Zaginiona Biblioteka

Fantastyka zagraniczna - R. Scott Bakker i Książę Nicości.

Nabu Nezzar - 2007-11-13, 21:02
: Temat postu: R. Scott Bakker i Książę Nicości.
R.S.B. zadebiutował na rynku jedną z głośniejszych powieści fantasy ostatnich lat. O pierwszym tomie trylogii Książę Nicości było w momencie wydania w Polsce bardzo głośno a autorze mówiono iż to kolejny talent na miarę Eriksona. Recenzje z reguły były bardzo pochlebne a autor wychwalany pod niebiosa.
Rok po ukazaniu się "Mroku, który nas poprzedza" światło dzienne ujrzała druga część - "Wojownik-Prorok". Kolejne dwanaście miesięcy przyniosły nam zwieńczenie całej trylogii - "Myśl Tysiąckrotną". Dwie ostatnie części cyklu również spotkały sie z pozytywnym przyjęciem przez recenzentów, aczkolwiek można było już zauważyć, iż oceny są trochę niższe niż w przypadku pierwszego tomu.
W przyszłości autor planuje wydać (na szczęście!:P) kolejne książki osadzony w wykreowanym przez siebie uniwersum. Ma to być dylogia The Aspect-Emperor i składać się z "The Great Ordeal" i "The Horns of Golgotterath." Akcja ma dziać się dwadzieścia lat po wydarzeniach ukazanych w Księciu Nicości.
Ale to nie wszystko. Bakker planuje zakończyć swój siedmioksiąg kolejna dylogią - The Second Apocalypse.

Jako, że Książę Nicości bardzo mi się podobał, niezwykle ucieszyłem się na wieść, że autor planuje kontynuować zapoczątkowany cykl.

Co wy sądzicie o Księciu Nicości? Jakie są wasze wrażenia po lekturze? No i czy podzielacie entuzjazm większości recenzentów?
Elektra - 2007-11-13, 22:08
:
Nabu Nezzar napisał/a:
Jakie są wasze wrażenia po lekturze?

Nuuuda... lektura nasenna. Szczególnie pierwszy tom. Może parę ciekawych postaci, ale w sumie nie wiem, skąd te zachwyty. No i oczywiście autor musiał zostawić otwarte zakończenie, żeby dalej robić kasę. ;)

Przeczytałam i sprzedałam. I jakoś nie mam ochoty sięgać po resztę.
Tigana - 2007-11-13, 22:11
:
Elektra napisał/a:
Przeczytałam i sprzedałam. I jakoś nie mam ochoty sięgać po resztę.

Ja byłem w tej szczęśliwej sytuacji, zę pożyczyłem od Elektry - więc nie musiałem kupować. A gdybym to zrobił to czułbym, że wyrzuciłem pieniądze w błoto. zacząłem pierwszy tom i po stu stronach skończyłem - tabletki nasenne to przy Bakkerze placebo.
Toudisław - 2007-11-14, 11:16
:
„Mrok który nas poprzedza”. To trochę dziwna książka i jak bym miał powiedzieć, o czym jest, to miałbym problem. Trochę o wszystkim, a wiec i o niczym. Pomysł był dobry, ale chyba było tego ciut za dużo i zabrakło, żeby skupić się na jednym. Książkę od początku do końca czytało mi się bardzo dobrze i ani przez chwilę się nie nudziłem. Naprawdę dużą zaletą "Mroku.." jest to, że mamy kilku ciekawych i różnych bohaterów. Nie są to postacie szablonowe, czy typowe, tylko żywe i oryginalne. To w jakimś stopniu upodobnia do Eriksona. "Mrok..." to fajna książeczka, może nie cudo, ale bardzo dobra na pewno.
Są tu walki między czarodziejskimi szkołami, wojny miedzy narodami, walka o władzę w sercu cesarstwa. Wojna, miłość, nienawiść.
To, co w pierwszym tomie „Księcia nicości” jest najważniejsze, to postaci. Bardzo różne i charakterystyczne. Ich zachowanie, czyny, cechy charakteru. Nie tylko dodaje książce wartości, ale też stanowi jej duszę. Cnaiur, wódz stepowego plemienia Utemotów, nieustraszony wojownik staje się kompanem Kellchusa i jedynym człowiekiem nieczułym na jego wpływ. Cnauir jest osobą, która szczególnie zwróciła moją uwagę. Mimo faktu, iż jest bezwzględnym i okrutnym wojownikiem. Jego twarde zasady i prostota życiowa budziły mój szczery podziw. Inną intrygującą postacią jest Esmenet. Prostytutka ze świętego miasta i kochanka Drusasa Achamiana. „Mrok, który nas poprzedza” to książka ciekawa i zdecydowanie warta uwagi. Porusza wiele istotnych tematów, takich jak fanatyzm religijny czy manipulacja ludźmi. Niestety czasem książka zdaje się być przegadana i trochę monotonna. Ciągłe monologi bohaterów nie wnoszą wiele nowego, a często są zwyczajnie nudne.
Nabu Nezzar - 2007-11-22, 11:42
:
Bardziej się skłaniam ku opinii Toudiego niż Elektry i Tigany. Dużo bardziej. Choć w trylogii zdarzają się dość często przestoje, to książki czytałem z prawdziwą przyjemnością. Z pewnością "Książę Nicości" to jedna z najlepszych opowieści fantasy, które przeczytałem.
Pochwały przede wszystkim należą się za historię, fabułę. Przede wszystkim wojna, święta wojna, ale też i intrygi polityczne oraz kryjące się, narastające zagrożenie - Apokalipsa.
Postacie są w większości interesujące i zróżnicowane - przede wszystkim Ikurei Conphas, Cnaur, Kelhus, Achamian czy Esmenet. No, ta ostatnia dwójka może trochę mniej interesująca :-P Przy książce najbardziej trzymało mnie... Cesarstwo Nansurskie. W końcu to odpowiednik Imperium Rzymskiego, więc siłą rzeczy nie mogłem przejść obok Nansurium obojętnie :-) Ale taką wisienką na torcie był dla mnie Ikurei Conphas. Świetna postać i jeden z moich najulubieńszych bohaterów ever :-P Dumny, władczy, uparty, egoistyczny, nietuzinkowy... Coś wpaniałego.
Himura - 2007-11-23, 20:10
:
W skrócie: "Książe nicości" to IMO bardzo dobra trylogia, którą zdecydowanie warto przeczytać. I może się wam to wydać dziwne, ale mnie (nie licząc kilku momentów) nie nużyła ani trochę.
Jander - 2007-11-24, 17:33
:
Jeden z moich ulubionych cyklów. Dużo psychologii, filozofii, batalistyki i religii. Zupełnie mnie nie dziwi, że monologi bohaterów są dla niektórych nudne - nie jest to typowa akcja spodziewana w książkach z gatunku fantasy.
Autor koncentruje się przede wszystkim nie na akcji samej w sobie, ale bohaterach i ich relacjach z innymi bohaterami oraz działaniami i motywacjami wobec zastałych sytuacji.
Poza Esmenet wszystkie postacie przykuły moja uwagę - Anasurimbor Kellhus, który pojawia się znikąd i szybko znajduje się w centrum wydarzeń otoczony ludźmi, którzy ufają mu bezgranicznie, Drusas Achamian, którego życie nie rozpieszcza, władający niesamowitą gnozą(magia w tym świecie jest prosta, ale świetnie zaaranżowana), Cnaiur urs Skiotha, świetnie zbudowany psychologicznie bohater, pozornie prosty barbarzyńca, jednak po trzech tomach już nie mogę tego o nim powiedzieć. Ikurei Conphasa i Esmenet nie lubiałem. Ikurei wydał mi się prosty i w końcowym efekcie - głupi, a Esmenet była zbyt uległa.
Przez trzy części nie nudziłem się w żadnym momencie, a kupiłem dwie pierwsze wyłącznie na podstawie okładki,blurba i wydawnictwa, bo nie słyszałem wcześniej o tym nic.
Cykl długich monologów i świetnych scen bitewnych.
Czekam na kolejne części, można powiedzieć, że czekam na Drugą Apokalipsę :)
pozdrawiam
ajsber - 2007-12-08, 10:22
:
Zdecydowanie jestem po stronie Elektry i Tigany. Po hymnach pochwalnych poprzedzających pojawienie sie książki spodziewałem sie Bóg wie czego - czegoś na miarę Martina czy Eriksona, a otrzymałem fantasy, która trochę nuży trochę ciekawi, i gdyby nie kilka wyrazistych postaci jak wspomniany przez Toudisława Cnauir byłaby (IMHO) nie do wytrzymania.

