Sabetha napisał/a: |
Kolejną zdecydowanie nieudaną postacią jest dla mnie Vilgefortz z cyklu o wiedźminie Geralcie. Sapkowski przeholował nieco i zamiast budzącego grozę czarnoksiężnika wyszła mu postać z powiastki dla dzieci. Byc może jest to spowodowane moją niechęcią do wszelkiej przesady. Nie ma ludzi bezdennie złych i idealnie dobrych. Vilgefortzowi brakuje chociaż jednej pozytywnej cechy, która uczyniłaby go mniej papierowym i bardziej rzeczywistym. |
Sabetha napisał/a: |
Od razu przypomina mi się czarodziejka Polgara z "Belgariady" Eddingsa. W zamierzeniu autora bohaterka absolutnie pozytywna. Nie wiem, co mu po drodze nie wyszło, że znienawidziłam tę postać od pierwszej niemalże strony. Zamiast dostojnej i uzdolnionej czarodziejki udało mu się wykreować nadętą i przemądrzałą babę, bez przerwy mówiącą wszystkim, co mają robić. Na miejscu współbohaterów natychmiast bym ją otruła |
beldin napisał/a: |
bohaterka to wyjątkowo nieskomplikowana postać o dominujących cechach kołka od płotu. |
Fidel-F2 napisał/a: | ||
|
martva napisał/a: |
Opowiadania które poszły w SF były... sympatyczne. I bohaterkę lubiłam, ale pewnie dlatego że była kurduplem i wszyscy się z niej śmiali |
beldin napisał/a: |
A tak w ogóle to też lubić można dużych i można się z nich śmiać |
martva napisał/a: |
Ale wiesz, co innego opowiadanie, a co innego zbiór opowiadań. Te dwa naprawdę były fajne, jak człowiek ich nie czytał zbyt uważnie, ale co za dużo, to niezdrowo |
Tequilla napisał/a: |
A ktoś mnie ostatnio zachęcał do przeczytania tego. Rozumiem, że nie polecacie. |