02-02, 12:07
:
Spellsinger napisał/a:
że stan wiedzy o odżywianiu nie był aż tak istotny jak czynniki społeczno/ekonomiczne.


IMHO nie chodzi tylko o stan wiedzy, ale również globalizację. W dawnych czasach człowiek rezygnując z mięsa w Polsce miałby do wyboru różne rodzaje kasz, miód i rzepę ;) (tak, upraszczam). Można się było zanudzić. A teraz? Mamy dodatkowo sałatę XD

Spellsinger napisał/a:
Ergo, zawsze gdzieś byli jacyś wariaci, którzy uważali, że zabijanie zwierzątek jest smutaśne :)


Pffff, Ty wyeprzu nieempatyczny :P
Wilko - 2009-02-02, 13:02
:
Jaskier napisał/a:
Ewolucja pozwoliła nam wykształcic percepcje na tyle żeby zrozumieć że zabijanie zwierząt to cos złego, nieetycznego , nieestetycznego.

Jaskier mam takie pytanie, czy jadasz jakieś przetwory mleczne albo sery?
Tequilla - 2009-02-02, 13:49
:
Wilko napisał/a:
Jaskier napisał/a:
Ewolucja pozwoliła nam wykształcic percepcje na tyle żeby zrozumieć że zabijanie zwierząt to cos złego, nieetycznego , nieestetycznego.

Jaskier mam takie pytanie, czy jadasz jakieś przetwory mleczne albo sery?


Ooo wychodzą ciężkie działa wegetariańskiej hipokryzji, coś tak czuję. ;)
Jander - 2009-02-02, 14:28
:
Toudi napisał/a:
To nie tak. Nawet tam był dodatkiem do diety a te plemiona sa dość prymitywne zresztą widać czasem że nie rozwijają się prawidłowo

Co to znaczy prawidłowo?
Czy ja wiem czy dodatkiem do diety. Nie bardzo było co jeść, w jednym miejscu, jak się dwa plemiona ze sobą pozabijały, to po bitwie ci co wygrali kroili ciała wrogów, część jedli a część brała to co została ze sobą, żeby wyżywić resztę. Pragmatyzm, wierzeń w tym niewiele.
pozdrawiam
Fidel-F2 - 2009-02-02, 16:26
:
ale po co ta gadka?
jeden mięso jada a inny nie i na tym dysputa powinna się zakonczyć
jeśli ktoś powie, że nie jada mięsa bo mu nie smakuje to kiwnę głowa i powiem ok, twoja sprawa
a moja sprawa, że wezmę królika palnę go w łeb, obedrę ze skóry i upiekę
ale gdy kto wyjeżdża mi z ideologią, etyką, empatią, ewolucją, prawami boskimi i czort wie czym jeszcze to polecę mu poszukac psychologa bo pod kopułką tryby zaczynają mu szwankować
Tequilla - 2009-02-02, 17:31
:
Fidel-F2 napisał/a:

jeśli ktoś powie, że nie jada mięsa bo mu nie smakuje to kiwnę głowa i powiem ok, twoja sprawa


Rzecz w tym, że mięso smakuje, z reguły powody są inne ( jedne z niżej przez ciebie wymienionych :) )


Fidel-F2 napisał/a:
ale po co ta gadka?
jeden mięso jada a inny nie i na tym dysputa powinna się zakonczyć


Ale pod tym stwierdzeniem podpisuję się obiema rękami :)
Fidel-F2 - 2009-02-02, 17:35
:
Tequilla napisał/a:
Rzecz w tym, że mięso smakuje, z reguły powody są inne
no to dla mnie problemy z kopułką
Tequilla - 2009-02-02, 17:42
:
Fidel-F2 napisał/a:
Tequilla napisał/a:
Rzecz w tym, że mięso smakuje, z reguły powody są inne
no to dla mnie problemy z kopułką


I popsułeś takie ładne zawieszenie broni.. :( :)

Widzisz, mniej więcej takie same problemy w kopułką, o jakie możnaby podejrzewać tych, którzy w XVI wieku współczuli Indianom, albo czarnym niewolnikom. ( kiedy niespecjalnie uważano ich za ludzi) Dżizas Czy wszyscy muszą być tacy sami? Tobie zabijanie zwierząt nie przeszkadza, uważasz się za drapiażnika i jest ok, a mi przeszkadza i czy to znaczy, że mam problemy z kopułką?
No cóż, w takim razie niech tak będzie, koniec i kropka. :)
MrSpellu - 2009-02-02, 17:45
:
Tequilla napisał/a:
Widzisz, mniej więcej takie same problemy w kopułką, o jakie możnaby podejrzewać tych, którzy w XVI wieku współczuli Indianom, albo czarnym niewolnikom.

Nie mam pytań. Idę się napić.
Tequilla - 2009-02-02, 17:52
:
Spellsinger napisał/a:
Tequilla napisał/a:
Widzisz, mniej więcej takie same problemy w kopułką, o jakie możnaby podejrzewać tych, którzy w XVI wieku współczuli Indianom, albo czarnym niewolnikom.

Nie mam pytań. Idę się napić.


No, no żeby tylko moja wypowiedź nie została źle odebrana! Bo jak za kila lat zechcę kandydować na prezydenta to mi to znajdą i wyjdę na rasistę!:)

To tylko porównanie: Gdybyś żył w XVI wieku i był białym osadnikiem jestem
przekonany, że za świrów miałbyś tych, którzy próbowaliby traktować niewolników inaczej, niż jak rzecz.
Tak, jak teraz Fidel ma wegetarian.
Jaskier - 2009-02-02, 18:28
:
Spellsinger napisał/a:
Ergo, zawsze gdzieś byli jacyś wariaci, którzy uważali, że zabijanie zwierzątek jest smutaśne :)


Mam przez to rozumieć, że jesteś typem którego nie rusza cierpienie?
A Ci ktorych rusza sa wariatami?

Wilko napisał/a:
Jaskier mam takie pytanie, czy jadasz jakieś przetwory mleczne albo sery?


Wilko, o tym już pisałem...
Chyba nawet zapytany przez Ciebie.
Tequilla - 2009-02-02, 18:59
:
A mnie interesuje coś jeszcze innego. Jako mięsożercy, jak zapatrujecie się na następujące kwestie:

- eksperymenty na zwierzętach ( medyczne, kosmetyczne)
- futra
- zabijanie wielorybów i waleni
-polowania
Wilko - 2009-02-02, 20:01
:
Jaskier napisał/a:
Wilko, o tym już pisałem...
Chyba nawet zapytany przez Ciebie.

No tak fermy ekologiczne. Jak mogłam zapomnieć? Nie ma więcej pytań ^^ Aczkolwiek to co piszesz, kłóci się odrobinę z tym co będę robić w przyszłości. Możliwe, że będę jednym z tych okropnych hodowców.
Nie przeszkadza mi, że ktoś nie jada mięsa (chociaż jak się zastanowić to chyba jednak odrobinę), najbardziej mnie boli, że argumentem jest to, że nie przestrzega się prawa zwierząt w ubojniach. Tylko dlaczego zakłada się z góry, że wszędzie jest źle? Bo tak nie jest. Skoro istnieje taki problem to można by pomyśleć o konsekwencjach dla ludzi znęcających się nad zwierzętami. Jak dla mnie to powinno iść w tą stronę.
Jaskier - 2009-02-02, 20:15
:
Wilko napisał/a:
No tak fermy ekologiczne. Jak mogłam zapomnieć? Nie ma więcej pytań ^^ Aczkolwiek to co piszesz, kłóci się odrobinę z tym co będę robić w przyszłości. Możliwe, że będę jednym z tych okropnych hodowców.


Jakiekolwiek produkty pochodzenia zwierzęcego pojawiają się w mojej diecie baardzo sporadycznie, najczesciej wtedy kiedy nie mam wyboru, lub czasu zeby skomponowac pelnowartosciowy posilek weganski.
W swoim życiu bardzo mocno skłaniam się ku diecie wegańskiej, 90% posilków spozywanych przeze mnie jest wolna od skłaników pochodzenia zwierzęcego.
Naturalnie w przyszłości, mam zamiar przejść na diete weganska.
Moje aspiracje co do tego sa spore.
A propo hodowców ekologicznych, jeżeli już korzystam z produktów oferowanych przez takie gospodarstwa, nie pozostaje obojetnym, dowiaduje sie u źródła w jaki sposob traktowane sa zwierzeta i co najważniejsze czy są zabijane po stracie ich wydolnosci.
Na podstawie zebranych informacji oceniam czy produkty danego producenta odpowiadaja moim oczekiwaniom.

Btw

I kto tu komu zaglada do talerza :P
MrSpellu - 2009-02-02, 20:24
:
Jaskier napisał/a:
Mam przez to rozumieć, że jesteś typem którego nie rusza cierpienie?

Jestem typem, który rozróżnia cierpienia 'ludzkie' od 'cierpienia' zwierząt przeznaczonych na ubój. To drugie jestem w stanie zaakceptować. I nie wyjeżdżaj mi tu z erystyką.

Tequilla napisał/a:
eksperymenty na zwierzętach ( medyczne, kosmetyczne)

Jeżeli lek testowany na zwierzętach w przyszłości uratuje setki albo tysiące ludzkich istnień, to jestem jak najbardziej za.

Tequilla napisał/a:
futra

Nie noszę futer, ale chętnie nosiłbym skórzane obuwie lub kurtki.

Tequilla napisał/a:
zabijanie wielorybów i waleni

Nie jadłem, więc nie mam wyrobionego zdania :P

Tequilla napisał/a:
polowania

W sensie dla sportu? Jeżeli chodzi o odławianie nadliczbowej zwierzyny zgodnie z przepisami, to czemu nie? Kłusownictwu mówię nie.

Jaskier napisał/a:
Jakiekolwiek produkty pochodzenia zwierzęcego pojawiają się w mojej diecie baardzo sporadycznie, najczesciej wtedy kiedy nie mam wyboru, lub czasu zeby skomponowac pelnowartosciowy posilek weganski.
W swoim życiu bardzo mocno skłaniam się ku diecie wegańskiej, 90% posilków spozywanych przeze mnie jest wolna od skłaników pochodzenia zwierzęcego.

Nie chcę być złośliwy ale to się odbija na dyskusji z Tobą :P (np. gdy próbujesz wzbudzić we mnie poczucie winy bo Twoja przyjaciółka krówka musi pocierpieć bym mógł ją zjeść :mrgreen: )

Jaskier napisał/a:
I kto tu komu zaglada do talerza

Widzisz, przez wegefaszyzm rozumiem próby wzbudzania poczucia winy u osobników mięsożernych. Zaglądanie do talerza jest już mniej hardkorowe :)
Jaskier - 2009-02-02, 20:30
:
Spellsinger napisał/a:
'cierpienia' zwierząt przeznaczonych na ubój.


Ok. W takim razie psa głaszczesz nie dasz mu zrobić krzywdy a świnie , krowe czy kure pod nóż? (mówimy tutaj tylko o naszym kraju)
Wszystkie czują tak samo, doznaja takiego samego rodzaju cierpienia.


Spellsinger napisał/a:
(np. gdy próbujesz wzbudzić we mnie poczucie winy bo Twoja przyjaciółka krówka musi pocierpieć bym mógł ją zjeść :mrgreen: )


Nie mam na celu, wzbudzania twojego poczucia winy. Prowadze te dyskusje tylko po to zeby zrozumiec pewne nawyki ludzi jedzacych mieso.
Czysta ciekawość...
Do tej pory procz argumentu o smaku, ktory jest sprawa indywidualna nic nie przemawialo za tym zeby to mieso spozywac.

Spellsinger napisał/a:
Nie chcę być złośliwy ale to się odbija na dyskusji z Tobą :P


Twoje zamilowanie do miesa rowniez odbija sie w dyskusji z toba, podobnie jak moj wegetarianizm, to normalne.
Podobnie jak ty zarzucasz mi że probuje wzbudzic w tobie litosc, ja moge zarzucic tobie że sam probujesz mnie od niej odwiesc.
MrSpellu - 2009-02-02, 20:43
:
Jaskier napisał/a:
Ok. W takim razie psa głaszczesz nie dasz mu zrobić krzywdy a świnie , krowe czy kure pod nóż? (mówimy tutaj tylko o naszym kraju)

Tak. Pisałem o tym wcześniej, jest to uwarunkowanie kulturowe, lub nawet tabu żywieniowe. Europejczycy nie jedzą psów. Krówki i świnki tak. Jak do Ciebie nie dotarło za pierwszym razem, to nie widzę potrzeby by się powtarzać. Polecam Historię naturalną i moralną jedzenia Maguelonne Toussaint-Samat

Jaskier napisał/a:
Wszystkie czują tak samo, doznaja takiego samego rodzaju cierpienia.

Mam nadzieję tylko, że w swoim weganizmie nie zabrniesz za daleko i nie staniesz się frutarianinem, który wyemigruje na biegun północny by wdupcać śnieg, który sam spadnie :)
Jaskier - 2009-02-02, 20:52
:
Spellsinger napisał/a:
Tak. Pisałem o tym wcześniej, jest to uwarunkowanie kulturowe, lub nawet tabu żywieniowe. Europejczycy nie jedzą psów. Krówki i świnki tak. Jak do Ciebie nie dotarło za pierwszym razem, to nie widzę potrzeby by się powtarzać.


Uwarunkowania kulturowe w zaden sposob niczego nie usprawiedliwiaja.
Wszystkie zwierzeta czuja cierpienie, nie wazne czy sa przeznaczone na ubój czy nie.

Spellsinger napisał/a:
Mam nadzieję tylko, że w swoim weganizmie nie zabrniesz za daleko i nie staniesz się frutarianinem, który wyemigruje na biegun północny by wdupcać śnieg, który sam spadnie :)


Z kolei ja mam nadzieje ze ty w swoim miesozerstwie nie zabrniesz zbyt daleko. Tylko czekac na moment kiedy za lada sklepu bedzie mozna kupic mieso ludzkie...
Będa to oczywiscie ludzie glupsi, o nizszym statusie, uwarunkowania kulturowe beda mowily ze tacy sa przeznaczeni na ubój.
MrSpellu - 2009-02-02, 21:06
:
Jaskier napisał/a:
Wszystkie zwierzeta czuja cierpienie, nie wazne czy sa przeznaczone na ubój czy nie.

Niepotrzebnego cierpienia psa nie jestem w stanie zaakceptować. Mało mnie obchodzi cierpienie kury, która jest przeznaczona na rosół dla mnie. Moim zdaniem to dość proste.

Jaskier napisał/a:
Z kolei ja mam nadzieje ze ty w swoim miesozerstwie nie zabrniesz zbyt daleko. Tylko czekac na moment kiedy za lada sklepu bedzie mozna kupic mieso ludzkie...
Będa to oczywiscie ludzie glupsi, o nizszym statusie, uwarunkowania kulturowe beda mowily ze tacy sa przeznaczeni na ubój

Faktycznie. Jedzenie ludzi (które zawsze było moralnie nie do przyjęcia wśród większości kultur) to jest dokładnie to samo co jedzenie zwierząt przeznaczonych na ubój (co jest akceptowane niemal wszędzie). Jaskier, bardzo chciałbym uszanować Twoje poglądy ale to jest trochę niepoważne (porównywanie ludzi i ich cierpienia do cierpienia zwierząt). Owszem, zdaję sobie sprawę, że taka krowa czuje ból. Ale mam to głęboko w dupie. Kwestia wrażliwości. Ja mam jej po prostu mniej.
Jaskier - 2009-02-02, 21:13
:
Spellsinger napisał/a:
Moim zdaniem to dość proste.


Jak dla mnie całkowicie niezrozumiałe.

Spellsinger napisał/a:
(porównywanie ludzi i ich cierpienia do cierpienia zwierząt).


To nie było porównanie, tylko odzwierciedlenie alternatywnej przyszłości.
Troszeczke ironiczne podobnie jak twoja wypowiedź dotycząca śniegu.
I jeżeli ona była przejawem chęci zaakceptowania i uszanowania moich decyzji zyciowych to ja jestem John Lennon
Tequilla - 2009-02-02, 21:22
:
Dlatego dalsza dyskusja jest faktycznie bezcelowa. Jeśli dobrze rozumiem Spellsingera tworzy on etykę na własne potrzeby i według własnego uznania. Nie można było tak od razu?
MrSpellu - 2009-02-02, 21:29
:
Jaskier napisał/a:
To nie było porównanie, tylko odzwierciedlenie alternatywnej przyszłości.
Troszeczke ironiczne podobnie jak twoja wypowiedź dotycząca śniegu.

Ja rozumiem, tylko uważam, że ironia jest chybiona. Ludożerstwo jest moralnie naganne, frutarianizm to tylko głupota.

Jaskier napisał/a:
I jeżeli ona była przejawem chęci zaakceptowania i uszanowania moich decyzji zyciowych to ja jestem John Lennon

No to już jesteś martwy od kilku ładnych lat ;) Mało mnie obchodzi czy jesteś weganem, świadkiem jehowy czy innym komunistą. Nie mam nic do akceptowania bo Cię po prostu nie znam.

Tequilla napisał/a:
Dlatego dalsza dyskusja jest faktycznie bezcelowa. Jeśli dobrze rozumiem Spellsingera tworzy on etykę na własne potrzeby i według własnego uznania. Nie można było tak od razu?

Ja tylko poruszam się po standardach etyki. To jest subtelna różnica.
Jaskier - 2009-02-02, 21:33
:
Spellsinger napisał/a:
Ludożerstwo jest moralnie naganne,


Jedzenie śniegu również.

Spellsinger napisał/a:
Nie mam nic do akceptowania bo Cię po prostu nie znam.


Odniosłem się tylko do tego co sam napisałeś :
Spellsinger napisał/a:
bardzo chciałbym uszanować Twoje poglądy

MrSpellu - 2009-02-02, 21:35
:
Moim skromnym zdaniem uszanować, a zaakceptować to dwa różne czasowniki ;)
Tequilla - 2009-02-02, 21:35
:
Spellsinger napisał/a:

Tequilla napisał/a:
Dlatego dalsza dyskusja jest faktycznie bezcelowa. Jeśli dobrze rozumiem Spellsingera tworzy on etykę na własne potrzeby i według własnego uznania. Nie można było tak od razu?

Ja tylko poruszam się po standardach etyki. To jest subtelna różnica.


Z argumentami w stylu mam w dupie? Faktycznie subtelna - nie tylko różnica, ale i metoda logiczna. :mrgreen:
Jaskier - 2009-02-02, 21:38
:
Spellsinger napisał/a:
Moim skromnym zdaniem uszanować, a zaakceptować to dwa różne czasowniki ;)


Nie wydaje mi się w takim układzie żeby ta ironia była przejawem chęci do uszanowania moich decyzji.
Lepiej?
MrSpellu - 2009-02-02, 21:46
:
Tequilla napisał/a:
Z argumentami w stylu mam w dupie? Faktycznie subtelna - nie tylko różnica, ale i metoda logiczna.

A, ty o tym. To tylko prywatne zaakcentowanie moich poglądów na temat 'nieetycznego' sprawiania koniecznego cierpienia zwierzętom przeznaczonym na ubój. Standardem jest, że te zwierzęta są zjadane. skoro są zjadana, to muszą zostać zabite. Skoro są zabite to muszą czuć ból. Ja akceptuję ten ból, bo jest on konieczny by ja i spora część populacji, która również się zgadza na ten proceder, mogła zjeść ulubione bitki wołowe. Za nieetyczny standard uważam teoretycznego sąsiada, który leje żonę i dziecko lub katuje psa tylko z czystej przyjemności. I nie. Zjedzenie bitki wołowej nie ma na celu czystej przyjemności (aczkolwiek ta przyjemność wynika mimowolnie), ma na celu zaspokojenie głodu. I owszem, mam w dupie argument, że wystarczy mi kromka chleba i ziemniak. Mięso jest bardziej sycące. I to, że gdy mam do wyboru wspomniany chleb i bitkę, i wybiorę bitkę nie zostanie to uznane za moralnie naganne. Sąsiad, który ma do wyboru walnąć łapą w ścianę lub w swoją żonę (i w domyśle wybierze to drugie) popełnia czyn moralnie naganny. Wyraziłem się dość jasno? (Oczywiście chodzi o powszechnie akceptowane standardy)

Jaskier napisał/a:
Lepiej?

Od razu.

Cytat:
Dlatego dalsza dyskusja jest faktycznie bezcelowa

W sumie, to się zgadzam.
Tequilla - 2009-02-02, 21:59
:
Spellsinger napisał/a:
Wyraziłem się dość jasno?




Owszem, teraz faktycznie twoje rozumowanie zrobiło się dla mnie bardziej przejrzyste.
Jaskier - 2009-02-02, 22:07
:
Spellsinger napisał/a:
I owszem, mam w dupie argument, że wystarczy mi kromka chleba i ziemniak.


Zawsze możesz zjesć dwie kromki chleba i dwa ziemniaki. Procz indywidualnych walorow smakowych nic nie stoi na przeszkodzie. :P

Spellsinger napisał/a:
Sąsiad, który ma do wyboru walnąć łapą w ścianę lub w swoją żonę popełnia czyn moralnie naganny.


Etyka to pojęcie wzgledne
W jednym z tych względów z pewnoscią znajduje się miejsce o traktowaniu ogolnie istot żywych, bez wzgledu na uwarunkowania kulturowe.
Rażenie prądem, transport w skrajnie nieprzyzwoitych warunkach... jest dla mnie nieetyczne.
Ogolnie zabijanie jest nieetyczne.

Ale rozumiem że ty akceptujesz tego rodzaju cierpienie, traktując to tylko i wyłącznie jako produkt majacy dostarczyc Ci pozywienia.
Twoja sprawa.
MrSpellu - 2009-02-02, 22:17
:
Jaskier napisał/a:
Zawsze możesz zjesć dwie kromki chleba i dwa ziemniaki. Procz indywidualnych walorow smakowych nic nie stoi na przeszkodzie.

Wolę kawałek mięsa, według mnie ma większe walory odżywcze i jak wspomniałeś, smakowe.
Jaskier napisał/a:
Etyka to pojęcie wzgledne

Jak najbardziej się z Tobą zgadzam.
Jaskier napisał/a:
Rażenie prądem, transport w skrajnie nieprzyzwoitych warunkach... jest dla mnie nieetyczne.

Dlatego powinno się dążyć do zmiany tych warunków na bardziej 'humanitarne'. (Wiem, że słowo jest nieadekwatne ale nie umiem go zastąpić niczym innym) Nawet kosztem podniesienia cen mięsa.
Jaskier napisał/a:
Ogolnie zabijanie jest nieetyczne.

Zabijanie ludzi? Owszem. Zabijanie zwierząt nielegalnie dla sportu lub skór? Owszem. Wybijanie gatunków, którym grozi wymarcie? Owszem. Zabijanie zwierząt hodowlanych, przeznaczonych do spożycia? Nie zgadzam się. Jest to powszechnie akceptowana norma, nieetyczna tylko w odczuciu Twoim i ludzi o podobnych poglądach. Z którą oczywiście można polemizować. Bo trudno polemizować z etycznym usprawiedliwianiem zabijania ludzi bez konkretnego celu (obrona własna, obrona kraju, zabicie seryjnego mordercy traktuję w kategoriach obrony, tak - jestem za karą śmierci).

Jaskier napisał/a:
Ale rozumiem że ty akceptujesz tego rodzaju cierpienie, traktując to tylko i wyłącznie jako produkt majacy dostarczyc Ci pozywienia.
Twoja sprawa.

O, otóż to.
Jaskier - 2009-02-02, 22:25
:
Spellsinger napisał/a:
Wolę kawałek mięsa, według mnie ma większe walory odżywcze


Podales przyklad ziemniaka i kromki chleba ktore nie sa na tyle odzywcze co soczewica czy kasza gryczana.
Poza tym zalezy jeszcze jakiego chleba :D

Spellsinger napisał/a:
Wiem, że słowo jest nieadekwatne


oj jest jest

Spellsinger napisał/a:
Jest to powszechnie akceptowana norma,


Nie zawsze cos co jest powszechne musi byc dobre.
Asuryan - 2009-02-02, 23:12
:
Tequilla napisał/a:
Jako mięsożercy, jak zapatrujecie się na następujące kwestie

Eksperymenty medyczne na zwierzętach - za
Eksperymenty kosmetyczne na zwierzętach - przeciwko
Futra, skóry - za, ale pod warunkiem, że nie z gatunków zagrożonych wyginięciem
Zabijanie wielorybów i waleni - przeciw, tak samo jak każdego gatunku zagrożonego wyginięciem
Polowania - nie mam nic przeciwko, jeśli tylko nie są to polowania na gatunki zagrożone wyginięciem i jeśli w efekcie nie powodują wpisania gatunku na listę zagrożonych wyginięciem.
Carmilla - 2009-02-03, 00:03
:
Asuryan napisał/a:
Eksperymenty medyczne na zwierzętach - za
Eksperymenty kosmetyczne na zwierzętach - przeciwko

ja takoż
Asuryan napisał/a:
Futra, skóry - za, ale pod warunkiem, że nie z gatunków zagrożonych wyginięciem

ja mam trochę węższe za: pod warunkiem, że zwierzęta nie są hodowane wyłacznie na futra, czyli że mięso z nich też zostanie zjedzone. I że nie będą - jak to na jakimś filmie widziałam - żywcem obdzierane ze skóry.
Asuryan napisał/a:
Zabijanie wielorybów i waleni - przeciw, tak samo jak każdego gatunku zagrożonego wyginięciem

się podpisuję
Polowanie - tylko dla pożywienia. Kiedyś, gdy ludzie raczej nie hodowali zwierząt na rzeź to było OK - polowało się po to, by przeżyć. Ale dziś, dla sportu? Jakoś tak zabijanie dla sportu do mnie nie przemawia...
MrSpellu - 2009-02-03, 01:55
:
Jaskier napisał/a:
Podales przyklad ziemniaka i kromki chleba ktore nie sa na tyle odzywcze co soczewica czy kasza gryczana.
Poza tym zalezy jeszcze jakiego chleba :D

Pewnie masz rację ale ja teraz za kawałek mięsa bym zabił :mrgreen: Nie wiem jakie roślinne frykasy byś mi teraz proponował ale oddałbym je wszystkie za wysmażonego schaboszczaka.
Fidel-F2 - 2009-02-03, 06:10
:
Tequilla napisał/a:
Tak, jak teraz Fidel ma wegetarian.
Fidel nie ma wegetarian za świrów, ma tych, którzy do wszystkiego potrzebują ideologii

Tequilla napisał/a:
eksperymenty na zwierzętach ( medyczne, kosmetyczne)
naturalnie, nie widzę w tym niczego niestosownego

Tequilla napisał/a:
futra
futra, skóry na buty, płaszcze i torebki, i co tam jeszcze trzeba, jak najbardziej. Tequilla, chodzisz w skorznych butach?

Tequilla napisał/a:
zabijanie wielorybów i waleni
nie orientuje się w sprawie. Jeśli zagrożone jest istnienie gatunku to jestem przeciw, jesli nie to zjadłbym stek z walenia.

Tequilla napisał/a:
polowania
dla czystej przyjemności nie ale wziąć strzelbę, upolować kaczkę a potem zrobić z niej pyszny obiadek, jak najbardziej. Sam w zyciu upolowałem tylko jedno zwierze, krolika na wnyki. Pyszny był.


Jaskier napisał/a:
Ok. W takim razie psa głaszczesz nie dasz mu zrobić krzywdy
bo to mój przyjaciel a świnia to schabowy. Takie trudne do pojecia? Poza tym równie mosno wku**i mnie znęcanie się nad psem, świnią, waleniem czy chomikiem. Nie bedę miał zaś nic przeciwko jesli ktoś ubije psa na rosół (pod warunkiem, ze to jego pies a nie mój).


Jaskier napisał/a:
Do tej pory procz argumentu o smaku, ktory jest sprawa indywidualna nic nie przemawialo za tym zeby to mieso spozywac.
bo to jest jedyny argument sensowny, reszta to bicie piany

Jaskier napisał/a:
Zawsze możesz zjesć dwie kromki chleba i dwa ziemniaki. Procz indywidualnych walorow smakowych nic nie stoi na przeszkodzie
tulko po co jeśli mogę zjeść schabowego.
Jaskier napisał/a:
Ale rozumiem że ty akceptujesz tego rodzaju cierpienie, traktując to tylko i wyłącznie jako produkt majacy dostarczyc Ci pozywienia.
brawo, w końcu odrobina zrozumienia
Tequilla - 2009-02-03, 08:28
:
Fidel-F2 napisał/a:
Tequilla napisał/a:
Tak, jak teraz Fidel ma wegetarian.
Fidel nie ma wegetarian za świrów, ma tych, którzy do wszystkiego potrzebują ideologii


Ale to mniej więcej tak, jakbyś miał za świrów katolików, bo potrzebują ideologii, żeby wierzyć w Boga. :)
W definicję wegtetarianizmu jest wpisana ideologia. Owszem, sa ludzie, którzy nie jedza mięsa z innych przyczyn ( zdrowotne, albo, jak powiedziałeś im nie smakuje), ale to bardziej jarosze. Sam ruch wegetariański powstał na bazie ideologii, więc jakby teraz miał istnieć bez niej?
Zauważ też, że jest róznica między ideologią, a fantyzmem. Ja nie chodze po ulicach i nie agituję, a nawet jeśli pojawiają się aktywiści robią to w formie manifestów, ulotek itp., raczej nie na siłę. ( I bomb pod domy tych złych mięsożerców tez nikt nie podkłada :) ).
To tak gwoli uściślenia. :)


Zresztą wasze rakcje są typowe - przez lata przerabiałem kpinę, ironię i traktowanie mnie jak dziwaka ( tylko z racji tego, że nie jem mięsa, bo antenki z głowy mi nie wystają) na milion mozliwych sposobów. Co tylko świadczy o wysokim poziomie tolerancji w Polsce.
Asuryan - 2009-02-03, 11:02
:
Spellsinger napisał/a:
Nie wiem jakie roślinne frykasy byś mi teraz proponował ale oddałbym je wszystkie za wysmażonego schaboszczaka.

Norma. Też tak miałem gdy ze względów zdrowotnych zakazano mi jedzenia smażonego mięsa. Za lody, których między innymi wtedy także nie mogłem jeść, też wtedy prawie byłbym gotów zabić, jak zresztą za każdy zabroniony wtedy posiłek (np jajecznicę, jajka na twardo z majonezem, etc) :mrgreen: Dieta to okropna rzecz, czysty sadyzm/masochizm, nawet jeśli w efekcie w czymś pomaga.
Fidel-F2 - 2009-02-03, 11:05
:
Tequilla, nieuważnie czzytasz, nie chcesz nie jedz, nic do tego nie mam, ja jem bo chce, nie dlatego, że mi się to należy z prawa naturalnego, nadania boskiego czy wrodzonego drapieznictwa. Jem bo od dobrze zrobinej kiełbasy, kurzedgo udka, a pond wszystko, bigosu mojej mamy, jest cholernie :!: trudno znaleźć cos lepszego.
Tequilla napisał/a:
Ale to mniej więcej tak, jakbyś miał za świrów katolików, bo potrzebują ideologii, żeby wierzyć w Boga
ano mam
Tequilla napisał/a:
Sam ruch wegetariański powstał na bazie ideologii, więc jakby teraz miał istnieć bez niej?
i to mam za durne, nic na to nie poradzę.
Tequilla napisał/a:
Co tylko świadczy o wysokim poziomie tolerancji w Polsce.
ja nie tylko to toleruje, ja stanę w Twojej obronie jeśli Ci ktoś bedzie zabraniał wegetarianizmu bo to Twoja sprawa i nikogo innego. Ale jak juz wygramy i bedziesz swobodnie mógł wcinać kiełki z kaszą to siędę obok i wciągnę golonkę ze skwarkami.
Tequilla - 2009-02-03, 12:46
:
ok, spox.:) właściwie to może i słowo tolerancja jest takim głupim słowem - bo to, że katolik toleruje mahometan nie oznacza od razu, że nie ma ich religi za durną. ( skoro ona wyklucza w jakiś sposób jego własny światopogląd). Przyjmijmy, że tolerancja polega na pozwoleniu robienia komuś tego, na co ma ochotę ( jeśli robi to bez szkody dla pozostałych)
MrSpellu - 2009-02-03, 12:59
:
Tequilla napisał/a:
właściwie to może i słowo tolerancja jest takim głupim słowem - bo to, że katolik toleruje mahometan nie oznacza od razu, że nie ma ich religi za durną.

Amen. Toleruje nie znaczy, że musi przyjąć ten światopogląd jako 'jedyny słuszny'. [Co poniekąd sugeruje czasownik 'akceptować' (akceptować: aprobować, pochwalać, przyjmować, przyklaskiwać, uznawać za dobre )]
Tequilla napisał/a:
Przyjmijmy, że tolerancja polega na pozwoleniu robienia komuś tego, na co ma ochotę ( jeśli robi to bez szkody dla pozostałych)

Za 'szkodę' dla mnie uważam porównanie mnie do mordercy, ludożercy lub próbowanie wzbudzenia we mnie poczucia winy ;)
A tak to nie mam nic przeciwko wegetarianom, owolaktarianom, laktowegetarianom, owowegetarianom, weganom, witarianom, frutarianom i innymi pochodnymi - pod warunkiem, że nie nazywają mnie (lub nie sugerują, że jestem) mordercą i krzywdzicielem niewinnych krówek. Tyle.
Jaskier - 2009-02-03, 13:37
:
Fidel-F2 napisał/a:
bo to mój przyjaciel a świnia to schabowy. Takie trudne do pojecia? Poza tym równie mosno wku**i mnie znęcanie się nad psem, świnią, waleniem czy chomikiem. Nie bedę miał zaś nic przeciwko jesli ktoś ubije psa na rosół (pod warunkiem, ze to jego pies a nie mój).


Rewelacja

Fidel-F2 napisał/a:
tulko po co jeśli mogę zjeść schabowego.


To byl tylko przyklad, na istnienie mozliwosci zastapienia posilku miesnego.
Wyraźni napisałem ''możesz'' a nie ''musisz''

Tequilla napisał/a:
ale to bardziej jarosze.


Jarosz w środowisku wegetarianskim jest odbierany bardzo różnie, jednak najczęściej spotykałem się z opinią że jest to osoba która jednak spożywa ryby.
W związku z czym z wegetarianizmem nie ma nic wspolnego.

Fidel-F2 napisał/a:
ano mam


Każdy kieruje się w życiu jakąś ideologia, tylko z tą różnicą że jedni o tym mówią inni nie.
Często bywa tak że uznajesz w pełni zasady jakiejś ideologii, ale nie chcesz tego w żaden sposob nazywać.
Fidel-F2 - 2009-02-03, 13:44
:
Jaskier napisał/a:
Rewelacja
eee tam, zdrowego rozsądku trochę i tyle
Jaskier napisał/a:
Wyraźni napisałem ''możesz'' a nie ''musisz''
no zrozumiałem, ze mogę, tylko po co?
Jaskier napisał/a:
Każdy kieruje się w życiu jakąś ideologia, tylko z tą różnicą że jedni o tym mówią inni nie.
Często bywa tak że uznajesz w pełni zasady jakiejś ideologii, ale nie chcesz tego w żaden sposob nazywać.
no i co w związku z tym?
Jaskier - 2009-02-03, 13:49
:
Fidel-F2 napisał/a:
eee tam, zdrowego rozsądku trochę i tyle


Zdrowego? mocne słowo

Fidel-F2 napisał/a:
no zrozumiałem, ze mogę, tylko po co?


Nie rozumiesz tego że to był tylko przykład, niczego nie narzucam...
Możesz to znaczy ze dalej sam decydujesz i wybierasz to co dla ciebie jest najstosowniejsze.

Fidel-F2 napisał/a:
no i co w związku z tym?


Idąc twoim tokiem rozumowania z tego wynika ze wszyscy ludzie to wariaci.
Tequilla - 2009-02-03, 14:33
:
Po prostu trzeba przyjąć, że ma się za wariatów osoby o przeciwstawnym światopoglądzie i tyle :)

Spellsinger, Fidel czy nie będziecie mieli nic przeciwko, że zamiast nazywać was krzywdzicielami niewinnych krówek będę was uważał za wariatów? ( przy okazji w pełni akceptując, bez żadnej obrazy, że i wy mnie też za takowego macie :) )

Wtedy będzie uczciwie.

Albo zaproponujcie inne określenie.
Fidel-F2 - 2009-02-03, 15:21
:
Tequilla, nie przeszkadza mi to

Jaskier, nie chce mi się już
MrSpellu - 2009-02-03, 15:39
:
Tequilla napisał/a:
Spellsinger, Fidel czy nie będziecie mieli nic przeciwko, że zamiast nazywać was krzywdzicielami niewinnych krówek będę was uważał za wariatów? ( przy okazji w pełni akceptując, bez żadnej obrazy, że i wy mnie też za takowego macie

A nazywaj mnie nawet misiem kolorowym jak Ci tak wygodnie. Tylko weź pod uwagę, że za wariata biorę osobę niepoczytalną. Poglądy odmienne od moich uważam po prostu za przejaw posiadania wolnej woli i własnego zdania. Co szanuję, toleruję, aczkolwiek nie muszę akceptować (zgadzać się z tym odmiennym zdaniem/poglądem na dany temat).
Fidel-F2 napisał/a:
nie chce mi się już

Idź się napić, to pomaga XD
elfka - 2009-02-03, 15:41
:
Hm...Tyle nienawiści z powodu befsztyku i sałaty. Mnie w zasadzie jest obojętne, czy na talerzu siedzi sobie jakiś schabowy, czy może kompozycja z korzonków albo pędów. Dopóki się to nie rusza, nie pełza, nie przemieszcza dokądkolwiek, ani nie próbuje mnie ugryźć, to jest to dobre i akceptuję to jako pożywienie. :mrgreen:

A posądzać się o wariactwo powodu kalorii (w jakiejkolwiek postaci by one nie były, np. podeszwy do buta, z której można ugotować zupę na obiad) to już tylko CZYSTE WARIACTWO :P
Fidel-F2 - 2009-02-03, 15:44
:
elfka, nie zrozumiałaś, nie kalorii a ideologii
Tequilla - 2009-02-03, 15:59
:
Spellsinger napisał/a:
Tequilla napisał/a:
Spellsinger, Fidel czy nie będziecie mieli nic przeciwko, że zamiast nazywać was krzywdzicielami niewinnych krówek będę was uważał za wariatów? ( przy okazji w pełni akceptując, bez żadnej obrazy, że i wy mnie też za takowego macie

A nazywaj mnie nawet misiem kolorowym jak Ci tak wygodnie. Tylko weź pod uwagę, że za wariata biorę osobę niepoczytalną. Poglądy odmienne od moich uważam po prostu za przejaw posiadania wolnej woli i własnego zdania. Co szanuję, toleruję, aczkolwiek nie muszę akceptować (zgadzać się z tym odmiennym zdaniem/poglądem na dany temat).


W takim razie sorki i zwracam honor. Myślałem, że podpisujesz się pod tym co stwierdził Fidel.
Mi się też już nie chce. :)
elfka - 2009-02-03, 16:02
:
Ok. Niech będzie, że ideologii. Tylko w takim razie wzajemne posądzanie się o wariactwo w tej materii nazwijmy...no jak? Wegetarianizm, czy nie, nie sądzę, by dywagacje na temat przewagi jednego nad drugim mogłyby pomóc komukolwiek i w czymkolwiek, a już najmniej owym krówkom i świnkom oraz całej pozostałej gamie tych ,,organicznych".

Fidel-F2 napisał/a:
Nie bedę miał zaś nic przeciwko jesli ktoś ubije psa na rosół (pod warunkiem, ze to jego pies a nie mój).


Brawo! Niech żyje strawa w jakiejkolwiek formie i postaci! Pozwolę sobie użyć twoich słów jako zakończenia tejże dyskusji (precyzując mam tu na myśli wyłącznie mój udział w niej, pozostali łapcie za miecze i na barykady :mrgreen: )
beldin - 2009-02-04, 18:43
:
A tak fajnie czytało się za i przeciw mięsożerstwu i roślnkojedzeniu. I się skończyło :cry:

Chyba już poznałem wszystkie argumenty i do dyskusji nic nowego nie wniosę.
Tylko mam olbrzymią prośbę !@# ;) nie określajcie produktów roślinnych i grzybowych nazwą mojej ukochanej potrawy jaką są kotlety (schabowe).
Ludzie jedzący rośliny i inne rzeczy bezmięsne wymyślcie sobie swoje własne nazwy, bo inaczej pomyślę, że pomimo deklaracji w głębi duszy tęsknicie jednak za konsumpcją wieprzowinki czy też smakowitych kawałków innego przedstawiciela fauny.
Tak nawiasem pisząc jestem zasadniczo wszystkożerny ale do moich ulubionych owoców, warzyw należą właśnie schabowe, karkówki itp. ;)
martva - 2009-02-04, 18:52
:
beldin napisał/a:
że pomimo deklaracji w głębi duszy tęsknicie jednak za konsumpcją wieprzowinki czy też smakowitych kawałków innego przedstawiciela fauny.


No to sobie pomyślisz, ale błędnie. Przepisy na kotlety z jajek czy kaszy były zamieszczone w Kuchni Polskiej z lat 60-tych, kiedy w Polsce o wegetarianizmie się nikomu nie śniło. Nie widzę powodu wymyślania nowych nazw na rzeczy które istnieją od lat, bo Ty sobie pomyślisz coś albo nie.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Kotlet
Zwróć uwagę na to najczęściej.
MrSpellu - 2009-02-04, 19:08
:
Kotlet to w zasadzie wyraz zaanektowany przez jaroszy. Pierwotnie oznaczał tylko uklepany kawał mięsa. A że trudno nazwać inaczej uklepane coś roślinnego, obtoczone w panierce i usmażone... kotlet łatwo się kojarzy. Coś jak bigos z cukinii i tym podobne.
martva - 2009-02-04, 19:55
:
beldin napisał/a:
nie określajcie produktów roślinnych i grzybowych nazwą mojej ukochanej potrawy jaką są kotlety (schabowe).

A z czystej ciekawości, to jak wszystkożerca użyje nazwy 'kotlet z kaszy' to co, też mu będziesz groził pałą?

Spellsinger napisał/a:
Kotlet to w zasadzie wyraz zaanektowany przez jaroszy.


W zasadzie nie masz racji ;) 'Kotlet' to rodzaj obróbki i naprawdę niemięsne kotlety są w Polsce starsze od wegetarianizmu, były raczej jedzeniem piątkowym albo na 'chudsze czasy'.
O ile z flakami, salcesonem, bitkami i innymi rzeczami sojowymi się zgadzam (znaczy z wami się zgadzam w tej kwestii), tak kotleta (i właściwie pasztetu też, a co tam) będę bronić własną na... to jest, odzianą piersią, howgh.
BitterSweet - 2009-02-04, 20:50
:
Mała zmiana moderacyjna w temacie. I proszę trzymać się tematu oraz nie wysyłać jednolinijkowców więcej. Tylko szkoda Waszych paluszków, bo polecą.


Pozdrawiam.
MrSpellu - 2009-02-04, 21:22
:
martva napisał/a:
'Kotlet' to rodzaj obróbki i naprawdę niemięsne kotlety są w Polsce starsze od wegetarianizmu, były raczej jedzeniem piątkowym albo na 'chudsze czasy'.

Nie no, ja się zgadzam, tylko chodzi mi o samo znaczenie wyrazu (które oczywiście dopuszcza wersję jarską) i jego etymologię, której nota bene nie umiem odnaleźć ani w słownikach ani w necie :shock: (wersja z wpierdzielaniem latających kotów do mnie nie przemawia ;) ) Postaram się wypełnić tą lukę w mojej wiedzy.
beldin - 2009-02-04, 22:40
:
martva napisał/a:

No to sobie pomyślisz, ale błędnie. Przepisy na kotlety z jajek czy kaszy były zamieszczone w Kuchni Polskiej z lat 60-tych, kiedy w Polsce o wegetarianizmie się nikomu nie śniło. Nie widzę powodu wymyślania nowych nazw na rzeczy które istnieją od lat, bo Ty sobie pomyślisz coś albo nie.


Tak jest psze Pani. Faktem jest, że stwarza się "kotlety" z różnych ingrediencji (niekoniecznie dla mnie przyswajalnych) ale wyraziłem tutaj tylko swoje osobiste odczucie, z może nie najszczęśliwiej dobranym przykładem, dotyczącym mojego ulubionego dania, które kojarzy mi się wyłącznie z kawałkiem świni w panierce na patelni a później na moim talerzu.
Takie same zastrzeżenia mam jak widzę parówki sojowe, czy gulasz też sojowy albo z jakiegoś kabaczka. Jeszcze się doczekam, że karkówkę grillowaną (mój nr 2) też będzie się sporządzać z substytutów mięsa.

Spellsinger napisał/a:

Kotlet to w zasadzie wyraz zaanektowany przez jaroszy.


I z tym się całkowicie zgadzam. A później wciskają, że kotlet był pierwotnie jarski :-P

martva napisał/a:

A z czystej ciekawości, to jak wszystkożerca użyje nazwy 'kotlet z kaszy' to co, też mu będziesz groził pałą?


Wtedy będzie gorzej :dwarf: , bo co innego biedni, nieoświeceni wegetarianie a co innego apostata.

martva napisał/a:

tak kotleta (i właściwie pasztetu też, a co tam) będę bronić własną na... to jest, odzianą piersią, howgh.


Jakby było jednak na... piersią to ja od razu kapituluję :IP
Asuryan - 2009-02-06, 11:55
:
Wystarczyła by nazwa "prawie kotlet", "prawie parówka", "prawie gulasz" na jarskie podróbki tych mięsnych potraw i wszystko by było od razu jasne. Jak wiadomo "prawie" czyni ogromną różnicę :mrgreen:
Jaskier - 2009-02-06, 16:58
:
Asuryan napisał/a:
Wystarczyła by nazwa "prawie kotlet", "prawie parówka", "prawie gulasz" na jarskie podróbki tych mięsnych potraw i wszystko by było od razu jasne. Jak wiadomo "prawie" czyni ogromną różnicę :mrgreen:


Kwestia preferencji smakowych. Równie dobrze ja moge nazwać kotlet mięsny ''prawie kotletem'' poniewaz nie spelnia on moich wymagan smakowych i nie tylko.

Poza tym nie mam wpływu na to jak dany produkt jest nazywany przez producenta, może gdybym miał posiliłbym się na stworzenie jakiejs indywidualnej wegetarianskiej nazwy.
R7 - 2009-02-06, 18:21
:
Właśnie skonsumowałem w ramach piątkowego postu wędzonego łososia poprzedzonego tradycyjnym śledziem tym razem w suszonych pomidorach. Nie wyobrażam sobie w zamian wędzonego pora poprzedzonego tradycyjnym burakiem :evil: buech, ochyda, fuj ;)
beldin - 2009-02-06, 18:42
:
Ja dla odmiany i w ramach stosowanej diety wsunąłem pizzę z bekonem, wpieprzowinką smażoną, serem ala oscypek i fetą oraz na to wszystko jajeczko. Dobra była. Niestety jak widzę pizzę wegetariańską to tracę apetyt na placka. Taki gust ;)
R7 - 2009-02-06, 19:39
:
Hm, "ala" brzmi smakowicie :mrgreen: hyba mam na dzisiejszy wieczór w planach konsumpcję :mrgreen:
beldin - 2009-02-06, 19:49
:
R7 napisał/a:
Hm, "ala" brzmi smakowicie :mrgreen: hyba mam na dzisiejszy wieczór w planach konsumpcję :mrgreen:


No cóż skoro o tym mowa to faktycznie masz rację. "ala" brzmi apetycznie :P i to w każdym z kontekstów, które mi przychodzą do głowy //toudi

A żeby nie było OT to zastanawiam się czy "ala" zaliczyć do dań wegetariańskich, czy jednak mięsnych :P
martva - 2009-02-06, 19:56
:
Już was chciałam do Kulinariów wyrzucić.

Mięsnych na pewno nie, wegetariańskich prawdopodobnie tak, wegańskich na pewno nie ;)
beldin - 2009-02-06, 22:26
:
Już was chciałam do Kulinariów wyrzucić.[/quote]

Tylko nie to :shock: Gotować nie umiem to o czym bym tam gawędził z pięknymi paniami :?:

martva napisał/a:

Mięsnych na pewno nie, wegetariańskich prawdopodobnie tak, wegańskich na pewno nie ;)


No i tutaj zaczyna się chwiać moja postawa zatwardziałego drapieżnika //kotek mięsożercy. To jest nieuczciwa zagrywka wegetarianek i chwyt poniżej pasa ;)
martva - 2009-02-07, 09:38
:
beldin napisał/a:
Gotować nie umiem to o czym bym tam gawędził z pięknymi paniami


Spell, zostałeś nazwany piękną panią ^^

beldin napisał/a:
To jest nieuczciwa zagrywka wegetarianek


Czemuż?

beldin napisał/a:
chwyt poniżej pasa


Rączki mam tutaj :>

Wędzone sery są dobre. A wędzone tofu jest jedynym przyswajalnym tofu, znaczy posiadającym jakis smak (kupiłam sobie ostatnio naturalne żeby zrobić próbę z marynatą albo innym curry, ale ojciec przypadkowo zabrał je na dyżur i wylądowało w koszu).
MrSpellu - 2009-02-07, 11:24
:
martva napisał/a:
Spell, zostałeś nazwany piękną panią ^^

Może jeszcze kilka lat temu... :DD

martva napisał/a:
Wędzone sery są dobre

Zależy. Kiedyś kumpel rodem z Zakopca, przywiózł wędzonego oscypka z bacówki i kazał mi to pokroić w plastry i podsmażyć na patelni. Oszalałem. Tak dobrej przekąski jeszcze nie jadłem :mrgreen:
Tequilla - 2009-02-07, 14:39
:
Co do nazewnictwa trochę w tym racji jest, ale jak powiedział Jaskier - nie mamy wpływu na nazwy nadawane przez producentów. Mi szczerze powiedziawszy wszystko jedno czy to się nazywa kotlet, śmotlet, placek, szmacek, czy soja ubita w okrągłe coś :-)
beldin - 2009-02-07, 15:42
:
martva napisał/a:
beldin napisał/a:
Gotować nie umiem to o czym bym tam gawędził z pięknymi paniami


Spell, zostałeś nazwany piękną panią ^^


//mysli No cóż chyba nazbyt uogólniłem swoją wypowiedź i błąd bo gotować nie umiem więc wątku kulinarnego nie przeglądałem. Ot stereotypy //mlotek

martva napisał/a:
beldin napisał/a:
To jest nieuczciwa zagrywka wegetarianek


Czemuż?


Bo uznać moje ulubione "ala" za specyfik wegetariański jest nie w porządku. To moje subiektywne odczucie :P



martva napisał/a:
beldin napisał/a:
chwyt poniżej pasa


Rączki mam tutaj :>


Widzę. I to nawet ładnie związane :->

martva napisał/a:
Wędzone sery są dobre. A wędzone tofu jest jedynym przyswajalnym tofu, znaczy posiadającym jakis smak (kupiłam sobie ostatnio naturalne żeby zrobić próbę z marynatą albo innym curry, ale ojciec przypadkowo zabrał je na dyżur i wylądowało w koszu).

Mądry człowiek. Też bym tak zrobił. Jeść plastelinę :-PP
martva - 2009-04-23, 12:28
:
Znów gdzieś czytałam że wegetarianizm jest zdrowy, ale powoduje niedobory różnych rzeczy. Wymiękłam. Wymiękłam jeszcze bardziej jak się dowiedziałam że najzdrowsza opcja wegetarianizmu to ta z rybami. Co to za wegetarianizm, na Jowisza? To jak polecać abstynencję z lampką wina dziennie.

Z tego wszystkiego poszłam oddać krew. Po wszystkim pijąc herbatkę owocową z masą cukru słuchałam rozmów młodzieży, która chyba miała jakąś akcję oddawczą w szkole, i dowiedziałam się że nie należy się do wegetarianizmu przyznawać, bo na wszelki wypadek nie biorą.
Poszłam się uśmiechnąć o wyniki, powiedzieli że wirusologia za kilka dni, więc ją zignorowałam (i tak musieliby do mnie zadzwonić gdyby coś było nie tak), ale morfologię dostałam od ręki. Wszystko OK. Chyba zacznę nosić przy sobie wyniki ;)
Jaskier - 2009-04-23, 12:46
:
martva napisał/a:
Chyba zacznę nosić przy sobie wyniki ;)


Tez robilem sobie niedawno profilaktyczne badanie krwi.
Naturalnie wszystko w należytym porządku.

martva napisał/a:
Znów gdzieś czytałam że wegetarianizm jest zdrowy, ale powoduje niedobory różnych rzeczy. Wymiękłam. Wymiękłam jeszcze bardziej jak się dowiedziałam że najzdrowsza opcja wegetarianizmu to ta z rybami. Co to za wegetarianizm, na Jowisza? To jak polecać abstynencję z lampką wina dziennie.


Pewnie na jakimś skomercjalizowanym portalu typu wp, onet, itp.
Przestałem czytać te wszystkie kreowane przez zgorączkowanych dziennikarzy brednie, od momentu kiedy znalazłem gdzieś na onecie o ile mnie pamięć nie myli artykuł, w którym autorka nie potrafiła nawet odmienić słowa wegetarianin, weganin.
Stwierdziłem że muszą to być dla niej całkowicie nowe pojęcia :mrgreen:
Ale jak widać starcza wiedzy żeby napisać prowokujący, czasami wręcz skandaliczny tekscik i o to przecież chodzi.

A co do pseudo wegetarian jedzących ryby, to ręce opadają...
martva - 2009-04-23, 13:08
:
Może to było to samo?
http://gotowanie.onet.pl/...ej,artykul.html

'laktoowowowegetarianizm' :shock:
'Łączmy w jednym posiłku produkty bogate z żelazo (np. szpinak)' :shock: myślałam że już wszyscy wiedzą że to bzdura z tym szpinakiem, a żeby wykształcony dietetyk powielał takie mity, to obciach jak nie wiem.
'Reasumując: jeśli wiemy jak zdrowo stosować wegedietę – gorąco zachęcam, jeśli nie – stanowczo odradzam.' - blablabla, coś takiego można napisać o każdej diecie i każdym sposobie żywienia.
'Dlatego też bardzo trudno jest (wręcz jest to niemożliwe), aby zachować zasady diety wegetariańskiej i zapewnić wszystkie składniki odżywcze niezbędne do prawidłowego rozwoju dziecka' - gdyby nie przykład mojej siostry to może bym uwierzyła. Gdyby poprzestała na tym ze bywa trudne, to OK, ale z niemożliwym przegięła.
'Przeprowadzono tysiące badań, w których wykazano, że przejście na prawidłowo skomponowaną dietę opierającą się o duże ilości warzyw, owoców i jednocześnie wzbogaconą w produkty mleczne, jaja i ryby jest bardzo dobrym rozwiązaniem.' - i już cały czas o tych rybach potem, no masakra. Jasne że taka dieta jest zdrowa, ale artykuł niby ma być o wegetarianizmie. Mam wrażenie że kobieta się pierwszy raz z czymś takim styka, cóż, nie pisałabym trzech stron o czymś o czym nie mam pojęcia :|
Jaskier - 2009-04-23, 13:30
:
To nie do końca był ten tekst, na pewno nie ta sama autorka.
Ten o którym ja mówie był pisany przez niejaką Anne Przybyll lubującą się w publikowaniu pseudonaukowych artykulów typu:
"Alkohol zapobiega impotencji"
"Urodzi się dziewczynka odporna na raka piersi"


Cytat z artykułu który przedstawiłas:
''Najbardziej łagodną z kolei odmianą wegetarianizmu to semiwegetarianizm, w którym dopuszczone są niewielkie ilości mięsa lub ryb.''

Ta pani dietetyk która psała ten tekst pewnie sama uważa się za semiwegetarianke xD i dlatego tak bardzo preferuje ten rodzaj ,który z wegetarianizmem rzecz jasna nie ma nic wspólnego.
No ale przecież fajnie brzmi szczególnie będąc dietetykiem, kiedy powie się komuś że jest się semiwegetarianinem, takie trudne słowo i w ogóle...

martva napisał/a:
'Łączmy w jednym posiłku produkty bogate z żelazo (np. szpinak)'


No jak widać nie dla wszystkich jest to jasne.
Zwykłe płatki owsiane mają więcej żelaza niż szpinak. Nie mówiąc już o pestkach dyni i kakaowcu które są najbogatszymi żródłami tego mikroelementu w postaci roslinnej.
Daniel - 2009-04-23, 18:15
:
Białko jest potrzebne człowiekowi do regeneracji organizmu i nie tylko. Jak wegetarianie dostarczają białko, bo z tego co wiem, to nie jest takie proste jak się komuś wydaje?
martva - 2009-04-23, 19:10
:
Daniel napisał/a:
Jak wegetarianie dostarczają białko, bo z tego co wiem, to nie jest takie proste jak się komuś wydaje?

Ustami :>
Jaskier - 2009-04-23, 19:28
:
Daniel napisał/a:
bo z tego co wiem, to nie jest takie proste jak się komuś wydaje?


Masz jakies stare, albo bardzo niekompetentne źródła wiedzy w takim razie ...
Prev - 2009-04-23, 19:38
:
A ja mam zasadnicze pytanie i w sumie dość fundamentalne. WHY?
To znaczy dlaczego wybraliście wegetarianizm? o.o
Całe to, za przeproszeniem, pieprzenie się z tym jakich witamin dostarczyć, białek, czy innych pierdół. Jakieś artykuły odnośnie chorób, z których każdy mówi co innego, i w końcu nie wiadomo już co jest prawdą, a co propagandą (czy to hodowców, czy fanatycznych wegetarian, lub wegan).
Ja się pytam po co to wszystko? o_O
Daniel - 2009-04-23, 19:48
:
„Człowiek jest tym co je”.

Ważne jest więc to co zjada bo wraz z pokarmem można podać truciznę jak i też lekarstwo.

Jaskier nie wyraziłem jeszcze swego poglądu, a już stwierdzasz, że jest niekompletny ze starego źródła. Zastanawiam się czy wegetarianie w ogóle wiedzą co to jest białko czy tylko co to są roślinki?
martva - 2009-04-23, 19:48
:
Prev, przeszłam na wege mając lat siedemnaście, bo było mi szkoda zwierzątek. Miałam tez zapewne potrzebę wyróżnienia się z tłumu. Moja starsza siostra była wtedy wegetarianką od ładnych kilku lat i żyła, dzięki czemu nie dałam się zakrzyczeć ludziom wiedzącym lepiej.
Teraz ideologia mi przeszła, ale pozmieniały mi się zmysły, potrawy mięsne po prostu cuchną i już.

I nie, nie mam problemów z witaminami, białkami i innymi pierdołami. Inni (jak np autorzy głupawych artykułów) przejmują się tym bardziej. Jem to co lubię, staram się żeby to była urozmaicona dieta, a nie kanapki z serem na obiad/kolację i ziemniaki z surówką na obiad, i tyle. Wartości odżywcze produktów zdarza mi się sprawdzać z czystej ciekawości, no i na studiach musiałam przygotować jadłospis kiedyś, z liczeniem różnych rzeczy, to przygotowałam, wyliczyłam, dostałam piątkę i krzywe spojrzenie prowadzącej. Jestem zdrowa, paznokcie mam własne, włosy mam własne, wagę względnie w porządku, śliczna jestem jak obrazek. Nie mam dzieci bo nie chcę, ale moja sis ma, obie ciąże bezproblemowe (też lekarze się martvili bardziej niż ona), potomstwo karmione piersią, zdrowe i bez niedoborów.

Prev napisał/a:
Ja się pytam po co to wszystko? o_O


Bo mogę. Nie czułam się w porządku jedząc czyjeś mięśnie, a rezygnacja z mięsa nie była specjalnym wyrzeczeniem. Czekolady bym tak łatwo nie rzuciła ;)

Zadowolony?

Daniel napisał/a:
Zastanawiam się czy wegetarianie w ogóle wiedzą co to jest białko


Nie, skąd, wegetarianizm zabraniał im uczęszczać na lekcje biologii w podstawówce ;)
Prev - 2009-04-23, 20:00
:
http://www.demotywatory.pl/demot/1265.jpg
Khy, akurat znalazłem, tak a propos :))

martva napisał/a:
Prev, przeszłam na wege mając lat siedemnaście, bo było mi szkoda zwierzątek.

No właśnie tak podejrzewałem, ale wolałem się upewnić. Cóż, altruizm nigdy nie był moją mocną stroną. Delikatnie mówiąc :P

martva napisał/a:
potrawy mięsne po prostu cuchną i już

Właśnie też zauważyłem że u wegetarian coś dzieje się ze smakiem. Dużo osób, którzy są wegetarianami mówi że mięso im nie smakuje, ale jednocześnie nie cierpią gorzkiego smaku (oliwki, jin czy whisky również nie należą do ich menu, nie żeby byli abstynentami, czy coś).

martva napisał/a:
śliczna jestem jak obrazek.

Skromność to podstawa ideału kobiety xD

martva napisał/a:
Nie mam dzieci bo nie chcę, ale moja sis ma, obie ciąże bezproblemowe (też lekarze się martvili bardziej niż ona), potomstwo karmione piersią, zdrowe i bez niedoborów.

A co do tego to ja nawet nie nawiązywałem, bo nie sądziłem że wegetarianizm mógłby w ogóle mieć zły wpływ na ciążę.
Daniel - 2009-04-23, 20:03
:
W czekoladzie jest mleko, jak to się ma do wege? Może czegoś nie wiem, ale wydaje mi się, że mleka się też nie pije na tej diecie?
W Twego postu wynika, że nie bardzo wiesz czy dostarczasz swemu organizmowi wystarczająco dobrego białka. W ogóle nad tym się nie zastanawiasz, bo jesteś teraz zdrowa. Jesz co Ci smakuje i masz w nosie to, czy jest tam jakieś białko. Ważne tylko dla Ciebie są witaminy i kalorie, no może jeszcze błonnik. Jednak białko jest też potrzebne, choćby do wytworzenia enzymów potrzebnych do strawienia węglowodanów.
Prev - 2009-04-23, 20:04
:
Daniel napisał/a:
W czekoladzie jest mleko, jak to się ma do wege? Może czegoś nie wiem, ale wydaje mi się, że mleka się też nie pije na tej diecie?

Jeśli chodzi o nabiał to zdaje się to weganie (czyli taka full metal hardcore odmiana wege) nie spożywają mlekopochodnych produktów i jajek. Wegetarianie tak o.o
Ale może się mylę.
Jaskier - 2009-04-23, 20:09
:
Prev napisał/a:
i w końcu nie wiadomo już co jest prawdą, a co propagandą


Ja mam ten komfort że potrafię odróżnić propagandę od prawdy, przynajmniej w dziedzinie wegetarianizmu.

Nie zapominaj o tym że z takim pieprzeniem jak to ująłeś nie spotykamy się tylko na platformie dietytyki w kategorii wegetarianizmu, ale także innych czasami całkowicie odrębnych dziedzin.

Praktycznie każdy człowiek trafiający na brednie reaguje tak samo. Jeżeli coś nie jest zgodne z prawdą to nie jest i nic tego nie zmieni.
Bardzo denerwujące są zachowania ludzi którzy nie zajmują się tematem na codzień, a nagle z dnia na dzień uważają się za specjalistów w danej dziedzinie.
Podporządkowując wszystko wyłącznie na podstawie powierzchownej wiedzy pod swój własny światopogląd.

Pytasz po co to wszystko, być może bardzo trudno zrozumieć to że dla niektórych ludzi ważne jest zdrowie, stan otaczającego środowiska, los zwierząt to właśnie dzięki wegetarianizmowi można choć częściowo spełniać swoje priorytety życiowe.
Właśnie po to.

Dla innego człowieka ważne mogą być np. podróże, i podobnie jak wegetarianin taki czlowiek zareaguje na artykuł w którym będzie napisane że Paryż jest stolicą Hiszpanii.
Bo właśnie taki charakter ma większość tych prowokacyjnych publikacji dotyczących dity wegetariańskiej, ale z tym już nie do mnie ponieważ to nie ja jestem za nie odpowiedzialny.

Daniel napisał/a:
Zastanawiam się czy wegetarianie w ogóle wiedzą co to jest białko czy tylko co to są roślinki?


Ja się zaczynam poważnie zasanawiać czy ty wiesz co to jest wegetarianizm i bialko swoją drogą ;)
martva - 2009-04-23, 20:17
:
Prev napisał/a:
http://www.demotywatory.pl/demot/1265.jpg
Khy, akurat znalazłem, tak a propos :))


^^

Prev napisał/a:
Dużo osób, którzy są wegetarianami mówi że mięso im nie smakuje, ale jednocześnie nie cierpią gorzkiego smaku (oliwki, jin czy whisky również nie należą do ich menu, nie żeby byli abstynentami, czy coś).


Hmm, gorzkich rzeczy nie lubiłam od zawsze. Tonik jest fe, piwo jest fe, grejpfruty są na ogół fe (raz na trzy miesiące mnie nachodzi na sok). Polubiłam kilka rzeczy, na przykład natkę pietruszki i oliwki właśnie (ale wolę jak są w czymś, same w sobie są zbyt słone).

Prev napisał/a:
A co do tego to ja nawet nie nawiązywałem, bo nie sądziłem że wegetarianizm mógłby w ogóle mieć zły wpływ na ciążę.


A widzisz, to jest dość powszechny stereotyp :-) że wegetarianizm powoduje bezpłodność, ze wegetarianki w ciąży dostają anemii, że mają problemy z laktacją etc.

Daniel napisał/a:
W czekoladzie jest mleko, jak to się ma do wege? Może czegoś nie wiem, ale wydaje mi się, że mleka się też nie pije na tej diecie?


Takie miałam wrażenie że nie wiesz, dobrze że się sam przyznajesz ;)
Głównym założeniem wegetarianizmu jest niejedzenie mięsa (w tym ryb & owoców morza, nie wierz w brednie o semiwegetarianizmie). Są różne odmiany, ja jestem lakto-ovo-wegetarianką, czyli poza roślinami jadam jajka i produkty mleczne, laktowegetarianie rezygnują z jajek, ale mleko piją, weganie jedzą tylko produkty roślinne, witarianie też - ale wyłącznie surowe, a potem są frutarianie, którzy żywią się wyłącznie owocami i orzechami. Znaczy nie jedzą np. marchewki, bo jak wyrwiesz marchewkę, to zabijasz całą roślinę.
IMHO przy rozsądnej diecie lakto-ovo nie ma szans na niedobory, chyba że ktoś ma genetyczne skłonności do anemii na przykład. Przy weganizmie trzeba się trochę pomęczyć, ale też da się uniknąć niefajnych rzeczy.

Daniel napisał/a:
W Twego postu wynika, że nie bardzo wiesz czy dostarczasz swemu organizmowi wystarczająco dobrego białka.


Otóż jak opracowywałam jadłospis, to wyszło że jest OK.

Daniel napisał/a:
W ogóle nad tym się nie zastanawiasz, bo jesteś teraz zdrowa. Jesz co Ci smakuje i masz w nosie to, czy jest tam jakieś białko.


Przebóg, opowiedz mi jeszcze co myślę o twórczości Franka Dicksee i co mnie spotka w najbliższym tygodniu ;)
To nie jest tak ze nie myślę o tym zupełnie. Ale nie mam obsesji typu 'do dziennej normy brakuje mi dwóch gramów białka, muszę natychmiast zjeść jogurt!'

Zresztą zawsze jak pytam czym się objawia niedobór białka, to moi rozmówcy nabierają wody w usta ;)
Daniel - 2009-04-23, 20:18
:
Nie wiem tylko czy „wege” jest tym samym co weganizm. Ale może się dowiemy od źródła?

Tak swoją drogą, to pewna niekonsekwencja u wegetarian, mięsa nie jadają, a kurczaka jeszcze przed wykluciem tak (jajka). To całe szczęście, bo w jajku jest dużo białka..
Prev - 2009-04-23, 20:23
:
Daniel napisał/a:
Nie wiem tylko czy „wege” jest tym samym co weganizm. Ale może się dowiemy od źródła?

Jako wege ująłem wszystkich antymięsnych. Jak popełniłem błąd nazewniczy to całkowicie niezamierzony o.o
Jaskier - 2009-04-23, 20:25
:
Polecam przeczytanie choć części tego tematu, gdzie zostało nawet kilkakrotnie wyjasnione w jaki sposób za pośrednictwem diety wegetariańskiej, czy nawet wegańskiej można dostarczyć do organizmu wszystkich potrzebnych do funkcjonowania skladników.
I zapewniam wcale nie trzeba się nad tym jakoś znacznie trudzić ;)

Daniel napisał/a:
a kurczaka jeszcze przed wykluciem tak (jajka).


Tutaj na obronę wegetarian powiem że można dostać spokojnie jajka z hodowli ekologicznej gdzie kury nie mają styczności z kogutem, w związku z czym jaja nie są zapłodnione.

Weź sobie jedną kurę i hoduj w domu podobnie jak pieska, kura będzie znosiła jaja.
O dziwo z tych jaj nie wykluje się nigdy żaden kurczak, no chyba że załatwisz kurce koguta z którym będzie mogła się zabawić, wtedy powstanie ryzyko.

Jajko można w pewnym sensie porównać do miesiączki kobiety.

Daniel napisał/a:
Nie wiem tylko czy „wege” jest tym samym co weganizm. Ale może się dowiemy od źródła?


Weganie nie jedzą ani nie uzywają żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego.

Wegetarianie dzielą się na 3 grupy:

Laktowegetarianie - spozywający mleko i przetwory
Owowegetarianie - spożywający jaja
Laktoowowegetarianie- spozywający zarówno jaja i mleko- dodam tutaj że największy odsetek stanowi właśnie ta grupa.
martva - 2009-04-23, 20:29
:
Daniel napisał/a:
Nie wiem tylko czy „wege” jest tym samym co weganizm. Ale może się dowiemy od źródła?


Dla mnie wege to wegetarianizm ogólnie. Weganizm skraca się do 'wega' - z taką wersją się spotkałam.

Daniel napisał/a:
Tak swoją drogą, to pewna niekonsekwencja u wegetarian, mięsa nie jadają, a kurczaka jeszcze przed wykluciem tak (jajka).


Po pierwsze, włóż nos do własnego talerza i tam poszukaj niekonsekwencji :> Po drugie, nie uważałeś na biologii, zdecydowana większość jaj dostępnych w handlu jest niezapłodniona i nigdy nie stałoby się kurami.

I widzisz? Ani słowa o objawach niedoboru białka XD

Prev napisał/a:
Jak popełniłem błąd nazewniczy to całkowicie niezamierzony o.o


Spoko, nie zbijemy Cię ;)
Daniel - 2009-04-23, 20:33
:
martva napisał/a:
Głównym założeniem wegetarianizmu jest niejedzenie mięsa (w tym ryb & owoców morza, nie wierz w brednie o semiwegetarianizmie). Są różne odmiany, ja jestem lakto-ovo-wegetarianką, czyli poza roślinami jadam jajka i produkty mleczne

Dzięki za wyjaśnienie. Całe szczęście, że jesz jajka i produkty mleczne.
martva - 2009-04-23, 20:34
:
Wzrusza mnie Twoja troska ;)

Tak zupełnie naprawdę, to od przejścia na weganizm jakiś czas temu powstrzymały mnie dwie rzeczy: lenistwo i łakomstwo. Niekoniecznie w tej kolejności.
Daniel - 2009-04-23, 20:38
:
Czyli aby zostać wegetarianinem, to wystarczy nie jeść mięsa i ryb. Czy coś pominąłem z nieświadomości?
Jaskier - 2009-04-23, 20:38
:
martva napisał/a:
lenistwo i łakomstwo.


W szczególności to pierwsze może być konkretną zaporą dla przejścia na weganizm :mrgreen:

Daniel o swoje zdrowie też tak bardzo się troszczysz? 8)
Daniel - 2009-04-23, 20:40
:
Myślę, że nie mniej jak Wy.
Jaskier - 2009-04-23, 20:43
:
Daniel napisał/a:
Czy coś pominąłem z nieświadomości?


Należałoby też przeglądać skład produktów i unikać: żelatyny, koszeliny, sodium tallowatego, inozynianu disodowego i guanylanu disodowego, wit. d3.
martva - 2009-04-23, 20:44
:
Daniel napisał/a:
Czyli aby zostać wegetarianinem, to wystarczy nie jeść mięsa i ryb.


Generalnie tak, ale przydałaby się odrobina rozsądku i zmiana polskich nawyków żywieniowych (o ile się je ma). Poza eliminacją mięsa z diety warto się trochę zastanowić nad tym co się je. Zwłaszcza na początku, potem się człowiek przyzwyczaja.

Jaskier napisał/a:
koszeliny,


Koszenili :-) ale czerwień koszenilowa jest w porządku, bo syntetyczna. Chyba.
Daniel - 2009-04-23, 20:47
:
Wiem tylko co to żelatyna i co do reszty, to przypuszczam, że konserwanty i różnego rodzaju „E-trucizny”. Też tego nie jadam, to znaczy, że jestem wegetarianinem?
Jaskier - 2009-04-23, 20:50
:
Daniel napisał/a:
że konserwanty i różnego rodzaju „E-trucizny”.


Wszystkie podane przeze mnie dodatki są niewegetariańskie, do których produkcji używa się łoju zwierzęcego, suszonych ryb, chrzęści zwierzęcych, albo owadów.

Zapomniałem dodać jeszcze podpuszczki.
martva - 2009-04-23, 20:50
:
Nie, jesteś człowiekiem unikającym chemii w pożywieniu. Bo mięso jesz. Chyba?
A wyżej podane substancje są pochodzenia zwierzęcego, żelatyna z kości, koszenila z jakichś pluskwiaków.
Daniel - 2009-04-23, 20:55
:
Nie pisałem, że jem mięso. Rano zjadłem jajecznicę z dużą ilością zielonego. Produktów mlecznych ostatnio unikam.
martva - 2009-04-23, 20:58
:
Nie pisałeś również że nie jesz ;)
Daniel - 2009-04-23, 21:04
:
Mięso może dla mnie nie istnieć. Jajka mi wystarczą.
Ale muszę kończyć, bo jutro zamierzam wcześnie wstać i pobiegać w lesie.
martva - 2009-04-23, 21:11
:
Eeee, a już miałam nadzieję że się pokłócimy o niedobory XD
BitterSweet - 2009-04-24, 12:24
:
Misie kololowe, przestajemy pisać jednozdaniówki shoutboxowe.
Daniel - 2009-04-24, 19:14
:
Nie widzę zasadniczego powodu zdrowotnego, dla którego wegetarianie powstrzymują się od zjadania mięsa. To wskazuje, że nie jest to dieta, tylko religia zabraniająca zabijania zwierząt i ich zjadania. Nie ma więc sensu dyskutowania o tym, bo dogmaty można tylko przyjąć lub je odrzucić.

Samo powstrzymanie się od zjadania produktów ze zwierząt nie czyni sposobu odżywiania złym. W zjadanych jajkach i produktach mlecznych wegetarianie dostarczają swoim organizmom dobrej jakości białko pochodzenia zwierzęcego. Wiec ich organizmy są dobrze zaopatrzone w białko, pod warunkiem, że zjadają go w dostatecznej ilości. Nie ma tutaj wyznaczonych sztywnych reguł, a więc można przypuszczać, że każdy indywidualnie modyfikuję swój sposób żywienia. Może więc dojść do sytuacji, że co niektórzy zbyt mało białka zaczną zjadać, a inni w nadmiarze. Dozwolone jest też zjadanie produktów mlecznych, a w nich jest też tłuszcz. Nie da się go całkowicie uniknąć, ale czy wegetarianie mogą jeść tłuszcz, czy też mają to zabronione? Oczywiście myślę o maśle i tłustej śmietanie.
martva - 2009-04-24, 19:41
:
Daniel napisał/a:
Nie widzę zasadniczego powodu zdrowotnego, dla którego wegetarianie powstrzymują się od zjadania mięsa


No bo chodzi przede wszystkim o empatię w stosunku do zwierząt. Przede wszystkim, bo są również ludzie którym mięso nie smakuje. Sądzę że przyczyny zdrowotne nie są aż tak częste.

Daniel napisał/a:
Samo powstrzymanie się od zjadania produktów ze zwierząt nie czyni sposobu odżywiania złym.


Tak z ciekawości: jesteś dietetykiem z wykształcenia?

Daniel napisał/a:
Nie da się go całkowicie uniknąć, ale czy wegetarianie mogą jeść tłuszcz, czy też mają to zabronione?


:shock:
Dlaczego mieliby mieć to zabronione? W ogóle co to znaczy: zabronione? Wbrew Twoim przypuszczeniom to naprawdę nie jest religia, nikt tu niczego nie nakazuje.

Daniel napisał/a:
Wiec ich organizmy są dobrze zaopatrzone w białko, pod warunkiem, że zjadają go w dostatecznej ilości. Nie ma tutaj wyznaczonych sztywnych reguł, a więc można przypuszczać, że każdy indywidualnie modyfikuję swój sposób żywienia. Może więc dojść do sytuacji, że co niektórzy zbyt mało białka zaczną zjadać, a inni w nadmiarze.


Co się stanie jeśli jem za mało białka?
MrSpellu - 2009-04-24, 19:58
:
martva napisał/a:
No bo chodzi przede wszystkim o empatię w stosunku do zwierząt

Ja bym to nazwał przesadną empatią. Znam osoby, które kochają zwierzątka, wspierają schroniska i inne takie ciekawe ośrodki a jednak nie powstrzymują się od zjedzenia zwierzęcia hodowanego właśnie w tym celu. Oczywiście nie potępiam, dopóki zwierzątkowy empata nie zacznie zaglądać mi do talerza. Ale to już pisałem w tym temacie, nawet kilka razy.
martva napisał/a:
Przede wszystkim, bo są również ludzie którym mięso nie smakuje.
Dla mnie argument koronny. Nie smakuje, nie jesz i tyle. Mi smakuje, więc jem. Dorabianie do tego filozofii jest odrobinę niepoważne.
martva napisał/a:
Dlaczego mieliby mieć to zabronione?

No, że tłuszcz ten pochodzi od zwierzęcia. Pewnie źle to ujął.
martva napisał/a:
to naprawdę nie jest religia, nikt tu niczego nie nakazuje.

Zjesz rybę to już nie jesteś wegetarianinem. Skusisz się na schabowego, nie jesteś już wegetarianinem. Trochę brzmi jak prawo/nakaz wynikający z konkretnej filozofii żywieniowej ;)
martva napisał/a:
Co się stanie jeśli jem za mało białka?

Zaczynasz tracić masę? Chudniesz? XD
martva - 2009-04-24, 20:17
:
Spellsinger napisał/a:
Ja bym to nazwał przesadną empatią.


A ja nie ;) Różni ludzie mają różny poziom empatii, są tacy którzy płaczą nad roślinkami, są tacy którym nie szkoda ludzi.

Spellsinger napisał/a:
Dorabianie do tego filozofii jest odrobinę niepoważne.


Nie widzę w tym nic niepoważnego, ale jak już ustaliliśmy to kwestia empatii.

Cytat:
No, że tłuszcz ten pochodzi od zwierzęcia. Pewnie źle to ujął.


No ale jeśli mleko jest OK, to dlaczego tłuszcz z mleka nie ma być OK? :shock:

Spellsinger napisał/a:
Zjesz rybę to już nie jesteś wegetarianinem. Skusisz się na schabowego, nie jesteś już wegetarianinem.


No haaaalo, ale to nie jest obowiązkowe :-)

Spellsinger napisał/a:
Zaczynasz tracić masę? Chudniesz? XD


Ufff, uspokoiłeś mnie XD
Beata - 2009-04-24, 20:23
:
martva napisał/a:
Co się stanie jeśli jem za mało białka?

Niedobór białka w skrajnym przypadku może prowadzić do choroby, która nazywa się kwashiorkor (nic nie poradzę, tak piszą...). Jedynym pocieszeniem jest fakt, że na opisywany w Wiki stan trzeba sobie bardzo solidnie zapracować...
MrSpellu - 2009-04-24, 20:35
:
martva napisał/a:
Różni ludzie mają różny poziom empatii, są tacy którzy płaczą nad roślinkami, są tacy którym nie szkoda ludzi.

No ale można określić jakiś środek ciężkości, prawda? Co prawda powinienem się nie wypowiadać, bo czasem faktycznie nie szkoda mi ludzi ;)

martva napisał/a:
Nie widzę w tym nic niepoważnego, ale jak już ustaliliśmy to kwestia empatii.
No i może jeszcze 'zdrowego rozsądku' :) By nie było, nie odmawiam wegetarianom zdrowego rozsądku, przynajmniej tym normalnym, nie wojującym. Tylko niektórzy po prostu przeginają.

martva napisał/a:
No ale jeśli mleko jest OK, to dlaczego tłuszcz z mleka nie ma być OK?
Nie wiem, tak tylko ująłem się za dyskutantem XD

martva napisał/a:
No haaaalo, ale to nie jest obowiązkowe

Katolicyzm w tym kraju też nie jest obowiązkowy, a wierzący mają jakieś zakazy i nakazy, prawda? :) Jesteś wegetarianką, trzymasz się pewnych założeń. Co się dzieje gdy łamiesz te założenia? Nic, nie trafiasz do piekła ani nic z tych rzeczy, tylko reszta wegetarian twierdzi, że 'zgrzeszyłaś' (no bo jeżeli wegetarianin zje mięso to czy można dalej go nazwać wegetarianinem?). Podobnie jest przecież w religii, tyle że wegetarianizm to raczej filozofia (jeżeli ktoś nie je mięsa z jakiegoś konkretnego założenia).
Daniel - 2009-04-24, 21:11
:
Nie jesz białka - tracisz masę, słabniesz, tracisz odporność, chorujesz i umierasz. Bez białka nie da się żyć i musi być dostarczone w pokarmie, bo organizm sam je sobie nie wytworzy.

Czytam ze zdumieniem, że tłuszcz nie jest zabroniony. Oczywiście ten z mleka, a nie smalec. Nasuwa mi się pytanie: czy ten co będzie jadł tylko nabiał i jajka jest też wegetarianinem?
martva - 2009-04-24, 21:15
:
Beata napisał/a:
Niedobór białka w skrajnym przypadku może prowadzić do choroby, która nazywa się kwashiorkor


Ale to chyba niedobór wszystkiego, nie tylko białka ;) Tak się czepiam, bo strasznie się ludzie rzucają że na pewno mi grozi niedobór białka, ale jak bym chciała wiedzieć czym mi się objawi, to cisza.

Cytat:
No ale można określić jakiś środek ciężkości, prawda?


No można. Szkoda mi zwierząt rzeźnych, możesz mnie nazywać oszołomem.

Spellsinger napisał/a:
Nie wiem, tak tylko ująłem się za dyskutantem XD


Myślę że dyskutant jest dużym chłopcem i da radę sam :-)

Spellsinger napisał/a:
Katolicyzm w tym kraju też nie jest obowiązkowy, a wierzący mają jakieś zakazy i nakazy, prawda?


Mają, ale to jest kwestia Boga, który wybacza albo nie

Spellsinger napisał/a:
Jesteś wegetarianką, trzymasz się pewnych założeń.


Jak mówisz wszystkim że lubisz PO a głosujesz na PiS to nie jesteś wyborcą PO. Nie wiem jak to inaczej opisać :-)

Spellsinger napisał/a:
Nic, nie trafiasz do piekła ani nic z tych rzeczy, tylko reszta wegetarian twierdzi, że 'zgrzeszyłaś' (no bo jeżeli wegetarianin zje mięso to czy można dalej go nazwać wegetarianinem?).


Nie do końca rozumiem dlaczego mięsożerca chciałby się nazywać wegetarianinem :-)
Dla mnie drażliwą kwestią jest wyłącznie wprowadzanie osób postronnych w błąd - jeśli ktoś się deklaruje jako wegetarianin a je kurczaka (bo od czasu do czasu go bierze i ma ochotę), to potem się dziwią że inni wegetarianie nie dają się czasem skusić i że jak to, raz na jakiś czas nie zaszkodzi.
O, to tak jak z abstynencją - odstawiam alkohol, jak walnę banię to też nikt mi nic nie zrobi, piorunem przez łeb nie dostanę ale czy mogę się nadal nazywać abstynentką? :-)

Daniel napisał/a:
Nie jesz białka


Nie mówimy o totalnym niejedzeniu białka, tylko o dostarczaniu go w zbyt małej ilości. Prawda?
Początki niedoboru dają jakieś objawy? Jeśli nie tracę masy to nie mam się czym przejmować?

Daniel napisał/a:
Czytam ze zdumieniem, że tłuszcz nie jest zabroniony.


Dlaczego ze zdumieniem? :shock: Naprawdę zupełnie nie rozumiem o co Ci chodzi :-)

Daniel napisał/a:
Nasuwa mi się pytanie: czy ten co będzie jadł tylko nabiał i jajka jest też wegetarianinem?


To jest ciekawe pytanie :-) Teoretycznie chyba tak. Wege na diecie Kwaśniewskiego? ;) W praktyce jest osobą której białka pewnie nie zabraknie, ale niedobór witaminy C na przykład ma gwarantowany.
Asuryan - 2009-04-24, 21:18
:
Daniel napisał/a:
Nie da się go całkowicie uniknąć, ale czy wegetarianie mogą jeść tłuszcz, czy też mają to zabronione?

Mogą roślinny lub zwierzęcy z mleka. Jednak pewno nie mogą z tkanki tłuszczowej. W sumie zarówno z mleka jak i z tkanki tłuszczowej to tłuszcz zwierzęcy - różnica polega na tym, że aby uzyskać ten drugi zwierzę się zabija. A wg mnie wegetarianie po prostu nie jedzą "padliny" (czegokolwiek pochodzącego z martwego zwierzęcia).
Daniel - 2009-04-24, 21:28
:
Rozumiem, że wegetarianie nie jedzą padliny i wcale ich za to nie potępiam. Drążę temat, bo chcę poznać wszystkie zasady określające kto jest wegetarianinem, a kto nim nie jest. Dlatego jak ktoś mi może odpowiedzieć na moje wcześniejsze pytanie, to będę bardzo wdzięczny.
Asuryan - 2009-04-24, 21:32
:
Daniel napisał/a:
Nasuwa mi się pytanie: czy ten co będzie jadł tylko nabiał i jajka jest też wegetarianinem?

Tak, choć na samym nabiale i jajkach - czyli na nie zróżnicowanej diecie - pewno nie będzie zdrowym wegatarianinem.
martva - 2009-04-24, 21:32
:
Wcześniejsze, znaczy o jajkach i nabiale? Ale masz na myśli _tylko_ jajka i nabiał, czy warzywa, owoce i zboża/nasiona też?
Jaskier - 2009-04-24, 21:33
:
Daniel napisał/a:
dobrej jakości białko pochodzenia zwierzęcego.


Nie wiem czy próbujesz przez to kwestionować jakosć białka które pochodzi z roślinnych źródeł, ale na wszelki wypadek spróbuje troche rozjaśnić te kwestię.
Z góry właśnie najwięcej obaw związanych z dietą wegańską czy wegetariańską budzi właśnie problem zaopatrzenia organizmu w białko, co zazwyczaj spowodowane jest niedostateczną wiedzą o działaniu ludzkiego organizmu, i co za tym idzie sposobach pozyskiwania składników żywieniowych.
Otóż nie zdziwiłbym się gdyby ktoś obawiał się o stan żelaza w prganizmie wegetarianina które występuje w formie hemowej(łatwo przyswajalnej) w produktach mięsnych, i w postaci niehemowej(trudniej przyswajalnej) w roślinach .
Jednak kiedy ktoś piszę o białku, zarzucając w dodatku jego mniejszą wartościowość przychodzi mi tylko się dziwić.
Nieprawdopodobne poglądy o tym że białko pochodzenia zwierzęcego miałoby być bardziej wartościowe niż białko roślinne pochodzą z początków XX wieku.
Gdzie to dwóch badaczy T.B Osborne i L.B. Mendel- badali sobie zapotrzebowanie na białko u rosnących szczurów.
No i odkryli oni że szczury lepiej rozwijają się na białku zwierzęcym.
Właśnie na podsawie tegoż badania białko zwierzęce skwalifikowali jako pełnowartościowe a roślinne jako niepełnowartościowe.
Nawiasem mówiąc w tamtych czasach nikt nie wiedział o istnieniu aminokwasów egzogennych ani nie znał zapotrzebowania na białko u człowieka.
W latach 50 XXw William Rose odkrył że istnieje 8 egzogennych aminokwasów niazbędnych dla życia człowieka i udało mu się ustalić ich minimalne zapotrzebowanie.
Ziemniaki,fasola, płatki owsiane,kasze, pszenica, ryż zapewniają człowiekowi niezbędne aminokwasy.

martva napisał/a:
Co się stanie jeśli jem za mało białka?


Niedobór białka nie jest problemem, dlatego że białko jest praktycznie wszędzie, i to w dużych ilościach, mało realne jest żeby w organizmie go zabrakło i o to trzeba się naprawde mocno postarać.
Problemem jest raczej jego nadmiar w diecie, o czym juz pisałem w tym temacie kilkakrotnie , ale jak widać nie wszystkim chce się wertować i szukać więc powtórze jeszcze raz.
Wg Światowej Organizacji zdrowia dzienne zapotrzebowanie na białko wynosi jedynie 5 % kalorii czyli 37 gramów dla facetów i 29 g dla płci pięknej.
Organizm ludzki nie potrafi magazynować białka!
Nadmiar białek jest rozkładany w wątrobie i wydalany przez nerki w postaci mocznika, nerki przez to muszą nadmiernie pracować. Kamienie nerkowe...

Daniel napisał/a:
Nie widzę zasadniczego powodu zdrowotnego, dla którego wegetarianie powstrzymują się od zjadania mięsa.


Jest wiele zdrowotnych powodów o których nie chce mi się pisać po raz kolejny.
Polecam przewertowanie tego tematu, z pewnością znajdziesz wiele odpowiedzi ;)
Jest też powód ekologiczny.
Wegetarianie pija znacznie mniej wody... dla niektórych oszczędność też jest czasami ważną kwestią, szczególnie kiedy widzi się te umierające z pragnienia dzieci w Afryce.
Ale tutaj znów wracamy do punktu wyjścia jakim jest etyka...

Spellsinger napisał/a:
Trochę brzmi jak prawo/nakaz wynikający z konkretnej filozofii żywieniowej ;)


Dla mnie to tylko nazewnictwo pewnej grupy która reprezetuje taki a nie inny styl życia.
Ot żeby było łatwiej np. zamówić gdzieś obiad, czy powiedzieć komuś kim się jest.
Takie uproszczenie.
martva - 2009-04-24, 21:38
:
Jaskier napisał/a:
Niedobór białka nie jest problemem, dlatego że białko jest praktycznie wszędzie, i to w dużych ilościach, mało realne jest żeby w organiźmie go zabrakło i o to trzeba się naprawde mocno postarać.


Wiem, pytałam absolutnie i czysto hipotetycznie. Licząc na to ze ktoś mi wreszcie wyliczy te objawy, żebym się mogła zacząć stresować, anemii nie mam więc chociaż może niedobiałczenie ;)

Jaskier napisał/a:
Dla mnie to tylko nazewnictwo pewnej grupy która reprezetuje taki a nie inny styl życia.
Ot żeby było łatwiej np. zamówić gdzieś obiad, czy powiedzieć komuś kim się jest.


O, coś takiego miałam na myśli :)
Asuryan - 2009-04-24, 21:48
:
Daniel napisał/a:
Drążę temat, bo chcę poznać wszystkie zasady określające kto jest wegetarianinem, a kto nim nie jest.

Wystarczy jedna prosta zasada - wegetarianie nie jedzą czegokolwiek pochodzącego z martwego zwierzęcia (nie tylko mięsa - ryb, kawioru, szmalcu, słoniny, kisielu, budyniu, tranu, niektórych margaryn i ciast francuskich także). Jedząc wszystko inne możesz nazywać się wegetarianinem i nie kłamać przy tym.
martva - 2009-04-24, 21:53
:
Asuryan napisał/a:
kisielu, budyniu,


A to dlaczego? Galaretki, owszem, żelatynowe są, więc unikam, ale kisiele i budynie to skrobia ziemniaczana bądź kukurydziana plus dodatki smakowe. Chyba że o czymś nie wiem?
Daniel - 2009-04-24, 21:57
:
Te normy białka dotyczą oczywiście zdrowego człowieka. Faktyczne zapotrzebowanie jest jednak bardzo zmiennie. Co do 8 egzogennych aminokwasów, to organizm musi otrzymać cały komplet, aby móc budować własne struktury białkowe. Gdy tego nie otrzyma całość jest przerabiana na „paliwo” z dużymi stratami dla organizmu. Problem polega na tym, że w roślinach nie ma kompletu aminokwasów egzogennych i jak się odpowiednio nie dobierze rodzaju zjadanych roślin w jednym posiłku, to wystąpi jak wyżej. Ale niech się tym martwią weganie, bo wegetarianie jedząc jajka dostarczają wszystkich elementów jakie potrzebne są do życia. Brakuje tylko w jajkach witaminy C, ale to nie problem.

A dlaczego kisielu nie wolno jeść? Przecież to mąka ziemniaczana. To samo budyń. Chyba mylisz z galaretka, gdzie jest żelatyna.
Beata - 2009-04-24, 21:59
:
martva napisał/a:
Ale to chyba niedobór wszystkiego, nie tylko białka ;) Tak się czepiam, bo strasznie się ludzie rzucają że na pewno mi grozi niedobór białka, ale jak bym chciała wiedzieć czym mi się objawi, to cisza.

Podobno na początku wypadają włosy, zaczynają się kłopoty z gojeniem się ran, pojawiają się zmiany skórne... brr, wizja jest dość przerażająca. Tak wyczytałam na jednym z wielu dietetycznych serwisów. W ogóle widzę, że w necie jest mnóstwo stron reagujących na hasło: "białko"... szkoda tylko, że znaczna część z nich to linki do sklepów z suplementami diety dla kulturystów. ;)
Daniel - 2009-04-24, 22:00
:
Z tego co zrozumiałem, że jedząc tylko jajka i produkty mleczne nie jedząc przy tym warzyw i owoców też mogę nazywać się wegetarianinem.
Asuryan - 2009-04-24, 22:02
:
Do produkcji kisieli i budyniu używa się łoju. Tak samo jak do niektórych margaryn czy ciast francuskich. Jedząc je nie jesteście wegetarianami.

Daniel napisał/a:
Z tego co zrozumiałem, że jedząc tylko jajka i produkty mleczne nie jedząc przy tym warzyw i owoców też mogę nazywać się wegetarianinem.