OT :
Cały czas sie upieram, mimo gorących zaprzeczeń Wydawców, że "Skoki " Donaldsona padły właśnie ze względu na brak podobnej jak w przypadku "Księcia Nicości" reklamy. Nic tu nie ma do rzeczy brak zainteresowania ze strony czytelników - BO ONO JEST ! A jeśli sie wydaje, że go nie ma to można SKUTECZNIE je wywołać powszechnie znanymi technikami - patrz powyżej.
Kolejna próba wydania ( której mimo zapewnień nie będzie //mur ) zrobiłaby przy odpowiednim marketingu to co trzeba ( i ucieszyłaby dusze opuszczonych w połowie drogi //mur )
Toudisław - 2007-12-08, 11:13
:
ajsber napisał/a:
Po hymnach pochwalnych poprzedzających pojawienie sie książki spodziewałem sie Bóg wie czego - czegoś na miarę Martina czy Eriksona,

No ja tych hymnów nie słyszałem nigdy. Nawet mi do głowy nie przyszło porównać Księcia nicości do Martina czy Eriksona. Tym bardziej, że od pierwszego tomu było widać, że to nie to. Książka może i dobra, ale czasem mocno irytuje. O ile tom pierwszy był dość ciekawy, to później już było coraz wtórnej i coraz nudniej. Tom 3 to już odgrzewanie schematu z Tomu 1. Ewentualna kontynuacja mnie nie pociąga.
Elektra - 2007-12-08, 11:21
:
Toudisław napisał/a:
No ja tych hymnów nie słyszałem nigdy. Nawet mi do głowy nie przyszło porównać Księcia nicości do Martina czy Eriksona. Tym bardziej, że od pierwszego tomu było widać, że to nie to.

Były takie głosy, ja je słyszałam (a raczej czytałam ;) ). I dlatego z rozpędu kupiłam wszystkie części. A trzeba było zacząć pierwszą i sobie resztę darować... No ale niektóre osoby, którym ufam, i którym często podobają się te same książki co mi, tak zachwalały tę serię.
Tigana - 2007-12-08, 18:56
:
Toudisław napisał/a:
No ja tych hymnów nie słyszałem nigdy. Nawet mi do głowy nie przyszło porównać Księcia

Były, były. Na kilku portalach pojawiły się entuzjastyczne recki, a i chyba w pismach nie fantastycznych było kilka pochwalnych recek. Nawet miałem kupić - dobrze, że się powstrzymałem.
Jander - 2007-12-08, 22:01
:
Duża polaryzacja poglądów nt. Księcia Nicości to dla mnie kolejny plus ;)
pozdrawiam
AM - 2007-12-09, 02:26
:
ajsber napisał/a:
Zdecydowanie jestem po stronie Elektry i Tigany. Po hymnach pochwalnych poprzedzających pojawienie sie książki spodziewałem sie Bóg wie czego - czegoś na miarę Martina czy Eriksona, a otrzymałem fantasy, która trochę nuży trochę ciekawi, i gdyby nie kilka wyrazistych postaci jak wspomniany przez Toudisława Cnauir byłaby (IMHO) nie do wytrzymania.

OT :
Cały czas sie upieram, mimo gorących zaprzeczeń Wydawców, że "Skoki " Donaldsona padły właśnie ze względu na brak podobnej jak w przypadku "Księcia Nicości" reklamy. Nic tu nie ma do rzeczy brak zainteresowania ze strony czytelników - BO ONO JEST ! A jeśli sie wydaje, że go nie ma to można SKUTECZNIE je wywołać powszechnie znanymi technikami - patrz powyżej.
Kolejna próba wydania ( której mimo zapewnień nie będzie //mur ) zrobiłaby przy odpowiednim marketingu to co trzeba ( i ucieszyłaby dusze opuszczonych w połowie drogi //mur )


Książę Nicości również padł.
Toudisław - 2007-12-09, 02:38
:
AM napisał/a:
Książę Nicości również padł.

Czyli nie będzie kontynuacji ? Bo z myśli tysiąc krotnej aż się o nią prosi. Czyli rozumiem że ksiażka dość marnie się sprzedawała ? Czy Autor przerwał serię ?
Tigana napisał/a:
Były, były. Na kilku portalach pojawiły się entuzjastyczne recki

Ja słyszałam o tej książce dobre opinię. Ale złych też nie brakowało. Na zachwyty raczej nie trafiłem.
Jander - 2007-12-09, 02:49
:
Toudi - spójrz na pierwszy post tego tematu.
Autor pisze i wydaje w przyszłym roku. Ale mamy się chyba nie spodziewać wydania w Polsce.
pozdrawiam
Himura - 2007-12-09, 12:53
:
Może jednak, to Panie Andrzeju jak z kontynuacją Księcia?
AM - 2007-12-09, 13:21
:
Himura napisał/a:
Może jednak, to Panie Andrzeju jak z kontynuacją Księcia?


Kontynuacja będzie, nic się nie zmieniło, mimo że seria przynosi straty. Właściwie powinienem zacytować przy tej wypowiedzi Ajsbera, żeby unaocznić mu jak bardzo pozory potrafią mylić.
Himura - 2007-12-09, 13:46
:
Cieszę się, iż kontynuacja będzie natomiast ze strat już nie (może jeszcze uda się wyjść serii "na prostą").
ajsber - 2007-12-10, 18:18
:
AM napisał/a:

Kontynuacja będzie, nic się nie zmieniło, mimo że seria przynosi straty. Właściwie powinienem zacytować przy tej wypowiedzi Ajsbera, żeby unaocznić mu jak bardzo pozory potrafią mylić.


