ASX76 napisał/a: |
Nie napisałeś nic o scenariuszu. Czyżby go w tym filmie nie było? A może jest tak denny, że nie warto o nim wspominać? |
Romulus napisał/a: |
2. Z pewnością nie jest to dzieło nadające się do poszukiwania w nim głębszych treści. Ale w sumie i Ridley Scott jakimś intelektualistą wyrażającym głębsze treści poprzez swoje dzieła nigdy nie był. |
ASX76 napisał/a: | ||
Ale to nie Ridley Scott napisał do "Prometeusza" scenariusz... |
Romulus napisał/a: |
Nieważne. Nie jest to reżyser, który kręci filmy pod dyktando producentów i jego wizja nie ma znaczenia. Ma. Tyle, że ta wizja do szczególnie głębokich nie należy. Nie należę zresztą do tego typu widzów, którzy chodzą na seanse i mierzą z Licznikiem Prawdopodobieństwa - Logiczności - Realizmu poziom filmu. "Prometeusz", jak się spodziewałem, to doskonałe kino fantastyczne. Ale nie genialne, nie kultowe, nie intelektualne. Spodziewam się, że będę w mniejszości widzów, którym to nie przeszkadzało. Wiekszość będzie należała do obozu Zjebujących Szczerze mówiąc, bardziej ślinię się na nowego "Batmana". |
ASX76 napisał/a: | ||
1. Ważne o tyle, że robił film pod scenariusz, którego nie napisał ani nawet nie współtworzył. To ogranicza swobodę działania. Ponadto, Scott chciał więcej kasy na realizację, niż dostał. Podejrzewam, że na jego "wizję" przyjdzie poczekać do wersji reżyserskiej. 2. Abstrahując od jakości "Prometeusza" - jeśli w danym filmie mają miejsca różnistego rodzaju głupoty czy przegięcia urągające nawet zawieszeniu koła niewiary i przymknięciu jednego oka, to nie sposób nie wziąć tego pod uwagę w ocenie filmu. 3. Ale czegóż się spodziewałeś/oczekiwałeś od kina rozrywkowego? Szczególnych doznań intelektualnych? Sorry, nie ten adres. A tak przy okazji/na marginesie: nieco kłóci się to z Twoim wpisem odnośnie "Licznika Prawdopodobieństwa". 4. Zapowiada się znacznie ciekawiej. Ekranizacje komiksów w natarciu! |
ASX76 napisał/a: |
3. Ale czegóż się spodziewałeś/oczekiwałeś od kina rozrywkowego? Szczególnych doznań intelektualnych? Sorry, nie ten adres. |
Młodzik napisał/a: |
Tak zupełnie abstrahując od tematu - tak, czasami można od filmów rozrywkowych oczekiwać niezwykłych doznań intelektualnych . |
Cytat: |
Byłem na Prometeuszu, chała na resorach.
Pytanie: Dlaczego Ridley Scott zrobił tak słaby film? Odpowiedź: Bo mógł. Aborcję kałamarnicy ledwo zdzierżyliśmy, ale po Micheletto Zombiaku wyszliśmy z sali. Tak czy inaczej, wieczór uratowaliśmy frytkami |
MrSpellu napisał/a: |
Gwyneth Paltrow w roli Pepper Potts jest jak drewniane drzwi |
Ł napisał/a: |
Trzaskałbyś? |
Shadowmage napisał/a: |
Prometeusz może i jest miejscami durny, ale ogląda się go bardzo dobrze i przynajmniej mnie trzymał cały czas w napięciu (oprócz nieco rozciągniętego wstępu). |
MrSpellu napisał/a: |
Pisałem, to mi nikt nie wierzył |
MrSpellu napisał/a: |
No ale ja ten film widziałem, a zrozumiałem, że Ty nie... i tak sobie gdybałeś. |
wred napisał/a: |
A ja widziałem i mi się podobał. |
ASX76 napisał/a: |
Ależ nie, przeczytałem "trochę" opinii/recenzji, stąd nabrałem złych przeczuć. |
MrSpellu napisał/a: |
Niemniej ostrzegałem. Ostrzegaliśmy. |
Tomasz napisał/a: |
Najlepiej się samemu przekonać. Nie sądziłem, że Scott może nakręcić aż tak słaby film. |
ASX76 napisał/a: |
2. Zapomniałeś o: "Królestwie niebieskim" |
ASX76 napisał/a: |
1. Może lepiej nie... A jeśli nawet, to za darmo. |
wred napisał/a: |
Jednym z atutów tego filmu jest jego oprawa wizualna - a to tylko w kinie... |
Stary Ork napisał/a: |
Prometeusz jest słabszy niż Królestwo? |
