Zaginiona Biblioteka

Sulvar'thar - Pałac Nalfeina

KapitanOwsianka - 2007-11-15, 20:57
: Temat postu: Pałac Nalfeina
Taak... Nevar rzeczywiście uwielbia przepych. Z resztą stać go na to. Nie oszukujmy się, żeby tutaj mieć chociażby skrawek ziemi trzeba wydać kupy złota, a Nevar ma tutaj cały pałac. A w zasadzie to kompleks budyneczków połączonych arkadami, schodami, zadaszonymi trotuarami. Ściany każdego z budyneczków, podobnie jak budynku głównego są pokryte pomarańczowo-beżowym tynkiem. Do tego białe kolumienki, dach pokryty czerwoną dachówką i markizy wraz z żeliwnymi zdobieniami charakterystycznymi dla miejsc o gorącym, a wręcz pustynnym klimacie.
W zasadzie mamy tutaj do czynienia z dużymi otwartymi przestrzeniami i odgrodzonymi od siebie ogrodami, które pełnią rolę salonów, czy też sal balowych i innych takich.
Wszystko w marmurach, zdobione drogimi kamieniami szlachetnymi i półszlachetnymi, masą perłową, oryginalne meble z najdroższego drewna. Dużo dziel sztuki, rzeźb, obrazów. A jakby tego było mało ogromne ilości zieleni, palm, drzew owocowych, kwiatów i krzewów. Nevar nazywa ten pałacyk swoim małym rajem.
KapitanOwsianka - 2007-11-18, 19:23
:
Na dziedziniec przed pomarańczowym pałacykiem, wśród huku i strzałów z bata, zajechała bogato zdobiona bryczka. Zanim jednak się zatrzymała jej pasażer zdążył wyskoczyć ze środka. Zachwiał się i przez moment wydawało się, że upadnie, ale po chwili już pewnie kroczył po schodach do drzwi, które już czekały otwarte. Jeden z lokai czekał zgięty wpół i kiedy tylko Nevar go minął zamknął drzwi i podążył za swoim panem. Nevar odnalazł jeden z niezadaszonych salonów, swój ulubiony utrzymany w kolorach zielonych i niebieskich półszlachetnych kamieni. Na środku, pośród cieszącego oko klombu szumiała niewielka ale mistrzowsko wykonana fontanna.
Usiadł na czymś w rodzaju leżaku, w pozycji półleżącej i spojrzał na stojącego nad nim lokaja. Wezwij Trish. o nic więcej prosić nie musiał. Na stole już czekało na niego śniadanie. Owoce, podpłomyki zalane obficie masłem, baranie mięso, ptasie mleko, jogurt i warzywa. Nie czekał nawet trzech minut i jakaś skąpo odziana niewolnica przyniosła mu ciepłą, aromatyczną herbatę, a lokaj fajkę wodną.
Lothrien - 2007-11-18, 22:51
:
Przystanęła przy wejściu. Jej błękitna sukienka pięknie harmonizowała z kolorystyką salonu. Słyszał ją, musiał ją usłyszeć, chociaż poruszała się niemal bezszelestnie, jakby płynęła kilka centymetrów ponad ziemią. Przez chwilę przyglądała mu się w milczeniu, w końcu jej dźwięczny głos przerwał ciszę.
- Posłałeś po mnie...- stwierdziła nie bez zainteresowania. - Dawno Cię nie widziałam.- Nevar zdało się, że gdzieś tam w tym zdaniu ukryta była nutka żalu. Chociaż może było to tylko wrażenie.
KapitanOwsianka - 2007-11-18, 23:01
:
Siadaj... powiedział nieodrywając wzroku od gazety, potem zaciągnał się fajką i wypuścił biały obłok dymu. Zjesz ze mną śniadanie, musisz być głodna. powiedział i upił łuk herbaty z małej zielonej czarki. Obok niego w dużej klatce świergotały trzy niebiesko-zielone ptaszki, najpewniej kraski. Kiedy usiadła na jednym z leżaków Nevar złożył gazetę i rzucił ją na marmurową posadzkę, fajką też przestał się interesować. Zajął się za to podpłomykiem i baraniną. Jak Ci minęła noc? do tej pory jeszcze na nią nie spojrzał.
Lothrien - 2007-11-18, 23:11
:
Przywykła do tego, co nie oznaczało jeszcze, że się z tym pogodziła.
