Zaginiona Biblioteka

Czytelnia - Co teraz czytam? [Zarchiwizowany]

Elektra - 2007-10-19, 09:31
: Temat postu: Co teraz czytam? [Zarchiwizowany]
Przy jakiej książce spędzacie obecnie czas? Przydałoby się tutaj wymienić tytuł i autora i napisać kilka zdań o lekturze.

Żeby wątek nie był pusty, to zacznę.

Obecnie kończę Grombelardzką legendę F. Kresa. Według niektórych najlepszą część Księgi Całości. Dla mnie ona najlepszą nie będzie. Jest to raczej zbiór opowiadań niż powieść, brakuje mi porządnej fabuły. No i dołuje mnie ponury klimat. Ja wiem, że on może być zaletą i tak dalej, ale chyba nie jestem ostatnio w nastroju. Ciągły deszcz i zimno mnie dobija. Pewnie dlatego, że za oknem mam to samo.

No ale zostało mi już jakieś 100 stron, więc już z górki. I wiem już, że po kolejny tom Księgi sięgnę za jakiś czas, pewnie najlepiej byłoby w lecie, gdy będzie cieplutko i słonecznie. ;)
Toudisław - 2007-10-19, 09:40
:
Ja zakończyłem Kłamstwa "Locke'a Lamory" i jestem bardzo zadowolony. Książkę czyta się bardzo dobrze i ciągle ma się ochotę na więcej i więcej. naprawdę dobrze skonstruowana książka i napisana bardzo dobrym językiem. Warto zdecydowanie warto wziąć się za tą książkę.Z niecierpliwością oczekuje kolejnych tomów cyklu ;-)

Teraz czytam Wicher śmierci i jestem Wniebowzięty. Książka mnie nie zawiodła co prawda inny styl niż we wcześniejszych częściach cyklu ale forma mistrza jest na wysokim poziomie. TOC! i tyle.
Zła - 2007-10-19, 11:23
:
Teraz nic nie czytam, ale może się za coś zabiorę. Do wyboru tyle książek, że nie wiem za co się złapać, ale chyba poczytam sobie antologię A.D. XIII, ewentualnie Królikarnię. Dobrze być zdecydowanym ;P
Wulf - 2007-10-19, 14:43
:
Ja skończyłem "Wiedźmikołaja" - fajne :D Chociaż jak na mój gust za krótkie. Ale oczywiście nie narzekam na samą książkę. Humor mi pasuje, bohaterowie świetni, historia też genialna... najfajniejszy był Śmierć... i bóg kaca :D Dawno tak wesołych "istot" w książce nie spotkałem.

W chwili obecnej (no może nie dosłownie) zapoznaję się z Ubikiem Dicka... i zapowiada się smakowicie. Już widzę jakieś korporacje, jakieś kolonie "pozaświatowe" etc. Oby się rozkręciło :D
Bruja - 2007-10-19, 15:08
:
Wulf napisał/a:
bóg kaca :D


O bóg kaca! xD
"Wiedźmikołaj" to jedyna książka ze ŚD o Śmierciuch, która naprawdę mi się podobała.

Obecnie poczytuję sobie "Kłamstwa Locke'a Lamory" czy coś co wchodzi łatwo i przyjemnie, a przede wszystkim nie męczy. Lynch stworzył bardzo przyjemny świat z całkiem nieźle wykreowanymi postaciami, które zapadają w pamięć... i nawet nie mam problemów z zapamiętywaniem imion xD
Jest jedno ale, które jest bardziej moim kaprysem niż wadą książki, mianowicie oczekiwałam bardziej wymagającej lektury (ostatnio zauważyłam u siebie małe skrzywienie w tym kierunku).
Pozycja w sam raz na jesienny, deszczowy wieczorek ;)
wred - 2007-10-19, 15:13
:
a ja stare dobre Ziemiomorze :) - tym razem w wersji ebookowej, na telefonie oczywiście :D książki nie będe zachwalał - to klasyka i jedna z moich ulubionych, ale rewelacyjnie się ją czyta w takiej wersji, jak ktoś jest zainteresowany zajefajnym text-readerem w javie - to dajcie znać :)

Najdalszy Brzeg wredzio czyta. ;)
MadMill - 2007-10-19, 15:29
:
Ja swój czas dzielę między 3 książki. Numerem jeden jest Cień Kata - Gene Wolfe - czyta się świetnie, naprawdę coś porządnego. Nie słuchać innych gadających, że to ciężkie albo trudne w czytaniu. Bujda na resorach. ;)
W chwilach aż mnie najdzie czytam także Starcie Królów Martina - męczę się trochę, ksiażka nie wciąga tak jak jest poprzedniczka - Gra o Tron. No noc zacząłem to ją skończę pewnie. ;P
Ostatnia i trochę odstawioną na bok książką jest Malafrena - Usruli Le Guin. Książka z cyklu Opowieści Orsiniańskich czyli fikcja historyczna, umieszczona w latach dwudziestych XX wieku.
makatka - 2007-10-19, 17:52
:
Ostatni tom pierwszej trylogii przygód Parchołka Eddingsa.

W kolejce czekają toudisławne knigi Łukjanienki //cheerleader . Szykują się zarwane noce :mrgreen:

Regissa - 2007-10-19, 22:59
:
A ja podczytuję kryminałek z serii "Z jamnikiem": "Jedyne wyjście - morderstwo" Wernera Toelcke. Niemieckie, ale niezłe. Do komunikacji miejskiej. Nie będę opisywać dalej, bo o czym jest kryminał - każdy wie :mrgreen:
Dhuaine - 2007-10-20, 21:13
:
Przeczytałam "Kłamstwa Locke'a Lamory". Na początku książkę uznałam za bardzo dobrą - czytało się szybko i przyjemnie. Mniej więcej w połowie powieść stała się rewelacyjna :mrgreen: Połknęłam 300 stron na raz, co rzadko mi się zdarza w takim nawale obowiązków jak przez ostatnie miesiące.
Fabuła pewnie jest wam znana, więc nie będę się rozpisywać ;)
Nie zdołałam spamiętać nazw wszystkich dzielnic, ale na końcu książki jest mapka... którą odkryłam dopiero po przeczytaniu epilogu. ;) O dziwo, interludia między rozdziałami przeszkadzają dopiero pod koniec, ale tam stają się krótkie na kilka stron, więc można je przeżyć.
Styl Lyncha zawiera sporo kolorowych bluzgów, którym nie sposób odmówić oryginalności i polotu :P Zazwyczaj nie przepadam za mięchem w książkach, lecz tutaj wszystkie wiązanki bezproblemowo wpasowały się w fabułę O.o
I jeszcze jedna zaleta - "Kłamstwa..." to w miarę zamknięta całość, więc nie trzeba się zamartwiać cliffhangerem na końcu. ;)
Mogę spokojnie powiedzieć, że powieść Lyncha nie zawiodła moich oczekiwań ^^ Czytając skrawki recenzji, odniosłam co prawda wrażenie, że książka będzie zawierała więcej filozofii, a mniej akcji, ale jej prawdziwa forma bynajmniej mnie nie rozczarowała :P

Nie mam pojęcia, co teraz czytać O.o Nowego Eriksona jeszcze nie ma, a do Pratchetta mnie nie ciągnie...
Toudisław - 2007-10-20, 21:38
:
Dhuaine napisał/a:
Przeczytałam "Kłamstwa Locke'a Lamory". Na początku książkę uznałam za bardzo dobrą - czytało się szybko i przyjemnie. Mniej więcej w połowie powieść stała się rewelacyjna :mrgreen: Połknęłam 300 stron na raz, co rzadko mi się zdarza w takim nawale obowiązków jak przez ostatnie miesiące.

//toudi <------- znaczek jakości Touduego ( TM) :mrgreen:
Na mnie książka tez zrobiła niesamowite wrażenie. Może treść nie niesie z sobą wybitnych wartości ale czyta się tą książkę naprawdę dobrze.

Ja skończyłem Wicher śmierci //mur //mur //mur Gdzie jest część Druga //pisowcy
No już mnie roznosi. WŚ po prostu wbił mnie w glebę i poprawił widłami. Książka na wysokim poziomie od początku prawie do samego końca. Czemu prawie ? Bo zakończenie przebiło sufit :mrgreen: Jednym zdaniem Erikson wymiótł wszelkie wątpliwości.
WŚ jest jednak nieco inny od pozostałych części cyklu. Poczułem tu pewną zamianę klimatu. Ale to bardzo dobrze bo to zapobiegnie monotonni.
Teraz czytam Planetę Wyginania. Le Guin- Drugi tom Cyklu Ekumeny. Jak na razie czyta się całkiem dobrze. Wyczuwam jednak nieco podobny schemat jak w przypadku pierwszego tomu
Elektra - 2007-10-21, 15:00
:
Czytam teraz (i pewnie dziś skończę) Imię bestii J. Komudy. Dziwne to trochę. Chyba irytuje mnie opisowy język i takie słownictwo, to połowy wyrazów nie rozumiem (szczególnie nazw broni i różnych ubranek). ;) Ale ogólnie rzecz biorąc, to mi się podoba, no i czyta się błyskawicznie dzięki dużej fabrycznej czcionce. ;)

Parę słów o książce? Jak sam tytuł wskazuje będzie o tym Złym. W średniowiecznej Francji. Główny bohater, poeta, łotrzyk, złodziejaszek i taki tam, Franciszek Villon musi rozwiązywać zagadki pewnych morderstw, gdzie wszystko wskazuje na udział Szatana. Oczywiście wszyscy rzucają mu kłody pod nogi. ;)
Tyraela - 2007-10-21, 19:39
:
Czytam (w dość zastraszającym tempie) "Nawałnicę Mieczy: Krew i Złoto" Martina - cóż, nasłuchałam się, że będzie to tak zaskakujący tom i ogólnie och ach, tymczasem fakt, jest kilka zwrotów akcji, ale bez przesady. Znowu mi narobili "smaka" i popsuli całą radość z czytania knigi :mrgreen: zobaczę, dopiero przekroczyłam połowę, może jeszcze fabuła nadrobi.
Toudisław - 2007-10-22, 00:46
:
"Planeta wygnania" za mą. Książka nie powal na kolana niestety ale zła nie jest. Pomysł ciekawy a język zachęca do lektury. Szkoda tylko że zakończenie jest przewidywalne i mało w tej książce jakiś emocji czy niespodzianek.
wziąłem się za "Elantris" Sandersona. Klasyczna Baśń, Jasne granice między tym co dobre lub złe Ble ble Ble ....
Na razie można przeczytać, kilka ciekawych pomysłów i przyzwoite wykonanie jednak książka nie porywa.
makatka - 2007-10-22, 07:35
:
"Zimne brzegi" Łukjanienki dzięki Toudiemu. Dopiero co zaczęłam, ale ciężko mi się oderwać. Zapowiada się wielce smakowita i wciągająca lektura. Szkoda, że w pracy nie da się poczytywać :mrgreen:
Elektra - 2007-10-22, 07:45
:
Skończyłam Imię bestii i znowu nie wiem, za co się zabrać. Rozpoczęty Cień Kata, odłożony po kilkunastu stronach, tak samo Pani Dobrego Znaku Kresa i Vertical Kosika. Coś się nie mogę zdecydować. Ogarnia mnie kryzys czytelniczy i żadna książka nie sprawia dużej przyjemności. ;(

W końcu wzięłam się za Skok w konflikt Donaldsona. Pewnie dlatego, że to ma tylko 140 stron. Opis na okładce: najciekawsza space opera wszechczasów jakoś mnie nie rusza, ale jestem nastawiona optymistycznie. ;) Język powieści jest dość specyficzny, taki suchy, prawie sprawozdawczy, opis bez żadnych emocji, ale historia wciąga.
Regissa - 2007-10-23, 14:44
:
Ciągle nie biorę się za fantastykę, chociaż... Właśnie zaczynam "Jezusa z Nazaretu" niejakiego Benedykta XVI (dla niewtajemniczonych: autor to obecnie urzędujący papież Kościoła katolickiego :mrgreen: ). Książka nie jest z serii: "oficjalne nauczanie Kościoła", ale, jak sam Autor mówi, zapisem jego wieloletnich przemyśleń i medytacji nad Osobą Jezusa. Więc z jakiegoś punktu widzenia można to wziąć za fantastykę :> No, zobaczymy jak to będzie :D
Toudisław - 2007-10-23, 16:42
:
Ja Skończyłem "Elantris". Mam co do tej książki zdecydowanie mieszane uczucia. Nic w niej nowego. Typowa i mało oryginalna. Wszytko w białych lub czarnych kolorach no może oprócz jednej postaci ale tu raczej był przeskok z czarnego na białe. Jakoś mnie ta książeczka nie zachwyciła ale zła też nie byłą. Miło przeczytać, jednak jak bym miał za nią zapłacić 39 zł to bym sobie w brodę pluł

Teraz dzięki uprzejmości Elektry czytam "Kamień na szczycie" Ewy Białołęckiej To drugi tom kronik Drugiego kręgu. Czyta się dość przyjemnie, podobnie jak to miało miejsce w przypadku Tkacza iluzji. Na razie fabuła idzie przed siebie jednak brakuje mi jakiegoś elementu bardziej charakterystycznego
makatka - 2007-10-23, 19:54
:
Pochłaniam żarłocznie Zimne Brzegi. Wciąga niesamowicie, ciężko się od książki oderwać. Łukjanienko, jak zwykle, oczarowywuje czytelnika i wiedzie go z gracją i kunsztem poprzez krainę słów. Nic, tylko gorąco polecić .
Elektra - 2007-10-24, 08:37
:
Cienko mi idzie czytanie ostatnio. ;) 140 stron książki czytałam przez dwa dni. --_- Ale wrażenia po Skoku w konflikt jak najbardziej pozytywne. Tylko tyle stron i aż tyle treści. Bez zbędnego lania wody. Podobała mi się konstrukcja opowiadania, na samym początku widzimy jakieś wydarzenie, reszta książki mówi o tym, jak do tego doszło. I jak pozory mogą mylić. ;)

Teraz czas na drugą część, Skok w wizję. Tym razem ponad czterysta stron. Mam nadzieję, że Donaldson dalej zachowa dobrą formę.

Ale już mi żal, że nie wydano u nas wszystkich pięciu tomów i dwóch ostatnich będę musiała szukać w oryginale.
Tyraela - 2007-10-24, 18:24
:
Nareszcie sięgnęłam i od dwóch dni czytam "Przeznaczenie Błazna" Hobb - uwielbiam jednak tę autorkę, jej klimat, styl, postaci. Wszystko jest cudowne, akcja w miarę wartka. Po pierwszych 130 stronach wciąż mam ochotę na więcej //zaskoczony ah, zapowiada się świetnie.
Toudisław - 2007-10-24, 19:59
:
Skończyłem kamień na szczycie. strasznie szybko ta książka zleciała. Nie urzekała mine tak jak to zrobił tkacz iluzji. Książka jednak była całkiem dobra zakończenie szczególnie mi się podobało.
Teraz czytam Władce Marionetek Roberta Heinleina- Klasyczna ale ciekawa pozycja. Na naszą planetę napadają kosmici pasyrzotujacy na ludziach i przejmujący and nimi kontrolę. Ziemianie starają się odeprzeć inwazję
Tigana - 2007-10-24, 22:44
:
"Złodziej czasu" T.P czyli ponoć jedną ze słabszych ksiażek ze Świata Dysku. No i ŚMIERĆ mówi z małej litery - skandal. A zauważyliście, ze na okładce On wygląda tak jakoś nie podobnie ?
Elektra - 2007-10-25, 06:46
:
Stanowczo mam kryzys czytelniczy, ;) zaczynam mnóstwo książek i szybko mi się nudzą. Wczoraj odłożyłam Skok w wizję (który jest naprawdę bardzo dobry, ale wymaga koncentracji) i wzięłam Ostatni patrol Łukjanienki. Po 140 stronach jest dobrze. Łukjanienkowo i patrolowo. Może nie bardzo dobrze, ale naprawdę nieźle. Nawiązania do kultury masowej, m.in. do filmów Nocna straż i Dzienna nie przeszkadzają mi, a niektóre teksty naprawdę rozśmieszają. Czegoś takiego potrzebowałam. :)

Irytują tylko literówki i jeden błąd rzeczowy (chyba tłumaczki), gdzie na 100% powinno być napisane 'szef Dziennego Patrolu', a jest 'szef Nocnego'. Ale zdarza się.
Maeg - 2007-10-25, 12:36
:
Aktualnie moimi lekturami są:
Teorie i metody w naukach politycznych pod redakcja Marsha i Stokera.
Filozofia nauk społecznych autorstwa Benton i Craiba
Współczesne teorie polityczne które spłodził von Beyme.

Mam nadzieje, że od przyszłego tygodnia wrócę do książek o prezydenturze w Polsce po 89' roku.
A kiedy znajdę czas na Żywe Srebro i Tigane jeszcze nie wiem. --_-
Bruja - 2007-10-27, 11:02
:
"Baranek", czyli ewangelia wg Biffa, kumpla Chrystusa z dzieciństwa i parę moich uwag.
Przede wszystkim stanowczo odradzam czytanie tego w miejscach publicznych czy komunikacji miejskiej, ludzie dziwnie na mnie patrzyli jak w drodze powrotnej z hiszpana ryczałam ze śmiechu xD Bo humoru jest sporo, może niekoniecznie takiego powszechnie lubianego, ale mnie odpowiada. Jest dużo żartów sytuacyjnych, a jeszcze więcej pieprznych, momentami świńskich. Świetne dialogi... przynajmniej po tej pory- mniej więcej połowa książki ;)
No i mamy drugie dno.
Czyta się szybko i wciąga, chociaż obecnie trafiłam na dość długi fragment, który mi nie podchodzi...
Toudisław - 2007-10-27, 15:39
:
Skończyłem Władce marionetek. trochę się zawiodłem bo spodziewałem się czegoś lepszego. Bohaterowie strasznie sztuczni. Fabuła czasem naiwna. No nawet spoko ale nie zachwyca już tak jak lata temu
Teraz czytam Piołun i Miód. Białołęckiej. Trzeci tom kronik drugiego kręgu. Zdecydowanie lepszy od drugiego jednak bez tej magicznej otoczki co Tkacz iluzji.
Regissa - 2007-10-27, 21:18
:
Właśnie wróciłam z Targów Książki z łupem w postaci "Rękopisu znalezionego w Saragossie" Jana Potockiego :mrgreen: I to zamierzam właśnie czytać, choć żal ściska serce na myśl o książkach, które zostawiłam na półkach targowych... Przeglądałam i Kaya i Pilipiuka (nawet mogłabym go uściskać, taki ścisk panował wokół niego podczas podpisywania książek :) ) i Grzędowicza i Kossakowską, ponadto stoisko Egmontu... Ech...
Elektra - 2007-10-29, 14:16
:
Wróciłam do Skoku w wizję. Donaldson coraz lepszy, książka coraz bardziej wciągająca. A napis na okładce 'najciekawsza space opera wszechczasów' coraz bardziej prawdziwy. Ech... taka znakomita książka, a tak bardzo nieznana. Postaci skonstruowane bardzo dobrze, nie wiem, czy autor jest psychiatrą, ale wyszło mu to genialnie. A do tego wcale nie budzą wielkiej sympatii, mimo to czytelnik naprawdę jest zainteresowany ich losami.
jeke - 2007-10-29, 16:44
:
Zaczęłam czytać "Chrystusa z karabinem na ramieniu" Ryszarda Kapuścińskiego. - zbiór reportaży z Ameryki Łacińskiej, Bliskiego Wschodu i Afryki o ruchach partyzanckich na tych terenach w końcówce lat 60.
Jestem na Palestynie. Wrażenie ogromne. Kapuściński językiem prostym, bez zbędnych ozdobników, z pozycji obserwatora potrafił oddać koszmar tego konfliktu. Czytam i coś mnie za gardło chwyta, a to dopiero początek lektury.
Toudisław - 2007-10-29, 22:39
:
Skończyłem Piołun i Miód. Książka naprawdę dobra. niestety za krótka IMO. Zmieniła sposób pisania o postaciach co się chwali bo urozmaica książkę. Szkoda tylko że kończy się w niejakim momencie :/ nie wiecie czy jest jakaś kontynuacja ?

A teraz czytam Neuromancera i chyba nie polubię cyberpanku. Strasznie ciężko mi się to czyta. Za dużo chaosu i zamętu. Połowy nie rozumiem o co biega.
jeke napisał/a:
Zaczęłam czytać "Chrystusa z karabinem na ramieniu" Ryszarda Kapuścińskiego. - zbiór reportaży z Ameryki Łacińskiej, Bliskiego Wschodu i Afryki o ruchach partyzanckich na tych terenach w końcówce lat 60.

Książka mocno propagandowa. Trzeba co nieco odciąć ale czyta się dobrze i sporo można się dowiedzieć. Kapuściński przyjemniej rozmawia z szarymi ludźmi i stara się zrozumieć.
jeke - 2007-10-29, 23:01
:
Toudisław napisał/a:
Skończyłem Piołun i Miód. Książka naprawdę dobra. niestety za krótka IMO. Zmieniła sposób pisania o postaciach co się chwali bo urozmaica książkę. Szkoda tylko że kończy się w niejakim momencie :/ nie wiecie czy jest jakaś kontynuacja ?


Piołun i miód odebrałam mocno średnio i jestem troszku zaskoczona Twoją pozytywną opinią. Białołęcka jak dla mnie zamotała się w fabule i straciła koncepcję na jej dalsze poprowadzenie. Takie pisanie dla pisania, ze znanymi nam z poprzednich tomów bohaterami. Książka ogólnie nijaka i szczerze mówiąc, to straciłam apetyt na dalsze części :(
Tkacz Iluzji jej autorstwa jak dla mnie jest nadal niedościgniony!

A na rzeczy z brakiem pomysłu coś może być, bo do tej pory kontynuacja się nie pojawiła (choć zapowiedź jest), a od wydania Piołunu minęło kole 4 lat. (chyba, że coś przeoczyłam ;) ).

U mnie w poczekalni Nocny Patrol - dziś przyszła przesyłka. Wpierw jednak muszę skończyć Kapuścińskiego :)
MadMill - 2007-10-29, 23:37
:
Poczytuje sobie Wicher Śmierci - Eriksona. Przystopowałem trochę, bo pochłaniałem książkę chyba za szybko, a do drugiego tomu jeszcze ponad 3 tygodnie. ;) W międzyczasie poczytuję Przez Mgły i Morza - Leibera. Nie jest już tak fajnie jak w Zobaczyć Lankmar i umrzeć, ale ciągle te opowiadania mi się podobają. Czuć ten kurz na tych historiach i to jest fajne. Podobne odczucia miałem jak czytałem Howarda. ;)
Maeg - 2007-10-30, 13:22
:
Uparłem się, że dziś skończę drugi tom Żywego Srebra, to też pochyliłem się nad nim i dzięki dzbankowi pełnemu kawy udało mi się doczytać. Ta kawa nie oznacza, że książka usypiała, wręcz przeciwnie sporo się działo. Szczególnie od momentu gdy Jack opuścił Amsterdam. Ale drugi tom ani nie powalił na kolana, bardziej do gustu przypadł mi pierwszy. Mimo wszystko wole ten naukowy klimat Żywego Srebra od tego wagabundzkiego. Choć ciekawie zaczyna się rysować intryga polityczna (szara sieć ;) ?).

Teraz wracam do Tigany Kaya a po niej trzeci tom ŻS i chyba na jakiś czas porzuce Stephensona.
Toudisław - 2007-10-30, 20:16
:
jeke napisał/a:
Piołun i miód odebrałam mocno średnio i jestem troszku zaskoczona Twoją pozytywną opinią. Białołęcka jak dla mnie zamotała się w fabule i straciła koncepcję na jej dalsze poprowadzenie

Mogę się zgodzić co do tej koncepcji. Bo fajt faktem ostro się zmieniła patrząc na Tkacza
Ale ksiązke czytał mi się dobrze i myślę że kontynuacja może być niczego sobie.
Neuromance ssie --_- Nie dokończyłem tej ksiąski mimo że zostało mi raptem 30 stron a to już źle o niej świadczy.
Skok w konflikt przeczytałem sobie w pracy bo to cienka książeczka. Ale nie powiem żeby mnie zachwyciła. Jakoś tak mało zaskakująca i momentami nudziła. Niby dobrze napisana ale poza tym bez rewelacji. Nie jest zła ale chyba dużo po niej oczekiwałem. A Teraz wezmę się za skok w Wizję. Jak by nudziło mam żywe srebro w zapasie
Elektra - 2007-10-30, 20:39
:
Toudisław napisał/a:
Skok w konflikt przeczytałem sobie w pracy bo to cienka książeczka. Ale nie powiem żeby mnie zachwyciła. Jakoś tak mało zaskakująca i momentami nudziła. Niby dobrze napisana ale poza tym bez rewelacji.

Hm... a czego oczekiwałeś po tej książce? :> Mnie się ona bardzo podobała ze względu na psychologię postaci. Bo na pewno nie ze względu na akcję.

W drugiej części więcej się dzieje, chociaż też nie jest to książka akcji. Ale postaci. Psychologia. Zaskakujące zwroty fabuły (jak dla mnie). Naprawdę jedna z lepszych książek, które ostatnio czytałam.
Toudisław - 2007-10-30, 20:53
:
Elektra napisał/a:
Hm... a czego oczekiwałeś po tej książce? :> Mnie się ona bardzo podobała ze względu na psychologię postaci. Bo na pewno nie ze względu na akcję.

No tak psychologicznie postać zbudowana bardzo dobrze. Tylko że "streszczenie" na początku popsuło nieco zabawę. może mam jakiś niesmak po tym Cyberpunku. No zobaczymy ja tej książki absolutnie nie skreślam. Bo przyznaje że naprawdę żywiłem prawdziwą odrazę do Angusa. Zakończenie jest IMO dość dobre.
Elektra - 2007-10-30, 20:57
:
Toudisław napisał/a:
Tylko że "streszczenie" na początku popsuło nieco zabawę.

A mnie wręcz przeciwnie. ;) Podobało mi się okrywanie, że ten początkowy obrazek był taki pozorny.

Toudisław napisał/a:
oże mam jakiś niesmak po tym Cyberpunku.

A może. Chociaż Skoki nie są wcale z tego gatunku. To najprawdziwsza space opera... dobra już nie będę się rozwodziła nad gatunkami fantastyki. ;)

Ale skoro czujesz niesmak przez Neuromancera, to może lepiej sięgnąć po jakieś fantasy?
Tigana - 2007-10-31, 15:34
:
Powoli wychodzę na prostą z czytaniem ksiazek. Skończyłem "Złodzieja czasu" Pratchetta wiec mogę na poważnie wziasc się za "Królikarnie" Guzka. Powiem szczerze, że nie wiem czego oczekiwać. Kupiłem tą książkę nieco w ciemno zachęcony dobrymi recenzjami - zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Raziel - 2007-10-31, 17:23
:
A ja przed paroma godzinami skończyłem Tyskie vadamecum piwa Michaela Jacksona i zabieram się po raz trzeci za Obserwatorów spoza czasu Augusta Darletha. Czyli z nowości u mnie nic, ale niedługo pewnie przyjdzie paczka. A czymś zająć się trzeba :]
andy - 2007-10-31, 18:50
:
Na przeczytnie czekają 2 Webery Starfire t.4 - Opcja Sziwy, i Dahak t. 3 - Spadkobiercy cesarstwa, oraz Dębski - Krucjata t.1. Paczuszka przyszła wczoraj to jeszcze nie ruszana
jar_pen - 2007-10-31, 19:47
:
Antologia Krainy Tajemnic
Zbiór 14 opowiadań z Forgotten Realms o krainach tajemnic. Co mogę stwierdzić po 8 opowiadaniach. 5 było o zabójstwie i rozwiązaniu jego tylko jedno było w Miarę dobre żeby móc o nim nie powiedzieć aż tak źle. A pozostałe 3 w których nie było morderstwa to całkiem niezłe pomysły może nic genialnego bo w zapomnianych krainach ale już do gniotów się nie zaliczają. Ale najważniejsze wiedzieć kogo z FR kategorycznie nie pożyczać do przeczytania a komu można dać ten kredyt zaufania głównie dla tego wziąłem się za to.
Jachu - 2007-10-31, 20:36
:
Obecnie czytam książkę Andrzeja Murawskiego "Akcjum 31 p.n.e.". Ksiązka opisuję bitwę pod Akcjum, która miała miejsce 2 września 31 p.n.e. podczas wojny domowej w imperium rzymskim między Oktawianem Augustem a Markiem Antoniuszem i wspierającą go egipską królową Kleopatrą. Bitwa zakończyła się zwycięstwem floty Oktawiana. Kleopatra i Antoniusz umknęli z pola bitwy, choć niewykluczone, że był to zaplanowany wcześniej lecz nieudany element taktyczny. Zwycięstwo pozwoliło Oktawianowi przechwycić pełnię władzy w imperium.

Jak na razie książka zapowiada się niezwykle smakowicie 8)
Tyraela - 2007-10-31, 20:51
:
Nie mogłam się powstrzymać i kończąc trylogię Złotoskórego, sięgnęłam po "Niedobrego Królewicza Karolka" Moore'a. xD Mam dość spore oczekiwania, jeśli chodzi o tego autora. Jak na razie zapowiada się całkiem nieźle. Cały świat jest w krzywym zwierciadle, postaci zaczynają się nieźle zarysowywać już od pierwszych stron. No i wciąga, wciąga. Jestem niemal pewna, że tę książkę obsmaruję recenzją O.o
Cord - 2007-10-31, 20:52
:
Witam ;)

Męczę teraz - tak nie inaczej, ,,Imię Bestii''. Jacka Komudy przeczytałem tylko ,,Diabła...'' i spodziewałem się czegoś wiecej po ,,Imieniu...'' - dostałem? Praktycznie to samo - świat, styl, język jak u Piekary w serii o Inkwizytorze. Przesadny mrok i zbyt podkreślony brud średniowiecza. Czekam na Galeony, a po drodze łyknę ,,Czarną Szablę'' i ,,Bohuna'' jak wyrobię z Quo Vadis :)
To tyle, pozdrawiam.
Regissa - 2007-10-31, 22:44
:
No i cóż, niejako za przyczyną mojego brat(h)anka Toudiego, który mnie wysłał do Taniej Książki na Bracką, nabyłam sobie lektury na najbliższy czas: Le Guin "Czarnoksiężnik z archipelagu", Kaya "Pożeglować do Sarancjum" i Martina "Rockowy Armageddon". I teraz zastanawiam się, co ze sobą zabrać na wyjazd? :shock: Bo obecnie czytany przeze mnie "Jezus z Nazaretu" Benedykta XVI nieco męczy w komunikacji publicznej, mimo że czyta się go zdecydowanie lepiej niż teksty JPII.
Po powrocie powiem Wam, co wygrało :mrgreen:
Nabu Nezzar - 2007-10-31, 23:34
:
"Mort" Pratchetta. Któryś tam z kolei tom ze Świata Dysku. Ostatnio przeczytałem jakąś ambitną książkę, więc teraz dla odmiany wypadało sięgnąć po coś lżejszego. A, że brat miał, to grzechem było nie skorzystać z okazji i nie pożyczyć.
Liv - 2007-11-01, 16:03
:
Obecnie czytam Pamiętnik przetrwania, Doris Lessing. Książka opowiada o więzi, która nawiązuje się pomiędzy dwiema zupełnie różnymi 'kobietami w postapokaliptycznym świecie, gdzie miasta terroryzują gangi, a barbarzyńskie rządy sprawuje przemoc, o przetrwanie musi walczyć każdy człowiek, nawet dzieci, które niekiedy okazują się okrutniejsze od dorosłych.'
Lessing tworzy bardzo realistyczny świat, z barwnymi postaciami z krwi i kości.
Będąć w połowie, mogę powiedzieć, że ostatnio nie spotkałam się z książką, którą czytałoby mi się tak dobrze jak Pamiętnik.

Przed sobą mam jeszcze Kłamstwa, które ciągle odkładam na później, Gildie Magów, Trudi Canavan - pierwszą książkę wydawnictwa GK (Galeria Książki), którą zakupiłam - oraz pierwszy tom książki Olgii Gromyko, Zawód: Wiedźma.
A miałam sobie dać spokój z fantastyką ... jasssne.
Shadowrunner - 2007-11-01, 23:37
:
Ja teraz zacząłem równolegle czytać dwie książki - choć tylko jedna z nich jest fabularną, w dodatku nie mającą wiele wspólnego z fantasy: tj. "Historię Rusi" i "Królów Przeklętych" - ale że - tak jak ostrzegał w innym topicu Toudisław - "Królowie" wciągają jak dobry nałóg, to chyba im poświęcę na razie uwagę. Zacząłem dopiero pierwszym tom - "Króla z żelaza" - a przede mną jeszcze 6 części tego cyklu. Już same tytuły podobają mi się niezmiernie - jak "Wilczyca z Francji" albo "Zamordowana Królowa" :mrgreen:
makatka - 2007-11-02, 10:17
:
Jak rzadko mam steeertę książek, z czego poczytywany właśnie smakowicie "Ostatni patrol" Łukjanienki i "Rudą sforę" Kossakowskiej muszę oddać do środy. Później pewnie dokończę kolejną rzecz biblioteczną, czyli przeczytanego w 1/3 Barkera i jego "Wielkie sekretne widowisko". Rzecz, wg mnie, dużo gorsza od Imajici (może dlatego, że sporo wcześniejsza?), ale równie przesiąknięta tym duchem "mrocznego seksu". Czyta się przyjemnie, z apetytem i szybko. A później kolejne 2 książki Łukjanienki, tym razem toudiowate.
andy - 2007-11-02, 11:21
:
Teraz to military SF czyli Weber&White - Opcja Sziwy, Starfire t.4.
Nie lubię się wypowiadać na temat tego co czytam czyli jestem w trakcie. Autor pewnie większości znany. No i jak kto lubi space opera + ciekawi go opisana technologia militarna i w pewnym sensie jak to sobie można latać poprzez dziury w przestrzeni warpami tu zwane to się nie zawiedzie. Upszedam, że cały cykl jest wielowątkowy i można się pogubić w postaciach
Elektra - 2007-11-02, 12:09
:
andy napisał/a:
Nie lubię się wypowiadać na temat tego co czytam czyli jestem w trakcie.

Wpisy w tym wątku nie są obowiązkowe. ;P Nie lubisz, nie piszesz. Ewentualnie możesz potem skrobnąć recenzję.

Zaczęłam trzeci Skok, tym razem w potęgę S. Donaldsona, ale trochę trudno mi się wkręcić. W międzyczasie czytam e-booka z drugim tomem Honor Harrington. Jakoś potrzebowałam czegoś lekkiego i nieskomplikowanego. No i lepiej mi się czytało z monitora, niż gdybym miała normalnie usiąść z książką... //panda
Toudisław - 2007-11-02, 20:38
:
Ja właśnie zwalczam kryzys czytelniczy. Wszelkie wymagające myślenia książki odchodzą w kont dlatego też "Skok" musi na razie poczekać. Szukając czegoś lżejszego trafiłem na drugi tom zimnego ognia. Czyta się jak na razie dość dobrze. Inaczej niż w pierwszym tomie ale to chyba dlatego że przyzwyczaiłem się do bohaterów. Zaskoczyło mnie kilka pomyslów ale zaskoczyło pozytywnie. Jakaś super rewelacja to to nie jest ale czyta się nieźle
BG - 2007-11-02, 21:43
:
Aktualnie czytam Historię powszechną. Średniowiecze. Benedykta Zientary. to podręcznik do historii, oczywiście obowiązkowa lektura na studiach.
Tyraela - 2007-11-02, 21:56
:
Zaczytuję się powoli w "Wyjściu z Cienia" Zajdla. Na razie jest całkiem nieźle - klimaty trochę postapokaliptyczne, co mnie mile zaskakuje. Prolog był dla mnie niezrozumiały O.o ale znowu nasłuchałam się pozytywnych opinii o tej książce i wypada zweryfikować. Nie zajmie mi to długo, to ledwie 100 stron.
Dabliu - 2007-11-02, 22:19
:
Czytam właśnie "Czarci tuzin" Wojciecha Żukrowskiego. Takie opowieści z dreszczykiem, z życia wzięte. Najfajniejsze w tych opowiadaniach jest to, że ukazują Polskę sprzed kilkudziesięciu lat niejako pod lupą i zupełnie mimochodem. No i język. Język klasa - czuć starą szkołę :)
Zireael - 2007-11-02, 22:47
:
Skończyłam Więzy krwi i jestem z siebie nieprawdopodobnie dumna xD.
Nie mogę powiedzieć, że ten zbiór jest zły, ale Obrońcy królestwa bardziej mi podeszli.
Pod koniec miałam już trochę dosyć krwi i wyprutych wnętrzności.
Niby lubię Kossakowską i podoba mi się jej styl, ale... No właśnie wciąż jest jakieś ale.
Mam nadzieję, że ostatecznie zdołam się określić po skończeniu Rudej sfory i połknięciu Zakonu krańca świata.
Teraz, niejako z polecenia Toudiego, zabiorę się za zapach szkła. Nie jestem pewna, czego się po tej książce spodziewać. Jeśli być zbyt fantastycznie naukowo, to być się zrażę do Achai, a byłoby to przykre.
Tyraela - 2007-11-03, 21:22
:
Zireael napisał/a:
Nie jestem pewna, czego się po tej książce spodziewać.

Spodziewaj się wojny, snajperów, tajnych agentów, skażeń chemicznych z lekką nutą duchów ;P ogólnie "Zapach Szkła" to jedna, z moich ulubionych książek - jest ciekawa i trzyma zajebisty klimat. Warto Zir, warto, Toudi dobrze Ci radzi :mrgreen:
Olisiątko - 2007-11-04, 03:48
:
Kupiłem sobie niedawno "Firmę" Grishama. Dobry kawałek lektury sensacyjnej w środowisku prawniczym. Czyli gatunek w którym Grisham sprawuje się najlepiej. Jak narazie zapowiada się obiecująco, główny bohater wyrazisty i trudno zapomnieć, wkurza mnie tylko mało terminologi (zboczenie zawodowe :P ) prawniczej ale pewnie została poświęcona by ksiązka była bardziej przystepna :P i znowu Grisham wprowadza masę nazwisk, parę razy musiałem wracać żeby sobie przypomnieć o kim mowa.
Ale ogólnie - cud, miód i orzeszki ^_^ zobaczymy jak będzie dalej.
Tigana - 2007-11-04, 13:52
:
W końcu jestem na dobrej drodze do skończenia "Zakonu Krańca Świata" Kossakowskiej -jak się przyłoże to może nawet dzisiaj podołam temu wyzwaniu. A wtedy w końcu "Królikarnia" na poważnie a na trasę dom-praca-dom "Wyspa elfów" pani Cunnigham. To ostatnie to FR historia tytułowej wyspy i zamieszkującej jej - nikt by nie zgadł - elfów. Nie liczę na coś wielkiego, ale Mad chwalił.
Tyraela - 2007-11-04, 14:38
:
Zaczęłam czytać "Wspomnienia Lodu" Eriksona i mam dobre zdanie - wciąga i pochłania, strona idzie za stroną, bardzo fajnie się czyta. Nareszcie, bo jak do tej pory moja opinia o Eriksonie to sinusoida. Może tym razem postaci będą wyraźniejsze i żywsze O.o
MadMill - 2007-11-04, 15:08
:
Tyraela napisał/a:
Nareszcie, bo jak do tej pory moja opinia o Eriksonie to sinusoida.

BDU jak i WL to dwa najlepsze tomy cyklu jak na razie. Potem dopiero Łowcy Kości są na podobnym poziomie. Wspomnienie Lodu jest naprawdę kapitalne. ;)
Ja czytam, no kończę powoli pierwszy tom Wichru Śmierci pt Imperium także Eriksona. No i byłem nastawiony ostrożnie do książki po opiniach z zachodu i opiniach osób które czytały w oryginale. Ja jestem zadowolony, pierwszy tom zawsze jest takim wstępem ułożeniem sobie akcji. Uderzenie właściwe następuje w drugiej części. ;)
batou - 2007-11-04, 15:50
:
Stephen King Mroczna Wieża III - Ziemie Jałowe
Drażni się ze mną skurczybyk. Pierwszy tom spieprzył, drugim narobił nadziei, a w trzecim na dzień dobry straszy mnie atomowym niedźwiedziem. Zastanawiam się czy on pisząc te książki miał jakiś pomysł na całość, czy tak sobie po prostu skrobał przed snem. Będzie przerwa od "sagi" po tej książeczce.
Tigana - 2007-11-04, 16:24
:
batou napisał/a:
Zastanawiam się czy on pisząc te książki miał jakiś pomysł na całość, czy tak sobie po prostu skrobał przed snem.

Prędzej to - King pisał "Mroczną wieże" jako przerywnik pomiędzy innymi książkami i czasem wracał do danej powieści po paru latach. A tom II faktycznie znakomity.
Liv - 2007-11-04, 16:28
:
Ziemie jałowe, podobnie jak pozostałe części cyklu MW, mają swoje lepsze i gorsze momenty ;) Na szczęście tych lepszych jest więcej i warto dla nich zarywać nocki przy książce.

Co do Eriksona ... ufff utknęłam na drugim tomie i nie zapowiada się, żebym w najbliższej przyszłości miała go przeczytać, gdyż mam go w formie ebooka na kompie, a czasu brak.
Elektra - 2007-11-04, 20:01
:
Skok w wizję Donaldsona przeczytany - baardzo dobra książka. Skok w potęgę rozpoczęty. Ale znowu muszę trochę od tego odpocząć. Czując delikatną presję Jeke, ;) wzięłam się za Cieplarnię Aldissa. Ziemia za miliony (?) lat, większość powierzchni opanowały rośliny. Ludzie, cofnęli się w rozwoju i teraz tylko wegetują...

Na razie jest średnio. Jakoś ciężko przystosować mi się do tak odległej przyszłości. ;) I chyba bardziej podobało mi się Non stop (ale mam nadzieję, że autor mnie jeszcze czymś zaskoczy = przeczytałam jakieś 100 stron).
Toudisław - 2007-11-04, 21:04
:
a ja dalej mam kryzys czytelniczy. powoli powoli z niego wychodzę.
Nadal czytam Nadejście nocy. Ale jakoś indziej jak po gruzie mimo iż ksiażka jest całkiem dobra i nie czytało się żale. Nie moglem nastawić się na tempo czytania jakie mnie zadowala. Coś mnie dziś tknęło i wziąłem się za "Zorza Północy" Pullmana. Czyta się dośc dobrze i tempo mam zadowalające. Książka raczej młodzieżowa i nie jakaś wybitna ale przyjemna i urokliwa. Sporo dziwnych klimatów urozmaica książkę i dodaje jej klimat
Bianka - 2007-11-05, 14:05
:
"Kłamstwa Locka Lamory"

Bogata wizja nisamowitego miejsca. Z akcją na razie słabo.
Neander - 2007-11-05, 14:54
:
Dorwałem wreszcie "Siewcę wiatru" Mai Lidii Kossakowskiej. Zapowiada się ciekawie, zważywszy na bardzo pozytywne opinie oraz sam styl autorki.
Tanit - 2007-11-05, 17:51
:
Neander napisał/a:
Dorwałem wreszcie "Siewcę wiatru" Mai Lidii Kossakowskiej

No najwyzszy czas ^^ Czytaj czytaj przyjacielu ;)

A ja na tapecie będę miała w tym tygodniu: 'Brudną Robotę' Ch. More'a :mrgreen:

Au revoir!
Elektra - 2007-11-05, 17:57
:
No dobra, tutaj też się poczepiam. ;P

Uprzejmie proszę o rozwijanie swoich wypowiedzi. Czyli napisanie kilkunastu słów na temat książek, które czytacie. Jak chcecie tylko wymieniać tytuły, to lepiej sobie odpuścić.

<kończy się czepiać>
Tyraela - 2007-11-05, 19:13
:
Neander napisał/a:
"Siewcę wiatru" Mai Lidii Kossakowskiej

Mam raczej wrażenie, że "Maji" ;P
Neander napisał/a:
zważywszy na bardzo pozytywne opinie

Ja tam słyszałam albo dobre, albo bardzo besztające opinie. Sama mam pozytywną oczywiście :mrgreen: ale mojemu znajomemu się nie spodobało, jeden z jego argumentów: "jaki do cholery to kolor, kobaltowy?! i jakim cudem Abbadon wiedział, jaki to kolor?!" - cóż, są gusta i guściki xD
A styl Kossakowskiej jest faktycznie ciekawy, chociaż czasem przegina z opisami.
Elektra - 2007-11-05, 19:22
:
Tyr napisał/a:
Mam raczej wrażenie, że "Maji" ;P

A jednak "Mai". Tak samo jak np. "Achai". (tak mówi słownik ortograficzny).

Tyraela napisał/a:
Ja tam słyszałam albo dobre, albo bardzo besztające opinie. Sama mam pozytywną oczywiście

A ja mam pośrednią. ;) Obrońcy królestwa bardzo mi się podobali, ale rozwinięcie w Siewcy już mniej. Fajnie się czytało, ale czegoś zabrakło.
Liv - 2007-11-05, 19:25
:
To chyba zależy od tego w jakim okresie się czyta tą czy inną książkę.
Ja np. po Siewcy wiatrów ( gdzie miałam spore problemy na początku, ale tak od 200 strony przepadłam ), nie mogłam dokończyć ani jednego opowiadania z Obrońców Królestwa, gdyż wszystkie wydały mi się ... śmieszne O.o ( zwłaszcza to z Asmodeuszem -.-).

Sama powoli zabieram się za Historię brzydoty, Eco. Na razie mam za sobą ilustracje xD
Dhuaine - 2007-11-05, 19:29
:
Elektra napisał/a:
A jednak "Mai". Tak samo jak np. "Achai". (tak mówi słownik ortograficzny).

Na bank "Mai". Wiadomości z pierwszej ręki :))

Usiłuję czytać "Złodzieja czasu" Pratchetta. W ogóle nie wciąga. Małe litery Śmierci nie przeszkadzają aż tak bardzo, "tik" też nie, ale fabuła... a raczej jej brak... Mam dość Pratchetta >.>
Wilko - 2007-11-05, 19:29
:
Ja przeczytałam najpierw Siewcę wiatru, a dopiero potem dorwałam Obrońców królestwa. Czytało mi się dobrze zarówno jedno, jak i drugie i przez jakiś czas byłam zauroczona. Sympatycznie napisane i sympatycznie się czyta.

Obecnie zaczęłam Krainę Chichów Jonathana Carrolla. Według mojej koleżanki to jedna ze słabszych książek Carrolla, ale całkiem dobra na zapoznanie się z stylem pisania i myślenia. : P Zobaczymy, co z tego będzie.
Bruja - 2007-11-05, 19:37
:
W sobotę ściągnęłam z półki Bramy domu umarłych z mocnym postanowieniem, że teraz właśnie to będę czytać. No i czytam :mrgreen:
Do Eriksona podchodzę ze sporym dystansem, nie nastawiam się ani pozytywnie, ani negatywnie... po prostu jest. Ale nie ukrywam, że mi się podoba.
Trochę się obawiałam początku, ale poszło gładziutko i co najważniejsze nie męczy ;)
Alrauna - 2007-11-05, 19:43
:
Aktualnie nie czytam tej książki (skończyłam wczoraj), ale wracam do najlepszych jej urywków, więc piszę.
Chmara Wróbli - Takashi Matsuoka
Książka raczej mało znana. Jak pisze na okładce, jest to "epicka opowieść samurajska z pięknym wątkiem miłosnym", gdzie sam wątek rozwija się dosyć marnie, przydałoby się go trochę więcej.
Emily Gibson pragnąca za wszelką cenę wyjechać z Ameryki trafia wraz ze swoim głupim (opinia subiektywna) narzeczonym do Japoni czasów samurajskich w celu chrystianizacji. Zostają zaproszeni na dwór księcia Genjiego z rodu jasnowidzących. Wszyscy bohaterowie zostają wplątani w machinacje shoguna, tajnej policji, zdrajców, samurajów i innych.

Książka moim skromnym zdaniem genialna. Mimo wielu postaci nic się nie pląta, akcja idealna. Fabuła też. Książę Genji to taki typ idealny (choć wady też ma).
Ech... co tu pisać... podoba mi się i tyle!
Neander - 2007-11-05, 21:06
:
Tyraela napisał/a:

Mam raczej wrażenie, że "Maji" ;P


Mai, tak jak knieja-kniei, zawieje-zawiei. Zresztą nowy FF podkreśla :mrgreen:

Elektra napisał/a:

Uprzejmie proszę o rozwijanie swoich wypowiedzi. Czyli napisanie kilkunastu słów na temat książek, które czytacie. Jak chcecie tylko wymieniać tytuły, to lepiej sobie odpuścić.


Przepraszam, i zapamiętam, ale jak mam do czorta napisać coś,, jak dopiero co otworzyłem książkę? Zachwalać Brońka?!


Dobra, przepraszam za OT i solennie obiecuję poprawę ><
Asuryan - 2007-11-05, 21:28
:
Obecnie męczę 2 tom "Uczty dla wron" Martina. Jej czytanie idzie mi jak przysłowiowa krew z nosa - mam nadzieję jednak, że uporam się z nią zanim zostanie wydany kolejny tom PLiO, lub Zła postanowi ją komuś pożyczyć :mrgreen:
Terrapodian - 2007-11-05, 21:59
:
Znalazłem w starych zbiorkach mojego ojca, antologię Zajdla "Dokąd jedzie ten tramwaj". Przeczytałem na razie jedno opowiadanie, więc nie wystawię opinii. Na półce czeka jeszcze niedokończone "Dzieci Hurina" Tolkiena, a potem wezmę coś klasycznego np. "Conana" Howarda
Liv - 2007-11-05, 22:12
:
Asu, spokojnie! Zanim kolejny tom się ukaże, to może będziesz go czytać ... małemu bobaskowi? xD

Gildia Magów, Trudi Canava. Książka bardzo dobrze napisana, taka lekko młodzieżowa, z znanym schematem podrostka z nizin społecznych, który nagle odkrywa, że posiada magiczne moce. Owym podrostkiem okazuje się być młoda dziewczyna, która musi stawić czoło ... Jak przeczytacie to się dowiecie, czemu ^^
Maeg - 2007-11-06, 02:18
:
Próbowałem zacząć Amerykańskich Bogów Gaimana ale nie mogłem jakoś wejść w książkę, dla tego jednak postawiłem na trzeci tom Żywego Srebra. Mam nadzieje, że po słabszym drugim tomie trzeci bardziej będzie przypominać pierwszy ;) . ŻS udało się rozpocząć bez problemowo, ale to pewnie dlatego że już od dłuższego czasu siedzę w tej historii a i ciekaw byłem dalszych losów Daniela W. Cóż będę pewnie czytał dwie książki, Gaiman do domu, Stephenson do komunikacji zobaczymy która zwycięży. :)
Derian - 2007-11-06, 20:11
:
Pożyczywszy od przyjaciółki Pilipiuka, wziąłem się dzisiaj za czytanie "Weźmisz czarno kure...". Jak się właśnie dowiedziałem to 3 tom. Szkoda, bo choć o postaci Jakuba Wędrowycza już słyszałem, to jest to moje pierwsze z nim spotkanie. Nie było mi dane czytać 2 poprzednich tomów jego przygód, ale nic straconego. A skoro ma to formę luźnych opowiadań [a ma? :> ] to pewnie się nic nie stanie.
Jak narazie jestem po kilku rozdzialikach i mi się podoba. Lekka, przyjemna i z dużą dawką humoru. Jak narazie najbardziej podobały mi się sposoby przemytu wódy i spirytu przez granicę :mrgreen: Niezły ubaw miałem przez to z kumplem na wykładzie :P
Ł - 2007-11-06, 20:27
:
Roland Topor - CZTERY RÓŻE DLA LUCIENNE

Wilka napisał/a:
Według mojej koleżanki to jedna ze słabszych książek Carrolla,

Rada - zmień koleżanke.
Kal - 2007-11-06, 20:34
:
W końcu kończę "Stąd do wieczności" - pewnie zostanę zlinczowana przez ASX-a za to co napiszę, ale książka taka sobie. Nie żeby była słabym gniotem, ale to nie mój styl. Nie lubię gł. bohatera jest taki głupi i ciemny. Autor też jakoś nie zachwyca kunsztem literackim, ale czytadło to (z braku lepszego) można przeczytać.
Tigana - 2007-11-09, 15:17
:
Książka Marka Barbera "Legendy miejskie" to popularne opracowanie najpopularniejszych współczesnych mitów. Szczur w kubełku z KFC, znikający autostopowicz, czarna wołga to tylko niektóre z opisanych wydarzeń. Na szczęście dla czytelników autor nie skończył na samym opisaniu "legend", ale także pokusił się o ich analizę i próbę znalezienia ich korzeni. Dodatkową gratkę jest rozdział autorstwa Wojciecha Orlińskiego opowiadający o naszych polskich opowieściach.
Regissa - 2007-11-09, 15:32
:
Terrapodian napisał/a:
Znalazłem w starych zbiorkach mojego ojca, antologię Zajdla "Dokąd jedzie ten tramwaj". Przeczytałem na razie jedno opowiadanie, więc nie wystawię opinii.

To jest świetny zbiór opowiadań, ja za to pokochałam Zajdla ;) A już tytułowe opowiadanko naprawdę świetnie oddaje (również naszą) rzeczywistość. Za to przy ostatnim się poryczałam (takie o psach). Zatem książka dostarcza skrajnych emocji...

A ja znów mam dylemat, co wybrać? Poprzednią walkę wygrała Ursula, bo była jedyną kobietą w towarzystwie :mrgreen: No dobra, bo była najlżejsza i odpowiedniego formatu :)
A teraz mam jechać na 3 bardzo dłuuuugie dni na szkolenie służbowe i miotam się między "Pożeglować do Sarancjum" Kaya a "Rockowym armageddonem" Martina. Chyba zacznę ciągnąć losy...
A w międzyczasie podczytuję najnowszą książkę o. Joachima Badeniego OP "Śmierć? Każdemu polecam!". Nie, nie jest to poradnik dla emo, ale zapis rozmowy z ponad dziewięćdziesięcioletnim zakonnikiem, który twierdzi, że: "apatycznie czekać na śmierć, to jak nudzić się w Krakowie, czekając na wyjazd na Hawaje" :-> Każdemu polecam! :mrgreen:
Terrapodian - 2007-11-09, 17:33
:
Miałem napisać, że czytam "Gwiezdny Pył" Gaimana, ale nie zdążyłem, bo juz go przeczytałem. Jednak teraz mam jeszcze więcej lekturek;
- "Śląsk w walce"
- "Historia Oręża Polskiego 1795-1939"
- "Sklepik z marzeniami" S. Kinga
- "Nowy wspaniały świat" Huxley'a
Tyraela - 2007-11-10, 22:03
:
Po "Wspomnieniu Lodu" ściągnęłam w końcu z półki "Rapsodię" Haydon. Szczerze mówiąc wielkiego smaku mi narobił Sapkowski swoją przedmową, w której tak zachwala trylogię. Jednocześnie się wkurzyłam, bo streścił niezły kawałek książki, ale to AS, mogę mu wybaczyć ;P
Tymczasem zaczęłam czytać i jakoś na początku mnie nie zachwyciło. Wręcz wydawało mi się infantylne. W dodatku ten seks na samym początku, gdzie ze szczegółami opisane jest, jak siebie nawzajem zraszają łzami, kochają się pod gwiazdami, on ma czternaście lat a ona trzynaście, oddali sobie dziewictwo - powstrzymywałam się, żeby w tramwaju nie wybuchnąć śmiechem pełnym politowania xD ale po prologu zaczyna być sensowniej, tytułowa bohaterka jak na razie wykazuje się jakimś pazurem. Mam nadzieję, że się rozkręci O.o
Tigana - 2007-11-10, 23:16
:
"Zmierzch chaosu" Jean Rabe to trzeci tom serii "Smoki Nowej Ery" z Dragon Lance. Grupka herosów w pozbawionym magii Krynnie walczy ze smoczymi suwerenami. Czy podołają wyzwaniu ? Co tym razem pożyczy dzielna Bąbella ? No i czy to faktycznie ostatni tom podserii czy też CDN ?
Czyta się nieźle, ale bez rewelacji - ot takie sobie czytadło w oczekiwaniu na coś ciekawszego.
Elektra - 2007-11-12, 08:07
:
Neander napisał/a:
Przepraszam, i zapamiętam, ale jak mam do czorta napisać coś,, jak dopiero co otworzyłem książkę? Zachwalać Brońka?!

Nie ma przymusu pisania w tym wątku. Nie wiesz, o czym jest książka, którą czytasz, to nie piszesz, możesz to nadrobić parę dni później. ;P


Tigana napisał/a:
No i czy to faktycznie ostatni tom podserii czy też CDN ?

Z tego, co wiem, dalszym ciągiem jest trylogia Wojna Dusz (Smoki Upadłego Słońca, Smoki Zagubionej Gwiazdy, Smoki Zaginionego Księżyca) Smoków Nowej Ery nie czytałam, bo jednak wolę chronologię, a one się jakoś odwrotnie ukazywały (czyli najpierw ta Wojna a dopiero chyba niedawno te smoki), a do tego, jak się dowiedziałam, że smoki są jeszcze większe, lepsze, silniejsze, to mi się odechciało.


A ja skończyłam Skoki (moim zdaniem rewelacja) i znowu się nie mogę na nic zdecydować. Dzisiaj wzięłam ze sobą Jonathana Strange'a i pana Norrella S. Clarke, czyli o magach w dziewiętnastowiecznej Anglii. Na razie jest dość ciekawie, historia rozwija się powolutku, ale interesującym językiem jest opisana. Chociaż chyba brakuje mi trochę jakiejś akcji. ;) No ale może się rozkręci.
Liv - 2007-11-12, 08:38
:
Elektra napisał/a:
Z tego, co wiem, dalszym ciągiem jest trylogia Wojna Dusz (Smoki Upadłego Słońca, Smoki Zagubionej Gwiazdy, Smoki Zaginionego Księżyca) Smoków Nowej Ery nie czytałam, bo jednak wolę chronologię, a one się jakoś odwrotnie ukazywały (czyli najpierw ta Wojna a dopiero chyba niedawno te smoki), a do tego, jak się dowiedziałam, że smoki są jeszcze większe, lepsze, silniejsze, to mi się odechciało.


Smoki nowej ery powinno się czytać przed Wojną dusz, taka jest właściwa chronologia DL.
Świt nowej ery i Dzień Burz, opowiada o dziejach Krynnu zaraz po ostatnim tomie kronik, czyli Smokach letniego płomienia.
Nabu Nezzar - 2007-11-12, 12:25
:
Jednak nie chciało mi się skończyć Morta, zbyt nużąca książka... A to wszytko prze grę Wiedźmin :-P Wciągnęła mnie bez reszty, więc postanowiłem przypomnieć sobie po raz trzeci losy swych ulubionych bohaterów:] Tak więc, czytam właśnie "Ostatnie życzenie" Sapkowskiego, potem będą pozostałe części... Ale już teraz, po przeczytaniu kilkudziesięciu stron widzę, że Wiedźmin nic nie stracił na swej atrakcyjności :oops:
jeke - 2007-11-12, 12:53
:
Skończyłam dwie części Patroli (Łukjanienko), w międzyczasie łyknełam Gwiezdny pył Gaimana - przyjemna lektura w klimacie baśniowo - niebaśniowym ;) , jedynie capinę zbyt krawawa. Czyta się jednym tchem.
Jako, że wyjeżdżam na dwa dni, to na hotelowe nocowanie wzięłam sobie Liżąc ostrze Ćwieka. Zobaczymy co zacz i damy szansę rodzimemu twórcy ;) .
Czeka na mnie Donaldson i o powrocie właśnie on jest w planach. Mam spore oczekiwania względem tej serii. Przeczytamy zobaczymy i się wrażeniami podzielimy .
Dabliu - 2007-11-12, 13:12
:
"Gdy oślica ujrzała anioła" - Nick Cave. Jestem w połowie. Soczysta narracja, zmysłowy i narkotyczny styl, kpina z religijnego fanatyzmu. Bardzo dobra lektura.
ASX76 - 2007-11-12, 13:24
:
Elektra napisał/a:

A ja skończyłam Skoki (moim zdaniem rewelacja) i znowu się nie mogę na nic zdecydować.


Skoro tak bardzo spodobały Ci się "Skoki", to co powstrzymuje Cię przed sięgnięciem po "Pierwsze Kroniki Thomasa Covenanta Niedowiarka" (tegoż samego autora), tym bardziej, że to fantasy, a tą odmianę fantastyki, o ile dobrze pamiętam, bardziej lubisz, niż s-f :?: :-P

Czytam "Zranione drzewo", I tom drugiej trylogii o Covenancie. Co prawda czytałem tę część już wcześniej, ale działo się zaraz po Pierwszych Kronikach i nie byłem przygotowany na to, co... No, mniejsza z tym. Kto (kiedyś) sięgnie, to zapewne domyśli się od razu, o co mi chodziło. Klimat jest bardzo dołujący. Bardzo, bardzo. G.R.R. Martin uchodzi na "rzeźnika bohaterów", ale mistrzem w znęcaniu się na wszelkie możliwe sposoby, jest Donaldson. Postaci tego pierwszego są jeszcze w tej niezłej sytuacji, że dostają to, na co sobie zasłużyli bądź nie ( ;) ) i zazwyczaj szybko zaczynają wąchać kwiatki od spodu (od każdej reguły są wyjątki), natomiast u drugiego... ból i cierpienie na niewyobrażalną skalę..., a gdy polubimy bohaterów i przejmiemy się ich losami, to robi się nam, czytelnikom, strasznie... W każdym razie dopingujemy ich ze wszystkich sił wierząc mimo wszystko, że Krainę da się uratować. A Donaldson tak pięknie ją przedstawił w Pierwszych Kronikach, że chyba każdy byłby gotów oddać za nią życie. I ta niesamowicie przygnębiająca atmosfera beznadziejności poczynań i smutku...
Ta proza chwyta za serce.
P.S. Sapkowski i Dukaj bardzo zachwalali te książki. :-)
Elektra - 2007-11-12, 13:33
:
ASX76 napisał/a:
Skoro tak bardzo spodobały Ci się "Skoki", to co powstrzymuje Cię przed sięgnięciem po "Pierwsze Kroniki Thomasa Covenanta Niedowiarka" (tegoż samego autora), tym bardziej, że to fantasy, a tą odmianę fantastyki, o ile dobrze pamiętam, bardziej lubisz, niż s-f

Ostatnio nie wiem, czy mi się podoba bardziej fantasy, czy sf, więc ten argument odpada. ;P Po drugie, już obiecałam trzeci tom pożyczyć Jeke, a do soboty na pewno nie zdążę wszystkich trzech przeczytać, a nie chcę czekać po lekturze części. Po trzecie... jak sam wspomniałeś, autor naprawdę się znęca nad bohaterami. Muszę od tego odpocząć. ;P

ASX76 napisał/a:
I ta niesamowicie przygnębiająca atmosfera beznadziejności poczynań i smutku...

No to stanowczo muszę sobie zrobić przerwę. Wystarczyło mi, gdy parę tygodni temu zdołowałam się przy Grombelardziej legendzie. Jak znowu będzie tak ponuro, to jeszcze w depresję wpadnę. ;P
Lady_Aribeth - 2007-11-12, 13:48
:
Pomiędzy kolejnymi lekturami zaczytuję się w pierwszym tomie "Uczty dla Wron", którą to użyczyła mi Zua (za co bardzo dziękuję! :mrgreen: ). Aktualnie jestem dopiero po kilku rozdziałach, zdążyłam już poznać kilkanaście nowych postaci (u Martina jakoś tak ciężko mi się przyzwyczaja do świeżych bohaterów O.o) ale na razie nie zauważyłam jakiegoś zaniżenia poziomu, o którym tak wiele słyszałam o.o Cóż, wszystko przede mną :perv:
Tigana - 2007-11-12, 20:16
:
Liv napisał/a:
Świt nowej ery i Dzień Burz, opowiada o dziejach Krynnu zaraz po ostatnim tomie kronik, czyli Smokach letniego płomienia.

A potem jest jeszcze niewydana w Polsce trylogia Jean Rabe "Dhamon Saga" kontynuująca watki ze "Smoków Nowej Ery". Ogólnie jest tego od cholery i jeszcze trochę i część z tych serii i podcyklów zachodzi na siebie i dubluje.
Aktualnie wciąż męczę elfy z FR, od czsu do czasu zagryzam Guzkiem, a w planach zakupy i szybka lektura nowego Piekary i II tomu antologii "A.D. XIII"
Dobromir - 2007-11-13, 02:11
:
"Demony" Dostojewskiego. Ostatnio staram się uzupełnic moje braki jeśli chodzi o literaturę klasyczna, a Dostojewskiego szczególnie lubię. Przy odrobinie szczęścia dorwę też ostatnią część nowej trylogii Robin Hobb ["Renegade's Magic"], co byłoby miłą odmianą.
Elektra - 2007-11-13, 07:50
:
Tigana napisał/a:
gólnie jest tego od cholery i jeszcze trochę i część z tych serii i podcyklów zachodzi na siebie i dubluje.

Dlatego ja postanowiłam, że już nie będę tego czytać, szczególnie jeśli nie wyszło spod pióra Weis & Hickman.


Nie pasuje mi Clarke. Wczoraj wolałam się zdrzemnąć w autobusie, zamiast ją czytać, więc coś jest nie tak. ;) Odłożyłam ja na półkę i dałam drugą szansę Cieniowi kata Wolfe'a. I tym razem jest nieźle. Postanowiłam, że nie będę się przejmować tym, że główny bohater i narrator jednocześnie wszystko wie, siedzi przy kominku i wspomina, więc wiadomo, że nic mu się nie stanie (tzn. może mu się stanie, ale przeżyje) i wiadomo, jak wiele osiągnie. Przymknę na to oko i będę się delektowała resztą. ;)
ASX76 - 2007-11-13, 11:07
:
Elektra napisał/a:
(...)Odłożyłam ja na półkę i dałam drugą szansę Cieniowi kata Wolfe'a. I tym razem jest nieźle.


A co poprzednio było nie tak :?: ;)

Opowiadań zamieszczonych w zbiorze "Balsam długiego pożegnania" nie trzeba czytać po kolei (chyba, że ktoś chce).
"Kara większa" nie jest długa (nawet nie zdążysz się zniechęcić ;) ), więc można ją przeczytać raz dwa (i mieć z głowy moją wścibską nachalność). :-P
Elektra - 2007-11-13, 11:10
:
ASX76 napisał/a:
A co poprzednio było nie tak

Zajrzyj do wątku o tym pisarzu, tam są moje narzekania. ;P

ASX76 napisał/a:
więc można ją przeczytać raz dwa (i mieć z głowy moją wścibską nachalność)

Później. ;P

I błagam, nie polecaj mi Clavella, bo mnie coś trafi. ;)
Toudisław - 2007-11-13, 11:10
:
Skończyłem Warana Diaczenków. Książka na początku nieco ciężka i trochę przesłodzona. Ale z czasem coraz ciekawsza. Bohater się zmienia i ta ewolucja jest dość ciekawa. Książka nawiązuje trochę do Ziemiomorza Le Guin. Za zakończeni jest wręcz genialne mimo że można się już go było domyśleć ciut wcześniej.
Teraz wziąłem się za Kochali że strach. Antologie z Fahrenheita i czyta się ją dość ciekawie. \Bałem się że będzie ckliwa i nudna jednak tak źle nie jest. Opowiadanka są różne wile z nich raczej zabawne. Dabliu, Fajne te twoje opowiadanko tylko ta scena łóżkowa strasznie słodka jak z powieści dla pań. Chyba przesadziłeś z tymi porównaniami. Ale pomysł naprawdę dobry.
Dabliu - 2007-11-13, 11:29
:
Toudisław napisał/a:
Dabliu, Fajne te twoje opowiadanko


:mrgreen:

Toudisław napisał/a:
scena łóżkowa strasznie słodka jak z powieści dla pań. Chyba przesadziłeś z tymi porównaniami.


Czy ja wiem...?
Pamiętaj, że narrację prowadzi tam bohater, który ma dość specyficzny punkt widzenia na osobę, w której/z którą się kocha, więc dla niego jest to doznanie bardzo wzniosłe, toteż postrzega ten stosunek w dość osobliwy sposób.
Stąd określenia takie jak:
Cytat:
"(...)wnikam językiem głęboko w mroczną i parną tajemnicę."
"Allani jęczy i skręca się, jakbym poddawał jej bezbronne ciało najokrutniejszym torturom. Odrywam się od płonącego łona i patrzę bez wstydu, jak umęczone podbrzusze kochanki podnosi się i opada. Bez chwili namysłu zatracam się w nim na całą głębokość, dźgając bez litości."
(...)
"Cios za ciosem, uderzam w jej łono z dewastującą siłą i czuję, jak ciało Allani zamienia się w drgającą masę rozszarpanych podnieceniem nerwów."
(...)
"Wyrwawszy się z kleszczy długich, bieluteńkich nóg kochanki, ogarnięty bolesnym uniesieniem, obficie spryskuję rozdygotany i rozpalony do białości brzuch ledwo przytomnej dziewczyny."
"Padamy na wilgotne posłanie, w gąszcz atłasowych poduszek. Bez słowa, bez jakiegokolwiek zbędnego gestu chłoniemy wspólny aromat naszych ciał. W blasku świec powietrze wydaje się buzować, wypełnione energią do tego stopnia, że aż gęste."(...)

To przemyślany styl opisu - miałem na celu oddać sposób widzenia bohatera, sposób "z lekka" wyidealizowany. 8)

Toudisław napisał/a:
Ale pomysł naprawdę dobry.


Dziękuję :-)
Nefren - 2007-11-15, 17:00
:
Właśnie jestem po przeczytaniu Dzieci Diuny i z utęsknieniem czekam kiedy dorwę Boga Imperatora... w swoje łapki. Na razie czekanie umilam sobie Wyprawą czarownic Pratchetta, a juz niedługo W koncu będę mogła przeczytać Królową potępionych A. Rice, którą dostałam w prezencie od brata, ale która już w chwili zakupu została ode mnie pożyczona przez wyżej wspomnianego krewniaka :evil:
Tigana - 2007-11-15, 17:52
:
Właśnie skończyłem "Evermeet" - miłe czytadło, chociaż niektóre pomysły były zaiste kosmiczne. Ciekawy jest opis początków Pajęczej Królowej czy waśni pomiędzy poszczególnymi gatunkami elfów. Nieco brakuje jednego, głównego bohatera, do którego czytelnik mógłby się przywiązać. A teraz back to "Królikarnia"
Maeg - 2007-11-15, 18:06
:
Przerwałem Stephensona i czytam Eriksona, oczywiście Ogrody Księżyca. (Tak dałem się w końcu skusić) Póki co nie zachwyca, czyta się dobrze, nawet bardzo dobrze ale jeszcze nie odkryłem magii tej książki. Czegoś wciąż mi w niej brakuje. Irytują mnie imiona podpalaczy zupełnie nie pasują do klimatu powieści. Ale to moje mocno subiektywne odczucie. Mam też nadzieje, że nie będzie tyle wskrzeszeń, na pierwszych 150 stronach jedno to aż za dużo. Lubie mieć pewność, że jak jakaś postać ginie, to za 15 stronach nie będzie wojowała mieczem. Zobaczymy jak będzie dalej w Darudżystanie.
Dhuaine - 2007-11-16, 01:19
:
Zmęczyłam wreszcie "Złodzieja czasu" Pratchetta. Koszmar na kółkach >.<
Audytorzy knują spisek. Swietny zegarmistrz buduje zegar, który ma rozwalić wszechświat, a na odsiecz wyrusza wiekowy sprzątacz wraz ze swym uczniem.
Baardzo śmieszne.
Nie mam pojęcia, o co chodziło. Mogę streścić wszystko w jednym zdaniu, ale jaki z tego morał? Nic ciekawego. Pratchett schodzi na psy.
Męczyłam się z tą książką ze dwa tygodnie, jeśli nie więcej -.- Ghh... Przedwczoraj puściłam defragmentację i usiadłam z ksiązką. Kilka razy przyłapałam się na gapieniu się bezmyślnie w ścianę, a nie w kartki //mur
Dwa Pratchetty temu stwierdziłam, że będę go dalej czytać, jak mi ktoś kupi. Teraz powinnam to zmienić na: będę go czytać, jak ktoś mi zapłaci.
Elektra - 2007-11-16, 08:35
:
Moim zdaniem aż taki zły ten ZC nie był. Taki sobie przeciętny, jak inne książki z wątku ze Śmiercią.

U mnie kryzys czytelniczy w pełni. Co wezmę jakąś książkę, to mi się nie podoba i nie mogę się wkręcić. Wyjątkiem są kolejne przygody dzielnej oficer Gwiezdnej Marynarki Honor Harrington. Idealne do odmóżdżenia. Czyta się szybko, jeśli pominąć pewne powtarzające się lanie wody i chociaż schemat jest podobny, to wciąga. Co prawda irytuje to, jaka ta Honor jest wspaniała, inteligentna, charyzmatyczny, wszyscy ją kochają i podziwiają (no prawie wszyscy) i pójdą za nią w ogień, ale i tak jest lepszą bohaterką niż taki... Drizzt. :))
Tanit - 2007-11-16, 08:36
:
No cóż... kierunek studniów wymaga odemnie czytanie niezmierzonych ilości papieru... Choć może niekoniecznie od razu w całości. Ale na tapecie w tym tygodniu będą:
:arrow: Swetoniusz - żywoty cezarów
:arrow: C.Wells - cesarstwo rzymskie
:arrow: Kozłowski - historia starożytna ziem polskich
:arrow: A. Szczudłowska - Egipt
:arrow: Herodot - dzieje

Jak ja to poprzerabiam - nie wiem xD Część jest nawet fajna. Polecam Swetoniusza ;)

Au revoir!
MadMill - 2007-11-16, 10:57
:
Le Guin i jej Malafrena poszła w odstawkę. Martin ze swoim Starciem Królów został rzucone w kąt. A dlaczego? Bo król jest tylko jeden! :mrgreen: Wczoraj wreszcie dorwałem Zamieć Neal Stephensona, czytałem do 2giej w nocy. o.o Nie czyta się tego szybko, ale frajda z czytania jest niesamowita, po prostu człowiek chce wszyscy z tej książki pochłonąć. I jest coś takiego co nazwałbym dynamicznymi opisami, opisów jest właśnie sporo, ale są napisane w taki sposób, że nie sposób się nimi znudzić. ;)

Całe odwołanie do internetu jest świetne, kto przeczyta ten się dowie. xD
Regissa - 2007-11-16, 14:05
:
Obecnie przemierzam drogi i bezdroża Ameryki, usiłując zdążyć pogadać z wszystkimi byłymi członkami zespołu "The Nazgul" zanim ktoś ich wykończy :mrgreen: Jednym słowem wgryzam się w kolejnego Martina, tym razem o wdzięcznej nazwie "Rockowy Armageddon". Facet ma rzeczywiście nieograniczone możliwości: fantasy, sf, sensacja i co jeszcze? A wszystko na naprawdę niezłym poziomie. Aż żal, że skończyli remont ulicy, którą wracam do domu, bo podróż mija za szybko jak na moje potrzeby czytelnicze :-/
Tigana - 2007-11-16, 18:36
:
Ja obecnie nic nie czytam z książek tylko męczę najnowszy numer "Czasu Fantastyki" Najwięcej miejsca poświecone zostało komiksowi w Polsce min Jezremu Jeżowi. No i długaśny wywiad z Tomaszek Kołodziejczykiem. Naprawdę warto.
Raziel - 2007-11-16, 19:57
:
A ja pomimo mego fanatyzmu odnośnie wampirów i ogólnie przyjętego wampiryzmu dopiero teraz dorwałem Draculę Brama Stokera. Już sam styl w którym jest napisana książka bardzo mi się podoba, mamy tu fragmenty dzienników, listów czy też pamiętników.
Tyraela - 2007-11-16, 22:27
:
Oficjalnie stwierdzam, że Hydon jest beznadziejna. W środku było za dużo przeciągania (kilkunastostronicowe wykłady na temat historii powstania świata wywołują u mnie rozdzierający paszczę ziew), główna bohaterka jest denerwująca, historia jakoś nie wciąga, końcówka wygląda jak napisana naprędce na kolanie. Kicha.

Ściągnęłam za to z półki "Chrzest Ognia" - mój ulubiony tom wiedźmińskiej sagi, bo muszę się czymś pocieszyć po tej drodze przez mękę.
Olisiątko - 2007-11-17, 20:39
:
Lubię targowiska, zawsze w samym ciemnym rogu znajdzie się stoisko ze starymi ksiazkami gdzie można coś znaleźć, czasem perełki. I takoż udało mi się wejśc w posiadanie zbioru opowiadań "Kontakt" napisanego przez Zbigniewa Prostaka, wydane w ... 1979 roku nakładem wydawnictwa KAW. Totalny staroć. Zbiór opowiadań Sci-Fi którego nazwa chyba mówi sama za siebie - kontakty z obcymi cywilizacjami. Aczkolwiek jak się okazuje, są cywilizacje bardziej obce niż te kosmiczne. I bardziej niepprzyjazne :P
Bardzo miło się póki co czyta, aczkolwiek książkka jest cienka i małego formatu. Jakby ktoś miiał okazję to polecam wydac te parę złociszy :P
Alrauna - 2007-11-18, 13:19
:
Czarnoksiężnik z Archipelagu.
Czas wziąć się za czytanie, po chwilowym okresie abstynencji książkowej.
Mam takie pytanie, czy czasem na podstawie Ziemiomorza nie ma nakręconego filmu/serialu? Wydaje mi się, że oglądałam coś takiego...
andy - 2007-11-18, 14:15
:
Jest filmik. Fabuła na podstawie w zasadzie 2 pierwszych części cyklu. Najdalszy brzeg raczej przelotnie. Tehanu w ogóle nie ruszone. Ale ogląda się w sumie nawet nieźle.
Acha i dzisiaj leciała pierwsza część na TVP 1
Tigana - 2007-11-18, 17:46
:
A ja mam Drizzta i go nie oddam. Toudi pożyczył mi kolejne części sagi o naszym ulubionym drowie. Tym razem na tapecie "Kryształowy relikt" czyli walkę ze złym artefaktem i hordami barbarzyńców. Do tego dorastanie Wulfgara.Tylko jedna rzecz mnie dziwi - ni z gruchy, ni z pietruchy RAS dołożył Drizztowi latek i w pierwszym zdaniu pisze o jego 200 latach życia w podziemiach. Ja rozumiem, że ta książka została napisana jako pierwsza, ale przecież RAS mógł się poprawić.
Elektra - 2007-11-18, 17:54
:
Tigana napisał/a:
.Tylko jedna rzecz mnie dziwi - ni z gruchy, ni z pietruchy RAS dołożył Drizzztowi latek i w pierwszym zdaniu pisze o jego 200 latach życia w podziemiach. Ja rozumiem, że ta książka zostala napisana jako pierwsza, ale przecież RAS mógł sie poprawić.

RAS napisał trzy tomy, w których zawarł jakieś 60 lat z życia Drizzta. Wyobrażasz sobie, ile tego musiałoby być, żeby opisać 200 lat? I to wszystko przed spotkaniem Catti-brie & Co...
Dabliu - 2007-11-19, 02:31
:
"Chaotyczne akty bezsensownej przemocy" - Jack Womack.
Świetna powieść. Świetna i mocna. Cholernie mocna.
Tyraela - 2007-11-19, 07:23
:
Wczoraj do późna kończyłam "Chrzest Ognia", ależ się zdziwiłam, kiedy mignęła mi ostatnia strona, tak nagle. Zapomniałam już, jak saga wciąga xD a skoro już odświeżam Sapkowskiego to lecim dalej - z półeczki zlatuje "Wieża Jaskółki", tym razem będzie to rozkoszna droga pełna nienawiści do Bonharta. Cholera, nienawidzę go ;P
Alrauna - 2007-11-19, 08:44
:
Dzięki, andy.

Jak narazie książka mi się podoba (Czarnoksiężnik z Archipelagu) i nie mam żadnych zastrzeżeń. Postać bohatera jest ciekawa... choć osobiście wolę niezwyciężonych bohaterów (ale bez przesady ;) )
Elektra - 2007-11-19, 11:09
:
Wczoraj zaczęłam dwie książki (a do wyboru miałam chyba z sześć ;) ), Wicher śmierci Eriksona i Najgłupszego anioła Moore'a. Po jednym rozdziale Eriksona stwierdziłam, że chyba wolę Moore'a (jeśli cała pierwsza część Eriksona będzie o Letherze, to chyba będę ją czytała z miesiąc :/ ).
Najgłupszy anioł nie jest wymagającą lekturą. Autor nabija się z komercjalizacji Bożego Narodzenia i wychodzi mu to całkiem nieźle. Niektóre żarty są dość dosadne, ale zostałam ostrzeżona i mnie to nie razi. ;) Jest wesoło, na szczęście jednak udało mi się za głośno nie śmiać dziś w autobusie. W każdym razie to lektura w sam raz dla mnie obecnie, gdy odrzuca mnie od czegoś bardziej skomplikowanego i wymagającego myślenia.
andy - 2007-11-19, 12:03
:
Dębski Eugeniusz - Krucjata 1

Na razie dziwne to jakoś, bo kotzur przyzwyczajony do kryminałków SF z cyklu o Owenie Yeats. Z info to ma być połączenie hard SF i fantasy. Może i takie będzie. Poczytam dalej to się obaczy. A streszczać nie bedę
Dhuaine - 2007-11-19, 22:25
:
Elektra napisał/a:
Moim zdaniem aż taki zły ten ZC nie był. Taki sobie przeciętny, jak inne książki z wątku ze Śmiercią.

Imho "Wiedźmikołaj" był genialny.

Elektra napisał/a:
Niektóre żarty są dość dosadne, ale zostałam ostrzeżona i mnie to nie razi.

Jak bardzo dosadne? ;) Zastanawiam się, czy nie sprawić sobie Moore'a.

Aktualnie zastanawiam się nad dwiema pozycjami z Ravenloft Covenant i Road of the Patriarch. Ech, te wybory...
Tigana - 2007-11-19, 22:32
:
Korzystając z zasobów "Katedry" wziąłem sie za "A.D XIII" 2 . Tym razem opowiadania są głównie o diabłach i demonach. Niestety dwa pierwsze utwory jakie przeczytałem rozczarowują - ani "Cyrograf" Pilipiuka , ani "Człowiek znikający" Kochańskiego na kolana nie rzucają. Zobaczymy jak będzie dalej.
Rozczarowuje też "Kolor magii" w wersji komiksowej, ale o tym napisze już w innym wątku po skończeniu lektury.
Liv - 2007-11-19, 22:38
:
Z wielką przyjemnością kończę Żmijową harfę, o której rozpiszę się później w odpowiednim wątku :] Zakupiłam dzisiaj trzeci tom sagi Brzezińskiej z obawy, że jak przeczytam ostatnie słowo na ostatniej stronie książki, popadnę w obłęd.

To chyba już jest obłęd ^^
Ł - 2007-11-19, 22:59
:
Cybernetyczny porządek polityczny - przekrojowa publikacja naukowa omawiające wiele ciekawych aspektów - sztuczne życie, sztuczną inteligencje, cybernetyke, wizje cyberpunkówe [częste cytaty z Neuromancera], zjawisko sieci i roju, cyberaktywizm, nanomaszyny i wiele wiele innych aspektów. Częste odwołania do kultury popularnej - gier komputerowych i SF. Miodzio.
Lady_Aribeth - 2007-11-20, 23:57
:
Właśnie przed chwilą skończyłam pierwszy tom Uczty dla wron Martina. Generalnie na razie nie mam żadnych zastrzeżeń, fabuła powoli się rozwija, zapowiada się ciekawie. Ale denerwuje mnie trochę ta nagła zmiana sposobu nazywania postaci. Tam gdzie wcześniej mieliśmy po prostu Sansę, teraz pojawiają się SPOILER "Twórczyni królowych", "Córka krakena", "Utopiony" KONIEC SPOILERA . Nawet fajny pomysł, ale gdyby był w PLiO od początku, a nie pod koniec Martin wymyślił sobie coś nowego, phef.
A teraz siadam do "Ojczyzny" Salvatore, czyli powrót do, tfu, korzeni xDDD. Ciekawa jestem, czy ta książka będzie mi się podobać tak samo jak cztery lata temu (ale będzie zonk, jeśli tak xDDD)>
wred - 2007-11-20, 23:58
:
Czarne Oceany - Jacka Dukaja. Drugie podejście - kiedyś niedokończone, trochę przemęczone, obecnie jednak czytam z przyjemnością, dosyć swobodnie dryfuję wraz z autorem po meandrach nanotechnologii, rzeźbienia genów, wojnach monadalnych, psychomemach, dla mnie miodzio. Może pomaga moje zamiłowanie techniczno-informatyczne :) , zobaczymy jak będzie dalej :)
Retiarius - 2007-11-21, 09:11
:
Nareszcie dojrzałem do przeczytania "Katedry Marii Panny w Paryżu". Jestem już cosik na 90 stronie. Hugo bardzo ładnie opisał katedrę i Paryż na przestrzeni wieków. Mam nadzieję, że zapał nie zgaśnie i doczytam książkę do końca ;)
Zireael - 2007-11-21, 09:14
:
W weekend wyżuliłam od Piotrka Rudą Sforę , żeby ją nareszcie skończyć. Jestem ku temu na jak najlepszej drodze :mrgreen: . Książka, choć osadzona w innych realiach, nieodparcie przypomina mi Siewcę. Wiem, że pani Kossakowska aż do wydania Zbieracza burzy chciała się na trochę uwolnić od latającej hałastry, ale chyba nie do końca jej wyszło O_o . Akcja oczywiście wciąga, głównych bohaterów nie można nie polubić, język jest piękny i barwny, ale... Czegoś mi brakuje. Czyżby Zir dorosła do ambitniejszych lektur? Bogowie //buu !
Równolegle ze Sforą męczę Quo vadis. Gdyby ktoś nie wiedział- to taka powieść pseudo historyczna, napisana przez grafomana, który dostał za nią Nobla --_- .
Opowiada o młodym, rzymskim patrycjuszu, który zakochuje się bez pamięci w chrześcijance z kraju barbarzyńców --_- i robi wszystko, żeby ją zdobyć. Żeby nie było nudno, Sienkiewicz radośnie stawia mu rozmaite przeszkody na drodze. Petroniusz przechodzi głęboką przemianę wewnętrzną i koniec końców staje się tak obrzydliwie cnotliwy i pedałkowaty, że ręce opadają --_- . W tle przewija się zwyrodniały i obłąkany Neron, jakiś apostoł, bodaj Piotr o_O i całe rzesze uciśnionych i prześladowanych wyznawców Ukrzyżowanego Baranka //pisowcy . Wiem, że niektóre pozycje z kanonu lektur narodowych należy po prostu przeczytać, ale skończenie tego dzieła będzie mnie wiele kosztowało.
Trzecią lekturą, która aktualnie wisi w mojej świadomości jest Zapach szkła imć Ziemiańskiego- taka rozgrzewka przed Achają. Ciężko mi na razie powiedzieć coś sensownego o tym zbiorze, ponieważ tak się zaplątałam, że przeczytawszy trochę, wróciłam na pierwszą stronę. Chyba zacznę od początku trzeci raz, bo już mam kompletny mętlik w głowie o.o. Pomijając te sensacje- książka robi jak najbardziej pozytywne wrażenie (Toudi, pogłaszczesz mnie po główce //devil ?),a klimat jest dość specyficzny :) . Poza tym jest to pozycja z zakresu science- fiction, jak mniemam, ale chyba zamiast palić ją na stosie, mam ochotę kontynuować lekturę. Czy Wyście mi coś wrzucili do wody we Wrocku :shock: ?
Tigana - 2007-11-22, 22:56
:
Przeczytałem "Zabójcę z cesarskiego grodu" Colette Lovinger-Richard. Jest to kryminał historyczny, którego akcja rozgrywa sie we Francji za czasów Napoleona. Mamy serię morderstw i lekarza pragnącego złapać mordercę. Czyta się bardzo przyjemnie, sama intryga sprytnie pomyślana, sporo miejsca poświęcono portretom psychologicznym postaci. Tylko klimat taki nijaki.
A teraz wracam do "A.D. XIII"
Tyraela - 2007-11-22, 23:04
:
Jak już odświeżanie, to pełną parą, zdążę jeszcze przed tym, jak mi wyślą Witchera. Kończąc "Wieżę Jaskółki" (czytało się jak zwykle świetnie), automatycznie sięgam po "Panią Jeziora". Cholera, dawno temu czytałam ostatni raz sagę, chyba jeszcze w podstawówce. Takie przeczytanie ponownie było dobrym pomysłem jednak, ze zlepek scen, które pamiętałam, utworzyła się logiczna całość. I zwracam uwagę na smaczki, które wcześniej nie bawiły mnie w równym stopniu, co teraz. (Przykład: "Jaskier bez chwili wahania uciekł w krzaki, powiewając onucami" XDDD).

No, wymagane minimum jest, pieprzenie o dupie maryni, żeby nie było, że jednolinijkowiec, yeah...
Liv - 2007-11-23, 07:42
:
Za nic bym nie sięgnęła po jakąkolwiek książkę Lovinger-Richard, nawet gdyby mi za to zapłacili ^^ Strasznie się do niej zraziłam ...

Dzisiaj zacznę czytać trzeci tom sagi o Twardokęsku, Letni deszcz. Kielich.
Będę się starała czytać książkę jak najdłużej, gdyż nie wiadomo kiedy pojawi się na rynku Sztylet :/
Elektra - 2007-11-23, 10:22
:
Dhu napisał/a:
Imho "Wiedźmikołaj" był genialny.

To był wyjątek. ;)

Dhuaine napisał/a:
Jak bardzo dosadne?

Noo... dość. ;) Nie potrafię tego określić, bo każdy ma inną tolerancję. Mnie nie przeszkadzały.


Wciągam się w końcu w Wicher śmierci, ale powolutku mi to idzie. Pewnie dlatego że jakoś średnio lubię Imperium Letheryjskie, chociaż nawet tam zdarzają się przebłyski. ;) Irytują mnie rozmowy Tehola z Buggiem. Tak jak w PN mi się podobały, tak tutaj w ogóle mnie nie śmieszą. To już wolałam Serwatkę i Telorast.

No i jak zwykle nie mogę nie lubić Rhulada (a tak fajnie byłoby sobie znaleźć kogoś do nielubienia ;) ), biedny chłopak...
Tigana - 2007-11-23, 13:26
:
Liv napisał/a:
Będę się starała czytać książkę jak najdłużej, gdyż nie wiadomo kiedy pojawi się na rynku Sztylet :/

Powinien w 2008 - Brzezińska obiecała, że zanim sie weźie za 3 tom "Wielkiej Wojny" zakończy "Sagę o Twardokęsku" . Zresztą kto czytał babcie Jagódkę to wie jak to sie skończy.
Skończyłem jednego RASa i biorę sie za następnego - "Strumienie srebra". Tym razem dzielny Driztt i jego kompania mają zamiar odnaleźć Mithrilową Halę, a przy okazji skopać zadki setkom orków, goblinów i co tam jeszcze pod topór się nawinie.
Toudisław - 2007-11-24, 07:31
:
Czytałem żywe srebro. Książka definitywnie zakończyła mój kryzys czytelniczy. Chciałem kryzys leczyć gniotami i wdać to był zły pomysł, Książka nieco bardziej wymagająca była znacznie lepszym rozwiązaniem. Żywe Srebro było naprawdę dobre.
Skończyłem Imię bestii Komudy i książka ma bardzo fajny klimat. Czytało się ją dobrze, tylko czasem styl i opisy wydawały się nieco toporne. Dało się przyzwyczaić.
Teraz czytam Diabła łańcuckiego. Czyta się dość ciekawie i z dużym oczekiwaniem co będzie na następnej stronie. Tylko opisy walk wydają się nieco za szczegółowe dla mnie już trochę się gmatwają.
Geoffrey - 2007-11-24, 11:50
:
Skończyłem Nocarza i Renegata Magdaleny Kozak.

Po superambitnym Dukaju, taka "pistoletowa" powieśc to miła odmiana.
Czyta się szybko ( duża czcionka, gruby papier :badgrin: ), akcja wartka, można "wciągnąć nosem".
Bardzo miłe jest usadowienie powieści w znanych realiach.
Warszawiacy muszą mieć jeszcze większy ubaw - ja Warszawę i okolice znam dość pobieżnie.
Bardzo podobaja mi się nawiązania do piosenek - w większości doskonale mi znanych.
Bardzo ładny styl - niby "męska" powieść, ale bez przegięć - mięso pojawia sie tylko tam, gdzie jest naprawdę uzasadnione.
Czekam na dalszy ciąg ;)

A teraz zabrałem się za Jakuba Wędrowycza.
MadMill - 2007-11-24, 22:32
:
Skończyłem Zamieć - powieść świetną, ale chyba jednak trochę wyczerpująca. Więc wracam na star śmieci, czyli do Polski, a konkretniej do Rzeczpospolitej Szlacheckiej. Diabeł Łańcucki czyli stary infamis Stanisław Stadnicki i Jacek Dydyński w powieści Jacka Komudy. Wreszcie dorwałem tą książkę i sprawdzę czy naprawdę taka dobra jak wszyscy mówią. ;)
Gand - 2007-11-24, 23:41
:
Zabrałem się za Ogrody Księżyca Eriksona. Dlaczego? Bo szlag mnie już trafia, że wszędzie na tym forum natykam się na nazwisko tego pana oraz Malazańską Księgę Poległych a jeszcze tego paskudztwa nie przeczytałem. :P Póki co mam jeden problem, ale za to cholernie istotny - brak czasu, w związku z czym przez kilka dni zdążyłem przeczytać około... 20 stron. Pozostaje czekać na lepsze czasy.
Tigana - 2007-11-24, 23:47
:
Jestem w połowie RASa - który jak zwykle świetnie się czyta w środkach komunikacji publicznej i AD XIII. Póki co mam mieszane uczucia co do tomu nr 2 . Niby opowiadania dobre, ale brakuje mi jednego utworu rzucającego o glebę. Przede mną jeszcze 4-5 historii więc nadzieja jeszcze jest. Póki co zawodzi Ćwiek, a i Kańtoch nijaka. Za to Kossakowska i jej "Gringo" całkiem, całkiem.
Nabu Nezzar - 2007-11-26, 00:55
:
Ciąg dalszy kolejnej romansu z Wiedźminem, czyli "Miecz Przeznaczenia" Sapkowskiego. Mam nadzieję, że po tej części w końcu mi się znudzi, bo na półkach czeka sporo nieprzeczytanych książek :P A jak zacznę pięcioksiąg to trzeba je będzie odłożyć na jakieś dwa, trzy miesiące :roll:
Geoffrey - 2007-11-26, 07:17
:
Nabu Nezzar napisał/a:
jak zacznę pięcioksiąg to trzeba je będzie odłożyć na jakieś dwa, trzy miesiące :roll:

Żartujesz chyba.
Pięcioksiąg w trzy miesiące?
Masz po dwa dni na tom ( no, na Pani Jeziora trzy ;) )
Oczywiście pod warunkiem, że się wciągniesz.
Ale nie widzę innej możliwości.
Elektra - 2007-11-26, 09:58
:
Gand napisał/a:
Zabrałem się za Ogrody Księżyca Eriksona. Dlaczego? Bo szlag mnie już trafia, że wszędzie na tym forum natykam się na nazwisko tego pana oraz Malazańską Księgę Poległych a jeszcze tego paskudztwa nie przeczytałem.

:DD


Przeczytałam pierwszy tom Wichru śmierci i na razie nie jestem zachwycona. Nie wywarła ta książka na mnie wielkiego wrażenia, nie mogłam się w nią kompletnie wkręcić. Ale to dopiero połowa, więc może potem będzie lepiej. ;)


Odczułam pewną presję odnośnie Diabła Łańcuckiego Komudy (jakieś takie mam wrażenie, że teraz wszyscy to czytają, albo już czytali), ale jednak się nie dałam, zostawiłam go na później i sięgnęłam po zbiór opowiadań Teda Chianga Historia mojego życia (kiedyś przeczytałam parę bardzo pozytywnych opinii, m.in. na Katedrze), no i postanowiłam też się z tym zapoznać.

Jak na razie przeczytałam jedno i pół opowiadania i już jestem pod wrażeniem. Nie jest to lekka i rozrywkowa lektura, ale napisana bardzo sprawnie i wciągająco. Aż się nie można oderwać. ;)
Jander - 2007-11-26, 11:22
:
Elektra napisał/a:
Sięgnęłam po zbiór opowiadań Teda Chianga Historia mojego życia (kiedyś przeczytałam parę bardzo pozytywnych opinii, m.in. na Katedrze), no i postanowiłam też się z tym zapoznać.

Jak na razie przeczytałam jedno i pół opowiadania i już jestem pod wrażeniem. Nie jest to lekka i rozrywkowa lektura, ale napisana bardzo sprawnie i wciągająco. Aż się nie można oderwać. ;)

Zwłaszcza opowiadania "Zrozum" i "Piekło to nieobecność Boga" są genialne. Reszta mi średnio podpasowała, gdyż średnio lubię zbiory opowiadań. Jednak oceniając obiektywnie to zbiór jest naprawdę bardzo dobry.
pozdrawiam
Dhuaine - 2007-11-26, 16:29
:
Geoffrey napisał/a:
Żartujesz chyba.
Pięcioksiąg w trzy miesiące?

Jak człowiek jest dziadowsko zapracowany, to właśnie tyle wychodzi. :/ Dziś kupiłam drugą część "Wichru śmierci" i zastanawiam się, czy zdążę przeczytać do końca roku. Szczerze mówiąc, kiepsko to widzę... Sesja po drodze.
Asuryan - 2007-11-26, 17:18
:
Zła z wyprawy do Elfa przywiozła dziś do domciu drugą część Wichru Śmierci. Pierwsze wrażenie - cegła, dwukrotnie większa od pierwszego tomu. Natychmiast rzuciłem się na lekturę. Po pierwszych 100 stronach jestem zachwycony tą książką. Oprócz kontynuacji wątków z pierwszego tomu w końcu na ziemiach Imperium Letheryjskiego ;) pojawili się Malzańczyczy, Podpalacze... a raczej Łowcy Kości z resztą XIV Armii Przybocznej ;) Tavore Paran. Normalnie cud, miód i orzeszki :mrgreen: Czuję że na jakiś czas zniknę dla świata - zostało mi jeszcze 670 stron do przeczytania. Że też muszę iść za godzinę na zabieg //mur
Nefren - 2007-11-26, 17:40
:
Jejciu, czy na tym forum są sami fanatycy Malazańskiej.... Ja do niedawna nawet nie wiedziałam co to jest i z czym to sie je :P . Chyba bedzie sie trzeba zaznajomić i nadrobić braki w wiedzy ;) .
Dopiero co skończyłam czytać Morze Róż S.M. Stirling i Holly Lisle. Takie nawet przyjemne czytadło. Na początku nie mogłam sie wciagnąć, ale póżniej 400 stron z hakiem poszło w dwa wieczorki. Teraz czeka mnie Zoologia Grudzińskiego i Historia zwierząt kręgowych Szarskiego. Ech...
Kal - 2007-11-26, 18:02
:
Kończę właśnie PLO 2. Ta książka jak poprzednia mnie wciągnęła, zassała, pożarła. Jest fajna, wciągająca i może nie ma już tego powiewu świeżości jakim był pierwszy tom, to jednak dalej się fajnie ją czyta. I dla ludzi, którzy lubią poczytać, ale tylko poczytać, a nie wgłębiać się w to, który tom jest lepszy, w którym są ciekawsze rozwiązania itp. jest to kolejna dobra lektura na jesienno/zimowe wieczory.
Caesar - 2007-11-27, 14:25
:
Czytam sobie zbiorek dwudziestu pięciu opowiadań "Marzenia i Koszmary" Stephena Kinga. Jestem już za historią poczciwego, ale i opętanego rządzą zemsty nauczyciela, którego żona zginęła z rozkazu mafioza; zaangażowanego społecznie mesjasza; nauczycielki, która dostrzega w swoich dzieciach potwory; teraz czytam historię dziennikarskiej hieny na tropie wąpierza! 8)
Tigana - 2007-11-27, 17:49
:
Caesar napisał/a:
Czytam sobie zbiorek dwudziestu pięciu opowiadań "Marzenia i Koszmary" Stephena Kinga.

Niespecjalny ten zbiorek - pamiętam z niego 2-3 opowiadania, a to nie najlepiej świadczy o tej książce. Dla przykładu z "Nocnej zmiany" jestem w stanie od ręki wymienić z 10. Polecam jeszcze "Szkieletową załogę" zawierającą opowiadanie "Mgła" . Na jego podstawie powstał nowiutki film Franka Darabonta (tego od "Shawshank" )
Caesar - 2007-11-27, 20:16
:
Znam oczywiście "szkieletową załogę" i uważam tą książkę za najlepszy zbiór opowiadań Kinga. "Nocną Zmianę" też chyba czytałem. To w niej było opowiadanie osadzone w świecie Mrocznej Wieży? Bo nie jestem w tym momencie pewien.
"Marzenia i koszmary" to całkiem niezły zbiorek- przynajmniej pięć opowiadań, które zdążyłem do teraz przeczytać. Akurat znakomity jak ktoś chce poczytać coś lekkiego i niezobowiązującego - tak jak ja teraz.
Tigana - 2007-11-27, 23:00
:
Caesar napisał/a:
To w niej było opowiadanie osadzone w świecie Mrocznej Wieży? Bo nie jestem w tym momencie pewien.

To akurat jest "Wszystko jest względne" zawierające min "1408"
A żeby OT skończyć - wykańczam RASa - już mi parę kartek zostało i to samo z "AD XIII" póki co tom gorszy od "jedynki". Później zabiorę sie pewnie za nowego Piekarę, Gaimana lub "Wiedźmę" z FS
Liv - 2007-11-27, 23:03
:
Nie warto czytać Wiedżmy ... mordęga, katorga, dno, dno i pięć metrów mułu!
Ogólnie, straszne rozczarowanie ^^

Sama z ciekawości kupiłam Ludy skandynawskie, które ukazują się dzięki Rzeczypospolitej. Przyjemna, bardzo lekka lektura z powierzchowną wiedzą mitologiczną. Przynajmniej obrazki są ładne :->
Tigana - 2007-11-27, 23:23
:
Liv napisał/a:
Nie warto czytać Wiedżmy ... mordęga, katorga, dno, dno i pięć metrów mułu!

No to zjedziemy w recenzji :badgrin: Cóż ciężkie jest życie Katedralnika ;) Odbije sobie na Robinsonie. Kurcze dlaczego im więcej jest książek do przeczytania tym mniej czasu można poświecić na ich lekturę //mur
Dabliu - 2007-11-28, 01:07
:
Ciekawa rzecz z tą Wiedźmą, bo na kilku różnych forach czytałem już zachwyty, że śmiszne strasznie i świetnie się czyta. No, ale że ja nie przepadam za humorystyczną fantasy i ani śmiszność, ani świetność w czytaniu nie stanowią dla mnie jakichś szczególnych zalet, toteż nie zamierzam przekonywać się samemu. Niech se ludziska czytają na zdrowie :)
Elektra - 2007-11-28, 08:28
:
Skończyłam Historię twojego życia T. Chianga, trochę za szybko ją przeczytałam, bo każde z opowiadań jest takie, że należałoby sobie zrobić po nim przerwę i trochę przemyśleć. Naprawdę robią wrażenie. Nawet nie wiem, które najbardziej mi się podobało, za to wiem, że niektórych raczej nie zrozumiałam.

W tytułowym opowiadaniu po raz pierwszy spotkałam się z narracją w czasie przyszłym. Początkowo wydawało mi się to dość karkołomne, zastanawiałam się, o co chodzi, szczególnie, że ten wątek był przepleciony z takim pisanym 'normalnie'. Ale efekt jest znakomity...

Na pewno nie jest to książka dla wszystkich, ale warto ją przeczytać.

____

Skończyłam Chianga i znowu miałam dylemat. A na półce stał m.in. Ender i wołał: przeczytaj mnie, no przeczytaj, zanim będziesz musiała oddać mnie do biblioteki... No to w końcu się zdecydowałam i od dziś czytam Grę Endera Carda. Na początku było nieco dziwnie, ale po około 30 stronach jest lepiej, zrobiło się nawet interesująco, ale niestety musiałam wysiadać z autobusu. --_-
Tanit - 2007-11-28, 08:43
:
Dorwałam Kiedy Bóg Zasypia R. Dębskiego, przeczytałam 2 rozdzdiały i jak na razie jestem na 'tak' //amor

Książek Historycznych chyba nie będe opisywała ^^' Olmsteada (Dzieje Imperium Perskiego) Czytało się dobrawdy przyjemnie, podobnie jak 'Religie Świata Rzymskiego' M. Jaczynowskiej :mrgreen: Ale nie polecam B. Kupisa (też o religiach rzymu) cienkie to to i tak pogmatwane :shock:

Au revoir!
ASX76 - 2007-11-28, 10:53
:
Liv napisał/a:
Nie warto czytać Wiedżmy ... mordęga, katorga, dno, dno i pięć metrów mułu!
Ogólnie, straszne rozczarowanie ^^



Rzecz oczywista... Bałem się skrytykować tę nędzę jako pierwszy, żeby znowu nie wyszło, że tylko ja "widzę książki wyłącznie w białych albo czarnych barwach". ;) Twój post dodał mi niezbędnej odwagi. :-P

Z mitów skandynawskich najlepszą pozycją są "Heroje Północy" J. Rosa.
Dabliu - 2007-11-28, 12:00
:
Elektra napisał/a:
od dziś czytam Grę Endera Carda. Na początku było nieco dziwnie, ale po około 30 stronach jest lepiej


W jakim sensie dziwnie? IMHO "Grę Endera" czyta się jednym haustem.

ASX76 napisał/a:
Z mitów skandynawskich najlepszą pozycją są "Heroje Północy" J. Rosa.


Najlepiej napisaną - z tym się zgodzę.
Regissa - 2007-11-28, 12:58
:
Zabieram się dziś za "Pożeglować do Sarancjum" Kaya. Dopiero, bo nadrabiałam lektury poprzednie. M.in. Martina "Rockowy Armagedon", który jak dla mnie był całkiem niezły (choć thrillerem bym tego nie nazwała...). I teraz się okaże, czy Kay przypadnie mi do gustu :-> Nie napiszę nic więcej, bo jadąc do pracy nie zdążyłam przeczytać ani strony :mrgreen:
Elektra - 2007-11-28, 22:06
:
Dabliu napisał/a:
W jakim sensie dziwnie? IMHO "Grę Endera" czyta się jednym haustem.

No nie wiem, nie byłam na początku przekonana do młodego wieku bohaterów. ;) Ale może dlatego, że był wczesny ranek i nie całkiem się obudziłam. ;)

A czyta się rzeczywiście jednym haustem, miałam sobie zostawić na podróże do i z pracy, ale w domu też się nie mogę oderwać.
Tyraela - 2007-11-28, 23:33
:
Elektra napisał/a:
No nie wiem, nie byłam na początku przekonana do młodego wieku bohaterów.

Też mi to strasznie wadziło - jak sięgniesz po "Cień Endera" (co Ci polecam) to z tym wiekiem będzie jeszcze gorzej. Ale biorąc pod uwagę ogólnie jakość całości można przymknąć na ten ewenement oko ;P
Liv - 2007-11-29, 19:31
:
Na mojej liście, kolejna książka podpadająca pod skandynawskie klimaty.
Tym razem czytam zbiór opowiadań Tygrysy morskie, Roberta E. Howarda.
Drobne literki, marny papier i okładka, jakby książkę wyciągnięto psu z pyska ... to wszystko przykuło moją uwagę, i książkę postanowiłam adoptować za całe 8 zł xD
Tigana - 2007-11-29, 20:08
:
Jestem w połowie najnowszego Gaimana "Interświat", póki co strasznie przeciętne czytadło. Jest to historia chłopca, który pewnego dnia odnajduje w sobie zdolnosć przechodzenia między wymiarami. Ksiażke czyta sie dobrze, ale jej docelowy czytelnik to raczej nastolatek niz ktoś bardziej wyrobiony.
MadMill - 2007-11-30, 01:05
:
Wracam do Eriksona i MKP. Drugi tom Wichru Śmierci czyli przygód w Letherze ciąg dalszy. ;)

No i druga książka - jakby była tylko jedna tzn ze ktoś napisał za mnie tego posta :P - Pazur Łagodziciela - Gene Wolfe. Drugi tom Księgi Nowego Słońca, znowu spotykamy się z Severianem czyli wygnanym katem ze swojej konfraterni. Mam nadzieję, że trzyma poziom poprzedniego tomu. ;)
Jander - 2007-11-30, 01:58
:
Wojna Złoziemnego Kamienia, czyli Thomasa Covenanta przygód część druga. Podobnie jak w pierwszej części - nim się wkręciłem to minęło prawie 200 stron. Cholernie mnie ciekawią dalsze wydarzenia. No i bohater przestał się nad sobą użalać, oczywiście na tyle, na ile Tomek w ogóle może przestać się użalać :)
Tyraela - 2007-11-30, 09:50
:
Wczoraj w nocy przeczytałam "Rok Wilkołaka" Kinga - nic specjalnego, krótkie, treściwe, nawet niezbyt ciekawe. Kumpel z klasy mi pożyczył strasznie zachwalając. Tymczasem przez pół książki są opisy kolejnych morderstw każdego miesiąca (bo akcja dzieje się faktycznie okrągły rok) a druga połowa to jakieś wypociny. Nadal utwierdzam się w przekonaniu, że King jest cienki.

Z rozpędu złapałam się za "Zimne błyskotki gwiazd" Łukanienki, bo mój luby mnie już niedługo zabije jak nie przeczytam jego książki (don't ask). Jak na razie nie zachwyca. No i krzywo patrzę na sf tego typu.
Tigana - 2007-11-30, 15:40
:
Skończyłem Gaimana "Interświat" - średnie czytadło, zdecydowanie nie dla mnie. Za to młodsi czytelnicy mogą być zachwyceni. Dzisiaj może w końcu skończę drugą część "A.D. XIII" i wezmę się za "Rycerza kielichów" Piekary. Jest to fantasy z cyklu "co ja robię tu?" czyli osobnik z naszego świata ląduje w magicznym Neverlandzie, gdzie zostaje uznany za mitycznego gieroja. Zobaczymy w jaką stronę idzie twórczość pana Jacka.
Lady_Aribeth - 2007-11-30, 23:46
:
Aktualnie czytam trzy książki. "Pana Lodowego Ogrodu" Grzędowicza (ciągle zapominam autora xDDD), "Cudzoziemkę" Kuncewiczowej i "Ojczyznę" RASa. Zdziwię was, ale na razie najbardziej podoba mi się "Cudzoziemka" :mrgreen: Choć to lektura (oczami wyobraźni widzi reakcję "blaaaah!") to naprawdę gorąco polecam! "PLO" mnie na razie oszałamia klimatem i próbuję się połapać co, gdzie, jak, po co i dlaczego xD Także fajne, ale muszę mieć trochę więcej czasu by móc się spokojnie przysiąść i wciągnąć w fabułę, która zapowiada się smakowicie.
No i RAS... ugrzęzłam na jakiejś 100 stronie i nie mam siły brnąć dalej. Chyba już jestem na to za stara... xDDD
Arlzermo - 2007-12-01, 14:40
:
Obecnie dokańczam "Chłopów" - z czystego obowiązku. Książka ta w ogóle nie przypadła mi do gustu, z wyjątkiem świetnych opisów przyrody i języka w niej stosowanego.. A zaraz po nich na pólce czeka "Od początku - antologia poezji polskiej". Znalazło się parę ciekawych nazwisk, więc myślę, iż będzie to przyjemna lektura. ^^
Tyraela - 2007-12-02, 11:46
:
Nie mogłam się powstrzymać - Łukanienkę pożyczyłam kumplowi, bo w ogóle mi na razie jego twórczość (Łukanienki, nie kolegi xD) nie podchodzi. Za to ściągnęłam z półki książkę pożyczoną od Toudisia - "Świat jest pełen chętnych suk" Piekary. Naprawdę świetny wstęp, pierwsza część jest kapitalna, idealnie wpasowuje się w moje gusta. A im dalej tym gorzej, zatrzymałam się na 250 stronie bo po prostu opowiadania robią się coraz bardziej nudne. Bardzo nierówny zbiorek, momentami trzeba brnąć przez opowiadania. Jak dobrze, że utwory są krótkie.
Toudisław - 2007-12-02, 19:29
:
Skończyłem Antologię A.D XIII
Taka trochę dziwna ta antologia ale całkiem nie zła. Opowiadana różnorodne ale dość równe. Nic szczególnie nie razi i trudno powiedzieć by coś się wybijało. Oczy jak Chabry jednak nie zmogłem, za ciężkie dla mnie to powiadanie. Nie pasuje swym ciężarem do reszty zbioru. Dość dobre napisał Jacek Piekara, to opowiadanko nawet mnie zaskoczyło i było pomysłowe.
Teraz czytam 2 rzeczy naraz. mianowicie Rycerza kielichów Piekary i Baranka Moora. Co do baranka to spodziewałem się czegoś innego. Można się pośmiać ale sporo tu powagi. Trudno tą książkę od tak zakwalifikować. Za obrazoburczą bym ją nie uznał jednak balansuje na tej granicy. Sporo tu ciekawych rzeczy i więcej powagi niż mogło by się wydawać.
Rycerz kielichów to dopiero kilka stron. Jak na razie czyta się przyzwoicie ale bez specjalnych doznań
Tigana - 2007-12-02, 20:27
:
Toudisław napisał/a:
Taka trochę dziwna ta antologia ale całkiem nie zła.

A dlaczego dziwna?
Toudisław napisał/a:
Oczy jak Chabry jednak nie zmogłem, za ciężkie dla mnie to powiadanie. Nie pasuje swym ciężarem do reszty zbioru.

Dla mnie bomba- chociaż faktycznie do całej antologii zbytnio nie pasuje.
Toudisław napisał/a:
Dość dobre napisał Jacek Piekara, to opowiadanko nawet mnie zaskoczyło i było pomysłowe.

Według mnie jedno ze słabszych - ciekawy pomysł i sam początek - później autorowi zabrakło pomysłów lub odechciało mu sie pisać. Szkoda, bo zmarnował niezły materiał na opowiadanie.
Toudisław - 2007-12-02, 20:59
:
Tigana napisał/a:
A dlaczego dziwna?

To raczej było dość subiektywne zdanie. Opowiadania niby były w podobnych motywach a tak naprawdę bardzo róże. Spodziewałem się czegoś innego a dostałem poważne a czasem mroczne opowiadania.
Tigana napisał/a:
Dla mnie bomba- chociaż faktycznie do całej antologii zbytnio nie pasuje

Dla nie za mocne. Nie maiłem do niego chyba odpowiedniego nastroju. Ciężkie i okrutne a na dodatek bardzo realistyczne. Sugestywne do tego stopnia że musi poczekać na inny nastrój.
Tigana napisał/a:
Według mnie jedno ze słabszych - ciekawy pomysł i sam początek - później autorowi zabrakło pomysłów lub odechciało mu sie pisać. Szkoda, bo zmarnował niezły materiał na opowiadanie.

Ja go cenie głównie za pomysł choć faktycznie trochę nie dopracowane. Mogło być dłuższe
Nabu Nezzar - 2007-12-02, 21:23
:
Przemogłem się i jednak zdecydowałem, że nie będę na razie wracał do Wiedźmina. Pora na coś nowego. Trzeba nadrobić zaległości związane z Malazańską Księgą Poległych. Na pierwszy ogień idzie więc "Noc Noży", którą napisał współtwórca uniwersum Malzańskiej Ian Cameron Esslemont. Potem pewnie zabiorę się za "Wicher Śmierci".
Himura - 2007-12-02, 23:36
:
"Noc noży" niestety nie jest najlepszych lotów, za to WS jak najbardziej przeczytać warto.
Tigana - 2007-12-03, 12:58
:
AD XIII part 2 nieco zawodzi. W moim odczuciu tom 1 był ciut,a może więcej lepszy. Brakowało mi jakiegoś mocnego uderzenia - no może oprócz Orbitowskiego, bo akurat jego opowiadanie daje czadu. A teraz Piekara (w autobusie) i Robinson (w domu) - "Lata ryżu i soli " zapowiada się intrygująco. Jest to alternatywna wizja historii świata, gdzie po "czarnej śmierci" z XIV wieku wiodąca rolę w Europie i USA przejęli Arabowie, Chińczycy i Hindusi.
Maeg - 2007-12-03, 13:34
:
Skończyłem III tom Żywego Srebra, ostatnia scena była po prostu boska. Wróciła moja zachwiana drugim tomem wiara w Cykl Barokowy. Na chwilę przerwa od Stephensona i będę próbował w końcu na dobre zacząć Amerykańskich Bogów Gaimana, tyle dobre o autorze i tej książce już usłyszałem, że wypadałoby w końcu zabrać się za lekturę, choć ma wysoko postawioną poprzeczkę. A jak się nie uda zawsze mam pierwszy tom Zamętu. :mrgreen:
Elektra - 2007-12-04, 08:50
:
Przeczytałam w ciągu trzech dni drugi tom Wichru śmierci Eriksona (jak to dobrze, że był weekend, bo miałam dużo czasu, a książka bardzo mnie wciągnęła) i nagle okazało się, że zupełnie nie mam ochoty na fantastykę. Przejadła mi się, czy co? ;P Znowu parę książek odłożyłam po przeczytaniu kilku-kilkunastu stron. Poczytałabym wcześniejsze tomy MKP, albo Hyperiona, ale nie za bardzo da się je wozić ze sobą. ;)

Tak więc sięgnęłam po Porucznika Hornblowera S.C. Forestera. Czyli morze, morze, okręty, bitwy morskie, początek XIX wieku, Wielka Brytania panująca na wodzie i tak dalej. Już od samego początku się rozkręca, okręt "Renown", na którym służy tytułowy bohater dostaje rozkazy udania się do Indii Zachodnich. Ale oprócz kapitana nikt nie wie, po co dokładnie. A kapitan jest niezłym psycholem z manią prześladowczą, wszędzie węszącym spiski.

Czyta się znakomicie, nie przeszkadza mi zupełnie, że pierwszy tom czytałam lata temu, bo każda część jest oddzielną historią.
Bardzo dobra lektura dla wszystkich wielbicieli marynistyki (ale oni już pewnie to czytali ;) ).



Tigana napisał/a:
Robinson (w domu) - "Lata ryżu i soli " zapowiada się intrygująco. Jest to alternatywna wizja historii świata, gdzie po "czarnej śmierci" z XIV wieku wiodąca rolę w Europie i USA przejęli Arabowie, Chińczycy i Hindusi.

Czekam na recenzję. :)
ajsber - 2007-12-04, 22:30
:
Elektra napisał/a:
sięgnęłam po Porucznika Hornblowera S.C. Forestera. Czyli morze, morze, okręty, bitwy morskie


Elektro, masz u mnie duuuuży plus :) Mało kto dziś czyta Forestera, zapominając, lub nie wiedząc, że to Wspaniały pisarz - specjalista od literatury marynistycznej. Każdy kto czytał Webera i przygody Honor Harrington powinien zdawać sobie sprawę, iż jest on jedynie zwykłym terminatorem przy swym prekursorze i Mistrzu - Foresterze. Pod względem literackim autor dziejów Horatio Hornblowera nie ma sobie ( w tej dziedzinie ) równych a i warstwa fabularno przygodowa jest z gatunku : "raczej nie do przebicia".
Elektra - 2007-12-04, 22:41
:
Ja się dziwię, że dopiero teraz po to sięgnęłam, skoro te książki miałam w domu prawie od urodzenia <patrzy na daty wydania> no może nie wszystkie. Szkoda tylko, że serię mam nieco zdekompletowaną. Już wiem, czego będę szukać po antykwariatach w najbliższym czasie.
ajsber - 2007-12-04, 22:48
:
Elektra napisał/a:
Szkoda tylko, że serię mam nieco zdekompletowaną. Już wiem, czego będę szukać po antykwariatach w najbliższym czasie.

Mam to szczęście, że cały cykl hornblowerowski jest w mym posiadaniu :) Gdybyś mieszkała bliżej.......chętnie bym pożyczył.
MadMill - 2007-12-06, 16:28
:
Zaawansowany Wolfe i Pazur Łagodziciela - bardzo mi się podoba, tak z 1/3 książki za mną. Wicher Śmierci Eriksona skończyłem trzecią księgę, zobaczymy jak czwarta i tytułowa zarazem się prezentuje, bo jak na razie to marudzenie mi się włączyło na tą część. o.o Zacząłem też Widma w mieście Breslau Krajweskiego, na razie dużo powiedzieć nie można, podobno twórczość pana Marka nie wszystkim pasuje, ale jakoś po tej próbce nie narzekam zbytnio. ;)
Toudisław - 2007-12-07, 00:02
:
Skończyłem rycerza kielichów. Taki trochę zamotany. Raz fabuła się wlecze a raz zbytnio pędzi pozbawiając czytelnika wile ciekawych momentów. Właściwie nie wile się wyjaśniło i czasem to się kupy nie trzyma. Ale książka ogólnie nie najgorsza. Właściwie to tyle ile się po niej spodziewałem. Zaskoczenia nie było
Kończę czytać Zakon Krańca świta Tom 2. Zdecydowanie gorszy od Tomu pierwszego. Za dużo chaosu u dłużyzn za mało ciekawych i emocjonujących akcji jak w tomie 1
Tigana - 2007-12-07, 13:43
:
Toudisław napisał/a:
Skończyłem rycerza kielichów.

Ja też.
Taki trochę zamotany. Raz fabuła się wlecze a raz zbytnio pędzi pozbawiając czytelnika wile ciekawych momentów.[/quote]
Dokładnie - na przykład opis bitwy jest dośc zdawkowy.
Toudisław napisał/a:
Właściwie nie wiele się wyjaśniło i czasem to się kupy nie trzyma. Ale książka ogólnie nie najgorsza. Właściwie to tyle ile się po niej spodziewałem.

Faktycznie trochę pokręcone. I sam tytuł - dlaczego akurat kielichów?
Toudisław napisał/a:
Zaskoczenia nie było

Dla mnie było, bo oczekiwąłem dużo więcej - Mordimet lepszy.
Toudisław napisał/a:
Kończę czytać Zakon Krańca świta Tom 2. Zdecydowanie gorszy od Tomu pierwszego. Za dużo chaosu u dłużyzn za mało ciekawych i emocjonujących akcji jak w tomie 1

Zgadzam sie - drugi tom zawodzi. A końcówka woła o pomstę do nieba.
Jestem w trakcie lektury Robinsona - póki co przeczytałem pierwsze opowiadanie - bardzo intrygujące, chociaż odniesienia do religii buddyjskiej nieco męczące.
Asuryan - 2007-12-07, 15:23
:
Tigana napisał/a:
I sam tytuł - dlaczego akurat kielichów?

W Tarocie kielichy reprezentują emocje i uczucia. Rycerz kielichów jako osoba to męski archetyp, który jest emocjonalnie wrażliwy na potrzeby innych. Może to od tego :?: Tak tylko teoretyzuję, bo książki nie czytałem :mrgreen:
Tyraela - 2007-12-07, 17:17
:
Skończyłam "Świat jest pełen chętnych suk" ;p i postanowiłam zabrać się za "Proroctwo" Haydon, drugą część trylogii Rapsodii. Nie spodziewam się wcale, że będzie lepiej, słyszałam zbyt dużo negatywnych opinii. Jak na razie czyta mi się bardzo opornie, kilka razy przyłapuję się na tym, że czytam i myślę o czymś zupełnie innym niż treść książki xD jestem masochistką, I know.
Elektra - 2007-12-08, 10:32
:
Porucznik Hornblower - bardzo dobra, nieprzegadana książka. Żadnych dłużyzn, pięknie przedstawiona sytuacja w marynarce brytyjskiej na początku XIX wieku i czasie wojny i w czasie pokoju. Bardzo dobrze skonstruowane, niepłaskie postaci, co ciekawe, wcale nie tytułowy bohater jest najbardziej interesujący. A do tego cała masa akcji. No i znakomicie i plastycznie pokazane żeglarstwo. Odrobina wyobraźni i wręcz czuje się powiew wiatru, fale, kołysanie okrętu...


W ramach oderwania się od twórczości C.S. Forestera sięgnęłam po Królikarnię M. Guzka. Czyli historia alternatywna o współczesnej Polsce. Mamy rok 2007 i jak na razie tych różnic za dużo nie widać. Oprócz zwidów i dziwnego zachowania jednego z bohaterów, któremu wydaje się, że ma rozdwojenia jaźni, albo zaczął wariować i tym podobne. Na razie czyta się nieźle. Pewna zaleta w tym dużej czcionki, którą RUNA powoli zbliża się chyba do FS. ;)
Tigana - 2007-12-08, 18:53
:
Elektra napisał/a:
Mamy rok 2007 i jak na razie tych różnic za dużo nie widać. Oprócz zwidów i dziwnego zachowania jednego z bohaterów, któremu wydaje się, że ma rozdwojenia jaźni, albo zaczął wariować i tym podobne.

No bo chyba nie wszystkie opowiadania dzieją się w rzeczywistości wykreowanej w tytułowym opowiadaniu. No, ale może sie mylę.
Dhuaine - 2007-12-08, 19:53
:
Przeczytałam Road of the Patriarch R.A. Salvatore'a. Nie myślałam, że gościu potrafi jeszcze czymś zaskoczyć, i mile się zdziwiłam XD
Początek wchodzi dość wolno, środek jest bardzo przyjemny, a ostatni wątek wchodzi bez żadnego ostrzeżenia i wygląda jak doczepiony ni z gruchy ni z pietruchy. Jarlaxle irytuje, a Entreri się zmienia. Mocno. Zaskakująco :freak: Z początku nieco mnie zaszokował, później zaczęło mi się podobać.
Dobra książka, jak na RASa :D
Ach, i jest Kimmuriel <3

Teraz zaczęłam czytać "Zimowe Gody". Prolog przypomina bardziej Eriksona niż Martina...
smaloo - 2007-12-09, 10:03
:
Proust. Pierwszy tom W poszukiwaniu straconego czasu. Strasznie duzo skupienia wymaga ta książka. Niektore zdania musdialem czytac po 3 razy żeby zajarzyć :-?
Lady_Aribeth - 2007-12-09, 16:16
:
smaloo, szacun :shock:

W ten weekend pokonałam pierwszy tom Pana Lodowego Ogrodu Grzędowicza, oraz zmęczyłam "Ojczyznę" RASa. I po tym nie za bardzo wiedziałam po co sięgnąć xD. Tyle fajnych książek teraz stoi na mojej półce i się do mnie wtedy uśmiechało... Wreszcie zdecydowałam się na drugi tom Uczty dla wron, żeby wreszcie mieć to za sobą xD. Drugi tom zaczyna się rozdziałem traktującym o Brienne... obawiam się, że ciężko będzie przez to przebrnąć, ale zobaczymy... xD
Maeg - 2007-12-10, 01:17
:
Miałem po skończeniu Amerykańskich Bogów Gaiman czytać pierwszy tom Zamętu Stephensona. Nawet rozpocząłem jego lekturę w pociągu relacji Warszawa – Wrocław. Później jednak sięgnąłem po Wolfe i jego Cień Kata, historia od razu mnie wciągnęła, nie miałem problemu z rozpoczęciem, czasem tak jak z AB ciężko wejść w książkę. Jednak w chwili gdy Mad kończył Pazur... przeczytałem sobie fragment Kłamstw... Lyncha i chyba właśnie dalej pociągnę historie Locke’a Lamory (wiem Mad, do soboty mam przeczytać :P )
trissy - 2007-12-10, 16:59
:
w koncu kupilam sobie (nie czekajac na tego grubasa w czerwonym) 'krzyk czapli' lian hearn, czyli tom czwarty trylogii o rodzie otori. mimo ze nie moje klimaty (wzorowane na klimatach japonskich), od pierwszego tomu czytam z zapartym tchem. troche obawiam sie tych dwoch 'dodatkowych' tomow, ale podobno 'krzyk czapli' trzyma poziom. coz, przekonam sie juz dzis, zaraz siadam do czytania (literatura norweska bedzie musiala poczekac)
Kal - 2007-12-10, 19:26
:
Czytam drugi tom "Wichru śmierci". Czyta się fantastycznie i mam wrażenie że jest to jedna z lepszych knig które on napisał. Jestem już za większą połową, ale jakoś nie zauważyłam, żeby przynudzał przydługimi opisami, jak tu wielu pisało. Mi się czyta doskonale.
Astarael - 2007-12-10, 22:17
:
Dzisiaj skończyłam czytanie (po raz enty zresztą) Nigdziebądź Gaimana, a teraz zabieram się za Stasiuka (na razie Jadąc do Babadag i Opowieści galicyjskie. Ale nie wiem, czy to się liczy, bo to lektura ;)
A rekreacyjnie to na tapecie jest... Nie, rekreacyjnie nic nie ma :mrgreen:
Liv - 2007-12-11, 08:56
:
Skończyłam czytać Krew Kwiatów i Nierządnice. Obie książki czytało się bardzo szybko, co z kolei nie oznacza, że zostały dobrze napisane ... Pomijam już całą masę błędów w Krwi Kwiatów (autorka pracowała nad książką dziewięć lat xDD), oraz wtórność w Nierządnicy.
Wracam do fantastyki ^^ Miałam zacząć Lód, ale postanowiłam jeszcze poczekać ... sięgnęłam za to po Śmierć trawy, Johna Christophera.
Tigana - 2007-12-12, 16:06
:
W przerwie pomiędzy kolejnymi opowiadaniami Robinsona zaczytuje się w "Klejnocie halfiga" czyli kolejnym Drizzcie. Nasz dzielny elf w barbarzyńskim towarzystwie ściga Entreriego po całym kontynencie. Kto wyjdzie zwycięski z tej konfrontacji?
Neander - 2007-12-12, 16:25
:
Już ponad tydzień męczę "Niegrzesznego maga" Eugeniusza Dębskiego. Pan Geniusz bardzo coś nuuudzi.
Tanit - 2007-12-12, 18:36
:
Jan Kieniewicz - Historia Indii
Obszerna, koło 650 stron, ale świetnie opisana!

M. Składankowa - Bohaterowie, Bogowie i Demony dawnego Iranu
Książka po prostu boska! Niesamowite przekłądy legenty, napisana bardzo przystepnym niemal poetyckim stylem.
Tejże samej autorki - Mitologia Iranu chyba taki był tytuł) - Nieco toporniejsza ale ogrom informacji w mini formacie ^^

Au revoir!
MadMill - 2007-12-13, 15:35
:
Czytam Starcie Królów Martina połowa książki, nieźle się czyta, szybko idzie. Wstyd mi jak diabli, trzymam ta książkę pożyczoną już... ponad 3 miesiące. o.o'' Mam nadzieję, że osoba od której pożyczyłem tą książkę, nie zrobi mi krzywdy. o.o

Wróciłem do Leibera - Przez mgły i morza, ale tylko w autobusie a z racji tego, że więcej siedzę w domu, taki okres studiów :P to raczej w wolnych chwilach czytam Martina. ;)
Regissa - 2007-12-14, 09:10
:
A ja właśnie skończyłam "Pożeglować do Sarancjum" Kaya. I cóż mogę powiedzieć? Ja chcę więcej!!! //buu Chyba zrobię dziś najazd na moją osiedlową bibliotekę, kryjącą w sobie niezwykle cenne skarby :)
Teraz, z braku drugiego tomu "Mozaiki", czytam "Rękopis znaleziony w Saragossie" Jana Potockiego. Nie wiem, czy można to uznać za naszą rodzimą powieść fantasy (bo oryginał pisany jest po francusku), ale to jest jeszcze jeden przykład potwierdzający tezę, że fantastyka nie zaczyna się od Tolkiena :) Opowieść jest świetnie skonstruowana: w każdej opowieści tkwi następna, i tak wiele razy :) No i klimat gorącej Hiszpanii widziany słowiańskimi oczyma :mrgreen:
Jander - 2007-12-14, 14:09
:
"Rękopis..." jest wspaniały, ma świetny klimat tajemniczych opowieści. To powinna być lektura obowiązkowa w szkole(powieść szkatułkowa), ale w podręcznikach nawet nie wspominają o niej. Zachwycają się za to zagranicznymi powieściami, chociaż Potocki pisał znakomicie (co prawda to prawda - po francusku).
pozdrawiam
Liv - 2007-12-15, 08:00
:
Nad ranem skończyłam czytać Głaz gorejący. Elliott mnie po prostu oczarowała! Jestem pod ogromnym wrażeniem jej talentu, łatwości z jaką tworzy fabułę, lekkiego pióra, świetnych postaci ... Nie pamiętam kiedy tak dobrze mi się czytało jakiś cykl - wielkie WOW.
Teraz spokojnie czekam aż wydrukuje mi się czwarty tom Korony gwiazd, Child of Flame ... zastanawiam się tylko czy starczy papieru i tuszu - szaleństwo.
Sunshine - 2007-12-15, 11:49
:
Liv napisał/a:
Nad ranem skończyłam czytać Głaz gorejący

Zaczelam kiedys czytać "Królewskiego smoka". Z braku czasu odlozylam.
Liv napisał/a:
Jestem pod ogromnym wrażeniem jej talentu, łatwości z jaką tworzy fabułę, lekkiego pióra, świetnych postaci

Wystarczylo mi 100 stron wspomnianej przeze mnie książki i mogę się tylko przychylić... Niestety nie znam angielskiego i moja przygoda z Elliott skończy sie na trzecim tomie. ;(

A żeby bylo do tematu to skończylam "Więzy krwi" Kossakowskiej... i, kruca, chyba wróce do Elliott ;D. dzieki, Liv, że mi przypomnialaś o niej. :)
Bruja - 2007-12-15, 16:48
:
A ja sobie czytam "Zimne błyskotki gwiazd" Łukianienki, a właściwie to zostało mi jakieś 30 stron, których nie chcę za szybko przeczytać, bo obiecałam sobie, że potem wezmę się za "Przedwiośnie" :mrgreen:
Ten Żeromski wpędzi mnie do grobu <samookaleczenie>
Ale wróćmy do błyskotek... to taka niewymagająca lektura, nic tylko przysiąść i kartkować. No i właśnie to kartkowanie w pewnym momencie mi się znudziło...
Ja nie wiem co się ze mną dzieje //maruda dobra książka źle, słaba jeszcze gorzej i tylko Pratchetta wyssałam jak zawsze. Bez sensu.
Toudisław - 2007-12-15, 16:55
:
Ja jakoś straciłem tempo ostatnio. :/ ale nadal na tropie polskiej fantastyki. Czytam Gomberladzką Kresa. Początek zajebisty. później już trochę słabiej bo po jednym motywie ale też ciekawie. Kres ma swój charakterystyczny styl pisania. Trzeba się przyzwyczaić. Ale przyznać muszę, że tworzy dobry klimat i człowiek rzeczywiście czuje się jak jego bohaterowie. Koty nadal są dla mnie świetną kreacjią postaci. Sępy mało na razie o nich jest ale już ich nie lubię
Kal - 2007-12-15, 17:07
:
Toudisław napisał/a:
Ja jakoś straciłem tempo ostatnio. :/

Ja w ogóle ostatnio niewiele czytam. Skończyłam Wicher śmierci, teraz przymierazm się do "Nazywam się czerwień"... Przeczytałam 3 rozdziały i po tych kilku kartkach spodobało mi się to, jak prowadzi prowadzi, opisuje historię.
Może być ciekawie i oryginalnie.
Nabu Nezzar - 2007-12-15, 22:08
:
Muszę przyznać, że czytanie "Nocy noży" trochę się dłuży. Rzeczywiście jest to przeciętne czytadło, które ni jak nie odpowiada poziomem tym autorstwa Eriksona. Mimo ostrzeżeń forumowiczów i niezbyt pochlebnych recenzji liczyłem jednak na coś więcej. Cóż, przeliczyłem się :-P Dobrze, że mam już za sobą ponad połowę książki. Dobrze też, że akcja dzieje się w świecie "Malazańskiej...", bo inaczej nie wiem czy bym wytrwał tyle czasu :-P Ale do końca wypada przeczytać.
Liv - 2007-12-16, 10:01
:
Sunsin napisał/a:
Liv napisał/a:
Nad ranem skończyłam czytać Głaz gorejący

Zaczelam kiedys czytać "Królewskiego smoka". Z braku czasu odlozylam.
Liv napisał/a:
Jestem pod ogromnym wrażeniem jej talentu, łatwości z jaką tworzy fabułę, lekkiego pióra, świetnych postaci

Wystarczylo mi 100 stron wspomnianej przeze mnie książki i mogę się tylko przychylić... Niestety nie znam angielskiego i moja przygoda z Elliott skończy sie na trzecim tomie. ;(

A żeby bylo do tematu to skończylam "Więzy krwi" Kossakowskiej... i, kruca, chyba wróce do Elliott ;D. dzieki, Liv, że mi przypomnialaś o niej. :)


Elliott skończyła pisać Koronę w 2006 roku ... kto wie, może Zysk jednak zdecyduje się na wydanie pozostałych tomów ?
Arlzermo - 2007-12-16, 10:31
:
Próbuję się przebić przez 2 tom "Achai"... I jakoś nie mogę. Pierwsza część była całkiem niezła i sądziłem, że następna podtrzyma jej poziom. Jednakże pomyliłem się. Autor praktycznie w ogóle nie skupia się na innych postaciach, cały czas oscylując wokół księżniczki, która według mnie była średnio ciekawą postacią. Całość jest nudna aż do bólu, już pomijając brak głębszego wejścia w psychikę bohaterów. No ale cóż, nie każda książka musi być świetna...
A na półce po "Achai" już czeka "Świat według Garpa" Johna Irvinga. Wiele dobrego się nasłuchałem o tej książce, więc mam nadzieję, że tym razem nie będę rozczarowany.
Zła - 2007-12-16, 12:15
:
Rzuć Achaję w kąt, bo im dalej tym gorzej i zacznij czytać to co masz kolejnego w kolejce :))
Ja teraz poczytuję, bo czytaniem tego nie nazwę, Diabła łańcuckiego. Jestem na samym początku i podoba mi się. Jestem ciekawa jak to wszystko sie dalej rozwinie :)) W kolejce czeka tyle książek, że nie będe wymieniać... :P
joe alex - 2007-12-16, 12:54
:
4 tom ziemiomorza - lekka i łatwa lekturka ale nie wciągnęła mnie jakoś tak nieziemsko :)
Tigana - 2007-12-17, 13:39
:
Wykańczam w autobusie RASa, w domu zaś Robinsona - recka powinna ukazać się jutro. Teraz w ramach odmóżdżenia będę delektować się "Prędkością" Koontza a na poważnie antologią "Kochali się, że strach". Intryguje mnie ten Koontz - znów ciekawy pomysł (bohater dostaje od psychopaty karteczki z instrukcjami - jak by nie postąpił ktoś ginie.
Tyraela - 2007-12-17, 15:47
:
Po tragicznym "Proroctwie" sięgnęłam po prezent od Toudiego - "Necrosis" Piekary. I tu pan P. mnie bardzo pozytywnie zaskoczył, bo 3 pierwsze opowiadania są świetne, klimatyczne i wciągające. I krótkie ;P ze świetnym (imo nieszablonowym) zakończeniem. Ari dzisiaj zobaczyła na końcu opowiadań "Koniec tomu pierwszego". Ktoś coś wie o następnym?
Tigana - 2007-12-17, 17:02
:
Tyraela napisał/a:
Ari dzisiaj zobaczyła na końcu opowiadań "Koniec tomu pierwszego". Ktoś coś wie o następnym?

Nikt nic nie wie. Nie wiadomo nawet czy ten współautor Piekary naprawdę istnieje czy tylko jest to kolejny pseudonim pana P.
Sunshine - 2007-12-17, 20:56
:
Tigana napisał/a:
Nie wiadomo nawet czy ten współautor Piekary naprawdę istnieje czy tylko jest to kolejny pseudonim pana P.


Można wysnuć przypuszczenie, że Damian Kucharski to pseudonim. Mam taki zbiorek opowiadań "Strefa Mroku - jedenastu apostolów grozy", dolączony do juz nieistniejącego pisemka "Fantasy" (redagowanego przez pana P. nawiasem mówiąc :P ... ktos kojarzy tę gazetę? zdaje sie, podczepione pod Clicka! lub CDA) i tam jest opowiadanie "Zielone pola Avalonu". Jako autora podaje sie Damiana Kucharskiego a każdy, kto zetknal się z książką "Świat jest pelen chętnych suk" wie, że tam też jest to opowiadanie sygnowane nazwiskiem Piekary. Co ciekawe, w "Strefie Mroku..." jest opowiadania "Piękna i bestia" juz pod nazwiskiem Piekary o.O...
Czyli podsumowując swoją dedukcję, ja jestem zdania, że Damian Kucharski to pseudo. Rodzi się pytanie po co "Necrosisa" oznaczono prawdziwym nazwiskiem i pseudominem literackim jego autora....?
Ehh, za dużo myslę. Pewnie i tak nikt nie zrozumial mojego belkotu :mrgreen: Chyba juz sobie pójdę.

PS tak, wiem, post nie na temat i klasyfikuje sie na ciachnięcie. ale nie moglam sie powstrzymac. przepraszaaaam //ari
Tigana - 2007-12-17, 21:07
:
Sunsin napisał/a:
Mam taki zbiorek opowiadań "Strefa Mroku - jedenastu apostolów grozy", dolączony do juz nieistniejącego pisemka "Fantasy" (redagowanego przez pana P. nawiasem mówiąc :P ... ktos kojarzy tę gazetę?

Mam prawie wszystkie numery tego pisma - fajne było, szczególnie gdy opisywali szczegółowo jakieś zagadnienie np elfy. A książeczka leży na półce. Podczepieni byli pod CDA a potem Click (lub na odwrót)
Sunsin napisał/a:
Rodzi się pytanie po co "Necrosisa" oznaczono prawdziwym nazwiskiem i pseudonimem literackim jego autora....?

Żeby było zabawniej w jednym z numerów 'Fantasy" opowiadanie ze zbiorku "Necrosis" jest podpisane wyłącznie przez Kucharskiego. Po co ta szopka? Chyba żeby nie było, że Piekara sam pisze teksty do swojej gazety i jeszcze sobie za to płaci. Zresztą wiele recek w tym czasopiśmie ponoć wyszło spod pióra pana Jacka, chociaż jest firmowane innym nazwiskiem. Moze nie chciał podpaśc kolegom po klawiaturze?
Sunsin napisał/a:
Ehh, za dużo myslę. Pewnie i tak nikt nie zrozumiał mojego bełkotu :mrgreen: Chyba juz sobie pójdę.

Ja zrozumieć.

Lada dzień zabiorę się za zbiorek "Kochali się, że strach" - zobaczymy co młode orły polskiej fantastyki, następcy Piekary wypichciły.
Liv - 2007-12-18, 08:33
:
Tak bardzo mnie zirytowała Liath, że nie mogę czytać Child of Flame. Postanowiłam przeczekać, uspokoić się ... zrobić sobie przerwę i zabrać się za Lód, który od dłuższego czasu mnie kusi.
Regissa - 2007-12-18, 08:54
:
A do mnie wczoraj dotarł "Władca cesarzy", więc świąteczne podróżowanie staje się jeszcze bardziej wyczekiwane :) Ale póki co wsysa mnie całkowicie "Rękopis znaleziony w Saragossie" i jeszcze przez jakiś czas przy nim zostanę :)
A dalsze plany zależą od tego, co z mojej listy do Gwiazdki Gwiazdka wybierze :mrgreen:
solanna - 2007-12-18, 08:57
:
Michał Heller, "Filozofia i wszechświat": przyda się jakieś podłoże do sf ;) Może coś inspirującego wyczytam. I odświeżałam ostatnio "Księcia Kaspiana" (wiem, wiem - dziecinne. Fanów Narnii tu raczej malutko :mrgreen: )
Elektra - 2007-12-19, 09:04
:
Nabu Nezzar napisał/a:
Mimo ostrzeżeń forumowiczów i niezbyt pochlebnych recenzji liczyłem jednak na coś więcej. Cóż, przeliczyłem się


Arlzermo napisał/a:
Próbuję się przebić przez 2 tom "Achai"... I jakoś nie mogę. Pierwsza część była całkiem niezła i sądziłem, że następna podtrzyma jej poziom. Jednakże pomyliłem się.

Jeden czyta opinie, ale się z nimi nie liczy, drugi pewnie nie czyta, ale gdyby to uczynił, to by wiedział, że Achaja pięknie schodzi w dół... A potem muszą się męczyć z książkami, które spokojnie mogliby sobie darować. ;)


Ja obecnie czytam trzeci tom z serii o Hornblowerze, w którym dowodzi już okrętem o nazwie Hotspur. Jest dobrze, jak zwykle u Forestera, ale jednak poprzednią część lepiej mi się czytało. Inna sprawa, że przez ostatnie cztery dni, z braku czasu przeczytałam jakieś 50 stron w sumie. :/

Dzięki Madowi :* mogłam zabrać się za czwarty Skok Donaldsona. Tym razem jest to Skok w szaleństwo. Niestety jest po angielsku i jak się okazuje, nie będzie to łatwa lektura. Jak na razie problem sprawiają mi skróty nazw różnych organizacji, które odrobinę różnią się od wersji polskiej. Chyba muszę sobie zrobić listę z tłumaczeniem... ;)
Nieznany - 2007-12-19, 23:28
:
Elektra napisał/a:
[...]
Jeden czyta opinie, ale się z nimi nie liczy, drugi pewnie nie czyta, ale gdyby to uczynił, to by wiedział, że Achaja pięknie schodzi w dół... A potem muszą się męczyć z książkami, które spokojnie mogliby sobie darować.

Miałem to samo z "Piątym dzieckiem" szanownej Noblistki. Czytałem kilka niepochlebnych recek a jednak podjąłem trud rozczytania tego... i straciłem parę (dosłownie, bo to ok. 140 stroniczek) wieczorów. Taka to moja subiektywna ocena. :)

A czytam obecnie "Chrystusa Pana" Anne Rice, czyli wizję dzieciństwa Chrystusa widzianą oczami dziecka... póki co podoba mi się. :)
Tigana - 2007-12-20, 23:00
:
Ekspresowo skończyłem "Prędkość" - na tle jego poprzednich książek wcale dobra książka. W końcu główny bohater nie jest słodkim do mdłości idiotą, a i happy end nie jest taki do końca happy.
Teraz biore na tapetę "Blaze" Kinga/Bachmana - ma to być trzymający w napięciu thriller o przestępcy, "porwaniu stulecia" i zimowym Maine. Zapowiada się ciekawie.
Jaskier - 2007-12-20, 23:12
:
CZytam obecnie ''Eden" Stanisława Lema
Przyznam że nigdy nie interesowalem sie tworczoscia Lema, az do czasu kiedy musialem wybrac jakas ksiazke sf do matury w ktorej dochodzi do spotkania z obcymi.
Ksiazka poczatkowo wydaje sie byc ciekawa, ale potem robi sie dosyc monotoniczna.
Jest duzo trudnych wyrazow i dlugich zdan co czasem męczy. :-? Zobaczymy co bedzie dalej...
Tigana - 2007-12-21, 21:35
:
Skończyłem "Blaze" Kinga - naprawdę dobra książka. Jedna z tych, gdzie kibicujemy nie policji, ale przestępcy. Troszkę "Leon" sie przypomina Szkoda, ze King już tak nie pisze. A teraz biorę się za zbiór opowiadań J. Deavera "Spirala strachu" - mając w pamięci jego powieści - emocje zapewnione. Kurcze jak to fajnie, gdy ma się trochę czasu i wraca głód na książki.
MadMill - 2007-12-22, 01:11
:
Starcie Królów na wykończeniu, jednak Gra o tron mi się bardziej podobała - może dlatego, że szybciej mi się ją czytało, a lektura Starcia mi się strasznie ciągnie. Niemniej jednak bardzo dobra książka.

Wicher Śmierci - także na wykończeniu. Słabszy ten tom jakiś. Szkoda, ale na tle innych różnych cykli i sag i tak wypada nieźle. Przyzwyczaiłem się na tyle do Eriksona i jego stylu, że i tak czyta mi się go bardzo dobrze i z przyjemnością. Tylko nie porywa już tak jak poprzednio. ;)

Kłamstwa Lock'a Lamory - Lynch. To czyta się za to błyskawicznie. Naprawdę czytadło pierwsza klasa. :mrgreen: O książkę jednak muszę dbać, bo inaczej odszkodowanie będę wypłacał w lizakach. ;) Będzie Bucko. ;*

Wyjeżdżam na Święta i chyba wezmę w zapas jeszcze z 2 książki czyste - czyli jeszcze nie rozpoczęte - pierwszy tom Nawałnicy Mieczy i... a może świąteczny klimat wreszcie mnie nakłoni do skończenia Atramentu? Któż to wie. ;)
Nabu Nezzar - 2007-12-22, 02:14
:
Skończyłem Noc Noży. Na szczęście druga połowa książki była znacznie lepsza od pierwszej i czytało się naprawdę nieźle. Potem przypomniałem sobie ostatnie dwa rozdziały Łowców Kości, a to wszystko dlatego, że dziś zaczynam Wicher Śmierci, czyli siódmy tom wspaniałej sagi Stevena Eriksona. To będzie uczta...
Ł - 2007-12-22, 03:50
:
Mad, nie wiem jak Ty, ale ja nienawidzę czytać paru książek fabularnych jednocześnie. Obecnie finiszuje (jeszcze dziś w nocy mam zamiar skończyć) Trylogię Kosmiczną duetu Boruń&Trępka czyli Kosmicznych Braci których przyswajam dużo lepiej niż poprzednią Proxime. Zaczełem ten cykl czytać chyba gdzieś pod koniec listopada, i przeliczając to na papier, to chyba będzie prawie 2000 stron, no ale mimo paru momentów gdzie chciałem tą książke odstawić (jak dotąd udało się to tylko jednej książce jaką zaczełem a nie skończyłem) przemogłem się i w sumie nie żałuje. Może nawet rezenzje skrobne, ale czy to ma sens w przypadku literatury sprzed półwiecza? :P
Tanit - 2007-12-22, 08:44
:
:arrow: 'Nędznicy' - W. Hugo
Trochę klasyki na początek świąt ;) Zabieram do pracy może jakoś przetrwam przedświąteczny weekend @_@
Miałam wziąć 'Królową Potępionych' Ale wolę to kontemplować w spokoju :))

Au revoir!
Tyraela - 2007-12-22, 22:54
:
"Wydrwiząb" Dębskiego - konsumuje się całkiem nieźle. Dębski ma dość dziwny styl (ale trzeba przyznać, że opisy ma dobre), i jak już się w niego wbić to idzie całkiem sprawnie. Ma ciekawy pomysł na główne postaci i jest konkretny, nie wydłuża za bardzo. Czasem łatwo stracić wątek ;P ogólnie zapowiada się ciekawie, po stu stronach.
Jachu - 2007-12-23, 15:52
:
Zrobiłem sobie przerwę w czytaniu książek politycznych i historycznych. Postanowiłem w ramach przerywnika sięgnąć po coś lekkiego i sięgnąłem po "Elantris" Brandona Sandersona, czyli fantasy wydana w 2007 roku przez MAG. Jestem już w połowie i w zasadzie jestem zadowolony - książkę czyta się dobrze, akcja wciąga, a i fabuła bardzo ciekawa.
andy - 2007-12-23, 21:08
:
Gratuluję wyboru, chociaż tak kniga tu i ówdzie zjechana została. Czytałem dość dawno, ale może jaką reckę kiedy machnę.
A co by woźnym nie podpaść, że nie w kanonie topiku to właśnie skończyłem Dębskiego E. - Niegrzeszny mag.
W sumie niezłe, i z poczuciem humoru napisane. Zakończenia do bani (bo są 2), ale to inny temat i odczucie subiektywne kotzura
Tigana - 2007-12-24, 14:58
:
Kończę opowiadania Deavera - mocno zakręcone i nieprzewidywalne, z drugiej strony kilka przewidywalnych pomysłów. Teraz w końcu na serio wezmę sie chyba za "Kochali się, że strach". Póki co przeczytałem 2 czy 3 utwory i dosyć łatwo wyczuć, kto jest debiutantem, a kto już coś na "pisarskim sumieniu"
Tanit - 2007-12-24, 21:49
:
no... odstawiłam nędzników i wzięłam się jednak za 'Królową Potępionych' *___*
Lady_Aribeth - 2007-12-25, 22:53
:
Zaczęłam czytać drugi tom "Uczty dla wron" ale zmęczył mnie tak strasznie, że na razie odpadłam po jakiś 90 stronach i nie mam ochoty dalej czytać. Ciągle trafiam na rozdziały o postaciach, które kompletnie mnie nie interesują, nużą, albo ani ziębią ani grzeją... ciężko będzie... o_O Żeby jednak jakoś zająć sobie czas, wzięłam się za "A.D. XIII" i... omg --_- jak już się dosiadłam do jakiegoś opowiadania, to szybko się je czytało, ale zacząć... cięęęęęężko... i w sporej części opowiadań okazuje się, że to ci źli są tymi ostatnimi sprawiedliwymi, a ci dobrzy są głupi i niedobrzy... przypomina mi to ździebko fabułe moich opowiadań, które pisałam mając 15 lat --_- .Chyba mam ostatnio jakiś kryzys czytelniczy, bo absolutnie żadna książka mi się nie podoba, ani nie zachęca do czytania... --_-
Tyraela - 2007-12-26, 17:48
:
Dostałam pod choinkę między innymi antologię "Księga Strachu", więc po skończonym "Wydrwizębie" sięgnęłam właśnie po to.
Jak na razie jestem zauroczona stylem Guzka. Facet ma fantastyczny i miodny język, po prostu jest w jego tekście coś, co mnie zachwyca. Skończyłam natomiast opowiadania Ćwieka i Białołęckiej - ot takie przyjemne utworki. Czyta się łatwo i przyjemnie, chociaż rzadko strasznie, mało tam horroru ;p.
Mam ochotę polecać tę książkę już teraz, ze względu na Guzka, chociaż przeczytałam dopiero 1/5 knigi xD
Tanit - 2007-12-28, 21:15
:
Pojawiłam się w bibliotece... i 'Królowa...' pójdzie na jakiś czas w odstawkę --_-

Na tapecie mam
'Juliana Apostate' A. Krawczuka i tegoż samego autora 'Maraton' - zgadujcie... tak! o itwie pod Maratonem xD choć poniekąd ogólnie o Grecji też jest ;P
oprócz tego o reformach religijnych Juliana Apostaty - Szymona Olszańca - książka wytargana przypadkowo, będę ją czytać jutro w pracy ^^

Au revoir!
Prev - 2007-12-28, 21:27
:
Teraz wykańczam już "Hyperiona" (Godny kawał SF, godny - nie powiem...), następnie do opracowania zostają:
"Lód" Dukaja - jak mi się spodoba to pewnie trochę mi zajmie przebrnięcie przez ten kawał makulatury, a jeśli nie to Zir dostanie w prezencie ^^
"Rapsodia miasta półksiężyca" K. A. Goonan - dostałem pod choinkę to i przeczytać wypada.
"Zodiac" i "Zamieć" Stephensona - powinno się spodobać :?
No i na koniec (bo wcale nie powiedziane) "Kwarantanna" E. Grega...
Trochę się tego zebrało, a to wszystko przez was !
Zaraziliście mnie tym swoim czytelnictwem !
Nie lubie was >.<
ajsber - 2007-12-28, 23:03
:
Prev napisał/a:
"Lód" Dukaja - jak mi się spodoba to pewnie trochę mi zajmie przebrnięcie przez ten kawał makulatury, a jeśli nie to Zir dostanie w prezencie ^^
"Rapsodia miasta półksiężyca" K. A. Goonan - dostałem pod choinkę to i przeczytać wypada.

Nie dałem sobie rady i z jednym i z drugim.

Wreszcie dorwałem Krajewskiego z Jego zbrodniami we Wrocławiu. Zapowiada się nieźle.
Sunshine - 2007-12-29, 12:47
:
Po polknięciu "Wichrowych wzgórz". Ku zdumieniu mojej mamy nie ryczalam nad ksiązką xD. Teraz mimo że chora i ledwo na oczka patrze (Sylwek w lóżku z ksiązką, zamiast dobrze się bawic z kimś... ehh ;( ), to jednak próbuję czytać pierwszy tom "Nawalnicy mieczy"- "Stal i śnieg" Martina.
EDIT: chwycilam też jednoczesnie Nawalnicę mieczy. Stal i snieg" Martina.
Tyraela - 2007-12-29, 20:14
:
"Księga Strachu" leży do czytania w domu, do autobusu musiałam wziąć nieco mniejszy format - złapałam za "Wolnych Ciutludzi" Pratchetta (dostałam od Toudiego ;*) i czyta się naprawdę fajnie. To jedna z niewielu książek Pratchetta (które poznałam do tej pory) która mi się podoba O.o
Ogólnie ta cienka książeczka opowiada o dziewczynce, która bardzo chce zostać wiedźmą oraz o tytułowych stworkach, ni to krasnoludkach, ni to smerfach ;P Pratchett fajnie kpi sobie z klasycznych bajek i baśni (i ma całkiem celne wg mnie spostrzeżenia).
Bruja - 2007-12-29, 20:38
:
Fajnie to się robi dopiero jak Feegle zaczynają mówić jak Feegle :P Ale ja jestem troszeczkę uprzedzona...

A czytam sobie "Zamieć" nawet nie wiem kiedy przekroczyłam połowę. Jej... ta książka jest zajebista. Nie potrafię znaleźć innego określenia. Zaczęło się poważnie (tak myślałam) kilka pierwszych stron, pełna koncentracja, a potem... przez parę minut nie mogłam przestać się śmiać xD Tak, to zajęcie Dostarczycielatora tak na mnie wpłynęło xD Mistrzostwo! A teraz mam... uwaga... nawiązania do mitologii sumeryjskiej. O jaaa *-*
Podoba mi się język jakim operuje Stephenson, taki pozornie ciężki, a jednak niewymagający.
W ogóle wszystko mi się podoba, bo zakopałam mój kryzys czytelniczy. Wreszcie, nareszcie! //kas
Nabu Nezzar - 2007-12-30, 00:40
:
Odłożyłem na chwilę "Wicher śmierci" i powróciłem do swych rzymskich korzeni, zabierając się za jeden z prezentów gwiazdkowych czyli "Armie świata antycznego. Cesarstwo rzymskie i barbarzyńcy". Jest to drugi tom serii i opisuje historię rzymskiej (i nie tylko) wojskowości od czasów wstąpienia na tron Oktawiana Augusta. Świetna lektura!
Toudisław - 2007-12-30, 01:21
:
Kurde coś ostanio słabo mi czytanie idzie. Kryzys albo co //mysli . Czekam na paczkę z MAGa. Ta powinna pomóc. A teraz powoli kończę kresa. Idzie mi jak krew z nosa nie wiem dla czego. Książka dobra ale czyta się powoli. Czytam tez skok w wizję. Musze się za niego na dobre wziąć. Szkoda tracić dobrą książkę. Bo skoki są rzeczywiście dobre. Na E book podczytuje Hyperiona i jak na razie rewelacja
Maeg - 2007-12-30, 01:28
:
Przeczytałem wczoraj w nocy Bramy Domu Umarłych Eriksona, można powiedzieć że było nieźle, lepiej niż w Ogrodach.... Teraz zaś czytam Ostatnie promienie słońca - Kaya. Czyta się naprawdę szybko ale po 140 stronach, poza tym nic innego pozytywnego ani negatywnego mi nie przychodzi do głowy.
Mam jeszcze nie skończony, uwaga, uwaga Gwiezdny Pył - Gaimana, jak zatrzymałem się na 150 stronie tak w ogóle dalej nie mogę ruszyć.
Metzli - 2007-12-30, 15:47
:
Chyba powoli wychodzę z kryzysu czytelniczego, postanowienie na nowy rok: więcej czasu poświęcać na czytanie książek ;)

Skończyłam "Sto lat samotności" (tak, w końcu) - na początku trochę mnie denerowował styl, w którym jest napisana ta książka, ale w końcu realizm magiczny mnie porwał. Tylko końcówka była troszkę nudnawa, cóż... jak widać nie ma doskonałych pozycji ;) Teraz wziełam się za kolejną książkę pożyczoną od Magielka - "Na południe od granicy, na zachód od słońca" Murakamiego. Książka mnie lekko wessała :))

Ach, i jeszcze w drodze praca - dom, czytam sobie "Wieki światła" MacLeoda. New Weird ratuje fantastykę ;)
Kal - 2007-12-30, 15:53
:
Metzli napisał/a:
Ach, i jeszcze w drodze praca - dom, czytam sobie "Wieki światła" MacLeoda. New Weird ratuje fantastykę ;)

Ja czytam i czytam, i skończyć nie mogę. Nie mówię że jest zła ani nudna. Nie wiem, po prostu mnie nie wciągnęła aż tak jak inne, jak chociażby Erikson ;)
Metzli - 2007-12-30, 15:56
:
Dla mnie było to miłą odmianą po klasycznym fantasy, można powiedzieć, że ja odłożyłam Eriksona i jego "Wicher śmierci" i sięgnęłam po "Wieki światła". Czasami chciałoby się pojechać dalej tym tramwajem i nie przerywać czytania, ale tu już trzeba wysiadać :P
Elektra - 2007-12-31, 09:50
:
Męczę się trochę z Donaldsonem i dla odpoczynku sięgnęłam po Wrzesień T. Pacyńskiego. Wcześniej nie wiedziałam zbyt wiele o tej książce, przeczytałam gdzieś tylko, że to bardzo dobra powieść militarna. No i coś jeszcze o historii alternatywnej majaczyło.

W książce mamy do czynienia z dwoma częściami, tytułowym Wrześniem i Ostatnim brzegiem. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że ta pierwsza opisuje parę wydarzeń z września 1939 roku, gdy Polacy zostali już pokonani. Takie wrażenie można mieć do samego końca. Jednak Ostatni brzeg sprawia, że spoglądamy na wszystko nieco inaczej...

Jest to pierwsza powieść T. Pacyńskiego, po którą sięgnęłam. I już mi się podoba. Wszystko. No prawie. Jest cała masa nawiązań do kultury popularnej i momentami to męczy. Ale nie zawsze. No i czyta się bardzo dobrze, ciągle chce się jeszcze jedną stronę, i jeszcze jedną, i jeszcze... ;)

Jedna wskazówka: zaleca się ;) przeczytanie Sagi o Wiedźminie wcześniej, bo część książki może być niezrozumiała.
Olisiątko - 2007-12-31, 13:41
:
Nie czytam, bo jak wiadomo czytają tylko dzieci w szkole bo są goopie i mószą czytać rzeby się óczyć! A ja jestem dórzy i mondry i nie mószę! Czytajcie dalej goopki! Idę obejrzeć wyścigi Nascar! :P


Przemęczyłem do połowy Pazur Łagodziciela i wyleciał za okno, ostatecznie zraziłem się (dzięki Mad! :P ) tym czymś do fantasy (nawet tej mieszanej ze sci-fi), zostanę przy Pratchettcie.
Dla rozładowania emocji wygrzebałem z zakamarkó strychu MacLeana "Złote Wrota" czyli powieść (krótką niestety) sensacyjną z prawdziwego zdarzenia :P
Porwanie prezydenta USA i uwięzeinei go na tytułowym moście Golden Gate to dopiero początek :P Bardzo dobrze się czyta, aż dziwne, że wczesniej tego nie dorwałem.
Dabliu - 2007-12-31, 14:12
:
Oli napisał/a:
Przemęczyłem do połowy Pazur Łagodziciela i wyleciał za okno, ostatecznie zraziłem się (dzięki Mad! :P ) tym czymś do fantasy (nawet tej mieszanej ze sci-fi)


Przecież KNS to SF :shock:

A tak BTW, to wciąż nie potrafię pojąć fenomenu związanego z prozą Wolfe'a, a polegającego na częstym niedocenianiu przez czytelników tego bez wątpienia wspaniałego pisarza, IMHO jednego z najlepszych współcześnie piszących, nie tylko na polu fantastyki. Ta niezwykła wrażliwość, z jaką opisuje świat i bohaterów w Księdze Nowego Słońca, ten nastrój dekadencji, klimat upadku, ta namacalność opisywanej rzeczywistości, wręcz porażająca, a jednocześnie subtelna sugestywność i oszałamiająca wyobraźnia. Po prostu nie potrafię pojąć, jak taką książkę można cisnąć za okno...
MadMill - 2007-12-31, 14:44
:
Oli napisał/a:
Przemęczyłem do połowy Pazur Łagodziciela i wyleciał za okno, ostatecznie zraziłem się (dzięki Mad! :P )

Tobie tylko rooshowe elfy w głowie, wszyscy o tym dobrze wiemy. Dalszy komentarz zbędny. ;P Btw, sam Oli mówiłeś, że fragmenty Wolfe'a kiedyś publikowane w jakimś czasopiśmie Ci się podobały. ;)

Kończę KLL Lyncha i skończyć nie mogę. Zagonili mnie do roboty w sylwka, chociaż i tak pewnie nie będzie imprezy to trzeba posprzątać skoczyć do sklepu itd. Jeju a książka nabrała takich fajnych kolorków. :P Może jeszcze przed wieczorem dokończę ten sam finisz. ;)

Wrzesień Pacyńskiego - jakoś nie miałem innej tak małej formatowo książki aby wziąć ją w niedzielę na uczelnię, padło na tą. Podchodziłem do niej już 2 razy i kończyłem około 20 strony. Trzecie podejście jest najlepsze bo 50 przekroczyłem, a czyta się dobrze, zobaczymy co z tego się wykluje. ;)
Olisiątko - 2007-12-31, 14:49
:
MadMill napisał/a:
Btw, sam Oli mówiłeś, że fragmenty Wolfe'a kiedyś publikowane w jakimś czasopiśmie Ci się podobały. ;)


Tak, ale to była inna książka, o ile to była jego książka w końcu :P

Dabliu napisał/a:
Przecież KNS to SF :shock:


SF my ass, to obrzydliwe fantasy z elementami SF :P

Dabliu napisał/a:
Po prostu nie potrafię pojąć, jak taką książkę można cisnąć za okno...


Normalnie, używając mięśni kończyn górnych otwierasz okno, wykonujesz to w koordynacji z narzadami wzroku. Nastepnie odszukujesz obiekt zwany jako "Pazur Lagodziciela" i ponownie uzywając siły ramion i narządu wzroku wywalasz ten shit przez okno :P
Dabliu - 2007-12-31, 14:56
:
Oli napisał/a:
Dabliu napisał/a:
Przecież KNS to SF :shock:


SF my ass, to obrzydliwe fantasy z elementami SF :P


Z czego wnosisz?

Oli napisał/a:
Dabliu napisał/a:
Po prostu nie potrafię pojąć, jak taką książkę można cisnąć za okno...


Normalnie, używając mięśni kończyn górnych otwierasz okno, wykonujesz to w koordynacji z narzadami wzroku. Nastepnie odszukujesz obiekt zwany jako "Pazur Lagodziciela" i ponownie uzywając siły ramion i narządu wzroku wywalasz ten shit przez okno :P


Szpitale też "można" bombardować...

Edit: A tak BTW, biedny Oli...
Arlzermo - 2007-12-31, 15:11
:
Teraz mam maleńką przerwę od prozy. Obecnie z dziką rozkoszą zaczytuję się w poezji Kasprowicza, a na kolejny ogień prawdopodobnie pójdzie Leśmian. Co potem? Może jeszcze trochę poezji, albo po prostu przejdę do "Opowieści z Wilżyńskiej Doliny" Brzezińskiej.
AM - 2007-12-31, 15:32
:
Dabliu napisał/a:
A tak BTW, to wciąż nie potrafię pojąć fenomenu związanego z prozą Wolfe'a, a polegającego na częstym niedocenianiu przez czytelników tego bez wątpienia wspaniałego pisarza, IMHO jednego z najlepszych współcześnie piszących, nie tylko na polu fantastyki. Ta niezwykła wrażliwość, z jaką opisuje świat i bohaterów w Księdze Nowego Słońca, ten nastrój dekadencji, klimat upadku, ta namacalność opisywanej rzeczywistości, wręcz porażająca, a jednocześnie subtelna sugestywność i oszałamiająca wyobraźnia. Po prostu nie potrafię pojąć, jak taką książkę można cisnąć za okno...


Wyjaśnienie tego fenomenu jest proste. Większość osób przychodzi do fantastyki nie dla takich utworów (przyciągają ich zupełnie inne atrybuty/cechy literatury fantastycznej) i tak już im w większości przypadków zostaje.

W każdym bądź razie, gdyby chcieli czytać książki oferujące to, co proza Wolfe'a, nie czytaliby pewnie fantastyki.
Tigana - 2007-12-31, 22:51
:
Powoli kończę "Kochali się, że strach", ale nadal pozostanę w "fabrycznych" klimatach. Wezmę sie chyba w końcu za "Zawód: Wiedźma" bo juz od miesiąca mi leży w domu. Ruskie fantasy na wesoło - zobaczymy, co z tego wyjdzie. No a potem za "Przeciw wszystkim" czyli książkowe wydanie popularnego cyklu "Pies i Klecha" - Enka i Gilewski znów będą tropić zło w końcówce PRLu. Już ostrze sobie ząbki.
Ł - 2008-01-02, 03:44
:
Po bezksiążkowej dobie jaka dzieliła mnie od Lodu postanoiłem się całkiem odćmieczyć od hard SF i mając ochote na coś całkiem lajtowego zaczełem czytać Siewce... Kossakowskiej. Mając już troche ekranów za sobą stwierdzam iż potwierdziło się to co zakładałem aprori. W większej ilosci przypadków- niestety, w jednym - na szczęscie.
MadMill - 2008-01-02, 12:01
:
Wrzesień Pacyńskiego poszedł w odstawkę, ale tylko do jutra - format Runy jest w sam raz do autobusu. ;)

Wziąłem się za Nawałnice Mieczy: Stal i śnieg Martina. Książka pożyczona wypadłoby ją wreszcie skończyć. Po dwóch pierwszych tomach mam dobra zdanie o autorze, ale jakiś wielkich wymagań przed nim nie stawiam. Podobno trzeci tom PLiO jest najlepszy, a więc spokojnie będę sobie czytał i mam nadzieję, że sprawi mi przyjemność. Czyli nowy rok zaczynam od fantasy. :P
Tigana - 2008-01-02, 12:36
:
MadMill napisał/a:
(...) format Runy jest w sam raz do autobusu. ;)

Z tego samego powodu w drodze do/z pracy towarzyszy mi "Dziedzictwo" RASa. W tym odcinku "ciągutki" rodzina Drizzta chce mu zrobić niespodziewaną wizytę, a bidna Cattie niczym Helena Scorupco z "Ogniem i mieczem" nie może wybrać ciemniak czy mięśniak. Straszne.
Tyraela - 2008-01-02, 20:38
:
Format Runy jest przerażający, biorąc pod uwagę rozmiar "Księgi Strachu" xD
Czytam "Popiół i Kurz" Grzędowicza. Jakoś inaczej się czyta książki autora, którego zna się w realu o.o Jarek pisze fajnie, ma naprawdę niezły styl, czyta się bardzo przyjemnie i szybko wciąga. No właśnie - nie przynudza, akcja toczy się wartko i raczej dzieją się interesujące rzeczy. Ostatnio w sumie tylko na styl zwracam uwagę, nie wiem czemu.
Jeśli "Pan Lodowego Ogrodu" jest lepszy, to pożądam obydwu części.
Liv - 2008-01-03, 19:48
:
Udało mi się zakupić The Snow-Image, Nathaniela Hawthorna. Jest to zbiór opowiadań grozy, autora min. "Szkarłatnej litery", którą czytałam jakieś dwa lata temu, i od tamtej chwili zakochałam się w twórczości tego pana.
Tym razem nie obejdzie się bez słownika ;)
Toudisław - 2008-01-04, 22:48
:
Skończyłem Skok w Wizję. I zdanie o tym że to najlepsza Spec Opera chyba nie jest tak przesadzone jak wcześniej mi się wydawało. czytało mi się lepiej niż Skok w konflikt. Nie tylko więcej się działo ale było więcej niespodzianek. Psychika postaci nadal na najwyższym poziomie. Ogólnie trzyma w napięciu i to kawał dobrej literatury. Teraz czytam Hyperiona i powiem, że książka jest niesamowita. Wciąga od samego początku. Nie spodziewałem się, że mnie tak weźmie. Forma jak i treść na najwyższym poziomie. Ogólnie polecam. Szkoda że na 3 pozostałe części jeszcze sobie poczekam.
Gand - 2008-01-05, 02:09
:
Skończyłem w końcu [mając kilka chwil prawie-wolnego czasu w trakcie przerwy świątecznej] Ogrody Księżyca. Fajna książka, choć Martin wywoływał u mnie większe emocje podczas lektury. ; ) Trochę za dużo tam magii momentami jak dla mnie, strasznie pogiętej magii [groty : 0. W sumie fajny pomysł ale z początku nie mogłem jakoś się w to wczuć]. Tak czy siak - będę Malazańską czytał dalej. Z tym, że teraz mam dylemat - brać się za zerkający na mnie z półki Lód, czy za Bramy Domu Umarłych. A może Galeony Wojny, które też czekają na swoją kolej?
Asuryan - 2008-01-05, 03:04
:
Poleciłbym Ci raczej Lód (choć nie czytałem), lub BDU (żeby kontynuować zaczęty już cykl). Z Galeonami na Twoim miejscu bym zaczekał dopóki nie będziesz miał dostępu do obydwu tomów.
Liv - 2008-01-05, 08:11
:
Gand nie zastanawiaj się zbytnio tylko chwytaj za Lód! ;)

Dzisiaj zacznę czytać drugi tom Zamętu :mrgreen: W końcu poznam dalsze losy Elzy i Jacka!
Tyraela - 2008-01-05, 09:47
:
Po Grzędowiczu skusiłam się na Dicka. "Tytańscy gracze" - czyta się nawet nieźle, chociaż nawał nazwisk może się w końcu mylić. Na szczęście cienka książka, mam nadzieję, że akcja rozkręci się szybko o.o dobrze jest czasem przeskoczyć w daleką przyszłość... XD
batou - 2008-01-05, 14:23
:
Skończyłem niedawno Chaotyczne akty bezsensownej przemocy Jacka Womacka. Cholernie mocna książka. Niedaleka przyszłość, USA pogrążone w zamieszkach (praktycznie wojna domowa). Wszystko widziane oczami 12-letniej dziewczynki - książka pisana jak jej pamiętnik. Co ciekawe styl pisania i język zmienia się wraz z rozwojem bohaterki. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem i tutaj jest to świetnie zrobione. Polecam.

Teraz czytam kolejną książkę z cyklu Xeelee Baxtera - Pływ.
andy - 2008-01-05, 16:46
:
Wpadła mi w pazury kniga Olgi Gromyko - Zawód wiedźma. No i po przeczytaniu pierwszych 50 str ryczę ze śmiechu jak pijana norka Takie fantasy w stylu Sapka, ale dialogi humorystyczno-złośliwe, kapitalne. Ciekawe co będzie dalej?
Nabu Nezzar - 2008-01-06, 00:00
:
Skończyłem 2 tom "Armii świata antycznego" i nie zamierzam przerywać przygody ze swoim ulubionym okresem w historii. Tak więc sięgnąłem po książkę, której realia także są osadzone w starożytności. Jest to "Kampania afgańska", książka autorstwa Stevena Pressfielda.

W drodze do Indii Aleksander Wielki musiał podbić ziemie dzisiejszego Afganistanu - przeprowadzić coś, co Steven Pressfield nazywa bardzo współcześnie "kampanią afgańską". W tej silnie przemawiającej do wyobraźni książce swą historię snuje młody Macedończyk - chłopak, który zaciągnął się do wojsk Aleksandra dla chwały i zaznania męskiej przygody, poszedłszy tą samą drogą, co jego ojciec i bracia. Jest to opowieść o geniuszu wojskowym króla i kronika batalii, która zmusiła jego żołnierzy do zmiany sposobu myślenia, ale też relacja ze zderzenia dwóch światów - Wschodu i Zachodu - z ich religią, mentalnością i różnicami kulturowymi. Znakomite tempo, wyraziste szczegóły, żywe i barwne opisy zdarzeń przetykane przejmującymi spostrzeżeniami powodują, że tę powieść czyta się z zapartym tchem. Co więcej, powinna ona być lekturą obowiązkową dla każdego, kto chce lepiej zrozumieć, z czym mają do czynienia wojska amerykańskie i koalicyjne w tym niespokojnym i targanym konfliktami plemiennymi regionie.
Steven Pressfield był copywriterem, nauczycielem i scenarzystą. Jego książki historyczne, m.in. Ogniste wrota, odniosły sukces w USA i Europie. REBIS wydał jego fikcyjną autobiografię Aleksander Wielki.

red91 - 2008-01-06, 10:33
:
Frederik Pohl - "Gateway: Brama do gwiazd"

Świetne SF traktującę o rozwoju cywilizacyjnym obcej rasy. Odkrycia, masa artefaktów, podróży kosmicznych, do tego dogłębna analiza psychologiczna bohaterów. Polecam.
andy - 2008-01-06, 10:57
:
To pierwsza część tetralogii Heetchów. Z tego cyklu był jeszcze zbiorek Kupcy wenusjańscy
ajsber - 2008-01-06, 13:17
:
Andy napisał/a:
To pierwsza część tetralogii Heetchów. Z tego cyklu był jeszcze zbiorek Kupcy wenusjańscy


I najlepsza a nawet doskonała. Potem było już tylko odcinanie kuponów z popłuczyn.
Neander - 2008-01-06, 14:25
:
"Starcie królów" Martina. Czyli II tom "Pieśni Lodu i Ognia". I o ile akcja w I tomie była w miarę wartka i szybka tak tu praktycznie sama polityka, ruchy wojenne i spiski (chociaż te ostatnie akurat są ciekawe). Niemniej jednak ciekawa lektura, mimo momentów przynudzania.
Tigana - 2008-01-06, 23:31
:
"Kochali się, ze strach" w końcu skończone. Zbiorek ciekawy chociaż nierówny. Najbardziej przypadły mi do gustu "Miód z moich żył" Dablju i "Dożywocie" Marty Kisiel. Dłuższa recenzja wkrótce.Jeszcze teraz "Zawód wiedźma" i będę na prostej.
Zacząłem czytać "Brudną robotę" Moora - opowieść o człowieku, który stał się Śmiercią. Dosłownie. Może mam spaczone poczucie humoru, ale pierwsze sto stron bez rewelacji , a co najważniejsze mało śmieszne.
Dabliu - 2008-01-07, 02:28
:
Tigana napisał/a:
"Kochali się, ze strach" w końcu skończone. (...) Najbardziej przypadły mi do gustu "Miód z moich żył" Dablju i "Dożywocie" Marty Kisiel.


Miło mi to słyszeć :mrgreen:
Elektra - 2008-01-07, 08:06
:
Stwierdziłam, że chyba dopada mnie kryzys czytelniczy, bo jakoś nie mogłam się ostatnio skoncentrować na lekturze. Skok mnie pokonuje i doszłam do wniosku, że każdy jego rozdział muszę czytać na zmianę z inną książką. ;)

W sobotę sięgnęłam po Genom Łukjanienki, jak to wszyscy mówią, jego najsłabszą książkę. I rzeczywiście nie było zbyt dobrze, mimo zachęcającego początku. Potem po prostu się nudziłam, historia zupełnie mnie nie wciągała, nie potrafiłam też polubić bohaterów. Dobrze, że to takie krótkie było. ;)

A dziś wzięłam na drogę do pracy Modyfikowany węgiel Morgana. I jest fajnie. Książka zaczyna się od śmierci narratora i głównego bohatera. ;) No ale mamy do czynienia z przyszłością, gdzie możliwe jest przeniesienie umysłu do innej 'powłoki' I właśnie to czeka Takeshiego Kovacsa. Dostaje nowe ciało i propozycję rozwiązania zagadki zabójstwa pewnego wysoko postawionego człowieka na Ziemi. Powieść wciąga prawie od pierwszej strony, nieźle się ją czyta, bohater też wydaje się interesujący. Tylko tłumaczenie mi chwilami odrobinę zgrzyta. Ale to się da znieść. ;)
Regissa - 2008-01-07, 21:46
:
Zabrałam się za świąteczną porcję książek i tym sposobem utonęłam w Grzędowiczu... "Pan Lodowego Ogrodu" (póki co część I) wciągnął mnie całkowicie. Pomieszanie sf z fantasy i nie wiadomo jeszcze czym ogromnie mi się spodobało. Dziwne, nie? :mrgreen: Dzięki wszystkim, którzy mi tę książkę polecali //przytul
Romulus - 2008-01-08, 10:00
:
Teraz będzie nie-fantastycznie.
Zamówiłem w Empik.com pozycję Nialla Fergusona "Imperium. Jak Wielka Brytania zbudowała nowoczesny świat". Do tej pory czytałem tylko jego artykuły w prasie. Są one na tyle ciekawe, że postanowiłem rzucić się na wielką wodę. Dawno nie czytałem żadnego historycznej pozycji. Zobaczymy, jak pójdzie.
Toudisław - 2008-01-08, 10:19
:
Ja skończyłem "Hyperiona". Książka tak dobra, jak to o niej mówią. Zdecydowanie warta pieniędzy, jakie trzeba za nią zapłacić. Coś naprawdę dobrze napisanego.
Z pozoru prosta fabuła. Nic specjalnego, ale poprzez opowiadania pielgrzymów i nastrój, jaki przez to powstaje, staje się czymś cudownym dla czytelnika. Szczerze każdemu polecam. Warto.

Teraz czytam "Wicher Śmierci" Eriksona. Wreszcie mam okazję przeczytać drugi tom. Jak na razie czyta się nieźle. Chyba obserwuję pewną zmianę u Eriksona. Trochę więcej o społeczeństwie, ludziach, ekonomii. Dużo znanych już postaci nadal zachwyca. Ogólnie czyta sie dobrze. Ba, nawet bardzo dobrze. Może nie zachwyca ale książka dobra. Okres fascynacji tym pisarzem u mnie minął. Oceniam go też znacznie surowiej i coraz mniej rzeczy mnie zaskakuje. Erikson jest coraz lepszy warsztatowo, a do jego fabularnych zdolności zdążyłem przywyknąć. Myślę, że WŚ to pewna stabilizacja formy. Czekam aż przeczytam inne jego powieści. Ponoć też kiedyś mają być wydane.
Tyraela - 2008-01-08, 19:49
:
Jakiś czas temu zaczęłam "Udrękę" małżeństwa (chyba xD) Vallese. Sięgnęłam z czystej ciekawości, chociaż nie spodziewam się rewelacji, bo książka jest na podstawie gry - Planescape Torment. I mogę powiedzieć że pogłoska, że książki oparte na grach są do dupy - to prawdziwe. I sam tytuł dobrze sugeruje, zapowiada się udręka xD
Neander - 2008-01-09, 23:26
:
Skończyłem "Starcie królów". Mimo przeładowania polityką w pierwszej połowie książki, druga jest znacznie inna i ciekawa. Tylko czemu tak mało Daenerys? //@#$

Przygody z Martinem ciąg dalszy - "Nawałnica mieczy: stal i śnieg". Początek ciekawy. mam nadzieję na to, że styl końcówki drugiego tomu się utrzyma - taki mi najbardziej odpowiada ;)
Toudisław - 2008-01-09, 23:28
:
Skończyłem Wicher śmierci. Trudno mi się jednoznacznie wypowiedzieć o tej książce. Raz się chce śmiać raz płakać (w pozytywnym sensie). Ogólnie nie odbiega od reszty cyklu. Podobało mi sie. Nie powiem, żeby zbiło z nóg, ale książka dobra. Cegła i to niezła. Ciekawe czy następne tomu nie będą dzielone na 3 części.

Teraz czytam Zimistrza. Pratchett całkiem całkiem książkę napisał. Na poziomie 2 wcześniejszych części, a pewnie nie co wyżej. Na pewno poprawiło się tłumaczenie. Ogólnie książka na Plus.
Ł - 2008-01-10, 15:28
:
Ja finiszuję "Przewodnik inteligentnego snoba według Franciszka Starowieyskiego". Książkę czyta się szybko i to nie dlatego, że jest w niej mnóstwo ilustracji samego FS, czyli jednego z najlepszych polskich grafików, ale dlatego, że jest po prostu ciekawa. Książka zaczyna się mi. od "Wychowałem się w czasach w których kobiety z wsi całowały mojego ojca w rękę" czyli opisu przedwojennego świata ziemian, do już wywodów na temat poezji, muzyki, polityki, gdzie zdarzają się takie myśli jak, "poeta dopóki będzie pisał dobre wiersze, dopóki potrafi na stojącym kutasie zawiesić sobie krzesło. Ogólnie książka fajnie nakreśla sylwetkę tego człowieka, konserwatywnego-awangardzisty, który przedstawia swoje spojrzenie na erudycje; polecam każdemu.
Toudisław - 2008-01-10, 19:47
:
Zimistrz za mną. Jestem z tej książki zadowolony. Najważniejsze co się zmieniło to to, że nie jest to już książeczka strikte dla dzieci. Coraz bardziej upodabnia się do reszty książek z Świata Dysku, co jest na pewno zasługą tłumaczenia. Figle mówią i zachowują się jak powinny. Może książka nie powala ale ogólnie jestem zadowolony.

A teraz coś bardziej Ambitnego IMO. Żywe Srebro Tom II Neal Stephenson. Jak narzir Tom I i II nie wile mają z sobą wspólnego. Nawet styl inni i tematyka. Zdecydowanie bardziej przygodowa. Nadal dominują jednak opisy. Książka dość dobrze wchodzi. Opis tamtych czasów i sytuacji poetycznej naprawdę dobry. Widać, że Stephenson zebrał nie mało informacji do swojej książki.
Tigana - 2008-01-10, 21:21
:
Na pewien czas odłożyłem na bok "Brudną robotę" Moora - jakoś niezbyt mi podchodzi. Ciut za bardzo przypomina potyczki ŚMIERCI z Audytorami. Wziąłem się więc za "Zawód: wiedźma" Gromyko. Jest to napisana bardzo lekkim stylem opowieść o tytułowej wiedźmie, która została wysłana z tajemniczą misją do krainy zamieszkanej przez same wampiry. Czyta się bardzo fajnie, dużo niewymuszonego humoru, celne spostrzeżenia w temacie ludzkiej psychiki.
Dhuaine - 2008-01-10, 23:56
:
Przeczytałam do końca "Zimowe gody" Ruckleya. Liczba cudów: 2. Oprócz tego było bardzo dobrze :D Podtrzymuję wcześniejszą opinię - to solidna lektura ^^ Polecam.
Btw, gościowi bliżej do Martina. Wpływów Gemmella nie zauważyłam, ale tez ja chyba czytałam tylko najgorsze powiesci tego faceta ;)

Teraz siedzę na dwusetnej stronie "Wichru śmierci" Eriksona (druga część) i muszę przyznać, że trudno się oderwać ^^
Sunshine - 2008-01-11, 10:30
:
Wczoraj wieczorem dokończylam "Nawalnica mieczy: stal i śnieg" Martina. Pomijalam konsekwentnie wątek Davosa i Brana, bo już mialam dość nudzenia w tym pierwszym i zgorzknienia w tym drugim przypadku (a także obsesji malego Starka na punkcie swojego wilkora i jego "wilczych snów"). Książkę wchlonelam w kilka dni i jestem bardzo zadowolona ze stylu i tego, że dużo się dzieje. Tak dobrze czytalo mi się "Grę o tron", a "Starcie królów" jest dla mnie na te trzy przeczytane tomy najgorszy, bo przeladowany polityką, nie lubię takich książek :/ . Na początku przygody z Martinem obralam sobie taktykę czytania tego cyklu na zasadzie "Martin - coś innego - Martin - coś innego", coby mi się za szybko nie przejadl ;) . Teraz waham się między "PLO" tom 2 Grzędowicza a "Marchią cienia" Tada Williamsa. Co radzicie wziąć na magiel?

W międzyczasie w wolnych chwilach poczytuje "Carrie" Kinga na e-booku. Zaczyna sie naprawdę nieźle. Mam nadzieję, że tak będzie dalej i nie będzie tak, że super początek pociągnie mierną resztę.
Jander - 2008-01-11, 13:37
:
Rozdziały Davosa są jednymi z moich ulubionych. Za rozdziałami Brana też nie przepadałem, poza owymi wilczymi snami. No i jego towarzysze podróży są co najmniej interesujący... W sumie jedyny konkretny wątek magiczny.
Ja nie wyobrażam sobie omijania jakichkolwiek rozdziałów - jeśli przez coś nie potrafię przebrnąć to odkładam na półkę i czasem później wracam do tego i pożeram na miejscu. A słabsze rozdziały Martina są i tak nieporównywalnie lepsze od zwykłej fantastycznej sieczki.
pozdrawiam
Zła - 2008-01-11, 13:55
:
Niby miałam zabrać się za czytanie Tigany, ale jakoś tak wyszło, że zabrałam się za coś innego.
Czytam Pilipiuka zbiór opowiadań 2586 kroków. Kupiłam tą książkę sobie w mikołajowych zrywie zakupowym i nie żałuję. Chociaż autor ten kojarzy mi się właściwie tylko z Jakubem Wędrowyczem, który zupełnie nie przypadł mi do gustu, tutaj dostałam coś zupełnie innego.
Opowiadania mają lekkie zabawienie tajemnicy i grozy. Mam nadzieję, że dalej będzie równie dobrze, jak po tych trzech opowiadaniach, które przeczytałam :))
Tyraela - 2008-01-11, 14:27
:
Czytam "Niegrzesznego Maga" pana Eugeniusza Dębskiego i szczerze mówiąc idzie mi średnio. Humoru jest pełno, ale w większej mierze jest on wymuszony, sztuczny. Zdarzają się prawdziwe perełki (główny bohater nazywa sie Cheinekken xD) ale jakoś się nie dzieje, że nie mogę się oderwać. Ot takie mocno przeciętnie czytadło - chociaż wydaje mi się, że w porównaniu do "Wydrwizęba" owy Mag wypada lepiej. A może to po prostu ładna okładka xD

Zła, Kroki są chyba najlepszą książką Pilipiuka. A na pewno najbardziej klimatyczną xD
Shadowmage - 2008-01-11, 17:16
:
Co jest klimatycznego w zbiorze niepowiązanych (w większości) ze sobą opowiadań?
Tyraela - 2008-01-11, 17:41
:
A co za różnica, czy to opowiadania czy powieść? Potrzebujesz dłuższej fabuły, żeby się wczuć? ;P
Ł - 2008-01-11, 19:52
:
Shadowmage napisał/a:
Co jest klimatycznego w zbiorze niepowiązanych (w większości) ze sobą opowiadań?

Jak się nie wie co powiedzieć o książce to się mówi "klimatyczna". Na tej samej zasadzie że nie wiedząc cokolwiek o muzyce zawsze można powiedzieć że muzycy mają "niezły feeling". :->

Bradbury Ray - Jakiś potwór tu nadchodzi właśnie nagrywam na mmc.
Tyraela - 2008-01-11, 20:15
:
Łaku napisał/a:
Jak się nie wie co powiedzieć o książce to się mówi "klimatyczna".

Gówno prawda Łaczku. Jak się twierdzi, że książka ma "to coś", że przyciąga, że jest cholernie ciekawa, że jest po prostu dobra i świetnie się ją czyta, to się mówi, że jest klimatyczna, zamiast miliona określeń. Więc szpicuj się ;*
MadMill - 2008-01-11, 20:20
:
Trochę odbiegacie od tematu, albo Łako sobie latarką po oczach błysną co najwyżej. ;)

Czytam ciągle Nawałnice Mieczy, tom I. Najlepsza część PLiO jak na razie, ale ze względu na zawalenie sesją idzie powoli. Po skończeniu Września Pacyńskiego - porządna książka - wziąłem się też za drugi tom Skoków Donaldsona. Początek, więc nic więcej nie napiszę. ;)
Toudisław - 2008-01-11, 20:32
:
Łaku napisał/a:
Jak się nie wie co powiedzieć o książce to się mówi "klimatyczna"

Jak sie nie ma co napisać to sie opieprza innych. Tak najlepiej zatyka się intelektualną pustkę. Przeczep się do kogoś a złośliwość poczytają ci a dowód inteligencji. Jak akurat rozumiem pojęcie klimatyczna. To że to tego nie rozumiesz nie usprawiedliwia wylewania frustracje za swoje ograniczenie na innych.

Ja czytam Tom 3 żywego srebra. To połączanie poprzednich tomów nie tylko pod względem występujących tu bohaterów ale tez stylu pisania. Zaczyna mnie ten cykl co raz bardziej wciągać. Dobrze napisany i Klimatyczny . Nie można się oderwać i jeszcze jedna strona
Ł - 2008-01-11, 20:36
:
Najlepsze jest to że ja do nikogo nie adresowałem, tylko stwierdziłem oczywistośc - im przymiotnik ogólniejszy tym mniej konkrety jego sens i tym pasuje do większej ilości podmiotów. A dwie osóbki odebrały to jako zamach na siebie. To się nazywa - twarda opozycja do rzeczywistości. Uderz w stół a nożyce się odezwną. Fin ; )
Liv - 2008-01-11, 21:15
:
Toudi napisał/a:
Ja czytam Tom 3 żywego srebra. To połączanie poprzednich tomów nie tylko pod względem występujących tu bohaterów ale tez stylu pisania. Zaczyna mnie ten cykl co raz bardziej wciągać. Dobrze napisany i Klimatyczny . Nie można się oderwać i jeszcze jedna strona


Mi również najlepiej czytało się trzeci tom ŻS, ale i pierwszy Zamętu był bardzo dobry.
Jednak po dłuższej przerwie, w ogóle nie mogę się wciągnąć w akcję, w tomie drugim - flaki z olejem.
Aż się boję otwierać UŚ O.o
Tigana - 2008-01-11, 21:26
:
Nienawidzę bibliotek - jedna wizyta i 3 świetne książki do przeczytania - kiedy ja znajdę na to czas? No i sąsiad jeszcze 4 RASy podrzucił cobym się nie nudził >.<
Skończyłem 1 tom "Zawód: Wiedźma" i biorę się za drugi. A na półeczce wciąż "Przeciw wszystkim" czeka. Zapowiadają sie bardzo zapracowane ferie.
Nieznany - 2008-01-12, 15:18
:
Na tapecie jest "Śmierć w Breslau" Marka Krajewskiego. Wątek sensacyjny jest niezły, ale nie wybitny, natomiast ten ówczesny Wrocław, to danie nura w klimaty tamtych dni... cymes. :mrgreen: Już się cieszę na kolejne tomy, choć jeszcze tego nie skończyłem... czy mogę dodać, że ta książka jest klimatyczna? :badgrin:
Elektra - 2008-01-13, 17:25
:
Zmiany klimatyczne, nadmiar promieniowanie, zanieczyszczenie środowiska, prowadzą do klęsk nieurodzaju, chorób, bezpłodności i powolnego wymierania ludzi i innych stworzeń. Jedyną szansą na ratunek wydaje się klonowanie, gdyż w kolejnych ich generacjach pojawiają się osobniki zdolne do rozmnażania się. Tylko czy tak powstałe istoty wciąż będą ludźmi? Ile w nich pozostanie człowieczeństwa? Kate Wilhelm w książce pt. Gdzie dawniej śpiewał ptak zajmuje się właśnie taką historią. Jest to znakomita, wciągająca i wzruszająca powieść, mimo że temat wydaje się dość popularny i ograny. Smutna i od początku taka... pesymistyczna, ale nie można się oderwać.
ajsber - 2008-01-13, 20:02
:
Elektra napisał/a:
Jest to znakomita, wciągająca i wzruszająca powieść, mimo że temat wydaje się dość popularny i ograny.

Nie był ograny wtedy gdy został wydany po raz pierwszy, a było to już sporo latek temu.
Elektra - 2008-01-14, 08:29
:
Chodziło mi o to, że obecnie ten temat może być ograny. ;)
Bardzo dobra książka. Podobała mi się calutka, chociaż łudziłam się, że autorka wspomni jeszcze o pewnych wątkach, które wcześniej zakończyła.

A teraz na tapecie kolejna książka z Solarisu z serii klasyka sf, czyli Człowiek do przeróbki A. Bestera. Świat przyszłości, w którym część ludzi ma zdolności telepatyczne, czy w takich warunkach możliwe jest popełnienie morderstwa z premedytacją, jeśli niektórzy mogą odczytać wszystkie myśli. Główny bohater właśnie takie coś planuje, postanawia kupić usługi jednego z telepatów i do dzieła... ;)

Inna książka tego autora, Gwiazdy moim przeznaczeniem, bardzo mi się podobała, ciekawe, jak będzie z tą.
Shadowmage - 2008-01-14, 11:03
:
Tyraela napisał/a:
A co za różnica, czy to opowiadania czy powieść? Potrzebujesz dłuższej fabuły, żeby się wczuć? ;P
Chodziło raczej o to, że ciężko by coś było klimatyczne, skoro jest w róznych klimatach. Jakbyś napisała, ze poszczególne opowiadania są klimatyczne to bym zrozumiał, ale coś tak zróżnicowanego jak zbiorek Pilipiuka wspólnego klimatu mieć nie może.
ajsber - 2008-01-14, 19:41
:
Elektra napisał/a:
A teraz na tapecie kolejna książka z Solarisu z serii klasyka sf, czyli Człowiek do przeróbki A. Bestera.
Elektra napisał/a:
Inna książka tego autora, Gwiazdy moim przeznaczeniem, bardzo mi się podobała, ciekawe, jak będzie z tą.


"Człowiek......" jest książka zdecydowanie inną niż "Gwiazdy.....". Te ostatnie były bardziej przygodowe, ten pierwszy to coś bardziej filozoficznego.

Czytam "Bóg Urojony" Dawkinsa. Zaczęło sie nieźle, teraz trochę nudzi, zobaczymy co będzie gdy dojdę do połowy.
Tigana - 2008-01-15, 18:32
:
Skończyłem "Zawód: Wiedźma" - lekkie, zabawne, ale pod koniec nieco męczące. Powieść Gromyko jest znacznie lepsza od wielu wysilonych humoresek, ale do Pratchetta wciąż bardzo daleko.
No i w końcu, z czystym sumieniem zabieram się za "Przeciwko wszystkim" Orbitowskiego i Urbaniuka. Będzie Pies, będzie Klecha i spisek, który może pogrążyć Polskę na przełomie PRL i RP. Zapowiada się ciekawie.
Toudisław - 2008-01-16, 22:08
:
Skończyłem Żywe srebro tom 3. Fajny. Czytało się bardzo dobrze. Łączył zalety poprzednich tomów. Chyba coraz bardziej lubię tego Autora. To nie tylko dobra powieść historyczna, ale też naukowa i przygodowa. Czasem czyta sie opornie ale język na najwyższym poziomie.

Zanim wezmę się za Zamęt chciałem sobie zrobić przerwę i czytam Księgę jesiennych demonów. Całkiem dobry zbiór. Nie powiem, że miałem dreszcze cy coś. Grozy dla mnie jak na lekarstwo. Ale dobrze napisane. Mądre i ogólnie fajne. Z tej perspektywy Popiół i Kurz wygląda gorzej.
Romulus - 2008-01-16, 22:15
:
Toudisławie, jeśli nie czytałeś Cryptonomiconu Stephensona a masz możliwość to chwyć za niego! Zdziwisz się ile łączy go z Cyklem Barokowym :) Jeśli czytałeś to pardon :)

Ja rzuciłem wszystkie (dwie) lektury do których się zabierałem jak słoń do jeża. Przez Elektrę, która sprzedała mi Endymiona i Triumf Endymiona.

Niech bogowie ci wynagrodzą, o, Pani ! :)
Toudisław - 2008-01-16, 22:18
:
romulus napisał/a:
Toudisławie, jeśli nie czytałeś Cryptonomiconu Stephensona a masz możliwość to chwyć za niego! Zdziwisz się ile łączy go z Cyklem Barokowym :) Jeśli czytałeś to pardon :)

Nie czytałem. Nie za bardzo mam skąd wziąć. Ale wiem że coś je łączy.
romulus napisał/a:
Przez Elektrę, która sprzedała mi Endymiona i Triumf Endymiona.

No to sobie nie pożyczę. ;(
MadMill - 2008-01-16, 22:21
:
Crypto jest ciężko dostępne, na allegro kosztuje dużo za dużo. Mag kupił podobno do Crypto prawa i ma wznowić tą powieść, ale chyba w tym roku nie ma na to szans. A Stephenson jest zacny, oj jest. ;)

A ja stoję w miejscu przez sesję, zacząłem trochę poczytywać jeszcze Galeony Wojny Jacka Komudy. Na razie jest dobrze i mam nadzieję na co najmniej poziom Diabła Łańcuckiego. ;)
Tigana - 2008-01-17, 18:46
:
A ja sobie czytam powieściową wersje "Psa i Klechy" duetu Orbi&Urbi póki (80 stron) co początek to powtórka z "Żertwy" czyli pierwszego spotkania Enki i Gila. Dopiero później zaczyna sie właściwa historia. Mamy gorące lata 1989 roku a w jednym z krakowskich mieszkań ma miejsce "czarna msza". Rozpoczyna się śledztwo.
Tyraela - 2008-01-17, 18:53
:
Podejście drugie do "Zimnych Błyskotek Gwiazd" Łukanienki. Tym razem raczej czyta mi się lepiej, mam nadzieję, że tym razem dotrwam do końca O.o chociaż chyba nudne już się robią te układy z obcymi (Zajdel, Card). Wiem, że to są różne koncepcje, ale nadal coś w głowie mi gra "ale to już było //muzyka "
Neander - 2008-01-17, 19:01
:
Skończyłem "Nawałnicę mieczy: stal i śnieg" - najlepszy (pół)tom cyklu, jak do tej pory. Lekki styl, ciekawe pomysły. Chociaż zwroty akcji nie za bardzo zaskakujące i momentami przewidywalne.

Zaczynam "Nawałnicę mieczy: krew i złoto" - na razie trzyma poziom "Stali i śniegu". Zobaczymy co będzie dalej.
MadMill - 2008-01-17, 22:23
:
Czytam Galeony Wojny Jacka Komudy... wreszcie. Na początku nie mogłem się wczuć, w ogóle jakieś coś się dzieje i chaos wszędzie. Pierwsze 15 stron uważałem, że to jakieś nieporozumienie jest. No ale trzeba było się troszkę przestawić na coś innego niż RP szlachecka, bo to Gdańsk i morze. Około 30 strony poczułem klimat książki i jest fajnie. Oby tak do końca pierwszego tomu, oby w drugim tomie było jeszcze lepiej. ;)
Nieznany - 2008-01-18, 18:49
:
Czytam pierwszy tom "Zawód: wiedźma" Olgi Gromyko. Podoba się. :)

@edit: kilka słów. :)

Tytułowa Wiedźma to studentka VIII roku Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii i Zielarstwa. Profesorowie wmusili trochę w Nią wyjazd z misją poznawczą i ratowniczą do krainy wampirów. Ma załatwić jakiegoś potwora utrudniającego życie wampirom a przy okazji poznać jak najlepiej ich życie i charakter tej rasy, nie lubianej, bo nieznanej dla większości ludzi. Fabuła przyjemna, okraszona humorem... więcej teraz nie napiszę, bo jeszcze nie skończyłem. Aha... i już chyba na dniach w księgarniach pokaże się kolejny tom.. a może juz jest? Nie jestem pewien. :)
Toudisław - 2008-01-18, 18:54
:
Jak rzekłem, tak się stało. Przeczytałem Księgę jesiennych demonów i wziąłem się za Zamęt.

Księga całkiem dobra. Dobre i nienudne opowiadania. Nie tworzą jednej całości, ale jak najbardziej tworzą jeden klimat. Księga jeszcze bardziej pokazuje, że Popiół to bardzo przeciętna kniga jak na talent Grzędowicza.

Zamęt Tom I. "Półkuśka" pokazuje na co go stać. Czyta się coraz lepiej, jak książkę przygodowo-awanturniczą. Warto.
Elektra - 2008-01-18, 19:20
:
Rzeczownik 'planeta' pochodzi od greckiego czasownika planastahi - błądzić. Z początku słowo to znaczyło 'Wędrowiec', czyli ciało niebieskie, które wędruje między nieruchomymi gwiazdami.

Wszystko zaczyna się pewnej pięknej nocy, którą uświetnia zaćmienie księżyca. W pewnym momencie obok niego pojawia się 'coś'. Złudzenie? Statek kosmiczny? Ciało niebieskie? Obiekt wydaje się kilkakrotnie większy od ziemskiego satelity i może być niebezpieczny. ;)

To niezwykłe zjawisko obserwujemy oczami bohaterów powieści Fritza Leibera Wędrowiec. Książka ma już swoje lata, co momentami widać, ale czyta się ją bardzo dobrze. Z tym, że trzeba do niej podejść z przymrużeniem oka. ;)

To pierwszy utwór tego autora, który mnie wciągnął, parę lat temu próbowałam czytać serię o Szarym Kocurze i Fafrdzie (czy jak to szło), ale zupełnie mi nie podeszła. A tu wręcz przeciwnie.

W wydaniu Solarisa zgrzyta mi trochę korekta, no i rzuca się w oczy błąd w nazwisku autora na stronie tytułowej. Ale da się to przełknąć.
Dhuaine - 2008-01-18, 19:41
:
Dokończyłam dziś "Wicher śmierci" Eriksona. Uczucia: mieszane... Spodziewałam się większego huku na zakończenie, a dostalam coś w rodzaju parodii/groteski. O ile środek książki był porządny, tak końcówka w ogóle nie przypadła mi do gustu. Kojarzy mi się z tym, co AS zrobił z "Lux Perpetua".
Ech.
Nie wiem, co teraz czytać.
Tigana - 2008-01-19, 01:43
:
Nieznany napisał/a:
Aha... i już chyba na dniach w księgarniach pokaże się kolejny tom.. a może juz jest? Nie jestem pewien. :)

Drugi, chyba nawet lepszy, ukazał sie prawie równocześnie z "jedynką"

Elektra napisał/a:
To niezwykłe zjawisko obserwujemy oczami bohaterów powieści Fritza Leibera Wędrowiec.

No to Elektra przepadła - nie dość, ze czyta z prędkością karabinu maszynowego to jeszcze prawie samą s-f :shock: A gdzie magia i miecz ?

Jestem w 2/3 "Przeciw wszystkim" - czyta się bardzo dobrze, ino akcja miejscami przysypia. No i ten szatański spisek >.< Opowiadania ciekawsze.
Elektra - 2008-01-19, 08:14
:
Tigana napisał/a:
No to Elektra przepadła - nie dość, ze czyta z prędkością karabinu maszynowego to jeszcze prawie samą s-f :shock: A gdzie magia i miecz?

Te książki z Solarisu to objętościowo niewielkie są, więc i szybko się je czyta. A że samo sf? Też jestem zdziwiona, ale fantasy trochę ubyło z mojej kolejki do czytania, a to co zostało (Brzezińska, Carey, Clarke, Kres i parę innych), jakoś mnie ostatnio nie ciągnie.

No ale nowy Kay już za trzy tygodnie (chyba że znowu coś stanie na przeszkodzie, np. MAG postanowi nie wydać dwóch książek jednego dnia...)
AM - 2008-01-19, 15:17
:
Elektra napisał/a:
No ale nowy Kay już za trzy tygodnie (chyba że znowu coś stanie na przeszkodzie, np. MAG postanowi nie wydać dwóch książek jednego dnia...)


A jakże :-) . Wydajemy i Kay'a i Łukianienkę 8 lutego.
Toudisław - 2008-01-20, 15:39
:
Skończyłem "Zamęt" Tom 1. Tutaj mamy już do czynienia z dobrą książką akcji. Czyta się dobrze, jak już to było wcześniej. Może brakuje trochę urozmaicenia, ale nadal wysoki poziom. Podoba mi się to, że łączy właściwie wszystkie watki. Jak na razie robię sobie przerwę od Cyklu Barokowego. Trzeba trochę odetchnąć, następne tomy bardziej będą mi wtedy smakować. Tym bardziej że 2 tomy cyklu nie zostały jeszcze wydane a MAG przesuwa terminy. :/

Teraz biorę się z "Lód" (dziękuje Liv :* ). No zobaczymy, co z tego będzie. Kilka stron za mną, jak na razie sympatycznie. Jednak chyba długa lektura przede mną.
Biorę się tez za Non stop Aldissa, bo "Lodu" nie mogę z sobą wszędzie wozić, za duża cegła i w ogóle. No zobaczymy co to będzie. :)
Elektra - 2008-01-20, 20:02
:
AM napisał/a:
Wydajemy i Kay'a i Łukianienkę 8 lutego.

Trzymam za słowo. :)

Poczytuję z przerwami Skok (jak do lata skończę, to będzie święto). Ale jedna książka to dla mnie za mało. Wróciłam do rzuconego w zeszłym tygodniu Modyfikowanego węgla, ale po kilkudziesięciu stronach znowu sobie muszę zrobić przerwę... Jeszcze trochę i nie zliczę pozaczynanych książek.

W przerwie czytam Tańce na śniegu S. Łukjanienki. Kolejny raz spotykam u tego pana bohatera, który chce być pilotem kosmicznym, no ale w sumie mi to aż tak bardzo nie przeszkadza. Bardziej chyba przeszkadza, że ma on dopiero dwanaście lat, ale liczę na to, że będzie jakiś przeskok czasowy, ;) bo nie uśmiecha mi się czytanie o ratowaniu świata przez dziecko.

Główny bohater książki, który tym razem ma dość dziwne imię - Tikkirey, żył sobie szczęśliwie, chociaż niezbyt bogato z rodzicami na pewnej planecie o swojsko brzmiącej nazwie - Kopalnia. Niestety okazało się, że rodzice stracili pracę, lada dzień stracą prawo do mieszkania, skorzystali więc z konstytucyjnego prawa do śmierci. Za to ich syn będzie miał zapewnioną przyszłość.

Książki Łukjanienki są w sumie podobne, kosmos, możliwość poruszania się w hiperprzestrzeni, rozprzestrzenianie się w galaktyce ludzkości, masa zamieszkanych planet i takie tam. Różnice tkwią w szczegółach. Otóż, tutaj w hiperprzestrzeni mogą się bezpiecznie poruszać wyłącznie mężczyźni. Kobiety trzeba zapakować do lodówki, bo inaczej od razu umrą. Druga sprawa... w hiperprzestrzeni komputery nie za bardzo chcą działać, trzeba więc zamiast nich wykorzystywać ludzki mózg. Podłącza się do delikwenta kabelek i już działa. Problem w tym, że całkiem szybko taki człowiek staje się obojętny na wszystko. Może i zarobi masę kasy, ale nie będzie mu na niczym zależało. Zostanie roślinką.

Niestety dla Tikkireya jest to jedyny sposób ucieczki z planety. Czy mu się uda wyrwać wystarczająco szybko? W jaki sposób, jeśli kontrakt musi podpisać na pięć lat? A może jednak wytrzyma? Czas pokaże... ;)
Tigana - 2008-01-20, 20:23
:
Skończyłem "Przeciw wszystkim" i jestem rozczarowany. To co świetnie sprawdzało się w opowiadaniach tutaj szwankuje. Niby książka jest gruba, ale tak naprawdę za dużo sie w niej nie dzieje. Sporo pustych słów. Autorzy "nie pogłębili" też wizerunku Enki i Gila - więcej o nich można dowiedzieć się z opowiadań. W dodatku sama fabuła - nielogiczna, miejscami wręcz śmieszna. Jedynie, jak zwykle, bardzo dobrze zostały oddane realia schyłku "komuny".

John Connolly "Nokturny" - zbiór opowiadań grozy znanego autora kryminałów. jeśli będą chociaż w połowie tak dobre jak przygody Charliego "Birda" Parkera to już się ciesze.
Tyraela - 2008-01-20, 23:21
:
Tom drugi "Zimnych błyskotek gwiazd" czyli "Gwiezdny cień" - jak na razie bez fajerwerków, ale mam nadzieję, że znowu mnie wciągnie. Poza tym głupio zrobiłam, utwierdzam się w przekonaniu, że nienawidzę blurbów, który jak zwykle zdradził mi około 50 stron książki. Trudno, sama sobie winnam ;P
MadMill - 2008-01-21, 00:52
:
Znowu Nawałnica mieczy poszła w odstawkę na jakiś czas, krótki ale jednak. ;) Wziąłem się za zakupioną wczoraj książkę. Władcy marionetek autorstwa pana który nazywał się Robert A. Heinlein. Stara to kniga, bo 1951 roku, więc może powiać starością i czsami starożytnymi, niemniej jednak czyta się ją bardzo dobrze. Jestem tak po 1/3 książki i mi się podoba. Nie ma fajerwerków, ale lubię czytać klasykę czy to s-f czy fantasy, a ta książka do niej niewątpliwie należy. Minusem dla mnie jest to, że pamiętam film na podstawie tej książki, chociaż widziałem go przeszło 5 lat temu - wtedy nawet nie wiedziałem, że ma on swój pierwowzór w postaci powieści - to pamiętam go dość dobrze. Więc wiem co się wydarzy, ale mnie to wcale nie zraża. Najważniejsze jest to, że odczuwam zadowolenie z lektury w tym wypadku. ;)
Dhuaine - 2008-01-21, 03:22
:
Tigana napisał/a:
John Connolly "Nokturny"

Czekam niecierpliwie na obszerną reckę z tego :freak: Mam ten zbiór na oku już prawie rok, ale nigdzie nie mogłam znaleźć fragmentów, a nie lubię kupować w ciemno.

Ja nic nie czytam. =.= Siedzę całymi dniami na ff.net, aff.net, lj i innych ciekawych stronach. Znowu mnie dopadło fanfikowanie... --_-
Tigana - 2008-01-21, 11:06
:
Dhuaine napisał/a:
Czekam niecierpliwie na obszerną reckę z tego :freak: Mam ten zbiór na oku już prawie rok, ale nigdzie nie mogłam znaleźć fragmentów, a nie lubię kupować w ciemno.

Recka będzie na pewno. ;) A póki co, przeczytałem pierwsze opowiadanie "Rakotwórczy kowboj" - opowieść o gościu, który zaraża rakiem. Mocne, chociaż miejscami obrzydliwe. No i zakończenie takie sobie.
Neander - 2008-01-22, 23:04
:
I dalej męczę Martina. Męczę to dobre słowo bo "Uczta dla wron" nie jest już tak dobra jak jej poprzedniczki. Na początku miałem ochotę odstawić, ale teraz się w miarę rozkręciło. Obaczym.
MadMill - 2008-01-23, 02:28
:
Non stop - Aldiss. Powieść od pierwszej strony mnie wciągnęła, od razu poczułem klimat miejsca w, które wysyła nas autor, od samego początku mamy nakreślone pewne sprawy duchowe które myślę, że dalej będą rozwijane w książce. O czym powieść? Mamy plemię, z dość konserwatywnymi obyczajami, wszyscy kierują się starym kodeksem. Główny bohater od początku wydaje się trochę zagubiony i nie pasujący do reszty, no i to owocuje dalszymi jego losami. Powieść osadzona jest... no właśnie najprawdopodobniej na statku kosmicznym, starym wielkim molochu zagubionym gdzieś w przestrzeni, gdzie przez lata roślinność wydarła się z laboratoriów na pokład i zarosła całą jego powierzchnię. Nie powiem podoba mi sie taka wizja, ale jak to się rozwinie to się zobaczy. ;)
Regissa - 2008-01-23, 11:53
:
A ja trochę z innej półki: "Rzeź bezkręgowców" Chmielewskiej, czyli nasz rodzimy kryminał :) Tym razem podejrzaną zostaje sama autorka, jako że w gwałtowny sposób ze świata zszedł reżyser ekranizujący jej książki... Początek bardzo obiecujący :>
Toudisław - 2008-01-23, 21:12
:
Nadal powoli i średnio systematycznie czytam "Lód". Książka dobra, ale nie pozwala na oszałamiające tempo. Chyba faktycznie mogłaby być nieco krótsza. Ale jak na razie spoko. Trochę to potrwa, ale książkę skończę.
"Non Stop" skończyłem w międzyczasie. Fajna nawet bardzo książeczka. Pomysł zasługuje na brawa, wykonanie może nie powala na kolana, ale też dobre i chyba będę czytał więcej książek tego autora. Warto.

Podczytuję "InterŚwiat" Gaimana. Średnie to i nawet nie o to chodzi, że dla młodszego czytelnika, ale ten pseudonaukowy bełkot :/ zupełnie niepotrzebny. Nie czyta się jakoś strasznie źle, ale trochę mi to przeszkadza.
Elektra - 2008-01-23, 21:35
:
Skończyłam Tańce na śniegu, niezłe, ale jednak irytował mnie ten nastoletni przypadkowy bohater ratujący świat. No ale cóż począć...? Za to naśladowcy rycerzy jedi całkiem interesująco przedstawieni, bez takiego chaosu jak w SW. ;)

A teraz poczytuję między innymi Lesia Chmielewskiej. Stwierdziłam, że coś na rozweselenie potrzebuję. No i Lesio jest znakomity, prawie bez przerwy można się przy nim śmiać. Niestety z tego powodu jest dość uciążliwy do czytania w komunikacji miejskiej.

Główny bohater pracuje w biurze projektów, czasem lepiej, czasem gorzej, ale jak ma natchnienie, to odwala robotę aż miło. Jedyny problem sprawiają mu codzienne spóźnienia i personalna z piekła rodem, która nigdy mu nie odpuści i wymaga wpisów do księgi spóźnień. Tak mu tym zatruwa życie, że Lesio postanawia ją zamordować...
Tigana - 2008-01-24, 00:47
:
Skończyłem "Nokturny" Johna Connollego no i mam mieszane uczucia. Najlepsze są dwa najdłuższe opowiadania "Rakotwórczy kowboj" i "Oko innego świata: Opowieść o Charliem Parkerze" - klimatyczne, ciekawe i pozostające w pamięci. Reszta - przeciętna, by nie rzec słaba. Większość z nich to mniej lub bardziej udane kalki twórczości Lovecrafta. Nie ma co prawda wspomnianych nazw Cthulu czy innych przyjemniaczków, ale też opowiadają o Starych Bogach. Nawet ich akcja dzieje się na przełomie XIX/XX wieku. Ogólnie spodziewałem się, ze będzie o wiele lepiej.
Teraz zabieram się za kolejny zbiór opowiadań w konwencji grozy - "Trzynastu apostołów" Deana Koontza. Do tej pory czytałem tylko jego powieści - zobaczymy co ma do zaoferowania w krótszej formie.
Liv - 2008-01-24, 19:09
:
ASX76 napisał/a:
Liv :arrow: "Święty Leibowitz i Dzikokonna" to całkowita porażka jest.


Zobaczymy ^^ Skończyłam Non Stop i mam zamiar wziąć się za Millera, Jr.
Spotkałam się z mieszanymi recenzjami w sieci, zatem staram się nie nastawiać do lektury ani pozytywnie, ani negatywnie :)
Potem pewnie sięgnę po Hyperion...
Kal - 2008-01-24, 19:42
:
Czytam Nocny Patrol (ale mam kryzys czytelniczy w sumie) i czytam i czytam... i czytam. Nie doczytam do końca, męczę się przy tym. Nic zachwycającego w tej książce nie znalazłam. Nic godnego do przekazania innym książkowym molom, dlatego mówię stop dla Łukanienki i pozostaję w czytelniczej niemocy. Dziękuję za uwagę ;)
Toudisław - 2008-01-25, 10:35
:
Nadal jestem na "Lodzie". Powoli do przodu. Czyta się jak na Dukaja stosunkowo gładko. Ale książka wymaga czasu z tym ostatnio gorzej.

Skończyłem "InterŚwiat". Taka przygodowa książeczka trochę schematyczna trochę zabawna. Zdecydowanie dla młodszych czytelników. Może im by się bardzie spodobała. Mnie tam kilka rzeczy wyraźnie drażniło, ale dało się przeżyć.

Teraz powoli i okazyjnie czytam "Zamieć". Cyberpunk to chyba nie to co tygryski lubią najbardziej, ale jak na razie czyta się dość dobrze. No w każdym razie da się znieść. Muszę się po prostu wgryźć w nurt opowieści.
Elektra - 2008-01-25, 10:52
:
Toudisław napisał/a:
Nadal jestem na "Lodzie".

A łyżwy masz?



Na zmianę z Lesiem czytam Galeony wojny Komudy. Znacznie bardziej mi się podobają niż Diabeł Łańcucki (no, Diabła za wiele nie przeczytałam, coś przez początek nie mogłam przebrnąć, a tutaj jest dobrze do samego początku). Jednak nie ma to jak morskie klimaty. :mrgreen: No i okolica też bardziej znana. Momentami irytują mnie zbyt rozwlekłe opisy, ale poza tym podoba mi się.
Tigana - 2008-01-27, 13:38
:
W ramach operacji "czytam na zmiany" wziąłem się za "Echo Park" Michaela Connellego czyli kolejną powieść z Harrym Bosche. Zapowiada się ciekawie, bo nagle okazuje się, że przez niedopatrzenie Boscha zginęło 10 osób. Ja w to nie wierzę. Już od pierwszych stron mamy do czynienia z charakterystycznym dla autora reporterskim stylem, no i klimatem Los Angeles. Mnie to kręci.
Elektra - 2008-01-28, 08:22
:
Oba tomy Galeonów za mną. Szczególnie drugi czytało mi się błyskawicznie. Uwielbiam takie książki.

Myślałam, że z rozpędu, przyzwyczajona do stylu Jacka, przeczytam w końcu Diabła Łańcuckiego. Ale jednak nie. Kolejny raz kilka pierwszych stron mnie pokonało. I zastanawiam się, kiedy dam mu kolejną szansę...

A teraz w końcu wzięłam się za Panią Dobrego Znaku Kresa, czwarty tom Księgi Całości. I już sama nie wiem, co o niej sądzić. Momentami mi się podoba, a momentami wkurza. Podoba mi się to, że w końcu pojawiają się nawiązania do trzech wcześniejszych tomów. Już mi się lepiej czyta niż Grombelardzką Legendę. No i mam nadzieję, że PDZ nie będzie tak pesymistyczna. ;)
MadMill - 2008-01-28, 15:31
:
"Nawałnica mieczy: Śnieg i stal" skończone, chociaż to droga przez mękę u mnie. Jest to zdecydowanie najlepsza część, ale czytanie tego w ogóle mi nie idzie. Zero jakiś emocji i zaangażowania w historię, nie czuje tej powieści. Z rozpędu biorę się za drugi tom "Nawałnicy mieczy" - "Krew i złoto". MOże jakoś bardziej do mnie trafi, a może nie. Wiem jedno, po tej części robię sobie dłuższą przerwę przed "Ucztą dla wron". ;)
Tigana - 2008-01-28, 15:44
:
Elektra napisał/a:
No i mam nadzieję, że PDZ nie będzie tak pesymistyczna. ;)

W porównaniu z GL reszta książek Kresa wydaje się być komedią :badgrin: Owszem, będzie kilka ostrych i przygnębiających kawałków, ale ogólnie jest spoko. Nie wiem tylko czy Ci przypadnie drobiazgowy opis prowadzenia wojny - od guzików po katapulty o_O
Jestem w trakcie czytania "13 apostołów" i wrażenia takie sobie - niestety Koontz nawet opowiadania potrafi przesłodzić //mur Chociaż w jednym czy dwóch wypadkach mile rozczarowuje.
Elektra - 2008-01-28, 17:01
:
Tigana napisał/a:
W porównaniu z GL reszta książek Kresa wydaje się być komedią

Dziwne masz podejście do komedii. ;) I PG i KB były 'lżejsze', ale wesołymi bym ich nie nazwała.

Tigana napisał/a:
Nie wiem tylko czy Ci przypadnie drobiazgowy opis prowadzenia wojny - od guzików po katapulty

Czekam i czekam na te opisy wojny... Znacznie bardziej wolę wojnę niż wszelkie spiski, knowania i przekręty dworskie. ;)
Tigana - 2008-01-30, 16:01
:
Elektra napisał/a:
Czekam i czekam na te opisy wojny... Znacznie bardziej wolę wojnę niż wszelkie spiski, knowania i przekręty dworskie. ;)

Nie martw się - jeszcze sie doczekasz.
Skończyłem kolejnego Connelly'ego-Boscha - świetna lektura. Wykańczam też Koontza - niestety bez rewelacji - jedno, góra dwa opowiadania grzechu warte.
Teraz zabiorę sie pewnie za "Pana Szatana" Irka Grina - jest to polski kryminał opowiadający o śledztwie w sprawie tajemniczego zabójstwa dwóch osób. W tle Szatan spisek i arabscy terroryści. Może być ciekawie.
Elektra - 2008-01-30, 16:13
:
Tigana napisał/a:
Nie martw się - jeszcze sie doczekasz.

Już się doczekałam. :)) Co prawda do bitew jeszcze nie doszło, ale bardzo mi się podoba pokazanie przygotowań. I całego zaplecza. Wreszcie widać, ile potrzeba wcześniej rzeczy załatwić, żeby w ogóle coś zdziałać. A bijatyka to już taki drobny finał.

Podoba mi się jeszcze to, że nie potrafię stanąć po jednej stronie. Nie ma jasnego podziału na tych dobrych i tych złych. Jak Kres pisze o jednej stronie, to jej kibicuję, ale gdy przenosi się do drugiego obozu, to zaczynam się zastanawiać, czy właśnie jego bardziej nie lubię. ;)

No i w porównaniu z GL czyta się to wszystko znacznie, znacznie lepiej. Jak się dziś nie zasiedzę w pracy, to powinnam jutro skończyć.
Tyraela - 2008-01-30, 18:15
:
A ja od kilku dni staram się czytać "Śmierć nekromanty" pani Wells. Od paru dni, to znaczy, że ta pozycja wcale mnie nie zachwyca. Klimat jest specyficzny - lampy gazowe, surduty, powozy, przy tym całkiem niezła doza magii i walki na szpady. I to już wystarczy, żeby książka mi się nie podobała O.o denerwujące jest to, że jedną z głównych bohaterek jest aktorka, do tego reszta pierwszoplanowych postaci też ma coś wspólnego z "przebieraniem się" więc tego udawania nie ma końca. Każdy niemal problem rozwiązują podawaniem się za kogoś innego. Do tego akcja nie jest zbyt zachwycająca i porywająca, niemal wręcz momentami nudna, sama fabuła taka średnia (chociaż ciągle mam nadzieję, że jednak się poprawi), zdarzają się zabawne momenty ("twoja babcia jest czarnoksiężnikiem?" <- obawiam się, że to nie miało być śmieszne). I tak doczytam do końca xD
Jander - 2008-01-31, 00:56
:
Skończyłem:
"Rzeźnia numer pięć" Kurta Vonneguta- czytało się szybko i skończyło się szybko (180str.). W sumie to nie wiem co powiedzieć poza tym, że warto przeczytać. Jakiegoś wielkiego wrażenia Rzeźnia na mnie nie wywarła, autor tak prowadził książkę, że wszystko było mi obojętne.
"Pojedynek na słowa" Marka Kochana - o technikach erystycznych, głównie w polityce. Napisana bardzo przystępnym i przyjemnym językiem, przy prawie każdej technice podany jest przykład z polskiej polityki. To bardziej podręcznik obrony przed technikami erystycznymi, niż o ich używaniu, ale polecam wszystkim ciekawym tematu, a nie chcącym się męczyć z Schopenhauerem.
Zacząłem "Bohuna" Komudy - jestem na samym początku, ale myślę, że wkręcę się w klimat i przeczytam względnie szybko.
pozdrawiam
Tyraela - 2008-02-01, 14:23
:
"Śmierć nekromanty" nareszcie ukończone - żadna rewelacja, ogólnie mi się nie podobało, zarzuty te same, co z poprzedniego posta. Nuda, nuda, nuda. xD
Miałam ochotę teraz zacząć "Welin" który dostałam od Toudisia (;*), ale zostawię sobie na później. Sięgnęłam po "Mówcę umarłych" Carda, czyli przygoda z Enderem ciąg dalszy. Szczerze mówiąc, nie wiem, czego się spodziewać, ale przeczucia mam nie najlepsze - w końcu ileż można pisać wciąż o jednym bohaterze i jednym konflikcie?
Tanit - 2008-02-01, 23:20
:
No cóż... za radą kochanej jeke sięgnęłam w Empiku po 'Gildię magów' przeczytałam 2 rozdziały i jest ciekawie. Czyta się bardzo przyjemnie (ma ktoś e-booka o.o?)

Ale jako że już ferie zagarnęłam z półki (znowu) 'Królową Potępionych' - została mi jeszcze tylko połowa ^^ To co prawda nie jest już 2 tom Kronik... ale czyta się genialnie. To tempo książki gwałtownie przyspiesza, to zwalnia... na nudę nie można narzekać ;)

Au revoir
Toudisław - 2008-02-02, 18:10
:
Ja dalej czytam Lód. 300 stron za mną. Czyta się powoli, nawet bardzo, ale książka ciekawa, wiec nie zrezygnuję.
Czytam też Wybrakówkę Diwowa. To książka rosyjskiego autora, opisująca jak może wyglądać Rosja już za kilka lat. Struktura powieści jest dość ciekawa, bo dostajemy wydanie powieści z 2099, a książka ukazała się w 2015. Wydarzenia opisane w niej były wiec sprzed 2015. Książka opatrzona jest więc dwoma komentarzami, jednym z 2015 i drugim z 2099. Oba dodają wiele do powieści i nieco mieszają w głowie czytelnikowi.
Akcja właściwej powieści dzieje się w Rosji rządzonej twardą ręką. Powstał więc system bezlitosnej policji i gułagów.
Elektra - 2008-02-02, 23:31
:
Zabrałam się za to Porzucone królestwo Kresa, czyli kolejny tom Księgi Całości. No i jest tak sobie. Spotykamy w końcu starych bohaterów w główniejszych rolach. Ale jakoś tak... średnio mnie ta historia interesuje. Zbierają się i zbierają do podróży, cele mają imponujące, tylko co z tego? Pojadą, zwyciężą, zginą... no może nie wszyscy. Najgorsze (dla mnie) jest to, że zmierzają w kierunku krainy, której nie lubię.

No i jak na mój gust za dużo tego całego gadania o Szerni. ;) Stanowczo wolałam opowieść, w której prawie nic o niej nie mówiono i nie miała prawie żadnego wpływu na wydarzenia. to było kolejną zaletą PDZ, że tak mało 'magiczności' w niej jest.
Tigana - 2008-02-03, 20:20
:
Elektra napisał/a:
No i jak na mój gust za dużo tego całego gadania o Szerni. ;) Stanowczo wolałam opowieść, w której prawie nic o niej nie mówiono i nie miała prawie żadnego wpływu na wydarzenia.

Nie da się ukryć - żeby "wejść" w Szerń trzeba mocno zacisnąć zęby i wykazać się dużą cierpliwością.

Wykończyłem zbiór opowiadań Koontza "Trzynasty apostoł" - bardzo przeciętne czytadło idealnie pokazujące mocne i słaby strony pisarza. Aktualnie czytam "Pana Szatana" Irka Grina. Póki co słabiutko - terroryści w Warszawie, prawda o Szatanie itp. W między czasie podczytuje (w ramach rozrywki) "Mroczną rzekę" Johna Twelve Hawksa. Ponoć hit w USA - dla mnie mocno bzdurna książka łącząca elementy a'la Matrix i teorii spiskowych. Znam takich, co się tym zachwycają - ja do nich nie należę.
MadMill - 2008-02-03, 20:57
:
"Jestem legendą" Matherson. Dziś kupiona, grubo ponad połowa za mną czyta się dobrze, ale jakiś rewelacji nie ma. No oczywiście patrząc na ta książkę przez pryzmat jej wieku, czyli przeszło 50 lat to wtedy było to coś naprawdę porządnego. Trochę mnie czasami nuży ciągłe nawiązania, porównywanie, przywoływanie Drakuli. Chyba mam uczulenie na czosnek. :P
Elektra - 2008-02-03, 21:01
:
Tigana napisał/a:
Nie da się ukryć - żeby "wejść" w Szerń trzeba mocno zacisnąć zęby i wykazać się dużą cierpliwością.

Ale te matematyczne wywody... czułam się w takich chwilach jak Ridareta. ;)


W obecnej chwili starcie Elektra vs. Diabeł Łańcucki próba kolejna. Mam nadzieję, że już ostatnia. Sto pięćdziesiąt stron za mną i w końcu czyta się nieźle. Nie jest to rewelacja, Galeony podobały mi się znacznie bardziej, ale można przeczytać. Irytują mnie odrobinę opisy, łapię się na tym, że zamiast je czytać, myślę o czymś innym. Coś tu jest nie tak... ;)
Bruja - 2008-02-03, 21:11
:
Elektra napisał/a:
Irytują mnie odrobinę opisy, łapię się na tym, że zamiast je czytać, myślę o czymś innym. Coś tu jest nie tak... ;)


Oj jest xD Nie udało mi się doczytać książki do końca, dałam sobie z nią spokój w połowie. Jedyne co mi się w niej podobało to przekleństwa ;P

Znowu mam kryzys... Skończyłam jakiś czas temu "Ferdydurke", które pomimo tych wszystkich okropnych opinii i nastawiania do niej anty, podobało mi się. Ja jednak mam ciągotki do absurdu i groteski wszelkiego rodzaju xD
Zaczęłam "Żywe srebro", podoba mi się bardzo, ale... cały czas coś mnie rozprasza i odciąga od lektury. Im bliżej ferii tym ze mną gorzej, czyli normalka. Niech ktoś jakoś fantastycznie przyśpieszy ten tydzień o.o
MadMill - 2008-02-03, 21:15
:
Bruja napisał/a:
Oj jest xD Nie udało mi się doczytać książki do końca, dałam sobie z nią spokój w połowie. Jedyne co mi się w niej podobało to przekleństwa ;P

Bucko tylko, że Ty czytałaś "Czarną szablę", a nie "Diabła" z tego co wiem. :P
Bruja napisał/a:
Skończyłam jakiś czas temu "Ferdydurke", które pomimo tych wszystkich okropnych opinii i nastawiania do niej anty, podobało mi się. Ja jednak mam ciągotki do absurdu i groteski wszelkiego rodzaju xD

Raczej do tragedii, bo ta książka jest tragiczna... :P
Bruja napisał/a:
Zaczęłam "Żywe srebro", podoba mi się bardzo, ale... cały czas coś mnie rozprasza i odciąga od lektury.

Zaorać to "coś" i czytać. :D

A mnie zostało z 40 stron, 25 zł i tak mało czytania. ;)
Bruja - 2008-02-03, 21:20
:
MadMill napisał/a:
Bruja napisał/a:
Oj jest xD Nie udało mi się doczytać książki do końca, dałam sobie z nią spokój w połowie. Jedyne co mi się w niej podobało to przekleństwa ;P

Bucko tylko, że Ty czytałaś "Czarną szablę", a nie "Diabła" z tego co wiem. :P


Kotku, Ty masz jakieś dziwne informacje, luknij sobie do skrzynki odbiorczej w telefonie znajdź smsa z zamierzchłych czasów i sprawdź dokładnie :p Btw. "Czarna szabla" też mnie pokonała... zupełnie nie moje klimaty o.o

Mad napisał/a:
Bruja napisał/a:
Skończyłam jakiś czas temu "Ferdydurke", które pomimo tych wszystkich okropnych opinii i nastawiania do niej anty, podobało mi się. Ja jednak mam ciągotki do absurdu i groteski wszelkiego rodzaju xD


Raczej do tragedii, bo ta książka jest tragiczna... :P


Sam jesteś tragiczny :P

Mad napisał/a:
Bruja napisał/a:
Zaczęłam "Żywe srebro", podoba mi się bardzo, ale... cały czas coś mnie rozprasza i odciąga od lektury.

Zaorać to "coś" i czytać. :D


Daj mi ferie xP
Lady_Aribeth - 2008-02-03, 22:34
:
Wreszcie przebrnęłam przez to cholerne A.D. XIII ( //jupi ) i wczoraj nadzwyczaj gładko mi się przeczytało rozdział z Brienne w Uczcie dla Wron ( //jupi ), co chyba znaczy, że już mogę spokojnie kontynuować czytanie tej książki //jupi Chyba wreszcie zaczynam się wygrzebywać z czytelniczego dołka, ye ye ye //jupi xD

EDIT:

A co do Żywego srebra, to mam z nim ten sam problem co Brujka, temu książeczka spokojnie poczeka, aż będę miała ferie :mrgreen:
MadMill - 2008-02-04, 01:32
:
Lady_Aribeth napisał/a:
A co do Żywego srebra, to mam z nim ten sam problem co Brujka, temu książeczka spokojnie poczeka, aż będę miała ferie :mrgreen:

Mięczaki... ja przeczytałem 20 stron i odłożyłem, bo się premiera zakończenia cyklu przesunęła na lipiec. Z drugiej strony nie chce czytać Stephensona, bo jak przeczytam wszystko tego autora to życie straci sens. o.o No na jakiś czas na pewno. ;) :P

Skończyłem "Jestem legendą", o takich wampirach mógłbym czytać więcej, chociaż czy jakby było takich powieści więcej to ta by miała swój urok? No mniejsza z tym, jako książka z półki klasyka - czy dla innych w wolnym tłumaczeniu staroć - wypadła przyjemnie, naprawdę fajnie spędziłem czas podczas lektury. A na film wybiorę się kiedyś... ;)

Presja znowu mnie dopadła, chociaż bardzo chcę i tak przeczytać kontynuację pierwszego tomu "Galeonów Wojny". A więc poniedziałek będzie mokry i w widokiem na morze. ;)
Toudisław - 2008-02-04, 10:41
:
Lód dalej czytam i czekam aż Liv zjawy się u mnie z siekierą. XD

Skończyłem Wybrakówkę. Ciekawa pozycja, dobra konstrukcja, interesujący pomysł i mieszanie czytelnikowi w głowie to duży plus. Fabularnie nie powala, a końcówka to już dla mnie chaos totalny, jednak myślę, że warto przeczytać.

Teraz czytam pożyczoną od Elektry Cieplarnię Aldissa. Jeżeli będzie podobna do Non Stop to bardzo fajnie, na razie tylko kilka stron za mną, ale zapowiada się dość ciekawie.

Elektra napisał/a:
Sto pięćdziesiąt stron za mną i w końcu czyta się nieźle. Nie jest to rewelacja,

już powinno być lepiej pierwsze 100 stron nie co mnie męczyło a potem się ruszyło
Bruja napisał/a:
podobało mi się. Ja jednak mam ciągotki do absurdu i groteski wszelkiego rodzaju xD

--_-
Lady_Aribeth napisał/a:
A co do Żywego srebra, to mam z nim ten sam problem co Brujka, temu książeczka spokojnie poczeka, aż będę miała ferie :mrgreen:

Ja przeczytałem już nawet Zamęt i teraz robię sobie przerwę. A tego Autora jeszcze przede mną Diamentowy wiek i reszta Cyklu Barokowego i Zodiak.
Dabliu - 2008-02-04, 11:53
:
Bruja napisał/a:
Skończyłam jakiś czas temu "Ferdydurke", które pomimo tych wszystkich okropnych opinii


Jakich okropnych opinii? :shock:
Toudisław - 2008-02-04, 11:55
:
Dabliu napisał/a:
Jakich okropnych opinii? :shock:

Grzędowicza :P i moich i całego świata
Ferdydurke sssie

:offtop: Koniec
Dabliu - 2008-02-04, 12:57
:
Toudisław napisał/a:
całego świata


Whaaat??? :psycho:

Edit: Chyba jakiegoś alternatywnego świata...

EOT
Bruja - 2008-02-04, 13:41
:
Dabliu napisał/a:
Jakich okropnych opinii? :shock:


Tych wszystkich gamoni, którym się nie podobało xD

Melduję, że im więcej "Żywego srebra" za mną, tym bardziej mi się podoba... Super-hiper-extra-bąba!
MadMill - 2008-02-04, 14:00
:
Bruja napisał/a:
Super-hiper-extra-bąba!

To jest plagiat. --_-

Czym dalej w drugi tom "Galeonów wojny" tyle lepiej. Po namyśle, wolę Komudę na morzu, niż w Bieszczadach, chociaż "Diabeł" także mi się podobał. ;)

Tak mnie tez Gombrowicz w ogóle nie pociąga. ;)
Liv - 2008-02-04, 18:26
:
Nie martw się Toudi, nie mam w planach morderczych zamiarów wobec twojej osoby ;)
Tylko, zamiast czytać kilka książek równocześnie, mógłbyś się skupić na Lodzie...

U mnie kolejne podejście do MKP, i tym razem coś zaskoczyło! Wciągnęła mnie akcja i nim się zorientowałam, przeczytałam drugi tom :)
Arlzermo - 2008-02-04, 18:55
:
No ta ja się biorę za "Ogrody Księżyca" Eriksona. Nie czytałem nigdy nic tego pana, więc kompletnie nie mam pojęcia czego oczekiwać. Oczywiście słyszałem masę głosów, że to niby świetnie oraz w ogóle "och-ach-ech", ale ja mam lekko skrzywiony gust i... No, zobaczymy. Może źle nie będzie. :P
MakArios - 2008-02-05, 08:55
:
Jestem w połowie "Demonicznego Przymierza" Johna Eversona. Jak na razie jest ciekawie, nawet bardzo. Chociaż jeszcze nie dobrnąłem do końca, już gorąco polecam.
Z góry jednak trzeba zaznaczyć, że nie jest to książka dla osób wrażliwych, ceniących sobie spokojny sen po lekturce do poduszki. Książka potrafi przyprawić o... nazwijmy to zawrót głowy, jeśli za bardzo się wczuć,
Jander - 2008-02-06, 01:38
:
Zacząłem i skończyłem Dzienniki Motocyklowe Ernesta Che Guevary. W sumie trudno mi ocenić, może spodziewałem się wielkiej, filmowej przemiany Ernesta w Che, a wyszła tylko relacja z bardzo ciekawej podróży, tylko w 1/3 na motocyklu. Che wraz z towarzyszem przemierza kraje latynoamerykańskie od Argentyny, przez Andy, do Wenezueli (jeszcze bez Chaveza, niestety :P ). Wiele relacji na temat biedy i stanu osób chorych na trąd, rozważania rewolucyjne pojawiają się dopiero w ostatnim rozdziale, a i tak nie z ust samego Che.
Polecam wszystkim, którzy lubią czytać książki także spoza fantastyki. Zero ideologii, wyłącznie relacja z podróży i odwiedzonych miast.
Polecam zwłaszcza tym, którzy nie mają pojęcia, jak można nie kochać kapitalizmu.
Przede mną jeszcze jedna książka autorstwa Che, już całkowicie o rewolucji, oraz, mam nadzieję, dwie biografie. Fajnie jakbym przeczytał to w tym roku :)
ps: Nie jestem cheguevarystą, po prostu jestem żądny wiedzy. ;)
pozdrawiam
Dabliu - 2008-02-06, 01:50
:
Mnie tylko śmieszy, ile mitów narosło wokół postaci Che. A był to nie dość, że morderca (co w świetle jego zawodu tym bardziej go pogrąża), to na dodatek obłudny hipokryta i haniebny tchórz.
:P
Jander - 2008-02-06, 01:53
:
Nie martw się Dabliu, mam zamiar do tego dojść (o ile to prawda oczywiście, bo może to być taki sam mit), a póki co wstrzymuję się z oceną Che. ;) Aczkolwiek wartość ta książka ma bez względu na nazwisko (choć w przypadku Che bardziej przydomek).
Dabliu - 2008-02-06, 02:41
:
Pozwolę sobie zacytować pewien artykuł o Che (powiedzmy, że ontopicznie, bo w końcu rozmawiamy o bohaterze książki):

Cytat:
Humberto Fontova
Tłumaczenie: Maciej Miąsik

Che Guevara: 39 lat medialnego nadymania

Trzydzieści dziewięć lat temu Ernesto „Che” Guevarze zaaplikowano sporą dawkę jego własnego lekarstwa. Został bez procesu uznany za mordercę, postawiony pod murem i zastrzelony. Historycznie rzecz biorąc, rzadko kiedy sprawiedliwości lepiej staje się zadość. Jeśli przysłowie „jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz” ma pasować do sytuacji, to właśnie do takiej.
Liczba tych, których „trybunały rewolucyjne” Che skazały na śmierć w podobnym stylu waha się pomiędzy 400 a 1892. Liczba bezbronnych mężczyzn (i chłopców), których Che zamordował z własnego pistoletu idzie w tuziny. Wyobraźcie sobie koszulki z Charlesem Mansonem, Tedem Bundym czy Davidem Berkowitzem na ciałach Johnny’ego Deppa czy księcia Harrego. Pewnie, tamci nie mogą równać się z morderczym zestawieniem Che.
„Egzekucje?” - pytał Che Guevara, gdy przemawiał przez Zgromadzeniem Ogólnym ONZ 9 grudnia 1964 roku. – „No pewnie, że wykonujemy egzekucje!” - deklarował, przy wtórze okrzyków zachwytu tego ciała. – „I będziemy wykonywać egzekucje tak długo, jak to koniecznie! To śmiertelna wojna z wrogami rewolucji!”
Według Czarnej Księgi Komunizmu, w tym czasie liczba egzekucji przekroczyła liczbę 10000. Slobodan Milosevic, tak przy okazji, został postawiony przez trybunałem za domniemane nakazanie 8000 egzekucji. Ten sam ONZ, który tak delirycznie oklaskiwał Che, nazwał to „ludobójstwem”.
Ci związani, zakneblowani i zamordowani przez Che i jego pachołków „wrogowie rewolucji” byli jednymi z najbardziej pomysłowych i mężnych wojowników 20. wieku. Ci kubańscy bojownicy o wolność stoją w jednym szeregu z żołnierzami AK, czy węgierskim powstańcami 56. roku. Walczyli równie mężnie jak desperacko i, koniec końców, bez nadziei na zwycięstwo. Walczyli do ostatniego naboju i zazwyczaj do śmierci.
Ale co jest najbardziej bolesne, walczyli osamotnieni i opuszczeni. Specjalizowali się w zrywaniu knebli i opasek na oczy, aby zakrzyczeć „VIVA CRISTO REY!”, „VIVA CUBA LIBRE!”, „ABAJO COMUNISMO” zanim kule rozszarpały ich ciała, a pachołki Che kończyli dzieło rozwalając im czaszki.
Trochę z ocalałych mieszka w Miami czy New Jersey, kwalifikując się do kategorii najdłużej cierpiących więźniów politycznych współczesnej historii. Ale na darmo poszukiwać historii ich życia w amerykańskiej telewizji publicznej, w History Chanel, czy w The New York Times i temu podobnych. Wiecie, walczyli z pupilkami Lewicy. Ich męstwo nie nadaje się więc do politycznie poprawnych dramatów.
To, że są ignorowani jest już dostatecznie złe. Na dodatek, jeśli się o nich wspomina, media głównonurtowe naśladują zniewagi castrowców nazywając ich „terrorystami” i „mafiosami”. To potwierdzenie nieuleczalnej tępoty i imbecylizmu mediów oraz naukowców, którzy wciąż pokazują Castro/Che jako „dzielnych przegranych” walczących z agresywnym kolosem - gdy ten kolos faktycznie chronił reżim Castro, jak przyznał to JFK Chruszczowowi w październiku 1962.
„Nie trzeba mi dowodu, aby rozstrzelać człowieka” - wykrzyczał Che do swego podwładnego w trybunale w 1959. – „Potrzebuję jedynie dowodu, że koniecznym jest go rozstrzelać!”
Nie domyśliłbyś się tego słuchając mediów głównonurtowych i naukowców, nie wspominając o Hollywood. Najwyżsi kapłani czwartej władzy tylko wychwalają Che Guevarę. Na przykład magazyn Time uhonorował Che Guevarę plasując go wśród „100 najważniejszych ludzi 20. wieku”.
Człowiek, który deklarował – „Rewolucjonista musi stać się zimną maszyną do zabijania napędzaną czystą nienawiścią” - (i który sam dawał duchowy przykład), który skazywał z powodu „przekonań rewolucyjnych”, a nie na bazie „archaicznych, burżuazyjnych detali” typu dowody sądowe, który zachęcał do „atomowej eksterminacji” jako ostatecznego rozwiązania problemu amerykańskich „hien” (do czego o mało nie doszło w październiku 1962), jest przez Time’a uznawany nie tylko jako „najważniejszego” człowieka ubiegłego wieku, ale został umieszczony w dziale „Bohaterowi i Ikony”, obok Anne Frank, Adrieja Sacharowa i Rose’y Parks.
„Jeśli pociski zostałyby, użylibyśmy ich przeciwko samemu sercu Ameryki, wliczając w to Nowy Jork” - tak zwierzał się Che Guevara gazecie London Daily Worker w listopadzie 1962 roku. – „Pomaszerowalibyśmy ścieżką do zwycięstwa, nawet gdyby miało kosztować to miliony atomowych ofiar. Musimy podtrzymywać naszą nienawiść i napędzać ją aż do skurczów.” Taką receptę chciał zaserwować Ameryce Che prawie pół wieku przed tym, zanim Osama bin Laden, mułła Omar, czy Al-Zarqawi pojawili się na naszych radarach.
Gdyby nie rozwaga Nikity Chruszczowa, to najgłębsze marzenia Che Guevary uczyniłyby z wybuchów 11 września w Nowym Jorku jedynie błędne ogniki. Mimo tego, obok Che Guevary na liście „Bohaterów i Ikon” znajdziemy Matkę Teresę. I dalej ironia jedynie się pogłębia.
Na przykład, najbardziej popularna wersje koszulki z Che używa sloganu „Fight Oppression” (Walcz z uciskiem) tuż pod jego sławną facjatą. To jest twarz człowieka, który był współzałożycielem reżimu, który uwięził większą część swych poddanych niż Hitler i Stalin, oraz zadeklarował, że „indywidualizm musi zniknąć!”.
W 1959 roku, z pomocą sowieckich agentów GRU, człowiek czczony na tych koszulkach pomagał zakładać, trenować i indoktrynować kubańską tajną policję. „Zawsze przesłuchujcie więźniów nocą” - nakazywał Che swoim podwładnym. – „Opór jest zawsze najsłabszy nocą.” Dziś największy fresk z Che ozdabia kubańskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, główną kwaterę tajnej, szkolonej przez KGB i STASI, policji. Nic by tam lepiej nie pasowało.
Jednocześnie, jakimś cudem, ten sam wizerunek jest uznawany za szczyt stylu na wszystkim, od koszulek, zegarków, snowboardów począwszy, po bieliznę i ukryte miejsca na skórze Angeliny Jolie. A przy okazji, pani Jolie otrzymała niedawno Światową Nagrodę Humanitarną ONZ za swoją pracę z uchodźcami.
Może ktoś poinformuje Angelinę Jolie, że jej idol z tatuażu, ze swoimi plutonami egzekucyjnymi i obozami, sprowokował jeden z największych kryzysów uchodźczych w historii tej półkuli. Oprócz 2 milionów tych, którym udało się przetrwać jedynie z ubraniem na grzbiecie, to Caban Archives Project, w którym naukowcy Maria Werlau i Armando Lago mozolnie zbierają i gromadzą dane, ocenia, że prawie 80 tysięcy Kubańczyków umarło z głodu i słońca, utonęło lub zostało rozszarpanymi przez rekiny podczas prób ucieczki przed człowiekiem, którego Pani Globalna Humanitarianka postanowiła na stałe wyryć na swojej skórze.
A przed wspaniałym panowaniem Fidela i Che, Kuba przyjmowała procentowo więcej imigrantów (głównie z Europy) niż Stany Zjednoczone, włączając w to czasy wyspy Ellis. Przed czasami sławnej kubańskiej rewolucji, ludzie byli tak zdesperowani, aby dostać się na Kubę (głównie z sąsiedzkich Haiti i Jamajki), jak obecnie chcą Kubę opuścić (ryzykując zdrowiem i życiem). Czy kongresman Charlie Rangel, miłośnik Castro, może to wyjaśnić? Czy pastor Jessie „Viva Castro! Viva Che!” Jackson może to wyjaśnić?
Nie to, że ignorancja, celowa lub nie, jest specjalnie rzadka w kwestiach Kuby i Che Guevary. Gdy Carlos Santana i Eric Burdon (oraz inni znani artyści rockowi) z zadowoleniem pokazują swe eleganckie koszulki z Che, reklamują reżim, który w późnych latach 60. masowo wyłapywał „roqueros” (kubańskich fanów rock and rolla) oraz „długowłosych” i zaganiał ich do więziennych obozów w celu przymusowej pracy w palącym słońcu. „Anty-rewolucyjne zbrodnie” tych młodych więźniów często ograniczały się do niczego więcej niż słuchanie muzyki Animalsów i Santany.
Gdy Madonna lansowała się wystylizowana na Che na okładce płyty American Life, to reklamowała reżim, który czynił przestępców z gejów i czegokolwiek zalatującym gejowskim manieryzmem. W połowie lat 60. za zbrodnię zniewieściałego zachowania tysiące młodych ludzi na Kubie zostało zgarniętych przez tajna policję z ulic i parków i wrzuconych do obozów otoczonych wieżami strażniczymi z karabinami maszynowymi i nad bramą oznaczonych wielkimi literami „PRACA ZROBI Z WAS MĘŻCZYZN” (a w Oświęcimiu napis głosił „Praca czyni wolnym”). Skrót nazwy tych obozów to UMAP, nie GUŁAG. Ale warunki były identyczne.
Żelazny Mike Tyson kiedyś kończył swe walki z triumfalnie podniesionymi ramionami. W 2002 roku zrobił sobie gigantyczny tatuaż Che na klacie, pojechał na Kubę i dostawał od tego czasu konsekwentnie łomot w każdej walce - w sposób dokładne odzwierciedlający sukcesy w walce jego idola. Mike'u, Che bardzo sprawnie okładał tysiące swych przeciwników - ale tylko, gdy już zostali związani, zakneblowani i zawiązano im oczy. Pewnie nikt nie powiedział ci o tym na Kubie, o mediach w kraju nie mówiąc. Obawiam się, że Krajowa Federacja Boksu i tak na to by nie pozwoliła.
Gdy tłum lanserów oraz Pięknych Ludzi na Festiwalu Filmowym Sundance (włączając w to wszystkich, od Tipper i Ala Gore, po Sharon Stone, Meryl Streep i Paris Hilton) eksplodował owacją na stojąco dla Roberta Redforda za „Dzienniki Motocyklowe”, to zachwycał się filmem gloryfikującym człowieka, który wsadził do więzienia lub wygnał większość z najlepszych kubańskich pisarzy, poetów i niezależnych filmowców, podczas gdy zmieniał kubańską prasę i kino - pod lufą czeskiego pistoletu - w propagandowe agendy stalinowskiego reżimu.
Producent wykonawczy filmu, Robert Redford (który zawsze rozpoczyna festiwal długimi lamentami o doniosłości wolności artystycznej) był zmuszony wyświetlić ten film wdowie po Che (która kieruje kubańskim Centrum Studiów Che Guevary) oraz Fidelowi, aby otrzymać ich zgodę przed dystrybucją. Tylko sobie możemy wyobrazić wrzaski gniewu festiwalowego tłumu o „cenzurze!” i „sprzedajności!”, jeśli powiedzmy, Robert Ackerman tego samego roku musiałby (i zgodziłby się na to) otrzymać zgodę Nancy Reagan na dystrybucję filmu „The Reagans”.
Fanów Che jest sporo i to bardzo różnych. Na przykład, Christopher Hitchens zadziwia „nieposkromiony upór” Che i w artykule w New York Times zapewnia, że „Che nie był hipokrytą”. „Znakomity historyk” Benicio Del Toro, który zagra swego bohatera w przyszłorocznym hollywoodzkim filmie biograficznym, mówi – „Che jest jednym z tych kolesi, którzy robili to, co trzeba i mówili to, co trzeba. Jest coś cool w takich ludziach. Im więcej poznaje Che, tym więcej go szanuję.”
To, co więcej niż okrucieństwo, megalomania czy nawet niesłychana głupota, odróżniało wybitnego Ernesto „Che” Guevarę od jego kolegów, to było zasmarkane tchórzostwo. Jego fani mogą się obrażać, trzaskać drzwiami do pokojów, nurkować w pościel rycząc i waląc w poduszkę ile tylko zapragną, ale Che poddał się boliwijskim Rangersom dobrowolnie, z bezpiecznego dystansu i został pojmany w niezłej formie, z naładowanym pistoletem.
Na dzień przed swą śmiercią w Boliwii Che Guevara - po raz pierwszy w życiu - zetknął się z czymś, co można poprawnie nazwać walką. Nakazał swym partyzanckim podwładnym utrzymać pozycję oraz walczyć do ostatniego tchnienia i ostatniego naboju.
Parę godzin później, jego „nieposkromiony upór”, brak hipokryzji i robienie, co trzeba, w pełni się objawiły. Gdy jego ludzie czynili to, co im rozkazano (walczyli do ostatniego naboju i ginęli), lekko ranny Che wymknął się spod wymiany ognia i poddał się z pełnym magazynkiem, skamląc do swych przeciwników – „Nie strzelajcie! Jestem Che! Jestem dla was więcej wart żywy niż martwy!”
Boliwijczycy, którzy go pojmali, pozwolili się z nim nie zgodzić.

Tigana - 2008-02-06, 17:05
:
Miałem zamiar przeczytać "Mroczną rzekę", ale akurat wpadła mi w ręce "Tarcza Gromu" D. Gemmella i Arlekiny na spółkę z Travelerami poszły w odstawkę.
"Tarcza Gromu" to ostatnia książka powstała za życia autora. Jest to II tom trylogii trojańskiej. Tym razem punkt wyjściowy stanowi wesele Hektora i Andromachy, na które mają przybyć wszyscy władcy Grecji. Ciekawe czy znów będziemy mieli do czynienia z "krwawymi godami" ?
Tyraela - 2008-02-06, 22:20
:
Za mną już prolog "Welinu" - jestem oczarowana, mam nadzieję, że im dalej, tym lepiej. Tylko proszę, nie zapewniajcie mnie, że to literacki orgazm, bo znowu się naczytam zajebistych opinii, będę oczekiwała niemożliwego od lektury i tylko się zawiodę ;P
Mam nadzieję, że sobie wynagrodzę zawód spowodowany kiepskim "Mówcą Umarłych".
Już wiem, że styl Duncana jest naprawdę dobry, wciągający, refleksyjny taki. To ogromny plus - styl autora to 70% sukcesu ;P
Nabu Nezzar - 2008-02-07, 00:46
:
Wreszcie skończyłem "Kampanię afgańską" (całkiem niezła książka) i mogę zabrać się za coś nowego. Wybór mam wyjątkowo duży, lecz fawotyt jest tylko jeden - Steven Erikson i pierwsza część siódmemu tomu "Malazańskiej Księgi Polegych", czyli "Wicher śmierci"
Dajcie spokój, przecież nie będę pisał o czym jest ta saga :-P
Elektra - 2008-02-07, 08:08
:
Tyr napisał/a:
Za mną już prolog "Welinu" - jestem oczarowana, mam nadzieję, że im dalej, tym lepiej.

Większość ludzi ma taką opinię po prologu. XD Bardzo przystępny i ciekawy styl. I tak dalej. A potem zaczynają się schody. ;P


Po ostatnim maratonie czytelniczym znów mnie przystopowało... zastanawiam się wreszcie nad Lodem, ale muszę mieć też coś do czytania w autobusach. No i znowu próbuję czytać Cień Kata Wolfe'a. Chociaż irytuje mnie główny bohater. Znowu dzieciak i jego dorastanie (przynajmniej na początku). Coś ostatnio nie jestem przekonana o takich książek. Chyba się starzeję... ;)
Regissa - 2008-02-07, 08:38
:
Ja tym razem lecę na dwa fronty: wykańczam Harry'ego Pottera insygniami śmierci (który z małpim uporem wciąż nie chce dać się zabić, dziwak jakiś :mrgreen: ) oraz podczytuję "Cudze pole" Grzegorczyka. To ostatnie, niestety, robi się coraz bardziej przygnębiające... Dla przypomnienia (choć mam wrażenie, że już o tym pisałam), jest to ostatni tom trylogii, traktującej o polskim Kościele, napisany świetnym językiem i nie omijający trudnych tematów. To wprawdzie nie fantasy ani sf, ale myślę, że warto Wam to zarekomendować :-> Acha, nie jest to studium socjologiczne, ale powieść! :mrgreen:
Dabliu - 2008-02-07, 10:46
:
Elektra napisał/a:
No i znowu próbuję czytać Cień Kata Wolfe'a. Chociaż irytuje mnie główny bohater. Znowu dzieciak i jego dorastanie (przynajmniej na początku). Coś ostatnio nie jestem przekonana o takich książek. Chyba się starzeję... ;)


To nie jest o dorastaniu dzieciaka. Ten motyw jest w książce szybciutko przeskakiwany.
A tutaj masz poradnik How To Read Gene Wolfe by Neil Gaiman.
Arlzermo - 2008-02-07, 14:23
:
Ha! Wpadły mi "Metamorfozy" Jabłońskiego w łapki! ^^ Wszystko inne idzie na bok i bierzemy się za to... Pierwsza część cyklu zostawiła po sobie pozytywne wrażenie, zwłaszcza jeśli chodzi o język używany w książce, więc poprzeczka oczekiwań co do tej odsłony wisi całkiem wysoko... Ale będzie dobrze - musi być. :P
Tanit - 2008-02-07, 20:29
:
Arlzermo napisał/a:
Ha! Wpadły mi "Metamorfozy" Jabłońskiego w łapki! ^^ Wszystko inne idzie na bok i bierzemy się za to... Pierwsza część cyklu zostawiła po sobie pozytywne wrażenie, zwłaszcza jeśli chodzi o język używany w książce, więc poprzeczka oczekiwań co do tej odsłony wisi całkiem wysoko... Ale będzie dobrze - musi być.

Będzie dobrze, mówię ci ;)
Przyznam, że pierwsza najbardziej mi sie podobała a druga zaraz po. Trzecia... 'Ogród miłości' ... no, te książki coś w sobie maja ^^' Niestety 'Trupi korowód' musi poczekać na spokojny weekend - po przeczytaniu jednak kilkunastu stron stwierdzam, że jest dobrze :mrgreen:

a teraz na tapecie, uwaga uwaga *fanfary* Harry Potter vol. 7 :DD
Tak... mimo że miałam już w wakacje polskie tłumaczenie to czytanie na kompie męczy. Po 6 rozdziałach przerwałam dochodząc to wniosku, że i tak przeczytam i będzie kupione (no jak kolekcja to kolekcja) - więc skupiłam się na czymś innym ;)

Au revoir!
Jaskier - 2008-02-07, 22:07
:
Aktualnie po przeczytaniu ksiazki ''Kapelusz pelen nieba'' T. Pratchetta stracilem chec na czytanie czegokolwiek, jednak przemoglem sie w sobie i pomyslalem ze sprobuje zasmakowac ''Tajemnicy czwartego apokryfu'' Jablonskiego i Mola po czym mile sie zaskoczylem ksiazka podobala mi sie i wrocil mi po niej zapal do czytania, dzieki czemu czytam teraz ''Granice'' Nalkowskiej to bardziej z musu :P a z checi ''Smierc ma zapach szkarlatu'' A. Zimniaka ;)
Sunshine - 2008-02-08, 20:48
:
Arlzermo napisał/a:
Ha! Wpadły mi "Metamorfozy" Jabłońskiego w łapki! ^^ Wszystko inne idzie na bok i bierzemy się za to... Pierwsza część cyklu zostawiła po sobie pozytywne wrażenie, zwłaszcza jeśli chodzi o język używany w książce, więc poprzeczka oczekiwań co do tej odsłony wisi całkiem wysoko... Ale będzie dobrze - musi być.

Język może i dobry, ale autor mógl mi oszczędzić obnoszenia sie poprzez glównego bohatera ze swoimi upodobaniami seksualnymi, a juz zwlaszcza mógl dać sobie na wstrzymanie z niektórymi scenkami -.-". Przeczytalam tylko "Uczeń czarnoksiężnika", "Metamorfozy" odlozylam po jakichś... 100 stronach? To nie dla mnie.

A coby do tematu bylo: pochlaniam "Trzech muszkieterow" Dumasa, w kolejce "Rob Roy" Waltera Scotta. Wiem, że niefantastyczne, ale... ostatnio mam "zapaść" jeśli chodzi o ten gatunek. Trochę mi się przejadl, mam nadzieję że kryzys szybko minie. Może za jakiś czas zmęczę ostatniego Pottera.
Tigana - 2008-02-09, 00:59
:
Skończyłem "Troję. Tarczę gromu" Gemmella - zacna lektura. Chociaż o Grecji przypomina "Rzym" (serial HBO). A to za sprawą dwóch bohaterów - Kalliadesa (Vorenus0 i Banoklesa (Tytus Pullo) Zresztą sam Rzym też się w tle pojawia. Książkę czyta sie bardzo dobrze, chociaż odnoszę wrażenie, ze czegoś w niej brakuje - to chyba przez przeskok w czasie pomiędzy opisem igrzysk a samą wojną. Najbardziej podobał mi sie fragment, kiedy SPOILER Hektor dołożył Achillesowi - chociaż ten jeden raz END OF SPOILERCiekawie rozwinęła się również postać Odyseusza, za to gdzieś przepadł Heliakon. Po lekturze książki można sie domyślać jak potoczą sie poszczególne wątki, ale kilka spraw pozostaje tajemnicą. Mnie najbardziej ciekawi jaką rolę od odegrania będzie miał pewien Egipcjanin.

Zakończyłem też lekturę "Pana Szatana" Irka Grina - słabiutki polski pseudo kryminał czy powieść sensacyjna. Jak dla mnie bez ładu i składu.

Teraz chyba zmierzę się z "Mroczna rzeką" Twelve Hawks.
Elektra - 2008-02-10, 19:24
:
Dabliu napisał/a:
To nie jest o dorastaniu dzieciaka. Ten motyw jest w książce szybciutko przeskakiwany.

Domyślałam się tego, ale właśnie te fragmenty mnie męczyły. Potem zrobiło się ciekawiej. Chociaż do stylu się nie przekonałam. Historia mnie zainteresowała, ale doszłam do wniosku, że muszę się przedzierać przez tekst.

A teraz dalszy ciąg, czyli Pazur Łagodziciela. Początkowo myślałam, że zacznie się dokładnie w tym samym momencie, w którym skończył się Cień kata, a gdy okazało się, że nie, to byłam trochę zagubiona. No ale chyba już się znalazłam. ;) Mam nadzieję, że ten drugi tom będzie mi się lepiej czytało.
MadMill - 2008-02-10, 21:58
:
Czytam Skok w wizję. Czyli wykańczam pożyczone rzeczy (Elektruniu //przytul ). No nic, co do tego Donaldsona, to zachwytów jakiś nie ma i w ogóle nie rozumiem tych ochów i achów. Psychologia jest, większość bohaterów to totalne czuby. A Morna jest w dodatku paranoidalną schizofreniczką. o_O Jestem po 100 stronach, ale historia jest na tyle wciągająca, że czyta się nieźle i chce się czytać dalej, a więc dobre i to. ;) Jak ktoś chce się podołować to polecam, na mnie to nie działa, ja i tak ledwo dycham to zajęciach na uczelni. :P

W ogóle coś mnie naszło i chciałem przeczytać Sto lat samotności... ale mama swoje książki popożyczała. --_- Musze zadowolić się Mistrzem i Małgorzatą lub Światem wg Garpa Irvinga. Nie, nie ma dołku fantastycznego czy rezygnuję z fantastyki, po prostu pewne osoby mi wjechały na ambicje na studiach. :P
Tigana - 2008-02-10, 22:05
:
MadMill napisał/a:
Nie, nie ma dołku fantastycznego czy rezygnuję z fantastyki, po prostu pewne osoby mi wjechały na ambicje na studiach. :P

Kobiety --_- Pewnie Ci powiedziała, że czytasz podrzędna literaturę - bidulek //głaszcze
A ja jeszcze zaczynam "Czynnik krytyczny" Robina Cooka . Seria zgonów, śledztwo i wredne władze szpitala. Standard - mam nadzieję, ze będzie się dobrze czytać.
ASX76 - 2008-02-10, 22:43
:
Mad :arrow: Masz szczęście i nawet o tym nie wiesz... bo "Mistrz i Małgorzata" to wielkie dzieło jest :!: :-) Natychmiast bierz się za czytanie. 8)
Dabliu - 2008-02-10, 23:02
:
ASX76 napisał/a:
Mad :arrow: Masz szczęście i nawet o tym nie wiesz... bo "Mistrz i Małgorzata" to wielkie dzieło jest :!: :-)


Sto lat samotności również :-)
Tigana - 2008-02-10, 23:26
:
Dabliu napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Mad :arrow: Masz szczęście i nawet o tym nie wiesz... bo "Mistrz i Małgorzata" to wielkie dzieło jest :!: :-)


Sto lat samotności również :-)

O ile czyta się z własnej i nieprzymuszonej woli, a nie pod //bicz Zresztą najlepiej samemu wyrobić sobie zdanie, niż czytać na zasadzie .... wielkim pisarzem/poetą był.
Dabliu - 2008-02-10, 23:32
:
Tigana napisał/a:
Dabliu napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Mad :arrow: Masz szczęście i nawet o tym nie wiesz... bo "Mistrz i Małgorzata" to wielkie dzieło jest :!: :-)


Sto lat samotności również :-)

O ile czyta się z własnej i nieprzymuszonej woli, a nie pod //bicz Zresztą najlepiej samemu wyrobić sobie zdanie, niż czytać na zasadzie .... wielkim pisarzem/poetą był.


Nie twierdzę, że każdemu się spodoba. Ale mimo to, są to wielkie książki, i nie żadne tam IMHO, ale po prostu i kropka.
Elektra - 2008-02-11, 06:15
:
MadMill napisał/a:
A Morna jest w dodatku paranoidalną schizofreniczką. o_O

A kim miałaby niby być po tym, co przeszła w poprzednim tomie?
Maeg - 2008-02-11, 12:49
:
MadMill napisał/a:
W ogóle coś mnie naszło i chciałem przeczytać Sto lat samotności... ale mama swoje książki popożyczała.


Moje SLS jest we Wrocławiu, ale jak przyjedzie do Wawy możesz przechwycić. ;) Widzę że w dobrą stronę podążasz, i SLS i MiM to świetnie pozycje. :D

A ja mam za sobą:
Welin - Duncana,
Wspomnienie Lodu tom I i II - Eriksona,
a jako że od kilku dni leżałem pokonany przez jakieś choróbsko wziąłem się za Starcie Królów Martina i dziś w nocy je skończyłem. Teraz zastanawiam się nad Lodem Dukaja albo czeka też Cień Kata Wolfe'a.
Lady_Aribeth - 2008-02-11, 17:08
:
No wreszcie skończyłam moją "wielką" przygodę z Harry'm Potterem i z czystym sumieniem mogę się wziąć za Ucztę dla wron, którą o dziwo, zaczęło mi się czytać nadzwyczaj lekko, co po wspomnieniu trudów czytania pierwszych 70 stron, napawa zdumieniem :mrgreen:
MadMill - 2008-02-11, 22:46
:
Czytam Skok w wizję Donaldsona. Od początku czytało się nieźle, ale po tych wielkich zachwytach nad tą serią ani w pierwszym tomie nie znalazłem nic tak "mocnego", a pierwsze 100 stron Skoku w wizję, też zawodziło strasznie. Teraz jestem już po połowie książki i jest wreszcie porządnie. Nie jest to jakieś arcydzieło jak parę osób to wychwalało, ale dobra książka i porządna space opera jak najbardziej tak. Intryguje i wciąga, chociaż fabuła nie jest jakaś fenomenalna powiem szczerze. ;P

Podczytuje w komunikacji miejskiej Mistrza i Małgorzatę - na samym początku się tak chichałem, ze ludzie patrzyli jak na czubka, czyli wszystko w normie. :mrgreen:
kici@ - 2008-02-12, 16:30
:
ja teraz czytałam książkę Fritza Leibera "Zobaczyć Lankmar i umrzeć". Jeśli ktoś lubi sposób pisania Sapkowskiego, to gorąco polecam te książki, bo są naprawdę fajne...
P.S. Nie mam już co czytać!!! Doradzcie mi coś...
Elektra - 2008-02-12, 16:42
:
Proponuję zajrzeć np. do wątku: Książki, które warto przeczytać lub nie, przeczytać go i ewentualnie tam zadać to pytanie. Albo do wątku: Recenzje, może tam coś znajdziesz.

Przydałoby się też, żebyś napisała, jaką literaturę lubisz. I co już czytałaś (oprócz Eragona i Sapkowskiego).

P.S. Rób, proszę odstępy po przecinkach, kropkach, wykrzyknikach i innych znakach przestankowych. Nie piszesz tutaj sms-ów, nikt Ci nie liczy znaków.
Tigana - 2008-02-12, 20:20
:
Nadal męczę "Czynnik krytyczny" Robina Cooka - dużo o gronkowcach złocistych, finansach i włoskiej mafii - ogólnie słabiutko. W międzyczasie odechciało mi się czytać "Mroczną rzekę" - chyba wezmę się za RASa :perv: Może "Bezgwiezdną noc" ?
ASX76 - 2008-02-12, 23:50
:
Tigana napisał/a:
Nadal męczę "Czynnik krytyczny" Robina Cooka - dużo o gronkowcach złocistych, finansach i włoskiej mafii - ogólnie słabiutko. W międzyczasie odechciało mi się czytać "Mroczną rzekę" - chyba wezmę się za RASa :perv: Może "Bezgwiezdną noc" ?


Twoje nowe plany czytelnicze wręcz mnie osłabiają i to zarówno pod względem psychicznym, jak i fizycznym. :-P A tymczasem "Władca Cesarzy" Kaya czeka... //pisowcy
MadMill - 2008-02-12, 23:53
:
Bezgwiezdna Noc nie jest jeszcze tragedią "jak na FR"*, to Mroczne oblężenie jest kulminacją wszystkiego co naj** u RASa.