Możesz - i nie będziesz kłamał. Aczkolwiek przy takim rodzaju wegetarianizmu zdrowia Ci nie wróżę.
martva - 2009-04-24, 22:10
:
Beata napisał/a:
Podobno na początku wypadają włosy,


Jesienią i wiosną mam napady wypadania, ale z białkiem bym tego nie wiązała. A tak ogólnie to rosną jak głupie. Jeśli włosy mają być wyznacznikiem to chyba się nie mam czego bać ;)

Daniel napisał/a:
Z tego co zrozumiałem, że jedząc tylko jajka i produkty mleczne nie jedząc przy tym warzyw i owoców też mogę nazywać się wegetarianinem.


Pierwszy raz się z czymś takim spotykam :-)

Asuryan napisał/a:
Do produkcji kisieli i budyniu używa się łoju.


Zawsze? Nałogowo czytam składy na opakowaniach i w życiu się nie spotkałam :shock:

Asuryan napisał/a:
Aczkolwiek przy takim rodzaju wegetarianizmu zdrowia Ci nie wróżę.


Ja też nie. Brak witaminy C, błonnika, witamin z grupy B... Nie wiem do końca jak jest z mikroelementami typu potas na przykład. Ale chyba niezbyt ciekawie.
Daniel - 2009-04-24, 22:14
:
Do produkcji kisielu nie używa się łoju, bo po co? Przecież to czysta mąka ziemniaczana z dodatkami smakowymi.

Jak się je jajka, to człowiekowi niczego nie może zabraknąć oprócz witaminy C. Ale wystarczy trochę pojeść cytryn czy zielonej pietruszki, albo zwyczajnie łyknąć tabletkę i ten problem można rozwiązać.
Jaskier - 2009-04-24, 22:17
:
Daniel napisał/a:
Co do 8 egzogennych aminokwasów, to organizm musi otrzymać cały komplet, aby móc budować własne struktury białkowe. Gdy tego nie otrzyma całość jest przerabiana na „paliwo” z dużymi stratami dla organizmu. Problem polega na tym, że w roślinach nie ma kompletu aminokwasów egzogennych i jak się odpowiednio nie dobierze rodzaju zjadanych roślin w jednym posiłku, to wystąpi jak wyżej. Ale niech się tym martwią weganie, bo wegetarianie jedząc jajka dostarczają wszystkich elementów jakie potrzebne są do życia. Brakuje tylko w jajkach witaminy C, ale to nie problem.


Chodzi o proporcjonalność aminokwasów egzogennych.
Rosliny zawierają aminokwasy egzogenne w prawidłowych dla człowieka proporcjach, bez konieczności jakiegoś specjalnego ich łączenia .
Pojedyńcze produkty roślinne zawierają wszystkie aminkowasy egzogenne z tym że u niektórych roslin poziom któregos z nich może być zbyt niski, co nie znaczy całkowicie niedostępny.
Przykładowo w samych zbożach mało jest lizyny i tryptofanu.
Warzywa strączkowe zawierają wystarczająco duzo wszystkich egzogennych aminokwasow.

Daniel napisał/a:
Jak się je jajka, to człowiekowi niczego nie może zabraknąć


Może zawierają, ale takie zdrowe to one nie do końca są. Choćby ze względu na wysoki poziom cholesterolu.
Asuryan - 2009-04-24, 22:19
:
martva napisał/a:
Zawsze? Nałogowo czytam składy na opakowaniach i w życiu się nie spotkałam :shock:

Zarówno budyń jak i kisiel to legumina. Do produkcji wszystkich legumin używa się łoju. A to że nie podaje się go w składzie - im mniej wiesz jak powstaje Twoje jedzenie, tym wiekszy będziesz miła na niego apetyt. To tak jak w tej anegdocie:
"Poszedłem pracować do rzeźni - przestałem jeść mięso.
Poszedłem pracować do piekarni - przestałem jeść chleb.
Pierdzielę - w browarze się nie zatrudnię".
Beata - 2009-04-24, 22:22
:
martva napisał/a:
Beata napisał/a:
Podobno na początku wypadają włosy,

Jesienią i wiosną mam napady wypadania, ale z białkiem bym tego nie wiązała. A tak ogólnie to rosną jak głupie. Jeśli włosy mają być wyznacznikiem to chyba się nie mam czego bać ;)

Touche! :)

Ale może masz chociaż łamliwość paznokci, szorstkość skóry, wczesne starzenie się (zmarszczki), obrzęki stawów...? ;)

BTW, James Clavell w "Królu szczurów" pisał, że wskutek ogólnego niedożywienia, a głównie niedoboru białka więźniowie tracili wzrok. W roli nieledwie magicznego leku występowało... jajko.
Jaskier - 2009-04-24, 22:27
:
Asuryan napisał/a:
Poszedłem pracować do rzeźni - przestałem jeść mięso.
Poszedłem pracować do piekarni - przestałem jeść chleb.
Pierdzielę - w browarze się nie zatrudnię".


Jeden z tego wniosek:

Do it yourself :mrgreen:

Zdrowo, z satysfakcją i bez wątpliwości.
Daniel - 2009-04-24, 22:30
:
Legumina to maka ziemniaczana i woda. Nie ma tam żadnego tluszczu. Nie stosuje się też łoju do produkcji maki ziemniaczanej. Chyba, ze ktos sobie doda sam.
Asuryan - 2009-04-24, 22:32
:
Daniel napisał/a:
Legumina to maka ziemniaczana i woda. Nie ma tam żadnego tluszczu.

A jako konserwantu, bądź do jej sproszkowania? Sam sobie tego nie wymyśliłem - http://pl.foodlexicon.org/r0000350.php

Jaskier napisał/a:
Jeden z tego wniosek:

Do it yourself :mrgreen:

Zdrowo, z satysfakcją i bez wątpliwości.

Ależ owszem - w kiślu domowej roboty łoju na pewno nie znajdziesz, ani go nie będziesz używać. Co innego jednak w przypadku sproszkowanego kiślu sklepowego.
Jaskier - 2009-04-24, 22:39
:
Asuryan napisał/a:
sproszkowanego kiślu sklepowego.


Odnosiłem się raczej do tego chleba :P

Kisielu nie jadłem nie jem i zawsze się zastanawiałem po co to komu?
Zazwyczaj takie sproszkowane specyfiki zawierają pełno barwników , konserwantów...

btw
Lecytyna sojowa w niektórych przypadkach również jest niewegetariańska.
Czasami nazwa może zwieść ;)

A propo łoju, to 90% mydeł jest produkowanych na bazie zmydlania własnie łoju.
Dlatego dla wegetarian przywiązujących uwage również do kosmetyków, polecam raczej żele.
Wilko - 2009-04-25, 09:15
:
Beata napisał/a:
Podobno na początku wypadają włosy, zaczynają się kłopoty z gojeniem się ran, pojawiają się zmiany skórne... brr, wizja jest dość przerażająca. Tak wyczytałam na jednym z wielu dietetycznych serwisów. W ogóle widzę, że w necie jest mnóstwo stron reagujących na hasło: "białko"... szkoda tylko, że znaczna część z nich to linki do sklepów z suplementami diety dla kulturystów. ;)

Mój borze to ja już powinnam nie żyć. W swoim życiu zjadłam tyle kisielu różnej maści. W ogóle telewizja i internet kłamią. o.o Jakoś kisiel nie zaszkodził mojemu zdrowiu, wielkich zmarszczek i tak nie mam i zawsze uważają mnie za młodszą niż jestem. Może to właśnie zasługa kisielu?
A tak w ogóle kwas cytrynowy jest rakotwórczy to proponuję nie jeść niczego.
Ł - 2009-04-25, 12:25
:
Wilko napisał/a:
proponuję nie jeść niczego.

i jak Stachursky odżywiać się najzdrowszą najczystsza, najbardziej bezpośrednią energią słoneczną - http://pomponik.pl/szukaj...-umrzec,1124436
Jaskier - 2009-04-25, 13:17
:
Ł napisał/a:
i jak Stachursky odżywiać się najzdrowszą najczystsza, najbardziej bezpośrednią energią słoneczną


Hehe Bretharianizm xD

W roku 2000 w jednym z czasopism indyjskich pojawił się raport o 64-letnim mężczyźnie z miasta Ahmedabad, który przez 365 dni – przez cały czas pod ścisłą kontrolą lekarzy – obywał się bez jedzenia i picia i zamierzał kontynuować głodówkę. Jedynym materialnym składnikiem stosowanej przez głodującego „diety" była przegotowana woda. Mężczyzna nie odczuwał zmęczenia ani osłabienia. Twierdził, że jego ciało uzyskuje energię z promieni słonecznych i z ziemi – kiedy spaceruje po niej boso. Na początku eksperymentu spoglądał na wschód słońca przez 5 sekund, potem stopniowo wydłużał czas do 30 minut dziennie. W czasie tego słonecznego seansu uzyskiwał energię niezbędną do przeżycia. Podczas postu stracił 18 kg masy ciała, ale inne parametry – puls, ciśnienie, skład chemiczny moczu – pozostały wnormie

Stachursky chyba ma cos wspólnego z tym ruchem xD
martva - 2009-04-25, 14:46
:
Daniel napisał/a:
Jak się je jajka, to człowiekowi niczego nie może zabraknąć oprócz witaminy C.


Błonnik? Potas? Żelazo?

Asuryan napisał/a:
Zarówno budyń jak i kisiel to legumina. Do produkcji wszystkich legumin używa się łoju. A to że nie podaje się go w składzie - im mniej wiesz jak powstaje Twoje jedzenie, tym wiekszy będziesz miła na niego apetyt.


Ale jest obowiązek podawania takich rzeczy w składzie produktu. Jakoś mi trudno uwierzyć.

Beata napisał/a:
Ale może masz chociaż łamliwość paznokci, szorstkość skóry, wczesne starzenie się (zmarszczki), obrzęki stawów...? ;)


Łamliwość paznokci tak, jak walnę pazurami w ścianę albo zrobię sobie krzywdę drutem. Szorstkość skóry, jak zapomnę o balsamie dłużej niż dwa dni z rzędu ;) Zmarszczki w kącikach oczu i ust od śmiechu i na czole od podnoszenia brwi, ale to czysta mimika, no i jestem w takim wieku że są usprawiedliwione ;) Obrzęki stawów... chyba nie, nie wiem czy bym to umiała rozpoznać.

Asuryan napisał/a:
A jako konserwantu, bądź do jej sproszkowania?


Do sproszkowania mąki? :shock:
I błagam: ten kisiel, tego kisielu.

Jaskier napisał/a:
Kisielu nie jadłem nie jem i zawsze się zastanawiałem po co to komu?


Kilka lat temu miałam fazę i jadłam kisiel co dwa dni. Minionej zimy, i jeszcze poprzedniej też, miałam fazy budyniowe. O, budyń to jedna z tych rzeczy których kiedyś nie lubiłam :-)


Jaskier napisał/a:
A propo łoju, to 90% mydeł jest produkowanych na bazie zmydlania własnie łoju.



Mydło w kostce mi szkodzi na skórę, niezależnie od wszystkiego, używam wyłącznie żeli/płynów.

Wilko napisał/a:
Mój borze to ja już powinnam nie żyć. W swoim życiu zjadłam tyle kisielu różnej maści.


Yyyy, ale z tą listą objawów nie chodzi o jedzenie kisielu, tylko niejedzenie białko, heloł ;)

Jaskier napisał/a:
Hehe Bretharianizm xD


Wyrzekać się jednej z nielicznych przyjemności w życiu? Też coś ;)
Jaskier - 2009-04-25, 16:06
:
martva napisał/a:
Potas? Żelazo?


Jajka zawierają zarówno potas jak i żelazo w postaci hemowej.

Nie zawierają natomiast błonnika, witaminy C, witaminy P,witaminy K.
MrSpellu - 2009-04-25, 16:16
:
martva napisał/a:
Ale jest obowiązek podawania takich rzeczy w składzie produktu. Jakoś mi trudno uwierzyć.
Mnie to nie dziwi. Ludzie od zawsze w tym kraju mieli smykałkę do obchodzenia przepisów. Przepisy chyba nie wymagają wymieniania wszystkiego tylko właśnie to co może szkodzić bądź być alergenne.
martva napisał/a:
no i jestem w takim wieku że są usprawiedliwione

Ty i zmarszczki? Chyba na <cenzura> :-)

martva napisał/a:
Kilka lat temu miałam fazę i jadłam kisiel co dwa dni. Minionej zimy, i jeszcze poprzedniej też, miałam fazy budyniowe. O, budyń to jedna z tych rzeczy których kiedyś nie lubiłam
Aż mi się przypomniał zbereźny kawał na temat budyniu ale nie przytoczę bo się wstydzę :) Co do kisielu, to jak z bratem byliśmy mali to mama nam robiła kisiel na bazie kompotu, coś wspaniałego. Te sklepowe to czysta chemia + wrzątek.
martva napisał/a:
Mydło w kostce mi szkodzi na skórę, niezależnie od wszystkiego, używam wyłącznie żeli/płynów.
Chyba każdemu zwykłe mydło szkodzi na skórę. Odkąd mieszkam z kobietą nie pamiętam kiedy ostatnio używałem zwykłego mydła XD

martva napisał/a:
Wyrzekać się jednej z nielicznych przyjemności w życiu?

Cóż, księża nie uprawiają seksu (teoretycznie), a Ci (bra... bre... no, - te świry) wyrzekają się jedzenia. Kto co lubi. Ja wolę tak czy siak mięsko (dwuznaczność zamierzona ;) )
martva - 2009-04-25, 18:21
:
Jaskier napisał/a:
Jajka zawierają zarówno potas jak i żelazo w postaci hemowej.


Tego żelaza zawierają mniej niż szpinak ;) fakt że hemowe jest lepiej przyswajalne, ale jak nie dostarczasz witaminy C...

Spellsinger napisał/a:
Ludzie od zawsze w tym kraju mieli smykałkę do obchodzenia przepisów.


Ale wszystkie firmy solidarnie? Nadal jestem sceptyczna :-)

Spellsinger napisał/a:
Przepisy chyba nie wymagają wymieniania wszystkiego tylko właśnie to co może szkodzić bądź być alergenne.


Na 99,9% wymagają podawania wszystkiego.

Spellsinger napisał/a:
Ty i zmarszczki? Chyba na <cenzura> :-)


Mój były mnie rozwalił jakiś czas temu 'Cześć ex, o, masz nowe zmarszczki... ale od śmiechu, to ładne' XD

Spellsinger napisał/a:
Aż mi się przypomniał zbereźny kawał na temat budyniu ale nie przytoczę bo się wstydzę :)


To musi być bardzo zbereźny ;)

Spellsinger napisał/a:
Te sklepowe to czysta chemia + wrzątek.


Mąka ziemniaczana + barwnik + aromat/smak. Pobiegłam sprawdzić budyń - trzy rodzaje skrobi, aromat, barwnik, w czekoladowym dodatkowo kakao, bywa też cukier.

Spellsinger napisał/a:
Chyba każdemu zwykłe mydło szkodzi na skórę.


ktoś ich używa, mi szkodziły nawet hipersupernawilżające i w ogóle. Natychmiast mam skórę ściągniętą, spierzchniętą i tak suchą że aż się sypie :-)
Jaskier - 2009-04-25, 18:35
:
martva napisał/a:
ale jak nie dostarczasz witaminy C...


Faktem jest że nawet bez dostarczenia witaminy C żelaza hemowego wchłonie się zawsze więcej niż tego niehemowego.

Witamina C jest wskazana właśnie przy spożywaniu produktów zawierających żelazo niehemowe.
Oczywiście dzięki obecności wit C można także zwiększyć absorpcję hemowego żelaza, nic nie stoi na przeszkodzie.
Jednak zawsze niezależnie od obecności wit C wchłanialnosć hemowego bedzie lepsza.

Dlatego szczególnie weganie muszą uważać na to, żeby przy spożywaniu produktów zawierających żelazo znalazła się np. cytrynka ;)
martva - 2009-04-25, 19:06
:
Jaskier napisał/a:
Faktem jest że nawet bez dostarczenia witaminy C żelaza hemowego wchłonie się zawsze więcej niż tego niehemowego.


Ale w jajku masz 2.2 mg żelaza/100g, dzienne normy widzę podane różne, ale 10-20mg przeważnie... Nawet jeśli założymy że hemowe się przyswoi całe, nie widzę tego :-)

Jaskier napisał/a:
znalazła się np. cytrynka


Papryka raczej, albo porcja świeżej białej kapusty. Cytryna jako źródło witaminy C jest przereklamowana (co nie zmienia faktu że jest pyszna i w ogóle, ale myślę że łatwiej jest zjeść konkretną porcje kapusty niż konkretną porcje cytryny, a zawartość wit C jest porównywalna. I wcale się nie czepiam).
Jaskier - 2009-04-25, 21:49
:
martva napisał/a:
Ale w jajku masz 2.2 mg żelaza/100g, dzienne normy widzę podane różne, ale 10-20mg przeważnie... Nawet jeśli założymy że hemowe się przyswoi całe, nie widzę tego :-)


Zakładając że jedynym pożywieniem w ciągu całego dnia będzie tylko 1 jajko też tego nie widze ;)
Przecież w ciągu dnia zjadasz masę innych produktów które zawierają w sobie żelazo, dzieki czemu możesz zaspokoić zapotrzebowanie swojego organizmu.

Dzienne zapotrzebowanie na żelazo to nie to ile powinno się wchłonąć , tylko ile trzeba dostarczyć w pożywieniu.

martva napisał/a:
Papryka raczej, albo porcja świeżej białej kapusty. Cytryna jako źródło witaminy C jest przereklamowana (co nie zmienia faktu że jest pyszna i w ogóle, ale myślę że łatwiej jest zjeść konkretną porcje kapusty niż konkretną porcje cytryny, a zawartość wit C jest porównywalna. I wcale się nie czepiam).


Dlatego napisałem tam np. - czyli na przykład.
Przecież nie krzyczałem że cytryna jest mega super najlepszym źródłem wit C. ;)
Asuryan - 2009-04-26, 03:01
:
Jeśli znajdę do czego dokładnie używa się łoju do produkcji legumin, to podam - na razie tylko znajduję informacje że się go używa. A tak swoją drogą bycie wegetarianinem, a w szczególności weganem, nie jest takie łatwe, jak by się mogło wydawać. Nawet dość sporą ilość pożywienia trzeba eliminować wtedy ze swego jadłospisu.
martva - 2009-04-26, 08:58
:
Jaskier napisał/a:
Zakładając że jedynym pożywieniem w ciągu całego dnia będzie tylko 1 jajko też tego nie widze ;)


Jaskier, ale ja cały czas mówię o założeniu że jesz tylko jajka i nabiał. Bez masy innych produktów zawierających w sobie żelazo ;)

Asuryan, dlatego strasznie zazdroszczę mojej siostrze, która wyemigrowała do GB i tam każdy produkt jest oznaczony specjalnym znaczkiem, chyba z rozróżnieniem na wegetariańskie i wegańskie, ale tu już nie mam pewności. Wegańskie żele pod prysznic etc ;) Ciekawe czy takich oznaczeń żywności w Polsce się kiedykolwiek doczekam.
MrSpellu - 2009-04-26, 10:07
:
Cytat:
Jaskier, ale ja cały czas mówię o założeniu że jesz tylko jajka i nabiał. Bez masy innych produktów zawierających w sobie żelazo

A kto stosuje taką dietę?

martva napisał/a:
Ciekawe czy takich oznaczeń żywności w Polsce się kiedykolwiek doczekam.
Nie jest wykluczone, że wejdzie to np. jako unijny przepis. Więc kto wie, może to tylko kwestia kilku lat?

martva napisał/a:
Wegańskie żele pod prysznic etc

Brzmi jak nazwa z jakiegoś serialu sf lub podręcznika do RPG XD
martva - 2009-04-26, 10:21
:
Spellsinger napisał/a:
A kto stosuje taką dietę?


A czytałeś ostatnie dwie strony tego wątku?;)

Spellsinger napisał/a:
Nie jest wykluczone, że wejdzie to np. jako unijny przepis.


E, wątpię. W Wielkiej Brytanii wegetarianizm jest powszechniejszy i rynek to dostrzega.
Jaskier - 2009-04-26, 10:44
:
martva napisał/a:
Wegańskie żele pod prysznic etc ;)


W Polsce wystarczy korzystać z listy OK! która jest ogólnodostępna w necie, zawiera spis wszystkich firm kosmetycznych nietestujących i niewykorzystujących składników pochodzenia zwierzęcego.

W polskim internecie jest sporo sklepów z żywnością wegańską i wegetariańską, gdzie można już dostać, niekoniecznie polskie, ale oznaczone produkty.

martva napisał/a:
W Wielkiej Brytanii wegetarianizm jest powszechniejszy i rynek to dostrzega.


W Polsce na szczęście z roku na rok pzybywa wegetarian co można dostrzec wchodząc choćby do zwykłej Biedronki.
Ktora wprowadziła kiedyś tylko jako jeden rzut, widocznie testowo 'mleko' sojowe austriackiej firmy, mleko miało bardzo konkurencyjną cene do tego które jest od dawna ogólnodostępne w Polsce ( Alpro), w związku z czym rozchodziło się jak swieze buleczki.
Co w związku z tym?
Kilka dni temu Biedronka wprowadziła to 'mleko' pod swoim znaczkiem, nadal jest produkowane w austrii, ale już pod znaczkiem biedronki i prawdopodobnie zagości na stałe.

Podobną sytuacje można zaobserwować przy różnego rodzaju sklepach z żywnością ekologiczną, które w porównaniu z tym co było kilka lat temu mają zdecydowanie bogatszą ofertę wegańską i wegetariańską.
Jest ich też coraz więcej.

Oczywiście to wszystko w dużej mierze wiąże się także z ludźmi którzy nie mają nic wspólnego z omawianą dietą, ale szukają dla siebie nowych smaków, zdrowych, lekkich potraw, chcą stosować bardziej zróżnicowaną dietę...
Moja ciotka, kupuje sobie różne specyfiki wegańskie tylko dlatego że jej to smakuje i jak sama twierdzi, nie ma problemów z wątrobą, żołądkiem kiedy zjada takie rzeczy.

Asuryan napisał/a:
Nawet dość sporą ilość pożywienia trzeba eliminować wtedy ze swego jadłospisu.


Sporą ilość pożywienia, które w większości jest mocno przetworzone, lub pozyskiwane w laboratoriach za pośrednictwem różnych szkodliwych środków.
Ja widze w tym plus , nie widze minusów ;)

Sporą ilość trzeba wyeliminować , ale jak sporą ilość nowych, bardziej wartościowych produktów trzeba też włączyć ;)
Asuryan - 2009-04-26, 19:15
:
Nie mogąc znaleźć do czego dokładnie używa się łoju przy produkcji kisielu, z ciekawości aż przejrzałem podany skład na saszetce kisielu "Słodka Chwila" Dr.Oetkera. Z podejrzanych rzeczy rzucił się mi w oczy przede wszystkim cukier (do którego produkcji używa się łoju wołowego do "gaszenia" piany powstającej w niektórych miejscach procesu technologicznego), aromat (łój łatwo nasiąka obcymi zapachami) i substancja wzbogacająca. Przy okazji poszukiwań udało się mi znaleźć informację - str.9 że łój wołowy (a dokładniej jego rafinat "premier jous") wraz ze smalcem wieprzowym wykorzystuje się w piekarniach, czy do produkcji mrożonek czerwonej kapusty i innych warzyw - jako wzmacniacza smaku.
Jaskier - 2009-04-26, 19:39
:
Cytat:
Nie mogąc znaleźć do czego dokładnie używa się łoju przy produkcji kisielu, z ciekawości aż przejrzałem podany skład na saszetce kisielu "Słodka Chwila" Dr.Oetkera. Z podejrzanych rzeczy rzucił się mi w oczy przede wszystkim cukier (do którego produkcji używa się łoju wołowego do "gaszenia" piany powstającej w niektórych miejscach procesu technologicznego), aromat (łój łatwo nasiąka obcymi zapachami) i substancja wzbogacająca. Przy okazji poszukiwań udało się mi znaleźć informację - str.9 że łój wołowy (a dokładniej jego rafinat "premier jous") wraz ze smalcem wieprzowym wykorzystuje się w piekarniach, czy do produkcji mrożonek czerwonej kapusty i innych warzyw - jako wzmacniacza smaku.


Każdy zwykły człek, może napisać mejla do producenta ,a ten jest zobowiązany do udzielenia informacji na temat składu i rodzaju technik wytwarzania poszczególnych składników.
Czasami wiadomość o tym, że coś można pozyskiwać ze składników pochodzenia zwierzęcego o niczym nie świadczy, dlatego że zazwyczaj istnieją inne alternatywne metody.
Dlatego warto pisać w razie wątpliwości do producentów i pytać o proces produkcji, z doświadczenia wiem że zazwyczaj bez problemów przedstawiciele odpisują bardzo wyczerpująco, co pozwala nam na określenie, czy dany produkt jest dla nas odpowiedni czy nie.
Jednym z przykładów jest lecytyna sojowa, czy gliceryna gdzie jedne i drugie można pozyskiwać bez składników pochodzenia zwierzęcego, jak i z nimi.
To oczywiście zależy od producenta, który jest zobowiązany udzielić informacji.
Daniel - 2009-04-29, 18:29
:
Legumina jest produkowana z kisielu i różnych dodatków owocowych. Gdy produkowana jest na skalę przemysłową, to okazuje się, że dodawany jest tam łój ( może dla wyostrzenia smaku). Jednak nie należy produktu gotowego zwaną przez producenta leguminą mylić z proszkiem do jej wyrobu w domu. Dlatego nadal twierdzę, że kisiel i budyń nie zawierają łoju.

Co do jajek, to nie należy zapominać, że z nich wykluwa się żywy kurczak i to na dodatek opierzony. Śmiem twierdzić więc, że w jajku znajdują się wszystkie potrzebne do życia składniki i to w idealnej proporcji. Jeżeli czegoś nie ma, to znaczy, że jest nie potrzebne. Człowiekowi witamina C potrzebna jest do życia, bo nasz organizm nie jest przystosowany do jej syntetyzowania, gdzie to występuje u zwierząt i może też u kurczaków. Dużo witaminy C jest w natce pietruszki i innych warzywach, owocach. Z tym nie ma problemu, bo wystarczy porządnie się jej najeść i na trzy miesiące starczy, bo taki okres możemy jej zmagazynować w organizmie.
Jaskier - 2009-04-29, 19:10
:
Daniel napisał/a:
Co do jajek, to nie należy zapominać, że z nich wykluwa się żywy kurczak i to na dodatek opierzony.


Nie należy także zapominać o tym że wykluwa się tylko z jajek zapłodnionych.

Co do składników odzywczych, może dla rozwoju nowego kurczaka są one w odpowiednich proporcjach, ale dla człowieka nie do końca.
I nie zawierają wcale wszystkiego co potrzebne do zdrowo funkcjonujacego organizmu ludzkiego. Większosć owszem ,ale nie wszystko.

Wymieniłem w którymś poscie wyżej to czego jajko nie zwiera ,a co organizm do zdrowia potrzebuje.
martva - 2009-04-30, 10:01
:
Daniel napisał/a:
Z tym nie ma problemu, bo wystarczy porządnie się jej najeść i na trzy miesiące starczy, bo taki okres możemy jej zmagazynować w organizmie.


Jesteś o tym przekonany na 100%? Zawsze mi się wydawało że jako rozpuszczalną w wodzie organizm wydala ją z moczem dość szybko. Gdzie jest magazynowana, znaczy w którym narządzie?

Daniel napisał/a:
Jeżeli czegoś nie ma, to znaczy, że jest nie potrzebne


Się bym kłóciła, człowiek nie jest istotą jajożerną wyłącznie i roślinki też są mu potrzebne do życia. Co z tym błonnikiem, hmmm? Bo kiedyś był traktowany jako zbędny balast dla organizmu, 'bo się nie trawi', ale teraz zmieniono stanowisko. A w jajku go ni ma.
Jaskier - 2009-04-30, 13:10
:
martva napisał/a:
Zawsze mi się wydawało że jako rozpuszczalną w wodzie organizm wydala ją z moczem dość szybko.


Słuszna uwaga.
Każda witamina (poza B12) rozpuszczalna w wodzie nie jest magazynowana w organizmie.
Chyba się Danielowi pomyliło z jakąś inną ;)
Daniel - 2009-05-02, 19:51
:
Witamina C magazynowana jest w białych ciałkach krwi i krwinkach czerwonych. Gdy nie ma się dostępu do owoców i warzyw, to można ją znaleźć w nadnerczach zwierząt i ryb. Tak ratowali się rozbitkowie na pełnym morzu mając tylko do dyspozycji ryby. Wszyscy producenci witaminy twierdzą, że nasz organizm nie może jej magazynować i uzupełniać ją trzeba na bieżąco. Jednak jak wytłumaczyć fakt, że pierwsze objawy szkorbutu nie występują po tygodniu czy dwóch, a dopiero po 70 dniach nie podawania witaminy C. To znaczy, że magazyny są, tylko o nich się nie mówi. Jedni twierdzą, że trzeba witaminę C jadać w ilości nawet do 18 g na dobę, a inni uważają to za zbyteczne, bo organizm te nadmiary wydala obciążając przy tym nerki. Do prawdy ciężko dotrzeć, go u każdego metabolizm jest inny uwarunkowany od bardzo wielu czynników.
Jaskier - 2009-05-02, 21:55
:
Daniel napisał/a:
Jednak jak wytłumaczyć fakt, że pierwsze objawy szkorbutu nie występują po tygodniu czy dwóch, a dopiero po 70 dniach nie podawania witaminy C. To znaczy, że magazyny są, tylko o nich się nie mówi.


Pierwszymi objawami szkorbutu są zazwyczaj małe, krwawe wybroczyny które pojawiają się pod skórą.
Co jest efektem niedostatecznego wytwarzania kolagenu który jest odpowiedzialny za elastycznosć skóry.
Objawy naturalnie nie pojawią się z dnia na dzień, ale nie dzieki temu że witamina C się magazynuje (bo rzecz jasna tego nie robi), tylko dlatego że organizm nie traci elastyczności skóry i nie zaburza struktury kolagenowej na tyle szybko, żeby jakikolwiek objaw pojawił się z dnia na dzień.
To proces który trochę trwa, i z pewnością nie działa podobnie do lampki którą nagle odłącza się z prądu.
Osoby nie spożywające podczas przeziębienia witaminy C przechodzą je znacznie gorzej niż te które w tym samym czasie zjadają paprykę, czy jedzą owoce dzikiej róży.
Jeżeli twoim zdaniem witamina C jest magazynowana przez organizm, dlaczego zatem ten nie wykorzystuje jej magazynów w celu zredukowania objawów przeziębienia, alergii, cukrzycy...
Daniel - 2009-05-04, 20:30
:
To nie jest moje zdanie, tylko o tym uczą się studenci medycyny.

„Normalne zapasy ustrojowe pokrywają zapotrzebowanie na witaminę C na okres 3-4 miesięcy...” str.794 „Biochemii Harpera” Wyd.V

To nie zmienia faktu, że przy chorobach zapotrzebowanie organizmu na witaminę C znacznie wzrasta i magazyn bardzo szybko może zrobić się pusty.
Jaskier - 2009-05-04, 21:35
:
Daniel napisał/a:
„Normalne zapasy ustrojowe pokrywają zapotrzebowanie na witaminę C na okres 3-4 miesięcy...” str.794 „Biochemii Harpera” Wyd.V


Być może się mylę, jednak sprawdzę sobie tę pozycje w najbliższym mozliwym czasie.
Bo takie wyrwanie z kontekstu jakoś mnie nie przekonuje, tym bardziej ze do tej pory spotykałem się raczej z innymi teoriami na temat wit C.
Daniel - 2009-05-05, 12:39
:
Słusznie, należy sprawdzić. Przez ten wątek trochę naczytałem się o tej witaminie i postanowiłem zaaplikować sobie końskie dawki (1000mg). Ostatnio intensywnie biegam i witamina C potrzebna jest przy syntezie noradrenaliny. Zdecydowałem się na rozpuszczalne pastylki, bo nie chcę zaśmiecać sobie przewodu pokarmowego błonnikiem i innymi nawozami czy środkami ochrony roślin.
martva - 2009-05-05, 14:03
:
Mam straszną ochotę odpowiedzieć tylko emotką: :shock: , ale nie chcę żeby było że zaśmiecam forum.
Błonnik zaśmieca, a tabletki z syntetyczną witaminą nie?
Normalnie wszystkie kończyny mi opadają...
Daniel - 2009-05-05, 16:18
:
Wegetarianizm nie wymaga zjadania błonnika ani nie zabrania zjadania syntetyków.
Aby dostarczyć 1g witaminy C, to bardzo dużo trzeba zjeść różnych owoców. Dla mnie korzystniejsze jest ich nie jeść. Wolę jajka na maśle, ale tam nie ma witaminy C. Zielenizna jest za to za bardzo sztucznie hodowana.
martva - 2009-05-05, 16:44
:
A te kury co składają jajka, w ogóle nie dostają chemii w paszy ani poza paszą, ani gramika :roll:

Daniel napisał/a:
Wegetarianizm nie wymaga zjadania błonnika


Zdrowy rozsądek wymaga jedzenia błonnika.

Ale jak dla Ciebie korzystniejsze są syntetyczne witaminy od dużej ilości owoców/warzyw, to OK, nie mam pytań //mur
Jaskier - 2009-05-05, 17:51
:
Zalezy gdzie kupujesz żywność, jeśli w normalnych sklepach możesz być prawie pewien że masz produkty od zwierząt które były karmione antybiotykami, sztucznymi wspomagaczami...
W mleku znajdziesz też pestycydy podobne jak te ktore zjesz w roślinach z tym że bardziej skumulowane.
Przecież zwierzęta hodowane masowo nie są karmione ekologicznymi produktami.

Poza tym jajka i masło są źródłem niekorzystnego dla organizmu cholesterolu, a mleko z którego zrobione jest masło wcale nie jest odpowiednie dla ludzi, zawiera kazeinę która jest praktycznie niestrawna dla człowieka dorosłego.

Dlatego najlepiej o ile to mozliwe zaopatrzać się w ekologiczne produkty żywnościowe ;)

Zdecydowanie wole czerpać składniki odzywcze z naturalnych produktów niż z syntetycznej chemii.
Bo przecież ważne jest także zachowanie równowagi kalorycznej w stosunku do podaży witamin i innych składników potrzebnych do odżywiania.
A ile kalorii ma syntetyczna tabletka rozpuszczona w wodzie?
Z pewnością mniej niż 4 papryki.
martva - 2009-05-05, 18:37
:
Akurat jak wsuwasz jajka i nabiał, to kaloryczność jest większa niż na samej zieleninie.
I w sumie zastanawiam się na nadmiarem białka w przypadku takiej diety...
Daniel - 2009-05-05, 18:51
:
Masz rację z tym karmieniem zwierząt. Co byśmy nie kupili, może być skażone. Szkoda, że nie mamy urządzeń do sprawdzania żywności, czy nie jest skażona chemicznie. Są laboratoria, ale kto będzie wszystko badał. Sprzedawcom też nie ufam, że sprzedają ekologiczną żywność.

Co do kazeiny, to też masz rację, że nie jest strawna dla większości dorosłych ludzi. Enzym trawiący kazeinę zanika w 3 roku życia. Lecz kazeina przeważnie znajduje się w mleku. Masło zawiera tylko szczątkowe ilości, bliskie zera. Masło to przede wszystkim 82% tłuszczu i trochę białka, którego można się pozbyć poprzez przerobienie na masło klarowane.

Co do cholesterolu, to macie wiedzę tylko z reklam. Jest tyle warta, co ta z witaminą C.
Ostatnio wyszła książka „Mity o cholesterolu”. Proponuję ją przeczytać

Moja syntetyczna witamina C nie posiada żadnych kalorii i jest dopuszczona dla cukrzyków.
Kalorie dostarczam w innej postaci. Byłoby głupotą aby zjadać kilogramy owoców dla witamin. Rano wypiłem 2g witaminy C i nie poczułem żadnych skutków ubocznych. Aby taką ilość dostarczyć np. w pomarańczach, to musiałbym ich zjeść ze 30. Po miesiącu takiej kuracji miałbym już pierwsze symptomy cukrzycy, nie mówiąc już o otyłości.

Martva, nie jadam więcej białka niż zaleca ŚOZ. Może trochę więcej teraz, gdy intensywnie trenuję.
martva - 2009-05-05, 19:31
:
Daniel, czy Ty mi możesz napisać swój przykładowy jadłospis? Strasznie mnie fascynuje to co jesz i w jakiej postaci :-)

Syntetyczna witamina C jest gorzej przyswajalna, a pomarańcze poza nią zawierają inne przydatne rzeczy, jak proste cukry (paliwo dla mózgu), antyoksydanty i błonnik ;)
Jaskier - 2009-05-05, 19:40
:
Daniel napisał/a:
Ostatnio wyszła książka „Mity o cholesterolu”.


Chciałbym wiedzieć ile autor dostał kasy za napisanie takich bzdur od korporacji farmaceutycznych i sprzedajacych niezdrowa zywnosc zawierajaca cholersterol.
I pewnie w tej ksiażce twierdzi przykrywając problemami takimi jak: brak aktywności fizycznej, palenie papierosów, nadwaga, że cholesterol nie ma znaczenia.
To bradzo zgrabne i bezpieczne podejście.
Powiedz mi jeszcze że ta książka propaguje dietę ''kwaśniewskiego''... hehehe

Nie wiem czy jesteś lekarzem ,dietetykiem, czy może zwykłym człowiekiem, ale jeśli tutaj chodzi o diete kwaśniewskiego, to pozwól że zaprzestanę dalszej dyskusji :mrgreen:
I pominę to milczeniem.
Daniel napisał/a:
Co do cholesterolu, to macie wiedzę tylko z reklam.


Swojej wiedzy na reklamach nie buduje, jestem wrecz przeciwnikiem komercyjnosci w tej formie.
Tylko ograniczona ilość cholesterolu może być wydalona, a organizm ludzki produkuje dziennie sam od 500 do 1000 mg, co w pełni zaspokaja nasze potrzeby.
Nadmiar magazynuje się w tkankach i powoduje problemy zdrowotne.
Wysoko tłuszczowa dieta jest głownym sprawcą chorób serca.
I tego nic nie zmieni.
Nie wiem czy wiesz jaką sprytna metodę zastosował przemysł drobiarski który finansował wiele badań mających na celu wykazanie, że cholesterol w jajkach nie podnosi u człowieka cholesterolu we krwi ani nie powoduje miażdzycy czy zawału.
Osoby badane ''nasycano'' wstepnie cholesterolem z innych źródeł, a nastepnie podawano im jajka. Dopiero wówczas dokonywano pomiaru cholesterolu we krwi. Jest oczywiste że dla osoby spożywającej 400- 800 mg cholesterolu dziennie, dodatkowy cholesterol z jajek nie wpłynie znacząco na jego poziom w surowicy.
Dla pieniędzy korporacje zrobią wszystko.
Ważne żeby ludzie kupowali, a przemysł farmaceutyczny miał jak najwieksze zyski.

martva napisał/a:
Akurat jak wsuwasz jajka i nabiał, to kaloryczność jest większa niż na samej zieleninie.


Chodziło mi o to, że wolę spozywać witaminę C w naturalnej strukturze i otoczeniu kalorycznym jakim występuje w naturze.
A kiedy wypijam taką witaminę C z tabletki wypijam tylko ją , bez ''oryginalnej'' otoczki w jakiej powinna się znajdować.
Krótko mówiąc witamina syntetyczna to podróba ;)
Daniel - 2009-05-05, 21:10
:
Co wy tacy nerwowi? Jestem wegetarianinem i nie jem „padliny”. Nic innego nie jest wymagane, aby nim być. Gdy się trzyma tej zasady, to można jeść dowolne ilości dozwolonych pokarmów.
Co to jest dieta „kwaśniewskiego” ?
Jem co mi pasuje i mam wypracowaną własną dietę dopasowaną do mojego organizmu.
Co do cholesterolu, to mi wszystko jedno czy tą książkę będziesz czytać czy nie, ale przynajmniej powstrzymaj się od komentarzy, bo nie wiesz co w niej jest.
Producentom leków nie wierzę jak i też producentom żywności. Ostatnio dołączyli do tego lekarze. Każdy w tym ma jakiś interes. Prawdy trzeba szukać własnymi drogami.
martva - 2009-05-05, 21:17
:
Cytat:
Jem co mi pasuje i mam wypracowaną własną dietę dopasowaną do mojego organizmu.


Ale co? :-) Wyłapałam jajecznicę na maśle i to rozumiem ze na śniadanie. A tak poza tym? Pytam bez nerwowości jakiejś, tylko z czystej ciekawości (zwłaszcza że często jak się przyznaję do niejedzenia mięsa to często spotykam się z szokiem i pytaniem 'to co ty w ogóle jesz?', a Ty się chyba ograniczasz bardziej niż ja). Jajka i produkty mleczne, tak? Bez węglowodanów żadnych? Jakieś przykłady potraw?
Jaskier - 2009-05-05, 21:21
:
Cytat:
Prawdy trzeba szukać własnymi drogami.


Otóż to
Jeśli Cie uraziłem, to przepraszam za swój komentarz co do tej książki, ale tego typu prowokacyjne publikacje wywołują u mnie negatywne emocje.
Nic na to nie poradzę.
Daniel - 2009-05-07, 18:42
:
Wieczorem jeszcze zaaplikowałem sobie dawkę dodatkowych 2g witaminy C, czyli razem 4 gramy. Nic mi nie było. Jeżeli były jakieś dolegliwości, to tylko ze strachu, że może mi zaszkodzić. Rano jednak biegło mi się ciężko. Z tego wniosek, że nie poprawia kondycji. Czułem zatrzymanie wody w organizmie i wcale się nie dziwię, bo nałykałem się trucizny.
Jeżeli miałem niedobór witaminy C, to pewnie już jego nie mam. Odstawiłem pastylki na półkę i szybko ich nie zażyję.

Nie zamierzam przemądrzać się moim dziwacznym sposobem odżywiania, a tym bardziej przekonywać kogoś do niego. Potwierdzam tylko, to co wcześniej napisałem. Dlatego też nie będę podawać przykładów potraw i także z tego powodu, że takie licytowanie się co lepsze, co gorsze do niczego nie prowadzi i jest nudzące.

Bardziej interesuje mnie szukanie prawdy o odżywianiu, ale z punktu widzenia nauki.
Tak jak z tą witaminą C informacji jest bardzo dużo, ale kłamstwa nikt nie weryfikuje.
Dlaczego lekarze nie protestują przeciwko błędnemu poglądowi, że witamina C nie może być magazynowana w organizmie? To daje do myślenia.

Co do książki, to nie wiem czy to prowokacja, bo jej też nie czytałem. Z tym cholesterolem jest też coś namieszane, ale nie mam specjalnie czasu, aby to sprawdzić.
MrSpellu - 2009-05-07, 19:09
:
Daniel napisał/a:
Dlatego też nie będę podawać przykładów potraw i także z tego powodu, że takie licytowanie się co lepsze, co gorsze do niczego nie prowadzi i jest nudzące.

Koleżanka się tylko pyta z ciekawości. Wysiliłbyś się na troszkę uprzejmości i grzecznie odpowiedział :P

Daniel napisał/a:
Jeżeli miałem niedobór witaminy C, to pewnie już jego nie mam. Odstawiłem pastylki na półkę i szybko ich nie zażyję

Rzadko używam syntetyków, mimo wszystko - jak Jaskier, wolę zjeść naturalną pomarańczkę, wypić sok z cytryny czy zjeść ze smakiem kiszonej kapusty. Jakoś na brak witamin nie cierpię. Mimo mięsnej diety :)

Daniel napisał/a:
Co do książki, to nie wiem czy to prowokacja, bo jej też nie czytałem.
No jak to? Powołujesz się na niesprawdzone źródło? Oryginalne :-)
Fidel-F2 - 2009-05-08, 04:47
:
Spellsinger napisał/a:
Rzadko używam syntetyków, mimo wszystko - jak Jaskier, wolę zjeść naturalną pomarańczkę, wypić sok z cytryny czy zjeść ze smakiem kiszonej kapusty. Jakoś na brak witamin nie cierpię. Mimo mięsnej diety
ale za to jesteś zapchany po dziurki w nosie błonnikiem, jak Ty to przeżyjesz to nie mam nawet pół pojęcia
Asuryan - 2009-05-08, 17:46
:
Fidel-F2 napisał/a:
Spellsinger napisał/a:
Rzadko używam syntetyków, mimo wszystko - jak Jaskier, wolę zjeść naturalną pomarańczkę, wypić sok z cytryny czy zjeść ze smakiem kiszonej kapusty. Jakoś na brak witamin nie cierpię. Mimo mięsnej diety
ale za to jesteś zapchany po dziurki w nosie błonnikiem, jak Ty to przeżyjesz to nie mam nawet pół pojęcia

Normalnie. Widocznie ten błonnik nie jest aż taki straszny jakim go inni malują. Albo też wszystkożercy lepiej sobie radzą z wydalaniem niepotrzebnych w organizmie rzeczy od typowych wege.
Fidel-F2 - 2009-05-08, 18:12
:
nie wierzę
martva - 2009-05-08, 18:17
:
Asuryan napisał/a:
Normalnie. Widocznie ten błonnik nie jest aż taki straszny jakim go inni malują.


Asuryan, znane Ci jest takie pojęcie jak 'ironia'? ;)

Asuryan napisał/a:
Albo też wszystkożercy lepiej sobie radzą z wydalaniem niepotrzebnych w organizmie rzeczy od typowych wege.


Mam nadzieję że nie nazywasz Daniela 'typowym wege' ;)

Daniel napisał/a:
Jeżeli były jakieś dolegliwości, to tylko ze strachu, że może mi zaszkodzić.


Yyyyhy :shock:

Daniel napisał/a:
Z tego wniosek, że nie poprawia kondycji.


Po jednokrotnym zażyciu to nic nie poprawia kondycji.

Daniel napisał/a:
Czułem zatrzymanie wody w organizmie i wcale się nie dziwię, bo nałykałem się trucizny.


Chodzi Ci o witaminę C, modyfikowaną skrobię ziemniaczaną, czy inny dwutlenek tytanu? Nie wiem co się daje do rozpuszczalnych witamin.

Daniel napisał/a:
Dlatego też nie będę podawać przykładów potraw i także z tego powodu, że takie licytowanie się co lepsze, co gorsze do niczego nie prowadzi i jest nudzące.


Naprawdę nie chciałam się licytować co jest lepsze a co gorsze, pytałam z czystej kulinarnej ciekawości, bo zastanawiałam się kiedyś nad możliwością diety nieskowęglowodanowej w moim przypadku i uznałam że przy tak ograniczonej ilości produktów to może bym wytrzymała dwa dni, a może nie.
Ale po przeczytaniu powyższego posta stwierdzam że Ty chyba cierpisz na jakąś dziwną formę ortoreksji.
Od kiedy jesz tak jak jesz? Robiłeś sobie jakieś badania ostatnio?
Daniel - 2009-05-08, 18:53
:
Ciężki przypadek ze mnie, bo prowadzę eksperymenty na sobie. Jednak raz w roku bada mnie lekarz sportowy i za każdym razem wydaje świadectwo zdrowia. Niebawem znów muszę się do niego udać. Zapewniam cię, że jestem zdrowy. Dziś przebiegłem 21 km, czy chory by to zrobił?
Jaskier - 2009-05-08, 19:40
:
Daniel napisał/a:
czy chory by to zrobił?


Zależy od tego na co byłby chory.
MrSpellu - 2009-05-08, 20:33
:
martva napisał/a:
Asuryan, znane Ci jest takie pojęcie jak 'ironia'?

Kraj w którym żyją Irokezi? :DD

martva napisał/a:
Po jednokrotnym zażyciu to nic nie poprawia kondycji.

A amfetamina? --_-
You Know My Name - 2009-05-11, 19:54
:
Daniel napisał/a:
Co to jest dieta „kwaśniewskiego” ?
To wspaniała dieta dla osób z nadwagą: spożywa się głównie tłuszcze zwierzęce i mięso (smażone), oczywiście z umiarem, a nawet dosyć skromne ilości. Rezygnuje się natomiast z węglowodanów - po całości.
Mimo, że wydaje się absurdalne, to wspaniale walczy z nadwagą tworzoną nie przez produkty tłuszczowe a przez nadmiar węglowodanów przetwarzanych przez organizm w tłuszcz. Jednocześnie przy nadmiarze węglowodanów organizm nie musi spalać tłuszczy (są chyba też mniej kaloryczne) i je odkłada... W wypadku całkowitego wstrzymania cukrów organizm musi przestawić się na spalanie tłuszczu, którego ma pod dostatkiem.
Aha, jest to również dieta dobrze sprawdzająca się w przypadku diabetyków.
MrSpellu - 2009-05-11, 20:06
:
Mag_Droon napisał/a:
To wspaniała dieta dla osób z nadwagą: spożywa się głównie tłuszcze zwierzęce i mięso (smażone), oczywiście z umiarem, a nawet dosyć skromne ilości. Rezygnuje się natomiast z węglowodanów - po całości.
Mój ojciec był na tej diecie. Stracił pięć kilo, a jak tylko diety zaprzestał to przybrał 10 :) Do zaprzestania tej diety zmusiła go matka bo po prostu ojciec zaczął śmierdzieć. Skóra zaczęła wydalać zapach tych wszystkich tłuszczy zwierzęcych i to wcale nie było przyjemne.

Podobny eksperyment tyle, że w drugą stronę, zrobiłem w tym roku rezygnując z mięsa (wytrzymałem trochę ponad dwa miesiące) i faktycznie też "zmieniłem" zapach. Nie był zły, tylko taki jakiś inny. Tak mi dziwnie z tym było. Cóż, co zjemy - tym pachniemy ;)

Lubię mięso, ba - uwielbiam. Ale gdybym miał jeść tylko samo mięso lub produkty na bazie tłuszczu to bym chyba ocipiał o_O To tak jakbym wpierdzielił goły smalec bez chleba razowego, ogórka kiszonego i wódki. No tak się nie da...

W drugą stronę też. Bez mięsa na dłuższą metę nie mogę. Ostatnio u teściów zrobiłem karkówę z grilla w macerze na bazie miodu (miód gryczany rozbełtany z octem, oliwą, ostrą papryką i przyprawą do grilla - mięso posmarowane pędzelkiem do ciasta gryzło się w tym miszungu cały dzień, razem z pokrojoną cebulą i wklepanymi ziarnami pieprzu) MNIAM!!!
Daniel - 2009-05-11, 20:34
:
Zmusiliście mnie do poczytania o tej diecie. Z tego co zrozumiałem, to jedzą też jajka i nie koniecznie mięso. Warzywa jedzą, owoców raczej nie, chleba też raczej nie jedzą. Białka jedzą tyle ile zaleca ŚOZ czyli ok.30-50g. Z tłuszczów preferują zwierzęce w tym też masło.
Zauważyłem pewną zbieżność z wegetarianizmem. Jeżeli ktoś będzie jadł jajka na maśle (tak jak ja) i warzywa, to jest na obu dietach równocześnie. Czy to nie paradoks.
martva - 2009-05-11, 22:08
:
Mag_Droon napisał/a:
Mimo, że wydaje się absurdalne, to wspaniale walczy z nadwagą tworzoną nie przez produkty tłuszczowe a przez nadmiar węglowodanów przetwarzanych przez organizm w tłuszcz.


Przez jakiś czas owszem. Mój ojciec był zachwycony pomysłem, bo on z tych co ze słodyczy najbardziej lubią boczek, ale po tym jak jego znajomy się wykończył na takiej diecie, to mu przeszło. Poza tym człowiek potrzebuje glukozy do prawidłowego funkcjonowania mózgu. I rzeczywiście jak się robią te ciała ketonowe czy jak się to tam nazywa, to zapach się zmienia.

Daniel, oni tych warzyw jedzą ilości bardzo nieduże, podstawą są produkty zwierzęce, głównie wysokotłuszczowe. Chociaż ta Twoja dieta mi się skojarzyła z optymalsami, bo to takie niewiadomoco ;) właśnie jak dieta Kwaśniewskiego w wersji wegetariańskiej - w swoim czasie jeden taki koleś ostro lobbował wegetarian na 'optymalizm' i im tłumaczył że smalec nie jest konieczny, zastanawiałam się wtedy co by mi zostało i stwierdziłam że jajka, sery żółte i feta, i że chyba bym zwariowała ;)
Jaskier - 2009-05-12, 09:10
:
martva napisał/a:
ale po tym jak jego znajomy się wykończył na takiej diecie.


Z pewnością nie on jeden.
Daniel - 2009-05-12, 10:28
:
Ludzie na coś muszą umierzeć, a te coś to przeważnie choroby. Diety bym umieścił na drugim planie.

Każdy organizm jest inny i to co potrzebuje do funkcjonowania jest wypadkową wielu czynników. Więc każdy powinien mieć własny sposób odżywiania, który nieustannie musi być dostosowany do aktualnych potrzeb wynikających ze wzmożonego wysiłku fizycznego czy choroby.

Nie dyskutowałbym o dogmatach, tylko chciałbym poznać prawdziwe mechanizmy trawienia pokarmów i ich skutki na nasz organizm. Na razie wiedza o biochemii jest dla mnie za trudna, ale z czasem ją rozgryzę.
Jaskier - 2009-05-12, 10:50
:
Daniel napisał/a:
a te coś to przeważnie choroby. Diety bym umieścił na drugim planie.


Z tym, że powodem tych zachorowań mogą być różne czynniki.
Między genetycznymi uwarunkowaniami, nałogami, brakiem higieny, zanieczyszczeniem środowiska naturalnego... jest też nieprawidłowe odżywianie.
Daniel - 2009-05-12, 11:00
:
Właśnie do tego dążymy, aby ustalić co to jest prawidłowe odżywianie? Zasady wegetarianizmu są bardzo tolerancyjne i będąc na nim można mieć bardzo skrajne sposoby odżywiania. Warto się temu przyjrzeć?
Jaskier - 2009-05-12, 13:45
:
Już kiedyś pisałem w tym wątku, czym dla mnie jest wegetarianizm.
Dla mnie to nie tylko sama dieta wykluczająca mieso z menu, ale także zdrowy styl życia.
Wydaje mi się że większość osób decydujących się na tę diete nie podchodzi do niej bez choćby elementarnej wiedzy dotyczącej zdrowego odżywiania, stylu życia.
Jedynie osoba nieodpowiedzialna i niedbała zaczyna zmieniać coś bez choćby powierzchownego zorientowania się w temacie.
Na rynku jest bardzo duzo publikacji o diecie wegetariańskiej, i z praktycznie każdej z nich można dowiedzieć się czegoś nie tylko o samej diecie, ale również o sposobie prowadzenia zdrowego trybu zycia.
Spokojnie mozna też zaczerpnąć wiedzy u lekarzy specjalizujących się w tej tematyce...

Poszkodować można się tylko i wyłącznie nieodpowiednim podejściem do tematu, i traktowaniem wszystkiego powierzchownie w stylu- skoro wegetarianizm dopuszcza mleko bede żywił się tylko i wyłącznie nim.

Z takim rozumowaniem można sobie zaszkodzić w każdej dziedzinie życia, nie tylko w przypadku diety.
Daniel - 2009-05-12, 15:11
:
Problem polega na tym, że nie chcę ograniczać się do jednego źródła. Nie wierzę lekarzom i z rezerwą podchodzę do różnych publikacji, które kończą się reklamą jakiś produktów lub całej grupy produktów. Interesuje mnie wiedza naukowa, ale ona jest trudna do zrozumienia. Warto jednak się pomęczyć, bo tak jak z witaminą C, krążą różne nie sprawdzone teorie powielana w wielu źródłach.
MrSpellu - 2009-05-12, 16:00
:
Daniel napisał/a:
Problem polega na tym, że nie chcę ograniczać się do jednego źródła. Nie wierzę lekarzom

To gdzie się leczysz?

Ja rozumiem ograniczone zaufanie do różnych grup zawodowych, które mogą mieć jakiś interes w propagowaniu wygodnych informacji dla innej grupy (producent leków czy części wymiennych do czegoś) ale myślę, że nie można z tym przesadzać. Ufam swojemu lekarzowi, dentyście czy pani w mięsnym, która mruga i poleca coś innego gdy towar który chcę zakupić jest średnio atrakcyjny "z jakiegoś powodu". Ja mam pewność, że mój lekarz specjalnie mnie nie zabije czy po prostu wych***a :)

Daniel napisał/a:
Interesuje mnie wiedza naukowa, ale ona jest trudna do zrozumienia

Dlatego prościej jest polegać na kimś kto już tą wiedzę przyswoił i komu jednocześnie się ufa.
ats - 2010-11-11, 11:34
:
toudi - rozumiem, że ten temat powstał raczej dla żartu, więc zaraz się zamknę, ale chcę Ci napisać, że gdyby ludzie zamiast jeść zwierzęta jedli to, co jedzą zwierzęta (pszenicę, kukurydzę), nie byłoby głodu na świecie.

Martwi mnie to, toudi, że traktujesz zwierzęta jak przedmioty, jakby ich przeznaczeniem było spocząć w postaci kotleta na Twoim talerzu. A tak nie jest.
Jeśli uważasz, że masz prawo do jedzenia innych istot, to leć na golasa do lasu, dogoń, złap i zagryź jakąś sarenkę. Smacznego!
toto - 2010-11-11, 11:45
:
ats napisał/a:
Martwi mnie to, toudi, że traktujesz zwierzęta jak przedmioty, jakby ich przeznaczeniem było spocząć w postaci kotleta na Twoim talerzu. A tak nie jest.
Jeśli uważasz, że masz prawo do jedzenia innych istot, to leć na golasa do lasu, dogoń, złap i zagryź jakąś sarenkę. Smacznego!
Super. Ludzie przez kilka tysięcy lat pracowali, żeby nie musieć latać na golasa do lasu po jedzenie. Jestem im za to wdzięczny.
Mięso jest dobre, rośliny też są dobre. Ale rezygnowanie z jednego i jedzenie tylko tego drugiego jest głupie.

Czym się różni jedzenie mięsa ze zwierząt hodowlanych od jedzenia z roślin uprawnych? Skoro chcesz, żeby jeść mięso tylko ze zwierząt upolowanych własnoręcznie, to zapraszam do lasu po korzonki i na pole po pszenicę i kukurydzę (gdyby nie ludzie i ich podła działalność byś ich u nas raczej nie znalazła). Takie myślenie prowadzi do absurdów.

e:
Gdybym chciał upolować zwierza to albo zastawiłbym wnyki albo wziąłbym broń. I jednak bym się ubrał. :P
Toudisław - 2010-11-11, 11:48
:
ats napisał/a:
toudi - rozumiem, że ten temat powstał raczej dla żartu, więc zaraz się zamknę, ale chcę Ci napisać, że gdyby ludzie zamiast jeść zwierzęta jedli to, co jedzą zwierzęta (pszenicę, kukurydzę), nie byłoby głodu na świecie.

HHAHAHAHAHAHAHA Bo co ? Ty tak twierdzisz ? Sory ale poproszę na to jakieś dowody.Zresztą to w brew logice. Mięso jest bardzo bogate kalorycznie. By je zastąpić musilibyśmy jeść bardzo wile produktów roślinnych. Zresztą przy niekturych zawodach to nie możliwe. Trzeba by obsiać olbrzymie terytoria do tego ilości pestycydów ... I nie wiem co ma to do głodu na świecie. Bo obecnie produkujemy wystarczająco żywności by nikt nie był głodny. To nie kwestia ilości.
ats napisał/a:
Martwi mnie to, toudi, że traktujesz zwierzęta jak przedmioty, jakby ich przeznaczeniem było spocząć w postaci kotleta na Twoim talerzu. A tak nie jest.

Traktując zwierzęta jak ludzi traktujesz ludzi jak zwierzęta. Zresztą rozumiem że jesteś ortodoksyjną Wegetarianką ? PRoduktów od zwierzęcych też nie ? Nie masz nic skórzanego ? No to spoko. Ale ja nie mam zamiaru popadać w paranoje. Zwierzęta szanuję i lubię. Ale mięsożerność jest w naturze czymś zupełnie normlanym. Jak mówię tania Ekologia którą prezentujesz to typowy brak wiedzy z zareky ekologi, ekonomi i rolnictwa.
ats - 2010-11-11, 15:51
:
Toudisławie - teraz zraniłeś mnie wprost na wskroś :mrgreen: :mrgreen:

Ale wybaczam Ci, albowiem zawsze wybaczam tym, którzy nie wiedzą o czym mówią :mrgreen:

Postaram się już zawsze traktować Cię z pobłażliwością na jaką zasługują niepełnosprytni osobnicy. :mrgreen:

Udowodniono, że dieta wegańska jest dobra dla zdrowia człowieka, dobra dla środowiska, dobra dla zwierząt. nie mam czasu i ochoty ściągać teraz dla Ciebie wyników tych badań. Polecam cykl popularnych filmów "Ziemia z nieba", które omawiam z moimi studentami (bynajmniej nie są to filmy o diecie wegańskiej, tylko o problemach naszej planety). Powinieneś je zrozumieć (chyba).

Nie jestem zwolenniczką latania na golasa po lesie w celu dopadnięcia jakiejś zwierzyny, choć to uczciwsze niż jedzenie kotlecików z inteligentnych i czujących stworzeń, które ktoś zabił za nas.

Nie jestem przeciwniczką rolnictwa, wręcz przeciwnie - jestem jego entuzjastką. Ale, oczywiście, uprawa roślin jest mi bliższa niż hodowla trzody chlewnej.

Nie jestem radykalna, uważam, że wszelki fanatyzm i ortodoksja to ZUO w czystej postaci.

Rzeczywiście - zwierzęta traktuję jak ludzi, a ludzi jak zwierzęta. Osobiście nie widzę różnicy (może poza tą, że ludzie maja za duże mózgi, co sprawiło, że już niemal całkowicie wykończyli swoją planetę).

Powiem więcej - tylko nie płacz, Toudisławie - LUDZIE SĄ ZWIERZĘTAMI i mają takie same prawa jak cała reszta fauny na tej planecie. Będziemy się panoszyć na Ziemi jeszcze tylko przez sekundkę.

Buziaczki, Ropuszku!
Toudisław - 2010-11-11, 16:28
:
ats napisał/a:
Udowodniono, że dieta wegańska jest dobra dla zdrowia człowieka, dobra dla środowiska, dobra dla zwierząt. nie mam czasu i ochoty ściągać teraz dla Ciebie wyników tych badań.

Więc zamilcz. Dowody albo pa
Logika nie jest po twojej stronie. Nie wiem czy zmiana diedy całej cywilizacji na wegetariańską to taka łatwizna i czy była by zdrowa dla ludzi w tej skali. Jednym z czynników który jest istotny w rozwoju cywilizacji jest urozmawicona bogata w białko dieta ! Cywilizacjie Wegetariańskie nigdy niczego spycjalnego nie osiągneły
ats napisał/a:
Nie jestem zwolenniczką latania na golasa po lesie w celu dopadnięcia jakiejś zwierzyny, choć to uczciwsze niż jedzenie kotlecików z inteligentnych i czujących stworzeń, które ktoś zabił za nas.

Toto dobrze ci odpowiedział. To ty lataj za kożonkami po lesie. Sory ale rośliny też same się na talerzu nie pojawiają. Zbierasz siejesz ? Sama ?
ats napisał/a:
Rzeczywiście - zwierzęta traktuję jak ludzi, a ludzi jak zwierzęta. Osobiście nie widzę różnicy (może poza tą, że ludzie maja za duże mózgi, co sprawiło, że już niemal całkowicie wykończyli swoją planetę).

No to masz problem jak ludzi traktujesz jak zwierzęta.
ats - 2010-11-11, 18:33
:
kto jak kto, ale ty mnie do milczenia nie zmusisz. Gdybyś miał trochę oleju w głowie, sam byś trochę poszperał, aby się czegoś dowiedzieć. Nie zamierzam cię do niczego przekonywać, ani niczego uczyć.

nie sądzę, aby była taka możliwość, aby wszyscy zostali nagle weganami. Mało kto lubi sobie odmówić dewolaja lub kaszanki. ale żeby zrobić coś pożytecznego dla Ziemi wystarczy jeść mięso raz w tygodniu, zamiast każdego dnia.

reagujesz agresywnie, jakbyś się bał, że broniąc mięsożerstwa stoisz po ciemnej stronie mocy :mrgreen: , na dodatek widzę, że dla ciebie nie ma różnicy między zwierzęciem, rzeczą, rośliną.

Jak jesteś taki chojrak, to przyznaj - tak, lubię mięso, pochodzi ono z inteligentnych, odczuwających, żyjących istot, które są zabijane, cierpiąc ból i strach, abym ja mógł zjeść smakowitą golonkę - i mam to w nosie.

co jest złego w traktowaniu ludzi tak samo jak inne zwierzęta? Inne zwierzęta nie są w niczym gorsze od ludzi, tak jak mężczyźni nie są w niczym gorsi od kobiet :mrgreen:

pozdrówka!
Metzli - 2010-11-11, 18:41
:
ats napisał/a:
tak, lubię mięso, pochodzi ono z inteligentnych, odczuwających, żyjących istot, które są zabijane, cierpiąc ból i strach, abym ja mógł zjeść smakowitą golonkę - i mam to w nosie.


Ja ze spokojem mogę tak powiedzieć ;) Nie zastanawiam się czy ten schabowy, który jest na moim talerzy pochodzi od szczęśliwej świnki, która radośnie hasała sobie po jakieś farmie czy wręcz przeciwnie w jakieś mało miłej ubojni. Lubię mięso i nie mam zamiaru z niego rezygnować. Niech dieta wegetariańska czy wegańska będzie sobie zdrowsza, nawet nie chce mi się tego sprawdzać czy obalać takich tez. Obiad bez mięsa to wybrakowany posiłek.
Toudisław - 2010-11-11, 18:44
:
Cytat:
kto jak kto, ale ty mnie do milczenia nie zmusisz. Gdybyś miał trochę oleju w głowie, sam byś trochę poszperał, aby się czegoś dowiedzieć. Nie zamierzam cię do niczego przekonywać, ani niczego uczyć.

No nie. Przepraszam cię bardzo Ale to ty postawiłaś tą tezę i na tobie związku z tym spoczywa obowiązek jej udowadniania a nie na mnie. Więc nie musisz mnie obrażać tylko udowodnij to co sama napisałaś bo jak na razie jesteś na etapie banałów niczym nie popartych.
ats napisał/a:
Mało kto lubi sobie odmówić dewolaja lub kaszanki. ale żeby zrobić coś pożytecznego dla Ziemi wystarczy jeść mięso raz w tygodniu, zamiast każdego dnia.

I w jaki wymierny sposób ma poprawić to sytuacji palnety ? Bo ja uważam że na Planetę nasza dieta ma wpływ śladowy. Zresztą mięso trzeba by czymś zastąpić. A produkcja i przetwarznie roślin nie ejst takie porste jak się nam to wydaje.
ats napisał/a:
reagujesz agresywnie, jakbyś się bał, że broniąc mięsożerstwa stoisz po ciemnej stronie mocy :mrgreen: , na dodatek widzę, że dla ciebie nie ma różnicy między zwierzęciem, rzeczą, rośliną.

Ależ ja nie jestem agresywny tylko śmieszą mnie twoje wypowiedzi. Nie wiem czy ty coś wykładasz ? Jak tak no to dramat ...
ats napisał/a:
Jak jesteś taki chojrak, to przyznaj - tak, lubię mięso, pochodzi ono z inteligentnych, odczuwających, żyjących istot, które są zabijane, cierpiąc ból i strach, abym ja mógł zjeść smakowitą golonkę - i mam to w nosie.

Tak. Tylko, że zwierzęta nie są inteligientne w sensie nie są tak inteligientne jak ludzie nie nie mają świadomosci.
ats napisał/a:
co jest złego w traktowaniu ludzi tak samo jak inne zwierzęta? Inne zwierzęta nie są w niczym gorsze od ludzi, tak jak mężczyźni nie są w niczym gorsi od kobiet :mrgreen:

Zwierzęta to nie ludzie. Szkoda, że tego nie rozumiesz. Mówisz, że raz w tygodniu można zjeść mięsko ? Czy to może być ludzina ? Czy za zabicie świni powinno się karać 25 lat więźienia ? Czy ludzi można chodować na ubój ? Byle jedzono ich tylko raz w tygodniu ? Czy ludzi można sterylizować pod przymusem ? Chodować ? Krzyżować ? Przecież ludzie i zwierzęta to to samo ?
toto - 2010-11-11, 18:47
:
ats napisał/a:
co jest złego w traktowaniu ludzi tak samo jak inne zwierzęta?
W którym miejscu rozgraniczasz zwierzęta, które traktujesz jak ludzi od tych, które traktujesz gorzej? I dlaczego robisz arbitralne rozgraniczenie akurat w tym miejscu. Bo nie wierzę, że wszystkie zwierzęta traktujesz równie dobrze.
ats - 2010-11-11, 18:58
:
Toudisław - teraz robisz się agresywny. Spójrz na wypowiedź Metzli - jest wierna swoim poglądom i nie waha się ich wygłaszać, ale nikogo nie obraża.

Wyznam w sekrecie, że nie zależy mi na tym, aby Cię przekonać. Nie mam ducha apostolskiego.

Czuję nawet pokusę, aby tu zamieścić kilka danych, ale nie wiem, czy to ma sens. Bo przecież Cię nie przekonam. Możemy wymienić się poglądami, ale ani Ty nie przekonasz mnie, ani ja Ciebie. ale - oczywiście - masz rację: Jeśli nie przedstawię twardych faktów, nie musisz się liczyć z tym, co napisałam.

Przepraszam, że zagalopowałam się w tej naszej małej wymianie zdań, możesz czuć się urażony, bo troszkę się z Ciebie nabijałam.

Tak, wykładam (i nie jest to dramat, co najwyżej horror klasy B), ale tu, na forum przedstawiam swoje prywatne poglądy, których nie muszę popierać żadnymi argumentami, poglądy po prostu mam - TAK, JAK TY. Odprężam się uczestnicząc w wymianie poglądów na forum internetowym. Ale zaraz... czy to wymiana poglądów, czy też agresywne torpedowanie poglądów jednej osoby przez drugą?

Może to właśnie jest słabość forum... nie widzimy się, dlatego jest nam łatwiej być nieuprzejmymi, niż gdybyśmy dyskutowali w realu...?

Tak, czy siak - przepraszam i pozdrawiam.
Toudisław - 2010-11-11, 19:06
:
ats napisał/a:
Toudisław - teraz robisz się agresywny. Spójrz na wypowiedź Metzli - jest wierna swoim poglądom i nie waha się ich wygłaszać, ale nikogo nie obraża.

Ekhm ...
ats napisał/a:
. Gdybyś miał trochę oleju w głowie,





ats napisał/a:
Jeśli nie przedstawię twardych faktów, nie musisz się liczyć z tym, co napisałam.

Tak. Bo możesz napisać wszystko
ats napisał/a:
, bo troszkę się z Ciebie nabijałam.

Obawiam się, że sam się ośmieszasz ;)
ats, A co wykładasz ? Sory ale o ekologi masz wiedzę mierną
ats - 2010-11-11, 19:14
:
toto napisał/a:
ats napisał/a:
co jest złego w traktowaniu ludzi tak samo jak inne zwierzęta?
W którym miejscu rozgraniczasz zwierzęta, które traktujesz jak ludzi od tych, które traktujesz gorzej? I dlaczego robisz arbitralne rozgraniczenie akurat w tym miejscu. Bo nie wierzę, że wszystkie zwierzęta traktujesz równie dobrze.


rzeczywiście - lepiej traktuję te, które osobiście znam :mrgreen:

może mniej traktuję zwierzęta jak ludzi, a bardziej ludzi jak zwierzęta :mrgreen:

przede wszystkim szanuję faunę i florę tej planety, w całej cudownej różnorodności. a jak się coś szanuje, to nadaje się temu jakieś prawa.

Zjedzenie marchewki to nie to samo, co zjedzenie świni - świnia ma układ nerwowy, a także emocje i inteligencję dwuletniego dziecka. Zresztą - trzeba szanować każde jedzenie, bo kiedyś żyło. Do dziś wiele ludów zwanych (czasem błędnie) pierwotnymi lub prymitywnymi, do dziś przeprasza zabite zwierzę i dziękuje mu za dar życia. Ci ludzie nie wypierają ze świadomości swojego czynu, czują żal i wdzięczność.

może dlatego, że poznali dobrze swoje ofiary, żyją blisko nich? Stąd szacunek.

Najważniejsze jest poznawać przyrodę. Gdy coś się zna, rozumie się to. Zrozumienie prowadzi do szacunku, a szacunek - do przyznania praw i głębokiego pragnienia, aby to ochronić, zachować.
ats - 2010-11-11, 19:22
:
Toudisław napisał/a:
ats napisał/a:
Toudisław - teraz robisz się agresywny. Spójrz na wypowiedź Metzli - jest wierna swoim poglądom i nie waha się ich wygłaszać, ale nikogo nie obraża.

Ekhm ...
ats napisał/a:
. Gdybyś miał trochę oleju w głowie,





ats napisał/a:
Jeśli nie przedstawię twardych faktów, nie musisz się liczyć z tym, co napisałam.

Tak. Bo możesz napisać wszystko
ats napisał/a:
, bo troszkę się z Ciebie nabijałam.

Obawiam się, że sam się ośmieszasz ;)
ats, A co wykładasz ? Sory ale o ekologi masz wiedzę mierną


Musisz być bardzo młody, Toudisławie, skoro tak łatwo szafujesz opiniami i wyrażasz się tak autorytatywnie.

Sądzisz, że mam niewielką wiedzę o ekologii, czy o sozologii, czy też może o etyce? Tak naprawę słowa nie ma w tym wątku o ekologii, my tu rozważamy różne zagadnienia związane z ochroną środowiska i jej etycznymi konotacjami.

Ekologia to coś zupełnie innego. To nie nauka o globalnym ociepleniu, ale o tym, jak działa przyroda, o powiązaniach poszczególnych składników biocenoz z ich biotopami w ekosystemach.

Toudisławie - już Cię przeprosiłam , być może masz też rację, że się ośmieszyłam lekko się z Ciebie nabijając. Absolutnie nie chcę atakować Ciebie i Twojego stylu życia. Nie oceniam Cię, więc i Ty mnie nie oceniaj, bo w ogóle mnie nie znasz - to tylko forum internetowe!

Pozdr
toto - 2010-11-11, 19:22
:
Rozumiem, że nie nie podoba ci się, że wilki/lwy/koty/węże/krokodyle/inni_mięsożercy jedzą mięso? Czy może fakt, że zabijają osobiście swoje ofiary jakoś je oczyszcza?
ats - 2010-11-11, 19:52
:
toto napisał/a:
Rozumiem, że nie nie podoba ci się, że wilki/lwy/koty/węże/krokodyle/inni_mięsożercy jedzą mięso? Czy może fakt, że zabijają osobiście swoje ofiary jakoś je oczyszcza?


toto, dlaczego uważasz, że ja tak uważam? oczywiście - nie uważam tak. Trochę mi przykro, że uważasz mnie za wariatkę. :mrgreen:

rozumiem jednak Twój tok rozumowania. skoro zabraniam człowiekowi jeść mięso, to czemu nie krokodylowi? Po pierwsze - ja nikomu niczego nie zabraniam. Po drugie - nie chcę nikogo urazić, ale czas stawić czoła faktowi, że człowiek nie jest drapieżnikiem. Inaczej miałby ostre kły, szpony, pazury, jad, szybkość i siłę. a tego nie mamy. Swój zawrotny sukces na Ziemi zawdzięczamy oportunizmowi - nasi przodkowie jedli wszystko, co im się nawinęło - korzonki, jajka, gąsienice, liście, owoce, grzyby, no i padlinę, która porzuciła najedzona rodzina lwów. Oczywiście - wysoko białkowa dieta była tu podstawą sukcesu. Ale gąsienice i jajka mają więcej białka niż żeberka z antylopy ;)

Kto potrafi polować - je świeżą zebrę, kto nie potrafi, zadowala się padliną. Człowiek to gatunek o wielkim potencjale, wielki mózg człowieka daje mu wielkie możliwości. Stąd liczne i coraz doskonalsze narzędzia do polowań, stąd hodowla zwierząt, aby polować nie trzeba było. To zrozumiałe - zrobić wszystko, aby poprawić swój byt.
Ale czasy się zmieniły. Dziś już wiemy, że zbilansowana dieta wegańska dostarcza człowiekowi to, czego ten potrzebuje do życia, a jednocześnie pozwala zmniejszyć cierpienia zwierząt i zmniejszyć globalne ocieplenie (mniej zjadanego mięsa, mniej amoniaku i metanu), a także zmniejszyć wycinkę lasów pod pastwiska.

Proszę, nie bierzcie tego do siebie jako próby nawrócenia, po prostu odpowiadam na podchwytliwe pytanie toto :mrgreen:
toto - 2010-11-11, 20:02
:
ats napisał/a:
toto, dlaczego uważasz, że ja tak uważam? oczywiście - nie uważam tak. Trochę mi przykro, że uważasz mnie za wariatkę. :mrgreen:
A tam od razu za wariatkę. Po prostu chciałem wiedzieć. Nawet Saiki nie uważam za wariatkę.

ats napisał/a:
ozumiem jednak Twój tok rozumowania. skoro zabraniam człowiekowi jeść mięso, to czemu nie krokodylowi? Po pierwsze - ja nikomu niczego nie zabraniam. Po drugie - nie chcę nikogo urazić, ale czas stawić czoła faktowi, że człowiek nie jest drapieżnikiem. Inaczej miałby ostre kły, szpony, pazury, jad, szybkość i siłę.
Człowiek ma rozum i to mu wystarcza. Potrafi wykorzystać słabości przeciwnika i zminimalizować jego atuty. Poza tym, ma kły, co znaczy, że natura wyposażyła go w zęby służące nie tylko do przeżuwania.
MadJack - 2010-11-11, 20:04
:
Serio?! Świnia ma inteligencję dwuletniego dziecka? To już wiem, skąd się wzięły legendy o gadających zwierzętach w wigilię Bożego Narodzenie... ;P Ale od dzisiaj, jak będę jadał mięso wieprzowe, to pomyślę: "Może to była świnia-geniusz, której, gdyby dać rok więcej czasu, zaczęłaby walczyć o prawa świń...? Eee tam, i tak jest dość świń w polityce."
Ale zauważ, ats, że to Ty postawiłaś co najmniej kontrowersyjną tezę o tym, że jeżeli przestaniemy jeść zwierzęta, to rozwiązany zostanie problem głodu na świecie. Dlaczego kontrowersyjną? Bo, jakby nie patrzeć, zmniejszy się i ilość jedzenia, i kalorie dostarczane przez nie. Zmniejszenie ilości jedzenia już obala Twoją tezę, a ze zmniejszenia kalorii dostarczanych przez pożywienie wynika, że trzeba będzie więcej spożywać. Gdyby globalny wegetarianizm miał mieć miejsce przez jakiś tylko czas lub gdyby polegało to na częściowym zmniejszeniu, to można by z Twoją tezą dyskutować, gdyby nie to, że nie brakuje zwierząt hodowlanych. Podsumowując- nie dziw się, że pojawia się żadanie jakichś konkretnych materiałów.
Ale powiedz co wykładasz, jeśli możesz, bo jestem ciekaw ^^
ats - 2010-11-11, 21:25
:
toto napisał/a:
ats napisał/a:
toto, dlaczego uważasz, że ja tak uważam? oczywiście - nie uważam tak. Trochę mi przykro, że uważasz mnie za wariatkę. :mrgreen:
A tam od razu za wariatkę. Po prostu chciałem wiedzieć. Nawet Saiki nie uważam za wariatkę.

ats napisał/a:
ozumiem jednak Twój tok rozumowania. skoro zabraniam człowiekowi jeść mięso, to czemu nie krokodylowi? Po pierwsze - ja nikomu niczego nie zabraniam. Po drugie - nie chcę nikogo urazić, ale czas stawić czoła faktowi, że człowiek nie jest drapieżnikiem. Inaczej miałby ostre kły, szpony, pazury, jad, szybkość i siłę.
Człowiek ma rozum i to mu wystarcza. Potrafi wykorzystać słabości przeciwnika i zminimalizować jego atuty. Poza tym, ma kły, co znaczy, że natura wyposażyła go w zęby służące nie tylko do przeżuwania.


toto, człowiek ma kły znacznie mniejsze od goryla, a goryl je tylko owoce i liście. Bez urazy - wszystkie naczelne mają kły ;)

fajnie, że nie uważasz mnie za wariatkę <oddycha z ulgą ocierając pot z czoła>

MadJack - specjalnie dla Ciebie chyba się jednak wysilę w ten długi weekend i poszperam trochę za liczbami.

Już trochę pisałam o problemach związanych z hodowlą zwierząt - wydzielane przez nie amoniak i metan przyczyniają się do wzrostu globalnego ocieplenia. Nie ma znaczenia, czy wszystkie krowy zamkniemy w oborach, czy rozpuścimy po łąkach - będą i tak produkować metan. tymczasem bydła hodujemy coraz więcej, bo coraz więcej osób stać na mięso i chcemy jeść go coraz więcej - w niektórych stronach świata obecność mięsa na talerzu jest wyznacznikiem statusu społecznego. Coraz więcej krów, świń, kóz zjada coraz więcej jedzenia. Od czasu choroby wściekłych krów wydawałoby się, że mniej w diecie zwierząt roślinożernych jedzenia z mączki kostnej, ale to tylko złudzenie. Jemy krowy, które jedzą krowy. Oprócz tego, zwierzęta hodowlane jedzą także m.in. kukurydzę i pszenicę, którą mogliby spożywać ludzie (dokładając od czasu do czasu jakiegoś kotleta od święta, czemu nie? Produkuje się na świecie tyle kukurydzy, że w ogóle nie byłoby głodu na świecie (z kukurydzy da się zrobić dziesiątki potraw, choć przyznam, że urozmaicenie jest mile widziane ;) ), ale wielu ludzi po prostu na nią nie stać, kupują ja hodowcy bydła i produkują mięso, na których też tych ludzi nie stać...
Do wyprodukowania kilograma mięsa potrzebne jest cztery tysiące litrów wody... jest to pewna rozrzutność, czyż nie - zwłaszcza w dzisiejszych czasach.
Czy stać na to np Polskę? Mamy przecież zasoby wodne mniejsze niż Egipt czy Albania! Ideałem jest taka farma, z której nic się nie wydostaje do środowiska, ale to mit. Farmy smrodzą, zanieczyszczają glebę i wodę - stoją za nimi wielkie pieniądze, ci ludzie naprawdę nikogo się nie boją, a już na pewno nie tych niedofinansowanych służb ochrony środowiska... tak w Polsce, jak i np w USA.
Do tego dochodzi cierpienie zwierząt, prawdziwe cierpienie. Np. świnie są z natury skorymi do zabawy i bardzo czystymi zwierzętami, o ciekawych stosunkach społecznych. Na fermach nie mają szans na normalne życie, zabiera się im macierzyństwo, gody, wszystko. a krowy? Czy wiecie, że krowy płaczą, gdy po porodzie zabiera im się cielęta? Czy wiecie, że żeby krowa dawała mleko, to musi być regularnie zapładniana i rodzić cielęta? Tak jak każda inna samica ssaków, w tym kobieta - bez urodzenia dziecka nie daje mleka! No, ale może nie chcecie tego czytać, bez urazy, po prostu dla mnie to ważny argument.
Jeżeli jeszcze będziecie zainteresowani, to poszukam więcej faktów i liczb, ale w internecie i na you tube roi się od filmów, wykładów, książek. Polecam "Wyzwolenie zwierząt" Petera Singera, mocna rzecz. ale są tez inne, np. "Milcząca arka", pojawiło się właśnie nowe wydanie.
Pytaliście, odpowiedziałam. Ale to nie po to, by Was nawracać, czy potępiać. Nie jestem stróżem brata mego, a już tym bardziej jego sumienia.
Pozdrawiam!
MadJack - 2010-11-12, 00:12
:
ats napisał/a:
Oprócz tego, zwierzęta hodowlane jedzą także m.in. kukurydzę i pszenicę, którą mogliby spożywać ludzie (dokładając od czasu do czasu jakiegoś kotleta od święta, czemu nie? Produkuje się na świecie tyle kukurydzy, że w ogóle nie byłoby głodu na świecie (z kukurydzy da się zrobić dziesiątki potraw, choć przyznam, że urozmaicenie jest mile widziane ), ale wielu ludzi po prostu na nią nie stać, kupują ja hodowcy bydła i produkują mięso, na których też tych ludzi nie stać...


Nie stać teraz, nie będzie stać później ;) Jak Toudi pisał- jedzenia jest dość na świecie. Druga sprawa- przestaniemy jeść mięso, to nie zmniejszy się ilość jedzenia spożywanego przez zwierzęta. Ba, zwiększy się, dopóki nie zrobiłoby się radykalnych cięć w ich ilości. A to kłóciłoby się z Twoją ideą.

ats napisał/a:
Do wyprodukowania kilograma mięsa potrzebne jest cztery tysiące litrów wody...


Znowu- cztery tysiące to pewnie ilość wypitych litrów na kilogram masy przez czas życia danego zwierzęta, prawda? Znowu- to się nie zmieni po zaprzestaniu jedzenia mięsa, znowu trzeba by ograniczyć populację ;) Poza tym- podaj swoje źródła, bo coś mi się wydaje, że z tymi liczbami to się trochę zapędzasz :>
Teraz jeszcze dochodzi kwestia ekonomiczna- nikt nie wyzbędzie się ogromnej hodowli dla idei, a państwa nie stać, żeby dopłacać do tego, mamy wystarczające problemy finansowe.

ats napisał/a:
Czy wiecie, że żeby krowa dawała mleko, to musi być regularnie zapładniana i rodzić cielęta? Tak jak każda inna samica ssaków, w tym kobieta - bez urodzenia dziecka nie daje mleka! No, ale może nie chcecie tego czytać, bez urazy, po prostu dla mnie to ważny argument.


W sumie tutaj poruszyłaś ciekawą kwestię- są tacy, którzy zapładniają krowy ze względu na mleko, a później zostawiają cielęta, żeby zdechły, bo są im niepotrzebne. To jest czysty idiotyzm, nieważne pod jakim kątem na to patrzeć.

I nie chcesz powiedzieć, co wykładasz, co? ;P
Sabetha - 2010-11-12, 09:02
:
ats napisał/a:
Czy stać na to np Polskę? Mamy przecież zasoby wodne mniejsze niż Egipt czy Albania! Ideałem jest taka farma, z której nic się nie wydostaje do środowiska, ale to mit. Farmy smrodzą, zanieczyszczają glebę i wodę - stoją za nimi wielkie pieniądze, ci ludzie naprawdę nikogo się nie boją, a już na pewno nie tych niedofinansowanych służb ochrony środowiska... tak w Polsce, jak i np w USA.


Ats, czy mi się zdaje, czy Ty chciałabyś wystrzelać wszystkie zwierzęta na Ziemi? Bo nie tylko krowa wydziela amoniak i metan, sarenka też. I żubr. I...i...kotek, o!

ats napisał/a:
Czy wiecie, że żeby krowa dawała mleko, to musi być regularnie zapładniana i rodzić cielęta?


No nie gaaaadaj! :shock:
Wyobraź sobie na chwilę, że nie przemawiasz do idiotów. Ba, wyobraź sobie również, iż podzieliłaś się tą rewelacją z chłopską córką, która naprawdę niejednego cielaka w życiu widziała. I to od momentu narodzin. Wyobraź też sobie, że taka płacząca krowa z czystym sumieniem jest w stanie rozsmarować po ścianie Twojego ulubionego pieska, a buhaj to nawet wujka, stryjka czy ciocię. Ja jednakowoż nie o tym. Co z cierpieniem zwierząt żyjących dziko? Czy świnia, zabita najszybciej, jak to możliwe, cierpi mniej czy więcej od antylopy zżeranej żywcem przez stado hien? Co z tym zrobić? Zastrzelić wszystkie hieny? I metanu nie będą wydzielać, i przysparzać bólu swoim...eee... bliźnim :mrgreen:

MadJack napisał/a:

W sumie tutaj poruszyłaś ciekawą kwestię- są tacy, którzy zapładniają krowy ze względu na mleko, a później zostawiają cielęta, żeby zdechły, bo są im niepotrzebne.


MadJack, aleś, za przeproszeniem, pier... znaczy się, zagadał. Cielę to pieniądz, żaden rozumny rolnik nie pozwoliłby, coby się zmarnowało. Cielęcia się nie zostawia, żeby zdechło, tylko sprzedaje na cielęcinę :P

Ats, chcesz, dziewczyno, dobrze, ale zabierasz się za naprawę świata niczym ci młodzi ekolodzy z felietonu Umberto Eco, którzy niszczyli swoje komputery, chcąc wyrazić dezaprobatę dla gwałtownego rozwoju cywilizacji.
ats - 2010-11-12, 10:34
:
MadJack - nie, nie zapędzam się, z ta woda to prawda - to prawdziwy koszt wodny kilograma mięsa - nie jest to ilość wody wypijana przez krowę w czasie życia. moje źródła:
1. "Ziemia z nieba" - cykl filmów dokumentujących obecną sytuacje na Ziemi
2. "Planeta Ziemia. woda" Film dokumentalny BBC
3. "Planeta" - film dokumentalny o nadmiernym konsumowaniu zasobów Ziemi.
4. "Wyzwolenie zwierząt" Peter Singer
5. "W towarzystwie zwierząt" James Serpell
6. "Pochwała różnorodności" Rene Dubois
7. "Imperializm ekologiczny" Alfred Crosby
8. "Na początku był głód" Marek Konarzewski
9. "Ziemia na krawędzi" Al Gore
10. "Tej wiosny skowronek zaśpiewa po raz ostatni" Johanes Simmel
11. "Silent spring" Rachel Carson
12. "Oskalpowana ziemia" Antonina Leńkowa
13. http://empatia.pl/magazyn...m_Katarzyna.pdf (tam m.in. dane liczbowe, ile zwierząt rocznie się zabija i jak to wzrasta ostatnio)

i wiele, wiele innych, naprawdę sądzicie, że przedstawiałabym Wam dane bez pokrycia? Jaki w tym mój interes?

Nie sądzę, abym korespondowała tutaj z idiotami. dla idiotów nie chciałoby mi się nawet ruszyć palcem na klawiaturze.
z drugiej strony - Wy chyba nie chcecie mnie zrozumieć, wyczuwam tu złą wolę.

tak, uważam, że ograniczenie populacji krów, świń, owiec rzeźnych byłoby super. Doszłoby do tego, gdyby ludzie jedli mniej mięsa. Po prostu hodowcy nie rozmnażaliby tak zwierząt na potęgę. Wtedy może mogłyby za życia biegać po łąkach i karmić swoje cielęta?
Teraz tych zwierząt jest już po prostu za dużo. Zakłóca to równowagę na naszej planecie.
Na ziemi jest ograniczona ilość materii, im więcej zabierają jej krowy, tym niej zostaje dla innych organizmów, które też maja prawo do życia.

ja tez widziałam cielęta i ich płaczące matki i to nie jeden raz. Widziałam różne rzeczy, do których zdolny jest buhaj, do diaska. Naprawdę sądzicie, że piszę o rzeczach, których sama nie doświadczyłam i nie rozumiem?

nie jestem pseudoekologiem, filozofia zwana "głęboką ekologią" nie jest mi bliska, ale nie wyśmiewam tych, dla których jest ważna. Mam przyjaciół wśród wegan, wegetarian, odżywiających się tradycyjnie, a nawet wśród katolików. "Śmiać się z prawdziwego przywiązania do idei, to zawsze jest niewłaściwe" - oczywiście IMO.

powtarzam - wyrażam swoje poglądy, nie chcę naprawiać świata, ani Was nawracać na weganizm. Każdy robi, co chce i ustala to w swoim sumieniu. Wypowiadając swoje poglądy, po prostu przedstawiam Wam siebie - taką, jaka jestem. Piszę o tym, co dla mnie ważne. Dyskusja jest podstawą rozwoju. Gdybym chciała kółka wzajemnej adoracji, pisałabym to na forum dla wegan :mrgreen: Ale obawiam się, że dla nich byłabym ostatnim zacofańcem, bo ja naprawdę nie jestem radykalna :mrgreen: .

Jestem najpierw przyrodnikiem, dopiero później weganką. Dlatego nie płaczę nad pożeraną żywcem antylopą - nie była dość szybka, hieny były bardzo głodne. ale żałuję krowy, która nie miała szansy ucieczki, w życiu nie widziała nieba i trawy i umiera ze strachu, zanim wcale nie najetyczniej jak się da jest zabijana w śmierdzącej rzeźni.

pozdrawiam serdecznie
MrSpellu - 2010-11-12, 11:06
:
Sabetha napisał/a:
Wyobraź sobie na chwilę, że nie przemawiasz do idiotów. Ba, wyobraź sobie również, iż podzieliłaś się tą rewelacją z chłopską córką, która naprawdę niejednego cielaka w życiu widziała. I to od momentu narodzin.

No to ja jestem idiotą, bo tego nie wiedziałem. Z cielęciną miałem do czynienia tylko na gorącym półmisku u mojego ulubionego Chińczyka :)
toto - 2010-11-12, 11:13
:
A nie szczekała na talerzu?
Toudisław - 2010-11-12, 11:17
:
ats napisał/a:
Musisz być bardzo młody, Toudisławie, skoro tak łatwo szafujesz opiniami i wyrażasz się tak autorytatywnie.

Skończ proszę z tym laniem wody. Konkrety po proszę bo jak na razie to ty wyrażasz się Autorytatywnie i nie chcesz swoich tez niczym uzasadnić.
ats napisał/a:
Sądzisz, że mam niewielką wiedzę o ekologii, czy o sozologii, czy też może o etyce? Tak naprawę słowa nie ma w tym wątku o ekologii, my tu rozważamy różne zagadnienia związane z ochroną środowiska i jej etycznymi konotacjami.

Nie mówimy też o Ekologi. Etyka to coś na co nas nie stać.

ats napisał/a:
Po drugie - nie chcę nikogo urazić, ale czas stawić czoła faktowi, że człowiek nie jest drapieżnikiem.

Dowody ! Nasz układ pokarmowy, budowa ciała, historia ... Wszytko wskazuję, że jesteśmy przystosowani do jedzenia mięsa. Jesteśmy wszystko żerni. Nie wiem na jakiej podstawie twierdzisz, że jest inaczej. Wystarczy zobaczyć jak skrajnie inne są ukłądy pokarmowe 100 % roślinożerców.
ats napisał/a:
a, a jednocześnie pozwala zmniejszyć cierpienia zwierząt i zmniejszyć globalne ocieplenie (mniej zjadanego mięsa, mniej amoniaku i metanu), a także zmniejszyć wycinkę lasów pod pastwiska.