-Jak każda inna...- powiedziała. Na rozmyślaniach o utraconym domu i tęsknocie za ojczymem- pomyślała, chociaż nie miała zamiaru ubierać tego w słowa. - Spokojnie.- dodała po chwili. Trishia zaczęła z uwagą przyglądać się ptaszkom. Lubiła słuchać ich śpiewu, który nieodłącznie kojarzył się jej z wołaniem o wolność. Tą, której tak bardzo jej brakowało.
Wyciągnęła dłoń po jasne owoce winogron.
- Czy powinnam spytać jak minęła Tobie?
KapitanOwsianka - 2007-11-18, 23:16
:
Nevar bezbłędnie odgadł o czym Trish myślała. No przynajmniej na poziomie świata otaczającego właśnie jego. To magiczne ptaki, klatka jest otwarta, jeśli chcesz możesz je wypuścić i tak zostaną tutaj. I nie dlatego, że je więżę. Spójrz na to w ten sposób. Na wolności... Szczególnie w takim miejscu jakim jest Sulvar'thar niechybnie by zginęły. W stepach też raczej by sobie nie poradziły, bo mógłby je porwać jakiś myszołów, albo sokół. A tutaj są bezpieczne. Mają prawie naturalne środowisko, jedzenie... W zmian tylko służą mnie. powiedział spokojnie i wytarł dłonie w jedną z serwetek. Nie jesteś głodna? powiedział podnosząc spojrzenie miodowych oczu na nią. Wyglądał na trochę zmęczonego. Co do nocy, to pracowałem. O pracy nie będę Ci opowiadał pewnie nigdy.
Lothrien - 2007-11-18, 23:24
:
Przez chwile jej spojrzenie rozbłysło dziecięcą niemal radością. Wstała i podeszła do klatki. Ptaszek nie przestraszył się, kiedy wyciągnęła dłoń w jego stronę, grzecznie przycupnął na jej palcu. Przez chwilę słuchała jego świergotania, po czym pozwoliła mu wrócić do klatki.
- Niby nic, a jednak tak wiele...-powiedziała siadając obok Nevara. - Zdarza Ci się odpocząć czasem? Chociaż trochę?- w jej głosie troska i ciekawość mieszały się ze sobą.
KapitanOwsianka - 2007-11-18, 23:33
:
Jeżeli mam na to czas... powiedział i uśmiechnął się. Odpoczywam w towarzystwie pięknych kobiet. dodał i usadowił się, w pozycji półleżącej tak, by miała więcej miejsca a potem zaczął ją gładzić po ramieniu. Ładnie wyglądasz... powiedział i oparł się na leżaku przymykając oczy i pozwalając by ciepły wiatr muskał jego twarz. Wyglądał tak jakby przysypiał.
Lothrien - 2007-11-18, 23:45
:
- Dziękuję, to miłe.- powiedziała jakby troszkę nieobecna. - Ty nie masz niemal czasu na odpoczynek, ja natomiast nie bardzo wiem co zrobić ze swoim.- dziewczyna jakby posmutniała. -Nie narzekam na brak rozrywek, w końcu zabawa w chowanego z Twoją służbą bywa niezwykle wciągająca, choć nie do końca zamierzona. Kiedy dwa dni temu chciałam wytrzepać własną pościel służąca niemal dostała zawału. Wiesz o czym mówię?- utkwiła w nim spojrzenie swoich błękitnych oczu.
KapitanOwsianka - 2007-11-18, 23:54
:
Do Twoich obowiązków nie należy sprzątanie i trzepanie pościeli. powiedział otwierając oczy Nudzisz się... Hmmm... Nigdy nie myślałem, że to powiem niewolnicy. Co zatem mogę zrobić dla Ciebie? zapytał podnosząc się z leżanki i zdejmując płaszcz. Rzucił go niedaleko gazety i zaczął podwijać sobie rękawy chodząc na około stołu i wybierając jakieś owoce. Wreszcie przystaną i nim przebrzmiał ostatni stuk obcasów uśmiechnął się ciepło.