MrSpellu napisał/a: |
Fakt faktem, wizualnie świetne. |
Sammael napisał/a: |
Ja po "Prometeuszu" mam fazę na filmy z Noomi Rapace |
MORT napisał/a: |
Noomi z Davidem podlatują pod planetę Konstruktorów i zostają bez ostrzeżenia zintegrowani przez obcą flotę. |
Jander napisał/a: |
Nie traktuję Prometeusza jako części franczyzy (zresztą jakimś wielkim fanem Aliena nie jestem), więc oceniałem go osobno. I co? I takie tam ciamciaramcia. Parę fajnych momentów, ale poza tym to wielkie nic. |
Sammael napisał/a: |
Może nie tak często jak Cabin in the Woods, który jak na razie jest moim numerem jeden za ten rok i którego katowałem już z 5 razy |
Sammael napisał/a: |
dvd-ripie |
Jander napisał/a: |
Przecież nie zrobią wersji reżyserskiej w parę miesięcy, to wychodzi po latach. |
Sammael napisał/a: |
Tak, a w innych filmach są już kiepskie. |
Ł napisał/a: |
Genialna kreacja androida Davida potrafiła sbalansować nijakość reszty postaci i ich losów. |
Ł napisał/a: |
swoją drogą Pearce w tym pozafilmowym zwiastnie daje lepszy pokaz gry aktorskiej niż gdziekolwiek w filmie.
|
Jander napisał/a: |
Director's Cut nie jest planowane. |
Młodzik napisał/a: |
Producenci często gęsto nie mają problemów w osadzaniu dwóch różnych aktorów w kolejnych wcieleniach danej postaci. Po prostu sądzę, że tak byłoby lepiej.
Faktycznie Pearce w trailerze gra niesamowicie, ale nie zdziwiłoby mnie, gdyby w samym filmie grę utrudniała mu charakteryzacja. |
onceuponatime napisał/a: |
Nawet podmiana aktorów, nie uratowałaby, tak kiepsko zrealizowanego filmu. |
ASX76 napisał/a: |
Problem tkwi w słabym scenariuszu. |
onceuponatime napisał/a: |
ASX76, jak można dobrze zrealizować cały projekt filmu, mając kiepski scenariusz? Scenariusz to podstawa. Bez niego film nie może być dobry |
Stary Ork napisał/a: |
Realizacja - zdjęcia, muzyka, scenografia, kostiumy, całe to techniczne fiu-bździu, gra aktorska. Można sobie wyobrazić film z kiepsim, pretekstowym scenariuszem, który będzie się oglądało całym cielskiem. |
Jander napisał/a: |
Pornoteusz. |
onceuponatime napisał/a: |
Znajdz mi przykład dobrego filmu z tak nielogicznym scenariuszem jak w "Prometeuszu". Z miła chęcią obejrzę i zobaczę, że się mylę. |
Jander napisał/a: |
Pornoteusz. |
MORT napisał/a: |
Ale to wciąż kupa i ciężko się nią zachwycać. |
Ł napisał/a: |
deifikacja, nieśmiertelność, poświęcenie, zazdrość między potomstwem |
Ł napisał/a: |
http://www.film.org.pl/prace/50_prawd_obcy.html |
MrSpellu napisał/a: | ||
Kolejny, który nie słyszał o klubie miłośników defekacji. |
MrSpellu napisał/a: | ||
Do tego dodaj jeszcze wątek androida, śniącego o elektronicznych owcach. |
Ł napisał/a: |
Scott jego postacią wprowadził małą nowinkę do survival horroru - postać którą ani nie można przypisać do obozu ofiar ani do obozu zagrożeń. David nonszalancko łamie tą typową dla gatunku dychotomię będąc trzecią stroną, która manipuluje prawdopodobnie nimi wszystkimi |
Cytat: |
- łącznie z swoim stwórcą i jego stwórcą swego stwórcy. |
Cytat: |
W Davidzie przecina się też najwięcej płaszczyzn problemowych całego obrazu, właściwie wszystkie oprócz wątku wiary zarezerwowanego dla postaci Shaw. |
MORT napisał/a: |
Nie zgodzę się do końca. To jedna z rzeczy, która uderzyła mnie jako nawiązanie i wariacja na temat wcześniejszych Obcych, których było pełno w tym filmie. Wcześniej mieliśmy dwie strony - my kontra obcy, oraz trzecią, manipulującą stronę - firmę i jej pozbawione ludzkich emocji cele, reprezentowane także przez androida. |
MORT napisał/a: | ||
Hmmm. To dość daleko posunięte stwierdzenie. Raczej w wymiarze zgadywania. |