Nie wierzę w globalnie ocieplenie spowodowane przez człowieka czy jego działalność. Metan czy CO2 wydalane przez zwierzęta i ludzi to nie jest taka ilość by realnie mówić o wpływie na planetę. Albo znowu przekaż jakieś dowody a nie wymyły. Tylko poważne badania a nie " Amerykańscy naukowcy "
ats napisał/a:
Do wyprodukowania kilograma mięsa potrzebne jest cztery tysiące litrów wody... jest to pewna rozrzutność, czyż nie - zwłaszcza w dzisiejszych czasach.

Po pierwsze po proszę o dowody. Wiem powtarzam się. Ale ta woda nie znika ! ona nadla jest w obiegu. Jest wydalana w ten czy inny sposób i nie znika
ats napisał/a:
Farmy smrodzą, zanieczyszczają glebę i wodę - stoją za nimi wielkie pieniądze, ci ludzie naprawdę nikogo się nie boją, a już na pewno nie tych niedofinansowanych służb ochrony środowiska... tak w Polsce

Jakie wielkie pieniądze ? Bez przesady tutaj jest polska oi rolnictwo bardzo rozdrobnione. A produkcja roślinna ejst dla środowiska bardzo ciężka. Fermy śmierdzą ale no czy mają pachnieć ? Po to są na terenach wiejskich a nie w centrum miast
MadJack napisał/a:
W sumie tutaj poruszyłaś ciekawą kwestię- są tacy, którzy zapładniają krowy ze względu na mleko, a później zostawiają cielęta, żeby zdechły, bo są im niepotrzebne. To jest czysty idiotyzm, nieważne pod jakim kątem na to patrzeć.

I to jest nie ekonomiczne :) nie opłaca się tak robić więc i ciebie po proszę o jakieś dowody. Przez pierwszy okres laktacji mleko i tak nie nadaje się dla ludzi a tzreba krowy zdajać. Więc czmu ma nie robić tego cielak ? Którego zresztą można sprzedać. Mleko nie ejst aż tak cenne i drogie by za kilkanaście dni więcej dojenia opłacał się marnować cielaka.
ats,
Ale po proszę o konkretne dane, linki, raporty itp\. Bo sterta ideologicznych książek gdzoie jakieś info może być a nie musi to troszkę za mało.
Sabetha - 2010-11-12, 11:23
:
MrSpellu napisał/a:
No to ja jestem idiotą, bo tego nie wiedziałem. Z cielęciną miałem do czynienia tylko na gorącym półmisku u mojego ulubionego Chińczyka :)


Chryste, Spellu, coś Ty w szkole na biologii robił? :shock: Toż wszystkie ssaki tak mają :badgrin:
Toudisław - 2010-11-12, 11:28
:
MrSpellu napisał/a:
No to ja jestem idiotą, bo tego nie wiedziałem.

Ty myślałeś, że po co krowa daje mleko ? Dla zabawy ? Bo ją rolnik prosi ? A u kobiety jak jest ? Też ma laktacjię tylko w okresie gdy karmi dziecko ( ok nie TYLKO ale generalnie )
wred - 2010-11-12, 11:53
:
Toudisław napisał/a:
Tak. Tylko, że zwierzęta nie są inteligientne w sensie nie są tak inteligientne jak ludzie nie nie mają świadomosci.
Nie zgadzam się, są zwierzęta które są inteligentne i mają świadomość.
toto - 2010-11-12, 11:55
:
wred napisał/a:
Nie zgadzam się, są zwierzęta które są inteligentne i mają świadomość.
Fakt. Mam wrażenie, że mój kot rządzi całym domem i potrafi emocjonalnie szantażować ludzi.
Toudisław - 2010-11-12, 12:02
:
Cytat:
Nie zgadzam się, są zwierzęta które są inteligentne i mają świadomość.

Ok to proszę o listę zwierząt które 1. Otrzymały naukową nagrodę nobla 2. Skończyły Szkołę wyższą 3. Napisały jakąś pracę naukowa.
Bo mała a potrafiąca kilka znaków migowych to dla mnie ciut za mało
Jander - 2010-11-12, 12:26
:
Toudi napisał/a:
1. Otrzymały naukową nagrodę nobla 2. Skończyły Szkołę wyższą 3. Napisały jakąś pracę naukowa.

To wyznaczniki sukcesu w naszym mniemaniu, w świecie zwierząt na pewno funkcjonują inne wartości. I pewnie by się nieźle uśmiały gdyby zobaczyły na jakich bzdurach ludziom zależy.
MadJack - 2010-11-12, 12:50
:
Sabetha napisał/a:
MadJack, aleś, za przeproszeniem, pier... znaczy się, zagadał. Cielę to pieniądz, żaden rozumny rolnik nie pozwoliłby, coby się zmarnowało. Cielęcia się nie zostawia, żeby zdechło, tylko sprzedaje na cielęcinę


Toudisław napisał/a:
I to jest nie ekonomiczne nie opłaca się tak robić więc i ciebie po proszę o jakieś dowody. Przez pierwszy okres laktacji mleko i tak nie nadaje się dla ludzi a tzreba krowy zdajać. Więc czmu ma nie robić tego ciela


Wiem, że to jest nieekonomiczne, że cielak się przydaje, sprzedaje się go itp. Ale czy mówię o Polsce? Jak ktoś ma ze zwierzętami do czynienia od urodzenia i z tego żyje, to nie zrobi takiego idiotyzmu. Ale w Stanach np. znajdują się tacy, którzy po prostu zwietrzyli w tym kasę, a mają mały kąt widzenia, i tak postępują- dla nas może to wydawać się śmieszne, też nie chciałem uwierzyć, że ktoś może być taki głupi. Po prostu zostałem źle zrozumiany ;) I nie mogę powiedzieć, że to jest nagminne, ale na pewno mogę stwierdzić, że to się zdarza. No, ale oni pewnie tylko ograniczają populację, a ja tego nie rozumiem ;P

Cytat:
tak, uważam, że ograniczenie populacji krów, świń, owiec rzeźnych byłoby super


Ale jak chciałabyś ograniczyć te populacje? Jakbyś wypuściła je po prostu na wolność, to zaczęłyby się radośnie rozmnażać ;)
ats - 2010-11-12, 12:54
:
Tuodisławie, nie czytasz uważnie moich postów i przejawiasz złą wolę. nie chcesz mnie zrozumieć.
Bez urazy, ale ja swojej wiedzy nie czerpię z internetu, lecz z literatury. W każdej z wymienionych przeze mnie książek jest długa lista publikacji naukowych, które je podpierają. Nie wiem, dlaczego tak się upierasz przy jakichś dowodach - mam przeprowadzić na forum jakiś eksperyment?

Nie wyrażam się autorytatywnie, nie uważam, abym miała patent na Prawdę i Świętego Graala w piwnicy.


Toudisławie - to są moje poglądy, nie musisz się z nimi zgadzać.

Toudisławie, nasza budowa ciała nie wskazuje na to, że jesteśmy mięsożerni. Wilki mają zupełnie inny układ pokarmowy. Układ pokarmowy człowieka jest bliższy układowi pokarmowemu goryla. ale to prawda, że jesteśmy wszystkożerni - z mięs - gąsienice, pasikoniki, jajka dzikich ptaków i czasem święto w postaci padliny - oto, co jedli nasi przodkowie. Co w tym strasznego?

w czym się ze mną nie zgadzasz? w tym, że zwierzęta mają świadomość, uczucia i intelekt? Mają. Jest to udowodnione naukowo. Zwierzęta potrafią wytwarzać narzędzia, cierpią po śmierci swoich bliskich. I wcale nie mam na myśli tylko małp człekokształtnych.

Polecam książkę "O zakochanych psach i zazdrosnych małpach" autor: Marc Bekoff, a także liczne książki Vitusa B. Droschera - na początek.

Toudisławie, czy tylko ci, którzy skończyli szkołę wyższą, napisali prace naukową i dostali nobla są inteligentni? Nie mogę się z tym zgodzić. w poszukiwaniach popularnie ujętych wyników badań w tym zakresie polecam archiwum "Wiedzy i życia", "Focusa", "Świata Nauki".

Toudisławie, przemysł mięsny i hodowlany to bardzo silne lobby, które potrafi wstrząsnąć rządami. nie musisz mi wierzyć, będziesz lepiej spał. Ale robi się straszne rzeczy z lokalnymi społecznościami i zwierzętami na fermach dla zysku.

Na you tube jest sporo filmików zrobionych na fermach. Jeżeli nie chcesz czytać polecanych przeze mnie książek, obejrzyj filmiki, na których świnie śpią we własnych odchodach, mają poobcinane ogony i uszy, aby sąsiedzi z kojców obok nie mogli ich w przypływie rozpaczy i szaleństwa odgryźć. Kotne samice stojące w kojcach tak małych, że nie można się położyć (dla higieny), a potem, aby nie można było dosięgnąć swoich młodych i nawet ich obwąchać. To są fakty. Kiedyś wieprzek zanim osiągnął wiek do uboju, żył sobie dziesięć miesięcy, albo i rok. Teraz na sterydach i odżywkach wieprzek idzie na ubój w wieku trzech - czterech miesięcy. Rośnie tak szybko, że stawy mu odmawiają posłuszeństwa, wysiada serce i nerki, nie nadążające za tak szybkim wzrostem masy ciała.

Widzieliście kiedyś świnie jadące na rzeź? chyba każdy to widział. Jak są ściśnięte i rozpaczliwie kwiczą. niedawno niedaleko domu mojej koleżanki z pracy taka ciężarówka miała wypadek. Możecie sobie wyobrazić, jak to wyglądało. Wezwano faceta, który dożynał ranne świnie na oczach pozostałych, powodując rozpacz i przerażenie.Mąż koleżanki, który ratował te zwierzęta (strażak ochotniczy) nie może od tego czasu spać.

Po co ja to zresztą piszę? Toudisław i tak zarzuci mi kłamstwo, a komuś innemu może się zrobić przykro.
Nie bierzcie tego do siebie, ale pozwólcie mi mieć własne poglądy, okej?
ats - 2010-11-12, 12:59
:
MadJack napisał/a:
Sabetha napisał/a:
MadJack, aleś, za przeproszeniem, pier... znaczy się, zagadał. Cielę to pieniądz, żaden rozumny rolnik nie pozwoliłby, coby się zmarnowało. Cielęcia się nie zostawia, żeby zdechło, tylko sprzedaje na cielęcinę


Toudisław napisał/a:
I to jest nie ekonomiczne nie opłaca się tak robić więc i ciebie po proszę o jakieś dowody. Przez pierwszy okres laktacji mleko i tak nie nadaje się dla ludzi a tzreba krowy zdajać. Więc czmu ma nie robić tego ciela


Wiem, że to jest nieekonomiczne, że cielak się przydaje, sprzedaje się go itp. Ale czy mówię o Polsce? Jak ktoś ma ze zwierzętami do czynienia od urodzenia i z tego żyje, to nie zrobi takiego idiotyzmu. Ale w Stanach np. znajdują się tacy, którzy po prostu zwietrzyli w tym kasę, a mają mały kąt widzenia, i tak postępują- dla nas może to wydawać się śmieszne, też nie chciałem uwierzyć, że ktoś może być taki głupi. Po prostu zostałem źle zrozumiany ;) I nie mogę powiedzieć, że to jest nagminne, ale na pewno mogę stwierdzić, że to się zdarza. No, ale oni pewnie tylko ograniczają populację, a ja tego nie rozumiem ;P

Cytat:
tak, uważam, że ograniczenie populacji krów, świń, owiec rzeźnych byłoby super


Ale jak chciałabyś ograniczyć te populacje? Jakbyś wypuściła je po prostu na wolność, to zaczęłyby się radośnie rozmnażać ;)


MadJack - można ograniczyć populację za pomoca popytu i podaży, najnormalniej - mało ludzi kupuje mięso, to się go mniej produkuje, czyli mniej krów i świń się kryje, jest mniej cieląt i świniąt.
nie dotknęliśmy nawet sprawy kur, gzie na fermach jajecznych wszystkie młode kogutki się - w najlepszym razie - zabija przez ukręcenie łebka, w najgorszym - zostawia w wielkim worze na śmietniku na śmierć głodową. a to dopiero początek...

Mniejszy popyt konsumentów - mniejsza podaż mięsa na rynku. więc może to mięso byłoby lepszej jakości? może z krów, które miały swoje szczęśliwe chwile na łąkach? Konsumenci to wielka siła. Tak bym to widziała.
toto - 2010-11-12, 13:05
:
ats napisał/a:
gąsienice, pasikoniki, jajka dzikich ptaków i czasem święto w postaci padliny - oto, co jedli nasi przodkowie.
Mój dziadek by się z tobą nie zgodził. ;)
Jander - 2010-11-12, 13:06
:
ats napisał/a:
Mniejszy popyt konsumentów - mniejsza podaż mięsa na rynku. więc może to mięso byłoby lepszej jakości? może z krów, które miały swoje szczęśliwe chwile na łąkach? Konsumenci to wielka siła. Tak bym to widziała.

Jasne, tylko znajdź mi ludzi którzy wolą wydać 30-40zł za kg piersi z kurczaka hodowanego metodami eko. Ludzie patrzą najpierw na cenę i wybiorą 10zł za kg piersi z kurczaka hodowanego niekoniecznie przyjemnymi metodami. Wiń system, nie konsumentów. ;)
MrSpellu - 2010-11-12, 13:23
:
Sabetha napisał/a:
Chryste, Spellu, coś Ty w szkole na biologii robił? :shock: Toż wszystkie ssaki tak mają
Toudisław napisał/a:
Ty myślałeś, że po co krowa daje mleko ? Dla zabawy ? Bo ją rolnik prosi ? A u kobiety jak jest ? Też ma laktacjię tylko w okresie gdy karmi dziecko ( ok nie TYLKO ale generalnie )

Toż przecież mówiłem, że jestem małomiasteczkowym idiotą, który nie skojarzył faktów. Dla mnie krowa to łaciate bydle, które w swoim czterodzielnym żołądku zmienia trawę w mleko :P A biologię miałem dawno :P I pani się nam wstydziła mówić o zapładnianiu :P
Toudisław - 2010-11-12, 13:30
:
Jander napisał/a:
Jasne, tylko znajdź mi ludzi którzy wolą wydać 30-40zł za kg piersi z kurczaka hodowanego metodami eko. Ludzie patrzą najpierw na cenę i wybiorą 10zł za kg piersi z kurczaka hodowanego niekoniecznie przyjemnymi metodami. Wiń system, nie konsumentów. ;)

System też jest ok. Produkty Eko to często pic na wodę foto montaż. A czemu tek kurczak ejst bardziej Eko ? Bo jest z wolnego wybiegu ? No to już o tym pisałem że wolny wybieg jest mniej ekologiczny
toto - 2010-11-12, 13:34
:
Toudisław napisał/a:
A czemu tek kurczak ejst bardziej Eko ? Bo jest z wolnego wybiegu ? No to już o tym pisałem że wolny wybieg jest mniej ekologiczny
Na przykład są ograniczenia w karmieniu takich zwierząt.

Jeśli chodzi o uprawę roślin, to chyba jest ograniczenie w stosowaniu chemii (nawozy, opryski). Nie wiem czy jest całkowity zakaz, czy tylko ograniczona ilość.
utrivv - 2010-11-12, 13:36
:
Wracając do ocieplenia. Mam wątpliwości czy to co obserwujemy (ekspansja szrotówki i wielu innych gatunków na północ) jest ociepleniem czy raczej zamazywaniem się pór roku połączonym z przystosowaniem się organizmów, zmianami gleby i powietrza?
Kiedy Szrotówek atakował mówiono że zwykła ostra zima całkowicie go wykończy - niestety taka się nie pojawiała aż do teraz a ta ostatnia nic mu nie zrobiła. Dlaczego?
Może znowu ktoś eksperymentował i motylek uciekł z labolatorium?

Co do ats i mięsa.
Sam fakt że Chiny zrezygnowały z ziemniaków na rzecz świń jest dla mnie najlepszym argumentem że argumenty ats są nieprawdziwe (idealistyczne ale nieprawdziwe)
Rezygnacja z mięsa na rzecz roślin może zakończyć sie tak jak w Irlandii zarazą ziemniaka - co wtedy zrobimy? Były już cywilazacje któe dosłownie zniknęły przez głód, czy chcemy do nich dołączyć?
Sabetha - 2010-11-12, 13:48
:
ats napisał/a:
Układ pokarmowy człowieka jest bliższy układowi pokarmowemu goryla. ale to prawda, że jesteśmy wszystkożerni - z mięs - gąsienice, pasikoniki, jajka dzikich ptaków i czasem święto w postaci padliny - oto, co jedli nasi przodkowie. Co w tym strasznego?


No, ja tam dziękuję za te gąsienice. Za pasikoniki i padlinę (w sensie tę śmierdzącą, która zdecydowała się zdechnąć sama) też :lol:
Hmmm, mnie się jednakowoż wydaje, że już neandertalczycy wiedzieli, że mięsko jest dobre i polowali na wszystko, co nie było dość szybkie i mądre, żeby uciec. Nie wiem, jak było wcześniej (podobnie jak Spell, przespałam część lekcji biologii, do czego się bez oporów przyznaję :P ).

Ats, to nie tak, że ja mam jakąś dziwaczną awersję do zwierząt, uważam, że są głupie i niczego nie odczuwają. Wręcz przeciwnie. Po prostu fazę "walczmy o dobrostan wszystkich stworzeń na Ziemi" przeszłam w wieku lat kilkunastu. Teraz patrzę na sprawy od strony praktycznej. "Tak" dla wzmożenia kontroli w "obozach", o których pisałaś gdzieś wyżej (nie mogę się powstrzymać od zacytowania mojej siostry: "Niemcy, nie mogąc już tworzyć obozów dla ludzi, tworzą je dla świń i drobiu)", a które służyłyby wypracowaniu bardziej humanitarnych sposobów hodowli i transportu zwierząt. "Nie" dla likwidacji samej hodowli, bo to mrzonki jakieś zupełne.

ats napisał/a:
może z krów, które miały swoje szczęśliwe chwile na łąkach?


Bywałam w Niemczech. Zdarzało mi się bywać w Holandii. Raz byłam nawet w Belgii. Nie wspomnę już o tym, że jestem prostą babą ze wsi. Na podstawie 'badań' własnych stwierdzić mogę, że widziałam mnóstwo bydła - mięsnego i mlecznego - na łąkach. Nie mam pojęcia, może i gdzieś jest, jak mówisz i biedne krowiny pędzą życie w ponurych kazamatach. Jednakowoż ja nigdy czegoś takiego nie oglądałam. Świnie i kury za to owszem. Nie podobało mi się, ale świat nie jest czarno-biały.

ats napisał/a:
Nie bierzcie tego do siebie, ale pozwólcie mi mieć własne poglądy, okej?


Pozwalamy! :mrgreen:

Jander napisał/a:
Ludzie patrzą najpierw na cenę i wybiorą 10zł za kg piersi z kurczaka hodowanego niekoniecznie przyjemnymi metodami.


Oczywiście. To się ładnie nazywa prawem rynku, a mniej ładnie prawem dżungli. Silniejszy zjada słabszego. To jest, tańszego.
Toudisław - 2010-11-12, 13:49
:
toto napisał/a:
Na przykład są ograniczenia w karmieniu takich zwierząt.

Teoretycznie ;) Te z ferm w Polsce nie żereją jakiejś strasznej chemi jak się nam to wmawia ;) A np. by jajka były bardzo czerowone w środku daje się im do paszy po prostu nagietka.
Jander - 2010-11-12, 13:58
:
Kurczak stojący na drugim kurczaku przez całe życie, karmiony najtańszym żarciem, nigdy nie widząc światła słonecznego, a potem zabijany prądem w kuraczkocauście będzie mniej smaczny jak również jego jajka (na każdym masz kategorię chowu, tak samo na opakowaniach różne rodzaje). Oczywiście wolny wybieg, lepsze żarcie i lepszy sposób zabijania więcej kosztują. Tak samo produkty free trade są droższe, bo w trakcie ich wytworzenia molestuje się mniej dzieci, gwałci mniej kobiet i ginie mniej robotników.
MrSpellu - 2010-11-12, 14:03
:
Jander napisał/a:
Kurczak stojący na drugim kurczaku przez całe życie, karmiony najtańszym żarciem, nigdy nie widząc światła słonecznego, a potem zabijany prądem w kuraczkocauście będzie mniej smaczny jak również jego jajka (na każdym masz kategorię chowu, tak samo na opakowaniach różne rodzaje).

No, jeżeli już, to kupujemy jajka od "szczęśliwych" kur. Takich co to sobie biegają w pseudo ekologicznych fermach. Ale kupujemy jaja rzadko, to i świata nie zbawię :(
ats napisał/a:
Widzieliście kiedyś świnie jadące na rzeź? chyba każdy to widział. Jak są ściśnięte i rozpaczliwie kwiczą. niedawno niedaleko domu mojej koleżanki z pracy taka ciężarówka miała wypadek. Możecie sobie wyobrazić, jak to wyglądało. Wezwano faceta, który dożynał ranne świnie na oczach pozostałych, powodując rozpacz i przerażenie.Mąż koleżanki, który ratował te zwierzęta (strażak ochotniczy) nie może od tego czasu spać.

Ehh... tyle mięsa... :/
Toudisław - 2010-11-12, 14:45
:
Jander napisał/a:
Kurczak stojący na drugim kurczaku przez całe życie, karmiony najtańszym żarciem, nigdy nie widząc światła słonecznego,

Sory ale ja wim czym się karmi kury w kurnikach. To często kukurydza lub inne zborza do tego troszkę mieszanek paszowych. Nie wiem co wile lepszego miały by dostawać w tych niby ekologicznych fermach które jak mówiłem są mniej ekologiczne. Ale zawsze znajdą się naiwni
ats - 2010-11-12, 15:09
:
utrivv napisał/a:
Wracając do ocieplenia. Mam wątpliwości czy to co obserwujemy (ekspansja szrotówki i wielu innych gatunków na północ) jest ociepleniem czy raczej zamazywaniem się pór roku połączonym z przystosowaniem się organizmów, zmianami gleby i powietrza?
Kiedy Szrotówek atakował mówiono że zwykła ostra zima całkowicie go wykończy - niestety taka się nie pojawiała aż do teraz a ta ostatnia nic mu nie zrobiła. Dlaczego?
Może znowu ktoś eksperymentował i motylek uciekł z labolatorium?

Co do ats i mięsa.
Sam fakt że Chiny zrezygnowały z ziemniaków na rzecz świń jest dla mnie najlepszym argumentem że argumenty ats są nieprawdziwe (idealistyczne ale nieprawdziwe)
Rezygnacja z mięsa na rzecz roślin może zakończyć sie tak jak w Irlandii zarazą ziemniaka - co wtedy zrobimy? Były już cywilazacje któe dosłownie zniknęły przez głód, czy chcemy do nich dołączyć?


w swoim poście poruszasz ważne problemy. Chińczycy silnie zwiększają produkcję wieprzowiny (nie chcę wiedzieć jakimi metodami), ponieważ jedzenie mięsa uznawane jest za wyznacznik statusu i coraz więcej osób w Chinach na wieprzowinę stać. to proste - zawsze jest popyt i podaż. moje argumenty są prawdziwe, ale i idealistyczne, niestety. wydaje mi się, że chciałeś powiedzieć, że po prostu tego nie da się wprowadzić w życie...? Oczywiście - masz rację. Na szczęście nie w moim imieniu dzieją się te rzeczy. Ja akurat m.in. taki sposób wybrałam żeby ulżyć tej planecie, jeśli ktoś robi coś innego, np jeździ rowerem do pracy - to też super.

Warzywa i inny pokarm roślinny, to na szczęście nie tylko ziemniaki. Raczej w drugą stronę - uczmy się jeść w ogóle coś poza mięsem, tak na w razie czego. Zaproście mnie kiedyś na jakieś spotkanko, to zaprezentuję Wam wykład o dzikich roślinach jadalnych - tak na wszelki wypadek, jakby cywilizacja miała się zapaść ;)

Jestem wegetarianką od pięciu lat, weganką od roku z hakiem - musiałam się od nowa nauczyć jeść. Wegetarianką jest łatwo być, bo nabiałem można wszystko zastąpić. Ale weganizm? To jest trudne. ale nie niemożliwe. Nagle musiałam wokół siebie zobaczyć masę niezwierzecego pokarmu - różnych warzyw, ziaren, orzechów, owoców, zbóż - jakbym była na innej planecie. Teraz mam bardzo urozmaiconą dietę i czuje się świetnie. ulżyło mi nie tylko na żołądku, ale tez na sumieniu.

Wegetarianką zostałam po rozmowie z moją córką (wtedy dwa lata), która nagle odkryła, że ludzie zabijają zwierzęta na mięsko. Przyznałam, że to prawda (choć z wahaniem - w końcu to dwuletnie dziecko!) Na to Zosia - "Mamusiu, powiedzmy ludziom, żeby nie zabijali zwierzątek na mięsko, tylko żeby kupowali w sklepie!" Zatkało mnie. To czego naprawdę nie znoszę to hipokryzja. Jadłam te zwierzęta chociaż było mi ich żal. Pod wpływem tego jednego zdania Zosi zrozumiałam - dosyć tego, czas z tym skończyć. i skończyłam. Poszłam za głosem sumienia i nigdy nie żałowałam. Nabiału nie jem, bo szkoda mi krów i cieląt, jajka mogłabym - od kur szczęśliwych - osobiście znam takie - ale jak po roku spróbowałam zjeść jajko gotowane, to bardzo źle się czułam, po prostu było zbyt ciężkostrawne.

Wyznam w tym miejscu, że nie dzielę ludzi na jedzących mięso i niejedzących. Raczej w ogóle nie dzielę ludzi. Pewna ważna dla mnie osoba powiedziała "Jedni lubią ogórki, drudzy - ogrodnika córki". Tego się trzymam :mrgreen:

Pozdrówka serdeczne
Jander - 2010-11-12, 15:15
:
ats napisał/a:
Raczej w ogóle nie dzielę ludzi.

A swój/obcy? Wpuścisz każdego do domu i zrobisz mu herbatę?
ats - 2010-11-12, 16:42
:
takk... grunt to precyzja wypowiedzi :mrgreen: rzeczywiście nie każdemu zrobię herbaty, ale jeśli nie zrobię, to niekoniecznie dlatego, że się różnimy poglądami ;) no, chyba, że się różnimy poglądami co do tego, czy mam być ograbiona, czy nie ;)

btw - herbata - to jest naprawdę coś ;)
toto - 2010-11-13, 14:16
:


:-P
ats - 2010-11-13, 15:47
:
dałeś teraz po całości. ale rozumiem, że to nie debilizm, tylko spaczone poczucie humoru.

pozdrówka
MadJack - 2010-11-13, 16:24
:
Genialne to to, toto :mrgreen:
ihan - 2010-11-13, 16:37
:
Toudisław napisał/a:
Jander napisał/a:
Kurczak stojący na drugim kurczaku przez całe życie, karmiony najtańszym żarciem, nigdy nie widząc światła słonecznego,

Sory ale ja wim czym się karmi kury w kurnikach. To często kukurydza lub inne zborza do tego troszkę mieszanek paszowych. Nie wiem co wile lepszego miały by dostawać w tych niby ekologicznych fermach które jak mówiłem są mniej ekologiczne. Ale zawsze znajdą się naiwni


Zboża ;)
W skład pasz oprócz ziaren wchodzą też tłuszcze roślinne i zwierzęce, także z ryb, mączki kostne, kopaliny rozmaite (w naturze ptaki zjadają piasek czy kamyki), nie dodaje się już antybiotyków, ale np. enzymy zwiększające przyswajalność pobieranych pokarmów. I OK, wpływa to na ograniczenie kosztów i szybszy przyrost mięsa. Tylko kury w hodowli wybiegowej mają szansę skonsumować dżdżownicę, trawę, piasek i co uważają za potrzebne. Nie wiem czy to naiwność, ale powiedzmy uważam, że stać mnie na kupno droższego jajka i ja się lepiej czuję mając świadomość, że kura widziała słońce, mogła swobodnie wyjść i wyprostować skrzydła. Tak, szczęście jednostkowe kury, jakkolwiek niezbyt mądrym ptakiem by nie była, jest dla mnie ważne, zwłaszcza jeśli kosztuje mnie tylko kilka groszy więcej.

EDIT: toto, to dlaczego inteligentni ludzie jedzą krewetki?
Toudisław - 2010-11-13, 16:46
:
ihan napisał/a:
że stać mnie na kupno droższego jajka i ja się lepiej czuję mając świadomość, że kura widziała słońce, mogła swobodnie wyjść i wyprostować skrzydła.

Ale ja nie przeczę że to smaczniejsze jajko. Tylko nie demonizujmy kurników bo tam się nie obcina kurom dziobków i pazórów jak tao się ludziom wmawia. No i jest nie wykonalne by nie było takich kurników. Gdyby je zaminić na wolno wybiergowe czy ściólkowe zajeły by mnustwo miejsca.
toto - 2010-11-13, 16:46
:
Relax, take it easy

ats napisał/a:
dałeś teraz po całości
Ich verstehe nicht.

MadJack napisał/a:
Genialne to to, toto :mrgreen:
Miał ktoś niezły pomysł.

e:
ihan napisał/a:
EDIT: toto, to dlaczego inteligentni ludzie jedzą krewetki?
Dostanę jakąś nagrodę? Nie? Nie szkodzi, i tak spróbuję odpowiedzieć.

Bo im to smakuje?
ihan - 2010-11-13, 17:03
:
Ale za co nagrodę jak odpowiedź sama sobie przeczy :mrgreen: ?

Teza: inteligentni ludzie nie jedzą niczego, co ma oczy

Stan faktyczny: krewetki nie zawsze są podawane obrane


Czyli: przy założeniu, że teza jest prawdziwa, inteligentni ludzie nie mogą jeść krewetek nieobranych. To teraz proponuję konsumentom tychże uświadomić brak inteligencji.
Toudi, hodowla fermowa na wielką skalę jest okrutna. Nawet bez obcinania dziobków i pazurków. Twierdzenie, że nieobcinanie dziobków to takie wielkie dobrodziejstwo i należałoby ucałować za to właścicieli i wręczyć medale, wybacz, ale nie bardzo to kupuję.
toto - 2010-11-13, 17:20
:
ihan napisał/a:
Stan faktyczny: krewetki nie zawsze są podawane obrane

Czyli: przy założeniu, że teza jest prawdziwa, inteligentni ludzie nie mogą jeść krewetek nieobranych. To teraz proponuję konsumentom tychże uświadomić brak inteligencji.
Bosz, znalazłem zabawny obrazek, który przypadkiem pasował do tego tematu i wrzuciłem. To nie jest moje życiowe motto, sentencja, która wyznacza mi kierunek postępowania, ani moralny kompas. Dalej chcesz to analizować? Ok, ale idź na forum wielbicieli krewetek i tam ich uświadamiaj.

ihan napisał/a:
Twierdzenie, że nieobcinanie dziobków to takie wielkie dobrodziejstwo i należałoby ucałować za to właścicieli i wręczyć medale, wybacz, ale nie bardzo to kupuję.

Przeczytaj to zdanie jeszcze raz, tym razem powoli i uważnie.
Toudisław napisał/a:
Tylko nie demonizujmy kurników bo tam się nie obcina kurom dziobków i pazórów jak tao się ludziom wmawia.

ihan - 2010-11-13, 19:34
:
Zabawność obrazka jest dyskusyjna, bo w zasadzie mógłby być fajną ilustracją opinii, że większość osób jedzących mięso robi to dlatego, że sama zabijać nie musi, takie rozmycie odpowiedzialności. Nie wiem czy taki był cel jego autora, ale być może ładnie strzelił sobie w stopę. I dla jasności: nie jestem wegetarianką, jestem zbyt leniwa.

Co do zdania Toudiego, czytam go i czytam i wciąż tak samo rozumiem: czyli, że nie obcinanie dziobków i pazurków wystarczy by nie demonizować. Proszę, czy mógłbyś mi pomoc go zrozumieć poprawnie? Naprawdę proszę, serio, serio (nie mam emota z wręczaniem kwiatuszka, a najładniej by tu pasował).
Toudisław - 2010-11-13, 19:59
:
ihan, Gdybym napisał, że ihan nie okrada staruszek na Hucie XD to co by oznaczało ? że chce ci dać medal że nie jesteś bandytą czy że nie okradasz ? :)

Słuszałem Mity o tym iż obcina się kura pazurki a to jest nie prawda. Kórniki to nie super warónki ale są koniecznoscią. Inaczej się nie da a po co jescze kłamać, że jest gorzej niż tak naprawde jest ?
toto - 2010-11-13, 20:03
:
ihan napisał/a:
czyli, że nie obcinanie dziobków i pazurków wystarczy by nie demonizować.
Chodziło mi o to, że ze zdań Toudiego nie wynikało, że to jest takie wspaniałe. Czy stwierdzenie, że coś nie jest takie straszne oznacza, że to coś jest wspaniałe? Chyba nie? Prawda?


ihan napisał/a:
Teza: inteligentni ludzie nie jedzą niczego, co ma oczy

Najpierw było to:

Dopiero później riposta anonimowego internauty. Która mnie rozbawiła, szczególnie w kontekście toczącej się tu wymiany zdań.
ihan - 2010-11-13, 20:06
:
Toudi, dzięki za zaufanie, że nie okradam. :mrgreen: Choć atakowanie staruszek na Hucie mogłoby być ryzykowne.
No, dobra, nie będę sie krygować, wiem o co wam chodzi, ale to o co wam chodzi nie wynika z twojego zdania o którym dyskutujemy.
Dla porównania: musiałbyś napisać: Nie przesadzajcie, ihan nie jest taka zła jak o niej mówią, nie okrada staruszek na Hucie.
Co jak widzisz takie jednoznaczne nie jest. Nie jestem powiatowym lekarzem weterynarii, muszę ufać reportażom o warunkach w hodowlach na dużą skalę. I jeśli wprowadzenie norm europejskich o wielkości klatek, które dla mnie wciąż nie są optymalnymi, wywołało sprzeciw hodowców, dla mnie jest to znak, że jednak dotąd hodowali w klatkach nie odpowiadającym tym normom.
Toudisław - 2010-11-13, 20:09
:
ihan napisał/a:
Dla porównania: musiałbyś napisać: Nie przesadzajcie, ihan nie jest taka zła jak o niej mówią, nie okrada staruszek na Hucie.

Nie ;) to by było " Nie jest taka zła bo Wbrew temu co się o niej mówi nie okrada staruszek " Drobna różnica ale jednak. Chodzi o sprostowanie pomówienia
ihan napisał/a:
które dla mnie wciąż nie są optymalnymi, wywołało sprzeciw hodowców, dla mnie jest to znak, że jednak dotąd hodowali w klatkach nie odpowiadającym tym normom.

Tak i teraz te klatki wymieniają. To nie klatki są problemem ale zakaz karmienia paszą modyfikowaną genetycznie.
ihan - 2010-11-13, 20:17
:
Cała psychoza z GMO jest dla mnie niezrozumiała i szkoda moich nerwów na ten temat. //mur
Toudisław - 2010-11-13, 21:03
:
ihan napisał/a:
Cała psychoza z GMO jest dla mnie niezrozumiała i szkoda moich nerwów na ten temat. //mur

Spko. Ja tylko mówię jakie regulacjie UE mogą się szykować
You Know My Name - 2010-11-14, 02:14
:
ats napisał/a:
Toudisławie, nasza budowa ciała nie wskazuje na to, że jesteśmy mięsożerni. Wilki mają zupełnie inny układ pokarmowy. Układ pokarmowy człowieka jest bliższy układowi pokarmowemu goryla. ale to prawda, że jesteśmy wszystkożerni - z mięs - gąsienice, pasikoniki, jajka dzikich ptaków i czasem święto w postaci padliny - oto, co jedli nasi przodkowie. Co w tym strasznego?
Hmm, a czy nie byłoby założeniem trafnym takie, że jeżeli pozostalibyśmy przy takiej diecie jak on (i inne naczelniki) to i zakres naszej cywilizacji byłby im zbliżony zasięgiem?
A co do weganizmu, to spróbuj go wytłumaczyć tradycyjnym Inuitom, Eskimosom, Aleutom, Samojedom czy nawet Lapończykom z bliższego nam obszaru.

E. Jesteśmy mięsożercami, bo jesteśmy myśliwymi idealnymi.
Asuryan - 2010-11-14, 18:56
:
Mag_Droon napisał/a:
A co do weganizmu, to spróbuj go wytłumaczyć tradycyjnym Inuitom, Eskimosom, Aleutom, Samojedom czy nawet Lapończykom z bliższego nam obszaru.

Ale po co tak daleko szukać?! Je jem mięso, bo mi smakuje i nic mnie nie obchodzi, że musi zginąć zwierzę bym mógł takowe mięso zjeść. Jak to komuś nie pasuje, to niech nie patrzy na mój talerz.
Tanit - 2010-11-14, 19:18
:
Asu, gdybym mogła to bym kliknęła pod Twoim postem "Lubię to" :mrgreen:

toto, podany demon też bym polubiła ^_^ (demot nie obrazek ;) )
You Know My Name - 2010-11-14, 19:20
:
Tiaaa, tyle że powyższe ludy bez mięsa mogłyby już teraz kupować nieużytki gdzieś w Afryce, nie mówiąc, że nie dotarłyby tam gdzie bytują.
Toudisław - 2010-11-14, 19:50
:
Mag_Droon napisał/a:
E. Jesteśmy mięsożercami, bo jesteśmy myśliwymi idealnymi.

Czy idealnymi ? No powiedzmy. Raczej bardzo wszechstronnymi. Ale drapieżniki z nasz całkiem przyzwoite.
ats - 2010-11-15, 00:07
:
Ludzie z natury nie sa drapieżcami, na co wskazuje budowa ciała i układu pokarmowego. Jesteśmy wszystkożercami, a przynajmniej byliśmy nimi tam, skąd pochodzimy. Na pewnym etapie rozwoju naszego gatunku mięso, to było coś ekstra. Trudno się dziwić, że ludzie doskonalili technikę polowania, a także przyrządzania mięsa.
Ludy północy jedzą [niemal] tylko mięso, bo nie mają możliwości urozmaicać diety. Wszyscy, którzy mają możliwość coś dodac do diety - dodają, bo tak jest zdrowiej i średnia życia wzrasta ;) . Ci ludzie żyją w ekstremalnych warunkach, a ich dieta jest tego wynikiem.
Ludzie zyjący w naszym klimacie moga spokojnie przetrwać bez jedzenia mięsa. Najczęściej jedza mięso, bo im ono - dobrze przyrządzone - po prostu smakuje. Niektórzy zaś nie znają alternatywy, lub myślą, że zbilansować diete bezmięsną jest trudno. No i że przyrządzanie posiłków jest kłopotliwe.
Ja przez lata myslałam tak, jak ihan - że jestem zbyt leniwa, że nie dam rady. Ale ostatecznie wegetarianką zostałam z dnia na dzień, a nawet z chwili na chwilę. No i okazało się, że można. Ale horyzonty kulinarne poszerzyły mi się dopiero, gdy we wrześniu 2009 zostałam weganką. Tu się trzeba nakombinować ;) ale nagle okazało się, że jest masa warzyw, ziaren, kiełków, potraw, o których w ogóle nie miałam pojęcia. Mam znacznie bardziej urozmaiconą dietę, niż kiedyś. I bardzo to sobie chwalę.
kiedyś mięso było nagrodą za udane polowanie. miałes mięso - byłes kimś. wojownikiem, myśliwym - VIP-em. Mięso oznaczało święto. Teraz jemy mięso, bo jesteśmy zbyt leniwi, aby ruszyć głową i zrobić coś innego. Łatwo kupić wędlinę, lub mięso na bitki w sklepie. Trudniej jest tego nie zrobić ;)

Moi przyjaciele stwierdzili, że dzięki mnie poszerzyły im się horyzony kulinarne, bo w moim domu jedza wegańskie potrawy i żeby mnie ugościć też muszą coś wymyślić. Wszyscy korzystają ;) a jednocześnie nigdy by mi nie przyszło do głowy nawracac moich znajomych na bycie wege. Jestem zawsze wierna zasadzie "Jedni lubią ogórki, inni ogrodnika córki". Każdy sam jest managerem swojego sumienia ;)

a jednak zasmuca trochę post Asuriana - że nie ma wyrzutów sumienia jedząc mięso. Ja jadłam przez całe życie i przec całe życie było mi żal zabijanych zwierząt. w moim przypadku przejście na wegetarianizm było przymusem położenia kresu hipokryzji w moim życiu.

Teraz trochę nie na temat, ale jak napiszę to w kolejnym poscie, to znów ktoś czujny mnie za to złaje ;) - jestescie świetną paczką tu, w Zaginionej Bibliotece. Macie coś, czego nie ma 90% młodzieży - poglądy. Nie jesteście po prostu elektoratem.

Pozdrówka
MrSpellu - 2010-11-15, 08:28
:
O rany...

ats napisał/a:
Ludzie z natury nie sa drapieżcami, na co wskazuje budowa ciała i układu pokarmowego. Jesteśmy wszystkożercami, a przynajmniej byliśmy nimi tam, skąd pochodzimy. Na pewnym etapie rozwoju naszego gatunku mięso, to było coś ekstra. Trudno się dziwić, że ludzie doskonalili technikę polowania, a także przyrządzania mięsa.
Ludy północy jedzą [niemal] tylko mięso, bo nie mają możliwości urozmaicać diety. Wszyscy, którzy mają możliwość coś dodac do diety - dodają, bo tak jest zdrowiej i średnia życia wzrasta . Ci ludzie żyją w ekstremalnych warunkach, a ich dieta jest tego wynikiem.
Ludzie zyjący w naszym klimacie moga spokojnie przetrwać bez jedzenia mięsa. Najczęściej jedza mięso, bo im ono - dobrze przyrządzone - po prostu smakuje. Niektórzy zaś nie znają alternatywy, lub myślą, że zbilansować diete bezmięsną jest trudno. No i że przyrządzanie posiłków jest kłopotliwe.
Ja przez lata myslałam tak, jak ihan - że jestem zbyt leniwa, że nie dam rady. Ale ostatecznie wegetarianką zostałam z dnia na dzień, a nawet z chwili na chwilę. No i okazało się, że można. Ale horyzonty kulinarne poszerzyły mi się dopiero, gdy we wrześniu 2009 zostałam weganką. Tu się trzeba nakombinować ale nagle okazało się, że jest masa warzyw, ziaren, kiełków, potraw, o których w ogóle nie miałam pojęcia. Mam znacznie bardziej urozmaiconą dietę, niż kiedyś. I bardzo to sobie chwalę.
kiedyś mięso było nagrodą za udane polowanie. miałes mięso - byłes kimś. wojownikiem, myśliwym - VIP-em. Mięso oznaczało święto. Teraz jemy mięso, bo jesteśmy zbyt leniwi, aby ruszyć głową i zrobić coś innego. Łatwo kupić wędlinę, lub mięso na bitki w sklepie. Trudniej jest tego nie zrobić


Ja, 04.12.2008 napisał/a:
Osobiście uważam, że gdyby ludzie od zarania byli wegetarianami nie osiągnęlibyśmy obecnego poziomu cywilizacyjnego. Podobnie gdybyśmy byli tylko mięsożerni. Naszym atutem była wszystkożerność. Pozwalała nam się skupić na wymyślaniu nowych idei, a nie na poszukiwaniu żarcia. Najważniejszym wynalazkiem ludzkości nie było koło czy pismo. Tylko garnek. Garnek pozwolił wymyślić koło i/lub pismo. Człowiek dzięki garnkowi mógł dłużej przechowywać żywność, dzięki czemu dłużej mógł pozostać w jednym miejscu. Wtedy mógł osiedlić się na stałe, wykombinować, że hodowla bydła i uprawa roślin jest bardziej efektywna niż uganianie się z włócznią za dziką zwierzyną. O ile pamiętam to Levi-Strauss wymyślił tą teorię, więc z pretensjami do niego, a nie do mnie. Ja tylko podzielam jego zdanie.

Nie jestem wegetarianinem, moje ulubione potrawy zawierają w sobie duże ilości mięsa, tyle ile tylko może pomieścić w sobie kotlet schabowy. Z drugiej strony nie pogardzę brokułem, czerwoną fasolą, sałatą i innymi zielonymi smakołykami. Jak Bóg przykazał, jestem wszystkożerny. I tak. Lubię padlinę. Zwłaszcza taką, która się grilluje lub podsmaża na oliwie z oliwek lub pestek winogron.


dzień później napisał/a:
Cóż, rycerz nie był rycerzem bo lepiej jadł - jadł lepiej bo był rycerzem. W pełni się zgadzam. Ale by został rycerzem, by wykombinowano coś takiego jak feudalizm, stalowy miecz, jazdę konną i zbroje, to kilka tysięcy lat wcześniej banda dzikich protoplastów tego rycerza musiała wpaść na to, że lepsza dieta sprzyja wygodnemu życiu. Wygodnemu, czyli osiadłemu, czyli takiemu, które sprzyja rozwojowi. Mięsko dawało niezbędną energię by walczyć, a roślinki dawały witaminki, i wszystko to co jest potrzebne by lepiej myśleć. Banda kolesi, która by tylko walczyła, rozwijałaby się tylko w stronę walki, jak lepiej zabijać by zdobywać pożywienie - stalibyśmy się wyspecjalizowanymi drapieżnikami. Banda kolesi, która wpieprzałaby tylko rzepę lub pędy bambusa stałaby się tylko kolejną pozycją w menu lwów lub dzikich, wściekłych surykatek. Człowiek nauczył się walczyć i zabijać podczas polowań, zgodzicie się ze mną? W momencie, gdy część ludzi żarła mięso, jako ta lepiej odżywiona nadawała się do walki i obrony tych słabszych. Ci słabsi popychali cywilizację do przodu, bo ich dieta była bardziej urozmaicona - jedli mięso, ale mniej


ats napisał/a:
a jednak zasmuca trochę post Asuriana - że nie ma wyrzutów sumienia jedząc mięso. Ja jadłam przez całe życie i przec całe życie było mi żal zabijanych zwierząt. w moim przypadku przejście na wegetarianizm było przymusem położenia kresu hipokryzji w moim życiu.

Ja tez nie mam wyrzutów sumienia jedząc mięso. Ale ta dyskusja była wielokrotnie wałkowana w temacie o wegetarianizmie. Jest w dziale kulinaria :)

ats napisał/a:
jestescie świetną paczką tu, w Zaginionej Bibliotece. Macie coś, czego nie ma 90% młodzieży - poglądy. Nie jesteście po prostu elektoratem.

Super, jesteśmy młodzież :mrgreen: Kobieto, wiek paczki dyskutujących tutaj z Tobą osób waha się tak między 23-35 :>
ats - 2010-11-15, 08:43
:
zapewniam cię, że odróżniam 23-latków od 35-latków na tym forum :mrgreen: :mrgreen:
poglądy u 35-latków nie dziwią, natomiast u 23-latków zachwycają :mrgreen:

There's life on this planet!! :mrgreen: :mrgreen:
ats - 2010-11-15, 10:28
:
Asuryan napisał/a:
Fidel-F2 napisał/a:
Spellsinger napisał/a:
Rzadko używam syntetyków, mimo wszystko - jak Jaskier, wolę zjeść naturalną pomarańczkę, wypić sok z cytryny czy zjeść ze smakiem kiszonej kapusty. Jakoś na brak witamin nie cierpię. Mimo mięsnej diety
ale za to jesteś zapchany po dziurki w nosie błonnikiem, jak Ty to przeżyjesz to nie mam nawet pół pojęcia

Normalnie. Widocznie ten błonnik nie jest aż taki straszny jakim go inni malują. Albo też wszystkożercy lepiej sobie radzą z wydalaniem niepotrzebnych w organizmie rzeczy od typowych wege.


A mnie przemiana materii poprawiła się dopiero, gdy przeszłam na weganizm. Wcześniej całe życie miałam kłopoty. Przejście na wegetarianizm nic nie zmieniło, dopiero, kiedy odstawiłam nabiał, który - nie czarujmy się - jest trucizną i robi straszne rzeczy z jelitami - nastąpiła szokująca (in plus) zmiana.

Może się zdziwicie, ale pod względem zdrowotnym mięso jest sto razy zdrowsze i korzystniejsze z punktu widzenia wartości odżywczych niż nabiał, z punktu widzenia etycznego - są sobie równe (z mojego punktu widzenia - równie złe :mrgreen: , ale to właśnie IMO )
wred - 2010-11-15, 10:55
:
MrSpellu napisał/a:
Kobieto, wiek paczki dyskutujących tutaj z Tobą osób waha się tak między 23-35
Ja za dużo nie dyskutuję ale mam więcej ;p
Jander - 2010-11-15, 11:06
:
To po trzydziestce istnieje życie? O_o
toto - 2010-11-15, 11:08
:
Taka forma pośrednia między studentem i dobrym dziadkiem na emeryturze.
ats - 2010-11-15, 11:24
:
lub babcią //wulf
toto - 2010-11-15, 11:29
:
Fakt, postęp sprawił, że dzisiejszy student może być jutrzejszą babcią.
ats - 2010-11-15, 11:33
:
toto napisał/a:
Fakt, postęp sprawił, że dzisiejszy student może być jutrzejszą babcią.


he,he, ipso facto :mrgreen:
utrivv - 2010-11-15, 12:46
:
ihan napisał/a:
Cała psychoza z GMO jest dla mnie niezrozumiała i szkoda moich nerwów na ten temat. //mur


Najprościej mówiąc ludzie już wielokrotnie narozrabiali w świecie przyrody (ale tak że sami to poczuli) dlatego teraz bardzo uważają by to się nie powtórzyło.
Kłopot z takimi działaniami jest taki że skutki widoczne są dopiero po dłuższym czasie - (dla przykładu DDT wydawał się wspaniałym, nieszkodliwym środkiem, gość który odkrył jego "wspaniałe" możliwości dostał nobla a dzisiaj to synonim toksycznych środków. Nakazano bezwarunkowe wycofanie środka co spowodowało z kolei olbrzymi wzrost zachorowań na malarię)
Jest jasne że modyfikowane genetycznie rośliny/zwierzęta wypierają te "zwykłe" (ostatni sukces w zwalczaniu komarów jest tylko jednym z wielu badań) tymczasem nie wiemy jakie są skutki spożywania takich produktów a sytuacji nie poprawia silne lobby producentów głośno krzyczących "ciemnogród".
Toudisław - 2010-11-15, 16:04
:
Cytat:
A mnie przemiana materii poprawiła się dopiero, gdy przeszłam na weganizm. Wcześniej całe życie miałam kłopoty. Przejście na wegetarianizm nic nie zmieniło, dopiero, kiedy odstawiłam nabiał, który - nie czarujmy się - jest trucizną i robi straszne rzeczy z jelitami - nastąpiła szokująca (in plus) zmiana.

Po swoich doświdaczeniach dochodze do wniosku że kobiety znacznie łatwiej przechodzą na Vege i jakby lepiej na nie to wpływa. Może mniejsza potzreba mięcha ? Nie wiem ale można by fajne badania przeproweadzić
Metzli - 2010-11-15, 17:48
:
Mięsa nie, nabiał też nie - żadnej radości z codziennych posiłków xD
Sabetha - 2010-11-15, 18:04
:
Jak to żadnej? A kiełki pszenicy? Rzeżucha? Eeee... jabłka?
ats - 2010-11-15, 18:28
:
hi,hi -
Toudisław - masz rację, kobietom jakoś łatwiej, w każdym razie statystycznie ;)
wczoraj byłam w wegeknajpie i było prawie po równo różnych płci ;)

odkąd nie jem mięsa i nabiału, moje posiłki śniadaniowe są bardzo zróżnicowane. Wcześniej - kanapka z wędliną taką, czy owaką, kanapka z serkiem takim, czy owakim - a teraz - ser wegański, pasztet pieczarkowy, pasztet ziołowy, paprykarz wegański z kasza jaglaną, masło orzechowe z sezamem, papryka, pomidor, własnej roboty konfitury i powidła, ogórki kiszone, mus jabłkowy, deser waniliowy, musli z mlekiem sojowym, tofu w rożnych postaciach i cała masa różnych ciekawostek, które ciągle odkrywam..

Po prostu dieta wymusiła na mnie pomysłowość i nagle okazało się, że istnieją te wszystkie pyszności. Największe odkrycia SHEESE (ser wegański w różnych smakach), bakłażan i seitan.

Vege żarcie jest pyszne. Pamiętam, że mięso bardzo lubiłam jeść, ale nie było mi się trudno go wyrzec. Prawdziwym wyrzeczeniem były bita śmietana i sery pleśniowe (oł, jes!!) :mrgreen: :mrgreen: Teraz już nie pamiętam tych smaków i mnie nie ciągnie. Potrafię tak przyrządzić grzyby i soję, że ...hm - chciałabym powiedzieć, że smakują jak mięso, ale ja nie pamiętam tych smaków :mrgreen: No - dobrze smakują ;)
Oczywiście, vege żarcie może również smakować jak tektura, ale kto nie jadł spapranego mięsa? :mrgreen:

pozdrówka
MrSpellu - 2010-11-15, 18:30
:
ats napisał/a:
i było prawie po równo różnych płci

o_O

ats napisał/a:
odkąd nie jem mięsa i nabiału, moje posiłki śniadaniowe są bardzo zróżnicowane. Wcześniej - kanapka z wędliną taką, czy owaką, kanapka z serkiem takim, czy owakim - a teraz - ser wegański, pasztet pieczarkowy, pasztet ziołowy, paprykarz wegański z kasza jaglaną, masło orzechowe z sezamem, papryka, pomidor, własnej roboty konfitury i powidła, ogórki kiszone, mus jabłkowy, deser waniliowy, musli z mlekiem sojowym, tofu w rożnych postaciach i cała masa różnych ciekawostek, które ciągle odkrywam..

Jem mięso i nabiał, a moje posiłki zapewne bywają bardziej pomysłowe niż Twoje --_-
martva - 2010-11-15, 18:52
:
ats napisał/a:
wczoraj byłam w wegeknajpie i było prawie po równo różnych płci ;)


To nie oznacza że wszyscy faceci tam byli wege. Ba, w ogóle nie wszyscy klienci byli wege. Może po prostu knajpa dobra?

MrSpellu napisał/a:
Jem mięso i nabiał, a moje posiłki zapewne bywają bardziej pomysłowe niż Twoje --_-


Ale czy to się wyklucza? Jedzeniowa monotonia zdarza się i u wege (bywają tacy co się żywią kanapkami z serem i sałatą), i u mięsożerców (schabowy, ziemniaki, kapusta, tyle).
MrSpellu - 2010-11-15, 18:56
:
martva napisał/a:
Ale czy to się wyklucza? Jedzeniowa monotonia zdarza się i u wege (bywają tacy co się żywią kanapkami z serem i sałatą), i u mięsożerców (schabowy, ziemniaki, kapusta, tyle).

Nie mówię, że się wyklucza. Tu podstawą jest raczej kulinarna inwencja. Ats została zmuszona do podciągnięcia się w gotowaniu bo zmieniła dietę :P
Mnie zmusił do tego fakt, że jestem ładny inaczej, ale nic tak nie kręci kobiet, jak facet w fartuchu :P
dzejes - 2010-11-15, 19:22
:
ats napisał/a:
dopiero, kiedy odstawiłam nabiał, który - nie czarujmy się - jest trucizną i robi straszne rzeczy z jelitami


Ale dopiero w połączeniu z kiszonymi ogórkami.
Asuryan - 2010-11-15, 19:31
:
ats napisał/a:
a jednak zasmuca trochę post Asuriana - że nie ma wyrzutów sumienia jedząc mięso. Ja jadłam przez całe życie i przec całe życie było mi żal zabijanych zwierząt. w moim przypadku przejście na wegetarianizm było przymusem położenia kresu hipokryzji w moim życiu.

Ciekawi mnie czemu nie masz wyrzutów sumienia jedząc florę. Nie żal Ci zabijanych roślin?
martva - 2010-11-15, 20:30
:
toto napisał/a:
Poza tym, ma kły, co znaczy, że natura wyposażyła go w zęby służące nie tylko do przeżuwania.


Ogiery też mają kły ;)

Toudisław napisał/a:
Ok to proszę o listę zwierząt które 1. Otrzymały naukową nagrodę nobla 2. Skończyły Szkołę wyższą 3. Napisały jakąś pracę naukowa.


Pokaż mi dziecko, które to zrobiło. Takie kilkumiesięczne. Albo i dwuletnie. Nie ma? To zrealizujmy pomysł Gaimana z 'Dziecizny'.

utrivv napisał/a:
Także w polsce mięso było podstawą żywienia. To raczej z warzywami było krucho (dzięki ci Bono :) )


A ja bym nie była tego taka pewna. Ilość mięsa w diecie zależała raczej od warstwy społecznej, ale w czasach przedbonowych znano w Polsce rośliny jadalne, były kasze, uprawiano rzepę i bodajże pasternak albo brukiew, które później zostały zastąpione przez ziemniaki. Jestem też niemal pewna że znali coś strączkowego, chyba groch.

Toudisław napisał/a:
Mięso jest bardzo bogate kalorycznie. By je zastąpić musilibyśmy jeść bardzo wile produktów roślinnych


Aśtam.

Toudisław napisał/a:
Trzeba by obsiać olbrzymie terytoria do tego ilości pestycydów ...


A zwierzęta hodowlane żywią się powietrzem i masa mięśniowa przyrasta im od światła, nie potrzeba nawet metra kwadratowego na pasze dla nich.

Asuryan napisał/a:
Ciekawi mnie czemu nie masz wyrzutów sumienia jedząc florę. Nie żal Ci zabijanych roślin?


Raz, rośliny nie mają układu nerwowego.
Dwa, zwierzęta hodowlane są roślinożerne, nawet przyjmując że rośliny czują, lepiej zjeść roślinę niż zwierzę które musi zjeść ogromne ilości tych roślin żeby na nim jakieś mięso wyrosło.

W ogóle nie wiem co ostatnie kilka stron dyskusji robi w tym temacie, byłam bliska przeoczenia. Przecież jest osobny wątek. I odpisywałam na bieżąco, więc pewnie się gdzieś z kims powtórzyłam.
toto - 2010-11-15, 20:53
:
martva napisał/a:
W ogóle nie wiem co ostatnie kilka stron dyskusji robi w tym temacie, byłam bliska przeoczenia. Przecież jest osobny wątek. I odpisywałam na bieżąco, więc pewnie się gdzieś z kims powtórzyłam.
Przeznaczeniem tego tematu są pseudonaukowe dyskusje na tematy, o których nie mamy pojęcia, a także poruszanie kwestii, które z nauką mają związek nieoczywisty.

martva napisał/a:
Ogiery też mają kły ;)
O. Nie zaglądałem koniowi do pyska.
W szkole uczyli mnie, że kły są oznaką (w uproszczeniu), że w diecie zwierzęcia znajduje się również mięso.
martva - 2010-11-15, 21:03
:
Jak patrzę na moje zdjęcie, to wyglądam na typowego jabłkożercę ^^
Tixon - 2010-11-15, 21:32
:
ats napisał/a:
ser wegański, pasztet pieczarkowy, pasztet ziołowy, paprykarz wegański z kasza jaglaną, masło orzechowe z sezamem, papryka, pomidor, własnej roboty konfitury i powidła, ogórki kiszone, mus jabłkowy, deser waniliowy, musli z mlekiem sojowym, tofu w rożnych postaciach i cała masa różnych ciekawostek, które ciągle odkrywam..

Głodny jestem, kiedy mogę wpaść na poczęstunek? :)
MrSpellu - 2010-11-15, 21:45
:
martva napisał/a:
Jak patrzę na moje zdjęcie, to wyglądam na typowego jabłkożercę ^^

W sensie na konia? E, nie...
Sabetha - 2010-11-15, 21:56
:
toto napisał/a:
O. Nie zaglądałem koniowi do pyska.
W szkole uczyli mnie, że kły są oznaką (w uproszczeniu), że w diecie zwierzęcia znajduje się również mięso.


Hm... Kilka razy w życiu zdarzyło mi się być uchapaną zębami przez konie - fakt, niegroźnie, bo jestem zbyt szybka, żeby dać sobie cokolwiek wygryźć :mrgreen: Myślałam, że to przez ich paskudny charakter, ale może cholery głodne były...

MrSpellu napisał/a:
W sensie na konia? E, nie...


Wiesz, Spellu, koń to generalnie je co innego niż jabłka :lol:
toto - 2010-11-15, 22:03
:
Sabetha napisał/a:
Wiesz, Spellu, koń to generalnie je co innego niż jabłka :lol:
Podgryza jeźdźców? //mysli

martva napisał/a:
Ogiery też mają kły ;)
A klacze?
Sabetha - 2010-11-15, 22:14
:
toto napisał/a:
Podgryza jeźdźców? //mysli


I tak w życiu bywa XD

toto napisał/a:
A klacze?


Podobno się zdarza, aczkolwiek niezmiernie rzadko. Jam takiego curiosum nie widziała, ale słyszałam od człowieka, który o koniach wie wszystko ;)
ats - 2010-11-15, 22:57
:
kusi mnie, żeby Wam wszystkim coś ugotować :badgrin: :badgrin: :mrgreen:

...może, gdy już się trochę lepiej poznamy ;) ;)

zgadza się - pewnie nie wszyscy byli wege, statystyki nie mogą kłamać ;) - przecież nie bez przyczyny moje radykalne koleżanki weganki nie mogą sobie znaleźć wegeksięciunia z bajki 8)
Fidel-F2 - 2010-11-15, 22:59
:
wegeksięciunio z bajki to brzmi prawie jak transseksualista
ats - 2010-11-15, 23:10
:
Ja szanuję swoje jedzenie, ale jeść muszę: "Jestem życiem, które chce żyć, pośród życia, które chce żyć" (Albert Schweizter). Jestem za nie bardzo wdzięczna tej planecie, roślinom i ludziom, którzy je dla mnie uprawiają i przygotowują. To wszystko razem dobrze wpływa na trawienie i na sumienie ;)

chociaż najnowsze badania pokazują, że rośliny wiodą życie bardziej zbliżone do zwierząt, niż dotąd przypuszczano, to jednak są niżej w piramidzie troficznej i ich odczucia są prostsze, jestem też z nimi dalej spokrewniona ;)

żeby było choć trochę o globalnym ociepleniu: moim tradycyjnie odżywiającym się znajomym butla gazu starcza na gór dwa miesiące. Mnie - na ponad pół roku. Nie gotuje mięsa, więc zużywam mniej energii. No, to jest raczej okej w kontekście ograniczania globalnego ocieplenia, prawda?

martva, wyszło do tego, że napisałam, iż weganizm jest ekologiczny i że dieta wegańska mogłaby ograniczyć globalne ocieplenie. To twierdzenie wywołało entuzjastyczny sceptycyzm i się potoczyło :mrgreen:

pozdrówka!
martva - 2010-11-15, 23:11
:
A, miałam napisać ale zapomniałam - spotkałam ostatnio wegetarianina płci męskiej. Nawet stwierdziłam że wooow, to pierwszy, ale uświadomiłam sobie właśnie że nie, poznałam jednego wczesniej, ale mi wyleciało ;)
martva - 2010-11-15, 23:17
:
MrSpellu napisał/a:
W sensie na konia? E, nie...


Uznam to za komplement, chociaż w sumie nie wiem, konie są ładne.

ats napisał/a:
martva, wyszło do tego, że napisałam, iż weganizm jest ekologiczny i że dieta wegańska mogłaby ograniczyć globalne ocieplenie. To twierdzenie wywołało entuzjastyczny sceptycyzm i się potoczyło :mrgreen:


No ja wiem, wiem, przebrnęłam przez te kilka nowych stron. tylko odpisywałam w miarę czytania i część rzeczy juz była mało aktualna.

BTW jak się zjawiłaś to miałam ochotę zapytać czy jesteś wege, jakoś mi to pasowało do Twojego ogólnego trzepnięcia/zakręcenia ;)
ats - 2010-11-15, 23:19
:
mam jednego wegetarianina w domu, to bardzo ciekawy przypadek. Jest skrzyżowaniem dr Housa z wikingiem na łupieżczej wyprawie. Jest jedynym wege, który nie znosi idei wegetarianizmu. Dalczego? Bo wegetarianizm jest sentymentalny. na Belenosa, przyznaj teraz człowieku, że żal ci tych wszystkich istot :badgrin: :badgrin: Nińdzia nie może być miętka, więc wspomniany wege w ogóle o tym nie mówi - wikingowi nie wypada się tak rozczulać :mrgreen:

Myślę, że byście go polubili :badgrin: :badgrin:
ats - 2010-11-15, 23:25
:
dzięki, rozgryzłaś mnie - jestem ogólnie trzepnięta/zakręcona :mrgreen:

ale być może to tylko starcza demencja :mrgreen:

btw - ta dyskusja tak podziałała na mnie, jak na Elżbietę Batory kąpiel w krwi pięknych dziewcząt - ożywczo, ozdrowieńczo i odmładzająco. Już dawno nie miałam okazji ćwiczyć tych wszystkich argumentów. Trochę odkurzyłam i wypolerowałam swoje przekonania, których od dawna nikt nie negował, ani nikogo tak otwarcie nie zdziwiły. A kiedyś, ech... dyskusje i kłótnie do świtu i do łez wściekłości - młodość, ideały :->
Fidel-F2 - 2010-11-15, 23:32
:
co to? królik jest? kanarek?
ats - 2010-11-15, 23:36
:
kanarek? nieee, ale rzeczywiście - niezły z niego ptaszek :badgrin:
Jander - 2010-11-15, 23:36
:
Ja znam jednego weganina od dawna, jest schizofrenikiem i od prawie dekady jest uzależniony od narkotyków.
ats napisał/a:
przecież nie bez przyczyny moje radykalne koleżanki weganki nie mogą sobie znaleźć wegeksięciunia z bajki

Strach przed wtrynianiem się do diety jest bliski strachowi przed kastracją.
Fidel-F2 - 2010-11-15, 23:40
:
nie kanarek? no to papug musi być
ats - 2010-11-15, 23:40
:
dlatego one nie szukają facetów do nawracania, tylko już nawróconych - i stąd problem :->

okej, okej - ja zaś znam kilka osób z zaburzeniami i dysfunkcjami, które nie są wege, ale nie będziemy się chyba licytować...? ;)
ats - 2010-11-15, 23:41
:
hmmm - a może struś? zgadujcie dalej, o ile Was to nie nudzi :roll:
Fidel-F2 - 2010-11-15, 23:43
:
prawda, tak czy siak, proste to musi być stworzenie
ats - 2010-11-15, 23:48
:
czy proste...? hmm... 8)
w każdym razie mnie się jeszcze nie znudziło ;) To sudoku jeszcze nie zostało rozgryzione, ale ja tam lubię wyzwania :mrgreen:

ps. lubię też wikingów ;)
utrivv - 2010-11-16, 11:14
:
ats napisał/a:
Ja szanuję swoje jedzenie, ale jeść muszę: "Jestem życiem, które chce żyć, pośród życia, które chce żyć" (Albert Schweizter). Jestem za nie bardzo wdzięczna tej planecie, roślinom i ludziom, którzy je dla mnie uprawiają i przygotowują. To wszystko razem dobrze wpływa na trawienie i na sumienie ;)


Hipokrytko :)
Dokładnie tak samo jest ze mną i mięsem. Nie wyrzuty sumienia a wdzięczność.
A teraz o tym że świnki są jak 2 latki.
Powszechnie wiadomo że to właśnie dzieci bardzo szybko się uczą i to nie tylko języków. Mówienie że świnki czy pieski dorównują im inteligencją jest nieporozumieniem - inteligencją owszem ale emocjonalną!
I dlatego nie zjadłbym nigdy psa czy konia - traktuję ich prawie jak dzieci.
Co innego świnki, krówki czy kury. Oczywiście okrucieństwo jest straszne ale tu akurat nie mam sobie nic do zarzucenia bo kupuję mięso wędliny tylko od małych lokalnych producentów.

Mitem jest że wegańskie jedzenie jest zdrowe. Nie dostarcza na wystarczającym poziomie wszystkich potrzebnych składników o czym przekonasz się przy najbliższej ciężkiej chorobie (czego ci nie życzę). Zdajesz sobie zapewne sprawę że kolejnym krokiem po wegańskiej diecie będzie sama chemia? (jest to tak oczywiste że nawet nie ma co udowadniać. Oczywiście zakłady będą musiały spełniać drastyczne normy, nie truć itp ale to niezły biznes więc się opłaci)
ats - 2010-11-16, 12:06
:
wiem, że dieta wegańska jest kontrowersyjna, ale badania naukowe potwierdzają to, że jest zdrowa i może być uważana za równorzędną diecie tradycyjnej. Ogłosiło to m.in. amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne.
Regularnie badam swój stan zdrowia i moje wyniki są bardzo dobre. nie odnoszę też wrażenia, żebym się szczególnie szprycowała chemią.

dobrze, że kupujesz wędliny i mięso od lokalnych producentów, ale mitem jest, że u nich zwierzęta mniej cierpią - czasem bardziej, bo są zabijane bez specjalistycznego sprzętu.

nie jestem hipokrytką. Jem te organizmy, które są niże zorganizowane i nie maja układu nerwowego w tradycyjnej postaci. Jednak warto podkreślić, że najnowsze badania przewracają do góry nogami to, co wiemy o roślinach. w dużym stopniu są jak zwierzęta, tylko w inny sposób. ciekawe, że LeGuin już dawno o tym pisała ;)

Wdzięczność za jedzenie - no, fajnie! :->
MrSpellu - 2010-11-16, 13:06
:
Bądź pochwalony, Panie Boże nasz,
za te dary które z Twej dobroci
spożywać mamy.
Przez Chrystusa Pana naszego.

Amen.

utrivv - 2010-11-16, 14:09
:
ats napisał/a:
wiem, że dieta wegańska jest kontrowersyjna, ale badania naukowe potwierdzają to, że jest zdrowa i może być uważana za równorzędną diecie tradycyjnej. Ogłosiło to m.in. amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne.

A co to za argument? http://www.adaevidencelib...ent_id=8&home=1
Wynika z tego że nie robili badań a jedynie wzięli pod uwagę publikacje.
Z treści ich komunikatu nie wynika że weganie jedzą zdrowo a jedynie że jedząc takie potrawy (ale nie wykluczając innych w tym mięsa) masz ileś tam mniej szans na chorobę.

ats napisał/a:

nie odnoszę też wrażenia, żebym się szczególnie szprycowała chemią.

Chodzi o to że wegetarian można podzielić na 2 obozy.
1. Jestem wegetarianem bo to zdrowe/smaczne
2. Jestem wegetarianem bo chce ocalić zwierzątka (podejście światopoglądowe)
Dla tej drugiej drogi jeżeli pojawi się możliwość zastąpienia jedzenia chemią nie będzie wykrętów przed przejściem na chemiodietę.
BTW Ad 2 osoba taka nie może mówić szanuję zdanie innych bo to się kłóci - ona musi "nawracać" inaczej jest takim samym zbrodniarzem jak ci co jedzą mięsko.
Wybacz prosiaczku, dalej będziesz zabijany ale przyrzekam że ja sama cię nie zjem - nie brzmi to przekonująco prawda?
ats napisał/a:

dobrze, że kupujesz wędliny i mięso od lokalnych producentów, ale mitem jest, że u nich zwierzęta mniej cierpią - czasem bardziej, bo są zabijane bez specjalistycznego sprzętu.

Z kontekstu mojego postu wynika że chodziło mi tutaj o brak cierpień które zadaje masowy przerób - nie wmówisz mi że nie widzisz różnicy. (Czy ten twój strażak nie mógłby spać także po zabiciu konia ze złamana nogą?)

ats napisał/a:

nie jestem hipokrytką. Jem te organizmy, które są niże zorganizowane i nie maja układu nerwowego w tradycyjnej postaci. Jednak warto podkreślić, że najnowsze badania przewracają do góry nogami to, co wiemy o roślinach. w dużym stopniu są jak zwierzęta, tylko w inny sposób.

To jest właśnie hipokryzja. Wiesz że to są takie same stworzenia jak zwierzęta (sama o tym piszesz (sic!) ale śmiejesz się z tego i dziękujesz za jedzenie.
Pamiętaj że są tacy co jedzą tylko spady.
You Know My Name - 2010-11-16, 14:11
:
Jesteśmy drapieżnikami doskonałymi ze względu na mózg i pochodne jego rozwoju, takie jak np. cywilizacja. I tym samym jesteśmy mięsożercami, bo głupio byłoby marnować ten potencjał.
MrSpellu - 2010-11-16, 14:35
:
Mag_Droon napisał/a:
Jesteśmy drapieżnikami doskonałymi ze względu na mózg i pochodne jego rozwoju, takie jak np. cywilizacja. I tym samym jesteśmy mięsożercami, bo głupio byłoby marnować ten potencjał.

Nie zgodzę się. Jesteśmy doskonałymi nekrofagami jeżeli już. Jeżeli chodzi o drapieżnictwo, to jesteśmy pod tym względem oportunistami. Gdy już polujemy, to tylko na to, na co akurat technicznie jesteśmy w stanie zapolować. Z kijem i pięściami nie rzucimy się na słonia, ale z M82/M107 już tak :) A i tak go potem nie wpierdulimy na surowo...
ats - 2010-11-16, 14:40
:
Nie zarzucaj mi hipokryzji. rośliny i zwierzęta jednak nie to samo. nie jestem cyniczna w stosunku do roślin - ależ to brzmi! ;)
byłabym naiwna sądząc, że mój sposób życia w ogóle nie niszczy Ziemi i nie powoduje cierpienia. staram się je tylko ograniczyć w dostępny mi sposób.
owszem, są tacy, którzy jedzą tylko spady. jest to radykalny frutarianizm. można i tak. Jedni lubią ogórki, drudzy - ogrodnika córki - i nie ma sprawy.

"Jestem życiem, które chce żyć pośród życia, które chce żyć", ot i wszystko.

przepraszam, nie zrozumiałam - rzeczywiście, gdy ktoś ma dwie świnie, to traktuje je inaczej niż ten, kto ma ich tysiąc i ich życie jest lepsze. Bez dwóch zdań. Jednak koniec bywa bardzo okrutny właśnie dlatego, że lokalni świniobójcy traktują je jak przedmioty i nie stosują się do żadnych przepisów.

chemiodieta - to jakaś opcja do rozważenia :mrgreen:

nie jedząc mięsa mówię tylko - rzeźnictwo dzieje się nie w moim imieniu, chów masowy - nie w moim imieniu. nie mam złudzenia, że mogę sama zmienić świat - ale mogę polepszyć siebie (co nie znaczy - uczynić doskonałą).

Swoją drogą, to ciekawe, że zarzucasz mi, że nie jestem wystarczająco radykalna. Radykalizm sam w sobie nie jest niczym dobrym, ale każdy ma inną normę w tym zakresie. dla mnie frutarianizm jest nieosiągalny, ale nawet nie aspiruję do tego poziomu. ale jak ktoś lubi - to proszszsz bardzdzdz ;)
w każdej dziedzinie będą ludzie bardziej i mniej radykalni od nas.

Chyba dziesiąty raz powtórzę - nikomu niczego nie narzucam, a już na pewno nie dietę, to bardzo osobista sprawa.
Ja przeszłam na vegedietę z przyczyn światopoglądowych, ale szczypta pokory pozwala mi akceptować fakt, iż nie do wszystkich to przemawia. That's all, folks! :mrgreen: :mrgreen:
utrivv - 2010-11-16, 14:57
:
Nie zarzucam ci niczego ats - żyj i pozwól życ innym to moje motto.
Po prostu zdziwiło mnie twoje lekkie traktowanie cierpienia roślin i oburzenie że komuś nie przeszkadza cierpienie zwierząt.
Zwróć uwagę że to nie ja pisałem że rośliny przypominają zwierzęta tylko ty. Dla mnie to raczej niezbyt wiarygodne.

Zadałem sobie jednak mały trud i poszukałem co na temat ADA pisze w sieci.
Dwa pierwsze linki i od razu 2 babole.

http://cukrzyca-terapia.p...ych-na-cukrzyce

http://allseeingeye.blox....spartamu-2.html

Tak na marginesie to ADA oznacza Amerykańskie Towarzystwo Diabetologiczne a nie Dietetyczne.
Pierwszy link pokazuje że to badania na które powołuje się ADA dotyczyło osób które ograniczają spożycie węglowodanów a nie mięsa - jednym słowem nie powinny być IMO stawiane jako dowód na ozdrowieńcze skutki diety wegetarian.

Drugi mówi o jawnej głupocie ADA ale nie daję głowy za rzetelność informacji zawartych na stronie.
martva - 2010-11-16, 15:21
:
Nie wiem co sobie myśli ludzkość ale my, martva, nie jesteśmy mięsożercami, a drapieżcami tym bardziej. No mogę ugryźć, mogę podrapać, ale upolować coś większego niż, eeee... mysz? Szczur? Wiewiórka? Tymi strasznymi drapieżcowymi szponami i kłami? Nie rozśmieszajcie mnie.
ats - 2010-11-16, 15:25
:
hej, ja nie napisałam ADA, tylko Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne - to jednak nie to samo, co Amerykańskie Towarzystwo Diabetologiczne ;)
Wiedza czerpana z internetu... hm... może jestem total oldschool, ale raczej ufam temu, co czytam w realu, np w naukowych i popularnonaukowych czasopismach.

nie traktuję lekko cierpienia roślin, po prostu - gdy mam do wyboru zjeść zwierzę, lub roślinę - wybieram roślinę, jestem z nią dalej spokrewniona i nie ma ona układu nerwowego.

na ostatnim zjeździe Polskiego Towarzystwa Botanicznego jednym z wykładów plenarnych był ten poświęcony najnowszym odkryciom w fizjologii roślin. Wykazano, że rośliny zawierają wiele substancji dokładnie takich, jak zwierzęta i używają ich do tych samych celów, są to m.in. hemoglobina, pewne hormony, struktury chemiczne przewodzące informacje... świat jest pełen niespodzianek ;)
MrSpellu - 2010-11-16, 15:35
:
martva napisał/a:
Nie wiem co sobie myśli ludzkość ale my, martva, nie jesteśmy mięsożercami, a drapieżcami tym bardziej. No mogę ugryźć, mogę podrapać, ale upolować coś większego niż, eeee... mysz? Szczur? Wiewiórka? Tymi strasznymi drapieżcowymi szponami i kłami? Nie rozśmieszajcie mnie.

O tym mówię. Człowiek z karabinem dalej będzie nekrofagiem, a nie predatorem... ;)

ats napisał/a:
nie traktuję lekko cierpienia roślin, po prostu - gdy mam do wyboru zjeść zwierzę, lub roślinę - wybieram roślinę, jestem z nią dalej spokrewniona i nie ma ona układu nerwowego.

Dlatego miałbym opory przed zjedzeniem szympansa.

@
Zaraz przeniosę do tematu o wege :)
ats - 2010-11-16, 17:31
:
nekrofagi? eeetam! My jesteśmy oportuniści zwyczajni, wszystkożercy!

ale nekrofag brzmi mrocznie i ponuro :mrgreen:

martva. MrSpellu :mrgreen:
MrSpellu - 2010-11-16, 18:08
:
ats napisał/a:
nekrofagi? eeetam! My jesteśmy oportuniści zwyczajni, wszystkożercy!

No przecież napisałem:

Ja napisał/a:
Magu napisał/a:
Jesteśmy drapieżnikami doskonałymi ze względu na mózg i pochodne jego rozwoju, takie jak np. cywilizacja. I tym samym jesteśmy mięsożercami, bo głupio byłoby marnować ten potencjał.

Nie zgodzę się. Jesteśmy doskonałymi nekrofagami jeżeli już. Jeżeli chodzi o drapieżnictwo, to jesteśmy pod tym względem oportunistami. Gdy już polujemy, to tylko na to, na co akurat technicznie jesteśmy w stanie zapolować. Z kijem i pięściami nie rzucimy się na słonia, ale z M82/M107 już tak :) A i tak go potem nie wpierdulimy na surowo...

:>
Sabetha - 2010-11-16, 18:30
:
ats napisał/a:
owszem, są tacy, którzy jedzą tylko spady. jest to radykalny frutarianizm.


Nagle stanęła mi przed oczami scena z "Notting Hill", gdzie zdesperowany bohater zaprasza na kolację "koleżankę kolegi", a dziewczyna patrzy na talerz i wygłasza dramatycznym szeptem: "Te marchewki... zostały pomordowane". Wybaczcie, ale śmiałam się wtedy do rozpuku XD

MrSpellu napisał/a:
Dlatego miałbym opory przed zjedzeniem szympansa.


Ja też. Ale pewnie bym zjadła, gdybym nie miała żadnej alternatywy. Pójdę za to do piekła? :P
MrSpellu - 2010-11-16, 18:34
:
Sabetha napisał/a:
Ja też. Ale pewnie bym zjadła, gdybym nie miała żadnej alternatywy. Pójdę za to do piekła?

Tak, bo dajesz wiarę teorii ewolucji --_-
Sabetha - 2010-11-16, 18:47
:
MrSpellu napisał/a:
Tak, bo dajesz wiarę teorii ewolucji --_-


Eee tam, myślisz, że bozia taka małostkowa, że się na mnie na wieczność zafuka o taki bzdet?
toto - 2010-11-16, 19:45
:
ats napisał/a:
kusi mnie, żeby Wam wszystkim coś ugotować :badgrin: :badgrin: :mrgreen:

...może, gdy już się trochę lepiej poznamy ;) ;)
Nie, że musisz mnie zapraszać na obiad, ale ja lubię sobie czasem zjeść jakieś nowe danie, również takie, które nie zawiera mięsa. Potrafię przez kilka dni mięsa nie jeść (latem spokojnie trzy dni z rzędu). Ale nie oznacza to, że z mięsa zrezygnuję całkowicie. Nie ma mowy, ja je lubię.


Pamiętam słowa Cejrowskiego, gdy był w Amazonii. Jeśli chcesz tu przeżyć dłużej niż kilka dni, to musisz być gotowy na zjedzenie zupy z małpy (taki był sens jego słów). Problemem jest to, że po ugotowaniu rączki i głowa małpki przypominają dziecięce części ciała. Nie każdy turysta z Europy jest na to gotowy.
ats - 2010-11-16, 20:08
:
trochę tu bałagan po przenosinach różnych postów z różnych tematów.

MrSpellu - jasne, że tak, ja tylko żartowałam, trochę na fali gotyku ;)
Asuryan - 2010-11-16, 21:16
:
martva napisał/a:
Raz, rośliny nie mają układu nerwowego.

Na pewno?
http://wiadomosci.ekologi...wowy,12823.html
http://interpretacje.blog...owy-roslin.html

MrSpellu napisał/a:
Z kijem i pięściami nie rzucimy się na słonia, ale z M82/M107 już tak :)



martva napisał/a:
A, miałam napisać ale zapomniałam - spotkałam ostatnio wegetarianina płci męskiej.

Jak dotąd poznałem dwóch, sziwaitów, z czego jednego bramina.
MrSpellu - 2010-11-16, 21:20
:
Asu, sam jeden? ;)
Asuryan - 2010-11-16, 21:33
:
A po co sam jeden? Sam jeden przecież nie wpierniczę całego słonia :P
MrSpellu - 2010-11-16, 21:52
:
No ale w grupie to jesteś dupa, a nie predator idealny :P
Fidel-F2 - 2010-11-16, 21:55
:
wili też polują stadem, MrSpellu, masz coś do wilków?
MrSpellu - 2010-11-16, 22:02
:
Gawliński powinien był iść na emeryturę. Już dwadzieścia lat temu...
Stary Ork - 2010-11-16, 22:18
:
martva napisał/a:
Nie wiem co sobie myśli ludzkość ale my, martva, nie jesteśmy mięsożercami, a drapieżcami tym bardziej. No mogę ugryźć, mogę podrapać, ale upolować coś większego niż, eeee... mysz? Szczur? Wiewiórka? Tymi strasznymi drapieżcowymi szponami i kłami? Nie rozśmieszajcie mnie.



Jesteś w stanie zadusić jagnię, zatłuc na śmierć prosiaczka, ukręcić głowę dużemu królikowi - tylko uwierz w siebie i daj dojść do głosu instynktom :mrgreen: . Jesteśmy przynajmniej częściowo mięsożerni, mamy do tego celu całe odpowiednie wyposażenie, czyli uzębienie pozwalające rozdrabniać mięso i enzymy trawiące białko zwierzęce. Z biologii nie wynika ani wegetarianizm, ani mięsożerstwo. To, że mamy z jednej strony skąpanych we krwi morderców zwierząt, którzy najchętniej żywiliby się tylko własnozębnie zagryzionymi okazami gatunków zagrożonych, a z drugiej strony mimozy, dla których jedynym źródłem białka zwierzęcego jest fellatio i jazda na rowerze z otwartymi ustami - to wyłącznie kwestia nawyków żywieniowych, kultury i dostępności konkretnego pożywienia.
A drapieżnictwo to nie obrazki z National Geographic, na których tygrys zagryza bawołu, tylko dużo bardziej prozaiczne pożeranie słabszych od siebie. Drapieżnik mając do wyboru uganianie się za dużą, żwawą ofiarą albo łatwy łup wybierze to drugie - piżmaka zamiast antylopy, królika zamiast jelenia, padlinę zamiast pogoni i ryzyka zranienia czyimś rogiem albo kopytem. Kurde, tyranozaury były ścierwojadami - a ty się martwisz, że masz za małe kły i pazury? Więcej szacunku do samej siebie :mrgreen: . Waaaaaaaaaaaagh.
martva - 2010-11-16, 22:35
:
Stary Ork napisał/a:
a ty się martwisz, że masz za małe kły i pazury?


Nie martvię, stwierdzam fakt.

Sprecyzuj 'mimozy'?

i BTW
Stary Ork napisał/a:
dla których jedynym źródłem białka zwierzęcego jest fellatio

a tyle się nasłuchałam że wegetarianki nie połykają XD
Stary Ork - 2010-11-16, 22:38
:
Mimoza - osoba nadwrażliwa, a egzaltowana. I tyle.
Metzli - 2010-11-16, 22:41
:
martva napisał/a:
a tyle się nasłuchałam że wegetarianki nie połykają XD


Może Ork jest bogaty w inne doświadczenia?

Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać :mrgreen:
Stary Ork - 2010-11-16, 22:42
:
Metzli napisał/a:
martva napisał/a:
a tyle się nasłuchałam że wegetarianki nie połykają XD


Może Ork jest bogaty w inne doświadczenia?

Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać :mrgreen:



Uderz w stół...? //mysli
Metzli - 2010-11-16, 22:43
:
Hrhrhrh :P

Na pewno nie jestem wegetarianką i na tym poprzestańmy xDD
ats - 2010-11-16, 22:46
:
i BTW
Stary Ork napisał/a:
dla których jedynym źródłem białka zwierzęcego jest fellatio

a tyle się nasłuchałam że wegetarianki nie połykają XD [/quote]

czy to jakaś sugestia, abym się na ten temat wypowiedziała...? //kas //kas :mrgreen: :mrgreen:
martva - 2010-11-16, 22:54
:
Jeśli masz potrzebę, to się nie krępuj XD

OMG, jestem mimozą. Zawsze mi się to kojarzyło z czymś delikatnozwiewnoeterycznym...
ats - 2010-11-16, 23:14
:
nie mam potrzeby, a na dodatek się krępuję :mrgreen: :mrgreen:

taki tam rubaszny żarcik... jak człowiek jest śpiący, to mu jakoś tak hamulce puszczają ;)

dobranoc, kochaniątka :->
utrivv - 2010-11-17, 09:05
:
ats napisał/a:
hej, ja nie napisałam ADA, tylko Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne - to jednak nie to samo, co Amerykańskie Towarzystwo Diabetologiczne ;)
Wiedza czerpana z internetu... hm... może jestem total oldschool, ale raczej ufam temu, co czytam w realu, np w naukowych i popularnonaukowych czasopismach.

Mylisz się. Napisałaś o ADA tylko z błędem (przetłumaczyłaś skrót jako Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne a tymczasem jest to Amerykańskie Towarzystwo Diabetologiczne)
Albo inaczej. To właśnie Amerykańskie Towarzystwo Diabetologiczne (ADA) wypowiedziało się na temat diety wegetarianizmu a Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne nie istnieje w znanym mi wszechświecie.
Albo istnieje ale nie zrzesza naukowców, klinistów itp.
Jedyne odnośniki do Amerykańskiego Stowarzyszenia Dietetycznego prowadzą na strony wegetarian :) - co rodzi przypuszczenie że to właśnie z tych stron czerpiesz wiedzę.

Wyczerpał mnie ten temat :)
Jaskier - 2010-11-17, 11:29
:
utrivv napisał/a:
Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne nie istnieje w znanym mi wszechświecie.


http://en.wikipedia.org/w...tic_Association

http://www.eatright.org/

//ziew
utrivv - 2010-11-17, 13:58
:
Jaskier napisał/a:
utrivv napisał/a:
Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne nie istnieje w znanym mi wszechświecie.


http://en.wikipedia.org/w...tic_Association

http://www.eatright.org/

//ziew

W znanym mi wszechświecie czyli w ciele publikacji naukowych :) ale przyznaję pokornie jestem zaskoczony. Co prawda trudno nazwać tę organizacje naukową:
Cytat:
"Respected ADA colleagues: as long as your organization partners with makers of food and beverage products, its opinions about diet and health will never be believed independent (translation: based on science not politics) and neither will your's. Consider the ADA's Nutrition Fact Sheets, for example, each with its very own corporate sponsor (scroll down to the lower right hand corner of the second page to see who paid for the Facts). Is the goal of ADA really the same as the goal of the sponsors - to sell the sponsor's food products? Is this a good way to get important scientific messages to the public? ADA members: how about doing something about this!"[3]

Ci panowie po prostu promuja firmy na których zarabiają :)

Czy mógłbyś jeszcze sprawdzić czy to drugie ADA też wypowiedziało się na temat diety wegetariańskiej czy tez nie? (Bo oficjalnie i głośno zrobiło to jedynie http://en.wikipedia.org/w...tes_Association )
ats - 2010-11-17, 14:20
:
ale jakie ma to znaczenie?? przecież nie jestem vege, bo się o tym pozytywnie wypowiedziało jakieś stowarzyszenie, głupsze, czy mądrzejsze.
Naprawdę mało kto przechodzi na weganizm, bo to zdrowa dieta :mrgreen:
Ludzie to robią z litości dla zwierząt. Ja też, to wszystko, nie ma się nad czym rozwodzić.

Pozdrówka!
Asuryan - 2010-11-17, 15:19
:
ats napisał/a:
Naprawdę mało kto przechodzi na weganizm, bo to zdrowa dieta :mrgreen:
Ludzie to robią z litości dla zwierząt. Ja też, to wszystko, nie ma się nad czym rozwodzić.

Nie tylko. Czasem ze względów religijnych. Niedawno byłem na parapetówce jednego z wcześniej wspomnianych sziwaitów - jedzenie wegetariańskie i "szampan" Piccolo :mrgreen: Ale mimo braku mięsa i alkoholu bawiłem się dobrze.
Jaskier - 2010-11-17, 19:43
:
utrivv napisał/a:
Czy mógłbyś jeszcze sprawdzić czy to drugie ADA też wypowiedziało się na temat diety wegetariańskiej czy tez nie?


Wypowiedziało się, w dodatku pozytywnie.

http://www.adajournal.org...0700-7/abstract

Nie wiem co dla Ciebie buńczuczny człowieku, oznacza pojęcie oficjalnie, ale mam nadzieje, że publikacja internetowa, mieści się w ramach twojego jakże ściśle naukowego pojmowania.
ats - 2010-11-18, 09:41
:
Asuryan - no, sam widzisz, że to nie zabija! W każdym razie - nie od razu :mrgreen:

Jaskier, Ty akurat nie masz problemów z budową mostów, z tego, co widzę :-)

pozdrówka serdeczne!
utrivv - 2010-11-18, 11:12
:
Jaskier napisał/a:
utrivv napisał/a:
Czy mógłbyś jeszcze sprawdzić czy to drugie ADA też wypowiedziało się na temat diety wegetariańskiej czy tez nie?


Wypowiedziało się, w dodatku pozytywnie.

http://www.adajournal.org...0700-7/abstract

Nie wiem co dla Ciebie buńczuczny człowieku, oznacza pojęcie oficjalnie, ale mam nadzieje, że publikacja internetowa, mieści się w ramach twojego jakże ściśle naukowego pojmowania.

Oj dostało mi się. Szkoda tylko że to drugie ADA bierze forsę od tych firm o których się pozytywnie wypowiada. To czyni ich kolejnym lobby zamiast naukowcami za jakich miała ich ads. Raz jeszcze powtarzam - nie ma dowodów na to że ta dieta jest zdrowa a mam znajomych którzy musieli wracać do mięsa ze względów zdrowotnych (włosy wypadające garściami, bóle, osłabione dziąsła i zęby, zapaści itp). Być może przyczyna leży w cenach - mięso jest najtańszym źródłem niezbędnych elementów.


Jeszcze dla ats - rośliny żyją!

Dlaczego ogórek nie śpiewa
Pytanie to, w tytule
postawione tak śmiało,
choćby z największym bólem
rozwiązać by należało.
Jeśli ogórek nie śpiewa,
i to o żadnej porze,
to widać z woli nieba
prawdopodobnie nie może.
Lecz jeśli pragnie? Gorąco!
Jak dotąd nikt. Jak skowronek.
Jeżeli w słoju nocą
łzy przelewa zielone?
Mijają lata, zimy,
raz słoneczko, raz chmurka;
a my obojętnie przechodzimy
koło niejednego ogórka.
ats - 2010-11-18, 11:29
:
dobrze, że mnie jeszcze nic z okazji weganizmu nie wypadło, znacznie bardziej obciążającą organizm przyjemnością była dla mnie ciążą, choć wtedy jadłam wszystko :mrgreen:

utrivv - czy ja miałam tamtych za naukowców? Ot, tak - słyszałam, że się pozytywnie wypowiadali i to przekazałam, na Tautatesa - nie obchodzi mnie ich zdanie na żaden temat! :mrgreen: :mrgreen: a już szczególnie nie obchodzi mnie, czy są naukowcami czy tez pseudonaukowcami opłacanymi przez ten, czy tamten koncern. Nie jestem vege, bo oni coś pozytywnego napisali, mnie to nie jest potrzebne, załatwiłam to w obiegu wewnętrznym ;)

Co do wierszyka - znam go świetnie, ale tak naprawdę on nie jest o ogórkach... :->


pozdrówka entuzjastyczne!
Jaskier - 2010-11-18, 11:31
:
utrivv napisał/a:
(włosy wypadające garściami, bóle, osłabione dziąsła i zęby, zapaści itp).


