Zaginiona Biblioteka

Sulvar'thar - Siedziba Kompanii Kupieckiej "Czerwona Flaga"

Nevi - 2007-11-15, 20:48
: Temat postu: Siedziba Kompanii Kupieckiej "Czerwona Flaga"
Budynek ten znajduje się bezpośrednio przy głównym placu Sulvar'thar. Jest to duża okazała posiadłość, w której znajduje się kilkanaście innych budynków, które służą za siedzibę poszczególnych interesów gildii. Całość tworzy spory kompleks ogrodzony wysokim na przesło dwanaście metrów murem. W środku znajduję się brukowany plac, na którym można spokojnie załatwiać interesy z pomniejszymi kupcami Kompanii Handlowej.
Przez bramę codziennie przelewają się rzesze klientów, szukających egzotycznych towarów, czy po prostu mniejszej ceny. Każdy może zostać wysłuchany przez kupców z "Czerwonej Flagi". Wystarczy by miał odpowiednio wypchany mieszek.
Wszędzie wokół siedziby widać czerwone płaszcze żołnierzy kompanii. Niektórzy, zwykle wyżsi rangą, posiadają czerwone zbroje i tak samo zabarwione hełmy.
Polityka kompanii nie dla wszystkich jest jasna, jednak wiadomo, że Nevar Nalfein - przełożony "Czerwonej Flagi" - jest osobnik, który nie cofnie się przed niczym, by zdobyć coraz to nowe bogactwo
KapitanOwsianka - 2007-11-15, 21:02
:
Nevar wyjrzał za okno. Już świtało. O ile tak można było powiedzieć. Grunt, że obłok wznosił się. Pogładził się po brodzie uśmiechając się jakoś tajemniczo. Kolejna noc... nie był zmęczony. Już od dawna nie musiał sypiać nocami. Nie był też zmęczony, nawet nie potrzebował momentu by odpocząć od myślenia. Podniósł rękę i pociągnął za sznur przyzywający adiutanta.
Nevi - 2007-11-15, 21:12
:
Drzwi otworzyły się jak zwykle tak cicho, by w żadnym razie nie zakłócać myśli Nevara. Do jego gabinetu wślizgnął się wysoki, dobrze zbudowany ogniowy genasi, ubrany w nienagannie skrojony dublet z haftem znaku rozpoznawczego "Czerwonej Flagi". Podszedł szybkim, ale - jak zwykle - cichym krokiem do miejsca, w którym - jak zawsze - stawał, dokładnie dziesięć kroków od biurka Nevara.
Jak zwykle się nie odzywał. Jak zwykle czekał na rozkazy.
KapitanOwsianka - 2007-11-15, 21:21
:
Podniósł spojrzenie miodowych oczu znad papierów, które właśnie przeglądał. Wezwij proszę Dranisa... I niech czekają na mnie fiakra, niedługo wychodzę. Och... Niech przyjdzie też nadzorca niewolników, ten któremu poleciłem stworzenie nowego oddziału. Po tych słowach przestał zwracać uwagę na genasi, co niezawodnie znaczyło, że polecenia zostały wydane. Otworzył jedną ze szkatuł i wyjął z niej cygaretkę. Odpalił ją od kończącej się świecy i rozparł wygodnie na biurku.
Nevi - 2007-11-15, 21:28
:
Genasi w czasie, gdy Nevar mówił, stał sztywno niczym pal wbity w ziemię i wytężał pamięć. W jego oczach widać było nadzwyczajne skupienie, które umknęło, gdy drow skończył mówić, a sługa bezgłośnie się oddalił, wcześniej tylko nie zapominając się ukłonić.


Po jakichś pięciu minutach do gabinetu wszedł Darenis Disgoth, jego przybrany syn, oficjalny właściciel kompanii Czerwona Flaga. Też był drowem, też był przystojny, jednak w jego ruchach można było dostrzec śmiertelną grację, która przywodziła na myśl jakiegoś polującego kota.
Spojrzał na swojego przyszywanego ojca i spojrzeniem tym wyraził pytanie czego sobie Nevar od niego życzy.
KapitanOwsianka - 2007-11-15, 21:34
:
Wskazał ruchem głowy fotel, by usiadł. Potem podniósł się i przysłonił nieco okno. Wrócił na fotel i otworzył szkatułkę z cygaretkami, co miało być zaproszeniem by się częstował. Zaciągnął się dymem i wypuścił spory kłąb. Nalej mi proszę drinka... Sobie też. Mamy kilka spraw do omówienia.
Nevi - 2007-11-15, 21:39
:
Darenis oczywiście podszedł do fotela, ale nie usiadł. Co w sumie opłaciło się, bo i tak by musiał wstać i podejść do barku przy zachodniej ścianie, by nalać drinki. Wymieszał jakieś trzy rodzaje alkoholu, które utworzyły całkiem ładną dla oka mieszankę zieleni i czerwieni.
O co chodzi, ojcze? - zapytał chwilę po tym, jak wziął cygaretkę i usiadł w fotelu.
KapitanOwsianka - 2007-11-15, 21:50
:
Nevar powolnym ruchem podniósł świecznik i przysunął go tak by Darenis mógł odpalić od niej. Wreszcie usadowił się wygodnie w fotelu i spojrzał na drzwi tak jakby na kogoś czekał. Jak już mówiłem. Jest kilka spraw... Pierwsza: potrzebuję drugiego doradcy. Takiego, który zajmie się nielegalną częścią naszych interesów. Kogoś zaufanego. Kogoś, komu ja mógłbym zaufać. spojrzał na ognik cygaretki.
Nevi - 2007-11-15, 21:59
:
Darenis zaciągnął się bardzo lekko i spojrzał na Nevara spokojnie.
Nielegalna część naszych interesów... hm... Mógłbym porozmawiać z Nosgish'em Mieniakiem, ale to może zająć troszkę czasu. - odpowiedział, patrząc w okno.