Kończę Skok w wizję, nie rozumiem zachwytów, dla mnie po prostu dobra książka i biorę się zaraz za kolejny tom. ;) Mistrz i Małgorzata
nie wiem kiedy to skończę, bo czasu mało mam do czytania, ale jest świetna. :P


* ten dopisek po prostu kocham :))
** naj nie zawsze znaczy najlepsze :P
Tigana - 2008-02-13, 00:22
:
ASX76 napisał/a:
Twoje nowe plany czytelnicze wręcz mnie osłabiają i to zarówno pod względem psychicznym, jak i fizycznym. :-P

Po tym, co zaserwuje w przyszłym tygodniu ASX na 100% dostanie zawału :knuje:
ASX76 napisał/a:
A tymczasem "Władca Cesarzy" Kaya czeka... //pisowcy

I poczeka aż skruszeje :P
RAS jest niezastąpiony na podróże autobusem do pracy, a Cooka męczę "zawodowo".
ASX76 - 2008-02-13, 00:33
:
MadMill napisał/a:
(ciach) Mistrz i Małgorzata nie wiem kiedy to skończę, bo czasu mało mam do czytania, ale jest świetna. :P
(ciach)


No ba... :-) W ogóle rosyjska literatura ma bardzo wiele ciekawych pozycji do zaoferowania. Na pewno warto wykorzystać pozytywne nastawienie i sięgnąć po inne tytuły (w razie czego służę radą).
Proza rosyjskojęzyczna jest taka bliska słowiańskiemu sercu..., nawet jeśli nie wszyscy jej autorzy lubili Polaków. :-P
Elektra - 2008-02-14, 08:14
:
Czytam trzeci tom Księgi Nowego Słońca - Miecz liktora i wciąż nie mogę się przekonać do twórczości Wolfe'a... Momentami jest naprawdę ciekawie, żeby za chwilę znowu pojawił się mniej interesujący fragment, sprawiający, że myślę o czymś innym. Ale mimo takich rzeczy, wciąż mam ochotę to czytać. I na pewno skończę całą KNS.


MadMill napisał/a:
Kończę Skok w wizję, nie rozumiem zachwytów, dla mnie po prostu dobra książka

Hyhy... to ja mam tak samo z Wolfe'm. :mrgreen:


A w ogóle to poczytałabym coś lekkiego, odmóżdżającego, rozweselającego itp. Ale jakoś nie bardzo widzę taką literaturę na swoich półkach... No chyba że Chmielewska...
Tyraela - 2008-02-14, 11:34
:
"Welin" skończyłam, jestem zachwycona i oczarowana, styl Duncana jest kosmiczny po prostu. Na pewno przeczytam jeszcze raz, kiedy dogłębnie się zapoznam z mitologią sumeryjską *.* a potem "Atrament" ...

Tymczasem, Zelazny, znów się spotykamy : > nie wiem, może pan R. ma coś takiego w swoich książkach, że mnie do nich ciągnie, mimo tego, że w ostatecznym rozrachunku wcale mi się nie podobają. Tym razem "Wyspa Umarłych" - główny bohater otrzymuje zdjęcia osób, które nie żyją od wieków, następnie dostaje zaproszenie na tytułową Wyspę Umarłych, do świata, który sam sobie wymyślił i który sam napędza. Dość dziwna książka, ale zapowiada się całkiem nieźle, może tym razem nie zamknę jej z niezadowoleniem, jak inne książki Rogera O.o
Jander - 2008-02-14, 16:58
:
Skończyłem "Bohuna" Komudy. Czytało się bardzo dobrze, 300 stron szybko mignęło, zwłaszcza, że historię lubię od zawsze, a Komuda sprawia, że lubi się ją(czasy jak również i bohaterów przedstawionych) jeszcze bardziej. Dobry kawałek fantastyki rozrywkowej :)
Nie było tak źle z tą pierwszą przeczytaną z FS książką, nie wyżarła mi mózgu. Może teraz spróbuję wreszcie zacząć "Gobeliniarzy", bo kusi mnie to od dawna, ale czasami trudno jest mi się przemóc do s/f.
Toudisław - 2008-02-16, 12:43
:
Ja czytam Lód nadal i muszę się za niego wziąć na porządnie, czyta się go całkiem dobrze, ale ostatnio nie mam jakoś do niego nastroju i niechciałbym stracić z tego powodu przyjemności z czytania.

Skończyłem Wybrakówkę i Jestem Legendą. Cieplarni nie zmęczyłem, co mnie dziwi. Dotarłem do 2/3 powieści i straciłem do niej zapał. Szkoda, że nie wciągnęła mnie podobnie jak Non stop. Pewnie do niej wrócę, ale od teraz podchodzę już ostrożniej do Aldissa.
Mały powrót do rosyjskiej fantastyki. Diaczenko znowu pokazali klasę, tym razem przy ARMAGED-DOM. Naprawdę ciekawa pozycja. Świetnie obnaża ludzie słabości.

Teraz czytam Diamentowy wiek. Następna książka Stephensona. Diamentowy wiek to ksiażka opisująca świat przyszłości, gdzie państwa się rozpadają, nie ma głodu, a światem rządzą wielkie korporacje. Książka jak na razie genialna. Podobnie jak w Żywym srebrze akcji nie za wiele, ale czyta się wyśmienicie.
Tigana - 2008-02-16, 20:14
:
Skończyłem "Bezgwiezdną noc" RASa i biorę się za "Mroczne oblężenie". Czy Mithrillowa Hala i jej sprzymierzeńcy oprą się najazdowi Drowów? Co dla naszych bohaterów szykuje najbliższa przyszłość?
Bruja - 2008-02-17, 14:37
:
Zaczęłam "Światło się mroczy" Martina i... jest mi ciężko.
Są oni, byli razem, ale się rozstali. On wzywał ją, ale ona go olała. Kiedy ona wzywa jego, on do niej leci... prawie jak Wokulski, idiota! I nie tylko dlatego, że do niej poleciał. Dobra, kocha ją wielką miłością, ale to co wyprawia i jak się zachowuje kiedy już się spotykają (a spotykają się szybciutko, już na samym początku) jest po prostu rozbrajające, przynajmniej dla mnie...

Postanowiłam zrobić sobie przerwę i sięgnęłam po "Spektrum" Łukjanienki. To trzecia książka tego autora, którą dane mi było przekartkować. Tak, przekartkować, bo tylko przewracałam kolejne strony, a cała historia płynęła sobie gdzieś obok. Nie podobało mi się zbytnio, było zbyt banalne, przewidywalne, schematyczne itp.

Teraz wracam do Martina i mam nadzieję, że tym razem uda mi się wgryźć w tą książkę. Niech ten cały Dirk szybko się zmieni...
Elektra - 2008-02-17, 14:50
:
Bruja napisał/a:
Teraz wracam do Martina i mam nadzieję, że tym razem uda mi się wgryźć w tą książkę. N

Początkowo Światło się mroczy średnio mi się podobało. Dopiero tak gdzieś od połowy zrobiło się ciekawsze i wtedy się wciągnęłam. Ale najbardziej spodobało mi się zakończenie. ;)

U mnie na tapecie dalej Wolfe. Tym razem z czwartym tomem, czyli Cytadelą Autarchy. Ale nie idzie mi najlepiej. Severian dalej maszeruje w stronę tronu. Dobrze że to w sumie już koniec tej historii i w końcu mu się uda (ciekawe czy długo na tym tronie posiedzi). ;)

Obok czeka Kay z Pieśnią dla Arbonne, ale trochę mam mało czasu, żeby przysiąść z nim na dłuższą chwilę, a tak po kawałku to nie chcę (chociaż i tak pewnie do tego dojdzie). Przeczytałam wczoraj dwie strony i już widzę, że styl tego pisarza znowu mnie wciągnie. :)
Tyraela - 2008-02-17, 22:12
:
A ja czytam "Wspomnienie lodu" tom drugi Eriksona o.o tym razem autor przesadza nieco z podkreśleniem brutalności oblężenia Capustanu - nie wiem, imo ciała wysypujące się oknami i leżące piętrowo w bramach to lekka przesada? Poza tym strawiłam dopiero 150 stron, nadal mam nadzieję, że znajdę jednak coś dla siebie w Eriksonie, tak jak znalazłam choć trochę w BDU.
Tanit - 2008-02-17, 22:48
:
no i po Potterze :DD - przyznam że jestem usatysfakcjonowana i zadowolona ^^
Przyznam, że generalnie panią Rowling przyjemnie się czyta. Co mi się podobało? lekki styl pisania, szczypta humoru w chwilach dramatycznych. A co nie? Czasami nadmierne naciąganie - choć i tak nie było tego tak dużo jak w poprzednich... 2-3 tomach ;)
Ogólnie rzecz ujmując - bardzo przyjemne zakończenie sagi.

Aktualnie na tapecie: Berek - Marcina Szczygielskiego.
Jak na razie przeczytałam rozdział i szczerze powiem, że mi się podoba. Lekko napisane z dużą dawka humoru w zderzeniu z twardą rzeczywistością - może się czasami zdawać że przesadzoną - ale co się teraz na świecie dzieje.... :mrgreen:

Au revoir!
Tigana - 2008-02-18, 13:20
:
W przerwach pomiędzy kolejnymi masakrami urządzanymi przez Drizzta i jego kompanów skończyłem "Czynnik krytyczny" Robina Cooka. Bardzo przeciętna powieść - główna bohaterka prowadzi śledztwo w sprawie serii zakażeń gronkowcem. Mało emocji, dużo specjalistycznej, medycznej gadki. Nie polecam zwłaszcza osobom, które w najbliższym czasie wybierają się na jakiś zabieg do szpitala - u Cooka 99% pacjentów umiera :badgrin:
Elektra - 2008-02-19, 08:24
:
Pożyczono mi Cryptonomicon N. Stephensona i to jest książka, która mi się podoba już od pierwszej strony. :mrgreen: I do tego jeszcze objawia się syndrom jeszcze jednej strony. Czyli po prostu nie można się oderwać. Jaka szkoda, że dziś wyjeżdżam w delegację i tej cegły nie mogłam zabrać. A cegła to prawdziwa. Hm... ale może i dobrze, bo zamiast pracować, myślałabym cały czas o tym, żeby poczytać. ;)

Parę słów o książce: akcja dzieje się w czasie drugiej wojny światowej, spotykamy (już na samym początku) dwie osoby o swojsko brzmiących nazwiskach: Bobby'ego Shaftoe i Lawrence'a Waterhouse'a. Będą się zajmować jakimiś szyframi... ;)
Jander - 2008-02-19, 15:05
:
Skończyłem Gobeliniarzy A. Eschbacha. Książka wciąga od pierwszego opowiadania(bo jest podzielona na coś w rodzaju opowiadań, choć nie jest to bynajmniej tylko zbiór opowiadań), ukazuje urywki z życia różnych ludzi - od tytułowych gobeliniarzy po osoby u szczytu władzy, próbujące odkryć tajemnicę gobeliniarzy. Fabuły zdradzać nie będę, troszkę zawiodłem się na zakończeniu, ale autor i to przewidział, we wstępie napisał:
„Oto historia tkaczy włosianych kobierców. Nie mogę obiecać Wam, że ją polubcie. Nie mogę nawet obiecać, że Wam się spodoba. Obiecać mogę tylko jedno: nie zapomnicie jej nigdy.”
Tej historii nie da się zapomnieć, polecam każdemu, bo czyta się bardzo łatwo, a porusza raczej ambitniejsze tematy.
pozdrawiam
Arlzermo - 2008-02-19, 15:30
:
A ja sobie teraz czytam "Teatrzyk zielona gęś" i zbiór poezji Gałczyńskiego. ^^ Przeczytałem parę wierszy, bardzo mi przypadły do gustu, więc wziąłem sobie za cel zapoznanie się z dalszą jego twórczością...
Lady_Aribeth - 2008-02-19, 16:55
:
Miałam się dzisiaj zabrać za Żywe SrebroStephensona, ale jednak rozmyśliłam się. Postanowiłam sięgnąć po coś lżejszego, a mój wybór padł na Kosiarza Pratchetta. Minęło już ponad półtora roku od chwili, gdy postanowiłam sobie zrobić przerwę od tego pana i dobrze zrobiłam, bo teraz Kosiarza czyta mi się z niemalże dziką rozkoszą i wybucham szczerym, głośnym śmiechem średnio co kilka stron xD. Ogólnie rzecz biorąc, szczerze polecam tę książkę! :mrgreen:
Tigana - 2008-02-19, 20:23
:
"Mroczne oblężenie" RASa skończone - chyba jedna z lepszych książek z serii. Duża w tym zasługa "Brygady Pogromców Flaków" oraz niezawodnych Harpellów-zwłaszcza Bidderdoo rządzi :mrgreen: W ramach dalszego schamiania i odmóżdżania biorę się za "Drogę do świtu". Tym razem Drizzt będzie chciał ocalić jednego z towarzyszy z rąk paskudnego demona.
ASX76 - 2008-02-19, 23:08
:
"Pieśń dla Arbonne" Kaya. 200 stron "przetrawione" - potrawa, póki co, smakowita. Bardzo fajnie się czyta. Zanosi się na najsmutniejszą książkę G.G., choć i nie brak czasem elementów humorystycznych. Nie zdążyłem jeszcze dojść do połowy książki, a już autor zdążył kilkukrotnie wstrząsnąć wrażliwszą częścią mojego jestestwa, oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Gdy skończę czytać, napiszę więcej. :-)

EDIT - A później zaczyna się horror... :-x
Tanit - 2008-02-19, 23:15
:
No i 'Berek' przeczytany ;) Szybka i przyjemna lekturka. Pod koniec rechotałam ze śmiechu aż mnie brzuch bolał xD w skali 1-10 daję spokojnie 8 punkcików ^^

Ale że czas uczelniany... Byłam w bibliotece i do czwartku mam do przejrzenia:
:arrow: 'Władysław Łokietek' - Tadeusz Nowak
:arrow: 'Przemysł II, odnowiciel korony polskiej' - Bronisław Nowacki
:arrow: 'Dziedzic Królestwa Polskiego Książę głogowski Henryk' - Tomasz Jurek

A w najbliższym czasie zapowiedzieli nam Koran o_O

Au revoir!
Regissa - 2008-02-21, 09:52
:
Tanit, bardzo przyjemne lektury, choć za średniowieczem politycznym nie przepadam ;) Za to Koran - mniodzio XD

A ja wypożyczyłam sobie w mojej ulubionej osiedlowej bibliotece (pozdrawiam przesympatyczną panią bibliotekarkę :) ) "Dym i lustra" Gaimana i przymierzam się wreszcie do poznania tego autora solo :mrgreen: Póki co w opowiadaniach, potem się zobaczy. Ale żeby nie czuł się jednak tak samotnie, to do towarzystwa wypożyczyłam sobie zaległości z Pratchetta, czyli "Panowie i damy". A zatem ruszam na wesele! :mrgreen:
Toudisław - 2008-02-22, 22:48
:
Skończyłem Diamentowy wiek i muszę powiedzieć, że jestem zachwycony. Książka jest rewelacyjna. Dawno nie czytałem czegoś tak dobrego. Książka porywa czytelnika językiem jakim jest napisana jak i rewelacyjną fabułą.
Czytam też po kawałeczku Nowy Wspaniały świat. Książka bardzo znana i należąca już do kanonu światowej literatury. Czyta się czasem dziwnie bo budowa powieść przypomniana jakiś przekładaniec. Kilka rzeczy dzije się na raz

Teraz wezmę się za Zodiak Stephensona. Thriller ekologiczny. Mam nadzieję że kunszt Autora do o sobie znać
Tyraela - 2008-02-22, 23:55
:
Skończyłam "Wspomnienie lodu" - nie jest źle, spodziewałam się, że będzie dużo gorzej. Wątek romantyczny mnie rozbawił do łez ("Sójeczka, kochanie!"), Anomander przyprawił o westchnienia itp. Erikson tym razem nie dał ciała tak bardzo, jak był w stanie.
Zaraz po tym przeczytałam krótkie "Obrzęd krwi" Cunningham'a. Dupa imo, opowiadanie osadzone w Podmroku, znalazłam sporo nieścisłości zarówno w fabule, jak i w realiach. I opowiada w sumie o Drizzcie płci żeńskiej uprawiającym magię - to chyba mówi samo za siebie?

Więc sięgnęłam po "Księgę Strachu 2" i tu Runa znowu mnie zastanawia - czy jeśli książka nazywa się księga, musi ona tak wyglądać? Cholerne tomiszcze z czcionką dla niedowidzących, bo przecież objętościowo tylu opowiadań nie ma. Brakuje tylko metalowych okuć, słowo daję. Dobrze, że Runa nie wydała Welinu (vide Księga Wszystkich Godzin).
Tigana - 2008-02-22, 23:58
:
Skończyłem 10 tom Drizzta "Droga do świtu" bardzo przeciętne, nawet jak na standardy RASa, czytadło. Jedynie pojedynek magów był w miarę fajny, na resztę można opuścić kurtynę milczenia. Mam jeszcze jeden tom, ale zostawię go sobie na lepszą okazje. Póki co sięgnąłem po najnowszą powieść Łukjanienki "Brudnopis" - już początek wciąga - główny bohater wraca do własnego mieszkania, które okazuje się nie być jego własnością. A dalej jest jeszcze ciekawiej. No i ten rosyjski klimat.
Nabu Nezzar - 2008-02-23, 00:30
:
Wczoraj kupiłem sobie "Zombie survival" Maxa Brooksa i od razu zabrałem się do czytania. Książka tak mnie wciągnęła, że chwilowo "Wicher śmierci" poszedł w odstawkę.
O czym jest "Zombie survival"?
Pisząc krótko, jest to "podręcznik stanowiący klucz do przetrwania ataku żywych trupów" :-) Polecam wszystkim miłośnikom zombie :-P
Tyraela - 2008-02-23, 01:00
:
Nabu, to książka z serii "Magia dla początkujących", "Wychowaj sobie smoka" i "Działka moje hobby"? ;P
Ł - 2008-02-23, 01:03
:
Nabu Nezzar napisał/a:
Wczoraj kupiłem sobie "Zombie survival" Maxa Brooksa

Czy to nie jest taka śmieszna ksiązka która niedawno widziałem w empiku co jest drukowana tak że strony ma niby utytłane krwią w środku są reportaże z ludźmi co przezyli światowy wysyp zombich?
kurp - 2008-02-23, 11:03
:
Łaku napisał/a:
Czy to nie jest taka śmieszna ksiązka która niedawno widziałem w empiku co jest drukowana tak że strony ma niby utytłane krwią w środku są reportaże z ludźmi co przezyli światowy wysyp zombich?

To, o czym piszesz, to "Wojna zombie". I ten pomysł nie jest już tak dobry, jak "Zombie survival", IMHO :)
ajsber - 2008-02-24, 10:38
:
Toudisław napisał/a:
Teraz wezmę się za Zodiak Stephensona. Thriller ekologiczny. Mam nadzieję że kunszt Autora do o sobie znać


Chyba się rozczarujesz. To raczej wprawka.
Czytam Gemmella "Tarczę Gromu". Niezłe.
Prev - 2008-02-24, 14:05
:
Dobra, zacząłem czytać Diunę i już wiem czemu wielu mówi że to ciężka książka. Po pierwsze - dużo dialogów, mało akcji. Po drugie - w tą książkę trzeba się cholernie wczuć, trzeba poczuć ten klimat :p
Jak na razie idzie dość sprawnie, zobaczymy jak będzie dalej, powoli zaczynam lubić klasykę sf, mam nadzieję że dalsza część książki będzie równie ciekawa (bo niektóry po pierwszym rozdziale już odpadali xD)
batou - 2008-02-25, 12:49
:
Skończyłem Ptaśka Williama Whartona i na pewno nie była to ostatnia książka tego Pana, po którą sięgam. Powieść świetna, a Wharton zdecydowanie potrafi wywołać w czytelniku dużo skrajnych emocji. Główny bohater wzbudza sympatię chociaż jest kompletnym świrem. Pisarz mistrzowsko odmalował to co siedzi w głowie tego chłopaka. Tak wnikliwej charakterystyki postaci nie spotyka się w każdej książce.
Dziecięce marzenia, pasja, przyjaźń i obraz spustoszenia jakiego w ludziach dokonuje wojna. Bardzo, bardzo polecam.
ajsber - 2008-02-25, 15:01
:
batou napisał/a:
Skończyłem Ptaśka Williama Whartona i na pewno nie była to ostatnia książka tego Pana, po którą sięgam.


Myślę, że z ręka na sercu poleciłbym Ci "W Księżycową Jasną Noc" i "Tato". Obie świetne, każda inna. Cała reszta książek Whartona to już nie ten poziom, niektóre nawet odrzucają.

Prev napisał/a:
zacząłem czytać Diunę i już wiem czemu wielu mówi że to ciężka książka. Po pierwsze - dużo dialogów, mało akcji. Po drugie - w tą książkę trzeba się cholernie wczuć, trzeba poczuć ten klimat


Hm....nie wiem kto mówi, że to ciężka książka. Kompletnie, całkowicie i zupełnie się z tym nie zgadzam. To nadzwyczajna książka, jedyna o podobnym klimacie i kreacji świata. Doskonałość sama w sobie. Mądra, wieloznaczeniowa i świetnie napisana. Następne tomy są jeszcze bardziej niesamowite a "Bóg Imperator Diuny" jest jednym z najbardziej zapadających w pamięć. Fakt, że czasem trzeba sie skupić - ale nikt nie mówił, że to Harry P.
batou - 2008-02-25, 15:12
:
ajsber napisał/a:
Myślę, że z ręka na sercu poleciłbym Ci "W Księżycową Jasną Noc" i "Tato".

Na pierwszy ogień W Księżycową Jasną Noc. Nie od Ciebie pierwszego słyszę, że warto. Podobno nawet lepsza niż Ptasiek.

Co do Diuny to ekstremalnie trudna w odbiorze nie jest. Pierwszy (z kilku) razy czytałem ją chyba na początku liceum.

Aktualnie jestem gdzieś w połowie Urth Nowego Słońca Wolfe. Dla mnie rewelacja. Ta saga to jedna z najlepszych rzeczy jakie przeczytałem z fantastyki.
jeke - 2008-02-25, 15:20
:
batou napisał/a:
Skończyłem Ptaśka Williama Whartona i na pewno nie była to ostatnia książka tego Pana, po którą sięgam.


Hmmm, sięgając po inne możesz sie zawieść w oczekiwaniach. Ptasiek to moim zdaniem najlepsza i jedyna naprawdę warta przeczytania książka Whartona ( a propos - polecam również świetną ekranizację - reż. Alan Parker, w roli Ala młody Nicholas Cage).
Reszta książek Whartona niestety nie dorasta poziomem. ( niektóre nawet bardzo bardzo :/ ). Oczywiście moim zdaniem ;)

ajsber napisał/a:
Prev napisał/a:
zacząłem czytać Diunę i już wiem czemu wielu mówi że to ciężka książka. Po pierwsze - dużo dialogów, mało akcji. Po drugie - w tą książkę trzeba się cholernie wczuć, trzeba poczuć ten klimat


Hm....nie wiem kto mówi, że to ciężka książka. Kompletnie, całkowicie i zupełnie się z tym nie zgadzam. To nadzwyczajna książka, jedyna o podobnym klimacie i kreacji świata. Doskonałość sama w sobie. Mądra, wieloznaczeniowa i świetnie napisana. [...] Fakt, że czasem trzeba sie skupić - ale nikt nie mówił, że to Harry P.


Hihihi, no rzeczywiście Harry P. to to nie jest :mrgreen:
Właściwie nie mam nic mądrego do dodania, do tego co już napisał ajsber. Mogę sie jedynie podpisać i od siebie dorzucić, ze mało która książka wciągnęła mnie do tego stopnia. Pamiętam, że Diune czytałam dosłownie dniami i nocami w tempie ekspresowym - tom za tomem. Jak dla mnie to była rewelacja :)
Tigana - 2008-02-25, 17:24
:
batou napisał/a:
Na pierwszy ogień W Księżycową Jasną Noc. Nie od Ciebie pierwszego słyszę, że warto. Podobno nawet lepsza niż Ptasiek.

Nie wiem czy lepsza- ma pewno zdecydowanie inna. Bardziej "ptaśkowe" jest "Stado"
Skończyłem "Brudnopis" S. Łukjanienki - książka pozostawia duży niedosyt - chciałoby sie więcej niż tylko I tom. Z drugiej strony większosc pomysłów zawartych w tej powieści było już wykorzystanych w jego poprzednich powieściach - motyw wędrówki po różnych światach -"Spektrum", kasta ludzi o nadprzyrodzonych właściwościach - "Patrole", a sceny walki to faktycznie "Matrix". Więcej niebawem w dłuższej recenzji.
ASX76 - 2008-02-25, 18:25
:
Tigana napisał/a:

Skończyłem "Brudnopis" S. Łukjanienki - książka pozostawia duży nie dosyt - chciałoby sie więcej niż tylko I tom. (...)


Mówisz - masz... :-P Łukianienko napisał kontynuację, choć PL nie ma o niej pochlebnego zdania, delikatnie mówiąc.

Nie pisze się - "nie dosyt", lecz "niedosyt".
;) Jeśli w dalszym ciągu będziesz mnie doprowadzał na skraj rozpaczy błędami ortograficznymi, to nie ręczę za siebie. ;) Kto jak kto, ale uczony i recenzent w jednym ("wash & go" ;) ) ma obowiązek zachować czystość i nieskalaność ortograficzną. Ba, stanowić wzorek do naśladowania. :-P ;) :-)
Tigana - 2008-02-25, 18:28
:
ASX76 napisał/a:
Mówisz - masz... :-P Łukianienko napisał kontynuację, choć PL nie ma o niej pochlebnego zdania, delikatnie mówiąc.

Wiem - "Czystopis". Łukjanience z reguły lepiej wychodzą pierwsze tomy dylogii.
ASX76 napisał/a:
Ba, stanowić wzorek do naśladowania. :-P ;) :-)

To lepiej żeby się na tobie wzorowali - ja na ideał się nie nadaję :mrgreen:
makatka - 2008-02-25, 18:43
:
Wzorek a nawet szlaczek <pokwikuje z uciechy>

Nowego Łukjanienki nie czytawszy, aczkolwiek żescie mnie byli zmartwili, bo juz nie pierwsza osoba twierdzi, że dość marnie mu kniga wyszła :(

Ja sobie aktualnie po raz drugi poczytuję Pana Lodowego Ogrodu t.I, jakoż t.II stoi na półce od gwiazdki i się za niego zabrać nie mogłam, bo z pierwszego coś marnie pamiętałam kto z kim, jak oraz dlaczego. Tom pierwszy uległ pożyczeniu, nie wrócił "bo gdzieś na pewno jest, ale nie mogę znaleźć". Ostatnio udało mi się odkupić za marny grosik i sobie smakowicie poczytuję po raz kolejny. Czyta się błyskawicznie, z apetytem. Generalnie nie mogę się doczekać kiedy skończę i wsiąknę w kontynuację.

ASX76 - 2008-02-25, 22:55
:
Tigana napisał/a:

Wiem - "Czystopis". Łukjanience z reguły lepiej wychodzą pierwsze tomy dylogii.

To lepiej żeby się na tobie wzorowali - ja na ideał się nie nadaje :mrgreen:


Ad.2
Z kolei w tym zdaniu, powinno być "ę" - "nadaję", ponieważ druga osoba czasu teraźniejszego ma końcówkę "esz".

Osobnik zatruty miłością, która naruszyła mu "względną równowagę pod kopułą" nie spełnia surowych kryteriów ideału i tym samym żadną miarą nie nadaje się na forumowego bożka. :-P
Nie masz więc innego wyjścia, jak tylko z uśmiechem na ustach przyjąć niebywale zaszczytne miano Wzoru i dokładać wszelkich starań, żeby lud Zaginionej Biblioteki biorąc z Ciebie przykład (za wyjątkiem aktów zniewalających... ;) ), prowadził dobre, mądre i cnotliwe życie w tej Krainie Powszechnej Szczęśliwości. ;) Tyś Wybrańcem. ;) :-P

Ad.1
Z tą regułą o której wspomniałeś pozwolę sobie się nie zgodzić. Uważam ją za zbyt daleko (w maliny ;) ) idącą tezę. Na przykład w Głębii (traktuję ją jako dylogię, bo krótkie opowiadanie to chyba za mało, żeby mówić o czymś więcej), Linii Marzeń czy "Zimnych błyskotkach gwiazd" jakoś nie odczułem, żeby drugie części były słabsze od pierwszych. Dla mnie całości "ładnie grały i śpiewały". :-)

Zbliżam się do końca lektury "Brudnopisu" i choć lubię twórczość Łukianienki, to uczciwie przyznam, że rewelacja to nie jest. Czyta się lekko, miło i przyjemnie (jak to zazwyczaj u tego autora bywa), jednak czegoś mi tu brakuje. Jak dokończę, może napiszę coś więcej.
Tigana - 2008-02-25, 23:12
:
ASX76 napisał/a:
Tyś Wybrańcem. ;) :-P

Właśnie biorę się za "Bezgłośną klingę" RASa - ludu ZB bierz ze mnie przykład :badgrin:
Jest to kontynuacja przygód naszego ukochanego drowa, który tym razem będzie musiał zmierzyć się w własnym druhem - drużynowym Wulfgarem. Tyle przynajmniej zrozumiałem z okładki.
Regissa - 2008-02-26, 11:49
:
ajsber napisał/a:
Myślę, że z ręka na sercu poleciłbym Ci "W Księżycową Jasną Noc" i "Tato". Obie świetne, każda inna. Cała reszta książek Whartona to już nie ten poziom, niektóre nawet odrzucają.

Dołączę się do zgodnego chóru i z gorliwością polecę Ci "W księżycową jasną noc" (no, dobra, "Tato" też jest niezła, czego nie można powiedzieć o ekranizacji... tą zdecydowanie odradzam). Co do reszty książek Whartona, to ja mam taką prywatną teorię, że tego autora należy przeczytać jak najwięcej w pewnym wieku, bo później właśnie jakoś odrzuca... Tak przynajmniej było w moim przypadku, który nie musi być szlaczkiem ani wzorkiem :mrgreen:

A ja w obecnej chwili podczytuję sobie "Dym i lustra" Gaimana i powiem, że opowiadania różnie mnie wciągają, ale w większości bardzo :) I to na pewno nie będzie ostatnia książka tego autora, którą w łapki wzięłam :mrgreen:
MadMill - 2008-02-26, 11:58
:
Regissa napisał/a:
A ja w obecnej chwili podczytuję sobie "Dym i lustra" Gaimana i powiem, że opowiadania różnie mnie wciągają, ale w większości bardzo :) I to na pewno nie będzie ostatnia książka tego autora, którą w łapki wzięłam :mrgreen:

Dobra i grzeczna dziewczynka. :mrgreen: Znasz się na rzeczy. :D

Atrament Duncana w domciu i Miecz Liktora Wolfe'a w komunikacji miejskiej - to drugie niebezpieczne, bo wczoraj przegapiłem swój przystanek - nie pierwszy raz z resztą. ;P
Maeg - 2008-02-26, 12:19
:
A ja robię sobie przerwę od fantastyki. Teraz czytam książkę Kōbō Abe Kobieta z wydm. Jeden z bardziej znanych pisarzy pochodzących z Kraju Kwitnącej Wiśni. Sama książka opowiada o nauczycielu który z zawodu jest entomologiem. Podczas jednej z wypraw w poszukiwaniu nowego rodzaju owadów trafia do pewnej wioski w której zaoferowano mu nocleg. W tym momencie sprawy zaczynają się komplikować.
Kobietę z wydm czyta się przyjemnie, nie nudzi a refleksje autora na temat życia nie nużą, nie sprawiają wrażenia jakby próbował on na siłę nam narzucić swój punkt widzenia. A najważniejszy w tej książce jest piasek. ;)
Toudisław - 2008-02-26, 12:35
:
Ja czytam 3 rzeczy na raz XD Powoli i sukcesywnie czytam Zodiak do tego wieczorkami po kawałeczku Nowego Wspaniałego Świata i teraz w komunikacji miejskiej czytam jeszcze Nocną Straż. Ta ostania nie zachwyca niestety :/ Czyta się dobrze ale ja zawsze lubiłem cykl o straży a tym razem jakoś nie czuje tego co zawsze
jeke - 2008-02-26, 12:39
:
Ja również, tak jak Magiel, zrobiłam sobie przerwę od fantastyki.

Od długiego czasu stała na półce i czekała, czekała, czekała... w końcu po nią sięgnęłam - Wykłady o Don Kiszocie W. Nabokova
Wpierw jednak musiałam "przypomnieć" sobie Don Kichota Cervantesa. Bez tego sie nie dało. I dobrze, bo czytanie opowieści o Don Kichocie i jego wiernym giermku Sancho Pansie niezmiennie sprawia mi wielką przyjemność. Chyba sie starzeję, ale czasem tęskni mi sie za idealizmem w kiszotowskim wydaniu ;)

Wracając do Wykładów... - jest to zapis wykładów Nabokova prowadzonych w latach 50-tych na Harvardzie. Bardzo rzetelne podejście do tematu, podparte wieloma cytatami i co ważne, ukazujące "wariata" Kichota w zupełnie innym świetle. I ten język...ech <rozmarzenie>
Naprawdę dobrze się czyta.
Nieznany - 2008-02-26, 22:40
:
Zabieram się za "Pierwszy krok" Adama Przechrzty, jeszcze go nie postawiłem (tego kroku). :mrgreen:
ASX76 - 2008-02-27, 11:30
:
Tigana napisał/a:

Właśnie biorę się za "Bezgłośną klingę" RASa - ludu ZB bierz ze mnie przykład :badgrin:

Tą drogą, wiodącą na manowce, nie podąży lud "ZBooków". Zawierzyliśmy Ci naszą przyszłość, a Ty tak nam się odpłacasz :?: :shock: //pisowcy :-P ;)

Nie będziemy także tolerować Twojej herezji ani niczyjej innej. Jako Capo di Tutti Capi Inkwizycji skazuję Cię, fałszywy proroku, na stos. Niechaj oczyszczająca moc świętego ognia wypali wszelką niegodziwość. Popioły zostaną rzucone na wiatr, aby śpiewał pieśń smutku o kolejnej utraconej nadziei. ;) :-P

Zrobiłem sobie przerwę ( ;) ) od "Brudnopisu" (jak wspominałem wcześniej, nie przekonuje mnie ta kniga) i wziąłem się na "Retrospektywa", tom 2. No i wreszcie moje oczekiwania zaczęły się spełniać. "Wchłonąłem" trzy pierwsze opowiadania: "Trupiarz" (bardzo ciekawe), "Pamiątka po Melody" (też niczego mu nie brakuje, złego słowa nie powiem) i "Piaseczniki" (wspaniałe :!: :-) ).
Zła - 2008-02-27, 15:01
:
Zaczęłam czytać Kłamstwa Lockea Lamory
Jestem na samym początki i podoba mi się... chociaż denerwują mnie ciągłe skoki do tego co już się wydarzyło. Nie podoba mi się to i pewnie, jeśli tak dalej będzie, do końca książki nie będzie mi się podobać, ale jestem ciekawa historii Lamory.
Tigana - 2008-02-27, 18:59
:
ASX76 napisał/a:
Tą drogą, wiodącą na manowce, nie podąży lud "ZBooków". Zawierzyliśmy Ci naszą przyszłość, a Ty tak nam się odpłacasz :?: :shock: //pisowcy :-P ;)

Odejdź fałszywy proroku, heretyku i wichrzycielu - tylko ścieżka RASa może poprowadzić nas do świetlanej przyszłości.
A tak nawiasem mówiąc to ten RAS jest chyba najsłabszy z dotychczas przeze mnie czytanych - Entreri robi sie miękki, a inni bohaterzy robią sobie psychoanalizę - koszmarek. Chyba się wezmę za "Czarną banderę" Jacka Komudy.
Toudisław - 2008-02-27, 19:47
:
Właśnie skończyłem Nocną Straż Pratchetta. Początek był dal mnie ciężki ale teraz mogę stwierdzić, że to naprawdę dobra książka. Pratchett od jakiegoś czasu już zmieniał styl a teraz osiągnęło apogeum. Pratchett jest może coraz mniej śmieszny ale książka na tym nie traci. Jest coraz bardziej poważny i refleksyjny

Teraz biorę się za Grę Endera i zobaczymy co z tergo będzie
Zireael - 2008-02-28, 00:27
:
Dopadł mnie kolejny kryzys czytelniczy. --_-
Czytam Boską komedię w zastraszającym tempie dwóch, trzech pieśni dziennie.
I bynajmniej nie pociesza mnie myśl, że jak tylko ją skończę, to muszę biec do biblioteki po Imię róży.
Jednakowoż, w tak zwanym międzyczasie, biorąc przykład z Preva zaczęłam(po raz trzeci...? Czwarty?) Diunę. I po raz pierwszy zrobiła na mnie aż takie wrażenie. Już jej nie rozpatruję w kategorii nudziarstwa przez które się człowiek przebija z mozołem. Czy awansuje do kategorii pozycji fascynujących- czas i kolejne rozdziały pokażą.
Nabu Nezzar - 2008-02-28, 14:03
:
Błyskawicznie (jak na mnie:P) skończyłem "Zombie survival" i zabrałem się od razu za kolejną książkę Maxa Brooksa "Wojna zombie". Tym razem nie jest to poradnik, lecz relacje różnych osób nt. wydarzeń znanych jako m.in. Wojna Z.
Ta wojna miała wiele nazw: Wielki Kryzys, Lata Ciemności, Chodząca Zaraza, ostatnio doszły także nowsze i bardziej chwytne,
jak Światowa Wojna Z, czy Pierwsza Wojna Z. Osobiście ta ostatnia bardzo mi się nie podoba, bo zdaje się wskazywać na nieuchronność Drugiej Wojny Z. Jak dla mnie, to była po prostu Wojna Zombie, Wojna Z.
Wielu zakwestionuje poprawność naukową terminu zombie, ale z trudem przyjdzie znaleźć bardziej powszechnie przyjęty termin na te przerażające stwory, przez które nieomal wyginęliśmy. Zombie to słowo niosące w sobie olbrzymi ładunek negatywnych emocji, w niezrównany sposób ożywiające wspomnienia i przeżycia, które są treścią tej książki.

Czyta się równie dobrze jak poprzednią książkę Brooksa :-)
Tanit - 2008-02-28, 14:39
:
Chodziło za mną, chodziło... aż bezczelnie wskoczyło na plecy :mrgreen:
Zabrałam się za 'Pana Lodowego Ogrodu' Grzędowicza. jestem na 40 stronie (lubię czytać w mpk^^) i wychwyciłam już 3 literówki i brak przecinka :DD
A tak poważniej... o ile coś kolwiek można powiedzieć po 40 stronach lektury... no, podoba mi się i chyba łyknę dość szybko, bo już na mnie Templariusze czekają xP

Au revoir
Tigana - 2008-02-28, 15:47
:
"Czarna bandera" Jacka Komudy rządzi. Jestem po dwóch opowiadaniach i powiem jedno - czyta się świetnie, a Jack Sparrow to wypłosz w porównaniu z bohaterami Komudy :mrgreen: . Wracam do książki.
MadMill - 2008-02-28, 15:54
:
Ja też kcem. //panda

Ja kończę zaczętą po południu książkę Strugackich - Przyjaciel z piekła. Mnie się tam bardzo podoba, trochę zakurzone, ale takie lubię. :mrgreen:

W kolejce Kochali się aż strach. Zacznę za jakąś godzinkę pewnie. ;) Zobaczymy jak "młodzież" się prezentuje. :P
Regissa - 2008-02-29, 21:51
:
"Dym i lustra" za mną. Przyjemne, nie powiem :) Teraz dopadła mnie klasyka, czyli Zajdel w postaci "Cylindra van Troffa". Jak dotąd przeczytałam tylko wstęp, więc za dużo Wam teraz nie opowiem ;)
Lesij - 2008-02-29, 21:53
:
A ja poczytuję czytadło z gazety- "Wybranka Bogów"
Wysokie Obcasy wymiatają normalnie XD
Rozprzestrzeniacze kobiecej fantastyki...
Prosz bardzo...
Opowieść o wikingach tylko zahaczająca o tematy boskie i nadprzyrodzone. Pojawiają sie wieszczki i znachorowie, ale, przynajmniej na riazie nie doszedłem do jakichś fajerwerków magicznych...
Styl jest dziwny. Narrator- wszechwiedzący i co dziwne cały czas pisze w czasie teraźniejszym O_O
Może to wina tłumaczki, ale czesto są całe łańcuchy powtórzeń.
Tyraela - 2008-02-29, 22:10
:
Lesij a może tak coś więcej?
MadMill - 2008-02-29, 22:50
:
Byłem "odcięty" od Kochali się, aż strach, a bo szybko i przyjemnie się to czytało wczoraj. Nie ma tego złego, bo dzięki temu skończyłem Miecz liktora, trzeci tom Księgi nowego słońca autorstwa Wolfe'a. Świetne. :))

Dalej czytam antologie, ale zaczęło też Cytadelę autarchy, czyli KNS tom 4. ;) Wolfe jest super i basta. :P
Lady_Aribeth - 2008-03-01, 20:30
:
Niedawno skończyłam Kosiarza Pratchetta i już miałam się brać za Żywe Srebro Stephensona, ale znowu mi coś przeszkodziło. Tym razem przeszkoda nazywa się Przenajświętsza Rzeczpospolita Piekary. Zastanawiałam się od pewnego czasu czym się tak ludzie w tym Piekarze zachwycają (jedna dziewczyna to prawie spazmów dostała, jak mi polecała Mordimera o_O ), a że jedyną książką tegoż autora jest właśnie "Przenajświętsza..." to po nią sięgnęłam o_O . Po ponad 80 przeczytanych stronach stwierdzam, że książka ani mnie nie przeraża, ani szokuje, ani zadziwia, ani zachwyca, tylko co najwyżej nudzi O.o". Szukam dowodów niebywałego talentu Piekary, ale skutecznie się przede mną ukrywa o_O .
ASX76 - 2008-03-01, 22:52
:
Piekara i niebywały talent :?: :badgrin: Jedno ma się tak do drugiego, jak kożuch do kwiatka.
J.P., jak na realia polskiego fantastycznego światka, całkiem nieźle radzi sobie z "piórem", choć kudy mu do: Brzezińskiej, Sapkowskiego, Szostaka czy Grzędowicza. Używając słowa zaczerpniętego z terminologii piłkarskiej - jego twórczość to druga polska liga. :-P Ni mniej, ni więcej.
Z Piekary, jeśli już musisz ( ;) ), to najlepiej od razu wziąć się za pierwszy "odcinek" taśmowej produkcji o inkwizytorze. ;)
Lesij - 2008-03-01, 23:01
:
AS, to chyba nie tutaj, a w temacie o Piekarze...
A tak btw- popieram i podpisuję się czterema łapami pod tym co nabazgrałeś ;)
Lady_Aribeth - 2008-03-01, 23:07
:
ASX76 napisał/a:
Z Piekary, jeśli już musisz ( ;) ), to najlepiej od razu wziąć się za pierwszy "odcinek" taśmowej produkcji o inkwizytorze. ;)


Jak już zaczęłam tą nieszczęsną "Przenajświętszą..." to już ją skończę xD. Z czystej ciekawości, czy autor ma jakieś przebłyski natchnienia, czy wszystko pisze tak monotonnie... xD.
Ale aż mi trochę szkoda tych wszystkich jego fanów, którzy bezkrytycznie podchodzą do każdego jego 'dziełka' xD
Lesij - 2008-03-01, 23:14
:
Chyba raczej to drugie...
Jest typowym obiektem rozdmuchania. I to rozdmuchania porządnego...
ASX76 - 2008-03-01, 23:18
:
Lady_Aribeth napisał/a:
(...)
Ale aż mi trochę szkoda tych wszystkich jego fanów, którzy bezkrytycznie podchodzą do każdego jego 'dziełka' xD


To akurat jedna z najsłabszych książek Piekary.
Cykl opowiadań o Mordimerze jest zupełnie o czym innym (inkwizycja, te sprawy...), jest więc jakaś szansa, że przypadnie Ci do gustu. Ot, całkiem sympatyczne czytadełka, nad którym sporo czytelników fantasy w naszym pięknym kraju, lubi miło spędzać czas. Ja, co prawda się do nich nie zaliczam, ale to nieistotny szczegół. :-P
P.S. Toudisław może ma coś z tego na stanie... ;)
Tyraela - 2008-03-01, 23:25
:
ASX76 napisał/a:
to najlepiej od razu wziąć się za pierwszy "odcinek" taśmowej produkcji o inkwizytorze.

Żartujesz chyba? Z całej Piekary Mordimera odradzałabym najbardziej, bodajże Elektra się przez to zraziła xD są lepsze utwory, chociażby niektóre opowiadania z "Świata pełnego chętnych suk" albo najlepsze chyba "Necrosis".
ASX76 - 2008-03-02, 00:03
:
Tyraela napisał/a:

Żartujesz chyba? Z całej Piekary Mordimera odradzałabym najbardziej, bodajże Elektra się przez to zraziła xD są lepsze utwory, chociażby niektóre opowiadania z "Świata pełnego chętnych suk" albo najlepsze chyba "Necrosis".


Dla mnie osobiście i jedno i drugie i trzecie to makulatura, bez stopniowania poziomu "atrakcyjności", jeśli już mam być poważny.
Tigana - 2008-03-02, 00:09
:
A ja właśnie przeczytałem najnowsze opowiadanie Anny Brzezińskiej o babci Jagódce - "Babie lata" - bardzo dobre. Polecam.
Aktualnie jestem w połowie "Czarnej bandery" Komudy, "Bezgłośnej klingi" RASa i jeszcze zaczynam kolejną książkę o psychopatycznym mordercy - "Czerwoną maskę" Mastertona - i kto tu mówi, że ja nie mam dobrego gustu //pisowcy
Tyraela - 2008-03-02, 00:35
:
A dla mnie właśnie cykl w Mordimerze to papier toaletowy - zapraszam do wątku o owym autorze xD

Żeby nie było offtopa - ja czytam od kilku dni "Amerykańskich Bogów" Gaimana, idzie mi wolno, ale głównie z tego powodu, że nie mam ochoty na czytanie O.o a zapowiada się dość ciekawie, zobaczymy. Ostatni raz czytałam Gaimana w szóstej klasie podstawówki xD
gagasia - 2008-03-04, 19:37
:
Czytam właśnie Gaimana "Nigdziebądź" i jestem oczarowana. Ciekawa fabuła, dobry styl. Super.
Toudisław - 2008-03-05, 12:02
:
Tyraela napisał/a:
Żeby nie było offtopa - ja czytam od kilku dni "Amerykańskich Bogów" Gaimana

Czytaj Dalej bo to dobra książka jest. No i jest seks więc ma u ciebie plusa
gagasia napisał/a:
Czytam właśnie Gaimana "Nigdziebądź" i jestem oczarowana. Ciekawa fabuła, dobry styl. Super.

Fajna książeczka ale to nie jest szczyt umiejętności


Przeczytałem "Cień kata" Wolfa i muszę powiedzieć, że chyba mnie wciągnęło bo następne tomy już czekają w kolejce. Wolf może i piszę lekko specyficznie ale mnie wciąga. Fajnie się czyta po prostu.
A teraz dzięki Elektrze czytam Gwiazdy moim przeznaczeniem. Książka dobra czyta się szybko i przyjemnie. Największą zaletą jest postać głównego bohatera i jego obsesja.

Kończę Gwiazdy i biorę się za gdzie dawniej śpiewał ptak. Fajne ale jakieś mroczne i zimne. Autorka roztacza dość pesymistyczną wizję przyszłości. Książka dość dobra a szczególnie gdy weźmie się pod uwagę w którym roku została napisana.
ASX76 - 2008-03-05, 14:26
:
Toudisław napisał/a:
(...)Kończę Gwiazdy i biorę się za gdzie dawniej śpiewał ptak. Fajne ale jakieś mroczne i zimne. Autorka roztacza dość pesymistyczną wizję przyszłości. Książka dość dobra a szczególnie gdy weźmie się pod uwagę w którym roku została napisana.


Jedną z rzeczy, które najbardziej rzucają się w oczy w książce jest to, że Wilhelm ma bardzo negatywne zdanie o klonowaniu ludzi i ostrzega przed jego konsekwencjami. Utwór, jak to się zgrabnie określa, ma już swoje lata i współcześnie można go odbierać jako nazbyt daleko idący w swojej wrogiej do "powielania" wymowie. Niemniej jednak jest to, jakby nie patrzeć, fantastyka, a nie np. rozprawa naukowa i właśnie dlatego, mnie osobiście to nie przeszkadzało, tym bardziej, że książka jest naprawdę bardzo dobra i mocno zapada w pamięć. Wizja przyszłości tu przedstawiona jest jeszcze wyraźniej pesymistyczna i ponura, a nawet przerażająca, gdy postawi się w sytuacji bohaterów... (nie piszę których, bo sam do tego dojdziesz).
Jednostki które za wszelką cenę podporządkowują się ogółowi, nawet kierując się słusznymi w teorii ideami, lecz całkowicie rezygnując z indywidualizmu, tracą człowieczeństwo, stają się kimś innym, obcym... Autorka potrafi w kilku zdaniach oddać cały tragizm sytuacji danej postaci, a w ogólniejszym wymiarze - całej społeczności, bez popadania w przesadę, po prostu wiarygodnie i prawdziwie. Nie sposób przejść obok tego obojętnie.
Jak dla mnie to jedna z najbardziej wartościowych pozycji s-f. :-)

Tigana-san :arrow: Proszę wybaczyć, ale... RAS i Masterton... to jest chore... :-P Twoje niektóre masochistyczne skłonności i fascynacje książkowe nieodmiennie budzą we mnie przerażenie. Czasami mam przez to koszmary: przede mną leży makulatura w postaci sterty książek Mastertona czy innego RAS-a, a ja mam to wszystko przeczytać. :-x ;) :-P
Tigana - 2008-03-05, 16:19
:
ASX76 napisał/a:
Tigana-san :arrow: Proszę wybaczyć, ale... RAS i Masterton... to jest chore... :-P Twoje niektóre masochistyczne skłonności i fascynacje książkowe nieodmiennie budzą we mnie przerażenie.

RASa czytam w ramach odmóżdżania po sprawdzianach gimnazjalistów :P Mastertona z recenzenckiego obowiązku. Dzisiaj dla odmiany wypożyczyłem z biblioteki Forda i jego "Fizjonomikę" , ale najpierw (tez z miejskiej wypożyczalni) zajmę się Johnem Connellym i jego "Złymi ludźmi" - zapowiada się ciekawy horror o wyspie, jej mieszkańcach i mrocznej tajemnicy z przeszłości.
Dabliu - 2008-03-05, 20:20
:
Toudisław napisał/a:
Przeczytałem "Cień kata" Wolfa i muszę powiedzieć, że chyba mnie wciągnęło bo następne tomy już czekają w kolejce. Wolf może i piszę lekko specyficznie


W tym wypadku "specyficznie" oznacza wspaniały, piękny w swej prostocie, ale i wysoce wysublimowany, wielce sugestywny styl oraz spokojną, niespieszną narrację napiętnowaną niezwykłą wręcz wrażliwością i wyczuciem, a także "mentalnym okiem" wyczulonym na ukryte piękno i nienachalną, bezpretensjonalną mądrość bijącą z każdego zdania //kas

Toudisław napisał/a:
A teraz dzięki Elektrze czytam Gwiazdy moim przeznaczeniem. Książka dobra czyta się szybko i przyjemnie. Największą zaletą jest postać głównego bohatera i jego obsesja.


Czytaj czytaj, bo to wspaniała powieść. Jedna z moich ulubionych. Poza tym, naprawdę zgrabnie trawestuje "Hrabiego Monte Christo"... :-)
Jander - 2008-03-05, 21:12
:
Dabliu napisał/a:
Poza tym, naprawdę zgrabnie trawestuje "Hrabiego Monte Christo"... :-)

A można prosić o coś więcej na ten temat? ;)
Toudisław - 2008-03-05, 21:30
:
Dabliu napisał/a:
W tym wypadku "specyficznie" oznacza wspaniały, piękny w swej prostocie, ale i wysoce wysublimowany, wielce sugestywny styl oraz spokojną, niespieszną narrację napiętnowaną niezwykłą wręcz wrażliwością i wyczuciem, a także "mentalnym okiem" wyczulonym na ukryte piękno i nienachalną, bezpretensjonalną mądrość bijącą z każdego zdania //kas

Aleś komplementa walnoł :D
A tak na poważnie to pod tym się nie podpiszę. Cień mi się podobał ale nie mogę powiedzieć, że się rozpływam w zachwytach. Nie widzę tych cudów i nie wiem czego. Książka jest po prostu dobrze napisana i może tempak jestem ale jak na razie tych super ambitnych treści nie widzę i tyle. No przekonamy się co dalej
Dabliu napisał/a:
Czytaj czytaj, bo to wspaniała powieść. Jedna z moich ulubionych. Poza tym, naprawdę zgrabnie trawestuje "Hrabiego Monte Christo"... :-)

Już skończyłem. Zakończenie naprawdę dobre ;) to kwintesencja tej książki. To co się tam stało nie dawało mi spokoju. Książka zachwyca głównie dzięki dwóm postacią Foylejowi i Lodowej książnice.
Jander napisał/a:
A można prosić o coś więcej na ten temat? ;)

Chodzi o zachowanie głównego bohatera. Książka, rzeczywiście ma wile wspólnego z hrabią.
batou - 2008-03-05, 21:41
:
A ja się podpiszę pod tym co napisał Dabliu. Wcale sporo nie przesadził ;) Co do cudów i ambitnych treści to jeszcze będą ;) Wolfe niczego dosłownie i wprost nie wciska, a całe mnóstwo rzeczy odkrywamy w trakcie lektury. Wszystko jest bardzo dobrze przemyślane i nic w tu się nie dzieje bez powodu. Tą sagę trzeba przeczytać przynajmniej do 4 tomu, żeby mieć obraz tego jak Wolfe pisze. Dla mnie rewelacja.

Czytam Tańce na śniegu Łukjanienki. Pierwszy kontakt z tym autorem i szczerze mówiąc nie tego się spodziewałem. To dla mnie bardziej przygodówka dla młodzieży, prawie w stylu Niziurskiego, niż fantastyka. Nie powiem, żeby się źle czytało, ale jestem zaskoczony. Zobaczymy jaki będzie Labirynt odbić, bo to od tej książki wcześniej chciałem zacząć czytać Łukjanienkę.
Tigana - 2008-03-05, 22:15
:
batou napisał/a:
To dla mnie bardziej przygodówka dla młodzieży, prawie w stylu Niziurskiego, niż fantastyka. Nie powiem, żeby się źle czytało, ale jestem zaskoczony. Zobaczymy jaki będzie Labirynt odbić, bo to od tej książki wcześniej chciałem zacząć czytać Łukjanienkę.

No bo "Tańce na śniegu" to właśnie taka przygodówka dla młodzieży, twój drugi wybór znacznie lepszy.
"Gwiazdy moje przeznaczenie" - książka dobra, ale nie powalająca, a główny bohater bardziej mnie wkurzał niż fascynował.
ajsber - 2008-03-06, 22:34
:
batou napisał/a:
A ja się podpiszę pod tym co napisał Dabliu

I ja też. Całą te epopeje czytałem już wiele lat temu ale do dziś pamiętam - piękny język i styl. Jakość nietuzinkowa>w przeciwieństwie do "Rycerza" :(

Tigana napisał/a:
Gwiazdy moje przeznaczenie" - książka dobra, ale nie powalająca, a główny bohater bardziej mnie wkurzał niż fascynował.

Czy chodzi o powieść Bestera ? Jeśli tak to pozwolę sobie być w opozycji. Książka bardzo dobra i powalająca. Główny bohater nie fascynował ? Cóż, czy aby to było jego przeznaczeniem ?


Czytam "Lwa Macedonii" Gemmella. Całkiem, całkiem. Lubię te czasy i tę stylizację.
Toudisław - 2008-03-06, 23:10
:
ajsber napisał/a:
Jakość nietuzinkowa>w przeciwieństwie do "Rycerza" :(

Nie strasz --_- Kupiłem i mam nadzieję się nie zawieść.
batou napisał/a:
Czytam Tańce na śniegu Łukjanienki. Pierwszy kontakt z tym autorem i szczerze mówiąc nie tego się spodziewałem.

Bo to w cale nie jest jego the best Of

Skończyłem Gwiazdy moim przeznaczeniem i Gdzie dawniej śpiewał ptak. Kawał dobrej SF. Klasyka Klasyki. Ale muszę na jakiś czas odpocząć od SF.

Teraz czytam Galeony Wojny.
Jacek się popisał. Jak na razie czyta się Bardzo Bardzo dobrze. Akcja język i fajna atmosfera. To chyba będzie jego najlepsza książka ;) Zobaczymy
MadMill - 2008-03-06, 23:23
:
ajsber napisał/a:
Jakość nietuzinkowa>w przeciwieństwie do "Rycerza" :(

Z tego co słyszałem to Rycerz nie jest zły. On jest jakby nie tego autora, jakby go ktoś inny pisał, podobno o wiele lżejszy niż wszystko inne Wolfe'a. Kiedyś się zweryfikuje, ale jeszcze przede mną 200 stron Cytadeli Autarchy. Cudeńko. ;)
No i Wolfe mnie wciąga i porywa po raz kolejny, że odkładam inne książki i czytam jego. ;)
ajsber - 2008-03-07, 21:48
:
MadMill napisał/a:
Z tego co słyszałem to Rycerz nie jest zły. On jest jakby nie tego autora, jakby go ktoś inny pisał, podobno o wiele lżejszy niż wszystko inne Wolfe'a


Być może, gdybym nie wiedział kto jest autorem, powiedziałbym o tej książce zupełnie inne rzeczy, tymczasem jednak oczekiwałem po prostu Wolfe`a a nie mało odkrywczej ( żeby nie rzec wcale ) powtórki z innych pisarzy i to w wersji dla baardzo początkujących wielbicieli fantasy.
Tigana - 2008-03-07, 22:28
:
Czytam "Złych ludzi" J. Connolly'ego i z każda stroną jest coraz ciekawiej - tak dużej dawki psychopatycznych morderców już od dawna nie spotkałem w jednej książce. Najfajniejszy jest Moloch, ale i reszta równo potrzaskana. Ciekawe tylko co zrobi im wyspa :badgrin:
wred - 2008-03-07, 22:42
:
Zaślubiny Patyków - Jonathana Carrolla - Piękna książka o przeznaczeniu, miłości, tragedii i powikłanych ludzkich (i nie tylko) losach. Napisana w sposób absolutnie zakręcony, urzekający, baśniowy i dramatyczny. Nie pozwala się oderwać. Czasami zastanawiam się czy Gaiman się na Carrollu trochę nie wzoruje bo są bardzo podobnie zakręceni. Polecam.
gagasia - 2008-03-09, 11:12
:
Ja wczoraj dostałam "PS. Kocham cię" i dziś się za nia wezmę. W końcu czasem trzeba przeczytać coś lekkiego i łatwego.
Tigana - 2008-03-09, 12:00
:
Zakończyłem Connolly'ego - dobry, a miejscami bardzo dobry horror. Zmieniłem tylko zdanie na temat największego świra w książce - to zdecydowanie Willard :badgrin:
Co teraz? Czekam na paczkę z drugim tomem "Ragnaroku 1940" Morki i "Wiedźmy.com" E. Białołęckiej. Ewentualnie wezmę się w końcu za Forda i jego wizję przyszłości - tylko z czasu na wszystko brakuje.
ASX76 - 2008-03-09, 14:38
:
"Empire V" - postmodernistyczne dzieło ( to określenie jest tu jak najbardziej na miejscu) Wiktora Pielewina. Do tej pory zbytnio nie przepadałem za utworami z tego nurtu, ale... właśnie zmieniłem zdanie, przynajmniej w odniesieniu do twórczości tego pana. Duża erudycja, kapitalne poczucie humoru (nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak setnie ubawiłem podczas lektury - całe szczęście, że nie mam żadnych problemów "hydraulicznych", bo inaczej musiałbym podkładać pampersa albo pieluchę ;) ) i fajny styl. Omal sobie nie wywichnąłem szczęki ze śmiechu, gdy czytałem o szkoleniach wampirów (teraz, na wszelki wypadek podtrzymuję ją od dołu ;) ). Jest to również (o)powieść o nas, o tym, co w nas dobre i złe, a raczej głównie to ostatnie ( :-P ), bardzo inteligentnie i z polotem wykpiwa otaczającą nas rzeczywistość... Palce lizać :!: xDDD Do diaska, ależ to pychota. xDDD
Specjalnie sobie dawkuję lekturę, żeby starczyło na jak najdłużej..., choć jutro chyba nie dam rady oprzeć się pokusie i całość "wchłonę' niczym gąbka wodę. xDDD

P.S. A Pielewin wkrótce doczeka się wątku poświęconego jego twórczości... Nawet nieco się poświęcę i zacytuję kilka smakowitych kąsków dla zachęty, bo szkoda, żeby pozostały bez echa...
MadMill - 2008-03-09, 18:28
:
Delektuję się Domem Burz, dla mnie cud miód i orzeszki. Poza tym przeplatam lekturę książkami: Drapieżność naszego wieku - Strugaccy i chyba wezmę się za Żywe srebro
Elektra - 2008-03-10, 09:18
:
Zaczęłam wczoraj czytać Utraconą historię Mary Gentle.

Ma to być pewna alternatywna historia Europy. Zaczyna się od zapisków pewnego historyka, który odkrył nieznane wcześniej materiały dotyczące kobiety, która dowodząc armią najemników miała wielki wpływ na losy naszego kontynentu w drugiej połowie XV wieku. Początek historii Aszy zdegustował mnie. Najpierw mamy do czynienia z gwałtem na ośmiolatce, parę stron później następne wykorzystywanie dziecka... Jeśli dalej będzie tak samo, co jest całkiem prawdopodobne, to mam wrażenie, że sobie daruję. Bo powieść powieścią, wiem, że z reguły takie wątki nie są najważniejsze, chociaż pewnie mają wpływ na dalszy ciąg, rozwój bohaterki i takie tam, ale jednak nie mam ochoty o tym czytać. I jakoś nie mam też ostatnio zapału do czytania o małoletnich bohaterach podbijających świat.

Wiem, że ciężko oceniać książkę po trzydziestu stronach, ale ta mi wybitnie nie podchodzi.
Romulus - 2008-03-10, 12:46
:
Ja czytam aktualnie "Widmo 'Alchemika'". W dalszym ciągu autor trzyma wysoki poziom. I choć jest to "tylko" space opera - to chyba jedna z najlepszych jakie czytałem. Akcja pędzi do przodu, aczkolwiek nie na złamanie karku i jest czas podelektować się stworzonym wszechświatem. A to z kolei ułatwia mnóstwo głównych bohaterów, bo trudno tak jednoznacznie wytypować jednego (chyba że Joshuę Calverta). Świetny pomysł na fabułę. I, co najważniejsze, wcale nie marnowany w miarę rozwoju akcji. Nie zawsze jest oczywisty podział na "złych" i "dobrych". Zakończenia nie da się przewidzieć. Myślę, że nie będzie to takie po prostu uzycie cudownej broni (choć blurb z tomu 3 coś takiego chyba sugeruje). Tak, czy siak nie wiadomo, jak pokonać "złych", a rasa "obcych" (takich udomowionych :) ) wcale nie kwapi się z udzielenim odpowiedzi, żeby ludzie sami ją odkryli, bo dla każdego gatunku ma ona inne znaczenie.

Jednym słowem, cho9ć jestem na 200 stronie drugiego tomu, już wiem, że jest to rewelacyjna i niegłupia space opera od której ciężko się oderwać. Na koniec marca zostawiam sobie Nagiego Boga - zakończenie trylogii.

Dla miłośników opasłych tomów: I część to dwa tomy po 600 stron każdy, II część to dwa tomy rónież po 600 stron z okładem każdy, III jeszcze nie mam, ale ma ona trzy tomy i pewnie co najmniej po 300 stron każdy. Nic tylko zanurkować w te cudowności :) Naprawdę warto.

Małe "zastrzeżenie". W Dysfunkcji Rzeczywistości, tamtejszy główny bohater Joshua Calvert był bardzo jurny (rzadko się coś takiego spotyka w fantastyce, a już nie wspomnę o space operze). Facet zaliczał wszystko co miało choćby kobiece kształty (w tym piękną niebogę, która powoli urasta do jednej z centralnych postaci). W Widmie już trochę zwolnił, co odarło ten cykl z pewnej dozy oryginalności ... :)
MadMill - 2008-03-10, 12:49
:
romulus napisał/a:
tamtejszy główny bohater Joshua Calvert był bardzo jurny (rzadko się coś takiego spotyka w fantastyce, a już nie wspomnę o space operze). Facet zaliczał wszystko co miało choćby kobiece kształty (w tym piękną niebogę, która powoli urasta do jednej z centralnych postaci).

Skoki Donaldsona. ;) Serdecznie polecam. xD

Kończę Drapieżność naszego wieku Strugackich, jest to jedna z pierwszych powieści tego duetu. Ja chyba nie do końca czuję tą rosyjską fantastykę. Podoba się, wiem do czego "piją" - chyba - ale jednak to nie jest to "coś".
Olisiątko - 2008-03-10, 13:57
:
Ojciec przytachał do domu jakieś coś o tyutl "Smoczy Pazur" jakiegoś Baniewicza czy jakoś tak. Nastepne debilne fantasy (fantasy z założenia jest debilne) starające się być zabawne. Autor dodatkowo popełnia kilka interesujących błędów językowych (od kiedy ludzie żyjący w sredniowieczu nazywali swoje czasu średniowieczem?).

Przynajmniej nie ma elfów, jeszcze.
Liv - 2008-03-10, 15:53
:
El, dalej jest bardzo podobnie ;) Zresztą odzwierciedla to pewne zachowania społeczne owej epoki.
Pamiętam, że sama męczyłam się z pierwszymi stronami sakramencko i dopiero pod koniec coś ruszyło, choć gdyby nie moje zamiłowanie historii pewnie w ogóle bym po cykl Aszy nie sięgnęła.
ASX76 - 2008-03-11, 09:06
:
Mad :arrow:
- Primo - akurat wybrałeś bodaj najsłabszą książkę Strugackich
- Secundo - wyrokować o tym, czy pasuje Ci rosyjska (bądź jakaś inna) na podstawie jednej książki (czy kilku - nie wiem, co tam jeszcze przeczytałeś) jest... dziwne.
Gdybyś np. zaczynał przygodę/gehennę z polską fantastyką i od razu trafił na jedną (lub więcej) rzeczy, które by nie podeszły, wówczas też byś napisał, że nie do końca czujesz polską fantastykę :?: :-P
O polecankach z poletka Fantastyki Wschodu była nieraz mowa i jakoś nikt nigdy nie wspominał o "Drapieżności naszego wieku". Ciekawe dlaczego :?: ;)
Tigana - 2008-03-11, 16:30
:
Czytam sobie Forda - dziwna książka, ale wciąga. Sam pomysł, by na podstawie badań fizjonomicznych oceniać ludzi - i fajny i straszny.
Teraz mam do wyboru - Białołęcka i Mortka - chyba zrobię losowanie :mrgreen: Z drugiej strony dawno nie czytałem jakiegoś rozweselacza więc może jednak sięgnę po "Wiedźmę.com"
MadMill - 2008-03-11, 16:32
:
Tigana napisał/a:
Teraz mam do wyboru - Białołęcka i Mortka - chyba zrobię losowanie :mrgreen:

Wybierz RAS'a! :mrgreen:

Ja tam się zaczytuję Domem Burz. Przekroczyłem połowę i mój entuzjazm nie opadł, ale nie wiem co ten MacLeod kombinuje. :P
Tigana - 2008-03-11, 16:49
:
MadMill napisał/a:
Wybierz RAS'a! :mrgreen:

Jeszcze mi "Bezgłośna klinga" została do dokończenia, ale póki co jakoś nie mam specjalnej ochoty. Chyba za dużo RASa na raz przeczytałem :mrgreen:
Dabliu - 2008-03-11, 17:08
:
Tigana napisał/a:
Chyba za dużo RASa na raz przeczytałem :mrgreen:


Chyba za dużo RASa na RAS ;)
MadMill - 2008-03-11, 17:10
:
Tigana napisał/a:
Chyba za dużo RASa na raz przeczytałem :mrgreen:

I tak już jesteś skrzywiony. :P A my jesteśmy winni. //kas
Tanit - 2008-03-11, 21:14
:
Znowu powrót do książek stricte historycznych:
'Wielka Wojna z Zakonem Krzyżackim w latach 1409-1411' - S.M. Kuczyński (Tu jednak kilka wybranych zagadnień, m.in. 56 stron o bitwie pod Koronowem)
'Wojny Polski z Zakonem Krzyżackim' - M. Biskup (I tu podobnie, jedynie zagadnienia dotyczące wojen 1409-1411)
Owe zagadnienia to początek - ciąg dalszy za tydzień :P

Z literatury niezależnej:
Kończę PLO Grzędowicza - trochę mi zeszło, ale jakoś nie miałam weny. Zostało mi może ze 100 stron. I jestem jak najbardziej zadowolona z zakupu. To coś zupełnie innego Niż 'Księga jesiennych demonów', ale także w moim guście ;)

Au revoir!
red91 - 2008-03-12, 09:55
:
Graham Masterton - "Wyklęty"

Jak Mastertona nie trawię, to muszę przyznać, że to naprawdę bardzo dobry horror, jedyny z Jego dorobku, który może konkurować z najlepszymi...
Tigana - 2008-03-12, 15:09
:
red91 napisał/a:
Jak Mastertona nie trawię, to muszę przyznać, że to naprawdę bardzo dobry horror, jedyny z Jego dorobku, który może konkurować z najlepszymi...

Wiele osób ten horror chwali, a mnie on jakoś nigdy nie leżał - wolę inne "dokonania" tego pana ;)
red91 - 2008-03-12, 17:35
:
To znaczy które? Konkrety Tigano, konkrety ;)
Tigana - 2008-03-12, 17:49
:
red91 napisał/a:
To znaczy które? Konkrety Tigano, konkrety ;)

Chociażby "Zwierciadło piekieł" czy nawet "Zaklęci" - tak wiem mam wypaczony gust :P
A żeby za dużego OT nie robić - podczytuje sobie sobie "333 popkultowe rzeczy PRL" - piękna rzecz. "Relax", "Bolek i Lolek" , arafatka, guma do żucia Donald - tak to były czasy.
Elektra - 2008-03-12, 18:00
:
Może załóżcie sobie wątek o tym pisarzu... albo podyskutujcie w wątku o horrorach: Horror w Polsce i na świecie. //panda


Liv napisał/a:
El, dalej jest bardzo podobnie

No więc darowałam sobie czytanie.

I znowu się miotam. Wczoraj wzięłam na powrót Modyfikowany węgiel, ale znowu po kilkudziesięciu stronach mam przesyt. Kurczę, już prawie 200 przeczytałam i jakoś nie mogę się wciągnąć. Historia i świat nawet dość interesujące, ale styl mi nie za bardzo podchodzi. Jest taki... zbyt męski. ; )

Tak więc, jako że wczoraj kupiłam wiedźmę.com.pl Białołęckiej, dziś postanowiłam zobaczyć, jak tym razem spisze się jedna z moich ulubionych polskich autorek. Główna bohaterka i narratorka, Krystyna, pracuje jako redaktorka w wydawnictwie i przędzie raczej cienko. Jej zwyczajne życie odmienia się, gdy otrzymuje tajemniczy spadek po tajemniczej krewnej. No i na razie jest średnio. Historia może i zrobi sie interesująca, więc czekam, ale książka jest trochę za bardzo... luzacko napisana. Zbyt luzacko, a do tego nie tak zabawnie jak np. Róża Selerbergu, przy której ciągle się śmiałam. Hm... może po prostu nie mam nastroju na coś takiego? //mysli Z drugiej strony, wydawało mi się, że właśnie coś lekkiego i wesołego będzie odpowiednią lekturą. Na razie nie jest...
ASX76 - 2008-03-12, 18:18
:
Tigana napisał/a:
red91 napisał/a:
To znaczy które? Konkrety Tigano, konkrety ;)

Chociażby "Zwierciadło piekieł" czy nawet "Zaklęci" - tak wiem mam wypaczony gust :P


Niezwykle delikatnie powiedziane... :-P Nic tylko załamać ręce, usiąść i gorzko zapłakać. ;)
I pomyśleć, że to Ty, Tigana-san, miałeś ambicje poprowadzić lud "ZB-ooków" ku świetlanej przyszłości... Prędzej ku czytelniczemu wypaczeniu i zagładzie. :-P

Napocząłem "Na skrzydłach pieśni" Discha, ale nie wciągnęło mnie to na tyle, żeby chciało mi się kontynuować lekturę. Wolę sięgnąć po którąś z książek Pielewina np. "Świętą Księgę Wilkołaka". :-)
MadMill - 2008-03-13, 15:16
:
Po skończeniu Mroczne lata świetlne Aldissa wziąłem się za trzeci tom przygód Fafryda i Szarego Kocura - Droga do skarbu. Wiem że wiele osób narzekało na Leibera, że czyta się go źle i nudzi strasznie, ale mnie tam się ten pokryty kurzem styl podoba. Lubię taką starą, zwykłą fantasy. ;)
Tanit - 2008-03-13, 22:18
:
Po odrobinie fantastyki odrobina... klasyki ;)
'Pornografia' W. Gombrowicza na tapetce. Po przeczytaniu kilku stroniczek.. wpadłam w trans i prawie bym przegapiła przystanek xP Jak to u Gombrowicza pokręcone i genialne na swój sposób :mrgreen:

pobocznie:
'Polska dzielnicowa i zjednoczona' pod red. A. Gieysztora
'Między narodowe procesy polubowne jako narzędzie polityki Z. Luksemburskiego' Z. Nowak
I gdzieś mi się obija biografia Stefana I Świętego ;)
Nom... to tak na weekend...

Au revoir!
Tigana - 2008-03-14, 21:37
:
Skończyłem "Fizjonomikę" Forda. Fajna rzecz, chociaż mam mieszane uczucia. Przede wszystkim nie spodobał mi sie główny bohater - klasyczny do bólu nadęty dupek, który w chwili, gdy system obrócił się przeciwko niemu staje się opozycjonistą. Ciekawa jest za to sama idea książki oraz wizja świata. Mimo wszystko warto.
Teraz biorę się za Białołęcką i jej "Wiedźmę.com.pl" (Sweet mi świadkiem :mrgreen: ) - powinno być lekko, miło i przyjemnie. A o czym? O wiedźmie ;)
Dabliu - 2008-03-14, 21:52
:
Tigana napisał/a:
Skończyłem "Fizjonomikę" Forda. Fajna rzecz, chociaż mam mieszane uczucia. Przede wszystkim nie spodobał mi sie główny bohater


A mnie się właśnie spodobał :mrgreen:
Elektra - 2008-03-15, 17:20
:
Skończyłam wiedźmę.com.pl i okazała się całkiem niezła, czego początek nie zapowiadał. Interesująco i zabawnie zrobiło się, gdy pojawiły się elementy nadprzyrodzone. I nawet przyzwyczaiłam się do tych ciągłych nawiązań do popkultury. A najbardziej jakoś mi przeszkadzało seplenienie syna głównej bohaterki. Ma mały już sześć lat, jest bardzo inteligentny, lada dzień wybiera się do szkoły, a sepleni jak czterolatek. Rodzinka zadbała o wykształcenie, ale z wymową coś zawaliła... Książka mnie nie porwała. Jak na razie jest na najniższym miejscu w moim rankingu książek Białołęckiej.


A teraz zabrałam się za Obłęd rotmistrza von Egern Sz. Twardocha i jest dobrze. Książka składa się z czterech opowiadań, jestem po przeczytaniu pierwszego, tytułowego. Główny bohater dość idealistycznie podchodzi do wojny, która jest szlachetnym zmaganiem, w której chodzi nie o zwycięstwo lecz o sprawdzian męstwa i honoru. Niestety nie wszyscy w jego otoczeniu tak myślą. Rotmistrz musi zmierzyć się z okrucieństwem wojny ale także, przede wszystkim, ze swoją psychiką.

Bardzo interesujące i ciekawie napisane opowiadanko. Mam nadzieję, że dalej będzie przynajmniej tak samo dobrze.
Toudisław - 2008-03-17, 08:09
:
Skończyłem "Ilion" Simmonsa. Książka naprawdę BARDZO dobra. Mnóstwo odwołań do literatury klasycznej i ogólnie książka wymaga, ale warta jest, by czasem trochę się pomęczyć. Wątki się bardzo fajnie uzupełniają.

Teraz czytam "Cryptonomicon" Nela Stephensona. Książka miażdży. Świetnie napisana, porywa od pierwszych stron.
Elektra - 2008-03-17, 08:26
:
Wzięłam się w końcu za Zamęt Stephensona. Crypto narobił mi smaku i nie mam cierpliwości czekać do lipca na zakończenie Cyklu Barokowego.

Na początku książki wracamy do historii Jacka. No i od razu zaczyna się coś dziać. Zapomniałam co prawda trochę szczegółów z Żywego srebra, ale jakoś na razie nie chce mi się go czytać jeszcze raz. Mam nadzieję, że dużo mi nie umknie.
Romulus - 2008-03-17, 09:16
:
Ja zacząłem czytać druga odsłonę Ustroju Świata. Nie mgłem się już doczekać. ZAMĘT jest póki co (IMO) najlepszą częścią Cyklu. Czyta się świetnie - i to głównie dzięki Jackowi.
Drugi tom USTROJU przypomina mi sytuację przy Żywym Srebrze: pierwszy tom mi szedł ciężko, potem było już tylko lepiej. Tak samo było przy Ustroju. Drugi tom jest ciekawszy od pierwszego.

W kolejce czeka Dom Burz, chyba że Zysk mi do świąt przyśle Petera Hamiltona.
Elektra - 2008-03-17, 09:22
:
romulus napisał/a:
rugi tom USTROJU przypomina mi sytuację przy Żywym Srebrze: pierwszy tom mi szedł ciężko, potem było już tylko lepiej.

Ja miałam podobnie, chociaż z upływem czasu dochodzę do wniosku, że chyba najbardziej lubię pierwszy tom ŻS.


romulus napisał/a:
chyba że Zysk mi do świąt przyśle Petera Hamiltona.

Przez Twoje bardzo pozytywne opinie o Hamiltonie chyba sobie sprawię tę serię. Nie wiem, czy to jest dobry pomysł, żeby kupić od razu tyle książek, ale urodzinowa promocja Zysku kusi. ;)
Tigana - 2008-03-17, 13:52
:
Elektra napisał/a:
ale urodzinowa promocja Zysku kusi. ;)

Ja bym nie dzielił jeszcze skóry na niedźwiedziu - promocja nie została jeszcze ogłoszona.

Kończę Białołęcką - "Róża Selerbergu" znacznie zabawniejsza. "Wiedźma. com.pl." przypomina mi serial "Ranczo" z domieszką metafizyki. Takie sobie.

Teraz czas na TP i jego "Nocna straż" - zobaczymy jak Vines poradzi sobie w przeszłości z samym sobą.
Regissa - 2008-03-18, 17:35
:
Tigana napisał/a:
zobaczymy jak Vines poradzi sobie w przeszłości z samym sobą.

Całkiem nieźle, czegoś nawet sam się nauczy :-PP

A ja (dzięki bibliotece by Elektra //przytul ) czytam Kay'owy "Fionavarski gobelin" (już tom III). A zatem - NIE PRZESZKADZAć!!!
red91 - 2008-03-18, 20:58
:
Stephen King - "Gra Geralda"

Liczę na kawał solidnej literatury grozy.
Mogget - 2008-03-18, 21:02
:
Zafascynowany "Wyjściem z cienia" Zajdla pochłaniam obecnie "Cylinder van Troffa.W kolejce czekają "Cała prawda o planecie Ksi" i "Paradyzja" :mrgreen:
Lady_Aribeth - 2008-03-18, 21:09
:
Mogget napisał/a:
Zafascynowany "Wyjściem z cienia" Zajdla pochłaniam obecnie "Cylinder van Troffa.W kolejce czekają "Cała prawda o planecie Ksi" i "Paradyzja" :mrgreen:


O, widzę, że pojawił się następny osobnik zafascynowany twórczością Zajdla! :mrgreen: Wg mnie "Po wyjściu z cienia" reszta utworów Zajdla jest tylko lepsza xD. Limes Inferior szczególnie! *____*
batou - 2008-03-18, 23:02
:
Czytam Welin i jest dobrze. I dobrze, że jest dobrze, bo zanim zacząłem kupiłem Atrament ;) Po 1/5 nie będę wnikliwie oceniał książki, ale powiem, że zabawy formą w wykonaniu Duncana wcale nie czynią lektury "trudniejszą", a takich opinii słyszałem sporo.
Liv - 2008-03-19, 08:45
:
Wczoraj musiałam się zaopatrzyć w ebooka "Każni" gdyż niezawodny (do tej pory :P ) Toudi nie miał książki w swoich zbiorach.
I tak jak w przypadku "Czasu wiedźm" książka mi się podobała ... do 23x którejś strony.
Im bliżej końca, tym gorze ... Diaczenkowie mają chyba problem z zakończeniami, bo podobnie było w "Czasie wiedźm" i boję się myśleć co mnie spotka na ostatnich stronach "Doliny sumienia", która zaczęłam czytać.
Sunshine - 2008-03-19, 19:35
:
red91 napisał/a:
Stephen King - "Gra Geralda"

Liczę na kawał solidnej literatury grozy.


Ja tam nic nie chcę mówic, żeby nie bylo, że zniechęcam, ale mnie King nie porywa. Nad Grą przysypialam jak nad większością jego książek, które probowalam rozgryźć.

A tak do tematu - poczytuję "Ostatnie promienie slońca" Kaya i podoba mi się, na razie język bo o fabule nie mogę na razie nic powiedzieć. Ale realia - alternatywna Skandynawia ze swoją wiarą w Thora i resztę czeladki, Anglosasi i Celtowie... dlugo szukalam takiej książki. Obym nie pożalowala zakupu... zwlaszcza że w Empiku czeka jeszcze "Tigana" i "Lwy Al-Rassanu". Mam nadzieję że przylączę się w zachwytach do Tigany :))
Tigana - 2008-03-19, 20:25
:
Sunsin napisał/a:
Mam nadzieję że przylączę się w zachwytach do Tigany :))

Żeby było jasne - ja "OPS" nie lubię i nie zachwalam. Podobnie ma sie rzecz z "Ysabel".
Kończę Pratchetta i jego "Nocną straż" - fajna książka, chociaż faktycznie na tle innych powieści trochę za mało humoru. No i skandal - tak jak wspomniała Elektra - nie ma słoników a Śmierć MÓWI MAŁYMI LITERAMI. Za to poznajemy początki Nobbsa, Gardło Sobie Podrzynam oraz Vetinariego.
Teraz na jeden ząb - "Jestem Legendą" (ostatni człowiek vs wampiry), a potem "Drogę" (wizja postnuklearnej Ameryki) Niech żyją ferie świąteczne !!!!
Ł - 2008-03-20, 11:30
:
W. Suworow - Akwarium. I nie, nie jest to poradnik hodowli rybek.

"Gdyby przyszła wam ochota pracować w KGB, udajcie się do byle jakiego powiatowego miasteczka. Na placu cen¬tralnym króluje niezawodnie posąg Lenina, a za nim obo¬wiązkowo potężne gmaszysko z kolumnami; obwodowy komitet partii. Gdzieś pod bokiem również obwodowy ko¬mitet KGB. Wystarczy na tym samym placu zapytać jakie¬gokolwiek przechodnia, każdy wskaże drogę: o, tamten budynek, szary, ponury, tak, tak, właśnie ten, na który wskazuje Lenin swą betonową ręką. Ale też wcale nieko¬niecznie musicie udać się do komitetu powiatowego, wy¬starczy zwrócić się do osobowo otdiela, komórki bezpie¬czeństwa w zakładzie pracy. Tutaj również każdy przyjdzie wam chętnie z pomocą: korytarzem prosto, drzwi po pra¬wej, obite czarną skórą. Istnieje jeszcze prostszy sposób zatrudnienia się w KGB. Należy zwrócić się do byle jakiego bezpieczniaka. Znajdziecie go na każdej zabitej deskami stacji kolejowej, w każdej fabryce, nierzadko na każdym fabrycznym wydziale. Jest w każdym pułku, instytucie, więzieniu, w każdej komórce partyjnej, w biurze projekto¬wym, nie mówiąc już o komsomole, związkach zawodo¬wych, organizacjach społecznych i stowarzyszeniach. Wy¬starczy podejść i zwyczajnie wyznać: chcę do KGB! Czyprzyjmą, czy nie - to już inna sprawa (pewnie, że przyjmą!), ale droga do KGB dla wszystkich stoi otworem.

Natomiast do GRU nie można się tak łatwo dostać. Do kogo się zwrócić? Kogo prosić o radę? Do jakich drzwi stukać? Może warto zasięgnąć języka na milicji? Ale milicjant też wzruszy tylko ramionami: taka organizacja nie istnieje.
KGB liczy miliony ochotników, w GRU jest to nie do pomyślenia. Na tym polega zasadnicza różnica. GRU jest organizacją tajną. Nikt o niej nie wie, nie pragnie więc do niej wstąpić z własnej inicjatywy. Ale załóżmy, że znalazł się ochotnik, który sobie tylko znanym sposobem znalazł owe drzwi, do których należy zastukać: przyjmijcie mnie, mówi. Przyjmą? Nie, nie przyjmą. Ochotnicy wcale nie są mile widziani. Ochotnik zostanie niezwłocznie aresztowa¬ny, po czym czeka go długie, ostre śledztwo. Wiele padnie pytań. - Gdzieś te trzy litery usłyszał? W jaki sposób zdo¬łałeś nas odnaleźć? Ale przede wszystkim, kto ci w tym pomógł? Kto? Kto? Kto? Mów, gnoju! - Chłopcy z GRU potrafią wydobyć właściwe odpowiedzi. Z każdego wyrwą zeznania. Ręczę za to. GRU, oczywiście, odnajdzie tego, kto pomógł ochotnikowi. I znów śledztwo od początku: -A tobie, bydlaku, kto te litery zdradził? Gdzieś je usły¬szał? - Prędzej czy później dotrą po nitce do kłębka, do samego źródła. Okaże się nim być osobnik, który znał tajemnicę i nie potrafił powściągnąć języka. O, GRU po¬trafi takie języki wyrywać. GRU oddziera takie języki wraz z głowami.

I każdy, kto trafił do GRU, wie o tym doskona¬le. Każdy, kto trafił do GRU, strzeże własnej głowy, a może ją ocalić tylko w jeden sposób: strzegąc języka. O GRU można rozmawiać wyłącznie będąc w GRU. Mówić można tak, by głos nie wydostał się poza przejrzyste ściany maje¬statycznego gmachu na Chodynce. Każdy, kto trafi do GRU święcie czci regułę Akwarium: wszystko, o czym tu wewnątrz rozmawiamy, niech pozostanie wewnątrz. Niech ani jedno słowo nie opuści tych murów. I dzięki temu, że obowiązuje taka dyscyplina, mało kto za szklanymi ścia¬nami orientuje się, co dzieje się wewnątrz. Ten zaś, kto wie, zachowuje milczenie. A ponieważ wszyscy, którzy wiedzą, milczą, ja nigdy nie słyszałem o GRU."

Tigana - 2008-03-20, 21:42
:
"Jestem Legendą" skończone - bardzo dobra książka. Krótka, ale bardzo treściwa. Do filmu, z litości dla tworu X Muzy, nie będę porównywać , bo nie ma czego. Film, a książka to tak naprawdę dwie zupełnie inne bajki.
Mathenson położył duży nacisk na samą psychikę bohatera - jego szaleństwo, zwątpienie, chwilowe triumfy. No i samotność. A końcówka palce lizać.
Nabu Nezzar - 2008-03-22, 01:10
:
Po przeczytaniu "Wojny Zombie" (równie dobre co "Zombie survival") wróciłem do lektury "Wichru śmierci", czyli pierwszego tomu, siódmej części malazańskiej Eriksona. Nie chce mi się znowu pisać o czym to jest, więc będzie tylko krótko - epickie fantasy w najlepszym stylu :-P
Tigana - 2008-03-22, 12:03
:
Nabu Nezzar napisał/a:
Nie chce mi się znowu pisać o czym to jest, więc będzie tylko krótko - epickie fantasy w najlepszym stylu :-P

Jak dla kogo "w najlepszym stylu" ;)
Skończyłem "Drogę" - nie powiem książka robi wrażenie. Bardzo surowa, a równocześnie bogata w treść. Smutna, ale i niosąca nadzieje. Pełna wydarzeń, ale i refleksyjna. Tak czy siak gorąco zachęcam do lektury.
No teraz biorę się za M. Mortkę i jego "Ragnarok 1940 ". W końcu się okaże jaki los zgotowali światu współcześni wikingowie. Byle by trochę magii było.
Tanit - 2008-03-22, 12:59
:
Gombrowiczowska 'Pornografia' okazuje się (jakże by inaczej) świetną lekturą i miejscami po prostu nie idzie powstrzymać uśmiechu.
Robię jednak przerwę (jako że to moja książka) i zabieram się za wypożyczoną wczoraj z biblioteki.
'Wybór Zofii' Williama Styrona - podobnież dobra i wstrząsająca lektura, lepsza niż opowiadania Borowskiego czy 'Medalionów'.
koło 500 stron do przeczytania do wtorku :mrgreen:
Ah... i jeszcze zaczęłam sobie powolutku czytać WP - Tolkiena xP Kieszonkowy rozmiar - idealny do tramwaju.

Au revoir!
Asuryan - 2008-03-22, 13:56
:
Niedawno dość dokładnie przekartkowałem "Płacz Narodzonych - Ascendenci Estorei" James'a Barclay'a. Książka ta, to świetny początek monumentalnej sagi fantasy, w której jednak magii jest dość mało, a przeważa klimat Imperium Rzymskiego. Dramaty jednostek i epickie bitwy to zdecydowanie to, co tygrysy lubią najbardziej.
Tyraela - 2008-03-23, 13:37
:
Ja w końcu i z wielkim trudem przebrnęłam przez "Amerykańskich Bogów" Gaimana - kicha straszna, nie chcę widzieć tej książki na oczy xD po pierwsze, czytałam ją w dość mocnym kryzysie czytelniczym (a raczej miałam dużo ciekawszych rzeczy na głowie ;P), po drugie książka ma tak mało akcji, że ciekawi chyba tylko sympatyków wszelakich boskich panteonów. A jako, że ja się do owych sympatyków nie zaliczam, czym prędzej oddaję książkę Toudiemu.

Skończyłam dzisiaj również "Buszującego w zbożu" i nie rozumiem znowu zachwytów nad tą knigą. Może dlatego, że ja lubię książki proste w odbiorze :mrgreen: wkurzały mnie nawyki językowe głównego bohatera i ogólnie jest totalnie chaotyczny charakter. Wiele zachowań było prawdziwych, ale on był typowym nieogarniętym nastolatkiem, który bardzo chciał być dorosły. Nuda, książka ogółem skojarzyła mi się z twórczością Coelho.

Natomiast naszła mnie ochota na przeczytanie czegoś, co znam i lubię, wobec czego sięgam sobie na czas świąt po drugi tom "Achai" : D
Jachu - 2008-03-23, 19:33
:
Dawno nic tu nie pisałem ;) A było co pisac, bo w przeciągu ostatnich paru miesięcy przeczytałem w sumie kilka dobrych książek 8)
Na dzień dzisiejszy zagłębiam się w lekturze biografii Kleopatry autorstwa Pat Southern pod tym samym tytułem. Autorka w kapitalny sposób przedstawia życie jednej z najważniejszych kobiet w historii ludzkości... Polecam każdemu, zwłaszcza dzisiejszym kobietom mającym lekko spaczone spojrzenie na rolę kobiety we współczesnym świecie :mrgreen:
Tigana - 2008-03-23, 20:22
:
A za mną 2/3 Mortki - "Ragnarok 1940" Nie spodziewałem się, ze tak dobrze będzie się czytać. Sporo akcji - opisy ataku okrętów podwodnych, powietrzne pojedynki, walka wywiadów. Póki co pozytywne wrażenie - a na pewno lepsze niż pierwszy tom. Ciekawe tylko czy autorowi uda sie ładnie domknąć tą kniżkę.
Mogget - 2008-03-24, 19:55
:
Powoli zbliżam się ku końcowi "Zbójeckiego Gościńca" Anny Brzezińskiej.Na początku książka nie przypadła mi do gustu, jednak z kolejnymi stronami coraz bardziej mi się podoba.To co ze swojej strony mogę książce zarzucić to strasznie zawiła geografia no i może zbyt duże nagromadzenie różnych bóstw :) Za to kreacja bohaterów jak najbardziej na plus
Liv - 2008-03-24, 20:09
:
Miałam bardzo podobne odczucia po pierwszy tomie, ale z czasem to całkowicie zanika - czyt. przyzwyczajasz się do świata, zaczynając się orientować w geografii i religii.

Ostatnio przynajmniej raz w tygodniu sprawdzam stronę Runy, w poszukiwaniu jakiejkolwiek informacji na temat ostatniego tomu SoT.

Lekki kryzys czytelniczy, i równie lekka książka - VJ Jones, Kolczasty wieniec.
Tigana - 2008-03-24, 20:40
:
Chyba każdy ma na początku kłopoty z SoT - ja pamiętam, że pierwszej wersji nie dałem rady przeczytać.
Liv napisał/a:
Ostatnio przynajmniej raz w tygodniu sprawdzam stronę Runy, w poszukiwaniu jakiejkolwiek informacji na temat ostatniego tomu SoT.

Najpierw musi się ukazać "Ziemia niczyja" i dopiero wtedy pani Ania ma zabrać się za Twardokęska.
Liv napisał/a:
Lekki kryzys czytelniczy, i równie lekka książka - VJ Jones, Kolczasty wieniec.

Chyba najlepsza powieść tej autorki na naszym rynku. Chociaż cykl "Księga Słów" nie był moim zdaniem najgorszy. Ach te posiłki biskupa...
Liv - 2008-03-24, 20:51
:
Tigana napisał/a:
Chyba najlepsza powieść tej autorki na naszym rynku. Chociaż cykl "Księga Słów" nie był moim zdaniem najgorszy. Ach te posiłki biskupa...


Powiedzieć, że przeczytałam trylogię "Księgi słów" to ... wielka przesada. W jeden dzień przekartkowałam dwa tomy. Przypominało mi to wenezuelsko-argentyński serial, gdzie można opuścić kilkanaście odcinków, nie gubiąc się w fabule.
Jander - 2008-03-24, 21:04
:
Tymczasowo przerwałem czytanie Chronolitów Wilsona (które kupiłem sprowokowany opinią batou, no i do kolekcji, jako trzecią książkę Wilsona) - po 160 stronach mogę powiedzieć, że może nie jest tragicznie, ale nie wciąga to. Spin był o niebo lepszy. Siła pewnie będzie tkwić w zakończeniu.
Zacząłem za to Smykałkę do Wojny McDevitta - o ile nie lubię space opery, tak to czyta się naprawdę gładko, w przeciwieństwie do Chronolitów bardzo wciąga, w sumie od dawna nie zdarzyło mi się, bym czytał cokolwiek przed snem. Nie wydaje mi się, by poziom do końca książki opadł. Może napiszę coś więcej jak skończę, a tymczasem wracam do lektury, bo jest znakomicie. ;)
pozdrawiam
Tigana - 2008-03-24, 21:14
:
Jander napisał/a:
Tymczasowo przerwałem czytanie Chronolitów Wilsona (które kupiłem sprowokowany opinią batou, no i do kolekcji, jako trzecią książkę Wilsona) - po 160 stronach mogę powiedzieć, że może nie jest tragicznie, ale nie wciąga to. Spin był o niebo lepszy. Siła pewnie będzie tkwić w zakończeniu.

"Spin" to chyba czytałeś w oryginale? Dla mnie "Chronolity" są o niebo lepsze od "Darwinii" - ciekawsze i mniej niedorzeczne.

Jutro o ile mnie listonosz nie odwiedzi skończę Mortkę i wezmę się za "PowerSat" B.Bova czyli pierwszą część jego "gwiezdnej sagi". Będzie o początkach astronautyki i pierwszych wyprawach w kosmos. Do tego spiski, zdrady i nieco "Dynastii". Lubię tego faceta.
batou - 2008-03-24, 21:18
:
Jander napisał/a:
Tymczasowo przerwałem czytanie Chronolitów Wilsona (które kupiłem sprowokowany opinią batou, no i do kolekcji, jako trzecią książkę Wilsona) - po 160 stronach mogę powiedzieć, że może nie jest tragicznie, ale nie wciąga to. Spin był o niebo lepszy. Siła pewnie będzie tkwić w zakończeniu.

Zakończenie też tej książki nie ratuje ;) Tragiczna nie jest, ale ostrzegałem ;)

Ja świeżo po Welinie i w trakcie Atramentu. Welin - świetny. Inteligentny, wymagający, nowatorski, wciągający. Stephenson jest lepszy we wplataniu mitów sumeryjskich w powieść, ale Duncan bardzo nie odstaje. Jak na debiut literacki jest to naprawdę wejście smoka. Już jestem ciekawy jakie będą inne jego książki i w jakim kierunku pójdzie.
MadMill - 2008-03-24, 21:24
:
batou napisał/a:
Już jestem ciekawy jakie będą inne jego książki i w jakim kierunku pójdzie.

AM na forum Maga zapowiedzial, że wydawnictwo jest zainteresowane wydaniem nowej nowelki Duncana. Czyli przekonamy się czy Hal nie jest przypadkiem pisarza na jedną ksiazke. ;)

Na wyjazd zabralem Stephensona i Moora, ale z powodów czysto rozumianych wzialem sie za "Najglupszego aniola". Ta ksiazka jest glupia, beznadziejna, zenujaca, to wszystko czyni ją ksiazka przezabawna. Mnie sie tam podoba. :P
Jander - 2008-03-26, 01:29
:
Nie wiem jeszcze jak się kończą Chronolity, ani tym bardziej Darwinia, ale Spin(tak, czytany w oryginale - może ktoś go wyda? Naprawdę warto) podchodził bardzo racjonalnie i wszystkie działania miały swoje naukowe wyjaśnienie.
Przeczytałem kolejne dwa rozdziały Smykałki do Wojny - bohater na tropie tajemnicy sprzed lat. Dawno mnie nic tak nie wciągnęło :)
Romulus - 2008-03-26, 12:51
:
Zakończenie Chronolitów jest trochę hmmm..... nie wiem jakie, szczerze mówiąc. Ale sama powieść jest naprawdę niezła. Kiedy jednak wróciłem do niej kilka miesięcy temu, jako do weekendowego przerywnika juz mi tak dobrze, jak za pierwszym razem, nie podeszła. Pomysł rewelacyjny w swej prostocie, samo prowadzenie fabuły równiez przyjemne, jednak w zakończeniu zabrakło mi... zakończenia. Trochę to było rozczarowujące. ale nie znam innych powieści tego autora więc przekrojowo oceniac nie mogę.

Ja zbieram się do Nagiego Boga Petera Hamiltona (a raczej czekam, aż mi przyślą z ZYSKA), tymczasem umilając sobie czekanie DOMEM BURZ MacLeoda i IMPERIUM Nialla Fergusona (idzie mi ta ostatnia opornie, chyba odwykłem od prac historycznych, nawet pisanych tak wciągająco, jak to robi Ferguson).
Liv - 2008-03-26, 13:24
:
Przyznam szczerze, że zamiast nowych tomów Eriksona, Domu Burz, nowej Diuny i PdA Kaya ... wybrałam ponownie do przeczytania Zbójecki gościniec Brzezińskiej. Nie, nie szkoda mi czasu 8)
Tanit - 2008-03-29, 10:40
:
Między lekturami o Wilhelmie Zdobywcy i szkolnymi podręcznikami:
Wicca i Wiccanie. Od tradycji do wirtualnej wspólnoty - Renata Furman
Doktorantka Instytutu Religioznawstwa z UJ w bardzo ciekawy sposób przedstawia rozwój religii, jej źródła zarówno w Anglii, Ameryce jak i w Polsce. Pokazuje mnogość rozumowań wiccan, neopogan jak i osób trzecich.
Jedna z naprawdę niewielu kompetentnych prac dostępnych na polskim rynku. Polecam każdemu kto chciałby zapoznać się z tematem a nie snuć bzdurne wyobrażenia ze stron pokroju 'Wikipedii' ;)

Au revoir!
Regissa - 2008-03-29, 12:42
:
Wróciłam z Fionavaru XD Bardzo przyjemna lektura i taka... lordowska ;)
A teraz skok w rodzimą (i zbiblioteczną) twórczość, czyli Regissa nareszcie dotarła do "Kłamcy" imć pana Jakuba. Przeczytałam dopiero prolog, a już mi się podoba ;) Mam pytanie do Autora: czy Loki dla jakichś specjalnych powodów przypomina chłoptysia Brada Pitta? :mrgreen:
Tigana - 2008-03-30, 11:25
:
Dzięki szczodrości Elektry ( //roza ) przeczytałem "Powersat" Bena Bova. Niestety jest to jedna ze słabszych części cyklu. Za mało kosmosu, a za dużo przy ziemskich spraw. Wątek sensacyjny rozkręca się dosyć ospale i nie dostarcza zbyt dużo atrakcji. Inne wątki też specjalnie ciekawe nie są. Dopiero ostatnie 40-50 powodują, ze od książki trudno się oderwać. Reasumując - nie polecam tej powieści na początek przygody z tym autorem i jego cyklem książek. Radziłbym na dzień dobry sięgnąć po dylogię "księżycową" lub "marsjańską", a "Powersat" odłożyć na potem , tym bardziej, że nieznajomość fabuły nie utrudnia czytania innych powieści z serii.
Co teraz? Czekam na Sandersona, jutro powinienem też odebrać zamówiony "Dom burz", ale najpierw chyba zacznę czytać powieść Roberta J. Sawyera "Hominidzi" - jest to historia spotkania się (dzięki eksperymentom naukowym) dwóch gatunków neandertalczyków i homo sapiens. W świecie Sawyera ci pierwsi stworzyli wysoko rozwiniętą cywilizacje, która jednak mocno różni się od naszej. Zapowiada się smakowicie , a ja dzięki bibliotece mam dwa pierwsze tomy trylogii. Jest więc co czytać.
MadMill - 2008-03-30, 12:02
:
Co teraz czytam? Zdecydować się nie mogę, a więc czytam cztery książki każda po trochu. :P

Na początek trzeci tom Żywego srebra, nie chcę przesadzać, a z drugiej strony muszę się przestawić z Jacka i Elizy, z powrotem na Daniela. Powoli, nikt mnie przecież nie goni. ;)

Zacząłem Diunę, ze względu na wydanie czytam tylko w domciu. Pierwsze wrażania pozytywne, a więc klasyka nie zawsze jest zła. ;) Ale także powoli, jestem wciąż w pierwszej setce stron. ;)

Leiber - Droga do skarbu, bardziej poczytuję niż czytam. Osobiście Leibera czytam dla samego czytania i przyjemności obcowania z jego bohaterami, wcale nie fabuła jest dla mnie u niego najważniejsza, a taki archaiczny styl i język. Trochę przypomina mi sie dzieciństwo i te wszystkie kreskówki o Conanach i tym podobnych bohaterach. ;)

Zacząłem także Chagę McDonalda. Kupiona trochę w ciemno, ale po okazyjnej cenie. Początek intrygujący, a więc przykuł moją uwagę i będę kontynuował lekturę książki. Zapowiada się interesująco, a jak wyjdzie to się okaże. Po lekturze podzielę się opinią. ;)
Jander - 2008-03-30, 16:00
:
Skończyłem:
Chronolity - jednak nie było tak źle, zakończenie bardzo ciekawe, choć całą książkę oceniam gdzieś na 6/10.

Smykałka do Wojny - bardzo dobra, choć nie rewelacyjna powieść. Nieprzekombinowana, bez udziwnień space-opera. Niewiele nudnych opisów planet i kosmicznych bitew (a te opisane są dosyć ciekawe i trzymające w napięciu). Książka opowiada o poszukiwaniach bohatera w celu wyjaśnienia tajemnicy sprzed 200 lat, dotyczącej legendarnego dowódcy toczącego wojnę z rasą obcych (którzy nie mają czułków i są bardziej humanitarni od ludzi - z miejsca ich polubiłem). Dużo starych zapisów, notatek, poszukiwań po bibliotekach, szukania osób, którzy coś na ten temat wiedzą, wszystko pokazane w bardzo ciekawy i wciągający sposób. Szkoda, że autor nie rozwinął książki pod względem filozoficznym, ale to już moje zboczenie ;) Teraz zastanawiam się czy ściągnąć z zagranicy dwie kolejne części czy czekać do listopada, a potem do lutego na wydanie ich w kraju.
Jak dla mnie 8-/10.
Elektra - 2008-03-31, 07:29
:
Kończę drugi tom Zamętu Stephensona. Jest lepiej niż w pierwszym, chyba już udało mi się wkręcić (czas najwyższy ;) ). Niestety ta książka nie porwała mnie tak jak Żywe srebro, chociaż niektóre rzeczy są w niej piękne. I ogólnie też jest dobra. Ale nie zachwyciłam się. Mam nadzieję, że w Ustroju świata będzie lepiej. Ale po niego sięgnę za jakiś czas, doszłam do wniosku, że nie mogę czytać Cyklu Barokowego w całości, koniecznie muszę sobie robić przerwy pomiędzy poszczególnymi częściami.
Tigana - 2008-03-31, 17:05
:
Kończę powoli "Hominidów" Książkę czyta się bardzo dobrze, no i sam świat Neandertalczyków - palce lizać. Najbardziej jednak podobają mi się wiadomości z Sieci, czyli jak świat reaguje na pojawienie się "małpoluda" . Swoje opinie wygłaszają naukowcy, duchowni, są oferty zdjęć do rozkładówek czy kłotnia o obywatelstwo. Podobny zabieg autor zastosował w "Eksperymencie Terminalnym" - wtedy też miałem mnóstwo zabawy.
Elektra - 2008-04-01, 11:29
:
Skończyłam wczoraj Zamęt (nie ma to jak czytanie po nocy), którego końcówka zrobiła się naprawdę interesująca... aż chce się sięgać po kolejny tom. Jednak tego nie zrobię, bo po pierwsze nie ma jeszcze całości, a po drugie wiem, że lada dzień miałabym Stephensona powyżej uszu. Jednak muszę go sobie dawkować w mniejszych ilościach.

Teraz sięgnęłam po Brudną robotę Ch. Moore'a czyli coś znacznie lżejszego w odbiorze. I wesołego. Przynajmniej teoretycznie, bo sam początek jest raczej smutny. No i w ogóle po 50 stronach stwierdzam, że jest tak średnio. Najgłupszy anioł bardziej mi się podobał. Ale pewnie BR jeszcze się rozkręci.
Liv - 2008-04-01, 14:00
:
Wróciłam do Kate Elliott i czwartego tomu Crown of Stars, Child of Flame ... Niestety tom ten nie wciąga jak poprzednie, momentami Elliott wręcz mnie zanudza opisami i mam ochotę jej podziękować ...
W przerwach pomiędzy Koroną gwiazd, poczytuję bardzo lekką lekturę pióra Yasmine Galenorn, Sisters Of The Moon. Witchling - historie trzech sióstr; wiedźmy, zmiennokształtnej i wampirzycy, które na dodatek są po części wróżkami xDDD
Regissa - 2008-04-01, 14:06
:
Zabrałam się za "Żywe srebro" Stephensona i powiem, że jak dotąd bardzo ostrożnie z opiniami. Chyba nie tego się spodziewałam, ale jeszcze za wcześnie na wydawanie jednoznacznych opinii. Zawezmę się i przeczytam :->
MadMill - 2008-04-01, 16:46
:
Regissa napisał/a:
Chyba nie tego się spodziewałam, ale jeszcze za wcześnie na wydawanie jednoznacznych opinii. Zawezmę się i przeczytam :->

Ten początek jest dziwny, chociaż dla mnie jako całość w Bostonie był intrygujący. ;) Moim zdaniem warto czytać dalej. W trzecim tomie i jest ostra jazda bez trzymanki... bo w drugim Jack trzymał się Turka. :P
Tanit - 2008-04-01, 20:35
:
:arrow: Paweł Kras ''Husyci w piętnastowiecznej Polsce'' - przyznam, że bardzo przystępnie napisana książka. Ot, raptem 300 stron :P
:arrow: Jerzy Grygiel ''Życie i działalność Zygmunta Korybutowicza. Studium z dziejów stosunków Polsko-Czeskich w I poł. XVw.'' - broszurka wydana przez PAN, koło 114 stron. Pół godzin- godzina czytania w autobusie :P Wyjątkowo szybko się czytało ^^'

Au revoir!
Tyraela - 2008-04-01, 20:41
:
Jakiś czas temu wzięłam się za "Pana Lodowego Ogrodu" tom pierwszy z zajebistą dedykacją od samego Grzędowicza :mrgreen: idzie mi średnio głównie z braku czasu, ale jak na razie książka robi wrażenie, głównie ze względu na prawdziwe zajebiste pomieszanie konwencji (w życiu nie widziałam tak udanego chyba xD), poza tym zawsze lubiłam warsztat tego autora. Jak na razie patrzę na znaczki wszystkich nagród na okładce i w ogóle mnie one nie dziwią.
Sunshine - 2008-04-02, 08:48
:
Tyraela napisał/a:
Jakiś czas temu wzięłam się za "Pana Lodowego Ogrodu"

Tyraela napisał/a:
Jak na razie patrzę na znaczki wszystkich nagród na okładce i w ogóle mnie one nie dziwią.

...to poczekaj do tomu drugiego. Dopiero się zdziwisz...
Tyraela - 2008-04-02, 08:56
:
Sunsin bardzo możliwe, ale wiesz, cieszę się chwilą i tym, że tom pierwszy jest bardzo dobry, do drugiego tomu zostało mi kilka setek stron, po co psuć sobie zabawę zawczasu? ;P
Nabu Nezzar - 2008-04-02, 09:51
:
Skończyłem pierwszą część "Wichru śmierci - Imperium" i dziś zabieram się za część drugą VII tomu cyklu Eriksona, czyli "Wicher śmierci - Ekspedycja". Końcówka pierwszej części bardzo rozbudziła apetyt, szczególnie zdania wypowiedziane przez Pomrokę: "Zostawiliśmy za sobą dług krwi(...). Malazańskiej krwi. A oni nie puszczą tego płazem.
Są tutaj. Na tym brzegu. Malazańczycy przybyli na nasz brzeg
."
Zapowiada się smakowicie...
Regissa - 2008-04-02, 11:00
:
Tanit, niezłe lekturki, zwłaszcza strasznego dra Grygla, postrachu pierwszoroczniaków :mrgreen: To z powodu studiów, czy może Sapkowski znów na tapecie? :mrgreen:

Mad, nie zniechęcam się, i już mnie nawet zaczyna wciągać :-PP Choć wolę, kiedy akcja dzieje się w "świecie chrześcijańskim" niż w Ameryce. Może dlatego, że XVII-wieczna Anglia jest mi całkiem nieźle znana, czego nie mogę powiedzieć o Bostonie i XVIII w., najbardziej paskudnym okresie w historii planety :-PP
MadMill - 2008-04-02, 14:01
:
Regissa napisał/a:
Może dlatego, że XVII-wieczna Anglia jest mi całkiem nieźle znana, czego nie mogę powiedzieć o Bostonie i XVIII w., najbardziej paskudnym okresie w historii planety :-PP

To dobrze, bo drugi tom to tylko i wyłącznie Europa, nie ma Anglii, ale jest Francja, Austria Czechy, Niemcy i Holandia. ;) W trzecim także, Anglia, Francja, Holandia. Cud, miód i orzeszki. :mrgreen:

Właśnie przekroczyłem półmetek trzeciego tomu. :mrgreen:
Tanit - 2008-04-02, 19:20
:
Regissa napisał/a:
Tanit, niezłe lekturki, zwłaszcza strasznego dra Grygla, postrachu pierwszoroczniaków :mrgreen: To z powodu studiów, czy może Sapkowski znów na tapecie? :mrgreen:

Sapek dopiero będzie :mrgreen:
Wymagania uczelni... oczywiście nie miałam siły czytać xD

Dzisiaj (od kolegi) zawinęłam na wykład coś o Ezoteryzmie, okultyzmie i satanizmie - zbiór prac naukowych, wykładów i artykułów. Nie pamiętam tylko czyje to o_O Taka czerwona około 250 stron... buuee... nudne i głupie.
Chociaż dowiedziałam że RPGi czy muzyka Rolling Stonesów (zwłaszcza słuchana wspak!) to nośniki satanizmu O_O a Faust był postacia Historyczną i z Twardowskim na Jagiellonkę chodził xD

Au revoir!
Dhuaine - 2008-04-02, 21:47
:
Przeczytałam Tapestry of Dark Souls Elaine Bergstrom (Ravenloft Covenant).
Powieść opowiada o szarym całunie przechowującym różne dusze; materiał potrafi kierować ludźmi, igrać z ich pobudkami i wyciągać z nich, co najgorsze. Akcja kręci się wokół historii całunu, odkrywanej przez głównego bohatera - Jona.
Książka dobra, lecz - jak najwyraźniej zdecydowana większość Ravenloftów - za krótka, by mogła w pełni rozwinąć skrzydła. "Tapestry..." obejmuje kilkanaście lat i wprowadza kilkunastu bohaterów. Każdą z tych osób można by miło rozwinąć i przybliżyć czytelnikowi. Tymczasem niewiele wiadomo o ich pobudkach i charakterach. Fabuła leci do przodu za szybko, by autor tracił czas na takie smaczki.
Mimo wszystko nie jest to książka zła. Czyta się przyjemnie i bez zgrzytów. Zakończenie typowo Ravenloftowe, choć napisane w dość... drewniany sposób.
Polecam maniakom Ravenlofta. ;)

Zmęczyłam też "Wieki światła". Styl owszem, jest ciekawy, ale miałam go dość w lekturach szkolnych. Nie wiadomo, co myśleć o głównym bohaterze, Robercie. Taki nijaki z niego człowiek...
Książka koncentruje się na ukazaniu wpływu eteru na rozwój świata i relacje międzyludzkie. Owszem, jest to ciekawe, ale fabuła nie zachwyca - przynajmniej ja nie za bardzo zrozumiałam, o co poszło i dlaczego było to ważne. Rewolucja? I co z tego? xD Autor zakończył "Wieki..." dość drętwo i bez dreszczyku, a rozwiązanie wszystkiego wydawało się nieco płaskie i mało interesujące. Oczywiście, całkiem możliwe, że znalazło się tam drugie dno, które przegapiłam z powodu małego móżdżku.
Muszę powiedzieć, że nieco się rozczarowałam "Wiekami światła". Szum wokół tej pozycji był tak wielki, że oczekiwałam niemalże boskich doznań. MacLeod jest bardzo dobrym pisarzem, ma świetny styl i opisuje świat tak realny jak ten, w którym my żyjemy, ale... brakowało mi czegoś, do czego mogłabym się mocniej przywiązać.
Tigana - 2008-04-03, 19:33
:
Na warsztacie drugi tom "Paralaksy" Sawyera zatytułowany "Ludzie" - portal pomiędzy światami zostaje ponownie otwarty i następuje seria wizyt. No i zaczynają się pierwsze konflikty wynikające z różnic międzykulturowych. Powinno być ciekawie.
Toudisław - 2008-04-03, 19:59
:
Dawno się nie wypowiadałem to teraz pora.
Skończyłem "Cryptonomicon" Stephensona. Książka jest rewelacyjna. Pomysł i poczucie humoru na najwyższym stopniu nadal jednak uważam, że "Diamentowy wiek" jest lepszy :P i to najlepsza książka Stephensona.
Przeczytałem tez "Zamęt" tom 2 i jest Superrrrrrrrrrrrrr. Jedna z lepszych w "Cyklu barokowym".
Teraz jakoś dziwnie jak na mnie czytam 3 książki na raz. Miałem czytać Wolfa "Pazur" ale wczoraj wpadł mi w ręce Dębski Eugeniusz a raczej jego nowa książka "Hell p" więc chciałem spróbować. No i się zawiodłem, bo książka jest denna.
Dziś dopadłem też "Na Szkarłatnych Morzach" Scotta Lyncha i czyta się wyśmienicie jak na razie. ;)
Tanit - 2008-04-03, 20:50
:
No i wpadł mi w łapki 'Necronomicon czyli księga umarłego prawa' by Abdul Alhazred. A tak mi się między półkami biblioteki łaziło xP
Książka porąbana... i to mi się chyba w niej najbardziej podoba. We wstępie jest podanych kilka ciekawostek... no... polecam jako pewne oderwanie się od rzeczywistości :P

Au revoir!
Jander - 2008-04-03, 20:56
:
Która wersja Necronomiconu? Dysponuję kilkoma, a gdzieś w necie jest strona z wszystkimi wersjami ;)
Chyba że znalazłaś prawdziwą... :D
Zireael - 2008-04-03, 22:27
:
Skończyłam Diunę. //zemdlal //kas //kas //kas
Ta pozycja stanowi doskonały dowód na to, że nie warto się zbyt szybko zrażać i, że do trzech razy sztuka.
Być może moje pierwsze podejście do dzieła Herberta miało miejsce zbyt wcześnie (grudzień 2006), być może musiałam połknąć wcześniej trochę knig, żeby docenić ten klasyk, ale fakt jest faktem- opowieść o Atrydach, Harkonnenach i Fremenach rozłożyła mnie na łopatki.
Teraz zabieram się za Diabła Łańcuckiego. O ile się nie mylę, to moje pierwsze zetknięcie z Komudą, ale jak na razie jest nieźle. Ze względu na upodobanie do stylizacji archaicznej, oczywiście szalenie przypadł mi do gustu język. Moje zaciekawienie wzbudza nadane autorowi miano anty-Sienkiewicza...
Tanit - 2008-04-04, 06:42
:
Jander napisał/a:
Która wersja Necronomiconu? Dysponuję kilkoma, a gdzieś w necie jest strona z wszystkimi wersjami ;)
Chyba że znalazłaś prawdziwą... :D

Taa... prawdziwą xDD
To jest z takiej czarno/białej serii książek, wyd. FOX Wrocław 2000 (w przekładzie i opracowaniu Krzysztofa Azarewicza)
Nawet nie wiem ile jest przekładów. Ale na polski chyba jeden o.o?

P.S. Dorwałam się do 380-cio stronicowego 'Angel Sanctuary' (tom.4) *_* *love love love*

Au revoir!
Tyraela - 2008-04-05, 19:05
:
Po PLO które czytało mi się bardzo szybko, przyjemnie oraz miło wzięłam się za Gibsona i jego "Rozpoznanie wzorca". I mam jedną opinię: NUDA. Wszystkie opisy prozaicznych czynności są tak do znudzenia dokładne, że dzisiaj dosłownie zasnęłam nad książką. Po 50 stronach trafiłam na dosłownie jeden dialog. Masakra, mam szczerą nadzieję, że dalej będzie lepiej, bo inaczej czeka mnie męka i udręka.
Liv - 2008-04-06, 12:24
:
Zobaczyłam na merlinie zapowiedż drugiego tomu Trudi Canavan, i zupełnie przypadkowo wpadł mi w łapki link do pewnego forum, gdzie (również, zupełnie przypadkowo xDD) znalazłam całą trylogię. Zmęczyłam ją. Z każdym kolejnym rozdziałem, moje nadzieje - na coś przyzwoitego - stawały się coraz mniejsze. Plus; nie wyrzucę pieniędzy w błoto.

Za to drugi tom serii Ilony Andrews, Magic Burns zdecydowanie poprawił mi humor :D
Choć nie było idealnie (momentami tak jak i w pierwszej części bardzo schematycznie) to dialogi Currana i Kate sprawiają, że warto po nią 'sięgnąć'.

Na owym forum polecano bardzo gorąco książkę Cassandry Clare ... więc dzisiaj pewnie zacznę Mortal Instruments -City of Bones
Elektra - 2008-04-06, 17:07
:
Brudnej roboty nie skończyłam, w sumie nawet nie wyszłam za początek. Jakoś mi nie pasował klimat tej książki. Może kiedy indziej.

A teraz czytam Mojego własnego diabła Mike'a Careya, czyli opowieść o pewnym egzorcyście. Felix Castor żyje we współczesnym Londynie. No, jest drobna różnica, otóż martwi powstali i przebywają na tym samym planie co za życia. I sprawiają żywym pewne problemy, chociaż najczęściej są nieszkodliwi. Felix zajmuje się nakłanianiem ich do odejścia w niebyt (do nieba/ do piekła/ czy gdzie tam chcą). Pewnego razu przyjmuje zlecenie wypędzenia ducha z jednego z londyńskich archiwów. No i tutaj zaczynają się jego problemy.

Nie jest to bardzo ambitna literatura, chociaż może skłaniać do refleksji. Ale jest nastawiona przede wszystkim na rozrywkę. Czyta się nieźle, raczej nie zdarzają się przestoje, chociaż czasem mogą irytować retrospekcje. Ale jak się do nich przyzwyczaiłam, to wydają się całkiem na miejscu.

W sumie całkiem dobra lektura, gdy chce się czegoś lekkiego i nie wymagającego wielkiego skupienia.
MadMill - 2008-04-06, 19:16
:
Czytam sobie Chagę McDonalda. Jak na razie wcale nieźle. :P Historia młodej ambitnej dziennikarki, która jedzie do Kenii wyjaśnić sprawę zagadkowej komety która spadła na Kilimandżaro... no na razie doszedłem tego jak zameldowała się w pokoju hotelowym i upiła z inną babką. xD Książka zaczyna się od jeszcze ciekawszego zdarzenia, a mianowicie od pewnego zjawiska na powierzchni jednego z księżyców Saturna - zgadnijcie którego? ;) No... dopiero początek, za mną 50 stron, ale czyta się przyjemnie, chociaż od razu autor rozprawia się z opieszałością ONZ, wali z "grubej rury"...
Jander - 2008-04-08, 20:25
:
Fiaskiem skończyła się próba przeczytania Welinu po raz drugi - w życiu tylko dwie książki przeczytałem dwukrotnie, ta(ja razem z nią Atrament) jeszcze trochę sobie poczeka na ten zaszczyt.
W zamian zacząłem The Power That Preserves Donaldsona (czyli Moc, która Osłania, tylko że po angielsku). Zauważyłem, że czytanie po angielsku, mimo że nie rozumiem wszystkiego i czyta się trochę wolniej, to sprawia mi dużo większą frajdę. Stąd na wejście przeczytałem 60str, a z poprzednimi częściami męczyłem się do setnej strony nim mnie wciągnęło. Angielski ma swoją... moc ;) A Covenant bije na głowę wszystkich Sójeczków, Karsów, Tyrionów i innych Ogarów xD
pozdrawiam
Toudisław - 2008-04-09, 20:24
:
Skończyłem "Na szkarłatnych morzach". Książka trzyma poziom pierwszego tomu. Trudno mi jednoznacznie pokazać, która jest lepsza. Mogę powiedzieć, że jest remis ze wskazaniem na "Kłamstwa". Ale różnica jest nieznaczna. Końcówka co nieco mnie wpieniła, ale ogólnie spoko i warto po książkę sięgnąć.

Teraz czytam PLO 2 i jak na razie mam mieszane uczucia. Pierwsze 100 stron mnie po prostu znudziło. Później jest lepiej ale klimatu z tomu 1 już nie czuję. Książka może zła nie jest, ale spadek formy jest jednak widoczny. Przeczytamy, zobaczymy.
Romulus - 2008-04-12, 13:27
:
Skończyłem post po Nagim Bogu i zabrałem się za PŁACZ NARODZONYCH Barclaya. Ostrożnie stwierdzam, że po jakichś 50 stronach jest nieźle. Shadowmage i Lord Turkey mieli, póki co rację.

Moja sadystyczno - upierdliwa i uporządkowana, nie znosząca improwizacji (plan dziecino, na wszystko musi być plan) natura kazała mi ułozyć kolejkę do czytania. Na drugim miejscu od pół roku IMPERIUM Nialla Fergusona (czytam i czytam i czytam...). A kiedy już skończę Imperium - to w ramach ekspiacji za tak długie czytanie jednej książki napisze bardzo dłuuuga i nuuudną opinię na ten temat. A potem może Scott Lynch. Za dużo dobrego było o nim, aby zignorować. I wreszcie DETONATOR świętej pamięci Arthura C. Clarka - w ramach pośmiertego hołdu dla człowieka, ktory stał się klasykiem za życia.
Lady_Aribeth - 2008-04-12, 16:04
:
Skończyłam pierwszy tom Żywego Srebra, więc wzięłam się wreszcie za Dom Łańcuchów Eriksona ... jestem zachwycona! Słyszałam, że Karsa jest strasznie irytującą postacią, ale na mnie jakoś tak nie działa xD. No dobra... trochę mnie denerwuje fakt, że Karsa jest jedynym "ludziem", który byłby w stanie pokonać Drizza Do'Urdena xDDD.
Romulus - 2008-04-12, 16:50
:
Karsa jest jedynym hirołem, który pokonałby nawet Chucka Norrisa :badgrin:
Toudisław - 2008-04-12, 17:06
:
Skończyłem "Pana Lodowego Ogrodu" tom 2. Początek mnie znudził ale z czasem było lepiej. Ogólnie źle nie jest. Ale po pierwszym tomie miałem lepsze odczucia. To może po prostu pomysł spowszedniał i mało co mnie zaskakiwało.
Teraz czytam Susannę Clarke. "Jonathan Strange i pan Norrell'. Dziwne, ale całkiem fajne. Tutaj język zasługuje na szczególną uwagę. Dobrze się czyta, ale fabuła raczej powolna i ogólnie mam ciągłe skojarzenia z Stephensonem.
Jachu - 2008-04-13, 12:12
:
Dziś w godzinach rannych udało mi się ukończyć książkę autorstwa Krzysztofa Kęcieka "Benewent 275 p.n.e.". Książka bardzo mi się podobała. Tło historyczne i polityczne są naprawdę nieźle zarysowane, cała książka ma swój własny klimat i właściwie ani przez chwilę nie nudziłem się podczas lektury. Naprawdę, bardzo dobra pozycja.

Teraz zabieram się za pozycję "Cezar" francuskiego historyka Maxa Gallo. Jest to powieść historyczna ze starożytnością w tle, opowiadająca koleje losu Gajusza Juliusza Cezara i przybliżająca czytelnika do zrozumienia fenomenu jednego z największych wodzów i strategów w historii świata. Lektura zapowiada się pasjonująco //kas
MadMill - 2008-04-13, 14:22
:
W piątek "siadł" mi router, a więc miałem odwyk od neta... wyszło chyba na dobre.

Skończyłem "Chagę" Iana McDonalda. Ksiazka naprawdę dobra, ciekawy pomysł, dobra realizacja całości, warta polecania... ale... no właśnie główna bohaterka niekiedy niemiłosiernie eksploruje swoje przemyślenia i spostrzeżenia, że wiele osób może dostać epilepsji przy tym. Poza tym, polecam. :P

Skończyłem a raczej przeczytałem całość "Obłęd rotmistrza von Egern" Szczepana Twardocha. Odczucia jak najbardziej pozytywne, znaczy jeśli chodzi o samą książkę, bo w tej książce wiele pozytywnych odczuć to nie ma. Wezmę się za inne książki Twardocha - to chyba dobra rekomendacja? ;)

No i na koniec "Gra Endera" Orsona Scotta Carda. Dawno nie czytałem książki które by mnie tak przykuła, a autor nie męczył swoim style i językiem ani przez chwile. Zacząłem wczoraj wieczorem, skończyłem dziś z rana, a książka trochę stron ma... ale oderwać się nie można. :mrgreen:

Czytam za to teraz "Siwobrodego" Briana Aldissa. Na razie sam początek, ale czyta się bardzo dobrze. To w końcu Aldiss jest. ;) A o czym? O przyszłości Ziemi, postapokaliptycznie... zapowiada się ciekawie. ;)
andy - 2008-04-13, 16:29
:
Hmm, GW Darth Bane - Droga zagłady czyli Lukas i New Hope ponad 1000 latek wcześniej. Wrażenia? Po 1/3 raczej pozytywne, ale ponieważ na tym forum takie gnioty jak GW HH czy tym podobne są raczej niezbyt mile traktowane (bo to nie fantasy) to sobie resztę odpuszczę
Dabliu - 2008-04-13, 16:43
:
Zawsze to lepsze niż FR.
Elektra - 2008-04-13, 17:49
:
andy napisał/a:
ale ponieważ na tym forum takie gnioty jak GW HH czy tym podobne są raczej niezbyt mile traktowane (bo to nie fantasy)

Eee... skąd ten wniosek, że to dlatego, że nie są fantasy? Nie wiem, czy zauważyłeś, ale ludzie tutaj czytają nie tylko fantasy.

Ja np. teraz zaczynam Upadłe anioły R. Morgana, które jak najbardziej są sf. Co prawda wcześniejsza część, Modyfikowany węgiel, jakoś mnie nie porwała, no ale podobno Anioły są lepsze, więc dam Morganowi jeszcze jedną szansę. Chociaż gdyby nie to, że kupiłam wszystkie trzy części przygód Takeshiego Kovacsa, to bym po pierwszej sobie odpuściła.
Romulus - 2008-04-13, 17:50
:
MadMill napisał/a:
No i na koniec "Gra Endera" Orsona Scotta Carda. Dawno nie czytałem książki które by mnie tak przykuła, a autor nie męczył swoim style i językiem ani przez chwile. Zacząłem wczoraj wieczorem, skończyłem dziś z rana, a książka trochę stron ma... ale oderwać się nie można. :mrgreen:


Gra Endera to najlepsze co stworzył O.S. Card. Niezłe są też kontynuacje, ale bez przesady. Polecam ci też Cień Endera - to w zasadzie Gra Endera opowiedziana z innej perspektywy. Całkiem fajna. Głównym bohaterem jest Groszek, o ile się nie mylę bo to dawno temu było :)
Tyraela - 2008-04-13, 21:56
:
romulus napisał/a:
Głównym bohaterem jest Groszek, o ile się nie mylę bo to dawno temu było :)

Dokładnie tak, to jest ta sama historia z perspektywy Groszka. Jak już mówiłam, "Cień Endera" to bardzo umiejętnie odgrzany kotlet i czyta się go bardzo zacnie. Natomiast "Mówca Umarłych" znudził mnie okrutnie i wg mnie jest DUŻO słabszy.

Ja po skończeniu "Gwiezdnego Pyłu" Gaimana, który czytał mi się nad wyraz przyjemnie i lekko, sięgnęłam po "Pożeglować do Sarancjum" czyli rozpoczynam przygodę z Kayem - czyta mi się na razie ciężko, po pierwsze drobnodruk jest męczący, po drugie autor ma jakiś ciężki styl.
Dobromir - 2008-04-14, 09:12
:
Próbuję "Krzyk Narodzonych", jestem tak mniej więcej w połowie. Nie jestem zachwycony - ot, fantasy. Próbuje być ambitne, ale brak chociażby *jednej* ciekawej postaci do której możnaby się przywiązać trochę psuje ten efekt. Dokończę, ale drugiego tomu raczej nie ruszę.
grubshy - 2008-04-14, 14:00
:
Tyraela napisał/a:
Dokładnie tak, to jest ta sama historia z perspektywy Groszka. Jak już mówiłam, "Cień Endera" to bardzo umiejętnie odgrzany kotlet i czyta się go bardzo zacnie. Natomiast "Mówca Umarłych" znudził mnie okrutnie i wg mnie jest DUŻO słabszy.

Mam dokladnie odwrotne zdanie - nawiazania w 'Cieniach' wydaja mi sie pisane baaaardzo na sile. Juz sam wybor Groszka jest kiepski (np. w 'orginale' mial spreawdzac sie glownie w dowodzeniu malymi oddzialami a tu sie nagle okazuje, ze to wszystko Mazer wciskal glupiemu Enderowi, zeby miec jakby co zastepczego glownodowodzacego).
Chociaz to i tak pikus przy pomyslach z dalszych tomow.
Romulus - 2008-04-14, 14:32
:
Dobromir napisał/a:
Próbuję "Krzyk Narodzonych", jestem tak mniej więcej w połowie. Nie jestem zachwycony - ot, fantasy. Próbuje być ambitne, ale brak chociażby *jednej* ciekawej postaci do której możnaby się przywiązać trochę psuje ten efekt. Dokończę, ale drugiego tomu raczej nie ruszę.


Też aktualnie czytam PŁACZ NARODZONYCH J. Barclaya (bo chyba o to ci chodziło, prawda?) Zgadzam się, że brak bohaterów ciekawych na tyle, aby się nimi przejąć. Ale na razie jest w porządku. Ale to chyba dlatego że Barclaya znałem z Sagi o Krukach (krew oczyma mi trysnęła, a mózg zagotował się i aby zabić cierpienie ogłuszałem je widelcami wpychanymi w oczy). Zatem jestem pozytywnie rozczarowany :)

Choć momentami mam ochotę przerzucić się na Iana MacEwana i jego POKUTĘ. Ale wytrwam do końca.
Toudisław - 2008-04-17, 06:58
:
Ja czytam dwie książki na raz, co raczej rzadko mi się zdarza.
Czytam "Drogę" Cormaca McCarthyego. Dobra rzecz, czyta się z dużym zaangażowaniem, ale nieco wolno. No cóż, fanatyki tu faktycznie jak na lekarstwo, ale jednak apokalipsę mamy. Ważne jest to, że Autor nie daje nadziei, co stanie się z bohaterami... Świat czeka zagłada i wiemy to od pierwszych stron. Czytam też Modyfikowany węgiel Morgana. Ciągle mi się kojarzy z Łukjanienką. Kilka podobnych pomysłów. Czyta się dość przyjemnie, czasem warto poczytać coś lekkiego. :)
Elektra - 2008-04-17, 09:14
:
Przeczytałam Upadłe anioły, które podobały mi się bardziej niż Modyfikowany węgiel i znacznie lepiej się je czytało. Z rozpędu sięgnęłam po trzeci tom, Zbudzone furie, ale jak na razie za mną tylko prolog. Ale tym razem od razu wciąga i intryguje. Już mam nadzieję na dobrą lekturę. :) Kurczę, wygląda na to, że Morgan wyciągnął mnie z pewnego dołka czytelniczego... Przeczytałam ten prolog i postanowiłam sobie zrobić przerwę. Później te Furie będą lepiej smakowały. ;)

No i zaczęłam czytać Sternberg Twardocha. Po Obłędzie rotmistrza von Egern dość duże nadzieje wiążę z tą książką. No i jak na razie jest dobrze. Już od dawna książka nie zainteresowała mnie od pierwszych dwóch stron.
Romulus - 2008-04-17, 10:14
:
Elektra napisał/a:
Przeczytałam Upadłe anioły, które podobały mi się bardziej niż Modyfikowany węgiel i znacznie lepiej się je czytało. Z rozpędu sięgnęłam po trzeci tom, Zbudzone furie, ale jak na razie za mną tylko prolog. Ale tym razem od razu wciąga i intryguje. Już mam nadzieję na dobrą lekturę. :) Kurczę, wygląda na to, że Morgan wyciągnął mnie z pewnego dołka czytelniczego... Przeczytałam ten prolog i postanowiłam sobie zrobić przerwę. Później te Furie będą lepiej smakowały. ;)


Zbudzone Furie bardziej przypominają Modyfikowany Węgiel (ja debiut Morgana cenię wyżej niż Upadłe Anioły - ale nie ma co się spierać o marchewkę :) ) . I to chyba koniec "cyklu" o Kovacsu. Trochę szkoda, ale i u autora zmęczenie widoczne w "trzecim tomie".
Nieznany - 2008-04-17, 16:09
:
Skończyłem Nocarza a czytam Renegata Magdy Kozak. I choć nie lubię książek o wampirach, to podoba mi się bardzo. Cholibka, podobał mi się "Historyk" Kostovej, teraz książki Magdy Kozak... może zmienię zdanie na temat książek o wąpierzach i wezme się za Ankę Rice? To jest kwestia do rozwagi... :roll:

Ach, czytam też "Pięć lat kacetu" pana Grzesiuka. Wyśmienite!
Lean - 2008-04-19, 09:53
:
Obecnie kończę "Więzy krwi" Kossakowskiej, a potem chyba wezmę się za "Bohuna" Komudy. :-)
Romulus - 2008-04-19, 11:21
:
Ja skończyłem PŁACZ NARODZONYCH Jamesa Barclaya. W zasadzie mogę naisać to, co Dobromir wcześniej. Książka ogólnie fajna, czyta się bez bólu i można ją polecić jako lekki przerywnik.
Minusy: za duża przewidywalność (to, co się stało z Gorianem przeczuwałem juz duuużo wcześniej i nie zostałem mile zaskoczony), duża konwencjonalność samej powieści i - dla mnie - męczący wątek samych Ascendentów. Ale plusy tez są: świetny wątek polityczno - militarny. Ratował tą powieść w moich oczach.

Gdybym miał ocenić w skali od 1 do 10, gdzie 10 = Erikson i Martin (nawet w słabszej formie) a 1 to Goodkind, Brooks, pani Carey to tej powieści dałbym 6/10. Może 7/10 zważywszy, że wcześniej Barclay pisał Sagę o Krukach (brr.....) a teraz dał znaczący krok do przodu.

A teraz DETONATOR Arthura C. Clarka.

Mam nadzieję, że za bardzo OT nie było.
Tanit - 2008-04-19, 21:47
:
Pomijając 6 lektur którymi będę 'delektowała' się do czerwca:
Ognisty miecz - A. Martine-Barnes
w zasadzie zaczęłam ją czytać w tramwaju o.o I muszę przyznać, że jak na razie jest to bardzo przyjemna lektura i nawet wciągająca.

Au revoir!
andy - 2008-04-19, 21:52
:
Kończę Posłuszeństwo T. Zahn'a czyli GW pomiędzy Nową Nadzieją a Imperium Kontratakuje, ale kto takie "bzdety" na tym forum czyta i jeszcze się chwali oprócz kotzura ?
Toudisław - 2008-04-19, 22:05
:
andy napisał/a:
ale kto takie "bzdety" na tym forum czyta i jeszcze się chwali oprócz kotzura

:P Ja GW czytałem i to nie mało. Teraz mnie nie cięgnie jakoś ale do tej serii po nowej erze Jedii się wezmę za jakiś czas.

Kończę Modyfikowany Węgiel. Całkiem niezłe czytadło. Jeżeli anioły będą lepsze to super. Biore się za mojego własnego diabła i zobaczymy co z tym będzie
red91 - 2008-04-20, 10:56
:
John Gardner - "Grendel"

Co tu dużo mówić - klasyk. Beowulf widziany oczami Grendela. Miodzio.
Terrapodian - 2008-04-20, 20:36
:
andy napisał/a:
ale kto takie "bzdety" na tym forum czyta

Ja ;P

"Gwiezdne Wojny: Punkt Przełomu" Stover'a, czyli jedna z książek, których akcja toczy się podczas Wojen Klonów, sześć miesięcy po bitwie na arenie Geonosis. Historia kręci się wokół Mace Windu, który wyrusza na swoją ojczystą planetę Haruun Kal, w poszukiwaniu byłej uczennicy Depy Billaby. Wszystko wskazuje na to, że dała się wciągnąć ciemności dżungli i przeszła przemianę na gorsze...
Dobra, dynamiczna, z dobrze zarysowanym światem. No i najważniejsze - trzyma klimat GW.

A z nie-fantastyki czytam sobie "Proces" Kafki. Niezwykle pokręcona, ale ciekawa.
Nabu Nezzar - 2008-04-21, 00:44
:
Odrzuciłem w kąt żenująco beznadziejnego Eriksona i jego płytki niczym wysychająca kałuża "Wicher Śmierci". Doszedłem do wniosku, że fantastyka nie zaspokoi wiedzy kogoś, kto w testach mensy może poszczycić się, nie chwaląc się specjalnie, ilorazem inteligencji równym 138. Przebrnąłem już przez Lema, przez Zajdla, przerobiłem 90% rosyjskojęzycznych autorów ze Strugackimi i wtedy do mnie wreszcie dotarła miałkość tychże pozycji, autorów i ich wtórnych poglądów. Sięgnąłem więc po coś ambitnego (do fantastyki już raczej nie wrócę, nie mój poziom, z całym szacunkiem dla innych forumowiczów), w sam raz dla mnie. Jako, że poważnie interesuję się filozofią (nie tylko starożytną ale też i współczesną) a także naukami starożytnymi zaczytywałem się jeszcze do wczoraj w "Elementach" Euklidesa. Kilka godzin minęło jak z bicza trzasnął (przepraszam za takie prostackie porównanie). Za pewno zajęło by to mi mniej czasu, aczkolwiek dzieło to czytałem w angielskim przekładzie ze starożytnej greki. W każdym bądź razie po "Elementach" mój wzrok padł na słynne "Dialogi" Platona. Zacząłem od "Obrony Sokratesa", obecnie jestem na "Państwie". Dostrzegłem jednak pewne sprzeczności i swoistą niedorzeczność pewnych platońskich twierdzeń zawartych w owych dziełach, toteż równoległe zaczytuję się i porównuje je z "Zur Geschichte der Theognideischen Spruchsammlung" Fryderyka Nietzsche, jednego z moich filozoficznych guru. I tekst mnie pochłonął. Choć czytam w orginalnym, niemieckim to przy skromnej pomocy słownikia całkiem nieźle mi to idzie. A pewnie większość forumowiczów nawet by nie przebrnęła przez pierwszą stronę, bo woli iść na łatwiznę i czytać polskie przekłady. Wracając do tematu... Na półeczce natomiast już czeka na mnie "De Laertii Diogenis fontibus" tegoż samego wielkiego autora. Zapowiada się naprawdę powalająca lektura:)

Na koniec mały apel - zostawcie tą miałką i płytką, owianą pseudonaukową otoczką fantastykę. Sięgnijcie tak jak ja po coś lepszego, z wyższej półki a świat stanie przed wami otworem:)

Pozdrawiam
Dabliu - 2008-04-21, 01:26
:
Nabu Nezzar napisał/a:
Doszedłem do wniosku, że fantastyka nie zaspokoi wiedzy kogoś, kto w testach mensy może poszczycić się, nie chwaląc się specjalnie, ilorazem inteligencji równym 138.


Doda Elektroda ma więcej :P I co? I nic.

Nabu Nezzar napisał/a:
Przebrnąłem już przez Lema, przez Zajdla, przerobiłem 90% rosyjskojęzycznych autorów ze Strugackimi i wtedy do mnie wreszcie dotarła miałkość tychże pozycji, autorów i ich wtórnych poglądów. Sięgnąłem więc po coś ambitnego (do fantastyki już raczej nie wrócę, nie mój poziom, z całym szacunkiem dla innych forumowiczów), w sam raz dla mnie. (...) Dostrzegłem jednak pewne sprzeczności i swoistą niedorzeczność pewnych platońskich twierdzeń zawartych w owych dziełach, toteż równoległe zaczytuję się i porównuje je z "Zur Geschichte der Theognideischen Spruchsammlung" Fryderyka Nietzsche, jednego z moich filozoficznych guru. I tekst mnie pochłonął. Choć czytam w orginalnym, niemieckim to przy skromnej pomocy słownikia całkiem nieźle mi to idzie. A pewnie większość forumowiczów nawet by nie przebrnęła przez pierwszą stronę, bo woli iść na łatwiznę i czytać polskie przekłady.


Albo sobie żarty stroisz, albo potrzebujesz ogromnego plecaka na ego. Zwykle nazbyt rozrośnięte ego zastępuje coś, co nie urosło jak należy :P

Nabu Nezzar napisał/a:
Na koniec mały apel - zostawcie tą miałką i płytką, owianą pseudonaukową otoczką fantastykę. Sięgnijcie tak jak ja po coś lepszego, z wyższej półki a świat stanie przed wami otworem:)


I mówi to ktoś, kto ma Fryderyka Nietzsche za osobistego guru? :lol:

Miałem kiedyś taką koleżankę - zaczytywała się ogromną ilością filozoficznych książek. Gdy dochodziło do rozmowy w większym gronie, potrafiła jednak zaledwie rzucać nic nie wnoszącymi cytatami z owych dzieł, często nawet nie rozumiejąc kontekstu lub przeinaczając go. Śmieszne to było, ale i trochę smutne. Po prostu masturbowanie się wmawianym sobie przekonaniem o własnej wyższości nad maluczkimi, którzy do filozoficznych lektur z najwyższej półki nie dorastają, nie zastąpi ani własnego intelektu, ani nie wzbogaci osobowości, a już na pewno nie zagwarantuje własnych, głębokich i dojrzałych poglądów, o łagodnym i mądrym dostrojeniu do rzeczywistości nie wspominając.

Życzę dobrego samopoczucia i zalecam kupno luźniejszych slipek ;)
Elektra - 2008-04-21, 07:46
:
Naboo, proponuję zmienić forum, po co masz tutaj przebywać z ludźmi, którzy Ci do pięt nie dorastają...?


Przeczytałam Sternberg, dobry, chociaż trochę przeszkadzało mi skakanie pomiędzy wątkami, przez co fabuła wydawała się zbyt chaotyczna.

No i wróciłam do Zbudzonych furii Morgana. I dochodzę do wniosku, że w przypadku tego pisarza im dalej tym lepiej i jego książki coraz bardziej mnie wciągają. I już żałuję, że to ostatnia część o Takeshim. Chociaż może to i lepiej, bo jeszcze by się jakiś serial zrobił. ;)

Książki Morgana są dla mnie przykładem, że nie należy zniechęcać się po pierwszym tomie i warto czasem sięgnąć po kontynuację.

Toudi napisał/a:
Kończę Modyfikowany Węgiel. Całkiem niezłe czytadło. Jeżeli anioły będą lepsze to super

Nie wiem, czy lepsze. Są inne po prostu. Mnie się lepiej je czytało i bardziej przypadły mi do gustu.
Romulus - 2008-04-21, 08:09
:
Nabu Nezzar napisał/a:
zostawcie tą miałką i płytką, owianą pseudonaukową otoczką fantastykę. Sięgnijcie tak jak ja po coś lepszego, z wyższej półki a świat stanie przed wami otworem:)


W tym stwierdzeniu kryje się duże nieporozumienie. Chyba nie zakładasz, że ci, którzy czytają fantastykę, czy - ogólniej - literaturę popularną, robią to dlatego, aby znaleźć w niej sens życia? Przewodnictwo duchowe? Odpowiedzin Na Ważne Pytania? Nie mówię za innych tylko za siebie: czytam fantastykę dlatego, że jest to ten gatunek rozrywki, który mi odpowiada. Tylko tyle i aż tyle.

Gdybym chciał przeżyć hmm.... intelektualnych - sięgnę po literaturę z tzw. wyższej półki albo po klasyków: Tacyta, Swetoniusza itp. - Ale to w ostateczności :)

Co do "miałkości" to już w ogóle nie ma o czym dyskutować. O owianiu "pseudonaukową otoczką" też, bo to juz uogólnienie maksymalne - większość współczesnej fantastyki z nauką nie ma nic wspólnego. A ci autorzy, którzy mają to już nisza w niszy.

Aby nie być OT napiszę, że poległem wczoraj na Arthurze C. Clarku. Jego DETONATOR to świetna powieść, ale dosyć zdezaktualizowana, jeśli chodzi o diagnozy, choć zasadza się na świetnym i w dalszym ciągu aktualnym problemie niebezpieczeństwa płynącego z nauki (he, he Nabu Nezzarze). Ale dałem sobie spokój po 200 stronach - co uważam i tak za niezły wynik jak na niedzielę :)

Zamawiam dziś Lynch i Careya a do czasu, zanim je dostanę to wracam do POKUTY Iana MacEwana - polecam ci ją Nabu, bo to wielka literatura, która zaspokoi nawet najbardziej wysublimowany umysł.... :)
Ł - 2008-04-21, 08:29
:
Bo Nabu to napisał całkiem na serio. Serio. :lol: Ja preferuje studiować klasyków filozofii nie tyleż w orginalne, ale i w zaistne odpowiednim ku temu środowisku. Np. ostatnio wertując kolejne dzieła Niczego, uniosłem strudzony wzrok na pomnik Apolla w parku saskim i naszła mnie taka a nie inna fiolozoficzna refleksja "o kurwa, lustro!".

Dabjlu napisał/a:
Miałem kiedyś taką koleżankę - zaczytywała się ogromną ilością filozoficznych książek. Gdy dochodziło do rozmowy w większym gronie, potrafiła jednak zaledwie rzucać nic nie wnoszącymi cytatami z owych dzieł, często nawet nie rozumiejąc kontekstu lub przeinaczając go.

Obawiam się że to nie jest cecha indywidualna koleżanki tylko ogólna cecha kobiet, które świetnie umieją wkuwać 'na pałę' a w dyskuji najczęsciej machną łapką "nie kłócimy się, prawda leży pośrodku'. :mrgreen:

Zaczełem czytać cykl Dzieci Ziemi Jean Auel od Klanu Niedźwiedzia Jaskiniowego zaczynając naturalnie. Zawsze lubiłem prehistoryczne klimaty, więc czuje że łykne to raz - dwa.
Sunshine - 2008-04-21, 08:57
:
Dabliu napisał/a:
Zwykle nazbyt rozrośnięte ego zastępuje coś, co nie urosło jak należy :P


No cóz, należę do kobiet, które uważają że małe jest piękne :P . Byle małe nie było ego, bo to gorsze niż (zbyt) duże ego.

A do tematu - obecnie nie mam za dużo czasu na czytanie tego co chcę, ale skubię po trosze "Ostatnie promienie słońca" Kaya i zaczęłam Eriksona "Ogrody księżyca". Czytałam kiedyś "Klan niedźwiedzia jaskiniowego" Auel i mam w planach - a jakże - kupno całego cyklu <zółwik do Łaczka>, bo przyjemna była to lektura.
Nabu Nezzar - 2008-04-21, 10:52
:
Łaku napisał/a:
Bo Nabu to napisał całkiem na serio. Serio. :lol: Ja preferuje studiować klasyków filozofii nie tyleż w orginalne, ale i w zaistne odpowiednim ku temu środowisku. Np. ostatnio wertując kolejne dzieła Niczego, uniosłem strudzony wzrok na pomnik Apolla w parku saskim i naszła mnie taka a nie inna fiolozoficzna refleksja "o kurwa, lustro!".
I właśnie o takie podejście mi chodzi! O kontemplację wynikającą z przeczytanej lektury. Ambitnej lektury a nie, przepraszam, fantastyki. Wśród ignorantów nie da się studiować wybitnych filozoficznych dzieł (nie mówiąc już o dyskusji nad nimi publicznie), ponieważ ignoranci (nie mówię to koniecznie tylko o forumowiczach) nie rozumiejący ich treści sprowadzą cię do swego poziomu i przypiszą ci cechy, które sami posiadają. W tym wypadku np. pozer czy tzw. szpaner, na dodatek nie wiedzący co czyta. Merde! Jak rzekomo powiedział francuski gwardzista pod Waterloo. Fryderyk Nietzsche określił to jako paranoję abstrakcyjną. Zresztą o tym zagadnieniu można przeczytać właśnie w "Zur Geschichte der Theognideischen Spruchsammlung" tegoż wybitnego filozofa. Aczkolwiek wątpię aby chciało wam się po to sięgnąć miłośnicy smoków, elfów, krasnoludów i magów. Bo prawdziwą potęgą jest filozofia. Oto klucz do zrozumienia świata, jak mawiał Tales z Miletu (a właśnie, czytał ktoś?).

P.S. Przepraszam, że nie odpisałem na wszystkie posty, aczkolwiek na Cyfrze + oglądam właśnie fascynujący dokument pt. Epikurejczycy kontra Stoicy, wyższość myśli głoszonej nad pisaną. Postaram się odpisać wieczorem, jak wrócę z bankietu.

Pozdrawiam
Dabliu - 2008-04-21, 11:46
:
Nabu Nezzar napisał/a:
I właśnie o takie podejście mi chodzi! O kontemplację wynikającą z przeczytanej lektury. Ambitnej lektury a nie, przepraszam, fantastyki.


Sztuką jest umieć wprowadzać filozofię w życie lub przekuć ją narzędziem artystycznego wyrazu. Inaczej studiowanie filozofii zamienia się w akademickie pierdzenie w stołek, co jak wiadomo roztacza wokół studenta jedynie chmurę smrodu i on w tym smrodku swoim ciepłym nawet nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo cuchnie.
Lepszy twórca pseudofilozoficznej fantastyki, niż bierny odbiorca filozofii, sam będący pseudofilozofem.

Nabu Nezzar napisał/a:
Wśród ignorantów nie da się studiować wybitnych filozoficznych dzieł (nie mówiąc już o dyskusji nad nimi publicznie), ponieważ ignoranci (nie mówię to koniecznie tylko o forumowiczach) nie rozumiejący ich treści sprowadzą cię do swego poziomu i przypiszą ci cechy, które sami posiadają.


A próbowałeś dyskutować? Mędrcem jest ten, kto sprawia, że inni stają się mądrzy, a nie ten, kto za wszelką cenę stara się podkreślać swoją mądrość, umniejszając jej innym, lub sprawiając wręcz, że tamci poczują się głupcami.

Nabu Nezzar napisał/a:
W tym wypadku np. pozer czy tzw. szpaner, na dodatek nie wiedzący co czyta.


Pijesz do kogoś konkretnego, czy tak dla sportu do wszystkich?

Nabu Nezzar napisał/a:
Bo prawdziwą potęgą jest filozofia. Oto klucz do zrozumienia świata


Ktoś inny powie, że prawdziwą potęgą jest doświadczenie, a ktoś inny, że wrażliwość lub dobroć. Jeśli zaś chodzi o zrozumienie świata, to bywa tak z niektórymi filozofonanistami, że zamiast zbliżać się poprzez filozofię do zrozumienia świata, oddalają się od rzeczywistości dalece bardziej, niż obcując z najbardziej eskapistyczną z fantastyk.

P.S. A skoro już się tak chwalisz swoją niebywałą inteligencją, to pójdź krok dalej i spróbuj jakoś nam udowodnić, że coś z tych lektur wyniosłeś, że potrafisz coś stworzyć, pozostawić po sobie ślad. Inaczej będziesz tylko biorcą i umrzesz zapomniany, a cały potencjał Twojej olbrzymiej inteligencji będzie wart tyle co nawóz, który z niego powstanie.
A jeśli korci Cię, by odpowiedzieć, że nie odczuwasz potrzeby, by cokolwiek udowadniać bandzie przygłupich fantastów, to odpowiedz najpierw sobie i nam, skąd potrzeba tego usilnego udowadniania własnej (domniemanej) wartości, tak silnie eksponowana przez Ciebie w tym wątku i, czego nie sposób nie zauważyć, na wszelki wypadek podkreślana w sposób najbardziej dosłowny i prostacki z możliwych, niegodny nawet najprostszego lansiarza z dyskoteki.

Pozdrawiam
Romulus - 2008-04-21, 13:23
:
Skoro już bez żenady jesteśmy OT to:

- nie wiedziałem, że fantastykę można kontemplować, to - zaiste - odważna myśl, godna doktoratu lub habilitacji (karkołomnej, moim zdaniem),

- ja też na tym forum nie zajmuję się sprawami zawodowymi - gdybym chciał podeliberować nad wykładnią systemową lub gramatyczną prawa, uroczymi zagadnieniami zbiegu podstaw do nadzwyczajnego złagodzenia i obostrzenia kary, to wybrałbym jakieś seminarium ku temu, lub logował się na pewnym specjalistycznym forum. Ale tam jest nudno a tu ciekawiej, bo i fantastyka jest ciekawsza od komentarzy, monografii i orzecznictwa Sądu Najwyższego, wreszcie: nie samą pracą człowiek żyje, w przeciwnym razie groziłaby mu rychła śmierć (zawał) lub popadnięcie w niebezpieczną megalomanię,

- jeszcze o inteligencji: Doda też ma wysoki iloraz inteligencji (nie wiem, czy nie większy od Nabu Nezzara, choć głowy nie dam) - pytam więc, o czym to świadczy? Sharon Stone IQ miała wyższe/równe od Einsteina - i co z tego, powtarzam?
MadMill - 2008-04-21, 14:32
:
Dabliu napisał/a:
Albo sobie żarty stroisz, albo potrzebujesz ogromnego plecaka na ego. Zwykle nazbyt rozrośnięte ego zastępuje coś, co nie urosło jak należy :P

Robi sobie jaja, taka Nabowa prowokacja, że-nu-a. ;P
Nabu Nezzar napisał/a:
Doszedłem do wniosku, że fantastyka nie zaspokoi wiedzy kogoś, kto w testach mensy może poszczycić się, nie chwaląc się specjalnie, ilorazem inteligencji równym 138.

Czyli mogę do Ciebie mówić per "Kretynie"? Mam 146. ;) Licytujemy dalej?
Łaku napisał/a:
Obawiam się że to nie jest cecha indywidualna koleżanki tylko ogólna cecha kobiet, które świetnie umieją wkuwać 'na pałę' a w dyskuji najczęsciej machną łapką "nie kłócimy się, prawda leży pośrodku'. :mrgreen:

To znaczy, ze musimy zaczyna bardzo skrajnie, tak aby środek wypadał tam gdzie nasze "prawdziwe" zdanie. :mrgreen:

Co do filozofii to i tak, jeśli się nie ma własnego poglądu, zdania, opinii itd. To można zostać encyklopedią chodzącą, a poza beton się nie wychyli człowiek. Pozdro Nabuś. ;)

To jest prowokacja! Tak jakby ktoś brał dalej Naba na poważnie. Z racji że mam moda to potnę posty jak zacznie przeginać, co za dużo to niezdrowo. ;)

---

Czytam Zodiac Stephensona. Dla mnie świetna książka. Książka o ekologach i ich działaniach na rzecz Matki Ziemi. Od razu zaznaczyć trzeba, że nie jest to jakaś "biblia" zielonych, Stephenson nie jest fanatykiem. Opisał środowisko ekologów nie terrorystów, co sam główny bohater - Taylor, lub S.T. - często zaznacza. Ubaw po pachy jeśli chodzi o teksty, aluzje, niedopowiedzenia czy też parę po prostu cudownych skrótów np. Mass Anal. ;) Są też momenty w których bohater zastanawia się na rzeczami które sam czyni, gdzie pokazany jest punkt widzenia osób, które ekologią się nie zajmują, a ekoterroryści robię im wilczą przysługę. Naprawdę, pozycja chyba jest traktowana jako coś słabszego autora, ale nie dajcie się zwieść, że to nie jest główny nurt Stephensona, on naprawdę jest świetny w każdej książce! :mrgreen:
Romulus - 2008-04-21, 16:31
:
MadMill napisał/a:
Czytam Zodiac Stephensona. Dla mnie świetna książka. Książka o ekologach i ich działaniach na rzecz Matki Ziemi. Od razu zaznaczyć trzeba, że nie jest to jakaś "biblia" zielonych, Stephenson nie jest fanatykiem. Opisał środowisko ekologów nie terrorystów, co sam główny bohater - Taylor, lub S.T. - często zaznacza. Ubaw po pachy jeśli chodzi o teksty, aluzje, niedopowiedzenia czy też parę po prostu cudownych skrótów np. Mass Anal. ;) Są też momenty w których bohater zastanawia się na rzeczami które sam czyni, gdzie pokazany jest punkt widzenia osób, które ekologią się nie zajmują, a ekoterroryści robię im wilczą przysługę. Naprawdę, pozycja chyba jest traktowana jako coś słabszego autora, ale nie dajcie się zwieść, że to nie jest główny nurt Stephensona, on naprawdę jest świetny w każdej książce! :mrgreen:


He, he... Ta książka doprowadza do dzikich spazmów śmiechu. widać, że Neal się dopiero rozgrzewał, ale w jakim stylu! Choć, jak pisałeś, nienajlepsza to jego powieść, ale przegapić ją to grzech. Szczególnie opisy obnażania trucicielskich korporacji. A tak w ogóle, to się przeraziłem skalą zjawiska, które na serio choć z dużą dawką dowcipu Neal opisał. I, jak tu nie chcieć się przyłączyć do Greenpeace po takiej powieści?

Zapamiętam to, że Nabu poważnie brać nie wolno. Już po tych postach zwątpiłem w jasność jego umysłu, ale mnie upewniłeś, dzięki :)
Nabu Nezzar - 2008-04-21, 16:37
:
romulus napisał/a:
Zapamiętam to, że Nabu poważnie brać nie wolno. Już po tych postach zwątpiłem w jasność jego umysłu, ale mnie upewniłeś, dzięki :)
Mój umysł jest ostry jak brzytwa dzięki filozofii, którą się pasjonuję :mrgreen: :-P
Zwodzić innych to jak być cesarzem pośród słabych... Jak to mawiał Elezjusz z Lucyny :-P

A tak na serio, żeby nie było offtopu. W dalszym ciągu siedzę przy drugiej części "Wichru śmierci" Eriksona. Obecnie jestem na 491 stronie. Świetna lektura, dużo lepsza i ciekawsza od pierwszej części. A to głównie dzięki Malazańczykom, którzy wreszcie przystąpili do działania. W każdym razie wciąga bardzo, jak to Erikson:)
Piechota morska rządzi! :badgrin:
Elektra - 2008-04-21, 16:40
:
romulus napisał/a:
I, jak tu nie chcieć się przyłączyć do Greenpeace po takiej powieści?

Chęci przyłączenia się do Greenpeace nie zauważyłam. Ale stwierdziłam, że mogę robić coś we własnym zakresie, np. nie używać tony płynu do naczyń przy myciu zwykłej szklanki, czy nosić własną, ekologiczną ;) torbę na zakupy zamiast tych foliowych.
andy - 2008-04-21, 16:42
:
Dębski Eugeniusz - Hell-P. Więcej jak dobiję do połowy, ale kniga osadzona w polskich realiach i niezłe dialogi - łącznie z wyrażeniami uważanymi za niecenzuralne
MadMill - 2008-04-21, 16:52
:
romulus napisał/a:
I, jak tu nie chcieć się przyłączyć do Greenpeace po takiej powieści?

Mnie utwierdziło tylko w tym, że GP to ekoterroryści. Moim zdaniem Neal właśnie pokazał w tej powieści ludzi którzy walczą i dbają o środowisko, a tymi którzy robią tylko spektakularne akcje aby się pokazać i nic z tego nie wynika. ;)

Ekologia nie rodzi się na poziomie walki z fabrykami uranu czy ściekami. Ona rodzi się w małych gospodarstwach domowych: wyłączenie kompa na noc, światła jak się wychodzi z domu, wkręcenie żarówki energooszczędnej, segregacja śmieci czy jak Elektra podała, własna torba na zakupy, która jest torbą wielokrotnego użytku. ;) Oszczędzamy i kasę i środowisko. ;)
Romulus - 2008-04-21, 18:39
:
Też noszę w plecaku zieloną torbę na zakupy z misiem WWF :) . Choć codziennie na zakupy nie łażę, nigdy niewiadomo, kiedy się przyda... Ale masz rację co do ekologii i ekoterrorystów. Co nie zmienia faktu, że czyta się o nich z prawdziwą przyjemnością :-)
Dhuaine - 2008-04-22, 20:04
:
Przeczytałam "Na szkarłatnych morzach" Scotta Lyncha. Książka trzyma poziom, choć jakość intrygi nie okazała się aż tak wybitna - imho przepakowane. Czekam niecierpliwie na trzeci tom. --_-
Więcej info w wątku Lyncha ^^
derbullaw - 2008-04-22, 20:47
:
Dziś zacznę "Gringo wśród dzikich plemion" Cejrowskiego. Ciekaw jestem odczuć, bo samego Pana Wojciecha lubię, chociaż nie zgadzam się z jego poglądami społeczno-politycznymi. Może się recenzja wysmaży...
Romulus - 2008-04-22, 20:56
:
Czytałem (podwędziłem żonie). Fajna książka i żadnych "odjazdów" WC. Teraz zakupujemy pozostałe. Facet naprawdę ma pasję i dar przelewania jej na papier. Bardzo fajna odskocznia.

Ja skończyłem POKUTĘ - czytałem ją jakiś czas na raty. Niesamowita książka. W zasadzie film to jej wierna adaptacja. Świetnie jest przeczytać kawał naprawdę rewelacyjnej literatury. Zamówię sobie chyba także "Na plaży w Chesil" MacEwana. Kurka wodna, jeszcze mnie od fantastyki oderwie.

A w ramach kończenia zaszłości, zabrałem się znowu do IMPERIUM Nialla Fergusona. Zbliżam się powoli do drugiej setki. Ale słowo - klucz w tym przypadku to: powoli :)
derbullaw - 2008-04-22, 21:01
:
romulus napisał/a:
Bardzo fajna odskocznia.


Mam nadzieję, bo powieści podróżniczych to pewnie z 15 lat nie czytałem. Poza tym fantastyka mi się deko przejadła i muszę nabrać znów apetytu ;) .

Następna w kolejce "Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland" Murakami. Znajomy polecał, ciekawe czy mamy podobny gust?
ASX76 - 2008-04-23, 06:56
:
romulus napisał/a:
(...)

Ja skończyłem POKUTĘ - czytałem ją jakiś czas na raty. Niesamowita książka. W zasadzie film to jej wierna adaptacja. Świetnie jest przeczytać kawał naprawdę rewelacyjnej literatury. Zamówię sobie chyba także "Na plaży w Chesil" MacEwana. Kurka wodna, jeszcze mnie od fantastyki oderwie.



Nie tak prędko... ;) Podobno pozostałe książki McEwana już tak dobre nie są.
AM - 2008-04-23, 09:38
:
ASX76 napisał/a:
romulus napisał/a:
(...)

Ja skończyłem POKUTĘ - czytałem ją jakiś czas na raty. Niesamowita książka. W zasadzie film to jej wierna adaptacja. Świetnie jest przeczytać kawał naprawdę rewelacyjnej literatury. Zamówię sobie chyba także "Na plaży w Chesil" MacEwana. Kurka wodna, jeszcze mnie od fantastyki oderwie.



Nie tak prędko... ;) Podobno pozostałe książki McEwana już tak dobre nie są.


Są ok. To zależy od tego, co się lubi...
MadMill - 2008-04-25, 21:45
:
Nadszedł czas na Czarną banderę Jacka Komudy, czyli ostatnia książka jaką jeszcze nie czytałem tego autora. Zbiór opowiadań o piratach i morzu. Jak na razie jestem w pierwszym opowiadaniu więc wiele nie napiszę. Mam nadzieję na kawał dobrej rozrywki. ;)

Druga książka za która się wziąłem to powrót po jakimś pół roku do lektury Królewskiego skrytobójcy Robin Hobb. Łatwe i przyjemne, choć czasami aż za bardzo. No ale to lektura z cyklu te zaległe na półce. ;)
Dhuaine - 2008-04-26, 00:34
:
Goikeda Shin-Ya, Devil May Cry 1. Przeczytane. :P Tak swoją drogą, Goikeda to facet, nie baba. Pewnie dlatego całość bardziej przypominała reportaż niż powieść. Fabuły w tym jak na lekarstwo, charakteryzacja przeważnie leży. Dante zachowuje się jak dzieciak, na co z początku patrzyłam z uznaniem, gdyż z jakiegoś powodu byłam przekonana, że ma w tej książce 18 lat. Niestety, potem okazało się, iż ma 28. Ha. Ha.
Co gorsza, książka przyjmuje za pewnik, że użytkownik ma w małym palcu całą fabułę DMC wraz z fanowskimi tłumaczeniami i nie wyjaśnia absolutnie niczego. Bez znajomości DMC recenzja skurczyłaby się do "WTF?", a tak to przynajmniej mogę ostrzec Kas. :P
Nie polecam. xD
tordis - 2008-04-26, 07:42
:
Czytam coś z zupełnie innej bajki: 'A short history of tractors in Ukrainian' niejakiej Mariny Lewickiej. Książka jest przezabawna, choć jestem pewna, że niektóre fakty są celowo wyolbrzymione. Efekt? Śmieję się do rozpuku, a o to, z tego co mi wiadomo, chodziło autorce.
Tyraela - 2008-04-28, 18:48
:
W końcu przebrnęłam przez Mitologię (wstyd przyznać, ale kiedyś trzeba było to zrobić, a ja zawsze miałam dużo ciekawsze pozycje do pochłonięcia xD), więc teraz z czystym sumieniem mogę się zabrać za książkę oczywiście pożyczoną od Toudiego - "Uczta dla wron" t.1, bardzo miło jest wrócić do znanych, starych bohaterów i poznać nowych. Słyszałam już opinie, że ten tom jest szalenie nudny, ale ja nie słucham, nie uprzedzam faktów, gdyż sama ocenię. Jak na razie czyta się bardzo dobrze, ale to wiadomo, Martin :mrgreen:
Nabu Nezzar - 2008-04-28, 19:16
:
"Wicher śmierci" mam już za sobą. Erikson trzyma bardzo wysoki poziom, choć czasem zdarza mu się przynudzać. No, ale taki już urok niektórych bohaterów :roll:
W każdym razie teraz czytam "Adrianopol 378. Rzeka Frigidus 394" Daniela Gazdy. Historia, a jak historia to oczywiście starożytny Rzym :-P
Romulus - 2008-04-28, 22:16
:
Fantasy po Barclayu trochę mi niestrawnością grozi, ale przemogłem się i zacząłem Kłamstwa Locka Lamory. Jak na razie bardzo pozytywnie odbieram, ale nie chcę zapeszać. Potem Mike Carey i może znowu Lynch, jeśłi Kłamstwa mnie nie rozczarują. A tak w ogóle to bym sobie Alastaira Reynoldsa poczytał...

Nabu zawstydzasz mnie tymi poważnymi lekturami. Z początkiem maja minie pół roku od kiedy męczę IMPERIUM Nialla Fergusona. A musze jeszcze trochę zawodowych badziewi tknąć: Wykładnia prawa, Zagubiona szybkość procesu karnego, coś o stosowaniu podstępu w postepowaniu przygotowawczym. Troszkę fuj, ale skoro zamówiłem...
Elektra - 2008-04-29, 08:27
:
Od paru dni nie mogłam się zdecydować na żadną nową lekturę, poczytywałam sobie jakieś dawne Chmielewskie.

Ale w końcu zabrałam się za Epifanię wikarego Trzaski Twardocha. Książka jest o pewnym młodym księdzu, pełniącym swoje obowiązki w niewielkiej miejscowości na Śląsku. Ciężko mu się przystosować, ale jakoś sobie radzi. Całe jego życie zmienia się, gdy objawia mu się Jezus Chrystus i obdarza możliwością czynienia cudów...

Przyznam, że spodziewałam się czegoś innego. Szczególnie przy tym objawieniu, które okazało całkiem... zabawne. Nie przypuszczałam, że Twardoch potrafi pisać tak humorystycznie. Mimo że porusza dość poważne sprawy.

Obraz Śląska jest dla mnie całkiem interesujący, chociaż tej gwary mogłoby być mnie. ;) Dobrze przynajmniej, że jest tłumaczenie pod spodem.
Toudisław - 2008-04-29, 21:22
:
Miałem mały kryzys czytelniczy. Po "Modyfikowanym węglu" próbowałem przeczytać "Niedobrego Królewicza Karolka" Poszło raz dwa. Nawet ciekawa pozycja, takie zabawne coś XD . Spróbowałem Hamiltona i nie dałem rady. Po 100 stronach odpuściłem i pewnie wrócę za jakiś czas do tej pozycji. "Sturmvogel" też mnie znudził...
Teraz czytam "Dom Wschodzącego Słońca" Aleksandry Janusz. Czyta się bardzo fajnie, choć może książka jest skierowana do nastoletniego czytelnika, to warto się nią zainteresować. Całkiem dobrze napisana. ;)
MadMill - 2008-04-29, 21:39
:
Skończyłem Czarną Banderę. Zbiorek opowiadań o piratach Jacka Komudy. Bez fajerwerków, ale za to dobra rozrywka na wieczór. Opowiadania chociaż nie zachwycają pomysłami to trzymają równy poziom jaki autor prezentuje już od dłuższego czasu. Najbardziej podobało mi się ostatnie opowiadanie Na szlaku chwały, krwi i złota, o wyprawie do swoistego Eldorado, złotego miasta Inków. Książka na plus, ale jednak czuję się już zmęczony marynistyką w wykonaniu Komudy i całe szczęście, że autor wraca na ubity grunt. Czekam na Samozwańca. ;)
Nabu Nezzar - 2008-04-29, 22:57
:
romulus napisał/a:
Nabu zawstydzasz mnie tymi poważnymi lekturami.
Eee... żartujesz, prawda? :shock: :-P Jakie to poważne lektury?:) Czasem tylko jakaś się trafi, przeważnie historyczna i głównie zw. z Rzymem. A tak to same fantasy i do czasu do czasu sci-fi. Z czego najpoważniejsze do tej pory były chyba książki Eriksona i Bakkera. Powazniejsze i ambitniejsze lektury mnie nie interesują ponieważ preferuję w książkach raczej akcję a nie nudne przemyślenia :-P Zobacz lepiej co inni czytają. Jakieś Lemy, Zajdle czy cała masa ruskich;)
Zireael - 2008-04-30, 09:41
:
W ciągu ostatnich dziesięciu dni przeczytałam dwie świetne książki, oraz jedną więcej niż niezłą.
... I wracam do zarzuconego jakiś czas temu Zbójeckiego gościńca. Na razie jest porażająco nudno. Nie nudno w ten sposób, że autor musi jakoś całą książkę zacząć Oto jest cny rycerz Jaromir, herbu Koniczyna, który ma do ocalenia piękną księżniczkę uwięziona na kraju świata. Poszedł tedy do maga, bla, bla, bla..., po prostu nic się nie dzieje. Zupełnie nie mogę się w tę książkę wczuć, wejść w nią... Będzie ciężko. --_-
MadMill - 2008-04-30, 14:24
:
Czułem to w kościach, ze z Hobb sie nie zaprzyjaźnię. Po 100 kolejnych stronach książka wylądowała na półce - kiedyś ją skończę... a mam jeszcze 3 inne książki tej autorki... eh...

Wziąłem sobie Leibera do czytania. Wędrowiec czyli moje pierwsze spotkanie z Leiberem w wykonaniu s-f. Wcale nie złe. Czyta sie przyjemnie, a że napisane z przymrużeniem oka to i można się uśmiechnąć czasami. ;)
Nieznany - 2008-04-30, 18:48
:
Czytam "Tiganę". :) I po przebiciu się przez kilka pierwszych, dość nudnawych, rozdziałów stwierdzam, że mnie wciągnęło z kretesem. Gdyby nie nardzo przychylna opinia jednego z moich forumowych znajomych pewnie bym porzucił tą książkę, po początek jest nieco przynudnawy... ale widzę, że to wprowadzenie w świat i poznanie bohaterów oddaje w dalszym ciągu wartość dodaną i to jest git. :mrgreen:
Dabliu - 2008-05-02, 12:12
:
Wczoraj skończyłem Gobeliniarzy Andreasa Eschbacha. Świetna rzecz, mocna.
Dalekosiężne science fantasy w konwencji space opery/planetary romance'u, przyprawione antyklerykalnym przesłaniem i pytaniem o sens wiary, tradycji itp. A wszystko to w postaci dobrze napisanej powieści-mozaiki. Gorąco polecam.

Teraz czytam Opuścić Los Raques Macieja Żerdzińskiego, czyli gibsonowsko-dickowskie klimaty przefiltrowane przez szaloną wyobraźnię autora będącego z zawodu neuro-psychiatrą (Żerdziński jest np. autorem jedynej polskiej książki psychiatrycznej na temat natręctw).
Rzecz dzieje się w mieście, w którym rozbił się statek obcych. Z martwych ciał owych obcych pozyskuje się silny narkotyk halucynogenny. Tyle że osiągnięte dzięki niemu halucynacje, zwane fantosami, przenikają do rzeczywistości.
Dopiero zacząłem, ale czyta się znakomicie. Ciekawy styl, smakowity język i ciężki cyberpunkowy klimat, czyli dużo dobre :-) Żerdzińskiego pamiętam zresztą jeszcze z para-powieściowej książki Korporacja Wars'n'Guns, która zrobiła na mnie swego czasu bardzo dobre wrażenie, nie powinienem się więc zawieść i na tej pozycji.
Romulus - 2008-05-02, 12:24
:
Dabliu napisał/a:
Żerdzińskiego pamiętam zresztą jeszcze z para-powieściowej książki Korporacja Wars'n'Guns, która zrobiła na mnie swego czasu bardzo dobre wrażenie, nie powinienem się więc zawieść i na tej pozycji.


I nie zawiedziesz się :) Szkoda że innych "Żerdzińskich" tak mało.... Ja pochłonąłem ta powieść szybko. I z dużym szacunkiem, bo pisana na wysokim poziomie. Korporacji... nie czytałem, niestety. I jeśli tak dobra, jak "Los Raques", to żałuję.

A A. Eschbach mnie odstręczył od siebie tą powieścią "Wideo z Jezusem". No, dzięki za takie przeżycia :) Na szybko i głupio napisana. Zmarnowany fajny pomysł. A zakończenie już wywołało jęki bolesne. Miałem kiedyś przeczytać pozostałe ale dałem sobie spokój. To jak samobiczowanie.

Dziś zaczynam Mojego własnego diabła Careya. Poprzeczkę mu ustawiłem wysoko, oby to nie był błąd.
Dabliu - 2008-05-02, 12:34
:
romulus napisał/a:
A A. Eschbach mnie odstręczył od siebie tą powieścią "Wideo z Jezusem". No, dzięki za takie przeżycia :) Na szybko i głupio napisana. Zmarnowany fajny pomysł. A zakończenie już wywołało jęki bolesne. Miałem kiedyś przeczytać pozostałe ale dałem sobie spokój. To jak samobiczowanie.


Wiesz, wydaje mi się (nie czytałem), że "Wideo..." to jednak książka zupełnie innego sortu. W "Gobeliniarzach" niektóre pomysły dosłownie wywołują dreszcz na grzbiecie. No i fajna alegoria na temat wiary, religii... Do tego przyjęta konwencja - bardzo przyjemna dla czytelnika. Wizja przyszłości miejscami iście porażająca.
Jander - 2008-05-02, 12:45
:
Już pisałem w tym temacie o Gobeliniarzach - to cholernie dobra książka. Ja tam antyklerykalizmu się nie doszukałem, ale też nie jestem na to wyczulony i póki nie jest przesadny to go w ogóle nie wyczuwam. Dla mnie Gobeliniarze to jedna z ważniejszych książek współczesnego s/f.
pozdrawiam
Tigana - 2008-05-02, 13:05
:
romulus napisał/a:
A A. Eschbach mnie odstręczył od siebie tą powieścią "Wideo z Jezusem".

"Gobeliniarze" to zupełnie inna bajka - naprawdę warto.
Skończyłem J. Komudę - "Galeony wojny" - dobre, ale bez rewelacji. Za dużo podobieństw do "Braterstwa wilków'. Rozczarowują "Ludzie" Sawyera - ot takie sobie romansidło. Nowy Pilipiuk - przypomina wszystko poza książkami Pilipiuka - niezłe, ale nierówne - mocny początek, średnie rozwinięcie, otwarte zakończenie. Lynch - niby klasyczny, ale środek książki jakby z innej bajki. Z ostateczną opinią wstrzymam się do końca lektury.
Dabliu - 2008-05-02, 13:29
:
Jander napisał/a:
Ja tam antyklerykalizmu się nie doszukałem


Dla mnie był on widoczny już w pierwszym tekście. Czym dalej, tym bardziej poddaje sie w wątpliwość sens religii. Cesarz - Bóg; tkanie kobierców (całe życie, z nadzieją na korzyść po własnej śmierci, bezsensowna praca dla niejasnych celów) - wiara i dogmaty; życie podporządkowane tkaniu - religia; naiwna wiara w boskość cesarza i w "jedynosłuszność" własnego stylu życia oraz w to, że to jedyna planeta tkająca kobierce - fanatyzm religijny. Wiara w Cesarza jest bezrefleksyjnie przekazywana z pokolenia na pokolenie, choć brak w niej sensu. Ludzie dla Cesarza i dla gobelinów są w stanie zabijać, nawet własne dzieci. Mało? Znalazłoby się więcej analogii... :P
Romulus - 2008-05-02, 14:19
:
Ha! Czuję się zainteresowany GOBELINIARZAMI. Jeśli lepsze od Wideo z Jezusem, to na pewno przeczytam. A klerykalizm, czy antyklerykalizm, to już szczegół. Byle było dobrze napisane. A Wideo... nie było. Może to wina przekładu, może autora - nuda.
Arlzermo - 2008-05-04, 13:34
:
Joo ciee... Czemu ja tu tak dawno nie zaglądałem? ^^" W każdym bądź razie, właśnie się zabrałem za "Księgę jesiennych demonów" Grzędowicza. Szybko muszę się z tym uwinąć, bo wisi nade mną straszny i okropny "Faust". Kiedyś to próbowałem czytać, ale do połowy nie dobrnąłem. Ech... Tak to jest brać do prezentacji książki, których się nie lubi. :P
batou - 2008-05-05, 21:34
:
Wyjazd na zlot do Poznania trochę namieszał w tym moim czytaniu, bo byłem akurat w połowie Cryptonomiconu Stephensona, a zabieranie takiej cegły w podróż trąci masochizmem. Czyta się, jak to Stephensona, świetnie. Facet totalnie panuje nad opowiadaną historią. Wszystko na swoim miejscu, a rozbicie akcji powieści na czasy współczesne i II wojnę światową niczego nie zakłóca, a wręcz podkręca tempo.

W pociągu coś nie do końca fantastycznego, bo Ucho, gardło, nóż Verdany Rudan polecone przez kumpelę. Tutaj tragicznie. Wyobraźcie sobie książkę w większości pisaną pięcio-wyrazowymi zdaniami zakończonymi podwójnymi pytajnikami lub wykrzyknikami. Czyta się to tragicznie, tym bardziej, że treść to czystej wody bełkot stworzony z wynurzeń 50-letniej, zakompleksionej frustratki na tle wojny na Bałkanach.

Wracając zacząłem Cylinder van Troffa Zajdla. Interesujące, nawet bardzo, a znając Zajdla spodziewam się mocnego akcentu na koniec. Znając SuperNovą nie patrzę na tył okładki, żeby mi ktoś tego prawdopodobnego akcentu ordynarnie nie streścił.
MadMill - 2008-05-05, 21:40
:
batou napisał/a:
Znając SuperNovą nie patrzę na tył okładki

W ogóle najlepiej nie dotykaj książki, bo CI się w reku rozleci. ;P Wydanie Próchna w HC, to jest to. :D

Lalande 21185 - Janusza Zajdla. Pierwsza powieść autor o wyprawie badawczej(?) do innego układu słonecznego. Sam początek, więc wiele powiedzieć nie można. Oczywiście liczę na dobrą książkę. ;)
wob001 - 2008-05-05, 22:01
:
Arlzermo napisał/a:
[...] bo wisi nade mną straszny i okropny "Faust". Kiedyś to próbowałem czytać, ale do połowy nie dobrnąłem. Ech... Tak to jest brać do prezentacji książki, których się nie lubi. :P


Polecam posłuchać opery "Faust" Charlesa Gounoda. Rewelacja, świetny klimat, trochę inna niż bardzo znane Mozarta, Bizeta, Verdiego czy Pucciniego. Są dostepne "najlepsze fragmenty" (excerpts) na dobry początek:)
Ja zacząłem od opery, a potem książkę musiałem po prostu przeczytać:)

A bardziej w temacie to czytam "Wicher śmierci" Eriksona. Siódmy tom więc oczywiście jestem subiektywny, ale jest bardzo dobrze - prawie żaden inny autor nie potrafi mnie tak zauroczyć.
Regissa - 2008-05-09, 09:54
:
Nareszcie dotarłam do 2 tomu "Pana Lodowego Ogrodu" i jak dotąd nie rozumiem, dlaczego zewsząd rozlega się taki płacz nad "spadkiem formy" Grzędowicza O_o Może to się okazuje dopiero po przeczytaniu całości :-> Z nowinek podoba mi się nowa postać cyfrala, tzn. podoba mi się pomysł, nie sama postać :-PP A reszta jest, póki co, całkiem niezłą kontynuacją "jedynki". Rzekłam :mrgreen:
Tanit - 2008-05-09, 17:40
:
:arrow: 'Mitologia Germańska. Wyrocznie i wróżby pogańskich Skandynawów' - Słupecki
:arrow: 'Król z Żelaza' - M. Druon
:arrow: 'templariusze - R. Pernaud
:arrow: 'templariusze' - M. Bauer
:arrow: 'Upadek' - A. Camus
:arrow: 'Dwie sceny miłosne' - O. Wilde

Podsumowując: wizyta w bibliotece :P Zaczęłam czytać 'Upadek' i przyznam że jest to naprawdę kawał (yy... 100s.) dobrej literatury. Oryginalny styl pisania imitujący rozmowę gdzie śledzimy jedynie wypowiedzi jednego z rozmówców.

Au revoir!
jeke - 2008-05-09, 19:34
:
Ostatnio przerzuciłam się na literaturę lekką, łatwą i przyjemną. Akurat tego mi trzeba :mrgreen:

I tak łyknęłam w jeden wieczór Nowicjuszkę - II tom Gildii Magów.
Klasyczna do bólu opowiastka, ale stylistycznie całkiem poprawna. Jeśli ktoś ma ochotę przeczytać coś odmóżdżającego w stylu Czyny Paksenarion, Eragon czy Achaja to może sięgnąć po Gildię.

W kolejne dwa wieczory łyknęłam Siewcę burzy Toma LLoyda. Wyższy poziom i czyta się dobrze. Teoretycznie klasyczne fantasy - są elfy, są smoki i jest magia. Ale... w mrocznym wydaniu, a elfy wcale nie należą do paczki "dobrych". Jakaś miła odmiana. Trochę się gubiłam w fabule - mało przejrzysta. Z drugiej strony nawet w fantasy nie wszystko musi być wyłożone na zasadzie kawa na ławę.
Ciekawa jestem innych opinii o tej książce. Zaciekawiła mnie na tyle, że drugi tom jest w planach zakupowych.

Teraz czytam II tom Niecnych Dżentelmenów Lyncha. I już po pierwszych dwóch stronach Lynch mnie wkurzył :evil: Ja rozumiem, że facet lubi sie bawić retrospekcją, ale nie musi na samiuśkim początku serwować sytuacji z końcówki. Ech :/
No nic, jestem w jakieś 1/3 i czekam na rozwinięcie tematu. Ogólnie czyta sie nieźle.
MadMill - 2008-05-09, 22:44
:
Siłą rozpędu zacząłem kolejną zaliczaną do klasyki s-f powieść Heinleina - Żołnierze Kosmosu (czy tam Kawaleria, wiadomo o co chodzi). Oskarżana w USA o militaryzm - brzmi ciekawie. A puenta powieści na razie - "tłuczemy robale!" //buu :DD Więcej po lekturze. ;)
Nabu Nezzar - 2008-05-10, 01:38
:
U mnie w trakcie czytania kolejna książka historyczna. Tym razem: Ani kroku w tył! autorstwa
Bryana Perrett'a
Kolejna monografia brytyjskiego historyka wojskowości ukazuje stosunkowo często występujące w czasie wojen zjawisko taktyczne, tym razem na przykładach trzynastu bitew, najczęściej obronnych. Chodzi o sytuacje, w których obrońcy nie mogli lub nie chcieli się cofnąć i postanowili poświęcić swoje życie. Perrett opisuje rozmaite epizody, od tych powszechnie znanych, jak walka Starej Gwardii pod Waterloo czy obrona Alamo, aż do praktycznie nie omawianych dotąd w polskiej literaturze historyczno-wojskowej, jak Rorke?s Drift (wojna z Zulusami) lub Imjin w czasie wojny koreańskiej. Do każdego rozdziału dołączono mapki i fotografie.
Tigana - 2008-05-10, 20:19
:
Lada chwila chwycę za Careya i jego "Mojego własnego diabła" (ciekawe czy będzie przypominało komiksy tegoż autora, bo "szatańska" tematyka podobna), a w między czasie "Gdzie jesteś, Amando?" Dennisa Lehana - ponoć jeden z lepszych kryminałów na naszym rynku. Porwane dziecko, źli przestępcy i jeszcze gorsi policjanci - powinno być ciekawie.
Toudisław - 2008-05-10, 20:40
:
Kryzys czytelniczy chyba trwa dalej, :/ idzie mi jak po grudzie niestety. Czytam teraz z doskoku dwie rzeczy. Pierwsza to "Gobelin" Kaya. Jak na razie czyta się nawet dobrze, ale idzie mi raczej powoli. Książka jest typowa do bólu, ale da się czytać. Ogólnie to chyba jakoś radykalnie zadania o Kayu nie zmienię. Książka nie jest zła, ale jakoś mnie nie powala i jest a bardzo podobna do WP. Taka fana rzecz i tyle.

Czytam też "Śmierć Nekromanty" Trudno mi coś o tym powiedzieć, bo ledwo co czytałem, ale jak na razie całkiem fana rzecz i chyba spodoba mi się klimat. Język całkiem dobry, co mnie zaskakuje, ale też cieszy.
Romulus - 2008-05-10, 20:51
:
Tigana napisał/a:
Lada chwila chwycę się za Careya i jego "Mojego własnego diabła" (ciekawe czy będzie przypominało komiksy tegoż autora, bo "szatańska" tematyka podobna) a w między czasie "Gdzie jesteś, Amando?" Dennisa Lehana - ponoć jeden z lepszych kryminałów na naszym rynku. Porwane dziecko, źli przestępcy i jeszcze gorsi policjanci - powinno być ciekawie.


Nie czytałem komiksów Careya, ale Mój Własny Diabeł idzie mi opornie. aczkolwiek Elektra miała rację, od pewnego momentu następuje pewien zwrot i czyta się lepiej. Ale nie wiem, czy to uratuje tą powieść w moich oczach. zobaczymy. do jutra chyba skończę.

GONE BABY GONE Lehane'a to zdecydowanie najlepszy kryminał na rynku! Myślę, że się nie rozczarujesz. Ekranizacja tez niczego sobie (aczkolwiek książce nie dorównuje siłą przekazu)
ASX76 - 2008-05-10, 21:11
:
ASX vs Tigana - Round 1 ;)
Z bólem serca pominę kwestie gramatyczno-ortograficzne (bo inaczej sędziowie nie wypuszczą mnie żywego z ringu) i przejdę do pierwszego cio... tj. komentarza (w tym przypadku grozi mi tylko kalectwo). :-P

Myślę, że "Mój własny diabeł" powinien Ci się spodobać, Tigana-san. I część przygód o Felixie Castorze to całkiem fajne czytadełko. Nieźle napisane, z humorem (miejscami niepoprawnym politycznie :badgrin: ) i sympatycznym (ale na swój własny sposób) bohaterem. Jedno nie ulega wątpliwości - diabeł z książki Careya różni się od tego z komiksu "Lucyfer".
Opinie co do klasy "Gdzie jesteś, Amando?" bywają różne. Nie przekonały mnie bynajmniej do zakupu tej książki. Prawdę rzekłwszy bardzo wątpię, czy świeżo wydana powieść Lehane będzie w stanie przebić "Wyspę skazańców" czy "Rzekę tajemnic" tegoż autora.

Zacząłem: "Terror" Simmonsa, "Mój własny diabeł" Careya, "Rytuał" Diaczenków... i zastanawiam się co by tu jeszcze ruszyć. ;) Podczas absorpcji "próbek" najlepiej posmakowało duże objętościowo dzieło Dana.
Elektra - 2008-05-10, 21:17
:
A ja się znowu nie mogę na nic zdecydować. Przeczytałam wczoraj opowiadanie M. Huberatha pt. Wróciees Sneogg, Wiedziaam i mam trochę mieszane uczucia. Ogólnie opowiadanie bardzo dobre, dramatyczne i trzymające w napięciu, ale... mam wrażenie, że jest tam pewna nielogiczność. <chowa się przed ASX-em>
No i jeśli reszta, zawarta w zbiorze Balsam długiego pożegnania jest tak samo ponura, to chyba odłożę go na przyszłość.
Jander - 2008-05-10, 21:37
:
Elektra napisał/a:
No i jeśli reszta, zawarta w zbiorze Balsam długiego pożegnania jest tak samo ponura, to chyba odłożę go na przyszłość.

Ostatnie, tytułowe, jest nawet optymistyczne, ale reszta jest w mniejszym lub większym stopniu właśnie ponura.
Czytam Kroki w Nieznane 2006 - pierwsze opowiadanie, Imperium Lodów Jeffreya Forda, bardzo dobrze napisane i spuentowane, drugie, Częściowe Zmienne Grahama Joyce'a, nieco krótsze, ciekawie pomyślane i w sumie niegorsze od pierwszego opka. Zawsze trudno mi zacząć zbiory opowiadań, ale w ten już nawet wsiąkłem, bo są naprawdę dobre. Pasują idealnie na przerwę w czytaniu t. I Żywego Srebra (jakoś mam anty-wenę na czytanie tego w tej chwili ;) )
pozdrawiam
Tigana - 2008-05-10, 21:47
:
ASX76 napisał/a:
ASX vs Tigana - Round 1 ;)

Ponoć płakałeś jak mnie nie było - jestem wzruszony. A walki nie podejmę, bo zostałem pacyfistą. Make peace, no war.

ASX76 napisał/a:
Opinie co do klasy "Gdzie jesteś, Amando?" bywają różne. Nie przekonały mnie bynajmniej do zakupu tej książki

A od czego są biblioteki. Kryminały kupuje sporadycznie - tylko jeśli coś bardzo, ale to bardzo mnie zainteresuje.

Przeczytałem 2 tom "Lucyfera" - lepszy od pierwszego.
Romulus - 2008-05-10, 21:58
:
ASX76 - Rzekę Tajemnic bez problemu Lehane przebił. Wyspy Skazańców przebić nie zdołał, ale GONE BABY GONE to przecież powieść wcześniejsza od Wyspy... :)
MadMill - 2008-05-11, 20:33
:
Kobieta zmienną jest i Mad też. Mianowicie, jakiś czas temu napisałem o robalach - takie oślizgłe z bronią masowego rażenia... znaczy jeszcze nie doszedłem do momentu książki gdzie robale wyłażą. Heinleina naprawdę czyta się dobrze, idzie w bagaż podręczny. ;)

Zacząłem wczoraj "Spook Country" Williama Gibsona. Zupełne zaskoczenie co do stylu, języka i lekkości. Czyta się bardzo dobrze, a książka wciąga od razu. Technothriler, a nie cyberpunk. Zaraz wracam do lektury. :))

Podczytuje trochę "Królewskiego Skrytobójcę" Hobb, książka czytana już baaaardzo długo. o.o
ASX76 - 2008-05-11, 21:42
:
Elektruś :arrow: W którym miejscu, według Ciebie, znajduje się nielogiczność w opowiadaniu Huberatha? <szuka Elektrusi w celu wymierzenia sprawiedliwości> ;)

Może jeszcze dasz radę przeczytać przynajmniej "Karę większą"? :>

Tigana-san :arrow: Teraz już za późno na pacyfizm. :-P Było pomyśleć o tym zanim wstąpiłeś do "Organizacji". "Rubel za wejście, dwa za wyjście". ;)

Kto wie, może "Lucyfer" będzie w stanie godnie zastąpić "Sandmana"?

Posty o komiksach przeniesione do odpowiedniego wątku. :) - El

Elektra - 2008-05-12, 06:42
:
ASX napisał/a:
Może jeszcze dasz radę przeczytać przynajmniej "Karę większą"?

Pewnie dam radę, ale kiedy indziej. ;)

Teraz zabrałam się ponownie za Plewy na wietrze A. Brzezińskiej i mam nadzieję, że tym razem je przeczytam. Poprzednio odpadłam po jakichś stu dwudziestu stronach i teraz sobie przypominam. Na razie jest nieźle. ;)
ASX76 - 2008-05-12, 10:22
:
Elektra napisał/a:
ASX napisał/a:
Może jeszcze dasz radę przeczytać przynajmniej "Karę większą"?

Pewnie dam radę, ale kiedy indziej. ;)



No dobrze, nie będę nalegał, bo to i tak nic nie pomoże, a nawet może pogorszyć... ;)

Jedna kwestia pozostała nie wyjaśniona. Jakaż to nielogiczność, według Ciebie, znajduje się w opowiadaniu "Wróciees Sneogg, Wiedziaam"? Obiecuję, że tym razem rękoczynów nie będzie... ;)
Liv - 2008-05-12, 12:56
:
Ostatnio najwięcej czasu poświęcam Vicki Pettersson i jej serii Signs of Zodiac.
Większością miast rządzą agenci Cienia i Światła. Każdy agent Cienia posiada swój odpowiednik w zodiacu Światła i vice versa. W Las Vegas Joanna Archer wchodzi w trzeci cykl swojego życia, przez co staje się ośrodkiem zainteresowania obu stron zodiacu, gdyż posiadła ona moce obu stron.
Bardzo przyjemnie się czyta, do tego pomysł z komiksami jest świetny!
W przerwach próbuję czytać Carey i jej ostatnią powieść z cyklu Kushiela, "Kushiels Scion", gdyż nie zapowiada się, żeby MAG wydał książkę.
Powiem szczerze, że to nawet lepiej, bo Kushiels Scion jest powtórką z rozrywki, i nawet czasem zapominam, że to nie Fedra jest narratorką a Imriel.
Tigana - 2008-05-15, 15:34
:
Skończyłem kryminał "Gdzie jesteś Amando" - bardzo fajna książką z bardzo dobrym, bo niejednoznacznym zakończeniem. Niby wygrało prawo i sprawiedliwość, ale... Inna sprawa, ze przestępcy w tej książce przynajmniej w jednym momencie zachowali się po prostu głupio. Wiem czepiam się :mrgreen:
No to teraz "Mój własny diabeł" - M. Careya - zapowiada sie kryminał okultystyczny, jeżeli weźmie się pod uwagę dotychczasowy dorobek autora powinno być ciekawie.
Tixon - 2008-05-15, 15:40
:
13 Anioł. Kańtoch. To mogła być dobra książka. Miała pomysł (świat rządzony przez anioły, podzielony na dwie części : magii i techniki, gdzie żadna ze stron nie mogła przejść na drugą), miała miejsce akcji (miasto wybudowane na rzecze pomiędzy - dzięki czemu łączyło technikę z magią), miało mroczny klimat nadciągającej zagłady (aniołowie po 50 latach uznali, że miasto jest złe i trzeba je zniszczyć) oraz intrygę (uratować je tylko może zaginiony 13 anioł), która jest główną osią napędzającą powieść. Jednak dobrą książką nie jest, bo wszystko powyższe zostało skopane.
Sam pomysł potraktowany jest bardzo powierzchownie - z jednej strony mamy elfy grające w filmach (gdzie absolutnie nie czuć, że to elfy), z drugiej helikoptery, samochody... lecz nigdzie tego nie czuć!
Klimatu też nie zachowano - jaki miał być widać po obrazkach, nie po treści.
Intryga też przedstawia się mizernie - niby bohaterowie chodzą, rozmawiają, szukają. Lecz i tak sprowadza się to do czekania, aż jakaś wskazówka spadnie bohaterom z nieba prosto w rączki...
Zaś postacie... Na okładce można przeczytać, co to nie one. Z tym, że są to bardzo, ale to bardzo powierzchowne rysy. W dodatku autorka motywuje ich zachowanie bardzo płytkimi pobudkami psychologicznymi. To jest jeszcze gorsze niż ich brak - bohaterowie mają psychikę, ale 10 latków... Zaś młode panienki cynicznych 30 latek.
Narracja jest skopana. Jest mdła i potwornie nudna - utrzymanie napięcia polega na "Zjawił się u niego anioł i wyjaśnił bieżącą sytuację. -Ach, czemu sam na to nie wpadłem" bla bla bla. Oczywiście na początku nie zostanie to podane, dopiero w rozmowie z kolejnymi bohaterami po trochu informacje zostaną ujawniane.
W dodatku więzy to fatalny pomysł [hej, mam wrażenie deja vi] - zwłaszcza, że zastosowany tylko raz. Czyli tak jakby istniał tylko i wyłącznie dla tego rozwiązania.
No i na koniec - czemu losy bohaterów są naiwnie sztuczne -
SPOILER
bohaterka zostaje porwana, dręczona psychicznie. Następnie pobita i maltretowana. Na koniec torturuje się ją i wyrzuca na śmietnik. Nie wiadomo, czy żyje. Po chwili okazuje się, że tak. Zostaje zabrana do szpitala. Stan ciężki, nie wiadomo czy przeżyje. Przeżywa, ale będzie ślepa i potwornie okaleczona. Bohaterowie są zdruzgotani. Zjawia sie mag i ją leczy. Ot tak.

Nie było by tak źle, gdyby to wywoływało emocje. I nie było wiadome co sie stanie. :(
No i końcówka. Tak banalna, tak beznadziejna...
Ocena ostra - 2
BitterSweet - 2008-05-15, 15:44
:
A ja sobie kupiłam dzisiaj "Gwiezdny pył" przy okazji szukania "Wieków światła" na prezent dla przyjaciółki. Po prostu na niego popatrzyłam i odczułam chęć. Dobrze, że nie mam tak z wszystkimi książkami... xD Tak, wiem, że to klasyka. :P
Jestem dopiero na 2 rozdziale, ale czuję, że szybko mi pójdzie. Widzę rozbieżności z ekranizacją. Ale podoba mi się, że istnieją. Jak na razie w moich oczach książka wypada dużo lepiej. Choć zaskoczył mnie fragment pierwszego stosunku seksualnego. Delikatnie dziwnie opisany. o.o''' Ale szerszą opinię zamieszczę w odpowiednim temacie już po przeczytaniu.

A ostatnio czytałam "Głęboki sen" Chandlera z nieśmiertelnym i boskim Marlowem! xD Śmiesznawe to to, nie trzymało mnie jakoś specjalnie w napięciu. Ot takie kryminalno-sensacyjne czytadełko do poduchy, kiedy oczy się już rozjedżają.
mrtobi - 2008-05-15, 15:50
:
Czytam właśnie "Głos Boga" Jacka Soboty. Po przeczytaniu notki z tyłu książki nie byłem za bardzo do niej przekonany ale jednak się skusiłem i absolutnie nie żałuję. Przez pierwsze 90 stron ciężko mi się było przedzierać. Co kilka stron kolejne postacie, których żywotność trwa również maksymalnie kilka stron. Wykreowany świat można opisać w kilku słowach jako ból, cierpienia, tortury, mordercy, prostytutki wszechobecne zło... Styl autora wydaje się taki ciężkostrawny, toporny, ciosany tępą siekierą. Ale w okolicach 90 strony akcja nabiera tempa, wszystko zaczyna się klarować a fabuła porywa i wciąga bez reszty. W książce pojawia się sporo gier słownych, rozważań filozoficznych, nawiązań do Pisma Świętego czy innych tekstów literackich, wszystko to dodaje specyficznego smaczku chociaż nie każdemu się może podobać. Jestem dopiero w połowie ale już z pełnym przekonaniem stwierdzam, że to świetna pozycja!
Jander - 2008-05-15, 15:58
:
"Głos Boga" to moim zdaniem jedna z lepszych polskich książek (a Sobota należy do wąskiej grupy polskich autorów, których w ogóle czytam - a z tej grupy czytam wszystko co wydali), ja ani przez chwilę nie odczułem, by była toporna. Czytałem ją dość dawno, w sumie wypadałoby sięgnąć po nią ponownie i sprawdzić czy się nie zestarzała w porównaniu z moimi gustami.
pozdrawiam
mrtobi - 2008-05-15, 20:55
:
Może niewłaściwie to określiłem, ale zdecydowanie na początku czytało mi się bardzo ciężko, dopiero z czasem to zanikło. Książkę już prawie skończyłem, zostawiłem sobie tylko na później ostatni rozdział jako deser ;) Muszę się zgodzić, że to jedna z najlepszych polskich książek.
Dabliu - 2008-05-15, 21:37
:
Bo Jacek Sobota to w ogóle jeden z najlepszych polskich autorów fantastycznych.
BTW, muszę sobie w końcu sprawić książkowy Głos Boga, bo teksty tam zawarte pamiętam jeszcze z Nowej(?) Fantastyki...
Tyraela - 2008-05-17, 07:49
:
Przeczytałam po raz drugi "Nigdziebądź" i już wiem, dlaczego kilka lat temu ta książka mi się tak szalenie podobała. Imo o wiele lepsza od "Amerykańskich Bogów" O.o
Teraz natomiast trawię drugi tom "Uczty dla wron" (chociaż w sumie nie wiem po co, nie lubię niedokończonych historii ;P) i stwierdzam, że Martin chyba jednak już przegina z soczystymi określeniami. Może i zabawne jest od czasu do czasu przeczytanie o kutasie czy innym skurwysynu ale ludzie, co drugą stronę Jaime wypomina sobie pewną frazę z "pierdoliła się" na samym początku (czego też Martin nadużywa, co wcale nie podnosi dramatyzmu) to już się jednak nudne robi. Pierwszy tom nie był taki zły, ale oby drugi był lepszy. Wtedy każę moim wnukom czytać sobie następną część, kiedy już wyjdzie.
Geoffrey - 2008-05-17, 09:36
:
Tyraela napisał/a:
Może i zabawne jest od czasu do czasu przeczytanie o kutasie czy innym skurwysynu ale ludzie, co drugą stronę Jaime wypomina sobie pewną frazę z "pierdoliła się" na samym początku (czego też Martin nadużywa, co wcale nie podnosi dramatyzmu)

Tez mnie to raziło.
Ale myślę, że to kwestia tłumaczenia.
Nie każde angielskie, bardzo popularne "fuck" trzeba od razu dosłownie tłumaczyć.
Polska język daje kilka interesujących, równie ordynarnych opcji.
Dabliu - 2008-05-17, 11:28
:
Geoffrey napisał/a:
Polska język daje kilka interesujących, równie ordynarnych opcji.


Polska język być bardzo trudna, zwłaszcza dla wtórnych analfabetów ;)
Tyraela - 2008-05-17, 14:38
:
Geoffrey napisał/a:
Polska język daje kilka interesujących, równie ordynarnych opcji.

Ja bym powiedziała, że język polski jest w czołówce jeśli chodzi o bogaty wachlarz bluzgów... ;P
Geoffrey - 2008-05-17, 14:54
:
Dokładnie.
I kiedy już tłumacz zdecydował, że nie będzie się ograniczał do słów cenzuralnych,
spokojnie mógł wykorzystać całą różnorodność polskiego słownictwa,
którego na opisanie angielskiego "fuck" lekutko nasuwa mi się ze dwadzieścia.
Przynajmniej nie byłoby monotonnie.
Jachu - 2008-05-17, 15:23
:
W ciągu ostatnich wieeeelu dni skończyłem kilka następujących pozycji:
W pierwszej kolejności ukończyłem biografię Juliusza Cezara ("Cezar") autorstwa Maxa Gallo. Jest to naprawdę bardzo lektura, szczególnie druga połowa książki. Pasjonujące dzieło, które uchyla rąbek tajemnicy wielkiego spisku, który zmienił historię Europy...

Od razu postanowiłem pójść za ciosem i sięgnąłem po kolejną biografię Gajusza Juliusza Cezara, czyli "Cezara" Allana Massie. Jest to napisana w formie pamiętnika Decymusa Brutusa, przyjaciela i towarzysza broni Cezara, a w końcu jednego z jego zabójców, opowieść o Rzymie w okresie schyłku Republiki. Również czytało się bardzo dobrze, choć wadą tej pozycji był fakt, iż autor nie trzymał się prawdy historycznej, a puszczał wodze fantazji. Spowodowało to, iż w trakcie lektury czułem się nieco dziwnie, gdy fakt przedstawiony w książce nie zgadzał się z posiadana przeze mnie historyczną wiedzą. Niemniej, wiadomo - powieść rządzi się swoimi prawami i wiadomym jest, że autor zawsze w jakiś sposób musi fabułę podkoloryzować. Ogólnie książkę oceniam bardzo pozytywnie.

Następną książką, po którą sięgnąłem była biografia Nerona ("Neron") autorstwa Philippa Vanderberga. Autor szkicuje portret wrażliwego młodzieńca, który w wieku 17 lat został władcą Imperium Romanum i opowiada o okresie jego rządów, opisuje intrygi cesarza, a także spiski jego wrogów, które w końcu popchnęły władcę do samobójstwa. Według mnie jest to naprawdę dobra książka, którą dobrze się czyta. Poza tym jest to próba obiektywnego przedstawienia Nerona, a nie uświadamianie, jakim to był szaleńcem. Bardzo głęboka psychologiczna analiza jego zachowań i szczegółowe wyjaśnienie sławnego pożaru w Rzymie.

Obecnie czytam "Wojnę Hannibala" Krzysztofa Kęcieka, która opowiada o kampanii kartagińskiego wodza Hannibala podczas II wojny punnickiej z Rzymem.
Sunshine - 2008-05-18, 17:26
:
Czytam "Berka" Marcina Szczygielskiego, czyli calkiem niefantastycznie. Przeczytalam okolo 1/3 i przyznam, że czyta się lekko i nie mozna sie oderwać. Akcja ksiązki polega na zderzeniu dwóch światów - otwacie przyznającego sie do swojej orientacji geja, pracującego w agencji reklamowej, zmieniającego często partnerów oraz staruszki, typowego "mohera", superkatolickiej, praworządnej i poprawnej obywatelki. Wzajemna niechęć jest przedstawiona w sposób bardzo ironiczny, nieco karykaturalny, ale i okraszony świetnym językiem.
Na razie nie pokusze sie o ocene, ale na razie lektura jest bardzo dobra. Oby trzymala taki poziom do konca.
Tanit - 2008-05-18, 17:54
:
Sunsin, koniec jest najlepszy xD

A ja zabrałam się za Oscara Wilde'a i jego dramaty... mianowicie, dwie sceny miłosne: 'Salome' i 'Tragedię Florencką' :)

Au revoir!
Arlzermo - 2008-05-18, 18:11
:
Mario Vargas Llosa - "Wojna końca świata"
Nie znam człowieka, w życiu nic o książce nie słyszałem... Inaczej rzecz ujmując - przecieramy nowe szlaki czytelnicze. ^^"
Toudisław - 2008-05-18, 18:35
:
Skończyłem "Letnie drzewo" Kaya. Całkiem niegłupia rzecz. Książka klasyczna i dość Tolkienowska. Ale czytało mi się dobrze. Dodaje wiele ciekawych wątków. Polecam tym, co za Tolkienem nie przepadają, może to im bardziej do gustu podejdzie.
Teraz czytam "Śmierć nekromanty" Wells i "Światło się mroczy" Martina. Ta druga jak na razie nie dość, że dołuje, to nieco nudzi, :/ ale z strony na stronę jest lepiej.

----

Tyraela napisał/a:
Imo o wiele lepsza od "Amerykańskich Bogów" O.o

AB to świetna książka i nie jest to 100 % rozrywka jak Nigdziebądź. Nie znasz się. :P
Tyraela napisał/a:
co drugą stronę Jaime wypomina sobie pewną frazę z "pierdoliła się" na samym początku

Ja jakoś to chyba zignorowałem. //mysli Ale faktycznie co za dużo to nie zdrowo.
Geoffrey, A jak tam Erikson i ciekawi mnie Twoja opinia co do "Wybrakówki".
batou - 2008-05-18, 18:57
:
Skończyłem Cryptonomicon Stephensona. Szkoda, że to tak krótka książka :P Moją ulubioną pozostaje Diamentowy wiek, ale jest to kolejna powieść Stephensona, którą umacnia się na wysokiej pozycji mojego rankingu pisarzy. Świetny humor, świetna historia, świetnie wykreowani bohaterowie. Nie ma się do czego przyczepić. Miodne :)
Geoffrey - 2008-05-18, 21:54
:
Toudi napisał/a:
Skończyłem "Letnie drzewo" Kaya. Całkiem niegłupia rzecz.

To idź za ciosem !
Cały Fionavarski Gobelin jest doskonały i trudny do przewidzenia.
I ma tę zaletę, że się kończy - nie trzeba czekać na wydanie kolejnych tomów. :badgrin:

Erikson trzyma poziom, miejscami nawet się wznosi ;)
Wybrakówki jeszcze nie ugryzłem,
mam dwie pozycje podrzucone przez moją Piękną.
Aktualnie czytam Annę In w grobowcach świata Olgi Tokarczuk.
Ta kobieta ma pióro. Prawdziwa poezja. Co zdanie, to nowe znaczenia, nowe treści ze starych słów.
Poza tym książeczka na siłę mogłaby być fantastyką i to mitologiczną.
Elektra - 2008-05-19, 07:27
:
Tyr napisał/a:
co drugą stronę Jaime wypomina sobie pewną frazę z "pierdoliła się" na samym początku

A mnie to akurat pasowało do sytuacji i uczuć, jakie go ogarnęły...


Wzięłam się za Fizjonomikę J. Forda, która opowiada o Dobrze Skonstruowanym Mieście, w którym o wszystkim decyduje fizjonomika, nauka pozwalająca ocenić człowieka na podstawie badań proporcji jego ciała.
Główny bohater, doświadczony fizjonomista, udaje się do pewnego górniczego miasteczka, żeby wyjaśnić sprawę tajemniczej kradzieży.

Książka wydaje się dość interesująca, ale jak na razie bohater mnie odrzuca. Jest okropnie niesympatyczny, wywyższający się i uważający wszystkich innych ludzi za ścierwo. Normalnie aż mnie zniechęca do czytania. ;)
Sunshine - 2008-05-19, 12:21
:
Tanit napisał/a:
Sunsin, koniec jest najlepszy xD


Oj tak. Własnie skończyłam. Usmiałam się do łez i prawie spadłam z krzesła. Chcę więcej takich książek! xD
No to teraz trzeba będzie pójść po pracy do hurtowni i wyniuchać, czy i jak można kupować. Odkąd minął mi mały kryzys czytelniczy, tylko bym czytała. Teraz mam chęć na coś lekkiego, pełnego magii, smoków i takich tam, innym słowem - na głupawą książkę :mrgreen: . Chyba poszukam czegoś z serii DL albo może Salvatore'a? ;)
Lady_Aribeth - 2008-05-19, 15:49
:
Wczoraj skończyłam 1 tom Domu Łańcuchów Eriksona, więc w ramach krótkiej przerwy, sięgnęłam po 2 tom Żywego Srebra Stephensona. Jack jest genialny, a Eliza jeszcze lepsza xD. Na razie przeczytałam dwa, czy trzy pierwsze rozdziały, ale fabuła już mnie zdążyła zaciekawić i to na tyle, że czytając w autobusie żałowałam, że już dojechałam na swój przystanek xD. Krótko mówiąc - na razie jestem zachwycona :mrgreen:
MadMill - 2008-05-19, 18:56
:
No i znowu skomasowany atak książek mam... tzn. trzy czytam.

"Skrytobójca" wrócił na półkę, bo nie mam humoru coś na parodię. ;P

Poczytuję sobie "Diunę" Franka Herberta. Niektórzy mówią, że klasyka czasami jest niestrawna... a Diuna moim zdaniem jest piękna. Takie moje skromne zdanie. Jestem po pierwszej części pt. Diuna, jeszcze dwie Muad'dib i Prorok. I zupełnie nie przeszkadza mi to że oglądałem ekranizację Lyncha.

Równolegle czytam "Elantris" Sandersona. Takie trochę cukierkowe i bardzo klasyczne fantasy. Niby nic takiego, ale jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Czyta się bardzo dobrze i czerpie się z tego przyjemność bardzo dużą. Pewnie sama książka w mojej pamięci nie zapadnie na długo, ale czas spędzony przy tej książce, to mile spędzony czas. ;)

"Wyprawa Hawkwooda" Kearney'a - po prostu dzięki mniejszemu formatowy książki, trafiła ona do mojego plecaka, abym miał co czytać w drodze na uczelnię i kolejna fajna książka. No wiem, za dużo tych plusów jak na jednego posta, ale tak jakoś wyszło. :P
Zireael - 2008-05-19, 19:10
:
Buc napisał/a:
Poczytuję sobie "Diunę" Franka Herberta. Niektórzy mówią, że klasyka czasami jest niestrawna... a Diuna moim zdaniem jest piękna. Takie moje skromne zdanie. Jestem po pierwszej części pt. Diuna, jeszcze dwie Muad'dib i Prorok.


//piwo Nigdy nie twierdziłam, że fantastyka naukowa nie może być ciekawa, ale nie sądziłam, że może tak piękna. Tylko martwię się, że po takim cudzie jak Diuna nie będę mogła znaleźć w tym gatunku niczego co mi dogodzi. : P
Jednakowoż, aktualnie męczę się z Brzezińską.
Mniej więcej co dwadzieścia stron Zbójeckiego gościńca robię sobie przerwę na coś przy czym nie dostaję torsji z nudów i zastanawiam się, czy aby na pewno odważę się przebijać przez Plewy na wietrze.
MadMill - 2008-05-19, 19:12
:
Zireael napisał/a:
Tylko martwię się, że po takim cudzie jak Diuna nie będę mogła znaleźć w tym gatunku niczego co mi dogodzi. : P

"Hyperion" Simmonsa, inne ujęcie s-f, ale równie piękne, a nawet bardziej emocjonalne dla czytelnika. ;)
Mogget - 2008-05-19, 19:14
:
Cały dzień męczę "Mitologię" Parandowskiego a dokładniej mity o Prometeuszu i Syzyfie,i na rychłe zakończenie tej zabawy i wrócenie do czytania Lewej ręki ciemności (po paru pierwszych rozdziałach zapowiada się bardzo interesująco) się nie zapowiada :/ A wszystko przez prezentację z polskiego.
Elektra - 2008-05-19, 19:18
:
Zireael napisał/a:
Mniej więcej co dwadzieścia stron Zbójeckiego gościńca robię sobie przerwę na coś przy czym nie dostaję torsji z nudów i zastanawiam się, czy aby na pewno odważę się przebijać przez Plewy na wietrze.


Yyyy... a po co czytać dwa razy to samo? Nawet jeśli to drugie to rozwinięcie?

Do mnie Brzezińska nie trafiła. Zmęczyłam Plewy na wietrze, przejrzałam Żmijową harfę i daję sobie spokój z Sagą o Twardokęsku.
Zireael - 2008-05-19, 19:24
:
Elektra napisał/a:
Nawet jeśli to drugie to rozwinięcie?


Dowiedziałam się o tym jakieś trzy minuty temu. XD
Nie mam siły na ten gościniec. <opad rąk>
Dla odprężenia poczytam niezwykle ambitną knigę pod tytułem Charlie i fabryka czekolady. :mrgreen:
A w międzyczasie gdzieś mi się Dym i lustra pałęta. Opka są bardzo nierówne. Genialne na przemian z nudnymi lub tak dziwnymi, że za CHRL nie wiem o co chodzi. oo
Geoffrey - 2008-05-19, 19:25
:
Skończyłem Annę In w grobowcach świata Olgi Tokarczuk.
Mniód.
Sumeryjski mit sprzed 4000 lat w wydaniu fantastyczno - poetyckim.
Do tego w kontekście niedawno przeczytanej Zamieci Stephensona,
który równie twórczo eksploatuje najstarszą mitologię ludzkości.
Bóg Enki, nam-shub i me - z dwóch współczesnych, acz absolutnie różnych punktów widzenia.
Regissa - 2008-05-20, 12:09
:
Zainspirowana nagrodami w świecie fantastyki poszłam sobie do "ulubionej" Jagiellonki po Zajdla. Połknęłam "Wyjście z cienia" - przykład na to, że Autor był prorokiem :) Opowieść bardzo króciutka, ale wiele dająca do myślenia o mechanizmach ludzkiego "umysłu wspólnego" i zagrożeniach ery wolności... Warto.
Obecnie przebijam się przez enerdowski (dla młodszych czytelników wyjaśniam: wschodnioniemiecki :mrgreen: ) kryminał "Sprawa Fatimy". Potwornie topornie napisany, ale ciekawi mnie rozwiązanie zagadki :)
A potem czeka już na mnie "Cała prawda o planecie Ksi". Taki miesiąc Zajdla sobie robię :)
Tigana - 2008-05-20, 16:30
:
Wciąż czytam "Mojego własnego diabła" - idzie mi to dosyć wolno, ale muszę przyznać, ze im dalej w las tym ciekawiej, wiec może przyspieszę. W kolejce czeka zbiór opowiadań P. Andersona "Najdłuższa podróż" - no i jeszcze na poczcie paczka jakaś leży.
Tyraela - 2008-05-23, 22:52
:
Czytam "Mojego własnego diabła" i cholernie mi się podoba, głównie ze względu na styl! Cholera, takiego nasilenia fajnych tekstów dawno nie czytałam, język Careya (a przy tym tłumacza) jest świetny i czyta się z przyjemnością, nawet dłuższe opisy nie rażą aż tak okropnie. Oczywiście taki stan rzeczy tylko zachęca mnie do pożerania kolejnych kartek, z czego znowu jestem zadowolona, bo początek całej historii prezentuje się całkiem ciekawie (i mówię tak po pierwszych 70 stronach). Cóż, zdecydowanie obiecująco.
Tanit - 2008-05-23, 23:03
:
:arrow: 'Dziedzic Królestwa Polskiego książę głogowski Henryk' - Tomasza Jurka (w zasadzie przeczytane i przerobione. Treść w porządku tak jak i forma, choć im dalej tym bardziej się męczyłam =/)
:arrow: 'Upadek' A. Camus - bardzo interesująca i specyficzna książka. Trzeba się w to wczytać bo do najlżejszych nie należy :P
:arrow: 'Przemysł - Król Polski' - Aleksandra Swieżawskiego - kolejna lekturka, dopiero się zań zabieram. traktuje oczywiście o Przemyśle II ;)

Au revoir!
Tigana - 2008-05-24, 09:59
:
"Eus Deus Kosmateus" Mirosława Sędzikowska - książka, z której wydawca na siłę chce zrobić fantastykę. Ja nie mówię, ze praca w szkole nie jest fantastyczna, ale tu chyba nie o takie znaczenie tego słowa chodziło. Czytelnik dostaje w ręce dziennik polonistki a w nim przygody z uczniami, niebanalną rodzinką itp. Czyta się bardzo fajnie, sporo humoru, tylko fantastyki brak (póki co , a jestem w połowie książki)
Toudisław - 2008-05-25, 13:44
:
Cykl barokowy 3. Ustrój świata 1 - Neal Stephenson Na świecie zapanował chaos – szczególnie w Londynie, centrum finansowym, naukowym i spiskowym Europy. Jest rok 1714. Daniel Waterhouse w nieszczególnie triumfalnym stylu wraca do Anglii. Podstarzały purytanin i naturalista, powiernik sławnych ludzi, współpracownik najgenialniejszych uczonych epoki przebył morze i przetrwał piracki atak cieszącego się paskudną sławą Czarnobrodego – wszystko po to, by na żądanie księżnej doprowadzić do pojednania między zwaśnionymi geniuszami. Jednak mimo wielu pozornych zmian hipokryzja i strach, które raz już wygnały Daniela do Ameryki, wciąż są w Anglii na porządku dziennym.
Książka jak na razie fajna. Cały cykl jest rewelacyjny jednak w pewnym momencie zaczyna być mało oryginalny. Ciekawe czy autor jakiś z tego wybrnie a wiem że potrafi. humor na wysokim poziomie. A po zakończeniu Zamętu nie mogę się doczekać co zrobi Jack XD Oj będzie się działo
Jander - 2008-05-25, 20:04
:
W ramach wyjazdu:
Skończyłem pierwszy tom Żywego Srebra - czytało się długo, matematycznych (czyli połowy) teorii nie rozumiałem, ale i tak jest ciekawie. Na pewno sięgnę po następne tomy... zwłaszcza, że prawie wszystkie mam już na półce ;) Rekomendować nie muszę, bo dużo osób i tak Stephensona już dobrze zna.
Próbowałem skończyć Wieki Światła i po dobrnięciu do ostatniej części, tj. jakiejś 300 strony odłożyłem raczej bez zamiaru powrotu. Dziwię się, że w ogóle byłem w stanie dobić tak daleko, styl MacLeoda kompletnie mi nie podpasował, podobnie jak Tolkiena. Dajcie mi z nim spokój.
Chwyciłem za Drogę do Szaleństwa Lovecrafta, czyli zbiór wczesnych opowiadań. Przeczytałem na razie 10 opowiadań, tylko raz padło słowo "bluźniercze" i kilka razy narrator nie chciał opisać tego co widział. Typowe dla Lovecrafta, ale dla mnie dalej świetne opowiadania. Nie straszą, ale mają swój klimat. Może nie jest to już zachwyt z dzieciństwa, ale czyta sie z przyjemnością.
Poza tym czytam sobie Bożą Klepsydrę McDevitta, o wyprawie naukowej na planetę, która za kilka tygodni zderzy sie z inną. Oczywiście akurat na tej planecie odkryto zaawansowane formy życia oraz ruiny cywilizacji. McDevitt pisze bardzo dobrze, unika przydługich opisów, przyda mi się niekrótka powieść po męczarniach z WŚ.
pozdrawiam
Tigana - 2008-05-25, 20:29
:
"Eus Deus Kosmateus" Mirosławy Sędzikowskiej skończony - książka dziwna: raz śmieszna, raz natchniona, po chwili nudna. Ale w żadnym wypadku to nie fantastyka :mrgreen: Teraz wracam do Careya, zagryzę po drodze Andersonem i przepłuczę "Ofiarą 44" Smitha czyli kryminałem osadzonym w komunistycznej Rosji aka ZSRR
Gand - 2008-05-25, 20:36
:
Matury praktycznie za mną, więc powoli wracam do czytania.
Dokończyłem w końcu "Bramy Domu Umarłych" Eriksona i zacząłem "Wspomnienie Lodu". Na razie niecałe 200 stron za mną.
Powiem szczerze, że BDU porwały mnie średnio - wątek Sznura Psów, Duikera i Coltaine'a świetny, ale już czytając o Heboricu i Felisin męczyłem się niemiłosiernie.
Dlatego cieszę się, że w III tomie wracają bohaterowie z "Ogrodów Księżyca" oraz kontynent znany z pierwszego tomu, od razu poczułem się jak w domu.
batou - 2008-05-25, 20:39
:
Dziś zacząłem Dom Burz MacLeoda i dokładnie to samo co Janda odstrasza mnie w tym pisarzu porywa. Właśnie styl. Naprawdę niewielu znam autorów potrafiących tworzyć takie opisy. Dialogi zajmują może z 40% powieści, a czyta się rewelacyjnie.
Kamila - 2008-05-25, 21:13
:
"Graf Zero" Gibsona. Jak zaczęłam, to wsiąkłam na całego w stworzony przez niego świat.
Lady_Aribeth - 2008-05-25, 21:18
:
W zastraszająco szybkim (jak na mnie) tempie, przeczytałam drugi tom Żywego Srebra Stephensona, który po prostu mnie wessał i jeszcze dzień po przeczytaniu nie chciał wypluć. Czytało się świetnie i uważam, że ten tom jest lepszy od poprzednika o.o
Po kilku dniach przerwy, wróciłam do Domu Łańcuchów Eriksona i jestem bardzo ciekawa, czy zakończenie tej części MKP zmiażdży mnie w takim stopniu jak końcówki trzech poprzednich tomów o_O
Dabliu - 2008-05-25, 21:41
:
Czarna bandera Jacka Komudy, to solidna dawka wyśmienitej fantastyki awanturniczej, opakowanej w konwencję opowieści niesamowitych. Piraci z Karaibów w wersji pieprznej i krwistej jak cholera. Warto zanurzyć się w ten soczysty świat morskich przygód, bo to, murwa, bardzo wciągające czytadło jest :)

Droga Cormaca McCarthy'ego trafiła zaś do grona moich ulubionych książek. Absolutnie zachwycająca opowieść o ludziach. Nie o literackich postaciach, ale o prawdziwych ludziach właśnie. Powieść o utraconym świecie i zachowanym człowieczeństwie. Tak. Bo ta post-apokaliptyczna książka nie opowiada o przetrwaniu ciała, lecz ducha. Jest to opowieść o tym, jak być człowiekiem. Co to znaczy, być człowiekiem i jak nim pozostać mimo wszystko. Opowieść, która uczy, czym jest dobro. Czym różni się człowiek od bestii i na czym polega miłość. Ta książka dociera do sedna tych zagadnień. Nie ociera się o nie, nie próbuje ich dotknąć, lecz wwierca się w nie z całą mocą. Chwyta za serce i za gardło, każe spojrzeć w lustro i odpowiedzieć sobie na pytanie - czy wiem, co jest w życiu naprawdę ważne? I mimo ogromnego ładunku emocjonalnego, w niej zawartego - a są to emocje bardzo silne, rozedrgane, nierzadko podcinające nogi - i mimo niezwykle ponurego nastroju, towarzyszącego lekturze od pierwszej do ostatniej strony, niesie ze sobą cholernie pozytywny przekaz. W gruncie rzeczy, koniec końców, opowiada bardzo ciepłą historię. Mimo że straszliwą, wstrząsającą i skrajnie smutną... a jednak ciepłą i pozytywną.
Kurczę, polecam tę książkę z całego serca. Zwłaszcza, że napisana językiem jakby specjalnie dla tej powieści stworzonym; tak prawdziwym, jak sama historia, którą ów język opisuje. Oszczędny, niemal ascetyczny styl, a jednak piękny i wręcz boleśnie, niemal chorobliwie dotykający istoty tej opowieści.
Czytajcie Drogę, bo ta książka sprawi, że będziecie lepszymi ludźmi :)
Tanit - 2008-05-25, 22:04
:
'Przemysł II odnowiciel Królestwa Polskiego' - B. Nowacki
Tak tak, kolejna lekturka historyczna... ostatnia do przerobienia i w końcu moge się zabrać za nakupowana ostatnimi czasy fantastykę xD
Tyraela - 2008-05-26, 06:36
:
Po świetnym "Moim własnym diable" sięgnęłam do kolejnej książki Toudiego, żeby mu wszystkie oddać zanim Ari się wybierze do Kraka :mrgreen: więc wczoraj napoczęłam "Dom Burz" i jakoś nie widzę stylu, którym się zachwycacie. Jak na razie książka wydaje mi się nijaka, aczkolwiek postać Alice już wzbudza emocje i jej charakter jest bardzo mocno nakreślony już od pierwszych kartek, co mi się podoba najbardziej.
Tigana - 2008-05-28, 21:29
:
Carey ukończony - w sumie niezły kryminał z "duchowym" dodatkiem - czy kupię pozostałe tomy? Muszę się zastanowić.
Teraz czytam wspomnianą wyżej "Ofiarę 44" - młody funkcjonariusz KGB na tropie seryjnego mordercy w stalinowskim ZSRR. Czyta się nieźle - autor dużo miejsca poświęca na pokazanie samego systemu sprawowania władzy i próbuje oddać atmosferę wiecznej podejrzliwości i strachu. Zobaczymy jak się rozwinie się główny wątek, bo po 150 str na razie jest go bardzo mało.
Tanit - 2008-05-28, 22:17
:
W ramach chwili odpoczynku od historii (średniowiecznej)...
:arrow: 'Anna Wazówna (1568-1625) Polskie losy szwedzkiej królewny' by Grażyna Kurkowska.
:mrgreen:
Elektra - 2008-05-29, 07:44
:
W bólach skończyłam Fizjonomikę. Zupełnie mi się ta książka nie spodobała, dobrze, że taka krótka była...

I zabrałam się za Gamedeca M. Przybyłka. Główny bohater jest detektywem, rozwiązującym różne tajemnicze sprawy w rzeczywistości wirtualnej, a przede wszystkim w grach komputerowych. Czyta się lekko, łatwo i przyjemnie. No nasuwa się trochę skojarzeń z Głębią Łukjanienki.
MadMill - 2008-05-29, 19:06
:
Czytam "Widma w mieście Breslau" Marka Krajewskiego, czyli kryminał osadzony w międzywojenny Wrocławiu. Czyta mi się świetnie, a Mock ma strasznego kaca. ;)
mrtobi - 2008-05-29, 19:26
:
Ja zacząłem czytać "Kamienie Zapomnianego Boga" Mirka Saskiego (wydana w 1999). Na okładce pisze "Znakomity debiut fantasy polskiego autora" i jak najbardziej zgadzam się z tym stwierdzeniem. Całkiem przyjemne fantasy, z motywem 'hero' który przemierza świat, zbierając po drodze kolejne artefakty i kompanów do swojej drużyny ;) Akcja toczy się w przyszłości, cztery tysiące lat po "naszej cywilizacji" ale po wielkiej zagładzie technika zostaje uznana za przyczynę katastrofy i tym samym zredukowana do minimum. Książka dość wciągająca, ciekawy świat (niezły motyw z góralami), jedyną wadą jest brak trzeciego tomu który już nigdy nie zostanie napisany bo jak gdzieś przeczytałem autor zmarł... A szkoda, bo to naprawdę fajna przygodówka i chętnie poznałbym losy bohaterów do końca.
Mogget - 2008-05-29, 19:44
:
Wziąłem się za "Żmijową harfę" Brzezińskiej.Co tu dużo mówić-podoba mi się tak, jak podobał mi się "Zbójecki gościniec".Jeszcze więcej intryg i ciekawych postaci niż w pierwszej części, tylko trochę zbyt długo przeciągała się akcja w Spichrzy.Zarzyczka też jakoś nie przypadła mi do gustu ale to nie zmienia mojej pozytywnej opinii o tej książce :)
Regissa - 2008-05-31, 13:01
:
Zajdla dzień następny :) Dzięki niewyczerpanym zasobom Jagiellonki przebywam obecnie na Paradyzji, powróciwszy szczęśliwie z planety Ksi. Szkoda, że nikomu nie uda się już tam wrócić...
Ale po "Paradyzji" wezmę się za coś innego, bo zaczynam odczuwać pewien przesyt. Hmm... Może "Anię z Zielonego Wzgórza"? XD
Tigana - 2008-06-01, 21:36
:
Skończyłem "Ofiarę 44" czyli o seryjnym mordercy w stalinowskiej Rosji. Wiać, ze autor się przyłożył i odrobił lekcję historii. Z drugiej strony w kilku miejscach książka zaczyna przypominać mało ciekawy wykład z historii. Sama intryga dosyć ciekawa, ale jej rozwiązanie rozczarowuje. Więcej, wkrótce, w recenzji.
A co teraz - wiem, że idzie paczka z prezentami, ale zanim dojdzie może trochę się zaznajomię z "Załatwiaczką" Mileny Wójtowicz. Ponoć strasznie słabe, ale zobaczymy. O czym? Zbiór opowiadań o dziewczynie, która jest w stanie załatwić (dosłownie) wszystko. Ponoć ma być wesoło.
Elektra - 2008-06-02, 07:43
:
Kończę (tzn. zostało mi jakieś 100 stron) Potworny regiment Pratchetta. I jest trochę dziwnie. Z jednej strony można się pośmiać, jest weselej niż w Straży nocnej, ale... jakoś tak niektóre fragmenty się ciągną i tylko myślę, no niech oni tyle nie gadają, niech się coś dzieje.

Za mało Vimesa (no ale wiedziałam, że tak będzie), za to fajnie, że pojawił się William de Worde z Ottonem. Jakoś sobie ostatnio myślałam o Prawdzie, a tu proszę, jej bohaterowie przybywają.
Kamila - 2008-06-02, 16:42
:
Ja jestem na początku "Potwornego regimentu" ;) ...Różni polecali, trzeba sprawdzić. Póki co jest nieźle.
Romulus - 2008-06-02, 17:32
:
Skończyłem dziś SPOOK COUNTRY Williama Gibsona i zabieram się do LIDERA Waldemara Łysiaka licząc na standardowe łysiakowe rozczarowanie czytelnika jego maniakalnym bełkotem, wyższością moralną i odjazdami onirycznymi niewiadomo po co i dokąd.
Elektra - 2008-06-03, 07:49
:
Po Potwornym regimencie pozostał pewien niedosyt. Na pewno nie będzie to jedna z moich ulubionych książek, chociaż zdarzały się w niej bardzo dobre fragmenty. Nabrałam za to ochoty na poczytanie cyklu o Straży od początku.

Oprócz tego wzięłam się w końcu za Tarczę Szerni Kresa. Pierwsze kilkanaście stron było takie sobie, ale potem się rozkręciło. I jest nieźle, chociaż Ridareta jest okropna.
MadMill - 2008-06-03, 07:52
:
Elektra napisał/a:
I jest nieźle, chociaż Ridareta jest okropna.

Czyli taka jaka być powinna. :mrgreen:

Sesja mnie wkurzyła, jak i Sanderson. Czytam "Zamęt" tom I Stephensona. Miód! Jeśli ktoś jeszcze nie zapoznał się z Twórczością Stephensona to niech nie traci czasu lepiej i łapie pierwszą z brzegu jego książkę i niech się zaczytuje. ;)
Elektra - 2008-06-03, 07:56
:
MadMill napisał/a:
łapie pierwszą z brzegu jego książkę i niech się zaczytuje.

No ja nie wiem, czy pierwsza z brzegu to jest dobry pomysł...

MadMill napisał/a:
Sesja mnie wkurzyła, jak i Sanderson.

Bo Sandersona to się czyta jednym ciągiem. Jak robisz przerwy, to nudzi, a jak przysiądziesz, to można w dwa dni przeczytać. ;) No... trzy.
ASX76 - 2008-06-03, 10:58
:
Elektra napisał/a:


Bo Sandersona to się czyta jednym ciągiem. Jak robisz przerwy, to nudzi, a jak przysiądziesz, to można w dwa dni przeczytać. ;) No... trzy.


No ja nie wiem, czy czytanie Sandersona w ogóle jest dobrym pomysłem... ;)

Z tego względu, że ostatnimi czasy pochłaniają mnie inne zajęcia, niż lektury, jeszcze nie skończyłem "Terroru" Simmonsa. Nie zmienia to faktu, że to bardzo dobra książka jest.
Przez pierwsze 99 stron akcja się rozkręca, za to później robi się coraz ciekawiej. :-)
Elektra - 2008-06-03, 11:04
:
ASX76 napisał/a:
No ja nie wiem, czy czytanie Sandersona w ogóle jest dobrym pomysłem... ;)

Jakby człowiek miał czytać same dobre, poważne i wartościowe książki, to szybko by zwariował. Albo zajął się innymi rzeczami. Bo czasem trochę lżejsza literatura, zwykła rozrywka bez większego przesłania, albo z jasnym podziałem na dobrych i złych też jest potrzebna. ;)
ASX76 - 2008-06-03, 12:31
:
Elektra napisał/a:
ASX76 napisał/a:
No ja nie wiem, czy czytanie Sandersona w ogóle jest dobrym pomysłem... ;)

Jakby człowiek miał czytać same dobre, poważne i wartościowe książki, to szybko by zwariował. (ciach)


No dobrze... A kto powiedział, że same dobre i wartościowe książki muszą poruszać ważką tematykę? ;) Przecież nie brakuje pozycji, które stanowią naprawdę zacną rozrywkę, określaną mianem lżejszej i nie zawierają większego przesłania... np. "Kłamstwa Locke'a Lamory" Lyncha. Wartościowa książka, to nie tylko taka, która mówi o sprawach egzystencjalnych, tudzież jakichś innych "wzniosłych" historyjach. ;)

Ludzie wariują od innych rzeczy, niż czytanie (poważnych) książek. No, może za wyjątkiem fanatyków religijnych, ale to już insza bajka. :-P
Elektra - 2008-06-03, 12:49
:
ASX76 napisał/a:
A kto powiedział, że same dobre i wartościowe książki muszą poruszać ważką tematykę?

No właśnie nie wiem. Ktoś tak powiedział? Cechy które wymieniłam powyżej, wcale nie muszą dotyczyć jednej książki. Wcale nie powiedziałam, że jak książka jest poważna, to jest i wartościowa (i na odwrót). To jest zwyczajna nadinterpretacja. ;P

Inna sprawa, że określanie, czy np. Sandersona warto czytać, czy nie, jest Twoją prywatną sprawą. I może dla kogoś innego jego czytanie jest bardzo dobrym pomysłem.
ASX76 - 2008-06-03, 13:17
:
Elektra napisał/a:


Inna sprawa, że określanie, czy np. Sandersona warto czytać, czy nie, jest Twoją prywatną sprawą. I może dla kogoś innego jego czytanie jest bardzo dobrym pomysłem.


Może... Morze jest wielkie i szerokie. ;) Być może się mylę, ale forum służy m. in. do tego, aby dzielić się swoimi "prywatnymi" spostrzeżeniami, opiniami, sądami...
I to pomimo tego, że ktoś może się z nimi nie zgadzać. :-P
AM - 2008-06-03, 13:37
:
ASX76 napisał/a:
No ja nie wiem, czy czytanie Sandersona w ogóle jest dobrym pomysłem... ;)


Zapomniał już wół... ;)
ASX76 - 2008-06-03, 14:21
:
AM napisał/a:
ASX76 napisał/a:
No ja nie wiem, czy czytanie Sandersona w ogóle jest dobrym pomysłem... ;)


Zapomniał już wół... ;)


...jakim leniem był. ;)

Niektórzy czytelnicy z wiekiem stają się malkontentami i przestają zadowalać się byle czym. Innymi słowy - ewoluują. :-P
jeke - 2008-06-03, 18:56
:
Czytam, a właściwie to już przeczytałam: Gdzie dawniej śpiewał ptak K. Wilhelm.
Wizja ludzkości doprowadzającej samą siebie do zagłady - zmiana klimatu, głód, plagi, upadek cywilizacji i ... bezpłodność. Na ratunek ma przyjść genetyka dająca możliwość klonowania organizmów, w tym ludzi. Czy jest to światełko w tunelu, czy może jednak kolejny krok na drodze samozagłady?...

Rewelacyjna książka! Zaczęłam ją czytać i wsiąkłam dokąd nie skończyłam (zajęło mi to "aż" jedno popołudnie ;) ). POLECAM!


P.S. Elektro, dziękuję za jej pożyczenie :*
Toudisław - 2008-06-03, 21:45
:
jeke napisał/a:
Gdzie dawniej śpiewał ptak K. Wilhelm.

Super pozycja ;)

Skończyłem "Ustrój świata 1" i jestem wniebowzięty. //kas Początek był dla mnie nieco ciężki, ale im dalej w las tym lepiej. Zakończenie był świetne. Ogólnie mogę książkę ocenić bardzo bardzo dobrze.
Skończyłem Wojnę Starego Człowieka, czyli militarną SF. Ziemia toczy wojnę z różnymi kosmicznymi rasami. A do armii wstępują tylko ludzie po 75 roku życia. Na Ziemię nie dociera prawie nic z tego, co dzieje się w kosmosie. Książka warta przeczytania szczególnie dla wielbicieli gatunku, którzy na pewno znajdą wiele ciekawych odniesień do klasyki.
Skończyłem też Potworny regiment Pratcheta. ;) Książka dobra, ale jednak "Nocna Straż" podobała mi się bardziej. Pratchett chciał chyba za dużo przekazać i wyszło nieco bałaganu.
A teraz czytam Wieczną wojnę Haldemana. Utwór opowiada o międzygalaktycznej wojnie między Ziemianami a owadopodobnymi Tauranami, toczonej w ciągu tysięcy lat. Bohaterem jest żołnierz William Mandella, który - dzięki efektom relatywistycznym - przeżywa swoje czasy o tysiące lat. Obserwuje przy tym przemiany kulturowe, jak i odkrycia naukowe dokonane w czasie jego podróży. Książka porusza m.in. problemy kontroli urodzeń, klonowania, a nawet kontroli umysłu żołnierza.

Powieść ma charakter wybitnie pacyfistyczny i antymilitarystyczny.

Utwór został wydany także w formie komiksu.
Książka naprawdę zacna. Czyta się łatwo a treść jest i tak
MadMill - 2008-06-04, 13:46
:
Elektra napisał/a:
Bo Sandersona to się czyta jednym ciągiem. Jak robisz przerwy, to nudzi, a jak przysiądziesz, to można w dwa dni przeczytać. ;) No... trzy.

Może i tak, ale jednak... poleży i poczeka na wakacje. ;)

ASX76 napisał/a:
Niektórzy czytelnicy z wiekiem stają się malkontentami i przestają zadowalać się byle czym. Innymi słowy - ewoluują. :-P

Na starość się ludziom w głowach przewraca, wiemy o tym. :P

Trochę poczytałem też Murakamiego - "Przygoda z owcą". Prawdę mówiąc nic nie czytałem o autorze, żadnych recenzji itd. Trochę biografii na wiki. Nie wiedziałem czego się spodziewać i dalej nie wiem, ale te pierwsze 30-40 stron zainteresowało mnie bardzo. Trochę osób czepiało się, że książki Murakamiego nie są tłumaczone bezpośrednio z japońskiego - PzO właśnie jest tłumaczona z japońskiego, a podobno reszta która tłumaczona jest z angielskiego nie powinna wiele tracić na podwójnym przekładzie, bo Haruki Murakami sam się na angielski tłumaczy. ;)
Romulus - 2008-06-04, 17:24
:
Skończyłem LIDERA Łysiaka. Poszło szybko, bo Łysiak dobrze pisze. I, co najważniejsze, pisze lepiej niż poprzednie fabuły (Kielich - fuj, Ostatnia kohorta - fuj, fuj, fuj). Jednak mimo pozytywnego liftingu to nadal ten sam Łysiak...

Zabieram się do długo odkładanej powieści S. Lyncha "Na szkarłatnych morzach". Odstresowałem się trochę nie - fantastycznymi powieściami i mogę znowu zanurkować w fantasy.
Tigana - 2008-06-04, 19:41
:
Jacek Piekara "Przenajświętsza Rzeczypospolita" czyli wizja naszego kraju rządzona przez polityków nieudaczników i Kościół. Miało być kontrowersyjnie - jest tak sobie. Mnóstwo bluzgania, naturalistycznych opisów orgii i nic ponadto. Mnie w każdym bądx razie wizja Piekary nie bierze.
ASX76 - 2008-06-06, 06:50
:
MadMill napisał/a:

ASX76 napisał/a:
Niektórzy czytelnicy z wiekiem stają się malkontentami i przestają zadowalać się byle czym. Innymi słowy - ewoluują. :-P

Na starość się ludziom w głowach przewraca, wiemy o tym. :P



"Nikt nie jest tak stary, aby nie mógł się jeszcze czegoś nowego nauczyć" - Ajschylos

"Starców należy czcić, bo to, co wcześniejsze, jest bardziej godne szacunku" - Pitagoras

"Tylko starość ma przenikliwe spojrzenie" - F. Durrenmatt

"W chwili, kiedy umiera w nas dziecko, zaczyna się starość" (F. Mauriac) - tak więc może już jesteś stary, tylko tego jeszcze nie dostrzegłeś? :-P

Ech ta dzisiejsza młodzież... Za grosz szacunku dla mądrzejszych i bardziej doświadczonych (nieco) starszych... :-P

Romulusie-> Czasami trudno oprzeć się wrażeniu, że Łysiak ciągle pisze tę samą książkę, tyle tylko, że w różnych wariantach. ;) Oczywiście przesadzam, jednakowoż faktem jest, że w twórczości (beletrystycznej) Wilka, ciągle przewijają się te same motywy. Zmieniają się jedynie "dekoracje". ;)
Arlzermo - 2008-06-06, 10:01
:
To teraz zapewne wezmę się za "Blask fantastyczny" wiadomo-kogo, urozmaicany "Dialogami" Platona. Takie tam mnie wzięło...
Tigana - 2008-06-06, 19:49
:
"Przenajświętsza" skończona - bardzo słaba książka - przynajmniej do mnie nie trafiła. Pisanie o politykach, że padalce nic nowego. A atak na Kościół też średnio udany. Za to dużo przekleństw i scen przemocy opisanych prymitywnym językiem. No ale skandal dobrze się sprzedaje.

Teraz "Historia pana B" Clive'a Barkera - historia życia demona (diabła) zaklętego w książkę - świetnie wydana - papier, okładka, szycie - ciekawe jak będzie z samą zawartością.
wred - 2008-06-07, 01:22
:
Jestem po Tratwie i Czasopodobnej Nieskończoności - Stephena Baxtera (właśnie minutę temu skończyłem). Nie za bardzo mam co powiedzieć........

Te 2 ksiązki pochodzą z cyklu Xeelee, Baxter pisze hard-sf :) - ale pisze to w taki sposób
że mucha nie siada :D

Tratwa dzieje się w alternatywnym wszechświecie o zwiększonej grawitacji. Bardzo mnie urzekła swoją wizją świata, wszystko zostało pokazane w tak realistyczny sposób, co do najdrobniejszego sensownego drobiazgu, że ani na chwilę nie miałem cienia wątpliwości, że tak gdzieś tam faktycznie może być...

Co do Nieskończoności - to po prostu jestem pozamiatany. Oczywiście o większości teorii fizycznych wymienianych tam zaledwie słyszałem, zrozumieć i wgłębiać się w ich detale nawet nie zamierzam. Książka jest dla mnie tak monumentalna - że czuję się trochę nienormalnie, jak po objawieniu jakiejś wiekuistej prawdy ;P. Nawet nie ma o czym dyskutować :)

Za jakiś czas jak sprawdzę jaki kolor satori kryje się w pozostałych :)
Tyraela - 2008-06-07, 07:49
:
Przeczytałam "Miecze i ciemne siły" Leibera i muszę przyznać, że to prawdziwy gniot. xD Styll ma taki, że szkoda się wypowiadać, sama napisałabym to lepiej, w każdym razie nie polecam. W skrócie bohaterami są barbarzyńca i złodziej, którzy pewnego pięknego dnia się spotykają i zostają wspaniałymi przyjaciółmi. Beznadzieja xD

Natomiast teraz jestem w trakcie "Non stop" Aldissa. Całkiem niezły kawałek lekturki, aczkolwiek mocno mi się kojarzy z Zajdlem (mała ekspedycja wyrusza z zapadłej wioski, bo się dowiaduje, że mieszkają na statku i chcą znaleźć sterownię i podbić świat ; O). Przynajmniej postaci są dość wyraźne i ma sporo akcji, nic się nie przeciąga. Ujdzie.
Sunshine - 2008-06-07, 17:30
:
Po wahaniach, jakie mnie ogarnely po "Berku", po kilku zmianach, porzucaniu książki po kilku kartkach, w końcu stanelo (wreszcie) na "Ogrodach księżyca" Sami-Wiecie-Kogo ;) . Po 50 stronach czyta się calkiem przyjemnie, choc wolno, bo czasu nie mam za wiele, niemniej nie pokuszę sie o ocenę, czy Erikson Martina przebije, czy też nie.
Nabu Nezzar - 2008-06-08, 00:06
:
Znowu zastanawiałem się co zacząć czytać, tym razem aż przez dwa dni :shock: A wybór miałem bardzo duży bo i fantasy i space-opery i książki historyczne...
No i po długich rozmyślaniach wybór padł na książkę pt. "Bohun" autorstwa Jacka Komudy:P

Ta powieść nie jest historią alternatywną, ani kontynuacją "Trylogii" Sienkiewicza. Oto oparty na mało znanych faktach historycznych zapis wydarzeń poprzedzających najstraszniejszą klęskę w dziejach Rzeczypospolitej - bitwę pod Batohem, nazywaną dziś staropolskim Katyniem, objętą zmową milczenia przez historyków i dawnych pamiętnikarzy. Ten krwawy epizod wojen kozackich, ubrał Komuda w poetycką wizję widzianą oczyma francuskiego banity Bertranda Danteza, byłego dworzanina polskiej królowej. On to przejmuje na siebie przekleństwo losu, staje się wybrańcem Śmierci, rozdając w tym spektaklu karty Tarota znaczone szlachecką krwią. Kto wygra to rozdanie? Kto uratuje rycerstwo koronne przed zagładą? Nie bój się, drogi czytelniku, zanurzyć w wartkim nurcie Zemsty, Przysięgi, Zdrady i narodowej Pokuty...
Toudisław - 2008-06-08, 06:20
:
Skończyłem "Wieczną wojnę". Książka naprawdę godna uwagi. Porusza wiele ważnych tematów i nie jest to tylko wojna. Do tego jest po prostu dobrze napisana. Wojna trwała ponad tysiąc lat. Książka nie jest tylko pacyfistyczna. próbuje pokazać jak może zmieniać się nasza planeta. Warto!

A teraz czytam dwie knigi. Czyli "Dom Burz" MacLeoda i "Ustrój Świata" Stephensona.
Dom czyta się jak na razie bardzo dobrze. Pod względem fabularnym jest lepszy od "Wieków światła", z językiem i stylem już jest tu nie co gorzej, ale nadal na bardzo wysokim poziomie ;) Tym razem mamy nieco inny temat niż w "Wiekach". Teraz mamy problem wojny i władzy. Co się chwali, to w "Domu Burz" jest więcej charakterystycznych bohaterów niż w poprzedniej książce autora. ;)

"Ustrój Świata 2" zaczyna się obiecująco, mam nadzieję, że będzie to tom równie dobry jak poprzedni. Się przekonamy.
Romulus - 2008-06-08, 17:37
:
Ja odstawiłem NA SZKARŁATNYCH MORZACH Lyncha na rzecz nowego Ziemkiewicza. Jest rewelacyjny. To logiczna kontynuacja Polactwa i Michnikowszczyzny. CZAS WRZESZCZĄCYCH STARUSZKÓW - zbliżam się do połowy i żal się odrywać nawet na moment. Choć to smutna lektura tak naprawdę. Michnik i Wujek Bronek - te dwa skretyniałe dziady - pewnie zawału dostaną i naślą na autora swoich prawników, bo nie stać ich na rzeczową polemikę już. Tak trzymaj RAZ!
Jander - 2008-06-08, 19:03
:
romulus napisał/a:
Tak trzymaj RAZ!

Tylko daj sobie spokój z polityką i zabierz się z powrotem za fantastykę, please XD
Kamila - 2008-06-08, 21:02
:
Przeczytałam ( w przerwach między zaliczeniami) Dukaja "W kraju niewiernych". Jak się człowiek wczyta, to zaczyna się przyzwyczajać do jego stylu pisania. "Ruch generała" , "Irrehaare" I "Katedra" rewelacyjne .

Teraz "Brudnopis" Łukjanienki
jeke - 2008-06-09, 06:46
:
Krwiopijcy Moora przeczytani i powiem szczerze, że średnie to to. Początek ciekawy, ale czym dalej, tym czyta się z coraz większym zniechęceniem. Fabuła miejscami mocno niespójna, brak świeżych pomysłów na jej poprowadzenie i jak dla mnie całkowity brak pomysłu na zakończenie.
Po przeczytaniu Najgłupszego anioła spodziewałam się w Krwiopijcach sporej porcji humoru. Tym razem było go jak na lekarstwo. Jedyne co na plus, to całkiem przyzwoity warsztat pisarski.

Moim zdaniem kupować nie warto, można przeczytać jeśli ktoś pożyczy ( a i to niekoniecznie :/ )

Czytam Non Stop Aldissa. Kolejna książka pożyczona od Elektry (thx :* ). Jak na razie jest dobrze :mrgreen:
Elektra - 2008-06-09, 07:33
:
jekuś, a pozostałe książki Moore'a czytałaś?


Zaczęłam czytać Akwafortę K.J. Bishop, ale odłożyłam po jakichś 30 stronach. Coś nie mam nastroju na tę książkę. Jak na razie nie zachwyca.

Znowu nie mogę się na nic zdecydować, nadmiar lektury jest szkodliwy (wiem, powtarzam się), postanowiłam więc spróbować Hamiltona Dysfunkcję rzeczywistości. I mam mieszane uczucia.
romulus w innym wątku napisał/a:
(Peter Hamilton tym różni się od Reynoldsa, że jest mniej science). Obawy te były całkowicie bezpodstawne. Cykl ten to rewelacyjna fantastyka na bardzo wysokim poziomie. Jeśli o mnie chodzi to ma on walory czysto rozrywkowe - elementów science jest trochę, ale są strawnie podane i nie absorbują czytelnika.

Jeśli u Hamiltona jest mniej science, to ja już się boję Reynoldsa. Na początek trochę akcji, ale kolejne dwa rozdziały wymagają dużego skupienia... Ale poza tym jest nieźle. Autor potrafi zainteresować, więc mimo że czyta się powolutku, to mam ochotę poznawać dalej tę historię.
batou - 2008-06-09, 10:50
:
Brudna robota Moore'a za mną. Efektu derbikowego tarzania się ze śmiechu nie zaobserwowano, ale może po prostu jestem marudą :D Generalnie Moore jest jak widzę zdrowo pieprzniętym facetem i... podoba mi się to ;) Najfajniejsze były wyraziste postacie. Samiec beta genialny, ale to Lily kładzie mnie na łopatki. Mhroczna nastolatka z ciętym językiem i "zdrowym" spojrzeniem na świat dla mnie błyszczy w tej opowieści :D

W tempie jak na mnie błyskawicznym (1 dzień) pochłonąłem też książkę Olgi Tokarczuk Anna In w grobowcach świata. Co tu dużo pisać, powieść jest po prostu rewelacyjna. Uwspółcześniony, najstarszy chyba mit świata, czyli historia sumeryjskiej bogini Inanny. I to jak uwspółcześniony! Wieloosobowa narracja dzięki której poznajemy losy głównych postaci oczyma ich najbliższych, przepiękny, ale bez zbędnych "wodotrysków" język tej opowieści i wciągająca, a raczej wsysająca fabuła. Cud, miód, palce lizać. Jeśli inne książki Tokarczuk trzymają taki poziom, to ja chcę dokładkę :)

Teraz czytam Wojnę starego człowieka Scalzi'ego. Po pierwszym rozdziale na razie głębszych refleksji brak.
wob001 - 2008-06-09, 10:58
:
Skończyłem "Akwafortę". Nie arcydzieło, ale bardzo dobra, wyróżniająca się z ogólnego tła fantastycznego książka. Mocna pożywka dla wyobraźni, dobre pomysły, mnóstwo odniesień i skojarzeń, jeszcze więcej niedopowiedzeń. Nagromadzenie "dziwności" może też odrzucać momentami i bohaterowie mało "lubialni", ale powtórzę - jako całość wrażenia bardzo pozytywne.

I już jestem w połowie "Modyfikowanego węgla". Jak na razie znośny, ale trochę jednak rozczarowujący kryminał SF. Może jak skończę to całość ocenię lepiej. A może nie powinienem czytać tego po "Akwaforcie"?
Tanit - 2008-06-09, 11:01
:
Dzisiaj zabrałam się za 'Baranka' Ch. Moore'a
Nie wiem co wy macie do tej książki... (ci co maja) ale jak dla mnie świetnie się zapowiada i tym razem to nie jest chyba wina pogodnego nastroju xD

W przelocie czytane:
'Godło, barwy i hymn Rzeczypospolitej' - S. Russocki i S. Kuczyński - przyznam że bardzo interesująca książeczka (eh, gdyby nie to że czytana z musu --_- )
Liv - 2008-06-09, 11:49
:
Skończyłam czytać ostatni tom trylogii Marii Snyder, Fire study. Poziomem i stylem cała trylogia przypomina Black Magician Trilogy, pani Canavan. Główna bohaterka w dość młodym wieku odkrywa u siebie niebezpieczne moce, które mogą sprowadzić na nią śmierć... Wiadomo, co dzieje się dalej - walka o przetrwanie, 'intrygi' i przewidywalny koniec :->

Mam już za sobą pierwsze opowiadanie VanderMeera, z Miasta szaleńców i śniących, ale książkę, będę musiała odłożyć na bok, gdyż dostałam dzisiaj Akwaforte :mrgreen:
Tigana - 2008-06-09, 14:19
:
Nadszedł czas na "Noc blizn" Alana Campbella - zapowiada się ciekawie - miasto wiszące na łańcuchu, jakieś anioły, psychopaci. Jedna rzecz mnie martwi na okładce straszy wypowiedź Hala Duncana - jemu ta książka sie podobał więc nie wiem jak to będzie ze mną.
Recka najpóźniej w sobotę.
AM - 2008-06-09, 15:15
:
Tigana napisał/a:
Nadszedł czas na "Noc blizn" Alana Campbella - zapowiada się ciekawie - miasto wiszące na łańcuchu, jakieś anioły, psychopaci. Jedna rzecz mnie martwi na okładce straszy wypowiedź Hala Duncana - jemu ta książka sie podobał więc nie wiem jak to będzie ze mną.
Recka najpóźniej w sobotę.


Nie taki Diabeł straszny, jak go malują ;) .
Tigana - 2008-06-11, 16:18
:
AM napisał/a:
Nie taki Diabeł straszny, jak go malują ;) .

Się zgadza.

Jestem po 300 stronach "Nocy Blizn" i do tej pory czyta się dobrze, a nawet bardzo dobrze. Może i autor nie jest jakimś wielkim pisarzem, ale umie zaciekawić czytelnika i "wkręcić" go w świat miasta na łańcuchach. Największa zaleta póki co nie wiadomo, w którą stronę potoczy się akcja i jak to się wszystko skończy.
Toudisław - 2008-06-11, 16:23
:
Skończyłem "Wieki Światła" i jestem bardzo zadowolony. Zakończenie podobało mi się szczególnie, książka potwierdza, że autor należy do czołówki najlepszych obecnych pisarzy.
Polecam.

Teraz czytam "Królikarnię" Macieja Guzka. Jak na razie czyta się dobrze ale bez zachwytów. Od taka fajna nie bardzo oryginalna książka.

Zapomnijcie o cudzie gospodarczym azjatyckich tygrysów. Zapomnijcie o potędze Stanów Zjednoczonych. Zapomnijcie o niemieckich autostradach. Zapomnijcie o rosyjskich surowcach. Polacy nie muszą już niczego nikomu zazdrościć.

Teraz właśnie na Polskę skierowane są oczy całego świata. To nad Wisłą, Odrą i Wartą wyrastają największe światowe fortuny, w polskich miastach koncentruje się walka wywiadów, tutaj powstają nowożytne cuda architektury — lewitujące nad Poznaniem Wiszące Ogrody i Drugie Trójmiasto — pierwsza magiczna metropolia, łącząca portalami Poznań, Wrocław i Kraków. W Poznaniu i Warszawie prosperują olbrzymie giełdy magii, które odwiedzają dziennie setki tysięcy ludzi. Polskie firmy rozwijają się najlepiej na świecie dzięki usługom Esoteric Support for Business i oszałamiająco tanim surowcom, sprowadzanym z zaświatów. W nocnych klubach gości zabawiają nimfy i dziwożony, a do ulubionych rozrywek nowej polskiej arystokracji należy safari po drugiej stronie lustra, podczas którego poluje się na smoki i żarptaki. Nauka poszła w kąt, a wszyscy chwycili za stare księgi, zbiory baśni i wahadełka.

No i "Ustrój świata" ;) powoli do przodu.
AM - 2008-06-11, 20:30
:
Tigana napisał/a:
AM napisał/a:
Nie taki Diabeł straszny, jak go malują ;) .

Się zgadza.

Jestem po 300 stronach "Nocy Blizn" i do tej pory czyta się dobrze, a nawet bardzo dobrze. Może i autor nie jest jakimś wielkim pisarzem, ale umie zaciekawić czytelnika i "wkręcić" go w świat miasta na łańcuchach. Największa zaleta póki co nie wiadomo, w którą stronę potoczy się akcja i jak to się wszystko skończy.


A poza tym rozwija się ciągle pisarsko. Następny tom to spory progres...
batou - 2008-06-12, 10:43
:
Kończę Wojnę starego człowieka Scalzi'ego. O ile po pierwszej części miałem tylko obojętny stosunek do tej książki o tyle teraz jest gorzej. Proste i raczej wtórne militarne sci-fi. Początek jeszcze w miarę obiecujący, bo powoli odkrywamy naturę tej armii 75-latków, ale potem już w sumie tylko łupanie ufoli różnej maści. Dla mnie nuda.
Talerz - 2008-06-13, 18:21
:
"Straż nocna" Pratchetta. Nie wiedzieć czemu, mimo wielu podejść do Świata Dysku (to już 4), jakoś nie mogę się przekonać co do twórczości Terry'ego :/
Elektra - 2008-06-13, 18:50
:
Może dlatego, że czytasz w niewłaściwej kolejności? Coś o Straży wcześniej czytałeś?
Kamila - 2008-06-13, 19:11
:
Kończę "Baranka" Moore'a. Mam wrażenie, że ze względu na tematykę jest trochę "cieższa" od innych jego powieści, ale wrażenie ogólnie pozytywne. Książka zdecydowanie na poprawę humoru i jako przerywnik między ambitniejszą literaturą .
Dhuaine - 2008-06-14, 01:32
:
Przeczytałam "Mojego własnego diabła" Careya. Zgodnie z oczekiwaniami, kryminał fantasy, choć nie w tak "mrocznym" klimacie, jak można było się spodziewać po opisie. Książka zaczęła się ciekawie i trzymała równy poziom aż do końca. Punkt kulminacyjny gdzieś tam pyknął, ale brak większych fajerwerków mi nie przeszkadzał.
Przyjemna lektura. Nie zawiodłam się. ;)

Teraz siedzę na setnej stronie "Zrodzonego z Mgły" Sandersona. Na razie tomiszcze smakuje jak klasyczna heroic fantasy. Przeczytawszy wasze opinie, obawiałam się, że to totalny gniot, ale na razie jest lepsze niż "Elantris" - które nudziło do trzeciej setki :P
Niestety, teraz skrypt z mikroelektroniki wzywa...
Talerz - 2008-06-14, 06:58
:
Elektra napisał/a:
Może dlatego, że czytasz w niewłaściwej kolejności? Coś o Straży wcześniej czytałeś?


No nie czytałem, może masz racje :-> Ale "Prawda" nie należy do żadnego z cyklów dyskowych i również średnio mi się podobała. Co polecasz w takim razie na początek przygód z Pratchett'em? Jeszcze jedna książka i jeśli mi się nie spodoba to przestaję próbować czytać Świat Dysku :mrgreen:
Lady_Aribeth - 2008-06-14, 12:07
:
Talerz napisał/a:
Co polecasz w takim razie na początek przygód z Pratchett'em? Jeszcze jedna książka i jeśli mi się nie spodoba to przestaję próbować czytać Świat Dysku :mrgreen:


Jeśli mogę się wtrącić, to polecam Straż! Straż!. Książka bardzo dobrze wprowadza w klimat Świata Dysku, a przy tym jest bardzo ciekawa i naprawdę potrafi porządnie rozśmieszyć (mały spoilerdo dzisiaj pamiętam motyw z ustawianiem się do strzału z łuku w taki sposób, by szansa na trafienie wynosiła jeden na milion xDkoniec małego spoilera) Sama od niej zaczynałam i po prostu zakochałam się w Pratchettcie o.o.
Jander - 2008-06-14, 21:48
:
Większość opowiadań Kroków w Nieznane 2006 za mną - kilka się wyróżnia (Egan, Ford, Link), kilka niezłych i jeden VanderMeer, który niestety przypominał swoimi opisami Wieki Światła. Pomysłowe, ale jednak styl zupełnie nie w moim typie. Miasta Szaleńców i Świętych raczej nie kupię.
Poza tym czytam w dalszym ciągu Drogę do Szaleństwa Lovecrafta i Bożą Klepsydrę McDevitta - spodziewałem się czegoś na poziomie Smykałki do Wojny, jednak wcześniejsza powieść autora nie dorównuje mu zupełnie. Za prosty język, zbyt prosta akcja, po ponad 200 stronach niespecjalnie się wciągnąłem.
Rozważam ponowne podejście do Rainbows End Vernora Vinge'a, jedynej książki która pokonała mnie trudnym językiem. Rzuciłem okiem na parę fragmentów i już wiem, że nie będzie łatwo, ostatnio odpadłem po 80 stronach i jednym rozdziale, który wykorzystywał jakieś nieznane mi angielskie słownictwo. Ale wiem, że książkę na pewno przeczytać warto, autor porównywany ze Stephensonem i Gibsonem, ma naprawdę konkretną wizję niedalekiej przyszłości i do tej 80 strony była ostra jazda bez trzymanki.
ps: tak, czytam trzy książki fantastyczne na raz, myślę o czwartej, a poza tym czytam jeszcze dwie niefantastyczne.
pozdrawiam

Edit: A owe opowiadanie VanderMeera, Przemiana Martina Lake'a, znajduje się w Mieście Szaleńców i Świętych
Zireael - 2008-06-14, 22:24
:
Skończyłam Nigdziebądź, które jest przecudowne *^^* i lekko zmieniam klimat.
Czytam Kiedy Bóg zasypia imć Rafała Dębskiego. Który mnie wcale a wcale nie przypomina Sapkowskiego, ale wcale nie uważam, żeby to był minus. : )
Nie ukrywam, że sięgnęłam po nią ze względu na wykorzystanie naszej rodzimej mitologii.
Acz zarówno poganie, jak i chrześcijanie są ukazani jako barbarzyńskie gnojki.
Zobaczymy, co z tego wyniknie. Zapowiada się ciekawie.
Talerz - 2008-06-15, 05:49
:
Zireael, później "Kiedy Bóg zasypia" się rozkręca, naprawdę! Początkowo ja sam osobiście rzuciłem książkę w kąt po 60 stronach, ale coś mi kazało do niej wrócić. A później na powtórzeniu z histy opowiadałem [SPOILER] jak to książę Brzetysław zdobywał relikwie :) [/SPOILER]. Oczywiście po wcześniejszej destylacji materiału z motywów fantastycznych ;)
Tyraela - 2008-06-15, 08:39
:
A ja natomiast jestem już w połowie drugiego tomu "Pana lodowego ogrodu" i nie wiem, dlaczego tak strasznie sarkaliście na tę książkę. Jest ciekawa, trochę nowych rozwiązań (vide z Cyfralem), sporo akcji i jej zwrotów. Czyta mi się ją bardzo dobrze O.o
Toudisław - 2008-06-15, 09:48
:
Tyraela napisał/a:
i nie wiem, dlaczego tak strasznie sarkaliście na tę książkę.

Bo nie trzyma poziomu tomu pierwszego. Fabuła dla mnie nie trzyma się kupy. Może to syndrom środkowego tomu, że jest nieco naciągany. Poczekam na tom 3 (mam nadzieję ostatni).
Zireael napisał/a:
Acz zarówno poganie, jak i chrześcijanie są ukazani jako barbarzyńskie gnojki.

Czyli zgodnie z prawdą. XD

Ja skończyłem "Królikarnię" i nawet mi się ta pozycja spodobała. Szczególnie ostanie opowiadanie zrobiło na mnie wrażenie. A pierwsze nadal nie mam pojęcia, co ma do reszty oprócz jednej postaci tła. O_o

Czytam też "Ustrój Świata 2". Stephenson pozakazuje na co go stać. ;) Książkę jak dla mnie czyta się znakomicie. Zapowiada się rewelacyjne zakończenie całego "Cyklu Barokowego". Jest rok 1714. Daniel Waterhouse wrócił do Anglii, gdzie pomaga Isaacowi Newtonowi wytropić grupę tajemniczych złoczyńców, usiłujących zlikwidować naturalistów. Podczas gdy Daniel i Newton spiskują w najlepsze, nasila się walka o angielską koronę: kto przejmie władzę, gdy niedomagająca królowa umrze? Tlący się od dawna spór Newtona z Gottfriedem Wilhelmem Leibnizem dobiega końca, a jego konsekwencje mogą być katastrofalne…

Zacząłem czytać tez Fizjonomikę Forda.
Pierwszy tom świetnej trylogii, laureat prestiżowej World Fantasy Award.

W Dobrze Skonstruowanym Mieście, metropolii powstałej w umyśle szalonego geniusza, Drachtona Nadolnego, o predyspozycjach, charakterze i inteligencji każdego obywatela decyduje Fizjonomika. Nauka ścisła, kombinacja rzeczywistości i obiektywizmu zdolnego do wydania sprawiedliwego wyroku.

Biegły fizjonomista potrafi za pomocą przyrządów do badania proporcji ciała określić, czy dany człowiek jest winny przypisywanego mu przestępstwa. Jeśli wyrok jest skazujący, nieszczęśnika czekają dwa rodzaje kary - łagodniejsza, czyli szybka egzekucja, i gorsza, czyli zostanie obiektem szalonych eksperymentów Drachtona.

Jednym z wiernych sług władcy Miasta jest Cley, Fizjonomista Klasy Pierwszej, zostaje wysłany na prowincję, do miasteczka o nazwie Anamasobia, by zbadać sprawę tajemniczej kradzieży owocu, który - według wierzeń mieszkańców - pochodzi z "Ziemskiego Raju". Cley, niezłomny logik i okrutny cynik, całkowicie wierzący w swoją nietykalność i w potęgę fizjonomiki, spotyka się tam ze zjawiskami, których nie jest w stanie pojąć. Co gorsza, umiejętności nabyte w Mieście zaczynają go zawodzić.

Na rubieżach bowiem wszystko jest inne, zmienione przez bliskość zaczynającej się zaraz za granicą miasteczka dzikiej krainy zwanej Zarubieżami, pełnej demonów i tajemniczych zjawisk.
Elektra - 2008-06-16, 09:11
:
Wymiękłam przy Hamiltonie po jakichś 80 stronach. Mój musk słabo przyjmuje taką ilość naukowych szczegółów. Może kiedy indziej będzie w lepszej formie.

W zamian wzięłam coś lżejszego: Brudną robotę Ch. Moore'a, czyli opowieść o człowieku, który zajmuje się zbieraniem i sprzedażą przedmiotów po zmarłych ludziach, zawierających ich dusze. Na początku było ciężko. Nie mogłam się wciągnąć, książka mnie nie śmieszyła, a tego przede wszystkim od niej oczekiwałam. Od połowy zrobiło się lepiej i nawet zdarza mi się czasem pośmiać. Ale Najgłupszego anioła chyba nie przebije.
batou - 2008-06-16, 11:01
:
Skończyłem Przygodę z owcą Murakamiego. Książka tylko umocniła pozycję autora na mojej liści ulubionych. Świetna, chociaż nie aż tak dobra jak Koniec świata i hard boiled wonderland.