Ciekawe dlaczego ja i wielu moich znajomych, którzy od dziecka są na takiej diecie nie mają tych problemów?

utrivv napisał/a:
Być może przyczyna leży w cenach


Moim skromnym zdaniem to wynika, z braku odpowiedniej wiedzy o odżywianiu.
Takie problemy mają zazwyczaj ludzie podchodzący do tematu w sposób nieodpowiedzialny.
Jeśli ktoś przechodzi na wegetarianizm tylko po to, żeby pozbyć się kompleksów, to nie ma się co dziwić, że spotykamy się z takimi przypadkami.


O tej organizacji nie będę się wypowiadał, z prostego powodu, wcale jej nie znam.
Dowiedziałem się o niej w tym temacie, dlatego nie mam wyrobionego zdania.
Nie muszę korzystać z usług takich instytucji, żeby zachować dobre zdrowie.

A przykłady podałem, bo nie lubię kiedy ktoś, utwierdza się w błędnym przekonaniu.
ats - 2010-11-18, 11:34
:
Jaskier, XD
Asuryan - 2010-11-18, 14:58
:
ats napisał/a:
Asuryan - no, sam widzisz, że to nie zabija! W każdym razie - nie od razu :mrgreen:

Przecież ja nie twierdzę że dieta wegetariańska jest śmiertelnie niebezpieczną dla organizmu człowieka ją stosującego. Ba, nawet sam jeden dzień mogę się obyć bez zjedzenia mięsa. Jednak na dłuższy okres czasu - no niby byłoby to życie, tylko co to za życie bez drobnych przyjemności dnia codziennego...
ats - 2010-11-18, 16:03
:
to interesujące, że to, co dla jednych jest drobną przyjemnością, dla innych jest...
martva - 2010-11-18, 16:09
:
Rany, gust kulinarny jest jak każdy inny gust. Nie byłabym w stanie przestać jeść czekolady w imię czegokolwiek, na przykład (inna rzecz że nie mam ostatnio ochoty na słodYcze co jest aż straszne).
You Know My Name - 2010-11-18, 16:51
:
ats napisał/a:
to interesujące, że to, co dla jednych jest drobną przyjemnością, dla innych jest...
...ogromną przyjemnością. Całkiem nie do odstawienia...
dzejes - 2010-11-19, 09:19
:
martva napisał/a:
poznałam jednego wczesniej, ale mi wyleciało ;)


Eeeejjj! A ja?
utrivv - 2010-11-19, 11:12
:
Jaskier napisał/a:

A przykłady podałem, bo nie lubię kiedy ktoś, utwierdza się w błędnym przekonaniu.

A ja uwielbiam być wyprowadzanym z błędów więc dziękuję :)
Możliwe że masz rację z tym złym doborem diety ale może chodzi o to że ty i znajomi jesteście zdrowi jak konie i nic wam nie szkodzi.
Moi znajomi cierpieli na różne schorzenia i dlatego właśnie przechodzili na dietę wega - dla zdrowia - i tym bardziej bolesna byłą porażka (po kilku - kilkunastu latach)

Ats a znasz ten wiersz KIG o jaju?
martva - 2010-11-19, 12:20
:
dzejes napisał/a:

Eeeejjj! A ja?


Z Ciebie taki wege jak ze mnie abstynentka, sorry :* No ale dobra, to znam dwóch i pół.

utrivv napisał/a:
Moi znajomi cierpieli na różne schorzenia i dlatego właśnie przechodzili na dietę wega - dla zdrowia - i tym bardziej bolesna byłą porażka (po kilku - kilkunastu latach)


Cierpię na jedno schorzenie, z tego co czytałam to mogłoby mi pomóc przejście na dietę kombinowaną coś jak weganizm + ryby (znaczy ryby jako jedyne produkty zwierzęce). I może kiedyś się nad tym zastanowię, tylko zamiast ryb wprowadziłabym mnóstwo oleju lnianego, bo w rybach chodzi najbardziej o kwasy omega, a nie o same ryby. A ryb się brzydzę. Może latem poeksperymentuję.

Póki co lekarz mi kazał zrobić morfologię (nie wiedząc nic o tym co jem, jak nie pytają to nie mówię, przy honorowym krwiodawstwie też nie mówię), i wykrzyknął 'och, panienka ma wyniki jak komandos!' Przesadzał, zupełnie w środkowej normie wszystko było, podejrzewam że może mieć styczność z dużą ilością ciążowych anemii ;) ale i tak jakoś się ucieszyłam.
Fidel-F2 - 2010-11-19, 16:27
:
utrivv napisał/a:
Moi znajomi cierpieli na różne schorzenia i dlatego właśnie przechodzili na dietę wega
:mrgreen:
MrSpellu - 2010-11-22, 13:38
:
ats napisał/a:
Wiedza czerpana z internetu... hm... może jestem total oldschool, ale raczej ufam temu, co czytam w realu, np w naukowych i popularnonaukowych czasopismach.

No dziwne by było, gdyby "Pani Dziekan" czerpała wiedzę tylko z Internetu... ;)

Mnie zastanawiają dwa aspekty jednej sprawy:
Kobieta weganka, która jest na takiej diecie gdy jest ciężarna, a następnie "wychowuje" swoje dziecko i karmi jak weganina.

Aspekt zdrowotny: Czy dziecko prawidłowo będzie się rozwijać? z góry mówię, że nie wiem, bo nie jestem dietetykiem. Pytam jako laik.
Aspekt etyczny: Jest to trochę jak z przekazywaniem wyznania na siłę. Nie lepiej by dziecko zdecydowało jak podrośnie? Bo trochę inaczej jest "wychowywać w duchu" niż "decydować za". Zwłaszcza jak gdzieś przypadkiem wszama schaboszczaka, zasmakuje mu i nagle się okaże, że ten weganizm miał tyle sensu co udział ateisty w mszy...
martva - 2010-11-22, 14:25
:
MrSpellu napisał/a:
Aspekt zdrowotny: Czy dziecko prawidłowo będzie się rozwijać? z góry mówię, że nie wiem, bo nie jestem dietetykiem. Pytam jako laik.


Jeśli będzie mądra, pójdzie do dietetyka. Da się zrobic tę dietę żeby była zrównoważona, wyszukaj sobie forum wegedzieciak.

MrSpellu napisał/a:
Jest to trochę jak z przekazywaniem wyznania na siłę. Nie lepiej by dziecko zdecydowało jak podrośnie?


A dlaczego ma decydować od strony mięsożernej, w sumie?
Wegetarianin, a tym bardziej weganin z przekonania może mieć problem z przygotowaniem posiłku mięsnego. Mogę otworzyć puszkę z kocim żarciem, ale pokrojenie surowego mięsa przekracza moje możliwości (miałam kiedyś faceta któremu bardzo moja dieta przeszkadzała i wymuszał na mnie robienie kanapek z kiełbasą 'bo przecież mnie kochasz to mnie nakarm, nie każę ci ich jeść' Wymiękł kiedy po raz któryś zabrałam się za krojenie tej kiełbasy nożem i widelcem). Tylko ja na szczęście nie mam zamiaru się rozmnażać XD
MrSpellu - 2010-11-22, 14:36
:
martva napisał/a:
Wegetarianin, a tym bardziej weganin z przekonania może mieć problem z przygotowaniem posiłku mięsnego.

Faktycznie to może być problem, jeżeli partner też jest wege (lub szczytem jego możliwości kulinarnych jest herbata). No, ale jak dziecko podrośnie i babcia na przykład da mu schaboszczaka, zasmakuje i będzie się domagało od matki by mu robiła kotlety, to co wtedy? o_O
Jander - 2010-11-22, 14:45
:
Spell napisał/a:
No, ale jak dziecko podrośnie i babcia na przykład da mu schaboszczaka, zasmakuje i będzie się domagało od matki by mu robiła kotlety, to co wtedy?

Ja bym wtedy pokazał jak się robi schabowego i powiedział, że jak chce to może sobie sam robić. Wilk syty i owca cała.
Amontillado - 2010-11-22, 15:29
:
martva napisał/a:
Tylko ja na szczęście nie mam zamiaru się rozmnażać XD
a Saika //dystans i muslimy //pisowcy tylko na to czekają... :P

Jander napisał/a:
Ja bym wtedy pokazał jak się robi schabowego i powiedział, że jak chce to może sobie sam robić. Wilk syty i owca cała.
chyba, że to będzie jagnięcina //mysli

Mięso jest dobre ale szczerze mówiąc nie mógłbym ubić i zjeść czegoś co hodowałem od małego - no się człowiek przywiązuje a nikt nie zamontował tak przydatnego wyłącznika empatii --_- trzeba będzie mocniej nad znieczulicą popracować.
martva - 2010-11-22, 15:58
:
MrSpellu napisał/a:
i babcia na przykład da mu schaboszczaka,


Podejrzewam że więcej nie zobaczy babci na oczy, tak BTW.

Amontillado napisał/a:
muslimy //pisowcy tylko na to czekają... :P


Muslimy robią dobre falafele XD
Asuryan - 2010-11-22, 21:40
:
martva napisał/a:
Muslimy robią dobre falafele XD

Oraz kebaby, ale to już z mięsa. Z potraw mięsnych nie jadam zupełnie wątróbki i salami. Po prostu mi nie smakują.
utrivv - 2010-11-23, 09:26
:
Asuryan napisał/a:
martva napisał/a:
Muslimy robią dobre falafele XD

Oraz kebaby, ale to już z mięsa. Z potraw mięsnych nie jadam zupełnie wątróbki i salami. Po prostu mi nie smakują.

O! Czuje się prawie jak wege bo salami też nie jadam. O wątróbce nawet nie wspominam bo to nie mięso. Podroby mięsem bym nie nazywał (chyba że to ma być definicja UE ale wtedy nawet sierść jest mięsem)
MrSpellu - 2010-11-23, 09:32
:
utrivv napisał/a:
O! Czuje się prawie jak wege bo salami też nie jadam.

Ja tam salami uwielbiam. Czasem do pizzy, czasem na kanapkę. Pycha :)
utrivv napisał/a:
O wątróbce nawet nie wspominam bo to nie mięso.

Nie jestem fanem, uraz z dzieciństwa mi został, ale jak raz zjadłem spaghetti z dobrze przyprawioną, rozdrobnioną wątróbką, to normalnie palce lizać :>
utrivv napisał/a:
Podroby mięsem bym nie nazywał (chyba że to ma być definicja UE ale wtedy nawet sierść jest mięsem)

Dla mnie ryba to nie mięso, tylko coś pośredniego między drobiem a warzywami (owoce morza i śledź są słodyczami). Podroby zresztą to nie moje rejony. Pasztet z tego czegoś, jak najbardziej. Jednak gdy widzę moją żonę wpieprzającą kurze żołądki, to dostaję torsji...
Metzli - 2010-11-23, 09:54
:
Nie znacie się, wątróbka zasmażona z cebulką, palce lizać :))

Oprócz żołądków czy serduszek, z różnych mięs to miałabym tylko pewne opory przed zjedzeniem koniny.

A co do dzieci wychowywanych na diecie wegetariańskiej czy wegańskiej, to mam mieszane uczucia. Nie do końca jestem przekonana czy da się zastąpić te wszystkie białka czy witaminy. A obie strony podpierają się "badaniami" ;)
Romulus - 2010-11-23, 10:31
:
Metzli napisał/a:
Nie znacie się, wątróbka zasmażona z cebulką, palce lizać :))

O rety! Chyba dziś usmażę!!!

Metzli napisał/a:
Oprócz żołądków czy serduszek, z różnych mięs to miałabym tylko pewne opory przed zjedzeniem koniny.

Uwielbiam gotowane żołądki lub serduszka!!! Koniny nie jadłem, ale jadłem żaby więc podejrzewam, że nie miałbym oporów. Ciekawe, jak smakuje takie mięso. Rosół z gołębia - pychota.
Metzli napisał/a:
A co do dzieci wychowywanych na diecie wegetariańskiej czy wegańskiej, to mam mieszane uczucia. Nie do końca jestem przekonana czy da się zastąpić te wszystkie białka czy witaminy. A obie strony podpierają się "badaniami" ;)

Cóż mnie takie badania interesują? Dziad jadł mięso, ojciec je mięso, ja jem mięso, potomek też je będzie jadł. Takie jest odwieczne prawo natury :) i kimże ja jestem, aby walczyć z dziedzictwem sięgającym jaskiń? :) I, przede wszystkim, po co miałbym się pozbawiać przyjemności jedzenia mięsa. Umartwianie ciała - to nie jest mój ulubiony sport :)
utrivv - 2010-11-23, 11:55
:
Pytałem siostry jak to było z tym mięsem drzewiej.
Generalnie (poznaje się to np. po zębach) pierwotni ludzie jadali głównie mięcho. Cywilizacje mogły sobie pozwolić także na uprawę i wtedy część pokarmu zwierzęcego zastępowano roślinnym (jednocześnie jednak hodowano bydło/świnki więc o mięso było łatwiej)
martva - 2010-11-23, 12:57
:
Te, ale z tymi zachwytami nad podrobami to macie wątek o mięsie, bando offtopiarzy ;)

Metzli napisał/a:
Nie do końca jestem przekonana czy da się zastąpić te wszystkie białka czy witaminy.


Zastąpić wszystkie te białka czy witaminy? Ale jakoś konkretniej...?
MrSpellu - 2010-11-23, 13:10
:
martva napisał/a:
Metzli napisał/a:
Nie do końca jestem przekonana czy da się zastąpić te wszystkie białka czy witaminy.

Zastąpić wszystkie te białka czy witaminy? Ale jakoś konkretniej...?


No też miałem o to spytać. Chodzi Ci o witaminę B12?
Ta konkretna na pewno jest w mleku, ale weganie twierdzą, że sklepowe mleko to efekt gwałtu na krowie i w związku z tym picie mleka jest zbrodnią i ogólnie jest wbrew naturze :)
Jaskier - 2010-11-23, 14:16
:
MrSpellu napisał/a:
Chodzi Ci o witaminę B12?


Nie mam pojęcia o wychowywaniu dzieci, nie wiem wiele w sprawie ich żywienia, zapotrzebowania na różne składniki itp., ale na początku, każde niemowlę pije chyba wyłącznie mleko matki, które jest bogate we wszystkie składniki potrzebne do funkcjonowania.
W późniejszym etapie większość matek podaje swoim dzieciom jakieś papki, które w wiekszości przypadków są wegańskie, dodatkowo wzbogacane w różnego rodzaju witaminy, w tym b 12.
Tak w naturalnej formie b12 znajduje się w drożdżach i w niektórych glonach.

Moja siostra która niedawno urodziła dziecko mówiła mi, że teraz bardzo duży odsetek dzieci rodzi się ze skazą białkową na produkty odzwierzęce, w związku z tym producenci żywności dla maluchów robią więcej alternatyw.
No i w związku z powyższym podobno wybór jest duży.
MrSpellu - 2010-11-23, 14:32
:
Jaskier napisał/a:
Nie mam pojęcia o wychowywaniu dzieci, nie wiem wiele w sprawie ich żywienia, zapotrzebowania na różne składniki itp., ale na początku, każde niemowlę pije chyba wyłącznie mleko matki, które jest bogate we wszystkie składniki potrzebne do funkcjonowania.
W późniejszym etapie większość matek podaje swoim dzieciom jakieś papki, które w wiekszości przypadków są wegańskie, dodatkowo wzbogacane w różnego rodzaju witaminy, w tym b 12.

Też nie wiem jakie jest zapotrzebowanie, ale wiem, że niedobór witaminy B12 jest bardzo groźny dla zdrowia.

Jaskier napisał/a:
Tak w naturalnej formie B12 znajduje się w drożdżach i w niektórych glonach.

Doczytałem, że wbrew wcześniejszym poglądom glony nie zawierają witaminy B12, tylko jej analog strukturalny. Jest to ponoć o tyle niebezpieczne, ponieważ w przypadku człowieka ów związek jest nieprzyswajalny, dodatkowo, zmniejsza wchłanianie właściwej witaminy. O drożdżach zaś pierwsze słyszę :)

Parafrazuję za wiki :)

No ale są syntetyczne suplementy, jeżeli ktoś jednak woli chemię od naturalnego mięska... ;)

wiki napisał/a:
Dawniej istniał pogląd, iż witaminę B12 można znaleźć w kiszonkach, tofu, pożywkach drożdżowych, miodzie i glonach. Wszystkie te informacje okazały się nieprawdziwe, natomiast informacja o wit. B12 w glonach okazała się szczególnie niebezpieczna. Glony zawierają nieprzyswajalne dla człowieka analogii witaminy B12 i upośledzają jej wchłanianie, co utrudnia późniejszą suplementację. Przy jednoczesnym zażywaniu suplementów (bądź żywności wzbogacanej w witaminę B12, której jest dużo na polskim rynku) i spożywaniu alg, nie powinno być problemu. Informacja podająca fałszywe źródła witaminy B12 jest o tyle niebezpieczne, że może doprowadzić do poważnych chorób układu nerwowego[potrzebne źródło]. Wegetarianie przy odpowiednio zbilansowanej diecie nie powinni mieć problemu z witaminą B12, natomiast weganie muszą spożywać w odpowiednich ilościach żywność wzbogacaną w B12, bądź suplementować tę witaminę (co nie jest w Polsce ani drogie, ani szczególnie uciążliwe).


Niestety w tej chwili nie jestem w stanie pokazać wiarygodniejszego źródła. Może ats będzie coś wiedzieć :)
Beata - 2010-11-23, 14:56
:
MrSpellu napisał/a:
No ale są syntetyczne suplementy, jeżeli ktoś jednak woli chemię od naturalnego mięska... ;)

Moja siostra, lekarzem będąc, twierdzi, że witaminy w tabletkach wchłaniają się raptem w 30%. To samo ponoć dotyczy wapnia (akurat rozmowa była w kontekście osteoporozy i skuteczności różnych preparatów) - najlepiej dostarczać te substancje w postaci naturalnej.
Jaskier - 2010-11-23, 15:11
:
MrSpellu napisał/a:
Doczytałem, że wbrew wcześniejszym poglądom glony nie zawierają witaminy B12, tylko jej analog strukturalny. Jest to ponoć o tyle niebezpieczne, ponieważ w przypadku człowieka ów związek jest nieprzyswajalny, dodatkowo, zmniejsza wchłanianie właściwej witaminy.


Producenci Spiruliny ( algi morskiej ) na opakowaniu podają, że zawiera w składzie witaminę b12, nie zamierzam się sprzeczać, ponieważ też nie wiem na ile to wiarygodne źródło informacji ;)

W tym samym źródle które podałeś czytam:

Wegetarianie przy odpowiednio zbilansowanej diecie nie powinni mieć problemu z witaminą B12, natomiast weganie muszą spożywać w odpowiednich ilościach żywność wzbogacaną w B12, bądź suplementować tę witaminę (co nie jest w Polsce ani drogie, ani szczególnie uciążliwe).

W gruncie rzeczy, temat narzucania dziecku swojego światopoglądu, nie sprowadza się wyłącznie do diety, ale również do innych aspektów życiowych np takich jak religia.
To kwestia różnorodności poglądów, osoby o konkretnych zasadach życiowych zawsze będą uważać, że inne sposoby wychowawcze są złe i stwarzają zagrożenie.
To taki tradycjonalizm rodowy, moje jest ok, a inne już nie. W każdej metodzie znajdą się minusy.

Beata napisał/a:
najlepiej dostarczać te substancje w postaci naturalnej.


Nikt tego nie kwestionuje.
MrSpellu - 2010-11-23, 15:16
:
Jaskier napisał/a:
Producenci Spiruliny ( algi morskiej ) na opakowaniu podają, że zawiera w składzie witaminę b12, nie zamierzam się sprzeczać, ponieważ też nie wiem na ile to wiarygodne źródło informacji.

Producenci zazwyczaj są mało wiarygodnym źródłem informacji.

Jaskier napisał/a:
Wegetarianie przy odpowiednio zbilansowanej diecie nie powinni mieć problemu z witaminą B12, natomiast weganie muszą spożywać w odpowiednich ilościach żywność wzbogacaną w B12, bądź suplementować tę witaminę (co nie jest w Polsce ani drogie, ani szczególnie uciążliwe).

Zgoda, nie przeczę, ale chyba naturalne źródło jest lepsze od syntetyku, o czym przed chwilą chyba pisała Beata? :)

@

Napisałem to przed Twoim editem :)

Jaskier napisał/a:
W gruncie rzeczy, temat narzucania dziecku swojego światopoglądu, nie sprowadza się wyłącznie do diety, ale również do innych aspektów życiowych np takich jak religia.
To kwestia różnorodności poglądów, osoby o konkretnych zasadach życiowych zawsze będą uważać, że inne sposoby wychowawcze są złe i stwarzają zagrożenie.
To taki tradycjonalizm rodowy, moje jest ok, a inne już nie. W każdej metodzie znajdą się minusy.

Polemizowałbym z tym wytłuszczonym. Nie tyle, że inne są złe, co nasze są po prostu lepsze, "bardziej właściwe". Dla mnie to jest taki sam problem jak przymusowe chodzenie na religię. Choć recepcja w środowisku jest zdecydowanie inna. W zasadzie weganizm jest traktowany jak gdzieniegdzie ateizm, czyli odstępstwo od jakiejś normy. Dlatego lubię sobie myśleć, że choć nie jestem katolikiem, to moje dziecko będzie miało alternatywę w strawie... e... duchowej, bo żreć będzie to, co mu dadzą :mrgreen:
Jaskier - 2010-11-23, 15:22
:
MrSpellu napisał/a:
Nie tyle, że inne są złe, co nasze są po prostu lepsze, "bardziej właściwe".


Ale jakie nasze, bo nie rozumiem w czyim imieniu teraz piszesz?

MrSpellu napisał/a:
Producenci zazwyczaj są mało wiarygodnym źródłem informacji.


A skąd oni czerpią informacje, np o składzie produktu?
Może mi odpowiesz, bo ja niestety nie wiem.
MrSpellu - 2010-11-23, 15:36
:
Jaskier napisał/a:
Ale jakie nasze, bo nie rozumiem w czyim imieniu teraz piszesz?

W niczyim. Jest to konstrukcja abstrakcyjna. Nasze czyli nie wasze. Moja broda jest bardziej siwa niż Twoja, nasze wojsko jest bardziej liczne, nasza zupa smaczniejsza, moje bąki głośniejsze... Cokolwiek "naszego" uważane jest za lepsze od "cudzego", teraz rozumiesz? Ty napisałeś, ze Inne jest złe i stwarza zagrożenie. Ja że nie do końca, zazwyczaj nasze jest po prostu lepsze, bo sprawdzone :)

Jaskier napisał/a:
A skąd oni czerpią informacje, np o składzie produktu?
Może mi odpowiesz, bo ja niestety nie wiem.

Od swoich chemików? Inaczej, czy jeżeli na barszczu Knorra w saszetce jest napisane "Gorący Kubek Knorr nie wymaga dodawania konserwantów, ponieważ powstaje z najwyższej jakości suszonych warzyw, przypraw oraz innych suchych składników. Suszenie jest naturalną metodą zapewnienia trwałości produktów spożywczych. Tego typu produkty zgodnie z prawem, nie powinny zawierać konserwantów." To wierzysz w to?

W sumie konserwanty nie są potrzebne przy tylu E w recepturze :)
Jaskier - 2010-11-23, 15:43
:
MrSpellu napisał/a:
Od swoich chemików? Inaczej, czy jeżeli na barszczu Knorra w saszetce jest napisane "Gorący Kubek Knorr nie wymaga dodawania konserwantów, ponieważ powstaje z najwyższej jakości suszonych warzyw, przypraw oraz innych suchych składników. Suszenie jest naturalną metodą zapewnienia trwałości produktów spożywczych. Tego typu produkty zgodnie z prawem, nie powinny zawierać konserwantów." To wierzysz w to?


Źle mnie zrozumiałeś.
Bardziej chodzi mi tutaj o to, co jest napisane na odwrocie w rubryce ingredients.
Podobno zgodnie z prawem, producenci nie mogą podawać tam fałszywych informacji.

MrSpellu napisał/a:
W niczyim.

Wracając do meritum.
Uważam, że twoje wczesnowychowawcze metody żywienia, nie odbiegają w niczym, od tych wegetariańskich, czyli moich.
Wszystko zaczyna się różnicować, kiedy dieta dziecka przestaje opierać się na mleku.
MrSpellu - 2010-11-23, 15:50
:
Jaskier napisał/a:
Uważam, że twoje wczesnowychowawcze metody żywienia, nie odbiegają w niczym, od tych wegetariańskich, czyli moich.

No nie. Problem się pojawi tylko gdy dziecko zje u kogoś (u babci chociażby) kotleta i będzie chciało więcej :)
Jaskier napisał/a:
Podobno zgodnie z prawem, producenci nie mogą podawać tam fałszywych informacji.

Słowo klucz to "podobno".
Jaskier - 2010-11-23, 16:08
:
MrSpellu napisał/a:
Słowo klucz to "podobno".


Europejska rada informacji o żywności podaje:
Prawo wymaga podawania listy składników począwszy od tego, który stanowi największą wagowo część produktu.
Należy na liście wyszczególniać każdy składnik (pojedynczy lub złożony z kilku podskładników).


Już nie ze względu na wegetarian, ale choćby z uwagi na alergików, czy inne osoby z konkretnymi wskazaniami lekarskimi.

MrSpellu napisał/a:
Problem się pojawi tylko gdy dziecko zje u kogoś (u babci chociażby) kotleta i będzie chciało więcej :)

Ale mi problem. Bo to mało rzeczy chcą dzieci?
Mogłoby również spróbować wina, piwa, albo innego alkoholu, no i później też chciałoby więcej.( Bo fajnie grzało)
Otworzysz flaszkę i napijesz się z 5 latkiem?
Asuryan - 2010-11-23, 17:28
:
MrSpellu napisał/a:
utrivv napisał/a:
Podroby mięsem bym nie nazywał (chyba że to ma być definicja UE ale wtedy nawet sierść jest mięsem)

Dla mnie ryba to nie mięso, tylko coś pośredniego między drobiem a warzywami (owoce morza i śledź są słodyczami). Podroby zresztą to nie moje rejony.

Ryba to mięso białe, tak samo jak drób. Dla mnie "wegetarianie", którzy z powodów światopoglądowych nie jedli by mięsa, a jedli jego podroby byli by tylko i wyłącznie hipokrytami.
Jaskier - 2010-11-23, 17:54
:
Asuryan napisał/a:
Dla mnie "wegetarianie", którzy z powodów światopoglądowych nie jedli by mięsa, a jedli jego podroby


A są tacy? :shock:
MrSpellu - 2010-11-23, 17:58
:
Jaskier napisał/a:
Prawo wymaga podawania listy składników począwszy od tego, który stanowi największą wagowo część produktu.
Należy na liście wyszczególniać każdy składnik (pojedynczy lub złożony z kilku podskładników).

No to pewnie podają :)

Jaskier napisał/a:
Mogłoby również spróbować wina, piwa, albo innego alkoholu, no i później też chciałoby więcej.( Bo fajnie grzało)
Otworzysz flaszkę i napijesz się z 5 latkiem?

Nie, ale kotleta bym z takim zjadł. Bo smaczne i zdrowe :P
Asuryan - 2010-11-23, 20:11
:
Jaskier napisał/a:
A są tacy? :shock:

Są semiwegetarianie, którzy oprócz podobnej nazwy z właściwym wegetarianizmem nie mają za wiele wspólnego. No i jeszcze tego, że i jedni i drudzy nie jedzą czerwonego mięsa.
Metzli - 2010-11-23, 21:21
:
Romek napisał/a:
Cóż mnie takie badania interesują? Dziad jadł mięso, ojciec je mięso, ja jem mięso, potomek też je będzie jadł. Takie jest odwieczne prawo natury :) i kimże ja jestem, aby walczyć z dziedzictwem sięgającym jaskiń? :) I, przede wszystkim, po co miałbym się pozbawiać przyjemności jedzenia mięsa. Umartwianie ciała - to nie jest mój ulubiony sport :)


Takie badania, nawet gdyby jednoznacznie wskazywały na dietę wegetariańską nie zmieniłyby moich żywieniowych zwyczajów. A wspomniałam o tym tylko przez wzgląd na bieżącą dyskusję. A ja za bardzo lubię mięso, żeby z niego rezygnować :) Z koniną jest inna sprawa, swego czasu dużo jeździłam na koniach i mam do tych zwierząt pewnego rodzaju sentyment. Chyba nie mogłabym się przemóc, żeby spróbować jak smakują ;)

A tak btw. jak mowa o tych dziadach, to przypomniały mi się diety zgodne z grupą krwi. Nie wiem ile w tym prawdy, ale bardzo się ucieszyłam, że dla mojej (czyli "0") przewidziana jest mięsna. W zasadzie powinno się jeść samo mięso - baraninę, wołowinę, wątrobę itd. :))

martva napisał/a:
Zastąpić wszystkie te białka czy witaminy? Ale jakoś konkretniej...?


Tak to jest jak się pisze posta w pracy "na szybciora" xD Chodziło mi głównie o witaminę B12, wapń, żelazo.

Jaskier napisał/a:
ale na początku, każde niemowlę pije chyba wyłącznie mleko matki, które jest bogate we wszystkie składniki potrzebne do funkcjonowania.


Ale np. można trafić na opinie, że matki stosujące restrykcyjną dietę wegańską mają mleko mniej zasobne w witaminę B12 oraz wapń i magnez. Co ma wpływ na rozwój dziecka.
martva - 2010-11-23, 21:49
:
Zdarzyło mi się trafić na opinię według której trzeba jeść mięso, bo jest bogatym źródłem węglowodanów i różnych innych rzeczy, na przykład witaminy C.
Metzli - 2010-11-23, 21:51
:
Mogę poszperać to znajdę ten wywiad, wypowiadał się jakiś lekarz jeśli mnie pamięć nie myli ;)
Jaskier - 2010-11-23, 21:53
:
Metzli napisał/a:
Ale np. można trafić na opinie


Gdzie takie opinie? W internecie, pisane przez 'hejterów' ? :->


Przecież najwięcej magnezu zawierają różnego rodzaju kasze i fasole.
Wapń też jest ogólnie dostępny w warzywach, i orzechach.

Ja jednak wolę kierować się opiniami ludzi których znam osobiście, no i oczywiście własnymi doświadczeniami.
Gdyby wszystkie negatywne opinie, publikowane na temat wegetarianizmu w internecie, były prawdą, musiałbym już nie żyć, a mam się świetnie.
Metzli - 2010-11-23, 21:57
:
Aha, dochodzi do tego czego chciałam uniknąć xD

Bo w internecie (czy też w innych źródłach) można znaleźć formułowane tezy dla obrony obu stanowisk. Podpierane różnymi autorytetami i pewnie w zależności kto w jakim miejscu stoi lub na czyje zlecenie są te tezy formułowane czy prowadzone badania... ;P
Fidel-F2 - 2010-11-23, 22:16
:
można nie jeść mięsa, ale po co?
można nie jeść keksa z orzechami, ale po co?
można nie jeść wędzonej rybki, ale po co? można nie jeść budyniu, ale po co?
można nie jeść pizzy, ale po co?
można...
martva - 2010-11-23, 22:23
:
Moja siostra (rocznik 73) jest wegetarianką od 15 roku życia. Fakt że lakto-owo-wegetarianką, nie weganką, niemniej powiedzmy że jak zaczynała to było trudniej - teraz na rynku jest od cholery różnych produktów z różnych stron świata. Pierwsza ciąża w 93, lekarz panikował na początku i bał się bardziej niż ona, a potem przestał się bać i tylko drapał się w głowę i mówił 'nie ma anemii, nie rozumiem, nie wiem co pani poradzić'. dziecko urodziło się zdrowe, było niechorujące póki nie skończyło dwóch lat i nie zaczęło wyjeżdżać do drugich dziadków i dostawać parówek, jak to ona złośliwie komentuje (uważam jednak że to był przypadek). Obecnie przerasta mnie o 1,5 głowy.
Myślę że rozsądna weganka nie będzie miała większych problemów ze zdrowiem swoim i dziecka niż rozsądna wszystkojadka ;)

Metzli napisał/a:
A tak btw. jak mowa o tych dziadach, to przypomniały mi się diety zgodne z grupą krwi. Nie wiem ile w tym prawdy, ale bardzo się ucieszyłam, że dla mojej (czyli "0") przewidziana jest mięsna.

Ja: A, moja wyżej opisana siostra: A, ojciec (mięsożerny): 0 średnia siostra: 0 (mówi jednak że mogłaby nie jeść mięsa, tylko ktoś by jej musiał wymyślić alternatywę na kanapki, bo serów się brzydzi). Mama, A, wszystkożerna, na obiad wege nie kręci nosem, mięso nie jest jej potrzebne, jada bo jest w lodówce, gotuje bo tata lubi.
Ale przejrzałam tę książkę o grupach krwi i uważam że jest bez sensu, wszystkie moje ulubione owoce i warzywa znajdują się na liście 'zakazane', niech się całują :P

Jaskier napisał/a:
Europejska rada informacji o żywności podaje:
Prawo wymaga podawania listy składników począwszy od tego, który stanowi największą wagowo część produktu.
Należy na liście wyszczególniać każdy składnik (pojedynczy lub złożony z kilku podskładników).

No ale to składniki, a nie składniki odżywcze, wydaje mi się że obowiązkowe są kalorie i być może tłuszcze/białko/węglowodany.
W spirulinie nie ma B12, tylko jej nieaktywny analog. Znaczy producenci nie kłamią tak do końca, ponieważ z chemicznego punktu widzenia jest to witamina B, ale w takiej formie, że jest nieprzyswajalna. Czy jakoś tak.
Za to robią ją bakterie i dodaje się ją do różnych rzeczy typu soki.
Jaskier - 2010-11-23, 23:50
:
Odkąd przeprowadziłem się do Krakowa, mam problem ze znalezieniem takich pasztetów warzywnych firmy Zdrowy Styl.
Nie wiesz przypadkiem, gdzie można coś takiego dostać?

Kraków ogólnie jako miasto, mało przyjazne dla wegetarian :P 3 bary wege na krzyż, w dodatku z powalającymi cenami...
ats - 2010-11-23, 23:53
:
Fascynująca dyskusja ;)

Wapnia najwięcej jest w sezamie - mniam!


Coś mi się widzi, że na tym forum roi się od wegetarian i kryptowegetarian :mrgreen:

pozdrówka serdeczne!
martva - 2010-11-24, 12:32
:
Jaskier, nie wiem, nie widziałam, jak raz na pół roku bierze mnie na pasztet z warzyw to sobie robię ;) A jak jem w mieście to przeważnie w gronie mięsożernym, więc zupełnie się nie znam na barach - zresztą raz w życiu byłam z siostrą w Vedze na Gertrudy i tam na pewno już więcej nie chcę.

ats napisał/a:
Coś mi się widzi, że na tym forum roi się od wegetarian

Noooo... troje i pół, jeśli dobrze liczę.
utrivv - 2010-11-24, 13:49
:
martva napisał/a:

Jaskier napisał/a:
Europejska rada informacji o żywności podaje:
Prawo wymaga podawania listy składników począwszy od tego, który stanowi największą wagowo część produktu.
Należy na liście wyszczególniać każdy składnik (pojedynczy lub złożony z kilku podskładników).

No ale to składniki, a nie składniki odżywcze, wydaje mi się że obowiązkowe są kalorie i być może tłuszcze/białko/węglowodany.
W spirulinie nie ma B12, tylko jej nieaktywny analog. Znaczy producenci nie kłamią tak do końca, ponieważ z chemicznego punktu widzenia jest to witamina B, ale w takiej formie, że jest nieprzyswajalna. Czy jakoś tak.


Generalnie prawo to jest często łamane a może nie tyle łamane co inaczej interpretowane.
Są takie produkty które w składzie mają np. tylko mąkę - znaczy co, nie potrzebowali nawet wody by ją rozrobić?
A co było w tej wodzie?

Inni piszą np. tłuszcz, cukier, mąka, E, E, E. a pod spodem UWAGA! produkt może zawierać śladowe ilości orzechów. Znaczy co, nie wiedzą? Może tamci producenci należą do tej samej grupy?

Dochodzimy do kolejnej sprawy - dodatkowe informacje. Producent jogurtu nie musi pisać że jego produkt zawiera bakterie Lactobacillus casei, jeżeli coś takiego pisze to dla reklamy.
Skoro nie jest to wymagane to najwyraźniej producenci uważają że mogą dowolnie nakłamać na ten temat:
Wikipedia napisał/a:
w Polsce reklamuje się jako "L. casei defensis". Jest to wyłącznie nazwa marketingowa, której nie stosuje się w bakteriologii. W innych krajach, np. w Czechach i we Włoszech ta sama bakteria wykorzystywana przez firmę Danone określana jest jako L. casei immunitass, a w USA jako L. casei immunitas. Podobna sytuacja dotyczy jogurtu Jogobella firmy Zott. Na opakowaniach widnieje napis, zgodnie z którym produkt zawiera odmianę Lactobacillus casei prophylactis, która w rzeczywistości nazywa się Lactobacillus paracasei (Lpc- 37) i nie należy do gatunku L. casei[2].


Producenci soków piszą czasem "UWAGA! Nie zawiera konserwantów!" na sokach które zgodnie z prawem nie mogą zawierać konserwantów więc napis taki jest rodzajem dezinformacji.
Amontillado - 2010-11-24, 14:21
:
utrivv napisał/a:
Inni piszą np. tłuszcz, cukier, mąka, E, E, E. a pod spodem UWAGA! produkt może zawierać śladowe ilości orzechów. Znaczy co, nie wiedzą? Może tamci producenci należą do tej samej grupy?
Bo łupiny orzechów służą do czyszczenia maszyn spożywczych i stąd mogą znajdować się śladowe ilości orzechów.
ats - 2010-11-24, 16:03
:
chodzi też o to, że pisząc, że dany produkt może zawierać śladowe ilości mleka, jaj, orzechów itp., producent zabezpiecza się przed pozwem o to, że ktoś tam zjadł dany produkt, dostał wysypki albo zszedł. Jak napiszą, to są bezpieczni - przecież ostrzegali, prawda?
Chodzi o to, że albo tych produktów, o których potencjalnej obecności ostrzegają, używają czasem na danej linii produkcyjnej, albo w danym zakładzie.
utrivv - 2010-11-25, 10:46
:
ats napisał/a:
chodzi też o to, że pisząc, że dany produkt może zawierać śladowe ilości mleka, jaj, orzechów itp., producent zabezpiecza się przed pozwem o to, że ktoś tam zjadł dany produkt, dostał wysypki albo zszedł. Jak napiszą, to są bezpieczni - przecież ostrzegali, prawda?
Chodzi o to, że albo tych produktów, o których potencjalnej obecności ostrzegają, używają czasem na danej linii produkcyjnej, albo w danym zakładzie.

Wiem po co on to pisze. - chodzi o alergików. Ale chodziło mi o coś innego - skoro producent nie wie czy jego produkt zawiera orzechy to jak może mieć pewność że zawiera witaminę B12?
Tak łatwo zbadać pod kątem zawartości B12 a tak trudno pod kątem obecności mleka czy orzechów?
martva - 2010-11-25, 13:52
:
Eeee, wydaje mi się że śladowe ilości orzechów znajdują się w produktach typu czekolada (przypadkiem), a B12 dodaje się specjalnie (soki, płatki śniadaniowe). Nie bada się na obecność, tylko dodaje się określoną ilość.
Czy jest na forum jakis technolog zywnosci? :-)
Tanit - 2010-11-25, 19:38
:
martva napisał/a:
wydaje mi się że śladowe ilości orzechów znajdują się w produktach typu czekolada (przypadkiem),

Kiedyś na jakiejś czekoladzie ORZECHOWEJ widziałam napis: może zawierać śladowe ilości orzechów. Nie pojęłam o_O

Jeśli chodzi o te diety wega i stosowanie ich wobec dzieci. No ja nie jestem przekonana. Zarówno ze względów zdrowotnych jak i poglądowych. Ktoś tu wspomniał o tym, że to narzucanie. No chyba z tym nie można się kłócić. To jednak narzucanie wąskiego poglądu wobec wszystkożerności. Ale jakie dzieci są wszyscy wiedzą, nie zawsze lubią co się im daje (czasami zastanawiam się czy to nie celowa przekora i to nie tak że im nie smakuje tylko... nie bo nie, ale to inna kwestia).
Wg mnie osoby, które by dziecku zabraniały jedzenia potraw mięsnych ze względu na ICH światopogląd są ograniczone. Nie chcą przygotowywać? To niech je u babci. A w przedszkolu i tak będzie jadł. I nawet jak mamusia każe wychowawczyni dawać tylko ziemniaki i surówkę to nie bądźmy naiwni, dziecko i tak spróbuje. Jak podrośnie samo powinno zdecydować. A narzucanie sposobu jedzenia to jak narzucanie religii czy poglądów politycznych... nie znoszę :/

Jeśli o mnie chodzi: Jem to co lubię i mam w dupie co to jest. Jestem smakoszem i tyle. Mogę się sprzeciwiać pewnym bestialskim zachowaniom, czy z tym walczyć. Ale odmówić sobie z tego powodu jedzenia tego co mi po prostu smakuje - nigdy ;)
Fidel-F2 - 2010-11-26, 21:55
:
Tanit napisał/a:
Jeśli o mnie chodzi: Jem to co lubię i mam w dupie co to jest. Jestem smakoszem i tyle. Mogę się sprzeciwiać pewnym bestialskim zachowaniom, czy z tym walczyć. Ale odmówić sobie z tego powodu jedzenia tego co mi po prostu smakuje - nigdy
pójdź w me ramiona
ats - 2010-11-26, 21:58
:
przynajmniej nie ma w tym hipokryzji ;)

PS. Dziś w Legnicy jadłam najlepszą zupę cebulową ever!
dzejes - 2010-11-26, 22:14
:
martva napisał/a:
Z Ciebie taki wege jak ze mnie abstynentka, sorry :*


Co? A niby dlaczego? Foszek trochę.
martva - 2010-11-26, 22:41
:
A to juz przestałeś jeść ryby? To zwracam honor :oops:
dzejes - 2010-11-27, 20:05
:
A to już zaczęłaś wystawiać certyfikaty trv wegetarian grindcore post-punk metal?

A to zwracam honor.
martva - 2010-11-28, 20:25
:
Nie, uznaję ryby za mięso, a wegetarian za osoby niejedzące mięsa. Tyle.
ats - 2010-11-29, 09:21
:
martva ma rację - wegetarianie nie jedzą mięsa, jarosze jedzą ryby.
Jeśli jesz ryby - jesteś jaroszem, dzejes.

Pozdrówka!
Fidel-F2 - 2010-11-30, 00:03
:
ats, weź już przestań
MrSpellu - 2010-11-30, 08:16
:
No, to "pozdrówka!" jest irytujące --_-
wred - 2010-11-30, 09:41
:
Dieta wege jest fajna.

Miałem swego czasu jazdy na taką dietę ze względu na przekonania - nie szkodzenia świadomym istotom :) - jeszcze za czasów pomieszkiwania u rodziców. Mamusia moja po prostu gotowała wszystko x2 - dla mnie i dla reszty rodzinki, do tego była pomysłowa, więc miałem przepyszne lekkie żarełko, a po kilku tygodniach, jak już organizm odtruł się z odzwierzęcych toksyn czułem się jak młody bóg :) .

Trwało to chyba ze 3 lata. Niestety jak się wyprowadziłem i zacząłem samożywienie, nie miałem tyle czasu i fantazji na przygotowywanie sobie żarcia wege (choć to ponoć proste), zacząłem bywać głodny ;p - skusił mnie zapach i smak pieczonego kurczaka.

Więc mogę powiedzieć, że teraz jem mięcho bo lubię i jestem za leniwy, żeby to zmieniać, ale mnie ciągnie do wege.
MrSpellu - 2010-11-30, 09:46
:
wred napisał/a:
jeszcze za czasów pomieszkiwania u rodziców. Mamusia moja po prostu gotowała wszystko x2 - dla mnie i dla reszty rodzinki, do tego była pomysłowa, więc miałem przepyszne lekkie żarełko, a po kilku tygodniach, jak już organizm odtruł się z odzwierzęcych toksyn czułem się jak młody bóg


No ja wytrzymałem dwa lata temu... trzy miesiące? (Gdzieś tu w tym temacie wisi opis mojego eksperymentu) Nie pamiętam już. Czułem się fatalnie ilekroć zaleciało mi aromatem pieczonego mięska. Dieta jarosza nie dla mnie (jarosza, bo jadłem wtedy zupę rybną) :> Z elementów zdrowotnych: Chodziłem wtedy na siłownię i zrzuciłem kilka kilogramów, nie wiem czy był to efekt diety czy siłowni, czy może jednego i drugiego. Za to bardzo wnerwiającą sprawą była zmiana zapachu jaki wydzielałem w trakcie tej diety. Jakoś nie mogłem się przyzwyczaić.
wred - 2010-11-30, 09:53
:
MrSpellu napisał/a:
Za to bardzo wnerwiającą sprawą była zmiana zapachu jaki wydzielałem w trakcie tej diety. Jakoś nie mogłem się przyzwyczaić.
No, po jakimś czasie zacząłbyś pachnieć słodko :P P
MrSpellu - 2010-11-30, 10:01
:
Jakbym żarł dżem, to pewnie tak --_-
Ale od selera naciowego z twarożkiem? //panda
wred - 2010-11-30, 10:04
:
imo to wynika z odtruwania, przez jakiś czas paskudnie pachnie pot, organizm jak w końcu przestałeś faszerować go świństwem chce się jak najszybciej resztek pozbyć. Coś jak na detoksie ;p
MrSpellu - 2010-11-30, 10:09
:
wred napisał/a:
mo to wynika z odtruwania, przez jakiś czas paskudnie pachnie pot, organizm jak w końcu przestałeś faszerować go świństwem chce się jak najszybciej resztek pozbyć. Coś jak na detoksie ;p

Trzy miesiące po przejściu na dietę? Nie o to chodziło, że pachnę źle. Pachniałem jak trawa. Nie jak ja. To nie był zły zapach, był INNY --_-
ats - 2010-11-30, 11:28
:
ale chodzi konkretnie o "pozdrówka", czy że Was tak pozdrawiam życzliwie, co nie jest zwyczajem na forum...? :badgrin: :badgrin:

łał, MrSpellu - jak trawa? Mniam! :mrgreen: :mrgreen:

Nieeee, no - to o co były te wszystkie awantury, jeżeli tu jakaś plaga jaroszy i wegetarian się szerzy?? :mrgreen: :mrgreen: //kas //kas
MrSpellu - 2010-11-30, 11:36
:
ats napisał/a:
ale chodzi konkretnie o "pozdrówka", czy że Was tak pozdrawiam życzliwie, co nie jest zwyczajem na forum...?

Zwrot "pozdrówka!" jest po prostu kretyński. Ja tam ogólnie nie lubię, jak ktoś pod swoim postem napisze "pozdrawiam" (Pozdrawiam Jand //spell ), a co dopiero "pozdrówka!" o_O
ats napisał/a:
Nieeee, no - to o co były te wszystkie awantury, jeżeli tu jakaś plaga jaroszy i wegetarian się szerzy??

Jaka plaga? Kilka osób na krzyż. Należę do zatwardziałego grona mięsożerców i anty abstynentów :P
ats - 2010-11-30, 11:41
:
okej, czyli i jedno i drugie, no problemo. :-P

Kilka osób na krzyż na konkretnym forum to już sporo. wiele osób się przyznało do takich eksperymentów. Ich podejmowanie świadczy o wrażliwości i chęci zmiany na lepsze.

Podoba mi się sformułowanie "Anty abstynent" :badgrin:
MrSpellu - 2010-11-30, 12:47
:
ats napisał/a:
Kilka osób na krzyż na konkretnym forum to już sporo. wiele osób się przyznało do takich eksperymentów. Ich podejmowanie świadczy o wrażliwości i chęci zmiany na lepsze.

To nie była wrażliwość z mojej strony, tylko chęć przeprowadzenia eksperymentu :>
ats napisał/a:
Podoba mi się sformułowanie "Anty abstynent"

A Pani Dziekan jest abstynentką? :>
Fidel-F2 - 2010-11-30, 17:39
:
wred napisał/a:
jak już organizm odtruł się z odzwierzęcych toksyn czułem się jak młody bóg .
:-P
wred napisał/a:
imo to wynika z odtruwania, przez jakiś czas paskudnie pachnie pot, organizm jak w końcu przestałeś faszerować go świństwem chce się jak najszybciej resztek pozbyć. Coś jak na detoksie ;p
:-P
ats napisał/a:
ale chodzi konkretnie o "pozdrówka", czy że Was tak pozdrawiam życzliwie, co nie jest zwyczajem na forum...?
nie mogę z Tąbą już całkiem
ats napisał/a:
Ich podejmowanie świadczy o wrażliwości i chęci zmiany na lepsze.
oraz o osiągnięciu dwudziestego siódmego stopnia światłości
ats, Ty tak na serio?
ats - 2010-11-30, 20:36
:
tak serio serio - śmiertelnie serio 8) 8)

ja się nie spodziewam, że się przyznacie do tego, iż macie dobre serca. Testosteron zobowiązuje, znam ten syndrom :badgrin: :badgrin:
martva - 2010-11-30, 22:22
:
ats, nie obrażaj Fidela.
Fidel-F2 - 2010-11-30, 22:38
:
martva, dzięki

ats, często to się nie zdarza ale coraz bardziej przestaję łapać. Ktoś wbił góźdź w deskę a Ty wzywasz psychologa. Po co?

albo tracę dystans
toto - 2010-11-30, 22:45
:
MrSpellu napisał/a:
Zwrot "pozdrówka!" jest po prostu kretyński.
Kiedy pisałem "o ja cie" miałem dokładnie to samo na myśli. Plus pewnie wiele innych określeń, żadne nie było pozytywne.

Potrawy wegetariańskie są świetnym uzupełnieniem diety mięsnej.
ats - 2010-11-30, 23:14
:
zapomnijmy o pozdrówkach i spuśćmy zasłonę miłosierdzia na tę dyskusję, to przecież nie ma znaczenia.
martva - 2010-11-30, 23:18
:
Ale nie sugeruj więcej że Fidel ma serce ;)
ats - 2010-11-30, 23:23
:
nie wnikam, zresztą po co komu serce??
Może Fidel swoje zjadł w potrawce, w ramach ekstraordynaryjnego eksperymentu kulinarnego?
martva - 2010-11-30, 23:27
:
ats napisał/a:
zresztą po co komu serce??


Słyszałam że ma jakąśtam rolę w układzie krążenia, ale co ja tam wiem, jestem martva.

To porozmawiajmy o zupie cebulowej, bo coś wspominałaś. W knajpach nigdy nie zamawiam, w ogóle od przejścia na wege raz w życiu zamówiłam zupę w restauracji i był to chłodnik bazyliowy (gdyby zamienić część tej bazylii na czosnek, byłby to całkiem sympatyczny zup).
ats - 2010-11-30, 23:30
:
zupę cebulową łatwo zrobić w wersji vege, najczęściej jest na bulionie warzywnym i gdy jestem w jakiejś knajpie, to często jest to moja jedyna nadzieja na zupę ;)
Wspominałam tu o zupie cebulowej zjedzonej w hotelu "Kamieniczka" w Legnicy - polecam - delicje! Ja jadłam z grzaneczkami z chleba, nievege jedli z żółtym serem, podobno również smakowitym.
martva - 2010-11-30, 23:34
:
ats napisał/a:
zupę cebulową łatwo zrobić w wersji vege, najczęściej jest na bulionie warzywnym


Wiem że łatwo, ale to raczej we własnym domu, we wszystkich miejscach w których pytałam jak jeszcze pytałam, robili na wołowym. A to fajna zupa, jedna z tych rzeczy o których dużo słyszałam a dość późno spróbowałam, w domu się nie robiło więc musiałam ugotować sama :)
ats - 2010-11-30, 23:51
:
ja wchodząc do knajpy po prostu pytam, co maja wege i zupa cebulowa jest często wymieniana. Gdy już wiem, co jest wege,zaczyna się kolejna seria pytań punktowanych - co jest bez jajek, mleka, masła, śmietany - tutaj najczęściej wygrywa cebulowa ;)
Super cebulową podają w rejonie Puszczy Bolimowskiej - ale nie powiem gdzie. Zabiorę tych, którzy wiosną przyjadą w ten rejon turystycznie ;)

teraz większość knajp ma coś dla dziwaków, nawet dla wegan. w ostateczności można zjeść frytki ;)
martva - 2010-12-01, 10:30
:
Ja na ogół kombinuję z dodatkami i zamawiam np pieczone ziemniaki i zestaw surówek, bo często w karcie albo nie ma głównych dań bez mięsa, albo w kategorii 'jarskie' czy 'bezmięsne' znajdują się kwiatki.

ats napisał/a:
co maja wege i zupa cebulowa jest często wymieniana.


Ale masz 100% pewności że dla wszystkich jest jasne że bulion też jest ważny? Bo serio, niektórzy rozumieją że mogę nie chcieć kurczaka, ale rosołu? Przecież tam nie ma mięsa ;)
ats - 2010-12-01, 10:39
:
martva napisał/a:
Ja na ogół kombinuję z dodatkami i zamawiam np pieczone ziemniaki i zestaw surówek, bo często w karcie albo nie ma głównych dań bez mięsa, albo w kategorii 'jarskie' czy 'bezmięsne' znajdują się kwiatki.

ats napisał/a:
co maja wege i zupa cebulowa jest często wymieniana.


Ale masz 100% pewności że dla wszystkich jest jasne że bulion też jest ważny? Bo serio, niektórzy rozumieją że mogę nie chcieć kurczaka, ale rosołu? Przecież tam nie ma mięsa ;)


ZAWSZE się upewniam, dokładnie wiem, o co Ci chodzi :D

Zapraszam na zupę cebulową do Puszczy Bolimowskiej - serio //kas
Jaskier - 2010-12-01, 12:05
:
martva napisał/a:
Ja na ogół kombinuję z dodatkami i zamawiam np pieczone ziemniaki


W dodatkach zazwyczaj jest coś takiego, jak gotowane warzywa ( brokuły, kalafior, marchew, fasola szparagowa itp)
Zawsze kiedy byłem zmuszony spożyć posiłek w restauracji, bez dań wegetariańskich w menu, zamawiałem właśnie taki zestaw warzyw.

martva napisał/a:
Bo serio, niektórzy rozumieją że mogę nie chcieć kurczaka, ale rosołu? Przecież tam nie ma mięsa ;)


Zgadza się. Byłem kiedyś na przyjęciu, gdzie miał być przygotowany dla mnie zestaw wegetariański, zdziwiłem się kiedy postawiono mi przed nosem rosół z kury.
Po zgłoszeniu reklamacji, kucharz i tak upierał się przy swoim twierdząc, że to ja się nie znam na kuchni i opowiadam bzdury.

A co do Vegi w Krakowie, mam takie same doświadczenia jak Ty. Zamówiłem kiedyś warzywa grilowane, były benadziejne i wyglądały raczej jak zmiksowane.
Trochę lepiej można zjeść w Glonojadzie, albo w Momo tylko ceny dla mnie za wysokie...

Zupy cebulowej nie jadłem nigdy, słyszałem o tym specyfiku, ale jakoś nie miałem okazji spróbować. Trzeba będzie poszukać jakiegoś przepisu na puszce.
Moim faworytem była, jest i będzie standardowa zupa z soczewicy, oraz sambar też z soczewicy. W mojej kuchni raczej dominują dania pakistańskie i indyjskie. Jeśli można je w ogóle nazwać takim mianem, bo pewnie dużo im brakuje do oryginału.
martva - 2010-12-01, 12:59
:
Jaskier napisał/a:
W dodatkach zazwyczaj jest coś takiego, jak gotowane warzywa


Oj, nie zawsze (chociaż w Bratysławie mieli zawsze i to mi ratowało życie), poza tym z reguły gotowane warzywa są mocno bezpłciowe, a ja lubię zdecydowane smaki.

Ale byłam ostatnio w Lublinie na Falkonie i przed powrotem do Krk poszliśmy coś zjeść. Z dość grubej karty zamówiłam sobie pizzę, ponieważ zestawu 'frytki i surówka' miałam dość po konwentowym barku, a kategoria 'dania jarskie' (chyba jarskie, nie pamiętam jak to było sformułowane) zawierała placki ziemniaczane z gulaszem, spaghetti bolognese i carbonara i jeszcze kilka potraw tego typu.

Jaskier napisał/a:
Zgadza się. Byłem kiedyś na przyjęciu, gdzie miał być przygotowany dla mnie zestaw wegetariański, zdziwiłem się kiedy postawiono mi przed nosem rosół z kury.
Po zgłoszeniu reklamacji, kucharz i tak upierał się przy swoim twierdząc, że to ja się nie znam na kuchni i opowiadam bzdury.


Źle jest też z rybami. Byłam kiedyś z byłym facetem u jego kuzynki i okazało się że specjalnie dla mnie zrobiła 'wegetariańskie' lasagne z tuńczykiem. Bo jej brat jest 'wegetarianinem' a jada ryby. I to jest właśnie ten typ sytuacji którego nie lubię.

Jaskier napisał/a:
Trochę lepiej można zjeść w Glonojadzie,

Czytałam kulinarną recenzję Nowickiego w Wyborczej, z której wynikało że boją się używać przypraw. I coś w tym jest, w Vedze też się bali. A wegetariańskie chińskie zupki zawsze są łagodne i muszę dodawać chilli.

Jaskier napisał/a:
Zupy cebulowej nie jadłem nigdy, słyszałem o tym specyfiku, ale jakoś nie miałem okazji spróbować. Trzeba będzie poszukać jakiegoś przepisu na puszce.


Tania i banalnie łatwa, i bardzo sympatyczna, o ile się lubi cebulę ;) Robiłam ostatnio coś zbliżonego, tylko z mniejszą ilością wody jako sos do kaszy jęczmiennej, poezja ;)

Jaskier napisał/a:
W mojej kuchni raczej dominują dania pakistańskie i indyjskie. Jeśli można je w ogóle nazwać takim mianem, bo pewnie dużo im brakuje do oryginału.


Uwielbiam przyprawy z okolic. Zwłaszcza kumin. Mrrr.
I przetwarzam warzywa na brzydkie paćki, ostre jak szlag i bardzo korzenne. Curry w moim domu robiło się od zawsze, moja babka pochodziła z Anglii i przywiozła stamtąd przepis na curry z ziemniaków, marchwi, cebuli, rodzynek i jajek na twardo (angielsko brzmi, nie?). Teraz bazą jest raczej dynia, cukinia, bakłażan, o wyeliminowanie jajek walczyłam - jakoś mi strasznie nie pasują.
ats - 2010-12-01, 13:42
:
jesssu, jak to czytam, to już bardzo chce mi się śniadania ;)
martva - 2010-12-01, 13:45
:
No weź, śniadanie to podstawa. dzisiaj płatki owsiane na ciepło, z cynamonem i pomarańczą.
utrivv - 2010-12-01, 14:08
:
MrSpellu napisał/a:
ats napisał/a:
Kilka osób na krzyż na konkretnym forum to już sporo. wiele osób się przyznało do takich eksperymentów. Ich podejmowanie świadczy o wrażliwości i chęci zmiany na lepsze.

To nie była wrażliwość z mojej strony, tylko chęć przeprowadzenia eksperymentu :>
ats napisał/a:
Podoba mi się sformułowanie "Anty abstynent"

A Pani Dziekan jest abstynentką? :>

Zaraz a kto niby jest Panią Dziekan?
Chyba nie ats która według danych profilowych jest młodsza ode mnie?
MrSpellu - 2010-12-01, 15:25
:
utrivv napisał/a:
Zaraz a kto niby jest Panią Dziekan?
Chyba nie ats która według danych profilowych jest młodsza ode mnie?

Humor sytuacyjny. Za długo by tłumaczyć ;)
ats - 2010-12-01, 19:03
:
Widzisz,MrSpellu,ja wiedziałam,że tak będzie,aha,aha :mrgreen: (to cytat z Halamy ;) )
Jaskier - 2010-12-01, 20:14
:
martva napisał/a:
I to jest właśnie ten typ sytuacji którego nie lubię.


No właśnie, mam tak samo. Zdarzają się sytuacje kiedy ktoś z czystej uprzejmości, chciałby poczęstować mnie czymś do jedzenia, niestety finalnie okazuje się, że potrawa nie jest wegetariańska. Czytaj zawiera ryby, albo inne składniki, które ciężko byłoby mi przełknąć.

martva napisał/a:
Czytałam kulinarną recenzję Nowickiego w Wyborczej, z której wynikało że boją się używać przypraw.


Jadłem tam zupę z groszku i samosy, w obu przypadkach byłem pozytywnie zaskoczony.
Choć przyznam, że samosy smakują mi bardziej w green way'u i rzeczywiście mają intensywniejszy smak. Może to przez ten sos, którym są oblewane. Będę musiał kiedyś zapytać jak oni go robią, bo jest przepyszny w kompozycji z tymi pierożkami.
Mam do nich słabość, próbowałem kiedyś robić sam, ale niestety nie wyszły tak dobre jak w wege barach. Szczytem moich kulinarnych marzeń, jest spróbowanie samosów na ulicy w Indiach, od takiego przydrożnego sprzedawcy.

martva napisał/a:
na curry z ziemniaków, marchwi, cebuli, rodzynek i jajek na twardo


Curry z rodzynek, jajek? Nie potrfię sobie tego nawet wyobrazić, serio.

martva napisał/a:
dzisiaj płatki owsiane na ciepło, z cynamonem i pomarańczą.


Do ideału brakuje 2 rzeczy. Startych migdałów i szklanki waniliowego napoju sojowego.
Po takim śniadaniu można wszystko :mrgreen:
Fidel-F2 - 2010-12-01, 21:28
:
Jaskier napisał/a:
Curry z rodzynek, jajek? Nie potrfię sobie tego nawet wyobrazić, serio.
ja jestem mięsożerca ale mi to fajnie pachnie, nie rozumiem czemu jesteś zadziwiony
ats - 2010-12-01, 23:44
:
Joe w którymś odcinku "Przyjaciół" jadł pomyłkową potrawę przygotowaną przez Rachel. nikt tego nie jadł, bo to były jakieś dwie pomieszane potrawy. Gdy wszyscy się dziwili, że Joe to je, on odparł: "Beef? - Good!Jam? Good! Cream - Good!" :D Na tej zasadzie jajka pasują do rodzynek :D

ale jajka z curry bez rodzynek - brzmi ok. :mrgreen:
Jamal - 2010-12-02, 01:48
:
Ha!

Udało mi się wywalczyć dzisiaj sadzone do obiadu, zamiast <tfu> udka z kurczaka w obrzydliwej tłustej (na smalcu smażone) panierce.

Taki mój mały/osobisty sukces :-P
martva - 2010-12-02, 11:37
:
Rodzynki w curry są zabawne, jajka na twardo mniej, jakos mi nie pasują - chociaż ja ogólnie całkiem lubię jajka na twardo, ale same, np nie w sałatkach. A ostatnio nie jem, bo mi szkodzą :(
Jaskier mnie uwarunkował podprogowo na soczewicę - od paru dni łaziły za mną naleśniki, ale nie miałam pomysłu co im włożyć do środka, ale już wiem.
ats - 2010-12-02, 12:34
:
soczewica rulezzz.
Mam dostęp do jaj od szczęśliwych kur - kur, które wiodą żywot znacznie szczęśliwszy ode mnie ;)
ale gdy kiedyś pomyślałam, że może by takie jajko zjeść, to było mi niedobrze, bo się odzwyczaiłam od tak ciężkostrawnego jedzenia ;)
więc zarzuciłam ten pomysł ;)
Jamal - 2010-12-02, 13:25
:
To ja może mam ssać kciuka?! :P

Kto ma jakiś przepis na dobre, smaczne potrawy bez mięsa :-P z góry dzięki
ats - 2010-12-02, 13:29
:
to, że ja się odzwyczaiłam, nie znaczy, że Ty masz nie jeść jajek sadzonych - o ile nie kupujesz tych z hodowli klatkowej - mogłyby Ci zalegać nie tylko na wątrobie, ale i na sumieniu ;)
martva - 2010-12-02, 13:33
:
Jamal napisał/a:
Udało mi się wywalczyć dzisiaj sadzone do obiadu,

Jamal, ile Ty masz lat, że wywalczasz rzeczy na obiad?

Jamal napisał/a:
Kto ma jakiś przepis na dobre, smaczne potrawy bez mięsa


Internet ma 8) puszka na przykład. Albo: http://wegetarianka.blox.pl/html i spójrz na zakładki z boku, których jest od cholery ;)
Jaskier - 2010-12-02, 13:54
:
ats napisał/a:
Mam dostęp do jaj od szczęśliwych kur


Z tymi szczęśliwymi kurami to różnie bywa. Nie jestem przekonany do kupowania ( co nie znaczy, że mi się nie zdarza) jajek ekologicznych ( zerówek ). Zdecydowanie wolę te od mojej babci. Pisałem mejle do kilku firm zajmujących się hodowlą kur w sposób ekologiczny.
Główne pytanie jakie stawiałem, to co dzieje się z kurami po tym, jak tracą swoją wydolność produkcyjną do znoszenia jajek. Od każdej z firm dostawałem odpowiedź, że kury są zabijane. Poza tym nie wszędzie w takich gospodarstwach zwierzęta są traktowane tak jak powinny, zgodnie z zasadą hodowli ekologicznej. Wiem, nie ma co popadać w skrajności ;)
Zawsze lepiej kupić jajo 0 niż 3, czy 2 pomijając już względy etyczne, takie jajka są po prostu bardziej odżywcze.
ats - 2010-12-02, 14:26
:
Jaskier, zgadza się.
ale jajka, do których ja mam dostęp to nie jajka z farmy "ekologicznej". Są to jajka od kur mojego Taty. Tata poczuł zew krwi i obecnie hoduje kury w gospodarstwie mojej Babci na peryferiach Skierniewic. Ze swoimi kurami rozmawia, wychodzi z nimi na spacery do sadu, karmi je sękaczem, zapewnia im towarzystwo kogutów - słowem - mają tam luksus. Biegają, gdzie chcą, jedzą pełnowartościowy pokarm, mogą sobie wygrzebać to i owo z ziemi, Ojciec zna każdą po imieniu.
Gdy Ojciec podjeżdża pod bramę posesji Babci, wszystkie kury pędza do niego z drugiego końca gospodarstwa. Dożywają naturalnej śmierci i nikt ich z jajek nie rozlicza.
Dodam, iż Ojciec nie zaprzyjaźnia się z kogutami i z nimi nie rozmawia ;) ;)
Jaskier - 2010-12-02, 16:13
:
ats napisał/a:
zapewnia im towarzystwo kogutów


To akurat, byłoby dla mnie zniechęcające, do spożywania tych jajek.
ats - 2010-12-02, 16:46
:
przez większą część roku jaja i tak nie są zalężone, to normalne w przyrodzie. Mnie ten problem nie dotyczy (od września zeszłego roku nie jem produktów odzwierzęcych), ale dla osób, którym zalężenie nie przeszkadza, takie jajka to skarb.
MrSpellu - 2010-12-02, 22:09
:
Jaskier napisał/a:
Od każdej z firm dostawałem odpowiedź, że kury są zabijane.

A co? Mają być wysyłane na emeryturę? o_O
Fidel-F2 - 2010-12-02, 22:37
:
Jaskier napisał/a:
Pisałem mejle do kilku firm zajmujących się hodowlą kur w sposób ekologiczny.
Główne pytanie jakie stawiałem, to co dzieje się z kurami po tym, jak tracą swoją wydolność produkcyjną do znoszenia jajek.
orzeszku... :shock:
Jamal - 2010-12-02, 23:22
:
@Martva

Żyje z konserwatywną rodziną. Klepanie paciorków w kościele i cały łańcuch innych spraw powiązanych w szeregu za tym.

Lubują się w zatykaniu uszu palcami i odcinaniem się od świata. Telewizor ich domem jest, aha --_-
MrSpellu - 2010-12-03, 00:12
:
Jamal napisał/a:
Żyje z konserwatywną rodziną. Klepanie paciorków w kościele i cały łańcuch innych spraw powiązanych w szeregu za tym.

Ale martva chyba pytała, w zawoalowany sposób, czy sam sobie nie umiesz zrobić obiadu...
martva - 2010-12-03, 09:59
:
Jamal, ale sądzę (bo piszesz), że dwie rączki masz i inteligencji na tyle dużo żeby zrozumieć kolejność działań w przepisie. Usmażenie jajka to nie jest wielka filozofia, a tą kurą by Cię nie nakarmili przemocą - chyba.
Jamal - 2010-12-03, 10:40
:
Sam gotuję, to akurat nie stoi na przeszkodzie. Dwie sprawne rączki mam, czytać umiem :roll: nic w tym skomplikowanego.

Kury mi nie wcisną na siłę, ale awantura to prawie pewniak. Nie lubię się kłócić z bliskimi, chyba to normalne.
ats - 2010-12-03, 10:45
:
Ja też zostałam wege dopiero, gdy odseparowałam się od kochanej rodzinki...
utrivv - 2010-12-03, 12:05
:
MrSpellu napisał/a:
Jaskier napisał/a:
Od każdej z firm dostawałem odpowiedź, że kury są zabijane.

A co? Mają być wysyłane na emeryturę? o_O

Najważniejsze pytanie to jak są chowane - po katolicku czy też pod płotem.

Sam już nie wiem co gorsze - wegetarianin pytający o pochówek kur czy ten gość co zjadł nawet łożysko swojej żony.
ats - 2010-12-03, 12:10
:
Skoro nie wiesz, to masz poważny problem :mrgreen: :mrgreen:
Mój Tata zakopuje swoje kury pod drzewami owocowymi ;)
utrivv - 2010-12-03, 12:41
:
ats napisał/a:
Skoro nie wiesz, to masz poważny problem :mrgreen: :mrgreen:
Mój Tata zakopuje swoje kury pod drzewami owocowymi ;)

A to dlaczego? Moralnie nie ma nic złego w jedzeniu łożyska, po prostu taki posiłek wydaje mi się wstrętny a sama chęć zjedzenia tego wzbudza daleko idące zdumienie.
Człowiek który zaczyna interesować się koszernością tego co je "do trzeciego pokolenia wstecz" ... no brak mi słów. To ja zapytam a co z eksterminacją tak zwanych szkodników (choćby na polach bawełny a chyba macie ubrania z tego materiału?)
Do którego poziomu złożoności zwierząt wytwarzanie pokarmu przestaje być złe?
Zabijanie myszy (zboża)?
Owady?
Czyli mamy i tu i tu absurd.
Rozumiem osoby które jedzą po wegańsku ale co to ma wspólnego z takimi pytaniami jak te o kurach?
ats - 2010-12-03, 13:12
:
Hej, spokojnie - Jaskier był po prostu ciekawy jak bardzo "ekologiczne" są jajka z "ekologicznych" farm. Mnie nie dziwi, że kury są zabijane. Nawet w gospodarstwach biodynamicznych (to superhiper ekologicznie radykalne rolnictwo ;) ) kury i krowy są zabijane, gdy największa ich efektywność mija.
Z drugiej strony - niektóre fermy kurze zupełnie konwencjonalne, sprzedają zwykłym rolnikom swoje kury po zmniejszeniu się ich efektywności. rolnik może sobie takie kury kupić i mieć z nich pożytek jeszcze parę lat. Mój Tata kiedyś tak robił i dawał takim kurom dobre życie. Takie farmowe kury, najczęściej bez piór i ogłupiałe, długo dochodziły do siebie, ale zawsze w końcu adaptowały się do nowego życia.
utrivv - 2010-12-03, 13:29
:
ats napisał/a:
Mnie nie dziwi, że kury są zabijane. Nawet w gospodarstwach biodynamicznych (to superhiper ekologicznie radykalne rolnictwo ;) ) kury i krowy są zabijane, gdy największa ich efektywność mija.
Z drugiej strony - niektóre fermy kurze zupełnie konwencjonalne, sprzedają zwykłym rolnikom swoje kury po zmniejszeniu się ich efektywności. rolnik może sobie takie kury kupić i mieć z nich pożytek jeszcze parę lat. Mój Tata kiedyś tak robił i dawał takim kurom dobre życie. Takie farmowe kury, najczęściej bez piór i ogłupiałe, długo dochodziły do siebie, ale zawsze w końcu adaptowały się do nowego życia.

Rozumiem. Mój błąd :)
ats - 2010-12-03, 17:14
:
od razu tam błąd ;)
Jamal - 2010-12-03, 17:26
:
Z rodziną się dobrze wychodzi na zdjęciach, a w życiu rzadko bywa uroczo :roll:
martva - 2010-12-09, 11:30
:
Idę do szpitala na kilka dni i się zastanawiam co będzie z jedzeniem. Na razie wygrywa opcja powiedzenia że nie jem mięsa (i ryb, żeby nie było niedomówień) i prośba żeby mi go po prostu nie dawali, bo co się ma marnować. I zabranie ze sobą słoika dżemu ;)
wred - 2010-12-09, 11:49
:
3maj się tam :)

A ja z innej beczki, może byście podali trochę fajnych przepisów na wege żarcie ?, miałem kiedyś książkę z przepisami ale mi gdzieś przy remoncie wcięło.
martva - 2010-12-09, 11:54
:
Jej, ale wiesz że to tak jakbyś zapytał czy znamy jakąś fajną książkę? ;)
Elektra - 2010-12-09, 11:57
:
martva napisał/a:
I zabranie ze sobą słoika dżemu

Ale czy Ci to wystarczy na kilka dni? ;)
wred - 2010-12-09, 12:00
:
martva napisał/a:
Jej, ale wiesz że to tak jakbyś zapytał czy znamy jakąś fajną książkę? ;)
Oj no ;p
martva - 2010-12-09, 12:20
:
Przyjmą mnie w poniedziałek, ponacinają we wtorek, wypuszczą w środę, jeśli nic nie pokręciłam. Zakładam że trochę pewnie będę na czczo albo nie będzie mi się chciało jeść. Nie mam pojęcia czym się karmi w szpitalach ale dają chleb i bywają jakieś jajka, nie? Dżem by służył jako zamiennik produktów parówkopodobnych ;)

wred, jakieś ciut konkretniejsze wytyczne, co? Ciasto czekoladowo-burakowe też jest wegetariańskie, a nie wiem czy byś chciał przepis ;)
utrivv - 2010-12-09, 12:41
:
martva napisał/a:
Przyjmą mnie w poniedziałek, ponacinają we wtorek, wypuszczą w środę, jeśli nic nie pokręciłam. Zakładam że trochę pewnie będę na czczo albo nie będzie mi się chciało jeść. Nie mam pojęcia czym się karmi w szpitalach ale dają chleb i bywają jakieś jajka, nie? Dżem by służył jako zamiennik produktów parówkopodobnych ;)

Nie ufam kuchni szpitalnej choć wege nie jestem i zawsze w takich wypadkach zabieram pogryzaczki:
Płatki kukurydziane (najbardziej wydajne), różne "suche chlebki" (ostatnie odkrycie to takie czosnkowe krążki sprzedawane za 9zł w mięsnym), obwarzanki (niestety drogo wychodzą, za 4 sztuki 10zł a to dopiero śniadanie) i słodycze (najlepiej bezy sokoły (takie trójkątne bezy z karmelem w środku) oraz jogurty (uwielbiam truskawkowe Mulllera i Bakomy (te z pianka owocową na wierzchu))
Mam wrażenie że wszystkie te produkty może spokojnie zjeść także wege.

Powodzenia w szpitalu, mam nadzieję że to nic poważnego.
Metzli - 2010-12-09, 12:43
:
Szpitalne jedzenie jest be ;) Chleb, sery, może jakiś dżemik. Poza tym nie chce się jeść za bardzo.
martva - 2010-12-09, 12:47
:
Nie mogę teraz jogurtów ani nic z błonnikiem (co jest bólem, bo ja normalnie się żywię błonnikiem). Teraz lecę na biszkoptach, kisielu, ryżu z gotowanym jabłkiem (zdziwiłam się ale stało jak byk w tabelce 'zalecane'). Muszę sobie kupić banany i obczaić rynek różnych puddingowatych kaszek. W ogóle dieta ubogoresztkowa to zuo, nie wolno mi nic co lubię. Nawet cholernych kiszonych ogórków. I ostrych przypraw. Sniff.
utrivv - 2010-12-09, 15:05
:
martva napisał/a:
Nie mogę teraz jogurtów ani nic z błonnikiem .

Zostaje czekolada zagryzana chałwą.
Nie tylko nie ma błonnika ale doskonale zapycha :) a z suchych przekąsek chyba tylko ryz preparowany?
Jamal - 2010-12-09, 15:52
:
W szpitalu dają racje głodowe... Sporo można na wadze stracić.

Przepis:

4 (średnie) marchewki, 3 (średnie) jabłka, łyżka cukru

Marchewki oczyścić i umyć. Jabłuszka tak samo traktujemy jak marchewki.
Ścieramy do miseczki, mieszany, dodajemy cukier. :mrgreen:

Smacznego! //kas

Pestki z jabłka wyciągamy i rozgryzamy - źródło witamin, to z nich wkońcu rodzi się nowe drzewko.
martva - 2010-12-09, 16:57
:
utrivv napisał/a:
Zostaje czekolada zagryzana chałwą


Czekolada tez odpada. Nie rozumiem dlaczego, ale wśród zabronionych deserów piszą 'desery z czekoladą' a wśród zabronionych napojów 'płynna czekolada'. Bez sensu. O chałwie nic nie wspominają, ale podejrzewam że ponieważ ma smak i jest to dobry smak, to tez nic z tego. O, pewnie podchodzi pod 'desery z dużą ilością cukru'.

utrivv napisał/a:
a z suchych przekąsek chyba tylko ryz preparowany?


Biszkopty albo herbatniki. I dżem. W sumie jadę się tam nacinać, a nie opychać.

Jamal napisał/a:
Sporo można na wadze stracić.


Nie ma szans XD

Jamal napisał/a:
Ścieramy do miseczki, mieszany, dodajemy cukier.


Niepotrzebnie imho.

wred, Ty powiedz co chcesz. Sałatkę, zupę, nadzienie do naleśników, coś z marchewką, coś z rodzynkami?

Jamal napisał/a:
Pestki z jabłka wyciągamy i rozgryzamy


Nie powtarzaj tego myku z brzoskwiniami.

EDIT: sprawdziłam chałwę, sprytnie ją ukryli w rubryczce 'cukier i słodycze', razem z czekoladą zresztą. Oczywiście że zabroniona. Ale szczerze mówiąc myślę że za tydzień oddam wszystko za chrupiącą, ciepłą pitę z sałatą, oliwkami, kiszonym ogórkiem, papryką, serem, sosem salsa i jogurtem naturalnym z czosnkiem. Sniff, dostałam ślinotoku. Idę sobie zrobić budyń :(
Jamal - 2010-12-09, 17:40
:
Budyń :P <fuj>

Jak można wrzucać w siebie Kazeine (no, chyba że nie świadomie, to zrozumiem)?!?!
martva - 2010-12-09, 17:59
:
Jamal napisał/a:
Jak można wrzucać w siebie


Ustami.
Jamal - 2010-12-09, 18:21
:
--_- może i buziom, ale to i tak paskudztwo.

Kisiel jeszcze ujdzie, ale budyń <yahhh>

A do picia, co proponujesz "różowiutka"? :mrgreen:
martva - 2010-12-09, 18:27
:
Jamal napisał/a:
tak paskudztwo.


Człowieku, jest to jedna z nielicznych rzeczy które w dietowej tabelce znajdują się po odpowiedniej stronie, a nie mam odruchu wymiotnego na ich widok. Bądź tak miły i nie drażnij mnie, tez bym wolała zjeść coś innego, ale jeszcze przez jakiś czas nie mogę.
Jamal - 2010-12-09, 20:02
:
A to co takiego Ci się stało bidulko? :-/

Cytat:
A do picia, co proponujesz "różowiutka"?

martva - 2010-12-09, 20:08
:
Jamal napisał/a:
A to co takiego Ci się stało bidulko? :-/


Góra strony ;)

Jamal napisał/a:
A do picia, co proponujesz


Zależy od sezonu. Teraz herbata z sokiem malinowym, litrami. Latem również litrami pijałam smoothie, które spolszczam na smutasy bądź gładysze. I w sumie może do nich wrócę za jakiś tydzień, banany z kiwi i sokiem pomarańczowym się nieźle komponują.
Jamal - 2010-12-09, 21:15
:
Ale dałem d...y

Już przeczytałem.

Narkoza?!

Poważnie tylko dżemik :-/ ???
Asuryan - 2010-12-09, 21:35
:
Ja pod namiotami wytrzymałem dwa tygodnie na dwóch rodzajach dżemu i bułkach. Jeden jadłem na śniadanie, a drugi na kolację. W ten sposób zaoszczędziłem na piwo, którego sobie wtedy nie żałowałem :mrgreen: Efektem ubocznym było to, że po powrocie do domu przez około pół roku nie mogłem nawet spojrzeć na dżem.
Tixon - 2010-12-09, 21:52
:
Ale nie, cholera, na piwo :mrgreen:
Jamal - 2010-12-09, 21:54
:
Z piwka to Kasztelana niepasteryzowanego mogę łyknąć, a reszta mi podchodzi jak woda z mydłem //piwo

Chyba co swoje, to już wypiłem w życiu :P
martva - 2010-12-09, 21:58
:
Jamal napisał/a:
Narkoza?!


Chyba tak, laparoskopię mi będą robić, a to chyba nie miejscowo.

Jamal napisał/a:
Poważnie tylko dżemik :-/ ???


Mam nadzieję że chlebek i inne koszerne rzeczy mi dadzą ;)
Jamal - 2010-12-09, 22:02
:
Wódka jest koszerna? (apropo narkozy) :mrgreen:
MrSpellu - 2010-12-09, 22:20
:
Martva, kawał specjalnie dla Ciebie:

W szpitalu, tuż przed operacją, anestezjolog pyta się pacjenta:
- Jest Pan tu prywatnie czy na kasę chorych?
Pacjent trochę zdziwiony odpowiada, że na kasę.
- no to w takim wypadku... aaa... kotki dwa... :mrgreen:
martva - 2010-12-09, 22:30
:
Jamal, znajduje się po niewłaściwej stronie tabelki.
MrSpellu, spamujesz! Ukarz się :>
MrSpellu - 2010-12-09, 22:31
:
Nie będę się biczował tylko dlatego, że wtopiłem się w tłum --_-
martva - 2010-12-09, 23:09
:
To makaronem chociaż...? XD
Jamal - 2010-12-09, 23:20
:
Ryżem we włosy wielmożnego jaśnie pana! :mrgreen:

To lipka... Zostało trzymać za Ciebie kciuki! //grozi
ats - 2010-12-10, 19:08
:
mydlę, że skoro jesteś martva, to dasz radę :mrgreen: :mrgreen:

ale internet będziesz tam miała...? chyba nas tu nie zostawisz takich samotnych???
Jaskier - 2010-12-10, 19:14
:
ats napisał/a:
mydlę,


Z mydlin wróżysz? Czy jak :mrgreen:

Przepisy ( nawet ze zdjęciami) na bardzo dobre smakołyki wege, wrzucałem w temacie, który obecnie nazywa się nie wiem czemu 'gotowanie przy ekranie'. Stara nazwa była lepsza, niestety nie pamiętam jaka.
Max Werner - 2010-12-10, 19:20
:
Jaskier napisał/a:
w temacie, który obecnie nazywa się nie wiem czemu 'gotowanie przy ekranie


Ano te wszystkie Gesslerowe, Brodzikowe, Wachowskie i inne, co to udają, że są najlepszymi kucharkami na świecie //rzyg
martva - 2010-12-10, 19:29
:
Nie będę mieć internetu, bo boję się laptopa zabrać ;) Zresztą przed operacją będę sie denerwować, po operacji spać, a następnego dni wyjdę. Falkon bez neta przeżyłam, to może szpital też dam radę/

Z przepisów wege... cos tu linkowałam, poza tym dawno dawno temu, kiedy Duży Format GW nie nazywał się Duży Format, tylko chyba Magazyn, to była tam rubryczka kulinarna ze zmieniającymi się autorami i pamiętam że była jedna fajna babka która pokazywała wege przepisy, bardzo inspirujące. Wycięłam i trzymam w teczce.

Zrobiłam sobie zapas budyniu, kisielu i bananów, ale Bogini, zjadłabym ziemniaki. Znaczy wolno mi ziemniaki, ale puree, a ja bym sobie zrobiła smażone, z kolendrą, kardamonem, czosnkiem, chilli, kuminem, i jeszcze groszek i jogurt naturalny dla dopełnienia całości. Bo mam ostatnio pewną zadziwiającą niechęć do słodkiego, a jadę na słodyczach i półsłodyczach. Dziś nabyłam sobie bagietkę, bo uznałam że chyba jest pszenna, to jutro będzie akurat pieczywem pszennym czerstwym.
Jamal - 2010-12-10, 20:10
:
@ats

A mało Ci nas tutaj :-> ???


@Różowiutka

No, tylko żeby Ci się tam nic nie stało. Lekarze lubią zostawić czasem nożyczki, albo skalpel.

Bagietka... hmm oby wystarczyła. Dużo chyba nie będziesz jeść po operacji :P ?
martva - 2010-12-10, 20:40
:
Przy laparoskopii chyba jest trudniej coś zostawić. W każdym razie na pewno nie będzie przejść z jakimiś chustami i tego typu rzeczami, chociaż cos drobniejszego może się zaplątać ;)
Bagietka jest na jutro, ewentualnie pojutrze, potem zdaję się na jedzenie szpitalne, dżem i biszkopty. Z drżeniem serca. No ale w razie czego mam trochę wewnętrznych zapasów, chyba nie umrę.

http://www.kuchareczka.com/przepisy
to jest coś dla początkujących raczej, bardzo krok po kroku. Chociaż niektórzy mówią że sposób pokazania jest dość kontrowersyjny ;)
Jamal - 2010-12-10, 22:31
:
Fakt, używają dość niekonwencjonalnych metod :-)

ale obrazki są tak przejrzyste i proste... że chyba, każdy to ogarnie bez problemu.


Dzięki, już sobie stronkę dodałem do zakładek.
martva - 2010-12-11, 17:07
:
To jeszcze przepisy Kingi Błaszczyk-Wójcickiej znalazłam. Zaczytywałam się w nich kiedy nie bardzo umiałam gotować, ale zrobiłam słodkie kulki wg jej przepisu, karmelowe i kokosowe, a potem się kilka razy mocno inspirowałam przy różnych rzeczach z soczewicy :-)

W ogóle baza przepisów GW zrobiła postęp, na początku, lat temu parę, jak się kliknęło 'wegetariańskie', to wyskakiwały też dania z ryb. Nie strzymałam, napisałam i zwróciłam uwagę, to dostałam odpowiedź żebym podała linki do wszystkich przepisów które są moim zdaniem nie takie (czyli dobre parę setek ich było). Do dziś mam nadzieję że to była odpowiedź z automatu ;) ale naprawili to jakiś czas później.
Jamal - 2010-12-11, 19:52
:
No i o to mi chodziło :)

{edit}

Trafiłem na taki materiał:

link

Myślałem, że podczas oglądania pęknie mi serce... spływały łzy, krzyk drżał w gardle.
Czułem ułamek tego cierpienia, przez chwile.

Rasa ludzka to rak tej ziemi.
ats - 2010-12-12, 11:12
:
e, tam - zaraz rak. Osobiście skłaniam się ku ostrej chorobie wirusowej ;)
wred - 2010-12-12, 13:52
:
Człowiek to najbardziej plugawe dzieło boga, najgorsze zwierzę jakie chodziło po tej marnej planecie...
Tixon - 2010-12-12, 13:53
:
Przesadzacie.
martva - 2010-12-12, 14:00
:
Właśnie. Ja tam jestem całkiem fajna XD
MrSpellu - 2010-12-12, 14:03
:
Plugawe, to są świnie.
Wiedzą o tym Żydzi i muslimy --_-

Tixon napisał/a:
Przesadzacie.

Pewnie, że przesadzają. I na dodatek są hipokrytami, bo zamiast zamieszkać w lesie i żyć w zgodzie z niedźwiedziami i sarenkami (zajadając się jagodami, korzonkami i kleszczami), to bezczelnie korzystają z dobrodziejstw plugawej cywilizacji. Takich jak: Komputer, Internet, wanna i piwo --_-
Tixon - 2010-12-12, 14:22
:
Bardziej miałem na myśli to, czy jakiekolwiek inne zwierze dało mi książkę :]
MrSpellu - 2010-12-12, 14:24
:
Teoretycznie jest to możliwe ;)
ats - 2010-12-12, 14:43
:
przesadzamy, bo jesteśmy młodzi (niektórzy z nas tylko duchem, ale jednak ;) )

Korzystamy z różnych cywilizacyjnych udogodnień, bo są. Np - z internetu właśnie.
są tez takie, z których nie korzystamy. Nie znam Jamala aż tak dobrze, żeby wiedzieć z czego ci on tam korzysta, bądź nie :mrgreen: , ale ja np nie korzystam z piwa. nie smakuje mi i cześć.
Jamal - 2010-12-12, 14:51
:
Z czegoś na pewno nie korzystam... TAK! Wiem!

Z mleka >.< yaahh
Asuryan - 2010-12-12, 14:53
:
Ale o co chodzi? Przecież wideo w tym linku pokazuje zwykły połów. Nie dajcie się zmanipulować kłamliwym artykułem :P
ats - 2010-12-12, 14:54
:
Jamal napisał/a:
Z czegoś na pewno nie korzystam... TAK! Wiem!

Z mleka >.< yaahh


Jamal //kas

Asurian - to, co dla Ciebie jest zwykłym połowem, dla innych może być niezwykłym okrucieństwem.
Jamal - 2010-12-12, 14:57
:
ats //kas

tańczmy w koło, chwyćmy się za ręce... i nie pijmy mleka //patykiem (jak to MLEKA?!)

dobra nie ważne :P
Asuryan - 2010-12-12, 15:02
:
ats napisał/a:
Asurian - to, co dla Ciebie jest zwykłym połowem, dla innych może być niezwykłym okrucieństwem.

Owszem, tak samo jak zarzynanie świń, strzelanie do saren, etc, etc. Dlatego z wege, którzy by chcieli zakazać polowań, połowów, czy pozamykać rzeźnie zawsze będę na wojennej ścieżce.
ats - 2010-12-12, 18:04
:
Asuryan, a bądź sobie na jakiej chcesz ścieżce i z kim chcesz :mrgreen:
Jaskier - 2010-12-12, 18:20
:
MrSpellu napisał/a:
Pewnie, że przesadzają. I na dodatek są hipokrytami, bo zamiast zamieszkać w lesie i żyć w zgodzie z niedźwiedziami i sarenkami (zajadając się jagodami, korzonkami i kleszczami), to bezczelnie korzystają z dobrodziejstw plugawej cywilizacji. Takich jak: Komputer, Internet, wanna i piwo --_-


<facepalm>
A ten dalej młóci cepem, na oślep, w swoim próżniowym sześcianie, niczego nie rozumiejąc.
Asuryan - 2010-12-12, 18:50
:
Ależ rozumie, pewno tak samo jak ja - że części z wegetarian nie wystarcza tego, że sami nie przyczyniają się do krzywdzenia (zabijania) zwierząt, tylko najchętniej zakazali by robienia tego wszystkim ludziom. Nie mam nic do tego, co sami jedzą, ale od mojego talerza im wara!
MrSpellu - 2010-12-12, 18:52
:
Jaskier napisał/a:
<facepalm>
A ten dalej młóci cepem, na oślep, w swoim próżniowym sześcianie, niczego nie rozumiejąc.

A ten dalej nie umie czytać :)
Sabetha - 2010-12-12, 18:54
:
Asuryan napisał/a:
Nie mam nic do tego, co sami jedzą, ale od mojego talerza im wara!


No! I od mojego! Ja tam lubię schabowego z grzybami - i to o wiele bardziej niż marchew XD
martva - 2010-12-12, 19:00
:
Istnieją tysiące rzeczy które wolę od marchwi - co oczywiście nie znaczy że nie lubię marchwi, no ale tak, wegetarianie jedzą tylko trawę i marcheffki XD
Sabetha - 2010-12-12, 19:02
:
Martva, doskonale zdaję sobie z tego sprawę, a to powyższe jest zwykłym żartem XD Po prostu jeśli o mnie chodzi, nie umiałabym wytrzymać na diecie bezmięskowej i już.
Asuryan - 2010-12-12, 19:03
:
martva napisał/a:
no ale tak, wegetarianie jedzą tylko trawę i marcheffki XD

A niech jedzą sobie co chcą, byle by tylko nie oczekiwali od nas (nie wegeterian), że będziemy się ograniczali do spożywania ich diety.
MrSpellu - 2010-12-12, 19:09
:
Ale ja pisałem o twierdzeniu, że człowiek jest plugawym gatunkiem. Skoro jest plugawym gatunkiem, to jego dzieło, jakim jest cywilizacja - także jest plugawe. Zwolennicy tej tezy, zgodnie ze swoim sumieniem i w celu nieplugawienia się, powinni zamieszkać w głuszy wraz z sarnami i niedźwiedziami ;) A co robią? Korzystają z dobrodziejstw cywilizacji, no jak oni śmią?! :mrgreen:

Zaraz Jaskier wyskoczy mi tu z moją teściową, więc może zmieńmy temat :roll:
Sabetha - 2010-12-12, 19:15
:
MrSpellu napisał/a:
Zaraz Jaskier wyskoczy mi tu z moją teściową, więc może zmieńmy temat :roll:


Co, na miłosierdzie boże, ma tu do rzeczy Twoja teściowa? :shock:

(wiem, że ten post to czysty spam, jednakowoż ciekawość jest silniejsza od wstydu :lol: )
Jaskier - 2010-12-12, 19:16
:
Asuryan napisał/a:
A niech jedzą sobie co chcą, byle by tylko nie oczekiwali od nas


Przecież nikt nie oczekuje od Ciebie tego, żebyś porzucił swoje nawyki żywieniowe.

Co do artykułu.
Jednym się podoba zabijanie delfinów i mają pełne prawo do wyrażania swojego entuzjazmu.
U innych wzbudza to odrazę i Ci z kolei mają prawo, do wyrażania swojego osobistego protestu, pisząc co o tym myślą na forum internetowym.
MrSpellu - 2010-12-12, 19:18
:
Sabetha napisał/a:
Co, na miłosierdzie boże, ma tu do rzeczy Twoja teściowa? :shock:

Jaskra zapytaj, nie mnie.

Jaskier napisał/a:
Przecież nikt nie oczekuje od Ciebie tego, żebyś porzucił swoje nawyki żywieniowe.

Jesteś całkowicie pewien, że nikt?