Może tym razem po prostu MAG nie trafił i mimo promocji seria nie zarabia. Sam mogę być przykładem bo na pewno niczego więcej, jeśli chodzi o Księcia, nie kupię. Nie podoba mi się po prostu. W swej wypowiedzi zaznaczałem jedynie, że Skoki sie żadnych ( przynajmniej ja nie zauważyłem ) reklam nie doczekały.
pyton - 2007-12-11, 16:47
:
Dziwi mnie tak mała ilość pozytywnych ocen Bakkera. Dla mnie był on znacznie lepszy od Eriksona, ustępując w fantasy jedynie Martinowi. Wielki, spójny świat, bardzo ciekawe postacie, akceptowalna ilość magii, brak sztampowych elfów, krasnoludów i smoków - jak dla mnie, było to po prostu świetne.
AM - 2007-12-11, 17:24
:
ajsber napisał/a:
AM napisał/a:

Kontynuacja będzie, nic się nie zmieniło, mimo że seria przynosi straty. Właściwie powinienem zacytować przy tej wypowiedzi Ajsbera, żeby unaocznić mu jak bardzo pozory potrafią mylić.


Może tym razem po prostu MAG nie trafił i mimo promocji seria nie zarabia. Sam mogę być przykładem bo na pewno niczego więcej, jeśli chodzi o Księcia, nie kupię. Nie podoba mi się po prostu. W swej wypowiedzi zaznaczałem jedynie, że Skoki sie żadnych ( przynajmniej ja nie zauważyłem ) reklam nie doczekały.


Trudno trafić, jeśli czytelnicy nie ufają wydawcy oraz recenzentom. Dzisiaj proces wydawania książek nowych autorów i wprowadzania ich na rynek przypomina trochę rosyjską ruletkę; wyjdzie albo nie. I czasami statystycznie wychodzi, ale tylko czasami i nie ma to nic wspólnego z jakością książek.

Więcej na ten temat w tym wątku http://www.zaginiona-bibl...opic.php?p=8570

Ostatnie posty zostały przeniesione do powyższego wątku - Elektra

Jander - 2008-08-24, 18:43
:
Kolejna część cyklu, The Judging Eye, ma wyjść na początku stycznia. Ciekawe czy MAGowej premiery można się spodziewać w 2010.
Beata - 2008-08-24, 20:26
:
Czytam teraz "Myśl tysiackrotną". W zasadzie książka mi się podoba. Autor wykreował spójny świat, w którym działa magia, ale taka "skanalizowana" (tylko poprzez szkoły magii, które ze sobą rywalizują), poszczególne państwa prowadzą ze sobą wojny (a jeśli przez przypadek nie prowadzą, to przynajmniej intrygują), bohaterowie mają psychikę, walczą z własnymi słabościami i uczuciami. I jeszcze ta krucjata (religia, jako siła sprawcza i destrukcyjna zarazem). I anatomia manipulacji. Zatem, dlaczego podoba mi się tylko w zasadzie? A bo jakaś taka ta trylogia bez błysku... zwłaszcza prolog mnie zezłościł... Kellhus wyrusza na poszukiwanie ojca, tylko na podstawie przeczucia, z małym plecaczkiem... i tak idzie... idzie... zachwyca się drzewami i strumyczkiem... idzie... idzie... I ciekawi mnie, co też on je? Bo w owym plecaczku tylko na kilka dni jedzonko ma...
Nabu Nezzar - 2008-08-24, 21:14
:
Jander napisał/a:
Kolejna część cyklu, The Judging Eye, ma wyjść na początku stycznia. Ciekawe czy MAGowej premiery można się spodziewać w 2010.
Wiadomo już cokolwiek o fabule?
Beata napisał/a:
I ciekawi mnie, co też on je? Bo w owym plecaczku tylko na kilka dni jedzonko ma...
Pewnie ma lembasy :-P
Jander - 2008-08-24, 21:40
:
Spojlery indeed
Myślę, że Dunyaini nauczyli go polowania, między wieloma innymi umiejętnościami. ;) Poza tym jak tylko spotykał ludzi to oni robili to za niego.
Wysłali go z zadaniem - ojciec Kellhusa pojawiał się w ich snach, a Dunyaini są bardzo zamkniętą sektą, jakakolwiek ingerencja z zewnątrz była dla nich zła, toteż Kellhus miał się go pozbyć.
Jak dla mnie "błysk" tkwi w psychologii postaci, niespotykanej w innych powieściach fantasy
Co do kolejnej części -
Cytat:
Some twenty years have passed since the events narrated in The Prince of Nothing. Anasurimbor Kellhus now rules all the Three Seas, the first true Aspect-Emperor in a thousand years. The masses worship him as a living god, though a few dare claim he's a walking demon. With Proyas and Saubon as his Exalt-Generals, he leads a holy war deep into the wastes of the Ancient North, intent on destroying Golgotterath and preventing the Second Apocalypse. His wife and consort Esmenet, meanwhile, remains in Momemn, where she struggles not only to rule his vast empire, but their murderous children as well. And Achamian, who lives as a Wizard in embittered exile, undertakes a mad quest to uncover the origins of the Dunyain. But Achamian, of all people, should know that one must be very careful what one seeks ...

No i to będzie trylogia, nie dylogia jak wcześnie zapowiadano. Nazwa drugiej części - The White-Luck Warrior
Beata - 2008-08-25, 09:24
:
Akstrahując już od tego nieszczęsnego prologu, który powinien w podtytule mieć adnotację "jak długo człowiek jest w stanie przetrwać bez jedzenia, jednocześnie wędrując po manowcach", już wiem, czego mi brakuje u Bakkera. Mianowicie wrednego, złośliwego, cynicznego poczucia humoru! Takiego na przykład, jakie jest u Eddingsa... Temat wojen religijnych i manipulacji politycznych świetnie nadaje się do takich cynicznych, wrednych komentarzy! A tu Achamian poważny jak cegła! I inni bohaterowie też! No, do licha, ciężko jest polubić takich ludzi - śmiertelnie poważnych, wypełnionych jedynie ogromnym poczuciem misji dziejowej. I to jest ten brak "błysku", o którym pisałam wcześniej. I żeby było jasne - nie chodzi o to, żeby na każdej stronie bohaterowie sypali bon motcikami jak z rękawa - ale gdyby tak raz na rozdział... ;)
Jander - 2008-08-25, 10:33
:
Widocznie bohaterowie nie mieli tego w kontrakcie, toteż zachowywali się jak prawdziwi ludzie, nie jak bohaterowie książek, zawsze cyniczni i wredni - znajdź mi w czasie naszych średniowiecznych krucjat takie osoby. ;)
Poza tym książka to niejako pretekst do poprowadzenia pewnego rodzaju filozoficznych rozważań, stąd unikanie takiego podejścia. Zgadzam się, że ciężko ich polubić - to nie są typowi bohaterowie, są raczej słabi, nie są tak pociągający jak Podpalacze Mostów, co nie znaczy, że gorsi. Aczkolwiek Podpalacze Mostów w rzeczywistości nigdy by nie zaistnieli, natomiast osoby o profilu psychologicznym ( ;) ) bohaterów Księcia by się znalazły.
pozdrawiam
Beata - 2008-08-25, 11:27
:
Jander napisał/a:
Widocznie bohaterowie nie mieli tego w kontrakcie, toteż zachowywali się jak prawdziwi ludzie, nie jak bohaterowie książek, zawsze cyniczni i wredni