W połowie Księgi jesiennych demonów Grzędowicza. Im dalej w las tym lepsze opowiadania. A Wiedźma i wilk to po prostu klasa. Dawno nie czytałem równie dobrego opowiadania. Faktycznie Grzędowicz chyba lepiej wypada w krótkich formach niż w powieściach.
Liv - 2008-06-16, 21:20
:
romulus napisał/a:
Skończyłem dziś AKWAFORTĘ. Pisać o niej nie będę, dopóki nie przeczytam drugi raz. Trudno ją sklasyfikować, opisać i zrozumieć. To zalety, ale może po drugim przeczytaniu okaże się, że to wady. Wątpię, ale to możliwe... Warto ją polecić - póki co - do kontemplacji. Odpocząłem przy niej.


Sama bym tego lepiej nie ujęła ;)

Mam za sobą pierwsze strony Nocy blizn - chciałabym aby książka spodobała mi się w równym stopniu co Tiganie ^^ (patrz jego pochlebna recenzja).
Pasowałoby dokończyć MSiŚ ... wrócić do MKP i przeczytać ostatnią część Nocnego patrolu zanim MAG wyda DP ... esh...
Arlzermo - 2008-06-16, 21:29
:
"Bramy domu umarłych" Eriksona. Powiedzmy, że poprzednia część była ciekawa toteż wziąłem się za kolejną. Zobaczymy czy będzie lepiej, bo póki co to na pewno jest grubiej. :P
Mogget - 2008-06-17, 08:11
:
"Czarnoksiężnicy z krainy osobliwości, humoreski fantasy" -strasznie przeciętny zbiór opowiadań.Słabe opowiadania przeplatają się z bardzo dobrymi.Po tę książeczkę jednak sięgnąć warto, choćby dla takich opowiadań jak "Reguła imion" Le Guin, "Przygoda ze szklaną kulą" Ansteya czy chyba najśmieszniejszą humoreskę w całym zbiorze "Dobra rycerska robota" Roberta Blocha.Wielkim plusem jest to, że każde opowiadanie jest opatrzone notką Petera Haininga.

Teraz czas na coś zgoła odmiennego :) czas na "Bastion" Kinga czyli prawie tysiąc stron mam nadzieję dobrej książki
Elektra - 2008-06-17, 10:50
:
Skończyłam wczoraj (dzisiaj) Brudną robotę i przyznam, że zakończenie mnie zaskoczyło. Ale to może dlatego, że byłam już śpiąca. W sumie wrażenie dobre, chociaż Anioł i tak lepszy.

A teraz z rozpędu kolejna książka Moore'a, czyli Baranek. No i czyta mi się znacznie lepiej niż poprzednio. Może właśnie dlatego, że już się wciągnęłam w styl autora.
Romulus - 2008-06-17, 13:49
:
Mogget napisał/a:
Teraz czas na coś zgoła odmiennego :) czas na "Bastion" Kinga czyli prawie tysiąc stron mam nadzieję dobrej książki


Świetny wybór. Lubię tą powieść, ale miniserial według niej jest taki sobie. Nie mniej jednak czytałem pochłonięty zupełnie.
Toudisław - 2008-06-19, 13:48
:
"Ustrój Świata" 2 już za mną. ;) Jestem jak najbardziej usatysfakcjonowany tym, co przeczytałem. Książka nie nudzi i dodaje wiele nowych pomysłów. Jak dla mnie bomba i z niecierpliwością czekam na 3 tom. Szkoda, że to już koniec "Cyklu barokowego".


Teraz wziąłem się za "Czarną Banderę" Jacka Komudy najprawdziwsza morska fantastyka. Mocna jak rum z portowej tawerny, ociekająca namiętnościami, krwią i słoną wodą, jak pokład okrętu w czasie abordażu. Zbiór opowieści o najgorszych łotrach, piratach i buntownikach, jacy w XVII i XVIII wieku pływali po morzach świata.
Książkę czyta się bardzo szybko. Wczoraj wieczorkiem zacząłem a dziś już 280 stron za mną. O_o Ale czyta się bardzo przyjemnie. Podobają mi się te pirackie opowieści, okrutne i proste ale ciekawe. Fajna lektura na odstresowanie się.
Liv - 2008-06-19, 13:56
:
Noc Blizn poszła w odstawkę. Dobrnęłam do setnej strony i zrezygnowałam. Nie wiem, może nie mam 'nastroju' do tej książki, bo w ogóle mi się nie podoba O_o //foch
Tigana - 2008-06-19, 13:57
:
Skończyłem Barkera i jego "Historię pana B." - ogólnie to jakość wydania bije na głowę zawartość książki, no ale jeszcze muszę to przemyśleć i ładnie opisać. Sama książka to taki jeden wielki monolog demona zaklętego w karty książki. Opowiada o swoim życiu w Piekle, a potem na Ziemi. Miejscami ciekawe, ale i nużące.
Korzystając z braku uczniów wykończyłem w szkole "Załatwiaczkę" Mileny Wójtowicz - ot takie sobie czytadło o młodej Polce, która potrafi załatwić dosłownie wszystko. Kolejne opowiadania to perypetie związane z klientami i ich życzeniami. Nic oryginalnego - szybko przeczytać - szybko zapomnieć.
A teraz to nie wiem za co się wezmę. Może Bradbury, może nowy Pilipiuk, Pawlak,Przechrztę albo jeszcze coś innego. Zobaczę po rozdaniu świadectw.
MadMill - 2008-06-20, 10:32
:
Po wykończeniu Zamętu tom I przyszedł czas na... Zamęt tom II. ;) Tutaj już na samym początku dostajemy taką sceną, ze ciężko się oderwać od książki, a ze śmiechu brzuch aż boli. Jednak o Jacku można powiedzieć wiele złego, ale na pewno nie to, że jest nudny. :P No i wreszcie powrót do wątku Daniela, a także dużo Leibniza. :D No jest świetnie po prostu, nawet nie wiem gdzie mi 1/3 książki przeleciała. ;)

---


Zacząłem tez czytać Miasto szaleńców i świętych Jeffa VanderMeera. Jak na razie jestem w trakcie czytania pierwszego opowiadania "Zakochany Dradin". Wrażenia jak na razie raczej pozytywne. Po pierwsze można porównać pod kątem prowadzenia fabuły do Iana MacLeoda, czyli powolne opisywanie akcji, dużo obszernych opisów i snucie powoli historii. Po prostu autorowi się nigdzie nie śpieszy, opisuje zbudowany przez siebie świat w taki sposób, że wyobraźnia zaczyna działać od razu. Otwiera się na horyzonty miasta gdzie szaleńcy mijają się z żywymi świętymi. ;)
Beata - 2008-06-20, 19:22
:
Sprowokowana przez ASXa ;) odświeżam sobie Joan Vinge "Królową Zimy" i "Królową Lata". Mam nadzieję, że zdążę przeczytać zanim przesyłka z Dukajem dotrze...
Toudisław - 2008-06-21, 18:13
:
"Czarna Bandera" za mną. Fajne przygodowe czytadło. Widać, że klimat marynistyczny wyszedł Jackowi bardzo dobrze.

Szybko połknąłem też "Kiedy Bóg Zasypia" Rafała Dębskiego. Ogólnie fajna książeczka. Mimo nieco nużącego początku, całość muszę ocenić pozytywnie. Klimaty mi chyba podeszły. XD

A teraz czytam "Rytuał" Marii i Siergieja Diaczenków. To powieść + 3 opowiadania. Więc można poznać autorów od różnych stron. Jak na razie powieść za mną i jestem zadowolony. Nawet bardzo.
Romulus - 2008-06-21, 19:11
:
Dziś w bibliotece wygrzebałem Iaina Banksa "Wspomnij Phlebasa". Space opera z 1987 r. Chyba mi kiedyś nie podeszła. Dam jej drugą szansę. Z rozrzewnieniem spoglądam ostatnio na klasykę, choć jedna po drugiej powieści umierają zdezaktualizowane, a ostają się nieliczne. Rzezi więc ciąg dalszy.
Jachu - 2008-06-22, 14:51
:
Mogget napisał/a:
czas na "Bastion" Kinga czyli prawie tysiąc stron mam nadzieję dobrej książki
Dobry wybór, drogi forumowiczu! Ja wiele lat temu zaczytywałem się tą monumentalną księgą Stefana. Moim skromnym zdaniem jest to drugie wielkie dzieło Kinga, zaraz po kapitalnym "TO" 8)

Ja w dniu dzisiejszym ukończyłem świetną książkę "Pierwszy w Rzymie" Colleen McCullough, która jest pierwszy tomem opisującym chyba najciekawszy okres antycznego Rzymu - ostatniej drogi Republiki do momentu upadku i powstania Cesarstwa.
Pierwszy tom opisuje drogę genialnego Gajusa Mariusza na szczyt władzy w Rzymie, jego kolejne konsulaty, reformy legionów, walki i ostateczne odparcie germańskiej nawałnicy, przy czym autorka z niebywałą dokładnością zaznacza innych bohaterów tamtych czasów, ich namiętności, pragnienia i słabości. Czytelnik bez trudu rozpoznaje kiełkujące ambicje i żądzę władzy Lucjusza Korneliusza Sulli, głupotę i chciwość Kwintusa Sertoriusza Cepiona, wielkość i inteligencję Aurelli Kotty, a także wszechobecną korupcję i degrengoladę obyczajów w najpotężniejszej stolicy starożytnego świata. W cieniu tych wszystkich wydarzeń, autorka ukazuje czytelnikowi narodziny Gajusza Juliusza Cezara, który zgodnie z przepowiednią ma zostać "największym z Rzymian"...
Cóż mogę napisać więcej? Fantastyczna książka, która nie pozwala się oderwać od czytania. Głęboka geneza i przebieg pewnych procesów historycznych, rola wybitnych jednostek i do tego przykleja wzrok do stron powieści lepiej niż "Poxipol" :mrgreen:
Prawdziwa perła. Polecam każdemu, a zwłaszcza nabrzmiałemu Nabuchodonozorowi :mrgreen:

Dziś rozpoczynam kontynuację "Pierwszego w Rzymie", czyli kolejny tom cyklu - "Wieniec z trawy". Wiedza historyczna mówi mi, że akcja będzie przebiegać pod dyktando Lucjusza Korneluisza Sulli i dzieciństwa Gajusza Juliusza Cezara. Zapowiada się wspaniała uczta w iście rzymskim stylu 8)
Nabu Nezzar - 2008-06-22, 18:38
:
jachu napisał/a:
Prawdziwa perła. Polecam każdemu, a zwłaszcza nabrzmiałemu Nabuchodonozorowi :mrgreen:
Pff :-P Ta pozycja już od kilku miesięcy figuruje na mojej liście "musiszmieć" 8)

Czytam obecnie ""Płacz narodzonych" Jamesa Barclaya. Jest to pierwsza część nowej sagi Ascendenci Estorei. Fantasy pełną gębą porównywane nawet z takimi cyklami jak Malazańska Księga Poległych oraz Pieśń Lodu i Ognia. Czyli wojna, intrygi i przygoda... Na dodatek kwestie militarne silnie wzorowane są na imperium rzymskim. Mniam :-)

Przymierze Estorei istnieje od ponad 850 lat. Jego Orędowniczka, Herine Del Aglios, wie, że przewodzi największej cywilizacji w całej historii. Ale pragnie więcej. Tymczasem na niedawno podbitych terytoriach Estorei rodzi się niezadowolenie. Ludność zmuszona do walki przeciwko starym przyjaciołom i sąsiadom w imieniu Przymierza, stawia czoła trudnym wyborom i wspiera wojny Estorei pieniędzmi i ludźmi – na żądanie Paula Jhereda, przywódcy Zbieraczy i żelaznej prawicy Orędowniczki. Herine wierzy, że z Jheredem u boku wszystko pójdzie po jej myśli. Aż do chwili, gdy krwawy i tragiczny w skutkach zwrot w przebiegu wojny z Królestwem Tsardu zmusza armię Estorei do wycofania, a wojska Tsardu wkraczają do Przymierza.
Romulus - 2008-06-22, 20:15
:
To porównywanie do MKP, czy PLiO to naduzycie i to dosyć chamskie. A poza tym Płacz Narodzonych to raczej taka typowa sieczka fantasy. Miałem o niej cieplejsze uczucia po przeczytaniu, ale z biegiem czasu spadła mi w rankingu. Strata czasu. Wzorowanie przebiegu bitwy na taktyce z czasów Inperium..., to o wiele za mało, aby tą książkę uratować w moich oczach. Przewidywalna. W zasadzie wątek militarny jest tylko ciekawy. A reszta... Czytałem coś takiego już setki razy. Ale lepsze od Sagi o Krukach więc to pewnie jakiś postęp u autora...

A co do Colleen McCullough - czy to nie czasem autorka romansidła pod tytułem Ptaki Ciernistych Krzewów?
ASX76 - 2008-06-23, 06:16
:
romulus napisał/a:
(...)

A co do Colleen McCullough - czy to nie czasem autorka romansidła pod tytułem Ptaki Ciernistych Krzewów?


A i owszem. :-P
Nie zmienia to faktu, że "Pierwszy w Rzymie" zapoczątkowuje bardzo udany cykl powieści historycznych, których akcja rozgrywa się w wiecznym mieście. :-)
Elektra - 2008-06-23, 07:48
:
Autorka ta napisała też Pieśń o Troi, której tytuł mówi chyba wszystko. ;) Colleen McCullough próbowała zmierzyć się ze starożytnym eposem, moim zdaniem poszło jej średnio. Szczególnie zapełnianie dziesięciu lat pomiędzy przybyciem Greków pod Troję, a jej upadkiem.


Zabrałam się teraz za Trudno być bogiem Strugackich. Jest to pierwsza ich książka, którą czytam. Na razie jest trochę dziwnie, ale ciekawie. Podoba mi się rzucenie w świat, o którym nic nie wiem, który z początku wygląda na zwykły świat fantasy, a potem okazuje się czymś innym. Po około 30 stronach ciężko mi powiedzieć coś więcej, ale książka już mnie zainteresowała.
wred - 2008-06-23, 11:22
:
Skończyłem cykl Xeelee - Baxtera - 4 tomowa mega powieść hard-science-fiction :) . Baxter powalił mnie swoimi wizjami, naukowym umocowaniem książek, generalnie sposobem narracji i przekazywania wiedzy - chciałbym mieć na studiach tak prowadzone wykłady z fizyki i astronomii :) - u mnie 10/10 :)

A teraz, po wielu podejściach (które skończyły się na spisie bohaterów) czytam Ogrody Księżyca - Eriksona - mam już ze 20% przeczytane i jak na razie nie jestem powalony. Powiedziałbym wręcz, że jestem trochę znudzony. Znudzony chaotycznym sposobem narracji i jakimiś płytkimi postaciami. Do tego wszystkiego książka przesycona jest czymś co można nazwać 'fantasy-bełkotem' a co mnie zawsze męczyło - czyli na siłę wstawiane wszędzie dziwaczne określenia 'fantasy' miejsc, czasów, formacji itd. Nie wiem czy dotrwam :) , ale generalnie fanem Eriksona to ja już nie będę ;P
batou - 2008-06-23, 12:37
:
Co do Xeelee pełna zgoda. Co prawda nie czytałem jeszcze ostatniej książki z cyklu (Pierścień), ale po tych 3 Baxter dla mnie jest najlepszym pisarzem hard SF, a Czasopodobna nieskończoność najlepszą powieścią w tym klimacie.

Ja w połowie Dworca Perdido Mieville'a i też jak najbardziej usatysfakcjonowany :D Wyobraźni to pewnie wielu pisarzom nie brakuje, ale tak ją przelewać na papier jak Mieville potrafi niewielu. Na początku wyłapałem trochę podobieństw do stylu MacLeoda (bogate opisy), ale fabułę Mieville prowadzi zdecydowanie dynamiczniej. Dzieje się sporo ciekawego, ale jednak sceneria jest dla mnie teraz najważniejsza. Tak bogatego uniwersum naprawdę nie często się spotyka i to zarówno jeśli chodzi o różnorodność samego miasta jak i jego mieszkańców. Jak na razie książka warta każdej złotówki ;)
Romulus - 2008-06-23, 12:50
:
Mieville jest naprawdę niesamowity. Wprawdzie Dworzec... czytałem tylko po angielsku i - szczerze mówiąc - umknęło mi przez to wiele, ale i tak było to rewelacyjne dziełko. A Blizna jest równie dobra. czekam z niecierpliwością na kolejne jego powieści. Na razie MAG planuje tylko powieść młodzieżową Un Lun Dun, ale może kiedyś wypuści cosik więcej.
ajsber - 2008-06-23, 14:44
:
batou napisał/a:
Baxter dla mnie jest najlepszym pisarzem hard SF, a Czasopodobna nieskończoność najlepszą powieścią w tym klimacie.


Nie umniejszając ani na jotę maestrii Baxtera, nie spieszyłbym się tak bardzo w wystawianiu mu laurki pt. Najlepszy Pisarz Hard S-F.
Skłaniam się ku stwierdzeniu, iż Simmons także jest pisarzem HS-F (Hyperion, Endymion, Ilion/Olimp), tak samo Reynolds (Przestrzeń Objawienia, Arka Odkupienia), również Vernor Vinge (Ogień Nad Otchłanią, Otchłań w Niebie) także Brin (cykl o wspomaganiu) oraz Hamilton. Ze starszych (ale nie mniej ciekawych) pozycji na uwagę zasługuje cykl Rama A.C. Clarke`a. Wśród tej galerii autorów dość trudno mówić o absolutnym tzn. znacznie przewyższającym konkurentów mistrzostwie jednak wskazałbym na Clarke`a, Simmonsa i Vinge`a i Reynoldsa.
Oczywiście mogę się mylić. :mrgreen:

Czytam "Płacz Narodzonych" Barclaya.
Beata - 2008-06-24, 09:00
:
Kończę "Nowicjuszkę" Trudi Canavan, w pracy zerkam sobie na "Heroizm dla początkujących" Johna Moore'a i czekam na Dukaja - dziś ma przyjść paczka... :)
Tigana - 2008-06-24, 12:26
:
Ray Bradbury "451 Fahrenheita" czyli co by sie stało, gdyby strażacy (fireman) robili to, na co wskazuje ich nazwa. Rzecz o Słowie i książkach, która się nie zestarzała. No bo patrząc na to co się dzieje ze współczesną cywilizacją wizja Bradbury'ego wydaje się bliższa spełnienia niż kiedykolwiek wcześniej.
Tanit - 2008-06-24, 16:56
:
wczoraj skończyłam 'Baranka' Ch. Moore'a i powiem..., że mi się podobało xD Świetna rozrywka i polecam każdemu. Dylemat między książkami miszcza? Moja kolejność to :arrow: 'Baranek' - 'Najgłupszy anioł' (i na równi) 'Brudna robota'. Krwiopijcy na razie czekają ;)

Obecnie:
Rzuciłam się na XIX wieczna literaturę francuską a mianowicie 'Kawaler de Lagardere' Paula Fevala. Powieść historyczno-przygodowa z gatunku 'płaszcza i szpady'. Przeczytałam 2 rozdziały... i bardzo dobrze się czyta. Przyjemna lektura na lato, myślę, że już teraz mogę śmiało polecić ;)
Tigana - 2008-06-24, 18:10
:
Tanit napisał/a:
Rzuciłam się na XIX wieczna literaturę francuską a mianowicie 'Kawaler de Lagardere' Paula Fevala.

Książki nie czytałem - za to obejrzałem ze trzy wersje filmowe. Ach to pchniecie (w czoło) księcia De Neverre i moje ulubione hasło: "Jeśli Ty nie przyjdziesz do Lagardera, Lagardere przyjdzie po Ciebie". Miodzio.
jeke - 2008-06-24, 18:24
:
Tanit napisał/a:
wczoraj skończyłam 'Baranka' Ch. Moore'a i powiem..., że mi się podobało xD Świetna rozrywka i polecam każdemu. Dylemat między książkami miszcza? Moja kolejność to :arrow: 'Baranek' - 'Najgłupszy anioł' (i na równi) 'Brudna robota'. Krwiopijcy na razie czekają


Najgłupszego... czytałam i rzeczywiście kawałek niezłej rozrywki :)) Co do Krwiopijców - tak jak już wcześniej pisałam - jestem ocapinę rozczarowana (nawet więcej niż ocapinę. No ale zobaczymy, jak się Tobie spodobaja. Ciekawam opinii :))

Fantastyka poszła u mnie nieco na bok. Ostatnio złapałam i pochłonęłam "Trzepot skrzydeł" K. Grocholi. Wbrew temu czego mozna oczekiwać sądząc po autorce i jej dotychczasowym dorobku, książka wcale nie traktuje o słodkiej historii miłosnej z happy endem. Nic z tych rzeczy :)
Warto sięgnąć i przeczytać. Niezłe studium psychologiczne i jedyne co mnie zastanawia, to w jaki sposób autorka nabyła tę wiedzę...
Tigana - 2008-06-24, 20:17
:
Dorwałem z rano (i już kończę) "Zimomistrza" Terry' ego P. Jest to kontynuacja przygód młodej czarownicy w tym tomie nazywanej Tiffany Obolałą. Piszę w tym, bo poprzednie były tłumaczone przez inną osobą i tam mieliśmy do czynienia bodajże z Akwilą Popłakaną czy coś w tym guście. W tym tomie za robotę wziął się Piotr W. Cholewa czyli etatowy tłumacz książek ze Świata Dysku. Czyta się bardzo przyjemnie, ale według mnie Figle-Migle mówią za bardzo z "góralskiego" . Ale w zamian mamy Ty i żyjący ser Horacy.
Liv - 2008-06-24, 21:18
:
jeke napisał/a:

Fantastyka poszła u mnie nieco na bok. Ostatnio złapałam i pochłonęłam "Trzepot skrzydeł" K. Grocholi. Wbrew temu czego mozna oczekiwać sądząc po autorce i jej dotychczasowym dorobku, książka wcale nie traktuje o słodkiej historii miłosnej z happy endem. Nic z tych rzeczy :)
Warto sięgnąć i przeczytać. Niezłe studium psychologiczne i jedyne co mnie zastanawia, to w jaki sposób autorka nabyła tę wiedzę...


Przez historię o Judycie, większość osób sądzi, że autorka pisze jedynie powieści miłosne ... Błąd. Polecam Osobowość ćmy & Przegryźć dżdżownice.
Dhuaine - 2008-06-24, 23:21
:
Przeczytałam "Z mgły zrodzonego". Nie wiem, czemu ludzie narzekają, nie było takie złe ^^; Owszem, nie jest to ambitna fantastyka, ale czego innego spodziewać się po twórcy "Elantris"? Na tle tradycyjnej heroic fantasy Mistborn wyróżnia się niebanalnym zakończeniem. Bohaterowie mają swoje wady, nie są bynajmniej czarno-biali, choć akurat tego autor nie akcentuje. Świat jest płaski jak licho i na dobrą sprawę tylko to mi przeszkadzało.

Załatwiłam w końcu Devil May Cry 2. Shin-Ya Goikeda tym razem zdołał spłodzić lepszą fabułę i dopracować setting i bohaterów, ale co z tego, skoro nie zdołał zmieścić się w limicie stron. Książka wygląda jak streszczenie książki. Gdyby wywalić jeden całkowicie niepotrzebny epizod i doszlifować główną oś fabuły, może coś by z tego wyszło.
Toudisław - 2008-06-25, 07:23
:
"Rytuał" za mną. Diaczenko jak zawsze na wysokim poziomie. Zdecydowanie polecam.

Teraz czytam Donaldsona i "Kroniki Tomasa Niedowiarka". Jak na razie idzie tak sobie. Książka nie jest zła ale czyta się ją dość powoli a ja po "Skokach" oczekiwałem chyba czegoś więcej. Główny bohater bywa rzeczywiście irytujący, ale raczej to kilka jego czynów spowodowało, że go nie lubię. Jestem w połowie zobaczymy jak będzie dalej. ;)
Bruja - 2008-06-25, 13:05
:
Tigano, za tego posta powyżej ktoś powinien Cię przełożyć przez kolano i sprać xDDD Jakie Ty tam kwiaty zasadziłeś <zwija się ze śmiechu>. Powiem tylko, że Akwila była Dokuczliwa, a resztę przemilczę... ;)

Czytam sobie "Zimne brzegi" Łukjanienki w ramach zmagań z książkami pożyczonymi (pomalutku z tego wychodzę), a z drugiej strony w ramach "ucieczki" od "Grombelardzkiej legendy".
Jeśli o Łukjanienkę chodzi to znowu idzie mi za szybko... jeszcze szybciej pewnie o tym zapomnę, ale całkiem przyjemnie. Jest sobie złodziej, który od początku ma poważne kłopoty, ale niczym heros wychodzi z nich w jednym kawałku. Chociaż mają, o ile pomału zaczynam się orientować, dość ciekawą religię. Podoba mi się ten tuzin.
"Grombelardzka.." z kolei podoba mi się bardziej, ale potrzebuję "odpoczynku" po pierwszej części. Jest przytłaczające owszem, ale aż tak tragicznie. Najważniejsze, że od pierwszych stron czuć ten Kresowy klimacik, który niesamowicie lubię xD Chociaż te góry strasznie męczą... kiedy znowu wróci morze?
Tigana - 2008-06-25, 13:12
:
Bruja napisał/a:
Tigano, za tego posta powyżej ktoś powinien Cię przełożyć przez kolano i sprać xDDD Jakie Ty tam kwiaty zasadziłeś <zwija się ze śmiechu>.

Napisałeś przecież, że jakaś tam - a do reszty kwiatków się nie przyznaje. Niemniej na klapsy z twojej ręki jestem otwarty :perv:

Dzisiaj dzień dobroci dla komiksów - XIII i "Hellblazer"
Regissa - 2008-06-25, 13:19
:
A u mnie dzieci ze Złotego Brzegu dorastają i nic jeszcze nie zwiastuje nieszczęść, które dopadną spokojną i uroczą Wyspę Księcia Edwarda... Zawsze mam problem, czy czytać "Rillę", bo za każdym razem ryczę nad opowieścią o wiernym psie Wtorku, a jakby to wyglądało w komunikacji miejskiej... Ale z drugiej strony nie jest łatwo odstawić taką używkę ;)
Ale potem wezmę się za coś mniej realnego :mrgreen:

PS Dla niewtajemniczonych: rzecz dotyczy nieśmiertelnej sagi Lucy Maud Montgomery o rudowłosej Ani, która ostatnio skończyła 100 lat :mrgreen:
Jander - 2008-06-26, 20:13
:
Skończyłem pierwszy tom Wichru Śmierci Eriksona i robię sobie przerwę nim chwycę za drugi tom. Książka nie jest gorsza od poprzednich części, ale po 3/4 dopadało mnie znużenie takie jak to przy ostatnich paruset stronach Łowców Kości. Nie wiem jeszcze dokładnie co mi nie odpowiada, czyta się go szybko ale momentami może nieco za szybko. To już siódmy tom, ileż można... Oczywiście odpocznę od stylu Eriksona i do niego wrócę, bo nie mogę zaprzeczyć, że jest znakomity. Ale co za dużo to niezdrowo.
Teraz może chwycę za Vertical Kosika, kusi mnie on od jakiegoś czasu. Chociaż z drugiej strony mam trzy książki przeczytane w połowie O.o
pozdrawiam
Elektra - 2008-06-27, 11:17
:
Regissa napisał/a:
bo za każdym razem ryczę nad opowieścią o wiernym psie Wtorku,

Ha! Mam dokładnie tak samo.

Jak zaczynam czytać o Ani, to nigdy nie mogę skończyć na jednej książce, prawie zawsze 'przerabiam' całość. A najbardziej lubię Anię na uniwersytecie.


Po przeczytaniu Trudno być bogiem (bardzo dobra książka, muszę się koniecznie rozejrzeć za innymi utworami Strugackich) nabrałam ochoty na kolejne książki wschodnich sąsiadów. Tym razem padło na Jesienne wizyty S. Łukjanienki. Znów mamy do czynienia ze współczesną Rosją i zwykłymi Rosjanami. Pewnego dnia sześcioro zupełnie przypadkowych ludzi spotyka się z niezwykłym zjawiskiem, wydaje się, że od nich będzie zależał los całego świata i ludzkości (no, to jest dość normalne u tego pisarza ;) ). Czyta się dość wolno (zrzucam to na małe literki ;) ), ale wciąga, jak zawsze.
MadMill - 2008-06-27, 11:49
:
Czytam powoli rozrywany przez przeróżne zajęcia "Miasto szaleńców i świętych" VanderMeera. Czytałem opinie, że książka jest przereklamowana, i rzeczywiście podchodząc do niej od zlej strony taka się wydaje - jak i do każdej książki. Na razie jestem po jednym opowiadaniu - "Zakochany Dradin", bardzo przyjemne opowiadanie, następnie był "esej" o historii Ambergris - autor zdecydował się na taki wybieg, ciężkawo się to czytało, ale narrator był bardzo przyjemny i pomagał przebrnąć bez większych uszczerbków na zdrowiu przez tą cześć książki. Teraz jestem już w trakcie czytania (tak z 65% za mną) "Przemiany Martina Lake'a" - świetne opowiadanie, gdyby cena była z 10 zl niższa to mógłbym pokusić się o stwierdzenia, ze dla samego tego jednego opowiadania warto ja zakupić. ;)

Robię sobie notatki i po lekturze wrzucę więcej spostrzeżeń, ale to może potrwać, bo wziąłem przykład z autora i nigdzie się nie śpieszę. ;)
Regissa - 2008-06-27, 11:49
:
No proszę, a ja odkryłam, że mój szef podczytuje właśnie "Patrol zmroku" Łukanienki, który mu oczywiście podprowadzę do czytania :mrgreen:
A póki co zamierzam się przyssać do "Alei samobójców" Krajewskiego i Czubaja. Krajewskiego znam, ale nie wiem, jak pisze w "kooprodukcji" :) No i zamiast do dawnego Breslau, przejadę się do współczesnego Gdańska, choć tylko "na papierze" :-> Oczywiście bohaterem jest zgorzkniały nadkomisarz, prowadzący prywatne śledztwo na przekór zazdrosnej ABW... Rzecz ponoć dzieje się w IV RP czyli w "świecie, który stoi na patologii" (cytat z okładki), dlatego też podobno książkę tę można nazwać czarnym kryminałem :badgrin:
Jander - 2008-06-27, 11:55
:
MadMill napisał/a:
Teraz jestem już w trakcie czytania (tak z 65% za mną) "Przemiany Martina Lake'a" - świetne opowiadanie, gdyby cena była z 10 zl niższa to mógłbym pokusić się o stwierdzenia, ze dla samego tego jednego opowiadania warto ja zakupić. ;)

Na szczęście jest w Krokach w Nieznane 2006 ;) Mi nie przypadło do gustu, tj. jego forma, bo pomysł ciekawy.
Tigana - 2008-06-27, 12:05
:
Regissa napisał/a:
A póki co zamierzam się przyssać do "Alei samobójców" Krajewskiego i Czubaja. Krajewskiego znam, ale nie wiem, jak pisze w "kooprodukcji" :)

Ponoć dużo gorzej :-( A ja sobie powolutku Bradbury'ego czytam. Co klasyka to klasyka.
batou - 2008-06-30, 10:29
:
Skończyłem zbiór opowiadań Jacka Komudy Czarna bandera. Na plus sceneria oddana na tyle dobrze, że autentycznie czujemy się jak na morzu wśród piratów. Niestety tylko to mi się podobało, bo same opowiadania jakoś zupełnie mnie nie wciągnęły, a przy jednym zasnąłem ;) Krew się leje, piraci mówią jak piraci, rabują jak piraci i rozbijają się po burdelach jak piraci. Na jeden wieczór, dla odprężenia, ale ja się bawiłem tak sobie. Może to nie mój klimat i piractwo w takim wydaniu mi nie służy.

Teraz w oczekiwaniu na Upadek Hyperiona wziąłem na warsztat kolejnego Pratchetta - Mort i w zasadzie każda kolejna książka z Świata Dysku podoba mi się bardziej. Oby tak do końca ;)
Toudisław - 2008-06-30, 15:53
:
Kończę już kroniki Tomasa niedowiarka tom 1 Jad lorda ...
Trudno mi tą książkę ocenić. Jak na razie skoki mi się bardziej podobały. Chyba więcej się działo albo bohaterowie byli ciekawsi. Kroniki jakoś ciężko mi się czytało. Główny bohater raczej mnie zniesmaczał niż irytował za to całe jego otoczenie mogą doprowadzić do szewskiej pasji. później zabiorę się za Tom 2

Teraz czytam "Rolanda" S Kinga
To pierwszy tom znanego cyklu mroczna wieża. Jak na razie trudno mi się wypowiedzieć. Dziwna ta książka. Ogólnie dobra ale czasem przynudza co nie co i jest jak by zbyt "natchniona" Powołanie Trójki tez pewnie przeczytam.
batou - 2008-06-30, 19:37
:
Toudi, przeczytałem trzy pierwsze tomy Mrocznej wieży i wg mnie początek sagi się Kingowi wybitnie nie udał. Sam sięgnąłem po kolejny tom tylko dlatego, że wiele osób mówiło, że jest świetny i ja też to potwierdzam. Jak dla mnie Powołanie Trójki jest o klasę lepsza niż Roland.
Romulus - 2008-06-30, 19:47
:
Ten cykl ma dobre momenty, przyznaję. Ale jako całość jest nużący. Za dużo słów - to największa wada. Powieści te kolejno są przegadane. Wpadłem na to, jakie będzie zakończenie - naprawdę nietrudno je przewidzieć. Jako opus magnum Kinga dalej uważać będę Bastion. A ten cykl, mimo wszystko, mimo całej jego genezy - jest dla mnie trochę łapaniem się na falę: pisaniem tego co modne. Polecić go można najbardziej zagorzałym zwolennikom Kinga. Mnie to częste mruganie do czytelnika mimo wszystko nie uwodziło.
Toudisław - 2008-06-30, 21:02
:
"Roland" skończony. Końcówka to dla mnie po prostu bełkot. Miało wyjść super ambitnie, a wyszło dość przeciętnie. Całość jednak wydaje mi się na tyle ciekawa, by zaryzykować i zainwestować w drugi tom. Ale jak on mnie zawiedzie, to już raczej po trzeci nie sięgnę.

Zacząłem powoli "Upadek Hyperiona". Po pierwsze książka jest wydana cudnie i ślicznie i tylko można chwalić. Co do zawartości to dopiero co liznąłem fabuły, ale i tak jestem zadowolony. To jednak genialna seria. :mrgreen:
Liv - 2008-07-01, 07:55
:
Przegadany, to jest ostatnio dla mnie Erikson ... trzy dni z MPK i już muszę sobie zrobić przerwę - pewnie króciutką ^^

Nie zauważyłam, żeby King pisał pod publiczkę, może wymień te (modne) rzeczy Romulus, gdyż jestem ich bardzo ciekawa :>
Ł - 2008-07-01, 08:18
:
Toudi miałem bardzo podobne odczucia co do "Rolanda" i pewnie podbonie jak mnie i większość kupi cię dopiero "Powołanie..". Tymniemiej z późniejszej perspektywy dostrzegam urok pierwszego tomu, u mnie jest on w czołówce jeśli chodzi o ten cykl.
Beata - 2008-07-01, 09:11
:
W domu bądąc napawam się bogatym, momentami wręcz przeładowanym (na szczęście jedynie pozornie) językiem Crowley'a w "Małe, duże". Lektura idzie mi powoli, bo zdania są tak nasycone, że trzeba je naprawdę pomaleńku smakować.

A w pracy czytam sobie Petera Mayle'a "Dobry rok" i chociaż w ten sposób przenoszę się do Prowansji... :)
Regissa - 2008-07-01, 14:28
:
Czekając na bogatą przesyłkę od Braciszka Tigany, podczytuję sobie książeczkę pt. "Ja, Elżbieta" pani Rosalind Miles*. Ma to być życie Elżbiety I przez nią samą opowiedziane, o ile by kiedykolwiek napisała wspomnienia :mrgreen: Jak na razie da się czytać, choć okładka wygląda jak z Harlequina wzięta... Treść nieco lepsza :-> Właściwie, to można tę książkę traktować jak fantastykę z gatunku historical fiction, choć póki co nawet trzyma się faktów. Ogólnie, bo w szczegółach to już zupełna fikcja :mrgreen:


* Nie, nie byłam na "Kochanicach króla" :mrgreen:
Romulus - 2008-07-01, 15:25
:
Beata napisał/a:
A w pracy czytam sobie Petera Mayle'a "Dobry rok" i chociaż w ten sposób przenoszę się do Prowansji... :)


A widziałaś film? Całkiem sympatyczny 8)
Książka też w takim lekkim, bezpretensjonalnym klimacie?
Beata - 2008-07-01, 16:05
:
Niestety, film mnie jakoś tak ominął... :( Muszę w merlinie przeszukanie zrobić.
Książkę już skończyłam - bardzo dobra. A jutro zabieram do pracy "Rok w Prowansji". :)

Edytuję, bo film jest w merlinie do kupienia - tylko chcą za niego jakieś horrendalne pieniądze. Chyba poczekam do przeceny...
Ł - 2008-07-01, 16:11
:
romulus napisał/a:

Książka też w takim lekkim, bezpretensjonalnym klimacie?

W klimacie telenoweli - nazywajmy rzeczy po imieniu. : ]
Beata - 2008-07-01, 16:19
:
A wiecie, że ja tej telenoweli w ogóle nie zauważyłam? Dużo bardziej zainteresował mnie "klimacik" Prowansji, opisy win, posiłków, starego domu... a najciekawsza (taka najbardziej prawdziwa) postać to według mnie gospodyni Maxa, madame Passepartout...
Romulus - 2008-07-01, 16:24
:
Ł napisał/a:
romulus napisał/a:

Książka też w takim lekkim, bezpretensjonalnym klimacie?

W klimacie telenoweli - nazywajmy rzeczy po imieniu. : ]


Gdyby wszystkie telenowele były tak relaksujące... 8)
Tigana - 2008-07-01, 19:11
:
Zakończyłem przygodę z Bradburym i jego strażakami - pomimo upływu lat kwestie poruszane w tekście pozostają wciąż aktualne i dają do myślenia. Warto.
Adam Przechrzta "Pierwszy krok" - fantasy, której akcja rozgrywa się w jakiejs alternatywnej Europie - mamy Francję, Imperium Rzymskie + magia, demony, umarlaki i inne paskudztwa. Czyta się miło i szybko, ale nie trafiają do mnie pomysły w stylu wielostrzałowej kuszy czy określenia jednych z oddziałów mianem "marines".
Tanit - 2008-07-01, 21:48
:
Przeczytałam 'Kawalera de Lagardere' i przyznam, że mnie uwiódł xP Czytało się niezwykle szybko, im dalej tym bardziej wciągało. Co chwila przez głowę przelatywały mi możliwe zakończenia tej historii... i choć miałam nadzieję na takie zakończenie do końca nie byłam o nim przekonana :P
Jakoś nie mam weny na głębszą recenzję o.o Książka godna polecenia ;)

teraz zabieram się za Barkera i jego 'Historię pana B.', no zobaczmy co tam diabły zmalowały na tych kartach xD
Nomar - 2008-07-02, 18:56
:
Niedawno przeczytałem w końcu "Diamentowy wiek" Neala Stephensona - zawładnął mną. Szukuję się do kupna "Zamieci", gdy wyjdzie w jakimś sensownym formacie. Poza tym mam za sobą wczorajszy seans z "Jestem Legendą" (wiczorem zajrzałem na chwilę, by sprawdzić czym to się je - skończyłem książkę parę godzin później z wyrazem lekkiego "wow" na twarzy ;) ). Miejscami Matheson przeginał (szczególnie przy wysnuwaniu "teorii"), ale ogólny klimat naprawdę robił wrażenie.
A poza tym dopiero co skończyłem "Retorykę" Arystotelesa. Przede mną już tylko kilka książek z tej pięknej dziedziny... której mam powoli dosyć.

Tym samym zostałem bez czegokolwiek do czytania... czas zapolować ;) .
Tigana - 2008-07-03, 20:57
:
Kończę "Pierwszy krok" Przechrzty i pierwsze co mi sie rzuca w oczy to podobieństwo do "Elenium" Eddingsa. Głóny bohater z charakteru i poczynań mocno przypomina Sparhawka, do tego mateczka- czarownica, zakon rycerski, wkurzająca wszystkich księżniczka. Nawet miejsce na kotka się znalazło. I podobnie jak Eddingsa czyta się dobrze, ale bez żadnych większych emocji. Jeśli ktoś ginie to wyłącznie zły, a jak już ktoś dobry to albo go wskrzeszą albo zrobią ikoną. Nie wiem też czemu miało służyć umieszczenie akcji w jakiejś alternatywnej wersji Europy - oprócz tego, że zakon joannitów swą nazwę zawdzięcza św. Joannie D'Arc nie uświadczy się żadnych punktów wspólnych z naszym światem. Równie dobrze zamiast Rzymian mogłyby być trolle, a Francuzów zastąpić elfy.
Tanit - 2008-07-04, 06:16
:
Na plażę wzięłam 'Krwiopijców' Moore'a, bo nie będę brała jakiejś książki grozy :P Jak na razie nie powala mnie na kolana, czyta się szybko, łatwo i przyjemnie... od taka lekturka 'plażowa'. Trochę przypomina 'Brudną Robotę' ... no ale zobaczymy...

A książka Barkera nie jest najgorsza, przynajmniej na razie ;)
Toudisław - 2008-07-04, 06:34
:
"Upadek Hyperiona" za mną. Jestem BARDZO BARDZO zadowolony. Ta książka może nie jest tak Genialna jak "Hyperion" ale nadal to super wysoki poziom. Językowo chyba nawet ciut wyższy. Forma się zmieniła, ale książka jeszcze bardziej trzyma w napięciu do ostatniego momentu, by w zakończeniu wywlec z czytelnika flaki z zachwytu.

Tera czytam "Noc Blizn". Książka jak na razie raczej średnia. Spodziewałam się czegoś bardziej oryginalnego.

Od stu pokoleń miasto Deepgate wisi na gigantycznych łańcuchach nad bezdenną przepaścią. W nieprzeniknionej ciemności w dole rezyduje martwy bóg Ulcis, "zbieracz dusz", wraz z armią duchów. Poza miastem rozciągają się jałowe pustkowia Martwych Piasków, zamieszkane przez wrogich nomadów Heshette, tak że bezpiecznie może je pokonać jedynie flota statków powietrznych. W samym centrum miasta wznosi się Świątynia, a w jednej z jej niszczejących iglic mieszka młody anioł Dill, ostatni z rodu. Potomek bohaterskich wojskowych archontów, który sam ledwo potrafi władać wielkim mieczem odziedziczonym po przodkach; żyje pod kloszem, pod czujnym okiem prezbitera Sypesa zarządzającego Świątynią. Choć Dill ma poczucie, że jego życie jest pozbawione sensu i celu, wkrótce pozna swoje przeznaczenie i wyruszy w przerażającą otchłań w rozpaczliwej próbie ratowanie Deepgate przed unicestwieniem...
Elektra - 2008-07-04, 07:03
:
Męczę się ciągle z Jesiennymi wizytami Łukjanienki. Książka nie jest zła. Ona jest całkiem dobra, ale... za bardzo przegadana, za bardzo się ciągnie. No i nie ma jakiejś postaci, którą można by polubić, wszystkie są jakieś takie niesympatyczne. No ale jest szansa, że dziś uda mi się ją skończyć.

Oprócz tego czytam ponownie Hyperiona, a Upadek już czeka na półce. Pewnie przeczytałabym go szybciej, ale niestety nie nadaje się do czytania w drodze do i z pracy... ;) Za mną cztery opowieści pielgrzymów i nadal najbardziej podoba mi się historia Racheli. Wciąż robi wrażenie.
Tigana - 2008-07-04, 09:57
:
Toudisław napisał/a:
Forma się zmieniła, ale książka jeszcze bardziej trzyma w napięciu do ostatniego momentu, by w zakończeniu wywlec z czytelnika flaki z zachwytu.

Wiem jestem malkontentem i się nie nie znam, ale nie pamiętam jakiegoś wielkiego napięcia, a tym bardziej wypruwania flaków pod koniec książki.
Kurcze mam 3 dni na przeczytanie jakiejś książki - paczka jeszcze nie nadeszła więc jestem "skazany" na własne zasoby. No chyba, że wyskoczę na miasto i kupię nowa Brzezińską :mrgreen:
Elektra - 2008-07-04, 10:09
:
Tigana napisał/a:
Wiem jestem malkontentem i się nie nie znam, ale nie pamiętam jakiegoś wielkiego napięcia, a tym bardziej wypruwania flaków pod koniec książki.

Może należałoby sobie przypomnieć? :> W tym nowym wydaniu? Oczywiście nie mówię o kupowaniu. ;P
Tigana - 2008-07-04, 11:13
:
Elektra napisał/a:
Może należałoby sobie przypomnieć? :> W tym nowym wydaniu? Oczywiście nie mówię o kupowaniu. ;P

W ogóle mnie nie ciągnie do tej książki, może w końcu poczytam twoją Fedrę. Jest mi głupio trzymać książkę prawie rok i nie zdążyc jej przeczytać. Wstyd //mur
MadMill - 2008-07-05, 19:30
:
Zacząłem Upadek Hyperiona i nie wiem w czym takie wielkie obruszenie, że ta kontynuacja jest nieudana. No dobra, nie jest tak samo świetnie jak w Hyperionie, ale UH to kontynuacja, a która kontynuacja jest lepsza od poprzedniej części? Nie zdarza się to często, aby pisarz przeskakiwał co rusz swoje najlepsze dzieła. Jak na drugi tom to Upadek Hyperiona wypada bardzo dobrze, mnie wciągnął od razu i czyta się świetnie. ;)
Tigana - 2008-07-05, 21:20
:
W końcu wziąłem się za "Miasto szaleńców i świętych" Vandermeera - zobaczymy jak to się je. Wystarczy przekartkować aby przekonać się, że z normalną książką to my do czynienia nie mamy - słowniki, dialogi, urywki, zapiski - dziwne to to. Ciekawe jak będzie się czytać.
Beata - 2008-07-05, 21:48
:
Ponoć do każdej lektury trzeba dojrzeć - właśnie dojrzałam do Dukaja. Zaczęłam od zbioru opowiadań "W kraju niewiernych", a z półki uśmiechają się do mnie kolejne "Dukaje"... już czuję, że to będzie bardzo piękne lato... :)
Arlzermo - 2008-07-06, 20:52
:
Znowu mnie wzięło na Pratchetta - tym razem "Równoumagicznienie". W ogóle ostatnio mam straszną ochotę na książki Terry'ego. Doskonałe poczucie humoru i całość zakrawająca na kompletny paradoks - dokładnie to czego mi potrzeba. :P
Filipinkaa - 2008-07-07, 11:18
:
Ja po raz kolejny wzięłam do ręki "Kolor Magii" Pratchetta. To wszystko wina filmu, który mnie na nią natchnął :)

To pierwsza część wieloksięgu i wydaje mi się, że Pratchett jeszcze nie do końca wiedział co chce osiągnąć, ale i tak jest świetna
batou - 2008-07-07, 11:36
:
Skończyłem Upadek Hyperiona Dana Simmonsa. Przede wszystkim nie zgadzam się, z marudami, którzy narzekają, że ta książka jest katastrofalnie słabsza od Hyperiona. Nie jest, jest tylko nieznacznie słabsza i czyta się ją z zapartym tchem. Główna zmiana to inny sposób prowadzenia fabuły, tutaj nie mamy już opowieści poszczególnych pielgrzymów tylko bardziej "klasycznie" opowiadaną historię. Oprócz losów pielgrzymów na plan pierwszy wybija się też TechnoCentrum i to jest wątek, który wciągnął mnie najbardziej.
Ja tam jestem bardzo zadowolony z tej kontynuacji i czekam z niecierpliwością na Endymion :)
Elektra - 2008-07-08, 06:56
:
batou napisał/a:
Skończyłem Upadek Hyperiona Dana Simmonsa. Przede wszystkim nie zgadzam się, z marudami, którzy narzekają, że ta książka jest katastrofalnie słabsza od Hyperiona.

W sumie tylko jeden Tigana tak bardzo narzeka, a że głośno, wydaje się, że tych marud jest znacznie więcej. ;)

Ja właśnie skończyłam Hyperiona i zabrałam się za Upadek. Tak żeby sobie przypomnieć i porównać z poprzednim tłumaczeniem, ale po trzech rozdziałach jeszcze za dużo nie mogę powiedzieć. Chociaż czyta się lepiej (albo tylko tak mi się wydaje).

Oprócz tego czytam jeszcze czwarty Skok Donaldsona. Ciągle. Ale mam nadzieję, że teraz jestem na dobrej drodze do skończenia. Jeśli tylko będę się trzymała swojego planu czytania (czyli w domu wszelkie cegły, które nie nadają się do wożenia, a w drodze Skok). No ale już wkrótce Stephenson i zastanawiam się, czy nie zacząć Ustroju świata (a może i przypomnieć sobie wcześniejsze części //mysli ), ale jeśli MAG-owi znowu coś wypadnie...? :evil:
Romulus - 2008-07-08, 10:53
:
Elektra napisał/a:
No ale już wkrótce Stephenson i zastanawiam się, czy nie zacząć Ustroju świata (a może i przypomnieć sobie wcześniejsze części //mysli ), ale jeśli MAG-owi znowu coś wypadnie...? :evil:


Nie mów głośno takich rzeczy, bo wykraczesz :cry: :-)

Ja po skończeniu Białej Nowej Anglii Cartera wracam do Wspomnienia Lodu - chyba nie dam rady w tym roku przeczytać ponownie całej MKP --_-
Tigana - 2008-07-08, 12:06
:
Elektra napisał/a:
W sumie tylko jeden Tigana tak bardzo narzeka, a że głośno, wydaje się, że tych marud jest znacznie więcej. ;)

Jest nas więcej, ale ktoś posty usuwa --_-

romulus napisał/a:
Ja po skończeniu Białej Nowej Anglii Cartera wracam do Wspomnienia Lodu - chyba nie dam rady w tym roku przeczytać ponownie całej MKP --_-

Masochista //aaa

A ja dalej siłuje się z "Miastem szaleńców i świętych" - pokręcona, dziwna, pisana zawijanym językiem, ale równocześnie wciągająca i przykuwająca uwagę.
MadMill - 2008-07-08, 18:56
:
Tigana napisał/a:
A ja dalej siłuje się z "Miastem szaleńców i świętych" - pokręcona, dziwna, pisana zawijanym językiem, ale równocześnie wciągająca i przykuwająca uwagę.

Kurde, po tak długim czasie na różnych forach, ciągle jesteś w stanie mnie zaskoczyć. o.o Myślałem, ze w ogóle Cię ta pozycja odrzuci a tu niespodzianka. :mrgreen:

Ja czytam w domciu Upadek Hyperiona i czy mi się świetnie, a komunikacji <tfu> miejskiej czytam Wolfe'a - Urth Nowego Słońca, i równie jestem zadowolony z lektury. Muszę się uwijać, bo łapię trochę książki z przypadku, a jeszcze trzeba 2 tomy Ustroju łyknąć w tym miesiącu. :D
Tigana - 2008-07-08, 20:22
:
MadMill napisał/a:
Kurde, po tak długim czasie na różnych forach, ciągle jesteś w stanie mnie zaskoczyć. o.o Myślałem, ze w ogóle Cię ta pozycja odrzuci a tu niespodzianka. :mrgreen:

Primo - dostałem do zrecenzowania
Secundo - na te książkę od dawna sobie ostrzyłem ząbki - inna sprawa, że oczekiwałem na coś innego - zbiór opowiadań tworzących jedną całość
Tertio - od czasu do czasu lubie zaskakiwać, ale na to, ze zostanę fanem: Dukaja, Stephensona, Eriksona (o kimś chyba zapomniałem), acha Duncana, miłe Zbooczki nie liczcie.
MadMill - 2008-07-08, 21:07
:
Tutaj nie chodzi o zostawanie fanem VanderMeera, bo sam nim po tej pozycji nie zostałem, tylko patrząc na Twoje gusta czytelnicze to autor mi jakoś nie pasował do nich. Ale literatura jest tak nieodgadniona, a czytelnik potrafi znaleźć to "coś" wszędzie. ;)

A recenzji jestem ciekawy bardzo. :D
Regissa - 2008-07-08, 21:54
:
A ja właśnie smakuję sobie pyszne dania z tiganowej biblioteczki :mrgreen:
Na pierwszy ogień poszły Ostatnie promienie słońca niezastąpionego G.G.Kaya. Możliwe, że to z powodu planów wakacyjnych ciągnie mnie na północ :mrgreen:
A w tak zwanym międzyczasie podczytuję Protokół dyplomatyczny. Z własnej woli ;)

Acha, Ja, Elżbieta to faktycznie harlequin, jak dotąd zdołałam przeczytać tylko jeden tom. Ale za to świetnie zapadają w pamięć postaci historyczne :->
Arlzermo - 2008-07-09, 12:54
:
"Wilk stepowy" Hessego. Na to też już się od dawna zasadzałem. W końcu łaskawie to wystawili w pobliskiej księgarni, więc się skusiłem. Ważne, że jest w fajnej, twardej okładce. :P
Toudisław - 2008-07-10, 06:38
:
"Noc Blizn" za mną. Książka początkowo mnie męczyła i nudziła na dodatek. Potem się poprawiło, ale i tak jestem z niej średnio zadowolony. Wydała mi się mało oryginalna i czytałem dość mechanicznie. Trochę się zawiodłem niestety.

Czytam teraz, a właściwie kończę, "Brudnopis" Łukjanienki. I znowu spotyka mnie zawód. Książka nie jest może żła, ale po tym autorze spodziewałem się czegoś lepszego, a nie nieco banalniej historyjki. Książka jest po prostu średnia. Jeżeli "Czystopis" jest tak dużo gorszy...
A teraz się zastanawiam czy "Lewa ręka ciemności" czy "Historia pana B".
Tigana - 2008-07-10, 10:08
:
Bo tu trzeba Toudi smaczki wyłapywać, a nie czytać mechanicznie ;)

Toudisław napisał/a:
A teraz się zastanawiam czy "Lewa ręka ciemności" czy "Historia pana B".

To lepiej weź się za Le Guin, bo znowu będziesz zrzędził :mrgreen:
Liv - 2008-07-10, 10:55
:
Jakie smaczki Tig? Proszę, podaj kilka przykładów, bo ja się ich nie dopatrzyłam czytając Campbella ( przy czym jego książka przypomina Gormenghast ). Książka i mnie rozczarowała... może drugi tom będzie lepszy? Mam taką nadzieję ... tym razem jednak najpierw przeczytam ebooka, zanim zdecyduje się na kupno.
Toudisław - 2008-07-10, 11:23
:
Tigana napisał/a:
To lepiej weź się za Le Guin, bo znowu będziesz zrzędził :mrgreen:

Biore się za "Pana B", bo podoba mi się początek. A mam ochotę na coś mniej ciężkiego
Liv napisał/a:
Książka i mnie rozczarowała...

Zakończenie mi się kojarzy z "Darami" Le Guin. po za tym książka przewidywalna i jakaś mało porywająca. Nie jest tragiczna,ale 5/10 to wszytko co jej mogę dać i to może ciut na wyrost.

A "Brudnopis" zawiódł mnie bardziej, bo więcej się po tym autorze spodziewam.
Nieznany - 2008-07-10, 20:28
:
Czytam "Troję" Gemmela a konkretnie pierwszy tom, "Pan srebrnego łuku".
Jander - 2008-07-10, 21:00
:
Kończę "Vertical" Rafała Kosika. Naprawdę niezłe hard s/f, Kosik bywa wychwalany i ja się z tym zgadzam - momentami dla mnie za trudna, ale to in plus, bo nie mam takiej wyobraźni 'mechanicznej'. Ciekawi mnie zakończenie, bo książka potrafi wciągnąć.
Tigana - 2008-07-11, 12:29
:
Dzisiaj skończę VanderMeera i będę musiał sobie odpocząć - ta książka wykańcza intelektualnie i emocjonalnie. Pewnie "chwycę" za najnowszy numer SFFiH, a potem dokończę "Wyspę skazańców" Lehana. W kolejce czeka jeszcze Pilipiuk, Pawlak, Connolly, nowy Bond - czyli wymarzona lektura na lato.
Romulus - 2008-07-11, 12:55
:
Tigana napisz recenzję z WYSPY... Jestem ciekaw twojej opinii.
Tigana - 2008-07-11, 13:48
:
romulus napisał/a:
Tigana napisz recenzję z WYSPY... Jestem ciekaw twojej opinii.

Może nie cała reckę, bo jestem zawalony książkami z KATEDRY, ale kilka słów skrobnę.
Madeline - 2008-07-11, 15:58
:
Obecnie czytam "Trzy Wiedźmy" T. Pratchetta, i jak na razie - czyta się wyśmienicie.
Zaczełam także ebooka "Anioły i Demony" D. Browna, ale jakoś specjalnie mi się nie podoba. Ugrzęzłam na 40 str. i chyba dam sobie spokój. :P

________________________________
A tak w ogóle to witam wszystkich, bo jestem tu nowa. :) //kas
Romulus - 2008-07-12, 13:59
:
Wyprawa do biblioteki publicznej skutkowała kolejną powieścią Iaina M. Banksa "Gracz" fabularnie osadzona w tej samej rzeczywistości co "Wspomnij Phlebasa".

Oraz Bartłomiej Rychter "Kurs do Genewy" - polska powieść sensacyjna z wątkami historycznymi (a może i mistycznymi, bo coś o jakijmś manuskrypcie). Zapowiada się chyba ciekawie i jest gruba - szansę trzeba dać.
Jander - 2008-07-12, 14:24
:
Skończyłem "Vertical", myślałem nad napisaniem recki, ale podpisuję się pod recką Shadowmage'a na Katedrze (link ).
Długo się do tego zabierałem, ale było warto. Trudne, wymagające, momentami niezrozumiałe, ale zachwycające. Zwłaszcza, że to polskie, choć autor z normalnej fantastyki (tj. nie dla dzieci) pisze tyle co Huberath. Objętość tyle co przeciętny FR, a wartości na FR przeliczyć się nie da ;) Czekam na jego kolejną powieść, bodajże Kameleon.
Toudisław - 2008-07-12, 15:53
:
Skończyłem "Brudnopis" i książka co nieco nadrabia zakończeniem, jednocześnie robiąc ochotę na następny tom ("Czystopis"). Ogólnie nieco się zawiodłem. Może to nie jest zła książka, ale ja od tego autora wymagam coś więcej. Dostałem książkę nie dość, że przeciętną to przewidywalną. 5+/10

Czytam "Historie pana B." Dziwna ta książka. Strasznie rwana i trudno mi ją jakoś jasno oceniać czy zakwalifikować. Początek był naprawdę dobry, potem konwencja mi się trochę objadła, ale nadal było całkiem dobrze. Ogólnie bez rewelacji, ale podoba mi się styl autora i chyba wezmę się za jego inne książki. :mrgreen: Tylko jakie? :roll:
Filipinkaa - 2008-07-12, 16:20
:
Wczoraj zaczęłam "Johnathan Strange i pan Norell" Suzanny Clarke po długim okresie wyczekiwania na tę książkę. Słyszałam wiele pochlebnych o niej opinii i zasiadłam doń z dużą dozą entuzjazmu, jednak po przeczytaniu połowy jestem szczerze zawiedziona. Może jak na standardy brytyjskie jest ciekawa i wciągająca, ale ja jedyne co czuję to znudzenie. Liczę, że w końcu coś się zacznie dziać, bo jeśli nie, to chyba dobie odpuszczę. Poczytamy, zobaczymy
Dabliu - 2008-07-12, 16:45
:
Toudisław napisał/a:
Ogólnie bez rewelacji, ale podoba mi się styl autora i chyba wezmę się za jego inne książki. :mrgreen: Tylko jakie? :roll:


Kobierzec, Wielkie Sekretne Widowisko, Imajica, Everville, Galilee, Abarat i Abarat: Dni Magii, Noce Wojny.
Dhuaine - 2008-07-12, 19:42
:
Filipinkaa napisał/a:
Może jak na standardy brytyjskie jest ciekawa i wciągająca, ale ja jedyne co czuję to znudzenie. Liczę, że w końcu coś się zacznie dziać, bo jeśli nie, to chyba dobie odpuszczę.

Nie jestem fanką powolnych książek, ale "Jonathan Strange..." nie jest aż tak bezużyteczny ;) To jak dotąd jedyna książka, którą imho warto było przeczytać dla samego stylu autorki.
Z tomu na tom jest coraz więcej akcji. W trzecim to prędkość huraganu w porównaniu do lekkiego zefirka pierwszej części xD

Dziś udało mi się wreszcie zajrzeć do "Nocy blizn" Campbella. Dotarłam do 50-tej strony... Coś mi się zdaje, że autora ciągnie do makabry. Jeśli w dalszej części tomiszcza wystąpią naturalistyczne opisy wyprutych flaków... Nie wróży to dobrze :P
Tanit - 2008-07-13, 13:58
:
Skończyłam 'Historię Pana B.' i mam podobne odczucia co Toudi. |W zasadzie czytało się szybko i przyjemnie. Było bardziej i mniej ciekawie, jak to w wielu książkach. Mimo to nie żałuję kupna. Coś w tym jest co powiedział Tigana-san, lepsze wydanie niż treść... Przynajmniej ładnie na półce wygląda :P

Obecnie zabieram się za 'Gildię Magów' T. Canavan pożyczoną od Nerisy. Po dwóch rozdziałach stwierdzam, że wciąga, jest ciekawe i zgrabnie napisane... no, przynajmniej bardziej mi odpowiada niż Barker :mrgreen:
Beata - 2008-07-13, 19:34
:
Jestem po trzech "Dukajach": "W kraju niewiernych", "Xavrasie Wyżrynie i innych fikcjach narodowych" i "Extensie". Uchhh! Z tych trzech pozycji najlepsze IMHO jest opowiadanie "In partibus infidelium" i opowieść o Xavrasie. Pierwsze podoba mi się ze względu na filozoficzne rozważania i przewrotny wniosek końcowy, a drugie za pokazanie jak gonitwa za "medialnością" wpływa na kreowanie rzeczywistości. I za te dyskusje polityczno-moralne między Xavrasem i dziennikarzem...

A teraz czas na "Czarne oceany"... :)
Dabliu - 2008-07-13, 19:57
:
Beata napisał/a:
A teraz czas na "Czarne oceany"... :)


Żebyś się tylko nie zraziła...
Przeczytaj koniecznie "Inne pieśni"!
Beata - 2008-07-13, 20:18
:
Eeee... mam nadzieję, że nie... podoba mi się opis tego, co znaleźli policjanci w posiadłości sekty - obraz obrzydliwy, ale oddany szalenie plastycznie... do licha, po co ja to wieczorem zaczęłam czytać... błeee...
MadMill - 2008-07-13, 20:26
:
Taaa... plastycznie...

Mniejsza o Dukaja. Ja tam skończyłem Urth Nowego Słońca Gene Wolfe'a. Nie wiem czemu znowu osoby które zachwycały się Księgą psioczyły na tę powieść. Może miały jakieś wielkie oczekiwania, albo oczekiwały czegoś jeszcze lepszego. No nie wiem. Dla mnie jest to pozycja gorsza niż poprzednie, ale jakoś nie ubolewam nad słabym poziomem, bo go nie ma tam. Książka jest jak najbardziej udana i stanowi swoistą klamrę zamykającą całą Księgę Nowego Słońca. Wiele się wyjaśnia, wiele rzeczy się rozwija, naprawdę jestem bardzo zadowolony za lektury. ;)

Czytam Opowieści z Ziemiomorza Ursuli Le Guin... jak dobrze wrócić do starego, dobrego Ziemiomorza... Śródziemie wymięka. 8)
Dabliu - 2008-07-13, 20:49
:
MadMill napisał/a:
Mniejsza o Dukaja. Ja tam skończyłem Urth Nowego Słońca Gene Wolfe'a. Nie wiem czemu znowu osoby które zachwycały się Księgą psioczyły na tę powieść. Może miały jakieś wielkie oczekiwania, albo oczekiwały czegoś jeszcze lepszego. No nie wiem. Dla mnie jest to pozycja gorsza niż poprzednie, ale jakoś nie ubolewam nad słabym poziomem, bo go nie ma tam. Książka jest jak najbardziej udana i stanowi swoistą klamrę zamykającą całą Księgę Nowego Słońca. Wiele się wyjaśnia, wiele rzeczy się rozwija, naprawdę jestem bardzo zadowolony za lektury. ;)


Oczywiście, bo KNS jest absolutnie doskonała, zarówno jako całość, jak i każdy tom z osobna !@# //bang //kciuki :mrgreen:
Tyraela - 2008-07-14, 14:32
:
Nie miałam neta, to i sobie poczytałam:

"Księga Czaszek" Silverberga. Wow. Nie jest to może jakaś zatrważająca akcja, ale toki myślowe autora (a raczej bohaterów) mnie tak wciągnęły, że książkę pochłonęłam praktycznie na raz. Sporo rozmyślań nie tylko o nieśmiertelności ale też na milion jeden ważkich i nie, aspektów. Mi się podobało, fabuła całkiem do przyjęcia. Ogólnie polecam : D

"Przeznaczenie" Haydon xD. Serio, mam chyba w sobie coś z masochistki, bo to już jest droga przez mękę. Kondycja Haydon jest wciąż tragiczna i chyba lepiej już nie będzie, książka dalej obfituje w zupełnie jałowe sceny, dialogi i opisy, fabuła jest infantylna, zaś ukoronowaniem infantylności jest główna bohaterka. Chyba najlepszym elementem tej kupy shitu jest Ahmed, jedyna postać z jakimś pazurem. Bóg mnie pokarał tą serią O.o

"Smokobójca" Pacyńskiego - tutaj chyba miała na mnie wpływ pamiętna dyskusja z onetu, bo aż czułam szkółkę FS. Niestety styl jest wtórny, opowiadania średnio wciągające, pomysły aż wyją melodyjką "ale to już było". Bleh, takie tam poczytadło, miało być zabawne a wyszło, jak zawsze.

Teraz natomiast kończę "Dom Łańcuchów" Eriksona, tom pierwszy. Przyznam, że jest to tom, który podobał mi się jeszcze bardziej niż BDU. Wprawdzie dalej wkurza mnie ciągłe wskrzeszanie postaci i skłonność autora do tworzenia czegoś przezajebistego (no kiedy postać nie ma pół czaszki i nadal twardo walczy, to coś tu jest nie halo). Erikson nadmiernie przesadza i tyle, jednak historia Karsy jest tak nieskomplikowana, że aż ciekawa i wciągająca : D
MadMill - 2008-07-14, 18:30
:
Tyraela napisał/a:
"Smokobójca" Pacyńskiego - tutaj chyba miała na mnie wpływ pamiętna dyskusja z onetu, bo aż czułam szkółkę FS. Niestety styl jest wtórny, opowiadania średnio wciągające, pomysły aż wyją melodyjką "ale to już było". Bleh, takie tam poczytadło, miało być zabawne a wyszło, jak zawsze.

Phi... chyba czytałaś inną książkę niż ja a miała takiego samego autora i tytuł. W ogóle Pacyńskiego uznaję powoli jako jedną z ciekawszych postaci na polskim rynku fantastycznym, jeszcze mi trochę zostało do przeczytania, ale opowiadanie Wspomnienie z tego zbioru - przepiękne - czy też powieść Wrzesień to naprawdę ciekawe i warte uwagi rzeczy. Nie chodzi o to też, że czytelnik nie zrozumiał aluzji i odniesień do innych dzieł literatury itd. Ostatnio zauważyłem, że jak sie czytelnik bierze za coś z polskiej fantastyki to od przed przeczytaniem wyrabia sobie już opinię - bo na okładce nie ma Dukaja, ani Grzędowicza to będzie szmira. Trochę to śmieszne. A co do Pacyńskiego, to wielka szkoda, że już nic więcej nie napisze...
Maeg - 2008-07-14, 18:49
:
Obecnie czytam sobie Obłęd rotmistrza von Egern Twardocha. Jestem już w połowie i muszę przyznać, że to jedna z ciekawszy pozycji w polskiej fantastyce. Imo książką gdyby została wydana poza szufladką fantastyka miała by większe szanse na sukces, bo widać że poziomem wyprzedza sporą część fabrycznych pozycji. I wcale jej największym atutem nie jest to że szybko się czyta, nie ja z przyjemnością obcuje z tym co stworzył Twardoch. Poza tym tematyka książki, wiadomo obłęd, zło i dobro. Obawiałem się że będzie natarczywe moralizatorstwo, takie ala Coelho a tutaj też pozytywne zaskoczenie. Tak więc pierwsze podejście do nadrobienia zaległości z polskiej fantastyki póki co na plus.
MadMill - 2008-07-14, 18:57
:
Maeg napisał/a:
I wcale jej największym atutem nie jest to że szybko się czyta, nie ja z przyjemnością obcuje z tym co stworzył Szostak.

Twardoch. o.o
I nie ma moralizatorstwa, jest przedstawione wiele sytuacji i wydarzeń powiedzmy sobie "spornych", ale bez ingerencji w odbiór samego czytelnika. No i ogólnie zgadzam się z tym co Magiel napisał - kiedy on ostatnio jakieś sensownego posta skrobnął? Na wiosnę? xD <chwali Magla> xDDD
Arlzermo - 2008-07-14, 19:29
:
Anne Rice "Wywiad z wampirem". Nie mam pojęcia czy da się to czytać - kupiłem ją, bo... bo tak. :P Po prostu. Jeśli ktoś ma jakieś opinie odnośnie tej książki to mile będzie widzane, jeśli nimi zawinie. ^^
Jander - 2008-07-14, 20:55
:
To chyba do innego tematu Arl ;)
Czytam Liżąc Ostrze Ćwieka, miło, prosto, mrocznie, ot FS. Tak akurat na odpoczynek po Verticalu i zastanawiając się nad kolejną powieścią.
Tigana - 2008-07-14, 22:16
:
Arlzermo napisał/a:
Jeśli ktoś ma jakieś opinie odnośnie tej książki to mile będzie widzane, jeśli nimi zawinie. ^^

Jak dla mnie strasznie nudna książka, a w dodatkowo napisana niestrawnym stylem.

A ja sobie podczytuje "Smocze gniazdo" R. Pawlaka czyli ostatni tom serii książek o Pogodniku II kategorii i jego smoku. Nic specjalnego, ale miło i szybko się czyta.
Romulus - 2008-07-14, 22:29
:
"Wywiad..." dał się jeszcze czytać. Polecam potem "Wampira Lestata" i "Królową Potępionych". I na tym skończ czytanie Kronik Wampirów. Nie są może rewelacyjne, ale te trzy powieści warto znać. Reszta to rzygi. Annie Rice napisała jeszcze fajną "Godzinę Czarownic" (już nie o wampirach). A potem dostała odjazdu religijnego i jakieś brednie o Jezusie wypisuje.
AM - 2008-07-14, 22:40
:
romulus napisał/a:
"Wywiad..." dał się jeszcze czytać. Polecam potem "Wampira Lestata" i "Królową Potępionych". I na tym skończ czytanie Kronik Wampirów. Nie są może rewelacyjne, ale te trzy powieści warto znać. Reszta to rzygi. Annie Rice napisała jeszcze fajną "Godzinę Czarownic" (już nie o wampirach). A potem dostała odjazdu religijnego i jakieś brednie o Jezusie wypisuje.


To właśnie chciałem napisać. Wywiad bardzo mi się podobał... co prawda w 1992 roku (o kurdę, to już 16 lat), ale w tej książce coś było. Wampir Lestat trochę słabszy... Królowa trochę bardziej. Resztę można sobie darować, aczkolwiek ksiażki Rice są i tak dużo ciekawsze (a przynajmniej główny cykl o Lestacie) od współczesnych wypocin legionów autorów i autorek powieści o wampirach.
Mogget - 2008-07-15, 15:27
:
"Wydziedziczeni" Le Guin - dopiero druga książka z cyklu Ekumeny po którą sięgnąłem, jestem na początku więc trudno mi powiedzieć o niej coś więcej.Pierwszą była "Lewa ręka ciemności" którą udało mi się kupić w ... supermarkecie
:-) i którą oceniam bardzo dobrze.
Beata - 2008-07-15, 16:57
:
A ja pomalutku... pomalutku... smakuję "Czarne oceany". Podoba mi się. Mam wrażenie, że Dukaj mi na ramieniu siedział, gdy opisywał wręcz desperackie próby Hunta utrzymania się w głównym nurcie wydarzeń... no, parę razy już takie rzeczy widziałam... jak ten i ów nie może się rozstać z funkcją... jak za wszelką cenę walczy do krwi ostatniej... jak rzuca aluzje i porozumiewawczo strzela oczkiem... jak próbuje sobie zabezpieczyć miękkie lądowanie... ;) Samo życie, po prostu.
Sunshine - 2008-07-16, 07:45
:
Powoli, po pociągach czytam "Kiedy Bóg zasypia" Rafała Dębskiego. Całkiem fajne czytadło, chyba zaopatrzę się w coś jeszcze tego autora. W kolejce czeka Komuda i jego "Wilcze gniazdo" bodaj, a potem mam ochotę chwicić jakiś cyberpunk (ktoś coś poleci?).
Elektra - 2008-07-16, 08:56
:
Sunshine napisał/a:
a potem mam ochotę chwicić jakiś cyberpunk (ktoś coś poleci?).

Zamieć Stephensona. Lekko i przystępnie napisana. Lepsza na początek niż np. Neuromancer.


Ja teraz nadrabiam zaległości w pożyczonych komiksach. Na pierwszy ogień poszły dwa tomy Lucyfera. No i takie średnie są. Ciężko o jakąś spójną fabułę, autor raczej przeskakuje od scenki do scenki. Dopiero końcówka drugiego tomu trochę mnie zainteresowała. Ale poza tym to jestem rozczarowana. Tak samo rysunki niezbyt przypadły mi do gustu. Szczególnie, gdy w kolejnych odcinkach zmieniają się rysownicy, którzy często mają inne wyobrażenie danej postaci i trzeba się zastanawiać, kogo tym razem widać na obrazku. ;)

A teraz czytam drugi tom Fables (na polski przełożyli to jako Baśnie) i ta seria bardziej mi się podoba. Może pierwsza część nie była jakoś bardzo oryginalna, ale przynajmniej dzieje się coś, co można śledzić z zainteresowaniem.
Filipinkaa - 2008-07-16, 12:12
:
Wczoraj skończyłam czytać drugą część "Johnatana Strange'a...". Na szczęście pod koniec pierwszego tomu gdy pojawił się Strange opowieść zyskała trochę kolorów. Mimo że ukończyłam drugi tom, właściwie wciąż nie mam pojęcia do czego to wszystko dąży. Na dodatek narracja pani Clarke działa lepiej niż proszki nasenne. Ale mimo to na pewno sięgnę po ostatnią część. Nie lubię niedokończonych spraw.
Liv - 2008-07-16, 12:18
:
W takim wypadku wstrzymam się z lekturą powieści pani Clarke ;)

Koleżanka pożyczyła mi Truciznę Kavy, i teraz kiedy skończyłam czytać piąty tom MKP pewnie zabiorę się za to lekkie czytadło, a potem pewnie siegnę po Na Ziemi Niczyjej.
Gand - 2008-07-17, 17:02
:
Dom Łańcuchów Eriksona zostawiłem przez przypadek w Warszawie (kończę część pierwszą) - póki co ciągle najbardziej podobało mi się Wspomnienie Lodu, ale i tak jest fajnie. Z racji tego, że MKP musi poczekać z tydzień, aż do mnie wróci, zabrałem się dziś w pociągu za Kłamcę Ćwieka i muszę powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczony. O ile dwa pierwsze opowiadania jakieś takie niemrawe, to reszta wchodzi bardzo lekko, łatwo i przyjemnie, co wadą oczywiście nie jest. Z 1. tomu zostało mi ~50 stron, za jakiś czas pewnie sięgnę i po Kłamcę 2, zachęcony 1. częścią.
Tigana - 2008-07-17, 21:49
:
Skończyłem "Smocze gwiazdo" Pawlaka. I znów miało być do śmiechu, a wyszło na dwa ruchy kącikiem ust. Osobiście wole jak autor bierze sie za książki związane z historią, a taka ma być jego kolejna powieść.

Teraz "Srebrna Łania z Visby" czyli kolejna książka Pilipiuka - początek słbiutki. Znów dużo gadania, a mało akcji. Póki co największy problem naszych bohaterów to walka z syfilisem - ciekawe czy w warunkach polowych uda im się wyprodukować penicylinę //kciuki
Tyraela - 2008-07-17, 22:15
:
Skończyłam "Dom Łańcuchów" i podobał mi się jeszcze bardziej niż BDU. I znowu dlatego, że nie było takiego napaćkania postaci.
Skończyłam też "Armię Ślepców" Pawlaka i o ile realia mnie jakoś nie zaskoczyły (znoooowu totalitaryzm), to styl był strawny i przyjemny - narracja pierwszoosobowa. Tylko czy ktoś może mi wytłumaczyć... dlaczego książka kończy się w połowie? O.o"
Przekraczam połowę "Renegata" Kozak i pozwolę sobie na kolokwializm - ta książka jest chujowa jak nieszczęście. Styl autorki jest po prostu wkurzający i traktuje czytelnika jak idiotę, przy tym chyba faktycznie jej opisy czyta się jak scenariusz, wszystko opisane bardzo dokładnie i daje zerowe pole do popisu wyobraźni, a przy tym irytuje cholernie. Do tego jest MNÓSTWO nieścisłości w fabule i okrutnie infantylnych motywów (no jednostka Vespera i jej zachowania wywołuje u mnie gromki śmiech politowania). Jakby tego było mało charaktery postaci drugoplanowych są płaskie jak piersi dziesięciolatki i nawet dziecięco skrajne emocje, jakie żywi do nich Vesper tego nie zmienia. Czyta się to koszmarnie ciężko i tyle, połamię palce wszystkim Polakom, którzy przyłożyli się do tej nominacji Zajdla.
Nieznany - 2008-07-18, 17:34
:
Skończyłem pierwszy tom "Troi" Gemmela, czyta się drugi - "Tarcza gromu".
Świetne. :-)
Tigana - 2008-07-22, 14:48
:
Nieznany napisał/a:
Skończyłem pierwszy tom "Troi" Gemmela, czyta się drugi - "Tarcza gromu".
Świetne. :-)

A ja lada dzień wezmę się za trzeci <pozd dla Elektry>

W podróży skończyłem "Srebrną Łanię z Visby" Andrzeja Pilipiuka i chociażbym chciał to nie mogę powiedzieć, ze jest to dobra książka, no może ciut lepsza od I tomu, ale to wszystko.
Teraz mam "na tapecie" "Piekło poczeka" Sebastiana Faulksa. Jest to nic innego jak nowy Bond utrzymany w realiach 60-tych. Ciekawe jak to będzie sie czytać, bo póki co to największy problem mam z przyzwyczajeniem się, ze czytam bonda, a nie oglądam go na ekranie.
Nieznany - 2008-07-22, 17:22
:
Tigana napisał/a:
trzeci

A ja nie mam trzeciego, pierwsze dwa miałem z biblioteki a ostatniego jeszcze nie mają. :-/ Ale oczekiwanie podsyci jeszcze apetyt, więc się nie martwię.

A dziś, nieco później, rozpoczynam coś o innej prowieniencji, też z biblioteki - "Szalbierz" Łysiaka.
Beata - 2008-07-23, 07:51
:
W ramach przerywnika śród-Dukajowego zaczynam właśnie lekturę "Wojny starego człowieka". A potem "Lód"... albo najpierw jeszcze jakiś przerywnik... zobaczymy...
Dhuaine - 2008-07-23, 08:54
:
Dotychczasowe opinie na temat "Akwaforty" niezbyt zachęcają do kupna :P

Przeczytałam "Noc Blizn". Klimat książki jest niesamowity - mroczny, czasem wręcz odrażający, ale zawsze spójny. Fabuły rzeczywiście nie dało się przewidzieć w pełni; nie mogę jednak powiedzieć, żeby coś mnie bardzo zaskoczyło.
Minusem książki są bohaterowie - po prostu odstają poziomem od jakości settingu. Nie obraziłabym się też za więcej opisów "działania" Deepgate, bo nadal się nie orientuję, jak dokładnie to miasto wisi nad przepaścią.
Campbell nie stroni od gore, co powinno się spodobać maniakom Eriksona :P Nie przepadam za aż tak naturalistycznym podejściem.
Generalnie: dobra książka. Kupię następne tomy. :P

Skończyłam też The Orc King, ale nie czuję się na siłach, by coś o tym dziś napisać xD Jutro.
Elektra - 2008-07-23, 09:04
:
Dhuaine napisał/a:
Campbell nie stroni od gore, co powinno się spodobać maniakom Eriksona :P Nie przepadam za aż tak naturalistycznym podejściem.

Eee... a dlaczego zakładasz, że maniacy lubią Eriksona za takie naturalistyczne podejście? :>
Dhuaine - 2008-07-23, 09:15
:
Elektra napisał/a:
Eee... a dlaczego zakładasz, że maniacy lubią Eriksona za takie naturalistyczne podejście? :>

Nie zakładam, że lubią, ale skoro są maniakami, to chyba im nie przeszkadza xD Mnie to w Eriksonie nie odpowiada, a niestety, styl wpływa na odbiór całości. ;)
Elektra - 2008-07-23, 09:19
:
No ale napisałaś, że powinno im się spodobać właśnie z tego powodu. ;) Ja tam lubię Eriksona za inne rzeczy. I one na szczęście przeważają nad wadami, do których należy właśnie m.in. zbytnia krwistość opisów.
Dhuaine - 2008-07-23, 09:33
:
Nii... Napisałam, że zamiłowanie do gore Campbella może być zaletą dla fanów Eriksona. xD
Dla mnie zalety Eriksona nie równoważą wystarczająco jego stylu... A skoro Martin nie przewiduje ADwD w tym stuleciu ani w następnym, moją jedyną nadzieją pozostaje Brian Ruckley. Właśnie się zabieram za Bloodheir. Spodziewam się bardzo dużo po tej książce; oby było dobrze xD
Toudisław - 2008-07-23, 11:17
:
Dhuaine napisał/a:
Campbell nie stroni od gore,

A co to jest O_o
romulus napisał/a:
o przeczytaniu stwierdzić muszę, że to chyba nie jest w ogóle fantastyka

Jak najbardziej. Magii jest tu całkiem sporo, są duchy i itp. No i całkiem inny dziwny świat. Więc jak najbardziej jest to fantastyka, no chyba że idziemy w argument typu "Dukaj nie pisze fantastyki, bo to już jest coś lepszego", ale chyba nie o to Ci chodzi, z tego co widzę.
Cytat:
oryginalna i ciekawa książka, ale z Uczty Wyobraźni dla mnie chyba jednak najsłabsza.

No może faktycznie, ale zakupu i tak nie żałuję.

Teraz biorę się za "Siewcę Burz" (dzięki Ari). Trzeba się odstresować czymś lżejszym. No zobaczymy czym to się je.

Posty o "Akwaforcie" poszły tutaj - El

Beata - 2008-07-24, 10:24
:
"Wojna starego czlowieka" przeczytana.

MOŻLIWE SPOILERY


Zauważalne podobieństwo z "Kawalerią kosmosu" Heinleina (nawet forma, konstrukcja powieści podobna) i z "Wieczną wojną" Haldemana. Książkę Scalziego lokuję chwilowo (bo kontynuacja ma być, więc moja ocena może ulec zmianie) gdzieś pośrodku - lepsza od Heinleina, a gorsza (płytsza) od Haldemana. Zresztą nie wiem, czy porównywanie z Haldemanem jest uprawnione - wszak Scalzi całkiem świadomie odcina się od Ziemi, wyraźnie stwierdza, że żołnierze nigdy nie wracają, zatem nigdy nie będą mieli okazji do konfrontacji ze społeczeństwem ojczystej planety, co wszak jest osią "Wiecznej wojny". A dlaczego lepsza od "Kawalerii kosmosu"? Bo poza zlepkiem scen ze szkolenia i pola walki, ciągłego szkolenia i rekonwalescencji szpitalnej jest w niej coś jeszcze - troszkę psychologii, troszkę nauki i ledwo zarysowany pomysł, że jedna z ras "obcych" stymuluje nie tylko nasz rozwój poprzez prowokowanie konfliktów... Mam nadzieję na rozwinięcie tego tematu w "Brygadach duchów".

Edytuję, bo wprost nie potrafię zrozumieć, jak mogłam pominąć kwestię militaryzmu, którym wprost ocieka "Kawaleria kosmosu" i który irytował mnie straszliwie. W "Wojnie starego człowieka" tego nie ma... są tylko konieczności, z którymi należy się zmierzyć...
Arlzermo - 2008-07-24, 10:38
:
"Pan Lodowego Ogrodu" Grzędowicza. Póki co tom I. Nie powiem, ale znacznie lepsze wrażenie na mnie to wywarło aniżeli przereklamowana "Księga..". Zobaczymy co będzie potem.
Opócz tego, właśnie przebywam u babci(jakimś niesamowitym cudem mam tu internet, choć bez GG :P ) więc mam dostęp do różnego rodzaju dziwacznej literatury. Od poradników zdrowotnych, almanachów medycyny ludowej, książek o bioterroryzmie, lektur szkolnych z okresu późnego Stalinizmu ( ;) ) do pseudo-filozoficznych rozpraw klech i innych myślicieli z koziej dupy. Głupie, nawiedzone, ale fajnie się czyta. :P Kilka tytułów? "Cayce odpowiada na dziesięć najważniejszych pytań" Johng G. Fuller, "W stronę światła" Raymond Moody, "Nazwijcie to cudem", "Co jest ważne w życiu". Ała... No cóż, brak ciekawych zajęć wywołuje desperację. :P
Elektra - 2008-07-24, 20:02
:
Rozczarowana formatem piątego Skoku Donaldsona wzięłam dziś do trolejbusu Extensę J. Dukaja. Czyta mi się nieźle, styl nie przeszkadza, chociaż jeszcze nie za bardzo orientuję się, o czym jest ta książka. ;) Rozumiem, że można czytelnika wrzucić na głęboką wodę, niech sam poznaje świat i rozgryza fabułę, ale tutaj może to zająć trochę za dużo czasu i powieść zdąży się skończyć, zanim wszystko zrozumiem. ;) No ale jestem optymistką.
Romulus - 2008-07-24, 20:19
:
Dla mnie EXTENSA to hardcore, ale w bardzo urokliwym opakowaniu historii rodzinnej. Urocza i trudna.
Tyraela - 2008-07-24, 21:14
:
Elektro, z czasem będzie coraz gorzej, obiecuję Ci. Już kiedyś pisałam, że ta książka do połowy jest ok, a dosłownie w drugiej połowie nie dość, że już w ogóle bełkot to w zupełnie dziwnej oprawie. Extensa jest beznadziejna, powiadam (Łaku, zjedz mnie :P ).
Toudisław - 2008-07-25, 07:17
:
Czytam wspominanego już "Siewcę burz". Jak na razie książka zła nie jest, ale kilka kwiatków gramatycznych zauważyłem. A jak już ja je widzę, to chyba nie za dobrze. Niczym mnie ta książka mnie zaskakuje, jak na razie wygląda na mało oryginalną historię. Czyta mi się jakoś powoli, chyba nie mogę się wciągnąć.
W autobusach czytam "Lata Ryżu i Soli". To dość dziwna pozycja, ale jak na razie obiecująca. Wymaga sporo uwagi, ale jest dobrze napisana. Mamy historię alternatywną, gdzie Europa zostaje wybita przez zarazę i Buddyzm oraz Islam są religiami panującymi.
Elektra - 2008-07-25, 07:46
:
Tyraela napisał/a:
Elektro, z czasem będzie coraz gorzej, obiecuję Ci.

Dzięki. ;)
Już jakiś czas temu stwierdziłam, że nasze opinie dotyczące niektórych książek bardzo się różnią, więc może i tym razem będzie podobnie. :)
Romulus - 2008-07-25, 16:47
:
Dziś odebrałem na poczcie przesyłkę z Katedry. Muszę odłożyć - z żalem - Eriksona (ale jak skończę 2 tom Domu Łańcuchów) i chwytam w weekend (jeśli się uda) za NOC BLIZN A. Campbella.
Procella - 2008-07-25, 19:37
:
Przewkopuję się przez "Mgły Avalonu" w oryginale. Stosunkowo niewiele jeszcze przeczytałam (biorąc pod uwagę objętośc książki), ale muszę przyznac, że wciąga.

Jak ja lubię takie naprawdę grube książki :D
Tigana - 2008-07-25, 20:17
:
Skończyłem Bonda - "Piekło zaczeka" i nie jestem w stanie znaleźć coś na obronę tej powieści. Nie wiem jak wyglądają oryginalne książki autorstwa Fleminga, ale ta podróba jest słabiutka - przewidywalna, a emocji z niej za lekarstwo. Szkoda czasu - lepiej obejrzeć sobie jeden z filmów o 007.
W ramach rekompensaty zacząłem czytać "Ciemność płonie" Jakuba Cwieka. Po pierwszych 50 stronach trudno powiedzieć coś konkretnego. Póki co autor skupił się na przedstawieniu bohaterów a główny wątek dopiero sie zawiązuje.
Romulus - 2008-07-25, 20:51
:
Procella napisał/a:
Przewkopuję się przez "Mgły Avalonu" w oryginale. Stosunkowo niewiele jeszcze przeczytałam (biorąc pod uwagę objętośc książki), ale muszę przyznac, że wciąga.

Jak ja lubię takie naprawdę grube książki :D


Ja też przepadam za opasłymi tomiszczami :) A MGŁY AVALONU to wyśmienita fantasy. Jeśli chodzi o mnie - klasyk.
Tanit - 2008-07-25, 20:58
:
Przeczytałam 'Gildię Magów' i powiem szczerze, że wciągnęłam się w światek stworzony przez panią Canavan ;) zamierzam zaczaić się na mamę koleżanki i wyciągnąć drugi tom 'Nowicjuszkę'

Obecnie - 'Diariusz najmniejszy' Umberto Eco
Zbiór felietonów pisanych dla ''L'Espreso''. Przeczytałam kawałek i... miałam dziwne odczucia. To coś innego niż czytałam dotychczas. Autor pisze bardzo miękko, liczne trudne zwroty dodają smaczku i nie przeszkadzają. Z okładki doczytałam, że to zbiór różnych form literackich... im dalej czytam, tym bardziej jestem zaciekawiona.
Tyraela - 2008-07-25, 21:13
:
Obecnie chyba od tygodnia zatrzymałam się na "Smoczym pazurze" Baniewicza. Kiedyś już to czytałam, nie jest źle, ale chyba mam jakiś bardzo ciężki kryzys czytelniczy. Książka taka ni w kij ni w oko - główny bohater wydaje się być kreowany na wiedźmina (a autor nim zafascynowany, zdarzają się wzmianki), narracja jest jakaś taka nie porywająca. Ciężka lektura, oj ciężka...
Tigana - 2008-07-25, 21:33
:
Tyraela napisał/a:
Obecnie chyba od tygodnia zatrzymałam się na "Smoczym pazurze" Baniewicza.

Wyrzuć to w kąt/za okno/ do śmieci i weź się za coś innego. Baniewicz i jego "produkty" to idealny sposób żeby komuś obrzydzić fantasy na wieki wieków. Amen
mrtobi - 2008-07-25, 21:41
:
Zacząłem czytać "Mrok który nas poprzedza" i zwaliło mnie z nóg. Od samego początku książka po prostu miażdży! Już po przeczytaniu kilku pierwszych stron jedyne co mi przychodziło do głowy to o żesz w morde //aaa czemu ja tej książki nie kupiłem wcześniej //mur . Z ciężkim sercem muszę przyznać że jest lepsza nawet od mojego ukochanego PLO, Grzędowicza. Nic więcej już nie piszę, wracam do czytania ;)
Romulus - 2008-07-25, 21:48
:
E... tam.... Oddałem za darmo cały cykl. Zmarnowany potencjał. Drusas Achamian (tak się nazywał?) to flaki z olejem. Największą wadą jest P R Z E G A D A N I E. Poza Achamianem jest jeszcze zmarnowany Ikurei Conphas (dobrze piszę?). Jedyny Barbarzyńca w tym gronie to postać, na którą warto zwrócić uwagę. Oraz na manipulowanie przez Kellhusa całą zgrają spoconych fanatyków... Reszta jest wtórnością. Jak na przełom w fantasy to wielka pomyłka. Ale jako tzw. czytadło na krótszą metę wystarczy...
Jander - 2008-07-25, 21:54
:
Jedni uwielbiają, inni nie znoszą, Książę Nicości wywołuje bardzo odmienne opinie, najlepiej samemu sprawdzić. Przełomu w fantasy nie stwierdzono, ale dosyć oryginalnie napisana, dla jednych duża ilość dialogów będzie zaletą, a dla innych wadą. W sumie niewiele się trafia książek fantasy tak związanych z kwestiami filozoficznymi.
pozdrawiam
Elektra - 2008-07-25, 23:06
:
Mogę się podpisać pod wypowiedzią Romulusa. Bardzo się wynudziłam przy czytaniu. A kilka interesujących wątków czy bohaterów nie wystarczyło.

Skończyłam Extensę i wcale nie było tak źle, jak Tyr straszyła. ;) Rzeczywiście książka zmienia się w połowie dość gwałtownie, ale wciąż jest interesująca. Trudna, ale warta przeczytania. No i w porównaniu do opowiadania Ponieważ kot język jest całkiem przystępny. ;)

Teraz pewnie na zmianę z Donaldsonem będę czytała 451 stopni Fahrenheita, chociaż zastanawiam się, czy nie zacząć powoli Ustroju świata. W końcu do ostatniego tomu zostały dwa tygodnie <zakłada optymistycznie, że już opóźnień nie będzie>.
A może wezmę się za coś jeszcze innego (chyba wróciła mi chęć do czytania)? ;)

Posty o języku J. Dukaja poszły do odpowiedniego wątku.
Tigana - 2008-07-27, 12:04
:
"Ciemność płonie" skończone - dobra książka, lepsza od "Liżac ostrze" - bardziej dopracowana, ciekawsze postaci no i klimat katowickiego dworca. Spodobały mi sie także niedomówienia - nic nie jest na siłę tłumaczone.
No to teraz chwila relaksu - "Upadek królów" Dawida Gemmella - czyli ostatni tom "Troi". Z jednej strony wiadomo jak to się skończy - z drugiej ciekawe jak to Gemmell rozegra.
Arlzermo - 2008-07-27, 12:47
:
"Wiersze wybrane" Szymborskiej
W sumie to już od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem dorwania jakiegoś tomiku tej pani. Niestety, jako że się kompletnie nie znam na poezji, nie wiedziałem od czego zacząć, więc po prostu kupiłem taki zbiorek stanowiący przekrój przez całą jej twórczość - chyba najlepsze rozwiązanie. ^^
Tixon - 2008-07-27, 19:53
:
Steven Erikson Ogrody Księżyca - Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych.
Uczciwie trzeba przyznać, że początkowo (heh, dobre sobie) jesteśmy wręcz przytłoczeni ogromem świata prezentowanego przez tego autora, ilością bohaterów oraz poziomem zaawansowania intryg. A zostajemy rzuceni na głęboko wodę. No nieźle, zwłaszcza, że następne tomy odsłaniają kolejne elementy układanki. Gdy już uda nam się utrzymać na powierzchni, nie mamy wyboru i musimy dać się porwać fali wydarzeń. A tych jest tyle i takiej jakości, że... no ŻE NIE MAM DO CZEGO SIĘ DOCZEPIĆ! Czy to nie straszne?
Do tego dodać postacie o takiej głębi... No normalnie przeczytajcie i oceńcie sami. Ode mnie pierwszy tom dostaje 8/10.
Procella - 2008-07-27, 21:11
:
Dalej "Mgły...", ale w przerwach podczytuję sobie opowiadania Ewersa ze zbiorku "Dama tyfusowa". Ech, chciałabym umiec czytac tylko jedną książkę naraz...
Nabu Nezzar - 2008-07-27, 23:57
:
mrtobi napisał/a:
Zacząłem czytać "Mrok który nas poprzedza" i zwaliło mnie z nóg. Od samego początku książka po prostu miażdży! Już po przeczytaniu kilku pierwszych stron jedyne co mi przychodziło do głowy to o żesz w morde //aaa czemu ja tej książki nie kupiłem wcześniej //mur .
Kolejne tomy są równie dobre. Czytaj a na pewno nie będziesz zawiedziony :-)
romulus napisał/a:
Poza Achamianem jest jeszcze zmarnowany Ikurei Conphas (dobrze piszę?).
//pisowcy Arcygenerał jest moją ulubioną postacią z tej książki. Dlaczego? Pisałem już o tym w poświęconym autorowi temacie na forum :-P A dalej będzie jeszcze lepiej... Aż kusi aby sypnąc spoilerami ;)
Tixon napisał/a:
Steven Erikson Ogrody Księżyca - Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych.
Uczciwie trzeba przyznać, że początkowo (heh, dobre sobie) jesteśmy wręcz przytłoczeni ogromem świata prezentowanego przez tego autora, ilością bohaterów oraz poziomem zaawansowania intryg. A zostajemy rzuceni na głęboko wodę.
Pff... Mów za siebie :-P Niektórzy nie mieli najmniejszych problemów z tą książką :-P
Suma sumarum cieszy, mimo narzekań, Twoja ocena. Ale dlaczego tylko 8/10 jeśli nie ma się do czego doczepić? :-P

Żeby nie było offtopów... Nadal męczę ;) "Płacz narodzonych" Jamesa Barclaya. Jestem na 160 stronie a to już... trzeci tydzień z książką? :-P Na szczęście akcja powoli zaczyna się rozwijać i autor skupia się nie tylko na nudnym i ciągnącym się jak flaki z olejem dojrzewaniem Goriana i spółki, pozostałe wątki nabierają znaczenia. To dobrze, śledzi się je o wiele ciekawiej niż główny (na razie) motyw.
Sunshine - 2008-07-28, 07:54
:
Zmęczyłam wczoraj Dębskiego "Kiedy Bóg zasypia". Książka zła nie jest, pomysł niezły, ale mogłoby to być napisane inaczej. Autor mógł dodać tempa akcji kosztem ciągłych wstawek z rozmyślaniami bohaterów. A tak to momentami czytając ją miałam tęgi ziew na ustach.
Teraz zabrałam się ze Gene'a Wolfa i jego "Cień kata". Albo to mnie się ostatnio nic nie potrafi spodobać, albo trafiłam na kolejnego przynudzacza :-? ...
Tyraela - 2008-07-28, 08:28
:
Poszłam za wskazówką Tigany i dałam sobie spokój z Baniewiczem, zabrałam się za "Wieki Światła" od Toudiego : D wow, Uczta Wyobraźni nigdy mnie nie zawiedzie, styl MacLeoda jest fantastyczny, mnóstwo niedopowiedzeń (ale brak nie wiadomo jak enigmatycznych), wywołuje sporo uczuć i fabularnie jak na razie daje radę. Świat zakażony eterem jest już dla mnie nieporównywalnie jaśniejszy, niż jak czytałam Dom Burz. Cóż, po pierwszych 80-ciu stronach jestem całkiem zadowolona.
Elektra - 2008-07-28, 09:32
:
Z bólem serca nie wzięłam dziś ze sobą Donaldsona, jednak torebka trochę za mała. ;) Zamiast tego, tak jak zaplanowałam, wożę 451 stopni Fahrenhaita. Ależ tę książkę się czyta. W sumie połyka. Strona za stroną znikają nie wiadomo kiedy. Jakbym jechała tak z godzinę do pracy, to w obie strony pewnie bym całą przeczytała.
Dabliu - 2008-07-28, 20:08
:
Sunshine napisał/a:
Teraz zabrałam się ze Gene'a Wolfa i jego "Cień kata". Albo to mnie się ostatnio nic nie potrafi spodobać


Zdecydowanie :P

Sunshine napisał/a:
albo trafiłam na kolejnego przynudzacza :-? ...


//backoff
MadMill - 2008-07-28, 20:12
:
Kolega Dabliu trzyma rękę na pulsie. Bij niewiernych! //mlotek

Kończę Upadek Hyperiona i jestem w połowie Ślepowidzenia - wymieniłem to drugie na nowy niefelerny egzemplarz więc skończę na dniach, jak na razie bardzo mi się podoba. z UH walczę już trochę, ale ta końcówka jakoś mnie tak nie potrafi przykuć na dłuższy czas. Książki za złą uznać nie można, tez mi się podoba, ale jednak coś mi nie szło jej czytanie. ;)
Romulus - 2008-07-28, 22:12
:
Zacząłem czytać "Małe, Duże" Crowleya. Jestem po 50 stronach i nie mogę przestać. Jutro wezmę do pracy i ukryję się za stosem makulatury markując pracę. Wspaniała powieść - póki co.

"Deadwood" będzie musiało poczekać jeszcze kilka dni.
Sunshine - 2008-07-29, 07:55
:
Dabliu napisał/a:
Sunshine napisał/a:
Teraz zabrałam się ze Gene'a Wolfa i jego "Cień kata". Albo to mnie się ostatnio nic nie potrafi spodobać

Zdecydowanie :P
Sunshine napisał/a:

albo trafiłam na kolejnego przynudzacza :?...

//backoff


MadMill napisał/a:
Kolega Dabliu trzyma rękę na pulsie. Bij niewiernych! //mlotek


<powtarza głosno i wyraźnie> Wolfe jest nuuuudny! Prawie usnęłam w pociągu po 10 stronach wydania kieszonkowego. Takie jest moje zdanie - i co mi zrobicie? :P

MOŻLIWE SPOILERY
A do tematu: rzuciłam w kąt Wolfa i wzięłam się za powieść poleconą przez koleżankę "Kwiat śniegu i sekretny wachlarz" Lisy See, czyli zupełnie niefantastycznie. Bohaterką jest stara chińska kobieta, która opowiada nam o swoim życiu, kształtowanym przez cierpienie i konieczność zachowania na wodzy wszelkich uczuć. Mamy przekrój przez chińskie tradycje (m.in. okrutnego obyczaju krępowania i łamania stóp małym dziewczynkom), podział ról mężczyzn na panów, którzy pracuja na dom i żądają posłuszeństwa od kobiet, oraz kobiet, których rola sprowadza się do dbania o cały dom, rodzenia dzieci i przede wszystkim trwającego całe życie pokornego znoszenia bólu. Nie tylko fizycznego. KONIEC EWENTUALNYCH SPOILERÓW
Książka, choc nie zawiera melodramatycznych opisów, wyciska łzy.
Elektra - 2008-07-29, 08:06
:
Sunshine napisał/a:
Takie jest moje zdanie - i co mi zrobicie?

No spalą Cię na stosie, nie wiedziałaś? ;P Co prawda 10 stron to za mało moim zdaniem, żeby wyrobić sobie jakąś opinię na temat całej książki, ale jak tam uważasz. Ja przeczytałam 4 tomy KNS, ale bez zachwytów (tak, wiem, że należałoby tę książkę przeczytać parę razy, żeby zrozumieć, ale jakoś nie mam czasu ;) ), więc jakby co, jestem po Twojej stronie. ;)
Sunshine - 2008-07-29, 08:11
:
Elektra napisał/a:
Co prawda 10 stron to za mało moim zdaniem, żeby wyrobić sobie jakąś opinię na temat całej książki, ale jak tam uważasz.

Elektro, uwierz, czytałabym dalej, ale zasypianie co akapit powaznie to utrudnia ;) chyba zrobię sobie z Wolfa dosłownie "lekturę do poduszki" XD
Dabliu - 2008-07-29, 09:01
:
Sunshine napisał/a:
Wolfe jest nuuuudny! Prawie usnęłam w pociągu po 10 stronach wydania kieszonkowego. Takie jest moje zdanie


Pewien mędrzec powiedział - inteligentne osoby nigdy się nie nudzą :P

A co do Wolfa, to jego wysmakowany, niespieszny styl, po prostu nie jest dla każdego. To tak jak z kinem - jeden oszaleje na punkcie filmu Jarmusha, a inny na nim uśnie. W takim wypadku zawsze można obejrzeć wiecznie fajną Szklaną pułapkę ;)
Procella - 2008-07-29, 09:28
:
Inteligentne osoby podobno nigdy się nie nudzą we własnym towarzystwie.

Z tego wniosek, że w towarzystwie nudnej książki już mogą ;)
Dabliu - 2008-07-29, 10:01
:
Procella napisał/a:
Z tego wniosek, że w towarzystwie nudnej książki już mogą ;)


Tyle że Cień kata nudną książką nijak nie jest. Wymaga skupienia i docenienia stylu, a to już insza inszość. A to, jak ją odbierzemy, zależy od zespołu cech czytelniczych, czyli własnej osoby, jakby nie patrzeć :-P
AM - 2008-07-29, 11:12
:
Dabliu napisał/a:
Tyle że Cień kata nudną książką nijak nie jest. Wymaga skupienia i docenienia stylu, a to już insza inszość. A to, jak ją odbierzemy, zależy od zespołu cech czytelniczych, czyli własnej osoby, jakby nie patrzeć :-P


Ale docenieniu stylu i skupienia wymaga też odpowiedniego wieku i stażu czytelniczego; na pewnym etapie podobają się nam po prostu inne książki.

Nie należy zapominać również, że ludzie czytają fantastykę z różnych powodów. Dla niektórych jest ona substytutem literatury młodzieżowej, dla innych awanturniczo-przygodowej, a jescze dla innych romansu...
ASX76 - 2008-07-29, 11:33
:
Dabliu napisał/a:


Pewien mędrzec powiedział - inteligentne osoby nigdy się nie nudzą :P

A co do Wolfa, to jego wysmakowany, niespieszny styl, po prostu nie jest dla każdego. To tak jak z kinem - jeden oszaleje na punkcie filmu Jarmusha, a inny na nim uśnie. W takim wypadku zawsze można obejrzeć wiecznie fajną Szklaną pułapkę ;)


Inteligentne osoby nigdy nie nadużywają słowa - "nigdy", szczególnie w tak szerokim spektrum... Rzeczywitość przeczy słowom pewnego mędrca, który najwidoczniej nie był taki mądry za jakiego uchodził/na jakiego wyglądał/za jakiego się uważał... :-P

Co do prozy Wolfe... Doceniam jej klasę, co nie zmienia faktu, że mnie również za bardzo nie wciąga. W każdym razie nie na tyle, żebym miał chęć przeczytać jeszcze raz.
Jak ma zachwycać, skoro nie zachwyca? ;)
Maeg - 2008-07-29, 11:52
:
A ja wrócę grzecznie do tematu tego tematu ;) .
Obecnie czytam sobie Punkt Omega - M. Protasiuka. Po samym początku, który trochę mało ciekawy mi się wydawał, teraz już jest lepiej. Choć miałem ochotę rzucić już w kąt książkę, to jednak przemogłem się i nie żałuje.
A następna będzie Srebna łania z Visby - wiadomo A. Graf... tfu Pilipiuk. ;)
Procella - 2008-07-29, 12:09
:
Dabliu napisał/a:
Procella napisał/a:
Z tego wniosek, że w towarzystwie nudnej książki już mogą ;)


Tyle że Cień kata nudną książką nijak nie jest. Wymaga skupienia i docenienia stylu, a to już insza inszość. A to, jak ją odbierzemy, zależy od zespołu cech czytelniczych, czyli własnej osoby, jakby nie patrzeć :-P

Moje rozważania były czysto teoretyczne i ogólne, w żadnym stopniu nie wiązały się z tą konkretną książką (której zresztą jeszcze nie czytałam :oops: ).
Dabliu - 2008-07-29, 13:03
:
ASX76 napisał/a:
Dabliu napisał/a:


Pewien mędrzec powiedział - inteligentne osoby nigdy się nie nudzą :P

A co do Wolfa, to jego wysmakowany, niespieszny styl, po prostu nie jest dla każdego. To tak jak z kinem - jeden oszaleje na punkcie filmu Jarmusha, a inny na nim uśnie. W takim wypadku zawsze można obejrzeć wiecznie fajną Szklaną pułapkę ;)


Inteligentne osoby nigdy nie nadużywają słowa - "nigdy", szczególnie w tak szerokim spektrum... Rzeczywitość przeczy słowom pewnego mędrca, który najwidoczniej nie był taki mądry za jakiego uchodził/na jakiego wyglądał/za jakiego się uważał... :-P

Co do prozy Wolfe... Doceniam jej klasę, co nie zmienia faktu, że mnie również za bardzo nie wciąga. W każdym razie nie na tyle, żebym miał chęć przeczytać jeszcze raz.
Jak ma zachwycać, skoro nie zachwyca? ;)


Dlatego podałem kinowy przykład Jarmusha, myślę że trafny dosyć :-P Natomiast Szklana pułapka podoba się chyba każdemu, bo jak powiedział inny mędrzec - to po prostu zajebiście dobry film jest ;)

AM napisał/a:
Dabliu napisał/a:
Tyle że Cień kata nudną książką nijak nie jest. Wymaga skupienia i docenienia stylu, a to już insza inszość. A to, jak ją odbierzemy, zależy od zespołu cech czytelniczych, czyli własnej osoby, jakby nie patrzeć :-P


Ale docenieniu stylu i skupienia wymaga też odpowiedniego wieku i stażu czytelniczego; na pewnym etapie podobają się nam po prostu inne książki.

Nie należy zapominać również, że ludzie czytają fantastykę z różnych powodów. Dla niektórych jest ona substytutem literatury młodzieżowej, dla innych awanturniczo-przygodowej, a jescze dla innych romansu...


Dlatego nie lubię takich arbitralnych określeń, że jakaś książka jest nudna - no bo jakim aparatem krytycznym, poznawczym, wartościującym dysponuje czytelnik? Odpowiedź winna brzmieć - różnym. A skoro dodamy do tego także różne gusta, jasnym będzie, że o ile dana książka może nudzić konkretnego odbiorcę, czyni to raczej z powodu takiego a nie innego zespołu cech tego konkretnego czytelnika, a nie dlatego, że sama jest nudna :-)
Sunshine - 2008-07-29, 13:12
:
Dabliu napisał/a:
Sunshine napisał/a:
Wolfe jest nuuuudny! Prawie usnęłam w pociągu po 10 stronach wydania kieszonkowego. Takie jest moje zdanie

Pewien mędrzec powiedział - inteligentne osoby nigdy się nie nudzą

A co do Wolfa, to jego wysmakowany, niespieszny styl, po prostu nie jest dla każdego.


Inteligentne osoby nie silą się na złośliwość, Dabliu. :P

Owszem, Wolfe nie jest dla mnie. Nie lubię książek, których autor pisze tak, jakby nie miał na nie pomysłu :P . Książka ma mnie wciągnąc od pierwszej strony, wessać, sprawic że będę czytała w pociągu, w pracy, w wannie i przy jedzeniu (czego nie praktykuję raczej). Wolfe mnie nie wciąga. I daleko mi do twierdzenia że jest wysmakowany.
Toudisław - 2008-07-29, 13:20
:
Sunshine napisał/a:
Inteligentne osoby nie silą się na złośliwość, Dabliu. :P

Jak to nie? O_o Osoby inteligentne są właśnie złośliwe.
Sunshine napisał/a:
Nie lubię książek, których autor pisze tak, jakby nie miał na nie pomysłu :P

Sun ja rozumiem że może ci się Wolfe nie podobać. Mnie osobiście porwał średnio. Na razie mam za sobą dwa tomy, po których mam mieszane uczucia. Podobają mi się, ale nie czuję zachwytu. Jednak twierdzenie, że Wolfe nie miał pomysłu na książkę, to już bzdura, bo to widać od pierwszej strony. Lepiej napisz, że ten pomysł Ci się nie podobał a nie, że go nie było.
Sunshine napisał/a:
Książka ma mnie wciągnąc od pierwszej strony, wessać, sprawic że będę czytała w pociągu, w pracy, w wannie i przy jedzeniu

Nie każda książka wciąga od pierwszej strony, a te dobre robią to bardzo rzadko. Gnioty robią to częściej a potem mamy zawód.
Elektra - 2008-07-29, 13:58
:
Sunshine napisał/a:
Książka ma mnie wciągnąc od pierwszej strony, wessać, sprawic że będę czytała w pociągu, w pracy, w wannie i przy jedzeniu (czego nie praktykuję raczej).

Zaraz, zaraz, nie praktykujesz czytania przy jedzeniu, ale książka ma być taka, żebyś chciała wtedy czytać? To chyba jednak rzadko na takie trafiasz. ;) I do tego jeszcze od pierwszej strony ma wciągać...
Ł - 2008-07-29, 14:12
:
Może jestem dziwny ale rzadko kiedy przypadają mi do gustu książki których akcja jest tak wartka że przykuwa moją uwagę do książkowego tu i teraz, teraźniejszości i zmuszcza mnie do sunięcia równoległe z treścią. Wolę książki nad którymi trzeba trochę się pogimastykować, czasem cofnąć się nawet w tekście, a jednocześnie których konstrukcja umożliwa czytelnikowi samodzielne wyłapywanie i wiązanie pewnych treści w z przeszłości i próby przewidywania przyszłości niż takie "konsumpcyjne" (połknij informacje, przetraw, wydal - zapętlić) przykucie do teraźniejszości.
Tigana - 2008-07-29, 15:21
:
Skończyłem "Upadek królów" Gemmella i jestem pod wrażeniem. Trzeba przyznać, ze autor świetnie po domykał poszczególne wątki. Co do zgodności z poematem Homera - jest wszystko, ale nie do końca. Gorąco polecam.
Po epickiej fantasy chwila oddechu - "Cena krwi" Tanyii Huff. Prywatna detektyw rozwiązuje zagadki kryminalne do spółki z wampirem - może być ciekawe, ale rewelacji nie oczekuje.
p.s
Nie za dużo spamu w tym wątku?
Ł - 2008-07-29, 16:32
:
Tigana napisał/a:

Nie za dużo spamu w tym wątku?

Offtopic a spam to nie to samo. :P

Zabieram się tak wogóle do Nowego umysłu cesarza.
Liv - 2008-07-29, 17:02
:
Czytam "Perfekcyjną niedoskonałość". Pierwsze kilka stron mnie prawie, że zabiło xDDD Na szczęście, tak strasznie się nudziłam, że nie miałam innego wyboru jak czytać dalej i tak zanim się od książki oderwałam, byłam w połowie. ^^ Kilka rzeczy nadal jest dla mnie niejasnych, ale mam nadzieję, że to się zmieni. :mrgreen:
Tyraela - 2008-07-29, 18:16
:
Ł napisał/a:
Zabieram się tak wogóle do Nowego umysłu cesarza.

O ile pamiętam, to książka szalenie polecana przez mojego (nota bene zajebistego) fizyka - więc Łaku czekam na relację czy warto ;P
Tanit - 2008-07-30, 09:51
:
Właśnie skończyłam czytać 'Justynę czyli nieszczęścia cnoty' D.A.F. de Sade'a. Cóż, jest to książka zdecydowanie mniej subtelna niż 'Zbrodnie Miłości' (dwa opowiadania). Jednak mimo tych zbereźności, jest bogata w filozofię i religię. Bardzo dobry obraz tego co działo się w czasach markiza oraz paradoksy wynikające z cnoty. Nie na darmo powiadają że 'dobrymi chęciami, piekło wybrukowane' ;)

Jestem w trakcie 'Góry traw' Nan Huai-chin - czyli odskocznia w drugą stronę. Krótka, niemal broszurkowa książka o medytacji, chi, i osiągnięciu wewnętrznego ładu. Relacje przebywających na 'treningu' medytacji, wrażenia, ćwiczenia, porady. Świetna książka, którą śmiało mogę polecić każdemu ^_^

Hmm... trochę mi się odeszło od fantastyki o_O Ale już pożyczyłam 2 tom T. Canavan 'Nowicjuszka'. Zapewne zabiorę się za to już jutro :mrgreen:
Kamila - 2008-07-30, 16:36
:
'Pływ' Baxtera. Czyta się całkiem nieźle, chociaż nie wiem, czy wcześniej nie powinnam przeczytać "Tratwy", żeby było bardziej po kolei.
Elektra - 2008-07-31, 08:43
:
Ł napisał/a:
Może jestem dziwny ale rzadko kiedy przypadają mi do gustu książki których akcja jest tak wartka że przykuwa moją uwagę do książkowego tu i teraz, teraźniejszości i zmusza mnie do sunięcia równoległe z treścią. Wolę książki nad którymi trzeba trochę się pogimnastykować, czasem cofnąć się nawet w tekście, a jednocześnie których konstrukcja umożliwia czytelnikowi samodzielne wyłapywanie i wiązanie pewnych treści w z przeszłości i próby przewidywania przyszłości

Ja tam uważam, że są książki spełniające oba te wymagania. Mające wartką akcję (no dobra, każdy trochę inaczej tę akcję mierzy), a także zmuszające (czy może raczej zachęcające) do zastanowienia się, zatrzymania przy danym fragmencie, czy też cofnięcia.



Miałam zacząć czytać Ustrój świata, ale jednak The Gap into Ruin: This Day All Gods Die okazał się zbyt wciągający. Przekonałam się, że jednak można go ze sobą zabrać do komunikacji miejskiej, wystarczyła większa torebka. ;) Jak na razie ta część podoba mi się najbardziej. I teraz widzę, jak odmienny od reszty był Skok w konflikt, chociaż historia rozwija się całkiem płynnie przez wszystkie tomy.

Podoba mi się, że autor nie idzie na łatwiznę, nie proponuje prostych rozwiązań i często łapię się na zastanawianiu nad tym, jak wybrnie z danej sytuacji. Wciąż mnie zaskakuje.

No i ten angielski wydaje się coraz bardziej przystępny, mimo że wielu słów nie znam, a nawet nie znajduję w słowniku. ;)
Liv - 2008-07-31, 12:29
:
Skończyłam czytać Dukaja. Książka mi się bardzo podobała, choć pewne niejasności pozostały ...

btw. Teraz tytuł Beaty jest dla mnie jasny :mrgreen:

W bibliotece wypożyczyłam dwie książki Davida Gammella ; Wilki w Cieniu- pierwszy tom postapokaliptycznego cyklu Sipstrassi, oraz Legendy.
batou - 2008-08-01, 08:11
:
Czytam Ślepowidzenie Wattsa, a w zasadzie próbuję czytać. Chyba nie czytałem nigdy "twardszego" hard SF. Strasznie w tym wszystkim dużo nauki i widać, że Watts poświęcił sporo czasu na stworzenie jak najmocniej osadzonego w naukowych realiach świata. Fizykiem nie jestem, ale jakoś dobrze czyta mi się takie powieści. Jak na razie najbardziej mnie urzekł pomysł z nowym spojrzeniem na zaburzenie osobowości wielorakiej. Mocne to jest.
Z tym, że książkę musiałem odłożyć, bo mnie mały kryzys czytelniczy dopadł i nie potrafię się skupić na treści. Może w weekend dokończę, albo wezmę coś na odmóżdżenie ;)
Romulus - 2008-08-01, 08:19
:
Ja płynę przez "Małe, duże" Crowleya. Książka niemal poetycka, słusznie porównywana ze "Sto lat samotności" Marqueza, choć nie ma już takiego orzeźwiającego wpływu jak tamta powieść. Minąłem połowę i czuję się trochę nią zmęczony. Łatwo jest się nią przesycić. Ale wprowadza czytelnika w świat bardzo klimatyczny, urokliwy, fascynujący, zaczarowany, trochę romantyczny.

Czekam na paczuszkę ze ŚLEPOWIDZENIEM Wattsa z niecierpliwością. EMPIK ma ją przysłać po niedzieli. Do tego czasu skończę "Małe, Duże", chyba. To będzie miła odmiana rzucić się w hard sf.
Maeg - 2008-08-01, 17:25
:
Po przeczytaniu Hyperiona zabrałem się za Punkt Omega, Protasiuka. Książka na początku nie bardzo mnie zainteresowała, zaczynałem sobie wyrabiać dość nie pochlebne zdanie o niej, ale na szczęście teraz jest już lepiej. W między czasie uporałem się też z Drogą do Nidaros Andrzeja Pilipiuka ale o tym lepiej już nie wspominać. ;)
Tanit - 2008-08-02, 06:55
:
Wczoraj wpadłam w 'Nowicjuszkę' T. Canavan. stwierdziłam, że latem nie będę sobie głowy zawracać cięższymi książkami (a miałam w planie Nędzników--_-)

Ktoś wie kiedy ma się pojawić 3 tom :?:
Nieznany - 2008-08-02, 13:53
:
Tak około października, o ile dobrze pamiętam.


A ja czytam "Szalbierza" Łysiaka i jakoś mi to ciężko idzie.


Tanit napisał/a:
a miałam w planie Nędzników

Toż to lekusieńka książeczka jest. :badgrin:
Tigana - 2008-08-02, 16:42
:
Nieznany napisał/a:
Tanit napisał/a:
a miałam w planie Nędzników

Toż to lekusieńka książeczka jest. :badgrin:

Szczególnie dywagacje autora pisane obok głównej fabuły.

Skończyłem "Cenę krwi" Y. Huff - bardzo przeciętne czytadło w nie najlepszym tłumaczeniu. Przewidywalne, nudnawe, osadzone w słabo naszkicowanych realiach. teraz wezmę się za "Niespokojnych" Johna Connelley'ego. Charlie "Bird" Charlie znów ma pecha - wdeptuje w sprawę, która łączy zawodowego zabójcy, domniemanego pedofila i inne równie barwne kreatury. Będzie sie działo.
Romulus - 2008-08-02, 17:34
:
Przeczytałem "Małe, Duże" Crowleya. Podtrzymuję to, co napisałem wcześniej. To niezwykła książka: delikatnie oniryczna (i wcale mnie to nie drażniło), na pograniczu jawy i snu, napisana pięknym, plastycznym, obrazowym językiem. Trudno ją czasami zostawić nie doczytaną. Ale też wzbudza przesyt momentami i trzeba ją odłożyć. Taki mały paradoks.

Na swój sposób jest unikatowa. Pisałem na Katedrze, że na fantasy musiała mieć jakiś wpływ, bo nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że właśnie urban fantasy to takie pokłosie tej powieści. Były takie momenty, że - trudno to uchwycić słowami - miałem wrażenie, iż czytam własnie coś co było protoplastą tamtego gatunku. Nie wiem, na ile to trafne spostrzeżenie. Ale wrażenie to było bardzo silne.

"Małe, Duże" stanowi bez wątpienia arcydzieło. To mocne słowo, ale inne nie przychodzi mi do głowy. Tak dobrze napisanej fantasy nie czytałem od... nie wiem, od kiedy. Ale to powieść, która wykroczyła też poza ramy gatunku o czym świadczy fakt, iż jej promotorem był H. Bloom, znany i wpływowy amerykański krytyk, znawca, teoretyk (whatever..) literatury, profesor Yale.

A teraz Ślepowidzenie Wattsa - Shadowmage na Katedrze naprawdę podsycił mój apetyt, który i przed jego recenzją był już spory.
Tanit - 2008-08-02, 19:29
:
Tigana napisał/a:
Nieznany napisał/a:
Tanit napisał/a:
a miałam w planie Nędzników

Toż to lekusieńka książeczka jest. :badgrin:

Szczególnie dywagacje autora pisane obok głównej fabuły.


Miałam przyjemność poczytać pierwszego tomu kawałek w okresie Bożego Narodzenia. siedziałam w pracy, a że mało bachorów było to czytałam. Po 4 godzinach zaczęłam się kiwać o_O Czy to normalne?

'Nowicjuszka' Idzie bardzo szybko. Połowa książki pożarta. Muszę przyznać, że wkręciłam się w ten świat. Może nie jest to lektura super-wysokich lotów ale idealna dla młodego czytelnika. I jak na świat magów i czarów bardziej zaawansowana niż Harry Potter ;)
Nie ma jak pochłonąć 600 stron w weekendzik xP
Tyraela - 2008-08-04, 10:26
:
Wieki Światła były naprawdę dobre, lepsze od Domu Burz, więc idąc za ciosem (rzekomo) dobrych książek, zaczęłam w pociągu Diamentowy Wiek Stephensona. Nie powiem, żeby mnie rzucił na kolana, bo pierwsze ~50 stron to niestrawny bełkot i imo średnio potrzebne rozwlekanie zasad działania niektórych urządzeń, dalej też nie jest jakoś zajebiście ciekawie, ale to dopiero pierwsze 150 stron i mam szczerą nadzieję, że dalej już będzie tylko dużo, dużo lepiej.
Toudisław - 2008-08-04, 13:46
:
Tyraela napisał/a:
~50 stron to niestrawny bełkot i imo średnio potrzebne rozwlekanie zasad działania niektórych urządzeń, dalej też nie jest jakoś zajebiście ciekawie, ale to dopiero pierwsze 150 stron i mam szczerą nadzieję, że dalej już będzie tylko dużo, dużo lepiej.

Spokojnie. Myślę, że możne ci się spodobać. Ta książka nie ma jakoś bardzo wiele akcji, ale jest jak dla mnie fenomenalna. Liczę, że spodoba ci się główna bohaterka, bo to naprawdę fajna postać.
Skończyłem już "Siewcę Burz". Ta lekka miła lektura znudziła mnie niemiłosiernie. Nic ciekawego niestety tutaj nie znalazłem. Nawet w kategorii "przeczytaj, zapomnij" książka prezentuje się kiepsko. Język autora jest drętwy i bez polotu. Ciągle nasuwały mi się skojarzenia z FR. Fabularnie też cienko. Bo mamy elfy i magiczne miecze no i oczywiście cudownego wybrańca bogów ratującego świat. Od zera do bohatera to nie to co tygryski lubią najbardziej.

Czytam teraz "Lata ryżu i soli". Książkę czyta się raczej długo, bo nie dość, że gruba to wymaga skupienia i myślenia nad tekstem czytanym. Książka ciekawa i na pewno warta uwagi. To co prawda odważna globologia, ale zrobiona z głową.

Czytam też "Lewą rękę ciemności" U Le Guin. Dopiero zacząłem, ale jak na razie dość ciekawie. Szkoda tylko, że miała wypadek i wylądowała w wannie. xD
Beata - 2008-08-04, 19:47
:
Skończyłam Lód Dukaja (wrażenia przedstawiłam w wątku Dukajowym), teraz czytam Mileny Wójtowicz Wrota i Wrota 2, a potem przyjdzie czas na Ślepowidzenie Wattsa...

Najgorsze jest to, że nie nadążam z lekturą - stosy książek do przeczytania rosną - ta doba jakaś krótka taka... :-/
Procella - 2008-08-05, 08:40
:
Skończyłam "Mgły Avalonu" i teraz mam problem. Mam sporo książek czekających na swoją kolej, ale pewnie dziś albo jutro dotrze mi "Gra o tron" w oryginale, a tyle dobrego się o tym nasłuchałam, że będę chciała zacząć od razu... ale jak tu czekac bez książki? Pewnie sięgnę po "O miłości i innych demonach" Marqueza, bo to jest najcieńsze z tego, co mi zalega na półce i w razie czego nie opóźni zbytnio zabrania się za Martina.

Oprócz tego podczytuję sobie "w tle" "Bezmiar matematycznej wyobraźni", bo odczuwam braki wiedzy w tych kwestiach i mnie to boli. Całkiem fajnie, przystępnie zrobiona książka.
Maeg - 2008-08-05, 11:39
:
Skończyłem Ślepowidzenie Wattsa, następnego dnia skończyłem Punkt Omega Protasiuka. O tej książce jeszcze napiszę w inny wątku. Ale w kilku słowach. Pozytywne zaskoczenie, choć początek był trudny, a końcówka nie najlepsza. Jednak pomysł całkiem udany a i kilka ciekawszych momentów się znalazło. Jak na debiut książkowy całkiem, całkiem.
A teraz biorę się za trylogię marsjańską, czyli zaczynamy od Czerwonego Marsa, oczywiście Kim S. Robinson. To już będzie drugie czytanie ów wspaniałej książki. Ciekawe czy po skończeniu wciąż będę sobie tak chwalił tę pozycję. ;) Pewnie tak. :mrgreen:
Elektra - 2008-08-05, 16:47
:
Skończyłam Skoki Donaldsona, ale ciągle siedzą mi one w głowie. Ochłonęłam już co prawda, widzę trochę błędów, ale widzę też coraz więcej nawiązań do Pierścienia Nibelungów Wagnera, o czym autor wspominał w posłowiu w pierwszym tomie.

Nie potrafię się jakoś skoncentrować na innej lekturze. Zabrałam się w końcu za pierwszy tom Ustroju świata, na początku jest o Danielu, czyli to, co lubię, ale zupełnie mi nie idzie czytanie. Dwa dni i pięćdziesiąt stron. Cieniutko. >.< Za to mam jakąś taką ochotę na sf. I chyba dołączę do... pędu i pójdę sobie jutro kupić Ślepowidzenie. ;)
Tanit - 2008-08-05, 16:57
:
Po dniu przerwy udało mi się znaleźć 3 tom trylogii Czarnego Maga T. Canavan 'Wielki Mistrz'. Oczywiście po angielsku więc czytanie nieco potrwa ale się nie mogłam doczekać ^_^"

Po drodze: 'Okrucieństwa w nowożytnej Europie' Janusza Tazbira - jako lektura na sesję zimową ;)
batou - 2008-08-05, 19:30
:
Elektra napisał/a:
I chyba dołączę do... pędu i pójdę sobie jutro kupić Ślepowidzenie. ;)

Trafiona, jutro zatopiona :P

Zacząłem dziś pierwszy tom Żywego srebra i powoli wkręcam się w nowy klimat. Czytam Stephensona prawie chronologicznie, a i tak każda kolejna książka to spory przeskok i coś zupełnie nowego. Na razie jest dobrze co mnie cieszy tym bardziej, że podobno w kolejnych tomach jest jeszcze lepiej ;)
Tigana - 2008-08-05, 20:30
:
batou napisał/a:
Trafiona, jutro zatopiona :P

I znów zostanę jedynym opozycjonistą na forum :mrgreen: Chociaż akurat na tę ksiażke może sie skuszę - jak się pojawi w bibliotece.
"Niespokojni" skończeni - powieść dobra, ale mimo wszystko rozczarowująca. Przede wszystkim mało akcji - w poprzednich częściach trio Parker, Louis i Angel rozwalali średnio 20 gangsterów, a tutaj ani jednego. Nawet "czarny charakter" taki nijaki. Na dobrą sprawę powieść ratuje końcówka, która daje intrygujące widoki na przyszłość.
A co teraz? Dylemat - może Pratchett i jego "Potworny regiment"? Albo "Dzienny patrol" //mysli
MadMill - 2008-08-06, 16:20
:
Wgryzam się w Akwafortę K. J. Bishop. Jak na razie nie zauważyłem tego... hmm... zawiłego i dość pokręconego stylu. Powiem więcej, ze strony na stronę ta książka mi się podoba coraz bardziej - co potwierdza, że jest naprawdę dobra, bo czytam ją po świetnym Ślepowidzeniu, bałem się, że poczuję w pewnym momencie niedosyt, a na razie jest bardzo dobrze. ;)
Tigana - 2008-08-06, 17:56
:
MadMill napisał/a:
Powiem więcej, ze strony na stronę ta książka mi się podoba coraz bardziej - co potwierdza, że jest naprawdę dobra, bo czytam ją po świetnym Ślepowidzeniu, bałem się, że poczuję w pewnym momencie niedosyt, a na razie jest bardzo dobrze. ;)

Chwyciłbyś za najnowszego Pilipiuka to byś poczuł różnice :P Dobra - jak sie ma za duzo do wyboru to człowiek głupieje - dlatego ostatecznie zabrałem się za "Spowiedniczkę" Terry'ego G. Jest to niestety ostatni tom ostatecznej konfrontacji pomiędzy przedstawicielem ostatecznego prawa i sprawiedliwości Rysia (w prawym narożniku) i przedstawicielem ostatecznego zła i występku Jatagana (w lewym narożniku) Sędzią ringowym jest Kacha Spowiedniacha.
Romulus - 2008-08-06, 20:17
:
Zazdroszczę ci Tigana. Tak bardzo potrzebuję jakiś worek do bicia a Terry G., Największa Miernota Fantasy to mój ulubiony. Liczę, że biblioteka publiczna szybko zakupi to wiekopomne dzieło.

Czy już ktoś popełnił samobójstwo z żalu z powodu zakończenia tej serii najbardziej oszałamiającej fantasy "od czasu Tolkiena"?
Liv - 2008-08-06, 20:40
:
romulus napisał/a:
Zazdroszczę ci Tigana. Tak bardzo potrzebuję jakiś worek do bicia a Terry G., Największa Miernota Fantasy to mój ulubiony. Liczę, że biblioteka publiczna szybko zakupi to wiekopomne dzieło.

Czy już ktoś popełnił samobójstwo z żalu z powodu zakończenia tej serii najbardziej oszałamiającej fantasy "od czasu Tolkiena"?


//kas :mrgreen:

Podziwiam cię Tig, że dotrwałeś do samego końca ...

Dzisiaj wypożyczyłam Miasto pod skałą i zacznę czytać jak tylko skończę Fałszywy krok Kavy - IMO jej najgorszą powieść.
Uriel - 2008-08-06, 20:55
:
Aktualnie przerabiam sobie pierwszy tom Wojen wynurzonego świata - trochę sztampowe, ale czyta się przyjemnie. Czekam tylko na pojawienie się jakiegoś smoka - zdziwi mnie tylko jego brak ;)
Toudisław - 2008-08-06, 21:03
:
Skończyłem "lata Ryżu i Soli" Książka bardzo dobra. Szkoda tylko, że końcówka nieco psuje efekt całości. Autor już chyba nie miał pomysłu trochę ale i tak udało mu się wybrnąć z tego dość dobrze. Podumowując to ciekawa pozycja i sporo się z nien można nauczyć. Jak dla mnie zdecydowanie warta polecenia. Zabrakło pewnych szczegółów rozwoju cywilizacyjnego. Właściwie nie wiemy jak rozwijała się ekonomicznie a to na historie cywilizacji ma przecież ogromny wpływ. Wątek kobieco feministyczny za to udany. No może pod koniec Autor pewne rzeczy pokazywał już mniej subtelnie ale i tak fajnie.

Teraz czytam Ragnarok 1940 tom 2. Książka trzyma poziom Tomu 1 i jakoś nie zachwyca ale jest zdecydowanie więcej akcji. Jak na razie jest dobrze ale mam nadzieję na lepiej. w trakcie czytania tego tomu uświadamiam sobie jak wile zdążyłem zapomnieć.
Dabliu - 2008-08-06, 21:10
:
Próbowałem czytać "Noc blizn". Zachęcony pozytywnymi (na ogół) opiniami, oczekiwałem lekkiej, sympatycznej fantasy w ciekawej scenografii, lecz ostatecznie odbiłem się od "szkolnego" stylu, naiwnie skonstruowanych postaci i męczących jałowością dialogów. Gdybym dorwał tę książkę tak z dziesięć lat tamu, pewnie byłbym zachwycony pomysłami i klimatem, ale dziś po prostu nie jestem w stanie przebrnąć przez klasyczne, młodzieżowe fantasy, nawet z odświeżoną scenografią. Poległem po 60 stronach. Szkoda, bo sądziłem, że jeszcze potrafię czytać takie rzeczy :-(
Maeg - 2008-08-06, 21:46
:
Trochę mnie zasmuciłeś Dabliu, bo Noc blizn czeka w kolejce do przeczytania i miałem wobec niej pewne oczekiwania, może nie wielkie ale miała być to ciekawa i ze względu na pomysł niesztampowa lektura.

A ja miałem czytać Czerwonego Marsa ale dziś w ręce mi wpadł Dworzec Perdido i wiadomo już co będę czytał. Po kilku stronach mogę powiedzieć, że podoba mi się język jakim Mieville operuje, więc jak już przeczytam więcej niż kilkanaście stron.
Tigana - 2008-08-06, 22:13
:
romulus napisał/a:
Zazdroszczę ci Tigana.

Nie zazdrość - nie wiadomo czy czytanie tej książki nie okaże się udręką
romulus napisał/a:
Czy już ktoś popełnił samobójstwo z żalu z powodu zakończenia tej serii najbardziej oszałamiającej fantasy "od czasu Tolkiena"?

Zerknij tutaj Wezyr i Gasan zdążyli już ją przeczytać.I przeżyć.
Kamila - 2008-08-07, 00:48
:
Przygody z Baxterem ciąg dalszy, teraz "Wyprawa". Z braku czasu wolno idzie czytanie, ale książka, mimo że niezbyt lubię tzw "alternatywne wizje" czyli co by było gdyby coś kiedyś jednak stało się inaczej, to to mnie totalnie wciągnęło.
Elektra - 2008-08-07, 08:28
:
Coś mnie drażnił ostatnio Ustrój świata, zupełnie nie mogłam się rozczytać (taak, tyle czekania na zakończenie, odkładania czytania na później, a tutaj, jak już ma się w końcu ukazać ta ostatnia część, straciłam zapał i już jej tak nie wyczekuję... o.o).

Jako że nie mam ochoty zaczynać czytania następnej serii, sięgnęłam w końcu po Pieśń dla Arbonne Kaya. Chyba wreszcie nadeszła kolej na tę książkę. Przymierzałam się do niej zaraz po wydaniu, ale okazało się, że jednak musiała swoje odleżeć na półce. ;) No ale tym razem mi się podoba i powoli wkręcam się w kayowy styl z powolną akcją i pięknym językiem. ;)
Toudisław - 2008-08-07, 08:57
:
Dabliu napisał/a:
róbowałem czytać "Noc blizn". Zachęcony pozytywnymi (na ogół) opiniami,

No to trzeba było moją :P To ni jest zła książka tylko typowa i przewidywalna aż do bólu. Jakoś mnie nie ciągnie do następnych części ale się zobaczy
Elektra napisał/a:
Coś mnie drażnił ostatnio Ustrój świata, zupełnie nie mogłam się rozczytać

Ja też tak miałem. Spoko przeżyjesz 60 stron i z górki

Czytam Ragnarok i ten się rozkręca wiec jestem dobrej myśli. Do tego Lewa ręka ciemności która coraz bardziej mnie intryguje
Sunshine - 2008-08-07, 08:59
:
Co wy chcecie od Goodkinda? Nie jest taki zły. Czytałam pierwszy tom i napoczęłam drugi, ale z racji jego objętości i wagi nie mogłam go wozić w torebce, co zadecydowało o porzuceniu po 100 stronach, ale zamierzam wrócić. Nawet wzięłam udział w konkursie z Goodkindem - chciałabym wygrać ten cykl.



A do tematu - czytam "Dolinę koni" Jean Auel. Kiedys wpadł mi w ręce w bibliotece pierwszy tom jej cyklu "Dzieci ziemi" i wrażenia były jak najbardziej pozytywne. W pierwszym tomie, "Klanie niedźwiedzia jaskiniowego", autorka opisała świat pierwotnego plenienia, które przygarnia małą dziewczynkę, zupełnie od nich inną. Bardzo podobało mi sie nad wyraz realistyczne przedstawienie świata, ich animistycznych i totemistycznych wierzeń, ziołolecznictwa i obyczajów. W drugim tomie główna bohaterka, Ayla, wygnana z plemienia, wędruje samotnie w poszukiwaniu przedstawicieli rasy, do której należy. Więcej nie powiem, bo nie chcę nic zdradzać, a poza tym przeczytałam dopiero kilkanaście stron. ;)
Elektra - 2008-08-07, 09:17
:
Zielony napisał/a:
Ja też tak miałem. Spoko przeżyjesz 60 stron i z górki

Tja... utknęłam koło 85. ;P Nie chcę czytać tej książki na siłę, więc odłożyłam na później.
MadMill - 2008-08-07, 10:47
:
Sunshine napisał/a:
Co wy chcecie od Goodkinda? Nie jest taki zły.

Jest tragiczny, jeden z niewielu autorów których porzuciłem na poziomie pierwzszego tomu... a jak usłyszałem, że później tylko gorzej to ja dziękuję. :P

Zaawansowane stadium Akwaforty, jeszcze bardziej nie rozumiem kręcenia nosem. Bardzo dobra książka, styl, klimat, pomysłowość, wyobraźnia... aaaa ale fajnie. :P
Gand - 2008-08-07, 14:24
:
Kończę właśnie Zamieć Stephensona - zostało mi 40 stron. Bardzo dobra książka, chociaż nie porwała mnie aż tak, jak się spodziewałem. W każdym razie - robi naprawdę ultra pozytywne wrażenie i choć nie jest to książka mojego życia (nie jestem wielkim fanem S-F), to śmiało można polecić każdemu. ; )

W tzw. międzyczasie skończyłem jeszcze Dom Łańcuchów Eriksona i jestem bardzo zadowolony z kierunki, w jakim rozwija się MKP. Drugi tom po prostu pochłonąłem.
Beata - 2008-08-07, 19:19
:
Dziś zamierzam skończyć Obóz koncentracji Discha i już mam dylemat: zaczynać trylogię Bakkera czy też ponownie przeczytać Filary ziemi Folleta, a następnie jego Świat bez końca? Wprawdzie to nie jest żaden drugi tom, ani prosta kontynuacja, jednakowoż chyba wypadałoby od początku...
batou - 2008-08-08, 08:58
:
Czytam pierwszy tom Żywego srebra. Stephenson znów zmienił konwencję i chwilę mi zajęło wczucie się w klimat tej powieści. Wkręciłem się na dobre kiedy zaczął opisywać eksperymenty przeprowadzane przez Daniela i spółkę, a opis spotkania Towarzystwa Królewskiego mnie zabił :D
Mam przeczucie, że im dalej tym będzie lepiej, bo początek powieści Stephenson poświęca chyba głównie na opisanie świata i zależności między bohaterami. A jest co opisywać ;) Dziś pewnie skończę pierwszy tom i od razu zabieram się za kolejny.
Toudisław - 2008-08-08, 09:07
:
"Ragnarok" za mną a "Lewą rękę ciemności" czytam z doskoku. Sam "Ragnarok 1940" To przyzwoita pozycja. Ot, fajnie czytadło, książka akcji i typowa rozrywka. Nie bez wad niestety, ale mimo to warto. ;) Pewnie sięgnę po "Wojnę runów".

Wziąłem się za pożyczony "Dworzec Perdido". Jak na razie po kilku stronach trudno mi coś powiedzieć jednoznacznie, ale zaczyna się ciekawie i myślę, że wciągnie. Konwencja świata mnie zaskoczyła i coraz bardziej intryguje.

Cytat:

Metropolia Nowe Crobuzon to centralny punkt świata Bas-Lag. Ludzie, mutanty i niezwykłe obce rasy żyją tu obok siebie, w ponurym labiryncie walących się domów i wysokich kominów, w widłach rzek niosących tony zanieczyszczeń, pośród fabryk i hut pracujących dzień i noc. Od ponad tysiąca lat Parlament z pomocą brutalnej milicji sprawuje kontrolę nad społecznością robotników i artystów, szpiegów i żołnierzy, uczonych i magików, a także włóczęgów i prostytutek.
Lecz oto w Nowym Crobuzon pojawia się kaleki przybysz z mieszkiem pełnym złota i zleceniem, którego niepodobna wykonać. Za jego sprawą, choć bez jego udziału, miasto dostaje się w szpony niepojętego terroru, a losy milionów obywateli zależą od garstki renegatów…

Arlzermo - 2008-08-08, 10:29
:
Teraz męczę "Siewcę wiatru"... A ostrzegali mnie przed tym. To ja nieeeee, będę czytal, może mi się spodoba itp. No i masz... Nudne to jak cholera. --" Do tego bohaterowie z plastiku, i psychologia kuchenna autorki stosowana przy tworzeniu postaci. Super. :P Nie wiem jak wy, ale inne książki Kossakowskiej przynajmniej nie są tak bezczelnie gniotowate. ^^"
A w kolejce czeka II tom "Pana Lodowego Ogrodu" Grzędowicza.
elTadziko - 2008-08-08, 17:12
:
Dzisiaj skończyłem Jherega Stevena Brusta. Cóż mogę powiedzieć? Podobało mi się i to bardzo :P
Można powiedzieć, że opowiada historię zabójcy na zlecenie, a dokładniej jednego jego kontraktu. Podobał mi się sposób narracji - pierwszoosobowy.
Szybka i wartka akcja, intrygi, niespodziewane zwroty akcji i przede wszystkim humor - to największe zalety. Podobało mi się, że żarty nie były nachalne, ani jakieś niesmaczne. Nigdy nie miałem wrażenia, że autor na siłę wcisnął coś śmiesznego, wszystko do siebie pasowało :P
Ciekawy jest też świat, w którym rozgrywa się historia. Bardzo dobrze czytało mi się jego historię oraz nowe informacje o Domach. Sądzę jednak, że autor przesadził trochę z genezą istot na tym świecie (chodzi mi o eksperymenty ;) ).
Motta przed każdym rozdziałem dodają książce smaczku i są całkiem fajne. Ciekawostką jest też rozróżnienie magii od czarów.
Denerwowały mnie tylko angielskie, nieprzetłumaczone nazwy broni. Co stało na przeszkodzie przetłumaczyć Spellbreakera na chociażby Łamacza Zaklęć? A Pathfindera na Odnajdywacza Drogi? :P Ale to tylko niewielki minusik.
Ta książka to dla mnie bomba :P Ocenię ją zaraz na biblionetce na 6/6. Jeśli dalsze tomy stoją na podobnym poziomie to szkoda, że nie zostały wydane wszystkie części. Zaraz muszę upolować na Allegro te, które ukazały się w Polsce ;)
Kończąc, chciałbym dopisać, że rozbroiła mnie ostatnia scena w książce :P

A teraz czas skończyć "Świt czarnego słońca" Friedman, który tez mi się bardzo podoba ;)
Tigana - 2008-08-08, 19:51
:
Po 200 stronach "Spowiedniczki" dałem sobie chwile na odetchniecie. Póki co mało akcji, za to są długie i nudne rozmowy ciągnące się całymi stronami. Najsmutniejsze jest to, ze można je streścić w kilku zdaniach:

- Idź z Ryśkiem do łózka. Facet ma swoje potrzeby, a ty jesteś ładna, młoda i umiesz czarować.
- Nie. Nie godnam ran jego całować.

U Godkinda zajmuje to około 6-8 stron :P

Korzystajac z dzisiejszej premiery nabyłem najnowszego Mordimera "Płomień i krzyż". Fajne.
elTadziko - 2008-08-09, 13:15
:
Skończyłem właśnie "Świt czarnego słońca" C. S. Friedman. Książkę tą wygrałem na Katedrze z czego bardzo się cieszę :)) I tak miałem zamiar po nią sięgnąć, ale w dalszej przyszłości, a tak miałem okazję ją teraz przeczytać.
Podobał mi się świat stworzony przez autorkę oraz jego historia. Z chęcią poznawałem prawa rządzące ta planetą oraz to, jak ludzie się na niej znaleźli. Bardzo interesował mnie też wątek Proroka (mam nadzieję, że w dalszych częściach też będzie co nieco o jego przeszłości).
Samej fabuły nie opisuję, bo książka jest już raczej na tyle znana, że każdy zainteresowany mógł sobie przybliżyć treść tej książki. Dodam tylko, że mi się podobała, stała na bardzo przyzwoitym poziomie. Tylko trochę mnie denerwowało wpychanie dwóch głównych bohaterów w niebezpieczeństwa, a gdy już mieli umrzeć, nagłe ich ratowanie... Ale cóż - wiadome było, że autorka nie uśmierci głównych postaci, ale w takim razie mogła trochę złagodzić te niebezpieczeństwa :P
Fajne jest też to, że z jednej strony książka jest po trosze zamkniętą całością - wątek Ciani został rozwiązany, a z drugiej wskazuje na drugi tom i pokazuje w która stronę potoczą się dalsze losy bohaterów ;) Na pewno niedługo kupię dalsze tomy (mam nadzieję, że będzie promocja świąteczna :P ).
Ocena ode mnie to 5/6. Książka fajna, ale nie genialna ;)

A teraz do czytania został mi tylko Ludlum, na którego na razie nie mam ochoty :/
Romulus - 2008-08-09, 14:05
:
Po dzisiejszej wizycie w bibliotece miejskiej: Najemnik Iaina Banksa i Święty płomień Bruce'a Sterlinga. Rzut monetą kazał wybrać do czytania na początek NAJEMNIKA. Byle do wtorku, wtedy już będzie 3 tom USTROJU ŚWIATA w moich rękach...
Liv - 2008-08-09, 14:26
:
Ja również liczę na promocję świąteczną w MAG'u ;) Wczoraj skończyłam czytać pierwszy tom W.J. Williamsa i mam zamiar sięgnąć po dalsze części Upadku imperium strachu jak tylko fundusze na to pozwolą.
Momentami miałam dość technicznych opisów, ale ogólnie książkę oceniam pozytywnie.
Romulus - 2008-08-09, 15:30
:
Warto kupić Williamsa? To jeden z moich wielkich znaków zapytania. Z czym to można zjeść ? :)
MadMill - 2008-08-09, 16:07
:
Czytam Ustrój Świata tom 1. Jak mi ciężko się przestawić, w ogóle akcja jest bardzo powolna na początku - już jakieś 100 stron - i ciężko się wgryźć mi w książkę. Nie oznacza to, ze jest słaba, co to to nie. Stephenson znowu trzyma poziom - trochę to nudne się zaczyna robić, nie? Jednak ostatnio przeczytane książki pozostawiły ślad w mojej pamięci, co cóż w pewnym momencie jak przełamię "barierę" to dokończę Cykl Barokowy szybciutko, ale na razie idzie jak po grudzie. ;)
Liv - 2008-08-09, 16:30
:
romulus napisał/a:
Warto kupić Williamsa? To jeden z moich wielkich znaków zapytania. Z czym to można zjeść ? :)


IMHO tak. Książka jest sprawnie napisana, przez co czyta się ją bardzo szybko i bez większych komplikacji - jak wspominałam, jedynie wywody techniczne mnie raziły.
Zdecydowanie lepsze od Honoru H.
Williams stworzył bogaty (przede wszystkim dobrze opisany) świat z żywymi postaciami, które nie boją się podejmować - często - trudnych decyzji. Praxis skupia się na ostatnich dniach Shaa- istocie rządzącej Imperium, która postanawia popełnić samobójstwo - strukturze wojskowej, ukazuje podziały polityczne i społeczne ...

Nie czytałam wiele książek z gatunku space opery, czy military science fiction więc za znawcę uchodzić nie mogę :mrgreen:
Arlzermo - 2008-08-09, 16:39
:
Ha! A ja "nie-beletrystycznie"!
Dopadłem i zatonąłem w podręczniku do Neuroshimy. ^^" No cudeńko. Już od dawna miałem ochotę na jakiegoś postapokaliptyka i akurat to mi spadło niemalże z nieba. Podobno najważniejsze jest pierwsze wrażenie, a jak tylko otworzyłem podręcznik to pierwszym co dostrzegłem była umiejętność "Doktor Quinn". :D Od razu wiedziałem, że polubię ten system. :) Zatem chwilowo inne książki poszły na bok.
Elektra - 2008-08-09, 16:53
:
romulus napisał/a:
Warto kupić Williamsa? To jeden z moich wielkich znaków zapytania. Z czym to można zjeść ?


Tutaj odpowiedź AM-a na takie samo moje pytanie. :)
batou - 2008-08-09, 19:12
:
Skończyłem pierwszy tom Żywego srebra Neala Stephensona. Trochę ciężko się było "wbić" w tę książkę, może z tych samych powodów, o których pisze Mad. Może nie warto tego mieszać z UW. Ale w końcu się udało i jestem bardzo zadowolony z kolejnej odsłony talentu tego pisarza :) Od razu zacząłem czytać drugi tom i jest jeszcze lepiej. Przygody Jack'a podczas odsieczy wiedeńskiej po prostu kładą na łopatki :D Naprawdę zapowiada się kawał dobrej literatury i spodziewam się go szybko wciągnąć ;)

PS. Zaczynam rozumieć ludzi, którzy mówią, że nie wiedzą co będą czytać jak się im skończą książki Stephensona ;)
Tigana - 2008-08-09, 19:44
:
batou napisał/a:
PS. Zaczynam rozumieć ludzi, którzy mówią, że nie wiedzą co będą czytać jak się im skończą książki Stephensona ;)

Nie czytałbyś to nie miałbyś takich problemów. Ja nie mam :mrgreen:
Piekara skończony - dobra książka, fajnie wtapiająca sie w sam cykl, ale nieco inna. Przede wszystkim autor zrezygnował z narracji pierwszoosobowej, a sam główny bohater jest o wiele ciekawszy od Mordimera. No i Piekara umiejętnie ujawnia jedne tajemnice, a jednocześnie tworzy następne. Czekam na kolejny tom.
A teraz back to "Spowiedniczka" --_-
batou - 2008-08-09, 20:30
:
Tigana napisał/a:
Nie czytałbyś to nie miałbyś takich problemów. Ja nie mam :mrgreen:

Wolę mieć takie problemy niż z premedytacją zawężać sobie horyzonty :P
Tigana - 2008-08-09, 20:43
:
batou napisał/a:
Wolę mieć takie problemy niż z premedytacją zawężać sobie horyzonty :P

Ujmę to w ten sposób - omijając Stephensona szerokim łukiem specjalnie nie czuje żebym zawężał sobie horyzonty - czytam to co lubię i lubię to co czytam. I jestem szczęśliwy. Nie widzę sensu i potrzeby, o ile nie muszę, ślęczenia nad książką, która mi nie leży. Ja osobiscie gratuluje tobie i wielu innym samozaparcia i przeczytania całego "cyklu barokowego" czy Eriksona. U mnie obaj panowie już dawno są skreśleni. Być może jak nie będę miał już kompletnie nic do czytania to sięgnę po DW czy "Zamieć", ale patrząc na stosy zaległości to bardzo odległa pieśń.
batou - 2008-08-09, 20:59
:
Spoko, to tak półżartem z tymi horyzontami ;)

Tigana napisał/a:
Ja osobiscie gratuluje tobie i wielu innym samozaparcia i przeczytania całego "cyklu barokowego"

Jeszcze się wstrzymaj z gratulacjami, bo przy drugim tomie Żywego srebra jestem ;) Spoko, rozumiem, że barokowy mógł Ci nie podejść, ale spróbuj DW, Zamieci, czy nawet Cryptonomiconu. Każda książka to jednak inny klimat i kompletnie inna historia. Moim zdaniem warto ;)
MadMill - 2008-08-09, 21:04
:
Tigana napisał/a:
Ja osobiscie gratuluje tobie i wielu innym samozaparcia i przeczytania całego "cyklu barokowego" czy Eriksona.

Ja Ci gratuluję przeczytania całego Goodkinda. :P Ten sam ciężki przypadek. :P

Tigana to nasz forumowy opozycjonista, cały czas idzie pod prąd. :D
Elektra - 2008-08-09, 21:27
:
Tigana napisał/a:
Nie widzę sensu i potrzeby, o ile nie muszę, ślęczenia nad książką, która mi nie leży. Ja osobiscie gratuluje tobie i wielu innym samozaparcia i przeczytania całego "cyklu barokowego" czy Eriksona.

Uważam, że tych wielu innych też nie musi ślęczeć nad Stephensonem i Eriksonem i są szczęśliwi, gdy czytają ich książki. Więc gratulacje tutaj są niepotrzebne. ; )

batou napisał/a:
ale spróbuj DW, Zamieci, czy nawet Cryptonomiconu. Każda książka to jednak inny klimat i kompletnie inna historia. Moim zdaniem warto

Nie tylko Twoim, ale takie polecanki nie mają sensu, my w kółko marudzimy, żeby nie oceniać całego Stephensona po 10 stronach Żywego srebra, a Tigana marudzi, że wie swoje. ;)
Kamila - 2008-08-09, 22:55
:
Skończyłam "Wyprawę" Baxtera ( jedno słowo: genialna). I zabrałam się w końcu za "Diamentowy Wiek" Stephensona. Jestem gdzieś w połowie... Jest nieźle, czyta się świetnie -jak wszystko Stephensona- ale mimo wszystko "Zamieć " chyba podobała mi się bardziej.

Ja Stephensona czytam dość nietypowo, bo jakieś 1,5- 2 lata temu przypadkiem wpadło mi w łapki Crypto (kompletnie nie znałam autora, wzięłam bo było najgrubsze w bibliotece na półkach z fantastyką, a chciałam coś na dłuższy wyjazd...) spodobało się, potem ktoś ( chyba batou ) mi przypomniał tego autora przy wznowieniach DW i Zamieci przez Isę... I się zainteresowałam. Dlatego jakiś czas temu była "Zamieć", teraz DW...a Cykl Barokowy czeka na swoja kolej na półce.
Maeg - 2008-08-09, 23:30
:
Gdybym podszedł do Cyklu Barokowego jak Tigana to pewnie też bym teraz w opozycji stał. Bo pamiętam, że pierwsze podejście skończyło się bardzo szybko. Nie mogłem się wgryźć w Żywe Srebro, jednak za drugim razem już popłynąłem, dałem się po prostu oczarować.

batou napisał/a:
Zaczynam rozumieć ludzi, którzy mówią, że nie wiedzą co będą czytać jak się im skończą książki Stephensona ;)


Dzień kiedy nadzieje taki moment będzie najgorszym dniem mojego życia. ;)

A teraz daje się powoli oczarować Mievillowi. Z każdym kolejnym rozdziałem jest coraz lepiej. A Dworzec Perdido coraz bardziej fascynuje.
Tigana - 2008-08-10, 23:02
:
Wykończyłem "Spowiedniczkę" :P Pierwsza połowa książki nuuuuuuuuuda, później trochę lepiej. W sumie była jedna fajna scena - rozruchy na stadionie spowodowane "drukowaniem" meczu - poczułem się jak w Polsce. W roli "Fryzjera" - Jatagan :P Później znów nuuuuuuuuuda. A najgorsze było ciągłe czytanie jakim to Ryś jest wspaniałym facetem i jak go wszyscy kochają i szanują :-x Nie wyszło też Goodkidowi zabijanie złych i sama końcówka - tak to nikt nie potrafił ich załatwić - aż nagle wszystko od ręki - fruuuuuuuuuuu. I żyli długo i szczęśliwie. //mur

teraz może w końcu wezmę się za "Potworny regiment" i w końcu się dowiem, o co z tym feminizmem chodzi. :mrgreen:
Nabu Nezzar - 2008-08-10, 23:35
:
Ja już równo półtora miesiąca spędzam w towarzystwie "Płaczu narodzonych" Barclaya. A mam ze sobą dopiero 260 stron. Dzienna średnia jest zatrważająco niska :-( Ale to wina pierwszych 150 - 200 stron książki, które były naprawdę nudne i monotonne. Ciężko było się skupić na więcej niż 10 stronach lektury. Z reguły czytałem w łóżku, więc szybko robiłem się senny i kończyłem czytanie. W dzień w ogóle mi się nie chciało czytać. Tylko, że przy naprawdę ciekawych książkach tego nie było. Na szczęście od jakichś 60 stron jest już lepiej. Nie rewelacyjnie, ale po prostu lepiej. Historia się rozwinęła, akcja poszła do przodu, autor już tak nie przynudza i nie zanudza. No i najwazniejsze do głosu dochodzi trio - wojna, polityka i intrygi. Ale nadal nie jest to to, co Naby lubią najbardziej. Jest jednak nieźle i da się czytać, nawet z niemałą przyjemnością. Myślę, że do końca sierpnia powinienem się uwinąć z lekturą. A chciałbym jak najszybciej bo na półce czeka naprawdę wieeele interesujących pozycji.
Jander - 2008-08-10, 23:59
:
Skończyłem dziś po raz drugi Welin. Zrozumiałem dużo więcej niż za pierwszym razem, choć w sumie miałem wrażenie, że czytam zupełnie inną książkę. Druga część dużo bardziej posiekana (na duncanowski sposób) od pierwszej, względnie zrozumiałej. I tak w gruncie rzeczy jeśli człowiek orientuje się w imionach/nazwiskach/przezwiskach, to łatwo jest się połapać, mając na uwadze, że czas w Welinie nie jest linią prostą. Jutro do pracy wezmę Atrament i na wszelki wypadek coś niebeletrystycznego, jeśli będę miał chwilowo dość trudnego stylu Duncana.
Tyraela - 2008-08-11, 20:46
:
Pomimo wielkiej sympatii do Grzędowicza (zarówno do osoby, jak i jego twórczości), pomimo najprawdziwszych szczerych chęci i dobrego nastawienia przez większą część książki, oznajmiam, że "Wypychacz Zwierząt" jest słaby. Po ponad połowie książki dochodzę do wniosku, że najlepsze opowiadania są te 10-cio stronicowe, reszta natomiast jakby pisana na jedno kopyto, pomysły jak z jednego worka (to wygląda jakby obejrzał jeden film, który go zainspirował i na tych fundamentach napisał kilka opowiadań). Nawet "Buran wieje z tamtej strony" - opowiadanie nagrodzone Sfinksem 2005 nie ratuje jakoś sytuacji. Do "Wilczej zamieci" jeszcze nie dotarłam ale mimo wszystko, najsłabsza pozycja Grzędowicza jaką czytałam do tej pory.
Tanit - 2008-08-11, 20:56
:
Wpadł mi w oko u koleżanki 'Upadek Lucyfera' W. Alec. Zwróciłam uwagę na niego zarówno ze względu na tematykę jak i diametralnie różne opinie. Jestem w połowie i nie jest źle. Początek (pierwsze 50 stron) był ciężki. Kilka scen jak pokłon aniołów przed człowiekiem czy Wygnanie z raju są dość ciekawie zinterpretowane.
Nie jest to lektura wysokich lotów aczkolwiek przyjemna. Jak na debiut z pewnością udana. Liczę, że autorka się rozkręci i dopracuje swój warsztat w kolejnych tomach Kronik Braci ;)
Elektra - 2008-08-13, 10:24
:
Czytam sobie pierwszy tom Troi Gemmella pt. Pan Srebrnego Łuku. I jest całkiem fajnie. Kiedyś próbowałam jedną książkę tego autora i zupełnie nie przypadła mi do gustu. No ale postanowiłam spróbować jeszcze raz, szczególnie, że opowieść trojańską zawsze lubiłam. Jak na razie nie podobają mi się tylko dwie rzeczy, opowiadanie przez Odyseusza historii, które powinny wydarzyć się później (czyli już po wojnie trojańskiej); drugim zgrzytem jest dla mnie pokazanie Agamemnona jako zupełnie złego. Może coś tam później jeszcze się zmieni, ale na razie gra główny czarny charakter. Nie podoba mi się to. Dla mnie ta postać nigdy nie była tak jednoznaczna
MadMill - 2008-08-13, 10:28
:
Czytam Ustrój świata tom 2. Tak, wreszcie przebrnąłem przez pierwszy, tak ostatnie 150 stron to jednym tchem przeczytałem. ;) No nie wiem co więcej napisać poza tym, ze jest super... Zaczyna mnie trochę tylko niepokoić to, że niedługo się cały cykl skończy, a ja będę trochę tęsknić za tymi bohaterami.

Acha, bym zapomniał... łiiii Londyn się hajcuje! xD
Tigana - 2008-08-13, 12:32
:
Skończyłem "Potworny regiment" - Pratchetta stan średnio-wyższy. Zabawna, ale i mądra książka o tym, że wojna to paskudna rzecz. A czy "feministyczna"? Kobiety radzą sobie u Pratchetta równie dobrze jak mężczyźni, a nawet lepiej i tyle.No i może byłoby lepeij gdyby dać im więcej możliwości. Az tyle i tylko tyle.

A teraz sie chwycę za przerażający thriller "Architekt" Keith Ablowa - czyli kolejna książkę z cyklu psychiatra sądowy vs psychopatyczny morderca. Oj będzie się działo.
Meheal Vermos - 2008-08-13, 12:52
:
Ja ostatnio przeczytałem Ognie na skałach. Taka trochę o niczym. Aleja zbytnio wielkich wymagań nie posiadam. Taka jest przynajmniej w moim uczuciu.
Teraz poluje na coś z Angel Fantasy. Albo w ogóle coś z aniołami. Macie coś godnego polecenia?
Tigana - 2008-08-13, 12:55
:
Meheal Vermos napisał/a:
Macie coś godnego polecenia?

Kosssakowska, "Noc blizn" Cambell, antologia opowiadań "A.D XIII", "Kłamca" Ćwieka.
Ł - 2008-08-13, 15:10
:
Byłem se dzisaj w bibliotece i wypożyczyłem:
- Promieniowania - Ernst Jünger - czuje olbrzymi przymus poznania tego człowieka po przeczytaniu "Awanturniczego Serca" które okazało się jedną z najlepszych książek w moim krótkim życiu.
- Mimesis - Erich Auerbach - w ramach odhamiania i dokształcania.
- Ostatni Pan i Władca - Philip K. Dick -wziełem żeby mieć co czytać w drodze powrotnej z Biblioteki, jakoś tak się złożyło że przy kilku przeczytanych książkach Dicka, opowiadania nie czytałem żadnego.

Które będe dokłądnie w tej kolejności spożywał.
Tyraela - 2008-08-13, 15:24
:
"Siewca Burz" Tom Lloyd - kolejny biedny chłopczyk zauważony przez kolejnego wojownika o wysokiej pozycji zabrany na kolejny dwór gdzie znowu ma jakąś wyjątkową misję do spełnienia. Schemat za schematem i widać, że to debiut autora, czyta się dość ciężko i ciągle zaciskając kciuki brnę do przodu mając nadzieję, że jednak będzie coś ciekawszego.
Toudisław - 2008-08-13, 20:37
:
Tyraela napisał/a:
czyta się dość ciężko i ciągle zaciskając kciuki brnę do przodu mając nadzieję, że jednak będzie coś ciekawszego.

Nie będzie :P

A ja czytam dalej "Dworzec Perdido", który co prawda się rozkręcił, ale IMO stracił sporo klimatu na rzecz książki akcji. Jak na razie mam bardzo mieszane uczucia, bo książka dobra, ale spodziewałem się być rzucony na kolana, a tutaj po prostu dobra książka. Pomysł rzeczywiście fajny, ale nasuwają mi się skojarzenia z "Akwafortą" oraz z Stephensonem "Jack Pół pancerz"
Po za tym jestem w połowie i chętnie doczytam resztę.


Czytam też Adamsa "Restauracja na krańcu wszechświata", nie zachwyca mnie tak jak "Autostopem", ale i tak czyta się świetnie. :mrgreen:
Liv - 2008-08-14, 06:23
:
Skończyłam czytać Halfway to the Grave & One Foot in the Grave Jeaniene Frost.
O ile pierwszy tom mi się podobał - zwłaszcza przez sporą dawkę dobrego humoru, o tyle druga część cyklu Night Huntress całkowicie mnie rozczarowała.

Na wyjazd zabieram ze sobą Donaldsona ^^
Jachu - 2008-08-14, 10:50
:
Toudisław napisał/a:
Jak na razie mam bardzo mieszane uczucia, bo książka dobra, ale spodziewałem się być rzucony na kolana, a tutaj po prostu dobra książka.
Dziwne. Mnie ta książka rozłożyła na łopatki i wcisnęła w fotel. Po jej przeczytaniu czułem się jakby mnie ogromny walec przejechał... Ale jak już się wielokrotnie przekonałem, według tuzów tego forum mam strasznie wypaczony gust literacki 8)

Ja skończyłem dzisiaj trzeci tom cyklu rzymskiego autorstwa Colleen McCullough "Wybrańcy Fortuny". Kapitalna książka! I tylko pozostaje mi ostro kląć i przeklinać Zyska, że nie wydał czwartego tomu --_- Piąty tom został wydany przez Bellonę w dwóch częściach, ale i to nie rekompensuje braku na polskim rynku czwartego tomu :evil: Zwłaszcza, że właśnie czwarty tom opisywał kampanie galijskie Juliusza Cezara, przekroczenie Rubikonu i słynne "kości zostały rzucone"... Ehhh, ten fucking Zysk --_-

Dziś zaczynam kolejną powieść z czasów Rzymu - "Mur Hadriana" Williama Dietricha. Jest to ponoć powieść z dużym wątkiem romansu dziejącego się pod koniec IV wieku n.e., kiedy Cesarstwo Rzymskie chyli się już ku nieubłaganemu upadkowi...
Procella - 2008-08-14, 11:48
:
Przedzieram się przez "A Game Of Thrones" - pierwsze +/- 100 stron szło mi opornie, ale potem wciągnęło mnie na dobre. Zaraz zamawiam "A Clash Of Kings".

I mam problem, bo kolejnych części nie widzę, a nie chcę zmieniac języka w połowie cyklu :/
Jander - 2008-08-14, 11:55
:
A skąd zamawiasz?
Tanit - 2008-08-14, 12:22
:
Po dość długim odpoczynku od Jabłońskiego zabrałam się w końcu za 'Trupi korowód' ostatni tom cyklu 'gwiazda Wenus gwiazda Lucyfer'. Przyznam, że wystarczyło kilka stron i dobra muzyka by znowu się w to wdrożyć ;)

Po drodze męczę też dalej 'Okrucieństwa w nowożytnej Europie'. Jednak jako lektura wymaga nieco większego skupienia i zaznaczania istotnych fragmentów (czego nie lubię).
Procella - 2008-08-14, 15:24
:
Jander napisał/a:
A skąd zamawiasz?

Do tej pory z Allegro, ale problem już i tak nieaktualny, bo przed chwilą udało mi się znaleźć fajną księgarnię z książkami po angielsku.
Jander - 2008-08-14, 17:10
:
Którą? ;)
Bo właśnie ja cały Song of Ice and Fire dorwałem po internetowych księgarniach, z Allegro pod tym względem nie korzystałem nigdy.
Procella - 2008-08-14, 21:03
:
http://www.americanbookstore.pl
Toudisław - 2008-08-15, 22:56
:
jachu napisał/a:
Ale jak już się wielokrotnie przekonałem, według tuzów tego forum mam strasznie wypaczony gust literacki 8)

Nieżal się już nie żal :P Wielu się podobała

Skończyłem Dworzec Perdido. Końcówka bardzo mi się podobała. Jednak mimo iz książka jest naprawdę bardzo dobra to jak dla mnie nieco zepsuta zbyt mocnym wątkiem przygodowo sensacyjnym którzy przytłacza inne smaczki. Ilość raz i ustrój miasta świadczy dobrze o wyobraźni Autora.

Do tego skończyłem już drugi z pięciu tomów Trylogii Adamsa. Nie poruszyło mnie tak jak pierwszy ale tak czy siak to książka pełna humoru i kpiny. Wile odniesień do naszej rzeczywistości. WARTO

Kończę lewą rękę ciemności Ursuli i już nie wiem co czytać dalej ;)
elTadziko - 2008-08-16, 14:34
:
Skończyłem "Przeminęło z wiatrem". Na tę książkę zostałem namówiony przez siostrę i nie żałuję ;) Nie jest to wcale jakieś mdłe romansidło. Owszem jest ważny wątek miłosny, ale oprócz niego znajdują się też inne ważne wątki (wojna, rekonstrukcja, itp.). Opowieść podobała mi się bardzo - trzyma w napięciu, jest ciekawa, czasami wzruszająca, czasami dająca do myślenia, czasami nawet tragiczna. Książka mimo swej dużej objętości nie ma dłużyzn, ani żadnych ewidentnie niepotrzebnych wątków. Wszystko się zazębia. Wciągnęła mnie i szybko ją pochłonąłem.
Książka tez jest jakoby nowym spojrzeniem na temat wojny secesyjnej, niewolnictwa i Ku Klux Klanu. Pokazuje, że nie wszystko jest czarno-białe jak się nam mogło z początku wydawać.
Dla mnie bardzo dobra książka i rozumiem dlaczego zaliczana jest do klasyki :) Zaraz ocenię ją na Bilbionetce na 6/6 :P


Teraz zabieram się za drugi tom Vlada Taltosa - "Yendi" S. Brusta.
Nieznany - 2008-08-16, 20:54
:
Skończyłem "Sprawiedliwość owiec" Leonie Swan... fajne to było. :)

A biorę się za "Ewangelię według Afraniusza" Kiryła Yeskova (czy też Jeskowa, jak niektórzy wolą pisać). I sam jestem ciekaw, co z tego wyjdzie...
Tyraela - 2008-08-16, 21:27
:
Twardoch i jego "Obłęd rotmistrza von Egern" - wow, pierwsze opowiadanie jest super :mrgreen: czyta się naprawdę szybko (bo to jednak FS), ale przy tym jest cholernie ciekawie, Twardoch ma naprawdę dobry styl i całkiem niezłą wyobraźnię. Podobno to klasyka?
Toudisław - 2008-08-17, 16:19
:
Tyraela napisał/a:
Podobno to klasyka?

On ma swoich fanów. Ale w Fabryce sprzedawał się bardzo kiepsko bo można go był na Merlinie za 3 zl kupić XD ( no i twój jest z Merlina ;)



A ja skończyłem Admasa i Le Guin ;) obie książki bardzo dobre XD

Kończe czytać "Historię twojego życia" I jestem raczej zawiedziony. Opowiadania zupełnie mnie nie powaliły a niektóre znudziły. Chyba nastawiłem się na jakieś cuda a tutaj nic nadzwyczajnego.

Czytam teraz Krwiopijce Moora zobaczymy jak mi pójdzie XD
elTadziko - 2008-08-17, 16:33
:
A ja skończyłem "Yendi" S. Brusta. Jest to drugi tom Vlada Taltosa i niestety jest gorszy od tomu pierwszego... Ale tylko trochę :P Szczególnie początek odbiega poziomem - rwana akcja, powtarzające się opisy (typu: najpierw wszedł jeden, potem drugi, potem Vlad, potem ktoś inny...).
Ale od początku - fabuła koncentruje się wokół wydarzeń, które odbyły się przed pierwszym tomem. Dowiadujemy się jak Vlad zdobył teren i jak poznał swoją żonę. Ciekawe posunięcie, ale mam nadzieje, że dalsze tomy to już nie będzie przeszłość, bo chciałbym poznać dalsze losy Vlada, szczególnie jego historię po tym jak dowiedział się o swoim "pochodzeniu".
W książce dalej jest dobry humor, ale w pierwszym tomie był jednak trochę lepszy ;) Teraz często są kawały typu: "ile osób potrzeba do zrobienia czegośtam?" :P Oprócz tego są tez fajne odzywki jherega ;)
Jakby jednak nie patrzeć - jest to nadal kawał dobrej literatury rozrywkowej ;) Dla mnie 5/6. A jeśli kolejne tomy będą na podobnym poziomie, to będę naprawdę żałować tomów niewydanych Polsce...

Teraz zabieram się za "Cień kata" G. Wolfe'a.
Mogget - 2008-08-17, 20:23
:
elTadziko trzeciego tomu nie czytałem ale czwarty powinien Ci się podobać bardziej od drugiego ;)

Ja czytam obecnie "Potworny regiment" i jak to bywa z książkami Pratcheta podoba mi się.
Czytam również "Miliard lat przed końcem świata" Strugackich-przeczytałem połowę i gdy przeczytam potworny z pewnością dokończę.W kolejce czeka już "Hotel pod poległym alpinistą" zakupiony w ... supermarkecie :D
MadMill - 2008-08-17, 20:40
:
Zacząłem Cryptonomicon autorstwa Neala Stephensona. Dużo na razie powiedzieć nie można. Sporo oczekuje po tej książce i mam nadzieję się nie zawieść na niej. Od początku widać powiązania z Cyklem Barokowym.
Tyraela - 2008-08-17, 21:09
:
Toudisław napisał/a:
Ale w Fabryce sprzedawał się bardzo kiepsko bo można go był na Merlinie za 3 zl kupić

Nie wiem czemu, książka naprawdę dobra (oprócz ostatniego opowiadania) i czyta się z przyjemnością O.o

W każdym razie zaczęłam "Hyperiona" - pierwsze 50 stron nie porywa, ale jakoś nie mogłam się na razie na tym skupić. Jutro się do niego przysiądę porządnie i sprawdzę wasze ochy i achy :P
Tigana - 2008-08-17, 21:14
:
Toudisław napisał/a:
Czytam też Adamsa "Restauracja na krańcu wszechświata", nie zachwyca mnie tak jak "Autostopem", ale i tak czyta się świetnie. :mrgreen:

Troszkę to zawiłe jak dla mnie :P
Ja też czytam Adams, a dokładniej przeczytałem ostatni brakujący element tej trylogii w pięciu częściach czyli tom 1 :mrgreen: Z tego co pamiętam to poznałem cykl w następującej kolejności 3,4,5,2,1 i wszystko jasne - dostosowałem się do poziomu absurdu serwowanego w "Autostopu po Galaktyce" Książka dobra, chociaż część humoru jak dla mnie zbyt abstrakcyjna - najbardziej podobały mi sie same wpisy w "Przewodniku", a także wewnętrzne przeżycia Marvina. Kto czyta ten wie //mur
Nabu Nezzar - 2008-08-18, 08:08
:
Zrobiłem sobie przerwę i po przeczytaniu połowy, "Płacz narodzonych" poszedł na półkę. Niby fabuła ciekawa, ale jakoś ciężko i wolno się czyta tę książkę. Mam nadzieję, że wrócę do lektury po skończeniu obecnej książki, czyli "Apokalipsy według pana Jana" autorstwa Roberta J. Szmidta. Choć dopiero od wczoraj czytam, po lekturze kilkudziesięciu stron jest bardzo dobrze.
O czym to jest? Ano o tym, że...
Polska dwa lata po nuklearnym piekle. Świat ruin, gdzie pieczony szczur to nie lada przysmak, a włosy i gładka skóra znamionują wyklętych "Wybrańców", którym dane było dni zagłady przeczekać w przeciwatomowych schronach.
Pan Jan ma wizję. Supermocarstwowej Czwartej Rzeczpospolitej odbudowanej na zgliszczach wypalonej nuklearnym ogniem Europy. Do rządzonego przez niego żelazną ręką Wrocławia wjeżdżają pancerne kolumny "Wybrańców".
Doborowe oddziały stają przed tłumem skazanym na powolną śmierć od ran i promieniowania.
Rozpoczyna się podstępna gra, której stawka jest większa niż życie. Utopia staje się rzeczywistością, a rosnąca armia postnuklearnego dyktatora rozszerza granice Wolnego Miasta Wrocław.
Jednak na drodze do urzeczywistnienia planu podboju świata staje nie tylko niezależna Wielkopolska, ale i inny, kto wie, czy nie groźniejszy przeciwnik...

Toudisław - 2008-08-19, 06:45
:
Tigana napisał/a:
Troszkę to zawiłe jak dla mnie :P

Bo dla mine pierwszy tom to nie niedościgniony wzór. :)
Tyraela napisał/a:
Nie wiem czemu, książka naprawdę dobra

Ale czytelnikom FS nie podeszła. Wolą Pilipiuk ;P

Skończyłem już "krwiopijce" Bardzo fajna książeczka. Może nie jest to to samo co Baranek ale i tak czyta się dobrze i można się sporo pośmiać. Zaczynam co raz bardziej lubić Moora. Bo teraz biorę się za "Brudną robotę". po pierwszych 50 stronach jest ok ale coś mi się tu miej podoba. Jak by inna konwencja. Ocenie jak przeczytam całość.
Arlzermo - 2008-08-19, 19:59
:
"Religie świata" Tokarczyka. ^^"
Książkę w sumie wypożyczyłem przez przypadek. Polazłem do osiedlowej biblioteki, bo nie chciało mi się drałować do głównej, w poszukiwaniu literatury na temat buddyzmu. Od razu widać było, że babce nic nie udało sie znaleźć, ale za to zaczęła po kolei wymieniać ksiażki z dziedziny pokrewnej, a ja, jako wychowany i kulturalny człowiek( :P ), nie zwykłem przerywać więc... no z 10 minut wyliczanki zeszło. ^^" W końcu szybko rzuciłem "Wezmę tą!" i takim oto cudem trafiłem na obecnie wałkowany kawałek literatury.
Toudisław - 2008-08-21, 17:26
:
Skończyłem Brudną Robotę. Fajna książka ale Baranek podobał mi się bardziej. Jest IMO na poziomie krwiopijców.
Przeczytałem też "Epifania Wikarego Trzaski" Szczepana Twardocha. Dziwna książka. Gdybym nie wiedział ze Autor jest ślązakim to bym pomyślał że nigdy nie był na śląsku O_o . Styl fajny ale fabularne nie powala niestety :/

A teraz czytam Zahna i jego "nocny pociąg do Rigel" i ta książka jest na przemian naiwna i typowa do bólu. Zaczynam coraz mniej lubić tego autora :/
Soulforged - 2008-08-21, 19:43
:
Przebiłem się przez "Zapach Szkła" Ziemiańskiego (dzięki uprzejmości Prev`a który pożyczył mi to dzieło). Muszę powiedzieć że spodziewałem się czegoś nieco lepszego, ale nie byłem jakoś szczególnie zawiedziony, od kawał przyjemnego czytadła.

A teraz czytam coś co stanowiło moją ostatnią "zdobycz" z wyprawy do odległego sopockiego antykwariatu- dwie książki niejakiego W. Gołowaczewa (zna ktoś może, ja się pierwszy raz spotkałem) tj. "Wirus mroku" i "Wysłannik"- dwa tomy cyklu (teraz czytam t.2).
Dostałem za tak marne grosze że nie spodziewałem się niczego specjalnego... a tu miła niespodzianka, niby proste i przyjemne, ale wcale niegłupie i miejscami naprawdę pomysłowe.
Czyta się przyjemnie i bez oporu, ale poziom wg mnie trzyma naprawdę całkiem przyzwoity na swój sposób.
Liv - 2008-08-22, 16:00
:
Skończyłam czytać siódmą część przygód Sookie Stackhouse. Każda książka z tego cyklu miewa swoje lepsze i gorsze momenty, choć jedno jest pewne nikt poza Sookie nie jest bezpieczny - trupy ścielą się gęsto od pierwszego tomu, a i bohaterka ciągle jest narażona na niebezpieczeństwo z powodu jej talentu.
Największym plusem jest spora dawka humoru, minusem natomiast wracanie w każdym kolejnym tomie do akcji z poprzedniego - takie przypomnienie od autorki co się wydarzyło, kto jest kim i dlaczego , które zajmuje zbyt wiele stron i staje się irytujące.
Romulus - 2008-08-22, 17:26
:
Aktualnie pochłaniają mnie WYSPY Normana Daviesa. Mijam dopiero epokę Plantagenetów i początek wojny stuletniej. Nie wiedziałem, że przed najazdem Wilhelma Zdobywcy aż tyle się działo na Wyspach. Dynastyczne powiązania, spiski i walki o władzę obdzieliłyby fabułą kilka naprawdę ostrych powieści...
Jachu - 2008-08-22, 19:34
:
Ja dzisiaj zacząłem pozycję "Alezja 52 p.n.e." Tomasza Romanowskiego. Książka opisuje kampanię galijską Juliusza Cezara, kładąc nacisk na tytułowe zdobycie Alezji, schwytanie Wercyngetoryksa i ostateczne zdławienie oporu Gallów, co równało się przyłączeniem kolejnej prowincji do Rzymu...
Procella - 2008-08-22, 19:35
:
"Silmarillion", bo kiedyś w końcu trzeba :oops: oraz próbuję podejść do "The Once And Future King" White'a, bo ostatnio mam fazę na króla Artura i s-kę, ale jakoś nie mogę się rozczytać...

Poza tym chodzę po ścianach i wyję, bo mi "A Clash Of Kings" nie zdążyło przyjść przed weekendem a ja chcę wiedzieć, co było dalej //mur
elTadziko - 2008-08-23, 15:49
:
Przeczytałem "Cień kata" G. Wolfe'a i nie rozumiem narzekań niektórych osób. Wolfe ma bardzo fajny styl, dobrze się go czyta. Wciągnąłem się w historię Severiana, było nawet parę zaskakujących zwrotów akcji ^^ Szkoda tylko, że koniec jest tak urwany, bo nie mam na razie drugiego tomu, ale na pewno sięgnę po pozostałe części.
Intryguje mnie tylko jedna rzecz - po co Wolfe tak dużo miejsca poświęcił na opis tego "domu", w którym każde pomieszczenie było "z innego klimatu" i wędrówkę w nim po dżungli.
Dla mnie mocne 5/6 :P Ta książka ma przede wszystkim świetny nastrój, nie ma tu akcji gnającej na łeb, na szyję, tylko wszystko jest tak opisane "powoli" i z namysłem :) A nietypowy narrator też dodaje trochę smaczku - chce się od razu wiedzieć jak to się stało, że główny bohater został tym, kim jest teraz.

A co teraz przede mną? Chyba "Nie przeminęło z wiatrem"...
MadMill - 2008-08-23, 18:32
:
Czytam "Historię twojego życia" czyli zbiór opowiadań Teda Chianga wydany przez Solaris. Po pierwsze od samego początku nasunęła mi sie jedna myśl: "Czemu dopiero teraz czytam Chianga? Gdzie on się uchował wcześniej?". No naprawdę jestem pozytywnie zaskoczony, jak nie użyć słowa zachwycony. Zostały mi jeszcze 2 opowiadania, ale już zacząłem przekopywać cały pokój w poszukiwaniu jednego opka które było w Nowej Fantastyce, nie mogę znaleźć tego numeru, ale w końcu mam jeszcze wieczór i całą noc aby znaleźć, będę nieszczęśliwy jak się opowiadania skończą coś tak czuję. :P A! Polecam wszystkim! :mrgreen:
Tigana - 2008-08-23, 19:36
:
Jak zauważyłem pod koniec sierpnia zazwyczaj dopada mnie kryzys czytelniczy - nie inaczej było teraz. Od półtorej tygodnia szukałem wymówki żeby zabrać się za porządne czytanie. Czyżby trauma związana z końcem wakacji? W końcu chwyciłem na dobre "Architekta" Keitha Ablowa. Po 75 stronach standardowo - genialny psychol vs nie mniej genialny psychiatra. Zgadnijcie kto wygra --_-
BitterSweet - 2008-08-24, 11:28
:
A ja czytam teraz cztery książki na raz- której mi się zachce, za tę się chwytam xD
W sumie to jest tak, że na każdą jest odpowiednia pora dnia.
Rano (tak po przebudzeniu) "Rycerz" Wolfe'a- już teraz, na samym początku, wiem, że tego szybko nie przeczytam (nie ma to nic wspólnego z ilością stron, czy wielkością czcionki),
W trakcie przed obiadem albo w komunikacji miejskiej (xD) "Nigdziebądź"- naprawdę niezłe,
później (ale generalnie już na wykończeniu jestem) "Kiedy byłem dziełem sztuki" Erica-Emmanuela Schmitta (to ten od "Oskara i pani Róży")- polecam gorąco, czyta się szybko i przyjemnie (może to zasługa braku rozdziałów ;) ), mnóstwo mądrych zdań i koncepcji, utrzymane w nurcie quasi-filozoficznym : d,
oraz sławetni "Trzej muszkieterowie" do poduszki (wałkuję ich długo, bardzo długo).

Ordnung muss sein, liebe Kinder! :mrgreen:
batou - 2008-08-24, 13:27
:
Skończyłem wczoraj Prawiek i inne czasy Olgi Tokarczuk. Drugie zetknięcie z twórczością tej Pani po Annie In w grobowcach świata, która była taką uwspółcześnioną wariacją na temat mitologii sumeryjskiej. Prawiek... to książka zupełnie inna. Tak najkrócej pisząc Tokarczuk przedstawia nam losy mieszkańców fikcyjnej wsi Prawiek na przestrzeni praktycznie całego XX wieku. Książka bardzo, bardzo dobra :!:
Przemijanie, ludowość, rytm życia wyznaczany zmianami w przyrodzie i zmianami w ludziach. Małe i duże ludzkie szczęścia i nieszczęścia - prosta opowieść przesycona taką zwyczajnością, a jednocześnie motywująca do przemyśleń. Na dodatek Tokarczuk pisze naprawdę świetnie i po prostu bardzo dobrze się ją czyta. Polecam.

Teraz podobnie jak niejaki Mad czytam Historię twojego życia Chianga i po trzech opowiadaniach w sumie mogę się podpisać pod jego postem. Kawał cholernie dobrej fantastyki.
Toudisław - 2008-08-24, 15:12
:
batou napisał/a:
Teraz podobnie jak niejaki Mad czytam Historię twojego życia Chianga i po trzech opowiadaniach w sumie mogę się podpisać pod jego postem. Kawał cholernie dobrej fantastyki.

Ja jednak pod tym podpisać się nie mogę. Dla mnie te opowiadania były dziwne. Samo tytułowe nie co bez sensu i jak by autor nie był pewny o czym chce pisać. Całość zła nie była ale mnie nie powaliła i zachwytów chyba nie zrozumiem.


Zahna i jego "nocny pociąg do Rigel" mnie pokonały i poszły na półkę. Ta książka się kupy nie trzyma :/ Spodziewałem się czegoś zdecydowanie lepszego. Coś jak Obława na Ikarusa. Fajny kryminał Spece Opera. Niestety nic z tego
Czytam teraz "przeciwko wszystkim" Orbitowskiego i Urbaniaka. Książka ma swoje wady ale czyta się nieźle ;) Jak na razie fajna zagadka i fajna sceneria ;)
MadMill - 2008-08-24, 15:56
:
Toudisław napisał/a:
Ja jednak pod tym podpisać się nie mogę. Dla mnie te opowiadania były dziwne.

I to że są dziwne odbiera im możliwość bycia "kawałkiem cholernie dobrej fantastyki"? Oj nie sądzę.
Toudisław napisał/a:
Samo tytułowe nie co bez sensu i jak by autor nie był pewny o czym chce pisać.

Z tym się za to ja nie zgodzę, bo to opowiadanie jest przemyślane od pierwszej do ostatniej linijki, jedno wynika z drugiego, w dodatku mamy budowanie napięcia i wyjaśnienie parwdę mówiąc dopiero w ostatnim akapicie.

Jeszcze jedno opowiadanie ze zbioru przede mną.
batou - 2008-08-24, 16:26
:
MadMill napisał/a:
Toudisław napisał/a:
Samo tytułowe nie co bez sensu i jak by autor nie był pewny o czym chce pisać.

Z tym się za to ja nie zgodzę, bo to opowiadanie jest przemyślane od pierwszej do ostatniej linijki, jedno wynika z drugiego, w dodatku mamy budowanie napięcia i wyjaśnienie parwdę mówiąc dopiero w ostatnim akapicie.

Jasne, że przemyślane w najdrobniejszych detalach i skonstruowane tak, że pochłania się je z niecierpliwością czekając na finał. W ogóle wydaje mi się, że Chiang ślęczy nad tymi opowiadaniami i dopieszcza je bardzo długo. Zostały mi jeszcze dwa, a jak na razie najbardziej podobało się Zrozum.
Romulus - 2008-08-24, 19:01
:
Też czytałem ten zbiorek Chianga jakiś czas temu. Podobał mi się, ale nie zachwycił. Co lubię w tym autorze - nie ukrywa, że jest jeszcze rzemieślnikiem i dopiero się rozwija warsztatowo. Nie pisze bo doznał natchnienia, iskry boskiej, nie ma przesłania do zaniesienia ludowi. Reasumując: nie ukrywa swej twórczości za artystowską etykietką. Ale i tak zdziwiło mnie, że dostał Hugo za opowiadanie.
Jander - 2008-08-25, 23:03
:
Połowa Yiddish Policemen's Union za mną - to kryminał, więc rozwiązanie zagadki będzie pewnie pod sam koniec i będzie w tym tkwiła cała siła powieści, ale czyta się dosyć przyjemnie i szybko.
elTadziko - 2008-08-26, 11:05
:
Ostatnio czytałem "Nie przeminęło z wiatrem", czyli biografię Margaret Mitchell ;) Ksiązka zła nie jest, ale inaczej sobie wyobrażałem autorkę, która odniosła taki sukces ^^ Poza tym miała strasznie dziwną smierć, która stawia ją raczej w złym świetle :/ Ale ogólnie czytało się miło i szybko - 5/6 ;)
A teraz czas wziąć się za Brzezińską i "Letni deszcz. Kielich". Szkoda tylko, że nie pamiętam poprzednich tomów ^^
Toudisław - 2008-08-26, 16:54
:
MadMill napisał/a:
I to że są dziwne odbiera im możliwość bycia "kawałkiem cholernie dobrej fantastyki"? Oj nie sądzę.

Na mnie wrażenie nie zrobiły. Nasuwało mi się skojarzenie z Diaczemkami ale im to wychodzi lepiej. Zbiorek nie zły ale więcej niż 7+/10 nie dałbym.

"Przeciwko wszystkim" już za mną. Fajna ta książeczka. Ma swoje wady i niektóre rzeczy mnie irytowały ale czytało się fajnie. A z tego co wiem są Jeszce opka. Wie ktoś jakie i gdzie je można dopaść ?

A teraz czyta, "Linię Ognia" Tomasza Pacyńskiego. Fajny ten zbiorek. Pacyński używa dużo znanych tekstów i odwołań do popkultury, ale wychodzi mi to znakomicie. Prosta ale przyjemna lektura
Tigana - 2008-08-26, 17:09
:
Toudisław napisał/a:
A z tego co wiem są Jeszce opka. Wie ktoś jakie i gdzie je można dopaść ?

Póki co były wydane tylko na łamach SFFiH
Beata - 2008-08-27, 10:39
:
Właśnie skończyłam Życie na trzy psy Abigail Thomas. Na okładce napisano, że jest to książka wspomnieniowa. Może i tak - ale za to jak napisana! Jest sobie małżeństwo i mają psa. Mąż wychodzi z psem na spacer, pies nagle szarpie za smycz, urywa ją, mąż wpada za psem na jezdnię i zostaje potrącony przez samochód. W wyniku wypadku doznaje nieodwracalnego uszkodzenia mózgu. Tak zaczyna się ta historia. Ale nie jest to kronika procedur medycznych spisana przez spragnioną cudownego wyleczenia żonę, nie jest to historia rehabilitacji uwieńczonej sukcesem, ani też zapis boju o pieniądze z ubezpieczenia - to opowieść o tym, jak udało się Autorce (żonie) zaakceptować nową sytuację życiową, pogodzić się ze zmianą. Książka jest napisana pięknym językiem - opisy zywykłych, codziennych, koniecznych czynności przeplatają się z refleksjami narratorki. Autorka prowadzi czytelnika przez pięć lat swojego życia - opowiada o nowych psach, które zamieszkały w jej domu, o tym, jak zaczęła po latach ponownie używać samochodu, o koniecznej przeprowadzce, o pokonywaniu własnych lęków... a nade wszystko opowiada o drobiazgach, które tak naprawdę kształtują nasze życie, o sprawach, które były dla niej istotne. Najistotniejszą IMHO zaletą tej opowieści, jest to, że Autorka nie pcha się nachalnie ze swoimi wnioskami i przemyśleniami, przeciwnie - zostawia czytelnikowi przestrzeń na własne refleksje.

To po prostu dobra książka.
Tigana - 2008-08-27, 10:48
:
Zacząłem czytać "Dzienny patrol" Siergieja Ł. W sumie to powtórka z lektury, ale że nie za bardzo pamiętam całej intrygi, a recenzję napisać trzeba. Niby miało być głównie o Ciemnych, ale o ile mnie mózgownice nie zawodzi, to jedynie pierwsza część książki o tym traktuje. Potem znów Antom wchodzi do gry. Tak czy siak zapowiada się nieźle.
Arlzermo - 2008-08-27, 11:31
:
A u mnie powrót od Llosy czyli "Pantaleon i wizytantki". Poprzednia jego książka bardzo mi się spodobała i mam nadzieję, że ta conajmniej będzie podobna - świetny język, wartkie opisy oraz "refleksyjność" nienachalna czyli zostawione pole do popisu czytelnika. Facet po prostu wie jak pisać.
Procella - 2008-08-27, 11:51
:
Wczoraj przeczytałam "Jaskinię filozofów", najpopularniejszą chyba powieść Jose Carlosa Somozy - fajna zabawa literacka i dość pomysłowa forma. Jednak najbardziej z książek tego autora podobała mi się "Trzynasta dama" i "Jaskinia..." tego nie zmieniła, co nie znaczy, że nie polecam.

Teraz biorę się za "Clash of Kings", ale jestem dopiero przy prologu, więc za wiele do powiedzenia nie mam - mam nadzieję, że się nie rozczaruję, bo po pierwszej części oczekiwania mam spore.

A, i jeszcze sobie zamierzam w przerwach podczytywać "Byt i nicość" Sartre'a - ostatnio czuję, że pora na powrót do filozofii (stara miłość nie rdzewieje), a ta książka już od paru miesięcy kurzy mi się na półce.
Nabu Nezzar - 2008-08-28, 22:21
:
Skończyłem świetną "Apokalipsę według pana Jana" i zacząłem czytać "Zadanie goblina" autorstwa Jima C. Hines'a. Jest to heroic fantasy z przymrużeniem oka opowiadające o przygodach... goblina:P

W życiu wiele trzeba znieść, od sprzątania goblinich wygódek, poprzez syfne dyżury. Jednak udręka ta zda się rajem, gdy zostaniesz goblińskim zwiadowcą, który ostatnim przedśmiertnym wrzaskiem ostrzec ma innych o niebezpieczeństwie. A potem ciach! I koniec misji!
Misja raczej się nie udała, ale goblin Jig, zezując na czubek najbardziej ostrego narzędzia, jakie kiedykolwiek w niego wymierzono... poweselał. Uważają go za potwora! A przecież potwór to klasa wyżej niż "drobna niedogodność", do której to kategorii herosi zaliczali rodzaj goblini.
- Nawet płonący żywy trup ma swoje jasne strony - pomyślał Jig i przyznacie, że była to myśl godna uwiecznienia w przysłowiu.
Z lekko histeryzującym pająkiem na głowie i tępym jak pomyślunek ścierwojada nożem kuchennym za pazuchą, Jig wyrusza na spotkanie nieznanego. Tam, gdzie nigdy wcześniej nie dotarł żaden goblin. W towarzystwie, w którym absolutnie nie powinien się znaleźć. Po coś, co nigdy nie powinno zostać odkryte. I - jak było do przewidzenia - jest strzeżone przez coś absolutnie potwornego...

Dabliu - 2008-08-28, 22:34
:
Nabu Nezzar napisał/a:
zacząłem czytać "Zadanie goblina" autorstwa Jima C. Hines'a. Jest to heroic fantasy z przymrużeniem oka


...i specjalną dedykacją dla erpegowców :-)
Toudisław - 2008-08-29, 21:18
:
Skończyłem Pacyńskiego. Kusi mnie na Szatański Interes i pewnie za jakiś czas po niego sięgnę. To fajna rozrywkowa książeczka. Można się pośmiać.
Teraz czytam dwie pozycje na raz. Czyli "Sakrament" Cliva Barkera. To trochę dziwna książka. Czyta się ją raczej powoli ale robi się coraz ciekawej. Mamy fotografa który w stanie śpiączki przypomina sobie swoje dzieciństwo i szereg dziwnych wydarzeń z nim związanych. Styl Barkera jest specyficzny ale po pewnym czasie wchodzi w krew i już się nie można oderwać. Trudno tez tą książkę jasno zakwalifikować do jakiegoś gatunku.

Druga pozycja to "Ogon Diabła" J.A Zajdla To zbiór opowiadań. Tematycznie nie co innych innych niż te 5 słynnych powieści. Opowiadania się bardzo rożne. Niektóre naprawdę mną wstrząsnęły. Generalnie są dość krótkie co można uznać za ich zaletę. Bo absolutnie nie są przegadane. Jak dla mnie miodzio
Liv - 2008-08-30, 01:48
:
Dzisiaj zaczęłam czytać "Grobowy zmysł" Charlaine Harris. Lekka przyjemna książka, w sam raz na deszczowe popołudnie.
Główna bohaterka Harper, w dzieciństwie ulega wypadkowi na skutek, którego wyczuwa martwych. Wraz z bratem podróżują po całych Stanach oferując - za drobną zapłatą ; ] - swoje usługi.
Procella - 2008-08-30, 15:59
:
Do wciąż obrabianych rzeczy z poprzedniego wpisu (obie dobre, ale różne czynniki zewnętrzne mnie wciąż odrywają od czytania i skończyć nie mogę - zresztą objętościowo są to pozycje dość konkretne) dołączył szalenie sympatyczny zbiorek "Duchy na dachu" - groteskowe opowiadanka w wyborze Grońskiego i Marianowicza, zestaw nazwisk świetny - m.in. Brzechwa, Bursa, Dygat, Gałczyński, Grodzieńska, Iwaszkiewicz, Lem, Mrożek, Przybora, Tuwim, Zembaty - a to tylko mniej więcej jedna trzecia. W całości za jednym posiedzeniem przeczytać to ciężko (przynajmniej mnie), ale dawkowane po 2-3 teksty dziennie smakuje znakomicie.
Tigana - 2008-08-31, 00:08
:
Skończyłem "Dzienny Patrol" i tak kilka słów na gorąco. Dziwna, nierówna książka. Wyczuwa się, że pisało ją dwóch różnych autorów - zmiana narracji - 2x pierwszoosobowa, raz - trzecioosobowa, inne tempo. Brakowało mi trochę klimatu Moskwy, ale "Artek" też fajny. Za dużo scen - siedzi Inny i myśli (szczególnie 3 historia) a za mało spojrzenia na świat oczyma Ciemnych. Resztę w recenzji zamieszczę.
A teraz chyba Jacek Piekara i jego "Świat jest pełen chętnych suk" czyli zbiór opowiadań różniastych.
Elektra - 2008-08-31, 20:18
:
W czasie urlopu przeczytałam tylko jeden tom Ustroju świata Stephensona. //panda Jakoś zupełnie nie mogłam się skoncentrować, chociaż czasu na czytanie miałam masę. Kolejny raz wyszło, że na urlop, wakacje, czy jakieś podróże powinnam brać lżejsze książki (ale ja się ciągle upieram przy poważnych).

A teraz czytam, a wręcz pochłaniam, drugą część trylogii trojańskiej Gemmella pt. Tarcza gromu. Coraz więcej widać odstępstw od mitu, ale coraz mniej mi to przeszkadza. I ta opowieść coraz bardziej mi się podoba. Mam już pewne podejrzenia odnośnie zakończenia i ciekawa jestem, jak trafne się okażą
Tyraela - 2008-08-31, 20:37
:
"Sto dwadzieścia dni sodomy" Sadystycznego De Sade - książka poprzedzona stustronicową przedmową. Porządnie zrobioną, zawierającą lwią część informacji historycznych, filozoficznych, mnóstwo ciekawostek, nawet noty bibliograficzne. Jednak co z tego, skoro Matuszewski faszeruje swoje opracowanie taką ilością super inteligentnego słownictwa, że tego nie idzie czytać - ok, lubię wyżyny intelektualne, ale to już totalnie mnie zniechęca. Do tego pół książki to przypisy (sam główny utwór ma ich 600, + ponad 200 z owych właśnie opracowań), większość totalnie nieprzydatne (odsyłające do francuskojęzycznych utworów albo Banaszak i Matuszewski odsyłają do swoich własnych dzieł/opracowań XDDD), sprawia to, że muszę używać dwóch zakładek, niewygodne to po prostu - bo oczywiście owe przypisy muszą być rozsiane co rozdział, nie da się po prostu spojrzeć na koniec książki.
No i oczywiście wątek główny jak sama nazwa wskazuje, niekończący się seks w odbyt, do tego opisy porównujące odbyty do otworów klozetowych. Jak skończę tę książkę to chyba zachoruję xD
Jachu - 2008-08-31, 20:56
:
Tyraela napisał/a:
niekończący się seks w odbyt
Gdzieś czytałem wywiad z babeczką ginekologiem, która stwierdziła, że większość kobiet lubi seks w tyłek. A te które mówią, że nie lubią, jeszcze go nie próbowały :mrgreen:

Ale wróćmy może do głównego tematu tego wątku ;)

Dziś, a najpóźniej jutro rano, skończę "Alezję 52 p.n.e." Tomasza Romanowskiego. Książka bardzo dobra, ukazująca kulisy powstania Gallów pod wodzą Wercyngetoryksa i ostateczne zwycięstwo Juliusza Cezara...
Zaraz po zakończeniu tej pozycji sięgnę po prawdziwą klasykę. Pozycja należy do serii BIBLIOTEKA ANTYCZNA wydawnictwa Prószyński & S-ka - "Filipiki. Mowy przeciwko Markowi Antoniuszowi" autorstwa Cycerona, czyli najwybitniejszego rzymskiego mówcy i popularyzatora filozofii. Jest to czternaście mów wygłoszonych przeciwko Markowi Antoniuszowi w Senacie, które nawet dziś stanowią ideał publicystyki politycznej. Aż się marzy, aby polscy politycy potrafili choć w małym stopniu przemawiać na zblizonym do Cycerona poziomie... Ehhh... marzenie ściętej głowy ;)
Tigana - 2008-09-02, 17:59
:
Czapki z głów - facet przeczytał McIntosh bardzo dokładnie

Za mną lektura zbioru opowiadań "Świat jest pełen chętnych suk" <dzięki Toudi> Jacka Piekary. W sumie to mi poszło szybciej niż myślałem - okazało się, ze część opowiadań już czytałem w paru czasopismach. Ogólnie - nieźle aczkolwiek rewelacji brak. Widać, że autor ma ciekawe pomysły, ale z drugiej strony nie chce mu się ich dopracowywać np interesująco zapowiadające się "Wśród ludzi" to taki jednostrzałowiec mający porazić obrazoburczą końcówką. A szkoda. Niezła jest "Arachnofobia" i jej alternatywna wizja Polski oraz seria opowieści dziejących się na "Planecie Masek". Prawie wszystkie utwory cierpią na jedną, podstawową wadę - słaby styl. Ubogi, miejscami wręcz siermiężny. Ogólnie czytać się da, aczkolwiek bez fajerwerków - ot takie 6/10
Romulus - 2008-09-03, 09:22
:
Recenzja McIntosh bardzo mi się podobała :mrgreen: Choć i bez niej nie zamierzałem kupować.

Czytam sobie pierwszy tom Trylogii C. S. Friedman. Cały czas muszę się pilnować, aby nie zapomnieć, że powieść ta ma już z 18 lat i od tego czasu w fantasy wydarzyło się parę fajnych rzeczy, które mnie bardziej pociągają (Martin i Erikson, Gaiman). Póki co na kolana nie rzuca, ale książka jest dobrze napisana. Trochę mnie rozczarował po połowie pierwszego tomu ZŁY. Taki oczywisty. Ale lubię postać Łowcy - mam nadzieję, że nie będzie ufajniona w dalszych odsłonach.

Nie uprzedzam się, póki co, bo to dopiero połowa pierwszego tomu. W przyszłym tygodniu z racji krótkiego urlopiku w Księstwie Wielkopolskim mam zamiar przeczytac pozostałe dwa tomy. Choć, na wszelki wypadek zabiorę ze sobą LÓD Dukaja, który zamierzam przeczytać po raz drugi.
Toudisław - 2008-09-03, 15:45
:
Tyraela napisał/a:
"Sto dwadzieścia dni sodomy" Sadystycznego De Sade

Nałogowo kupowana a potem leki zawód .. Ale poczekaj na Juliette XD tam jest dopiero. Zakonie dyskutują z księdzem, co jest lepsze i wychodzi jednak że "Rznięcie w Dupe"
Tigana napisał/a:
Czapki z głów - facet przeczytał McIntosh bardzo dokładnie

Cześć jego pamięci //buu <zdejmuje czapkę nad grobem Podziwiam O_o


Ja czytam powoli acz sukcesywnie "Sakrament". Książkę czyta mi się nadal ciężko, ale dość dobrze. Mam nadzieję tylko, że dąży ona do jakiegoś konkretnego końca, a nie jest tylko gejowskim manifestem. Styl autora mi się znowu podoba, nawet jak fabuła ciut mniej.

Czytam tez "Czarną kompanię" Cooka. No i się zawiodłem, bo nie widzę tu świetnego stylu nie czarnego humoru. Porównanie Czarnej kompanii do Podpalaczy mostów to potwarz i bluźnierstwo. Książkę czyta mi się już coraz lepiej, ale początki były dość trudne. Jak dla mnie dobre czytadło. 6/10
Beata - 2008-09-03, 17:35
:
Toudisław napisał/a:
Czytam tez "Czarną kompanię" Cooka. No i się zawiodłem, bo nie widzę tu świetnego stylu nie czarnego humoru.

Apage! Nie bluźnij! :evil: Moim zdaniem Erikson czytał dzieje Czarnej Kompanii (pierwsza książka z tego cyklu ukazała się na "zachodzie" w 1984 roku) i paru rzeczy się od Cooka nauczył... :P
Tigana - 2008-09-03, 17:41
:
Beata napisał/a:
Moim zdaniem Erikson czytał dzieje Czarnej Kompanii (pierwsza książka z tego cyklu ukazała się na "zachodzie" w 1984 roku) i paru rzeczy się od Cooka nauczył... :P

Słyszałem, że Erikson kilkakrotnie przyznawał się do nawiązań do "Czarnej Kompanii" Zresztą poziom skomplikowania intrygi w ostatnich tomach cyklu jest porównywalny do MKP.
A ja teraz nic nie czytam tylko patrzę na półeczkę i zastanawiam się za co się wziąć.
Beata - 2008-09-03, 17:48
:
Tigana napisał/a:
Słyszałem, że Erikson kilkakrotnie przyznawał się do nawiązań do "Czarnej Kompanii"

Naprawdę? Ojej... no to teraz jestem zachwycona. :) Nikt nie będzie na mnie krzyczał, że sobie coś uroiłam... ;)
Elektra - 2008-09-03, 18:03
:
romulus napisał/a:
Recenzja McIntosh bardzo mi się podobała :mrgreen: Choć i bez niej nie zamierzałem kupować.

Mnie się też podoba i też nie zamierzam jej kupować. Ani nawet czytać. ;) Za to poszerzyłam moją wiedzę na temat kolorów włosów (nie pierwszy raz tłumacze tworzą 'truskawkowy blond' <-- co to do cholery za kolor? Poguglałam i okazało się, że to po naszemu rudo-blond). Taka mała dygresyjka. ;)

Toudi napisał/a:
Czytam tez "Czarną kompanię" Cooka. No i się zawiodłem, bo nie widzę tu świetnego stylu nie czarnego humoru. Porównanie Czarnej kompanii do Podpalaczy mostów to potwarz i bluźnierstwo. Książkę czyta mi się już coraz lepiej, ale początki były dość trudne. Jak dla mnie dobre czytadło. 6/10

Ile przeczytałeś, że już oceniasz? :> Trudno nie porównywać Podpalaczy do Kompanii (a nie odwrotnie), w końcu nie Erikson monopolu na nowe pomysły nie ma. ;) No i zgadzam się z Beatą i Tiganą. Zresztą... nawet w siódmym tomie MKP jest dedykacja dla Cooka. ;)

Ja czytam trzeci tom Troi, pt. Upadek królów. I mam mieszane uczucia. Po pierwsze, może jestem trochę przewrażliwiona, ale odczuwam zmianę tłumacza. Albo mniej staranną redakcję. Albo fakt, że jednak całą opowieść zebrała i dokończyła żona pisarza. W każdym razie nie czyta mi się tego już tak płynnie jak poprzednich tomów. Po drugie... mam złe przeczucia odnośnie zakończenia (wiem, że to idiotycznie brzmi ;) ), może nie tyle złe, co chciałabym, żeby skończyło się trochę inaczej niż powinno i niż mi się wydaje (ale liczę na to, że jeszcze zostanę czymś zaskoczona).
Toudisław - 2008-09-03, 18:11
:
Elektra napisał/a:
Ile przeczytałeś, że już oceniasz? :> Trudno nie porównywać Podpalaczy do Kompanii (a nie odwrotnie), w końcu nie Erikson monopolu na nowe pomysły nie ma.

Alez mnie nie chodzi o same jednostki. Tylko o poziom czarnego humory. Jasne że jednostki jako takie mogą się wydawać podobne. Ale postacie w Czarnej kompanie wydają mi się w większości bezbarwne. A przeczytałem 2/3 pierwszego tomu
Wezyr - 2008-09-03, 18:31
:
Toudisław napisał/a:
(...) Ale postacie w Czarnej kompanie wydają mi się w większości bezbarwne. A przeczytałem 2/3 pierwszego tomu


Skoro już 2/3, to można silić się o pierwsze oceny, zresztą dalej (w sensie kolejne tomy) jest już tylko gorzej, do trzeciego jeszcze się to w miarę trzyma kupy, później robi się z Czarnej Kompanii fabularny potworek z pewną nawiedzoną seksualnie boginią na czele, dla mnie bardzo ciężko strawny (staram się nie zostawiać cyklów niedokończonych), kompletnie inny od jakże wspaniałej MKP. Zresztą, Erikson otwarcie przyznaje, że inspirował się m.in. Czarną Kompanią, jednakże przebił Cook'a w każdym aspekcie.
Beata - 2008-09-03, 19:09
:
Elektra napisał/a:
Za to poszerzyłam moją wiedzę na temat kolorów włosów (nie pierwszy raz tłumacze tworzą 'truskawkowy blond' <-- co to do cholery za kolor? Poguglałam i okazało się, że to po naszemu rudo-blond).

Hihihi... jak ja lubię takie określenia... ten opis koloru jest piękny... mlask... mlask... (no co poradzę, że mam takie skojarzenia :P ). Już wiem, że tej pani książek nie kupię w życiu... no i te wyczyny tłumaczy... żeby człowieka jak cukrowo-marcepanową kukiełkę opisywać...
Romulus - 2008-09-03, 20:29
:
Truskawkowy blond... Czy tłumaczem jest kobieta? Bo tylko kobiety są w stanie widzieć, rozróżniać i nazywać w ten sposób kolory :mrgreen: Sorry za seksizm...

MOŻLIWY SPOILER ze "Świtu Czarnego Słońca"
Ech, wyczyściłem półkę w pracy z zaległości. Wrócę za tydzień znowu będzie się wszystko przewalało we wszystkie strony... I, najważniejsze, skończyłem czytać pierwszy tom C. S. Friedman. No proszę, pomyślałem: nie będzie tak źle. Już mi się wydawało, że ZŁY to strasznie uproszczony patałach. A tu sympatyczna siurpryza... Bo Zły to naprawdę kto inny i czy na pewno zły? Tak czy siak, pierwszy tom skończył się przyjemnie. Odpadła dwójka irytujących bohaterów, zostali ci "sympatyczni", akcja rozwinęła się szerokim wachlarzem, a przynajmniej tak się zapowiada. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Myślałem, że to diabelne ryzyko z mojej strony wydawać 100 zł na książki będące skrzyżowaniem fantasy i science fiction i to jeszcze pisane w 1991 r. W trakcie czytania uczucie to pogłębiało się. Ale zakończenie przyniosło bardzo miłe rozczarowanie. Na kolana nie padam, póki co. Ale wydaje mi się już, że nie będą to zmarnowane pieniądze.
Elektra - 2008-09-03, 20:39
:
romulus napisał/a:
Truskawkowy blond... Czy tłumaczem jest kobieta? Bo tylko kobiety są w stanie widzieć, rozróżniać i nazywać w ten sposób kolory :mrgreen: Sorry za seksizm...

Zależy, w którym to jest tomie, bo trzeci tłumaczył facet. ;) Ogólnie jest to dosłowne tłumaczenie zwrotu 'strawberry blond', może i w angielskim funkcjonuje takie określenie, ale w polskim nie bardzo. Tylko pewnie nikomu nie chciało się przyłożyć i nie pomyślał logicznie. ;)

romulus napisał/a:
Już mi się wydawało, że ZŁY to strasznie uproszczony patałach.

No właśnie ten ZŁY jest jednym z ciekawszych złych w fantasy. Pamiętam, że bardzo mi się podobało nakreślenie tej postaci (ale wolałam jednak tego DOBREGO, który też nie był tak do końca jednoznaczny i mdły), z tym, że serię czytałam z pięć lat temu i nie wiem, jakbym ich teraz odebrała.
Tyraela - 2008-09-03, 21:08
:
Po de Sade kolej na coś odprężającego - "Królikarnia" Guzka. Fabuła jest ciekawa (typowy urzędnik zaczyna widzieć postaci z Alicji w krainie czarów, które pomagają mu być nadczłowiekiem, być w kilku miejscach jednocześnie itp.). Tutaj najbardziej mnie bawi styl, takiego dobrze zapowiadającego się, ale niedoświadczonego pisarza (nie znam dotychczasowych dokonań tego autora xD). Dowcip jest często ucieszny, ale zdarzają się niewypały, dialogi średnie, ale jakoś się czyta i co najlepsze, wcale nie idzie to topornie xD
Toudisław - 2008-09-03, 21:15
:
Wezyr napisał/a:
Skoro już 2/3, to można silić się o pierwsze oceny, zresztą dalej (w sensie kolejne tomy) jest już tylko gorzej, do trzeciego jeszcze się to w miarę trzyma kupy, później robi się z Czarnej Kompanii fabularny potworek z pewną nawiedzoną seksualnie boginią na czele,

No to chyba na drugim tomie pozostanę i nie będe marnował kasy na następne. Dwa pierwsze kosztowały mnie i tak 26 zł :/
Tyraela napisał/a:
nie znam dotychczasowych dokonań tego autora xD

Znasz :P Bo czytałaś jakiego opowiadania a "Królikarnia" to jego pierwsza książka ;)
Dhuaine - 2008-09-04, 00:26
:
Elektra napisał/a:
Ogólnie jest to dosłowne tłumaczenie zwrotu 'strawberry blond', może i w angielskim funkcjonuje takie określenie, ale w polskim nie bardzo.

W angielskim jest to normalne określenie koloru włosów. Często funkcjonuje w ogóle bez "blond" i przez to wychodzą truskawkowe włosy ;) Nie pomyślałam, że tłumacz może przełożyć to dosłownie na polski. Brzmi genialnie XD

Nic nie czytam. --_- Tzn, nic z książek. Wkopałam się w recenzowanie fanfików i ludzie piszą szybciej niż czytam o_O
Romulus - 2008-09-05, 15:58
:
Drugi i trzeci tom C. S. Friedman trochę się przesuną w czasie z czytaniem, bo po wizycie w bibliotece przytaszczyłem do domu:
Dan Simmons "Terror", Paweł Kempczyński "Hekate", Jarosław Grzędowicz "Wypychacz zwierząt" - czyli ksiązki, których normalnie bym nie kupił. Zobaczymy ile czasu z nimi wytrzymam. Zwłaszcza z "Hekate", z której się kiedyś niemiłosiernie śmiałem na Katedrze (z powodu blurba).
Toudisław - 2008-09-06, 10:41
:
romulus napisał/a:
Dan Simmons "Terror", Paweł Kempczyński "Hekate", Jarosław Grzędowicz "Wypychacz zwierząt" - czyli ksiązki, których normalnie bym nie kupił

Terroru też ? :shock:


Ja nadal kończę Sakrament. Ale to ciężka książka i muszę poczytać coś innego czasem. Po zakończeniu Czarniej kompani która mnie nieco zawiodła bo nic specjalnego w niej nie widzę wiozłem się za Opuścić Los Raques. Dziwna ta książka i trochę trudno mi się połapać na początku o co dokładnie biega ale zaczyna mi się podobać ;)
Romulus - 2008-09-06, 10:43
:
TERROR idzie mi opornie na razie. Jeśli się do jutra nie wgryzę to sobie chyba odpuszczę. Trochę nie mój klimat. Choć już po tych kilkudziesięciu bez mała stronach widać, że Simmons "wgryzł" się w temat porządnie. Ale, nawet mimo to...
Jander - 2008-09-06, 12:51
:
Po skończeniu Kroków w Nieznane 2006 zabrałem się za Axis Roberta Charles Wilsona, kontynuację Spin - wiele napisać nie mogę, bo fabuła wynika bezpośrednio z zakończenia Spina. Autor szybko wprowadza bohaterów i zawiązuje z nimi akcję, więc czyta się szybko i bez zbędnych, długich opisów, czyli charakterystycznie jak u Wilsona.
Beata - 2008-09-07, 17:59
:
Czytałam sobie wczoraj wieczorem cichutko i spokojnie Amerykańskich bogów Gaimana i już zaczynałam "wsiąkać", aż tu nagle... przeczytałam tekst na stronie 113, przewróciłam kartkę, a tam - zamiast strony 114 i 115 - pusto. Patrzę dalej - strona 116 i 117 jest, następnych dwóch stron nie ma, kolejne są, znowu nie ma...

O rany, jak się zdenerwowałam! :evil:

Wiem, że wymienią mi książkę bez żadnej łaski - i nie to mnie zezłościło. Wkurzyłam się, bo musiałam przerwać lekturę - przecież nie jestem aż taką fanką łamigłówek - a tam mogło być coś wstrząsająco istotnego...

I dlatego wczoraj, w środku nocy, zaczęłam lekturę pierwszego tomu Mrocznych materii Philipa Pullmana.
Tigana - 2008-09-08, 12:03
:
Przeczytałem 2 tom "Nowych przygód Mikołajka" - według mnie dużo słabsze od poprzedniej części. Może mi się przejadło, a może utwory wyjęte z dolnej szuflady biurka nie powinny zobaczyć światła dziennego? Najlepsze kawałki to te o pastowaniu, szklarzu, graniu w kulki i robieniu zakupów. W większości niestety brakuje zabawnej puenty i są takie nijakie.

A teraz Gaiman.
Elektra - 2008-09-08, 21:08
:
Zaczęłam wczoraj czytać Hominidów R. Sawyera, pierwszy tom trylogii pt. Neandertalska paralaksa. I wygląda na to, że dzisiaj ich skończę. Ależ to się fajnie czyta, nie można się oderwać.
W pewnym kanadyjskim laboratorium, zajmującym się neutrinami pojawia się nagle pewien człowiek. Wydaje się, że wziął się znikąd, uszkadzając detektor i omal nie tracąc życia. Po przeprowadzeniu kilku badań okazuje się, że wcale nie jest człowiekiem, tylko neandertalczykiem. Ale przecież oni wyginęli około 30 tys lat temu...

Obserwowanie naszego świata oczami przybysza jest całkiem interesujące, chociaż nasze wady i problemy gnębiące świat są nieco przerysowane. Tak samo interesujące jest obserwowanie tego drugiego świata (czy też tej drugiej rzeczywistości), w którym homo sapiens wyginął, a gatunkiem dominującym został homo neanderthalensis. Ciekawie przedstawione są wyniki odkryć dotyczących naszego 'kuzyna' i hipotez o jego życiu i zniknięciu. Może i czasem idzie autor po linii najmniejszego oporu, ale jak już wspominałam, czyta się to bardzo dobrze.
red91 - 2008-09-10, 17:17
:
Andrzej Pilipiuk - "2586 kroków"

Pan Andrzej posiada bardzo przyciągający, plastyczny język, który wraz z ciekawymi pomysłami, oraz niewymuszonym, naturalnym humorem potrafi przykuć na kilka bardzo długich godzin. Polecam całym sercem!
Elektra - 2008-09-10, 18:23
:
Po Hominidach przyszła kolej na Ludzi, których akcja zaczyna się prawie w momencie zakończenia pierwszej części. Jakoś fabuła nie robi już takiego wrażenia, ale wciąż jest interesująca, chociaż zbyt wiele jest elementów antywojennych i dotyczących ochrony środowiska. W każdym razie czyta się dobrze i po następny tom też mam zamiar sięgnąć.
Tyraela - 2008-09-11, 19:57
:
^ Zgadzam się z Red91, Kroki są najlepszą pozycją Pilipiuka jaką czytałam.

Tymczasem ja po "Obozie Koncentracji" (swoją drogą fantastycznym, moją opinię o książce można przeczytać na biblionetce), staram się czytać "Armaged-dom" Diaczenków i jak na razie jakoś brak motywacji, to chyba znaczy, że nie przykuwa. Cykliczna apokalipsa, kto w ogóle wpada na te pomysły xD
Tigana - 2008-09-11, 21:58
:
W ramach nadrabiania czytelniczych zaległości wziąłem się za "Magiczny statek" Robin Hobb - kiedyś nie mogłem sie doczekać na te książkę, teraz czytam, ale bez większej satysfakcji. Widać, ze się człowiek starzeje <ewentualnie zmienia mu się gust>
Zła - 2008-09-12, 07:36
:
Jestem teraz we Wrocławiu i wczoraj Metz, żebym dała jej spokój i nie domagała się dostępu do kompa pokazała mi komiksy pożyczone od Tigany... :shock: Wiedziała skubana co robi :)) Wczoraj zapoznałam się z Lucyferem, przewrotnie zaczęłam od drugiego zeszytu... Tak mi się złapało xD Dzisiaj drugi zeszyt, czyli pierwszy.
Toudisław - 2008-09-12, 07:47
:
Tyraela napisał/a:
Zgadzam się z Red91, Kroki są najlepszą pozycją Pilipiuka jaką czytałam.

A Dużo tego czytałaś ? Jak się podoła kaszanka z psa

Ja praktycznie kończę Sakrament. Ostatnie strony jednak jakoś niechcą mi wchodzić do głowy bo czytam z prędkością 3 dziennie. Tak czy siak ksiązka ciekawe ale nie powala. Jak w przypadku Historii pana B dobry styl i przeciętna momentami fabuła.

Zacząłem czytać "Na ziemi niczyjej" Brzzińskiej & Wiśniweski Trudno coś na razie powiedzieć ale wygląda na dość ciekawą pozycje
Elektra - 2008-09-12, 08:24
:
Tigana o Magicznym statku Hobb napisał/a:
kiedyś nie mogłem sie doczekać na te książkę, teraz czytam, ale bez większej satysfakcji.

Miałam tak ostatnio z Ustrojem świata Stephensona, najpierw nie mogłam się doczekać zakończenia wydawania, a jak już dostałam ostatnią część w swoje łapki, to w ogóle nie chciało mi się tego czytać. Mam nadzieję, że za jakiś czas mi się odwidzi. ;)


Zaczęłam dzisiaj Hybrydy, czyli ostatni tom trylogii Sawyera. Ciekawe, jak autor wszystko zakończy. I czym mnie jeszcze zaskoczy. Po Ludziach mam mieszane uczucia, historia nie była już tak porywająca, chociaż fragmenty naukowe nawet mnie zainteresowały. Szczególnie wątek dotyczący przebiegunowania Ziemi (i tutaj się zastanawiam, czy jest to element science czy bardziej fiction, ale na razie jeszcze nie zaczęłam szukać dodatkowych informacji ;) ).
Shadowmage - 2008-09-12, 08:27
:
Elektra napisał/a:
Zaczęłam wczoraj czytać Hominidów R. Sawyera, pierwszy tom trylogii pt. Neandertalska paralaksa. I wygląda na to, że dzisiaj ich skończę. Ależ to się fajnie czyta, nie można się oderwać.

Niestety tom #2 już nie daje takiej przyjemności. Owszem, pochłania się go błyskawicznie, ale fabularnie stoi na poziomie telenoweli. Czekam teraz aż dojdzie do mnie trzeci, może będzie lepiej.

Idę teraz trójtorowo: "Na zachodzie bez zmian", "451 fahrenheita" i "Gdzie wasze ciała porzucone". Przyjemność z lektury płynie mniej więcej w takiej kolejności, choć wszystkie są niezłe.
Elektra - 2008-09-12, 08:34
:
Shadowmage napisał/a:
Czekam teraz aż dojdzie do mnie trzeci, może będzie lepiej.

Na razie nie jest (wiem, 25 stron, to trochę mało na ocenienie). ;) Niektóre opisy uczuć kobiecych są tak sztuczne, że aż zęby bolą.
red91 - 2008-09-12, 09:11
:
Gene Wolfe - "Miasteczko Castleview"

Zapowiada się co najmniej intrygująco.
ASX76 - 2008-09-12, 09:53
:
Elektra napisał/a:
Shadowmage napisał/a:
Czekam teraz aż dojdzie do mnie trzeci, może będzie lepiej.

Na razie nie jest (wiem, 25 stron, to trochę mało na ocenienie). ;) Niektóre opisy uczuć kobiecych są tak sztuczne, że aż zęby bolą.


Tako rzecze prorok ASX: Myślicie że będzie lepiej? Już było... ;)


Skoro o przyjemnościach mowa... Delektuję się "Atlasem chmur" D. Mitchella.

Shadowku, "Na Zachodzie bez zmian" nie jest najlepszą książką w bogatej tworczości E.M. Remarque". Warto sięgnąć również po inne pozycje np. "Czas życia i czas śmierci", "Trzej towarzysze" czy "Nim nadejdzie lato". :-)
Dhuaine - 2008-09-12, 12:33
:
Tigana napisał/a:
W ramach nadrabiania czytelniczych zaległości wziąłem się za "Magiczny statek" Robin Hobb - kiedyś nie mogłem sie doczekać na te książkę, teraz czytam, ale bez większej satysfakcji.

Ja nie zdołałam przeczytać do końca Żywostatków i wątpię, bym kiedykolwiek je zmęczyła. Czytało się je jak siano... Niby jakoś wchodzi, ale zupełnie bez smaku. Porzuciłam na korzyść innych książek.

Przeczytałam Storm Front Jima Butchera. Lubię urban fantasy i kryminały, ale po tym narzekaniu na Careya spodziewałam się czegoś lepszego. Tymczasem powieść stoi na dość przeciętnym poziomie... Nie mogę powiedzieć, by coś w fabule mnie zaskoczyło. Styl był całkiem przyjemny, ale arcydzieło to to nie jest. Do poczytania w tramwaju czy autobusie.
Tigana - 2008-09-12, 14:54
:
Dhuaine napisał/a:
Ja nie zdołałam przeczytać do końca Żywostatków i wątpię, bym kiedykolwiek je zmęczyła. Czytało się je jak siano... Niby jakoś wchodzi, ale zupełnie bez smaku. Porzuciłam na korzyść innych książek.

Obiecałem sobie, że przeczytam do końca tę trylogię. A potem sprzedam (w sumie to już sprzedałem) I to będzie wszystko w temacie p. Hobb - przynajmniej dla mnie.
Gand - 2008-09-12, 15:49
:
Jestem w trakcie V tomu Malazańskiej Księgi Poległych - fajna historia, dobrze mi się czyta od początku (teraz za mną około 3/4 całości), kilka świetnych postaci - Tehol & Bugg zdecydowanie rządzą, ich abstrakcyjne dysputy to jest to.
Poza tym poczytuję powoli nowego Piekarę, póki co około 1,5 opowiadania za mną. Czyta się fajnie, jak to Piekarę. Wyraźnie pomogło odświeżenie formy i odpuszczenie narracji pierwszoosobowej.

Ale obie te książki an chwilę poszły w odstawkę. Dlaczego? Bo kupiłem w końcu So What!, genialną kronikę zespołu Metallika opartego na materiałach z magazynu o tym samym tytule i wzbogaconego o komentarze członków zespołu. Dawkuję sobie tę księgę, a mimo to nieubłaganie zbliża się do końca - szkoda. Dla mnie bomba i niesamowita kopalnia wiedzy o zespole. :P
You Know My Name - 2008-09-12, 18:25
:
Gand napisał/a:
kilka świetnych postaci - Tehol & Bugg zdecydowanie rządzą, ich abstrakcyjne dysputy to jest to
Ten tandem to najlepsze postacie w całym cyklu jak narazie (zacząłem siódmą część)
Procella - 2008-09-13, 10:32
:
ASX76 napisał/a:
Shadowku, "Na Zachodzie bez zmian" nie jest najlepszą książką w bogatej tworczości E.M. Remarque". Warto sięgnąć również po inne pozycje np. "Czas życia i czas śmierci", "Trzej towarzysze" czy "Nim nadejdzie lato".

I przede wszystkim "Czarny obelisk"! Jedna z najlepszych książek, jakie czytałam. Muszę ją sobie w końcu kupić, chcę mieć własny egzemplarz.

U mnie Pratchettowo - wczoraj przeczytałam "Piątego elefanta", a teraz kończę "Pomniejsze bóstwa". Obie książki urocze i niegłupio zabawne, jak to u Pratchetta. Następny pewnie będzie Gaiman - "Dym i lustra".
Elektra - 2008-09-16, 08:21
:
U mnie też pratchettowo :)) czytam Piekło pocztowe. I jest super, wczoraj nie mogłam się oderwać i gdyby nie to, że trzeba było wstać o świcie, to pewnie bym skończyła w nocy. A tak zostało mi niecałe sto stron. Nie ma Vimesa, przynajmniej na razie ;) (ale to zupełnie nie przeszkadza). Moist jest naprawdę interesującą postacią, a Vetinari kolejny raz potwierdza swój geniusz (on się robi zbyt genialny i przewidujący).
Toudisław - 2008-09-16, 08:29
:
Ja nadal powoli czytam "Na ziemi niczyjej", a dokładnie pierwszą część tryptyku "Chwała Ogrodów". Dziwna książka O_o bardziej niejasna i mroczna niż "Za króla Ojczyznę i garść złota", Spodziewałem się czego innego. Ciężko mi się to czyta, ale całkiem dobrze. Systematycznie czytam tez opowiadania nominowane do tegorocznego Zajdla. Szostak za mną, następny pewnie Guzek. Dla oderwania się podczytuję też drugi tom " Mrocznej Wieży" Kinga. Początek przypomina mi "Rolanda".
Liv - 2008-09-16, 10:55
:
Toudi ... notka na książce, już wskazuje, że drugi tom Na Ziemi niczyjej, ma zupełnie inny klimat. Czyta ci się ciężko, ale całkiem dobrze ? xDDD

Toudi napisał/a:
Dla oderwania się podczytuję też drugi tom " Mrocznej Wieży" Kinga. Początek przypomina mi "Rolanda".

Nic dziwnego, skoro to cykl Toudi :)
Toudisław - 2008-09-16, 11:17
:
Liv napisał/a:
Czyta ci się ciężko, ale całkiem dobrze ? xDDD

Notek nie czytam. Albo bzdury albo spoilery.
Ale czyta się dobrze, bo to dobrze napisana książka. Po prostu nie spodziewałem się takiej powieści. Tajemniczej mrocznej i poważnej. A co najważniejsze o wiele lepiej napisanej niż poprzedniczka.
Liv napisał/a:
Nic dziwnego, skoro to cykl Toudi :)

Ale początek był dla do "Rolanda" bardzo podobny. A to nie był komplement niestety. No widzę, że dalej się zmienia i robi ciekawie.
MadMill - 2008-09-16, 12:19
:
Czytam zbiór opowiadań Zajdla "Dokąd jedzie ten tramwaj?", jestem w połowie, i jak to Zajdel mnie się podoba, chociaż np. opowiadanie Sami jakoś mi do gustu nie przypadło. Zobaczymy jak będzie dalej.

Oblężenie Lankmaru autorstwa Fritza Leibera za to na ukończeniu już, jakieś 50 stron mi zostało i jak dotąd opowiadania z cyklu o Fafrydzie i Szarym Kocurze przejawiały tendencje spadkową z tomu na tom, to tutaj jedyną powieścią w tej serii Leiber się ratuje i wychodzi mu to dobrze. Podczas czytania Lyncha naszła mnie taka myśl, że Locke i Jean przypominają trochę bohaterów Leibera. Dwóch gości ze zmazami i skazami, który potrafią sobie dać po razie, ale i tak najważniejsza jest dla nich przyjaźń. ;)

Zakopałem się w Cryptonomiconie... książka mi się bardzo podoba, ale no po prostu czasami mój nastrój nie pozwala na jej czytanie, bo mam wrażenie, że sporo rzeczy mi ucieka. Niemniej jednak posuwam się naprzód i ze strony na stronę Stephenson potwierdza swoje miejsce w moim prywatnym rankingu... pierwsze miejsce ma się rozumieć. ;)
Tigana - 2008-09-16, 16:36
:
Toudisław napisał/a:
Dziwna książka O_o bardziej niejasna i mroczna niż "Za króla Ojczyznę i garść złota",

Ta książka to zupełnie inna bajka.
Toudisław napisał/a:
Dla oderwania się podczytuję też drugi tom " Mrocznej Wieży" Kinga. Początek przypomina mi "Rolanda".

Później szybko się rozkręca.

Jestem w połowie drugiej części trzeciego tomu "Statku przeznaczenia" Robin Hobb. Czyta się dobrze, ale jej proza już mnie nie porywa.
Nabu Nezzar - 2008-09-17, 00:24
:
Skończyłem dziś bardzo fajną "Zadanie goblina" (jutro idę od razu kupić drugą część - "Drogę goblina") i zacząłem czytać coś zgoła innego - "Wojny złotego wieku" Stephena Turnbulla.
Książka wybitnego brytyjskiego historyka wojen, przedstawia panoramiczny obraz renesansowych wojen, ówczesnej sztuki militarnej, sylwetki wybitnych władców i dowódców oraz najsłynniejsze bitwy.
Tanit - 2008-09-17, 12:24
:
Wstyd powiedzieć, że w sierpniu tylko 2 książki :oops: <w końcu kopnęła dupę do czytania>

Holly Black 'Danina' - Nowoczesna baśń. Przyznam, że jeśli by tę opowieść traktować w istocie jako baśń to jest w porządku. Ale tylko w porządku. Lekturka dla dzieciaków 10-12 lat. Wzięłam od koleżanki bo zauważyła interesujący Nas motyw ;P Krótka jakieś 200 stron więc jeszcze dzisiaj skończę.

Byłam w Bibliotece i wypożyczyłam superaśną książkę :mrgreen:
'Katie w świecie Mody' - R. Campbell (yeeyyy piszą o mnie xD)
i jakieś dwie podrzędne opowiastki ^_^:
'Ostatnia Saga' M. Mortki i 'Tkacz Iluzji' E.Białołęckiej
Mam ambitne plany skończyć przynajmniej dwie do końca września...
ambitnie //mur
Tigana - 2008-09-17, 22:29
:
Tanit napisał/a:
(...)i jakieś dwie podrzędne opowiastki ^_^:
'Ostatnia Saga' M. Mortki

To źle trafiłaś - "Ostatnia saga" to chyba najlepsza książka Mortki.

"Żywostatki" garść spoilerów

Nadludzkim wysiłkiem zakończyłem przygodę z "Żywostatkami" Niestety to co kiedyś mnie porwało, dzisiaj nieco nuży. Atutem książki bez wątpienia jest kreacja bohaterów - autorce świetnie udało się pokazać jak poszczególne postaci zmieniają się pod wpływem swoich przeżyć. inna sprawa, że niestety wszyscy zmieniają się na lepsze --_- Nie podobało mi się także rozwiązanie sprawy Bystrego - taka ta jego śmierć była nijaka. A Amber to Błazen? Jakbym miał ocenić punktowo to za całość dałbym 7/10, ale ostatni tom mimo wszystko o oczko niżej.
Romulus - 2008-09-17, 22:44
:
Czytam sobie ponownie Koło Czasu R. Jordana. Zacząłem od początku :) i przypomniałem sobie szybko, że na początku jest questowo, czyli rzygawicznie jeśli chodzi o fabułę. Typowe, za przeproszeniem, śmierdzące owcami chłopy z zapadłej wiochy na Wypiździejewie ruszają na podbój świata... Dużo schematów i zrzynki z fantasy "tolkienowskiej". Ale to Jordan w końcu: facet, który umie pisać. Kiedy czytałem ten cykl na studiach po raz pierwszy (do Ścieżki Sztyletów), wsiąkłem strasznie na wakacje w te opasłe tomy. Już od pierwszego tomu widać zarys większej, niż przedstawiona tam, fabuły. I teraz czytam Wielkie Polowanie (w nowym scalonym wydaniu), dalej jest questowo (aż chyba do połowy 3 tomu, jeśłi dobrze pamiętam), ale nadal czyta się bezboleśnie. Rozmach fabularny i inscenizacyjny zaczyna być przytłaczający i znowu się zatapiam w tym, stworzonym niemal do ostatniego drobiazgu. świecie. A przecież najlepsze tomy dopiero przede mną (i najgorsze też).

Męczą mnie jak zwykle faceci: tępe i uparte chłopki, które boją się kobiet i są tak w tym drażniący, że czasami psują mi przyjemność czytania. Rozumiem: to świat kobiet. Ale czy musieli być takimi beznadziejnymi prawiczkami? I te baby: każda na schwał, tupnie nogą i świat drży w posadach, a kiedy się wezmą wzajemnie za warkocze... Ech, podniecić się można :)

Tak czy siak, odgniewałem się z Jordanem. Mam nadzieję, że zanim przeczytam ostatni wydany w Polsce tom, to Sanderson skończy ostatnią odsłonę. Chamsko to zabrzmi, ale gdyby Jordan nadal żył, ten cykl ciągnąłby się jeszcze parę dobrych lat.

Idealna lektura na jesień i zimę. Oby było mało ciekawych nowości na rynku, bo wsiąkam coraz bardziej...
Shadowmage - 2008-09-18, 07:24
:
Toudisław napisał/a:
Ale początek był dla do "Rolanda" bardzo podobny. A to nie był komplement niestety. No widzę, że dalej się zmienia i robi ciekawie.
A ja się nie zgodzę. Od kiedy w "Mrocznej wieży" robi się "akcyjnie", pryska nastrój i z tomu na tom czyta się coraz gorzej. Zresztą akcja w wykonaniu kinga to rozbijanie tematu na opowiadanie na kilkaset stron. Temu panu w długich formach podziękowałem już dawno temu.

Tigana napisał/a:
To źle trafiłaś - "Ostatnia saga" to chyba najlepsza książka Mortki.
"Ostatnia saga" jest najlepsza z cyklu nordyckiego, ale mnie osobiście najbardziej z jego twórczości do gustu przypadła pierwsza część "Karaibskiej krucjaty". Druga, niestety, nie trzyma poziomu.

Porcella, ASX-->Remarque'a czytałem już właśnie "Czarny obelisk" i "Nim nadejdzie lato", więc nie jest to mój pierwszy kontakt z tym autorem. "Na zachodzie bez zmian" jednak jest często inspiracją dla innych powieści (tak jak np. dla "Na ziemi niczyjej", która z niewiadomych względów wydaje się Toudiemu dziwna:P), warto ją więc również znać.
You Know My Name - 2008-09-18, 08:20
:
romulus napisał/a:
Czytam sobie ponownie Koło Czasu R. Jordana.
Ech, ja zatrzymalem sie jakos ze trzy tomy przed koncem i mimo, ze chce wiedziec co i jak dalej to odczuwam jakis wewnetrzny przymus kazacy mi zostawic te ksiazki na polce.
To jedyny chyba cykl, w ktorym to nie dobrych a zlych sie wskrzesza bo za szybko sie wykruszaja. Moze jak ukoncze MBF z przyleglosciami i Wyspy przebrne to kto wie (czytaj jakos przed przed grudniem) znowu zawalcze z Jordanem.
P.S. Czyba nigdy nie czytalem o tak pierdolowatym superbohaterze jak Perrin.
Romulus - 2008-09-18, 08:38
:
:mrgreen: najsłabszym ogniwem Koła Czasu rzeczywiście są ci dobrzy. Ech, ze złych Lanfear jest podniecająco intrygująca.
A te pierdoły, które mają świat ratować... Co jakaś laska zalotnie się uśmiechnie...Och, ech, ach..."Rand to umie rozmawiać z kobietami, a ja taka pierdoła jestem...", "Perrin to umie rozmawiać z kobietami a ja to taka cnotka niewydymka jestem...", "Rand i Perrin to potrafią rozmawiać z dziewczynami a mnie to tylko owce podniecają....".
No normalnie wyrzuciłbym te powieści w kałużę za oknem, ale na szczęście mają mnóstwo innych zalet :) które rekompensują wady w postaci głównych bohaterów pozytywnych :)

Dobra, bo się OT zrobiło i zaraz nabiją mnie na pal (nie chcę zakładać nowego wątku o Jordanie...)
Tanit - 2008-09-18, 08:57
:
Tigana napisał/a:
To źle trafiłaś - "Ostatnia saga" to chyba najlepsza książka Mortki.

czy ja muszę tłumaczyć słowo 'żart' o_O ?
Długo czaiłam się w BULe na tą książkę zanim zobaczyłam ją na półce *^^* (wiecznie wypożyczona)

Czytam 'Katie w świecie mody' i jestem, zachwycona. Świetna książka by się rozerwać. mnóstwo ciętego żartu, ironii, cynizmu... i prawdziwego 'Tego' świata ;)
Tigana - 2008-09-18, 14:16
:
Tanit napisał/a:
-czy ja muszę tłumaczyć słowo 'żart' o_O ?

Mnie nie musisz, ale ja zawsze pisze na serio i się czepiam :P
Zacząłem "Dom wschodzącego słońca" Janus - po lekturze 20 stron trudno powiedzieć coś sensownego na temat tej książki, ale już wiem, ze dobrze się czyta.
Dhuaine - 2008-09-18, 21:54
:
Załatwiłam "Pełnię księżyca" Butchera. Tym razem fabuła była lepsza i naprawdę przyjemnie się czytało, ale... denerwują mnie niezbyt subtelne zapowiedzi następnych tomów. Autor zostawia mnóstwo śladów dotyczących przeszłości Dresdena, która oczywiście jest mroczna, tragiczna i zawiła, i nie mam najmniejszej ochoty się w nią zagłębiać. Do tego dochodzi jeszcze Wielka Intryga - oby tylko Dresden nie skończył jako bohater tysiąclecia mający wybawić świat.
Jachu - 2008-09-19, 12:45
:
Skończyłem wczoraj "Rzym, t. II - Kleopatra" Colleen McCullough. Świetna powieść i tylko żal bierze, że kolejny tom cyklu nie został w Polsce wydany... Należy mieć nadzieję, że może jakieś wydawnictwo sięgnie po dalsze powieści australijskiej pani neurolog ;)

Dziś sięgnąłem po "Powstanie Spartakusa 73-71 p.n.e." Bernarda Nowaczyka. To pozycja poświęcona największemu powstaniu niewolników przeciwko Rzymowi w I w. p.n.e. Poznajemy kulisy tego bezsprzecznie ważnego dla Rzymian wydarzenia, polityczne tło i makabryczną zemstę Marka Licyniusza Krassusa, który rozkazał wzdłuż drogi między Kapuą a Rzymem ukrzyżować 6 tys. niewolników Spartakusa...

Tylko tak mi "Lód" Dukaja chodzi po głowie... --_-
Beata - 2008-09-19, 12:49
:
W Merlinie znalazłam takie oto histryczne chyba coś

http://merlin.pl/Cycero_R...t/1,616302.html

Zastanawiam się, czy warto kupić... może ktoś widział/czytał/słyszał i może przybliżyć detale...
Jachu - 2008-09-19, 13:00
:
Beata napisał/a:
może ktoś widział/czytał/słyszał i może przybliżyć detale...
Szczerze przyznam, że po raz pierwszy spotykam się z informacją na temat tej pozycji, więc niestety nie jestem w stanie ci pomóc w żaden konkrenty sposób. Jak widzę jednak opinie są dość pochlebne, więc niemal pewne jest, że do spisu książek które muszę kupić, dopiszę kolejną :P Tylko kiedy ja to wszystko przeczytam? :roll:
Tigana - 2008-09-19, 15:30
:
Rzuciłem wszystko w kąt - moja luba bibliotekarka specjalnie dla mnie odstawiła jedną z najlepszych książek w historii fantasy. Realistyczni bohaterowie, ciągłe napięcie, nieprzewidziane zwroty akcji, wybitne tłumaczenie. Humor, magia i wzruszenie. Emocje i akcja. "Przebudzenie" Fiona McIntosh.
Arlzermo - 2008-09-19, 16:23
:
Pluch... Niedawno skończyłem "Morta" pana Pratchetta. I cóż mam powiedzieć... Cudowna książka wspaniałego autora. ^^ Obecnie dzielnie przedzieram się przez meandry i pułapki "Wspomnień lodu" Eriksona, a na półce czeka "W kraju niewiernych" Dukaja. Oprócz tego usilnie staram się połapać w tej MASIE materiałów do obu edycji Młotka, jaką właśnie dostałem oraz zasadzam sie do przeczytania podręcznika do nowego Maga. Czyli w sumie mam co robić. :P
Tigana - 2008-09-19, 23:00
:
Wiem będę złośliwy :badgrin: , ale już samo "Podziękowanie" do "Przeznaczenia" Fiony McIntosh wprowadziło mnie w dobry nastrój.

"I oto kończy się opowieść, której pisanie sprawiło mi tak wiele radości"
Czytelnikom w Polsce też - zastanawiam się tylko czy dzięki autorce czy tłumaczce :mrgreen:

"Serdecznie dziękuję wszystkim tym, którzy śledzili tę serię, a zwłaszcza niezliczonym rzeszom czytelników, którzy zadali sobie trud skontaktowania się ze mną."

I prosili o zaprzestanie pisania kolejnych książek :P

"Wasz entuzjazm związany z trylogią Trójcy jest dla mnie najlepszą nagrodą za te wszystkie samotne godziny spędzone nad klawiaturą."


A jednak - to chyba byli tacy sami masochiści jak ja, ewentualnie zaciekli wrogowie fantasy, chcący obrzydzić innym ten gatunek. A swoja drogą - gdyby komputer i klawiatura wiedziały nad czym pracuje ich właścicielka to chyba zaczęłyby strajkować

"Wiele osób bardzo wspierało mnie podczas ostatnich kilku lat. Przede wszystkim należy wymienić tu autorów Sarę Douglass i Robina Hobba."
Pisownia oryginalna. Poznajcie Robina Hobba - brata Robin Hooda.

Już nie mogę doczekać się na resztę.
Shadowmage - 2008-09-20, 10:07
:
Hehe, ale to z Hobb jest ewidentnie winą tłumacza i korekty/redakcji.
Tigana - 2008-09-20, 12:48
:
Shadowmage napisał/a:
Hehe, ale to z Hobb jest ewidentnie winą tłumacza i korekty/redakcji.

Albo braku podstawowej wiedzy o literaturze fantasy. Tak czy siak czytam dalej. Początek mocno grafomański - mnóstwo porównań z których nic nie wynika, a bohaterzy zachowują się dziwnie.
MadMill - 2008-09-20, 13:08
:
Może chodziło o Robina Cooka, co? xD

Kończę Męty Końca Śmiechu, w sam raz na raz, wyluzowanie się i uśmiechnięcie parę razy. Seria o nekromantach, jesli można powiedzieć o jakimś poziomie to kolejna książka trzyma ten sam co dwie poprzedniczki, wielu osobą nie pasuje Erikson w tym wydaniu, dla mnie jest fajnie i to mi wystarcza. ;)

Pamiętajcie, krwawe wino działa lepiej niż viagra! xDDD
Procella - 2008-09-20, 13:45
:
Tigana napisał/a:
Albo braku podstawowej wiedzy o literaturze fantasy.

Ale to nie mógł być brak wiedzy autorki - w języku angielskim, a sądząc po nazwisku, w takim pisze, takiego błędu zrobić się najzwyczajniej w świecie nie da. Wpadka musiała się przydarzyć już na poziomie wersji polskiej.
Tigana - 2008-09-20, 15:18
:
Procella napisał/a:
Wpadka musiała się przydarzyć już na poziomie wersji polskiej.

Może źle to ująłem - brak podstawowej wiedzy na temat literatury fantasy ze strony tłumacza
W drodze do/z pracy podczytuje "Dom wschodzącego słońca" - przyjemna lektura, ale nie powala. Toudiemu się podobało, bo to urban fantasy.
Toudisław - 2008-09-20, 16:30
:
Tigana napisał/a:
Dom wschodzącego słońca" - przyjemna lektura, ale nie powala. Toudiemu się podobało, bo to urban fantasy.

Nie tylko dla tego ;) no zgodzę się że nie powala ale robi dobre wrażenie. Recki na katedrze tez były raczej optymistyczne.

Nadal czytam Brzezińską. 3 opowieść i jest bardzo dobrze
Procella - 2008-09-22, 08:09
:
Skończyłam przepyszną "Kochanicę Francuza" J. Fowlesa (polecam!!!) i równie smakowite "Kroniki portowe" A. Proulx, a teraz biorę się za "Człowieka z Wysokiego Zamku". W końcu to klasyka, wypada się w końcu zapoznać z twórczością Dicka... :oops: Zaczyna się zachęcająco.
Tanit - 2008-09-22, 08:21
:
'Katie w świecie mody' skończona, świetna książka, ale to moje baaardzo subiektywne odczucie jako że tematyka obraca się w moim świecie ;)

Obecnie powoli zabrałam się za 'Tkacza Iluzji' Białołęckiej i jak na razie jestem pod pozytywnym wrażeniem. Jak na razie po przeszło 30 stronach uśmiech nie schodził mi z twarzy... Nie nie dlatego, że jest specjalnie zabawna choć i takie momenty były, ale dlatego, że jest ciepła ^_^
Jak na razie jestem na TAK ;)
Jachu - 2008-09-22, 10:23
:
Wczoraj późnym wieczorem zakończyłem "Powstanie Spartakusa 73-71 p.n.e." Bernarda Nowaczyka. Bardzo dobra pozycja, od której nie mogłem się oderwać...

Za to dziś rozpoczynam kolejną przygodę z Colleen McCullough, tym razem jednak nie przenoszę się do starożytnego Rzymu, lecz w czasy troche wcześniejsze, bardziej mitologiczne... Australijska neurolog zabierze mnie teraz do starożytnej Grecji, abym ujrzał mitologiczną Troję i u boku Achillesa walczył z Hektorem ;) "Pieśń o Troi" to moja nowa lektura...
Hikaru - 2008-09-22, 14:02
:
Kończę "Miasto Śniących Książek" Waltera Moersa, przyjemna ksiązka i chociaż naprawdę ciekawie i lekko się czyta, chciałabym już się od niej uwolnić... coś za wolno mi to idzie, ale to chyba wina wszystkich lektur, które muszę jednocześnie czytać no i permanentnego braku czasu ; ]
Shadowmage - 2008-09-23, 08:18
:
MadMill napisał/a:
Kończę Męty Końca Śmiechu, w sam raz na raz, wyluzowanie się i uśmiechnięcie parę razy. Seria o nekromantach, jesli można powiedzieć o jakimś poziomie to kolejna książka trzyma ten sam co dwie poprzedniczki, wielu osobą nie pasuje Erikson w tym wydaniu, dla mnie jest fajnie i to mi wystarcza. ;)
Też kończę (w zasadzie takie stwierdzenie można rzucić tuż po rozpoczęciu lektury przy tej objętości) :P Może tylko ja mam takie wrażenie, że w "Mętach..." Erikson dał upust swojemu absurdalnemu humorowi, które przejawiają się w scenach będących połączeniem Monty Pythona z "Kandydem" :P
MadMill - 2008-09-23, 08:26
:
Shadowmage napisał/a:
Erikson dał upust swojemu absurdalnemu humorowi, które przejawiają się w scenach będących połączeniem Monty Pythona z "Kandydem"

Ten humor było widać już wcześniej, ale tutaj to jakby się bardziej na tym skupił i sytuacji do śmiechu było więcej, ale to kwestia gustu, bo nie wszystkim taki humor odpowiada. :P
Elektra - 2008-09-23, 09:53
:
Zupełnie mnie nie ciągnie do tej nowelki. Nigdy nie lubiłam tych bohaterów, a jeszcze Mad napisał, że poziom podobny do poprzednich.

Przeczytałam ostatnio kolejną książkę C.S. Forestera pt. Hornblower i jego okręt "Atropos". Niestety w e-booku, bo jednak ponad 100 zł na allegro, to dla mnie przesada. Dzielny kapitan tym razem musi dopilnować organizacji pogrzebu admirała Nelsona, a potem wykonać tajne zadanie (jak zwykle) na wodach sprzymierzeńca, który w każdej chwili może stać się wrogiem.

Prawie od razu sięgnęłam po następny tom, Szczęśliwy powrót, tym razem już w normalnej wersji, ale muszę sobie zrobić przerwę, żeby zapomnieć o pewnych szczegółach. Szczęśliwy powrót był napisany jako pierwszy, potem koncepcja na rozwój głównego bohatera chyba się Foresterowi zmieniła i widać teraz pewne różnice w fabule. I trochę mnie to drażni.

Przyszła więc kolej na drugą część Ustroju świata. :) Wreszcie mam nastrój na czytanie Stephensona. Początek był taki sobie, ale od 50. strony wsiąkłam. Szkoda, że zostały mi tylko dwie książki do końca tej historii. Miałam ochotę zacząć czytać Cykl Barokowy od początku, bo cała masa szczegółów mi umknęła wcześniej, ale jednak wolę go skończyć, a potem delektować się jeszcze raz.

A już w kwietniu Anathem. //excited
Romulus - 2008-09-23, 10:44
:
Mnie zakończenie Cyklu Barokowego letnim pozostawiło. Nie byłem rozczarowany, przeciwnie: cieszyłem się, że to już koniec. I wszystkie wątki zostały rozwiązane jasno i wyraźnie, co się Stephensonowi nie zdarzyło w Cryptonomiconie na przykład. Co do Góry Elizy w Kinakucie, to moje podejrzenia się nie potwierdziły, ale też nie są wykluczone w dalszym ciągu...

Ja skończyłem w przerwiec Koła Czasu, HEKATE P. Kempczyńskiego - bardzo taka sobie lektura, w dodatku archaiczna. Jak na science fiction to mam wysokie wymagania, podobnie jak przy fantasy zresztą. I ta powieść nie "doskoczyła". I jest nudna a to grzech największy.

Za mną też WYPYCHACZ ZWIERZĄT J. Grzędowicza. Opowiadania rzadko czytam i rzadko się nimi ekscytuję, ale Grzędowicza lubię. Choć zbiorek ten mnie nie powalił, to jednak traktuję go jako miły wypełniacz czasu na zimny, deszczowy wieczór. Bez rewelacji i bez rozczarowań. Pan Lodowego Ogrodu 1 w dalszym ciągu "rządzi". I oczekiwałem czegoś lepszego, na wyższym poziomie. Może następnym razem...

Wracam do trzeciego tomu Koła Czasu. Bohaterowie w dalszym ciągu mnie irytują, tęsknię za Lanfear i Baalzamonem. Czyta się tak samo przyjemnie, jak za pierwszym razem. Fabuła przestaje być "questową", a zaczyna być bardziej "epicką". W tym tomie pojawi się też Faile - jedyna dziewczyna, która mnie nie doprowadza do zgrzytu zębów :)
Tigana - 2008-09-24, 15:18
:
Skończyłem "Dom wschodzącego słońca" Aleksandry Janusz - książka sympatyczna, aczkolwiek nie porwała mnie zbytnio. W sumie klasyczna urban fantasy (magowie żyją pośród nas w małym mieście, gdzieś w Ameryce), po ulicach kręcą się wampiry, a i duchów nie brakuje. Tytułowy "Dom" to siedziba magów - każdy z nich jest inny i każdy nosi w sobie jakąś zadrę/ tajemnicę z przeszłości. A że przeszłość lubi się odzywać non stop wpadają w kabałę. Czyta się dobrze - w sam raz na jazdę do/z pracy.teraz na tapecie "Trzynastka" Richarda Morgana - pierwsze pięćdziesiąt stron o zmodyfikowanym genetycznie agencie ONZ zachęcające, zobaczymy jak się fabuła rozkręci.
No i wciąż walczę z "Przeznaczeniem" - McIntosh
Procella - 2008-09-25, 10:46
:
Właśnie mi przyszła paka książek i po dłuższym przekładaniu ich, oglądaniu okładek itp. zdecydowałam się na coś lekkiego i wciągającego (oby faktycznie się takie okazało!) czyli na "Epidemię" Robina Cooka. Zobaczymy, jaka będzie ta, że zacytuję hasełko z okładki, "klasyka thrillera medycznego" ;)
Toudisław - 2008-09-25, 14:22
:
Czytam sobie 3 książki, a właściwie to mało czytam, bo czasu brak. Ale udaję, że czytam Susanny Clarke "Jonathan Strange i pan Norrell" tom 2. I to jest naprawdę dobra książka. Do tego "Hominidzi" Sawyera. Zaczyna się ciekawe, ale to pierwsze strony. Na koniec "Powołanie Trójcy" Kinga.
Liv - 2008-09-26, 09:12
:
Tigana napisał/a:
No i wciąż walczę z "Przeznaczeniem" - McIntosh


...

Wczoraj skończyłam czytać fantastyczną książkę Sally Beauman Kochankowie i kłamcy, którą gorąco polecam.
Podobnie jak Tanit mam zamiar jeszcze dzisiaj zabrać się za Tkacza Iluzji ;)
Ł - 2008-09-26, 13:48
:
Aristoi - Walter Jon Williams. Ksiązke wybrałem (ukradłem- ebook) sobie do czytania totalnie na chybił trafił, jest to moje pierwsze zetknięcie z autorem. Gdzieś widziałem że ktoś zdefiniował tą ksiązke jako postcyberpunk space opera.
Regissa - 2008-09-26, 22:22
:
Nadszedł wreszcie czas na fantastyczne kobiety :mrgreen: Wypożyczyłam sobie dzisiaj Siewcę wiatru Kossakowskiej i zamierzam się do książeczki przyssać, jak do specyfiku na niestrawność. Rzuciłam bowiem w kąt drugi tom potworka Rosalind Miles Ja, Elżbieta. Brrrr... Dlatego muszę podbudować moją wiarę w piszące kobiety :roll:

Ale jeśli nic z tego nie wyjdzie, to zawsze na podorędziu mam kolejne tomy niezawodnego Karola Bunscha XD
elTadziko - 2008-09-27, 10:42
:
Ja, od dłuższego już czasu, czytam "Letni deszcz. Kielich" Brzezińskiej. Idzie mi dość wolno, ale to przez szkołę (nauka/lektury) oraz dlatego, że nie pamiętam co było w poprzednich tomach i ciężko było mi się "wgryźć". Teraz idzie mi już o wiele szybciej i fabuła się rozkręca ;) Najbardziej na razie lubię wątki Szarki i Zarzyczki, a najmniej Twardokęska xD Żaden bohater nie jest zły, ale zbójca mnie jakoś nie pociąga ;)
Ale ogółem - dalej jest to bardzo dobra literatura ^^ Ciekawe kiedy będzie 4 tom... Ale przed nim będę już musiał sobie przypomnieć 1. i 2. część.
Romulus - 2008-09-27, 11:00
:
Też czekam na zakończenie tego cyklu. Podobał mi się zawsze język tych powieści.

Przytargałem dziś z biblioteki miejskiej: Cormac McCarthy - DROGA (wstyd, że jeszcze jej nie przeczytałem); Jean Raspail OBÓZ ŚWIĘTYCH (mam ochotę na ponowne przeczytanie); David Stone WENDETA - sądząc po blurbie przeczytam ze 150 stron i "skoczę" do finału, ale potrzebuję czegoś nie zobowiązującego do uwagi.

Będę tęsknił za Kołem Czasu do tego... czasu.
Maeg - 2008-09-27, 15:26
:
Po tym jak skończyłem Imię wiatru Rotfhussa miałem czytać Małe, duże Crowleya ale tym czasem zdobyłem dwa pierwsze tomy Farmera. Przeczytałem Gdzie wasze ciała porzucone i muszę przyznać że książka trochę mnie rozczarowała. Ów pośpiech z recenzji Kańtoch to chyba największa wada książki. Szkoda że Farmer w Gdzie... nie wykorzystuje potencjału jaki stworzył ciekawym pomysłem. No cóż teraz przede mną Najwspanialszy parostatek po 50 stronach mogę powiedzieć że wraca dobry klimat z pierwszego tomu.
Nabu Nezzar - 2008-09-28, 21:48
:
Po "Wojnach złoteku wieku" sięgnąłem po "Diabła łańcuckiego" Jacka Komudy. Książka pożyczona, więc przeczytać trzeba szybko, tym bardziej, że Komudę i realia w których się porusza bardzo lubię.

Stanisław Stadnicki - zwany Diabłem starosta zygwulski, właściciel Łańcuta i zamku nazywanego Piekłem - już za życia był legendą. Powiadano, że zaprzedał duszę czartowi. Za nic miał wszelkie granice i pozory, jakie zachowywała nawet najbardziej warcholska szlachta. Bił i płakał, łamał prawo i w cyniczny sposób się nim zasłaniał. Porywał ludzi, nakładał kontrybucje na miasta, więził i torturował sąsiadów.
Książka Komudy to awanturnicza, niepozbawiona elementów fantastycznych opowieść o burzliwych dziejach konfliktu między Diabłem a drobna szlachtą Ziemi Sanockiej i Przemyskiej. Powieść ta wskrzesza malowniczy świat XVII-wiecznych, wielokulturowych Bieszczad, starty z powierzchni ziemi przez przez dwie ostatnie wojny światowe i ich konsekwencje. Do historii opisujących Bieszczady w ogniu walk polsko-ukraińskich po II wojnie czy środowisko zakapiorów, wagabundów i bieszczadników spotykających się na siekierezadzie w latach 50.i 60. dopisał Komuda brakujący rozdział o Bieszczadach w czasach największej świetności I Rzeczpospolitej.

Romulus - 2008-09-28, 22:25
:
A mnie DIABEŁ Komudy nie podszedł. Ale jestem marudny jeśli chodzi o polską fantastykę, więc nie rozwijam wypowiedzi....

Skończyłem DROGĘ. Bardzo poruszająca i intensywna proza. Czekam z niecierpliwością na film i z obawą, bo trudno coś takiego chyba przełożyć na "język" obrazu. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że łatwo (scenografia). Tak, czy siak, powieść pozostawia czytelnika w osamotnieniu. Czy jest wielka, jak wszyscy się zachwycają - nie wiem. Ale na pewno warto było przeczytać, bo nie można jej łatwo zapomnieć, dzięki Słowu wwiercającemu się w czytelnika.

I wracam do Koła Czasu Roberta Jordana teraz (Wendeta, o której wspominałem wcześniej, rzeczywiście do kitu - dałem sobie spokój szybciej a OBÓZ ŚWIETYCH chwycę za kilka dni... może).
Tanit - 2008-09-29, 07:25
:
Skończyłam 'Tkacza...' i jestem pod naprawdę dobrym wrażeniem. książkę czytało się świetnie i świetnie się przy niej bawiłam. Dawno w jednej książce nie odnalazłam tyle ciepła...
Żałuję, że nie mam przy sobie kolejnego tomu (czeka na mnie w bibliotece - sprawdzałam :mrgreen: ) ale przed nosem już czeka 'Ostatnia Saga' M.Mortki. Mam nadzieję się nie zawieść ;)
Toudisław - 2008-09-30, 07:45
:
Mało czasu na czytanie mam //buu

Skończyłem "Powołanie Trójcy" Kinga z dobrym rezultatem i drugi tom Susanny Clarke z podobnie dobrym. Teraz mam zamiar wziąć się za "Hominidów", ale jako że nie chcę jej czytać w wannie ani w autobusie (a tylko wtedy mogę), to powoli idzie, a książka zapowiada się dobrze. Czytam więc "Smykałkę Do Wojny" McDeVitta i mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Cytat:

Wraz ze spadkiem po zaginionym wuju Alex Benedict, handlarz antykami, dziedziczy nakaz kontynuowania prac archeologicznych wuja. Poszukując wskazówek natrafia na intrygującą informację związaną z międzygwiezdnym bohaterem, Christopherem Simem, przywódcą i wojownikiem, którego poświęcenie sprawiło, że ludzkość ocalała podczas wojny z telepatyczną rasą niemych obcych – Aszijurów.
Jeśli znaleziona informacja jest prawdziwa, cała historia Christophera Sima musiała wyglądać zupełnie inaczej. Alex rozpoczyna prywatne śledztwo – poszlaki wskazują, że nieco światła na zagadkę może rzucić historia ostatniego lotu międzygwiezdnego statku badawczego „Tenandrome” – co takiego odkryła załoga, że zniszczyła wszystkie zapisy i poprzysięgła milczenie?
Obsesja Alexa na punkcie Sima i wojny z Aszijurami poprowadzi go w daleką podróż do nieznanych rejonów kosmosu i zaowocuje odkryciami o ogromnym znaczeniu dla całej ludzkości.

Shadowmage - 2008-09-30, 08:26
:
Toudi, o Sawyerze gadaliśmy kilka stron wcześniej. Pierwszy tom owszem, niezły. Dalej gorzej jest jednak.

Swój czas dzielę obecnie między "Psa i klechę" numero uno oraz "Gwiazdę Pandory. Ekspedycję" Hamiltona. Z pojedynku wychodzi zwycięsko ta druga pozycja.
MadMill - 2008-09-30, 08:49
:
Po skończeniu Człowieka do przeróbki Bestara, znowu nabrałem apetytu na klasykę s-f, pod ręką było Gdzie dawniej śpiewał ptak Kate Wilhelm. Od pierwszych stron intryguje. Ludzkość zostaje postawiona w nieciekawej sytuacji, a mianowicie zagraża jej zagłada, nie za 100, nie za 10, a za 3-4 lata. Głównym bohaterem jest biolog Dawid, który wraz z dość liczną i bogatą rodziną pierw buduje ośrodek naukowy/szpital, a następnie prowadzi badania aby zapobiec katastrofie lub złagodzić jej konsekwencje. Jedno jest pewne, książka wciąga, więcej po lekturze. ;)
Beata - 2008-10-01, 16:02
:
Właśnie skończyłam lekturę książki Kate Wilhelm Gdzie dawniej śpiewał ptak. Dobra rzecz, bardzo dobra. I nawet całości zakończenia nie przewidziałam. :) Bardzo się cieszę, że posłuchałam ASX-a i nabyłam. Warto.

Jednakowoż nie byłabym sobą, gdybym nie znalazła jakiejś wady. ;) Mianowicie uważam, że rozwiązanie wybrane przez Marka nie gwarantuje długoterminowego sukcesu - ze względu na małą liczebność grupie grozi chów wsobny. Z drugiej strony - jest to chyba jedyne dostępne rozwiązanie, więc aż tak bardzo się nie czepiam.
ASX76 - 2008-10-01, 17:34
:
Beata napisał/a:
(...)Bardzo się cieszę, że posłuchałam ASX-a i nabyłam. Warto.



Ileż ten biedny ASX musiał się przy tym "nagimnastykować"... :-P
Czepianie się dzieła Kate Wilhelm jest zbrodnią. //pisowcy ;)

Skoro było to (chyba) jedyne dostępne rozwiązanie, to... o co chodzi? :-P

"Atlasu chmur" Mitchella Ci nie daruję i nie spocznę, dopóki nie przeczytasz tej znakomitej książki!!! Tylko proszę nie sięgać po żadne recenzje, żeby sobie przypadkiem nie popsuć niektórych niespodzianek. Niedługo cosik o twórczości pana Davida "spłodzę" bez używania spoilerów. ;)

Zacząłem "Sen nr 9". Już na wstępie mogę rzec, że tę knigę lepiej zostawić sobie na sam koniec przygody z dziełami Mitchella. I nie pytać dlaczego. ;)
Beata - 2008-10-01, 17:50
:
ASX76 napisał/a:
Skoro było to (chyba) jedyne dostępne rozwiązanie, to... o co chodzi? :-P

To było jedyne dostępne rozwiązanie fabularnie. I jedyne logiczne, biorąc pod uwagę, że Autorka nie chciała skorzystać z ingerencji nadprzyrodzonych czynników. Ale, niestety, to rozwiązanie jest długoterminowo nieskuteczne z powodów biologicznych. No co ja na to poradzę... :( I tak byłam pełna podziwu, bo Autorka mnie zaskoczyła.

No tak... wiedziałam... recenzji nie czytać... nie pytać dlaczego... tylko Mitchella czytać zgodnie z zadaną kolejnością... to jakaś dyktatura jest, cycuś? ;)
Tigana - 2008-10-01, 19:34
:
Może byście założyli osobny wątek, bo te ostatnie trzy posty to prawie że czysty offtopic

//ot

Zamiast czytać pierdoły wziąłby się ktoś za porządna prozę. Tak jak ja. Dzisiaj zakończyłem fascynujący trzeci tom zachwycającej jednej z najwybitniejszych autorek współczesnej fantasy. Czy muszę mówić, że chodzi o Fionę McIntosh i jej "Przeznaczenie" Niestety trzeci tom jest dużo gorszy od poprzednich tzn lepszy, ale przezto gorszy, bo mniej śmieszny. Niestety zmiana tłumacza nie wyszła "Trójcy" na dobre - zabrakło zdań koszmarków i niezgrabności stylistycznych. Chociaż jakby dobrze poszukać:
"Musicie zrobić to, co jest wam pisane.Nie wiem co to takiego, ale wy się dowiecie we właściwym czasie" - nie brzmi to zbyt sensownie -przynajmniej dla mnie.
Bohaterzy są nadal prosci jak cepy i szlachetni do mdłości, dialogi i opis przeżyc wewnętrznych bohaterów infantylny, a przygody schematyczne. Żeby jednak nie było za miło wraca Goth a z nim krew i przemoc. To komuś łeb utnie, to brzuch wypruje,a tu zaaranżuje mały gwałcik - zastanawiałem się, czy Fiona dobrze sie czuła opisują jego "przygody". Na dokładkę wydawca dołożył swoje - Robin Hobb zmieniła płeć na męską , a w tekście roi się od literówek, które utrudniają zrozumienie sensu poszczególnych zdań. Dla mnie - //zombie //zombie //zombie

Powoli kończę "13" Morgana - gdyby nie rozmiary pewnie już bym ją skończył. Czyta sie dobrze, ale póki co wstrzymam się z ostateczna oceną. A i zacząłem "Drewnianą Twierdzę" Pilipiuka - początek mocny, ale obawiam się, że książka po "mocnym wejściu" znów straci impet.
Romulus - 2008-10-01, 20:03
:
Czekam na twoją ocenę TRZYNASTKI, bo jakoś nie mogę się do niej zabrać (a tak w ogóle to musze ją kupić, ale cały czas jakaś inna ksiązka mi w drogę "wchodzi" - teraz np. nowy Hamilton).