Cytat:
Co do artykułu.
Jednym się podoba zabijanie delfinów i mają pełne prawo do wyrażania swojego entuzjazmu.
U innych wzbudza to odrazę i Ci z kolei mają prawo, do wyrażania swojego osobistego protestu pisząc co o tym myślą, na forum internetowym.

Nikt tego nie neguje. Tylko wiesz, jak padają stwierdzenia "Człowiek to rak tej ziemi", to ja zalecam takiemu komuś oczyszczanie (leczenie) rozpocząć od siebie :)
Asuryan - 2010-12-12, 19:48
:
Jaskier napisał/a:
Przecież nikt nie oczekuje od Ciebie tego, żebyś porzucił swoje nawyki żywieniowe.

Co do artykułu.
Jednym się podoba zabijanie delfinów i mają pełne prawo do wyrażania swojego entuzjazmu.
U innych wzbudza to odrazę i Ci z kolei mają prawo, do wyrażania swojego osobistego protestu, pisząc co o tym myślą na forum internetowym.

Owszem, ale nazywanie zwykłego połowu festynem, czy rytuałem przeprowadzanym dla zabawy - to gruba przesada lub czysta manipulacja - a został on tak nazwany w owym artykule. Swoją drogą chętnie bym spróbował dobrze przyrządzonego mięska z tegoż połowu //slina
ats - 2010-12-12, 20:02
:
Zadziorność niektórych osób na tym forum wydaje się wynikać z niepewności, czy aby przypadkiem nie stoją po złej stronie barykady, tudzież po ciemnej stronie mocy.

Nie zauważyłam, aby vege coś wyrzucali tym nievege, zwłaszcza z talerzy :mrgreen:
vege to ostoja łagodności - spójrzcie na martvą, milusię, czy Jaskra, serdeńkę. I'm a big fan :mrgreen: :mrgreen:

Przede wszystkim - jak to mówił mój koleżka - luzik wewnętrzny. Agresja nie jest drogą do przekonania kogokolwiek do czegokolwiek. W przypadku pewnego wikinga - marudy zadziałało nieporuszanie kwestii wegetarianizmu w ogóle. i teraz jest vege, czego nie znosi, ale jeszcze bardziej nie znosi hipokryzji. więc skoro uznał, że nie chce by w jego imieniu działały rzeźnie oraz tuczarnie i te pe i skoro żal mu tam żyjących istot, to nie będzie jeść mięsa. a teraz dryfuje milcząco w kierunku vegan, biedaczek :mrgreen: :mrgreen:
Jamal - 2010-12-12, 20:13
:
@Spellu

Uwiesiłeś się tego jednego zdania i co... tylko dlatego, że jemy mięso?! Ja sam jestem głęboko zakorzeniony w tej tradycji, jednak Ci którzy mięsa nie jedzą są obdarzani przeze mnie co najmniej szacunkiem.

Niszczymy ziemie, zanieczyszczamy i to jak (przyczep się teraz do tego) ;)
ats - 2010-12-12, 20:18
:
beloved - polecam "Wyznania wojownika Ziemi" Dave'a Foremana - dokładnie na temat naszej dyskusji.
Tixon - 2010-12-12, 20:21
:
Żywić szacunek do kogoś tylko z powodu tego, co je jest lekką przesadą. Co innego jeśli by szło jak przyrządza potrawę - to jestem w stanie zrozumieć.
MrSpellu - 2010-12-12, 20:40
:
Jamal napisał/a:
Niszczymy ziemie, za nieszyszczamy i to jak (przyczep się teraz do tego)

Nie mam do czego. Nie licząc pisowni oczywiście.

Tixon napisał/a:
Żywić szacunek do kogoś tylko z powodu tego, co je jest lekką przesadą.

No wiesz, są ludzie, którzy szanują abstynentów. W takim wypadku dlaczego by tu nie szanować wegetarian? Albo miłośników żelków Haribo :)
Tixon - 2010-12-12, 20:43
:
MrSpellu napisał/a:
No wiesz, są ludzie, którzy szanują abstynentów.

Pokaż mi takich :)
MrSpellu - 2010-12-12, 20:44
:
Tixon napisał/a:
Pokaż mi takich :)

Inni abstynenci? :)
Ja szanuję abstynentów, naprawdę.
Fidel-F2 - 2010-12-12, 20:44
:
Jamal napisał/a:
jednak Ci którzy mięsa nie jedzą są obdarzani przeze mnie co najmniej szacunkiem.
ale są po temu jakieś przyczyny, czy tylko taki kaprys masz?
Asuryan - 2010-12-12, 20:57
:
ats napisał/a:
Nie zauważyłam, aby vege coś wyrzucali tym nievege, zwłaszcza z talerzy :mrgreen:

Ja już się spotkałem z pytaniem jak ja mogę coś takiego jeść, jak i prośbą bym usiadł przy innym stoliku :P

ats napisał/a:
vege to ostoja łagodności - spójrzcie na martvą, milusię, czy Jaskra, serdeńkę. I'm a big fan :mrgreen: :mrgreen:

Ale pewna doza agresywności przydatną jest w życiu... czyżby brak mięsa w diecie powodował jej zanik? :mrgreen:
martva - 2010-12-12, 21:25
:
Asuryan napisał/a:
Ja już się spotkałem z pytaniem jak ja mogę coś takiego jeść, jak i prośbą bym usiadł przy innym stoliku :P


A ile razy ja się spotkałam z 'ale może chociaż sosikiem spod mięsa/tłuszczykiem spod kiełbaski sobie to polej?' 'nie musisz sie głodzić, nikomu nie powiem jeśli się skusisz na kawałek' 'mmm, mój kurczaczek jest taki pyszny, może chcesz?' 'nie wiem jak niektórzy mogą jeść tylko zieleninę, nie jesteśmy królikami'.

Naprawde nie wiem jak wegetarianin zdaniem niektórych powinien zareagować na tekst 'nie jesz mięsa? a ja dziś miałem na obiad takie pyszne kotlety!' Przybrać postawę wojowniczą i rzucic czyms o trupach, żeby było odpowiednio fanatycznie? Zaślinić się i zapytac czy mu został jeden? Rozpłakać się i nazwać nieczułym mordercą? zwymiotowac na buty? Nie wiem jakiej reakcji oczekują, mam wrażenie że wzruszenie ramionami ich rozczarowuje.

ED.
Asuryan napisał/a:
Ale pewna doza agresywności przydatną jest w życiu... czyżby brak mięsa w diecie powodował jej zanik? :mrgreen:


Chcesz krzesłem?
Tixon - 2010-12-12, 21:44
:
martva napisał/a:
Naprawde nie wiem jak wegetarianin zdaniem niektórych powinien zareagować na tekst 'nie jesz mięsa? a ja dziś miałem na obiad takie pyszne kotlety!' Przybrać postawę wojowniczą i rzucic czyms o trupach, żeby było odpowiednio fanatycznie? Zaślinić się i zapytac czy mu został jeden? Rozpłakać się i nazwać nieczułym mordercą? zwymiotowac na buty? Nie wiem jakiej reakcji oczekują, mam wrażenie że wzruszenie ramionami ich rozczarowuje.

Tak jak abstynent w przypadku pytania, czy się napije :mrgreen:
Jamal - 2010-12-12, 22:48
:
Mam powody ich szanować:

- Nie przykładają ręki do zabijania żywych istot, które czują zarówno strach jak i ból
- Potrafią sprostać swoim wyrzeczeniom: wielu robi co innego, niż mówi i zakłada, to się nazywa oszukiwanie samego siebie
- Potrafią myśleć logicznie (nie idą przed siebie jak słoń, rozgniatając po drodze mrowiska, tylko dlatego, że się nie zauważa innego punktu widzenia)

Abstynenci, też zasługują na szacunek... Kto z was byłby w stanie od tak, nie pić?!

Sam piję i czasami śmieję się z tego, jak ktoś kolejny raz mówi -dziękuje-
Jednak biorąc to na chłodno, wiem że się śmieje (tak jak i wy), bo nie potrafiłbym być tak wytrwały jak oni... to siedzi w podświadomości.

Nie potraficie ogarnąć, sprostać, zrozumieć - Więc wyśmiewacie, ośmieszacie ;)

Tak już jesteśmy nauczeni. Ktoś/coś jest inne to najlepiej to wyśmiać, a nie starać się zrozumieć.

... A nie liczy się tutaj tylko Mój/Twój punkt widzenia!

@Spellu

Takich kozaczków, jak Ty widać na każdym forum. Nie ma argumentów, rączki nie potrafią pomóc, to przyczepiasz się ortografii i błędów w pisaniu, czy zmiany tematu (błąd poprawiłem - pisałem w pośpiechu). Poszerz horyzonty, nie bądź typowym przedstawicielem społ. masowego, gdzie drwina, żarty zastępują logiczne myślenie, czy otwartość na to co nieznane, tylko po to żeby poznawać... żeby nie stać w miejscu, rozwijać się.
MrSpellu - 2010-12-12, 23:18
:
Jamal napisał/a:
Takich kozaczków, jak Ty widać na każdym forum. Nie ma argumentów, rączki nie potrafią pomóc, to przyczepiasz się ortografii i błędów w pisaniu, czy zmiany tematu (błąd poprawiłem - pisałem w pośpiechu). Poszerz horyzonty, nie bądź typowym przedstawicielem społ. masowego, gdzie drwina, żarty zastępują logiczne myślenie, czy otwartość na to co nieznane, tylko po to żeby poznawać... żeby nie stać w miejscu, rozwijać się.


Jamal. Uświadomię Ci coś. Takich mambodżambo semiemo chłoptaśów Twojego pokroju w Internecie jest mrowie. To nie jest moje pierwsze forum, to nie nie jest także moja pierwsza dyskusja. Nie chce mi się pisać o czymś, co było już tu pisane trzydzieści stron wątku temu. Wybacz, niczym takim się nie wyróżniłeś bym dał szansę dialogowi.

Pisownię poprawiam ze względu na moje filologiczne wykształcenie, to nie jest wyróżnik jakiś. Każdemu poprawiam, odruchowo można rzec. Tu bym więc jednak nie doszukiwał się problemu ze znalezieniem argumentów w dyskusji, a raczej zastąpieniu ich drwiną.

Śmiem twierdzić, że moje horyzonty są dosyć szerokie, a i poszerzam je w kierunkach, które mnie raczej interesują, wiesz - zajmują, przykuwają moją uwagę. Oczywiście jakiś ujarany studencina twierdzi, że moje horyzonty są nie dość szerokie (na podstawie niezwykle głębokiej analizy lektury kilku postów), ponieważ nie zajmuje mnie problem bestialsko usypianych kotków lub mordowanych ssaków morskich (tudzież pokoleniowego spisku koncernów farmaceutycznych). Otóż zajmował mnie ten temat i to nawet bardzo, jak miałem dwanaście lat. Wystaw sobie, że temat mi się trochę znudził :)
Fidel-F2 - 2010-12-12, 23:25
:
Jamal napisał/a:
- Nie przykładają ręki do zabijania żywych istot, które czują zarówno strach jak i ból
bo oczywiście Ci wegetarianie nie uzywają skórzanych butów, kurtek i pasków, do samochodu ze skórą na fotelach też w życiu nie wsiądą, nie korzystają z medykamentów wspólczesnej medycyny, klejów, lakierów i dziesiątek innych wynalazków współczesnego świata. Co za pierdoły.
Jamal napisał/a:
Potrafią sprostać swoim wyrzeczeniom:
znaczy marzą po nocach o tłustej golonce ale w imię zasad twardo mówią nie? co za barany
Jamal napisał/a:
- Potrafią myśleć logicznie
:mrgreen:

Chłopie rzuć to ziele bo Ci nie służy
Jaskier - 2010-12-13, 00:43
:
Fidel-F2 napisał/a:
bo oczywiście Ci wegetarianie nie uzywają skórzanych butów, kurtek i pasków,


To oczywiste, że zdecydowana większość nie używa.

Fidel-F2 napisał/a:
nie korzystają z medykamentów wspólczesnej medycyny, klejów, lakierów i dziesiątek


I nie korzysta, z produktów testowanych na zwierzętach. Tak, są są na rynku ogólnodostępne, nietestowane kosmetyki i podobny asortyment. Zdaje się, że już kilkakrotnie wałkowaliśmy tutaj ten aspekt. Po co do tego wracać?
Jamal - 2010-12-13, 09:13
:
To nie jest moje pierwsze forum... hahaha :mrgreen:

Ty na prawdę myślisz, że zjadłeś wszystkie rozumy.

Z nie jednego pieca chleb jadłeś, bla bla bla :->

Nie pozdrawiam
utrivv - 2010-12-13, 09:46
:
MrSpellu napisał/a:
Ale ja pisałem o twierdzeniu, że człowiek jest plugawym gatunkiem. Skoro jest plugawym gatunkiem, to jego dzieło, jakim jest cywilizacja - także jest plugawe. Zwolennicy tej tezy, zgodnie ze swoim sumieniem i w celu nieplugawienia się, powinni zamieszkać w głuszy wraz z sarnami i niedźwiedziami ;) A co robią? Korzystają z dobrodziejstw cywilizacji, no jak oni śmią?! :mrgreen:

Są tacy co tak robią :) kiedyś dałem linka o ordodoksyjnych żydach co to żyją pod Jerozolimą a nie używają prądu ścieków itp :)
Chyba Amisze jeszcze próbują.
Oczywiście obie wspólnoty uwielbiają mięsko bo przecież nie ma nic bardziej naturalnego niż polowanie. ,

@Jamal wybacz ale to o tobie można to wszystko powiedzieć a nie o oryginalnym Spellu :)
martva - 2010-12-13, 10:01
:
Jamal napisał/a:
Kto z was byłby w stanie od tak, nie pić?!


Ja. Co za problem?
MrSpellu - 2010-12-13, 10:21
:
Przejrzałem sobie teraz ten temat i znalazłem swoją wypowiedź dokładnie sprzed dwóch lat:

13.12.2008 napisał/a:
Dieta człowieka to jego osobista sprawa, dopóki nie jest kanibalem ;)


I tego się trzymajmy :mrgreen:

Jamal napisał/a:
To nie jest moje pierwsze forum... hahaha

Bo nie jest. Twoje widać też nie, boś spotkał przecież kilka moich kozaczkowatych klonów //spell

Jamal napisał/a:
Ty na prawdę myślisz, że zjadłeś wszystkie rozumy.

Nie, ale jak masz ochotę to przejrzyj sobie ten temat... tak od siódmej (?) strony wątku.
Jak Ci się oczywiście chce. A jak nie, no to trudno, przeżyję jakoś (patrz mój podpis) :(
ats - 2010-12-13, 11:14
:
Ja tam na przykład nie czuję, że się jakoś szczególnie czegoś wyrzekam. Jeśli czegoś mi brakuje, to bitej śmietany i fasolki po bretońsku mojej matuli ;) Ale można bez tego żyć. Już nawet nie pamiętam, jak to smakowało ;) - żyć dobrze, bez wysokiego cholesterolu, ociężałości po obiedzie, z czystym sumieniem.

z postu na post zastanawiam się, jakie są przyczyny tak zapalczywej dyskusji. może tak naprawdę to dyskusja o granicach naszej osobistej wolności? O tym, kto tam komu do gara zagląda i po co?
Jestem weganką, ale korzystam z komputera i samochodu. Jechałam nawet kiedyś takim ze skórzanymi siedzeniami. ale co to zmienia? czy dlatego, że muszę korzystać z samochodu mam usprawiedliwić rzezie delfinów (istot emocjonalnych, społecznych i inteligentnych)? Czy dlatego, że korzystam z szamponu (not tested) i prądu mogę jeść mięso, bo i tak czynię zło tej planecie? Nie sądzę. w dzisiejszych czasach łatwiej jest się wyrzec mięsa, niż prądu. Więc nie jestem jakąś bohaterką, ani się tak nie czuję.
robię, co mogę aby ograniczyć swój negatywny wpływ na Ziemię i nie zamierzam przestać tylko dlatego, że nie zbawię całego świata.
wystarczy mi, że bieży przede mną baranek, a lata nade mną motylek ;)

ale jestem tez wystarczająco stara, żeby wiedzieć, że nikogo nie przekonam awanturą i zakazem jedzenia mięsa, obrażając znajomych i przyjaciół (choć, podobnie jak martva, miałam takie sytuacje, że mięsożercy opowiadali mi ze szczegółami o pieczonych kaczkach, albo osobiście obdartych ze skóry sarnach). Raczej stawiam na przykład, to lepiej działa.

Nie mówcie mi tylko, że jestem jakąś idiotką nie jedząc mięsa. Ja nie powiem, że jesteście kretynami jedząc mięso ;)
MrSpellu - 2010-12-13, 11:23
:
ats napisał/a:
estem weganką, ale korzystam z komputera i samochodu. Jechałam nawet kiedyś takim ze skórzanymi siedzeniami. ale co to zmienia? czy dlatego, że muszę korzystać z samochodu mam usprawiedliwić rzezie delfinów (istot emocjonalnych, społecznych i inteligentnych)? Czy dlatego, że korzystam z szamponu (not tested) i prądu mogę jeść mięso, bo i tak czynię zło tej planecie? Nie sądzę. w dzisiejszych czasach łatwiej jest się wyrzec mięsa, niż prądu. Więc nie jestem jakąś bohaterką, ani się tak nie czuję.
robię, co mogę aby ograniczyć swój negatywny wpływ na Ziemię i nie zamierzam przestać tylko dlatego, że nie zbawię całego świata.
wystarczy mi, że bieży przede mną baranek, a lata nade mną motylek

I bardzo dobrze, z rakiem trzeba umieć żyć ;)

ats napisał/a:
Nie mówcie mi tylko, że jestem jakąś idiotką nie jedząc mięsa. Ja nie powiem, że jesteście kretynami jedząc mięso

Ależ nikt tak nie twierdzi. Jak już pisałem, dieta człowieka jest jego osobistą sprawą. Wszystko ok. Do momentu aż ktoś mnie nazwie: Mordercą, rzeźnikiem, nekrofagiem. Czy też powie, że mój kotlet miał twarz, oczy, paprosek, dupcię i nosek. I że jak świnkę się zabija, to świnkę boli. Nie ma, że boli --_-
Dzieci, ryby i schabowe głosu nie mają --_-

Odsyłam do: Dwadzieścia stron wątku temu :)
martva - 2010-12-13, 11:28
:
ats napisał/a:
Jeśli czegoś mi brakuje,


Mnie brakowało wędzonych rzeczy, ale potem odkryłam wędzone sery i jest dobrze. Fasolka z wędzonym tofu by nie było dobre? ;)

ats napisał/a:
ociężałości po obiedzie,


Uwielbiam ociężałość po obiedzie XD
MrSpellu - 2010-12-13, 12:29
:
martva napisał/a:
Mnie brakowało wędzonych rzeczy, ale potem odkryłam wędzone sery i jest dobrze. Fasolka z wędzonym tofu by nie było dobre?

Wędzony boczek do fasolki, to jest to :)

martva napisał/a:
Uwielbiam ociężałość po obiedzie

Ja tam lubię ociężałość po obiedzie tylko wtedy, jeżeli mogę sobie pozwolić na trawienne piwko i drzemkę //spell

W sumie, zmieniając trochę temat: Ciekaw jestem jak wygląda wegetariańska, wigilijna kolacja. Wyobrażam sobie, że jest barszcz na grzybach, z grzybowymi uszkami. Są pewnie pierogi z kapustą i grzybami (u mnie nieodłącznym dodatkiem są chrupiące skwarki z cebulą, w tym roku zrobimy też tegoroczny hicior - pierogi z ziemniakami, kiełbasą i boczkiem), jest też pewnie kapusta wigilijna z grzybami. Co jeszcze?

W tym roku, jako że z żoną organizujemy wigilię, to z menu całkowicie wypada karp (wywalczyłem śledzia w śmietanie!), a zamiast niego będzie indyk, ewentualnie nadziewana owocami kaczka (zapiekane ziemniaki z kminkiem, jako dodatek). Pierwszy raz odkąd pamiętam nie będzie zupy rybnej (nie ma karpia -> nie ma zupy rybnej), a będzie właśnie grzybowy barszcz. Tradycyjnie będzie kapusta, będzie groch z kminkiem i chyba skusimy się na paszteciki z mięsem. O i pasztet. Z królika może. I kompot z suszu.

Na sylwestra tradycyjnie bigos, gulasz i domowa pizza :)

Boże. Lepsza od pisania o konsumpcji jest tylko sama konsumpcja //spell
utrivv - 2010-12-13, 12:52
:
Nawet nie wiedziałem że można zrobić wigilię z mięsem :)
Oczywiście że to postna wieczerza.
U mnie:
Kapusta z grzybami
Ziemniaki pieczone (pyyycha)
ryba w warzywach
ryba po grecku
ryba smażona
śledź w śmietanie
krokiety z kapustą i grzybami
pierogi z kapusta i grzybami
barszcz z uszkami (z grzybami)
paszteciki (czeka się na nie cały rok) z farszem grzybowym
chleb
sałatka jarzynowa
ciasta :)
ats - 2010-12-13, 12:58
:
Spell napisał/a:
ats napisał/a:
Nie mówcie mi tylko, że jestem jakąś idiotką nie jedząc mięsa. Ja nie powiem, że jesteście kretynami jedząc mięso

Ależ nikt tak nie twierdzi. Jak już pisałem, dieta człowieka jest jego osobistą sprawą. Wszystko ok. Do momentu aż ktoś mnie nazwie: Mordercą, rzeźnikiem, nekrofagiem. Czy też powie, że mój kotlet miał twarz, oczy, paprosek, dupcię i nosek. I że jak świnkę się zabija, to świnkę boli. Nie ma, że boli --_-
Dzieci, ryby i schabowe głosu nie mają --_-


No właśnie - to jest ta niedelikatność, o której pisałyśmy z martvą - ja Tobie nie mówię, że Twój kotlet ma oczy, a Ty mi nie mów, że dzieci, ryby i schabowe głosu nie mają i że świnki nie boli. OKEJ??

u nas jeszcze będzie groch z kapustą (Allelujah!!), bigos vege, gulasz vege, łazanki z cukinią i czosnkiem... i hit stulecia - tzw. chrust, czyli grzyby suszone w panierce z bułki, smażone na tradycyjnym, na targu kupowanym, oleju rzepakowym (Ekstaza!!)

ale będzie tez mięso - ryba po grecku, smażony karp i śledź w śmietanie, który matki i teściowe przygotują dla siebie i swoich mężów ;)


MrSpellu - jest jak mówisz: od gadania o jedzeniu lepsze jest tylko jedzenie (może z tym wygrać tylko czytanie i jedzenie na raz ;) )
MrSpellu - 2010-12-13, 13:03
:
ats napisał/a:
No właśnie - to jest ta niedelikatność, o której pisałyśmy z martvą - ja Tobie nie mówię, że Twój kotlet ma oczy, a Ty mi nie mów, że dzieci, ryby i schabowe głosu nie mają i że świnki nie boli. OKEJ??

Hmm, chyba się nie zrozumieliśmy. Chyba na pewno.
Świnkę boli, ale mi to zwisa :)

ats napisał/a:
bigos vege

Czyli kapusta wigilijna? :)

ats napisał/a:
gulasz vege

Hmm... kolejne zaklinanie rzeczywistości.
ats - 2010-12-13, 13:10
:
okej, może po prostu żartowałeś z tymi bezgłośnymi istotami...

Można to nazwać kapusta wigilijną - ja taka kapustę robię częściej niż raz w roku ;)

Zaklinanie? nie szukam nazw na rzeczy, które są już nazwane - pełna warzyw i chrupiących smakowitości, przypraw i zapachów zawiesista masa to gulasz, niezależnie od tego z czego się to składa ;) ;)

choć może lepsze byłoby ragout, niż gulasz?? ;) ;)
MrSpellu - 2010-12-13, 13:17
:
ats napisał/a:
okej, może po prostu żartowałeś z tymi bezgłośnymi istotami...

NO NIE MÓW?! :mrgreen:
ats napisał/a:
Zaklinanie? nie szukam nazw na rzeczy, które są już nazwane - pełna warzyw i chrupiących smakowitości, przypraw i zapachów zawiesista masa to gulasz, niezależnie od tego z czego się to składa

Nie. Gulasz węgierski jest potrawą pasterską, której głównym, najważniejszym składnikiem jest mięso. Masz marhapörkölt – z wołowiny (zawsze mi twardy wychodzi), borjúpörkölt – z cielęciny, birkapörkölt – z baraniny, csirkepörkölt – z kurczaka, halpörkölt – z ryby, vaddisznópörkölt – z dzika, nyúlpörkölt – z królika, ozpörkölt – z sarny, ja robię jeszcze z wieprzowiny z boczkiem, nazwy nie znam niestety, ale nie słyszałem o gulaszu vege.

Zważ na etymologię. Bydło nazywano gulya, a pasterza, który je wypasał – gulyás. Danie, które pasterze sobie przyrządzali, nazwano więc gulaszem :)

Już było tu dyskusja o wegetariańskiej pizzy (bez sera o_O ) oraz o "jarskich kotletach". IMO przykłady zaklinania rzeczywistości.

ats napisał/a:
choć może lepsze byłoby ragout, niż gulasz??

A tu szczerze mówiąc nie wiem. Nie przypominam sobie bym jadł, lub czytał o tej potrawie.
ats - 2010-12-13, 13:24
:
nie, no powaliłeś mnie na kolana. Nigdy już nie powiem "gulasz" o zawiesistej, aromatycznej i pysznej masie, jaka przyrządzam z różnych warzyw - zważając na etymologię. Zostanie ona zawiesistą masą. Może to, kurrrczaki i racja? ;)

Może mówiąc na coś takiego "ragout", też nie zważam na etymologię?? Bywają ragout warzywne, bywają jednakowoż i mięsne!! Groza-horror! ;)

Nazywając moja potrawę gulaszem po prostu upraszczałam sobie życie, nie sądziłam, że zaklinam rzeczywistość - po prostu nie potrzebuje gulaszu z mięsa, skoro mam zawiesista masę z warzyw ;) ;)
MrSpellu - 2010-12-13, 13:32
:
ats napisał/a:
nie, no powaliłeś mnie na kolana

No no no, spokojnie.
ats napisał/a:
Nazywając moja potrawę gulaszem po prostu upraszczałam sobie życie, nie sądziłam, że zaklinam rzeczywistość - po prostu nie potrzebuje gulaszu z mięsa, skoro mam zawiesista masę z warzyw

Ale to nie jest wtedy gulasz :P Znajdź sobie inną nazwę :P
ats napisał/a:
Może mówiąc na coś takiego "ragout", też nie zważam na etymologię?? Bywają ragout warzywne, bywają jednakowoż i mięsne!! Groza-horror!

Dlatego pisałem, że nie wiem. Może zaklinasz, może nie.
ats - 2010-12-13, 13:58
:
no uwierz - nie zaklinam.

jak lecisz na inna planetę, to nazywasz występujące tam dziwactwa nazwami zgodnymi z tym, co ci się kojarzy ze wspomnieniami z Ziemi, no nie? :mrgreen:

Np. koloniści Pernu nazwali swoje wytwory inżynierii genetycznej smokami, bo coś takiego pamiętali z legend ziemskich. Stąd gulasz, stąd ragout :mrgreen:

nie zaklinam.
MrSpellu - 2010-12-13, 13:59
:
Zaklinasz. Nazywasz kurę orłem.
ats - 2010-12-13, 14:00
:
Nazywam kurę orłem??

Człowieku, nie jadłeś mojego hmmm - mojej zawiesistej masy!! :mrgreen: :mrgreen:
MrSpellu - 2010-12-13, 15:25
:
To może być naprawdę zajebista, wyczesana kura.
Faktem jest, że orłem nie jest i nie będzie.
Przykro mi.

Ja takie coś nazywam gulaszem //spell :


martva - 2010-12-13, 15:58
:
Wegańska bezserowa pizza istniała zanim weganizm się upowszechnił i jestem na 99% pewna że linkowałam do odpowiednich stron, howgh.

Na wigilię obowiązkowy barszczyk narkomański (kwas i grzyby), uszka z grzybami i krokiety (naleśniki z farszem kapustno-grzybowym, panierowane, smażone). I warzywny pasztet (dla Spella: warzywno-grzybowo-jajeczno-owsiana breja upieczona w foremce i podana ze śliwkami z octu)
ats - 2010-12-13, 16:02
:
wyczesana kura - kupuję to ;)

niemniej jednak - niektórzy po prostu preferują kury. Nie ma nic obraźliwego w byciu kurą. :mrgreen: :mrgreen:
MrSpellu - 2010-12-13, 17:12
:
martva napisał/a:
Wegańska bezserowa pizza istniała zanim weganizm się upowszechnił i jestem na 99% pewna że linkowałam do odpowiednich stron, howgh.

Ta, bułka posmarowana sosem, pamiętam.
Jamal - 2010-12-13, 17:34
:
@Spellu to raczej wygląda jak leczo :P :P :P do gulaszu to raczej piwo ze zdjęcia jest podobne.

Wiesz, co nie ma sensu szarpanie się i dziobanie jak kurki :-)

I nie jestem spalonym, zaćpanym studencikiem... To stare dzieje ( a i tak grubo mijające się z prawdą )

Jak to mówią może łapkę na dobry początek?

TZW Zgoda?! //piwo
MrSpellu - 2010-12-13, 21:52
:
Obraziłeś mój gulasz --_-
Jaskier - 2010-12-14, 11:41
:
MrSpellu napisał/a:
oraz o "jarskich kotletach".


To znaczy, że kotlet rzymski w twoim mniemaniu, też jest zaklinaniem rzeczywistości?
Tylko dlatego, że nie jest z karczku panie karczek? :->
MrSpellu - 2010-12-14, 12:04
:
Jaskier napisał/a:
To znaczy, że kotlet rzymski w twoim mniemaniu, też jest zaklinaniem rzeczywistości?

Tak.

Jaskier napisał/a:
Tylko dlatego, że nie jest z karczku panie karczek

Tak, panie burak :->
utrivv - 2010-12-14, 12:34
:
Dziwne że nikt nie wspomina o mielonce wegetariańskiej, flakach wegańskich oraz wegetariańskim Hagaw. Dlaczego taka dyskryminacja w doborze nazw?

A co z kawą Kawa luwak? Obecnie jest już koszerna czy to znaczy że jest także wegańska?
ats - 2010-12-14, 13:24
:
Jamal, koleżko - cała ekipa z socjologii jedzie z nami do Norymbergi, to już pewne, tak apropos dobrego jedzenia vege ;)
Fidel-F2 - 2010-12-14, 20:00
:
utrivv napisał/a:
A co z kawą Kawa luwak? Obecnie jest już koszerna czy to znaczy że jest także wegańska?
ale konkretnie o co Ci chodzi? zaciekawiło mnie
utrivv - 2010-12-15, 10:30
:
Fidel-F2 napisał/a:
utrivv napisał/a:
A co z kawą Kawa luwak? Obecnie jest już koszerna czy to znaczy że jest także wegańska?
ale konkretnie o co Ci chodzi? zaciekawiło mnie


Pytasz czy szukam dziury w całym?
Raczej staram się doprowadzić ideę ekstremalnego wegetarianizmu do absurdu.
Skoro Jaskier pyta nawet o przyszłość kur niosek to chyba warto też zapytać o te małpki?
Jaskier - 2010-12-15, 10:42
:
Różnica polega na tym, że jajka w przeciwieństwie do tej kawy, znajdują się w moim jadłospisie- i dlatego interesuje mnie los zwierząt które je znoszą. Jeśli komuś tak bardzo to przeszkadza, to trudno, nic na to nie poradzę.


Kawy nie kupuję - patrz nie przykładam ręki do tego interesu.

utrivv napisał/a:
warto też zapytać o te małpki?


małpki?
utrivv - 2010-12-15, 10:56
:
Jaskier napisał/a:


utrivv napisał/a:
warto też zapytać o te małpki?


małpki?

Fakt, bardziej pasowałoby powiedzieć dziwolągi.
Z wyglądu to takie piesko-małpki.
Jaskier - 2010-12-15, 11:02
:
utrivv napisał/a:
piesko-małpki.


Patrz ranga taksonomiczna.

Z biologią chyba trochę na bakier co?
utrivv - 2010-12-15, 11:13
:
Jaskier napisał/a:
utrivv napisał/a:
piesko-małpki.


Patrz ranga taksonomiczna.

Z biologią chyba trochę na bakier co?

Chyba nie oczekujesz że będę rzucał łacina na forum?
Chodziło mi o takie określenie które będzie obrazowe.
Homo homini lupus est
Aristoteles non semper Aristoteles
Lesij - 2010-12-15, 11:27
:
Ze względu na zmianę z typu roślinożernego na wszystkożerny, nasz organizm oduczył się przemian części aminokwasów. W tych warunkach aminokwasy te możemy jedynie pobrać z pokarmów zwierzęcych (posiadają komplet aminokwasów egzogennych - 8, względnie aż 11 z 20!!! To prawie lub ponad połowa!).
Pozbawianie się pokarmu zwierzęcego w jakiejkolwiek postaci może prowadzić do ciężkich chorób całego organizmu.
Prawda - tłuszcze roślinne są zdrowsze (nienasycone, ze względu na co o wiele łatwiej je trawić), ale to tylko jeden plus...
Dodatkowym minusem odkładania pokarmów zwierzęcych jest o wiele prostsze doprowadzenie do zachwiania równowagi jonowej ustroju. Rośliny nie mają np. tyle żelaza czy sodu, co większość pokarmów zwierzęcych.
Najlepsza jest zbilansowana dieta.
A wegetarianizm to żywienia antychryst nie żaden mesjasz :P Został wprowadzony przez nawiedzonych fur-fanów dla nawiedzonych fur-fanów. A przynajmniej słyszałem, że takie są jego korzenie - czysto ideologiczne...
MrSpellu - 2010-12-15, 11:32
:
Lesij napisał/a:
Został wprowadzony przez nawiedzonych fur-fanów dla nawiedzonych fur-fanów. A przynajmniej słyszałem, że takie są jego korzenie - czysto ideologiczne...

Ja tym słyszałem, że to wynalazek hinduski z II tysiąclecia przed naszą erą. Bardziej o charakterze religijnym. Niezależnie rozwijał się także w antycznej Grecji (podłoże filozoficzne)...
ats - 2010-12-15, 16:04
:
łoj, niektórzy tu się mocno kompromitują.

a Jaskier fajnym kolesiem jest ;)
martva - 2010-12-15, 20:33
:
Lesij napisał/a:
Pozbawianie się pokarmu zwierzęcego w jakiejkolwiek postaci może prowadzić do ciężkich chorób całego organizmu.


Aśtam, pitolenie. Dokładnie to samo można powiedzieć o mięsnym fastfudzie. A 'zbilansowana dieta' owszem jest najlepsza, ale wcale nie musi zawierać mięsa, ani też składników odzwierzęcych (tylko trzeba się ciut znać, a nie żywić chlebem z margaryną i sałatą, ale to naprawdę nie jest aż tak trudne.
ats - 2010-12-15, 20:47
:
martva rulezzz!

apropos - martva - masz jednak w szpitalu neta?
Fidel-F2 - 2010-12-15, 21:51
:
martva, taką zajefajną dyskusję popsułaś, niegrzeczna dziewczynka
Jaskier - 2010-12-15, 21:53
:
ats Ty nas tak nie adoruj :mrgreen:

Ciężkie choroby całego organizmu, drżyjmy weganie i wegetarianie

ats długo jesteś na diecie vegan? ( oczywiście jeśli można zapytać ;)

Byłem na diecie wegańskiej przez ponad rok, tak dla testu, jednak ze względu na walory smakowe np. czekolady mlecznej wróciłem do wegetarianizmu :-P

W Polsce jest coraz lepiej, pod względem różnorakich produktów wegańskich. Jednak w porównaniu z przykładowo krajami skandynawskimi, nadal jesteśmy zaściankiem. Ba nawet w Czechach jest o niebo lepiej ( lody wegańskie na porządku dziennym). I nikt nie wybałusza oczu, kiedy prosisz o pizze bez sera.
Lesij - 2010-12-15, 22:08
:
Agitujta ile chceta :P
Jasne można kombinować i używać skrobi i soi modyfikowanej genetycznie, ale czy nie lepiej połknąć kawał krwistego befsztyka, ftw? :P
Naturalne rośliny NIE MAJĄ pełnego kompletu aminokwasów egzogennych czy Wam się to podoba czy nie :P
martva - 2010-12-15, 22:47
:
ats napisał/a:
martva - masz jednak w szpitalu neta?


Miałam, ale bawiłam się w poniedziałek, jak mnie pokroili to nie miałam siły wyjąć lapka z torby i kabla podłączyć, a poza tym spałam.

Fidel-F2 napisał/a:
niegrzeczna dziewczynka


Mrrrau!

Lesij napisał/a:
ale czy nie lepiej połknąć kawał krwistego befsztyka,


Mnie osobiście befsztyk strasznie brzydzi, a krwisty to już w ogóle, więc nie, nie lepiej. Soję jadam raz na trzy miesiące mniej więcej. A skrobia jest szkodliwa? Od kiedy?

Lesij napisał/a:
Naturalne rośliny NIE MAJĄ pełnego kompletu aminokwasów egzogennych czy Wam się to podoba czy nie


A których nie mają? Bogini, bo nie wiem czego niedobór znów mam i na co umrę.
Lesij - 2010-12-15, 22:58
:
Jeśli jesz modyfikowane genetycznie to masz wsio :] I chodziło mi o modyfikowaną skrobię.
Nie jest zła, ale to, przynajmniej dla mnie (takie samo przekonanie jak Twoje o befsztykach) jakbym wcinał plastik. Jest tak samo sztuczny.
Fidel-F2 - 2010-12-15, 23:21
:
martva napisał/a:
Fidel-F2 napisał/a:
niegrzeczna dziewczynka


Mrrrau!
oj martva, wódki bym się z Tobą napił
martva - 2010-12-15, 23:41
:
Lesij napisał/a:
I chodziło mi o modyfikowaną skrobię.


W pierwszej chwili pomyślałam że Ci chodzi o skrobię modyfikowaną genetycznie i miałam zonka.

Lesij napisał/a:
Jeśli jesz modyfikowane genetycznie to masz wsio :]


Co mam wsio?

Chyba mi za dużo dziwnych rzeczy podali w kroplówce, mam prpblemy ze zrozumieniem.

Fidel-F2 napisał/a:
oj martva, wódki bym się z Tobą napił


sniff, nie mogę :(
Lesij - 2010-12-15, 23:44
:
martva napisał/a:


Co mam wsio?


Aminokwasy i pierwiastki normalnie nie występujące w roślinach.
Fidel-F2 - 2010-12-16, 00:08
:
martva napisał/a:
sniff, nie mogę
ale co? do końca życia?
martva - 2010-12-16, 11:55
:
Lesij napisał/a:
Aminokwasy i pierwiastki normalnie nie występujące w roślinach.


Czyli co na przykład?

Fidel-F2 napisał/a:
ale co? do końca życia?


Nie no, teraz ;) potem pewnie będę mogła, ale minimalne ilości, jak zwykle.
ats - 2010-12-16, 12:38
:
Adoruję Was, bo mi się podobacie. Ja nie mam problemu z mówieniem miłych rzeczy ludziom, którzy mi się podobają. Jutro mogę nie żyć i wtedy będę żałować, że nie powiedziałam czegoś miłego, jak był na to czas :mrgreen: więc się generalnie pod tym względem nie ograniczam //kas

Vegan jestem od września 2009, czyli krótko. Wcześniej pięć lat vege.
Zostałam wegetarianką ostatecznie dzięki mojej Zochnie, która wtedy miała dwa lata (gdzieś to chyba opisywałam na forum, ale ze historyjka jest fajna, mogę ją powtórzyć, gdyby kogoś to interesowało :mrgreen: :mrgreen: )

(już miałam napisać "pozdrówka", ale się powstrzymałam :badgrin:

:badgrin: )
ats - 2010-12-16, 12:40
:
Lesij napisał/a:
martva napisał/a:


Co mam wsio?


Aminokwasy i pierwiastki normalnie nie występujące w roślinach.


łał, a ja myślałam, że wszystko na tej planecie składa się z tych samych pierwiastków, może oprócz tych nowych bakterii, które NASA wyłowiła z jakiegoś bajora ostatnio (zawierają one masę arsenu , a mimo to żyją //wulf )
utrivv - 2010-12-16, 13:51
:
ats napisał/a:
może oprócz tych nowych bakterii, które NASA wyłowiła z jakiegoś bajora ostatnio (zawierają one masę arsenu , a mimo to żyją //wulf )

Sprostowanie. Te bakterie nie zawierają Arsenu tylko w środowisku ubogim w fosfor zastępują go arsenem.
NASA przeprowadziło badania w których stopniowo usuwano fosfor. Wszystkie szczepy bakterii padły z wyjątkiem jednego który zdołał zastąpić wszystkie cząstki arsenem i przeżyć.
Nie podano jak długo żyły później te bakterie.

Czy wiecie może dlaczego uważa się że były dwa odrębne "źródła" wegetarianizmu (Grecy i Ariowie)?
Czy ten pogląd ktoś wymyślił (wpisał na wikipedię) i uciekł czy są jakieś podstawy ku temu?
(Bardziej prawdopodobne wydaje się zapożyczenie wegetarianizmu dzięki perskim kupcom którzy podbili Indie mniej więcej w czasie kiedy w Grecji pojawia się wegetarianizm)

Druga sprawa - jak hindusi usprawiedliwiali używanie zwierząt w bitwie skoro niejedzenie mięsa tłumaczyli poszanowaniem życia zwierząt?
A może nawet nie zauważyli sprzeczności (w końcu człek też żywy a ginął na wojnie)?
martva - 2010-12-16, 14:31
:
Lesij napisał/a:
Jeśli jesz modyfikowane genetycznie to masz wsio :]


I jeszcze to mnie tknęło z opóźnieniem. Zawsze mi się wydawało że większość roślin modyfikowanych genetycznie ma cechy typu podwyższona odporność na pestycydy, a nie wyższa odżywczość (nie mówię o słynnym ryżu z karotenem) i komplet wszystkich aminokwasów egzogennych. Ba, pierwsze słyszę że jak coś jest modyfikowane genetycznie to ma wszystko. Przydałoby się moje genetyczne guru (ihan, jesteś? czytasz? powiedz!)
ats - 2010-12-16, 16:05
:
btw - martva, pobyt w szpitalu jednak Cię zmienił! ;)
martva - 2010-12-16, 16:22
:
Wróciłam do jednego ze starych avów, i tyle ;)

jeeej, jak dobrze móc zjeść kanapkę z serem. I pomarańczę. Wymarzona pita z róznymi rzeczami musi jeszcze poczekać, bo całej naraz chyba nie zmieszczę ;) ale może jutro albo pojutrze sobie zrobię tapenadę albo pseudo-tapenadę, bo nie wiem na ile anchois jest obowiązkowe i kanoniczne w tym czymś (czarne oliwki, czosnek, natka pietruszki, sok z cytryny, kapary i oliwa - zmiksować na gładką pastę, pożerać z chlebem, dobre, chociaż wygląda jak mielone ślimaki).
ats - 2010-12-16, 18:01
:
będzie dobrze! Bez anchois nawet lepsze, IMO. Ale dobrze, że dodałaś przedrostek "pseudo", bo MrSpellu zaraz oskarżyłby Cię o zaklinanie rzeczywistości ;) ;)
a i tak zaraz walnie wykład, po czym pozostanie nam nazywać pseudo-tapenadę aromatyczną zawiesista masą ;) ;)
martva - 2010-12-16, 18:25
:
Nie wiem czy lepsze, nigdy nie jadłam anchois i raczej mi się nie zdarzy. Przedrostek był specjalnie dla Spella ;) Ale w zawiesiste masy się nie bawię. Może 'pasta z oliwek' by wystarczyła ;)

BTW to jest bardzo dobra rzecz, a kiedyś nie lubiłam czarnych oliwek. Dłuzej nawet niż zielonych. Za samymi nadal nie przepadam, ale na pizzy, w sałatkach są OK, a ta pasta jest genialna. Robi furorę na imprezach.
ats - 2010-12-16, 21:53
:
kobieto, niebezpiecznie zbliżasz się do ideału ;) Mój były szef powiedział kiedyś, że w przypadku oliwek smakuje dopiero setna ;) ;)

ja uwielbiam oliwki w każdej postaci, formie - zawsze i wszędzie, ale w moim przypadku tez nie była to miłość od pierwszego wejrzenia ;) . Pasta z oliwek jest okej - a gdy się o niej czyta, to pachnie jak milion dolarów ;')
martva - 2010-12-16, 22:05
:
ats napisał/a:
zbliżasz się do ideału


Zbliżam się? Foch!

Yeah, mama mi kupiła pietruszkę. Mam strasznego smaka na pietruszkę, znaczy natkę. A tez kiedyś nie lubiłam (koperku nadal nie lubię, chyba że na młodych ziemniakach).
Niemożliwie się stęskniłam za surowizną, banany mi zdecydowanie nie wystarczały, a dwie domy głodówki to masakra.
ats - 2010-12-17, 00:30
:
a ja koperek owszem, i świeży i suszony, za to natka...?? no znieść nie mogę ;)
Lesij - 2010-12-17, 09:57
:
martva napisał/a:
Czyli co na przykład?

O tym, że rośliny nie posiadają kompletu aminokwasów egzogennych czytałem w materiałach do olimpiady biologicznej. Niestety wiedza, które to aminokwasy (imiennie) nie została podana. Co do pierwiastków - dałem przykład wcześniej.
Np. wszyscy roślinożercy w przyrodzie mają nadmiary potasu a niedobory sodu, co w skrajnych przypadkach może prowadzić do zaburzeń przewodnictwa nerwowego (nie wiem, jak z tym jest u człowieka)

ats napisał/a:


łał, a ja myślałam, że wszystko na tej planecie składa się z tych samych pierwiastków, może oprócz tych nowych bakterii, które NASA wyłowiła z jakiegoś bajora ostatnio (zawierają one masę arsenu , a mimo to żyją //wulf )

Łał, cudowny sarkazm...
Rozmawiamy czy bawimy się w przepychanki dla dorosłych zwane erystyką?
To, że wszystko składa się z tym samych pierwiastków nie znaczy, że potrafi je tak przemieniać by były one użyteczne dla innych organizmów. I to mamy z tym i białkami roślinnymi. Nie tworzą aminokwasów niezbędnych dla człowieka lub tworzą ich niewiele, bo same ich nie POTRZEBUJĄ. Trza je modyfikować i niejako zmuszać, np. do gromadzenia w nasionach białek w nich normalnie nie występujących.
Radziłbym wszystkim weganom wzbogacić dietę chociaż o glony (dostępne w formie np. tych matek do sushi), ponieważ z tego, co mi wiadomo posiadają zupełnie inne proporcje różnorakich elementów niż rośliny (są bardziej pierwotne, więc wytwarzają bardziej 'głupie' i 'prymitywne' związki. Głupie dla nich - mogłyby za mniejszą energię wytworzyć coś o wiele korzystniejszego, ale nie potrafią).

martva napisał/a:

I jeszcze to mnie tknęło z opóźnieniem. Zawsze mi się wydawało że większość roślin modyfikowanych genetycznie ma cechy typu podwyższona odporność na pestycydy, a nie wyższa odżywczość (nie mówię o słynnym ryżu z karotenem) i komplet wszystkich aminokwasów egzogennych. Ba, pierwsze słyszę że jak coś jest modyfikowane genetycznie to ma wszystko. Przydałoby się moje genetyczne guru (ihan, jesteś? czytasz? powiedz!)

Różne, różne, różniste są modyfikacje.
Tu nie chodzi o odporność, ale też o odżywczość. O to, by rośliny były 'fajniejsze', bardziej potrzebne, smaczniejsze, ale... nienaturalne...
Nawet nie wiesz ile wcinasz GMO. Chyba, że zaczęłabyś czytać wszystkie opakowania albo patrzeć na cennik w warzywniaku (choć i to nie zawsze jest napisane). GMO są tańsze, smaczniejsze, bardziej kolorowe i o wiele bogatsze w składniki odżywcze LUB POSIADAJĄCE TE NIEWYSTĘPUJĄCE W NATURZE I DO NICZEGO ROŚLINIE NIEPOTRZEBNE (np. złoty ryż). Więcej - tu nie chodzi np. o te pomidorki koktajlowe w ładnych opakowankach tylko o zwykłe produkty, dostępne w koszach. A dlaczego? A dlatego, że rolnikom bardziej się opłaca hodować GMO. Plony są większe, wszystko można sprzedać za normalną cenę, a koszt wyhodowania i utrzymania nasion jest znacznie mniejszy (np. mają podwyższoną wytrzymałość na pasożyty, gnicie albo właśnie pestycydy). To żaden problem zamiast jednego, krótkiego kawałka DNA wkleić 2-3-4-5-6-10...
martva - 2010-12-17, 11:34
:
Lesij napisał/a:
O tym, że rośliny nie posiadają kompletu aminokwasów egzogennych czytałem w materiałach do olimpiady biologicznej. Niestety wiedza, które to aminokwasy (imiennie) nie została podana.


Ach, no tak, olimpiada biologiczna. Bo w mojej książce kucharskiej pisali że w roślinach są wszystkie aminokwasy egzogenne, tylko zboża mają mniej niektórych, a np strączkowce niektórych innych, więc trzeba je mieszać w posiłkach (co większość ludzi robi, nawet nieświadomie, podając np soczewicę z ryżem) i tyle.

Lesij napisał/a:
patrzeć na cennik w warzywniaku (choć i to nie zawsze jest napisane)


Myślę ze dawno w warzywniaku nie byłeś, z reguły nie podają nawet nazwy odmiany.

Jeśli chodzi o GMO to poczekam na ihan, bo jest o wiele bardziej kompetentną osobą w tej kwestii niż ja i Ty razem wzięci. Z tego co wiem w Europie GMO to raczej rosliny przemysłowe niż warzywa, więc w pomidorach bym się ich nie spodziewała. Wystarczająco ładne, plenne i odporne są odmiany F1, czyli hybrydowe (pamietam ze studiów, to prawie jak materiały do olimpiady z biologii, nie?). W każdym razie wydaje mi się że przesadzasz, opakowania czytam zawsze i nałogowo (jak większość wegetarian zapewne), poza tym według twojego toku myślenia i tak im więcej GMO wcinam, tym lepiej dla mnie - prawda?
Lesij - 2010-12-17, 12:30
:
Prawda, ale to nienaturalne i jakkolwiek zdrowe dla Ciebie dla naszej planety nie :P
Ale my chyba nie o tym.
ats - 2010-12-17, 14:16
:
Lesij, Paladynie Tajgi z Rzeczypospolitej - proszę, nie pouczaj mnie na temat erystyki, genetyki, a zwłaszcza diety wegańskiej.

W zamian - zaciekawiaj mnie, proszę. Wtedy na resztę spojrzę z pobłażaniem. Aha - i rozśmieszaj. To lubię [rzekła] to lubię!
ihan - 2010-12-17, 14:17
:
Lesij napisał/a:
Jeśli jesz modyfikowane genetycznie to masz wsio :] I chodziło mi o modyfikowaną skrobię.
Nie jest zła, ale to, przynajmniej dla mnie (takie samo przekonanie jak Twoje o befsztykach) jakbym wcinał plastik. Jest tak samo sztuczny.


O Bogini. Dobrze, od początku: przytocz proszę drogi Lesij definicję organizmu modyfikowanego genetycznie, pokaz gdzie w tej definicji jest podane, że modyfikuje sie genetycznie by produkować aminokwasy ezgogenne dla człowieka (jak znajdziesz jeden taki przykład wykonanej w tym celu modyfikacji zasłużysz nawet na uścisk dłoni Prezesa), a potem poczytaj sobie o aminokwasach egzogennych i ich źródle, na początek nawet Luke Google wystarczy. Jak odrobisz lekcje możemy kontynuować rozmowę, bo bez alfabetu nie bardzo wiem w którym kierunku moglibyśmy się poruszać.
Aha, dla ułatwienia, soja nie jest równoznaczna z GMO. O modyfikowanej skrobi też chętnie przeczytam, gdy już się dowiesz co to znaczy. I jeszcze jedna podpowiedź, asfalt modyfikowany na przykład nie jest uzyskiwany z GMO.

EDIT: i koniecznie, koniecznie przeczytaj o złotym ryżu, podaj co jest w nim nienaturalnego (!!!!), nie występującego w naturze i niepotrzebnego roślinie. Przeczytaj sobie koniecznie coś o karotenach, jak wykażesz, że są niepotrzebne roślinom, myślę, że w końcu na polskiego Noblistę się doczekamy.
ats - 2010-12-17, 15:35
:
ach - i jeszcze to chciałam powiedzieć, że ludziom nievege to się wydaje, że my, vege people, to tylko o jedzeniu myślimy i mówimy :badgrin: :badgrin:

a my przecież mamy romantyczne dusze i myślimy nie tylko o fizjologii, ale także m.in. o poezji, filmie moralnego niepokoju, zjawiskach paranormalnych, snopowiązałkach... :))
martva - 2010-12-17, 15:40
:
Ja tam lubię myśleć o jedzeniu. Jedzenie jest miłe i przyjemne. Myślenie o jedzeniu też jest miłe i przyjemne.
ats - 2010-12-17, 15:43
:
martva napisał/a:
Ja tam lubię myśleć o jedzeniu. Jedzenie jest miłe i przyjemne. Myślenie o jedzeniu też jest miłe i przyjemne.


no jasne!! ale przecież myślisz (czasem) o czymś innym, prawda...? ;)
martva - 2010-12-17, 16:05
:
Nie, bo to się kończy myśleniem o sensie życia i mnie to dołuje.
ats - 2010-12-17, 16:39
:
okej, czyli jednak tylko o jedzeniu ;) ;)
ihan - 2010-12-17, 16:56
:
Dręczenie się sztucznymi problemami typu: sens życia (a nie co nas w życiu bawi i jak to zrobić, żeby robić to, co nas cieszy) to nie problem wege wyłącznie.
ats - 2010-12-17, 17:21
:
taaak - a ponieważ vege mają lekką dietę, to lekkość ich bytu jest wprost nieznośna ;) ;)
Lesij - 2010-12-17, 23:07
:
ihan przykro mi. Swoim mentorskim tonem skutecznie zniechęciłaś mnie do jakiejkolwiek dyskusji. Wiem co-nieco o wszystkich poruszonych przez Ciebie zagadnieniach i o dziwo odświeżyłem sobie wcześniej (przed wzięciem udziału w dyskusji) temat aminokwasów egzogennych właśnie za pomocą Googla, ale nie mam zamiaru się tutaj teraz tłumaczyć i, ewentualnie, bawić w Twoją grę.
Ergo - chce Nobla - zdobądź go sama :]

ats - nie pouczam. Zauważam jedynie, że zamiast dyskutować - prowokujesz. Swoim ostatnim postem również, dlatego też nie mam zamiaru kontynuować wątku.

Podsumowując obie odpowiedzi:


Pozdrawiam.
martva - 2010-12-17, 23:27
:
Lesij napisał/a:
Wiem co-nieco o wszystkich poruszonych przez Ciebie zagadnieniach


Kim jesteś z zawodu/wykształcenia, tak z ciekawości?
martva - 2010-12-18, 11:27
:
Lesij, pomyślałam sobie wczoraj wieczorem i gdyby wytworzenie roślin GMO które produkująją wszystko co jest nam potrzebne, było tak banalnie proste jak Ci się chyba wydaje, to żywilibyśmy się wszyscy jedną rośliną o wielu smakach, myślę, wszystkie inne gatunki odeszłyby w zapomnienie. Roślina ta dawałaby również wełnę. I parę innych rzeczy.

No i oczywiście nikomu by nie wpadło do głowy że weganie mogą mieć niedobory czegokolwiek, bo co za problem jak jedzą taką cudowną genetycznie zmodyfikowana roślinę co daje wszystko.
ihan - 2010-12-18, 11:37
:
Martva, ale wykształcenie nie ma nic do rzeczy, do rzeczy ma to, co się wie na dany temat.

Lesij, no właśnie z twoich postów widać, że wiesz co-nieco. I niestety, póki się więcej nie dowiesz nie bardzo jest o czym rozmawiać, bo zamiast dyskusji musielibyśmy zająć się najpierw przybliżeniem podstaw poruszanych zagadnień. To, co dotąd piszesz to jakiś zbiór półprawd. Choćby o nienaturalności złotego ryżu. Tak, tak samo nienaturalna jest konsumowana przez nas marchewka, bo dzika, od której wyprowadzono odmiany uprawne nie ma aż tyle karotenów. Zabrońmy konsumpcji marchewki.

Przeczytałeś o aminokwasach egzogennych, tak, i już wiesz, że choćby soja ma "co trzeba", a nie każde mięso, z nie każdego zwierzęcia jest wystarczające? Nie musisz się bawić w moje gry, ale nie zabieraj autorytarnie głosu, gdy na poziomie elementarnym, bez przygotowania, można zbić twoje argumenty.

Chętnie podyskutuję o niebezpieczeństwach uprawy roślin o określonych cechach, niezależnie od tego, czy cecha została uzyskana przez transformację, czy przez mutagenezę chemiczną, fizyczną, czy krzyżowanie. Tylko najpierw trzeba zrozumieć co to jest GMO zamiast nagonki na czarownice. Żeby nie dawać się wkręcać w aferę z Roundupem choćby.

Aha, i życzę powodzenia we wprowadzaniu nieograniczonych fragmentów obcego DNA, bo jak zauważyłeś, obojętne czy wprowadzamy 3, 5, 7, 20. Naprawdę, chętnie przeczytam protokół, który zastosujesz i zobaczę wyniki i taką roślinę. Trzymam kciuki.
Lesij - 2010-12-18, 13:51
:
No to wracam :P
Właśnie chodziło mi o ton, nie o to, co mówisz. Dziękuję.
I gdzie ja byłem autorytarny? Wskaż mi to proszę, bo możliwe, że nieświadomie napisałem to jako prawdy objawione
I słyszałem o tym, że marchewka w ogóle była swego czasu w kolorze buraka :P
Co do tego, że niepotrzebny jest karoten - po co ryżowi on w NASIONACH? Z tego co wiem, jego jedyną funkcją jest uzupełnienie diety biednych Azjatów, których jest podstawą diety (jeśli nie jedyną rzeczą, którą spożywają...). Z mojej wiedzy (jak mi bez przerwy dajesz do zrozumienia, ułomnej /nie wiem, chcesz żebym teraz czołobitnie rzekł: Tak ihan, wiesz więcej, adoruję Cię i oficjalnie przyznaję, że moja indolencja jest przerażającą?/) wynika, że karoten jest głównie jednym z barwników fotosyntetyzujących (wchodzi w skład tych śmiesznych 'anten' wychwytujących fotony). I na podstawie tejże wiedzy to napisałem.
Powtórzę pytanie: czy ja gdziekolwiek zaznaczyłem, że moja wiedza jest w jakiś sposób jedyna i niepodważalna???
Nie rozumiem po co dalej ta ironia.
I na poziomie elementarnym, bez przygotowania, jakoś nie można, bo jesteś jedyną osobą, która jak na razie zabrała głos w tej dyskusji w taki sposób :]
ats - 2010-12-18, 15:57
:
marchewka była kiedyś w kolorze pietruszki, serio serio ;)
martva - 2010-12-18, 16:14
:
Dzika marchew nadal jest. Serio serio.
ats - 2010-12-18, 16:24
:
jasne, bo jaka ma być...? ;) Dzika marchew i dawna marchew to dwa bratanki ;) ;) a nawet jeden i ten sam bratanek :mrgreen:
martva - 2010-12-18, 16:37
:
Mam wyjebistą książkę o warzywach i owocach - historia i występowanie w kulturze. Polowałam na nią kilka lat, potem dostałam od siostry na urodziny i... od roku jej nie przeczytałam :oops: masa ciekawostek, rozdział o marchewce też jest.
Kojarzę coś że pomarańczową marcheff spopularyzowano w Holandii, bo to kolor rodziny królewskiej. I fioletowe formy wróciły dopiero niedawno (kojarzę odmianę Purple Haze, fajnie wygląda mimo że że wcale nie jest GMO :P )
ats - 2010-12-18, 16:41
:
Wszystko jest GMO, nawet człowiek, któremu każdy głupi wirus potrafi wrzucić własne DNA do namnażania, a potem zostawić niepotrzebne resztki ;)
w każdym człowieku żyje więcej komórek bakteryjnych, niż komórek człowieczych, podobno nasze mitochondria to pozostałość po jakimś gościu ze świata zewnętrznego ;) ;) I jakoś się trzymamy.
Nie jestem fanką nowoczesnej biotechnologii, sądzę, że przyroda wystarczająco dobrze sobie radzi z produkcją bioróżnorodności, ale nie ma co demonizować GMO. ;)
Fidel-F2 - 2010-12-18, 16:43
:
martva napisał/a:
Mam wyjebistą książkę o warzywach i owocach - historia i występowanie w kulturze.
daj bliższe namiary
martva - 2010-12-18, 16:57
:
Jonathan Roberts "Powab jabłka. Fascynujące dzieje owoców i jarzyn"
Tu pierwsza z brzegu recenzja. Jeden rozdział, o oberżynach, znalazłam w sieci pisząc magisterkę, moja sis mi sprezentowała dobre dwa lata później. Staroć, długo nie do zdobycia, teraz widzę na Allegro dwa egzemplarze, prawie połowę taniej niż mój, jakby co ;)
Fidel-F2 - 2010-12-18, 17:00
:
dzięki
martva - 2010-12-18, 17:04
:
I mała próbka żeby było wiadomo czego się spodziewać. Fragment z kozami i Maurami mnie rozwalił.
ihan - 2010-12-19, 10:15
:
Lesij, nie potrzebuję hymnów pochwalnych, prezenty od wielbicieli już mi się nie mieszczą na kominku. Odniosłeś wrażenie, że pisze mentorsko, i bardzo dobrze. Znajdź różnice między moim tonem a tonem twoich postów. Marzy mi się, że przygotowany do dyskusji napiszesz: ihan, a gdzie znalazłaś, że mięso zwierzęce nie dostarcza wszystkich aminokwasów egzogennych dla człowieka? Jakieś konkrety, źródła? Jednym tchem piszesz o GMO i skrobi modyfikowanej, widzisz jakieś podobieństwa miedzy tymi zagadnieniami, różnice? I powiązania miedzy stanem zdrowia Martvej a spożywaniem skrobi modyfikowanej, dane, że wegetarianie spożywają jej więcej niż mięsożercy?
Szczerze, męczy mnie już dyskutowanie o GMO bez solidnych podstaw, bo zamiast dyskusji można co najwyżej pokazywać gdzie dyskutant twierdzi nieprawdę. Złoty ryż…. Cóż, dalej się nie przygotowałeś o karotenach, ojej, a dlaczego żonkil jest żółty, anten fotosyntetycznych też śmiesznymi bym nie nazwała. Złoty ryż, akurat jest ślicznym przykładem do dyskusji o GMO, fakt. Został stworzony by wprowadzić do diety ubogiej ludności azjatyckiej (pro)witaminęA, a jest to poważny problem, skoro według szacunków 300 mln dzieci w Azji cierpi na „kurzą ślepotę”. Dorosłych oczywiście też, ale jak poda się dane dotyczące dzieci, na społeczności międzynarodowej robi to większe wrażenie. Docelowo niedobór tej witaminy może prowadzić do śmierci. Okazało się, że sam złoty ryż nie wystarczy, ale w jakiś sposób ogranicza niedobory, i przynajmniej ktoś starał się rozwiązać problem. Nasiona złotego ryżu rozdawane są za darmo, jest specjalna fundacja pokrywająca koszty. Jednocześnie greenpeace i inne podobne organizacje ostro działają przeciwko, sporo krajów europejskich odmawia kupna ryżu nie GMO, jeśli w tym samym elewatorze przechowywany był złoty ryż, bo, ojej, jedno ziarenko może się zaplątać. W rezultacie, aby nie stracić odbiorców lokalni rolnicy boją się uprawiać złoty ryż. Dla jasności, te wszystkie organizacje tak dbające o brak GMO na stołach europejskich konsumentów nie robią dokładnie nic by dostarczyć suplementów diety, choćby witaminyA w tabletkach. Twórcy złotego ryżu przynajmniej próbowali, proekologicznym to raczej zwisa. Może i zachorują, może umrą, ale przynajmniej odżywiali się „ekologicznie”. Bardzo ładnie powiedział „twórca” złotego ryżu na którymś swoim wykładzie: najbardziej sprawą GMO przejmują się mieszkańcy tych części globu, gdzie nie ma problemu głodu.
Lesij - 2010-12-19, 11:13
:
Nie rozumie Pani Doktor tego co piszę :]
Żonkil ma żółte płatki, by 'atrakcyjnością' okwiatu zwabiać owady zapylające go. A ryż ma karotenowce po to by dostarczyć składników odżywczych ludziom, co JEMU SAMEMU do niczego NIE JEST potrzebne.
Co do anten - nazwałem, je śmiesznymi bo tak. Nie dlatego, ze uważam je za zbędne.
Też nie widzę wielkiego sensu w dyskusji, bo chyba nie mam cudownej ilości czasu potrzebnej by uzupełnić braki potrzebne do dyskutowania z Panią Doktor.
Aha i ton mentorski nie jest potrzebny - wielu doktorów, a nawet czasem profesorów zwyczajnych radzi sobie bez niego nawet gdy maluczki i ułomny studencik palnie przy nim coś tak głupiego, że inni maluczcy studencikowie zaczynają się z niego podśmiewać.
Nie pytam o źródła, bo sam mam parę-paręnaście źródeł do przeczytania (w całości) z zupełnie innej dziedziny wiedzy. Moglibyśmy bawić się teraz w dyskusję quasi-akademicką i na dobrą sprawę temat, który chce Pani Doktor poruszyć bardzo mnie interesuje. Niestety mam tematy, które interesują mnie bardziej, a ze względu na nawał pracy nie miałem nawet chwilki by się nimi zająć.
Dziękuję więc Pani Doktor za dobre chęci i przepraszam :]
martva - 2010-12-19, 12:01
:
Lesij napisał/a:
Niestety mam tematy, które interesują mnie bardziej, a ze względu na nawał pracy nie miałem nawet chwilki by się nimi zająć.


Ciekawe że najpierw piszesz z pełnym przekonaniem elaboraty o ciężkich chorobach biednych wegetariańskich organizmów, a potem się wykręcasz od dyskusji brakiem czasu. Generalnie rzecz biorąc: pfff.

Nie odebrałam tonu ihan jako mentorskiego, to delikatnie złośliwy ton człowieka 'ja wiem o czym mówię, a Ty?'. Jest to o wiele lepsze niż 'mam rację i nie chce mi się tego udowadniać'.

Przejrzałam sobie wczoraj moją ogromniastą Wegetariańską Książkę Kucharską, zaczynając od tego kawałka o aminokwasach i łączeniu różnych typów pokarmów w posiłkach, a potem sobie obejrzałam przepisy i obrazki. Uwielbiam książki kucharskie, chociaż z reguły jak szukam na coś przepisu, to w internecie ;) Ale nabrałam ochoty na zrobienie sobie jakichś fajnych kotletów. Tylko muszę sprawdzić stan posiadania strączkowców w szafce, bo nie wiem co mam. I może kupić migdały.
ihan - 2010-12-19, 12:16
:
Lesij, ulżyło ci? To dobrze, bo szkoda się denerwować w niedzielę. Widzisz, dowiedziałeś się czegoś o karotenach (które: uwaga, uwaga, mogą też występować w nasionach, bo w owocach to oczywiste raczej jest). Czyli: ja osiągnęłam mały, niedzielny sukces, a ty się czegoś dowiedziałeś i w dodatku nie bolało. Pewnie dowiedzenie się np. o skrobi modyfikowanej wymagało by mniej czasu niż napisanie posta, ale małymi kroczkami i do tego dojdziemy. Martwi mnie trochę ta twoja tytułomania, ale podobno z tego się wyrasta. Będę trzymać kciuki.

Dieta wegetariańska niby wymaga więcej uwagi, ale w zasadzie zbilansowana dieta mięsożerna też. Co najwyżej wegetariańska jest bardziej czaso- i kosztochłonna, ale za to jaka jest smaczna. Tylko, właśnie jak z uczciwością, bo uczciwość wymagałaby np. sprawdzania składu wszystkiego, sery produkowane są z użyciem podpuszczki zwierzęcej, jako tłuszcz często dodawane są tłuszcze zwierzęce, w jogurtach jest żelatyna, a nie agar. Ale gotowanie wyłącznie z nieprzetworzonych produktów to kompletny kosmos, musiałby człowiek z kuchni nie wychodzić.
Lesij - 2010-12-19, 17:17
:
Niczego się nie dowiadywałem. Jeśli chodzi o okwiat to napisałem to z własnej wiedzy, bez zaglądania gdziekolwiek :P
I nie denerwuję się wcale >.> A tytułomania wzięła się z dystansu jaki stworzyłaś w znacznej mierze pierwszym, a potem drugim postem.

@martva: Nie piszę żadnych elaboratów. Wynikało to z tego, co Ci napisałem w pw, a nie z chęci postraszenia Was czy pouczenia w jakiś sposób. Napisałaś mi, że niesłusznie i zgadzam się - niesłusznie.
Co do pouczania, wcześniej, w pw, mówiłaś, ze ma prawo pisać mentorskim tonem, teraz nagle stwierdzasz, że wcale tonem mentorskim nie pisze.
Co zaś do doczytywania - żeby dosięgnąć poziomu satysfakcjonującego ihan musiałbym spędzić nad książkami parę godzin. To dużo w momencie, gdy mam mnóstwo zaległych lektur.
Nie jest dla mnie ważne by teraz bronić swoich racji i rozpaczliwie szukać w książkach ich potwierdzenia. Ważne było dla mnie (patrz mój tytuł i podpis; nie stosuję ich, jak wielu użytkowników, bez kozery), by w jakiś sposób Was przestrzec.
Nie mam racji? To super :)
A żeby zamknąć sprawę: Przepraszam za swoje niedouczone wypowiedzi w tym temacie.
martva - 2010-12-19, 17:19
:
Lesij napisał/a:
wcale tonem mentorskim nie pisze.


Ale ma prawo :P

Lesij napisał/a:
by w jakiś sposób Was przestrzec


Ale naprawdę Ci się wydaje że wegetarianie żyją w totalnej izolacji i o aminokwasach etc w życiu nie słyszeli? I pod wpływem paru Twoich postów zmienią zdanie? Nie jestem teraz złośliwa, powaznie pytam.
utrivv - 2010-12-20, 08:54
:
ihan napisał/a:
Złoty ryż, akurat jest ślicznym przykładem do dyskusji o GMO, fakt. Został stworzony by wprowadzić do diety ubogiej ludności azjatyckiej (pro)witaminęA, a jest to poważny problem, skoro według szacunków 300 mln dzieci w Azji cierpi na „kurzą ślepotę”. Dorosłych oczywiście też, ale jak poda się dane dotyczące dzieci, na społeczności międzynarodowej robi to większe wrażenie. Docelowo niedobór tej witaminy może prowadzić do śmierci. Okazało się, że sam złoty ryż nie wystarczy, ale w jakiś sposób ogranicza niedobory, i przynajmniej ktoś starał się rozwiązać problem.

Ihan a można wiedzieć czy te informacje masz z pracy czy z zainteresowań?
Nauczono mnie wierzyć że prowitamina A nie ma udowodnionego dobroczynnego skutku działania - owszem potrzebujemy jej do życia ale z licznych badań wynika że może działać rakotwórczo ana pewno działa tak na palaczy.
Teraz nie wiem jaka wagę przykładać do twoich informacji (zawsze gdy słyszę coś sprzecznego z dotychczasową wiedzą podchodzę do tego ostrożnie)
A co było złego w starym ryżu? Słyszałem że problemu ze zdrowiem nie miały ludy jedzące zwykły ryż i dopiero "nasz" sposób przygotowania oczyścił go ze wszystkich odżywczych substancji. Jeżeli tak to po co kupować drogi złoty ryż? Wystarczy wrócić do starych metod - tak czy nie? (ja nie mam wiedzy by tego stwierdzić a "logiczne rozumowanie" często prowadzi na manowce)
MrSpellu - 2010-12-20, 09:10
:
utrivv, pieprz ryż. Jedz ziemniaki --_-

A tak poważnie, to zamuliliście taką fajną dyskusję na temat wyższości kotleta nad sałatą :->
Wstydźcie się --_-
ats - 2010-12-20, 09:13
:
MrSpellu - choćbyśmy nie wiem co tu pisali, to i tak wegetarian będzie przybywać. a kto czytał "Przestrzeni, przestrzeni!", ten wie, że niedługo kotlet sojowy będzie szczytem pożądania ;)
MrSpellu - 2010-12-20, 09:25
:
ats napisał/a:
a kto czytał "Przestrzeni, przestrzeni!", ten wie, że niedługo kotlet sojowy będzie szczytem pożądania

A kto oglądał Delicatessen, ten wie, że nie :->
ats - 2010-12-20, 09:50
:
He, he - wolisz ludzinę niż sojowy kotlecik????
martva - 2010-12-20, 11:41
:
E tam, sojowy kotlecik smakuje jak tekturka, chyba że się go porządnie doprawi (teraz będę chichotać w duchu, bo mi się przypomina sytuacja ze znajomym ojca, który kiedyś wpadł jak jadłam obiad i rzucił 'bo wegetariańskie jedzenie jest mdłe i bez smaku' :badgrin: )
Ale taki falafel, mrrrr...
I muszę wypróbować kilka przepisów na kotlety (coś z soi i migdałów, w sumie nie jadłam soi już z pół roku, to będzie akurat; i burgery z ciecierzycy i soczewicy, wyglądają całkiem mniam).

Z ciut innej beczki: ats, masz jakieś doświadczenie z własną produkcją tofu? Masa przepisów z zastosowaniem tego serka wygląda zachęcająco, ale cena gotowego mi sie mniej podoba. Myślałam żeby zrobić własny, tylko nie wiem czy dam radę ;)
ats - 2010-12-20, 12:44
:
nie, nie robię własnego tofu, bo nie mam czasu, czasem kupuje zajefajne tofu pod adresami internetowymi, z czego jeden jest naprawdę tani i jest świetny wybór. drugi- po prostu niezły wybór świetnie doprawionego tofu ;)
Lesij - 2010-12-20, 16:40
:
martva napisał/a:

Ale naprawdę Ci się wydaje że wegetarianie żyją w totalnej izolacji i o aminokwasach etc w życiu nie słyszeli? I pod wpływem paru Twoich postów zmienią zdanie? Nie jestem teraz złośliwa, powaznie pytam.

Z lekcji biologii i autopsji (miałem znajomą wegankę, która pewnego pięknego dnia obudziła się ze swoimi włosami na... poduszce...) wiem to, że zdarza się często wegetarianom i weganom zapadać na choroby i zespoły chorób związane z niedoborem pierwiastków lub aminokwasów.
Cóż, najwyraźniej i podręczniki do biologii, i moja nauczycielka, i ten odosobniony przypadek dziewczyny w gimnazjum spowodowane były (lub zinterpretowane w taki sposób) przez lobby garmażeryjne :P
ats - 2010-12-20, 16:48
:
ło jessssu, nie jest łatwo mnie zdrzaźnić, ale jestem obecnie przepracowana, więc może to dlatego: Lesij, chłopcze, nie troszcz się tak o nasze zdrowie.
Jeśli wyłysiejemy, to na własną odpowiedzialność :mrgreen: :mrgreen:

Ja jutro idę do mojej ukochanej fryzjerki, bo irokez mi się już zapuścił, więc stracę trochę włosów niezależnie od kultywowania niebezpiecznej (więc pociągającej) idei weganizmu :mrgreen: :mrgreen:

więcej poczucia humoru i mniej zadęcia życzę!! :-P :-P
martva - 2010-12-20, 17:08
:
Lesij, znam masę wszystkożernych dziewczyn którym wypadają włosy. Też mi ostatnio zaczęły lecieć, ale z dietą nie wiążę tego absolutnie, prędzej ze stresem - jeśli na wegetarianizmie wyhodowałam warkocz za tyłek (ścięłam w lutym), to za wuja nie uwierzę że to od wegetarianizmu nagle zaczęły wypadać. Przyczyn wypadania włosów jest od cholery i naprawdę nie wszystkie mają związek z dietą.

Ale też dam przykład z życia, żeby nie było - chodziłam do klasy w LO z dziewczyną która miała anemię, a jadła mięso (!!!!!). Tadam, uznajmy że jest równoznaczny z Twoim :P

Naprawdę, odkąd przeszłam na wege, dawno, dawno temu, jestem zewsząd bombardowana informacjami o różnych strasznych rzeczach które mi sie zrobią o ile nie wrócę do mięsa. Siłą rzeczy musiałam sobie trochę poczytać, żeby miec czym odpierać argumenty. Nie martv się, dam sobie radę, nie umrę, jeśli wyłysieję to raczej przez paskudne hormony którymi mnie być może będą leczyć.
Fidel-F2 - 2010-12-20, 21:31
:
martva napisał/a:
eraz będę chichotać w duchu, bo mi się przypomina sytuacja ze znajomym ojca, który kiedyś wpadł jak jadłam obiad i rzucił 'bo wegetariańskie jedzenie jest mdłe i bez smaku'
martva, bo jest , trzeba się naprzyprawiać... a mięsko wrzucisz na patelnię, dodasz trochę soli i lodziomiodzio
martva - 2010-12-20, 21:36
:
Aśtam, naprzyprawiać.

Poza tym ja lubię przyprawy, te ostre i korzenne. Mięso bym przyprawiała tak samo, jakbym je jadła, więc co za różnica?
Fidel-F2 - 2010-12-20, 21:41
:
;)
utrivv - 2010-12-21, 08:08
:
http://www.tvn24.pl/0,168...,wiadomosc.html
Popieracie czy wręcz przeciwnie? Takie zachowanie dyskredytuje ją jako wegankę czy nie?
Cytat:
Lady GaGa podczas wrześniowej gali MTV Video Music Awards zaskoczyła cały świat. Zaprezentowała się w sukni i butach z mięsa, nawet na głowie zamiast kapelusza miała... plaster świeżej wołowiny.

martva - 2010-12-21, 11:06
:
Lesij napisał/a:
i ten odosobniony przypadek dziewczyny w gimnazjum


Tak sobie jeszcze pomyślałam, że nastolatki często przechodzą na wege bo im się wydaje że od tego się chudnie. Więc tak, w tym wypadku wypadanie włosów mogłoby być spowodowane dietą, jeśli dziewczę żywiło się głównie sałatą albo czymś takim. Ale czegoś takiego bym nie nazwała weganizmem, z drugiej strony.

utrivv napisał/a:
Takie zachowanie dyskredytuje ją jako wegankę czy nie?


Ona jest weganką? I dała radę bez zatyczek do nosa?
ats - 2010-12-21, 11:43
:
Moim zdaniem to było przegięcie i lans szyty zbyt grubymi nićmi. Na koleżeństwo z szołbizu patrzę pobłażliwie - muszą się zachowywać jak idioci, bo taki mają wymagający zawód. Ale to - moim zdaniem - to było niesmaczne przegięcie.
Fidel-F2 - 2010-12-22, 13:22
:
wegetarianizm, to ułomność, kalectwo psychiczne, świadome czy podświadome ogranicza wolność człowieka w spożywaniu
MrSpellu - 2010-12-22, 13:30
:
Cytat:

wegetarianizm, to ułomność, kalectwo psychiczne, świadome czy podświadome ogranicza wolność człowieka w spożywaniu

Czyli skoro nie biorę narkotyków, to znaczy że jestem ułomny, kaleki psychicznie... bo ograniczam swoją wolność w spożywaniu? :->
Asuryan - 2010-12-22, 13:35
:
Ograniczanie się nie zawsze musi stanowić ułomność. Ja tam wege mogę nawet wspierać duchowo - im więcej ich będzie, tym więcej mięska dla mnie :mrgreen:
Fidel-F2 - 2010-12-22, 13:38
:
MrSpellu, jest zasadnicza różnica, o której wiesz a ja nie zamierzam tłumaczyć, idąc tropem tej analogii mógłbyś zapytać czy powstrzymywanie się od spożywania tłuczonego szkła i siekanego drutu kolczastego też jest ograniczaniem wolności
ats - 2010-12-22, 13:39
:
Ja myślę, że umiejętność ograniczania się to zaleta ;) ;)
Niestety, w przypadku weganizmu, nie czuję się w żaden sposób ograniczona, raczej obdarowana, więc weganizm nie czyni ze mnie bohaterki o silnej woli ;) ;)
Fidel-F2 - 2010-12-22, 13:41
:
ats, nie czytasz uważnie, w podstwówce też nie czułem się ograniczony brakiem dostępu do internetu przy pomocy smartfona
ats - 2010-12-22, 13:43
:
Fidelu, czytam uważnie. Po prostu nie uważam, że weganizm to ograniczenie czegokolwiek, wręcz przeciwnie.

Czy to, że nie jadasz ludziny stanowi dla Ciebie, Fidelu, ograniczenie??
Fidel-F2 - 2010-12-22, 13:45
:
dalej nie czytasz uważnie, albo nie rozumiesz
ats - 2010-12-22, 13:48
:
okej, nie czytam uważnie, albo nie rozumiem.

ale chyba dobrze rozumiem, że uważasz wegetarianizm za ułomność i/lub kalectwo psychiczne?

a ja tak nie uważam ;) ;)
Fidel-F2 - 2010-12-22, 13:54
:
ats napisał/a:
a ja tak nie uważam
ludzkość pełna jest wszelkich zaklinaczy rzeczywistości
You Know My Name - 2010-12-22, 14:03
:
Tiaaa i klną na rzeczywistość bez końca.
Lesij - 2010-12-22, 14:41
:
O dziwo. zgadzam się z Fidelem :P
To, że tak nie uważasz ats, nie znaczy, że taka jest prawda.
Ludzie z manią prześladowczą uważają, że każdy ich bliski chce im zrobić kuku, ale czy to jest prawda?
Ludzie z pewnymi rodzajami schizofrenii zaś, jeśli dobrze pamiętam, że świat zbudowany jest zupełnie inaczej niż jest zbudowany. Więcej - tworzą tak przekonujące jego obrazy, że gdyby każdy z nich napisał książkę - fantastyka weszłaby w zupełnie nowy, Złoty dla niej Wiek.
Pragmatyczne ujęcie prawdy: Prawdziwe jest to, co jest użyteczne.
Czy użytecznym jest unikanie pewnych pokarmów i kombinowanie żeby odpowiednio dobierać te z zawężonego zbioru?
Interesująca rozrywka intelektualna, ale czy niezbędna? czy nie lepiej wydać czas i energię na bardziej frapujące problemy jak na przykład sens naszej egzystencji? :P
Jander - 2010-12-22, 15:36
:
Lesij napisał/a:
Czy użytecznym jest unikanie pewnych pokarmów i kombinowanie żeby odpowiednio dobierać te z zawężonego zbioru?

Cholesterol?
Fidel-F2 - 2010-12-22, 15:39
:
no i?
ats - 2010-12-22, 18:19
:
ech, cóż mogę powiedzieć - przykro mi, że uważasz mnie za wariatkę.
nie ma pojęcia co Wy tak się uparliście na to zaklinanie rzeczywistości. Wolałabym, abyście się zastanowili, zanim mnie ponownie obrazicie. Po co obrażać kogoś tylko dlatego, że ma inne poglądy, niż obrażający? Czy ja wchodzę z Wami na wojenną ścieżkę? Nie zależy mi na tym. Odpuśćcie.
martva - 2010-12-22, 18:34
:
Się zastanawiam jak to jest, że jest temat o mięsku i żaden wegetarianin nie okazał się takim burakiem żeby tam wchodzić i pisać pierdoły o psychicznym kalectwie, a niektórzy wszystkożercy tutaj się nie mogą powstrzymać? Tak Was, urwał nać, uwiera czyjś talerz?
Zeźliłam się.
ats - 2010-12-22, 18:36
:
Martva, fajnie że przybyłaś!! //impra
martva - 2010-12-22, 20:46
:
Wcale nie fajnie, tylko się wkurzyłam dodatkowo. Naprawdę mi wystarczył fakt że czeka mnie wydanie dziewięciu stówek na trzymiesięczną kurację, bo moja choroba nie jest zauważana przez NFZ. Człowiek wchodzi na forum żeby się odstresować, a zamiast tego się wkurwia bez sensu. Aż chyba pójdę sobie zrobić pitę na kolację.

W temacie: zapiekana masa z soczewicy, myślę że całkiem fajny przepis, chociaż dałabym więcej czosnku i trochę więcej przypraw. I innych, listek laurowy to jedna z tych rzeczy które mogłyby dla mnie nie istnieć. Ogólnie soczewica jest plusem, uwielbiam soczewicę (w odróżnieniu od soi, chociaż może jej dam szansę, widziałam fajny przepis na burgery sojowo-migdałowe. No i to tofu trochę kusi).
Lesij - 2010-12-22, 22:38
:
Kto mówi o kalectwie psychicznym wegan i wegetarian?
To odrobinę mocne słowa...
Ja jedynie przyznałem rację Fidelowi, że to, że ats uważa, że jej przekonania są słuszne wcale nie znaczy, że jest to w jakikolwiek sposób kogokolwiek innego niż ją przekonujące. Jestem za podawaniem jasnych i przejrzystych argumentów, gdy coś się uważa, a nie podawanie papki w stylu: Tak, bo tak lub Nie, bo nie.
Krytykowałem podejście do dyskusji nie osobę ats (która odebrała to jako atak frontalny) czy samych wegan, czy wegetarian. Proszę czytać ze zrozumieniem...
ats - 2010-12-22, 22:49
:
Ja pitolę - nie jestem idiotką (wiele złego można o mnie powiedzieć, ale akurat nie to) - wiem, co przeczytałam, na Belenosa! Stoi jak wół - i Martva też to tak odebrała, jak ja!
Nie odwracaj kota ogonem!
Chcę dodać, że nikogo nie przekonuję do bycia wege. Nie dzielę ludzi na dobrych wege i złych padlinożerców. nie uważam, że moje poglądy są jedynymi słusznymi. One są jedynymi słusznymi DLA MNIE!! Sama je sobie wypracowałam, dobrze mi z nimi, więc się ich trzymam.
Kto tu ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem??
martva - 2010-12-22, 22:52
:
Lesij napisał/a:
Kto mówi o kalectwie psychicznym wegan i wegetarian?

ctrl plus F, bardzo przydatny skrót, polecam.


i jeszcze do poprzedniego, bo mi wkurw trochę przeszedł:
Lesij napisał/a:
Czy użytecznym jest unikanie pewnych pokarmów i kombinowanie żeby odpowiednio dobierać te z zawężonego zbioru?


Bogini, jak się zacznę zastanawiać czy przyswoiłam dziś odpowiednią ilość lizyny i czy nie przegięłam z tryptofanem, to mam nadzieję że dostanę piorunem z jasnego nieba. 'Kombinowanie' polega na różnorodności w jedzeniu. I tyle. Gdybym żywiła się kanapkami z sałatą, miałabym niedobory. Gdybym żywiła się kanapkami w szynką, też bym miała niedobory. Ale jeśli przyswoję płatki owsiane, słonecznik, siemię lniane, suszoną żurawinę i pomarańczę, i to wszystko tylko w ramach śniadania, to już nie będzie tak źle.
ats - 2010-12-22, 23:03
:
Martva, soczewica to pokarm bogów - też ją uwielbiam, w każdej postaci...soi nie ma się co bać, trochę estrogenu jeszcze żadnej z nas nie zaszkodziło ;)
soja ma wielki potencjał, który staram się wykorzystywać. Dobre tofu jest grzechu warte, choć źle doprawione - jest mdłe. dla mnie tez liście laurowe mogłyby nie istnieć ;)
Za to curry i cynamon - do wszystkiego się nadają ;) no i lubczyk, oregano, czubryca...
Lesij - 2010-12-22, 23:10
:
ats napisał/a:
Kto tu ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem??


Podtrzymuję, że Ty :]
Proszę mi palcem pokazać, gdzie wyrażam pogląd, że wegetarianizm czy weganizm jest chorobą psychiczną bez wyrywania pojedynczych zdań z kontekstu (to też prośba do Martvej).
Dalszej części posta nie zamierzam komentować, bo w swoich emocjonalnych nadinterpretacjach się trochę zapędzasz (znowu nie czytając ze zrozumieniem) i po raz kolejny używasz naprawdę grubych słów (których to użycie jest nie na miejscu).

Martva - nie wiem jak to wygląda. Może piszę z perspektywy jaskiniowca wegetariańskiego, ale dostarczanie w odpowiednich proporcjach wszystkich niezbędnych składników z (dosyć potężnymi) narzuconymi ograniczeniami bez czytania ulotek i kombinowania, etc. to po prostu dla mnie czarna magia.
Jesli nie wygląda to tak, jak sobie wyobrażałem, wybacz ułomność :]
martva - 2010-12-22, 23:22
:
ats napisał/a:
soi nie ma się co bać,


Ale j się jej nie boję, ja uważam że ona jest kiepska w smaku ;) Tofu lubie wędzone, do zwykłego robiłam podejścia ale tak sobie - z drugiej strony może go miałam za mało żeby zrobić z niego coś porządnego, powinnam mieć wielki kawał który mozna pokroić w kostkę i potrzymać w marynacie ;)

ats napisał/a:
Za to curry i cynamon - do wszystkiego się nadają


Kumin i kolendra (nasiona). I czerwona papryka w różnych postaciach. Plus oczywiście czosnek. To podstawa.

Lesij napisał/a:
Proszę mi palcem pokazać, gdzie wyrażam pogląd, że wegetarianizm czy weganizm jest chorobą psychiczną bez wyrywania pojedynczych zdań z kontekstu (to też prośba do Martvej).


Przyznaj się, masz Fidela w ignorach? Bo mam niejasne wrażenie (późno jest, wcześnie wstałam, miałam megawkurwiający dzień) że nikt Ci nie zarzuca wyrażania poglądu bla bla bla bla, tylko odnosimy się do Fidela. Ty jesteś trochę ignorowany, ale mimo to bierzesz do siebie. Powinno Cię to zastanowić ;)
W każdym razie możesz mi pokazać palcem gdzie ktoś wyraża pogląd że Ty wyrażasz pogląd że wegetarianizm jest chorobą psychiczną etc.

Lesij napisał/a:
Może piszę z perspektywy jaskiniowca wegetariańskiego,


Tak.

Lesij napisał/a:
dostarczanie w odpowiednich proporcjach wszystkich niezbędnych składników z (dosyć potężnymi) narzuconymi ograniczeniami bez czytania ulotek i kombinowania, etc. to po prostu dla mnie czarna magia.
Jesli nie wygląda to tak, jak sobie wyobrażałem, wybacz ułomność :]


Wybaczam wspaniałomyślnie, nie wszyscy muszą mieć moją intuicję żywieniową.
To nie są potężne ograniczenia, mamy XXI wiek i świetne zaopatrzenie w sklepach (a ja nie jestem weganką, tylko wegetarianką). Ciężko to musiała mieć moja siostra, która rzuciła mięsem w okolicach końca lat 80-tych. Ale na zdrowie jej to nijak nie wpłynęło, tylko lekarz który jej ciążę prowadził kilka lat później trochę się denerwował.
Lesij - 2010-12-22, 23:31
:
Inaczej - pisałem głównie do ats, która stwierdza, ze
ats napisał/a:
nie jestem idiotką (wiele złego można o mnie powiedzieć, ale akurat nie to) - wiem, co przeczytałam, na Belenosa! Stoi jak wół - i Martva też to tak odebrała, jak ja!
Nie odwracaj kota ogonem!

Co było odpowiedzią na moje:
Cytat:
Kto mówi o kalectwie psychicznym wegan i wegetarian?
To odrobinę mocne słowa...

i
Cytat:
Krytykowałem podejście do dyskusji nie osobę ats (która odebrała to jako atak frontalny) czy samych wegan, czy wegetarian. Proszę czytać ze zrozumieniem...


Nie chcę Cię zasmucać ats. Chyba jednak Martva nie odebrała tego tak jak Ty... :< Ojej :<

Tak że prozę mi tu nie zarzucać tłumaczenia się z czegoś o co (jawnie) nie zostałem oskarżony :P Albo to ja emocjonalny styl ats rozumiem nie tak, jak należy go rozumieć (możliwe, że to wina mojego chronicznego już teraz niewyspania XD )...
martva - 2010-12-22, 23:34
:
Jestem na 99% pewna że ats się zdziwiła Twoim zdziwieniem że kto niby pisał o kalectwie psychicznym, i wyraziła to Belenosem (bo to że Ty nie pisałeś nie oznacza że nikt nie pisał, tak?), ale to może niech się sama wypowie.

Na rany Bogini, idę spać, jestem zmęczona, smutna, zła i nie lubię.
ats - 2010-12-22, 23:57
:
Lesij, ustaliliśmy już, że czytam bez zrozumienia.
Myśl sobie co chcesz o wegetarianizmie, ale jeśli zgadzasz się w czymś z Fidelem, to najpierw przeczytaj dokładnie, co on napisał.
Bez urazy, koleżko. Nie ma o co kruszyć kopii. Papap.
ihan - 2010-12-23, 09:33
:
No proszę, ja też wróciłam. Tylko króciutko, Lesij, wszystkie podane przez ciebie informacje, które okazały się nieprawdziwe, były na poziomie wiedzy z google’a, wieloletnich i wielogodzinnych studiów nie wymagały. Znalezienie odpowiednich linków to kwestia chwili, ale oczywiście mogę służyć pomocą. PW między tobą i Martvą coś szczególnego wnoszą do dyskusji? Czyjeś wykształcenie ma coś do rzeczy? Albo ktoś pisze bzdury i nie ma sensu z nim dyskutować, albo podaje sprawdzone informacje i wtedy jest po co strzępić klawiaturę. Same dyplomy nic do dyskusji mnie wnoszą. Zwłaszcza w sieci, która pozwala, lub przynajmniej powinna pozwalać na dyskusję merytoryczną, z poglądami, a nie personalną. Celowo podałam jedną informacje niesprawdzoną, ale która mi ładnie pasowała do tezy, nagroda dla znalazcy zostanie ustalona na PW.

utrivv napisał/a:
Ihan a można wiedzieć czy te informacje masz z pracy czy z zainteresowań? Nauczono mnie wierzyć że prowitamina A nie ma udowodnionego dobroczynnego skutku działania - owszem potrzebujemy jej do życia ale z licznych badań wynika że może działać rakotwórczo ana pewno działa tak na palaczy.


utrivv, ale właśnie o tym mowa, potrzebujemy jej do życia. W ryżu nie ma nic złego, ale nie ma np. prowitaminyA, i to nie jest żadnym problemem przy urozmaiconej diecie, gdy spożywa się choćby zielone warzywa i kolorowe ;) owoce. Problemem jest w krajach naprawdę biednych, gdzie dieta ograniczona jest niemal wyłącznie do ryżu. Po to, by dostarczyć jej tamtejszym najuboższym mieszkańcom został stworzony złoty ryż. Europejczykom do szczęścia potrzebny nie jest.