Lothrien - 2007-11-19, 00:17
:
-Twoja praca jest Twoim życiem, pozwól mi więc się uczyć jej podstaw.- zaczęła, a widząc, że Nevar nie do końca rozumie jej intencje kontynuowała -Odebrałam wykształcenie w dziedzinie prawa, filozofii, literatury, nawet sztuki. Wszystko to, co przystało wiedzieć kobiecie wiem, nawet dużo więcej. Jednak ekonomia, handel, zarządzanie- wszystko to pozostaje mi obce.W żaden sposób nie oczekuje, byś angażował mnie w sprawy Kampanii. Proszę o teorię, która mogłaby wypełnić mój czas.- mówiąc to przyglądała mu się nieprzerwanie. Była ciekawa jak zareaguje.
KapitanOwsianka - 2007-11-19, 11:38
:
Nevar uśmiechnął się rozczulony i delikatnie ją poprawił. Kompanii... pokręcił głowa i wrócił na swoje miejsce, tuż za Trishią Niedługo otworzę Uniwersytet, brakuje czegoś takiego u nas w mieście. Może będziesz chciała tam studiować? zaproponował układając się wygodniej i spoglądając na nią tak, jakby na coś czekał.
Lothrien - 2007-11-20, 19:52
:
Jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia. - Byłoby cudownie!- wykrzyknęła radośnie i w przypływie emocji objęła go swoimi drobnymi dłońmi. Przez tą krótką chwilę wydawała się naprawdę szczęśliwa. Spojrzała Nevarowi w oczy z bliska, bardzo bliska, a uśmiech z wolna zaczął ustępować powadze. Było coś w jego spojrzeniu, co przyciągało. Z drugiej jednak strony...- Ja... Wybacz.- powiedziała odsuwając się powoli wystraszona własną śmiałością.
KapitanOwsianka - 2007-11-20, 20:58
:
Zaśmiał się cicho. To było bardzo miłe... A więc załatwione. Jak tylko Uniwersytet zacznie działać będziesz jego pierwszą studentką. powiedział cicho. Chwilę się nad czymś zastanawiał. Wyraźnie się wahał. Wreszcie chyba z czegoś zrezygnował, chociaż jego wzrok zatrzymał się na dekolcie dziewczyny. Jak Ci się podoba nowy pałac?
Lothrien - 2007-11-22, 16:32
:
- Dziękuję.- powiedziała troszkę zawstydzona. - Jest wspaniały, lecz nie mogłoby być inaczej.- dziewczyna wyraźnie mówiła szczerze, ale coś jakby ją trapiło. Myślała przez chwilę, aż w końcu postanowiła zaryzykować pytanie. -Powiedz mi proszę, czy to...- powiodła dłonią dookoła -... daje Ci poczucie szczęścia. Nie pytam oczywiście o władzę i potęgę, pytam o szczęście...
KapitanOwsianka - 2007-11-22, 21:29
:
Wyglądał na zaskoczonego. To nie Twój interes niewolnico... powiedział wreszcie dość obcesowo. I pokręcił głową z niedowierzaniem. Pieniądze nigdy nie są celem! Pieniądze są tylko środkiem. Podobnie władza... Jestem szczęśliwy, kiedy robię to na co mam ochotę. był na prawdę zły, ba wściekły i sam nie rozumiał dlaczego się tłumaczy. A to wprawiało go w jeszcze większą furię. Odejdź! Zaczynasz mnie irytować... powiedział wreszcie, a swoje słowa podkreślił dodatkowo gestem.
Lothrien - 2007-11-23, 11:09
:
Do pewnego stopnia Trishia spodziewała się podobnej reakcji, ale dlaczego poruszyło go to aż tak bardzo... Przez chwilę chciała polemizować, szybko jednak zrezygnowała z tego pomysłu. Wstała i powoli ruszyła w stronę wyjścia. Ponownie przy nim przystanęła i nie odwracając się do Nevara powiedziała: -Najtrudniej wydostać się z niewoli samego siebie.- po chwili już jej nie było.
KapitanOwsianka - 2007-11-23, 13:26
:
Niewoli samego siebie... mruknął i na jego twarzy zarysowała się wściekłość. Chwycił czarkę z niedopitą herbatą, która już zdążyła wystygnąć i cisnął nią o marmurowy filar podtrzymujący arkadę. Wreszcie podniósł z ziemi płaszcz i ruszył w głąb budynku. Kiedy tylko minął lokaja wcisnął mu w ręce płaszcz nic nie mówiąc i wpadł jak burza do gabinetu. Tutaj się uspokoił i spojrzał na obraz przedstawiający pewną elfkę, nawet trochę podobną do Trishii. Długo spoglądał na obraz, a potem stanął nad czarną kulą leżącą na srebrnym, wymyślnym trójnogu. Dotknął jej i kula momentalnie wypełniła się białym dymem. Wypowiedział kilka słów i kłęby zaczęły przyjmować kształty, a potem wyłonił się z nich obraz.