Ktoś zapukał delikatnie do drzwi.
KapitanOwsianka - 2007-11-15, 22:02
:
Nevar przyłożył palec do ust a potem powiedział głośno Wejść! i uśmiechnął się do Darenisa. Chciałbym raporty, zarówno te handlowe jak i szpiegowskie. powiedział spokojnie, a potem wbił spojrzenie we drzwi.
Nevi - 2007-11-15, 22:08
:
Raport otrzymasz, ojcze, wieczorem. - powiedział Darenis i rzucił okiem kto wszedł do gabinetu Nevara.

Drzwi otworzył i wszedł przez nie( z niejakim trudem ) wielki, otyły do granic wyobraźni ogrowy mag, który wyglądał na niezbyt zadowolonego z wezwania. Jedną rękę miał upapraną w najwyraźniej świeżej krwi, którą z lubością oblizywał. Kapała na posadzkę, zostawiając na niej malownicze karminowe rozbryzgi.
Tak, panie Nalfein? - odezwał się grubym, nieprzyjemnym głosem, Arghet Ogromny, nadzorca niewolników, z których miał powstać kolejny oddział idealnych wojowników.
KapitanOwsianka - 2007-11-15, 22:12
:
Konkretnie idealnych wojowniczek. Chodziło o dziesięć kobiet z różnych ras, z których każda miała mieć opanowaną jedną z zabójczych sztuk walki. Jak idą prace? Dawno nie oglądałem moich Kwiatów... powiedział jakby z lekkim wyrzutem. I wyraźnie się skrzywił na widok krwi.
Nevi - 2007-11-15, 22:26
:
Znakomicie. Niedługą przestaną reagować na ból. Fizyczny oczywiście. Ich psychiki nie ruszałem. - powiedział ogr, oblizując krew z wielkich łapsk. Darenis wydawał się ignorować kompletnie te wielkie coś, jakby zupełnie go nie obchodziły to co mówi, jakby już o tym doskonale wiedział.
Jedna jest szczególnie zawzięta. I szczególnie zdolna. Mógłbym ją wyszykować na jakiś drobny pokazik, byś mógł, panie Nalfein, zobaczyć postępy.
KapitanOwsianka - 2007-11-15, 22:33
:
To bardzo dobry pomysł, ale jeśli uszkodziłeś skórę którejkolwiek z nich nieodwracalnie, to osobiście dopilnuję by Cię wykastrowano, a potem byś zeżarł swoje genitalia. powiedział spokojnie i niefrasobliwie, tak jakby mówił o winogronach, z których robi właśnie wino. Jeśli pokaz mi się spodoba, to nagrodzę Cię. a potem przestał na niego zwracać uwagę co było znakiem, że rozmowa była skończona. Zanim jednak ogr zdążył wyjść Nevar go zatrzymał. I na przyszłość wycieraj krew zanim wejdziesz do mojego gabinetu. Jeśli nadal chcesz dla mnie pracować. na jego twarzy pojawił się jakiś straszny uśmiech.
Nevi - 2007-11-15, 22:40
:
Jasne. - odpowiedział ogrowy mag, kłaniając się niezdarnie. Po chwili już go nie było w pomieszczeniu. Nie uwagę o krwi zupełnie nie odpowiedział, tylko przyśpieszył swoje wielkie, serdelkowate nogi.

Darenis spojrzał na Nevara wzrokiem kompletnie nic nie wyrażającym, jednak drow instynktownie czuł, że coś jego syna gnębi.
KapitanOwsianka - 2007-11-15, 22:44
:
Uśmiechnął się i podniósł. Zgasił wypaloną tylko w połowie cygaretkę i wziął drinka w dłoń, a potem wskazał na dwa fotele w zacienionym kącie gabinetu, koło barku. Usiadł na jednym z tych dużych foteli i wcisnął się weń. Coś Cię trapi , powiedział gładząc się po czole dłonią z sygnetem. Mów... Interesy możemy odłożyć na moment.
Nevi - 2007-11-15, 22:54
:
Darenis uśmiechnął się smutno, podchodząc do fotela, niosąc drinka i nadal paląc papierosa z jakąś dziwną zachłannością.
Bezbłędnie, ojcze. Jak zwykle czytasz we mnie jak w księdze. - powiedział cicho i niezwykle poważnie drow, patrząc Nevarowi prosto w oczy. - Martwi mnie to, że istoty, które dla Ciebie pracują, z reguły Cię nienawidzą. Martwi mnie również, że to nie jest zazdrość, że to nie jest żadna zawiść bogactwa, kobiet, zaszczytów, pozycji czy sławy. Oni zwyczajnie nienawidzą Cię za to jak ich traktujesz. - Darenis upił łyczek swojego drinka i podjął znowu.
To rośnie w nich, cały czas ta nienawiść zbiera plon i choć oni stosują się do Twoich poleceń, bo się boją i liczą na nagrodę, to w głębi serca nienawidzą Cię. A pracowników masz, ojcze, mnóstwo. Nie chodzi mi o nawracanie Cię, ojcze, na ścieżkę cnoty, bowiem ja sam po niej również nie stąpam, jednak widzę, że istnieje możliwość, że ktoś z Twoich współpracowników zjednoczy się z innymi, mając za łańcuch powiązania ową nienawiść do Ciebie.
KapitanOwsianka - 2007-11-15, 22:59
:
Nevar kiwnął głową. Masz rację... Powinienem otaczać się ludźmi, którzy mnie kochają. Ale gdzie takich znaleźć? Jak ich do mnie przyciągnąć? Wreszcie samymi nagrodami nie da się zdobyć posłuszeństwa. Muszą też istnieć kary. Co zatem proponujesz? Nie myślisz, że dobrym rozwiązaniem byłaby wymiana kadry?
Nevi - 2007-11-16, 01:14
:
Niezbyt, ojcze. - odparł z zasmuconą miną Darenis. - Nasza kadra składa się z fachowców, najlepszych w swym fachu, wymiana ich mogłaby być bardzo kłopotliwa, bowiem o fachowców trudno. I fachowcy to inteligentne istoty, oni rozumieją czego od nich oczekujesz, na przykład mówiąc "Arghet, chcę mieć 10 takich wojowniczek, żeby smoki mogły mi posiekać". Ten ogrowy mag mógłby traktować to zadanie jako nagrodę, gdyby tylko nie grozić mu, dać znać, że się docenia to co on robi. - drow oparł się wygodniej o oparcie fotela i wziął do ręki szklankę. Upił kilka łyczków i uśmiechnął się do Nevara lekko.