Do wszystkich wieszczących choroby fizyczne i psychiczne, wypadanie włosów, zmarszczki i śmierć w bólach wegetarian: fajnie, ale obserwacja świata niezbyt potwierdza wasze wieszczby. Są całe niemal kraje czy grupy społeczne, dla których wegetarianizm jest narzucany przez religię, choćby w Indiach. Może akurat przypadek i za małą grupę przedstawicieli widziałam, ale otyłych, łysych hindusek niewiele w swoim życiu spotkałam. Oczywiście, mogę się mylić.

I z ciekawości, jak już podajemy w wątpliwość prawdziwą, obiektywną ocenę rzeczywistości przez wegetarian, jakieś wskazówki kto jest krynicą takiej jedynej wiedzy objawionej? Bo człowiek, no mnie też się zdarza, trochę może się pogubić w rzeczywistości i wskazanie mu takiej opoki, na której mógłby polegać byłoby wielkim ułatwieniem. Byłabym bardzo wdzięczna za podanie takich źródeł.
ats - 2010-12-23, 09:49
:
Nie mam szczególnego szacunku dla tzw. autorytetów, ale polecam na początek "Zmierzch świadomości łowcy" Marii Grodeckiej. Polecam też "Wyzwolenie zwierząt" Petera Singera.
I całą masę innych książek, ale proponuję czytać te książki napisane przez naukowców, np. "W towarzystwie zwierząt", gdzie każde stwierdzenie jest odnoszone do konkretnych publikacji naukowych.
ale i tak lepszego przewodnika niż własne sumienie - nie znajdziesz.
MrSpellu - 2010-12-23, 09:52
:
ats napisał/a:
ale i tak lepszego przewodnika niż własne sumienie - nie znajdziesz.

Ja nie mam sumienia. I co teraz?
ats - 2010-12-23, 09:53
:
MrSpellu - nie pisałam tego do Ciebie, odpowiedziałam na pytanie ihan.
MrSpellu - 2010-12-23, 09:56
:
ats napisał/a:
MrSpellu - nie pisałam tego do Ciebie, odpowiedziałam na pytanie ihan.

Ale ja też jestem zagubiony.

@

Dobra, później się z Tobą podroczę.
W końcu kaczka nie upiecze się sama, o.
ats - 2010-12-23, 11:17
:
Trudno nie być zagubionym, gdy nie ma się :mrgreen: sumienia.

smacznego.
ihan - 2010-12-23, 11:55
:
Szczerze, bardzo szanuję gdy ludzie dochodzą do swojego widzenia świata nie dając się nabrać na drogi przez skróty, jakie im oferuje codzienność i religie rozmaite. Nie lubię jednak gdy zaczynają potem narzucać tą wizję innym tworząc pseudosekciarskie, lub wprost sekciarskie struktury przeginając w drugą stronę. I w zasadzie największą krzywdę wegetarianom robią oni sami, działając w dobrej wierze. Niewątpliwie i Singer i Grodecka mają sporo prawdziwych rzeczy do powiedzenia, tylko czemu same tytuły ich książek jadą po emocjach? Zwłaszcza, że akurat takich tanich zagrywek nie potrzebują, fakty albo mają bronić się same, albo to nie jest poważna rozmowa. To jest takie strzelanie sobie w stopę, jakby sami autorzy nie do końca wierzyli, że mogą mieć rację.
utrivv - 2010-12-23, 12:12
:
ihan napisał/a:

utrivv napisał/a:
Ihan a można wiedzieć czy te informacje masz z pracy czy z zainteresowań? Nauczono mnie wierzyć że prowitamina A nie ma udowodnionego dobroczynnego skutku działania - owszem potrzebujemy jej do życia ale z licznych badań wynika że może działać rakotwórczo ana pewno działa tak na palaczy.


utrivv, ale właśnie o tym mowa, potrzebujemy jej do życia. W ryżu nie ma nic złego, ale nie ma np. prowitaminyA, i to nie jest żadnym problemem przy urozmaiconej diecie, gdy spożywa się choćby zielone warzywa i kolorowe ;) owoce. Problemem jest w krajach naprawdę biednych, gdzie dieta ograniczona jest niemal wyłącznie do ryżu. Po to, by dostarczyć jej tamtejszym najuboższym mieszkańcom został stworzony złoty ryż. Europejczykom do szczęścia potrzebny nie jest.

Tylko czy prowitaminę A z ryżu można nazwać tak samo naturalną jak tę z pomidorów?
Mam pewne wątpliwości. Są jakieś badania czy wchłania się tak samo, czy jest tak samo rozpoznawana czy też nie a "producent" ryżu ma po prostu wiedzę z podstawówki?
Można mówić o dbaniu o biednych ale przecież gość na tym nieźle zarabia a gdzie są pieniądze tam trudno uwierzyć w bezinteresowność.
Powoływałem się już na "Salon" Władysława Łysiaka - dalej nie wiem na ile można wierzyć przykładom z tej książki w której autor zauważa że problem biednymi krajami zaczął się dopiero w momencie przekazywania im przetworzonej żywności. Czyli zwykły ryż jest dużo zdrowszy od tego złotego, wystarczy go przemysłowo nie przetwarzać. Jedyny kłopot - na nim się nie zarabia, patentów nie ma.

Oczywiście cała ta dyskusja jest nieco off bo choć mam zdanie w zasadzie podobne do Fidela (sic!) to akurat tutaj dyskutujemy o zarabianiu na najuboższych.
Fidelu - nie mogę uwierzyć ale w zasadzie się zgadzam z twoim zdaniem.
Weganizm itp ogranicza wolność o ile jest to filozofia życia (nie jem mięsa by zwierzątka nie cierpiały). Sam z siebie weganizm np. dla zdrowia, diety, smaku itp. oczywiście ograniczeniem nie jest.
ihan - 2010-12-23, 12:56
:
Nie wiem czy się wchłania tak samo, nie bardzo sobie wyobrażam dlaczego niby miałaby nie, jeśli pod względem chemicznym jest taka sama. I co to znaczy: "naturalna"? Jak ustalimy definicje będzie można dyskutować. Odmiany uzyskiwane metagenezą chemiczną/fizyczna są naturalne? Krzyżowanie jest naturalne?
Jeszcze raz: nie chodzi o "zdrowość" złotego ryżu w porównaniu do nieprzetworzonego. Jeszcze raz: chodzi o to, że "normalny ryż" nie ma w nasionach prowitaminyA, i nie chodzi o żadne przetwarzanie, niby jak mieliby go przetwarzać, zbierają i konsumuja to, co urosło na ich polach, ludność z tych terenów nie ma urozmaiconej diety, bo ich nie stać zwyczajnie. Gdyby mogli sobie pozwolić na rozmaitość pożywienia, nie mieliby niedoborów, nie byliby biedni i nie byłoby o czym rozmawiać.
Akurat tu nie chodzi o patenty, jest fundacja przekazująca ZA DARMO nasiona złotego ryżu. Zresztą nie bardzo widzę problem i powód by robić wszystko charytatywnie. Ktoś miał pomysł by dostarczyć tamtym ludziom prowitaminyA, okazało się, że sam złoty ryż nie wystarczy. Organizacje pro-eko dostały spazmów histerii, ale dziwnym trafem żadnego pomysłu by pomóc tamtej ludności nie mają. Jest tysiące odmian, które powinni oprotestowywać i to niezależnie czy są GMO czy nie, tylko byłoby to mniej medialne. Akurat w przypadku złotego ryżu uważam to za, hmmmm, obrzydliwe.

Co do wolności, jakies interesujące definicje macie. Jeśli nie jem jakiegoś pożywienia, bo nie pozwalają mi na to względy moralne, nie jem koniny, albo mięsa w ogóle, albo jajek i kur z hodowli innej niż wolnowybiegowej, dlaczego to nie ma być wolność? Nie robię tego co wszyscy, nie robię rzeczy, które powodują, że czuję się komfortowo, postępuje w zgodzie z moim ja. Gdzie tu ograniczenie wolności? Dlaczego ze względów użytkowych: dla zdrowia, urody, smaku nie jest ograniczeniem?
martva - 2010-12-23, 16:49
:
Przeczytałam właśnie wywiad z jakąś kuchenno-telewizyjną celebrytką i pod koniec mnie rozwaliło. dziennikarz cytuje jakiegoś gościa, że najgorsze co by go mogło w życiu spotkać to jedno z dzieci które przychodzi i mówi 'tato, jestem wegetarianinem'. A celebrytka radośnie: 'moja córka jest wegetarianką, na szczęście je ryby. Uważam wegetarianizm za inwalidztwo'. No żeby w dwóch zdaniach walnąć babola i obrazić własne dziecko, to trzeba być miszczem.

ihan napisał/a:
Nie wiem czy się wchłania tak samo, nie bardzo sobie wyobrażam dlaczego niby miałaby nie, jeśli pod względem chemicznym jest taka sama.


Podejrzewam że owocuje tu dyskusja o B12, z powodu której bardzo modne stają się glony typu spirulina, zawierające coś jak B12, ale nieaktywną biologicznie. Znaczy, nieprzyswajalną. Nie wiem czy karoten może mieć podobnie, ale wątpię.
ats - 2010-12-23, 17:31
:
Folgowanie sobie, to nie wolność, czasem po prostu niewola.

Ihan, radzę Ci przeczytać te książki, zanim się zniechęcisz tytułem. Książki, które wymieniłam są udokumentowane publikacjami naukowymi.

Polecam również Marc Bekoff ""O zakochanych psach i zazdrosnych małpach" - to zapis licznych naukowych doświadczeń dowodzących, że zwierzęta mają emocje. Dziwić się, że tytuły książek odwołują się do emocji odbiorcy - to dziwne ;)
Peter Singer jest wielkim etykiem o światowej sławie, naukowcem. Ma takie, a nie inne poglądy. Osobiście uważam, że trzeba się z czymś zapoznać, zanim się to skrytykuje.

Ja mam niezbyt apostolskie podejście do wegetarianizmu, nikogo nie nawracam, ale są tacy, który czują taką misję. Dzięki ich pracy wegetarian jest coraz więcej.
Przykładem może być firma "Avocado" - oni przygotowują catering wegański - bardzo pyszne potrawy, kto spróbuje ten wie, że wegańskie jedzenie nie musi być niesmaczne. Dawanie przykładu własnym działaniem jest dobre.

Naprawdę, nie wiem, po co te ataki. Po co ta agresja?
You Know My Name - 2010-12-23, 17:44
:
Ciekawa rzecz, weganie mają szansę przekonywać "mięsożerców", bo ci nie jedzą tylko produktów zwierzęcych, ale w drugą stronę to już nie działa, bo nie sądzę aby jakikolwiek wegetarianin (o weganach nie wspominając) spróbował mojego pasztetu.
ats - 2010-12-23, 18:03
:
tak właśnie jest ;)są ludzie, którzy zostają wege z przyczyn ideologicznych, są tacy, którzy zostają wege dla zdrowia. Nie wiem, czy jedni są w czymś lepsi od drugich - różne są drogi i motywacje.

ja jestem ideolo, i wcale się tego nie wstydzę. ale zajęło mi wiele czasu dojście do tego punktu. dlatego nie mam parcia na przekonywanie kogokolwiek do czegokolwiek. Ale ja mam tak zawsze - stawiam na indywidualną drogę rozwoju, nie na masówkę, dlatego np. nie jestem religijna. dodam, że weganizm nie jest moją religią, tylko odzwierciedleniem moich poglądów na świat ożywiony, jednym z elementów moich poglądów. Teraz są one spójne i pozwalają mi ograniczyć hipokryzję w moim życiu do minimum.
Ale, jak zawsze powtarzam: "Jeden lubi ogórki,
drugi ogrodnika córki" - i nie mam z tym problemu ;)
Fidel-F2 - 2010-12-24, 08:35
:
martva napisał/a:
A celebrytka radośnie: 'moja córka jest wegetarianką, na szczęście je ryby. Uważam wegetarianizm za inwalidztwo'. No żeby w dwóch zdaniach walnąć babola i obrazić własne dziecko, to trzeba być miszczem
rozumiem, że jeśli faceta bez nóg nazwę inwalidą to ma on powód do obrażenia sie. martva, coś Ci się pokiełbasiło.
ats napisał/a:
ja jestem ideolo, i wcale się tego nie wstydzę
exhibicjoniści też się nie wstydzą wystawiać tego czy owego na widok publiczny i podobnie jak Ty mają z tego satysfakcjię, co nie zmienia faktu, że zasadniczo to żenada, IMO w przypadku wegetarianizmu 'ideolo' sytuacja jest taka sam, świat jest zbudowany w ten sposób, że życie opiera się na cudzej śmierci i ta wypowiedź
ats napisał/a:
dodam, że weganizm nie jest moją religią, tylko odzwierciedleniem moich poglądów na świat ożywiony, jednym z elementów moich poglądów. Teraz są one spójne i pozwalają mi ograniczyć hipokryzję w moim życiu do minimum.
to jest właśnie przykład zaklinania rzeczywistości i hipokryzji
ihan - 2010-12-24, 08:51
:
Martva, tak jasne, znam nastolatkę, która jest wegetarianką, bo je tylko białe mięso z kurczaka.

ats, nie wątpię, że obie książki są wartościowe, powiedzmy, że ufam Tequilli z innego forum co do ich merytoryczności. Przy okazji jednak odrzucają mnie na poziomie tytułu sugerując, że w środku znajdę nawiedzone marudzenia. W tym przypadku książka ma przekonać niedowiarków, a nie być wyznaniem wiary i biblią dla przekonanych. Pewnie po nie kiedyś sięgnę przy okazji.
Bo jeśli mam odpowiedzieć na pytanie czy zabijałabym osobiście by jeść mięso odpowiedź jest: nie. Więc zwalanie na innych i udawanie, że jeśli nie widzę na własne oczy i osobiście nie robię, nie ma problemu, jest sporą hipokryzją. Ale chcę do tego dojść sama, nie być bombardowana nachalnymi memami anty-mięsnymi. Ataki na natchnionych wszelkich eko- wege i innych oczywiście wyszły przy okazji gdzieś, bo akurat ani na tym forum, ani na kilku innych nie natknęłam się na wegetariańską propagandę, jednak zawsze w przeciwnym kierunku mięsożercy koniecznie musieli wyrazić swój sprzeciw. Zawsze mi się kojarzy z casusem Ciri i Mistle. A wolność, to jak ze zdaniem wierzących na temat ateistów. Gdzie wolność kojarzy się z brakiem jakichkolwiek norm, bo wiadomo ateista zajmuje się kradzieżą, paleniem, gwałceniem i mordowaniem, a człowiek wolny jest biegającym w skórach, mieszkającym na drzewie kanibalem.
ats - 2010-12-24, 09:33
:
wiecie co - nie mam pojęcia o co Wam chodzi. Poddaję się, kończę z próbami zrozumienia Waszej postawy i z dyskusją. rozmawiając z Wami na ważne dla mnie tematy,czynię założenie, że jesteśmy równorzędnymi partnerami w dyskusji, co jak się okazuje, nie jest prawdą.


F...k, dlaczego ja ciągle zapominam, że to tylko forum internetowe, gdzie każdy może napisać każdą bzdurę i nie ma to żadnego znaczenia?? Jestem bardziej dziecinna, niż mi się wydawało, skoro liczyłam na tolerancję i zwykłą realizację hasła "żyj i pozwól żyć". Przecież na forum internetowym im bardziej kogoś zgnoisz, tym więcej punktów zaliczasz. Jest zabawa.
Co do hipokryzji - kto mi ją zarzuca??? Fidelu - wake up!!
Ihan, dziewczyno, otrząśnij się - przeczytaj dokładnie swój ostatni post, następnie przeczytaj definicję hipokryzji w słowniku i zastanów się, czy nie czas spojrzeć prawdzie prosto w twarz.

finito.
ihan - 2010-12-24, 09:38
:
ats, ależ ja właśnie piszę, że jestem hipokrytką i wcale nie jestem dumna. Wdech, wydech, przeczytaj również uważnie. Jestem po twojej stronie, chociaż nie jestem wegetarianką i nie jestem z tego dumna.
buziaki.
ats - 2010-12-24, 10:39
:
ihan, ja właśnie dlatego piszę, że może czas stanąć z prawdą twarzą w twarz. Właśnie o to chodzi, że jesteś w dobrym punkcie żeby poszerzyć wiedzę i zdecydować się na powiedzenie hipokryzji "bye, bye!"

Przytoczę jeszcze raz wydarzenie, które sprawiło, że zostałam wege. Moja dwuletnia wtedy córeczka odkryła, że ludzie zabijają zwierzęta na mięso, jakoś to sobie wydedukowała. Spytała mnie, czy to prawda. Ja na to - że tak... Moja przerażona córka powiedziała wtedy "Mamusiu, musimy powiedzieć ludziom,żeby nie zabijali zwierząt na mięso, tylko kupowali je w sklepie!". Wtedy zrozumiałam, że żyję w hipokryzji - żal mi zwierząt, ale je zjadam, wychowuję dziecko na książeczkach o wesołych świnkach i krówkach, czyli w nieprawdzie. Od tej chwili przestałam jeść mięso, cztery lata później dojrzałam do przejścia na weganizm.
ihan, odciąż swoje sumienie, zacznij już dzisiaj ignorując karpia ;)

sorry, bejbe, ale odwala mi, gdy ktoś nazywa mnie hipokrytką, bo nie jem mięsa //vampir
ihan - 2010-12-24, 11:00
:
Niestety, jestem za leniwa. Dlaczego leniwa: ugotowanie potrawy bezmięsnej wymaga więcej czasu. Większej staranności w doborze składników. Wyklucza korzystanie ze stołówek i innych placówek żywienia zbiorowego. Słowem wymusza samodzielne przygotowywanie posiłków, gdyż rzadko jest możliwość korzystania z licencjonowanych wegetariańskich knajp. Nie każdy lubi gotować, nie każdy ma na to czas. Bo już rozsądne zakupy zaczynają wymagać czasu. I korzystania tylko ze sprawdzonych marek, które nie dodają i nie używają w czasie produkcji żadnych zwierzęcych składników. Żadnej podpuszczki, żadnej żelatyny i tłuszczów zwierzęcych. Jeśli coś robić to do końca i uczciwie. W zasadzie bardzo rzadko jadam mięso, jeśli mam wybór na pewno wybiorę warzywa, ale nie mogę siebie nazwać wegetarianką.

W Krakowie jest cattering dostarczający potrawy wegetariańskie i dietetyczne, menu wygląda genialnie.
http://www.zielonakuchnia.eu/cennik.php
Ale ceny, cóż, gdybym zamawiała na co dzień nie stać by mnie było na czynsz i bilet okresowy.
Fidel-F2 - 2010-12-24, 11:12
:
ihan napisał/a:
Bo jeśli mam odpowiedzieć na pytanie czy zabijałabym osobiście by jeść mięso odpowiedź jest: nie. Więc zwalanie na innych i udawanie, że jeśli nie widzę na własne oczy i osobiście nie robię, nie ma problemu, jest sporą hipokryzją.
ihan, jak Cię lubię tak bzdury tu piszesz kompletne, żyjesz w rozwiniętej cywilizacj, która umożliwia Ci taki sposób pozyskiwania mięsa, zostawiona w pierwotnych warunkach szybko przestałabyś mieć opory przed ukreceniem łba zajacowi czy innej kuropatwie
ats napisał/a:
wiecie co - nie mam pojęcia o co Wam chodzi.
zwyczjnie o to, że wegetarianie 'ideolo' to hipokryci, mający problem z pogodzeniem się ze światem a z jakiegoś powodu kreują się na Elitarny Klub Wrażliwych Anielskich Istot
ats napisał/a:
skoro liczyłam na tolerancję i zwykłą realizację hasła "żyj i pozwól żyć".
a żyj sobie swobodnie jak Ci wygodnie, mało kogo to obchodzi
ats napisał/a:
Co do hipokryzji - kto mi ją zarzuca??? Fidelu - wake up!!
Ja, i co? Nie masz ni pół argumentu na swoja obronę.
ihan - 2010-12-24, 11:23
:
Fidelu, jak cię lubię, ale co to za argument? A gdybym się znalazła na niemal bezludnej wyspie zostałabym kanibalem, albo gdyby była bardziej ludna byłabym wodzem plemienia i nabijała na dzidy swoich wrogów, a w średniowieczu rozpalałabym stosy. Czy to znaczy, że mam rozpalić ognisko na środku pokoju i czekać aż uda mi się do niego wrzucić kogoś, kogo w przeciwieństwie do ciebie nie lubię? Jedzenie mięsa nie jest być albo nie być, w żaden sposób nie wpłynie na moje zdrowie, co najwyżej na mój portfel i/lub ilość wolnego czasu. To co to za argumenty, a gdybyś... W pierwotnych warunkach tysiąc rzeczy by było inne, na szczęście nie żyje w pierwotnych warunkach, na szczęście nie żyję nawet w XIX czy na początku XX wieku.
ats - 2010-12-24, 11:28
:
ihan, przygotowywanie wege posiłków jest tańsze i szybsze niż mięsnych. dobrej jakości mięso, czy wędlina są drogie, no i długo trzeba gotować, dusić, smażyć... mnie butla z gazem starcza na pół roku, moim koleżankom, które odżywiają się tradycyjnie - na miesiąc - dwa.
Zanim się obejrzysz, to, co teraz jest dla Ciebie sufitem, stanie się podłogą ;) musisz się po prostu odważyć stawić czoła lenistwu i rutynie. Wydaje mi się, że to daje satysfakcję. Mnie przyniosło także ulgę.
MrSpellu - 2010-12-24, 11:33
:
ats napisał/a:
musisz się po prostu odważyć stawić czoła lenistwu i rutynie. Wydaje mi się, że to daje satysfakcję. Mnie przyniosło także ulgę.

Nie, nikogo nie nawracasz :mrgreen:
ihan - 2010-12-24, 11:44
:
ats, nie, nie jest szybsze i tańsze. Mięso kupuje. Wsadzam do garnka, dodaje zioła, przyprawy, sól. Wstawiam do piekarnika. Piecze się samo. Wyjmuję, zjadam.
Potrawę wegetariańską: chodzę po kilku sklepach by zdobyć składniki, bo tu nie ma kaparów, tam nie ma roszponki, ówdzie nie ma czegoś. W Polsce trudno przez cały sezon o tanie, urozmaicone warzywa, codziennie nie chce mi się jeść kapusty, choć na stołówce od trzech miesięcy odżywiam się cukinią panierowaną, ale powiedzmy gotując w domu byłabym bardziej wybredna. I jeszcze przy składnikach, gdzie coś może być ze zwierzęcia (opisy wyżej) muszę znaleźć atestowany sklep wegetariański. Przynoszę do domu. Warzywa obieram ze skórki, myję, kroję, siekam, coś tam i dopiero jestem w tym punkcie, w którym byłam przy wsadzeniu mięsa do piekarnika, co wymagało ode mnie jednego ruchu - przełożenia z reklamówki/zamrażalnika do garnka. Ewentualnie kupuję gotowe mięso, fast foody oferują głównie mięsne dania, nie mam szans będąc w mieście tanio, szybko zjeść wegetariańsko. Nie ma co sie oszukiwać, że bycie wegetarianinem w Polsce jest proste.
ats - 2010-12-24, 13:28
:
MrSpellu - odpowiadam na posty ihan. Staram się być życzliwa.

ihan, nie zgadzam się z Tobą. Ja nie szukam nie wiadomo czego nie wiadomo gdzie. Kapary są zawsze w Kauflandzie, jak i cała masa innych wyszukanych dodatków. Jak mi się ich che, to tam idę i kupuję. Zazwyczaj jednak kupuję u nas na ryneczku i nie żywię się cały czas kapustą. Wszystko można już kupić wszędzie. Coś mi się wydaje, że mnie po prostu podpuszczasz.

A mięso, zanim wsadzisz do garnka, lub brytfanny, to musisz np pokroić, umyć, przyprawić, wsadzić w marynatę... to też jest jakaś robota. Upieczenie boczku trwa cztery razy dłużej niż upieczenie bakłażanów, jak nie więcej - bo bakłażany pieką się kilkanaście minut.
You Know My Name - 2010-12-24, 15:18
:
ihan napisał/a:
Ewentualnie kupuję gotowe mięso, fast foody oferują głównie mięsne dania, nie mam szans będąc w mieście tanio, szybko zjeść wegetariańsko. Nie ma co sie oszukiwać, że bycie wegetarianinem w Polsce jest proste.
Ależ jest banalnie proste, tak jak bycie komunistą, ateista czy innym -istą. Proste, tyle, że tak jak i do wszystkich innych form odmienności do tego trzeba się odrobinę bardziej postarać.
ats - 2010-12-24, 16:38
:
Mag_Droon - krótko i trafnie podsumowane :mrgreen:

ihan - wszystko jest kwestią priorytetów... w fastfoodach też nikt nie każe jadać ;)

nie widziałam jeszcze takiej knajpy, gdzie by się wege nie pożywił. Czasem nie jest to nic wymyślnego, np frytki, albo gotowane warzywa, ale da się znieść. Nawet w takiej niewielkiej miejscowości jak Skierniewice, w każdej knajpie wegetarianin zje coś smakowitego. Weganie mają trudniej, ale wszędzie jest zielona herbata ;) ja w każdym razie nie narzekam :mrgreen: :mrgreen: ;)

Powiem więcej - popyt rodzi podaż. Gdy przeszłam na dietę wegańską, zaczęłam pytac o takie jedzenie w knajpach. Nic nie mieli. Ale tam, gdzie bywam często - teraz jest dla mnie szpinak z cebulką bez śmietany, cebulowa bez sera, marchewka bez masła i te pe. Chcieć, to móc :mrgreen:
Fidel-F2 - 2010-12-25, 13:11
:
ihan napisał/a:
Fidelu, jak cię lubię, ale co to za argument?
ihan, chodzi o to, że ja nie mam problemów z zabiciem dowolnego zwierzęcia ale tego zasadniczo nie robię bo nie muszę, czyli niczym się nie różnimy. Oboje gdybyśy musieli to byśmy zabijali.
ihan - 2010-12-26, 12:31
:
Właśnie się różnimy, bo ja w sytuacji, gdy nie muszę, mam problemy z zabijaniem zwierząt. A sytuacja obecna nie jest taka, żebym musiała.

OK., przyznaję, macie rację, z tym lenistwem się droczę. Przepraszam. Lenistwo nie jest usprawiedliwieniem jeśli cos jest dla kogoś ważne.
Ale twierdzenie, że bycie wegetarianinem w Polsce nie wymaga szczególnego trudu, ot troszeczkę, no z tym twierdzeniem się nie zgodzę. Albo inaczej: zależy co uważamy za wegetarianizm i jak mocno ważne i ideologiczne jest to dla nas. Właśnie wegetarianizm, dla mnie nie powinien się ograniczać tylko do mięsa, ale tłuszcze zwierzęce też. Bo pozyskuje się je identycznie, z martwych zwierząt, a nie odsysając oponki na brzuszku. I podpuszczka i żelatyna z kości też. Jeśli tak, to znaczy, że frytki nie, dopóki nie mam pewności, że w danej restauracji używają wyłącznie roślinnych i twierdzenie kelnerki, że smażą na fryturze nie wystarczy mi dopóki nie poznam składu. To znaczy, że kupne pierogi z nadzieniem bezmięsnym nie. To znaczy, że pączki, ale i inne drożdżówki i słodycze nie. Większość jogurtów odpada, sery żółte odpadają. Nie mamy tak luksusowej sytuacji jak w Indiach, gdzie każda żywność, nawet z malutkich piekarenek ma oznaczenie: czy w ogóle nic zwierzęcego nie ma (a więc też mleka, jajek itp.), czy nie ma zwierzęcych składników jak tłuszcze. Póki nie okaże się, że ludzie bywają uczuleni na produkty pochodzenia zwierzęcego na takie oznaczenia, z wyjątkiem specjalistycznych sklepów, gdzie się odpowiednio płaci, nie ma co liczyć. Jeśli w Polsce danie wegetariańskie, to jest ten sam rosół co dla niewegetarian, tylko z odcedzonymi kawałkami mięsa, ewentualnie słodkie pierogi czy naleśniki do robienia których używa się smalcu, pozostaje albo własnoręczne gotowanie, albo stołowanie się w nielicznych restauracjach wegetariańskich.

Nie jestem wegetarianką, ale rozpoznawałam sytuację i naprawdę chcąc być świadomym okazuje się, że nie jest tak łatwo. Świadomym i konsekwentnym, bo jeśli nie zabijam dla pożywienia i nie jem trupów, to nie jem też wszystkich wymienionych wyżej.
martva - 2010-12-26, 12:42
:
Przesadzasz jednak trochę :-) znalezienie bezżelatynowego jogurtu nie graniczy z cudem, podpuszczka zwierzęca jest droga, więc zdecydowana większość serów poniżej 60zeta za kilo zawiera mikrobiologiczną (niektóre mają na opakowaniu, a gdzieś po sieci się pętają listy bezpiecznych producentów).
Fakt że nie jest aż tak różowo jak w Anglii, gdzie nie trzeba się wczytywać w skład, tylko są oznaczenia literkowe dla wegetarian i wegan, ale może kiedyś...

Mama wspominała ostatnio jak moja starsza sis wróciła z obozu dla trudnej młodziezy i oświadczyła że ona nie je trupów. Przyznała się że nie protestowała jakoś bardzo, w sumie nawet nic nie mówiła, bo myślała że to młodzieńczy bunt i za trzy tygodnie przejdzie ;)
ihan - 2010-12-26, 12:47
:
Dzięki, nie chce być żeby to było odbierane jako napaść, tylko zastanawiam się jak sobie radzicie.
martva - 2010-12-26, 12:55
:
Nie no, nie odbieram tego jako napaści, znam Cię na tyle żeby wiedzieć że nie napadasz ;)
Nie jestem superhiper ortodoksyjna, pewnie mi się zdarza raz na jakiś czas zjeść coś pochodzącego od nieżywego zwierzęcia. Raczej przypadkiem, bo wprawdzie starannie czytam składy, ale nie zawsze są, czasem jem coś u kogoś więc jakaś żelatyna czy inny smalec się może zaplątać etc.

Jeszcze co do fastfudów - na falafela się czeka dłużej niż na kebab, kilka minut, ale jest super. Inna rzecz że przyjmuję że smażą go jak się podaje we wszystkich przepisach - na oleju roślinnym. Ale własciwie jeśli nie, to może nie chcę tego wiedzieć.
ats - 2011-01-02, 18:45
:
Z okazji końca roku mój kolega ugotował arcy pyszną zupę grzybową- wegańską, abyśmy z małżonkiem mogli degustować ;) - była tak arcygenialna, że zastanawiam się, po co gotować zupę ze zwierząt, gdy można coś tak pysznego ugotować w sposób bezwierzęcy...? Inny kolega przygotował risotto z borowikami... koleżanka farsz z pieczarek i groszku w cieście francuskim na margarynie, czysta ekstaza!! To był naprawdę pyszny koniec roku... były jeszcze sałatki - ziemniaczana, z wędzonym i podsmażonym tofu, owocowa, z fasoli jaś z curry i ananasem... no bossko! :mrgreen:
martva - 2011-01-02, 19:05
:
Strasznie grzybowo wyszło, jak widzę ;) Ja zrobiłam pastę ze zmielonych ślimaków, znaczy z czarnych oliwek - nie miała większego wzięcia póki koleżanka nie spróbowała i nie wyjadła połowy łyżeczką, bez chleba, wtedy reszta się odważyła ;)

Moja siostra natomiast mówi że w ramach potrawy na ciepło dostali ziemniaki ze szpinakiem pachnące bardzo indyjsko i jak nie przepadam za szpinakiem, tak jestem ciekawa. Miała mi przysłać przepis, bo dostała, ale zapomniała.
Fidel-F2 - 2011-01-02, 20:57
:
ats napisał/a:
że zastanawiam się, po co gotować zupę ze zwierząt, gdy można coś tak pysznego ugotować w sposób bezwierzęcy...?
żeby było lepiej i różnorodniej
ats - 2011-01-03, 00:11
:
było grzybowo, czyli lepiej być nie mogło - grzybki to jest to!!
szpinak rulezzz - z duża ilością czosnku... ech - a ta pasta z czarnych oliwek mnie zainteresowała szczególnie - jakiś przepisik...? jak dobre czarne oliwki, to lepsze od zielonych ;)
a najlepsze - z suszonymi pomidorami w ziołach i oliwie... hmmm... a little bit of mmm... :mrgreen:
martva - 2011-01-03, 10:02
:
Nie przepadam za szpinakiem, bo mam wrażenie że mi sie po nim zęby rozpuszczają ;) No ale przyprawionego po indyjsku nie jadłam.

A pasta z oliwek - bierzesz czarne oliwki, natkę pietruszki, kapary, sok z cytryny i oliwę (opcjonalnie migdały, słonecznik, sos chilli) i miksujesz. Nie podam proporcji, bo każdy ma inne upodobania - na duży słój oliwek dałam ostatnio pół pęczka natki (mało, ale więcej nie miałam), sok z połowy cytryny, ze trzy łyżki kaparów, trzy ząbki czosnku (mogło byc więcej, ale nie wiedziałam co na to reszta imprezowiczów) po garści słonecznika i migdałów (niedokładnie się zmieliły i to wszystko wyglądało jak kutia). Plus oliwa dla konsystencji i trochę butelkowego 'sosu chilli do mięs'.
MrSpellu - 2011-01-03, 10:22
:
martva napisał/a:
Nie przepadam za szpinakiem, bo mam wrażenie że mi sie po nim zęby rozpuszczają
ats napisał/a:
szpinak rulezzz - z duża ilością czosnku... ech

Uwielbiam szpinak. Zwłaszcza z czosnkiem, serem pleśniowym lazur, w naleśniku zapieczonym w beszamelu z serem żółtym i parmezanem. Mrok.

ats napisał/a:
że zastanawiam się, po co gotować zupę ze zwierząt, gdy można coś tak pysznego ugotować w sposób bezwierzęcy...?

Jedyną bezmięsną zupę jaką toleruję, to barszcz czerwony na grzybach. Bo taki kapuśniak bez boczku i bez kiełbasy, to nie jest kapuśniak. Ale ja ogólnie lubię tylko trzy zupy. Żurek, kapuśniak i ogórkową :)
ats - 2011-01-03, 10:43
:
martva napisał/a:
Nie przepadam za szpinakiem, bo mam wrażenie że mi sie po nim zęby rozpuszczają ;) No ale przyprawionego po indyjsku nie jadłam.

A pasta z oliwek - bierzesz czarne oliwki, natkę pietruszki, kapary, sok z cytryny i oliwę (opcjonalnie migdały, słonecznik, sos chilli) i miksujesz. Nie podam proporcji, bo każdy ma inne upodobania - na duży słój oliwek dałam ostatnio pół pęczka natki (mało, ale więcej nie miałam), sok z połowy cytryny, ze trzy łyżki kaparów, trzy ząbki czosnku (mogło byc więcej, ale nie wiedziałam co na to reszta imprezowiczów) po garści słonecznika i migdałów (niedokładnie się zmieliły i to wszystko wyglądało jak kutia). Plus oliwa dla konsystencji i trochę butelkowego 'sosu chilli do mięs'.


robię to jeszcze dzisiaj! a nie uważasz, że te ziarna można by podprażyć na patelni dla aromatu? Może dodać też sezamu (super źródło wapnia)?
martva - 2011-01-03, 11:09
:
MrSpellu napisał/a:
w naleśniku zapieczonym w beszamelu


Beszamelu też nie lubię, z zasady :P

Szpinak toleruję, jak nie ma nic innego, ale bez żadnych syfiastych dodatków typu zółtko i śmietana. A juz najlepiej jak jest w postaci świeżych liści i widać że to roślina, a nie kosmiczna zielona papka ;)

MrSpellu napisał/a:
Ale ja ogólnie lubię tylko trzy zupy. Żurek, kapuśniak i ogórkową

Ja miałam fazę nielubienia zup, ale teraz lubię. Tylko broń Bogini cokolwiek zabielanego smietaną i zagęszczanego mąką, zasmażką czy czymś takim. Jak zupa krem, to dużo warzyw i mało wody ;) Barszcz lubię, pomidorową, fasolową, jarzynową (zwłaszcza z jednej mrożonki, mocno zieloną), dyniową na ostro i korzennie, soczewicową też, krem z cukinii, czosnku i ziemniaków i jeszcze parę. Och ach, cebulową na przykład.

ats napisał/a:
a nie uważasz, że te ziarna można by podprażyć na patelni dla aromatu?

Można by, ale nie wiem czy jest sens, i tak ich nie czuć, oliwki i czosnek tłamszą :-)

ats napisał/a:
Może dodać też sezamu (super źródło wapnia)?


Zastanowiłam sie i mój osobisty smak mówi 'raczej nie'. Ale kwestia gustu. Ja bym zrobiła na początek bez dodatków, może nawet bez migdałów i słonecznika, a potem się zastanawiała nad wariacjami - sezamem zawsze możesz posypać kanapkę z pastą i zastanowić się czy to pasuje, a jeśli tak, to sypnąć następnym razem przed miksowaniem.
A, gotowa pasta może spokojnie postać w lodówce parę dni, w miseczce przykrytej talerzykiem albo w zakręcanym słoiku.

Cytat:
Szpinak z ziemniakami, czyli SAAG ALOO
--------------------------------------------------------------

SKŁADNIKI masali:
1 łyżeczka ciemnej gorczycy (nie do kupienia, szukamy w różnych
sklepach, w zielarskich też, ale póki co nie znaleźliśmy)
-- ciemną gorczycę zastępujemy białą
1 łyżeczka kardamonu
1 łyżeczka kminu rzymskiego
1/2 łyżeczki czarnuszki (niedawno udało mi się kupić w Jubilacie, nie
było wcześniej nigdzie)

1 duża cebula
4 ząbki czosnku
2 cm świeżego imbiru

1/2 łyżeczki kurkumy
1/2 łyżeczki chilli
3 pomidory

SKŁADNIKI saag aloo:
4 średnie ziemniaki
świeży szpinak, albo mrożony w liściach (w sumie ten mrożony jest
wygodniejszy w obsłudze niż świeży, byleby to nie była ta papka
szpinakowa, ani szpinak w sosie śmietanowym, bo bardzo często w
sklepach jest tylko taki)
1/2 łyżeczki kozieradki (można kupić w Herbapolu, no i od niedawna w Jubilacie)


PRZYGOTOWANIE:
Pokrój cebulę w plastry. Zmiażdż czosnek. Obierz i drobno pokrój
imbir. Szpinak włóż do garnka i gotuj w minimalnej ilości wody.
(Pamiętaj, że w mrożonym jest jej całkiem sporo.)

Rozgrzej olej na patelni. Wsyp na niego: kmin rzymski, gorczycę,
czarnuszkę i kardamon. Podsmaż chwilkę.
Wrzuć cebulę, czosnek i imbir. Nie smaż, tylko duś pod przykryciem
(wtedy cebula robi się słodsza) przez 10 minut.

Pokrój w kostkę ziemniaki (nie za drobno) i wrzuć do rozgotowanego
szpinaku. Ziemniaki mają zmięknąć w szpinaku, a nadmiar wody ma
odparować. W efekcie ma zostać taka "breja" szpinakowa, a w niej
kostki ziemniaków nie rozgotowane za bardzo.

Podczas, gdy ziemniaki będą się gotować w szpinaku, pomidory obierz za
skórki i pokrój w ćwiartki. Dosyp do duszącej się cebuli kurkumę i
dorzuć pomidory. Na większym ogniu pozwól pomidorom rozpaść się, co
powinno zająć kolejne 10 minut. Gotową "papkę"
przyprawowo-cebulowo-pomidorową, czyli masalę, posól i dodaj do niej
chilli.

Ugotowane w szpinaku ziemniaki posyp kozieradką. Wymieszaj i wlej
gotową masalę do szpinaku. Razem chwilę niech się pogotuje- na tyle,
żeby ziemniaki się nie rozpadły, ale smaki wymieszały.

Podobno dobre, może wypróbuję.
ats - 2011-01-03, 11:34
:
no i dobra - najpierw wersja klasyczna ;)
utrivv - 2011-01-03, 12:18
:
martva napisał/a:
Ja miałam fazę nielubienia zup, ale teraz lubię. Tylko broń Bogini cokolwiek zabielanego smietaną i zagęszczanego mąką, zasmażką czy czymś takim. Jak zupa krem, to dużo warzyw i mało wody ;) Barszcz lubię, pomidorową, fasolową, jarzynową (zwłaszcza z jednej mrożonki, mocno zieloną), dyniową na ostro i korzennie, soczewicową też, krem z cukinii, czosnku i ziemniaków i jeszcze parę. Och ach, cebulową na przykład.

Jak to się ma do piosenki bo ja się boję utyć?

Cytat:
Ja też podjęłam ślub że nie jem więcej zup. Małżeństwo i zupa to grób.

http://www.youtube.com/watch?v=w3dbqtMhh7s
martva - 2011-01-03, 12:37
:
utrivv napisał/a:
Jak to się ma do piosenki bo ja się boję utyć?


Nijak, nie lubię po prostu :-) Byłam straszliwym niejadkiem w dzieciństwie i jeśli chodzi o większość nabiału to mi zostało.
Fidel-F2 - 2011-01-03, 21:14
:
MrSpellu napisał/a:
Uwielbiam szpinak. Zwłaszcza z czosnkiem, serem pleśniowym lazur, w naleśniku zapieczonym w beszamelu z serem żółtym i parmezanem. Mrok.
znaczy jak nie czuć jego smaku :-P
MrSpellu - 2011-01-04, 08:33
:
Fidel-F2 napisał/a:
znaczy jak nie czuć jego smaku :P

Coś w ten deseń :DD
ats - 2011-01-04, 08:45
:
Hm - nie zrobiłam pasty, niestety. Może dziś będzie silniejsza motywacja... ;)
martva - 2011-01-04, 18:53
:
Pochłaniam ostatnio straszliwe ilości tłuszczu. Kiedyś jak było zimno, to miałam potrzebę wpychania w siebie słodkiego, ale w tym roku w wakacje coś mi się przestawiło i apetyt na słodycze mi zmalał, wolę sobie zrobić wielką kanapkę (ba, zdarzało mi się że winogrona mi się wydawały za słodkie, co w ogóle jest jakimś chorym pomysłem, przecież potrafiłam kiedyś zeżreć 200g chałwy od jednego przyłożenia). Od jakiegoś czasu polewam sobie skrobię obiadową olejem lnianym, bo to podobno dobrze robi na Obcego (znaczy Obcemu robi źle, nosicielce dobrze). I na początku mi się to wydawało za tłuste wszystko, odmierzałam łyżeczką, teraz chlustam ;) Traktuję moją porcję sałatki dodatkową oliwą, wsuwam oliwki (tylko zmielone, w całości nie mogę), do owsianki wrzucam tyle słonecznika że jest go chyba więcej niż płatków owsianych. A, i smaruję masłem nie tylko grzanki. I nosi mnie na smażony żółty ser, tylko mi się zrobić nie chce :P No masakra.
Nigdy nie ograniczałam tłuszczu jakoś specjalnie, ale żeby mieć takie jazdy? Organizm mi się zmobilizował żeby walczyć od środka z suchą skórą, bo mi się nie chce kremów wcierać? Ki diabeł?
ats - 2011-01-05, 10:19
:
może masz zwiększone potrzeby energetyczne? może to wpływ leków??
zima tak czasem robi...
ats - 2011-01-05, 21:30
:
okej - z pasty w wersji ortodox nic nie wyszło, bo natka pietruszki jest dla mnie równie zabójcza, co kryptonit dla Supermena. no i jednak sezam z rożnymi ziarkami uprażyłam i dodałam - bezcenne doświadczenie. Dałam też duuużo czosneczku. W takiej formie - pokarm bogów.
ihan - 2011-01-07, 18:05
:
Szpinak najpyszniejszy w całych liściach, smażony na oliwie z odrobiną czosnku. Z lazurem oczywiście też, jestem uzależniona od szpinaku, dziwne, że jeszcze nikt szpinakowych dopalaczy nie wymyślił, byłabym pewnie głównym odbiorcą. No i najważniejsze, szpinak nieźle się komponuje z curry. Ani śmietana, ani mąka w żaden sposób nie są konieczne, co najwyżej odrobinka mleka. Odrobinka.
Raz w życiu jadłam dobry sos beszamelowy. W Krakowie, w Nostalgii na Karmelickiej, genialnie doprawiony ziołami, ani trochę mdły nie był. Niestety zmienił się kilka lat temu kucharz...
Wszystkich warzywożerców namawiam na naleśniki z nadzieniem z porów, ewentualnie z porów z cukinią, mniaaaam. Tylko nie pytajcie mnie jak to się robi, bo jadam wyłącznie w knajpach.
Edit: adres
martva - 2011-01-07, 18:10
:
Lubię pory. Zupa krem z porów i ziemniaków jest mmm. W sumie dawno nie robiłam.

A dziś przezwyciężyłam lenistwo i zrobiłam kotleciki z soczewicy. Och, dobre. żałuję że tak rzadko mi się chce :P
ats - 2011-01-07, 18:27
:
a ja przezwyciężyłam gówniany nastrój i zrobiłam brązowy ryż z sosem z cukiniowym, z masą czosnku i curry plus ziółka ;)
ats - 2011-01-10, 22:28
:
a dziś - pasta z avocado z dużą ilością oliwek, czosnku, sosu grzybowo-sojowego i przypraw. Zaskakujące jest głównie to, że jest to ekstra pyszne! z pełnoziarnistym, chrupiącym chlebem tostowym - czad ;)

Zaskakujące - ponieważ robiłam to na czuja, pierwszy raz w życiu i bez żadnego przepisu. ale sobie pomyślałam, że skoro avocado, czosnek, oliwki, sos i przyprawy sa pyszne same w sobie, to ich suma, przy pewnej dozie szczęścia, też będzie jadalna. I jest. Ha!
martva - 2011-01-10, 23:06
:
Widziałam ostatnio przepis na coś w rodzaju jajecznicy z avokado, znaczy smażoną masę awokadową, podobno dobre. Fajnie wygląda :)
ats - 2011-01-11, 13:25
:
no i to jest jakaś myśl. Dzisiaj kupiłam kolejne owoce, niech chwile poleżakują ;)
martva - 2011-01-11, 13:59
:
http://weganie.blogspot.com/2010/01/avocadica.html
i wariacja z tofu:
http://ciekawesniadanie.b...a-w-jednym.html
martva - 2011-01-11, 16:46
:
Ha, przyszły szwagier mi uświadomił że dzis jest Dzień Wegetarian i podesłał artykuł. Artykuł całkiem sensowny, komentarze pod nim zupełnie nie (z obu stron), ale jak czytam rzeczy typu:
Cytat:
Teoretycznie można pozyskać wszystkie składniki niezbędne z pokarmów roślinnych, ale wymaga to dużej wiedzy, dyscypliny i wielkiego wysiłku.
Łatwo o nieodwracalne błędy.

Cytat:
Teoretycznie ogromnym nakładem czasu i sił można dostarczyć organizmowi wszelkich niezbędnych składników nie jedząc mięsa, ale przy normalnym zapracowanym trybie życia jest to praktycznie niemożliwe.

plus oczywiście miliony przykładów znajomych z anemią i niedożywionych, to czuję się niesamowicie dzielna, zdyscyplinowana, wiedząca i wysilona. Rotfl, normalnie.
MadMill - 2011-01-11, 19:57
:
A ja dziś czytałem o wegetariance z nadwaga. To tylko mnie utwierdza, że wegetarianizm jest niezdrowy :P
ats - 2011-01-12, 10:06
:
Nie jest rudno byc wegetarianką z nadwagą. Jeżeli nabiału je się nieproporconalnie dużo - te wszystkie słodkie jogurty, serki i deserki - to sie tyle błyskawicznie!

nie jest tez trudno być wegetarianką z nadwagą, gdy się w wegetarianizm z nadwagą weszło, jak np. ja ;)

odkąd jestem weganką, to pomalutku chudnę - nie żeby jakoś spektakularnie, ale jednak, co istotne dla zdrowia, zwłaszcza na starość ;)

z innej beczki -
wczoraj na obiadokolację ryż z sosem pomidorowo-oliwkowym oraz sałata z oliwkami, pomidorkami, prażonymi na sezamowym oleju ziarnkami (dynia, słonecznik, sezam), z sosem czosnkowym własnej produkcji.

wniosek: im jestem smutniejsza, tym bardziej chce mi się coś pichcić. ;)
martva - 2011-01-12, 10:19
:
MadMill, a mój ojciec jest mięsożerny i po świętach waga stwierdziła że to juz otyłość. I co? Ale w sumie to pewnie dlatego że ma dwie córki wegetarianki :P

Ja mogę przytyć do 59kg, to jeszcze trochę, ale chyba bym nie chciała.
ats - 2011-01-12, 13:28
:
bosz, jak fajnie byłoby móc przytyć do 59 :mrgreen:
martva - 2011-01-12, 16:06
:
Ale wiesz, ja mam niewiele ponad półtora metra ;) I już nie chcę tyć, chyba że pójdzie w inne partie niż twarz i brzuszek, to się mogę zastanowić ;)

Od dwóch dni jem makaron z fasolką w sosie pomidorowym, oczywiście z puszki. Wczoraj do tego podprażony słonecznik, feta i czarne oliwki, dzisiaj warzywa na patelnię (z mrożonki) i wędzony ser. Niestety i makaron, i fasolka się skończyły i będę musiała wymyślić coś innego :P
ats - 2011-01-12, 21:32
:
a u mnie dojadanie resztek - paskudny nastrój wszedł w kolejna fazę...
martva - 2011-01-16, 13:02
:
Dzisiaj pieczone warzywa, bo mama sobie zażyczyła. Genialny, genialny wynalazek.
Żałuję że w Krk są uczciwi hodowcy/sprzedawcy pietruszki i nie da się kupic pasternaku, podobno pieczony jest rewelacyjny. A tak, zostają buraki, marcheff, pietruszka, seler i podgotowane ziemniaki. Oraz oczywiście cebula/czosnek. Szkoda że pieczarek nie było :(
ats - 2011-01-18, 12:08
:
Pieczarki rulezz. ale jeszcze fajniejsze są grzyby shitake, mój kumpel hoduje. No - total git! Aromatyczne i chrupiące.
właśnie - trzeba by przyrządzić.

Ale dziś nowa odsłona pasty z avocado - z czarnymi oliwkami.
martva - 2011-01-18, 14:51
:
Chciałam kiedys hodować boczniaki, ale mi się odechciało. Pieczarki uwielbiam, w ogóle śmieszna rzecz, bo grzyby uznawałam kiedyś wyłącznie w postaci marynowanej w occie, a teraz jak sobie wyobrażę pieczarkę smażoną z cebulką, czosnkiem i ziołami prowansalskimi, albo jeszcze lepiej w panierce, to dostaję ślinotoku. Nawet po obiedzie.
A na obiad były eksperymentalne kotlety z ziarenek (owies - płatki, len, słonecznik, fasola z puszki; ser wędzony i mnóstwo przypraw, chyba dałam za mało mąki bo się ciut rozwalały, ale dobre całkiem), salsa ze słoika i sos jogurtowy.

W ogóle to mogłoby już być lato.
ats - 2011-01-18, 15:45
:
piszesz o pysznościach, Żvava!

ja też chcę do lata... czasem wyciągam sobie słoiczek zapasteryzowanego lata ze spiżarni... ale to nie to samo, jednakoż... ;)
martva - 2011-01-18, 16:00
:
Wczoraj wieczorem zaczęłam myśleć o pomidorach. Pomidorach, a nie tej okrągłej czerwonawej wodzie, którą można kupić o tej porze roku. Ehh.

Zrobię sobie jutro smoothie na pocieszenie, o ile będzie mi się chciało wyleźć z domu po banany ;)
ats - 2011-01-20, 13:01
:
Adios pomidory... co zrobić - zostają przeciery i sosy hand made ;)

swoją drogą - ciekawe, jak po wegańsku nakarmią mnie dzisiaj w Krośnicach [Dolina Baryczy] ;)
ats - 2011-01-20, 15:20
:
Nakarmili dobrze, patrzę z optymizmem w przyszłość ;)
martva - 2011-01-20, 16:43
:
Ej, szczegóły jakieś. Najlepiej pikantne ;)
ats - 2011-01-20, 17:59
:
Mnie teraz same pikantności w głowie, więc lepiej, żebym siedziała cicho, bo coś mogłoby mi sie wymknąć, jak przed chwilą na FB, gdzie bydlę poradziło mi, że "seks to nie wszystko". Skomentowałam, ale tak się zawstydziłam, że skasowałam ;)

Co do jadła dzisiejzego - pyszny wege kapuśniak, ziemniaczki z koperkiem, zestaw surówek i fajne kotletki sojowe. Dobre, choć nie powalające wyszukaniem. Ale zawsze powtarzam, że prostota jest najważniejsza ;)
WilliamCompton - 2011-01-23, 01:06
:
Z tym mięsem to spora przesada!

Nie jest tak trudno zostać wegetarianinem - przywiązanie do mięsa bierze się najczęściej stąd, że po prostu nie potrafimy sobie wyobrazić innych potraw bez-mięsnych.

Dieta całkowicie bezmięsna, albo taka w której mocno ograniczymy spożycie mięsa ma wiele zalet. Przede wszystkim, człowiek ZNACZNIE lepiej się czuje nie jedząc mięsa.

Mało tego, wielu wegetarian traktując swoje "dziwactwo" jako pewnego rodzaju egzotyczne hobby, zaczyna w ogóle zdrowo jeść: odstawiają wysoko przetworzone produkty, naszpikowane toksynami słodycze, itp.

A z tym białkiem to również bym nie panikował. Inaczej w całych południowych Indiach dzieci miałyby niedobór białka?!

Ludzie, są kraje gdzie ludzie nie jedzą mięsa od dziecka. Argument o większej dostępności bezmięsnych pokarmów też można wsadzić między bajki. Weźcie pod lupę np. hinduską społeczność w Wielkiej Brytanii. W wielu rodzinach dzieci chowa się na diecie całkowicie bezmięsnej. Opieka społeczna jakoś się nie wtrąca!
Fidel-F2 - 2011-01-23, 02:08
:
tylko po co?
WilliamCompton - 2011-01-23, 09:42
:
No, bo generalnie smaczniej, lżej, taniej, lepiej... Zresztą, po co ubijać świnie, czy kuraki, jak się nie musi?
ats - 2011-01-23, 09:58
:
WilliamCompton - jesteś wegetarianinem, czy tylko wsadzasz kij w mrowisko...? ;) ;)

Tak, czy siak - zgadzam się z tym, co napisałeś!
Fidel-F2 - 2011-01-23, 09:58
:
WilliamCompton napisał/a:
No, bo generalnie smaczniej, lżej, taniej, lepiej
a kto Ci takich głupot naopowiadał? Poza tym zapominasz że spożywanie to nie tylko dostarczanie energii ale też przyjemność z jedzenia.
WilliamCompton napisał/a:
Zresztą, po co ubijać świnie, czy kuraki, jak się nie musi?
Argument zaiste salomonowy. Na Czomolungmę też nikt leźć nie musiał.
WilliamCompton - 2011-01-23, 10:14
:
Myślisz, że bez mięsa nie ma przyjemności z jedzenia?
Romulus - 2011-01-23, 10:24
:
Myślę, że jest. Ale, gdybym dziś zrezygnował z mięsa, to byłoby tak, jakbym zgodził się na brudną, ponurą, ciemną zimę trwającą cały rok :) A po co tak umartwiać ciało i duszę. Żeby jakiś cielaczek zdechł sobie naturalnie? Łiii tam... Wczoraj jadłem pyszną cielęcinkę i popijałem ją winem. A do tego troszkę szparagów... W zyciu z mięsa nie zrezygnuję. Choćby nie wiem jak żałośnie ryczały zarzynane cielaczki.
Fidel-F2 - 2011-01-23, 10:25
:
A myślisz, że z mięsem nie ma? Uważasz, że jem tylko mięso ze smalcem? Rany co za głupie argumenty. Poza tym nie ma takiego wegetariańskieg wynalazku który zastąpi smak pieczonego kuraka, smażonej jagnięciny, wieprzowego ozorka w sosie chrznowym, marynowanego śledzia albo usmażonej flądry. Albo dziesiątków innych mięsnych rzeczy. Ty sie możesz obejść tylko smakiem. He he he
ats - 2011-01-23, 10:35
:
WilliamCompton, nie przejmuj się - nie musisz ani udowadniać, że nie jesteś wielbłądem, ani kopać się z koniem. Podaj lepiej jakiś przepisek ;)
WilliamCompton - 2011-01-23, 10:47
:
super prosty: 1 mieszanka Hortex warzywa na patelnię, 1 łyżeczka garam masala, ryż z biedronki :)

podsmażasz warzywa, potem podlewasz wodą i dusisz, potem dodajesz łyżeczkę masali i dusisz. Kuniec.
WilliamCompton - 2011-01-23, 10:56
:
na śniadanie: tortilla, do środka sałata lodowa, sałata zwykła, cebula, pomidor, sos cezar, albo majonez

albo

fasolka "baked beans" z Hainza, podgrzana na patelni + tost i duuużo masła :)


albo

mozzarella, dużo oliwy, pomidor i ciemny chleb

albo (na zimno, wcześniej zapieczone)

makaron muszelki, ser żółty, smażona cebulka, przecier pomidorowy

no, samych opcji śniadań są tysiące...
Jaskier - 2011-01-23, 11:49
:
Wczoraj na obiad, zrobiłem sztandarową marokańską zupę, która jest tam popularna tak, jak w Polsce rosół.

Nie dość, że wyśmienita, to w dodatku wegańska. Szczerze polecam.

Potrzebne składniki:

250 g ciecierzycy
2 ziemniaki
150 g cebuli
1/4 łyżeczki pieprzu
1/4 łyżeczki szafranu
1/4 łyżeczki kurkumy
1/4 łyżeczki imbiru
1 łyżka koncentratu pomidorowego
1/2 łyżeczki pieprzu cayenne
1-1,5 litra wody lub wywaru z warzyw

Wyżej wymienione składniki połączyć w dowolnej kolejności, wymieszać, zagotować.
Czas gotowania uzalezniony jest od tego jakiej cieciorki używamy, jeśli jest sucha ( wcześniej moczona przez noc) ok. 1-1,5 h, jeżeli z puszki czas znacznie krótszy ok. 30 min.

Pod koniec gotowania dodać poniższe składniki:
sól
sok z jednej cytryny
posiekana nać pietruszki

Gotowe.

Marokańczycy wiedzą co dobre.
martva - 2011-01-23, 12:28
:
Zieeeew, już miałam zacząć narzekać że znów odgrzewane kotlety :P i kłótnie, ale przepis na ciecierzycową zupę jest całkiem, całkiem. Chociaż mam wrażenie że zestaw przypraw nie byłby dla mnie ostateczny. Znaczy, dowaliłabym czosnek i kumin, przynajmniej ;)

Wczoraj w Wyborczej znalazłam recenzję kulinarną nowej krakowskiej knajpy - na zasadzie że świetna, tylko szkoda że wegetariańska. Autor miał nadzieję że Karma zarżnie Vegę i tu się z nim zgadzam, chociaż nie byłam w Karmie. W Vedze jeden raz i dawno, ale już więcej nie chciałam.
Jaskier - 2011-01-23, 12:33
:
Nie słyszałem o tej knajpie. Gdzie dokładniej się to znajduje?

Zastanawiałem się nad wykupieniem sobie karnetu żywieniowego w Green Way'u.
Jedzenie mają całkiem niezłe, jednak lokalizacja niezbyt mi odpowiada, trochę za daleko, żeby jeździć tam codziennie na obiadki.
ats - 2011-01-23, 12:43
:
A JA DZIŚ PASTA AVOCADO W NOWEJ ODSŁONIE -
4 DOJRZAŁE AVOCADO, SŁOIK (MAŁY) KAPARÓW, SŁOIK (MAŁY) OLIWEK CZARNYCH, CZOSNKU ILE SIĘ ZMIEŚCI, TROCHĘ SOSU SOJOWO-GRZYBOWEGO, ZIÓŁ - DLA MNIE CZUBRYCA WYMIATA ;)
GIT POPRAWIACZ NASTROJU! :D
Jaskier - 2011-01-23, 12:49
:
Tak, tylko gdzie ja dostanę dojrzałe, ładne avocado. Wszędzie, albo twarde jak kamień, albo umęczone niemiłosiernie.
ats - 2011-01-23, 12:53
:
ja kupuję takie twarde jak kamień, kładę na parapecie i czekam, aż będą w sam raz - wtedy przerabiam je na pastę, ale nie za pomocą maszynki, tylko widelcem, żeby coś tam chrupało, coś tam się wyróżniało ;)
Jaskier - 2011-01-23, 13:02
:
Gdyby te twarde sprzedawali razem z cierpliwością, może bym się skusił.
martva - 2011-01-23, 13:11
:
http://cjg.gazeta.pl/CJG_..._za_rogiem.html

W Green Wayu nigdy nie byłam, ale jeśli jedzenie które powinno być gorące jest gorące, a nie letnie, a do tego używają innych przypraw niż sól i odrobina pieprzu, to już mają plusa ;)
ihan - 2011-01-23, 13:35
:
O, dzięki Martva za cynk.
Jaskrze, przepis na zupę brzmi dobrze, a Marokańczycy to mądrzy ludzie, skoro nie używają śmietany do zupy.

WilliamCompton napisał/a:
Z tym mięsem to spora przesada!

Nie jest tak trudno zostać wegetarianinem - przywiązanie do mięsa bierze się najczęściej stąd, że po prostu nie potrafimy sobie wyobrazić innych potraw bez-mięsnych.


Tralala. Nie wyobrażam sobie potraw bezjarzynnych, choć bezmięsne jak najbardziej. I wcale nie jest łatwo jeść bezmięśnie gdy człowiek sam nie gotuje, tylko żywi się na zewnątrz. Twierdzenie o łatwości (nie niemożliwości całkowitej, tylko łatwości sporej) jedzenia bezmięsnego w polskich warunkach jest takim samym mitem jak ten, o braku egzogennych aminokwasów w diecie wegetarian.
MrSpellu - 2011-01-24, 09:39
:
WilliamCompton napisał/a:
Przede wszystkim, człowiek ZNACZNIE lepiej się czuje nie jedząc mięsa

Ja tam się czułem fatalnie. Radość z życia wróciła wraz z kotletem.
WilliamCompton napisał/a:
Zresztą, po co ubijać świnie, czy kuraki, jak się nie musi?

Bo można.

Wczoraj w zasadzie miałem bezmięsny dzień, bo w ramach późnego śniadania/wczesnego obiadu z żoną zrobiliśmy grzanki smażone na maśle z ziołami, z mozzarellą, pomidorem i czerwoną cebulką i ramach deseru: czarne oliwki.
ats - 2011-01-25, 19:47
:


A propos Green Waya - zazwyczaj tu jadam, gdy jestem w Łodzi - Green Way w Manufakturze.
Toudisław - 2011-01-26, 17:09
:
http://wyborcza.pl/1,7684...?as=4&startsz=x

A w szczególności
Cytat:
Tyje się od zwierzęcych tłuszczów. To chyba prawda?

- Totalna bzdura.

Wartość energetyczna 1 g tłuszczu: masła, smalcu, oliwy z oliwek, każdego oleju czy margaryny, jest zawsze taka sama i wynosi 9 kcal.

W odróżnieniu od cukrów tłuszcze zmniejszają apetyt, bo sycą. Kiedy jemy tłusto, to jemy mało. Tłuszcze są trawione w jelicie cienkim, powstają z nich wolne kwasy tłuszczowe, potem ciała ketonowe, które przechodzą do układu krwionośnego. Ich poziom we krwi odczytywany jest przez receptory w mózgu jako jeden z sygnałów sytości.


ats - 2011-01-26, 23:28
:
Dzis zupa cebulowa, pieczarki w panierce... jest co wspominać ;)
martva - 2011-01-27, 13:29
:
Margaryna jest jednym z najobrzydliwszych wynalazków ludzkości. Howgh.
Fidel-F2 - 2011-01-27, 23:03
:
martva, jakaś szersza historia?
martva - 2011-01-28, 18:22
:
Znaczy że to niezdrowe i paskudne w smaku świństwo potrzebuje szerszej historii?
Fidel-F2 - 2011-01-28, 18:46
:
niekoniecznie, ale skąd w takim razie takie nagłe uzewnętrznienie?
martva - 2011-01-28, 18:55
:
Link od Toudiego mnie natchnął?
Fidel-F2 - 2011-01-28, 22:46
:
a to przepraszam nie zagladałem
ats - 2011-01-28, 22:56
:
dziś spaghetti z pomidorami, prażonymi na oiliwie płatkami migdałów i czarnymi oliwkami - czosnku, ile się zmieści. Ekstaza.
Asuryan - 2011-01-29, 01:51
:
Gdyby nie ten czosnek, to byłoby dla mnie nawet zjadliwe, choć za oliwkami też nie przepadam.
ats - 2011-01-29, 08:03
:
Ech, Tygrysie - czosnku ile się zmieści w talerzu - to właściwa ilość ;)
Toudisław - 2011-01-29, 08:27
:
Dla mnie czosnek to coś cudownego. Zdrowy smaczny :)
ats - 2011-01-29, 08:33
:
Gdybym jadała lody, to dodawałabym go także do lodów ;) ;)
ASX76 - 2011-01-29, 18:17
:
Toudisław napisał/a:
Dla mnie czosnek to coś cudownego. Zdrowy smaczny :)


Popieram! Oprócz powyższych zalet ma bardzo miły, choć raczej "ciężki" zapach. Moim zdaniem najlepiej sprawdza się na chlebie posmarowanym masłem, w kiełbasie i w ogórkach kiszonych. :-)

ats napisał/a:


odkąd jestem weganką, to pomalutku chudnę - nie żeby jakoś spektakularnie, ale jednak, co istotne dla zdrowia, zwłaszcza na starość ;)

z innej beczki -
wczoraj na obiadokolację ryż z sosem pomidorowo-oliwkowym oraz sałata z oliwkami, pomidorkami, prażonymi na sezamowym oleju ziarnkami (dynia, słonecznik, sezam), z sosem czosnkowym własnej produkcji.



1. Spektakularne utraty wagi mogą być niebezpieczne. Lepiej po trochu ją "gubić", niż gwałtownie.
Im mniej człowiek "dźwiga" na kościach, tym mu lżej, choć też bez przesady... ;)

2. Sam opis brzmi strasznie... ;)
ats - 2011-01-29, 20:59
:
Co strasznie? Co strasznie?
Pyszne było!! :mrgreen:
Romulus - 2011-01-29, 22:49
:
ASX76 napisał/a:
Toudisław napisał/a:
Dla mnie czosnek to coś cudownego. Zdrowy smaczny :)


Popieram! Oprócz powyższych zalet ma bardzo miły, choć raczej "ciężki" zapach. Moim zdaniem najlepiej sprawdza się na chlebie posmarowanym masłem, w kiełbasie i w ogórkach kiszonych. :-)

ats napisał/a:


odkąd jestem weganką, to pomalutku chudnę - nie żeby jakoś spektakularnie, ale jednak, co istotne dla zdrowia, zwłaszcza na starość ;)

z innej beczki -
wczoraj na obiadokolację ryż z sosem pomidorowo-oliwkowym oraz sałata z oliwkami, pomidorkami, prażonymi na sezamowym oleju ziarnkami (dynia, słonecznik, sezam), z sosem czosnkowym własnej produkcji.



1. Spektakularne utraty wagi mogą być niebezpieczne. Lepiej po trochu ją "gubić", niż gwałtownie.
Im mniej człowiek "dźwiga" na kościach, tym mu lżej, choć też bez przesady... ;)

2. Sam opis brzmi strasznie... ;)

//rzyg
Mimo wszystko...
Metzli - 2011-01-29, 23:08
:
Oj, przesadzacie. Z opisu wnioskuję, że mogłoby mi to smakować. Szczególnie, że od jakiegoś czasu przekonałam się do oliwek ;)
martva - 2011-01-29, 23:25
:
Romulus, ale czemu konkretnie? Nie lubisz makaronu, czosnku czy oliwek?
Romulus - 2011-01-29, 23:29
:
Lubię to wszystko. Ale w połączeniu z dzisiejszą dawką alkoholi z pewnością nad ranem skończyłoby się to właśnie czymś takim ;) (BTW, do tych, z którymi dziś żłopałem: wy bydlaki... :) - całe szczęście, nie będą w stanie jutro odnaleźć tego forum).
martva - 2011-01-29, 23:46
:
A, to trochę rozumiem. Niestety ;)

Nie wiem skąd mi się wziął makaron, jak jest napisane ryż. Ale makaron, pomidory, oliwki i czosnek, tak, do mnie to trochę mówi.

Opchałam się dziś smażonymi ziemniakami i wędzonym serem, z żurawiną i kombinowanym sosem jogurtowo-chilli. Wczoraj miałam na jedzenie (wczesniej również napoje) reakcję romulusową ;)
Asuryan - 2011-01-30, 00:12
:
Makaron, pomidory - jak najbardziej. Oliwki i czosnek bez żalu mogę komuś oddać z takiego talerza :D
ASX76 - 2011-01-30, 01:23
:
Asuryan napisał/a:
Makaron, pomidory - jak najbardziej. Oliwki i czosnek bez żalu mogę komuś oddać z takiego talerza :D


Wątpię aby ktoś skusił się na taką propozycję. :-P

Oliwki to paskudztwo jest. --_-
ats - 2011-01-30, 10:35
:
ASX76 - mój exszef mówił widząc moja niechęć do oliwek - że smakuje dopiero ta setna. :mrgreen:
W moim przypadku to zadziałało - po prostu w pewnym momencie okazało się, że uwielbiam oliwki ;)

Nie wszystkie są równie dobrze zrobione, ale jak się trafi na właściwy słoik...
a jak smakują prosto z beczki, z suszonymi pomidorami w oliwie... [ślinotok i rozbiegane oczka...]
Asuryan - 2011-01-30, 12:21
:
Ats - może jeszcze powiesz, że szczaw i szpinak też Ci smakuje :?:
martva - 2011-01-30, 12:38
:
No co Ty, szczaw jest dobry. Na surowo, w każdym razie.
Po szpinaku mam idiotyczne uczucie ścierpniętych zębów i nie przepadam.
ats - 2011-01-30, 12:38
:
szczaw - nie, niestety... :roll:
ale szpinak... z duszoną cebulą i czosnkiem rulezzz!! [mlaszcze i toczy ślinę z pyska]
Jander - 2011-01-30, 12:39
:
Szczawiowa/szpinakowa - nawet ja to jem.
Asuryan - 2011-01-30, 12:41
:
Mnie sam zapach szpinaku odrzuca na odległość (smażonej wątróbki zresztą też). Już wiem przy czyim stole nie jadać :mrgreen:
ats - 2011-01-30, 13:17
:
Myślę, że nie byłbyś rozczarowany, gdybyś jadał przy moim stole ;) Ale zapamiętam na w razie czego - żadnej wątróbki i szpinaku :mrgreen:
martva - 2011-01-31, 18:24
:
Makaron, oliwki (czarne), sos chilli z butelkosłoika i feta. Zasoliłam się trochę.

W ogóle to znów mam fazę jedzenia na okrągło, ciągle jem i mi mało. Znów idzie oziębienie, czy co?
ats - 2011-01-31, 23:16
:
niewykluczone, moja dobrodziejko ;)
martva - 2011-02-01, 21:37
:
Przyszło oziębienie, a już schizowałam że powtórzyli motyw sprzed dwóch tysięcy lat albo pomylili się w szpitalu i zrobili mi nie ten zabieg co trzeba ;)

Usmażyłam sobie dziś placki z kukurydzą i serem. I zastanowiłam sie chwilę nad przejściem na weganizm z powodów zdrowotnych, ale mi przeszło, jak stwierdziłam że w sumie do każdego posiłku jem fetę albo sos z jogurtem albo jakiś żółty ser. Zwłaszcza że soja by chyba odpadała, nie mogłabym nawet oprzeć diety na tofu (nie mam pewności, znajduje zupełnie sprzeczne informacje). Więc to była krótka chwila.
ats - 2011-02-01, 21:41
:
a ja dziś makaron z warzywami i sosem sojowym. Mlask!
ats - 2011-02-02, 08:48
:
A dziś od rana - czarne oliwki z ryżowym pieczywem - ślicznie się komponują!! [zaskoczona kręci głowa z niedowierzaniem]
Metzli - 2011-02-02, 23:36
:
Oliwkożerca :mrgreen:

Ale dzięki temu ja też przypomniałam sobie o oliwkach. Jutro może znowu jakaś mieszanka z serem mozzarella, jako przekąska w pracy :)
ats - 2011-02-03, 09:03
:
Metzli,
mam jakąś fazę na czarne oliwki, no total, wrzucam je teraz do wszystkiego i wciąż mi smakują. Gdy wrzucę je do szarlotki - zacznę się leczyć :mrgreen:
ihan - 2011-02-04, 12:27
:
Ważna informacja dla chętnych do wypróbowania krakowskiej Karmy, którą linkowała martva. Zamykają o 19-tej, więc szanse, że tam kiedykolwiek dotrę są minimalne.

ats, ty masz z oliwkami, ja mam z curry. Curry jest dobre do wszystkiego.
martva - 2011-02-04, 12:54
:
O 19.00? :shock: Hmm, może jak zaczną podawać wina (bo coś gdzieś czytałam że nie maja a chcą) to im się czas wydłuży. Chyba że są nastawieni na lunche :(

Wpadłam w fazę cośbymzjadłaaleniewiemco. Nie lubię tak.
ats - 2011-02-07, 09:31
:
wczoraj - wypas na maxa ;)
spaghetti z suszonymi pomidorami, czarnymi oliwkami, kaparami, czosnkiem i oliwą, do tego smażone warzywa - papryka, cebula, cukinia, z ziołami...

wieczorem ryż z kukurydzą, czosnkiem i czarnymi oliwkami smażony na oliwie...
ASX76 - 2011-02-07, 10:07
:
Jestem głęboko wstrząśnięty i zmieszany po przeczytaniu opisów tego co jadacie. Potworności...Wegetarianizm? Tego powinni zakazać!! ;)
MrSpellu - 2011-02-07, 10:12
:
ASX76 napisał/a:
estem głęboko wstrząśnięty i zmieszany po przeczytaniu opisów tego co jadacie.

E tam, dodać trochę smażonego boczku i byłoby całkiem ok ;)

ASX76 napisał/a:
Potworności...Wegetarianizm? Tego powinni zakazać!! ;)

Pamiętaj, więcej mięsa jest dla nas :)

ats napisał/a:
spaghetti z suszonymi pomidorami, czarnymi oliwkami, kaparami, czosnkiem i oliwą

A to, to i ja bym chętnie zjadł, nawet bez mięsa.
Aczkolwiek moje ulubione spaghetti, to ręcznie robiony sos pomidorowy, świeża bazylia i smażona, mielona wołowina.
martva - 2011-02-07, 11:17
:
ASX76, wchodzenie na ten wątek i czytanie go nie jest obowiązkowe. Pisanie w nim również. :roll:

Idę robić minipizze. Albo co mi tam wyjdzie.
MrSpellu - 2011-02-07, 11:20
:
martva napisał/a:
ASX76, wchodzenie na ten wątek i czytanie go nie jest obowiązkowe. Pisanie w nim również. :roll:

Taka duża, a dała się złapać na trolla...

martva napisał/a:
Idę robić minipizze. Albo co mi tam wyjdzie.

Ja ostatnio robię bułeczki z drożdżowego ciasta na pizzę, posmarowane sosem pomidorowym i z mozzarellą, pycha :)
Super jako dodatek do obiadu.
martva - 2011-02-07, 11:23
:
MrSpellu napisał/a:
Taka duża,


A to dobre XD

Moje minipizze chyba będą czymś podobnym, ale z drugiej strony mogą wyewoluować. Zrobiłam kiedyś ślimaczko-roladki z ciasta pizzowego, z serem, sosem pomidorowym i oliwkami, zaniosłam na imprezę i zostały ochrzczone 'płodami martvej' bo się komuś skojarzyły z embrionem. Bułeczki chyba będą miały bezpieczniejszy kształt.
MrSpellu - 2011-02-07, 11:27
:
martva napisał/a:
A to dobre XD

Duża w sensie stara :P :P :P

martva napisał/a:
Bułeczki chyba będą miały bezpieczniejszy kształt.

Odkąd raz na jakiś czas się stołujemy w pewnej włoskiej knajpce bezskutecznie próbuję skopiować smak tych bułeczek. Cuduje z mąką, smarowaniem jajkiem, mielonym czosnkiem w cieście i nic. Ciągle nie to (choć raz wyszło mi lepsze :P ).

I kilka słów od modka:

Zmieniłem nazwę tematu na "kącik jarosza". I tak, wiem. Wiem, że jarosz jada również ryby, ale bardzo podobna mi się to słowo :)
W podpisie dałem też, że chodzi o zdrowe żarcie. W sumie jeżeli ktoś kupuje w "zdrowej żywności", to może podzielić się wrażeniami ;)

martva - 2011-02-07, 11:34
:
MrSpellu napisał/a:
Duża w sensie stara


Ostatnio mnie podrywał chłopiec z 87, myśląc że jestem jego równolatką, zastanawiałam się czy tak młodo wyglądam, czy on był tak pijany, ale pierwsza wersja bardziej mi się podoba, wegetarianizm, zero papierosów, dużo snu :P

Jeszcze co do bułeczek - jadłam ostatnio takie domowe z czosnkiem i pietruszką, fantastyczne i chyba je zaryzykuję, jak juz znalazłam przepis ;)
ats - 2011-02-07, 11:54
:
nie mogę powiedzieć, żeby zmiana nazwy tematu bardzo przypadła mi do gustu, teraz nie czuję się tu za bardzo u siebie, ale cóż zrobić...
utrivv - 2011-02-07, 11:58
:
martva napisał/a:
MrSpellu napisał/a:
Duża w sensie stara


Ostatnio mnie podrywał chłopiec z 87, myśląc że jestem jego równolatką, zastanawiałam się czy tak młodo wyglądam, czy on był tak pijany, ale pierwsza wersja bardziej mi się podoba, wegetarianizm, zero papierosów, dużo snu :P

Robert Kasprzycki na jednym z koncertów :) napisał/a:

jeśli ona ma
lat dwadzieścia dwa
a ja jutro skończę 7... silnia....

Kupuję czasem ekologiczne produkty - upodobałem sobie herbaty (np. zielona z mango w takich fajnych pomarańczowych opakowaniach) oraz różnego rodzaju "podpłomyki" (orkiszowe)
MrSpellu - 2011-02-07, 11:58
:
ats napisał/a:
nie mogę powiedzieć, żeby zmiana nazwy tematu bardzo przypadła mi do gustu, teraz nie czuję się tu za bardzo u siebie, ale cóż zrobić...

Potraktuj to jako zmianę kosmetyczną. Zresztą, to już chyba trzecia zmiana nazwy tego tematu w ciągu dwóch lat.
ats napisał/a:
teraz nie czuję się tu za bardzo u siebie

Bo słowo "wegetarianizm" przeszło do podpisu? Oryginalne.
ats - 2011-02-07, 12:00
:
e, nieeee.. ten kącik jarosza brzmi po prostu jak kółko różańcowe, czy coś - no wiesz, kółko wzajemnej adoracji... a my tu tylko o jedzeniu gadu gadu :mrgreen:

zresztą - nie traktuj mojego marudzenia zbyt poważnie ;)

e:
no i to "inne takie" brzmi jak "inne takie dziwactwa" :mrgreen:
MrSpellu - 2011-02-07, 12:08
:
ats napisał/a:
e, nieeee.. ten kącik jarosza brzmi po prostu jak kółko różańcowe, czy coś - no wiesz, kółko wzajemnej adoracji...

No, a nie jest? :mrgreen:

ats napisał/a:
a my tu tylko o jedzeniu gadu gadu

No... polecam lekturę pozostałych 40 stron wątku.
To był kiedyś śmiertelnie poważny temat, normalnie szło tu na szable i krócice.
A potem Jaskier przestał zaglądać :mrgreen:

ats napisał/a:
no i to "inne takie" brzmi jak "inne takie dziwactwa"

Oj, tam :P

ats napisał/a:
zresztą - nie traktuj mojego marudzenia zbyt poważnie ;)

Nie zamierzałem ;)
ats - 2011-02-07, 12:10
:
tak, tak czytałam - ale teraz Wersal i cywilizacja :mrgreen: i to mi odpowiada - Żvava robi takie pyszne rzeczy do jedzenia, że czyta się o tym z przyjemnością ;)
ASX76 - 2011-02-07, 12:13
:
martva napisał/a:
ASX76, wchodzenie na ten wątek i czytanie go nie jest obowiązkowe. Pisanie w nim również. :roll:



A taką emotkę -> ;) na końcu mego posta Pani widziała? Powinna dać do myślenia. :-P

Zaglądanie do tego wątku jednak jest dla mnie obowiązkowe. Ot, ciekawość co strasznego jadacie. //spell (może Mr Spell nie wytnie wpisu ze swoim emotikonkiem, aczkolwiek lepiej nie ryzykować). ;)

Na wszelki wypadek się zabezpieczę (aż do przesady) i spłodzę coś na temat, aczkolwiek trochę niechętnie. ;)
Z rzeczy bezmięsnych zjadam np. takie proste, aczkolwiek smaczne zestawiki:
- chleb, masło, pomidor lub ogórek + symboliczna szczypta soli (wiosenny)
- chleb, masło, przepołowione jajca na twardo a na nich: posiekany szczypior, "poplasterkowana" rzodkiew + majonezik (wiosenno-letnio-jesienny)
- chleb, masło, biały ser posmarowany dżemem truskawowym (raczej zimowy)
- chleb, masło, żółty ser, a na nim plastry czerwonego pomidora + nieco soli
- chleb, masło, porządnie rozdrobniony czosnek + sól
- chleb, smażone jajca, ogórek kiszony lub smażone pieprzniki jadalne (czyli kurki)

Chłop ze mnie prosty, jarosz malowany, to i dania nieskomplikowane. ;)
MrSpellu - 2011-02-07, 12:28
:
ASX76 napisał/a:
chleb, masło, pomidor lub ogórek + symboliczna szczypta soli (wiosenny)
Dodać robiony twarożek.
ASX76 napisał/a:
chleb, masło, przepołowione jajca na twardo a na nich: posiekany szczypior, "poplasterkowana" rzodkiew + majonezik (wiosenno-letnio-jesienny)

A to jest pyszne. I kit że jajka smarowane jajkiem ;)
ASX76 napisał/a:
chleb, masło, żółty ser, a na nim plastry czerwonego pomidora + nieco soli

Dodać polędwicę //spell

Ja w sumie zjadłbym sałatkę z pomidorów i z czarnych oliwek...
martva - 2011-02-07, 12:32
:
Taki porządny letni pomidor, ehh...
Na razie może sobie rzeżuchę wyhoduję.
Jander - 2011-02-07, 13:00
:
Z reguły gdy na stole pojawiają się jajka z majonezem to zjadam je wszystkie niezależnie od ilości.
ps: wreszcie to nie temat wegetariański, można spokojnie porozmawiać :D
martva - 2011-02-07, 13:04
:
Nie lubię majonezu, a jajka na twardo od jakiegoś czasu mi szkodzą, nad czym boleję. Może zrobię jeszcze jedno podejście, bo w sumie pasta jajeczna, albo faszerowane jajka (w sensie napełniane skorupki, a nie zagłębienia po żółtkach), albo prościej kotleciki z jajek to za mną chodzą czasem.
MrSpellu - 2011-02-07, 13:08
:
martva napisał/a:
albo faszerowane jajka (w sensie napełniane skorupki, a nie zagłębienia po żółtkach)

Ania takie czasem robi i mi kompletnie nie podchodzą.
martva napisał/a:
Nie lubię majonezu

Cóż, ciągle chodzi o konsystencję? :mrgreen:
Jander napisał/a:
Z reguły gdy na stole pojawiają się jajka z majonezem to zjadam je wszystkie niezależnie od ilości.

Też lubię jajka z majonezem, ale jeszcze bardziej lubię jajka z chrzanem. Dlatego też uwielbiam Wielkanoc :)
A dzisiaj chyba sobie zrobię jajek na twardo z chrzanem...
ats - 2011-02-07, 13:25
:
Jander napisał/a:
Z reguły gdy na stole pojawiają się jajka z majonezem to zjadam je wszystkie niezależnie od ilości.
ps: wreszcie to nie temat wegetariański, można spokojnie porozmawiać :D


zawsze można porozmawiać - rety, zgłodniałam :mrgreen: - właśnie dlatego lubię ten temat, pobudza apetyt :mrgreen:
ASX76 - 2011-02-07, 13:30
:
[quote="MrSpellu"]
ASX76 napisał/a:
ASX76 napisał/a:
chleb, masło, żółty ser, a na nim plastry czerwonego pomidora + nieco soli

Dodać polędwicę //spell




Nie mogę, nawet gdybym chciał, ponieważ takie danie nie pasuje do Kąciku jarosza. :-P
Później znowu będzie, że spamuję/trolluję/spelluję... ;)

Jeszcze jedno fajne danie mi się przypominało. A więc... Jajca gotuje się na twardo (swoje zabezpieczyć, o ile się je posiada, coby wrzątek się do nich nie dostał, bo "lakier" z nich zejdzie). Jak już "dojdą", wówczas wyciągamy je w wody (sadomaso - gołymi rękami), obieramy z "czerupków", kroimy na pół, następnie łyżeczką stołową wygrzebujemy żółtka. Pieczarki i cebulkę drobno siekamy i smażymy na patelni. Doprawiamy solą i odrobinką pieprzu. Później mixujemy żółtka z pieczarkami i "cipulką", <tfu...>, cebulką. Półdu... Połówki jajców wypełniamy tą masą i pyszne danie jest gotowe! Dla urozmaicenia smaku można je posmarować z góry majonezem. Ponadto można na to rzucić drobno posiekany szczypiorek (ładnie przyklei się do majonezu), a jak ktoś chce jeszcze więcej dodatków, to i drobno "poplasterkowanej" rzodkiewki. Jak widać ewentualności jest kilka - od wyboru do koloru. Może ktoś spożywał coś podobnego?
Fidel-F2 - 2011-02-07, 13:34
:
ASX76 napisał/a:
Może ktoś spożywał coś podobnego?
wielokrotnie w różnych wersjach choć zazwyczaj niewegetariańskich
utrivv - 2011-02-07, 23:59
:
Podam przepis na ozór na zimno.
Kupujemy pół litrową colę z lodówki i wypijamy duszkiem.
Gwarantuję że ozór będzie zimny.
Jest to mój własny przepis ale podpierałem się innym znanym przepisem: "Bułka po polsku" Andrzeja Mleczki
ats - 2011-02-08, 09:08
:
ozór na zimno w wersji wegańsko - popkulturowej :mrgreen:

wczoraj wieczorem pieczarki z cebulką, groszkiem i kukurydzą (plus masa czosnku, pieprz i zioła) - na ciepło z grzankami pełnoziarnistymi - git, git!
dziś rano w pośpiechu na zimno - też pycha!

avocado jutro będzie dobre na sałatkę. dziś będzie pasta oliwkowo - kaparowo - czosnkowa :-P
martva - 2011-02-08, 10:44
:
MrSpellu napisał/a:
Ania takie czasem robi i mi kompletnie nie podchodzą.


Ja lubiłam. Ta panierka, mrrr...

MrSpellu napisał/a:
Cóż, ciągle chodzi o konsystencję? :mrgreen:


No, nic się nie zmieniła :P

Minipizze zostały pożarte w zastraszającym tempie XD Sebastian U. nawet przestał jęczeć że przyniosłam jakiś dziwny wynalazek zamiast normalnych ciastek serowych z curry.

Nie mam pomysłu na dzisiejszy obiad, pożarłam owsiankę z pomarańczą i na razie nie jestem głodna.
ats - 2011-02-08, 15:50
:
mój ukochany twierdzi, że wegetarianie nie mówią o niczym innym, tylko o jedzeniu, dlatego on w ogóle o nim nie mówi (jest jedynym na świecie wegetarianinem, który nie lubi wegetarianizmu, smurf Maruda przy nim to wesoły promyk :mrgreen: ).

a piszę o tym dlatego, że my naprawdę tu tylko o jedzeniu... :mrgreen: :mrgreen:

może powinno być trochę tak o życiu i w ogóle :D

za kilka dni jadę na targi BioFach do Norymbergi, jak przyjadę to trochę opowiem... ale też głownie będzie o jedzeniu :mrgreen: :mrgreen:
martva - 2011-02-08, 16:04
:
Było nie było temat jest w dziale Kulinaria, to o czym mamy mówić, o modzie?
ats - 2011-02-08, 18:32
:
nooo - o modzie i o Dodzie :mrgreen:
martva - 2011-02-08, 18:53
:
Koniecznie chcesz żeby Cię moderator znienawidził? ;)

Na obiad ziemniaki z serem i resztą wczorajszego sosu do minipizz (pomidorowo-cebulowy wzbogacony kukurydzą), przed chwilą zeżarłam pitę z serem, oliwkami, kapustą pekińską, jogurtem i sosem chilli i jestem pełna i szczęśliwa XD
MrSpellu - 2011-02-08, 21:14
:
martva napisał/a:
Koniecznie chcesz żeby Cię moderator znienawidził?

Podejrzewam, że ats jest jedną z tych kobiet, które lubią sprawdzać granice...
You Know My Name - 2011-02-08, 23:37
:
ats napisał/a:
za kilka dni jadę na targi BioFach do Norymbergi, jak przyjadę to trochę opowiem... ale też głownie będzie o jedzeniu :mrgreen: :mrgreen:
Wegan ParteiTag?? W Norymberdze... Brzmi, hmmm, klasycznie.
ats - 2011-02-09, 10:06
:
Herr Flick, czy granice istnieją...? ;)

Mag_Droon - to są targi produktów ekologicznych, głównie spożywczych i kosmetologicznych, światowe - ale bez podtekstów ;)

e:

wczoraj pasta do chleba z zielonych oliwek z pastą paprykową, kaparów, czosnku w ziołach i oliwie, groszku i kukurydzy. Dobre, ale czosnek za słaby.

dziś po robocie - pasta z avocado, kaparów i czarnych oliwek z duuużą ilością żywego czosnku. ;)
MrSpellu - 2011-02-09, 10:12
:
A Hitler prześladował wegetarian...
ats - 2011-02-09, 10:20
:
no cóż - jego już nie ma, a wegetarianie wciąż istnieją, jak również Żydzi, Słowianie, Świadkowie Jehowy i homoseksualiści ;)
ASX76 - 2011-02-09, 13:39
:
ats napisał/a:
no cóż - jego już nie ma, a wegetarianie wciąż istnieją, jak również Żydzi, Słowianie, Świadkowie Jehowy i homoseksualiści ;)


Jego już nie ma, ale spośród w/w wykończył bardzo wielu. Gdyby nie potknięcie o ZSRR, to myślę, że plan by się powiódł. Wcześniej czy później. :-P
ats - 2011-02-10, 10:11
:
zauważ, że ludzie z takimi planami zawsze gdzieś się potykają ;)

lepiej zginąć za bycie Świadkiem Jehowy lub wegetarianinem, niż za bycie Hitlerem.

wczoraj jednak odpuściłam avocado, niech jeszcze podojrzewa, za to zrobiłam pastę oliwkowo-bobową. z czosnkiem, oczywiście. Jeszcze trochę zostało na dziś, dobra nasza ;)
ASX76 - 2011-02-10, 10:50
:
ats napisał/a:
zauważ, że ludzie z takimi planami zawsze gdzieś się potykają ;)

lepiej zginąć za bycie Świadkiem Jehowy lub wegetarianinem, niż za bycie Hitlerem.




1. Wszyscy się gdzieś potykają, z takimi planami czy z innymi. :-P

2. Żadna z powyższych wersji mi się nie podoba. Najlepiej w ogóle nie zginąć. :-P


Od kiedy się zagrypiłem, czasowo bardzo ograniczyłem spożycie mięsa na rzecz lżejszej karmy. Co najbardziej boli, nie mogę jeść zimnych jogurcików wiśniowych Jogobella, a w lodówce marnuje się tatar. Może dzisiaj uda mi się zająć pizzą vegetariańską. Wtenczas na kilkanaście minut stanę się wegetarianinem. :-P
ats - 2011-02-10, 12:19
:
ASX76 - żeby Cię to nie zabiło, biedaku! Ryzykujesz! :>
ASX76 - 2011-02-10, 12:43
:
ats napisał/a:
ASX76 - żeby Cię to nie zabiło, biedaku! Ryzykujesz! :>


Podejmuję ryzyko np. wstając z łoża po ciemku, przechodząc przez ulicę, gadając podczas jedzenia... Tak więc mam z tym do czynienia codziennie, zawsze i wszędzie. ;)

Życie bez mięsa jest trudne i ciężkie, ale jakoś wytrzymam pocieszając się nadzieją, iż niedługo wbiję zębiska w polędwiczkę. :-P
ats - 2011-02-11, 08:54
:
o, tak!
grunt, to silna motywacja i cel przed dziobem okrętu ;)
ale po co tak sobie życie utrudniać i unieprzyjemniać? Umartwianie się jest dziwactwem! może od razu wbić zębiska w polędwiczkę...? :mrgreen:
ASX76 - 2011-02-11, 14:09
:
Nie jest aż tak źle, jak może wynikać z mego poprzedniego wpisu. Chyba nieco przedramatyzowałem sytuację. ;) Kiedy apetyt osłabiony, to i żądza mięsiwa mniejsza, zresztą producenci przez zbyt duże (jak na mój gust) faszerowanie wędlin pieprzem i innymi przyprawami, zepsuli smak wielu z nich, że nie wspomnę o pompowaniu ich różnymi utrwalaczami i tym podobnymi świństwami. Niestety, w obecnych czasach, żeby zjeść dobrą wędlinę, trzeba zapłacić znacznie więcej niż za produkty mięsopodobne. Przy okazji dobra rada: czytajcie ile % mięsa jest w wędlinach, które kupujecie. Możecie się bardzo zdziwić.
martva - 2011-02-11, 14:55
:
Zaiste jak kupię wędlinę to się zdziwię :roll:
ats - 2011-02-11, 18:20
:
martva napisał/a:
Zaiste jak kupię wędlinę to się zdziwię :roll:


he, he :mrgreen:
ats - 2011-02-14, 09:02
:
wczoraj to, co lubię najbardziej: gotowanie z przyjaciółmi przy miłych pogaduszkach - zupa cebulowa z tostami, ziemniaki pieczone, pieczarki z cebulką i zielonym groszkiem w ziołach oraz kotlety sojowe w panierce sezamowej. Plus różne różności w tak zwanym międzyczasie ;)
MrSpellu - 2011-02-14, 09:23
:
ats napisał/a:
kotlety sojowe w panierce sezamowej

Fuj :/

Ostatnio jako dodatek do pieczeni wykombinowałem fajne "zielone" jako dodatek. Pokrojone rzodkiewki zmieszane z zielonymi oliwkami i całymi marynowanymi zielonymi papryczkami jalapenos plus trochę mielonego pieprzu i kropelka oliwy z oliwek plus kilka kaparów. Ciekawe połączenie.
Fidel-F2 - 2011-02-14, 09:25
:
ats napisał/a:
oraz kotlety sojowe w panierce sezamowej.
i wyszło szydło z worka

MrSpellu napisał/a:
Ciekawe połączenie.
faktycznie ale nie powiedziałeś czy dało rodę to jeść
MrSpellu - 2011-02-14, 09:32
:
Fidel-F2 napisał/a:
faktycznie ale nie powiedziałeś czy dało rodę to jeść

Widzisz, moja żona wyżarła rzodkiewkę. Ja wpieprzyłem wszystko co miałem i jeszcze sobie opróżniłem słoiczek papryczek. Zagryzałem resztką oliwek.