Cytat: |
Oczywiście, sam David nie wierzył - jak Wayland umierał, powiedział: "there's nothing". David odp.: "I know". |
Ł napisał/a: | ||
Myślałem o tym ale w tego typu filmach taka "trzecia" strona (chciwa korporacja, czy chcący na wszystko walnąc atomówkę generał) to również w pewnym sensie ofiara (swojej chciwości bądź głupoty). W Prometeuszu tą rolę spełnia sam Wayland. |
Cytat: |
David jednakże wychodzi poza ten schemat - on jakby w ogóle nie bierze udziału w konflikcie, nawet w instalacji obcych chodzi sobie spokojnie jak po ulicy, jakby nie obowiązywały go prawa thrilleru. Nie motywuje go chciwość lub rządza władzy, raczej pragnie zdefiniować sam siebie - zwróć uwagę że odkrywa kolejne rzeczy z jakby dziecinną fascynacją. |
Cytat: | ||||
Dlatego napisałem "prawdopodobnie". Jednak to że David jest w zasadzie jednym tłumaczem/łącznikiem między ludźmi a inżynierami bądź ich wiedzą, czyni to raczej prawdopodobnym. Być może jest to powód tego dlaczego David chciał się pozbyć Hollowaya i Shaw (archeologów i spec od Inżynierów) - żeby być jednym łącznikiem. |
Cytat: | ||
Mnie najbardziej zastanawia inny wątek to znaczy intencji/celowości w perspektywie Davida. W rozmowie z Hollowayem słysząc że ludzie stworzyli go "bo mogli" robi on smuteczek i mówi że gdyby to samo usłyszeli ludzie od inżynierów to byliby bardzo zawiedzeni. Z drugiej strony David pod koniec filmu w rozmowie z Shaw uznaje że intencja decyzji inżynierów o zniszczeniu ludzkości jest nieistotna skoro już została podjęta. To w końcu jak jest z tym Davidem? Czy przypisuje on jakąś wartość pewnej intencjonalści (wiara też jest jej rodzajem) czy uważa że wszystko jest po prostu sumą wypadków? |
Mort napisał/a: |
Znów się nie zgodzę. Korporacja w pierwszym obcym miała ten sam posmak, złowrogą obecność |
Mort napisał/a: |
Wątpię. Raczej miałby świadomość, że nie są mu w stanie dorównać. To on spędził lata [a biorąc pod uwagę tempo nauki, człowiek spędziłby na tym wielokrotność tego czasu] na uczeniu się wszystkich starożytnych języków, co pozwoliło mu odczytać język Inżynierów. |
Mort napisał/a: |
A jeśli dobrze pamiętam, to zaraził Hollowaya po tym, jak Wayland nakazał mu: "try harder". [...] Tak, czy inaczej, poza wymiarem symbolicznym, próba pozbycia się ich stanowiła raczej wynik zachęt Waylanda, a jak mówiła o tym Vickers, państwo archeologowie stanowili tak naprawdę nadbagaż, który zabrano z sentymentu - nie przedstawiali żadnej konkretnej wartości na statku. |
Mort napisał/a: |
IMO, jakby tego nie interpretować, to David dopiero odkrywał swoją tożsamość i do samego końca wykonywał polecenia Waylanda. Być może czekał, aż ten umrze. Być może domyślał się, jak zareaguje Inżynier na propozycję podzielenia się nieśmiertelnością i nie ostrzegł Waylanda. Ale nie przyspieszał też odejścia swojego "ojca". Czekał cierpliwie, bez emocji, aż się wypełni. |
Mort napisał/a: |
Nie pamiętam, czy David był jakoś szczególnie smutny podczas tej wymiany zdań, ale należy pamiętać, że [według jednej z reklamówek filmu], potrafi uczucia symulować - i Holloway chyba to mu wytknął - że w takim razie dobrze, że David nie mógł czuć się zawiedziony.
|
Mort napisał/a: |
A może spieprzono scenariusz i nadinterpretujemy? Możemy się nie dowiedzieć. |
Ł napisał/a: |
A może to ty spiepszyłes oglądanie bo śmierć od kosmicznego precla przysłonia Ci pointe? Tego też możemy się nie dowiedzieć nigdy. |
Spell napisał/a: |
Mi w tym przeszkodziła aborcja kałamarnicy. |
Jander napisał/a: | ||
Całkiem spoko scena, jedna z lepszych w filmie. |