Taki Aghret na przykład. On - to wielkie tłuste bydle, które codziennie lubi uchlewać się w towarzystwie innych ogrzyc - zna dokładnie siedemnaście nauk różnych szkół walki. To najlepszy specjalista w całych planach. Z tych niewolnic zrobi Ci maszyny do zabijania, które będą Tobie bezwzględnie posłuszne. Ale doceń jego starania, czasami powiedz dobre słowo, to specjalistom pomaga żyć. Że ktoś docenia ich wysiłki w sztuce, w której są najlepsi.
KapitanOwsianka - 2007-11-16, 11:02
:
Masz absolutną rację... Nasi ludzie powinni wiedzieć, że mogą liczyć na nasza organizację. Kiedy skończymy naszą rozmowę wybiorę się do niego. uśmiechnął się dobrotliwie A Ty wybierz mi pięciu ludzi godnych zaufania i fachowców. Porozmawiam z nimi i jakoś ich nagrodzę. powiedział spokojnie a potem upił łyk drinka po raz pierwszy dzisiejszego dnia. Wróćmy jednak do interesów. Odnośnie drugiego doradcy mam kogoś na oku: Atheaklen Vervilt. Co nie zmienia faktu, że chętnie porozmawiam z tym mieniakiem. Może być przydatny. poprawił się w fotelu i wbił wzrok w pustą ścianę nad kominem. Powinienem coś tutaj powiesić. Jakiś obraz... Sprawa druga: Chciałbym, żebyś zaprosił do mnie Alberta Blanka. Chcę z nim porozmawiać. Da się załatwić?
Nevi - 2007-11-16, 15:38
:
Znakomity pomysł, ojcze. - Darenis upił kilka łyków i spojrzał uważnie na Nevara, jakby chciał sobie coś przypomnieć.
Atheaklen Vervilt? Kto to? - zapytał, unosząc brwi.
Alberta Blanka? Oficjalnie nic się między Wami nie stało, jednak Albert domyśla się, kto mógł być prowodyrem tych działań w kopalniach. Oczywiście, przekażę mu zaproszenie osobiście, wątpię by odmówił. - powiedział z lekko rozbawionym uśmieszkiem drow i rozejrzał się po pokoju.
KapitanOwsianka - 2007-11-17, 04:53
:
Zobaczysz kto to... Pewien stary znajomy. uśmiechnął się tajemniczo. Nawet jeśli Albert się czegoś domyśla, to nie ma dowodów, a bez tych nie odważy się mi nic zarzucić. Chcę dać mu do zrozumienia, że nie jestem zachwycony wynikiem głosowania. Nie mniej wszystko się dobrze układa. Na najbliższym posiedzeniu Wielkiej Rady rozpoczniemy negocjacje odnośnie zmiany ustawy, by wszyscy ją zaakceptowali. Sprawa trzecia: jak już kiedyś wspominałem chcę zorganizować przyjęcie ze zbiórką dobroczynną. To poprawi nasz wizerunek. Chcę zaprosić wszystkich, którzy są ważni. Musimy tylko wybrać cel.
Nevi - 2007-11-17, 14:36
:
Darenis uśmiechnął się wesoło, popijając drinka, którego coraz to mniej było w szklance.
Oczywiście, że się nie odważy. Raczej zwyczajnie zorganizuje coś podobnego, tyle, że tym razem celem będzie nie jakieś tam kopalnie złota, a Kompania Kupiecka "Czerwona Flaga", czyli krótko mówiąc Ty, ojcze, ja i tysiące ludzi, których zatrudniamy. Wątpię, by Albert się porwał na wypowiedzenie nam handlowej wojny. To nie jest w interesie miasta, a Albert jest pod wpływem kogoś, dla kogo interes miasta to praktycznie wszystko. - powiedział drow i poprosił Nevara o kolejną cygaretkę. Gdy już ją odpalił i zaciągnął się, to odpowiedział:

Ojcze, ta ustawa nie przejdzie. Wielki Mag na to nie pozwoli. Nie umniejszy ton złota, które zostają u Armii Enigmajskiej przy każdej koniunkcji. Armia z oczywistych powodów również nie stanie za nami. Albert? Nie zrobi niczego, co nie spodoba się Wielkiemu Magowi. Gildia Wiedzących? Sam przecież zdajesz sobie sprawę, że Kerna to miłość Kathagrosa. A Straż od wieków trzyma z Gildią Magów, jakby łączyło ich coś więcej niż zwykła sympatia między zarządzającymi tymi organizacjami. Tego się nie da wykonać, chyba, żebyś przekonał Alberta. On wydaje mi się najsłabszym ogniwem w całej świcie Kathagrosa. - powiedział Darenis wesołym tonem, jednak Nevar - jak zwykle - poczuł, że jego przybrany syn mówi wyjątkowo poważnie. Naprawdę dobrze się znali.

Przyjęcie, przyjęcie. Musimy wybrać coś, co nie narazi kompanię na opinię takiej, która urządza takie przyjęcie, by poprawić swoją nadwątloną reputację. Myślę, że powinniśmy dać sporą sumkę na "Głos Sulvar'thar", zawsze to dobrze mieć dobre stosunki z dziennikarzami. I dać jakąś sumkę stowarzyszeniu jakichś artystów, którzy w ramach wdzięczności i nadziei na kolejne dotacje, zaczną sławić imię kompanii. Co o tym myślisz, ojcze?
KapitanOwsianka - 2007-11-17, 14:52
:
Nevar chwilę się zasępił. Myślę, że na następnym posiedzeniu musimy zaproponować zmianę, a nie zniesienie ustawy. Prawo pierwokupu całości towarów jest dużo bardziej korzystne dla rozwoju miasta niż obowiązek sprzedawania połowy towarów armii. Zaproponujemy też wprowadzenie prawa składu. Co Ty na to? zapytał odstawiając prawie pełną szklankę na stolik, ale nie czekał na odpowiedź Założymy fundację... I mecenat. Część zysków z inwestycji w złoto przeznaczymy na rozwój, albo lepiej kupno gazety i artystów. Ale celem zbiórki musi być coś co do głębi poruszy wszystkich. Nawet Kathargosa, albo jeszcze lepiej jego kochankę. Muszę też pomyśleć jak poprawić stosunki z Wielkim Magiem. I chyba nawet mam pomysł. na jego twarzy wykwitł jakiś demoniczny uśmiech.
Nevi - 2007-11-17, 15:11
:
Wątpię, by Kathagros na to poszedł. To jednak cholernie uparty skurczybyk. Na dodatek darzy nas zgoła utrudniającą nam interesy antypatią. - mruknął Darenis, również odstawiając szklankę.

"Głos" jest fundowany z ramienia Związku Cechów, Albert wymyślił, że skoro rzeźbiarze, malarze również należą do Związku, to czemu by nie należeli do niego pisarze? I tu pojawia się kolejny problem w osobie naczelnego pisma. Jeśli w jakiś sposób narazimy się Albertowi, to "Głos" przestanie być jednostronny, o to już się postara Hasken Goldhand, naczelny oczywiście. Chyba, żeby go jakoś zainteresować naszymi propozycjami. - Darenis uśmiechnął się szeroko, jakby wpadł mu do głowy pewien pomysł.
O ile dobrze pamiętam, to na moim biurku leży pismo, które coś niezbyt miłego mówi o Haskenie. Sprawdzę je potem.

Coś co poruszy wszystkich... Kto najbardziej cierpi w Sulvar'thar? Oprócz naturalnie mieszkańców Slumsów, którzy cierpią codziennie z własnego wyboru. Sieroty wojenne? W zasadzie nie, jest fundusz armii, który finansuje praktycznie wszystkie wydatki sierot. Ojcze, te sieroty wojenne, które wszędzie byłyby biedne, dzisiaj studiują w Kolegium i uczęszczają na prywatne lekcje śpiewu, tańca czy szermierki. Armia ma jednak gest. Ktoś inny? Hm..., mam pomysł! Zbiórka na budowę świątyni Sylis? Na to każdy musiałby przyjść, biorąc pod uwagę zaciętość z jaką Kościół Sylis tropi wszelkich niewierzących. Zyskałbyś dodatkową przychylność Kościoła, a przynajmniej większości z Arcykapłanów. O, masz pomysł jak poprawić stosunki z Arcymagiem, ojcze? Czy to tajemnica czy możesz się tym podzielić ze mną?
KapitanOwsianka - 2007-11-17, 15:54
:
Kathargos to bardzo mądry człowiek. Myślę, że przy odrobinie perswazji i rozmowy zrozumie o co mi chodzi. uśmiechnął się. Pytanie o pomysł poprawy stosunków zbył milczeniem. Hasken Goldhand - przekup go, zaszantażuj, albo zlikwiduj. O ile możemy na tym stanowisku obsadzić kogoś, kto będzie nam odpowiadał.
Myślę, że kult Sylis i tak ma za duże poważanie, by budować mu kolejną świątynie. Trzeba znaleźć coś innego i nie pretensjonalnego. Może właśnie założenie fundacji wspierającej artystów i pisarzy?

Nevi - 2007-11-17, 16:39
:
Być może. - mruknął Darenis i rozejrzał się, jakby czegoś szukał.

Spróbuje najpierw szantażu, potem będę myślał o ewentualnej poprawie jego statusu majątkowego czy to o jego przyśpieszonym zgonie. - zadeklarował drow i spojrzał na swojego przybranego ojca.

