Zaginiona Biblioteka

Fantastyczny zamtuz - Militarna fantastyka.

Nabu Nezzar - 2007-11-13, 00:01
: Temat postu: Militarna fantastyka.
"Wojna... Nigdy się nie zmienia..."

Wojna od zawsze towarzyszy ludzkości. Niektórzy wręcz mówią, iż nasza rasa jest stworzona do wojowania.
Zmagania wojenne towarzyszą nam, można by rzec, przez całe zycie.
Telewizja, Prasa, Internet - w mediach pełno doniesień o konfliktach na całym świecie. A większość z nas nie pozostaje obojętna na tego typu rzeczy.
Dlatego wojna także obecna jest w literaturze.
Siłą rzeczy w tym wypadku będzie to literatura, ogólnie rzecz biorąc, fantastyczna.
Sci-fi, Fantasy, Horror... W każdym z nich wojna, z uwagi na realia, przedstawiona jest w odmienny sposób.
A jako, że każdy z powyższych gatunków fantastyki ma liczne grono zwolenników (a dla części z nich militarne aspekty stanowią priorytet)
to i książek nastawionych na "wojenkę" jest nie mało.
I tutaj kieruję pytania do Was.

Co sądzicie o tego rodzaju książkach?
Lubicie je czytać czy raczej nastawiacie się na co innego?
Które z nich możecie polecić?
Toudisław - 2007-11-13, 11:56
:
Z fantastyki militarnej czytałem Honor Harington i Johna Ringo.
Takie czytadła, nic nadzwyczajnego, ale przyjemnie i szybko się czyta. W przypadku Honor, często opuszczałem „techniczne” kawałki.

MKP- to jak najbardziej fantastyka militarna. Bardzo dobra na dodatek!
Szczególnie BDU i WL.
Motyw militarny tak często pojawia się w fantastyce, że trudno rozróżnić, co fantastyką militarną nie jest.
Boże Monarchie to dość ciekawa militarna fantastyka bo dzieje się w epoce prochu i armat anie tylko mieczy.
Asuryan - 2007-11-13, 12:55
:
Toudisław napisał/a:
Motyw militarny tak często pojawia się w fantastyce, że trudno rozróżnić, co fantastyką militarną nie jest.

Dokładnie. Poza tym jednocześnie mało jest fantastyki skupiającej się tylko i wyłącznie na militarnym aspekcie. I taki problem występuje chociażby z zaklasyfikowaniem do tego nurtu MKP. Z jednej strony bardzo dużo w niej wątków militarnych, ale z drugiej strony nie stanowią one całości księgi. Do fantastyki militarnej z pozycji które czytałem mogę z czystym sumieniem zaliczyć doskonałą "Rotę" Dana Abnetta. Dodatkowym plusem tejże pozycji dla mnie jest osadzenie jej akcji w settingu Warhammera.
andy - 2007-11-13, 13:30
:
Nie napisze, że jestem fanem tego gatunku chociaż to lubię. A szczególnie te opisy techniczne, bo w sumie zawsze sobie porobuję ze stanem obecnej wiedzy i technologii to porownać, czy to czysty wymysł autora czy może cuś w tym jest?
U Webera razić może mnogość postaci i opisy strategiczno-taktyczne. Ale jak kto nie jest nad tym w stanie zapanować to po co to czyta?.
Cóż opisy bitew i wojenek toczone na Ziemi też proste nie były, patrząc pod tym kątem oczywiście
Shadowrunner - 2007-11-13, 20:21
:
Asuryan napisał/a:
Do fantastyki militarnej z pozycji które czytałem mogę z czystym sumieniem zaliczyć doskonałą "Rotę" Dana Abnetta. Dodatkowym plusem tejże pozycji dla mnie jest osadzenie jej akcji w settingu Warhammera.