I brnę sobie powoli przez Koło Czasu. Czyta się nadal szybko i wciągająco. Aczkolwiek już w piątym tomie, do którego dobiegłem zaczyna się rozwadnianie akcji, więc zaczynam się już wkurzać. Ale przebrnę do końca. Tak, czy siak do 4 tomu (czyli do ósmej książki, gdyż wcześniej Zysk wydawał cykl w kawałkach), Koło Czasu nie straciło niczego ze swego uroku. To ciekawe, wielowątkowe powieści skrzące się od odniesień do mitologii, legend, religii itp. Potem jest podobnie, ale za dużo telenoweli.
MadMill - 2008-10-02, 08:23
:
Też skończyłem powieść Wilhelm i także się bardzo podobała. Co do Marka i jego postępowania to ja w tym bardziej widziałem wybranie po prostu swojej drogi, wolności i przez nikogo nie narzucanego postępowania. Dążenia do indywidualizmu i wyrwania się z tłumu. ;) Klonowanie to znowu inna sprawa. ;)

Teraz czytam - wczoraj wracając późnym wi9eczorem do domu zacząłem Babel-17 Delany'ego. Dużo powiedzieć nie mogę, dopiero po 40 stronach jestem. Babel-17 to język który wpływa na ludzi. Jak i czemu? Jeszcze nie wiem. :P
Tanit - 2008-10-02, 15:42
:
Skończyła się sielanka zaczęły się lektury :mrgreen:
'Historia odkryć geograficznych i poznania Ziemi' - Zbigniew Długosz
W zasadzie nic specjalnego... ot taki 'podręcznik' ok 250 stron ale napisany bardzo treściwie bez zbytniego lania wody i wrzucania niepotrzebnych faktów (jak na razie ^^')

W przygotowaniu:
'Poza Krawędź świata' L. Bergreena (wyd. rebis)
Ponoć niezwykła opowieść bardziej literacka. z okładki:
Cytat:
Poza Krawędź świata to próba przedstawienia pełnej historii wyprawy Magellana, opowieść o intelektualnej i fizycznej odwadze, samotności i zaślepieniu, olśniewających odkryciach i bajkowych mirażach, podróż po świecie wyłaniającym się ze średniowiecza i wkraczającym w epokę renesansu. A także barwny obraz dziś mało znanych ludów i zamieszkanych przez nie lądów oraz pasjonująca jak najlepszy thriller kronika zmagań o władzę nad światem.

Pomijając słowa wychwalające książkę pod niebiosa i rzut oka na formę pisania... może być ciekawie ;)
TENGU - 2008-10-02, 19:40
:
ja obecnie czytam patrol zmierzchu Łukjanienki - rewelacja
Tyraela - 2008-10-02, 20:30
:
Mały maraton książek pochłanianych pod ławką.

Noc blizn - więcej nie czytam debiutów, pieprzę to. Dobry pomysł, słaby styl, dla mnie to przesądza sprawę. Nie powiem, żeby czytało się jakoś tragicznie, ale nudne opisy były denerwujące, szczegółowe opisy były jeszcze gorsze, sceny walki nic tylko do ziewania, trochę naiwności i braku pazura, jakiegoś charakteru. Ale ogólnie ok, nie widziałam rażącego powielania pomysłów, czyli Campbell sobie poradził.

Epifania Wikarego Trzaski - wiem już doskonale, czego się spodziewać, widząc na okładce nazwisko Twardocha : D ten facet ma nieźle w garze, zawsze zaserwuje jakieś przystępne psychozy, zawsze zamiesza w dyni, jeszcze poda to w tak miłej dla zmysłów oprawie, że nic, tylko się oblizywać. Bardzo dobry styl, bardzo dobry pomysł, bardzo dobre poprowadzenie fabuły (ksiądz któremu objawia się Jezus, ale tu trudno nie spoilerować).

Tracę ciepło - przyznam otwarcie, że Orbitowski wbił mnie na orbitę (ale żarcik, ho-ho o.o). Ten facet ma przekurwisty warsztat, wciąga od okładki aż po blurba, po raz kolejny narracja pierwszoosobowa to coś, co mnie trafia niczym obuchem prosto w serce, nie da się celniej. I co najlepsze tak naprawdę trudno powiedzieć, o czym jest ta książka - niby motyw dwóch światów, coś o miłości, raz o dojrzewaniu, raz kryminał a raz coś o potworach, cudownie zagmatwane rzecz, od której cholernie trudno się oderwać.

Tymczasem aktualnie pierwszy tom Wizerunku Zła Mastertona, cóż, zaległości trzeba nadrobić, nigdy za późno nie jest : D
Jachu - 2008-10-03, 09:39
:
Tyraela napisał/a:
(...) przyznam otwarcie, że Orbitowski wbił mnie na orbitę (...) cudownie zagmatwane rzecz, od której cholernie trudno się oderwać.
A pisałem już na forum, że Orbit to świetny pisarz 8)

Wczoraj późno w nocy ukończyłem "Ostatni legion" autorstwa Valerio Massimo Manfrediego. Książkę bardzo dobrze się czytało, choć nie była ona najwyższych lotów. Ot, taka powieść przeznaczona do czytania w podróży pociągiem - żeby przeczytać i zapomnieć ;)

Dziś rozpocząłem powieść historyczną autorstwa Colleen McCullough - "Bieg Morgana". Jest to opowieść o angielskim karczmarzu (Richard Morgan), który na skutek machinacji losu i zawiłości osiemnastowiecznego systemu angielskiego sądownictwa zostaje zaciągnięty jako skazaniec do słynnej "Pierwszej Floty", która wyruszyła w maju 1787 roku, zabierając na pokładzie pięćset osiemdziesięciu dwóch mężczyzn i sto dziewięćdziesiąt trzy kobiety - ludzi skazanych za różnego rodzaju przestępstwa na wywiezienie w ramach eksperymentu karnego na kontynent, który kapitan Cook odkrył zaledwie parę lat wcześniej...
Procella - 2008-10-03, 12:26
:
Przeczytałam ostatnio "Epidemię" Cooka (bardzo średnie), "Ucztę Babette" K. Blixen (bardzo dobre) i "Wahadło Foucaulta" U. Eco (też bardzo dobre).

Teraz biorę się nieśmiało za "Wojnę kwiatów" Williamsa po angielsku (każdy wie o co chodzi, a nie przeczytałam jeszcze tyle, żeby coś odkrywczego - a nawet banalnego ;) - powiedzieć, więc powstrzymam się od komentarzy) i jednocześnie podczytuję po odrobinie książkę A. D. Pordes i I. Grina "Ich miasto. Wspomnienia Izraelczyków, przedwojennych mieszkańców Krakowa". Ciekawa i poruszająca rzecz, ale nie do połknięcia jednym ciągiem, raczej do oszczędnego dawkowania.
Toudisław - 2008-10-03, 16:21
:
Tyraela napisał/a:
Ale ogólnie ok, nie widziałam rażącego powielania pomysłów, czyli Campbell sobie poradził.

Tomu drugiego raczej nie kupię. Pożyczyłbym, ale kasy mi szkoda na zakup.
Tyraela napisał/a:
Epifania Wikarego Trzaski - wiem już doskonale, czego się spodziewać, widząc na okładce nazwisko Twardocha

Ja jeszcze nie czytałem "Obłędu", ;) ale ta książka dość mi się podobała, a styl był jej chyba najśliczniejszą stroną. Na pewno jeszcze po niego sięgnę.

"Smykałka do wojny" już za mną. Ot taka ciekawa pozycja bez frajerków.

Teraz dalej czytam "Hominidów" a do tego "Gorsze światy" Michalskiego.
You Know My Name - 2008-10-03, 20:14
:
Czytam sobie Noc Noży Esslemonta. W sumie niczego sobie oprócz faktu, że wiadomo jak się skończy ... A na biureczku przede mną dwa zbiorki Woody'ego Allen'a:
Obrona Szaleństwa oraz Czysta Anarchia, lisia morda robi się na sam widok, napoczęte są też Wyspy Daviesa ale one czekają na odrobinę czasu.
Shadowmage - 2008-10-04, 08:32
:
Niczego sobie? Przecież to jest straszne...

Ja natomiast poczytuję "Czarodziejkę z Florencji" Salmana Rushdiego. Na razie jestem pod wrażeniem, szczególnie formy, języka.
Toudisław - 2008-10-04, 08:40
:
Shadowmage napisał/a:
Niczego sobie? Przecież to jest straszne...

Przesadzasz :P ja wiem ze przy Erikosonie wychodzi blado ale ogólnie da się znieść.
Gorsze światy czyta mi się trochę ciężko ale jak na razie fajnie
Shadowmage - 2008-10-04, 08:46
:
Toudisław napisał/a:
Przesadzasz :P ja wiem ze przy Erikosonie wychodzi blado ale ogólnie da się znieść.
Może i przesadzam, ale niewiele. Strasznie się męczyłem podczas lektury, gdyby nie to że zabrałem ją jako jedyną na lot samolotem, to pewnie długo bym się zbierał by ją doczytać do końca.
Tigana - 2008-10-04, 10:44
:
Wczoraj wieczorem się przyłożyłem i skończyłem dwie książki 'Trzynastkę" Morgana i "Drewnianą twierdze" Pilipiuka.
Tak pokrótce - Morgan odwalił kawał dobrej roboty - sugestywna wizja świata, ciekawi bohaterzy, wciągająca intryga. Miejscami czytało się ciut ciężkawo - ale i tak warto.

Pilipuk - w końcu coś drgnęło i akcja potoczyła się nieco żwawiej. Jest kilka niespodziewanych zwrotów akcji, sporo czarnego humoru. Chyba najlepsza część serii

Teraz biorę się za Dicka z szuflady czyli "Głosy z ulicy" - kolejną quasi biograficzną powieść amerykańskiego mistrza s-f.
Jander - 2008-10-04, 15:13
:
Kończę Polaris McDevitta (pośrednią kontynuację Smykałki do Wojny). Albo to wina tego, że akurat tą część czytam w oryginale albo po prostu spadku formy - w każdym razie książka jest przeciętna, o psychologii bohaterów możemy pomarzyć, a postacie, które powinienem zapamiętać nie były w ogóle charakterystyczne, przez co pogubiłem się w fabule kilkakrotnie, bo już nie wiedziałem kogo ścigają, czemu lecą na tą planetę, co to za fundacja etc. Poza tym fabuła przewidywalna, potencjał świata zupełnie niewykorzystany. Ot, czytadło. Raczej się zawiodłem.
Tyraela - 2008-10-04, 19:17
:
Po wchłoniętym wręcz "Wizerunku zła" t.1 stwierdziłam, że dobrze jest po prawie 10-ciu latach od przeczytania drugiego tomu przeczytać tom pierwszy xD

Tymczasem czas w końcu zakasać rękawy i wziąć się za coś bardziej ambitnego, czyli z półki przywędrował do mnie "Atrament", znowu orgazm literacki i opiewanie stylu Duncana - macie mnie z głowy na parę dni.
MadMill - 2008-10-05, 15:14
:
Tyraela napisał/a:
"Atrament", znowu orgazm literacki i opiewanie stylu Duncana

Taki niepozorny gość, a dziewczyny już od samej myśli o nim dostają orgazmu.

Czytam Dysfunkcję rzeczywistości: Początki Petera F. Hamiltona. 1/3 książki za mną i to, że to bestseller wcale się nie dziwię, bo czyta się od pewnego momentu świetnie. Chyba zacznę lubić te, jak im tam... space opery. ;)
Maeg - 2008-10-05, 15:47
:
Ja niedawno skończyłem Najwspanialszy parostatek Farmera. Drugi tom Świata Rzeki prezentuje się lepiej niż jedynka. Znikł tak irytujący pośpiech. Może nie w całości ale jest już na akceptowalnym poziomie. Trochę więcej rozważań, zamiast samej akcji. Do tego intrygi polityczne może nie skomplikowane czy wielopoziomowe, ale cieszą.

Teraz biorę się za Rękę mistrza Kinga, po prawdzie nie liczę na nic nowego, King zapewne będzie się powtarzał, ale u niego akurat chodzi o co innego. Jeśli uda mu się wywołać dreszczyk emocji, będzie to oznaczało że udało mu się napisać coś ciekawego. Jeśli nie będzie jak w jego ostatnich książkach. A muszę znaleźć czas na Oberki do końca świata Szostaka.
elTadziko - 2008-10-05, 18:19
:
Niedawno skończyłem "Letni Deszcz. Kielich" Brzezińskiej. Początek trochę nudnawy, ale potem się rozkręca i akcja ostro leci =) Ta książka bardzo mi się podobało, z niecierpliwością czekam na ostatni tom. Autorka nieźle zakręciła pod koniec książki ;)

A dziś skończyłem "Teckle" S. Brusta - kolejny tom Vlada Taltosa. Trochę gorszy od poprzednich - mniej akcji, mniej humoru, więcej rozważań. Jednak dalej się czyta go bardzo dobrze.

A teraz wezmę się za "Sarantyjską Mozaikę" Kaya, chyba, ze mi jutro koleżanka przyniesie do szkoły fajny kryminał :P
Shadowmage - 2008-10-05, 18:22
:
Niestety u Brusta z tomu na tom jest gorzej, a szkoda. Swego czasu przeczytałem pierwszy tom i od razu poszedłem do księgarni po 4 następne. Nawet 5 dał dużo przyjemności, ale nie tyle co pierwsze. Żałuję, że kolejne tomy nie zostały u nas wydane - ale nie do tego stopnia, żeby sobie je sprowadzić.
You Know My Name - 2008-10-06, 07:57
:
Rozpoczalem Obrone Szalenstwa Woody'ego Allena i humor od razu lepszy. Poziom absurdu siega Monty Pyhona.
Czasem mowi sie, ze czlowiek starzeje sie gdy umiera w nim dziecko. To Allenowi nie grozi. Gdzies gleboko w jego mozgu siedzi wiecznie kpiacy pieciolatek za nic majacy uplyw czasu.
To DAR.
Shadowmage - 2008-10-07, 07:09
:
Przeczytałem "Czarodziejkę z Florencji" (usatysfakcjonowany) i zabrałem się za "Imperium Kości Słoniowej" Novik (jak na razie - znacznie lepiej niż ostatnio).
Beata - 2008-10-07, 07:45
:
W oczekiwaniu na Atlas chmur Mitchella, bawię się świetnie przy lekturze Piekła pocztowego Pratchetta. Na wypadek, gdyby oczekiwanie miało się przedłużyć - mam w pogotowiu trzeci tom Gamedeca Przybyłka i Głowę Kasandry Baranieckiego.
Elektra - 2008-10-07, 08:23
:
Skończyłam Ustrój świata (jest to jedna z tych książek, po przeczytaniu których nie da się sięgnąć od razu po coś nowego) i przez parę dni miotałam się niezdecydowana. ;) Próbowałam rozpocząć z dziesięć książek, ale nic mi nie pasowało.

W końcu wybrałam Sandersona i jego Z mgły zrodzonego, niby zwyczajne fantasy, ale nie do końca. Poprzednią jego książkę dobrze mi się czytało (chociaż inni narzekali na sztampowość i nudę) i mam nadzieję, że tym razem też tak będzie.

Oprócz tego, w komunikacji miejskiej poczytuję Szczęśliwy powrót C.S. Forestera, kolejną część o Hornblowerze. Książka została napisana jako pierwsza (a chronologicznie jest szósta) i widać, że później autor złagodził trochę charakter swojego bohatera. Początkowo drażniły mnie niektóre różnice, ale gdy fabuła się rozkręciła, przeszło mi to. ;) Dzielny kapitan kolejny raz musi zmierzyć się z silniejszym przeciwnikiem i wcale nie jest powiedziane, że mu się to uda. Podoba mi się to, że mimo podobnych schematów, autor potrafi za każdym razem wymyślić jakieś oryginalne i zaskakujące rozwiązania.
Maeg - 2008-10-07, 11:02
:
Elektra napisał/a:
Poprzednią jego książkę dobrze mi się czytało (chociaż inni narzekali na sztampowość i nudę)
Elantris było okropne, wręcz niemożliwie nudne. A w dodatku sztampowe do bólu i przesłodzone na makasa. :P Ja po tej jednej książce wiem, że po Sandersona już nie sięgnę. Na pewno na rynku jest wiele ciekawszych pozycji z fantasy. ;)

A ja czytam wciąż Rękę Mistrza i pierwsze 150 stron nie napawa mnie optymizmem. Jeszcze jakieś 500 przede mną a tak średnio zachęca do dalszej lektury. RM póki co jest aż za mocno Kingowa.
Elektra - 2008-10-07, 11:06
:
Maeg napisał/a:
Elantris było okropne, wręcz niemożliwie nudne.

Wcale nie. ;P Przeczytałam ją w trzy dni i nie nudziłam się.
Maeg napisał/a:
A w dodatku sztampowe do bólu i przesłodzone na makasa.

Znam bardziej sztampowe i przesłodzone. A ja lubię czasem (niezbyt często, ale jednak) sięgnąć po coś właśnie takiego, niewymagającego, z jasnym podziałem na dobrych i złych i ze szczęśliwym zakończeniem. ;)
Jachu - 2008-10-07, 12:59
:
Elektra napisał/a:
Maeg napisał/a:
Elantris było okropne, wręcz niemożliwie nudne.

Wcale nie. ;P Przeczytałam ją w trzy dni i nie nudziłam się.
Dokładnie, podpisuję się pod słowami Elekti.

Ja nadal czytam "Bieg Morgana" Colleen McCullough, choć zbliżam się już ku końcowi. Nie wiem co będzie moja następna lekturą, bo patrząc na półkę nie wiem co wybrać ;)
Regissa - 2008-10-07, 13:07
:
Kossakowska bardzo przypadła mi do gustu, ale nie pozwolę sobie na czytanie jednego autora cięgiem ;) Zatem nadszedł czas na powrót do Łukjanienki i jakiegoś porządku we wszechświecie, czyli do Nocnego patrolu. Zważywszy na to, że 3 tom dość mi się podobał, a miał być słabszy od pierwszego, to zapowiada się przyjemna lektura :mrgreen: Jedyne, co mi przeszkadza, to fatalna redakcja tej książki, gdzie występuje piekło zaimków w dziwnej odmianie i okolicznościach... Czasem trudno zrozumieć myśl autora. A niby zaimki takie niewinne.... //mur
Elektra - 2008-10-07, 13:35
:
Regissa napisał/a:
Jedyne, co mi przeszkadza, to fatalna redakcja tej książki, gdzie występuje piekło zaimków w dziwnej odmianie i okolicznościach... Czasem trudno zrozumieć myśl autora. A niby zaimki takie niewinne....

Czyżbyś miała pierwsze wydanie z Książki i Wiedzy (taki obrazek to miało)? Którego nie tłumaczyła Ewa Skórska? Jeśli tak, to współczuję, te zaimki są rzeczywiście denerwujące.
Regissa - 2008-10-07, 13:44
:
Elektra napisał/a:
Czyżbyś miała pierwsze wydanie z Książki i Wiedzy (...)? Którego nie tłumaczyła Ewa Skórska?


Z tego, co widzę, to jest 2 wydanie, z 2006 r., ale Książka i Wiedza, i owszem (tylko obrazek nieco inny, jak reklama Batmana ;) ). I tłumaczyła to pani Ewa Skórska, więc już nie wiem, to jej maniera zaimkowa czy redakcja oszalała? :shock:
Książkę mam z Jagiellonki, jakiś czytelnik nie wytrzymał i wyrażał się dość obcesowo na marginesie. Kulturalny był, bo maział miękkim ołówkiem :mrgreen:
Elektra - 2008-10-07, 13:50
:
A słyszałam, że to drugie wydanie jest lepsze (widocznie jakieś plotki to były), bo pierwsze czytało się bardzo ciężko. Nie chce mi się sprawdzać, jak wygląda wznowienie MAG-a... ;)
AM - 2008-10-07, 14:49
:
Regissa napisał/a:
Elektra napisał/a:
Czyżbyś miała pierwsze wydanie z Książki i Wiedzy (...)? Którego nie tłumaczyła Ewa Skórska?


Z tego, co widzę, to jest 2 wydanie, z 2006 r., ale Książka i Wiedza, i owszem (tylko obrazek nieco inny, jak reklama Batmana ;) ). I tłumaczyła to pani Ewa Skórska, więc już nie wiem, to jej maniera zaimkowa czy redakcja oszalała? :shock:
Książkę mam z Jagiellonki, jakiś czytelnik nie wytrzymał i wyrażał się dość obcesowo na marginesie. Kulturalny był, bo maział miękkim ołówkiem :mrgreen:


Ewa jest wpisana w ich książce przez pomyłkę. Nocny przetłumaczyła dopiero dla nas. Przekładu dla KiW dokonał Zbigniew Landowski.
Tanit - 2008-10-07, 15:28
:
porzuciłam bezczelnie Bergreena i jego 'Poza krawędź świata' z braku motywacji i siły, ostanę się przy przeglądnięciu. Niemniej jest to książka godna uwagi.

Obecnie:
'Siła symboli i talizmanów wschodu' Jacka Kryga. (jest to drugie poszerzone wydanie. wyd. Rebis) Bardzo interesująca książka o znaczeniu niemal stu symboli wschodu. Głównie Chin (jako, że autor w tej tematyce porusza się najlepiej). Napisana przystępnie i poruszająca liczne aspekty, podejścia, interpretacje, znaczenie etc. Wyjaśnione są błędy popełniane przy interpretacjach oraz nadużycia związane z symboliką, także czym różni się talizman od amuletu.
Regissa - 2008-10-07, 18:45
:
AM napisał/a:
Ewa jest wpisana w ich książce przez pomyłkę. Nocny przetłumaczyła dopiero dla nas. Przekładu dla KiW dokonał Zbigniew Landowski.


Ufff... No to ktoś kobiecie zrobił bardzo brzydki kawał... Te zaimki, im dalej w las, są coraz gorsze... Dzięki, Andrzeju, za rehabilitację pani Ewy :mrgreen:

Natomiast ja ostatnio nabrałam ochoty na lekturę Dukaja. Może nie od razu "Lód", ale na przykład "Inne pieśni"? Widziałam na półce w mojej ulubionej bibliotece... Cóż, to chyba jesień tak na mnie działa :mrgreen:
Shadowmage - 2008-10-07, 18:54
:
Zdecydowanie "Inne pieśni", warto. Chyba, że na rozgrzewkę coś przystępniejszego (choć IP przystępne jak na JD są): "Xavrasa" albo opowiadania?

O jeszcze o Łukjanience - mnie lektura pierwszego wydania "Patrolu..." skutecznie zniechęciła do dalszych kontaktów z tym pisarzem. Ku rozpaczy Aesiksika zresztą :D
You Know My Name - 2008-10-07, 20:45
:
Regissa, zacznij od W Krainie Niewiernych i Xawrasa Wyżryna - miłe, lekkie i przyjemne, a ze formy krótsze to w wieczór łatwo koniec zobaczyć, bo z Czarnymi Oceanami lub z Extensą może być dłużej.
Jako, że Allena trudno przyjmować w ilościach hurtowych to w końcu przeczytam pożyczone dawno od kumpla i zalegające na półce Rola grubasa w historii Petera Careya.
ASX76 - 2008-10-07, 21:00
:
Shadowmage napisał/a:
(...)

O jeszcze o Łukjanience - mnie lektura pierwszego wydania "Patrolu..." skutecznie zniechęciła do dalszych kontaktów z tym pisarzem. Ku rozpaczy Aesiksika zresztą :D


Co za brzydka prowokacja... :-P
Patrole są - jak to się nieraz na forum określa - specyficzną - lekturą, która również mi nie pasuje, choć lubię twórczość Łukjanienki (oczywiście nie całą). Uważam, że błędem jest zniechęcanie się po zaledwie jednej książce. Popularna nie znaczy najlepsza.
Gdybyś "czytnął" np. "Spektrum", korona by Ci z głowy nie spadła. :-P
Ja, książkom Dukaja dałem o 400% więcej szans... ;)

Czytam "Na szkarłatnych morzach" Lyncha. Początek nudził mnie niemożebnie (pierwsza część była pod tym względem bardziej wciągająca), ale od momentu gdy bohaterowie zaczynają szkolenie na morzu robi się znacznie ciekawiej. Daje się zauważyć/wyczuć, że autor ma dobry pomysł na dalszy ciąg, co dobrze wróży kontynuacjom (nie to co np. Grzędowicz z "PLO").
Ogólnie rzecz biorąc jest zabawnie, ale momentami humor zdaje mi się nieco na siłę.
You Know My Name - 2008-10-08, 09:02
:
Rola grubasa w historii Petera Careya - mocne oldschoolowe s-f. Ale tak naprawde s-f to tylko "okleina", problemem to co zawsze: akceptacja, milosc, lek przed nieznanym, tolerancja. Naprawde warto bo wartosci uniwersalne przekazane sa w sposob interesujacy, mimo ze czasem wizje przyszlosci (dla nas terazniejszosci?, bo ksiazka ma juz 34 lata) moga byc staromodne.
Maeg - 2008-10-08, 11:15
:
Cytat:
Gdybyś "czytnął" np. "Spektrum", korona by Ci z głowy nie spadła.

Ale wtedy to już chyba definitywnie podziekował by Łukjanience. Spektrum to jedna z najsłabszych jego książek, obok Brudnopisu, z reszta książki trochę podobne. Jeśli miał by się zdarzyć cud to raczej polecał bym dylogie Głębia (Labirynt odbić i Fałszywe lustra) bo to chyba jednak najlepsze co wyszło spod jego pióra.
A ja wciąż czytam Kinga i jest tak jak się obawiałem, za dużo Kinga w Kingu. Ale już 1/3 za mną więc nie będzie tak źle. ;)
ASX76 - 2008-10-08, 12:01
:
Maeg napisał/a:
Spektrum to jedna z najsłabszych jego książek, obok Brudnopisu, z reszta książki trochę podobne. (...)


Co do słabości "Brudnopisu" się zgadzam.

"Spektrum" kiepskie? LOL //pisowcy

Toudik, gdzie jesteś? Mamy tu bluźniercę i heretyka! :-P

Proponuję od razu przenieść się tutaj. Zresztą dyskusja na temat Spektrum była nie raz i do niczego nie doprowadziła ;) - El

Toudisław - 2008-10-08, 12:46
:
Maeg napisał/a:
. Spektrum to jedna z najsłabszych jego książek, obok Brudnopisu, z reszta książki trochę podobne.

No to czeka cie już w piekle kocioł ze smołą albo reedukacja z ASXem ( wybieraj )

Spektrum to Najlepsza książka Łukjanienki a przynajmniej jak dla mnie jedna z Najlepszych.

Hominidzi za mną i zanim wezmę się za resztę trylogii czytam sobię Bliznę I czyta mi się ja bardzo dobrze i lepiej niż Dworzec. Fajna książka
Procella - 2008-10-08, 16:08
:
Kończę "Kamerzystę" Billa Gastona (całkiem niezła rzecz, choć nie powiem, żebym miała probklemy z oderwaniem się od tej książki ;) ), "Wojna kwiatów" zaczyna mnie wciągać...

No i ruszyły zajęcia na uczelni, przez co trochę mi się zestaw ksiąek zmienia - dotychczas zazwyczaj były to dwie-trzy powieści naraz, teraz będą pewnie cztery podręczniki/lektury i jedna powieść. Dobrze, że lubię swoje studia i książki religioznawcze kręcą mnie tak samo jak beletrystyka ;) Do biblioteki jeszcze nie zdązyłam się wybrać, więc dla rozgrzewki czytam z własnej kolekcji "Średniowieczne herezje" M. Lamberta i "Doświadczenie religijne" W. Jamesa. Bardzo wciągające rzeczy (i jestem w tym momencie śmiertelnie poważna)
MadMill - 2008-10-08, 19:45
:
Bzdury czytacie i jakiś chłam... :P
Czytam Księgę cmentarną Neila Gaimana. Miałem wiele obaw, ja wiem że już pare osób wyrażało pozytywne opinie o tej książce, ale jednak jak człowiek sam nie sprawdzi to i tak nie uwierzy. No i jestem zaspokojony na razie. Niby to jest książka dla dzieci, ale któż z nas gdzieś w głębi wciąż nie jest dzieckiem? ;)

Skończyłem "DR: Początki" Hamiltona. Zaraz biorę się za drugi tom, nie ma na co czekać.
Elektra - 2008-10-08, 20:04
:
A ja się zabrałam za Galerię złamanych piór F. Kresa. czyli zbiór felietonów zawierających porady dla początkujących pisarzy, publikowanych parę lat temu m.in. w Feniksie. Czytam to całkowicie rozrywkowo, bo nigdy nie chciałam zostać pisarką, ale jeśli ktoś ma takie ambicje, musi się przygotować na surowe oceny. Widać, że Kres trochę wyżej stawia formę powieści niż treść, całkiem interesująco to argumentując (tak w skrócie: w końcu to jest literatura piękna, więc każda treść musi być ładnie przedstawiona, a najbardziej interesujący i oryginalny pomysł źle przedstawiony do nikogo nie trafi. No prawie do nikogo. ;) ). Z większością (z pozycji czytelnika) trudno się nie zgodzić. Jak na razie trafiłam na jeden wyjątek: "Czytelnik, wbrew Twoim gorącym pragnieniom, zupełnie olewa pojedyncze zdania, nie docenia ich, pojedyncze zdania wręcz wiszą mu kalafiorem - bo też trzeba być jakimś wariatem, by w prozie fabularnej rozkoszować się brzmieniem pojedynczych zdań; nikt normalny tego nie czyni. Czytelnika interesuje, co dalej (...)." Wychodzi na to, że jestem nienormalna, bo zdarza mi się rozkoszować i zachwycać pojedynczymi zdaniami. ;)

Autor felietonów może i surowo ocenia, niektórym wydawałoby się, że jedzie po nieudanej twórczości, ale krytyka jest rzeczowa. Przydałoby się niektórym początkującym (a nawet wszystkim) ją poczytać. I wyciągnąć wnioski.
Shadowmage - 2008-10-08, 20:16
:
No pewnie... szkoda tylko, że sam autor od pewnego czasu sam nie pisze. Bo choć jego felietony są ciekawe, to o wiele chętniej przeczytałbym kolejną powieść jego autorstwa.
Tigana - 2008-10-08, 21:48
:
Shadowmage napisał/a:
No pewnie... szkoda tylko, że sam autor od pewnego czasu sam nie pisze. Bo choć jego felietony są ciekawe, to o wiele chętniej przeczytałbym kolejną powieść jego autorstwa.

No niestety problemy osobiste autora komplikują jego karierę literacką.

Korzystając z dłuższym jazd autobusowych wykończyłem "Ślad krwi" Tanyi Huff. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że książka jest ciut lepsza od poprzedniczki. To zasługa Lako :mrgreen: , a raczej laków, które urozmaicają lekturę.
W dalszym ciągu mierze się z Dickiem - mocno przygnębiająca lektura, no i zaczynam "Pandore" Anne Rice - kolejną książkę o wampirach tejże autorki. Jest szansa, ze akcja powieści rozgrywać się będzie w starożytnym Rzymie więc może nie będzie aż tak źle.
elTadziko - 2008-10-08, 23:05
:
Przedwczoraj pożyczyłem od koleżanki, a dziś skończyłem thriller "Niewierna żona" J. Grippando. Po prologu sobie pomyślałem - co za shit, opowiada o jakimś napalonym wariacie :P Okazało się jednak (na szczęście), że wątek ten wcale nie jest aż tak nachalny ;) Fabuła jest ciekawa, spójna, zakończenie zaskakujące ;) Według mnie im dalej w las, tym lepiej. Dlatego w ostatecznym rozrachunku dałem tej książce 5/6 na Biblionetce :P

A teraz czeka mnie "Przedwiośnie" -_-
Feline - 2008-10-09, 00:41
:
Na biurku Wszyscy zdolni do noszenia broni Andrieja Łazarczuka czyli kolejny świat alternatywny postdrugowojenny, tyle że w wydaniu rosyjskim. Jak trzeba mroźne i wódczane (z dodatkiem koniaku), oręż plącze się gesto wraz ze agentami i wszelkim obywatelem alternatywnym. Ma swój klimat. Tyle, że w pewnym miejscu coś mi zgrzytnęło i chyba już wiem, co - jakby Hogan duchem obecny. Przy całym szacunku do Jamesa P. Hogana, trochę poczułem się rozczarowany. Podobnie jak i podniosłym finałem.
Tanit - 2008-10-09, 06:13
:
elTadziko napisał/a:
A teraz czeka mnie "Przedwiośnie" -_-

Przedwiośnie było jedyną książką tego pana, która mi się podobała - naprawdę!

a w przygotowaniu (żeby nie był OT :P )
'Kamień na szczycie' E. Białołęckiej i trzeci tom 'Piołun i miód' choć nie sądzę bym oba do wtorku przeczytała :/ Przyznam się, że wkręciłam się w tę opowieść :))
ASX76 - 2008-10-09, 06:15
:
Elektra napisał/a:
(...)Jak na razie trafiłam na jeden wyjątek: "Czytelnik, wbrew Twoim gorącym pragnieniom, zupełnie olewa pojedyncze zdania, nie docenia ich, pojedyncze zdania wręcz wiszą mu kalafiorem - bo też trzeba być jakimś wariatem, by w prozie fabularnej rozkoszować się brzmieniem pojedynczych zdań; nikt normalny tego nie czyni. Czytelnika interesuje, co dalej (...)." Wychodzi na to, że jestem nienormalna, bo zdarza mi się rozkoszować i zachwycać pojedynczymi zdaniami. ;)

(...)


Biorąc pod uwagę powyższy cytat, wychodzi, że autor jest "jakimś wariatem."
Z jednej strony stawia wyżej formę (nie bardzo to widać w książkach - prezentuje toporny styl) niż treść, by niedługo potem strzelić takiego "samobója do własnej bramki"... :-P

Zbliżam się do końca II części przygód o Niecnych Dżentelmenach. Jak na razie doliczyłem się tylko jednej niespodzianki. Więcej tutaj humoru i mniej dramatyzmu niż w poprzedniej części.
Beata - 2008-10-09, 08:09
:
Ponieważ miałam czytać "Głowę Kasandry" lub "Gamedeca" nr 3, to chyba zupełnie oczywistą rzeczą jest, że pochłonęły mnie Kroniki portowe Annie Proulx. ;)
Książka dostała Pulitzera i National Book Award - więc wydaje się, że warto zajrzeć... tym bardziej, że film z Kevinem Spacey i Cate Blanchett jakoś tak mgliście bardzo mi się majaczy...
You Know My Name - 2008-10-09, 08:31
:
Beata napisał/a:
Książka dostała Pulitzera i National Book Award - więc wydaje się, że warto zajrzeć... tym bardziej, że film z Kevinem Spacey i Cate Blanchett jakoś tak mgliście bardzo mi się majaczy...

Film wg mnie przezajefany (szczegolnie Spacey, ale on bylby swietny nawet jako gosc przy saturatorze na przebitke ;) )
To moze ksiazke z zona tez przeczytamy?
Procella - 2008-10-09, 10:01
:
Elektra napisał/a:
A ja się zabrałam za Galerię złamanych piór F. Kresa. czyli zbiór felietonów zawierających porady dla początkujących pisarzy, publikowanych parę lat temu m.in. w Feniksie.

Świetna rzecz, kilka razy prawie się popłakałam ze śmiechu, na dodatek jest tam kilka bardzo celnych spostrzeżeń - oczywiście nie ze wszystkim trzeba się zgadzać, ale przeczytać (i, jeżeli chce się pisać, przemyśleć; nie Twój przypadek, ale piszę ogólnie ;) ) warto.

Beata napisał/a:
Książka dostała Pulitzera i National Book Award - więc wydaje się, że warto zajrzeć...

Oj warto, warto! Książka jest rewelacyjna.
Jachu - 2008-10-09, 12:52
:
Ukończyłem "Bieg Morgana" Colleen McCullough. Książka naprawdę dobra, choć nie tak samo świetna jak poszczególne tomy cyklu "Władcy Rzymu". Czytało się bardzo miło i sympatycznie, narracja nie budząca zastrzeżeń i wciągająca fabuła... Czego chcieć więcej? ;)

Obecnie zabieram się za "Trylogię rzymską", czyli jednotomowe wydanie na które składają się "Tajemnica Królestwa" oraz dwuczęściowa powieść "Wrogowie rodzaju ludzkiego". Znany fiński pisarz Mika Waltari kreśli w nich barwny obraz prowincji cesarstwa i samego Rzymu w I wieku naszej ery...
Feline - 2008-10-10, 08:56
:
Waran Diaczenków. Ciekawa z nimi sprawa. W zasadzie niczym specjalnie nie zaskakują, nie prezentują szczególnych przemyśleń, ale czyta się. Wciąga. I tak samo jest z Waranem - przypomina przesuwający się za oknami pociągu, nieznany i nienudny przy tym krajobraz. W tym przypadku planety z społecznością próbującą znaleźć pośród pór roku naznaczonych olbrzymimi pływami.

Może po prostu dobrze piszą, nawet jeśli bez fajerwerków?
You Know My Name - 2008-10-10, 10:01
:
List Otwarty do Partii Kuronia i Modzelewskiego. Wlasnie sobie wydrukowalem.
Moze to byc ciekawa i pouczajaca lektura.
Regissa - 2008-10-10, 14:49
:
Nocny Patrol z jego piekłem zaimków już za mną. Szczerze mówiąc, połowę zadowolenia zabiera człowiekowi złość na redakcję... Jeśli ktoś jeszcze nie czytał, niech koniecznie wybiera wydanie z MAGa, w którym takich błędów ponoć nie zauważono.

A mnie teraz czeka chwila z historią Polski w postaci Bunscha: drugi tom sagi piastowskiej czyli Ojciec i syn, rzecz o Mieszku i Bolesławie. Czasem trzeba przerwać ciąg fantastyczny :mrgreen:
A zawodowo jeszcze czytam Pamiętniki Pawła Popiela, bardzo zajmująca lektura o dziewiętnastowiecznej myśli konserwatywnej i obyczajowości sfer szlachecko-intelektualnych.
A pomiędzy tym wszystkim podczytuję parę innych książeczek i czasopism :mrgreen:
Jander - 2008-10-10, 14:51
:
Zacząłem i skończyłem Oberki do Końca Świata Wita Szostaka. Długo nie mogłem się za to zabrać, choć powieść bardzo krótka. Szostak znów urzekł mnie swoim stylem, magia wypływa z każdej strony Oberków. Zdecydowanie polecam, choć to nie jest typowa fantastyka (jak zresztą całe szostakowe pisanie). A kto Szostaka jeszcze nic nie czytał, traci naprawdę dużo. Pisarz jedyny w swoim rodzaju.
Poza tym zacząłem Kłamstwa Locke'a Lamory, ale po prologu zarzuciłem je na rzecz drugiego tomu Wichrów Śmierci. Odrabianie zaległości idzie mi póki co całkiem nieźle.
Jachu - 2008-10-10, 19:16
:
Od wczoraj czytam "Trylogię rzymską", za mną około 100 stron. Rzadko zachwyca mnie lektura od pierwszej strony, a w tym przypadku tak się stało. Od pierwszego słowa uległem autorowi tej książki (Mika Waltari) w sposób bezwstydnie bezkrytyczny. Dałem się porwać jak liść targany jesiennym powiewem i jest mi przyjemnie... Mam nadzieję, że będę leciał jak najdłużej i wyląduję jak najpóźniej, gdyż książka zapowiada się fantastycznie. Oby tylko tak dalej.
elTadziko - 2008-10-10, 23:31
:
Jednak nie zacząłem czytać "Przedwiośnia", a wziąłem się za Pratchetta, a dokładniej "Blask fantastyczny" ;) Do tej pory przeczytałem dwie książki tego autora - "Kapelusz pełen nieba" i "Kolor magii". Z tej pierwszej niczego nie pamiętam oprócz tego, że była trochę dziecinna, a ta druga średnio przypadła mi do gustu. Teraz nie wiem, czy tak mi się gust zmienił, czy Pratchett się polepszył, bo "Blask fantastyczny" bardzo mi się podobał :P Na pewno teraz sięgnę po inne pozycje tego autora.

A zacząłem też wczoraj "Weź moją duszę" jakiejś islandzkiej autorki. Jest to kryminał i na razie (po 50 stronach) bardzo fajnie się zapowiada.
Tanit - 2008-10-11, 05:48
:
zabrałam się za 'Kamień na szczycie' E. Białołęckiej :mrgreen:

Tadzik - czytaj 'Przedwiośnie' :P Jedna z niewielu ciekawych lektur ^^
elTadziko - 2008-10-11, 09:00
:
Tanit napisał/a:
Tadzik - czytaj 'Przedwiośnie'

Na pewno przeczytam ;) Mam na to jeszcze półtora tygodnia, więc zdążę ;)
Czytam wszystkie lektury na czas - tylko jednej mi się nie udało przetrawić - "Jądra ciemności" :P
Shadowmage - 2008-10-11, 10:17
:
"Jądro ciemności" jest akurat jedną z najciekawszych lektur - przynajmniej dla mnie :)
nastka - 2008-10-11, 15:01
:
Obecnie czytam "Powrót króla" J.R.R Tolkiena. Już chyba ze trzeci raz, ale ta seria wyjątkowo przypadła mi do gustu ;)
Toudisław - 2008-10-12, 13:34
:
Blizna już za mną. Uczucia mieszane ale ogólnie jestem zadowolony

Teraz czytam "Ludzi" Roberta J Sawyer. Tom drugi Trylogii Nendertalskiej. Jak na razie jest dobrze. Inna sprawa że przeczytam 40 stron wiec trudno coś powiedzieć. Czytam z ciekawością. Do tego podczytuje "Piekło Pocztowe" Tak samo jak w przypadku "Ludzi" dopiero zaczynam Lekturę ale już zdziwiła mnie obecność Rozdziałów. No zobaczymy ...
elTadziko - 2008-10-12, 14:07
:
A ja skończyłem "Weź moją duszę" Yrsy Sigurdardóttir. Jest to kolejna książka pożyczona od koleżanki :P Mimo jej rekomendacji byłem na początku trochę sceptyczny z dwóch powodów - sam tytuł jest trochę dziwny, a do tego islandzka autorka. Ale już po paru pierwszych stronach moje wątpliwości się rozwiały :P Jest to bardzo udany kryminał, bez jakichś podtekstów "diabolicznych", a islandzki rodowód autorki odczuwa się tylko w dziwnych imionach i nazwiskach ;)
Intryga poprowadzona jest bardzo sprawnie. Są dwa morderstwa, a podczas powieści dowiadujemy się także o zbrodni z przeszłości, która ma wielki wpływ na teraźniejszość. Mamy paru podejrzanych - nieraz zdaje się nam, że dana osoba to pewniak na mordercę, a okazuje się to później nieprawdą :P
Powieść kojarzyła mi się z dwoma serialami - z Supernatural (lekki wątek fantastyczny) i z Dowodami Zbrodni (zbrodnia w przeszłości). Bardzo podobał mi się proces odkrywania tajemnic przez główną bohaterkę - jednocześnie drążyła temat niedawnych zbrodni, jak i historię rodziny, która zamieszkiwała tereny, na których popełnione zostały morderstwa.

Jednak rekomendacje Biblionetki się sprawdzają ;) Jak wszedłem poczytać o tej książce, okazało się, że według Biblionetki "Weź moją duszę" spodoba mi się na 85%. I spodobała mi się - i to nawet bardzo ;)
Elektra - 2008-10-13, 07:53
:
Zabrałam się w końcu za antologię z RUNY - Księgę smoków, ale tak jakoś bez przekonania. Chciałam przeczytać te opowiadania, które były nominowane w zeszłym roku do nagrody Zajdla, a w KS są takie trzy. Jak na razie bez większych emocji. Mam wrażenie, że za jakiś czas nie będę pamiętała połowy tekstów. No i stwierdziłam, że smoki nie są moimi ulubionymi bohaterami (zaczynam się zastanawiać, czemu ja tę książkę w ogóle kupiłam... musiała być jakaś promocja, albo co ;) ).
You Know My Name - 2008-10-13, 08:31
:
W przerwach w miazdzacej krytyce systemu bywszego po raz pierwszy czytam Gwiezdny Pyl Neila Gaimana. Potem w kolejce Amerykanscy Bogowie
Tigana - 2008-10-13, 20:30
:
Skończyłem Dicka - oj ciężka lektura, którą trzeba teraz spokojnie przetrawić. Ryżowa Ania nie taka zła - czyta się ją dosyć cieżka i jestem już w połowie (a liczy tylko 250 stron - broszurka //kas )
A teraz na deserek "Festiwal strachu" czyli kolejna porcja opowiadań Grahama Mastertona - zapowiada się smakowicie.
MadMill - 2008-10-13, 22:34
:
Skończyłem Hamiltona i mam zabrałem się za Żerdzińskiego. Opuścić Los Raques - pierwsze skojarzenie - Gibson. Nie potrafię jest tego dokładnie wyjaśnić, ale się zobaczy dalej. Pierwsze parę stron intryguje i nastraja pozytywnie do książki. Mam nadzieję, że teraz mnie ona nie zawiedzie. ;)
Toudisław - 2008-10-14, 05:49
:
MadMill napisał/a:
Mam nadzieję, że teraz mnie ona nie zawiedzie. ;)

Nie powinna. Porównanie do Gibsona to jakaś obelga dla Żerdzińskiego. :P To naprawdę dobra książka i już czekam na dyskusje w jego wątku.

Ja czytam "Piekło Pocztowe" i mam dość mieszane uczucia. Teraz czyta mi się je znacznie lepiej, ale pierwsze 100 stron bardziej przeleciałem wzrokiem, niż przeczytałem. Nie potrafiłem się skupić. Sam nie wiem, czego chce autor, czy śmieszyć, czy pouczać, na razie jak by się nie zdecydował. Teraz czyta się lepiej i się zobaczy.

"Ludzie" jak na razie przeciętni. Irytuje mnie tu kilka wątków, ale o tym później.
Himura - 2008-10-14, 10:34
:
Ja z "Going postal" mam dobre wspomnienia (ale może dlatego, że czytałem w oryginale i zaraz jak książka wyszła na zachodzie oraz, Pratchetta czytam z rzadka).
Czytam obecnie "Kolekcjonera kości" to dobry kryminał, warto sięgnąć.
Wcześniej był "Ojciec chrzestny", którego lekturę polecam wszystkim.
You Know My Name - 2008-10-14, 10:47
:
To znaczy, ze wiesz juz co oznacza "isc na materace" ;)
Ksiazka dobra, kopalnia ikon (konska glowa, pojecie kuzyna i rodziny, faceci z brzuchami czy powyzsze materace). Po prostu men's world w pigulce.
Romulus - 2008-10-14, 12:42
:
Bardziej niż książkę polecam jednak film. Godfather I i II przerosły powieść i to mocno. Arcydzieła.
elTadziko - 2008-10-14, 16:20
:
Dzisiaj przeczytałm "Noc w bibliotece" A. Christie. Jak zwykle fajny kryminał, ale końcówka trochę dla mnie nie zrozumiała...

SPOILERY
Zabita była dziewczyna-harcerka i tancerka z hotelu. Ciało tancerki znaleziono w bibliotece, a ciało harcerki w kamieniołomach. Na koniec okazuje się, żt w bibliotece była jednak harcerka, a w kamieniołomach tancerka. Po co zabójcy zabili harcerkę i udawali, że to tancerka skoro tancerke i tak zabili?
Po co w ogóle zabijali harcerkę?
Te dwie rzeczy są dla mnie zupełnie niezrozumiałe :P
KONIEC SPOILERÓW
Mogget - 2008-10-14, 18:59
:
Czytam "Siwobrodego" Aldissa. To pierwsza książka tego autora którą czytam i nie byłem jakoś optymistycznie do niej nastawiony, ale jest w porządku i jeśli do końca nie zmienię o niej zdania to z chęcią sięgnę po kolejne tytuły :)
Tanit - 2008-10-15, 15:00
:
Przeczytałam drugi tom o Tkaczu Iluzji Białołęckiej - 'Kamień na szczycie'. Może nie jestem aż tak zachwycona jak podczas czytania poprzedniej książki, ale wciąga. Utrzymana w podobnym, lekkim i barwnym stylu.

Zabrałam się za 'Piołun i miód' (tom trzeci :mrgreen: ) i zastanawiam się czy nie jest lepszy niż drugi, przejściowy. A przynajmniej po pierwszych 50-ciu stronach jest dobrze ^^
Zastanawiam się kiedy będę brnęła przez lektury na uczelnię @__@
Toudisław - 2008-10-17, 07:47
:
Skończyłem "Ludzi" oraz "Piekło pocztowe", o tym ostatnim już się wypowiadałem, więc nie ma sensu znowu. Powiem tylko, że oceniam je pozytywnie.
"Ludzie" to już inna bajka. Może styl czy fabuła jakoś się nie pogorszyły tragicznie, ale autor zabił swój pomysł pseudo politycznymi i pseudonaukowymi pomysłami. To co pisze, popierając się jakimiś autorytetami, to są niesamowite bzdury i zupełnie bezpodstawne teorie. Lewackość bije po oczach. Ale to pół biedy. Autor jako jedynie słuszne pokazuje poglądy, które są po prostu niebezpieczne. Najbardziej przeszkadza mi to, że to już nie jest Fantastyka Naukowa tylko jakaś bzdura. Szkoda, że dobry pomysł musiał zostać zamordowany.

Teraz czytam "Hybrydy" co by oddać przed sobotą. XD jak na razie podobnie jak w tomie 2, może tylko nieco mniej bzdur, ale za mną tylko 1/3.
Elektra - 2008-10-17, 08:04
:
Toudisław napisał/a:
Ale to pół biedy. Autor jako jedynie słuszne pokazuje poglądy, które są po prostu niebezpieczne.

Moim zdaniem przesadzasz. Tam nie ma jedynych słusznych poglądów. Obie strony mają swoje racje, ale trudno wybrać lepszą, bo każda ma wiele wad.
Toudisław - 2008-10-17, 08:14
:
Elektra napisał/a:
Moim zdaniem przesadzasz. Tam nie ma jedynych słusznych poglądów. Obie strony mają swoje racje, ale trudno wybrać lepszą, bo każda ma wiele wad.

Uważasz że Eugenika nie jest niebezpieczna ? Ona się nie sprawdza !!! Ja już Wole syf tego świata niż Totalitarną hodowlę jaką prezentują Neandertale. Tamta wizja nie ttrzyma się kupy jest nie logiczna i nie spójna. Jak czytałem tą książkę to mi się przypominał Nowy Wspaniały Świat. No i mi ciary latały po plecach

----
będziemy tu robic OT czy jakiś temat zakałdamy ?
You Know My Name - 2008-10-17, 08:53
:
Teraz czytam Starozytna Macedonie NGL Hammonda. Nie wiem jak wy ale ja uwielbiam stare, dobre podreczniki akademickie. A potem moze zabiore sie dalej za Gaimana.
Romulus - 2008-10-17, 09:09
:
Złożyłem zamówienie na kolejne pozycje, ale Empik z uwagi na datę premiery dostarczy mi je dopiero pod koniec listopada (De Mille). Skończyłem Kate Wilhelm, o czym szerzej skrobnę jeszcze. I miotam się między nowym Gaimanem, doczytywaniem Jordana i poczytywaniem pokątnie Dennisa Lehane (Coronado) po angielsku. Ale w weekend mam zamiar skończyć grać w Brothers In Arms zatem chyba sobie odpocznę od czytania jeden dzień.
Elektra - 2008-10-17, 09:33
:
Toudisław napisał/a:
Uważasz że Eugenika nie jest niebezpieczna? Ona się nie sprawdza!!!

Napisałam, że obie racje mają wady. I nie denerwuj się tak. ;P To tylko książka. I wcale nie jest bardzo popularna.

Toudisław napisał/a:
Ja już Wole syf tego świata niż Totalitarną hodowlę jaką prezentują Neandertale.

A ja wcale nie jestem tego taka pewna.

Toudisław napisał/a:
Tamta wizja nie ttrzyma się kupy jest nie logiczna i nie spójna.

Może przedstawisz te nielogiczności i niespójności konkretnie?

I to nie jest offtop, to jest ciągle o książkach, które czytamy. ;)
Regissa - 2008-10-17, 11:18
:
Namówiona przez niejakiego Dżefreja zabrałam się za lekturę Przewodnika stada Connie Willis. Rzecz dzieje się w wysoce zbiurokratyzowanym "przedsiębiorstwie naukowym", a główna bohaterka zajmuje się zjawiskiem mody w pojęciu socjologicznym. To w skrócie, przeczytałam dopiero kilka pierwszych rozdziałów. Póki co czuję się, jakbym czytała zapiski z życia koleżanki z pracy :mrgreen: Bardzo smaczne :mrgreen:
Tigana - 2008-10-17, 14:45
:
Toudisław napisał/a:
To co pisze, popierając się jakimiś autorytetami, to są niesamowite bzdury i zupełnie bezpodstawne teorie. Lewackość bije po oczach.

Neadertalczycy to komuchy :mrgreen: Vivat Toudi pogromca komuchów ;)


Skończyłem "Pandorę" Anne Rice i nawet nie było takie złe. Tj było strasznie złe (mdłe, kiczowate itd), ale czytało się dosyć szybko. No i tylko 266 stron.
Teraz na przemian "Baranek" Moore'a (dom) , "Babel 17" (droga do pracy) Pierwsza książka bawi, druga intryguje.
nastka - 2008-10-18, 10:53
:
Kończę pierwszy tom "Diuny". Uczucia nieco mieszane. Początek jakoś mnie nie porwał, ale myślę sobie: a nuż akcja później się rozkręci? I czytałam dalej. W sumie ciężko powiedzieć czy teraz jakoś bardziej książka mnie przekonała. Akcja dalej toczy się swoim rytmem. Jednak pomyślałam, że chyba chcę dowiedzieć się jak autor dalej pociągnął fabułę. Przecież tyle tomów to i musi się coś dziać :P W ogóle tak myślałam, że Diuna to jakaś osoba a nie planeta xD A tu taki zonk! ;)
Dalej w kolejce czeka: "Siostrzeniec czarodzieja" - Narnio! Przybywam ;)
A później albo "Piękny umysł" albo "Miasto śniących książek" :)
Tigana - 2008-10-18, 21:23
:
W trybie ekspresowych przeczytałem "Baranka" Moore'a -fajna, aczkolwiek nie rewelacyjna książka. Największy atut to sam Biff oraz początek powieści opisujący życie młodego Jezusa i jego przyjaciół. Później fabuła wydała mi się już nieco drętwa - owszem było tam sporo pojedynczych gagów, ale jako całość nieco nużąca.

Co teraz? Chyba coś z pożyczonych albo Pratchett albo Sawyer. Jak się zdecyduje to dam znać.
Feline - 2008-10-19, 11:42
:
nastka napisał/a:
Przecież tyle tomów to i musi się coś dziać :P

Cóż, też tak kiedyś myślałem.... Niemniej cała seria ładnie wygląda na półce.
Tyraela - 2008-10-19, 13:18
:
Co następuje:

"Atrament" już nie tak dobry, jak poprzednia część, i to już nie sprawa eksploatacji stylu, ale brak koncepcji autora, jak już starał się reperować fabułę Sodomą to robiło się zdecydowanie nieciekawie. Zabrakło Phreedom (teoretycznie była, ale wciąż za mało), zabrakło tego czegoś, co urzekło mnie w "Welinie". Cóż, zdarza się O.o

"Dom Łańcuchów" tom drugi. Trochę gorszy niż tom pierwszy ale nadal całkiem nieźle - był mój ulubiony Karsa, profil Tavore został przybliżony, zabrakło jakiejś zajebistej bitwy na pustyni (to spoiler?) i dramatyczne momenty nie były tak dramatyczne, jak być powinny, ale to jednak Erikson, więc przymykam na niego oko, nic więcej z niego nie da się wykrzesać (zbijcie mnie, proszę xD). No i nareszcie, ludzie umierają naprawdę! : D

Przypuszczam, że teraz wezmę się w końcu za Hobb i jej trylogię Żywostatków, nareszcie!
Maeg - 2008-10-19, 13:27
:
Przeczytałem Zodiak Stephensona. To już kolejna książka mniej z tego co napisał, ale przede mną i tak o wiele więcej jego pozycji niż u części osob na forum. :badgrin: Zodiak okazał się trochę dziwny, choć bliżej mu na pewno Zamieci niż CB. Ogólnie wrażenia dobre ze wskazaniem na bardzo dobre.
Udało mi się też skończyć Rękę Mistrza Kinga, pisze że udało bo autor zaserwował 430 stron powieści obyczajowej z elementami horroru a dopiero ostatnie ok 200 było tym czym książki Kinga powinny być. Książka średnia, typowo Kingowa (fani powinni być zadowoleni).

A teraz czytam Dzienniki Gwiazdowe Lema. Przywyczaiłem się ostatnio do współczensgego SF i muszę się przestawić na styl Lema. Ale i tak jest świetnie, a Ijon Tichy wręcz fenomenalny. :-)
Toudisław - 2008-10-19, 13:51
:
Skończyłem Hybrydy. Jestem tą książką mocno zawiedziony. Miała to być Fantastyka naukowa przecież. Tom pierwszy tylko trzymał spko poziom.
Teraz czytam "Więzy Krwi" Kosakowskiej.( Dziękuje Tyr jesteś kochana :* ) Jak na razie znośnie te opowiadanka. Niektóre bardziej niektóre mniej, żadne Jeszce nie przykuło mojej uwagi szczególnie czy jakoś wbiło się w pamięć . No zobaczymy jak to pójdzie dalej.
Ł - 2008-10-19, 18:22
:
Maeg napisał/a:

A teraz czytam Dzienniki Gwiazdowe Lema. Przywyczaiłem się ostatnio do współczensgego SF i muszę się przestawić na styl Lema. Ale i tak jest świetnie, a Ijon Tichy wręcz fenomenalny. :-)

Co to jest SF współczesne i w czym Lem jest od niego tak różny że trzeba się przestawiać? ; ]
You Know My Name - 2008-10-19, 18:34
:
Rakiety kosmiczne bardziej przpominają Bugatti Veyron niż Forda Mustanga '67 :))
MadMill - 2008-10-19, 18:59
:
Ł napisał/a:
Co to jest SF współczesne i w czym Lem jest od niego tak różny że trzeba się przestawiać? ; ]

Sposób pisania się przez 50 laty zmienił. Tak samo odczuwa się to przy Besterze czy Hainleinie. Nie chodzi o poziom czy takie tam, tylko o sposób przelewania myśli na papier. ;)
elTadziko - 2008-10-19, 19:04
:
A ja skończyłem "Przedwiośnie". Trochę ciężko się to czyta, ale ogólne wrażenia bardzo pozytywne ;) Najbardziej podobał mi się chyba drugi tom - pobyt Cezarego w Nawłoci, a najmniej tom ostatni - trochę przygniotły mnie te rozważania i rozmowy o społeczeństwie (a najbardziej przytłoczyło mnie rozmyślanie o policjancie chodzącym drogą :P ).
Jednak jest fajna akcja, parę ciekawych zwrotów, trochę wzruszeń, itp. ;) Niech będzie 5/6 (w sumie było lepsze od Lalki, a jej dałem 4, więc...) :P

A w międzyczasie poczytuję "Dzienniki gwiazdowe" Lema. Jestem na podróży dwudziestej. Jak dotąd wszystkie fajne. Najbardziej podobała mi się chyba podróż siódma ;)
Lem ma swój styl - na pewno nie jest lekki i trzeba się trochę skupić. Fajne jest to, że każda opowieść ma coś do przekazania.
Ł - 2008-10-19, 19:13
:
MadMill napisał/a:
Ł napisał/a:
Co to jest SF współczesne i w czym Lem jest od niego tak różny że trzeba się przestawiać? ; ]

Sposób pisania się przez 50 laty zmienił. Tak samo odczuwa się to przy Besterze czy Hainleinie. Nie chodzi o poziom czy takie tam, tylko o sposób przelewania myśli na papier. ;)

No ok, odważna teza (osobiście przy Heinleine niczego podobnego nie czułem?); co jest świadectwem tej "zmiany sposobu przelewania myśli na papier"? Bo rozumiem że skoro o niej mówicie to potraficie ją wskazać.

Ja bym raczej rozpatrywał każdego autora indywidualnie a największa różnica, pozwalająca jakoś klasyfikować autora do epoki to jednak leży nie w sposobie wyrażania myśli tylko w najpłytszej wersji ksiązki jaką jest scenografia.
Maeg - 2008-10-19, 19:17
:
Cytat:
Co to jest SF współczesne i w czym Lem jest od niego tak różny że trzeba się przestawiać? ; ]


Oj Łaku przecież tam jak wół stoi "przestawić na styl Lema" bo własnie Lem różni się stylem od autorów nam współczesnych. Poza tym jak masz problem ze zrozumieniem zestawienia słów współczesna i SF, to ja już nic na to nie poradzę. Nie będę wdawał sie z toba w dyskusje czy coś takiego istnieje czy nie, wierze w twoją inteligencje i że jesteś wstanie wydedukować sobie że oznacza to nic innego jak literaturę pisaną w naszych czasach. :] (mogę powiedzieć też że dla mnie to okres od roku 1990 do teraz :P )

Cytat:
Bo rozumiem że skoro o niej mówicie to potraficie ją wskazać.

Weź sobie do ręki Dzienniki gwiazdowe i jakaś książkę z lat 90 XX czy początku XXI wieku. Jeśli dla Ciebie niczym się nie różnią to naprawdę nie zrobimy nic aby Cię przekonać że jest inaczej.
MadMill - 2008-10-19, 19:19
:
Ł napisał/a:
No ok, odważna teza (osobiście przy Heinleine niczego podobnego nie czułem?); co jest świadectwem tej "zmiany sposobu przelewania myśli na papier"? Bo rozumiem że skoro o niej mówicie to potraficie ją wskazać.

Nie porównywałem samego Lema do Heinleina... A zmiana świadczy o samym odczuciu, że ta książka była pisana spory kawałek czasu temu. Mam ci wskazać co? Pojedyncze słowa? Chodzi o to, że 50 lat temu ludzie posługiwali się troszkę innym językiem niż dzisiaj. Nic więcej, żadnych ideologicznych skrzydełek temu nie doprawiam przecież. :P
I dalsza część posta Twojego świadczy, ze nie zrozumiałeś ani Magla(tak myślę), a mnie to na pewno. :P

Sam czytam Lema i od piątku kończę Mistrza i Małgorzatę i skończyć nie mogę bo dopiero teraz mam chwilkę wolnego czasu. :P
Ł - 2008-10-19, 19:24
:
Maeg napisał/a:

Oj Łaku przecież tam jak wół stoi "przestawić na styl Lema" bo własnie Lem różni się stylem od autorów nam współczesnych. Poza tym jak masz problem ze zrozumieniem zestawienia słów współczesna i SF, to ja już nic na to nie poradzę. Nie będę wdawał sie z toba w dyskusje czy coś takiego istnieje czy nie, wierze w twoją inteligencje i że jesteś wstanie wydedukować sobie że oznacza to nic innego jak literaturę pisaną w naszych czasach. :] (mogę powiedzieć też że dla mnie to okres od roku 1990 do teraz :P )

Widzisz Maglu, moja uwaga brała się nie z niezrozumienia każdego elemntu z osobna, tylko z ich zestawiania przez ciebie - definiujesz "współczesną SF" według kryterium chronologicznego i konfrontujesz to na polu stylistycznym z Lemem. Może jestem dziwny ale widze tu dwa założenia naraz które mają sie do siebie nijak. Miałoby to sens gdyby dodać do tego teze Mada że autorzy oddaleni od siebie pół wieku w czasie to dwie grupy u których lektura wymaga "przestawienia się" i ten wątek chciałbym drążyć, bo skoro już skonstruwaliście taką opinie to jestem ciekaw czy oborni się ona na bardziej szczegułówym poziomie. ; )

Edit
Mad napisał/a:
Mam ci wskazać co? Pojedyncze słowa? Chodzi o to, że 50 lat temu ludzie posługiwali się troszkę innym językiem niż dzisiaj.

Nie musisz pokazywać mi konkretnych słów (choć jakbyś przywołał reprezentacyjny przykład nie obraziłbym się) - wystarczy że uogólnisz (ale nie do takiego stopnia jak powyżej) na czym ta innośc języka polega?
Shadowmage - 2008-10-20, 10:59
:
Uff, ciężkie miałem ostatnie dni, ale powoli wychodzę (także na czytelniczą) prostą. Przeczytałem "Plagi tej ziemi" Krzywickiego i faktycznie nie jest to wybijająca się pozycja, choć oceniam ją chyba lepiej niż Beata. Inna sprawa, że podpadły mi inne elementy, a część wypunktowanych przez Beatę zupełnie mi nie przeszkadza.

Teraz wracam do Remarque'a i mam szczery zamiar wreszcie go skończyć. Ile można czytać jedną, dosyć cienką ksiązkę?
Beata - 2008-10-20, 11:19
:
Shadowmage napisał/a:
Przeczytałem "Plagi tej ziemi" Krzywickiego i faktycznie nie jest to wybijająca się pozycja, choć oceniam ją chyba lepiej niż Beata. Inna sprawa, że podpadły mi inne elementy, a część wypunktowanych przez Beatę zupełnie mi nie przeszkadza.

Świetnie! Napisz coś więcej - może da się pokłócić (znaczy, wymienić opinie :mrgreen: )
Shadowmage - 2008-10-20, 11:28
:
Więcej będzie w recce :) Ale chodzi mi przede wszystkim o ten naturalizm, na który tak narzekałaś. Mi zupełnie nie przeszkadza, a nawet dodaje odrobiny nastroju (z braku lepszego słowa na końcu języka). Natomiast mój główny zarzut nie jest językowy, a fabularny - moim zdaniem brak jest wyrazistego trzonu fabularnego, wątki się rozmywają, przez co uchodzi napięcie co chwila.
Beata - 2008-10-20, 12:18
:
Shadowmage napisał/a:
Ale chodzi mi przede wszystkim o ten naturalizm, na który tak narzekałaś. Mi zupełnie nie przeszkadza, a nawet dodaje odrobiny nastroju (z braku lepszego słowa na końcu języka).

Dla każdego coś miłego. ;)

Próbuję podczytywać Wykład profesora Mmaa Stefana Themersona. Rzecz jest o ludziach z punktu widzenia termitów. Naukowego punktu widzenia. Po lekturze niewielkiego kawałka widzę, że jest to parodia - badań naukowych, życia politycznego, systemów społecznych... wychodzi mi, że za co Autor się chwyci, to doprowadza do absurdu. Bawiłabym się bardzo, bardzo... no, w każdym razie dużo lepiej, gdyby nie fakt, że bez przerwy ktoś mi lekturę przerywa. :evil:
MadMill - 2008-10-20, 19:16
:
Czytam Tracę ciepło Orbitowskiego i mogę powiedzieć... oł, co to było? Od pierwszej strony mnie wciągnęło, pisze świetnie, obrazy same staja przed oczami, a niektóre teksty są niesamowite, czasami czuję się jakby autor mi w myślach czytał... tracę czas na pisanie, wracam do lektury. :P
Tanit - 2008-10-20, 20:02
:
i powrót do ambitniejszych lektur --_-
'Wiek Markiza de Sade. szkice z historii obyczajów i literatury we Francji XVIII wieku' J. Łojek - zapowiada się na ciekawą lekturę. jest z pewnością dobrze opracowana naukowo i z pewnością nie jest to literatura niskich lotów ;)
Także biografia Marcina Lutra Friedenthala i może 'Historia kościoła' Baumora (o ile to dostanę)
Gand - 2008-10-20, 20:13
:
Obecnie "Księga Cmentarna" Gaimana, zakupiona w sobotę w Empiku. Czyta się świetnie, jak to Gaimana - w ciągu jednego dnia, czytając tylko w tramwajach dotarłem do połowy ;) Cóż więcej mogę powiedzieć w tym momencie? To co u Gaimana lubię - lekkość narracji, świetne dialogi, dyskretny, sympatyczny humor. Na tę chwilę mogę powiedzieć, że jest dobrze.
Tigana - 2008-10-20, 20:18
:
Jestem mniej więcej w połowie "Piekła pocztowego" - dobre to :mrgreen: W końcu Pratchett napisał miłą i zabawną książkę, którą czyta się z dużą przyjemną. A że błaha, czy też nie poruszająca jakiś ważkich tematów - olać. Grunt to dobra zabawa z Borysem :P
Shadowmage - 2008-10-21, 08:06
:
Skonczyłem wreszcie "Na zachodzie bez zmian", ale chyba nie muszę sie rozpisywać, każdy coś o tej ksiażce słyszał. W każdym razie warto się zapoznać.

Teraz zacząłem czytać "Hybrydy" Sawyera. Zacząłem to dobre słowo - jak przez trzy rozdziały powtarzali wszystko co było wcześniej i ponownie przedstawiali postaci, to mi się odechciało. Bardzo nie lubię, gdy pisarz w kolejnym tomie cylku pisze tak, jakby musiał wszystko przypominać czytelnikowi.
Toudisław - 2008-10-21, 08:14
:
Shadowmage napisał/a:
Bardzo nie lubię, gdy pisarz w kolejnym tomie cylku pisze tak, jakby musiał wszystko przypominać czytelnikowi.

Też tego nie lubię ale te motywy będą się powtarzać non stop. Autor nie miał już chyba pomysłu na tą książkę. Nie dość że przewidywalna to postacie nagle zrobiły się płaskie. Ciekawi mnie jego podejście do kobiet bo z jednej strony taka lewicowa wersja równo uprawnienia którą mogę zrozumieć ale się z nią nie zgadam a z drugiej ta kobieta jest zupełnie w wobec "swojego" męszczyżny bezwolna nawet w średniowieczu tak nie było O_0
Shadowmage napisał/a:
Skończyłem wreszcie "Na zachodzie bez zmian", ale chyba nie muszę sie rozpisywać, każdy coś o tej ksiażce słyszał. W każdym razie warto się zapoznać.

Czytałem dawno ale nadal robi wrażenie. Nie wiem dlaczego ale pamiątem borówki w banće na mleko O_- Chyba mnie ta scea jakoś irracjonalnie użekłą


Czytam Kosakowską i Więzy Krwi mi się podobają. Fajnie :)
Jachu - 2008-10-22, 11:54
:
Właśnie skończyłem "Trylogię rzymską" Miki Waltariego. Akcja cyklu rozgrywa się w I w. n.e. od ukrzyżowania Jezusa do rządów cesarza Domicjana. Opowiada powikłane losy rzymskiego patrycjusza Marka Mezencjusza Manilianusa oraz jego syna Minutusa Lauzusa Manilianusa. Rzymskie intrygi, spiski, powikłania z kolejnymi cesarzami Rzymu - Neronem, Galbą, Othonem, Witeliuszem, Wespazjanem czy Domicjanem sprawiają iż obaj osiągają najwyższe zaszczyty w Cesarstwie, choć kończą marnie rozszarpani na arenie Koloseum przez lwy. Opisany ówczesny świat jest przedstawiony w szczegółowy sposób, gdyż fabuła jest zbudowana na faktach historycznych.
Przy książce świetnie się bawiłem, fabuła wciągała i nie pozwalała się oderwać. Bardzo zadowolony jestem :)

Teraz postanowiłem odpocząć troszeczkę od rzymskiej polityki i zabieram się za książkę stricte historyczną poświęconą kulisom dojścia do władzy Adolfa Hitlera. Będzie to "Hitler" autorstwa prof. Iana Kershawa. Jest to krótka, 214-stronowa książka (po odjęciu przypisów, kalendariów i indeksu) pokazująca mechanizmy, które doprowadziły do zaistnienia III Rzeczy. Autor zajmuje się analizą psychologiczną charakteru Führera, a także sytuacji polityczno-ekonomicznej w Niemczech.
ASX76 - 2008-10-22, 12:02
:
Jachu, a "Egipcjanina Sinuhe" czytałeś? Tam jeszcze lepsza zabawa jest.
Jachu - 2008-10-22, 12:07
:
ASX76 napisał/a:
Jachu, a "Egipcjanina Sinuhe" czytałeś?
Nie czytałem. Może sięgnę w przyszłości po tę książkę, ale nie wiem kiedy. Mam obecnie na półce 12 książek (+ trzynasta wczoraj kupiona) nieprzeczytanych, więc zaległości spore - zwłaszcza, że te wszystkie książki to co najmniej 500-stronicowe kobyły. Ale kto wie? Może w dalekiej przyszłości? ;)

ASX76 napisał/a:
Tam jeszcze lepsza zabawa jest.
Wierzę ;) Waltari ma bardzo dobry warsztat i świetnie pisze. Niemniej, "Egipcjanin Sinuhe" nie jest o Rzymie, więc ewentualne sięgnięcie po tę książkę odkładam w czasie.
Feline - 2008-10-22, 12:09
:
Tajemną historię Moskwy Ekaterniny Sedii - i mam wrażenie, że jakbym czytał znowu tę samą książkę - taką ogólną, dziejącą się we współczesnej Rosji, gdzie wszyscy mieszkają w takich samych domach, mają takich samych sąsiadów, podobne prace i analogicznie nad życiem wzdychają.
Procella - 2008-10-22, 12:13
:
jachu napisał/a:
Mam obecnie na półce 12 książek (+ trzynasta wczoraj kupiona) nieprzeczytanych, więc zaległości spore

E tam, ja mam 24 + 5 w drodze. A liczę tylko beletrystykę ;)
Jachu - 2008-10-22, 12:31
:
Procella napisał/a:
jachu napisał/a:
Mam obecnie na półce 12 książek (+ trzynasta wczoraj kupiona) nieprzeczytanych, więc zaległości spore

E tam, ja mam 24 + 5 w drodze. A liczę tylko beletrystykę ;)
No cóż, ja mam czternaście nie przeczytanych pozycji. Doliczyłem się właśnie, że jednej nie ująłem :mrgreen: Miałem więcej, bo bodaj siedemnaście, ale trochę nadrobiłem w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, kiedy więcej czytałem niż kupowałem. Nie lubię mieć na półce tak dużo pozycji, których nie mam czasu przeczytać. Z tych nie przeczytanych - sześć to beletrystyka, siedem książki historyczne naukowe i jedna - zbiór felietonów satyrycznych Tomasza Olbratowskiego, którą przy okazji czasem podczytuję, głównie w toalecie :mrgreen:
Tyraela - 2008-10-22, 19:32
:
Próbowałam czytać "Czarodziejski statek" ale jakoś nie mam natchnienia, po dwudziestu stronach książka przesuwa się w kolejce, bo:
Dorwałam (tzn. zostało mi polecone) "O sztuce miłości" Fromma. Bardzo dobra rozprawa psychologiczna, a o czym, to już w tytule : D facet stara się obalić Freuda i odwołuje się do Kalwina oraz innych, mniej znaczących, cóż, jak dla mnie, to nie dość, że w przystępnej formie, to jeszcze naprawdę ciekawe.
Zaś następna ma być Masłowska i jej "Paw królowej", jakoś naszło mnie na zapoznanie się z tym, rzekomo, popkulturowym chłamem.
Toudisław - 2008-10-22, 20:06
:
Tyraela napisał/a:
Zaś następna ma być Masłowska i jej "Paw królowej", jakoś naszło mnie na zapoznanie się z tym, rzekomo, popkulturowym chłamem.

Przy wojnie polsko Ruskiej PAw to arcydzieło :P

A ja skończyłem Więzy Krwi. Jestem tą książka bardzo pozytywnie zaskoczony. Opowiadania były może nie powalające ale mnie się podobały. Po prostu dobrze się je czytało.

Teraz czytam Gamedec-ka/ Marcina Przybyłka. Początki były dla mnie ciężkie. Dziwnie czytało mi się te opowiadania bo główną ich wadą jest to, że są za krótkie. Jednak teraz czyta się je dobrze
Beata - 2008-10-22, 20:21
:
Toudisław napisał/a:
Teraz czytam Gamedec-ka/ Marcina Przybyłka. Początki były dla mnie ciężkie. Dziwnie czytało mi się te opowiadania bo główną ich wadą jest to, że są za krótkie. Jednak teraz czyta się je dobrze

Mam nadzieję, że Twoje wrażenie wynika z tego, że przyzwyczaiłeś się do stylu Autora, a nie z tego, że opowiadania wydłużają się w trakcie czytania... ;)

Skończyłam książkę Lynn Cullen (recenzja wkrótce) i teraz nie wiem, co w rękę wziąć... stoję przed półką z zaległościami, patrzę, patrzę... //mysli
ASX76 - 2008-10-22, 20:40
:
Beata napisał/a:


Skończyłam książkę Lynn Cullen (recenzja wkrótce) i teraz nie wiem, co w rękę wziąć... stoję przed półką z zaległościami, patrzę, patrzę... //mysli


A "Atlas chmur" czeka, czeka... ;)


Jachu :arrow: Skoro koniecznie chcesz powieść w czasach rzymskich, to może dylogia: "Ja, Klaudiusz" + "Klaudiusz i Messalina" R. Gravesa?
Beata - 2008-10-22, 20:52
:
ASX76 napisał/a:
A "Atlas chmur" czeka, czeka... ;)

Czeka. :-P Wygląda na to, że mam za duży wybór. :-P Ale chyba wezmę coś lekkiego - może "Wielkiego Mistrza" Trudi Canavan? ;)
A książki pani Atwood też czekają? ;)
ASX76 - 2008-10-22, 21:03
:
Beata napisał/a:

A książki pani Atwood też czekają? ;)


Wygląda na to, że mam za duży wybór... :-P
Za "Opowieść podręcznej" postaram się wziąć w piątek (przy optymistycznym dla siebie założeniu, że dożyję) ;)
Jachu - 2008-10-23, 06:43
:
ASX76 napisał/a:
Jachu :arrow: Skoro koniecznie chcesz powieść w czasach rzymskich, to może dylogia: "Ja, Klaudiusz" + "Klaudiusz i Messalina" R. Gravesa?
Mam na półce "Ja, Klaudiusz". Jeśli mi się spodoba, to sięgnę po drugą część.
A co do powieści z czasów rzymskich, to mam jeszcze nie przeczytane: 4-tomowy cykl "Imperator" Conna Iguldena i powieść "Kaligula" Allana Massie'ego. A jeszcze jest kilka ciekawie zapowiadających się powieści na rynku, po które sięgnę dopiero w przyszłości... Tylko kiedy ja znajdę czas, aby to przeczytać? //mysli
You Know My Name - 2008-10-23, 07:27
:
Graves jest zacny, ale ma straszna minus u mnie za "hollywoodzkie" podejscie do nazw historycznych - dla ulatwienia uzywa nazw mu wspolczesnych (czyli w sumie i nam).... Duamat.
Procella - 2008-10-23, 14:44
:
Mnie też strasznie odrzuciło, jak o tym usłyszałam (książkę czytałam wieki temu i nie zwracałam uwagi na takie szczegóły, ale jakoś przez to średnio mam ochotę ją sobię odświeżyć).

Ja jestem w trakcie upojnego, dwuksiążkowego spotkania z komisarzem Wallanderem 9czytam "Psy z Rygi", a na półce czeka "Mężczyzna, który się uśmiechał), ale przed chwilą przyszedł mi zbiorek opowiadań Strobla i chyba się na to przerzucę, bo kusi. Szkoda tylko, że książki wydawnictwa Civis Press z początku lat 90. tak strasznie się rozwalają :/ Niestety pewne rzeczy wydali u nas AFAIK tylko oni. Co do samej książki - jeszcze się za nią nie zabrałam, ale może być ciekawie, podobno oprócz "normalnej" grozy można też się spodziewać sporej dawki czarnego humoru, co by mi odpowiadało. Sam autor jest u nas słabo znany, oprócz opowiadania "Występna mniszka", które pojawiło się w kilku antologiach.
Tigana - 2008-10-23, 15:25
:
Kolejny Pratchett za mną - może i "Piekło pocztowe" nie jest najlepszą książką z cyklu to trzyma równy, dobry poziom. Chyba zmieściłoby się nawet w pierwszej "10" moich ulubionych powieści ze ŚD.
Teraz znów na tapecie mam dwie pozycje - "Non stop" Aldissa (początek przypomina mi nieco "Cieplarnię", a także zbiór opowiadań "Epidemie i zarazy" z FS - i kto powiedział, ze w bibliotece nie można znaleźć nowych książek.
Shadowmage - 2008-10-24, 12:00
:
Skończyłem "Hybrydy" Sawyera. Opinia moja plasuje się gdzieś między ocenami Toudiego i Elektry. Mocno średnie i często irytujące, ale miejscami również czyta się błyskawicznie.
Teraz wracam do drugiego tomu Farmera.
Jander - 2008-10-24, 14:46
:
Skończyłem drugi tom "Wichru Śmierci" Eriksona. W sumie pewne rzeczy do przewidzenia, trochę zbyt schematycznie Erikson leci czasami, poza tym jego styl wręcz namawia do przeskakiwania niektórych akapitów opisowych, toteż momentami wracałem parę linijek wyżej.
elTadziko - 2008-10-24, 18:49
:
Dzisiaj skończyłem wreszcie "Dzienniki gwiazdowe" Lema. Cieszę się, że jednak postanowiłem dać Lemowi drugą szansę i kupiłem pierwszy tom kolekcji :P A to tylko dzięki Waszym peanom, gdy dowiedzieliście się o tej serii :P
Wszystkie opowiadania mi się podobały. Jedne trochę bardziej, inne mniej, ale żadnego nie było takiego, przy którym bym sobie pomyślał: "co za shit" ;) Niektóre z opowiadań naprawdę dają dużo do myślenia - na mnie chyba najbardziej piętno odcisnęły ziemskie opowieści.
W ostatecznym rozrachunku dałem 6/6 na Biblionetce i dzisiaj zacznę "Kongres futurologiczny" :P
You Know My Name - 2008-10-24, 19:15
:
Emocje masz gwarantowane, natomiast co do "dawania do myślenia" poczekaj na "Głos Pana" a potem zaopatrz się ze starszych wydań bądź kolekcji w Lema Publicuystę: Dialogi, Summa Technologiae. itp.
To naprawdę dopiero początek.
Beata - 2008-10-25, 15:59
:
Skończyłam trylogię Trudi Canavan. Ostatnia część: "Wielki Mistrz" jest zdecydowanie najlepsza - w końcu akcja przyspieszyła. No i Autorce udało się uniknąć hollywoodzkiego zakończenia - część "dobrych" ginie. Fajne czytadełko. Szkoda, że tylko czytadełko...

Zaczęłam "Atlas chmur" Mitchella - zobaczymy...
ASX76 - 2008-10-25, 21:23
:
Beata napisał/a:

Zaczęłam "Atlas chmur" Mitchella - zobaczymy...


A ja zacząłem, nie wiedząc o powyższym, "Opowieść podręcznej" (zgadnijcie kogo? ;) ), jednak ze względu na pewne przykre, traumatyczne wydarzenie nie mogłem skupić się na czytaniu. Na szczęście skończyło się na strachu (ale ile się go najedliśmy to nasze ;) ) i jutro chyba nic nie stanie na przeszkodzie w kontynuowaniu lektury. :-)

A propos "Atlasu chmur"... Konstrukcja książki jest nietypowa. Spokojnie, nic strasznego. Autor nieco żongluje wątkami (co ma swoje uzasadnienie w fabule!), dlatego trzeba czytać zgodnie z zaproponowaną przez niego kolejnością (czyli jak "leci"). Co ciekawe, każde z opowiadań/opowieści jest w innym gatunku, a mimo to ślicznie się ze sobą łączą.
"Zonglerka" polega na urwaniu jednego wątku w pewnym momencie (powtarzam - ma to głębszy sens - i zeby nie było zaskoczenia, że Mitchell przerwał w bardzo interesującym momencie i tak to pozostawił... - nic z tych rzeczy). Czytelnik zostaje "oświecony" w odpowiednim czasie. :-P
Nie wykluczam, że po skończeniu książki, zapragniesz przeczytasz jeszcze raz... :-)
Beata - 2008-10-26, 11:52
:
Jestem gdzieś w okolicy 130 strony i mi się podoba. Można powiedzieć, że "Widmopisie" jestem przyzwyczajona do składania z kawałeczków - tyle tylko, ze tu jest troszkę trudniej, bo fabuła obejmuje czas kilku pokoleń. Nie szkodzi - lubię łamigłówki. :) Na razie delektuję się "smaczkami" w stylu Spiro Agnew... ;)
Tigana - 2008-10-26, 13:47
:
Skończyłem "Epidemie i zarazy" made in FS - całkiem przyjemny zbiorek opowiadań. Najsłabszy, ku mojemu zaskoczeniu, najbardziej doświadczony Pilipiuk - reszta na równym , dobrym poziomie. Mój prywatny faworyt to "Ketew Meriri" Rafała Dębskiego - mocna rzecz o II wojnie światowej. I sile nienawiści.

Teraz czytam "Non stop" Aldissa i wezmę się za jakiś thriller albo kryminał. Chyba będzie to "Przywilej skóry" Karin Slaughter. Nie czytałem co prawda poprzednich książek z cyklu, ale mam nadzieję, że nie przeszkodzi mi to w czerpaniu przyjemności z czytania.
Elektra - 2008-10-27, 09:58
:
Przez parę dni miałam problem ze zbyt dużym wyborem lektur. Na nic nie mogłam się zdecydować, odkładałam książki po przeczytaniu paru stron. W końcu sięgnęłam po zbiór najlepszych opowiadań (jak reklamuje to wydawca) B. Aldissa - Chwilę zaćmienia. Chyba ze względu na to, że większość tych opowiadań jest bardzo krótka. Kilka, kilkanaście stron, najdłuższe ma nie więcej niż trzydzieści. Kiedy indziej mogłoby mi to przeszkadzać, teraz jest idealne, gdy nie mam ochoty zagłębiać się za bardzo w jakieś obszerne historie. Przeczytałam jedną trzecią zbioru i na razie większość mi się podoba, a niektóre utwory są naprawdę poruszające.
nastka - 2008-10-27, 10:49
:
Czytam "Piękny umysł" Sylvii Nasar. Wszyscy chyba znają film. Ja uznałam, że warto zapoznać się z wersją papierową :P Czyta się dosyć opornie, ale mimo wszystko ciekawie. Chyba nigdy nie obejrzałam całego filmu od początku do końca, ale te początkowe sceny mniej więcej kojarzę. Jakież było moje zdziwienie gdy czytając nie mogłam znaleźć tych zdarzeń na kartach biografii. Dopiero po jakimś czasie, pomiędzy wieloma innymi faktami, gdzieś jednym zdaniem było wspomniane o grze, w którą grał z jednym ze studentów. Widać, że sceny do filmu musiały być bardzo skrzętnie wybierane. W każdym bądź razie czytam i czytam. W końcu John Nash był naprawdę nietuzinkową osobą.
Panterka - 2008-10-27, 11:35
:
"Miasta pod Skałą" Huberatha
"Ring" Koji Suzuki
"Żona podróżnika w czasie" Audrey Niffenegger
"Spiżarnia literacka" Czesława Miłosza
Tanit - 2008-10-27, 19:25
:
Z dziką pasja wdrażam się w 'Wiek markiza de Sade' - tak w końcu się za to zabrałam.
A do poduszki dodatkowo pasjonująca broszurka (220stron) 'Markiza de Pompadour' pióra Leo Belmonta
:mrgreen:
Procella - 2008-10-27, 19:48
:
U mnie faza kryminalna - po dwóch powieściach Mankella zabrałam się za "Kanał" Connelly'sgo. Niestety, choć uwielbiam książki z Harrym Boschem, w tę jakoś nie mogę się wciągnąć :( i nie wiem, czy mi się uda, bo już 100 stron za mną...

Poza tym przyszło mi w końcu zamówienie z Krainy Książek (naprawdę fajny jest ten sklep!) i teraz nie mogę się powstrzymać od obmacywania tych książek... Martin wcale nie wygląda na 1200 stron, strasznie cieniutki papier dali, a z Gaimana/Pratchetta przeczytałam kilka zdań przezabawnej przedmowy i chyba nie wytrzymam, zabiorę się za to, choć planowałam pokończyć inne rozbabrane rzeczy...

A, no i jeszcze na dodatek Atiya "Historia Kościołów Wschodnich" :shock:
Panterka - 2008-10-27, 20:58
:
Tanit, i jak? Bo ja też mam ten "Wiek" na liście do przeczytania...
Tigana - 2008-10-27, 20:59
:
Procella napisał/a:
Niestety, choć uwielbiam książki z Harrym Boschem, w tę jakoś nie mogę się wciągnąć :( i nie wiem, czy mi się uda, bo już 100 stron za mną...

Bosch rządzi, ale nie w tej konkretnej książce - według mnie "Kanał" to najsłabsza część cyklu.
Mnie natomiast nie zachwyca "Non stop" jest w połowie powieści i cały czas mam wrażenie, zę czytam "Cieplarnię" tylko, że w zmienionej scenografii.
Tanit - 2008-10-27, 21:08
:
Panterka napisał/a:
Tanit, i jak? Bo ja też mam ten "Wiek" na liście do przeczytania...

no cóż... na razie zaczęłam, ale napisane jest przystępnie i ciekawie. To nie nudny podręcznik, w którym zaledwie wspomniana jest rozwiązłość czasów oświecenia. Ciekawe cytaty źródeł, analiza. Zarys najważniejszych postaci i stylów. Polecam ;)
Jander - 2008-10-28, 00:17
:
Poczytuję "Ślepowidzenie". Po bardzo lekkim Eriksonie bardzo przydaje mi się taka dawka cięższej literatury, choć czyta mi się prawie równie szybko. Sama intelektualna przyjemność.
Romulus - 2008-10-28, 07:58
:
Wróciłem do LODU Dukaja, aby przeczytać ponownie, bo miałem małą "chętkę" już od dawna. A w międzyczasie (w między-LODZIE) poczytuję sobie zbiór opowiadań Dennisa Lehane - CORONADO. Niestety po angielsku więc idzie mi wolno, ale w oryginale ten autor ma też większą siłę rażenia. Pisane krwią...
Beata - 2008-10-28, 08:18
:
Wczoraj zaczęłam lekturę Welinu Hala Duncana - czas zacząć odrabianie zaległości. :)
Toudisław - 2008-10-28, 08:24
:
Ja, skończywszy "Gamedec-ka" (z dobrym rezultatem, początek był trudny, ale książeczka jest ogólnie spoko, kojarzyła mi się z "Głębią" Łukjanienki), czytam teraz "Tracę ciepło". Łukasza Orbitowskiego. No i muszę powiedzieć, że dawno nie czytałem czegoś takiego, wbija w ziemię po prostu. Język, fabuła, bohaterowie. Po prostu świetna lektura. Jestem pod wrażeniem.
Procella - 2008-10-28, 08:44
:
Tigana napisał/a:
Procella napisał/a:
Niestety, choć uwielbiam książki z Harrym Boschem, w tę jakoś nie mogę się wciągnąć :( i nie wiem, czy mi się uda, bo już 100 stron za mną...

Bosch rządzi, ale nie w tej konkretnej książce - według mnie "Kanał" to najsłabsza część cyklu.

Po doczytaniu do końca z przykrością muszę stwierdzić, że to prawda, choć w sumie od połowy trochę zainteresowania udało mi się wykrzesać - do śledzenia akcji przynajmniej, bo klimat jakiś taki cienkawy, a to zawsze w książkach o Boschu lubiłam najbardziej. Nie żałuję jednak, że kupiłam i przeczytałam - choćby z powodu zapędów kolekcjonerskich :-P . Na szczęście kosztowało tylko 6 zł.
Panterka - 2008-10-28, 09:19
:
Toudi, obie części "Gamedeca" czy jedną?
Toudisław - 2008-10-28, 09:23
:
Panterka napisał/a:
Toudi, obie części "Gamedeca" czy jedną?

Na razie jedną. Druga czeka na półce. Trochę sobie poczeka
Romulus - 2008-10-28, 22:45
:
Powróciłem do LODU, aby przeczytać ponownie. Dobrze mi szło, dopóki Empik nie przysłał mi Złotego Wybrzeża Nelsona DeMille. Książkę czytałem wieki temu i ogromnie mi się podobała, stąd ucieszyło mnie jej wznowienie i nadchodzące wydanie kontynuacji. Zatem teraz tą powieść czytam i jest smakowicie... Na pewno coś skrobnę po jej przeczytaniu.

A w pracy, w wolnych chwilach zamiast męczyć "Wykładnię prawa w orzecznictwie sądowym" sięgnąłem po zbiorek opowiadań Dennisa Lehane pt. CORONADO. Za długo stała na półce, a że jest po angielsku, więc idzie mi opornie. Ale nie narzekam, bo jest naprawdę dobra. Przeczytałem jedno opowiadanie na razie i jest wspaniałe. Dennis Lehane i jego styl w pigułce.
You Know My Name - 2008-10-29, 12:53
:
Skonczylem Gwiezdny Pyl i zaczalem Gre o Tron. Czas porzucic mrzonki, ze do czegos wroce jeszcze niedlugo: lista zaniedban fantastycznych urosla tak, ze juz nie sposob ja ignorowac.
Co do Gaimana to bajeczka jakich malo, taka swiadomie nierozwinieta, niedookreslona. Niby dowiadujemy sie o roznych szczegolach, watkach pobocznych ale tak naprawde nie wiemy nic.
Ad usum delphini.
BG - 2008-10-30, 10:44
:
"Złoto, banki, ludzie - krótka historia pieniądza" Murraya Rothbarda. Świetna książka - autor pokazuje m.in., że pieniądz jest towarem. I że powstał i - może powstać - jedynie na drodze wolnorynkowej - jako produkt, który sprzedawcy uznali za najbardziej zbywalny. Z jakichś powodów ludzie uznali złoto i srebro za najlepsze pieniądze. Nie uznał tego żaden rząd ani władze, tylko prywatni sprzedawcy i klienci. Pieniądzem jest towar, który ma wartość samą w sobie, więc prawdziwymi pieniędzmi nie są bezwartościowe papiery z wydrukowanymi nominałami czy monety z bezużytecznego i bezwartościowego metalu. Złoto i srebro mają m.in. wartości zdobnicze (złoto również dentystyczne, a srebro dezinfekcyjne). Wartość nadana współczesnym pieniądzom przez rządy jest sztuczna. W związku z tym, państwo nie powinno mieć monopolu na emisję pieniędzy. Powinny istnieć prywatne mennice, które produkowałyby pieniądze o kształcie i wadze odpowiadających klientom.

Gorąco polecam!
MadMill - 2008-10-30, 12:15
:
Skończyłem wczoraj Zapłatę Dicka czyli zbiorek jego opowiadań. Trochę kręcę na to nosem, bo chociaż opowiadania dobre to tematyka się bardzo powtarza - czas, podróże w czasie itd. Oczekiwałem trochę więcej różnorodności. No nic, nie można mieć wszystkiego, ale na ocenę dobrą zbiór zasłużył. ;)

Jestem w połowie Punktu omega Protasiuka i bardzo fajnie się czyta, interesujący świat - chyba za pierwowzór posłużył dawno Wrocław. Fajerwerków nie ma, ale nie wszystko musi od razu być genialne. Jak na debiut to nieźle.

Edit: Magiel mi zwrócił uwagę, ze w blurbie mowa jest o Poznaniu, a niech będzie i Poznań. :P

Jeszcze parę książek pozaczynanych, niektóre nawet w połowie i tak leżą i nie mogę ich skończyć. :P
Tyraela - 2008-10-30, 18:55
:
Po "Pawiu królowej" Masłowskiej (cóż, paw, dosłownie) czas na coś bardziej konkretniejszego, czytaj, nie mam wyjścia:
"Asunta" Norwid
"Dziady" cz. IV Mickiewicz
"W Szwajcarii" Słowacki
Cel: olimpiada z polskiego w tydzień --_-
Shadowmage - 2008-10-30, 19:02
:
MadMill napisał/a:
Jestem w połowie Punktu omega Protasiuka i bardzo fajnie się czyta, interesujący świat - chyba za pierwowzór posłużył dawno Wrocław. Fajerwerków nie ma, ale nie wszystko musi od razu być genialne. Jak na debiut to nieźle.
Mnie również ta książka się podobała, choć ma moim zdaniem wyraźnie gorszą końcówkę. Jestem ciekaw, czy również odniesiesz takie wrażenie.
Toudisław - 2008-10-30, 20:12
:
Skończyłem Tracę Ciepło. Jetem tą książka zachwycony i zauroczony.

Teraz czytam Tajemną Historię Moskwy. Trohę nie tego się spodziewałem ale i tak jest fajnie. Fajny język Fabułą przypomina nigdziebądz. Trochę mało Moskwy w Moskwie.
MadMill - 2008-10-31, 17:37
:
Skończyłem w nocy Punkt Omega Protasiuka... taaa... jeszcze 2 strony, do końca rozdziału, do końca akapitu... do końca książki wreszcie. :P Po pierwsze zacznijmy od tego, że książka jest naprawdę niezła. To dobry debiut Protasiuka chociaż jak zwykle parę kamyczków do ogródka można wrzucić... a nawet walnąć tam taki spory głazik. Spieprzył tą końcówkę, położył to co mu wychodziło bardzo dobrze przez prawie całą książkę i to mnie powiem szczerze zdenerwowało. Mamy budowane napięcie, fabuła tajemnicza, powoli wszystko się rozwiązuje, a potem jedna wielka masakra, albo cytując samego autora "hekatomba!". Motyw z burmistrzem rozwiązał się jakoś tak pif-paf, motyw z głównym bohaterem Genipo także trochę urwany, wyjaśniony połowicznie. Trochę mam wrażenie, że autor się zapętlił w końcówce. No dobra już nie marudzę, a książka i tak mi się podobała, nawet z końcową "wpadką". ;)

Kończę Tokarczuk Anna In w grobowcach świata. Bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba i nie wiem czy to wina autorki czy moje zboczenia związanego z mitami sumeryjskimi zapoczątkowanym Duncanem i poprawiony Stephensonem. Kolejne, inne zaadoptowanie mitu o Inannie. Jak dla mnie super! :)
Toudisław - 2008-10-31, 19:03
:
Skończyłem Tajemną Historię Moskwy. Fajna lektura, spodziewam się czego innego i tutaj czuje pewien niedosyt. Jednak to dobrze napisana książka i szkoda tylko że Moskwy w niej troszkę mało. Porównanie do Nigdziebądź niby trafne ale jednak jak by nie ten poziom

a teraz Obrońców Królestwa Kosakowskiej.

Zbiór opowiadań o wspaniałym, bogatym świecie aniołów i demonów, które wędrują w scenografii wielkich miast, w Limbo pomiędzy Niebem i Piekłem toczą skomplikowaną walkę o władzę, zarazem jednak pozostają zdumiewająco ludzkie w swych pragnieniach i rozterkach. Asmodeusz, z powodu urody i zamiłowania do luksusu zwany Zgniłym Chłopcem, ma kłopoty rodzinne. Aniołowie uzależniają się od suszonej trawki z Fatimy i handlują wodą z Lourdes. Władca Otchłani Lucyfer (dla nieżyczliwych po prostu Lampka) brutalnie tłumi bunty zwolenników dawnego władcy, a poczciwemu aniołowi stróżowi zostaje przydzielony zastępca — okaleczony weteran wojen z piekielnymi zastępami.

Autorka tworzy nader przewrotną, wielopłaszczyznową wizję zastępów niebieskich w służbie Boga, bardzo swobodnie łącząc dziedzictwo antyku i mitologię judeochrześcijańską z pradawnymi wierzeniami magicznymi i wątkami współczesnej kultury popularnej.

Jedno z opowiadań z tej książki, „Dopuszczalne straty”, uzyskało nominację do Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla.


Zaułki były brudne i wyludnione, budynki niskie, często zapadnięte ze starości, drewniane. Zwolna jednak okolica zaczęła się zmieniać. Uboga dzielnica nabierała miejskiego charakteru. Domy stawały się większe, bardziej zadbane, często trafiały się kamienne podmurowania czy podcienie. W dużych oknach lśniły szyby w miejsce szmat czy rybich pęcherzy, pojawiały się kolorowo malowane balkony i mansardy. Nawierzchnię ulicy pokrył bruk. Pojawiło się więcej przechodniów. Smagły dżinn, o drapieżnych, pięknych rysach twarzy, prowadził na złotym łańcuszku małą chimerę. Odziany w błękitną szatę i turban wydawał się cudowną fatamorganą.


Pierwsze opko to prolog do Siewcy. :/
mam nadzieję że będzie lepiej


A mnie taka naszła chęć pochwalić się co przeczytałem od początku roku

Skok w Wizję
Hyperion
Wicher Śmierci
Zimistrz
Żywe Srebro Tom 2
Żywe Srebro Tom 3
Księga jesiennych Demonów
zamęt
Non stop
InterŚwiat
Zamieć
Wybrakówka
Aramaged- dom
Jestem Legendom
Diamentowy wiek
Nocną Straż
Cień Kata
Gwizdy Moim przeznaczeniem
Gdzie dawniej śpiewał Ptak
Galeony wojny
Illion
Cryptonomicon
Zamęt 2
"Na Szkarłatnych Morzach
PLO 2
Jonathan Strange i pan Norrell 1
Drogę
Modyfikowany węgiel
Niedobrego Królewicza Karolka"
Dom Wschodzącego Słońca
Gobelin
"Światło się mroczy"
Ustrój świata
Wojnę Starego Człowieka
Potworny regimen
Wieczną wojnę
Dom Burz
ustrój świata 2
Królikarnię
Fizjonomikę
Czarną Banderę
Kiedy Bóg Zasypia
Rytuał
Kroniki Tomasa Niedowiarka
Rolanda
Upadek Hyperiona
Noc Blizn
Brudnopis
Lewa ręka ciemnośc
Historia pana B
"Siewcę Burz
Akwafora
Lata Ryżu i Soli
pazur łągodzicie;la
Ragnarok 1940 tom 2.
Dworzec Perdido
Restauracja na krańcu wszechświata
"Historię twojego życia"
Krwiopijce
Brudną robotę
Epifania Wikarego Trzask
nocny pociąg do Rigel"
przeciwko wszystkim
Linię Ognia
Ogon Diabła
Sakrament"
"Czarną kompanię
Opuścić Los Raques
Na ziemi niczyjej
Mrocznej Wieży
Hominidzi
Powołanie Trójcy"
"Jonathan Strange i pan Norrell" tom 2
"Smykałkę Do Wojny
Wypychacz zwierząt
mój własny diabeł
Ludzie
Hybrydy
Pikło pocxztowe
blizna
Więzy krwi
Gemdeck
Trace ciepło
Shadowmage - 2008-10-31, 20:37
:
Toudisław napisał/a:
Pierwsze opko to prolog do Siewcy. :/
No, bo czytasz w niewłaściwej kolejności :P

A lista robi wrażenie. Ach, gdzie te czasy, gdy czytałem jedną książkę dziennie? Teraz to raczej jedną tygodniowo. Mimo wcześniejszych zapowiedzi, dopiero dzisiaj udało mi się skończyć "Najwspanialszy parostatek". Coż, z jednej strony czytało mi się lepiej niż "Gdzie wasze ciała porzucone", a z drugiej bardzo irytował fakt, że za nic się akca do przodu nie ruszyła. Równie dobrze tego tomu mogłoby nie być.
Regissa - 2008-11-01, 00:16
:
Właśnie zakończyłam cykl Patroli Łukjanienki i muszę powiedzieć, że wbrew opinii większości forumowiczów, Ostatni Patrol podobał mi się najbardziej. Właśnie te odniesienia do pop-kultury, ta ironia z ekranizacji wcześniejszych tomów, odwołania do poczytnych książek fantasy - to właśnie te smaczki, które przyprawiają "zwykłą" opowieść o walce Światła i Ciemności. Zwłaszcza, kiedy to światło nie jest do końca jasne, a ciemność mroczna... Łukjanienko zdecydowanie zyskał moją sympatię, teraz pora zweryfikować tę opinię, czytając inne dzieła autora ;)

Wcześniej przeczytałam Przewodnika stada Connie Willis, ale jestem bardzo słabym recenzentem i nie będę się silić na recenzję. W każdym razie konia z rzędem temu, kto mi wyjaśni, dlaczego ktoś zakwalifikował tę książkę jako fantastykę?! Ten ktoś na pewno nie pracował w zbiurokratyzowanej instytucji... Ogólnie rzecz biorąc, czytałam tę książkę jak opowieść o własnym życiu zawodowym, stąd śmiech wychodził mi raczej melancholijnie... Serdecznie polecam wszystkim, ku przestrodze :-?

A teraz znów muszę odpocząć od fantastyki i znów z pomocą przychodzi niezawodny Bunsch, tym razem Rok tysięczny, czyli dalsze losy młodej dynastii piastowskiej na ziemiach polskich ;)
Procella - 2008-11-01, 08:19
:
Czytam "Dobry omen" Pratchetta i Gaimana w oryginale. Pierwsze wrażenia - z jednej strony masa pysznych żartów, pomysłów i smaczków, z drugiej - calość trochę się jakoś tak rozłazi. Może to wina tego, że pisały dwie osoby? Choć w sumie nie chodzi o to, że widać kto pisał który fragment, raczej o to, że w tym przypadku suma świetnych zdań nie daje świetnej powieści. Choć w sumie... i tak dobrze się bawię ;)

BTW, przedmowa i posłowie, opisujące proces powstawania książki i tym podobne sprawy. to rzeczy przepyszne i dla nich samych warto było kupić tę książkę.
Beata - 2008-11-01, 18:52
:
Właśnie skończyłam Świętą księgę wilkołaka Pielewina. Niezła lektura, niezła. :) Do tego stopnia niezła, że zapisałam sobie parę cytatów. Strasznie dużo odniesień literackich i filmowych. Wykład lorda o czakramach świetny (ale ja mam tu własne skojarzenia, więc to prywatna premia :) ). Najbardziej podobały mi się wygłaszane podniosłym tonem złośliwe jak licho stwierdzenia - oczami duszy widzę całkiem poważną minę, "szczerą troską" na twarzy... nie ma siły, żeby się nie uśmiechnąć.
Ot choćby takie zdanie: "Historia ludzkości ostatnich dziesięciu tysięcy lat to właśnie nieustająca rewizja skutków prywatyzacji." - celne, złośliwe, lapidarne. Lubię takie. :)
Tigana - 2008-11-02, 00:41
:
Skończyłem "Non stop" Aldissa - biorąc pod uwagę wszystkie ochy i achy, które usłyszałem pod adresem tej książki- przeciętna lekturka. Owszem sam klaustrofobiczny klimat oraz zakończenie robią wrażenie, ale książka jako całość nie rzuciła mnie na kolana.
Co teraz - wciąż bawię się z "Przywilejem skóry", a dodatkowo chyba wezmę się za "Ślepy strach" Lynn Abercrombie. Blurb brzmi zachęcająco, ale zobaczymy co z tego będzie.

Cytat:
Sierżant MeChelle Deakes budzi się w nieznanym miejscu i nie może otworzyć oczu. Nie pamięta, co się stało poprzedniego wieczoru i dlaczego ktoś jej zakleił oczy. Wie jedno - jest ślepa i nie wie jak stąd uciec.

Słyszy tylko Głos, który daje jej trzynaście godzin na rozwiązanie zagadki morderstwa Kathleen Bolligrew. Jej "oczami" ma być emerytowany policjant Hank Gooch, z którym może kontaktować się telefonicznie, a pomocą znajdujące się na stole przedmioty, których sens ma odgadnąć dotykiem. Sytuacja wydaje się bez wyjścia, bo jak emerytowany policjant i zamknięta, niewidoma policjantka mają rozwiązać sprawę, której nie udało się dotąd nikomu?
Rozpoczyna się gra o życie MeChelle, w której nie tylko ona porusza się po omacku...

ASX76 - 2008-11-02, 12:21
:
Beata napisał/a:
Właśnie skończyłam Świętą księgę wilkołaka Pielewina. Niezła lektura, niezła. :) Do tego stopnia niezła, że zapisałam sobie parę cytatów. (...)


Niezła... Liczyłem na "nieco" lepszą ocenę, tudzież bardziej entuzjastyczne przyjęcie utworu. ;)
Poza tytułem książka z horrorem ma niewiele wspólnego. I było się bać...? :-P
W Rosji Pielewin okupuje czołowe pozycje... na listach bestsellerów... i "czarnych listach", bo żadna władza nie lubi, gdy wyśmiewa się i piętnuje jej wady, szczególnie wtedy, gdy czyni się to w sposób tak przewrotny i inteligentny. Ma się rozumieć, dostaje się także (a jakże :-P ) ZSRR np. tutaj:
http://merlin.pl/Omon-Ra-...t/1,504465.html

P.S. W "Empire V" chyba znajdziesz więcej cytatów do zapisania. A i śmieszniej jest. :-)

Aha, przy okazji chciałbym wspomnieć o tej pozycji:
http://merlin.pl/Ewangeli...t/1,387963.html

Co prawda nakład wyczerpany, ale jeśliś zainteresowana, mogę (tanio) sprzedać, gdyż mam dwa egzemplarze.
Rewelacyjna powieść budząca skojarzenia z prozą Dostojewskiego, Bułhakowa, Gogola czy zwłaszcza Sołżenicyna. Niewątpliwie wstrząsająca. Skoro zainteresowałaś się "Akwarium" Suworowa, to "Ewangelię według kata" też trzeba przeczytać. Koniecznie! :)
Beata - 2008-11-02, 15:31
:
ASX76 napisał/a:
Niezła... Liczyłem na "nieco" lepszą ocenę, tudzież bardziej entuzjastyczne przyjęcie utworu. ;)

To było bardzo entuzjastyczne. ;) Bo gdyby IMHO książka była przeciętna, niczego bym o niej nie napisała. :P

ASX76 napisał/a:
Poza tytułem książka z horrorem ma niewiele wspólnego. I było się bać...? :-P

No właśnie. Dlaczego mnie horrorem straszono? Przecież to nie horror...

A tak zupełnie na marginesie, zastanawiam się, jaka byłaby ta książka, gdyby ją inny Autor popełnił... taki Mitchell, dla naprzykładu... ;) Bo może to mój błąd, że bezpośrednio po "Atlasie chmur" się za Pielewina wzięłam...? Chyba teraz powinnam jakiegoś Webera przeczytać, żeby Pielewina docenić tak, jak na to zasługuje... //mysli
ASX76 - 2008-11-02, 18:59
:
Beata napisał/a:
Bo może to mój błąd, że bezpośrednio po "Atlasie chmur" się za Pielewina wzięłam...? Chyba teraz powinnam jakiegoś Webera przeczytać, żeby Pielewina docenić tak, jak na to zasługuje... //mysli


Pytanie, czy teraz dasz radę bezboleśnie przeczytać "jakiegoś" Webera... ;) U mnie, po lekturze "Atlasu chmur", spotęgowała się niechęć do znacznie słabszych książek.
Ma to tę dobrą stronę, że od dłuższego czasu staram się nie wywalać kasy/ograniczać wydatki na (błahe) czytadła z fantastyki (autorów nie podaję, z obawy przed linczem). :-P
Biorąc pod uwagę liczby wydawanych u nas książek, szkoda tracić time & money na "jednorazówki" o których zapomina się chwilę po lekturze (o ile w ogóle uda się dobrnąć do końca).
Może teraz lepiej wziąć... "Zło" Guillou lub "Akwarium" Suworowa. Albo "Konstelacje", póki jeszcze w głowie "siedzi" "Atlas chmur"... :-)

P.S. Nie tyle straszono, ile wyjaśniano, żeby nie sugerować się tytułem, który budzi, jako żywo, skojarzenia z horrorem.
Elektra - 2008-11-02, 19:45
:
ASX76 napisał/a:
Biorąc pod uwagę liczby wydawanych u nas książek, szkoda tracić time & money na "jednorazówki" o których zapomina się chwilę po lekturze (o ile w ogóle uda się dobrnąć do końca).

Problem w tym, że przed przeczytaniem często nie wiesz, czy to będzie jednorazówka. No chyba że jesteś jasnowidzem. A opinie innych osób nie zawsze są takie same jak Twoje.

Nie rozumiem tego podejścia: czytajmy same dobre i wartościowe książki, szkoda czasu na coś lekkiego i niewymagającego.

I nie rozumiem niektórych tutaj, próbujących tak bardzo zniechęcić innych do Webera. Przeczytała Beata wszystkie wcześniejsze tomy? Przeczytała. No toż przecież wie, czego się spodziewać po kolejnym. Czemu ma nie czytać? Bo czasu straci parę dni? No i co z tego? Dla niej to nie będzie czas zmarnowany.

P.S. Jeśli komuś przeszkadza użyte imię, może wstawić jakieś inne. ;)
Jachu - 2008-11-02, 20:27
:
Ukończyłem pozycję "Hitler" autorstwa profesora Iana Kershawa. Pomimo małej objętości (214 stron po odjęciu indeksów i przypisów), książka jest dobrą próbą wskazania, co w procesie, który doprowadził do powstania Trzeciej Rzeszy, i w jej tragicznej historii było dziełem Hitlera i wynikiem jego talentów i cech charakteru, a co było skutkiem strukturalnych i politycznych problemów, a także działań innych ludzi. Pozycja napisana jest jasnym i żywym stylem, co powodowało, iż książkę czytało się bardzo dobrze. Polecam każdemu, kto chciałby poznać kulisy dojścia Adolfa Hitlera do władzy.

Dzisiaj zabieram się za pozycję "Neron. Okrutny zbrodniarz rozgrzeszony" autorstwa Richarda Hollanda. Ta biografia ma na celu obalenie głównych mitów dotyczących cesarza Nerona. Powszechna opinia jest taka, że był to zbrodniarz, który spalił Rzym, by na jego zgliszczach śpiewać pieśń o upadku Troi; sadysta, który rzucał chrześcijan lwom; tyran, który żądał dla siebie boskiej czci; morderca, który zabił matkę i żonę; niewdzięcznik, który posłał na śmierć swego nauczyciela; pozbawiony talentu pyszałek, który kazał podziwiać swe żałosne artystyczne popisy; rozwiązły lubieżnik, który zaspokajał najbardziej dzikie żądze. Richard Holland podważa mity na temat Nerona.

W międzyczasie ciągle czytam felietony Tomasza Olbratowskiego - "Wstawaj, szkoda dn(i)a".
Tanit - 2008-11-02, 20:47
:
Coś dla rozrywki, nie spodziewałam się, że coś takiego będzie w kochanej BULe (a znalazłam jeszcze więcej :mrgreen: )

Magia Chaosu - Phil Hine - kompetentna, bardzo czytelna książka, którą świetnie się czyta. całkiem sporo jest tu filozofii i trochę psychologii. Polecam chociażby jako ciekawostkę.
(Wyd Okultura, Warszawa 2005)
ASX76 - 2008-11-02, 23:21
:
Elektra napisał/a:
Problem w tym, że przed przeczytaniem często nie wiesz, czy to będzie jednorazówka. No chyba że jesteś jasnowidzem. A opinie innych osób nie zawsze są takie same jak Twoje.



Dla mnie nie stanowi żadnego problemu. Czytam fragmenty + recenzje (co najmniej kilka) + wypowiedzi innych użytkowników. Do tego nieraz dochodzi znajomość wcześniejszych książek autora (np. Hobb, Erikson, Kres, Mortka, Dębski...) + doświadczenie czytelnicze pozwalające w wielu wypadkach stosunkowo szybko określić, czy warsztat pisarski mi podpasuje.
Nie muszę mieć zbliżonego gustu do osoby wypowiadającej się na temat danego utworu, jeśli opisuje go w miarę rzetelnie uzasadniając co jej się podoba i/lub nie np. Anna Kańtoch czy E.R.
Wówczas, dodatkowo posiłkując się fragmentami, mogę sobie pozwolić na "wróżenie" czy inne "jasnowidztwo". ;)
Pewnie, że nie zawsze "procedura" jest skuteczna i zdarzają się nietrafione zakupy, jednak w miarę rozwoju/nabywania doświadczenia popełniam coraz mniej błędów i jestem ostrożniejszy.

A propos podejścia... Zależy które pozycje uznajemy za/kwalifikujemy jako lekkie i niewymagające, a które za dobre i wartościowe, jeśli już zastosować taki podział... Godzi się rzec, że nie do końca właściwy, bowiem utwory lekkie i niewymagające niekoniecznie są/muszą być złe i bezwartościowe... Przecież nie trzeba być Sherlockiem Holmesem czy Nostradamusem, żeby wskazać/"odkryć" czołówkę np. polskich autorów fantastycznych i wiedzieć, że pozostali dużo im ustępują. Na tyle, że mnie ich "radosna" twórczość lata koło "pióra". I nie muszę przedzierać się przez ich wypociny od początku do końca, gdyż byłoby głupotą płacić za coś, co już się wie i jeszcze się z tym guanem męczyć. :-P

(tu każdy może sobie wstawić imię) ma swój rozum i wolną wolę. Nie odbiera to automatycznie prawa innym osobom do (s)komentowania Jej/jego wyboru. Poza tym nie ma przymusu/obowiązku słuchania "doradców". ;)
MadMill - 2008-11-02, 23:26
:
Skończyłem Dzienniki Gwiazdowe Lema i wziąłem się za Szlak cudów Szydy. Zobaczymy co w tym zbiorku takiego ciekawego znajdę.

Pewnie wezmę też albo Kongres albo Solaris Lema, trzeba nadgonić tą serię. ;)
nastka - 2008-11-03, 08:56
:
Kończę "Piękny umysł", poza tym równolegle, najczęściej w autobusach, czytam "Kolor magii" (nareszcie udało mi się dostac coś Pratchetta!). Później zabiorę się za "Miasto śniących książek" (to tak w domu, bo kniga gruba i wozić byłoby niewygodnie) a w drodze (autobusy i inne środki lokomocji) będę czytac "Blask fantastyczny", czyli kojeny tom Świata Dysku.
Procella - 2008-11-03, 09:20
:
Ale nie wyrabiaj sobie ostatecznej opinii na temat Pratchetta w oparciu o te dwie książki - wcale one nie są najlepsze w jego dorobku ;)

U mnie "Upiorna opowieść" Petera Strauba. Jakiś czas temu dzieliłam się tu wątpliwościami, czy ją kupić (nie ze względu na wątpliwości co do jakości, bo tych, po zapoznaniu się z kilkoma innymi powieściami tego autora nie miałam, a ze względu na słabawy stan finansów) - teraz już wcale tego nie żałuję. Książka jest po prostu świetna. Z jednej strony - kapitalny, wciągający horror, z drugiej - wspaniały hołd oddany całej wcześniejszej tradycji literatury grozy.

Pozwolę sobie zacytować fragmenty posłowia J. S. Zausa:
Cytat:
Autor osiąga efekt grozy nie poprzez ukazywanie rzeczy makabrycznych, wstrząsających, w naturalistycznych opisach, ale przedstawia je, powoli zagęszczając atmosferę niesamowitości i zagrożenia. Paralelne zdarzenia wydają się kombinacją krzyżowania się i przeplatania zdarzeń realnych z nierealnymi. Tworzone przez zwykłe codzienne życie, lub przez halucynacje powstałe w mózgach bohaterów, urojenia biorąpoczątek i kończą się w życiu realnym. To skomplikowane przenikanie się dwóch światów: realnego z nierealnym, na płaszczyźnie życia codziennego, w połączeniu z fascynującym stylem autora, daje efekt całkowicie nowy, niecodzienny, a jednak skuteczny. Oddziałuje on bowiem na naszą wyobraźnię, pobudzając podświadomość.

Ta książka jest perfidna, działa bowiem na nas wbrew naszej woli, wywołuje z zakamarków podświadomości jakieś senne widziadła, o których istnieniu awet nie wiemy, ale których nie możemy odrzucić. Dręczą nas one tak samo, jak dręczyły bohaterów powieści, i kierując naszą wyobraźnię w nieznane rejony powodują ów zamierzony przez autora autentyczny dreszcz grozy.

Wymyślona - 2008-11-03, 15:11
:
Ja aktualnie czytam "Wojny duszków" bardzo fajna ksiązka... nawet juz nie chce mi sie szkolnej lektury czytac ;D //pisowcy
nastka - 2008-11-03, 15:40
:
Procella napisał/a:
Ale nie wyrabiaj sobie ostatecznej opinii na temat Pratchetta w oparciu o te dwie książki - wcale one nie są najlepsze w jego dorobku ;)

Ależ ja wcale nie mam takiego zamiaru. Po prostu zaczynam w ogóle poznawać jego twórczość.
Toudisław - 2008-11-03, 23:25
:
Obrończy królestwa już za mną. Opowiadania są rzeczywiście lepsze od powieści. Byle dalej od świetlistych i ich spisków godnych gimnazjalistek. Ze wskazaniem na Bardzo dobre ostatnie opowiadanie.

A teraz Powrót do Szczepana Twardocha oraz jego "Obłędu Rotmistrza Von Egern" Książkę czyta się naprawdę dobrze. Znowu daje o sobie znać styl językowy Autora i umiejętność narracji. Książkę czyta mi się dość szybko. Coraz bardziej doceniam tego Autora. Warto
Mallaidh - 2008-11-04, 08:22
:
W tej chwili czytam "Bursztynową lunetę" Philipa Pullmana, czyli trzecią część jego cyklu "Mroczne materie"(poprzednie dwie to "Złoty kompas" i "Magiczny nóż"). Podobno ma się w tej książce wszystko wyjaśnić, pomimo tego, że w przygotowaniu są jeszcze dwie książki z tej serii.
Beata - 2008-11-04, 10:36
:
Właśnie skończyłam Empire V Pielewina. No, no... dobra rzecz. Smakowita. Przede wszystkim świetny pomysł, dobrze uzasadniona wizja, spójne wyjaśnienia. Muszę przyznać, że przez pół książki zastanawiałam się, po co Autor wprowadził postać Hery. I na koniec otrzymałam wyjaśnienie... Faktycznie, zanotowałam sobie więcej... Pielewin jest dobrym obserwatorem - jego definicja rozwiniętego postmodernizmu jest doskonała - i trafna, i złośliwa, i trochę przygnębiająca.

Tylko ciągle się zastanawiam czy jest jakiś sposób na odzyskanie języka poświęconego przez Mitrę? Bo niby wrócił do "macierzy"... ale taka praktyka nieuchronnie doprowadzi do spadku hmm... że tak powiem, "pogłowia" nosicieli... ciekawe... Chyba powinnam przeczytać jeszcze raz, bo jakoś mi ten element układanki umknął.
Toudisław - 2008-11-05, 09:43
:
Twardoch za mną. Już wiem, że mogę kupować tego pisarza w ciemno. On ma naprawdę dobry styl i czasem postrzelone pomysły. Ludzka psychika jest tu naprawdę dobrze przedstawiona. Polecam serdecznie!

A teraz czytam Michała Krzywickiego Plagi Tej Ziemi. Opowieść o lubianym prze zemnie okresie i dlatego po ta książkę sięgnąłem. Jak na razie czyta się od tak bez rewelacji książka cięgnie się swoim rytmem i tyle. Język taki nie co oporny niestety...
Shadowmage - 2008-11-05, 14:36
:
A ja nadal męczę "Gdzie dawniej śpiewał ptak". Znaczy - podoba się, nawet bardzo, ale czasu niestety nie ma za wiele na lekturę.
Tigana - 2008-11-05, 15:21
:
Skończyłem "Ślepy strach" - ale oprócz ciekawego pomysłu wyjściowego książka nie zawierała jakiś odkrywczych pomysłów. W sumie przeciętny kryminał napisany lekkostrawnym stylem
Jestem w połowie "Przywileju skóry" - czyta się dobrze, ale jakoś nie mogę się wciągnąć. Może gdybym czytał wcześniejsze książki z serii to żywiłbym do bohaterów jakieś uczucia, atak są mi dziwnie obojętni
A od jutra biorę się na poważnie za "Czystopis" Siergieja Ł. - ciekawe, w którą stronę będzie zmierzać fabuła. Oby autor nie chciał na siłę wszystkiego tłumaczyć i szukać wyjaśnień.
Jaskier - 2008-11-05, 15:36
:
Podczytuje sobie ''Ludzie pylnego szlaku'' J. Marshall & R. Drysdale
Bardzo stara bo już z prawie 40 letnim stażem książka podróżnicza.

Można dzieki niej dowiedziec sie miedzy innymi jak wygladalo podrozowanie dawniej, poznac lepiej historie Australii, czy chocby rodzaje piwa jakie pije sie w poszczegolnych terytoriach tego kontynentu.

Swoją podróż opisuje dwoch zarowno podroznikow i zoologow. Najbardziej jak do tej pory spodobal mi sie w tej ksiazce sposob opisywania roznego rodzaju Pubow, umiejscowionych z dala od wiekszych miast w srodku sawanny, stepu albo pustynii.
Okazuje sie ze te zapyziale budki zazwyczaj drewniane z dachami wykonanymi z puszek
po piwie, na pewno odgrywaly, nie wiem moze nadal odgrywaja bardzo wazna role.
Były czy moze sa przystaniami dla turystow i nie tylko. Potencjalny turysta przemierzajac ciagnaca sie setkami kilometrow pustynie australijska, poza piekacym Sloncem zakladajac ze jest sam nie ma zadnego innego towarzysza, widzac taki Pub postawiony na srodku pustkowia po prostu cieszy sie, ze bedzie mogl po wielu przebytych kilometrach zasiasc w cieniu takiego Pubu , i przy piwie czy szklance wody pogadac o ptakach z wlascicielem przybytku.
Wlasciciele tez zazwyczaj ciesza sie z odwiedzin turystow, poniewaz do ich jedynych spotkan z innymi ludzmi mozna zaliczyc wizyty listonosza lub wlasnie wspomnianego turysty.

Jak dla mnie bardzo dobra ksiazka , ktorej nie czyta sie szybko, chocby ze wzgledu na ciagle zerkanie na mape Australii ,w celu zobaczenia gdziez to ten autor wlasciwie teraz sie znajduje :D
You Know My Name - 2008-11-06, 09:23
:
Poczulem nagle, ze czytam Gre o Tron Martina jakby z obowiazku, rozejrzalem sie w kolo za czym lekkim i czystym przypadkiem wpadl mi w rece maly zbior form krotkich Starego Orka pod roboczym zapewne tytulem Orcze Wypociny. Na zbior skladaja sie dwa opowiadania Cholerny los imigranta oraz Koniec kariery oraz zbior shortow o Panu Igelbaumie.
Opowiadania bardzo dobre, wykorzystujace chwilami (tak sadze) bardzo dobre wzorce: drugie wydaje sie byc opartym troche na Czarnych Oceanach nastrojem a konstrukcja na BattleDust ASa.
Jezyk jak to u Orka: "pozne rokokoko". Ale to nie zarzut jeno stwierdzenie faktu albowiem Orku plawi sie w kwiecistej wymowie gesto przetykanej barwnymi i uczonymi slowy.
Z wielka radoscia przyjalbym kolejne teksty o miescie po drugiej stronie lub o przyszlosci Kostucha (i tu analogia z ASem, bo obawiam sie, ze to rowniez jednostrzalowka).
Inna sprawa to Pan Igelbaum, bol naszych czasow, ktory jest tak zwykly-niezwykly, ze zaraz dostrzegamy go w sasiedzie z III pietra, zawsze zgarbionym i podejrzliwym.
Pan Igelbaum to Pan Cogito internetu, signum temporis, to jak widzimy ludzi w wieku naszych rodzicow.
Jestem pewiem, ze gdyby wystapil w Bog Brotherze to wygralby go w cuglach.
Mjodek po prostu.

P.S. Orku, za Balcerowicza dostalby rok w podwyzszonym rygorze ;)

PPS (FR): Jeszcze kilka tekstow i pierwszy Tomik Prozy masz pewny jak trypra w burdelu. ZIELONYM DO GORY!!
Przeczytajcie, warto.
Procella - 2008-11-06, 09:51
:
Odwołuję krytykę "Good Omens" - z każdą stroną bawię się lepiej. Szkoda, że już prawie skończyłam :(

Następna książka w kolejce to pewnie będzie "Julia" Petera Strauba. Cienkie to trochę niestety, ale mam nadzieję, że okaże się równie dobra jak inne jego książki, które do tej powry udało mi się dopaść. Niedawno skończyła kapitalną "Upiorną opowieść" i jestem ciągle w nastroju na Strauba i horrory.
Beata - 2008-11-06, 10:06
:
Mag_Droon :arrow: dzięki na cynk. Zerknęłam "jednym okiem" i od razu włączyłam drukarkę (nie lubię lektury z monitora). A teraz, na spokojnie, sobie popatrzę...

Stary_Orku :arrow: mam nadzieję, że od 2006 roku "skrobnąłeś" jeszcze coś? Edit: pan Ingelbaum mnie zachwycił. :)
ASX76 - 2008-11-06, 16:37
:
Beata napisał/a:

Tylko ciągle się zastanawiam czy jest jakiś sposób na odzyskanie języka poświęconego przez Mitrę? Bo niby wrócił do "macierzy"... ale taka praktyka nieuchronnie doprowadzi do spadku hmm... że tak powiem, "pogłowia" nosicieli... ciekawe... (...)


Czy spadek "pogłowia" nosicieli stanowi większy problem? Nie ten (nosiciel), to inny... ;)
Książkę przeczytałem (jakiś czas temu, więc...) tylko raz (nadrobię to... kiedyś) i nie jestem w stanie udzielić satysfakcjonującej/wyczerpującej odpowiedzi na postawione pytanie.
Beata - 2008-11-06, 20:21
:
ASX76 napisał/a:
Czy spadek "pogłowia" nosicieli stanowi większy problem? Nie ten (nosiciel), to inny... ;)

Nie, nie... Nie o to mi chodziło. Nosicieli jest tylu, ile języków, tak? Na skutek wydarzeń, opisanych w końcówce książki, ubył jeden język. Zatem przez następne 30 lat (czy tam ileś, wszystko jedno) zapotrzebowanie na nosicieli jest mniejsze o 1. W następnym cyklu - znów mniej o 1, w kolejnym - mniej o 1... itd. Czy czasem nie prowadzi to do zmniejszenia do zera liczby nosicieli w jakiejś tam perspektywie czasowej?
Gand - 2008-11-06, 23:27
:
W końcu - "Kłamstwa Locke'a Lamory" Lyncha i powiem szczerze, jestem zauroczony. Gdyby nie to, że ostatnio nie mam czasu zbytnio na dłuższe posiedzenia nad książkami i czytam głównie w tramwajach zapewne już czytałbym drugą część, a tak jestem w połowie 1. tomu. Świetnie napisane, wartka akcja, przekonujący od początku bohaterowie, w kategoriach czysto rozrywkowych świetna rzecz. ;)
Romulus - 2008-11-07, 16:22
:
Plany na długi weekend:
- skończenie "ŻYWINY" Ziemkiewicza,

oraz przyniesione z książnicy miejskiej:
- Walter Jon Williams "Ryk Tornada"
- Stanisław Lem - "Rasa drapieżców. Teksty ostatnie"
- Świat na krawędzi. Ze Stanisławem Lemem rozmawia Tomasz Fiałkowski.
Zobaczymy, czy forumowe "poruszenie" w temacie Stanisław Lem na mnie podziała....
Tigana - 2008-11-07, 20:04
:
Skończyłem "Przywilej skóry", ale nie licząc samej końcówki - nic specjalnego. Owszem czyta się dobrze, widać, zę autorka wypracowała swój styl i jest dobra warsztatowo, niemniej sama fabuła jakoś mnie nie porwała. Wiecej wkrótce w recenzji.
Jestem w połowie "Czystopisu" Łukjanienki i niestety póki co bardzo przeciętnie - cieszą moje oczy 'rosyjskie klimaty" i wizyta w Polsce (pyszna scena z cuceniem Kiryła), ale fabularnie książka mocno kuleje.
Pewnie chwycę się jeszcze za coś, ale nie wiem dokładnie za co - może "Przymus" Ablowa , "Hybrydy" Sawyera albo jeszcze coś innego.
Toudisław - 2008-11-08, 00:39
:
Skończyłem Plagi tej ziemi. Książka nie jest zła. Początek był dla mnie nie co ciężki i jeżyk Autora jeszcze nie dopracowany ale całość muszę ocenić pozytywnie. Dobra książką bez rewelacyj. Na pewno na moją ocenę wpłynął fakt że lubię te klimaty.

Teraz pora przyłączyć się do forumowej mody i czytać pożyczone na razie "Ślepowidzenie". Hard SF czuć już od pierwszych stron. trudno mi coś jeszcze jednoznacznie powiedzieć. podoba mi się język autora.
elTadziko - 2008-11-08, 17:40
:
Ostatnio czytuję Lema.
Jakiś czas temu skończyłem "Kongres futurologiczny" & "Opowiadania Ijona Tichego". Fajne, ale bardziej podobały mi się "Dzienniki gwiazdowe" ;)
A przed chwilą skończyłem "Solaris". Zupełnie inne od opowiadań Tichego. Fajne, ale czegoś mi brakowało. Trochę nudny był fragment z opisem tworów "oceanu" - mimoidów, symetriad itp. Ale nie ma co narzekać - ogólnie ksiązka była wciągająca i ciekawa. Dla mnie mocne 5/6.
MadMill - 2008-11-09, 18:03
:
Czytam Głos Pana Lema, czyli ostatnia książka z kolekcji GW, która się już ukazał. Na razie wiele powiedzieć nie mogę p oparu stronach.

Po 3 lata od kiedy Worek Kości Kinga stał na moje półce wziąłem go w ręce z zamiarem przeczytania wreszcie. Po 30 stronach czuję, że lekko nie będzie, oj nie. To moja 4 książka Kinga i po raz czwarty wydaje mi się, że czytam to samo. Możecie się pukać w głowę i zawodzić, ale ja nie wiem co w tym pisarzu jest takiego nadzwyczajnego...

No i poczytuje serię Franka Millera Sin City. Miodzio. :P
Jaskier - 2008-11-09, 18:10
:
Zakończyłem czytanie ksiazki ''Ludzie pylnego szlaku'', która była przerywnikiem pomiędzy Gildia Magów i ''Nowicjuszką'' za która teraz sie zabieram. To 2 tom Trylogii czarnego maga, po pierwszym mam mieszane uczucia, jednak byloby klamstwem gdybym napisal ze mi sie nie podobał.
Owszem podobal sie i dlatego sięgnąłem po nastepny po którym do końca nie wiem czego sie spodziewać(przynajmniej jezeli chodzi o fabule).

W każdym razie wiem że będe miał do czynienia z dość prostą literatura, nieco sztampową ,czasami lubie wlasnie takie proste ksiazki. A poza tym jak już cos się zaczeło, wypadałoby to skonczyc 8)
Romulus - 2008-11-09, 19:15
:
Poza nowym Ziemkiewiczem, przeczytałem także starą powieść Waltera Jona Williamsa pt. RYK TORNADA.

Jestem nią zachwycony. Rewelacyjna fantastyka, jaką lubię. Zawiła intryga, ciekawy bohater, osobowość Beta (klon) pewnego zmarłego żołnierza- najemnika, który postanawia rozwikłać tajemnicę śmierci osobowości Alfa. Intryga ma drugie nawet trzecie dno. Książka napisana wciągająco, choć jest niewielkich rozmiarów. Autor został dopisany do listy celów i chyba kupię sobie, zamiast kolejnej parcianej fantasy, inne jego powieści w oczekiwaniu na Reynoldsa i Hamiltona. Miodzio, gorąco polecam.
Sharin - 2008-11-09, 20:12
:
Jak inaczej możemy nazwać bardzo dobrą książkę? Nic prostszego: wystarczy powiedzieć Alice Hoffman „Król rzeki” i gotowe. I wcale nie kłamię. Powieść, o której wspomniałem jest zaprawdę powiadam wam, re-we-la-cyj-na. Zachęcam wszystkich do zapoznania się z nią.

Styl? Cóż tu dużo mówić. Dla mnie jest, że się tak wyrażę, w sam raz. Język zachęca do połykania kolejnych rozdziałów z prędkością światła. Wprowadza czytelnika w stan podniecenia, sprawia iż z każdą kartką stajemy się coraz bardziej napaleni na to, co czeka na nas na końcu książki.
Jednym słowem: klimat dzięki niemu stworzony nie opuszcza nas ani na moment. A ponieważ mamy w tym wypadku do czynienia z atmosferą grozy, tajemniczości (istny gotyk do nas przemawia), miłości i samotności, jest to mieszanka na tyle wybuchowa, że doda wam sił na przeczytanie tej powieści w jeden wieczór.

Fabuła? Wzruszająca. Jeżeli ktoś potrzebuje dawki emocji z najwyższej półki to nic prostszego. Wystarczy zajść do miejskiej biblioteki i uciec z niej z Alice Hoffman pod pachą.
Oczywiście jest na tyle oryginalna, że nikt nie powinien marudzić, że „coś”, „gdzieś” podobnego czytał bądź widział. Jeżeli nawet to odnośnie tejże książki nie jest to ważne, gdyż jest ona zwyczajnie bardzo dobra.

Co jest jeszcze atutem powieści Alice Hoffman?
- Abel Grey
- Carlin Leander
- Betsy Chase
Kto przeczyta… ten zrozumie...

Zapraszam do czytania!
Sharin, Pigeon Slayer
Kennedy - 2008-11-09, 20:30
:
Tad Williams - "Miasto Złocistego Cienia" (Inny Świat 1)
Jestem w połowie i trzy następne tomy przeczytam na pewno, tego już jestem pewien. Świetna, długa opowieść ze sporym rozmachem. A ja lubię długie opowieści z rozmachem.
Beata - 2008-11-09, 21:12
:
Jestem świeżo po lekturze Córki Krwawych Anne Bishop. Ogólne wrażenie mam nie najlepsze, szczegółowo na temat książki wypowiem się w recenzji.
A tymczasem, żeby odreagować, zabrałam się za Konstelacje Davida Mitchella. I znowu zaczyna mnie wciągać - jak ten facet to robi, że zaczyna bez żadnej "rozbiegówki", że książka od pierwszej strony jest ciekawa?
Tigana - 2008-11-09, 21:37
:
Skończyłem "Czystopis" - oj nie wyszła książka panu Łukjanience, nie wyszła. Szczegóły wkrótce w recenzji.
Jak się nie ma co czytać to źle, za dużo książek pod ręką też nie dobrze. Koniec końców wziąłem się za "Hybrydy" Sawyera - czyli ostatni tom trylogi o spotkani cywilizacji homo sapiens i neandertalczyków. Po przeczytanych opiniach nie spodziewam się czegoś wielkiego, ale jestem ciekawy jak to się skończy.
ASX76 - 2008-11-10, 07:43
:
Beata -> Dzieje się tak dlatego, że Mitchell świetnym pisarzem jest. :-)
Fajnie, że wzięłaś się za "Konstelacje". Książka zawiera pewną niespodziankę... ;)

Tiguś -> Za dużo książek pod ręką to sama przyjemność, o ile wie się za co się brać, a czego unikać.
O tym, że "Czystopis" jest kiepski, pisał już P.L. Akurat jemu można zaufać, bo na fantastyce ze Wschodu zna się jak mało kto.

Sawyer... Czyżby szykowało się kolejne rozczarowanie? :-P
Elektra - 2008-11-10, 07:49
:
ASX76, a może byś zaczął pisać o tym, co sam czytasz? Bo ostatnio wyłącznie komentujesz lektury innych osób. A najbardziej to lubisz przy książkach, których sam nei czytałeś. ;)

ASX76 napisał/a:
Za dużo książek pod ręką to sama przyjemność,

"Za dużo" wyklucza samą przyjemność. Oznacza właśnie, że nie wie się dokładnie, za co się zabrać.
ASX76 - 2008-11-10, 08:00
:
Elektra napisał/a:


ASX76 napisał/a:
Za dużo książek pod ręką to sama przyjemność,

"Za dużo" wyklucza samą przyjemność. Oznacza właśnie, że nie wie się dokładnie, za co się zabrać.


El, czepiasz się mnie na każdym kroku. Czuję się prześladowan. ;)

Co oznacza "za dużo" i co wyklucza bądź nie, zależy od potrzeb/zapatrywań indywidualnych. :-P

Po tym, jak sparzyłem się na "Pieśń dla Arbonne" czy "Na szkarłatnych morzach" nie bardzo mam ochotę pisać co w tej chwili czytam (zakładam, że sam tytuł i nazwisko autora nie wystarczą? ;) ). Wolę przeczytać do końca i dopiero wtedy (jeśli w ogóle) podzielić się wrażeniami.
P.S. Kolejne tematy o nowych autorach "w drodze" (jeśli łaska). :-P
Shadowmage - 2008-11-10, 08:47
:
Kennedy napisał/a:
Tad Williams - "Miasto Złocistego Cienia" (Inny Świat 1)
Jestem w połowie i trzy następne tomy przeczytam na pewno, tego już jestem pewien. Świetna, długa opowieść ze sporym rozmachem. A ja lubię długie opowieści z rozmachem.
To jedna z tych serii, w których rozmach mnie jednak zniechęcił :P Znaczy nie do końca- uwazam, że to chyba najlepsza rzecz, jaką Williams napisał - a nawet lubię jego "Pamięć, Smutek i Cierń". Niemniej jednak zabrałem się za czytanie "Innego Świata" w momencie, kiedy czas zaczął się mi już bardzo liczyć, a te cegły zabierają mnóstwo czasu. I tak odkładam lekturę tomów 3 i 4 o miesiąc, o kwartał, o lata...

U mnie bez zmian. Nadal "Piekło pocztowe" na zmianę z "Requiem dla lalek".
Elektra - 2008-11-10, 08:49
:
ASX napisał/a:
El, czepiasz się mnie na każdym kroku. Czuję się prześladowan

No wreszcie zauważyłeś, że próbuję Cię naprostować i skłonić do logicznego pisania. :P Za dużo/mało/szybko/wolno/itp. nie jest pozytywne. Spróbuj pomyśleć logicznie. :P

ASX76 napisał/a:
Wolę przeczytać do końca i dopiero wtedy (jeśli w ogóle) podzielić się wrażeniami.

Przydałoby się. Jakiś czas temu stwierdziłeś, że recka Chwili zaćmienia na Katedrze skłoniła Cię do zakupu, a nie tak dawno sprzedawałeś tę książkę. Przeczytałeś czy nie? Czemu tak szybko sprzedałeś? Czemu nie podzieliłeś się wrażeniami? Choćby w dwóch - trzech zdaniach? Mnie by mogła taka opinia zainteresować.
ASX76 - 2008-11-10, 09:27
:
Elektra napisał/a:
Jakiś czas temu stwierdziłeś, że recka Chwili zaćmienia na Katedrze skłoniła Cię do zakupu, a nie tak dawno sprzedawałeś tę książkę. Przeczytałeś czy nie? Czemu tak szybko sprzedałeś? Czemu nie podzieliłeś się wrażeniami? Choćby w dwóch - trzech zdaniach? Mnie by mogła taka opinia zainteresować.


Nieraz pisałem, że... nie lubię pisać o książkach które nie przypadły mi do gustu (co najwyżej przestrzec w kilku słowach). Przeczytałem kilka pierwszych opowiadań (coś tam o Hitlerze, ucinaniu głowy... - lipne) i odechciało mi się czytać dalej. Ot, i tyle wrażeń.
Książki (jeszcze) nie sprzedałem.

"Non stop" mi się podobało.
Zacząłem pierwszą część "Helikonii" (początek całkiem interesujący), ale zawiesiłem lekturę (na kołku ;) ) do czasu ukazania się całości.

P.S. Użyłaś słów: "próbuję SIĘ naprostować i skłonić do logicznego myślenia"... :-P OK, ale co ja mam z tym wspólnego? ;)
elTadziko - 2008-11-10, 10:38
:
Skończyłem wczoraj "Granicę" Nałkowskiej. Pierwsze 50 stron to porażka i wydają się jakimiś popłuczynami :P Dalej jest całkiem fajnie, choć czasami autorka za bardzo "dygresuje".
Po skończeniu powieści, wróciłem do pierwszych stron. I teraz wydają się całkiem zrozumiałe ;)
Dam 4/6 na Biblionetce :P
Jaskier - 2008-11-10, 14:04
:
elTadziko napisał/a:
Skończyłem wczoraj "Granicę" Nałkowskiej.


To całkiem niezła książka, przez skazanie jej na spełnianie roli jako lektury została moim zdaniem troche poszkodowana.

Wiadomo że większosć już do samego słowa lektura szkolna podchodzi z dystansem...a szkoda.

Pamiętam że kiedy ją czytałem jakiś rok temu nawet dosyć sie wciągnąłem i przeczytałem prawie 1 tchem.

elTadziko napisał/a:
Dam 4/6 na Biblionetce :P


Spokojnie zasługuje na taka ocene , może nawet ciut wyzsza.
Tyraela - 2008-11-10, 14:45
:
Lista książek fabularnych się piętrzy, a ja nic tylko Borowy, Kleiner, Siekierski, Trybuś, Zgorzelski - czyli wszystko o "Dziadach" cz. IV, "Assuncie" i "W Szwajcarii" i tak jeszcze przez tydzień. Chyba z tego wszystkiego najbardziej podoba mi się biografia Norwida (facet miał pecha w życiu, a było być nonkonformistą?). Tak, ten post ma charakter sentymentalnej skargi. Mam prawdziwe studium o emo.
elTadziko - 2008-11-10, 21:09
:
Zacząłem w końcu "Pożeglować do Sarancjum" Kaya. Kupiłem to już dawno, ale jakoś nie miałem na to czasu :P
Na razie jestem po prologu - zapowiada się bardzo smakowita lektura. "Lwy Al-Raasanu" i "Tigana" mi się podobały, a "Saratyńska Mozaika" jest podobno najlepszym dziełem Kaya, więc zacieram rączki ^^
A potem chyba wezmę się za "Wojnę i pokój"... Zamierzam ją wykorzystać w prezentacji i musze w końcu przeczytać :P
Euterpe - 2008-11-11, 14:59
:
W dwa dni połknęłam "Amerykańskich bogów" Gaimana, których kupić zamierzałam od dawna, ale którzy na półce stoją dopiero od ubiegłego wtorku. Właściwie, teraz jedyne, na co mam ochotę, to zacząć czytać od nowa. ;]
ASX76 - 2008-11-11, 15:14
:
Czytam "Kyś" Tatiany Tołstoj (wnuczka sławetnego Lwa). Kolejna książka, którą Beata będzie musiała dopisać do listy: "muszę przeczytać w pierwszej kolejności". Cud, miód i orzeszki. :)
Szerzej wypowiem się po lekturze (o ile wcześniej nie przekręcę się ze śmiechu przez łzy).
Beata - 2008-11-11, 18:12
:
ASX76 napisał/a:
Czytam "Kyś" Tatiany Tołstoj (wnuczka sławetnego Lwa). Kolejna książka, którą Beata będzie musiała dopisać do listy: "muszę przeczytać w pierwszej kolejności". Cud, miód i orzeszki. :)

Nie denerwuj mnie! Ja mam zaległości!!! :-P

W jeden wieczór łyknęłam Księgę cmentarną Gaimana, a teraz czytam sobie Imię wiatru Patricka Rothfussa. Cóż można rzec - książka stanowi znakomitą odtrutkę po Córce Krwawych Anne Bishop. A już myślałam, że fantasy zamarło... zastygło na poziomie... albo poniżej poziomu.
Tigana - 2008-11-11, 18:32
:
ASX76 napisał/a:
Sawyer... Czyżby szykowało się kolejne rozczarowanie? :-P

I tak, i nie. Na pewno "Hybrydy" są najsłabszym tomem trylogii, ale ogólnie niezłą książką. Najbardziej szwankuje fabuła - przewidywalna i dosyć nudna. Słabo prezentują się także poszczególne postaci - autor w ogóle ich nie rozbudowuje, są takie same jak w poprzednich tomach. Co jest więc fajnego w książce Sawyera?
- płynący z niej wniosek,że nie ma jak być wykastrowanym - od razu lepiej :badgrin:
- kłótnie o to czy Ponter będzie spał z partnerem czy partnerką :P
- religia postrzegana jako nadczynność płata potylicznego - odkrycie "genu Boga'

Ta ostatnia rzecz szczególnie mnie zaciekawiła. Zastanawiam się czy Sawyer jest osobą głęboko wierząca czy też poszukującą Boga. Pytanie o tyle istotne, że w poprzedniej swojej książce "Eksperyment terminalny" Sawyer opisuje świat, w którym istnienie duszy zostaje udowodnione naukowo. Czyżby pisarz chciał dotrzeć do Boga przez naukę?

Udało mi się nieco odgrzebać z zaległości (jeszcze tylko "Imię wiatru" i w ogóle będę do przodu) i chwyciłem się 'Wąskiej ścieżki czarownicy" Patykiewicza. Zaintrygował mnie blurb - II w.ś, śpiący rycerze, tytułowa czarownica - będzie albo ciekawie albo beznadziejnie.
ASX76 - 2008-11-11, 19:14
:
Beata :arrow: Zaległości mogą poczekać... ;)
Czy fantasy zamarło? Wszystko zależy od doboru lektur... i gustu, rzecz oczywista. Nie ma jednak co się niepotrzebnie łudzić - dobre pozycje stanowią niewielki odsetek w powodzi/zalewie przeciętniactwa i chał. "Vox populi, vox dei". ;)
Rothfuss posiada tytuł mgr literatury angielskiej, więc przynajmniej można liczyć, że pisać umie (pod względem warsztatowym) w przeciwieństwie do wielu przypadkowych autorów biorących się za pisanie.

Tiguś :arrow: Historia ludzkości uczy, że nawet największe kłamstwa mogą uchodzić za prawdę, o ile zostaną przedstawione w odpowiednim "świetle". LOL
Religia opiera się wyłącznie na ślepej i bezrozumnej wierze w to co niewidzialne i niesprawdzalne (by nie powiedzieć - wymyślone) przez ludków z przeszłości.
Bóg, bogowie, dusze... - dzięki nieskrępowanej wyobraźni fantazje w ludzkich umysłach nabierają z czasem cech pseudorzeczywistych, tzn. nie da się ich zobaczyć czy potwierdzić naukowo (no bo jak udowodnić istnienie czegoś, co nie istnieje...), co jednak dla większości ludzi nie stanowi żadnej przeszkody. Wierzą i nie zadają pytań. Tak i amen.
Kennedy - 2008-11-11, 20:18
:
Skończyłem "Miasto Złocistego Cienia" Wiliamsa (i jestem pod wrażeniem, ale o całym cyklu skrobnę coś jak go skończę, czyli gdzieś pod koniec tygodnia) a teraz (coby się nie nudzić do jutra, kiedy to wezmę z biblioteki resztę "Innego Świata") lecę przez opowiadania Clarka Ashtona Smitha w zbiorze "Miasto Śpiewającego Płomienia".
Jest dobrze, chociaż nasuwają się ciężkie skojarzenia z Lovecraftem. Nic dziwnego zresztą, skoro obaj panowie tworzyli w zbliżonym czasie i się dobrze znali. W każdym bądź razie, kosmiczny horror na poziomie. Może dziś to się zdawać nieco archaiczne, ale mi się póki co podoba.
nastka - 2008-11-11, 20:39
:
Z braku laku zaczęłam tom 2 "Diuny". Pierwszy przeczytałam, ale jakoś mnie nie porwał. Ale myślę sobie: zacznę i drugi, może akcja się rozkręci? Jestem dopiero po kilku stronach dosłownie, więc absolutnie nie mam żadnej opinii na temat tegoż tomu, ale poczekamy zobaczymy.
A w Wawie czeka na mnie "Miasto śniących książek", które chciałam przeczytać od chwili kiedy się ukazało, więc nie wiem.
Diuna czy Miasto... <?>
A może jedno i drugie <lol>
Sharin - 2008-11-12, 08:31
:
Eugeniusz Dębski „Tamta strona świata”

Czytania tejże książki nie było u mnie w planach. Jakoś się tak jednak złożyło, że pozycja ta trafiła w moje ręce i w sumie dobrze się stało. Choć napisana w prostym stylu mile się ją czyta. Można spokojnie zabrać ją w podróż do pracy i nawet nie zauważyć tych wszystkich korków, które spotykamy na co dzień.

Po raz pierwszy miałem przyjemność zapoznać się z przygodami pana Owena Yeates’a. Kim on jest? Prywatnym detektywem, „cholernym, cwanym twardzielem”. Można powiedzieć, że to taki Dirty Harry polskiej fantastyki. Posiada nieprzeciętny talent do rozwiązywania trudnych spraw, pali jak smok, jest łasy na kobiece wdzięki oraz bardzo lubi czuć „spluwę” w swoich rękach.

„Obudziłem się przed ósmą. Poleżałem kwadrans w łóżku, mimo że zazwyczaj tego nie robię, zapaliłem papierosa na czczo, aczkolwiek tego również unikam. Powinienem był jeszcze napić się mleka, bo to również wykraczało poza codzienny rytuał, nie zrobiłem tego jednak, musiałbym bowiem wstać i przynieść je, a zrywanie się od razu p obudzeniu było właśnie tym, co zazwyczaj robiłem. Leżałem więc i paliłem nie zaciągając się, potem trzymając papierosa pionowo, by nie strząsnąć trzycentymetrowego słupka popiołu, wstałem i podstawiwszy pod niego dłoń, doszedłem do popielniczki. Rozejrzałem się po pokoju, choć nie tylko nie wiedziałem czego szukam, ale nawet nie usiłowałem sobie tego uświadomić. Rzuciłem w przestrzeń kilka słów, za które nie otrzymałbym nagrody Północnoamerykańskiego Komitetu Czystości Języka i Kultury Komunikacji Werbalnej, i udałem się do łazienki”.

Oczywiście musi on rozwiązać „sprawę”, która spędza mu pewnie sen z powiek, gdyż wiąże się ze śmiercią kobiety, którą kochał. Już na samym początku się tego dowiadujemy, ale wbrew pozorom nie będziemy mieli do czynienia z bohaterem, który jakoś bardzo by roztrząsał stratę bliskiej osoby.

Po prostu: twardziel!

Pozdrawiam!
Sharin, Pigeon Slayer
You Know My Name - 2008-11-12, 09:18
:
Za mna Gra o Tron Martina, nie powiem zeby mnie porwalo, ale dokoncze, bo od Goodkinda o niebo lepsze.
Zabralem sie za Widmopis Mitchella (nie czytajac blurba). Okinawa mnie zaintrygowala, szczegolnie ze nie ma zakonczenia (??).
Beata - 2008-11-12, 09:52
:
Mag_Droon napisał/a:
Zabralem sie za Widmopis Mitchella (nie czytajac blurba). Okinawa mnie zaintrygowala, szczegolnie ze nie ma zakonczenia (??).

:-P Witaj w klubie! :-P Mam nadzieję, że jeszcze niejeden "kawałek" Mitchella Cię zaintryguje... Czekam na Twoje wrażenia polekturkowe. :-P

Bardzo podoba mi się Imię wiatru. Nie dość, że Autor umie pisać (w sensie warsztatowym), to jeszcze fajny pomysł mu się ulągł. Kreacja świata jest ciekawa, postaci wprowadzane naturalnie. I najbardziej podoba mi się, że Autor nie pcha wszystkich wiadomości czytelnikowi od razu, tylko stopniowo je dawkuje - w miarę, jak postępuje narracja. Na przykład dotąd (a w zasadzie już prawie mam koniec książki) nie było wiele o systemie politycznym świata - jedynie pojedyńcze wzmianeczki. To całkowicie naturalne, biorąc pod uwagę wiek głównego bohatera i koleje jego losu. Taki chwyt zaostrza apetyt na kolejny tom - i z przyjemnością dam się złapać na haczyk. Czekam na kontynuację. :-P
Tanit - 2008-11-12, 15:38
:
Tak tak, po przerwie wracam na scenę czytelniczą ;P
Relaksując się kawałkami prozy Phila Hine Zaczęłam brnąć w świat 'Joanny Szalonej' J. Brouwera. Jest to jedna z książek popularnej serii 'Biografie Sławnych Ludzi'.
Porywająca opowieść o szalenie zakochanej kobiecie. Choć to początek zapewniam rzetelność historyczną równoległą do lekkości pióra autora.
Zireael - 2008-11-12, 17:31
:
nastka napisał/a:
Ale myślę sobie: zacznę i drugi, może akcja się rozkręci?


Bluźnisz.
Jeśli Twoim zdaniem nie rozkręciła się w pierwszym tomie, to chyba nie ma sensu katować się kolejnym(ymi).
Ja skończyłam Hyperion i wywarł na mnie przeogromne wrażenie. Większe nawet niż Diuna, w co, gdyby mi to ktoś powiedział przed lekturą Simmonsa nie uwierzyłabym za skarby świata. Zaczęłam potykać się z Moim własnym diabłem, ale nie podszedł mi zbytnio. Może akcja jeszcze nabierze tempa i rumieńców, na razie kniga ta jest kandydatką na taką, po którą sięgnę, kiedy wszystkie inne mi się skończą(... czyli nigdy? xD). Odłożywszy Careya, rozpoczęłam swoją przygodę z Moore'm(który w istocie jest akurat tak głupi, żeby był śmieszny, jak zauważył ktoś- chyba Buc- na spotkaniu w Łodzi lub Gdyni :P ). Na pierwszy ogień poszedł Baranek i czyta się nieźle. Błyskawicznie, lekko, przyjemnie i dużą dozą głupawki. Bardzo odprężająca lektura. ; )
Sunshine - 2008-11-12, 20:50
:
Po tygodniu prób wgryzienia się w akcję "Ucznia skrytobójcy" Hobb odpuściłam. Innym razem. Po kilku dniach zniechęcenia i myslenia, że chyba dołączam do rzeszy swojego pokolenia jako "nieczytająca", zapakowałam dziś rano do torebki "Żywe srebro" Stephensona. Wessało mnie z uszami. xD Pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna od pierwszej strony cieszę się tą książką, każdym zdaniem. Mam nadzieję że dalej jest tylko lepiej... A na półce czeka pierwszy tom "Zamętu" XD
Jaskier - 2008-11-12, 23:50
:
''Nowicjuszka'' przeczytana, jednak żeby tradycji stało sie za dość nie sięgnę po kolejny ostatni juz tom trylogii , tylko zrobie sobie przerywnik między ksiązkami tej samej autorki.

Przerywnikiem tym bedzie ksiązka Mendozy Sekret hiszpańskiej pensjonarki, ktora nie powinna zając mi wiele czasu poniewaz ma zalewdie niecałe 200 stron.
Mam nadzieje że tak jak pozostałe pozycje tego autora rozsmieszy mnie i pozytywnie nastroi, tylko tego oczekuje 8)
Beata - 2008-11-13, 09:49
:
Z powodu lektury Vita nostra Diaczenków zarwałam kolejną noc. Niestety, jeszcze nie znam zakończenia. Ale książka jest świetna - podoba mi się, że naukę magii (w zasadzie to nie wiadomo, czy magii - powiedzmy, że naukę wykorzystywania czegoś, co powszechnie uważa się za zdolności ponadnaturalne) przedstawiono jako rzecz trudną, niebezpieczną i mającą wpływ na wszystko - na sposób postrzegania świata, na organizm posługującego się nią... W końcu są konsekwencje - skoro w sposób mniej lub bardziej nienaturalny wprowadza się jakieś zmiany do tzw. rzeczywistości, to muszą być konsekwencje. I cena. Zgadzam się z opinią, że szkoła Geda na Goncie i na Roke jest przy tym uniwersytecie całkiem jak przedszkole. Że już o Hogwarcie nie wspomnę.
Regissa - 2008-11-13, 12:43
:
Będąc na inwentaryzacji w magazynie mej szacownej instytucji, wpadły mi w łapki bezpańskie książki z dziedziny sf, które oczywiście przygarnęłam pod swój dach :mrgreen: Jedną z nich są Łowcy z Czerwonego Księżyca autorstwa pani Marion Zimmer Bradley. I właśnie autorstwo Bradleyki, znanej mi jedynie ze słynnego cyklu o Avalonie i jej mgłach (oraz innych leśnych domach arturiańskich :mrgreen: ), zachęciło mnie do lektury. A oto króciutki opis wprost z Biblionetki:
cage w BiblioNETce napisał/a:
Dane jest poszukiwaczem przygód. Kocha adrenalinę i marzy o dokonywaniu rzeczy niezwykłych. W poszukiwaniu wrażeń postanawia łódką opłynąć samotnie świat. Podczas tej podróży, ku swemu zaskoczeniu, zostaje porwany przez Obcych i wkrótce czeka go wiele przygód :) .

Banalne, prawda? Ale, o dziwo, wciągające! Taka właśnie lektura umila mi ostatnio czas spędzany w krakowskich korkach :->
Toudisław - 2008-11-13, 23:11
:
Przeczytałem "Ślepowidzenie". No i choć książka bardzo mi się podobała, to nie bylem jakoś wbity w glebę zakończeniem. Może wszytko do mnie nie dotarło. Tak czy siak widać, że książka jest naukowo dopieszczona. No i trudno się nie zgodzić z AM, że cała UW ma równy poziom. Chyba jednak bardziej podszedł mi "Dom Burz" i tę książkę uznałbym za najlepszą w tym roku.

A teraz "Księga cmentarna" i jestem zadowolony. Jednak Kuba troszkę przesadza tej ocenie, nie jest źle, jak na razie dobrze się czyta.
Liv - 2008-11-14, 13:29
:
Właściwie to kończę drugi tom 'nowej' trylogii Sandersona, Well of Ascension. Kilka miesięcy zajęło mi znalezienie tego ebooka. Pierwszy tom czytało mi się bardzo dobrze i szybko - podobnie jest z drugą częścią.
Mija rok od upadku Imperatora, Elden boryka się z problemami ekonomicznymi i społecznymi w mieście, które na dodatek zostaje oblężone.
Vin kończy się atium, co znacznie osłabia jej szanse na pokonanie tajemniczego Zrodzonego z Mgły.
Jakby tego było mało, ludzie zaczynają ginąc we mgle, która coraz częściej pojawia się za dnia :->
Vemona - 2008-11-14, 19:37
:
Skończyłam "Kuzynki" Pilipiuka i zaczynam "Ostatniego bohatera" Pratchetta.
Jaskier - 2008-11-14, 21:16
:
Przeczytałem ''Sekret hiszpańskiej pensjonarki'' i musze przyznac że się troche nieplanowanie zawiodłem. Zmierzyłem się podobnie jak w innych książkach z tej serii z niepoprawnym detektywem wariatem , potrafiącym wykorzystać każdą sytuację do tego żeby rozwikłać zagadki. Zaskoczyłem się bardzo kiedy spostrzegłem po przeczytaniu kilkudziesieciu stron, że ta książka nie tętni humorem tak jak inne. W dodtaku miałem wrażenie że fabuła jest naciągana na siłe. Najgorzej było do połowy, potem akcja zaczeła stawać się nieco ciekawsza i nawet znalazły się śmieszne wzmianki co mnie niezmiernie ucieszyło.

Normalnie powinienem teraz zacząć czytać ''Wielkiego Mistrza'' czego nie zrobie z powodu braku funduszy.

Trzeba sięgnąć w takim razie po coś co mam i czego jeszcze nie czytałem. Nie chciałem zaczynać czytania niczego z dziedziny fantastyki i pokrewnych żeby nie zmącic sobie obrazu nadanego przez 2 poprzednie tomy Trylogii czarnego maga.

Wybór padł na książkę ''Dieta wegetariańska prosta i zdrowa'' Tomasza Nocunia z którą już w dalszej przeszłości zapoznałem się, ale tylko po części .
Właśnie teraz przyszedł czas żeby ją dokończyć, a przy tym doedukować się w dziedzinie odżywiania i nie tylko.
Shadowmage - 2008-11-15, 09:11
:
Skończyłem "Requiem dla lalek" Zbierzchowskiego - dwa ostatnie (kłamię: ostatnie i trzecie od końca) opowiadania naprawdę niezłe, pierwsze natomiast noszą piętno uczenia się pisania - choć i tak złe nie są. Ogólnie jestem zadowolony z lektury i będę autora obserwował :)

Teraz "Miasto szaleńców i świętych" VanderMeera. Nasuwa mi się jedno słowo: popieprzone. I like it :)
Toudisław - 2008-11-15, 09:54
:
Skończyłem księgę cmentarną. Gaiman mnie jednak nie zawiódł i napisał dobrą książkę. Może nie oszałamiającą ale dobrą. Powiedzmy, że na poziomie M jak Magia. Bo uważam że AB to nadal jego najlepsza książka.
Teraz Czytam Cylinder ... Zajdla. I czyta się dobrze ale jakoś tak nie wspaniale. Może za dużo zachwytów się nasłuchałem. Dobrze prowadzona akcja i fajnie wykreowane postacie.
Vemona - 2008-11-15, 19:20
:
Toudisław napisał/a:
Teraz Czytam Cylinder ... Zajdla. I czyta się dobrze ale jakoś tak nie wspaniale. Może za dużo zachwytów się nasłuchałem. Dobrze prowadzona akcja i fajnie wykreowane postacie.


Zajdel jest chyba uważany za super guru, a przecież jak każdy miał lepsze i gorsze teksty. Cylindra w ogóle nie pamiętam...
elTadziko - 2008-11-15, 19:25
:
Skończyłem "Pożeglować do Sarancjum" Kaya. Wrażenia w odpowiednim temacie ;)
Niestety nie mam teraz czasu na czytanie "Władcy cesarzy", bo do końca listopada muszę przeczytać "Wojnę i pokój" i wymęczyć odpowiednie wypracowanie...
Lady_Aribeth - 2008-11-15, 23:17
:
Toudisław napisał/a:
Teraz Czytam Cylinder ... Zajdla. I czyta się dobrze ale jakoś tak nie wspaniale. Może za dużo zachwytów się nasłuchałem. Dobrze prowadzona akcja i fajnie wykreowane postacie.


W moim osobistym rankingu Zajdla Cylinder van Troffa znajduje się na drugim miejscu, tuż po świetnym Limes Inferior. Akcja CvT z czasem rozkręca się, a zakończenie wywołuje uśmiech na twarzy i spore zdziwienie. Więc spokojnie, to co najlepsze jeszcze przed Tobą! :mrgreen:

Ja ostatnio niestety ograniczyłam się głównie do materiałów potrzebnych mi na uczelnię (jakoś ostatnio nie potrafię się zachęcić do czytania czegoś innego). Dlatego też męczę głównie Literaturę europejską i łacińskie średniowiecze Curtiusa i życzę mu, żeby smażył się w piekle za popełnienie tej książki.
Beata - 2008-11-16, 11:52
:
Skończyłam Pan raczy żartować, panie Feynman! i powiem Wam, że już dawno tak świetnie się nie bawiłam przy lekturze. Noblista i światowej sławy fizyk opowiada o swoim życiu. Ale jak! Nie wygłasza przemówień z gatunku wiekopomnych, nie próbuje pokryć się brązem lub spiżem dla potomności. Przeciwnie. Z kart książki wyłania się postać ciekawskiego jak kot i wiecznie uśmiechniętego człowieka, dla którego praca była hobby (szczęściarz!) i który miał oprócz tego jeszcze ze 150 różnych pasji i zainteresowań - grał na bębnach, rysował... I uwielbiał robić dowcipy. I nienawidził głupoty, zakłamania i biurokracji. Prawdziwy wolny człowiek.
Ł - 2008-11-16, 15:58
:
Williams Walter Jon - Metropolita. Czytam głównie dlatego że Aristoi bardzo mi bardzo podeszło - ale narazie Metropolita ustosunkowuje mnie średnio.

Toudisław napisał/a:

Teraz Czytam Cylinder ... Zajdla. I czyta się dobrze ale jakoś tak nie wspaniale. Może za dużo zachwytów się nasłuchałem.

Ja też miałem problemy z zrozumieniem tej Zajdlowej ruchawki jaką robiło parę osób swego czasu.
Romulus - 2008-11-17, 08:11
:
Skończyłem "Rasę Drapieżców" Stanisława Lema. Pozycja rozczarowująca. To zbiór ostatnich tekstów Stanisława Lema, publikowanych głównie w Tygodniku Powszechnym i (chyba) w Gazecie Wyborczej. W zasadzie nie ma czemu się dziwić - teksty to niedługie, zatem i pisane na dużym poziomie ogólności. A i Lem wówczas już nie w formie był. Ale cały czas... głodny, nienasycony życiem (?)... Mimo to jest to pozycja tylko dla wytrwałych fanów pisarza.
Toudisław - 2008-11-17, 08:38
:
Ł napisał/a:
Ja też miałem problemy z zrozumieniem tej Zajdlowej ruchawki jaką robiło parę osób swego czasu.

Ja ją jednak rozumiem Bo dokończyłem właśnie "Cylinder" i jestem z tego bardzo zadowolony. Książka się rozkręca i z strony na stronę jest coraz lepiej. Zakończenie też robi wrażenie. No to od teraz mam na swoim koncie wszystkie 5 wielkich powieści Zajdla. //kas


A teraz mam chyba kryzys czytelniczy. Za nic nie mogę się wziąć niestety. Próbowałem z 4 książki i mnie nie ciągnie. Ostatecznie biorę się za "Życie, wszechświat i cała reszta". Czyli 3 tom cyklu Adamsa.
Liv - 2008-11-18, 11:39
:
Sevenwaters Trilogy - Daughter of the Forest jest przejmującą opowieścią o poświęceniu. Autorka łączy stare irlandzkie mity i bajki, tworząc świat żywych i barwnych postaci, które zanim zdołają pokonać zło - a i to nie jest pewne, gdyż w 'prawdziwym życiu' nie zawsze wszystko dobrze się kończy - będą musiały przejść daleką drogę, aby ocalić choć cząstkę samych siebie.
Juliet Marllier wykorzystuje historie Eiru, nawiązując do dawnych tradycji pierwszych mieszkańców tej wyspy, wplatając w to sprawnie starą magię i wierzenia.
Toudisław - 2008-11-18, 13:03
:
Skończyłem Adamsa. Książka niesyty taka sobie ale zła nie jest. Z trzech już przeczytanych części ta jednak prezentuje się najmniej ciekawie. Część pomysłów zaczyna już się powtarzać a wiec i nużyć. Raczej trudno mi będzie dopaść części 4-5 bo te osiągają na jakieś absurdalne ceny na Allegro.

A tera czytam Sternberg Szczepana Twardocha. Książka jak na razie tylko potwierdza klasę pisarza i zaczyna być on jednym z moich ulubionych Polskich pisarzy
Procella - 2008-11-18, 13:07
:
Liv - opis jest bardzo zachęcający. Napisz potem coś więcej, chcę wiedzieć, czy warto to kupić.

Ja niestety ten tydzień mam tak zapchany lekturami, że na czytanie dla przyjemności muszę poczekać do poniedziałku :( Ale potem już powinno być lepiej. Teraz sobie tylko po kawałku wciskałam "Szkieletową załogę" Kinga, w końcu łatwiej gdzieś wpasować opowiadanie niż kawałek powieści, gdzie chce się iść dalej... Zresztą całkiem fajne te opowiadania były.
Shadowmage - 2008-11-18, 13:45
:
Toudisław napisał/a:
A tera czytam Sternberg Szczepana Twardocha. Książka jak na razie tylko potwierdza klasę pisarza i zaczyna być on jednym z moich ulubionych Polskich pisarzy
Mały offtop - znaczy doszło?


Nadal czytam VanderMeera. Podoba mnie się, miejscami (dużymi) nawet bardzo.
Maeg - 2008-11-19, 00:53
:
Ostatnio przeczytałem (aż musiałem się cofnąć 10 stron by sprawdzić o czym pisałem ostatnio :P ):
Prawem Wilka, Sz. Twardocha - nie odbiega poziomem od pierwszego zbiorku, tak samo jak w poprzednim trzy bardzo dobre opowiadania i jedno słabsze. Tematyka? Zblizona do Obłędu. Więcej będzie w odpowiednim temacie. ;)

Zadra K. Piskorskiego - dobra rozrywkowa pozycja, choć trochę za mało Piskorski skupił na się na opisach, za więcej steampunka w powieści bym się nie obraził.

Kłamcę & Kłamcę 2, J. Ćwieka - jak pisałem, dobre książki na wieczór, do pośmiania i tyle, ale też więcej od nich nie wymagałem (może trochę trochę bardziej zawiłej fabuły? :P )

A teraz czytam Samotnie Crowleya, choć pewnie będę jeszcze uciekał to tak zwanych one-shotów jak np. Księga Cmentarna Gaimana. ;)
Jachu - 2008-11-19, 09:20
:
Skończyłem biografię Nerona autorstwa Richarda Hollanda ("Neron. Okrutny zbrodniarz rozgrzeszony"). Książka bardzo ciekawa, obalająca wiele mitów na temat kontrowersyjnego cesarza Rzymu. Autor powołuje się na źródła, a także wiele współczesnych prac dotyczących zarówno samego Nerona, jak i okresu wczesnego cesarstwa. Stara się pokazać młodego władcę w innym świetle, niż funkcjonuje w powszechnej świadomości. Nie wybiela ani nie stara się usprawiedliwiać Nerona, ale przedstawia jego decyzje w sposób obiektywny, uwidaczniając przy tym, iż niektóre zarzuty i zachowania mu przypisywane są kompletnie nieprawdziwe i wręcz absurdalne. Bardzo dobra książka.

Obecnie zabieram się za fabularyzowaną biografię cesarza Kaliguli autorstwa Allana Massie. Powieść jest napisana w formie pamiętnika spisanego przez Lucjusza, znającego Kaligulę od dziecka. Czytałem już jedną z książek Allana Massie, a mianowicie "Cezara", który bardzo przypadł mi do gustu. Podobnego poziomu oczekuję od "Kaliguli" ;)
You Know My Name - 2008-11-19, 10:29
:
Skonczylem Widmopis Mitchella i koncowka mnie rozlozyla kolami do gory, swietna.
Zaczalem pierwszy Skok i autobusowo zbiorek Zajdel 2002 (z Zarnami Niebios, ktore znajduje troche mialkim jak na opowiadanie).
ASX76 - 2008-11-19, 11:36
:
Mag_Droon napisał/a:
Skonczylem Widmopis Mitchella i koncowka mnie rozlozyla kolami do gory, swietna.
Zaczalem pierwszy Skok i autobusowo zbiorek Zajdel 2002 (z Zarnami Niebios, ktore znajduje troche mialkim jak na opowiadanie).


1. Dlaczego mnie to nie dziwi? :)) ;)

2. Pierwszy tomik (bo tomem tego w żaden sposób się nie da określić) "Skoków" stanowi zaledwie króciutki wstępik (bo wstępem też to trudno nazwać) do późniejszych, zakrojonych na dużą skalę i emocjonujących wydarzeń. Tutaj mamy kameralny dramat s-f rozpisany głównie na dwie osoby, tak więc jeśli nawet coś się nie spodoba, warto dać cyklowi szansę i spróbować przeczytać przynajmniej drugą część.
batou - 2008-11-19, 13:53
:
A ja bardzo na czasie, bo czytam VanderMeera ;) Jestem po drugim rozdziale Miasta szaleńców i świętych i mimo tego, że autor wybitnie drażni czytelnika tymi przypisami to i tak bardzo mnie się podoba. Bardzo dobrze napisane, z poczuciem humoru (czarnego przeważnie), a wyobraźnia VanderMerra niemal na poziomie Mieville'a. Tak, wiem kto się na kim wzorował, ale na teraz Nowe Crobuzon zaciekawiło mnie jednak bardziej niż Ambergris. Z tym, że jeszcze sporo przede mną, więc zobaczymy jak będzie na koniec. Na razie jest bardzo dobrze.
MadMill - 2008-11-19, 17:08
:
ASX76 napisał/a:
Pierwszy tomik (bo tomem tego w żaden sposób się nie da określić) "Skoków" stanowi zaledwie króciutki wstępik

Płyta się zacięła, ęła, ęła, ęła...
batou napisał/a:
Jestem po drugim rozdziale Miasta szaleńców i świętych i mimo tego, że autor wybitnie drażni czytelnika tymi przypisami to i tak bardzo mnie się podoba.

Wredne to było, nie? :mrgreen:

Jestem w 3/4 Głosu Pana Lema, bardzo dobre, ale czyta się powoli i niewygodnie, bo w komunikacji miejskiej. Skończyłem też niedawno Worek kości Kinga, totalna żenada. Najgorsza książką przeczytane przeze mnie w tym roku, bezapelacyjny numer jeden.

No i od groma komiksów ostatnio, coś mnie trafiło. o.o
Shadowmage - 2008-11-19, 17:26
:
Ja wręcz już kończę VanderMeera. Wcale nie uważam, ze przypisy są wkurzające. To samo mam w magisterce :P
Tigana - 2008-11-19, 17:30
:
Przeczytane dwie pozycje:
Piotr Patykiewicz - "Wąska ścieżka czarownicy" - sam pomysł połączenie legendy o śpiących rycerzach z wydarzeniami II w.ś ciekawy, o wiele gorzej z wykonaniem. Jak dla mnie główny mankament to bardzo płaskie postaci, które nie potrafią przykuć uwagi czytelnika.No i wydaje mi się, ze autor miał pomysły, ale raczej na opowiadanie niż powieść, gdzieś w połowie książka siada i następuje dożynanie fabuły.
Konrad Lewandowski - "Ksin drapieżca" - czyta się bardzo szybko, zapomina jeszcze szybciej. Przeciętna, a miejscami słabiutka rzecz.
Kennedy - 2008-11-19, 21:39
:
Skończyłem "Inny Świat" Tada Williamsa... Było ciężko. Nie dlatego jednak, że lektura była zła, wprost przeciwnie - jednak przerobienie po kolei czterech tomów o łącznej objętości 3000 stron zabiera trochę czasu i z deka męczy. W moim przypadku - półtora tygodnia.
Wrażenia mam bardzo pozytywne, skrobnę coś szerzej w odpowiednim wątku.

Tak więc Williams skończony, jutro biorę się za coś innego. Nie wiem jeszcze za co, czas skoczyć do biblioteki.
Jachu - 2008-11-19, 22:03
:
Kennedy napisał/a:
Skończyłem "Inny Świat" Tada Williamsa... Było ciężko. Nie dlatego jednak, że lektura była zła, wprost przeciwnie - jednak przerobienie po kolei czterech tomów o łącznej objętości 3000 stron zabiera trochę czasu i z deka męczy.
Nieprawda :P Czytanie tego cyklu to niemal taka sama przyjemność jak namiętne obcowanie z piękną kobietą :P

Kennedy napisał/a:
Wrażenia mam bardzo pozytywnym
To jest zdecydowanie najważniejsze zdanie w tym całym poście. Niezmiernie cieszę się, że kolejna osoba poznała się na niewątpliwym talencie Tada Williamsa 8)

Kennedy napisał/a:
skrobnę coś szerzej w odpowiednim wątku.
Skrobnij, skrobnij. Ciekaw jestem zarówno twojej całościowej oceny, jak i poszczególnych aspektów.
Kennedy - 2008-11-19, 22:27
:
Poszła recenzja do wątku o Wiilliamsie.
Jachu napisał/a:
Czytanie tego cyklu to niemal taka sama przyjemność jak namiętne obcowanie z piękną kobietą

Fakt, ale nie jak ciągle coś to obcowanie przerywa. Sen, jedzenie, wykład, kolokwium, lekarz, chodzenie o kulach, sen, wykład, kolokwium, lekarz... i tak w kółko. Nie da się delektować lekturą :P
Elektra - 2008-11-20, 13:07
:
Czytam od jakiegoś czasu Okręt liniowy C.S. Forestera. Słabo mi idzie i nie wiem, czy to przez książkowstręt, czy z powodu innych zajęć, czy po prostu jest to jedna z gorszych książek w serii o Hornblowerze. Przeczytałam prawie 200 stron (książka ma 270) i dopiero teraz zrobiło się w miarę ciekawie. No, przynajmniej jeden rozdział był interesujący. Ale nie wiem, czemu ludzie dają tyle pieniędzy za tę książkę. Chyba tylko dlatego, że jest tak słabo dostępna i nie wiedzą, że raczej kiepska.
Tigana - 2008-11-20, 16:30
:
Przeczytałem z rozpędu "Blask fantastyczny" w wersji komiksowej - byłaby tragedia, ale w połowie zmieniono rysownika i jest nieźle. Tylko mało śmieszne to to.
W między czasie podczytuje "Kłamcę 3" - nie za bardzo zgadzam się z wypowiedzią Toudiego, że mamy do czynienia z czymś nieco innym. Jak dla mnie to stary, dobry Ćwiek. I Loki.
ASX76 - 2008-11-20, 18:23
:
MadMill napisał/a:

Płyta się zacięła, ęła, ęła, ęła... (...)
[/quote]

Współczuję... Proponuję wymienić ją na lepszy model. :-P

Nie wiem, czy Mag_Droon czytał wypowiedzi w wątku poświęconym twórczości pana Donaldsona, dlatego wyszedłem z założenia, że lepiej się powtórzę (i dam przy okazji powód dla kogoś do pospamowania), niż miałbym pozostawić użytkownika w stanie prawdopodobnej nieświadomości, tudzież ostrzec, aby się zbyt szybko nie zniechęcał.

Elektruś -> Wiedzą czy nie wiedzą... Myślę, że decydującą kwestią jest chęć posiadania. Skoro ktoś ma pozostałe części cyklu i chce go skompletować w całości...

Czytam "Dom dzienny, dom nocny" Olgi Tokarczuk. Jest to zbiór kilkudziesięciu opowiadań w większym czy mniejszym stopniu powiązanych ze sobą. Czarująca książka! :-)
Jachu - 2008-11-20, 18:37
:
Korzystając z wolnego czasu, nadrabiam zaległości książkowe przyspieszając czytanie stojących na półce pozycji. Dziś ukończyłem powieść historyczną "Kaligula" autorstwa Allana Massie. Książkę czyta się bardzo szybko, co ułatwia bardzo przystępny język autora. Bardzo pozytywne wrażenia.

Teraz, chcąc pozostać w czasach Cesarstwa Rzymskiego, zabieram się za... "Quo Vadis" Henryka Sienkiewicza :mrgreen: Tak, tak - to nie błąd. Pomimo faktu, iż szkołę ukończyłem dobre kilka lat temu, sięgam po szkolną lekturę. Różnica polega na tym, że zabieram się za nią dobrowolnie, a nie zmuszuszony do tego przez sztywny gorset państwowej edukacji.
Ale i tak ogromny szok - żebym JA sięgał po lekturę... Koniec świata ;)
Kennedy - 2008-11-20, 21:07
:
Brian Aldiss - Wiosna Helikonii
Na razie za wcześnie, żeby coś powiedzieć konkretnego. Pierwszych kilkanaście stron szło opornie, potem lepiej. Po stu stronach jestem zainteresowany, na razie jednak niezbyt wiem czego się spodziewać.
Tigana - 2008-11-21, 15:21
:
W ekspresowym tempie rozprawiłem się z trzecią częścią "Kłamcy" - dobre to było. Więcej w innym wątku.
A co teraz - chyba Żamboch i jego "Mroczny zbawiciel" - czyli to co zwykle, ale w szatkach techno-fantasy. Może być ciekawie.
Toudisław - 2008-11-21, 15:47
:
Nie dokończyłem jeszcze kłamcy 3 Kuby Ćwieka --_- ciągle mi coś w tym przeszkadza ale faktycznie czyta się szybko jak się ma czas ...
Skończyłem Sterenberg. S Twardocha Jak już pisałem jestem z tej lektury bardzo zadowolony. Dobrze napisana powieść. A teraz czytam Endymiona.Simmonsa Początek nieco mnie zawiódł. Dobry styl ale fabuła nie porywa. No poczekamy jak się rozwinie to wszystko
Sunshine - 2008-11-22, 16:03
:
Zmemłałam pierwszy tom "Sagi o czarnoksiężniku" Sandemo. Wrażenia - jak to Sandemo, lekkie, głupie, wciągające g***nko i szybko się zapomina. Teraz powrót do 1 tomu ŻS Stephensona... a potem się zobaczy.
Romulus - 2008-11-22, 23:10
:
Poczytuję sobie ponownie NO LOGO Naomi Klein i zastanawiam się nad kupnem DOKTRYNY SZOKU tejże pani.

A dziś przytaszczyłem z książnicy miejskiej:

Ysabel - G.G. Kaya oraz Santiago M. Resnicka. Dawno mnie "nosiło", aby powrócić do Resnicka, bo przypomina mi on wczesny okres fascynacji fantastyką i nieodmiennie wiążą się z nim dobre wspomnienia. Książnica za wielkich "zapasów" jego obfitej twórczości nie ma, ale miło będzie wrócić do tego, co tam wygrzebię przy następnych wizytach.

I pękłem: zamówiłem SAMOTNIE Crowleya przez internet. Jeśli księgarnie sobie olewają, to kij im w oko. Ja je też będę olewał. Kiedy paczuszka "przybieży" to rzucę się na tą powieść.
Tigana - 2008-11-22, 23:16
:
Romulus napisał/a:
(...) Santiago M. Resnicka. Dawno mnie "nosiło", aby powrócić do Resnicka, bo przypomina mi on wczesny okres fascynacji fantastyką i nieodmiennie wiążą się z nim dobre wspomnienia.

"Santiago" to chyba obok "Na tropach jednorożca" jego najlepsza powieść na rynku. Kolejne książki z cyklu (trylogia o Wyroczni, Egzekutor) nie były już takie dobre.
Nowy Zamboch póki co jest dla mnie średnio strawny - ni to fantasy, ni to s-f. A najgorsze, że jak nawet głównego bohatera przetną na pół to i tak się składa i dalej działa.
AM - 2008-11-23, 11:24
:
Tigana napisał/a:
"Santiago" to chyba obok "Na tropach jednorożca" jego najlepsza powieść na rynku. Kolejne książki z cyklu (trylogia o Wyroczni, Egzekutor) nie były już takie dobre.


Poszerzyłbym tę listę o "Kły" i "Kirinyagę". Na zachodzie ukazał się jescze "Powrót Santiago", "Na tropach wampira" i niedługo "Na tropach smoka".
Kennedy - 2008-11-23, 11:41
:
Jestem w połowie zbioru Wielki Guslar i okolice Kira Bułyczowa.
Bułyczowa znam zdecydowanie słabiej niż bym chciał, więc czas nadrobić zaległości. Przełęcz. Osadę znam i uwielbiam, cykl o kosmicznej policji był niezły, więc czas na opowiadania guslarskie. I zawodu nie ma. Solidna dawka humoru (momentami z podtekstami politycznymi) w prostych lekkich opowiadaniach, świetna lektura na odstresowanie albo do podrózy.
Tigana - 2008-11-23, 12:40
:
Żamboch skończony - dziwna książka. Klimat przypominający ciut grę "Hellgate" czyli połączenie magii, demonów, starych bogów z techniką. Czyta się dobrze, ale bez rewelacji - na dobrą sprawę, gdyby nie kreacja świat to dostalibyśmy kalkę wcześniejszych książek czeskiego pisarza. Ciąg dalszy nastąpi - no i wtedy zobaczymy, w którą stronę zmierza powieść.
Przygody z FS ciąg dalszy - teraz chyba wezmę się za Orbi&Urbi 2 czyli kolejną książkę z serii "Pies i klecha" zatytułowaną "Tancerz". Zapowiada się interesująco - ale po poprzedniej powieści podchodzę do niej z dystansem.
ana - 2008-11-24, 01:21
:
Zaczełam "Rzecz o zbłakanej duszy" Siergieja Sadowa :) dopiero parenaście stron za mną, ale o ile czas pozwoli zapowiada sie naprawdę szybka lektura :)
Shadowmage - 2008-11-24, 09:03
:
Błyskawicznie (bo znowu pracuję nad mgr w związku z czym wynajduję wszelkie możliwe inne zajęcia) przeczytałem "Przemytnika cudu" Małeckiego. Książka przyzwoita, ale moim zdaniem w dużym stopniu do "Błędów" wtórna.

Teraz powrót do klasycznej fantasy, czyli na zmianę "Nowy świat" Stackpole'a i "Samo ostrze" Abercromibiego.
Tanit - 2008-11-24, 18:41
:
J. Baszkiewicz - Francja Nowożytna
S. Wrzosek - świat historii Stanisława Wyspiańskiego

A żeby nie było zbyt naukowo, do tramwaju: N. Gaiman - Nigdziebądź
;)
tr - 2008-11-24, 19:48
:
Męczę się z Zadrą Piskorskiego (75% skończone) oraz z Wąską ścieżką czarownicy Patykiewicza (20% skończone)

Dobrze, że to książki z biblioteki, bo jak dotychczas żadna mnie na tyle nie zachwyciła żeby ją kupować do własnej biblioteczki.
elTadziko - 2008-11-24, 20:42
:
Ja czytam "Ferdydurke".
Dzisiaj zacząłem, jutro zaczynami ją przerabiać... Został mi już tylko jeden rozdział, ale chyba nie zdzierżę :P
Wulf - 2008-11-24, 21:02
:
"Commitment and Compliance. The Role of Non-Binding Norms in the International Legal System" pod redakcją Dinah Shelton... cóż, nie jest to może literatura strasznie porywająca... ale coś w sobie ma

A do tego Stanisław Lem piszący o Pirxie - żeby nie zwariować :D
Kennedy - 2008-11-24, 21:27
:
Piknik na skraju drogi braci Strugackich. Szybko się czyta, krótkie jest, jutro skończę i wezmę się za Podróż do źródeł czasu Alejo Carpentiera, bo nie samą fantastyką człowiek żyje. Ksiązki pisarzy południowoamerykańskich (znam jak na razie tylko kilka) podobają mi się na tyle, że zamierzam się w nie bardziej zagłebić. Zrobiłem sobie listę dwudziestu kilku książek z Ameryki Ppołudniowej i Środkowej które są w mojej uniwersyteckiej bibliotece i zamierzam je po kolei zaliczać w przerwach między fantastyką.

Równolegle do Strugackich dawkuję sobie oszczędnie Tako rzecze Zaratustra Nietzschego, a także, z przymusu, rózne mniej lub bardziej interesujące teksty zadane na ten tydzień i na następny i na jeszcze następny. Platon jest ok. reszta nie.
elTadziko - 2008-11-24, 22:25
:
Dobra, wymęczyłem i skończyłem "Ferdydurke" Gombrowicza. Najlepszy komentarz do powieści dał sam autor: " A kto czytał ten trąba" :P
Książka jest strasznie dziwna, jakby autor był naćpany jak ją pisał :P Ale w tym szaleństwie jest metoda i ogólnie powieśc nie jest taka zła. Czyta się w miarę sprawnie i szybko. Niech będzie 3/6 ;) Wolę jednak bardziej "realistyczne" powieści.
Tanit - 2008-11-24, 22:29
:
Tadzik, może przy omawianiu coś się rozjaśni. Ja byłam zachwycona grą jaką Gombrowicz prowadził z czytelnikiem, a ostatni dopisek jest jej idealnym podsumowaniem sprawdzającym czy czytelnik zrozumiał, czy nie ;P

rzuciłam 'świat historii...' po wstępie... nie wiem jak ja przygotuję z tego referat >.<
Romulus - 2008-11-24, 23:31
:
Gombrowicz? Nie... Nie dam się wciągnąć... :)

Skończyłem przez weekend NO LOGO Naomi Klein. Myślałem, że powrót do tej pozycji zakończy się rozczarowaniem a to nadal fascynująca i zajmująca wędrówka przez machinacje korporacji opętanych brandingiem, zachłanną reklamą pożerającą i zawłaszczającą kolejne obszary życia. Świetne - niech będzie, że lewicowe - spojrzenie na praktyki korporacji: przenoszenie miejsc pracy do krajów rozwijających się, brutalne eksploatowanie tanich pracowników bez jakiegokolwiek poszanowania dla praw pracowniczych obowiązujących w państwach - siedzibach korporacji. A z drugiej strony manipulowanie, właśnie poprzez reklamę, opinią publiczną wciskaniem konsumpcyjnego kitu o wartościach, którym korporacja hołduje. Wszystko to na przykładzie wzlotu, triumfu i ataku na NIKE. Bomba. Lektura obowiązkowa, nie tylko dla tzw. alter-globalistów.

I czytam SANTIAGO RESNICKA. Zapomniałem - a to karygodne - jak rewelacyjny to autor. Czytanie jego książek to czysta przyjemność. Chciałbym, aby na rynku ukazało się wznowienie tej twórczości, bo jest tego warta (nawet te słabsze opowiadania). Mike Resnick - debeściak!
Elektra - 2008-11-25, 08:17
:
Skończyłam wreszcie Okręt liniowy (to najdłużej czytana przeze mnie książka w tym roku, ponad dwa tygodnie, przy 270 stronach... no nie licząc Donaldsona, którego czytałam w sumie pół roku z przerwami, ale on był po angielsku ;) ) i z rozpędu, jako że Okręt... skończył się porządnym cliffhangerem, zabrałam się za kolejny tom - Z podniesioną banderą, mam nadzieję, że tym razem szybciej mi pójdzie (tylko 220 stron ;) ).
You Know My Name - 2008-11-25, 10:25
:
Walcze z pierwszym Skokiem Donaldsona, jest strasznie pompatyczny oraz jesliby ich wszystkich cofnac do 17 wieku gdzies na morzach i oceanach to roznica moglaby byc niewyczowalna - jak na razie znosna przygodowka w scenerii SF.
Czekaja osaczone w ksiaznicach Bemowa Amerykanscy Bogowie, Miasto... VanderMeera, Starcie krolow Martina oraz Miecz orientu Ziemianskiego. Co potem to zobaczy sie po nowym roku.
Liv - 2008-11-25, 11:28
:
Zaczęłam czytać ostatni tom Sandersona Hero of ages ... ale :
a) albo mam niepełnego ebooka
b) albo autor nagle zmienił koncept - skomentuje to krótko WTF?!

Z każdą kolejną stronę skłaniam się ku rozwiązaniu b ...
MadMill - 2008-11-25, 11:37
:
Ściągnij nowego ebooka i porównaj...
Czytam... no powiedzmy, bo ostatnio jakoś opornie mi to idzie.
Vertical - Kosik. Szybko i miło. Skojarzenia z Nonstop Aldissa mam dość częste, chociaż sceneria zupełnie inna. Książka sam w sobie bardzo dobra jak na razie.
Ustrój świata tom 2 - Stephenson. Wróciłem, przyjemność czytania przeogromna, ale ja chyba nie mam zupełnie chęci na czytanie książek. o_O

Wczoraj przeczytałem z 3 komiksy, w niedzielę z 6... jakoś tak leci samo. :P
Liv - 2008-11-25, 13:41
:
Chciałabym, żeby to było takie proste. W sieci znajduje się jedna wersja - czyt. paczka, torrent - więc nie mam za bardzo do czego porównywać.
Gand - 2008-11-25, 15:12
:
Na Szkarłatnych Morzach Lyncha, czyli drugi po Kłamstwach... tom cyklu. Czytam właściwie tylko w komunikacji miejskiej bo w domu nie robię nic poza oglądaniem House M.D. :P Jestem po jakiś 100 str. i na razie wrażenia bardzo pozytywne, jak przy pierwszym tomie. Liczę na kawałek dobre rozrywki, jak przypadku Kłamstw... - po skończeniu może sklecę jakąś krótką reckę odnoszącą się do obu tomów. ;)
Romulus - 2008-11-25, 18:20
:
Gand napisał/a:
Czytam właściwie tylko w komunikacji miejskiej bo w domu nie robię nic poza oglądaniem House M.D.


Ha! Oglądanie tego serialu jest lepsze niż czytanie książek :mrgreen: Ja zbliżam się powoli do połowy SANTIAGO i chyba zwolnię, bo za dobrze się bawię tzn. odprężam. I nie chcę za szybko skończyć.
Jander - 2008-11-26, 01:03
:
Poczytuję:
Pożeglować do Sarancjum Kaya - bardzo przypadł mi do gustu, jestem w połowie i wiem, że z Kayem prędko się nie rozstanę. :)
Postwar (u nas niedawno wydane jako Powojnie przez Rebis za stówę, cena dosłownie rabunkowa) - bardzo porządna praca historyczna, ale pewnie będzie u nas mało popularna ze względu na niepoprawne mitologicznie fakty. Czyta się momentami trudno, kobyła niezła, ale sto stron już za mną. Czytam dorywczo po parę stron dziennie, więc nie spodziewam się skończyć przed połową przyszłego roku.
Poza tym 451 Fahrenheit, ale to takie krótkie, że nawet nie będę się wypowiadał nim skończę.
Kilka razy próbowałem podejść do Lyncha, ale czyta się tak szybko, że nawet nie wiem co się dzieje, więc za każdym razem odstawiam szybko na półkę. Za lekkie, może wezmę na dłuższą podróż pociągiem.
Ł - 2008-11-26, 07:20
:
Jander napisał/a:

Postwar (u nas niedawno wydane jako Powojnie przez Rebis za stówę, cena dosłownie rabunkowa) - bardzo porządna praca historyczna, ale pewnie będzie u nas mało popularna ze względu na niepoprawne mitologicznie fakty.

Że co, przepraszam?
You Know My Name - 2008-11-26, 09:17
:
Jander napisał/a:
Postwar (u nas niedawno wydane jako Powojnie przez Rebis za stówę, cena dosłownie rabunkowa) - bardzo porządna praca historyczna, ale pewnie będzie u nas mało popularna ze względu na niepoprawne mitologicznie fakty
to moj kolejny must-have grudniowy, moze dodam do listy prezentow??. A co do faktow, to zwykle sa niewygodne, gdyby byly dla wszystkich do przyjecia nie byloby tylu pokretnych interpretacji kazdego faktu.
Jaskier - 2008-11-26, 15:01
:
Rozpocząłem czytanie ''Sakriversum''ktorej autorem jest Thomas R. P. Mielke.
Nie spodziewam się po tej książce czegos wielkiego,wiem z recenzji i opinii znajomych, że nie jest to książka do końca dobrze wykończona. Wiele zgrzyta,według J. Dukaja pomysł ponoć dobry, ale nie do końca wykorzystany. Mimo wszystko, postanowiłem sam ocenić te ksiazke według siebie.

Jak narazie za mna dopiero zaledwie 50 stron, całkiem niezłych stron, nie podoba mi sie tylko wszechogarniająca smutna atmosfera, co mam nadzieje szybko sie zmieni.
You Know My Name - 2008-11-26, 15:09
:
Ukonczyle Skok w konflikt i oczywiscie najbardziej urzeklo mnie poslowie, w szczegolnosci jego rodzynek o butelce lizolu. Moc, od razu poczulem, ze to moze byc "cos wiecej".
Zaczalem Amerykanskich bogow i co prawda mam za soba dopiero 40 stron ale juz mnie porywa. Cos czuje, ze to bedzie strasznie "krotka" ksiazka.
Jander - 2008-11-26, 18:17
:
Ł - "niepoprawne mitologicznie fakty" tzn. niezgodne z częścią polityki historycznej, mitologizacją Powstania Warszawskiego, AK, antysemityzmu etc. Wspomnij choćby histerię względem ostatniej książki Grossa. Odnoszę się tu tylko do Polski, ale można znaleźć wiele innych "niepoprawnych" faktów bądź spraw chętnie zapominanych (jak np. osądzanie zbrodniarzy czy kwestia "za co możemy być wdzięczni Hitlerowi").
pzdr
Romulus - 2008-11-26, 21:02
:
Przez ASX-a (chwała mu za to) przypomniało mi się, dlaczego nie lubię fabuł pisanych przez Umberto Eco (poza Wahadłem Foucaulta). Zagłębiłem się w jedną z moich półek z książkami i dostrzegłem tom wcześniej zapomniany i nie dostrzegany. Jest to powieść Jeana D'Ormesson
"Historia Żyda Wiecznego Tułacza". Na kanwie legendy o Ahaswerusie, nieśmiertelnym za karę z powodu nie podania kubka wody idącemu z krzyżem Jezusowi, autor stworzył erudycyjną, niesamowicie poetycką historię ludzkości opowiedzianą przez pryzmat życia tego nieszczęśnika. A w jej klimat wprowadzają przepiękne strofy Jorge Luisa Borgesa.

Jean D'Ormesson w Polsce nie jest szeroko znany, choć stworzył kilka naprawdę frapujących powieści np. Chwałę Cesarstwa - opowieść o wymyślonym cesarstwie i mechanizmach nim rządzących. Tutaj trochę wieści na jego temat: http://pl.wikipedia.org/wiki/Jean_d%27Ormesson

Jakkolwiek ostatecznie wszystko pozostaje rzeczą gustu, to jednak ten autor przyćmiewa stylem i erudycją Umberto Eco. Tak się nieprzyjemnie dla ostatniego złożyło, że czytałem d'Ormessona na równi z Imieniem Róży i Wyspą Dnia Poprzedniego. Finał był taki, że nawet Baudolino nie pomógł... Ale ostało się Wahadło...

Zatem wygrzebałem, znowu się zakochałem i przez następne dni będę nosił w torbie i poczytywał.
Kennedy - 2008-11-27, 21:06
:
Podróż do źródeł czasu Carpentiera przeczytana.
Jestem pod wrażeniem, to dobra książka, chociaż trudna. Jeśli ktoś szuka jakiejś akcji, to prawdopodobnie padnie z nudów, bo dzieje się naprawdę niewiele i całą fabułę można by zamknąć w niezbyt długim opowiadaniu. Przez trzysta stron mamy przede wszystkim znakomite, bardzo plastyczne opisy, pomieszane z refleksjami głównego bohatera powstałymi podczas podróży w górę płynącej przez dżunglę rzeki. Dobra książka, daje do myślenia, ale lektura na rozerwanie się to to nie jest. Bardzo leniwa narracja, kompletny brak dialogów, ciężki oniryczny nastrój - to wymaga uwagi. Na minus daję parę dłużyzn tu i tam.
Niemniej jednak, podobało się, lubię czasem przeczytać coś cięższego.

Teraz zaś coś lekkiego i rozrywkowego, czyli kompletny kontrast: Kłamca Jakuba Ćwieka. Wstępnie mogę napisać, że prostej czytelniczej rozrywki dostarcza mnóstwo.
Regissa - 2008-11-28, 09:58
:
Jestem w połowie Brudnopisu Łukjanienki i muszę przyznać, że lekturę uważam za bardzo przyjemną. Słyszałam opinie, że autor obniżył loty, że to już nie ten Łukjanienko... No cóż, nawet maszyny nie mogą zawsze pracować na najwyższych obrotach ;) A moim zdaniem chodzi tu bardziej o to, że to jest jednak coś innego niż Patrole (co jest zrozumiałe), więc dla fanów tamtego cyklu zamiana Innych na funkcyjnych może być zbyt drastyczna :mrgreen: A mnie się motyw "cła między światami" bardzo podoba. I, oczywiście, wszelkie wtręty popkultury także. Cóż, taki gust :mrgreen:
Ł - 2008-11-28, 10:12
:
Jander napisał/a:
Ł - "niepoprawne mitologicznie fakty" tzn. niezgodne z częścią polityki historycznej, mitologizacją Powstania Warszawskiego, AK, antysemityzmu etc. Wspomnij choćby histerię względem ostatniej książki Grossa.

Ten casus bardziej przypominał wojnę miedzy jedną mitologią a drugą, a nie wojne między mitologią a faktami. No cóż jedni mają Grossa, drudzy mają Irvinga.
Mały_czołg - 2008-11-28, 10:58
:
Ł napisał/a:
Ten casus bardziej przypominał wojnę miedzy jedną mitologią a drugą, a nie wojne między mitologią a faktami. No cóż jedni mają Grossa, drudzy mają Irvinga.

W kwestii PW właściwsza byłaby opozycja: jedni mają Runcimana, inni Mortkę.
Tigana - 2008-11-29, 13:05
:
Skończyłem "Tancerza" Urbi&Orbi - dobra rzecz. Wydaje mi się, że autorzy lepiej wywiązali się z zadania niż w przypadku ich pierwszej powieści. Książkę czyta się lepiej a i konstrukcja (fabuła) bardziej składna. No i bardzo ciekawe spojrzenie na twórczość Mickiewicza.
Przygody z FS ciąg dalszy - tym razem na ruszt wrzucam "Zew księżyca" Patricii Briggs. Co to? Cosik z pogranicza horroru i urban fantasy. Są tu wilkołaki, wampiry oraz inne potwory duże i małe. No i jeszcze główna bohaterka, która też do końca "normalna" nie jest. Po prawdzie nie wiem czego się spodziewać, bo blurp nie zdradza zbyt dużo szczegółów, ale powinno być ciekawie.
Shadowmage - 2008-11-29, 16:18
:
Przeczytałem "Samo ostrze" Joe Abermcrombiego. Poszło błyskawicznie, mimo że miałem tylko wersję elektroniczną. Bardzo przyjemne fantasy, dynamiczne, z wyrazistymi postaciami. Słodyczy brak, pojawiają się za to pot i krew. Główna wada to fakt, że to pierwszy tom cyklu: czyli akcja się dopiero rozkręca, bohaterowie się spotykają, działania wojenne ruszają. I zanim rozwiną się na dobre, to książka się kończy. Ale i tak mi się podobało, mam chęć na więcej.
Romulus - 2008-11-29, 16:21
:
Wrzawa i sława w Ameryce cyklu zapoczątkowanego powieścią ZMIERZCH S. Meyers, a jeszcze bardziej - jego filmową adaptacją, kusiły mnie do sięgnięcia po tą twórczość. Jednakże - kamień z serca mi spadł - dziś w Dzienniku jest spory tekst o tym fenomenie, z którego wynika, że ZMIERZCH to "biblia emo". To jakby ustawiło mnie w stosunku do tej twórczości. Wracam do swoich wygrzebanych skarbów. Dziś skończę d'Ormessona, potem YSABEL Kaya, GATE HOUSE De Mille i w okolicy świąt Walter Jon Williams. Planik skromny, ale realny.
Shadowmage - 2008-11-29, 16:30
:
Naprawdę myślałeś, że "Zmierzch" jest rzeczą, którą powinieneś przeczytać? Opisy były moim zdaniem jednoznaczne :P
Kennedy - 2008-11-30, 20:16
:
Neal Stephenson Diamentowy Wiek

Moje drugie podejście do twórczości Stephenosna, Żywe Srebro mnie jakoś nie porwało, właściwie to ledwo przebrnąłem przez 50 stron. DW natomiast czyta się nieźle, chociaż....sam nie wiem. Chyba przytłacza mnie taka wizja świata. Niemniej jednak rezygnować nie zamierzam.
Romulus - 2008-11-30, 23:22
:
Się nie zrażaj, bo najlepsze co Stephenson napisał - jak na razie - powstało przed Cyklem Barokowym.

Skończyłem Ysabel G.G. Kaya, ale o tym już pisałem w innym temacie. Zabrałem się za ADWOKATA DIABŁA Nelsona DeMille. Na razie jest ciekawie, choć wkurza trochę konstruowanie akcji na początku tak, aby przypomnieć o czym było Złote Wybrzeże... Ale w sumie 17 lat minęło (choć w powieści tylko 10 - zaczyna się w 2001 r.)... Myślałem, że przeczytam więcej, ale na AXN Sci-Fi był weekendowy maraton z III sezonem Stargate a ostatnio odświeżam sobie ten serial, skoro jest okazja.
Shadowmage - 2008-12-01, 10:47
:
Przeczytałem "Nowy świat" Stackpole'a. Łoboże, ale się namęczylem - dawno mnie żadna książka tak nie odrzucała. Przy niej teraz czytany "Nikt" Kozak wydaje się arcydziełem...
Regissa - 2008-12-01, 23:09
:
U mnie powrót do Kaya, tym razem w wersji trubadurskiej, czyli Pieśń dla Arbonne na tapecie :mrgreen: Póki co żadnych opinii wygłaszać się nie ośmielam, bo ledwo dotarłam do 50 strony :mrgreen:
Jander - 2008-12-02, 01:06
:
Skończyłem 451 Fahrenheit Bradbury'ego - nie powiem, niezła lektura, zwłaszcza zakończenie.
No i porządnie wciągnęły mnie Kłamstwa Locke'a Lamory, ponownie okazało się, że kupno więcej niż jednej części w ciemno (choć tu tylko drugiej) nie jest złym pomysłem :)
Toudisław - 2008-12-02, 07:42
:
Skończyłem Endymiona //kas to prawda że to już nie to samo co Hyperion ale kontynuacja i tak IMO udana. Dobrze napisane i dobrze przetłumaczone. Fajnie było przeczytać coś lekkiego ale nie do końca ... ale jednocześnie przystępnie podanego

Teraz czytam "Człowieka do Przeróbki" Alfreda Bestera. Jestem troszkę zawiedziony muszę przyznać to już nie to samo co " Gwiazdy Moim Przeznaczeniem" Inna książka i już ,mnie tak nie porwała choć czyta się ją dobrze. Dla mnie jednak to bardziej kryminał. Poczekamy do końca
Shadowmage - 2008-12-02, 08:41
:
Błyskawicznie przeczytałem najnowszą Kozak, czyli "Nikogo" ("Nikta"? - też sobie tytuł wybrała...). Początek bardzo fajny, ale im dalej, tym słabiej. Chyba nie było jakiegoś sensownego pomysłu na zakończenie cyklu... jeśli faktycznie mamy do czynienia z zakończeniem, bo końcówka wiele sugeruje.

Wczoraj z braku innych lektur pod ręką zacząłem czytać "Pachnidło", ale zapomniałem dziś zabrać ze sobą, więc na razie kontynuować nie będę. Wybiorę coś z tej listy zapewne.
Elektra - 2008-12-02, 21:11
:
Toudisław napisał/a:
Jestem troszkę zawiedziony muszę przyznać to już nie to samo co " Gwiazdy Moim Przeznaczeniem"

Jakby było to samo, to dopiero byłbyś zawiedziony. ;)

Przeczytałam najnowszy tom Autobiografii J. Chmielewskiej, jak zwykle błyskawicznie, chociaż pewnie też dlatego, że raczej krótka ta część była. Trochę szokujących wiadomości na początek dała, ale cóż, życie... ;)

Skończyłam wreszcie Z podniesioną banderą i koniecznie muszę sobie zrobić przerwę od Forestera. Sięgnęłam więc po Brudnopis Łukjanienki, ale jakoś nie mam nastroju na tego pisarza. No i znowu dylemat: co teraz czytać... >.<
Tigana - 2008-12-02, 21:17
:
Na przemian "Zew księżyca" Briggs (droga z/do pracy) i "Herezjarcha" Komudy (dom) Chyba nie muszę dodawać, że Jacek górą. Jestem w połowie pierwszego opowiadania i póki co świetnie. Brakuje mi tylko nieco słowniczka na końcu książki.
Beata - 2008-12-02, 21:42
:
A ja mam chyba problem (Houston, Houston!). Gdyż zaczynam lekturę kolejnych książek, a następnie - zamiast ją grzecznie zakończyć, napisać coś i dopiero wtedy łapać za następną pozycję - pozwalam na to, aby jakieś tam dygresje i lektury uzupełniające mnie pochłonęły. Owe dygresje wywołują skojarzenia i konieczność doczytania kolejnych rzeczy... i tak dalej. Zupełnie niepostrzeżenie oddalam się o lata świetlne od pozycji wyjściowej. I w efekcie mam rozgrzebaną lekturę parunastu książek. I żadnego końca nie widać. Jednym słowem - zero systematyczności.
Shadowmage - 2008-12-02, 23:59
:
Miałem tak parę razy, aczkolwiek nie przy fantastyce. Na przykład przy czytaniu "nudziarza Eco" (by romulus).

Zdecydowałem się na "Kwarantannę" Egana. Na razie 60 stron za mną, więc za mało by się wypowiadać. Choć już mam wrażenie, że tłumacz ma drewniane pióro :P
Toudisław - 2008-12-03, 00:40
:
Elektra napisał/a:
Jakby było to samo, to dopiero byłbyś zawiedziony. ;)

Nie było by tak źle :P po prostu bo "Gwiazdy... " miałem spore wymagania i oczekiwania.

Skończyłem "Człowieka do Przeróbki" i końcówka już lepsza. No w każdym razie nie był to zwykły kryminał czego się obawiałem troszkę.

A teraz nie jestem przekonany sam co czytać. Zacząłem "Wampira z Mgieł" ponoć dobry :mrgreen: i czytam stare Feniksy a dokładnie opowiadania Mac Leouda napisane spicjalnie dla Fenixa
Shadowmage - 2008-12-03, 00:45
:
"Wampir z mgieł"? To rpgowe ze świata ravencośtam? Auotra coś tam Gold? Na rpgi faktycznie niezłe, ale tak ogólnie to mocno przeciętne.
Jander - 2008-12-03, 00:55
:
Jak dla mnie trochę ponad zwykłe FR, lepszy, mroczniejszy klimat. Poza tym to jedna z moich ulubionych książek. ;)
You Know My Name - 2008-12-03, 09:14
:
Plusem Wampira... jest zakonczenie.
Ja ukonczylem Amerykanskich bogow i spodobali mnie sie, nie powiem a ekstraordynaryjnie koncowka na Islandii.
Ameryka jako wyelky deprawator, niezle. Oraz fakt, ze bogowie bardziej poddaja sie zepsuciu.
Zaczalem natomiast Miasto szalencow i swietych, zobaczymy co sie w nim kryje.
Maeg - 2008-12-03, 10:55
:
Mag_Droon napisał/a:
Plusem Wampira... jest zakonczenie.

I to że jest krótki :P Widzę, że Reveloft ma tutaj sporą grupę fanów :mrgreen:

A ja mam rozpoczęty Upadek Hyperiona Simmonsa, Obcy Morta Castle i Bildungsroman Vargi. Muszę się na coś zdecydować, bo tak to będę te książki cały miesiąc czytał a na liście jest ich jeszcze kilka.
Zła - 2008-12-03, 12:10
:
Całą góra książek do przeczytania, a mi się nie chce i jeszcze przybywają nowe tomy.
Mój zbiorek staje się biblioteką, ja kupuję - inni czytają.
Dzisiaj starałam się przełamać kryzys czytelniczy nową książką S. Kinga Ręka Mistrza, ale jakoś się nie udaje.
Romulus - 2008-12-03, 19:51
:
Przeczytałem ADWOKATA DIABŁA Nelsona DeMille. Kontynuacja Złotego Wybrzeża jest ciekawa, ale nie dorównuje tamtej powieści. Autor chyba musiał dopowiedzieć dalsze losy pary głównych bohaterów, którzy spotykają się 10 lat później. Po prostu nie mógł ich zostawić w miejscu, gdzie rozstali się w poprzedniej powieści, przez co miała tyle fajnego smaku. Tu mamy w gruncie rzeczy powieść obyczajową z wątkiem sensacyjnym lekkim, na którego rozwiązanie poprzedzone gwałtownym przyspieszeniem przyjdzie jednak czekać niemal do ostatnich 20 stron powieści. Czyta się jednak przyjemnie, bo powieść napisana przez faceta, który ma talent. Mimo to, mam wrażenie, że napisana niepotrzebnie. Warta polecenia do przeczytania, bez nadziei na zachwyt - ot, poprawna literatura popularna.

A teraz: SAMOTNIE Crowleya. Ale nie będę się spieszył.
You Know My Name - 2008-12-04, 10:00
:
Miato szalencow... z kazda strona wciaga, mysle nawet, ze za kilkanascie kolejnych zacznie porywac. Cud, miod, orzeszki. Tresc i forma (co nieczesto sie zdarza) mistrzowskie. To juz moj typ na ksiazke roku.
Procella - 2008-12-04, 16:55
:
Czytam "Historię Kościołów Wschodnich" na kolokwium :/ I "Święty baldachim" Bergera. I jeszcze kilka innych lektur, strasznie mi się ich ostatnio nagromadziło >.< Może od poniedziałku będzie odrobinę lżej.

Ale chyba zarwę dziś noc i przeczytam "Maskaradę" Pratchetta. Dziś mi przyszła, a to jedyna pozycja z mojego ulubionego cyklu o wiedźmach, której jeszcze nie znam. Jak się dobrze sprężę, dwie godziny powinny wystarczyć, na tyle chyba mogę sobie pozwolić... A właściwie nie bardzo mogę, ale i tak sobie pozwolę :badgrin: Dawno nie czytałam żadnego nowego (dla mnie) Pratchetta, dla nałogowca to ból ;)
Ł - 2008-12-04, 18:32
:
H.G Wells - Rosja w Mgle
toto - 2008-12-05, 18:47
:
Ja obecnie czytam Sto lat samotności Marqueza. Realizm magiczny potrafi być jednak męczący w swej formie. Czytam zrywami. Jednego dnia sto stron, by przez trzy kolejne dni zawieszać się po kilku stronach.
Kennedy - 2008-12-05, 19:30
:
Skończyłem Diamentowy Wiek Stephenosna. Nie bardzo wiem, jaką ocenę wystawić, jestem za bardzo "na świeżo" ale podobało mi się. Jedna z tych książek, co zapadają w pamięć.

Dzisiaj zacząłem Gwiazdy Moim Przeznaczeniem Bestera i jestem już w połowie. Szybko się czyta, chociaż główny bohater (antybohater?) jest raczej antypatyczny. Zaskakujące, że pomimo iż powieśc powstała 53 lata temu, to nie zestarzala się jakoś bardzo, co w SF jest częstym problemem.
Arlzermo - 2008-12-05, 19:45
:
Jeeeeeej, ja chyba kompletnie zapomniałem o istnieniu tego tematu! Mówi się trudno i się idzie na piechotę. ^^
Jako, że mam 2 godzinki wolnego, to wziąłem się za "Eryka" Wiadomo-kogo, a na potem odłożyłem "Grę w klasy" Cortazara. Panie kapitanie, ciekawy wieczór na horyzoncie! :P
Tyraela - 2008-12-06, 12:17
:
Ostatnio mam jakąś niestabilną sytuację czytelniczą, cholerne lektury.
Skończyłam "Księgę Smoków" - umiarkowany poziom, chociaż widać, że kilku autorów nie miało pomysłów (no ile można czytać o wojnie). Zdecydowanie najlepsze opowiadanie Kossakowskiej jednak, tutaj nagroda się należała.
Jestem w trakcie "Nie masz wroga prócz czasu" Bishopa. Cholera, czyta się ciężko, ale zamysł jest naprawdę oryginalny jak na sf - facet cofnął się do plejstocenu i żyje z homo habilis : D do tego przeplatana teraźniejszość faceta z przeszłością.
Romulus - 2008-12-06, 12:22
:
Mniam, brzmi soczyście...
Ja się miotam między Crowleyem (Samotnie) a W.J. Williamsem (Empik mnie rozczarował, bo nadal nie może dla mnie zdobyć dwóch tomów Upadku Imperium Strachu - ale się nie poddają na razie... zobaczymy 12 grudnia).
O SAMOTNIE jeszcze zbyt wcześnie, aby pisać. Fabuła chyba zbudowana na wymieszaniu mnóstwa religii "tradycyjnych" i "współczesnych" - zapowiada się chyba ciekawie.
Z kolei PRAXIS Williamsa bardzo wciąga. ARISTOI zostawię sobie na deser bo "skosztowałem" fragment i widzę, że trzeba jej poświęcić czasu krzynkę.
Toudisław - 2008-12-06, 12:50
:
Tyraela napisał/a:
opowiadanie Kossakowskiej jednak, tutaj nagroda się należała.

A czytałaś inne nominowane opowiadania ? Bo to nie tylko sama księga smoków :P

Ja kończę powoli Wampira z Mgieł. O ile jest to książka napisana dobrze do fabułą aż jęczy i kwiczy.

Czytam tez "Sopel" Pawła Kornewa. Całkiem przyzwoita opowiastka w apokaliptycznej scenerii.
Tigana - 2008-12-06, 16:27
:
Skończyłem "Zew księżyca" - dużo lepsze od wypocin pani Huff, ale też jakieś super/extra to to nie jest. Intryga taka sobie, a i za dużo wątków rodem z romansideł.
Na polkę wędruje też "Herezjarcha" Jacka Komudy - książka dobra, ale chyba na dzień dzisiejszy czuje przesyt twórczością pana Jacka i jakoś ta książka mnie nie porwała. Jak dla mnie styl tej książki zbytnio jest zbliżony do "Czarnej bandery" - może to tylko moje zwidki, ale...Fabuła - stoi na wysokim poziomie, chociaż gdyby zabrakło ostatniego opowiadania to wyszłoby to chyba "Herezjarsze" na dobre. Zresztą w "Imieniu besti" ostatni utwór też był słabszy. Czepiłbym się tylko "Pana z dębiny", gdzie autor nie do końca odkrył wszystkie karty. Może taki miał zamiar?

A teraz biorę sie za najnowszy numer SFFiH i Conana po polsku.
derbullaw - 2008-12-06, 18:43
:
Zacząłem "Wyspę wypacykowanej kapłanki miłości" Chrisa Moore'a i muszę powiedzieć, że jak na razie wyjątkowo wtórne. Czytam to, bo ma dużą czcionkę, stronki szybko lecą no i jest to prezent :) .

Równolegle zacząłem "Cryptonomicon" Neala Stephensona. Jest to moje drugie podejście (wcześniej była "Zamieć") do autora i chociaż poprzednie nie zakończyło się happy endem (odłożyłem na chwilkę i nie wróciłem do tej pory), to już wiem, że Stepensona będę czytał w ciemno. Przy okazji "Cryptomicona" podzielę się spostrzeżeniem, że czuję się podobnie jak przy czytaniu "Paragrafu 22" i w ogóle takie to trochę "hellerowate", co na plus jest.
Kennedy - 2008-12-06, 19:38
:
Gwiazdy Moim Przeznaczeniem ukończone. Dobra książka, warto było. Co mi się najbardziej rzuciło w oczy, to bardzo gęste upakowanie akcji. Na 370 stronach Bester zamieścił dość fabuły na trzy razy grubszą cegłę.

Teraz lecę przez Lód Dukaja. Po 50 stronach jest dobrze. Może nie dzieje się zbyt wiele (aczkolwiek to, co się zdarzyło już jest dosyć interesujące), ale język, panie, język!, jak to jest pięknie napisane, no brak mi słów.
elTadziko - 2008-12-07, 00:01
:
Skończyłem "Władcę cesarzy" Kaya. Ciągle jestem pod wielkim wrażeniem. Ta książka mnie po prostu oczarowała i zachwyciła. Chwilami nawet chciało mi się płakać jak ją czytałem ;)
Nie można jej z pewnością szybko czytać, nią trzeba się po prostu delektować :P Dla mnie to najlepsze co wyszło spod pióra tego autora.

A teraz chyba wezmę się za "Imię wiatru" Rothfussa. Mam coraz więcej zaległości - około 15 książek czeka w kolejce :/
Shadowmage - 2008-12-07, 13:58
:
15? 15 to jest nic :P

U mnie obecnie "Mroczny wzór" Farmera. Chyba zajmie mi trochę czasu.
ASX76 - 2008-12-07, 14:38
:
Romulus napisał/a:
Z kolei PRAXIS Williamsa bardzo wciąga.


Początkowo... Później z tym znacznie gorzej.
batou - 2008-12-07, 14:45
:
Ursula Le Guin Wydziedziczeni

Miodne :!: Książka dla mnie równie dobra jak Lewa ręka ciemności, czyli w sumie nie dobra, a doskonała. Mamy tu też motyw wędrowca, emisariusza przybywającego do świata zupełnie mu obcego. Dwie planety Urras i Anerres: pierwsza to świat w sumie bardzo zbliżony do naszego, z podziałem na państwa i podziałem na biednych i bogatych, drugi zaś to planeta o ustroju zbliżonym do komunizmu, chociaż nie do końca. Bardziej anarchia, bez wyraźnie zaznaczonego aparatu władzy i przepełniona ideą wspólnoty i sprawiedliwego podziału wszystkimi dobrami.
Główny bohater jest Anaresyjczykiem, fizykiem szukającym zrozumienia dla swoich rewolucyjnych teorii wśród Urrasyjczyków. Nie będę tu zdradzał więcej szczegółów, bo po co psuć zabawę ;-)
Książka rewelacyjna, prowokująca do rozmyślań, zmuszająca do rozważań nad innymi niż nam znane modelami funkcjonowania społeczeństw, a także nad tym jaki sami sobie stworzyliśmy. Plus świetnie wykreowani bohaterowie, szczególnie fizyk - Shevek. Socjologiczna Sci-Fi na najwyższym poziomie. Dla mnie 6/6.
Beata - 2008-12-07, 16:51
:
Zaczęłam czytać Pynchona "Mason i Dixon". Oj, już widzę, że nie będzie lekko. ;) Na razie mam wrażenie, że forma przeważa nad treścią - to chyba wina stylizacji... albo się przyzwyczaję, albo polegnę.
ASX76 - 2008-12-07, 17:16
:
Beata napisał/a:
Zaczęłam czytać Pynchona "Mason i Dixon". Oj, już widzę, że nie będzie lekko. ;) Na razie mam wrażenie, że forma przeważa nad treścią - to chyba wina stylizacji... albo się przyzwyczaję, albo polegnę.


Niechaj Ci... lekką będzie. ;)


Czytam "Księgę zeznań" Banville'a. Jak sam tytuł wskazuje książka jest napisana w formie zeznania składanego przed Wysokim Sądem. Gęsta proza. Mądra. Świetne pióro. Wymaga skupienia. Coś dla tych, którzy lubią zagłębiać się w psychikę bohatera, jego motywy, decyzje...
Beata - 2008-12-07, 22:27
:
Chyba jednak zdanie na temat narracji "Masona i Dixona" przyjdzie mi zmienić, gdyż wśród onejż stylizacji, pozornie nużącej lecz jednak rytmizującej opowieść, perełki humoru odnajdywać poczynam. Ot, choćby takie:

"- Jesteś wszak kwakrem, winieneś nie wierzyć w wojnę.
- W rzeczy samej, żaden już ze mnie kwakier, gdyż wydalono mię ze zgromadzenia (...), zatem, jak wnoszę, mogę zabijać, kogo mi przyjdzie ochota."
Toudisław - 2008-12-07, 22:44
:
Beata napisał/a:
Chyba jednak zdanie na temat narracji "Masona i Dixona" przyjdzie mi zmienić, gdyż wśród onejż stylizacji, pozornie nużącej lecz jednak rytmizującej opowieść, perełki humoru odnajdywać poczynam. Ot, choćby takie:

Beata Zlituj się nad prostym ludem. Z polskiego na nasze :P Teraz ty używasz jakiejś super stylizacji.

Ja kończe Sopel. Od ciekawa pozycja ale nic porywającego. Pewne watki jak by za długo pociągnięte. czasme jazda po schemacie ale przyzwoicie wykonana
Beata - 2008-12-07, 22:49
:
Toudisław napisał/a:
Beata Zlituj się nad prostym ludem. Z polskiego na nasze :P Teraz ty używasz jakiejś super stylizacji.

Znaczy, styl prozy Pynchona zaraźliwy jest. :)
Elektra - 2008-12-10, 08:24
:
Czytam sobie powoli Najdłuższą podróż Poula Andersona, czyli zbiór jego najlepszych opowiadań i krótkich powieści. Nie idzie mi to najlepiej, od niedzieli przeczytałam dwa utwory, które wcale mnie nie zachwyciły. Jakoś twórczość autora do mnie nie trafia. A może po prostu potrzebuję teraz czegoś czysto rozrywkowego, bez głębszego przesłania... //mysli
Feline - 2008-12-10, 08:41
:
W trakcie Burzy słonecznej (Arthur Clarke i Stephen Baxter, druga część "Odysei czasu"). Chociaż napisana już tylko wedle wskazówek Sir Arthura, ma posmak SF powstałego w "dawnych" czasach, gdy komunikatywność była w cenie. Chociaż - z drugiej strony - do idei krążących po czasie Pierworodnych nie czuję się jeszcze tak całkiem przekonany. Ale może dlatego, że czas nie jest tak prostą rzeczą, jak metafizyczne harce z pierwszej Odysei ;)
Procella - 2008-12-10, 09:12
:
Ostro nadrabiam zaległości z ostatnich tygodni, kiedy z czasem był cieniutko - kończę właśnie dwie książki.

"Ślepiec z Sewilli" Roberta Wilsona zapowiadał się na kryminał, okazał się czymś - mimo, że wątek kryminalny dominuje - bogatszym, ze wstawkami historycznymi... Bardzo dobrze się to czyta, polecam.

Druga pozycja to "Księga Ioda" Kuttnera (plus dwa opowiadania innych autorów) - ze względu na moją sympatię do Lovecrafta, bo te opowiadania należą fo sporegoświatka lovecraftianów, z którym mam zamiar w najbliższym czasie zawszeć bliższą znajomość. Opowiadania są dość nierówne, ale jest kilka dosyć sugestywnych i klimatycznych fragmentów.
Toudisław - 2008-12-10, 10:50
:
Skończyłem "Sopel" i jestm raczej zadowolony z tej formy rozrywki. Fajna przygoda w ciekawym świecie.

Czytam teraz dwie pozycje. "Panią Dobrego znaku" Kresa i jak na razie fajnie się czyta. Oraz "Ziemie Jałowe" Kinga. Czyli mroczna wieża III i jak na razie trudno mi coś powiedzieć po kilku stronach ale jest fajnie ;)
Liv - 2008-12-10, 12:17
:
Sarah A. Hoyt - Magical British Empire 1 - Heart of Light. Dopiero zaczęłam czytać, więc...
Regissa - 2008-12-10, 14:41
:
I znów powrót do Piastów: Karol Bunsch Bracia. Rzecz o dziejach młodego państwa polskiego po śmierci Bolesława Chrobrego, kiedy młody następca, Mieszko, musi sobie poradzić nie tylko z sąsiadami (których z dala od granic Polski trzymał respekt wobec wielkiego Bolesława), ale także z problemami wewnętrznymi, wśród których największym jest starszy, przyrodni brat, Bezprym, pragnący powrotu na należne mu (według zwyczajów słowiańskich) miejsce na tronie. A w perspektywie już widać zarzewie konfliktu w następnym pokoleniu, kiedy na publiczną arenę trafia "nieprawy" syn Mieszka, Bolesław, zaś dotychczasowy następca, Kazimierz, zostaje oddany do klasztoru... Będzie się działo! :mrgreen:
Jachu - 2008-12-10, 20:49
:
Skończyłem "Quo Vadis" Henryka Sienkiewicza. Muszę przyznać, że spodziewałem się kompletnego gniota, a tymczasem czytało się całkiem nieźle. Nie jest to żadne arcydzieło, ale książka znośna i nawet dobra.

Teraz zabieram się za fabularyzowaną biografię Marka Antoniusza autorstwa Allana Massie. Jak wszystkie dzieła tego autora, powieść jest napisana w formie pamiętnika. Poprzednie dwie pozycje Allana Massie bardzo przypadły mi do gustu, więc mam nadzieję, że z "Antoniuszem" będzie tak samo :)
batou - 2008-12-11, 09:41
:
Czytam Małe, duże Crowley'a. Pierwsze skojarzenia po kilkudziesięciu stronach to Jonathan Carroll, ale ta powieść podoba mi się jednak dużo bardziej niż np. Kraina Chichów. Pięknym językiem napisane i ma to coś, co potrafi człowieka totalnie oderwać od rzeczywistości. Chyba polubimy się z Crowley'em i Ægypt trzeba będzie kupić :)
Beata - 2008-12-11, 10:00
:
Czytam Pynchona ze zmiennym szczęściem, tzn. robię przerwy na inną lekturę. Właśnie zakończyłam "Diariusz najmniejszy" Umberto Eco, pośmiałam się i generalnie humor mi się poprawił. Wieczorem złapałam się za "Rytuał" Diaczenków i to był błąd - dziś jestem potwornie niewyspana. Ale warto było. :)
Procella - 2008-12-11, 10:02
:
Zabieram się za "Jak brednie podbiły świat" Francisa Wheena. Dopiero zaczynam, więc na razie służę tylko opisem z okładki:
Cytat:
Co łączy islamski fundamentalizm, neoliberalizm gospodarczy, New Age, popularne poradniki, UFO, Enron, rolę religii w polityce G.W. Busha, Fukuyamę i postmodernizm? Odpowiedź Francisa Wheena jest prosta: głupota! Z pasją i szyderczym poczuciem humoru, przypominającym Woltera, śledzi jej objawy we współczesnym świecie, który bynajmniej nie jest najlepszym z możliwych. Jak to się stało, że w Stanach z publicznych pieniędzy finansuje się medycynę alternatywną, choć nikt nie udowodnił jej skuteczności? Czemu Tony Blair wraz z małżonką poddaje się w świetle reflektorów indiańskiemu rytuałowi odrodzenia? Jakim cudem w XXI wieku w Stanach toczy się debata nad zastąpieniem w szkołach nauki o ewolucjonizmie lekcjami na temat kreacjonizmu? To tylko kilka z jaskrawych przykładów współczesnej głupoty - one i wiele innych, równie wyrazistych, są tematem książki Wheena. Dokąd zmierzamy, skoro porzuciliśmy najważniejszą zdobycz Oświecenia: wiarę w rozum i krytyczne myślenie? Dla wszystkich tych, którzy dostrzegają dzisiejsze złudzenia i potrafią się z nich śmiać: krótka historia o tym, jak brednie podbiły świat. Francis Wheen, felietonista "The Guardian", jest laureatem nagrody im. George'a Orwella i autorem cenionej biografii Karola Marksa.


Zapowiada się całkiem ciekawie.

Czytam też "Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni" B. Bettelheima. Rzecz już klasyczna, więc poznać wypada, a i przemyśleć zawarte w niej tezy i interpretacje znanych baśni (z psychoanalitycznego punktu widzenia) warto.
Shadowmage - 2008-12-11, 14:54
:
Skończyłem "Mroczny wzór" Farmera. Nieźle się czytało. Możliwe, że dla mnie jest to najlepsza część cyklu jak na razie. A na pewno najbardziej przygodowa i wnosząca do fabuly.

Teraz drugi tom "Retrospektywy" Martina.
Tigana - 2008-12-11, 16:07
:
"Babel 17" za mną - przeczytałem mnóstwo pozytywnych recenzji, ale mnie ta książka nie porwała - miejscami świetna (sekwencje z użyciem Babelu, kompletowanie załogi) miejscami nijaka. Ogólnie dobre aczkolwiek nie rewelacyjnie.

Teraz się zabiorę za pożyczoną z biblioteki książkę Wadima Panowa "Wojny prowokują nieudacznicy" - znów urban fantasy, znów po rosyjsku. Ciekawe czy dobre?
A w drodze do/z pracy - "Gdzie kiedyś śpiewał ptak" - znów recki zachęcające - zobaczymy co z tego będzie.
Elektra - 2008-12-12, 07:51
:
Zbiór P. Andersona czyta mi się dość ciężko i odnoszę wrażenie, że utwory są dość podobne, różni je miejsce akcji i strona opowiadająca. Po trzech i pół historiach nie jestem przekonana, czy mi się to podoba, czy nie. Może gdybym czytała je zupełnie oddzielnie, w różnych zbiorach, czy w odstępie czasu, inaczej bym podchodziła. Ale zebrane w jednej książce powodują przesyt.

Dlatego też, w ramach odpoczynku, zabrałam się za najnowszy zbiór S. Twardocha - Prawem wilka. Już od Obłędu rotmistrza von Egern polubiłam jego twórczość. I na razie jest nieźle, co prawda nie skończyłam jeszcze pierwszego opowiadania, które zresztą jest nieco... dziwne, ale wreszcie dobrze mi się czyta.
Shadowmage - 2008-12-12, 08:07
:
Tigano, z tego co wiem za sf nie przepadasz. Być może właśnie dlatego Ci ta książka nie podeszła? Albo zadziałała zasada przesadnej reklamy i związanych z nią wygórowanych oczekiwań?


Przeczytałem II tom "Retrospektywy" Martina. Wszystko byłoby pięknie, gdybym nie znał tak z połowy tekstów. Ale i tak fajnie było je sobie przypomnieć.


Teraz "Obóz koncentracji" Discha. Zupełnie niepotrzebnie przeczytałem opis na okładce, chyba lepiej by było zaczynać lekturę bez jego znajomości.
ASX76 - 2008-12-12, 11:02
:
Elektra napisał/a:
Jakoś twórczość autora do mnie nie trafia. A może po prostu potrzebuję teraz czegoś czysto rozrywkowego, bez głębszego przesłania... //mysli


Prędzej obstawiałbym pierwszą ewentualność. Anderson pisał m. in. historyjki o "Conanie"...
Zresztą podobnie było ze zbiorem opowiadań Aldissa, prawda? Klasyka, która nudzi.
Głębsze przesłanie rozrywce nie przeszkadza np. "Gdzie dawniej śpiewał ptak" K. Wilhelm, "Przełęcz. Osada" Bułyczowa, "Linia marzeń" Łukjanienki...
"Kuweciarz zagrzebany" leży bowiem w umiejętnościach autora, jego sposobie przedstawienia (o)powieści, przykucia uwagi czytelnika... etc., a nie suchej, niejako oderwanej od wszystkiego zależności przeciwstawnej: czysto rozrywkowe vs coś z głębszym przesłaniem.

Shadowku, a może "Babel 17" nie w każdej ocenie musi być "super". Dopuszczasz taką możliwość? ;)
Bądź co bądź, Tiguś pochlebnie się wyraził o książce.
Elektra - 2008-12-12, 11:17
:
ASX76 napisał/a:
Prędzej obstawiałbym pierwszą ewentualność. Anderson pisał m. in. historyjki o "Conanie"...

Hm... ale nie widzę związku. Co z tego, że pisał o Conanie? Te opowiadania w Najdłuższej podróży są nie bardzo conanowskie.
ASX76 - 2008-12-12, 11:36
:
Elektra napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Prędzej obstawiałbym pierwszą ewentualność. Anderson pisał m. in. historyjki o "Conanie"...

Hm... ale nie widzę związku. Co z tego, że pisał o Conanie? Te opowiadania w Najdłuższej podróży są nie bardzo conanowskie.


Ano to z tego, że Anderson w książkach o Conanie ujawnił nieco swoich możliwości/umiejętności pisarskich, a prawdę rzekłwszy te nazbyt powalające nie były, delikatnie pisząc. Żeby dowiedzieć się czegoś o warsztacie danego autora, wcale nie trzeba "przekopywać się" przez jego całą twórczość. No dobra, Anderson napisał jeszcze np. "Wojnę skrzydlatych" - też nie za "bardzawa" kniga.
Ponadto, już zbiór (podobno) najlepszych opowiadań Aldissa powinien stanowić ostrzeżenie, że do antologii "the best of" Klasyków Fantastyki należy podchodzić ostrożnie.
Jakiś czas temu dorwałem się do serii "Don Wollheim proponuje" - zbiory najlepszych opowiadań S-F od '85 do '89 roku. Srogie rozczarowanie.
Elektra - 2008-12-12, 11:47
:
ASX76 napisał/a:
Ponadto, już zbiór (podobno) najlepszych opowiadań Aldissa powinien stanowić ostrzeżenie, że do antologii "the best of" Klasyków Fantastyki należy podchodzić ostrożnie.

Ta... za to zbiory Ellisona i Silverberga bardzo mi się podobały. Tak więc reguły nie ma. A opowiadania Aldissa nie były takie złe. Po prostu było ich zbyt wiele na raz.
Tigana - 2008-12-12, 12:08
:
Shadowmage napisał/a:
Tigano, z tego co wiem za sf nie przepadasz. Być może właśnie dlatego Ci ta książka nie podeszła? Albo zadziałała zasada przesadnej reklamy i związanych z nią wygórowanych oczekiwań?

Raczej to drugie - może i nie jestem fanem s-f, ale zdążyłem już po drodze zaliczyć większość klasyki gatunku oraz sporą liczbe "pulp'y" w rodzaju "Stalowego Szczura" i byłem raczej zadowolony. Na podstawie przeczytanych, bardzo entuzjastycznych recenzji, sądziłem, że dostanę książkę wyjatkową, jedyną w swoim rodzaju. Tymczasem czekał mnie zawód - za mało "Babela " w "Babelu".
ASX76 - 2008-12-12, 12:23
:
El :arrow: Pewnie, że reguły nie ma. Czy może inaczej: od każdej zdarzają się wyjątki. ;)
Akurat Silverbergowi opowiadania wychodzą lepiej niż powieści, a u Aldissa jest na odwrót.
Brian musi mieć większą przestrzeń do "rozwinięcia skrzydeł" wyobraźni.
Robert prezentuje raczej ascetyczny styl pisania, tzn. zbytnio się nie rozpisuje. Pod względem czysto warsztatowym jest tylko sprawnym "rzemieślnikiem" i nic ponadto. Natomiast pomysły ma bardzo ciekawe. Przyznam, że mam z twórczością Silverberga problem. Strona językowa jego książek mnie nie pociąga, pomysłowość - przyciąga. I tak stoję "rozkaraczony"... ;)

Tiguś :arrow: Myślę, że książka pani Kate Wilhelm zaspokoi Twoje oczekiwania. :-) Spróbuj tylko coś krytycznego napisać... ;)
Shadowmage - 2008-12-12, 14:58
:
ASXie, to że dany autor pisał w jakiejś serii nie oznacza, że jego umiejętności pisarskie były na takim, a nie innym poziomie. Pamiętaj, że Conan to zjawisko i legenda. Taki Silverberg pisał ponoć pornole pod pseudonimem - oznacza to, że nie wybija się ponad pisarzy tworzących harlequiny? Pisarz też człowiek, musi z czegoś żyć.
Co do książki Delany'ego - dopuszczam każdą możliwość, bo nie czytałem :P
I jeszcze jedno: kto z fantastycznej klasyki pociąga cię językowo?

Tigano, "Stalowy szczur" to niemal klasyka :D
elTadziko - 2008-12-12, 15:44
:
Przeczytałem "Imię wiatru" Rothfussa. Bardzo fajna książka, tylko chwilami autor trochę przynudza. Najbardziej podobały mi się fragmenty opisujące akcję na uniwersytecie.
Chwilami przypominała mi ta powieść "Harry'ego Pottera" xD

Teraz zacząłem "Zamieć" N. Stephensona.
Tigana - 2008-12-12, 16:08
:
Shadowmage napisał/a:
Tigano, "Stalowy szczur" to niemal klasyka :D

Wszystkie 13 czy 14 części?
Powoli zaczynam czytać Wilhelm - początek bardzo fajny - spokojny, familijny. Wręcz idylliczny - od razu czuć, ze coś się święci.
Shadowmage - 2008-12-12, 17:58
:
Noooo, z pierwsze dwie :P To tak jak z "Planetą śmierci". Książka dobra, ale niepotrzebnie masowo powielana.
ASX76 - 2008-12-12, 18:43
:
Shadowmage napisał/a:
ASXie, to że dany autor pisał w jakiejś serii nie oznacza, że jego umiejętności pisarskie były na takim, a nie innym poziomie. Pamiętaj, że Conan to zjawisko i legenda. Taki Silverberg pisał ponoć pornole pod pseudonimem - oznacza to, że nie wybija się ponad pisarzy tworzących harlequiny? Pisarz też człowiek, musi z czegoś żyć.
(...)
I jeszcze jedno: kto z fantastycznej klasyki pociąga cię językowo?

(...)


Wziąłem pod uwagę, że Conan to "zjawisko i legenda". Najlepiej pisał o nim R.E. Howard. Karl Wagner też coś fajnego w tym temacie popełnił. Mile wspominam również utwory J. Maddoxa Robertsa... Nie jest więc tak, że pisanie w tej serii (przez danego autora) mnie zniechęcało, czy że mam z tego powodu uprzedzenia. Akurat utwory P. Andersona były jednymi z mniej interesujących.
Zarówno Conan (pisany przez P. Andersona), jak i "Wojna skrzydlatych" są - z której strony by nie spojrzeć - utworami fantastycznymi, dlatego daje to większe pole do analizy stylu 'delikwenta'.
Pornole pisane (podobno) przez Silverberga proponuję zostawić na boku. Z fantastyką nie mają nic wspólnego.

Z klasyki fanastyki "pociągają" mnie językowo: Strugaccy, Bułyczow, K. Wilhelm, R. Zelazny, T.H. White, B. Aldiss...
Z nowszych nazwisk: S. Donaldson, D. Simmons...

Pisarz też człowiek? Nie inaczej. Dlatego nigdy nie przyłączam się do "krucjat", które złorzeczą np. G. Martinowi żądając przyśpieszenia prac nad kolejną częścią cyklu "Pieśń Lodu i Ognia". ;)
Adashi - 2008-12-12, 21:04
:
ASX76 napisał/a:
Anderson w książkach o Conanie ujawnił nieco swoich możliwości/umiejętności pisarskich, a prawdę rzekłwszy te nazbyt powalające nie były, delikatnie pisząc. (...) Anderson napisał jeszcze np. "Wojnę skrzydlatych" - też nie za "bardzawa" kniga.

O "Trzech sercach i trzech lwach", "Dzieciach wodnika" i "Zaklętym mieczu" masz podobne zdanie?
ASX76 - 2008-12-12, 21:19
:
Adashi napisał/a:

O "Trzech sercach i trzech lwach", "Dzieciach wodnika" i "Zaklętym mieczu" masz podobne zdanie?


Nie mam zdania -> nie czytałem.
Adashi - 2008-12-12, 21:26
:
Polecam Twojej uwadze, być może zmienisz zdanie co do Andersona :idea:
Spróbuj zwłaszcza "Trzy serca i trzy lwy".
ASX76 - 2008-12-13, 13:14
:
Shadowmage napisał/a:
To tak jak z "Planetą śmierci". Książka dobra, ale niepotrzebnie masowo powielana.


"Pisarz też człowiek, musi z czegoś żyć" - pamiętasz, do kogo należą te słowa? :-P


Czytam "Przekleństwa niewinności" J. Eugenidesa. Książka opowiada o losach kilku sióstr, które popełniły samobójstwo. Wiadomo "kto". Najciekawsze: why? Ciekawa lektura.
Romulus - 2008-12-13, 15:59
:
ASX76 napisał/a:
Czytam "Przekleństwa niewinności" J. Eugenidesa. Książka opowiada o losach kilku sióstr, które popełniły samobójstwo. Wiadomo "kto". Najciekawsze: why? Ciekawa lektura.


Książka świetna, a ekranizacja w reżyserii Sofii Coppolli również nie zaniża poziomu. To także najlepsza powieść Eugenidesa, moim zdaniem. "Middlesex" mnie trochę zmęczył i rozczarował, ale to inna bajka...
Rapsodia - 2008-12-13, 17:25
:
Romulus napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Czytam "Przekleństwa niewinności" J. Eugenidesa. Książka opowiada o losach kilku sióstr, które popełniły samobójstwo. Wiadomo "kto". Najciekawsze: why? Ciekawa lektura.


Książka świetna, a ekranizacja w reżyserii Sofii Coppolli również nie zaniża poziomu. To także najlepsza powieść Eugenidesa, moim zdaniem. "Middlesex" mnie trochę zmęczył i rozczarował, ale to inna bajka...


Potwierdzam. Choć mnie film bardziej przypadł do gustu...A moja wersja książki nosiła tytuł "Samobójczynie".
Beata - 2008-12-13, 21:53
:
Czytam Akwarium Suworowa. Facet ma dobre pióro i umie posługiwać się kompozycją aby utrzymać zainteresowanie czytelnika. Fragmenty akcji i kawałki typowo opisowe następują po sobie - dzięki temu autor reguluje tempo opowieści. A przez wszystko przebija pogarda dla innych, zwykłych ludzi, którzy są jedynie narzędziem.
Tigana - 2008-12-13, 21:57
:
W ramach skakania z książki na książkę wziąłem się za czytanie "Imienia wiatru" Patricka Rothussa - początek ciekawy, chociaż standardowy - cosik się czai w oddali. Niestandardowy jest za to bohater, bo zamiast sierotki, która wyrusza w świat by pokonać, ZUO mamy wypalonego bohatera ukrywajacego swoja tożsamość. A teraz nastąpi jego historia...
ASX76 - 2008-12-13, 21:59
:
"Akwarium" wraz z kolejnymi stronami robi się coraz ciekawsze. Warto przeczytać za jednym "zamachem" i później zdać szczegółową relację w postaci recenzji. :-)
Beata - 2008-12-13, 22:24
:
ASX76 napisał/a:
Warto przeczytać za jednym "zamachem" i później zdać szczegółową relację w postaci recenzji. :-)

Ach tak? ;)

Mam wrażenie, że warto "zamachnąć" się na książki Sebalda, Pattisona, Hosseiniego, Cornwella i później zdać szczegółową relację w postaci recenzji... :-P
ASX76 - 2008-12-13, 22:49
:
Problem w tym, że gdy piszę pozytywne opinie o książkach, większość tutejszych forumowiczów natychmiast zniechęca się do chwalonych przeze mnie pozycji. Może gdy nie będę nic pisał, wtedy zwiększę szansę, że po nie sięgną? ;)
Druga sprawa - po co mam się przemęczać, skoro i tak nikt tego nie czyta. W Twoim przypadku jest inaczej, ponieważ masz nieposzlakowaną opinię i nikomu nie podpadłaś.
A ze mną koniec. Na tym forum zawrotnej kariery już nie zrobię. :-P
Shadowmage - 2008-12-14, 09:25
:
Z takim podejściem najlepiej nic nie pisz :P


I "Obóz koncentracji" skończony. Muszę przyznać, że czuję się zdrowo przeczołgany przez Discha i nadal nie wyrobiłem sobie zdania o jego książce. Będę musiał poczekać trochę, przetrawić na spokojnie. Szczególnie nie potrafię sobie wkomponować w wizję całości jednego fragmentu, chyba będę musiał do niego wrócić i spojrzeć na niego ze znajomością całej książki.

Zacząłem "Rycerzy honoru" Whyte'a - templariusze, Ryszard Lwie Serce, spisek światowy - te sprawy :P
Kennedy - 2008-12-14, 17:14
:
Skończyłem dukajowski Lód. Mam mieszane odczucia, z jednej strony, jest świetnie napisany, fabuła interesująca i nieoczywista, ale z drugiej strony, największą wadą jest długość. O jakieś dziesięc procent można by Lód spokojnie bez wiekszej szkody dla treści skrócić. Ponadto, momentami jes to tak przefilozofowane, że aż niestrawne. Nie żebym miał coś naprzeciw filozofii, ale albo rybka albo pipka, albo powieść, albo traktat filozoficzny.
Chyba tez nie wszystko wyłapałem, więc prędzej czy później do Lodu wrócę.

Aktualnie: Kim Stanley Robinson, Czerwony Mars. Czytam tę powieśc chyba po raz trzeci, ale że ostatnio miałem z nią styczność trzy lata temu, to i prawie jakbym na nowo czytał. Mam zamiar całą trylogię marsjańską w końcu raz, a dobrze od początku do końca przeczytać, zwłaszcza że w końcu mam dostęp do części ostatniej.
AM - 2008-12-14, 18:27
:
Kennedy napisał/a:
Nie żebym miał coś naprzeciw filozofii, ale albo rybka albo pipka, albo powieść, albo traktat filozoficzny.


Trochę dziwny zarzut.
Kennedy - 2008-12-14, 20:08
:
Nie tyle dziwny, co bez sensu, chyba jestem przemęczony, bo piszę głupoty i ich nie wyłapuję :-|
Beata - 2008-12-14, 20:49
:
ASX76 napisał/a:
Druga sprawa - po co mam się przemęczać, skoro i tak nikt tego nie czyta.

O! To z gruntu niewłaściwe (oczywiście IMHO) podejście. Gdyż nie masz żadnej pewności, że nikt... albowiem wystarczy jedna osoba... I - prawdę mówiąc - podejrzewam, że możesz się nigdy nie dowiedzieć, jak wielu ludziom pomogłeś w podjęciu decyzji o przeczytaniu/zakupie książki (lub o nie czytaniu, wszystko jedno). Zatem... czytaj i pisz. :)

Z tego, co napisałeś wnioskuję, że uważasz, że recenzent powinien być człowiekiem środka, mieć nieposzlakowaną opinię, samo dobro i te rzeczy. A otóż ja się z takim zdaniem do końca nie zgadzam. Gdyż praktyka wskazuje, że im bardziej kontrowersyjna opinia o osobie recenzenta, tym bardziej jego recenzje są czytane i komentowane. Dlaczego? Bo każdy czytający chce tego nielubianego łobuza na czymś złapać. Czy to dobrze, że ci kontrowersyjni są czytani przede wszystkim? Nie wiem... czasem myślę, że tak - gdyż w ten sposób ma szansę trafić do szerszego grona czytelników. I tak się zastanawiam... może w związku z tym powinnam narazić się komuś? ;)

Ale dość tego OT - idę czytać, bo czas "Akwarium" Suworowa skończyć.

PS. Moderatorom dziękuję za cierpliwość.
Shadowmage - 2008-12-14, 22:16
:
Beata napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Druga sprawa - po co mam się przemęczać, skoro i tak nikt tego nie czyta.

O! To z gruntu niewłaściwe (oczywiście IMHO) podejście. Gdyż nie masz żadnej pewności, że nikt... albowiem wystarczy jedna osoba... I - prawdę mówiąc - podejrzewam, że możesz się nigdy nie dowiedzieć, jak wielu ludziom pomogłeś w podjęciu decyzji o przeczytaniu/zakupie książki (lub o nie czytaniu, wszystko jedno). Zatem... czytaj i pisz. :)
Choćby na zasadzie odwrotnej - ASX lubi, to dajmy sobie spokój :D
Wiesz Beato, z ASXem nie ma co się wdawać w dyskusje jak strzela focha, będzie stał uparcie przy swoim zdaniu. A potem mu przejdzie i znów będzie się z nami dzielił informacjami o wartych do przeczytania książkach.

Na razie odłożyłem książkę dla drugiego tomu "Lucyfera". Podoba mi się ten komiks :) Szkoda tylko, że nie wszyscy rysownicy trafiają w moje gusta.
Ł - 2008-12-15, 10:19
:
Kennedy napisał/a:
O jakieś dziesięc procent można by Lód spokojnie bez wiekszej szkody dla treści skrócić.

Ok fajnie ale zasadnicze pytanie - gdzie według Ciebie możnaby te 10% wyciąć?

Kennedy napisał/a:
Ponadto, momentami jes to tak przefilozofowane, że aż niestrawne. Nie żebym miał coś naprzeciw filozofii, ale albo rybka albo pipka, albo powieść, albo traktat filozoficzny.

Spójrz na bohaterów - to nie są chłopy z pola co rozmawiają o naturze absoluty ale elity - zarówno elity inteligenckie, szlacheckie jak i rewolucyjne. W XIX wieku takie kawiarniane rozmowy na temat abstraktów, sztuki były bardzo modne, nie wypadało za to mówić np. o pracy codziennej.

Mój zarzut dotyczyłby raczej formy tego filozofowania - u Dukaja jest to zbyt wykładowo i tyradowo, tymczasem tego typu dyskusje zawsze przebigają z wzięciami, prośbami o doprecyzowanie i tak dalej i tak dalej.
You Know My Name - 2008-12-15, 10:28
:
Ł napisał/a:
Ok fajnie ale zasadnicze pytanie - gdzie według Ciebie możnaby te 10% wyciąć?
Proste Uaqu, metoda Jossariana, co dziesiata spolgloskai ico dziesiata samogloska, potem juz z gorki, co dziesiaty znak przestankowy i co dziesiaty numer rozdzialu.

Ja rozkoszuje sie teraz bibliografia do Rozprawy o Krolu Kalamarnic, miodzio powiedziec, to eufemizm roku. Miasto Szalencow i Swietych to dla mnie to pewniak na moja ksiazke roku (z przeczytanych), nawet Lod zostal zdystansowany.
Romulus - 2008-12-15, 11:01
:
Mag_Droon napisał/a:
Ł napisał/a:
Ok fajnie ale zasadnicze pytanie - gdzie według Ciebie możnaby te 10% wyciąć?
Proste Uaqu, metoda Jossariana, co dziesiata spolgloskai ico dziesiata samogloska, potem juz z gorki, co dziesiaty znak przestankowy i co dziesiaty numer rozdzialu.


Wydawca Jamesa Ellroya kazał mu skrócić White Jazz i autor się wkurzył, bo nie chciał wycinać akcji, zatem wziął i powycinał chyba większość przymiotników przez co język powieści stał się bardziej dynamiczny a akcja niczego nie straciła :) a Ellroy przy tym zyskał uznanie krytyki za nowatorski język powieści (choć wcale tego nie widać tak naprawdę :) ).

Aby nie odbiegać od tematu: brnę przez SAMOTNIE Crowleya. Brnę - bo nie mam czasu się wgryźć na dłużej. Mój dzienny "przerób" waha się między 10 - 20 stron i jest to trochę frustrujące, ale do świąt się nie sprężę. Książka jest świetnie napisana, język jest barwny i wciągający czytelnika. Akcja toczy się leniwie - może tak powoli będzie wciągać w świat powieści jak "MAŁE, DUŻE" tego autora... Zobaczymy. Tak czy siak, wydaje mi się, że to raczej będzie strawa duchowa.
Kennedy - 2008-12-15, 12:21
:
Ł napisał/a:
Kennedy napisał/a:
O jakieś dziesięc procent można by Lód spokojnie bez wiekszej szkody dla treści skrócić.

Ok fajnie ale zasadnicze pytanie - gdzie według Ciebie możnaby te 10% wyciąć?

Chociażby we fragmentach, gdzie Gierosławski szczegółowo opisuje, jak chodzi z miejsca na miejsce. Przykładowo, idzie, myli mu się droga, zawraca, wchodzi w jakiś zaułek, widzi żebraka, ma refleksję nad tym, jaka to bieda, głód i zaraza w Irkucku, idzie znowu, przechodzi stąd tutaj, a potem jeszcze gdzie indziej. Wydaje mi się, że jak ktoś opowiada, to nie wnika w podobne szczegóły (chyba, że są to szczegóły w jakiś sposób istotne dla opowiadanej historii), tylko raczej stara się uogólniać do np. "idąc przez Irkuck widziałem to i to, co nasunęło mi refleksje o tym i tamtym"), żeby nie zanudzić słuchacza.
Ł napisał/a:
Mój zarzut dotyczyłby raczej formy tego filozofowania - u Dukaja jest to zbyt wykładowo i tyradowo, tymczasem tego typu dyskusje zawsze przebigają z wzięciami, prośbami o doprecyzowanie i tak dalej i tak dalej.

Zgadzam się, nawet najbardziej wykształcony człowiek nie będzie na życzenie gadał przemyślanymi, spójnymi wykładami, a w Lodzie jest takich wykładów całkiem sporo. Tu też można by porobić skróty, porozbijać te tyrady na mniejsze części przeplatane z dopytywaniem sie słuchaczy itp., bo i taki przebieg rozmowy jest bardziej naturalny.

Gdyby to wszystko pousuwać, to może faktycznie nie zebrało by się stu stron (czyli dziesięć procent Lodu), ale kilkadziesiąt spokojnie.
You Know My Name - 2008-12-15, 12:54
:
Kennedy napisał/a:
Chociażby we fragmentach, gdzie Gierosławski szczegółowo opisuje, jak chodzi z miejsca na miejsce. Przykładowo, idzie, myli mu się droga, zawraca, wchodzi w jakiś zaułek, widzi żebraka, ma refleksję nad tym, jaka to bieda, głód i zaraza w Irkucku, idzie znowu, przechodzi stąd tutaj, a potem jeszcze gdzie indziej. Wydaje mi się, że jak ktoś opowiada, to nie wnika w podobne szczegóły (chyba, że są to szczegóły w jakiś sposób istotne dla opowiadanej historii), tylko raczej stara się uogólniać do np. "idąc przez Irkuck widziałem to i to, co nasunęło mi refleksje o tym i tamtym"), żeby nie zanudzić słuchacza.
No od biedy tak, ale to zabieg swiadomy, wszystko przekazac dokladnie tak jak oko bohatera widzialo. Bohater opowiada o wszystkim co widzi, pokonujemy z nim kazda droge.
MOZE ma to na celu dac czas na przemyslenia bohatera - inaczej mielibysmy tylko jego dialogi wewnetrzne i akcja stalaby sie chaotyczna: 15 stron rozwazan wewn. 15 zdan dialogu akapit opisu miejsca i znowu 15 stron rozwazan wewn. Wtedy dopiero utonelibysmy.
ASX76 - 2008-12-15, 13:26
:
Mag_Droon :arrow: Próba usprawiedliwiania wodolejstwa autora na zasadzie "ale przecież mogło być gorzej..." w żaden sposób go nie broni, ponieważ powinno się oceniać "nie co by było gdyby...(ciocia miała jaja... ;) ), lecz wyłącznie 'produkt' który otrzymano. A ten został sztucznie rozdmuchany/napompowany.

Ł :arrow: Jak sam napisałeś, bohaterowie "Lodu są intelektualnymi elitami (jakie to wygodne...), po cóż więc mają się wcinać, prosić o doprecyzowanie i tak dalej i tak dalej? Widocznie wszystko rozumieją, a i wygłaszać uczone wykłady każdy z nich potrafi... :-P
You Know My Name - 2008-12-15, 13:36
:
ASie, to nie usprawiedliwianie tylko wskazanie, ze bohater mial czas na przemyslenia i calkiem owocnie go wypelnial. Tym samym to pochwala dziela, ktore jak sam wiesz, jest mimo objetosci spoiste wewnetrznie i naprawde bardzo dobre. Sztuczne by bylo, gdyby autor kilkutysiackilometrowa podroz zbyl stwierdzeniem: "dotarl do Irkucka probujac dotrzec do istoty: Lodu, stronnictw ledniakow i ottiepielnikow oraz roli swego ojca i siebie samego w tym wszystkim". To w sumie moznaby kazda ksiazke golic ostrzem Ockhamowskim, tylko ze w dobrym opisie sol ksiazki, nieprawdaz. A opisy w Lodzie wspanianiale, wiesz sam.
Romulus - 2008-12-15, 13:38
:
Nie rozumiem zarzutów wobec LODU Dukaja. Abstrahując od powyższych argumentów w obronie, dodam, że powieść ta odstaje od poprzednich Dukajowych fabuł jedynie objętością. Reszta - Dukaj w czystej postaci... Kto nie znał wcześniej mógł się rozczarować, kto znał i lubi... wiadomo.
ASX76 - 2008-12-15, 13:55
:
Opisy w "Lodzie" wspaniałe? Not for me. :-P
Nie mam nic przeciwko opisom w książkach i przemyśleniom bohatera/bohaterów, ale to, w jaki sposób przedstawia to Dukaj, jest NUDNE i ZNIECHĘCAJĄCE. Natomiast kiedy zaczyna swoje wykłady (włożone w usta gierojów z Giero...sławskim na czele) robi się jeszcze gorzej. Fabuła na opowiadanie została rozdęta do granic obszernej powieści.
You Know My Name - 2008-12-15, 14:03
:
A dla mnie tak, zbyt czesto cala sfera psychiczna bohatera sprowadza sie do: chcial wiecej, lubil blondynki, byl dobry/zly/neutralny.
Przez wiekszosc czasu bohater jest "sam na sam ze soba" i co. dlubie w nosie i probuje z ksztaltow "kopalin" przepowiedziec przyszlosc?? Nie, bohaterowie mysla, wiem, ze to malo komiksowe, malo filmowe, ale prawdziwe. To jedna z niewielu ksiazek, w ktorych jest to kompleksowo opisane.
Ł - 2008-12-15, 14:27
:
ASX76 napisał/a:
Ł :arrow: Jak sam napisałeś, bohaterowie "Lodu są intelektualnymi elitami (jakie to wygodne...), po cóż więc mają się wcinać, prosić o doprecyzowanie i tak dalej i tak dalej? Widocznie wszystko rozumieją, a i wygłaszać uczone wykłady każdy z nich potrafi... :-P

Wbrew pozorom im bardziej złożony są i przedmioty i podmioty dykusji tym dykusja jest bardziej żywiołowa (zwłaszcza jeśli zdarzają się różne dyskursy co u Dukaja rzadkością nie jest). Tymczasem dyskusje w których każda z stron rozumie się doskonale to najczęsciej rozmowy dwóch chłopów na miedzy, typu:

- Popadało, panie.
- Ano, popadało.


; )
ASX76 - 2008-12-16, 08:09
:
Mag_Droon & Romulus :arrow: Dogadać to my się nie dopiszemy. ;)
Nie odpowiada mi styl/język Dukaja.

Mister Ł :arrow: Na pańską wypowiedź mogę odpowiedzieć co najmniej dwojako. Niech będzie taka: w życiu - i owszem, natomiast w przypadku książkowych Giero/sławskich/jów
zachodzi (wg Dukaja) potrzeba łopatologicznego zaprezentowania filozoficznych w/z/wodów i inszych wywodów czytelnikowi. :-P
Postacie z "Lodu" żadnych wyjaśnień/doprecyzowań nie potrzebują, ale może po prostu lubią sobie popieprzyć słownie? W książce służą za atrapy/manekiny na których Dukaj (za)wiesza/umieszcza "umiłowanie mądrości". ;)
You Know My Name - 2008-12-16, 10:10
:
Asie, widac, ze zaginela juz wiesc gminna nawet o szacownej inteligencji z poczatku wieku ubieglego, szkoda, tak jak i szkoda dzielnicy zydowskiej w Warszawie. Zmiany, zmiany, zmiany, jeno czy na lepsze?

Zastanawiam sie co czytac po Miescie... - w planach jest Starcie Krolow albo opowiadania jakies (Ziemianski, Huberath??). Czas w koncu na cos lekkiego i przyjemnego. Vander Meera trudno w autobusach po kilkanascie minut czytac.
Romulus - 2008-12-16, 10:35
:
Wybierz Starcie Królów :) To naprawdę jest lekka fantasy... Mnie powolne czytanie SAMOTNIE strasznie męczy - w ogóle mam ochotę na jakąś sieczkę, aby się odmóżdżyć, ale nic pod ręką, wszystkiego się pozbyłem :-| Na święta chyba Hamiltona wezmę - to jest dobry lajcik.
Jander - 2008-12-16, 13:28
:
Skończyłem Kłamstwa Locke'a Lamory i Pożeglować do Sarancjum.
Poczytuję w dalszym ciągu w W Kraju Niewiernych - Ruch Generała bardzo dobry, IACTE już jednak dla mnie pod koniec momentami niezrozumiałe. Sięgnę po końcówkę jeszcze kilka razy, co by pojąć je dobrze.
Na wykładzie zacząłem czytać Drogę McCarthy'ego, pewnie skończę prędko, bo autor do ostatniej strony pewnie nie da mi spokoju.
Beata - 2008-12-16, 21:14
:
Zaczęłam Odzyskanego M.J.Hyland. Autorka jest z urodzenia Irlandką, studiowała w Melbourne prawo i literaturę angielską, teraz mieszka i pracuje w Londynie. Debiutowała wystrzałowo - jej książka "How the Lights Gets In" kandydowała do nagrody za najlepszy debiut i do tytułu "Książki Roku" w Australii. Za "Odzyskanego" dostała nominację do nagrody Bookera.
Więcej o "Odzyskanym" napiszę w recenzji. :)
ASX76 - 2008-12-18, 03:16
:
Najlepszą rekomendacją jest nominacja książki do Bookera. Sądząc po uśmiechu od ucha do ucha będzie to bardzo pozytywna recenzja. ;)

Jak tam "pełznie" lektura "Mason(a) i Dixon(a)"? :-P


Czytam powieść pt. "Chłopiec z latawcem" Khaleda Hosseiniego. Zgodnie z oczekiwaniami jest to znakomita książka. Prawdziwa, z wiarygodnie nakreślonymi bohaterami i chwytająca za serce (nie jakieś łzawe pierdy od których robi się niedobrze, lecz coś wyjątkowego). Afgański pisarz ma rzadki dar/umiejętność snucia opowieści w taki sposób, że potrafi naprawdę przykuć uwagę. Trudno się oderwać. Tę książkę mógłbym czytać dopóki bym nie skończył, bez względu na porę dnia czy nocy. Przerwałem tylko dlatego, bo chciałem przedłużyć przyjemność. :-)
Tanit - 2008-12-18, 20:11
:
Zakopana w podręcznikach odłożyłam książki... powinnam czytać więcej, zwłaszcza, że lista lektur do przeczytania w tym miesiącu wcale się nie zmniejsza w przeciwieństwie do czasu o.o
Co nie przeszkadzało mi... wypożyczyć, przypadkiem (!) Hyperiona - Simmonsa :mrgreen:
You Know My Name - 2008-12-18, 20:18
:
Też wypożyczyłem Hyperiona oraz Chłopaków Anansiego, ale na pierwszy ogień idzie Starcie Królów Martina. Nie jest to takie błyskotliwe jak MKP, chyba Miedźwin jest lepszy nawet (choć inny oczywiście).
martva - 2008-12-18, 20:25
:
Starcie królów pochłonęłam w niecałe dwie doby, śpiąc mało i gryząc paznokcie. Sesja była, cud że nie oblałam jednego egzaminu :-)
Beata - 2008-12-18, 20:45
:
ASX76 napisał/a:
Jak tam "pełznie" lektura "Mason(a) i Dixon(a)"? :-P

Pełznie. To bardzo odpowiednie słowo. :-P Lektura pełznie i co kawałek zastyga. Czytam teraz "Dzieci nocy" Witolda Jabłońskiego.
ASX76 - 2008-12-18, 21:10
:
Beata napisał/a:

Pełznie. To bardzo odpowiednie słowo. :-P Lektura pełznie i co kawałek zastyga. (...)


Po cóż tak się męczyć? Medalu za to nie przyznają. ;)

Było od razu zabrać się za Witelona (jeśli już koniecznie musiało paść na książkę pana Jabłońskiego). Mam nadzieję, że "Dzieci nocy" nie zniechęcą.
Nie chciałbym się powtarzać, ale... kiedy można spodziewać się nadrobienia czytelniczych zaległości dotyczących utworów pań o których wielokrotnie pisano? :-P

Mag_Droon -> Twoja opinia na temat "Starcia królów" jest bardzo kontrowersyjna. Lepiej zacznij pisać testament. //pisowcy ;)
Beata - 2008-12-18, 21:59
:
ASX76 napisał/a:
Po cóż tak się męczyć? Medalu za to nie przyznają. ;)

1) lubię się czasem trochę pomęczyć ;)
2) mam nadzieję, że przebrnę jakoś przez kawałek, na którym utknęłam - liczę, że może dalej znajdę coś, co mnie "chwyci".

ASX76 napisał/a:
kiedy można spodziewać się nadrobienia czytelniczych zaległości dotyczących utworów pań o których wielokrotnie pisano? :-P

Oj dobra, przyznam się. "Prawiek i inne czasy" zaczęłam czytać już parę tygodni temu. Przerywam lekturę nie dlatego, że mi nie pasuje, tylko dlatego, że klimat książki tak na mnie działa - podczas lektury przypominam sobie różne rzeczy z mojego prywatnego "Prawieku", o których - gdyby nie ta książka - pewnie bym sobie nie przypomniała. Jednym słowem - co rusz odjeżdżam w skojarzenia, we wspomnienia. Delektuję się. Bardzo przyjemnie jest mieć świadomość, że bohaterowie nigdzie mi nie uciekną, że ktoś utrwalił przeszłość, że mogę sobie "na spokojnie" przemyśleć parę rzeczy... i że w każdej chwili, gdy wrócę do lektury, zostanę przywitana jak gość, a nie jak intruz. Nie wiem, jak Autorka to zrobiła, ale mam wrażenie, że jej książka jest przyjazna...
ASX76 - 2008-12-18, 22:19
:
1) Sadomasochizm. :-P
2) Podobno wiara czyni cuda, ale nic nie chroni przed rozczarowaniem. ;)


Ty się sobie delektujesz, a ja musiałem przeczytać od razu (bo nie dałem rady się oderwać) i na końcu poczułem wielki żal, również dlatego, że tak szybko się skończyło. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie. ;)
Tuszę, iż nieco przyśpieszysz tempo, bo recenzję trza sporządzić. Przyjemności przyjemnościami, lecz o obowiązkach zapominać nie lza. :-P
Jedno musisz przyznać - pani Atwood może się schować! :mrgreen:
Liv - 2008-12-18, 22:43
:
Minęło kilka miesięcy odkąd skończyłam Kushiel's Scion, i dzisiaj doszłam do wniosku, że czuję się na siłach aby dokończyć ten ... cykl.

(btw. żeby nie było, pierwszy trzy tomy uwielbiam)

Od dzisiaj w mp4 Jacqueline Carey, Kushiel's Justice.
Romulus - 2008-12-19, 17:17
:
Dałem sobie spokój z SAMOTNIE Crowleya - odpocznę przez święta i potem drugą połowę przeczytam.

A skoro dziś kupiłem MITOLOGIĘ... - czyli najnowszego Łysiaka, to będzie mój cel czytelniczy na dni następne. Wchłonąłem przedmowę i już skaczę z radości czekając na chłostę Michników, jego lizodupów, lyteratów, i yntelektualystów, salonów wszelkich... Z Łysiakiem się nie zgadzam, jego fabuł nie trawię (choć sprzedają się tak, jak żadnemu innemu polskiemu pisarzowi w tym kraju od 20 lat...) - ale czytanie jego publicystyki, nawet przeszarżowanej to czysta przyjemność i frajda. Jest więc Łysiak - polskim skarbem narodowym, co doceniają czytelnicy już teraz a po jego śmierci (oby jak najpóźniej) doceni reszta.
Jachu - 2008-12-19, 18:23
:
Ukończyłem dziś fabularyzowaną biografię Marka Antoniusza ("Antoniusz") autorstwa Allana Massie. Książka bardzo dobra.

Teraz zaczynam pozycję "Obietnice demokracji" autorstwa Pawła Śpiewaka - profesora UW, historyka idei, socjologa, publicysty, byłego posła PO. W książce porusza temat demokracji, globalizacji, kapitalizmu, etatyzmu oraz przemian technologicznych i stara się odpowiedzieć na pytanie - jaki model demokracji jest dzisiaj możliwy i jaki jest nam potrzebny...
Lady_Aribeth - 2008-12-19, 23:53
:
Po bardzo długiej przerwie, wreszcie przemogłam się i sięgnęłam po jakąś lekturę. Na dobry początek coś krótkiego - wybór padł na Epifanię Wikarego Trzaski, Twardocha (zgadnijcie skąd ją mam :mrgreen: ). Generalnie nie są to jakieś wielkie fajerwerki, ale zaciekawia i wzbudza syndrom jeszcze jednej strony, więc aktualnie jestem zadowolona, zobaczymy jak będzie dalej o,o.

...

No nie... czyżbym znowu wkraczała w sezon zainteresowania polską fantastyką? : O
Toudisław - 2008-12-20, 09:35
:
Ja Mam już za "Sobą panią Dobrego Znaku" Kresa. Bardzo fajna pozycja. Nachodziło mnie skojarzenia z 2-3 tomem Achaju tyle że o wile wile bardziej udanym. A daty wskazują, że Kres był pierwszy. Książka może lekko przewidywalna ale mnie się bardzo podobała.

Skończyłem też "Ziemie Jałowe" S Kinga. Początek mnie po prostu znudził. Jak by mi się Roland przypominał. Później było już lepiej ale całość jakoś mnie nie porwała.