Zyskasz poparcie artystów ogółem mówiąc, ale do prostych ludzi to nie dotrze, bo prości ludzie mają gdzieś sprawy artystyczne, wydają im się zwyczajnie niezbyt ważne. Ważne dla nich to dzieci, wyżywienie, stabilność. Może zbiórka pieniędzy na uniwersytet dla dzieciaczków z biednych rodzin? Pomyśl, ojcze, Uniwersytet im. Nevara Nalfeina...
KapitanOwsianka - 2007-11-17, 17:20
:
To bardzo dobry pomysł. W mieście chyba nie ma Uniwersytetu. Ufundujemy go. Operacja na złocie powinna wystarczyć. A zbiórka będzie na stypendia dla ubogich ludzi. Możemy zacząć od kilku katedr. Filozofia, literatura, alchemia, medycyna. Co myślisz o tym pomyśle? uśmiechnął się a oczy świeciły mu jak sztubakowi jakiemuś. Zleć poszukanie odpowiednich wykładowców, a także odpowiedniego pałacu, lub posesji.
Nevi - 2007-11-17, 17:42
:
Mam miejsce na główną siedzibę, ojcze. To Filary Sulvar, więc jest tam dość niebezpiecznie, ale jeśli miałby powstać tam Uniwersytet im. Nevara Nalfeina, to myślę, że miasto byłoby bardzo zadowolone, choćby z tego, że Filary nie byłyby takimi lepszymi nieco Slumsami. Poza tym dochodzi do tego mnóstwo budynków, które są opuszczone, a które moglibyśmy wykupić i przerobić na akademiki dla studentów. - uśmiech Darenis sięgał już od ucha do ucha. Wiele zmieniło się w jego zachowaniu przez ostatnie kilka miesięcy, jakby przypomniała sobie o nim jego młodzieńcza natura.
Ten budynek na główną siedzibę to było kiedyś muzeum sztuki enigmajskiej, nawet dobrze prosperowało, ale ktoś stwierdził, że lepiej by takie muzeum było w Ratuszu i miejsce zostało zwyczajnie opuszczone. Miasto chętnie sprzeda nam ten budynek, zważywszy na to, co chcemy z niego zrobić.

Filozofia, literatura, alchemia, medycyna i może ekonomia? W końcu Uniwersytet będzie fundowany przez Kompanię Kupiecką, prawda?
KapitanOwsianka - 2007-11-17, 17:57
:
Tak... To będzie świetna wytwórnia późniejszych pracowników. Oczywiście przy odrobinie indoktrynacji. Chcę jednak by Uniwersytet był dla każdego. I ma być na naprawdę wysokim poziomie. Czesne umiarkowane. Oczywiście dla młodych zdolnych stypendia. Bardzo dobry pomysł. Zajmij się tym proszę, na ten czas swoje obowiązki możesz przekazać komuś, kogo uznasz za godnego. wyciągnął się wygodnie w fotelu. Wśród naszych niewolników na pewno są jacyś mędrcy. Uwolnimy ich i damy dobrą pracę. To chyba będzie wszystko. Chyba, że masz jakąś sprawę?
Nevi - 2007-11-17, 18:12
:
Pensje wykładowców? - zapytał z przebiegłym uśmieszkiem drow.
Ludzie lubią pieniądze, nie, wszyscy lubią pieniądze. Wyobraziłem sobie obrazek, gdy dostajemy prośby o przyjęcie niektórych mędrców z Kolegium i minę Wielkiego Maga, gdy się o tym dowiaduje. Ale to w zasadzie nieważne.

Czesne będzie umiarkowane, zaraz kogoś wyślę do nadzorców niewolników. Na pewno kogoś tam znajdą odpowiedniego. Poza tym, dam troszkę pieniędzy Haskenowi za reklamę uniwersytetu, przy okazji z nim porozmawiam o tych nieprzyjemnych dla niego wieściach. - znowu przebiegły uśmieszek.

Nie, to wszystko, ojcze. Obowiązki obowiązkami, a na dodatek teraz Uniwersytet, jakoś sobie dam radę. - Darenis wstał z tą swoją kocią gracją i spojrzał przez wielkie okno na Główny Plac.
Do zobaczenia, ojcze. - powiedział i skierował się ku wyjściu. Po chwili już go nie było.
KapitanOwsianka - 2007-11-17, 20:20
:
Nevar podniósł się i wygładził płaszcz. Poprawił kamizelkę i spokojnym krokiem wyszedł z gabinetu. Zdaje się, że zapomniał o śladach krwi na posadzce. Skierował się ku odpowiedniemu skrzydłu, a potem schodami na dół do miejsca gdzie trenowano niewolników. Chwilę kluczył w labiryncie korytarzy, by wreszcie znaleźć odpowiednie miejsce. Pchnął duże, podwójne drzwi i wszedł do zimnych komnat podziemia.
Nevi - 2007-11-17, 20:30
:
Zimne komnaty podziemia rozbrzmiewały krzykiem Arghata, wrzeszczącego ochryple na dziesięć młodych i pięknych przedstawicielek różnych ras. Była tu elfka złota, drowka, jedna aasimarka, zwykła ludzka kobieta, piękna erynia, jedna, w której krew różnych ras zmieszała się w wyjątkowy sposób, który zapewnił jej niespotykaną urodę, była tu też ogniowa genasi, ale też powietrzna genasi, która właśnie krzyżowała bliźniacze klingi z bliźniaczkami, których rodowód planarny chyba nie byłby do określenia.
Wszystkie dziesięć kobiet było praktycznie nagie. Miały na sobie tylko skórzane spódniczki, bardzo krótkie, nieutrudniające ruchów spódniczki. Wszystkie nosiły też przypięte do łydek spore woreczki. Tak samo miały na ramionach, przedramionach i udach.