Łąka, młoda, czarnowłosa elfka w zwiewnej sukni. W okół niej bawiło się trzech chłopców zupełnie do niej podobnych, a właściwie to bardziej podobnych do jej męża, człowieka z powierzchni. Opodal, na kocu siedziała dziewczyna, starsza od chłopców o kilka lat i była tak samo piękna jak jej matka. Nevar nie widział jej twarzy, bo była zaczytana, ale dobrze wiedział jakie oczy patrzą na książkę. Miodowe, elfie oczy. Jego oczy...
Usiadł w głębokim fotelu i pomieszczenie momentalnie zrobiło się ciemniej, tak jakby pokój odzwierciedlał nastrój właściciela. O jego dłoń zwisającą z poręczy otarł się wielki łeb Asmodeusza. Kot wlepił spojrzenie wielkich, myślących oczu w swego pana. I tak siedział od czasu do czasu zamiatając podłogę ogonem. Niedaleko na dużej kanapie wylegiwała się Lilith.
KapitanOwsianka - 2007-11-23, 22:55
:
Wreszcie, a minęło dużo czasu pokój zaczął się rozjaśniać i nabierać jakiejś ciepłej poświaty. Drow podniósł się i podszedł do kuli. Delikatnie przejechał po jej powierzchni opuszkami palców obraz momentalnie zaszedł dymem, a chwilę potem dym zaczął zanikać zostawiając nieprzezroczystą powierzchnię czarnej kuli. Nevar pociągnął za jedwabny sznur przyzywający służącego i podszedł do przeszklonych drzwi do jednego z ogrodów, pełnego kaskad zieloności.
Lothrien - 2007-11-24, 13:17
:
Wróciła do swojej komnaty, zamknęła drzwi na klucz i usiadła na leżance przy oknie. Przed Trishią rozpościerał się widok na jeden z ogrodów. W chwilach takich jak ta najbardziej tęskniła za domem. Zamknęła oczy, pierwsze dźwięki piosenki wyrwały się jej nieświadomie, cicho, przerywanie. Zaczęła się nimi bawić, zmieniać. Pomyślała o domu, ton jej głosu złagodniał, wyraźnie się ocieplił. Po kilku chwilach spod przymkniętych powiek, na policzki dziewczyny spłynęły łzy. Otworzyła oczy, odwróciła twarz w kierunku Obłoku i westchnęła cicho.
Darkey - 2007-11-24, 23:25
:
Obłok jaśniał. Złociste, poranne promienie muskały poruszające się delikatnie na wietrze drzewa ogrodu. Intensywność kolorów natury robiła wspaniałe wrażenie - Trishia zdała sobie sprawę, że tylko tutaj, na tej półpłaszczyźnie, w Grodzie Nieba i Piekła świat wyglądał zupełnie inaczej, może nawet lepiej? Wszystkie inne miasta jakie w życiu widziała przy specyficznym klimacie Sulvar'thar wydawały się szare, mętne, błotniste i zupełnie nieciekawe.

Rozległo się ciche pukanie.
Nevi - 2007-11-25, 19:57
:
Nevar:

Nim dźwięk wzywający służącego przebrzmiał, wysoki, muskularny dość młodzieniec, pół drow o liliowych oczach wchodził do pomieszczenia. Ukłonił się, podszedł wyliczone piętnaście stóp od Nevara i czekał na jego rozporządzenia.
KapitanOwsianka - 2007-11-25, 20:14
:
Nevar odwrócił się i momentalnie się uśmiechnął. Nie wiedziałem, że dla mnie pracujesz... Jesteś z Podmroku? Czy może jesteś dzieckiem światła? zapytał ciekawie i zbliżył się do niego wyciągając do niego familiarnie dłoń.
Nevi - 2007-11-25, 20:23
:
Sługa zwyczajnie zbaraniał, gdy Nevar wyciągnął do niego dłoń. Nie miał pojęcia jak się zachować, chrząknął cichutko i z pewnym wahaniem podał mu dłoń.