Teraz Kresa ciąg dalszy czyli Porzucone królestwo. Czyta mi się Bardzo dobrze. Powrót do starych i dobrze znanych bohaterów. Kres jednak to pisarz bardzo dobry
Tigana - 2008-12-20, 12:04
:
Toudisław napisał/a:
Ja Mam już za "Sobą panią Dobrego Znaku" Kresa. Bardzo fajna pozycja. Nachodziło mnie skojarzenia z 2-3 tomem Achaju tyle że o wile wile bardziej udanym.

Toudi nie bluźnij //pisowcy Nielicząc faktu, ze obie książki mówią o wojnie, i że głównymi bohaterkami są kobiety nie ma jak dla mnie żadnych podobieństw pomiędzy prozą Kresa a Ziemiańskiego.

Męczę "Imię wiatru" - nudne to to. Z początku miła odmiana, bo zamiast młokosa mieliśmy już ukształtowanego hirołsa. Niestety historia szybko przekształciła się w opowieść o dzieciństwie i dojrzewaniu głównego bohatera. Póki co ( a przeczytałem około 25% książki) nudnawo i sztampowo.
O wiele przyjemniej czyta mi się "Gdzie dawniej śpiewał ptak" - przeczytałem już dwie opowieści i zaczynam trzecią. Oszczędna proza, ale niosąca w sobie duży ładunek emocji i humanizmu. Dużo lepsze od "Babel 17" - przynajmniej jak dla mnie.
Toudisław - 2008-12-20, 12:14
:
Tigana napisał/a:
i że głównymi bohaterkami są kobiety nie ma jak dla mnie żadnych podobieństw pomiędzy prozą Kresa a Ziemiańskiego.

I chodzi o to czego nie liczysz :P Ale też przedstawianie doktryny wojennej czasem sposób narracji pokazywanie zmian cywilizacyjnych. Ja widzę pewne podobieństwa tak jak by Ziemiański próbował naśladować Kresa a wyszło mu to słabboooo ( delikatnie mówiąc
Tigana napisał/a:
O wiele przyjemniej czyta mi się "Gdzie dawniej śpiewał ptak" - przeczytałem już dwie opowieści i zaczynam trzecią.
)
Ale przecież to nie jest Zbiór opowiadań O_o
Shadowmage - 2008-12-20, 12:18
:
Toudi-->Wilhelm składa się z trzech powiązanych opowieści przecież. A Tigana nic o opowiadaniach nie wspominał :P

Tigana-->Numerek ci się poplątał :D
Tigana - 2008-12-20, 13:00
:
Toudisław napisał/a:
I chodzi o to czego nie liczysz :P Ale też przedstawianie doktryny wojennej czasem sposób narracji pokazywanie zmian cywilizacyjnych. Ja widzę pewne podobieństwa tak jak by Ziemiański próbował naśladować Kresa a wyszło mu to słabboooo ( delikatnie mówiąc

Tak słabo, że ja tych podobieństw nie widzę. Ziemiański chciał ,podobno, pokazać przejście
od średniowiecza do renesansu; u Kresa mamy upadek Cesarstwa - ale bardziej przypomina mi on powrót do dawnych, rycerskich czasów i obyczajów niż na świt nowej epoki. Takie cofniecie w czasie.

Shadowmage napisał/a:
Tigana-->Numerek ci się poplątał :D

Pewnie dlatego, że wolę liczbę "15"
elTadziko - 2008-12-20, 22:28
:
Przeczytałem "Zamieć" Stephensona. Fajne to :P Mam ochotę na więcej. Teraz, na odprężenie, przeczytam chyba "Taltosa", a zaraz potem wezmę się za "Diamentowy Wiek" :D
"Zamieć" była dla mnie z początku wielką niewiadomą. Nigdy nie czytałem czegoś w tych klimatach ;) Ale podobało mi się. I to bardzo :P
Tanit - 2008-12-21, 18:53
:
To 'Hyperion' sobie poczeka (mam go do 9 lutego a 6 mam ostatni egzamin :mrgreen: )
Kolega wepchnął mi Płomień i Krzyż Piekary, przyznam, że nie najgorsze. I lepsze niż pierwsze książki o Inkwizytorze.
toto - 2008-12-22, 10:09
:
Skończyłem ostatnią część Retrospektywy Martina. Początkowo byłem zawiedziony. Pierwsza część to opowiadania ze świata dzielonego z innymi autorami (słowa GRRM), napisane do antologii. I niestety nie są to teksty świetne, ani bardzo dobre. Część druga, składająca się z sześciu opowiadań również mnie nie powaliła (do czasu). Powód jest prosty. Cztery teksty albo znałem wcześniej albo czytałem bazujące na bardzo podobnych pomysłach. Na koniec pozostały dwa opowiadania, o których coś słyszałem, ale nie znałem ich treści, ani nawet zarysu fabuły. Wędrowny rycerz okazał się przyjemna lekturą z odrobiną humoru, ale pozostał pewien niedosyt. Jednak to co najlepsze Martin zostawił na koniec. Portrety jego dzieci to świetne opowiadanie, które sprawiło, że odbiór całości zmienił się z lekko pozytywnego na bardzo pozytywny. Tylko, jednej rzeczy nie rozumiem. Tekst zaliczam do hybryd a ich miejsce jest w tomie drugim. ;)


A teraz Chaga Iana McDonalda. Po przeczytaniu siedemdziesięciu stron stwierdzam, że zapowiada się świetnie.
Shadowmage - 2008-12-22, 12:27
:
Przebrnąłem przez "Honor rycerza" Whyte'a. Bez pomysłu, akcji czy nici przewodniej. Wymęczyło mnie. Teraz coś znacznie przyjemniejszego, czyli kończę "Pachnidło".
elTadziko - 2008-12-22, 12:57
:
Skończyłem "Taltosa" S. Brusta. Podobało mi się to "potrójne" prowadzenie akcji :P Nietypowy i ciekawy pomysł.
Książka była o wiele lepsza od wcześniejszego tomu, który troszkę mnie wynudził. Niech będzie 5/6 na Biblionetce ;)
Tigana - 2008-12-22, 21:00
:
Utkwiłem w połowie "Imienia wiatru" i póki co zarzuciłem lekturę. Książka Rothfuss zamiast intrygować mocno mnie nudzi - głównie dlatego, że poszczególne epizody z życia głównego bohatera są żywcem wyjęte z dziesiątek czy wręcz setek książek fantasy - jak szkoła to dobrzy i źli nauczyciele/uczniowie, jak złodziej to przymusowo przynajmniej raz musi dostać wciry od strażników/cierpieć głód/ zachorować itp. Póki co nie widzę w tej ksiązce nic odkrywczego.
W ramach przerwy wziąłem się za wypróbowanego autora - Michael Connelly "Punkt widokowy" - tym razem Bosch trafia na sprawę, która może mieć związek z planowanym atakiem terrorystów na LA - ale czy na pewno?
Asuryan - 2008-12-22, 21:46
:
Tigana napisał/a:
Póki co nie widzę w tej ksiązce nic odkrywczego.

I nie znajdziesz, chyba że dopiero w następnej części. Mnie najbardziej denerwowało to, że główny wątek powieści opowiadany jest w formie dyktowania kroniki o sobie przez głównego bohatera - czyli wiadomo już na wstępie, że w jakie by się kłopoty nie wpakował, to przeżyje by opowiedzieć tą historię swemu kronikarzowi.
Shadowmage - 2008-12-23, 12:55
:
Bardzo zadowolony z lektury "Pachnidła" przystąpiłem do "Prawa wilka" Twardocha. Co prawda połowę tekstów znam, ale pewnie i tak je przeczytam.
Toudisław - 2008-12-23, 13:28
:
Asuryan napisał/a:
ci. Mnie najbardziej denerwowało to, że główny wątek powieści opowiadany jest w formie dyktowania kroniki o sobie przez głównego bohatera - czyli wiadomo już na wstępie, że w jakie by się kłopoty nie wpakował, to przeżyje by opowiedzieć tą historię swemu kronikarzowi.

A bez tego to nie było oczywiste? :) w ilu podobnych książkach Autor zabija głównego bohatera

Ja skończyłem "Porzucone Królestwo" i nadal mam pewne skojażenia z Achają. Choćby przez wypowiedzi narratora. Jednak nie linczuje mnie Kresowy wyszło to o niebo lepiej. Sam książka naprawdę mi się podobała. Mogła być dłuższa więcej by się działo a tak to tylko taka książeczka pośrednia łącząca pewne watki.


A teraz czytam
Cytat:

Cesarski Statek Kupiecki Chathrand {znany też jako Wspaniały Żaglowiec, Wietrzny Pałac, Największa Słabostka Jego Zwierzchności i tak dalej} zaginął na pełnym morzu - jak się obawiamy - z całą załogą. JEGO ZWIERZCHNOŚĆ CESARZ zapłakał, usłyszawszy tę nowinę, i nazwał statek SKARBEM, którego nic nie zastąpi. Właścicielka statku, lady Lapadolma Yelig, mówiła o ZMIERZCHU DWUDZIESTU WIEKÓW SZTUKI BUDOWY OKRĘTÓW.

Chathrand, który ostatni raz zawinął do portu na Simji, ruszył w rejs dwanaście tygodni temu w czasie najłagodniejszego z letnich szkwałów i zmierzał do macierzystego portu w Etherhorde, z sześciuset żeglarzami, setką cesarskich marynarzy, sześćdziesięcioma smołownikami oraz najrozmaitszymi pasażerami, począwszy od nisko urodzonych, a skończywszy na szlachetnie urodzonych. Listy złożone w Simji opisują PORZĄDEK NA STATKU i NADZWYCZAJNIE SPOKOJNY REJS.

Jednakże trwamy w niepewności, jako że NADAL NIE ODNALEZIONO WRAKU. Rozliczne plotki także nie są w stanie zdusić powszechnej wrzawy wokół pytania:
Jakie nieszczęście zawisło nad tym Statkiem Statków?

Jak na razie dość przyjemna lektura. Fajnie się czyta
Jachu - 2008-12-23, 16:55
:
Odłożyłem na półkę "Obietnice demokracji" autorstwa Pawła Śpiewaka. Zrobiłem to pomimo faktu, iż pozycja ta sprawiała mi radość i dobrze sie ją czytało. Niemniej, mam ciekawszą lekturę, czyli "Lód" Jacka Dukaja i to jego zabieram na święta.
Tigana - 2008-12-23, 17:16
:
Asuryan napisał/a:
I nie znajdziesz, chyba że dopiero w następnej części.

Aś mnie pocieszył :roll:
Toudisław napisał/a:
Ja skończyłem "Porzucone Królestwo" i nadal mam pewne skojażenia z Achają.

!@#
Skończyłem "Punkt widokowy" - krótka książeczka licząca niespełna 200 stron. Jak na możliwości Connelly'ego rzecz mocno przeciętna. Intrygę rozgryzłem po 10 stronach i tylko liczne smaczki bronią tą powieść.
Teraz nadszedł czas na "Malowanego człowieka" Petera Bretta - ciekawego jakiego to mistrza fantasy wymyśliła FS.
Shadowmage - 2008-12-24, 11:33
:
AM chyba wymieniał Bretta w innym wątku jako jednego z ciekawszych autorów nowej fali w fantasy... no albo po prostu wymieniał, co i tak w sumie już coś znaczy :)

Skończyłem "Prawem wilka" Twardocha. Moja hierarchia opowiadań od najlepszego: "Rondo na maszynę do pisania, papier i ołówek", "Żywot i śmierć św. Felicjana", "Maniera tenebrosa", "Bodhisatwa". Niemniej wszystkie teksty mi się podobały.

Poza tym przeczytałem mniej więcej 1/3 "Babel-17" Delany'ego, skoro niedawno pojawiły się dyskusje na temat tej książki. Na razie oszołomiony nie jestem, raczej bez większych emocji - ale pomysły niektóre są świetne.
AM - 2008-12-24, 12:21
:
Shadowmage napisał/a:
AM chyba wymieniał Bretta w innym wątku jako jednego z ciekawszych autorów nowej fali w fantasy... no albo po prostu wymieniał, co i tak w sumie już coś znaczy :)


Chyba nie wymieniłem, ale głowy sobie nie dam uciąć. Brett to takie milutkie czytadło, zawieszone w połowie drogi pomiędzy Samym ostrzem Abercrombiego, a Gildią magów Canavan. Czyta się szybko, łatwo itp.
Shadowmage - 2008-12-24, 13:07
:
A to może ktoś inny wymieniał, w każdym razie widziałem go w jakimś zestawieniu na którymś forum u osoby wiarygodnej. Że niby nie pierwsza liga, ale niezłe.
Tigana - 2008-12-25, 01:43
:
AM napisał/a:
Brett to takie milutkie czytadło, zawieszone w połowie drogi pomiędzy Samym ostrzem Abercrombiego, a Gildią magów Canavan. Czyta się szybko, łatwo itp.

I to jest chyba najtrafniejsza opinia o "Malowanym człowieku" . Przeczytałem ją w dwa dni a niby 500 stron (co prawda fabrycznych). Fabuła rozpisana jest na trójkę bohaterów, których poznajemy w przełomowym dla ich życia momencie. Jedno zostaje Zielarką, drugie minstrelem, trzecie posłańcem. Póki co ich losy sie nie przecinają, ale pewnie nastąpi to w kolejnych tomach. Czyta się bardzo dobrze (brawa dla Marcina Mortki za tłumaczenie), ale nie pozostaje w pamięci.
Shadowmage - 2008-12-25, 09:55
:
A ja skończyłem Delany'ego. Reszta książki znacznie lepsza od początku i jestem usatysfakcjonowany lekturą. Może nie zachwycony, czego należałoby oczekiwać po tych wszystkich ochach i achach, ale całkiem zadowolony. Zapewne zadziałał syndrom wygórowanych oczekiwań, ale trudno.
Tanit - 2008-12-25, 10:48
:
'Wolność i przymus w tworzeniu historii' - Jerzego Topolskiego.
Przyznam, że jak na książkę historiograficzną z niełatwymi tematami, także znając autora, to jest to lektura bardzo przystępnie napisana. Mimo wszystko lektura >_>
Romulus - 2008-12-25, 12:47
:
Czytam SHERWOOD Pacyńskiego. Myślę, że napiszę coś więcej po przeczytaniu. Sentyment do serialu jest nadal silny i chyba go oczyszczę z kurzu i odświeżę w ciągu 11 dni urlopu. Póki co - ponowna lektura idzie lepiej. Bo pierwsze wydanie było o wiele gorsze w czytaniu, jeśli pamiętam dobrze. Czyżby korekta była głębsza?
Shadowmage - 2008-12-25, 13:16
:
Pierwsze wydanie było w jakimś dziwnym wydawnictwie, jeśli mnie pamięć nie myli, więc być moze korekta nie była jego mocną stroną. Wydanie Runy ma adnotację, że jest poprawione.
Ł - 2008-12-25, 13:30
:
Shadowmage napisał/a:

Skończyłem "Prawem wilka" Twardocha. Moja hierarchia opowiadań od najlepszego: "Rondo na maszynę do pisania, papier i ołówek", "Żywot i śmierć św. Felicjana", "Maniera tenebrosa", "Bodhisatwa". Niemniej wszystkie teksty mi się podobały.

św Felicjan ponad Manierą - ale czemu?
Shadowmage - 2008-12-25, 13:39
:
Szczerze powiedziawszy, to zastanawiałem się, który z tych tekstów postawić wyżej. MT ma jednak trochę elementów wspólnych z "Rondem...", więc postawiłem na bardziej przygodowe, ale odmienne opowiadanie, czyli "Żywot...".
Tigana - 2008-12-25, 14:08
:
Shadowmage napisał/a:
Pierwsze wydanie było w jakimś dziwnym wydawnictwie, jeśli mnie pamięć nie myli, więc być moze korekta nie była jego mocną stroną. Wydanie Runy ma adnotację, że jest poprawione.

Wydawnictwo 3,49 - a tutaj jest recka pierwszego wydania http://esensja.pl/ksiazka...kst.html?id=454 - najbardziej szokuje cena - 49 zł :shock:
Romulus - 2008-12-25, 16:54
:
Tigana napisał/a:
Shadowmage napisał/a:
Pierwsze wydanie było w jakimś dziwnym wydawnictwie, jeśli mnie pamięć nie myli, więc być moze korekta nie była jego mocną stroną. Wydanie Runy ma adnotację, że jest poprawione.

Wydawnictwo 3,49 - a tutaj jest recka pierwszego wydania http://esensja.pl/ksiazka...kst.html?id=454 - najbardziej szokuje cena - 49 zł :shock:


O żesz... Za tą cenę dziś... Ale z recką się zgadzam - bo SHERWOOD dalej mi się podoba. Przyjemność czytania większa niż ostatnim razem, zatem rzeczywiście dobra korekta poprawiła stan poprzedni. Warto było poczekać trochę na ponowne kupno. Początek jest mało zachęcający - stylizacja trochę męczy (także ta "podpatrzona" u Sapkowskiego), ale fabuła jest ciekawa. Ale o tym szerzej napiszę później w innym temacie.
Tigana - 2008-12-25, 21:41
:
Wziąłem się za Andrzeja Ziemiańskiego "Breslau forever" - początek zachęcający - 3 różne śledztwa, na przestrzeni 70 lat, w sprawie tajemniczych zgonów. Ziemiański nieco udziwnij fabułą prowadząc te trzy wątki równocześnie. Na początku wygląda to ciekawie - zobaczymy czy sprawdzi się w całej powieści. Acha - póki co mało klna i nie ma żadnych "dupek" czy "suczek" - i dobrze.
Shadowmage - 2008-12-26, 10:41
:
"Kłamca 3" to dla mnie totalna pomyłka. W dużej części zniknął humor, zastąpiony przes slapstickową pulpę i apokalipsę. Chybione rozwiązanie moim zdaniem. Po lekturze czułem wybitnie wyjałowiony intelektualnie. Teraz, na odtrutkę, "Accelerando" Strossa :) Po dwóch rozdziałach/opowiadaniach jest git (no, pierwsze już znałem).
BG - 2008-12-26, 11:48
:
"Silmarillion" Tolkiena - po prostu świetne. Czyta się znacznie łatwiej niż "Władcę Pierścieni" -mniej opisów, mniej nudnych wędrówek, mniej pieśni, za to wiecej akcji. Co prawda dużo opisów geograficznych, architektonicznych i - w mniejszym stopniu - genealogicznych, ale to nie jest takie męczące jak we "Władcy", który przez te opisy, wędrówki i pieśni był chwilami nudny jak flaki z olejem.
Pierwsze kilkanaście stron wręcz mistyczne, jakby religijne i przesiąknięte symboliką (Eru (vel Iluvatar) - Bóg, Valarowie - anioły, Melkor - szatan itd.), a później akcja się ładnie rozwija i rozbuduwuje.
Przede wszystkim, w porównaniu z "Władcą" diametralnie zmienia się rola Saurona - już nie jest uosobieniem wszelkiego zła, tylko pomniejszym, podrzędnym sługą Melkora vel Morgotha, znaczącym znacznie mniej niż Ungolianta i nawet mniej niż Balrogowie (i właśnie: Balrogów jest też wiecej. I Szeloba już nie jest nagroźniejszym pająkiem ze wszystkich).
Ni licząc rozdziałów 14, 15, 16, 17 i częściowo 13, pełnych przeciągąjących się opisów, treść jest o wiele bardziej wciagająca niż w LOTR-ze. Przynajmniej jak dotąd.
martva - 2008-12-26, 11:54
:
Robiłam trzy podejścia do tej książki i nigdy nie zmogłam dalej niż do połowy...
Procella - 2008-12-26, 11:54
:
Udało mi się, mimo że święta to wbrew pozorom nie jest najlepszy czas na czytanie, "zaliczyć" dwa tomy "Biblioteki grozy" - czyli zbiory opowiadań Edith Wharton ("Duchy i ludzie") i Mary E. Wilkins Freeman ("Zagubione duchy"). Obydwa bardzo ciekawe i klimatyczne, warto się z nimi zapoznać. Że E.Wharton była pisarką pierszej klasy wiedziałam, ale i pani Freeman dostarczyła mi niezłych czytelniczych wrażeń.

W tej chwili czytają mi się "Larwa" J. Fowlesa i "Opowieści tajemnicze" I. Turgieniewa. Pierwsze bardzo dobre, drugie dopiero zaczynam, więc na dzielenie się wrażeniami jeszcze przyjdzie czas.
tymeras - 2008-12-26, 15:13
:
Nowicjuszka, tom drugi Trylogii Czarnego Maga.

Pierwszy tom pochłonąłem bardzo szybko. To trylogia o dziewczynie, która odkrywa w sobie talent magiczny i od tego czasu jest ścigana przez Gildię Magów. Ostatecznie do owej Gildii wstępuje, odkrywając po drodze straszną tajemnicę wielkiego mistrza.

Lektura lekka, trącąca trochę Harrym Potterem, ale czyta się dobrze. Jak dla mnie - przyjemna rozrywka do poduszki.
Jaskier - 2008-12-26, 17:14
:
Po przebrnięciu przez męczarnie jaka zgotowało mi ''Sakriversum'' ( zdecydowanie nie polecam) zabieram się za ''Biały Rój'' Andrzeja Zimniaka
ADHD - 2008-12-26, 17:16
:
martva napisał/a:
Robiłam trzy podejścia do tej książki i nigdy nie zmogłam dalej niż do połowy...

Jest to jedna z tych książek, które się kocha, albo nienawidzi. I nie ma nic ponadto. Spotkałem się z wieloma opiniami, ale zawsze było, że:
a) "Silmarillion" jest super, lepszy od "Władcy..." i tak dalej.
b) "Silmarillion" nie nadaje się do czytania, należałoby go przetworzyć na papier toaletowy.
;)

Przebiłem się przez "Akwafortę". Dobra, naprawdę dobra książka, choć akcja rozwija się baaardzo powoli.
Shadowmage - 2008-12-26, 18:35
:
Jaskier-->Jak na mój gust, to teraz czeka Cię jeszcze większa męczarnia :P

ADHD-->Jak nie można lubić książki telefonicznej? :D
A na poważnie, "Silmarilion" wolę od "Władcy pierścieni", ale zawsze miałem słabość do legend i historii o genezach światów :)
Sharin - 2008-12-26, 19:00
:
Valerio Evangelisti Njebo

Co tu dużo mówić... dawno nie czytałem takiego opowiadania O_o
Nie jest przesadnie długie, tzn. autor nie zaśmiecił go niepotrzebnymi opisami ale już od pierwszej linijki skupił się na budowaniu specyficznego klimatu. Pamiętacie ‘ogród rozkoszy’ z Pana Lodowego Ogrodu? Momentami miałem wrażenie, że znalazłem się w jego zwielokrotnieniu. Krew, ból, sztylety, nożyczki, ciapanie, cięcie i gwałcenie to chleb powszedni w świecie bohatera z niniejszego opowiadania. Jak to możliwe? Już wam tłumaczę...
Pan Evangelisti wieszczy nam dość nieprzyjemną wizję świata przyszłości. Przewiduje, że w pewnym momencie naszą planetę rozsadzi wyż demograficzny i po prostu zaleje fala ludzi O_o Czekajcie, czekajcie to jeszcze nie koniec... Z powodu pogarszającego się środowiska naturalnego coraz więcej będzie się rodziło wariatów, schizofreników, itd. Zdominują oni populację ludzi zdrowych i staną się władcami Ziemi... A teraz wyobraźcie sobie, że w każdym z tych nowych panów Njeba budzi się agresja i żądza mordu. Ciekawe, prawda?
Lilith posuwała się z niezwykłą ostrożnością po kładce, która łączyła dwie dziuple na wysokości dwudziestego piętra. Dostrzegła ofiarę w świetle księżyca, jak zawsze przysłoniętego czerwoną mgłą, zwykłą tu, w Njebie. Przyglądając się potencjalnej zdobyczy, jak niezdarnie porusza się po rumowisku wielkiego tarasu, natychmiast uznała, że ofiara jest w idealnym wieku. Będzie mogła ją torturować i nawet nie martwić się o to, by pozostać dla niej niewidoczną, a potem dobić ją, zrzucając w otchłań miasta, które rozciągało się pod jej stopami.
Oczywiście to wszystko to dopiero przedsmak tego co czeka was w momencie, gdy nasi krwawi bohaterowie zaczną się przygotowywać do święta. Oj, będzie bardzo uroczyście i soczyście... :twisted:
Polecam!
Kennedy - 2008-12-26, 20:17
:
Niby wolne, a ja nie moge sie za nic zabrać solidnie.
Zacząłem W Stronę Duncton Williama Horwooda. Poprzednią część kronik dunctońskich, Las Duncton, uwielbiam, jedna z moich ulubionych książek w ogóle, natomiast kontynuacja zapowiada się znacznie słabiej, chociaż pewnym tego nie będę, dopóki jej nie skończę.

Wcześniej zacząłem Umrzeć w Italbarze Zelaznego i niby nie jest źle, ale cięzko mi się przebić, chyba nie mam chwilowo nastroju na tego typu klimaty SF, więc lekturę chwilowo zawieszam i wróce do niej jak skończę W stronę DUncton.
Kellanved - 2008-12-26, 23:28
:
"Harry Potter i Czara ognia" - fajna książka z gatunku fantasy. Jest tu wszystko o czym marzą mali czarodzieje i fani magii - magia, sztuki tajemne, hordy magicznych potworów i dzieciaki latające na miotlach ganiające za latającym garnkiem. Ksiazka trzyma poziom trzeciej czesci i jest tak samo dobra, mam nadzieje ze ostatnie 200 stron mnie nie zawiedzie. No a potem przyjdzie pora na 4 tom Malazanskiej Opowiesci z Ksiegi Poległych, mam nadzieje na mala rólkę mojego ulubieńca cesarza Kellanveda. Styczen zapowiada sie naprawde irytująco!:D

Pozdrawiam wszystkich użytkowników:)
elTadziko - 2008-12-27, 10:54
:
Ja skończyłem "Ławę przysięgłych" Grishama. W sumie spodziewałem się czegoś lepszego :P Bardzo lubię klimaty prawnicze i różne rozprawy sądowe, więc tak czy siak mi się podobało ;) Chociaż chwilami autor zbyt rozwlekał i było czuć dłużyzny... Szczególnie to było czuć na początku, gdzieś za połową książki było o wiele lepiej ;) Dla mnie mocne 5/6.
SPOILER
Cały czas byłem po stronie Eastera i miałem nadzieję, że mu się uda "upupić" pozwanego. Chociaż, jakbym miał tak na serio rozpatrywać sprawę, to opowiedziałbym się właśnie za pozwanym, bo przecież on nikogo nie zmusza do palenia :P
batou - 2008-12-27, 18:43
:
Skończyłem Śnieg Orhana Pamuka. Przed lekturą kumpel mówił, że ciężko będzie ugryźć tę powieść bez znajomości kultury tureckiej. Teraz myślę, że tym bardziej warto ją było przeczytać. Raz, że to naprawdę świetna, pełna emocji powieść z ciekawą i dobrze spisaną historią, a dwa, że daje pojęcie o tym jak wygląda współczesna Turcja ludziom, którzy wcześniej się tym nie interesowali. Na pewno jeszcze coś Pamuka przeczytam, a Śnieg zdecydowanie polecam każdemu.
Beata - 2008-12-27, 20:01
:
Wsiąkłam beznadziejnie w świat Witelona - dopóki książki pana Jabłońskiego mi się nie skończą, nie widzę szans na kontakt z rzeczywistością. Ponieważ na Autorze ciąży odium wroga Kościoła i nieledwie satanisty, bardzo pilnie wypatruję momentów antyreligijnych, obrazoburczych czy wręcz szkalujących - i bardzo mi przykro, niczego takiego nie znajduję. Albo zarzuty są nietrafne, albo mam całkowicie stępioną wrażliwość. :P
KreoL - 2008-12-27, 22:18
:
W ramach dalszej resocjalizacji po "Zodiacu" skończyłem "Północną granicę" F. Kresa. Ciekawa koncepcja świata, opisy bitew, taktyki i dylematy bohaterów rzucających ludzi do walki bardzo realistyczne. Podobnie zachowują się i mają przeżycia dowódcy oraz tak wpływają ich decyzje na morale i zachowanie pozostałych żołnierzy podczas "bitew" ASG, gdzie też każdy człowiek się liczy, a nie stanowi jedynie punktu na mapie czy modelu na stole stratega. Czuje sie realizm, jeśli ktoś tak biegał kiedyś po lasach i polach z karabinem. ;) Ostatnie 50-70 stron czytałem bez przerwy do późna w nocy, nie zauważywszy nawet, że to taka pora późna, co się zdarza czasami. Teraz natomiast zabrałem się do czytania "Hyperiona" D. Simmonsa. Czy to podobna do 'fabrycznej' czcionka, czy też wciągająca coraz bardziej treść sprawia, że czyta mi się bardzo sprawnie i ciężko oderwać się od kolejnych wyrazów... zdań... akapitów... stron. Świadczy o tym samo to, że dziś 2x prawie przegapiłem przystanek, wyskakując w ostatniej chwili z SKMki, co często się nie zdarza.
Carmilla - 2008-12-28, 00:41
:
Od paru dni antologię Białe szepty. I mimo, że niezłe, to nawet do 100 strony nie doszłam. mam nadzieję, że w tym roku skończę :mrgreen: W każdym razie pierwsze opowiadanie ciekawe. Kończy się tam, gdzie tak naprawdę mogłoby się zacząć, ale i tak mam nadzieję, że sikłelu nie będzie.
Romulus - 2008-12-28, 11:36
:
Beata napisał/a:
Wsiąkłam beznadziejnie w świat Witelona - dopóki książki pana Jabłońskiego mi się nie skończą, nie widzę szans na kontakt z rzeczywistością. Ponieważ na Autorze ciąży odium wroga Kościoła i nieledwie satanisty, bardzo pilnie wypatruję momentów antyreligijnych, obrazoburczych czy wręcz szkalujących - i bardzo mi przykro, niczego takiego nie znajduję. Albo zarzuty są nietrafne, albo mam całkowicie stępioną wrażliwość. :P


Są to zarzuty typowej hołoty, co to kiedyś za rude włosy czarownicą panny zwała i w Wiśle pławiła. Przetrwała ona i ma się dobrze, zwłaszcza gdy błogosławiona przez "określone czynniki". Ale zważ na plus: ile reklamy Jabłońskiemu dzięki temu zrobiono! Nie ma prawa czuć się pokrzywdzonym. Zarzuty dotyczące cyklu o Witelonie to tandeta. Kiedy go przeczytałem, naszła mnie niecna myśl, że sam wydawca/autor je wymyślili dla "podbicia" otoczki.

Dziś zabieram się za Zafona - syfona. Po krótkim podsumowaniu by Tigana nie robię sobie nadziei, że dotrwam do końca. Ale skoro przywlokłem z książnicy to żal "nie ruszoną" oddawać.
Tigana - 2008-12-28, 12:15
:
Romulus napisał/a:
Dziś zabieram się za Zafona - syfona. Po krótkim podsumowaniu by Tigana nie robię sobie nadziei, że dotrwam do końca. Ale skoro przywlokłem z książnicy to żal "nie ruszoną" oddawać.

Pewnie dotrwasz i jeszcze Ci się spodoba. Może czytałem tę książkę za szybko i nie znalazłem w sobie sił do delektowania się fabułą i celnymi uwagami jednego z bohaterów, którymi to zachwycają się miłośnicy Zafona. Acha - jakbyś zapłonał miłością do tej ksiażki to daj znać - mam na zbyciu prawie nowy egzemplarz za przystępną cenę.
Wciąż męczę "Breslau forever" Ziemiańskiego - im dalej tym dziwniej i nie czyta się zbyt rewelacyjnie.
Vilemo - 2008-12-28, 15:20
:
Właśnie jestem w trakcie Trylogii Czarnego Maga. Mam za sobą Gildię Magów i Nowicjuszkę. Opasłe tomiska ale bardzo szybko się je czyta(choś przydługie opisy i zbytnia rozwlekłość autorki, może wielu osobom nie przypaść do gustu). Czekam również na Fryne Hetera, Kłamstwa Locke'a Lamory oraz Wyspę wypacynkowanej kapłanki miłości, tak więc zapowiada się spora dawka interesującej lektury ;)
Sharin - 2008-12-28, 17:49
:
Darek Domagalski „Teraz, kurna, my”
[Science Fiction. Fantasy i Horror; Nr 37 Listopad 2008]

Całkiem nieźle skonstruowane opowiadanie.
Oczywiście mógłbym się przyczepić do oryginalności autora, gdyż jego bohater jest żywą kopią Conana Roberta Howarda. Jestem święcie przekonany, iż Robert Schmidt mówiąc, iż chce ożywić polską heroic fantasy nie do końca miał na myśli powielanie pomysłów. I może właśnie dlatego niniejszy tekst nie pojawił się w Kanonie barbarzyńców a jedynie w czasopiśmie Science Fiction. Fantasy i Horror?
O czym jest opowiadanie? Barbarzyńca zostaje królem i... od razu na horyzoncie pojawiają się kłopoty. Jeżeli ktoś sądzi, iż rządzenie to (...) sprawowanie władzy wykonawczej w stosunku do niewiast i opróżnianie królewskiego skarbca to zapewniam, że się myli. To ciężka, żmudna i straszliwie niewdzięczna praca zwłaszcza w momencie, kiedy jest się barbarzyńcą ;) Oczywiście zmartwienia pseudo Conana są odpowiedniego kalibru O_o Autor nie chce żeby za dobrze mu się powodziło i od razu rzuca nie niego wielotysięczną armię jakiegoś tam sułtana. Nie uwierzycie ale jak tylko ujrzałem tą potęgę to stanęli mi przed oczyma Persowie z filmu 300 O_o
Kiedy się pojawili poczerniał horyzont. Masa lekkiej piechoty z południowych satrapii, rydwany – konstrukcje siejące grozę na wszystkich kontynentach, straszliwe słonie bojowe tratujące wszystko na swojej drodze, zamaskowani asasyni – bezwzględni zabójcy – i ciężka piechota, która była elitarną sułtańską gwardią. Szli w naszym kierunku. Miarowe uderzenia bębnów pogłębiały grozę widowiska.
Nieźle, prawda?
Nie będę wam zdradzał szczegółów fabuły ale zakończenie wam powiem :P Krypto Conan zwyciężył O_o Koniec.
Stylistyka? Nie mam zbyt wiele uwag. Podejrzewam, że ktoś przede mną zredagował tekst i wyłapał rażące błędy :P Jeżeli jednak miałby na coś zwrócić uwagę to na fakt, że często autor wydaje się traktować czytelników jak mało rozgarnięte dzieci. Jak dla mnie w jego tekście jest dla za mało improwizacji. Wszystko jest takie śliczne, idealnie dopasowane. W odpowiednich momentach nasz bohater je, w odpowiednich pieprzy, itd. Brakowało mi barbarzyńskiej anarchii, nieprzewidywalności, uniesienia...
Miszmasz pomysłowy wykonany dość solidne i dający sporą dawkę dobrej zabawy!

Marek Żelkowski „Bogini Szaleństwa”
[Science Fiction. Fantasy i Horror; Nr 37 Listopad 2008]

Po pierwsze: tekst oryginalny.
Po drugie: za mało dla mnie w nim było heroic fantasy :P
Ot, historia pewnego księcia, który żyję pragnieniem zemsty na swoim niegodziwym braciszku. Powiedziałbym, że dość szeroko rozpowszechniony motyw nielegalnego przejęcia władzy. Opowiadanie krótkie ale za to treściwe. Nie ma w nim zbędnych opisów a akcja toczy się naprawdę szybko.
Raz, ciach i głowa leci ;)
Jeżeli miałbym porównywać bohatera do jakiejś innej postaci to wskazałbym hrabiego Monte Christo. Łączą ich najważniejsze kwestie: zdrada bliskiej osoby, więzienie, pragnienie zemsty, ucieczka, skarb, zemsta, szaleństwo... Może chcę się powymądrzać i na siłę szukam porównań ale pamiętajcie, że we wszystkim jest ziarenko prawdy ;)
Wiecie co? Przekonajcie się sami :P
Polecam!
Jander - 2008-12-28, 20:32
:
Święta spędziłem głównie na Civilization IV, toteż z kilku zabranych książek zacząłem jedną. The Accidental Time Machine Joe Haldemana, stary pomysł przenoszenia w czasie, w humorystycznym stylu. Po 100 stronach wrażenia jak najbardziej pozytywne.
ASX76 - 2008-12-28, 20:44
:
Romulus napisał/a:
Ale zważ na plus: ile reklamy Jabłońskiemu dzięki temu zrobiono! Nie ma prawa czuć się pokrzywdzonym. Zarzuty dotyczące cyklu o Witelonie to tandeta. Kiedy go przeczytałem, naszła mnie niecna myśl, że sam wydawca/autor je wymyślili dla "podbicia" otoczki.



Zwolniono go z pracy, a Ty piszesz, że dzięki "reklamie", którą przy tym zrobiono dla jego książki, nie ma prawa czuć się pokrzywdzonym... LOL
Zarzuty dotyczące cyklu o Witelonie to nie "tandeta" dla osób wywodzących się z prawej strony sceny politycznej i środowiska kościelnego. Dyrektor Śródmiejskiego Forum Kultury czyniący ze swego bohatera homoseksualistę lubiącego młodych chłopców i dokonującym na nich czynów lubieżnych, a do tego stawiający Kościół w bardzo negatywnym świetle to dla takich ludzi (jak np. Kropiwnicki) wystarczający powód.

Beato -> Żeby wynaleźć owe momenty antykościelne, obrazoburcze czy wręcz szkalujące musiałabyś pierwej zmienić swój światopogląd na bardziej "prosutannowy". :-P
Jak ulał pasuje tu: "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia".
Beata - 2008-12-28, 21:19
:
ASX76 napisał/a:
Beato -> Żeby wynaleźć owe momenty antykościelne, obrazoburcze czy wręcz szkalujące musiałabyś pierwej zmienić swój światopogląd na bardziej "prosutannowy". :-P

Eee... chyba to za mało. Trzeba by jeszcze zmienić historię - wszak w opisywanych przez Jabłońskiego czasach chrześcijaństwo wcale nie było bardzo silne. To była religia panujących, a wśród ludu elementy wiary pogańskiej i najróżniejsze herezje były bardzo silne. Gdyby Autor zaprzeczał faktom - to wtedy OK, mogłabym Go nazwać obrazoburcą...
ASX76 - 2008-12-28, 21:51
:
Beata napisał/a:

Eee... chyba to za mało. Trzeba by jeszcze zmienić historię - wszak w opisywanych przez Jabłońskiego czasach chrześcijaństwo wcale nie było bardzo silne. To była religia panujących, a wśród ludu elementy wiary pogańskiej i najróżniejsze herezje były bardzo silne. Gdyby Autor zaprzeczał faktom - to wtedy OK, mogłabym Go nazwać obrazoburcą...


Historię piszą zwycięzcy. Kogo interesują fakty??? Z pewnością nie Kościół, który zawsze stawia się w najbardziej korzystnym świetle, a wszystko to co mu się nie podoba, paskudzi nieskazitelny wizerunek... etc. jest przezeń traktowane bardzo negatywnie i wpychane pod przysłowiowy dywan. Pod fasadą blichtru kryje się inne oblicze. Prawda jest dobra tylko wtedy, kiedy można z niej osiągnąć korzyść, w przeciwnym razie lepiej udawać, że nie istnieje albo ją zwalczać.
Romulus - 2008-12-28, 23:04
:
ASX76 napisał/a:
Romulus napisał/a:
Ale zważ na plus: ile reklamy Jabłońskiemu dzięki temu zrobiono! Nie ma prawa czuć się pokrzywdzonym. Zarzuty dotyczące cyklu o Witelonie to tandeta. Kiedy go przeczytałem, naszła mnie niecna myśl, że sam wydawca/autor je wymyślili dla "podbicia" otoczki.


Zwolniono go z pracy, a Ty piszesz, że dzięki "reklamie", którą przy tym zrobiono dla jego książki, nie ma prawa czuć się pokrzywdzonym... LOL
Zarzuty dotyczące cyklu o Witelonie to nie "tandeta" dla osób wywodzących się z prawej strony sceny politycznej i środowiska kościelnego. Dyrektor Śródmiejskiego Forum Kultury czyniący ze swego bohatera homoseksualistę lubiącego młodych chłopców i dokonującym na nich czynów lubieżnych, a do tego stawiający Kościół w bardzo negatywnym świetle to dla takich ludzi (jak np. Kropiwnicki) wystarczający powód.

Toteż właśnie o takich ludziach pisałem. Katolikusach (skrzyżowanie nadgorliwego katolika z działaczem samorządowym/urzędnikiem rządowym/ewentualnie dziennikarzem).
Gdzieś czytałem, że zwolnili go nie tyle za ten cykl, co w ogóle - w ramach tradycyjnego wymiatania ("kto nie z Mieciem, tego zmieciem"). A może cykl ten był dobrym pretekstem. Albo jedno i drugie.
toto - 2008-12-29, 00:03
:
Jakiś czas temu skończyłem Chagę McDonalda. Dobra powieść z nieco kulejącym zakończeniem. Jakby to powiedzieć. Autor skończył powieść odrobinę za wcześnie, nie powiedział kilku rzeczy. Choć wtedy być może bym narzekał, że dopowiedział za dużo?
Wczoraj skończyłem Cząstki elementarne Houellebuecq'a. Powieść, w której podobno dostaje się wszystkim (słowa wydawcy), ale ja takiego wrażenia nie odniosłem. Ot, krytyka pewnych zachowań ludzkich. I tyle. Może zbyt mocno epatuje seksem, ale w końcu powieść krytykuje kult ciała i młodości obecny w kulturze zachodniej. Choć, kilka razy czułem pewien niesmak, to przyznam, że autor pisze sprawnie i potrafi przykuć czytelnika do książki.


A teraz czytam Zamek Lorda Valentine'a Silverberga. Ponowne spotkanie z Majiporem z okazji wznowienia przez Solaris.

Romulusie, ja na przykład nie sięgnąłem po Jabłońskiego, bo słyszałem coś o tej obrazoburczości jego książek. A ponieważ z podobnymi hasłami spotkałem się przy książkach Piekary o inkwizytorze (przereklamowanych), to uznałem, że jest to tylko wabik, który ma skusić klientów pomimo miernej jakości powieści.
Romulus - 2008-12-29, 08:43
:
Mnie również Houllebueq nie powalił na kolana. W zasadzie poza Cząstkami Elementarnymi nie przekonałem się do jego prozy. Ale i tam podobała mi się krytyka pokolenia 1968 r. A poza tym wydaje mi się zbyt histerycznym pisarzem.

CIEŃ WIATRU Zafona na razie mnie nie odrzuca. Zobaczymy co będzie dalej. Oby nie rozwinął się, jak KLUB DUMAS Reverte.
Tigana - 2008-12-29, 11:24
:
Romulus napisał/a:
Zobaczymy co będzie dalej. Oby nie rozwinął się, jak KLUB DUMAS Reverte.

"Klub Dumas" lepszy.

Andrzej Ziemiański "Brealau Forever"
Mam mieszane uczucia po tej książce - fajny pomysł "konstrukcyjny" z mieszaniem 3 równolegle prowadzonych spraw, ale w pewnym momencie odniosłem wrażenie, ze autor nie do końca wie co pisze i że stracił kontrole nad tym co pisze. No ale to takie subiektywne wrażenie. I przeszkadzały mi wejścia samego Ziemiańskiego.Seksu brak/ przekleństw też mało - jest postęp ;)

Patricia Briggs - "Więzy krwi" - kolejny tom o kojotołaku Mercedes w prawie magicznej Ameryce. Póki co (po 100 stronach) - 30 stron akcji, 70 stron "migdalenia". Nudnawo.
Black - 2008-12-29, 13:55
:
Korzystając z tego, że jestem w domu dorwałem się do domowej półki z książkami i wyciągnąłem stamtąd "Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej". Czyta się to fantastycznie, tym bardziej że widzę tu duże podobieństwo z "Paragrafem 22", który to niedawno uznałem za moją ulubioną książkę :P . Dużo absurdów, fantastycznie nakreślone portety bohaterów, no i te anegdoty głównego bohatera... zresztą, co ja będę gadał, pewnie większość z was to czytała ;P
batou - 2008-12-29, 17:53
:
Skończyłem Oszustwo Philipa Rotha. Powieść z tych bardziej "erotycznych", ale nie tak jak Kompleks Portnoya, czy Dyplom z pożądania. Tym razem Roth opisuje romans dwóch, pozostających w związkach małżeńskich ludzi. Robi to o tyle specyficznie, że całość jest w formie dialogów. Nie ma opisów, nie ma narratora, są tylko bohaterowie i ich rozmowy. Charakterystyczne jest też dla tej książki mieszanie fikcji literackiej z życiem pisarza wplecione w samą powieść. Tzn. tak jakby... no trzeba to samemu przeczytać ;-) Generalnie oprócz sposobu pisania niczym mnie tym razem Roth nie zaskoczył i to dla mnie dobrze. Wiem, czego się po nim spodziewać i podoba mi się to.
Jako, że książka ma tylko 160 stron i nie zaspokoiła głodu na Rotha teraz zabieram się za Dziedzictwo :)
coorchuc - 2008-12-29, 23:31
:
Ogień i Woda Pauline Rowson właśnie mi się skonczyło - a muszę przyznać, że czytało się baaardzo smacznie. Natomiast obecnie : John moore - Niedobry Królewicz Karolek - ciekaw jestem bardzo - autor się trochę Patchettem podpiera
Regissa - 2008-12-30, 12:35
:
A ja znów w Poznaniu i szeroko pojętych okolicach, czyli nad Sprężyną Małgorzaty Musierowicz. To się nazywa prawdziwy odpoczynek ;) Takie zanurzenie w egzystencję Borejków dobrze robi dla ducha. Zwłaszcza że tam u nich obecnie upał, a ja Poznań znam akurat od takiej strony. No i jakoś tak łatwiej przetrwać te -10 stopni za oknem... :mrgreen:
Pytania same cisną się na usta: co nowego na Roosevelta 5? czym znów rozdrażni Tygrysek? czy Józinek z Ignacym Grzegorzem zakopią topór wojenny? i kto, na Jowisza, jest sprężyną dziejów?! :mrgreen:
Toudisław - 2008-12-30, 13:49
:
Wymęczyłem "Sprzysiężenie Czerwonego Wilka" i powiem tylko, że to chała. Może jestem za stary na dzieci ratujące świat i okolice, ale nawet pomijając to, książka jest po prostu słabo napisana. Jeśli ja widzę, że z gramatyką jest coś nie ten teges, to jest naprawdę źle. Do tego panuje tam chaos i fabuła lata jak opętana. Postacie są nierealistyczne i całość sztampowa i naiwna. Strata czasu i kasy.

Teraz biorę się za "Olimp" Dana Simmonsa. Mam nadzieję, że spodoba mi się równie jak "Illion" (znakomity). No i dawno miałem ochotę przeczytać tą książeczkę. Zdecydowanie warto inwestować w tego pisarza. Czekam na "Drooda".
Dhuaine - 2008-12-31, 00:13
:
W końcu dobiłam Grave Peril Jima Butchera. Poziom spadł - intryga była taka sobie, imho zbytnio kręciła się wokół prywatnych spraw Dresdena. Wolę, kiedy jest tylko wynajętym detektywem, a nie od razu historia z grubej rury. Do tego sam Dresden zrobił się potwornie upierdliwy. Cały czas tylko obwinia siebie o wszystkie nieszczęścia, marudzi i jęczy.
Mam jeszcze dwa tomy tego cyklu - czytam w autobusach.

Załatwiłam też "Straż Nocną" Terry'ego Pratchetta. Dziwne to było... Może dla kogoś nie mającego pojęcia o faktach taka książka byłaby ciekawa, ale u mnie - choć nie naczytałam się dużo z okresu wojennego - wyobraźnia od razu podstawiała rzeczywiste sceny. Na plus Pratchettowi należy zaliczyć, że nie próbował robić żartów na siłę. "Straż Nocna" to jedna z mroczniejszych części Świata Dysku, ale dobra i solidna, choć nie czyta się jej dla humoru.
Aga - 2008-12-31, 12:16
:
J. Piekara, Młot na czarownice. Od "Sługi Bożego" podoba mi się o wiele bardziej, przede wszystkim szybciej i przyjemniej się czyta. Niby to samo i niczym się nie różni, ale bardziej mnie wciągnęło, bo o ile z pierwszą częścią zeszło mi mnóstwo czasu, to tutaj jestem już przy końcówce (a czytam nie za szybko z reguły :P ). Zobaczy się, jak będzie z "Mieczem Aniołów". Ogólnie polecam:)
Tigana - 2008-12-31, 12:25
:
II tom cyklu o Mercedes Thompson za mną - gorzej niż pierwszy. Za mało akcji, za duży nacisk na wątek romantyczny - nieco to było nużące. Za to ciekawy opis życia i funkcjonowania wampirów.
Postanowiłem do końca roku pozostać w krwiopijnych klimatach i czytam "Nikt" Magdaleny Kozak. Początek słabiutki - meczy mnie przede wszystkim Vesper, który raz struga kozaka, a po chwili podkula ogon i jojczy.
Tigana - 2009-01-01, 01:10
:
W ramach spamu i nabijania licznika.
"Nikt" za mną - słabiutka książeczka. Porządnej akcji jak na lekarstwo, a psychologia poszczególnych postaci na poziomie przedszkola. Szkoda czau i atłasu na te książkę.
Michael Connelly "Kroniki kryminalne" - pierwsza moja książka A,D, 2009 - mocna rzecz - zamiast fikcji reportaże z życia policja LAPD. Polecam.
elTadziko - 2009-01-01, 01:40
:
A ja przeczytałem "Opowieści z Ziemiomorza" Le Guin. Już od dawna miałem chrapkę na tę pozycję, ponieważ dawno nie czytałem niczego w tym rodzaju. Lubię styl tej autorki ;)
Książka mnie nie powaliła, ale też się na niej nie zawiodłem. Czytało mi się ją bardzo przyjemnie. W sumie wszystkie opowiadania mi się podobały, choć chyba najmniej to drugie - "Diament i Czarna Róża".
Romulus - 2009-01-01, 11:49
:
Skończyłem czytać dziś nad ranem CIEŃ WIATRU Carlosa Ruiza Zafona. Nie jest to powieść zła; jest dobra - taką też ocenę wystawiłem na Biblionetce. Mnie nie porwała zatem Głos Anioła przeczytam wówczas, kiedy wpadnie mi w ręce w bibliotece miejskiej. Jedyne co pozwoliło mi wytrwać do końca i nawet po balu sylwestrowym po nią sięgnąć, to styl. Powieść jest napisana wyśmienicie i czytałem ją bez żadnych zgrzytów, płynnie i z zainteresowaniem. Tyle że sama fabuła już mnie tak nie pociągała. Wystarczyło, aby mnie wciągnąć - ale już nie przywiązać i uzależnić (a takie przymioty są nadawane powieściom Zafona). Język zatem tworzy klimat tej powieści i jest jej największą zaletą. Gdyby Arturo Perez - Reverte użył właśnie takiego stylu w Klubie Dumas - to byłoby małe arcydzieło. Sam nastrój CIENIA WIATRU wzmacniają dodatkowo piękne, czarno - białe fotografie Barcelony lat 50 - tych XX wieku. Nie jest ich zbyt dużo, ale kiedy się pojawiają - czytelnik ma wrażenie, że widzi właśnie scenę z powieści: z niewyostrzonym tłem, mglistym, romantycznym, tajemniczym. To trochę zwodzi na manowce - ale jest bardzo urocze, moim zdaniem.

Mogę tą powieść polecić jako miły przerywnik w czasie krótkich, ciemnych dni. Jest do tego idealna. Jednak to, co ją łączy z Klubem Dumas Reverte (a nie łączy z Wahadłem Foucaulta Eco, do którego jest także porównywana) - to fakt, że raczej do niej nie powrócę.

A teraz zabieram się za EUROPA WALCZY Normana Daviesa. W oczekiwaniu na Ucztę Wyobraźni - miła odskocznia.
You Know My Name - 2009-01-01, 18:41
:
Wciąż walczę ze Starciem królów, powoli się rozkręca, ale zanim nabierze rozpędu to chyba zacznie się Nawałnica mieczy (w planach czytelniczych na marzec jakoś, może później). A z półki łypie na mnie Hyperion (od 5-10 stycznia rozpocznę)
toto - 2009-01-01, 21:28
:
Zamek lorda Valentine'a chwilowo poszedł w odstawkę. Paragraf 22 wydaje się ciekawszą lekturą ;)
Procella - 2009-01-02, 10:37
:
Wychodzę z kilkudniowego kryzysu czytelniczego, kiedy zaczynałam książki i żadnej nie mogłam skończyć - teraz robię z tym porządek. Wczoraj skończyłam "Śledztwo" Dorothy Uhnak i "451 Farenheita" Bradbury'ego (obie mi się podobały), dziś muszę zamknąć sprawę "Opowieści tajemniczych" Turgieniewa i "Resume z potworami" Williama Browninga Spencera (pierwsze zapowiada się wyśmienicie, o drugim jeszcze nie zdążyłam sobie wyrobić opinii) - a potem mocne ograniczenie czytania nieobowiązkowego gdzieś do połowy lutego :-( . Tylko wieczorami będę sobie czytała po kilka stron "Władcy pierścieni" w oryginale...
Regissa - 2009-01-02, 13:28
:
Znalazłam studnię bez dna z Pratchettem :mrgreen: Dlatego też nadrabiam zaległości, niekoniecznie w odpowiedniej kolejności. W tej chwili Ciekawe czasy, co cieszy ze względu na powrót Rincewinda (choć myślałam kiedyś, że bardziej się ucieszę...) oraz zalety języka obrazkowego [sikający pies] :mrgreen: Fabuła, póki co, taka sobie...
Dhuaine - 2009-01-02, 18:09
:
Ludzie! Przeczytałam "Brisingra"! XD Siostrunia cioteczna dostała dzieuo Paoliniego na Gwiazdkę, to pożyczyłam.
Było tak, jak się spodziewałam - mniej dziur fabularnych i idiotyzmów niż w "Najstarszym", a fabuła tak samo drętwa, przez co wszystko zrobiło się potwornie nudne, długie i nawet nie można było się pośmiać. Pół książki można by obciąć, a nic by się na tym nie straciło. Do najbardziej dobijających fragmentów należały:
- opisy ceremonii
- miłość Rorana i Katriny
Niektóre rozdziały w ogóle można było wyrzucić.
Zdarzyło się sporo kretynizmów, lecz oczywiście większość wyleciała mi z pamięci -.- Mieliśmy klasycznego faceta z obciętą dłonią, który jakoś nie wykrwawił się mimo braku opatrunku, gościa, który zabił w bitwie dwustu ludzi (z około sześciu setek), itp. Główni bohaterowie wszystkie rany leczą magią, a elfy mordują przeciwników gołymi rękami.
"[..] zmylił go fintą i także zabił."
Macie cytat z walki XD RAS przy tym to mistrz XD
MadMill - 2009-01-03, 11:56
:
Jesteśmy snem - Ursula K. Le Guin. Ja mam słabość do tej pisarki i ewidentnie jest moją ulubioną autorką. Ta książka opowiada o George'u Orr, który śniąc zmienia rzeczywistość, chcąc leczyć się z uzależniania do leków trafia do psychiatry, który chce jego specyficzny dar wykorzystać do swoich celów. Morał? Mając nawet najlepsze zamiary można spieprzyć wszystko, jakie to nam bliskie, nie? ;)
Maeg - 2009-01-03, 12:24
:
Z rana zacząłem czytać Tainaron Leeny Krohn. Nietypowa to pozycja, gdyż historie poznajmy dzięki listom (jest ich trzydzieści). Książka nie jest długa dlatego pewnie wieczorem skończę i podzielę się wrażeniami. Póki co zapowiada się bardzo smakowicie. Krohn kreśli ciekawą wizja miasta i jego mieszkańców. Dość dziwnego miasta. ;)
Elektra - 2009-01-03, 13:08
:
Przeczytałam Za wszelką cenę D. Webera, ostatni tom (przynajmniej na razie) cyklu o Honor Harrington. Jeden z najgorszych. Wojna na wielką skalę, w bitwach biorą udział setki okrętów, giną setki tysięcy ludzi, trudno zauważyć jakąś taktykę, liczy się wyłącznie przewaga technologiczna albo znaczna przewaga liczebna. Niektórzy bohaterowie zgłupieli, osobista nienawiść nie pozwala im podejmować racjonalnych decyzji, od których zależy życie milionów. Ach, gdzie te czasy, w których dowódca jednego okrętu musiał naprawdę pokombinować, żeby coś osiągnąć? :(

A najgorsze jest to, że zakończenie jest baaardzo otwarte i spokojnie autor może pisać dalej w nieskończoność. ;)

Oczywiście wydanie też pozostawia dużo do życzenia. Przyzwyczaiłam się już do dość topornego tłumaczenia, nagminnego mylenia stopni wojskowych, ale tylu literówek to jeszcze nie było.

Wcześniejsze tomy, aż do Popiołów zwycięstwa czytało mi się znacznie lepiej, ostatnie dwa to już porażka. No ale skoro fanom to się podoba...


I tym sposobem pierwsza książka w 2009 r. przeczytana. ;)
Liv - 2009-01-03, 14:59
:
Właśnie zaczynam czytać pierwszy tom trylogii Warbreaker Sandersona.
Zauważyłam, że każda kolejna pozycja tego autora jest coraz lepsza i po przeczytaniu Elantris (zdecydowania najsłabsza książka w dorobku pisarza IMHO) oraz trylogii Mistborn mogę kupować jego książki w ciemno ... Na dodatek Sanderson mnie mile zaskoczył publikując w sieci I tom Warbreakera w formie ebooka - do pobrania całkowicie za darmo (prawie 1000 str.), ile autorów by się na to zdobyło? ;)
Napiszę więcej o książce jak skończę ^^
Tanit - 2009-01-03, 15:31
:
Przedarłam się w końcu przez 'Joannę Szaloną' Brouwera. Książka nieduża i serio czyta się ja szybko, przyjemnie, a mimo to nie mogłam jej skończyć...

obecnie:
Stanisław Salmonowicz - 'Prusy. Dzieje państwa i społeczeństwa'
kolejna lektura v.v'
Beata - 2009-01-03, 19:59
:
Elektra napisał/a:
Przeczytałam Za wszelką cenę D. Webera, ostatni tom (przynajmniej na razie) cyklu o Honor Harrington. Jeden z najgorszych. Wojna na wielką skalę, w bitwach biorą udział setki okrętów, giną setki tysięcy ludzi, trudno zauważyć jakąś taktykę, liczy się wyłącznie przewaga technologiczna albo znaczna przewaga liczebna. Niektórzy bohaterowie zgłupieli, osobista nienawiść nie pozwala im podejmować racjonalnych decyzji, od których zależy życie milionów. (...)A najgorsze jest to, że zakończenie jest baaardzo otwarte i spokojnie autor może pisać dalej w nieskończoność. ;)

Lejesz miód na moje serce - czuję, że już niedługo bardzo będę potrzebowała takiej lektury... prostej, nieskomplikowanej, o niewymagającym słownictwie (BTW, czy tłumacz nadal używa słowa "wygłupiony" na określenie oszołomienia, zaskoczenia, zdziwienia?)... ;) Jak to dobrze, że ostatni Weber czeka na mnie na półce...
Elektra - 2009-01-03, 22:02
:
Beata napisał/a:
czuję, że już niedługo bardzo będę potrzebowała takiej lektury... prostej, nieskomplikowanej, o niewymagającym słownictwie

Ta jest wyjątkowo zła. Nudna po prostu. Prawie jak statystyka. W tej bitwie wzięło tyle i tyle okrętów, tyle zniszczono, tyle stracono, wystrzelono tyle rakiet, z których ileśtam zostało przechwyconych, ileśtam trafiło, ileśtam nie trafiło. Całe starcie trwało kilka minut. I tak dalej. Noż kurde, to powieść, czy relacja z bitwy? ;)

Beata napisał/a:
BTW, czy tłumacz nadal używa słowa "wygłupiony" na określenie oszołomienia, zaskoczenia, zdziwienia?

Tego akurat nie pamiętam, za to ciągle używa słowa "radośnie" przy planowaniu ataku, atakowaniu, niszczeniu wrogich okrętów itp. Najpierw "radośnie" rozwalają przeciwnika i zabiją tysiące ludzi, żeby parę stron później wpadać w depresję, że taką masakrę trzeba było urządzić.

Aha, wspomniałam o wątku "miłosnym"? Nie? Pewnie dlatego, że z tak beznadziejnie poprowadzonym jeszcze się nie spotkałam. W sumie... szkoda słów. ;)
Tigana - 2009-01-03, 22:03
:
Paskudna okładka, głupi tytuł, a wnętrze zacne - tak najkrócej można scharakteryzować zbiór opowiadań Rafała Dębskiego "Serce teściowej" I do śmiechu, i do zadumy - w dodatku napisane w bardzo dobrym stylu. Fajne.
Beata - 2009-01-03, 23:19
:
Elektra napisał/a:
Najpierw "radośnie" rozwalają przeciwnika i zabiją tysiące ludzi, żeby parę stron później wpadać w depresję, że taką masakrę trzeba było urządzić.

Czy nie można tego za ilustrację dwoistości natury ludzkiej uznać? ;) Dobra, żartowałam.

Elektra napisał/a:
Aha, wspomniałam o wątku "miłosnym"? Nie? Pewnie dlatego, że z tak beznadziejnie poprowadzonym jeszcze się nie spotkałam.

No i teraz naprawdę mnie zachęciłaś. ;) Chyba przesunę Webera w kolejce książek do przeczytania... :mrgreen:
KreoL - 2009-01-04, 01:18
:
Pierwszą książką przeczytaną w 2009 roku jest ...... "Hyperion" <jupi>.

Świetna książka, ale kto czytał pewnie i tak wie o tym doskonale więc niepotrzebny jest jakikolwiek komentarz. Zasłużona nagroda Hugo. Zachwycony nią sięgam od razu po kolejną cześć, czyli na taśmę wjeżdża "Upadek Hyperiona" .
MrSpellu - 2009-01-04, 14:34
:
Ja po raz siódmy czytam sagę Sapkowskiego. Tym razem pod kątem 'pracy' ;)
Wyłapuję teksty, które żywcem zostały wyjęte z książki i umieszczono je w grze :)
Tanit - 2009-01-04, 15:49
:
Lektury mnie znudziły, wzięłam Hyperiona. Jak na razie przyjemnie się czyta ^^
Rapsodia - 2009-01-04, 16:50
:
Skończyłam Zawód: Wiedźma tom 1.. Sięgnęłam po tę pozycję oczekując lekkiej i niezobowiązującej rozrywki a jestem nią delikatnie mówiąc zniesmaczona. Ani to ładne, ani ciekawe ani tymbardziej zabawne. Historia nudna, bohaterka nudna, otoczenie nudne. I co gorsze żenująco wręcz głupawe...

Teraz czytam antologię Fabryki Słów Kochali się, że strach. Opowiadania od fenomenalnych po infantylne ale całość przypadła mi do gustu. Może miałam ochotę na opowiadania?
Elektra - 2009-01-05, 09:23
:
Beata napisał/a:
No i teraz naprawdę mnie zachęciłaś.

:lol: Żebyś się nie rozczarowała za bardzo. ;)

Teraz kolejny raz podchodzę do pierwszego tomu Kronik Thomasa Covenanta S. Donaldsona. Po opiniach niektórych czytelników w odpowiednim wątku, nie jestem nastawiona jakoś optymistycznie, ale w końcu przeczytać to trzeba, skoro stoi na półce. ;) Jak mi się wydaje, największą przeszkodą będzie znęcanie się autora nad bohaterami, niesympatyczny główny bohater i cała otoczka będąca "klasycznym fantasy". No, ale mam nadzieję, że zalety też się znajdą. ;)
ASX76 - 2009-01-05, 12:10
:
Elektra napisał/a:


Teraz kolejny raz podchodzę do pierwszego tomu Kronik Thomasa Covenanta S. Donaldsona.


Skoro jest to kolejny raz, nie łudzę się, że podejście zakończy się powodzeniem. Co więcej, byłbym bardzo zdziwiony, gdyby się udało. ;)


Czytam "Ciotka Julia i skryba" M.V. Llosy. Książka świetnie napisana, zabawna, z pojawiającymi się tu i ówdzie elementami autobiograficznymi... Autor potwierdza, że wielkim pisarzem jest. :-)
Tigana - 2009-01-05, 14:46
:
ASX76 napisał/a:
Skoro jest to kolejny raz, nie łudzę się, że podejście zakończy się powodzeniem. Co więcej, byłbym bardzo zdziwiony, gdyby się udało. ;)

Jeśli się serie o Niedowiarku potraktuje jak zwykłą powieść, a nie wiadomo co to luzik.
Skończyłem "Serce teściowej" Rafała Dębskiego - na prawdę fajny zbiór opowiada. Może nie wszystkie utwory przypadły mi do gustu, ale ogólne wrażenia jak najbardziej pozytywne.
A teraz chyba zacznę czytać "Sopel" Pawła Konewa - tytuł w sam raz pasuje do pogody za oknem ;)
ASX76 - 2009-01-05, 15:01
:
Tigana napisał/a:

Jeśli się serie o Niedowiarku potraktuje jak zwykłą powieść, a nie wiadomo co to luzik.


Jeśli osoba przystępująca do lektury jest z góry do niej uprzedzona (choćby ze względu na zachwyty pewnego osobnika), to nie wróżę "luzika". ;)

"Sopel" nie pasuje do aktualnej pogody za oknem, ponieważ ów naciek powstaje w temperaturze troszkę poniżej zera, a i "współpracy" słońca potrzeba. Teraz mamy dużo zimniej. :-P
martva - 2009-01-05, 16:46
:
Rapsodia napisał/a:
Skończyłam Zawód: Wiedźma tom 1.. Sięgnęłam po tę pozycję oczekując lekkiej i niezobowiązującej rozrywki a jestem nią delikatnie mówiąc zniesmaczona


Ha! Mnie się podobało, było urocze. Wiadomo że nie jest to literatura najwyższych lotów, banalna trochę i przewidywalna, ale taka urocza właśnie.

Elektra napisał/a:
Teraz kolejny raz podchodzę do pierwszego tomu Kronik Thomasa Covenanta S. Donaldsona.


Aaaaa! Po co? Wyrzuć, spal, sprzedaj na Allegro!

Tigana napisał/a:
Jeśli się serie o Niedowiarku potraktuje jak zwykłą powieść, a nie wiadomo co to luzik.


Traktowałam to jako zwykły cykl, stało na półce, miała głód czytelniczy, to zaczęłam. I męczyłam kolejne tomy bo jakoś tak nie miałam nic innego, i liczyłam że jednak się to jakoś rozwinie... Wymiękłam w połowie siódmego tomu, słabizna straszna.

Zaczęłam najnowszego Gaimana czytać, Księgę cmentarną - zapowiada się nieźle :-)
ASX76 - 2009-01-05, 16:50
:
martva napisał/a:


Zaczęłam najnowszego Gaimana czytać, Księgę cmentarną - zapowiada się nieźle :-)


"Aaaaa! Po co? Wyrzuć, spal, sprzedaj na Allegro!" ;)
martva - 2009-01-05, 16:53
:
Eeee... nie musiałam do tego podchodzić kolejny raz, żeby się zapowiadało nieźle, bo się zapowiada od pierwszego przyłożenia ;)
Elektra - 2009-01-05, 17:07
:
ASX76 napisał/a:
Skoro jest to kolejny raz, nie łudzę się, że podejście zakończy się powodzeniem.

Ciekawe, skąd taki wniosek? Czyżbyś oceniał po sobie? ;) Ja mogę i z pięć razy podchodzić do książki i w końcu ją przeczytam (dotyczy to książek, które kupiłam). Tę też przeczytam, przynajmniej pierwszy tom.

martva napisał/a:
Aaaaa! Po co? Wyrzuć, spal, sprzedaj na Allegro!

Taki mam plan. Tzn. tę ostatnią opcję, ale dopiero po przeczytaniu całego pierwszego tomu, a jak spodoba mi się wystarczająco, to i pozostałe dwa przeczytam, skoro już mam (teraz staram się powstrzymywać przed kupnem serii, dopóki nie przeczytam pierwszego tomu, chociaż nie zawsze to się udaje <patrzy na komplety Hamiltona i Reynoldsa czekające w kolejce>).
Romulus - 2009-01-05, 21:55
:
Czytam powoli EUROPA WALCZY Normana Daviesa. Świetne, eseistyczne spojrzenie na II wojnę światową, próba odkłamania kilku mitów, powiedzenia na Zachodzie kilku prawd dotąd przemilczanych (a dla nas oczywistych - np. o tak samo potwornym jak hitlerowski, "porządku" sowieckim i niechęci na spojrzenie aliantów na radzieckiego niedźwiedzia otwartymi oczyma oraz przyczynach tej niechęci, którą polscy wariaci nazywają "zdradą"). Aby nie było za "sztywno", choć eseistyka Daviesa to wyklucza (ale w starciu z faktografią pisaną od "ludzkiej" strony zawsze będzie za sztywno) - czytam na zmianę z KOMPANIĄ BRACI Stephena Ambrose. W czasie urlopu światecznego odświeżyłem po raz 6 serial (i nadal mógłbym oglądać go od początku zaraz po zakończeniu ostatniego epizodu) - teraz czas wreszcie na książkę. Kiedyś Cornelius Ryan mnie znudził swoimi pracami, ale zaimmunizowany kultowym serialem, nie spodziewam się tego, że Ambrose zawiedzie.
Jachu - 2009-01-05, 22:30
:
Romulus napisał/a:
Czytam powoli EUROPA WALCZY Normana Daviesa.
Ta pozycja czeka u mnie na półce na swoją kolej. Niestety, nie mam specjalnie czasu się za nią zabrać. Niemniej, cieszy mnie niezmiernie fakt, iż tę książkę oceniasz (na razie) bardzo wysoko. Jest to kolejne potwierdzenie wielu powszechnych opinii, że "Europa walczy 1939-1945" jest pozycją historyczną najwyższej klasy. I tak się zastanawiam, że być może jak skończę "Lód" Jacka Dukaja, który czytam obecnie, to zabiorę się właśnie za pozycję autorstwa Normana Daviesa.
elTadziko - 2009-01-05, 23:39
:
Przeczytałem kolejną lekturę - "Zdążyć przed Panem Bogiem". Według mnie jest bardzo ciekawa, daje do myślenia. Niektóre zdania "chwyciły me serce".
A w międzyczasie czytam "Ziemię niczyją" Brzezińskiej i Wiśniewskiego. Na razie przeczytałem "Chwałę Ogrodów". Spodziewałem się czegoś innego :P Myślałem, że nie będzie żadnych elementów fantastycznych. Ale w sumie może być, choć wolę "Wody głebokie jak niebo".
You Know My Name - 2009-01-06, 10:18
:
Martinus Jachus napisał/a:
Romulus napisał/a:
Czytam powoli EUROPA WALCZY Normana Daviesa.
Ta pozycja czeka u mnie na półce na swoją kolej. Niestety, nie mam specjalnie czasu się za nią zabrać. Niemniej, cieszy mnie niezmiernie fakt, iż tę książkę oceniasz (na razie) bardzo wysoko. Jest to kolejne potwierdzenie wielu powszechnych opinii, że "Europa walczy 1939-1945" jest pozycją historyczną najwyższej klasy.

U mnie to tez czeka, z tym, ze do kupienia, a co do czytania, to przed Europa... jeszcze Wyspy i Powojnie (z prac historycznych tylko...). Ogolnie choruje na moja ulubiona chorobe: nadmiar ksiazek do przeczytania.
Shadowmage - 2009-01-06, 11:31
:
Skończyłem "Accelerando" Strossa. Bardzo naukowe, naładowane pomysłami i ideami. Przyznaję, że nie wszystko załapałem, nawet sięgając do zewnętrznych źródeł informacji. Niemniej z lektury jestem wysoce ukontentowany.
Romulus - 2009-01-06, 16:47
:
Shadowmage napisał/a:
Skończyłem "Accelerando" Strossa. Bardzo naukowe, naładowane pomysłami i ideami. Przyznaję, że nie wszystko załapałem, nawet sięgając do zewnętrznych źródeł informacji. Niemniej z lektury jestem wysoce ukontentowany.

To będzie mój pierwszy zakup Anno Domini 2009. A im bardziej nie będę rozumiał, tym bardziej się podniecę przy czytaniu :mrgreen:
Shadowmage - 2009-01-06, 21:19
:
To będziesz się bardzo podniecał :D
Toudisław - 2009-01-07, 10:08
:
Skończyłem Olimp tom 1. Jak ja lubię Simmonsa //kas pozycja genialna. Dużo wątków, postaci i odwołań do klasyki literatury. Do tego wszystko napisane naprawdę dobrze. Sporo już zapomniałem z Illionu ale lektura i tak wciąga niesamowicie. Muszę wrócić do "Burzy" XD
A teraz Automatycznie na Tapetę tom 2 i czyta się jeszcze lepiej. Po prostu cudeńko :)


SPOILERY


Cytat:
Ciąg dalszy powieści Ilion uhonorowanej Sfinksem 2005 - prestiżową nagrodą przyznawaną co roku przez Fandom Polski (Związek Stowarzyszeń Miłośników Fantastyki) Achilles, strącony przez Zeusa do Tartaru i cudem uratowany przez Hefajstosa, doprowadza do spotkania tytanów, którzy zamierzają odebrać Zeusowi władzę na Olimpie. Wojna bogów z tytanami jest nieunikniona...

toto - 2009-01-07, 12:40
:
Skończyłem Zamek Lorda Valentine'a Silverberga. I ze smutkiem muszę przyznać, że nie jest to powieść bardzo dobra, a jedynie przeciętna. Historia władcy podstępnie pozbawionego tożsamości i władzy, a także pamięci, który zostaje zwykłym żonglerem. Zapowiada się dość ciekawie, ale okazuje się, że jest to tak naprawdę dość naiwna opowieść o odzyskiwaniu władzy przez obalonego władcę. Oczywiście, w podróży na tron Valentine bacznie obserwuje świat i doznaje olśnienia: świat z perspektywy zamku i świat z perspektywy zwykłego mieszkańca planety to zupełnie inne bajki (nie ma to jak coś odkrywczego ;) ). W trakcie wędrówki ma wiele wątpliwości, ma rozterki moralne, chęć ucieczki od odpowiedzialności. To się chwali, główna postać ma jakieś uczucia. Niestety, jest to właściwie jedyny osobnik, który został potraktowany trochę lepiej niż po macoszemu.
Sam świat wykreowany przez Silverberga jest ogromny, Majipoor jest większy niż Ziemia, zamieszkany przez 20 miliardów mieszkańców. Niestety, w powieści nie czuć wcale tych rozmiarów. Jedyne czego się dowiadujemy, to to, że kolejne miasta są zamieszkane przez miliony osób (od kilku - miasta dość małe, do trzydziestu - miasta duże), dookoła znajdują się pola uprawne, w okolicy płynie ogromna rzeka (coś w tym guście). A już szczytem śmieszności są trzy opisane ośrodki władzy. Labirynt - olbrzymia konstrukcja-miasto, zamieszkane przez Pontifexa - najwyższego władcę na planecie. Budowla ta jest absurdalna, a jej obecność jest uzasadniona jedynie wyobraźnią autora. Podziemne olbrzymich rozmiarów miasto urzędników, zamieszkane przez miliony osób (takie miałem wrażenie podczas lektury), którzy od pokoleń są mieszkańcami tego molocha (kilka tysięcy lat) i nie nastąpiły żadne zmiany przystosowawcze organizmów, pomimo iż żyją głównie pod ziemią (a może zdecydowana większość ludzi żyje tylko pod ziemią). Nic. Zwykli ludzie, którym nawet jasne słońce nie przeszkadza, jeśli wyjdą na powierzchnię. Mniej absurdalny zdaje się opis Wyspy Snów, siedziby Pani, matki koronala (czyli takiego nieco mniejszego króla; w powieści Valentine'a). Wyspa składająca się z wielu tarasów jest możliwa (nawet naturalnie zapewne), tym bardziej, że było kilka tysięcy lat, by ludzie coś tam pobudowali. Tyle tylko, że sama wizja jest głupia (co ja poradzę, że tak to odbieram?). No i wreszcie Góra Zamkowa, wysoki na trzydzieści mil szczyt, na której wznosi się zamek koronala, na którego zboczach rozmieszczonych jest łącznie kilkadziesiąt miast (wielomilionowych, a jakże; jak umieszczać jakieś miasto, to tylko duże, przecież im większe tym lepsze ;) ). Sam zamek to konstrukcja wznoszona od tysięcy lat (budowa rozpoczęta zdaje się po zakończeniu wojen z metamorfami), w której każdy kolejny władca dodawał coś od siebie. Obecnie jest tak ogromny, że nie ma nic większego na całym Majipoorze (poza absurdalnym Labiryntem). Ciepło i powietrze zapewniają mieszkańcom góry (coś z miliard ich będzie) starożytne maszyny. Potrzebne są, ponieważ góra wyrasta bardzo wysoko (30 mil to wyżej najwyższy szczyt Marsa). Z ideą maszyn kłócić się nie będę. Ale z samą ideą zamieszkiwania tej góry już tak. Po kiego grzyba wszyscy ludzie się tam pchali? I z czego żyją? Bo poza mglistymi wzmiankami o handlu nic o źródle ich utrzymania nie ma. Po prostu kolejny element powieści, który miał przytłoczyć czytelnika swoimi rozmiarami, a nie zachwycić logiką i wspaniałością wizji.

Sama powieść jest niestety niedopracowana. Bohaterowie są raczej jednowymiarowi, świat, pomimo swojego ogromu i teoretycznego bogactwa, wydaje się jedynie tekturową dekoracją dla naiwnej historii jakich było wiele. Samo rozwijanie głównego wątku było bardzo przewidywalne, a zakończenie jest niestety irytujące. Bo właściwie zapowiada, że może być naprawdę ciekawie i sam Zamek... to jedynie wstęp do czegoś większego i być może znacznie ciekawszego.
Wiem, że to co piszę jest bardzo krytyczne wobec powieści Silverberga, ale niestety moja opinia jest skrzywiona przez zachwyty nad innymi jego dziełami. Po prostu, po Silverbergu spodziewałem się wiele więcej, a nie kolejnego wielkiego cyklu, w którym niewiele jest oryginalności, a wady są maskowane tekturowymi dekoracjami. Jednak pomimo wielu zastrzeżeń i rozczarowań, powieść ta ma jedną niezaprzeczalną zaletę. Czyta się ją lekko i szybko. Niestety, to nie jest to, czego się spodziewałem po autorze tej klasy.

A teraz będę kończył Paragraf 22.
batou - 2009-01-07, 12:56
:
Ja po świątecznym odpoczynku od fantastyki wracam do PLiO Martina i czytam Starcie królów. W porównaniu z Grą o tron szybciej "wsiąkłem" w tę książkę, bo tam jakieś pierwsze 100 stron średnio mnie zachęcało do kontynuacji. Wygląda na to, że fabuła mocno się komplikuje i będzie się tu działo sporo. To na plus. To i jeszcze styl Martina, który daje sporo przyjemności z czytania niezależnie, czy jest to sf, czy fantasy.
Sharin - 2009-01-07, 19:13
:
Robert Silverberg Umierając żyjemy

Nie za bardzo przepadam za tego typu literaturą. Owszem, lubię gdy nic nie jest wytłumaczone na "odwal się" ale miałem wrażenie, że w tej książce autor troszeczkę przesadził ze stylem, metaforami, itd. Skutek był taki, że się zwyczajnie mordowałem z tym co miał mi do przekazania główny bohater - David Selig.
O czym jest ta książka?
Po pierwsze: o rozważaniach głównego bohatera nad różnymi "typami" ludzi. Nie O_o David Selig nie osądzał ich. Raczej analizował. Powiem więcej: wyciągał wnioski na podstawie zaczerpniętych z umysłów ludzi, informacji. Tak, tak. Dobrze rozumiecie. Główny bohater czyta w myślach.
Po drugie: o wewnętrznej walce Davida Seliga. Przez całą powieść zastanawia się on czy dar, który otrzymał jest błogosławieństwem czy może przekleństwem? Jednoznacznej odpowiedzi oczywiście nie otrzymuje :/

Czy poleciłbym tą książkę?
Jak najbardziej :mrgreen: Pomimo całej rozlazłości jest na swój sposób interesująca i trzymająca w napięciu ;)
Procella - 2009-01-07, 20:06
:
Miałam szczery zamiar przez najbliższe tygodnie pilnie i spokojnie skupić się nad podręcznikami i lekturami - ale dziś przyszły mi "Czaryi czarty polskie oraz wypisy czarnoksięskie" w opracowaniu Tuwima i oczywiście postanowienie poszło się paść. Cudna jest ta książka, chyba nie pójdę dziś spać :mrgreen: Genialne wręcz fragmenty starych tekstów i kapitalna oprawa graficzna... warto było wydać na tę książkę spore pieniądze. Nie żałuję. I polecam wszystkim zainteresowanym tą tematyką.
ASX76 - 2009-01-07, 20:39
:
martva napisał/a:


Tigana napisał/a:
Jeśli się serie o Niedowiarku potraktuje jak zwykłą powieść, a nie wiadomo co to luzik.


Traktowałam to jako zwykły cykl, stało na półce, miała głód czytelniczy, to zaczęłam. I męczyłam kolejne tomy bo jakoś tak nie miałam nic innego, i liczyłam że jednak się to jakoś rozwinie... Wymiękłam w połowie siódmego tomu, słabizna straszna.



Intrygujące rzeczy piszesz... W Polsce były wydane Pierwsze (3 tomy) i Drugie Kroniki Th. Covenanta (3 tomy), czyli w sumie 6 książek. Skąd wytrzasnęłaś siódmą? Ściągnęłaś z zagranicy czy piszesz o zupełnie innym cyklu? ;) Jeśli w grę wchodzi pierwsza opcja, to coś bardzo długo czekałaś na rozwinięcie. :-P

El :arrow: Tak se prorokuję. ;)
martva - 2009-01-07, 20:46
:
A może być że masz rację i to był trzeci tom drugich kronik (pamiętam mgliście jakieś bagna, ale może mi się tomy mylą). Co nie zmienia mojego zdania o całości, żenująco słaby był IMHO, naprawdę chyba nigdy nie marzyłam o tym żeby autor uśmiercał bohatera długo i boleśnie. A w sumie to nawet niekoniecznie długo :P
ASX76 - 2009-01-07, 21:26
:
Martva :arrow: Oj, balansujesz nad przepaścią na cienkiej linie... Uśmiercanie długie i bolesne, powiadasz... Zobaczę co da się zrobić. ;)

Czytam to:
http://esensja.pl/magazyn/2005/10/iso/07_50.html

Książka bardzo wciąga od pierwszych zdań.
Shadowmage - 2009-01-07, 23:58
:
Martva, nie przejmuj się. Ja z Covenantem dałem sobie spokój po pierwszym tomie. Może i w swoich czasach było to odkrywcze, ale teraz jest niestrawne, przynajmniej dla mnie. I ASXie nic na ten temat nie pisz, dobrze znam twoje zdanie.
ASX76 - 2009-01-08, 00:21
:
Shadowmage napisał/a:
I ASXie nic na ten temat nie pisz, dobrze znam twoje zdanie.


Ja również znam twoje, co nie przeszkodziło Ci go ponownie przedstawić. Sam czynisz, a ASX-owi bronisz. :-P
Dobra, zatem napiszę na inny temat: specjalnie dla Ciebie wykombinuję szczególnie drastyczny rodzaj katusz. ;)
Jander - 2009-01-08, 00:36
:
Ja po trzech tomach mam minimalnie pozytywną opinię (z czego na ocenę mocno wpływa trzeci tom, a dwa pierwsze są ok), natomiast na pewno o niebo lepszą od Władcy Pierścieni.
pozdrawiam
You Know My Name - 2009-01-08, 08:54
:
Skonczylem Starcie Krolow, ma konstrukcje ronda i jak rondo ciagle przyspiesza, koncowka jest niezla.
Rozpoczalem Hyperiona i od pierwszych zdan prologu jestem oczarowany. Tam jest wszystko co lubie w SF oraz kilka jeszcze rzeczy na dokladke. Bedzie uczta.
Kennedy - 2009-01-08, 14:44
:
Skończyłem W strone Duncton Horwooda. Ciągnęła się lektura strasznie, chociaz bardziej z winy mojej niż samej ksiązki(nie bardzo chciało mi się czyytac cokolwiek, no i sesja się zbliża), ale wreszcie skończyłem. Powieśc dobra, ale Las Duncton zdaje mi się jednak lepszy. Ze W stronę Duncton jest też ten problem, że kończy się w dosyć interesującym momencie i w zasadzie chciało by się sięgnąc po kolejny tom...a tu psikus, ciągu dalszego w naszym języku nie ma :-| Pozostaje czekać, aż może kiedyś wydadzą, w co wątpię, albo poszukać Duncton Found w oryginale...

Teraz zaś zacząłem Podziemny Krag Chucka Palahniuka i jest jak na razie dobrze. Rzecz zmusza do myślenia. Niestety, czasu niewiele, nauki dużo, to i czytanie trza będzie ograniczyć.
Beata - 2009-01-09, 10:14
:
Wczoraj wieczorem zaczęłam lekturę Madame Antoniego Libery. Absolutna rewelacja! Wszystko w tej książce współgra - język, styl, sylwetka bohatera, jego myśli, dygresje... Książka napisana jest tak sugestywnie, że zupełnie automatycznie rusza wyobraźnia (bohater stoi mi w oczach, jak żywy) i wspomnienia - choćby się nie chciało, to wraca się myślami do przeszłości.
Tigana - 2009-01-09, 16:03
:
A co u mnie? Dziękuje wszyscy zdrowi :mrgreen: Aktualnie jestem na etapie 2 tomu "Sopla" Kornewa - czyta się szybko i przyjemnie, ale nie jest to jakieś arcydzieło. Ot świat obok naszego, gdzie agia i technika idą za pan brat a potworów do rozwałki nie brakuje. Ciekawe czy autor zdecyduje się wyjaśnić na czym polega fenomen Przygranicza".
Shadowmage - 2009-01-09, 16:34
:
Mam kryzys czytelniczy. W ciągu czterech dni przeczytałem raptem ze 40 stron książki (trzeciej "Retrospektywy). Nawet nie chodzi o to, że zła książka jest. Po prostu mi się nie chce czytać - wolę testować różne gierki flashowe :P Nie ma szans na realizację przynajmniej połowy listy na styczeń... Nawet z 1/3 mogą być problemy.
Tyraela - 2009-01-10, 10:57
:
Kennedy napisał/a:
Teraz zaś zacząłem Podziemny Krag Chucka Palahniuka i jest jak na razie dobrze. Rzecz zmusza do myślenia. Niestety, czasu niewiele, nauki dużo, to i czytanie trza będzie ograniczyć.

Chodzi o ten Fight Club, na podstawie której jest film?

Ludzie, co wy wszyscy podostawaliście Hyperiona na gwiazdkę? : P
Ja zaś od dłuższego czasu męczę "Upadek Hyperiona" i nie dlatego, że mi się nie podoba, tylko 1) trudno to wozić ze sobą z resztą szkolnych książek 2) w międzyczasie czytam to, co akurat wożę ze sobą : D.
Za to skończyłam "Ciemność Płonie", ale więcej w temacie o Ćwieku.
MadMill - 2009-01-10, 11:09
:
Tyraela napisał/a:
Za to skończyłam "Ciemność Płonie", ale więcej w temacie o Ćwieku.

Czekam, czekam i nie widać tego posta. o_O
Shadowmage napisał/a:
Mam kryzys czytelniczy. W ciągu czterech dni przeczytałem raptem ze 40 stron książki (trzeciej "Retrospektywy).

Pora na Ciebie. :P
Jander - 2009-01-10, 11:56
:
Shadowmage napisał/a:
Mam kryzys czytelniczy. W ciągu czterech dni przeczytałem raptem ze 40 stron książki (trzeciej "Retrospektywy).

Jak wyżej - w tym tygodniu przeczytałem jeden rozdział Tracę Ciepło i nic poza tym. Stała obecność laptopa skutecznie odwodzi mnie od czytania. Może po sesji pójdzie lepiej.
Shadowmage - 2009-01-10, 13:16
:
Mad-->w jakim sensie na mnie pora?
MadMill - 2009-01-10, 14:56
:
W sensie kryzysu, bo mnie się skończył. ;) Trwał z miesiąc, ale chyba już sobie poszedł.
Wróciłem do Ustroju Świata tom 2. Nie mam problemów z zagłębieniem się ponownym w wir wydarzeń, ale za jakiś czas cały Cykl Barakowy przeczytam jeszcze raz.
Beata - 2009-01-11, 15:12
:
Łyknęłam Madame Libery - po raz pierwszy w życiu miałam wrażenie, że książka została napisana specjalnie dla mnie (nic więcej nie zamierzam tu tłumaczyć - postaram się napisać recenzję), potem Kobietę z wydm Abo Kobe, a teraz czytam Nowy wspaniały świat Huxley'a. A w ogóle to jestem chora i pisać mi się nie chce.
Toudisław - 2009-01-11, 18:21
:
Tyraela napisał/a:
Za to skończyłam "Ciemność Płonie", ale więcej w temacie o Ćwieku.

Dawać tego posta :P

Skończyłem Olimp tom 2. Naprawdę dobra pozycja i zdecydowanie warta uwagi. Cały smaczek Ilionu i jeszcze więcej. Jak dla mnie coś świetnego :) Polecam

A teraz Żałując za jutro Sebastiana Uznańskiego. Jak na razie ze względu na styl czyta mi się troszkę ciężko. Musze się przyzwyczaić do języka
Tigana - 2009-01-12, 12:26
:
Jeffery Deaver "Spirale Grozy" - zbiór opowiadań z pogranicza thrillera i kryminału. Ostro zakręcone - tu nic nie jest tym za co uchodzi. Inna sprawa, ze ciągłe szukanie drugiego dna w każdym utworze jest ciut męczące.
Beata - 2009-01-12, 17:03
:
W ramach nocnej terapii przeczytałam Chłopca z latawcem Hosseiniego. Pozornie to "tylko" powieść obyczajowa... ale warto do niej zajrzeć choćby ze względu na warstwę kulturową i historyczną.

A teraz idę czytać Simmonsa Ostrze Darwina.
ASX76 - 2009-01-12, 17:06
:
Beata napisał/a:
W ramach nocnej terapii przeczytałam Chłopca z latawcem Hosseiniego. Pozornie to "tylko" powieść obyczajowa... ale warto do niej zajrzeć choćby ze względu na warstwę kulturową i historyczną.

(...)


Spodziewałem się większego entuzjazmu... ;) Kiedy recenzja? :->
Beata - 2009-01-12, 17:09
:
ASX76 napisał/a:
Spodziewałem się większego entuzjazmu... ;) Kiedy recenzja? :->

Recenzje ruszą, jak wyzdrowieję - ciężko pisać, gdy z nosa na klawiaturę kapie... :(
Tyraela - 2009-01-12, 17:57
:
Przez Mass Effect wzięło mnie na sf : D po "Upadku Hyperiona" ściągnęłam z półki "Szpital kosmiczny" J. White - Wiele nie trzeba mówić, międzygalaktyczny szpital leczy każdą rasę, a autor popisuje się nie tylko pomysłowością, ale nawet wykazuje się humorem, przykładowo: człowiek dostał za karę opiekę nad kosmitą, który żyje w grawitacji 3g, a ponieważ kosmita był w wieki niemowlęcym, potrzebował czułości. Facet musiał na niego spuszczać ogromne bloki, to były lekkie pieszczoty ;P Masa fajnych wypadków, coś jak MASH, tylko w kosmosie.
Romulus - 2009-01-14, 22:09
:
Przeczytałem EUROPA WALCZY... Normana Daviesa. Książka mi się bardzo podobała i polecam tym, którzy lubią autora, jak i eseistyczne pisanie o historii. To przekrojowe spojrzenie na II wojnę światową z wielu punktów widzenia: od wojennego rzemiosła po kwestie uzbrojenia, łączności, udziału kobiet, ludności cywilnej, potencjału ekonomicznego i wojennego. Przy tym Davies nie pisze z jakiegoś narodowego punktu widzenia. Stara się nie pisać, jak Anglik, człowiek Zachodu, czy polonofil. Co nie znaczy, że pomija udział Polaków (ale go tez nie wyróżnia na tle innych za wszelką cenę) lub minimalizuje zbrodnie Sowietów. Nie wiedziałem przy tym, że w armii brytyjskiej za mówienie o zbrodniach Stalina i komunistów (np. w sprawie Katynia) groziły surowe kary - tak bardzo Zachód go potrzebował, lub uważał, że potrzebuje. Praca napisana świetnym językiem, nie nudziłem się ani przez chwilę - ale to nie nowość u tego autora. Poprzednie jego prace również pochłaniałem z ciekawością i przyjemnością.

Teraz, w oczekiwaniu na ACCELERANDO (go Solarisnet, go!) czytam sobie po trochu antologię ELEKTRYZUJĄCE OPOWIEŚCI pod redakcją Michaela Chabona oraz (aby wiedzieć co w trawie piszczy i wiedzieć z czego się śmiać lub z czego drwić) poczytuję BALZAKIANĘ Jacka Dehnela - powieść współczesna a autor ponoć nie pisze w stylu Paszportów Polityki, co dobrze wróży.
Elektra - 2009-01-16, 08:00
:
Na przełamanie kryzysu czytelniczego wzięłam Brudnopis Łukjanienki. I na razie czyta się. Przez początek było mi ciężko przebrnąć (a do tej pory ten autor wciągał mnie od pierwszej strony), ale teraz już jest lepiej. Książka intryguje, chociaż nie tak jak np. Labirynt odbić. No ale od wczoraj przeczytałam jakieś sto stron, więc nie jest źle.;)
Toudisław - 2009-01-16, 08:43
:
Skończyłem "Żałując za jutro". Książka Sebastiana mi się po prostu spodobała. Fajna, lekka lektura, z ciekawym zakończeniem i dobrze pokazująca przemianę jaką w człowieku wymusza władza. Ciekawe mieszanie konwencji. Jak dla mnie udane, ale nie pozbawione wad.

Teraz czytam dwie pozycje na raz (planuję dodać trzecią). Pierwsza to "Ani Słowa Prawdy" Jacka Piekary. Czyli opowieści o Arivaldzie z Wybrzeża. Całkiem fajnie napisane, lekkie opowiadanka. Jak na razie dopiero zaczynam, ale już mi się podobają. Fajna konwencja, nawet gdy całość lekko naiwna.
Druga to antologia "13 kotów" sporo dobrych autorów i zapowiada się fajnie. Jak na razie za mną przeciętne opowiadanie Dębskiego (Eugeniusza) i trudne Dukaja, reszta sukcesywnie. :P
martva - 2009-01-16, 10:46
:
13 kotów fajne było, nierówne jak szlag jak to antologie bywają, ale zdarzyły się perełki.

W ramach odskoczni od fantastyki przyswajam 'Żegnaj, laleczko' Chandlera. Przyswajam bezboleśnie, a nawet z pewną przyjemnością, żałuję że mój internetowy nałóg nie pozwala mi się zabrać za czytanie wcześniej, bo to wstyd czytać tak długo coś tak krótkiego ;)
Carmilla - 2009-01-16, 15:20
:
martva napisał/a:
to wstyd czytać tak długo coś tak krótkiego

o popatrz, dla niektóryh nieczytanie w ogóle nie jest wstydem. Ja ostatnią antologię (gakt, coś ok. 400 stron) czytałam jakieś 3 tyg. A dobra była //mur
Tigana - 2009-01-16, 18:10
:
To nie był dobry tydzień na czytanie książek, ale coś nie coś się udało przeczytać. "Zaliczyłem" wiec najnowszy numer SFFiH z mini powieścią Piotra Patykiewicza "Umieralnia" (cos w klimatach "To" Kinga, ale rozgrywające się w naszym ogródku no i kilka opowiadań Deavera. Cel na weekend - "Błędny krąg" Careya.
Jachu - 2009-01-18, 14:43
:
Tigana napisał/a:
To nie był dobry tydzień na czytanie książek
Oj, mógłbym powiedzieć dokładnie to samo, aczkolwiek z jednym małym wyjątkiem. U mnie czasookres, w którym czytanie idzie mi dość ciężko trwa już od wielu tygodni. W dalszym ciągu czytam "Lód" Jacka Dukaja i pomimo faktu, iż książka jest genialna i kopiąca umysł, to czytanie idzie mi jak po grudzie. Pociesza mnie tylko fakt, iż trudny okres dla czytelnictwa musi w końcu minąć...
Tyraela - 2009-01-18, 23:42
:
Tigana napisał/a:
To nie był dobry tydzień na czytanie książek

Jestem kolejną z kryzysem - "Szpital kosmiczny" szedł mi ciężko ale w końcu go ukończyłam, osobiście polecam jeśli ktoś lubi niebanalne rozwiązania z mackowatymi stworami, które połykają własny ogon. Przyszła kolej na "Cień kata" Wolfe, cholera, naprawdę zalatuje mi Hobb, szczególnie na początku. Facet jest uczniem, zagubiony, narracja pierwszoosobowa, ma dużo kontaktu ze śmiercią, znajduje psa - czyli po prostu trudno odrzucić to skojarzenie.
Toudisław - 2009-01-18, 23:49
:
Tyraela napisał/a:
Cień kata" Wolfe, cholera, naprawdę zalatuje mi Hobb, szczególnie na początku. Facet jest uczniem, zagubiony, narracja pierwszoosobowa, ma dużo kontaktu ze śmiercią, znajduje psa - czyli po prostu trudno odrzucić to skojarzenie.

Jak już to Hobb zalatuje Wolfem :P a to porównanie to tylko Fabularne. Bo Wolfe to przecież inny klimat inna treść inny przekaz Wszytko inne.

Ja czytam te opka z Antologii 13 kotów i rzeczywiście poziom różny. Sapkowski się broni
Gand - 2009-01-19, 00:36
:
Tyraela napisał/a:

Jestem kolejną z kryzysem

U mnie też trwa - mam jakieś 5 zaczętych książek i żadnej nie mogę skończyć. o_O Jakiś czas temu zabrałem się za Komudę - Imię Bestii i chociaż czyta się naprawdę fajnie, to także tutaj utknąłem.
Chyba poczekam z walką z kryzysem na po sesji.
Procella - 2009-01-19, 08:14
:
U mnie też krysys, ale przynajmniej wiem, do kiedy będzie trwał - do 8 II, o ile nie będzie poprawek :P

Jako że na rzeczy długie i ambitne nie mam ani czasu, ani siły, czytam "Haunted" Jamesa Herberta (po polsku się ukazało jako "Nawiedzony"). Całkiem miła książeczka z rodzaju tych niezobowiązujących, leciutka, dość klimatyczna i sympatyczna. Bardziej kojarzy mi się z tradycyjnymi opowiadaniami grozy niż ze wspólczesnym horrorem.
Elektra - 2009-01-19, 10:47
:
Jak już się rozczytałam, to Brudnopis bardzo szybko pochłonęłam. Pewne rzeczy mnie irytowały, ale ogólnie wrażenie pozytywne, więcej opinii po przeczytaniu drugiej części, czyli Czystopisu, który zaczęłam wczoraj. Jak na razie nie jest źle, chociaż autor mnie zirytował. ;) Otóż uznał, że Elbląg jest małym miasteczkiem, naprawdę bardzo małym. No bez przesady, rozumiem, że w Rosji inna skala itp., ale w Elblągu jest ponad 100 tys.mieszkańców. No, ciekawe, co jeszcze autor napisze o Polsce. ;)
Tigana - 2009-01-20, 18:20
:
Elektra napisał/a:
No, ciekawe, co jeszcze autor napisze o Polsce. ;)

Że sporo pijemy ;)

Skończyłem zbiór opowiadań Deavera - niezły, aczkolwiek kilka opowiadań słabszych. No i zauważyłem, ze o ile w powieściach ZŁO zazwyczaj trafia za kratki, to w krótkiej formie przestępcy są sprytniejsi od glin.
Za mną jest też nowy Carey - "Błędny krąg" - pod względem fabuły poprzednia książka wydaje mi się ciekawsza, za to powala mnie czarny humor i one linear'y Castora.
A teraz "Charakternik" Jacka Piekary - ciekawe czy będzie równie dobry jak książki Komudy - innymi słowy Jacek kontra Jacek o zaszczytny tytuł Jacka nad Jackami :mrgreen:
Regissa - 2009-01-20, 23:24
:
Bardzo przyjemne lektury u mnie ostatnio na tapecie, z czego dwie ostatnie to obydwa tomy Zawód: wiedźma Olgi Gromyko. Przeszukałam gugelki, ale wychodzi na to, że pani Olga w Polsce ukazała się tylko w tej postaci (nie wiem, jak u siebie :) ). A to szkoda wielka, bo lektura zabawna, jak rzadko. No dobra, może jestem tendencyjna, bo to rzecz w dużej mierze o wampirach :mrgreen: I o szkole magii, czyli taki Harry Potter po rosyjsku, tylko dla nieco starszych dzieci. No i zabawniejszy, zdecydowanie zabawniejszy. Poza tym nie mogę się wyzbyć wrażenia, że pani Olga podczytywała naszego Wiedźmina do poduszki :mrgreen: Co oczywiście nie jest żadnym zarzutem :mrgreen:

A obecnie dorwałam Opowiadania zebrane Jana Himilsbacha. Tym razem zaskakuje lekkością pióra, choć z zawodu był... kamieniarzem. Aktorstwo to tylko taki wypadek przy pracy :mrgreen:
Maeg - 2009-01-20, 23:39
:
Elciu a w sprawie Czystopisu, nie zirytowało Cię takie skakanie od miejsca do miejsca? Mnie troch wkurzało, szczególnie że wiele się nie działo, trochę lepiej zaczęło się od Opoki. A bo ja skończyłem w niedziele Czystopis i jak Brudnopis uznałem za mocno średni, tak drugą część za słabą. Za całą dylogie Łukjanienko ma u mnie minusa.
Skończyłem też Tajemną historię Moskwy Sedii i nie wiem co Nigdziebądź zrobiło dla Londynu (bo nie czytałem) ale THM dla Moskwy nie zrobiło nic pozytywnego. Ogólnie książka rozczarowuje. Pomysłu oryginalnym nazwać nie można, a bohaterowie czasem naiwni (szczególnie na początku). Czytałem ciekawsze pozycje.

Oprócz tych dwóch przeczytałem też Grobowy Zmysł Harris - krótkie, choć nie za wysokich lotów, takie do zapomnienia następnego dnia. Kanon Barbarzyńców zaś wypadł słabo. Trzy dobre opowiadania, żadnego bardzo dobrego, jedno początkowo dobre na końcu przerodziło się w średnie a o pozostałych nie warto wspominać (nawet jeśli bierzemy przy ocenie pod uwagę Howardowską koncepcję opowiadań).

Z wszystkich przeczytanych pozycji do tej pory w styczniu mogę polecić Tainaron L. Krohn ale o tym nie długo poświecę dłuższy tekst w odpowiednim temacie. ;)
Elektra - 2009-01-21, 07:50
:
Maeg napisał/a:
Elciu a w sprawie Czystopisu, nie zirytowało Cię takie skakanie od miejsca do miejsca? Mnie troch wkurzało, szczególnie że wiele się nie działo, trochę lepiej zaczęło się od Opoki.

Skakanie w sumie nie przeszkadzało za bardzo, ale jakoś straciłam rozpęd w czytaniu, pierwszych kilkadziesiąt stron było, ok, a teraz niestety historia coraz mniej mnie interesuje. Właśnie dotarłam do Opoki i zobaczę, jak to dalej będzie. W każdym razie ta dylogia jest raczej średnia.
Fidel-F2 - 2009-01-21, 10:58
:
Regissa napisał/a:
obecnie dorwałam Opowiadania zebrane Jana Himilsbacha. Tym razem zaskakuje lekkością pióra, choć z zawodu był... kamieniarzem. Aktorstwo to tylko taki wypadek przy pracy
czytałem kiedys jakiś zbiór Himilsbacha, literacko to było na poziomie wypracowania młodszego gimnazjalisty, lekko zadziwia mnie twoj zachwyt.
Liv - 2009-01-21, 12:30
:
Dzisiaj pewnie zacznę czytać jedną z dwóch książek Michaela Swanwicka The Dragons of Babel or The Iron Dragon's Daughter. Jeszcze się nie zdecydowałam, więc jeżeli ktoś czytał cokolwiek tego autora, byłabym wdzięczna za 'podpowiedź' ;)
Shadowmage - 2009-01-21, 13:20
:
"Córkę żelaznego smoka" czytałem. Przypuszczam, że teraz spodobałaby mi się znacznie bardziej niż wtedy - to taka mieszanina trochę steampunkowa, trochę (a nadużyję) newweirdowska. Ogólnie wrażenia mam średnie, ale czytając ją byłem tradycjonalistą i nie za bardzo lubiłem mieszanki gatunkowe.
AM - 2009-01-21, 13:33
:
Liv napisał/a:
Dzisiaj pewnie zacznę czytać jedną z dwóch książek Michaela Swanwicka The Dragons of Babel or The Iron Dragon's Daughter. Jeszcze się nie zdecydowałam, więc jeżeli ktoś czytał cokolwiek tego autora, byłabym wdzięczna za 'podpowiedź' ;)


Liv nie wiem na co się nastawiasz i jakie jest twoje spektrum zainteresowań, ale... obie książki nie są tym czym się być wydają. Michael Swanwick jest jednym z najważniejszych i najciekawszych pisarzy science fiction ostatniego dwudziestolecia; choć jego najlepszy okres przypada na lata dziewięćdziesiąte (niemal równie błyskotliwym, co Neal Stephenson). I jego "fantasy" jest bardzo specyficzne, właściwie można by rzec, iż to antyfantasy; niby podobny sztafaż, ale przesłanie, duch i sposób przedstawiania fantastycznej rzeczywistości zupełnie z innej bajki. Dodam jeszcze, że rzecz to dosyć trudna i niejednoznaczna (problemy interpretacyjne miał między innymi Jacek Dukaj).

A czytać, oczywiście, najpierw Córkę (powstała kilkanaście lat wcześniej i jest zdecydowanie lepsza) a następnie The Dragons of Babel. Akcja obu toczy się w tej samej rzeczywistości, choć "Smoki" nie są żadną kontynuacją.
KreoL - 2009-01-21, 13:36
:
Po "Upadku Hyperiona" , którego udało mi się przeczytać pomimo trudności związanych z pustymi stronami >.< książka bardzo dobra i warto ją mieć. "Endymiona" zacznę czytać dopiero jak wyjdzie kolejna część, by nie czekać niecierpliwie na to co będzie dalej. A tymczasem zabrałem się za "Ogrody księżyca" Eriksona. Po 1/3 książki jakoś jeszcze specjalnie nie zachwyca, ale dam jej szanse po powoli się rozkręca :))
Romulus - 2009-01-21, 15:24
:
KreoL napisał/a:
Po A tymczasem zabrałem się za [b]"Ogrody księżyca" Eriksona. Po 1/3 książki jakoś jeszcze specjalnie nie zachwyca, ale dam jej szanse po powoli się rozkręca :))

Oj rozrkęci się, rozkręci :)
A ja dziś zabieram się za ACCELERANDO. Potem Miasto Szaleńców i Świętych i może wreszcze skończę Samotnie i akurat wyjdzie coś nowego i interesującego.
Tanit - 2009-01-21, 20:58
:
sto rzeczy w jednym momencie.... @_@
J.Topolski - Wolność i przymus w tworzeniu historii ciekawa lektura, nawet nieźle się czyta jak się w to wgryźć.
Appleby - Powiedzieć prawdę o historii (już wiem dlaczego psor podpisując listę lektur powiedział 'ambitnie' x___X)
W.A. Serczyk - Katarzyna II - świetnie się czyta, zwłaszcza początek kiedy w treść wplatane są liczne anegdotki o Piotrze III
I. Stone - Udręka i ekstaza - Zmęczyłam się siedząc nad lekturami i zeszłam w bibliotece na magiczne piętro nr 1 :mrgreen: Zaczęłam dopiero czytać. lekko i przyjemnie napisana, z tego co wiem, autor rzetelnie zbierał informacje dotyczące życia i twórczości Michała Anioła...
Do przebrnięcia do końca stycznia mam jeszcze:
M. Frankowską - Mitologię Azteków
Powtórzyć:
J. Łojek - Wiek markiza de Sade
L. Belmont - Markiza de Pompadour
Brouwer - Joanna Szalona

Hyperion sobie poleży o.o
You Know My Name - 2009-01-21, 21:03
:
Miasto... uber alles Romku!
Ja jestem w tuż po historii Racheli w Hyperionie i naprawdę jestem pod wrażeniem. Książka mimo zawierania pewnych standardów SF jesty dla mnie silnym bodźcem do częstszej eksploracji tego podgatunku. Klasyk!
Regissa - 2009-01-21, 23:56
:
Fidel-F2 napisał/a:
czytałem kiedys jakiś zbiór Himilsbacha, literacko to było na poziomie wypracowania młodszego gimnazjalisty

A to nie wiedziałam, że mamy tak zdolnych gimnazjalistów :-PP

Fidel-F2 napisał/a:
lekko zadziwia mnie twoj zachwyt.

No cóż, dziwienie się jest rzeczą ludzką :mrgreen:

Aby nie było offtopów, to w kolejce czekają Pratchetty: Piąty elefant i Prawda. Tylko muszę poczekać, aż sister je wykończy, a nie mogę jej przeszkadzać, bo rzadko jej się fantastyka podoba, więc trzeba kuć żelazo... :D
Toudisław - 2009-01-22, 10:09
:
Przeczytałem antologię 13 kotów. Ogólnie dobry zbiór kilka lepszych kilka gorszych opowiadań. Lepsze to Sapkowski, Źerdziński ,Białołęcka i Dukaj. Słabsze top EuGeniusz Dęsbski, Kalicki, Goraj. Ogólnie jednak warto.

Dalej czytam opowiadania Jacka Piekary o Ariwaldzie z wybrzeża. I z opka na opko widzę jak są do sibie podobne. Podobne też są do opek o Inkwizytorze czy planecie Masek. Troszkę inny bohater inna sceneria ale szkielet taki sam. Ot taka nawet przyjemna lektura.

Przeczytałem Bil Bohater Galaktyki Harisona Doskonała ironią na Heinleina i na wojnę w szczególności. Na kwawałki rozłożona maszyna bilokacyjna oraz sposoby jak zniszczyć i stworzyć od nowa człowieka. Samo zakończenie może wręcz przerazić
Ghost_Lord - 2009-01-22, 17:21
:
Ja aktualnie czytam "Malowany człowiek" Petera V. Bretta. Książka mi się spodobała już od pierwszych stron polecam ;)
Arlzermo - 2009-01-22, 19:54
:
Klasycznie - dalsze pozycje z cykli Pratchetta oraz Eriksona. A oprócz tego "Polactwo" Ziemkiewicza oraz "Powiastki filozoficzne" Woltera. Tak, wiem, że z czytania zbyt wielu książek na raz wiele dobrego nie wychodzi - ale co ja na to poradzę, gdy one tak leżą i tak się na mnie patrzą... i się proszą... i... No sami rozumiecie. :P
Romulus - 2009-01-23, 15:29
:
Jeśli dziś wcześnie skończymy grać w karty po szkoleniu, to skończę czytać ACCELERANDO Strossa. Jak do tej pory - fenomenalna lektura, wyobraźnia autora jest anarchiczna i nieprzewidywalna - jeśli chodzi o kierowanie losami ludzkości. Bo co do bohaterów - pewien schemat fabularny można dostrzec (pisał o tym Shadowmage w recenzji na Katedrze) - ale mnie to nie przeszkadza w żaden sposób. Nawet przez chwilę się nie nudziłem... Powieść ta będzie pewnie jednym z typów do najlepszej książki 2009 r. Uczta Wyobraźni cały czas pozostaje ucztą... Wyśmienita lektura.

Potem MIASTO SZALEŃCÓW I ŚWIĘTYCH... i GOMORRA, czyli najnowszy spontaniczno - wyrachowany zakup.
Jaskier - 2009-01-24, 19:04
:
Zacząłem czytać ''Ogrody Księżyca''
Zobaczymy czy Erikson będzie w stanie wciągnąc mnie w swoją Malazańską sagę. Nie miałem wcześniej okazji poznać twórczośći tego autora. Miejmy nadzieje że się nie rozczaruje.
You Know My Name - 2009-01-24, 19:29
:
Po Hyperionie aby trochę odetchnąć Chłopaki Anansiego. Potem Kłamca 1 & 2 i czas na Upadek Hyperiona
Tyraela - 2009-01-24, 20:20
:
Ja pierniczę naprawdę wszyscy dostali Hyperiona na gwiazdkę : P
Jestem w połowie pierwszego tomu "Retrospektyw", nigdy nie czytałam czegoś podobnego. Niby zwykły zbiór opowiadań, ale świetna biografia jednocześnie. Wprawdzie pojawia się mnóstwo nazwisk, których nie ogarniam (cały rynek komiksowy od zarodka : O), cała masa nazwisk pisarzy sf których nie znam, ale co tam. I najlepsze jest to, że większość tych opowiadań są naprawdę dobre.
elTadziko - 2009-01-24, 20:45
:
Ja w końcu przeczytałem "Na ziemi niczyjej" A. Brzezińskiej i G. Wiśniewskiego :P Powiem szczerze, że miałem problem w przebrnięciu przez pewne fragmenty tych "minipowieści". Ale mogło to wynikać z ogólnego kryzysu czytelniczego ;)
Pierwsze opowiadanie - "Chwała ogrodów", podobało mi się najmniej. Nie przypadło mi do gustu to podróżowanie tego kolesia między rzeczywistościami ;)
Drugie opowiadanie - "Śpiew nad otchłanią", podobało mi się bardziej. Chociaż początek nie był zbyt ciekawy. Ale potem się rozkręciło i do końca już "nie puściło".
Najbardziej podobało mi się trzecie opowiadanie - "Na ziemi niczyjej". Przeczytałem je prawie jednym tchem. Szkoda tylko, że zakończenie nie jest bardziej rozwinięte. Brakowało mi trochę opisu wyprawy Grietkin po bestię ;)
Ogólnie to ten zbiór minipowieści oceniam na 5. Tylko to pierwsze opowiadanie średnio przypadło mi do gustu :P

Teraz czas na lektury - opowiadania Borowskiego, "Inny świat" Grudzińskiego oraz książkę do matury - "Na zachodzie bez zmian".
Ziemniak - 2009-01-24, 20:50
:
Grzędowicz - Wypychacz zwierząt.
ASX76 - 2009-01-25, 07:40
:
Tyraela napisał/a:
Ja pierniczę naprawdę wszyscy dostali Hyperiona na gwiazdkę : P


Choć raz Mikołaje wiedzieli co kupić. :-P

Najsłabiej wypada II tom "Retrospektyw". Najbardziej wyrównany, bardzo dobry poziom opowiadań występuje w III (za wyjątkiem części "Tasując dzikie karty" - można ją spokojnie pominąć lub zostawić na koniec), natomiast kilka najlepszych znajduje się w I: "Pieśń dla Lyanny", "Pieśni samotności L. Dorra", Piaseczniki" i "Lodowy smok".

elTadziko :arrow: Kryzys czytelniczy? A co to takiego? :-P

"Inny świat" - wciągająca lektura. :-)


Czytam "Trzynastkę" R. Morgana. Na razie jestem na str. sto...(ileśtam). Fajna kniga. Podoba mi się bardziej niż "Modyfikowany węgiel".
Tanit - 2009-01-25, 10:05
:
Tyr napisał/a:
Ja pierniczę naprawdę wszyscy dostali Hyperiona na gwiazdkę : P

a ja niieee.... :P z biblioteki mam xP

Nie czytajcie 'Mitologii Asteków' z małej czarnej serii Marii Frankowskiej //buu koszmar, nudy i bełkot //mur
Covenant - 2009-01-25, 10:25
:
W nocy skończony "Egipcjanin Sinuhe" Miki Waltariego. Niesamowita rzecz...
Dziś zaczynam "Bogowie, groby i uczeni" C.W Cerama. Jakoś na opowieści o starożytności mnie wzięło :)
Shadowmage - 2009-01-25, 10:45
:
ASX76 napisał/a:
Najsłabiej wypada II tom "Retrospektyw". Najbardziej wyrównany, bardzo dobry poziom opowiadań występuje w III (za wyjątkiem części "Tasując dzikie karty" - można ją spokojnie pominąć lub zostawić na koniec), natomiast kilka najlepszych znajduje się w I: "Pieśń dla Lyanny", "Pieśni samotności L. Dorra", Piaseczniki" i "Lodowy smok".
Dla mnie najsłabsza jest jednak trzecia część - słabe dzikie karty, reszta opowiadań oprócz 2-3 też raczej średnia A i od autorskie komentarze również mało zajmujace. Pierwsza oczywiście najlepsza.
Tanit - 2009-01-25, 10:53
:
Covenant napisał/a:
Dziś zaczynam "Bogowie, groby i uczeni" C.W Cerama.

Dobry wybór Waldemar Ceram to prawdziwa Ikona i niezwykła osobistość ^_^
Czyżbyś interesował się starożytnością czy ogólnie historią?
Elektra - 2009-01-25, 11:03
:
Kończę Nikta M. Kozak i... tak jak poprzednie części czytało mi się bardzo dobrze i nieźle się przy nich bawiłam, tak ta jest nijaka. Czytam, bo chciałam, nastawiłam się na niewyszukaną rozrywkę, ale i tak jest średnio. Pewnie to dziś skończę, ale wrażenia po całej serii będą nie najlepsze.
MrSpellu - 2009-01-25, 11:27
:
Leszek Gnoiński "Kult Kazika". Książka ta jest w moim domu od dobrych ośmiu, dziewięciu lat. Mój brat dostał ją z jakiejś okazji i tak jakoś zawsze ją pomijałem przy podkradaniu mu książek. Obecnie, starym zwyczajem, podszedłem do biblioteczki w celu zaopatrzenia się w lekturę na "dłuższe posiedzenie"
(każdy facet wie co to znaczy ;) ) i tak jakoś sięgnąłem po ten tytuł. Wciągnęło mnie. Aż naszło mnie na stare płyty Kultu :)
Tigana - 2009-01-25, 12:15
:
Skończyłem "Charakternika" Piekary - Jacek Komuda może pac spokojnie, bo konkurencja to dla jego książek żadna. Niby wszystko jest na swoim miejscu - Rzeczpospolita szlachecka, zajazdy, łacina i magia, ale nie czułem klimatu epoki. A i sama fabuła, okraszona przemyśleniami polityczno-obyczajowymi Piekary taka sobie.
To teraz chyc do Grahama Masterona i jego krakowskiego "Bazyliszka" - oj będzie się działo.
Maeg - 2009-01-25, 12:21
:
Dość długo nie mogłem się zdecydować na książkę, mam kilka już zaczętych pozycji (Choćby Upadek Hyperiona, Samotnie czy dwa opowiadania z Nowe Idzie). Jednak zdecydowałem się w końcu skończyć Dom Burz MacLeoda, który z nieznanych mi powodów powędrował na półkę i czekał, i czekał. Musze stwierdzić, ze Dom... coraz bardziej mi się podoba.
Toudisław - 2009-01-25, 13:36
:
Opowiadania o Magu Arivaldzie już za mną. Uczycia dość mieszane. Bo ogólnie czytało się dobrze i część z ego przygód wciągała. Ale widać było wady podobne jak w serio o Inkwizytorze.

Teraz znowy dwie pozycje na tapecie. Czystopis Łukjanienki. Kontynuacja brudnopisu. Jak na razie czyta się podobnie jak poprzednią część. Czyli generalnie średnio. Liczę że się rozwinie. Meczy mnie już nacjonalizm Autora widoczny jak diabli. Do tego to poczucie wyższości bo mieszka w Moskwie … ( tam wszystko jest lepsze )

Druga pozycja to Antologia nowie idzie. Czyli próba przewidzenia tego jak za kilka lat może wyglądać polska fantastyka. Jak na razie to wygląda dość przeciętnie. 2,5 opowiadania za mną i mam jedno słabe i jedno przeciętne a nad 3 myślę jak dokończę
Maeg - 2009-01-25, 13:51
:
Toudi napisał/a:
Ale widać było wady podobne jak w serio o Inkwizytorze.

Jak już to saga o Inkwiwytorze ma takie same wady jak Arivald. ;) Ja czytałem opowiadania z tego zbiorku juz jakiś czas temu, teraz nie sięgnę ponownie, po co psuć sobie dobre wrażenie? Jak dla mnie Arivald jest ciekawszy od Mordimera. :P
Toudi napisał/a:
Teraz znowy dwie pozycje na tapecie. Czystopis Łukjanienki. Kontynuacja brudnopisu. Jak na razie czyta się podobnie jak poprzednią część. Czyli generalnie średnio. Liczę że się rozwinie

Nie liczył bym na to. Im dalej tym gorzej, a zakończenie to już w ogóle klapa, prawie jak z melodramatu. ;)
Toudisław - 2009-01-25, 13:55
:
Maeg napisał/a:
Jak dla mnie Arivald jest ciekawszy od Mordimera. :P

Jest. Ale Wady u Arivalda powtarzają się czasem wzmocnione u Inkwizytora. Zresztą czy te opka czy te z plenety masek do tak naparwde na jedno kopyto. Nie co inny charaktera
Maeg napisał/a:
Im dalej tym gorzej, a zakończenie to już w ogóle klapa, prawie jak z melodramatu. ;)

Toś mnie pocieszył :P
Tigana - 2009-01-25, 14:52
:
Maeg napisał/a:
Jak już to saga o Inkwiwytorze ma takie same wady jak Arivald. ;)

Zależy, o których konkretnie opowiadaniach mowa, bo te ostatnie o Arivaldzie powstały już chyba w "inkwizytorskich" czasach
Covenant - 2009-01-25, 15:03
:
Tanit napisał/a:
Dobry wybór Waldemar Ceram to prawdziwa Ikona i niezwykła osobistość ^_^


W życiu bym nie pomyślał, że o archeologii można pisać w taki sposób. Książka wciąga bardziej niż niejedna powieść sensacyjna.

PS. Waldemar???

Tanit napisał/a:
Czyżbyś interesował się starożytnością czy ogólnie historią?


Zainteresowanie historią pojawiło się u mnie dość niedawno. Póki co najbardziej ciągnie mnie do starożytności i średniowiecza. W kolejce czekają biografie Cezara i Aleksandra Wielkiego.
Zobaczymy jak będzie dalej.
Maeg - 2009-01-25, 15:17
:
Tig napisał/a:
Zależy, o których konkretnie opowiadaniach mowa, bo te ostatnie o Arivaldzie powstały już chyba w "inkwizytorskich" czasach

Tylko o tych co znalazły się w Arivaldzie z Wybrzeża wydanego nakładem Pruszyńskiego. Nowych opowiadań nie znam i wypowiedzieć się na ich temat nie mogę. ;)
Elektra - 2009-01-25, 18:03
:
Maeg napisał/a:
Im dalej tym gorzej, a zakończenie to już w ogóle klapa, prawie jak z melodramatu

Ale większość zakończeń książek Łukjanienki (tzn. zakończeń dylogii) jest taka sobie. A tak w ogóle i Brudnopis i Czystopis są nie najlepsze. I jakieś takie wtórne.
Maeg - 2009-01-25, 18:14
:
Elektra napisał/a:
Ale większość zakończeń książek Łukjanienki (tzn. zakończeń dylogii) jest taka sobie. A tak w ogóle i Brudnopis i Czystopis są nie najlepsze. I jakieś takie wtórne.

Ale na tle poziomu całej dylogii te zakończenie niestety negatywnie się wyróżnia. Przynajmniej takie mi wrażenia zostały po lekturze. I faktycznie wtórność to jedna z głównych wad, przemilczeć się jej nie da. Moja tak niska ocena pewnie wiąże się z tym, że Spektrum nie należy do moim ulubionych ksiażek Łukjanienki a właśnie z nią często mi sie kojarzyła ta dylogia.
Tanit - 2009-01-25, 19:37
:
Covenant napisał/a:
PS. Waldemar???

nie, qrcze //mur nie ten >.<
Mea culpa...

Nie czytaj Krawczuka ^^ beznadziejny i mało wiarygodny ;)
Polecam za to Mariana Bielickiego, Zapomniany świat Sumerów (tak jakoś było o.o)
Zireael - 2009-01-25, 19:58
:
Tyraela napisał/a:
Ja pierniczę naprawdę wszyscy dostali Hyperiona na gwiazdkę : P


Ja Upadek... i Endymion. : P
Skończyłam Popiół i kurz Grzędowicza. Opowiadanie Obol dla Lilith przeczytałam dopiero przy okazji lektury powieści(jest zamieszczone jako prolog) i sam pomysł rozwinięcia go w dłuższą formę nie jest według mnie zły, jednak realizacja nie jest zachwycająca. Całość wyszła nieco przegadana, jakby "rozeszła się w szwach", jednak nie narzekałabym i podziękowała Grzędowiczowi za kilka godzin przyjemnej, wciągającej lektury, gdyby nie zakończenie. Mendelsona im tylko. --_-
Zdecydowanie najsłabsza pozycja Grzędowicza(tak, gorsza od PLO 2, od którego nie wiem, czego chcecie), niemniej nie zachwiała pozycją autora, który wciąż pozostaje w czołówce moich ulubionych pisarzy.
Teraz wracam do zaczętej jakiś czas temu Wojny światów i staram się nie myśleć wciąż o tym, jak bardzo trąci myszką. Gwiezdne Wojny zrujnowały mi psychikę. : P
Ł - 2009-01-25, 20:29
:
Zireael napisał/a:
Teraz wracam do zaczętej jakiś czas temu Wojny światów i staram się nie myśleć wciąż o tym, jak bardzo trąci myszką. Gwiezdne Wojny zrujnowały mi psychikę. : P

Ale jak można w ogóle pisać o zestarzeniu się Wojny Światów w kontekście Gwiezdnych Wojen? Chyba że masz jakieś super naiwne podejście typu "tam to były trójnogi a tu gwiezdne niszczyciele" więc jest postęp! Przecież to SW opierały się w chwili swojego wejścia na dośc wytartych pomysłach które już w momencie wejścia SW trąciły myszką (np. wielkie galaktyczne imperia itp) albo pochodziły wogóle z krainy fantasy (miecze świetle). A Wojna Światów badź co badź trzymała się ziemi, w dodatku przewidziała dość trafnie niektóre trendy technologicznie (desant z powietrza, gazy bojowe) jak i nad którymi obecnie się pracuje (dostosowywanie warunków planety do potrzeb jej użytkowników - u Wellsa była to raczej marsomorfowanie). Innymi słowy - jedziesz bez zastanowienia po samej scenografii i powieszchni książki dając się nabrać pewnemu rozmachowi. Nie wynika z tego żadne trącenie myszką Wojny Światów w kontekście Star Wars, tylko raczej twoja dziecinna percepcja która łatwo można zbajerować... bajerami.

Już prędzej widziałbym krytyke wizji Wellsa np w porównaniu do dzieł które wykluczają jakąkolwiek wojne światów w kontekście spotkań obcego życia (bo żeby była wojna musi być pewna równorzędnośc podmiotów). Np Robot Snerga, Solaris Lema.
Beata - 2009-01-25, 20:38
:
"Szklane księgi porywaczy słów" Dahlquista. Epoka wiktoriańska, dostosowany do niej język, zagadka detektywistyczna z gatunku opowieści niesamowitych, pościgi, intrygi... tego typu klimaty. Ciekawa jestem, jak autor z tego wybrnie, bo na razie nieźle namieszał... :) ale wszystko przede mną, bo mniej więcej jedną czwartą dotychczas przeczytałam.
Elektra - 2009-01-26, 08:05
:
Zaczęłam wczoraj czytać Drogę C. McCarthy'ego. Niebezpieczna to książka. Nie można się oderwać. Chce się przeczytać tylko jeszcze jeden akapit, i jeszcze jeden, i jeszcze jeden... Jak na razie za dużo nie wiadomo. Ojciec z synem wędrują przez postapokaliptyczny, zrujnowany kraj, gdzie niebezpieczeństwo czyha za każdym zakrętem.
KreoL - 2009-01-26, 21:20
:
"Ogrody Księżyca" za mną. Dobre fantasy, ale jak na razie IMO bez aż takiej rewelacji, o jaką tę książkę posądzają. Może podszedłem ze zbytnim entuzjazmem i oczekiwaniem i przez to bierze się to małe rozczarowanie. W sporze Malazańska vs PLIO Erikson - Martin 0-1. Ale na pewno warto czytać dalej tę sagę, więc przede mną leżą i czekają na dalsze czytanie "Bramy domu umarłych".
Romulus - 2009-01-27, 09:34
:
Przerwałem w połowie MIASTO SZALEŃCÓW I ŚWIĘTYCH bo GOMORRA jednak pali w ręce. Pierwsze rozczarowanie: tylko ok. 340 stron? Liczyłem na dwa razy tyle... Ale dziś się "wkręcę" głębiej...
You Know My Name - 2009-01-27, 10:47
:
Bardzo pozytywnie zaskakuja mnie Chlopaki Nancy'ego.
W Amerykanskich Bogach perspektywa pokazywala bardziej ludzi jak bogow a tutaj to bogowie jak ludzie.
Naprawde pomysl nietuzinkowy. Czekam z wytesknieniem zakonczenia.
ASX76 - 2009-01-27, 12:53
:
Mag_Droon napisał/a:
Bardzo pozytywnie zaskakuja mnie Chlopaki Nancy'ego.


Kto jest autorem tej książki? :-P
BitterSweet - 2009-01-27, 13:30
:
Taki jeden Gejman. Pewnie nie znasz. :P Alterego Gaimana a "Chłopaki Nancy'ego" to wytwór alterego.

Teraz szukam sobie targetu do czytania, bo skończyłam Zakon Krańca Świata, a nie mam żadnej listy. Jutro na łowy, trzeba mieć coś do czytania w czasie sesji. xd
Tigana - 2009-01-27, 13:51
:
Skończyłem "Bazyliszka" - jedna z najsłabszych książek Mastertona, jaką miałem (nie) przyjemność czytać. Kijowa fabuła, drewniane postaci, a akcja na dobrą sprawę mogłaby dziać się wszędzie a nie w Krakowie.
No to chyba czas na Mortkę - krucjatę czas zacząć.

BitterSweet napisał/a:
Teraz szukam sobie targetu do czytania, bo skończyłam Zakon Krańca Świata, a nie mam żadnej listy. Jutro na łowy, trzeba mieć coś do czytania w czasie sesji. xd

Podaj namiary to się jakoś zmówimy i coś Ci podrzucę.
Maeg - 2009-01-27, 14:24
:
Słit napisał/a:
Teraz szukam sobie targetu do czytania

Targetu? --_- Niech tylko Mad to zobaczy, a będzie zabawnie. xD

A ja dalej Dom Burz, nie wiem czemu ale tak gdzieś do 220 może 240 nieszło mi czytanie tej ksiażki, teraz dopiero zaczeła mnie historia interesować. NIby wszystko jest okej, ale coś chyba nie polubimy się z MacLeodem na tyle by wpaść w zachwyt. ;)
MadMill - 2009-01-27, 14:34
:
Maeg napisał/a:
Targetu? --_- Niech tylko Mad to zobaczy, a będzie zabawnie. xD

Czego można się spodziewać po studentce jakiejś anglistyki czy czegoś takiego, w dodatku ma w awku dziewuszkę bez nosa... szkoda słów.

Z tym MacLeodem to sam sobie an złość robisz tylko, no cóż...

Jakby ASX czytał tą książkę - albo czytał ze zrozumieniem - to by wiedział skąd Mag wziął taki tytuł. ;)
Tyraela - 2009-01-27, 15:03
:
Tigana napisał/a:
Skończyłem "Bazyliszka" - jedna z najsłabszych książek Mastertona, jaką miałem (nie) przyjemność czytać. Kijowa fabuła, drewniane postaci, a akcja na dobrą sprawę mogłaby dziać się wszędzie a nie w Krakowie.

A może to już po prostu zmęczenie materiału? ;P
Ja skończyłam "Horror show" Orbitowskiego. Na samym początku jak obuchem w głowę uderzyło mnie skojarzenie z "Pawiem królowej", jak boga kocham O.o na szczęście szybko odeszło, historia dosyć pokręcona, (zmartwychwstały dziadek i jego zamordowany kot, wszystko osadzone w środowisku giełdy i innych piratów komputerowych). Strasznie podobnie się czyta jak Ćwieka. Zapijaczone prostytutki, ale w gruncie rzeczy "dobre kobiety" xD jakieś cuda niewidy, dziadek rzygającymi robakami - jak komuś się podobało "Ciemność płonie" to chyba też może przeczytać.
Teraz "Przypływy nocy" t.1, teoretycznie średnio lubię Eriksona ale jak już zaczęłam to wypada mi kończyć xD
Covenant - 2009-01-27, 20:34
:
Tanit napisał/a:

Nie czytaj Krawczuka ^^ beznadziejny i mało wiarygodny ;)
Polecam za to Mariana Bielickiego, Zapomniany świat Sumerów (tak jakoś było o.o)


Oki. Będę miał na uwadze :-)
A znasz może jakieś ciekawe opracowanie będące dobrym wstępem do tematu krucjat? Wpadły mi ostatnio w łapska "Bizancjum i wyprawy krzyżowe" Jonathana Harrisa oraz "Pierwsza krucjata. Nowe spojrzenie" Thomasa Asbridge'a.
Zanim się za to zabiorę chciałbym poczytać coś ogólnie opisującego tematykę.
ASX76 - 2009-01-28, 07:15
:
Covenant napisał/a:

A znasz może jakieś ciekawe opracowanie będące dobrym wstępem do tematu krucjat?


Najlepszą pozycją traktującą o wyprawach krzyżowych są "Dzieje wypraw krzyżowych" S. Runcimana.
Uważam, że warto sięgnąć również po "Pierwsza krucjata. Nowe spojrzenie" Asbridge'a.
Autor jest uznanym autorytetem w dziedzinie wypraw krzyżowych i ma dobre pióro, co sprawia, że książkę czyta się z przyjemnością. Jej atutem są także mapki.
Covenant - 2009-01-28, 08:45
:
ASX76 napisał/a:
Najlepszą pozycją traktującą o wyprawach krzyżowych są "Dzieje wypraw krzyżowych" S. Runcimana.


To jest dokładnie to o co mi chodziło:-) Swego czasu ktoś mi bardzo tę książkę zachwalał ale jej tytuł i nazwisko autora kompletnie wyleciały mi z pamięci. Dzięki wielkie.
elTadziko - 2009-01-28, 09:48
:
Skończyłem "Na zachodzie bez zmian" Remarque'a. Książka jest ciekawa, daje do myślenia. Mi się podobała (o ile można tak napisać o książce opisującej śmierć i zniszczone pokolenie).
Dla kogoś kto nie wie o czym jest ta książka - opisuje walki na froncie podczas pierwszej wojny światowej oczami żołnierza biorącego w nich udział.
A teraz czas dalej czytać opowiadania Borowskiego... Na razie średnio mi przypadły do gustu.
You Know My Name - 2009-01-29, 09:49
:
Zaczalem Klamce. I dochodze do wniosku, ze ta ksiazka stanie sie dla mnie nowa definicja chwili nieuwagi. Po prostu przeplywa i na wejsciu i na wyjsciu jest tak samo. Ale jako, ze nie lubie pozostawiac za soba niedoczytanych ksiazek to go dokoncze, jesli w ksiaznicy nie znajde Upadku Hyperiona to nawet kontynuacje przeczytam. Sam Loki na pewno by mnie zaciekawil, jesli by byl jedna z pierwszych ksiazek, a tak czytadlo, dobrze, ze autor nie silil sie na wpychanie aniolom wiekszych rozterek moralnych.
Mały_czołg - 2009-01-29, 10:01
:
ASX76 napisał/a:
[
Najlepszą pozycją traktującą o wyprawach krzyżowych są "Dzieje wypraw krzyżowych" S. Runcimana.

Runcimana czyta się lepiej niż jakąkolwiek epicką fantasy. Słuchać ASXa.
Toudisław - 2009-01-29, 10:33
:
Czytanie "Czystopisu" idzie mi powoli i to bardzo. Zupełnie nie mogę przyzwyczaić się do tej książki. Oj Łukjanienko ma u mnie minusa. Nieprędko go nadrobi.

"Nowie idzie" za mną. Ciekawe, czy to naprawdę taka ma być Fantastyka za kilka lat. Oj chyba niestety nie, ale mnie to raczej nie przeszkadzało. Ogólnie zbiorek na plus.

Czytam teraz "Gamadeca. Sprzedawcy lokomotyw". To już powieść a nie zbiór opowiadań, a wiec pewna spora zmiana. Widać to, o czym mówiłem przy okazji zbioru. Marcin ma za dużo pomysłów. W tym wypadku na powieści to się rozkłada i wygląda o wiele lepiej niż w zbiorze. Wszystko staje się bardziej logiczne i bohater musi się troszkę pomęczyć, nim rozwiąże jakąś zagadkę. Podoba mi się to, że lepiej poznajemy Uniwersum Gamadeca a sam bohater nabiera więcej ludzkich cech.
Tigana - 2009-01-29, 14:27
:
Mały_czołg napisał/a:
Runcimana czyta się lepiej niż jakąkolwiek epicką fantasy. Słuchać ASXa.

Mam te książkę od 10 lat, ale na wskutek traumatycznych przeżyć na pewnych ćwiczeniach na zajęciach z historii powszechnej średniowiecza nie potrafię się do niej przemóc. Polecam za to książkę Marcina Mortki "Miecz i róża" będącą w pewnym sensie kontynuacją "Królestwa Niebieskiego" Ridleya Scotta - ale bez infantylizmu i Orlanda "Nieowłosionej klaty, Blooma. A na półce wciąż czeka Zofia Kossak Szczucka.
ASX76 - 2009-01-29, 14:52
:
Tigana napisał/a:


A na półce wciąż czeka Zofia Kossak Szczucka.



Jak Ty to robisz, że do lepszych książek zabierasz się na końcu? ;)

Co do Twojego stosunku do dzieła Runcimana... - ręcę (i nie tylko) opadają,.. :roll:
Tigana - 2009-01-29, 15:23
:
ASX76 napisał/a:
Co do Twojego stosunku do dzieła Runcimana... - ręcę (i nie tylko) opadają,.. :roll:

"Zły dotyk" boli całe życie. I uraz psychiczny też. Pewnie kiedys sie za niego zabiorę, ale na to trzeba czasu - jeszcze tak z 10 lat.
coorchuc - 2009-01-30, 00:31
:
Zacząłem czytać "Jesienne Ognie" Walerii Komarowej - jeszcze ciężko cokolwiek powiedzieć ale zaczyna się jak dobry słowiański kryminał.

trochę więcej mogę powiedzieć o Lonniedyn - reklamowana jako lekko Gaimanizująca historia (nawiązująca do Nigdziebądź) w rzeczywistości wydaje się lekko ugrzeczniona, tak by wcelować w młodszego czytelnika. Niektóre rozwiązania przywołują na myśl historie z komiksu Midnight Nation.
Ogólnie jednak dość twórcze i fantazyjne.
Dhuaine - 2009-01-30, 02:28
:
Przeczytałam "Relikt" duetu Preston i Child. Było lepiej, niż się spodziewałam - przynajmniej znalazło się całkiem sporo akcji i ganiania się po muzeum ;) To bardziej horror niż szerzej rozumiana fantastyka; na szczęście zakończenie nie okazało się czymś tak prozaicznym jak np. przebrany facet. Generalnie fabuła miała ręce i nogi, nie licząc działań wypływających bezpośrednio z charakterów postaci, które, krótko mówiąc, dały plamę. Żaden bohater nie wydał mi się bardziej "realny"; prócz dwóch to sama plejada steareotypów. Najbardziej dobił mnie burmistrz i agent nieudacznik.
Najsłabszą częścią powieści był zdecydowanie epilog. To zapewne wstęp do następnej części, ale jakoś przeszła mi na nią ochota. Imho można by to całkowicie wyrzucić, bo nawet kupy się nie trzyma. Albo ja czegoś nie rozumiem.
Styl jest bardzo prosty, szkolny niemalże :P Krótkie, zwięzłe zdania, niezbyt szerokie słownictwo. Po 50 stronach można się przyzwyczaić i już to nie przeszkadza. Btw, tłumacz nie miał chyba zbytniego pojęcia o komputerach. Niektóre sformułowania brzmiały dość osobliwie.

W pigułce: całkiem niezłe połączenie kryminału i horroru. Może kiedyś wezmę się za następne części. Nie to, że było słabe; ja po prostu lubię czytać tego rodzaju książki tylko co jakiś czas ;)
You Know My Name - 2009-01-30, 09:35
:
Klamca 1 zakonczony (w trakcie trzech piw posrod szumu w pubie) a 2 napoczety. Troche nadrobil opowiadaniem o Swiatowidzie, w ogole koncowka lepsza niz wstep. Specjalne wyroznienie za autoironie w przedostatnim opowiadaniu: "wtorne az do bolu". Dwojke skoncze jutro i zabiore sie za Upadek Hyperiona
Beata - 2009-01-30, 10:11
:
Przeczytałam "Szklane księgi porywaczy snów" Dahlqusta i wrażenia mam mieszane. Z jednej strony książka ma klimacik "wiktoriański" (określenie dotyczy zarówno tła obyczajowego, jak i sposobu narracji), ciekawe elementy fantastyczne i stosunkowo wartką akcję (jak na powieść tego typu), ale z drugiej - troszkę czuję niedosyt, bo jakoś nie wszystko mi pasuje. Zadziwiają mnie przestępcy - gadają zamiast usuwać niewygodnych świadków, pozytywni bohaterowie mają strasznie dużo szczęścia w unikaniu pułapek i niebezpieczeństw... Ponoć Johnny Depp ma wykupioną opcję na film - mam nadzieję, że uda się zrobić z tej książki niezłą ekranizację. Ale i tak uważam, że Arthur Conan Doyle pisał lepsze historie detektywistyczne. Oczywiście, to moja subiektywna opinia.

W tej chwili kończę "Nie opuszczaj mnie" Kazuo Ishiguro. Bardzo smakowita lektura, która wciąga od pierwszej strony. Autor bardzo umiejętnie dawkuje informacje - czytelnik z malutkich kawałeczków musi sam zbudować obraz książkowego świata. A im bardziej się zagłębia w powieść, tym ten świat mniej przyjazny się jawi...
Dodam jeszcze, że "Nie opuszczaj mnie" znalazła się wśród sześciu finalistów Nagrody Bookera w 2005 roku.
Ach, dziękuję Świętemu Mikołajowi, bez którego pewnie bym po tę książkę nie sięgnęła... //przytul
Mały_czołg - 2009-01-30, 10:31
:
Dhuaine napisał/a:
Przeczytałam "Relikt" duetu Preston i Child. B(...)Najbardziej dobił mnie burmistrz i agent nieudacznik.

Nie podobał Ci się Pendergast?

Nb. coś sobie przypomniałem - zacząłem serię czytać od końca - od "Martwej natury z krukami". Też czytadło, ale lepiej poukładane niż "Relikt".
ryba72 - 2009-01-30, 13:05
:
Skończyłem właśnie dylogię S.Łukianienki "Zimne błyskotki gwiazd" i "Gwiezdny cień" (w ramach nadrabiania zaległości czytelniczych i odkrycia na nowo Allegro :)) ) Niczym specjalnym nie odróżnia się ani na minus ani na plus od wielu typowo rozrywkowych książek. Łukianienko na swoim standardowym poziomie. Takie zwykle czytadła do przeczytania w jeden dzień. W skali 1-6 porządna 4.
Aktualnie jestem w trakcie czytania Accelerando Ch.Strossa (połowa książki). Wizja rozwoju świata w przedstawionej bliskiej przyszłości jest wręcz niesamowita. Dawno nie spotkałem się z lekturą, która tak bardzo wygimnastykowałaby mi umysł. Szczerze polecam :) Jedyna wada - osoby o wykształceniu humanistycznym, mogą się odbić od tej ksiązki jak od ściany.
Poza tym wreszcie mam komfort czytelniczy i nie bede narzekał na brak lektur. W kolejce czekają: trylogia arabesek Grimwooda, 2 MacLeody, nowy Zafon, "Terror" Simmonsa, "Elektryzujące opowieści" oraz zaplanowane do nabycia - nowy M.Carey i D.Abraham //kas Może tez sie skusze na Dahlquista po b.zachecajacej recenzji w najnowszej N.Fantastyce + oczywiście cały zestaw kolejnych nowości od MAG-a (oprócz Mievilla - nie trawie go).
Romulus - 2009-01-30, 13:49
:
ryba72 napisał/a:
Aktualnie jestem w trakcie czytania Accelerando Ch.Strossa (połowa książki). Wizja rozwoju świata w przedstawionej bliskiej przyszłości jest wręcz niesamowita. Dawno nie spotkałem się z lekturą, która tak bardzo wygimnastykowałaby mi umysł. Szczerze polecam :) Jedyna wada - osoby o wykształceniu humanistycznym, mogą się odbić od tej ksiązki jak od ściany.

Zgadzam się - to rewelacyjna powieść. Jakościowo - jest to dotychczas najmocniejsze uderzenie na polskim rynku fantastycznym. Żal nie znać. Ale aż tak źle ze zrozumieniem u mnie nie było :) Odrobina abstrakcyjnego myślenia zaprzegniętego do czytania tej książki i nie jest źle :) Przyłączam się zatem jako humanista - tumanista do polecanki :)

ryba72 napisał/a:
W kolejce czekają: trylogia arabesek Grimwooda, 2 MacLeody, nowy Zafon, "Terror" Simmonsa, "Elektryzujące opowieści" oraz zaplanowane do nabycia - nowy M.Carey i D.Abraham //kas Może tez sie skusze na Dahlquista po b.zachecajacej recenzji w najnowszej N.Fantastyce + oczywiście cały zestaw kolejnych nowości od MAG-a (oprócz Mievilla - nie trawie go).

Elektryzujące Opowieści pod redakcją Chabona rozczarowały mnie. Taki swoisty "oldskul" jest jednak nie dla mnie.
Mogget - 2009-01-30, 14:11
:
"Witajcie w małpiarni" Kurta Vonneguta już prawie za mną :) Jest to zbiór krótkich form literackich, w zasadzie opowiadań o codziennym życiu ludzi, ich problemach i absurdalnych sytuacjach przedstawionych w bardzo ironiczny sposób. Książka zarówno do pośmiania się jak i przemyślenia niektórych spraw. Z dotychczas przeczytanych opowiadań najbardziej spodobała mi się"Eufo-kwestia" o emitowaniu szczęścia, które jednak szczęścia nie dawało ;)
I jeszcze ta satysfakcja z tego, że udało się kupić taką fajną książkę za cenę batonika czekoladowego :mrgreen:

Teraz w kolejce czeka "Non stop" Aldissa, którą to książkę kolega zachwalał mi już od dawna, więc gdy znalazłem ją w antykwariacie zakupiłem :)
ryba72 - 2009-01-30, 14:57
:
Romulus napisał/a:
ryba72 napisał/a:
W kolejce czekają: trylogia arabesek Grimwooda, 2 MacLeody, nowy Zafon, "Terror" Simmonsa, "Elektryzujące opowieści" oraz zaplanowane do nabycia - nowy M.Carey i D.Abraham //kas Może tez sie skusze na Dahlquista po b.zachecajacej recenzji w najnowszej N.Fantastyce + oczywiście cały zestaw kolejnych nowości od MAG-a (oprócz Mievilla - nie trawie go).

Elektryzujące Opowieści pod redakcją Chabona rozczarowały mnie. Taki swoisty "oldskul" jest jednak nie dla mnie.

A ja wlasnie zakupilem zasugerowany pozytywna opinia ktoregos z forumowiczow, oraz lista zebranych autorow. Mam nadzieje, że nie będzie tak źle, a gorzej niż "Nastanie nocy" duetu Silverberg, Asimov chyba na pewno nie :) Swoja droga w/w powiesc (rozbudowane do rozmiaru powiesci calkiem fajne opowiadania Asimova) jest dla mnie swoista cezura jakości ksiazek SF&F. Chociaz moze nie jakości, tylko kiepskości ;)
Dhuaine - 2009-01-30, 17:28
:
Mały_czołg napisał/a:
Nie podobał Ci się Pendergast?

Nb. coś sobie przypomniałem - zacząłem serię czytać od końca - od "Martwej natury z krukami". Też czytadło, ale lepiej poukładane niż "Relikt".

Pendergast podobał mi się, owszem. Ciekawa postać ;) Kłopot w tym, że wydał mi się dość nierzeczywisty. Zawsze, kiedy coś robił, myślałam "skąd oni wzięli tego faceta?". W ogóle nie pasował do towarzystwa :P
Moim ulubionym bohaterem był D'Agosta.

Można czytać tę serię nie po kolei? Nie mam ochoty na "Relikwiarz" (jak na większość sequeli typu "pozbyliśmy się tego złego, a teraz przychodzi jego jeszcze bardziej zła wersja 2.0 remastered!"). Któryś tam tom zaś łączy się z przeszłością Pendergasta, co także mnie denerwuje. Czemu każdy detektyw musi mieć jakąś mroczną zagadkę na sumieniu, a nie może być po prostu detektywem? -.-
Tigana - 2009-01-30, 22:37
:
Mortka skończony - naprawdę fajna książka. Bardzo spodobał mi się świat krucjaty widziany oczyma bohaterów powieści. Zgodzę się natomiast z Toudim, ze pod względem fabularnym można doszukiwać sie podobieństw do "Narraturum" Sapkowskiego - też mamy bohatera naiwniaka wspieranego przez bardziej doświadczonych kompanów. Za to porwań i cudownych uwolnień dużo mniej.
A teraz chyba przysiądę i w końcu dobrnę do końca "Imienia wiatru" - jestem dokładnie w połowie wiec powinno pójść z górki.
Mały_czołg - 2009-01-30, 22:51
:
Dhuaine napisał/a:

Pendergast podobał mi się, owszem. Ciekawa postać ;) Kłopot w tym, że wydał mi się dość nierzeczywisty. Zawsze, kiedy coś robił, myślałam "skąd oni wzięli tego faceta?". W ogóle nie pasował do towarzystwa :P

No fakt, Pendergast jest jak osobliwość - wyróżnia się na każdym tle. Ale trochę nie fair jest za to szarpać bohatera, bo tak go celowo pomyślano. Pendergast jest bramą do wszystkiego co niesamowite w tej serii.
Dhuaine napisał/a:

Można czytać tę serię nie po kolei?

W zasadzie chyba można. Żadne kluczowe wydarzenia nie są powiązane z wydarzeniami wcześniejszymi, w każdym razie nic co by przeszkadzało w lekturze. Natomiast głównym łącznikiem jest Pendergast - i później chyba tylko on się pojawia.
Dhuaine napisał/a:

Nie mam ochoty na "Relikwiarz" (jak na większość sequeli typu "pozbyliśmy się tego złego, a teraz przychodzi jego jeszcze bardziej zła wersja 2.0 remastered!").

No niestety. "Relikwiarz" jest najsłabszy z serii, a przy tym niestety jest jedyną częścią ściśle związaną z poprzednią - z "Reliktem". Przekartkuj sobie chociaż.
Dhuaine napisał/a:

Któryś tam tom zaś łączy się z przeszłością Pendergasta, co także mnie denerwuje. Czemu każdy detektyw musi mieć jakąś mroczną zagadkę na sumieniu, a nie może być po prostu detektywem?

Od tego to są Hammett i Chandler.

Pendergast nie jest po prostu kimś, kto ma jakąś mroczną zagadkę na sumieniui nie może być po prostu detektywem - on jest Kimś Kto Naprawdę Ma Mroczną Zagadkę Na Sumieniu i Nie Może Być Po Prostu Detektywem.

"Gabinet osobliwości" ciągnie wątki z przeszłości Pendergasta, ale to standalone. A "Martwa natura z kurkami" w ogóle nie jest z niczym związana.
stoniu - 2009-01-30, 23:10
:
Ostatnio czytam pierwszy tom "Psa i Klechy". Jakoś mi się ciągnie ta książka i nie potrafię za bardzo się w nią wgryźć. Chodź niewątpliwie jest ciekawa, wiec wina leży raczej po stronie mojego lenistwa:). W międzyczasie poczytuję egmontowskiego Conana, który jakoś niespecjalnie mnie urzekł. Historia dość mdła i wątpię, by coś się miało zmienić w kolejnym tomie.
ASX76 - 2009-01-31, 07:43
:
Tigana napisał/a:
Zgodzę się natomiast z Toudim, ze pod względem fabularnym można doszukiwać sie podobieństw do "Narraturum" Sapkowskiego - też mamy bohatera naiwniaka wspieranego przez bardziej doświadczonych kompanów.


Sapkowski napisał książkę pod innym tytułem - "Narrenturm". :-P
Shadowmage - 2009-01-31, 08:04
:
Ale "Narraturum" brzmi świetnie :D
Jestem na ukończeniu Crowleya i w polowie "Hełmu grozy" Pielewina. Jak dobrze pójdzie, przed końcem miesiąca :D skończę.
ASX76 - 2009-01-31, 11:55
:
Shadowmage napisał/a:
Ale "Narraturum" brzmi świetnie :D

Jestem na ukończeniu Crowleya i w polowie "Hełmu grozy" Pielewina. Jak dobrze pójdzie, przed końcem miesiąca :D skończę.


1. No ba... :-P

2. Crowley za bardzo nie "wchodzi" czy mi się wydaje? ;)
Do "Hełmu grozy" jeszcze nie "doszedłem". ;) Być może się przez to zniechęcisz, ale... "Empire V" i "Święta księga wilkołaka" są świetne. :-P
Shadowmage - 2009-01-31, 12:03
:
No i Pielewina skończyłem - nie ma to jak czytanie w pracy :) Książka świetna, jak na razie najlepsza z Mitów (no, przeczytałem trzy). Już się dowiadywałem co warto tego autora jeszcze przeczytać. Ale przy moim tempie... może w przyszłym roku się uda :D
Ogólnie książki mi nie wchodziły przez ostatnie dwa tygodnie, permanenty brak czasu i siły był. Ale już odżyłem i w ciągu dwóch dni ze 250 stron Crowleya przeczytałem, została sama końcówka. Ciężko mi więc powiedzieć, czy początkowe problemy z "Samotniami" wiązały się z kryzysem, czy nieprzystawalnością tekstu. Teraz już prawie tego nie zauważam.
Juninka - 2009-01-31, 13:14
:
Czytam Weźmisz czarno kure Pilipiuka. Niby przyjemne opowiadania, ale zazwyczaj po dwóch śpię jak suseł. Polecam na bezsenność ;)
Następna w kolejce jest Tajemna historia Moskwy.
Dhuaine - 2009-01-31, 18:14
:
Mały_czołg napisał/a:
"Martwa natura z kurkami" w ogóle nie jest z niczym związana.

W takim razie chyba właśnie ją następną zamówię xD Jeśli "Relikwiarz" znajdzie się w empiku, to sobie przejrzę; jeśli nie, trudno.
O masz, wielka i mroczna zagadka - jeszcze gorzej. Po Dresdenie mam uraz do wszelkich gigantycznych tajemnic i bohaterów, którzy okazują się być o wiele bardziej specjalni, niż się wydawali na początku. ;)
Dzięki za info. :)
Beata - 2009-02-01, 20:25
:
Postanowiłam intensywnie nadrabiać zaległości. Na razie idzie nieźle - przeczytałam Wieki światła, a teraz wsiąkłam w Dom burz. Podoba mi się na tyle, żeby Iana MacLeoda dopisać do listy. :)
anglistk@ - 2009-02-02, 09:41
:
Kończę "Wehikuł czasu" Wells's który mnie wciągnął ale jest dośc krótki
i zaczęłam już 'Sprawiedliwość owiec" L. Swann
która od samego początku ujęła mnie bardzo lekkim piórem ;)
Cytat:
" To inteligentna, świetnie napisana i dowcipna kpina z ludzi, naszych ograniczeń, hipokryzji i egoizmu. Urocza opowiastka filozoficzna. Pogodniejsza od Folwarku zwierzęcego Orwella"

Toudisław - 2009-02-02, 10:00
:
"Gamedec. Sprzedawcy lokomotyw" za mną. Drugi tom z serii i tym razem nie opowiadania a pełna powieść. Czytało mi się ją bardzo fajne. O wiele lepiej wykorzystany wątek kryminalny dał o sobie znać i kilka razy mnie zaskoczył. Sam bohater wyraźnie się zmienił, stając się bardziej ludzki i bardziej dla czytelnika przystępny. Pomysły są fajnie wykorzystywane a nie szybko urwane, jak z pierwszym tomie. Fajne jest to, że lepiej poznajemy uniwersum otaczające naszego bohatera. To dodaje wielu ciekawych smaczków. Fajna pozycja.

Męczę się "Czystopisem" Łukjanienki. Litości, ile można, jaka ta Moskwa wspaniała... Czyta mi się naprawdę ciężko i nie wiem, czy dotrwam do końca. Dam tej książce jeszcze 2 dni, a potem wraca do Regisski.

Czytam też "Tarczę Szerni" tom 1 i fajnie się czyta. Początek taki sobie, ale się rozkręca.
batou - 2009-02-02, 12:32
:
Niestety powoli kończę Bliznę Chiny Mieville'a. Niestety, bo książka daje mi masę przyjemności. Jest może mniej "mroczna" niż Dworzec Perdido, ale jednak dużo ciekawsza fabularnie. Poza tym widać, że Nowe Crobuzon było za małe, żeby pomieścić wyobraźnię pisarza i ta wycieczka za miasto wyszła mu tylko na dobre. Nie potrafię na dziś ocenić która książka jest lepsze, za to wiem, ze Mieville staje się jednym z moich ulubionych autorów.

Zysk - dawać Iron Council!
Maeg - 2009-02-02, 14:36
:
batou napisał/a:
Zysk - dawać Iron Council!

czy ja już wspomniałem, że Zysk powinno się przed sąd postawic? >.< i nie tylko ze względu na Iron Council.

Ja wczoraj skończyłem pierwszy tom Dysfunkcji Rzeczywistości. Już wiem, dlaczego Mad tak zachwalał książkę Hamlitona. Jest świetna, wciąga jak tylko człowiek oswoi się z terminami naukowymi (bo tylko tyle science uświadczymy u Hamiltona) i gdy wątki zaczynają się spaltać. W Dysfunkcji też akcja rozwinęła się inaczej niż sądziłem. Teraz czas na drugi tom.

Mad bierz się za Widmo Alchemika i to prędko //pacnij
Romulus - 2009-02-02, 15:02
:
Maeg napisał/a:
batou napisał/a:
Zysk - dawać Iron Council!

czy ja już wspomniałem, że Zysk powinno się przed sąd postawic? >.< i nie tylko ze względu na Iron Council.

Ja wczoraj skończyłem pierwszy tom Dysfunkcji Rzeczywistości. Już wiem, dlaczego Mad tak zachwalał książkę Hamlitona. Jest świetna, wciąga jak tylko człowiek oswoi się z terminami naukowymi (bo tylko tyle science uświadczymy u Hamiltona) i gdy wątki zaczynają się spaltać. W Dysfunkcji też akcja rozwinęła się inaczej niż sądziłem. Teraz czas na drugi tom.

Mad bierz się za Widmo Alchemika i to prędko //pacnij


Kolejne tomy Hamiltona są jeszcze lepsze :) (moża poza rozczarowującym zakończeniem). Minusem jest banda bohaterów i kupa pomysłów, których nie było już czasu porozwijać... Zysk powinien pójśc pod sąd także za zwlekanie z wydaniem drugiej części Gwiazdy Pandory Hamiltona. To po prostu zbrodnia. K.... dziesięc lat będę czekał, żeby 4 książki przeczytać!
Ja skończyłem (prawie) GOMORRĘ, skrobnę coś więcej na jej temat. Na razie, jednym słowem: FENOMENALNA.
Maeg - 2009-02-02, 16:51
:
Romulus napisał/a:
Kolejne tomy Hamiltona są jeszcze lepsze (moża poza rozczarowującym zakończeniem)

To bardzo, bardzo dobrze. :-) A końcówka, jeszcze przede mna 6 tomów więc jakoś przeżyje. ;)
Mnie wkurza to, że sporo pozycji z Zysku jest już nie osiągalnych. Słyszałem o zamiarze wznowienia Dworca Perdido, a ciekawe czy wznowią Widmo Alchemika. :roll:

A żeby niebyło OT, właśnie zacząłem czytać drugi to DR. Ekspansja, choć początkowo chciałem sięgnąć po Mroczny Wzór Farmera, ale jednak bardziej ciągmnie mnie by zobaczyć co wymyślił Hamilton.
Tanit - 2009-02-02, 16:59
:
Lektur ciąg dalszy @_@ do piątku:
*M. Kosman - Protestanci i kontrreformacja. Z dziejów tolerancji w Rzeczypospolitej XVI-XVIII wieku. (cudem wyrwałam ze szponów biblioteki //buu )
*J. Dzięgielewski - O tolerancję dla zdominowanych, polityka wyznaniowa RP w latach panowania Władysława IV.
*W. Czapliński - Życie codzienne magnaterii polskiej w XVII wieku (ale to chyba oleję o.o)
po piątku:
*D.S. - Hyperion - może w końcu xD
*I.Stone - Udręka i ekstaza t.1 :perv: (nie myslcie sobie, to biografia Michała Anioła :)) )
Beata - 2009-02-03, 12:42
:
Skończyłam zbiór opowiadań Kelly Link. Dwa utwory szaleńczo mi się spodobały: "Czarodziejska torebka" i "Magia dla początkujących". Pierwsze opowiadanie o babci, nałogowej kłamczusze i złodziejce bibliotecznych książek tchnie miłością, sentymentem do osoby, której już nie ma. A może jedynie chwilowo nie ma? Może za kilka lat wyskoczy na chwilę z torebkowego azylu i wybierze się z nami na jakiś film? I przy okazji może do jakiejś biblioteki wejdziemy? ;)
Postać babci, twardo utrzymującej, że osobiście poznała Chingis Chana skojarzyła mi się z Wańkowiczem, czytającym córkom na głos "Quo Vadis" i wszędzie, gdzie tylko się dało, wpychającego białą mulicę. Ot, takie tam skojarzenie...

Drugie opowiadanie jest o dzieciakach, wielbicielach serialu telewizyjnego. Tyle tylko, że ten serial nie ma stałych godzin emisji, nikt nie zna aktorów, którzy w nim grają... codzienność dzieciaków i rzeczywistość serialowa zaczynają się przeplatać... miodzio :)
You Know My Name - 2009-02-03, 21:04
:
Upadek Hyperiona zaczyna się nieco leniwie, przez nowego bohatera nabieram dystansu, który kompletnie zagubiłem przez pochłanianie opowieści o upadku, porażkach i nieszczęściach z pierwszego tomu. Ale oczekiwania mam duże i powolutku sycę się lekturą.
Ghost_Lord - 2009-02-03, 21:14
:
Ja przedwczoraj skończyłem czytać Kroniki jednorożca. Polowanie. Książka jest naprawdę fajna, wciągneła mnie już od pierwszych stron. Tylko pozostał pewien niedosyt kiedy skończyłem czytać, ale to nic :-) . Polecam wszystkim
Beata - 2009-02-03, 21:47
:
Właśnie skończyłam Drogę McCarthy'ego. Rany, co za lektura! :mrgreen: Czytało mi się błyskawicznie, sama nie wiem dlaczego. Już dawno za głównego bohatera tak kciuków nie trzymałam... a on nawet nienazwany jest.

Ulubiony kawałek:
Czy ty jesteś bardzo odważny?
Średnio.
A co zrobiłeś najodważniejszego w swoim życiu?
Wstałem dziś rano.

Idę czytać opowiadania Teda Chianga.
Romulus - 2009-02-04, 08:00
:
DROGA jest wspaniała...

A ja zabrałem się jednak za jedenasty tom Koła Czasu Roberta Jordana. Na razie nic nie zapowiada przyspieszenia, ale to dopiero 100 stron: bohaterki zdążyły już wygładzić spódnice, zastanowić się, czy lubią mleko czy wodę a faceci zaczynają sobie przypominać, że noszą miecze nie od parady... Jest więc szansa, że się coś ruszy...
Shadowmage - 2009-02-04, 09:32
:
Znaczy będzie przyjęcie i opisy kreacji balowych? :D A dynamika jedynie w tańcu? :)
You Know My Name - 2009-02-04, 11:13
:
Shadowmage napisał/a:
A dynamika jedynie w tańcu?
Pomarzyc mozna, zaden z bohaterow nie jest na tyle rozgarniety aby poprosic panie do tanca. Nie wiem czemu Jordan z bohaterow zrobil 15-latkow - roznosza takiego hormony na widok kiecki ale elokwencja dorownuja niemal kamieniom.
Kennedy - 2009-02-04, 15:59
:
Ych, Jezu, wreszcie po sesji. Przez miesiąc zdołałem przeczytac na spokojnie jedynie Kwiaty dla Algernona Keyesa i, musze przyznac, zrobiły na mnie naprawdę duże wrażenie. Przyczepianie Kwiatom etykietki SF jest troche na wyrost (bo i tego SF jakoś wiele tam nie ma), niemniej jednak, kawał naprawde porządnej literatury na wysokim poziomie.

Aktualnie lecę przez pierwszy tom pilipiukowego Oka jelenia, czyli przez Drogę do Nidaros i, o dziwo, jestem zaskoczony in plus, przyjemne to, wciągające i całkiem z jajem, dobra rzecz na odprężenie. Czuję się zadowolony.

Poza tym, mam cała stertę książek i przez najbliższe dni zamierzam wszystkie przeczytać, nadrobić straty z całego miesiąca.
Ł - 2009-02-05, 00:18
:
Wybrańcy bogów: Powieść o życiu Ewarysta Galois - Zbeletryzowana biografia Ewarysta Galois, francuskiego geniusza matematycznego, twórcy nowożytnej teorii równań algebraicznych, którą opracował mając szesnaście lat. Galois brał czynny udział w życiu politycznym Francji, występując przeciw panującemu reżimowi. Zginął w pojedynku o kobietę mając niespełna dwadzieścia jeden lat, lecz okoliczności pojedynku są tak podejrzane, że wielu badaczy zastanawiało się, czy nie była to intryga polityczna. Leopold Infeld przedstawia własną wersję wydarzeń.
Juninka - 2009-02-05, 14:52
:
Skończyłam Tajemną historię Moskwy. Pomysł ciekawy, czytało się szybko, ale... tak samo szybko pewnie o tej książce zapomnę. Żaden z bohaterów nie wzbudził na tyle mojej sympatii (czy jakiegokolwiek innego uczucia), żebym chciała czytać o nich więcej. Za to podobało mi się zakończenie - pewnie dlatego, że spodziewałam się trochę innego ;)
Jachu - 2009-02-05, 21:29
:
Skończyłem LÓD Jacka Dukaja. Książka bardzo dobra, choć nie pozbawiona drobnych wad.
Mój ulubiony fragment:
Jacek Dukaj w LODZIE napisał/a:
Jakby kogo trzeba było jeszcze informować. Kan i Jenisiej pod krą, kiście sopli wiszą na drzewach, para buchająca spod maszyn przesuwa się nad ziemią kanciastemi obłokami. Zapięło się nowiutkie, pierwszy raz włożone futro, naciągnęło się na głowę czapę ciężką i pokuśtykało się ku tyłowi składu. Laska odjeżdżała na boki na zmarzlinie przykrytej świeżą szlają i śniegiem, żadna podpora. W kolanie ćmił piekący ból, we łbie dudniło, żołądek ściskał się i rozciskał w skurczach, które podnosiły do gardła ciepły kwas, a gardło bolało samo z siebie, poharatane. Przegrzane do niewytrzymania wagony Luksu tak wysuszyły przez noc powietrze w przedziałach, że o świcie człowiek się budził z podeszwą kozackiego kamasza wszytą od podniebienia za językiem, z kamieniem pumeksowym zamiast języka. Wypiło się prosto z kranu bodaj litr wody, dopiero głos ludzki z krtani się dobył. Głos, to znaczy kolejne przekleństwo poranne na widok mordy zakazanej objawionej w zwierciadle. Zasnęło się było z facjatą na liście niedokończonym i teraz pod okiem, jak malunek klauna cyrkowego - karykatura łzy - odbijał się długi trójkąt grotu ołówka. Ziewało się, aż szczęka trzeszczała.
Majstersztyk :mrgreen:

Dziś zaczynam biografię Juliusza Cezara "Cezar. Życie giganta" autorstwa Adriana Goldsworthy'ego. Zapowiada się iście smakowita lektura :)
toto - 2009-02-06, 22:30
:
Moim zdaniem najlepsza była scena miłosna, która się nie rozegrała między Benedyktem i panną Jeleną. Cudeńko.
Ech, przybieram się do ponownej lektury, ale czasu ciągle brak. Pewnie sobie Lód poczeka do wakacji, kiedy będę mógł w miarę spokojnie w domu poczytać.

A ja czytam sobie Przenicowany świat Strugackich. Bardzo fajna książka, choć miejscami dość naiwna. A potem Dzieci Diuny.
beldin - 2009-02-06, 22:49
:
Właśnie trzymam w ręku świeżo kupione "Miasto Szaleńców i Świętych" J. Vandermeera. Zapowiada się smakowita lektura.
Romulus - 2009-02-07, 00:45
:
beldin napisał/a:
Właśnie trzymam w ręku świeżo kupione "Miasto Szaleńców i Świętych" J. Vandermeera. Zapowiada się smakowita lektura.

Ja utknąłem w połowie, bo kupiłem GOMORRĘ i diabli wzięli dyscyplinę, jak zwykle. A po przekartkowaniu 11 tomu Koła Czasu, chyba wrócę do MIASTA... Ale to chyba był błąd z tym przerwaniem, więc może zacznę jeszcze raz za jakiś czas.

A tymczasem: Carey albo "Samotnie" Crowleya czas skończyć (robi się z tego kolejna neverending story w moim wykonaniu - ostatnio tak długo czytałem RELIGIĘ Willocsa). A może pogodzi mnie "coś" przytarganego z książnicy miejskiej. No miotam się, krótko mówiąc, jak pijany zając.
Liv - 2009-02-07, 08:55
:
Romulus napisał/a:
Ja utknąłem w połowie, bo kupiłem GOMORRĘ i diabli wzięli dyscyplinę, jak zwykle


Z związku z zbliżającą się premierą ekranizacji tej książki, ostatnio bardzo dużo się o niej pisze... Sama się zastanawiam czy jej nie kupić ;)
Romulus - 2009-02-07, 09:22
:
Liv napisał/a:
Romulus napisał/a:
Ja utknąłem w połowie, bo kupiłem GOMORRĘ i diabli wzięli dyscyplinę, jak zwykle


Z związku z zbliżającą się premierą ekranizacji tej książki, ostatnio bardzo dużo się o niej pisze... Sama się zastanawiam czy jej nie kupić ;)

Nie będziesz mogła się oderwać. Choć to nie powieść - w zasadzie niewiadomo co to za gatunek: dokument, dziennik, esej - wszystkiego po trosze. A tworzy mocną mieszankę, bo autor rzeczywiście się wkurzył. W posłowiu mądra pani napisała, że po sukcesie tej książki Saviano pojechał do swojego rodzinnego miasteczka (Casal di Principio), które było "sercem" potężnego klanu Casalesi i tam, podczas wiecu jakiegoś, wykrzyczał ze sceny jakieś potępiające słowa wobec mafiosów, rzucając przy tym nazwiskami... Można powiedzieć: sam się prosi o kulę. Wściekły twardziel.
Tigana - 2009-02-07, 18:36
:
W końcu skończyłem "Imię wiatru" - jak na świeży oddech w fantasy to ciut próchnicą zajeżdża. Nie żeby książka była zła - ona po prostu jest mocno klasyczna. Autor wykorzystuje w niej liczne, znane schematy - sierotkę, motyw małego złodziejaszka, a przede wszystkim znany chociażby z sagi o HP - naukę w szkole magii. I znów klasycznie - główny bohater jest nad wyraz inteligentny i w mig pojmuje arkany magii (choć nie tylko) co powoduje zawiść u jednych, a uwielbienie u drugich. Oczywiście podpada u części nauczycieli, a równocześnie staje się pupilkiem innych. Książkę ratuje język i styl - miejscami wręcz poetycki (opis muzyki) i przyjemny w czytaniu.
A teraz nie wiem za co się wezmę - może "Gommorę"?
Toudisław - 2009-02-07, 22:27
:
Czytam obecnie dwie pozycje. Pierwsza to tarcza Szerni kresa, Tom 2 już i czyta mi się dobrze szkoda tylko że to już koniec księgi całości jak na razie.. Czytam tez cień w środku lata. Uczucia mieszane ale dopiero zaczynam i powoli się rozkręca jak na razie dość klasyczne no zobaczymy chyba się robię marudny :P
Romulus - 2009-02-07, 22:31
:
Ja już miotać się przestałem:

"Pewien efeski kupiec dowiedział się od wróżki, że czeka go rychły zgon. Mając się za człowieka sprytnego, postanowił okpić śmierć i uciec do innego miasta, zanim ona pofatyguje się do Efezu. Spakował kilka najpotrzebniejszych rzeczy i, coraz mocniej zacinając muła, popędził w kierunku Smyrny. A tam, na głównym rynku, stała śmierć.
- Nareszcie - powiedziała - Myślałam już, że się spóźnisz."
Czyli: Jacek Dehnel "Rynek w Smyrnie".
A w zapasie: Stephen King "Historia Lisey".

Crowley i J. Van DerMeer muszą zaczekać :)
Maeg - 2009-02-07, 22:42
:
Cytat:
A w zapasie: Stephen King "Historia Lisey".

Czy aby jesteś Romulusie pewny, że chcesz sobie taką krzywdę zrobić? ;)

Ja dwa dni temu skończyłem drugi tom Dysfunkcji Rzeczywistości. Ekspansja tak jak pan R. obiecywał lepsza od pierwszego tomu. Akcja miodzio, oderwać się od czytania to grzech. Nawet to, że tak naprawdę daleko się fabuła nie posuneła nie psuje odbioru tej pozycji. A akcja Udata w Tranquillity cudeńko. :mrgreen:

A teraz ja się miotam pomiędzy Samotnie Crowleya, Upadkiem Hyperiona Simmonsa i Kronikami pataka nakręcacza Murakamiego.
Carmilla - 2009-02-08, 00:27
:
kończę Jakiś potwór tu nadchodzi R. Bradbury
od jutra (a właściwie to od dzisiaj po tym jak już się wyśpię i wstanę): Droga C. McCarthy'ego
Toudisław - 2009-02-08, 08:37
:
Romulus napisał/a:
Ja już miotać się przestałem:

ja dopiero po 60 stronach więc nie decyduj się tak szybko. Książka może się rozkręcić. Dobre opinie też słyszałam ja się nie zrażam. Daj mi chociaż doczytać.
Ja sobie już kończzę Chiny w Roku Olimpiady Radosława Pyfla. Fajnie napisana książka i jednocześnie relacja z podróży polecam jak ktoś chce poznać chiny ciut lepiej niż z TV

wcześniejszy post poleciał jak widzę :P
Aga - 2009-02-08, 17:41
:
Powoli już kończę Kamienie na szaniec. Genialna książka, jedna z niewielu lektur, które naprawdę mi się podobają i które przeczytałam bez przymusu, przy tym napisana jest bardzo lekkim, przystępnym językiem - czyli takim, jaki w książkach lubię najbardziej. Świetna historia, warto było poznać :)
Werdandi - 2009-02-08, 19:04
:
Kamienie na szaniec? Masz na myśli powieść Kamińskiego przerabianą w gimnazjum?
Przyznam, że po raz pierwszy chyba spotykam się z pochlebną opinią na temat lektury, która nie jest Mistrzem i Małgorzatą :]


W każdym razie, sama czytam obecnie (i naprzemiennie, jak zwykle) dwie książki: Człowieka zbuntowanego Camusa i Tako rzecze Zaratustra Nietzschego. Po części z ciekawości, po części z przymusu - na poczet egzaminu z doktryn polityczno-prawnych :roll:
Beata - 2009-02-08, 19:04
:
Skończyłam Samo ostrze Abercrombiego. Dobra rzecz, może nawet lepsza od Imienia wiatru Rothfussa (o ile po pierwszym tomie cyklu można takie sądy wydawać). W każdym razie ma bardzo piękny epicki rozmach i potencjał - mam nadzieję, że autor go wykorzysta.
Ł - 2009-02-08, 19:11
:
Carmilla napisał/a:
kończę Jakiś potwór tu nadchodzi R. Bradbury

Straszna książka. W tym drugim znaczeniu słowa straszna.
Carmilla - 2009-02-08, 20:41
:
tak szczerze: nie wiem które znaczenie słowa "straszna" jest pierwsze, a które drugie
Tigana - 2009-02-08, 21:20
:
Werdandi napisał/a:
Kamienie na szaniec? Masz na myśli powieść Kamińskiego przerabianą w gimnazjum?
Przyznam, że po raz pierwszy chyba spotykam się z pochlebną opinią na temat lektury, która nie jest Mistrzem i Małgorzatą :]

Bo nikt tej książki nie wspomniał - tych ciekawszych pozycji jest więcej np "Hobbit" tylko nie wszyscy wiedzą/pamiętają, że to są lektury.

Czytam "Gomorrę" - dziwna książka raz porywająca ("chiński" kontener, Angelina Jolie) a raz nieco przynudzający. Ocenię jak skończę, bo póki co jestem w 1/3 książki.
ryba72 - 2009-02-09, 14:24
:
Parę wersów na temat ostatnio przeczytanych książek:
Ch.Stross "Accelerando" - obowiązkowy zakup każdego miłośnika fantastyki. Zaprawdę prawdziwa uczta wyobraźni i gimnastyka umysłu. Nie zrażać się dość silnym stechnicyzowaniem tekstu, bo warto - wizja kierunku rozwoju ludzkości naprawdę niesamowita :-) Moja ocena 9/10
B.Ruckley "Zimowe gody" - kolejny przykład zbyt dużych oczekiwań (moich). Po przeczytanych w Internecie recenzjach spodziewałem się czegoś na miarę Martina, a wyszedł ... nie wiem co. Na Martina za słaby, na Goodkinda za dobry, tak coś pośredniego. Autor sili się na poprowadzenie wielowątkowej opowieści, a wyszedł mu silny główny wątek z pozostałymi motywami tworzącymi tylko takie jakieś niewyraźne tło. Nie chcę powiedzieć, że jest to złe, a podobno kolejny tom tej historii jest znacznie lepszy, ale raczej będę podchodził do tych zapowiedzi z pewną dozą nieufności. Ocena 5-6/10 (5 za ten tom, 6 za potencjał).
M.Carey "Błędny krąg" - cykl o F.Castorze jest porównywany do cyklu o H.Dresdenie J.Butchera. Niektórzy twierdzą, że Dresden jest lepszy i muszę to pilnie zweryfikować, gdyż kolejna historia ze świata F.Castora podnosi tą poprzeczkę dosyć wysoko. Znowu mamy świetny czarny humor, ciekawie poprowadzoną historię śledztwa, dużo akcji, no i oczywiście duchów, łaków i demonów ;) Fajna, przyjemna rozrywka na niezłym poziomie - 7,5/10
Jestem w trakcie lektury "Cienia w środku lata" D.Abrahama (ok.1/3 przeczytane) i jest to jak na razie naprawdę niezły kawałek dobrej fantasy. Bardzo ciekawy świat, ze zmaterializowanymi ideami i poetami w roli nadzorców "niewolników" i odkrywców tych idei i koncepcji. Aż żal, że książka została z góry skazana na pożarcie. Ma naprawdę potencjał i chyba zasługuje na odrobinę uwagi wszystkich miłośników dobrej, nieogłupiającej i pomysłowej fantasy. Mam nadzieje, że AM dotrzyma słowa i wyda kontynuację jak rynek otrząśnie się z "kryzysu" :-)
Procella - 2009-02-09, 15:51
:
W końcu czytam to, na co mam ochotę!

Wczoraj zaliczyłam "Dźumę w Breslau". To druga książka z tego cyklu, którą czytałam - chyba podobała mi się bardziej, niż "Koniec świata w Breslau", ale trudno mi porównywać wrażenia ze względu na to, że czytałam te pozycje w sporym odstępie czasu.

Teraz, ze względu na moje słynne niezdecydowanie, czytam aż dwie książki - "Letnią noc" Simmonsa i "Hotel Paradise" Marthy Grimes. Chyba jednak odłożę jedną z nich na później, bo obie są w pewien sposób do siebie podobne (głównymi bohaterami są dzieci, za czym swoją drogą nie przepadam, w tle - fajnie zarysowany klimat małomiasteczkowego USa), a to nie jest najlepszy pomysł w przypadku książek czytanych jednocześnie, bo monotonnie się robi ;)

Poza tym przyszły mi dziś druga i trzecia część "Żywego srebra", więc chyba to pójdzie jako następne :)
ASX76 - 2009-02-09, 19:26
:
Czasowo zawiesiłem lekturę "13" Morgana do odwołania, tzn. może kiedyś dokończę. ;)
Początek ciekawy i wciągający, później robi się nudniej za sprawą politycznych opisów i rozwadniania akcji. Aż tyle cierpliwości to ja nie mam... :-P

W tej chwili mam na "tapecie" obszerny kryminał obyczajowy o intrygującym tytule: "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" Stiega Larssona. Jest to pierwsza część trylogii "Millennium", która odniosła duży sukces. Ponad 5 mln sprzedanych egzemplarzy to nie w kij dmuchał. :-P Dwójka bohaterów (dziennikarz i hakerka) prezentuje się nader interesująco "na wejściu". A i polskie wątki się pojawiają.
Nie takie społeczeństwo szwedzkie idealne, jak mogłoby się wydawać... ;)
Tyraela - 2009-02-09, 21:07
:
Wraz z przybyciem Toudiego zostało mi dostarczone tyle książek, że najchętniej rozerwałabym umysł i gałki oczne na 20 części.
Po "Pazurze Łagodziciela" (Wolfe mi się podoba, czyta się go dobrze, tylko postaci, które u niego występują są trochę takie... płaskie, jakby narracji brakowało wymaganego poziomu emocji aby zaangażować czytelnika) przyszła kolej na "Endymiona" ;D i nie wyobrażam sobie, żeby Simmons nie zaspokoił moich oczekiwań.
elfka - 2009-02-09, 21:21
:
Obecnie kilka książek mi się nazbierało i czeka na swoją kolejkę, co jest nieco irytujące zważywszy na fakt, iż chciałoby się je wszystkie naraz przeczytać. A się nie da i już. :-(

Z papierowych kartkuję ,,Dzieci Północy". To mój pierwszy raz, jeśli chodzi o Salmana Rushdiego i muszę przyznać, że jestem zachwycona, szkoda tylko, że tak późno wpadło mi to w ręce. Powieść konkretna jeśli chodzi o objętość, treść również interesująca, ogólnie opowiada o początkach niepodległych Indii. Warto na pewno sięgnąć po tę książkę.

Oprócz tego zaczytuję się ,,Stworami Światła i ciemności" Rogera Zelaznego, lecz tym razem w wersji elektronicznej. I też wciąga po same uszy. :-)
ASX76 napisał/a:
Aż tyle cierpliwości to ja nie mam...

Czy traci się ją proporcjonalnie do przybywających lat, czy jakieś inne czynniki maczają w tym palce? ;)
Beata - 2009-02-10, 08:24
:
Skończyłam "Czarodziejkę z Florencji" Salmana Rushdiego i cóż... kapitalna! :) Trochę jak opowieści 1001 nocy, choć region świata zupełnie nie ten. Ale klimat podobny - też dużo baśniowości, rozmyślań, wyobrażeń. I wszechobecne dygresje. Język piękny - długie zdania, rytmiczne, wielokrotnie złożone, oddające rytm opowieści mówionej - a jednak wcale się w nich nie gubiłam. Jeden z lepszych kawałków: ten, w którym Akbar rozważa publiczne mówienie o sobie "ja" zamiast używać królewskiej liczby mnogiej...

Dziś targam ze sobą Chuka Palahniuka "Uchodźców i wygnańców. Spacer po Portland w stanie Oregon". Zobaczymy...
Tigana - 2009-02-10, 16:55
:
A że się ferie skończyły to z powrotem wziąłem się za czytanie książek w środkach komunikacji miejskiej i w pracy (nie, nie w czasie lekcji ;) ) Na dobry początek debiutancka powieść Diaczenków "Odźwierny" - fajnie się czyta. Niby klasyczna fantasy, ale napisana pięknym językiem i o wiele bardziej interesująco od setek podobnych książek. Ogólnie - Diaczenko tak - ale tylko w wersji fantasy.
Dhuaine - 2009-02-10, 19:52
:
Przeczytałam "Błędny krąg" Careya. Akcja była bardziej wartka niż w pierwszym tomie, fabuła bardziej zapętlona - zapowiadało się bardzo ciekawie. Zakończenie też trzyma poziom, choć mogę się doczepić dwóch rzeczy w charakterze Castora. Nigdy mi nic nie pasuje... ale przynajmniej dzięki "Błędnemu kręgowi" Carey przebił Butchera z jego cyklem o Dresdenie ;) W porównaniu z jękliwym malkontentem Dresdenem, Castor to prawdziwy dar z niebios. :P
W sumie połowy zakończenia można było się domyślić, ale i tak książka wyszła na plus. Carey zarobił dodatkowe punkty za zręczne rozwiązanie wątku sukkuba ;) Obawiałam się kiczu, a okazało się, że wyszło całkiem dobrze.
Toudisław - 2009-02-10, 23:50
:
Przeczytałem "Cień w środku Lata. Abrahama i muszę przyznać, że w trakcie lektury zmieniłam zdanie o tej książce. Z Wolfa to ja tutaj jakoś bardzo dużo nie widzę no ale przy odrobienie dobrej woli czemu nie. Ale książkę czyta się dobrze i nie razi po oczach naiwnością czego się obawiałem. Książkę czyta się dobrze i chętnie poczekam na resztę trylogii. Ja dla mnie mocna 4 ( w skali szkolnej )

a teraz czytam Nikta. Magdaleny Kozak. I tutaj jest już kiepsko niestety. Książka od początku bije po oczach naiwnością. często jest tez po prostu Nudna. Sam główny bohater generalnie śmieszny
ASX76 - 2009-02-11, 07:36
:
elfka napisał/a:

Czy traci się ją proporcjonalnie do przybywających lat, czy jakieś inne czynniki maczają w tym palce? ;)


Wraz z powiększającą się liczbą przeczytanych (dobrych) książek (beletrystycznych) wzrasta poziom krytycyzmu (aczkolwiek nie w postępie geometrycznym) i to, co jeszcze kilka lat temu czytało się z wypiekami na dzióbku/gębusi/buźce/ryjku/facjacie, teraz już nie robi takiego/większego wrażenia. :-P

Tiguś-> Ile przeczytałeś książek Diaczenków, że wypisujesz takie rzeczy (-> "...ale tylko w wersji fantasy")?

Toudisław napisał/a:
Przeczytałem "Cień w środku Lata. Abrahama i muszę przyznać, że w trakcie lektury zmieniłam zdanie o tej książce.


Płeć również? :-P
Toudisław - 2009-02-11, 07:51
:
ASX76 napisał/a:
Płeć również? :-P

Wyszło na jawa :oops:


A po przeczytaniu "Nikta" mam jak najbardziej negatywna opinię. Nie dość że zdecydowanie najgorsza książka z trylogii to zakończenie jest jakieś takie dziecinne. Hapy End z Filmów klasy D albo i gorzej. Dorośli ludzie a zachowują się jak nastolatki czasem. Ja wiem że faceci są czasem dziecinni ale bez przesadyzmu proszę.

A teraz Zaczynam czytać "Obóz koncentracji " Discha. Jak na razie czyta się fajnie. Zobaczymy jak podejdzie mi ta klasyka SF. Po twórczości pani Kozak potrzebuje czegoś poważniejszego jako odtrutki
ASX76 - 2009-02-11, 07:59
:
Toudisław napisał/a:

A teraz Zaczynam czytać "Obóz koncentracji " Discha. Jak na razie czyta się fajnie. Zobaczymy jak podejdzie mi ta klasyka SF. Po twórczości pani Kozak potrzebuje czegoś poważniejszego jako odtrutki


Toudik, miałeś zbyt wybujałe oczekiwania w stosunku do pani Kozak. Mam na myśli jej... książkę, rzecz jasna. ;) Dziwię się, że w ogóle wytrzymałeś dwie wcześniejsze... :shock: :-P

"Obóz koncentracji" to, jak dla mnie, mało zajmująca, zmurszała ramota. Nie dałem rady doczytać do końca, choć kniga objętością nie poraża. ;)
Romulus - 2009-02-11, 08:49
:
ASX76 napisał/a:
"Obóz koncentracji" to, jak dla mnie, mało zajmująca, zmurszała ramota. Nie dałem rady doczytać do końca, choć kniga objętością nie poraża. ;)

Ja niestety doczytałem do końca i podzielam twoje zdanie w pełni. Wiele nie straciłeś - ja żałuję, że od połowy nie zacząłem kartkować. Ale cóż: był weekend, miałem więcej czasu...

Przeczytałem "Rynek w Smyrnie" Jacka Dehnela. Krótko pisząc: miło jest czytać "normalną" literaturę, bez nauczania, nawracania i otwierania oczu. Ten zbiorek opowiadań dodatkowo zawiera szczyptę realizmu magicznego. Jacek Dehnel mimo młodego wieku jest utalentowanym pisarzem, z dużym wyczuciem konwencji, w której się obraca. Nawet jeśli jakieś opowiadanie jest ćwiczeniem w danej formie, wypróbowany czytelnik nie odczuje tego. Choć sam zbiorek nie oczarował mnie tak jak BALZAKIANA tego autora - dałem mu na Biblionetce zasłużoną 4. Dałbym 5, gdyby wszystkie opowiadania miały taki klimat, jak pierwsze pt. Stromboli. Ale warto polecić - książka jest jak szklanka ożeźwiającego napoju...

A teraz BŁĘDNY KRĄG Careya - początek ciekawszy niż w poprzedniej powieści tego autora. Mam nadzieję, że książka "chwyci".
You Know My Name - 2009-02-11, 09:57
:
Czytam juz epilog Upadku Hyperiona i nadal sie oblizuje. Cymes, rarytas, az nie wiem czym sie zajac by od razu nie porwac Endymiona.
Chyba wroce do rzeczywistosci i "przelece" Gdyby... Calkiem inna historia swiata a potem moze ktoregos z Twardochow z polki zdejme //mysli
Beata - 2009-02-11, 10:06
:
"Spacer po Portland" Palahniuka to przewodnik po mieście. Jednakowoż nietypowy - bardzo osobisty. Palahniuk opisuje w nim miejsca, w których był lub o których ma do opowiedzenia jakąś anegdotkę, drobny szczegół, historię powszechnie nieznaną. Całość podzielona jest tematycznie - osobno knajpki ze smakowitym jedzonkiem, nawiedzone budynki, muzea, których nie powinno się przegapić, sklepy z różnościami, lokale hmm... rozrywkowe. A pomiędzy rozdziałami wspomnienia autora - żadne tam nostalgiczne spacery - głównie wspomnienia z imprez i młodzieńczych wygłupów. Całość tego nietypowego przewodnika przesiąknięta jest sentymentem do miasta - widać, że autor traktuje Portland jak dom, a nie jedynie jak miejsce do mieszkania.

A teraz czas na "Cień w środku lata" Abrahama...
Liv - 2009-02-11, 12:43
:
Wszystkie książki, które do tej pory czytałam( lub miałam zamiar przeczytać), odłożyłam na bok, gdyż pochłonęła mnie bezgranicznie, magiczna, urzekająca historia jaką roztacza w swojej książce Diane Setterfield.
Trzynastą opowieść się nie czyta - ją się czuje, na skórze, języku ... Ożywia z niezwykłą łatwością w wyobraźni czytelnika, pragnącego jedynie więcej i więcej ... Naprawdę już dawno nie czytałam takiej książki, polecam ;)
Tigana - 2009-02-11, 15:31
:
ASX76 napisał/a:
Tiguś-> Ile przeczytałeś książek Diaczenków, że wypisujesz takie rzeczy (-> "...ale tylko w wersji fantasy")?

(Licy na paluskach zeby sie nie pomylić) - Laz, dwa, cy - i wszystkie były fantasy. Inne ("Armaged-dom" czy "Dzika energia") mnie nie wzięły.
ASX76 - 2009-02-11, 20:12
:
Tigana napisał/a:

{Licy na paluskach zeby sie nie pomylić) - Laz, dwa, cy - i wszystkie były fantasy. Inne ("Armaged-don" czy "Dzika energia") mnie nie wzięły.


Dziecko, może "Kaźń" zmieni(łaby) twój stosunek... ;)

P.S. "Armaged - Dom".
Toudisław - 2009-02-12, 07:47
:
Skończyłem "Obóz koncentracji". Niestety pierwsze wrażenie było nie do końca słuszne. Książka w wielu fragmentach jest po prostu nudna. Do tego mam wrażenie, że Idea uciekała Autorowi na różne strony. Czym dalej tym gorzej. Kilka dobrych pomysłów jednak jest. Ogólnie mam mocno mieszane uczucia.

Czytam teraz dwie pozycję. "Zadrę" Piskorskiego. Czyta się jak na razie całkiem nieźle. Pomysł zapowiada się ciekawie. To mój pierwszy kontakt z pisarstwem tego pana. No i coś czuję, że książka ma szansę na Zajdlową nominację.

Druga pozycja to "Mozaika Cieni" Toma Harpera. Jak na razie znośnie napisana. Taki kryminał z okresu krucjat. Zobaczymy jak się rozwinie dalej.
Tanit - 2009-02-12, 08:32
:
Nadrabiamy...
Wzięłam się za nowego Kłamcę. Na razie parę stroniczek i ciężko mi powiedzieć czy mniej czy bardziej mi się podoba ;)
ryba72 - 2009-02-12, 09:12
:
Przeczytany "Cień w środku lata" D.Abrahama. Niegłupia, fajna fantasy nastawiona raczej na postacie i pewien nastrój niż akcję. Podczas czytania nasuwał mi się nieustannie G.G.Kay, który też operuje nastrojem i znakomitymi postaciami, ale jest jednak znacznie lepszy od Abrahama. Jak dla mnie ciekawy debiut, który może się rozwinie w kogoś takiego jak Kay. Taka 4- w skali szkolnej :)
Teraz czekają na mnie "Elektryzujące opowieści" pod red.M.Chabona, albo "Wieki światła" MacLeoda. Jeszcze nie zdecydowałem, gdyż może się skończyć tym, że dorwę nowego Eriksona :-P
You Know My Name - 2009-02-13, 11:28
:
Czytam Gdyby... Calkiem inna historia swiata i jestem zawiedziony poziomem. Przykladowy tekst sklada sie (na 10 ss) z 2 ss wstepu, 4 ss opisu co stalo sie naprawde, 2 ss skutkow politycznych, kulturowych, spolecznych czy gospodarczych i dopiero statnie 2 strony to takie cienkie rozwazania kontrafaktyczne.
Licze, ze Gdyby... Calkiem inna historia Polski jest lepsza - napewno lepszy byl przykladowy tekst Borodzieja o Powstaniu W-wskim. Sie obaczy.
Werdandi - 2009-02-13, 13:43
:
Jako że skończyłam zarówno sesję, jak i wspomniane wcześniej książki (Tako rzecze Zaratustra, Cżłowiek zbuntowany), czas na lekturę dla przyjemności, a nie z obowiązku.

Kończę zatem Wojaczka wielokrotnego , którego zaczęłam jeszcze przed sesją, oraz, w przerwach (jako że Wojaczek... to po prostu zbiór wywiadów i przerwom sprzyja), wreszcie Coś się kończy, coś się zaczyna Sapkowskiego - bo to jednak wstyd, nie mieć przeczytanego wszystkiego, co spod pióra ASa wyszło ;)
toto - 2009-02-13, 19:06
:
Właśnie skończyłem Fryne hetera Jabłońskiego. Książkę kupiłem, bo na esensji dostała świetną ocenę. To i przeczytałem. Powieść całkiem przyjemna, ale nie wspaniała. Momentami zbyt nachalna, przez co traci swoje walory. Nie mogę jej odmówić pewnego uroku, ale czasem lepiej powiedzieć mniej, niż więcej. Książka by na tym zyskała. Irytujące momentami było symboliczne pokazywanie pozerstwa chrześcijaństwa (sceny przypominające ostatnią wieczerzę i kilka innych), jakby autor na siłę chciał przekazać pewien komunikat. Ale książkę polecam, mimo kilku wad, bo opowiada dość ciekawą historię o ciekawych czasach.

I od razu zabrałem się za Dzieci Diuny Herberta.
Tomasz - 2009-02-14, 12:44
:
Czytam jakieś 8-9 tytułów jednocześnie, ale właśnie najbardziej wciągnęła mnie antologia "N0owe idzie". Jak na razie jestem bardzo pozytywnie zaskoczony.
Pozostałe czytane książki to odświeżane rzeczy.
I wciąż walczę z Lodem, urywkami w krótkich wolnych chwilach cięzko to przeczytać, musiałbym chyba jakiś urlop złapać żeby to skończyć. Ale z drugiej strony uczta dukajowska dzięki temu trwa dłużej ;)
Toudisław - 2009-02-14, 14:25
:
Zadra za mną. Całkiem Porządna pozycja. Pewnie jedna z nominowanych do tego rocznego Zajdla. Czekam na tom 2 bo warto. Wciągająca lektura.

Dalej czytam też Mozaikę cieni. Troszkę drażni mnie jeży powieści i pewnie historyczne przekłamanie. Ukazywanie Bizantyjczyków jako "rzymian" a Franków i Normanów jako Dzikusów jest co najmniej niesprawiedliwe.

Czytam powoli "Gdze Wasze ciała porzucone Farmera. No i mam mocno mieszane uczucia bo jak na razie nie specjalnie mnie wciąga. No zobaczymy jak będzie dalej :D:D
toto - 2009-02-14, 16:05
:
Tomasz napisał/a:
I wciąż walczę z Lodem, urywkami w krótkich wolnych chwilach cięzko to przeczytać, musiałbym chyba jakiś urlop złapać żeby to skończyć. Ale z drugiej strony uczta dukajowska dzięki temu trwa dłużej
Najlepszą metodą na Dukaja jest siąść i przeczytać w tydzień, dwa, im dłużej trwa lektura, tym więcej się traci. Ja Lód przeczytałem w osiem dni (w tym trzy, kiedy mogłem czytać wcześniej niż późnym wieczorem) i dziwią mnie teksty o rozkoszowaniu się lekturą przez miesiące, czy nawet ponad rok (to tak ogólnie). To śmieszne. Człowiek nie jest w stanie przebrnąć przez książkę i szuka na gwałt jakiegoś tłumaczenia. Nie ma sensu. Widocznie książka do niego nie trafiła, a nie jakieś bajki o takiej wielkości, że skończyć nie można. Skoro tak wielka jest to książka, to należy ją przeczytać raz i później kolejny, a nie robić dobrą minę do złej gry i p..ć, za przeproszeniem, farmazony o literackiej rozkoszy. Może się mylę, ale takie jest moje zdanie. Osobiście uważam Lód za dobrą powieść (Inne pieśni są lepsze ;) ), ale po prostu wkurza mnie pisanie o jego wielkości, skoro ktoś nie jest w stanie nawet doczytać do końca. To chyba jakiś snobizm i strach przed krytyką. Czy to powód do wstydu, że Dukaj do kogoś nie trafia? Dukaj naprawdę jest próbą wojownika?
Nie jest to krytyka ciebie Tomaszu, bo nie wiem czy czytasz Lód tydzień czy rok. Wcześniej dość często czytałem teksty o rozkoszowaniu się Lodem przez pół roku, czy rok, co mnie wkurzało. Po prostu, twój post skłonił mnie do napisania tych kilku zdań.
Beata - 2009-02-14, 20:30
:
Toudisław napisał/a:
Dalej czytam też Mozaikę cieni. Troszkę drażni mnie jeży powieści i pewnie historyczne przekłamanie. Ukazywanie Bizantyjczyków jako "rzymian" a Franków i Normanów jako Dzikusów jest co najmniej niesprawiedliwe.

Narratorem jest obywatel Bizancjum - taki punkt widzenia nie dziwi. Bizantyjczycy uważali się za spadkobierców tradycji rzymskiej, a przedstawicieli innych ludów mieli za barbarzyńców. Uważam, że to nie przekłamanie, a świadomy zabieg - i nawet mi się to podoba. Lubię, gdy od czasu do czasu autor przypomina, że "nasze" nie jest pępkiem świata.
Astarte - 2009-02-14, 20:36
:
Tomasz napisał/a:
Czytam jakieś 8-9 tytułów jednocześnie, ale właśnie najbardziej wciągnęła mnie antologia "N0owe idzie"

Dżizas, jak Ty to wykonujesz? Po 5 minut na każdą książkę, zamiana i tak przez calutki dzionek??? :shock: Mnie doprowadza do szału, jak leży sobie na półeczce kilka fajnych ksiąg i trzeba jakąś wybrać do czytania. Zmieniam się wtedy we wściekłego wilka, który krąży i krąży niezdecydowany jaką by tu capnąć i pochłonąć :mrgreen:
Teraz integruję sie z Czarną banderą Komudy, dopiero parę stroniczek ale pójdzie szybko w tym wypadku.
toto napisał/a:
Najlepszą metodą na Dukaja jest siąść i przeczytać w tydzień, dwa, im dłużej trwa lektura, tym więcej się traci. Ja Lód przeczytałem w osiem dni (w tym trzy, kiedy mogłem czytać wcześniej niż późnym wieczorem)

Moje ukłony w Twoją stronę i to takie do ziemi, bo zamarzłam czytając tą biblię. :-( Tak 200 stron z boleścią prawdziwą a potem świadoma kapitulacja. Nie dorosłam chyba do tego rodzaju tworów...
Tomasz - 2009-02-15, 10:45
:
Astarte napisał/a:
Tomasz napisał/a:
Czytam jakieś 8-9 tytułów jednocześnie, ale właśnie najbardziej wciągnęła mnie antologia "N0owe idzie"

Dżizas, jak Ty to wykonujesz? Po 5 minut na każdą książkę, zamiana i tak przez calutki dzionek??? Mnie doprowadza do szału, jak leży sobie na półeczce kilka fajnych ksiąg i trzeba jakąś wybrać do czytania. Zmieniam się wtedy we wściekłego wilka, który krąży i krąży niezdecydowany jaką by tu capnąć i pochłonąć
Teraz integruję sie z Czarną banderą Komudy, dopiero parę stroniczek ale pójdzie szybko w tym wypadku.


Rozgrzebuje parę całkiem różnych tytułów. Np coś z fantasy, coś z sf, coś sensacyjnego, coś z opracowań historycznych.
I partiami czytam, np w pracy jak urwę chwilę to coś najłatwiejszego (wypada najczęściej sensacja albo fantasy), po pracy i wieczorem coś innego, w zależności ile mam czasu. Np. takie "Ślepowidzenie" bym tak raczej nie czytał, w wakacje na urlopie całe za jednym zamachem łyknąłem, ale już np coś w stylu Jordana to by mi się przejadło jakbym miał czytać od deski do deski. Jak czytam zbiory opowiadań no to jedno opowiadanie, potem coś innego, potem kolejne itd. To mi bardzo odpowiada, lubię różnorodność w literaturze.
Zresztą myslę, że każdy czyta tak jak lubi.
Aha, jak jakaś ksiażka zbliża się ku końcowi to wtedy już ją że tak powiem dobijam :) wtedy tylko ona jest na tapecie. Albo jak coś mnie bardzo wciągnie to tak samo.


toto napisał/a:
Tomasz napisał/a:
I wciąż walczę z Lodem, urywkami w krótkich wolnych chwilach cięzko to przeczytać, musiałbym chyba jakiś urlop złapać żeby to skończyć. Ale z drugiej strony uczta dukajowska dzięki temu trwa dłużej
Najlepszą metodą na Dukaja jest siąść i przeczytać w tydzień, dwa, im dłużej trwa lektura, tym więcej się traci. Ja Lód przeczytałem w osiem dni (w tym trzy, kiedy mogłem czytać wcześniej niż późnym wieczorem) i dziwią mnie teksty o rozkoszowaniu się lekturą przez miesiące, czy nawet ponad rok (to tak ogólnie). To śmieszne. Człowiek nie jest w stanie przebrnąć przez książkę i szuka na gwałt jakiegoś tłumaczenia. Nie ma sensu. Widocznie książka do niego nie trafiła, a nie jakieś bajki o takiej wielkości, że skończyć nie można. Skoro tak wielka jest to książka, to należy ją przeczytać raz i później kolejny, a nie robić dobrą minę do złej gry i p..ć, za przeproszeniem, farmazony o literackiej rozkoszy. Może się mylę, ale takie jest moje zdanie. Osobiście uważam Lód za dobrą powieść (Inne pieśni są lepsze ;) ), ale po prostu wkurza mnie pisanie o jego wielkości, skoro ktoś nie jest w stanie nawet doczytać do końca. To chyba jakiś snobizm i strach przed krytyką. Czy to powód do wstydu, że Dukaj do kogoś nie trafia? Dukaj naprawdę jest próbą wojownika?
Nie jest to krytyka ciebie Tomaszu, bo nie wiem czy czytasz Lód tydzień czy rok. Wcześniej dość często czytałem teksty o rozkoszowaniu się Lodem przez pół roku, czy rok, co mnie wkurzało. Po prostu, twój post skłonił mnie do napisania tych kilku zdań.


Właściwie to się z Tobą zgadzam. I to w wielu kwestiach. W najprostrzej to, że "Inne pieśni" są lepsze, ja po prostu uważam Inne pieśni za najlepszą polską powieść fantastyczną i tyle.
Dukaja poza nieskończonym "Lodem" i trzema początkowymi, niedostępnymi już nigdzie opowiadaniami przeczytałem wszystko. I zawsze na raz, bez przerw, oddany całkiem lekturze. Po prostu proza Dukaja idealnie mi odpowiada. Odkąd trafiłem w NF na "Irrehaare" to wpadłem całkowicie. Ale faktem jest, że Dukaja się albo lubi albo nie.
A co do czytania "Lodu". Jak go kupiłem dzień po premierze to trafił do czytelniczej kolejki, ze względu na jego rozmiary. Chciałem znaleźc wlaśnie jakiś tydzień spokoju, gdzie będe mógł go całkiem łyknąć. No ale tyle czasu to nei znalazłem. Tzn, znalazłem, zacząłem, wsiąkłem, ale potem coś się wydarzyło, musiałem lekturę przerwać i wrócić było ciężko. Teraz zacząłem znowu a że nie mam możliwości chociaż ze dwa dni siąśc i całe na "Lód" poświęcić to muszę partiami. A Dukaja partiami się źle czyta po prostu to mi się wlecze w oczekiwaniu na parę dni wolnego w pracy.
Powieści Dukaja są wymagające i istotnie wiele się traci czytając na raty. Ale niestety, wolnego sobie nie wyczaruję tyle. Zresztą nie tragizuję bo każdą jego książkę czytałem przynajmniej ze dwa razy. "Lód" też nie raz przeczytam jeszcze. I nie p.... o wielkości i rozkoszowaniu się itd. Napisałem, że uczta dukajowska trwa dużej. Ja tam go lubię czytać. I jak np. "Inne pieśni" raz całe łykniesz to potem dozować sobie też możesz. Co kto lubi po prostu.
I moim zdaniem to niech każdy sobie "Lód" czyta jak chce.
Romulus - 2009-02-15, 11:08
:
Skończyłem czytać Błędny Krąg M. Careya. To bardzo ciekawa powieść, zdecydowanie lepsza od Mojego własnego diabła. Aczkolwiek nadal nie zmieniło się jedno: Felix Castor to nadal nieciekawy główny bohater, udający cwaniaka, ateistę, cynika. Tak naprawdę jest prostolinijny i nieskomplikowany, że można przejrzeć go na wylot z każdej możliwej strony. Niemniej jednak Mike Carey spełnił moje oczekiwania i fabuła zdołała przykryć te niewątpliwe niedostatki głównego bohatera. Na Biblionetce wystawiłem 4 i tej oceny będę się trzymał. Jest wystarczająca, aby czekać na ciąg dalszy przygód głównego bohatera. Choć nadal moim ulubionym bohaterem ze skrzyżowania czarnego kryminału i fantastyki pozostaje Takeshi Kovacs z powieści Richarda Morgana (przede wszystkim z Modyfikowanego Węgla).

A teraz: Historia Lisey Stephena Kinga. Daję jej 4 godziny na przekonanie mnie do siebie. Jeśli się nie uda - wracam do SAMOTNIE Crowleya.
Shadowmage - 2009-02-15, 13:56
:
Skończyłem "Ostatni brzeg" Shute'a. Im dalej, tym lepiej było, obowiązkowa klasyka, w końcówce naładowana emocjami. Myślę, że pozycja obowiązkowa, nie tylko dla fanów fantastyki (post)apokaliptycznej.

Teraz poczytuję sobię antologię "Steampunk" VanderMeerów, ale książki wszędzie zabierać nie będę, więc muszę sobie wybrać coś z tej listy. Jakieś sugestie?
Maeg - 2009-02-15, 14:21
:
Tad Williams: Rozgrywka cienia? :mrgreen:

Ja czytam Accelerando, nie mam czasu by przysiać na dłużej dlatego dopiero w połowie jestem i jeszcze ogarniam, zobaczymy co bedzie dalej. Stross pisze ciekawie, ale nie pięknie i fabuła, lepiej nie wspominać. ;)
Tigana - 2009-02-15, 18:54
:
Dwie pozycja do przodu.

Roberto Saviano "Gomorra" - książka arcyciekawa, ale jako samo dzieło literackie mająca swoje wady. Poraża opis mafii - jako wielkiego międzynarodowego konsorcjum, które swoim zasięgiem oplotła niczym ośmiornica cały świat. Narkotyki, broń, handel podróbami znanych firm, hazard i wiele innych dziedzin życia. Można wręcz odnieść wrażenie, ze Comorra decyduje o losach świata. Ale najciekawsze fragmenty książki to nie te opisujące samą strukturę mafii czy jej najnowsze dzieje, ale jej wpływ na zwykłych ludzi. Jak zostają uwikłani w przestępstwa stając się mniej lub bardziej świadomymi cząstkami systemu. Wstrząsają fragmenty o komandach śmierci w skład których wchodzą nastolatkowie, o niezawinionych śmierciach i braku nadziei. Książka bardzo osobista i bardzo ciekawa. Tylko miejscami, gdy autor zbyt bardzo wchodzi w szczegóły dotyczące samej struktury mafii (wymienia dziesiątki bossów i żołnierzy) proza traci na płynności i nieco przynudza.

Diaczenkowie "Odźwierny" - powieść utrzymana w iście baśniowym klimacie, ale bardzo piękna. Opowieść o magu, który pozbawiony swego daru wyrusza w wędrówkę w poszukiwaniu sensu swego istnienia. I tak jak w bajkach jego dobre czyny zostają wynagrodzone, a gdy chce postąpić egoistycznie czeka go kara. Niby dydaktyzm, ale nie znajdziemy tu nachalnego moralizatorstwa. Książka mocno refleksyjna, ale ni w trakcie czytania nie czuje się znudzenia, a raczej fascynacje.
Shadowmage - 2009-02-15, 19:09
:
Maeg napisał/a:
Tad Williams: Rozgrywka cienia? :mrgreen:
A żebyś się nie zdziwił... w końcu trzeba się wziąć za bary z tym wyzwaniem :D
Procella - 2009-02-15, 21:25
:
Skończyłam "Seans z wampirem" A. Kołodyńskiego - bardzo fajne opracowanie historii filmowego horroru. Dużo ciekawostek, a na dodatek świetnie się czyta. No i jeszcze ilustracje...

Skończyłam też - dosłownie przed chwilą -pierwszy tom "Żywego srebra" Stephensona. Pierwsze 80 stron męczyłam przez trzy dni, ale potem "zaskoczyło" i pozostałe 300 połknęłam w jedno popołudnie. Świetne. Na szczęście mam na półce kojejne tomy. Muszę teraz kupić "Zamęt" i "Ustrój świata" - trochę żałuję, że nie mam, ale nie chciałam ryzykować kupowania ośmiu książek w ciemo. Mam nadzieję, że szybko to nadrobię.

Teraz biorę się za biografię Martina Lutra (z serii BSL), trochę dla przyjemności (lubię biografie), a trochę z myślą o studiach.
martva - 2009-02-15, 21:43
:
Skończyłam 'Pieśń karczmarza', jak już wspominałam w wątku autorskim.
Przeczytałam też Festung Breslau Krajewskiego, chyba najbardziej mroczną, ponurą i fe część cyklu.
Jestem gdzieś w połowie Demonów Śmigla i uczucia mam mieszane. Opowiadania... poprawne, trzymają w lekkim napięciu jak się je czyta ale pewnie za tydzień mało z nich będę pamiętać. No i w notce odautorskiej znalazłam 'autentyczny fakt', dwuosobowa korekta coś takiego przepuściła?
Beata - 2009-02-16, 07:53
:
Przeczytałam "Kameleona" Kosika. Zacna lektura. Wątek związany z pracami naukowo-badawczymi i organizacją Akademii Nauk jest świetny, a wszelka ironia idealnie skierowana. Ale jakiś niedosyt w końcówce książki mi się pojawił... może dlatego, że jeszcze niewystarczająco przemyślałam. W każdym razie w tej chwili uważam, że "Vertical" był lepszy.

W tej chwili czytam "Na ziemi niczyjej" Brzezińskiej i Wiśniewskiego i "Odźwiernego" Diaczenków.
Toudisław - 2009-02-16, 09:30
:
Skończyłem Mozaikę Cienia. Historii to ja bym z tego nie uczył :P I czasem mnie lekko drażniło to podejście do oceny Bizancjum. Nie wykorzystano za to innej siły Bizancjum czyli tego że większość swoich problemów rozwiązywano za pomocą dyplomacji. Styl Narrcaji też czasem dawał mi się we znaki. Jednak ogólnie przyzwoita powieść historyczna z elementem kryminału.

Gdzie wasze ciała porzucone tez za mną. No i mimo słabego początku całość muszę oceniać jak najbardziej pozytywnie. Fajny pomysł i fajnie zrealizowany książka mi się po prostu podobała.

Teraz czytam po pierwsze kontynuacja Świata Rzeki. Czyli najwspanialszy parostatek Farmera. I jak na razie równie interesująco się zaczyna.

No i po drugie "Ciemność Płonie" Czyli Horror na katowickim Dworcu i dopiero się wgryzłem i powieść się rozkręca. Na razie całkiem fajna
Procella - 2009-02-16, 11:33
:
Zabrałam się za wypożyczony kilka dni temu z biblioteki "Lód", przypomniałam sobie, że trzeba go w końcu przeczytać i oddać.

Czyta się nieźle, podoba mi się stylizacja języka, ale wydawnictwo mi podpadło - jak książka ma ponad 1000 stron, to już mogli dać trochę cieńszy papier, nie byłoby to tak wielkie i nieporęczne...
Romulus - 2009-02-16, 17:19
:
HISTORIA LISEY S. Kinga chyba u mnie przepadnie ostatecznie. Poświęciłem jej niedzielę - było sympatycznie i to wszystko. Jest zajmująco napisana, choć to nie mój ulubiony gatunek literatury. Ale już wystarczy, bo pali mnie w ręce pierwszy tom MYTA OGARÓW Eriksona
Jak zwykle - miałem czekać na ukazanie się tomu 2, ale kogo ja chcę oszukać... Oszukiwanie samego siebie jest żałosne, więc przestałem :mrgreen: Po zerknięciu na listę dramatis personae - nie było innej opcji: Stephen King wrócił na półkę (i chyba już z niej nie zejdzie do czasu upływu terminu zwrotu do biblioteki miejskiej).
Brzuzka - 2009-02-16, 18:11
:
Pachnidło i Detektyw Monk:) Kończę jeszcze Miecz aniołów Piekary ale narazie odpoczywam, szukałem czegoś lżejszego, z humorem i dlatego czytam Monka:)
Jander - 2009-02-16, 23:22
:
Romulus - głęboko rozważam kupno i przeczytanie teraz Eriksona, wszak i tak między tomami robię sobie zwykle przerwy. Z drugiej strony jednak jak przeczytam teraz to będę czekać rok na kolejną część. Może jednak poczekam na jakieś promocje, bo póki co nieźle wytrzymuję z niekupowaniem książek.
A teraz na temat - staram się przeskoczyć czytelniczy kryzys (w tym roku chyba jeszcze nawet 100 stron jakiejkolwiek książki nie przeczytałem), więc zabrałem się za Hyperiona i Heroes Die Stovera. Aczkolwiek nie spodziewam się szybkiej poprawy sytuacji bez artylerii, więc może chwycę za jakąś dobrą serię, w której jestem w trakcie. Vide powyższy Erikson albo złamię się i skończę ostatni tom Martina.
ASX76 - 2009-02-17, 19:29
:
"Czarodziejka z Florencji" S. Rushdie. Smakowita lektura. :-)
elTadziko - 2009-02-17, 20:52
:
Przeczytałem w końcu piąty tom Vlada Taltosa - "Feniksa" ;) Według mnie jedna z lepszych części :P Szkoda, że jednak dalsze tomy nie ukazały się w Polsce, bo bym jeszcze sobie o jego przygodach poczytał...
A w najbliższym czasie to chyba nic nie będe czytać... Z książek fantastycznych został mi tylko "Diamentowy wiek" Stephensona, ale nie chcę go teraz zaczynac, bo nie mam aż tak duzo czasu, a nie chcę rozwlekać jego lektury ;) Chyba, że wezmę się za Lema, ale teraz mam ochotę raczej na coś bardziej rozrywkowego :P
Shadowmage - 2009-02-17, 21:50
:
Dla mnie najgorsza... Vlad się taki ludzki zrobił i w ogóle, beznadzieja :P
Liv - 2009-02-17, 22:42
:
ASX76 napisał/a:
"Czarodziejka z Florencji" S. Rushdie. Smakowita lektura. :-)


Potwierdzam ;) Odkąd Beata (?) o niej wspomniała miałam ogromną ochotę ją przeczytać. Dzisiaj się w końcu udało ^^
Beata - 2009-02-18, 08:37
:
Liv :arrow: cieszę się bardzo, że książka Ci się podobała, choć na pewno nie tylko ja o niej pisałam. Jednej rzeczy nie mogę sobie wybaczyć - że po zakupie nie przeczytałam "Czarodziejki z Florencji" od razu...

Zabrałam się w końcu za lekturę "Miasta szaleńców i świętych" VanDerMeera. Jestem dopiero na samym początku i nie mam jeszcze zdania na temat fabuły, ale język już mi się podoba - długie, wielokrotnie złożone zdania są wprost stworzone do dygresji i nastrojowych opisów. A tymczasem Dradin wciąż idzie...
Shadowmage - 2009-02-18, 09:38
:
Beato, w trakcie "Miasta..." język zmienia się wraz ze zmianą narratora, czy formy opowieści. "Zakochany Dradin" jest bardzo barokowy, co współgra z treścią. Trafią się jednak również fragmenty bardzo suche.
A co do fabuły... no, może jakaś nawet jest :D

O Rushdiem to chyba ja pisałem... chyba, żeby nie :)
Juninka - 2009-02-18, 10:51
:
Skończyłam czytać Troję Gemmella. Świetna, wciągająca lektura - pomimo kilku zgrzytów, zwłaszcza w 3 tomie. Muszę przyznać, że w wielu momentach autor mnie zaskoczył. Szczególnie podobała mi się postać Odyseusza, jego poczynania były chyba najbardziej nieprzewidywalne. Małą, aczkolwiek miłą niespodzianką, był też wątek egipski.
Cóż, Gemmell trafił w mój gust, trzeba będzie poszukać kolejnych jego książek :)
Pozdrawiam
Procella - 2009-02-18, 11:01
:
Dalej przekopuję się przez "Lód" - i nie wiem, czy skończę. Z jednej strony jestem pełna podziwu, bo to naprawdę dobrze napisana rzecz. Z drugiej - zaczynam mieć podejrzenia, że to po prostu nie jest książka dla mnie.

Nie wiem, o co dokładnie chodzi z tym "nie dla mnie": nadmiar różnych rozważań wcale mnie od tego nie odstrasza, wręcz przeciwnie, to jest najfajniejsze, dużo bardziej wciągają mnie te fragmenty niż te z akcją. Objętość - lubię takie cegły, więc też nie. I nawet nie o to chodzi, że się trochę gubię w tych wszystkich zimnazach, ćmieczach i innych ćmiatłach (choć pewnie jeden z powodów to jest, ale raczej nie główny), ale po prostu... jakoś nie chwyta. Pomęczę jeszcze ze sto stron i zobaczę.
batou - 2009-02-18, 11:44
:
Cień pisarza Philipa Rotha. Pierwsza powieść z cyklu "Nowel Zuckermana" opowiadająca historię początkującego pisarza, który spędza kilka dni w domu swojego idola E.I. Lonoffa. W skrócie jest to książka o odpowiedzialności pisarza względem środowiska które opisuje. Jak zwykle u Rotha jest też sporo namiętności i skomplikowanych relacji damsko - męskich. Jak wszystkie jego powieści tę też czyta się rewelacyjnie. To jeden z najlepszych współczesnych pisarzy i jeden z moich ulubionych. Nie bez powodu co rok jego nazwisko pada przy okazji obstawiania literackiego nobla. W końcu go dostanie.
Romulus - 2009-02-18, 12:23
:
batou napisał/a:
Nie bez powodu co rok jego nazwisko pada przy okazji obstawiania literackiego nobla. W końcu go dostanie.

Szkoda Rotha dla tej smętnej nagrody. Miałby stanąć w szeregu z Dario Fo lub LeClezio? To jakby Krystynę Jandę koło Joli Rutowicz postawić :)
Akurat tej powieści nie czytałem, ostatnio miałem do czynienia ze Spiskiem przeciwko Ameryce. Na kolana nie rzuca, ale świetnie napisana.

MYTO OGARÓW S. Eriksona, tom 1. Czyta się świetnie, powrót do klimatów z pierwszego i 3 tomu, czyli moich ulubionych. Dawkuję ją sobie ostrożnie, póki co. W fantasy jednak można liczyć tylko na mistrzów.
batou - 2009-02-18, 13:38
:
Romulus napisał/a:
ostatnio miałem do czynienia ze Spiskiem przeciwko Ameryce. Na kolana nie rzuca, ale świetnie napisana.

Mnie się podobała. Jako historia alternatywna książka jest bardzo ciekawa i faktycznie świetnie napisana. Z tym, że to powieść trochę odbiegająca od tego co Roth pisze zazwyczaj. Jeśli oglądałeś niedawno film Elegia to możesz sobie dla porównanie sięgnąć po Konające zwierzę, której ten film jest ekranizacją. Powieść moim zdaniem lepsza niż film, bardziej pikantna, a bohaterowie jeszcze bardziej "pełnokrwiści". No i tutaj mamy Rotha jakiego ja osobiście lubię najbardziej.
Romulus - 2009-02-18, 18:41
:
batou napisał/a:
Jeśli oglądałeś niedawno film Elegia to możesz sobie dla porównanie sięgnąć po Konające zwierzę, której ten film jest ekranizacją. Powieść moim zdaniem lepsza niż film, bardziej pikantna, a bohaterowie jeszcze bardziej "pełnokrwiści". No i tutaj mamy Rotha jakiego ja osobiście lubię najbardziej.

Właśnie oglądałem i się w pełni zgadzam - film chyba (wbrew chęciom i zamiarom twórców i aktorów), trochę strywializował powieść. Choć spotkałem się z recenzją uroczej i inteligentnej Magdaleny Miecznickiej z Dziennika, że właśnie pokazał prawdę o pisarzu :) Nie jestem ekspertem, nie rozstrzygnę...

Wymyśliłem za to sposób na nadgonienie zaległości. Jednego dnia czytam MYTO OGARÓW Eriksona a kolejnego coś z "zaszłości". Na razie chwyciłem po największą (i mam nadzieję, że najłatwiejszą do pokonania) "zaszłość", czyli K.S. Robinson "Czerwony Mars". Głównie za sprawą tematu w innym dziale i Maega. Czyta się - nie powiem - zajmująco. Jestem dopiero na 61 stronie, ale Frank Chalmers ma u mnie duży kredyt zaufania - mam nadzieję, że potencjał na niezłego sukin...a , nie będzie zmarnowany. Póki co, nie czuć, w trakcie czytania, wieku powieści.
batou - 2009-02-18, 20:17
:
Film był świetny, ale prawdy o pisarzu-bohaterze powieści nie pokazał. Strasznie wygładzona postać, w książce ten człowiek ma w sobie więcej życia i nie jest takim grzecznym starszym panem. Za to pani Cruz to taka Consuela jaką sobie wyobrażałem czytając książkę. Tutaj 5+.

U mnie na tapecie Amerykańscy Bogowie Gaimana. Dopiero zaczynam, więc ciężko powiedzieć coś więcej niż to, że historia zaczyna mnie wciągać.
Toudisław - 2009-02-19, 09:40
:
Najwspanialszy parostatek już za mną. I to naprawdę udana i Fajna pozycja. Największym cyklem Fantasty tego bym nie nazwał ale ok. Zakończenie lekko mnie wnerwiło a na mroczny wzór muszę poczekać.

Ciemność płonie top dla mnie dobre czytadełko i tyle ale najważniejsze że czytało się bardzo dobrze.

Teraz czytam Rock'n' roll, bejbi ! i te opoawidania sa dla mnie mocno przeciętne. Trokszę zabawne ale czasem lekko wręcz żałosne. No poczekamy jak się rozwinie
martva - 2009-02-19, 11:12
:
Za mną Epifania wikarego Trzaski. Mieszane uczucia mam, gdzieś tak do połowy była to świetna książka, a potem jej przeszło.

Teraz może Hobb i cykl o Błaźnie, albo Księga smoków...
Sharin - 2009-02-19, 20:05
:
Ewa Białołęcka Tkacz Iluzji

Podobało mi się w niej dosłownie wszystko. Począwszy od głównego bohatera a skończywszy na opisach przyrody. Zagłębiając się w przygody Kamyka i jego przyjaciół ani przez moment się nie nudziłem. Fabuła wciąga, akcja toczy się szybko, każdy element świata tętni magią. Coś niesamowitego.

Główny bohater: młody mag, który przypomina połączenie Harrego Pottera i Tomka Sawyera. Uczuciowy, koleżeński ale momentami też zarozumiały czy nawet wulgarny (czytaj: przedstawiciel dorastającej młodzieży).
Fabuła: wciągająca. Miałem wrażenie, że oto jestem świadkiem ponownych narodzin powieści przygodowej rodem z XIX wieku; w dodatku o fantastycznym zabarwniu. Juliusz Verne z pewnością byłby dumny czytając Ewę Białołęcką.
Język: podoba mi się styl tej autorki. Nie umiem tego opisać ale w każdej niemalże zbitce literek wyczuwam magię. Rowling może się schować ze swoimi czarodziejami. Nie dorastają do pięt postaciom takim jak Kamyk, Promień, Nocny Śpiewak czy Jagoda.

Spoilers!
Książka opowiada o przygodach Kamyka, dorastającego Tkacza Iluzji. Dla nie wtajemniczonych (jeszcze) powiem, że jest to mag, który posiada talent do tworzenia niewyobrażalnie rzeczywistych miraży/złudzeń, jedynym słowem - iluzji O_o Poznajemy go w momencie, w którym wyrusza w świat w poszukiwaniu maga, który mógłby wyleczyć go z głuchoty. W czasie wędrówki spotyka Smoka i... wtedy zaczynają się kłopoto-problemy, zwane przez wielu czytelników przygodami.
Nie będę opisywał całej fabuły. Sami doskonale zdajecie sobie sprawę, iż połączenie:
dorastający mag + Smok = interesujące wydarzenia.

Z pewnością można by było jeszcze więcej powiedzieć o tej książce ale po co? Ja już przekonałem się, że jest godna uwagi.
Teraz wasza kolej :evil:
Gand - 2009-02-19, 21:10
:
Skończyłem Kłamcę 3 (więcej w temacie o Ćwieku) i Na szkarłatnych morzach Lyncha, które doskonale się jednak wybroniło, wystarczyło poświęcić książce chwilę czasu i dać się wciągnąć a znów nie mogłem się od niej oderwać, tak jak od 1. tomu.

Teraz prawdopodobnie wezmę się w końcu za Ślepowidzenie, bo ile można kupować książki z UW nie czytając ich? :P

A w trakcie - Jacek Komuda - Imię Bestii, ale tak jak z Galeonami Wojny nie mogę do końca wczuć się z prozę Komudy. Czyta się ok, ale ciągle nie są to te wrażenia, których po Villonie oczekiwałem.
Carmilla - 2009-02-19, 23:00
:
Sharin napisał/a:
[o Tkaczu iluzji] Z pewnością można by było jeszcze więcej powiedzieć o tej książce ale po co? Ja już przekonałem się, że jest godna uwagi.

to w ramach czegoś więcej, ale wciąż tego samego: podpisuję się pod tym, choć książkę dawno temu czytałam. Na długo przed tym, zanim się HP urodził.
Tomasz - 2009-02-20, 08:38
:
Przeczytałem "Nowe idzie" i jest bardzo mile zaskoczony. Bardzo dobry zbiór. Młodzi autorzy, to jeszcze nie wprawieni, ale bardzo pomysłowi. Tchnęło świeżością. Zdecydowanie wolę to niż zbiorki Fabryki.
Najlepsze teksty Miszczaka (w stylu dawnego młodzieńczego Dukaja, choć nie ta klasa to jednak świetny tekst), Wegnera (baaardzo fajne opowiadanie), Skalskiej (nie znałem, a teraz chcę znać, powiało trochę Huberathem) i Przechrzty (jak u Ziemiańskiego z czasów "Bomby Heisenberga", lekkie rozrywkowe, męskie, z dobrym pomysłem).

A na tapecie odświeżane: Erikson "Wspomnienie lodu", Martin "Starcie królów", Simmons "Ilion" (chcę "Olimp" przeczytać a nic nie pamiętam)
i dotąd nieczytane: Deaver "Panieński grób", Lynch "Na szkarłatnych morzach"
Kennedy - 2009-02-20, 19:13
:
Czas Przemian Silverberga. Dotarłem do połowy i jest nieźle, aczkolwiek raczej za sprawą kreacji świata niż fabuły, która jest, jak na razie, dosyć przeciętna.
Na szczęście pozostaje tło socjologiczne, prezentowanie społeczeństwa nie używającego zaimka "ja" wychodzi autorowi przekonująco. Czyta się w miare szybko, więc pewnie jutro skończę.
You Know My Name - 2009-02-21, 10:33
:
Skończyłem Gdyby... Calkiem inna historia swiata. I dobrze, bo nie lubię pozostawiać napoczętych książek. Nie polecam, historycy znajdą tam tylko kilka w sumie nieprzekonujących teorii a laicy stek porozrzucanych szczegolikow, często niepowiązanych ze sobą. Zacząłem Obłęd rotmistrza von Egern i od razu bardzo mi się spodobało (w jakiś pokrętny sposób przekonywujący opis obłędu).
Potem może PLO 1 albo PLiO 3.
Brzuzka - 2009-02-21, 11:18
:
Ja teraz czytam Pachnidło -Süskind'a i ledwo dałem radę się od niej oderwać:P naprawdę nietuzinkowa książka :mrgreen:
toto - 2009-02-21, 17:58
:
Miałem się zabrać od wtorku za Kroki w nieznane, ale okazały się nie do zdobycia. Pomyślałem, że to dobry moment, by w końcu przeczytać Cykl barokowy Stephensona. W tym celu zamówiłem brakujące części cyklu (środek) i zabrałem się za lekturę. Poszło elegancko, dwa tomy Żywego srebra w trzy dni, w piątek miałem odebrać brakujące części i dalej czytać historię Jacka, ale księgarnia, w której zamówiłem książki nie stanęła na wysokości zadania. Teraz czekam do poniedziałku. Szczęśliwie, w ten sam piątek, upolowałem W końcu Kroki w nieznane i zacząłem czytać. Jest bardzo dobrze. Wszystkie opowiadania, które dotąd przeczytałem, spodobały mi się. Ciekawe pomysły, niezłe wykonanie. Nic tylko czytać. I z czystym sumieniem mogę przyznać rację wydawcy (tak, już teraz), że czwarte Kroki... są najlepsze.
A jak skończę Kroki... przed poniedziałkiem, to czeka na mnie Lem. ;) Tylko tego przerwanego Stephensona wciąż mi szkoda. :cry:
Carmilla - 2009-02-21, 21:21
:
Rowerzystę A. Zalewskiego. Dwóch rzeczy w tej książce nie jestem w stanie zrozumieć:
1) dlaczego autor na przeszło 500 stronach pisze tekst, który spokojnie można by zmieścić na 300 (i bynajmniej nie wielkość czcionki mam tu na myśli)
2) dlaczego polscy twórcy umieszczają akcję swoich powieści/opowiadań w USA? Polska im nie straszna?
Toudisław - 2009-02-22, 08:49
:
Rock'n' roll, bejbi ! już za mną. Bardzo przeciętny zbiorek opowiadań. Czasem tak tandetny że aż boli. Wszytko jazda na jednym pomyśle bej ładu i składu. Ostatnie opowiadanie i Epilog nie pasuje zupełnie do konwencji ale opowiadani już lepsze. Całość słaba

Czytam teraz Vita Nostra Diaczenków. Jak dla mnie bomba naprawdę, Ta książka zasłużyła na wszystkie nagrody jakie dostała. Naprawdę ciekawie ukazana forma indoktrynacji i niszczenia tych ludzi. Polecam :)
toto - 2009-02-22, 10:49
:
Kroki w nieznane 2008 przeczytane. Wczoraj pisałem, że jest bardzo dobrze. Jest jeszcze lepiej. Po pierwsze, od żadnego z zamieszczonych opowiadań się nie odbiłem. Wszystkie czytało mi się bardzo dobrze i wszystkie były interesujące. Co prawda, zaraz po przeczytaniu ułożyła mi się w głowie hierarchia opowiadań, ale bardzo miło coś takiego robić, kiedy wszystkie teksty uznałem za dobre. Trzy opowiadania są moim zdaniem najlepsze (Ballantyne, Wolfe i Baxter), kolejne dwa depczą im po piętach (Reynolds i Kosmatka), reszta jest co najmniej dobra (każde na swój sposób). Jeśli miałbym wyszukiwać tekstów najsłabszych, głos padłby na opowiadania starsze, bo widać nieco upływ czasu (Willis) i chyba tekst Creasey'a i Rosenkrantza. Jest to ocena względem innych zamieszczonych w antologii tekstów. Przy mniejszej liczbie świetnych opowiadań, opowiadanie Willis, jak i Egana, czy Bretnora, byłyby mocnymi punktami i świeciłyby jasno. Tutaj zostały nieco przyćmione przez gwiazdy znajdujące się nieco bliżej.

Największym pozytywnym zaskoczeniem okazały się teksty Bułyczowa oraz Abrahama. Bałem się, że Bułyczow został wciśnięty nieco na siłę, ale broni się swoim opowiadaniem. Z kolei Abraham niepokoił mnie nieco, bo jako jedyny trafił do Kroków z opowiadaniem fantasy. Moje obawy okazały się bezpodstawne. Oba teksty sprawiły dużo radości przy czytaniu.

Co prawda, nie wiem czy fantastyka idzie w tym kierunku, jaki pokazuje nam Mirek Obarski, bo za mało mam kontaktu z fantastyką anglosaską. Jeśli tak, to taki kierunek rozwoju bardzo mi odpowiada i mam nadzieję, że do Polski będzie trafiać więcej podobnych tekstów, opowiadań i powieści.

Ludziska, kupujcie i czytajcie albowiem trafiła się wam zacna rzecz. ;) Być może moja opinia jest nieco skrzywiona z powodu dużego odsetka sf w antologii? Ale nie przejmujcie się. I tak warto.

edit:
Zapomniałem dodać, że widać pośpiech przy powstawaniu książki (kto przeczyta, ten zrozumie). To łyżka dziegciu w tej beczce miodu.
/edit

Carmilla napisał/a:
2) dlaczego polscy twórcy umieszczają akcję swoich powieści/opowiadań w USA? Polska im nie straszna?
Boją się, żeby nie wyszedł im kolejny swojski Wędrowycz? ;)
Toudisław napisał/a:
Czytam teraz Vita Nostra Diaczenków. Jak dla mnie bomba naprawdę, Ta książka zasłużyła na wszystkie nagrody jakie dostała. Naprawdę ciekawie ukazana forma indoktrynacji i niszczenia tych ludzi. Polecam
Mnie co prawda książka nie zachwyciła (w sensie, było dobrze, ale liczyłem na więcej). Ale uważam, że warto ją przeczytać. ;)
Shadowmage - 2009-02-22, 14:02
:
A ja poczytuję sobie "Rozgrywkę cienia" Williamsa. Poczytuję to dobre słowo, bo tempo mam ślimacze. Trochę wina książki - chyba już mi przeszedł etap na klasyczne sagi fantasy, trochę braku wolnego czasu.
martva - 2009-02-22, 14:07
:
Ja poczytuję Księgę smoków (idiotyczny format) i strasznie żałuje że dwóch pierwszych opowiadań nie zostawiłam sobie na koniec - póki co Białołęcka i Brzezińska dobre, Kossakowska taka sobie, Surmik mocno średnia->słaba i Szolc takoż.
Shadowmage - 2009-02-22, 14:23
:
Na końcu jest moim zdaniem opowiadanie najlepsze :)
Tigana - 2009-02-22, 15:42
:
Skończyłem "Cień w środku lata" Daniela Abrahama - książka zdecydowanie nie przypadła mi do gustu. Nie trafił do mnie ani styl autora, bohaterowie czy fabuła. Być może książka przypadnie do gustu miłośnikom lekko orientalizowanej fantasy - akcja powieści rozgrywa się bowiem w świecie, który przypomina nieco starożytne Chiny (a przynajmniej tradycyjne wyobrażenia na ich temat), leniwie (i to bardzo) snującej się fabuły i zakochanym w drobnych niuansach postawy czy słów. No i "Planeta Masek" Jacka Piekary się przypomina.
Teraz na 100% wezmę się za "Samo ostrze" - początek bardzo ciekawy a po lekturze Abrahama wręcz orzeźwiający. W między czasie (czyli w drodze z/do pracy i na okienkach) będę podczytywał jakąś zaległą książkę z półki - może "Akwafortę", a może Wolfa //mysli
KreoL - 2009-02-22, 22:49
:
Po "Bramach domu umarłych" i pierwszej części "Wspomnienia Lodu", Malazańskiej ciąg dalszy i druga cześć wjeżdża do warsztatu. możliwe spoilery Po średnim zainteresowaniem pierwszą częścią, druga była lepsza. Zwłaszcza motyw ze "sznurem psów", świetny opis walki ludzi z pustynią i innymi przeciwnościami losu, kończące się spodziewanym lecz mocnym finałem. Pierwsza część "Wspomnienia lodu" natomiast wprowadza wiele ciekawych wątków, w których dostrzegam niezły potencjał. Dlatego sięgam do kolejnej książki. Zobaczymy na ile książek jeszcze mi sił starczy w tym maratonie MKP xD
ASX76 - 2009-02-23, 06:59
:
Toudisław napisał/a:


Czytam teraz Vita Nostra Diaczenków. (...)


Wreszcie... Co tak długo? :-P

Tiguś -> Jakiego Wolfa? ;)
Toudisław - 2009-02-23, 08:26
:
ASX76 napisał/a:
Wreszcie... Co tak długo? :-P

Lepiej późno niż późnij.

A co do Vita nostra. To książka mi się podobała. Może miałem od niej jakieś super wymagania i tuja mam lekki niedosyt ale to naprawdę dobra pozycja warta uwagi. I chyba zakończenia nie do końca zrozumiem.

Teraz czyta, Sopel tom2 Pawła Kornewa. Jak na razie podobnie jak tom 1 czyta się szybko i sprawnie od taka przygoda na Syberii
ASX76 - 2009-02-23, 08:51
:
Toudisław napisał/a:

Lepiej późno niż późnij.



- powiedział Toudik spóźniając się na pociąg. :-P

A co do "Vita nostra" -> czego nie rozumiesz w zakończeniu? ;)
Procella - 2009-02-23, 12:42
:
Odpuściłam sobie "Lód". Może kiedyś skuszę się na drugie podejście.

Przeczytałam za to parę innych książek. Przede wszystkim kończę już "Żywe srebro" - i w najbliższym czasie muszę sobie zamówić kolejne części "Cyklu barokowego", bo to przepyszna rzecz. Oprócz tego robię porządki w moich zbiorach serii "Mitologie świata" WAiF-u (te małe czarne książeczki), bo kilka nieprzeczytanych się zebrało - mam za sobą "Mitologię bałtyjską" J. Suchockiego i biorę się za "Mitologię Arabów" R. Piwińskiego. Zapuściłam się też na chwilę w literaturę XIX-wieczną - wpadł mi w ręce Villiers d'Isle-Adam i jego "Opowieści okrutne i inne utwory" - gorąco polecam.

Następna książka w kolejce - Anne Rice "The Witching Hour" albo "Koko" Petera Strauba.
Romulus - 2009-02-23, 13:00
:
Procella napisał/a:
Następna książka w kolejce - Anne Rice "The Witching Hour" albo "Koko" Petera Strauba.

Godzina Czarownic A. Rice to chyba jedna z najlepszych powieści tej pisarki. Może nawet lepsza od najlepszych części Kronik Wampirów. Już dalszych części nie pamiętam (Taltosa chyba tylko czytałem), ale Godzina Czarownic mnie troszkę urzekła dusznym klimatem Nowego Orleanu i panoramiczną historią czarownic z rodu Mayfair. Żal było się odrywać od tej powieści. Ciekawe, czy i dziś podobałaby mi się...

U mnie dalej najnowszy Erikson i K.S. Robinson. Czyta się wyśmienicie i żal się odrywać. Choć w Eriksonie zaczęło się od zawrotu głowy: dużo nowych wątków pomieszanych ze starymi, ale już to po 200 stronach, ogarnąłem albo mi się tak wydaje. Robinson zaś to świetna s-f, bez fajerwerków (również po 200 stronach) i jakichś oszołomień. Taki oldskul chyba, ale nic się nie zestarzał.
Tigana - 2009-02-23, 15:56
:
ASX76 napisał/a:
Tiguś -> Jakiego Wolfa? ;)

"Cień kata" i dalsze straszydła. Póki co zacząłem "Akwafortę" - początek jak z westernu.
Beata - 2009-02-23, 16:19
:
Zakończyłam przygodę z "Miastem szaleńców i świętych" - było świetnie. Uśmiałam się przy lekturze prac naukowych - zwłaszcza przy przypisach. Największe wrażenie zrobił na mnie tekst: "Niezwykły przypadek Iksa" - lubię, gdy autor wyprowadza mnie w pole :) . A historia miłości Dradina plasuje mi się zaraz na drugim miejscu.

Z rozpędu łyknęłam wczoraj pierwszy tom "Odysei czasu" Clarke'a i Baxtera i wrażenia mam mieszane - z jednej strony ciekawy pomysł, a z drugiej - zdenerwowałam się, bo autorzy (SPOILER) Kiplinga uśmiercili (KONIEC SPOILERA). I teraz mam dylemat czy czytać dalej i dowiedzieć się, jak z tego wybrną, czy się po prostu obrazić ( ;) ) i odpuścić.

Zaczęłam "Noc blizn" Campbella i jeszcze nie mam zdania.
toto - 2009-02-23, 17:23
:
Beata napisał/a:
Największe wrażenie zrobił na mnie tekst: "Niezwykły przypadek Iksa"
Mi ten tekst najmniej pasował i rozbijał nieco strukturę książki, jeśli w tym przypadku można o czymś takim mówić ;)
Beata - 2009-02-23, 19:05
:
toto napisał/a:
Beata napisał/a:
Największe wrażenie zrobił na mnie tekst: "Niezwykły przypadek Iksa"
Mi ten tekst najmniej pasował i rozbijał nieco strukturę książki, jeśli w tym przypadku można o czymś takim mówić ;)

Ha. Jednak degustibus... Podobało mi się, bo rzeczywistość książki "przebiła się" do naszej - jakby Ambergis istniało nie tylko w książce... zupełnie jakby przerastało przez granicę - jak te grzyby.
You Know My Name - 2009-02-23, 19:16
:
toto napisał/a:
Beata napisał/a:
Największe wrażenie zrobił na mnie tekst: "Niezwykły przypadek Iksa"
Mi ten tekst najmniej pasował i rozbijał nieco strukturę książki, jeśli w tym przypadku można o czymś takim mówić ;)
Hmm, Miasto szaleńców... to właśnie książka, o której można powiedzieć, że posiada strukturę (ciekawą i zróżnicowaną), tak przez różnorodność treści jak i formy.

Kończę Obłęd... Twardocha i uważam, że mimo, że Otchłań i Cud domu... są słabsze, to nie zmienia faktu, że to świetna pozycja.
Tomasz - 2009-02-23, 19:30
:
Połknąłem "Panieński grób" J. Deavera.
Bardzo dobra sensacja, chociaż zakończenie akurat mi średnio podeszło, ale sama powieść, akcja, budowanie napięcia, bezkompromisowość niektórych rozwiązań, pomysły autora i do tego główny motyw głuchych ofiar porwania, po prostu miód dla miłośnika sensacji.
Dalej przypominam sobie Eriksona, teraz pora na drugi tom "Wspomnienia Lodu", bo pierwszy zakończony (wiele wątków mi uciekło całkiem z głowy od czasu pierwszych dwóch razów gdy to czytałem - ale za to miło znów czytać cykl w którym każdy następny tom na tym etapie jest lepszy od poprzedniego), Martina "Starcie królów" (czytam drugi raz i znowu mi się podoba, choć tak nie wciąga bo łatwiej tu pamiętać bieg fabuły niż u Eriksona), "Ilion" Simmonsa, jedna z moich ulubionych pozycji sf.
Jak mi przejdzie wstępne rozczarowanie to wrócę też do Lyncha "Na szkarłatnych morzach"
I dorzucam do zestawu "13 anioła" Ani Kańtoch - pożyczone, to albo szybko pójdzie albo wcale
toto - 2009-02-23, 19:38
:
Beata napisał/a:
Ha. Jednak degustibus... Podobało mi się, bo rzeczywistość książki "przebiła się" do naszej - jakby Ambergis istniało nie tylko w książce... zupełnie jakby przerastało przez granicę - jak te grzyby.
Samo opowiadanie, owszem. Niezłe, tym bardziej, że w trakcie lektury czytelnik niekoniecznie spodziewa się takiego finału.
Jednak nic nie przebije Bibliografii z Króla kałamarnic.
Procella - 2009-02-23, 20:00
:
Tomasz napisał/a:
Bardzo dobra sensacja, chociaż zakończenie akurat mi średnio podeszło

Mam bardzo podobne odczucia. Gdyby nie zakończenie, byłaby to jedna z najlepszych powieści tego typu, jakie czytałam.
Tigana - 2009-02-23, 21:17
:
Procella napisał/a:
Mam bardzo podobne odczucia. Gdyby nie zakończenie, byłaby to jedna z najlepszych powieści tego typu, jakie czytałam.

A mnie sie podobało - i nawet byłem ciut zaskoczony . Inna sprawa, że Deaver raczej nie umie ciekawie kończyć książek - chyba najlepsze zakończenie ma "Kolekcjoner kości", ale nie za sprawą finału starej zasadzki, a początku nowej. Brzmi dziwnie, ale kto czytał ten wie - wracam do "Samo ostrze".
Shadowmage - 2009-02-24, 10:04
:
Wracając jeszcze do VanderMeera - mnie akurat "Niezwykły przypadek Iksa" anie jakoś wyjątkowo nie podszedł, ani też nie podpadł. Może się trochę wcześniej przyzwyczaiłem do pokręconego umysłu autora, bo bardzo szybko zacząłem przeczuwać, że zakończenie będzie właśnie takie, jakie było. Po prostu to nie mogło być tak proste :D

Heroicznym wysiłkiem przeczytałem "Rozgrywkę Cienia" Williamsa - końcówka nawet się znośnie czytała, choć nie wiem czy był to efekt samej książki, czy mojego przyzwyczajenia. A teraz czytam "Tancerza" Urbi&Orbi.
Kennedy - 2009-02-24, 10:15
:
Piers Anthony Zaklęcie dla Chameleon

Dawno żadnej powieści fantasy nie czytałem, więc czas na jakąs odmianę - pomyślałem więc, żeby zabrac się za cykl Xanth Piersa Anthony'ego, tym bardziej że mam wszystkich 20, wydanych w Polsce, tomów w zasięgu ręki (a może raczej - w zasięgu biblioteki). Będąc w połowie książki - jestem zadowolony. Lekkie i przyjemne, z dużym poczuciem humoru, oraz z sympatycznym światem. Zaklęcie dla Chamaleon nie jest może mistrzostwem świata, ale w charakterze rozrywkowym sprawdza się świetnie.
beldin - 2009-02-24, 10:55
:
Kennedy napisał/a:
Piers Anthony Zaklęcie dla Chameleon

Dawno żadnej powieści fantasy nie czytałem, więc czas na jakąs odmianę - pomyślałem więc, żeby zabrac się za cykl Xanth Piersa Anthony'ego, tym bardziej że mam wszystkich 20, wydanych w Polsce, tomów w zasięgu ręki (a może raczej - w zasięgu biblioteki). Będąc w połowie książki - jestem zadowolony. Lekkie i przyjemne, z dużym poczuciem humoru, oraz z sympatycznym światem. Zaklęcie dla Chamaleon nie jest może mistrzostwem świata, ale w charakterze rozrywkowym sprawdza się świetnie.


Onegdaj przeczytałem całość //kas cyklu Xanth

Moje subiektywne odczucie: pierwsze tomy są lepsze i pisane z większą inwencją twórczą, a im dalej tym bardziej pogłębiało mi się wrażenie, że autor bazuje w znacznej części na kalamburach i innych gierkach słownych wymyślanych przez siebie i czytaczy ku utrapieniu tłumacza.
Pewnie większą radość czytania będzie miała osoba znająca dobrze angielski (czego mi wrodzone lenistwo poskąpiło) i orientująca się w niuansach językowych.
Aczkolwiek muszę przyznać, że jako relaksujące czytadło całość sprawdza się znakomicie.
Dhuaine - 2009-02-24, 18:33
:
^ Popieram, mi podobały się tylko dwa czy trzy pierwsze tomy. Im dalej, tym gorzej. Siódemka to już w ogóle tragedia, jak ktoś chce kupić, to chętnie sprzedam... Tam już nie ma zauważalnej fabuły, tylko właśnie wspomniane gierki słowne, bardzo trudne do przetłumaczenia. Swoją drogą nie zauważyłam, by tłumacz specjalnie się wysilał nad tłumaczeniem - prędzej tłumaczył wszystko jak leci, co zaowocowało bełkotliwą papką.

Przeczytałam The Enemy Within Christie Golden, Ravenloft. Nie było złe, mogło być znacznie lepsze. Odniosłam wrażenie, jakby Golden wystartowała z furą materiału, a później (od połowy książki) musiała się zmieścić w limicie stron. Kilka początkowych wątków nie ma żadnego znaczenia dla drugiej połowy książki. Najbardziej denerwowały mnie streszczenia działań bohaterów - jakby nie było miejsca na towarzyszenie im w tym, co robią.
Spodziewałam się czegoś znacznie lepszego, ale i tak książka przebija przeciętnego Ravenlofta.
Toudisław - 2009-02-24, 23:30
:
"Sopel" już za mną. I bardzo dobrze bo książka byłą słaba. Tom 1 jeszcze przyzwoity to tom 2 to już cienizna . Szkoda bo pomysł był na tyle ciekawy by zrobić z tego dobre czytadło.

A teraz w ramach Akcji wspierania MAGa Czytam (a wcześniej kupiłem ) Brisingr. Jak na razie nic nadzwyczajnego podobnego do poprzedników. Chyba się przeliczyłem zakładać że Autor dorastając napisze coś dojrzalszego
Beata - 2009-02-25, 08:02
:
Przeczytałam "Noc blizn" Campbella i powiem tak: strasznie ciężko mi "wchodził" początek. Nie byłam w stanie zwizualizować miasta na łańcuchach - nie dlatego, że takie skomplikowane konstrukcyjnie, ale dlatego, że te wszystkie łańcuchy musiały przecież być gdzieś zaczepione, prawda? Skoro całe miasto na nich wisi nad otchłanią... zatem, było ciężko. Ale gdy porzuciłam próby wykrycia punktu zaczepienia, było juz lepiej, a niekiedy nawet bardzo dobrze. Lubię Carnival.

Teraz podczytuję "Dworzec Perdido". Nareszcie.
Maeg - 2009-02-25, 13:57
:
Skończyłem Strossa ale o nim w innym wątku, ale tak pokrótce mam trochę mieszane uczucia, z jednej strony się podobało, a z drugiej nie wszystko. Czasami czułem się trochę za głupi na przemyślenia autora, ale pomaga uzupełnienie braków w wiedzy.

A teraz w ramach relaksu czytam Cień w środku lata Abrahama. Prolog mi się podobał, później jednak nic ekscytującego nie było. Irytują mnie trochę te różne postawy. Jeszcze się do tego elementu nie przyzwyczaiłem. Ale za mną dopiero jakieś 120 stron, później może będzie lepiej. ;)
Regissa - 2009-02-25, 17:26
:
Ponieważ pana G.R.R. Martina mogę zawsze, wszędzie i wszystko (czytać, oczywiście), to dzięki pewnej sympatycznej pani z Krakowa smakuję sobie właśnie pierwszy tom Retrospektywy, czyli zacnego zbioru opowiadań wybranych. Martin zaopatrzył go jeszcze we własne komentarze o trudzie tworzenia (a zwłaszcza wydawania) fantastyki, a już zupełnie mnie rozbroił publikacją swego młodzieńczego dzieła Tylko dzieciaki boją się ciemności :mrgreen: To jest tak rozczulająco nieporadne, że aż zachwycające :mrgreen: I pomyśleć, że wyrósł z niego mistrz słowa...
Kennedy - 2009-02-25, 20:26
:
Skończyłem wczoraj Zaklęcie dla Chamaleon i będę brnął w Xanth dalej, mam nadzieję, że nie będzie źle. Bardzo przyjemna i odprężająca lektura.

Jako, że dzisiaj nie mam prawie zajęc, poza wczesnym rankiem, to przysiadłem i przeczytałem z rozmachu całe Na zachód od Edenu Harry'ego Harrisona. Dobre, pomysłowe i wciąga. Na początku miałem pewne problemy z częstym używanie przez Harrisona terminów o niejasnym znaczeniu (marag, murgu, fargi, ustazou, sammad, ensefele... i jeszcze dużo innych), na szczęście jest słowniczek, żeby sie nie pogubić. Pierwszy kontakt z Harrisosnem mam więc za sobą i myślę, że na tym sie nie skończy (na całe szczęście są jeszcze dwa tomy Edenu - czuję niedosyt).

Mam ostre parcie na czytanie, odbijam sobie po sesji. Chyba jeszcze dzisiaj zacznę Krzyk w niebiosa Anne Rice, powieśc na którą już jakiś czas polowałem, tak na allegro jak też w bibliotece i wreszcie mam ją w rekach (niestety nie własny egzemplarz, trudno się mówi).
MadMill - 2009-02-26, 16:54
:
Ostatnio skończyłem Ciemność płonie Ćwieka i Graf Zero Gibsona. Po pierwszej z książek doszedłem do wniosku, że przeproszę się z książkami autora i już nie będę się czepiał, ani tym bardziej czytał. No trudno się mówi. Co do Gibsona to wypowiedziałem się w jego wątku. Krótko mówiąc bardzo dobrze i oby tak dalej było. ;)

Powróciłem do czytania Korporacja Guns'n'Wars Żerdzińskiego, mam zamiar szybko to skończyć. Opuścić Los Raques bardzo mi się podobała, tutaj tez początek mnie zaintrygował więc mam nadzieję, że gorzej nie będzie.
You Know My Name - 2009-02-27, 09:22
:
Skonczylem Gdyby... Calkiem inna historia Polski, duzo lepsza od pierwowzoru amerykanskiego. Wiecej domnieman mniej nudnych wykladow. No i perla prof. Borodzieja o polaczeniu powodzenia operacji Walkiria z Powstaniem Warszawskim, nie wazne, ze mi juz znana. Po prostu cymes.

Kronikarskim obowiazkiem dodam, ze zakonczenie Twardochowego Cudu domu brandenburskiego mnie pozytywnie zaskoczylo.

Zaczalem czytac Pana Lodowego Ogrodu Grzedowicza, poczatek niezly ale odnosze wrazenie, ze bedzie lepiej
Shadowmage - 2009-02-27, 09:45
:
"Tancerz" przeczytany. Całkiem niezła powieść, przypadła mi do gustu znacznie bardziej niż wcześniejsza część. Korzystnie wyszło stworzenie bardziej kameralnej fabuły i nie pokazywanie elementów fantastycznych aż na tak wielką skalę. W każdym razie bawiłem się nieźle czytając przygody Gila i Enki.

Teraz sobie czytam "Błędny krąg" Careya i jestem poważnie zaskoczony. Pierwsza część była tyle o ile, ale ta mi się całkiem podoba i łykam ją w bardzo szybkim tempie.
Tigana - 2009-02-27, 15:44
:
Shadowmage napisał/a:
W każdym razie bawiłem się nieźle czytając przygody Gila i Enki.

Faktycznie książka dużo lepsza od pierwszej części - i ciekawsza i sensowniejsza.
Shadowmage napisał/a:
Teraz sobie czytam "Błędny krąg" Careya i jestem poważnie zaskoczony. Pierwsza część była tyle o ile, ale ta mi się całkiem podoba i łykam ją w bardzo szybkim tempie.

A tu się nie zgodzę - "Mój własny diabeł" jest sporo lepszy - przede wszystkim mniej przewidywalny, a i intryga kryminalna bardziej zawiła.

Czytam 3 książki na raz - "Akwafortę" (bardzo ciekawa), "Samo ostrze" (wybuchowe i ekspresyjne), a teraz zacząłem "Żelaznego anioła" - początek to wejście nowych postaci - zobaczymy jak akcja potoczy się dalej.
Romulus - 2009-02-27, 16:51
:
Tigana napisał/a:
Shadowmage napisał/a:
Teraz sobie czytam "Błędny krąg" Careya i jestem poważnie zaskoczony. Pierwsza część była tyle o ile, ale ta mi się całkiem podoba i łykam ją w bardzo szybkim tempie.

A tu się nie zgodzę - "Mój przyjaciel diabeł" jest sporo lepszy - przede wszystkim mniej przewidywalny, a i intryga kryminalna bardziej zawiła.

Ja się zgodzę z tym, co napisał Shadowmage. Choć główny bohater niewiele się zmienił, jeśli o mnie chodzi, to fabuła była dla mnie ciekawsza niż w debiucie. Tam intrygę, czy samą zagadkę przyjmowałem letnio i bez większych emocji. A w Błędnym Kręgu, choć rzeczywiście fabuła wydaje się bardziej przewidywalna (choć były zaskakujące momenty, jak na przykład z "tożsamością" dziewczynki - by więcej nie pisać), ale jednocześnie ciekawsza, bardziej "panoramiczna", przestrzenna, lepiej było po prostu przedstawione tło akcji. Szkoda, że Juliet było mniej, niż bym chciał. Ale...

A ja dziś zaczynam Kroki w Nieznane 2008.
Shadowmage - 2009-02-27, 17:52
:
Widzę, że Juliet działa też przez literki drukowane, ma demon moc cholercia :D
W każdym razie zgadzam się z Twoim uszczegółowieniem zalet "Błędnego kręgu". A poza tym ja jeszcze nie skończyłem (100 stron do końca), więc proszę nie zdradzać nic z książki :P
Beata - 2009-02-28, 11:35
:
Odłożyłam na chwilę lekturę "Dworca Perdido", żeby sobie przed nadchodzącą premierą "Złych Małp" Matta Ruffa jego twórczość odświeżyć. Za mną już "Głupiec na wzgórzu", teraz czytam "Ścieki, gaz i prąd" i bawię się świetnie. Facet dużo nie pisze, każda jego książka jest inna - pierwsza to baśń fantasy, druga - postcyberpunk (tak piszą krytycy, ja nawet nie wiedziałam, że takie słowo istnieje ;) ). Ale każda jest napisana pięknym językiem, w każdej pełno jest nawiązań: do Szekspira, Tolkiena ("Głupiec..."). Autor ożywia Walta Disneya, Hoovera, komputerowo zrekonstruowaną osobowość Ayn Rand umieszcza w sztormowej lampie ("Ścieki...").

Ze "Ścieków..." pochodzi jeden z moich ulubionych cytatów o paleniu. Dlaczego ulubiony? Bo przewrotny:
"Papierosy symbolizują zwycięstwo racjonalnego rodzaju ludzkiego nad bezmyślnymi siłami natury: ogień ujarzmiony w dłoni. papierosy są także luksusowym dobrem - produktem kapitalizmu wolnorynkowego. Więc dla obiektywisty puszczenie dymka jest świętym aktem pełnym głębokiej treści, trochę jak komunia święta dla chrześcijan."

Jestem bardzo ciekawa "Złych Małp" - z notki wydawcy wynika, że punktem wyjścia autora był "Raport mniejszości" Dicka.
Juninka - 2009-02-28, 12:18
:
Za mną Vita nostra Diaczenków. Bardzo mi się podobała ta książka, dosłownie nie mogłam się od niej odkleić. Nie do końca jednak rozumiem zakończenie. Albo inaczej: moje zrozumienie jest prawdopodobnie rozbieżne z zamierzeniami autorów ;) Gdzieś mi się "obiło o oczy", że w tym roku ma wyjść jakaś kontynuacja? Nie mogę się już doczekać...
Teraz mam na papecie Ogrody Księżyca.
martva - 2009-02-28, 13:24
:
Skończyłam 'Księgę smoków', bardzo nierówną.
Zaczęłam 'Misję błazna' Hobb.
salat - 2009-02-28, 19:03
:
czytam "Wydziedziczonych" Le Guin. Zobaczymy czy tym razem dotrwam do konca...
Shadowmage - 2009-02-28, 19:49
:
Carey skończony, niezłe było. Jakby się zastanowić, to w książce wiele elementów kuleje, ale tak w zasadzie w zabawie przy książce to nie przeszkadzało. Przyjemna rozrywka.

Przeczytalem również "Księgę rzeczy utraconych". Baśń z przesłaniem, ładna komiplacja motywów z opowiastek dla dzieci i różnych książek. Choć spodziewalem się czegoś wybitnego, a jednak chyba dla mnie takiej książki Connolly nie napisał, to zadowolenie z lektury wystąpiło :D
toto - 2009-02-28, 20:16
:
Jestem za półmetkiem Zamętu Stephensona. Świetna lektura. Akcja, intrygi, niezwykli ludzie i ciekawy moment w historii, przedstawionej w niepodręcznikowy sposób (niekoniecznie w tej kolejności, ale niczego nie brakuje). No i humor, który sprawia, że często w trakcie lektury uśmiecham się od ucha do ucha. Wszystko to sprawia, że nie mogę się oderwać od historii opowiadanej przez Stephensona. Pewnie jutro skończę Zamęt, a od następnego tygodnia zabiorę się za Ustrój świata. Bardzo jestem ciekawy jak się skończy ta historia. I zostanie mi tylko czekanie na Viriconium.
Romulus - 2009-03-01, 11:18
:
Czytam, wolniej niż bym chciał, najnowsze KROKI W NIEZNANE. Jestem dopiero po 4 opowiadaniach i można powiedziec, że do tej pory zbiorek jest na krzywej wznoszącej się, jeśli chodzi o jakość.

"Ostatnia z form P" - ma gorzki, trochę wstrząsający finał.

"Jezus Chrystus, Reanimator" - opowiadanie przewrotne i mimo dawki poczucia humoru, tak naprawdę poczucia humoru jest pozbawione (to nie wada), ponieważ służy ono czemuś głębszemu i trochę zmusza do refleksji.

"Okanoggan Falls" - tu, napisałbym, że było dosyć poprawnie, bez szczególnych zaskoczeń.

"Śmiercionauci" Teda Kosmatki - obecnie mój numer 1. Nie wiem, jak będzie z kolejnymi, ale to zdecydowanie wybija się ponad przeciętność. Zwięzłość stylu, głębia myśli. Zaskakujące, refleksyjne założenie. Trochę wstrząsa, nie pozostawia obojętnym. Bez wątpienia, nawet pomijając moją klasyfikację opowiadań z tego zbioru, już należy ono do moich ulubionych.
Jachu - 2009-03-01, 15:20
:
Romulus napisał/a:
Czytam, wolniej niż bym chciał
U mnie od roku jest to niestety standard, który chciałbym zmienić, ale jakoś mi nie wychodzi... a to znaczy, że efekty moich starań są marne ;)

Powoli zbliżam się do końca biografii Juliusza Cezara. Autor fantastycznie opisał losy jednego z największych generałów w historii świata. Po takiej lekturze nie można się dziwić, że Adrian Goldsworthy jest powszechnie uważany za jednego z największych specjalistów od historii Rzymu.

Po ukończeniu pozycji "Cezar. Życie giganta" (co powinno nastąpić najpóźniej za jakieś dwa dni), zamierzam nadal pozostać w klimatach militarnych rzymskiego imperium. Spośród wszystkich książek, które zachęcająco mrugają do mnie z półki, wybrałem tę która dołączyła tam najpóźniej, czyli dwa dni temu. Mianowicie chodzi o książkę "Wrogowie Rzymu. Od Hannibala do Attyli, króla Hunów" Philipa Matyszaka.
elTadziko - 2009-03-01, 15:31
:
Skończyłem "Dżumę" Camusa - już przedostatnią lekturę (tak dla pewności - szkolną :P ) w moim życiu ;) Według mnie jest to jedna z lepszych lektur, choć spodziewałem się czegoś bardziej okrutnego :P I było według mnie trochę lania wody, ale i tak się ciekawie czytało.
Teraz będę miał krótką przerwę w czytaniu, bo czekam na paczkę z Solarisnet :P
Ł - 2009-03-01, 21:58
:
King - Mroczna Wieża VII: Mroczna Wieża

kończę ten cykl własciwie tylko siłą bezwładności, bo od V częsci ten cykl nieustanna równia pochyła. No ale jak już skończe to będe miał pełnie legitymizacji recenzenckiej. Rolandzie dojadx wreszcie do tej mrocznej wieży i skończ męczyć bułę.
Carmilla - 2009-03-01, 22:53
:
Jakub Małecki - Błędy. Ledwie zaczęłam (czyli dwa pierwsze opowiadania/rozdziały mam za sobą). Wciąga...
Romulus - 2009-03-02, 08:14
:
Udało mi się jednak skończyć KROKI W NIEZNANE 2008.
Trudno mi stwierdzić, jak dosłownie należy traktować tytuł w odniesieniu do treści zbioru. Ale nie kupowałem go głównie z ciekawości, czy i jakie kierunki rozwoju fantastyki wskazywać będzie. Wybór był spowodowany głównie nazwiskami autorów, których lubię i cenię. Ci nie zawiedli, a przynajmniej jeden pozytywnie rozczarował nawet.
Ted Kosmatka - Śmiercionauci - jego opowiadanie jest dla mnie najlepszym w zbiorze. Nie tylko dlatego, że najbardziej pesymistyczne i mroczne. Jest także mądre, oparte na zmuszającym do refleksji założeniu.
Ken MacLeod - to opowiadanie również zasługuje na wyróżnienie. Ze względu na finał. Cały tekst czyta się trochę z przymrużeniem oka, co na końcu okazuje się trochę refleksyjną pułapką.
Greg Egan - hard s-f, lecz albo dawno Egana nie czytałem, albo forma opowiadania wymusiła na nim nie tyle zwięzłość co "przyjemność" stylu. Przy tym oparte jest na frapującym pomyśle poszukiwania anomalii w uniwersalnych prawach i nie można się od niego (pomysłu i opowiadania jako całości) oderwać. Choć mózg mi się przegrzewał kilka razy. Ale bez przesady - nie było tak trudno przebrnąć przez naukowy wywód.
Alastair Reynolds - tu również mamy science fiction i towarzyszące mu przyjemne zaskoczenie. Choć może to trochę niesprawiedliwe dla autora, miałem go raczej za naukowca niż filozofa. A w swoim opowiadaniu jednak trącił trochę kilka strun filozoficznych. Lekko trącił, ale i tak to wystarczyło.
Daniel Abraham - po tym opowiadaniu chyba skłoniłem się ostatecznie do zakupu jego powieściowego debiutu na polskim rynku. Fantastyka "ekonomiczna", bardzo frapująca, choć finał trochę zbyt szybki i łatwy. Ale ciekawe założenie fabularne oparte na ekonomii, ekwiwalentności "świadczeń", wartości ekonomicznej, ujęte jest w zabawny, ale nie przesadnie dowcipny sposób. Autor wart uwagi.
Stephen Baxter - opowiadanie na wielki finał zbioru. Dotyczy Końca Wszechświata i odpowiedzi na pytanie o treść kontaktu z Obcymi (ale to w uogólnieniu).

Pozostałym opowiadaniom nie można zbyt wiele zarzucić. Minusem ich jest to, że mnie nie zachwyciły, ale nie wątpię, że np. Gene Wolfe i Connie Willis znajdą swoich stałych i nowych admiratorów.

A teraz Córka Łupieżcy Jacka Dukaja. Nie czytałem opowiadania wcześniej więc bardzo jestem go ciekaw, zwłaszcza że głównąc bohaterką jest kobieta.
Tigana - 2009-03-03, 18:16
:
Alan Campbell "Żelazny anioł" - bardzo dziwna powieść, która z "Nocą blizn" nie ma za dużo wspólnego. Owszem pierwsza połowa książki jeszcze dzieje sie w okolicach Deepgate, ale zapomnijmy o mieście na łańcuchach i lokalnych starciach - autor poszedł na całość i zrobił prawdziwy Armagedon - akcja przenosi się w zupełnie inne miejsca, a do starcia ruszają bogowie. Dziwne to wszystko i mnie osobiście nie przypadło do gustu.
Kennedy - 2009-03-03, 20:15
:
Skończyłem Balsam Długiego Pożegnania Huberatha. Kilka tekstów jest nieco słabszych, ale generalnie zbiór trzyma wysoki poziom, z genialną Kara większą na czele. Z uwagi że lubię koty niewiele mniejsze wrażenie zrobiła na mnie Kocia obecność. Cieszą interesujące zakończenia, Huberath chyba celowo stara sie unikać happyendów.

A teraz, w oczekiwaniu na Ogrody Księzyca (zaczynam się martwić, powiny juz dotrzeć pocztą... chociaż lecą z drugego końca kraju, więc moga być pewne opóźnienia), czytam sobie Xavrasa Wyżryna Dukaja i jedyne co mogę póki co powiedzieć, to że zapowiada się interesująco.
Tanit - 2009-03-03, 20:21
:
Nie mam siły, po prostu nie mam siły... więc wzięłam się za 'Ssij mała, ssij' Moore'a xD Fajna książka do tramwaju i by postawić do pionu kolegów... :P
''Tak bym cię kopnęła w jaja, że chirurdzy przez tydzień wyciągaliby ci je z dupy''
:mrgreen:
Romulus - 2009-03-03, 23:04
:
ATLAS ZBUNTOWANY - Ayn Rand
Z wysokiego konia podobno nie wstyd spadać (bzdura - zawsze jest wstyd), zatem porwałem się na tą ogromną powieść. Ciekawe, czy dam radę. Na razie nie traktuję jej inaczej, niż kolejną fabułę i sztampowo będę się zatem trzymał pewników pośród których mogę się obracać. Filozofię zostawię na koniec.
Toudisław - 2009-03-03, 23:28
:
Czytam 3 rzeczy na raz.
1. Brisingr Paolini - Kurde ale mi się to ciężko czyta. Niby powinno łatwo a słabość języka i naiwność fabuł jakoś mnie spowalniają, Jak na razie zdecydowanie słabszy tom który powinien byś krótszy bo jest na siłę rozbudowywany
2. Myto ogarów. Mnóstwo nowych wątków i brak jakiegoś potoku akcji czy jednego scalającego wątku powoduje że książka jest ciut inna od reszty cyklu. Do tego pewna zmiana w stylu narracji. ale czyta się dobrze. Fajna jest taka zmiana
3. Głowa w mur. Dopiero zaczynam ale jak na razie naprawdę dobrze. Podoba mi się język. I lekko komiksowa stylizacja. Pobudza mój apetyt :D
Shadowmage - 2009-03-04, 10:25
:
Co to jest "lekko komiksowa stylizacja"? Bo u mnie budzi to same zle skojarzenia w przypadku książki.
Dabliu - 2009-03-04, 10:42
:
Scenografia składa się z duuużych, czasem komiksowo przegiętych dekoracji, a niektóre akcje bohaterów (tam, gdzie jest ziazi-ziazi) są opisane trochę na zasadzie takich dynamicznych kadrów komiksowych. Tak przynajmniej ja to widzę, jako autor, bo może Toudi ma inne zdanie.
Taki przykład akcji właśnie (z fragmentu opublikowanego w Fahrenheicie):

Cytat:
Odwróciłem się akurat w momencie, gdy nad ogrodzeniem ukazał się, zawieszony w połowie niewiarygodnie potężnego skoku, olbrzymi kształt. Żywotwór osiadł zaskakująco lekko na trawniku i stanął w miejscu, szczerząc się w koszmarnej karykaturze uśmiechu. Jak na zawołanie, kilka najbliżej stojących latarni rozbłysło miodowym światłem, wyławiając z mroku dokładny obraz potwornej sylwetki.