No, nie wiem - po prostu brakuje mi takiego humoru (w zasadzie - jakiegokolwiek humoru) - wydaje mi się, że to taki psychologiczny wentyl bezpieczeństwa jest. Dla mnie jest nieco nienaturalne, że wszyscy bohaterowie - nawet ci bardzo mało znaczący - niosą na plecach świadomość brania udziału w przełomowych wydarzeniach. Owszem, taka refleksja przychodzi czasem do głowy, ale z reguły dzieje się to "we wspomnieniach dziadka". A tu wszyscy są tacy "od pierwszego kopa uświadomieni i przejęci powagą uczestnictwa w wiekopomnym dziele". Nie uważam, że wszystkie opisane postaci powinny kombinować, jaki by tu kawał zrobić swoim towarzyszom, ale niechby chociaż jeden taki się znalazł... do licha, przecież w tak potężnej armii powinien być jakiś gość-kawalarz - statystyka się kłania!
Jander - 2008-08-25, 12:37
:
Wydaje mi się, że taką świadomość mogli mieć uczestnicy prawdziwych krucjat. Chociaż masz rację, brakuje jakiejś wesołej gromadki albo chociaż osoby, która zwiększałaby często zdruzgotane morale świętej armii. Chyba że w religii Tysiąca Świątyń śmiech jest zabroniony... O.o
Beata - 2008-08-25, 21:06
:
Jander napisał/a:
Chyba że w religii Tysiąca Świątyń śmiech jest zabroniony... O.o

No właśnie - to nie jest wykluczone. Przed chwilą przeczytałam, że ci "nowo narodzeni" rozglądali się po zaułkach z takim wyrazem twarzy, jakby chcieli zajrzeć za róg. Brrr... od razu Inkwizycja mi przyszła na myśl. Nie lubię Kellhusa. Zdecydowanie.
Jander - 2008-08-25, 23:57
:
Beata napisał/a:
"nowo narodzeni" rozglądali się po zaułkach z takim wyrazem twarzy, jakby chcieli zajrzeć za róg

To znaczy jakim? Chyba nie zrozumiałem metafory :D
Bakker stworzył bardzo specyficzne postacie, niektórym zupełnie nie przypadną one do gustu. Anasurimbor jest niewątpliwie najbardziej interesującą postacią z całego grona, ale ze względu na jego specyficzność trudno go polubić. A na ostatniej stronie można go znienawidzić, przynajmniej jeśli lubiło się Achamiana tak jak ja. No i uwielbiam również Cnaiura za jego nieobliczalność (podobnie jak u Karsy od Eriksona).
Beata - 2008-08-26, 08:00
:
To cytat z głowy był (dlatego bez "uszu"). A takie zdanie wpadło mi w oczy gdzieś w okolicach połowy "Myśli tysiąckrotnej". Skojarzyło mi się z podejrzliwością, szpiegowaniem, tropieniem, podglądaniem... no, jednym słowem z Inkwizycją. Uważam, że Kellhus jest za takie postępowanie swoich zwolenników odpowiedzialny, nawet jeśli niechcący mu to wyszło. I nawet jeśli cel, do którego dąży, jest bardzo ważny, wręcz fundamentalny. Niestety, cel nie powinien uświęcać środków...
Jander - 2008-08-26, 10:39
:
Pewnego rodzaju inkwizytorskie metody pewnie miały pomóc utrzymać krucjatę w ryzach. Anasurimbora moralność niewiele obchodzi, przez cały czas posługuje się podstępem, wie czego ludzie chcą i czego się boją, realizuje swoje cele i wymaga bezwzględnej lojalności - co w końcu osiąga.
ASX76 - 2008-08-28, 12:47
:
Jand-> Poczucie moralności jest jednym z elementów "mroku, który nas poprzedza". Gdy piszesz, że "Anasurimbora moralność niewiele obchodzi", wyrażasz się nieprecyzyjnie. Otóż nie ma z nią nic wspólnego, ponieważ w swoich działaniach znajduje się/wykracza poza pojęcia dobra i zła.

Achamian "Płaczek" jest zdecydowanie najnudniejszym i najbardziej schematycznym bohaterem. Od jego ciągłego zrzędzenia, marudzenia, jęczenia... robiło mi się niedobrze. ;)

Beata-> Przy konstruowaniu postaci Kellhusa Bakker wykorzystał idee filozofii F. Nietzschego o nadczłowieku, dlatego jest on... jaki jest, czyli bezwzględnie realizuje swoje zamierzenia wykorzystując swoją potęgę intelektualną i sprawność fizyczną. Nie ma tu miejsca dla żadnego "niestety". :-P
Toudisław - 2008-08-28, 12:52
:
Książe nicości To dla mnie kalka z Wypraw krzyżowych. Bo Wszystkie wydarzenia w tej książce można jakoś odnieść do zdobywania Jerozolimy. Te wojskowe jak i polityczne są tutaj po prostu przeniesione. Wiec nic oryginalnego tu nie ma. Za to postacie to inna bajka. Te są ciekawe i różnorodne. Mamy całą paletę zupełnie innych charakterów. Mamy tez głównego bohatera mistrza manipulacji i sterowania tłumem. Geniusza ale nie co ograniczanego przekonaniem o własnym geniuszu.
Mnie żartów tam nie brakowało. Psuły bu one klimat powieści. Fanatyzm religijny i ciągłe zagrożenie z różnych stron może człowieka wyprać z poczucia humoru.
Z Tomu na tom było dla mnie gorzej bo coraz mniej oryginalnie. Książka byłą czasem a długa.
Beata napisał/a:
"jak długo człowiek jest w stanie przetrwać bez jedzenia, jednocześnie wędrując po manowcach",

A może to miało być nawiązanie do Jezusa ?
Beata - 2008-08-28, 13:01
:
ASX76 napisał/a:
Beata-> Przy konstruowaniu postaci Kellhusa Bakker wykorzystał idee filozofii F. Nietzschego o nadczłowieku, dlatego jest on... jaki jest, czyli bezwzględnie realizuje swoje zamierzenia wykorzystując swoją potęgę intelektualną i sprawność fizyczną. Nie ma tu miejsca dla żadnego "niestety". :-P

No właśnie... niestety... ;) Im więcej o nim czytałam, tym bardziej przestawał mi się podobać... Opowieść Bakkera wyraźnie nie jest zakończona - być może w następnych częściach okaże się, że postępowanie Kellhusa było uzasadnione, że tak trzeba było... co wcale nie zmienia faktu, że oceniam tę postać negatywnie - nie lubię dziada i już!
Toudisław - 2008-08-28, 13:20
:
Beata napisał/a:
że tak trzeba było... co wcale nie zmienia faktu, że oceniam tę postać negatywnie - nie lubię dziada i już!

Tylko że nie wiem czy ty nie lubisz jego czy tego co on prezentuje. On nie zmusza ludzi do niczego czego tak naprawdę sami by nie chcieli. Wpuszcza ich demony. Wie czego chcą i to im właśnie daje korzystając z psychologi tłumu. On sam nie jest zły. Daje ludziom możliwość a oni już sami robią co im w uszy gra.
Beata napisał/a:
nie lubię dziada i już!