Urodziłem się w Cormathorze, w Domu Jearle. Tam też się wychowałem. - odpowiedział niepewnie, spodziewając się zwykłego rozkazu do wykonania, a nie rozmowy z najpotężniejszą istotą jaka jest mu znana.
Lothrien - 2007-11-25, 20:45
:
Stukanie wyrwało ją z zamyślenia. Zeszła z leżanki i podeszła do drzwi. Kiedy przekręcała kluczyk w drzwiach miała cichą nadzieję, że po drugiej stronie zastanie swojego niziołczego przyjaciela. Zadziwiające jak bardzo zżyła się z Eldonem podczas pobytu w tym miejscu. Pociągnęła za klamkę...
Darkey - 2007-11-25, 20:54
:
Trishia

To nie był Eldon. W drzwiach stała młoda wysoka, czarnowłosa elfka ubrana w ciemny strój podróżny. Intensywne spojrzenie szarych oczu przeszywało Trishie zdradzając ogromne zaciekawienie i coś na kształt... sympatii? Kobieta uśmiechnęła się ciepło i jakby z zakłopotaniem zaczęła:
Przepraszam... Usłyszałam śpiew i musiałam, chciałam... - wzruszyła ramionami w geście poddania - Wybacz, już sobie idę. - powiedziała bez przekonania, zaczynając się odwracać.
Lothrien - 2007-11-25, 21:03
:
Trishia uśmiechnęła się przyjaźnie. Kilka razy w przeszłości zdarzyło jej się coś podobnego. Nie zawsze jednak słuchacze mieli przyjazne intencje. Nie dalej niż siedem lat wstecz dyrektor pewnego wędrownego cyrku wręcz domagał się by ojczym odsprzedał mu Trishię jako kolejną atrakcję. Szybko jednak zostało mu to wyperswadowane, z ograniczeniem do minimum użycia przemocy.
- Poczekaj...- powiedziała swobodnie. - Kim jesteś?- spytała.
KapitanOwsianka - 2007-11-25, 21:07
:
Które z rodziców było mrocznym elfem? zapytał z zaciekawieniem, a potem, kiedy już uścisnął dłoń chłopca uśmiechnął się. Chcę dzisiaj wyprawić ucztę. Dziś wieczorem, w strojach nawiązujących do starożytnej historii Achaji. Coś w rodzaju kolacji kulturalnych. Od dzisiaj będziemy takie wyprawiali co tydzień. Zaprosisz na nie w moim imieniu kilku najwybitniejszych ludzi z miasta. Albo lepiej sam ich pozapraszam. Kolacja odbędzie się w sali basenowej. Przygotujesz niewolnice i stroje dla gości. Jedwabie, stroje nawiązujące do owych legend. Czy myślisz, że dasz radę dzisiaj takie przyjęcie przygotować? zapytał bez cienia groźby, a wręcz tak jakby się radził.
Darkey - 2007-11-25, 21:17
:
Reanellys Soundinghorn. Jestem jednym z wielu kupców należących do Czerwonej Flagi. - uśmiechnęła się z zakłopotaniem, widać było jednak, że jest wyraźnie zadowolona, że Trishia jej nie spławiła - Masz naprawdę piękny głos. - dopiero teraz jakby zdała sobie z czegoś sprawę - Płakałaś? - powiedziała i niemal natychmiast uniosła rękę do ust w geście zmieszania - Przepraszam, nie powinnam. Nawet nie wiem jak masz na imię.
Lothrien - 2007-11-25, 21:25
:
- Trishia von Lauregalie- powiedziała wyciągając dłoń do elfki. - Zupełnie nie szkodzi. To nie był płacz.- uśmiechała się przyjaźnie. - Zaledwie kilka niesfornych łez tęsknoty za domem. To wszystko. Wejdź proszę, jeśli masz czas i ochotę. Jeśli powiesz mi coś o sobie może uda nam się zaśpiewać coś razem.- zaprosiła ją gestem dłoni do środka.
Nevi - 2007-11-25, 21:42
:
Ojciec. Był magiem, póki go nie zabiłem. - wzruszył ramionami półdrow, jakby się rozluźniając nieco.