Nie wiem, czy to widoczne w tym fragmencie, ale jest w każdym razie świadomym narzędziem artystyczno-stylistycznym.
Po prostu niektóre rzeczy by "nie przeszły", gdyby opisywać je ze śmiertelnym realizmem. Więc niektóre "przegięcia" pociągają za sobą pewną dawkę surrealizmu i komiksowości właśnie (w znaczeniu świadomego użycia pewnej stylistyki po prostu).
Ale może chodzi o co innego...
ryba72 - 2009-03-04, 12:56
:
Przeczytane:
1. Arabeski J.C.Grimwwoda - reklamowany troche na wyrost jako Chandler XXI wieku. Owszem fajne czytadła, ale do poziomu Chandlera jeszcze sporo brakuje. Same powieści są osadzone w alternatywnym świecie, w którym I wojnę światową wygrały państwa centralne - Niemcy, Turcja, Austro-Węgry. Świat arabski dalej znajduje się pod władzą lub wpływem Turcji. Akcja dzieje się w al-Iskandriji (Aleksandria - 1 i 2 tom) oraz Tunisie (3 tom) i opowiada losy domniemanego syna emira Tunisu, ściągniętego wprost z więzienia z USA do al-Iskandriji. Ashraf al-Mansur (dawniej znany jako Zee-zee) zmodyfikowany genetycznie młody przestepca z Zachodniego Wybrzeża USA próbuje się odnaleźć w nowym świecie i wyjaśnić zagadkę swego pochodzenia. Idzie mu lepiej, a czasami i gorzej, w czym pomagają mu 9-letnia kuzynka Hani (dziewczynka -haker komp) oraz Zara, córka iksandrijskiego biznesmena i zarazem szefa tutejszej mafii. Każdy tom stanowi odrębną całość i zawiera jakąś zagadkę do wyjaśnienia. Ksiązki czyta się dobrze (mimo pewnego pospiechu w opisach akcji), intryguje przedstawiona arabska kultura i zwyczaje oraz sama historia Ashrafa. Brakowało mi troche większej dawki alternatynwej historii świata, gdyż w powieściach zawarte są tylko ogólne wzmianki, bez żadnych detali nt. tego jak się rozwinął ten alternatywny świat - co się stało z Austro-Węgrami ???
2. "Myto ogarów" cz.1 S.Eriksona - akcja zostaje przeniesiona do Darudżystanu i Czarnego Koralu na Genabackis. Wracamy do historii bohaterów poznanych w "Ogrodach księżyca" i "Wspomnieniach lodu", czyli wracają: Kruppe, Rallick, Murillio, Anomander, Baruk, resztka ocalonych Podpalaczy Mostów z Duikerem, Zrzęda, Stonny Menackis, Kallor, Starucha, Gorlas i Chalice Vidikas z domu d'Arle + kilku poznanych w innych tomach (Barathol, Scillara, Pani Złośliwość, Nożownik, Iskaral Krost z żoną Mogorą, Mappo, Karsa Orlong, Samar Dev, Tiste Andii z Ławicy Avali) oraz kilku nowych, znanych tylko epizodycznie (Wędrowiec, Torvald Nom, Jasnodomin) oraz faktycznie nowych (Spinnock Durav, Endest Silann, Salind, Harllo, Plama i Leff). Celowo wymieniłem całą to gromadę postaci, gdyż praktycznie każda z nich ma poświęcony swój wątek i historię przeplatającą się czasami z wątkami pozostałych bohaterów. Cały tom to własnie skakanie od jednej postaci do następnej i z powrotem. Strasznie mnie to irytowało w trakcie lektury i o ile we wczesniejszych tomach uważałem to za zaletę to teraz stanowi wadę. Mozliwe, że wszystko to ładnie się ułoży w drugiej części, ale w tej chwili zdania raczej nie zmienię. IMO za dużo tu chaosu, brakuje jednego wyodrębnionego głównego wątku i bohaterów, którzy lepiej lub gorzej spinaliby całą historię. Pewnie wszystkie historie ładnie się zejdą w wielkim BUM w finale, ale jednak za dużo tego. A co za dużo to niezdrowo ;) Pomijając ilość wątków, każdy jest smakowity i mozna się nimi delektować, ale nie zawsze nagromadzenie dużej ilości smaków dobrze wpływa na całą potrawę. Czasami potrzebny jest główny, dominujący smak otoczony mgiełką słabszych :)) ) Brakuje mi jeszcze humoru obecnego w każdym z dotychczasowych tomów sagi - Kruppe IMO nie jest już tak zabawny, Plama i Leff tacy sobie, a jedyna naprawdę zabawna sytuacja to spotkanie Barathola i Scillary z Podpalaczami. Na razie nie mogę jednoznacznie odnieść się do tego tomu, wstrzymam się do przeczytania drugiej części, gdyż IMO kompozycyjnie kuleje, ale każdy kawałek układanki jest co najmniej dobry.

A teraz mam nadzieje wreszcie zabrać się za "Wieki światła" i "Dom burz".
Procella - 2009-03-05, 10:41
:
W trakcie przedzierania się przez "The Witching Hour" Anne Rice (książka świetna, znacznie lepsza od cyklu o wampirach, bardziej wciągająca, a i postacie jakieś takie bardziej krwiste od użalających się nad sobą wąpierzy, ale 1200 stron po angielsku to nie jest lektura na jeden wieczór ;) ; lubię takie cegły, ale przeważnie w trakcie ich cytania zaliczam jeszcze ze dwie - trzy cieńsze książki) przyszła mi nieodparta ochota na przeczytanie czegoś z okolic okołokryminalnych. Sięgnąłam więc po zalegające od dość dawna na półce "Twarze zła" Briana Freemana. Po przeczytaniu mniej więcej 2/3 mogę powiedzieć, że warto po to sięgnąć.
Kennedy - 2009-03-05, 21:31
:
Romuald Pawlak Bo to jest wojna, rzeź i rąbanka
Przebrnąłem przez dwa opowiadania i jest ciężko, ale skoro zacząłem to skończe. Może dalej będzie lepiej.
Toudisław - 2009-03-05, 22:12
:
Shadowmage napisał/a:
Co to jest "lekko komiksowa stylizacja"? Bo u mnie budzi to same zle skojarzenia w przypadku książki.

Bo jak czytałem pewne akcję to mi się okienka komiksowych rysunków ukazywały oczami wyobraźni. Ogólnie miałem jakieś skojarzenia z Frankiem milerem i Sin Sity.

Książkę mam już przeczytaną. Wrażenia pozytywne. Ale o tym w odpowiednim wątku.
Tak samo mam już za sobą Myto Ogarów. Mieszane uczucia. Chyba podobnie jak Ryba. Ale to też w wątku

Teraz czytam Ustrój Świata i jak na razie bardzo ciekawie. Tylko że jak przeczytam to życie starci dla mnie sens ;(
toto - 2009-03-06, 08:39
:
Skończyłem Cykl barokowy Stephensona.
Tomasz - 2009-03-06, 08:52
:
Skończyłem "Ilion" Simmonsa, czytane po raz drugi nic nie traci na jakości. Teraz jakiś tydzień przerwy od Simmonsa na inne rzeczy i wreszcie poznam "Olimp" :)
Kończę przypominanie sobie "Wspomnienia Lodu", dzisiaj poleci ostatnia kartka. Ten tom jest chory, ale wspaniały.
Łyknąłem też Ziemiańskiego "Breslau Forever", trochę przyznam że przekartkowałem. Utwierdzam się w przekonaniu, że Ziemiański skończył się gdzieś pod koniec drugiego tomu "Achai", reszty jego rzeczy już nie warto czytać. Nas szczęście książka była pożyczona, mam jeszcze pożyczone też "Toy Wars" to spróbuję przeczytać.
Teraz dalej będę odświeżał "Starcie królów" Martina, zabiorę się za "Na ziemi niczyjej" duetu Brzezińska i Wiśniewski. I jeszcze coś spoza fantastyki ale się nie zdecydowałem na razie co.
You Know My Name - 2009-03-06, 09:08
:
Ukonczylem Grzedowicza Pana Lodowego Ogrodu t.1. Niezle, pomysl i wykonanie. Chwilami tylko wszystko idzie za latwo.

Zaczalem Glowa w mur Orkana. Autor upaja sie slowotworstwem, ale to akurat mi zawsze odpowiadalo. Zaczyna sie niezle, zobaczym jak sie rozwinie.
Romulus - 2009-03-06, 19:50
:
ATLAS ZBUNTOWANY - Ayn Rand
Przeczytałem 10 % tej powieści i jestem pod coraz większym jej urokiem. Bardzo frapująca fabuła i głęboko nakreślone postacie. Myślę, że również filozoficzny "przekaz" tej powieści sprawi, że nawet taki filozoficzny... abnegat (by nie rzecz mocniej: ignorant) jak ja będzie ukontentowany. Mam na razie niejasne wrażenie, że ta monumentalna powieść spodobałaby się także BG. Uderza chyba w bliskie jego światopoglądowi nuty i czyni to w sposób tak zastanawiający i (dla mnie) niepokojący, że zmusza do refleksji. Na pewno te postawy społeczne (filozoficzne) na przykładzie pewnych negatywnych przedstawicieli, które Ayn Rand przedstawia w negatywnym świetle, są dla mnie również odpychające. Albo tez ulegam tej powieści.
Bez wątpienia dawno nie spotkałem się z powieścią, którą można określić mianem literackiej uczty. I mimo że dopiero posmakowałem (ponad 170 stron), to mam wrażenie, że będę usatysfakcjonowany.
Jander - 2009-03-06, 20:44
:
Przecież BG jest fanem (czy jak to się mówi w przypadku intelektualistów) Ayn Rand. ;)
Romulus - 2009-03-06, 20:51
:
Jander napisał/a:
Przecież BG jest fanem (czy jak to się mówi w przypadku intelektualistów) Ayn Rand. ;)

Ha! Nie wiedziałem. Ale teraz, po tym przeczytanym skrawku powieści, wcale mnie to nie dziwi. Niewykluczone, że sam zostanę :)
Shadowmage - 2009-03-07, 10:25
:
Romulusie, chcesz powiedzieć, że ta książka ma 1700 stron (10%=170)? TO ja chyba podziękuję, nawet biorąc pod uwagę jak ją zachwalasz :P

Ja ostatnio jadę przedpremierowo. Najpierw poszło "Viriconium" Harrisona - twardy orzech do zgryzienia, ale jak już człowiek go rozgryzie, dostanie się do wnętrza, to mniam, mniam :)
Teraz "Święty Wrocław" Orbitowskiego. Prostrze od "TC", ale w niektórych płaszczyznach podobne.
Kennedy - 2009-03-07, 11:41
:
Atlas Zbuntowany to potwór, mam uraz do tej powieści, bo w wydaniu w którym go czytałem ważył coś pomiędzy półtora a dwoma kilogramami... a ja jak kompletny idiota pomyślałem, że sobie poczytam w wannie, w kąpieli. Skończyło się na totalnie rozmoczonej książce i potężnym siniaku na nodze. Byłem wtedy w połowie i z rzeczonych przyczyn przerwałem, musze kiedyś jeszcze raz się zabrać za Atlasa, bo powieść zacna.

U mnie dalej Pawlak z opowiadaniami. Marnie idzie, słabe to.
Arlzermo - 2009-03-07, 15:48
:
Teeeeraz? Hm... "Ględźby ropucha" Szostaka. Ot, tak na odpoczynek po nieco cięższych książeczkach. Zresztą, dość dużo o tym autorze słyszałem, a że nie miałem okazji go poczytać, postanowiłem zmienić ów stan rzeczy. Jakieś opinie na jego temat? ^^"
Na potem mam nieco grubszą lekturę mianowicie "Dzieje Wielkiej Brytanii" Wojciecha Lipońskiego. ^^
Beata - 2009-03-07, 15:53
:
Arlzermo napisał/a:
Na potem mam nieco grubszą lekturę mianowicie "Dzieje Wielkiej Brytanii" Wojciecha Lipońskiego.

Mniam... mniam... dobry autor - niby akademik, a pisze leciutko i przystępnie. "Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich" i "Dzieje kultury brytyjskiej" wspominam bardzo mile.
Romulus - 2009-03-07, 17:37
:
Shadowmage napisał/a:
Romulusie, chcesz powiedzieć, że ta książka ma 1700 stron (10%=170)? TO ja chyba podziękuję, nawet biorąc pod uwagę jak ją zachwalasz :P

Upss... 1176 plus minus, troszkę byłem po winie :oops:
Gdybym zabrał ze sobą Ayn Rand do wanny... :mrgreen: Pewnie bym się podtopił. Takich powieści się już nie pisze. W literaturze wygrali ideowi przeciwnicy autorki (patrz ostatni nobliści - makulatura).
elTadziko - 2009-03-07, 22:56
:
Wczoraj zacząłem, a dziś skończyłem "Mojego własnego diabła" Careya. Sam nie wiedziałem, czy go kupić, bo recenzje zbierał dobro-średnie, a przy moim budżecie mogę kupować tylko bardzo dobre książki :P Ale jednak pomysł powieści - połączenie kryminału i fantasy, a do tego egzorcyzmy, bardzo mi się spodobał. I nie żałuję, że dałem Careyowi szansę ;)
Powieść czyta się bardzo przyjemnie - lubię narracje pierwszoosobową. Fabuła jest naprawdę wciągająca, dużo się dzieje, kolejne elementy układanki są ujawniane etapami, co zaostrza apetyt. Cała zagadka kryminalna jest według mnie dobrze przemyślana i trzyma się kupy. Nie zauważyłem też zbytniego samoużalania się Castora, o którym ktoś wspominał kiedyś :P
Ze swojej strony gorąco polecam - już dzisiaj dodaję drugi tom, "Błędny krąg", do zakupowej kolejki ;)
toto - 2009-03-09, 08:58
:
Po lekturze monumentalnego Cyklu barokowego zabrałem się za czyszczenie półek z książek czekających od dłuższego czasu na dokończenie. Na pierwszy ogień Głos pana Lema. Niezłe. Niedawny zachwyt nad Ślepowidzniem nieco się przypomniał. U Wattsa mieliśmy co prawda ciekawą załogę, kontaktującą się z obcym życiem. U Lema też mamy pewną formę kontaktu. Potok neutrin został zakwalifikowany jako wiadomość, list od obcej cywilizacji. I ludzie zaczęli dążyć by wiadomość odczytać. Mają drobne sukcesiki, ale cała akcja okazuje się porażką. A kontakt okazuje się niemożliwy. Możliwe jest jedynie kalekie odczytanie listu, który najwyraźniej nie był skierowany do nas (ludzi) i przechwyciliśmy go przypadkowo. A samo czytanie listu wyglądało jakby z kresek nabazgranych przez dziecko, starać się odczytać przepis na tort czekoladowy. Można próbować.
Kolejną książką, która domagała się skończenia był Tytan Johna Varleya (jeszcze bardziej, Lem czekał dwa tygodnie, Varley kilka miesięcy). Autora znałem wcześniej z świetnego opowiadania Naciśnij Enter, co skłoniło mnie do kupienia książki. Zaczęło się, dość konwencjonalnie jak na sf. Gdzieś koło Saturna odkryto dziwny obiekt, zbadać ma go załoga statku kosmicznego Ringmaster (już nie pamiętam czy specjalnie po to zostali wysłani, czy odkrycie zostało dokonane po wyruszeniu statku i misja została zmodyfikowana; ale to nie takie ważne). Gdy statek dociera do celu, zostaje wchłonięty, zniszczony, a załoga rozdzielona w wewnętrznym świecie tego obiektu. W środku jest gorzej (jeśli chodzi o książkę). Czytałem w ostatnim czasie (powiedzmy pół roku) kilka tekstów mówiących o kontakcie z Obcym, ale to właśnie ta powieść najgorzej zniosła próbę czasu. Niestety, niewiele jest tu rzeczy ciekawych, większość to taka trochę przygodówka w odmiennej scenerii. Na koniec mamy nieco wyjaśnień, czym jest obcy, czemu świat tak wygląda, itp. Ale tłumaczenia nie brzmią zbyt przekonująco.
Zdawałoby się, że obie książki (Głos pana i Tytan) mówią o podobnym temacie, szeroko pojętym kontakcie. Ale niestety, jakość tych tekstów jest diametralnie różna. To prawda, tekst Lema zestarzał się w warstwie technicznej (taśmy perforowane dla komputera, itp.) bardziej niż Varleya. Ale u Lema, nie to było najważniejsze, ważniejsze było zmierzenie się z samym kontaktem, z ludźmi, dodatkowo wypełnione obserwacjami na temat świata. Z Tytana została dziś praktycznie tylko kosmiczna przygodówka.

A teraz na tapecie Gracz Iana Banksa. Póki co, kilkadziesiąt stron i powoli się rozkręca. Na razie jeszcze nic ciekawego nie było.
Carmilla - 2009-03-09, 10:00
:
Wampir z Ropraz - Jacquesa Chessexa.
Rekord własny pobiłam - 3 dni niespełna 90-stronicową powieść. Ale to nie wina książki ino moja - za dużo innych zajęć. A książka piękna acz mocno drastyczna.
ASX76 - 2009-03-09, 11:04
:
Romulus napisał/a:

Gdybym zabrał ze sobą Ayn Rand do wanny... :mrgreen: (...)


Spóźniłeś się o prawie 30 lat. ;)


Wróciłem do lektury "Terroru" Simmonsa. Specjalnie ją sobie dawkowałem, żeby starczyła na dłużej. Zostało niewiele. Dzisiaj wieczorem lub w nocy zapewne dokończę. Imponujące dzieło. :-)
Tigana - 2009-03-09, 15:40
:
W jeden dzień zmęczyłem "Wiedźmę z lasu" T.H. White'a - normalnie bym nie przeczytał, ale że trafiła się okazja to czemu nie. Szkoda tylko, że samą powieść trudno mi zaliczyć do udanych. Być może nie załapałem konwencji albo miałem zbyt duże oczekiwanie w każdym bądź razie strasznie się wymęczyłem w czasie lektury. Dobrze chociaż, ze był wątek "Bestii Dyżurnej " bo bez niego to by była zupełna katastrofa. Koniec końców książkę przeczytałem, ale raczej nie sięgną po kolejne tomy.
Kennedy - 2009-03-09, 16:34
:
Bo to jest wojna, rzeź i rąbanka Romualda Pawlaka skończone. Mam mieszane odczucia, bo to strasznie nierówny zbiór - od tekstów slabych (większośc opowiadań o Filleganie z Wake, brak tu interesujących pomysłów, koszmarnie się wymęczyłęm), po bardzo dobre (genialne W dziurze po sęku, zdecydowanie najlepsze). Mój stosunek do autora pozostaje neutralny - do sięgnięcia po kolejne ksiązki specjalnie zachęcony nie jestem, ale zniechęcony jakoś bardzo też się nie czuję.

W oczekiwaniu na Ogrody księzyca (duże opóźnienie :-| , może jutro wreszcie dotrą) lecę przez Gwiazdę chłosty Franka Herberta. Jakaś wybitna powieść to nie jest i do Diuny jej daleko, ale tragedii nie ma
toto - 2009-03-09, 16:44
:
A ja znowu zmieniłem plany czytelnicze. Teraz czytam Córkę łupieżcy Dukaja. Szczęśliwie jest króciutka, to może jeszcze dzisiaj powrócę do Gracza?
Toudisław - 2009-03-09, 21:55
:
Skończyłem "Ustrój Świata" tom 3. Życie straciło dla mnie sens. :P Zakończenie całości jak dla mnie naprawdę udane. No możne troszkę przewidywalne, ale mnie się podobało.

A teraz przerwa od fantastyki. Higiena umysłowa wymaga, by czytać coś innego. Czytam więc "Tortilla Flat" Johna Steinbecka. I jak na razie czyta się bardzo dobrze.
You Know My Name - 2009-03-10, 09:20
:
Skonczylem Glowa w mur, wiecej w watku.
A w ramach zapoznawania sie z klasykami rozpoczalem Zywe srebro.
Juninka - 2009-03-10, 10:42
:
Zabrałam się wreszcie za Malazańską księgę poległych. Za mną już Ogrody Księżyca i Bramy Domu Umarłych. Czyta mi się bardzo dobrze, wciągnął mnie ten świat pełen tajemnic. Mam tylko 2 "ale": brakuje mi trochę mapki ukazującej całe Imperium malazańskie oraz denerwuje mnie czasem zbyt częste przeskakiwanie od jednej postaci do drugiej.
W chwili obecnej zabrałam się za 3 tom, zapowiada się równie ciekawie. Planowałam robić przerwy między poszczególnymi tomami, ale coś mi się zdaje, że przeczytam wszystko jednym ciągiem.... ;) Najbliższy miesiąc będzie miesiącem Eriksona :mrgreen:
Liv - 2009-03-10, 10:59
:
Skończyłam czytać thriller prawniczy Stephena L. CarteraWładcę Ocean Park .
Książka w równym stopniu mi się podobała, jak i irytowała - mam na myśli głównego bohatera. Poza tym denerwującym były ciągłe nawiązania do rasizmu, przynajmniej raz na stronę, przy czym książka ich ma 690. Akcja toczy się bardzo leniwie i zanim na dobre zacznie się coś dziać, odwracamy ostatnią stronę, żeby odkryć, że to już koniec.
You Know My Name - 2009-03-10, 11:56
:
Juninka napisał/a:
brakuje mi trochę mapki ukazującej całe Imperium malazańskie
Cytat:
Use Google, Luke

Romulus - 2009-03-10, 12:18
:
Liv napisał/a:
Skończyłam czytać thriller prawniczyWładcę Ocean Park, Stephena L. Cartera.
Książka w równym stopniu mi się podobała, jak i irytowała - mam na myśli głównego bohatera. Poza tym denerwującym były ciągłe nawiązania do rasizmu, przynajmniej raz na stronę, przy czym książka ich ma 690. Akcja toczy się bardzo leniwie i zanim na dobre zacznie się coś dziać, odwracamy ostatnią stronę, żeby odkryć, że to już koniec.

Główny bohater to taka safanduła straszna. Masz rację, że scenografia w tej powieści jest ważniejsza od intrygi. Harlan Coben nie dałby rady jej rozdmuchać :) Ale w tym też jest urok: bo autor świetnie nakreślił tło powieści samą intrygę spychając na plan dalszy.

Spróbuj kolejną powieść tego autora pt. Biała Nowa Anglia. Uprzedzenia rasowe nieobce też czarnoskórym przedstawicielom amerykańskiej elity, pośród której ponownie rozgrywa się powieść, nadal nie schodzą na plan dalszy. Ale tu proporcje są bardziej wyrównane między "biegiem" intrygi a "tłem" (to samo co we Władcy... - nie związane fabularnie z tamtą powieścią, choć znajome postaci drugoplanowe również się pojawią). I bohaterem jest kobieta, co autorowi nieźle wyszło w porównaniu z poprzednim pierdołowatym "hirołsem" (ale w sumie, czy spokojny, zrównoważony i przewidywalny naukowiec, mógł być inny?).

Ja przedzieram się przez ATLAS ZBUNTOWANY Ayn Rand (jutro chyba skończę). Dalej było już gorzej. Autorka bardzo jednoznacznie opowiedziała się po jednej ze stron. Jest to bez wątpienia monumentalna powieść z tezą, wyłożoną tak jednoznacznie, prosto i do końca, że nie można mieć żadnych wątpliwości o co autorce chodziło. Przystępowałem do jej czytania znając poniższe recenzje i przez jakieś 20 procent powieści nie zgadzałem się z nimi i miałem nawet pisać swoją własną recenzję. Ale im dalej w las, im dalej w fabułę, tym bardziej byłem skłonny przyznać im rację. Nie będę powtarzał się za autorami, polecam prawie trafne teksty. Prawie - bo jednak powieść jest napisana bardzo dobrze. Czyta się ją - jeśli chodzi o język - rewelacyjnie. Nawet się nie połapałem kiedy minąłem stronę numer 1000. Zostało mi niewiele ponad 100. Gdyby nie wczorajszy dzień już bym miał ją z głowy.
Wadą fabularną jest brnięcie do utopijnej skrajności w przedstawieniu przeciwwagi polityczno-społeczno-gospodarczej dla wolności. Kult i bezkrytyczność względem całkowitej, niczym nie ograniczonej wolności gospodarczej osłabia tą powieść najbardziej. Nie ma w niej miejsca na cienie. Czarne jest czarne, białe jest białe. A znaczy A.
http://esensja.pl/ksiazka...5b376da63d81117
http://esensja.pl/ksiazka...st.html?id=3707

Generalnie uznam że warta jest oceny 7/10 - a mogła być genialna. Teraz czekam niecierpliwie na ŹRÓDŁO.

A w międzyczasie, po Ayn Rand, odprężę się przy Andre Domine i jego książce/albumie pt. WINO.
Shadowmage - 2009-03-10, 12:56
:
Poczytuję "Gwiazdy moim przeznaczeniem" Alfreda Bestera i zastanawiam się cały czas: dlaczego czytam tę książkę dopiero teraz?? Świetna, nic a nic się nie zestarzała - no, może poza kilkoma technologicznymi zmianami, które nastąpiły w ciągu 50 lat od jej napisania.
Kennedy - 2009-03-10, 20:26
:
Wreszcie dotarły do mnie Ogrody księzyca Stevena Eriksona, więc od razu siadłem i zabrałem się za lekturę. Po stu stronach jest nieźle (czyta się lekko i przyjemnie), chociaż się trochę gubię, akcja jest bardzo rozproszona i póki co, nie jestem do końca przekonany, że wiem o co chodzi.
Tomasz - 2009-03-10, 20:53
:
Kennedy napisał/a:
Wreszcie dotarły do mnie Ogrody księzyca Stevena Eriksona, więc od razu siadłem i zabrałem się za lekturę. Po stu stronach jest nieźle (czyta się lekko i przyjemnie), chociaż się trochę gubię, akcja jest bardzo rozproszona i póki co, nie jestem do końca przekonany, że wiem o co chodzi.


Spokojnie, dopiero przy "Wspomnieniach lodu" czyli tomie trzecim zaczniesz co nieco rozumieć ;)
To taki cykl, karty są baaaaaardzo powoli odkrywane.
KreoL - 2009-03-11, 11:02
:
A ja właśnie czytam drugi tom "Domu Łańcuchów" , mam nadzieje, że skończe przed weekendem, bo wtedy na zajęcia wezme tylko jedną książke zamiast tej i jednej rezerwowej na wyadek jak bym w srodku wykładów skończył :mrgreen:
Shadowmage - 2009-03-12, 11:43
:
Skończyłem Bestera, autor ani przez moment nie obniżył lotu, więc jestem z lektury zadowolony, tym bardziej, że zakończenie w pewnym stopniu mnie zaskoczyło - ale inaczej być nie mogło, bo gdzieś trzeba było wsadzić wyjaśnienie tytułu książki oraz idące za nim przesłanie. Całe szczęście, że w Polsce powieść widnieje właśnie pod takim tytułem, a nie alternatywnym - "Tiger, Tiger".

Poza tym wczoraj przed snem przeczytałem "Pelikana" Leeny Krohn. W zasadzie jest to książka dla dzieci, ale po "Tainaron" nazwisko autorki stało się dla mnie wystarczającą rekomendacją bym nawet dziecięca książkę przeczytał. I warto było, bo choć historia jest w sumie banalnie prosta, to przebrzmiewają w niej echa tych samych problemów, którym autorka dała wyraz w "Tainaronie". Warto przeczytać.

Po tym "skoku w bok" wracam do mojej czytelniczej listy na marzec. Może wreszcie wezmę się za skończenie "Steampunka"? A może nie...
Beata - 2009-03-12, 12:30
:
Przeczytałam "Samotnie" Crowley'a i faktycznie, akcja jest tam tak wolna, że prawie nieistniejąca. I jeśli ktoś w książkach ceni przede wszystkim akcję, to może się rozczarować. IMHO siłą książki są smaczki, mniej lub bardziej prawdopodobne dywagacje na temat Szekspira, Johna Dee, Giordana Bruno. I - niejako przy okazji - autor portretuje swoje czasy: modę na ezoterykę i wróżby, narkotyki, wiarę w odrodzenie duchowe poprzez powrót do natury i do własnych korzeni. A z drugiej strony ironicznie komentuje poziom wykładów z literatury wygłaszanych przez głównego bohatera. Ech, dobra rzecz...
Lady_Aribeth - 2009-03-12, 21:06
:
Powolutku staram się wrócić do regularnego czytania tekstów, które mi nie będą potrzebne na uczelnię Oo.

Aktualnie czytam Syreny z Tytana Kurta Vonneguta. Spodziewałam się dobrej literatury (mam już pewną wypracowaną opinię na temat tego autora na podstawie "Śniadania mistrzów, czyli...") i nie zawiodłam się. Opowieść zadziwia już od pierwszej strony, pomimo że jest opisana w taki sposób, jakby to wszystko co tam się dzieje, było najoczywistszą rzeczą na świecie. Zupełnie tak, jakby każdego dnia ktoś wam na poważnie obiecywał, że w niedalekiej przyszłości zwiedzicie Marsa, Merkurego i Tytana. Poza tym Vonnegut ma niesamowicie lekkie pióro, które sprawia, że tekst się pochłania, a nie czyta. Dlatego, polecam! xD

:3
Shadowmage - 2009-03-13, 08:00
:
Moim zdaniem akurat "Syreny z Tytana" są jedną ze słabszych pozycji w dorobku Vonneguta... ale za to jedną z najbardziej fantastycznych :P Pewnie nie bez znaczenia jest fakt, że jest to jedna z jego pierwszych książek. I moim zdaniem to widać.
Lady_Aribeth - 2009-03-13, 14:03
:
Shadowmage napisał/a:
Moim zdaniem akurat "Syreny z Tytana" są jedną ze słabszych pozycji w dorobku Vonneguta... ale za to jedną z najbardziej fantastycznych :P Pewnie nie bez znaczenia jest fakt, że jest to jedna z jego pierwszych książek. I moim zdaniem to widać.


Hm. A mnie "Syreny z Tytana" zdobyły bez walki, wessały i nie chcą puścić. I nie narzekam jakoś z tego powodu Oo. Właściwie gdybyś nie napisał, że "Syreny z Tytana" pochodzą z początkowego stadium rozwoju pisarstwa Vonneguta, to nie zwróciłabym na to uwagi :P Może ta książka ujęła mnie właśnie swoją 'fantastycznością'. W każdym razie pochłania mi się ją z przyjemnością xD.
A na określanie i zgadzanie się/polemizowanie z opiniami, która książka wyszła Vonnegutowi bardziej a która mniej, pozostawiam sobie na niedaleką przyszłość, kiedy już będę znać większą liczbę jego utworów ;)
Tigana - 2009-03-13, 15:24
:
Czytam bodajże pierwszą polską książkę o wilkołakach - "Wilcze dziedzictwo" Magdy Parus. Pierwsze wrażenie nie najlepsze - owszem autorka pokazuje świat wilkołaków od podszewki, ale robi to w bardzo nudny sposób. Może książka jeszcze się rozkręci, ale póki co po 150 stronach nudnawo.
Toudisław - 2009-03-13, 15:29
:
Tigana napisał/a:
Czytam bodajże pierwszą polską książkę o wampirach -

A połowa nocy Izabeli Szolc ? I coś chyba Jeszce było ...

Ja skończyłem lekko nudnawy szpital kosmiczny. Przypomina swoją konwencją troszkę Statek miłości. Średnio mi się podoba.

Tortila Flat mnie podobnież nudziła bo ile można tak samo o tym samym ?

A teraz Błędny krąg. I ajk na razie niestety tak sobie. Chyba mam jakiś kryzys czytelniczy albo co ...
Tigana - 2009-03-13, 15:32
:
Toudisław napisał/a:
Tigana napisał/a:
Czytam bodajże pierwszą polską książkę o wampirach -

A połowa nocy Izabeli Szolc ? I coś chyba Jeszce było ...

Miało byc o "wilkołakach". A żeby OT nie robić - wciąż czytam "Samo ostrze" - jakoś nie mogę się zebrać i przeczytać na raz. A książka jest naprawdę dobra.
ASX76 - 2009-03-13, 16:20
:
Toudik -> Może dobór lektur "nie ten teges"? ;)

Tiguś -> Tak dobra, że nie możesz wykrzesać z siebie chęci, żeby ją dokończyć? :-P
Tigana - 2009-03-13, 17:07
:
ASX76 napisał/a:
Tiguś -> Tak dobra, że nie możesz wykrzesać z siebie chęci, żeby ją dokończyć? :-P

Mam za dużo zajęć w domu i nie mogę znaleźć czasu na czytanie. Na przykład w ten weekend układam 3 scenariusze do przedstawień szkolnych.
Beata - 2009-03-14, 20:32
:
Zaczęłam swoją przygodę z Eganem. Na pierwszy ogień poszedł "Stan wyczerpania". Przeczytałam dopiero jakąś 1/4 tekstu, ale już parę razy musiałam odłożyć książkę na bok, żeby podumać. Na temat granic grzebania w genach, tego czym jest człowieczeństwo... główny bohater jest twórcą programów dokumentalnych o tematyce naukowej i to daje autorowi pretekst do paru dywagacji na temat mediów - zarówno kryteriów doboru tematyki programów, jak i montażu nagranego materiału, który robiony jest "pod widza".
Książka już mi się podoba - trzeba przy niej myśleć. :)
elTadziko - 2009-03-14, 22:36
:
Dziś skończyłem "Opowieści z Wilżyńskiej Doliny" A. Brzezińskiej. Nareszcie miałem okazję to przeczytać ;) Ostrzyłem sobie na to zęby od dawna, bo akcja dzieje się w tym samym świecie, co Saga o zbóju Twardokęsku.
Zbiór mi się podobał, choć oczekiwałem czegoś więcej. Jednak wolę Brzezińską w Twardokęsku ;) Ale i tak przyjemnie upłynął mi czas przy tej lekturze.
Ostatnie opowiadanie - "Epilog" ma być podobno też ostatnim rozdziałem "Sagi o zbóju Twardokęsku". Fajny pomysł, ale jednak wolałbym inne zakończenie :P Bo skończy się tak na niczym... Nie lubię aż tak otwartych zakończeń.

A teraz chyba zacznę "Samo ostrze" Abercrombiego ;)
You Know My Name - 2009-03-15, 19:13
:
Sycę się Żywym Srebrem, coraz bardziej mnie to przekonuje, że należy przybliżyć sobie filozofów wszystkich czasów. Rozpocznę (po Stephensonie) Tatarkiewicza, a może rozwinę to dalej.
Sharin - 2009-03-15, 22:05
:
Tomas Heveroch Trzeba zabić Szekspira
[Nowa Fantastyka; Nr 2 (317) Luty 2009]

Opowiadanie o Systemie!
„- Chwała Systemowi! – zasalutowali jak jeden mąż.”.
Fabuła wciąga. A wszystko za sprawą wizji pana Tomasa. Trochę o posmaku post apokaliptycznym, trochę o smaku państwa totalitarnego. Wizja, w której widzimy w jaki sposób w przyszłości będą zwalczani innowiercy zwani szumnie „terrorystami”.
W tym opowiadaniu nikt nie przebiera w środkach!
Niezłe.

Bruce McAllister Krewny
[Nowa Fantastyka; Nr 2 (317) Luty 2009]

Społeczeństwo, które normuje liczbę urodzeń. Które nie tylko zezwala na aborcję ale także ją zaleca. Czy może być coś bardziej... dziwnego? Żeby nie powiedzieć „chińskiego”.
Kim, malutki chłopczyk walczący o życie nienarodzonej siostry. Robi to na swój dziecięcy sposób, czyli zwraca się do super bohatera, który załatwi sprawę w imię wyższych idei. Co z tego, że ten „Nowy SuperMan” okazuje się zawodowym zabójcą? Nic. Liczy się tylko cel wyższy. Można i nawet trzeba dążyć do niego po trupach!
Tak przynajmniej wydaje się Kimowi...

Michael Swanwick Mały pokój w Koboldtown
[Nowa Fantastyka; Nr 3 (318) Marzec 2009]

Dobry, krótki, rzeczowy kryminał.
Choć „kryminał” to może za duże słowo. Opowiastka detektywistyczna brzmi zdecydowanie lepiej. Nie sprawia, że czytelnik zabierając się za opowiadanie będzie oczekiwał zagadki w stylu Herkulesa P. I bardzo dobrze, bo jej nie otrzyma. Kojak? Tak, jak najbardziej.
Tekst pana Swanwicka nie trzyma w napięciu, nie wprowadza atmosfery tajemniczości. Jest sprawnie skonstruowanym opowiadaniem, które wykorzystuje schematy dzisiejszych relacji polityczno-społecznych do ukazania niezwykłości fantastycznych ras. Przedzierając się przez fabułę spotkamy duchy, wszechwiedzących polityków, elfich policjantów i gnomów będących zawodowymi bokserami.
Sceneria przypomina jeden z serialowych odcinków przygód porucznika Colombo.
Ciekawe.

Marcin Wolski Agent Dołu: Pomiot
[Nowa Fantastyka; Nr 3 (318) Marzec 2009]

Ci, którzy czytali ... nie zawiodą się na niniejszym opowiadaniu. Jest ono ciekawym uzupełnieniem książki.
Bohaterem jest Matt Fawson, którego poznajemy jako młodego, przystojnego, energicznego biznesmena. Można powiedzieć, że przez wiele kobiet zyskał by miano „ciacha”. Spotykamy także jego matkę, Marion, którą będąc na łożu śmierci postanawia wyjawić synowi największą tajemnicę swojego życia.
Czytając tekst Marcina myślałem sobie: „No nie! Ten gościu bezczelnie zerżnął z „Adwokata diabła”!”. Myliłem się. Choć autor czerpał wiele z wcześniejszych schematów to tekst sam w sobie jest wciągający. Zawiera ten tajemniczy składnik, który sprawia, że nawet najmniej oryginalna fabuła staje się interesująca. Ten tajemniczy składnik oznaczmy literką Y.
I niech tak zostanie. Nie debatujmy nad jego nazwą.
Bardzo, gorąco polecam!
KreoL - 2009-03-15, 23:12
:
"Dom łańcuchów" skończony wczoraj <sobota> po serii 7h wykładów :mrgreen: . Od razu widać jak bardzo interesujące były, niestety listy obecności są puszczane i zaliczenie za wysiedzenie >.< . Ale dzięki temu jestem na półmetku Malazańskiego maratonu. Cztery części za mną kolejne 4 przede mną. Jeszcze nie czuję znudzenia materiału, więc kontynuuje podróż przez "Przypływy nocy".
Beata - 2009-03-16, 19:19
:
Skończyłam "Stan wyczerpania" Egana. No, no... dobra rzecz. Nie tylko prezentuje wariacje na temat Teorii Wszystkiego (fizyka kwantowa, matematyka, teoria informacji razem wzięte), ale nie unika kwestii socjologicznych. Opisy "programowe" Kultów Ignorancji są po prostu piękne (prawie jak programy polityczne niektórych naszych partii :P ). A swoją drogą - że też Autorowi chciało się wymyślać ich aż tyle... Książka jest nasycona pomysłami - czytelnik dostaje pełny świat. Dość powiedzieć, że w połowie XXI wieku na Ziemi mamy oficjalnie 7 różnych płci, nowe państwo stworzone od zera (w sensie dosłownym - wyspa ciągle rośnie) na oceanie o wdzięcznej nazwie Bezpaństwo, które bez żadnej żenady kradnie opatentowaną w innych krajach biotechnologię i jest bojkotowane przez inne kraje... I to wszystko razem działa - każdy z pomysłów jest wykorzystany, nie ma niepotrzebnych "kwiatków". Warto przeczytać.

Teraz czytam "Podróż Mrocznego Księżyca" Seana McMullena.
Procella - 2009-03-17, 10:42
:
Ostatnio przeczytane:
Roberto Gervaso "Cagliostro". Ciekawe, ale trochę za krótkie. Muszę poszukać jakiegoś bardziej obszernego i wyczerpującego opracowania tematu.

Teraz czytam:
John Connolly "Dark Hollow". Wciąga. A Angel i Louis są genialni :mrgreen:

Następne w kolejce:
Thomas Tryon "Pan Żniw".
Tigana - 2009-03-17, 19:04
:
Procella napisał/a:
Teraz czytam:
John Connolly "Dark Hollow". Wciąga. A Angel i Louis są genialni :mrgreen:

Z perspektywy czasu chyba najlepsza książka w cyklu, no może jeszcze "Morderczy gatunek" mu dorównuje, ale ma pewne niedopracowane elementy.

Skończyłem pierwszy tom Magdaleny Parus - widać, ze autor ma sporą wyobraźnię i interesujące pomysły - szkoda tylko, że nie umie ich ciekawie zaprezentować.

Teraz czas na rozrywkę - "Pan Wilków" Andrzeja Pilipiuka - nie spodziewam sie niczego wielkiego - byle tylko książka trzymała poziom serii. To chyba nie są zbyt duże wymagania //mysli
Tomasz - 2009-03-17, 23:54
:
Rozgrzebałem masę książek więc nie będę już pisał co czytam, a napisze co przeczytałem.

Stephen Baxter "Antylód". Rzecz zaczyna się pomysłem, który skojarzył mi się z "Zadrą" Piskorskiego. Tytułowe źródło niezwykłej energii po raz pierwszy wykorzystane dla celów wojskowych w czasie wojny krymskiej ma niby być punktem wyjścia dla historii alternatywnej. Ale za bardzo nie jest, ot parę nieścisłości historycznych, parę wynalazków, potem od razu lot na księżyc, i to tak nagle z zaskoczenia i nieprzygotowany. A do tego nuda, nuda, nuda.
Długo się z Baxterem nie przeproszę.
Jutro skończę ze trzy książki czytać to się podzielę wrażeniami. Bo są o wiele lepsze.
Kennedy - 2009-03-18, 12:40
:
Skończyłem pierwsze dwa tomy Malazańskiej Księgi poległych i w zasadzie sam nie wiem co o tym cyklu myśleć. Źle nie jest, w miare ciekawy świat, fabuła daje radę, język w porządku, ale w zasadzie niewiele ponadto, poprawna powieść fantasy. Z ostateczną oceną się jednakowoż wstrzymam, spróbuję jeszcze ze dwa tomy przeczytać jak je gdzieś dorwę - Bramy Domu Umarłych były od Ogordów Księżyca lepsze (mniejsze rozstrzelenie akcji, ciekawiej sportretowani bohaterowie; no i Sznur Psów), tendencja zwyżkowa rokuje nieźle na przyszłość.

Czytane obecnie: Miasto Permutacji Grega Egana. Niezłe, chociaż wymagające. Science fiction z dużą przewagą "science".
elTadziko - 2009-03-19, 16:38
:
Miałem czytać "Samo ostrze" Abercrombiego, ale wziąłem się w końcu za "Vita Nostra" Diaczenków. Było to moje pierwsze spotkanie z tymi autorami, ale także i z literaturą wschodnią :) Musze przyznać, że spotkanie to, było bardzo udane.
Ciekawie według mnie był ujęty temat szkoły magii - wcale to nie jest przyjemność mieć z nią do czynienia ;) Sama magia oraz ludzie-słowa to też całkiem fajny pomysł.
Powieść mi się podobała, trzymała w napięciu, bardzo chciałem poznać dalsze losy Saszki. Brakowało mi tylko jakiegoś mocnego zakończenia, czegoś konkretnego na koniec. Bo właśnie koniec, to według mnie najsłabsze ogniwo powieści. Ale i tak dałem 6/6 na Biblionetce ;)
Tigana - 2009-03-19, 21:34
:
Andrzeja Pilipiuka "Pan Wilków" ukończony - ciut lepiej niż zwykle. Jeden wątek ciekawy, drugi nudny, kulminacyjna scena książki wypada mniej więcej w 2/3 jej objętości. Znów otwarte zakończenie. To tak w skrócie - szczegóły wkrótce.
A teraz "Malowany człowiek" Bratta część 2 - nie spodziewam się za wiele.
MrSpellu - 2009-03-21, 13:03
:
Męczę Ulissesa Joyce'a. Podchodziłem do tej cegły jak parszywy pies do wściekłego jeża. Jednak im dalej zagłębiam się w lekturę, tym ciekawsza mi się wydaje. Niestety możliwe tempo przyswajania to kilkanaście stron co jakiś czas, bo naprawdę trzeba się skupić by wyłapywać niuanse językowe i załapać tok myślenia prezentowany poprzez strumień świadomości. Masakra.

Ostatnio przeczytałem szybciutko (godzina lektury) W dniu urodzin Wandy June Kurta Vonneguta, mojego ulubionego amerykańskiego pisarza. Jest to sztuka teatralna traktująca o powrocie żołnierza, człowieka z 'innej epoki' do domu w którym zaszło wiele zmian, do domu gdzie uznano go za zmarłego. Sztuka jest zaangażowana politycznie, stanowi protest przeciwko wojnie i ogólnie rozumianej przemocy. Plus czarny humor w wykonaniu Vonneguta, no i świetne, naprawdę świetne dialogi. Szczerze polecam.
Sharin - 2009-03-22, 12:19
:
Szczepan Twardoch Epifania wikarego Trzaski

Przeczytałem i jestem pod wrażeniem. Po prostu świetna!
Historia młodego wikarego jednej ze śląskich parafii, któremu pewnego dnia objawia się Jezus Chrystus z archaniołem Michałem. Ci dwaj panowie radośnie obwieszczają, iż wybrali go na nowego Jana Chrzciciela. Nadają mu moc a następnie zamykają się w szafie i wypatrują nadchodzących zmian.
A one od razu zaczynają mieć miejsce... Uzdrowienia, rozmnożenia, wszechwiedzące słowa mądrości, itd. Ludzie się nawracają, parafianie szaleją, gazety krzyczą "Szok!" a episkopat politykuje... Po prostu cuda, cudeńka i dziwy nad dziwy.
To jednak dopiero początek tej historii...



Twardoch w znakomitym stylu opisuje historię człowieka, który zostaje postawiony przed wielkim wyzwaniem. Ksiądz Trzaska niczym Hiob zostaje poddany próbie.
Jak ją przejdzie? Kto mu pomoże a kto zdradzi? Czy zło zawsze da się dobrem pokonać? To są podstawowe pytania pojawiające się w "Epifaniach wikarego Trzaski".

Gorąco polecam!
Jachu - 2009-03-22, 12:34
:
Ukończyłem pozycję "Wrogowie Rzymu. Od Hannibala do Attyli, króla Hunów" Philipa Matyszaka. Książkę czytało mi się bardzo dobrze. Autor w sposób kompetentny przedstawił wodzów, którzy zdecydowali się stawić czoło niezwyciężonym legionom Rzymu...

Teraz zabieram się za książkę "Zaginione złoto Rzymu" Daniela Costy. Zapowiada się bardzo ciekawie.
Tanit - 2009-03-22, 12:53
:
Obecnie na tapecie:
M. Carey - Mój wałsny diabeł
de Sade - Julietta
Żurawski - Pojedynek za kulisami wielkiej dyplomacji. (lektura)
Tyraela - 2009-03-22, 13:35
:
Tanit napisał/a:
de Sade - Julietta

Ostatnio pochłonęłam - tzn. musiałam czytać na dwa razy, bo już w połowie zaczęło mnie nużyć. Ogólnie bardzo słaba książka, wynurzenia filozoficzne są ciekawe ale niemiłosiernie rozwleczone, historia Julietty nieciekawa, a do tego słownictwo Sade irytuje na potęgę. "120 dni Sodomy" było lepsze ;P
Tigana - 2009-03-22, 13:40
:
Zakończyłem przygodę z "Malowanym człowiekiem" - książka powiela wszystkie wady i zalety pierwszej części. Czyta się szybko i sprawnie, ale sama fabuła jest mocno naciągana i nie ma w niej za gram czegoś nowatorskiego. Przeczytać i zapomnieć.
A teraz chyba poznęcam się nad drugim tomem "Mrocznego zbawiciela" Żambocha - nie mam co do tej ksiażki żadnych oczekiwań - po prostu jatka.
Lady_Aribeth - 2009-03-22, 14:09
:
Jestem w trakcie lektury Hyperiona. Mam za sobą już trzy opowieści - Kapłana, Żołnierza i Poety. Najbardziej wgniotła mnie ta pierwsza, pozostałe dwie wypadają przy niej niesamowicie blado, coś jak delikatna mżawka przy potężnej burzy z piorunami Oo.
Ogólnie wrażenie bardzo pozytywne, dobra książka ze wstrząsającymi momentami. Po cichu liczę, że jeszcze któraś z opowieści potrząśnie mną tak bardzo, jak ta opowiedziana przez kapłana.
ASX76 - 2009-03-22, 14:12
:
Lady_Aribeth napisał/a:
Mam za sobą już trzy opowieści - Kapłana, Żołnierza i Poety. Najbardziej wgniotła mnie ta pierwsza, pozostałe dwie wypadają przy niej niesamowicie blado, coś jak delikatna mżawka przy potężnej burzy z piorunami Oo.


Czy aby za bardzo nie przesadzasz? ;)

Wydaje mi się, że "potrząśnie". :-)
Osteocyt - 2009-03-22, 14:19
:
Tolkien J.R.R "Silmarillion"- nudne, nawet bardzo nudne... jednak gdy przyjmiemy poprawkę że to swoista "mitologia" śródziemia nie jest aż tak źle ;)
oraz
tytanicznym wysiłkiem zdobyty "Conan z Cimmerii" R.E. Howarda
takie czytadło na jeden wieczór traktowane jako ciekawostka :P
You Know My Name - 2009-03-22, 14:20
:
Lady_Aribeth napisał/a:
Jestem w trakcie lektury Hyperiona. Mam za sobą już trzy opowieści - Kapłana, Żołnierza i Poety. Najbardziej wgniotła mnie ta pierwsza, pozostałe dwie wypadają przy niej niesamowicie blado, coś jak delikatna mżawka przy potężnej burzy z piorunami Oo.
Ogólnie wrażenie bardzo pozytywne, dobra książka ze wstrząsającymi momentami. Po cichu liczę, że jeszcze któraś z opowieści potrząśnie mną tak bardzo, jak ta opowiedziana przez kapłana.
Hmm, mnie bardzo poruszył szukający swej miłości żołnierz. Zresztą poczekaj na uczonego i detektyw.
Lady_Aribeth - 2009-03-22, 14:22
:
ASX76 napisał/a:
Czy aby za bardzo nie przesadzasz? ;)


To już zależy. Opowieść Kapłana wessałam jednym tchem, siedząc do bardzo późna w nocy i nie zważając na fakt, że muszę za kilka godzin wstać. Nie potrafiłam odłożyć książki, dopóki nie dotarłam do końca opowieści, a kiedy wreszcie ją zamknęłam, jedyne co stwierdziłam, to "wow O_________o", zresztą spytaj Toudiego, bo aż do niego napisałam smsa xD.
Opowieści Żołnierza i Poety owszem, były ciekawe, ale już mnie tak nie wciągnęły, ani nie zszokowały, ani nie poruszyły, no nie trafiły po prostu do mnie xD. Dlatego z mojego punktu widzenia, te dwie opowieści to po prostu mżawka o,o.
Jander - 2009-03-22, 15:52
:
Dziś skończę opowieść Kapłana z Hyperiona, zobaczę czy jest aż tak dobrze, a zostało mi kilkanaście stron. Ale trzeba przyznać, że wciąga.
Skończyłem Accidental Time Machine Haldemana - bardzo zadowalająca lektura, kolejne podejście do przenoszenia się w czasie, tym razem trochę z jajem. No i zakończenie typowo Haldemanowe, wszystko rozwiązuje się na ostatnich stronach, szast-prast i wszyscy szczęśliwi. Podoba mi się takie rozrywkowo-naukowe podejście (choć tej części naukowej o przenoszeniu się w czasie raczej nie zrozumiałem - jakieś nowsze teorie, pomijające znane paradoksy). Niektóre wizje przyszłości (powrót "Jezusa" i zmiana Massachusetts Institute of Technology na Theosophy; kultura oparta na handlu wymiennym; Jurrasic Park w Indonezji, inteligentne słonie w Afryce) dość interesujące i zabawne.
Tanit - 2009-03-22, 20:17
:
Tyraela napisał/a:
Ostatnio pochłonęłam - tzn. musiałam czytać na dwa razy, bo już w połowie zaczęło mnie nużyć. Ogólnie bardzo słaba książka, wynurzenia filozoficzne są ciekawe ale niemiłosiernie rozwleczone, historia Julietty nieciekawa, a do tego słownictwo Sade irytuje na potęgę. "120 dni Sodomy" było lepsze ;P

Justyna była interesująca. Przyznam że się trochę rozwleka (a to i tak skrócona wersja o.o)
a 120 dni... ee... to takie płaskie xD
Osteocyt napisał/a:
Tolkien J.R.R "Silmarillion"- nudne, nawet bardzo nudne... jednak gdy przyjmiemy poprawkę że to swoista "mitologia" śródziemia nie jest aż tak źle

Jak piękno może być nudne :shock: No tak, wiem, to moje subiektywne odczucia ;)
Carmilla - 2009-03-22, 22:14
:
Tanit napisał/a:
ak piękno może być nudne :shock:

dla tych, co nie potrafią go dostrzec - może.
Jedni delektują się stylem, inni potrzebują akcji. Tych drugich piękno dla piękna może znudzić
Jander - 2009-03-22, 23:01
:
...zwłaszcza, jak jest po prostu nudne. ;) Aczkolwiek podobnie jak Tolkiena nie potrafię docenić lwiej części malarstwa. Ot, każdy ma swoje poczucie piękna.
elTadziko - 2009-03-23, 00:08
:
Przeczytałem następną książkę Diaczenków - "Rytuał". Juz wiem, że na tych autorach moge polegać ;) Przy nastepnym zamówieniu na Solarisnet na pewno także wezmę którąś z ich powieści jako gratis :P
Wracając do tego utworu - najbardziej podobało mi się pierwsze opowiadanie. Miało swój urok ;) Odwołując się do tego, co Beata napisała o tym w temacie o Diaczenkach: SPOILER Dla mnie możliwe zakończenie jest tylko jedno :P Smok przeżywa, wraca z Jutą do swojego zamku, a książę Ostin zostaje wyszydzony i może też zdetronizowany :P KONIEC SPOILERA
Fajne było też opowiadanie Tron, choć mogłoby być trochę dłuższe. Poza tym - Diaczenkowie zawsze muszą zostawiać takie otwarte zakończenia? :P
Co do Zoo to zgadzam się z opinią Beaty, że jest trochę przydługie. I koniec też taki trochę dziwny, bo co zrobią Ci ludzie z tymi zwierzętami? :P
Ostatni Don Kichot mi sie najmniej podobał, ale też w sumie wciągał.
Ogólna ocena - 5/6 :P
MadMill - 2009-03-23, 10:41
:
Coetzee - Hańba. Książka opowiada historię profesora uniwersytetu w Kapsztadzie, jego stosunki bardzo zażyłe z jedną ze studentek. Na razie jestem po 1/5 książki, wrażenie bardzo pozytywne, czyta się jednym tchem, no ale więcej będę mógł powiedzieć po lekturze. Nagrody Bookera i Nobla jakoś mnie nie zachęcały szczególnie, do książki zabierałem się dłuższy czas, stała na półce w biblioteczce mamy. ;)

Skończyłem tez Inny wiatr Le Guin - no i klapa, jak na Ursulkę. Po Tehanu Ziemiomorze mnie po prostu zaczęło nudzić. Skończyłem też wreszcie Sto lat samotności, czytało mi się to strasznie długo, ale książka się za to bardzo podobała i w przyszłości jeszcze po coś Marqueza sięgnę bez wątpliwości.

Myto ogarów Eriksona i Accelerando Strossa się czytają... powoli. xD
You Know My Name - 2009-03-23, 11:49
:
MadMill napisał/a:
Skończyłem tez Inny wiatr Le Guin - no i klapa, jak na Ursulkę. Po Tehanu Ziemiomorze mnie po prostu zaczęło nudzić.
Czy jestes w stanie dookreslic czego Ci tam zabraklo? Dla mnie to jest po prostu bardzo wysmakowane pozegnanie z Ziemiomorzem.

W autobusach czytam Zywe srebro a w jakos nie moge zabrac sie do opowiadan (roznych Krokow w nieznane, Wizji alternatywnych)
Procella - 2009-03-23, 13:31
:
Zabieram się za "Wydział spraw zamkniętych" mojego "kryminalnego" ulubieńca Michaela Connelly'ego. [kilka słów dopiszę, kiedy przeczytam więcej niż 10 stron ;) ]

Do tego z konieczności:
T. Pawłowski "Tworzenie pojęć w naukach humanistycznych"
Lakoff & Johnsopn "Metafory w naszym życiu"
Eco "Jak napisać pracę dyplową"
Eliade "Sacrum i profanum"
czyli semestr się rozkręca i trzeba zacząć czytać nie tylko dla zabawy ;) :-|
Elektra - 2009-03-23, 13:45
:
Taka drobna prośba: może oprócz wymieniania tytułów dodać parę słów/zdań o czytanej książce? //panda
Jander - 2009-03-23, 18:34
:
Lady_Aribeth napisał/a:
Jestem w trakcie lektury Hyperiona. Mam za sobą już trzy opowieści - Kapłana, Żołnierza i Poety.

I ja również w tym samym momencie. Tak jak Maga, najbardziej poruszyła mnie (póki co) historia Żołnierza. Opowieść Kapłana niezła, ale nieco Lovecraftowska. A z Lovecraftem trudno się równać, więc w porównaniu z niektórymi opowiadaniami tego pisarza historia Kapłana jest bledziutka. Przeczytana przeze mnie połowa powieści póki co bez wad, czyta się znakomicie.
Tyraela - 2009-03-23, 18:47
:
Tanit napisał/a:
Justyna była interesująca. Przyznam że się trochę rozwleka (a to i tak skrócona wersja o.o)
a 120 dni... ee... to takie płaskie xD

Justyna to skrócona wersja Julietty czy jak? :P
120 dni było nie tyle płaskie, co znudziło się chyba samemu markizowi. W pierwszej części piękne opisy wszystkich sytuacji, a na końcu już tylko wypunktowane tortury, widać nie chciał skracać liczby obiecanych historyjek ale opisywać też mu się nie chciało xD
Zireael - 2009-03-23, 19:28
:
Jander napisał/a:
Tak jak Maga, najbardziej poruszyła mnie (póki co) historia Żołnierza.

I mnie także. Zaraz potem Uczonego. Generalnie Hyperion jest fpytkę. ; ]
Nie mogę się doczekać, aż wezmę się za Upadek....

Tymczasem, czytam Alicję po drugiej stronie lustra. Zupełnie inne wydanie niż pierwszej części, ale kolejne beznadziejne tłumaczenie. Caroll pewnie się w grobie przewraca. >.> Chyba w końcu spróbuję zdobyć papierowe wersje oryginałów obu Alicji, bo z tego, co pamiętam po lekturze dwu rozdziałów ebooka angielskiej Krainy Czarów autor nadzwyczaj sprawnie operuje językiem, a czytanie z ekranu mnie strasznie męczy.
Ot, to Polska właśnie. --_-
Na półce leżą zaczęte i odłożone do nie-wiadomo-kiedy Wojna światów i Solaris. Żeby już była przerwa świąteczna...
sumiregusa - 2009-03-23, 20:02
:
Czytam teraz teraz "Bez Litości" Miroslava Zambocha.
W naszej bibliotece jest zwyczaj wystawiania oceny książkom fantasy i s-f w skali 1-6 i jak na razie książkę oceniam na 5. Lecz... wszystko może się zmienić ;)
Główny bohater książki, Bakly nie budzi mojej ogromnej sympatii, jak i również antypatii. Tak po prawdzie jest mi go trochę żal, gdy czytam o jego lękach i stanach depresyjnych, które zapija.
Polubiłam czarownicę Tril, za jej postawę i determinację. Mimo kłopotów nadal robi swoje.
Na koniec powiem, że książka bardzo mnie wciągnęła.
Toudisław - 2009-03-23, 21:29
:
Tyraela napisał/a:
Justyna to skrócona wersja Julietty czy jak? :P

To zupełnie inne książki

SADE JUSTYNA CZYLI NIESZCZĘŚCIA CNOTY
Julietta - powodzenie występku
Procella - 2009-03-23, 21:31
:
Skończyłam "Wydział spraw zamkniętych". Dobre, moze nie najlepsze w cyklu, ale zdecydowanie warte przeczytania.

Teraz zabrałam się za "Pana żniw" T. Tryona, bo leżał na półce już zdecydowanie za długo. To podobno horror, obracający się wokół dziwnych i przerażających takemniec pewnej wsi i losów pewnej rodziny, która wybiera ją na nowe miejsce zamieszkania. Nie przeczytałam jeszcze zbyt wiele, ale zaczyna się całkiem ciekawie.
Sharin - 2009-03-23, 22:14
:
Siergiej Łukjanienko Nocny Patrol

Książka, którą czyta się szybko i przyjemnie. Jednak nie jest to coś szczególnie wybitnego.

Rosja a w niej dwa zwalczające się obozy: Dobrych i Złych. Walka, która trwa od wieki wieków i prawdopodobnie nigdy nie zostanie zakończona. Wydaje się wam, że scenariusz oklepany? Tak? No cóż, macie rację. Pan Siergiej, choć pisze ciekawie nie jest oryginalny.
Owszem zna się na tworzeniu fabuły pełnej akcji i nieoczekiwanych zwrotów wydarzeń ale to wszystko. Po bliższym zapoznaniu z Nocnym patrolem można doszukać się w nim pewnych braków. Mi osobiście przeszkadzało zbyt pobieżne przedstawienie świata, w którym rozgrywa się akcja. No bo de facto co nim wiemy? Że autor ogranicza się do Moskwy i jej okolic. I tyle. Według mnie to tak jakby kręcić film sensacyjny w oparciu o same makiety miasta, w której toczą się np. pościgi. A przecież żeby książka mogła zachwycić każdy z nas musi się w niej odnaleźć. Jak mam to zrobić skoro nawet nie wiem gdzie szukać głównych bohaterów?



Przez chwilę miałem nadzieję, że autor nadrobi swoje opisowe braki charakterystyką bohaterów ale na tym polu także spotkał mnie zawód. Anton, choć z początku tajemniczy i jakiś taki pociągający bardzo szybko staje się... nudny. Ludzie, ile można snuć rozważania na ten sam temat? Ile razy mam czytać o tym, że świat jest "be" i do doopy? To co sprawiało, że Anton wydawał się być postacią atrakcyjną sprawiło ostatecznie, że go nie polubiłem. Przynudzał i ględził wciąż o tym samym. O swoim nieszczęściu, beznadziejności toczonych walk i bla bla bla. Zupełnie jakby słyszał Vespera...

Książkę jednak polecam!
Jak już powiedziałem nie jest to wybitne dzieło ale kto powiedział, że zawsze musimy czytać powieści nagrodzone Noblem, Hugo czy też Zajdlem?
Czasem warto się po prostu... zrelaksować.
Tanit - 2009-03-23, 22:22
:
Tyraela napisał/a:
Justyna to skrócona wersja Julietty czy jak?

No masz, i tak wychodzą skróty myślowe xD
Miałam na myśli, że Justyna jest interesująca, a Julietta owszem, się rozwleka xP
Tyraela - 2009-03-24, 21:27
:
Ok, teraz wszystko jasne. Ale sądzę że po przeczytaniu Julietty i 120tu dni nie mam się czego nowego spodziewać po markizie, więc na tym poprzestanę i nie sądzę, żebym źle na tym wyszła : D
Tymczasem skończyłam pierwszy tom Żywostatków - pierwszą część męczyłam z trudem i strasznie się wlekło, ale druga część już wchodzi szybciutko. Przekonuję się, że Hobb to jednak jest Hobb. Btw, tylko ja zauważyłam analogię między Słodką Hobb a Sansą Martina? xD
Tymczasem biorę się za legendarnego "Tkacza iluzji" Białołęckiej, okładka Supernovy jest obleśna xD
Tanit - 2009-03-24, 21:42
:
Tyraela napisał/a:
Ale sądzę że po przeczytaniu Julietty i 120tu dni nie mam się czego nowego spodziewać po markizie, więc na tym poprzestanę i nie sądzę, żebym źle na tym wyszła : D

Przyznam, że przeczytałaś to co najsłabsze i najnudniejsze :P To co z twórczości markiza jest godne uwagi to Justyna i Zbrodnie Miłości. Julietta bardzo mi się dłuzy i trochę już nuży...
Tyraela napisał/a:
Tymczasem biorę się za legendarnego "Tkacza iluzji" Białołęckiej, okładka Supernovy jest obleśna xD

Od dwóch dni mam napisaną reckę... i nie chce mi się jej przepisać xP Okładka jest paskudna... a treść wyborna ^^

Czytam Carey'a kiedy tramwajami jadę na uczelnię, czyta się dobrze i świetnie zabija czas. Książka jest dobrze napisana, czasami się uśmiechnę, zobaczymy co wyjdzie dalej... ;)
Co dalej? Niestety uświadczam stert lektur - tak, znowu. Będę musiała jako przerywnik znaleźć coś lżejszego... może Gombrowicza o.o
Tyraela - 2009-03-24, 21:45
:
Możesz za to mi wyjaśnić co uważasz za "godnego uwagi", to rzecz względna xD
Ale przyznam że największą uciechę miałam z czytania markiza w środkach komunikacji miejskiej, gwałtownie wciągane powietrze przez babcie, które zobaczyły przez me ramię rycinę lub przeczytało kilka przypadkowych słów... ach, wyborne xD
Maeg - 2009-03-25, 00:31
:
Ostatnio skończyłem Wściekły od urodzenia Clarksona. Potrzebowałem jakieś innej książki, za dużo ostatnio fantastyki było. Wściekły… to „pisma zebrane” czyli po prostu wybór felietonów Clarksona. Ciężko powiedzieć według jakiego klucza zostały wybrane i ułożone, bo na pewno nie chronologiczne ale i tak miałem 583 strony świetnej zabawy i kilka razy wręcz nie mogłem przestać się śmiać. Clarkson jest genialny! Sięgnę na pewno po inne jego książki.
A teraz czytam na zmianę dwie książki. Pierwszą jest Głową w mur niejakiego Orkana, jestem tak mniej więcej w połowie (tak wiem Mad, że od tygodnia jestem w połowie) i póki co jestem zadowolony. Nie mam do czego się przyczepić (ale może coś się trafi? :P ). Za to wczoraj zacząłem czytać Grobowiec Kate Mosse - trzeba się z tym w końcu uporać choć nie nastawia pozytywnie, pierwsze dwa rozdziały działały jako środek nasenny, może dalej będzie lepiej?
Beata - 2009-03-25, 08:41
:
Przeczytałam "Podróż Mrocznego Księżyca" MCMullena i wrażenia mam mieszane. Bo z jednej strony ciekawy świat pokazany z rozmachem, niebanalni bohaterowie, humor - miejscami wisielczy. Ale jakoś razem to nie za bardzo zagrało i mam niedosyt po lekturze. Nie mówiąc już o tym, że czytanie nie szło mi w ekspresowym tempie. A w ogóle czytałam tę książkę tylko dlatego, że do zrecenzowania dostałam kolejne tomy cyklu.

Przeczytałam "Złe Małpy" Matta Ruffa i "Prawa i powinności" Kariny Pjankowej. Obie pozycje - choć kompletnie różne - lokuję gdzieś pomiędzy "dobre", a "bardzo dobre" - szczegóły niezadługo w recenzjach.

Teraz zabrałam się za "Córkę łupieżcy" Dukaja - jakoś zdołałam ominąć premierowe wydanie. Ale we wszystkim można odnaleźć jakąś dobrą stronę - teraz mam ładną książkę z WL. Dopiero zaczęłam lekturę, ale już zrobiła na mnie wrażenie wizja świata, w którym żyje Zuzanna. Wprawdzie jeszcze nie wiem, czy chciałabym w nim żyć, ale może być tak, że zanim się spostrzegę, to już będzie moja rzeczywistość. Przecież najróżniejszych gadżetów, tak powszechnych dzisiaj, jeszcze dwadzieścia lat temu nie było...
Regissa - 2009-03-25, 22:06
:
Ostatnio, pomimo gnębiącej mnie gorączki, dopadłam trzeciej części Kłamcy Kuby Ćwieka. Odpowiednia lektura na mój obecny stan zdrowia. Nie ma to jak kawałek dobrej Apokalipsy, wojna Zastępów i wędrówki po Drugiej Stronie - to doskonale wpływa na proces zdrowienia :mrgreen:
Tigana - 2009-03-27, 15:51
:
Skończyłem najnowszego Żambocha - drugą część "Mrocznego zbawiciela" - chyba najsłabsza książka tegoż autora, którą miałem okazje przeczytać. Nudna, wtórna o ledwo człapiącej fabule. Zdecydowanie nie polecam.
W drodze z/do pracy czytam zbiór opowiadań Morte Castle "Księżyc na wodzie" - przeczytałem póki co 3 czy 4 opowiadanka. Ciekawe, nietypowe, niepokojące. Z drugiej strony pisane w specyficzny sposób i trzeba się nad nimi pochylić żeby uchwycić ich sens.
A teraz pewnie wezmę się jeszcze za "Sieroty zła" Nicolasa d'Estienne d'Oversa - zapowiada się ciekawy thriller z elementami historical fiction + eksperymenty genetyczne made in III Rzesza. Może być ciekawie.
elTadziko - 2009-03-28, 00:47
:
Skończyłem "Samo ostrze" Abercrombiego. Nareszcie jakaś powieść typowo fantasy :P
Nie powiem, ciekawa i wciągająca, tylko czuć niedosyt. Dopiero pod koniec rozkręca się tak na maksa :P Czuć, że to dopiero pierwszy tom.
Bardzo ciekawie są nakreśleni bohaterowie i jest ich dośc sporo. Podobały mi się te różne ich wtrącenia myślowe. Każdy z nich jest inny i na swój sposób sympatyczny ;) Nawet Gloktę da się polubić :P
Z początku brakowało mi jakiejś myśli przewodniej, celu bohaterów. Akcja toczyła się i bez tego, ale nie było wiadomo po co to wszystko. W sumie nawet teraz nie wiadomo jaki konkretnie jest cel wędrówki głównych bohaterów ;)
Podobała mi się także ta tajemniczość, sekrety, np. Dom Stwórcy - budynek wiecznie zamknięty.
Nie mogę doczekać się następnego tomu :) Kupię na pewno. A "Samemu ostrzu" dałem na Biblionetce 5/6, bo jednak mogło być ciut lepiej :P

PS. Książka ma dwa minusy:
- dużo literówek
- ścierające się złote obramowanie z okładki :P
Kennedy - 2009-03-28, 11:31
:
Nadrabiam zaległości, czyli czytam Był sobie raz na zawsze król T.H. White'a, konkretnie zaś kończę tom drugi, czyli Wiedźmę z lasu. Za sprawą języka i specyficznego humoru cykl zdaje się być napisany jakby dla młodszego czytelnika, ale widze, że się rozkręca, jestem póki co na tak.
Beata - 2009-03-28, 21:38
:
Za mną lektura książki Pielewina "Omon Ra i inne opowieści". Przyznaję, że warto było poświęcić tej pozycji czas. Tytułowe opowiadanie stawia cały system radziecki (nie tylko program badań kosmicznych) w tak niekorzystnym świetle, że wcale się nie dziwię, że władza (także obecna) autora nie lubi. Ale prawdziwą perełką w moich oczach jest ostatnie opowiadanie - "Samotnik i Sześciopalcy". Cudownie absurdalne, groteskowe i alegoryczne.

A teraz czas na "Akwafortę". Nareszcie.
Romulus - 2009-03-29, 10:50
:
Odłożyłem na razie ogromną księgę o winach (przeczytałem połowę - jeszcze 450 stron... uffffff.............) i chwyciłem za nowy nabytek czyli Gwiazdę Pandory - Inwazję Petera Hamiltona. Ponad 150 stron za mną a z poprzednich głównych bohaterów tylko Ozzie na pierwszym planie pozostał. Ale za to Hamilton poszerzył "obraz" o przedstawicieli Wielkich Rodzin. Czyta się świetnie, a humor psuje tylko fakt, że na dwa tomy Judasza... przyjdzie czekać pewnie długie miesiące.
Jachu - 2009-03-29, 11:33
:
Kończę "Zaginione złoto Rzymu" Daniela Costy. Książka z całą pewnością ciekawa, ale też moim zdaniem autor popuścił nieco wodzy fantazji i jego teorie na temat zaginionego skarbu Alaryka brzmią nieco nieprawdopodobnie ;) Ale też nie jestem żadnym autorytetem w dziedzinie późnego cesarstwa rzymskiego, więc mogę sobie tylko gdybać...

Co by tu teraz zacząć czytać? <zastanawia się patrząc na półkę z książkami>
Pora chyba w końcu zabrać się za cykl "Imperator" Conna Iguldena, czyli beletrystyczne spojrzenie na życie Juliusza Cezara. Sięgnę więc po pierwszy tom tego cyklu - "Bramy Rzymu", a potem po kolejne tomy, czyli "Śmierć królów" (II), "Pole mieczy" (III) i "Bogowie wojny" (IV). Zapowiada się iście fascynująca lekturka :)
Ł - 2009-03-29, 22:39
:
Gand pożyczył mi "Udław Się" to czytam od jutra. A film już czeka ale obejrze go dopiero po lekturze co by narzucać sobie czyiś wyobrażeń.
Black - 2009-03-29, 23:03
:
A ja czytam to cholerne "To" Kinga. Książka jest długa, długa jak diabli i choć czyta się to całkiem przyjemnie to jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że 1200 stron drobnym drukiem to jednak lekka przesada i czekam aż nadejdzie ten moment znużenia. Co zaczyna pomału następować.
Maeg - 2009-03-30, 00:09
:
Przedzieram się przez Grobowiec K. Mosse. Strasznie nierówna, potrafi nawet wciągnąć, by za kilkanaście stron znużyć. Mosse dobrze radzi sobie z prowadzeniem akcji osadzonej w dwóch różnych epokach (koniec XIX wieku i początek XXI), nie zdradza niczego zbyt wcześnie (pod warunkiem, że się czegoś człowiek nie domyśli, a o to nie jest trudno. W powieść trochę utartych chwytów znajdziemy).
Jak na powieść sensacyjną całkiem przyjemne czytadło tylko, żeby tylko trochę więcej akcji było. W końcu ten typ literatury zobowiązuje. Nastawiałem się na mało zajmującą lekturę, taką mile niezobowiązującą i w tylko w pewnym stopniu to dostaje. Oby w drugiej połowie działo się więcej.

Choć w pewnym momencie Mosse nawiązując do Dana Browna załatwiła sobie wielkiego minusa. ;)
Beata - 2009-03-31, 08:27
:
Skończyłam "Akwafortę". Mogę powiedzieć tylko: łał! Wierzyć się nie chce, że to debiut pisarski. Narracja bardzo przyjazna czytelnikowi - książkę czyta się bardzo szybko. Ale nie same przygody bohaterów są najlepsiejsze. Okraszone alkoholem rozmowy Gwynna i Wielebnego na temat wiary to perełeczki. tak samo jak wizja miasta, opisy tego, jak żyją ludzie, spacer Gwynna przez targ... Zakończenie w pierwszej chwili mnie zaskoczyło, choć - gdy tak sobie teraz analizuję - wydaje się, że nie mogło być inne, szczególnie uwzględniając dotychczasowe doświadczenia życiowe bohaterów. Ale skoro tak, to na plus autorce należy zapisać, że potrafiła tak uformować końcówkę, że jednak zaskakuje.
A tak na marginesie: mniej więcej do połowy powieści (bo potem się przyzwyczaiłam) miałam imienną konfuzję - mianowicie nie mogłam przywyknąć, że Raule to imię żeńskie, a Gwynn - męskie. I teraz sama nie wiem - czy był to świadomy zabieg autorki, że dla bohaterów wybrała takie imiona? Żeby od razu, na wejściu skonfundować czytelnika tak, żeby nie był niczego pewny? Bo nie da się ukryć, że rdzeń imienia Raule jest męski, a Gwynn - żeński. A może to tylko moje gdybania i niewłaściwe skojarzenia?

A teraz czytam "Śmierć w dzielnicy weneckiej" Alana Gordona - trzecią część Gildii Błaznów. Pierwszy tom był dobry z bardzo dobrymi momentami, drugi - znacząco gorszy. To znaczy, w mojej ocenie. Ciekawe, jaki będzie trzeci?
Procella - 2009-03-31, 09:05
:
Wczoraj wpadłam na chwilę do księgarni, nabyłam "W sieci pająka" Jamesa Pattersona i przeczytałam w ciągu jednego popołudnia - całkiem wciągający kryminał, dobrze mi się to czytało.

Zaczęłam czytać "Historyka" Kostovej, ale trochę grzęznę - jakieś to drętwe, choć trudno powiedzieć, czy to wina autorki, czy tłumaczenia. Odłożyłam więc tę książkę na chwilę i biorę się za "Kłamstwa Locke'a Lamory". Wypada to w końcu przeczytać ;) Ciekawe, czy będzie tak zabawne i wciągające, jak słyszałam.
Fidel-F2 - 2009-03-31, 18:36
:
Procella napisał/a:
Zaczęłam czytać "Historyka" Kostovej, ale trochę grzęznę - jakieś to drętwe, choć trudno powiedzieć, czy to wina autorki, czy tłumaczenia.
a dla mnie była to świetna lektura, mimo, że akcja toczy się raczej powoli to moje zainteresowanie nie słabło
Procella - 2009-04-01, 08:54
:
Nie chodzi mi o tempo akcji (wcale mi na bardzo szybkim nie zależy), a raczej o język. Może się rozczytam.

Na razie towarzyszą mi jednak Niecni Dżentelmeni i z każdą stroną bardziej ich lubię :mrgreen: Kiedy tylko nastąpi przypływ $$$ (bo trochę ostatnio poszalałam), zaraz kupię kolejną część.
Sharin - 2009-04-01, 10:02
:
Stanisław Lem Bajki robotów

Czas coś napisać...
Z niniejszą książką pana Lema spotkałem się już w podstawówce. Oczywiście nie poświęciłem jej wtedy wystarczająco dużo uwagi. No co? Młody i głupi byłem...

Po raz kolejny miałem okazję przeczytać ją pod koniec listopada 2008 roku.
Od razu mi się spodobała. Zawiera to wszystko co sprawia, że Lema lubię. Jak zawsze pisarz bombarduje nas filozoficznymi dociekaniami na temat natury ludzkiej. Niech nikogo nie zwiedzie tytuł książki! Roboty to nic innego jak... Ekhm, przekonajcie się sami!



Fragment:
- Czy prawdą jest - spytał, ledwo z klęczek powstali, oddawszy mu należy ukłon - że Homos miększy jest nad wosk?
- Tak jest, Wasza Jasność! - odparli obydwaj.
- A czy i to prawda, że szparką, którą ma u dołu twarzy, może wydawać rozmaite dźwięki?
- Tak jest, Wasza Królewska Mość, jak również, że do tego samego otworu tka Homos różne rzeczy, a potem dolną częścią głowy rusza, którą na zawiasach jest do górnej przytwierdzona, przez co się owe rzeczy rozdrabniają i on je wciąga do swego wnętrza.
- Dziwny obyczaj, o którym słyszałem - rzekł król. - Wszelako powiedzcie, mędrcy moi, po co on to czyni?
- W tej materii cztery są teorie, Wasza Królewska Mość - odparli homologowie. - Pierwsza, że czyni tak, by się nadmiaru jadów pozbyć (jadowity jest bowiem niesłychanie). Druga, że postępuje tak gwoli niszczeniu, które przykłada nad wszelką inną uciechę. Trzecia, że przez chciwość, bo wszystko by pochłonął, gdyby mógł, czwarta...
- Dobrze, już dobrze! - rzekł król. - Czy to prawda, że on z wody jest uczyniony, a jednak nieprzezroczysty, jak ta moja kukła?
- I to prawda! Ma on, panie, w środku wielość rurek śliskich, którymi wody cyrkulują; są w nim żółte, są prełowe, ale najwięcej czerwonych - te niosą straszliwą truciznę, kwasorodem lub tlenem zwaną, który to gaz wszystko, czego tknie, zaraz w rdzę obraca lub w płomień. Dlatego on sam mieni się perłowo, żółto i różowo. Wszelako Wasza Królewska Mość, błagamy pokornie, byś od zmysłu sprowadzenia żywego Homosa odstąpić raczył, istota to bowiem potężna i złośliwa, jak żadna inna...


Przytoczony przez mnie fragment jest tylko jednym z nielicznych, które mógłbym zacytować abyście jakim stylem i jakimi metaforami posługuje się Lem w Bajkach robotów.

Co do samej fabuły to mogę powiedzieć tylko, że wciąga. Od razu jednak zaznaczę, że osoby spragnione typowego SF nie będą zadowolone. Nie uświadczymy ani gwiezdnych bohaterów z prawdziwego zdarzenia ani wciągającej, mrocznej akcji jaka miała miejsce chociażby w Solaris.

Niemniej polecam!
Black - 2009-04-02, 15:07
:
"To" już za mną, dzięki Bogu, teraz rzucam się w świat jakże fascynującej japońskiej literatury --_-

Na pierwszy ogień idzie zbiór opowiadań Yukio Mishimy pod tytułem "Zimny płomień". Zobaczymy.
Gand - 2009-04-02, 21:03
:
Przeczytałem "Ślepowidzenie" i miałem nawet pokusić się o recenzję, ale strasznie nie chce mi się pisać. :P Więc w skrócie: książka mnie powaliła, co, biorąc pod uwagę fakt, że nie jestem fanem hard SF, podchodziłem do niej z rezerwą (to przez te wszystkie zachwyty : P) i jednocześnie z wielkimi oczekiwaniami (to przez te wszystkie zachwyty! : D) jest dużym sukcesem. Nie będę powtarzał tego, co było napisane już w wielu recenzjach, także na forum, w każdym razie "Ślepowiedzenie" to dla mnie objawienie i powiem szczerze, że strasznie napaliłem się na Ucztę Wyobraźni, którą do tej pory skupowałem, a jakoś nie czytałem. Jeśli pozostałe ksiązki chociaż w pewnej cześci trzymają poziom Wattsa, to naprawdę genialnie. Bo "Ślepowidzenie" jest lekturą zdecydowanie porywającą.

A obecnie - "Tracę ciepło" Orbitowskiego. Póki co kilkanaście stron zaledwie, ale już wciąga i czuć, że świetnie się czyta.
Beata - 2009-04-02, 21:19
:
"Rozerwałam" się przy lekturze "Jak żyć z neurotycznym psem" Stephena Bakera. Ponieważ od dziesięciu lat żyję z psim neurotykiem, zatem z całą mocą stwierdzam, że wszystkie obserwacje Autora są trafne. Zwłaszcza te, dotyczące właścicieli. :mrgreen: Ach, to nie jest prawdziwy poradnik - to satyra, odbicie w krzywym zwierciadle. 144 strony z obrazkami, miękka okładka, na "zajączka" dla miłośników psów jak znalazł.

W końcu zabrałam się za lekturę zbioru opowiadań Judy Budnitz "Ładne duże amerykańskie dziecko". Kartkowałam książkę bez przekonania, kupiłam również bez przekonania, odłożyłam na półkę. Do licha, cóż to był za błąd! Tak coś czuję, że dzisiejsza noc będzie bezsenna, bo nie mogę się oderwać. To literatura przez duże "L". Warto przeczytać.
toto - 2009-04-02, 21:40
:
Gand napisał/a:
Jeśli pozostałe ksiązki chociaż w pewnej cześci trzymają poziom Wattsa, to naprawdę genialnie.
I tak i nie. Jeśli chodzi o pomysły, jedynie Stross mu dorównuje, a pod pewnymi względami przewyższa. Accelerando to też hard sf, ale nieco inne. :roll: O ile Watts skupia się na pierwszym kontakcie i dorzuca do tego pełny wór pomysłów, to Stross, robi coś innego. Też rzuca garść pomysłów, ale tak naprawdę skupia się na tym jak może wyglądać ludzkość po kolejnych przemianach, zahacza o ekonomię, mamy kontakt, zmiany obyczajów, sztuczne inteligencje... Za to pozostałe książki z uczty, to nie sf (jak już wiesz). U innych autorów znajdziesz lepszy styl, zarówno od Strossa, jak i Wattsa ;) , no i mniej fajerwerków technicznych (bez statków, SI, co najwyżej trolle, zdeformowane płody). Nie masz co liczyć na wężydła, ale tamte historie są co najmniej równie ciekawe. Bo są inne niż 99% rzeczy, które dotąd czytałeś. Czyli warto.


A ja na razie czytam Viriconium. Z powodu chronicznego braku czasu, lektura nieco się wlecze. Ale w weekend mam nadzieję znaleźć kilka godzin i do niedzieli skończyć. A później pewnie znowu Lem ;)
Shadowmage - 2009-04-03, 07:40
:
Czytam sobie na zmianę (w jednym domu, w drugim domu, w autobusie - w każdym miejscu inna książka) "Steampunka", pierwszy tom "Nagiego boga" i pierwszą część "Zadry". I wszystkie książki fajne, ale jakoś mnie nie porywają. Po lekturze Clarke'a (2001: Odyseja kosmiczna) dochodzę do wniisku, że współcześni autorzy strasznie rozwlekają swoje pomysły. Jakby pisali treściwie jak przed laty to czyniono, to ile wiecej książek można by było przeczytać? :D
Beata - 2009-04-03, 08:10
:
Shadowmage napisał/a:
(...) współcześni autorzy strasznie rozwlekają swoje pomysły. Jakby pisali treściwie jak przed laty to czyniono, to ile wiecej książek można by było przeczytać? :D

No. Taki Dickens bardzo treściwie pisał... albo siostry Bronte... :P

Żartowałam. Z jednej strony masz rację, ale z drugiej - aż się boję, że najbardziej chodliwym towarem przyszłości będą streszczenia.
Shadowmage - 2009-04-03, 10:27
:
Wszystko pokręciłaś :D Co innego powieść obyczajowa pisana z rozmachem, a co innego powieść fantastyczna bazująca na jednym pomyśle :)
A apropos streszczeń. Rzućcie okiem w ten link.
Beata - 2009-04-03, 10:36
:
Shadowmage napisał/a:
Wszystko pokręciłaś :D

Jak zwykle. :-P

Shadowmage napisał/a:
A apropos streszczeń. Rzućcie okiem w ten link.

No, sam widzisz... i jeszcze jakiś jeden mówi, że on nie czyta i żyje... brrr... aż mnie ciarki przeszły...
Kennedy - 2009-04-03, 11:33
:
W ciągu jednego dnia połknąłem Program "Wahadło" Silverberga. Takie to czytadło trochę; fabuła prosta jak drut, czyta się za jednym zamachem i wszystko by było fajnie, gdyby nie dosyć marne zakończenie, spodziewałem się czegoś zaskakującego, przewrotnego, a tu figa. 6/10, a szkoda, miało pewien potencjał. Za to do czytania podczas jazdy autobusem, czy pociągiem nadaje się jak znalazł, półtorej godziny niezłej rozrywki.
Teraz zaś czytam Wichry Smoczogór Wita Szostaka i jestem póki co pod bardzo dużym wrażeniem, bo powieśc jest świetna, przede wszystkim z uwagi na genialny język. No i góry.
KreoL - 2009-04-03, 12:42
:
"Przypływy nocy" skończone, świetne odejście od znanych wcześniej bohaterów, składające niektóre elementy historii w całość i wpasowujące się w nią. Niesamowite jest lawirowanie pomiędzy kontynentami, czasem i przestrzenią. Widać, że gra bogów prowadzona jest na całym tamtym świecie a nie ograniczona do jednego kontynentu. I marionetki z różnych części świata spotykają się przypadkowo. Łowcy kości tom pierwszy czekają akurat na weekendowy zjazd. :mrgreen:
Procella - 2009-04-03, 13:26
:
Wróciłam do "Historyka" i teraz idzie lepiej, nawet mnie dość wciągnęło. Ciągle jednak uważam, że jest to napisane trochę drętwo - być może to wina tłumaczenia, bo natknęłam się na ewidentne wpadki. I trochę za dużo jest tłumaczenia rzeczy oczywistych, ale może to wina tego, że książka jest pisana dla Amerykanów ;)
Elektra - 2009-04-04, 06:15
:
U mnie kryzys czytelniczy chyba powoli odchodzi. Ostatnio czytam tylko literaturę zawodową (ustawa o rachunkowości za mną, a przede mną jeszcze ze cztery inne ;) i zauważam chęć do poczytania czegoś odmiennego. Np. pierwszego tomu Myta ogarów, który, pożyczony, grzecznie czeka na półce.
MadMill - 2009-04-04, 07:34
:
Elektra napisał/a:
ustawa o rachunkowości za mną

Mrrrr mrrrr mrrrr miodzio mrrrr xDDD
Kończę Brudną robotę Moore'a... czasami mi słabo jak to czytam. Beta-śmierć, gotycka niunia i dwa piefeski pilnującej całkiem normalnego dziecka... absurdu pełno, a czyta się świetnie. :DD

PS. Kotek! :DD
Shadowmage - 2009-04-04, 11:02
:
Skończyłem pierwszy tom "Zadry" Piskorskiego, ale w sumie wiele do powiedzenia nie mam, bo historia urywa się w środku. Jak na razie jest nieźle, ale bez jakichś specjalnych fajerwerków. Niemniej rozumiem dlaczego cieszy się ona sporą popularnością.

Przeczytałem też, po raz trzeci, "Pana Światła" Rogera Zelaznego. Świetna książka, a z każdym czytaniem dostrzegam w niej co innego (albo mam sklerozę i odkrywam w kółko to samo). Aż mnie naszła chęć znowu sięgnąć po inne książki Zelaznego - albo opowiadania, albo "Stwory światła i ciemności". Choć to raczej w przyszłym miesiącu, bo na razie mam zamiar trzymać się listy na kwiecień.
Jander - 2009-04-04, 12:22
:
Przeczytałem Drogę McCarthy'ego i cholera mnie bierze, że tak późno się za to zabrałem. Przez całą książkę czułem się, jakbym oglądał jakiś film po raz kolejny, naiwnie wierząc, że tym razem bohaterowi się uda. Bardzo sugestywny klimat. Miałem problem z opisami, bo książkę czytało się tak błyskawicznie, że nie chciałem wracać do poprzednich akapitów i orientować się co/gdzie/jak. Poza tym potężny ładunek emocjonalny, to chyba druga książka w której miałem problem z czytaniem końcówki ze względu na łzawiące oczy. Poza tym jednak Droga ma pozytywne przesłanie, pomaga docenić świat, w którym żyje, wiedząc zarazem, że większość z tych ludzi widzianych codziennie na ulicy, w warunkach Drogi przestała by być ludźmi w sensie człowieczeństwa. Dla mnie może być to jedna z niewielu książek, które czytam ponownie - dla przypomnienia i wbicia sobie przesłania w głowę.
Poza tym przeczytałem Hyperion Simmonsa, ale o tym już napiszę w odpowiednim autorskim temacie.
Tigana - 2009-04-04, 12:39
:
Jestem świeżo po przedpremierowej lekturze dwóch powieści z W.A.B.-u:
- "Sieroty zła" Nicolasa d'Estienne d'Orvesa - książkę czyta się bardzo dobrze, chociaż akcji w niej za wiele się nie uświadczy. To już bardziej przypomina Dana Browna - poszukiwanie kolejnych śladów i próba ułożenia wszystkich puzzli w całość. Szkoda tylko, że powieść nie wnosi nic nowego do gatunku.
- Pierre Bottero - "Wyprawa" - fantasy dla młodzieży. Fajna, napisana żywym językiem książka. Widać w niej i wpływ sagi o HP (ci wredni przybrani rodzice), ale i sporą dozę wyobraźni samego autora. Niezłe.
Jestem już w 2/3 zbioru opowiadań Morta Castle'a "Księżyc na wodzie"- no i mam bardzo mieszane uczucia, bo pomimo szumnych zapowiedzi, a i części recenzji, nie jest to póki co najlepszy zbiór opowiadań grozy i horroru. Zdecydowanie wolę "Nocną zmianę" Stephena Kinga. Nie oznacza to jednak, ze mamy do czynienia ze złą książką - po prostu mi nie podeszły.
Carmilla - 2009-04-04, 19:46
:
Zabrałam się za Dziecię boże Cormaca McCarthy'ego. Po To nie jest kraj dla starych ludzi i Drodze spodziewam się wszystkiego najlepszego. Nawet jeśli prawdą jest, że słabsze to od Drogi (bo faktycznie tak się zapowiada) - to chyba nie szkodzi. Znam całe mnóstwo dobrych książek, które są słabsze od Drogi, a zdecydowanie warte przeczytania
Procella - 2009-04-05, 18:29
:
Przeczytałam "W sieci pająka" James Pattersona - przyzwoity kryminał, ale znam lepsze.

Teraz biorę się za "Dom duchów" Isabel Allende. Leżał na półce skandalicznie długo no i w og.óle wstyd, ze jeszcze tego nie czytałam... Jeszcze się w to nie zagłębiłam zbytnio, ale już widzę, że powinno mi się spodobać.
Romulus - 2009-04-05, 18:46
:
Procella napisał/a:
Przeczytałam "W sieci pająka" James Pattersona - przyzwoity kryminał, ale znam lepsze.

Ekranizacje Pattersona, jak np. W Sieci Pająka, są lepsze od jego książek.

Procella napisał/a:
Teraz biorę się za "Dom duchów" Isabel Allende. Leżał na półce skandalicznie długo no i w og.óle wstyd, ze jeszcze tego nie czytałam... Jeszcze się w to nie zagłębiłam zbytnio, ale już widzę, że powinno mi się spodobać.

Hmm... Przeczytałem kilka powieści Allende i rzec muszę, że jest trochę przereklamowana. Trochę nijaka. Ale ekranizacja Domu Dusz z Jeremy Ironsem, Glenn Close, Meryl Streep - pierwszorzędna.
You Know My Name - 2009-04-05, 20:20
:
Zacząłem Endymiona Simmonsa. Początek, czyli zdań kilkoro dlaczego popełniam błąd sięgając po tą książkę spowodował, że juz mi się podoba. Dalej może być równie dobrze nieciekawie, ale za początek duży plus.
elTadziko - 2009-04-05, 21:16
:
Ja własnie skończyłem "Upadek Hyperiona". Ciut gorszy od części pierwszej, ale dalej wyśmienity. Myślałem, że fabuła będzie jednowątkowa, ale czekało mnie miłe zaskoczenie ;) Dużo akcji, cały czas ktoś znika, ktoś się pojawia. Sporo bohaterów rozsianych po róznych miejscach :P Dużo zaskakujących momentów, w ogóle ciekawie poprowadzona fabuła. No i bardzo fajny koniec, nie mam żadnych wątów do zakończenia :P Nie mogę się doczekać aż przeczytam "Endymiona", bo mam wielką chrapkę na niego. Chciałbym się dowiedzieć, co tam słychać w świecie Hegemonii po długim czasie :)
Sharin - 2009-04-05, 21:45
:
Timothy Zahn Kobra

Właśnie skończyłem :)
Po raz pierwszy z tą książką zapoznałem się jakieś 10 lat temu. Zrobiła na mnie tak duże wrażenie, że postanowiłem jeszcze raz się z nią zapoznać. Co więcej jest ona pierwszą z cyklu Kobra liczącego sześć pozycji :D

Odnośnie wrażenia...
Książka nie jest zbyt wybitna stylowo. Dialogi, fabuła i opis świata zewnętrznego są z tej niższej półki. Co nie oznacza, że akcja powieści nie wciąga! Wręcz przeciwnie :P
Największym dla mnie minusem niniejszej pozycji jest sposób ukazywania postaci. Po prostu są one dosłownie czarne lub białe. Autor w ogóle nie miesza kolorów. Wszystko jest u niego do bólu jednoznaczne, dosłowne aż do przesady ale... Nie każdy musi pisać idealnie :P



O czym jest książka?
Czas wojny... Ludzie kontra obce istoty zwane Troftami. I młody Jonny Moreau, który postanawia wstąpić do wojska. Tak się składa, że zostaje przydzielony do nowo powstałego oddziału, którego członkowie nazywani są Kobrami :twisted:
I teraz leci schemat ;) Kobry = superżołnierze przyszłości!

Walka, braterstwo, wartka akcja to zdecydowane zalety niniejszej książki!
Polecam!
Beata - 2009-04-06, 08:02
:
Wsiąkłam beznadziejnie w świat "Kroków w nieznane". Dopiero niedawno kupiłam wszystkie tomy i teraz hmm... "lecę po całości". Niektóre opowiadania już znam (Kelly Link, Ted Chiang), ale taki Doctorow z "Klamociarzem" czy Mieville z "Koniec z głodem" robią wrażenie. Na razie czytam "Kroki 2006" i po "Imperium lodów" nabrałam ochoty na zapoznanie się z innymi dokonaniami pisarskimi Jeffrey'a Forda. Jak tak dalej pójdzie, to lista lektur mi się znowu beznadziejnie wydłuży... //evil
Shadowmage - 2009-04-06, 12:46
:
Forda warto znać, choć wiele jego u nas nie wyszło.

A ja czytam sobie pierwszy tom "Myta ogarów" Eriksona. Początek trochę niemarawy, ale zaczęło się rozkręcać.
Maeg - 2009-04-06, 13:04
:
Ostatnio zaszalałem, jestem już po Grobowcu K. Mosse. Nie było bardzo źle, ale liczyłem na większa dawkę akcji. Przeczytałem też drugi tom Zadry, Piskorskiego. Tutaj na brak akcji narzekać nie można, oj dzieje się, dzieje. Epilog powinno się omijać z daleka, nie podobał mi się. A, że z mojej listy lektur na kwiecień w domu mam póki co tylko Obcego (nie licząc pozycji dodatkowych), na którego akurat nie miałem najmniejszej ochoty, sięgnąłem po Noc Blizn A. Campbella. Trzeba było sprawdzić w końcu czy naprawdę tak słabo wypada. I co, się okazało? No średnio, rysuje mi się powoli kategoria typowego fantasy, które próbuje oszukać czytelnika, że wcale typowe nie jest.

A teraz zbliżam się do połowy Żelaznego Anioła Campbella. Zapowiada się podobnie do Nocy Blizn, taka niezobowiązująca lektura to był nawet dobry pomysł i pod tym względem cykl Kodeks Deepgate się sprawdza.
Romulus - 2009-04-06, 13:47
:
Czytam VIRICONIUM i pospamuję na ten temat w odpowiednim dziale - kiedy przyjdzie czas. Potem, na święta zabieram ze sobą Tracę Ciepło Orbitowskiego, Trupi Korowód Jabłońskiego oraz Źródło Ayn Rand. Zobaczymy, jak się powiedzie. Ale tak naprawdę to czekam na Daniela Abrahama. Po przeczytaniu jego opowiadania w ostatnich Krokach... naszła mnie chętka na fantasy inne niż Eriksona
Jachu - 2009-04-06, 18:12
:
Skończyłem pierwszy tom cyklu "Imperator" Conna Iguldena - "Bramy Rzymu". Książkę bardzo dobrze się czytało, aczkolwiek ma ona jedną, bardzo poważną wadę. Ogólnie rzecz biorąc, autor przy tworzeniu fabuły dość swobodnie podszedł do kwestii historycznych i napisał swoje dzieło tak, że mnie jako miłośnika starożytnego Rzymu mocno raziły dość oczywiste nieścisłości. Niemniej, lektura jest bardzo interesująca.
Teraz sięgam po drugi tom cyklu, czyli "Śmierć królów".
Kennedy - 2009-04-06, 19:50
:
Martinus Jachus napisał/a:
Skończyłem pierwszy tom cyklu "Imperator" Conna Iguldena - "Bramy Rzymu". Książkę bardzo dobrze się czytało, aczkolwiek ma ona jedną, bardzo poważną wadę. Ogólnie rzecz biorąc, autor przy tworzeniu fabuły dość swobodnie podszedł do kwestii historycznych i napisał swoje dzieło tak, że mnie jako miłośnika starożytnego Rzymu mocno raziły dość oczywiste nieścisłości.
\
Oczywistą nieścisłość wyłapałem tam jedną (zaznaczam, że specjalistą od rzymu nie jestem), chociaż jak rozumiem jest ona celowa, coby bardziej udramatyzować historię życia Juliusza Cezara. Tak czy inaczej, razi straszliwie :-/ Muszę się rozejrzeć za pozostałymi tomami, Bramy Rzymu kiedyś nabyłem po okazyjnej cenie a później jakoś się nie mogłem zebrać, coby resztę nabyć, albo pożyczyć. A zapowiadało się całkiem nieźle, przyjemna lektura.

Aktualnie mam na tapecie Modyfikowany węgiel Richarda Morgana. Podoba mi się ogólna koncepcja (czarny kryminał w realiach SF), napisane niezgorzej, ogólnie dobra rozrywkowa literatura. Jeszcze nie skończyłęm (zostało mi ze 150 stron), ale już wiem, że sięgnę w najbliższych tygodniach za kolejne powieści Morgana o Takeshim Kovacsie.
Jachu - 2009-04-06, 20:25
:
Kennedy napisał/a:
Oczywistą nieścisłość wyłapałem tam jedną (zaznaczam, że specjalistą od rzymu nie jestem)
Ja wyłapałem co najmniej kilka rażących nieścisłości, a jakimś wielkim specjalistą nie jestem, choć nie ukrywam, iż historia antycznego Rzymu to moja pasja. Aż się boję, co wyłapałby prawdziwy specjalista ;) Niemniej, należy zaznaczyć, że wszystkie te wyłapane przeze mnie nieścisłości są konsekwencją dość swobodnego podejścia autora do rzeczywistości. Jak już w jednym momencie zmienił historyczny fakt, to musiał go poprzeć następnymi działaniami, które wymuszały na nim kolejne zmiany historii... A szkoda, bo na myśl przychodzi cykl "Władcy Rzymu" Colleen McCullough, który jest bardzo wierny rzeczywistym faktom historycznym.

Kennedy napisał/a:
chociaż jak rozumiem jest ona celowa, coby bardziej udramatyzować historię życia Juliusza Cezara.
Oczywiście, że tak. Tylko jak udramatyzować życie wielkiego człowieka, które i tak było wyjątkowo dramatyczne? :mrgreen: Odpowiedź jest prosta: nagiąć historyczne fakty w taki sposób, aby pasowały do wymyślonej historii ;)

Kennedy napisał/a:
zapowiadało się całkiem nieźle, przyjemna lektura.
Dokładnie. Ja aż się nie mogę doczekać co jeszcze Iggulden zafałszował i jakie fakty ponaginał :-PP
Ł - 2009-04-06, 20:54
:
Głowa Kasandry Baranieckiego, w ramach recenzji katedralnych. Pierwsze co mnie rozwaliło to tekst z wkładki gdzie dowiaduje się że "uważa się" Baranieckiego się koło Wellsa, Zelaznego i Kinga, za najambitniejszego przedstawiciela literatury o końcu świata. Jaaaasne, napewno każdy fandomowiec z US czy UK wymienia Baranieckiego co najmiej w pierwszej piątce jeśli chodzi o te klimaty. ;)
toto - 2009-04-06, 21:30
:
Ł napisał/a:
Pierwsze co mnie rozwaliło to tekst z wkładki gdzie dowiaduje się że "uważa się" Baranieckiego się koło Wellsa, Zelaznego i Kinga, za najambitniejszego przedstawiciela literatury o końcu świata.
Powinno być za jednego z najwybitniejszych obok Wellsa (...) ;) . Jeśli dobrze pamiętam, to powołują się tutaj na tekst Orlińskiego, który kiedyś tworzył ranking najlepszych post-apo. I do topu została wliczona właśnie Głowa Kasandry Baranieckiego. I słusznie.
Ł - 2009-04-06, 21:36
:
No to szkoda że nie podpisali tej zachęcajki, naziwsko WO daje mi jakieś konkretne informacje o wypowiadającym opinie, natomiast do wszystkich "uważa się" podchodzę raczej z wrodzoną nieufanością. Bo skoro to jest takie oczywiste że piszemy o tym przez "sie" to... po co w ogóle o tym pisać?
Shadowmage - 2009-04-07, 07:43
:
Łaku-->Jak to po co? Chłit marketingowy dla mniej czepiających się osób :P

Kennedy, Martinus Jachus-->W pierwszym tomie nieścisłosci jest stosunkowo niewiele, zobaczycie co później Iggulden wymyślił :) No ale to nie biografia, tylko powieść historyczna (a może inspirowana historią?), więc głównym kryterium nie jest wierność, a przyjemność z lektury. A tu się książka sprawdza bardzo dobrze. Co prawda 4 tomu nie przeczytałem, jakoś mi umknęło jego wydanie (początkowo miała to być zdaje się trylogia) i już tak zostało. Może kiedyś...
Procella - 2009-04-07, 08:16
:
Na chwilę oderwałam się od Allende, bo Wolfe kusił z półki - komentarz w odpowiednim temacie ;)

Przyszedł mi też wczoraj "Hanrahan Rudy" Yeatsa i też nie mogłam się powstrzymać - szkoda, że to taka cieniutka książeczka, bo to bardzo ładne. Na razie przeczytałam pierwszą część, czyli "Hanrahana" właśnie (w tomie jest jeszcze "Róza tajemna" i "Rosa Alchemica") - to melancholijna historia mocno nasycone motywami i klimatem dawnych celtyckich opowieści.
Romulus - 2009-04-09, 08:00
:
Zacząłem czytać TRACĘ CIEPŁO. Na razie bardzo mi się podoba - świetnie napisane i żal trochę było kłaść się spać wczoraj. Zobaczymy, jak dalej się rozwinie. Na razie "elementów fantastycznych" brak, co absolutnie mi nie przeszkadza.

A potem bez zmian: Ayn Rand "Źródło" i "Głową w mur" Dabliu.
Procella - 2009-04-09, 08:55
:
Mam katar i jest mi źle :( A to znaczy, że trzeba poczytać Pratchetta :) Tym razem pobawię się czytanie w oryginale - parę dni temu wpadło mi w ręce "Moving Pictures" i pora się z tym rozprawić.

A wczoraj wieczów skończyłam "Czy to się mogło zdarzyć?" Ambrose'a Bierce'a - fajny zbiorek, choć jeżeli ktoś chce zapoznać się z tym autorem, polecam raczej "Jeźdźca na niebie" z serii Nike.
Sharin - 2009-04-09, 18:39
:
Timothy Zahn Kobry Aventiny

Kolejne spotkanie rycerza z Jonnym Moreau, superżołnierzem przyszłości!
Od razu powiem, że wyszedłem z niego cało ale z mieszanymi uczuciami.



Od początku...
Po raz kolejny mamy okazję być świadkiem bardzo żywej, dynamicznej akcji. Czytelnik przedzierając się przez kolejne rozdziały nie ma czasu na złapanie oddechu. Sytuacja goni sytuację aż momentami brakuje tchu. Kropka.
Oczywiście cierpią w ten sposób dwie rzeczy (przepraszam za niezbyt dobre określenie). Przede wszystkim opisy świata, w którym rozgrywa się akcja oraz uczuciowość powieści. Choć pan Zahn informuje czytelnika, iż Jonny Moreau ratuje - tym razem - nową kolonię Dominium Ludzi, Aventinę to jednak nic więcej o samej planecie nie mówi. Zamieszcza ją w próżni wyobraźni czytelnika. Takie postawienie sprawy na dłużą metę męczy. Brakowało mi odrobiny ciszy, kontemplacji, itd. Jakiegoś miejsca, które mogłoby się stać schronieniem przez Kobrami i ich walką. Ile można? To raz.
Druga sprawa to uczuciowość. Powiem krótko: jestem zwolennikiem książek, których bohaterowie mają jakieś niebanalne dylematy. Którzy choć czasem muszą zejść ze ścieżki dobra. Dlaczego lubię taki typ bohatera? Według mnie jest bardziej interesujący, rzeczywisty. Nie wierzę w Dobry i Złych. Takie czarno-białe postawienie sprawy jest według mnie nieuczciwe.

No dobra, macie rację...
Kobry Aventiny nie są książką wybitną i nie wymagajmy od niej zbyt wiele. Powiedziałbym, że pełni rolę „czytadła”, cokolwiek to słowo oznacza. Jest świetnym towarzyszem w drodze do pracy. Wciąga szybko i mocno, co powoduje że korki przestają być straszne! :twisted:
Jeżeli ktoś potrzebuje odrobiny wytchnienia od literatury wybitnej to gorąco polecam!
Tigana - 2009-04-10, 17:01
:
Skończyłem zbiór opowiadań "Księżyc na jeziorze" Mort Castla - dziwna książka. Raz facet potrafi zainteresować czy wręcz porwać, by w następnym utworze totalnie zniechęcić. No i ta zabawa formą - czy nie da się pisać normalnie? Wolę Kinga.
A teraz pozostając w wampirzym klimacie wezmę się za "Krwawe powroty" czyli zbiór opowiadań o przewodnim wątku wampir i urodziny - zapowiada się smakowicie. I krwawo ;)
Ł - 2009-04-10, 17:32
:
Shadowmage napisał/a:
Łaku-->Jak to po co? Chłit marketingowy dla mniej czepiających się osób :P

To ja już wolę chwyty marketingowe Fabryki która swoją prozę postapokaliptyczną promuje poprzez obrazkowo-okładkowe skojarzenie z stylistyką Fallouta. Chodzi mi o "Mrocznego Zbawiciela". Tego typu odniesienie jest dużo bardziej uczciwe wobec czytelnika niż "uważa się...".

Tigana napisał/a:
Skończyłem zbiór opowiadań "Księżyc na jeziorze" Mort Castla - dziwna książka. Raz facet potrafi zainteresować czy wręcz porwać, by w następnym utworze totalnie zniechęcić. No i ta zabawa formą - czy nie da się pisać normalnie? Wolę Kinga.

A idź Ty. Pozatym Księżyc na wodzie. ; )
Kennedy - 2009-04-10, 18:01
:
Zakończyłem Kłamstwa Locke'a Lamory a teraz lecę przez Poszarpane Granie Wita Szostaka. Bardzo mi odpowiada twórczośc tego pana, może dlatego, że uwielbiam polskie góry, a inspiracji tymi jest w jego książkach bez liku ; ) Niemniej, Granie zdają mi się, póki co, nieco słabsze od genialnych Wichrów Smoczogór, ale może to się jeszcze zmieni (tak czy inaczej, poziom jest wysoki). Na szczęście język juest wciąż taki sam - spokojny, gawędziarski i, hm, obrazowy.

Zaczynam wierzyć, że uda mi się nadrobić wszystkie zaległości uzbierane przez ostatnie cztery miesiące. Stos przy fotelu się szybko kurczy i chyba do końca ferii nie zostanie z niego nic :-)
Tanit - 2009-04-10, 19:06
:
No i zabrałam się za Viriconium. Czyta się doprawdy przyjemnie. Szybko sie wciągnęłam, czas na więcej :D
Beata - 2009-04-10, 21:17
:
A ja nadal "kroczę w nieznane", coraz bardziej zbliżając się do najnowszego tomu. Nie wszystkie opowiadania mi się podobały, ale jest kilka takich, przy których wstrzymywałam oddech. Na przykład "Częściowe zaćmienie" Grahama Joyce'a, "Album ślubny" Davida Maruska czy "Amnestia" Octavii Butler. No i niektóre nazwiska, dotąd kompletnie nieznane, teraz już będą mi się kojarzyć - lepiej lub gorzej, ale będą.
You Know My Name - 2009-04-10, 23:39
:
Dalej czytam Endymiona, idzie sprawnie i gładko ale czuć już pewne zmęczenie materiału. Ta lektura nie jest tak wymagająca jak Hyperion
Jander - 2009-04-11, 12:56
:
Kennedy napisał/a:
Poszarpane Granie Wita Szostaka. Bardzo mi odpowiada twórczośc tego pana, może dlatego, że uwielbiam polskie góry, a inspiracji tymi jest w jego książkach bez liku ; ) Niemniej, Granie zdają mi się, póki co, nieco słabsze od genialnych Wichrów Smoczogór, ale może to się jeszcze zmieni (tak czy inaczej, poziom jest wysoki). Na szczęście język juest wciąż taki sam - spokojny, gawędziarski i, hm, obrazowy.

No można by powiedzieć, że Granie są słabsze, bo Wichry stanowiły raczej jedną całość, a Granie są nieco szkatułkowe. Jak mnie więcej w nich chrześcijaństwa (nienachalnego). Jak to czytałem to jeszcze byłem wierzący, więc i wrażenia z lektury lepsze. Nie mam pojęcia jak by było teraz, ale jednak największa zaleta Szostakowej prozy to język. :)
Romulus - 2009-04-11, 14:31
:
Jednak następna w kolejce do czytania znalazła się AYN RAND i jej ŹRÓDŁO. Mam nadzieję, że nie będzie antysocjalistycznych kilkudziesięciostronnicowych kazań. Na razie czyta się nieźle. Ale przeczytawszy ATLAS ZBUNTOWANY nie mam problemów z wgryzieniem się w fabułę. Zwłaszcza że Ayn Rand pisze zajmująco i mówiąc krótko i wulgarnie: to się po prostu samo czyta.
elTadziko - 2009-04-12, 18:40
:
Dzisiaj skończyłem "Wieki światła" Iana R. MacLeoda, czyli moją pierwszą pozycję z serii uczta Wyobraźni wydawnictwa MAG :) Ta książka, jak i cała seria, jest wszędzie zachwalana, więc postanowiłem w końcu po nią sięgnąć.
Trzeba przyznać, że nie jest to książka typowo rozrywkowa - wcale nie ma w niej akcji pędzącej na łeb, na szyję. Bardzo podobał mi się budowany nastrój oraz aura tajemniczości skrywająca przeszłość bohatera i niektóre postaci pojawiające się na kartach powieści (np. Annalise, pani Summerton, Stropcock). Właśnie bardzo fajne było stopniowe odkrywanie co tak naprawdę dzieje się wokół bohatera. Przygody bohatera dotyczące bezpośrednio jego samego bardziej podobały mi się niż nadchodząca rewolucja. Zakończenie też udane, choć czuję lekki niedosyt. Nie jest zbyt optymistyczne ;)
Powieśc oceniam wysoko, dałem na Biblionetce 6/6. Z pewnością sięgnę, kiedy tylko będę mógł, po "Dom burz".
Romulus - 2009-04-13, 11:56
:
I'm on fire !
Skończyłem Źródło - Ayn Rand. Powieść wyborna, wspaniała, poruszająca i mądra. Żałuję, że od niej nie zacząłem spotkania z ta pisarką. Trzeba jej założyć temat po powrocie do domu.
Teraz "Głową w mur" by Dabliu.
Ł - 2009-04-13, 12:53
:
WIESZANIE Rymkiewicza. Książka opowiada wydarzenia roku 1794 kiedy do co drugiej latarni warszawskiej dorzucano gratis trupa.
Tigana - 2009-04-13, 15:03
:
Skończyłem "Krwawe powroty" opowiadania, których motywem przewodnim są wampiry i dzień urodzin. Niezłe czytadło - może i nie ma tu perełek, ale gniota też sie nie znajdzie. Teraz podczytuje Orkana ("Głową w mur" rzecz jasna) i Magdę Parus (ciąg dalszy o wilkołak co są wśród nas)
toto - 2009-04-13, 16:06
:
Po Viriconium zabrałem się za Rytuał Mariusza Kaszyńskiego. Póki co, dość drętwo się czyta. Strony lecą jedna za drugą, ale nie mam wielkiej przyjemności z lektury.

A po przeczytaniu Viriconium stwierdzam, że ślady twórczości Harrisona można znaleźć u Mieville'a, VanderMeera i pewnie wielu innych. I pomyśleć, że takie teksty powstawały kilkadziesiąt lat temu, a dopiero niedawno ktoś wymyślił dla tego kaleką nazwę - new weird. Z niecierpliwością czekam na kolejne książki z Uczty Wyobraźni.
Beata napisał/a:
A ja nadal "kroczę w nieznane", coraz bardziej zbliżając się do najnowszego tomu. Nie wszystkie opowiadania mi się podobały, ale jest kilka takich, przy których wstrzymywałam oddech.
Pod tym względem, najsłabiej wypadają Kroki 2007, było najwięcej opowiadań słabszych. Z kolei Kroki 2008 są chyba zbiorkiem najrówniejszym (brak tekstów wyraźnie słabszych), ale nie ma tam tak odważnych opowiadań jak Szczurze mózgi Blumleina czy Koniec z głodem Mieville'a (może Jezus Chrystus reanimator, ale to mimo wszystko nie to), moim zdaniem świetne.
elTadziko - 2009-04-13, 18:22
:
Przeczytałem "Tango" Mrożka. Całkiem fajne :P Trochę głupie i chwilami "bez sęsu", ale śmieszne i wciągające ;) Na pewno lepsze niż "Ferdydurke", które tez było w podobnym stylu.
Beata - 2009-04-13, 19:17
:
toto napisał/a:
Pod tym względem, najsłabiej wypadają Kroki 2007, było najwięcej opowiadań słabszych.

Właśnie czytam. :) Na szczęście nie muszę oceniać całości - mogę w spokoju delektować się poszczególnymi utworami. Akurat z tego tomu największe wrażenie (jak dotąd) zrobiła na mnie Amnestia Octavii Butler, Rok w Linearnym Mieście Paula di Filippo, Na krańcu skali Paula Witcovera, Między wierszami Jose Cortiny i Waga słów Jeffrey'a Forda. Znowu ten Ford! Chyba naprawdę powinnam przeczytać "Fizjonomikę"...
toto - 2009-04-13, 19:34
:
Beata napisał/a:
Na szczęście nie muszę oceniać całości - mogę w spokoju delektować się poszczególnymi utworami.
To chyba najlepszy sposób na czytanie takich antologii. Opowiadanie, trochę przerwy, żeby się kolejne teksty ze sobą nie zlewały i następne opowiadanie.
Beata napisał/a:
Rok w Linearnym Mieście Paula di Filippo
Zmęczyłem się czytając to opowiadanie. Za długie i zbyt linearne :roll: ...
Beata napisał/a:
Waga słów Jeffrey'a Forda.
Ciągle dobre, ale to jednak nie to samo, co Imperium lodów. A Fizjonomikę warto przeczytać, jak i inne książki z solarisowych Rubieży.
Osteocyt - 2009-04-13, 20:16
:
elTadziko napisał/a:
Przeczytałem "Tango" Mrożka. Całkiem fajne :P Trochę głupie i chwilami "bez sęsu", ale śmieszne i wciągające ;) Na pewno lepsze niż "Ferdydurke", które tez było w podobnym stylu.


Tango jest bardzo proroczym tytułem. Warto sobie po Mrożku przeczytać sobie "No Logo" a potem "Nowy Wspaniały Świat" fajnie się uzupełnią. Naprawdę mną to wstrząsnęło że "prowadzi w Tangu" społeczeństw "Edek".
Otwiera oczy na "wieczną młodzież" jaka się w dniu dzisiejszym rodzi. Naprawdę dobra utwór, poruszający wiele aktualnych problemów.
Tanit - 2009-04-13, 20:24
:
elTadziko napisał/a:
Przeczytałem "Tango" Mrożka. Całkiem fajne :P Trochę głupie i chwilami "bez sęsu", ale śmieszne i wciągające ;) Na pewno lepsze niż "Ferdydurke", które tez było w podobnym stylu.

Tango nie jest głupie. Jest absurdalne ale nie głupie. I wg mnie nie jest ani trochę lepsze od Ferdydurke ktora to jest mistrzostwem w samej sobie. W żadnej książce nie spotkałam się z taką grą z czytelnikiem.

Ja obecnie oprócz Viriconium zabrałam się za lekturki do egzaminów i referatów.
Obecnie na tapecie wszelkie książki o dyplomacji brytyjskiej w 1939 roku wobec kryzysu czechosłowackiego :P
Metzli - 2009-04-13, 21:59
:
Tan napisał/a:
Ja obecnie oprócz Viriconium zabrałam się za lekturki do egzaminów i referatów.


Najpierw Viriconium, ta reszta może poczekać... :perv:

A u mnie Upadek Hyperiona, w końcu. Trochę przeleżał na półce, nawet trochę się zakurzył ;) Simmons ma taki, można powiedzieć surowy styl. Nie wnika aż tak głęboko w psychikę bohaterów, niektóre sprawy są przedstawiane wręcz pobieżnie, ale... w jakiś sposób to wciąga. A nowy Cybryd, Severn zyskał sobie u mnie dość dużą dozę sympatii ;)
elTadziko - 2009-04-13, 22:07
:
Tanit napisał/a:
Tango nie jest głupie. Jest absurdalne ale nie głupie.
W sumie masz rację, niezbyt dobrze to ująłem :P
Tanit napisał/a:
I wg mnie nie jest ani trochę lepsze od Ferdydurke ktora to jest mistrzostwem w samej sobie. W żadnej książce nie spotkałam się z taką grą z czytelnikiem.
Nie wiem... Niezbyt podobało mi się "Ferdydurke", ale mogło to byc spowodowane tym, że musiałem je przeczytać w jeden dzień po szkole i to w dodatku na kompie :P Jak mówi przysłowie: "Co za dużo, to niezdrowo" ;)
Tanit - 2009-04-13, 22:15
:
elTadziko napisał/a:
Nie wiem... Niezbyt podobało mi się "Ferdydurke", ale mogło to byc spowodowane tym, że musiałem je przeczytać w jeden dzień po szkole i to w dodatku na kompie

Łojojojoj :shock: to rzeczywiście xD najwygodniej tak rozdział-dwa dziennie i w wersji papierowej. polecam do przeczytania na spokojnie w takim razie ;)
Ja teraz potrzebuję Gombrowicza... po sesji zimowej maksymalnie potrzebuję Gombrowicza - chyba zacznę Dzienniki czytać - ponoć najlepsze o.o

Metzli napisał/a:
Najpierw Viriconium, ta reszta może poczekać... :perv:

Wiedziałam, że to powiesz xD Ale czyta mi się bardzo dobrze, jestem zadowolona z zakupu ^^
Procella - 2009-04-14, 07:22
:
PRzez święta, w przerwach od jedzenia, spotkań towarzyskich, jedzenia i jedzenia, zaliczyłam dwie książki.

Najpierw przeczytałam antologię "Arcydzieła czarnego kryminału" - bardzo sympatyczna rzecz, przekrojowa, z ciekawym komentarzem do każdego opowiadania.

Potem był Arturo Perez-Reverte i "Cmentarzysko bezimiennych statków" - czytało mi się bardzo przyjemnie i szybko, całkiem mnie wciągnęło. Wcześniej czytałam "Ostatnią bitwę templariusza" i też było miło. W najbliższym czasie powinnam dostać "Klub Dumas" tego autora i chyba pójdzie do czytania poza kolejką. Jeszcze muszę dopaść "Szachownicę flamandzką", podobno jedna z najlepszych jego książek, ale jakoś mi nie może wpaść w ręce.

Teraz czytam "Dom doktora Dee" Petera Ackroyda. To nie jest moje pierwsze spotkanie z jego pisaniem, ale pierwsze z jego fikcją - wcześniej czytałam świeną biografię Williama Blake'a. Teraz sprawdzam, jak mu wychodzą powieści - na razie zapowiada się całkiem intrygująco.

A, no i zabrałam się za odłozonego jakiś czas temu (patrz moje punkty z tematu o kryzysach czytelniczych) Martina - lada dzień dotrze do mnie "A Feast for Crows", więc trzeba w końcu skończyć "A Storm of Swords".
Tomasz - 2009-04-14, 10:01
:
Ł napisał/a:
WIESZANIE Rymkiewicza. Książka opowiada wydarzenia roku 1794 kiedy do co drugiej latarni warszawskiej dorzucano gratis trupa.


Poluję na tę książkę na Allegro bo mam na nią ogromną ochotę, a jakaś droga trochę w księgarni.

A przez ostatnie dwa tygodnie, gdy tutaj się nie pokazywałem, sam nie wiem dlaczego, to przeczytałem kilka pozycji:

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski "Przemilczane ludobójstwo na Kresach" - kupiłem i od razu przeczytałem co mi się właściwie nie zdarza. To głos protestu przeciwko przemilczaniu ludobójstwa dokonywanego przez Ukraińców z UPA. Warto przeczytać, bo to historia, o której w szkole się nie dowiedzieliście pewnie nic. Smutna i oburzająca rzecz.

Michał Klimecki "Lwów 1918-1919" i Lech Wyszczelski "Wilno 1919-1920" - coś mnie naszło na historię szeroko rozumianych kresów, i w ogóle polskich terenów wschodnich w dwudziestym wieku. Te dwa epizody to ostatnie zwycięskie walki o dwa polskie miasta. Potem już tylko 1939 rok, Niemcy i Rosja i koniec długiej historii wschodniej Polski. Z dwóch pozycji Wyszczelski jest zdecydowanie lepszy, pisze dokładniej i ciekawiej. A i wokół Wilna działo się więcej, dynamiczniej zmieniała się sytuacja.

Philip Roth "Cień pisarza" - moja pierwsza przygoda z autorem, wypadła pozytywnie, choć jest to pozycja bardzo niewielka i oszczędna. Będę czytał dalej.

Wiliam Gibson "Neuromancer" - według mnie się ani trochę nie zestarzał. Czytałem to tak dawno, że wlaściwie czułem się jakbym czytał to teraz po raz pierwszy. To początek mojego odświeżania dorobku autora. Niedawno przeczytałem "Johnny'ego Mnemonica", teraz sięgam, niezgodnie z kolejnością, po "Światło wirtualne".

Jacek Dukaj "Córka łupieżcy" - jak zawsze niemal mam z Dukajem, czyli baaardzo pozytywnie. Rzecz znam z "Wizji alternatywnych", ale fajnie się czytało w tak ładnym wydaniu. Szkoda że Jacek nie wszedł w te pomysły głębiej i nie rozbudował fabuły i świata. Lubię jak mu się rozdymają teksty :)

A na tapecie mam wlaśnie trzy pozycje, które muszę dzisiaj skończyć bo chcę zagłosować rzetelnie na Żuławskiego, a termin wlaśnie mija. Czytam więc "Na ziemi niczyjej" Brzezińskiej i Wiśniewskiego (świetne, zaskakująco inne niż się spodziewałem, o niebo lepsze od pierwszej części tryptyku), oraz "Kameleon" Kosika i "Miasto dusz" Szydy (po 2 miesiącach dotarło z Allegro)
toto - 2009-04-14, 19:18
:
Skończyłem Rytuał Kaszyńskiego. Ot, przeciętna książka. Czasem niepokojąca, ale zbyt szybko czytelnik dowiaduje się z czym bohaterowie mają do czynienia. To największy zarzut, jaki kieruję pod adresem tej powieści. Niestety, punkt kulminacyjny jest zbyt wcześnie (a może za dużo jest małych punktów kulminacyjnych?), co sprawia, że do końca książkę czyta się już t bez wystarczającego zainteresowania. No i jeszcze humor mi nie leżał (czy co to było; w zamierzeniu autora pewnie humor, mi nie odpowiadał ;) ). Czytało się szybko, bez bólu i zgrzytu zębami, ale i bez żadnego zachwytu. Takie trochę oszukać przeznaczenie w wersji papierowej (upraszczam ;) ). Jak ktoś lubi tego typu historie, powinien być usatysfakcjonowany. Mi wystarczy, że lepiej było poświęcić czas na tę książkę, niż na oglądanie tv. ;)
Procella - 2009-04-14, 19:29
:
Nastapiła mała zmiana planów - przyszło mi zamówienie z Krainy Książek i zabrałam się za "Thud!" Pratchetta. Jestem mniej więcej w połowie i jestem zadowolona. Bardzo sympatyczna rzecz. Ciekawe, jak (i czy) rozwinie się postać Sally.
Beata - 2009-04-15, 08:12
:
Skończyłam "Kroki w nieznane 2007" i znalazłam tam opowiadanie, które naprawdę mnie ruszyło - "Baby Doll" Johanny Sinisalo. Może i ten tom jest - jako całość - nieco słabszy od innych, nieważne... jednak to opowiadanie... no, no... robi wrażenie.

Noszę ze sobą do czytania w wolnej chwili "Firmina" Sama Savage'a i podczytuję po kilka stron. Bawię się świetnie - jest humor, jest miłość do słowa pisanego, są nawiązania literackie. I sentencje typu: "nieważne, jak mały jesteś, twoje szaleństwo może być równie wielkie jak każdego innego". Miodzio. :-P
batou - 2009-04-15, 08:55
:
George R. R. Martin Uczta dla wron

No i dobrnąłem do końca (przynajmniej na razie końca) Pieśni lodu i ognia. Wszyscy narzekali, że ten ostatni tom to zjazd w mogiłę, dramatyczny spadek formy i w ogóle do bani. Ja powiem, że jest najsłabszy z sagi, ale i tak jest spoko. Przeszkadzało mi to, że brakuje tu moich ulubionych wątków, które Martin zawiesza, a te, które zostawił... no nie wszystkie są ciekawe. Zagadką dla mnie pozostanie po co i z myślą o czym ciągnie wątek Brienne. Jak dla mnie to z tego przez cały tom nic kompletnie nie wynika.
W sumie tyle z minusów, bo cała reszta to jednak Martin, więc czyta się super. Jak koleś zrobi czarny charakter to to ma jaja! Ubierze we wszelkie plugastwo i wyczaruje diabła (diablicę) w ludzkiej skórze. Aż się chce wyciągnąć z książki i natrzaskać po gębie. I za to Martina lubię. Wziąłby się wreszcie za siebie i skończył ten kolejny tom, bo widać, że będzie się jeszcze działo.

A po fantasy skoczyłem prosto w hard sci-fi i czytam sobie dziś Pierścień Stephena Baxtera. Ostatni tom cyklu Xeelee ładnie zbiera do kupy to co się działo w innych książkach i wygląda na to, że pisarz zmierza do jakiegoś ciekawego finału. Na razie po 130 stronach już jest od groma ciekawych rzeczy. Transfery osobowości z ciała w materię, penetrowanie wnętrza gwiazdy, 1000-letnie podróże w czasie. Miodzio.
ASX76 - 2009-04-15, 15:05
:
batou napisał/a:


No i dobrnąłem do końca (przynajmniej na razie końca) Pieśni lodu i ognia. Wszyscy narzekali, że ten ostatni tom to zjazd w mogiłę, dramatyczny spadek formy i w ogóle do bani.


Jacy wszyscy??? LOL Wielokrotnie pisałem, że "Uczta dla wron" nie jest słabsza od poprzednich części (jak dla mnie). :-P
Kennedy - 2009-04-15, 19:31
:
W ostatnich dniach przełknąłem dosyć szybko:

James Blish Będą im świecić gwiazdy - średnio... Przede wszystkim, trochę się ta ksiązka zestarzała pod kątem technologicznym, językowo też bez rewelacji, ogólnie mógłbym nawet powiedzieć, że jest słabo, ale z drugiej strony, to pierwszy tom cyklu i czuć, że to dopiero wstep do głównej opowieści (przynajmniej taką mam nadzieję). Dlatego mimo wszystko zerknę na przynajmniej jeden z trzech następnych tomów, ostatecznie nie są długie. Do przeczytania w jeden dzień.

Clifford D. Simak - Z kwiecia powstaniesz - a ta powieść leżakowała na półce cztery miesiące, kupiłem ją za złotówkę na allegro, jako dodatek do W dół do ziemi Silverberga. Cóż, dobrze zainwestowana złotówka, bo to kawał dobrego SF, wykorzystującego klasyczny motyw "obca rasa dokonuje inwazji w małym miasteczku na kompletnym zadupiu". Nieźle napisane, w miarę ciekawie poprowadzone, końcówka trochę psuje ogólne wrażenie, ale nie jest zła... tylko taka lekko zerwana (tzn. to efekt wyraźnie zamierzony, acz w tym wypadku chętnie bym zobaczył co dalej - a tu klops. Bywa). Warto poświęcić uwagę.

Teraz zaś zacząłem Ględźby Ropucha Wita Szostaka i na razie cięzko mi coś napisać poza tym, że jest ów zbiorek opowiadań nieco inny stylistycznie od poprzednich dwóch powieści, więcej tu kombinowania w formie. Czy jest zaś jest równie dobry, to się zobaczy.
Tyraela - 2009-04-15, 20:10
:
Kończę "Głową w mur" O.o ja pierniczę, dziwna książka. Widzę wpływy MacLeoda (tyle, że u niego był tylko eter, a u Dabliu mnóstwo dziwnych popieprzonych substancji), widziałam wpływ Gaimana nawet! (czarna jak noc, słodka jak grzech : >). Ogólnie podoba mi się bardzo - realia są brudne i namacalne, postaci wyraźne, ciekawe i zróżnicowane. Ta książka spełnia wszystkie wymagania aby pochłonąć ją w wieczór lub dwa *.*
Beata - 2009-04-18, 19:25
:
Kończę czterotomowy maraton z "Krokami w nieznane". Z ostatniego tomu najbardziej osobiście odebrałam tekst Connie Willis "Ostatni winnebago". No co ja poradzę, że "psią mamą" jestem...
Ale poza tym, faktycznie - ten zbiór jest najrówniejszy i gdyby ktoś kazał mi wskazać wybijający się utwór, miałabym poważne kłopoty z wyborem.
Romulus - 2009-04-18, 21:28
:
Beata napisał/a:
Kończę czterotomowy maraton z "Krokami w nieznane". Z ostatniego tomu najbardziej osobiście odebrałam tekst Connie Willis "Ostatni winnebago". No co ja poradzę, że "psią mamą" jestem...
Ale poza tym, faktycznie - ten zbiór jest najrówniejszy i gdyby ktoś kazał mi wskazać wybijający się utwór, miałabym poważne kłopoty z wyborem.

Connie Willis? Hmm... Dla mnie takie sobie, mocno przyziemne jak na krok w nieznane - ale za twórczością tej autorki nigdy nie przepadałem. Ale Ted Kosmatka za to... Świetny Daniel Abraham... Niezawodny Alastair Reynolds. I Greg Egan - bez dwóch zdan, opowiadanie to skłoniło mnie wreszcie do zakupu jego twórczości.

A ja poczytuję powoli Miasto Szaleńców i Świętych, czekając na świeżą dostawę :) . Świetne, wymagające, nie ma co się spieszyć.
Beata - 2009-04-18, 21:38
:
Ależ wcale nie twierdzę, że utwór Connie Willis jest najlepszy...
Do wymienionych przez Ciebie dorzuciłabym jeszcze "Odmianę Bowdlera" Jamesa Lovegrove'a - znakomita satyra.
Tigana - 2009-04-18, 22:30
:
Będę nieoryginalny - przeczytałem "Głową w mur" Orkana. Zanim napiszę recenzję kilka słów na świeżo. Książka dobra, chociaż nie rewelacyjna, powyżej średniej "fabrykowej". Największy atut - sugestywna wizja miasta - i znów nie będę oryginalny - widać tutaj echa VanderrMeera czy "Sin City". Sama fabuła - opowiadania nierówne. To połączenie wszystkich wątków w ostatniej opowieści dość dyskusyjne, jak dla mnie nieco na siłę. Kwestia gustu.

No a może teraz w końcu Parus skończę.
Dabliu - 2009-04-18, 23:37
:
Tyraela napisał/a:
Kończę "Głową w mur" O.o ja pierniczę, dziwna książka. Widzę wpływy MacLeoda (tyle, że u niego był tylko eter, a u Dabliu mnóstwo dziwnych popieprzonych substancji), widziałam wpływ Gaimana nawet! (czarna jak noc, słodka jak grzech : >). Ogólnie podoba mi się bardzo - realia są brudne i namacalne, postaci wyraźne, ciekawe i zróżnicowane. Ta książka spełnia wszystkie wymagania aby pochłonąć ją w wieczór lub dwa *.*


Cieszy :mrgreen:
Chociaż wpływów MacLeoda nie było. To po protu zbieżność wyobraźni.

Tigana napisał/a:
widać tutaj echa VanderrMeera


I znowu - złudzenie. Nic na to nie poradzę :-) Widocznie jakieś wspólne obsesje, a może podobne źródła inspiracji...
Pierwszą przeczytaną przeze mnie książką New Weird był Dworzec Perdido Chiny Mieville'a i zacząłem lekturę tej powieści, mając już napisane Miazmat, Miód z moich żył i Zemstę jednorożca oraz rozgrzebanego Nikczemnego bohatera i prolog, a także konspekty całej reszty GwM i ogólny zarys Dzikiego Mesjasza :-)

Tigana napisał/a:
To połączenie wszystkich wątków w ostatniej opowieści dość dyskusyjne, jak dla mnie nieco na siłę.


Myślę, że Dziki Mesjasz rozjaśni nieco tę kwestię :-P
Metzli - 2009-04-19, 07:54
:
Tak zupełnie na marginesie... to ten temat w pewnym sensie robię krzywdę innym. W sytuacji kiedy ktoś dzieli się wrażeniami z już przeczytanej książki, ta wypowiedź ginie wśród innych a wątki poświęcone poszczególnym autorom stoją ;)

Żeby nie było zupełnego offtopu, kończę Upadek Hyperiona, czytając jednocześnie drugi tom Zamętu. Trochę się zacięłam przy cyklu barokowym i chyba nieprędko sięgnę po następny tom.
Elektra - 2009-04-19, 11:20
:
Metzli napisał/a:
W sytuacji kiedy ktoś dzieli się wrażeniami z już przeczytanej książki, ta wypowiedź ginie wśród innych a wątki poświęcone poszczególnym autorom stoją

A to już wina użytkowników, którzy wolą napisać tutaj, niż poszukać wątku konkretnego autora. ;) Albo napisać parę zdań w wątku z recenzjami (czyżby obawa, że nie dorównają reckom pisanym np. przez ludzi z Katedry?). To tak na marginesie. ;)


Ja jestem obecnie po lekturze szalenie interesującej Ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych. Mam już dość tych wszystkim przepisów, a najbardziej dobijające są zawsze odniesienia w jednym artykule do innego, w którym są odniesienia do kolejnego. I tak w kółko. >.< No ale może te męczarnie się opłacą pewnie przekonam się o tym w ciągu najbliższych dwóch tygodni...
Kennedy - 2009-04-19, 14:53
:
Skończyłem Życie wśród gwiazd Jamesa Blisha, drugi tom Latających Miast. Bez podniet, ale lepsze od pierwszego tomu - bardziej sprecyzowana fabuła, językowo też ciekawiej, nie tak topornie jak poprzednio (nie jest to też mistrzostwo świata - ale przecież nie musi nim być). Postawię ostrożnie tezę, że można tę powieśc przeczytać bez znajomości Będą im świecić gwiazdy - powiązania miedzy oboma tomami są w zasadzie minimalne, dzieli je tysiąc lat w samej akcji, a i tak to co najważniejsze, Blish w Życiu... powtórzył. 6,5/10 - z tendencją zwyżkową. Wezmę się za kolejne dwa tomy mimo wszystko, nawet jeśli nie są jakieś nadzwyczajne, to i wiele czasu nie stracę - cegieł w latach 50-tych i 60-tych raczej nie pisano :)

A teraz, po przerobieniu wszystkich zaległości itp., mając w perspektywie bardzo luźny tydzień, mogę się spokojnie wziąć wreszcie za Bena Bovę i jego cykl o Układzie Słonecznym, zaczynając od Wschodu Księzyca.
Dhuaine - 2009-04-19, 18:30
:
Metzli napisał/a:
ten temat w pewnym sensie robię krzywdę innym. W sytuacji kiedy ktoś dzieli się wrażeniami z już przeczytanej książki, ta wypowiedź ginie wśród innych a wątki poświęcone poszczególnym autorom stoją

Protestuję! :mrgreen: Ten temat jest bardzo przydatny. ^^ W wątkach autorów często jest sporo spoilerów, dlatego rzadko tam zaglądam, jeśli nie przeczytałam tego, o czym jest mowa. Natomiast tutaj można natrafić na parę słów zachęty (lub nie ;) ) na temat różnych książek. Kilka razy już znalazłam coś dla siebie właśnie dzięki temu tematowi :P

Żeby nie offtopować... Dalej czytam Red Death P. N. Elrod. Wybitnie mi nie idzie czytanie regularnych książek.
Shadowmage - 2009-04-19, 19:15
:
Nawiązując do nieco wcześniejszej dyskusji: również właśnie czytam najnowsze "Kroki...". Na razie za mną 5 tekstów, czyli jakaś 1/4 zbioru. Na razie jest dobrze, zadowolony jestem z lektury. Może to za daleko idący wniosek na podstawie zaledwie wycinka, ale mam wrażenie, że Obarski preferuje znacznie bardziej klasyczną fantastykę niż Walewski.

Co do tego wątku - jestem człowiekiem leniwym, więc nie chce mi się wyszukiwać odpowiedniego wątku autorskiego (tym bardziej, że jeszcze się nie połapalem w logice przypisywania tematów do poszczególnych działów tutaj). Zatem jest on dla mnie potrzebny jak już mnie najdzie coś napisać :)
toto - 2009-04-19, 20:13
:
Shadowmage napisał/a:
ale mam wrażenie, że Obarski preferuje znacznie bardziej klasyczną fantastykę niż Walewski.
W ostatniej NF, Matuszek w swojej recenzji Kroków nawet to mu zarzuca. Bo, o ile Walewski szukał tekstów, które często łamały konwencję fantastyczną, szukał nowych trendów fantastycznych, o tyle Obarski skupił się na sf. Fakt, są tam opowiadania, które podchodzą do tematu niekonwencjonalnie, ale jest to zdecydowanie bardziej klasyczne sf, niż to co przedstawiał nam Konrad Walewski. Mi takie podejście nie przeszkadza. Ale i podejście poprzedniego antologisty mi odpowiadało. Może i zdarzały się opowiadania, które były dla mnie dyskusyjne, ale przedstwił kilka opowiadań genialnych, no i kilku autorów też wylansował, choćby Ford, Mieville (tak, Zysk wydał jego książkę wcześniej, ale to po opowiadaniu w Krokach częściej zaczął gościć w NF), Kelly Link, Crowley (tu to może ponowne odkrycie dla Polski), VanderMeer (chyba pierwsza publikacja u nas), Disch plus kilka innych interesujących nazwisk takich jak Marusek (póki co to chyba tylko w Krokach publikował w Polsce), Doctorow, Ballantyne i inni.
Shadowmage napisał/a:
Co do tego wątku - jestem człowiekiem leniwym, więc nie chce mi się wyszukiwać odpowiedniego wątku autorskiego (tym bardziej, że jeszcze się nie połapalem w logice przypisywania tematów do poszczególnych działów tutaj). Zatem jest on dla mnie potrzebny jak już mnie najdzie coś napisać :)
he he. To mamy podobnie. Mi też kilka razy zdarzyło się szukać tematów w złym miejscu. A wątku o Krokach w nieznane chyba nie ma, ja przynajmniej nie znalazłem ;)

A ja to sobie opowiadania Lema nieśmiało podczytuję. Na razie przeczytane wcześniej Dzienniki gwiazdowe, które wciąż dają sporo frajdy przy czytaniu. Na zmianę przeglądam zaległe numery Nowej Fantastyki.
Sharin - 2009-04-19, 20:19
:
Timothy Zahn Synowie Kobry (ang. Cobra Strike)



Kolejne przygody J. Moreau.
Można powiedzieć, że tym razem gra on drugie skrzypce, jeżeli chodzi o akcję powieści. Pełni zaszczytną funkcję emerytowanego gubernatora Aventiny a rolę postaci pierwszoplanowych zajmują jego synowie: Corwin, Joshua i Justin.
Od razu mówię, że cała trójka radzi sobie świetnie odnośnie wpadania w wir przygody!

Według mnie na razie jest to najlepsza pozycja z całej serii!
Po raz pierwszy autor postanowił rozciągnąć wątek na dwie-trzy powieści przez co staje się on bardziej rozbudowany, szczegółowy, itd. Zacząłem wierzyć, że Kobry nie żyją w wyimaginowanym umyśle pisarza ale w konkretnej rzeczywistości.
Po drugie w końcu pojawia się w powieści polityka. W dwóch pierwszych tomach co prawda miała ona miejsce ale w znikomych ilościach. Rzeczywistość staję się bardziej realna.

Literatura lekka i przyjemna.
Polecam!
Beata - 2009-04-19, 20:26
:
Próbuję nadrabiać zaległości (a jest co nadrabiać ;) ) - na tapecie mam teraz Bestera "Gwiazdy moim przeznaczeniem". Co tu dużo mówić - podoba mi się. Może książka nie najmłodsza, ale swój urok ma. :) Jak zwykle, podobają mi się dopracowane szczegóły - autor nie ograniczył się do wrzucenia czytelnikowi pomysłu z teleportacją, ale opisuje konsekwencje jej upowszechnienia - zmieniona konstrukcja domów, labirynt przy wejściu... dobre. :)
Procella - 2009-04-22, 07:22
:
Postanowienie o niekupowaniu książek pomaga - nadrabiam zaległości :D I nawet nieźle mi idzie.

Przeczytałam "Krainę cieni" Petera Strauba - niesamowite. Szerszy komentarz postaram się wysmażyć we właściwym temacie.

Przeczytałam też "Pazur Łagodziciela" - podobało mi się jeszcze bardziej niż "cień kata" i już się nie mogę doczekać, kiedy się zabiorę za kolejne części cyklu (ale najpierw trzeba je kupić, niestety, kiedy ostatnio byłam w księgarni, nie było trzeciej części :( ).

Teraz zabrałam się za "Klub Dumas" - i już mi się podoba, choć przeczytałam dopiero 40 stron. Lubię książki o książkach i o maniakach książek (o, niezły pomysł na wątek :P ) :mrgreen: Poza tym jest tu jedno z najlepszych pierwszych zdań, z jakimi się spotkałam, takie, że od razu chce się czytać.
Beata - 2009-04-22, 09:52
:
Wczoraj był dobry dzień na czytanie - siedziałam w kolejce w przychodni i miałam mnóstwo czasu na lekturę. Tym sposobem lista zaległości skróciła mi się o dwie pozycje: Bestera "Człowiek do przeróbki" oraz Susanny Clarke "Damy z Grace Adieu i inne opowieści". Akurat tą pozycją Bestera nie jestem zachwycona - jakoś w niedosycie pozostałam. Za to opowiadania pani Clarke są świetne - mają XIX-wieczny angielski klimat, konwersację pełną niuansów, eufemizmów i niedopowiedzeń i subtelny humor.
Shadowmage - 2009-04-22, 13:46
:
Beato, nie mam już pytań dotyczących Twojego tempa czytania :)

Ja skończyłem "Kroki..." (Obarski to psi sadysta :P ) i teraz sobie Eriksona poczytuję.
Beata - 2009-04-22, 14:19
:
Shadowmage napisał/a:
Beato, nie mam już pytań dotyczących Twojego tempa czytania :)

Taa... kolejki w przychodni mają swoje dobre strony - gdyby nie twarda okropecznie ławka, to z pewnością bym przysnęła... ;)

Zaczęłam czytać "Hutę" Kopaczewskiego.
Kennedy - 2009-04-22, 17:37
:
Ben Bova - Wojna o Księżyc
Na razie garść luźnych refleksji. Po 120 stronach jest nieco słabiej niż w pierwszym tomie, ale w gruncie rzeczy jestem zadowolony. Dylogia księzycowa to kawał solidnego hard sf, może bez rewelacji, ale czyta się to z duża przyjemnością. W pierwszym tomie raziło parę szczegółów, w drugim ich póki co brak, co cieszy. Wojna niestety zdaje się być zorientowana bardziej na wątek sensacyjny (no zgodnie z tytułem) niż, zajmującą większość część Wschodu eksplorację Księżyca (która mi bardziej odpowiadała), ale mimo wszystko jestem na tak i juz sobie zamówiłem w bibliotece Marsa i Powrót na Marsa :roll:
Jachu - 2009-04-22, 17:47
:
Skończyłem drugi tom cyklu "Imperator" Conna Iguldena - "Starcie królów". Tak jak pierwszą część tej tetralogii, i tę świetnie się czytało, a zarzuty mam takie same jak poprzednio - kompletna niezgodność fabuły z prawdą historyczną :-PP Ale to już zacząłem się przyzwyczajać :)
Teraz sięgam po trzeci tom cyklu, czyli "Pole mieczy".
Tigana - 2009-04-23, 17:23
:
Wymęczyłem drugi tom Parus - zdecydowanie nie w moim stylu. Za dużo "dogłębnych" analiz charakterów bohaterów i ich postępowania. Teraz dla rozrywki, ale i ciekawości dylogia Marcina Ciszewskiego opowiadająca o przeniesieniu w czasie współczesnej jednostki wojskowej. Czy damy łupnia Niemcom w kampanii wrześniowej i wygramy powstanie warszawskie? Czas pokaże.
ASX76 - 2009-04-23, 17:37
:
Tigana napisał/a:
Czy damy łupnia Niemcom w kampanii wrześniowej i wygramy powstanie warszawskie? Czas pokaże.


Czas pokazał kilkadziesiąt lat temu. :-P
Tomasz - 2009-04-25, 05:58
:
Zabrałem się za "Cień w środku lata" Abrahama i za cykl Stevena Saylora, pierwsze trzy tomy bodajże już czytałem, ale niewiele pamiętam to jadę od początku, czyli od "Rzymskiej krwi". Po lekturze początków obu panów, górą zdecydowanie Saylor, ale nie spodziewałem się, ze będzie inaczej.
I wracam do kontynuowania odświeżania "Starcia królów" i "Domu Łańcuchów", przerwałem, gdy uzupełniałem braki w znajomości zeszłorocznych książek przed głosowaniem na Żuławskiego, teraz mam za sobą "Kameleona", "Miasto dusz" i "Na ziemi niczyjej" to mogę powrócić do Martina i Eriksona. Fajnie się ich czyta jednocześnie, widać jak bardzo są różni, niemal się uzupełniają. Jak ich złożyć do kupy, to więcej w fantasy nie potrzeba.

Aaaaa, i jeszcze smakuję "Koniec świata i Hard-boiled Wonderland" Murakamiego, jestem na razie pod ogromnym wrażeniem. To pierwsza z nim znajomość, ale już kupiłem drugą książkę i pewnie zanim tę skończę to jeszcze jakoś kupię. Takie skrzywienie.
elTadziko - 2009-04-25, 10:07
:
Skończyłem "Welin" H. Duncana. Może być, choć spodziewałem się czegoś lepszego :P Więcej w odpowiednim wątku ;)
A teraz czas zabrać się w końcu za "Wojnę i pokój" L. Tołstoja, bo przed maturą ustną muszę to przeczytać :P
Romulus - 2009-04-25, 11:58
:
Skończyłem Miasto Szaleńców i Świętych - zdecydowanie ponadprzeciętna. Nie wiem, czy wymyślę na jej temat więcej ponad to, co przeczytałem. Zobaczymy, jak mi się "uleży".

Teraz MIASTO NIEPOKOJU Dennisa Lehane. Ślinka mi cieknie z pyska z powodu nowej powieści tego autora. Do tego, jak dotychczas dla jego twórczości nietypowo, osadzona na początku XX wieku. Zapowiadana jako saga rodzinna, pełna politycznych i nie tylko intryg i walki o władzę. Po lekturze na pewno skrobnę więcej.

A na weekend majowy zabieram ze sobą GAMEDEC: Sprzedawcy Lokomotyw Przybyłka i - ewentualnie - nowe nabytki od Toudiego.
Beata - 2009-04-25, 20:39
:
Skończyłam "Hutę" Grzegorza Kopaczewskiego. Bardzo mi się podobała - nie dość, że ma otwarte zakończenie, że jest w niej bardzo przystępnie podana tematyka socjologiczna, że dzieje się u nas i zawiera mnóstwo aktualnych i celnych komentarzy na okoliczność społeczeństwa, to jeszcze autor wystawił mnie do wiatru. :) Chyba coś o "Hucie" napiszę...

A teraz czytam "LonNiedyn" Mieville'a i świetnie się bawię. Brawa dla tłumacza za neologizmy - "przydasie" są kapitalne. :)
Sharin - 2009-04-26, 17:38
:
Roger Zelazny Karabiny Avalonu

Amber rządzi!

Karabiny Avalonu podobnie jak i Dziewięciu braci Amberu wciągają od samego początku. Dobrze skonstruowana fabuła, zarówno pod względem oryginalności jak i stylistyki, sprawia, że książkę czyta się lekko, przyjemnie a jednocześnie z przeświadczeniem, iż jest ona czymś więcej niż tylko „czytadłem”. Brawa dla kunsztu autora!



Według mnie największym atutem Amberu jest umiejętne połączenie heroic fantasy z... elementami rodzinnych intryg rodem z habsburskich pałaców. Może przemawia przeze mnie zboczenie zawodowe ale takie właśnie odnoszę wrażenie. Gdyby nie Corwin i jego zwariowana rodzinka książka byłaby, co najmniej, przeciętna.
Na szczęście jest inaczej.

Polecam każdemu!
Shadowmage - 2009-04-26, 19:05
:
A to dopiero początek (no, drugi tom). Do piątego jest genialnie, a i póżniej bardzo fajnie :)

Zacząłem "Związek żydowskich policjantów" Chabona. Pierwsze zaskoczenie: narracja w czasie teraźniejszym. Więcej wrażeń po przeczytaniu.
KreoL - 2009-04-27, 10:09
:
To maraton Malazańskiej księgi poległych można powiedzieć, że już skończony ;) 7 część przeczytana, a na 8 przyjdzie pewnie trochę poczekać xD więc zabiorę się zapewne za coś innego w oczekiwaniu na ciąg dalszy. A o wrażeniach z MKP napisze pewnie w odpowiednim temacie jak już będę na bieżąco. ^^
ASX76 - 2009-04-27, 18:13
:
Napocząłem "Viriconium". Pierwsze opowiadanko niezłe, później tj. od Pastelowego Miasta robi się znacznie ciekawiej. Fajne pomysły. Wciąga. Warsztat pisarski Harrisona stoi na wysokim poziomie. :-)
Odnoszę wrażenie, że jego twórczość stanowi(ła) bogate źródło inspiracji dla Chiny Mieville'a. Na tym kończę meldunek z placu boju "pierwszego wrażenia". ;)
Kennedy - 2009-04-27, 19:11
:
Accelerando zakończone, chyba nie jestem pewien co o tej książce myśleć... Coś się skrobnie jeszcze.

A teraz Mars Bena Bovy, czyli powrót do Drogi Przez Układ Słoneczny. Że będzie się dobrze czytać to już właściwie wiem, natomiast boję się, jak ta powieść (a raczej dylogia, jeszcze jest Powrót na Marsa) wypadnie mi na tle trylogii marsjańskiej Robinsona.
toto - 2009-04-27, 20:26
:
Kameleon Kosika już niemal skończony. Początkowo było dobrze, ale z biegiem stron pojawia się zbyt dużo uproszczeń i jest nieco mniej frajdy z czytania. Mam jeszcze nadzieję na dobry finał i uznam, że książka jest dobra. A później może jakieś opowiadania?
Beata - 2009-04-28, 08:06
:
Jestem w drugiej połowie "Accelerando". I mam tak: literacko jestem rozczarowana, ale poza tym... stymulujące. I nie pozbawione poczucia humoru - wizja sposobu, w jaki Macx załatwił kwestię podziału majątku przyprawiła mnie o atak śmiechu. Podobało mi się mnóstwo drobiazgów, sama chciałabym mieć takie okulary jak Manfred i bardziej osobiście skonfigurowaną wyszukiwarkę. Zobaczymy, jakie będzie zakończenie...
Romulus - 2009-04-28, 10:17
:
Ja pochłaniam MIASTO NIEPOKOJU Dennisa Lehane. Trochę to inna powieść od poprzednich dokonań autora. Osadzona znowu w realiach Bostonu, ale tym razem z początku XX wieku (koniec pierwszej wojny światowej), historia dwóch ludzi: białego policjanta i czarnoskórego służącego jego ojca. Minąłem połowę, jest ciekawie, ale inaczej niż w poprzednich powieściach. Jakoś mniej mrocznie i przygnębiająco, co zaskakuje, bo scenografia mocno jest przygnębiająca: bieda, segregacja rasowa, niepokoje społeczne, szerzący się komunizm i anarchizm, wywrotowcy, anarchiści, komuniści, rasiści, brutalny system kapitalizmu w wersji wyzyskowej, bunty społeczne, niesprawidliwość. W środku tego dwójka bohaterów próbująca znaleźć jakiś sens swej egzystencji w ramach kryminalnej intrygi. Dla fanów autora może to być, na razie, zaskoczenie. Ale, póki co, nie zawodzi. Chyba skrobnę jakąś recenzję.
Jander - 2009-04-28, 10:58
:
Niedawno skończyłem Sprzedawcę Broni Hugh Lauriego - bardzo zadowalająca książka, jako że thrillerów nie czytam to nie mam zbyt dużych wymagań. Świetny język, fabuła niezła, ale pierwsza połowa książki bardziej mi odpowiadała.
A dziś zaczynam Ulissesa Joyce'a i nie zabiorę się za nic innego, póki go nie skończę, z wyjątkiem rzeczy na zajęcia.
Carmilla - 2009-04-28, 14:20
:
Jander napisał/a:
Niedawno skończyłem Sprzedawcę Broni Hugh Lauriego - bardzo zadowalająca książka, jako że thrillerów nie czytam to nie mam zbyt dużych wymagań. Świetny język, fabuła niezła

i humor, i humor - to jest to, co mnie najbardziej urzekło w tej książce... jak to czytałam, to prawie widziałam Laurie'go jak to wszystko mówi z tym swoim housowym wyrazem twarzy :mrgreen:
Jander napisał/a:
ale pierwsza połowa książki bardziej mi odpowiadała

mnie też. I to zdecydowanie.
Tigana - 2009-04-28, 16:38
:
Po całkiem satysfakcjonującej lekturze dylogii Marcina Ciszewskiego (www.) zabrałem się za "Bliznę" Diaczenków - po 100 stronach bardzo dobrze. Główny atut - świetnie kreślone postaci głównych (i pobocznych) bohaterów. Zobaczymy jak będzie dalej.
Carmilla - 2009-04-28, 20:47
:
skończyłam Kathy Reichs Zabójczą podróż. Jednak jak na mój gust trochę za dużo szczegółów technicznych. Ja wiem, że jak się jest dobrym w swoim fachu to można o tym pisać dokładnie i ze szczegółami, ale ja i tak nie wszystko z tych szczegółów rozumiem, a akcja się przez to jakby trochę wolniej posuwa ;-)
Przede mną jeszcze Kości w proch tejże autorki. Zabójcza podróż była jako wstęp przed Kośćmi, żeby wiedzieć co mnie czeka :mrgreen:
Shadowmage - 2009-04-29, 07:56
:
Krótko: Chabon wart lektury jest. Fabularnie normalka - bo w sumie kryminały są równie oklepane jak fantasy. Jednakże forma, tło etc. świetne.

Teraz wreszcie sięgnąłem po "Jestem legendą" - i w zasadzie skończyłem, została ostatnia część, w której chyba domyślam się co będzie. Przyjemna historia, choć gdyby nie fakt, że to klasyk, prawdopodobnie nie zwróciłbym na nią uwagi.
Romulus - 2009-04-29, 20:15
:
Skończyłem MIASTO NIEPOKOJU Dennisa Lehane. Trudno mi coś na razie napisać, bo zbieram siły i słowa do jakiejś recenzji. Czyta się szybko i znakomicie. Czytelnicy wcześniejszych powieści tego autora powinni przygotować się na coś trochę innego od dotychczasowych powieści.

A teraz drugi tom MYTA OGARÓW Stevena Eriksona. Już od początku perełka: słówko "idiokularne" w ustach jednego z bohaterów. To znaczy: idiotycznie spektakularne. Od razu lepiej na duszy :-)
Tomasz - 2009-04-30, 07:06
:
Ciągnę wcześniejsze lektury, ale w między czasie łyknąłem 3 z 4 opowiadań z "Prawem wilka" Twardocha. Kto jeszcze tego nie czytał, to polecam szczerze, bo warto.
Shadowmage - 2009-04-30, 07:56
:
Odświeżyłem sobie "Solaris". Zwróciłem uwagę na zupełnie inne elementy niż jakieś dziesięć lat temu. Czyżbym się zmienił? Nie... niemożliwe :)
Swoją drogą ciekawe, że gdy wreszcie zabrałem się za lemowską kolekcję, wybrałem na pierwszy rzut książkę już mi znaną.
Beata - 2009-04-30, 08:06
:
Shadowmage napisał/a:
Swoją drogą ciekawe, że gdy wreszcie zabrałem się za lemowską kolekcję, wybrałem na pierwszy rzut książkę już mi znaną.

A nie mówiłam? :P Znane jest najlepsiejsze... ;)

Jakoś mi tempo czytania "Accelerando" spadło - im bliżej końca, tym wolniej. I na dodatek mam wrażenie deja vu - wybory, demokracja... jakby historia zatoczyła koło. Muszę to sobie przemyśleć.
Sharin - 2009-04-30, 19:35
:
Pierwsze opowiadanie z majowej fantastyki już za mną więc...

Opowiadaniem Kelly Link jestem zawiedziony.

Spodziewałem się tekstu z dreszczykiem a tymczasem spotkałem się z "czymś" rozwlekłym i w sumie nijakim. Od momentu, kiedy pada słowo "wilkołak" wszystko staje się jasne. I jeszcze ta "tajemnicza choroba" sióstr. Proszę Was. Czy tak powinno być skonstruowane ciekawe opowiadanie?
Trzymałem kciuki za panią Link do samego końca. A może jednak czymś zaskoczy? Niestety.

Jeszcze jedno.
Co właściwie miała wnieść do opowiadania historia nieszczęśliwej miłości Clementine? Czy miała wykazać problemy dorastających nastolatek (po raz kolejny przychodzi mi na myśl Jezioro marzeń) czy może udowodnić, że wszyscy mężczyźni to świnie?
Ok, na końcu pojawia się wilkołak, mea culpa. Pytanie tylko: po co?

Dywagacje na temat wielowymiarowości szczęśliwych zakończeń nie przemawiają do mnie. O tym, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia widziano od dawna.
I tyle.
toto - 2009-04-30, 20:10
:
Ja NF sobie dziabnąłem i zacząłem Wydanie Specjalne. I jedno co mi się nasuwa, czy wszyscy muszą pisać o wampirach? Jakaś moda, czy co? Jakieś niezwykłe wydarzenie w popkulturze mnie ominęło, że nie wiem skąd te wampiry? Żeby jeszcze te opowiadania były dobre. Reszta opowiadań z NF, szkoda gadać. A miesiąc temu było tak fajnie. Wszystko weszło bez bólu i nawet coś się spodobało.
Carmilla - 2009-04-30, 20:19
:
toto napisał/a:
Jakieś niezwykłe wydarzenie w popkulturze mnie ominęło, że nie wiem skąd te wampiry?

no, pewnie cykl "Zmierzch" Stephanie Meyers :mrgreen:
Sharin - 2009-04-30, 20:38
:
Skoro o zębach mowa ;)

Ząb, zęba, zębami pogania

Jarosław Grzędowicz w majowym numerze Nowej Fantastyki ostrzega: nie idźcie do specjalisty bez większej gotówki. Ma rację.

Z doświadczenia wiem, że wizyta u większości specjalistów oznacza uszczuplenie konta co najmniej o 50 zł. Często zdarza się, że płacimy wielokrotność wspomnianej kwoty. Nie mówiąc już o tym, że sporą część wynagrodzenia oddajemy na składki zdrowotne.
No cóż, temat rzeka.
Ktoś, kiedyś powiedział: aby być pięknym trzeba cierpieć. Zdrowie i bycie pięknym wiążą się dla mnie w sposób nierozerwalny, więc... Trzeba płacić aby być zdrowym. Czyli wszystko w porządku. To, że płacimy za usługi, które już raz opłaciliśmy, jest jak najbardziej naturalne. Oczywiście możemy iść za potrzebą do państwowych ośrodków zdrowia ale jak ostatnio byłem w takim przybytku to specjalista oznajmił "zapraszam Pana za 1,5 roku"
Ktoś mógłby zapytać: "Mamy alternatywę, więc o co się wściekamy?" Wszystko jest w porządku.

Tak nawiasem mówiąc zwrot "wszystko jest w porządku" staje się moim ulubionym. Podobnie jak słówko "optymalizacja", które słyszy coraz więcej osób w Polsce.
Do jakiegokolwiek nie poszedłbym urzędu zawsze usłyszę, że jest OK. Nawet, gdy z mojego konta zostanie pobrana opłata za jego prowadzenie (5 zł), pomimo że spełniam wszystkie wymagania aby rachunek był bezpłatny.
Life is brutal, Lady Pank się nie mylił.

Wracając do jarosławowych zębów, szklanek i kosmicznych urządzeń leczących wszystkie dolegliwości. Technologie ze Star Treka, Gwiezdnych wojen czy też super rentgeny do wykrywania Obcych to nic w porównaniu z Monty Pythonem. Kto z nas nie pamięta skeczu o maszynie robiącej "ping"? Co prawda nie pełniła ona zadań leczniczych, choć z drugiej strony... Czy pacjenci, którzy słyszą działanie takiego drogiego sprzętu, nie czują się od razu lepiej? Medycyna niekonwencjonalna.

Wracając do tematu. Zęby.
Ostatnimi czasy panuje dziwna moda na wampiry. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że młody czytelnik zafascynowany twórczością S. Meyer, zapewne nic nie wie na temat Anny Rice czy B. Stokera. Cóż, mam nadzieję, że się mylę bo w przeciwnym razie można jemu tylko współczuć gdyż nie sądzę żeby nadrobił zaległości. Zwłaszcza, że lada moment ma się ukazać pierwsza część kolejnego cyklu o nastolatkach łaknących osocza.
I niech mi ktoś powie, że fantastyka nie oddziaływuje na społeczeństwo. Jeszcze kilka lat temu hitem były kolejne sezony Jeziora marzeń a dzisiaj? Młodzieńcza krew zabarwiona miłością.
Ciekawe, kiedy powstanie film o tańczących wampirach?

Podsumowując.
Idąc do lekarza sprawdźmy czy wypłata wpłynęła na nasze konto.
Oglądając Star Treka pomyślmy o maszynie robiącej "ping".
Przechodząc obok Stephenie Meyer kupmy Grzędowicza.

http://sharinada.blogspot.com/
Arlzermo - 2009-04-30, 21:04
:
Kończę "Dolinę sumienia" Diaczenków. Czytając tę książkę dostałem dokładnie tego czego oczekiwałem - skupienie całej akcji na wnętrzu bohaterów bardziej niż na snuciu porywającej fabuły. A następne w kolejce już czekają "Opowiadania zebrane" Jana Himilsbacha.
Carmilla - 2009-04-30, 21:15
:
Sharin napisał/a:
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że młody czytelnik zafascynowany twórczością S. Meyer, zapewne nic nie wie na temat Anny Rice czy B. Stokera.

e, co najmniej z adaptacji filmowych powinien znać... chociaż fucktycznie - nazwiska autorów nic mu nie powiedzą, ale Wywiad z Bradem Pitem to już filmowy klasyk, a Drakula - nawet jak kto nie czytał czy żadnego filmu o takim tytule nie widział - to już synonim wampira.
Tak więc stawiam na to, że czytelnik zafascynowany tfurczością (bo jednak twórczością tego nazwać nie sposób) S. Meyer coś wie na temat A. Rice (którą szczerze mówiąc cenię niewiele wyżej od Meyers - przynajmniej to, co o wampirach pisze) czy B. Stokera - tylko może samych nazwisk nie kojarzy.

ad rem: zaczęłam Kości w proch K. Reichs. Skoro dopiero zaczęłam, to trudno cokolwiek powiedzieć. Ale pierwszy akapit bezbłędny.
Sharin - 2009-05-01, 07:31
:
Carmilla napisał/a:
e, co najmniej z adaptacji filmowych powinien znać...


Wywiad z wampirem może i oglądali ale Drakulę? Nie sądzę.

Carmilla napisał/a:
A. Rice (którą szczerze mówiąc cenię niewiele wyżej od Meyers - przynajmniej to, co o wampirach pisze)


Ze stylem może u niej i nie najlepiej ale A. Rice to pewnego rodzaju ikona jeżeli chodzi o wampiry. Nie wyobrażam sobie osoby, która chcąc rozmawiać o dzieciach nocy w literaturze nie ma jakieś skali porównawczej. A żeby móc oceniać trzeba znać i tych lepszych (Stoker) i tych gorszych twórców (Rice).
Beata - 2009-05-01, 20:22
:
Czytam "Viriconium". Podoba mi się - najbardziej język (plastyczny, operujący nieoczekiwanymi skojarzeniami np. "ich krzyki są pełne zębów") i forma (migawkowe obrazki, kadry, portretujące historie pojedynczych ludzi, czasem zupełnie nieważnych - takich, o których zapomina Historia). Trochę klimatem kojarzy mi się z "Mgłami Avalonu" - też naczelnym (jak dotąd) tematem jest przemijanie, nostalgia za przeszłością, utrata...
Shadowmage - 2009-05-02, 06:22
:
Z "Mgłami..."? Przez nie nie przebrnąłem. Choć być może teraz bym inaczej je odebrał. Ale mnie nie kusi, by wrócić - nie przepadam za mitem arturiańskim.

Przeczytałem "Miecz liktora" (ale nie ma o czym pisać w sumie :P ) i zabrałem się za "Naukę Świata Dysku III". Ciekawe jak to autorzy rozwiążą, bo o ewolucji było już we wcześniejszych częściach.
Sharin - 2009-05-02, 07:36
:
Dawid Juraszek Krew i kość
[Nowa Fantastyka; Nr 5 (320) Maj 2009]

Z wykształcenia jestem historykiem, więc każde opowiadanie prezentujące alternatywną wersję wydarzeń uważam za coś interesującego. Źródła mojej ciekawości należy szukać przede wszystkim w opisach świata, w którym rozgrywa się fabuła.
Tak było i w tym przypadku.

Dawid Juraszek serwuje nam Polskę iście mocarstwową. Kraj mlekiem i miodem płynący. Nie ma w nim miejsca na kryzysy gospodarcze czy polityczne. Przynajmniej taki obraz otrzymałem po przeczytaniu krótkiego tekstu Krew i kość. Rozboje, morderstwa i porwania występują ale nie sądzę aby miały one jakiekolwiek znaczenie dla władz Rzpitej. Cóż może znaczyć spisek dzielnych Kozaków dla mocarstwa, które rządzi połową Europy? Niewiele. A już na pewno nie tyle żeby ich działania nazwać kryzysem państwowym.
Patrząc na obszar jaki Lachy zagarnęły przyszło mi do głowy porównanie Polski do Związku Radzieckiego. Czyż i on nie był wielonarodowościowy? Czyż jego strefa wpływów nie rozciągała się na bratnie kraje? Zboczenie zawodowe nie zna granic.
Bardzo się cieszę, że autor opowiadania nie ograniczył się jedynie do naszej ojczyzny. Zdarzyło mi się czytać teksty, w których Polska zawieszona była w totalnej próżni a przecież historię tworzą relacje międzyludzkie. Także te międzypaństwowe. Przyznam się, że uśmiechnąłem się gdy przeczytałem, że Anglik przyjechał szukać pracy do Polski.

Opowiadanie przeczytałem z zapartym tchem. Troszeczkę bardziej rozbudowane mogłyby być wewnętrzne rozterki bohatera. Nie wyszło jednak źle.
A nawet bardzo dobrze.
Procella - 2009-05-03, 10:35
:
Susanna Gregory - A Plague on Both Your Houses

Taki "średniowieczny kryminał" - coś w rodzaju "Imienia róży" w wersji light, bez całej tej erudycyjnej otoczki. Rok 1348, nadciąga zaraza, a na uniwersytecie w Cambrige wydarza się tajemnicza śmierć... Zapowiada się całkiem wciągające czytadło na zakończenie długiego weekendu - mam nadzieję, że mnie nie rozczaruje, bo na razie przeczytałam tylko całkiem obiecujący początek.

W tym samym tomie mam jeszcze jedną książkę tej autorki - "An Unholy Alliance", czyli, jeżeli to okaże się tak sympatyczne, jak się wydaje, będę mogła przedłużyć sobie przyjemność.
Beata - 2009-05-03, 20:25
:
Zaczęłam "Miasto dusz" Wojciecha Szydy - jedyną spośród nominowanych do nagrody Żuławskiego książek, którą udało mi się ominąć w zeszłym roku. I nie żałuję - lektura już zapowiada się smakowicie, zwłaszcza "duszne" tło, Kodeks Praski i pomysł na Wieżę Słów. I jeśli jeszcze w wątku kryminalnym autor mnie zaskoczy, będę w pełni usatysfakcjonowana.
Ł - 2009-05-03, 21:00
:
Złodziej Czasu Pratchetta. Trochę chaotycznie się zaczyna, ale bez utraty preczetowskiego fasonu.
Uczeń Czarnoksiężnika - 2009-05-04, 09:38
:
Balsam długiego pożegnania Marka S. Huberatha

Bardzo interesujący zbiór opowiadań. Swego czasu przeczytałem Wrócieeś, Sneogg, wiedziaam i Karę większą, a teraz miałem okazję doczytać resztę tekstów. Wymienione dwa są naprawdę wyśmienite, nagrodzone zresztą, jedno w II konkursie fantastyki (bijąc Wiedźmina A. Sapkowskiego), drugie Zajdlem.

Z pozostałych tekstów do swoich ulubionych z Balsamu długiego pożegnania dodałbym jeszcze minipowieść Ostatni, którzy wyszli z raju oraz opowiadanie Trzy kobiety Dona

Akcja pierwszego rozgrywa się w Ameryce, na uniwersytecie Maratheon. Jest to jednak zupełnie inna Ameryka od tej, którą znamy obecnie. Opuszczone i zdewastowane lotniska, ponieważ niewielu Amerykanów stać na przelot samolotem, domy oświetlone przez dłuższy czas świeczkami, ponieważ elektryczność jest piekielnie droga. Na całym uniwersytecie jest tylko 18 sprawnych komputerów, do których ustawiają się kolejki naukowców. Wszystko to obserwujemy oczami naukowców uniwersytetu, towarzysząc im w codziennych zajęciach. Drugim, fundamentalnym tematem opowiadania jest przylot na Ziemię obcych. Ale nie zielonych ludków z Roswell, ale istot bardzo przypominających ludzi. Jak się okazuje to oni wcześniej skolonizowali Ziemię, a teraz przylatują ponownie, ponieważ ich rodzima planeta powoli zamiera na skutek wypalenia się miejscowego słońca. Heddeni osiedlają się w Ameryce, a wielu z nich, dzięki swojej wrodzonej chęci poszerzania wiedzy zajmuje stanowiska profesorów na uniwersytetach.
Huberath opisał także w tym opowiadaniu niechęć do obcych. W dobie powszechnego kryzysu władza próbuje znaleźć kogoś, na kogo można by zrzucić winę za pogarszający się stan gospodarki.
Ostatni, który wyszli z raju jest najdłuższym tekstem w zbiorze opowiadań, ale wartym przeczytania, bo również jednym z lepszych. Swego czasu nagrodzony Śląkfą, nagrodą literacką Śląskiego Klubu Fantastyki.

Trzy kobiety Dona, to próba opisu ludzkości po katastrofie jaką dotknęła Ziemię. Opisu tego Huberath dokonuje na przykładzie czwórki bohaterów, tytułowego Dona i jego trzech towarzyszek.
Po serii gwałtownych rozbłysków, które zniszczyły wszelkie życie na zachodniej półkuli ziemi, słońce straciło swoją moc. Dając ledwie pomarańczowe światło, nie jest w stanie ogrzać planety dostatecznie mocno, dlatego lądy zaczęła pokrywać coraz większa czapa śniegu. Bohaterowie są uciekinierami z miasta, w którym, domyślam się, na skutek nieopisanej awarii (być może elektryczności) dalsze życie stało się niemożliwe i groziło zamarznięciem. Ludzie opuszczają więc swój dom i na własną rękę próbują przedrzeć się przez metrowe zaspy śnieżne do innych większych skupisk ludzkich. Taka wędrówka jest właśnie przedmiotem niniejszego opowiadania.
Marek S. Huberath bardzo, powiedziałbym, realistycznie przedstawił trudy i zmagania się czwórki ludzi z bezwzględną naturą. Wszechobecny mróz, wykańczające przedzieranie się przez wielkie śnieżne zaspy, poszukiwanie schronienia na noc, codzienna loteria, w której przegrana może zakończyć się śmiercią. Bardzo sugestywny tekst.
Romulus - 2009-05-04, 12:00
:
Huberath - następny wyrzut sumienia. Czytałem albo za szybko albo nie w nastroju, bo nie podeszło mi to. A i za dużo czasu upłynęło, aby pisać szerzej dlaczego nie "zaskoczyło".

Po Eriksonie przyszedł czas na hard s-f. Czytam MIASTO PERMUTACJI Egana. Powieść z 1995 r., ale (po 100 stronach na razie) nie zdezaktualizowała się. Choć wizja odpowiednika "internetu" trochę z dzisiejszej perspektywy topornawa, to nnie można mieć tego za złe autorowi. Czyta się dobrze, choć nie rewelacyjnie. Fabuła też ciekawa, choć nie powala. Kiedyś już to miałem w ręce i nie podeszło mi wcale. Widać umysł nie rozćwiczony w tekstach trudniejszych. A że po tym Eganie, w kolejce na półce czeka Egan najnowszy (KWARANTANNA), będzie okazja do porównań za jakiś czas.

Mimo tego przyjemnego czytania to nadal hard s-f, więc wrażliwszych ta "przyjemność" niech nie zmyli.
Kennedy - 2009-05-04, 16:13
:
Romulus napisał/a:
Fabuła też ciekawa, choć nie powala.

No jest dosyć prosta i bez fajerwerków, ale to dobrze, nie przesłania pomysłów autora na temat automatów komórkowych i tak dalej. Z drugiej strony, nie jest zbyt uproszczona, żeby nie powiedzieć: szczątkowa, co jest największą wadą takiego na ten przykład Accelerando.

U mnie na tapecie Heretycy Diuny. Dopiero teraz udało mi się wypożyczyć dwa ostatnie tomy jednego z moich ulubionych cykli, lepiej jednak późno niż wcale. Po 70 stronach jest dobrze - bez zachwytów i bez rozczarowań, czekam na rozwój wydarzeń.
Kamila - 2009-05-04, 20:06
:
Preczytałam "Udław się" Palahniuka. Książka po prostu świetna. Pełna nieco chamskiego, ciętego dowcipu, mocno ociekająca erotyzmem (skojarzenia z "Cząstkami elementarnymi" Houllebecqa bardzo silne momentami) - opisy "mitingów" dla seksocholików, trochę dawki psychologii...i wszechobecne pytanie:

"Just keep asking yourself: What would Jesus not do?"

Już myślę o zdobyciu kolejnych książek tego pana, zwłaszcza "Opętanych".
Sharin - 2009-05-04, 20:55
:
Kamila Turska i jej księżniczka
[Nowa Fantastyka; Nr 5 (320) Maj 2009]

Przypowieść.
Morał? Nie wszystko złoto co się świeci

Tekst Kamili podobał mi się choć w mniejszym stopniu niż kozacko-polskie zmagania. Głównie z tego powodu, iż znowu zaleciało istotami żywiącymi się krwią a mam do nich ostatnio dość duży uraz. Nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę pewne „modyfikacje” i inne odnóża to i tak jest nudo.

W moim przekonaniu minusem także jest to autorka nie dała opowiadaniu rozwinąć się. Napisała szybko, krótko i na temat. Zanim się zorientowałem... był już koniec.
Koniec.
Jander - 2009-05-04, 21:18
:
Sto stron Ulissesa za mną - książka cudownie o niczym. Streszczenie ostatnich wydarzeń - BLA BLA BLA. Trudno się oderwać, trudno się za to zabrać z powrotem. Zastanawiam się, że pewnie jestem już dalej, niż zdecydowana większość osób, które trzymały go w rękach.
Beata - 2009-05-05, 10:09
:
"Miasto dusz" Szydy świetne mniej więcej do 2/3. Sam pomysł kapitalny, tło urzekające - obraz kronikarza-badacza tekstów bardzo sugestywny, a przy tym pozwalający przemycić wiele poważniejszych treści do książki. A potem... hmm... nie podoba mi się porzucenie wątku kryminalnego - wprawdzie jest to odpowiednio uzasadnione, ale nie podoba mi się. I wyjaśnienie następuje za szybko, przez co zakończenie robi wrażenie strasznie rozciągniętego. Ale przede wszystkim nie zgadza mi się jedna sprawa z duszą. SPOILER, JAK NIC. Mianowicie, założeniem jest, że można wydalić duszę, uciec spod boskiej jurysdykcji. Konsekwencją jest niepodpadanie pod Sąd Ostateczny - nie ma duszy, nie ma co osądzać. Zatem taki człowiek staje się nieśmiertelny, po prostu trwa. OK, na teologii się nie znam, przyjmuję do wiadomości. Ale... Okazuje się, że owe duszne manipulacje to nic innego, jak spisek Szatana. Gdyż każdy człowiek ma duszę, ale podzieloną na jasną i ciemną stronę. Zatem po wywaleniu części podlegającej jurysdykcji Boga, w człowieku pozostaje ta druga, ciemna połówka. Czyli - Szatan ma żniwa. A skoro tak, to dlaczego ci ludzie nadal są uznawani za nieśmiertelnych? Czy aby nie powinni być potępieni? Logika mi kwiczy... KONIEC SPOILERA
W sumie - wrażenia mam mieszane, ale absolutnie nie żałuję, że czytałam. Pewne kwestie mam do przemyślenia, kawałki o Kodeksie praskim przeczytam za jakiś czas jeszcze raz z przyjemnością. Może i ten brak logiki okaże się być rzekomy...

Wczoraj wieczorem zabrałam się za "Tracę ciepło" Orbitowskiego. Dlaczego podkreślam, że wieczorem? Bo to zdecydowanie nie jest dobra pora, by czytać o "dowcipie" z petardą. Dlaczego nikt mnie nie uprzedził? I znowu pies był ofiarą. Ale autorowi oddać muszę, że słowami namalował sytuację tak, że ją bez żadnych problemów "widziałam".
Liv - 2009-05-06, 07:49
:
Skończyłam wczoraj czytać najnowszy tom przygód Sookie, Dead and Gone autorstwa Charlaine Harris ... Na tle pozostałych części, dziewiąta odsłona True Blood wypada naprawdę bardzo słabo - po prostu żal i żenua.

Za to znalazłam w internecie ebooki ... Battlestar Galactica //impra //hurra :uaaa: i pewnie w najbliższym czasie zacznę czytać pierwszy z pięciu tomów Armageddon aut. Richard Hatch.
Romulus - 2009-05-06, 19:08
:
Liv napisał/a:
Skończyłam wczoraj czytać najnowszy tom przygód Sookie, Dead and Gone autorstwa Charlaine Harris ... Na tle pozostałych części, dziewiąta odsłona True Blood wypada naprawdę bardzo słabo - po prostu żal i żenua.

Poleciłabyś? Bo ja znam tylko ekranizację made by HBO :) Maeg, zdaje się, niepochlebnie się wypowiadał, jeśli dobrze pamiętam. Sam za "wampirzymi" powieściami nie przepadam, ale po obejrzeniu TRUE BLOOD nosi mnie, aby spróbować.

Ja skończyłem właśnie MIASTO PERMUTACJI Grega Egana. Z deszczu pod rynnę, chciałoby się rzec: najpierw była soczysta fantasy (Erikson) a potem soczysta hard s-f. Po Eganie rozbolała mnie głowa więc chyba rację miał Wojciech Sedeńko pisząc, że Egan zmusza mózg do maksymalnego wysiłku i że ta powieść jest, jak wyżymaczka. Już wiem, dlaczego za pierwszym razem kilka lat temu odpadłem. Fabuła nie jest zbyt skomplikowana, ale autor "nadrobił" "mięsem" naukowym. Na razie trudno powiedzieć, ile udało mi się zrozumieć. Ale ustawiłem już w zakładkach linki do stron o automatach komórkowych. Aby zrozumieć lepiej. Książka - oczywiście - warta polecenia. Szkoda, że tak niewiele zrozumiałem z całego naukowego wywodu. Ale to właśnie plus, bo zmusiło mnie to do poszerzenia horyzontów.

Teraz znowu odskoczę, jak wahadło. Miał być kolejny Egan (najnowsza Kwarantanna), ale chyba wrócę do fantasy, aby odetchnąć :) Zatem CIEŃ W ŚRODKU LATA Daniela Abrahama.
Beata - 2009-05-07, 07:27
:
Wczoraj odebrałam przesyłkę z książkami Roddy'ego Doyle'a i tym sposobem mam komplet jego książek wydanych w Polsce. Ustawiłam je sobie chronologicznie i... poszło. :) Książeczki nieduże, lektura szybko idzie - "The Commitments" (pisarski debiut) mają jakieś 140 stron. Wcale się nie dziwię, że Alan Parker zrobił z niej film. Książka jest praktycznie gotowym scenariuszem - a dialogi są rewelacyjne. Zachęcona, złapałam się za "Dzidziusia". Książka typowo obyczajowa - wielodzietna rodzina (ale nie biedna), najstarsza córka oznajmia, że jest w ciąży. Trywialne, prawda? Może i trywialne, ale jak przedstawione... choć wiodącymi bohaterami są rodzice i ciężarna córka, to każdy z członków rodziny ma w książce swoje pięć minut. Doyle pokazuje wzloty i upadki, momenty przyjemne i przykre, radość i smutek. A gdy robi się nieprzyjemnie, łagodzi to humorem. Dobra lektura.
Shadowmage - 2009-05-07, 13:06
:
Przeczytałem "Powszechną historię nikczemności" Borgresa. Intrygujący pomysł z opisywaniem krótkich życiorysów mniej lub bardziej znanych przestępców (wcześniej znałem dwie z opisywanych historii) - z tego co się orientuję tylko nieliczne opowieści są całkowicie fikcyjne. Gdyby ktoś miał tak ładnie o mnie napisać, to z chęcią zostałbym i nikczemnikiem :)
Tomasz - 2009-05-07, 20:03
:
Shadowmage napisał/a:
Przeczytałem "Powszechną historię nikczemności" Borgresa. Intrygujący pomysł z opisywaniem krótkich życiorysów mniej lub bardziej znanych przestępców (wcześniej znałem dwie z opisywanych historii) - z tego co się orientuję tylko nieliczne opowieści są całkowicie fikcyjne. Gdyby ktoś miał tak ładnie o mnie napisać, to z chęcią zostałbym i nikczemnikiem :)


Uwielbiam Borgesa. Zbieram go w tych małych wydaniach w twardych szarych okładkach z kolorowym małym obrazkiem. Jeszcze mi parę do wygrzebania zostało. Zresztą jakby ktoś się chciał pozbyć to pisać do mnie, a nuż tego tytułu nie mam to przepłacę i kupię :)
Nie znam nikogo kto by pisał tak jak on.
Sharin - 2009-05-07, 21:08
:
Krzysztof Zawisza Prawdziwa historia Krzysztofa Kolumba
[Nowa Fantastyka; Nr 5 (320) Maj 2009]

Opowiadanie nie zrobiło na mnie wrażenia.
Nie zaciekawiło, bo było na siłę udziwnione. Odniosłem wrażenie, że autor w pewnym momencie przekroczył cienką linię, będącą granicą „normalności w fantastyce”. No i nastąpił zgrzyt. Opowiedział historię, która nie miała cienia rzeczywistości. Przedobrzył. I zrobiło się dziwnie. Nienormalnie.
Nie powiem. Pierwsze akapity zapowiadały całkiem obiecujący tekst. Alchemik, konający żeglarz i tajemnicza historia Kolumba. Dreszczyk przechodził po plecach, gdy oczami wyobraźni widziałem Pintę pogrążającą się w gęstej mgle. Żeglarzy, którzy nic nie widząc, słysząc dziwne odgłosy z chwili na chwilę wariowali. Rozczarowałem się.
Opowiadanie jest formą krótką. Przejrzystą. Bohater główny i poboczni. Jeden motyw, który byłby w pełni zobrazowany. Niech ktoś mi powie: o czym jest opowiadanie Krzysztofa Zawiszy? Według mnie tekst to miszmasz: przemijanie, kreowanie, odnawianie a wszystko okraszone stylem Komudy.
Jestem na nie.
toto - 2009-05-07, 22:01
:
No jak to? O tym, że [spoiler]Kolumb nie umarł wtedy kiedy miał umrzeć i wiara ma moc sprawczą[/spoiler]. Ale opowiadanie jest słabe. Język zły (za nowoczesny; choć czasem autor chyba chciał nieco w stylizację się pobawić, ale mu nie wychodziło, bo pojawiały się zbyt nowoczesne słowa). Bohaterowie. słabi (mors/srom mnie rozbawiło). A i historia nie ciekawa.
Elektra - 2009-05-08, 07:11
:
Przeczytałam Błędny krąg Careya i jestem raczej rozczarowana. Czytało mi się gorzej niż poprzedni tom, fabuła nie zaskakiwała, niektóre opisy za bardzo się ciągnęły (i były jakieś takie... filmowe, co mi nie zawsze pasowało. To co fajnie ogląda się na ekranie, nie zawsze dobrze wygląda w tekście). Nie wymagałam zbyt wiele od tej książki, chciałam ją potraktować jako zwykłą rozrywkę, ale nie spełniła tych oczekiwań. Po następny tom już chyba nie sięgnę.
Shadowmage - 2009-05-08, 07:40
:
U mnie z Careyem było odwrotnie. To, co napisałeś o drugim (oprócz filmowości), powiedziałbym o pierwszym. Z tym, że oba są dosyć przewidywalne.
Tigana - 2009-05-08, 15:01
:
Wymęczyłem drugi tom Parus - zdecydowanie nie w moim stylu. Za dużo "dogłębnych" analiz charakterów bohaterów i ich postępowania. Teraz dla rozrywki, ale i ciekawości dylogia Marcina Ciszewskiego opowiadająca o przeniesieniu w czasie współczesnej jednostki wojskowej. Czy damy łupnia Niemcom w kampanii wrześniowej i wygramy powstanie warszawskie? Czas pokaże.

Parę dni później

Po całkiem satysfakcjonującej lekturze dylogii Marcina Ciszewskiego (www.) zabrałem się za "Szramę" Diaczenków - po 100 stronach bardzo dobrze. Główny atut - świetnie kreślone postaci głównych (i pobocznych) bohaterów. Zobaczymy jak będzie dalej

Parę dni później

"Szrama" - książka którą warto przeczytać. Świetne stadium psychologiczne człowieka, który najpierw wszystko stracił, by później odzyskać. Sama fabuła to rzecz drugorzędna. Powieść mocno zbliżona do "Odźwiernego", ale jest to jej zaleta, nie wada.
A teraz męczę powoli Kinga (Bachmana) i "Ostatni bastion Barta Dawesa" - póki co najsłabsza powieść Bachmana - nudna. Mam nadzieje, ze opowieść o facecie, któremu nie spodobał się fakt, ze z powodu budowy autostrady musi opuścić swój dom jeszcze nabierze rozpędu.
Beata - 2009-05-08, 17:43
:
Tak chwaliliście Borgesa, że przeczytałam "Powszechną historię nikczemności". Dobre. Piękny język. I też (jak Harrison w "Viriconium") oferujący typowe skojarzenia w nietypowy sposób - "palił zamyślone cygara". Ha. Podobało mi się i dzięki za polecankę.
toto - 2009-05-08, 18:44
:
A ja się zabrałem za Requiem dla lalek Zbierzchowskiego. Pierwsze opowiadanie (Innego nie będzie) za mną. Koniec świata w nietypowy sposób. Dobry pomysł, przyzwoite wykonanie, tekst na plus. Teraz czytam kolejne opowiadanie, trochę gorzej, ale też nie jest źle. Jeśli kolejne opowiadanie nie będą słabsze, autor na pewno dostanie u mnie jeszcze szanse.
Romulus - 2009-05-08, 18:55
:
Beata napisał/a:
Tak chwaliliście Borgesa, że przeczytałam "Powszechną historię nikczemności". Dobre. Piękny język. I też (jak Harrison w "Viriconium") oferujący typowe skojarzenia w nietypowy sposób - "palił zamyślone cygara". Ha. Podobało mi się i dzięki za polecankę.

Sięgnij jeszcze po poezje Borgesa... Nie będziesz żałowała. Wywarł on wielki wpływ na wielu zacnych pisarzy drugiej połowy XX wieku.
KreoL - 2009-05-10, 19:22
:
Po "Mycie Ogarów" tom 1 zabrałem się za czytanie 100 stronnicowej nowelki si-fi Jack'a Vance "Ostatni zamek", za którą otrzymał nagrodę Hugo i nebuli. (Możliwe spoilery) Całkiem niezłe przedstawienie ludzi po podboju kosmosu, którzy wrócili na ziemie i stworzyli 'wyższe' społeczeństwo szlacheckie, które ograniczało się do projektowania i omawiania, uznając wszelkie prace wykonywane są uwłaczające ich pozycji. Pokazuje, że nawet w zagrożeniu życia nie chcą porzucić swoich zasad. A sztywne ich trzymanie powoduje, że giną praktycznie wszyscy poza takimi, którzy zmienili swoje zdanie dostosowując się do sytuacji.

Po tej jednodniowej czytance przyszedł czas na coś lekkiego i dlatego ostatnia moja książka Zahna ze SW "Pozagalaktyczny lot" trafiła do plecaka, dzień przed wykładami na uczelni. Jak łatwo się domyślić 8h wykładów wystarczy w zupełności by przeczytać taką książkę :D

A teraz coś bardziej ambitnego ... "Wieki światła" MacLeod'a czyli Ucztę czas zacząć :!:
Ł - 2009-05-10, 21:22
:
Na warsztat wziołem Północną Granicę , jak narazie po ponad 100 stronach fajnie, tylko nie moge opędzić się skojarzeń z "13 wojownikiem" (tak tak, film powstał później, ale ksiązka Crichtona na podstawie której go zrobili dużo wczesniej) - ale może to wynika z tego że słabo znam Szerer jak narazie.
Gand - 2009-05-10, 23:07
:
Jak wyżej, też jeden po około stu stronach Północnej Granicy i wrażenia też mam podobne.
Poza tym jestem za połową Udław się. Świetna rzecz, czyta się przednio - ale gdy już usiądę z książką. A ostatnio jakoś wiele rzeczy mnie od czytania odciąga (ach ta pogoda).
Dhuaine - 2009-05-11, 00:03
:
W końcu, po dwóch miesiącach, zaciukałam na amen Red Death P.N. Elrod. To książka historyczna (1773-1776, Ameryka - Wielka Brytania) / obyczajowa. O wampirach było naprawdę niewiele i nie zanosi się na to, by w dalszych tomach cyklu pojawiło się więcej detali. Na razie nie zamierzam kontynuować serii.
Romulus - 2009-05-11, 21:18
:
Skończyłem CIEŃ W ŚRODKU LATA Daniela Abrahama. Cosik więcej napiszę wkrótce i - jeśli przejdzie selekcję - zawiśnie to w w dziale Książki jako recenzja. Tu ograniczę się do tego, że jest to bardzo dobra fantasy z wątkiem ekonomicznym, który, niestety, jest za słabo zarysowany w stosunku do moich oczekiwań po opowiadaniu Abrahama zawartego w ostatnich Krokach w Nieznane. To wada główna.
Poza tym doskonale się czyta, jest zaskakująco i interesująco. To bardzo - dla mnie - dużo, jeśli chodzi o wymagania wobec fantasy. Dobrze wróży to dalszym częściom cyklu. Podobnie jak fakt, że cały cykl to tetralogia :)

Teraz zabieram się za KWARANTANNĘ Grega Egana. Jest szansa, że zrozumiem bardziej niż Miasto Permutacji. Mechanika kwantowa to "działka", z której znam podstawowe pojęcia i, w ogólnym zarysie, rozumiem idee. Może zatem nie będzie źle.
Beata - 2009-05-11, 21:31
:
Przeczytałam "Piknik na skraju drogi" Strugackich. Jak się okazało, ponownie. :)

Kończę "Księgę innych ludzi" Zadie Smith. To antologia 23 opowiadań autorów anglosaskich, których zadaniem było wymyślić kogoś. I wymyślili. :) Opowiadania są bardzo różne, ale akcji w nich raczej niewiele - to głównie studium charakterów. Niektóre z opowiadań są po prostu "bombą emocjonalną" - łapią za gardło i trzymają. Jestem pełna podziwu dla autorów, że przy pomocy paru zdań potrafią tak sugestywnie pokazać rzeczy zwykłe, codzienne. Niby nic w tych opowiadaniach nie ma takiego, ale sposób przedstawienia pewnych scen... no, no.
Aha, miłośnikom psów odradzam lekturę "Szczeniaka" George'a Saundersa.
Shadowmage - 2009-05-12, 07:16
:
Romulus napisał/a:
Teraz zabieram się za KWARANTANNĘ Grega Egana. Jest szansa, że zrozumiem bardziej niż Miasto Permutacji. Mechanika kwantowa to "działka", z której znam podstawowe pojęcia i, w ogólnym zarysie, rozumiem idee. Może zatem nie będzie źle.
Hehe, ja jakiś czas temu przeczytałem "Kwarantannę", a teraz właśnie "Miasto permutacji" czytam. "K..." w sumie była dosyć zrozumiała, a o "MP" jeszcze się nie wypowiadam, bo choć przeczytałem ponad 1/3, to w zasadzie jeszcze niewiele do rozumienia było :)
Romulus - 2009-05-13, 18:56
:
Shadowmage napisał/a:
Romulus napisał/a:
Teraz zabieram się za KWARANTANNĘ Grega Egana. Jest szansa, że zrozumiem bardziej niż Miasto Permutacji. Mechanika kwantowa to "działka", z której znam podstawowe pojęcia i, w ogólnym zarysie, rozumiem idee. Może zatem nie będzie źle.
Hehe, ja jakiś czas temu przeczytałem "Kwarantannę", a teraz właśnie "Miasto permutacji" czytam. "K..." w sumie była dosyć zrozumiała, a o "MP" jeszcze się nie wypowiadam, bo choć przeczytałem ponad 1/3, to w zasadzie jeszcze niewiele do rozumienia było :)

O ile sama zasada działania automatów komórkowych dała się pojąć, bo naprawdę nic w tym trudnego, to jednak już rozwijanie jej dalej i dalej powodowało mój ból głowy. Spoglądając z dystansem, fabuła zgrabna i jak najbardziej do strawienia. Ale nie dałbym rady napisać np. recenzji, bo prześlizgnąłbym się po powierzchni jednak.

KWARANTANNĘ czyta się przyjemnie. Ciekawy pomysł z barierą otaczającą Układ Słoneczny i zastanawiam się, jak to zostanie powiązane ze śledztwem dotyczącym zaginięcia pewnej kobiety. Zapewne za pomocą mechaniki kwantowej - i to jest zaje...fajna kombinacja.

A potem w kolejce chyba pierwszy tom ZADRY. Albo ŁASKAWE Littella - powieść grubaśna (1040 stron małym drukiem), mająca etykietkę "pornografii zbrodni", o ciekawej fabule (jak wynika z recenzji przeróżnych).
Shadowmage - 2009-05-13, 19:45
:
"MP" przeczytałem i jednak "Kwarantanna" wydawała mi się bardziej interesującą powieścią. I miałeś rację, im dalej tym bardziej naukowo namotane, a dziedziny na której jest to oparte nie za bardzo czuję. Niemniej jednak warto było się trochę nagłowić.
toto - 2009-05-13, 20:24
:
Coś patrzę, że Kwarantannę trzeba sobie odświeżyć. Bo mi bardziej Miasto permutacji pozytywnie się kojarzy (bo więcej z niego pamiętam) ;) . Okazja będzie, jak się Teranezja lub Diaspora u nas ukaże. Aha, z Egana to jeszcze fajne pomysły w opowiadaniach w Krokach w nieznane, oprócz Luminous były jeszcze Moralność wirusologa i Powody do zadowoleni. Też warte lektury. No i jeszcze Stan wyczerpania bawiący się teorią wszystkiego.

A ja się zabrałem za Święty Wrocław, ale coś mi się wydaje, że muszę odpocząć od takiej fantastyki.
Procella - 2009-05-14, 07:23
:
S. Clarke "Jonathan Strange & Mr Norrell"

Smakowita cegła - mam wydanie jednotomowe (po angielsku). Przeczytałam dopiero dwadzieścia kilka stron z ponad tysiąca, ale już mnie urzekł styl i klimat. Mam wrażenie, że to będzie bardzo dobra książka.
martva - 2009-05-14, 07:33
:
Czytałam po polskiemu i bardzo mi się podobała :-)
Dhuaine - 2009-05-14, 12:11
:
"Jonathan Strange i pan Norrell" to książka wybitna :D Bardzo miło ją wspominam. Na początku akcja szła trochę wolno, ale dalej było już czyste niebo czytelnicze XD

Przeczytałam "Zagadki Sherlocka Holmesa". :roll: Chyba muszę nieco odpocząć od fantastyki... Wstyd się przyznać, ale to dopiero drugie moje spotkanie z Holmesem. Pierwsze było biblioteczne i pamiętam, że opowiadania miały więcej naukowych wywodów i nawet elementów paranormalnych niż te z tego zbiorku... który przypomina mi nieco Agathę Christie :P
Procella - 2009-05-14, 13:33
:
Dhuaine napisał/a:
Na początku akcja szła trochę wolno, ale dalej było już czyste niebo czytelnicze

Wolne tempo akcji nigdy mi nie przeszkadzało, jeżeli oczywiście książka ma inne zalety. Dla mnie to jest niebo od początku //amor
Beata - 2009-05-14, 14:02
:
Dla mnie "Jonathan Strange i pan Norrell" to świetny przykład na to, jakimi zawikłanymi ścieżkami mój gust czytelniczy podąża. Po przeczytaniu, że to powrót do "Dickensowego typu" narracji, podchodziłam do książki jak do jeża, albo nawet jeżozwierza ;) (gdyż wielbicielką Dickensa nigdy nie byłam). I ku mojemu zdumieniu książka pani Clarke podobała mi się, i to bardzo. I teraz nie wiem - czy gust mi się zmienił, czy "typy" narracji jakoś dziwnie ustawione są?
Jachu - 2009-05-17, 17:49
:
Skończyłem trzeci tom cyklu "Imperator" Conna Iguldena - "Pole mieczy". Niezgodność fabuły z prawdą historyczną przybiera wręcz karykaturalną postać. Wydawało mi się w czasie czytania drugiego tomu, że zacząłem się do tego przyzwyczajać, ale myliłem się. Jestem w stanie wybaczyć Igguldenowi uczynienie z Pompejusza twardego dyktatora, który krwawo tłumi zamieszki w Rzymie, ale nie jestem w stanie wybaczyć braku Cycerona, jednego z najsłynniejszych mówców w historii. Jego brak to niewybaczalny błąd...
Teraz sięgam po czwarty (i ostatni na szczęście) tom cyklu, czyli "Bogowie wojny". Aż się boję co tu Iggulden wymyślił... Żeby się nie okazało, że Kleopatra to mężczyzna :mrgreen:
Kennedy - 2009-05-17, 21:02
:
Powoli zmierzam do końca Diuny: Kapitularza, a w zasadzie to pełznę w tempie 10 stron dziennie. Albo ja mam gorszy okres na czytanie, albo ta powieść jest niewyobrażalnie wręcz słaba. Ewentualnie, co najprawdopodobniejsze, jestem zmęczony, wczesniej przeczytałem Heretyków Diuny (trzymają poziom, ale do poprzednich części jednak trochę brakuje) i w zasadzie to od dwóch tygodni czytam tylko Herberta...
Spróbuję się dziś i jutro zebrać, skończyć ten nieszczęsny Kapitularz i biorę się za Archipelag Gułag.
Beata - 2009-05-17, 21:23
:
Przeczytałam "Chagę" Iana McDonalda. Tematem głównym jest biologiczna inwazja na Ziemię. Chaga, bo tak została nazwana, rozprzestrzenia się i zmienia, przekształca wszystko, co na swej drodze napotka. Czy to dobrze, czy ludzkość zyska na tej przyspieszonej i wielokierunkowej ewolucji, czy też utraci swoją odrębność, człowieczeństwo? Realizmu książce dodaje wątek prezenterki telewizyjnej, która relacjonuje postępy Chagi. Z jej punktu widzenia obserwujemy pogoń za njusem, wewnętrzfirmową rywalizację, zaplątanie w najróżniejsze układy i układziki. Dobra rzecz. I w jakiś sposób "Chaga" łączy mi się tematycznie ze "Ślepowidzeniem".

Kolejna lekturą była "Historia pewnej mistyfikacji" Petera Careya, Australijczyka z pochodzenia, dwukrotnego laureata Nagrody Bookera. Opowieść Careya jest częściowo oparta na faktach, a mówi o dowcipie, jaki pewien młody poeta postanowił zrobić swoim snobistycznym rodakom. Wysłał mianowicie do redakcji pewnego czasopisma literackiego wiersze nieżyjącego poety, którego wymyślił. Nie tylko sam napisał te wiersze, ale i spreparował jego zdjęcie, i nawet metrykę urodzenia. No i redaktorzy się złapali na haczyk. Ogłosili odkrycie geniusza. Ale... dowcip zaczął żyć własnym życiem. Wiersze były na tyle śmiałe obyczajowo, że redakcję czasopisma pozwano do sądu. I nagle na sali sadowej pojawił się ten nieistniejący, nieżyjący poeta...
Historia opisana jest świetnie, mnóstwo w niej literackich odniesień, fragmentów wierszy. A przy tym jest częściowo prawdziwa - fragmenty zeznań, złożonych na sali sadowej są cytatami. Aż się wierzyć nie chce, że taki proces naprawdę miał miejsce.
Romulus - 2009-05-18, 07:02
:
Kennedy napisał/a:
Powoli zmierzam do końca Diuny: Kapitularza, a w zasadzie to pełznę w tempie 10 stron dziennie. Albo ja mam gorszy okres na czytanie, albo ta powieść jest niewyobrażalnie wręcz słaba. Ewentualnie, co najprawdopodobniejsze, jestem zmęczony, wczesniej przeczytałem Heretyków Diuny (trzymają poziom, ale do poprzednich części jednak trochę brakuje) i w zasadzie to od dwóch tygodni czytam tylko Herberta...

Od siebie tylko dodam, że po lekturze DIUNY można sobie spokojnie darować czytanie dalszych części tego cyklu.
Ja minąłem połowę KWARANTANNY. W zasadzie w weekend miałem ją skończyć, ale naszło mnie na granie w HOMM 3 i popłynąłem. Ale ogólnie KWARANTANNĘ znajduję jako bardzo przyjemną i strawną dla humanistycznego mózgu. Świetny pomysł, ciekawy zwrot akcji z Ansamblem i pewnym uwarunkowaniem głównego bohatera. Zasady mechaniki kwantowej w wydaniu Egana nie bolą mózgu. Zobaczymy, jak będzie w finale.
Ł - 2009-05-18, 08:34
:
Romulus napisał/a:

Od siebie tylko dodam, że po lekturze DIUNY można sobie spokojnie darować czytanie dalszych części tego cyklu.

Od siebie dodam - veto! Taki "Mesjasz Diuny" czy "Bóg Impertor..." zdecydowanie klasyfikują się u mnie równie wysoko. Myśle że natomiast można darować sobie twórczość młodego Herberta, jeśli nie jest się maniakiem diuny czy gościem który podchodzi do fantasstyki z mentalnością rpgowca, każda kolejną ksiązke traktując jako nowy podręcznik opisujący mu świat dla opisywania świata.




Ja narazie mam beletrystyczny halt i czytam to co potrzebne jest mi do prac zaliczeniowych np. "Tożsamość Międzynarodowa Federacji Rosyjskiej” Bielenia,
Beata - 2009-05-19, 09:59
:
Przeczytałam "Czarną perłę" V.A. Richardsona - przygodówkę dla młodzieży, której akcja toczy się w XVII-wiecznej Holandii. Rzecz raczej przeciętna, szczegóły przedstawię w recenzji.

Pozaczynałam parę książek i nie wiem, która mnie "wciągnie": "Prestiż" Priesta, "Zadyma w dzikim sadzie" Kiran Desai, czy "Bogactwo i nędza narodów" Davida Landesa.
Shadowmage - 2009-05-19, 12:56
:
Landesa polecam, sporo interesującej treści, a czyta się równie dobrze jak beletrystykę.
"Prestiż" również bardzo dobry.

Wreszcie się zabrałem za "Masona i Dixona" Pynchona. Książka wisi na mojej liście czytelniczej już od dobrych paru miesięcy, trzeba było się więc z nią zmierzyć. Na razie jestem trochę oszołomiony, czytanie wymaga sporego skupienia i czasu, a z tym na razie u mnie kiepsko. Raczej nie skończę w tym miesiącu, może w czerwcu będzie więcej czasu...

O wiele szybciej idzie mi czytana w autobusach "Gwiazda Pandory. Inwazja" Hamiltona. Fajne, lepsze od ostatnich moich kontaktów ze "Świtem nocy".
nastka - 2009-05-19, 19:20
:
Przeczytała niedawno "Uczennicę maga" T.Canavan. Powieść moim zdaniem nieco przegadana. Kilka wątków można by pominąć, np: sytuacja z mostem podczas podróży do Imardinu, a książka nie straciłaby niczego ze swojej akcji. Albo ślub jednej z bohaterek. Ubrana w ślubną suknię zobaczyła swojego męża a na kolejnej stronie już niewolnica pomagała jej się uwolnić ze stroju. Gdyby nie było powiedziane, że suknia jest przeznaczona do ślubu w życiu bym nie wpadła na podniosłość "ceremonii".
Niemniej jednak książkę czytało się lekko, łatwo i przyjemnie.

Teraz zabrałam się za "Grę o tron" Martina. Tę książkę chyba każdy tu zna. Pomyślałam, że czas się zapoznać z klasyką. Niestety nie wiem jak z czytaniem będzie. Sesja zbliża się wielkimi krokami. Dzisiaj nawet zostałam obdarowana kartą egzaminacyjną. Nic tylko wypełnić indeks i do pracy rodacy.
Jednak pewnie na przekór wszystkiemu i tak sięgnę po książkę.

Pozdrawiam,
nastka ;)
Romulus - 2009-05-19, 21:08
:
Skończyłem KWARANTANNĘ Grega Egana. Opinia pozostaje bez zmian: czytało się znakomicie. Więcej w wątku.

W międzyczasie skończyłem także LonNiedyn Mievilla. Przyjemna, bezstresowa lektura, trochę powichrowana, co u tego autora nie dziwi. Godna polecenia rzeczywiście nie tylko młodym czytelnikom :)

Co teraz? Miała być ZADRA Piskorskiego, ale poczekam jeszcze na tom drugi - na wszelki wypadek, gdyby za szybko mi się czytało. Zatem wrócę do jakichś "starszych" tytułów. Mam ochotę odświeżyć sobie Alastaira Reynoldsa, bo niedługo już, w sierpniu, nowa powieść //kas ABSOLUTION GAP.
Tanit - 2009-05-19, 21:13
:
czytam lektury i czytam... i czytam..
skończone:
M. Micińska - Między Królem Duchem a mieszczaninem. Obraz bohatera narodowego na przełomie XIX i XX wieku - ciekawa książka, zwłaszcza dla humanisty zainteresowanego postawami ludności polskiej pod zaborami albo literaturą romantyczną.
Z. Kuchowicz - Aleksander Fredro we fraku i szlafroku - bardzo przyjemna lektura dająca obraz zarówno życia codziennego XIX wiecznej rodziny oraz procesu kształtowania się osobowości czołowego komediopisarza znanego w szerokich kręgach nie tylko polskich ;)
M. Tarczyński - Franciszek Żymirski. generał zapomniany - w pewnej mierze interesująca książka. Nie należy do najłatwiejszych w czytaniu. Powstanie listopadowe z zupełnie innej perspektywy.

Będę czytać:
S. Grodzińskiego - Franciszek Józef I
N. von Frankenstein - Rasputin, demon w szatach mnicha
S. Salmonowicz - Sylwetki spod gilotyny
J. Des Cars - Ludwik II Bawarski, król rażony szaleństwem

to plany na ten miesiąc a przynajmniej do 3/4 czerwca ;)
Samael - 2009-05-20, 21:33
:
Właśnie skończyłem błyskawiczne czytanie "Gwiazdozbioru Kata" Rafała Dębskiego. Jestem szczerze zachwycony i nie mogę się doczekać kiedy sięgnę po następną książkę tego autora.
Nie rozumiem tylko zdania z odwrotu książki,że "Dębski pisze jak Sapkowski, tylko lepiej". Ja się ogólnie nie znam, ale zbytnich podobieństw nie widzę...

Teraz nadrabiam moje gigantyczne zaległości z "klasyki" fantastyki. Wziąłem się za "Czarną Kompanie" Glena Cooka. Na razie nie wiele mogę powiedzieć. Martwi mnie tylko że mam raptem pierwszy tom z tego podobno znakomitego cyklu... Mam nadziej, że mi to nie przeszkodzi w odbiorze lektury ;)
ASX76 - 2009-05-20, 21:54
:
Samael napisał/a:

Nie rozumiem tylko zdania z odwrotu książki,że "Dębski pisze jak Sapkowski, tylko lepiej". Ja się ogólnie nie znam, ale zbytnich podobieństw nie widzę...

(...) Na razie nie wiele mogę powiedzieć. Martwi mnie tylko że mam raptem pierwszy tom z tego podobno znakomitego cyklu... Mam nadziej, że mi to nie przeszkodzi w odbiorze lektury ;)


1. Ja się ogólnie nie znam, ale chętnie się wypiszę. ;)
Wydawca nęci potencjalnego nabywcę książki chwytliwym zdaniem, ponieważ reklama jest dźwignią handlu. Na polskim rynku fantastycznym Sapkowski jest najbardziej znany, do kogóż więc porównywać "młodego asika" jak nie do niego? :-P

2. Niewiele... Zatem może napiszesz więcej, gdy lektura będzie w bardziej zaawansowanym stadium? ;) Nie ma co się martwić na zapas. Allegro, biblioteki... Polemizowałbym z określeniem znakomity, ale... co kto lubi.
Mam nadzieję, że uda ci się skompletować całość. Brak pozostałych części w odbiorze pierwszego tomu nie przeszkodzi. Prędzej narobi smaku ma kontynuacje, o ile "pierwszy raz" zaspokoi twoje żądze... czytelnicze. ;)
Samael - 2009-05-20, 22:26
:
ASX76 napisał/a:
1. Ja się ogólnie nie znam, ale chętnie się wypiszę. ;)
Wydawca nęci potencjalnego nabywcę książki chwytliwym zdaniem, ponieważ reklama jest dźwignią handlu. Na polskim rynku fantastycznym Sapkowski jest najbardziej znany, do kogóż więc porównywać "młodego asika" jak nie do niego? :-P


Ogólnie taki system reklamy jest mi znany i nie dziwie się jemu zastosowaniu. (Jak się czyta blurby to prawie każdy autor jest drugim Tolkienem, trzecim Sapkowskim z wyobraźnią Gaimana czy co tam jeszcze...) Chodzi mi o to ze po przeczytaniu "Gwiazdozbioru Katu" (innych książek Dębskiego jeszcze nie czytałem) nie za bardzo widzę podobieństwo do Sapka. Że fantastyka w realiach historycznych i bohater jest outsiderem to chyba trochę mało. Chyba że za sam przyczynek do porównania weźmiemy "jakość" i radość płynącą z lektury dzieł tych Panów. Teraz bym postawił znak równości miedzy tymi dwoma autorami pod tym względem. Ale to trochę naciągane...

ASX76 napisał/a:
2. Niewiele... Zatem może napiszesz więcej, gdy lektura będzie w bardziej zaawansowanym stadium? ;) Nie ma co się martwić na zapas. Allegro, biblioteki... Polemizowałbym z określeniem znakomity, ale... co kto lubi.
Mam nadzieję, że uda ci się skompletować całość. Brak pozostałych części w odbiorze pierwszego tomu nie przeszkodzi. Prędzej narobi smaku ma kontynuacje, o ile "pierwszy raz" zaspokoi twoje żądze... czytelnicze. ;)



Póki co raptem 10 stron za mną, ale na pewno napiszę wrażenia jak przeczytam więcej lub całość. Ceny na Allegro tego cyklu (szczególnie pierwszego tomu, ale to już mam z głowy) są średnio atrakcyjne... Za to w bibliotece widziałem kilka tomów :-)
Więc ewentualna żądza ma być czym zaspokojona ;)
Shadowmage - 2009-05-21, 07:33
:
Jakby nie to, że kolekcjonuję książki, to mógłbym mojego Cooka oddać po kosztach. Zupełnie do mnie "Czarna Kompania" nie trafia... W poobnych klimatach o wiele ciekawszy jest Erikson :D
KreoL - 2009-05-21, 09:29
:
Po niesamowitej lekturze "Wieków światła" odrazu zabieram sie za pożeranie "Domu burz", w oczekiwaniu na dalszą uczte dla mojej wyobraźni :mrgreen:
Shadowmage - 2009-05-21, 12:07
:
Dzieki uprzejmości Maga czytam już sobie "Opowieść sieroty". Ładne :) To chyba najlepsze określenie jak na razie (ale dużo nie przeczytałem).
Maeg - 2009-05-22, 12:46
:
Obecnie czytam (wczoraj zacząłem) Przedksiężycowych Kańtoch, po 40 stronach nie wiele mogę powiedzieć. A dziś do porannej kawy postanowiłem poczytać Kresa, chcę sprawdzić czy znów się pozachwycam Północną Granicą, tak jak to kilka lat temu. ;)
makatka - 2009-05-22, 13:05
:
Żamboch "Bez litości". Ostatnio pochłaniam wszystko żambochowe co mi w łapki wpadnie, bo "mnie sie spodobało".

Skończone: T.Canavan Trylogia czarnego maga. W Iszym tomie nie mogła się rozpędzić i przez pół ksiązki nic tylko szukali, szukali, szukali i w ogóle jakoś bez sensu a końcówka od czapy jakby autorka nie miała pomysłu na zakończenie za to za wszelką cenę chciała zamknąć cykl. A tak w ogóle to się całkiem szybko i przyjemnie czytało.
elTadziko - 2009-05-22, 20:15
:
Nareszcie skończyłem "Wojnę i pokój" Lwa Tołstoja. Czemu nareszcie? Bo tak po prawdzie to zacząłem czytać to w październiku ;) Doszedłem jednak wtedy tylko do drugiego tomu. Trzy tygodnie temu zacząłem czytac od początku i teraz jakoś udało mi się dotrwać do końca :D
Szczerze? To książka nie jest zła. Ale zdecydowanie za długa. Mimo iż uwielbiam grube książki, to jednak Tołstoj trochę przesadził :P I nie chodzi mi tu o samą grubość, ale o nudne fragmenty :/ Te jego rozważania na temat wojny i historii (szczególnie w epilogu) były po prostu nie do zniesienia. To samo mógł napisać o wiele krócej nie lejąc tyle wody.
Sama fabuła jest ciekawa. Umiejscowienie czasowe - wojny napoleońskie, też. Najbardziej chyba polubiłem Nataszę. Ale ogólnie to losy wszystkich bohaterów śledziłem uważnie. Właśnie te fragmenty o życiu w Moskwie i Petersburgu najbardziej mnie absorbowały. Natomiast fragmenty wojenne już mniej. Gdyby jeszcze się tak nie rozpisywał o wojnie tylko bardziej skupiał się na poczynaniach pojedynczych bohaterów, byłoby pewnie o wiele lepiej.
W powieści można też znaleźć według mnie wiele niepotrzebnych wątków. Chodzi mi tu głównie o polowanie Rostowów - Tołstoj strasznie się o nim rozpisał, a tak naprawdę nic nie wnosiło. Wątek wolnomularski też mógł sobie darować, bo był nudny.
Podsumowując - tej książce bardzo dobrze zrobiłoby jej odchudzenie. Przynajmniej o tom, a najlepiej o dwa. Gdyby odjąć rozdziały "przemyśleniowe" Tołstoja, niektóre opisy wojenne i nic nie wnoszące wątki, książka byłaby świetna.Wciągałaby w każdym fragmencie, a tak to raz wciąga, a raz przynudza niemiłosiernie. Ogólnie oceniam ją na 5/6, bo jednak ma potencjał :)
Tomasz - 2009-05-22, 20:16
:
Na nowo zabrałem się parę dni temu za "Lód", teraz go skończę na 100% bo mi fajnie idzie lektura. Pełna rozkosz przy czytaniu, prawdziwa uczta.
Poczytuję sobie też dalej "Don Łańcuchów", w ramach odświeżania serii, bo nowych tomów nie sposób czytać jak się wcześniejszych nie pamięta.
Mam też postanowienie rozprawić się wreszcie z drugim tomem "Pana lodowego ogrodu"..... zatem zacząłem czytać pierwszy tom :D u mnie tam często bywa.
No i w szybkim tempie łykam "Cień w środku lata" Abrahama, nietereotypowe fantasy, fajna odmiana, lekkie i bardzo szybko mi się to czyta. Nie powiem, żebym nie był zadowolony. Oby MAG to uczciwie pociągnął. To książka fantsy z kategorii: "nikt w tym gatunku z mieczem latać nie musi, a też będzie ciekawie". Tylko tego handlu mogoby być więcej i szczegółowiej.
Aaaaa, i jeszcze Murakami "Koniec świata i Hard Boiled Wonderland", też zbliża się do ukończenia. Pan Haruki już mnie kupił po pierwszych paru stronach.

Cholera kiedy ja to wszystko jednocześnie czytam?
Kennedy - 2009-05-23, 12:06
:
Porzuciłem Kapitularz (niech czeka na lepsze czasy) i wziąłem się za Archipelag GUŁag Sołżenicyna. Jakbym się napił wody po całym dniu biegania, nareszcie coś porządnego i na poziomie, trzeba mi było odmiany. Aczkolwiek lektura to dosyć ciężka (po 90 stronach, później podejrzewam będzie jeszcze gorzej) - pod względem samej treści, bo językowo nie mam nic do zarzucenia.
Romulus napisał/a:
Od siebie tylko dodam, że po lekturze DIUNY można sobie spokojnie darować czytanie dalszych części tego cyklu.

No gdzież, Bóg Imperator widzi mi się tylko kilka milimetrów poniżej pierwszej Diuny, w zasadzie tylko dwa ostatnie tomy są średnie, pozostała czwórka to cud miód i malina, przynajmniej w moim odbiorze ;)
Beata - 2009-05-24, 09:55
:
Żadnej z książek, których lekturę zaczęłam, nie udało mi się dotychczas dokończyć. :( Przerażona, że to kolejny kryzys, sięgnęłam po sprawdzone środki zapobiegawcze - książkę Petera Mayle'a "Jeszcze raz Prowansja" i Moniki Handke "Dom nad Aven". Magia codziennego życia w różnych regionach Francji pomogła w odpędzeniu czytelniczej niemocy, zanim ta się na dobre rozpanoszyła. Teraz przeczytam sobie coś, albo nawet dwa cosie, a potem spróbuję wrócić do rozpoczętych książek, zanim kompletnie zapomnę, co czytałam.
MrSpellu - 2009-05-24, 12:03
:
Kennedy napisał/a:
o gdzież, Bóg Imperator widzi mi się tylko kilka milimetrów poniżej pierwszej Diuny, w zasadzie tylko dwa ostatnie tomy są średnie, pozostała czwórka to cud miód i malina, przynajmniej w moim odbiorze

Przeczytałem całość już dawno temu, ale jeżeli wracam by sobie odświeżyć to na Mesjaszu kończę cykl. Aczkolwiek podkreślę, że Bóg Imperator jest lepszy od Mesjasza :)
Romulus - 2009-05-25, 06:59
:
Poczytywałem Reynoldsa, ale w miedzyczasie dopadłem dwie fajne książki w miejskiej książnicy.
Pierwsza to "Lala" Jacka Dehnela - na razie bijemy się o nią z żoną, bo jej również strasznie spodobała się ta niby saga rodzinna, przeplatana, niby chaotyczna, pięknie napisana. Czyta się tak, że żal kartki przewracać i zastanawiamy się, jak bardzo autor trzyma się faktów (bo rzecz dotyczy jego rodziny), a jak bardzo ubarwia. Tak, czy siak - wspaniała lektura. Jacek Dehnel już trzecią swoją książką udowodnił, że grzechem niewybaczalnym jest nie mieć go na półce.

Druga powieść to "Dolina Nicości" Bronisława Wildsteina. Trochę zżymałem się na początku, że będzie to - jak w "Żywinie" Ziemkiewicza - fabularyzowany i poglębiony przegląd głównych tez publicystycznych tego znakomitego publicysty. I, poniekąd, tak jest. Daleko jeszcze nie zabrnąłem, ale nie sposób się oprzeć wrażeniu, że sporo zaczerpnął autor ze swego życiorysu. Ignorant kompletny nie domyśli się, że redaktor Return to literackie odzwierciedlenie największej ujawnionej esbeckiej świni, czyli redaktora Lesława Maleszki. Nietrudno także zgadnąć, kim jest ówczesny przełożony Returna, redaktor naczelny jednej z poczytnych gazet, itd. Mimo że nie spodziewam się olśnień literackich, to jednak Wildstein pisze znakomicie. Nie ma tu koturnowego świata, tyrad, ani łatwych sądów. Już fakt, że napisał książkę z perspektywy oczywistego zdrajcy i łajzy ostatniej, który nie wahał się sprzedać esbekom najlepszego przyjaciela (Stanisława Pyjasa) i donosić na innego najlepszego przyjaciela (Wildsteina) i pozostałych ze środowiska krakowskiego podziemia - świadczy, że nie będzie to sąd z wyżyn doskonałości. Bynajmniej na razie zapowiada się to raczej na tragedię moralną. Książka napisana frapująco, choć trochę mnie nudzą wątki - przykładowo - wszechmocnego esbeka, trzęsącego za pomocą teczek nową elitą RP. Nie odbieram im wiarygodności (to byłoby głupie, patrząc na niektóe dawniejsze nagłówki gazet). Ale raczej nie jest to coś, co wzbudza we mnie jeszcze dreszcz emocji.
Rudus - 2009-05-25, 10:27
:
Niedawno skończyłem Hyperiona i Upadek Hyperiona, wiem, że jest wątek o Simmonsie ale powiem tylko, że "Upadek" zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu niż sam "Hyperion". Może ze względu na gł bohatera Cybryda a może dlatego, że akcja była bardziej napięta ze względu na bliskość Chyżywara.

Teraz jestem na etapie "Golema" Meyrinka, który męczy mnie niesamowicie stylem i sprawia, że bardzo powoli posuwam się naprzód.
Czy ktoś mógłby mi powiedziec czy warto czytać "Golema" Lema dla uzupełnienia czy porównania?
Beata - 2009-05-25, 17:36
:
Za mną "Zło" Jana Guillou. Wstrząsająca lektura. O przemocy domowej, o koleżeńskim samowychowaniu, które jest niczym innym, jak falą. Książka jest wstrząsająca z kilku powodów - po pierwsze nie da się przejść obok 15-latka, który dzięki ręcznym metodom wychowawczym tatusia stał się ekspertem od strachu i przemocy i który z tej wiedzy korzysta, wprawdzie pasywnie - ale jednak. Ponadto wstrząs pogłębia się, gdy do czytelnik sobie uświadomi, że akcja książki dzieje się w Szwecji, tej demokratycznej ojczyźnie swobód obywatelskich, w której dzieci mają prawo skarżyć rodziców do sądu...

Zaczęłam "Trzynastkę" Morgana.
ASX76 - 2009-05-25, 20:07
:
Beata napisał/a:
Za mną "Zło" Jana Guillou. (...)


Wreszcie... ;) Nie napisałaś, czy Ci się książka podobała. :-P

Guillou opowiadał, że historia ma korzonki autobiograficzne, z kolei jego matka temu zaprzeczyła. Jakkolwiek by było czy nie było, książka jest bardzo dobra. Polecam obejrzeć ekranizację pod tym samym tytułem.

Niedawno oficyna Videograf II wydała u nas trylogię o krzyżowcach autorstwa J.G.:
http://merlin.pl/guillou/...ort=rank&page=1
Beata - 2009-05-25, 20:45
:
ASX76 napisał/a:
Wreszcie... ;) Nie napisałaś, czy Ci się książka podobała. :-P

Nie? A faktycznie... :)
Książka jest świetna. W zasadzie czyta się sama. Dobrze, że zabrałam się za lekturę w niedzielę, bo nie mogłam się oderwać. Z jednej strony byłam ciekawa, co się wydarzy, a z drugiej - aż bałam się odwracać kartki, bo martwiłam się, że Erik przekroczy granicę.
A swoją drogą ciekawe, że według Autora nienawiść ma kolor niebieski...
elTadziko - 2009-05-26, 23:17
:
W końcu skończyły się matury i jestem człowiekiem wolnym! :D Dzięki temu dane mi było skończyć dzisiaj "Północną granicę" F. Kresa.
Słyszałem opinie, że Kresa się albo kocha, albo nienawidzi. Po tej jednej powieści już wiem do której grupy należę - oczywiście do tej pierwszej ;)
Powieść tą czyta się łatwo i przyjemnie. Kres ma fajny styl. Bardzo dokładnie opisuje walki - tak, że można je sobie bez problemu wyobrazić. Do tej pory spotykałem się z takimi opisami, że podczas ich czytania miałem mętlik w głowie. Kres natomiast bardzo fajnie opisuje sceny batalistyczne ;)
Jeśli chodzi o fabułę - najpierw miałem wrażenie typu: "Hmm... Cała książka poświęcona jednej walce?" :P Później się rozkręciło i pod względem historii nie mam Kresowi nic do zarzucenia. Podobała mi się ta aura tajemniczości wokół poczynań Srebrnych.
Stworzony świat też jest bardzo fajny. Jak czytałem o tym cyklu, to pomysł obdarzenia rozumem kotów średnio mi pasował. Jednak Kresowi ten element też dobrze wyszedł ;)
Zastanawiam się jak ocenić tą powieść na Biblionetce. Z początku myślałem o 5, ale po rozkręceniu się fabuły zacząłem myśleć nawet o 6. Niech stracę - dam to 6 :P

A jutro zabieram się za czytanie "Filarów ziemi" Folletta.
Romulus - 2009-05-27, 19:58
:
Konstruktywne wykorzystywanie wolnego czasu zaowocowało, w moim wydaniu, dwiema przeczytanymi książkami w ciągu mgnienia niemal.

A zatem, za mną pierwszy tom ZADRY Krzysztofa Piskorskiego oraz Dolina Nicości Bronisława Wildsteina. O ZADRZE napiszę w osobnym wątku. O Dolinie Nicości także napiszę, może recenzję, jeśli mi wyjdzie coś sensownego. Powieść świetna, bo i Wildstein jest nie tylko błyskotliwym i bezkompromisowym publicystą, ale i niezłym pisarzem.

Teraz, oczekując na drugi tom ZADRY, chwycę chyba za coś dalekiego od fantastyki. Na półce czekają ŁASKAWE Jonathana Littella. Monumentalna, głośna, kontrowersyjna, ponoć przerażająca powieść o nazizmie. Albo o Złu i łatwości ulegania mu. Czytałem fragment, jeśli reszta jest tak świetnie napisana to pewnie "popłynę".
Zireael - 2009-05-27, 20:20
:
Skończyłam Zbrodnię i karę. Jestem wielka. o.o
Męczyłam ją prawie miesiąc, częściowo winny był nadmiar obowiązków, ale chyba głównym czynnikiem wpływającym na takie rozwleczenie w czasie lektury tej pozycji było, że cholernie ciężko mi się ją czytało. Większość moich czytających znajomych jest Zbrodnią... zachwycona, często podkreśla się również ogromnie ważne miejsce, jakie zajmuje w kanonie światowej literatury. Może zbyt dużo się po tej powieści Dostojewskiego spodziewałam? Winne jest również niezbyt dobre tłumaczenie, wydało mi się dość drętwe, potwierdza to przyjaciółka, która dysponuje innym przekładem i przeczytała fragment mojego. Mniej więcej do końca drugiej części miałam jeszcze nadzieję, że czytanie sprawi mi jako taką przyjemność, niestety już do końca śledziłam losy Raskolnikowa jedynie z obowiązku.
Wykorzystując fakt, że polonistka nie zadała nam jeszcze kolejnej lektury do czytania (mam niemiłe wrażenie, że będzie to Lalka), czynię wysiłki, aby dokończyć Upadek Hyperiona. Simmons daje radę. Dobrze dowiedzieć się czegoś więcej o Chyżwarze, zresztą pozostałe wątki również zmierzają w bardzo interesujących kierunku.
Carmilla - 2009-05-28, 11:49
:
Skończyłam Demona Daniela Suareza. Genialne - Rok 1984 i Matrix w jednym. Zawsze wiedziałam, że stereowanie wszystkim przez interneto to zuo, Suarez mnie w tym utwierdził. I tylko mam nadzieję, że II tom Demona, który ma wyjść w przyszłym roku to nie będzie taka porażka jak II cz. Matrixa.
Zaczęłam (ale dopiero co) Żegnaj laleczko. Dopiero teraz odkrywam Chandlera. No, ale lepiej późno niż wcale :-)
KreoL - 2009-05-29, 22:17
:
"Dom Burz" zakończony czas na mniej wymagające czytadło bo moja wyobraźnia się czuje najedzona. "Pięć złotych obręczy" Jacka Vance czyli jednodniowa "space opera" akurat do podróży dziś i jutro na uczelnie ^^ po raz kolejny autor pokazuje ludzkość w przyszłości, w której grozi Nam zagłada, niepoprawny optymista. ^^
Atydea - 2009-05-29, 23:06
:
Dobry wieczór,natomiast ja aktualnie czytam powieść Tomasza Tryzny "Panna Nikt", muszę przyznać że jest o wiele ciekawsza niż film Andrzeja Wajdy..Pozdrawiam.

/Atydea
KreoL - 2009-06-02, 11:10
:
Maj skończył się przeczytaniem 6 pozycji. Czerwiec natomiast rozpocząl się od "Morta" Pratchetta - dobra ksiażka, ale nie aż taka petarda jak słyszałem. Ogólnie mam troche wrażenie, że Erikson pisząc MKP troche bogów wziął przerywował troche tylko bardziej poważnie z Pratchetta (Śmierć,Pani ->Kaptur, Pani Oppon) no ale to może jedynie moje takie wrażenie. A teraz zabrałem się w końcu za wygraną w urodzinowym konkursie ZB, czyli pierwszą część 3logii Dziejów Elenium - "Diamentowy Tron" Davida Eddingsa
Fidel-F2 - 2009-06-02, 11:31
:
KreoL, jesli masz więcej niz 20 lat to ten tron mozesz sobie darować
KreoL - 2009-06-02, 12:49
:
Fidel-F2 napisał/a:
jesli masz więcej niz 20 lat to ten tron mozesz sobie darować


Słyszałem to samo zabierając sie za FR... i SW... i Warhammera... i Mastertona ^^

Nie da sie ukryć, że mam więcej niż 20, ale i tak przeczytam bo zostało mi to polecone przez El, oraz lubie sam na własne oczy się przekonać jak będzie mi szło czytanie.
Sharin - 2009-06-02, 20:33
:
James Morrow Wojna Światopoglądów
[Nowa Fantastyka, Czerwiec 6 (321) 2009]

Na Ziemię przybywają obcy. Lądują w Nowym Jorku, dokładnie w Central Parku, choć doprawdy nie wiem czym to miasto zasłużyło na taki rozgłos. Do rzeczy.
Przeczytawszy, że Marsjanie (ogromne uproszczenie) przypominają temperówki oraz grzybki od razu przed oczami stanął mi Stanisław Lem. Pamiętam jak kilka lat temu miałem przyjemność zapoznać się z Bajkami robotów. Wielcy konstruktorzy i ich pomysły. Założę się, byliby dumni z temperówek pana James’a Morrowa. Tak samo jak Ijon Tichy piałby z radości mogąc odwiedzić planetę, na której grzybki są jedną z najbardziej uduchowionych ras w kosmosie, oczywiście pisanym przez wielkie K. Obie rasy wywołały u mnie uśmiech choć pełnię wesołości uzyskałem dopiero poznawszy cywilizację z planety Ceres, numizmatyków z groszem bądź bez grosza przy duszy. Po prostu rewelacja.
Opowiadanie podobało mi się pomimo pewnych minusów, ale o tym za chwilę. Twórczość Stanisława Lema cenię bardzo wysoko i jeżeli tylko ktoś idzie w jego ślady to tylko mu kibicuję. James Morrow, w moich odczuciach, idzie. Nie wiem czy świadomie czy nie ale mniejsza z tym. Ważne, że świetnie się bawiłem.
Jeżeli chodzi o motyw z wojną światopoglądów to wypadła on dość marnie. Skończywszy czytać pomyślałem, że tytuł opowiadania został niezbyt fortunnie dobrany. Według mnie autor samym światopoglądom poświęca zdecydowanie za mało uwagi. Skupia się na życiorysach trzech schizofreników czego skutkiem jest niedopracowanie samej „wojny”. Krótko. W moich odczuciach w ogóle jej nie było! Tytułowe starcie odmiennych filozofii rozumiem jako dyskusję, w której strony przerzucałyby się argumentami. Niczego takiego się nie doczekałem. James Morrow zamiast postawić przed czytelnikiem dylemat do rozstrzygnięcia rzucił monetą i po krzyku. Normalnie Dwie Twarze. Żadne argumenty do niego nie przemawiają. Wierzy jedynie w ślepą sprawiedliwość.
Mogło być lepiej.
Shadowmage - 2009-06-03, 08:01
:
Czytam sobie "Chłopaka z Birmy" autorstwa Biyi Bandele. Językowo bardzo sprawne, ale sama historia jakoś mnie nie porusza. Książka pisze o afrykańskich (w zasadzie to międzynarodowych, ale książka jest pisana z perspektywy mieszkańca Nigerii) oddziałach walczących w Birmie podczas II WŚ. Dla mnie to zupełnie nieznany fragment historii, ale ta książka go raczej nie poszerzy - poza świadomością, że coś takiego miało miejsce. Powieść traktuje raczej o relacjach w oddziale i konfrontacji 14-letniego bohatera z pierwszą prawdziwą walką. Inna sprawa, że nie ma w tym spodziewanych emocji.

Jak skończę (pewnie dzisiaj), to zabieram się za inną pozycję z mojej czerwcowej listy. Jeśli tylko znajdę czas między wyjazdami, notatkami i podręcznikami...
Jander - 2009-06-03, 11:54
:
Przeczytałem "Władcę Cesarzy" Kaya i jest to druga jego przeczytana przeze mnie książka po "Pożeglować do Sarancjum". Z jednej strony jest napisana tak, żeby wejść na emocje i zapaść w pamięć, z drugiej mam mieszane uczucia co do tego. Postacie świetnie wykreowane, co do tego nie mam wątpliwości. Niekoniecznie czegoś mi brakowało - czegoś było po prostu za dużo. Było bardzo dobrze, ale zbyt duży nacisk autora na emocje. No ale widocznie taki styl. Przeczytam jeszcze na pewno Tiganę i Lwy (których jeszcze nie mam), resztą podobno wyraźnie słabszą już sobie raczej daruję.
Romulus - 2009-06-04, 09:55
:
Czytam aktualnie, na zmianę, dwie powieści.
Pierwsza to, długo odkładane, "ŁASKAWE" Jonathana Littella. Powieść ogromniasta i bez wątpienia głośna. To historia opowiedziana z perspektywy półwiecza przez oficera hitlerowskiej "bezpieki", która na tyłach armii niemieckiej zajmowała się "oczyszczaniem" zdobytych ziem z, między innymi, Żydów. Powieść mocno prowokująca. Choć zamiarem pisarza nie było bynajmniej usprawiedliwianie nazistów, to jednak - już we wstępie jego bohater ujawnia swój cel: chce wykazać, że każdy na jego miejscu zachowywałby się podobnie. Na razie powieść rozwija się niewinnie, ale zdecydowanie zmierza w mroczną stronę. Już pierwsze wydarzenia dziejące się w zdobytym Lwowie zapowiadają, że dalej - kiedy akcja dotrze do obozów koncentracyjnych - będzie mocniej (opisy męczenia ludzi przez OUN, czy "banderowców", tak naturalne jak picie kawy na lwowskim rynku). Żona, która czytała wcześniej określiła powieść jako straszną i przerażającą. A do wrażliwych mimoz nie należy. Na razie czyta się doskonale. Ale i tak muszę robić przerwy.

Druga powieść to "Związek żydowskich policjantów" Michaela Chabona. Na razie jest tak, jak wynika to z recenzji na Katedrze. Zapowiada się doskonały czarny kryminał osadzony w alternatywnej... rzeczywistości.
elTadziko - 2009-06-05, 19:42
:
Skończyłem "Filary ziemi" Kena Folletta. Przez 830 stron małą czcionką przebrnąłem w ciągu tygodnia.
Jest to powieść historyczno-przygodowa. Wątkiem splatającym wszystkie wydarzenia jest budowa katedry. Wiążą się z tym także inne zdarzenia.
MOŻLIWE SPOILERY
Mamy paru głównych bohaterów - Toma Budowniczego, którego pragnieniem zawsze była budowa katedry, jego syna Alfreda (nieznośnego bobka :P ), Ellen i jej syna Jacka, którzy mieszkali w lesie, opata Philipa, Wiliama mającego aspirację do bycia hrabią, biskupa Walerana, Alienę, która wszystko utraciła i wielu, wielu innych :P Już po tym widać jaki ogrom wątków musi splatać ta powieść.
Każdy wątek podobał mi się. Najchętniej czytałem o poczynaniach opata Philipa. Najbardziej zaś denerwowały mnie dokonania Wiliama, bo ten nic nie robił tylko chodził i "używał swojego instrumentu" :P
Wszystkie postacie według mnie były dobrze zarysowane - miały własny charakter, którego nie zdradzały. Nikomu nigdy nie układało się jak po maśle - i ci źli, i ci niedobrzy dostawali w kość. Takie częste zmiany sytuacji naprawdę wzmacniały emocje ;)
Akcja toczy się w przeciągu wielu lat. Każdą postać możemy poznać w róznych okresach jego życia. Takie rozciągnięcie akcji wyszło powieści na dobre.
W powieści tej czułem też czasami klimat "Gry o tron". To też wielki plus, bo to moja ulubiona książka :P W "Filarach ziemi" też był ten średniowieczny klimat, pełno zwrotów akcji, nieukładanie się bohaterom oraz ogrom intryg i zdrad.
Bezapelacyjnie 6/6 :P

Teraz zabieram się za "Na szkarłatnych morzach" Lyncha.
AdamB - 2009-06-05, 23:01
:
elTadziko napisał/a:
Skończyłem "Filary ziemi" Kena Folletta. Przez 830 stron małą czcionką przebrnąłem w ciągu tygodnia........
Bezapelacyjnie 6/6 :P
Teraz zabieram się za "Na szkarłatnych morzach" Lyncha.


Polecam Świat bez końca - Kena Folletta, to kontynuacja Filarów. :)
elTadziko - 2009-06-05, 23:06
:
AdamB napisał/a:
elTadziko napisał/a:
Skończyłem "Filary ziemi" Kena Folletta. Przez 830 stron małą czcionką przebrnąłem w ciągu tygodnia........
Bezapelacyjnie 6/6 :P
Teraz zabieram się za "Na szkarłatnych morzach" Lyncha.


Polecam Świat bez końca - Kena Folletta, to kontynuacja Filarów. :)

Wiem, wiem ;) Na pewno się za to wezmę, ale wpierw trzeba to kupić :P A w najbliższym czasie raczej nie przewiduję zakupów :(
Tomasz - 2009-06-06, 07:11
:
Skończyłem parę pozycji.
"Cień w środku lata" Daniela Abrahama okazał się bardzo ciekawą fantastyką, inną niż większość tego co mamy na rynku. Opowiadaną w innym tempie, bez fajerwerków, bez walk, pojedynków, bez magii. Jest za to handel, intrygi, ludzkie słabości, okrucieństwo. A bohaterowie tej powieści charakteryzują się tym, że z czegoś rezygnują, że odrzucają to co mogłoby się wydawać ich przeznaczeniem, czy rolą w życiu, do czego są predysponowani.
Do tego mamy fajny pomysł w kreacji świata, o którym ciężko pisać bez zdradzania szczegółów.
Warto do tej powieści podejść bez nastawienia, bez oczekiwania na coś, dać jej szansę ale z czystą kartą. Polecam.

"Niezwykła podróż Pomponiusza Flatusa" Eduardo Mendozy. Szybko i łatwo się czyta. Takie to krótkie, trochę zabawne. Chyba oczekiwałem czegoś więcej. Sam pomysł bardzo fajny. Rzymianin wynajęty przez nastoletniego Jezusa bawi się w detektywa by uratować od śmierci na krzyżu jego ojca Józefa. To dobra powieść, ale ma trochę wad. Ot kilka niepotrzebnie irytujących zdań, akcja idzie za szybko, rozwiązania są trochę z kapelusza. Za to fajne nawiązania do historii Jezusa, inteligentna postmodernistyczna zabawa. W sumie zatem zakupu nie żałuję.

Kończę wreszcie drugi tom "Domu Łańcuchów" w ramach odświeżania MKP. Czytało się od razu po "Wspomnieniu Lodu" gorzej, jest wyraźnie słabszy niż poprzednie dwa tomu. Cieniem na opisanych tu wydarzeniach kładzie się Coltaine, jego mit przygnębia długo nie tylko żołnierzy przybocznej idącej jego drogą, ale też sama powieść, w której po prostu brak dramatyzmu, właściwie nie ma napięcia. Dzieje się mało, a jak już się dzieje to chaotycznie z bardzo różnych wątków. Ale Erikson nie schodzi poniżej pewnego poziomu i ciągle jest dobrze.
Arlzermo - 2009-06-07, 14:13
:
Odświeżenie? Dobra, nabiję sobie tego posta, co by nie było. :P
"Zmory" E. Zegadłowicza. Wsiąkłem. O.o" Od pierwszych stron totalnie mnie wessało... Genialne, celne i dosłowne. Idealny cios prosto między oczy, a dupą wychodzący w mój kryzys czytelniczy czający się od dłuższego czasu w zakurzonych kątach mojego łba. Pokonany leżę, kwiczę i proszę o jeszcze. :P
Następny w kolejce jest Martin i jego "Gra o tron". Tak, mam duuużeee zaległości i teraz próbuję je nadrobić - fakt, że z różnym skutkiem, niemniej jednak liczą się intencje. :P
Myślę, że potem w łapki wleci mi "Doktor Faustus" Thomasa Manna... Ale póki co to jeszcze dość(relatywnie :P ) odległa przyszłość. ^.^"
No a przy okazji tego wszystkiego podczytuję sobie fanowski dodatek do Warha - "Salkalten - nadzieja Ostlandu". Już pominę fakt, że to miasto samo w sobie jest dość ciekawe - gram z jednym z współtwórców pracy, więc warto by było nie wyjść na ignoranta gdy nas nagle wrzuci do "swojego" miasta, co zapewne wkrótce nastąpi. :P Ktoś z was może to przeglądał?
Tyle?
MrSpellu - 2009-06-07, 14:37
:
Arlzermo napisał/a:
"Zmory" E. Zegadłowicza. Wsiąkłem. O.o" Od pierwszych stron totalnie mnie wessało... Genialne, celne i dosłowne. Idealny cios prosto między oczy, a dupą wychodzący w mój kryzys czytelniczy czający się od dłuższego czasu w zakurzonych kątach mojego łba. Pokonany leżę, kwiczę i proszę o jeszcze.

Owszem, przyjemnie się czytało ale naprawdę nie wiem co w tym takiego genialnego? Jak jesteś zainteresowany to powstała filmowa adaptacja. Podobno niezła :)
Rudus - 2009-06-07, 16:55
:
Kamuflaż Haldemana hmm czyta sie fajnie. Lekko i przyjemnie - do tego nie ma dłużyzn bo dzienniki przeplataja się często i w interesujący sposób :]
Beata - 2009-06-07, 19:55
:
Skończyłam lekturę "Kapłanki w bieli" Trudi Canavan i szczotkę "Wagabundy" Bernarda Cornwella - recenzje wkrótce.

Ubawiłam się świetnie przy lekturze przy "Angliku, który wszedł na wzgórze, a zszedł z góry" Christophera Mongera. Autor utrwalił na piśmie opowieść swojego dziadka, ocalił od zapomnienia wydarzenia, które - choć w makroskali nieistotne - były ważne dla mieszkańców pewnego walijskiego miasteczka. Klimat miejsca, mentalność ludzi, poczucie humoru, ale przede wszystkim sympatia dla wszystkich bohaterów opowieści - to główne zalety tej historii.

Teraz czytam "Książki najgorsze" Stanisława Barańczaka - trzecie wydanie zbioru recenzji książek z popularnego niegdyś gatunku: kryminał milicyjny. Recenzje były publikowane przez kilka miesięcy w "Studencie" pod pseudonimem Feliks Trzymałko i Szczęsny Dzierżankiewicz. Obecne wydanie zawiera jeszcze pięć recenzji opublikowanych w GW na początku lat 90. Rany, co za fantastyczna lektura! Teksty Barańczaka są merytoryczne, udokumentowane, pełne klasy i... przecudownie jadowite. :mrgreen: Ponadto (a może to najważniejsze), stanowią świadectwo epoki, w której nakłady kryminałów milicyjnych sięgały 100.000 egzemplarzy...
Maeg - 2009-06-07, 20:27
:
Oprócz Tracę Ciepło Orbitowskiego i Przedksiężycowych Końtoch, przypomniałem sobie dwa pierwsze tomu Księgi Całości Kresa. Mam taki okres z samymi dobrymi i bardzo dobrymi książkami polskich autorów, bronię się chyba podświadomie przed Grobem z niespodzianką Harris, który już na półce czeka. Więc w ramach dalszej obrony przed Harris wezmę się za pierwszy tom Widma alchemika Hamiltona. :mrgreen:
batou - 2009-06-07, 20:58
:
Czytam Viriconium i w połowie książki już jestem oczarowany. Przepięknie napisana książka ociekająca wręcz poetyckością. "Skrzydlaty sztorm" można otworzyć na dowolnej stronie, wybrać dowolny akapit i zawsze trafimy na coś cudnego. Językowo w całej UW najbliżej do tego jest MacLeodowi, ale Harrison idzie chyba jeszcze krok dalej. Jak na razie jest świetnie, a pisarz pokazuje kompletnie dla mnie nowy sposób opowiadania historii i opisywania świata. Warto.
Fidel-F2 - 2009-06-08, 08:09
:
Beata napisał/a:
Ubawiłam się świetnie przy lekturze przy "Angliku, który wszedł na wzgórze, a zszedł z góry
fajny film był też o tej historii
Beata - 2009-06-08, 08:25
:
Fidel-F2 napisał/a:
fajny film był też o tej historii

Widziałeś go? Czyli jednak ten film istnieje... ;) choć czasem - gdy po raz kolejny na allegro wyszukiwarka wyrzuca "nie znaleziono..." - zaczynam wątpić, czy w ogóle został nakręcony...
Fidel-F2 - 2009-06-08, 09:46
:
widziałem, cirka rok dwa temu, w jakies telewizji typu aleKino czy Zone Europe
elTadziko - 2009-06-08, 13:39
:
Skończyłem "Na szkarłatnych morzach" S. Lyncha, czyli drugi tom Niecnych Dżentelmenów ;) Nie zgadzam się z opiniami, że jest gorsza od części pierwszej. Nie jestem pewien, ale dla mnie chyba nawet jest lepsza :P
Akcja wciąga od samego początku. Spodobał mi się pomysł rozpoczęcia powieści od wydarzenia z jej końcówki, a dopiero potem poprowadzenie normalnej akcji. Podobały mi się też reminescencje.
Bardzo dobry był też humor - lubię taki :D Lynch nawet w "Posłowiu" wzbudza uśmiech na twarzy ;)
SPOILER
Zakończenie tez bardzo dobre - wcale nie poszło wszystko cacy.
Zastanawia mnie co będzie z Lockiem w trzeciej części. W sumie wątpię, by umarł, ale jeśliby tak się stało - byłoby to coś xD "Główny bohater ginie w trzeciej części siedmioczęściowego cyklu" xD
KONIEC SPOILERA
A ocena na Bilbionetce - tak jak zwykle ostatnio :P 6 ;)
A teraz biorę się za czytanie "Diamentowego wieku" Stephensona.
Elektra - 2009-06-08, 17:51
:
Zmęczyłam Sprzysiężenie Czerwonego Wilka R. Redicka. Zła to powieść na kryzys czytelniczy. Przedzierałam się przez nią ze dwa tygodnie i dokończyłam w sumie tylko dlatego, że wiedziałam, że po odłożeniu, już do niej nie wrócę, a jednak nie przepadam za niekończeniem książek. Jest to klasyczna heroiczna fantasy, z nieletnim bohaterem, przybłędą, który będzie musiał uratować świat, zdobywając tajemne moce, przyjaciół i piękną kobietę... no, dziewczynę. ;) Przy okazji wpada z jednych kłopotów w drugie, ale jakimś cudem udaje mu się wychodzić z nich bez szwanku. No ale dobra, nie zawsze fabuła musi być bardzo oryginalna. Niestety w tym przypadku jest też nieciekawie przedstawiona. Obce, fantastyczne imiona połączone są z pseudo angielskimi nazwiskami, świat też jakiś taki... niczym nie wyróżniający się. Akcja powieści przynajmniej w połowie dzieje się na żaglowcu, ale tego się w ogóle nie czuje, wygląda na to, że autor potrzebował po prostu jakiegoś środka lokomocji.

W sumie nie widzę zalet tej książki. Przy niej Z mgły zrodzony Sandersona jest szalenie interesujący i znakomicie napisany (tak mi się skojarzyło, bo parę osób uważa Sandersona za nudziarza). ;) I chyba sobie daruję kolejne tomy, a ten może mi się uda opchnąć na allegro. ;)
wob001 - 2009-06-08, 21:12
:
Kir Bułyczow "Przełęcz. Osada"
Po zachwytach w dziale o pisarzach wschodnich, spodziewałem sie jednak czegoś lepszego i ... nie wiem jeszcze czego, ale myślałem, że będzie inaczej.

A to jest dla mnie porządna, młodzieżowa przygodówka w klimacie SF, z całkiem niezłym (rzadko przegiętym) wątkiem wychowawczym. Czytało mi sie to szybko i przyjemnie, tylko, że mam wrażenie, że to idealna lektura dla kogoś w średniej szkole, a ja teraz szukam innych rzeczy.

Jak na takiego już chyba klasyka, przy którym nikt nie wspomina, że to młodzieżówka, to jednak lekki zawód, ale poza tym więcej niż dobra książka w odpowiednim czasie.
MrSpellu - 2009-06-09, 23:48
:
Ja teraz poczytuję Kulturę konwergencji H. Jenkinsa. Kapitalna rzecz! Książka jest z dziedziny szeroko pojętego medioznawstwa i traktuje o syntezie starych i nowych mediów. Potrzebuję z tej książki jeden rozdział do magisterki ale coś mi mówi, że ta książka to będzie moja pierwsza lektura po obronie :)
Tanit - 2009-06-10, 18:05
:
Jak dobrze mieć już wakacje xD
Dzisiaj zabieram się za książkę o Coco Chanel (film niedługo będzie ;) ) by Christina Sanchez-Andrade. Jest króciutka, raptem 300 stron więc szybko ją połknę ^__^

Edit:
A tak w ogóle to chce mi się Gombrowicza i chyba dzisiaj łyknę 'Bakakaj' xD
Procella - 2009-06-10, 18:50
:
Cytat:
Jak dobrze mieć już wakacje xD

Nie lubię Cię //pisowcy :evil: Nie lubię nikogo, kto już ma wakacje //pisowcy //fuckoff Ja jeszcze dwa i pół tygodnia muszę czekać //mur

A ja sobie czytam "The Mammoth Book of Hounted House Stories" pod redakcją Petera Haininga. Potężny tom, opowiadania z bardzo różnych epok (choć dominują rzeczy nieco starsze) - pycha. Tradycyjne "opowiadania o duchach" to coś bardzo mojemu sercu bliskiego, więc mam prawdziwą ucztę. I jeszcze na parę dni mi wystarczy, bo oprócz tego muszę odszyfrowywać swoje notatki z wykładów (a charakter pisma mam taki, że...) //buu //zemdlal
Tanit - 2009-06-10, 18:57
:
Eh, Procello... ale jakie kausze przezywałam czytając lektury do egzaminu i podręcznik grubości (niemal) 'Lodu' Dukaja //mur
Zasłużyłam na odpoczynek :P
Tak mi teraz wpadło, że zamiast Coco poczytam 'Wielkiego Mistrza' by tym samym zakończyć trylogię Canavan //mysli Tak spokojnie do końca weekendu...
Jachu - 2009-06-10, 21:40
:
Ukończyłem w końcu ostatni tom cyklu "Imperator" Conna Igguldena "Bogowie wojny". Cały cykl czytałem dość długo, ale z ostatnim tomem poszło mi najdłużej. Czyżby był najgorszy ze wszystkich? :P

Jutro wybieram się w długą (prawie 12-godzinną) podróż do Białegostoku, a ze soba na drogę zabieram "Historię społeczną starożytnego Rzymu" autorstwa Geza Alfoldy. Zapowiada się smakowita uczta podczas podróży //kas
Juninka - 2009-06-11, 13:31
:
No, przebrnęłam przez całą MAlazańską Księgę Poległych, zajęło mi to prawie 4 miesiące ;) Czy mi się podobało? Odpowiedź brzmi: BARDZO :) Fakt, części wątków nie zrozumiałam, momentami trochę mi się wszystko plątało, co przy tej ilości postaci i wydarzeń jest chyba normalne. Najbardziej podobały mi się "Bramy Domu Umarłych", "Wspomnienie lodu" oraz sceny rozgrywające się na kontynencie Letheru.

Teraz wzięłam się za "Błędny krąg" M.Carey'a. Za mną dopiero 50 stron, ale czyta mi się jakoś dziwnie.... Pewnie dlatego, że myślami wciąż jestem z Podpalaczami Mostów ;)
Pozdrawiam
Kennedy - 2009-06-11, 15:15
:
Skończone: Wiktor Pielewin Omon Ra i inne opowieści. Kawał dobrej alegorycznej literatury z ciekawymi pomysłami, szczególnie mi przypadło do gustu ostatnie opowiadanie o Sześciopalcym i Samotniku, konkretnie zaś sam pomysł (którego niestety zdradzić nie mogę bo to by jednak był za duży spoiler). Zapewne zabiorę się za inne książki Pielewina w najbliższym czasie.

Zaczęte: Catherynne M. Valente Opowieści Sieroty. Wstępne refleksje:
1. Bardzo gładko wchodzi, dotychczas żadna książka z UW tak lekko mi się nie czytała (acz nie czytałem wszystkich, tylko trzy - a ta jest czwarta).
2. Piękny język, bardzo plastyczny i barwny.
Czyli jest dobrze.
ASX76 - 2009-06-11, 15:22
:
Kennedy napisał/a:
Zapewne zabiorę się za inne książki Pielewina w najbliższym czasie.



W następnej kolejności polecam: "Empire V" i "Święta księga wilkołaka".
Elektra - 2009-06-13, 17:07
:
Przeczytałam Vertical R. Kosika. Dobra książka z interesującym pomyłem, w której prawie do końca nie wiadomo, o co chodzi (a nawet po końcu nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam). Tylko zakończenie takie... smutne.
elTadziko - 2009-06-13, 18:45
:
Parę dni temu przeczytałem "Diamentowy wiek" Stephensona. Książka dobra, aczkolwiek "Zamieć" bardziej przypadła mi do gustu. W DW było dla mnie trochę za dużo opisów, ale i tak czytało mi się go gładko i przyjemnie ;) Jak to bywa u Stephensona przez pół książki nie wiedziałem do czego zmierza fabuła ani co może wydarzyć się na następnej stronie :P
Z niecierpliwością czekam aż będzie mi dane przeczytać Cryptonomicon i Peanatemę ;)

A teraz zacząłem czytać "Głos Pana" Lema. Jak na razie - dla mnie nuda. Za dużo filozofowania :P Jakby to była pierwsza książka Lema, którą bym czytał, już rzuciłbym ją w kąt pewnie, ale postaram się przebrnąć i mam nadzieję, że jeszcze mnie czymś zaskoczy :P

Czytam też "Niewygodną prawdę" Gore'a - dostałem ją w prezencie od koleżanki, więc nie mam innego wyjścia ;) Temat - kryzys cieplarniany - średnio mi odpowiada, bo w sumie co można o nim pisać ciekawego w całej książce? :P Ale na razie może być - nie zasypiam ;)
toto - 2009-06-13, 19:54
:
elTadziko napisał/a:
A teraz zacząłem czytać "Głos Pana" Lema. Jak na razie - dla mnie nuda. Za dużo filozofowania :P Jakby to była pierwsza książka Lema, którą bym czytał, już rzuciłbym ją w kąt pewnie, ale postaram się przebrnąć i mam nadzieję, że jeszcze mnie czymś zaskoczy :P
Nie, no. Dobra rzecz. Choć akcji tam nie znajdziesz. Ale w tej książce chodzi o zupełnie inne sprawy niż świetna fabuła i niebanalni bohaterowie. Akcją, rozrywką itp. Cię nie zaskoczy. Jeśli tego szukasz, odłóż i odczekaj ze dwa lata. Wtedy może bardziej Ci się spodoba. A z dzieł Lema, może Dzienniki gwiazdowe przystępniejsze będą (jeśli jeszcze nie czytałeś)?

Elektra napisał/a:
Przeczytałam Vertical R. Kosika. Dobra książka z interesującym pomyłem, w której prawie do końca nie wiadomo, o co chodzi (a nawet po końcu nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam). Tylko zakończenie takie... smutne.
Masz na myśli pętlę czasową?


A u mnie Radio Darwina walczy z notatkami i zadaniami do rozwiązywania. Jeszcze tylko dwa tygodnie i wakacje. A wtedy Lem...
elTadziko - 2009-06-13, 20:04
:
toto napisał/a:
Nie, no. Dobra rzecz. Choć akcji tam nie znajdziesz. Ale w tej książce chodzi o zupełnie inne sprawy niż świetna fabuła i niebanalni bohaterowie. Akcją, rozrywką itp. Cię nie zaskoczy. Jeśli tego szukasz, odłóż i odczekaj ze dwa lata. Wtedy może bardziej Ci się spodoba. A z dzieł Lema, może Dzienniki gwiazdowe przystępniejsze będą (jeśli jeszcze nie czytałeś)?
"Dzienniki gwiazdowe" czytałem :) I bardzo mi się podobały.
A co do "Głosu Pana". Wiedziałem, że będzie tu mało akcji, ale nie wiedziałem, że aż tak mało :P Jednak zawsze kończę te książki, które zaczynam, więc i tą przeczytam do końca ;)
Gand - 2009-06-14, 19:05
:
Zacząłem Akwafortę K. J. Bishop. Trudno powiedzieć coś konstruktywnego po 60-ciu stronach, ale póki co bardzo podoba mi się nieco senny klimat powieści i jak tylko skończę sesję przysiądę nad książką. ;)

Potem pewnie chwycę za Króla Bezmiarów Kresa, który czeka już na półce po pozytywnych wrażeniach związanych z lekturą Północnej Granicy.
Tanit - 2009-06-14, 19:43
:
Dobra co ja mówiłam parę postów wyżej? W każdym razie to się nie liczy xD I weź tu sobie rób plany xD
Poczytałam trochę 'Bakakaju' Gombrowicza - uspokoiło mnie to ^^
i wzięłam się za najnowszy nabytek 'Opowieści Sieroty' Valente ;) Czyta się niezwykle przyjemnie i błyskawicznie. Tak, okładka pasuje ^^ Będę miała książkę dla dzieci :D
elTadziko - 2009-06-15, 20:01
:
Skończyłem "Głos Pana" Lema. Ogólnie, wbrew początkowym przewidywaniom, jestem usatysfakcjonowany :P Chociaż Przedmowa mnie znudziła - za dużo filozofowania i niezrozumiałych słów (:P), to im dalej w las, tym lepiej. Od połowy byłem już bardzo wciągnięty ;) Mocne 4/6 :P
I zakończyłem też "Niewygodną prawdę" Ala Gore'a. Prezent ten był nietrafiony. Nie ze względu na to, że to dokument, ale na jego tematykę :/ Gdyby to było cokolwiek o zwierzętach, architekturze czy nawet o roślinach - byłoby całkiem fajne. Ale efekt cieplarniany taki nie jest :P Ale było dużo obrazków, więc jakoś dotrwałem do końca ;)
Teraz zabiorę się za "Diunę" Herberta.
Beata - 2009-06-15, 20:16
:
W tempie ekspresowym łyknęłam Święty Wrocław Łukasza Orbitowskiego. Oj, pisać to on umie! Doskonale portretuje postaci i pozwala czytelnikowi samemu wyciągać wnioski o ich cechach charakteru - to lubię. A poza tym zaletą książki są plastyczne opisy miejsc i naprawdę dobrze oddane emocje.

A teraz czytam Ukochanych poddanych cesarza Tomasza Piątka. Zostałam ostrzeżona i przyznaję, pierwszy tom jest pełen różnistych obrzydliwości i przemocy. Trochę złości mnie rwana narracja, ale pod koniec jakoś poszczególne watki się łączą - może nie przesadnie ściśle... Jeszcze wytrzymuję, bo mam nadzieję, że uda mi się zbudować sobie jakiś spójny obraz powieściowego świata.
Kennedy - 2009-06-16, 12:18
:
elTadziko napisał/a:
Skończyłem "Głos Pana" Lema. Ogólnie, wbrew początkowym przewidywaniom, jestem usatysfakcjonowany :P Chociaż Przedmowa mnie znudziła - za dużo filozofowania i niezrozumiałych słów (:P), to im dalej w las, tym lepiej. Od połowy byłem już bardzo wciągnięty ;) Mocne 4/6 :P

Głos Pana to w zasadzie bardziej fabularyzowana rozprawa filozoficzna (?!) aniżeli powieść, ale czyta się całkiem przyjemnie. Jedna z lepszych książek Lema.

U mnie nadal Opowieści Sieroty, ale bardzo, bardzo powoli, bo niestety sesja w tłoku. Pomimo iż na początku byłem nastawiony negatywnie, to teraz jestem zdania iż obecna okładka znacznie bardziej pasuje do treści niż poprzednia.
Brzuzka - 2009-06-16, 14:42
:
W niedziele skończyłem Kłamce Ćwieka, teraz czytam Boga Marnotrawnego a za niedługo Ochłap Sztandaru i ,,trylogia" z głowy:)
Shadowmage - 2009-06-16, 15:16
:
Słusznie wątpisz w trylogię, bo "Ochłap..." jest jedynie wstępem do większej całości.

Ja w zasadzie nic oprócz notatek nie czytam niestety... coś tam mam co prawda pozaczynane, ale za mało przeczytałem, żeby cokolwiek powiedzieć.
Brzuzka - 2009-06-16, 16:06
:
ja mam jeszcze 3 egzaminy i kolejny rok z głowy, na szczęście juz umiem, bo uczyłem sie w weekend majowy... zresztą po ostatnim egzaminie z chemii medycznej na którym to sobie pogadałem z panem profesorem na temat aktualnych cen leków myślę ze dam rade... :mrgreen: :mrgreen:
Vilemo - 2009-06-16, 17:40
:
Właśnie zakończyłam "Króla Bezmiarów" oraz "Za garść czerwońców". Z niecierpliwością zaś czekam na przesyłkę od MAG'a z "Bohaterowie umierają" M. W. Stovera :-)
Shadowmage - 2009-06-16, 17:54
:
A jak Foryś? Bo autor sympatyczny, ale to nie zawsze idzie w parze z umiejętnościami pisarskimi.
Vilemo - 2009-06-16, 18:09
:
Foryś- moim zdaniem- to swoista kopia cyklu o Inkwizytorze Piekary. Podaję link do mojej recenzji . Co do umiejętności- przyznam, że jest to autor bardzo łatwy w odbiorze, zarówno dialogi jak i opisy są dobrze skonstruowane. Wszystko byłoby super, gdyby nie to okrutne wręcz podobieństwo do postaci stworzonej przez Piekarę.
Romulus - 2009-06-16, 19:43
:
Skończyłem Związek Żydowskich Policjantów M. Chabona. Recenzję czas zacząć - trudno będzie po recenzji na Esensji i Katedrze coś mądrego wygrzebać z leniwych zwojów w moim mózgu. Ale się zepnę. Krótko w tym miejscu napiszę, nie będąc przy tym wcale oryginalnym: kawał świetnej literatury. To bez wątpienia powieść, do której wrócę kiedyś niechybnie.

A teraz krótka przerwa, czyli powrót do ŁASKAWYCH J. Littella w oczekiwaniu na Stovera (zanosi się, swoją drogą, na najdłużej czytaną przeze mnie książkę w tym roku - ale warto; jeszcze bardziej warto będzie się zmierzyć z napisaniem recenzji taaakiej powieści).
Jander - 2009-06-16, 20:43
:
O właśnie, apropos Chabona - zauważyłem, że w przeciwieństwie do oryginału nie ma słowniczka. Jak tłumacz rozwiązał kwestię kilkudziesięciu słów tamtejszego jidysz stworzonych przez autora? Przetłumaczył całość czy zostawił w formie jidysz, czyli bez słowniczka dość niezrozumiale?
Romulus - 2009-06-16, 21:03
:
Ha, trudno mi orzec, bo się nie znam a i wydań nie miałem okazji porównać. Ale patrząc tylko na niektóre dialogi, można wyłapać jidysz (chyba). Na przykład str. 104 (otwarta na chybił trafił) - mazel, domyślać się mogę co ono znaczy. Ale nie przywiązywałem do tego większej wagi, szczerze pisząc. Bo jakoś nie było tych zwrotów na tyle, abym się przejął.
MrSpellu - 2009-06-17, 21:47
:
Romulus napisał/a:
Na przykład str. 104 (otwarta na chybił trafił) - mazel

Nie wiem jaki jest kontekst ale mazel tow zarówno w hebrajskim jak i w jidysz to "na dobre", "szczęście!" czyli toast, pozdrowienie.

Ja dziś w ramach powtórki łyknąłem cały Proces Kafki. Książkę czytało mi się tak samo dobrze jak te ładne kilka lat temu ale za to teraz już wiem, że jest aż sześć różnych interpretacji XD
Maeg - 2009-06-17, 22:13
:
Spellsinger napisał/a:
a dziś w ramach powtórki łyknąłem cały Proces Kafki.

A czytałeś w nowym czy starym tłumaczeniu?

Ja powolutku czytam pierwszy tom Widma Alchemika Hamiltona, po kilkanaście stoniczek na więcej nie mam czasu. Może w dwa tygodnie skończe. :mrgreen:
MadMill - 2009-06-17, 22:16
:
Czytam Calde Długiego Słońca, czyli trzeci tom Księgi Długiego Słońca autorstwa Gene Wolfe'a. Można kręcić nosem, że słabsze niż KNS, pewnie tak jest, na pewno prostsze, a nie gorzej napisane i przyjemność czytania prozy Wolfe'a wciąż jest ogromna.
MrSpellu - 2009-06-17, 23:31
:
Maeg napisał/a:
A czytałeś w nowym czy starym tłumaczeniu?

W tłumaczeniu Józefiny Szelińskiej (z korektą Schulza ;) ) Nawet nie wiedziałem, że jest jakieś nowe.
elTadziko - 2009-06-18, 19:30
:
Skończyłem "Diunę" Herberta. Cieszę się, że wreszcie dane było mi to zrobić ;)
Z początku dziwnie mi się to czytało - jakoś bez polotu. Poza tym duża ilość "wymyślonych" słów nie pomagała :P Jednak po wejściu w świat wykreowany przez Herberta, można już tylko się delektować ;) Nie żałuję wydanych na nią 55 złotych. Teraz muszę zapolować na "Mesjasza Diuny" ;)
A tak przy okazji - czemu szósty tom nazywa się "Kapituła Diuną", a nie np. "Kapituła Diuny"? :P

Teraz wezmę się za "Zamęt" Stephensona.
Vilemo - 2009-06-18, 19:34
:
Właśnie otrzymałam "Bohaterowie umierają" Stovera :mrgreen: Zaraz zabieram się za lekturę :mrgreen:
Kennedy - 2009-06-18, 19:46
:
elTadziko napisał/a:

A tak przy okazji - czemu szósty tom nazywa się "Kapituła Diuną", a nie np. "Kapituła Diuny"? :P

Napisałbym Ci, ale to za duży spoiler by chyba był :P W każdym bądź razie, tytuł jest poprawny, ale stare tłumaczenie (Diuna: Kapitularz) mi jakoś bardziej pasowało, chyba bardziej zgodne z oryginałem (Chapterhouse: Dune).
Sharin - 2009-06-18, 19:50
:
Roma eterna pokonana :mrgreen:
Robert Silverberg nie zawodzi i tym razem. Mam nadzieję, że już niebawem będzie mieli okazję zapoznać się z sharinowską recenzją książki ;)
Shadowmage - 2009-06-18, 21:26
:
Vilemo napisał/a:
Właśnie otrzymałam "Bohaterowie umierają" Stovera :mrgreen: Zaraz zabieram się za lekturę :mrgreen:
Też dostałem. Nawet przeczytałem z 70 stron. Na razie nie powala.
Vilemo - 2009-06-18, 21:51
:
Jak dla mnie zapowiada się obiecująco- chyba czytamy z podobną szybkością :-)
Romulus - 2009-06-18, 22:41
:
Vilemo napisał/a:
Właśnie otrzymałam "Bohaterowie umierają" Stovera :mrgreen: Zaraz zabieram się za lekturę :mrgreen:

Muah... Ja już się zabrałem. Po 100 stronach napiszę krótko: kurka wodna, zaraz muszę iść spać --_- Świetna, brutalna, bogata...