W zasadzie to całkiem sporo książek z uniwersum obu Warhamców można zaliczyć do prozy militarnej - choć z ich jakością bywa różnie. "Rota" (a w zasadzie Jeźdźcy Śmierci - bo tytuł oryginału brzmi: "Raiders Of Death") rzeczywiście wyróżnia się na tle tego całego zbiorowiska ala FR-books, ale bardzo mnie rozczarowała. Spodziewałem się po niej bogatej kawalkady kislevskiej armii, prezentacji struktur militarnych tego państwa, o których - w każdym razie do czasu wypuszczenia nowego settingu - prawie nic nie wiadomo, poza pewnymi ogólnikami lub sprzecznymi informacajmi (niekompatybilność między I a II edycją). Dostałem zaledwie namiastkę, choć solidnie napisaną. Chciałem zobaczyć w tej książce Strzelców Erengardzkich rozstrzeliwujących z rusznic sługusów Chaosu, chciałem zobaczyć przybycie na pole walki śpieszonych oddziałów gwardii kozackiej, szarżę bojowozów czy Legionu Gryfona, albo dywersantów z Legionu Niedźwiedzia, a na dobrą sprawę książka skupiła się praktycznie tylko na mieszkańcach stepu i ich formacjach bojowych - to jest ciężkiej kawalerii i lekkiej jeździe. Pozostałe lekki niedosyt...
Tigana - 2007-11-13, 20:26
:
Ja poznałem z tego gatunku tylko klasyczne pozycje:
- "Kawaleria kosmosu" R. Heinleina
- "Wieczna wojną" J. Haldemana
- "Bill, bohater galaktyki" H. Harrisona
i wystarczy. Wszystkie 3 powieści na swój sposób są bardzo ciekawe i warte przeczytania. Najlepsza z nich to chyba dzieło Haldemana pokazujące oprócz okrucieństwa wojny w kosmosie zmiany zachodzące na naszej planecie.
andy - 2007-11-13, 21:55
:
"i wystarczy"
To samo mógłbym powiedzieć w 60% przypadkow knig co czytałem. I wiesz czytam dalej. Dziwne nie?
Tigana - 2007-11-13, 21:58
:
andy napisał/a:
Dziwne nie?

Jeżeli tylko czujesz radość z czytania takich książek to odpowiem: "A czemu nie czytać dalej?"
Mnie ten gatunek nie pociąga więc po lekturze tych trzech powieści śmiało sobie odpuściłem resztę Harrrington itp
andy - 2007-11-13, 22:21
:
Radośc czytania czuję i nie tylko tych. Co mnie w takich produkcjach interesuje to już gdzieś w tym "porządku" pisałem.
Czy reszta fantasy men&women tu obecnych musi mieć podobne poglądy? Oczywiście, że nie. Ale jak się pisze co się nie podoba to wypadałoby to lekko uzasadnić. Po co? Ano np. kotzur co chyba na tym forum jest do odstrzału by więcej błędow nie popełnił i na jedyną słuszną linię się nawrócił. Ale to i tak będzie po fakcie
Nevi - 2007-11-14, 13:13
:
Asuryan napisał/a:
I taki problem występuje chociażby z zaklasyfikowaniem do tego nurtu MKP. Z jednej strony bardzo dużo w niej wątków militarnych, ale z drugiej strony nie stanowią one całości księgi.


Cała MPK to opis jednej wojny prowadzonej na cholernie wielu frontach, a działania innych postaci - pozornie niezwiązanych z wojną - i tak z tą wojną się łączą. Nie widzę tu najmniejszego problemu, by MPK zaklasyfikować do militarnej fantastyki.

A ta jest przeze mnie, można powiedzieć, uwielbiana, choćby z racji tego, że czuję niemały pociąg do bitew, taktyki, strategii, a jeśli na dodatek jest to w świecie fantastycznym, gdzie możliwość wykorzystania oddziałów się zwiększa(choćby Moranthowie z MPK), gdzie dochodzą nowe rasy, biorące udział w starciach, z całkiem nowymi umiejętnościami zabijania, to w ogóle cud, miód i orzeszki.
Asuryan - 2007-11-14, 14:19
:
Anomandaris napisał/a:
Cała MPK to opis jednej wojny prowadzonej na cholernie wielu frontach, a działania innych postaci - pozornie niezwiązanych z wojną - i tak z tą wojną się łączą. Nie widzę tu najmniejszego problemu, by MPK zaklasyfikować do militarnej fantastyki.

Mi przeszkadza w tym właśnie istnienie tych wątków nie związanych z wojną, mimo iż z biegiem czasu się z nią łączą.

Anomandaris napisał/a:
A ta jest przeze mnie, można powiedzieć, uwielbiana, choćby z racji tego, że czuję niemały pociąg do bitew, taktyki, strategii, a jeśli na dodatek jest to w świecie fantastycznym, gdzie możliwość wykorzystania oddziałów się zwiększa(choćby Moranthowie z MPK), gdzie dochodzą nowe rasy, biorące udział w starciach, z całkiem nowymi umiejętnościami zabijania, to w ogóle cud, miód i orzeszki.

Oddałeś dokładnie moje podejście do tego rodzaju fantasy :)
Nevi - 2007-11-14, 14:24
:
Asuryan napisał/a:
Mi przeszkadza w tym właśnie istnienie tych wątków nie związanych z wojną, mimo iż z biegiem czasu się z nią łączą.


No, czasami potrzeba jakiejś różnorodności, zwyczajnie nie da się cały czas pisać o cynicznych gnojach, weteranach, którzy poszli by za swoimi dowódcami na koniec świata itd. Wtedy byłoby zwyczajnie nużąca, a taka drobna niedogodność daje poczucie, że nie wszystko wiążę się z wojną, nawet jeśli nie wiążę się z wojną tylko iluzorycznie.