Powinienem sobie dać radę. Organizowałem już kilka podobnych wydarzeń kulturalnych w mojej poprzedniej pracy. Czy mam pozwolenie na zamówienie strojów u Elviry Karnasian? - zapytał z leciutkim wahaniem w głosie sługa, patrząc na Nevara wyczekująco.
KapitanOwsianka - 2007-11-25, 22:01
:
Oczywiście... Jeśli się spiszesz, to może znajdziemy Ci lepszą robotę. Zaproś Maulthasa Tetriana, Adaleę, Naczelnego Głosu i właściciela Teatru. Nie pamiętam ich nazwisk, przygotuj mi listę... uśmiechnął się i dał znać, że rozmowę uważa za skończoną. A potem ruszył w kierunku drzwi.
Nevi - 2007-11-25, 22:12
:
Oczywiście, panie Nalfein. - odpowiedział półdrow i skłonił się z wyraźnym zadowoleniem, że jego pracodawca przeznaczył mu bardzo ważną funkcję.

Sługa jakimś cudem wyprzedził Nevara i otworzył przed nim drzwi, by ten nie musiał się kłopotać.
KapitanOwsianka - 2007-11-25, 22:18
:
Nevar nie podziękował żadnym gestem, nie czuł takiej potrzeby. Powiedz Trish, że ma być na wieczór gotowa i piękna. Inaczej osobiście ją oćwiczę. powiedział spokojnie i ruszył w stronę głównego holu. Tam znalazł go kolejny lokaj, któremu Nevar rozkazał przyprowadzić bryczkę, na którą zaczekał na zewnątrz.
Nie minął jeszcze czas potrzebny na dwie modlitwy do Sylis gdy Nevar już jechał w bryczce na miasto.
Darkey - 2007-11-26, 20:30
:
Elfka uśmiechnęła się z wdzięcznością i weszła do pokoju. Wyglądała jednak jakby czuła się trochę niezręcznie i jakby miała sobie za złe, że się tutaj znalazła.
Pracuję dla wielmożego Nevara Nalfeina, ale dopiero od niedawna. Mimo to przydzielono mnie na jednego z jego osobistych skrybów. Szczerze mówiąc nie wiem co mam o tym myśleć... - zawiesiła głos na chwilę, machnęła ręką - Nie wiem czy tak naprawdę chcę tutaj być. - zaraz się zreflektowała - To znaczy, nie mam na myśli tego pokoju. - uśmiechnęła się przepraszająco - A Ty, Trishio... bo mogę tak do Ciebie mówić, prawda? Jak jest z Tobą?
Lothrien - 2007-11-26, 20:51
:
Przez chwilę na twarzy Trishii pojawił się ironiczny uśmiech, chociaż zapewne było to tylko złudzenie. -W żaden sposób nie czuj się skrępowana.- powiedziała wskazując gościowi miejsce na jednym z fotelików. Sama zajęła miejsce naprzeciw. - Wielmożnego...- powtórzyła w zamyśleniu. -Mnie Twój szybki awans zupełnie nie dziwi, jesteś piękną kobietą a Nevar ceni piękno...- na chwile zamilkła jakby sama wsłuchując się we własne słowa. -Ze mną jest trochę gorzej...- podjęła wątek uśmiechając się bez przekonania. - Ja doskonale wiem, że wolałabym być gdzie indziej. Jestem...- wyraźnie to co chciała powiedzieć nie mogło jej przejść przez gardło. -... wielmożny Nevar zakupił mnie jakiś czas temu.- wykrztusiła wreszcie.- Więc jak widzisz z nas dwóch to Ty jesteś w dogodniejszej sytuacji.- starała się by brzmiało to beztrosko.
Darkey - 2007-11-27, 19:55
:
Elfka usiadła na wskazanym foteliku. Milczała dłuższy czas patrząc na Trishie smutnym, współczującym, ale jednocześnie wzbudzającym ogromną sympatię wzrokiem. Trishia była zaskoczona, że stalowoszare oczy mogą emanować takim ciepłem i zrozumieniem. To... było miłe.