Myślisz, że mogę być w ciąży?
Fidel-F2 - 2011-02-14, 09:52
:
MrSpellu napisał/a:
Myślisz, że mogę być w ciąży?
musisz spytać żony
ats - 2011-02-14, 09:56
:
o co chodzi z tym szydłem z worka? To już nie wolno jeść kotletów sojowych w panierce sezamowej??
Fidel-F2 - 2011-02-14, 10:01
:
jasne, że wolno, wolno również trociny z oliwą i pieprzem, tekturę falistą panierowaną z odrobiną sosu sojowego czy też otoczaki po wiedeńsku
ats - 2011-02-14, 10:05
:
okej, ale gdzie tu szydło i worek?? czy jedzenie kotletów sojowych w panierce sezamowej jest czynnością wstydliwą? ;)
Fidel-F2 - 2011-02-14, 10:11
:
niby nie ale do tej pory słyszałem same achy i ochy o kuchni wegetariańskiej w tym wątku a tu wychodzi taki zonk, znaczy nie jest tak różowo
MrSpellu - 2011-02-14, 10:11
:
ats napisał/a:
okej, ale gdzie tu szydło i worek?? czy jedzenie kotletów sojowych w panierce sezamowej jest czynnością wstydliwą?

Gdzie tam. Jak ktoś lubi jeść karton...
ats - 2011-02-14, 10:32
:
hej, jaki zonk?? Ja uwielbiam kotlety sojowe. Tak samo zresztą jak te z cieciorki, albo z soczewicy? Nie rozumiem problemu.

Jedzenie kotletów sojowych świadczy o tym, że nie jest różowo z wegetarianizmem?? Czyli, że jedzenie kotletów schabowych świadczy o to, że nie jest różowo z mięsożerstwem????? :mrgreen: :mrgreen:

MOJE kotlety sojowe nie smakują jak karton!
Fidel-F2 - 2011-02-14, 10:35
:
ats napisał/a:
Jedzenie kotletów sojowych świadczy o tym, że nie jest różowo z wegetarianizmem?? Czyli, że jedzenie kotletów schabowych świadczy o to, że nie jest różowo z mięsożerstwem?????
skąd taka dziwna konstatacja?
ats napisał/a:
MOJE kotlety sojowe nie smakują jak karton!
oczywiście, smakują jak panierka sezamowa
martva - 2011-02-14, 10:36
:
Nabyłam ostatnio worek cebuli, bo zobaczyłam cebulę, pomyślałam o zupie i dostałam ślinotoku ;) Mam również kalafiora, ciecierzycę, marcheff, mleko kokosowe i czerwoną pastę curry, czyli większość składników na curry które mnie mocno kusiło. Tylko że spojrzałam jeszcze raz na przepis i myślę że będzie za delikatne dla mnie, co to są dwie łyżki pasty na taką ilość warzyw, i żadnych innych przypraw?

Co do kotletów sojowych - tekturki jadam raz na kilka miesięcy, ale znalazłam ostatnio mile wyglądający przepis na kotlety ze świeżej soi, znaczy takiej ziarenkowej. Jak będę mieć malakser czy jak się tam nazywa takie urządzenie rozdrabniające, to spróbuję.
MrSpellu - 2011-02-14, 10:37
:
ats napisał/a:
Jedzenie kotletów sojowych świadczy o tym, że nie jest różowo z wegetarianizmem?

ats napisał/a:
Czyli, że jedzenie kotletów schabowych świadczy o to, że nie jest różowo z mięsożerstwem?

Schabowy to poezja.
Sojowy... cóż...

ats napisał/a:
MOJE kotlety sojowe nie smakują jak karton!

Jak są ze schabu, to pewnie są dobre...
ats - 2011-02-14, 10:49
:
ech, marudzicie, jak zwykle, koledzy!
martva - 2011-02-14, 11:15
:
ats, a tekturki robisz czy bawisz się w ziarenka?

Jak byłam małą martvą, znaczy mniejszą niż teraz, to w schabowym najbardziej lubiłam panierkę. Przy czym musiał to byc schabowy robiony przez moją mamę, bo ta panierka miała wtedy przyczepione ziółka. Nad mięsem grymasiłam, bo ja w ogóle nie lubiłam wtedy jeść, poza kilkoma produktami, ale mięso było jakieś takie fe. Poza panierką :P
ats - 2011-02-14, 11:53
:
Najczęściej robię tekturki, czasem zaś bawię się w ziarenka. ale z tekturek wychodzą kotlety"niby-schabowe", a z ziarenek - mielone. Zależy na co mam ochotę. Bo ja tez kocham panierkę! Tekturki moczę sobie w pysznym wywarze, panierkuję i są ekstra! Mielone robię z soi, soczewicy, cieciorki, czasem w mieszankach, z czosnkiem, pieczarkami, cebulą. Na cebulę ostatnio mam fazę.
Fidel-F2 - 2011-02-14, 12:05
:
ats napisał/a:
Najczęściej robię tekturki, czasem zaś bawię się w ziarenka. ale z tekturek wychodzą kotlety"niby-schabowe", a z ziarenek - mielone.
o jezu :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Asuryan - 2011-02-14, 12:31
:
ats napisał/a:
Najczęściej robię tekturki, czasem zaś bawię się w ziarenka. ale z tekturek wychodzą kotlety"niby-schabowe", a z ziarenek - mielone.

Pseudo mielone czy też "niby-mielone". I nie, próba porównywania smaku potraw wegetariańskich do mięsnych, czy wręcz robienie ich tak, by smak mięsnych imitowały, wcale nie świadczy źle o wegetariańskiej diecie :mrgreen:
ats - 2011-02-14, 13:01
:
słuchajcie - wyjaśnijmy sobie jedno - tekturki nie smakują jak schabowe, a mielone kotlety z cieciorki nie smakują jak mielone z wieprzowiny. ale tekturki są panierowane tym samym, czym można panierować schaboszczaka, a mielone z cieciorki to nadal mielone, tylko, że z cieciorki. Jezzzzu - w czym problem??? Czepiacie się!

Pamiętam, że schabowy był smaczny, ale już nie pamiętam tego smaku. Lubię różne panierki, więc czasem smażę sobie tekturki - w czym problem?? nigdzie nie napisałam, że smakują jak schabowy. Dlaczego wyśmiewacie te tekturki? i to, że je jem? Właśnie, że jem i jeść będę, a Wy, kurrtka na wacie, jedzcie sobie, co tam Wam pasuje, nawet jeśli to obrzydliwe. Jeśli Was brzydzą tekturki, to ich nie jedzcie. Jedz i pozwól jeść innym. Zejdźcie z tekturek. Śmiejcie się z rzeczy naprawdę śmiesznych - że się facet na skórce od banana poślizgnął, czy coś.
MrSpellu - 2011-02-14, 13:36
:
ats napisał/a:
łuchajcie - wyjaśnijmy sobie jedno - tekturki nie smakują jak schabowe, a mielone kotlety z cieciorki nie smakują jak mielone z wieprzowiny. ale tekturki są panierowane tym samym, czym można panierować schaboszczaka, a mielone z cieciorki to nadal mielone, tylko, że z cieciorki. Jezzzzu - w czym problem??? Czepiacie się!

Zaklinanie rzeczywistości.

ats napisał/a:
Pamiętam, że schabowy był smaczny, ale już nie pamiętam tego smaku. Lubię różne panierki, więc czasem smażę sobie tekturki - w czym problem?? nigdzie nie napisałam, że smakują jak schabowy. Dlaczego wyśmiewacie te tekturki? i to, że je jem? Właśnie, że jem i jeść będę, a Wy, kurrtka na wacie, jedzcie sobie, co tam Wam pasuje, nawet jeśli to obrzydliwe. Jeśli Was brzydzą tekturki, to ich nie jedzcie. Jedz i pozwól jeść innym. Zejdźcie z tekturek. Śmiejcie się z rzeczy naprawdę śmiesznych - że się facet na skórce od banana poślizgnął, czy coś.

A niby przeglądałaś ten temat... ;)
martva - 2011-02-14, 15:05
:
Asuryan napisał/a:
I nie, próba porównywania smaku potraw wegetariańskich do mięsnych,


Jak dla mnie chodzi bardziej o hmm, teksturę albo strukturę (zawsze mi się mylą) niż o smak. Tekturki są wyraźnie włókienkowate, a mielone, no rany boskie, co za róznica czy zrobisz kotleta z mielonego mięsa, soi, ziemniaków czy jajek, i tak będzie mielony ;)
Pamiętam, na Avangardzie w barze konwentowym zamówiłam sobie smażone boczniaki, pierwszego kęsa mało nie wyplułam, bo byłam przekonana że zamówienie pomylili, właśnie przez taką włókienkowatość. Odwykłam.
ASX76 - 2011-02-14, 15:16
:
martva napisał/a:


Jak dla mnie chodzi bardziej o hmm, teksturę albo strukturę (zawsze mi się mylą) niż o smak. Tekturki są wyraźnie włókienkowate, a mielone, no rany boskie, co za róznica czy zrobisz kotleta z mielonego mięsa, soi, ziemniaków czy jajek, i tak będzie mielony ;)


Różnica będzie/jest w smaku. Mielony bez mięsa, to jak żołnierz bez broni, lody pozbawione słodkości, owoce pozbawione miąższu... :-P
martva - 2011-02-14, 15:27
:
Dla Ciebie owszem. Dla mnie - po raz któryś powtórzę, gdyby rzucenie mięsa było dla mnie wyrzeczeniem, nie zrobiłabym tego.
Co nie oznacza że nie będę używać powszechnie utartego kulinarnego słownictwa kotletowo-pasztetowego na potrawy bezmięsne.
ats - 2011-02-14, 22:46
:
Żvava - chłopaki się po prostu czepiają, żeby się czepiać. Wchodzą na ten temat i szukają do czego by się tu przyczepić. Znajdują przyjemność w przyczepianiu się i wyzłośliwianiu. Nie muszę tego rozumieć.

Jeżeli nie potraficie zaakceptować tego, że ktoś je inne potrawy, niż Wy, to jak zaakceptujecie ludzi z innym światopoglądem, wyznaniem itp.? Szydzicie także z tego?

Dziś wieczorem znowu pasta avocado. Dwie kanapki na drogę zrobiłam sobie z tą pastą, a dwie z pastą z tofu i suszonymi pomidorami w oliwie z ziołami.

Do napisania za jakieś trzy dni, o ile dobrze pojdzie. A jeśli pójdzie źle - no to cóż - poznacie to po mojej przedłużającej się nieobecności na forum ;)

Dobranoc!
ASX76 - 2011-02-14, 23:00
:
Nie wiem jak inni, ale ja nie szydzę z wegetarian. Interesuje mnie aspekt psychologiczny. Próbuje zrozumieć kierujące nimi motywy/pokarmowe żądze. Jakby nie patrzeć, to właśnie zrozumienie (może) (do)prowadzi(ć) do akceptacji. ;)
W związku z tym mam uczciwe pytanie, bez czepiania się czy wyzłośliwiania: skąd decyzja o zostaniu jaroszem i wyrzeczeniu się mięsa?
martva - 2011-02-15, 14:23
:
Ja miałam 17 lat i było mi żal zwierzątek. I bałam się że kiedyś przypadkiem zjem kawałek koniny. A nie chciałam. I jeszcze miałam starszą siostrę która kiedyś pojechała na obóz dla trudnej młodzieży, bo była zbuntowaną punkówą i podejrzewam ze jechała większośc jej towarzystwa, i miałam zywy przykład że od niejedzenia mięsa się nie umiera. No więc na początku byłam ideolo, a po kilku miesiącach mięso zaczęło mi śmierdzieć. W skrajnym wypadku zwymiotowałam po kilkudziesięciu minutach w kolejce do stoiska z wędlinami, dzielnie wytrzymałam odwiezienie ówczesnej potencjalnej teściowej do koleżanki, i podróż do domu, i nawet do łazienki dobiegłam ;)
W każdym razie raczej nie mogłabym wrócić do mięsa, nawet jeśli bym chciała. Ale nie chcę.

Zrobiłam curry z kalafiora, marchwi i ciecierzycy,z mlekiem kokosowym. Strasznie słodkie wyszło, mimo że dałam więcej czosnku, cebuli, pasty curry i zaostrzających przypraw niż w przepisie. Ja ostatnio ze słodyczy najbardziej lubię chilli, nie wiem co się dzieje.
Zireael - 2011-02-17, 00:50
:
Mnie też mięso śmierdzi. Nie to, że nieświeże czy co. Każde śmierdzi przeokrutnie (ssaków i ptaków).
Jak je utopię w jakiejś wesołej marynacie albo mocno przyprawię i usmażę allbo upiekę, to nawet mogę zjeść, ale nie napełnia mnie jakąś wielką radością.
Ryby nie śmierdzą. Jestem rybnym psychopatą, mogę je konsumować w każdej ilości.
ASX76 - 2011-02-17, 19:59
:
Świeże i dobre mięso nie śmierdzi! :lol: Śmierdzą natomiast różnego rodzaju utrwalacze i tym podobne "cudka", którymi mięsa/wędliny, zwłaszcza gorszej jakości, są nagminnie szprycowane/pompowane.
Metzli - 2011-02-17, 22:58
:
I coraz mniej % mięsa w mięsie...
martva - 2011-02-18, 11:48
:
ASX76 napisał/a:
Świeże i dobre mięso nie śmierdzi!


Śmierdzi. Mi śmierdzi. Najbardziej cuchnie surowe mięso obsmażane przed duszeniem, staram się trzymać jak najdalej od kuchni jak mama to robi. Jak byłam zielona po dłuższym czasie spędzonym przy stoisku z wędlinami w całkiem niezłym sklepie, to znaczy że też śmierdziało. Pompowanie czymkolwiek nie ma tu nic do rzeczy.

Jak juz jesteśmy przy surowym mięsie - zawsze się strasznie brzydziłam. Nawet jak byłam wszystkożerna, to zupełnie sobie nie wyobrażałam jak bym mogła w przyszłości przyrządzać np kotlety sama, własnymi palcami bez rękawiczek, bleeee.


ats napisał/a:
Po raz pierwszy odkąd zostałam weganką jadłam lody - z mleka ryżowego - waniliowe i czekoladowe


Widziałam jakies przepisy na wegańskie lody, teraz zrobiłam szybki i risercz i wyskoczyły głownie bananowe, nie wiem czy lubisz banany, bo ja na przykład uwielbiam je jako owoce świeżo obrane ze skórki ale w jakiejkolwiek przetworzonej postaci unikam, niezależnie czy suszone, pieczone, w jogurtach czy czym są bleee. Znalazłam malinowe:
http://kuchniaww.blogspot...y-malinowe.html
Chyba gdzieś widziałam ostatnio mrożone maliny, pewnie by się nadały ;)

Dziś zrobię zupę cebulową. I czeka mnie rozpoczęcie produkcji ciastek, najlepiej czekoladowych, idę na urodziny do kolegi i zasugerował że chętnie by dostał ciastka w prezencie ;)
Fidel-F2 - 2011-02-18, 23:00
:
martva napisał/a:
Śmierdzi. Mi śmierdzi. Najbardziej cuchnie surowe mięso obsmażane przed duszeniem, staram się trzymać jak najdalej od kuchni jak mama to robi. Jak byłam zielona po dłuższym czasie spędzonym przy stoisku z wędlinami w całkiem niezłym sklepie, to znaczy że też śmierdziało. Pompowanie czymkolwiek nie ma tu nic do rzeczy.

Jak juz jesteśmy przy surowym mięsie - zawsze się strasznie brzydziłam. Nawet jak byłam wszystkożerna, to zupełnie sobie nie wyobrażałam jak bym mogła w przyszłości przyrządzać np kotlety sama, własnymi palcami bez rękawiczek, bleeee.
to taka dysfunkcja jak klaustrofobia, buraczkofobia, itp, kazdy jakąś tam ma

martva napisał/a:
Widziałam jakies przepisy na wegańskie lody
:shock: a niewegańskie robią z mięsa? Fcuk, jestem bardziej mięsożerny niż mi sie wydawało.
Asuryan - 2011-02-19, 00:55
:
Fidel-F2 napisał/a:
:shock: a niewegańskie robią z mięsa?

Z produktów mlecznych, a weganie nie tylko nie spożywają mięsa, ale także innych produktów pochodzenia zwierzęcego - mleka i nabiału oraz miodu.
ASX76 - 2011-02-19, 01:08
:
Asuryan napisał/a:
Fidel-F2 napisał/a:
:shock: a niewegańskie robią z mięsa?

Z produktów mlecznych, a weganie nie tylko nie spożywają mięsa, ale także innych produktów pochodzenia zwierzęcego - mleka i nabiału oraz miodu.


Nie jedzą mięsa - rozumiem, ale żeby odmawiać sobie mleka i nabiału? :shock: Czy ma to jakieś sensowne uzasadnienie?
Fidel-F2 - 2011-02-19, 02:02
:
Asuryan napisał/a:
Z produktów mlecznych, a weganie nie tylko nie spożywają mięsa, ale także innych produktów pochodzenia zwierzęcego - mleka i nabiału oraz miodu.
ja bym zaproponował więcej

Rolnik postanowił oduczyć konia jeść. Sąsiad się temu przygląda zza płota i mówi "Koń wam zdechnie kumie". "Nie zdechnie, przyzwyczai się".
Mija dzień, drugi, tydzień, dwa tygodnie a ten ciągle "Nie zdechnie, przyzwyczai się"
W połowie trzeciego tygodnia koń padł. "A mówiłem, ze zdechnie" rzecze sąsiad.
"Eeee tam, jeszcze dwa dni by wytrzymał i by się przyzwyczaił" odpowiada na to rolnik.

Durnota ludzka nie zna granic
ats - 2011-02-19, 09:44
:
Fidel - chcesz powiedzieć, że jestem durniem?
Fidel-F2 - 2011-02-19, 10:00
:
nie znam Cię, sama sie oceń
martva - 2011-02-19, 11:38
:
ASX76 napisał/a:
Czy ma to jakieś sensowne uzasadnienie?


Juz chciałam napisać 'ats, wytłumacz koledze' ale... w sumie ludzie są różni, mają różne wartości, dla każdego się co innego liczy. Dla mnie weganizm jest wskazany ze względów medyczno-zdrowotnych, ale chyba nie byłabym się w stanie wyrzec tych kilku przetworów mlecznych, które lubię.
Rusz głową i myszką i sobie poczytaj o weganizmie, może zrozumiesz, a może nie.
ihan - 2011-02-19, 12:10
:
Fidelu, a jaki jest związek twojego kawału, w którym pierwotnie występował Żyd, a nie rolnik, z weganizmem? Jakieś dane, że weganizm/wegetarianizm stosowany z głową może spowodować niedostarczenie organizmowi niezbędnych składników? Obawiam się, że bardziej niebezpieczne jest żywienie się w fastfoodach i dokładanie batonikami, co spora część społeczeństwa robi.
Co jest durnego w tym, że ktoś chce działać zgodnie z własnymi przekonaniami, a nie iść za tłumem? Że przemyślał swoje działanie i nie działa bezmyślnie? Dziż, w życiu nie pojmę w czym jest problem. Dopóki nie będzie wymagał od innych by szli w jego ślady.
Metzli - 2011-02-19, 12:20
:
Oj... nie karmić trolla ;)
ihan - 2011-02-19, 12:22
:
Metzli, z Fidelem znamy się nie od dziś, więc grubo się mylisz :mrgreen:
MadMill - 2011-02-19, 12:24
:
A kiedyś ludzie jedli tylko zieleninę i nie dożywali 20 roku życia, a teraz wpieprzają hamburgery z maca i dożywają 100. Chemia nam po prostu służy, o.

Wegetarianizm czy weganizm to dewiacja i tyle. ;)
Metzli - 2011-02-19, 12:28
:
Ihan, zachowanie podobne ;)

Mad, na to, że ludzie dożywają dzisiaj setki wpływa trochę więcej czynników niż sam fakt jedzenia mięsa.
Max Werner - 2011-02-19, 12:28
:
ihan napisał/a:
z Fidelem znamy się nie od dziś


a czy czasem wynikiem Waszego związku nie jest ten mały troll z Pikachu w avatarze ? //mysli
MadMill - 2011-02-19, 12:30
:
Metzli napisał/a:
Mad, na to, że ludzie dożywają dzisiaj setki wpływa trochę więcej czynników niż fakt jedzenia mięsa.

Tak samo w drugą stronę. To wcale nie to, że ktoś jest jaroszem wpływa na jego stan zdrowia na plus.
Metzli - 2011-02-19, 12:31
:
Pewnie, że tak. Ale nie określałabym wegetarianizmu czy weganizmu mianem dewiacji ;)
MadMill - 2011-02-19, 12:32
:
Metzli napisał/a:
Ale nie określałabym wegetarianizmu czy weganizmu mianem dewiacji.

A to tak samo jak Martwa odsyłała do lektury o weganizmie, ja odsyłam do lektury o dewiacji ;)
ihan - 2011-02-19, 12:38
:
Max Werner napisał/a:
ihan napisał/a:
z Fidelem znamy się nie od dziś


a czy czasem wynikiem Waszego związku nie jest ten mały troll z Pikachu w avatarze ? //mysli


Obawiam się, że nie, ale by mi to bardzo pochlebiało.

A jeśli i dzejesa i Fidela uważacie za trolli, cóż... Wolny kraj.
Max Werner - 2011-02-19, 12:42
:
rzekłbym nawet - Kraina Trolli //max
Jander - 2011-02-19, 12:59
:
MadMill napisał/a:
A kiedyś ludzie jedli tylko zieleninę i nie dożywali 20 roku życia, a teraz wpieprzają hamburgery z maca i dożywają 100. Chemia nam po prostu służy, o.

Raczysz trollować - w USA problemy z nadwagą przerastają możliwości medyczne i średnia długowieczności zmniejsza się. Oczywiście większe wydatki na służbę zdrowia zwiększają PKB, więc wydaje się że jest tam coraz lepiej...
Za to na Kubie jako że jedzą mniej kalorii to nie mają problemów z nadwagą - żyją dłużej od Amerykanów.
ats - 2011-02-19, 13:08
:
Fidel - z Twoich słów wynikało jasno, że jestem durniem. Oczywiście możesz sobie o mnie myśleć, co chcesz - ale, na Belenosa - z uwagi na to, co jem??
Jeżeli za durnotę uważasz życie w zgodzie z własnymi przekonaniami, to cóż - baw się dobrze.

Nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego tak wiele osób wchodzi do kąciku jarosza i obraża wegetarian czy wegan. Czy ja obrażam osoby jedzące mięso w ich wątkach? Ja tam nawet nie bywam.

Fidelu, skoro uważasz mnie za durnia, a Ty, MadMillu - za dewianta, to po co w ogóle ze mną dyskutujecie? :mrgreen:

Witkacy popełnił kiedyś taki dwuwierszyk:
"Z głupim człowiekiem nie warto gadać,
więc stulcie pyski i proszę siadać" :mrgreen:

Żvava - please o priva z przepisem na pastę z czarnych oliwek - znaleźć jej nie mogę w tym wątku, a czegoś jej brakuje. Czegoś nie dodałam, co musiałam dodać za pierwszym razem, bo wtedy była pyszna, a teraz jest średnia ;) A dziś musi być dobra, bo będę miała dobry chleb do niej ;) :mrgreen:
MadMill - 2011-02-19, 13:22
:
Jander napisał/a:
Raczysz trollować - w USA problemy z nadwagą przerastają możliwości medyczne i średnia długowieczności zmniejsza się.

A Ty jak to masz w zwyczaju mówić o czymś nic nie mówiąc o problemie ;)
Mięso powoduje tycie Amerykanów? No moim zdaniem o węglowodany czyli ten dodatek do hamburgerów w postaci bułek, w pizzy - ciasto itd. No ale jeśli uważasz inaczej no cóż, ja wiem że poziom nauczania w liceum już się opuszczał za moich czasów, ale widać że rok wystarczył aby ludziom zaczęli kit wciskać ;)
Jander - 2011-02-19, 13:31
:
Madziu, gdzie o mięsie pisałem?
Asuryan - 2011-02-19, 13:40
:
ASX76 napisał/a:
Czy ma to jakieś sensowne uzasadnienie?

Tak, ma jedno bardzo sensowne - życie w zgodzie z własnym sumieniem. A weganie akurat mają wręcz przewrażliwione sumienie na punkcie krzywdy zwierząt - nie tylko ich zabijania.
Fidel-F2 - 2011-02-19, 13:44
:
ihan napisał/a:
Dopóki nie będzie wymagał od innych by szli w jego ślady.
za takie zmuszanie mógłbym zastrzelić

Max Werner, banalność i pierdołowatość większości tutejszych dyskusji zupełnie zniechęca do 'merytorycznych' wypowiedzi (taki Jander na ten przykład lubi obszerne posty acz pełne takiego siana, że stado koni całą zimę by wykarmił) . W tej sytuacji miano trolla wystawione przez podobnych Tobie osobników jest nobilitacją. A jeśli chodzi o dzejesa to temu facetowi intelektualnie nie wystajesz powyżej cholewek i to nawet jak mocno podskoczysz. Ja mu sięgam ledwie pod pachę.

ats napisał/a:
Fidel - z Twoich słów wynikało jasno, że jestem durniem. Oczywiście możesz sobie o mnie myśleć, co chcesz - ale, na Belenosa - z uwagi na to, co jem??
Jeżeli za durnotę uważasz życie w zgodzie z własnymi przekonaniami, to cóż - baw się dobrze.
Masz prawo jeść co Ci się żywnie podoba, mnie nic do tego. Ale na wszelkich bogów Świnoujścia, nie wymagaj ode mnie bym widział w tym coś mądrego. I o ile można zrozumieć, że komuś śmierdzi mięso, kminek, czy sałatka grecka a od biedy przyjąć za rozsądny argument 'bo świnki cierpią'. Tak za cholerę nie jestem w stanie wyobrazić sobie powodów dla których zjedzenie tradycyjnych lodów skutkuje utratą szacunku do siebie. Powiedz proszę jakie to są przekonania.
MadMill - 2011-02-19, 14:13
:
Jander napisał/a:
Madziu, gdzie o mięsie pisałem?

W takim wypadku jak w ogóle Ciebie nie rozumiem, bo ja pisałem o mięsie a Ty o lotach na paralotni. Odpowiedź na to mam jedną:
Fidel-F2 napisał/a:
(taki Jander na ten przykład lubi obszerne posty acz pełne takiego siana, że stado koni całą zimę by wykarmił)

ats napisał/a:
MadMillu - za dewianta, to po co w ogóle ze mną dyskutujecie? :mrgreen:

Ja z Tobą nie dyskutuję, dopiero co Cię zauważyłem.
Jander - 2011-02-19, 14:19
:
Ja rozumiem, że Fidel jest Twoim autorytetem i poznajesz przez niego świat, ale pisałeś o hamburgerach i o chemii, nie konkretnie o mięsie.
martva - 2011-02-19, 15:13
:
ats napisał/a:
Czegoś nie dodałam, co musiałam dodać za pierwszym razem, bo wtedy była pyszna, a teraz jest średnia ;)


Czarne oliwki, czosnek, nać pietruszki, oliwa, kapary, sok z cytryny, opcjonalnie migdały/słonecznik. Chyba nic nie pominęłam.

ats napisał/a:
Nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego tak wiele osób wchodzi do kąciku jarosza i obraża wegetarian czy wegan


Jak to dlaczego, bo oni są agresywni, ci wegetarianie. Proste.

Fidel-F2 napisał/a:
Tak za cholerę nie jestem w stanie wyobrazić sobie powodów dla których zjedzenie tradycyjnych lodów skutkuje utratą szacunku do siebie.


za cholerę nie jestem w stanie zrozumieć powodów, dla których ludzie się ekscytują dwudziestoma paroma facetami wypuszczonymi na trawnik z piłką, ani powodów dla których w tych facetów i te trawniki ładuje się grube miliony zamiast przeznaczyć je na coś sensownego. Mimo to nie nazywam miłośników piłki nożnej dewiantami ani kretynami, dlatego że lubią piłkę nożną. Ba, nawet o dysfunkcjach słówkiem nie pisnę.
Fidel-F2 - 2011-02-19, 15:19
:
martva napisał/a:
za cholerę nie jestem w stanie zrozumieć powodów, dla których ludzie się ekscytują dwudziestoma paroma facetami wypuszczonymi na trawnik z piłką, ani powodów dla których w tych facetów i te trawniki ładuje się grube miliony zamiast przeznaczyć je na coś sensownego.
ja też nie
martva napisał/a:
Mimo to nie nazywam miłośników piłki nożnej dewiantami ani kretynami, dlatego że lubią piłkę nożną
i tu jest pies ogrzebany, ja też lubię gruszki i pietruszki, a koperek i tymianek to wręcz uwielbiam
ats - 2011-02-19, 15:47
:
[quote="MadMill Ja z Tobą nie dyskutuję, dopiero co Cię zauważyłem.[/quote]

MadMill, Ty to prawdziwy Bucek jesteś, podpis w avatarze nie kłamie. Może to jest powód, dla którego nazywasz mnie dewiantką, bo nie jem mięsa i produktów odzwierzęcych. To nie dewiacja, to styl życia. Ale bez urazy - w ogóle Cię nie znam, Ty mnie nie znasz. Jestem na forum od kilku miesięcy i skoro do tej pory nie spotkaliśmy się w żadnej dyskusji, to znaczy, że naprawdę chadzamy różnymi ścieżkami. Po co się więc wzajemnie obrażać? W każdym razie ja bym Cię nigdy nie nazwała dewiantem z powodu diety i światopoglądu.

Fidel - w prostych słowach - nie wiem, dlaczego zjedzenie tradycyjnych lodów miałoby skutkować utratą szacunku do siebie w Twoim przypadku. Natomiast dla mnie ma znaczenie, że lody robi się z mleka. Żeby krowa dała mleko trzeba ją zapłodnić - sztucznie, bo współczesne buhaje najczęściej same już nie mogą - są za ciężkie, a nawet, gdyby spróbowały, skończyłoby się to złamaniem kręgosłupa krowie. Zapładniana rok rocznie krowa rodzi cielaczka, którego sie jej zabiera na cielęcinę, a mleko zabiera - dla osobników zupełnie innego gatunku. Cielęta karmi się gównem bez żelaza, aby ich mięso było rózowiutkie, więc cielęta cierpią na anemię i inne choroby, tęsknią do matek, które PŁACZĄ i wołają swoje dzieci. W szóstym, najdalej siódmym roku życia krowy sa zabijane, bo okres najlepszej mleczności się kończy. Dla jednych to nie ma znaczenia, dla innych ma. w każdym razie to jest przyczyna, dla której nie spożywam artykułów mlecznych. Nie chciałabym, aby ktoś mnie sztucznie zapłodnił, po urodzeniu zabrał dziecko, by je zjeść, a mnie przez rok doił, do chwili ponownego zapłodnienia. I tak od 17 do 26 roku życia, bo potem spada tak płodność, jak i mleczność, więc czapa. Więc nie robię innym tego, co mnie niemiłe.

Ale naprawdę - nie chcę nikogo nawracać na nic i tylko odpowiadam na pytanie. Każdy ma sumienie i każdy decyduje sam.

Porozmawiajmy lepiej "o smaku chleba razowego z pastą avocado" ;) , po to jest ten temat. Jest to kącik jarosza, my tu haftujemy haftem krzyżykowym, podajemy przepisy i generalnie rozmawiamy na temat, bez kłótni.
Tixon - 2011-02-19, 16:29
:
Czy ktoś zadał sobie trud sprawdzić, czym jest dewiacja i czemu Mad tak nazwał wegetarianizm i weganizm (a nie Ats)? :mrgreen:
martva - 2011-02-19, 16:36
:
Aśtam. Równie dobrze by można nazwać czytanie książek dewiacją.
Max Werner - 2011-02-19, 16:48
:
Fidel-F2 napisał/a:
A jeśli chodzi o dzejesa to temu facetowi intelektualnie nie wystajesz powyżej cholewek i to nawet jak mocno podskoczysz



kim u licha jest dzejes ? //mysli
ats - 2011-02-19, 18:43
:
Max Werner napisał/a:
Fidel-F2 napisał/a:
A jeśli chodzi o dzejesa to temu facetowi intelektualnie nie wystajesz powyżej cholewek i to nawet jak mocno podskoczysz



kim u licha jest dzejes ? //mysli


hm - nie mogę usunąć tego posta, więc proszę o jego usunięcie życzliwego Moderatora. Właściwy post to ten poniżej. Przepraszam za kłopot.
ats - 2011-02-19, 18:51
:
wiem, czym jest dewiacja. ale jeżeli weganizm nazywa się dewiacją, to ja, weganka, jestem dewiantką. Logiczne ;)

Nie czuję się dewiantką. To brzmi niemiło, a ja jestem miła :mrgreen: :mrgreen:

Żyję sobie po swojemu - co w tym złego? "Jestem życiem, które chce żyć pośród życia, które chce żyć". Jest więc w tym życiu miejsce również dla Fidela i MadMilla, który, raz mnie dostzegłszy, zapewne nigdy już w moim kierunku nie obróci oka swej jaźni. :mrgreen:

Żvava - dodałam do pasty cieciorki - dobre IMO.
Fidel-F2 - 2011-02-20, 08:11
:
ats napisał/a:
Fidel - w prostych słowach - nie wiem, dlaczego zjedzenie tradycyjnych lodów miałoby skutkować utratą szacunku do siebie w Twoim przypadku. Natomiast dla mnie ma znaczenie, że lody robi się z mleka. Żeby krowa dała mleko trzeba ją zapłodnić - sztucznie, bo współczesne buhaje najczęściej same już nie mogą - są za ciężkie, a nawet, gdyby spróbowały, skończyłoby się to złamaniem kręgosłupa krowie. Zapładniana rok rocznie krowa rodzi cielaczka, którego sie jej zabiera na cielęcinę, a mleko zabiera - dla osobników zupełnie innego gatunku. Cielęta karmi się gównem bez żelaza, aby ich mięso było rózowiutkie, więc cielęta cierpią na anemię i inne choroby, tęsknią do matek, które PŁACZĄ i wołają swoje dzieci. W szóstym, najdalej siódmym roku życia krowy sa zabijane, bo okres najlepszej mleczności się kończy. Dla jednych to nie ma znaczenia, dla innych ma. w każdym razie to jest przyczyna, dla której nie spożywam artykułów mlecznych. Nie chciałabym, aby ktoś mnie sztucznie zapłodnił, po urodzeniu zabrał dziecko, by je zjeść, a mnie przez rok doił, do chwili ponownego zapłodnienia. I tak od 17 do 26 roku życia, bo potem spada tak płodność, jak i mleczność, więc czapa. Więc nie robię innym tego, co mnie niemiłe.
bardzo mi przykro, że dla Ciebie między kobietą a mleczną krową nie ma różnicy
Max Werner napisał/a:
Fidel-F2 napisał/a:
A jeśli chodzi o dzejesa to temu facetowi intelektualnie nie wystajesz powyżej cholewek i to nawet jak mocno podskoczysz



kim u licha jest dzejes ?
widzę że masz problemy z myśleniem i kojarzeniem skoro nie ogarniasz postów w zakresie poniżej dziesięciu; żebyś sie nie męczył to zacytuję
Max Werner napisał/a:
a czy czasem wynikiem Waszego związku nie jest ten mały troll z Pikachu w avatarze ?


ats Już się powtarzam, żyj i jedz jak lubisz mnie nic do tego. IMHO masz coś z głową ale tak długo jak nikomu nie szkodzisz, mnie nic do tego. Niemniej nie żyjesz w pustce, być może masz dzieci. Jeśli karmisz takie dzieci normalnie, to mnie nic do tego. Jeśli jednak 'po swojemu' bedziesz karmić dziecko to moim zdaniem sąd powinien mieć prawo odebrać Ci dziecko podobnie jak odbiera dzieci z rodzin w których problemem jest alkohol, przemoc, czy nieodpowiedzialność rodziców.
ats - 2011-02-20, 08:16
:
Fidel, tym razem przegiąłeś.
Fidel-F2 - 2011-02-20, 08:19
:
ke?
MrSpellu - 2011-02-20, 08:33
:
ats napisał/a:
Porozmawiajmy lepiej "o smaku chleba razowego z pastą avocado" ;) po to jest ten temat

Mylisz się.

@

Ja tylko proszę dyskutantów o ograniczenie wycieczek osobistych do minimum.

Za wiki:

Cytat:
Dewiacja społeczna – odchylenie od reguł działania społecznego, postępowanie niezgodne z normami, a także z wartościami przyjętymi w społeczeństwie lub w grupie społecznej. Zachowania dewiacyjne nie są jednoznacznie interpretowane i ich określenie jest zależne od przyjętych systemów normatywnych w danym społeczeństwie. W niektórych ujęciach teoretycznych definiowane jest relatywistycznie jako zachowanie, które zostało przez społeczność zdefiniowane jako dewiacyjne. Pojęcie to upowszechniło się najpierw w socjologii amerykańskiej, dla odróżnienia od określenia patologii.


Mad mógł mieć jednak na myśli dewiację seksualną :P

@Pokolorowałem jedno zdanie, bo odnoszę wrażenie, że w pewnym momencie zrobiło się mało widoczne.
MadMill - 2011-02-20, 08:58
:
I Spellu już wytłumaczył. I wyszło, że jarosze to tacy sami ignorancji jak i mięsożercy :P

Ja myślę po prostu że niektórzy na forum mają syndrom mesjasza ;)

A ja jadłem ostatnio avocado... wywaliłem całe bo było niedobre.
MrSpellu - 2011-02-20, 09:21
:
MadMill napisał/a:
A ja jadłem ostatnio avocado... wywaliłem całe bo było niedobre.

A ja w piątek zrobiłem jarską pizzę i się w sobotę pochorowałem.
Brzuszek mnie bolał, miałem dreszcze i gorączkę :(
Metzli - 2011-02-20, 09:21
:
Mad napisał/a:
Ja myślę po prostu że niektórzy na forum mają syndrom mesjasza ;)


Fakt, szczególnie niektórzy mięsożercy wykazują takie skłonności ;)
MadMill - 2011-02-20, 09:26
:
MrSpellu napisał/a:
A ja w piątek zrobiłem jarską pizzę i się w sobotę pochorowałem.
Brzuszek mnie bolał, miałem dreszcze i gorączkę :(

Ale za to mango smakowało przednio :))
Metzli napisał/a:
Fakt, szczególnie niektórzy mięsożercy wykazują takie skłonności ;)

Ja tam tylko nie lubię jak ktoś pisze bzdury, że coś jest zdrowsze bo nie ma w tym mięsa. Bo to bzdury są. To będziemy mogli wszyscy ocenić za 30 lat jak dożyjemy. Wtedy okaże się kto miał racje tym "zdrowym żywieniu".
ASX76 - 2011-02-20, 09:27
:
MrSpellu napisał/a:
MadMill napisał/a:
A ja jadłem ostatnio avocado... wywaliłem całe bo było niedobre.

A ja w piątek zrobiłem jarską pizzę i się w sobotę pochorowałem.
Brzuszek mnie bolał, miałem dreszcze i gorączkę :(


Zatrułeś się ani chybi. Pewnie coś nie tak było ze składnikami lub pizza była zbyt surowa i brzuszek nie poradził sobie z zatykaczem. ;)
MrSpellu - 2011-02-20, 09:34
:
ASX76 napisał/a:
Zatrułeś się ani chybi. Pewnie coś nie tak było ze składnikami lub pizza była zbyt surowa i brzuszek nie poradził sobie z zatykaczem.

Nie, pizza była wypieczona (swoją drogą ciasto robione na piwie).
Ale ostatnio mam problemy z przyjmowaniem czosnku.
Dwa ząbki zgniotłem do sosu i coś czuję, że to ten składnik był winowajcą.

Reszta składników:

:arrow: zielone oliwki
:arrow: dwie papryczki pepperoni
:arrow: pieczarki duszone z cebulą
:arrow: kilka kaparów
:arrow: mozzarella
:arrow: sos pomidorowy z czosnkiem i oregano
ASX76 - 2011-02-20, 09:49
:
Czosnek zaszkodził? Nie wier(z)ę... ;)

MadMill napisał/a:
Ja tam tylko nie lubię jak ktoś pisze bzdury, że coś jest zdrowsze bo nie ma w tym mięsa. Bo to bzdury są.

To będziemy mogli wszyscy ocenić za 30 lat jak dożyjemy. Wtedy okaże się kto miał racje tym "zdrowym żywieniu".


1. Oczywiście, że to są bzdury. Mięso to bardzo dobre źródło białka, które to stanowi zaraz po wodzie, najważniejszy składnik organizmu, który bierze udział we wszystkich procesach życiowych. Ponadto mięso dostarcza witaminy B i żelaza...

2. Wartość mięsa jest niepodważalna i wcale nie trzeba czekać 30 lat, żeby się o tym dowiedzieć, ponieważ jest to fakt.
Nie ulega również wątpliwości, że wszystko szkodzi, gdy jest zapodawane w nadmiarze, również i mięso.


Wszystko już jasne? ;)
martva - 2011-02-20, 10:16
:
MrSpellu napisał/a:
Mylisz się.


jest w dziale Kulinaria, tak? W dziale Kulinaria rozmawia sie głównie o żarciu, nie o światopoglądach i dewiacjach, jak na mój babski rozum.
MadMill - 2011-02-20, 10:23
:
Miejcie pretensje do Benka.
martva - 2011-02-20, 10:26
:
Ale wtedy temat był w innym dziale, został tu przeniesiony. Chyba. Po 40 stronach dyskusji, żeby nie powiedzieć agresywnej mięsożernej nagonce na biednych uciśnionych wegetarian, wolałabym pogadać o jedzeniu wege, naprawdę. Bo teraz mam ochotę wywalić kolejny temat do ignorów :P
Jander - 2011-02-20, 10:35
:
Spell napisał/a:
A ja w piątek zrobiłem jarską pizzę i się w sobotę pochorowałem.

Polecam pizzę w Dobrej Karmie na św. Antoniego w Katowicach. Połączenia smakowe są specyficzne, plus ciasto razowe, ale mi bardzo zasmakowało. No i nigdy nie udało mi się w dwie osoby zjeść całej pizzy.
martva - 2011-02-20, 10:39
:
Jander napisał/a:
Połączenia smakowe są specyficzne,


Przykłady, przykłady! Słyszałam ostatnio o gruszce z serem pleśniowym, które to połączenie jest dość klasyczne samo w sobie, ale na pizzy się nie spotkałam. Ciekawe może być.
ihan - 2011-02-20, 11:15
:
Ale z pizzą to chyba podobnie jak z tarta, a tarta z gruszką i pleśniowcem jest niezła.
Jander - 2011-02-20, 11:49
:
http://www.dobrakarma.com...90599f97988d535

Moja ulubiona - z białą i czerwoną fasolą, kukurydzą, ostrą papryką.
ats - 2011-02-20, 13:30
:
[quote="MrSpellu"]
ats napisał/a:
Porozmawiajmy lepiej "o smaku chleba razowego z pastą avocado" ;) po to jest ten temat

Mylisz się.

Czy temat ten jest w takim razie przeznaczony do zwalczania wegetarian i wegan?

MrSpellu - martwi mnie Twoja obojętność jako Moda odnośnie tego, co napisał Fidel w odpowiedzi na mój post. W mojej opinii jest to daleko posunięte grubiaństwo i objaw braku tolerancji dla osób o światopoglądzie innym niż jego własny.

Odnośnie krów i kobiet - genetycznie niewiele nas odróżnia, również na poziomie reakcji chemicznych odpowiedzialnych za instynkty, w tym instynkt macierzyński, róznice sa minimalne. Może krowa nie wie, że jej dziecko zabierane jest na śmierć, w przeciwieństwie do postawionej w analogicznej sytuacji kobiety, ale cierpienie i tęsknota za odebranym dzieckiem jest takie samo.
ihan - 2011-02-20, 13:45
:
Ależ ats, Fidel oczywiście może sobie postulować odebranie dzieci wegetarianom i weganom. Jak rozumiem proponuje także utworzenie gigantycznych sierocińców w Indiach i innych krajach, gdzie tradycyjnie nie konsumuje się mięsa, odebranie dzieci rodzicom niezapewniającym im regularnej opieki stomatologa, bo może to prowadzić do uszkodzenia mięśnia sercowego, rodzicom odżywiającym dzieci fastfoodami i coca colą, rodzicom załatwiającym dzieciom zwolnienia z WFu. Połowie polskich terenów podmiejskich jedzących tłusto i bez warzyw i owoców. I, nie bójmy się tego, należałoby wprowadzić pomysł Platona, że dzieci są wspólne i wychowywane przez tych, którzy wiedzą najlepiej co dla nich zdrowe. Co zdrowe, bo oni tak powiedzieli, wiadomo: wszyscy hindusi nie dożywają wieku dojrzałego. Tylko, kurka, kto będzie w tych sierocińcach pracował, bo może sie zdarzyć, że będą to ci sami ludzie, co będąc rodzicami te wszystkie przestępstwa popełniali.
Max Werner - 2011-02-20, 14:21
:
Znacie serwis puszka.pl ? Całkiem przyjemna internetowa ksiązka kucharska dla wegetarian i wegan, tysiące przepisów, ( znalezione dzięki temu, że Martva i Toudi "lubią to!" na fejsie //max ) polecam !
MrSpellu - 2011-02-20, 15:58
:
ats napisał/a:
MrSpellu - martwi mnie Twoja obojętność jako Moda odnośnie tego, co napisał Fidel w odpowiedzi na mój post. W mojej opinii jest to daleko posunięte grubiaństwo i objaw braku tolerancji dla osób o światopoglądzie innym niż jego własny.

Czyli co? Mam mu dać osta? Za co? Uzasadnij proszę.
ats - 2011-02-20, 16:12
:
MrSpellu - nie chcę Cię pouczać - to Ty jesteś Modem na naszym Forum. I co mnie tam zresztą po oście dla Fidela? Nie jestem ani jego wrogiem, ani sąsiadką, kuratorem sądowym, ani nawet komornikiem. Jego poglądy na jakikolwiek temat sa mi obojętne. Ale byłoby mi przyjemnie, gdybyś jako Mod, kumpel z forum i mężczyzna napisał Fidelowi, że przegiął i potraktował obraźliwie osobę, która ani razu go nie zaczepiła, wyraża się kulturalnie i jest życzliwie ustosunkowana do współforumowiczów. I której dziecko oraz metody wychowawcze powinny być poza zasięgiem jego zainteresowań.

e:
Oczywiście moja przyjemność, lub jej brak to nic istotnego. Jedyne, co nalezy zapamiętac z mojej powyższej wypowiedzi, to że ost dla Fidela nie jest mi potrzebny do szczęścia.

...A może by tak przestać odnosić się do jego wypowiedzi...? Niech będzie, zrobię, co w mojej mocy! :mrgreen: :mrgreen:
MrSpellu - 2011-02-20, 17:14
:
ats napisał/a:
MrSpellu - nie chcę Cię pouczać - to Ty jesteś Modem na naszym Forum.

Ulżyło mi. Już myślałem, że mnie obrali adminem.

ats napisał/a:
I co mnie tam zresztą po oście dla Fidela? Nie jestem ani jego wrogiem, ani sąsiadką, kuratorem sądowym, ani nawet komornikiem.

Więc czego Ty ode mnie chcesz?

ats napisał/a:
Ale byłoby mi przyjemnie, gdybyś jako Mod, kumpel z forum i mężczyzna napisał Fidelowi, że przegiął i potraktował obraźliwie osobę, która ani razu go nie zaczepiła, wyraża się kulturalnie i jest życzliwie ustosunkowana do współforumowiczów.

Toż napisałem:

Spell napisał/a:
Ja tylko proszę dyskutantów o ograniczenie wycieczek osobistych do minimum.

To się tyczyło zarówno Fidela jak i Mada (co prawda wyjaśniliśmy sobie o co chodziło z tą dewiacją, to faktycznie zwrot ten mógł się źle konotować) jak i wszystkich, którzy zaczęli wchodzić w niezbyt miłe teksty ad personam. Gdybym miał dawać osty za nieuprzejmość... szybko by się to forum wyludniło :)

ats napisał/a:
I której dziecko oraz metody wychowawcze powinny być poza zasięgiem jego zainteresowań.

Cóż, może koncepcja forum dyskusyjnego jest Ci obca? Bo z tego co zrozumiałem, to Fidelowi nic do Twoich metod wychowawczych, ale gdyby był teoretyczne władny, to by starał się wyciągnąć z ich stosowania konsekwencje prawne. Zgrabniej wyjaśniła to ihan.

ats napisał/a:
...A może by tak przestać odnosić się do jego wypowiedzi...? Niech będzie, zrobię, co w mojej mocy!

Przy każdym poście użytkownika jest taka cudowna ikonka "ignoruj". Wypróbuj.

Jednak czuję się pouczony i postaram się spełnić Twoją prośbę.

Fidelu-F2!

Nie daję Ci osta, bo ats takowego dla Ciebie nie chce.
Niemniej zwracam się do Ciebie, jako Mod i mężczyzna w jednym, mój ty *kumplu z forum*, byś zaniechał agresywnej retoryki w stosunku do wyżej wymienionej użytkowniczki ats. Bo przegiąłeś, potraktowałeś ją obraźliwie, a ona Cię nie zaczepiała i przecież jest życzliwie ustosunkowana do współforumowiczów. A teraz jest jej przykro i smutno. Więc sromaj się.

Asuryan - 2011-02-20, 18:40
:
Tylko że tu przesadziła i jedna i druga strona. Fidel traktując weganizm jako chorobę psychiczną, a Ats traktując zwierzęta niemal tak jak ludzi...
Toudisław - 2011-02-20, 18:51
:
Jander napisał/a:
długowieczności zmniejsza się. Oczywiście większe wydatki na służbę zdrowia zwiększają PKB, więc wydaje się że jest tam coraz lepiej...

Na pewno zmniejszają. Nie wiem jak miały by zwiększać PKB bo kasa wydawana na leczenie grubasów to kasa nie wydawan na nowe drogi, kina, sklepy i inne takie. Wydatki publiczne na dłuższą metę tylko zmniejszają PKB.
MrSpellu - 2011-02-20, 18:57
:
Asuryan napisał/a:
Tylko że tu przesadziła i jedna i druga strona.

Ale po cholerę ja mam się wcinać jako modek?
Max Werner - 2011-02-20, 19:59
:
MrSpellu napisał/a:
Ale po cholerę ja mam się wcinać jako modek?


Ty się najlepiej nigdzie jako modek nie wcinaj, tak będzie lepiej dla wszystkich.
ASX76 - 2011-02-20, 20:26
:
Asuryan napisał/a:
Tylko że tu przesadziła i jedna i druga strona. Fidel traktując weganizm jako chorobę psychiczną, a Ats traktując zwierzęta niemal tak jak ludzi...


Różnica polega na tym, że Ats przedstawiła swoje stanowisko/zdanie w sposób kulturalny, natomiast Pan Fidel zaatakował bez pardonu w formie, która zdecydowanie przekroczyła dopuszczalne granice.

MrSpellu napisał/a:

Ale po cholerę ja mam się wcinać jako modek?


Ponieważ m. in. na tym polega pańska rola na forum jako modka.
Asuryan - 2011-02-20, 20:33
:
Taki jego "urok", ale może powrócimy do tematu, zamiast dalej radośnie siać tutaj offtop...
Fidel-F2 - 2011-02-20, 21:01
:
ats napisał/a:
Odnośnie krów i kobiet - genetycznie niewiele nas odróżnia, również na poziomie reakcji chemicznych odpowiedzialnych za instynkty, w tym instynkt macierzyński, róznice sa minimalne. Może krowa nie wie, że jej dziecko zabierane jest na śmierć, w przeciwieństwie do postawionej w analogicznej sytuacji kobiety, ale cierpienie i tęsknota za odebranym dzieckiem jest takie samo.
szczerze, nie bardzo kumam jak można napisać coś takiego

MrSpellu napisał/a:
Fidelu-F2!

Nie daję Ci osta, bo ats takowego dla Ciebie nie chce.
Niemniej zwracam się do Ciebie, jako Mod i mężczyzna w jednym, mój ty *kumplu z forum*, byś zaniechał agresywnej retoryki w stosunku do wyżej wymienionej użytkowniczki ats. Bo przegiąłeś, potraktowałeś ją obraźliwie, a ona Cię nie zaczepiała i przecież jest życzliwie ustosunkowana do współforumowiczów. A teraz jest jej przykro i smutno. Więc sromaj się.
czuję się pouczony ale ze sromaniem się powstrzymam jeszcze chwilę, do czasu aż ktoś mi wyjaśni w którym miejscu byłem obraźliwy i dlaczego. Tak na przyszłość, żebym miał jasność, bo póki co nie z bardzo łąpię a sami wiecie, inteligentny jestem że hej.
ats - 2011-02-20, 21:10
:
Dziś resztki z wczorajszej uczty - zupa cebulowa, sałatka warzywna z prażonymi ziarnami słonecznika, dyni i sezamu. Pieczone ziemniaczki i tekturki w panierce sezamowej zużyte już wczoraj do szczętu.

Mam nadzieję, że cebula wkrótce się ode mnie odczepi, ostatnio permanentnie gotuję zupę cebulową ;) . Podobnie jest z pastą z avocado. Mam w domu porcję avocado w sam raz na sałatkę, nieco twardszego, dojrzewającego i twardego jak skała - idzie maszynowo ;)

MadMill - avocado samo jest niemal bezsmakowe - trzeba je posolić, albo popieprzyc przynajmniej. Najlepsze jest w sałatkach lub pastach, np. z kaparami, czosnkiem i czarnymi oliwkami. Smakiem przypomina... hm... nieważne, może to tylko moje skojarzenie ;) ;) . w każdym razie AVOCADO należy doprawiać ;)

BTW specjalnością Norymbergi są specyficzne pierniki z kruszonymi migdałami, czasem w ciemnej czekoladzie. Jeść je należy na ciepło. Na rynku w Norymberdze sprzedawca specjalnie podgrzewał je w kuchence mikrofalowej, żebyśmy spróbowali je tak, jak trzeba.

Max - znam tę puszkę i nawet za przykładem Twoim, Żvavej i Toudiego polubiłam ją na FB. To prawdziwy skarbiec. Powinnam z niego częściej korzystać.
martva - 2011-02-20, 22:03
:
ats, znalazłam dla Ciebie wegańskie lody :-)
http://ilovetofu-cb.blogs...zekoladowe.html
MrSpellu - 2011-02-20, 23:01
:
Max Werner napisał/a:
Ty się najlepiej nigdzie jako modek nie wcinaj, tak będzie lepiej dla wszystkich.

[ciach] Nie, z takimi nie ma sensu.

Fidel-F2 napisał/a:
czuję się pouczony

I dobrze :)
ats - 2011-02-21, 00:25
:
Żvava - no po prostu dzięki :mrgreen:
utrivv - 2011-02-21, 14:17
:
Fidel naprawdę mnie zaciekawiłeś. Wiem że jesteś bardzo inteligentny a twoje posty choć wyglądają na trolowanie takie nie są (przynajmniej nie wszystkie) ale naprawdę nie rozumiem dlaczego uważasz że to nie było przegięcie. Wydaje mi się że ats merytorycznie wyjaśniła ci dlaczego nie je lodów ze sklepu (bo mleko pewnie pije - choćby z fermy ojca) - mnie to przekonało (przekonało mnie że osoba wrażliwa może nie chcieć uczestniczyć w czymś takim - nie wnikam czy tak jest wszędzie i nie mówię że mnie to przekonuje).

Czy podawanie dziecku wegańskiech posiłków jest krzywdzeniem? Wiem że jako katolik mogę być stronniczy (wszak moja wiara nakazuje wychowywanie swoich dzieci na sposób który dla większości z was jest co najwyżej niemądry) ale wydaje mi się że to już przesada.
Fidel-F2 - 2011-02-21, 14:31
:
utrivv, dziecko nie jest Twoją własnością
ats - 2011-02-21, 14:36
:
utrivv napisał/a:
Fidel naprawdę mnie zaciekawiłeś. Wiem że jesteś bardzo inteligentny a twoje posty choć wyglądają na trolowanie takie nie są (przynajmniej nie wszystkie) ale naprawdę nie rozumiem dlaczego uważasz że to nie było przegięcie. Wydaje mi się że ats merytorycznie wyjaśniła ci dlaczego nie je lodów ze sklepu (bo mleko pewnie pije - choćby z fermy ojca) - mnie to przekonało (przekonało mnie że osoba wrażliwa może nie chcieć uczestniczyć w czymś takim - nie wnikam czy tak jest wszędzie i nie mówię że mnie to przekonuje).

Czy podawanie dziecku wegańskich posiłków jest krzywdzeniem? Wiem że jako katolik mogę być stronniczy (wszak moja wiara nakazuje wychowywanie swoich dzieci na sposób który dla większości z was jest co najwyżej niemądry) ale wydaje mi się że to już przesada.


utrivv - nie piję żadnego mleka i nie jem żadnych jego przetworów. Nie ma "szczęśliwych krów" - krowa musi przejść to wszystko, o czym pisałam wyżej, aby dawać mleko. I nawet w gospodarstwach, gdzie krowy są najlepiej traktowane - czyli w gospodarstwach biodynamicznych - zabiera się im dzieci, zabiera się mleko, zabija się je, gdy mają najwyżej 7 lat.

Co innego z kurami - mój ojczulek ma kury, które lubi, z którymi chodzi na spacery i które karmi sękaczem. No i co ważne - nie zabija kur na rosół. Tymczasem dla kury złożyć jajko to nic wielkiego, jak dla kobiety owulować, tylko częściej. większość jaj jest niezalężona. Czyli teoretycznie takie jajko od szczęśliwej kury mogłabym zjeść. ale - jak już kiedyś pisałam - nie jem, bo się odzwyczaiłam i jak kiedyś spróbowałam, to było dla mnie zbyt ciężkostrawne.
Jajko jest odżywcze, zdrowe, ma najlepsze proporcje białka, tłuszczu, i innych substancji odżywczych. Jeśli już jeść coś zwierzęcego - to niezalężone jajko od szczęśliwej kury. ale można się bez tego obyć. Zwłaszcza, że nie łatwo znaleźć szczęśliwą kurę ;)

utrivv - dzięki za wyrażenie zrozumienia dla mojej postawy względem wypowiedzi Fidela odnośnie mojego dziecka i jego wychowania.
ASX76 - 2011-02-21, 14:36
:
Fidel-F2 napisał/a:
utrivv, dziecko nie jest Twoją własnością


Ale do 18 roku życia raczej nie ma zbyt wielkiego wyboru co do menu zapodawanego w domu. ;)
MrSpellu - 2011-02-21, 14:41
:
utrivv napisał/a:
ale naprawdę nie rozumiem dlaczego uważasz że to nie było przegięcie.

Chodzi o treść czy o formę? Bo ja upomniałem tylko za formę.

utrivv napisał/a:
Wydaje mi się że ats merytorycznie wyjaśniła ci dlaczego nie je lodów ze sklepu (bo mleko pewnie pije - choćby z fermy ojca) - mnie to przekonało (przekonało mnie że osoba wrażliwa może nie chcieć uczestniczyć w czymś takim - nie wnikam czy tak jest wszędzie i nie mówię że mnie to przekonuje).

Dyskutowana tu wcześniej kwestia wrażliwości, mi jej widocznie brakuje, bo mnie ogólnie mało obchodzi co krówka czuje. Lubię steki, mieloną wołowinkę, bitki, rolady, cielęcinkę na gorącym półmisku etc. lubię lody na mleku, lubię sery i ogólnie nabiał. Nie ma, że krówkę boli...

Z drugiej strony, to że ats jest przepełniona miłością i współczuciem do krówek i dla niej jest to bardzo ważne by nie przykładać ręki do krówkobójstwa, jest to dla mnie może nie zrozumiałe, ale akceptowalne. Jest to jej sprawa. Do czasu kiedy nie zdybie mnie w mięsnym z transparentem "łapy precz od krówek morderco". Wtedy to już będzie także moja sprawa. I będzie rzeźnia.

utrivv napisał/a:
Czy podawanie dziecku wegańskiech posiłków jest krzywdzeniem?

Sam się nad tym zastanawiam. W "rodzinie" jest jedna weganka z małym dzieckiem i miała problemy z pokarmem, była u wegedietetyka (ale takiego z dyplomem, podobno) brała suplementy etc., a dziecko zaczęło mieć jakieś problemy ze zdrowiem (nie wiem jakie, nie moje dziecko więc się nie interesowałem). Oczywiście cała mięsożerna rodzina (w tym moja żona) gardłuje, że to przez dietę. Ja tam nie wiem, jestem świadomy, że czynników mogło być wpizdylion.

Na szczęście nie będę miał tych problemów, bo moje dziecko nie będzie wege, a katolikiem - jak zechce - zostanie w wieku lat piętnastu (ochrzczę, bo sam się uważam za chrześcijanina, ale na religię w wykonaniu katechetów krk nie poślę).

ASX76 napisał/a:
Ale do 18 roku życia raczej nie ma zbyt wielkiego wyboru co do menu zapodawanego w domu.

Od 13 roku życia nie miałem tego problemu, bo już wtedy mama uczyła mnie gotować.
W wieku 10 lat umiałem już robić jajecznicę i naleśniki.
Max Werner - 2011-02-21, 14:49
:
MrSpellu napisał/a:
Dyskutowana tu wcześniej kwestia wrażliwości, mi jej widocznie brakuje, bo mnie ogólnie mało obchodzi co krówka czuje. Lubię steki, mieloną wołowinkę, bitki, rolady, cielęcinkę na gorącym półmisku etc. lubię lody na mleku, lubię sery i ogólnie nabiał. Nie ma, że krówkę boli...


To po jaką cholerę piszesz cokolwiek w tym temacie ?
utrivv - 2011-02-21, 14:54
:
MrSpellu napisał/a:


utrivv napisał/a:
Wydaje mi się że ats merytorycznie wyjaśniła ci dlaczego nie je lodów ze sklepu (bo mleko pewnie pije - choćby z fermy ojca) - mnie to przekonało (przekonało mnie że osoba wrażliwa może nie chcieć uczestniczyć w czymś takim - nie wnikam czy tak jest wszędzie i nie mówię że mnie to przekonuje).

Dyskutowana tu wcześniej kwestia wrażliwości, mi jej widocznie brakuje, bo mnie ogólnie mało obchodzi co krówka czuje. Lubię steki, mieloną wołowinkę, bitki, rolady, cielęcinkę na gorącym półmisku etc. lubię lody na mleku, lubię sery i ogólnie nabiał. Nie ma, że krówkę boli...

Czekaj to nie tak. Fidel zapytał: "z jakiego powodu można siebie znienawidzić za jedzenie lodów" a ats odpisała "bo tak i tak" i mnie to przekonuje. Inaczej mówiąc jeżeli jakaś osoba nie je lodów z tych powodów - mogę to zrozumieć. Ta wypowiedź lekko poszerzyła mi horyzont.

Spell napisał/a:

utrivv napisał/a:
Czy podawanie dziecku wegańskiech posiłków jest krzywdzeniem?

Sam się nad tym zastanawiam.
Na szczęście nie będę miał tych problemów, bo moje dziecko nie będzie wege, a katolikiem - jak zechce - zostanie w wieku lat piętnastu (ochrzczę, bo sam się uważam za chrześcijanina, ale na religię w wykonaniu katechetów krk nie poślę).
a wcinanie ozorów na zimno?
A hagaw? Bo wiesz wiele potraw naprawdę szkodzi (że o papierochach nie wspomnę) a mimo to nikt na poważnie nie postuluje odbierania za do dzieci.
Owszem alkoholikom ale nie palaczom.
Spell napisał/a:

ASX76 napisał/a:
Ale do 18 roku życia raczej nie ma zbyt wielkiego wyboru co do menu zapodawanego w domu.

Od 13 roku życia nie miałem tego problemu, bo już wtedy mama uczyła mnie gotować.
W wieku 10 lat umiałem już robić jajecznicę i naleśniki.

Brawo. Moja mama dobrze gotowała :)
Prawdę mówiąc dla każdego z nas co innego co nas mocno rozbisiurmaniło :)

@Fidel zgadzam się. Ale "czyjąś własnością" jednak jest skoro istnieje nakaz szkolny, fluoryzacja zębów itp.
ats - 2011-02-21, 14:57
:
MrSpellu - co jakiś czas rzucasz mi ostrzeżenie, że jak zacznę Cię nawracać, to mi łapki poprzetrącasz, albo nawet rzeźnię urządzisz. Tak, jakby mi w najmniejszym stopniu zależało na nawróceniu Ciebie na cokolwiek.

Prędzej niż na weganizm nawracałabym Cię na niechrzeczenie dziecka w dzieciństwie, bo - IMO - to zgroza, nie uzasadniona biblijnie. I to dopiero jest narzucanie dziecku czegoś, czego może nie chcieć, gorsze niż dieta taka, czy owaka (bo ją zawsze można zmienić, a jak ochrzcisz dzieciaka - to przepadło). Jak słusznie zauważył Fidel - dziecko nie jest Twoją własnością ;) Ale szanuję Twoje prawo do wychowywania dziecka zgodnie z zasadami, które wyznajesz - oczywiście dopóki nie zaczniesz mnie nawracać na ochrzczenie dziecka, ze sztandarem hipokryzji w dłoni (dziecko ochrzcić w kołysce, ale na religię nie puścić) i te pe, bo wtedy to już będzie moja sprawa i może będzie nawet jakaś rzeźnia...? ;)

Co do Twojej kuzynki, to pewnie dzieciak nieochrzczony, stąd problemy. Moja teściowa powiedziała mi dawno temu wprost, że Zocha jest alergiczką i często płacze, bo nie została ochrzczona. :evil: :evil: :evil:

Swoją drogą ciekawe, czy zgadlibyście, na jakiej diecie jest moja Zocha, o którą tak się troszczycie dywagując, czy dobrze ją wychowuję, czy nie...?
MrSpellu - 2011-02-21, 14:57
:
Max Werner napisał/a:
To po jaką cholerę piszesz cokolwiek w tym temacie?

Bo Ty mi tego nie zabronisz.

Zresztą temat wcześniej miał formułę wege vs reszta świata i nie przypominam sobie by ktoś ją oficjalnie zarzucił.

1. Dawno temu, na mój wniosek przeniesiono ten temat ze społeczeństwa do nowego działu kulinaria.
2. Zmieniłem ostatnio nazwę na kącik jarosza (bo brzmi sympatyczniej).
3. Wegetarianie piszą tu o wegetarianizmie, a reszta:

a) łapie bakcyla i samemu przyrządza
b) twierdzi, że z mięsem byłoby lepsze
c) prowadzi jihad przeciwko wege

4. Jaskier wróć!
ASX76 - 2011-02-21, 14:58
:
To ja może w ten sposób: brak mięsa dla dzieci w kuchni domowej Ats, jest wyłącznie jej sprawą i nic nam do tego. Jej dzieci - jej odpowiedzialność i sumienie.
Osobiście uważam, że mięso jest bardzo potrzebne, szczególnie młodym organizmom, ze względu na znakomite źródło białka, żelaza i witamin z grupy B, zresztą nie jest to tylko moje "widzimisię", lecz dowiedziony fakt naukowy z którym nie sposób polemizować, niemniej, jak wspomniałem wcześniej, nie jest to nasz "interes". Samo uzewnętrznienie niechęci do bezmięsnego stylu żywienia, zwłaszcza przekazane w agresywnej i roszczeniowej formie, nie sprawi przecież, iż Ats zmieni zdanie/żywieniopogląd. Obawiam się, że jest na to zdecydowanie za późno, z uwagi na silnie zakorzeniony światopogląd.
ats - 2011-02-21, 15:02
:
FCUK! A skąd ASX76 wiesz, co ja daję dziecku, a czego nie????
Może by MNIE ktoś o to zapytał, o ile jest ciekawy?? Czy może ukrzyżujecie mnie jako zła matkę zanim się dowiecie co i jak??
Tixon - 2011-02-21, 15:03
:
<przynosi stertę drewna> No więc cóż to dajesz ATS dziecku do jedzenia? :]
ats - 2011-02-21, 15:06
:
acha - wzruszyłeś mnie Tixon i nawet rozbawiłeś tym pytaniem. Ale to dosyć długi rozgaworek, a teraz wychodzę z pracy i jadę po dziecko do szkoły.
Jak ponownie zagoszczę w sieci, to Ci odpowiem ;)
MrSpellu - 2011-02-21, 15:10
:
utrivv napisał/a:
Czekaj to nie tak. Fidel zapytał: "z jakiego powodu można siebie znienawidzić za jedzenie lodów" a ats odpisała "bo tak i tak" i mnie to przekonuje. Inaczej mówiąc jeżeli jakaś osoba nie je lodów z tych powodów - mogę to zrozumieć. Ta wypowiedź lekko poszerzyła mi horyzont.

Nie no zgoda. Fidel widocznie umocnił się w przekonaniu, że z ats jest coś nie tak.
Można przecież i tak.

utrivv napisał/a:
a wcinanie ozorów na zimno?
A hagaw? Bo wiesz wiele potraw naprawdę szkodzi (że o papierochach nie wspomnę) a mimo to nikt na poważnie nie postuluje odbierania za do dzieci.
Owszem alkoholikom ale nie palaczom.

Ja bym tam postulował za tym :P
utrivv napisał/a:
Brawo. Moja mama dobrze gotowała

Moja nauczyła mnie gotować, a gotowała świetnie.

ats napisał/a:
MrSpellu - co jakiś czas rzucasz mi ostrzeżenie, że jak zacznę Cię nawracać, to mi łapki poprzetrącasz, albo nawet rzeźnię urządzisz. Tak, jakby mi w najmniejszym stopniu zależało na nawróceniu Ciebie na cokolwiek.

Nie Tobie konkretnie, ale akurat ostatnio Ty najczęściej się udzielasz w tym temacie, użyłem Cię jako figury retorycznej. Ja po prostu bardzo często spotykam wojujących wege ninja supersqad beton //spell Mam pecha.

ats napisał/a:
Ale szanuję Twoje prawo do wychowywania dziecka zgodnie z zasadami, które wyznajesz - oczywiście dopóki nie zaczniesz mnie nawracać na ochrzczenie dziecka, ze sztandarem hipokryzji w dłoni

Dlaczego sztandarem hipokryzji? Oddzielam chrześcijaństwo (jako głębsza idea) od katolicyzmu (bardziej szczegółowa). Jestem chrześcijaninem, nie jestem katolikiem - czego tu nie rozumiesz?
ats napisał/a:
a jak ochrzcisz dzieciaka - to przepadło

A jak nie ochrzczę, po drodze mi kopyrtnie, to wtedy zafunduję mu wycieczkę po czyśćcu.
I co ja wtedy powiem św. Piotrowi?
Gorzej, co ja wtedy powiem żonie katoliczce? :P

ats napisał/a:
Co do Twojej kuzynki, to pewnie dzieciak nieochrzczony, stąd problemy.

Gorzej, dziecko jest nieślubne!!!
I to nie jest moja kuzynka.
Rodzina żony, a nawet nie, bo to partnerka brata ciotecznego ze strony brata śp. ojca.

ASX76 napisał/a:
To ja może w ten sposób: brak mięsa dla dzieci w kuchni domowej Ats, jest wyłącznie jej sprawą i nic nam do tego. Jej dzieci - jej odpowiedzialność i sumienie.

Toż nic innego nie twierdzę. Jej sprawa i tylko jej.

@
Oby zdrowe rosło. Bez względu na dietę ;)
martva - 2011-02-21, 15:14
:
MrSpellu napisał/a:
c) prowadzi jihad przeciwko wege


Jak to jest, że sporo osób wchodzi na ten wątek żeby napisać że wegetarianie są nienormalni, że jak można nie jeść mięska, że jak można krzywdzić dzieci, że to śmieszne żeby się litować nad krową, że trzeba mieć coś nie w porządku z głową, o tym jacy to wstrętni wegetarianie są fanatyczni i agresywni, a jakoś nie zarejestrowałam ani jednego wegetarianina, jarosza albo weganina który wlazłby na wątek o mięsie i napisał 'jecie mięso, a ja nie i nie rozumiem jak tak można' albo coś w ten deseń?

Jestem wege od lat, prowadzę od lat te same dyskusje z tymi samymi argumentami i kontrargumentami, tylko ludzie się zmieniają, i już mam, kurwa, dość. Może powinnam zacząć być agresywna i na każde fidelopodobne 'masz coś z głową' odpowiadać 'spierdalaj, morderco?' Tak, o, żeby poziom do rozmówcy dostosować?
MrSpellu - 2011-02-21, 15:19
:
martva napisał/a:
Jak to jest, że sporo osób wchodzi na ten wątek żeby napisać że wegetarianie są nienormalni, że jak można nie jeść mięska, że jak można krzywdzić dzieci, że to śmieszne żeby się litować nad krową, że trzeba mieć coś nie w porządku z głową, o tym jacy to wstrętni wegetarianie są fanatyczni i agresywni, a jakoś nie zarejestrowałam ani jednego wegetarianina, jarosza albo weganina który wlazłby na wątek o mięsie i napisał 'jecie mięso, a ja nie i nie rozumiem jak tak można' albo coś w ten deseń?

Ale za to bardzo skutecznie się bronicie w wątku wegetariańskim :mrgreen: W mięsnym bylibyście bez szans, bo zaraz wznieciłby się taki flejm, że napalm w dżungli kitajców to byłby przy tym tylko letnią herbatą.

martva napisał/a:
estem wege od lat, prowadzę od lat te same dyskusje z tymi samymi argumentami i kontrargumentami, tylko ludzie się zmieniają, i już mam, kurwa, dość. Może powinnam zacząć być agresywna i na każde fidelopodobne 'masz coś z głową' odpowiadać 'spierdalaj, morderco?' Tak, o, żeby poziom do rozmówcy dostosować?

Proszę nie rób tego. Trwaj w swej dobroci i pokaż Fidelom i innym Spellom, że jesteś ponad nimi :) A w najlepszym wypadku wybierz opcję ignoruj.

Dlatego mam propozycję.
1. Wrócę do nazwy tematu wegetarianizm - i będzie tu kwestia społeczna (wege vs reszta)
2. Wydzielę kącik jarosza i każdy niewege, który tam napisze dostanie bana z miejsca bez możliwości odwołania.

Co wy na to? Wegetarian pytam.
Sabetha - 2011-02-21, 15:23
:
martva napisał/a:
Może powinnam zacząć być agresywna i na każde fidelopodobne 'masz coś z głową' odpowiadać 'spierdalaj, morderco?' Tak, o, żeby poziom do rozmówcy dostosować?


Coś 'misię' wydaje, że wtedy ten wątek przebiłby popularnością wszystkie inne razem wzięte XD

Spell napisał/a:
Oby zdrowe rosło. Bez względu na dietę ;)


Ot i cała "dysputa" zamknięta w dwóch zdaniach pojedynczych rozwiniętych.

Edyta. W jednym zdaniu. Drugie to równoważnik. Mea culpa.
ASX76 - 2011-02-21, 15:25
:
ats napisał/a:
FCUK! A skąd ASX76 wiesz, co ja daję dziecku, a czego nie????
Może by MNIE ktoś o to zapytał, o ile jest ciekawy??

Czy może ukrzyżujecie mnie jako zła matkę zanim się dowiecie co i jak??


1. <dokłada pokaźną naręcz chrustu do kupy Tixa>
To jak to jest z tym dawaniem? Zamieniam się we wzrok ;)

2. Przed ukrzyżowaniem nie obejdzie się bez podrumienienia na wolnym ogniu. ;)

Pewne wnioski nasuwają się same..., co oczywiście wcale nie znaczy, iż są zgodne z prawdą, dlatego ze sporą dozą niecierpliwości czekam(y) na info rozpuszczające wszelkie wątpliwości i odsłaniające nagą prawdę. ;)

W pewnym sensie czuję się zaatakowany, choć nawet cienia agresji nie okazałem. A że wniosek być może zbyt pochopny? Takiż urok tego forum... ;)
MrSpellu - 2011-02-21, 15:31
:
ASX76 napisał/a:
W pewnym sensie czuję się zaatakowany, choć nawet cienia agresji nie okazałem.

Dać jej ostrzeżenie? Czy tylko upomnieć?

@
Oj, emotka. Zapomniałem o emotce -> :P
ASX76 - 2011-02-21, 15:33
:
MrSpellu napisał/a:
ASX76 napisał/a:
W pewnym sensie czuję się zaatakowany, choć nawet cienia agresji nie okazałem.

Dać jej ostrzeżenie? Czy tylko upomnieć?


Pytanie retoryczne, ironia czy dwa w jednym? :-P

Na wszelki wypadek odpowiem: ani jedno, ani drugie. :lol:
martva - 2011-02-21, 15:39
:
MrSpellu napisał/a:
Ale za to bardzo skutecznie się bronicie w wątku wegetariańskim


Och, przepraszam. Bycie pokorną nie zawsze mi wychodzi :>

MrSpellu napisał/a:
1. Wrócę do nazwy tematu wegetarianizm - i będzie tu kwestia społeczna (wege vs reszta)
2. Wydzielę kącik jarosza i każdy niewege, który tam napisze dostanie bana z miejsca bez możliwości odwołania.


Hmm, czyli byłby wątek stricte jedzeniowy, w którym mozna by się wymieniać przepisowy, i wątek światopoglądowy, gdzie mięsożercy opowiadaliby sobie nawzajem o tym jacy wegetarianie są dziwni i trudnozrozumialni? Bo mnie by się tam chyba nie chciało dyskutować, wątek by pewnie wylądował w ignorach. ats nie wiem czy by długo miała siłę, tutaj jest odskocznia w postaci pogadanek o żarciu przynajmniej. Wstrzymuję się od głosu.

ASX76 napisał/a:
W pewnym sensie czuję się zaatakowany, choć nawet cienia agresji nie okazałem


O widzisz, to już wiesz jak się czuje wegetarianin który w knajpie w mięsożernym towarzystwie zamawia frytki i sałatkę, nie komentując słowem zawartości talerzy pozostałych osób :P
MrSpellu - 2011-02-21, 15:42
:
martva napisał/a:
Hmm, czyli byłby wątek stricte jedzeniowy, w którym mozna by się wymieniać przepisowy, i wątek światopoglądowy, gdzie mięsożercy opowiadaliby sobie nawzajem o tym jacy wegetarianie są dziwni i trudnozrozumialni?

Tak to widzę. Poczekam na wypowiedź ats.
ASX76 - 2011-02-21, 15:46
:
martva napisał/a:

O widzisz, to już wiesz jak się czuje wegetarianin który w knajpie w mięsożernym towarzystwie zamawia frytki i sałatkę, nie komentując słowem zawartości talerzy pozostałych osób :P


Wiem na pewno, że użyłem emotki na końcu wpisu, czego niektórzy nie zdążyli (w porę) zauważyć. A ona wiele zmienia jeśli chodzi o "wydźwięk" posta. :-P

Mięsożercy stanowią w społeczeństwie przeważającą większość, a to znaczy, że wegetarianie/jarosze są... w mniejszości, czyli - jakby nie patrzeć - stanowią odchylenie od normy. :-P
Asuryan - 2011-02-21, 15:52
:
MrSpellu napisał/a:
2. Wydzielę kącik jarosza i każdy niewege, który tam napisze dostanie bana z miejsca bez możliwości odwołania.

Czyli każdy poza Ats i Martvą, nawet jeśli poda wegański przepis w swym poście :?: :mrgreen:
martva - 2011-02-21, 15:56
:
ASX76, ale ja też nie byłam straszliwie i śmiertelnie poważna, luzik ;)

Byłam w Makro i kupiłam od cholery rzeczy do jedzenia. Rzodkiewki i ogórka w ramach uzupełnienia poziomu pestycydów w organizmie :P i zapas jogurtu greckiego. I salsę. I pomarańcze. I, najważniejsze, ogromny zapas chlebków pita, w sumie nie wiem czy ich nie zamrozić bo mam chyba jeszcze 2 paczki po 4 sztuki, a dziś nabyłam chyba 12 (po otwarciu paczki powinno się je przechowywać w lodówce, nie wiem czy można tak długo).
Złapałam jeszcze natkę pietruszki, ale okazało się że jest jej 6 pęczków, raczej nie zdążyłabym jej zjeść.

EDIT. Asuryan, zrozumiałam że coś niewegekulinarnego. Ale w sumie dziwnie brzmi ten post ;)
Fidel-F2 - 2011-02-21, 16:24
:
ASX76 napisał/a:
Ale do 18 roku życia raczej nie ma zbyt wielkiego wyboru co do menu zapodawanego w domu.
i tu jest pies zapchlony

utrivv napisał/a:
Ale "czyjąś własnością" jednak jest skoro istnieje nakaz szkolny, fluoryzacja zębów itp.
bo kretyństwo istnieje w wielu aspektach i bez obowiązku szkolnego było by jak w Indiach, dziesięciolatki skręcały by telewizory a jakieś wykształcenie miałoby +/-20%. Nijakiego to związku z konceptem 'własności' nie ma.
ASX76 napisał/a:
To ja może w ten sposób: brak mięsa dla dzieci w kuchni domowej Ats, jest wyłącznie jej sprawą i nic nam do tego. Jej dzieci - jej odpowiedzialność i sumienie.
To ja może w ten sposób: bicie dzieci XYZ jest wyłącznie jego sprawą i nic nam do tego. Jego dzieci - jego odpowiedzialność i sumienie.
ats - 2011-02-21, 16:29
:
Nieee - no ja Was muszę jednak lubić, bo tylko wpadłam do domu, już przy kompie siedzę i śledzę ;)

MrSpellu - jechałam po Zochę i dokładnie o tym myślałam, żeby zrobić dwa wątki - kącik jarosza do przepisów i jadłospisów, gdzie każdy (nie tylko wege, oczywiście!!!) mógłby wpasać przepis, co dobrego zjadł i że lubi np. lody na mleku ryżowym, albo wegetarian ;)

A drugi temat, przeznaczony do miażdżenia wegetarian i wegetarianizmu oraz dziwowania i troskliwego pochylania się nad niepełnosprawnością intelektualną wegan. Nie musiałabym tam w ogóle wchodzić, bo miałabym swoje "przepisy i jadłospisy".

Co Wy na to...? Bo ja jestem bardzo pro ;)

Żvava - być może po to wymyślono internet, abym mogła poznać kogoś tak fajnego i interesującego jak Ty.

O diecie dziecięcia - sorry - za jakiś czas, bo teraz lecę na drugim etacie obiad dla rodziny gotować ;) ;)
ASX76 - 2011-02-21, 16:37
:
Fidel-F2 napisał/a:
ASX76 napisał/a:
To ja może w ten sposób: brak mięsa dla dzieci w kuchni domowej Ats, jest wyłącznie jej sprawą i nic nam do tego. Jej dzieci - jej odpowiedzialność i sumienie.
To ja może w ten sposób: bicie dzieci XYZ jest wyłącznie jego sprawą i nic nam do tego. Jego dzieci - jego odpowiedzialność i sumienie.


To są przecież dwie zupełnie różne kwestie, a Pan je w ten sposób niejako zrównał. Nie piszemy tutaj o biciu dzieci, lecz o braku mięsa w jadłospisie dzieci u Ats, co nawet nie zostało udowodnione, dlatego proszę o odrobinę zdrowego rozsądku, a nie pakowanie obu diametralnie innych spraw do jednego wora.
Fidel-F2 - 2011-02-21, 16:50
:
znowu to samo,

ASX76 napisał/a:
To są przecież dwie zupełnie różne kwestie, a Pan je w ten sposób niejako zrównał.
cokolwiek będziemy porównywać to będa różne kwestie bo jakby nie były różne to by były tym samym i nie byłoby co porównywać. I gdzie jest granica w takim razie? Poza tym nie jest istotne czy to mięso, bicie czy różowe sandałki. Rzecz o prawach dziecka/małego człowieka i o obowiązkach rodzica.

Fakt czy ats, podaje dziecku mięso (zresztą nie o mięso chodzi a o wszelkie produkty odzwierzęce czyli mleko, sery, miód, jaja, kawior) czy nie, w aspekcie samej dyskusji nie ma nijakiego znaczenia.
ASX76 - 2011-02-21, 16:53
:
Ma znaczenie w tym aspekcie, że bicie dzieci jest bardzo niedobre, natomiast nie podawanie im mięsa w jedzeniu to kwestia dyskusyjna, czy jak kto woli - o wiele mniej zbrodnicza. Dalej nie dostrzegasz o co mi chodzi? :-P
MrSpellu - 2011-02-21, 17:01
:
ats napisał/a:
MrSpellu - jechałam po Zochę i dokładnie o tym myślałam, żeby zrobić dwa wątki - kącik jarosza do przepisów i jadłospisów, gdzie każdy (nie tylko wege, oczywiście!!!)

A już myślałem, ze uda mi się wydzielić rezerwat...

ats napisał/a:
Co Wy na to...? Bo ja jestem bardzo pro

W takim wypadku napalę w piecu, wezmę prysznic, zjem coś sobie, wypiję herbatę i wydzielę. Cierpliwości proszę :)

ats napisał/a:
Żvava - być może po to wymyślono internet, abym mogła poznać kogoś tak fajnego i interesującego jak Ty.

Mylisz się.
Fidel-F2 - 2011-02-21, 17:01
:
nie o mięso chodzi a o znacznie szerszą gamę to raz, a dwa nawet psa swojego, szczególnie gdy był młody karmiłem jak najlepiej zbilansowaną dietą
trzy o odpowiedzialność chodzi a nie o szczegóły

i dla jasności

dorosły może jeść same trociny prosto z tartaku, mnie nic do tego
przejmowanie sie krówkami w aspekcie zdrowia dziecka to (zwisa mi czyjekolwie zdanie na temat mojej opinii) świadczy o problemach z głową

i zeby wszytkim udało sie zrozumieć

nie wiem jak ats, karmi swoje dziecko, jeśli rozsądnie to chwała jej za to, jeśli na diecie wegańskiej to patrz wyżej
Max Werner - 2011-02-21, 17:07
:
Tak sobie myślę, że gdyby nagle zwierzęta, wszystkie zwierzęta (także te roślinożerne) zaczęły zjadać ludzi, masowo i powszechnie, to pewnie ludzie bardzo by chcieli, żeby wszystkie zwierzęta przeszły na wegetarianizm. Ale też pewnie ludzie zaczęli by masowo i powszechnie zabijać zwierzęta. I przy obecnym poziomie śmiercionośnej technologii wszystkie zwierzęta by padły. A wtedy ludzie, wszyscy ludzie stali by się przymusowymi wegetarianami, a właściwie weganami, bo znoszące jaja kury-ludojadki i dające mleko ludożerne krowy byłyby już tylko przeszłością. I dzieci też byłyby weganami. I myślę sobie, że znając wolę i umiejętności przeżycia człowieka, ludzie by przetrwali, nie jedząc mięsa i nie pijąc mleka pochodzenia zwierzęcego.....
Tixon - 2011-02-21, 17:09
:
Tak sobie myślę, żebyś odstawił to świństwo, bo Ci szkodzi :) :mrgreen:
MrSpellu - 2011-02-21, 17:11
:
Max, a jak rośliny zaczną zjadać ludzi?
martva - 2011-02-21, 17:12
:
ats napisał/a:
Co Wy na to...? Bo ja jestem bardzo pro ;)


Można by spróbować, w sumie.

ats napisał/a:
Żvava - być może po to wymyślono internet, abym mogła poznać kogoś tak fajnego i interesującego jak Ty


Miej litość nad moimi naczynkami krwionośnymi w twarzy, kobieto ;)

MrSpellu napisał/a:
A już myślałem, ze uda mi się wydzielić rezerwat...


No, ja tam będę siedzieć z ats, a od czasu do czasu ktoś przejdzie przez dziurę w płocie i napisze: 'zjadłem dziś sałatkę, wegetariańską bo mi się szynka skończyła' :P

Fidel-F2 napisał/a:
jeśli rozsądnie to chwała jej za to, jeśli na diecie wegańskiej to patrz wyżej


Dieta wegańska może być rozsądna i zbilansowana, to raz. Dwa, jak chcesz zabierać dzieci wegańskim rodzicom, to rozumiem że takim żywiącym potomstwo wyłącznie fast foodem też? Myślę że opieka uzbrojonego kuratora wystarczyłaby w obu przypadkach.
Max Werner - 2011-02-21, 17:24
:
Tixon napisał/a:
Tak sobie myślę, żebyś odstawił to świństwo, bo Ci szkodzi :) :mrgreen:


Szkodzi, ale nie odstawie //max

mój ulubiony modek Spell napisał/a:
Max, a jak rośliny zaczną zjadać ludzi?


To spalimy je wszystkie i wykarczujemy. Do cna. A potem zaczniemy wpierdalać siebie nawzajem //zombie2
Beata - 2011-02-21, 18:34
:
Ale się piękny flejm zrobił...

Żeby nie było, że nie na temat: jaroszem nie jestem, ale tak ze dwa razy w tygodniu ciągnie mnie do jakiegoś bezmięsnego żarełka. Teraz mam fazę na pstrągi z wody. Ale już się sezonu szpinakowego nie mogę doczekać, żeby szpinakiem z ziemniakami i jajkiem na miękko się delektować.

Edit: i nie myślcie sobie, zamierzam odgapić niektóre przepisy z tego wątku, choć pewnie zrobię to tajnie, bo jak na razie tylko stanowisko młodszej podkuchennej jest dla mnie osiągalne. ;)

A temat poruszony przez Fidela znajduję istotnym, choć nierozwiązywalnym. Bo przecież każdy przypadek jest inny i chyba nie da się administracyjnie określić granicy. Kiedyś słyszałam, że w naszym pięknym kraju toczyła się sprawa sądowa o odebranie prawa opieki nad dzieckiem rodzicom vege. Nie wiem, jak to postępowanie się skończyło, ale faktem jest, że byłam zaskoczona potężnie, że w ogóle do niego doszło. Bo w pierwszej chwili odebrałam je jako nieuprawnioną ingerencję i wtykanie nosa, ale po zastanowieniu już taka pewna nie jestem. Bo jeśli faktycznie temu dzieciakowi krzywda się działa?
I to jest chyba jedyne kryterium: czy dzieje się krzywda, czy nie. Znaczy, każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie i działać na podstawie udokumentowanych kwitów, np. wyników badań.
martva - 2011-02-21, 18:39
:
Kojarzę taki przypadek za granicą, para witarian która karmiła niemowlę sokiem jabłkowym - i owszem, tu popieram ingerencję, jako że niemowlęta powinny być żywione mlekiem matki. Nie jest to jednak kwestia diety rodziców, tylko ich głupoty, imho.

W Polsce nie kojarzę nic takiego, jeśli dziecko nie jest niedożywione czy coś, to nie widzę powodu żeby się ktoś wtrącał.
MrSpellu - 2011-02-21, 18:42
:
UWAGA WYDZIELAM

@

Wydzieliłem, nazwę zmieniłem, a podtytuł zaiwaniłem z tego artykułu :mrgreen:

A tu wydzielone.
ats - 2011-02-21, 20:24
:
Max, wyobraźni Ci nie brakuje, jakby tak Twoje pomysły przekuć na jakąś nowelkę postapokaliptyczną? Hm... zastanawiam się jak by tu jeszcze wykorzystac te Twoją bujną wyobraźnię...? ;)

MrSpellu, dzięki za wyodrębnienie - 100% skuteczności jako Admin (Admin to taki Mod, tylko wazniejszy, wcześniej pisałam żeś Mod, bo chodziło mi ogólnie o moderowanie dyskusji) - piszę jeszcze tutaj, bo została do wyjasnienia jedna kwestia - diety mojego dziecka.

Sorki, że dopiero teraz, ale po obfitym obiedzie przeczytałam "Wprost" i ucięłam sobie drzemkę, co było uzasadnione w kontekście kolejnych dwóch odcinków "Rzymu" do obejrzenia dziś wieczorem ;)

Jest taka rodzina w gromadzie ptaki - to Fringillidae - łuszczaki. Inaczej mówi się o nich ziarnojady lub ziębowate. To małe ptaki śpiewające, które w dorosłym życiu na codzień żywią się wyłącznie pokarmem roślinnym, zwłaszcza ziarnami. Przykładem łuszczaków są np. szczygły, zięby, gile, dzwońce, grubodzioby itp. Jednak swoje pisklęta od chwili wyklucia do osiągnięcia przez nie samodzielności karmią owadami, bo młode, szybko rozwijające się organizmy potrzebują dużo białka zwierzęcego. Dorosłe ziarnojady, zwłaszcza samice, też czasem coś skubną mięsnego, z uwagi na wzmożony wysiłek energetyczny związany ze składaniem i wysiadywaniem jaj, a potem karmieniem licznych piskląt.

Kończąc te przypowieści - obiecałam Zosi, że gdy skończy 15 lat i nadal będzie miała ochotę, może przejść na wegetarianizm. Teraz je w szkole, u babć i w tym podobnych okolicznościach przyrody pokarmy mięsne, w domu zaś głównie wegańskie, bo nabiał jej szkodzi - jest alergikiem.

Ja jestem najpierw przyrodniczką, potem weganką. Przyrodniczka obserwuje świat przyrody i czerpie z niego inspirację do życia. Wegankę stać na to, aby na starość, zakończywszy okres rozrodczy, ulzyć swojemu układowi pokarmowemu i sumieniu.