Ja jestem wobec niego zimny. Ignoruje go. Na takich ludzi nie ma innej metody.
Jander napisał/a:
No i uwielbiam również Cnaiura za jego nieobliczalność

Karsa wyszedł lepiej. Bo karasa jest nie obliczalny ale wie czego chce a Cnaiur nie
ASX76 - 2008-08-28, 13:22
:
Zielony-> Powiedz mi, gdzieś Ty widział oryginalną książkę fantasy? Wszyscy, mniej czy bardziej, wykorzystują wcześniejsze koncepcje, idee...

Jedyne ciekawe postacie Kellhus i Cnaiur. Reszta nie wykracza poza przeciętność. Nie dostrzegam tu aż "całej palety"... ;)

Piszesz, że Kellhusa ogranicza przekonanie o własnym geniuszu... Proszę o choćby jeden przykład.

Główny problem Księcia Nicości (jako cyklu) nie leży w braku oryginalności, lecz fabularnej schematyczności i niewielkiemu jej zróżnicowaniu. III część to już "jazda po linii prostej". ;) Jej lektura także mi się dłużyła.

Wędrówka po pustyni mogła stanowić nawiązanie do (rzekomego) mesjasza. O to już trzebaby zapytać autora.

Beata-> Humor absolutnie nie pasuje do cyklu Bakkera. Uważam, że jego ewentualne wprowadzenie zepsuło by mroczny klimat. Szczególnie jeśliby miałoby to być dowcipkowanie w stylu Eriksona w MKP. :-x
Beata - 2008-08-28, 13:34
:
Toudisław napisał/a:
Tylko że nie wiem czy ty nie lubisz jego czy tego co on prezentuje.

Wychodzi mi, że nie akceptuję jego metod postępowania z ludźmi, tych bezdusznych, mechanicznych wręcz manipulacji - jak powiem to i tamto, to on postąpi tak i tak. Zupełnie jak przepis na gotowanie makaronu. To jest obrzydliwe, odbiera tym ludziom podmiotowość, w jakiś sposób odhumanizowuje ich, robi z nich trybiki w maszynie. To, że Kellhus jest mądrzejszy, inteligentniejszy od wszystkich, nie daje mu prawa do takiego traktowania ludzi.

W ramach edytowania dodam, że gdybym spotkała takiego faceta "na żywo", wiałabym od niego gdzie pieprz rośnie (mimo zupełnie prywatnego podziwu dla jego inteligencji).
ASX76 - 2008-08-28, 14:25
:
Beata-> Z różnego rodzaju manipulacjami ludźmi mamy do czynienia na co dzień i bynajmniej nie jest to jedynie domena Kellhusa. ;)
On nie odhumanizuje ludzi. Jeśli już pójść tym tropem myślenia - on obnaża fasadowość ich moralności, "ukazuje"/wywleka słabości i je wykorzystuje. Jakim prawem? Silniejszego...
Odbiera podmiotowość? Silniejsi i/lub mądrzejsi odbierają podmiotowość słabszym... Czy tylko Anasurimbor tak czyni? Różnica polega na tym, że robi to bardziej spektakularnie, bo i mocniejszy jest.
Oczekujesz od nadczłowieka żeby przejmował się losami podludzi? Nie osłabiaj mnie. :-P

Nawiążę na chwilę do rzeczywistości. Człowiek wykorzystując swoje przewagę intelektualną nad innymi istotami, stał się panem ich życia i śmierci i jakoś nie bardzo widać, żeby przejmował się ich losami. Na skutek jego działań wiele gatunków zginęło i jeszcze wiele zginie... Realizuje swoje cele (niczym Kellhus), a że przy tym zniszczy/zabije inne organizmy?
Weźmy np. masowe rzezie Indian. Gdzie wówczas znajdowała się moralność białych chrześcijan? Oni "tylko" realizowali swoje cele... Przykłady możnaby mnożyć...
Silniejsi żyją kosztem słabszych - tak było, jest i będzie.
Może w końcu ktoś/coś uczyni to samo z ludzką rasą? ;)
Toudisław - 2008-08-28, 14:53
:
ASX76 napisał/a:
Zielony-> Powiedz mi, gdzieś Ty widział oryginalną książkę fantasy? Wszyscy, mniej czy bardziej, wykorzystują wcześniejsze koncepcje, idee...

ASX ty mnie chyba nie zrozumiałeś. To że Trylogoa to fabularna kopia wypraw krzyżowych ine jest zarzutem. Dal mnie jest to celowy zabieg autora. Szczególnie że zrobił to z dużą dokładnością. To było tylko stwierdzenia faktu ;) .
ASX76 napisał/a:
"całej palety"... ;)

Ja ich tam widziałem więcej. Inna sprawa, że książkę czytałem dośc dawno i już nie wszytko pamiętam.
Beata napisał/a:
To jest obrzydliwe, odbiera tym ludziom podmiotowość, w jakiś sposób odhumanizowuje ich, robi z nich trybiki w maszynie.

Sami sobie to robią. To jest ich tragedia ich problem. Sami oddają człowieczeństwo bo jest to dla niech prostsze. Tak działają dyktatury i tak działa Socjalizm
Jander - 2008-08-28, 15:09
:
Beata napisał/a:
robi z nich trybiki w maszynie

W gruncie rzeczy autor właśnie to chciał czytelnikom pokazać - jesteśmy tylko maszynami, w których wystarczy pociągnąć za odpowiednią wajchę, żeby dostać co chcemy.
Anasurimbor stosuje takie metody by zdjednoczyć ludy Earwy i mieć szanse sprostać zagrożeniu Nie-Boga. Czyli wykorzystuje ludzi by mogli przetrwać - to chyba szlachetny cel? ;)
Achamiana lubię, bo przy posiadaniu naprawdę dużej mocy jest tylko człowiekiem ze wszystkimi jego słabościami. Zdobył całkowicie moją sympatię, jak również Cnaiur - może również dlatego, że stali się niejako antagonistami Wojownika-Proroka.
Romulus - 2008-08-28, 15:25
:
Zgadzam się z ASX-em. Mnie cykl Bakkera znudził. Poza ciekawymi w miarę postaciami Cnaiura i Kellhusa nie znalazłem nikogo interesującego. Achamian był irytujący i nieciekawy, dziwka za którą obydwaj biegali - trafiło się ślepej kurze ziarno: tak bym ją podsumował.

Generalnie, nie znalazłem w tym cyklu niczego na tyle interesującego, aby pozostawić go sobie i rozdałem darmo. Największą wadą było wodolejstwo, które w 3 tomie sięgnęło w moich oczach poziomu ciężkostrawności. Wątpię, abym sięgnął po kolejne powieści, jeśli się ukarzą w Polsce. Nie jest to fantasy do kitu. Przeciętna - a więc trzyma poziom większości takich dzieł. Ale dla mnie o za mało.
Jander - 2008-08-28, 17:22
:
Wiesz, dla Ciebie wodolejstwo, dla mnie pasjonujące monologi ;) Toteż Bakker wyznacza dla mnie najwyższą półkę fantasy.
Toudisław - 2008-08-28, 17:48
:
ASX76 napisał/a:
Silniejsi żyją kosztem słabszych - tak było, jest i będzie.

Ale też żyje dzięki słabszym. To dwustronna wymiana. Lepiej zdawał sobie z tego sprawę.
ASX76 napisał/a:
Oczekujesz od nadczłowieka żeby przejmował się losami podludzi? Nie osłabiaj mnie. :-P

Czy on jest nadczłowiekiem to się Jeszce przekonamy bo musi Jeszce nie dać się pokonać.