W końcu skinęła głową - Rozumiem Cię prawdopodobnie lepiej niż ktokolwiek inny. - uśmiechnęła się delikatnie, dawne skrępowanie nagle ustąpiło niezachwianej pewności, jednocześnie spuściła wzrok na własne nadgarstki i zaczęła je delikatnie rozcierać - tak jakby dopiero co zrzuciła ciężkie kajdany - Sama urodziłam się w niewoli. W Sigil, zwanym Klatką. Swoją drogą co za ironia, prawda? - przebiegła wzrokiem po saloniku - Dopiero niedawno zasmakowałam wolności. Choć trudno czasami nie mieć wrażenia, że przebywając w tym miejscu, w Sulvar'thar, jestem jeszcze mniej wolna niż w Sigil. - zawahała się - Od jak dawna tutaj jesteś?
Lothrien - 2007-11-28, 19:43
:
- Sigil...- powtórzyła poruszona. - Stamtąd pochodzę, tam mnie uprowadzono. Oczywiście nie od razu trafiłam tutaj, choć większości tego co działo się pomiędzy zupełnie nie pamiętam. Jak widzisz wspomnienia ciągle są świeże. To będzię 298 dni.- powiedziała jakby nie swoim głosem. Na chwilę zamilkła wsłuchując się we własne słowa.- Jak udało Ci się odzyskać wolność?
Darkey - 2007-11-29, 23:38
:
Elfka uśmiechnęła się blado - To... było przypadkowe następstwo. - jej usta zadrżały, a oczy przybrały twardego wyrazu - Byłam wielokrotnie sprzedawana. Wielu z moich właścicieli było do zniesienia, czasem nawet wydawało mi się, że niektórych lubiłam. Trafiłam jednak w końcu do bogatego rządcy planarnego cechu kupeckiego... - uniosła wzrok na Trishie, prawdopodobnie widząc w jej aktualnym położeniu podobieństwo do swojej przeszłości - Przede wszystkim jako obiekt zaspokajania jego obrzydliwych chuci. Jeden z wielu obiektów zresztą. Niektóre z nas nie przeżywały często miesiąca. Ja nauczyłam się ufać... - na jej delikatnej twarzy wymalowała się odraza, patrzyła w przestrzeń - ...swojej urodzie i umiejętnościom. Nasz pan był odrażającym tyranem. Miałam tam jedną przyjaciółkę, planotkniętą, miała na imię Igness. Kochała wolność, urodziła się na wolności. Dla mnie to słowo zawsze jawiło się jako coś bardzo, bardzo odległego, wręcz nieosiągalnego - szczyt najskrytszych marzeń, o którym wiesz, że nigdy się nie spełni. Ale Igness była inna, codziennie planowała ucieczkę. - wyprostowała się z powrotem przenosząc wzrok na Trishie - I uciekła. A ja razem z nią. Wcześniej jednak zamordowała i okradła naszego pana. - zawiesiła głos tak jakby chciała coś jeszcze dodać, po czym zamknęła usta. Widać było, że te wspomnienia sprawiają jej wielki ból.
Lothrien - 2007-12-02, 20:50
:
Jak wiele musiałoby się zmienić by Trishia zdecydowała się na morderstwo. W tej chwili wydało jej się to niemożliwe i doskonale wiedziała, że nie potrafiłaby się na to zdobyć. Dziewczyna przyglądała się uważnie rozmówczyni, a w jej oczach malowało się zrozumienie. Przymknęła powieki jakby zbierając myśli. Wiedziała już dość.
Przez chwilę otaczała je cisza. Głęboka i o dziwo nie rozpraszana życiem tętniącym dookoła. A potem Reanellys "usłyszała" jak wygląda jej historia malowana dźwiękami. Trwało to dłuższą chwilę i kiedy nie zostało już nic więcej do "opowiedzenia" Trishia zniżyła głos. Wydawało się, że muzyka unosi się jeszcze przez chwilę.
Uśmiechnęła się pogodnie do rozmówczyni. -Dalsze takty zależą tylko i wyłącznie od Ciebie.
Darkey - 2007-12-06, 17:33
:
Elfka siedziała w całkowitym milczeniu słuchając Trishii całym sercem i duszą. Po jej gładkiej twarzy spłynęła pojedyncza łza, którą jednak szybko i gniewnie wytarła. Gdy Trishia zakończyła, Reanellys jeszcze długą chwilę patrzyła gdzieś w przestrzeń, tym razem jednak na jej twarzy malował się spokój i coś na kształt determinacji.
Dziękuję Ci. To było naprawdę piękne. - uśmiechnęła się - Czy możesz poruszać się po mieście...? - spytała niepewnie.