Powietrzna genasi skoczyła zdumiewająco wysoko, odbiła się od ściany bosymi stopami i walnęła treningowymi mieczami bliźniaczki w głowy. Obie padły na ziemię, ale nie były nieprzytomne. Siła ciosu powinna złamać im karki, jednak te podnosiły się, warcząc, plując piaskiem, który widocznie nadzorca kazał tutaj wnieść, i ruszały znowu do ataku. Reszta nosiła kamienie. Wielkie, zajebiście wielkie kamienie. Głazy wręcz.
KapitanOwsianka - 2007-11-17, 20:37
:
Nevar przez chwilę przyglądał się trenującym dziewczynom z niekrytym zadowoleniem. Nie przerywał, chociaż korciło go porozmawiać z każdą z nich. Czekał, pozwolił by to Arghat go zauważył i pierwszy zrobił jakiś krok.
Nevi - 2007-11-17, 20:43
:
Arghat ryczał w niebogłosy na dziewczyny, by nosiły kamienie szybciej. Nevar zauważył, że biorą je z wielkiego stosu na prawej stronie i przenoszą go, budując nowy stos, na lewą stronę. Głazy jak nic miały po dwadzieścia kilogramów, a dziewczyny nosiły je po kilka naraz.

Tamte trzy walczyły nadal, powietrzna genasi z łatwością raz po raz uderzała je w głowy, w odsłonięte miejsca ciała, a te tylko wstawały raz po raz i znowu próbowały walki.

Ogrowy mag wreszcie go zauważył, ryknął jeszcze raz, by nie przerywały noszenia, ani walki i podszedł do drowa.

To tamta, o której Ci mówiłem, panie Nalfein. Jest szybka, jest zawzięta, ale brakuje jej siły. Dlatego następne dwadzieścia godzin będzie nosiła kamienie. Za każdy upuszczony dostaje kolejną godzinę noszenia następnego dnia. Tak jak każda zresztą. - powiedział wyraźnie zadowolonym tonem ogrowy mag i spojrzał na walczące dziewczyny.
KapitanOwsianka - 2007-11-17, 20:54
:
Panie Arghat... Imponujące. Na prawdę imponujące. powiedział podziwiając je. Jeśli tylko mogę coś zauważyć: uczą się walczyć w strojach, które nie krępują ruchów. Na codzień będą nosiły jedwabie i stroje dużo bardziej złożone. powiedział wyciągając dłoń z sygnetem w stronę ogra. Jak pan myśli, ile czasu zajmie jeszcze trening?
Nevi - 2007-11-17, 21:22
:
Ogrowy mag uśmiechnął się obleśnie, a jego co najmniej sześć podbródków zafalowało.
Dziękuje, panie Nalfein.

To tylko do noszenia kamieni. Technik uczą się mając na nogach kajdany, które zastępują im obciążniki. - wyjaśnił nadzorca, a właściwie trener, dziewczyn.

One nie śpią, więc potrzebny mi będzie jeszcze góra miesiąc. Potem jeszcze przewidziane zostały lekcje manier, wiedzy o Sulvar'thar, najnowszych wydarzeniach i będą gotowe do pańskiego użytku. - wielkie łapsko ogra zacisnęło się na dłoni Nevara, który poczuł mimowolnie dreszcz obrzydzenia.
KapitanOwsianka - 2007-11-17, 21:40
:
Ale nic po sobie nie pokazał. Usmiechnął się nawet. Miesiąc? Nie dałoby się tego jakoś przyspieszyć? Bardzo mi zależy na tym by jak najszybciej stały się moją ochroną. powiedział i zlustrował spojrzeniem tyłek jednej z bliźniaczek. No cóż widać trzeba czekać... Panie Arghat... Jestem zadowolony, zastanawiałem się nawet czy nie chciałby pan objąć stanowiska głównego nadzorcy? A może ma pan jakieś inne pomysły?
Nevi - 2007-11-17, 21:47
:
Dałoby się przyśpieszyć, panie Nalfein, jednak to bardzo kosztowna metoda, ale w końcu co to dla pana. - mruknął ogrowy mag i podążył za wzrokiem drowa, po czym uśmiechnął się szeroko, a jego podróbki zatańczyły dziki taniec.

Naprawdę satysfakcjonuje mnie ta praca. Robię to co lubię, uczę zabijać, i jeszcze dostaję za to wynagrodzenie. - roześmiał się Arghat i spojrzał na Nevara.
KapitanOwsianka - 2007-11-17, 21:52
:
W jaki sposób zatem będę mógł Cię nagrodzić? zapytał wyrażając umiarkowane zainteresowanie, na odpowiedź jednak nie czekał. Powiedz mi coś więcej o tej metodzie i może niech inne pokażą nieco ze swych umiejętności.
Nevi - 2007-11-17, 22:16
:
Nagrodzić? Pieniądze w zasadzie już mi niepotrzebne, bo pensję mam sporą. Kobiety się wręcz na mnie rzucają. - coś w umyśle Nevara szepnęło w reakcji na te słowa "akurat".
Robię to, do czego zostałem stworzony, więc mi więcej nie potrzeba. - powiedział nadzorca niewolników, cały czas się uśmiechając.