Asuryan napisał/a:
Oddałeś dokładnie moje podejście do tego rodzaju fantasy :)


Bardzo mi miło :P
Dabliu - 2007-11-15, 01:25
:
Od siebie mógłbym polecić...
Z SF:
"Wieczna wojna" - Haldeman
"Kawaleria kosmosu" - Heinlein
Z Fantasy:
"Legenda" - Gemmell
"Północna granica" - Kres
...jako fajną militarną fantastykę.
Książka Haldemana jest właściwie antywojenna w wymowie.
Nabu Nezzar - 2007-11-15, 13:25
:
Asuryan napisał/a:
Anomandaris napisał/a:
A ta jest przeze mnie, można powiedzieć, uwielbiana, choćby z racji tego, że czuję niemały pociąg do bitew, taktyki, strategii, a jeśli na dodatek jest to w świecie fantastycznym, gdzie możliwość wykorzystania oddziałów się zwiększa(choćby Moranthowie z MPK), gdzie dochodzą nowe rasy, biorące udział w starciach, z całkiem nowymi umiejętnościami zabijania, to w ogóle cud, miód i orzeszki.

Oddałeś dokładnie moje podejście do tego rodzaju fantasy :)
I moje, ponieważ mam dokładnie takie same podejście do tego typu literatury. Właściwie to mógłbym non stop czytać tylko militarną fantastykę - przeważnie osadzoną w klimatach fantasy, a od czasu do czasu dla odmiany w realiach sci-fi.
Geoffrey - 2007-11-15, 13:55
:
Miód i orzeszki są wtedy, jeśli cóś z tych bitew jeszcze wynika.
Jak w "wiecznej wojnie" na przykład.
Sama naparzanka, to dla mnie mało.
Koncepcja, koncepcja to jest mniód.

Polecić mogę "żołnierzu nie pytaj" Gordona Dicksona ( jeśli nic nie pomięszałem)
Jest świat, w którym mieszkańcy poszczególnych ludzkich planet mają swoje wąskie specjalizacje - planeta ludzi obdarzonych smykałką techniczną, zdolnościami medycznymi itp. Jest też planeta żołnierzy - na której nie ma żadnych bogactw, za to trudna warunki życia. Jedynym towarem eksportowym jest hart ducha i odwaga.

Przypominam sobie też powieść ( nie mam pamięci do tytułów),
w której kontrolowana wojna jest sposobem rozładowywania napięć między cywilizacjami.
( Macie chłopaki po kilka karabinów, pustą planetę, i naparzajcie się )
Oczywiście ciekawa akcja zaczyna się, kiedy jeden ambitny "chłopak" z tej kontroli się wymyka)

Ach, jest jeszcze spora działka wojen wirtualnych.
Nevi - 2007-11-15, 21:40
:
Geoffrey napisał/a:
Przypominam sobie też powieść ( nie mam pamięci do tytułów),
w której kontrolowana wojna jest sposobem rozładowywania napięć między cywilizacjami.


Akurat to wywołało u mnie wspomnienia Roku 1984 Orwell'a, gdzie była prowadzona fikcyjna wieczna wojna, by zmusić społeczeństwo do trwania w terrorze i wiecznym zagrożeniu życia. A wystarczyło do tego mieć tylko kilka rakiet.
Toudisław - 2008-06-03, 21:32
:
Przeczytałem "Wojnę starego człowieka". Książka może jak najbardziej zapisać się do klasy militarnej SF. Mamy wojnę rasy ludzkiej toczoną w kosmosie daleko od Ziemi. Na samej Ziemi właściwie nie wiadomo, co się dzieje.
Można zapisać się do armii, ale trzeba mieć skończone 75 lat!
Sama książka dość ciekawa. Może nieszczególnie odkrywcza, ale przynajmniej odgrzewa stare schematy ze smakiem i wyczuciem. Gdy teraz czytam "Wieczną wojnę" widzę sporo nawiązań. Książka fajna jako rozrywka, ale jak ktoś szuka czegoś na miarę Haldemana, to się może zawieść.
Czytam właśnie wspomnianą już "Wieczną Wojnę". To jednak nie tylko książka pacyfistyczna. Dotyka innych problemów społecznych jak homoseksualizm czy wolność jednostki. Chyba spodziewałem się czego innego ale książka fajna. ;)
beldin - 2009-02-01, 17:56
:
Właściwie niewiele z tego typu książek przeczytałem bo nie bardzo mnie pociągały i ograniczyłem się do serii o Dorsajach - Gordon R. Dickson. Da się przeczytać.
A tak właściwie to nietrudno zauważyć że właściwie większość sf i prawie cała fantasy ma wydźwięk przede wszystkim militarny w ogólnym znaczeniu tego pojęcia.