dworkin napisał/a: | ||
Solidne romatnische sci-fi Dałbym 5/10, ale jednak dwa aspekty filmu wydały mi się na tyle ciekawe i oryginalne, że uznałem je za coś więcej. 1 - groteska biurokratycznej niemożności, pomimo że chamsko tendencyjna i nieprawdopodobna, to komiczna jak u Barei i obywatelom postkomuny znana. 2 - wątek dożywotnej samotności i pokusa ratowania się przez wciągnięcie do niej drugiej osoby, chyba najbardziej wartościowy. To grubsza sprawa, wspaniały archetyp i materiał do przemyśleń. No i dziewczyna zbyt niezła, by jej nie obudzić Dlatego 6/10 |
MrSpellu napisał/a: |
No dla mnie najciekawsza rozkmina dotyczyła tego co w filmie nie zostało pokazane. Reszty podróży. Czy byli naprawdę szczęśliwi? Z jednej strony to była "bezludna wyspa" ich świat się dramatycznie skurczył. Z drugiej strony... to była "bezludna wyspa" i to był tylko ich świat. Bez z martwień, mogli mieć na wszystko wyjebane. Mieli tylko siebie, mogli sobie (dosłownie) zbudować dom i przez resztę życia oglądać gwiazdy (i tak się stało). Tylko czy to naprawdę im wystarczało? |
dworkin napisał/a: | ||
Nie zwróciłem na to aż takiej uwagi, ale chyba masz rację. I zastanawiam się teraz, że nie zrobili bachorka. Czy byłoby to kolejne wciągnięcie niewinnej osoby w samotność? Chyba tak. A z drugiej strony, odebrałoby siłę akcentu na tylko i wyłącznie ich relację, miłość dwojga kochanków, dla której wszystko wokół jest tłem. |
dworkin napisał/a: |
Nazywajmy jednak rzeczy po imieniu. |
dworkin napisał/a: |
Co ja będę rozmawiał z ludźmi, którzy nie dotknęli problemu większego niż brak środków na koncie. Dlatego wydaje się im, że jakiekolwiek gorsze zawirowanie, jak np. poważna choroba i żyć już nie sposób. A wielu ludzi żyje i czerpie nawet satysfakcję. |
Asuryan napisał/a: |
Ależ w żaden sposób nawet nie próbuję decydować. Według mnie decyzja powinna należeć tylko i wyłącznie do przyszłej matki, ale po co to tłumaczę, jak i tak tego pewnie nie zrozumiesz. |
MrSpellu napisał/a: |
Więc jeżeli ja jestem egoistycznym fiutkiem, to Ty musisz być robotem pozbawionym wyobraźni i prawdopodobnie empatii także. |
dworkin napisał/a: |
I postapiłbym pewnie jak Ty, bo nie zniósłbym strachu przed wizją takiego życia i przed ewentualnymi pretensjami w przyszłości. Wiem jednak, że chodziłoby w tym głównie o mnie, moje odczuwanie, lęki i komfort. To żaden egoizm. Obiektywnie jednak nikt nie wie, jakie byłoby to potencjalne życie i jego satysfakcja. Świadczy o tym fakt, że nawet wśród osób w depresji czy prawdziwie niepełnosprawnych odsetek samobójstw, choć większy niż w ogóle populacji, w swojej grupie stanowi znaczną mniejszość. Co też potwierdza, że z zasady lepiej jest żyć niż nie. |
Trojan napisał/a: |
a czy ksiądz jest szczęśliwy ? |