O metodzie można by długo mówić. Dlatego inaczej to troszkę wytłumaczę, nie używając terminologii fachowej, bowiem nikt z niej nic nie rozumie, nie wyłączając mnie.

One muszą być szybkie, więc przed kilkoma dniami każda z nich stała przed dwudziestoma niewolnikami, z których każdy miał kosz pełen otoczaków, którymi w nie rzucał. Każde trafienie było dla każdej z nich równoznaczne z tysiącem przysiadów. Kolejny dzień zaczynał się od zlikwidowaniu wszystkich skurczów i naprawieniu im mięśni. To wymaga ciągłej opieki uzdrowicieli. Ci uzdrowiciele faszerują je grzybami, stymulującymi pracę mięśni, to nieco odurza przez pierwsze kilka dawek, ale potem organizm nie reaguje, nie, nie reaguje reszta organizmu, reagują mięśnie i ścięgna. Panie Nalfein, z mięśni tych dziewczyn można by robić broń, która nigdy by nie zawiodła. Będą one takie twarde, a przy tym nogi, ręce, brzuch, zachowa jędrność, bowiem nie będzie przyrostu tkanki mięśniowej, a jednak mięśnie - dzięki grzybom - będą pracowały jakby one miały po dwa metry i trzy kilogramów mięśni w sobie.

Te ćwiczenia z kamieniami są niezbędne, by one pracą fizyczną wspomagały działanie tych grzybów. Widzi pan ich oszołomione lekko spojrzenia? To właśnie przez te grzyby, jeszcze działają na ich umysł. To tylko w zasadzie przygotowanie do prawdziwego treningu. One mają po dziesięć godzin dziennie trzymać w ręku broń i walczyć, jak tylko umieją, potem ja wybieram, która z nich nadaje się do konkretnego stylu walki. Mało kto jest w stanie przyjąć Zor'dragh'tur do siebie, a ta powietrzna przyjęła, dlatego ma teraz dwa miecze i jest w stanie zabić wszystkie pozostałe. Reszta jednak też jest dobra. Ogniowa ma talent do Teletristorwis, czyli do walki ząbkowanymi nożami, trzymanymi ostrzem w dół. Nie ma osoby, która by nie zginęła od jej pchnięcia w plecy. Bliźniaczki mają styl bliźniaczych ostrzy, inaczej mówiąc Duolokzatarsas. One umieją bronić się godzinami, jeśli działają we dwójkę. Przy tym są najbardziej wytrzymałe z nich. Każda z nich dostaje dziennie po dwieście pięćdziesiąt batów, mających utwardzić im skórę, która jest leczona przez uzdrowicieli. Bliźniaczki wytrzymują sto dwadzieścia batów na raz, jak skończę przyjmą nawet i sześćset. - Arghat tryskał wręcz zadowoleniem.

Poza tym, wszystkie cały czas coś robią. Wyposażone zostały w wczepy skórne, które stymulują pracę mózgu, by nie mogły zasnąć. One będą wprost nie do zaskoczenia. Polują na jedzenie, bowiem nie wiemy w jakich warunkach może się pan znaleźć, więc dbamy o to, by mogły żywić się byle czym. Polują na szczury. Bez broni. Nie mają również noży, więc radzą sobie palcami. Są przy tym bardzo zręczne. Ognista umie nawet je przygotować zapiekane w sosie. I niech pan mi wierzy, ja tego szczura próbowałem, on był autentycznie dobry. - zapewnił z uśmiechem trener.

Poza tym każda z nich dziennie musi walczyć co najmniej cztery godziny bez przerwy. Teraz walczą powietrzna z bliźniaczkami. Za chwilę będzie zmiana, ognista, drowka i ta aasimarka. Poczeka pan?
KapitanOwsianka - 2007-11-17, 22:25
:
Nevar był pod wrażeniem. Oczywiście, poczekam... powiedział, ale potem jakby się zmartwił Czy te baty to konieczność? Boję się, że mogą uszkodzić nieodwracalnie skórę dziewczyn, a one mają być idealne. chwilę nad czymś się zastanawiał a potem powiedział: No dobrze... Wyjaśniłeś mi na czym polega trening. Teraz pytanie... Jak możemy go przyspieszyć i ile by to kosztowało. Momentalnie zamienił się w pragmatycznego kupca. I skąd pewność, że któraś mnie nie zdradzi? Zadał sobie pytanie w myślach.
Nevi - 2007-11-17, 22:32
:
Baty to konieczność. Moglibyśmy używać zaklęcie kamiennej skóry o zmniejszonych efektach, ale nie byłoby takiego efektu. A skóry im naprawiają uzdrowiciele. - powiedział Arghat, obserwując dziewczyny noszące kamienie.