Cykl czasem nudzi rzeczywiste. Z Tomy na tom jet gorzej bo mniej oryginalnie. Ale i tak sobie te książki cenie. Ze względu na Bohaterów, świat i właśnie wile odniesień do filozofii czy historii. Autor za bardzo skupił się chyba na tym a zapomniał trochę o fabule
Beata - 2008-08-28, 18:45
:
ASX76 napisał/a:
Oczekujesz od nadczłowieka żeby przejmował się losami podludzi?

Tak. To się nazywa współ-czucie. Popatrz na etymologię tego słowa - wspólne odczuwanie, umiejętność postawienia się w sytuacji innego człowieka, zrozumienie... do licha, chyba teraz z Nietzschem dyskutuję, a nie z Tobą, ASX - wybacz. Nota bene, Nietzschego też nie lubię... :P .

ASX76 napisał/a:
Może w końcu ktoś/coś uczyni to samo z ludzką rasą? ;)

Też będę przeciw :) .

Toudisław napisał/a:
Czy on jest nadczłowiekiem to się Jeszce przekonamy bo musi Jeszce nie dać się pokonać.

I o to się martwię najbardziej - jeśli wygra, to bez współczucia równie dobrze mógłby w ogóle nie stawać do walki - będzie tak samo zły i odczłowieczony, jak Nie-bóg. No chyba, że na koniec Cnaiur go w końcu zabije, Maintanet ustanowi kult przyrodniego brata, a Achamian w jakiejś pustelni będzie pisał wspomnienia i ogólnie się zadręczał... ;)
Toudisław - 2008-08-28, 20:11
:
Beata napisał/a:
do licha, chyba teraz z Nietzschem dyskutuję, a nie z Tobą, ASX - wybacz. Nota bene, Nietzschego też nie lubię... :P .

Ale empatia nie musi byś słabością. Bo właśnie empatia odróżnia nas od zwierząt. Bez tego nad człowiek nie potrafił by oceniac innych. On musi mieć uczucia by rozumieć uczucia innych. Tylko je w sobie dusi by osiągnąć cel ;) No a sam Kelhus nie jest gorszy ni lebszy od dotoczenia bo dwór Cesarza i świątynia to też banda bezwzględnych i pozbawionych współczucia ludzi. Nie trzeba być nad człowiekiem by nie mieć litości
ASX76 napisał/a:
Piszesz, że Kellhusa ogranicza przekonanie o własnym geniuszu... Proszę o choćby jeden przykład.

Geniusz zawsze ogranicza. Bo on Zbyt mu ufa i nie spodziewa się że człowiek może mu zagrozić. Następne książki pewnie by to pokazały. Widać że czasem nie potrafił zrozumieć motywów działania innych, przecież nie każdy był pod jego wpływem
Beata napisał/a:
to bez współczucia równie dobrze mógłby w ogóle nie stawać do walki - będzie tak samo zły i odczłowieczony, jak Nie-bóg

Jeżeli wygra zajmie jego miejsce ... możliwe. Tak bywa natura nie znosi pustki
Nabu Nezzar - 2008-08-28, 22:52
:
Toudisław napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Piszesz, że Kellhusa ogranicza przekonanie o własnym geniuszu... Proszę o choćby jeden przykład.

Geniusz zawsze ogranicza. Bo on Zbyt mu ufa i nie spodziewa się że człowiek może mu zagrozić. Następne książki pewnie by to pokazały. Widać że czasem nie potrafił zrozumieć motywów działania innych, przecież nie każdy był pod jego wpływem
Przepraszam bardzo, ale stwierdzenie o geniuszu, którego ogranicza własny geniusz dużo bardziej, właściwie jak ulał, pasuje mi do Ikurei Conphasa, bratanka cesarza Nansuru. NOtabene mojej ulubionej postaci :-)
Kellhusa nic nie ogranicza. Kellhus jest ponad wszystkim. Jest jak Bóg w Starym Testamencie. Ma też w sobie trochę z Jezusa (poświęcenie), aczkolwiek wydaje mi się, że jest to jedynie środek, który uświęca cel. Mówiąc po ludzku - zwykła ściema ;)
Beata - 2008-08-29, 20:16
:
ASX76 napisał/a:
Beata-> Humor absolutnie nie pasuje do cyklu Bakkera. Uważam, że jego ewentualne wprowadzenie zepsuło by mroczny klimat. Szczególnie jeśliby miałoby to być dowcipkowanie w stylu Eriksona w MKP. :-x

Przemyślałam sprawę i muszę przyznać Ci rację (niestety :P ) - faktycznie, dowcipkowanie w stylu Eriksona zepsułoby mroczny klimat. Ale w takim razie nadal nie wiem, dlaczego ta trylogia taka jakaś bez błysku mi się wydaje... :(
ASX76 - 2008-08-29, 22:19
:
Toudisław napisał/a:

ASX ty mnie chyba nie zrozumiałeś. To że Trylogoa to fabularna kopia wypraw krzyżowych ine jest zarzutem. Dal mnie jest to celowy zabieg autora. Szczególnie że zrobił to z dużą dokładnością. To było tylko stwierdzenia faktu ;) .


Skoro fakt jest oczywisty, to po co go stwierdzać? ;)
Określenia typu: "kalka" i "nie ma tu nic oryginalnego" mają raczej negatywny wydźwięk, a swoją opinię sformuowałeś tak, że można było to odczytać jako zarzut(y). Dziękuję za wyczerpujące wyjaśnienie.

Karsa wyszedł lepiej od Cnaiura? Wolne żarty... Gieroj Eriksona w porównaniu z bohaterem Bakkera jest prymitywem. Twiedzenie, że postać wyszła lepiej, ponieważ "jest nieobliczalna, ale wie czego chce" jest absurdalne. Proszę o logiczne uzasadnienie.
Nie daje mi spokoju również nieszczęsna "cała paleta" bohaterów, rzekomo nad wyraz interesujących... ;) Jeśli nie pamiętasz nazwisk, to czy choćby w przybliżeniu mógłbyś mniej więcej określić o kogo chodzi?

P.S. Kapitalistyczne łapska precz od socjalizmu! Idee były dobre, tylko wykonawcy zawiedli... Socjalizm - TAK, wypaczenia - NIE. :-P

Beata -> Czepiasz się Kellhusa, a przecież w cyklu Bakkera są odrażające stwory i plugastwa, które traktują rodzaj ludzki o wiele gorzej. Anasurimbor nie jest okrutny, nie znęca się nad słabszymi i nie czerpie przyjemności z zadawania cierpienia. Jak wspominałem wcześniej, jest ponad "to". Nawet on nie jest zupełnie wolny od manipulacji, wszakże sam został uwarunkowany i musi podążać tropem/śladem ojca (o ile dobrze pamiętam).
W złym i pełnym przemocy świecie jakim jawi się universum stworzone przez Bakkera, osobnik tracący czas na empatię i tym podobne... , nie miałby najmniejszych szans osiągnąć celu o którym pisał Jand. Kellhus może być jedyną szansą na powstrzymanie Nie-Boga, który najchętniej użyłby ludzkości w charakterze nawozu. Delikatnie mówiąc.
P.S. Nie wybaczę, że dyskutujesz z Nietzsche, a nie ze mną. ;)

Romulus(ie) -> Zgadzasz się z ASX-em, ale ASX nie do końca zgadza się z Tobą. :-P Mnie nudziła dopiero III część, wcześniej było OK.
Bakker bardzo dobrze opisał/przedstawił manipulacje Kellhusa... Azaliż tego nie dostrzegasz?