Nie uważam, aby wychowanie wegańskiego dziecka było niemożliwe - nie po tym, co widziałam na Targach BioFach w Norymberdze. Ale gdyby moje dziecko żyło w paleolicie, czy neolicie - jadłoby padlinę, jajka, gasienice, polne koniki i te pe, więc niech je (z wyłączeniem może owadów... ;) ). a ponieważ ma tak wielki mózg, że pozawla on jej na odczuwanie współczucia dla innych istot - gdy dorośnie niech sobie będzie wegetarianką, weganką, czy kim tam chce. Teraz uczę ją szacunku dla jedzenia - tak roślinnego, jak i zwierzęcego. Przez to i dla życia - tak roślinnego, jak i zwierzęcego.

To przez moją Zochę zostałam wegetarianką - bo mając dwa lata zadała mi pytanie, czy to prawda, że ludzie zabijają zwierzęta aby dostać mięso. Odpowiedziałam jej, że tak - a ona na to, przerażona i smutna - "Mamusiu, powiedzmy ludziom, żeby nie zabijali zwierząt dla mięsa, tylko żeby kupowali je w sklepie!" Od tej chwili nie wzięłam zwierzęcia do ust. Kilka lat później zostałam weganką.

Ot i cała historia. Zresztą już kiedyś opisywana w tym wątku.
MrSpellu - 2011-02-21, 21:16
:
ats napisał/a:
MrSpellu, dzięki za wyodrębnienie - 100% skuteczności jako Admin (Admin to taki Mod, tylko wazniejszy, wcześniej pisałam żeś Mod, bo chodziło mi ogólnie o moderowanie dyskusji) - piszę jeszcze tutaj, bo została do wyjasnienia jedna kwestia - diety mojego dziecka.

Po prawdzie to mod, a jeżeli już, to junior admin. Czyli mod z uprawnieniem do banowania.
Na boty i idiotów, ale jak widać drugie kryterium jest mocno dyskusyjne.
ats - 2011-02-21, 22:35
:
Junior Admin to Admin, czyli Mod z uprawnieniem do banowania - no przecież mniej więcej to napisałam i dokładnie to miałam na myśli ;)
Fidel-F2 - 2011-02-22, 05:50
:
martva napisał/a:
Kojarzę taki przypadek za granicą, para witarian która karmiła niemowlę sokiem jabłkowym - i owszem, tu popieram ingerencję, jako że niemowlęta powinny być żywione mlekiem matki. Nie jest to jednak kwestia diety rodziców, tylko ich głupoty, imho.
znaczy dopuszczasz tylko inaczej stawiasz granice
ats napisał/a:
Kończąc te przypowieści - obiecałam Zosi, że gdy skończy 15 lat i nadal będzie miała ochotę, może przejść na wegetarianizm.
no to mogę postawić Ci piwo, z niejednym wariatem* już piłem
ats napisał/a:
Ja jestem najpierw przyrodniczką, potem weganką. Przyrodniczka obserwuje świat przyrody i czerpie z niego inspirację do życia.
szczerze mówiąc to marny argument bo w świecie przyroday można znaleźć przyład na co się w zasadzie ma ochotę taka tego różnorodność


*Żeby nie było, że obrażam, sam jestem wariatem tylko innym
ats - 2011-02-22, 09:02
:
No popatrz - jaka szkoda, że ludzie nie czerpią w takim razie powszechnie inspiracji z przyrody, tylko udają, że nie są jej częścią ;)

Obserwacje przyrodnicze (w tym socjologiczne ;) ) to najprzyjemniejsze i najpożyteczniejsze, na co pozwala człowiekowi jego wielki mózg. Reszta jest wtórna ;)

ale wiem, o co Ci chodzi - np. goryle wychowują swoje dzieci na diecie wyłącznie wegańskiej (chyba, że jakieś przypadkowe bezkręgowce na liściach i owocach ;) ) - a mają kły jak ta lala ;) ;)
Fidel-F2 - 2011-02-22, 09:11
:
a lwy zjadają małe konkurencji

na przykład

---

ats napisał/a:
ale wiem, o co Ci chodzi - np. goryle wychowują swoje dzieci na diecie wyłącznie wegańskiej (chyba, że jakieś przypadkowe bezkręgowce na liściach i owocach ) - a mają kły jak ta lala
oj ats, nie z takmi proszę, ptaki kłów nie mają wcale a wciągają ścierwo jak złoto
ats - 2011-02-22, 09:19
:
właśnie o to mi chodziło - to potwierdzenie Twojej tezy, że z obserwacji przyrodniczych można wyciągnąć co się chce ;)
wred - 2011-03-30, 22:38
:
http://wiadomosci.wp.pl/k...,wiadomosc.html

:)

Jak to mówią wszystko trzeba robić z głową :)
ats - 2011-04-04, 08:20
:
nie wiem, co w Twoim poście, wred, robią te wesołe buźki. Przecież to czysta groza. I to na wielu poziomach informacyjnych.
utrivv - 2011-05-27, 08:40
:
http://www.tvn24.pl/0,170...,wiadomosc.html
Cytat:
"W tym roku moim osobistym wyzwaniem było nauczenie się wdzięczności za pokarm, który spożywam. (...) Praktycznie stałem się wegetarianinem, ponieważ jedyne mięso, jakie jem pochodzi od zwierząt, które sam zabijam"


O co chodzi z tym wegetarianizmem? Do czego on pije?
Fidel-F2 - 2011-05-27, 08:47
:
każdy jest w ten czy inny sposób zwichrowany, o czym tu gadać?
Jander - 2011-05-27, 10:07
:
Brzmi jak cytat z Avatara, serio serio.
utrivv - 2011-07-13, 10:34
:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=rDCWjSNPyGE&feature=related[/youtube]
Pewnie znacie :) Sena z filmu wszystko jest iluminacją. Tłumaczem jest Eugene Hütz z mojego avka :)
ats - 2012-02-29, 09:41
:
Fidelu - z całym szacunkiem - ten tu oto wątek służy do miażdżenia wegetarian i wegan oraz do załamywania rąk nad ich niepełnosprawnością. Proszę - nie zanieczyszczaj nam wątku "kącik jarosza" - tam piszemy głównie o muffinach wegetariańskich i sałatkach z oliwkami - i tego chcemy się trzymać.

Santok - tutaj wszelkie ideolo ;) [a jak czasem pacniesz Fidela przy okazji... :mrgreen: :mrgreen: ] , w "kąciku jarosza" - Twoje zajefajne jadłospisy (co mi przypomina, że czas na śniadanie (płatki pełnoziarniste z suszonymi truskawkami i deserek alpro).
MrSpellu - 2012-02-29, 09:47
:
Ludzie, litości. Ten wątek ma 50 stron i padły wszelkie możliwe argumenty, nawet kilka razy zadziałało Prawo Godwina --_-
Ba, gdzieś tu pałętają się zdjęcia masakrowanych delfinów...
ats - 2012-02-29, 09:50
:
spoko, spoko - po prostu chciałam przypomnieć Fidelowi, że tu jest taki wątek, który zresztą, Ty, MrSpellu, założyłeś w swej adminowskiej mądrości. Rozumiem, że Fidel lubi chodzić tam, gdzie go nie chcą ;) i że po co opluwać wegetarian tam, gdzie ich nie ma ;) , ale sam tak przykazałeś, prawda?

a Santok jest tu nowy, więc tego wątku mógł jeszcze nie poznać. A jest to pouczająca lektura ;)
Asuryan - 2012-02-29, 10:57
:
ats napisał/a:
(płatki pełnoziarniste z suszonymi truskawkami i deserek alpro).

Przeczytałem ptaki i wyobraziłem sobie od razu kuropatwę w truskawkach zamiast w pomarańczach, obśliniłem się na samą myśl, ale potem coś mi zaczęło zgrzytać z pełnoziarnistymi, przeczytałem raz jeszcze i mi apetyt przeszedł :mrgreen: Najwyższy czas na kawę by się rozbudzić.
ats - 2012-02-29, 12:41
:
ptaki pełnoziarniste z suszonymi truskawkami :mrgreen: jeśli jeszcze tego nie ma, to trzeba to wymyślić :mrgreen:
Luinloth - 2012-02-29, 12:43
:
http://www.mojegotowanie....w_sosie_sojowym - chyba jest, chociaż nie jestem pewna, czy brzmi przekonująco :mrgreen:
Fidel-F2 - 2012-02-29, 18:35
:
ats, ogarnij się
ats - 2012-02-29, 19:48
:
Fidel, ogarnij się
MrSpellu - 2012-02-29, 21:47
:
nie papuguj --_-
MrSpellu - 2012-02-29, 21:47
:
nie papuguj --_-
ats - 2012-03-01, 07:45
:
no, no - i na dodatek dowcipny! :mrgreen:
Asuryan - 2012-03-01, 12:20
:
Lepiej dowcipny niż doustny? No nie mogłem się powstrzymać :mrgreen:
Fidel-F2 - 2012-03-01, 12:22
:
a powinieneś
Asuryan - 2012-03-01, 12:37
:
Nie pierwsza to i pewno nie ostatnia rzecz, której nie zrobiłem, a powinienem... tak jak i nie pierwsza i nie ostatnia rzecz którą zrobiłem, a nie powinienem.
ats - 2012-03-01, 20:04
:
Coś ostatnio na ZB co żart, to udany... kiedyś pod tym względem nie byo tak dobrze... ;) teraz mistrzostwo świata ;)
sanatok - 2012-03-29, 13:40
:
No i stało się jasne, jesteśmy po prostu nienormalni

http://zmianynaziemi.pl/w...obe-psychiczna

dziwne, że przez organizację, która wcześniej pisała, że właściwa dieta wegańska jest odpowiednia nawet dla kobiet w ciąży.

No ale, cóż.... //grozi bzzziii, bzzzi kuku bzzzi //bredzisz ciekawe czy z tego powodu można się na Klonazepam załapać, albo chociaż dostać darmowe przejazdy czy coś...
ats - 2012-03-29, 14:18
:
HAHAHA!!
ale nic tam nie ma o weganizmie! Więc może ja jestem normalna??? :mrgreen: :D

BTW - eksperci WHO to hm...ekscentrycy, bez dwóch zdań... czy to prawda, że wykluczyli homoseksualizm z listy chorób nie na podstawie danych, lecz głosowaniem?? :mrgreen: :D Jeśli tak... :mrgreen: :mrgreen:
sanatok - 2012-03-29, 15:00
:
Wyczuwam tu wpływy jakiegoś mięsnego lobby :)
Jander - 2012-03-29, 15:14
:
Przydałoby się jakieś rzetelne źródło na temat tej informacji, bo sądzę, że to w mniejszym lub większym stopniu bzdura.
sanatok - 2012-03-29, 15:22
:
Jak cała ta strona.
Jedyne źródła do których dotarłem to jakieś szlaczki cyrylicą.
WHO milczy na ten temat :)
ats - 2012-03-29, 15:23
:
gdy tylko weszłam na ten link pomyślałam sobie, że to jakiś za wcześnie wypuszczony primaaprylisowy żarcik ;)
Fidel-F2 - 2012-03-29, 15:55
:
może nie choroba psychiczna ale jakaś dysfunkcja to jest
ats - 2012-03-29, 16:09
:
Fidel - skąd wiedziałam, że to skomentujesz...?

Nie rozumiem, dlaczego nie potrafisz zrozumieć, że jedni lubią ogórki, a drudzy ogrodnika córki?

Każdy sobie coś tam lubi i jaka jest w tym dysfunkcja, że jedni lubią jedno, a drudzy drugie?? czy ja zabraniam Ci lubić drugie?
Jander - 2012-03-29, 16:15
:
Na pewno sporą dysfunkcją jest ciągłe pisanie jaki to wegetarianizm jest głupi w temacie do tego nieprzeznaczonym. Tu możesz pisać dowolne rzeczy Fidelu, ale trzymaj się z dala od Kąciku Jarosza. Każdy kolejny post w tym stylu będzie usuwany bez ostrzeżenia.
Edit: Problem solved, przerzuciłem cały wątek.
Fidel-F2 - 2012-03-29, 16:18
:
ats, nie jesz zwierząt bo to zwierzęta a nie dlatego, że Ci nie smakują. W podanym przez Ciebie kontekście sensowne byłoby rzec że nie jadasz baraniny bo nie smakuje.

Gdzie ja napisałem, że cokolwiek, ktokolwiek, komukolwiek zabrania? Jedz sobie co dusza zapragnie, mnie zupełnie nie przeszkadza. Tyle, że to nie zmienia faktu, że cierpisz na pewien rodzaj dysfunkcji.

ats napisał/a:
dlaczego nie potrafisz zrozumieć, że jedni lubią ogórki, a drudzy ogrodnika córki
od tego tekstu już mi się niedobrze robi a poza tym sensu w nim za grosz bo przeważająca większość lubi zarówno córki jak i ogórki
adamo0 - 2012-03-29, 17:32
:
Fidel-F2 napisał/a:
Tyle, że to nie zmienia faktu, że cierpisz na pewien rodzaj dysfunkcji.


Homoseksualizm to też choroba psychiczna?
Fidel-F2 - 2012-03-29, 17:40
:
nie ale dewiacja tak
Tomasz - 2012-03-29, 18:35
:
Fidel-F2 napisał/a:
nie ale dewiacja tak


Uważaj bo wsadzą cię do tej samej celi co Cejrowskiego :mrgreen:
Fidel-F2 - 2012-03-29, 18:37
:
to możliwe, nieogarniętych nie brak
sanatok - 2012-03-29, 19:25
:
raczej nie brak ludzi, którzy nie potrafią sobie poradzić z frustracji z powodu różnic kulturowych, może to jakieś zaburzenia kompulsywne ? bo wegetarianizm reaguje na ciebie jak płachta na byka.
Fidel-F2 - 2012-03-29, 19:26
:
Tomasz, masz pierwszego

sanatok, piłeś - nie postuj
Sabetha - 2012-03-29, 19:36
:
Fidel-F2 napisał/a:
piłeś - nie postuj


Nie piłeś - napij się!

A poważniej, ja bym tych "ekspertów" przebadała pod kątem występowania chorób psychicznych. Coś im się chyba poje...pomyliło znaczy. Zresztą, co mnie właściwie obchodzi, co wegetarianie pchają do gara? Byle mi mięcha z mojego nie podbierali, bo będzie zbrodnia :-)
adamo0 - 2012-03-29, 19:38
:
Sabetha napisał/a:
Byle mi mięcha z mojego nie podbierali, bo będzie zbrodnia


O właśnie! :mrgreen:
Tixon - 2012-03-29, 19:43
:
Sabetha napisał/a:
A poważniej, ja bym tych "ekspertów" przebadała pod kątem występowania chorób psychicznych. Coś im się chyba poje...pomyliło znaczy.

Bo postanowili kontrowersyjną decyzję?
Sabetha - 2012-03-29, 19:49
:
Jeśli już mielibyśmy wyrokowac o zdrowiu psychicznym ludzi na podstawie tego, co wkładają do garnka, to jak oceniłbyś wielbicieli fast foodów? Albo Japończyków, którzy płaca gruba kasę za zeżarcie ryby tak trującej, że jeden błąd kucharza może ich kosztować życie? Bardzo szybko okazałoby się, że większość ludzi jest chora psychicznie.

Kufa, to mogłoby się nawet okazać prawdą //mysli
MrSpellu - 2012-03-30, 17:31
:
Sabetha napisał/a:
Jeśli już mielibyśmy wyrokowac o zdrowiu psychicznym ludzi na podstawie tego, co wkładają do garnka, to jak oceniłbyś wielbicieli fast foodów?

Lenistwo nie jest chorobą psychiczną.

Sabetha napisał/a:
Albo Japończyków, którzy płaca gruba kasę za zeżarcie ryby tak trującej, że jeden błąd kucharza może ich kosztować życie?

Japończycy to zły przykład. Oni ogólnie mają coś nie tak pod kopułą.
Wystarczy pooglądać ich pornosy.
Sabetha - 2012-03-30, 19:26
:
Spell napisał/a:
Lenistwo nie jest chorobą psychiczną.


Nie? Ufff... :mrgreen:

MrSpellu napisał/a:
Japończycy to zły przykład. Oni ogólnie mają coś nie tak pod kopułą.
Wystarczy pooglądać ich pornosy.


Tyś tu jest ekspertem, więc wierzę Ci na słowo XD

A tak w ogóle to przykład z fast foodami miał robić za wskazówkę moralną dla wszystkich pragnących osądzać bliźnich po zawartości ich talerzy. Dlaczego niby codzienne wpieprzanie hamburgerów ma być bardziej normalne od żarcia sałaty? Albo pasienie dzieci czipsami i colą, aż przybiorą rozmiary młodej orki moralnie mniej naganne niż trzymanie ich na diecie złożonej z kotletów sojowych? Według mnie te opinie ekspertów to tak zwane sranie w banie.
Fidel-F2 - 2012-03-30, 20:30
:
Sabetha napisał/a:
Według mnie te opinie ekspertów to tak zwane sranie w banie
+1
ats - 2012-03-31, 01:01
:
Ha,ha - eksperci WHO juz dementują doniesienia, o których tak aktywnie dyskutujemy! ;) Jak przypuszczałam - to był żałosny żarcik.

Fidelu - robi Ci się niedobrze od tak wielu rzeczy, że pewnie wszędzie nosisz ze sobą podręczną miseczkę na wszelki wypadek...?
Ja używając tego ogrodniczego powiedzonka chciałam po prostu zaznaczyć, że nie każdy z nas chodzi do ogrodnika po to samo :D
Naprawdę - nie wiem, o co i po co tak się zacietrzewiasz? Podejrzewam, że po prostu sprawia Ci przyjemność prowokowanie ludzi, którzy w innych tematach na Twoje posty nie zwracają najmniejszej uwagi ;) ;)
Zresztą - co mi tam - baw się dobrze <uśmiecha sie pobłażająco i odchodzi>
Fidel-F2 - 2012-03-31, 06:45
:
ats napisał/a:
Fidelu - robi Ci się niedobrze od tak wielu rzeczy, że pewnie wszędzie nosisz ze sobą podręczną miseczkę na wszelki wypadek...?
nie, rzygam na buty temu z naprzeciwka

ats napisał/a:
Podejrzewam, że po prostu sprawia Ci przyjemność prowokowanie ludzi, którzy w innych tematach na Twoje posty nie zwracają najmniejszej uwagi
znów nietrafione, zwyczajnie bawi mnie nieogarnięcie
ats - 2012-04-01, 22:40
:
Fidelu - nie poznałbyś ogranięcia nawet, gdyby wyskoczyło z krzaków i kopnęło Cię w zadek ;)
Fidel-F2 - 2012-04-02, 06:20
:
to tak jak z powietrzem, ponoć jest wszędzie dookoła a ja go nigdy nie widziałem
Sabetha - 2012-04-02, 06:25
:
Bo to na pewno spisek jaszczuroludzi, a my oddychamy fruwającymi duchami świętymi.

ats napisał/a:
Ha,ha - eksperci WHO juz dementują doniesienia, o których tak aktywnie dyskutujemy! ;) Jak przypuszczałam - to był żałosny żarcik.


Wprawdzie nie skłania mnie to do lepszej opinii na temat wiekopomnych odkryć "światowych
ekspertów" i "amerykańskich naukowców", ale przynajmniej jedna brednia okazała się oficjalnie potwierdzonym żartem :mrgreen:
MORT - 2012-04-29, 21:11
:
Pytam wegetarian odmiany wszystkie - tak futurologicznie patrząc, acz w wymiarze osobistym - co sądzą o "mięsku z probówki".

http://kopalniawiedzy.pl/...zwierzeta,15222

Nadzieja na pysznego, zdrowego schabika, bez wyrzutów sumienia? Czy raczej podziękujecie [i dlaczego]?
sanatok - 2012-04-29, 21:22
:
Jeżeli, żadne zwierze by nie cierpiało podczas takiej produkcji to bym nie miał z tym problemu. Dla mnie weganizm, jest wyborem wyłącznie etycznym.

A co do kwasu chlebowego, zrobiłem tak:

1 bochen czerstwego chleba razowego na zakwasie, podpieczony w piekarniku wrzuciłem do emaliowego gara z 7 litrami wody i odstawiłem na 24 godziny, po czym kilkakrotnie przesączyłem przez gazę i do pozostałości dodałem 1 szklankę cukru i około 20 gram drożdży i dalej na 24 godziny do gara, po czym zebrałem pianę i przecedziłem przez łatę kilka razy, rozlałem do butelek 1l tak do 2/3 wysokości dodając do każdej 3 rodzynki. Po 3 dniach przecedziłem znów przez szmatę. Efekt - około 4 litrów gaszącego pragnienie napoju prawie bezalkoholowego (myślę, że maks 1- 2%), o lekko wytrawnym kwaskowatym smaku (prawie bez posmaku drożdży - czego się trochę obawiałem). Jak na mój gust trochę za wytrawny. Plan na następny raz więcej cukru - i lepszy chleb. Poszukiwany też sposób, aby zwiększyć stan "gazowania" napoju bez zwiększania ilości drożdży.
utrivv - 2012-06-21, 12:40
:
Nie wiem czy to bardziej pasuje tu czy może do odchudzania:

http://www.roik.pl/biodos...zaju-dressingu/
Cytat:
eśli chcesz wydobyć z warzyw i owoców tak dużo, jak się da, pamiętaj o właściwym zestawianiu z bazującymi na tłuszczu sosami. Polewając sałatę beztłuszczowym dressingiem, zmniejszasz kaloryczność, ale i tracisz część cennych składników surowizny – wyjaśnia Mario Ferruzzi.

Podczas testów 29 osób częstowało się sałatkami z sosem maślanym (tłuszcze nasycone), na bazie oleju rzepakowego i oliwy (tłuszcze jednonienasycone) oraz kukurydzianego czy sojowego (tłuszcze wielonienasycone). Każdą z sałat podawano z 3, 8 lub 20 gramami tłuszczu w dressingu.

Okazało się, że olej sojowy był najbardziej „dozozależny”. Im więcej tłuszczu w potrawie, tym lepsza absorpcja karotenoidów. W przypadku masła także zaobserwowano zależność od dawki, ale nie tak silną. Bogate w jednonienasycone kwasy tłuszczowe oliwa i olej rzepakowy prowadziły do jednakowej wchłanialności karotenoidów przy 3 i 20 g tłuszczu w dressingu. Oznacza to, że są one dobrym wariantem dietetycznym dla odchudzających się – pozwalają ograniczyć kaloryczność sałaty bez szkody dla jej wartości odżywczej

martva - 2012-06-21, 13:09
:
yyyy, też mi odkrycie zrobili, o witaminach ADEK to się w podstawówce jakoś uczyłam, a jak nie w podstawówce, to w liceum ;)

BTW z ciekawości - na czym polega 'beztłuszczowy dressing'?
utrivv - 2012-06-21, 13:51
:
Patrząc co jedzą moje śliczne koleżanki: woda zmieszana z czymś z torebki
a co do odkrycia - uczyłaś się że ilość wchłoniętych witamin zależy wprost od ilości tłuszczu (o ile to olej sojowy/kukurydziany) a jest stale wysoki przy oliwie z oliwek lub oleju rzepakowym? Czyli 30g oleju sojowego w sałatce daje ci tyle samo witamin co 3g oliwy?
martva - 2012-07-04, 08:37
:
Patrząc w ten sposób to chyba rzeczywiście niewłaściwy temat :-) Zawsze do sałatek chlapię dużo oliwy, bo lubię oliwę, a 3g oliwy to żałośnie mało. Oleju kukurydzianego ani sojowego nie używałam zupełnie nigdy w życiu. Sosy z torebki do mieszania z wodą, co za pomysł :shock: Znaczy się mam intuicję kulinarno-dietetyczną ;)
Lexinne - 2012-11-13, 12:46
:
Wegetarianizm nie sprowadza się do niejedzenia mięsa czy ryb. Jest bardzo wiele produktów, które zawierają różne kawałki zwierząt: żelatynę, podpuszczkę czy lecytynę (choćby galaretki, często jogurty, sery żółte i pleśniowe, słodycze). Już nie wspominając o lekach czy kosmetykach (w prawie wszystkich tych ostatnich znajduje się gliceryna - czy jest pochodzenia roślinnego czy zwierzęcego producenci nie informują). Jest jeszcze kwestia tego, że kupując coś często nie wiadomo jak to zostało przyrządzone, np. czy pączek został usmażony na oleju czy na smalcu.

Wegetarianizm to nie tylko dieta, ale i styl życia, który moim zdaniem nie jest możliwy do osiągnięcia w 100%. Sama nie jem mięsa i ryb i staram się w miarę możliwości nie jeść produktów z wymienionymi powyżej substancjami.
adamo0 - 2012-11-13, 12:55
:
Ale dlaczego? //mysli
Fidel-F2 - 2012-11-13, 13:20
:
adamo0, przecież to reklamówka
adamo0 - 2012-11-13, 13:34
:
Dopiero teraz zauważyłem sygnaturę //facepalm
utrivv - 2012-11-20, 08:38
:
NIENAWIDZĘ WAS!!! AAA!!! JESTEŚCIE %$^^! i &%%$%!!!!!

Po tym standardowym wstępie mam pytanie czy znacie może jakieś przepisy na zupę (najlepiej krem) w skład której wchodzi biała rzodkiew?
Mam wielką ochotę na coś takiego ale nie wiem z czym pasuje i czy nie jest za ostra?
MrSpellu - 2012-11-20, 10:04
:
Ja znam. Robisz rosół i wrzucasz tam białą rzodkiew. To samo możesz zrobić z grochówką, fasolową, kminkową, cytrynową, barszczem, żurkiem, ogórkową, szczawiową, pomidorową, jarzynową, flisacką, bograczem, wodzianką. W sumie do każdej zupy możesz wrzucić białą rzodkiew //mysli
utrivv - 2012-11-20, 10:49
:
Ja bym chciał by brz była głównym lub pełnoprawnym składnikiem. W sieci znalazłem np. krem z białych warzyw.
martva - 2012-11-20, 11:01
:
Ja tylko nie rozumiem czemu w tym temacie a nie w tym drugi, bo ten jest do kłócenia się o światopogląd :P
Za ostra chyba nie będzie, bo podejrzewam że ostra to jest głównie na surowo. Ale jak poszukałam na puszce.pl to wyskoczył 'Brak przepisów spełniających te kryteria'.
A ten: http://icantbelieveitsveg...a-rzodkiew.html pewnie znalazłeś.
Romulus - 2013-01-12, 13:11
:
Ostatnio kupuję wegetariańskie "przetwory". Pasztet koperkowy z cieciorką, pasztet pomidorowy, paprykarz, paprykarz z kaszą jaglaną. Muszę przyznać, że mi bardzo smakują. Choć ten paprykarz z kaszą jaglaną raczej mniej od "zwykłego" wegetariańskiego paprykarza. Ten został moim hitem śniadaniowym i w pracy wcinam kanapki z nim.
martva - 2013-01-12, 13:26
:
Ale ten temat jest w kulinariach tak dla zmylenia, wiesz? O wege żarciu w tym sąsiednim ;)
I żeby nikt mnie nie kasował w trakcie przenoszenia - nie lubię pasztetów sojowych (wnioskuje ze ten pomidorowy jest pomidorowo-sojowy?), znaczy nie lubiłam jak jadłam ostatnio. To dawno było. Miały taką nutkę smakową która mi strasznie nie pasowała, nie wiem co to było, ale było niezależne od producenta.
Za to wszelakie domowe rzeczy ze strączkowców pieczone w foremce i krojone na plastry - ubóstwiam. Tylko rzadko mi się chce robić częściej niż raz na rok, bo jestem strasznie leniwym stworzeniem.
Jaskier - 2013-01-12, 16:04
:
Romulus napisał/a:
Choć ten paprykarz z kaszą jaglaną


Chodzi o paprykarz warzywny, produkowany przez firmę Primavika, czy Sante?

Jeśli ten pierwszy, to szczerze mogę polecić pasztety ciecierzycowe z zielonym pieprzem.

Rezygnacja z glutaminianu sodu przez firmę Sante, paradoksalnie znacznie poprawiła smak i jakość ich produktów. Jeszcze w 2006 roku, ładowali sporo chemii do produktów takich jak pasztety.
Romulus - 2013-01-12, 17:41
:
Wszystkie mam z Primaviki. Poza tym z kaszą jaglaną - zajadam się, aż mi się uszy trzęsą :)
Fidel-F2 - 2013-01-12, 21:04
:
Kupowałem kiedyś pasztety na próbę i wszystkie jak jeden były obrzydliwe. Aż raz dostałem gratis od przedstawiciela, trzypak mini puszeczek. I to było coś pysznego. Ale to lata już minęły i nie pamiętam firmy. Trzeba by znowu może potestować.
utrivv - 2013-01-12, 21:52
:
Ja z wegetariańskich rzeczy to ostatnio kupiłem rydze no i dżem 100% owoców słodzony sokiem z jabłek - pycha :) Pasztet tylko z dzika.
ats - 2013-01-16, 23:27
:
Ach, Primavika i ach - z kasza jaglaną - megatotal! :mrgreen:
Jaskier - 2013-01-18, 14:20
:
ats napisał/a:
Ach, Primavika i ach - z kasza jaglaną - megatotal!


Megatotal to był kiedy jeszcze istniała firma ''Zdrowy Styl''
Pasztety z borowikami, suszonymi śliwkami, rodzynkami, oliwkami, papryką, pieczarkami, koperkiem.
wred - 2013-05-21, 17:05
:
Ciekawy artykuł :)

http://facet.interia.pl/a...iata,nId,967329
martva - 2013-05-21, 17:26
:
Sympatyczna odpowiedź dla argumentu 'człowiek bez mięsa jest taaaaki słabiutki'.

Obiło mi się ostatnio o oczy że Mike Tyson też jest weganinem.
Fidel-F2 - 2013-05-21, 17:29
:
ciekawe kiedy rzucą warzywa
adamo0 - 2013-05-21, 17:33
:
martva napisał/a:
Sympatyczna odpowiedź dla argumentu 'człowiek bez mięsa jest taaaaki słabiutki'.


Ciekawe ile ten wegetarianin zjada oprócz marchewki i pora odżywek dla sportowców? Bo te mięśnie to na pewno nie od sałaty i kalafiora :mrgreen:
Stary Ork - 2013-05-21, 17:49
:
adamo0 napisał/a:


Ciekawe ile ten wegetarianin zjada oprócz marchewki i pora odżywek dla sportowców? Bo te mięśnie to na pewno nie od sałaty i kalafiora :mrgreen:


Bez metki nie ma sylwetki --_-

martva napisał/a:
Sympatyczna odpowiedź dla argumentu 'człowiek bez mięsa jest taaaaki słabiutki'.

Obiło mi się ostatnio o oczy że Mike Tyson też jest weganinem.


Nie jest. Je uszy //orc
martva - 2013-05-21, 18:52
:
adamo0 napisał/a:
Ciekawe ile ten wegetarianin zjada oprócz marchewki i pora odżywek dla sportowców? Bo te mięśnie to na pewno nie od sałaty i kalafiora


Cytat:
Mistrz Europy w trójboju siłowym obala również wszelkie stereotypy na temat diety wegańskiej i z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru wyjaśnia, że weganie nie jedzą ani trawy, ani liści.

- Zarówno dieta wegetariańska, jak i wegańska, może być bardzo urozmaicona i nie ograniczać się jedynie do sałaty. Mamy do dyspozycji szeroka gamę orzechów, nasion, roślin strączkowych, oczywiście warzyw i owoców, makarony, ryże, które urozmaicają dietę. Poza tym wiele z nich jest bogatym źródłem białka. Część z nich jest również wysokokaloryczna, co ułatwia zbudowanie masy i siły, niezbędnych w moim sporcie - wyjaśnia sportowiec.
Podkreśla, że często spożywa kalorie w formie płynu, robiąc sobie specjalne shaki i napoje w stylu smoothie. Jak sam przyznaje, samo jedzenie nie jest wystarczające, stąd kalorie "na mokro".

To pogrubienie a propos 'marchewki i pora'. Pewnie część tych jego szejków jest oparta na białku sojowym, które wszystkożerni mięśniacy też pochłaniają, nie? ;)

Stary Ork napisał/a:
Je uszy

I nie wiem czy odpowiedzieć 'wtedy jeszcze nie był' czy 'nie połknął, więc się nie liczy' XD
Shadowmage - 2013-05-21, 19:01
:
Nie posmakowało i może stąd u niego obecna awersja do mięsa? ;)
utrivv - 2013-05-22, 06:38
:
A może oni po prostu nie rozumieją słowa wegetarianin?
Cytata
dworkin - 2013-05-22, 08:05
:
martva napisał/a:
To pogrubienie a propos 'marchewki i pora'. Pewnie część tych jego szejków jest oparta na białku sojowym, które wszystkożerni mięśniacy też pochłaniają, nie? ;)

Ale to jasne, że można zbudować masę bez mięsa (ani nawet produktów pochodzenia zwierzęcego). Na świecie działa wielu takich kulturystów, etc. Najważniejsze i tak są odżywki (i chemia). Co prawda tacy sportowcy rzadko osiągają pierwsze miejsca, ale zachodzą wysoko. Ergo - mięsna konieczność to tylko mit.

Nawet ja się złamałem. Od lat jadłem mięso w umiarkowanych ilościach, a po głowie chodziła mi całkowita rezygnacja. No i prawie się udało. Od dwóch miesięcy nie miałem "prawdziwego" mięcha w ustach. Nie potrafię zrezygnować tylko z ryb, czuję się po nich zbyt dobrze - i fizycznie, i psychicznie (a jem sporo). Nie korzystam też z masła, sera ni mleka (czasem wrzucę chudy odpowiednik tego ostatniego). Można chyba powiedzieć, że to styl życia pozbawiony nasyconych kwasów tłuszczowych.

Minusem takiego podejścia jest czas spędzany w kuchni. Każdego dnia po pracy muszę w niej przesiedzieć 20-30 minut dłużej niż kiedyś, jako że prawie wszystko robię sam od podstaw.
adamo0 - 2013-05-22, 08:20
:
Dlaczego postanowiłeś się "przestawić", jeżeli można wiedzieć?
martva - 2013-05-22, 08:41
:
dworkin napisał/a:
Ale to jasne, że można zbudować masę bez mięsa (ani nawet produktów pochodzenia zwierzęcego).


Nie dla wszystkich, zdziwiłbyś się. Ile się nasłuchałam, to moje. Ba, raz usłyszałam od pewnego znanego pisarza 'bo moja siostra jest wegetarianką i jest niższa ode mnie o głowę'. No dobra, zapytałam, a ile miała lat jak przestała jeść mięso? Dziewiętnaście, usłyszałam w odpowiedzi. A rosła jeszcze wtedy, drążyłam złośliwie? Nooooo, w sumie już nie //mur
Szczegółowe pytania co jem, a czego nie, a potem - to jak sobie radzę bez białka zwierzęcego (które, kurde, jem!) to standard.
Dieta bezmięsna jako powód zerowych efektów po wprowadzeniu w życie jakiejś tam dawki ruchu - też to słyszałam, za mało białka więc nie mam z czego robić mięśni. Na niewinną sugestię że bądź co bądź włosy i paznokcie też są zbudowane z białka a jakoś rosną jak szalone, było zapowietrzanie się i wykłady o dietetyce (szok że jak ludzie się dowiadują że nie jesz mięsa, to wszyscy jak jeden mąż stają się specami od dietetyki).

dworkin napisał/a:
Nie potrafię zrezygnować tylko z ryb, czuję się po nich zbyt dobrze - i fizycznie, i psychicznie.


Obstawiam kwasy omega ileś ;)

dworkin napisał/a:
Nie korzystam też z masła, sera ni mleka


Podziwiam, masło nie jest mi potrzebne do szczęścia (chociaż czasem mam ochotę i jem), ale bez jogurtu i serów różnych byłoby ciężko.
Stary Ork - 2013-05-22, 08:46
:
martva napisał/a:
zok że jak ludzie się dowiadują że nie jesz mięsa, to wszyscy jak jeden mąż stają się specami od dietetyki


Jestem Polakiem, więc znam się na wszystkim //mysli


martva napisał/a:
bez serów różnych byłoby ciężko


Kazomorfina, zią 8) Nie jestem uzależniony od sera. W każdej chwili mogę przestać. Przestałem, widzisz? Nie jem sera. Nie jem sera... Nie je... OMNOMNOMNOMNOM :badgrin:
martva - 2013-05-22, 09:23
:
I teraz przez Ciebie muszę pójść wciągnąć kawałek fety :evil:
dworkin - 2013-05-22, 10:23
:
adamo0 napisał/a:
Dlaczego postanowiłeś się "przestawić", jeżeli można wiedzieć?

Z kilku powodów, może kiedyś opiszę je dokładniej. Powiedzmy, że zdrowotnych, no i w ogóle ta myśl dojrzewała we mnie już od kilku lat.

martva napisał/a:
Podziwiam, masło nie jest mi potrzebne do szczęścia (chociaż czasem mam ochotę i jem), ale bez jogurtu i serów różnych byłoby ciężko.

Serów faktycznie nie jadam, ale chudy twaróg czy jogurt naturalny tak.
Metzli - 2013-05-22, 15:27
:
Oj nie, bez serów to ja sobie swojej prywatnej diety nie wyobrażam, szczególnie tych pleśniowych, mmm... Chociaż jeszcze nie tak dawno nie sądziłam, że kiedykolwiek może w niej zabraknąć mięsa :)
Tixon - 2013-05-22, 16:02
:
E, ja od poniedziałku jestem na bułkach, chrupkach kukurydzianych, ziemniakach z masłem i kisielu, i jakoś żyję.
Młodzik - 2013-05-22, 17:08
:
Cholera, przypomnieliście mi, że muszę wrócić do diety, żeby mi kiszek nie wykręcało w chiński poemat.
nosiwoda - 2013-05-23, 13:09
:
Nawet gdybym chciał, to nie mógłbym pozbyć się mięsa z lodówki, bo mam strasznie mięsną córkę. Co chcesz? Mięsko. Albo słodyczkę.

I koniec.
dworkin - 2013-05-23, 13:12
:
Nie chodzi o pozbywanie się, tylko o nie jedzenie :P Co prawda niektórych wegów już sama współobecność mięsa katuje...
nosiwoda - 2013-05-23, 13:31
:
No, ale jak jest szyneczka, kiełbaska, kurczak z chińskim, to przecież jak można zostawić.
Metzli - 2013-05-23, 16:12
:
Normalnie :)) U mnie w domu tylko ja nie jem mięsa, więc w lodówce zawsze są jakieś szyneczki czy inne kiełbaski.

dworkin napisał/a:
Co prawda niektórych wegów już sama współobecność mięsa katuje...


Coś w tym jest, może "katuje" to w moim przypadku zbyt mocne słowo, ale jak rodzice coś pichcą mięsnego zapach w całej kuchni to mnie trochę odrzuca ;)
martva - 2013-05-23, 16:42
:
Zapach kiełbasy oraz mięsa obsmażanego przed duszeniem, taki słodkawy smrodek - nie jestem w stanie wytrzymać. Bleh.
Obecność mięsa mi nie przeszkadza, pod warunkiem że trzyma się z daleka od mojego talerza XD
Romulus - 2013-05-23, 16:50
:
Ja lubię zjeść wegetariańsko, ale bez mięsa bym nie wytrzymał. A moim ulubionym zajęciem jest sprawianie króliczka. Po tym jak go zabiłem :) Kiedy to zrobiłem zrozumiałem częściowo myśliwych. Może obudziły się we mnie pierwotne instynkty. Tak czy siak, zabity własnoręcznie królik i następnie własnoręcznie sprawiony smakuje mi bardziej niż ten, który kupuję w "Biedronce". A mają tam naprawdę dobrego :)
martva - 2013-05-23, 18:02
:
http://polskabiega.sport....a_szybciej.html

coś straszny wysyp w mediach ostatnio.
Fidel-F2 - 2013-05-23, 18:06
:
Ja jem mięso i kiepsko mi idzie bieganie. Kiedyś myślałem, że to dlatego, że nie trenuję. A tu patrz, przez mięso.
Romulus - 2013-05-23, 20:02
:
Ja jem mięso i biegam dwa razy w tygodniu po 6 kilometrów :) Mam wyrzuty sumienia, kiedy nie biegam :) Aczkolwiek przydałaby mi się dietka. Ale polegająca może na bardziej racjonalnym jedzeniu niż bezsensowym pozbawianiu się dostępu do mięsa.
Metzli - 2013-05-24, 15:52
:
martva napisał/a:
coś straszny wysyp w mediach ostatnio.


Odnoszę wrażenie, że w ostatnim czasie wegetarianizm zrobił się modny. Można trafić na artykuły właśnie tego typu i, przynajmniej we Wrocławiu, otworzyło się trochę "zielonych" knajp. Jak dla mnie same plusy, szczególnie, że zbiegło się to w czasie z moim własnym odstawieniem mięsa. Jak chcę coś zjeść na mieście to nie mam z tym problemu :)
martva - 2013-05-24, 16:05
:
W sumie odkąd się nauczyłam jeść żółty ser na ciepło nigdy nie miałam problemu z jedzeniem na mieście (poza psychicznym bo czasem mam aspołeczne fazy i nie lubię jeść jak ludzie na mnie patrzą). Byłam teraz w Lublinie przez weekend, zjadłam dwie pizze zupełnie różne, smażony ser z frytkami i surówkami, zestaw śniadaniowy nr 2 (jajecznica na maśle, kiszony ogórek i jakieśtam pierdółki) i trochę lodów. W sobotę wieczorem dowiedzieliśmy się że gdzieś jest fajna wege knajpa i chcieliśmy iść następnego dnia, ale informator wyznał że jest nieczynna w niedziele :P
Metzli - 2013-05-24, 16:15
:
Miałam na myśli właśnie takie fajne knajpeczki wege, gdzie wśród menu faktycznie jest w czym wybierać.
Cintryjka - 2013-05-25, 10:10
:
Ostatnia byłam we Wrocławskiej Vedze (w Rynku) i jadłam kotlet z buraków, który okazał się fenomenalny:)
Jezebel - 2013-05-25, 14:21
:
Romulus napisał/a:
A moim ulubionym zajęciem jest sprawianie króliczka. Po tym jak go zabiłem :) Kiedy to zrobiłem zrozumiałem częściowo myśliwych. Może obudziły się we mnie pierwotne instynkty. Tak czy siak, zabity własnoręcznie królik i następnie własnoręcznie sprawiony smakuje mi bardziej niż ten, który kupuję w "Biedronce".

Mimo 5 lat bycia wege (obecnie niby jadam mięso, ale głównie drób, w dodatku naprawdę rzadko) i sympatyzowania z tymi wszystkimi ideologicznymi pobudkami, z którymi się to wiąże, darzę dalece większym szacunkiem ludzi, którzy potrafią samodzielnie upolować i oprawić zwierzę, niż tych wszystkich wielkich mięsożersów, kupujących wyporcjowane mięcho na styropianowych tackach i trujących, co prawdziwy facet robić powinien (argument o niemęskości wegetarian płci męskiej jest przecież szalenie popularny). Nie podoba mi się to supermarketowe podejście, ten brak świadomości, skąd kawał mięcha pochodzi, niemożność powiązania go z żywą istotą.

Też się nasłuchałam o tym, że od wegetarianizmu się umiera. Ale argument 'wiesz, w sumie jestem dietetykiem z wykształcenia' zazwyczaj zamyka buzie mądralom :mrgreen:
Romulus - 2013-05-25, 14:41
:
W obronie króliczka z "Biedry" napiszę tylko tyle, że nie jest sprzedawany na plastikowanej tacy, tylko cały jest owinięty w folię.... Kuźwa..., chyba :)
Jezebel - 2013-05-25, 14:48
:
Ale ja nie mówię przecież, że trza codziennie polować na zwierzynę, żeby zjeść mięcho :P To już nie te czasy. Podejrzewam jednak, że tym najgłośniej krzyczącym mięsożercom nie starczyłoby jaj, żeby zrobić to choć raz w życiu.
Asuryan - 2013-05-25, 14:58
:
Załatw flintę i brak odpowiedzialności karnej za kłusownictwo :P
Fidel-F2 - 2013-05-25, 15:45
:
Jezebel, na miłość bogini, jakie kuźwa ma znaczenie skąd jest mięso? Jeśli mamy frajdę w polowaniu to polujmy, jeśli podoba nam się stek z tacki to polujmy na stek na tacce. Z całym szacunkiem, ale pierdolisz jak potłuczona.
Jezebel - 2013-05-25, 16:36
:
Pierdolenie możesz mi zarzucać, kiedy wreszcie nauczysz się czytać ze zrozumieniem. Obiecuję, że nigdy więcej nie będę się śmiać ze sprawdzania tej tajemnej umiejętności na maturze, bo problem, jak widać, rzeczywiście istnieje.
Więc jeszcze raz - jeśli ktoś ma ochotę wpierdalać stek z tacki, proszę bardzo. Ale bez wciskania kitów, jaki jest dzięki temu męski i silny.
Fidel-F2 - 2013-05-25, 16:44
:
Jezebel napisał/a:
Nie podoba mi się to supermarketowe podejście, ten brak świadomości, skąd kawał mięcha pochodzi, niemożność powiązania go z żywą istotą.
Jezebel, jak zaczniesz rozumieć to piszesz to możesz zacząć się śmiać.

Jezebel napisał/a:
Ale bez wciskania kitów, jaki jest dzięki temu męski i silny.
Bo ponieważ?

I owszem to jest pierdolenie. Nie masz zajęcia to dumasz nad głupotami.
Jezebel - 2013-05-25, 19:18
:
A to, że coś mi się nie podoba, odbiera jakąkolwiek frajdę z czegokolwiek Tobie lub komukolwiek innemu? Najpewniej nie. Więc z czym masz problem?
Fidel-F2 - 2013-05-25, 20:39
:
Och, zrozumiałaś co napisałaś. Jezebel +1

Czemu od razu problem? Mam potrzebę misjonarską. Pochylam się nad mniejszymi w rozumie,na swój skromny sposób czynię dobre uczynki.
Jezebel - 2013-05-25, 20:47
:
Uszczypliwości uszczypliwościami, ale to już jest tak niskie, że aż wstyd uczestniczyć w takiej wymianie postów. Fidel, tracisz formę.
Fidel-F2 - 2013-05-25, 21:09
:
Szczerość bierzesz za uszczypliwość. Bez zmiany podejścia nigdzie nie zajedziemy. Nie chcesz skorzystać, trudno.
Sabetha - 2013-05-26, 17:24
:


Spam w czystej postaci, ale nie umiem się powstrzymać :mrgreen:
Asuryan - 2013-05-31, 20:39
:
Dla Wrocławian i Wrocławianek:
https://www.facebook.com/Nalandia
Cytat:
Wege ucztowanie dla osób na diecie bezglutenowej i nie tylko
* wegański rosół z makaronem ryżowym
* kotlet ziemniaczano-gryczany podawany z leczo, ryżem i surówką (alternatywnie z kapustą z pieczarkami na ciepło)
* ciasto marchewkowe (gryczano-kukurydziane) z mascarpone, bądź muffinka ryżowo-kakaowa słodzona ksylitolem

Metzli - 2013-05-31, 20:59
:
Ostatnio spisywałam sobie znane mi restauracje wege. I do Nalandy muszę się w końcu wybrać :) Dzisiaj byłam w Machinie, jedzonka pyszne jak zawsze.

e: W sobotę byłam w Najadaczach, jedzonko też dobre chociaż zupełnie inne. Tylko bardzo malutki lokal i mało miejsca ;)
dworkin - 2013-05-31, 21:12
:
W Najadaczach to można kupić burgera, a nie jeść obiady. Takie to małe. Ale burgery są wporzo. Co prawda średni jest ostry, a ostry bardzo ostry, ale ok...
Metzli - 2013-05-31, 21:15
:
Byłyśmy we czwórkę, ale jakoś się pomieściłyśmy przy tym malutkim stoliku w środku. A wzięłam jakiegoś wielkiego naleśnika, który krył się pod nazwą Malai Dosa. Ale zdecydowanie machinowe jedzenie bardziej mi podchodzi.
Stary Ork - 2013-05-31, 21:20
:
dworkin napisał/a:
Co prawda średni jest ostry, a ostry bardzo ostry, ale ok...


Nie jest ostry, jeśli piecze tylko raz //mysli . Powinien mieć dwa tryby - JESTEM SMOKIEM! i JESTEM RAKIETĄ!.
Asuryan - 2013-05-31, 21:24
:
Z tego co wiem, we Wrocławiu jest jedna z większych świątyń hinduizmu w Polsce. Nie znam jeszcze dokładnego adresu, ani nawet nie wiem którego hinduskiego dewy jest to świątynia (stawiam na Wisznu). Na pewno można zjeść tam posiłki tylko wegetariańskie - przeważnie odpłatnie, ale nie zawsze. No i trzeba się tam zachowywać jak w świątyni (czyli przynajmniej udawać że się śpiewa, jak inni śpiewają i milczeć gdy milczą inni).
Asuryan - 2013-06-25, 16:14
:
Z reklamy na Fox: "Wegetarianin" - człowiek jedzący rośliny - indiańskie określenie kiepskiego myśliwego.
martva - 2014-09-17, 10:35
:
Ej, czy można by przenieść ten temat do działu 'Społeczeństwo'? Tam pasuje bardziej, ewentualnie do tego z filozofią etc.

Jest teraz chryja z wegetariańskimi hot-dogami - fundacja Otwarte Klatki wystosowały petycję do Orlenu o opcję bezmięsną. Przeczytałam, wzruszyłam ramionami - raz w życiu jadłam sojową parówkę i była równie obrzydliwa jak normalna, do tego nie mam prawa jazdy, samochodem jeżdżę bardzo rzadko i praktycznie nie jadam na stacjach benzynowych, więc mi to wszystko zwisa i powiewa. Ale potem zaczęła się histeryczna wręcz reakcja - co przeglądałam Fejsa, to trafiałam na jakąś dyskusję, że przecież haha, parówki to nie mięso, a wegetarianom się w dupach poprzewracało i mogą jeść trawę w domu. Jak czasem czytałam, co moi znajomi, wydawałoby się - rozsądni ludzie, wypisują - to nie mogłam ręki od twarzy odkleić. Dobrze że noszę odpowiednio dopasowane staniki, bo by mi chyba wszystko opadło. No i co? I podpisałam tą petycję, bo się wkurzyłam... :roll:
Luinloth - 2014-09-17, 16:27
:
Widziałam część tej chryi, ale komentarze były zgoła inne.

Sporo osób skorzystało z okazji, żeby zażartować "to w parówkach jest jakieś mięso?". Oczywiście z punktu widzenia wegetarianina parówka jest jak najbardziej mięsna, ale żarcik trafia w sedno. Parówki mają bardzo małą zawartość mięsa, za to całkiem sporą zawartość chemii, odpadów i innego średnio jadalnego badziewia. Wiem, że ten tekst trochę może się kojarzyć z tymi wszystkimi "nie ma mięska, jest tylko sosik", ale ludzie sygnalizują problem z tym, że dostajemy do jedzenia mielone trociny i wmawia się nam, że to jedzenie.

No i w związku z powyższym, hasło "domagamy się zdrowych, bezmięsnych parówek" jest trochę bez sensu. Domaganie się bezmięsnych parówek to rzecz jasna święte prawo konsumenta, czepiam się tylko słowa "zdrowe". Jadłam parówki sojowe, widziałam ich skład i jestem przekonana, że nie są bardziej zdrowe niż zwykłe. Może nawet mniej. Oczywiście jestem wrednym wszystkożercą i mam inne podejście - ale moim zdaniem to, że się mięsa nie lubi albo nie jada z przyczyn ideowych, nie powoduje, że to mięso nagle staje się obiektywnie trujące i szkodliwe bardziej niż cała ta masa syfu pakowana do parówek włącznie z sojowymi.

Jedyne smaczne parówki z sensownym i w miarę zdrowym składem, jakie znam, są z łososia - no ale to trochę nie na temat, bo nie urządza ani wegetarian, ani mięsożerców.
MrSpellu - 2014-09-17, 16:48
:
Mięso w parówkach, dobry dowcip //spell
Fidel-F2 - 2014-09-17, 16:57
:
Luinloth napisał/a:
Domaganie się bezmięsnych parówek to rzecz jasna święte prawo konsumenta
a z jakiego to kodeksu?
toto - 2014-09-17, 17:47
:
Z podręcznika "Jak nie zostać Fidelem".
Asuryan - 2014-09-17, 18:18
:
Luinloth napisał/a:
Domaganie się bezmięsnych parówek to rzecz jasna święte prawo konsumenta,

Tylko jeśli takowe są w menu. Jeśli nie ma, to zawsze może kupić wegetariańskiego burgera, lub nie kupować wcale. A nie domagać się czegoś, czego w menu nie ma, nie było i prawdopodobnie nigdy nie będzie.
martva - 2014-09-17, 19:36
:
Luinloth napisał/a:
Domaganie się bezmięsnych parówek to rzecz jasna święte prawo konsumenta, czepiam się tylko słowa "zdrowe". Jadłam parówki sojowe, widziałam ich skład i jestem przekonana, że nie są bardziej zdrowe niż zwykłe. Może nawet mniej. Oczywiście jestem wrednym wszystkożercą i mam inne podejście - ale moim zdaniem to, że się mięsa nie lubi albo nie jada z przyczyn ideowych, nie powoduje, że to mięso nagle staje się obiektywnie trujące i szkodliwe bardziej niż cała ta masa syfu pakowana do parówek włącznie z sojowymi.


A ja się z tym akurat całkiem zgadzam - parówki to ogólnie świństwo, niezależnie z czego są zrobione. No ale rozmawiamy o fastfudzie, niektórzy akurat lubią.
Mnie brzydzą wegetariańskie 'wędliny' i tego typu wynalazki, już pal sześć skład, ale one wyglądają dokładnie jak te konwencjonalne, ble. Rozumiem jednak że ludzie są różni i część wegetarian oraz ludzi z jakichś przyczyn ograniczających mięso jada takie rzeczy.

Asuryan napisał/a:
Tylko jeśli takowe są w menu.

No żywcem nie ma szans żeby były w menu, jeśli ktoś nie zasugeruje że może by było warto wprowadzić, prawda? Obserwuję stoisko z przyprawami na jednym z krakowskich targowisk, rozrosło się niesamowicie, mają rzeczy, o których nawet nie słyszałam - zagadnięta pani powiedziała że ludzie pytają, to zaczęła sprowadzać. I tak to powinno działać.

Nie ogarniam reakcji, naprawdę. Rozumiałabym agresję za agresję - ale ta petycja jest napisana bardzo grzecznie, nie ma w niej śladu agresywnych sformułowań. A przeczytałam, że jak wprowadzą sojowe hot-dogi to nie będzie zwykłych (?), i że to nagonka na wszystkożerców (??) plus parę standardowych tekstów o zboczeniach i jedzeniu trawy w domu (heloł, kierowcy w trasie też bywają wege).
dworkin - 2014-09-17, 19:41
:
martva napisał/a:
Nie ogarniam reakcji, naprawdę.

Everything what is unfamiliar must be destroyed!
Fidel-F2 - 2014-09-17, 19:44
:
a po polsku to jakoś chujowo brzmi czy masz problemy z artykulacją w tym języku?
MORT - 2014-09-17, 19:45
:
Martva, ale naprawdę nie rozumiesz tych reakcji? Mnie zupełnie nie zaskakują.
mad5killz - 2014-09-17, 19:53
:
dworkin napisał/a:
martva napisał/a:
Nie ogarniam reakcji, naprawdę.

Everything what is unfamiliar must be destroyed!

Fidel-F2 napisał/a:
a po polsku to jakoś chujowo brzmi czy masz problemy z artykulacją w tym języku?


martva - 2014-09-17, 19:59
:
MORT, szczerze, to nie. Znaczy nie rozumiem, bo zaskoczenie to inna sprawa - rozumiem agresję na teksty typu 'mięso to morderstwo', ale na 'zrobiło się sporo ludzi co nie jedzą mięsa, ale lubią wege fastfudy i lubią tankować na Orlenie, byłoby fajnie gdyby mogli tam coś zjeść'? I fakt, może się powinnam przyzwyczaić do takich reakcji - btw ciekawe czy to jest stricte polska specyfika :roll:
Asuryan - 2014-09-17, 20:01
:
martva napisał/a:
No żywcem nie ma szans żeby były w menu, jeśli ktoś nie zasugeruje że może by było warto wprowadzić, prawda?

Co innego sugestia, a co innego domaganie się, prawda?
dworkin - 2014-09-17, 20:14
:
Z dobroci serca raczej nie wprowadzą, musi się im opłacić. Choćby przez ocieplenie wizerunku i pośrednie zwiększenie wpływów. I jeśli wyczują zysk, nie będzie ważne, czy im zasugerowano, czy od nich zażądano.
mad5killz - 2014-09-17, 20:23
:
Czyli z parówkami będzie tak, jak z ekotorbami w marketach? //mysli
martva - 2014-09-17, 20:27
:
Asuryan napisał/a:
Co innego sugestia, a co innego domaganie się, prawda?


Cytat:
Szanowny Zarządzie PKN Orlen,

wśród wielu trendów na rynku gastronomicznym, jeden wyróżnia się szczególnie – coraz więcej osób decyduje się wybierać posiłki roślinne.

Taki sposób żywienia zyskuje popularność zarówno wśród osób młodych, jak i starszych. Powodów jest wiele: od troski o swoje zdrowie, po empatię wobec zwierząt i chęć prowadzenia ekologicznego trybu życia.

Zachęcamy Was do wprowadzenia zdrowszych, bezmięsnych hot-dogów do oferty Stop Cafe na stacjach Orlen. Taka decyzja zwiększy grono Waszych potencjalnych klientów oraz pomoże chronić zwierzęta i środowisko.

Z poważaniem,


Tak pomyślałam że wkleję, bo pewnie nie czytałeś, prawda?

dworkin napisał/a:
Z dobroci serca raczej nie wprowadzą, musi się opłacić.


Pisarz Kosik dzisiaj marudził, że mogli to załatwić po cichu i pójść porozmawiać z Orlenem 'prywatnie', imho właśnie ileśtam podpisów może zrobić większe wrażenie, bo pokazuje skalę potencjalnych konsumentów.
Asuryan - 2014-09-17, 20:38
:
martva napisał/a:
Tak pomyślałam że wkleję, bo pewnie nie czytałeś, prawda?

Proszę Cię, nie myśl więcej :mrgreen: Albo uważniej czytaj posty, bez dopowiadania sobie czegoś, czego w nich nie ma.
Fidel-F2 - 2014-09-17, 20:42
:
Asuryan, idź sprawdź, czy cię nie ma w piaskownicy.
MORT - 2014-09-17, 20:51
:
Martva, jesteśmy przecież dość konformistycznym gatunkiem - uczymy się przez naśladownictwo, przyzwyczajamy do autorytetów, idziemy za silniejszymi nie zawsze zastanawiając się nad tym co robimy. Agresja, to skuteczny sposób wyparcia potrzeby takiego zastanowienia się. Publiczne ośmieszanie i żarty też pomagają się odciąć od rozpatrzenia sensowności danej pozycji (choć bywa i tak, że ośmieszanie następuje już po dobrym zastanowieniu się ...tylko czy na pewno było dobre?).

Wystarczy podzielić się swoimi (innymi) wnioskami moralnymi, czy światopoglądowymi żeby wielu ludzi postępujących inaczej usłyszało "jesteś w błędzie/mógłbyś postępować lepiej, niż to robisz teraz" (i tu mają troszkę racji) niezależnie od tego, jak grzecznie sformułujesz swoje zdanie. A wegetarianizm to nie jedyna dziedzina życia, w której tak się dzieje. Podobnie może być przy niechęci do podążania za jakąś tradycją, przy odrzucaniu religii, czy boga, zmianie ról kobiet w społeczeństwie, braniu w obronę kozła ofiarnego i ogólnie robieniu czegoś inaczej niż większość.
MrSpellu - 2014-09-18, 08:15
:
A ja się tak sobie zastanawiam. Komu przeszkadzają wegeparówki na tanksztelach? //mysli
Pocieszę Cię martva, też nie ogarniam reakcji. Co innego, gdyby domagano się zastąpienia parówek mięsnych. Darłbym mordę w pierwszym szeregu //spell
Stary Ork - 2014-09-18, 08:21
:
Ja bym wręcz wreszcie zażądał wprowadzenia parówek mięsnych :badgrin:
dworkin - 2014-09-18, 08:23
:
Nie mam pojęcia, kto mógłby woleć to sojowe dziadostwo. Jest obrzydliwe. Mięsne parówki smakują wielokrotnie lepiej. Ale chodzi o zasadę.
Jander - 2014-09-18, 08:30
:
A ja chcę koszerne parówki.
Stary Ork - 2014-09-18, 08:35
:
Są w lodówce, częstuj się.
MrSpellu - 2014-09-18, 08:45
:
dworkin napisał/a:
Nie mam pojęcia, kto mógłby woleć to sojowe dziadostwo. Jest obrzydliwe. Mięsne parówki smakują wielokrotnie lepiej. Ale chodzi o zasadę.


No właśnie tu nie chodzi o smak, tylko o ideologię. Ale i tak wszystko się to rozbija (jak zauważyłeś wcześniej) o opłacalność finansową lub wizerunkową.

Stary Ork napisał/a:
Ja bym wręcz wreszcie zażądał wprowadzenia parówek mięsnych :badgrin:


To ścięgna, kopyta, tablica Mendelejewa i zużyta srajtaśma nie są wystarczająco dobre dla Twojego burżujskiego podniebienia? :badgrin:
Stary Ork - 2014-09-18, 08:48
:
MrSpellu napisał/a:
No właśnie tu nie chodzi o smak, tylko o ideologię.


To nie chodzi ani o smak, ani o ideologię, tylko o ból dupy ludzi rozumujących na zasadzie "A niech siedzą cicho i żrą co im dają zamiast wydziwiać" //orc
MrSpellu - 2014-09-18, 08:54
:
Stary Ork napisał/a:
MrSpellu napisał/a:
No właśnie tu nie chodzi o smak, tylko o ideologię.


To nie chodzi ani o smak, ani o ideologię, tylko o ból dupy ludzi rozumujących na zasadzie "A niech siedzą cicho i żrą co im dają zamiast wydziwiać" //orc


No i właśnie tego nie ogarniam. To jak z Pactrami. Chujnia, więc nie używam. Ale nie robię krucjaty w każdym modelarskim o ich wycofanie :badgrin:
dworkin - 2014-09-18, 08:57
:
Stary Ork napisał/a:
To nie chodzi ani o smak, ani o ideologię, tylko o ból dupy ludzi rozumujących na zasadzie "A niech siedzą cicho i żrą co im dają zamiast wydziwiać" //orc

Co jest konfliktem ideologii właśnie. Rodzimej i ugruntowanej z tą, która dopiero przyszła. Obrona ogarniętego świata to naturalna reakcja każdego organizmu.
Stary Ork - 2014-09-18, 09:03
:
Dworkin, ale to żadna ideologia jest, bo za bólem dupy nie stoi żadna głębsza refleksja, tylko tępa chłopska mentalność i przyzwyczajenie do zaglądania w cudzy talerz i pod cudzą kołdrę.
Jander - 2014-09-18, 09:04
:
Stary Ork napisał/a:
MrSpellu napisał/a:
No właśnie tu nie chodzi o smak, tylko o ideologię.


To nie chodzi ani o smak, ani o ideologię, tylko o ból dupy ludzi rozumujących na zasadzie "A niech siedzą cicho i żrą co im dają zamiast wydziwiać" //orc

Wyobrażasz sobie co to będzie? Przyjeżdżasz na stację, tankujesz za kwotę jakby ci ktoś w mordę dał, wchodzisz, kupujesz dwa piwa żeby odreagować stres, czujesz zapach grzejącej się parówki, podchodzisz, pytasz i otrzymujesz słowa co najmniej jakby cię jednocześnie zwolnili, dali bezpłatne nadgodziny we wszystkie święta w roku, spalili ci dom i zaproponowali seks analny: "Z mięsem czy wegetariański?"
dworkin napisał/a:
Co jest konfliktem ideologii właśnie. Rodzimej i ugruntowanej z tą, która dopiero przyszła. Obrona ogarniętego świata to naturalna reakcja każdego organizmu.

Napierdalanie kogoś kto inaczej wygląda to też naturalna reakcja każdego organizmu.
MrSpellu - 2014-09-18, 09:12
:
Jander napisał/a:

Wyobrażasz sobie co to będzie? Przyjeżdżasz na stację, tankujesz za kwotę jakby ci ktoś w mordę dał, wchodzisz, kupujesz dwa piwa żeby odreagować stres, czujesz zapach grzejącej się parówki, podchodzisz, pytasz i otrzymujesz słowa co najmniej jakby cię jednocześnie zwolnili, dali bezpłatne nadgodziny we wszystkie święta w roku, spalili ci dom i zaproponowali seks analny: "Z mięsem czy wegetariański?"


Zajebałbym. Rozniósłbym ten kiosk w drobny mak //spell
dworkin - 2014-09-18, 09:14
:
Stary Ork napisał/a:
Dworkin, ale to żadna ideologia jest, bo za bólem dupy nie stoi żadna głębsza refleksja, tylko tępa chłopska mentalność i przyzwyczajenie do zaglądania w cudzy talerz i pod cudzą kołdrę.

Ideologia to górnolotne słowo określające zbiór logicznie powiązanych twierdzeń i dowodów, ale prawie zawsze będących instrukcją do jakiegoś światopoglądu na poziomie instynktownym, kulturowym. Mietek nie zacytuje Nietzschego, ale doskonale go streści - Czarnuchy do Afryki! Ok, mówmy - światopogląd.

Jander napisał/a:
Napierdalanie kogoś kto inaczej wygląda to też naturalna reakcja każdego organizmu.

Nie mówię, że to dobrze. Mówię, że tak po prostu jest. A miara człowieczeństwa to przekraczanie zwierzęcych i innych prymitywnych odruchów.
sanatok - 2014-09-19, 08:26
:
Cytat:
Mietek nie zacytuje Nietzschego, ale doskonale go streści - Czarnuchy do Afryki!


Co ja pacze?
dworkin - 2014-09-19, 08:40
:
Czy to nie Nietzsche pisał, że silni plwają na moralność słabych, tym samym dzieląc ludzi wedle jakiegoś rodzaju wewnętrznej siły, klasy, rasy? Może "czarnuchy" to zły przykład, lepiej napisać o kucach i ich uwielbieniu dla absolutnie wolnego rynku, tzn. skreślaniu tych, co sobie w nim nie radzą, czyli słabych.
sanatok - 2014-09-24, 11:28
:
Cytat:
Mietek nie zacytuje Nietzschego, ale doskonale go streści - Czarnuchy do Afryki!


Cytat:
Może "czarnuchy" to zły przykład, lepiej napisać o kucach i ich uwielbieniu dla absolutnie wolnego rynku.


Obojętnie jaki przykład podamy sprowadzenie filozoficznej myśli Nietzschego (głęboki, ostry, 'totalny' indywidualizm) do takiej treści po prostu nie jest prawdziwe. Pomijając to, że wycina to wszelkie inne jej wątki i skupia na tych stosunkowo najsłabiej rozwiniętych, to redukcja 'siły woli' do ksenofobii nie jest żadnym 'idealnym' przedstawieniem a zwykłym przeinaczeniem i wulgaryzacją.

Dużą odpowiedzialność za to ponosi Elizabeth Förster-Nietzsche, czyi rodzona siostra, która wykorzystała stan w jakim znajdował się Nietzsche pod koniec życia (oraz fakt, że była wykonawczynią testamentu), do wprowadzenia wątków 'nazistowskich' to myśli Nietzschego (niektórzy mówią, że pod wpływem męża, inni, że chodziło jej o pamięć i popularność). Inni zrzucają część winny na Henry'ego Louisa Menckena, który ponoć bardziej pisze o swoich poglądach niż poglądach Nietzschego.

Nie należy pomijać faktu, że Nietzsche posiadał wiele uprzedzeń rasowych i klasowych - tak samo jak Hume, Kant, Marks czy Jefferson.

Co do samej koncepcji 'nadczłowieka' - nie odnosiła się ona do aspektów rasowych (czy w jakimkolwiek stopniu 'grupowych') a określała tylko jednostkę, która dzięki wyjątkowym przymiotom była na tyle wolna i silna by móc odrzucić wątłą i upośledzającą/kaleczącą moralność chrześcijańską - przeto zostaje super-człowiekiem - panem samego siebie, który zawsze postępuje w zgodzie z własnymi interesami postrzegając świat 'takim jakim jest' - bez przesądów, czy religijnych naleciałości. Nadczłowiek jest indywiduum, jednostką nie ujmowaną w kategoriach grupowych (rasowych/klasowych). A co do 'podczłowieka' to Nietzsche nigdy takiego terminu nie używa, a nadczłowieczeństwu przeciwstawia przeciętność.

Przy czym Nietzsche uważał, że ów 'nadczłowiek' może się wyłonić z każdej klasy społecznej - tak z arystokracji jak i z chłopstwa - a wędrówka społeczna powinna być możliwa w obie strony - tak jak i wzlot, tak i upadek. Niższe klasy postrzegał jednak jako samo-odpowiedzialne za swój stan (jako najmniej zdolne), często porównywał je do hinduskich 'niedotykalnych' (czy jak to się tłumaczy).

A co do 'woli mocy', pełni role alternatywy dla 'woli do życia', którą Nitzsche uważał za niewystarczającą do tłumaczenia ludzkiego zachowania (w kontrze do Schopenhauera) - przede wszystkim chodziło tu o to, że tym co kieruje zachowaniem człowieka nie jest prosty instynkt by przeżyć, a bardziej złożona potrzeba by kontrolować siebie i swoje otoczenie. Gwóźdź tkwi w tym, że nie jest to siła polityczna, społeczna a osobista siła samo-realizacji //mysli

W mocnym uproszczeniu.
utrivv - 2014-09-25, 06:20
:
sanatok napisał/a:
Nadczłowiek jest indywiduum, jednostką nie ujmowaną w kategoriach grupowych (rasowych/klasowych).
Niższe klasy postrzegał jednak jako samo-odpowiedzialne za swój stan (jako najmniej zdolne), często porównywał je do hinduskich 'niedotykalnych' (czy jak to się tłumaczy).


Mógłbyś bardziej rozwinąć? Skoro nie istnieje klasa nadczłowieka to kogo zaliczał do klas niższych? Inne nacje?
dworkin - 2014-09-25, 07:45
:
Czy to kuc się kłania, czytając "Źródło" Ann Rand? Wyznawca darwinizmu i absolutnej samodzielności każdego człowieka - "samo-odpowiedzialności". Bez miejsca dla tych, co nie potrafią utrzymać się na rynku życia. Zatem "czarnuch" jako kategoria rasowa to zły przykład, ale jako wysysacz socjalu zdaje się doskonałą egzemplifikacją podczłowieka.
sanatok - 2014-09-25, 09:58
:
Utriv napisał/a:
Mógłbyś bardziej rozwinąć? Skoro nie istnieje klasa nadczłowieka to kogo zaliczał do klas niższych? Inne nacje?


Nietzsche był w tyn sensie dzieckiem swoich czasów, klasą wyższą była dla niego arystokracja (tyle, że klasa 'wyższa' nie równa się tu nadczłowiekowi, a i arystokracja jest tu specyficzna). Inną odpowiedzią będzie: za 'niższych' uważał np. chrześcijan. Ale jak na moje to nie operował w takim kluczu pojęciowym w jaki próbujemy go włożyć. Z elitaryzmu staramy się zrobić rasizm/proto-faszyzm. Ot tyle.

To jest raczej konflikt: moralność antycznych wojowników - panów (Homer), kontra moralność żydów i chrześcijan - niewolników. Kaufmann zaś twierdzi, że Nietzsche używa tego narzędzia tylko do opisu, bez wartościowania.

Co do rasizmu, w jednym ze swoich listów pisze wprost, że takie idee są mu obce a ponadto są absurdalne i fałszywe. Co więcej pisze, że po chwili namysłu odrzuci je każdy rozsądny umysł. Z drugiej strony zdały mu się różne kwiatki - typowe pewnie jednak dla epoki //mysli (np. czarnoskórzy z powodu lat niewolnictwa słabiej odczuwają ból i są mniej inteligentni).

Jeżeli miałbym płynąć to podział można pociągnąć na szybko tak: osoby o moralności niewolnika (a więc uwznioślające własną słabość (chrześcijanie) + resentyment) w kontrze do moralności pana. Co do kwestii narodowych to nie wiem, czy Nietzsche nie miał ich po prostu w dupie, ponoć był zwolennikiem zjednoczonej Europy (pewnie pod rządami Bismarcka //mysli ). Jeżeli chodzi o antysemityzm, to znów co poniektórzy uważają, że Nietzsche był anty-antysemitą (np. nie chciał współpracować z ludźmi, których uważał za antysemitów, między innymi o to pokłócił się z siostrą, a jednym z jego najlepszych przyjaciół był żyd), a jego ataki na judaizm miały to samo podłoże co ataki na chrześcijaństwo.

Czynił rozróżnienia na trzech płaszczyznach - moralność niewolnika vs moralność pana, nadczłowieka vs ostatniego człowieka, wolny duch vs przeciętność. Człowiek szlachetny to człowiek unikalny, pełen życia i 'woli mocy', człowiek przeciętny to ten zależny od innych, któremu brakuje mocy by ustanowić samego siebie. Tak jak to rozumiem, to chodzi o wartości a nie o np. 'możliwość samodzielnego utrzymania się' czy cós.

Nie używał kategorii rasowych czy narodowościowych, a przynajmniej ja tego nie pamiętam. W 'Tako rzecze Zaratustra' nadczłowiekowi (czyli wykuwającemu własne wartości) przeciwstawiał 'ostatniego człowieka' (czyli tego, który chce tylko żyć i żreć, niezdolny do niczego poza reprodukowaniem samego siebie). Ubermensch jest zaś tym który jest w stanie przemieniać świat (wartości) wkoło siebie - sam Nietzsche podaje przykład Napoleona - jako tego, który dzięki swojej 'woli mocy' (nie militarnej) był w stanie zmienić Europe i wpływać na nią przez kolejne pokolenia. W pewnym sensie więc 'nadczłowiek' będzie bliski transcendencji. Nie dam sobie uciąć za to ręki, ale coś mi świta, że innym przykładem jaki podaje jest Cesare Borgia.

W żadnym wypadku Nietzsche nie był egalitarystą. W dyskursie jaki uprawiał arystokracji przypisywał wyższą rolę jako klasie tworzącej sztukę (kolejna płaszczyzna apollińskość vs dionizyjność).

Do tego dorzućmy, że Nietzsche miał bardzo fragmentaryczny i poetycki styl pisania. Od dawien dawna na różne sposoby go sobie wszyscy przypisywali od robactwa po ciemnogród, a i masa filozofów gryzła go z różnych stron (Jaspers, Camus, Rorty, Derrida). Jego definicję prawdy czyli 'prawdą jest to co mi się podoba', 'nie ma faktów, tylko interpretacje' sprawiają, że kogel-mogel. No i wisienka, w ostatnie dekadzie życia Nietzschemu odwaliła korba i stał się całkowicie niepoczytalny, opiekę nad nim sprawowała jego siostra, która zyskała dostęp do jego nieopublikowanych jeszcze notatek i robiła z nimi co chciała.

dworkin napisał/a:
Czy to kuc się kłania, czytając "Źródło" Ann Rand? Wyznawca darwinizmu i absolutnej samodzielności każdego człowieka - "samo-odpowiedzialności". Bez miejsca dla tych, co nie potrafią utrzymać się na rynku życia. Zatem "czarnuch" jako kategoria rasowa to zły przykład, ale jako wysysacz socjalu zdaje się doskonałą egzemplifikacją podczłowieka.


Nie rozumiem szczerze mówiąc. Nietzsche nie był zwolenikiem darwinizmu (choć ten na pewno miał na niego wpływ), sam N. często się z Darwina wyśmiewał, i uważał, że teoria jest błędna gdyż kładzie nacisk tylko na przetrwanie (wola życia vs wola mocy). Nie wiem czy Rand nie ma więcej wspólnego z Heglem niż z Nietzschem //mysli To kwestia raczej interpretacji Nietzschego przez Manckena, który tłumaczył go na angielski i w pewnym sensie był 'guru' Rand. Nie wiem też, czy nie było tak, że Rand wyciągała po prostu pojedyncze zdania z jego tekstów i wkładała w nie treści zgodne ze swoimi ideami.

Ufff.

edity treściowe i stylistyczne w toku.[
utrivv - 2014-09-25, 10:36
:
Żonka czytając Nietzsche stwierdziła że (zwłaszcza pod koniec życia) był raczej nieszczęśliwym człowiekiem, jak więc siebie traktował? Widział siebie jako przeciętniaka czy nadczłowieka?
sanatok - 2014-09-26, 14:32
:
Osatnie +/- 10 lat to postępująca choroba psychiczna (zaburzenia maniakalno-depresyjne, demencja, psychoza - współcześni mu lekarze zdiagnozowali kiłę, współcześni nam mówią o FTD lub o mózgowej autosomalnej dominującej arteriopatii z podkorowymi zawałami i leukoencefalopatią (!!).

Ja bym twierdził, że sam za ubermenscha się nie miał, bardziej za jakiś rodzaj połączenia czy środka, który jest w jednym z kroków w stronę jego wytworzenia.
Romulus - 2014-10-26, 18:14
:
Boszesz ty mój. Ci, którzy nie chcieli krzywdzić zwierzątek i dlatego jedli roślinki mają teraz problem? Bo chyba nie wszyscy wegetarianie?
http://natemat.pl/121759,...iedy-sa-zjadane
sanatok - 2014-10-26, 20:24
:
Ja nienawidzę roślin.
mad5killz - 2014-10-26, 20:31
:
Znam kobietę, która sprawia ogórkom przyjemność.
toto - 2014-10-26, 20:40
:
Śmierć trawy.
utrivv - 2014-10-27, 07:13
:
Cytat:
Sprawdzono to na rzodkiewniku pospolitym, powszechnie stosowanym w eksperymentach

To oznaczać może tylko jedno, w laboratoriach wyhodowano zmutowaną roślinę potwora, czeka nas zagłada! :shock:
Kiedy marchewka wyczuje że ma być zjedzona wyprodukuje super nać która zadusi nas we śnie...
Fidel-F2 - 2014-10-27, 07:48
:
kurwa nać
martva - 2016-02-25, 11:54
:
Nie wiem czy sałata jest tak ekstraordynaryjnie zdrowa. Taki jarmuż za to, hoho. Do tego jest ładniejszy od cynaderków.

Drodzy modzi, czy ten temat mógłby być w społeczeństwie na przykład zamiast w kulinariach? Po to zostały rozdzielone żeby się nie myliły i ten dotyczy światopoglądu a nie jedzenia jako takiego.
Stary Ork - 2016-02-27, 02:51
:
Lubię rzepę.
Fidel-F2 - 2016-02-27, 09:51
:
Koleżeństwo jawnie lekceważy koleżankę martvą. Proponuję oddać jej ten wątek w administrację. Wykosi wszystkie boczki i paranoje bio i będzie porządek.
utrivv - 2016-02-29, 07:46
:
Stary Ork, Fidel-F2, wam daruję będę was obserwował (na facebooku)
bio - 2016-02-29, 15:02
:
Wegatariańska odmiana faszyzmu to warzyzm.
martva - 2018-12-07, 10:26
:
Czy jak ten temat jest niekulinarny, w odróżnieniu od Kącika Jarosza, to może by g jednak przenieść do Społeczeństwa?
https://oko.press/biala-kielbasa-i-gulasz-menu-cop24-calkowicie-ignoruje-klimat/?fbclid=IwAR35nwHN6BRd02I0unCrx6_M_ieCapzeWAh-iHnzK0VNynodLdFqaCQMWD4
Szczyt klimatyczny, brandzlowanie się nad węglem i wołowina w menu //facepalm
Stary Ork - 2018-12-07, 10:40
:
Ciesz się że nie proponowali w menu befsztyków ze szczęśliwych brazylijskich krówek z wolnego wybiegu --_- Mnie i tak trafia apokaliptyczny wkurw na to że zamiast pokazywać transformację Śląska z industrialnego Mordoru w którym ludziom rosły dodatkowe kończyny, sikanie na niebiesko było uważane za radykalną poprawę w stosunku do sikania na purpurowo, za słoneczny dzień uważano ten w którym było jaśniej niż w nocy a normy tlenków siarki przekroczone o 700% kwitowano krótkim "Rześko dzisiaj, wczoraj było 1800" - no więc transformację z tego Mordoru w miejsce niemal zdatne do zamieszkania postawiono w kącie żeby wyciągnąć na front kosze z węglem. Noż kurwa --_- .
Fidel-F2 - 2018-12-07, 11:05
:
Wołowina w menu to taki sam problem jak "islamski" księżyc na plakacie.
Stary Ork - 2018-12-07, 11:08
:
Akurat wołowina to poważny problem. Nawet nie mięso w ogólności, co właśnie konkretnie wołowina.
Trojan - 2018-12-07, 11:17
:
Co ciekawe - w Polska wołowina nie cieszy się taką znów popularnością.
Fidel-F2 - 2018-12-07, 11:29
:
Ale jak zrobić rosół bez wołowiny?
Stary Ork - 2018-12-07, 11:38
:
Trojan napisał/a:
Co ciekawe - w Polska wołowina nie cieszy się taką znów popularnością.


Bo w tradycyjnej, chłopskiej polskiej gospodarce rolnej o wiele większy pożytek był z krowy żywej niż zabitej na mięso - więc pod nóż trafiały zwykle stare byki albo krowy których mięso trzeba przed spożyciem porządnie obrobić obcęgami i palnikiem, you hear me talkin' hillbilly boy? Taki mamy klimat.
martva - 2018-12-07, 11:47
:
Fidel-F2 napisał/a:
Wołowina w menu to taki sam problem


Na szczycie - to jest symbol tego jak bardzo w dupie mają wszystko organizatorzy. Na świecie - nie czytałeś tego artykułu, co? ;)
Stary Ork - 2018-12-07, 11:53
:
martva napisał/a:
Na szczycie - to jest symbol tego jak bardzo w dupie mają wszystko organizatorzy.


Wizerunkowo nie jest to może strzał w głowę, ale w kolano na pewno.
Fidel-F2 - 2018-12-07, 12:38
:
Nie czytałem. Ale, ale, na tym szczycie prąd mają z węgla. I ogrzewanie też pewnie z węgla. Tym to se strzelili co najmniej..., gdzieś tam sobie strzelili. A poważnie, dalej uważam, że to księżycowa kategoria problemu.
Stary Ork - 2018-12-07, 12:41
:
Fakt, ułożenie jadłospisu to takie samo wyzwanie jak przestawienie energetyki na OZE.
Rashmika - 2018-12-07, 12:50
:
W bodajże Guardianie kiedyś był artykuł, że człowiek i jego inwentarz stanowią 96% populacji wszystkich kręgowców na Ziemi. 10 tysięcy lat temu było to zaledwie 0,1%. Obecnie 4% dzikie zwierzaki, niehodowlane. Muszę powiedzieć, że szczena mi opadła.
Stary Ork - 2018-12-07, 12:57
:
Fun fact: krowa potrafi wybekać i wypierdzieć do 400 litrów metanu na dobę.
Fidel-F2 - 2018-12-07, 13:15
:
I Policja ochraniająca spala paliwo, mogli ich przecież ukonnić na tę okazję. To chyba nie jest trudne. Ale czekaj, koń też pierdzi, ale może mniej niż krowa? Na pewno mniej. Ale policjant też pierdzi, a duży, dobrze odżywiony swoje potrafi. Krwa, dupa z każdej strony.
Stary Ork - 2018-12-07, 13:22
:
Fidel, z wdziękiem i gracją kompletnie mijasz się z sednem problemu jakim jest budowanie wizerunku Polski jako kraju w którym wołowinę zagryza się węglem. Ale pewnie dla Ciebie podanie schabowych na szczycie izraelsko-palestyńskim nie byłoby problemem, c'nie? Dyplomację i w ogóle relacje publiczne kształtują takie szczegóły i niuanse.
utrivv - 2018-12-07, 13:31
:
Filtry odtylcowe? GB już to wprowadziła
Fidel-F2 - 2018-12-07, 13:38
:
Kranik, reduktor
fdv - 2018-12-07, 18:36
:
Stary Ork napisał/a:
Fidel, z wdziękiem i gracją kompletnie mijasz się z sednem problemu jakim jest budowanie wizerunku Polski jako kraju w którym wołowinę zagryza się węglem. Ale pewnie dla Ciebie podanie schabowych na szczycie izraelsko-palestyńskim nie byłoby problemem, c'nie? Dyplomację i w ogóle relacje publiczne kształtują takie szczegóły i niuanse.


Ale w zasadzie co może być w tym jadłospisie tylko potrawy wegetariańskie czy może idziemy w ekstreme i tylko wegańskie ? A przecież to ma trwać dwa tygodnie, chyba samą soją z karczowanych w brazylijskiej amazonii pól sojowych to nie da rady wyżyć. Chociaż w sumie to nie wiem po co ich w ogóle karmić, a niech własnym prowiantem się pożywiają i skupią się na tym co ważne czyli energetyka.
Stary Ork - 2018-12-07, 18:51
:
Cytat:
Ale w zasadzie co może być w tym jadłospisie tylko potrawy wegetariańskie czy może idziemy w ekstreme i tylko wegańskie ?


A w zasadzie... dlaczego nie?
Fidel-F2 - 2018-12-07, 19:02
:
Rashmika napisał/a:
W bodajże Guardianie kiedyś był artykuł, że człowiek i jego inwentarz stanowią 96% populacji wszystkich kręgowców na Ziemi. 10 tysięcy lat temu było to zaledwie 0,1%. Obecnie 4% dzikie zwierzaki, niehodowlane. Muszę powiedzieć, że szczena mi opadła.
jeszcze gorzej będzie jak zaczniesz porównywać kilometry autostrad, tonaż surówki hutniczej i liczbę przeszczepów serca, nie mówiąc o ilości długopisów bic na 1000 mieszkańców
martva - 2018-12-07, 19:21
:
fdv napisał/a:
soją z karczowanych w brazylijskiej amazonii pól sojowych


soja z karczowanych w brazylijskiej amazonii pól idzie na paszę dla zwierząt w jakiejś porażającej ilości procent, nie dopchaliby się.

Stary Ork napisał/a:
A w zasadzie... dlaczego nie?


Bo jest grudzień, liście zwiędły, na łąkach nic nie ma, jak sobie to wyobrażasz?
Stary Ork - 2018-12-07, 19:25
:
Dwa słowa będące kluczem budowania wizerunku: wsie potiomkinowskie.
Trojan - 2018-12-07, 20:32
:
No cóż,
gdyby wszystkie chińczyki/indusy żyły na poziomie euro-amerykańskim, to by się już wszystko kończyło. I ropa i gaz. Nic by nie było :)
Przez ostatni 50 lat skonsumowalismy Ziemię na nieznaną dotychczas skalę. Nawet piach jest na "wyczerpaniu" :)
BG - 2018-12-07, 22:13
:
martva, ogólnie to Polska chyba nie jest krajem dla wegetarian. :badgrin:
A wydarzenia takie jak szczyt klimatyczny, w połączeniu z bronieniem przez czołowych polskich polityków węgla i sprzeciwem wobec rozbudowy elektrowni wiatrowych (a co więcej, planem redukcji wiatraków prądotwórczych), tylko umacniają wizerunek Polski jako anachronicznego, stojącego mięsem i węglem kraju. W którym w dodatku dominuje specyficzna odmiana katolicyzmu, która m.in. gloryfikuje myśliwych i ludzi czyniących ziemię sobie poddaną (bp Dydycz - ciekaw jestem, w których krajach są hierarchowie kościelni podobni do niego, oraz do Sławoja Flaszki Głódzia).
Stary Ork napisał/a:
krowa potrafi wybekać i wypierdzieć do 400 litrów metanu na dobę.

A czy ktokolwiek policzył, ile siarkowodoru i innych trujących gazów potrafi wybekać i wypierdzieć na dobę człowiek? Wszak homo sapiens zalicza się do dużych zwierząt.
Fidel-F2 - 2018-12-08, 02:49
:
Ma trochę inny system trawienny.
Asuryan - 2018-12-08, 14:47
:
BG napisał/a:
A czy ktokolwiek policzył, ile siarkowodoru i innych trujących gazów potrafi wybekać i wypierdzieć na dobę człowiek? Wszak homo sapiens zalicza się do dużych zwierząt.

A czy ktokolwiek policzył, ile siarkowodoru i innych trujących gazów potrafi wybekać i wypierdzieć na dobę taki słoń? Wszak i afrykański i indyjski to gatunki chronione :P :mrgreen:
Trojan - 2018-12-08, 18:19
:
Wiesz ile jest krów/bydła na świecie ? Ok 2 mld
bio - 2018-12-08, 21:06
:
A ja to wyczytałem, że sami Chińczycy wydychają więcej CO2 niż wysmradzają wszystkie samochody w Polsce.
dziki - 2018-12-08, 21:21
:
bio napisał/a:
A ja to wyczytałem, że sami Chińczycy wydychają więcej CO2 niż wysmradzają wszystkie samochody w Polsce.


Podobno prawda, Marcin Popkiewicz (właśnie czytam jego książkę) też to potwierdza, choć nie wdaje się w szczegóły. Pytanie: no i co z tego? Od samego wydychania CO2 w obiegu nie przybywa, od spalania paliw kopalnych owszem.
Plejbek - 2018-12-08, 23:47
:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=gZKqLVT3oAs&feature=share[/youtube]
martva - 2018-12-10, 11:15
:
BG napisał/a:
ogólnie to Polska chyba nie jest krajem dla wegetarian


Wydaje mi się że to częściowo pokłosie poprzedniego ustroju i problemów z zaopatrzeniem - mięso musi być w każdym posiłku i każdej potrawie. Zdarzyło mi się być na weselu, gdzie na trzy rodzaje sałatek jedna była z kurczakiem, druga z szynką. Wersja z fetą przetrwała najkrócej.

Ale kurde, międzynarodowy szczyt klimatyczny a tradycyjne wiejskie wesele to jednak się troszeczkę różnią, przynajmniej jak dla mnie.
Stary Ork - 2018-12-10, 11:23
:
Plejbek, wygrałeś internety //spell .

martva napisał/a:
Wydaje mi się że to częściowo pokłosie poprzedniego ustroju i problemów z zaopatrzeniem - mięso musi być w każdym posiłku i każdej potrawie. Zdarzyło mi się być na weselu, gdzie na trzy rodzaje sałatek jedna była z kurczakiem, druga z szynką. Wersja z fetą przetrwała najkrócej.


Te nawyki chyba powoli się zmieniają, o ile pokolenie moich rodziców nie wyobraża sobie niedzieli bez schabowego (teść ma w niedzielę dwa możliwe stany - "ze schabowym" albo "głodny i wkurwiony"), to młodsi są bardziej otwarci na nowe smaki - a nawet nie tyle na nowe, co czasem na tak stare że zapomniane :->
Trojan - 2018-12-10, 11:49
:
przeca to było - wrzucała to Beata.
Jesteś nieuważny - a chyba wiesz czym to grozi
w naszej rzeczywistości
politycznej.


w sumie jako zdeklarowany mięsożerca jestem gotowy porzucić te praktyki ku chwale Ojczyzny ! towarzysze wegetarianie !!
martva - 2018-12-10, 12:26
:
Stary Ork napisał/a:
Te nawyki chyba powoli się zmieniają, o ile pokolenie moich rodziców nie wyobraża sobie niedzieli bez schabowego


To bardzo zależy. Ja nadal o tych weselach - w obu przypadkach moi równolatkowie, czyli wczesne 80-te. Kraków, dwa menu do wyboru z wyprzedzeniem, bo młodzi wiedzieli że kilkoro znajomych nie jada mięsa - ostatecznie zieloną wersję wybrała prawie połowa gości, część mięsożernych. I kilka lat później większe wesele, takie mocno tradycyjne - bez mięsa był makaron (taki zimny, z pietruszką, przed zalaniem rosołem), ziemniaki i warzywa z przybrań półmisków. A rano na resztkowym śniadaniu - chleb (półmisków z wędlinami i sałatek z mięsem zostało mnóstwo).
Z drugiej strony taka Warszawa ma zylion popularnych wegańskich knajp i miała trzecią pozycję w światowym wege-przewodniku . Sporo zależy od miejsca i bańki.
Beata - 2018-12-10, 18:08
:
Trojan napisał/a:
przeca to było - wrzucała to Beata.

Ja w kwestii formalnej: toto wrzucał. Spodobało mię się nadzwyczajnie, fakt. Żałuję, że to nie ja, ale trzeba oddać cesarzowi, co cesarskie. :mrgreen:
bio - 2018-12-10, 21:28
:
A nauka mówi, że dzieci wegowo karmione gupsze som. To nauka zła, cy karmienie?
martva - 2018-12-11, 14:29
:
w badaniach IPCZD nic takiego jak dotąd nie wyszło, o ile mi wiadomo. Nie wiem jakie są Twoje źródła.
utrivv - 2018-12-11, 15:22
:
Też coś takiego czytałem, uderza zupełny brak faktów i odnośników, może to trolling?
https://www.tvn24.pl/wiad...rzy,889629.html
BG - 2018-12-11, 17:46
:
martva napisał/a:
Wydaje mi się że to częściowo pokłosie poprzedniego ustroju i problemów z zaopatrzeniem - mięso musi być w każdym posiłku i każdej potrawie.

Tak, też słyszałem, że w PRL-u raczej nie było wegetarian, bo luzie bardziej martwili się tym, żeby w ogóle mieć co jeść, niż tym, żeby zwierzątka nie były zabijane na mięso. Toteż w PL raczej dość trudno znaleźć wegetarian w wieku 60+. Przyzwyczajenia robią swoje.
martva napisał/a:
Zdarzyło mi się być na weselu, gdzie na trzy rodzaje sałatek jedna była z kurczakiem, druga z szynką. Wersja z fetą przetrwała najkrócej.

No to faktycznie słabo tam było. :) W życiu bym nie tknął sałatki z kurczakiem ani sałatki z szynką. Ani jakiejkolwiek sałatki zawierającej majonez.
Jeśli sałatka, to tylko z oliwą/olejem albo ze śmietaną (to ostatnie: głównie sałatka z pomidorów).
Musieliby mi zapłacić co najmniej sto milionów PLN, żebym zjadł cokolwiek zawierającego majonez, bo to byłoby mega poświęcenie z mojej strony.
martva napisał/a:
międzynarodowy szczyt klimatyczny a tradycyjne wiejskie wesele to jednak się troszeczkę różnią, przynajmniej jak dla mnie.

Jasne, że się różnią, tylko że niestety obecna ekipa rządząca Polską ma mentalność starych wieśniaków, Januszy i Grażyn. Tak jak bliska jej Rodzina Radia Maryja.