Moglibyśmy wysłać je na Zewnętrze, jakieś pięćset kilometrów od Słupa, gdzie czas nieco inaczej płynie, zwalnia swój bieg. Im bliżej Słupa tym wolniej płynie, ale im bliżej, tym magia słabnie, a ona jest niezbędna w naszym treningu. Biorąc pod uwagę, strażników, ochronę, zaopatrzenie to kosztowałoby to jakieś co najmniej pięćdziesiąt tysięcy złotych Kół. - nadzorca też się momentalnie zmienił. Chłodno wyliczył wszystkie ceny danych rzeczy Nevarowi i na koniec powiedział:
Ale efekt mógłby być znacznie większy, bo jeśli za miesiąc tam, minie tutaj góra tydzień, a będziemy pięćset kilometrów od Słupa, to moglibyśmy zbliżyć się do niego jeszcze bardziej, by trenować więcej, a tym samym zapewnić im większe umiejętności. Ale to wtedy, gdy nie będą potrzebowały już magii uzdrowicieli.
KapitanOwsianka - 2007-11-17, 22:45
:
Dobrze... Przygotuj wszystko. Chcę byście już jutro ruszyli. powiedział i tym samym przypieczętował rozparcelowanie większości zysków z jego małej spekulacji. Trzeba znaleźć następny numer. A dzisiaj chciałbym dać im trochę wolnego. Zabrać na pewną przejażdżkę. Niech będą gotowe na popołudnie. Umyte, ubrane. Chcę je zabrać na zakupy. Myślę, że każda dziewczyna od czasu do czasu ich potrzebuje. Oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko. Ale Arghat czuł, że nie powinien mieć nic przeciwko, jeśli to nie jest makabrycznie ważne.
Nevi - 2007-11-17, 22:53
:
Nie jestem pewien czy to dobry pomysł, panie Nalfein. One mają rytm dobowy ustalony, a przez te grzyby może im coś nagle odpierdzielić i zaczną zabijać wszystkich w zasięgu wzroku. I niech pan nie mówi, że pan sobie da radę. Nasza powietrzna wydłubała oczy palcami strażnikowi, który miał hełm. I nie są dokładnie kontrolowane. To dopiero później wchodzi w życie. - powiedział autentycznie smutno Arghat.
KapitanOwsianka - 2007-11-17, 23:00
:
Nevar się zasępił One też potrzebują odmiany i rozrywki. Tym bardziej przed wyjazdem. powiedział ponuro Z drugiej strony ryzyko... Chciałem je zabrać do krawca. spojrzał na ogra tak jakby szukał zrozumienia, ale po chwili zrezygnował. Co ile trzeba im podawać grzyby?
Nevi - 2007-11-18, 14:47
:
One w tej chwili myślą tylko o walce, panie Nalfein. Dla nich w tej chwili istnieje tylko walka, to też jedna z metod przeze mnie stosowanych. Jeśli pan chce mieć dziesięć dziewczyn, które rozsieką wszystkich, którzy mogą panu zagrozić, to one muszą się tej walce poświęcić w pełni, dla nich dopiero później można kupować suknie, zabierać je na bale i tak dalej. Inaczej się rozproszą i zwyczajne nici z całego treningu. Nie będzie pełny. Tak jak nie jest teraz. - powiedział trener ślicznotek i spojrzał na drowa poważnym wzrokiem.

Ma pan jakiegoś zdolnego szermierza pod ręką, panie Nalfein? Zobaczy pan i ich umiejętności i przekona się pan, że pana szermierz - choć będzie miał kłopoty - to je pokona. Po kolei oczywiście.
KapitanOwsianka - 2007-11-18, 15:19
:
Nie trzeba... Wierzę Ci. Przecież jesteś na tym stanowisku dlatego, że jesteś najlepszy. powiedział i zrobił ruch tak jakby chciał sie ukłonić, ale było to tak płytkie, że w zasadzie mógł się tylko zachwiać. Wracaj do pracy... Chciałbym by trening był ukończony jak najszybciej. powiedział i uznając tym samym rozmowę za skończoną ruszył spokojnym krokiem w kierunku olbrzymich drzwi.
Nevi - 2007-11-18, 15:24
:
Arghat uśmiechnął się, odwzajemnił ukłon w reakcji na ruch Nevara, jednak wykonał półukłon dworski z idealnymi przydechami.
Po chwili zaczął znowu wrzeszczeć na dziewczyny noszące kamienie i obserwując walczącą powietrzną z bliźniaczkami.
KapitanOwsianka - 2007-11-18, 16:04
:
Nevar spokojnie opuścił salę ćwiczeniową i kiedy tylko zamknęły się za nim podwójne wrota wyjął z wewnętrznej kieszeni płaszcza jedwabną chustkę. Najpewniej była perfumowana, bo przyłożył ją do nosa, a potem ruszył korytarzem wycierając dokładnie dłoń, która dotykała ogra. Kiedy skończył ten manewr, a zajął mu on więcej czasu niż powinien rzucił chustkę prosto w olej płonący na talerzu ustawionym na żeliwnym trójnogu. Znalazł schody i wyszedł na dziedziniec, gdzie już czekała na niego bryczka. Wsiadł i kazał wieźć się do domu.
Nevi - 2007-11-18, 16:13
:
Stangret strzelił lejcami, a bogato zdobiona bryczka, tak charakterystyczna w całym mieście, ruszyła poprzez dziedziniec Kompanii Kupieckiej, na którym kręciło się setki istot, przekrzykujących się nawzajem, wymieniających pogłoski, ceny za towary i robiących tysiące innych rzeczy.

Bryczka minęła bramę i ruszyła przez Główny Plac, specjalnie wytyczoną dróżką dla pojazdów kołowych, które inaczej by utknęły w gęstej ciżbie, kręcących się wszędzie mieszkańców Sulvar'thar. Mijali kolejne atrakcje Księżycowych Alei, wielkie, wzniosłe budynki, cudowne monumentalne posągi, piękne płaskorzeźby, które wywoływały zachwyt u tych, którzy po raz pierwszy oglądali tą dzielnicę.

Jechali przez nikogo nie zatrzymywani.

Napisz już w swojej posiadłości.