Porzuciłem przez to Littella, ale dla tych, którzy jeszcze nie zaopatrzyli się w ŁASKAWE, mały kąsek ze strony 118 - 119:
Wracałem ciągle na nowo i za którymś razem, tuż nad zbiorową mogiłą, dziewczynka, najwyżej czteroletnia, złapała mnie delikatnie za rękę. Chciałem ją wyrwać, wówczas chwyciła mocniej. Obok nas rozstrzeliwano Żydów. "De mama?", spytałem po ukraińsku. Pokazała palcem rów. Pogłaskałem ją po włosach. Staliśmy tak kilka minut. Miałem zawroty głowy, chciało mi się płakać. "Chodź ze mną, powiedziałem po niemiecku, nie bój się, chodź". Ruszyłem w stronę wykopu; stała jak wmurowana, chwyciła mnie mocniej za rękę i ruszyła za mną. Podniosłem ją i podałem jednemu z Waffen-SS; "Bądź dla niej dobry", poprosiłem, zupełnie bez sensu. Poczułem, jak ogarnia mnie szalona wściekłość, ale nie chciałem już zajmować się ani małą, ani żołnierzem. Zszedł na dno rowu z dziewczynką na rękach, a ja odwróciłem się szybko i wbiegłem do lasu. Był to rozległy i jasny las sosnowy, rzadki, skąpany w delikatnym świetle. Za mną trzaskały kolejne salwy. Gdy byłem mały, często bawiłem się w takich lasach, w okolicach Kilonii, gdzie zamieszkałem po wojnie; prawdę mówiąc, dziwaczne to były zabawy. Na urodziny ojciec dał mi komplet tomów Tarzana amerykańskiego pisarza E.R. Burroughsa, czytałem je z wszystkie z pasją po kilka razy, przy stole, w toalecie, w nocy przy latarce, a w lesie, tak jak bohater, rozbierałem się do naga i biegałem między drzewami, pośród wielkich paproci, kładłem się na ściółce z suchych igieł sosnowych, z rozkoszą poddając się delikatnym ukłuciom, kucałem za jakimś krzakiem albo zwalonym pniem, gdzieś przy drodze, i szpiegowałem tych, którzy spacerowali, innych, ludzkie istoty. Nie były to zabawy jawnie erotyczne, byłem na to zbyt młody, prawdopodobnie nawet mi jeszcze nie stawał, lecz dla mnie las stanowił jedną wielką strefę erogenną, wielką skórę, równie wrażliwą jak moja naga dziecięca skóra, smagana chłodem."

I tak dalej. Przerażające trochę, prawda? Nie można się w tej książce zanurzyć. A jeszcze nie doczytałem do obozów koncentracyjnych. Powyżej niemal poetycki obrazek grozy. Co będzie dalej...

Dlatego brutalność Stovera to dla mnie ulga...
Juninka - 2009-06-19, 10:29
:
Za mną "Błędny krąg" Carey'a. Ogólnie: całkiem fajne czytadło. Jedyne co mi przeszkadzało to fakt, że po wielu perypetiach typu pobicia, postrzał itp., główny bohater ma dość sił i energii na bieganie, skakanie i inne figle. Jakoś mało to wiarygodne.
Przeczytałam też "Krwawy trop" i "Zdrowe zwłoki" Eriksona. Jak zwykle nie zawiodłam się na autorze, z przyjemnością sięgnę po następną część przygód nekromantów.
W chwili obecnej zaczęłam "Rytuał" Diaczenków. Wprawdzie przeczytałam niewiele, ale książka wciągnęła mnie od pierwszych kartek i jestem pewna, że mi się spodoba.
Pozdrawiam
Carmilla - 2009-06-19, 14:23
:
Vilemo napisał/a:
Właśnie otrzymałam "Bohaterowie umierają" Stovera

o, a Puzo pisał, że "Głupcy umierają". Jakby nie patrzeć, prędzej czy później wszyscy umierają :mrgreen:

Ja czytam katolicką ksiażkę kucharską, czyli Gotuj z papieżem J. Ćwieka. I jak na razie podoba mi się. Ale fakt, Ćwiek ma taki styl, że po prostu dobrze się go czyta
Tanit - 2009-06-20, 08:50
:
Ja się biorę za Coco by Andrade. To będzie szybka książka a w piątek premiera filmu ^__^
Kennedy - 2009-06-20, 20:16
:
Opowieści Sieroty skończone. Bardzo interesujące, ale z jakąkolwek szerszą recenzją wstrzymam się chyba do wydania drugiego tomu (a może nie... zobaczy się), bo to jeszcze nie koniec wszak :) z czego się bardzo cieszę. Wstępna opinia w skrócie: warto przeczytać, ale na spokojnie, mając sporo czasu, żeby móc się zatopić w świecie kreowanym przez Valente.

Teraz zaś czas na nadrabianie braków w klasyce i powrót do starego dobrego sf -> Arthur C. Clarke Koniec dzieciństwa, a zaraz potem Isaac Asimov i jego Koniec wieczności.
Beata - 2009-06-21, 19:24
:
Przeczytałam Ukochanych poddanych cesarza Tomasza Piątka. W całości. I mam mieszane uczucia. Gdyż odniosłam wrażenie, że autor na siłę próbował epatować różnymi różnistymi okrucieństwami i obrzydliwościami (zgadzam się, też odebrałam to jako turpizm w czystej postaci), których przeraźliwa obfitość wywołała u mnie bardzo szybko zobojętnienie, a nie poruszenie i zgrozę, i na siłę stylizował język (zwłaszcza w drugim tomie, gdzie jeden rym częstochowski goni drugi i ten nadmiar irytuje jak nie wiem co). Ale w książce bywały momenty, kiedy autor najwyraźniej się "zapomniał" i pisał normalnie. I te kawałki (nieliczne, to fakt) dawało się czytać bez grymasów. Najbardziej podobały mi się krasnoludy. I tylko z zakończeniem mam kłopot - jakoś nie załapałam przesłania... :(
Do przeczytania mam jeszcze "Błogosławiony wiek" - jak tu nie znajdę z autorem wspólnego języka, to się odkoleguję...

A teraz czytam Miasto ślepców Jose Saramago. I jedno już mogę powiedzieć: narracja bez wyodrębnionych dialogów zupełnie mi nie przeszkadza. Przeciwnie, uważam, że taki styl podkreśla anonimowość bohaterów i ich odrzucenie.
Dhuaine - 2009-06-21, 20:39
:
Przeczytałam "Cień w środku lata" Daniela Abrahama. Po recenzjach spodziewałam się sennej atmosfery i wlokącej się akcji, ale nie myślałam, że mimo wszystko będzie to aż tak ciekawe. :) Strony same się wręcz przewracały. Połowa tego, co się dzieje, to rzeczywista akcja, druga połowa to interakcje między bohaterami. Książka nie była nadzwyczajna, ale zła też nie - ot, całkiem dobra, choć nie wiem, czy mogę ją polecić. Trudno powiedzieć o niej coś konkretnego. :P
Btw. Opisy pozycji i gestów mi nie przeszkadzały.
Tock Starszy - 2009-06-21, 20:55
:
Vilemo napisał/a:
Foryś- moim zdaniem- to swoista kopia cyklu o Inkwizytorze Piekary. Podaję link do mojej recenzji . Co do umiejętności- przyznam, że jest to autor bardzo łatwy w odbiorze, zarówno dialogi jak i opisy są dobrze skonstruowane. Wszystko byłoby super, gdyby nie to okrutne wręcz podobieństwo do postaci stworzonej przez Piekarę.

A nie do porucznika z książki Flet z Mandragory?
Maciej Parowski napisał 1985r o książce Łysiaka.
Czytałem tę książkę z pasją: mam nadzieje, że przeciera ona jakiś szlak....
Polecam choć to nie Piekara, ale czasem warto zaryzykować.
Vilemo - 2009-06-22, 05:25
:
Tock Starszy napisał/a:
A nie do porucznika z książki Flet z Mandragory?

Przyznaje, że nie czytałam :-)
Tomasz - 2009-06-22, 07:56
:
Vilemo napisał/a:
Tock Starszy napisał/a:
A nie do porucznika z książki Flet z Mandragory?

Przyznaje, że nie czytałam :-)


Jest okazja, wznowili w ładnym wydaniu. Twardookładkowym, Polecam.
Procella - 2009-06-22, 13:39
:
Skończyłam "Postmortem" Patricii Cornwell -całkiem wciągające, trochę tylko się gubiłam przy szczegółach komputerowych sprzed dwudziestu lat (ale we współczesnych też bym się pewnie gubiła, choć moiże trochę mniej, komputera używam do pisania, przeglądania internetu i grania w kulki, reszta jest dla mnie czarną magią :oops: ;) ).

W tym tygodniu wiele nie przeczytam, bo egzaminy już widać na horyzoncie, ale myślę, że w przerwach od nauki uda mi się trochę poczytać "An Unholy Alliance" Sysanny Gregory. Pierwszą część cyklu już czytałam - bez rewelacji, ale całkiem sympatyczna, więc może i druga będzie miła. Opis wydaje się ciekawszy, niż w przypdaku tamtej.
Vilemo - 2009-06-22, 15:40
:
Tomasz napisał/a:
Jest okazja, wznowili w ładnym wydaniu. Twardookładkowym, Polecam.

Na pewno skorzystam :-) Najpierw jednak muszę się uporać z obecnymi zleceniami do recenzji ;)
Sharin - 2009-06-23, 05:04
:
Silver Surfer Requiem

Bohaterowie komiksów od lat trwają na straży wartości, w które wierzą nie tylko oni ale i większość czytelników. Zmagają się z przeciwnościami losu dla milionów fanów na całym świecie. Choć niekiedy podejmują nieprzemyślane decyzje, koniec końców zawsze wychodzą obronną ręką. Tajemniczy, niezłomni, niezwyciężeni. Nieśmiertelni?

Ostatnio wyczytałem, że „każdy szanujący się komiksowy bohater powinien chociaż raz umrzeć, a moment jego śmierci powinien być uchwycony w jak najbardziej poruszający lub też szokujący sposób”. Trudno się nie zgodzić z powyższym stwierdzeniem. Śmierć od zawsze dodawała herosom blasku, chwały, pewnego rodzaju dostojeństwa. Hasło „Gloria victis” podnosiło bohaterom rangę. Wydawnictwa uśmiercając podopiecznych rzeźbiły im posągi trwalsze od największych ich czynów. Śmierć bohaterów sprawiała, że stawali się prawdziwie nieśmiertelni.
Marvel dostrzegł korzyści płynące z uśmiercania herosów już dawno. W alternatywnych światach, stworzonych na potrzeby mini-serii z podtytułem „the end”, pojawiały się historie z ostatnich dni X-menów, Volverina czy Hulka. Każda cieszyła się dużym zainteresowaniem, choć w Polsce jedynie Mandragora zainwestowała w kilka zeszytów z tego tupu opowieściami.

Silver Surfer: Requiem to ciekawie opowiedziana historia ostatnich dni Norrina Radda. Wraz z bohaterem, który pragnie przed śmiercią pożegnać się z przyjaciółmi, odwiedzamy między innymi członków F4, Spider-mana oraz lądujemy na Zenn La, rodzinnej plancie tytułowej postaci. W czasie tych spotkań jesteśmy świadkami podsumowania życia Silver Surfera, byłego heralda Galactusa, Pożeracza Światów. Jego walki nie tylko z własnym stworzycielem ale także ze złem drzemiącym w sercach wielu istot.
Autorzy komiksów skupili się głównie na zobrazowaniu relacji łączących Radda z wszystkimi stworzeniami galaktyki. Wykreowali bohatera na istotę boską, walczącą o najwyższe, najważniejsze wartości. Zagłębiając się w rozmyślania Silver Surfera oraz jego dyskusje z przyjaciółmi (brawa dla Spider-mana) dowiadujemy się w jak wielkim stopniu wpływał on na życie milionów istnień i jak one zareagują na jego odejście.

Zaprezentowanie historii spadło na barki J. M. Strączyńskiego, głównemu scenarzyście serialu Babilon 5, który otrzymał po dwie nagrody Emmy i Hugo. Wciągająca atmosfera komiksu to przede wszystkim jego zasługa, choć kreska Esada Ribica także dołożyła cegiełkę do sukcesu. Pochwały należą się obu panom.

Polecam!
Beata - 2009-06-24, 08:13
:
Kończę Łups! Pratchetta i mogę powiedzieć, że autor mnie nie zawiódł. Kolejna odsłona przygód strażników miejskich z Samem Vimesem na czele. Czyta się lekko, jest humor, są nawiązania i aluzje do filmów, książek, gier... a tak naprawdę temat przewodni książki całkiem poważny - jak to u Pratchetta. Tym razem o tolerancji międzygatunkowej mowa. A szerzej wypowiem się w recenzji.
KreoL - 2009-06-24, 09:19
:
Skończyłem 'Dzieje Elenium' Eddingsa. Dawno nie czytałem takiego heroicznego fantasy czarno-białego, gdzie wiadomo, kto jest kim i trudno o zaskoczenie. Ale czytało się nie najgorzej. Teraz w sumie to nie wiem, za co się zabrać, tyle tego jest, a nie wiem, na co mam ochotę w oczekiwaniu na paczkę z 'Endymionem' i 'Triumfem'. :mrgreen: Ale chyba wezme "Przenajświętszą Rzeczypospolitą" Piekary, bo pożyczone od pół roku leży i się kurzy a chce oddać.
Romulus - 2009-06-24, 09:25
:
KreoL napisał/a:
Ale chyba wezme "Przenajświętszą Rzeczypospolitą" Piekary, bo pożyczone od pół roku leży i się kurzy a chce oddać.

Otrzep z kurzu i oddaj. Lepiej pościć od czytania, niż czytać tą żałosną książcynę. Masakra. Bełkot. Strata czasu.

Ja brnę przez ŁASKAWE Littella. Czytanie tej powieści to udręka. Nie dlatego, że jest fatalna, ale dlatego, że autor po prostu rozjeżdża czytelnika walcem. Niczego nie oszczędza, przygniata nagromadzeniem faktów, opisów, hierarchii - gąszcz, w którym dawno się zgubiłem (nie ma co się posiłkować "pomocnikiem" na końcu książki) i jak katatonik śledzę po prostu tą odyseję poprzez nazistowskie zbrodnie.

Ta prowokacyjna powieść liczy sobie ponad tysiąc stron, a ja dopiero minąłem 200 i jestem wyczerpany. Gdyby ktoś nie czuł się zachęcony to odsyłam tu:
http://www.wydawnictwolit...zka.php?ID=1800
oraz do tej stronki - rewelacyjnie zrobionej, jeśli wybierzecie wersję dla wymagających to zanim cokolwiek otworzycie musicie odpowiadzieć na pytanie najpierw. Rewelacyjna:
http://www.maxaue.pl/
Zachęcam też do obejrzenia trailera:
http://www.maxaue.pl/max_aue/trailer
Kennedy - 2009-06-24, 22:25
:
Asimov i Clarke za mną. Koniec dzieciństwa bardzo dobry, Koniec wieczności już słabiej, ale to też świetna powieśc. Aczkolwiek ma parę poważnych dziur logicznych, o co niestety w opowieściach o podróżach w czasie bardzo łatwo (dlatego staram sie ich raczej unikać).

Teraz:
Isaac Asimov - Równi bogom
To już dojrzały Asimov. Widać róznice stylu w stosunku do Końca wieczności, tutaj jest mniej toporny i bardziej, hm, "asimovowy". Pomysł wyjściowy daje radę (wciaga) i, co najwazniejsze, nie brzmi dziś owa powieść zbyt naiwnie (przynajmniej na razie, jestem w jednej czwartej).
Tefros - 2009-06-25, 03:10
:
Aktualnie - "Igła" Ken Follett. Doprawdy nie dobrnąłem jeszcze do połowy, póki co rewelacji nie ma, ale książka dosłownie prosi się żeby czytać dalej :P :->
elTadziko - 2009-06-28, 11:24
:
"Zamęt" Stephensona skończony :D Podobał mi się chyba nawet bardziej niż pierwsza część Cyklu Barokowego. Bardziej odpowiadała mi historia Elizy, ale opowieść o Jacku też miała coś w sobie ;) Szczególnie humor był w niej świetny :P Podobał mi się właśnie styl Stephensona, który w części o Jacku nienachalnie rzucał żartami, i to naprawdę śmiesznymi.
Z powieści Stephensona, które przeczytałem, Cykl barokowy jest zdecydowanie najlepszy.
Teraz czekam z niecierpliwością na paczkę, by przeczytać "Opowieści sieroty" Valente, a zaraz po tym "Ustrój świata" Stephensona.
Vilemo - 2009-06-28, 12:20
:
"Bohaterowie umierają" zakończona :-) Zabieram się za cykl o czarokrążcy Baniewicza :-)
Juninka - 2009-06-28, 12:22
:
Przeczytałam trylogię "Przeobrażenie", "Objawienie", "Odrodzenie" Carol Berg.
Jestem miło zaskoczona, czytało mi się bardzo dobrze. Akcja toczy się szybko i nie ma rozwlekłych opisów, za którymi nie przepadam. Postać głównego bohatera (jego dylematy, poświęcenie i momentami głupota) kojarzyły mi się z Bastardem ze "Skrytobójcy" R.Hobb. NA to skojarzenie miała też pewnie wpływ narracja w pierwszej osobie.
Teraz chyba zabiorę się za Viriconium :)
Romulus - 2009-06-28, 14:29
:
elTadziko napisał/a:
"Zamęt" Stephensona skończony :D Podobał mi się chyba nawet bardziej niż pierwsza część Cyklu Barokowego. Bardziej odpowiadała mi historia Elizy, ale opowieść o Jacku też miała coś w sobie ;) Szczególnie humor był w niej świetny :P Podobał mi się właśnie styl Stephensona, który w części o Jacku nienachalnie rzucał żartami, i to naprawdę śmiesznymi.
Z powieści Stephensona, które przeczytałem, Cykl barokowy jest zdecydowanie najlepszy.

Wreszcie znalazła się jakaś pokrewna dusza. W ZAMĘCIE jest żywsza narracja i ciekawsza fabuła. Żal się było odrywać.
Ale ostatnie zdanie, że Cykl Barokowy jest najlepszą pozycją w dorobku Stephensona uważam za prowokację :mrgreen: Najlepszą (mimo pewnych mankamentów) jest CRYPTONOMICON. Oto prawda objawiona ;)

Ja skończę dziś PÓŁNOCNĄ GRANICĘ Kresa. Założyłem sobie przeczytanie całej Księgi Całości, ale mam teraz posuchę, żadnych nowych zakupów a poza tym czytanie Littella wymaga robienia sobie przerw (z różnych, nie tylko drastycznych, względów). Powieść Kresa jest ciekawa, żywa i czyta się ją dobrze. Ale nie porwała mnie - moje spaczenie na punkcie epiki serwowanej przez Martina i mistrza Eriksona blokuje... Ale zobaczymy, a może i napiszemy.
elTadziko - 2009-06-28, 15:12
:
Romulus napisał/a:
Ale ostatnie zdanie, że Cykl Barokowy jest najlepszą pozycją w dorobku Stephensona uważam za prowokację :mrgreen: Najlepszą (mimo pewnych mankamentów) jest CRYPTONOMICON. Oto prawda objawiona ;)

Dlatego napisałem, że z tych rzeczy, które czytałem :P "Cryptonomiconu" niestety nie miałem okazji przeczytać, ale jak tylko MAG to wyda, to polecę do księgarni ;)
Toudisław - 2009-06-28, 15:15
:
Romulus napisał/a:
Najlepszą (mimo pewnych mankamentów) jest CRYPTONOMICON. Oto prawda objawiona ;)

Nie znacie się. Diamentowy wiek Bije go na głowę. To jest dopiero pozycja

Teraz czytam Opowieści sieroty i jestem Oczarowany po prostu. Język oraz kompozycja bardzo mi podeszły. Naprawdę dobra pozycja
Uriel - 2009-06-28, 22:04
:
Ostatnio przerobiłem "A Magic of Nightfall" S.L. Farrella. Bardzo fajny przykład political fantasy w klimatach renesansowych (świat niby wymyślony, ale jeden rzut okiem na mapę głównego miejsca akcji - miasta Nessantico - nie pozostawia wątpliwości co do klimatu). Jedynym problemem jest skomplikowane nazewnictwo postaci (przykład: Hirzg Fynn ca'Vrol, Archigos Semini ca'Cellibrecca), ale jak to napisali na Amazon.com: "Po co się martwić wymową nazwisk, których w życiu nie będziemy na głos wymawiać?" ;)

Teraz mam na tapecie "Wildfire" popełnione przez Sarah Micklem i zasadniczo... Ciężko się czyta. Jedno, że po angielsku, drugie, że kobieta pisała (sorry, ale nawet Maję Lidię Kossakowską mi się średnio czyta), trzecie że takie ciężkawe i bez polotu.
Sharin - 2009-06-29, 21:26
:
Paolo Bacigalupi Hazardzista

Teksty Paula Bacigalupiego niejednokrotnie nominowane były do nagród Nebula i Hugo. Młody pisarz otrzymał także Theodore Sturgeon Memorial Award za najlepsze opowiadanie fantastyczne roku a niedawno jego debiutancki zbiór tekstów, Pump Six and Rother Stories, został uznany za najlepszą książkę roku według Publishers Weekly.

Hazardzisty (The Gambler) z pewnością nie można nazwać typowym opowiadaniem o charakterze fantastycznym. W tekście nie uświadczymy elementów rodem z science fiction ani tym bardziej z fantasty. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że autor skoncentrował się raczej na stworzeniu alternatywnej rzeczywistości, będącej jednakże jedynie tłem dla głównego bohatera i jego rozterek. Na wykreowaniu świata, gdzie w krajach Dalekiego Wschodu zwycięża system monarchiczny a gwiazdą popkultury jest rosyjski raper MC Minet. Szkoda, że zrobił to tak pobieżnie. Chętnie zapoznałbym się z nową historią Azji. Nie tylko z jej zawirowaniami politycznymi ale i zależnościami społeczno-gospodarczymi. Momentami odnosiłem także wrażenie, że Paulo Bacigalupi znalazł także odrobinę miejsca na kpinę. W zabawny sposób prezentuje amerykański show bussines, jego laleczki oraz media. Zachwyty nawet najbanalniejszymi zachowaniami idoli, którzy w wielu przypadkach bywają także autorytetami.

Jak już wspomniałem fabuła opowiadania skoncentrowana jest wokół osoby Onga, obywatela Laosu, który w wyniku trudnej sytuacji politycznej w rodzinnym kraju zmuszony zostaje do zamieszkania poza jego granicami. Bohater trafia do Stanów Zjednoczonych. Otrzymuje zieloną wizę ale żeby pozostać na dłużej w USA musi zachować ciągłość zatrudnienia. Zatrudniony zostaje w Milestone Media, firmie będącej serwisem informacyjnym, skupiającym się przede wszystkim na plotkach. To w niej poznaje co to prawdziwe życie. Walka o byt.

Głównym motywem opowiadania jest walka ideałów z szarą rzeczywistością. Ong jest młodym, pracowitym człowiekiem, który został wychowany w atmosferze poszanowania dla azjatyckiej demokracji oraz rodzinnych wartości. Mężczyzną, który stara się kroczyć przez świat zgodnie z własnymi przekonaniami, które w mniejszym lub większym stopniu pokrywają się z zasadami wyznawanymi przez jego ojca. Pomimo konieczności opuszczenia Laosu, życie dość dobrze mu się układa. Mieszka i pracuje w kraju o wielkich możliwościach. Szybko się jednak okazuje, że wszystko ma swoją cenę.

Analizując Hazardzistę można powiedzieć, że jesteśmy świadkami dwóch konfliktów. Z jednej strony walki ideałów z warunkami stawianymi przez życie a z drugiej zmagań człowieka, które pragnie odnaleźć się w nowej, pochłaniającej go rzeczywistości. Dostosować do niej, zrozumieć zasady nią działające. Zasymilować się. Prosty, barwny język sprawia, że całe zagadnienie jest niezwykle przystępne w odbiorze. Dzięki temu nie mamy do czynienia z pseudo traktatem filozoficznym ani na siłę udziwnionymi rozmyślaniami eschatologicznymi. Nie powiem jednak, że tekst nie porusza. Czytając Hazardzistę przyszło mi do głowy pytanie: czy ludzie faktycznie poświęcają swój cenny czas na przeglądanie internetowych bzdur? Czy plotki z życia gwiazd aż tak bardzo przyćmiewają każde inne, bardziej poważne tematy? Patrząc na popularność Plotka czy Kozaczka z pewnością tak jest. Niestety.
LordMarc - 2009-06-29, 22:36
:
Ja czytam Bramy Templariuszy - Javier'a Sierra
Jestem w połowie i dopiero zaczyna się ciekawa treść, ktoś czytał ?
Fidel-F2 - 2009-06-30, 07:12
:
Ja czytałem. Fabuły w zasadzie brak choć to 'powieść sensacyjna z wątkiem historycznym' jak mówi okładka, dodatkowo przyrównując autora do Perez-Reverte. Trudno o bardziej wyrazisty przykład na to, że marketingowcy to k... . Autor daje nam opis powiazań wierzeń i magii starozytnego Egiptu, religii chrzescijańskiej, astrologii, alchemii i paru dodatkowych dupereli, dla załapania się na trynd okrasza wszystko templariuszami. Bida z nędzą, zdecydowanie odradzam.
Kennedy - 2009-06-30, 10:54
:
Skończyłem niedawno Upadłe Anioły Morgana i zacząłem, w ramach nadrabiania róznych zaległości, Placówkę Basilisk Webera. Zgadzam się z opiniami które wyczytałem w róznych miejscach: czarno białe postaci, przewidywalna fabuła, toporny język, sama Honor Harrington tak kryształowa, że się można porzygać, ale... jak to się czyta :lol: Doskonałe czytadło bez większych ambicji, jestem kupiony - własnie takiej lekkiej i niczego niewymagającej (poza wolnym czasem) lektury trzeba mi w ramach posesyjnego odpoczynku.
Musze sobie też w związku z tym skądś załatwić cykl o Hornblowerze C.S. Forestera, bo czuję że może być dobry.
Shadowmage - 2009-06-30, 11:28
:
Jak to się czyta? W mękach :P

Skończyłem "Roma eterna" Silverberga. Mam kilka uwag, ale ogólnie bardzo mi się podobało.
Procella - 2009-06-30, 19:08
:
Skończyłam sesję i rzuciłam się na zapchaną półkę z zaległościami. Od soboty przeczytałam:

Greg Iles "Anioł z Mississippi" (czy też, jak napisali na okładce, "z Missisipi", co, pomijając już kwestię pisowni, jest zabójczo dosłownym tłumaczeniem oryginalnego "Turning Angel", ale to w sumie norma tłumaczeń tytułów 8) ) - całkiem strawny kryminał.

William Somerset Maugham "Księżyc i miedziak" - powieść inspirowana bigrafią Gauguina, bardzo dobra.

Kilka opowiadań z zeszytów "Nie czytać o zmierzchu" i "Opowieści z dreszczykiem", które przy okazji remontu i porządków znalazłam gdzieś na regale.

A teraz jestem mniej więcej w połowie pierwszego tomu "Zamętu" Stephensona -bardzo mi się podoba.
You Know My Name - 2009-06-30, 19:12
:
Procella napisał/a:
A teraz jestem mniej więcej w połowie pierwszego tomu "Zamętu" Stephensona -bardzo mi się podoba.
Ja w 1/3. Fakt porównując do Crypto... lektura to miła lekka i przyjemna. Zaraz potem natomiast zabiorę się za uMyto łOgarów, które jutro odbieram.
Sharin - 2009-07-01, 16:21
:
Grant Morrison, Jon J. Muth Misterium

Roztrząsanie tematów związanych z Bogiem, człowieczeństwem, winą, karą czy odkupieniem nigdy nie należało do zadań najłatwiejszych. Są to kwestie nie tylko trudne w odbiorze dla przeciętnego czytelnika ale i kłopotliwe w przelewaniu na papier w taki sposób aby nie wyszedł autorowi zanudzający odbiorcę, traktat filozoficzny. Jeżeli jednak prześledzilibyśmy historię literatury uświadomilibyśmy sobie, że wspomniane zagadnienia były poruszane setki razy. Zresztą, nadal cieszą się wielką popularnością.



Przykładem zainteresowania aspektami religijno-ludzkimi jest komiks Misterium. Tytuł nawiązuje do jednego z rodzajów średniowiecznych dramatów, zahaczających tematyką o sceny z życia biblijnego i z hagiografii. Fabuła opowieści, zaprezentowanej przez Granta Morrisona, skupia się wokół zabójstwa aktora grającego Boga w małomiasteczkowych misteriach oraz dookoła osoby detektywa Franka Carpentera. Od razu zaznaczę, że scenarzysta wykonał kawał dobrej roboty. Wspomniana historia została opowiedziana w stylu rodem z literatury detektywistycznej. Fani tego typu literatury nie będą zawiedzeni i z pewnością znajdą okazję do „wgryzania się, interpretowania, doszukiwania się ukrytych sensów i znaczeń”.

Atmosferę kryminału „na poziomie” nie tworzą jednakże tylko i wyłącznie dialogi czy przemyślenia bohaterów. Wielkie brawa należą się dla Jona J. Mutha, którego kreska wprowadza nastrój jakby żywcem wyjęty z filmu Siedem. Ukazanie postaci wraz z całym bagażem ich przemyśleń, uwidocznienie ich dążeń w ruchach, mimice twarzy to wszystko sprawia, iż nie czujemy cech nierealności, sztuczności fabuły. Dzięki temu zapoznając się z treścią komiksu jesteśmy w stanie uwierzyć, że historia w nim opowiedziana została oparta na faktach autentycznych.

Jeżeli miałbym wskazać na wady Misterium to chyba byłaby do długość historii. Jest ona zdecydowanie za krótka. Tak naprawdę czytelnik nie ma czasu na wdrożenie się, wciągnięcie. Poznaje kilka faktów, przemyśleń i zaraz kulminacja. No cóż, w końcu komiks to nie powieść.
Szkoda.

***

The Mystery Play
Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Jon J. Muth
Okładka: Jon J. Muth
Liczba stron: 76
Rok wydania oryginału: 1994
Kennedy - 2009-07-02, 15:15
:
Placówka Basilisk za mną. Toporne, kwadratowe, całkowicie przewidywalne i sztampowe czytadło, zjeść i zapomnieć :) Coś jak hamburger, nic tak naprawdę dobrego i nic ciekawego, ale w sumie raz na jakiś czas czemu nie?

Teraz czas na powtórki i uzupełnianki: Siódmy Syn Orsona Scotta Carda, a zaraz potem kolejne trzy tomy Opowieści o Alvinie Stwórcy - wprawdzie dwa pierwsze dobrze znam, ale przed następną dwójką lepiej je sobie odświezyć, zresztą Card ma lekkie pióro i 100 stron Siódmego Syna przeczytałem z rozpędu za jednym posiedzeniem w fotelu.
Procella - 2009-07-02, 18:32
:
Zabieram się za drugi tom "Zamętu" - zaczyna się zabójczo :mrgreen:

Pierwszy mi się podobał. Trochę tylko mnie czasem nadmiar handlu i innych spraw ekonomicznych denerwuje. Pewnie zaraz oberwę, że to jest najlepsze - szanuję, doceniam, ale się przy tym nudzę i nic nie poradzę.
BG - 2009-07-02, 19:47
:
Właśnie skończyłem "Hobbita". Pomijając szczegóły związane z polską wersją (mam przekład Pauliny Braiter i długo nie mogłem się przyzwyczaić do "goblinów" zamiast "orków", znanych wcześniej z przekładów Skibniewskiej), stwierdziłem, że właściwie to dzieła Tolkiena czytałem w innej kolejności niż "powinienem", bo sądząc po sposobie narracji (częste zwroty narratora do odbiorców, traktowanie o wydarzeniach, o których nie wiedział od razu ani Bilbo, ani pozostali główni bohaterowie itd.) i w ogóle po sposobie przedstawiania wydarzeń, "Hobbit" był przeznaczony raczej dla młodszych czytelników niż późniejsze "Władca..." i "Silmarillion" - zwłaszcza ten drugi, który zawierał tak bogatą symbolikę. Powiedziałbym, że o ile 'Hobbit" to lektura typowa dla osób w wieku gdzieś od 11 do 13-14 lat, o tyle "Władca..." - w wieku 14-18 lat, a "Silmarillion" - 15-20 lat. Oczywiście to moja subiektywna opinia. (a gdyby nie opisy walk i pobojowiska na końcu "Hobbita", to może dolną granicę wieku bym jeszcze obniżył) I w sumie trochę żałuję, że tak późno sięgnąłem po "Hobbita" - że później niż po 'Władcę..." i "Silmarillion".
Dabliu - 2009-07-02, 22:39
:
A ja właśnie czytam jednocześnie wspaniałą trylogię The Cyborg Harpies oraz powieść Brain Cream, a także nową, przełomową The Chronicles of Brutus and Balzaak; wszystkie autorstwa zdobywcy Cluster Award, doktora Ronalda Chevalier. Ta ostatnia traktuje o Brutusie i Balzaaku, którzy podjęli się niemożliwego zadania… muszą zniszczyć złego Lorda Daysiusa, powstrzymać armię super klonów, i przywrócić pokój w galaktyce zanim będzie za późno. Brutus jest nieustraszonym awanturnikiem w odległym świecie - rozdartym wojnami, skorumpowanym mocą i bogactwem złego lorda oraz wojskami strażników-cyklopów wspomaganych przez dzikie jelenie bojowe, a wszystkie te siły zdecydowane są zachować podtrzymujące życie w galaktyce drożdże z dala od bohatera.

Polecam również filmiki, w których ten znamienity pisarz przedstawia sztukę relaksacji i inspiracji.
Romulus - 2009-07-03, 07:05
:
ŁASKAWE Littella - minąłem połowę. Idzie mi trochę lepiej. Bohater opuścił już stepy Ukrainy z przystanekiem w Stalingradzie w "nagrodę" za swoje homoseksualne ekscesy. Został bohaterem wojennym i nie ma dla niego zajęcia. Ale nie wierzę, aby po malowniczym, poetyckim mordowaniu Żydów na Ukrainie, kolejne 500 stron było o niczym.

Jako przerywnik w czytaniu tej powieści czytam KŁAMCĘ Ćwieka. Przyznam, że po początku zastanawiałem się, czy nie walnąć książką z całej siły o ścianę. Powstrzymało mnie to, że to książka z biblioteki miejskiej. A potem zrobiło się nagle znośniej (od retrospekcji z wojną z nordyckim panteonem). Może więc nie będzie tak źle dalej.
Beata - 2009-07-04, 19:35
:
Przeczytałam kilka książek "obowiązkowych": "Pod Anodynowym Naszyjnikiem" Marthy Grimes, "Wagabundę" Cornwella, "Łups!" Pratchetta - recenzje już wkrótce. A w ramach nadrabiania zaległości: "Nigdziebądź" Gaimana (ubawiłam się przy lekturze, wizja Londynu Pod i zamieszkujących go istot robi wrażenie, w sumie - dobra rzecz :) ) i "Interpretacja i nadinterpretacja" Eco (jak zwykle Eco mi oczy otwiera - niby o rzeczach oczywistych mówi, ale jak!).
You Know My Name - 2009-07-04, 22:10
:
A u mnie Zamęt, i jak zwykle nie mogę za dużo Stephensona przyswoić na raz, bo dopadają mnie cudeńka jak:
Stephenson w Zamęcie napisał/a:
Bob! Ty go jednocześnie nie doceniasz i przeceniasz. Trzeba się z nim liczyć jako szermierzem, to jasne jak słońce. Ale w szerszej perspektywie to zwykły neptek, który po omacku wymachuje pogrzebaczem
wraz z tym co do cytowanego zdania doprowadziło i co było jego bezpośrednim następstwem.
Po prostu nie daje się więcej.
AdamB - 2009-07-05, 11:39
:
Skończyłem McDevitt Jack - "Poszukiwacz". Nabrałem się na Nebula Award, którą ta książka otrzymała. Sama w sobie książka jest znośna, średniej klasy SF.
Najgorzej jest jeżeli ktoś przeczyta, tak jak ja, trzy powieści z cyklu "Alex Benedict" tj. jeszcze: Smykałka do wojny i Polaris. Wtedy nasuwa się pytanie dlaczego akurat Poszukiwacz dostał Nebulę a nie lepsze od niego dwie poprzednie.
Jeżeli ktoś chce przeczytać coś z tego cyklu to polecam pierwszą czyli Smykałka do wojny, chyba najlepsza z tych trzech.
Resztę można sobie darować gdyż momentami powtarzające się schematy fabuły mogą mocno zirytować. McDevitt pisze ciągle tą samą powieść. Alex szuka kolejnego statku, wpada na trop, ktoś chce go zabić, znajduje to co szukał, koniec. We wszystkich trzech ten sam schemat, nawet w części szczegółów np. okradzenie domu Alexa, wypadki środków transportowych itp.
Podsumowując: jedna powieść jest ok, ale trzy to niestrawność. :)
Romulus - 2009-07-06, 08:16
:
Trylogia o KŁAMCY Ćwieka za mną. Nie liczyłem na wypasioną lekturę, ale i tak jestem trochę rozczarowany. Początek kiepski, potem wzlot, ale okazało się, że nie za wysoko. I tak już zostało przez 3 tomy. W sumie to niezobowiązująca rozrywka na lato. Przeczytać i zapomnieć. Dla mnie było za mało scenografii, zbyt duża koturnowość psuła mi przyjemność czytania i sprawiała wrażenie pobieżności. Szkoda.

Teraz czytam KAMELEONA R. Kosika. Powieść ta jest bardzo dobrze napisana. Czyta się - póki co - z dużą przyjemnością a dialogi nie wykrzywiają gęby. Fabuła dwutorowa: z jednej strony misja statku kosmicznego z Ziemi, z drugiej strony życie na feudalnej planecie, którą ma ten statek zbadać, w poszukiwaniu zaginionej poprzedniej misji. Po jakimś czasie robi się... zastanawiająco. Misja statku wydaje się inna niż myślała sama załoga a życie na planecie zaczyna "przyspieszać", jeśli chodzi o rozwój technologiczny... Jeśli będzie tak do końca, to szykuje się naprawdę ponadprzeciętna polska fantastyka.
Elektra - 2009-07-06, 14:06
:
A ja ciągle nie mogę wyjść z kryzysu, nawet najnowszy Pratchett nie pomógł. Postanowiłam więc zobaczyć, czym się obecnie zachwycają tysiące nastolatek (i nie tylko) i sięgnęłam po Zmierzch S. Meyer. No i na razie jakoś się czyta. Moim zdaniem trochę koślawie jest napisane, strasznie dużo takich podstawowych, szczegółowych opisów (byłam ubrana tak i tak, on (ona) wyglądał (a) dokładnie tak itp. ). Jakby czytelniczka koniecznie musiała mieć dokładny obraz postaci. ;) Czasem zgrzyta forma, ale nie wiem, czy to wina tłumacza, czy autorki. Historia... banalna dość (przynajmniej początkowo), nastolatka w nowym miejscu, w nowej szkole, na drugim końcu USA, do tego nieśmiała i niezdarna, nie będąca pięknością (ale też nie jakąś pokraką).

Najdziwniejsze jest to, że książka nawet mnie wciąga, mam ochotę dowiedzieć się, jak dalej potoczą się losy bohaterki, chociaż taki paranormal romance nigdy mnie specjalnie nie interesował.
martva - 2009-07-06, 15:20
:
Bo to jest miłe czytadło, strasznie na tej książce psy wieszają a ja naprawdę czytałam gorsze rzeczy. I fabularnie, i językowo.
Skończyłam na pierwszym tomie, ale tylko dlatego że nie miałam od kogo pożyczyć kolejnych ;)
ASX76 - 2009-07-06, 15:56
:
Elektra napisał/a:
A ja ciągle nie mogę wyjść z kryzysu, nawet najnowszy Pratchett nie pomógł. (..)


Myślę, że dobrym lekarstwem mógłby być "Atlas chmur" Mitchella, ale nie będzie, boś bardzo uprzedzona do ASX-a (który nawiasem pisząc jest znacznie grzeczniejszy i nikt go za to nie pochwalił). ;)


Tyle pisaliście o czytelniczych kryzysach, że się chyba zasugerowałem... :-P Pomógła mi epopeja pt. "Cichy Don" M. Szołochowa. Nie piszę o czym opowiada, bo każdy potencjalnie zainteresowany, może sam se luknąć. Wstyd nie znać powieści uznawanej za jedno z największych dokonań XX wieku, która nic nie straciła ze swego uroku i świetnie się ją czyta. Więcej nie napiszę, bo jeszcze ktoś się zniechęci. :-P
Tanit - 2009-07-06, 16:33
:
ja się zaczynam wygrzebywać z bagienka apatii czytelniczej i dzisiaj wzięłam się za Murakamiego 'Koniec świata...' Przyznam że jest nieźle jak na te kilkanaście przeczytanych stron. Czyta się szybko a na twarzy cały czas mam lekki uśmieszek czy to a propos sytuacji, czy ciekawego porównania albo po prostu sformułowania. Jest dobrze ^^

Kryzys czytelniczy się przełamuje czas przełamać kryzys w pisaniu i nabazgrać zaległe recki :P
KreoL - 2009-07-06, 17:01
:
Po przeczytaniu 2 książek z czarnej biblioteki, czas na coś ambitniejszego czyli kontynułowanie Eriskona "Myto Ogarów" tom 2. Ale niestety ze względu na spore braki w czasie wolnym jakie w tej chwili mam obawiam się, że bedzie to jedyna ksiażka w tym miesiącu :(
Shadowmage - 2009-07-06, 17:42
:
Ostatnio różne okoliczności sprawiają, że na czytanie za dużo czasu nie mam. Stąd te żSilverberg cały czas nie jest skończony. Natomiast w drodze do i z pracy czytuję sobie "Zabójcę czarownic" Kochańskiego. Przyjemne opowiadanka - może niezbyt odkrywcze, ale urozmaicone.
Sharin - 2009-07-06, 21:17
:
W drodze do pracy zapoznaje się z książką Eugeniusza Dębskiego Władcy nocy, złodzieje snów. Fajna, lekka lektura w sam raz na podróż autobusem o 06:00 ;)

Wieczory należą się Podziemi Veniss.
Carmilla - 2009-07-06, 21:45
:
ASX76 napisał/a:
Pomógła mi epopeja pt. "Cichy Don" M. Szołochowa. Nie piszę o czym opowiada, bo każdy potencjalnie zainteresowany, może sam se luknąć.

odkąd sięgam pamięcią stoi toto u nas na półce... jak byłam piękna i młoda (czyt. wczesna podstawówka, dziś można by powiedzieć - w wieku przedgimnazjalnym, wówczas się tak nie mówiło ;-) ) czytałam ten tytuł "cichy dom", bo słowo "Don" było dla mnie czystą abstrakcją. A ponieważ cichy dom nie wydawał mi się nigdy niczym atrakcyjnym, to jakoś po to nie sięgałam. I ani świadomość, że to jednak Don a nie dom i że podobno świetne (bo nie znam nikogo, kto przeczytawszy powiedziałby, że to zła lektura była) nie przemogły mojej niczym nie uzasadnionej niechęci do tej książki.

ad rem - czytam, czy raczej męczę, Trupojada. Może bym lepiej tę antologię oceniała, gdybym nie czytała tylu zachwytów w momencie kiedy toto wyszło. Jak czytałam Pokój do wynajęcia i marudziłam, to mnie niektórzy informowali, że jednak Trupojad to dużo lepsze. Może i lepsze, ale czy dużo? Cieszę się, że to nie ja pieniądze na niego wydałam :mrgreen:
MadMill - 2009-07-07, 06:54
:
Zacząłem Exodus z Długiego Słońca czyli czwarty i ostatni tom Księgi Długiego Słońca Gene Wolfe'a. Pomalutku sobie uzupełniam lektury tego autora, który jest jednym z moich ulubionych, jak nie ulubionym. KDS są słabsze wg mnie od poprzednich KNS, ale jednak wciąż czyta się to z niebywałą przyjemnością.

Zacząłem też Maszynę różnicową Gibsona i Sterlinga. Na razie początek i jedyne co można stwierdzić to, że widać maczanie w tym placów przez pioniera cyberpunku.

Przeczytałem też Mojego własnego diabła Carey'a. Fajne czytadło, zajęło mi to dwa dni, a nie ma jak to zazwyczaj w czytadłach lania wody, że człowieka po połowie zaczyna nużyć i odrzucać od książki. Od razu złapałem za Błędny krąg, zobaczymy jak tutaj. ;)
Toudisław - 2009-07-07, 07:24
:
Cytat:
Skończyłam na pierwszym tomie, ale tylko dlatego że nie miałam od kogo pożyczyć kolejnych ;)

Corps ma :P

Ja Skończyłem opowieści sieroty i mogę powiedzieć tylko tyle, że jestem zachwycony. To literacka perełka po prostu i szczerze każdemu polecam

A teraz Vertical. Widać od razu spore podobieństwa z Kameleonem. Jak na razie bardzo dobra pozycja.
Kennedy - 2009-07-08, 20:35
:
Cztery tomy Alvina Stwórcy za mną, zostaly jeszcze dwa ale z konieczności (braku dostępu) zastopowałem. Może to i dobrze, przy ostatnim tomie odczuwałem już lekkie zmęczenie, chociaż Alvin czeladnik to chyba najciekawsza część w cyklu (chociaż nie wybija się jakoś bardzo - pierwsze cztery części są dosyć równe w kwestii poziomu, może Czerwony prorok nieco odstaje, ale niewiele).

A teraz czas na powrót na poletko sf: Peter Hamilton Dysfunkcja rzeczywistości. Początki.. Na razie mam za soba 80 stron - zaczyna wciągać, czyli nie jest źle. Nie czuję sie jeszcze do końca przekonany, ale dopiero wystartowałem, więc nie ma problemu.
W dalszej kolejce czekają na mnie Cryptonomicon Stephensona i imperium słońca J.G. Ballarda.
Sharin - 2009-07-08, 20:51
:
Ewa Skuta Pod ziemią
[Science Fiction Fantasy i Horror, nr 45 2009]

Zasięgając opinii o Epifaniach wikarego Trzaski Szczepana Twardocha niejednokrotnie spotykałem się z entuzjastycznym nastawieniem czytelników do atmosfery śląskości przebijającej przez kartki opowiadania. W recenzjach zachwalano zarówno odnośniki do sfery obyczajowej Ślązaków jak i nastawianie do otaczającej ich rzeczywistości.

Ewa Skuta, debiutująca w styczniu 2009 r. w periodyku internetowym Fahrenheit, nie poszła w ślady starszego kolegi. W opowiadaniu Pod ziemią skoncentrowała się na uwypukleniu gwary śląskiej i całkowicie zrezygnowała z ukazania choćby niewielkiej cząstki kultury górniczej. Wierzę, że podejmowanie kwestii „z wyższej półki” w tekście mocno ograniczonym znakowo to naprawdę trudna sztuka. Wypadałoby jednak spróbować. A pani Ewa? Terytorialna odmiana języka narodowego przyćmiła wszystko, włącznie z fabułą. Przesycenie tekstu żargonem śląskich pracowników kopalni momentami utrudniało czytanie. Zapewne nie wszystkich, ale mnie wyrazy (zwroty) w stylu „jancykrysty”, „laseczkom sztygarskom”, „herceklekoty” męczyły. Autor powinien wiedzieć, kiedy przesadza.

Pod ziemią jest tekstem nijakim. Nie zawiera ani jednego momentu, który zapamiętalibyśmy na dłużej. Historyjka o przygodzie zasypanych górników nie wzbudza żadnych emocji oprócz znudzenia. Nie przeraża nas, nie śmieszy, nie zmusza do przemyśleń. Ciśnie się na usta pytanie, po co została opublikowana? Czy redakcja Science Fiction Fantasy i Horror aż tak bardzo chce wspomagać debiutantów, że ich teksty traktuje z przymrużeniem oka? Prawdopodobnie wielu zasłoniłoby się sloganem „literatura rozrywkowa”. Wytrych jedyny w swoim rodzaju.
No cóż, kwestie związane z otwieraniem drzwi za pomocą zakrzywionego druta omówię innym razem.
Procella - 2009-07-09, 09:58
:
Wczoraj skończyłam drugi tom "Zamętu" - czytało mi się chyba jeszcze lepiej, niż pierwszy. "Cykl barokowy" to naprawdę fajna sprawa. Teraz trzeba w "Ustórj świata" zainwestować, bo jeszcze go nie mam na półce.

Wracam do zaczętego jakiś czas temu i odłożonego ze względdu na brak czasu i sił w czasie sesji "Mistycyzmu żydowskiego i jego głównych kierunków". Teraz trochę odpoczęłam, odespałam - i mogę zacząć czytać mądre książki ;)

Poza tym czytam "Snow Blind" P.J. Tracy. Przez pierwsze 60 stron jakoś mi ciężko szło, ale teraz "chwyciło" i zanosi się na całkiem przyzwoity - choć może nie genielny - kryminał, a przy upałach miło poczytać o snieżycy, mrozie i trupach schowanych w bałwanach ;)
LordMarc - 2009-07-09, 16:53
:
Właśnie skończyłem Bramy Templariuszy Javiera Sierra
Hm książka nawet ciekawa troszkę nudna ale ciekawa;P
Przeskoki miedzy XXIw a XIIw stawiały to dość obrazowo.
Przypiski autora dosyć ciekawe, czy żyjemy już w czasach o których autor napisał ?
On twierdzi ze tak, ośmielam się poprzeć jego zdanie...

Teraz zaczynam książkę Roberta Foryśa "ZA garść czerwońców"
Romulus - 2009-07-09, 17:19
:
Zabrałem się za LABIRYNT ODBIĆ Łukjanienki. Ja i Ruski... to będzie przeżycie. Na razie jest nieźle, ale to dopiero początek i trudno stwierdzić, jak powieść się "zestarzała" od 1997 r. W sumie, jeśli chodzi o kreowanie tzw. rzeczywistości wirtualnej w fantastyce to niemal cała era.

I wyrywam się do czwartego sezonu THE WIRE, ale... dyscyplina, panie..., dyscyplina - to podstawa wychowania, jak śpiewali kiedyś w Panu Kleksie :)

Shiiiiiieeettt - że zacytuję ulubionego sprzedajnego, politycznego czarnucha z THE WIRE...
Sharin - 2009-07-09, 20:39
:
Tomasz Bochiński Kraina Potworów
[Science Fiction Fantasy i Horror, Nr 45 2009]

Wiele popularnych współcześnie zjawisk traktuję z przymrużeniem oka. Dość swobodnie podchodzę chociażby do kwestii przypinania powieściom (rzadziej opowiadaniom) udziwnionych „łatek” terminowych będących niczym innym jak tylko świadectwem nudy szerzącej się wśród krytyków fantastyki. Oczywiście wielu ze wspomnianych fascynatów literaturoznawstwa nie może żyć bez systematyzowania. Momentami odnoszę wrażenie, że jest to ich hobby, bez którego straciliby rację bytu. No, bo w końcu, ile razy można pisać to samo o danej książce? Trafnie podsumował zjawisko Jarosław Grzędowicz mówiąc: „Istnieje taka kategoria rzeczy, które są właściwie niepotrzebne, a jednak ich brak jest dla wielu bolesny”.* Koniec wywodu.

Tomasz Bochiński, autor między innymi Kurierów Galaktycznych Szlaków (1961) oraz Wyjątkowo wrednej ceremonii (2005), w opowiadaniu Kraina Potworów serwuje wszystko, co najlepsze w fantastyce. Wartką akcję, napięcie, humor. Wspomniane elementy komponuje w bajkę. Nie, nie przesadzam. Bajeczkę z krwi i kości. Tekst, choć nie jest „utworem krótkim ani wierszowanym”**, spełnia podstawowe założenia bajki. Język wypowiedzi nie jest wyszukany, jest prosty w odbiorze, dopasowany do odbiorcy, czyli do Aguni i Fuffutka kimkolwiek są dla Bochińskiego. Ponadto opowiadanie zawiera morał, dostrzegalny już na pierwszy rzut oka: kraina potworów! Nic więcej dodawać nie trzeba.

Czas na podlizanie się. Krainie Potworów Bochińskiego możemy przypiąć metkę z napisem „urban fantasy”. Autor prezentuje dwa, funkcjonujące obok siebie światy. Ludzki, pełen „smrodu mechanicznych potworów, stęchłego zapaszku wydobywającego się ze śmietników, (...) przerażającego odoru zepsutych bananów” oraz fantastyczny, znajdujący się „za każdym rogiem” i dostępny dla każdego, kto „umie patrzeć”.*** Obie rzeczywistości zachodzą na siebie a przemieszczanie się pomiędzy nimi nie stanowi dla bohaterów większego problemu. Zwłaszcza dla Pazurka i Dziewczynki. I oczywiście dla Kiziaka.

Chcecie bajki? Oto bajka.
Dhuaine - 2009-07-10, 16:08
:
Skończyłam wreszcie "Miasto w zieleni i błękicie" Anny Kańtoch. Nie przepadam za polską fantastyką, Kańtoch to chyba moja ulubiona polska autorka (bo innych nie trawię...). "Miasto..." kupiłam lata temu, w końcu wypadało przeczytać.
Nie wiem, jak w teorii miała wyglądać ta książka. Ja do niej podeszłam jak do kryminału, ale, mimo wątku z morderstwem, kryminał to to nie był. Można by to określić bardziej jako książkę... obyczajową? Trochę psychologiczną? Czytelnik może tylko śledzić bohaterów - cały postęp fabuły opiera się na informacjach ujawnianych na bieżąco, nie dostarczonych wcześniej. Przypomina to oglądanie filmu, w ogóle nie trzeba myśleć. Brakuje też jakiegoś wciągającego elementu, który skłoniłby do szybszego przewracania stron. Poziom zainteresowania książką utrzymuje się na stałym poziomie od pierwszej strony do ostatniej.
Podsumowując: przeciętnie. Można przeczytać, ale moim zdaniem nie warto kupować za cenę na okładce.
Tixon - 2009-07-11, 21:16
:
Dawno nie pisałem. Więc czas nadrobić zaległości. Zebrane i uporządkowane będą wyglądać tak:

Dwie książki, które MUSIAŁEM mieć, gdy tylko przeczytałem o czym one są - i to nie z powodu ojca :)
Marcin Ciszewski :
1) www.1939.com.pl
Cytat:
Podpułkownik Jerzy Grobicki, dowódca Pierwszego Samodzielnego Batalionu Rozpoznawczego, nawet w najczarniejszych snach nie przypuszczał, że wraz ze swoją elitarną jednostką zamiast w Afganistanie roku 2007, wyląduje pod Mokrą w dniu 1 września 1939 roku i z miejsca zostanie zaatakowany przez Wermacht.
Rozpoczyna się fascynująca gra wojenna. Garstka żołnierzy NATO, uzbrojona w śmiercionośny, futurystyczny sprzęt, zmaga się w krwawym boju z nieprzeliczoną potęgą hitlerowskich Niemiec.
Grobicki ma przy tym świadomość, że broniąc ojczyzny swoich dziadów, jednocześnie ingeruje w historię, czego skutków nie jest w stanie przewidzieć. W tym niesłychanym dziele sekundują mu barwni oficerowie i żołnierze, a także piękna pani kapitan Nancy Sanchez z US Army.


Dla mnie bomba.
2) www.1944.wawa.com
Cytat:
Tygrys. Potężnie opancerzony (czołowy pancerz przeszło sto milimetrów!), jak na swoją masę bardzo ruchliwy i zwrotny, uzbrojony w najlepszą na świecie osiemdziesięcioośmio-milimetrową armatę czołgową. Prawdziwy drapieżca wśród panter, pum i szakali.
A naprzeciwko...
PT91A1 twardy, polski czołg podstawowy, szczycący się studwudziestopięciomilimetrową gładkolufową armatą jako głównym uzbrojeniem. To duma uzasadniona. Działo o takich parametrach nie było ostatnim krzykiem mody w roku dwa tysiące siódmym, ale stanowiło absolutnie wizjonerski i nieosiągalny dla przeciwników szczyt techniki w roku tysiąc dziewięćset czterdziestym czwartym. Czołgiści twardego mogli wycelować znacznie dokładniej i strzelić na większy dystans niż niemieccy koledzy po fachu, a dzięki systemom nokto- i termowizyjnym nie straszne im były dymy pożarów czy noc.

Toteż konfrontacja tych dwóch wytworów ludzkiej pomysłowości zapowiadała się fascynująco…

AK + nowy sprzęt+ taktyka+ GROM = odmiana losów powstania. Kilogram Semtexu :p

A po mojemu - obie książki opowiadają o oddziale (czy też wybranych z niego osobach) który z powodu spisku znajduje się w roku 1939, jakiś czas po tym, jak Hitler nakazał być swoim żołnierzom być bezlitosnymi, bo ich przewaga daje im wszelkie prawa. Dowódca batalionu staje przed dylematem, czy interweniować w bieg wydarzeń - tak jak chciał ten, kto ich wrobił w to bagno, czy też skupić się na próbach powrotu do właściwego czasu. Do tego dochodzi ktoś jeszcze, kto chce wykorzystać zaistniałą sytuację...
Mamy więc powieść o podróży w czasie, starcie nowoczesnej taktyki (jak na owe czasy) i uzbrojenia z przeciętnym, często przestarzałym uzbrojeniem polskiej armii, ale... z 2007 roku (widok min hitlerowców - cudo); sensację, kryminał, a także odrobinę porównanie naszego podejścia a ówczesnego (gdzie przedstawiono zachowanie żołnierzy - nam za to nie płacono, this is not our war z patriotycznym poświęceniem żołnierzy II Rzeczpospolitej). A w drugiej części jest Powstanie Warszawskie (a także wcześniejsze operacje) przygotowane przez specjalistę (to co zrobili z Hansem Frankiem - cóż, należało mu się ;) ).
Jak dla mnie, 8/10. Czas poświęcony na książki nie uznaję za zmarnowany.

Andrzej Ziemiański Toy Wars. Jaki ja jestem głupi... Wiedziałem, czym jest Achaja. Wiedziałem jak pisze autor. Wiedziałem jak przedstawia kobiety. A mimo to kupiłem książkę. Żeby ja jeszcze wypożyczyć, to pół biedy. Ale ja kupiłem ją i to za niemałą sumkę. I teraz czuje się jak frajer.
Owszem, książka bawi. Ale dopiero po 300 stronach z ponad 500, a i to w większości głupotą. Co prawda jest kilka ciekawych momentów, jednak w większości przeważa ów idiotyzm, pisanie pod publikę, która to lubi, którą to bawi. Mnie nie.
Fabuła jest czymś, co istnieje, ale jakiegoś większego wpływu na akcję to nie ma - bohaterka miota się po scenie niczym ogarnięta amokiem (początkowo za narkotykami, później z innego powodu), jest co chwilę szmacona ku uciesze czytelnika, a w końcu, niczym Achaja, zostaje super pakersko wypasiona i jest praktycznie niepokonana.
Z pozytywów - jest pewna część ciekawych i zabawnych bohaterów.
Mimo wszystko pierwsze 300 stron (60% książki) było męczarnią. Całe szczęście, że książkę czyta się szybko, szybko się kończy i szybko można o niej zapomnieć.
5/10


Pływająca Wyspa
Elizabeth Haydon. Prawdę mówiąc, to wcale jej nie chciałem. Jednak gdy Sven wygrał konkurs i podzielił się nagrodą, Pływająca Wyspa była pewniakiem. Powiedzmy wprost - jest to książka skierowana do najmłodszych czytelników fantasy, mimo to czyta się ją rewelacyjnie - Haydon to w końcu Haydon i zarówno fabuła, jak i świat akcji, bohaterowie i dialogi są na wysokim poziomie. Książce można zarzucić, że jest zbyt pozytywna, ale ja to właśnie lubię :) 8/10

Dolina Sumienia Mariana & Siergiej Diaczenko
Można powiedzieć, że Zbrodnia i Kara to powieść o tym, jak Raskolnikow zabija lichwiarkę, a później z tego powodu cierpi. Tylko czy to nie będzie zbytnie uproszczenie? Tak samo uproszczeniem będzie stwierdzić, że Dolina sumienia to opowieść o człowieku, który posiadał Więzy - zdolność przywiązania do siebie ludzi i uzależnienia ich. Czy czytając to jesteście sobie w stanie wyobrazić, jak się czuje człowiek, który uświadamia sobie, że dla dobra tych, których lubi i kocha, musi trzymać się z dala od nich? Czy go rozumienie? A czego oczekujecie od stwierdzenia, że czeka go konfrontacja z egoistyczną kobietą, która posiada te same zdolności, ale ich z pełną premedytacja wykorzystuje? Dolina sumienia to nie powieść dla tych, którzy lubią szybkie i pełne akcji książki pokroju Nocarza czy Achai. To książka dla tych, którzy potrafią docenić głębokie, skomplikowane i nierzadko sprzeczne postaci, stające przed trudnymi wyborami, pomiędzy mniejszym złem, a większym. 8/10

Czas Wiedźm Mariana & Siergiej Diaczenko
Panie moje wiedźmy żyją wśród nas, a życie ich niewiele różni się od naszego. Mogą kochać lub nienawidzić, korzystać ze swych mocy, bądź też nie. Do nas, inkwizycji, należy pilnowanie, aby zwykłym obywatelom nie stała się krzywda. Dlatego też mamy moc, aby je tropić i powstrzymywać. Ale powiadam wam - nadejdzie czas wiedźmy matki, wielkiej macierzy, która zmieni oblicze ziemi. Panie moje wiedźmy połączą się aby nieść niczym niesprowokowane zniszczenia i zarazy, a ich siła przekroczy nasze najgorsze obawy. Ich studnie znacznie się zwiększą, lecz to będzie nic z niezmierzoną studnią ich królowej matki. A gdy nadejdzie czas wiedźm, los ziemi zależeć będzie od jednego człowieka, Wielkiego Inkwizytora. Lecz nie łudźcie się, nie ma on szans wygrać tego starcia...
7/10

Mars Ben Bova
Wyprawa na Czerwoną Planetę. Olbrzymie przedsięwzięcie wymagające współpracy całego świata, czyli okazję do zjednoczenia ludzkości w jednym, pokojowym celu. Rozumiecie, jakie to ważne, prawda? Dlatego skład astronautów mających odbyć tak długą podróż jest dobrany z olbrzymią poprawnością polityczną - piloci to Rosjanie i Amerykanie (w tym jeden koniecznie czarny), naukowcy to zbieranina z całego świata - są Japończycy, Chińczycy, Francuzi, Izraelici, Indusi, Polacy, Brazylijczycy, Grecy, Anglicy, Egipcjanie Australijczycy (w większości sztuk jedna)... no i Nawaho, James Fox, który nie dość, że dostał się w ostatniej chwili do ostatecznej ekipy i to na dodatek spisku (ekipa lecąca zmówiła się, że za żadne skarby świata nie polecą z Austriakiem, strasznie irytującym typem), to od samego postawienia stopy na Marsie, wkurza ludzi na Ziemi - a to nie powie tego, co mu na Ziemi kazali powiedzieć, a to zajmie się tym, co trzeba (badaniem), a nie politycznymi gierkami, a to zostanie trafiony meteorytem, a to w końcu dokona odkryć poważnie zmieniających harmonogram (święta rzecz!) wyprawy... Do tego dodać politykę, podchody między badaczami (przoduje w tym znakomity Reed, angielski lekarz) i walkę z warunkami panującymi na Marsie... Jest mniam, a książka jest tym lepsza, że Bova zrezygnował w tej książce z nanoludystów i Nowej Moralności, co wyszło książce tylko na dobre.
8,5/10



Czerwona Gorączka Andrzej Pilipiuk
Miejcie litość... Znajomość poprzedniego tomu opowiadań nie jest konieczna, ale w dwóch przypadkach się przydaje. Znów spotkamy się z doktorem Skórzewskim w absurdalnej sprawie, znowu kilka opowiadań będzie opartych na motywie podróży w czasie. Pomysły niekiedy nawet ciekawe, ale wykonanie poniżej przeciętnej. Większość opowiadań robi wrażenie napisanych pod jeden pomysł - gdy on się kończy, koniec i z opowiadaniem. Więc nawet jak coś zapowiada się interesująco, to kończy się zanim zacznie. Zakończenia przewidywalne.
Ogólnie nic godnego uwagi. 4/10

Oko Jelenia. Pan Wilków Andrzej Pilipiuk
Wywalcie Suchego za drzwi. Już go nie ma? No to powiem wam, że jestem zdziwiony tym, że nadal utrzymuje w miarę wysoki poziom. Nadal jest naiwne i trzeba to traktować z przymrużeniem oka, ale zapewnia całkiem godziwą rozrywkę. Fabularnie ciągle ciekawi, chociaż mam wątpliwości, kiedy w końcu coś się wyjaśni - bo jak na razie to pojawiają się pytania z bardzo małą liczbą odpowiedzi.
7/10, jak na Pilipiuka.


Księżyc i Słońce Vonda McIntyre
Intrygująca historia. Na dwór Ludwika XIV Króla Słońce wraca z wyprawy Jezuita, ojciec Yves De La Croix, przywożąc mu schwytanego potwora morskiego, który po zjedzeniu, ma zapewnić królowi nieśmiertelność. Opieką stwora do czasu uczty ma zająć się jego siostra, Maria Józefina De La Croix, niedawno przybyła na dwór, praktycznie z klasztoru. Konfrontacja z życiem na dworze jest nieunikniona. Liczne tytuły, imiona, nazwiska, przezwiska, włości pochodzenia, związki i dziedziczenia potrafią nieźle namieszać. A do tego dochodzą dworskie intrygi, zabieganie o względy króla, tajemnice pochodzenia (tu nawet na pewno nie wiadomo, kto jest czyim ojcem lub matką, takie podmiany), konflikty z papieżem... Jakby tego było mało, potwór morski stara się przekazać, że też jest stworzeniem myślącym i nie należy go jeść. Istna plątanina. Książka dobra, ale dosyć trudna z wyżej wymienionych powodów w odbiorze.
7/10

Saragosowa Planeta Andre Norton
Typowe s-f przygodowe w wykonaniu Norton. Swego czasu pisała tego dużo i nie było to ani arcydziełem, ani badziewiem - ot przyjemne czytadło i nic więcej.
Młody chłopak Dan po zakończeniu nauki losuje swój przydział czyli gdzie ma pracować. Los pada na wolnych pośredników, oferujących dalekie podróżne na nowo odkrytych szlakach, wielkie ryzyko i niepewność zysku, coś zupełnie odmiennego od wymarzonego przydziału na statku jakiegoś potężnego konsorcjum. Dan trafia na statek, który widział już lepsze dni, a później - co chyba nie będzie spoilerem, trafia na tytułową planetę, gdzie do rozwiązania czeka kosmiczna zagadka, pozostałość po pradawnej rasie, jakżeby inaczej :)
Jak już mówiłem - typowe, przygodowe. Nic więcej, nic mniej. 5/10

Wieki Światła Ian R. MacLeod
Moje pierwsze spotkanie z książką z Uczty Wyobraźni. Spodziewałem się lektury trudnej oraz wymagającej i nie zawiodłem się :)
Akcja Wieków Światła toczy się w Anglii, w czasach Rewolucji Przemysłowej, z tym, że zamiast przemysłu, jest Eter. Eter jest magią i magię napędza; dzięki eterowi można tworzyć rzeczy do tej pory niespotykane, nomen omen magiczne. To daje autorowi możliwość prezentacji jak wyglądałby świat, gdyby masowo używać magii, McLeod świadomie z tego korzysta wrzucając nas w sam środek tego świata, bez najmniejszego wytłumaczenia. Zmuszeni jesteśmy odkrywać jego sekrety wraz z bohaterem, od czasów, gdy mieszkał w przemysłowym miasteczku wydobywającym eter z ziemi, niczym inną odmianę węgla, wraz z robotniczą rodziną, poprzez okres młodzieńczego buntu do początków jego dojrzałości i uczestnictwa w rewolucji mającej zmienić oblicze świata.
Mieszanka New Wierd jest dziwaczna, ale próbowana z umiarem wydaje się smakowita.
8/10

Malowany Człowiek księga I Peter V. Brett
Carlin pytała mnie kiedyś czy warto. Recenzje książki dzieliły się na dwie grupy - te, do której miałem wysokie zaufanie, chwaliły książkę jako coś nowego, oryginalnego i ogólnie wartego przeczytania; druga grupa, do której się zraziłem, twierdziła, że książkę można przeczytać, ale poza jedna rzeczą, nie ma w niej nic interesującego. Postanowiłem się przekonać, niewiele w końcu ryzykując - książkę miało się czytać szybko, więc to najwyżej jeden dzień straty. Fabuła zapowiada się ciekawie - ludzkość co noc dręczona jest przez demony przybywające z Otchłani; zabijają i pożerają one wszystko, co tylko mogą. Ludzie chronią się przed nimi runami - miasta posiadają potężne mury na których zostały one wyryte, w wioskach każdy dom posiada własny zestaw. Są różne typy demonów: skalne, piaskowe, ogniste, drzewne, więc istnieją różne runy; pieczę nad nimi sprawują Patroni Run, innymi ważnymi osobami są Zielarki, potrafiące leczyć, ale również przechowujące szczepy wiedzy starych pokoleń. Słabością run jest to, że są nietrwałe i łatwo je naruszyć - wystarczy je zasłonić, zetrzeć czy poruszyć, a tracą swą moc; inną, jeszcze gorszą ich cechą jest to, że służą wyłącznie do obrony; ponoć przed wiekami ludzie dysponowali również ich bitewną odmianą, mogącą stawić czoła Otchłańcom, ale to tylko legendy. Obecnie żadna ludzka broń nie jest w stanie zranić nocnych morderców, więc ludziom pozostaje tylko chować się i bać.
Bohaterami są trzy osoby, które doświadczyły wiele złego, od demonów, ale również od ludzi - Arlen to chłopak, którego ojciec okazał się być bez jaj, w wyniku czego zmarła jego matka; Leesh jest piękna i inteligenta, jej matka piękna, głupia i zła, a los jaki jej szykuje niewiele różni się od klaczy rozpłodowej; Rojer natomiast w wyniku tchórzostwa i egoizmu wędrownego grajka, stracił dom, rodzinę i dwa palce, co więcej ten sam grajek w odruchu litości, zaopiekował się nim.
To już brzmi trochę gorzej, ale mało tego - każdy z nich otrzymał od autora (znaczy się od siły wyższej, no nie;)) talent - do kreślenia run, do leczenia, do gry na skrzypcach... Czyż to nie brzmi już nieco naiwnie? Niestety, im dalej, tym gorzej - większość postaci jest czarno biała, prezentuje się jako gotowy schemat które autor był wziął i użył. Większość ludzi to tępe skurczybyki, które tylko myślą o sobie, zaś tylko bohaterowie mają większe ambicje - brzmi prawie jak RPG.
To, że książkę wydała Fabryka Słów (która powinna zmienić nazwę na Fabryka Słów Pisanych Dużą Czcionką Z Wielkimi Marginesami) przekłada się na rozbicie na części - tak po prawdzie można by to nazwać Malowany Człowiek - Początek czy też Prolog, bo dopiero pod koniec akcja nabiera tępa i zaczyna się robić ciekawie.
Książka nie sprawia trudności w czytaniu, język jest prosty, ale za dużo w niej wulgaryzmów, brutalności i nawiązań o podłożu erotycznym by była dla młodszego czytelnika (aczkolwiek wszystko to i więcej zawarte jest w lubianym przez nich Piekarze, czy Achai ). Dla mnie... słabe, ale da się czytać. A, ze mam dobry humor to i 6/10 dostanie. Chociaż to dużo.

Malowany człowiek. Księga druga Peter V. Brett
Druga część zaczyna się w tym samym miejscu, gdzie kończy pierwsza - ktoś z wydawnictwa uznał, że więcej zyskają, jeśli dadzą dużą czcionkę i wielkie marginesy, a potem podzielą całość na dwie części. Przez to ma się wrażenie, że pierwsza część jest takim dużym prologiem, pokazującym dzieciństwo bohaterów, które miało wpływ na to, kim stali się w przyszłości. Druga ukazuje tego skutki, często - zwłaszcza w przypadku Malowanego Człowieka - bardzo przesadzone. W dodatku im dalej w książkę i poznawanie świata, tym więcej mamy wątpliwości co do samej jego logiki - otchłańce pojawiają się nocą w naszym świecie, by się żywić; jest ich bardzo dużo, w różnych gatunkach i miejscach; w dodatku trwa to już lata i to nie liczone w dziesiątkach. Takiego obciążenia żaden ekosystem nie wytrzyma, zwłaszcza, że zwierzęta pozbawione opieki ludzi, nie są w stanie chronić się przed demonami.
No cóż, ale czego oczekujemy od czytadła. Czytało się szybko, nawet przyjemnie - chociaż były miejscami zgrzyty, szybko można o książce zapomnieć.
6/10 w kategorii czytadeł.

Death Note 8 & 9 Tsugumi Ōba
Zmagania z Mello czas zacząć. Skończyły się pomysły na walkę z Kirą, to znaleziono nowego wroga. Ubawiła mnie scena negocjacji, gdy przestępcy wykonali gigantyczną robotę by przygotować miejsce i środki aby transakcja odbyła się w sposób zadowalający obie strony. Potem zabawa w kotka i myszkę, łopatologiczne szukanie przestępców (przy czym w drugą stronę to nie zadziała...), odkrycie fałszywych zasad, ale też ignorancję ludzi szukających Kirę - no żenada jakich mało. Prowadzenie poważnego śledztwa w skali światowej, gdy za przewodniczącego ma się JEDYNEGO podejrzanego (Mi była podejrzane o K2) i nie dopuszcza jakichkolwiek sugestii, że to może być on. A jak do tego dodać kirapoje.... znaczy bardzo głupich fanów Kiry chcących zrobić krzywdę tym, co poglądy maja inne i mówią - nie zabijaj. Ja bym tam się nie szczypał i wystawił CKM z odpowiednio długą taśmą - to ich problem, jak na strzelaniny przychodzą z kijami :D Szczęściem, fabuła zmierza ku końcowi.

Death Note 10 Tsugumi Ōba
Pomału ku końcowi. Nie jest ani lepiej, ani gorzej - to samo co ostatnio. Pewnym pocieszeniem, że jeszcze tylko dwa i w końcu będzie koniec! :mrgreen:

Inny Wiatr Ursula K. Le Guin
Ziemiomorze tom ostatni. Wszystko zmierza ku rozwiązaniu. Arcymag utracił moce, smoki napadają na wioski, z ziem ojczystych Tener nadchodzą niespokojne wieści, zaś prosty czarownik nękany jest w snach przez zmarłych chcących zniszczyć mur oddzielający ich od żywych. Wszystko to spoczywa na głowie młodego króla.
Nie zdradzę wiele, jeśli powiem, że tom ten wywraca nasze całe przekonanie o Ziemmiomorzu na drugą stronę - i nawet będąc tego świadomym, zostaniemy zaskoczeni, gdy to się stanie.
Cykl ten nigdy nie szczycił się posiadaniem szybkiej i spektakularnej akcji ani błyskotliwych dialogów, charakteryzował się spokojnym i głębokim klimatem oraz rozmowami zmierzającymi do rozwiązania problemu, nie zaś gadania po próżnicy; tak też jest i w tym tomie.
W sumie jest to udane zakończenie udanego cyklu. Nie mam wątpliwości - 10/10


Reqiuem za Słońcem Elizabeth Haydon
Czwarta część Symfonii Wieków. Trzy poprzednie trafiły mi prosto do serca, zdobywając bez problemu najwyższą notę, o dwóch pozostałych słyszałem różne opinie. Pan T twierdził, że to badziew (ale, że pan T również to samo mówił o MZ, to w tej kwestii nie był wiarygodny), panna J twierdziła zaś, że nie odstaje poziomem od poprzednich części. Uwierzyłem pannie J i nie wyszedłem na tym źle, bowiem Reqiuem nie ma żadnej obniżki formy - wszystko co mnie zachwyciło w poprzednich trzech tomach, jest obecne również i tu. Z tego też ocena nie obniżona nawet o pół oczka - 10/10

Elegia na utraconą gwiazdę Elizabeth Haydon
Jak wyżej - każdy element jest na bardzo wysokim poziomie. Irytować może skłonność bohaterów do wychodzenia cało z opresji, ale dla lubujących się w mordowaniu postaci jest Martin.
No i jest tu perełka - "rozmowa" Anborna z bratem. Po prostu piękna.
10/10

Wiedźma z lasu T. H. White
Drugi tom cyklu Był sobie raz na zawsze król. Opowieść koncentruje się na Morgause i jej potomstwie - Gawaine'a, Agravaine'a, Gaherisa i Garetha; miejscami powraca do Artura, który z niewielką już pomocą Merlina, usiłuje zaprowadzić porządek w Anglii. Wtedy to też wpada na pomysł który przerodzi się w Okrągły Stół. Będzie też Besta Dyżurna.
No i niby wszystko co trzeba jest, jednak przez całą lekturę czegoś mi brakowało - przyzwyczaiłem się do poważniejszej formy opowieści o Arturze i jego rycerzach więc humorystyczno bajkowe podejście White'a ciągle mi nie pasowało. No ale cóż, nie można mieć wszystkiego.
7/10

Rycerz spod ciemnej gwiazdy T. H. White
Mniam. W końcu historia o Arturze nabiera rumieńców. Do akcji wkracza Galahad Lancelot i rozpoczyna się okres Rycerzy Okrągłego Stołu.
White przekonująco opisuje romans Ginewry (którą próbuje nawet sensownie wytłumaczyć, jednak dla mnie nadal jest wredną samicą psa) z Lance, wplatając do tego wątek Elaine. Do tego dochodzą poszukiwania Graala, które poznajmy z opowieści tych, którzy powrócili (spełniły się obawy Artura, że jedynie najlepszym się uda, zaś powrócą najgorsi) i coraz wyraźniej widać problem jaki staje przed Arturem.
Dopiero w tej pozycji, widać czemu przeznaczony jest prosty i nierzadko zabawny język autora, dopiero tu jestem w stanie powiedzieć, że rozumiem, czemu cykl ma tytuł arcydzieła i jest uznany za najlepszy reteling mitu arturiańskiego. Dopiero tu go zrozumiałem :)
8/10


Gildia Magów Trudi Canavan
Coś się o tym słyszało. Miało to niby być bardzo popularne i porównywane do Pottera, że nowa trylogia fantasy i tak dalej. Nie mam do tego wielkiego zaufania, ale spróbowałem. I chociaż nie jest to książka wybitna, nie żałuję.
Sonea, dziewczyna z nizin społecznych, podczas Czystki (tradycyjnego przeganiania bezdomnych, włóczęgów i żebraków z miasta przez magów) dołącza do ludzi rzucających w magów kamieniami; nic im nie jest w stanie to zrobić - mają magiczną - ale pozwala przynajmniej wyrazić swą frustrację. Dziewczyna wkłada więc w rzut cały gniew i złość, chce, aby kamień trafił maga. I kiedy trafia, trudno powiedzieć, kto jest bardziej zdziwiony - ona, czy magowie, którzy rozpoznali w niej dzikiego maga. Obie strony dochodzą do siebie, dziewczyna ucieka, panowie w szatach smażą chłopaka który stał obok niej, co tylko potęguje strach dziewczyny przed Gildią. A oni chcą ją tylko odnaleźć i wyuczyć... Rozpoczyna się zakrojona na wielką skalę zabawa w kotka i myszkę.
Pierwsza część opowiada właśnie o owej zabawie i w końcu o próbach nauki dziewczyny.
Fabuła jak na czytadło jest niezła, ma w sobie zapowiedź mrocznego smaczku.
W sumie, to nie mam zbytnio czego się doczepić - jak na czytadło jest to dobra rzecz. 6/10


Nowicjuszka Trudi Canavan
Czarny mag tom drugi. Ścisła kontynuacja. Fabularnie bez zaskoczeń, brak konkretnych wyjaśnień, czy chociażby ich prób. Natomiast Główna bohaterka ma najbardziej typowy problem fantasy szkolnych - ten drugi, złośliwy uczeń, na którego nie ma mocnych. Z uwagi na to, że Sonea pozbawiona jest wyobraźni, zamiast przemyślnego boju widzimy, jak to druga strona się nad nią pastwi, a nauczyciele udają, że nic nie widzą. Bardzo słaby element, którego nawet zakończenie sprawy nie polepsza. Drugi wątek jest dosyć niemrawy, zaś jak doczytałem o tajemnicy jednego z magów, to poczułem się niesmacznie - sprzedawanie czytelnikom tak tandetnych motywów powinno być karane!
Mimo wszystko ocena równa jej poprzedniczce. 6/10

Wielki Mistrz Trudi Canavan
Zakończenie Trylogii... cóż, jest różnie. Z jednej strony diabelstwo ma tę zaletę, że wciąga. Z drugiej, jest mocno przewidywalna, a miejscami wręcz śmieszna.
Oczywiście trzeba było czekać do części trzeciej aby poznać historię Wielkiego Mistrza oraz poznać rozwiązanie wcześniejszych zagadek. Także bardzo, ale to bardzo nie przypadł mi do gustu ostatni wątek z Nowicjuszką i Wielkim Mistrzem - tandetny, do bólu tandetny.
6/10, dla całej serii.


Charakternik Jacek Piekara
Ktoś (komu chyba przestanę ufać w kwestii polecania książek, albo nakopię do tyłka, by się nauczył rozpoznawać porządne książki) polecił mi ją. Polecił, chociaż znał moją opinię na temat Piekary. Zrobił to świadomie, więc coś w tym musiało być. Wyraziłem więc zainteresowanie ową książką, a kiedy pojawiła się sposobność, przeczytałem. Nie powiem, że Piekara próbuje wbić się na teren opanowany przez Komudę, bo tego drugiego nie znam aż tak dobrze. Na realiach się nie znam aż tak dobrze, by doszukiwać się nieścisłości, wydawały mi się trafione. Wielce do gustu przypadło mi wytłumaczenie na końcu książki, bowiem ciekawe było. Z kolei sama książka pod względem beletrystycznym. Nie ma co ukrywać, że słabo. Pomysł był dobry, ale został spalony. Treść trzyma w napięciu, do czasu gdy znowu całą winą zostaje obarczona religia katolicka, Kościół i tak dalej... Dalej, brakuje mi płynności w książce - ma się wrażenie przeskakujących scen. Scena w karczmie. Scena na leśnej polanie. Scena w zameczku. I tak do samego końca - brak płynnego przejścia akcji, tylko skakanie. No i żarty. Ja rozumiem pisanie pod publikę, ale po co umieszczać tak prymitywne żarty, jak te o bliźniakach? No i najbardziej wkurzająca rzecz - wszystko, ale no wszystko w opisach. Zero pracy dla czytającego, zero jego interpretacji, wszystko narrator opisał w tekście, podał na tacy. To plus kilka innych elementów daje mi mniemanie o docelowym odbiorcy książki.
5/10

Wszystko o romansie w sieci : psychologia związków internetowych Monica T. Whitty, Adrian N. Carr
Książka traktująca o relacjach w sieci, skupiająca się na powstawaniu związków w internecie. Lektura wielce ciekawa, a pouczająca, pozwalająca spojrzeń nieco szerszym kątem na internet. Wiele z tego, co w książce było, już wiedziałem, acz fachowym słowem nazwać nie potrafiłem. Teraz jednak już wiem jak to nazwać, aczkolwiek potrzeby takiej nie odczuwam - i tak uważam psychologię za nudną (choć pożyteczną) dziedzinę nauki.
O książce mógłbym jeszcze wiele pisać, ale były by to mało treściwe opinie, bo to nie powieść beletrystyczna i opisywać nie ma co, a samemu przeczytać trzeba.
7/10

Stalowy Szczur Ocala Świat Harry Harrison
Książki mojej młodości... Czytelny acz mało wyszukany język, sympatyczny bohater, nieskomplikowany świat i prosta, lecz wciągająca fabuła... To były dni.
Sprawdziłem, jak podejdę następnej książki w tym stylu, ale starszy o ponad 10 lat. I nie rozczarowałem się - wszystko jest na swoim miejscu, a opinię o cyklu mam taką, jaka miałem. Jest to nieskomplikowana, lecz bardzo zabawne czytadło, które potrafi zaskoczyć. Z uwagi, że ten tom opowiada o podróży w czasie, zaskoczeń może być kilka. Ja jestem zadowolony.
6/10

Full Metal Alchemist 14 Hiromu Arakawa
FMA jako taki poziom trzyma. Fabuła jest znośna, akcja ładna, bohaterowie ciekawi, teksty zabawne.
Fabuła znowu nabiera tempa, gdy zjawiają się przed tym, który pociąga za wszystkie sznurki. Który dokonuje czegoś zdumiewającego dla alchemików. Do listy istniejących pytań dochodzą tylko nowe.
W sumie zjadliwe, ale widać, że ciągnie się jak cholera.

Angel Sanctuary V8 Kaori Yuki
I kolejna manga... Tym razem nastawiona na emocje, uczucia i podobny crap. Setki aniołów, absurdalne zdarzenia, dokopywanie postaciom głównie psychicznie i tak dalej.
Nadchodzi kulminacyjny moment starcia z Kanclerzem, który sam się o to prosił organizując wielki sąd nad aniołem żywiołu. Jednak do akcji włącza się stary znajomy głównego bohatera, chociaż i on nie spodziewał się, że tam, w cieniu czeka na swoją szansę jeszcze jedna siła; siła, która chce tylko jednego - urodzić się...
<tak wiem, że to lamersko brzmim,jednak to manga o aniołach, no nie?>

Antologia W Hołdzie Królowi
Antologia opowieści poświęconych Tolkienowi, utrzymanych w podobnym stylu. Mógłbym rozpisać się osobno o każdym, ale raczej nie ma takiej potrzeby. Powiem wiec ogólnie - teoretycznie najlepsi (cóż, nie znam wszystkich, innych uważam jeno za dobrych rzemieślników) pisarze napisali po opowiadaniu - dłuższym bądź krótszym - w stylu nawiązującym do Tolkiena. Części się to udało i ich opowiadania zawierały w sobie magię, część po prostu napisała coś i dorzuciła, ale ogólnie znalazło się kilka godnych uwagi pozycji. Mamy i opowiadania typowo fantasy (Norton i McKillip, ), powieści humorystyczne (oczywiście Pratchett i Resnick), mocne i dobre sf (Silverberg, któż by inny oraz wyjątkowy Banford), do tego całą gamę mieszanych; do wyboru, do koloru.
Mocne 8/10
Tomasz - 2009-07-12, 11:07
:
Wychodzi na to, że też muszę zrobić takie zestawienie z ostatnich dwóch tygodni :)

Czytam dalej "Lód" Dukaja. Miałem parę egzaminów na aplikacji to musiałem zrobić przerwę od prozy Jacka i sięgnąłem po parę innych tytułów. Teraz ponownie zamrażam się na Syberii.

Szczepan Twardoch "Przemienienie"
Jeden z moich ulubionych młodych autorów (podbudowuję sie, że młody, bo to mój rówieśnik) tym razem sięga po tematykę sensacyjną, pokazując sposoby działania UBeków. Młody agent UB rozpoczynający kolejny etap kariery, trochę obyczajowo, trochę działań operacyjnych przeciw kościołowi i opisów mechanizmów werbunkowych, a wreszcie na zwieńczenie wielki spisek, tajemnica rodem z prawdziwej powieści sensacyjnej któregoś z mistrzów gatunku.
Mogłoby się tu znaleźć więcej akcji, bo jednak powieści sensacyjne muszą oferować mocne emocje, tego trochę brakuje, ledwie parę strzałów i trupów. Ale powieść wciąga, jest wciąż aktualna politycznie, mimo że zamieszania wokół IPN i odkrywanych nowych TW już wygasa.
Twardoch ma bardzo prawicowe poglądy, a jednak dobrze wszedł w skórę wroga :) Do tego rzecz jest lepiej niż dobrze napisana. No ale to nie niespodzianka, kto zna prozę Twardocha, to wie, że on umie pisać.

Leo Kessler "Rozkaz wymarszu"
Mała książka, w sam raz do czytania między kolejnymi ustawami. 1942 rok i aliancka nieudana próba desantu na francuskim wybrzeżu. Akcja z góry skazana na niepowodzenie. W roli głównej dwaj weterani Batalionu Szturmowego SS "Wotan". Dwóch obrzydliwych, chamskich, wulgarnych czołgistów, których ulubionym zajęciem jest żłopienie piwa i ciągłe wizyty w burdelach.
Cóż, co kto lubi, mnie to do gustu nie przypadło. Połowa książki to opisy tych wizyt w burdelach, okraszane niewymyślnym, wulgarnym językiem. Walki, akcji itd. jak na lekarstwo, a do tego bez emocji i nieciekawie. Mocno się tym zawiodłem. Nie polecam.

Michael Chabon "Związek żydowskich policjantów"
Spontaniczna lektura, którą kupiłem i zabrałem na dwudniowy wyjazd. Łyknąłem w dwa wieczory. Świetna, smakowita książka. Autor, zaliczany do głównego nurtu, pokazuje jak wykorzystywać motywy fantastyczne i klisze powieści popularnej. Chandlerowski kryminał, z upadłym bohaterem, rozgrywany w alternatywnej rzeczywistości, w której Żydzi zamieszkują na Alasce, a Jerozolima pozostała w rękach arabskich. Powieść ewoluuje, od kryminału, czy powieści policyjnej, aż po wielki żydowski spisek. Żywe, doskonale nakreślone postacie, skomplikowane relacje między nimi, żydowski mały świat, opisany bez przesładzania czy wybielania. Opinia Stephena Kinga z ostatniej strony okładki, że to połączenie Raymonda Chandlera z Isaakiem Bashevisem Singerem zdecydowanie trafiona. Jedna z lektur obowiązkowych. I następna rzecz po "Drodze" McCarthy'ego, która pokazuje, że oszczędnie używając fantastycznych motywów autorzy kojarzeni z tzn. głównym nurtem potrafią przyrządzać dania lepsze niż autorzy czysto fantastyczni.
Lektura bez dwóch zdań obowiązkowa.

Witold Biernacki "Ajgospotamoj 405 p.n.e."
Ostatnia faza wojny peloponeskiej. Temat ciekawy, niestety wykonanie gorsze. Sporo danych ale rzucanych zdanie za zdaniem. Często bez jakiejkolwiek analizy. Jeśli większość książki historycznej to zdania w stylu: przybył do tego miejsca, uderzył z 500 wojownikami na przeciwnika który miał 400 wojowników, wygrał, zmusił do odwrotu, spalił statki, albo nie spalił itd, to nic z tego nie wynika. Prawie nic nie zapamiętałem, choć to fascynujący okres w dziejach Grecji. Na plus zaliczyć można sporą liczbę map przedstawiających głównie morskie starcia. Wydawnictwo inforteditions, mimo sporej już liczby tytułów pozostaje wciąż daleko za seria "Historycznych bitew" Bellony. Poza paroma wyjątkami to wydaje się, że tu trafiają te tytuły, których Bellona nie przyjęła, choć może się mylę.

Richard Brzezinski "Lutzen 1632 Apogeum wojny trzydziestoletniej"
Pierwsze moje spotkanie z serią Osprey, wypadło zdecydowanie pozytywnie. Dobre, solidne opracowanie, napisane w sposób dający szybką ale interesującą lekturę. Wspaniałe opracowanie graficzne. Ryciny, ilustracje, mapy, wszystko pierwsza klasa. Wreszcie to jedno z najciekawszych starć w historii sztuki wojennej. Pole śmierci Gustawa II Adolfa. Bitwa dziwna, w zasadzie nierozstrzygnięta, gdzie ci bliżsi wygranej porzucili pole bitwy, a ci którzy stracili swojego wielkiego dowódcę wyszli niemal zwycięscy, choć ta strata była niemal równoznaczna z wielką klęską. Niemniej obie armie zakończyły bitwę odwrotem.


Teraz równocześnie z "Lodem" czytam "Welin" Duncana, koelejne podejście, po ostatnim nieudanym sprzed paru miesięcy, "Głową w mur" Orkana, a z pozycji historycznych "Lisy pustyni" Paula Carella.
Elektra - 2009-07-12, 11:40
:
Tixon, szkoda, że większości tych opisów nie zamieściłeś w istniejących wątkach odpowiednich pisarzy. Łatwiej byłoby prowadzić jakieś dyskusje. ;)


Ja teraz czytam Łups Pratchetta, powoli idzie, porusza czasem poważne problemy i mało do śmiechu jest...
Sharin - 2009-07-12, 13:07
:
Mike Carey, John Bolton Furie

Sandman odniósł sukces. Świat Władcy Snów, wykreowany głównie przez Neila Gaimana, od lat fascynuje przedstawicieli zarówno młodszego jak i starszego pokolenia. Jeżeli przyjrzymy się wspomnianemu uniwersum odkryjemy ogrom dobrze scharakteryzowanych postaci, wiele motywów nawiązujących zarówno do sfer religijnych jak i freudowskich oraz setki przemyśleń odnośnie otaczającej nas rzeczywistości. Istotnym elementem Sandmana są wykreowani w ciągu trwania całej serii bohaterowie nie przypominający harcerzyków pokroju Supermana czy herosów w stylu Spidermana. Czy są, zatem normalnymi ludźmi? Wielu zlinczowałoby mnie gdybym odpowiedział twierdząco. I postąpiliby słusznie. Nie, nie są przeciętnymi, szarymi ludźmi (od każdej reguły zdarzają się wyjątki), zawierają jednak w sobie całe spectrum zachowań, problemów, emocji czysto ludzkich. Nic, więc dziwnego, że świat Sandmana jest ciągle żywy. W jakim komiksie stricte fantastycznym znajdziemy postacie tak bliskie nam samym?



Furie stanowią odsłonę życia kolejnej postaci ze świata Sandmana. Tym razem Mike Carey i John Bolton postanowili poświęcić czas Lycie Hall, zwykłej kobiecie będącej wcieleniem starogreckich Erynii (łac. Furie). Ta drugoplanowa bohaterka, która większego znaczenia nabiera dopiero w Sandman – Panie Łaskawe, wiedzie egzystencję pełną smutku. Doświadczona przez los niczym biblijny Hiob (strata mężna, zaginięcie syna, problemy z prawem, zaburzenia umysłowe) stara się poprzez różnego rodzaju rozrywki odnaleźć w nowej rzeczywistości. Za wszelką cenę pragnie odbudować życie, niejako narodzić na nowo. W tym właśnie celu udaje się wraz z trupą teatralną Pieśń Kozła (w roli przewodnika i tłumacza) do rodzinnej Grecji. Nie jest to jednak szczęśliwy powrót. Lyta zostaje wciągnięta w niebezpieczny wir zmagań potężnych helleńskich bogów: Kronosa, Hermesa i Erynii. Stawka jest wysoka. Prawo do panowania nad zemstą od wieków jest źródłem intryg, sprzeczek, zatargów pomiędzy największymi z wielkich.

Twórcy komiksu sprawili się po doskonale. Słowa uznania należą się przede wszystkim J. Boltonowi. To dzięki rysunkom komiks przypomina dobrze skomponowaną sztukę grecką, gdzie świat ludzki miesza się nieustannie ze światem boskim. Wydaje mi się, że właśnie ten aspekt był najtrudniejszy do uchwycenia. Oddanie bezbolesnego, płynnego przechodzenia z jednej rzeczywistości do drugiej widać w całym komiksie.
Mike Carey’a, jego zasług nie trzeba przypominać. Współpracował przy tworzeniu między innymi Lucyfera i kilku innych mini serii z cyklu Sandman przedstawia. Niejednokrotnie udowodnił, że łączenie starych i tworzenie nowych wątków nawiązujących do świata Władcy Słów przychodzi mu ze swobodą osoby, która wspomniane uniwersum poznała bardzo dogłębnie. W Furiach po raz kolejny pokazał, że jest właściwą osobą na właściwym stanowisku. Ktoś kiedyś powiedział, że Neil Gaiman pełni ciągle „rolę pewnego rodzaju niedoścignionego wzorca”. Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Od siebie dodam tylko tyle, że Mike Carey depcze mu po piętach.

Jeżeli miałbym coś do zarzucenia komiksowi to jedynie fakt, że autorzy zbyt mało miejsca poświęcili samemu źródłu walki pomiędzy starogreckimi bogami. Czy dążenie Erynii do ukarania Kronosa za dawne czyny jest naprawdę aż takie ważne? Według mnie większy nacisk można było położyć na motyw zemsty oraz na rolę Sandmana w całej przygodzie.
Tak, tak pojawia się nowy Władca Snów.

***

The Sandman Present: The Furies
Scenariusz: Mike Carey
Rysunki: John Bolton
Liczba stron: 96
Rok wydania oryginału: 2002
Kennedy - 2009-07-12, 19:12
:
Hamilton za mną. Porządna lektura, ale widze że całośc się dopiero rozkręca - pierwszy tom Dysfunkcji Rzeczywistości to szkicowanie tła i zawiązywanie wątków, dzieje się niewiele. Chociaż nienawidzę zabiegu dzielenia książek na kilka tomów, to w tym wypadku nie jest on taki denerwujący; po prawie 700 stronach czuję lekkie zmęczenie i przerwa na kilka innych książek powinna mi dobrze zrobić. Potem zaś biorę się za Ekspansję.

Teraz zaś Cryptonomicon Stephensona. Gabaryty tej powieści mnie nieco przytłaczają (duży format, blisko 700 stron... chyba będzie cięzko), ale po 70 stronach jest bardzo dobrze i objętośc przestała mi przeszkadzać :-P Wciąga, chociaż póki co głównie przez kapitalne akcenty humorystyczne.
Sharin - 2009-07-13, 17:06
:
Obecnie staram się przełknąć Miasto permutacji Grega Egana. 1/3-cią książki mam za sobą i jest nieźle. Fabuła wciąga, postacie zbudowane... nietuzinkowo ;) Szerzej o nich już wkrótce :P
Co mi przeszkadza w odbiorze? Momentami zbyt chemiczno-techniczno-matematyczno-fizyczny język wypowiedzi :P Z wyksztalcenia jestem humanistą i momentami mam dość duże problemy ze zrozumieniem ciągu logicznego pisarza ;)


Jachu - 2009-07-13, 18:28
:
Ukończyłem "Historię społeczną Starożytnego Rzymu". Książka zdecydowanie wybitna ukazująca przyczyny i skutki wszelkich zmian do których dochodziło w społeczeństwie Rzymu w przeciągu trwania politycznych ram Imperium Romanum. Fascynująca lektura :)

Teraz postanowiłem, że nadszedł czas odpocząć nieco od Rzymu i sięgam po biografię ministra ds. propagandy III Rzeszy. Ralf Georg Reuth napisał dobrą (ponoć) książkę dotyczącą prawej ręki Adolfa Hitlera. "Goebbels" czeka już na mojej półce wiele miesięcy i chyba najwyższy czas zasiąść do lektury :)
Romulus - 2009-07-13, 20:31
:
Przeczytałem Labirynt Odbić Łukjanienki. Więcej wrażeń już niedługo. Tu napiszę tylko, że moja rusofobia uległa złagodzeniu. Nadal istnieje, ale książka jest doskonale napisana, co ją właśnie złagodziło.

A teraz wracam, na jakiś czas (może krótki) do ŁASKAWYCH Littella. Choćbym miał paść na twarz, to nie wygra ze mną. Przeczytam ją do końca sierpnia.
Beata - 2009-07-13, 20:58
:
Za mną lektura Dwunastu opatów z Challant Laury Mancinelli - napisanej niby prostym językiem, cieniusieńkiej i niepozornej książeczki, ale jakże nastrojowej... W zasadzie można powiedzieć, że to parodia znanego kryminału o 12 Murzynkach, ale jakże wdzięczna. Rzecz dzieje się w średniowieczu - pewien szlachcic dostaje w spadku zamek, ale testament pozostaje ważny tylko wtedy, gdy nie będzie utrzymywał stosunków z kobietami. Do zamku przyjeżdża 12 opatów, którzy mają czuwać nad przestrzeganiem tego warunku. Nietrudno się domyślić, jaki los ich spotyka. //evil W książce jest mnóstwo czarów, diabłów, herezji, przejażdżek w świetle księżyca, trubadurów - zatem niemal bajkowy stereotyp - ale okraszony momentami złośliwym humorem. Dobra rzecz o radości życia.

Błogosławieni, którzy robią ser Sarah-Kate Lynch to historia obyczajowa z wytwórcami pysznego sera w tle, takiego dojrzałego, pachnącego, z żyłkami srebrno-niebiesko-zielonymi i aksamitną skórką... mniam; historia tak sugestywnie napisana, że ślinka sama leci... w każdym razie przed lekturą zalecam wizytę w sklepie i poczynienie stosownych zakupów.

Encyklopedia duszy rosyjskiej Wiktora Jerofiejewa. Pierwszy raz czytałam powieść w takiej formie utrzymaną - na pierwszy rzut oka to encyklopedyczne hasła, ale ich omówienia to albo dialogi, albo anegdoty, albo wręcz fragmenty esejów. Pełna odniesień do znanych bohaterów literatury rosyjskiej (na końcu zamieszczony indeks postaci). Przyznaję się od razu - mam za małą wiedzę w tej materii, żeby w pełni docenić wszystkie nawiązania. Ale jedno jest dla mnie jasne - prezentując nie najlepszy obraz Rosji (to eufemizm - miejscami ten obraz jest bardzo niekorzystny) - autor usiłuje jakoś rozliczyć się/pogodzić/odnaleźć miejsce Rosji w świecie i swoje w Rosji. Czy mu się to udaje? Ha, oto jest pytanie...

Właśnie skończyłam lekturę Związku żydowskich policjantów Michaela Chabona. Podpisuję się pod każdym słowem pochwały, kierowanej pod adresem tej książki (no, może za wyjątkiem euforycznych okrzyków - nie lubię hałasu ;) ). IMHO największym walorem powieści jest tło kulturowe i znakomicie poprowadzone postaci. Wszystkie postaci - nawet te drugo- i trzecioplanowe. Przy prezentacji kultury żydowskiej autor uniknął przynudzania i wartościowania - za to zaserwował czytelnikowi spojrzenie "od wewnątrz". I zadbał o detale - na przykład opisał stojący w domu rabina zegar chodzący wstecz czy ideę eruw, będącą niczym innym jak elastycznym podejściem do interpretacji religijnych nakazów. Warto przeczytać.
Procella - 2009-07-15, 08:38
:
Czytam "Pieśń karczmarza" Petera Beagle'a. Zapowiada się znakomicie - ma fajny klimat i podoba mi się sposób, w jaki jest napisana.

Dla kontrastu - Terry McMillan "O dzień za późno, o dolara za mało", czyli porcja zwykłych, życiowych problemów. Też bardzo fajnie napisana rzecz... w sumie dopiero teraz, przy pisaniu, dotarło do mnie, że obie te książki skonstruowane są w ten sam sposób, jako serie opowieści poszczególnych bohaterów :-P
Romulus - 2009-07-16, 07:00
:
Kończę MARTWY AŻ DO ZMROKU Ch. Harris - pierwszy sezon True Blood był lepszy. Ale książka nie da się łatwo wepchnąć w infantylizm paranormal romance - to jej zaleta.

Wracam do zaszłości ze zgrozą obserwując, jak powiększa mi się przez tą cegłę Littella lista zaległych lektur na półce. Dwie Uczty, Król Bezmiarów, Modlitwy o deszcz... A niedługo zaczną się sierpniowe żniwa książkowe i kolejne 3 przybieżą na półkę...
Geoffrey - 2009-07-16, 07:11
:
Zamarzło się w Lodzie.
Póki nie skończę, nie wezmę się za nic innego.
Jest dobrze, dochodzę do etapu, kiedy zaczyna wyjaśniać się cała karkołomna i olśniewająca koncepcja fizyczna tego świata.
Jestem też pod wrażeniem obrazu Rosji: głębokiego i chłodnego, bez cienia antyrosyjskości.
Świetne są delikatne nuty polityczne : ( "mamy czekać na cud, na szczęśliwy przypadek jakiejś ogólnoświatowej wojny, który pozwoli nam wybić się na niepodległość? " ) :)
Stylizacja językowa, która na początku nieco mnie irytowała - pasuje doskonale do epoki i do całej koncepcji świata.
Dukaj jest mistrzem światów !!
Shadowmage - 2009-07-16, 08:46
:
Silverberg okazał się porządną lekturą, w pełni satysfakcjonującą. Teraz, oprócz różnych pozycji naukowych (i naukawych) miotam się między kilkoma pozycjami z tej listy. Chyba najbliżej mi do skończenia Dicka i de Mari. Ze wskazaniem na tą drugą, choć jeśli nadal będę posuwał się do przodu w tym tempie, to będę musiał zabrać się za Dicka, bo muszę go przeczytać przed 22.
Za to trochę więcej komiksów czytam - a konkretnie nadrabiam zaległości w Hellblazerach. W weekend szykuje mi się wymiana, więc wypada przeczytać to, co mam i nie przetrzymywać ich dłużej.
Tefros - 2009-07-16, 21:04
:
Za mną "Pajęczyna utkana z ciemności". Na początku denerwowały mnie fragmenty rzekomo opowiadane przez bohaterów, trochę to sztucznie wyglądało, chociaż nie wiem, może ich kultura wywodzi się od hobbitów, lubią snuć opowiadania. "Śliczna" antagonistka Kane'a. Ale nie skończyło się happy endem bu.. :evil:
elTadziko - 2009-07-16, 23:29
:
Ostatnio coś średnio chce mi się czytać, dlatego nie pisałem tu od pewnego czasu. A co czytałem?

"Opowieści sieroty" Valente - bardzo fajna koncepcja, każde opowiadanie zazębia się z pozostałymi. Fajnie wykreowany świat i bohaterowie. 5/6

"Błędny krąg" Careya - trochę gorszy od poprzedniej części, ale dalej czyta się bardzo przyjemnie. Szkoda tylko, że zagadka kryminalna nie jest bardziej satysfakcjonująca. Ale i tak 5/6 :)

Teraz postaram się przeczytać "Zodiac" Stephensona.
Toudisław - 2009-07-17, 06:31
:
Czytam Triumf Endymiona. Dana Simmonsa. Jak na razie czyta się dośc dobrze podobnie jak czytało mi się Endymiona. No może ciut lepiej. Simmons to po prostu dobry pisarz i tutaj pokazuje klasę. Szkoda, że to już niestety koniec serii ;(
Juninka - 2009-07-17, 14:36
:
Przeczytałam "Viriconium" Harrisona i trudno mi ocenić tę książkę. Momentami nie mogłam się od niej oderwać, ale zdarzały się tez takie fragmenty, które strasznie mi się dłużyły i miałam ochotę odłożyć książkę na półkę.
Za mną też "Spiżowi wojownicy" S.Odena. W sumie czytało mi się bardzo dobrze i szybko. Przeszkadzało mi tylko to, że z końcówki książki autor zrobił romansidło :/
Nie wiem za co się teraz łapać. Kusi mnie "Diamentowy wiek" Stephensona, ale intuicja mi podpowiada, że w ten upał potrzebuję czegoś wyjątkowo lekkiego (czytaj: głupiego odmóżdżacza). Chyba zaczyna mnie dopadać czytelniczy kryzys...
KreoL - 2009-07-17, 15:44
:
Czytam właśnie drugi tom "Myta ogarów" mimo natłoku spraw i baaaaaaaaaaardzo małej ilości czasu jaki moge przeznaczyć na czytanie :( jestem już w 1/3. Czyta się całkiem nieźle zwarzajac na emo-andi ;) dodatkowo kilka motywów mnie ciekawi jak się rozwiną/rozwiążą tak więc czytam dalej i mam nadzieje,że do konca miesiąca się wyrobie >.<
Tanit - 2009-07-18, 10:47
:
Zaczęłam czytać 'Wielkiego Mistrza' Canavan. Pierwszy rozdział, więc niewiele mogę powiedzieć. Jak na razie nie odbiega od poprzednich części. Plusem jest to, że po długiej przerwie w zasadzie wszystko pamiętałam.

Czytałam też Murakamiego 'Koniec Świata...' niezłe, ciekawe... ale jakoś nie chciało mi się czytać. O wiele bardziej podobały mi się fragmenty dotyczące Wonderland niż KS. Może kiedyś wrócę. Na razie Murakami wraca do biblioteki.
Procella - 2009-07-18, 10:52
:
Eyvind Johnson - Czasy jego wysokości
Powieść historyczna szwedzkiego noblisty, osadzona w epoce Karola Wielkiego. Dobra, choć raczej dla osób, którym galopująca akcja nie jest konieczna do szczęścia.

Czytam też "Podwójnego agenta" Fouqueta - wbrew tytułowi nie jest to opowieść szpiegowska, a interesująca historia alkoholu i alkoholizmu.
MrSpellu - 2009-07-19, 11:15
:
W ostatnie dwa dni przeczytałem dwie książki:

Mitch Cullin, Kraina traw
Sergio Kokis, Mistrz gry

Pierwsza książka to świetna wariacja na temat Alicji w krainie czarów, druga to ciekawy pomysł przedstawienia Boga jako neutralnego gracza na szachownicy ludzkiego życia. Przyjemna lektura w jednym i drugim przypadku. Gdy tylko nabiorę weny to machnę recenzje.
Kennedy - 2009-07-19, 11:43
:
Po tygodniu czytania Cryptonomicon mam za sobą. Bardzo interesująca lektura, a że mało fantastyczna w sensie gatunkowym (chociaż pewne elementy się pojawiają rozrzucone tu czy tam) to w zasadzie tym lepiej. Jestem trochę za bardzo na świeżo by napisac coś konkretnego i silącego się na obiektywizm, więc zaznacze krótko, że po inne ksiązki Stephensona chętnie w najbliższym czasie sięgnę, bo widze że warto.

A teraz zalegująca na półce Drewniana twierdza Pilipiuka, czyli trzeci tom Oka Jelenia. Długo odkładana, z uwagi na szereg lepszych lektur, ale że trzymam ją dość długo u siebie już i wypadało by oddac właścicielowi, to siadłem w fotelu i połknąłem w godzinę ponad sto stron. Wciągające, jak zwykle (jeszcze jedna strona, no jeszcze jedna, do 110 i dość, bo jestem głodny), ale po Cryptonomiconie toporność języka jakim posługuje się Pilipiuk kłuje po oczach koszmarnie. Nie mam nic do roboty dziś, to pewnie nawet dzisiaj twierdze skończę.
elTadziko - 2009-07-19, 11:49
:
Miałem czytać "Zodiac", ale postanowiłem, że wreszcie czas przeczytać "Myto Ogarów" Eriksona, dlatego też sięgnąłem po... "Ogrody księżyca" :P Z tej sagi już mało co pamiętam, miałem trudności z 7 tomem, bo już wtedy nie kojarzyłem niektórych rzeczy, a co dopiero teraz :P Mam nadzieję, że do zaczęcia studiów uda mi się skończyć ostatni wydany tom ;)
Romulus - 2009-07-19, 17:15
:
Skończyłem MARTWY AŻ DO ZMROKU Ch. Harris, ale już pisałem wcześniej. Zatem: skończyłem także recenzję, niedługo pewnie "Zawiśnie". W weekend przeczytałem MODLITWY O DESZCZ Dennisa Lehane. Znakomita powieść. Pomyślę, czy nie machnąć czegoś dłuższego. To ostatnia odsłona "cyklu" autora o bostońskich detektywach Patricku Kenzie i Angeli Gennaro. Napisana rewelacyjnie, nie mogłem się oderwać. Nie przeszkadzały mi nawet wytknięte przez recenzenta Esensji wady powieści (swoją drogą fajna recenzja: http://www.esensja.pl/ksi...st.html?id=7821 - stąd się waham, czy pisać swoją, bo się pewnie tylko w tym fragmencie dotyczącym "wątku romansowego" nie zgadzam). Książkę polecam - doskonały kryminał z górnej półki, ale Lehane to mistrz więc nie pisze byle czego.

Po tym oddechu wracam do "poważnej" literatury, czyli męczyć będę dalej ŁASKAWE.
You Know My Name - 2009-07-19, 19:59
:
Szparko chwytam w rękę Dick'a
Aby zdążyć do Stolyka
Jander - 2009-07-19, 22:01
:
AdamB - nie zgadzam się, by poprzednie powieści McDevitta były lepsze. Jestem świeżo po Poszukiwaczu i oceniam go tak samo dobrze. Czyta się nieźle i jeśli ktoś nie wymaga dużo to będzie się dobrze bawił. Takie lepsze czytadło. Kolejne części jak mi wpadną to ręki to też przeczytam.
Poza Poszukiwaczem przez ostatnie dwa tygodnie przeczytałem tylko Myto Ogarów - jak to Erikson, wszystko w porządku. W sumie dla mnie jedna z lepszych części, no ale po jakimś czasie może mi się zmienić. Czekam na ostatnie dwie części.
Czytam zbiór opowiadań Ptak Śmierci Ellisona, na razie dwa opowiadania. Czytam oszczędnie, bo opowiadania cholernie ciężkie i pesymistyczne, więc nie chcę przesadzać z dawką negatywnych emocji.
Kennedy - 2009-07-19, 22:15
:
Drewniana twierdza skończona, lektura na cztery godziny. Trzyma poziom poprzednich tomów Oka Jelenia, jak komuś pierwsze dwa podeszły, to i ten siię spodoba, jak nie, to nie ma szans na zmianę opinii raczej, chociaż fakt faktem, że Pilipiuk poprawił parę detali, przede wszystkim bohaterowie nie popisują się już tak encyklopedyczną wiedzą na temat historii szesnastowiecznej Europy, pojawia się nawet parę całkiem interesujących postaci (co prawda drugoplanowych, ale jednak), ogólnie nie jest źle. Czytadło, ale przyjemne i nawet wciągające, chociaż napisane dosyć topornie. Jak na razie pytań tylko przybywa i jestem ciekaw czy Pilipiuk zdoła to poskładać w logiczną całość.

Teraz czas na Strugackich: Daleka Tęcza (wydane razem z Próbą ucieczki, czyli mam dwa w jednym)
Ł - 2009-07-20, 00:16
:
"Podziemia Venis" .

Mag napisał/a:
Szparko chwytam w rękę Dick'a
Aby zdążyć do Stolyka


Mam hard Dicka cover za parę papierów,
kilka bajerów by zginać frajerów.
BitterSweet - 2009-07-20, 08:13
:
Czytam "Wieszać każdy może". Sama nie wiem, czy dobrze, że zaczynam od nowszej książki o Wędrowyczu, a poza tym zbioru opowiadań. Wszakże może psuję sobie zabawę spoilerami. xD
4 opowiadania za mną. Oceniam jako udane fabułowo i językowo. Nie wiem co będzie dalej, ale jestem dziwnie dobrej myśli. Naprawdę podoba mi się styl pisania Pilipiuka. Ma celne uwagi, jest ironiczny, dowcipny. Może to za wcześnie, ale napiszę, ze kreacja Wędrowycza na ten moment mi się podoba.
Shadowmage - 2009-07-20, 09:54
:
Mag_Droon napisał/a:
Szparko chwytam w rękę Dick'a
Aby zdążyć do Stolyka
A ja właśnie Dicka skończyłem. Czytało się fajnie, ale mam kilka drobnych zastrzeżeń. No ale nie od dziś wiadomo, że odchylenia moje i Dicka są niekompatybilne ;p

Teraz czytam "Dzienniki gwiazdowe" Lema oraz "Gildię Hordów" Salik - to się ukaże dopiero w sierpniu, więc zapoznaję się z tekstem ze sporym wyprzedzeniem.
MadMill - 2009-07-20, 11:42
:
Shadowmage napisał/a:
No ale nie od dziś wiadomo, że odchylenia moje i Dicka są niekompatybilne ;p

Mało ćpałeś, oj mało... albo więce.... kto tam Cię wie. xD

Przeczytałem Autostopem przez Galaktykę Adamsa, piwo, ręcznik i nieskończona nieskończoność. Dawka absurdu i zbiegów okoliczności tak ogromna, że miejscami aż głupio to czytać. Frajdy strasznie dużo. ;)

Teraz Sternberg Twardocha, bardzo dobrze napisana i po raz kolejny czyta mi sie książkę tego autora świetnie, bo już połowa książki za mną, a zacząłem wieczorem wczoraj. Jeśli chodzi o polską fantastykę to godna uwagi pozycja.
Procella - 2009-07-20, 20:06
:
Wpadła mi dziś w ręce książeczka Jana Widackiego "Detektywi na tropie zagadek historii" i przed chwilą ją skończyłam - bo to malutkie, 170 stron zaledwie, plus ilustracje. Bardzo ciekawa rzecz, polecam, jeżeli kogoś interesują królewskie szkielety ;)

Teraz pora na "Po tamtej stronie" Alfreda Kubina.
Romulus - 2009-07-20, 22:17
:
Łamię się i fantastykę chwytam. Dorwałem w bibliotece SAMO OSTRZE Abercrombiego. Poczytuję głównie w pracy. Fajne. Nadspodziewanie, bo spodziewałem się średnizny. Nie wali po głowie, ale odprężająca lektura. Glokta - super koleś. Dogadalibyśmy się :mrgreen:
Shadowmage - 2009-07-21, 08:04
:
Romulusie, nie wierzysz mi? Przecież chwaliłem Abercrombiego :) A Glokta też bardzo szybko awansował na jedną z moich ulubionych postaci. Szkoda, że im dalej w książce, tym jakby go było mniej.
Romulus - 2009-07-21, 08:41
:
Shadowmage napisał/a:
Romulusie, nie wierzysz mi? Przecież chwaliłem Abercrombiego :) A Glokta też bardzo szybko awansował na jedną z moich ulubionych postaci. Szkoda, że im dalej w książce, tym jakby go było mniej.

Faktycznie ;)
Po przeczytaniu chyba sobie zamówię, bo powieść ma niezły potencjał na rozwój. Jeśli nie jest zamkniętą całością. Jeśli jest - tym lepiej. Pracować mi się nie chce i nerwowo zerkam do torby. Zabieram ją dziś do domu :)
Shadowmage - 2009-07-21, 09:32
:
Nie jest zamkniętą całością, tak w zasadzie to dopiero wstęp. Ale AM mówił (jeśli niczego nie pokręciłem), że następne tomy jeszcze lepsze.
ASX76 - 2009-07-21, 15:35
:
Shadowmage napisał/a:
Ale AM mówił (jeśli niczego nie pokręciłem), że następne tomy jeszcze lepsze.


Tym razem niczego nie pokręciłeś. :-P
Jander - 2009-07-21, 18:11
:
Skończyłem zbiór opowiadań Ptak Śmierci Harlana Ellisona - oceniam je bardzo dobrze, gdzieś na poziomie Pożeglować do Bizancjum Silverberga, choć językowo dość specyficznie.
KreoL - 2009-07-21, 22:40
:
Skończyłem "Myto Ogarów". Dość szybko poszły ostatnie 250 strony więc przeczytałem w sumie w pracy ;) Na dziś wziełem pierwszą część "Skoku" Donaldsona by nie nosić za wiele, gdyż i tak mało czasu mam na czytanie. Ale następny będzie w domu "Endymion", a w torbie wyjściowej "Welin".
You Know My Name - 2009-07-21, 23:06
:
Zakończone Zamęt i Blade Runner. I o ile Stephenson ścieżka przygód Jacka Shaftoe (taka typowa sinusoida, już w połowie człowiek zastanawia się co mu się jeszcze może spieprzyć) mnie troszkę rozczarował to Dick mnie oczarował kompletnie. Jak ja lubię dobre postapokaliptyczne SF.
W ramach odgrzebywania zakupów sprzed pół roku zabrałem się natomiast za Balsam długiego pożegnania Marka Huberatha
Dhuaine - 2009-07-21, 23:26
:
Przeczytałam A Morbid Taste for Bones ("Tajemnica świętych relikwii"?) Ellis Peters. Nie rozumiem, czym się wszyscy tak zachwycają. Ta książka to jeden z najgorszych kryminałów, jakie czytałam. Praktycznie nic mnie nie zdziwiło, nic specjalnie nie zainteresowało, a do tego sążniste opisy przyrody i otoczenia ogólnie doprowadzały mnie do szału. Akcja wlokła się niemiłosiernie, a zakończenie nawet nie było zaskakujące.
Ta powieść miałaby jakieś szanse jako fikcja historyczna, ale nie jako kryminał. Na kryminał to to się w ogóle nie nadaje.
Gand - 2009-07-22, 14:31
:
Już jakiś czas temu w sumie skończyłem dwie książki. Pierwsza to "Akwaforta" K.J. Bishop z UW. Nie będzie chyba dla nikogo zaskoczeniem, że jestem powieścią zauroczony i żałuję, że czekałem tak długo, by się za nią zabrać. ;) Książka naprawdę bajeczna (choć niekoniecznie bajkowa), hipnotyzująca swoim sennym klimatem i właściwie brakiem klasycznej akcji, powieść bowiem sunie leniwie do przodu niekoniecznie opierając się na konkretnych wydarzeniach, raczej na przeżyciach postaci głównych bohaterów. Moimi ulubionymi fragmentami pozostają dysputy Gwynna z Wielebnym. ;) Świetna rzecz, jeśli ktoś gapa (jak ja) i do tej pory nie przeczytał to zdecydowanie warto.

Drugą ksiązką jest "To nie jest kraj dla starych ludzi" Cormaca McCarthy'ego. Bardzo doba książka, ale nie powiła mnie. Prawdopodobnie bierze się to z faktu, że widziałem genialną ekranizację braci Coenów i czytając powieść przed oczami miałem obrazy wcześniej widziane na ekranie. Postaci i konkretne wydarzenia widziałem tak, jak pokazano je w kinie, mimo próby odrzucenia tego, co proponował film - nie udało się, prawdopodobnie przez to, że darzę film absolutną czcią i uważam za arcydzieło.
Co poza tym? "To nie jest kraj...." czyta się - pomimo dość ciężkiego klimatu - bardzo dobrze, a to ze względu na sprawność, z jaką posługuje się piórem autor - świetnie napisane dialogi rzuciły mi się najbardziej w oczy. Jestem na tak, choć nie wiem, czy ruszę od razu po kolejne ksiązki autora - bo prędzej czy później na pewno się to stanie.

Teraz zacząłem powolutku czytać "Króla Bezmiarów" Kresa - za mną jakies 100 stron przeczytane wczoraj, trudno cokolwiek wyrokować. Następne w kolejce: "Łowcy Kości" z MPK lub "Miasto..." VanderMeera.
Sharin - 2009-07-22, 19:00
:
Skończyłem Podziemia Veniss (recenzja w drodze) a teraz na tapecie Opowieści sieroty ;) No i w wolnych chwilach ciągle i nieubłaganie Miasto Permutacji (ta książka jest fascynująca ale w dużych ilościach lasuje mózgownice tymi matematycznymi bełkotami).
Tanit - 2009-07-23, 11:07
:
Skończyłam ostatni tom trylogii Czarnego Maga by Canavan. Podobało mi się. Naprawdę mi się podobało. Ostatnie 300 stron to czytałam ciągiem bez przerwy xD Książkę czytało się niezwykle przyjemnie nie była nachalna i nie do końca miała happy end co uznaję za plus. Autorka nie cackała się z bohaterami i jak w pierwsze dwa tomy nie przekonały mnie do głównej bohaterki to w ostatnim nawet ją polubiłam :P
Potrzebowałam takiej książki ;)

Obecnie zabiorę sie najpewniej za 'Mojego własnego diabła' Carey'a. Zaczęłam go czytać ale egzaminy wymusiły przerwanie lektury. Wiem, że poradzę sobie szybciutko i skończę go do końca pracowitego tygodnia ;)
Mogget - 2009-07-23, 17:58
:
Ostatnio miałem leciutki kryzys czytelniczy i czytałem niewiele, ale jutro wsiadam w pociąg i czeka mnie kilka godzin podróży, więc musiałem się wybrać do biblioteki :)
W końcu dorwałem "Wielki marsz" Kinga i nie powinienem się rozczarować - osoba mająca podobny gust co do książek Kinga gorąco polecała :)
Wypożyczyłem także "Labirynt von Brauna" R. Dębskiego - kryminał, którego akcja rozgrywa się w mieście w którym mieszkam - zachęcające :)
Romulus - 2009-07-24, 10:27
:
Skończyłem SAMO OSTRZE. Fantasy na 5. Czytało mi się przyjemnie, choć początek tego nie wróżył. Ale wątek inkwizytora Glokty przytrzymał mnie na dłużej - po prostu nie można człowieka nie lubić. I się opłaciło. Kiedy pojawił się dodatkowo Bayaz wiedziałem, że będzie dobrze. Nie spodziewałem się początkowo, że powieść ma potencjał na kontynuacje. Ale im bliżej finału, tym bardziej zapowiadał się właśnie intrygujący ciąg dalszy (misja Glokty, wojna, wyprawa Logena, Ferro i Bayaza wraz z tym męczącym idiotą Lutharem). Dodać do tego należy ciekawy, lekko niepokojący klimat oraz wyraziście sportretowane kraje (Północ, Imperium, Unia). Książka trafiła na listę zakupową.

Teraz Król Bezmiarów Kresa. Książka na razie (po kilkudziesięciu stronach) nie powaliła (tzn. nie dała mi tego, co w fantasy dla mnie najlepsze, czyli epickiego oddechu: wojen, dynastycznych waśni, spisków, skrytobójstw, poplątanych intryg), ale czyta się dobrze. Podejrzewam, że w najgorszym razie ocenię na Fataście na 4, jak Północną Granicę.
ASX76 - 2009-07-24, 10:46
:
Romulusie, jakąż masz gwarancję, że ISA wyda pozostałe części cyklu Abercrombie(go)?
Zwolnienie G. Szulca nie nastraja optymistycznie... Ponadto cuś jakby przystopowali z wydawaniem książek... To może zwiastować rychły zgon. ;)
MadMill - 2009-07-24, 11:09
:
ASX76 napisał/a:
Romulusie, jakąż masz gwarancję, że ISA wyda pozostałe części cyklu Abercrombie(go)?

Zamieć na miękko można zamawiać już na stronie ISA. Może się coś ruszyło.
ASX76 - 2009-07-24, 12:32
:
MadMill napisał/a:

Zamieć na miękko można zamawiać już na stronie ISA. Może się coś ruszyło.


Tyle, że wcześniej wypuścili "Zamieć" na twardo, natomiast w przypadku Abercrombie(go) mamy do czynienia z cyklem... A to wiele zmienia.
MadMill - 2009-07-24, 12:55
:
Trylogią. Jeszcze tylko dwie książki. ;)
ASX76 - 2009-07-24, 12:58
:
MadMill napisał/a:
Trylogią. Jeszcze tylko dwie książki. ;)


Jak na tempo wydawania przez ISĘ to i tak dużo... Prędzej MAG wyda cały cykl Eriksona. ;)
MadMill - 2009-07-24, 13:06
:
ASX76 napisał/a:
Prędzej MAG wyda cały cykl Eriksona. ;)

Nie oszukujmy się, Stefek pewnie kończy drugą poboczna trylogię do Malazau, tylko jego powieści wydawca w sejfie trzyma i wydaje powoli. ;)

Skończyłem Fizjonomikę Forda, fajna książka, przy okazji zacząłem Cieplarnię Aldissa i miałem skojarzenia, mianowicie w oby dwu przypadkach mamy opisy ciekawego, nowego, nieznanego świata, tylko książka Forda ma ta przewagę, że jest w niej akcja i fabuła, a u Aldissa na opisach się w sumie kończy. w Fizjonomice też mamy ciekawe pomysły odczytywania charakteru, możliwości i przyszłości ludzi z budowy ich ciała, przemianę głównego bohatera oraz opętanego wizją geniusza zarządzającego Dobrze Skonstruowanym Miastem. Nie będę się zachwycał, bo ostatnio mi się dostało, że za bardzo polecałem jedną książkę i się ktoś zawiódł. :P Niemniej jednak, kolejną książkę Forda z chęcią przeczytam.
Tomasz - 2009-07-24, 19:28
:
Skończyłem "Głową w mur" Orkana. Z ostateczną oceną się jeszcze wstrzymam bo muszę to przemyśleć jako całość. To zaledwie zawiązanie akcji, wprowadzenie do świata i zapowiedź czegoś co się ma wydarzyć, ale zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. To po długiej przerwie pierwsza rzecz z FS oprócz Komudy po przeczytaniu której jestem zadowolony.
Może te piania na forum tym i MAGa o nowej nadziei polskiej fantasy są przesadzone ale to jednak fajna, solidna rzecz.
Jedyny wstępny zarzut takie, że po pierwszych dwóch opowiadaniach liczyłem, że to pójdzie w innym kierunku, a tu jednak wielki niepokonany osiłek się pojawił, trochę mi nagle zapachniało prozą Żambocha i jakimś jego "Bez litości" czy czymś takim. Ale jest ok. I mroczny, w miarę ciekawy świat, a właściwie miasto. Ciąg dalszy kupię na pewno.
Kennedy - 2009-07-24, 19:48
:
Iain M. Banks - Wspomnij Phlebasa

Przeczytalem dziś jakieś 3/4 tej powieści i chce więcej, dobrze że zostało mi ok. 110 stron i jeszcze dwie wydane po polsku powieści z uniwersum Kultury. Czuje potrzebę rozpisania się o tej książce, ale powstrzymam się do momentu jak skończę.
Romulus - 2009-07-24, 20:14
:
Spróbuj potem NAJEMNIKA - jeszcze lepszy, małe cudeńko. GRACZ też jest w porządku, ale trochę słabszy od tych dwóch.
Kennedy - 2009-07-24, 20:58
:
Spróbuję, spróbuję, zwłaszcza że moge je bez problemu sobie załatwić z biblioteki, nikt ich nie pożycza. Duża zaleta katalogu komputerowego - jak mało osób o jakiejś ksiązce wie, to prawie nikt jej nie pożycza (ale i w drugą stronę: jak nie wiem o jakiejś książce to nie mam szans żeby na nią trafić w katalogu, bo wyskakują mi tytuły tylko przez wyszukiwanie).
Ł - 2009-07-24, 21:03
:
Romulus napisał/a:

Teraz Król Bezmiarów Kresa. Książka na razie (po kilkudziesięciu stronach) nie powaliła (tzn. nie dała mi tego, co w fantasy dla mnie najlepsze, czyli epickiego oddechu: wojen, dynastycznych waśni, spisków, skrytobójstw, poplątanych intryg), ale czyta się dobrze. Podejrzewam, że w najgorszym razie ocenię na Fataście na 4, jak Północną Granicę.

Chyba będziesz należał do ludzi którzy przełożą Króla nad Północą właśnie ze względu na rozmach i epickość. To znaczy do tego obozu do którego ja nie należę z umiłowaniem do surowej konkretności Północnej.

MadMill napisał/a:
i miałem skojarzenia, mianowicie w oby dwóch przypadkach mamy opisy ciekawego, nowego, nieznanego świata,

Niezwykłe skojarzenie. Opisy ciekawych, nowych, niezwykłych światów nieczęsto się w fantastyce zdarzają. Nie to co w tych OBY____________DWU. Pozdrawiam wszystkich fanów firefoxowych słowników z homonimicznym wyczuciem.
Procella - 2009-07-25, 19:56
:
Odczuwam potrzebę przeczytania możliwie długiej i możliwie typowej (sierotki ratujące świat, walka z bardzo złym zUem, wyprawa po cuś magicznego itp.) książki fantasy ;) Dlatego więc wyciągnęłam z półki "Smoczy tron" Tada Williamsa. Długie to jest na pewno, więc pierwszy warunek spełnia, a z tego. co o tej książce czytałam, drugi spełniony też będzie.
Kennedy - 2009-07-25, 22:05
:
Banks zakończony, jestem pod wrażeniem. Czuję potrzebę machnięcia recenzji, albo założenia wątku w dziale o fantasttyce zagranicznej, się pomyśli.

A teraz Ben Bova i Powrót na Marsa, czyli moje już czwate spotkanie z cyklem o eksploracji Układu Słonecznego. O ile Mars był w zasadzie nie powiązany z dylogią księżycową, o tyle w drugiej części już czuć że to to samo uniwersum. Co cieszy. Powieść na razie nie odstaje poziomem od poprzedniej trójki, jest taka... kwadratowa. Co nie znaczy, że nieprzyjemna.
Romulus - 2009-07-26, 09:22
:
Dla mnie Banks to artysta. NAJEMNIK i WSPOMNIJ PHLEBASA - to cudeńka. Szkoda że w Polsce nie ukazała się jeszcze najnowsza powieść z cyklu o wszechświecie Kultury. I chyba się na to nie zanosi. Jeśli zbiorą mi się jeszcze ze 3 powieści zagraniczne pomijane w Polsce to przy końcu roku zamówię zagraniczne wydanie.

Wczoraj się spiąłem w ciągu dnia i do wieczora przeczytałem większość Króla Bezmiarów Kresa. Ale o tym w odrębnym wątku.

Teraz OPOWIEŚCI SIEROTY Valente na zmianę z tym cholernym Littellem, który wisi mi jak ołowiana kula zawieszona na szyi.
You Know My Name - 2009-07-26, 11:28
:
Romulus napisał/a:
Teraz OPOWIEŚCI SIEROTY Valente na zmianę z tym cholernym Littellem, który wisi mi jak ołowiana kula zawieszona na szyi.
Hmm, może po prostu obwieść światu jak już Łaskawe zakończysz i tak każdy wie, że walczysz z tym jak z falami przyboju ;)

Ja po lekturze Huberatha postanowiłem nie rozdrabniać się żadnymi oczekującymi fantazjami i biorę się za Ślepowidzenie Wattsa
Jachu - 2009-07-26, 14:45
:
Ja nadal czytam biografię ministra ds. propagandy III Rzeszy - Josepha Goebbelsa autorstwa niemieckiego dziennikarza Ralfa Georga Reutha. Książka jest świetna. Autor poświęcił masę czasu na buszowanie po niemieckich archiwach, dotarł do wielu pozostałych dziennikach Goebbelsa z różnych okresów jego życia i w perfekcyjny sposób przedstawił życie przyszego ministra III Rzeszy, rozwój jego osobowości i przyczyny powstania antysemityzmu w jego poglądach. Fantastyczna lektura :)
toto - 2009-07-26, 20:25
:
Czytam sobie Roma eterna Silverberga. I niestety, nie jest to to, czego się oczekiwałem. Mamy historię alternatywną, która rozszczepiła się z naszą około czasów Mojżesza (nie było wyjścia Żydów z Egiptu). Ok. Funduje nam Silverberg podróż przez kolejne epoki skokami co kilkadziesiąt, czasem kilkaset lat, przedstawia nam nieco ważnych wydarzeń z historii Imperium Rzymskiego, które nie upadło. Ale niestety, historia przedstawiana przez Silverberga jest zbyt podobna do tej znanej nam. Mamy kolejne najazdy barbarzyńców na Imperium (wodzowie też się zgadzają, przynajmniej niektórzy), podział królestwa przez Konstantyna. Ale to nie jest największy mój zarzut co do książki. Najbardziej drażni mnie to, że przebieg epok jest zbliżony do tego jaki znamy z naszej historii (no wiecie, upadek Rzymu [w książce nie nastąpił] -> średniowiecze -> renesans -> itd -dotąd doczytałem). I tak mamy Mahometa (zwie się Muhamad), odpowiednik Leonardo Da Vinci (ten jest bardziej subtelnie wpleciony, ale też bije po oczach), w podobnym okresie wyruszenie na podbój nowego świata, zafascynowani morzem królowie (niemal jak władcy Portugalii czy Hiszpanii w czasach wielkich odkryć geograficznych). Ale mam jeszcze pytanie, może ktoś się lepiej orientuje? Skąd mamy nagle Watykan? Skąd dożowie w Wenecji? Skąd renesans, średniowiecze?
Samą książkę czyta się dość dobrze, choć irytują mnie te sprawy, które wytknąłem, bo po prawdzie nie jest to historia alternatywna. Co to za alternatywa, w której po rozszczepieniu następującym tysiące lat temu, historia biegnie zadziwiająco podobnie do tej naszej? Zobaczymy co będzie dalej. Ale jeśli około XX wieku (naszego) będzie coś na kształt zimnej wojny, chyba przestanę czytać. Bo jeszcze na papieża Polaka trafię :-)
Żebym nie został źle zrozumiany (praktycznie tylko narzekam w tym poście). Książka jest całkiem dobra, tylko jako powieść alternatywna się nie sprawdza za bardzo. Inne pieśni i Lód zwichrowały moje podejście do historii alternatywnych ;)
Ł - 2009-07-26, 23:34
:
toto napisał/a:

Samą książkę czyta się dość dobrze, choć irytują mnie te sprawy, które wytknąłem, bo po prawdzie nie jest to historia alternatywna. Co to za alternatywa, w której po rozszczepieniu następującym tysiące lat temu, historia biegnie zadziwiająco podobnie do tej naszej?

Są dwie odpowiedzi:
  • albo autor świadomie założył istnienie jakiegoś determinizmu historiozoficznego który niezależnie od zdarzeń świadomych i losowych, pcha historie w określonym kierunku.
  • albo autor jest leniwy i idąc na łatwizne przekalkował naszą historie wprowadzając jakieś smaczki i inne duperele.

W 95% wypadków historii alternatywnych druga odpowiedź jest prawdziwa.
Beata - 2009-07-27, 07:57
:
W końcu udało mi się przeczytać "Marsa" Rafała Kosika i nie zawiodłam się. Autor zaskoczył mnie potężnie zakończeniem - spodziewałam się nie-wiadomo-jakiej teorii wyjaśniającej wszystko, a tu - bach! - i już. Dostałam wyjaśnienie proste i zarazem - niemiłe, źle świadczące o nas, ludziach. I wcale nie jestem rozczarowana.

A wczoraj miałam nastrój na zupełnie inne klimaty i łyknęłam "Jeżynowe wino" Joanne Harris. I znów trafienie w dziesiątkę i to od pierwszej strony - narratorem jest butelka wina. :) Bardzo fajny zabieg konstrukcyjny, pozwalający o winach najróżniejszych wiele opowiedzieć. Głównie o winach domowej roboty, które mimo nienajlepszego smaku, mają - dzięki unikatowemu aromatowi - magiczną zdolność przywoływania wspomnień. I właśnie o takiej małej, codziennej magii jest ta książka. I o rozliczeniu z przeszłością. O osiąganiu dojrzałości. O tym, że w końcu czas samodzielnie kształtować własne życie. Główny bohater czyni to dość późno, a kilka butelek wina domowej roboty odgrywa w tym procesie niepoślednią rolę.
Shadowmage - 2009-07-27, 10:25
:
toto-->mnie też to trochę raziło, zresztą chyba o tym już pisałem. Niemniej inne elementy książki rekompensują to.

Czytam "Martwe światło" Kaszyńskiego. Nawet niezły horror, co chyba jest komplementem, skoro za tym gatunkiem nie przepadam. Jestem w połowie i akurat trochę napięcie siadło, ale może się jeszcze rozkręci.
toto - 2009-07-27, 15:23
:
Ł napisał/a:
Są dwie odpowiedzi:

* albo autor świadomie założył istnienie jakiegoś determinizmu historiozoficznego który niezależnie od zdarzeń świadomych i losowych, pcha historie w określonym kierunku.
* albo autor jest leniwy i idąc na łatwizne przekalkował naszą historie wprowadzając jakieś smaczki i inne duperele.
Zdaję sobie z tego sprawę. I tak, o ile pewne odkrycia (druk, proch, nowe lądy, itp.) musiały się zdarzyć (przynajmniej tak przyjmuję). Samo występowanie tych elementów mnie nie drażni. Nieco zastrzeżeń mam co do tego, że kolejność przedstawianych zdarzeń jest zbliżona do tego co było w naszym świecie. To jestem również w stanie zaakceptować (w pewnym okresie niektóre idee, wynalazki, wydarzenia muszą być obecne - krąży chyba takie przekonanie wśród niektórych?). Wkurzają mnie natomiast elementy często dekoracyjne (wspomniany Watykan, nazwy epok, imiona cesarzy, w końcu wybitne jednostki, które są zaskakująco podobne do tych prawdziwych). Zastanawiając się nieco głębiej. Myślę, że akurat te "smaczki" Silverberg umieścił specjalnie (zamrugał okiem, wcześniej krzycząc, że będzie pewien smaczek :mrgreen: ).

Porównując inną historię alternatywną, którą niedawno przeczytałem (Związek Żydowskich Policjantów), widzę, że Silverberg jednak nie miał pomysłu na fabułę. U niego "akcja" kręci się wokół historii - jak napisał Ł, pokazany pewien determinizm historyczny czy nawet historizoficzny, pewne zdarzenia muszą się wydarzyć, niezależnie od przebiegu historii. Ba, muszą się wydarzyć w konkretnym przedziale czasowym. Ich oddziaływanie na epokę może być różne w różnych wersjach historii, ale się wydarzą. Przypomina mi się jeszcze Koniec wieczności Asimova, gdzie mieliśmy teorię, że zmiana pewnych elementów w przeszłości ma wpływ tylko na najbliższą przyszłość (względem tej zmiany). Z upływem czasu (od momentu zmiany/rozszczepienia) ma coraz mniejszy wpływ, a świat zaczyna płynąć tym samym torem, w obu wersjach czasu (po zmianie wszystko zaczyna wyglądać niemal tak samo jak w poprzedniej wersji historii, im dalej od zmiany tym różnic jest mniej, są tłumione przez upływający czas)). Choć możliwe są pewne różnice. I tak, gdyby w 1945 roku Amerykanie nie zrzucili by bomb atomowych na Japonię (bo obcy wywiad by zlikwidował kluczowych naukowców-konstruktórów), to inny naród (np Wlk. Brytania, ZSRR) wykonałby podobnej demonstracji siły, co doprowadziłoby do epoki zimnej wojny i wyścigu zbrojeń. A w okolicach roku 2008 prezydentem USA byłby Obama (czy inny czarnoskóry polityk), a Rosji ktoś za kim stoją służby specjalne lub armia. A Polska by dostała organizację Euro 2012. Choć to już nieco się kłóci z tym co jest u Silverberga (te wracanie historii na właściwe tory po pewnym czasie). W końcu pewne zdarzenia u Silverberga miały skutek wiele stuleci później (Mojżesz umiera -> ... -> cesarstwo nie upada w przyszłości).
Ale za dużo smęcę pewnie. :mrgreen:


A ja dokańczam wspomnianą Roma eterna, poczytuję Opowieści sieroty i śmignąłem sobie kilka pozycji. A następny w kolejce pewnie będzie Valentine Pontifex Silverberga lub Triumf Endymiona lub Bóg imperator Diuny. Chyba, że mnie coś najdzie i w ramach praktyk samodestrukcji chwycę po Mediapolis Kopeckiego albo spróbuję wyrobić sobie zdanie, na podstawie własnych doświadczeń, o Córce krwawych Anne Bishop.

Cytat:
Czytam "Martwe światło" Kaszyńskiego. Nawet niezły horror, co chyba jest komplementem, skoro za tym gatunkiem nie przepadam. Jestem w połowie i akurat trochę napięcie siadło, ale może się jeszcze rozkręci.
Mi jego Rytuał nie podszedł. Ale ja też nie przepadam za horrorami.
Palarani - 2009-07-27, 17:59
:
Procella napisał/a:
Odczuwam potrzebę przeczytania możliwie długiej i możliwie typowej (sierotki ratujące świat, walka z bardzo złym zUem, wyprawa po cuś magicznego itp.) książki fantasy ;)

Trylogię Elenium mogę polecić z czystym sumieniem. ;)

SPOILERY

Spoilery? Nie napisałam tu nawet połowy tego co jest na okładce -.-

Właśnie męczę trzeci tom ("Szafirowa Róża"). Właściwie główny cel bohaterów został osiągnięty (królowa ozdrowiała), lecz pozostało jeszcze Zuo przez duże Z do Zniszczenia (też przez duże Z). Dobre, proste, nieskomplikowane fantasy. W sam raz na odpoczynek od czegoś ambitniejszego. Co prawda jak na mój gust cykl mógłby się skończyć po Rubinowym Rycerzu, ale... Nie mnie decydować.

Aha - jeżeli ktoś potrzebuje pomysłu, jak zepsuć dobrą opowieść, polecam postać królowej Ehlany --_-

I tak sobie myślę, że teraz chętnie dorwałabym się do cyklu Tamuli. :]
Romulus - 2009-07-27, 19:07
:
Mag_Droon napisał/a:
Romulus napisał/a:
Teraz OPOWIEŚCI SIEROTY Valente na zmianę z tym cholernym Littellem, który wisi mi jak ołowiana kula zawieszona na szyi.
Hmm, może po prostu obwieść światu jak już Łaskawe zakończysz i tak każdy wie, że walczysz z tym jak z falami przyboju ;)

Widzisz, jak tak napiszę to mobilizuję się jednocześnie do ponownego powzięcia tego trudu. Dzięki temu, tak jak ostatnio, 100 stronek poszło w dwa dni.

A OPOWIEŚCI SIEROTY urzekające. Pięknie napisane i spokojne. Balsam kojący. Dobra przerwa między mocniejszymi, bardziej wymagającymi tytułami. Fajnie, że jestem dopiero na początku (jakieś 50 stron).
Jander - 2009-07-27, 20:12
:
Nie mogąc się zdecydować i poszukując powrotu do dobrego tempa czytania (które wiąże się u mnie z ilością czytanych książek na raz) zacząłem trzy książki:
Terror Simmonsa, Diunę w oryginale i Mojego Własnego Diabła Careya. Póki co najbardziej odpowiada mi Terror, ale to przez natychmiastowe wejście w akcję. A Diunę w końcu wypadałoby przeczytać. Carey czytany jako lekka odskocznia od tych dwóch.
Tigana - 2009-07-27, 20:53
:
Palarani napisał/a:
I tak sobie myślę, że teraz chętnie dorwałabym się do cyklu Tamuli. :]

Odradzam - jeszcze raz to samo, ale dużo gorzej. Lepiej chwycić za coś innego.
Palarani - 2009-07-28, 16:57
:
Tigana napisał/a:
Palarani napisał/a:
I tak sobie myślę, że teraz chętnie dorwałabym się do cyklu Tamuli. :]
Odradzam - jeszcze raz to samo, ale dużo gorzej. Lepiej chwycić za coś innego.

Mówisz? //mysli A czy Eddings ma coś jeszcze wartego przeczytania? (myślę o czymś właśnie w stylu Elenium)

Btw, masz Ty może, Tigano, konto na fantasta.pl? //mysli
Tigana - 2009-07-28, 17:04
:
Palarani napisał/a:
Mówisz? //mysli A czy Eddings ma coś jeszcze wartego przeczytania? (myślę o czymś właśnie w stylu Elenium)

Ponoć "Belgariada" jest podobna, a nawet lepsza od "Elenium"
Palarani napisał/a:
Btw, masz Ty może, Tigano, konto na fantasta.pl? //mysli

Powiedzmy, że mam :P
Shadowmage - 2009-07-28, 17:55
:
Nie czytałem co prawda ani jednego, ani drugiego, ale z opinii wynika, że "Elenium" jest znacznie ciekawsze od "Belgariady" (tutaj znam tylko 2 poboczne powieści). "B" jest bardzo bajkowa i klasyczna, natomiast podobno w "E" można doszukać się elementów bardziej heroic i poczucia humoru.
You Know My Name - 2009-07-28, 19:10
:
To nie tak, Belgariada jest pełna humoru, osobiście bardzo dobrze wspominam ten cykl. Inna sprawa, że jest tak schematyczny, że Pratchett naśmiewał się z niego w Kolorze Magii.
Klasyk prawdziwego fantasy: kilka tysięcy lat życia samych geniuszy i poza katapultami niczego skomplikowanego nie wymyślili..... absurd!
Ale polecam z czystym sercem, idealne czytadło na wakacje. Nie przeszkodzi w niczym, w każdej chwili można przerwać czytanie. Miłe, lekkie i przyjemne.
MrSpellu - 2009-07-29, 12:43
:
Mag_Droon napisał/a:
Ale polecam z czystym sercem, idealne czytadło na wakacje. Nie przeszkodzi w niczym, w każdej chwili można przerwać czytanie. Miłe, lekkie i przyjemne.

W pełni się zgadzam. Zajebiście zgrabne czytadło. Wchodzi bez wazeliny.
Tanit - 2009-07-29, 19:02
:
Idąc za pozytywną opinią Jahu wypożyczyłam Goebbelsa. Trochę grube ale liczę na przyjemną treść i możliwe że wybiorę to na lekturę na egzamin :D

Obecnie, do piątku chce skończyć Careya i 'mojego własnego diabła'. Powinno mi sie udać choć zabieram się do tej książki (i każdej innej) juz od kilku dni.
'Rozkoszna zaraza. O rządach mody i kulturze konsumpcji' kolejna prawdopodobna lektura. Czyta się lekko i przyjemnie. Jest cieniutka, a zawiera wiele ciekawych spostrzeżeń dotyczących stylów czy kultury mody ;)
Juninka - 2009-07-29, 22:41
:
Czytam w wolnych chwilach w pracy "Jesienne ognie" W.Komarowej. Trochę kulawo mi to idzie... Niby historia mnie zaciekawiła i doczytam do końca, ale nie mogę nazwać tej książki dobrą lekturą. Przede wszystkim irytuje mnie narracja z 1 osoby. Często mam też wrażenie, że autorka na siłę stara się być zabawna i w efekcie wychodzi to jakoś sztucznie. I najgorsze na koniec - jak dla mnie za dużo krótkich, dziwnych zdań. Nie wiem czy to wina tłumaczenia czy zabieg celowy, ale często czułam się jakbym czytała tekst tłumaczony translatorem :shock:
Elektra - 2009-07-30, 06:41
:
Przeczytałam Jeźdźców z piekieł. Hellequin B. Cornwella. Z przerwami, ale w końcu dałam radę. Ciekawa książka, nieźle napisana. W sumie mogę się podpisać pod recenzją Beaty. Wprawdzie momentami nie mogłam się wciągnąć (najgorsze były długie przerwy od książki), ale po skończeniu doszłam do wniosku, że po kontynuację, czyli Wagabundę też sięgnę.

A wczoraj próbowałam czytać dwie książki na raz. Dosłownie. Stronę Podziemi Veniss i stronę Zimnych wybrzeży Sz. Twardocha. Jednak nie był to dobry pomysł, więc pozostałam przy Twardochu. Tym razem autor przenosi nas na Spitsbergen pod koniec lat pięćdziesiątych XX w, gdzie ścierają się interesy Zachodu i Związku Radzieckiego.
Toudisław - 2009-07-30, 07:05
:
Przedksięzycowi już przeczytani. Książka może nie wybitna ale zdecydowanie warta uwagi. Robi smaka na tyle, że na pewno sięgnę po tom 2. Kojarzy mi się nie co Z Fizjonomiką Forda.

A teraz czytam "Związek Żydowskich Policjantów" Całkiem dobra rzecz. Świetnie napisana i trzyma w napięciu.
Shadowmage - 2009-07-30, 09:46
:
A ja skończyłem Jelinek ("jesteśmy przynętą kochanie!") i zabrałem się za "Za garść czerwońców" Forysia - podobne trochę do opowiadań o Villonie Komudy, choć rację miał bodajże Foerster, że literacko to prościutkie jest.
MrSpellu - 2009-07-31, 09:59
:
A ja znalazłem w moich zasobach "W grzesznicy" Pat Cadigan. Kupiłem jeszcze chyba na drugim roku studiów i jakoś nie miałem okazji by przeczytać. Blurb twierdzi, że to biblia cyberpunka, a Gaiman wręcz rozpływa się w zachwycie. Dobre li to? :)
Romulus - 2009-07-31, 10:13
:
Coś Pat Cadigan czytałem i mnie znudziło. Ale nie wiem, czy było to ta książka. A i za cyberpunkiem nie przepadam, nawet w wydaniu Gibsona. Jedynie ZAMIEĆ Stephensona mnie kręci, jednak z uwagi na humor i świetną fabułę.

EDIT: sprawdziłem, to było to.
MrSpellu - 2009-07-31, 10:34
:
Romulus napisał/a:
A i za cyberpunkiem nie przepadam, nawet w wydaniu Gibsona. Jedynie ZAMIEĆ Stephensona mnie kręci, jednak z uwagi na humor i świetną fabułę.

Moim skromnym zdaniem Gibson jest lepszy od Stephensona, no ale ja lubię cyberpunk (zwłaszcza w wydaniu RPG ;) ) :P
Romulus - 2009-08-02, 13:21
:
UFFF................................ ŁASKAWE J. Littella skończone //kas Przyznam, że finał mnie nieco rozczarował, ale książka - monumentalna podróż poprzez hitlerowską administrację, biurokrację, umoczenie "dobrych" Niemców, hipokryzję wymieszana z "odjazdami" głównego bohatera, ekshibicjonizmem, homoseksualzimem, zboczeniami, grzebaniem w mrocznych zakamarkach duszy - budzi podziw, niesmak, gniew i zadumę. Pisana jest tylko i wyłącznie z punktu widzenia Niemca, esesmana, bez żadnego usprawiedliwiania go. Zresztą, pierwszoosobowy narrator nie daje złudzeń już na początku: niczego nie żałuje i nie zamierza przepraszać...

Mocna lektura, ciekawe, czy uda mi się wykroić jakąś recenzję.

A teraz PODZIEMIA VENISS...
You Know My Name - 2009-08-02, 16:32
:
Romulus napisał/a:
UFFF................................ ŁASKAWE J. Littella skończone
Jesteś Wielki jak samica słonia.

Ja skończyłem Ślepowidzenie i nie zawiodłem się na nim ani trochę. I gdyby nie fakt, że nie zwykłem pisać więcej niż dwu akapitów tekstu na raz to machnąłbym jakąś recenzję, albo co.

Co prawda chciałbym się zabrać się od razy za Strossa, ale wyjazd nad morze powoduje, że biorę coś lekkiego i niezbyt wymagającego: Zapach Szkła oraz Czarnoksiężników z krainy osobliwości.
Maeg - 2009-08-02, 16:44
:
Ja się własnie zastanawiam co czytać. Oczywiście mam listę, ale mam też wątpliwości. Czy zabrać się za Harris, by jak najszybciej mieć ją z głowy, czy spróbować Gromowładnego Gilmana, który kusi z półki. Pewnie zacznę czytać coś Harris i Gilmana, a co bardziej wciągnie (Gilman!) wpierw skończę.

Mam też problem z Hamiltonem, utknąłem w 2/3 pierwszego tomu Widma Alchemika i nie mogę się przekonać do skończenia. Dziwne...
MrSpellu - 2009-08-02, 18:26
:
Mag_Droon napisał/a:
Zapach Szkła

Oj wywal Pan to. Tylko urlop sobie zepsujesz. Albo przeczytaj połowę pierwszego opowiadania (bo warto) i potem wywal.
Romulus - 2009-08-02, 18:56
:
Tia... Weź ze sobą ŁASKAWE - pod koniec jest bardzo sugestywny wybór różnych metod samogwałtu homoseksualnego :badgrin: (m. in. "wypolerowaną" gałęzią) a wcześniej sporo zabijania Żydów i Słowian na Ukrainie, trochę mordów krymskich, sceny z Auschwitz, morderstwo rodzinne siekierą i zatroskani niemieccy biurokraci wkurzający się na Eichmanna, że w Auschwitz nie stosuje podstawowej zasady składowania: co pierwsze przychodzi, pierwsze odchodzi. Przez to "zatory" się robiły i kilka urzędów Rzeszy wyprodukowało sporo papieru, aby problem ten rozwiązać. A Speer się wkurzał, że mu wychudzonych Żydów do fabryk przywożą. I tak mniej więcej przez ponad 1000 stron drobnym drukiem. Dzięki tej książce nawet Bałtyk można polubić.

A nie mogę jakość wgryźć się w PODZIEMIA VENISS - utknąłem na pierwszym rozdziale. Ale może to przez upał.
You Know My Name - 2009-08-02, 19:18
:
Spellsinger napisał/a:
Mag_Droon napisał/a:
Zapach Szkła

Oj wywal Pan to. Tylko urlop sobie zepsujesz. Albo przeczytaj połowę pierwszego opowiadania (bo warto) i potem wywal.
Spellu, ja przeczytałem ze cztery tomy cyklu Goodkinda rozpoczęty Pierwszym Prawem Magii i nie sądzę aby Ziemiański (do którego czuję sentyment za jeden aspekt Achai - postać Zahna i jego rozwijanie typowej dla fantasy cywilizacji zastoju) był gorszy. To jest chyba niemożliwe.
Ł - 2009-08-03, 05:44
:
Maeg napisał/a:
ale mam też wątpliwości. Czy zabrać się za Harris, by jak najszybciej mieć ją z głowy, czy spróbować Gromowładnego Gilmana, który kusi z półki.

Bierz go. Ja przed chwilą skończyłem przy huku nomen omen gromów. Niebawem recka, a tymczasem ejszcze nei wiem co będzie następnego - napewno dzień przerwy od czytania.
Shadowmage - 2009-08-03, 07:01
:
Maeg napisał/a:
Mam też problem z Hamiltonem, utknąłem w 2/3 pierwszego tomu Widma Alchemika i nie mogę się przekonać do skończenia. Dziwne...
Mnie to nawet nie dziwi, bo mniej więcej od tego momentu cykl zaczyna się walić.

Czytam sobie Orkana. Niezłe, chyba mieliście rację :) Aż się trochę dziwię, że FS to wydała, bo raczej nie pasuje do ich profilu. A poza tym oczywiście mam listę lektur na sierpień - tym razem pod znakiem polskiej prozy.
Kennedy - 2009-08-03, 08:31
:
Shadowmage napisał/a:
Maeg napisał/a:
Mam też problem z Hamiltonem, utknąłem w 2/3 pierwszego tomu Widma Alchemika i nie mogę się przekonać do skończenia. Dziwne...
Mnie to nawet nie dziwi, bo mniej więcej od tego momentu cykl zaczyna się walić.

Hm, Widmo Alchemika już na mnie pożyczone czeka, mam nadzieję, że nie będzie jakoś tragicznie //mysli

Obecnie, w ramach lekkiego oderwania od fantastyki, lecę przez Lot sokoła Wilbura Smitha. Niezłe, może nie wybitne, ale czyta się dobrze (początek nieco drętwy, potem się rozkręca). Mam jeszcze na ten miesiąc trzy inne powieści tego pana, więc wygląda na to że większość sierpnia spędze w literackiej dziewiętnastowiecznej Afryce.
Po Locie zaś, czyli pewnie jutro, biorę się wreszcie za Północną granicę Kresa, książkę która leżakuje u mnie na półce już trzeci albo czwarty rok i dobrze by było ją wreszcie przeczytać.
MrSpellu - 2009-08-03, 12:13
:
A ja zdecydowałem się na Wgrzesznicy Pat Cadigan. Czyta się całkiem przyjemnie :)
Ł - 2009-08-03, 13:35
:
Shadowmage napisał/a:
Aż się trochę dziwię, że FS to wydała, bo raczej nie pasuje do ich profilu.

Czemu? Moim zdanie książka Dablju wpisuje się w styl FS i jest pozycją która w bardzo dobrym stylu realizuje założenia tego profilu. Rozumiem przez to między innymi odchodzenie od formy tradycyjnej fantastyki na rzecz modelu bardzej chybrydowego (w dyskusji DOS nad FS o tym było) czy chociażby metamedialność (na co zwróciłem uwagę pisząc w temacie o komiksowej wyobraxni autora). A także to że "Głową w Mur" to w dużej mierze dośc proste ale wciągająco zrealizowane historie. Dlatego nie dziwie się wydania tej książki akurat w FS.

ps - przy niewielkiej odrobionie złej woli da się odczytać twoją wypowiedx jako "niezłe ksiązki nie są w profilu FS". :P
Tomasz - 2009-08-03, 18:08
:
Ł napisał/a:
ps - przy niewielkiej odrobionie złej woli da się odczytać twoją wypowiedx jako "niezłe ksiązki nie są w profilu FS". :P


a tak nie jest?

Poza tym pierwsze słyszę, żeby profilem FS było odchodzenie od formy tradycyjne fantastyki na rzecz modelu bardziej hybrydowego, cokolwiek to ma oznaczać.
Ja raczej widzę ich profil jako: przyślij co masz na 99% wydamy, cokolwiek i oczymkolwiek to będzie.
Ł - 2009-08-03, 19:11
:
Tomasz napisał/a:
Ł napisał/a:
ps - przy niewielkiej odrobionie złej woli da się odczytać twoją wypowiedx jako "niezłe ksiązki nie są w profilu FS". :P


a tak nie jest?

To że duża cześc oferty Fabryki to wydawnictwa budżetowe i zwykłe chałutry, nie oznacza że taki jest ich profil. Raczej kwestia koincydencji niż korelacji - FS wydaje książki często abstrahując od ich poziomu a skupiając się na profilu. Mylenie profilu wydawnictwa z umownym poziomem to moim zdaniem krzywdzące uproszczenie. Zwłaszcza gatki-szmatki w stylu "poziom FS" nie wnosza nic do dyskusji i wydaje mi się sa krzywdzące dla wielu autorów którzy wydali tam coś sensownego w własnie w takiej konwencji którą możnaby podciągnać pod cechy FS.

Tomasz napisał/a:
Poza tym pierwsze słyszę, żeby profilem FS było odchodzenie od formy tradycyjne fantastyki na rzecz modelu bardziej hybrydowego, cokolwiek to ma oznaczać.

Wydaje mi się że dałem wskazówke "cokolwiek to ma oznaczać" poprzez odnosnik do dyskusji DOS o FS. Wystarczyło się zainteresować. Przez dobrą wolę cytuję:

Dukaj napisał/a:
Na bodaj setkę powieści wydanych przez FS tylko kilka rozgrywa się w warunkach klasycznej fantasy: "Śmierć magów z Yara" czy "Tropem Xameleona" Dębskiego, "Wąż Marlo" Wrońskiego, "Ognie na skałach" Ziemkiewicza, "Prawo śmierci" Jacka Dąbały; i nie były to, łagodnie mówiąc, przeboje wydawnicze. Regułą jest miksowanie elementów fantasy, SF i horroru - Grzędowicz z "Panem Lodowego Ogrodu" i "Popiołem i kurzem" może także pod tym względem zostać uznany za autora sztandarowego. W różnych proporcjach ingrediencji ta mieszanka działa w "Nocarzu" Kozak, "13 aniele" Kańtoch, książkach Ćwieka, żeby nie sięgać dalej (tzn. np. do "Achai" Ziemiańskiego). Mamy tu fantasy-horror w fabularnej konwencji sensacji, fantasy-SF, horror-kryminał itd. Przy czym nie jest tak, że Polacy zupełnie już nie piszą czystej SF czy czystej fantasy - ale z takich czy innych przyczyn wydają je raczej w Runie albo Supernowej. Myślę więc, że można tę cechę uznać za jeden z kluczowych wyróżników szkoły FS. (Nawet serię przekładów fantastyki słowiańskiej zaczęła ona od takich właśnie powieści Zambocha)."

Tomasz - 2009-08-03, 20:06
:
Znam rozmowę DOS o Fabryce. Ale mnie akurat tutaj Dukaj nie przekonuje. Bo czystogatunkowej fantastyki się prawie nie pisuje. Profil wydawnictwa to coś więcej. Wyraziłem się lekkceważąco o FS bo moim zdaniem nie mają profilu. Lecą z wydawaniem czego się da, co ludzie piszą.
Teraz wznowili "Zabijcie odkupiciela" jak to się ma do zarysowanego przez ciebie za Dukajem profilu? a książki Komudy? A książki Piekary? A wypociny Pilipiuka? A książki Wrońskiego? A ten nowy Domagalski czy jak mu tam, o Krzyżakach? A wznowienia różnych tytułów, np. opowiadań Ziemkiewicza?
Nie ma sensu wyszukiwać profilu na siłę.
Kiedyś FS miała jeszcze pomysł na serie wydawnicze, np. tych młodych autorów, tak się pojawiła Kańtoch, Twardoch, Wroński i paru innych.

Wyraźny profil to ma MAG z podziałem na serie Ucztę wyobraźni itd, Solaris z klasyką i rubieżami, czytelne, jasne, oczywiste.

Ale znowu nie na temat gadamy.

To na temat: Przy okazji kolejnej rocznicy Powstania Warszawskiego zabrałem się za ksiązkę Władysława Bartoszewskiego "Dni Walczącej Stolicy", na podstawie serii audycji radiowych, opisujących powstanie dzień po dniu. Mam ambicję powoli sobie czytać każdego dnia odpowiadającym mu dniu powstania. Zobaczymy czy wytrwam.
Odrobiłem się wreszcie też z robotą, bo nawet weekendy miałem zawalone pozwami, apelacjami itd, to znów z przyjemnością zasiadłem do "Lodu". Do końca tygodnia powinienem skończyć.
Poczytuję też po trochu Silverberga "Zamek Lorda Valentine'a" i całkiem mi się podoba, takie na razie lekkie.
MrSpellu - 2009-08-03, 21:08
:
Tomasz napisał/a:
Teraz wznowili "Zabijcie odkupiciela"

Drukarczyka? Jakieś dwa, trzy lata temu kupiłem pierwsze wydanie za 1,50zł (słownie: jeden złoty pięćdziesiąt groszy) w taniej książce. O, nawet mam teraz w ręku. Wyd. Stalker 1992 i cenowa naklejka 1,50zł :mrgreen:
Romulus - 2009-08-04, 06:58
:
Aby nie zostać zniechęconym do VanderMeera chwyciłem po TRZYNASTKĘ Richarda Morgana. Jak to u niego, czyta się dobrze. I w końcu coś nowego a nie odkurzanie szuflady jak SIŁY RYNKU.
Beata - 2009-08-04, 10:25
:
Przeczytałam Sprzysiężenie Czerwonego Wilka Roberta Reddicka i mam wrażenia. Różne. Najbardziej dojmujące jest takie: tłumacz, a następnie redaktor i korektor zrobili wszystko, aby popsuć czytelnikowi odbiór książki. Wiem, to bardzo ostra ocena i zakładająca świadome działanie na niekorzyść, ale... no, nie mogę inaczej. Akcja książki dzieje się w przeważającej części na żaglowcu, oczywiste jest zatem, że żeglarska nomenklatura będzie w użyciu. I co? Otóż z przekładu, redakcji i korekty książki wynika, że żadna z tych osób nie zadała sobie trudu, by poznać żeglarską terminologię. Gdyby zadała sobie taki trud, to by wiedziała, że nie można się "rzucić z dzioba" (s. 338), tylko z dziobu, że nie można "postawić żagli na grocie" (s. 324), tylko na grotmaszcie, bo grot to nazwa żagla, że nie ma nic dziwnego w tym, że zwiniętych marsli nie wypełnia wiatr (s. 421), że facet, który na żaglowcu zajmuje się dbaniem o stan żagli, to nie krawiec (s. 268), tylko żaglomistrz... itd. Zresztą ten krawiec dokopał mi najbardziej, bo nijak go do załogi nie potrafiłam dopasować - przez dłuższy czas myślałam, że to członek świty jednego z podróżujących statkiem notabli i za nic nie mogłam pojąć, dlaczego wtrąca się w sprawy załogi. Wiem, to wszystko są drobiazgi, ale z tych drobiazgów rośnie piramida, której ani przeskoczyć, ani obejść... właśnie takie drobiazgi zepsuły mi lekturę. I przesłoniły całkowicie fabułę i kreację bohaterów, do tego stopnia, że nie jestem w stanie ocenić książki. :evil:

Edit: Uspokoiłam się. Wycofuję to o świadomym działaniu na niekorzyść. Przegięłam. Ale nie zmienia to w niczym moich wrażeń z lektury - niestety, takie niedoróbki straszliwie psują odbiór tekstu.
Paulo - 2009-08-04, 11:07
:
Eh, a miałem ochotę na tę książkę, ale jako żeglarz praktykujący nie wiem teraz, czy po nią chwytać, czy odpuścić, aby zaoszczędzić sobie nerwów :-?
Elektra - 2009-08-04, 11:19
:
Paulo napisał/a:
ale jako żeglarz praktykujący nie wiem teraz, czy po nią chwytać, czy odpuścić, aby zaoszczędzić sobie nerwów

Jak najbardziej odpuścić. Bo błędne tłumaczenie to jedno, ale tego żeglarskiego klimatu zupełnie się nie czuje.
Maeg - 2009-08-04, 11:23
:
Elektra napisał/a:
Jak najbardziej odpuścić. Bo błędne tłumaczenie to jedno, ale tego żeglarskiego klimatu zupełnie się nie czuje.

Gorzej gdy się ma książkę na półce i głupio tak trochę nie przeczytać. Choć widzę, że nawet przyzwoicie napisanej pozycji nie mogę się spodziewać.
Elektra - 2009-08-04, 11:48
:
Maeg napisał/a:
Gorzej gdy się ma książkę na półce i głupio tak trochę nie przeczytać.

Znam ten ból. ;) Z tego samego powodu ją przeczytałam (i wiedziałam, że jak odłożę, to już nigdy nie skończę ;) ).
MrSpellu - 2009-08-04, 13:44
:
Elektra napisał/a:
Jak najbardziej odpuścić. Bo błędne tłumaczenie to jedno, ale tego żeglarskiego klimatu zupełnie się nie czuje.

Nie to co proza C. S. Forestera? (tak, mam cały cykl) XD
ASX76 - 2009-08-04, 13:50
:
Spellsinger napisał/a:

Nie to co proza C. S. Forestera? (tak, mam cały cykl) XD


I jeszcze nie sprzedałeś na Allegro? :shock: Można się nieźle obłowić...
MrSpellu - 2009-08-04, 14:24
:
W życiu. Zamierzam oprawić w skórę i dumnie trzymać w biblioteczce XD
Kennedy - 2009-08-04, 14:37
:
Północna granica Kresa. Bardzo opornie idzie, nie lubię takich stricte żołnierskich opowieści :-/ chociaż nie da się ukryć, że powieść napisana jest sprawnie, a że jest też krótka, to będę brnął do końca. Może się coś odmieni po drodze.
Sharin - 2009-08-04, 16:34
:
Opowieści sieroty zbliżają się szybkimi krokami do końca. Szkoda :(

Na pierwszy plan wysuwa się Rafał Kosik i jego Mars (freszcie ;) )
Shadowmage - 2009-08-04, 17:22
:
Łaku, zgadzam się z Tobą, że większość książek FS to takie miszmasze gatunkowe i w tym świetle "Głową w mur" wpisuje się w profil wydawnictwa. Natomiast w książce jest spore natężenie dziwnych słów, rozbudowanych porównań itp, które nie występują nawet u największych gwiazd FS. I choć na płaszczyźnie zamysłu, a także faularnej, jest to książka zgoda w dużej mierze z profilem, to strona językowa może sprawić, że część osób może się do lektury zniechęcić już po pierwszych stronach.
Beata - 2009-08-05, 12:19
:
Czytam Lalę Jacka Dehnela - cóż za przepiękna proza! Romulusie, jeszcze raz dziękuję za polecenie tego autora. :)
Książka to zapis opowieści, anegdot rodzinnych, przedstawionych w bardzo fajnej formie - rozmowy wnuka (autora) z jego babcią, przerywanej od czasu do czasu komentarzami autora. Dzieje rodziny nie są przedstawione chronologicznie, nic z tych rzeczy. Poszczególne opowiastki zakotwiczone są w różnych epokach (mimo wyraźnych wysiłków autora, aby wprowadzić choćby pozory uporządkowania) i przez to brzmią jeszcze bardziej autentycznie - anegdotka o panu X kojarzy się z opowieścią o pani Y i tak dalej... Autentyzm tych opowieści podnoszą uwagi "bieżące" na temat kawy, konfitur, obrazów - podczas lektury miałam wrażenie, że jest mi dane osobiście w tej rozmowie uczestniczyć. Tym bardziej, że nie jest to sztuczny dialog... absolutnie. Są drobniutkie szpileczki, malusieńkie uszczypliwostki, ale wszystkie dowcipne (naprawdę dowcipne, zero stylu Benny'ego Hilla) i delikatne. A całość narracji przesycona jest wprost miłością. Pięknie wyszło Dehnelowi to ocalenie od zapomnienia.
moffiss - 2009-08-05, 12:40
:
nabyłem ostatnio Magazyn Fantastyczny, niezłe. Dużo lepsze opowiadania niż w NF i SFFH.
Dhuaine - 2009-08-07, 14:49
:
Summer Knight - czwarty tom cyklu o Harrym Dresdenie ("Rycerz Królowej"?). Przeczytałam to po długiej przerwie, jaką sobie zafundowałam po paskudnym trzecim tomie. Gdybym nie kupiła tej książki razem z poprzednimi, nigdy bym nie wróciła do Dresdena... a szkoda, bo czwarty tom to najlepsza dotąd część cyklu. ;) Intryga nie jest tak prosta jak w pierwszym tomie i nawet potrafi zaskoczyć, a to, co denerwowało w drugim i czwartym - użalanie się nad sobą Dresdena - zniknęło całkowicie. Harry Dresden nie jest już emo!
Planuję w najbliższym czasie przeczytać piąty tom. :)
Żałuję tylko, że cykl ewidentnie koncentruje się na przeszłości Dresdena i całkowicie fantastycznej wojnie, podczas gdy ja miałam ochotę na zwykłe przestępstwa popełnione przy użyciu magii, bez angażowania wielkich przeciwników z Faerie i mieszania do tego przeznaczenia / tragicznej przeszłości głównego bohatera itd itp.

The Pirate King R.A. Salvatore'a, długo oczekiwana druga część trylogii Transitions! W roli głównej oczywiście uwielbiany przez masy Drizzt Do'Urden :D
RAS się rozkręca. Gdyby ta książka miała czcionkę MAGa, miałaby pewnie z 600 stron.
Fabuła, o dziwo, jest zaskakująco dobra (jak na Forgotteny). Zakończenie także jest świetne - wyobraźcie sobie, że ginie postać (z dobrej strony), która wystąpiła w więcej niż jednej książce! Wrócił jeden z moich ulubionych bohaterów ;) RAS zrobił niezłe przegrupowanie w tym tomie. Całkiem możliwe, że po Transitions naprawdę zajdą poważne zmiany w drizztonowelach. :)
Książka definitywnie jest jedną z lepszych z drizztów, ale pewnie nie spodoba się fanom przygody. RASowi nie wychodzi ambitne pisanie. Czyta się to jak siano. :P
Lady_Aribeth - 2009-08-07, 15:09
:
Dhu, mogę prosić o streszczenie na PW? :mrgreen:

Żeby nie było spamu: czytałam Kłamstwa Locke'a Lamory, ale jakoś mnie nie "wciągło", dlatego sięgnęłam po Galerię złamanych piór Kresa. I cóż powiedzieć - strony same lecą.
Beata - 2009-08-09, 20:03
:
W końcu przeczytałam zeszłoroczną antologię Nowe idzie. Wrażenie zrobiło na mnie (kolejność przypadkowa) "Przenicowanie" Killiana, "Harpunnicy" Miszczaka, "Więcej niż słowa" Rogoży, "Wyspa" Skalskiej, "Oko Cyklonu" Majki i "Najpiękniejsza historia wszystkich czasów" Wegnera. Każde czym innym - tematyką, klimatem, nawiązaniami do mitów... A Zbierzchowski mnie kupił jednym zdaniem: "Wszyscy ludzie są opętani, a siła opętania zależy od rozmiarów duszy.".

A teraz nastał czas lektury Opowieści z meekhańskiego pogranicza Wegnera. Po lekturze pierwszego opowiadania jestem zadowolona - autor mnie zaskoczył, nie oczekiwałam takiego wyjaśnienia zagadki nagłego szaleństwa Shadoree. No nic, pierwsze koty za płoty, zobaczymy jak będzie dalej. ;)
ASX76 - 2009-08-09, 20:25
:
Beata napisał/a:
A Zbierzchowski mnie kupił jednym zdaniem: "Wszyscy ludzie są opętani, a siła opętania zależy od rozmiarów duszy.".



Bardzo tanio... i nawet bez promocji. ;)

"Nowe idzie", lecz daleko nie dojdzie. :badgrin:

To znaczy że jak: im większa dusza, tym większe opętanie czy na odwrót? :-P

"Amber" niekwestionowanego Mistrza Fantasy - Rogera Zelaznego. Ech, gdzie te czasy kiedy autorzy pisali: zwięźle, rzeczowo i na temat, bez lania wody i rozpisywania się ponad miarę ludzkiej wytrzymałości i cierpliwości czytelniczej... Lata mijają i w dalszym ciągu nie widać nikogo, kto byłby w stanie dorównać Zelaznemu siłą wyobraźni/bogactwem pomysłów w połączeniu z fajnym stylem zabarwionym lekkim, niewymuszonym poczuciem humoru. Czyta się! :)
Beata - 2009-08-09, 20:35
:
ASX76 napisał/a:
Beata napisał/a:
A Zbierzchowski mnie kupił jednym zdaniem: "Wszyscy ludzie są opętani, a siła opętania zależy od rozmiarów duszy.".


Bardzo tanio... i nawet bez promocji. ;)

A Ty tak nie masz? Że czytasz, czytasz i nagle, kompletnie znienackowo, łapiesz jedno zdanie, jeden akapit, który sprawia, że sięgasz po kolejne książki tego samego autora.

ASX76 napisał/a:
"Nowe idzie", lecz daleko nie dojdzie. :badgrin:

Już doszło. :P To jest IMHO bardzo ciekawa antologia - większość opowiadań przypadła mi do gustu, a to nieczęsto się zdarza. ;)
Tigana - 2009-08-09, 21:09
:
ASX76 napisał/a:
"Amber" niekwestionowanego Mistrza Fantasy - Rogera Zelaznego.

Chyba czytaliśmy inne książki.
ASX76 napisał/a:
Ech, gdzie te czasy kiedy autorzy pisali: zwięźle, rzeczowo i na temat, bez lania wody i rozpisywania się ponad miarę ludzkiej wytrzymałości i cierpliwości czytelniczej...

Jasssne - o ile zapomnimy o nużących i rozciągniętych na kilka kartek opisach podróży. Dla mnie to był koszmar. Flaki z olejem. Jakby je wyciąć to książka zyskała by na jakości, a jednocześnie odchudziłaby książkę o 1/3 i dobrze by sie stało.
ASX76 napisał/a:
Lata mijają i w dalszym ciągu nie widać nikogo, kto byłby w stanie dorównać Zelaznemu siłą wyobraźni/bogactwem pomysłów w połączeniu z fajnym stylem zabarwionym lekkim, niewymuszonym poczuciem humoru.

Niewymuszone poczucie humoru? - nie spotkałem tego zjawiska w "Amberze", ale widocznie styl Zelaznego trzeba lubić. Ja nie lubię.
ASX76 napisał/a:
Czyta się! :)

Nie czyta
Shadowmage - 2009-08-09, 22:20
:
Ale dlaczego mistrza fantasy? Przecież on tworzył głównie pozycje międzygatunkowe, ze wskazaniem na sf.
Dhuaine - 2009-08-09, 22:48
:
Tigana napisał/a:
Niewymuszone poczucie humoru? - nie spotkałem tego zjawiska w "Amberze", ale widocznie styl Zelaznego trzeba lubić. Ja nie lubię.

Chyba rzeczywiście czytałeś inną książkę :) Kroniki Amberu zawsze były - w moim odczuciu - tak lakoniczne, że aż suche. Zawierały minimum słów wymaganych do przekazania tego, co się dzieje. Humor bardzo mi odpowiadał. Zastanawiam się nawet, czy nie przeczytać Amberu jeszcze raz... ;)
Kroniki Amberu to dziwny cykl. Czytałam potem kilka odrębnych powieści Zelaznego i tylko "Widmowy Jack" okazał się znośny. Lipa, zupełnie jakby Amber napisała inna osoba :P

Streszczenie The Pirate King poleciało na pm do Ari. :)

Wróciłam do czytania Ruckleya. (Bloodheir) Trochę (bardzo) mi nie odpowiada fakt, że jeden z graczy okazał się być rekinem wśród płotek. Miałam nadzieję na równiej rozłożone siły. --_-
Ł - 2009-08-09, 23:33
:
Dhuaine napisał/a:
Kroniki Amberu zawsze były - w moim odczuciu - tak lakoniczne, że aż suche.

Najlepsze były opisy epickich bitw Zelaznego typu "to tu straciliśmy dwie setki, tam cztery, później jeszcze tysiąc gdzieś przepadł, ale w końcu cztery tysiące naszych pokonały sześś tysięcy ich" czy coś w ten deseń. Amber to dość fajny cykl, ale niekiedy dla mnie zbyt przygodowy, typu "DEMON NA ZAMKU, JEST QUEST" (początek "karabinów avalonu") itp
Toudisław - 2009-08-10, 06:49
:
Ja skończyłem 2 pozycję Podziemia Venis i Trudno być Bogiem Strugackich. Obie są niesamowite i każda za co innego. Podziemia głównie za niesamowity język jakim zostały napisane. Za Bohaterów jakich stworzył Autor. Trudno być Bogiem to wile smaczków i niesamowity przekaż.Naprawdę perełka.
Kończę Związek policjantów i Bardzo mi się ta książka podoba. Dobre pozycję ostatnio mi się trafiają
ASX76 - 2009-08-10, 07:50
:
Beata napisał/a:

A Ty tak nie masz? Że czytasz, czytasz i nagle, kompletnie znienackowo, łapiesz jedno zdanie, jeden akapit, który sprawia, że sięgasz po kolejne książki tego samego autora.

ASX76 napisał/a:
"Nowe idzie", lecz daleko nie dojdzie. :badgrin:

Już doszło. :P


1. Mnie aż tak tanio nie da się kupić. :-P

2. To ma być daleko? ;)


Tigana napisał/a:
ASX76 napisał/a:
"Amber" niekwestionowanego Mistrza Fantasy - Rogera Zelaznego.

Chyba czytaliśmy inne książki.

Jasssne - o ile zapomnimy o nużących i rozciągniętych na kilka kartek opisach podróży. Dla mnie to był koszmar. Flaki z olejem. Jakby je wyciąć to książka zyskała by na jakości, a jednocześnie odchudziłaby książkę o 1/3 i dobrze by sie stało.

Niewymuszone poczucie humoru? - nie spotkałem tego zjawiska w "Amberze", ale widocznie styl Zelaznego trzeba lubić. Ja nie lubię.


1. Na pewno czytaliśmy tę samą książkę. Różnica polega na tym, że masz wypaczony gust. Jako przyczynę tego stanu upatruję twoje niezdrowe fascynacje: Pilipiukiem, Piekarą i Mastertonem.

2. Opisy podróży wcale nie są rozciągnięte na kilka kartek. Ponadto format książeczek jest niewielki. Przesadzasz, żeby w ten sposób uprawdopodobnić nieprawdopodobne duby smalone, któreś zapisał.

3. Boś niedokładnie czytał. Humor jest, aczkolwiek nie w hurtowych ilościach.


Shadowmage napisał/a:
Ale dlaczego mistrza fantasy? Przecież on tworzył głównie pozycje międzygatunkowe, ze wskazaniem na sf.


Ano dlatego, ponieważ nie mogłem rozciągnąć tego również na s-f, gdyż wówczas "wszedłby w paradę" Wattsowi ("Ślepowidzenie") i "Donaldsonowi ("Gap"), a te pozycje cenię wyżej niż "Amber" (któren, na szczęście, jest bardziej fantasy niż s-f). Czy takie wyjaśnienie Waszmościa satysfakcjonuje? ;)
MrSpellu - 2009-08-10, 11:42
:
Pomału, ciągle czytam Wgrzeszników Pat Cadigan. Tej książki nie da się czytać szybko. Aczkolwiek jestem już w tej mniejszej połowie ;)

Wstępne uwagi. Zaskakująco mało przemocy jak na cyberpunk (jednak mam przed sobą jeszcze ~170 stron, ta cegła ma ich ponad 500). Cały plot wydaje się być prześledzeniem wdrożenia pewnego wynalazku przez korporację i obserwowanie społeczno ekonomicznych konsekwencji tego faktu. Brakuje mi tego odczucia, że coś jest nie w porządku, że intryga ma jakieś drugie dno. Owszem wiadomo, że coś jest nie tak. Jednak ja jako czytelnik wcale nie odczuwam, że to akurat w tej książce jest najważniejsze. Czytelnik, który nie miał kontaktu z literaturą cyberpunkową może się rozbić o język w jakim pisana jest ta książka. Bo to jeden wielki kolaż różnych socjolektów okraszonych cyberpunkowo-technologiczną terminologią. Dla mnie bomba.
Tanit - 2009-08-10, 12:24
:
Moja Europa, Jurija Anduchowycza i Andrzeja Stasiuka, zakupiona na festiwalu i zautografowana ^^
Na razie przeczytałam pierwszą część i jestem zadowolona niemal zachwycona poetyckim językiem. Polecam ;)
xan4 - 2009-08-10, 12:36
:
Żałując za jutro - Uznańskiego, spróbuję sobie
Shadowmage - 2009-08-10, 20:34
:
ASX76 napisał/a:
[Ano dlatego, ponieważ nie mogłem rozciągnąć tego również na s-f, gdyż wówczas "wszedłby w paradę" Wattsowi ("Ślepowidzenie") i "Donaldsonowi ("Gap"), a te pozycje cenię wyżej niż "Amber" (któren, na szczęście, jest bardziej fantasy niż s-f). Czy takie wyjaśnienie Waszmościa satysfakcjonuje? ;)
Ujdzie. Choć nazywanie Wattsa po jednej książce mistrzem jest lekką przesadą :D Już prędzej rozumiem argumentację z Donaldsonem, chociaż i tak założenie wejściowe jest błędne... ale niech ci będzie, każdy ma prawo do własnych fascynacji :)

A ja czytam... wróć. Staram się czytać "Przebierańców" Careya, "Żelazną radę" Mieville'a i "Żmijową harfę" Brzezińskiej. Zacząłem również "Na srebrnym globie" Żuławskiego. Jednym słowem: niezdecydowanie.
Tyraela - 2009-08-10, 20:58
:
Również skusiłam się na Uznańskiego - po 140 stronie muszę przyznać, że pomysłów jest mnóstwo, bardzo fajny warsztat, akcja pędzi jak szalona i nawet dowcip jest całkiem lotny. Tylko przepraszam bardzo, zdarzają się przegięcia - główny bohater goniony przez chmarę latających gałek ocznych, co jest?! XD
Elektra - 2009-08-11, 06:59
:
ASX-e, kiedy ostatnio czytałeś tego Donaldsona? Obawiam się, że możesz mieć trochę wyidealizowane wspomnienia. ;)


Ja się zabrałam za Retrospektywę Martina. Powolutku, ale idzie do przodu. Jak na razie to ciekawsze są chyba wspomnienia pisarza, niż niektóre opowiadania, ale mam nadzieję, że ich jakość wkrótce wzrośnie. ;)
Shadowmage - 2009-08-11, 08:55
:
Pierwsze opowiadania to prawdziwe koszmarki :) Ale fakt, dla mnie przede wszystkim interesujące były wspomnienia Martina. Szczególnie, że przynajmniej połowę opowiadań znałem już wcześniej.
ASX76 - 2009-08-11, 09:21
:
xan4 napisał/a:
Żałując za jutro - Uznańskiego, spróbuję sobie


Bacz, abyś nie (po)żałował... wydatku. ;)


Shadowmage napisał/a:
Ujdzie.

Choć nazywanie Wattsa po jednej książce mistrzem jest lekką przesadą :D

Już prędzej rozumiem argumentację z Donaldsonem, chociaż i tak założenie wejściowe jest błędne... ale niech ci będzie, każdy ma prawo do własnych fascynacji :)



1. Maruda. :-P

2. Watts jest właśnie Mistrzem Jednej Książki, ale za to takiej, która jest jedną z najlepszych pozycji s-f w historii... :)

3. Jeśli nie czytałeś "Gap" (więcej niźli pierwszy, przedwstępny tomik), to nie masz zielonego pojęcia o "założeniu wejściowym"..., ale niech Ci będzie, masz prawo do błędu. Bylebyś zbyt często z niego nie korzystał. :-P


Elektra napisał/a:
ASX-e, kiedy ostatnio czytałeś tego Donaldsona? Obawiam się, że możesz mieć trochę wyidealizowane wspomnienia. ;)

Ja się zabrałam za Retrospektywę Martina. Powolutku, ale idzie do przodu. Jak na razie to ciekawsze są chyba wspomnienia pisarza, niż niektóre opowiadania, ale mam nadzieję, że ich jakość wkrótce wzrośnie. ;)


1. Ostatnio nie czytałem, jednak mam go w pamięci już za czasów Książkowego Oświecenia, dlatego nie ma strachu - moje wspomnienia nie są wyidealizowane. :-P Niemniej dziękuję za troskę. ;)

2. Co wzrośnie to zależy od poszczególnych opowiadań... nie występuje tu bowiem ciąg wzrostu jakościowego. Proponowałbym wybiórczą lekturę (z czego pewnie nie skorzystasz).
Zbiór mieście sporo opowiadań z początków kariery (crapne), jak również poźniejszych.
Jak niegdyś wspominałem, najlepsze w I tomie są: Pieśń dla Lyanny (extra), Pieśni samotności Larena Dorra (bardzo klimatyczne, nastrojowe, refleksyjne) i "Lodowy smok" (piękne opko fantasy).
Elektra - 2009-08-11, 09:42
:
ASX76 napisał/a:
Proponowałbym wybiórczą lekturę (z czego pewnie nie skorzystasz).

Oczywiście, że nie skorzystam, bo na jakiej podstawie miałabym wybierać? Twojej opinii? :badgrin: Z Twoją opinią zgadzam się w połowie przypadków, więc może się okazać, że te opowiadania, które uważasz za beznadziejne, akurat mi się spodobają. Zresztą w tym przypadku mam ochotę poznać całą książkę, a nie jakieś fragmenty.
Procella - 2009-08-12, 08:48
:
W ostatnich dniach:

Laurentiu Fulga - Dziwna panna Ruth/Podwójna zbrodnia siostry Diany
Taka mała książeczka ze starej "niałej" serii WL - całkiem miła rzecz i chyba pierwsza pozycja literatury rumuńskiej, z jaką się zetknęłam.

W końcu skończyłam "Dragonbone Chair" Williamsa - szerszy komentarz postaram się wrzucić w odpowiednim temacie.

Teraz się czyta:
Simon Vestdijk - Piąta pieczęć
Powieść o El Greco. Czyta się całkiem znośnie.

Leo Perutz - Mistrz Sądu Ostatecznego
Ciekawe, trzeba się tylko przyzwyczaić do dość ozdobnego pisania. No, ale to książka z trochę innej epoki, 1923. Warto po to sięgnąć choćby ze względu na klimat.

No i teraz zamierzam się zabrać za "Opowieści sieroty", bo w końcu wpadły w moje macki.
You Know My Name - 2009-08-12, 18:31
:
Kończę Cylinder... Zajdla (ech te zaległości w klasyce).
Pierwsze wrażenie jest wspaniałe.
Jest Smak.
A im głębiej tym lepiej. Szkoda, że takie powieści (mikro...?) nie powstają corocznie. Absolutnie świetne.
MrSpellu - 2009-08-13, 07:17
:
W końcu zmęczyłem Wgrzeszników Pat Cadigan. Ostatnie sto stron czyta się niemal z zapartym tchem. Ta książka rozkręca się naprawdę powoli, potem to już rozpędzony buldożer :) Przetrawię i popełnię jakąś recenzję w bliższym czasie.
Beata - 2009-08-13, 11:16
:
Desperacko trochę, ale ciągle się staram zmniejszać zaległości. Lektura Opowieści z meekhańskiego pogranicza Wegnera skończona, a garść wrażeń wpisałam w stosownym wątku, Radio Darwina Grega Beara przeczytane i zrecenzowane (mam nadzieję, że recenzja niedługo się ukaże).

Przeczytałam Fizjonomikę Jeffrey'a Forda i wrażenia mam mieszane. Mianowicie nie podoba mi się/nie trafia do mnie przemiana psychologiczna głównego bohatera. No po prostu nie kupuję tego. Na początku arogant i buc, taki wredziak maksymalny... i nagle robi się z niego uprzejmy gość. Fakt, oberwał trochę, ale żeby taka odmiana? Jakoś to mało prawdopodobne mi się wydaje. Natomiast cała reszta książki, owszem, podobała mi się. Nawiązania do mitów, pewna przewrotność rozwiązań fabularnych... dobre to było.

A teraz zatonęłam w Opowieściach sieroty Catherynne Valente. I wcale nie chcę wypływać na powierzchnię. :)
You Know My Name - 2009-08-14, 10:20
:
Przeczytałem Cylinder Van Troffa i zastanawiam się dlaczego nie jest to lekturą w szkole ... Utwór genialny pod każdym względem.
Rozpocząłem opowiadania z antologii Nagroda im. Janusza A. Zajdla 2007 (za rok 2006). Jak narazie zastawiam się jak dobre musi być op-ko Kossakowskiej, jeśli wygrała ona z Guzkiem (mocna Zmiana, trochę w stylu WFRP 1918) i Huberathem. Zobaczymy.
Juninka - 2009-08-14, 10:33
:
Czytam "Elantris" Sandersona, nawet mi się podoba, choć momentami trochę sie dłuży. Póki co drażni mnie tylko łatwość, z jaką Raoden pozyskuje nowych sojuszników w swojej sprawie. Te genialne pomysły i plany wymyślone na poczekaniu... Mam nadzieję, że tak nie będzie do końca książki.
Shadowmage - 2009-08-15, 08:17
:
Chyba się rozczarujesz.

A Mieville zamiast "Żelaznej Rady" mógł napisać dwie książki: manifest polityczny i przewodnik po świecie Bas-Leg. Bo po 200 stronach do tego to się sprowadza. Co nie znaczy, że źle się czyta :)
ASX76 - 2009-08-15, 09:06
:
Shadowmage napisał/a:
Chyba się rozczarujesz.

A Mieville zamiast "Żelaznej Rady" mógł napisać dwie książki: manifest polityczny i przewodnik po świecie Bas-Leg. Bo po 200 stronach do tego to się sprowadza. Co nie znaczy, że źle się czyta :)


1. Chyba... na pewno. ;)

2. Gdyby napisał manifest polityczny bez szafażu fantastycznego, to kto by taką książkę kupił? :-P
Jak się ma "Żelazna Rada" (nawet tytuł kojarzy się z polityką, jako żywo) do "Dworca Perdido"? Czy znajduje się tam jakaś sensowna fabuła i bohaterowie?
MrSpellu - 2009-08-15, 09:56
:
ASX76 napisał/a:
Gdyby napisał manifest polityczny bez szafażu fantastycznego, to kto by taką książkę kupił?

Ja mam dzieła Marksa, oprawione w ludzką skórę //panda

A teraz czytam Poczet cesarzy bizantyjskich A. Krawczuka.
Maeg - 2009-08-15, 10:22
:
Obecnie czytam Xiao Long. Biały Tygrys Dawida Juraszka. Dopiero pierwsze sto stron za mną ale póki co spełnia oczekiwania, więc wydaje mi się, że szybko skończę.
Kennedy - 2009-08-15, 12:32
:
Za mną Gorąca Linia z Węzownika Johna Varleya. Niezła powieść z kilkoma ciekawymi pomyslami, głównie z zakresu modyfikowania ludzkiego organizmu do, na przykład, lepszego znoszenia podróży kosmicznych. W sumie nic rewelacyjnego, ale ma momenty.

A teraz dalej Hamilton: Widmo "Alchemika". Konsolidacja.. Idzie niestety nieco opornie, ale może to dlatego że ostatnio mam mniejsza parcie na czytanie, a większe na jazdę na rowerze, ergo temu drugiemu poświęcam więcej czasu znacznie.
ASX76 - 2009-08-15, 13:56
:
Spellsinger napisał/a:

Ja mam dzieła Marksa, oprawione w ludzką skórę //panda



Wyjątek potwierdza regułę. :-P


Czytam nowe wydanie "Endymiona" (na przemian z "Amberem"). Książka fajnie wydana. Nie podobają mi się tylko bohomazy robiące za ilustracje.
Shadowmage - 2009-08-15, 17:25
:
[quote="ASX76"]
Shadowmage napisał/a:

2. Gdyby napisał manifest polityczny bez szafażu fantastycznego, to kto by taką książkę kupił? :-P
Jak się ma "Żelazna Rada" (nawet tytuł kojarzy się z polityką, jako żywo) do "Dworca Perdido"? Czy znajduje się tam jakaś sensowna fabuła i bohaterowie?

Kto? Koledzy z bojówek lewicowych :D
Jak na razie "ZR" jest dla mnie sporym rozczarowaniem, ale nie chcę oceniać, póki nie skończę, bo z racji poszarpanej strukury lepiej nie wyciągać wniosków zanim nie ma się obrazu całości.
Beata - 2009-08-15, 19:42
:
Złapałam się za Dziennik 1954 Leopolda Tyrmanda. I tu czas się przyznać, że dawno, dawno temu, gdy czyniłam pierwsze podejście do Jego prozy (wtedy był to Zły), jakoś się nie "zakolegowałam" z autorem. Nie potrafię powiedzieć, co o tym zdecydowało, ale... skutek był taki, że dopiero teraz czynię drugą próbę. I jakże udaną. :) "Dziennik 1954" jest znakomity - obejmuje okres raptem trzech miesięcy, ale ileż tam informacji - od zwykłych ploteczek, aż po refleksje - głębokie i rozbudowane - na temat mechanizmów działania totalizmu, którego absurdy autor komentuje bezlitośnie. A ze wszystkiego wyłazi dramat człowieka, którego nikt nie chce drukować - wprawdzie nie został objęty zakazem druku, ale dla jednych wydawców on sam pisać nie chce, a inni boją się go publikować. Faceta, który jest od pięt po czubek głowy pisarzem i po prostu MUSI pisać, tak samo, jak oddychać.
Zdecydowanie polecam lekturę. I wychodzi na to, że teraz - po lekturze "Dziennika" łyknę wszystko, co tylko Tyrmand popełnił. :)
Romulus - 2009-08-16, 12:19
:
Skończyłem czytać PRZEBIERAŃCÓW M. Careya. Recenzja już wkrótce. Generalnie - książka nie zawiedzie nikogo, kto czytał dwie poprzednie. Niezła intryga, fajna fabuła. Szkoda tylko, że wykonanie nie wzbiło się - jak liczyłem - na trochę wyższy poziom. Generalnie - równy poziom, przede wszystkim z Błędnym Kręgiem.

Teraz wracam do TANATONAUTÓW B. Werbera. Na razie czyta się bez szału. Książka jest niezła, napisana jednak mało intrygująco (ale teraz, kiedy doszedłem do Przełomu w fabule może będzie lepiej). Smaczkiem jest fakt, iż autor wzbogacił ją o wyjątki z różnych mitów i legend z całego świata na temat śmierci i życia pozagrobowego.

A w kolejce czeka Stover i jego Ostrze Tyshalle'a. Fajnie, że mam urlop. Szybciej i więcej przeczytam.
Procella - 2009-08-16, 12:41
:
Wczoraj przeczytałam "Otwarte rany" Stuarta MacBride'a - dość dobry i mocny kryminał, wciągnęło mnie.

Teraz zabrałam się za "Koko" Petera Strauba. Przeleżało się na półce - nie wiem, dlaczego, bo Staraub to jeden z moich ulubieńców. Zapowiada się bardzo ciekawie.

Czytam też biografię Izabeli Katolickiej (z serii "marmurkowej") - polecam, dobrze napisana, nieźle się czyta, a przy tym opowiada o ciekawej postaci i ciekawej epoce.

Po kawałeczku podczytuję też "Antropologię strukturalną" Claude'a Lévi-Straussa - w końcu kiedyś trzeba to przeczytać, bo to rzecz ważna. Ciekawa też.
Palarani - 2009-08-16, 16:43
:
Wczoraj wieczorem skończyłam "Armaged-dom" Diaczenków. Jak zwykle solidna robota - poruszające, dające do myślenia, przeplatające dwa spojrzenia - na jednostkę i ludzkość jako całość. Mniam, mniam, jakby to ujął Tix :b

A teraz "Ostatni jednorożec" Beagle'a. Na pierwszy rzut oka niezbyt szczęśliwy wybór. Mam dziwne przeczucie, że ta książka nie pójdzie mi łatwo...
martva - 2009-08-16, 18:33
:
Palarani napisał/a:
A teraz "Ostatni jednorożec" Beagle'a


Świetna, klimatyczna książka, bardzo baśniowa, ale znalazłam jedną bardzo marihuanową scenę ;)

Skończyłam 'Księżyc w nowiu' Meyer, miłe emo-czytadło. Teraz męczę się z Wegnerem. Męczę się, bo z każdym kolejnym opowiadaniem odechciewa mi się pisać - w życiu nie będę nawet w połowie tak dobra.

Wcześniej była 'Głowa Minotaura', wiadomo było czego się spodziewać, oraz antologia 'Czarna Kokarda', słabiutka.
Juninka - 2009-08-17, 09:41
:
No, skończyłam "Elantris". Ogólne wrażenie nie jest złe, choć autor w zbyt wielu sytuacjach poszedł na łatwiznę. Aż czasem zgrzytałam zębami ze złości ;)
Kończę też "Dolinę sumienia" Diaczenków. Zdecydowanie mi się podoba i bardzo jestem ciekawa zakończenia. To dopiero trzecia książka tego duetu, którą czytam. Mam jednak przeczucie, że Diaczenkowie dołączą do grona moich ulubionych pisarzy.
xan4 - 2009-08-17, 09:45
:
Skończyłem Uznańskiego, zaczynam Ślepą wierzbę i śpiącą kobietę, Haruki Murakami.
ASX76 - 2009-08-17, 10:50
:
Juninka napisał/a:
No, skończyłam "Elantris". Ogólne wrażenie nie jest złe, choć autor w zbyt wielu sytuacjach poszedł na łatwiznę. Aż czasem zgrzytałam zębami ze złości ;)

Kończę też "Dolinę sumienia" Diaczenków. Zdecydowanie mi się podoba i bardzo jestem ciekawa zakończenia. To dopiero trzecia książka tego duetu, którą czytam. Mam jednak przeczucie, że Diaczenkowie dołączą do grona moich ulubionych pisarzy.



1. Szkoda cennych ząbków, jak również: czasu, pieniędzy, oczu... ;)

2. Miło mi to czytać. Wydaje mi się, że zakończenie nie powinno Cię rozczarować. W pierwszej kolejności polecam (o ile jeszcze nie masz za sobą...): "Vita Nostra", "Kaźń", "Armaged-Dom" i "Waran".
Juninka - 2009-08-17, 11:14
:
ASX76 napisał/a:
..., pieniędzy, oczu...

Wyjątkowo była to książka wypożyczona ;) Na oczka na szczęście tez nie narzekam :D

ASX76 napisał/a:
W pierwszej kolejności polecam (o ile jeszcze nie masz za sobą...): "Vita Nostra", "Kaźń", "Armaged-Dom" i "Waran"

Póki co czytałam tylko "Vita Nostrę" i "Rytuał", pozostałe wymienione przez Ciebie tytuły mam w najbliższych planach zakupowych :)
You Know My Name - 2009-08-18, 19:52
:
Skończyłem Nagrodę im. Janusza A. Zajdla 2007 (za rok 2006). I nie wiem dlaczego M.L. Kossakowska dostała figurkę. Jej ok-ko nie wyróżniało się niczym. Guzek i Kołodziejczak byli mocniejsi, Huberath i Szostak - bardziej refleksyjni a Ćwiek bardziej płaski. W jej opowiadaniu możnaby smoka zastąpić krasnoludkami lub smerfami i nic by się nie zmieniło.

Teraz czytam Kameleona Kosika. Zobaczymy jaką wartość dodaną mi zafunduje.
Beata - 2009-08-19, 07:10
:
Linię ognia Pacyńskiego czytało mi się leciutko i szybciutko. I już prawie byłam pewna, że to taka rozrywkowa książeczka - ze smaczkami popkulturowymi, fakt - ale jednak tylko zabawa konwencją - aż tu nagle takie zakończenie. :) No, no - autor pozytywnie mnie zaskoczył.

Przeczytałam Podziemia Veniss VanderMeera i mam mieszane uczucia. Albowiem strasznym niesmakiem napełniła mnie wizja autora - jeśli tak ma wyglądać nasza przyszłość (wszystko jedno, jak daleka), to ja dziękuję, wysiadam z tego autobusu. Na domiar złego język, którym posługuje się VanderMeer jest tak strasznie sugestywny, że niektóre obrazy z dziesiątego poziomu podziemia na długo pozostaną mi w pamięci.
Edit: A mieszane uczucia dlatego, że tak naprawdę, to strasznie cenię umiejętności pisarskie autora - troje bohaterów (najbardziej irytujący Nicholas ze swoim wystylizowanym pseudoluzackim slangiem), trzy sposoby narracji, zaskoczenia fabularne (choć już powinnam się przyzwyczaić, że akurat u VanderMeera nic nie jest takie, jak się na pierwszy rzut oka wydaje), intertekstualność. Zatem wszystko pięknie. Poza tą wizją przyszłości - okropną, obrzydliwą, beznadziejną.

A teraz czas na powrót do klasyki - przede mną Trudno być bogiem Strugackich.
Romulus - 2009-08-19, 08:15
:
Skończyłem TANATONAUTÓW B. Werbera. Trochę jestem rozczarowany, ale tylko trochę, ponieważ spodziewałem się takiej konstrukcji. Jednak liczyłem na więcej, zwłaszcza kiedy zaświaty stanęły "otworem". Powieść trochę przewrotna, trochę ironiczna. Bohaterowie mało atrakcyjni. Może uda mi się wypocić jakąś recenzję, po powrocie z urlopu.

A teraz ruszyłem z nowym Stoverem. OSTRZE TYSHALLE'A w ramach "obowiązków recenzenckich". Jestem po prologu (ponad 80 stron) i pierwszym rozdziale. Na razie zapowiada się na znacznie lepszą powieść niż BOHATEROWIE UMIERAJĄ, co jeży mi włoski na karku z radości. Jeśli tak dalej utrzymam tempo czytania, to skończę pewnie do jutra. Albo jeszcze dziś, w nocy. Ale to "wina" Stovera a nie mojej "czasowej" wolności.
Jachu - 2009-08-19, 18:54
:
Ukończyłem biografię Josepha Goebbelsa autorstwa Ralfa Georga Reutha. Świetna rzecz! Genialne studium tyranii, mrocznej ideologii i antysemityzmu u zakompleksionego dr filozofii, który stał się ministrem ds. propagandy III Rzeszy i prawą ręką Adolfa Hitlera...

Teraz wracam do czasów starożytnego Rzymu i rozpoczynam lekturę biografii Oktawiana Augusta, pierwszego Cesarza Imperium Romanum. Po książce autorstwa Richarda Hollanda spodziewam się dużo, gdyż tego autora znam już z biografii Nerona. Zatapiam się więc w książce "Oktawian August. Ojciec chrzestny Europy" licząc na dużą przyjemność z czytania :)
Carmilla - 2009-08-19, 21:30
:
Beata napisał/a:
Przeczytałam Podziemia Veniss VanderMeera i mam mieszane uczucia. Albowiem strasznym niesmakiem napełniła mnie wizja autora - jeśli tak ma wyglądać nasza przyszłość (wszystko jedno, jak daleka), to ja dziękuję, wysiadam z tego autobusu. Na domiar złego język, którym posługuje się VanderMeer jest tak strasznie sugestywny, że niektóre obrazy z dziesiątego poziomu podziemia na długo pozostaną mi w pamięci.

nie dość, że lista książek do przeczytania się wydłuża, to dochodzi kolejna. Zachęciłaś mnie

a ja w końcu po 1,5 miesiąca skończyłam Odwet oceanu Franka Schatziga. Nigdy więcej ok. 1000-stronicowych cegłówek //pisowcy Ale książka zacna, tylko pod koniec za dużo nazbyt łopatologicznego moralizatorstwa
Toudisław - 2009-08-20, 06:24
:
Miedziany król za mną. Dobra pozycja ale nie jest to chyba szczyt możliwości Diaczenków. Więcej w temacie :)

A teraz Łups. Czytam tak bez emocji. Niby się podoba ale mnie to nie porywa zupełnie. Kilka dobrych żartów. Strona przesłania jakaś tak rozmyta. Nie ma tu tamató które by właściwie Autor już ki9edyś nie poruszył. Czyta się dobrze i tyle.
Romulus - 2009-08-20, 09:20
:
OSTRZE TYSHALLE'A M. Stovera za mną. Recenzja zawiśnie w odpowiednim momencie. aby dużo nie uprzedzać, napiszę tylko, że powieść ta jest lepsza od BOHATEROWIE UMIERAJĄ. Rozwija się i toczy, jak rasowy thriller. Bomba!

Teraz na luzie zacząłem czytać WROGÓW PUBLICZNYCH B. Burrougha. Filmu nie obejrzałem, to odbiję sobie książką. Miłe zaskoczenie: spodziewałem się jakiejś epickiej gangsterskiej fabuły. A autor sprezentował - jak się zapowiada - frapującą paradokumentalną opowieść o walce z falą przestępczości w latach 1933 - 1936, która wyprowadziła z cienia FBI i Hoovera. Książka oparta na wspomnieniach i odtajnionych aktach FBI dotyczących tamtego okresu. Choć czytając o początkach gangsterskiej kariery J. Dillingera nie sposób się nie śmiać. Rzeczywistość była weselsza od najlepszej fikcji :)
Procella - 2009-08-20, 09:53
:
Inne miałam plany, chciałam spokojnie dokończyć świetne "Koko" Strauba, w kolejce do czytania wypadała mi "Cytadela Autarchy"... Ale "Templariusz z Jeruzalem" tak do mnie wołał z półki, tak się uśmiechał, że nie udało mi się oprzeć - no i czytam. I wciąga. Dobrze, że mam też pozostałe części.

A "Cytadelę..." też czytam. I na razie bardzo mi się podoba, może nawet najlepiej mi się czyta ze wszystkich części.
Qbard - 2009-08-20, 14:41
:
Czytam teraz starą znaną hipisiarską książkę (1973) Richarda Bradford'a "Tak daleko do nieba"
Shadowmage - 2009-08-20, 17:18
:
Romulus napisał/a:
OSTRZE TYSHALLE'A M. Stovera za mną. Recenzja zawiśnie w odpowiednim momencie. aby dużo nie uprzedzać, napiszę tylko, że powieść ta jest lepsza od BOHATEROWIE UMIERAJĄ. Rozwija się i toczy, jak rasowy thriller. Bomba!
Ale czytałeś całość, czy tylko pierwszą część?
Romulus - 2009-08-20, 18:28
:
Pierwszą część, niestety. Ciekawe, jaka jest druga. Bo po pierwszej sporo wiadomo o co toczy się gra.
Shadowmage - 2009-08-21, 15:03
:
No to bym powieści (jako całości, a takie odniosłem wrażenie z Twojej wypowiedzi)) po pierwszej części nie oceniał, bo np. ma jeszcze szansę mieć spieprzoną końcówkę ;p
Tigana - 2009-08-21, 16:47
:
Skończyłem parę książek:
- E. Haydon "Pływajaca wyspa" - przygodówka dla dzieci - czyta sie przyjemnie, ale żadne z tego arcydzieło. Ciut mniej cukierkowate od "Rapsodii"
- D. Domagalski - "Delikatne uderzenie pioruna" - miała być, wedle słów wydawcy, polemika z "Krzyżakami" Sienkiewicza. Nie widać tego. W sumie mamy konflikt polsko-litewsko-krzyżacki ubrany w metafizykę. Połączenie dosyc ryzykowne i nie za bardzo mnie przekonywujące. Więcej w recenzji.
- M. Żamboch - "Krawędź żelaza" - miła relaksacyjna sieczka. I tyle.
Romulus - 2009-08-21, 16:49
:
Shadowmage napisał/a:
No to bym powieści (jako całości, a takie odniosłem wrażenie z Twojej wypowiedzi)) po pierwszej części nie oceniał, bo np. ma jeszcze szansę mieć spieprzoną końcówkę ;p

Tego się boję. Bo 1 część rozwija się pasjonująco i przy 2 może być sporo rozczarowań związanych choćby z tym "o co toczy się gra". Ale więcej w recenzji.
Kennedy - 2009-08-22, 19:31
:
Łojezu, skończyłem wreszcie pierwszy tom Widma "Alchemika". Póki co jest słabiej niż w Dysfunkcji rzeczywistości - masa wątków, stada bohaterów pierwszo, drugo i trzecioplanowych, a sama opowieść rozwija się stosunkowo powoli. Można się momentami pogubić, chociaż Hamilton i tak w miarę sprawnie unika nadmiernego zamotania. Problem głównie w tym, że całość jest niezbyt wciągająca - w zasadzie tylko wątek Ala Capone mnie zainteresował, no i może jeszcze tytułowego "Alchemika" (ten jednak póki co został jedynie delikatnie zakreślony, zgaduję że w drugiej części będzie go więcej), reszta czyta się siłą rozpędu i lekkości pióra autora. To jednak trochę za mało.
Niedługo biorą się za część drugą, ale na razie musze odpocząć - Hamilton to dobry pisarz, ale w nadmiarze powoduje u mnie lekki przesyt. Tak więc jeszcze dziś zabieram się za Diabła łańcuckiego Jacka Komudy.
Romulus - 2009-08-22, 19:36
:
Byleś nie zapomniał, co, kto i dlaczego :)

Czytam sobie rzeczonych WROGÓW PUBLICZNYCH. Momentami jest mocno komediowo. Nieudolność FBI w pierwszych miesiącach po powstaniu była tak uderzająca, że aż niewiarygodna i dobrze, że autor oparł książkę na aktach samego FBI bo inaczej bym nie uwierzył. Jak na taki dokument czyta się doskonale, poza tym.
MrSpellu - 2009-08-23, 16:19
:
Czytam właśnie Paragraf 22 Hellera. Jestem zakochany w tej książce :-P Jak tylko się uporam, a myślę że bardzo szybko, to napiszę coś więcej ;)
Liv - 2009-08-23, 17:26
:
Zaczęłam czytać "The lovely bones" Alice Sebold (polski tytuł "Nostalgia anioła"), po tym jak obejrzałam na apple zwiastun ekranizacji tej powieści. Póki co (jestem dopiero na 26 str.) urzekła mnie narracja głównej bohaterki.
ASX76 - 2009-08-23, 17:39
:
Troszkę przeszkadza mi zanadto przygodówkowy w porównaniu z "Hyperionem" charakter "Endymiona". Brakuje mi "tamtego" mrocznego klimatu, napięcia, bohaterów...
Czyta się miło i przyjemnie, ale to już nie ten poziom jakościowy. ;)
KreoL - 2009-08-24, 10:38
:
'Welin' przeczytany i ogólne wrażenia są złe bo mi się nie podobała forma jaką zaprezentował, a treść pozostawiała wiele do życzenia. Przerost formy nad teścią IMO.

Pierwsza część Kronik Tomasa niedowiarka "Jad Lodra Foula". Czytało się na początku fajnie, ale potem jakoś zamieniło się to wszystko w liniowe heroiczne fantasy, które mi przynajmniej przypominało tolkienowskiego władce pierscieni - wyprawa, pierścień, góra, wiele ras itp. Ale nie zrażam się i dam szanse reszcie trylogii.

"Bohaterowie umierają" chyba najlepsza do tej pory przeczytana przeze mnie ksiażka w sierpniu. Mimo początkowego przynudzania troche gdy niezawiele się ma pojęcia ostatnie 200 stron czyta się naprawde dobrze podczas ustawiania poszczególnych pionków i końcowego rozwiazania akcji może nie zaskasującego, ale napewno pozytywnego. Czekam na kolejne częsci z cyklu.

A teraz "Retrospektywy t1" Martina. Zaczełem i naprawde podobają mi się opowiadania pisane przez Brodacza. Zwłaszcza ciekawie opisuje swoje początki zawodowe, które świetnie spajają całość.
LordMarc - 2009-08-24, 15:26
:
przerywam Księgę nowego słońca po pierwszej części i zabieram się za Silmarillion Tolkiena.
choć mam mieszane myśli każdy podchodzi do komentowania tej powieści ksiażki inaczej. Cóż zobaczymy :)
Tanit - 2009-08-24, 19:38
:
Skończyłam 'Fryne Heterę' Jabłońskiego i się nie zawiodłam, choć początek był w moim odczuciu średni to po 50 wpadłam w nią po uszy i przeczytałam w sumie tylko w weekendzik :mrgreen: Recka pojawi się niebawem :DD

Na dzisiaj 700stron mangi Angel Sanctuary. A do końca miesiąca chcę skończyć w końcu 'Viriconium', które zaczęłam w niefortunnym momencie (sesja). Chociaż jest opcja że dwa dni na 'Podziemia Veniss', przerwa na Polcon i pierwszy tydzień września na spokojnie na książkę Harrisona, bo nie chcę się z nią spieszyć ^^'... ah te dylematy xD
AM - 2009-08-25, 14:07
:
Romulus napisał/a:

Tego się boję. Bo 1 część rozwija się pasjonująco i przy 2 może być sporo rozczarowań związanych choćby z tym "o co toczy się gra". Ale więcej w recenzji.


Nie ma się czego bać, im dalej tym lepiej :) .
Shadowmage - 2009-08-25, 15:58
:
Tako rzecze wydawca :)

Skończyłem "Obłędnych rycerzy" - w sumie przyzwoita antologia, choć nie za bardzo odpowiadająca tytułowi.

Teraz wróciłem do "Żmijowej harfy", choć chyba nie zdołam jej skończyć przed Polconem - czyli w tym miesiącu. Chociaż kto wie, może jutrzejsze obowiązki zajmą mi znacznie mniej czasu niż przewiduję?
MrSpellu - 2009-08-25, 19:17
:
Skończyłem Paragraf 22. Normalnie brak mi słów. Ta książka jest genialna.
toto - 2009-08-25, 19:29
:
Spellsinger napisał/a:
Skończyłem Paragraf 22. Normalnie brak mi słów. Ta książka jest genialna.
To nie pisz recenznji, bo już nic więcej z siebie nie wykrztusisz ;)
U mnie leży na półce i czeka na dokończenie. Obecnie czytam Żelazną Radę Mieville'a i póki co jest bardzo dobrze. A Heller czeka sobie jeszcze na odpowiedniejszy nastrój. Pewnie poczeka aż przeczytam Triumf Endymiona (w końcu trzeba zakończyć serię) i pewnie Gromowładnego (ciekawi mnie ten debiut).
Tomasz - 2009-08-26, 07:32
:
Hip hip huuuura. Urlop to fajna rzecz. Wreszcie można poczytać porządnie. Skończyłem "Lód". Wgniata w fotel. Dukaj mnie nie zawiódł chyba jeszcze nigdy, bo uwielbiam jego prozę i jestem wobec niego mało krytyczny, ale tym razem to przeszedł samego siebie. Rozmiary powieści utrudniają jej odbiór, no bo przez to czytałem ją na raty z racji braku czasu. Ale z drugiej strony oferują totalne podejście do tematu. Logika dwuwartościowa świetnie przerobiona na wizję świata zamrożonego. Podobało mi się po prostu wszystko aż po samo zakończenie. Do ostatniego słowa. Przy okazji Jacek nakreślił świetną historię alternatywną. Świetnym posunięciem było też wykorzystanie doktora Tesli. Nabrałem ochoty żeby sobie więcej o tym panu poczytać, bo postać nietuzinkowa a moja wiedza o nim szczątkowa.

Czytam "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" Wegnera. Jestem za połową i jest więcej niż bardzo dobrze. Fajne postacie, ciekawie nakreślony świat, dobre fabuły, zapadające w pamięć sceny. Doczekaliśmy się wreszcie poza Kresem solidnego autora krwistej fantasy. Pisałem już trochę w wątku o autorze, a jak skończę to skrobnę recenzję.

W międzyczasie łyknąłem jakiś czas temu "Zabawy z bronią" Twardocha, a nie pamiętam czy tu o tym pisałem (sprawdzać mi się nie chce). Pierwsze dwie części zebranych felietonów traktujące o broni w ujęciu kulturalnym i politycznym czytało się wspaniale. Trzecia, dla miłośników i lekko zorientowanych, pełna technicznych spraw mnie przynudziła.

Wracam do męczenia "Welinu". Zgodzę się na razie z tymi którzy trąbią że to przerost formy nad treścią. Męcząca ta książka jak dla mnie. Chociaż doceniam pracę autora, rozumiem pochwały. Tak się fantastyki nie pisało. Ciekawy eksperyment.
Shadowmage - 2009-08-26, 07:49
:
Tesla występuje też w "Prestiżu" Priesta - jeśli nie czytałeś to polecam, bo to zacna książka - lepsza niż ekranizacja.
toto - 2009-08-26, 08:09
:
To i ja się pochwalę. Skończyłem Żelazną Radę Lewicującego Mieville'a. Dobre. Dobre. Lepsze niż Blizna, nie tak świeże jak Dworzec Perdido, ale i tak bardzo dobre. Jeśli nie świetne. Że jest tam ideologia, która nie jest moja? Nie przeszkadza mi to, bo autor nie przekroczył cienkiej granicy, po przekroczeniu której powieść stałaby się co najwyżej lewackim manifestem ubranym w głupiutką fabułę. Ale może ja po prostu uwielbiam wszystko co wyjdzie spod jego ręki?

Lód i Tesla to niezły zestaw. Myślałem sobie nawet, że postać tego szalonego doktorka to pewien hołd złożony wczesnej fantastyce, gdzie naukowiec i idea (a właściwie pomysł i idea bo i doktorek tylko im służy) są głównymi elementami utworu, a fabuła to tylko pretekst. Nie raz kiedy Tesla pojawiał się w opowieści i zaczynał coś tłumaczyć, miałem takie odczucie.
A Prestiż to rzeczywiście bardzo dobra powieść. Szkoda, że autor trafił do nas tylko za sprawą ekranizacji i już raczej się nie pojawi. A niedawno Dukaj się jego książki nie mógł nachwalić.
Tomasz - 2009-08-26, 08:37
:
"Prestiż" mam w planach zakupowych. Tylko szukam jakiejś okazji na niego. Liczę że jeszcze jakiś wydawca się skusi, bo rzeczywiście Dukaj chwalił coś jeszcze tego autora, też to pamiętam.
Beata - 2009-08-26, 10:19
:
Przeczytałam pierwszy tom Kronik tygodniowych Antoniego Słonimskiego (jeszcze dwa mi zostały :) ) - zbioru przedwojennych cotygodniowych felietonów publikowanych z "Wiadomościach Literackich". Znakomita lektura. Słonimski jest bezlitosny - punktuje celnie i żadnej okazji nie przepuści, żeby ośmieszyć głupotę, wykazać brak logiki argumentacji adwersarza. Nie przebiera w środkach - przekręca nazwiska, kalamburzy tytuły... (tak sobie myślę, że chyba miał jakieś procesy, bo nie wierzę, że ot, tak mu odpuścili ci, którzy poczuli się obrażeni).

A teraz czytam (wszystko przez Romulusa, któren mi cały harmonogram lektur zaburzył //evil ) Cywilizację komunizmu Tyrmanda. Książka napisana już po wyjeździe z Polski, wydana w 1972 roku, utrzymana w formie poradnika, której adresatem jest czytelnik spoza systemu, który w komunizmie nie żył, zatem nie zdaje sobie prawy, jak to naprawdę było. Tyrmand jest złośliwy, stronniczy, przerysowuje, wyolbrzymia, przytacza plotki i anegdoty. Tekst okazał się za mocny dla "New Yorkera", został ostatecznie wydany przez Macmillana (wydanie amerykańskie) i przez Polską Fundację Kulturalną w Londynie (wydanie polskie). W Polsce książka roztała wydana raz w drugim obiegu w 1986 roku, a potem w 2006 roku (wydawnictwo LTW). Sam autor we wstępie mówi tak: "(...) [książka] nie jest ani beletrystyką, ani literackim esejem. Jest ona pamfletem na komunizm, zamierzonym przejaskrawieniem istniejącej rzeczywistości. Uważam komunizm za najgorszą plagę, jaka spotkała ludzkość i żywię głęboką nadzieję, że książka ta odzwierciedla moje uczucia w odpowiednim stopniu...".
Tyrmand nie wrzucił wszystkiego do jednego worka - podzielił tekst na rozdziały o typowo poradnikowych w stylu tytułach (Jak być dzieckiem?, Jak być kobietą?, Jak się posługiwać pocztą?, Jak kupować?, Co to jest plan?, Co to jest komisja?, Czemu służy sport?, Dlaczego pasta do zębów nie czyści?). W pierwszej chwili, gdy zaczęłam czytać, miałam wrażenie, że to jakaś groteska, że jestem w samym środku jakiegoś Mrożkowego utworu. Ale potem zaczęły mi się przypominać różne, różniste rodzinne anegdoty i wspomnienia i dotarło do mnie, że tak było naprawdę. Tyrmand wcale aż tak bardzo nie koloryzuje, po prostu dla niego komunizm miał takie oblicze. Facet był znakomitym obserwatorem i co i rusz krew go zalewała na widok kolejnych absurdów (tak sobie myślę, bo widać, że miał oko do szczegółów). Jeśli ktoś chce poczuć klimat tamtych lat (okres do mniej więcej 1968 roku), spróbować zgłębić pokrętną logikę systemu (a raczej pseudoracjonalne propagandowe argumenty), do której zwykli ludzie musieli się jakoś dostosować, to polecam lekturę.
MrSpellu - 2009-08-26, 10:49
:
Beata napisał/a:
Przeczytałam pierwszy tom Kronik tygodniowych Antoniego Słonimskiego (jeszcze dwa mi zostały :) ) - zbioru przedwojennych cotygodniowych felietonów publikowanych z "Wiadomościach Literackich". Znakomita lektura. Słonimski jest bezlitosny - punktuje celnie i żadnej okazji nie przepuści, żeby ośmieszyć głupotę, wykazać brak logiki argumentacji adwersarza. Nie przebiera w środkach - przekręca nazwiska, kalamburzy tytuły...

W końcu kabareciarz ;) Polecam Ci krytykę literacką (głównie recenzje) Boya-Żeleńskiego. Sam muszę (raczej wypadałoby) w końcu Brązowników przeczytać :)

Uff... nawet nie wiesz ile niecenzuralnych słów użyłem przy przyswajaniu sobie krytyki literackiej tamtej epoki :-|
Przy takim Irzykowskim można było dostać Pierre Dolca :evil:
Beata - 2009-08-26, 11:26
:
Spellsinger napisał/a:
Uff... nawet nie wiesz ile niecenzuralnych słów użyłem przy przyswajaniu sobie krytyki literackiej tamtej epoki :-|
Przy takim Irzykowskim można było dostać Pierre Dolca :evil:

Na szczęście "Kroniki tygodniowe" są obficie opatrzone przypisami - i samego autora, i redakcji - nie ma co ukrywać, że dla nie-specjalistów od międzywojnia to duża pomoc przy rozszyfrowywaniu aluzji, szczególnie tych, które konkretnych osób dotyczą.
Procella - 2009-08-26, 14:32
:
Heinrich Böll - Dziennik irlandzki
Mała książeczka, ale warta przeczytania, pięknie napisana, obrazowo i refleksyjnie. Cudeńko.

Poza tym po skończeniu "Koko" biorę się za kolejnego Strauba - tym razem "The Throat". To zdaje się swego rodzaju kontynuacja - no i solidna porcja czytania, ponad 800 stron, mam nadzieję, że ciekawych, ale na tym autorze jeszcze się nie zawiodłam.

A, i jeszcze "Poszukiwacze marzeń" Patricii Shaw. Wzięte w ciemno z biblioteki. O osadnikach w Australii. Bez rewelacji.
You Know My Name - 2009-08-26, 17:57
:
Skończyłem Kameleona (więcej będzie w temacie autora) i zabrałem się za Gniazdo Światów Huberatha. Jak narazie podobny nastrój jak w Ostatnich, którzy wyszli z raju, co powoduje uzasadniony wzrost apetytu na całość. Tylko ten papier ekologiczny...
Kennedy - 2009-08-26, 18:20
:
Za mną Diabeł Łańcucki Jacka Komudy. Moje trzecie spotkanie z twórczością Komudy, ale pierwsze, po którym jestem całkowicie usatysfakcjonowany.

A teraz Niebezpieczne wizje, antologia pod redakcją Harlana Ellisona. Póki co mam za sobą potrójny wstęp i dwa pierwsze opowiadania, jedno nieznanego mi jak dotąd Lestera del Reya (i nie dziwota, bo chyba poza paroma opowiadaniami żadna z jego powieści się u nas nie ukazała), oraz drugie, Roberta Silverberga. Oba niezłe, szykuje się ciekawa lektura, zwłaszcza, że wielu autorów, których opowiadania są w antologii, znam głównie ze słyszenia. Toteż licze na lekkie poszerzenie horyzontów i kilka nazwisk do głebszego obadania w najbliższym czasie.
Sharin - 2009-08-26, 18:33
:
Beata napisał/a:
Przeczytałam pierwszy tom Kronik tygodniowych Antoniego Słonimskiego (jeszcze dwa mi zostały ) - zbioru przedwojennych cotygodniowych felietonów publikowanych z "Wiadomościach Literackich". Znakomita lektura. Słonimski jest bezlitosny - punktuje celnie i żadnej okazji nie przepuści, żeby ośmieszyć głupotę, wykazać brak logiki argumentacji adwersarza. Nie przebiera w środkach - przekręca nazwiska, kalamburzy tytuły... (tak sobie myślę, że chyba miał jakieś procesy, bo nie wierzę, że ot, tak mu odpuścili ci, którzy poczuli się obrażeni).


Zgadzam się z Twoją opinią w 100%. Z Kronikami... miałem przyjemność spotkać się jeszcze na studiach i wykorzystać je później w pracy magisterskiej.

A teraz was zaskoczę ;) Po raz kolejny zaczytuję się w opowiadaniach Sapkowskiego :P
W międzyczasie bawię się z tekstami Simaka i Silverberga.

Pełen pakiet :mrgreen:
MrSpellu - 2009-08-26, 18:57
:
Sharin napisał/a:
Po raz kolejny zaczytuję się w opowiadaniach Sapkowskiego

Za rok, może dwa też po to sięgnę :mrgreen: Pisałem magisterkę z Sapkowskiego to i jakoś mi jego twórczość chwilowo bokiem wychodzi ;)

Teraz czytam Chabona, zobaczymy jak to będzie z tymi żydowskimi policjantami ;)
Romulus - 2009-08-26, 20:19
:
Sharin napisał/a:
Beata napisał/a:
Przeczytałam pierwszy tom Kronik tygodniowych Antoniego Słonimskiego (jeszcze dwa mi zostały ) - zbioru przedwojennych cotygodniowych felietonów publikowanych z "Wiadomościach Literackich". Znakomita lektura. Słonimski jest bezlitosny - punktuje celnie i żadnej okazji nie przepuści, żeby ośmieszyć głupotę, wykazać brak logiki argumentacji adwersarza. Nie przebiera w środkach - przekręca nazwiska, kalamburzy tytuły... (tak sobie myślę, że chyba miał jakieś procesy, bo nie wierzę, że ot, tak mu odpuścili ci, którzy poczuli się obrażeni).


Zgadzam się z Twoją opinią w 100%. Z Kronikami... miałem przyjemność spotkać się jeszcze na studiach i wykorzystać je później w pracy magisterskiej.

Słonimski, Słonimski - to ten, co przechrzcił się służalczo na komunizm, aby frukta mieć na stałe? To o nim Hemar napisał ten słynny ongiś wierszyk:
Cóż za szmata
Pod pozorami literata?
Patrzcież na tego Słonimskiego –
To on, sympatyk lewicowiec
Od Saint Simona i Steckiego,
Były Beckowiec i ludowiec,
Co „lubił lud, lecz w lemoniadzie”
(Jak kiedyś pisał w swej „Paradzie”)
I były Mikołajczykowiec,
Adiutant Kota i praporszczyk,
Były kosynier i liberał,
Były Piłsudczyk. I Sikorszczyk,
(W pamięci-m sobie to zachował,
Jak nam w Londynie imponował,
Jak tutaj z dumą w krąg spozierał,
Bąkając głosem swym niedbałym:
„Dziś jem śniadanie z Jenerałem”...
Mówił „jenerał”, nie „generał”,
Przez jot, bo brzmiała mu ta jota
Z napoleońska i z Or-Ota) –
Wczoraj ziemiańsko-cukierniczy,
Dzisiaj włościańsko-robotniczy.
Przechrzta co tydzień, na wyścigi,
Co z wszystkich sobie wziął religii
Jedną religię: Oportunizm –
Dziś się obrzezał na komunizm."
:badgrin:

Aczkolwiek - twórczości przedwojennej Słonimskiego nie czytałem.

A ja czytam sobie wciąż WROGÓW PUBLICZNYCH. ŁOj obdarzę ja świat recenzją, obdarzę.
To lektura obowiązkowa dla BG. Zauważy wówczas, jak bardzo silny nurt przeciwko wzmacnianiu rządu USA i jego organów powodował wzrost przestępczości. FBI długo nie obdarzano preorgatywami większymi, a nawet chciano likwidować to, co póxniej w FBI się przerodziło z obawy przed panoszeniem się państwa i jego instytucji. Tymczasem to panoszyli się przestępcy, z którymi lokalne, nieprofesjonalne organy ścigania nie potrafiły sobie dać rady. Niewiarygodne są wręcz opisy niemocy tych drobnych szeryfów miasteczkowych, których wybierali bogobojni obywatele. Niemal przypominają jakąś slapstickową komedię.
MrSpellu - 2009-08-26, 22:48
:
Romulus napisał/a:
Aczkolwiek - twórczości przedwojennej Słonimskiego nie czytałem.

Żałuj. Oczywiście lepiej patrzyć przez pryzmat późniejszych błędów niż wcześniejszych osiągnięć. Ale co ja tam wiem.
Toudisław - 2009-08-26, 23:16
:
Spellsinger napisał/a:
Oczywiście lepiej patrzyć przez pryzmat późniejszych błędów niż wcześniejszych osiągnięć. Ale co ja tam wiem.

Jeżeli Słonimski próbuje moralizować, edukować, wskazywać co dobre a co złe. To tak. Autorytet moralny nie może być moralnym karłem. Bo jest nie wiarygodny
MrSpellu - 2009-08-26, 23:22
:
Toudisław napisał/a:
Jeżeli Słonimski próbuje moralizować, edukować, wskazywać co dobre a co złe. To tak. Autorytet moralny nie może być moralnym karłem. Bo jest nie wiarygodny

Ale chyba mowa o literaturze jako autotelicznym bycie, a nie o autorze, który został tym kim został. Mowa o twórczości przedwojennej. Ten sam Hemar współpracował ze Słonimskim w Cyruliku Warszawskim i w innych kabaretach. Słonimski był cenionym poetą Skamandra, a nawet teraz Beata zachwyca się jego Kronikami tygodniowymi. Jego przedwojenna twórczość jest godna uwagi i nie wmówisz mi, że jest inaczej bo facet wybrał jak wybrał.
Toudisław - 2009-08-26, 23:30
:
Spellsinger napisał/a:
Jego przedwojenna twórczość jest godna uwagi i nie wmówisz mi, że jest inaczej bo facet wybrał jak wybrał.

Odniosłem się bardziej szczegółowo. Chodziło mi o to czy zachowanie Pisarza powinno mieć wpływ na ocenę jego twórczości. Ja myślę, że czasem tak. ktoś kto sprzedaje duszę diabłu nie może wypominać innym że robią to samo. Ale twórczość przed wojenna to inna para kaloszy
MrSpellu - 2009-08-26, 23:48
:
Toudisław napisał/a:
Odniosłem się bardziej szczegółowo. Chodziło mi o to czy zachowanie Pisarza powinno mieć wpływ na ocenę jego twórczości. Ja myślę, że czasem tak.

A ja uważam, że nie - dopóki twórczość ma charakter autoteliczny. Gdyby Mein Kampf było udanym zbiorem erotyków lub udaną powieścią psychologiczną o berlińskiej prostytutce i jej alfonsie ex gliniarzu - na ocenę tej twórczości nie wpłynąłby fakt, że jej autor mocno uszczuplił zasoby ludzkie w całej Europie.

By nie było wątpliwości. Twórczość autoteliczna to taka, która jest sztuką samą w sobie. Ma służyć tylko sztuce i niczemu więcej. Ma być estetyczna, dobra kunsztem. Twórczość heteroteliczna to taka, która ma czemuś służyć, jakiejś idei lub grupie społecznej, liczy się przekazywana treść - w jakimś konkretnym celu, służącym konkretnej idei. I tu się zgadzam, że wtedy wolno oceniać twórczość autora przez pryzmat jego osoby. W innym wypadku to błąd.
Toudisław - 2009-08-27, 00:35
:
Spellsinger napisał/a:
A ja uważam, że nie - dopóki twórczość ma charakter autoteliczny

Spel właśnie napisałeś coś w stylu "Nie masz racji że ziemia jest okrągła bo jest okrągła " Przecież to nasiałem. Gdy Autor podejmuje pewien problem etyczny i piętnuje pewne postępowanie a sam robił dokładnie to samo to jest po prostu obłuda. Jeżeli piszę o czymś innym to co innego.
Spellsinger napisał/a:
W innym wypadku to błąd.

Ależ mnie chodzi dokładnie to samo co tobie ;) Wyjątkiem może być coś jak Cassiopeia Słomczyńskiego bo jednocześnie przepraszał i bił się w pierś. No i atakował raczej system niż ludzi.
Tomasz - 2009-08-27, 09:40
:
Romulus pewnie się na mnie obrazisz ale tym komentarzem o Słonimskim i do tego o wpływaniu na wzrost przestępczości poprzez osłabianie rządu, to mi zapachniałeś poglądami a'la PiS. A przecież chyba ci daleko do tego?

Ostatnio był na WP świetny felieton Dukaja, trochę narzekający na to że u nas wartość pisarza ocenia się przez jego poglądy. Jak prawicowiec to prawica się zachwyca a lewica pluje. Jak lewicowiec to prawica opluwa a lewica wychwala. A wartość literacka nie ma tu nic do rzeczy, nikogo nie obchodzi.
Całkowicie się zgadzam ze Spellsingerem, co ciekawe nie pierwszy raz.
Dobry przykład. Dehnel. O ile pamiętam Romulusie to go cenisz. Gość jest odmiennej orientacji seksualnej. Ostatnio pan politolog z UŚ co to go rzekomo prześladują agenci i którego PiS wystawiło do PE, raczył oznajmić światu, że czytanie Dehnela to "obciach". Świetny przykład głupoty polityków. Tym bardziej że Dehnel się ze swoją orientacją nie obnosi i ponoć w jego prozie jej nie znać. Ale może go nasza prawica potępiać z założenia za jego orientację.

A czy jakbyście się jutro dowiedzieli że Sapkowski był w PRLu agentem to czy jego proza by w waszych oczach straciła? Czy nie kupilibyście dlatego jego następnej książki? Jakie to ma znaczenie dla prozy?

Przy okazji:
Skończyłem czytać "Opowieści z mekhańskiego pogranicza". Nie wiem jakie autor ma poglądy ale pisze bardzo dobrze. Świetnie się to czyta i bardzo szybko. Postaram się wieczorkiem skrobnąć recenzję to napiszę więcej.
Romulus - 2009-08-27, 10:39
:
Tomasz napisał/a:
Romulus pewnie się na mnie obrazisz ale tym komentarzem o Słonimskim i do tego o wpływaniu na wzrost przestępczości poprzez osłabianie rządu, to mi zapachniałeś poglądami a'la PiS. A przecież chyba ci daleko do tego?

Czasami mi blisko, czasami daleko.
Ale we WROGACH PUBLICZNYCH właśnie taki wniosek nasuwa się sam. Lokalne organy ścigania całkowicie nie radziły sobie z mobilnymi zorganizowanymi grupami przestępczymi. Wpadały one do danego miasteczka, obrabiały bank (Dillinger, Baby Face Nelson i inni) i uciekali. Policja lokalna, miasteczkowa nie miała środków, aby ich ścigać. Obława stanowa kończyła się na granicy stanu. Nawet więzienia nie były im straszne - liczne ucieczki i to spektakularne Dillingera, czy Clyda Barrowa całkowicie kompromitowały stanowe siły porządkowe. Dopiero FBI, które wyrosło z Biura Śledczego, jako agencja federalna i obejmująca zasięgiem działania cały kraj, potrafiła nad tym zapanować. Nie od razu, bo na początku tak samo się kompromitowała nieudolnością, jak lokalni szeryfowie. Ale z biegiem czasu Hoover w końcu dopiął swego. A u zarania powstania FBI nie mógł być nawet pewien tego, że zatrzyma swą posadę, bo Roosevelt chciał go wywalić. A FBI było właśnie postrzegane jako zamach na suwerenność poszczególnych stanów i zagrożenie ze strony rządu federalnego.

A Słonimski - przypomniał mi się ten wierszyk po lekturze w/w postów. Nie krytykowałem jego twórczości przedwojennej, bo jej nie znam. A powojenna była czasami żenująca (chyba w książeczce LIBER LIZUSORUM jest sporo takich wstydliwych kart niektórych poetów, Miłosza, Szymborskiej itd.). Ale też - niezależnie od wszystkiego - nie ma co zapominać o tym, że nie zawsze niektórzy twórcy byli czyści i nieskazitelni. Niektórzy, mimo genialnej twórczości, w życiu codziennym byli zwykłymi szmatami sprzedającymi przyjaciół lub sprzedającymi swój talent komunistycznym panom (wiersze o Stalinie, o dzielnych oficerach UB, którzy nie śpią po nocach i przesłuchują a kiedy przysypiają przychodzi do nich we śnie towarzysz Dzierżyński :) - polecam zbiorek).

Tomasz napisał/a:
Ostatnio był na WP świetny felieton Dukaja, trochę narzekający na to że u nas wartość pisarza ocenia się przez jego poglądy. Jak prawicowiec to prawica się zachwyca a lewica pluje. Jak lewicowiec to prawica opluwa a lewica wychwala. A wartość literacka nie ma tu nic do rzeczy, nikogo nie obchodzi.
Całkowicie się zgadzam ze Spellsingerem, co ciekawe nie pierwszy raz.
Dobry przykład. Dehnel. O ile pamiętam Romulusie to go cenisz. Gość jest odmiennej orientacji seksualnej. Ostatnio pan politolog z UŚ co to go rzekomo prześladują agenci i którego PiS wystawiło do PE, raczył oznajmić światu, że czytanie Dehnela to "obciach". Świetny przykład głupoty polityków. Tym bardziej że Dehnel się ze swoją orientacją nie obnosi i ponoć w jego prozie jej nie znać. Ale może go nasza prawica potępiać z założenia za jego orientację.

Dehnela uwielbiam. A polityk mówiący co warto czytać i to oceniający to przez pryzmat orientacji seksualnej twórcy, jest - delikatnie mówiąc - idiotą. Migalskiego cenię za jego poglądy (i za to, że nie wahał się naukowej sitwie na swoim wydziale rzucić rękawicy - sorry, facet, który był esbeckim kapusiem i wygłaszający potem sądy o lustracji jest dla mnie całkowicie niewiarygodny), ale - skoro tak stwierdził o Dehnelu - to właśnie stracił dużą część mojej sympatii. Inna sprawa, gdyby oceniał np. zaangażowanie Dehnela pisarza w tzw. ruch gejowski (czy to osobiście, czy poprzez jego prozę). Do tego ma prawo (choć Dehnel się nie angażuje, ani - z tego co wiem - osobiście, ani poprzez swoją prozę). Ale hasło: nie czytam Dehnela bo jest gejem - to żenua, aż boli.

To ja jestem rusofobem i się tego raczej wstydzę :-|

Tomasz napisał/a:
A czy jakbyście się jutro dowiedzieli że Sapkowski był w PRLu agentem to czy jego proza by w waszych oczach straciła? Czy nie kupilibyście dlatego jego następnej książki? Jakie to ma znaczenie dla prozy?

Mnie by to nie obeszło wcale, bo staram się oddzielać sztukę od artysty. Co innego, gdyby Sapkowski pisarz zabierał głos właśnie o szkodliwości lustracji, sam będąc wcześniej esbeckim donosicielem - straciłby w moich oczach jako człowiek i to znacznie.
Toudisław - 2009-08-27, 11:42
:
Tomasz napisał/a:
statnio był na WP świetny felieton Dukaja, trochę narzekający na to że u nas wartość pisarza ocenia się przez jego poglądy. Jak prawicowiec to prawica się zachwyca a lewica pluje

Piekara napisał Przenajświętszą i lewica była zachwycona. Bywa różnie. Jak pisarz pakuje swoje poglądy na siłę to się nie ma co dziwić że inna opcja krytykuje.
Tomasz napisał/a:
A czy jakbyście się jutro dowiedzieli że Sapkowski był w PRLu agentem to czy jego proza by w waszych oczach straciła? Czy nie kupilibyście dlatego jego następnej książki? Jakie to ma znaczenie dla prozy?

Wiesz AS pracował w handlu zagranicznym. Więc bardzo by mnie to nie zdziwiło. PAmietaj też, że w swoich książkach piętnował kapusiów, donosicieli, konfidentów. JEŻELI by był TW to mogła by być pewna dwulicowość .
Jander - 2009-08-27, 11:58
:
Toudi napisał/a:
Piekara napisał Przenajświętszą i lewica była zachwycona. Bywa różnie. Jak pisarz pakuje swoje poglądy na siłę to się nie ma co dziwić że inna opcja krytykuje.

Według mnie najprędzej osoby o poglądach antyklerykalnych, nie od razu wiąże się to z poglądami lewicowymi. Jest trochę osób o poglądach prawicowych, ale antyklerykalnych.
A teraz na temat - skończyłem Terror Simmonsa i jestem nim zachwycony - świetny klimat osaczenia, opuszczenia i przede wszystkim zimna.
Teraz kończę Głową w Mur Orkana, zostało mi ostatnie opowiadanie - nie przypadł mi do gustu. Powyżej przeciętnej polskiej, ale dla mnie to za mało.
Tomasz - 2009-08-27, 14:23
:
Romulus napisał/a:
Ale we WROGACH PUBLICZNYCH właśnie taki wniosek nasuwa się sam. Lokalne organy ścigania całkowicie nie radziły sobie z mobilnymi zorganizowanymi grupami przestępczymi. (...)
Ale to chyba raczej kwestia organizacji lokalnej policji i zorganizowania współpracy międzystanowej a nie głównie zwiększanie prerogatyw FBI. Ja jestem w tym zakresie całkowitym zwolennikiem decentralizacji. Centralizacja zwłaszcza w policji równa się przekręty, wykorzystywanie władzy itd. Może przy zdecentralizowaniu dbać by poza granicami stanu pościg i odpowiedzialność się nie kończyła.
A bardziej w temacie to mnie ta książka ciekawi mimo że film mi się nie podobał. Jak wyłowię na Allegro albo w jakimś antykwariacie to kupię.

Romulus napisał/a:
Ale też - niezależnie od wszystkiego - nie ma co zapominać o tym, że nie zawsze niektórzy twórcy byli czyści i nieskazitelni. Niektórzy, mimo genialnej twórczości, w życiu codziennym byli zwykłymi szmatami sprzedającymi przyjaciół lub sprzedającymi swój talent komunistycznym panom (wiersze o Stalinie, o dzielnych oficerach UB, którzy nie śpią po nocach i przesłuchują a kiedy przysypiają przychodzi do nich we śnie towarzysz Dzierżyński :) - polecam zbiorek).


Łysiak w swoich książkach wszystkich świetnie piętnuje. Np. naszych noblistów. Ale dla mnie to bezsens. Za postawy moralne można kogoś nawet zniszczyć, ale nie powinno to wpływać na ocenę jego dzieł pod względem literackim.

Romulus napisał/a:
A polityk mówiący co warto czytać i to oceniający to przez pryzmat orientacji seksualnej twórcy, jest - delikatnie mówiąc - idiotą.


Sam zdania Migalskiego nie czytałem. W księgarni mi ktoś powiedział, że bodajże na jego blogu takie coś jest wypisane. Tak czy inaczej wg mnie Migalski to idiota. A stracił u mnie jak nagle niezależny komentator pobiegł na partyjne zawołanie na listy wyborców. W sekundzie okazało się ile warta jego niezależność. To jest obłuda. Będąc partyjnym człowiekiem wypowiadać się tydzień wcześniej niby jako niezależny politolog. No ale ponoć w innych krajach w telewizjach polityce o polityce nie dyskutują i jej nie oceniają, tylko oceniają ich publicyści i eksperci. A u nas jak widać ekspert też polityk. Niesmak. A Dehnela planuję kupić od jakiegoś czasu.

Romulus napisał/a:
sorry, facet, który był esbeckim kapusiem i wygłaszający potem sądy o lustracji jest dla mnie całkowicie niewiarygodny

Wg tej zasady, sędzia nie ma prawa wypowiadać się o działaniu polskich sądów, ktoś kto lubi sobie raz na miesiąc coś wypić nie ma prawa wypowiadać się o piciu alkoholu a ktoś kto jeździ autami o przekraczaniu prędkości. Prawo wypowiadać się ma zawsze. Ty najwyżej możesz ocenić wartość wyrażonego przez niego poglądu biorąc pod uwagę fakt że był kapusiem. Ale to nie znaczy że w tym co mówi nie ma racji z samego założenia. Problem polskiej prawicy (do której chciałbym się zaliczać) jest właśnie problem odrzucania opinii i ludzi bez względu na ich wartość merytoryczną, a kierowanie się w ocenach tylko racjami niemerytorycznymi czyli przeszłością w PRLu i stosunkiem do Kościoła.

Romulus napisał/a:
Inna sprawa, gdyby oceniał np. zaangażowanie Dehnela pisarza w tzw. ruch gejowski


A gdyby Dehnel był zaangażowany to by ci jego proza inaczej smakowała? A jeśli tak to czy to byłoby sensowne?

Mnie przeszkadza jakieś "Lubiewo" w którym ktoś się lubuje w opisywaniu seksu gejowskiego. Ale ze względów estetycznych a nie światopoglądowych. Mnie to zniesmacza, więc nie chcę o tym czytać. Ale jeśli ktoś o tym nie pisze, jeśli pisze np. świetne kryminały a jak się zamknie w domu albo na jakiejś paradzie czy klubie jest oficjalnym pedałem to mi to zwisa.

Toudisław napisał/a:
Wiesz AS pracował w handlu zagranicznym. Więc bardzo by mnie to nie zdziwiło. PAmietaj też, że w swoich książkach piętnował kapusiów, donosicieli, konfidentów. JEŻELI by był TW to mogła by być pewna dwulicowość .


A wiesz, że AS się zarzekał po wielokroć że poglądy w jego książkach są poglądami jego postaci a nie jego poglądami? AS stoi w literackiej opozycji do np. Ziemkiewicza który w prozie jednak uprawiał publicystykę, dlatego jak sam kiedyś przyznał w końcu fantastykę porzucił. A AS twierdzi że jak pisarz w postacie przelewa własne poglądy to jest źle i nie powinno tak być.


A w temacie, bo w końcu nam ktoś przytrze nosa za te pogaduszki, to zacząłem czytać "Sopel" tom 1 Kornewa. Recenzja w NF była niezwykle optymistyczna, to się skusiłem. Zaczyna się nawet sprawnie, choć na razie to dość prosta rozrywka. Ale jest przedsmak fajnego świata, pokrytego śniegiem, to mi się nawet jakoś wpasowało po "Lodzie" :)
Jander - 2009-08-27, 14:45
:
Cała wypowiedź Migalskiego tutaj - http://www.niezalezna.pl/blog/show/id/1526
Cytat:
Głosowanie na PO w tym właśnie celu jest tak obciachowe jak: [...] - czytanie Witkowskiego i Dehnela

O gejach nie widzę ani słowa.
Tomasz - 2009-08-27, 15:02
:
Jander napisał/a:
Cała wypowiedź Migalskiego tutaj - http://www.niezalezna.pl/blog/show/id/1526
Cytat:
Głosowanie na PO w tym właśnie celu jest tak obciachowe jak: [...] - czytanie Witkowskiego i Dehnela

O gejach nie widzę ani słowa.


Dzięki za namiary. Fakt o gejach nie ma. Ktoś mi to mówiąc w księgarni poprzekręcał.
Niemniej rozumowanie że czytanie Dehnela jest obciachowe z takiego czy innego powodu i umieszczenie go w szeregu innych niewątpliwie w przekonaniu Migalskiego negatywnych i wyśmiewanych zachowań typu
- klaskanie po wylądowaniu samolotu
- organizowanie kinder-party w Macu
- słuchanie Rubika i jazzowych kolęd
Głosowanie na PO
- mówienie „okres czasu”, „cofnąć się do tyłu”, „podskoczyć do góry” albo „zejść na dół”.

jest co najmniej wątpliwe.
Migalski jest inteligentny, czyli potrafi wyśmiać Dehnela nie wskazując w prost dlaczego, a umieszczając w takiej a nie innej konfiguracji skojarzeń. I dalej uważam taką wypowiedź z użyciem Dehnela za nieprzystającą. Tym bardziej w zestawieniu z Witkowski który epatuje homoseksualizmem przynajmniej w jednej książce z którą miałem nieprzyjemność próbować się zapoznać. Dla mnie skojarzenie Witkowski - gej jest naturalne. Dołóż teraz nazwisko Dehnela i co ci wychodzi?



A tu namiar na felieton Dukaja, trochę w temacie:
W obronie piękna
i cyt.
W efekcie wyautowani zostają pisarze, których pierwszą i najważniejszą ojczyzną nie jest takie czy inne towarzystwo warszawskie bądź ideologia, lecz - literatura. Klasyczny tego przykład stanowi Eustachy Rylski. Ale ciekaw też jestem np. ewolucji recepcji prozy Jacka Dehnela - skoro już zaczyna się rozumieć, że orientacja seksualna niekoniecznie determinuje światopogląd artystyczny.

koniec cytatu
Przy okazji to Rylskiego uwielbiam. Zamierzam właśnie na nowo sobie przeczytać jego książki, zaczynając od "Warunku". Kto go nie zna to niech biegnie do księgarni po tę właśnie książkę. Warto. A jak już trąbimy o Dehnelu to zobowiązuję się coś jutro kupić.
Romulus - 2009-08-27, 15:34
:
Tomasz napisał/a:
Romulus napisał/a:
Ale we WROGACH PUBLICZNYCH właśnie taki wniosek nasuwa się sam. Lokalne organy ścigania całkowicie nie radziły sobie z mobilnymi zorganizowanymi grupami przestępczymi. (...)
Ale to chyba raczej kwestia organizacji lokalnej policji i zorganizowania współpracy międzystanowej a nie głównie zwiększanie prerogatyw FBI. Ja jestem w tym zakresie całkowitym zwolennikiem decentralizacji. Centralizacja zwłaszcza w policji równa się przekręty, wykorzystywanie władzy itd. Może przy zdecentralizowaniu dbać by poza granicami stanu pościg i odpowiedzialność się nie kończyła.

Ale kto miałby to robić jeśli nie jakiś ponad stanowy organ? FBI szybko wyspecjalizowało się w tępieniu przestępstw, które swą specyfiką wykraczały ponad możliwości stanowych organów ścigania - właśnie opisywane we WROGACH PUBLICZNYCH zorganizowane grupy przestępcze, które panoszyły się niespotykanie.

Tomasz napisał/a:
Romulus napisał/a:
Ale też - niezależnie od wszystkiego - nie ma co zapominać o tym, że nie zawsze niektórzy twórcy byli czyści i nieskazitelni. Niektórzy, mimo genialnej twórczości, w życiu codziennym byli zwykłymi szmatami sprzedającymi przyjaciół lub sprzedającymi swój talent komunistycznym panom (wiersze o Stalinie, o dzielnych oficerach UB, którzy nie śpią po nocach i przesłuchują a kiedy przysypiają przychodzi do nich we śnie towarzysz Dzierżyński :) - polecam zbiorek).


Łysiak w swoich książkach wszystkich świetnie piętnuje. Np. naszych noblistów. Ale dla mnie to bezsens. Za postawy moralne można kogoś nawet zniszczyć, ale nie powinno to wpływać na ocenę jego dzieł pod względem literackim.

Łysiak - co by o nim złego nie pisać, już choćby w MBC wyraźnie oddzielał sztukę od życiorysu twórcy. Ale jeśli ktoś wypowiadał się autorytatywnie o np. moralności a w zyciu codziennym był świnią - był bezwzględny. I słusznie.

Tomasz napisał/a:
A stracił u mnie jak nagle niezależny komentator pobiegł na partyjne zawołanie na listy wyborców. W sekundzie okazało się ile warta jego niezależność. To jest obłuda. Będąc partyjnym człowiekiem wypowiadać się tydzień wcześniej niby jako niezależny politolog. No ale ponoć w innych krajach w telewizjach polityce o polityce nie dyskutują i jej nie oceniają, tylko oceniają ich publicyści i eksperci. A u nas jak widać ekspert też polityk. Niesmak.

Tak samo jak doktor Środa, czy Lena Kolarska - Bobińska. Migalski poleciał do PiS i za to był chłostany. Tych dwóch pań za to nikt nawet nie wziął na język.

Tomasz napisał/a:
A Dehnela planuję kupić od jakiegoś czasu.

Czytałem jego BALZAKIANĘ, LALĘ i RYNEK W SMYRNIE. Dwie pierwsze mogę polecić z czystym sumieniem - piękna, polska proza. Wyrazista, wysmakowana. Odróżnia się od tej sztampy o niczym.

Tomasz napisał/a:
Romulus napisał/a:
sorry, facet, który był esbeckim kapusiem i wygłaszający potem sądy o lustracji jest dla mnie całkowicie niewiarygodny

Wg tej zasady, sędzia nie ma prawa wypowiadać się o działaniu polskich sądów, ktoś kto lubi sobie raz na miesiąc coś wypić nie ma prawa wypowiadać się o piciu alkoholu a ktoś kto jeździ autami o przekraczaniu prędkości. Prawo wypowiadać się ma zawsze. Ty najwyżej możesz ocenić wartość wyrażonego przez niego poglądu biorąc pod uwagę fakt że był kapusiem. Ale to nie znaczy że w tym co mówi nie ma racji z samego założenia. Problem polskiej prawicy (do której chciałbym się zaliczać) jest właśnie problem odrzucania opinii i ludzi bez względu na ich wartość merytoryczną, a kierowanie się w ocenach tylko racjami niemerytorycznymi czyli przeszłością w PRLu i stosunkiem do Kościoła.

Jeśli ktoś był TW i tego nie ukrywał i z otwartą przyłbicą walczył przeciwko lustracji - ok. Ale weź te słynne "autorytety" medialne, Szczypiorskiego na przykład. Albo księdza Czajkowskiego, o Maleszce nie wspominam. Oni walczyli z lustracją jednocześnie zatajając fakt, że byli TW. Literat Szczypiorski (stary lizus i beznadziejny pisarz ze świetną medialną klaką), Maleszka, czy Czajkowski nie byli złamani przez SB. Chętnie donosili. Walcząc potem z lustracją i ukrywając fakt, że byli kapusiami - dla mnie stracili wszelkie moralne prawo do zabierania głosu. Dla mnie jest on nic nie wart. Głos kapusiów, którzy bali się, że lustracja zerwie im maski z twarzy i pokaże prawdziwe oblicza: małych, złych ludzi.

Tomasz napisał/a:
Romulus napisał/a:
Inna sprawa, gdyby oceniał np. zaangażowanie Dehnela pisarza w tzw. ruch gejowski


A gdyby Dehnel był zaangażowany to by ci jego proza inaczej smakowała? A jeśli tak to czy to byłoby sensowne?

Nie wiem. Gdyby pisał literaturę politycznie zaangażowaną to na pewno straciłaby ona swój powab w moich oczach. Bo to nigdy nie jest dobre połączenie: używanie literatury do agitacji politycznej. Co najwyżej może być strawne.

Tomasz napisał/a:
Ale jeśli ktoś o tym nie pisze, jeśli pisze np. świetne kryminały a jak się zamknie w domu albo na jakiejś paradzie czy klubie jest oficjalnym pedałem to mi to zwisa.

Amen.
Tomasz - 2009-08-27, 16:37
:
Romulus napisał/a:
Gdyby pisał literaturę politycznie zaangażowaną to na pewno straciłaby ona swój powab w moich oczach. Bo to nigdy nie jest dobre połączenie: używanie literatury do agitacji politycznej.


No i tu się zgadzamy. Tzn. literature oceniamy jako literaturę. Jeśli obok niej byłby działaczem ale nie nasilał swojej propagandy w książkach to by mi to nie przeszkadzało.

Romulus napisał/a:
Tak samo jak doktor Środa, czy Lena Kolarska - Bobińska. Migalski poleciał do PiS i za to był chłostany. Tych dwóch pań za to nikt nawet nie wziął na język.


Dla mnie i pewnie dla wielu innych te dwie panie zawsze były kojarzone z SLD, z jasno określonym światopoglądem politycznym. A Migalski wszędzie występował jako niezależny, niby wprost swoich poglądów politycznych nie ujawniający. Od pewnego czasu jego komentarze były tak stronnicze że go podejrzewałem o mocne wspieranie PiS, ale o kandydowanie go nie posądzałem, i dlatego u mnie stracił całkiem twarz. Wszystko co wcześniej głosił to dla mnie już papka, bo właśnie oszukiwał, komentował jako niezależny ekspert będąc zaangażowanym.

Romulus napisał/a:
Czytałem jego BALZAKIANĘ, LALĘ i RYNEK W SMYRNIE. Dwie pierwsze mogę polecić z czystym sumieniem - piękna, polska proza. Wyrazista, wysmakowana. Odróżnia się od tej sztampy o niczym.


Chyba zacznę od "Lali". Że tak powiem, chronologicznie.
W zamian polecę Rylskiego. Na początek "Warunek". Jedna z najlepszych polskich powieści ostatnich lat.

Romulus napisał/a:
Ale kto miałby to robić jeśli nie jakiś ponad stanowy organ?


Hmm, jak przeczytam książkę to sobie zdanie lepsze wyrobię. Fakt że w tej chwili nie mam gotowego rozwiązania nie oznacza że go nie ma. Działające wg określonych procedur komórki międzystanowe też pewnie by mogły to robić. A ty odwołałeś się do szerszego powiększania prerogatyw ponadstanowych, a ja taką procedurę mam za złą. Nawet jak FBI to pytanie o zakres kompetencji.

Romulus napisał/a:
Łysiak - co by o nim złego nie pisać, już choćby w MBC wyraźnie oddzielał sztukę od życiorysu twórcy. Ale jeśli ktoś wypowiadał się autorytatywnie o np. moralności a w zyciu codziennym był świnią - był bezwzględny. I słusznie.


Hmm, ale też piętnował Szymborską czy Miłosza za dzieła prosowieckie, jakieś wiersze itd. A ja uważam że zawsze powinno się oceniać dzieło niejako w oderwaniu od autora, jego poglądów itd. Jak to King mawiał "ważna jest opowieść a nie opowiadający".
Wg Ciebie i Łysiaka jak rozumiem Szymborska poza poezją wypowiadać się nie powinna bo skleciła kiedyś jakiś wiersz pochwalny dla Stalina. Czy tak?

Romulus napisał/a:
Jeśli ktoś był TW i tego nie ukrywał i z otwartą przyłbicą walczył przeciwko lustracji - ok.

To w ogóle nie powinna być walka o lustrację i przeciw lustracji jak to się u nas stało, tylko opinie o niej. A jak ktoś był TW, i tego nie ujawnił to też opinię mieć może i ma prawo ja ujawnić. I wcale nie znaczy to od razu że jego opinia nie jest wartościowa. Może ten fakt jedynie wpłynąć na głębszą refleksję nad tym co powiedział, tzn jakie miał motywy. Ale nawet mając złe motywy może mieć rację w tym co mówi. Czy tak nie może być? Np. ksiądz który będzie miał kochankę i tego nie ujawni to czy może wypowiedzieć się krytycznie o celibacie? Czy już mu nie wolno? a może jednak warto jego opinii posłuchać jako kogoś kto sobie z tym nie poradził?
Może to na inny temat i wątek ale ta walka z lustracją była po części walką z wrzucaniem do jednego worka każdego kto gdzieś figurował. A nie każdy TW postępował od razu jak Maleszka. A założenie lustracji jest takie: potępić i napiętnować każdego kto był TW. Ciekawe że ci sami co to głosili nie spróbowali potępić i odebrać przywilejów tym którzy łamali ludzi i werbowali TW.
Jander - 2009-08-27, 17:46
:
Tomasz napisał/a:
Hmm, ale też piętnował Szymborską czy Miłosza za dzieła prosowieckie

Co do Miłosza - mówisz o tym wierszu? ;)
Tomasz - 2009-08-27, 19:19
:
Jander napisał/a:
Co do Miłosza - mówisz o tym wierszu? ;)

O tak, zdecydowanie o tym :)
ASX76 - 2009-08-29, 08:58
:
KreoL napisał/a:


Pierwsza część Kronik Tomasa niedowiarka "Jad Lodra Foula". Czytało się na początku fajnie, ale potem jakoś zamieniło się to wszystko w liniowe heroiczne fantasy, które mi przynajmniej przypominało tolkienowskiego władce pierscieni - wyprawa, pierścień, góra, wiele ras itp.



Niemal każda książka o tematyce fantastycznej przebiega według schematu/jest liniowa w sensie: zbieramy/montujemy ekipę, organizujemy wyprawę z punktu A do punktu B, zdobywamy (lub nie), to, po się wybraliśmy, następnie ruszamy dalej... Rasy? Wiele ras? W fantasy/s-f to rzecz najzupełniej normalna...
Kroniki Thomasa Niedowiarka heroiczne? Oj, chyba czyta Pan z niewłaściwej strony... ;)
Znaczy się tak: w pewnym sensie heroiczne, ale w zupełnie inny sposób - świeży/niecodzienny (jak na okres gdy powstała kniga) i emocjonujący.
Na litość bogów, toż Donaldson wprowadził do post-tolkienowskiego świata: gwałt, przemoc, perwersję, okrucieństwo, potworne znęcanie się nad bohaterami...
Polecam lekturę recenzji Jacka Dukaja:
http://www.dukaj.pl/czyte...styka/TradWRaju

Jeśli nie chcę się Panu czytać, zacytuję najodpowiedniejszy fragment:
"Bo to jednak jest po prostu bardzo dobra literatura, perła zwłaszcza w tym gatunku, który zdaje się przyciągać pisarzy o zasobie słów prymitywnego tezaurusa i umiejętności klecenia zdań jednoszkieletowego algorytmu składniowego. A Donaldson umie pisać, taka jest prawda." (koniec cytata)

Taka jest prawda. "So say we all"!! :-P
Tomasz - 2009-08-29, 10:21
:
ASX76 napisał/a:
Na litość bogów, toż Donaldson wprowadził do post-tolkienowskiego świata: gwałt, przemoc, perwersję, okrucieństwo, potworne znęcanie się nad bohaterami...


Tylko o tym trzeba wiedzieć przed lekturą. Trzeba się nastawić. Bo od tego czasu upłynęło trochę wody i to już nie jest zaskakujące. Tak się nieraz bohaterów traktuje.
ASX76 - 2009-08-29, 10:35
:
Tomasz napisał/a:


Tylko o tym trzeba wiedzieć przed lekturą. Trzeba się nastawić. Bo od tego czasu upłynęło trochę wody i to już nie jest zaskakujące.

Tak się nieraz bohaterów traktuje.


1. Nie chciałbym spoilerować, ale... zaskakujące kwestie tam również są.

2. Niet. Donaldson traktuje swoich bohaterów w sposób jedyny i niepowtarzalny - tyle męki i cierpienia/pastwienia się... tylko u niego!! I to niszczenie piękna otaczającego świata, jego przemijanie... O, właśnie "trąd w Raju" - te słowa najlepiej to oddają. :-)
Tixon - 2009-08-29, 11:12
:
ASX76 napisał/a:
I to niszczenie piękna otaczającego świata, jego przemijanie... O, właśnie "trąd w Raju" - te słowa najlepiej to oddają.

Cholera, potwierdzam. To powodowało u mnie ciarki i jest główną przyczyną nie sięgania po trzeci tom - boję się :D
Tomasz - 2009-08-29, 19:16
:
Łyknąłem pierwszą część "Sopla" Kornewa. Całkiem fajne czytadło. Chociaż recenzent NF, który temu dał max ocenę to mi podpadł. I FS znowu mi podpadła. Jak już wydali coś sensownego to chlasnęli na dwie książki bez uzasadnienia. I muszę drugą książkę kupić. Zdziercy. Książka rozmiarami w jednym tomie spokojnie. A tu zabawa ciągle jak najmniej znaków zmieścić na stronie.

Zacząłem sobie chwilami poczytywać "Ględźby Ropucha" Szostaka. Zaczęło się bardzo klimatycznie, jest ok.

Z klasyki czytam jeszcze na spacerach i nie tylko "Żołnierza z mgły" Wolfe'a.

Przymierzam się coby też jutro łyknąć "Wyjście z cienia" Zajdla.

No i może znów dzisiaj pomęczę "Welin".

A i z historycznych "Westerplatte - Oksywie - Hel 1939". Na czasie. Autor odważnie zaczyna od krytyki dowództwa które najpierw nie przygotowało obrony wybrzeża, a potem wycofało armie, zostawiając niewielkie oddziały na pastwę wroga. I te oddziały pokazały że można walczyć. Tyle że na straconych pozycjach. Westerplatte w nieakceptowanej wciąż powszechnie wersji tchórzostwa Sucharskiego i dowodzenia przez Dąbrowskiego. No i ciekaw jestem Oksywia, gdzie jak autor na wstępie wspomina walki były największe a trwały do 19 września. Wedle słów autora na sposób japoński, do końca.
jeke - 2009-08-29, 19:25
:
Tixon napisał/a:
ASX76 napisał/a:
I to niszczenie piękna otaczającego świata, jego przemijanie... O, właśnie "trąd w Raju" - te słowa najlepiej to oddają.

Cholera, potwierdzam. To powodowało u mnie ciarki i jest główną przyczyną nie sięgania po trzeci tom - boję się :D


We mnie tu samoumartwienie się Tomaszka wzbudzało raczej narastanie agresji ;) Niech będzie, że "niepowtarzalnej" ;)


A co aktualnie czytam... Blondynka Tao Beaty Pawlikowskiej. Naszło mnie w te wakacje na książki podróżnicze.
Toudisław - 2009-08-30, 07:25
:
kończę Letnią Noc Danna Simonsa oraz Samozwańca Jacka Komudy. Obie pozycje dość mi się podobają.
Letnia Noc to horror w bardzo dobrym wydaniu. Simmons jeszcze raz pokazuje że ma świetne pióro i bardzo dobrze potrafi tworzyć swoje postaci. Pewnego lata dzieci nęka coś z ich szkoły. I nie jest to nauczyciel fizyki :mrgreen:

Samozwaniec podobnie jak inne powieści Imć Komudy czyta się szybko i bardzo przyjemnie. Dobra powieść historyczna.

Obie polecam
Procella - 2009-08-30, 08:46
:
Zgadzam się co do "Letniej nocy", to ciekawa książka. Zamierzam sobie w najbliższym czasie kupić jej kontynuację, "A Winter Haunting" (chyba nietłumaczona na polski).

Wczoraj przeczytałam bardzo dobrą "Szkatułkę z kości słoniowej" Jose Carlosa Somozy. Lubię tego autora i nie zawiodłam się na tej książce. Teraz czytam "Oczy smoka" Kinga (byłam ciekawa, jak się sprawdza w takiej nieco innej stylistyce, na razie bez zachwytu) i zamierzam też dziś zaliczyć "Czyż nie dobija się koni?" Horace'a McCoya.
MrSpellu - 2009-08-30, 10:08
:
Ja skończyłem Chabona. Naprawdę niezły kryminał.

Chwila przerwy i chyba się zabiorę za Małe, duże Crowleya.
Juninka - 2009-08-30, 21:37
:
Przeczytałam "Kaźń" Diaczenków i kolejny raz nie zawiodłam się na tej dwójce autorów. Podobało mi się zakończenie, a raczej to, że mogłam je sobie "dopowiedzieć" po swojemu ;) Teraz czas zacząć polować na "Warana".
Za sobą mam też "Cień w środku lata" Abrahama. Czytało się szybko, jednak brakowało mi wielu szczegółów zwłaszcza, gdy mowa była o handlu. Chętnie poczytałabym też więcej o andat i poetach... Krótko mówiąc - czuję niedosyt.
Zaczęłam też "Bohaterowie umierają" Stovera, niewiele za mną, ale póki co jest dobrze ;)
Beata - 2009-08-31, 09:05
:
Jestem gdzieś w okolicy połowy Roma Eterna Silverberga. Same opowiadania są OK, ale... całość jakoś do mnie nie przemawia. Jako historia alternatywna to się nie sprawdza. IMHO, oczywiście. Gdyż trąci niekonsekwencją w wydarzeniach - z jednej strony nie ma wyjścia Żydów z Egiptu, nie ma zjednoczenia Arabów przez Mahometa, nie ma edyktu mediolańskiego, nie ma Karola Wielkiego... za to jest Rzym. Ale inne przełomowe wydarzenia historyczne pozostają - wynalazek Guttenberga, odkrycie Ameryki... Mam wrażenie, że autor dowolnie sobie wybrał, co pozostawić, a co wykreślić... Ale pewnie się czepiam i nie mam racji - przecież może gdzieś istnieć świat równoległy - taki, w którym wersja autora jest prawdziwa.
ASX76 - 2009-08-31, 09:31
:
jeke napisał/a:


We mnie tu samoumartwienie się Tomaszka wzbudzało raczej narastanie agresji ;) Niech będzie, że "niepowtarzalnej" ;)



Ewidentny brak zrozumienia i empatii... ;) Czy hipotetyczne postawienie się w sytuacji Thomasa niczego nie zmieni(a) w Twoim nader negatywnym stosunku do tego anty-bohatera, który właśnie taki a nie inny miał być? Jego rozchwianie emocjonalne i nieustanne rozterki stają się bardziej zrozumiałe, gdy spróbujemy porzucić uprzedzenia/niechęć/agresję i spojrzeć oczyma humanisty. :-P

P.S. Nie wierzę... To naprawdę Ty, Jekuś? Chyba mam cuś nie tak ze wzrokiem. Czy może ktoś potwierdzić (bądź zaprzeczyć), że to nie miraż czy inna "chata Morgana"? ;)
Sharin - 2009-08-31, 10:31
:
Kolejne opowiadanie Simaka za mną. Tym razem Tajemnica Tycho.

W międzyczasie skończyłem Mars Rafała Kosika. Książka podobała mi się. Miała ten specyficzny klimat, który sprawia, że science fiction cenię wyżej niż fantasy. Więcej o tej książce w tworzącej się recenzji.
Przebrnąłem także przez Miasto permutacji Grega Egana. Powieść dobra choć miejscami straszliwie nudna :P Dłuższa wypowiedź, niebawem.