Zielony -> Pozwolę sobie zacytować: "Z tomu na tom gorzej, bo mniej oryginalnie". We wcześniejszej wypowiedzi napisałeś, że brak oryginalności nie jest zarzutem... A teraz co? Wygląda to tak, jakbyś sam sobie zaprzeczał... :-P

Jest rzeczą oczywistą, że Kellhus ma przygniatającą przewagę intelektualną i fizyczną nad ludźmi. Ponadto w swoim postępowaniu nie ulega emocjom, które mogłyby go osłabić, tudzież insze licho. Jak dla mnie jest uber-człowiekiem. :-P
Używając terminologii piłkarskiej: "jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz"... A Kellhus jak na razie wygrywa wszystko. Pewnie, że i "Herakles d..., kiedy ludu kupa" i może kiedyś "podwinąć mu się noga". ;)

Dwustronna wymiana? Ciekawe... Kiedy wilk zjada owcę, ona traci życie i nie dostaje od niego nic dobrego w zamian. Gdzie tu jej interes? No, chyba że myślała o samobójstwie, wówczas drapieżnik byłby syty i owca szczęśliwa. ;)
Beata - 2008-08-30, 00:15
:
ASX76 napisał/a:
Beata -> Czepiasz się Kellhusa, a przecież w cyklu Bakkera są odrażające stwory i plugastwa, które traktują rodzaj ludzki o wiele gorzej. Anasurimbor nie jest okrutny, nie znęca się nad słabszymi i nie czerpie przyjemności z zadawania cierpienia. Jak wspominałem wcześniej, jest ponad "to". Nawet on nie jest zupełnie wolny od manipulacji, wszakże sam został uwarunkowany i musi podążać tropem/śladem ojca (o ile dobrze pamiętam).

No pewnie, że się czepiam Kellhusa. Bo odrażające potwory i plugastwa są z definicji złe - nikt niczego dobrego po nich się nie spodziewa, a Kellhus na początku robił inne, lepsze wrażenie. Można powiedzieć, że mnie rozczarował. Piszesz, że nie jest okrutny - ja uważam przeciwnie - on jest okrutny przez zaniechanie, przez takie właśnie bycie ponad. A przecież też był manipulowany i wie, jak to jest. A mimo to kłamie i oszukuje zupełnie świadomie. Że cel ma arcyważny, który uświęca wszelkie środki? Tak mi się złośliwie pomyślało, że nie zdziwię się, jeśli Autor w kontynuacji będzie twierdził, ze Kellhus tak strasznie się poświęcił obronie ludzkości przed Nie-Bogiem, że aż własne przekonania etyczne i moralne odstawić na bok musiał... no normalnie dokonał gwałtu na własnej psychice, żeby tylko tych "podludzi" obronić... :P
Toudisław - 2008-08-30, 11:01
:
ASX76 napisał/a:
Zielony -> Pozwolę sobie zacytować: "Z tomu na tom gorzej, bo mniej oryginalnie". We wcześniejszej wypowiedzi napisałeś, że brak oryginalności nie jest zarzutem... A teraz co? Wygląda to tak, jakbyś sam sobie zaprzeczał... :-P

Brak oryginalności względem wydarzeń historycznych nie jest zarzutem. Nie przeszkadza mi to że Autor przepisał historię w innej scenerii. Przeszkadza mi to że każdy tom jest podobny do drugiego w rozwoju akcji i rozwiązaniach fabularnych
ASX76 napisał/a:
Dwustronna wymiana? Ciekawe... Kiedy wilk zjada owcę, ona traci życie i nie dostaje od niego nic dobrego w zamian. Gdzie tu jej interes? No, chyba że myślała o samobójstwie, wówczas drapieżnik byłby syty i owca szczęśliwa. ;)

Bez owiec Wilk zdechł by z głodu. A bez wilka owce wymarły ba na jakieś choróbska. Dwustronna nie oznacza obustronnie korzystnej
Jander - 2008-08-30, 11:40
:
Ale Kellhus nie ma przekonań etycznych i moralnych, stoi ponad tym. ;)
Myślę, że autor tak to zaplanował - część czytelników rozczaruje się Kellhusem i wyruszy razem z Achamianem na poszukiwanie Nieludzi (w kontynuacji), a część ulegnie jego urokowi. Oczywiście gdybyśmy naprawdę żyli w tym świecie to zdecydowana większość z nas by mu uległa, gdyż nie znalibyśmy jego myśli.
Mnie niekoniecznie rozczarował - po prostu mój stosunek do niego się zmienił.
ASX76 - 2008-08-31, 09:25
:
Toudisław napisał/a:

Bez owiec Wilk zdechł by z głodu. A bez wilka owce wymarły ba na jakieś choróbska. Dwustronna nie oznacza obustronnie korzystnej


To nie jest żadna dwustronna wymiana, ponieważ zjadana strona niczego nie otrzymuje w zamian. Wymienia się coś za coś, a nie śmierć za życie. Na ile gatunków rozciągnąłbyś swoją teorię? :-P
Bez owiec wilk sobie spokojnie poradzi, ponieważ w skład jego menu wchodzą przede wszystkim: sarny, jelenie i dziki. Zwierzęta domowe atakuje rzadko, w sytuacji gdy "nie ma co wrzucić na ząb".
Wilki, tak samo jak inne drapieżniki, nie żywią się głównie ofiarami starymi i chorymi. Bardzo często celem są/stają się osobniki młode i niedoświadczone.

Beata-> Starasz się (z)mierzyć/oceni(a)ć postępowanie Kellhusa ludzkimi kategorami/normami, jednak proszę wziąć pod uwagę to, że nie jest on człowiekiem takim jak inni, jest kimś więcej... I właśnie dlatego nie powinno się go mierzyć zwykłą, "ludzką" miarą. :-P
Przekonania etyczne i moralne należą do sfery "mroku, który nas poprzedza", stanowią przeszkodę na drodze do osiągnięcia celu. Celem nadrzędnym jest przetrwanie ludzkości. W obliczu zagrożenia ze strony Nie-Boga każdy środek pozwalający osiągnąć sukces, jest dobry. "Nie czas żałować róż, kiedy płoną lasy".

Proszę pamiętać, że bez Kellhusa, gdyby nie był taki jak jest, cykl straciłby bardzo wiele.
Beata - 2008-08-31, 14:35
:
ASX76 napisał/a:
Beata-> Starasz się (z)mierzyć/oceni(a)ć postępowanie Kellhusa ludzkimi kategorami/normami, jednak proszę wziąć pod uwagę to, że nie jest on człowiekiem takim jak inni, jest kimś więcej... I właśnie dlatego nie powinno się go mierzyć zwykłą, "ludzką" miarą. :-P

Człowiekiem jestem, więc i człowieczą miarę przykładam... :P

ASX76 napisał/a:
Proszę pamiętać, że bez Kellhusa, gdyby nie był taki jak jest, cykl straciłby bardzo wiele.

Tu pełna zgoda. I chociaż motywy Kellhusa rozumiem i wiem, że stawka jest z gatunku najwyższych, to i tak prywatnie go nie lubię. :)
ASX76 - 2008-09-01, 15:11
:
Beata napisał/a:
(ciach) I chociaż motywy Kellhusa rozumiem i wiem, że stawka jest z gatunku najwyższych, to i tak prywatnie go nie lubię. :)


Znacie się prywatnie? ;)

Gdyby Kellhus był taki, jakim chciałbyś go widzieć, nie miałby żadnych szans na realizację swojej misji.
Beata - 2008-09-01, 17:11
:
ASX76 napisał/a:
Znacie się prywatnie? ;)

No pewnie! :) Ja ze wszystkimi ulubionymi bohaterami książek przechodzę na "ty"... a potem udaję się raźnym krokiem na piwko... To standardowa procedura. ;) Ale z Kellhusem bym nie poszła...
ASX76 - 2008-09-02, 07:39
:
Beata napisał/a:
Ja ze wszystkimi ulubionymi bohaterami książek przechodzę na "ty"... a potem udaję się raźnym krokiem na piwko... To standardowa procedura. ;) Ale z Kellhusem bym nie poszła...


1. Czy po piwku krok jest równie raźny jak przed...?
2. W takiej sytuacji czytanie książek jest niebezpieczne, ponieważ grozi popadnięciem w alkoholizm.
3. Procedura powiadasz...
4. Czy ze spotkania z niezwykle inteligentnym osobnikiem (potencjalnie pół-bogiem, jeśli nie lepiej...) można rezygnować lekką rączką?
;)
Beata - 2008-09-02, 08:50
:
Ad.1. To zależy od temperatury dyskusji towarzyszącej, ilości spożytych płynów, jakości posiłku...
Ad.2. W ogóle czytanie książek jest niebezpieczne - grozi nie tylko alkoholizmem, ale również zyskaniem niezależności osądów.
Ad.3. No a jak mam nazwać ten miły zwyczaj? ;) Procedura to takie ładne słowo...
Ad.4. No właśnie, że wcale nie lekką... stąd moja frustracja... :(
ASX76 - 2008-09-02, 12:35
:
1. Azali chodzi tutaj o temperaturę pogodową? ;)
2. Uzyskanie niezależności osądów jest niebezpieczne? Może i tak, ale od czegoś trzeba umrzeć. :-P
3. Słowo "procedura" kojarzy mi się z czymś wykonywanym automatycznie, rutynowo, beznamiętnie... I jak ma się cuś takiego do temperatury...? :-P
4. Aż frustracja? Co też te książki robią z ludźmi... ;)
Beata - 2008-09-02, 12:44
:
Ad.1. Chodzi o temperaturę zdecydowanie nie-pogodową... ;)
Ad.2. I jeszcze "manie" własnego zdania.
Ad.3. Się zaczyna automatycznie, rutynowo i beznamiętnie - a potem, zależnie od temperatury oraz innych fluidów, robi się różnie... ;)
Ad.4. No, sam Waść widzisz - szkody są nieodwracalne. ;)
ASX76 - 2008-09-02, 14:30
:
Ad.3 Brzmi intrygująco... Aż mnie korci (nieśmiało) zapytać co się dzieje, gdy temperatura spotkania osiąga stopień wrzenia? No bo skoro robi się różnie... ;)
Ad.4 Wybaczcie Pani, alem nie ze szlachty, jeno chłop prosty, tedy Waść ze mnie żaden. :-P
Beata - 2008-09-02, 14:43
:
Ad.3. Ach, to już organoleptycznie sprawdzać trzeba... i osobiście... ;) trudno... życie ryzykowne jest...
Ad.4. Modestia przez Waćpana przemawia - wszak sztukę kreślenia liter i składania ich w słowa wszelakie posiadłeś niezawodnie... ;) że o wykorzystaniu do tego celu machin wszelakich nie wspomnę...

A żeby nie było, że to offtop - Kellhus tak nie potrafi! :P
ASX76 - 2008-09-02, 15:04
:
Ad.3 Ora... Orga... że jak? Do You speak Polish? ;)
Aha, zatem z tym "organocośtamcośtam" wiążę się ryzyko jakoweś? Zaczynam się bać... :-P
Ad.4 Skromność to me drugie imię. U panów dobrodziejów robił, to i liznął nieco wiedzy przy tem. ;)

A żeby nie było, że to offtop - Kellhus to Himalaje Intelektu. Kudy mnie, robaczkowi, do Mesjasza Earwy? :-P
Beata - 2008-09-02, 20:13
:
Ad.3. Odpowiadam na pytanie pierwsze: sometimes, especially when I have no time to think.
Komentarz do uwagi dodatkowej: dobrze... grunt to dobrze zacząć... życie w ogóle jest ryzykowne... ;)
Ad.4. Znaczy, trafił swój na swego. ;)

Nadal nie spamuję - Kellhus intelekt swój może na poziomie Mount Everestu nosić, ale ze zwykłymi ludźmi nie umie (nie jest w stanie) się zakolegować - jest skazany na samotność, bo kto by chciał mu całe życie tylko pokłony bić?

Ekhem... to ja poproszę Państwa o wymienianie się punktami np. na pw, a tutaj pozostanie przy niespamowaniu ;P - El
Kszych - 2022-02-07, 20:58
:
Wiem, archeologia.
AM napisał/a:
Kontynuacja będzie, nic się nie zmieniło, mimo że seria przynosi straty.

Szkoda, że jednak się zmieniło. Ale to nie zarzut, w żadnym wypadku – będąc wydawcą pewnie bym podjął taką samą decyzję.
Od przeczytania sporo lat już minęło, ale w pamięci mi zostało wrażenie czegoś może i czasami przynudzającego, ale egzotycznego i lekko pikantnego. Dla mnie zdecydowanie ponadprzeciętna seria; jedna z dwóch (ta druga to Niedowiarek Donaldsona), których mi brakuje do szczęśliwego zakończenia. I pewnie już tak zostanie.
ASX76 - 2022-02-07, 22:36
:
Po takim wpisie może Pan zostać uznany przez co poniektórych za me rzekome kolejne multi konto ;)
Obawiam się że nie po to MAG sięgnął szeroką ręką po nowe fantasy, żeby poświęcać wydawnicze sloty Bakkerowi. Tym bardziej, że jest sporo do wydania, a kokosów z tego żadnych nie będzie //panda
Niedowiarek to całkowicie przegrana sprawa //panda
Cud nad cudami, że chociaż "Gap" wyszedł ;)
Trojan - 2022-02-07, 23:01
:
i to był błąd...
trzeba było zostawić jak leżało...
ASX76 - 2022-02-07, 23:38
:
Trojan napisał/a:
i to był błąd...
trzeba było zostawić jak leżało...


Błędem byłoby nie zbanowanie Pana za to bluźnierstwo :-P
Trojan - 2022-02-07, 23:47
:
przecie z dobrego pomysłu, fajnego wstępu Donladson tak skaszanił kolejne tomy...
moje rozczarowanie przełomu wieków.