Obecnie kontynuuję Simaka oraz zacząłem Dicka Blade Runner.
Dhuaine - 2009-08-31, 22:31
:
Parę dni temu skończyłam "Żelaznego anioła" Alana Campbella. Na tym podziękuję serii Kodeks Deepgate. Książka była potworna, beznadziejna i żenująca. Szczątek fabuły służył tylko jako pretekst do przedstawienia świata - pełnego obrzydliwości i gore, tryskającej krwi, ropy i innych płynów ustrojowych, żywego mięcha, jęków potępionych itd itp. Od połowy książki omijałam wszystkie opisy - już wiedziałam, co w nich będzie. Do tego zakończenie nie było zwykłym cliffhangerem. Wyglądało, jakby ktoś ciachnął jeden tom w połowie.
Książki nie polecam nikomu.
Qbard - 2009-09-01, 16:30
:
Anna Starobiniec "Szczeliny". Z okładki: "Czarny kryminał, horror, mistyczny thriller i science fiction w stylu Philipa K. Dicka i Stephena Kinga".
You Know My Name - 2009-09-01, 19:16
:
Skończyłem Gniazdo Światów Huberatha. Powiem tylko tyle, że naprawde mnie kusło, żeby przerwać kilka stron przed końcem. Naprawdę ma to coś, od samego początku wiem, że koniec pozostawi mnie w cudnym niedosycie.
Zacząłem Opowieści z meekhańskiego... Wegnera. Wciąga szybciutko.
ASX76 - 2009-09-01, 19:22
:
Mag_Droon napisał/a:
Skończyłem Gniazdo Światów Huberatha. Powiem tylko tyle, że naprawde mnie kusło, żeby przerwać kilka stron przed końcem. Naprawdę ma to coś, od samego początku wiem, że koniec pozostawi mnie w cudnym niedosycie.


Niejednego naprawdę kusiło, lecz kto uległ pokusie i przerwał czytanie w tym miejscu? :-P

Zbliżam się do końca "Endymiona". Szkoda, że Dan Simmons przyjął taką konwencję. Brakuje klimatu "Hyperiona" i kilku innych rzeczy.
Tyraela - 2009-09-01, 19:27
:
Ostatnie trzy: "Dziewczęta z Nowolipek" Gojawczyńskiej - takie sobie czytadło dla bab, niby obrazuje życie dziewczyn z biednej, żydowskiej dzielnicy Warszawy, poszukiwanie pięknej, romantycznej miłości, która kończy się na zwykłym dziwkarstwie, ale na kolana nie powala. Przeczytało się szybko, odhaczyło, co miało odhaczyć i dziękuję.
"Ziemia obiecana" Reymonta - do olimpiady bardzo dobra lektura, mnóstwo informacji, bogato okazana Łódź i to z perspektywy różnych warstw społecznych... ale do czytania w wolnej chwili bym tego nie wzięła xD
I jestem w połowie Grzesiuka "Boso, ale w ostrogach", znowu opowieść z biednej dzielnicy, ale tym razem z bardzo fajnym humorem. Główny bohater z taką lekkością opowiada o bójkach, trudzie uczenia się i jednoczesnej pracy w fabryce, o walkach dzielnic, że aż za serce chwyta : D Nareszcie pozycja, w której zdarzają się zabawne sytuacje, tryskająca wręcz optymizmem, dzięki któremu można patrzeć na ciężkie życie w Warszawie bez takiego stresu, z jakim Reymont opisał Łódź : P
MrSpellu - 2009-09-01, 19:45
:
Przez Gojawczyńską przeleciałem jak przez zagon kartofli, na Reymoncie spałem, a Grzesiuk faktycznie zacny. Pokaż tą listę co masz na olimpiadę, ciekawy jestem XD
Tyraela - 2009-09-01, 19:52
:
W. Berent, Próchno - polonistka mi odradziła, powiedziała, że prędzej się potnę niż przeczytam, takie nudne : P
M. Białoszewski, Szumy, zlepy, ciągi
P. Gojawiczyńska, Dziewczęta z Nowolipek (jak wspominałam, zaliczone) oraz Rajska jabłoń
S. Grzesiuk, Boso, ale w ostrogach - w trakcie : D
T. Konwicki, Mała apokalipsa oraz Wniebowstąpienie - te dwa poleciła czytać, bo lubi tego autora, mam nadzieję, że mój gust się chociaż troszeczkę pokrywa z jej... O.o
A. Kowalska, Pestka
M. Kuncewiczowa, Dyliżans warszawski
Niepiękne dzielnice. Reportaże o międzywojennej Warszawie, wybór i oprac. J. Dąbrowski i J. Koskowski
E. Orzeszkowa, Marta
B. Prus, Lalka (siłą rzeczy zaliczone na bardzo dobry, obkute i owałkowane ze wszystkich stron... uff) oraz Kroniki (wybór)
Przedmieście, Zespół Literacki „Przedmieście”
W. S. Reymont, Ziemia obiecana - zaliczone, trudno było ale uparta jestem xD
I. B. Singer, Szosza, przeł. Sz. Sal oraz Szumowiny, przeł. Ł. Nicpan
L. Tyrmand, Zły- to mi polecali na forum! : D
G. Zapolska, Córka Tuśki, Janka oraz Kaśka Kariatyda
S. Żeromski, Ludzie bezdomni - to i tak muszę przeczytać niedługo jako lekturę do szkoły.

Wydaje się dużo, ale wiele książek jest po 200 stron albo to jakieś śmieszne publikacje. Śmiesznie się robi dopiero przy artykułach z opracowaniami, ale staram się o tym teraz nie myśleć : D
ASX76 - 2009-09-01, 20:14
:
Tyraela napisał/a:

I jestem w połowie Grzesiuka "Boso, ale w ostrogach", znowu opowieść z biednej dzielnicy, ale tym razem z bardzo fajnym humorem. (..)


Polecam jego inne książki: "Pięć lat kacetu" (Grzesiuk w niemieckich obozach koncentracyjnych) i "Na marginesie życia". Tytuły mówią wszystko...
Można je potraktować jako autobiograficzną trylogię.
MrSpellu - 2009-09-01, 20:41
:
Tyraela napisał/a:
W. Berent, Próchno - polonistka mi odradziła, powiedziała, że prędzej się potnę niż przeczytam, takie nudne

Kobiecina miała rację :) Mało kto na filologii to zdzierżył. Podobnie z "Pałubą " Irzykowskiego :-/ Co do Próchna to masz wiedzieć tylko, że to powieść polifoniczna ;)

Tyraela napisał/a:
T. Konwicki, Mała apokalipsa oraz Wniebowstąpienie - te dwa poleciła czytać, bo lubi tego autora, mam nadzieję, że mój gust się chociaż troszeczkę pokrywa z jej... O.o

Nie, to akurat naprawdę warto przeczytać.

Tyraela napisał/a:
M. Białoszewski, Szumy, zlepy, ciągi

o_O nie mieliśmy tego w spisie lektur XD (Pani Spellowa miała i ponoć ciężkie)

Tyraela napisał/a:
A. Kowalska, Pestka

Film był, książki nie czytałem.

Tyraela napisał/a:
M. Kuncewiczowa, Dyliżans warszawski
Niepiękne dzielnice. Reportaże o międzywojennej Warszawie, wybór i oprac. J. Dąbrowski i J. Koskowski

Czytałem tylko Cudzoziemkę i mi się podobało. Nie wiem jak jest z jej reportażami, ponoć niezłe.

Tyraela napisał/a:
E. Orzeszkowa, Marta

Nie by było długie czy jakieś takie trudne ale cholernie nudne. Jak chyba wszystkie książki Orzeszkowej XD

Tyraela napisał/a:
I. B. Singer, Szosza, przeł. Sz. Sal oraz Szumowiny, przeł. Ł. Nicpan

Tego akurat nie czytałem. Tylko "Sztukmistrza".

Tyraela napisał/a:
L. Tyrmand, Zły- to mi polecali na forum! : D

Tego też.

Tyraela napisał/a:
G. Zapolska, Córka Tuśki, Janka oraz Kaśka Kariatyda

I tego też nie. Ale znając życie i twórczość Gabrysi Zapolskiej będzie to fajne i strawne. (Pani Spellowa mówi, że jej kumpela pisała z tego magisterkę. Ponoć fajne)

Tyraela napisał/a:
S. Żeromski, Ludzie bezdomni

Żeromski daje radę :)

Tyraela napisał/a:
Wydaje się dużo

Nie tyle dużo, co wybór jest dość intrygujący. Próchno to BARDZO intrygujący wybór. W cholerę ludzi uwaliło Młodą Polskę z powodu tego... tej... lektury :) I tak kurna widzę, że te książki to przeważają motywem socjalno-społecznym. Każda opowiada o jakiejś społeczności (jako motyw przewodni). Przynajmniej te, co znam. To jest jakaś tematyczna olimpiada?

ASX76 napisał/a:
Polecam jego inne książki: "Pięć lat kacetu" (Grzesiuk w niemieckich obozach koncentracyjnych) i "Na marginesie życia". Tytuły mówią wszystko...
Można je potraktować jako autobiograficzną trylogię.

True, true...
Tyraela - 2009-09-01, 20:55
:
Jasne, że tematyczna, nikt nie czyta tego dla rozrywki : P mój temat to miasto w polskiej literaturze xix i xx wieku. Daje radę, biorąc pod uwagę, że to chyba najciekawszy i najkonkretniejszy temat ostatnich lat, z tego, co się przyglądałam.
Nikt nie powiedział, że mam zmęczyć wszystko, ale wiadomo - im więcej, tym lepiej. Boli mnie tylko, że muszę w szalonym tempie to czytać.. w zeszłym roku miałam 3 króciutkie poematy i masę opracowań, teraz masa lektur, i trochę opracowań O.o
MrSpellu - 2009-09-01, 21:00
:
Tyraela napisał/a:
mój temat to miasto w polskiej literaturze xix i xx wieku

No i wszystko jasne :)
Tyraela napisał/a:
Boli mnie tylko, że muszę w szalonym tempie to czytać..

Dasz rade. Czasem bywało, że w miesiąc... dwa, trzeba było "przyswoić" i sto pozycji. Plus opracowania. A jak teraz wygląda taka olimpiada? Odpytują ustnie? (drzewiej bywało i tak) Piszecie esej? Odpowiadacie pisemnie na setki bezsensownych pytań?
Tyraela - 2009-09-01, 21:07
:
Właśnie całym sercem mi odradzasz studiowanie polonistyki? xD
Pierwszy etap to praca pisana w domu i wysyłana do komisji przez polonistę. Jak przejdzie (moja w zeszłym roku przeszła... napisałam ją w tydzień, więc tegoroczna musi przejść siłą rzeczy xD), to następny etap składa się z pisania eseju (podają aż 5 tematów do wyboru... i każdy jest do dupy!) i zaraz potem testu gramatycznego (który rozpierdala). Ogólnie oba egzaminy trwają ok. 5h - moja znajoma np. noc temu miała studniówkę : D
Na tym etapie odpadłam, ale z tego co wiem, to potem jest obrona pracy przed komisją, wymagana jest znajomość wszystkich podanych opracowań (których np. do pierwszego etapu nie trzeba czytać, w sensie wszystkich). Na tym etapie jest już finalista, nie mam pojęcia, jak to wygląda dalej... nie słuchałam : P
MrSpellu - 2009-09-01, 21:24
:
Tyraela napisał/a:
Właśnie całym sercem mi odradzasz studiowanie polonistyki?

Aha. Poważnie ;) Pocieszam Cię, że im młodsze roczniki tym bardziej poziom się psuje. Porównując moje listy lektur i tematy wykładów, liczby godzin i ilości przedmiotów - z tymi z czasów gdy studiowała pani Spellowa, to ja miałem wręcz lajcik ;) No i w cholerę irytujących zapchajdziur dla emerytowanych profesorów/młodych doktorantów. Ale tak chyba jest wszędzie.

Tyraela napisał/a:
Pierwszy etap to praca pisana w domu i wysyłana do komisji przez polonistę. Jak przejdzie (moja w zeszłym roku przeszła... napisałam ją w tydzień, więc tegoroczna musi przejść siłą rzeczy xD), to następny etap składa się z pisania eseju (podają aż 5 tematów do wyboru... i każdy jest do dupy!) i zaraz potem testu gramatycznego (który rozpierdala)

Jak gramatyka rozpierdala to tym bardziej odradzam. Przedmioty: gramatyka opisowa plus gramatyka historyczna to Katyń normalnie (dodaj jeszcze językoznawstwo) ;)

Tyraela napisał/a:
Na tym etapie odpadłam, ale z tego co wiem, to potem jest obrona pracy przed komisją, wymagana jest znajomość wszystkich podanych opracowań (których np. do pierwszego etapu nie trzeba czytać, w sensie wszystkich)

No, przeciętny egzamin z literatury w sesji letniej XD Nie żartuję.

EDIT: No, i jak dojdzie "Teoria literatury" i jej nie polubisz, to masz przesrane. Dzieła teoretycznoliterackie zazwyczaj są przejebane lub pojebane jak lato z radiem (lub to i to). Nie bym problemów z tym nie miał ale jakoś polubiłem ten przedmiot.
batou - 2009-09-02, 09:55
:
Kazuo Ishiguro - Nie opuszczaj mnie

Opowieść o szkole Hailsham w Wielkiej Brytanie rozgrywająca się w niedalekiej raczej przyszłości. Szkoła z pozoru najnormalniejsza pod słońcem, lepsi i gorsi wychowawcy, pierwsze miłości, pierwsze fascynacje literaturą i sztuką, ale ciągle w tle wzmianki o specyficznym charakterze ośrodka. Z czasem z takich przemycanych tu i tam faktów wyłania się prawdziwa natura szkoły i poznajemy to, czym ma się ona skończyć dla uczniów. Nie będę tu oczywiście pisał o co chodzi ;)
Świetnie napisana powieść. Żywi bohaterowie, wciągająca fabuła z tajemnicą w tle. Czyta się to bardzo dobrze, chociaż tematyka tu poruszana jest raczej ciężka. Na szczególny plus to, że książka jest w swej końcowej wymowie baaaardzo na czasie i zostawia nam spore pole do przemyśleń. Polecam gorąco.
Beata - 2009-09-02, 12:38
:
Wczoraj zaczęłam lekturę Sterberga Twardocha i niestety - porażka. Znaczy, chwilowo nie jestem w nastroju i powinnam odczekać. Książka powróciła na półkę.
Tymczasem wydłubałam O książkach, ludziach i sztuce. Pisma rozproszone Ryszarda Kapuścińskiego i ponapawałam się recenzjami jego autorstwa. I w efekcie zaczęłam czytać Wieże z kamienia Wojciecha Jagielskiego - reportaże z Czeczenii.
Sebaa - 2009-09-02, 13:34
:
RAZ - dziela zebrane pt. Coś Mocniejszego

Jak dla mnie Bomba. Wczesniej nie znalem opowiadan z Rafalem Aleksandowiczem, ale juz mi sie podoba. :-)
Romulus - 2009-09-02, 13:39
:
Opowiadania RAZ-a z Aleksandrowiczem uznaję za dosyć przeciętne. Kojarzą mi się tylko ze śmiesznym procesem, który mu wytoczył Lewandowski (? - dobrze piszę ?), o niby - plagiat :mrgreen:
Nie są to utwory, do których chce się wracać. I widać nich też zapowiedź odchodzenia RAZ-a do publicystyki. Bo więcej w nich tez publicystycznych niż literatury. Na pewno do jego fabuł fantastycznych się nie umywają.

Ja czytam SMYKAŁKĘ DO WOJNY McDevitta. Początek bardzo intrygujący, dlatego czytam dalej z przyjemnością. Mam nadzieję, że dalej będzie równie dobrze, albo i lepiej.
Liv - 2009-09-02, 14:01
:
Zaczęłam dzisiaj czytać nową książkę Abercombiego Best Served Cold. Pomimo że jego pierwsza trylogia nie bardzo przypadła mi do gustu, postanowiłam tej powieści dać szansę ;)
So far, so good ^^
toto - 2009-09-02, 14:37
:
Romulus napisał/a:
Opowiadania RAZ-a z Aleksandrowiczem uznaję za dosyć przeciętne. Kojarzą mi się tylko ze śmiesznym procesem, który mu wytoczył Lewandowski (? - dobrze piszę ?), o niby - plagiat :mrgreen:
Lewandowski. Tylko nie wiem czy proces był.
Palarani - 2009-09-02, 14:49
:
Tyraela napisał/a:
T. Konwicki, Mała apokalipsa

Dziwne ale naprawdę warto :)
Maeg - 2009-09-02, 14:51
:
toto napisał/a:
Lewandowski. Tylko nie wiem czy proces był.

Jeśli to ten sam proces o którym myślę, to był ale sąd nie przyznał Lewandowskiemu racji. ;)
ASX76 - 2009-09-02, 15:23
:
Maeg napisał/a:

Jeśli to ten sam proces o którym myślę, to był ale sąd nie przyznał Lewandowskiemu racji. ;)


A o którym myślisz? :-P
Sosnechristo - 2009-09-02, 15:34
:
Tyraela napisał/a:
L. Tyrmand, Zły- to mi polecali na forum! : D



Jak już uporasz się z olimpiadą, spróbuj Dziennik 1954 - też ważna pozycja u Tyrmanda. :)
W ogóle, jak Ci się ZŁY podoba?
Tanit - 2009-09-02, 15:35
:
Skończyłam opowiadania nominowane do Zajdla, dwóch nie zmęczyłam Kozak i Dukaja z różnych względów.
Obecnie na tapecie:
'Pieśń łowców' - Gene Wolfe, podoba mi się, dobrze się czyta.
Jeszcze dzisiaj:
'Wichry Smoczogór' - Wita Szostaka - mówiłam, że lubię BUŁę xD?
Na jutro planuje lekturkę:
'Przewrót majowy 1926r.' - red. Arkadiusza Adamczyka.

Zobaczymy na ile plan wypali ;)
Shadowmage - 2009-09-02, 16:59
:
Nieczęsto ostatnio piszę tutaj o swoich lekturach, więc linkuję do bloga , gdzie hurtowo wpisałem książki zaliczone w zeszłym miesiącu... i wrzuciłem niemożliwą do realizacji listę na wrzesień :P
Tyraela - 2009-09-02, 17:57
:
Sosnechristo napisał/a:
W ogóle, jak Ci się ZŁY podoba?

Spokojnie, jeszcze nie zaczęłam. Właśnie dzwoniłam do polonistki, żeby mi wzięła do szkoły, inaczej zapomni... xD
Jak na razie skończyłam Grzesiuka. Książka dość krótka, akcja rwąca jak potok, lekka, z humorem o ciężkich czasach, jednym słowem - a do tego z bardzo dobrą puentą. Ale z opisu miasta trzeba raczej wnioski na siłę wyciągać i interpretować, chociaż pewnie przy porównaniu do innych lektur samo wyjdzie O.o
Teraz przypuszczam Orzeszkową zmęczę albo Zapolską - czytam na razie, co mam w domu pożyczone z biblioteki.
Tanit... podziwiam, Ty w ogóle wychodzisz z domu przy takim tempie czytania? :D
Tomasz - 2009-09-02, 18:45
:
Sebaa napisał/a:
RAZ - dziela zebrane pt. Coś Mocniejszego

Jak dla mnie Bomba. Wczesniej nie znalem opowiadan z Rafalem Aleksandowiczem, ale juz mi sie podoba. :-)


Najlepszy zbiór RAZa to oczywiście "Czerwone dywany odmierzony krok". 4 świetne opowiadania. Tytułowe jest chyba w "Coś mocniejszego". Serio Sebaa, warto sięgnąć po coś innego z fantastyki niż FS ;)
Zgodzę się z Romulusem co do oceny Aleksandrowicza.
Palarani - 2009-09-02, 18:49
:
Tomasz napisał/a:
Najlepszy zbiór RAZa to oczywiście "Czerwone dywany odmierzony krok". 4 świetne opowiadania.

Tytułowe i "Śpiąca Królewna" są naprawdę mocne, pozostałe dwa mnie nie zachwyciły ;)
Tomasz - 2009-09-02, 18:51
:
Palarani napisał/a:
Tytułowe i "Śpiąca Królewna" są naprawdę mocne, pozostałe dwa mnie nie zachwyciły ;)


Mnie najbardziej podobają się "Śpiąca królewna" i "Pięknie jest w dolinie", ale pozostałe dwa tylko jak dla mnie o jeden stopień niżej, tak z pół punktu.
Palarani - 2009-09-02, 18:54
:
Tomasz napisał/a:
Mnie najbardziej podobają się "Śpiąca królewna" i "Pięknie jest w dolinie", ale pozostałe dwa tylko jak dla mnie o jeden stopień niżej, tak z pół punktu.

"Pięknie jest w dolinie" w moim rankingu i tak jest przed "Źródłem bez wody" :) Ale i tak zbiór mocny, to trzeba przyznać.
Sharin - 2009-09-02, 20:28
:
Dick i jego polowanie na "andki" już prawie za mną. Książkę czyta się bardzo dobrze choć momentami mam wrażenie, że autor chciał za szybko i za dużo powiedzieć na małej ilości stron. Chyba bardziej odpowiedniaby była troszeczkę wolniejsza akcja i więcej rozważań aby przypadkiem sedno powieści nie umknęło odbiorcy. CDN...

Oczywiście cały czas nowe przygody Jakuba Wędrowycza.
Sosnechristo - 2009-09-02, 21:30
:
Tyraela napisał/a:
Teraz przypuszczam Orzeszkową zmęczę albo Zapolską - czytam na razie


Rest in Peace, baby.
Te olimpiady to wymagają poświęceń...
Toudisław - 2009-09-03, 07:26
:
Podczytuje 3 książki w tym momencie. Witaj, Ameryko Ballarda upadłe anioły Morgana oraz Gildie Hordów.Magdaleny Salik . Jak na razie najlepszy Ballard. Morgan się rozkręca a Salik tak sobie. Drażni mnie nie co jej styl.
AdamB - 2009-09-03, 09:30
:
Ja czytam teraz 14 książek naraz (czy ktoś jest lepszy?). Tytułów nie podam bu już nie pamiętam. Najlepsza był ta siódma ale zapomniałem o czym. Jak sobie przypomnę to coś o niej napiszę.

Ps
Taki żart (sry, ale nie mogłem się powstrzymać)
MadMill - 2009-09-03, 09:33
:
Wery fany, ale wróćcie do tematu.
Sebaa - 2009-09-03, 10:53
:
Tomasz napisał/a:
Sebaa napisał/a:
RAZ - dziela zebrane pt. Coś Mocniejszego

Jak dla mnie Bomba. Wczesniej nie znalem opowiadan z Rafalem Aleksandowiczem, ale juz mi sie podoba. :-)


Najlepszy zbiór RAZa to oczywiście "Czerwone dywany odmierzony krok". 4 świetne opowiadania. Tytułowe jest chyba w "Coś mocniejszego". Serio Sebaa, warto sięgnąć po coś innego z fantastyki niż FS ;)
Zgodzę się z Romulusem co do oceny Aleksandrowicza.


Mi tam wydawnictwo to rypka, aby sie ksiazka nie rozpadala po przeczytaniu

Raza mam ksiazki
z FS
Supernowej
Red horse

Wczoraj zacząłem nowsc

Orły i Wilki - Rafała Debskiego.
Palarani - 2009-09-03, 10:58
:
Dokończyłam wczoraj w nocy nieszczęsnego Ostatniego Jednorożca... I jest mi smutno że to już konieeeec //buu A jeszcze smutniej że książka będzie musiała w końcu wrócić do bibliotekiiii //buu
Kto mi kupi Ostatniego Jednorożca? <prosi> :)

Czas na Kaźń mojego ulubionego duetu :badgrin:
martva - 2009-09-03, 11:11
:
Palarani, a pamiętam że pisałaś:
Palarani napisał/a:
Na pierwszy rzut oka niezbyt szczęśliwy wybór. Mam dziwne przeczucie, że ta książka nie pójdzie mi łatwo...


Poszukaj na Allegro, upolowałam 'Pieśń karczmarza' tego autora za 1,50zł ;)

Ja czytam na zmianę 'Diunę' (nareszcie), 'Kacper Ryx i król przeklęty' oraz 'Przebudzenie śpiącej królewny', to ostatnie po ćwierć rozdziału :oops:
Palarani - 2009-09-03, 11:19
:
martva napisał/a:
Palarani, a pamiętam że pisałaś:

Tak, pisałam :) Przyznaję się do skandalicznego błędu w ocenie i błagam o wybaczenie (a mi się zrymowało) ;)
Beata - 2009-09-03, 12:55
:
Niestety, z lektury Wież z kamienia Jagielskiego chwilowo nici. Zapomniałam schować książkę przed wizytą znajomego, który na reportaże straszliwie pazerny. Stwierdzam, że w ogóle nie jestem asertywna ;( - pożyczyłam mu trzy książki Jagielskiego.
Zabrałam się w końcu za lekturę Spektrum Łukjanienki.
ASX76 - 2009-09-03, 14:37
:
Palarani napisał/a:


Czas na Kaźń mojego ulubionego duetu :badgrin:


O, widzę, że rosną forumowe szeregi fanów twórczości Diaczenków. Nice. :-)


Beato -> W tym przypadku nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Dzięki temu sięgnęłaś po "Spektrum" teraz, a nie za ileś tam lat świetlnych. :-P
Szukasz miłej i przyjemnej rozrywki na wysokim poziomie? Łukjanienko jest jak znalazł (pomijając kilka knig). :-)
Beata - 2009-09-03, 15:59
:
ASX76 napisał/a:
Beato -> W tym przypadku nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Dzięki temu sięgnęłaś po "Spektrum" teraz, a nie za ileś tam lat świetlnych. :-P

Jestem skłonna przyznać Ci rację (łomatko! - do czego doszło :P ). Na razie przeczytałam pierwsze opowiadanie i spodobały mi się dwa pomysły: konieczność snucia opowieści dla kluczników i wizja Biblioteki - człowiek odruchowo oczekuje regałów wypełnionych książkami, a tu... tego... :) W każdym razie z taką optymistyczną ciekawością podchodzę do dalszej lektury.
Metzli - 2009-09-04, 00:43
:
Ja czytałam Spektrum i lektura jakoś specjalnie mnie nie zachwyciła. Chociaż teraz z perspektywy czasu oceniam ją chyba łagodniej niż to miało miejsce zaraz po odłożeniu książki. Ale jak do tej pory nie sięgnęłam po inne utwory Łukjanienki, jakoś nie miałam motywacji ;)

A teraz czytam, w zasadzie kończę (może jeszcze dziś w nocy się uda?) Bliznę Mieville'a. Po prostu coś wspaniałego, nie ustępuje w żaden sposób Dworcowi Perdido, chociaż ta powieść poprowadzona jest trochę w inny sposób. Autor bardziej skupia się na fabule.

I będę musiała walczyć ze sobą, żeby od razu nie rzucić się na Żelazną radę. Taka przyjemność z czytania rzadko się trafia i należy ją dawkować.
ASX76 - 2009-09-05, 11:29
:
Metzli napisał/a:
Ja czytałam Spektrum i lektura jakoś specjalnie mnie nie zachwyciła. Chociaż teraz z perspektywy czasu oceniam ją chyba łagodniej niż to miało miejsce zaraz po odłożeniu książki.

I będę musiała walczyć ze sobą, żeby od razu nie rzucić się na Żelazną radę.

Taka przyjemność z czytania rzadko się trafia i należy ją dawkować.



1. Nie znasz się. ;) To samo mogę napisać o "Dworcu Perdido" Mieville'a. :-P
Pomysły - tak, pozostałe kwestie - nie (to o "Dworcu..." było).

2. Życzę powodzenia w walce ze sobą i niepoobijania się w zderzeniu z Żelazną radą.:-P

3. Z recenzji zawiedzionego Shadowka wynika, że "Żelazna rada" znacząco różni się od poprzednich książek, może więc tej przyjemności i u Ciebie nie będzie (aż) tyle... ;)

Beata napisał/a:

Jestem skłonna przyznać Ci rację (łomatko! - do czego doszło :P ).

Na razie przeczytałam pierwsze opowiadanie i spodobały mi się dwa pomysły: konieczność snucia opowieści dla kluczników i wizja Biblioteki - człowiek odruchowo oczekuje regałów wypełnionych książkami, a tu... tego... :)

W każdym razie z taką optymistyczną ciekawością podchodzę do dalszej lektury.



1. W przypadku książek które mi się podobają zazwyczaj mamy bardzo zbliżone opinie (nie pamiętam wyjątku), natomiast w "przeciwną stronę" - różnie z tym bywa. :-P

2. Tak, opowieści dla Kluczników są świetne. :-)

3. W takim razie z taką optymistyczną wiarą wyrażam nadzieję, że książka się spodoba i zachęci do kontynuowania przygody z twórczością Łukjanienki w najbliższym czasie, a nie za stulecia. ;)
MrSpellu - 2009-09-05, 20:47
:
Ciągle czytam Małe, duże Crowleya. Im więcej czytam, tym bardziej mi się podoba :)
Metzli - 2009-09-05, 23:06
:
ASX napisał/a:
Z recenzji zawiedzionego Shadowka wynika, że "Żelazna rada" znacząco różni się od poprzednich książek, może więc tej przyjemności i u Ciebie nie będzie (aż) tyle... ;)


Czytałam jego recenzję Blizny i nie do końca jego ocena pokrywa się z moją. Bardzo możliwe, że przy ŻR będzie podobnie ;)

A teraz czytam Miasto i psy Llosy, pierwsze nieocenzurowane wydanie, we wcześniejszych tłumaczeniach pewne sceny zostały wycięte. Ale ciekawi mnie to wykropkowywanie wulgaryzmów, wierność oryginałowi czy inwencja tłumacza? ;P
ASX76 - 2009-09-06, 06:08
:
Metzli napisał/a:


Czytałam jego recenzję Blizny i nie do końca jego ocena pokrywa się z moją. Bardzo możliwe, że przy ŻR będzie podobnie ;)

A teraz czytam Miasto i psy Llosy, pierwsze nieocenzurowane wydanie, we wcześniejszych tłumaczeniach pewne sceny zostały wycięte. Ale ciekawi mnie to wykropkowywanie wulgaryzmów, wierność oryginałowi czy inwencja tłumacza? ;P



1. Na dwoje babka wróżyła. Oby nadzieja nie umarła ostatnia. ;)

2. Skoro wulgaryzmy zostały wykropkowane, to jak ma się to do "nieocenzurowanego wydania"...? Jak nie jedna cenzura, to inna...? lol
batou - 2009-09-06, 11:58
:
Ja recki nie czytałem (przeważnie nie czytam przed lekturą książki), ale jestem w połowie i Żelazna rada jest bardzo dobra. Na razie jeszcze nie oceniam jak wypada na tle reszty Bas-Lag. Zresztą w temacie Mieville'a nie bardzo ufam recenzentom, bo po Bliźnie czytałem opinie, że to sporo słabsze od Dworca Perdido. Opinie w moim pojęciu nieuzasadnione. Na razie mogę napisać tyle, że do zabawy różnymi konwencjami Mieville dodaje western, że wyobraźni mu znów nie brakuje, i że faktycznie jest to najbardziej "polityczna" z części cyklu. Mnie zassała tak jak wcześniejsze książki i naprawdę ciężko się oderwać.
ASX76 - 2009-09-06, 12:39
:
batou napisał/a:
Zresztą w temacie Mieville'a nie bardzo ufam recenzentom, bo po Bliźnie czytałem opinie, że to sporo słabsze od Dworca Perdido. Opinie w moim pojęciu nieuzasadnione.


Toż recenzenci uzasadniają swoje opinie..., a że się z nimi nie zgadzasz to co innego. :-P Subiektywizm jest na trwale "wpisany" w formułowane przez nas oceny, opinie... czy co tam jeszcze się znajdzie. ;)
Tomasz - 2009-09-06, 19:03
:
Ostatnio przeczytane:

"Wyjście z cienia" Janusza Zajdla. Powiem szczerze że oczekiwałem więcej. To niby miała być powieść dla młodzieży, trochę to widać. Nie przekonała mnie. Główny pomysł też nie. Czytane przed paroma miesiącami "Cała prawda o planecie Ksi" i "Paradyzja" dużo lepsze. Trochę się zawiodłem.

Wit Szostak za to zachwycił mnie w "Ględźbach Ropuchy". Pięknie napisane, dobrze pomyślane opowiastki, przypowieści, z filozoficznym piętnem. Czytało się to miło, można było się uśmiechnąć, zastanowić, bo parę skłania do refleksji. Fajna rzecz. Szostak mnie przekonał, teraz poluję na Allegro na inne jego książki. Trafia na górną półkę.

I z serii Historycznych bitew Bellony Piotra Derdeja "Westerplatte-Oksywie-Hel 1939". Pozycja nie zachwyca może szczegółowością, opracowaniem technicznym odnośnie sprzętu itd, ale dzięki temu bardzo płynnie się to czyta, co nie zawsze jest atutem w pozycjach dotyczących drugiej wojny światowej z tej serii, które grzęzną w szczegółach i liczbach. Autor połączył umiejętnie oddanie szacunku żołnierzom, spisanym przez polskie dowództwo na straty, a jednocześnie pokazał, że nic wtedy nie było czarno-białe. Wskazuje na załamanie Sucharskiego i bunt na Westerplatte, który przedłużył obronę. Wytyka zbrodnicze decyzje Rydza-Śmigłego i jego bezpośrednich podwładnych, których rozkazy i nieprzemyślana obrona, a raczej jej namiastka, spowodowały bezsensowne ofiary na polskim wybrzeżu i w Gdańsku. Obarcza polskie dowództwo krwią pocztowców, których walka była niepotrzebna, niepotrzebnym oporem na Westerplatte przy braku wystarczających sił w Gdyni, pokazuje męstwo obrońców Gdyni, o wiele bardziej dramatyczne i tragiczne w finale niż obrona Westerplatte. Pokazuje jak różne były postawy mieszkańców wybrzeża, gdy wspomina o buntach Kaszubów podczas obrony Helu, którzy za nową i krótkotrwała ojczyznę ginąć nie chcieli.
Wreszcie ktoś w popularnym opracowaniu spojrzał krytycznie na fragment chociaż obrony we wrześniu 1939 roku. Pokazał, że wtedy niemiecka armia nie była niepokonana, ale że to polskie dowództwo nie wiedziało jak się bronić.
Jedyny zarzut do książki to emocjonalny ton, z określeniami Niemców i ich żołnierzy jakby z fabularnego filmu, mało profesjonalnie. Ale całości to nie zepsuło. Polecam.

A teraz męcząc dalej "Welin", czytam sobie też "Żołnierza z mgły" (Wolfe jest genialny) i zaczynam "Armaged-dom" Diaczenków.
Beata - 2009-09-06, 19:43
:
Skończyłam Spektrum Łukjanienki i jakoś tak pozostałam przy pisarzu (choć zazwyczaj staram się robić przerwy pomiędzy kolejnymi książkami tego samego autora). Teraz na tapecie Zimne brzegi, a potem Nastaje świt. Podoba mi się. :)
You Know My Name - 2009-09-06, 19:55
:
Planuję zabrać się za Łukjanienkę po Chabonie, którego Związek żydowskich policjantów jest najbliższą ksiażką do przeczytania. Zastanawiam się tylko od czego zacząć.
Beata - 2009-09-06, 20:07
:
Mag_Droon napisał/a:
Zastanawiam się tylko od czego zacząć.

Ja zaczęłam od Labiryntu odbić i było dobrze (recenzja powinna na dniach się ukazać). Na tyle dobrze, że sięgnęłam po jego inne książki. Spektrum jest może trochę słabsze ze względu na język, taki troszkę mniej dopracowany (ale w pełni akceptowalny, to tylko ja się czepiam). Dylogia Zimne brzegi i Nastaje świt wydaje mi się lepsza pod tym względem, a już na pewno jest bardzo dobra z uwagi na świat, w jakim poruszają się bohaterowie.
ASX76 - 2009-09-06, 20:18
:
Beata napisał/a:
Skończyłam Spektrum Łukjanienki i jakoś tak pozostałam przy pisarzu (choć zazwyczaj staram się robić przerwy pomiędzy kolejnymi książkami tego samego autora). Teraz na tapecie Zimne brzegi, a potem Nastaje świt. Podoba mi się. :)


Wszystko ładnie, wszystko pięknie, ale... W kolejce ciągle czekają dylogie: "Zimne błyskotki gwiazd" oraz "Linia marzeń"...
Dlaczego jest inna kolejność czytania niż zasugerowana przez wszechwiedzącego ASX-a? :-P ;)
Beata - 2009-09-06, 20:23
:
ASX76 napisał/a:
Dlaczego jest inna kolejność czytania niż zasugerowana przez wszechwiedzącego ASX-a?

A bo jeszcze nie nabyłam. :) BTW, dzięki za ponowne podanie tytułów, bo zginęła mi kartka z zapiskami... :oops:
Shadowmage - 2009-09-06, 20:26
:
Dlaczego? Bo pewnie właśnie dlatego, że ją sugerujesz :P

Skończyłem 1.część "Ostrza Tyshalle'a" Stovera. Romulusie, zupełnie nie rozumiem Twojej opinii, że ksiązka jest lepsza od "BU", a akcja pędzi od samego początku. Dla mnie to ledwo zawiązanie wątków i rozpoczącie intrygi jest. Może być dobrze, ale na razie ciężko powiedzieć.

Teraz czytam "Drzwi do piekła" Kochańskiego - opowiadanka grozy, w części nawet fantastyki nie ma. W większości kilkunastostronicowe teksty bazujące albo na jednym pomyśle, albo zaskakującej puencie. Wolę autora jednak w wersji SF.
Metzli - 2009-09-06, 20:27
:
Tomas napisał/a:
Wit Szostak za to zachwycił mnie w "Ględźbach Ropuchy".


A mnie niespecjalnie ;) Nabyłam w taniej książce, zaczęłam, ale jakoś nie zachęciło mnie to do dalszej lektury... Chociaż takie Oberki do końca świata pożyczyłam jednej osobie u siebie w pracy i robią furorę ;)
ASX76 - 2009-09-06, 20:33
:
Shadowmage napisał/a:
Dlaczego? Bo pewnie właśnie dlatego, że ją sugerujesz :P



No popatrz, sam mnie zaczepiasz, a później wychodzi, że to niby jam winny. :-P


Beato -> Toż w wątku poświęconym Łukjanience masz wszystko napisane... Doprawdy, nie wiem jak Ty czytasz..., że nie widzisz. :-P
Beata - 2009-09-06, 20:41
:
ASX76 napisał/a:
Beato -> Toż w wątku poświęconym Łukjanience masz wszystko napisane...

Eee... tam. Wątku nie czytałam całego, żeby przypadkiem na jakieś spoilery nie trafić. Miałam kartkę z zapiskami z SB, tak było wszystko dokładnie i "zapokoleją"... Jak znam życie, to gdy już książki kupię, to i kartka się odnajdzie... ;)
ASX76 - 2009-09-06, 20:52
:
Beata napisał/a:

Eee... tam. Wątku nie czytałam całego, żeby przypadkiem na jakieś spoilery nie trafić.

Miałam kartkę z zapiskami z SB, tak było wszystko dokładnie i "zapokoleją"... Jak znam życie, to gdy już książki kupię, to i kartka się odnajdzie... ;)



1. Jasne, ale kto czyta okładkowe blurby? Tam znacznie łatwiej trafić na spoilery. :-P
Czy kiedykolwiek widziałaś w moich postach nie zaznaczone spoilery? No dobra, mniejsza z tym.

2. Mam lepsze rozwiązanie (zaraz ktoś znowu zarzuci mi, że tylko prawda ASX-a jest jedynie słuszna :-P ). Tu masz listę przekopiowaną z mojej wypowiedzi z wątku o twórczości Siergieja Ł.:
Ze swojej strony gorąco polecam: "Spektrum", dylogię "Linia Marzeń" i dylogię "Gwiezdny cień", "Lord z planety Ziemia", jak również dylogię "Głębia" (której to pierwszą część zrecenzowałeś) + "Atomowy sen".
Sebaa - 2009-09-06, 21:26
:
Tomasz Gabiś

Gry imperialne

# miechy na regale zalegało, wiec wreszcie sie za dzielo zabieram

Od wielu lat Tomasz Gabiś, enfant terrible polskiej prawicy, jako alternatywę wobec dzisiejszej integracji europejskiej propaguje koncepcję Imperium, wykraczającą poza wszystkie podziały polityczno-ideologiczne obowiązujące we współczesnej Polsce. Książka Gry imperialne to właśnie postkonserwatywny manifest polskiej europrawicy. Czytelnik znajdzie w niej zarówno bulwersującą reinterpretację historii Europy w XX stuleciu, jak i śmiałą, na pograniczu political fiction, wizję przyszłości naszego kontynentu. Jeśli dodamy do tego sporą dawkę "stańczykowskiej" satyry politycznej, to otrzymamy mocny, intelektualny koktajl... Mołotowa.

- Stańczyk jako konserwatywny intelektualista
- Od I Unii Europejskiej przez II Unię Europejską do Imperium Europejskiego
- Stare i nowe ideologie w (meta)politycznym paradygmacie Imperium Europejskiego
- Krótki kurs do krótkiego kursu imperialnej (makro)historii XX wieku
- Wrześniowa fantazja
- Historia Polski w polityce historycznej Imperium Europejskiego (wybrane problemy)
- My, dezerterzy z frontów Wielkiej Europejskiej Wojny Domowej
- Referat programowy imperatora Imperium Europejskiego wygłoszony na IV wszecheuropejskim zjeździe delegatek i delegatów europejskich narodów, plemion i związków wyznaniowych
- Czym jest Imperium Europaeum
- Dlaczego Imperium Europaeum zwycięży w walce o panowanie nad światem. Manifest nowego europocentryzmu
- Monolog błazna
- Imperium Mundi albo planetarna Realpolitik
- Uporządkowana Anarchia - ideowe ścieżki do królestwa wolności
- Hiperpolityka czy postpolityka?
- Manif(i)esta postkonserwatywna
Procella - 2009-09-07, 08:22
:
Przeczytałam "Czerwonego Smoka" Harrisa - nawet miłe czytadło, ale jakiś niedosyt pozostał.

Teraz zabieram się za "Neurotyczną osobowość naszych czasów" Karen Horney.To w końcu tekst klasyczny i ważny, więc nie zaszkodzi się z nim zapoznać, tym bardziej, że kilkakrotnie spotykałam się już z poglądami tej pani i mnie bardzo zainteresowała.
Romulus - 2009-09-08, 19:35
:
"Smykałka do wojny" McDevitta za mną. Dosyć sympatyczna książka, ale nie porwała. Jednak - czyta się ją bez bólu i szybko. Na Fantaście dałem 4, ale na Biblionetce 4,5 bo wydaje mi się, że to jest najlepsza dla niej ocena. chętnie przeczytałbym ciąg dalszy, bo odstresowuje. Ale nic więcej, jak dla mnie.

A teraz - wracam do LODU, czytania drugiego w oczekiwaniu na paczuszkę z nowymi książkami.
AdamB - 2009-09-08, 22:48
:
Romulus napisał/a:
"Smykałka do wojny" McDevitta za mną. Dosyć sympatyczna książka, ale nie porwała. Jednak - czyta się ją bez bólu i szybko. Na Fantaście dałem 4, ale na Biblionetce 4,5 bo wydaje mi się, że to jest najlepsza dla niej ocena. chętnie przeczytałbym ciąg dalszy, bo odstresowuje. Ale nic więcej, jak dla mnie.


Zgadzam się z twoją oceną. Dodam tylko, że ja z McDevittem mam pewien problem. Po przeczytaniu trzech powieści z cyklu Alex Benedict wydaje mi się, że czytałem ciągle tą samą książkę. Powtórzenia zarysu fabularnego jak i szeregu zdarzeń w tych książkach są zastanawiające. W mojej ocenie jedna książka np Smykałka do wojny jest OK ale trzy to za dużo.
Jander - 2009-09-08, 23:07
:
A według mnie jeśli spodoba się Smykałka to bez problemów można sięgnąć po kolejne. Ja sięgnę również po czwartą jak wyjdzie.
toto - 2009-09-08, 23:45
:
Przeczytałem Zodiac Stephensona. Fajna lektura. Tylko nieco przerażająca. Tym bardziej, że książka została napisana 20 lat temu. Dostaje się przemysłowi i politykom, ale i ekologów autor nieco obśmiewa (choć pozytywnymi postaciami w powieści są właśnie ekologowie). Niestety, jak czasem słyszę wypowiedzi naszych rodzimych obrońców środowiska, to mam wrażenie, że ci ludzie nie mają pojęcia o czym mówią. Mają jedynie zapał. W przeciwieństwie do bohatera powieści (S.T.), który poza zapałem, posiada sporą wiedzę z dziedziny chemii i ma nieco praktycznych umiejętności. I jest niezłym ziomem. To od razu czuć. Od pierwszej strony. Końcówka powieści wydaje się rozwiązana nieco na siłę i za szybko. Ale nawet dziś potrafi skłonić do myślenia. Ciekawe jak było dwadzieścia lat temu? Kopała czytelnika między nogi?
Po przeczytaniu czterech powieści Stephensona (Cykl barokowy traktuję tu jako jedną powieść) nie mogę wyjść z podziwu dla autora. Jak on potrafi pisać tak różne i tak świetne książki. Teraz czekam na Peananatemę i wznowienie Cryptonomiconu.


I zacząłem sobie czytać Poniedziałek zaczyna się w sobotę Strugackich. Hmm. Intrygujące. Tylko tyle na razie mogę powiedzieć (kiedyś czytałem, ale już nic nie pamiętam, poza tym, że było przyjemne; nowe wydanie skłoniło mnie do przypomnienia sobie powieści).
Ł - 2009-09-09, 10:44
:
Tanatonauci - świetny pomysł i szkic całości, ale im dalej w las tym bardziej beznadziejna i żenująca realizacja. Niebawem recka.
Romulus - 2009-09-09, 11:00
:
Ł napisał/a:
Tanatonauci - świetny pomysł i szkic całości, ale im dalej w las tym bardziej beznadziejna i żenująca realizacja. Niebawem recka.

<oddaje pokłon> //piwo Troszkę kamień spadł mi z serca, bo myślałem, że znowu nie zrozumiałem książki :) Najgorzej wydane pieniądze na książkę w tym roku.
Sharin - 2009-09-10, 12:12
:
Obecnie poczytuję:
George R. R. Martin Rockowy armagedon
Tom Lloyd Herold Zmierzchu
China Mieville Żelazna Rada
:)

Książki różniące się od siebie o całe 360 stopni ale kto nie lubi odmiany ;)
Fidel-F2 - 2009-09-10, 22:38
:
Sharin napisał/a:
Książki różniące się od siebie o całe 360 stopni
mam nadzieję że żart zamierzony
Sharin - 2009-09-11, 06:15
:
Fidel-F2 napisał/a:
mam nadzieję że żart zamierzony


Jeżeli nie trafiony to trudno. Dopiero zaczynam czytać te książki a wszelkie opinie o nich pochodzą od osób trzecich ;)
Sugerujesz jednak, że książki te nie są różne od siebie? O ile dobrze się orientuję to Tom Lloyd pisze coś w stylu heroic fantasy, Martin - thriller o popkulturze a China to... No właśnie, co? Czekam na jakieś wskazówki :P

Chyba, że chcesz mi powiedzieć, że wszystkie te książki są złe/dobre i to właśnie ich nie różni o 360 stopni :P
Elektra - 2009-09-11, 06:30
:
360 stopni to raczej żadna różnica. ;) Jeśli chciałbyś ją zaakcentować, to powinieneś użyć innej wartości (np. 180 stopni).
Sharin - 2009-09-11, 06:38
:
Elektra napisał/a:
360 stopni to raczej żadna różnica


Tfu, jasna chole... Przepraszam wszystkich za ten koszmarny błąd :oops:
Dziękuję :* Dziękuję także Fidelowi :)
Qbard - 2009-09-11, 09:29
:
J. COMPTON "TRZYDZIESTA SIÓDMA GODZINA". Ciekawie zapowiadająca się książka sensacyjna.
Romulus - 2009-09-11, 11:11
:
Przyjemne obowiązki nakazały odłożyć LÓD znowu na półkę (z żalem, bo nawet przy drugim czytaniu LÓD mi się podoba, to jedna z tych książek, które można czytać po kilka razy - jeśli ma się czas).

Teraz czytam "Przynieście mi głowę wiedźmy" Kim Harrison. Pierwsze zaskoczenie: całkiem dobrze napisana. Drugie zaskoczenie: grubaśna (prawie 600 stron) :P Oby takich pozytywnych zaskoczeń było więcej.
You Know My Name - 2009-09-11, 18:34
:
Zacząłem czytać Związek żydowskich policjantów Cymes. Gdyby napisał to goj krzyczanoby pewnie, że antysemita. Ale wiadomo, jak jedziesz po Polakach i nazywasz się Ziemkiewicz to ok. ale jak Gross toś polakożerca.
Ja jestem filosemitą, więc smakuję powieść jako specyjał nad specyjały.

Myślę, że potem będą Kosik z Verticalem oraz Wnuk-Lipiński.
Maeg - 2009-09-11, 18:40
:
Mag_Droon napisał/a:
Zacząłem czytać Związek żydowskich policjantów Cymes. Gdyby napisał to goj krzyczanoby pewnie, że antysemita.

Też czytam, jestem już w połowie i jestem zachwycony. Świetny klimat powieści, a gdyby zrobiło się głośniej w Polsce o książce to znając analfabetyzm polskich dziennikarzy to pewnie by padło coś o antysemityzmie. Na początku trochę mnie zaskoczył Chabon tym podejściem, ale to tylko takie chwilowe zaskoczenie było.
Romulus - 2009-09-11, 19:02
:
Pejsaci gangsterzy - klimat jak z Guya Ritchie :mrgreen: //kas

Wsiąkłem trochę w Kim Harrison. Oj, Mike Carey poleciał kilka miejsc w rankingu w dół.
toto - 2009-09-11, 19:41
:
Oj, cieszcie się Związkiem. Genialna książka. Kryminał jak kryminał. Ale klimat i finał. Cud.
MrSpellu - 2009-09-11, 19:48
:
toto napisał/a:
Oj, cieszcie się Związkiem. Genialna książka. Kryminał jak kryminał. Ale klimat i finał. Cud.

Może nie genialna ale faktycznie przyjemnie się czytało. - "Johnny Niedźwiedź, Ty wielki, kurwa, Żydu" -> to mnie rozwaliło XD
Metzli - 2009-09-11, 19:52
:
Skończyłam Miasto i psy, patrzę na te półki z książkami, nie wiem za co zabrać... Po przeczytaniu waszych postów wybór chyba padnie na Chabona ;)
xan4 - 2009-09-11, 21:57
:
Metzli, spokojnie, dobra rzecz, zabieraj się za nią :-)
Ł - 2009-09-11, 23:12
:
Miasto Niepokoju" Lehane. Niesamowicie wciągająca, przedstawia świetnie napięcia popierwszowojennych stanów zjednoczonych. Najlepsze jest to że zaczytuje się a właściwie nic się jeszcze nie wydarzyło.
Dhuaine - 2009-09-12, 13:30
:
"Piekło pocztowe" Pratchetta, ostatni Świat Dysku, jaki posiadam i jaki zamierzałam przeczytać. Muszę powiedzieć, że książka pozytywnie mnie zaskoczyła. Była jak powrót do tych starych tomów, w których nie widać jeszcze zmęczenia materiału, a humor nie jest wymuszony na każdej stronie. Tom przeczytałam z przyjemnością, ale nie zamierzam zabierać się za nic więcej, chyba że ktoś da mi książkę w prezencie. :P

"Damy z Grace Adieu" Susanny Clarke. Nie wiem, czemu zwlekałam tak długo z przeczytaniem tych opowiadań, ale dzięki temu powrót do świata Jonathana Strange'a i pana Norrella był jeszcze milszy :) Opowiadania są nieco gorsze od książki - być może są za krótkie, żeby wytworzyć ten klimat. Same w sobie są bardzo dobre, nie zostawiają czytelnika w połowie drogi, nie otwierają mnóstwa wątków, z których tylko kilka zostanie zamkniętych. Jest w nich znacznie więcej magii i elfów; moim zdaniem to świetne uzupełnienie do książki. ;)
Kennedy - 2009-09-12, 22:54
:
Skończyłem Niebezpieczne Wizje pod redakcją harlana Ellisona. Jestem pod wrażeniem, a za antologiami raczej nie przepadam. Trzydzieści dwa opowiadania, z których może z pięć jest nieco słabszych, reszta na poziomie wysokim albo bardzo wysokim. Do tego spore zróznicowanie, no i w przypadku niektórych pisarzy, jest to jedyna możliwość kontaktu z ich twórczością w języku polskim.

Teraz zaś nie wiem. uzbierał mi się stosik książek, większośc jest raczej krótka, więc nie wiem od czego zacząć... Kusi Hamilton z drugą częścią Widma Alchemika, żeby skończyć i mieć za sobą, póki jeszcze pamiętam nieźle o co chodziło w części pierwszej.
Mimo wszystko zacznę chyba od Strugackich i ich Żuka w mrowisku, jakoś nie mam ochoty na opasłe tomiszcza na razie.
Toudisław - 2009-09-12, 23:27
:
Imię Wiatru Patricka Rothfussa. Spodziewałem się czego innego i spotkało mnie bardzo miłe zaskoczenie. Książka nie tylko napisana bardzo dobrym językiem ale też z interesującą fabułą. Zobaczę jak Autor pociągnie dalej pewne wątki. Jak na razie świetna książka.
Tomasz - 2009-09-13, 10:12
:
Przeczytałem w ramach krótkiego odpoczynku od fabuł Jarosława Wojtczaka "Quebec 1759". W ten sposób zacząłem epopeję historii Ameryki Północnej. Na półce czeka kilka innych chronologicznie ułożonych tytułów z serii Historycznych bitew Bellony z tego rejonu świata.
Książka świetnie napisana i bardzo ciekawa. Są tu między innymi wydarzenia, które wykorzystane zostały w pamiętnym "Ostatnim Mohikaninie". Wojtczak, jeden z najlepszych autorów serii, a mój chyba ulubiony opisuje całą rywalizację między Francją a Anglią o Nowy Świat, zwieńczoną angielskim triumfem pod Quebeciem.
Czyta się to doskonale, jest mnóstwo "akcji", leśnych starć, opisów działań małych oddziałów walczących na pograniczu, wspieranych przez Indian. Jak ktoś lubi takie klimaty to jest to pozycja obowiązkowa. Jest też ciekawostka, a mianowicie pierwsze, nieudolne doświadczenia militarne Jerzego Waszyngtona, który odnosi jako dowodzący oddziałami kolonistów angielskich, parę porażek w starciach z Francuzami i Indianami.
Książka ta to też dla mnie wstęp historyczny do "Grzechoczącego kośćmi" Eliota Pattisona.
Sosnechristo - 2009-09-13, 10:34
:
Flet z Mandragory Łysiaka. Przyznam, że na początku książka wchodziła mi z oporami. Ale im dalej brnąłem w tę zakręconą historię, tym lepiej się ją czytało, tym bardziej wciągała. Bawił gorzki humor autora, okrucieństwo przerażało, gotów byłem uwierzyć, że tacy 'bohaterowie' mogą gdzieś po świecie chodzić.
Nie żałuję spędzonego przy książce czasu.
martva - 2009-09-13, 10:52
:
Skończyłam 'Diunę' i 'Kacper Ryx i król przeklęty', zabrałam się za Viriconium. Początek był ciężki, ale już prawie się przyzwyczaiłam do stylu ;)
Tixon - 2009-09-13, 12:34
:
Zaległość z czerwca:
Gamedeck Marcin Przybyłek
O Gamedecku, detektywie od spraw okołogrowych w przyszłości (słowo klucz budzące skojarzenia z Marlovem), słyszałem od dawna. Kilka razy byłe też na prelekcjach Przybyłka, które wielce sobie chwale. Kiedy więc uzyskałem możliwość nabycia przygód Torqila, zrobiłem to bez wahań i to od razu trzy na raz. Jak na razie przeczytałem pierwszą, zbiór opowiadań, dwie pozostałe pozostawiając na gorsze czasy, kiedy będę wymagał lektury książek na których mogę polegać. Chyba wyraźnie widać moje pozytywne nastawienie w stosunku do tego konkretnego dzieła; ale trudno się temu dziwić, skoro jestem zapalonym graczem i przygody bohatera są mi niejako bliższe. W dodatku czuję nieodparty pociąg w stronę cyberpunku, nie bez znaczenia jest też nie tylko moja fascynacja Matrixem. Podlanie całości sosem psychologicznym, opierając się na działaniu ludzkiej świadomości i pracy mózgu, było kolejnym elementem in plus. Całościowo wyszło wielce zjadliwe danie, smaczne i pożywne, lecz nie byłbym sobą gdybym nie zwrócił uwagi szefowi kuchni na kilka elementów, które mógłby bardziej dopracować.
Od pierwszego opowiadania – gdzie widać, jak autor stara się wytłumaczyć założenia świata i podstawy zawodu Gamedecka. Samo sobie nie jest złe, ale zbyt intensywne – a mam odczucie, że tak właśnie jest (chociaż może to wina mojej znajomości realiów) – tłumaczenie zamienia pierwsze opowiadanie w samouczek, zamiast zgrabnie wpleść to w fabułę.
W przypadku kilku dalszych – są za proste. I mógłbym przymknąć oko kiedy od początku wiadomo kim będzie chroniona przez bohatera postać i jak mniej więcej przebiegała fabuła (a to jeno po kilku stronach – ‘wieszanie strzelby’ jest zbyt oczywiste), ale sytuacja gdy doświadczony w branży Gamedeck, posiadający odpowiednią wiedzę, staje przed problemem i rozwiązuje go szmat czasu (konkretnie ponad dzień) gdy czytelnik w mojej osobie – a na psychologii znam się tyle o ile – z miejsca wie, co się stało bazując chociażby na literaturze SF i przedstawionych przez nich typowych problemów przyszłości. Gamedeck może pochwalić się znajomością zarówno gier jak i filmów z naszych czasów (do tego jeszcze wrócę), ale nie ma świadomości literatury, która przedstawiała przyszłość w której obecnie żyje i jej problemy.
Są też problemy z czasem akcji. Który rok właściwie mamy? 2200? 2100? A czemu nie 3521, jeśli bawić się datami? Ja bym to określił na 2050, bo chociaż mamy nowoczesność pełną gębą, zarówno prawdziwą (rzeczy i idee zupełnie nowe), jak i fałszywą (czyli stare w nowej szacie graficznej – że powiem terminologia z gier), bohater bez trudu kojarzy starocie w osobie System Shocka – ja rozumiem, że jest to gra znakomita i kanonowa, sam w nią zagrywałem, ale raz - niezwykle już stara; dwa – w większości nieznana nawet wśród graczy; trzy – obecnie nowa wersja zwała się Bio Shockiem, a ile lat upłynęło od numeru 2? A tu mamy datę wielce nam odległą, a bohater rzuca skojarzenia z kolejną wersje SS opatrzoną jakimś tam numerkiem, co daje trzy możliwości – (1) albo przyszłość okazała się niezwykle pusta i przez te wszystkie lata oraz dziesięciolecia(!) nie podejmowali prób stworzenia czegokolwiek nowego, tylko odświeżała przeszłe dokonania; (2) albo Torqil jest pasjonatem i w wolnych chwilach dokształcał się w spuściźnie kulturalnej przodków (z pominięciem literatury SF); (3) albo data wcale nie odpowiada czasowi jaki upłynął. Jest też jeszcze jedno rozwiązanie – autor po prostu umieścił nawiązanie do kultowej gry i w sposób typowy dla światka gierczanego humorystycznie dodał numerek, a biedny smok to analizuje :) .
Ostatnią rzeczą, która mnie irytowała, była szybkość i płytkość przenikania się realium ze światem wirtualnym. Wchodzimy już na świat, w którym druga rzeczywistość jest czymś normalnym, ale w kategoriach rozrywki czy hobby – brak tutaj głębi przekazu jaką można spotkać np. u Dukuja, ale w końcu to inny ciężar. Lecz w trakcie książki nadchodzą do tego świata zmiany jak przeniesienie się na stałe do świata wirtualnego, zcyborgizowanie (z przeniesieniem osobowości) i postrzeganie realium przez nakładkę wirtualną czy też sprowadzenie npców do realium i poszerzenie ich o osobowość. Owszem, mają pewien wydźwięk w społeczeństwie, lecz jest to medialny szum bądź chwilowa histeria. W moim mniemaniu zmiany te nawet pojedynczo są na tyle istotne, by zmienić postrzeganie świata i zmusić do nowego spojrzenia, tutaj wszystkie po kolei są jedynie tłem fabularnym. Jedyny poruszający motyw pojawił się w przypadku osoby która zdecydowała na stałe przenieść swoją egzystencję do świata wirtualnego, ale kończyły jej się środki na opłacenie tego i żebrała. Ciarki aż przeszły.
Aby nie było, że tylko marudzę, dobrze wypadło oddanie klimatu gier w których uczestniczy Torqil. Osobiście miałem skojarzenia z : System Shock (a obecnie Dead Space, chociaż jeszcze nie istniała w chwili wydania książki), Freespace (i innymi kosmicznymi lataczami), Alone in The Dark czy też Zest Ridle. Bawiło mnie też zadanie w którym za śledztwo Gamedeck miał dostać wirtualną nagrodę, a mimo to szczerzyła mu się gęba w uśmiechu – widać, że też ma pasje. Chociaż smutno się robi na myśl, że programiści za tyle lat nadal będą tworzyć tak prymitywną SI jak w tym opowiadaniu.
Pierwszą część Gamedecka oceniam dosyć wysoko, bo 8/10 i mam nadzieję, że pozostałe – już powieści – mnie nie zawiodą.

Lipiec
Wieszać każdy może Andrzej Pilipiuk
Właściwie to pierwsze książkowe podejście do Wędrowcza – wcześniej zapoznałem się z kilkoma luźnymi opowiadaniami, w tym ze Skansenem, który i tu możemy spotkać. Ogólnie, krótkie opowiadania nie są złe; mają pomysł i są treściwe. Właściwie z książki wycięto niemalże wszystko, co wydłużało by czytanie, został sam ekstrakt Wędrowcza. Że to nie jest jednak czymś nadzwyczaj dobry, a choćby i przeciętnym widać – pewne sugestie są w miniaturkach, w tym wypadku opartej na kanwie ukraińskiego dowcipu, której morał jest następujący – jak Wędrowczy wypije, to szaleje. Natomiast w pełni widać łamiący się schemat w przypadku dłuższego utworu – powrót Lenina i wielka wyprawa do Egiptu pozbawione owej spowalniającej otoczki – opisów przyrody, przeżyć wewnętrznych bohaterów, rozbudowanych dialogów – przypominają w swej epickości wyprawę po piwo do monopolowego, gdzie największymi wrogami są menele przed sklepem, z którymi trzeba przejść obowiązkową pyskówkę i psie odchody na trawniku (bo nie idziemy okrężną drogą, tylko na skróty). Owszem, można o tym opowiadać prostymi słowami i krótko (poszedłem, wyzwałem, kupiłem i podczas powrotu o mało nie wywaliłem się), ale typ – poszli z A do B, załatwiając C i spotykając D, obdarty z całej otoczki i sprowadzony tylko do tego nie sprawdza się.
Kolejnym punktem in minus są bohaterowie, ekipa nie do zdarcia, wszystko potrafiąca (z wyjątkiem czytania, że niby wtórni analfabeci i idioci) niezależnie od wieku, która w każdej sytuacji coś wymyśli, a w stodołach ma poukrywane połowę arsenału z II Wojny Światowej.
Fabuły właściwie nie ma, opowiadania są na zasadzie pomysłu – coś się dzieje w otoczeniu Wędrowcza i autor o tym prostymi słowami opowiada, w dłuższej historii wspomniany już schemat.
Czyta się szybko, jeszcze szybciej zapomina. Poniżej przeciętnej wymagań Tixona w kategorii czytadła. 4/10

Czarnoksiężnik Gene Wolfe
Wolfe dał mi tą książką niezłego zgryza. Z jednej strony jest ona niby prostsza i przeznaczona dla młodszych czytelników, co potwierdza brat (wziął i przeczytał Rycerza, co u niego wcale takie powszechne nie jest), który to wręcz zmusił mnie do kupienia Czarnoksiężnika; z drugiej jednak podczas lektury wcale nie jest tak prosto, jakby można oczekiwać – Wolfe to Wolfe i swój styl ma. Jedźmy dalej nad problemami – fabularnie książka opowiada historię chłopaka, który został przeniesiony do magicznej krainy, gdzie został magicznie zamieniony w dorosłego i postanowił zostać rycerzem. I nie wiem jak to opowiedzieć, aby nie wyglądało to głupio i wtórnie – sam mogę z marszu wymienić tytuły, gdzie bohater trafia do alternatywnego często magicznego świata i czeka na niego misja, Quest mający za zadanie uratować świat przed złem. Szkopuł w tym, że o Wolfe’a wcale to nie wygląda głupio, ani sztampowo, a chociaż różne istoty sprawiają wrażenie, że bohater ma do wypełnienia misję, wcale tego nie widać, a nawet nie wiadomo jaką. Równie dobrze może chodzić o zasadzenie specjalnego drzewa, jak i poskromienie zbójów w okolicy; zaś sam bohater zamiast być prowadzonym za rączkę od jednego punktu do drugiego, gdzie dojrzeje, zmężnieje, dozna przemiany i przyjmie na siebie ciężar bycia wybawcą, robi co chce. W dodatku u Wolfe’a trudno określić, czy bohater robi dobrze, czy źle – po prostu robi.
I dalej - świat akcji. Bazując na mitach, autor stworzył miejsce w którym czujemy się zarówno swojsko, wiemy na czym stoimy, jak też nie mamy o nim zbytniego pojęcia – znaczy ktoś opowiada nam o źródle młodości, a my nie wiemy prawda to czy bajanie, ani czy kiedy będzie problem taki a taki, bohater uda się tam po ratunek. Co prowadzi do problemu, że chociaż mamy wiele książek przeczytanych i spore doświadczenie w takich podróżach, czujemy się zagubieni. I doświadczamy niepokoju. Brawa dla autora za umiejętność stworzenia czegoś takiego!
I tu wróćmy do treści Czarnoksiężnika, która już od początku nas zaskakuje, bowiem przez dłuższy czas w środku akcji nie jest sir Able, który siedzi na swej przełęczy, lecz jego dawni towarzysze i to na nich spoczywa ciężar wydarzeń. A nie są oni tak utalentowani ani obdarzeni darami bogów, są zwykłymi ludźmi. Odstawienie ‘wybrańca’ na drugi tor wprowadza trochę zamieszania, im zaś dalej w powieść – i wydawało by się bliżej zakończenia i rozwiązania wątków – tym zaś szybsza akcja i kolejne wątki i zdarzenia których byśmy się nie spodziewali. I tak do samego końca.
Z tego powodu Wolfe nie jest dla wszystkich – są osoby, które nie lubią błądzić po omacku, nie wiedząc na czym stoją. Takie osoby nie znajdą zainteresowania tym cyklem, zaś uczucie zagubienia potraktują jako wadę.
W dodatku nie każdy musi lubić styl Wolfe’a.
W moim przypadku nie była to prosta wędrówka, do której bym tęsknił i szybko chciał powtórzyć, ale mimo trudów w nią włożonych, mogę powiedzieć, że było warto. 8/10

Świeca na Wietrze T. H. White
Czwarta część cyklu o królu Arturze zabiera nas do czasów najmłodszych Rycerzy Okrągłego Stołu i plonów wyprawy po Graal. Wyprawy, która w zamyśle miała rozruszać gnuśniejących rycerzy i chociaż wydawała się sukcesem – bo w końcu Kielich został znaleziony, obróciła się przeciw Arturowi. Wyprawa bowiem zakładała doskonalenie się, zaś dotarcie do celu misji osiągnięcie doskonałości. Lecz taka osoba nie ma co już robić na ziemi. Tym samym król pozbawił się najlepszych, najszlachetniejszych rycerzy; przegrani zaś wrócili, przynosząc smutek, żal, gniew i zawiść; niewielu bowiem rozumiało sens misji. Lancelot wrócił odmieniony, porażka z synem dała mu do myślenia, ale jego odmiana nie trwało długo. Artur widząc zaś porażkę swojej teorii siły użytej w dobrej wierze, tworzy nową, idee prawa, wobec którego wszyscy są równi. Wykorzystuje to Mordred wykorzystując trójkąt – Artur, Ginewra, Lancelot, aby poróżnić króla ze swym najlepszym rycerzem. Udaje mu się wywołać zamieszanie, w którym śmierć ponosi większość braci Gaweina. To zaś prowadzi do wojny, której obie strony nie chcą, lecz nie mogą jej powstrzymać. Zdrada jedynego syna Artura dopełnia zniszczenie wszelkich planów króla na powszechny pokój i sprawiedliwość. Wspólna śmierć na polu bitwy – przez przypadek, jak głosi legenda – zamknęła ten krąg. I byłby to naprawdę smutny koniec, gdyby nie promyk nadziei. To Artur bowiem, a nie Mordred, jest one and future king; jego idea zaś, chociaż jej twórca poniósł klęskę, żyje i czeka na jego powrót.
Legenda arturiańska jest powszechnie znana, zaś wersja White’a uważana za najlepszą, nie dlatego, że przedstawia te wydarzenia z innej perspektywy, czy opisuje dokładnie kto kogo i kiedy, lecz dlatego, że przedstawia właśnie Artura i jego ideę, to jest ekstrakt legendy. Opowieść o rycerzach i ich władcy jest wiele (tu przykład Pieśni o Rolandzie), trójkącie małżeńskim Król Królowa, Kochanek-Przyjaciel Króla również (Tristan i Izolda), podanie z tej strony historii o Arturze nie będzie złe, ale chociaż nawet zrobić z tego dramat miłosny (jak Mgły Avalonu), to będzie historia jakich wiele, sednem bowiem jest idea.
8/10


Głową W Mur Rafał. W. Orkan
Otwarcie powiem – miałem wielkie oczekiwania po tej książce, nie okazała się tym na co liczyłem i tu z mojej winy troszkę się zawiodłem. A wszystkiemu winien Toudi.
On to bowiem, na kilka miesięcy przed wydaniem, opowiadał jakie to będzie wydarzenie i tym sposobem wkręcił mi przekonanie, jaka rewolucyjna (i przy okazji rewelacyjna) książka nas czeka. Jakiś czas po premierze książka została mi kupiona, następnie postawiona w kolejce na półce, aż w końcu przeczytana. Rewelacją się nie okazała, rewolucja fabularnie dopiero się zbiera, zaś mając szczerze ocenić, powiedziałbym, że jest dobra. Zdecydowanie ponad przeciętną, interesująca zarówno koncepcyjnie jak i postaciowo, napisana w sposób przyjemny z nienachalną stylizacją językową, ale w żaden sposób nie porywającą, nie chwytającą za gardło, czego w sumie oczekiwałem.
Miasto pod względem klimatycznym ma swoje wzloty i upadki. Świetnym pomysłem nadającym całości wrażenie zbudowania z poszczególnych części mechanizmu jest rozdrobnienie i podanie w oddzielnej formie poglądów religijnych mieszkańców miasta. Rozrzucenie opowiadań po różnych okolicach daje ogólne wrażenie o mieście, jednak niemożliwe jest zbudowanie z tego stałego obrazu, jak na razie miasta nie można w pełni pojąć.
Z drugiej strony z tego samego powodu nie można do końca wychwycić klimatu tego miejsca. Coś tam niby jest, miejscami już dochodzimy i zaczyna się formować, a tu koniec opowiadania, skok w następne miejsce i wszystko od nowa. Powstaje wrażenie, że mamy do czynienia z kilkoma różnymi miastami w jednym miejscu i tu znowu wracamy do wrażenia części większego mechanizmu. Jednak nie obraził bym się, gdyby w kolejnych częściach więcej miejsca poświecić na rozbudowanie aspektu klimatu, aby móc poczuć miasto w kościach.
Ze wszystkich opowiadań najbardziej do gustu przypadł mi Miazmat i jego bohaterka i trochę szkoda, że nie ma większej roli do końca książki. Jednak jest nadzieja, że będzie mieć do odegrania znaczną rolę w kontynuacji.
Całość oceniam na 7/10

Kłamstwa Locke’a Lamory Scott Lynch

Długo się zastanawiałem nad tą (i jednocześnie następną z cyklu) książką. Coś kojarzyłem, była od Maga, w końcu za pomocą komy dostałem potwierdzenie, że brać, bo znakomita. No to wziąłem, zacząłem czytać i praktycznie się zakochałem :)
Fabuła, bohaterowie, język… po kolei.
Fabularnie Lynch łapie nas kilkukrotnie. Wpierw klasycznym zaczęciem od środka (chłopak który kradł za dużo – cóż takiego zrobił ten chłopak, że znalazł się w tym konkretnym miejscu), potem przeplataniem przeszłości i teraźniejszości oraz – co zrobiło na mnie dwojakie wrażenie – przyszłości. Najsłabiej w tym porównaniu występują zwroty fabularne, ale ratuje je to, że czasami są nieprzewidywalne, stawiają sytuację do góry nogami, ruszają nas też emocjonalnie.
Wśród bohaterów, z których każdy jest na swój sposób ciekawy i mający coś do powiedzenia, zdecydowanie wybija się Locke. Można powiedzieć, że Locke ich wszystkich pozostawia daleko w tyle. Lamora ujął mnie swym charakterem i znakomitymi pomysłami na konstruowanie intryg, w kilku wypadkach zastosował tradycyjne wybiegi, w kilku zmuszonych był improwizować, w każdym okazywał się pomysłowy i bezczelny, ale nie pozbawiony uroku. Niesamowity również jest klimat wokół jego ukochanej, która dotychczas się nawet osobiście nie pojawiła (będzie dopiero w trzecim tomie) – jest to kolejny klasyczny sposób przedstawiania postaci. Klasyczny i sprawdzony, w dodatku dobrze użyty.
Zaś co do języka… Sprawny, cięty i… wulgarny. Ale wulgarny w sposób piękny. To nie jest prymitywne rzucanie mięsem w prozie Piekary, gdzie odpowiednia ilość przekleństw musi być zawarta, aby był poziom szamba, tutaj bohaterowie przeklinając, wkładają w to emocje; na ich miejscu moglibyśmy powiedzieć to samo, wręcz oczekujemy, że odpowiedzą w taki a nie inny sposób. I mamy z tego powodu ubaw.
Ale nie obeszło się od wad. Osobiście czytało mi się znakomicie i wręcz byłem zachwycony, gdy pojawił się motyw magii i ichnich magów, który stanął mi w gardle. Otóż takie osoby potrafią prawie, że wszystko, są wredne, że aż cholera bierze, ale są nietykalni. Zaś ich cena jest tak wysoka, że praktycznie nikt nie może sobie na ich usługi pozwolić – oczywiście, poza tymi, którzy stają przeciwko bohaterom. To mnie wkurzyło, zawsze mnie wkurza, gdy jedna ze stron stwierdza, że ma cudowną broń, wobec której przeciwnik może tylko paść i błagać o litość, ale i tak jej nie otrzyma; zaś plany superłotrów doprowadzone są niemal do perfekcji – uwzględniają setki możliwości i prawie zawsze się spełniają; poza kalkulacjami znajdował się jeden biedny bohater i to od niego zależy los niewinnych istnień i tak dalej. I o ile początkowe motywy bardzo mi przypadły do gustu, to ten zdecydowanie nie. Tak bardzo nie, że kosztował całe oczko.
Drugim elementem, który czasami się pojawia i przeszkadza, jest łatwość z jaką Locke radzi sobie z niektórymi problemami. Zwróciłem uwagę na trzy sytuacje – w kantorze, gdy próbował wyłudzić strój (poniekąd, bardzo dobra), w konfrontacji z Pająkiem (to było naprawdę głupie) oraz podczas ostatecznej konfrontacji – w tym wypadku niemożność z poradzeniem sobie z Lamorą czyni z jego przeciwnika totalnego lamera, toć kulminacyjna scena i potraktowana w taki rozczarowujący sposób…
Wyżej wymienione wady doskwierały, ale całość jako taka robi wielce pozytywne wrażenie. Wprawdzie Kłamstwa Locke’a Lamory są czytadłem, ale cholernie dobrym. 8/10

Na szkarłatnych morzach Scott Lynch

Bezpośrednia kontynuacja przygód Lockego rzuca nas do fantastycznej wersji Vegas, gdzie jako cel obrany został skarbiec jednej z jaskiń hazardu, o którym się mówi, że jest nie do zdobycia. Ale równie niemożliwe z założenia jest oszukiwanie podczas tamtejszych gier, co Lamorze przychodzi z łatwością. A jakby tego było mało, informuje o tym właściciela jaskini. A także o planowanym skoku na skarbiec. Robi się gorąco? To aby jeszcze bardziej zbliżyć się do klimatu sauny, dodam, że Niecni Dżentelmeni zostają „zatrudnieni” i wysłani na szkarłatne morza… Oczywiście, aby nie było za łatwo, wśród ich rozległych zdolności, brak jest tych odpowiedzialnych za utrzymanie statku masztem ku górze – bo czy można udawać, że ma się jakieś pojęcie na temat czego jest się zupełnie zielonym?
A jakby i tego było mało, co jakiś czas zdarzają się zamachy na ich życie. I nikt nie wie dlaczego.
Na szkarłatnych morzach ma pełnię zalet i wad poprzedniczki, znowu zawiera przewidywalne (ale nadal emocjonujące) zwroty akcji, jak i te zupełnie zaskakujące. Barwne postacie, rubaszne dialogi i znakomite sytuacje (jak rozmowa z trzymającym ich za jaja zleceniodawcą czy „zdobywanie” okrętu) w których autor znalazł umiar pomiędzy komizmem, powagą i kozaczeniem bohaterów.
Zdecydowanie warto. 8/10

Arcydzieła - najlepsze opowiadania sience fiction stulecia Antologia

Buńczuczy tytuł, nie powiem. Zwraca na siebie uwagę, ale zobowiązuje się również. Nie dość, że muszą to być najlepsze opowiadania sience fiction stulecia, to jeszcze mają jeden warunek do spełnienia – muszą być arcydziełami. Czyli poprzeczkę postawili sobie bardzo wysoko. Autorów jest sporo, bo aż 27(28) – z czego tylko niektórzy znani mi byli wcześniej ze swej twórczości – w sumie 7(8), z pozostałej dwudziestki piątka była mi znana ze słyszenia, cała zaś reszta to zupełnie nieznane nazwiska ; podzielonych na trzy okresy: Złoty Wiek, Nowa Fala i Pokolenie Mediów.
Wobec oczywistych braków w dziedzinie SF (zatrzymanej w młodym wieku na Odysei Kosmicznej i Stalowym Szczurze), trudno mi było określić, czy dane opowiadanie rzeczywiście zasługuje na tytuł arcydzieła i miało istotny wpływ na gatunek; w tym wypadku musiałem zaufać Cardowi. Pozostało mi tylko oceniać czy i w jaki sposób te opowiadania wywierają wpływ na mnie.
Opowiadanie Andersona – Nazywam się Joe, otwierające antologię, chociaż ciekawe, niezbyt mnie ruszyło; zapewne dlatego, że było dosyć przewidywalne. Ale z drugiej strony równie przewidywalne jest następne Heinleina (Wszyscy wy Zmartwychwstali), gdzie autor bawi się paradoksem dziadka, aż ciarki przechodzą. No i piękne zdanie w tym klimacie – paradoks można sparadoksować, mniam.
Dosyć dobra jest praca Lloyda Biggle jr – Oprawca Muzyczny - o przyszłości, gdzie był okres zanikania sztuki dla sztuki, jej przeznaczeniem była czysta komercja. O spodku samotności (Strugeon) nie mam nic sensownego do powiedzenia; Sny Robota (Asimov) zawiodły mnie – więcej się spodziewałem po tak słynnym autorze – chociaż z drugiej strony może zasłynął właśnie tym i wówczas to było novum, a dla mnie to rzecz która jest już oczywista i nie wymagająca zastanowienia. Hamilton ze swoją Degeneracją jest zbyt oczywisty i w dodatku robi to nachalnie. Clarke od początku Dziesięciu Miliardów Imion Boga jest przewidywalny, kolejny zawód; Dzieło Sztuki Blisha jest przeciętne, zaś Ray Bradbury ze swymi Ciemnoskórzy Byli i Złotoocy zupełnie mi nie podszedł.
Byłem już lekko podirytowany, z mniejszym entuzjazmem podchodziłem do drugiej części lecz wtedy pojawił się Ellison z „Kajaj się Arlekinie!” – powiedział Tiktak. Pojawił się i trzepnął mnie w potylicę, aż przez chwilę nie wiedziałem, co się dzieje i o czym właściwie czytam. Zacząłem więc raz drugi, a potem i trzeci, i dopiero wtedy udało mi się przejść na następną stronę. I następną. I następną. Aż do ostatniej, gdzie musiałem zbierać się z podłogi. Sam pomysł byłby niczego sobie, ale Ellison zaszalał jeszcze z formą, czego efektem jest początkowo trudne w odbiorze opowiadanie, ale za to niemal genialne. Nawet bez znajomości SF widać, że to arcydzieło.
Na tym tle Matka Euremy Lafferty wypada bardzo blado. Następnym w kolejce jest Silverberg z opowiadaniem Pasażerowie, nie powiem, całkiem ciekawym. Równie dobre wrażenia sprawiają Tunel Pod Światem (Pohl), Kto zastąpi człowieka? (Aldiss – kilka dni później poszedłem i kupiłem zbiór jego opowiadań), Ci którzy odchodzą z Omelas (Le Guin, bardzo klimatyczne) i Niestały Księżyc Nivena.
Czyli nawet nieźle, rozpoczynam trzecią część, a tam Martin i Piaseczniki. Wprost miodzie.
Trudności w ocenie pojawiają się przy Droga Niewybrana Turtledova. Z jednej strony jest zgrabne, humorystyczne i daje całkiem niezłą perspektywę na przyszłość, ale z drugiej – proste i miejscami wyjątkowo prymitywne (jak np. wspomnienie o burmistrzu) – ewidentne działanie pod publikę. Mimo to, nieźle można się uśmiać, konfrontując to z Dniem Niepodległości.
Pojedynek Gibsona i Swanwicka (jedyne opowiadanie dwóch autorów) wymagał specjalnego podejścia. Początkowo nic nie rozumiałem, ale dalej wszystko zaczęło się układać. Wyszła z tego nawet strawna mieszanka, tylko nadal nie rozumiem morału – bo dla mnie, jak ktoś staje do pojedynku, to musi liczyć się z tym, że przegra. I wali mnie to, że wkłada w to całe serce, a przegrana go załamie. Jak nie umie przegrywać, to niech nie walczy. No, a że bohater jest gnojem który zrobi wszystko aby wygrać, to co innego.
Dalej mamy subtelny kontakt z obcą rasą w Stwarzanie Karen Fowler, subtelny, bo do badania obcej rasy wysłano ksenologa i… poetkę. Cholera ją jasna, żeby stroiła fochy i kłóciła się o słowa. W Kontakcie bohaterka rzuca kwestię, że powinno wysłać się artystę zamiast niej, aby zobaczył to co ona, jednak po tej lekturze jestem temu zdecydowanie przeciwny.
Cherrych przedstawia nam Garnki, na bazie których jej bohaterowie badają starą cywilizację na zrujnowanej planecie, z której – być może – się wywodzą. Dosyć ciekawe.
Zaskoczyła mnie obecność Crowleya (Śnieg) z kolejną niezrozumiałą dla mnie pozycją. Cóż, ten autor nie jest dla mnie.
Kelly prezentuje nam mizernego Szczura, Bisson zaś oryginalną wizję w Niedźwiedzie odkrywają ogień. Kassel i jego Chytre Wyjście zaciekawiają. W sumie to do samego końca nie wiadomo o co w tym chodzi, ale i tak jest fajnie :) . Dalej mamy Goldstein i Turyści, dosyć nastrojową historię i na koniec smutną i miejscami przynudzajacą opowieść Effingera pt. Jeden.
I to by było na tyle antologii.
Ogólnie było nawet nieźle, sporo dobrych kawałków dotyczących różnych tematyk, poznałem też kilku ciekawych autorów, innych zaś sobie przypomniałem, ale prawdę mówiąc, to spodziewałem się w związku z tytułem czegoś lepszego. Dlatego tylko 8/10

Księga Merlina T. H. White
Ostatnia część cyklu toczy się w noc poprzedzającą ostatnią bitwę. U starego i zmęczonego Artura zjawia się Merlin, by zabrać go na spotkanie ze starymi znajomymi, gdzie odbędzie się posiedzenie nad naturą człowieka.
Jako taka, księga ta jest najmniej związana z cyklem, nie wnosi bowiem wiele do fabuły (która została zamknięta w poprzednim tomie), zawiera za to wiele przemyśleń White’a wypowiadanych głosem Merlina, potępiającym ludzi. Pomimo licznych elementów humorystycznych, księga jako całość ma raczej smutny wydźwięk, większość przemyśleń autora ma swój początek w wydarzeniach II Wojny Światowej i przekłada się to bezpośrednio na postać mentora głównego bohatera, w tym też jest zawarta podstawowa zmiana w stosunku do oryginału – Merlin żyjący wstecz w czasie, aby właśnie mógł odnosić się do owych wydarzeń. I chociaż początkowo takie nawiązanie może drażnić, dla mnie przeniesienie własnych żali i strachu (jak można dowiedzieć się z informacji dołączonych do księgi, White żył w ciągłym lęku), sprawia, że postać w odbiorze jest cholernie realistyczna. I chociaż mogę się z nią nie zgadzać, widzieć wady takiego spojrzenia, w pełni je rozumiem.
Trochę tylko przeszkadza wpływ ten w czystości przekazu legendy, dlatego pięcioksiąg ten jest ‘tylko’ bardzo dobry, a nie rewelacyjny. 8/10


Dziedzictwo Lovecrafta Antologia
Podszedłem do tego jako zbioru zawierającego teksty pisane w duchu Lovecraftoskim; oczekiwałem po nich po prostu, że będę się bał. W tym celu zapewniłem sobie odpowiednie lokum – działka położona poza miastem oraz atmosferę – późny wieczór, przechodzący w czarną, nieoświetloną latarniami noc. W tej mierze zawiodłem się. Już w trakcie lektury przekonałem się, że co jak co, ale to najwyżej jest śmieszne, a nie straszne, zacząłem dopatrywać się specyficznego klimatu. Z tym było lepiej, chociaż poszczególni autorzy radzili sobie różnie. O ile jeszcze historia człowieka poszukującego życia wiecznego i przywleczonym z Luny Dwa (nieodmienne skojarzenie z Warhammeroswkim księżycem zbudowanym ze spaczenia) potworze były niczego sobie, to mackowaty stwór w podziemiach teatru, magia Vodoo i mordercza jaszczurka nie posiadały ani klimatu, ani czegoś, co kwalifikowało by je chociaż na poziomie przeciętnym. Wręcz pozostawiły po sobie niesmak.
Letnie wrażenie dawały historie o astralnym romansie oraz wersja co by było, gdyby Lovecraft nie dość, że nie umarł, to nawiązał kontakt z wcale nie wymyślonymi stworami.
Sytuację ratował Wolfe tajemniczą i nastrojową historią oraz ostatnia opowieść, od samego początku zapowiadająca się nawet nieźle, która do samego końca utrzymuje w napięciu. I to wcale nie dzięki mackowatym stworom. W sumie dzięki temu nie była to strata czasu, zaś ocena końcowa została deczko podciągnięta. 6/10

Alternatywne Wizje Antologia
Cieszyłem się, kiedy udało mi się zdobyć zbiór opowiadań z 1990, zawierający początkowe teksty Sapkowskiego, Grzędowicza, Ziemkiewicza i Pawlaka; byłem ciekaw o czym wtedy się pisało i jak wyglądała rodzima proza.
Pierwsze znaki można już było dostrzec (teraz to łatwo je znaleźć) we wstępie Wojtka Sedeńko – wyraźnie zadowolony jest, że tematyka utworów porusza podówczas aktualne sprawy – religię, aborcję, zanieczyszczenie środowiska – czyli, że autorzy nie piszą w oderwaniu od rzeczywistości, zabierają głos w tych sprawach na łamach swoich opowiadań. I z tym nie mogę się zgodzić. Dla mnie dobre opowiadanie, to sprawnie pomyślane tak, aby zaciekawić czytelnika i równie sprawnie napisane, wypowiedź Sedeńsko rozumiem zaś następująco – dobre opowiadanie, to takie, które porusza aktualną tematykę. Z tym, że za dziesięć, dwadzieścia lat aktualna tematyka nie będzie się liczyć, pozostanie tylko dobrze zrealizowany pomysł i styl pisania.
Kolejne zawarte były we wstępach do poszczególnych opowiadań, zawierających krótkie informacje o autorze/autorach, twórczość oraz kilka słów o danym opowiadaniu. Najczęściej wychwalane – co nie dziwi, skoro Sedeńko dokonywał redakcji – ale również wyolbrzymiane, co teraz śmieszy.
Ale do rzeczy. Poza trzema opowiadaniami – Sapkowskiego, Grzedowicza i Ziemkiewicza (dobre wrażenie sprawiało drugie opowiadanie Eugeniusza Dębskiego, ale nie dotrwało w formie do końca), antologia mi nie podeszła – były albo przeciętne, albo wręcz słabe; w przypadku Jabłońskiego (Mirosława!) ledwo wytrzymałem; może być to spowodowane moimi wygórowanymi oczekiwaniami po niedawnej lekturze Arcydzieł, ale równie dobrze powodem może być to, że były słabo napisane i tyle. Również nie znalazłem autora którym chciałbym się bliżej zainteresować. 5/10

Śmierć Doktora wyspy Gene Wolfe
Czasami kupując ładnie świecący się kamyczek, możemy kupić bursztyn. W moim przypadku tak było z Śmiercią Doktora wyspy Wolfe’a – kupiłem w antykwariacie, bo tanio i dobrze będzie mieć kolejnego Wolfego (uznane nazwisko, dobry pisarz) na półce. Zaś czy zawartość dobra, czy przeciętna, to rzecz nieistotna. Podczas pierwszej wyprawy na działkę, gdy pierwotnie zabrane lektury okazały się zwykłymi przeciętniakami, z którymi więcej się męczyło, niż było przyjemności, a już nie sukces, a sens wyprawy stał pod znakiem zapytania Śmierć Doktora wyspy objawiła się bursztynem i dała nadzieję i siły na drugą, zdecydowanie udaną.
Całość otwiera przedmowa, w której polski wydawca wylicza rozliczne zalety prozy Wolfe’a; początkowo traktowałem je z przymrużeniem oka, jako typowe gadanie mające zachęcić do kupienia właśnie tej książki, ale po całościowej lekturze i skrupulatnym odznaczaniu kolejnych punktów, nie ostał się ani jeden, który mógłbym przedstawić jako podany na wyrost, innymi słowy – wszystko to prawda.
Już pierwsze, tytułowe opowiadanie, pokazuje na co stać autora i chwyta nas za gardło, ale tylko do momentu gdy przejdziemy do następnego – bo jest już zupełnie inne. Styl i wskazane wcześniej w przedmowie charakterystyczne elementy dla Wolfe’a pozostają, ale pomysł i forma ulegają zmianie, rzucając nam coś innego. I tak dalej, do końca. Ostatecznie, nie zaskakuje nas tylko to, że autor co i rusz nas zaskakuje, rzucając to raz na Ziemię(?) przyszłości, po zlodowaceniu, to na Wyspę Doktora umieszczoną niewiadomo gdzie, to w zniszczone miasto Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. I znowu podczas lektury mam wrażenie zagubienia, niepewności i nieznajomości otaczającego mnie świata (a zauważyłem, że ja lubię wiedzieć na czym stoję czy znać zasady wedle których toczy się gra), co wybija mi grunt spod nóg. I tak jak podczas spadania – jest jednocześnie fascynująco, jak i strasznie, na myśl o kontakcie z ziemią. Ale jak brzmi tekst piosenki helloweenu – As long as I fall land don’t hit the graund, as long as I fall I’m safe and saund. Tylko szkoda, że to spadanie kończy się wraz z końcem opowiadań i trzeba wrócić na ziemię, do pozostałych, prostych już po Wolfie autorów. 8/10



Czarownice z Eastwick John Updike
Męczarnia. Jedna wielka męczarnia polegająca na przebijaniu się przez styl Updike’a, który z rozkoszą stosuje rozliczne opisy, zazwyczaj na pół strony i w niewielkich odstępach, przerywanych jedynie czasami jakimiś dialogami, w których również zawarto opisy – np. jaki kto ma akcent i jak wypowiada dane słowa, co średnio sprawdza się w naszym języku, bo co komu po informacji, że jedna z bohaterek wypowiadała się z texańskim akcentem. Równie rozbudowane wnętrze bohaterek i ich odczucia nie tyle ciekawiły, co bywały upierdliwe.
Fabularnie Czarownice prezentują się następująco : w Eastwick żyją trzy czarownice tworzące sabat; pozbyły się mężów, każda z nich zajęła się jakąś pracą i podłapała jakiegoś kochanka. Żyją spokojnie i nudnie, do czasu gdy w mieście zjawia się nowojorski milioner Van Horne wykupujący rezydencje leżącą nad plażą i wprowadzający chaos świadomie bądź nieświadomie w życie czarownic oraz pozostałych mieszkańców. I wokół tego kręci się fabuła, jak również wielce istotne jest kto z kim, kiedy i jak.
W sumie mogę śmiało powiedzieć, że nie rozumiem, z jakiegoż to powodu książka ta została uznana za taką dobrą i w czym to jest satyrą na owczesnych amerykan, ani dlaczego została wpisana w kanon fantasy. Dlatego pominę stronę jakościową powieści.
Zwróciłem natomiast uwagę na dwie rzeczy. Pierwszą jest niemalże całkowita ignorancja czarownic w stosunku do swego potomstwa; jedyna troska polega na tym, kto z nimi zostanie się opiekować, kiedy one udadzą się na kolejną orgię. Przez całą powieść uwaga skupia się na tych trzech kobietach, ich problemach, marzeniach, aspiracjach i samopoczuciu, dzieci zaś to takie coś co jest uboczną konsekwencją pewnych przyjemności.
Drugą jest błahe, praktycznie lekceważące podejście do organizacji prowadzących działania terrorystyczne – jeden z mieszkańców miasta wyjechał aby zapisać się do niej, później tworzył bomby, ale w związku z tym nie ma żadnej reakcji, żadnego pochwalenia czy potępienia z tej strony – aspekt ten ma całkowitą olewkę. Zastanawiające.
Całość zmęczyłem, odstawiłem na półkę i nie mam zamiaru wracać. Złe nie było, ale cholernie męczące. 6/10

Sierpień troszkę później będzie.
You Know My Name - 2009-09-13, 12:43
:
W tematach dotyczących autorów pchaj te opinie, bo przeca nikt tu nie będzie z Tobą polemikował....
Tixon - 2009-09-13, 12:45
:
Później :P Na razie wypowiadam własne wrażenia na temat przeczytanych książek:p Potem pogadam o detalach :)
MadMill - 2009-09-13, 12:48
:
A o Lynchu bym popolemizował...

Ja kończę Życie, wszechświat i cała reszta. Troszkę słabsze od poprzednich dwóch tomów, ale już czuję smutek na moment zakończenia lektury. Dawno mnie nic tak nie ubawiło... no dobra straż u Pratchetta daje radę tez, ale Adams jest inny. ;)
Metzli - 2009-09-13, 14:13
:
To ma być temat o czytanych właśnie książkach, a nie miejsce do oceniania już przeczytanych....

I zgodnie z tym co napisałam wcześniej, czytam Związek żydowskich policjantów. Dobra książka tylko jakoś nie mogę się z w nią "wgryźć", może dzisiaj się uda jak nic nie będzie mi przeszkadzać ;)
Tixon - 2009-09-13, 14:22
:
Metzli napisał/a:
To ma być temat o czytanych właśnie książkach, a nie miejsce do oceniania już przeczytanych....

Taa, tyle, że co można napisać? Jaką książkę się czyta, jej autora i wydawnictwo? Trochę mało, a sam zakładałem takie tematy aby zachęcić siebie i innych do bardziej rozbudowanych wypowiedzi o czytanych książkach, żeby już podczas czytania o nich myśleć, a po przeczytaniu analizować.
I tego się nie pozbędę, najwyżej potem kopiuj wklej do innych tematów :P

Sierpień

Stateg Plag
Andre Norton
Kolejne czytadło, przygodowe w konwencji science fiction, z dużą ilością fikcji i przygody, a bardzo małą nauki. Dan i reszta załogi przybyli na planetę kotowanych stworów, mając nadzieje na udany handel. Jednak aby to osiągnąć, muszą odkryć, cóż takiego zaproponował im poprzedni agent, iż płacili mu wielce cennymi klejnotami. I czy jest to zgodne z prawem.
A jakby kłopotów było mało, planetą zainteresował się statek konkurencji i to nie byle jakiej; mając za plecami wsparcie olbrzymiej korporacji, są w stanie posunąć się bardzo daleko.
Przy okazji poznamy zasady obchodzenia się ze statkami plag – statkami, na których załogi zachorowali na nieznane choroby. I chociaż sposób ten jest podobny do stosowanego wobec statków lądowych, dawno temu na Ziemi, w obecnych czasach, dosyć dziwny, jakby dodany po to, aby usprawiedliwiał fabułę, chociaż sam nie ma zbytniego sensu.
Podobny problem jest z późniejszymi wydarzeniami, winna tu konwencja która każe bohaterom podejmować działania widowiskowe, ryzykowne i nie gwarantujące nadziei na sukces, a jak się uda (cudem, czy(li) dzięki autorce), to dalej, ale zadanie trudniejsze, a sposób na niego bardziej widowiskowy i ryzykowny.
Również tę książkę czyta się szybko, ale po zakończeniu lektury mamy lekką ochotę na dalszą pozycję z cyklu. Troszkę powyżej przeciętnej wymagań Tixona w kategorii czytadła. 6/10

Dilvish przeklęty Roger Zelazny
Zelazny postanowił napisać heroic fantasy, to napisał heroic fantasy. Czym się takowa charakteryzuje? Po pierwsze – musi być bohater i to wielkiego formatu, bowiem czekają na niego przeszkody, którym normalna osoba by nie podołała. Mamy więc Dilvisha pochodzącego ze znamienitego rodu, powracającego z przymusowego pobytu w piekle oraz posiadającego nieodłączną cechę bohaterów – śpieszenie na pomoc każdemu potrzebującemu.
Drugim warunkiem są przeciwnicy; wiadomo, że na drodze bohatera nie może stanąć byle chłystek, potrzebni są przeciwnicy odpowiedniego formatu. Na drodze Dilvisha staną więc rycerze wyposażeni w niezniszczalną zbroję, demony rodem z piekieł, zapomniani bogowie i główne nemezis bohatera odpowiedzialne za jego zesłanie – potężny czarnoksiężnik, którego imienia nie należy wymawiać (wytłumaczenie, dlaczego, jest bardzo klimatyczne, chociaż wręcz tradycyjne).
Trzecim elementem jest świat. I to świat nie byle jaki, bo muszący usprawiedliwiać istnienie osób pokroju bohatera i jego przeciwników. I takiż świat prezentuje nam Zelazny: pełen zapomnianych niemalże miejsc mocy i owianych legendą przedmiotów – artefaktów, starożytnej magii i niezwykłych zjawisk. Porównując, świat ten najbardziej kojarzy mi się z uniwersum Kane Wagnera.
Elementem który jest mile widziany w każdym typie fantasy (w sumie to wszędzie poza mainstremem :P ) jest przyjemny styl autora. Zelazny takowy ma i sumiennie go wykorzystuje. Proza w jego wykonaniu jest szybka, wciągająca i ma barwne dialogi chociaż posiada kilka wad np w postaci zbytniego uogólnienia bitew; w Dilvishu jednak to zbytnio nie przeszkadzało.
Lektura była szybka, przyjemna i zaliczona do udanych. Chociaż trzeba pamiętać, że to heroic :) 7/10

Zguba Smoków Barbara Hambly
Zguba smoków stanowiła pozycję otwierającą drugą wyprawę na działkę, nad którą ciągle ciążyło widmo pierwszej, przynoszącej więcej strat niż zysków. Szybko jednak okazało się, że tym razem można mówić o dobrym starcie i mieć równie wielkie nadzieje na sukces całej wyprawy.
Wcześniej brak było kontaktu z autorką, nie wiedziałem więc, czego się spodziewać. Opis na okładce informował, iż jest to opowieść o mężnym człowieku Johnie Aversinie, który zyskał miano Zguby Smoków poprzez ubicie bestii która terroryzowała okolicę, zaś teraz pojawiła się nowa i trzeba po niego posłać, przekonać i przyprowadzić, aby ubił i tę. Brzmi to strasznie płytko, ale co tam. Szybko się okazało, że tak naprawdę główną postacią nie jest John, lecz jego kobieta – niskiej klasy czarodziejka Jenny Waynest, która mając do wyboru studiowanie magii a związek z Aversinem, wybrała to drugie i rodzinę, co zaniedbało jej studia magiczne.
Zaś wysłany po bohatera młody rycerz przeżywa szok, gdy okazuje się, że Zguba Smoków to nie żaden potężny heros, tylko zwyczajny człowiek opiekujący się w imieniu króla, który o nich zapomniał, ziemią i jej mieszkańcami. Zaś pojedynek ze smokiem to nie jest dla niego spacerek, lecz pojedynek na śmierć i życie z bestią odeń większą i silniejszą. A, że walczył raz i cudem wygrał… Cóż, robił to w obronie swoich ziem, zaś teraz wymaga się od niego, aby je porzucił i udał się daleko na południe do władcy, który pamięta o nim jeno wtedy kiedy sam czegoś potrzebuje. Mało tego, oczekują od niego, że stanie naprzeciw smoka, jeszcze większego niż ten, którego zabił, a tylko dlatego, że raz już dokonał niemożliwego. Perspektywa wielce malownicza, nie powiem. Ale było, nie było, John zgadza się udać na dwór króla, chociażby się rozeznać w sytuacji. A, że sytuacja będzie jeszcze gorsza od przedstawionej, w dodatku znacznie się skomplikuje, to sprawa oczywista.
I tak oto błaha zdawało by się fabuła zaczyna pokazywać co potrafi, chociaż oparta jest na dwóch, trzech znanych od dawna motywach. Mimo to utrzymuje w napięciu do samego końca, dosłownie do ostatniej strony.
Bohaterowie prezentują się świetnie. John Aversin to wielce pozytywna postać, której nie sposób nie polubić, która pod przykrywką wesołka skrywa stalowy szkielet człowieka, który miał jaja stanąć do walki ze smokiem. Jenny Waynest zaś jest bardziej skomplikowana, niż prostoduszny John. W przeszłości podjęła decyzję – drogą, którą zamierza podążać, co do której nie wie, czy była dobra, czy też zła. Jest też pytanie, czy można w taki sposób zaklasyfikować takie decyzje. Stara się więc z tym żyć, ale musi również ponosić tego konsekwencje. Jej problem, chociaż dla nas może wydawać się banalny, dla niej jest ciągle aktualny, musi się z nim mierzyć każdego dnia. I dlatego właśnie to ona jest główną bohaterką – Aversina czeka pojedynek ze smokiem, Waynest z nią samą.
Osobną kwestią jest sprawa smoków, które autorka ma okazję zaprezentować. Trudno mówić o ujęciu tradycyjnym smoka jako bestii leżącej na skarbach,, a chociaż obce są im ludzkie uczucia (przez co są wolne, pozbawione więzów jakie mają istoty ludzkie) i one posiadają drugie dno.
Największe zastrzeżenia miałbym co do okładki. Nie dość, że jest ona ze wszech miar tandetna (przypakowany hero z mieczem w dłoni stojący naprzeciw zionącego ogniem stwora mającego imitować smoka), to jeszcze zupełnie odmienna od treści książki – sam Aversin obala ten mit tłumacząc wręcz łopatologicznie Garethowi; gdyby ilustrator przeczytał książkę, miałby większe pojęcie o tym, co dać na okładkę, niż po samym tytule. A tak wyszedł potworek, który miast zachęcać, odstrasza.
Stylowi Hambly nie mam nic do zarzucenia, przy czym widać, że pisała to kobieta – i to traktowane jako zaleta. Spoglądam z nadzieją na kolejną książkę tej pani, czekającą na półce.
8/10

Bramy Anubisa Tim Powers
To nie mój pierwszy kontakt z tym panem, wcześniejsze spotkanie było bardzo obiecujące, wobec czego podchodziłem do niej z pewnymi oczekiwaniami dotyczącymi jej poziomu i nie zawiodłem się.
Podczas lektury wcześniejszej książki, zwróciłem uwagę na pewien element charakterystyczny, który pojawia się również i w tej książce, bynajmniej mi nie przeszkadzający. Mianowicie chodzi o to, że osobą stojącym po owej złej stronie nie wszystko zawsze wychodzi. Mają postawiony jakiś cel, zwykle dobry dla nich, a niekorzystnie musi być to coś, co inni by uznali za szczytne; mają środki by to osiągnąć, mają też dostęp do często gęsto magicznej mocy; jednak mimo tego popełniają pomyłki bądź następuje taki a nie inny splot wydarzeń, który przeszkadza im w wykonaniu określonego celu. I nie ma tutaj wrażenia, jak się czasami zdarza w innych utworach, że autor bezczelnie ingeruje w akcję rzucając to kłody pod nogi, to w nadzwyczajny sposób pomagając – po prostu przypadek. Raz dotyczy jednej strony, raz drugiej. A, że całość układa się w spójną fabularnie historię, tym lepiej. Kilka miłych słów można powiedzieć również o fabule, która chociaż w pewnych momentach przewidywalna, zaciekawia i zawiera kilka ciekawych zwrotów, zwłaszcza, że w grę chodzi skakanie po czasie (z tego też powodu częściowo wiemy, co się stanie ;) ).
Podsumowując – kolejna udana lektura. 8/10

Oko Świata Robert Jordan
Początek cyklu Koło Czasu wygląda całkiem okazale, ma co zaprezentować (czasami wielkość ma znaczenie :P ), pytanie tylko, czy treść jest równie okazała, jak wielkość. Cóż, trzeba było przeczytać, aby się przekonać.
Na pierwszy ogień poszedł słowniczek i sposób zapisu dat, niejako przy okazji poznało się podstawy świata i dawne wydarzenia, chociaż wolałbym aby dokonano tego w jakiś bardziej subtelny sposób. Chwilę poświęciłem też na przyjrzenie się mapce, aby z grubsza wiedzieć gdzie udadzą się bohaterowie – bo to, że odbędzie się Quest poprzez wszystkie te ziemie, było równie jasne, jak to, iż Koło Czasu będzie czerpać pełnymi garściami z Tolkienowskiego dorobku. Czy to przeszkadza, czy też nie przeszkadza, rzecz względna, osobiście wychwyciłem krocie tych samych motywów (pół dnia straciłbym na ich wyliczanie), ale całkiem nieźle pasujących do realiów świata, więc nie przeszkadzało mi to zbytnio.
Co innego wkurzało – kobiety. Niektóre kobiety, uściślając. Ja rozumiem, że skoro źródło męskiej mocy zostało skażone powodując szaleństwo u władających mocą mężczyzn, to zanikła równowaga w sile na stronę żeńską, co przekładało się na matriarchat i dominację kobiet czego wyrazem jest Koło Gospodyń podejmujące wszelakie decyzje. Ale tu trzeba być konsekwentnym i jeśli powiedziało się a, powiedzieć i b: bowiem skoro matriarchat, to bez mężczyzn przy władzy zarówno tej wielkiej – i tu mamy częściowe – bo o ile władczyniami są kobiety, zaś mężczyźni pełnią zaszczytną funkcję pierwszych mieczy – jaki i małej, gdzie już spokojnie spotkać można męskich przedstawicieli wśród władz wiejskich i miejskich, własność również do nich należy. Lecz jeśli (zgodnie z tym co podaje słowniczek) władcy niechętnie patrzą na kobiety z mocą wtrącające się do wszystkiego, a na linii rada wioski a Koło Gospodyń dochodzi do tarcia, to pozycja kobiet nie jest taka silna, aby jedna czy druga szarogęsiła się jak udzielna władczyni świata skoro jest ograniczona do swojej chatki i wychodka. A tu mamy jedną z drugą, które zgrywają wszystko wiedzące i zgrywające niewiadomo kogo, bo jest: córką wójta, uczennicą Wiedzącej czy też kandydatką na władającą mocą i z samej racji tego oczekuje ochów i achów, a wszystko co powie, traktowane ma być jako prawda objawiona, którą łaskawie się dzieli. Niestety, znając sposób pisania twórców rozbudowanych cykli oraz to, że to nie Martin, nie ma raczej co liczyć, że nagle coś ją zeżre.
Inna wkurzająca rzecz, to niezbędna obecność ludzi mających immunitet naprawdę i dobro, tutaj obecna w postaci Białych Płaszczy. Nie rozumiem czemu z taką lubością twórcy umieszczają na zasadzie odniesień do Inkwizycji stowarzyszenia fanatyków uznających tylko własne racje za dobro i zwalczających wszystkich którzy myślą inaczej pod pretekstem bycia złymi. Zwłaszcza, że pod białymi płaszczami i gadce o moralności, szerzeniu dobra i walce ze złem siedzi zwykły son of a bitch, że się tak wyrażę.
Wspominałem już, że Koło Czasu jest bardzo Tolkienowskie; co prawda nie robi takiego wrażenia jak Fionavardzki Gobelin, co oczywiście czyni go klasycznym – miejscami aż do bólu – high fantasy, którego schemat jest już ograny i znany nawet dla osób, które nie czytały wiele powieści tego typu. Jordan nie wyszedł z tego schematu, przez całe Oko trzymał się go mieszając go i plotąc rozmaite wątki (i znowu motyw Tkania opowieści, czwarty który spotkałem, jeśli dobrze liczę), na szczęście robił to na tyle umiejętnie, że chciało się czytać. To wielka zaleta, pisać o czymś, co przerabiało się już tyle razy, że nie jest to już przecieranie nieznanych szlaków, a podróż brukowaną drogą którą się szło nie raz i dwa, a jednak idziemy i z przyjemnością podziwiamy widoki. Niby nic, a jednak cieszy.
Dobre wrażenie sprawia również trójka wybrańców, gdzie na początku nie do końca wiadomo, o którego chodzi (chociaż ma się pewne podejrzenia, lecz wydaje się to zbyt oczywiste); przy czym po kilkuset stronach widać wyraźnie, że każdy z trójki jest wybrańcem, każdy od czego innego. Ich drużyna też jest niczego sobie zbieraniną. Niby zebrali się w zapadłej dziurze, wiosce na krańcu świata, a każdy ma coś za uszami, każdy jest na swój sposób niezwykły.
Złe wrażenie, a uściślając złe w kategorii żałosne, robi główny wróg, archetyp zła, który tutaj (na podstawie pierwszego tomu) jest lamerski aż żal patrzeć. Gdzie mu do innych archetypów- Sprówacza, Saurona (który jedno był pieskiem Morgotha, a ile zdziałał), czy stojącego u mnie najwyżej w hierarchii zła – Foula.
Chłopak o brzmieniu imienia bardzo zbieżnym z Szatanem gra po prostu w innej lidze; zaś jego moc ogranicza się do zsyłania koszmarów na głównego bohatera. Schwytanie ich dla jego podopiecznych jest zadaniem poza kompetencjami; same trollaki przypominają zamówionych u sługusów zła™ ale z przeceny, równie ichnia wersja Nazguli nadaje się jeno do strasznie dzieci, kazać im porąbać drewno to wyrafinowane okrucieństwo z naszej strony. Widać, że lepiej mieć dziewięciu porządnych sługusów, niż masową produkcję Pomorów.
Kontynuując narzekanie, muszę wspomnieć o stopniu trudności Questu który realizują bohaterowie – obserwując ich działania, mam wrażenia, że grają na easy, a i jeszcze podejrzewam ich o włączanie czasami God Mode. Po prostu za łatwo im to idzie, skutkiem czego tytułowe Oko Świata zdobywają już pod koniec tomu – i tu przez chwilę myślałem, że ich dobra passa jest skończona – i kopią tyłek Złemu, gdy próbuje bezpośredniej konfrontacji.
Mam tylko nadzieję, że ten pokaże rogi w kolejnych tomach, bo mimo wszystko mam ochotę kontynuować przygodę z Jordanem.
Oko Świata zakończyło Drugą Wyprawę Na Działkę i tym razem nie mam wątpliwości, czy była ona sukcesem. Była i to zdecydowanym. 7.5/10



Podziemia Veniss Jeff Vandermeer
Uczta Wyobraźni miała u mnie kredyt zaufania już za samo to, że była – po prostu sama lektura tego, jakie i o czym książki oferowały, działała na wyobraźnię. Welin, Ślepowidzenie, Akcelerando czy Opowieści Sieroty, chociaż niepoznane, roztaczały fascynującą mnie aurę. Później przeczytałem Wieki Światła, trudne, ale wynagradzające włożony weń wysiłek; później zaś w przesyłce od Sharona przyszły Podziemia Veniss, zaskakując mnie swą objętością. Były… no… małe. Cóż, po Oku Świata wiele książek wydawało się małych, więc niezwłocznie zabrałem się do czytania. I zostałem złapany oraz oczarowany. Początkowo nic na to nie wskazywało, pierwszoosobowa historia chłopaka który jako niespełniony artysta udał się do doktora Q dostarczała informacji o mieście, ale nie podziemiach; chociaż zawierała sugestię, że i do nich dojdzie. Ale nie przypuszczałbym, że w taki sposób. Cóż, nie uprzedzajmy faktów.
Dosyć szybko ta część się kończy i przechodzimy w narrację drugoosobową, postacią przewodnią staje się siostra bohatera. Przy czym owe przejście jest zarówno zrealizowane świetnie, jak i wyjątkowo pasujące fabularnie. Na dłuższą metę taka narracja była by męcząca, więc szybko nadchodzi część trzecia, gdzie bohaterem jest B i – co było do przewidzenia – pisana w formie trzecioosobowej. I ta część jest najdłuższa i w pełni realizuje założenia tytułu, czyli opis podziemi Veniss. Brakowało mi jednak jakiegoś dopełniania i tu w sukurs przychodzi posłowie z czwartą kompozycją i jej bohaterem, stanowiąc dopełnienie (czy raczej otwarcie) historii.
A na zakończenie dwie małe historie z tego samego świata.
Aby jednak nie było tak pięknie, trochę ponarzekamy. Przede wszystkim brakowało mi trochę większego opisu miasta jak i jego historii; w pewnym momencie wspomniane są pozostałości po wydarzeniach będących dla obecnie żyjących dawną przeszłością – a dla nas daleko przyszłością - problem w tym, że są tylko wspomniane. Kiedy indziej poruszają się po dziwnie zorganizowanym mieście, a ja jako czytelnik chętnie dowiedziałbym się o tym więcej, autor zainteresował mnie fragmentem, którego nie kontynuował. Miejscami też akcja dzieje się zbyt szybko byśmy mogli w pełni rozkoszować się niecodziennym klimatem dolnych poziomów Veniss. Wydaje mi się też, że motyw miłości jest nadmiernie eksploatowany – o ile w powieści jest do zaakceptowania, to już w mikropowieści jak dla mnie przesadzony.
To już druga udana książka z serii Uczty Wyobraźni. Wyrabia sobie niezłą pozycję. I tym razem 8/10, co daje całkiem przyzwoity wynik.

Roma Eterna Robert Silverberg
Książka ta była zawodem miesiąca. Napaliłem się na nią od chwili gdy zobaczyłem zapowiedzi, bo nie wiem jak was, ale mnie rusza i to bardzo idea Wiecznego Rzymu, który nie upadł, lecz włada światem, jako danym od bogów im w wieczne posiadanie. Temat, przyznaję, niełatwy, lecz zabrał się za niego Silverberg, do którego miałem zaufanie, jeśli idzie o kreślenie bogatych i opartych na kilku płaszczyznach historii. Niestety, wydawnictwem było Solarsi, co stawiało zakup pod wielkim znakiem zapytania. Jednak od czego zacni, prawi i szlachetni rycerze (żadna wazelina, trzeba pochwalać pożyczanie książek smoku – nie wspominając już o kupowaniu mu, czyn to bowiem wielce zacny i niezapomniany będzie), Sharin bowiem zobowiązał się do pożyczenia po przeczytaniu, wobec czego cały tydzień z niecierpliwością oczekiwałem na przesyłkę. A kiedy doszła… cóż, Podziemia były bardziej kuszące.
Aż w końcu nadeszła pora lektury Wiecznego Rzymu; nie owijając w bawełnę, książka nie podołała oczekiwaniom, jakie wobec niej miałem.
Już w pierwszym opowiadaniu znalazłem wkurzający mnie element, który bardzo przeszkadza mi w odbiorze historii alternatywnej; mianowicie każda ma jakiś punkt rozszczepienia, moment w którym różni się od naszej i to wydarzenie determinuje losy świata. U Silverberga takowym wydarzeniem jest porażka Mojżesza przy wyprowadzeniu Izraelitów z Egiptu; Morze Czerwone pozostało niewzruszone i Egipcjanie dogonili oraz srodze pobili swych niewolników, pozbawiając ich marzeń o własnej ziemi, w rezultacie też powstrzymując zaistnienie chrześcijaństwa. Czytelnik dowiaduje się tego podczas rozmowy dwóch historyków, z których jeden bada historię Izraelitów (do tego momentu jest dobrze), by po chwili zrobić znajomemu bezczelny wykład co by mogło być, gdyby jednak im się udało i jakie mogło by to mieć konsekwencje. Ale – i tu wstawić brzydkie przekleństwo – nie podaje żadnego uzasadnienia swych (skądinąd dla nas trafnych) przypuszczeń, po prostu on tak uważa, a my mamy wierzyć na słowo. Że brak subtelności, to jedno, ale bardziej razi takie nienaukowe podejście – tak mogli by rozmawiać obywatele przy winie w karczmie, ale nie wykształceni historycy. To był ostrzegawczy sygnał, że do tej kwestii autor podejdzie bardzo wybiórczo, kierując się drogą na skróty, niż pełnym zakresem tematu. Połowa moich nadziei stanęła nad krawędzią.
Lektura kolejnych opowiadań potwierdziła to spostrzeżenie i tak historia Rzymu została opowiedziana urywanymi fragmentami rozrzuconymi w czasie, ale na pół gwizdka. Zero nadziei na wspaniałą historię Rzymu, imperium i państw sąsiednich.
Druga nadzieja, również nie do końca spełniona, wiązała się z historiami postaci które uczestniczą czynnie bądź biernie w znaczących dla historii Rzymu wydarzeniach. Po lekturze Kronik Majipooru, wydawać się mogło, że napisanie wciągających historii żywych ludzi przyjdzie autorowi bez trudu, jednak w tym wypadku zaszedł chyba wypadek przy pracy, bo większość postaci jest dziwnie bezpłciowa, nudna i mdła. Są też problemy z uchwyceniem specyficznego klimatu Rzymu – jego pozornego ogromu i pełności w postaci olbrzymiej ilości bogów i jednocześnie wewnętrznej pustki na zasadzie zbudujemy świątynię, ale pustą, pozbawioną serca. Rozwoju sztuki i nauki połączonej z dekadencją, rozpasaniem i orgiami. W jednym opowiadaniu jest i czuć to nawet dobrze, w innych brakuje, ale nigdy nie ma tego wrażenia w pełni, do końca, zawsze tylko częściowo.
Warsztatowo jest bardzo dobrze – rozbudowane i różnorodne formy, różne postacie i punkty widzenia, ciekawe pomysły; widać, że od tej strony Silverberg się postarał, tym bardziej boli, że potencjał tkwiący w wiecznym mieście nie został w pełni wykorzystany.
Za mało, za mało, za mało; nie jestem usatysfakcjonowany ty, co dostałem, oczekiwałem więcej i pełniej. Dlatego z ciężkim sercem 6/10


Przedksiężycowi tom 1 Anna Kańtoch

Słodko-gorzcy Przedksiężycowi. Przeczytać czy nie przeczytać, oto było pytanie. Z jednej strony pomysł (czy też w tym wypadku Pomysł) miasta Lunapolis, zamieszkałego przez obywateli, z których każdy musi dbać tylko o rozwój swoich talentów albo zostanie – i to dosłownie – w tyle, rządzonego przez mitycznych Przedksiężycowych, prowadzących ludzi do doskonałości; z drugiej Kańtoch jako autorka tego, autorka za którą nie przepadam, z irytującym mnie stylem i zagraniami, która już trzykrotnie mnie zawiodła. Jednak przykład z Ćwiekiem i „Ciemność płonie”, daje szanse na pozytywną lekturę. Ostatecznie jednak sprawę rozwiązał Toudi – mam przeczytać i tyle. Przeczytałem więc, a konkluzję mógłbym zamknąć w stwierdzeniu, że Przedksiężycowi są słodko-gorzcy. Ale to trochę lakoniczne.
Prolog jest farsą. Zaczyna się niby tani film sensacyjny, aby zmienić się w miniaturową wersję „Oszukać przeznaczenie” – owszem, później zostaje to wytłumaczone i ma sens, ale pozostaje zmarnowany potencjał. Również „Cube” otwarty zostaje sceną efektownej, ale niczym nieusprawiedliwionej śmierci, dopiero później wyjaśnia o co w tym wszystkim biega, prolog jednak takiego uroku nie ma; takie przywitanie przez książkę miast zachęcać, odrzuca. Poznajemy również Daniela Pantalekisa, jednego z bohaterów głównych, wokół którego kręci się fabuła. I nie mogę powiedzieć, aby przypadł mi do gustu – w zamyśle autorki miał być chciwym gnojem, ale aby być dobrym gnojem to też sztuka, temu to nie wyszło i jest tępym chciwym gnojem, w którym nie ma nic ciekawego.
Odwrócona strona i rozdział pierwszy rozpoczęty od wspomnień Finnena, kolejnego z głównych bohaterów. I tym razem jest to świetny wstęp, zawierający odniesienia do Dnia Zero, opowiedziany z perspektywy pierwszej osoby, ale ze sporym dystansem do samego siebie z przeszłości. Wielka szkoda, że liczy tylko cztery i pół strony i występuje bardzo rzadko, bo jest to najlepsza część książki.
Kolejna odwrócona strona i spełnia się najczarniejszy scenariusz – styl pisania w niczym nie różni się nie różni od poprzednich książek, co widać szczególnie przy bohaterach – niczym bohaterowie telenowel miotają się na prawo i lewo symulując wewnętrzną sprzeczność swojej jakże bogatej osobowości, zaś nad ich głowami wyświetlają się obrazki przedstawiające obecny stan emocjonalny, aby oglądający nie musiał się męczyć samemu myśląc, jaką jest osobą bohater i czemu zachował się tak a nie inaczej. Ogólnie, brakuje tu miejsca na własne
‘czucie’ bohatera.
Dwie strony medalu należą również do pomysłu, siły napędowej książki. Wizja świata jest bardzo ciekawa, wręcz fascynuje. Ale to powoduje, że rzucamy się na każdy szczegół świata przedstawionego, by mieć panoramiczne ujęcie, a wtedy pojawiają się ‘martwe piksele’. Zaczynamy myśleć, analizować, przetwarzać i obrabiać otrzymane dane, co prowadzi do wątpliwości.
Kańtoch przedstawiła nam świat egoistów, gdzie ludzi zmusza się do doskonalenia własnych cech, dążących do perfekcji mających zapewnić im mityczne Przebudzenie. Co jakiś czas następuje selekcja - przy czym nikt nie wie jaki klucz jest stosowany – Skok, który odsiewa jedną piątą społeczeństwa; pozostają oni w przeszłości, w świecie który jest skazany na zagładę – wszystko zaczyna się tam niszczyć i gnić, rany nie goją się, a przypadek stoi zawsze po stronie przeciwnej niż byśmy sobie tego życzyli. Ludzie nie muszą się martwić o jedzenie (najprostsze dostarczane za darmo), mieszkanie (wiele stoi opuszczonych), edukację czy pieniądze – chociaż te ostatnie bywają przydatne (o czym niedługo); ich jedynym zadaniem ma być doskonalenie własnych umiejętności.
W takim świecie nie dziwi podejście do człowieka jak do towaru, który projektuje się u Duszoinżynierów i traktowanie własnych dzieci jako zabawki stworzone dla kaprysu.
Mieszkańców Lunapolis trudno nazwać artystami (chociaż mówi się o art-zbrodniarzach), bo w naszej nomenklaturze oznacza to uzdolnionego człowieka, który daje nam coś od siebie; tam natomiast są to ludzie (sztucznie obdarzeni talentem, ale to nie ma wielkiego znaczenia) skażeni przez swój egoizm, zaś ich artyzm to samozachwyt nad własną skomplikowaną i niepowtarzalną (w ich mniemaniu) osobą, ich twórczość jest tylko jednym ze środków do tego celu.
Zamiast artysty mamy tutaj malarza, który robi to, bo potrafi, a nie bo chce; zamiast indywidualisty człowieka, który postępuje w taki a nie inny sposób, bo się za takowego uważa. Udają, wiecznie udają. To prowadziło do podstaw kreacji trzech wielki person powieści – Kairy, która jest prawdziwa w tym co robi i mówi (a więc na tle miasta wygląda jak dziwadło); jej ojca Brina Issy, który ma maskę na masce – udaję, nie udaję, udaję, że udaję; jest więc mistrzem oszustw, co stawia go jako ideowego przeciwnika córki; w końcu do samego Daniela Pantalekisa, człowieka z zewnątrz, którego jednak egoizm jest tak wielki, że sam świat stoi po jego stronie, przypadek zawsze działa na jego korzyść. Nie zdziwiłbym się, gdyby w przyszłości – w związku z Dniem Zero – doszło do konfrontacji (na i to na noże) pomiędzy ojcem a córką, którą z tej perspektywy wręcz tresował, aby w kulminacyjnej scenie rzuciła mu się do gardła.
Społeczność Lunapolisowych artystów, nawet jeśli nie są prawdziwi, sprowadza pewne problemy – bo oni się za takich uważają i starają zachowywać, jak przystało artyście. Co czyni piętnastomilionowe miasto pełne wszelkiej maści twórców, dążących do pokazania swoich umiejętności... ale komu? Koledze artyście, który „doceni” kupiony talent? Czy konkurentowi, który zapłacił więcej, więc jest jeszcze zdolniejszy? Trudno też mówić o doskonaleniu się, gdy kolejne zmiany genetyczne można sobie kupić - ale jest to rozwiązanie tylko dla najbogatszych. Również lepsze cechy u dziecka można dostać za większą kwotę; co powoduje skojarzenie z wyborem pakietu Internetu od operatora – lepszy pakiet to wyższa cena. W takim razie owo doskonalenie sprowadza się do posiadania większego bogactwa? Im więcej masz, tym na więcej zmian cię stać, tym więcej Skoków przeżyjesz, aby być jeszcze bogatszym dzięki czemu można pozwolić sobie na jeszcze więcej (np. uzdolnione dzieci) – taki schemat sprawdza się w przypadku Brina Issy.
Skoro więc pieniądze są takie ważne (a cały czas przypominane jest, że to sztuka liczy się najbardziej), czemu jedyny Pantalekis wpada na pomysł (zupełnie głupi, bo i tak nie ma czego z tym zrobić) szabru niższych światów? Ciekaw jestem również systemu rządów Lunapolis, wspomniano o tym bodajże jednym zdaniem, ale większego rozwinięcia brak.
Najbardziej jednak brakuje mi świadomości bohaterów co do otaczającego ich świata. Finnen jedyny raz wyraża własną opinię o Przebudzeniu i Przedksiężycowych, ogranicza się jednak ona do wyzwania ich od skurwysynów. Głębszych refleksji brak. Powiem dobitniej – chociaż w mieście jest ponad dziesięć milionów ludzi uważających się za indywidualistów, żaden z nich nie czuje potrzeby uzewnętrznienia swych poglądów i sposobu w jaki widzi świat w którym żyje. Żaden nie wzniesie się do refleksji na temat wyścigu w którym biorą udział, nikt nie wybije swej myśli ponad klatkę w której tkwi uwięziony. Finnen wspomina, że jego słabością były rozważania „co by było, gdyby…”, jednak gdzie one są?
W przypadku oceny fabuły nie ma problemu – leży na całej linii. Ze świetnego wstępu nic nie zostaje zrealizowane (tom pierwszy, aby coś zaczęło się dziać, trzeba czekać do tomu drugiego… G prawda, „Pan Lodowego Ogrodu” to też tom pierwszy, a od początku do końca był znakomity – dobra powieść obroni się sama, bez patrzenia na kontynuacje), miast zapowiedzianej młodzieńczej walki o zmianę świata, mamy pozbawione większego sensu latanie z miejsca na miejsce, przerywane wciąganiem do łóżka kogo tylko popadnie; wmieszanie się w poważniejsze sprawy jest zaś dziełem ubocznym i następuje wręcz przypadkowo. Fabularnie jest nieciekawie, chociaż potencjał miała Kaira, stworzona przez Duszoinżynierów chaosu, a więc nikt – łącznie z nią - nie wie co potrafi. Początkowo owa niewiadoma czyniła jej postać bardzo atrakcyjną, nieprzewidywalną; jednak kilka epizodów z jej udziałem rozwiało te marzenia.
Potencjał osoby Brina Issy w postaci masek został przesadzony, w pewnym momencie ma się wrażenie, że człowiek ten wie wszystko i ciągle udaje, jego słowa za każdym razem można różnorako interpretować, sprawia wrażenie, że zawsze może czymś zaskoczyć i jaki to on jest dzięki temu tajemniczy; tyle, że zamiast tego robi się śmieszny. W „Full Metal Panic!” Sousuke Sagara, doskonały najemnik i fanatyk uzbrojenia, jest poproszony o rzucenie wszelkie broni jaka ma przy sobie; w efekcie przed nim tworzy się stos którego fizyczną niemożliwością było by noszenie i to ukryte – wszystko to w doskonałym efekcie komediowym. W przypadku Brina Issy mamy jednak traktować to serio.
Trzecim zmarnowanym potencjałem jest morderca nasłany na Daniela Pantalekisa, którego można zobaczyć tylko w lustrze. Ten, kto spodziewałby się pasjonującego pojedynku w której jeden z oponentów dysponowałby wyjątkowo rozwiniętą technologią, a drugi swoim niezwykłym szczęściem i pomocą ze strony entropii świata, może dać se siana – nic takiego nie będzie. I zaraz pojawia się czwarty – ten sam Daniel trafia do obcego, dziwacznego świata. Żeby mieć szansę na przeżycie, musi go zrozumieć. Aby zrozumieć zaczyna prowadzić dziennik, który mógłby pokazać go z innej strony, dać mu szansę samemu zabrać głos i być własnym narratorem. Dziennik liczy sobie po kilka linijek i zawiera proste stwierdzenia, nic więcej.
O samym wydaniu słów kilka – typowe dla Fabryki Słów. Wydaje się duże – 430 stron, jest to złudzenie spowodowane dużą czcionką i sporymi marginesami. Całość podzielona na Prolog i cztery części, podzielone bardzo krótkimi rozdziałami.
Ogólne wrażenie – miejscami słodko, zwłaszcza analiza pomysłu, o którym chce się myśleć; w pozostałych miejscach gorzko, typowo wręcz dla Kańtoch. 5/10

Córka łupieżcy Jacek Dukaj
Jedno słowo odnośnie wcześniejszej lektury – „Przedksiężycowi” mają wielkie szczęście, że w kolejce czytania byli przed „Córką łupieżcy”, a nie po. Nie mieli by wtedy najmniejszych szans, chociaż książka sprawia niepozorne wrażenie – liczy sobie 200 stron.
Dukaj bowiem uderza od pierwszego zdania, w którym dowiadujemy się, kim jest główna bohaterka (Zuzana Klajn), ile ma lat (18, właśnie kończy) i wśród otrzymanych prezentów, trzy są niezwykłe i pochodzą od osób które już albo jeszcze nie żyją. Pauza na rozważenie implikacji. Pierwsze – otrzymanie zapisanego w testamencie prezentu w wieku symbolizującym wkroczenie w dojrzałość, jest najbardziej zrozumiałe. Drugie – wizyta osoby której ciało skończyło swoją pracę, jednak istnieje w sposób wirtualny, pociąga za sobą niezwykła wizję świata, gdzie ludzie mogą kontynuować swoją egzystencję poza coś, co jest śmiercią organizmu. Lecz jeżeli to jest mocne, to trzecia osoba, ta, która się jeszcze nie narodziła, po prostu rzuca na kolana. Co to za świat, gdzie nie narodzone dziecko ma własną wirtualną projekcję świadomości i to zdolnym równorzędnie porozumiewać się z osobą dorosłą? A jak dodać do tego „elfią” technologię i lsen, to wizja autora niemalże obezwładnia.
I to wszystko od razu bez najmniejszych wyjaśnień, niech czytelnik sam rozgryza o co w tym wszystkim chodzi. A kiedy już udaje nam się mniej więcej dojść, jak ta rzeczywistość funkcjonuje (dzieciak – detektyw robi wrażenie), autor przedstawia nam kolejną, stojącą wyżej i – może – bliżej ostatecznej prawdy. Powiem jeszcze raz – początkowa wizja świata robi wrażenie i wymaga wysiłku aby ją zrozumieć, a potem zaczyna się kolejna i następna, aby w końcu okazało się, że… a tego nie zdradzę :) .
Fabuła sprowadza się do poszukiwania prawdy – zarówno tej wielkiej zawartej w pytaniu „czym jest Miasto?”, jak i do małej, istotnej dla jednej bohaterki – co stało się z jej ojcem.
Bohaterowie stając naprzeciw nieznanego, myślą, dociekają, zadają pytania, rozmawiają i konstruują teorie, mające uczynić nieznane nieznanym chociaż w mniejszym zakresie.
Największą dla mnie wadą, typową dla prozy Dukaja, jest otwarte zakończenie, pozostawiające sprawy nierozwiązane. Czym jest Miasto i jak powstało, jaki będzie miało dalszy wpływ na nas, co będzie dalej z Zuzanną – czytelniku, odpowiedz na to sam. A ja tego nie lubię.
8/10


Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi
Rafał Kosik
Kosik, Kosik… to nazwisko przewijało się przez forum. Przy pozycjach brzmiących jak typowe S-F, ale również przy cyklu młodzieżowym Felix i jakaś reszta. Cóż, żeby mieć jakieś pojęcie o autorze, trzeba by coś przeczytać. Niestety, biblioteka jest uboga jeśli idzie o książki stricte fantastyczne, ale od czego dział dla młodszych czytelników. Po krótkich poszukiwaniach cykl Felix, Net i Nika został odnaleziony, ale środkowe tomy, pierwszego brak. Czy aby na pewno? Dokładniejsze sprawdzenie, biorące poprawkę na entropię, okazało się sukcesem – Gang Niewidzialnych Ludzi odnaleziony!
Teraz czekało trudniejsze zadanie – przeczytać powieść kierowaną w zamyśle do młodzieży, gimnazjalistów, biorąc pod uwagę bohaterów. Wyzwanie to nie lada, bo czy autor, który o gimnazjach najwyżej słyszał, odda ową specyficzną atmosferę miejsca pomiędzy szkołą podstawową, a liceum; albo czy paczka głównych bohaterów będzie składać się z ofiary losu, której wszystko wychodzi, ofiary losu, która żyje w cieniu tej pierwszej, oraz dziewczyny kujonki, której zadaniem jest wspierać bohaterów radą i wyciągać z opresji? W obu wypadkach odpowiedź będzie przecząca. W przypadku gimnazjum, sprawia ono wrażenie niemalże pustego; większe grono uczniów pojawia się na apelach, zaś w każdym innym przypadku mamy kontakt z ograniczoną ilością uczniów z klasy, która, gdyby oceniać po owym wrażeniu, liczyła by z dziesięć do piętnastu osób. Do tego każde z nich jest powierzchownie naszkicowane, sprawiają wrażenie jakby każdy z nich miało przypisany określony schemat, na bazie którego powstał. Sytuacji nie ratują nauczyciele, którzy są przedstawieni bardzo typowo : schematyczny szkolny lekarz, niekompetentny informatyk, niemiła bibliotekarka (zupełnie nie wiem, skąd przekonanie, że bibliotekarki są niemiłe; sam miałem kontakt ze szkolnogimnazjalnymi, licealnymi, studenckimi, osiedlowymi, kościelnymi i powiatowymi, a każda jedna była uprzejma i życzliwa). Całość uzupełnia szkolna banda terroryzująca uczniów, w liczbie dwóch osób, sprawiająca lamerskie wrażenie.
Co zaś do bohaterów, to nie do końca autor zdołał uciec schematowi – znowu mamy chłopaków kombinujących jak oszukać na sprawdzianach, dziewczyn zaś jest ostoją sprawiedliwości; co więcej, każde z nich ma pewne nadzwyczajne zdolności, razem zaś tworzą superpaczkę. Ma to swoje złe strony – ot superpaczka, na którą nie ma mocnych – ale nie jest pozbawione i dobrych – w końcu bohaterowie kombinują, jak rozwiązać problem dostępnymi środkami, nie zaś czekać aż ktoś lub coś załatwi za nich sprawę. A jak się nie uda, to przynajmniej można było powiedzieć, że się próbowało, a, że problem przerasta gimnazjalistów… cóż, tylko Harry Potter jest w stanie ratować świat tylko samą swoją obecnością.
Wracając do Felix i spółki. Pomimo dwóch powyższych zawodów, całość jest bardzo przyjemna w odbiorze. Fabuła bawi i wciąga, w dodatku nie sprawia wrażenia infantylnej, każąc bohaterom mierzyć się ze złośliwością jednego z nauczycieli, który uparł się ich zgnoić (chociaż takie sytuacje rzeczywiście miały miejsca w szkole), no może z lekka takową wydaje się operacja mająca za zadanie odebranie zrabowanych rzeczy, ale z biegiem czasu jest coraz lepiej; zwłaszcza, kiedy mieszają się w sprawy Gangu Niewidzialnych Ludzi.
Co zaś do tego ostatniego, to czuję się ambiwalentnie. Rozwiązanie sprawy jest o tyle proste i logiczne, co nieco rozczarowujące – spodziewałem się czegoś większego. Nie od razu uważanego za zmarłego, a obecnie dążącego do władzy absolutnej zupełnie złego człowieka, którego jedynie przez przypadek można pokonać, ale czegoś mniej trywialnego.
Za to postać Manfreda można bić brawo, jest wspaniała.
Całość czytało się przyjemnie, miejscami jedynie były pewne zażalenia. No ale jako książka dla młodzieży, dostaje ode mnie 7/10 oczek.
Tomasz - 2009-09-13, 14:30
:
Jak rozumiem można tu napisać krótko o książkach które się właśnie przeczytało (jednej, dwóch, trzech). Ale to co uprawiasz to jakiś koszmarek. Tego nawet się nie czyta. Albo pisz to w danych wątkach albo na bieżąco jak czytasz, wtedy o jednej, dwóch książkach coś się porozmawia, skomentuje. A tutaj klops. Jakby się zaczęło na to odpisywać to by to nie maiło sensu organizacyjnie.
Sharin - 2009-09-13, 15:40
:
Smoku jak mam z Tobą rozmawiać? Przenosić Twoje wypowiedzi do konkretnych wątków? Jeżeli już koniecznie chcesz pokazać ile przeczytałeś to weź wypunktuj te książki, o których piszesz a konkrety wklej tam gdzie wypada :P
Wszystkim zaoszczędzisz wiele cierpienia bo Twojego postu nawet czytać mi się nie chce :P
Maeg - 2009-09-13, 15:46
:
Sharin napisał/a:
Wszystkim zaoszczędzisz wiele cierpienia bo Twojego postu nawet czytać mi się nie chce

Ja go przescrollowałem bo inaczej się nie da. :P

A ja zbliżam się do końca Związku. Jest może nie genialny ale momentami ociera sięo genialność. ;) A po Chabonie, trzeba będzie zabrać się za przykry obowiązek, tzn za książki Harris.
Tixon - 2009-09-13, 16:16
:
Sharin napisał/a:
Wszystkim zaoszczędzisz wiele cierpienia bo Twojego postu nawet czytać mi się nie chce :P

Ty to tylko czytasz. Ja to pisałem :)
A jak chcesz rozmawiać, to poprzenoszę :P
Palarani - 2009-09-13, 21:09
:
Tixon napisał/a:
Ty to tylko czytasz. Ja to pisałem :)

Wybacz Tix ale tego się nawet przeczytać nie chce. Ja rozumiem że Ty uwielbiasz chwalić się wszem i wobec swoimi wybitnymi osiągnięciami ale przyhamuj trochę bo to się robi po prostu irytujące. Jak będę chciała przeczytać rozwiniętą wypowiedź na temat jakiejś książki to zajrzę do odpowiedniego tematu, a tak nie mogę nawet podjąć dyskusji bo byłby offtop. A kopiuj-wklej pomiędzy dwoma tematami uprawiać nie zamierzam bo mi się nie chce.
Tixon - 2009-09-13, 21:22
:
Palarani napisał/a:

Wybacz Tix ale tego się nawet przeczytać nie chce. Ja rozumiem że Ty uwielbiasz chwalić się wszem i wobec swoimi wybitnymi osiągnięciami ale przyhamuj trochę bo to się robi po prostu irytujące

Osobiście za chwalenie uważałbym zwykłą listę punktującą ile przeczytałem :>
Carmilla - 2009-09-14, 13:04
:
Tix - a nie prościej by było to umieścić w jednym wątku, ale tym z recenzjami. I tak, zeby każda książka stanowila odrębny post. Wtedy może bym to przeczytała, ale tak, to podobnie jak przedmówcom, najzwyczajniej w świecie mi się nie chce.
A tutaj, to faktycznie, mógłbyś tylko wypunktować i zaznaczyć, że recki w odnośnym wątku - zainteresuje kogoś Twoje zdanie na temat konkretnej pozycji to poczyta o niej konkretnie. A tak, to mi się nawet nie chce sprawdzać, co przeczytałeś.

Ad rem: Ojciec chrzestny Mario Puzo, odsłuchane na audiobooku w interpretacji Dziurmana. Książka rewelacyjna, aż się dziwię, że dopiero teraz po to sięgnęłam. Wykonanie takoż.
Romulus - 2009-09-14, 16:28
:
Carmilla napisał/a:
Ad rem: Ojciec chrzestny Mario Puzo, odsłuchane na audiobooku w interpretacji Dziurmana. Książka rewelacyjna, aż się dziwię, że dopiero teraz po to sięgnęłam. Wykonanie takoż.

Ja słuchałem jej w interpretacji Jana Englerta - znakomitej.
Kończę czytać Dead Witch Walking Kim Harrison. Bardzo dobra urban fantasy. Wkrótce wypowiedź rozwinę w recenzji.
You Know My Name - 2009-09-14, 17:38
:
Zachwycam się Rękami Ezawa. A już łagodność i troska przebijające przez rozmowę dwu żydowskich i dwu indiańskich policjantów to po prostu mjodek, godzien ekranizacji w stylu Guy'a Ritchie'go. W szczególności przypomnienie przez Williego, że żydzi mieli już jednego Mesjasza i co z nim zrobili.
Tomasz - 2009-09-14, 19:50
:
Rzuciłem wczoraj fantastykę w kąt i sięgnąłem po jedną z moich ulubionych książek, po "Warunek" Rylskiego. Co za język, co za piękno, jakie prowadzenie fabuły, cud miód. Wczoraj połowę łyknąłem, dzisiaj łykam druga połowę.
I już wiem, że zaraz sięgnę po kolejne książki Eustachego Rylskiego. Nie wiem czy go znacie, czy czytaliście "Warunek", ale jeśli nie to biegajcie do księgarń, kupujcie i czytajcie. Na prawdę piękna proza. Tak się pisze w języku polskim. Czytam to już któryś tam raz i zawsze jestem zachwycony.
Jachu - 2009-09-14, 20:24
:
W dniu dzisiejszym, w godzinach popołudniowo-wieczornych ukończyłem pozycję "Oktawian August. Ojciec chrzestny Europy" autorstwa Richarda Hollanda. Książka przedstawiała życiorys pierwszego cesarza Rzymu, od lat młodzieńczych kiedy wkraczał na arenę polityczną po zabójstwie Juliusza Cezara w czasie id marcowych 44 r. p.n.e., do chwili śmierci w podeszłym wieku w 14 r. n.e. Książka jest pasjonującą podróżą do czasów zmierzchu republiki i transformacji państwa rzymskiego w stronę monarchii absolutnej, czym było Cesarstwo... Książka warta polecenia.

Obecnie robię sobie małą przerwę od książek w celu nadrobienia zaległości w czytaniu artykułów z miesięcznika "Focus Historia", gdzie mam już zaległości 5 numerów :mrgreen: Oceniam, że po kolejną książkę chwycę gdzieś w okolicach początku października.
Romulus - 2009-09-15, 10:43
:
Skończyłem drugą z wypożyczonych powieści. IMIĘ WIATRU P. Rothfussa. Nędza, panie, nędza. Zszokowały mnie oceny na Fantaście. I zgadzam się tylko z oceną Tigany (3), choć byłem surowszy (2). Książka już na starcie mnie zniechęciła, potem przez chwilę było lepiej, ale na krótko. I kicha do końca. Fantasy męcząca i nudna. Lynch i Stover - tylko oni się liczą obecnie na naszym rynku (poza mistrzami).

Nie mam co czytać chwilowo.
Shadowmage - 2009-09-15, 11:29
:
romulus napisał/a:
Lynch i Stover - tylko oni się liczą obecnie na naszym rynku (poza mistrzami).
A Abercrombie? Tak się pytam, bo Rothfussa mam na liście książek do przeczytania i chciałbym mieć porównanie.
ryba72 - 2009-09-15, 12:30
:
Shadowmage napisał/a:
romulus napisał/a:
Lynch i Stover - tylko oni się liczą obecnie na naszym rynku (poza mistrzami).
A Abercrombie? Tak się pytam, bo Rothfussa mam na liście książek do przeczytania i chciałbym mieć porównanie.


IMO lepiej od Rothfussa. Trzyma poziom i według mnie mozna na równi postawic z Lynchem i Stoverem. Kolejne tomy Abercrombiego podobno jeszcze lepsze wiec tylko nalezy zalowac, ze MAG odpuscil tego autora IS-ie. Mozemy sie nie doczekac w najblizszej przyszłości kontynuacji.
Shadowmage - 2009-09-15, 12:37
:
Oj, trochę nieprecyzyjnie się wypowiedziałem - Abercrombiego czytałem i chciałem wiedzieć jak on wg romulusa wypada na tle Rothfussa, którego mam w planach.
Romulus - 2009-09-15, 12:48
:
Abercrombie lepszy, dla mnie. Samo Ostrze uznaję za lepiej napisane, z ciekawszą fabułą, od której żal się oderwać. IMIĘ WIATRU jest gorzej napisane i w zasadzie nie zachęca do oczekiwania na żaden ciąg dalszy. To już z 'nowych" autorow na polskim rynku Daniel Abraham jest lepszy i chyba on bardziej nadaje się do porównywania z Rothfussem. A Abercrombiego mam zamiar przeczytać w oryginale, jak tylko znajdę jakiegoś ebooka albo zagraniczne wydanie, bo na polskie wydanie nie ma co chyba liczyć w najbliższym czasie.
ryba72 - 2009-09-15, 12:54
:
Od ostatniego mojego postu wiele lektur zostalo zaliczonych, a ostatnia z kregu SF&F był "Powrot Karmazynowej Gwardii" Esslemonta. Jest znacznie lepiej od "Nocy noży", mamy wielowatkowa akcje, w miare równy przyzwoity styl i troche wiecej dowiadujemy sie o świecie Malazu (może w tomie 2 dowiemy sie wiecej o Assail).
Co natomiast drażni: brak własnego stylu u ICE, jest to prawie wierne nasladownictwo Eriksona (moze to i byc zaleta, gdyby nie troche gorsza jakosc) oraz takie troche na siłe wstawiane watki i scenki humorystyczne. Dla mnie nie zawsze śmieszne, a bardzo czesto raziły sztucznościa i wtórnościa do tych eriksonowych. Nie chce gorszej kopii Eriksona, a równorzędnego ORYGINALNEGO autora piszacego w swiecie Malazu //pisowcy
Mimo wszystko jest jednak dobrze, ale mogłoby być lepiej :-) Lektura tylko dla fanów zaznajomionych juz z MKP. Dla nowicjuszy moze być niezrozumiala.
Shadowmage napisał/a:
Oj, trochę nieprecyzyjnie się wypowiedziałem - Abercrombiego czytałem i chciałem wiedzieć jak on wg romulusa wypada na tle Rothfussa, którego mam w planach.

Sorry, chyba i ja tez nie do konca zrozumialem Twoja wypowiedz. Niemniej zgadzam sie z Romulusem, chociaz az tak nisko Rothfussa bym nie ocenił. Postawiłbym go na równi z Sandersonem.
Carmilla - 2009-09-15, 13:47
:
Romulus napisał/a:
Carmilla napisał/a:
Ad rem: Ojciec chrzestny Mario Puzo, odsłuchane na audiobooku w interpretacji Dziurmana. Książka rewelacyjna, aż się dziwię, że dopiero teraz po to sięgnęłam. Wykonanie takoż.

Ja słuchałem jej w interpretacji Jana Englerta - znakomitej.


Podobnoż ta w wykonaniu Englerta to nieco skrócona wersja książki. W każdym razie - jak pisał gdzieś jeden zainteresowany - 2 h krótsza niż ta Dziurmana. Poza tym też czytałam, że znakomita.

Tymczasem kończę, kończę i skończyć nie mogę "Nieśmiałość" P. Zimbardo. Tak trochę średnio mi lezy. I pod pewnymi względami jakby nieco się zestarzała
Romulus - 2009-09-15, 14:08
:
Carmilla napisał/a:
Romulus napisał/a:
Carmilla napisał/a:
Ad rem: Ojciec chrzestny Mario Puzo, odsłuchane na audiobooku w interpretacji Dziurmana. Książka rewelacyjna, aż się dziwię, że dopiero teraz po to sięgnęłam. Wykonanie takoż.

Ja słuchałem jej w interpretacji Jana Englerta - znakomitej.


Podobnoż ta w wykonaniu Englerta to nieco skrócona wersja książki. W każdym razie - jak pisał gdzieś jeden zainteresowany - 2 h krótsza niż ta Dziurmana. Poza tym też czytałam, że znakomita.

Taaa, nie ma wątku sycylijskiego don Vito. I są jeszcze jakieś pomniejsze skróty, które mnie zirytowały na tyle, aby nieufnie traktować audiobooki. Ale Englert - miodzio.
Carmilla - 2009-09-15, 14:29
:
Ja pewnie Ojca chrzesnego kiedyś przeczytam, ale i nie wątpię, że wrócę do tego audiobooka. Tego, czyli Dziurmana. Po Englerta sięgnę, jak mi wpadnie w łapy, sama za nim latać nie będę ;-)
Beata - 2009-09-15, 20:21
:
Przeczytałam:

Zimne brzegi i Nastaje świt Łukjanienki - bardzo dobra rzecz. Jak mawia mój znajomy, ta dylogia to nie tylko historia "zabili go i uciekł" ;) . Opowieść z mocnym wątkiem filozoficznym i inną wersją doktryny chrześcijańskiej. I w zasadzie do końca nie wiadomo, jak ona się ma do obecnie obowiązującej. Zdecydowanie warto przeczytać - zmusza do myślenia.

Panowie z Pitchfork Kamila Grucy - akcja rozgrywa się w 1415 roku we Francji. Jakoś mam ostatnio szczęście do opowieści o bitwie pod Azincourt. :) Recenzja wkrótce, mam nadzieję (znaczy, mam nadzieję, że wkrótce napiszę ;) ).

Zabójca czarownic Kochańskiego - z tego zbioru znałam wcześniej jedynie tytułowe opowiadanie. Podoba mi się inicjatywa wydawcy, żeby w jednym tomie zebrać rozproszone po najróżniejszych periodykach teksty - tylko szkoda, że nie podano dat premier poszczególnych opowiadań. Autor opowiada historie "od środka", nie przedstawia przyczyn, które doprowadziły do danej sytuacji - wrzuca czytelnika w sam środek historii i skupia się na kontynuacji, a nieliczne wzmianki o przeszłości pozwalają częściowo ją odtworzyć. A zresztą - czy ważne jest, kto nacisnął guzik z napisem: zagłada? - Ważne jest, co wydarzyło się później. Dobra rzecz - nie żałuję zakupu.

Magioso i Magent Oldiego - ta dylogia mnie zmogła. Niestety, nie przemówiła do mnie ani sama historia, ani zabieg, polegający na ciągłej zmianie narratora (akurat to mnie męczyło, chyba jednak nie bardzo lubię fragmenty opowieści snute w drugiej osobie, bez uprzedniego przedstawienia tejże). Nie znaczy to wcale, że uważam, że to zła rzecz - wcale nie, po prostu te książki nie trafiły do mnie, nie przebiły się. I niestety, szali nie przeważył ani typowo rosyjski klimat opowieści, pełen dygresji i specyficznego humoru, ani nawet "karciana" rozgrywka.
ASX76 - 2009-09-16, 12:01
:
Beata napisał/a:
Przeczytałam:

Zimne brzegi i Nastaje świt Łukjanienki - bardzo dobra rzecz. Jak mawia mój znajomy, ta dylogia to nie tylko historia "zabili go i uciekł" ;) . Opowieść z mocnym wątkiem filozoficznym i inną wersją doktryny chrześcijańskiej. I w zasadzie do końca nie wiadomo, jak ona się ma do obecnie obowiązującej. Zdecydowanie warto przeczytać - zmusza do myślenia.



Da. Podpisuję się pod tą opinią za wyjątkiem: "I w zasadzie do końca nie wiadomo, jak ona się ma do obecnie obowiązującej".
Miło mi czytać, że twórczość Łukjanienki Cię wciągnęła. A jak tam ze stylem? Nie "chropawy" aby? ;)
Beata - 2009-09-16, 12:39
:
ASX76 napisał/a:
Podpisuję się pod tą opinią za wyjątkiem: "I w zasadzie do końca nie wiadomo, jak ona się ma do obecnie obowiązującej".

Znowu jakaś niezamierzona aluzja mi wyszła. :roll: Miałam na myśli kłopoty z umiejscowieniem jej w czasie: przed czy też po znanej nam obecnie. Sprawa wyjaśnia się ostatecznie dosłownie na ostatnich stronach. I bardzo dobrze, bo nie lubię znajdywać wyjaśnień za wcześnie.
You Know My Name - 2009-09-16, 16:20
:
Skończyłem Ręce Ezawa i jestem oczarowany. Książka ta powinna być wydawana na receptę dla wszystkich przekonanych / bojących się, że są zewnątrzsterowani przez Mędrców Syjonu.
A do tego humor, Miśko Szemec i Dick. Ech...

Zacząłem Vertical Kosika. Jak narazie tak jak w Kameleonie cud niepamięci, zobaczymy co będzie dalej.
ryba72 - 2009-09-17, 12:32
:
Mag_Droon napisał/a:
Skończyłem Ręce Ezawa i jestem oczarowany. Książka ta powinna być wydawana na receptę dla wszystkich przekonanych / bojących się, że są zewnątrzsterowani przez Mędrców Syjonu.
A do tego humor, Miśko Szemec i Dick. Ech...


Co to za książka "Ręce Ezawa" ? Szukałem w Biblionetce i na merlinie i nic takiego nie znalazłem. Natomiast Miśko Szemec kojarzy mi sie tylko ze "Związkiem żydowskich policjantów" M.Chabona.
KreoL - 2009-09-17, 20:55
:
Ja skończyłem 2 część Kronik Niedowiarka "Wojna złoziemnego kamienia", które bardziej mi się podobały od pierwszej częsci. Mimo iż dla mnie rażącą postacia był 'genialny taktyk' Troy. Jego posunięcia były zabardzo nieprzemyślane jak na takiego taktyka, oraz za bardzo popadał w panike. Postawienia szali zwycięstwa na jeden mit, który może się nie okazać prawdą po takim uciążliwym marszu. Jdnak całość całkiem niezła i jestem teraz mniej więcej w połowie 3 części.
Jachu - 2009-09-17, 21:23
:
Jednak zacząłem czytanie. Skusiła mnie kupiona w dniu wczorajszym "Bitwa pod Maratonem 490 p.n.e." z serii WIELKIE BITWY HISTORII, czyli polskiej edycji OSPREY'a. Początek jest ładnie napisany, merytorycznie nie mam zastrzeżeń, a zdjęcia i ilustracje nadają odpowiedni klimat. Zobaczymy jak będzie dalej.
elTadziko - 2009-09-17, 22:13
:
Ja jestem w trakcie czytania "Ustroju świata" Stephensona. Jestem już w drugim tomie :D Jak i wcześniejsze części cyklu barokowego, tak i ta wciąga i jest bardzo interesująca. Pierwszy tom UŚ może nie był na takim samym poziomie jak wcześniejsze tomy, ale też czytało się go bardzo dobrze. A początek drugiego tomu zapowiada jeszcze ciekawsze wydarzenia ;)
SPOILER Silnie podziałał na mnie opis Zofii z powodu wylewu. Mimo iż oszczędny w słowach, wywołał u mnie silnie uczucia. Ale może to i też dlatego, bo z wylewami/udarami mam bardzo nieciekawe wspomnienia :/
KONIEC SPOILERA
Toudisław - 2009-09-18, 00:43
:
Ja po przeczytaniu Imię Wiatru. Biorę się za Gildie Hordów. Taka Polska Literatura RPG owa. Niestety nic specjalnego. Język powieść prostu i mało ciekawy. A fabuła przewidywalna. Czyta się szybko i to największa zaleta.

Zacząłem też Imperium Słońca Balllarda. Już widać że kawał dobrej literatury. Oj chyba zrobię sobie przerwę od Fantastyki.
ryba72 - 2009-09-18, 09:15
:
Jestem w połowie "Boga zegarów" A.Campbella i jest potwornie fascynująco ;) To co zrobił autor w "Zelaznym aniele" jest dalej kontynuowane: chorobliwie ekscytujący obrzydliwy świat, świetni bohaterowie i ciekawość jak to się wszystko kończy.
Nie wiem właśnie jeszcze czy "Bóg zegarów" to ostatni tom Kodeksu Deepgate, czy nie, gdyż nigdzie nie znalazłem zapowiedzi kolejnych tomow. Doczytam do końca to sie dowiem :-P
A w planach przypomnienie cyklu piastowskiego K.Bunscha i moze wreszcie od dawna odkładany "Terror" D.Simmonsa. Chociaż znajac siebie nie wytrzymam i bede go czytał z przerwami na nowosci od MAG-a :-P
Shadowmage - 2009-09-18, 09:22
:
Myślę, że "Terror" jest ciekawszy od większości nowości Maga (przynajmniej dla mnie :P ).
Kennedy - 2009-09-18, 10:49
:
Skończone: Żuk w mrowisku Strugackich. Długo szło z powodu braku czasu, ale nie szkodzi, tak czy owak. Dobra powieść, nie powaliła mnie jak Piknik na skraju drogi, ale to i tak kawał świetnego sf. Podoba mi się, że w sumie mamy tam więcej pytań niż odpowiedzi i problematyka jest przesunięta ze sfery nieznanego w kierunku ludzkiej reakcji na nie. Dobra rzecz.

A teraz Podróz Czechowa Iana Watsona. Cóż... idzie tak sobie. Sam pomysł wyjściowy nie jest zły, ale realizacja mi nie leży. Kwadratowe postacie, językowo bez zachwytu, w dodatku dosyć dziwna konwencja, ani nie jest to napisane zupełnie serio, ani też w sposób pozwalający zakwalifikować całośc jako humoreskę, no takie nie wiadomo co, ni w kij ni w oko. Dojechałem do połowy, może dalej będzie lepiej. Na razie jest przeciętnie.

Równolegle poczytuje sobie Duncton Wood Horwooda, po raz, nie wiem, piąty? Za to pierwszy w wersji oryginalnej i przyznam, że po angielsku robi ta powieść nawet lepsze wrażenie niż w polskim tłumaczeniu. Dawkuję oszczędnie, bo i języka nie znam az tak dobrze, żeby połknąc całośc jednym tchem, słownik leży w zasięgu ręki i jest używany dosyć często :P Zresztą nawet nie mam ochoty na szybkie przeczytanie.
Juninka - 2009-09-18, 16:58
:
Skończyłam właśnie "Bohaterowie umierają" Stovera. Cóż, moje plany o wstrzymaniu się z kolejnymi zakupami książkowymi właśnie wzięły w łeb... Niech no tylko "Ostrze Tyshalle`a" pojawi się w Empiku :badgrin:
ASX76 - 2009-09-18, 17:32
:
Shadowmage napisał/a:
Myślę, że "Terror" jest ciekawszy od większości nowości Maga (przynajmniej dla mnie :P ).


Również nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Powiedziałbym nawet, że ciekawszy od wszystkich nowości MAG-a. :-)
Napisać taką powieść to nie byle co... 8)

Dan Simmons rządzi!! "Hyperion" (bez kontynuacji, rzecz oczywista), "Ilion" (cóż za pomysłowość... :)) ), "Terror"...
Palarani - 2009-09-18, 20:53
:
Skończyłam "Magom wszystko wolno". Diaczenkowie potrafią być czasami bardzo nierówni - część książki piszą tak, że tylko siąść i płakać (albo rzucić woluminem w ścianę - czego nie uskuteczniam), a drugą część niesamowicie dobrze. Cóż, po "Magom..." spodziewałam się czegoś więcej. Nie było to złe, ale ten wspaniały poziom do którego przyzwyczaił mnie duet też nie.

Teraz "Pionek proroctwa". :badgrin:
Romulus - 2009-09-18, 21:08
:
ASX76 napisał/a:
Dan Simmons rządzi!! "Hyperion" (bez kontynuacji, rzecz oczywista), "Ilion" (cóż za pomysłowość... :)) ), "Terror"...

Co do Hyperiona, a raczej kontynuacji wcale się nie zgadzam. Patrząc z perspektywy choćby Illionu i Olimpu mogę rzec, że są to powieści bardzo w stylu Simmonsa (kontynuacje Hyperiona). To raczej Hyperion jest klejnotem wyróżniającym się z całej twórczości tego pisarza. Może jeśli uda mi się kiedyś wrócić do Terroru, to zmienię o nim zdanie. Ale póki co, nie ujął mnie. Głównie chodzi o atrakcyjność fabuły - od scenografii po postacie. Drood, którego kupię, też nie będzie takim olśnieniem na miarę Hyperiona, jak podejrzewam. Ale ten temat kontynuujmy w odpowiednim wątku.

A w temacie. Oderwałem się trochę od powieści i sięgnąłem po zaległości "naukowe". Czytam sobie "Samolubny Gen" Dawkinsa. Bardzo jasno, klarownie poprowadzony wywód, co jest ogromnie istotne z punktu widzenia takiego laika, jak ja. Szacunek ogromny dla autora. W kolejce czeka "Bóg Urojony".
ASX76 - 2009-09-18, 21:17
:
Palarani napisał/a:
Skończyłam "Magom wszystko wolno". Diaczenkowie potrafią być czasami bardzo nierówni - część książki piszą tak, że tylko siąść i płakać (albo rzucić woluminem w ścianę - czego nie uskuteczniam), a drugą część niesamowicie dobrze.



Dobrze, że tylko czasami. Wahania formy zdarzają się każdemu, zwłaszcza jeśli się ma sporo utworów w dorobku. Trzeba przy tym oddać Diaczenkom, że nie są monotematyczni jak zdecydowana większość autorów parających się fantastyką i potrafią zaimponować pomysłowością, jak również wiarygodnością psychologiczną postaci.

Ostatnio "odświeżyłem" sobie "Armaged-Dom". :-)
You Know My Name - 2009-09-19, 13:50
:
Skończyłem Vertical Kosika. Bardzo mocna rzecz, stylowa. Konstrukcyjnie skojarzyła mi się Zaginiona autostrada Lyncha. Powieść krótka, ale treściwa. IMO sporo lepsze od Kameleona. No i epilog z prologiem... Cymes. Postaram się coś więcej skrobnąć w odpowiednim miejscu.
Zacząłem Bohaterowie umierają Stovera. Na razie (po 100 ss) niezłe.
Toudisław - 2009-09-20, 17:45
:
Cytat:
Kończę drugi tom. Bardzo fajna lektura. Za dzień, dwa będzie recka.

wiem dawno przeczytane
Spellsinger napisał/a:
Też świetna książka, jak ktoś lubi cyberpunk ;)

Diamentowy Wiek lepszy
Sharin - 2009-09-20, 18:04
:
Eugeniusz Dębski Władcy nocy, złodzieje snów - całkiem znośne czytadło :)
Richard Matheson Jestem legendą - tak dawno to czytałem, że postanowiłem odświeżyć wspomnienia. Po raz drugi się nie zawiodłem :)
MrSpellu - 2009-09-20, 18:25
:
Sharin napisał/a:
Eugeniusz Dębski Władcy nocy, złodzieje snów - całkiem znośne czytadło

Do połowy jest znośnie. Potem tylko płacz i zgrzytanie zębów ;/
Sharin - 2009-09-20, 18:58
:
Spellsinger napisał/a:
Do połowy jest znośnie. Potem tylko płacz i zgrzytanie zębów ;/


No to zostało mi jeszcze jakieś 200 stron w czasie których muszę nauczyć się być cierpliwym wobec rewelacji pana Dębskiego :)
Dzięki za ostrzeżenie ;)
MrSpellu - 2009-09-20, 19:11
:
Sharin napisał/a:
No to zostało mi jeszcze jakieś 200 stron w czasie których muszę nauczyć się być cierpliwym wobec rewelacji pana Dębskiego :)
Dzięki za ostrzeżenie

To znaczy wiesz, kwestia gustu. Da mnie pomysł skopany przez przebajerowanie ;) I nie pamiętam, czy konkretnie do połowy, czy trochę dalej. Książkę czytałem kilka lat temu :)
toto - 2009-09-20, 20:09
:
Toudisław napisał/a:
Diamentowy Wiek lepszy
Cykl barokowy jeszcze lepszy. :mrgreen: Powaga. To przy tej książce Stephensona najwięcej cieszyłem japę. I czytałem z takim zacięciem, że ho ho. I jeszcze Zodiac daje dużo radości. Wiem, że właściwie wszystkie książki Stephensona należą do różnych gatunków (akurat DW i Zamieć są najbardziej zbliżone), ale właśnie Cykl barokowy (Cryptonomicon jeszcze przede mną, Peananatema także) uważam za najlepsze dzieło Stephensona. Pomimo tego, że uważam siebie za fana sf przede wszystkim.
Spellsinger napisał/a:
Kończę drugi tom. Bardzo fajna lektura. Za dzień, dwa będzie recka.
Barbarzyńskie wydanie czytasz. :mrgreen: Ale prawda. Grombelardza legenda to moja ulubiona książka Kresa. Inne jakoś tak mi się nie spodobały.

A z zakupów Beaty, najbardziej smakowicie wyglądają (obok Zamieci) Żelazna rada i Poniedziałek zaczyna się w sobotę . W labiryncie pamięci też jest przyzwoite, ale bez szału. Słabsze niż Fizjonomika na razie (200/260 stron za mną).
Qbard - 2009-09-20, 20:19
:
Vladimir Nabokov "Pnin". Świetna książka. Jeszcze z mojej ulubionej serii Współczesna Proza Światowa.
Kennedy - 2009-09-20, 21:49
:
toto napisał/a:
Toudisław napisał/a:
Diamentowy Wiek lepszy
Cykl barokowy jeszcze lepszy. :mrgreen: Powaga. To przy tej książce Stephensona najwięcej cieszyłem japę. I czytałem z takim zacięciem, że ho ho. I jeszcze Zodiac daje dużo radości. Wiem, że właściwie wszystkie książki Stephensona należą do różnych gatunków (akurat DW i Zamieć są najbardziej zbliżone), ale właśnie Cykl barokowy (Cryptonomicon jeszcze przede mną, Peananatema także) uważam za najlepsze dzieło Stephensona. Pomimo tego, że uważam siebie za fana sf przede wszystkim.

Muszę się w końcu za Cykl Barokowy zabrac na porządnie, ale mam pewne obawy, czy przeskoczy to poziom Cryptonomiconu, który stawia poprzeczkę bardzo wysoko. Acz nawet jeśli Cykl tej poprzeczki nie przeskoczy, to i tak nie powinno być źle.

Skończyłem Podróz Czechowa. Takie sobie, niby nie jest źle, ale, no właśnie, dobrze też nie. Nawet cięzko wypunktować co dokłądnie nie gra, bo prawie wszystko w tej powieści jawi mi się jako do bólu przeciętne - ani dobre, ani złe, no takie ni w kij ni w oko.

Teraz zaś Philip Jose Farmer i Jezus na Marsie. Po początku, który mnie specjalnie nie porwał, a nawet zniechęcił, nieoczekiwanie zrobiło się całkiem wciągająco, chociaż momentami się świat przedstawiony rozłazi w szwach, bohaterowie są w zasadzie jednowymiarowi, a język nieco toporny. Poruszona tematyka ciekawa, chociaż to co kiedyś mogło brzmieć odkrywczo/świeżo, dzisiaj już takim się nie jawi, ale nadal jest to coś działającego na wyobraźnię. Są powieści sf, które zestarzały sę znacznie bardziej, więc nie ma tragedii. Poza tym jest cacy, mam nadzieję, że zakończenie nie będzie schrzanione.
xan4 - 2009-09-21, 07:31
:
Dla mnie najlepsza rzecz Stephensona to Diamentowy wiek, zgadzam się z Toudim, wizja i ogrom w tej książce są niesamowite.
Juninka - 2009-09-21, 16:51
:
Z racji nienajlepszego samopoczucia w ostatnich dniach zachciało mi się przeczytać coś wyjątkowo lekkiego. Złapałam za "Przysięgę mieczy" D.Webera..... i poległam po 150 stronach. Miałam nadzieję doczytać do końca, męczą mnie takie zostawione w połowie książki. Jednak moment, w którym zły książę wkracza do ukrytej świątni Skorpiona, gdzie na dodatek lada moment zostanie złożona na stole ofiarnym wystraszona dziewica, był zdecydowanie ponad moje siły //mur
A domyślam się, że dalej wcale nie jest lepiej?
Chyba sięgnę teraz po jakąś pozycję Diaczenków, przynajmniej mam pewność, że będzie mi się dobrze czytało...
ASX76 - 2009-09-21, 17:04
:
Juninka napisał/a:
Jednak moment, w którym zły książę wkracza do ukrytej świątni Skorpiona, gdzie na dodatek lada moment zostanie złożona na stole ofiarnym wystraszona dziewica, był zdecydowanie ponad moje siły //mur
A domyślam się, że dalej wcale nie jest lepiej?

Chyba sięgnę teraz po jakąś pozycję Diaczenków, przynajmniej mam pewność, że będzie mi się dobrze czytało...


1. Czy po czymś takim masz jeszcze jakiekolwiek wątpliwości? ;) I tak podziwiam, że udało Ci się dobrnąć tak daleko.

2. Dobry wybór. "Armaged-Dom" ciągle czeka na zakup? ;)
Juninka - 2009-09-21, 17:31
:
ASX76 napisał/a:
1. Czy po czymś takim masz jeszcze jakiekolwiek wątpliwości? I tak podziwiam, że udało Ci się dobrnąć tak daleko.

Szczerze mówiąc sama się sobie dziwię. Coś mi w ostatnich dniach głowa szwankuje :oops:
ASX76 napisał/a:
"Armaged-Dom" ciągle czeka na zakup?

Tak. Za 2 dni planuję tylko Stovera kupić :)
Tomasz - 2009-09-21, 18:37
:
ASX76 zareklamuj teraz coś innego, bo już dużo było o Diaczenkach, a ja czytałem ostatnio "Armaged-Dom" i jakoś utknąłem, nie porwało mnie to. Odłożyłem na chwilę.
Skończyłem "Żołnierza z mgły". To o wiele lepsze, ale cóż, sam Gene Wolfe, choć trochę mnie zmęczył. To nie jest łatwa lektura, zwłaszcza, że przyjęta konstrukcja oparta o pomysł utraty pamięci głównego bohatera i narratora, wprowadza chwilami zamieszanie, urywanie scen itd. Ale daje to świetny efekt.

Odłożyłem też "Welin", mam za dużo roboty żeby się z tym męczyć, pod koniec tygodnia wrócę.
Powoli sobie dawkuję "Wywiad z wampirem" Anne Rice, klimatyczne i inne niż film. Na razie film lepszy, ale jestem na początku ciągle.
Łyknąłem za to, spragniony lektury niefantastycznej ten "Warunek" Rylskiego, o którym pisałem i zacząłem jego "Wyspę".

Równie szybko połknąłem "Grobowiec dla Borysa Dawidowicza" Danilo Kisa. Świetna proza. Fikcyjne krótkie biografie rewolucjonistów, z jednym dodatkiem, nieprzypadkowym średniowiecznego Żyda. Ponure, choć pisane w piękny sposób historie o tym jak komunistyczna rewolucja pożera własne dzieci. Książka pełna ironii, okrutnych ludzkich losów, które zawsze zmierzają do śmierci. Okrutnej najczęściej. Już na Allegro przyuważyłem kolejną jego książkę w śmiesznie niskiej cenie. Warto. Chwilami mi się kojarzyło z Borgesem i jego "Powszechną historią nikczemności".

Czytam sobie też w przerwach między pisaniem analiz prawnych (fuj), które na szczęście ostatnio pisałem w domu, Orsona Scotta Carda "Siódmy syn". Fajna rzecz. Stara, ale wciąż mi się podoba. Pierwszy raz jak to czytałem, to jakoś byłem między podstawówką a liceum i było to dla mnie objawienie, że fantasy może tak wyglądać, że może być w takiej niby znanej a odmienionej scenerii. Podobało mi się tym bardziej, że byłe po lekturze tak fajnych dzieł jak trylogii indiańskiej Okonia. Eh, co za czasy, co za literatura. Stęskniłem się za Cardem chyba. Dawno go nie czytałem, a kiedyś go uwielbiałem. No to zaczynam odświeżania.
Aha, i jakby tego było mało (co ja robię) to sięgnąłem po "Przypływy nocy" Eriksona. Mniam.
ASX76 - 2009-09-21, 19:17
:
Tomasz napisał/a:
ASX76 zareklamuj teraz coś innego, bo już dużo było o Diaczenkach, a ja czytałem ostatnio "Armaged-Dom" i jakoś utknąłem, nie porwało mnie to. (...)


Coś innego? Proszę bardzo: "Kyś" - Tatiana Tołstoj -> http://www.zaginiona-bibl...topic.php?t=910 , "Atlas chmur", Widmopis" - D. Mitchell -> http://www.zaginiona-bibl...opic.php?t=825, "Shogun", Król szczurów" - J. Clavell, "Udław się" Ch. Palahniuk -> http://www.zaginiona-bibl...topic.php?t=963 , "Prawiek i inne czasy" - O. Tokarczuk -> http://www.zaginiona-bibl...topic.php?t=883 , "Ewangelia według kata" - A. i G. Wajner -> http://www.zaginiona-bibl...topic.php?t=885 , "Biały tygrys" - A. Adiga, "Mury Hebronu" - A. Stasiuk, "Chłopiec z latawcem - K. Hosseini, "Gdzie dawniej śpiewał ptak" - K. Wilhelm, "Ślepowidzenie" - P. Watts, "Gap" - S. Donaldson, "Diamentowy wiek", "Zamieć", "Cryptonomicon" - N. Stephenson, "Retrospektywa" 3 tomy - G. Martin,
"Hyperion", "Ilion", Terror", "Wydrążony człowiek" - D. Simmons... Wystarczy? ;)
You Know My Name - 2009-09-21, 19:22
:
ASX76 napisał/a:
Tomasz napisał/a:
ASX76 zareklamuj teraz coś innego, bo już dużo było o Diaczenkach, a ja czytałem ostatnio "Armaged-Dom" i jakoś utknąłem, nie porwało mnie to. (...)


Coś innego? Proszę bardzo: "Kyś" - Tatiana Tołstoj -> http://www.zaginiona-bibl...topic.php?t=910 , "Atlas chmur", Widmopis" - D. Mitchell -> http://www.zaginiona-bibl...opic.php?t=825, "Shogun", Król szczurów" - J. Clavell, "Udław się" Ch. Palahniuk -> http://www.zaginiona-bibl...topic.php?t=963 , "Prawiek i inne czasy" - O. Tokarczuk -> http://www.zaginiona-bibl...topic.php?t=883 , "Ewangelia według kata" - A. i G. Wajner -> http://www.zaginiona-bibl...topic.php?t=885 , "Biały tygrys" - A. Adiga, "Mury Hebronu" - A. Stasiuk, "Chłopiec z latawcem - K. Hosseini, "Gdzie dawniej śpiewał ptak" - K. Wilhelm, "Ślepowidzenie" - P. Watts, "Gap" - S. Donaldson, "Diamentowy wiek", "Zamieć", "Cryptonomicon" - N. Stephenson, "Retrospektywa" 3 tomy - G. Martin... Wystarczy? ;)
A możesz wyjąć korek?
Tomasz - 2009-09-21, 19:54
:
ASX76 napisał/a:
Wystarczy? ;)

Hmm, muszę zrobić przegląd :)
Jak coś to możesz jeszcze. Parę czytałem, albo czeka na półce. Ale ładnie, starasz się.
Tylko tak dalej. Przez tydzień proszę nawijać przy różnych okazjach o paru z tych tytułów, a nie o Diaczenkach.

PS. Zgadzam się, że warto przeczytać "Prawie i inne czasy". Świetna rzecz.
Maeg - 2009-09-21, 19:56
:
Tomasz napisał/a:
Przez tydzień proszę nawijać przy różnych okazjach o paru z tych tytułów, a nie o Diaczenkach.

I nie o Gap czy Atlasie Chmur!

Obecnie zaś zaczytuje się, a dokładnie dopiero zacząłem czytać Marsa, Rafała Kosika. Całkiem ładnie się zaczyna.
toto - 2009-09-21, 20:22
:
A ja zacząłem Zadrę Piskorskiego. Na razie widzę jak autor zarysowuje świat i robi wstęp do pewnych wydarzeń. I wiecie z czym mi się kojarzy? Z Cyklem barokowym Stephensona (pozytywne skojarzenie). Też zapowiada się podział na trzy ścieżki - polityczna, naukowa, przygodowo-sensacyjna. Najważniejsze, że na razie czyta się gładko i z zaciekawieniem pochłaniam kolejne strony.
ASX76 - 2009-09-21, 20:29
:
Tomasz napisał/a:

Jak coś to możesz jeszcze. (...)



W porządku. Masz jeszcze: "Balsam długiego pożegnania", Druga podobizna w alabastrze", "Gniazdo światów", "Miasta pod Skałą" - M. Huberath, "Zło" - J. Guillou, "Kobieta z wydm" - A. Kobo, "Ulica marzycieli", "Zaułek łgarza", "Autopsja" - R. McLiam Wilson, "25 godzina" - D. Benioff, cykl Breslau - M. Krajewski, "Egipcjanin Sinuhe" - M. Waltari, "Władca Ocean Park" - S. L. Carter, "Akwarium" - W. Suworow, cykl o Twardokęsku - A. Brzezińska, "Miasto Śniących Książek" - W. Moers, "Księga Jesiennych Demonów" - J. Grzędowicz, "Empire V", Święta Księga Wilkołaka" - W. Pielewin, "Kłamstwa Locke'a Lamory" (kontynuacja jest znacznie słabsza) - S. Lynch, dylogia Sarantyńska Mozaika, "Ostatnie promienie słońca" - G.G. Kay... Na razie wystarczy.
Spośród powyżej wymienionych pozycji w szczególności polecam:
"Atlas chmur" D. Mitchell, "Kyś" T. Tołstoj, "Akwarium" W. Suworow, "Ewangelia według kata - A. i G. Wajner, "Shogun" J. Clavell, "Udław się" Ch. Palahniuk, "Ślepowidzenie" P. Watts i "Gdzie dawniej śpiewał ptak" K. Wilhelm.

Maeg :arrow: Liczyłem na twój odzew i nie zawiodłem się. Nie czytając, karzesz nie mnie, lecz siebie. Coś na zasadzie: "a ja na złość tacie odmrożę sobie uszy". ;)
Maeg - 2009-09-21, 21:12
:
ASX76 napisał/a:
Coś na zasadzie: "a ja na złość tacie odmrożę sobie uszy".

To raczej jest na zasadzie "nie raz z tym panem mijaliśmy się w ocenach książek, temu nie ufam jego gustowi". Ot proste, tak samo często nie zgadzam się z ocenami Mada i też nie do końca ufam jego osądom. Ale ty wolisz spiskowe teorie...
ASX76 - 2009-09-21, 21:21
:
Maeg napisał/a:

To raczej jest na zasadzie "nie raz z tym panem mijaliśmy się w ocenach książek, temu nie ufam jego gustowi". Ot proste, tak samo często nie zgadzam się z ocenami Mada i też nie do końca ufam jego osądom. Ale ty wolisz spiskowe teorie...



W porządku, w takim razie kto oprócz Donaldsona "podpadł"?
MadMill - 2009-09-21, 21:27
:
Maeg napisał/a:
Ot proste, tak samo często nie zgadzam się z ocenami Mada i też nie do końca ufam jego osądom.

Jak nie chcesz ufać mojemu genialnemu gustowi to nie. :P Genialnemu dla mnie samego. ;)

Przekroczyłem połowę Tufa. No świetna książka, po prostu świetna. ;)
Romulus - 2009-09-21, 21:46
:
ASX > kiedy nie polecasz Rosjan, to dysponujesz ciekawą gamą tytułów (Carter i jego "władca Ocean Park", chwali się, a czytałeś "Białą Nową Anglię"? Też dobra, nawet lepsza).

Ostatnio zajrzałem w pracy na płytę od mojego kuzyna, o której myślałem, że zginęła. W masie ebooków znalazłem "Skoki..." Donaldsona. Przeczytałem pierwszy, nie powiem, ciekawa rzecz. Aczkolwiek, po pierwszym wrażeniu, jednak wolę późniejszego Reynoldsa. Jest tam dalej jakaś fajna intryga na miarę jego powieści? Czy raczej przygody w kosmosie?

Po przeczytaniu SAMOLUBNEGO GENU Dawkinsa, na razie pożegnałem się z tym autorem. Nie zniechęcił mnie jednak. świetnie napisana książka, którą zrozumie każdy humanistyczny tuman (skoro ja dałem radę...). Po Boga Urojonego z pewnością sięgnę za jakiś czas.

Chwyciłem za MAŁĄ DOBOSZKĘ Le Carre. Powrót do tej powieści nie rozczarował mnie wcale. Nadal wciąga niesamowicie, niejednoznaczna, skomplikowana, nadal aktualna.
Tomasz - 2009-09-21, 22:26
:
ASX76 napisał/a:
"Balsam długiego pożegnania", Druga podobizna w alabastrze", "Gniazdo światów", "Miasta pod Skałą" - M. Huberath

Mam wszystkie plus "Ostatni, którzy wyszli z raju". Dobrze polecane. "Miasta pod Skałą" dotąd nie przeczytałem.

ASX76 napisał/a:
"Zło" - J. Guillou


Tego nie znam. Sprawdzę.

ASX76 napisał/a:
"Kobieta z wydm" - A. Kobo

Mam na liście do kupienia.

ASX76 napisał/a:
"Ulica marzycieli", "Zaułek łgarza", "Autopsja" - R. McLiam Wilson, "25 godzina" - D. Benioff

No ba, oczywiście że mam i czytałem. Świetna literatura. Też polecam :)

ASX76 napisał/a:
cykl Breslau - M. Krajewski,

Kompletuję i czytam powoli. Chyba 3 tomów mi brakuje.

ASX76 napisał/a:
"Egipcjanin Sinuhe" - M. Waltari

Mam

ASX76 napisał/a:
"Władca Ocean Park" - S. L. Carter

Nie mam. Coś więcej na ten temat?

ASX76 napisał/a:
"Akwarium" - W. Suworow

Znam

ASX76 napisał/a:
cykl o Twardokęsku - A. Brzezińska
ASX76 napisał/a:
"Księga Jesiennych Demonów" - J. Grzędowicz
ASX76 napisał/a:
"Kłamstwa Locke'a Lamory" (kontynuacja jest znacznie słabsza) - S. Lynch, dylogia Sarantyńska Mozaika, "Ostatnie promienie słońca" - G.G. Kay
ASX76 napisał/a:
"Shogun" J. Clavell
ASX76 napisał/a:
"Ślepowidzenie" P. Watts

Mam i w większości przeczytałem. Podobnie Donaldsona, Stephensona i Martina. Czytam też czasem Stasiuka.

ASX76 napisał/a:
"Miasto Śniących Książek" - W. Moers

Nie mam. Jakoś mnie nie przekonało do zakupu nic. Ale może...

ASX76 napisał/a:
"Empire V", Święta Księga Wilkołaka" - W. Pielewin

Raz próbowałem Pielewina, nie podszedł, ale jeszcze zamierzam spróbować.

ASX76 napisał/a:
"Atlas chmur" D. Mitchell, "Kyś" T. Tołstoj

Tak, tak, wiem, tego już się w twoich postach naczytałem. Co nie znaczy że nie kupię. Zamierzam.

ASX76 napisał/a:
"Udław się" Ch. Palahniuk
ASX76 napisał/a:
"Gdzie dawniej śpiewał ptak" K. Wilhelm

Zamierzam, szukam na Allegro w dobrej cenie.


ASX76 napisał/a:
"Chłopiec z latawcem - K. Hosseini

ASX76 napisał/a:
"Biały tygrys" - A. Adiga

ASX76 napisał/a:
"Ewangelia według kata - A. i G. Wajner

To mi też nic nie mówi. Też byś mógł coś więcej skrobnąć. Może na pw bo będzie wrzask że ględzimy nie w temacie.

W rewanżu polecam "Warunek" Rylskiego. Potraktuj to jak obowiązek. Ty mi polecasz, to sięgasz po to co ja polecam. Ciekawym Twojej opinii.
Elektra - 2009-09-22, 05:36
:
Tomasz napisał/a:
Też byś mógł coś więcej skrobnąć. Może na pw bo będzie wrzask że ględzimy nie w temacie.

Zawsze można by się przenieść do wątku: Książki, które warto przeczytać lub nie. :)
elTadziko - 2009-09-22, 13:10
:
Właśnie skończyłem drugi tom "Ustroju świata" Stephensona. Zdecydowanie lepszy od swojego poprzednika, a już tamten mi się podobał ;) Jest tu wszystko czego potrzeba świetnej książce - ciekawi bohaterowie, akcja, humor. Najbardziej chyba rozbawiły mnie wpisy w dzienniku z obserwacji sprzedaży receptury jak np. handlowali terminami :D
Faktycznie bardzo dużo w tym tomie się wyjaśniło. A ostatnie zdanie tomu zapowiada dużo akcji w następnym ^^
Zaczynam teraz trzeci tom, niestety już ostatni :(
Shadowmage - 2009-09-22, 13:12
:
"W labiryncie pamięci" Forda - jak komuś przypadła do gustu "Fizjonomika", to tą powieścią również się nie rozczaruje.
Carmilla - 2009-09-22, 16:08
:
zaczęłam Epifanie wikarego Trzaski Szczepana Twardocha. Nie wiem jak będzie dalej, ale zaczyna się nieco humorystycznie
Romulus - 2009-09-22, 16:21
:
Nie nacieszyłem się powtórną lekturą MAŁEJ DOBOSZKI Le Carre. Chwyciłem za świeżo przysłane RADIO DARWINA Beara. Ale może uda mi się je pociągnąć razem.
Kennedy - 2009-09-22, 16:39
:
Conan: Droga do tronu. Jakoś nigdy mnie do Conana nie ciągnęło, czas więc uzupełnic pewne braki. Wybitna literatura to to nie jest żadną miarą, ale czyta się nieźle i ma klimat, więc nie narzekam. Dzisiaj zacząłem, dziś też pewnie skończę.

Później zas czekają na mnie Prądy przestrzeni Isaaca Asimova i Szlak Chwały Heinleina.
Metzli - 2009-09-22, 16:55
:
Shadow napisał/a:
"W labiryncie pamięci" Forda - jak komuś przypadła do gustu "Fizjonomika", to tą powieścią również się nie rozczaruje.


A jak się komuś nie podobała to w ogóle ma po co sięgać?

A w czytaniu to u mnie pewien zastój, trzeba się rozruszać na nowo ;)
Tifa Lockhart - 2009-09-22, 19:22
:
Rapsodia - Elizabeth Haydon .
Palarani - 2009-09-22, 20:10
:
Dopiero co skończyłam czytać "Wehikuł czasu" Wellsa (poczytuję sobie jeszcze wstępne opracowanie) - bardzo ciekawe aczkolwiek "Wojna Światów" była chyba odrobinę lepsza. Wells niby pisze skromnie, ale bardzo plastycznie. Urzekł mnie przede wszystkim opis dalekiej przyszłości świata (umierania Słońca itd.). Niach, niach.

Teraz zabiorę się za Ballarda... Prawdopodobnie.
Dhuaine - 2009-09-22, 22:24
:
Skończyłam czytać "Przebierańców" Careya. Blurb wcale nie wyglądał zachęcająco, ale w środku okazało się, że fabuła jest bardzo wciągająca i ma znacznie większy zakres niż poprzednie tomy. Carey świetnie to poprowadził; zazwyczaj nie lubię wielkich teorii, ale tutaj wyszło bez większych zgrzytów. Ten tom ma też więcej elementów thrilleru, a nawet horroru, niż poprzednie książki.
Z każdym tomem autor stawia wyżej poprzeczkę. :)

Teraz wzięłam się za Death Masks, piąty tom Dresdena. Nie powinnam czytać Castora na przemian z Dresdenem, bo mi się mylą... ale ze wszystkich zaległości na to mam ochotę, więc po co się ograniczać. xD
Gand - 2009-09-23, 00:10
:
Od jakiegoś czasu brnę mozolnie przez "Łowców Kości" Eriksona, jestem w połowie... pierwszego tomu. Nie znoszę MKP za to, że rozkręca się w tempie żółwia i zanim wydarzy się coś naprawdę porywającego okazuje się, że to połowa drugiej częsci tego a tego tomu. Chyba odłożę na półkę i wezmę się za "Podziemia Veniss", bo jak już ostatnio czytam tak mało, to może choć coś lepszego. o_O
Shadowmage - 2009-09-23, 07:16
:
"Łowcy kości" rozkręcają się wyjątkowo niemrawo, nawet jak na "MKP".

U mnie bez zmian, nadal Ford (żeby książeczkę 260 stron czytać tydzień, ech...) - ale już finisz.
ryba72 - 2009-09-23, 08:28
:
A ja właśnie po raz kolejny przypominam sobie cykl piastowski K.Bunscha. Na poczatek oczywiscie "Dzikowy skarb" i juz dalej po kolei :))
A tak w ogóle chciałbym, żeby chociaż jeden z polskich pisarzy fantasy zbliżył sie do poziomu jakości i stylu pisarstwa Bunscha, którego powieści historyczne czytam jakby to było fantasy tylko bez magii :P Bo jak na razie posucha panie i panowie, wszystko więdnie :-( . Sapkowski na razie opuścił niwe czasów historycznych, Kres jest wypalony i jedynie Wegner robi jakas nadzieje. Reszta ... :cry:
Shadowmage - 2009-09-23, 08:51
:
Pamiętam, że jedną z największych kłótni przy rozwodzie moi rodzice przeprowadzili o to, kto bierze Bunscha w twardej oprawie :D
Procella - 2009-09-23, 09:05
:
Ostatnio przeczytane:

Marek Krajewski - Śmierć w Breslau - niezłe, ale powalona się nie czuję - 3,5/5
Alex Kava - Granice szaleństwa - do bólu typowe polowanie na seryjnego mordercę, przewidywalne, ale czyta się dość gładko - 3/5
Ross Macdonald - Po drugiej stronie dolara - jak to cykl z Archerem, trzyma poziom, solidny kryminał - 4/5
Karel Čapek - Księga apokryfów - malutkie niestety, ale pyszne, inteligentna zabawa literacka, polecam - 4.75/5 (nie dałam piątki, bo by się chciało więcej :P )
Terry Pratchett - Hogfather - Susan jest świetna :) Muszę do tego wrócić w bardziej odpowiednym okresie - 4/5
Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej - odświeżone po latach od pierwszego czytania w ramach (skutecznego) leczenia drobnego kryzysu czytelniczego. Oczywiście 5/5
Isidora Sekulić - Kronika małomiasteczkowego cmentarza - 4/5

Teraz czytam:
K.W. Wójcicki - Klechdy. Starożytne podania i powieści ludowe (fajne)
Stephen King - 4 po północy (dopiero zaczynam, więc jeszcze nic nie powiem)
MrSpellu - 2009-09-23, 09:18
:
Procella napisał/a:
Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej - odświeżone po latach od pierwszego czytania w ramach (skutecznego) leczenia drobnego kryzysu czytelniczego. Oczywiście 5/5

Z rozpędu i dla porównania przeczytaj Paragraf 22 Hellera ;)
nastka - 2009-09-23, 10:01
:
Skończyłam pierwszą część "Nawałnicy mieczy" Martina, jako że nie mam aktualnie drugiej postanowiłam wziąć się za "niefantastykę".
Otóż w moje łapki wpadły "Kochanice króla" Gregory P. Powieść ma około 700 stron i ilość ta (co prawie nigdy mi się nie zdarza) nieco mnie przeraża. Przeczytałam 150 stron a akcja dalej wlecze się niemiłosiernie. Może w końcu się coś rozkręci... :roll:
Wulf - 2009-09-23, 12:02
:
Właśnie zacząłem "Luna to surowa pani" Heinleina. Na dobrą sprawę nie za bardzo wiem czego się spodziewać choć zaczyna się nawet nawet.
xan4 - 2009-09-23, 14:07
:
Rytuał Diaczenków
a skończyłem Xiao Long. Biały Tygrys Juraszka
Toudisław - 2009-09-24, 07:14
:
Skończyłem Książkę Magdaleny Salik - Gildia Hordów. Od takie czytadło. Przewidywalne aż do bólu, czasem naiwne i napisane mocno przeciętnie. Od tak żeby uszło. Szkoda, że Autorka nie spróbowała się w SF, bo przecież bliżej było do tego, z racji wykształcenia. Mogło by być coś ciekawego. No ale nieważne. Gildia to przeciętna pozycja, a jak na debiut ujdzie. Mocno kojarzyła mi się z Drizitem.


Właśnie skończyłem Taj Pana. Jestem zachwycony i oczarowany. Niesamowita, genialna książka. Czytało się bardzo dobrze i zdecydowanie wzbogaciło moją wiedzę.

A teraz Imperium słońca Ballarda. Coraz bardziej lubię tego pisarza. Z książki na książkę coraz bardziej go doceniam. Co do Imperium, to chyba każdy oglądał ekranizację. Książka jak to często bywa, sporo się różni. jak na razie super,
Elektra - 2009-09-24, 07:30
:
Po prawie stu stronach odłożyłam na później Opowieści sieroty. Jakoś irytowało mnie to, co początkowo bardzo mi się spodobało, czyli opowieść w opowieści w opowieści. I ciągle nowi bohaterowie, których nie można polubić ani znielubić.

Teraz czas na nowego Pratchetta, czyli Świat finansjery. Znowu prawie sto stron za mną, ale na razie jest ciekawie. I znacznie lepiej niż w poprzednim Łups! Wydaje się, że to najbardziej aktualna książka tego autora, banki, kryzys finansowy no i Moist von Lipwig... Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Beata - 2009-09-24, 07:43
:
Przeczytałam do przedpremierówki (to już niedługo) Listy z Hadesu. Punktown Jeffrey'a Thomasa i powiem Wam jedno - dla mnie ta książka plasuje się zaraz po "Ślepowidzeniu". Nie ze względu na tematykę, absolutnie nie. Raczej z uwagi na odczucia polekturowe - książka naprawdę zmusza do myślenia. Nie ukrywam, że większe wrażenie zrobiła na mnie pierwsza część - "Listy z Hadesu" (żeby nie było - wizji Punktown niczego nie brakuje, ale co ja poradzę, że Listy z Hadesu umieszczone są jako pierwsze w książce). Temat stary jak świat - co nas czeka po śmierci? Wielu o tym pisało, Dante ustanowił piekielną klasyfikację, swego rodzaju cennik grzechów i kar, który zakorzenił się w powszechnej świadomości na mur. Grzech taki - kara taka, grzech większy - kara podwojona (na przykład). A tymczasem Thomas... no, sami zobaczycie - jego wizja jest jak senny majak - wykrzywiona, wykoślawiona, a przy tym niepozbawiona złośliwego, perfidnego humoru (ale nie są to żarty czy dowcipy, którymi raczą się bohaterowie - jest to raczej mruganie okiem do czytelnika, prowokacyjne sięganie po skojarzenia, o których autor wie, że wzbudzą kontrowersje, taka przekora intelektualna). Warto przeczytać - prawdziwa uczta wyobraźni. :)
Ł - 2009-09-24, 08:36
:
Wulf napisał/a:
Właśnie zacząłem "Luna to surowa pani" Heinleina. Na dobrą sprawę nie za bardzo wiem czego się spodziewać choć zaczyna się nawet nawet.
Jego najlepsza ksiązka. Władcy marionetek i żołnierze kosmosu to przy tym takie tam przygodówki. Napewno Ci się spodoba aspekt polityczny:

Heinlein o parlamentaryzmie napisał/a:
Słuchając tego posiedzenia niemal zatęskniłem za Mortem Kurzajką. On przynajmniej siedział z. haremem w swojej dziurze i nie wtrącał się do naszych spraw osobistych.
Ale Profesor nie podniecał się; uśmiech nie znikał mu z twarzy.
- Manuelu, czy naprawdę uważasz, że ta zgraja niedorozwiniętych dzieci uchwali jakieś prawa?
- Sam im pan kazał. Wezwał ich pan do tego.
- Mój drogi Manuelu, chciałem po prostu zebrać wszystkich czubków w jednym miejscu.

Kennedy - 2009-09-24, 10:38
:
Skończyłem Prądy przestrzeni Asimova i tak oto trylogię o Imperum Galaktycznym mam za sobą. Prądy to na dobrą sprawę niespecjalnie skomplikowana powieść sensacyjna w scenerii sf, ze wszystkimi typowymi dla Asimova chwytami i charakterystycznymi zwrotami akcji. W sumie nic specjalnego, ale czyta się bardzo przyjemnie.

Ł napisał/a:
Wulf napisał/a:
Właśnie zacząłem "Luna to surowa pani" Heinleina. Na dobrą sprawę nie za bardzo wiem czego się spodziewać choć zaczyna się nawet nawet.
Jego najlepsza ksiązka. Władcy marionetek i żołnierze kosmosu to przy tym takie tam przygodówki.

Obcy w obcym kraju tez niezgorszy, ale Luna chyba faktycznie lepsza.
Również się biorę za Heinleina teraz, za Szlak chwały konkretnie.
Ł - 2009-09-24, 13:19
:
Kennedy napisał/a:

Obcy w obcym kraju tez niezgorszy, ale Luna chyba faktycznie lepsza.

Obcy..., wydaje mi się na dzień dzisiejszy troszkę naiwny, i chyba to przesądza o tym że stawiam Lunę wyżej. Szkoda że quasi-kontynuacja Luny, czyli "Kot, który przenika ściany" jest już raczej, mimo świetnego głównego bohatera, dośc kontrowersyjną pozycją.
elTadziko - 2009-09-24, 15:00
:
Skończyłem "Ustrój świata" Stephensona. Zaraz coś skrobnę więcej w odpowiednim temacie ;)
Za co teraz się wezmę? Nie mam pojęcia :P Jeśli mama przywiezie mi od cioci Jasienicę, to zacznę czytac jego "Polskę Piastów". Jeśli nie, a jutro dojdą zamówione książki, to poczytam Druona. A jeśli nie dojdą... No cóż, może wezme się za "Ślepowidzenie" :P
Tomasz - 2009-09-24, 18:57
:
Przeczytałem "Wojnę zuluską 1879" Krzysztofa Kubiaka. Warto, bo chyba u nas niczego innego o tym konflikcie się nie znajdzie. Czytałem w zasadzie o wydarzeniach, o których nie miałem dotąd żadnej wiedzy to się dobrze czytało. Ale krótkie to, mało dogłębne, wiele wydarzeń jest ledwie wymienionych, bez szczegółów. Nierówna pozycja. Ale że tania, to jestem zadowolony. Konflikty kolonialne są ciekawe a mało o nich się u nas pisze. Może to jakiś zwrot będzie, coś się ruszy? Na razie to mam tylko jeszcze już dawno kupione i przeczytane "Powstanie Mahdiego" Biziuka z serii Historycznych bitew Bellony.

Co do lektur historycznych wracam teraz do dziejów Ameryki Północnej i zaczynam po raz drugi czytać Aleksandra Sudaka "Detroit 1763". Właściwie ciąg dalszy tego co przeczytałem w "Quebecu 1759" Wojtczaka. Dotąd znałem te pozycje w kolejności ukazywania się, teraz zamierzam czytać chronologicznie aż do końca XIX wieku.
Aha, "Detroit 1763" traktuje o powstaniu indiańskim Pontiaca. Jednym z największych zrywów rdzennej ludności amerykańskiej
ASX76 - 2009-09-24, 19:44
:
Toudisław napisał/a:


Właśnie skończyłem Taj Pana. Jestem zachwycony i oczarowany. Niesamowita, genialna książka. Czytało się bardzo dobrze i zdecydowanie wzbogaciło moją wiedzę.

(...)


Proszę zachować troszkę komplementów na "Shoguna" i "Króla szczurów", bo są to jeszcze lepsze książki. :) Fajnie, że wreszcie sięgnąłeś po twórczość Clavella. Szkoda, że tak późno... Na forum MAG-a niegdyś pisałem o jego powieściach, ale był to "głos wołającego po puszczy"... ;)

"Shogun" jest bardzo obszerną książką, lecz jest tak piekielnie wciągająca, że praktycznie "łyka się" stronę za stroną bez popijania. Wchodzi niczym ostry nóż w masło. ;)

Liczę, że uda Ci się przełamać niechęć do ASX-a (na innych nie liczę, bo nie ma sensu) i sięgniesz również po inne niesamowite i genialne książki, które Ci poleciłem.
KreoL - 2009-09-24, 21:12
:
Ja skończyłem w 2 dni 3 książki:

Kroniki Tomasza Covenanta Niedowiarka Tom 3 "Moc która osłania" : Dobre zakończenie niezłej trylogii. Ogólnie wnioski płyną z tego, że Donaldson ma chyba jakieś niespełnione marzenia i wyżywa się poprzez twórczość na swoich bohaterach.

Kłamca 2 i 3 szybkie książki na 3h każda. Lubię ogólnie książki z aniołami i demonami więc nie jest źle. Trochę Loki mnie za bardzo nie podoba jako postać mityczna nie jest przekonujący bo jest za miły i dający sie lubić. A jak na takiego Kłamcę za mało kłamie czy nawet nagina prawdę. Po 3 części mam tylko niedosyt, że została historia podzielona na 2 części .. no ale wiadomo w fabrycznym formacie więcej nie wciśniesz :roll: Spoiler Ostatnie wrażenie z książki mam, że Loki zginie jakoś ale zostanie wskrzeszony wiarą w niego Magdaleny gdy będzie jego potrzebować, co spowoduje, że będą od siebie zależni a także wydostanie go z drugiego końca tęczy. ;)

A teraz przymierzałem sie do "Atramentu", ale zostawiam go na wykłady gdzie bede zmuszony z braku innych rzeczy do roboty go czytać. A chyba zabiore się w końcu za Endymiona :!:
Shadowmage - 2009-09-25, 08:03
:
Tomasz napisał/a:
Przeczytałem "Wojnę zuluską 1879" Krzysztofa Kubiaka. Warto, bo chyba u nas niczego innego o tym konflikcie się nie znajdzie.
Dzięki za opinię, pewnie się jednak zdecyduję.

Skończyłem Forda... i mam porozpoczynanych kilka książek - "Zwycięstwo orłów" Novik, "Świat finansjery" Pratchetta, "Ofensywę szulerów" Ćwieka i oczywiście jeszcze "Żmijową harfę" Brzezińskiej.
Beata - 2009-09-25, 08:20
:
Shadowmage napisał/a:
"Żmijową harfę" Brzezińskiej

To mi przypomina, że powinnam odświeżyć sobie cały cykl przed 21 października...

Teraz czytam Wojnę o dąb Emmy Bull - bardzo fajnie się czyta, a kawałki o muzyce i muzykach (choć ja się nie znam) dodają kolorytu. Ach, zdecydowanie lubię phoukę. ;)
MrSpellu - 2009-09-25, 09:31
:
Skończyłem Wegnera. Bardzo pozytywne wrażenia. Odsapnę chwilkę, a potem skończę Crowleya w końcu może :/
Tą książką należy się delektować :perv:
Fidel-F2 - 2009-09-25, 09:41
:
Spellsinger napisał/a:
Crowleya w końcu może
Tą książką należy się delektować
znaczy cięzko idzie czytanie i trudo jednorazowo więcej niz 10 stron łyknąć?
MrSpellu - 2009-09-25, 09:51
:
Fidel-F2 napisał/a:
znaczy cięzko idzie czytanie i trudo jednorazowo więcej niz 10 stron łyknąć?

Właśnie nie. Jak tylko sięgam po nią to nagle się okazuje, że każdy czegoś ode mnie chce i jestem niezbędny ;) Teraz mam "grypę" (cholera wie co to jest), "obowiązkowe lektury" za sobą, wszystko i wszystkich w dupie i zamierzam ją przeczytać do końca weekendu :)
Toudisław - 2009-09-25, 09:51
:
Mam mocne postanowienie przerwy od fantastyki i realizuje je dalej. No może na granicy bo czytam Pisarza "fantastycznego"

Zimne wybrzeża Szczepana Twardocha. Język jak zawsze miodzio. Uwielbiam tego pisarza.
Cytat:

Powieść Zimne wybrzeża rozpoczyna 6-tomowy cykl kryminałów, których bohaterem jest agent Jan Kruk. Pierwowzorem Kruka jest polski najemnik, który po 1947 roku zbiegł z Polski na Zachód i po przeszkoleniu wojskowym walczył z komunistami. Akcja cyklu rozgrywa się w latach 1958-2008, począwszy od Spitsbergenu, poprzez Nowy Jork, Moskwę, a od III tomu przenosi się do Polski. Każda książka stanowi odrębną całość. W lipcu roku 1957 grupa polskich naukowców opuszcza pokład okrętu hydrograficznego Polskiej Marynarki Wojennej OH "Bałtyk" i na brzegach zatoki Isbj?rnhamna kładzie podwaliny Polskiej Stacji Polarnej Hornsund na Spitsbergenie. Po dwóch miesiącach "Bałtyk" odpływa do Gdyni, pozostawiając pierwszą, zimującą załogę. Na kilka tygodni przed nadejściem nocy polarnej załoga polskiej stacji drogą radiową prosi Norwegów o pomoc - jeden z polarników zniknął bez śladu. Zimne wybrzeża to powieść, w której polarna przyroda staje się tłem dla wielkiej polityki. Sensacyjna fabuła pozwala autorowi rysować ludzkie charaktery, sprawdzające się w surowych warunkach Arktyki, jak i w jeszcze niebezpieczniejszych okolicznościach starcia wywiadów głównych protagonistów zimnej wojny.

Shadowmage - 2009-09-25, 11:12
:
Beata napisał/a:
Shadowmage napisał/a:
"Żmijową harfę" Brzezińskiej

To mi przypomina, że powinnam odświeżyć sobie cały cykl przed 21 października...
Właśnie w tym celu zacząłem czytać miesiąc temu (tym bardziej, że nowej wersji "ŻH" nie czytałem). Niestety co chwila wypadają mi pilniejsze lektury, więc nie mam możliwości skończenia.
Jander - 2009-09-25, 17:27
:
Połowa Powrotu Karmazynowej Gwardii za mną - nie idzie w błyskawicznym tempie jak Erikson, poza tym wydaje mi się, że bohaterowie są bardziej niejednoznaczni niż u Eriksona. Poza sabotażystami nie wiem komu "kibicować". Ale przynajmniej akcja rozwija się szybciej niż u Stevena.
Shadowmage - 2009-09-25, 18:42
:
Mnie to nawet Erikson ostatni nie szedł płynnie... A z Esslemontem czekam sobie na całość.
Juninka - 2009-09-26, 18:37
:
Przeczytałam "Magom wszystko wolno" Diaczenków. Wprawdzie nie była to tak wciągająca książka jak "Kaźń" czy "Vita Nostra", ale czytało się dobrze. I wyjątkowo zakończenie było dość przejrzyste ;)
Teraz czytam "Wydrążonego człowieka" D.Simmonsa. Za mną dopiero 50 stron, ale - ku mojemu zdumieniu - naprawdę mi się podoba.
ASX76 - 2009-09-26, 19:03
:
Juninka napisał/a:

Teraz czytam "Wydrążonego człowieka" D.Simmonsa. Za mną dopiero 50 stron, ale - ku mojemu zdumieniu - naprawdę mi się podoba.


Skąd owe zdumienie? ;)

W tej książce nie pasowały mi jedynie "wstawki matematyczne" czy cuś w tym guście - nudne fragmentami, szczególnie gdy obejmuje większy obszar tekstu. W sumie jest kilka takich momentów.
Poza tym jest OK. :-)
Juninka - 2009-09-26, 19:31
:
ASX76 napisał/a:
Skąd owe zdumienie?

Stąd, że nigdy wcześniej nie ciągnęło mnie do takich książek. "Wydrążony człowiek" wpadł mi w łapki przez przypadek i moja ciekawość zwyciężyła nad przyzwyczajeniami. Zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem nie dojrzałam do tego, aby na stałe włączyć zielone światło dla literatury SF.
ASX76 napisał/a:
W tej książce nie pasowały mi jedynie "wstawki matematyczne" czy cuś w tym guście - nudne fragmentami, szczególnie gdy obejmuje większy obszar tekstu.

To mi akurat nie przeszkadza :)
ASX76 - 2009-09-26, 20:22
:
Juninka napisał/a:

Stąd, że nigdy wcześniej nie ciągnęło mnie do takich książek. "Wydrążony człowiek" wpadł mi w łapki przez przypadek i moja ciekawość zwyciężyła nad przyzwyczajeniami. Zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem nie dojrzałam do tego, aby na stałe włączyć zielone światło dla literatury SF.


Powiadają, że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka. ;)
To może nie tyle kwestia "dojrzenia do S-F, ile wreszcie zauważenia, że fantastyka nie kończy się na fantasy.
Najgorzej jest, gdy Czytelnik z własnej woli, kierując się nielogicznymi powodami (wymysłami/uprzedzeniami czy co mu tam do głowy przyjdzie), wmawia sobie, że dany rodzaj literacki go nie interesuje/nie pociąga, choć tak na dobrą/złą sprawę nie ma do tego podstaw, bo przeczytał tego niewiele (i akurat źle trafił - to właściwie dotyczy każdego gatunku... - i się zniechęcił) albo wcale (na zasadzie "bo tak"). ;)
Chętnie pomogę na stałe włączyć zielone światło, jeśli nie masz nic przeciwko temu.
Z czystym sumieniem na dobry początek poleciłbym Ci książkę pt. "Gdzie dawniej śpiewał ptak" Kate Wilhelm. Ma ona wszystko to, co trzeba, żeby podtrzymać w Tobie zainteresowanie S-F. Porusza ważną tematykę i jest bardzo ciekawie napisana. Wciąga i intryguje. Gwarantuję, że nie będziesz nią rozczarowana.
Kończę, bo zaraz zacznę pisać wierszem. ;)
Juninka - 2009-09-26, 21:25
:
ASX76 napisał/a:
To może nie tyle kwestia "dojrzenia do S-F, ile wreszcie zauważenia, że fantastyka nie kończy się na fantasy.

Nie, to nie tak. Nie da się nie zauważyć, że na fantasy świat się nie kończy. Jednak gdybym rok temu dostała w swoje ręce czytaną obecnie książkę, pomyślałabym "Nie, nie mam na to ochoty, nie będę tego czytać". I książka powróciłaby od razu do właściciela. Dzisiaj natomiast pomyśłałam "A może warto spróbować, może dam radę?". No i dałam radę, na dodatek z przyjemnością, której z pewnością zabrakłoby jeszcze rok temu. Bo jaką można mieć przyjemność z książki czytanej na siłę? Przekartkowałabym ją tylko, byle szybciej skończyć.
ASX76 napisał/a:
wmawia sobie, że dany rodzaj literacki go nie interesuje/nie pociąga

Ale jak wmówić sobie, że coś mnie zachwyca, kiedy nie zachwyca? :)
ASX76 napisał/a:
Z czystym sumieniem na dobry początek poleciłbym Ci książkę pt. "Gdzie dawniej śpiewał ptak" Kate Wilhelm. Ma ona wszystko to, co trzeba, żeby podtrzymać w Tobie zainteresowanie S-F. Porusza ważną tematykę i jest bardzo ciekawie napisana. Wciąga i intryguje. Gwarantuję, że nie będziesz nią rozczarowana.

Dziękuję, nie omieszkam sprawdzić co to ;)
ASX76 - 2009-09-26, 21:59
:
Juninka napisał/a:

Bo jaką można mieć przyjemność z książki czytanej na siłę? Przekartkowałabym ją tylko, byle szybciej skończyć.

Ale jak wmówić sobie, że coś mnie zachwyca, kiedy nie zachwyca? :)

Dziękuję, nie omieszkam sprawdzić co to ;)


1. Tak, takie czytanie nie ma sensu. Nic na siłę.

2. Nie znam odpowiedzi na tak postawione pytanie. ;)

3. Uwaga na spoilery. Najlepszym podziękowaniem byłoby przeczytanie tej książki, o ile nie oczekuję zbyt wiele. ;)
Sharin - 2009-09-27, 06:32
:
Lian Hearn Po słowiczej podłodze (Opowieści rodu Otori) :mrgreen:
Nigdy nie miałem do czynienia z książkami w stylu Shoguna więc czas nadrobić zaległości. Mogę powiedzieć, że na chwilę obecną powieść nie jest zła. Czyta się dobrze ;) Akcja wciągająca a główny bohater coraz bardziej przypominający ninja/zabójcę tyle, że skrupułami ;) Robi się ciekawie.

W międzyczasie po raz kolejny przeglądam Diunę Franka Herberta oraz kończę muzykalnego Martina ;)
Tomasz - 2009-09-27, 07:37
:
Męczę się z analizą prawną jednego przedsiębiorstwa, obłęd. Wyję już po nocach. Chcę z powrotem do procesów itd. To nie mam czasu na nową, dobrą literaturę, nawet Eriksona odłożyłem. Za to w krótkich przerwach, gdy mam już dość papierów i klepania w klawiaturę, przeczytałem chyba po raz trzeci albo czwarty "Śmierć w Breslau" Krajewskiego. Bardzo mi się tej pierwszy z napisanych i wydanych tomów o Mocku podoba. Teraz chcę przeczytać pozostałem. Dwa kolejne mam. Następne muszę dopiero kupić. Bardzo mi się klimat opowieści u Krajewskiego podoba, brudny, ponury i obleśny.
Romulus - 2009-09-27, 10:11
:
Tomasz napisał/a:
Za to w krótkich przerwach, gdy mam już dość papierów i klepania w klawiaturę, przeczytałem chyba po raz trzeci albo czwarty "Śmierć w Breslau" Krajewskiego. Bardzo mi się tej pierwszy z napisanych i wydanych tomów o Mocku podoba. Teraz chcę przeczytać pozostałem. Dwa kolejne mam. Następne muszę dopiero kupić. Bardzo mi się klimat opowieści u Krajewskiego podoba, brudny, ponury i obleśny.

James Ellroy jest lepszy. Ale Krajewski - polski, co jest atutem. Taki polski James Ellroy (prawie).

Skończyłem RADIO DARWINA. Bardzo ciekawa książka, aczkolwiek poniżej moich oczekiwań nieco. Tak naprawdę nie powinna kończyć się tam, gdzie się skończyła. Bo o wiele bardziej ekscytująca jest perspektywa "rozwoju" od nowego człowieka, jego wpływu na ludzkość "starą", przemiany się z tym wiążące, niż te ramy fabularne do powstania tegoż nowego człowieka. Oczywiście nie byłoby to już wówczas takie "twarde" sci - fi. Mimo to książkę warto polecić: jako właśnie sci - fi, ze żwawą akcją, ciekawym konceptem i - w co muszę wierzyć tylko - doskonałą podbudową naukową, wzbogaconą o dobrą "ściągę" (słowniczek na końcu).

Teraz czas na freestyle: ŻELAZNA RADA Mievilla. Tu liczyć się będzie (mam taką nadzieję) tylko wyobraźnia i talent, a nie podbudowa naukowa.
toto - 2009-09-27, 10:49
:
Romulus, rozwój od nowego człowieka będzie w Dzieciach Darwina zapewne. Tutaj mieliśmy fajną hipotezę dotyczącą ewolucji, nieco o wirusach i krytykę ludzi nauki, polityków, mediów.
A Żelazna Rada jest git. Jeśli nie przeszkadza Ci, że jest nieco (niektórzy mówią, że za dużo?) zaangażowania, powinieneś być zadowolony.

Ja czytam obecnie Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland. O matko, jak to jest napisane. I jak wciąga. A najlepsze jest to, że elementy fantastyczne w swoją fabułę wplata w taki sposób, jakby opowiadał o pogodzie. Opisuje coś co po prostu jest. Jakby w Japonii świat naprawdę tak wyglądał.
Jander - 2009-09-27, 10:51
:
Romulus napisał/a:
Bo o wiele bardziej ekscytująca jest perspektywa "rozwoju" od nowego człowieka, jego wpływu na ludzkość "starą", przemiany się z tym wiążące, niż te ramy fabularne do powstania tegoż nowego człowieka.

Kontynuacja wychodzi 2 grudnia i o tym będzie opowiadać. ;)
Tomasz - 2009-09-27, 10:56
:
Romulus napisał/a:
James Ellroy jest lepszy. Ale Krajewski - polski, co jest atutem. Taki polski James Ellroy (prawie).

Ha, ale mnie też bierze ten klimacik niemieckiego Wrocławia (czyt. Breslau). Nie wiem czy ma to coś z moim poczuciem śląskości, bo w końcu ja jestem z Górnego, a Breslau to Dolny, ale te klimaty niemiecko-polskie, sąsiadujące nazwiska pochodzące z obu języków itd, bardzo się podoba.
A wyobraź sobie, że Jamesa Ellroya nic nie czytałem. Od czego zacząć?
Romulus - 2009-09-27, 11:10
:
Tomasz napisał/a:
A wyobraź sobie, że Jamesa Ellroya nic nie czytałem. Od czego zacząć?

L.A. QUARTET, czyli: CZARNA DALIA, WIELKIE NIC, TAJEMNICE LOS ANGELES, BIAŁA GORĄCZKA.
To podstawa.
A potem demitologizację Ameryki: AMERYKAŃSKI SPISEK i SZEŚĆ TYSIĘCY DOLARÓW GOTÓWKĄ. Choć odziera on mit JFK z niezasłużonego blasku i romantyczności, to jednak widać gołym okiem, że Bobby Kennedy to dla Ellroya niemal święty. A mając na uwadze to, że u Ellroya nie ma świętych, jest to bardzo fascynujące. Trzeci, ostatni tom jeszcze nie powstał. ale te dwa można spokojnie czytać. Bo mimo że są ci sami bohaterowie w każdym, to jednak stanowią zamkniętą całość. Zbieram się co jakiś czas, aby przeczytać znowu, ale zawsze wpadnie coś świeżego i nie mam czasu.
batou - 2009-09-27, 11:26
:
"Żelazna Rada" jest bardzo smaczna. Mnie to politykowanie nie przeszkadzało. Bardziej już to, że schematy fabularne są żywcem z "Blizny" przeniesione, a oczekiwałem czegoś zupełnie nowego. Ale to już trochę grymaszenie rozpieszczonego poprzednimi książkami czytelnika.

toto napisał/a:
Ja czytam obecnie Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland. O matko, jak to jest napisane. I jak wciąga. A najlepsze jest to, że elementy fantastyczne w swoją fabułę wplata w taki sposób, jakby opowiadał o pogodzie. Opisuje coś co po prostu jest. Jakby w Japonii świat naprawdę tak wyglądał.

Mam nadzieję, że nie czytałeś blurba i spoilerujących recek i będziesz miał z tego do końca frajdę. Świetna powieść.

Ja kończę "Modyfikowany węgiel" Morgana. Bardzo dobry kryminał w cyberpunkowych dekoracjach. Czyta się szybko i z przyjemnością tym bardziej, że 50 stron do końca i tak naprawdę jeszcze nie wiem do końca co się z tym Bancroftem tej nocy stało. Czuję się już zachęcony do kolejnych książek Morgana.
Tomasz - 2009-09-27, 11:41
:
Cytat:
L.A. QUARTET, czyli: CZARNA DALIA, WIELKIE NIC, TAJEMNICE LOS ANGELES, BIAŁA GORĄCZKA.
To podstawa.
A potem demitologizację Ameryki: AMERYKAŃSKI SPISEK i SZEŚĆ TYSIĘCY DOLARÓW GOTÓWKĄ. Choć odziera on mit JFK z niezasłużonego blasku i romantyczności, to jednak widać gołym okiem, że Bobby Kennedy to dla Ellroya niemal święty. A mając na uwadze to, że u Ellroya nie ma świętych, jest to bardzo fascynujące. Trzeci, ostatni tom jeszcze nie powstał. ale te dwa można spokojnie czytać. Bo mimo że są ci sami bohaterowie w każdym, to jednak stanowią zamkniętą całość. Zbieram się co jakiś czas, aby przeczytać znowu, ale zawsze wpadnie coś świeżego i nie mam czasu.

A wyobraź sobie że znalazłem na półce w książkach żony, (parę z domu rodzinne przywiozła, to giną mi z oczy przy moich około 2 tysiącach) "Tajemnice Los Angeles". Czytać czy też kolejność tu ma znaczenie? Dużo wspólnego ma z filmem?
A ta demitologizacja fajnie się zapowiada, to na pewno poszukam, jak autor przejdzie mój wstępny test czytelniczy.
Maeg - 2009-09-27, 11:51
:
toto napisał/a:
Ja czytam obecnie Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland. O matko, jak to jest napisane. I jak wciąga. A najlepsze jest to, że elementy fantastyczne w swoją fabułę wplata w taki sposób, jakby opowiadał o pogodzie. Opisuje coś co po prostu jest. Jakby w Japonii świat naprawdę tak wyglądał.

To chyba najbardziej fantastyczna książka Murakamiego, w innych tych fantastycznych elementów jest mniej ale również sprawnie są wplecione w świat. Koniec świata to też chyba najlepsza pozycja na początek przygody z tym autorem dla czytelnika fantastyki. Imo genialny jest też zbiór opowiadań Wszystkie boże dzieci tańczą. Trochę inną literaturą jest Na południe od granicy, na zachód od słońca i Norwegian wood. Ta druga to chyba jedna z najbardziej przygnębiającym klimatem książek jakie czytałem. Za to wkurza mnie, że Muza nie wydaje u nas Hear the Wind Sing i Pinball, 1973. Nie wiem czy to sam Murakami nie chce czy wydawnictwu się nie chce ale wraz z Przygodą z owcą i Tańcz, Tańcz, Tańcz stanowią jakby jeden cykl.

A ja się właśnie biorę za Pożeglować do Sarancjum, ostatnia próba przekonania się do Kaya. Przyznam się, że trochę z lękiem pochodzę do lektury, co by autor nie przynudzał jak w innych powieściach.
S.A.L.U.T.O - 2009-09-27, 12:05
:
Czytam książke o narkomanach którzy sprowadzajom się do parteru przez narkotyki.
Zajebista książka.
Też kiedyś byłem w takiej trudnej sytułacji i dlatego wiem co oni przeżywają, jak to czytam to jestem z nimi.
Fantazy też lubie ale takie bardziej lajtowe.
Mogget - 2009-09-27, 17:47
:
Po przeczytanym na kacu "Interświecie" Gaimana i Reavesa zachęcony pozytywnymi opiniami o cyklu, jak i swoimi miłymi wspomnieniami z "Non stop" zabieram się za "Wiosnę Helikonii" Aldissa.
Procella - 2009-09-27, 20:35
:
Wróciłam do T.H. White'a. Przy pierwszym podejściu, jak już kiedyś pisałam, odrzucił mnie kojarzący się z literaturą dziecięcą początek, teraz przez to jakoś brnę - znajduję trochę sympatycznego humoru. No i powtarzam sobie, że dalej jest podobno znacznie poważniej.
You Know My Name - 2009-09-28, 11:39
:
Skończyłem Bohaterowie umierają. Dobre, naprawdę dobre, tylko dobre. Trochę więcej skrobnę w temacie. Teraz czytam fabryczne Deszcze niespokojne. Pierwsze opowiadanie (ozajdlowany Grzędowicz) zapowiada się nieźle. Zobaczymy jak będzie dalej z poziomem.
toto - 2009-09-28, 16:34
:
batou napisał/a:
Mam nadzieję, że nie czytałeś blurba i spoilerujących recek i będziesz miał z tego do końca frajdę. Świetna powieść.
Nie czytałem i się cieszę. Chociaż dość szybko zacząłem się domyślać prawdziwego rozwiązania (był fałszywy trop, ale im dalej tym więcej rzeczy wskazywało, że jest fałszywy).
Co do samej powieści. Wcześniej napisałem tak:
toto napisał/a:
A najlepsze jest to, że elementy fantastyczne w swoją fabułę wplata w taki sposób, jakby opowiadał o pogodzie. Opisuje coś co po prostu jest. Jakby w Japonii świat naprawdę tak wyglądał.
I wyszło, że nie do końca jest to prawda. Kiedy to pisałem, przeczytałem około 1/3 książki, później powieść utraciła nieco zwyczajność elementów fantastycznych. Na szczęście pod koniec wszystko wraca do porządku. Czyli "zwyczajnej" fantastyczności, coś co najbardziej podoba mi się w prozie Japończyka.
elTadziko - 2009-09-29, 19:54
:
Przeczytałem "Polskę Piastów" Jasienicy. Ciekawe. Napisane przystępnym językiem. Czyta się bardzo przyjemnie.
Ucieszyło mnie to, że autor odwoływał się także do wydarzeń na świecie i innych rodów królewskich w Europie. Nie osadził dynastii Piastów w próżni.
Poza tym nie skupia się tylko na wojnach/terytorium, ale też na polskiej kulturze i gospodarce.

Teraz czytam "Króla z żelaza" Druona. Potem albo następny tom Druona albo "Polskę Jagiellonów" Jasienicy :P
Toudisław - 2009-09-30, 07:01
:
Zimne brzegi za mną. Szczepan Twardoch nadal pisze świetnie. Sama książeczka lekko mnie zawiodła. Warstwa fabularna taka lekko naciągana i mógł ten wątek pociągnąć dłużej bo skończył się dość nagle. Językowo jak zawsze super


Jednak na pewien czas wróciłem do Fantastyki. Czytam Kolory Sztandarów Tomasza Kołodziejczaka. Książkę która w 1996 dostała Zajdla. Jak na razie czyta się dobrze. Nie co dziwna pozycja ale ciekawy pomysł.
Jander - 2009-09-30, 13:52
:
Pierwszy tom Powrotu Karmazynowej Gwardii skończony. Najważniejsza zaleta - nie ma wkurzających bohaterów z Eriksona (jak Nożownik). Pojawiają się za to osoby znane tylko z opowieści. Poza tym poznajemy trochę ogólnych informacji o świecie. Czekam na drugi tom. Szkoda, że o kontynuacjach jeszcze nic nie wiadomo, a miały być już chyba trzy o Karmazynowej.
toto - 2009-09-30, 15:44
:
W końcu zabrałem się za Triumf Endymiona. Długo odkładana przeze mnie lektura i mam nadzieję, że cykl Hyperioński będzie miał godne zakończenie.
elTadziko - 2009-09-30, 16:28
:
Przeczytałem pierwszy tom cyklu Druona - "Króla z żelaza".
Za krótkie to :P Niecałe dwa dni i juz przeczytane :(
Bardzo dobrze napisane, bardzo przystępnie. Fabuła jest ciekawa, jest parę różnych watków, które się potem ze sobą splatają. Fajne są też noty historyczne, w których autor przybliza nam jeszcze bardziej tamte czasy.
Ogólnie polecam, bardzo fajne.

Teraz czas na "Polskę Jagiellonów" Jasienicy.
Wulf - 2009-09-30, 17:10
:
elTadziko napisał/a:
Za krótkie to :P Niecałe dwa dni i juz przeczytane :(
Oj tam. Bierze się następny tom i tyle :-)
Tomasz - 2009-09-30, 17:15
:
Kończę "Wyspę" Rylskiego, dobra literatura, choć nie tak wyśmienita jak "Warunek".
I czytam "Nazywam się Czerwień" Orhana Pamuka. Na razie jest świetnie. Kryminał, historia, egzotyka. Osmańskie imperium, wyczuwalne na każdym kroku i wszystkimi zmysłami. A na dokładkę szczegóły odnośnie miniaturzystów.

Fantastyka na razie w odwrocie, wszystko co zaczęte się snuje powoli. Tylko Orsona Scotta Carda i jego "siódmego syna" łyknąłem szybko i ze smakiem.
Metzli - 2009-09-30, 18:49
:
Tomasz napisał/a:
I czytam "Nazywam się Czerwień" Orhana Pamuka. Na razie jest świetnie. Kryminał, historia, egzotyka. Osmańskie imperium, wyczuwalne na każdym kroku i wszystkimi zmysłami. A na dokładkę szczegóły odnośnie miniaturzystów.


Kupiłam tą książkę już daaawno, co chwila obiecuję sobie, że jak tylko skończę to co czytam akurat to po nią sięgnę. I tak leży, leży i czeka... ;)

Bo na razie Paweł Ciećwierz i jego Nekrofikcje :)
Wulf - 2009-09-30, 19:21
:
Nazywam się czerwien... oj, z jednej strony fajna, klimatyczna... ale pod koniec dla mnie stała się zwyczajnie, ale przegadana. Wydawało mi się, że w zasadzie autor próbuje ciągnąć ciut na siłę. Choć sama konstrukcja i podanie jej - cymes :-)

Poza Heinleinem... chwilowo od czasu do czasu Bryson "Krótka Historia Prawie Wszystkiego". No i może się wezmę za jakiegoś Lema jeszcze, ino nie wiem za którego ;-)
Romulus - 2009-10-01, 10:49
:
Rzuciłem dotychczasowe lektury w kąt. I staram się szybko przeczytać sagę o zbóju Twardokęsku Anny Brzezińskiej, aby zdążyć przed premierą ostatniego tomu. Oceniałem ją kiedyś jako jedną z najlepszych polskich sag fantasy. Szczerze mówiąc, po sadze wiedźmińskiej, jest to chyba jedyna takich sag na polskim podwórku (umknęło mi coś?). I, czytając po raz kolejny, myślę, że nie zweryfikuję ocen wystawionych ongiś. To nadal jest kapitalne dziełko, szczególnie jeśli chodzi o język, który uwodzi brzmieniem. ale zobaczymy, czy wytrwam w tym stanie do finału. Bo bardzo chciałbym się popastwić :badgrin:
Ł - 2009-10-01, 11:15
:
Głowny bohater Nazywam się Czerwień to troszke takie rozmemałne ciepłe kluchy, jego uwarunkowania charakterologiczne skutecznie obniżały mi wrażenia estetyczne tej ksiazki.
ASX76 - 2009-10-01, 11:17
:
Romulus napisał/a:
Szczerze mówiąc, po sadze wiedźmińskiej, jest to chyba jedyna takich sag na polskim podwórku (umknęło mi coś?). I, czytając po raz kolejny, myślę, że nie zweryfikuję ocen wystawionych ongiś.

To nadal jest kapitalne dziełko, szczególnie jeśli chodzi o język, który uwodzi brzmieniem. ale zobaczymy, czy wytrwam w tym stanie do finału.

Bo bardzo chciałbym się popastwić :badgrin:


1. Szczerze pisząc, to cykl o Twardokęsku jest lepszy od sagi Wiedźmińskiej, przy całym szacunku dla dokonania pana Sapkowskiego.

2. Nie dziełko, lecz dzieło, i to nie tylko dlatego, że jeśli chodzi o polską fantasy, jak dotychczas nie napisano nic ciekawszego. Fabuła, styl, bohaterowie... Jest wszystko co i jak trzeba, bez zgrzytów i przegięć.

3. Oj, to nie mogłeś trafić pod bardziej niewłaściwy "adres". :-P
Beata - 2009-10-02, 10:21
:
A u mnie, po prawie dwóch tygodniach męki i wypróbowywania różnych metod zwalczania czytelniczego kryzysu (próbowałam prania, oglądania TV, lektury Van Lustbadera, a nawet Brzezińskiej - i ciągle nic), dziś w końcu nastąpił przełom (mam nadzieję): pod wpływem prac nad Kanonem ZB robię powtórkę z Huberatha, którego utwory okazują się być lekiem na całe zło.
You Know My Name - 2009-10-02, 13:59
:
Skończyłem Deszcze niespokojne. Zacne zestawienie opowiadań. Najjaśniejsze punkty to: Pacyński - Der Totenkopf, niezły pomysł, dobre rozwinięcie i ciekawe zakończenie.
Siedlar - Biurko z kaukaskiego orzecha, za nastrój i temat podjęty.
Ciekawe była również końcówka Mons 44 Wrońskiego i krótkie op-ko Rosia Olaf i buty Gintera. Trochę za krótkie, pozostawiające poczucie niewykorzystanego potencjału znajduję: Opowieść wigilijną Twardocha , Odniemców Dębskiego, Kołyskę Chojnackiego i Sonderfuhrera Kazimierskiego.
Dobrze zapowiadała się ozajdlowana Wilcza zamieć Grzędowicza, ale zakończenie jest takie trochę miałkie, jakby autor pospieszył się zbytnio z wysłaniem tekstu do wydawcy. Jakoś nie mogę się przekonać do decyzji bohatera, ale to mija opinia.
Zabieram się za Nowe Idzie a potem zapewne Podziemia Veniss VanderMeer'a, które pewnie będą lekturą na październikowy Stolyk.
Toudisław - 2009-10-02, 16:58
:
Kołodziejczak Jak dla mnie taki sobie. Obiecujący początek później już niestety słabiej. Książka zdaje się być platformą dla ukazania politycznych poglądów autora. Ale jest to zrobione jeszcze z klasą więc jakoś bardzo nie razi. Akcja raz skacze szybko innym razem się ślamazarzy. Troszkę nie równa pozycja

Teraz znowu odpoczynek od fantastyki . Czytam "Sprzedawcę Broni" Hugha Laurie. Mam mieszane uczucia co do tej książki. Widać a niej że Anglicy mają podobne poczucie humoru ( Gaiman, pratchett ) czyta się ją szybko i dobrze. Początek jednak mocno mnie zawiódł. Moje mieszane uczucia mogą się brać z tego, że nie wiem jak tą książkę traktować. Czy jak powieść szpiegowsko kryminalną czy jak komedię. Ale jakiś złoty środek się u mnie wyrobił i już jest dobrze.
You Know My Name - 2009-10-02, 17:00
:
Toudisław napisał/a:
Kołodziejczak Jak dla mnie taki sobie.
Jeszcze Schwytany w światła czeka na Ciebie. Warto.
Romulus - 2009-10-02, 17:01
:
Toudisław napisał/a:
Teraz znowu odpoczynek od fantastyki . Czytam "Sprzedawcę Broni" Hugha Laurie. Mam mieszane uczucia co do tej książki. Widać a niej że Anglicy mają podobne poczucie humoru ( Gaiman, pratchett ) czyta się ją szybko i dobrze. Początek jednak mocno mnie zawiódł. Moje mieszane uczucia mogą się brać z tego, że nie wiem jak tą książkę traktować. Czy jak powieść szpiegowsko kryminalną czy jak komedię. Ale jakiś złoty środek się u mnie wyrobił i już jest dobrze.

Hugh Laurie powiedział, że jest to parodia złych powieści sensacyjnych :) Może to pomoże :) A książka lekka i przyjemna. Nie absorbuje ani nie aspiruje do niczego poza rozrywką z poczuciem humoru.
KreoL - 2009-10-02, 19:28
:
Retrospektywy 2 przeczytane, kolejna część świetnych prac Dżordża. Hybrydy są naprawdę niezłe mimo iż jak zwykle jako horrory to na mnie nie działa. Oczywiście osławione Piaseczniki były chyba najlepszym opowiadaniem w tym zbiorze. Aczkolwiek Żeglarze nocy nie odbiegają tak bardzo od niego. Miałem wrażenie czytając Piaseczniki, że motyw zwierzątek/maskotek do prowadzenia wojny wykorzystał Grzędowicz w PLO ale może to tylko ja ^^. Zbioru z Tufem wędrowcem będę pilnie szukał po antykwariatach. A scenariusz 'Nie z tego świata' zapowiadał się naprawdę nieźle. Pewnie wówczas zamiast Slidersów mieli byśmy wiele sezonów tego serialu. Jednak chyba dobrze się stało bo inaczej by nie było PLIO.

Teraz czytam Retrospektywy 3 co niestety jest ostatnią książką o twórczości GRRM, ale za to jutro zabieram na wykłady Atrament ^^ przynajmniej będę miał czym pisać ;)
elTadziko - 2009-10-02, 20:13
:
Przeczytałem "Psa Baskerville'ów" Doyle'a. To moja pierwsza styczność z książkowym Sherlockiem Holmesem i mam nadzieję, że nie ostatnia ;) Zagadka wciąga od samego początku, w sumie sprawa jest nietypowa ;)
Książka mi się podobała, ale z kryminałów to i tak nic nie przebije "Morderstwa w Orient Expressie" A. Christie :P
Tigana - 2009-10-02, 22:50
:
Już się pogubiłem co aktualnie czytam - mam chyba z 5-6 zaczętych książek' "Zadra", "Rydwan bogów", "Radio Darwina", "Ślepowidzenie" i jeszcze parę pozycji. Jak siie na coś zdecyduje to dam znać.
Toudisław - 2009-10-03, 11:05
:
Mag_Droon napisał/a:
Jeszcze Schwytany w światła czeka na Ciebie. Warto.

Zapamiętam.
Romulus napisał/a:
Hugh Laurie powiedział, że jest to parodia złych powieści sensacyjnych :) Może to pomoże :)

Pomogło. :) Czyta się coraz lepiej.

Teraz muszę pomyśleć co czytać potem.
Tyraela - 2009-10-04, 17:59
:
Musiałam przerwać w połowie czytanie "Kaśki Kariatydy" Zapolskiej żeby zdążyć do szkoły z "Ludźmi bezdomnymi" Żeromskiego O.o "Kaśka" jest świetna, chociaż główna postać jest strasznie irytująca, głupia i zbyt prosta duchem - ale taka miała być. Źle, że zabrałam się za nią zaraz po przeczytaniu "Marty" Orzeszkowej, przypuszczam, że szybko mi obrzydnie temat uciśnionych kobiet : D za to Żeromski... uhh, przynudza za bardzo, za dużo rozpływań się nad przyrodą zdecydowanie, postać doktora jakaś taka mdła, blah, skończyć to trzeba szybko.
Za to wcześniej aby nie podciąć sobie z rozpaczy żył podczas czytania o złym, uciśnionym i zepsutym życiu mieszczańskim, przeczytałam sobie "Zakupologię" Lindstroma - bardzo fajna publikacja o neuromarketingu. Odsłania tajniki podbijania naszych serc przez tysiące bardzo znanych i bardzo dobrze sprzedających się marek, warto się zapoznać, chociażby po to, żeby móc po prostu zauważyć pewne chwyty reklamowe :P
Innym minusem jest to, że panowie piszący takie dzieła (np. Gladwell) piszą w kółko o tych samych doświadczeniach, oczywiście nie tylko, ale znajdowanie już w trzeciej książce tego samego eksperymentu robi się męczące. Oczywiście też każdy musi wspomnieć o markerach somatycznych A. Damasio - niby coś nowego, a jednak bazuje na tym samym, czyli to ta sama teoria, a od dupy strony.
MrSpellu - 2009-10-04, 18:11
:
Tyraela napisał/a:
Żeromski... uhh, przynudza za bardzo, za dużo rozpływań się nad przyrodą zdecydowanie, postać doktora jakaś taka mdła, blah, skończyć to trzeba szybko

Wierna rzeka i Przedwiośnie nie są takie złe ;)
Kennedy - 2009-10-04, 19:26
:
Spellsinger napisał/a:
Przedwiośnie

Jedyna powieśc w mojej czytelniczej karierze, nad którą udało mi się autentycznie usnąć w trakcie lektury.

Mam mały czytelniczy kryzys spowodowany brakiem dostępu do biblioteki przez ostatnich parę dni. Próbowałem nadrobić parę zaległości z półki, ale co książka, to gorzej idzie. Póki co udało mi się nieco wciągnąć w Płacz aniołów WIlbura Smitha (leży już z dwa miesiące co najmniej), więc będe kontynuował, do momentu jak skończe powinienem już móc coś wypożyczyć. Na oku mam Małe, duże Crowleya i mam nadzieję, że nikt mi go nie rąbnie sppod nosa.
Metzli - 2009-10-04, 21:12
:
Biblioteki, dawno zapomniana przeze mnie instytucja ;)

Kończę Nekrofikcje i z zaskoczeniem stwierdzam, jak dobra jest to pozycja. Chociaż może niepotrzebnie miałam obniżone w stosunku do niej wymagania, czyli zadziałał mechanizm: polska fantastyka - nie należy oczekiwać zbyt dużo. Jak widać na tym konkretnym przykładzie było to bezzasadne :)

Następne będzie pewnie Punktown
Romulus - 2009-10-05, 07:06
:
Skończyłem Plewy na wietrze i Żmijową Harfę Anny Brzezińskiej. Przypomnienie dwóch tomów nie skończyło się rozczarowaniem. W zasadzie mógłbym napisać o nich to, co pisałem wcześniej. Anna Brzezińska jest - bez dwóch zdań - królową polskiej fantasy. Nie dość, że jej talent jest oczywisty, to i sam sposób narracji, tworzenie klimatu - pierwszorzędna sprawa.

Choć nie zgodzę się z ASX-em, że jest to saga lepsza od wiedźmińskiej, to można ją stawiać na równi. Aczkolwiek, przykładowo, nie ma takich bohaterów, z którymi można się utożsamić, a i sama akcja nie jest tak emocjonująca jak u Sapkowskiego. Mimo to - pierwsza klasa: za stylizację, za klimat i za świat.

Zobaczymy, jak LETNI DESZCZ. Na razie, po kilkudziesięciu stronach, czyta się przyjemnie. Aczkolwiek - chyba nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że nie ma w tej sadze głównego bohatera. Mimo że Twardokęsek jest na takiego kreowany. Ale, jak na razie, jak na głównego bohatera, to nie ma on szczególnie istotnej roli do odegrania. Co nie jest zarzutem. Takie panoramiczne opowieści, z kilkoma głównymi bohaterami, w wykonaniu Brzezińskiej... Szacunek.

Muszę pomyśleć nad łyżką dziegciu.
You Know My Name - 2009-10-05, 11:55
:
Romulus, jak to nie ma. Osobiście kibicuję Wężymordowi. Postać full - wypas. Ciekawi mnie na ile jest on niezależny od pomorckiego boga.
Regissa - 2009-10-05, 12:04
:
A ja sobie czytuję literaturę "pozabranżową" :mrgreen: Obecnie nadrabiam zaległości w lekturach obowiązkowych, czyli namiętnie czytuję postrzeloną Magdalenę Samozwaniec. W tej chwili dokańczam Tylko dla dziewcząt, rewelacyjne "studium charakterów i postaw życiowych przez wieki" :mrgreen: A wszystko to podane w dowcipny sposób, z lekką nutką ironii. Cała Kossakówna :mrgreen:

A w kolejce czekają na mnie C.S. Lewisy, w tym jego autobiografia. Nie przepadam za tym panem, więc może być ciekawie ;)
Jachu - 2009-10-05, 19:18
:
Ukończyłem "Bitwę pod Maratonem 490 p.n.e." z serii WIELKIE BITWY HISTORII, czyli polskiej edycji OSPREY'a. Książka całkiem niezła, większych zastrzeżeń nie mam. Jestem zadowolony z czasu z nią spędzonego, jak i z zakupu. Wniosek jest taki, że te pozycje dotyczące Rzymu na pewno kupię jak tylko pojawią się na rynku :)

Teraz zacząłem kolejną pozycję, choć z braku czasu nie będę mógł czytać tyle ile bym chciał. Ale też właśnie te okoliczności determinowały wybór pozycji do czytania. Sięgnąłem po czwarty tom serii "Historia Polski i świata" wydanej przez "Gazetę Wyborczą", czyli tom pod tytułem "Konsolidacja hellenizmu. Początki Rzymu i przemiany świata klasycznego" :) Rozdziały nie są długie, co przy braku czasu pozwala czytać fragmentarycznie. Zdjęcia, ilustracje, ryciny i mapy oraz dodatkowe wstawki tekstowe sprawiają, że lektura dla miłośnika gatunku jest przednia :mrgreen:
Beata - 2009-10-06, 08:26
:
Czytam Żałując za jutro Sebastiana Uznańskiego. Interesująca rzecz. :) Dużo w niej przypowiastek, takich alegorycznych historii, które ku nauce i przestrodze opowiadały nam nasze babcie (to znaczy, moja babcia opowiadała). Ale historie z książki Uznańskiego są nowe, świeże pod względem scenograficznym, zajmujące - nawet jeśli niosą znane przesłanie.
A w ogóle to książka jest studium władzy - i to mi się bardzo podoba - do bohatera dochodzi wyraźnie i bez żadnych niedomówień, że ocenianie przywódców w kategoriach dobra i zła jest nieporozumieniem.
Coraz ciekawsza jestem zakończenia tej historii.
Shadowmage - 2009-10-06, 10:50
:
Skończyłem "Trzeci Świat" Macieja Guzka. Fajna książka, niby dziejąca się w realiach "Królikarni", ale jednak zupełnie inna - trochę za sprawą formy, trochę odmienności scenerii, a trochę fabuły. Efekt satysfakcjonujący i jeśli nawet coś mi do gustu nie przypadło, to nie jest to wina autora, ale raczej mojego widzimisię, które chciałoby, żeby coś zostało przedstawione/rozwiązane inaczej.

Tutaj można się zapoznać z moim krótkim podsumowaniem czytelniczym zeszłego miesiąca. Zainteresowanych zapraszam :)
Ł - 2009-10-06, 11:46
:
Przewodasowe "Legendy cyberkatakumb" - dwie pierwsze legendy za mną i narazie wielkie: hmmm.
Shadowmage - 2009-10-06, 13:37
:
A jest to pozytywne hmmm czy negatywne hmmm?
Beata - 2009-10-06, 17:03
:
Tomasz w innym temacie napisał/a:
Beata napisał/a:
- Po śniadaniu - eseje Eustachego Rylskiego,

Pochwal się jak przeczytasz, mam na liście zakupowej.

Paczka przyszła, rzuciłam się na nią jak szczerbaty na suchary. A wszystko przez Ciebie, bo mi apetytu na Rylskiego narobiłeś. //evil

Ale do rzeczy - eseje Rylskiego to dla mnie pierwszy kontakt z pisarstwem tego autora. I jakże udany! W tej chwili jestem po lekturze pierwszego z nich - o Hemingwayu. Absolutnie przecudowny - napisany przepięknym językiem. Już od samego początku autor mnie zawojował - pierwsze zdanie zajmuje całą stronę, pełne jest porównań, odwołań uruchamiających wyobraźnię czytelnika i wywołujących uśmiech na twarzy, uśmiech, który potwierdza trafność skojarzeń, takie kiwanie głową do pisarza mówiące: tak, masz rację, wiem o co Ci chodzi; zatem to pierwsze, otwierające esej zdanie napisane jest tak, że ani na moment sens całości nie umyka. I żeby nie było - to nie jest żadna rozwleczona gadanina - każdy wyraz w tym zdaniu jest konieczny, ma swoje miejsce i funkcję - nic nie da się wyciąć bez szkody dla sensu i rytmu całości. :) A cały esej jest bardzo osobisty, autor - zakładając, że czytelnik zna życie i utwory Hemingwaya - mówi, jak to z jego fascynacją twórczością pisarza było. Kapitalne.

I teraz odkładam wszystkie lektury na bok i idę czytać dalej - wiem, że łyknę całą tę książeczkę jeszcze dzisiaj. I potem będzie mi żal, że taka cienka, zatem będę do niej wracać, by - już na spokojnie - pozastanawiać się nad kolejnymi zdaniami, wyłapać różne smaczki (a może nawet w myślach posprzeczać się z autorem), ale przede wszystkim poczuć piękno języka, napawać się tym pięknem aż po uszy.

Dziękuję za polecankę. :)
Toudisław - 2009-10-06, 17:30
:
Wilki i Orły Rafała Dębskiego. Czyli dalej nie fantastyka. To powieść przygodowa/ wojenna. Z wątkami szpiegowskimi. Czeczenia już po atakach na WTC i Biesłan. Walki trwają nadal a kraj jest coraz bardziej z niszczony. W tym wszystkim mamy walki wywiadów/ handlarzy narkotyków i zwykłych bojowników. Czyta się Dobrze a Autor stawia ciekawe hipotezy co do sytuacji w Czeczenii. Dla zainteresowanych konfliktem myślę że warto.

A teraz czytam Cztery pory Roku. Czyli zbiór opowiadań Stephena Kinga i też nie są to opowiadania Fantastyczne. Na razie zaczynam skazanych na Shawshank Film pewnie większość oglądała. Zaczyna się fajnie
Tomasz - 2009-10-06, 18:32
:
Beata napisał/a:
Dziękuję za polecankę. :)


Nie ma za co. Ja muszę te eseje dopiero zakupić.
Teraz sięgnij po "Warunek". Świetnie napisany. "Wyspa" trochę mnie rozczarowała, bo mi tematyką opowiadania nie podeszły. Ale mam też bardzo dobrą jego książkę: "Stankiewicz.Powrót".
Oprócz tego do kupienia jest też "Człowiek w cieniu" ale też go jeszcze nie mam.
ASX76 - 2009-10-06, 20:22
:
Beata & Tomasz :arrow: Czyż nie fajnie jest czytać nie tylko fantastykę? ;)

Co prawda książek Rylskiego jeszcze nie czytałem, ale... chciałbym zwrócić Waszą uwagę na twórczość Włodzimierza Odojewskiego. Nachalnie reklamował nie będę i powstrzymam się od tworzenia "laurek", tudzież wpisów wychwalnych pod niebiosa, żeby nie wzbudzić niechęci u osobników przekornych. Kto spragnion bogatej i znakomicie napisanej polskiej literatury, ten sam będzie wiedział co czynić. Wymienię tylko jeden tytuł: "Zasypie wszystko, zawieje...". http://www.biblionetka.pl/book.aspx?id=6541 (kilka ciekawych opinii o książce).


Andrzeja Stasiuka chyba nie trzeba Państwu przedstawiać? ;) Do przeczytania fragmencik nowej książki pt. "Taksim":
http://czytelnia.onet.pl/...o_czytania.html
Beata - 2009-10-06, 20:39
:
ASX76 napisał/a:
Beata & Tomasz :arrow: Czyż nie fajnie jest czytać nie tylko fantastykę? ;)

Powiedział ten, który na "Opowieści podręcznej" pani Atwood poległ. :P

Ale teraz serio - mam plan. Najpierw wygram wysoko w totka, potem przestanę pracować i nareszcie będę miała czas na lektury. Wyobrażacie sobie? Osiem godzin (a wliczając drogę tam i z powrotem - to nawet dziewięć) czasu codziennie więcej. I wtedy przeczytam wszystkie zaległości i wszystkie inne, polecane książki: Stasiuka, Głowackiego, Odojewskiego, Vargi, Barta, Tokarczuk... ach, już nie mogę się doczekać. :)
Tomasz - 2009-10-06, 23:02
:
Beata napisał/a:
Ale teraz serio - mam plan. Najpierw wygram wysoko w totka, potem przestanę pracować i nareszcie będę miała czas na lektury. Wyobrażacie sobie? Osiem godzin (a wliczając drogę tam i z powrotem - to nawet dziewięć) czasu codziennie więcej. I wtedy przeczytam wszystkie zaległości i wszystkie inne, polecane książki: Stasiuka, Głowackiego, Odojewskiego, Vargi, Barta, Tokarczuk... ach, już nie mogę się doczekać. :)

Do takiego planu to ja się chętnie przyłączę. :)

ASX76 napisał/a:
Czyż nie fajnie jest czytać nie tylko fantastykę? ;)

A skąd podejrzenie że czytam tylko fantastykę? Czy ja po prostu tego Twojego zdania nie zrozumiałem?
ASX76 napisał/a:
Co prawda książek Rylskiego jeszcze nie czytałem, ale... chciałbym zwrócić Waszą uwagę na twórczość Włodzimierza Odojewskiego.

Nieładnie. Polecasz a sam po polecanki nie sięgasz. A Odojewskiemu się przyglądam od jakiegoś czasu.
ASX76 napisał/a:
Andrzeja Stasiuka chyba nie trzeba Państwu przedstawiać? ;)

Nie trzeba, choć w uwielbieniu dla niego nie żyję. Nie do końca moje klimaty.
ASX76 - 2009-10-07, 16:24
:
Beato :arrow: Niejeden facet poległ w starciu z kobiecą prozą pani Atwood. :P A tak przy okazji: jeszcze w tym roku ma ukazać się jej nowa książka.

Panie Tomaszu :arrow:
Po polecanki sięgam (bądź co bądź kilka książek Rylskiego stoi na półce od dłuższego czasu), ale na razie chciałbym dokończyć wcześniejsze, pozaczynane lektury.

A. Stasiuk -> Czytałeś "Mury Hebronu", a zwłaszcza dłuższe opowiadanie pt. "Opowieść jednej nocy" (czy jakoś tak)?

W kwestii Odojewskiego nadmienię tylko, że "Zasypie wszystko, zawieje..." zaczyna się od zdania na ponad stronę. ;)

Co do twojego podejrzenia jakobym podejrzewał Cię że czytasz tylko fantastykę -> Uwaga na pewno nie odnosiła się do Ciebie. Było to coś w rodzaju spotrzeżenia natury ogólnej (że fajnie jest czytać nie tylko fantastykę, ale i sięgać po inne gatunki), nie kierowane ad personam.
Moje zdanie zrozumiałeś opacznie. Mam nadzieję, że teraz wszystko jest jasne. :-)
Beata - 2009-10-07, 16:50
:
ASX76 napisał/a:
A tak przy okazji: jeszcze w tym roku ma ukazać się jej nowa książka.

Wiem, widziałam zapowiedzi. "Rok Potopu" - premiera w Hameryce była chyba na początku tego roku, a u nas ukaże się w połowie listopada. Książkę już dopisałam do listy zakupowej. :)
Toudisław - 2009-10-07, 16:54
:
Niby czytam Zbiorek Kinga ale dziś dotarł do mnie Shogun więc wszystko inne idzie w odstawkę i biorę się za tą wielką knigę. Jak się okazało to pierwsze polskie pełne wydanie wiec nie warto było kupować starszych. już po kilku stronach jestem pod urokiem tego pisarza.

Powoli podczytuje sobie Sztukmistrza z Lublina. Co za język. Miodzio
ASX76 - 2009-10-07, 17:15
:
Toudisław napisał/a:
Niby czytam Zbiorek Kinga ale dziś dotarł do mnie Shogun więc wszystko inne idzie w odstawkę i biorę się za tą wielką knigę.

Jak się okazało to pierwsze polskie pełne wydanie wiec nie warto było kupować starszych.

już po kilku stronach jestem pod urokiem tego pisarza.



1. Słusznie. King to bardzo nierówny pisarz. Gdzie mu tam do Clavella... :badgrin:

2. O, dopiero się dowiedziałeś? :shock: Zdaje mi się, że wiele miesięcy temu na forum MAG-a również i o tym pisałem. No nic. :-P

3. Już przepadłeś... Teraz nie wyzwolisz się spod władzy "Shoguna". ;)
Proszę pamiętać o położeniu się spać późną nocą i nie czytać do rana. :-P
Tomasz - 2009-10-07, 17:47
:
ASX76 napisał/a:
A. Stasiuk -> Czytałeś "Mury Hebronu", a zwłaszcza dłuższe opowiadanie pt. "Opowieść jednej nocy" (czy jakoś tak)?


Opowiadania dokładnie nie pamiętam, ale niegdyś przeczytałem prawie wszystko Stasiuka. Mam w domu Fado i Przez rzekę. Chce kupić Jadąc do Babadag (które już czytałem). Inne rzeczy mnie nie przekonały bo to nie moja bajka, nie moje klimaty. Szczególnie Mury Hebronu. Ale czytałem.
Toudisław - 2009-10-07, 22:17
:
ASX76 napisał/a:
. Słusznie. King to bardzo nierówny pisarz. Gdzie mu tam do Clavella... :badgrin:

Myślę, że oprócz Stephensona nikt by z Clavella nie wygrał. ( mówię o kolejce do czytania )
ASX76 napisał/a:
O, dopiero się dowiedziałeś? :shock: Zdaje mi się, że wiele miesięcy temu na forum MAG-a również i o tym pisałem. No nic. :-P

Nop. Domyślałem się wcześniej po objętości obu wydań. Wiesz może jaka to różnica ? Ile % ? I czemu stare wydanie jest okrojone ?
ASX76 napisał/a:
3. Już przepadłeś... Teraz nie wyzwolisz się spod władzy "Shoguna". ;)
Proszę pamiętać o położeniu się spać późną nocą i nie czytać do rana. :-P

A mam egzamin ...
ASX76 - 2009-10-07, 23:27
:
Toudisław napisał/a:

Nop. Domyślałem się wcześniej po objętości obu wydań. Wiesz może jaka to różnica ? Ile % ? I czemu stare wydanie jest okrojone ?

A mam egzamin ...


1. Nigdy nie interesowałem się sprawą różnicy w objętości między starym(i) a nowym wydaniem, ponieważ książkę kupiłem i po raz pierwszy przeczytałem w najświeższej polskiej wersji.
Podejrzewam, że w Polsce Ludowej coś tam mogło się nie spodobać, dlatego zrobiono użytek z "sekatora". ;)

2. Że też wybrałeś sobie porę na tę książkę... Nie lepiej było wziąć na początek "Króla szczurów"? Szybciej byś skończył.
toto - 2009-10-08, 06:57
:
Wczoraj (właściwie dzisiaj) skończyłem Konstelacje Mitchella, a Triumf Endymiona ponownie powędrował na półeczkę. Ależ ten Mitchell pisze. Czytałem do drugiej, co nie zdarzyło mi się od kilkunastu książek. Po prostu nie mogłem się oderwać i musiałem skończyć. Miodzio.
Beata - 2009-10-08, 07:17
:
toto napisał/a:
Ależ ten Mitchell pisze.

Dobry jest, nie? Jak się zassa, to koniec. Ale "Atlas chmur" jest jeszcze lepszy... :)

Toudi :arrow: czy możesz podać ile stron ma najnowsze wydanie Shoguna? Chciałabym porównać z tym, które u mnie na półce stoi. Bo jakoś wierzyć mi się nie chce, że cenzura... te sprawy. Szczerze mówiąc, nie bardzo widzę miejsca, które można by nożyczkami... Ale co ja tam wiem, nawet obok cenzora w kolejce w mięsnym nie stałam...
Shadowmage - 2009-10-08, 07:25
:
Za ten "Atlas..." to się muszę zabrać... tylko kiedy?

Skończyłem "Zaksięgowanych" Małeckiego, zabieram się za "Peanatemę" :D
toto - 2009-10-08, 07:31
:
Beata napisał/a:
czy możesz podać ile stron ma najnowsze wydanie Shoguna?
1132. Ale wszystko też zależy od czcionki i rozmiaru strony. Bo taki Lód ma ok. 1050 stron, ale przed premierą mówiło się o ponad 1500 stron znormalizowanych(?).

Beata napisał/a:
Jak się zassa, to koniec.
Dobrze, że nie mam Atlasu chmur, bo bym pewnie zaraz zaczął czytać jednym ciągiem.
Beata - 2009-10-08, 07:47
:
toto napisał/a:
Beata napisał/a:
czy możesz podać ile stron ma najnowsze wydanie Shoguna?
1132. Ale wszystko też zależy od czcionki i rozmiaru strony. Bo taki Lód ma ok. 1050 stron, ale przed premierą mówiło się o ponad 1500 stron znormalizowanych(?).

Znalazłam (ależ dzielna jestem ;) ) - mam takie 3-tomowe wydanie. W sumie: 1115 stron. Uspokoiłam się, na moje oko wygląda porównywalnie.
Toudisław - 2009-10-08, 08:20
:
Beata napisał/a:
Toudi :arrow: czy możesz podać ile stron ma najnowsze wydanie Shoguna?

1132. Tak jak pisze toto. tylko powinniśmy znać ilość znaków to by było miarodajne. Ja mam to nowe wydanie z ViS-A-Vis etiuda.

No i czyta się rewelacyjnie. Co za pisarz.
Shadowmage napisał/a:
Za ten "Atlas..." to się muszę zabrać... tylko kiedy?

W święta się zabieram. Na długie zimowe wieczory.
Shadowmage napisał/a:
Skończyłem "Zaksięgowanych" Małeckiego, zabieram się za "Peanatemę" :D

I kto się tu chwali ? Oj nie ładnie nie ładnie
Shadowmage - 2009-10-08, 08:35
:
Ja się nie chwalę, że kupiłem, tylko że przeczytałem. Zwróć uwagę na nazwę wątku mój ty nadpobudliwy ogrze.
Widzisz różnicę między napisaniem w wątku autorskim "kupiłem książkę XXX taniej i wcześniej" a napisaniem w wątku o tym, co się czyta, że się przeczytało - i to bez komenatarza, że wcześniej itp. Połowa osób pewnie nawet nie zwróciłaby uwagi na to, że książka się jeszcze nie ukazała.
MadMill - 2009-10-08, 08:42
:
Shadowmage napisał/a:
Połowa osób pewnie nawet nie zwróciłaby uwagi na to, że książka się jeszcze nie ukazała.

A co tu komentować jak ciśnienie ludziom skacze...

W autobusach kończę Poszarpane granie Wita Szostaka. O wiele mniej mi się podoba od Wichrów Smoczogór, początek zwiastował coś na co najmniej takim samym poziomie, ale w połowie książka się jakoś tak zapętliła, że troszkę psuje mi to odbiór. Trochę nie widzę do czego akcja zdąża, może jak sie wszystko wyjaśni to całość książki znowu odbiorą bardzo dobrze.

W domku czytam Murakamiego i jego Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland, kapitalna książka, aż brak mi słów. :P
Isgenaroth - 2009-10-08, 08:44
:
Takie tam czytadło Duch Stalina cykl Arkady Renko autorstwa Smith Martin Cruz. Jakoś lubię książki, które dzieją się w dawnym Związku Radzieckim czy obecnej Rosji.
Toudisław - 2009-10-08, 08:45
:
Shadowmage napisał/a:
Ja się nie chwalę, że kupiłem, tylko że przeczytałem. Zwróć uwagę na nazwę wątku mój ty nadpobudliwy ogrze.

Jeszcze gorzej. Bo jak byś tylko kupił ( a pewnie dostałeś ) to bym przebolał. Ale Ty przeczytałeś już prawie a ja staje na głowie żeby mieć w dniu premiery. Eh
No powiedz że już jak ? dobre ? wspaniałe ?
Sztukmistrza z Lublina nadal podczytuje i jest super.
Shadowmage - 2009-10-08, 09:01
:
Ale znaczy co? Małecki (fajny) czy Stephenson (za mało przeczytałem, by ocenić, ale wciąga od początku)? Poza tym owszem, dostałem - ale jednego wydruk, a drugiego pdfa. To wcale tak fajnie się nie czyta :P
ASX76 - 2009-10-08, 09:29
:
toto napisał/a:
Wczoraj (właściwie dzisiaj) skończyłem Konstelacje Mitchella, a Triumf Endymiona ponownie powędrował na półeczkę. Ależ ten Mitchell pisze. Czytałem do drugiej, co nie zdarzyło mi się od kilkunastu książek. Po prostu nie mogłem się oderwać i musiałem skończyć. Miodzio.


O, popatrz... A ileż czasu musiałem Cię 'terroryzować' żebyś łaskawie raczył sięgnąć? :P
Nie wspominając już o tym, że czytasz nie po kolei... Tak, kolejność czytania utworów Mitchella ma znaczenie... Powinno być tak: "Widmopis", "Atlas chmur", "Konstelacje"...

"Sen nr 9" jeszcze nie doczytany, dlatego nie mam pewności gdzie go umieścić. Tę knigę radziłbym zostawić na sam koniec.

Mimo wszystko cieszy, że wreszcie sięgnąłeś po książkę Mitchella... Może w jakikolwiek sposób zachęci to innych, bardziej przekornych... :-P
You Know My Name - 2009-10-10, 00:11
:
Zacząłem Podziemia Veniss VanderMeer'a. Znowu (jak w Mieście...) "this is the end of the world as we know it", znowu duszne klimaty, znowu wyśmienita forma. Znowu górna półka. Jest smak!
Kennedy - 2009-10-10, 10:01
:
Zbudzone furie Richarda Morgana, jakoś idą. Dzisiaj może skończę. Jest lepiej niż w Upadłych Aniołąch, a gorzej niż w Modyfikowanym węglu, niemniej jednak powieść niezła, ale brakuje mi jakiejś wyrazistej fabuły. Jest trochę zbyt rozmydlona, a w tym typie literatury fabuła ma spore znaczenie, zwłaszcza, że sceneria po dwóch poprzednich powieściach raczej mnie już nie zaskakuje. Może się coś jeszcze zmieni po drodze.
Isgenaroth - 2009-10-10, 18:56
:
Zabieram się za Cień wiatru Zafona. Jestem bardzo ciekawy tej powieści.
Ł - 2009-10-10, 23:49
:
Grombelardzka legenda. Kres. Niestety wczoraj obejrzałem Sherka 3 i mem kota w butach zdominował moje wyobrażenie szerskich kotów. Staram sobie z tym jakoś poradzić.
Toudisław - 2009-10-11, 06:59
:
Ł napisał/a:
Staram sobie z tym jakoś poradzić.

Kurde miałem podobny problem. Ale w starym wydaniu są rysunki one pomogły mi nieco wyprostować te skojarzenia.

A ja dalej czytam Shoguna i jest naprawdę bardzo dobry. Jednak przed oczami stoi mi serial i to troszkę psuje zabawę. Jednak chyba Tai Pan bardziej mnie urzekł
nastka - 2009-10-11, 18:16
:
Pieśni Lodu i Ognia ciąg dalszy. Tymczasem dorwałam już tom czwarty część pierwszą czyli "Uczta dla wron: cienie śmierci". Póki co jest nieźle i czekam na dalsze rozwinięcie się akcji, gdyż nie doczytałam jeszcze niektórych wątków, które zostały przerwane w tomie trzecim. Tylko na razie ubolewam nad rozpoczynającym się rokiem akademickim i wizją nauki, która roztacza się na moim mglistym horyzoncie :/
Qbard - 2009-10-13, 10:01
:
Janusz Paliwoda "Joint". Książka o współczesnej młodzieży gimnazjalnej. Narkotyki, przemoc i takie tam.
Romulus - 2009-10-13, 10:32
:
Fascynujące... Trzeba aż o tym książki pisać? :mrgreen:
Skończyłem sagę o zbóju Twardokęsku Anny Brzezińskiej i gryzmolę coś na ten temat. Nie mam się do czego przyczepić więc należy się spodziewać peanu pochwalnego za całość.

Powinienem czytać M. Salik "Gildię Hordów". Ale dorwałem w książnicy miejskiej wraz z poprzednimi tomami sagi Twardokęskowej inne utwory A. Brzezińskiej. Zatem na razie musze skończyć "Wody głębokie, jak niebo" a potem opowieści z "Wilżyńskiej doliny". Wielką Wojnę zostawię na później. Najpierw ją pewnie kupię (jak całą sagę Twardokęskową - bo doszedłem do wniosku, że moja biblioteczka jest bez niej uboga), ale to już nie w tym roku, bo budżet mam napięty ponad ludzkie pojęcie. I muszę renegocjować z żoną kwotę na wydatki, bo nie mogę dopiąć budżetu z czwartym sezonem House M.D.
Beata - 2009-10-13, 11:53
:
Wczoraj skończyłam Fałszywe lustra Łukjanienki - dobra rzecz. Recenzja się pisze.

Od razu rzuciłam się na wspomnienia Tomasza Lema (Awantury na tle powszechnego ciążenia) i jestem zadowolona - po doczytaniu do połowy mam przed oczami obraz człowieka o dużym poczuciu humoru (zachowane teksty osobiście skomponowanych dyktand, które urządzał w ramach korepetycji z ortografii dawanych bratankowi), nie wolnego od słabostek (słodycze), czasami narwanego (wyczyny za kierownicą) i nieprzewidywalnego. A przy tym szalenie odpowiedzialnego i zawsze mającego czas dla syna. Książka czyta się świetnie, napisana jest dość oszczędnym stylem, z dużą ilością cytatów z listów i notatek.

Ze względu na bardziej akceptowany format i mniejszy ciężar, noszę ze sobą Indygo Grahama Joyce'a w nadziei urwania choćby kilku chwil na lekturę, ale pewnie skończy się jak zwykle - przyniosę do domu książkę nieotwieraną. Ech, życie...
You Know My Name - 2009-10-13, 13:12
:
Skończyłem Podziemia Veniss, wiéc do Stolyka jużem gotów. Teraz na tapecie Indygo. Początek interesujący. W kolejce czekają Thomas i Krušvar.
toto - 2009-10-13, 19:59
:
Zacząłem Listy z Hadesu. Na razie jest średnio, mocno średnio. Ale co ja mogę napisać po 60 stronach? Może to złe dobrego początki?
Metzli - 2009-10-13, 20:22
:
A tak z ciekawości spytam, bo też zaczęłam jakiś czas temu, co ci się na razie w Listach nie podoba?
ASX76 - 2009-10-13, 20:24
:
toto napisał/a:
Zacząłem Listy z Hadesu. Na razie jest średnio, mocno średnio. Ale co ja mogę napisać po 60 stronach? Może to złe dobrego początki?


A może to złe złego początki? :-P

Romulus napisał/a:

Skończyłem sagę o zbóju Twardokęsku Anny Brzezińskiej i gryzmolę coś na ten temat. Nie mam się do czego przyczepić więc należy się spodziewać peanu pochwalnego za całość.


Czyżby tak ciężko było wyrazić opinię bardzo zbliżoną do oceny ASX-a? Proszę pamiętać o 'tradycyjnym': "niestety, muszę zgodzić się z ASX-em..." ;)

Romulus napisał/a:

Zatem na razie musze skończyć "Wody głębokie, jak niebo" a potem opowieści z "Wilżyńskiej doliny". Wielką Wojnę zostawię na później.


Mam nadzieję, że twój plan dotyczy drugiego tomu Wielkiej Wojny, czyli "Na ziemi niczyjej". Pierwszy to coś zupełnie innego... i można go se odpuścić, tym bardziej, że żona nie pozwala Ci na książkoholikowe "szaleństwa". :-P
"Wody głębokie jak niebo" - warto znać. Nawet bardzo. Może wreszcie pozwoli Ci to dojrzeć do zrozumienia oczywistej prawdy: Anna Brzezińska jest Cesarzową Polskiej Fantasy. Pozostali są niżej, łącznie z Sapkowskim. :mrgreen:
Jeśli nie wystarczą "Wody...", to kropkę nad "i" powinien postawić, tudzież rozwiać malutką mgiełkę wątpliwości -> "Na ziemi niczyjej". Gdy przeczytasz te pozycje, dopiero wówczas będziesz miał podstawy do wyrobienia sobie zdania o tym, kto u nas jest best of the best. :-)
dworkin - 2009-10-13, 20:38
:
ASX76 napisał/a:

Anna Brzezińska jest Cesarzową Polskiej Fantasy. Pozostali są niżej, łącznie z Sapkowskim. :mrgreen:

Chyba przemawiasz z jakieś n-wymiarowej przestrzeni, gdzie nie widać - co górą - a co dołem :P
toto - 2009-10-13, 20:45
:
Metzli napisał/a:
A tak z ciekawości spytam, bo też zaczęłam jakiś czas temu, co ci się na razie w Listach nie podoba?
Forma (jakoś pamiętnik mnie nie kręci)? Jak rozumiem jest to nawiązanie do Listów z Ziemi Twaina, przynajmniej tytułem, ale jakoś nie trafia do mnie. I na razie pomysły jakieś takie nijakie. Ale może jestem uprzedzony do książki przez jej formę i stąd wszystko się bierze i kiedy się przyzwyczaję (zaakceptuję?), będzie już ok. Ale co ja tam będę pisał, ledwie zacząłem, może wszystko się odmieni? Chyba trzeba przeczytać recenzję (Beaty?) i sprawdzić czego można się spodziewać.
ASX76 napisał/a:
A może to złe złego początki? :-P
Zdarza się.
Metzli - 2009-10-13, 20:49
:
Ja też nie mam za sobą wielu stron, a moje pytanie jest stąd, że w przeciwieństwie do ciebie mnie książka jakoś od razu przekonała do siebie.

I biorę się też za antologię Nowe idzie, powinno pójść szybko ;)
Romulus - 2009-10-13, 20:55
:
ASX76 napisał/a:
Romulus napisał/a:

Zatem na razie musze skończyć "Wody głębokie, jak niebo" a potem opowieści z "Wilżyńskiej doliny". Wielką Wojnę zostawię na później.

Mam nadzieję, że twój plan dotyczy drugiego tomu Wielkiej Wojny, czyli "Na ziemi niczyjej". Pierwszy to coś zupełnie innego... i można go se odpuścić, tym bardziej, że żona nie pozwala Ci na książkoholikowe "szaleństwa". :-P
"Wody głębokie jak niebo" - warto znać. Nawet bardzo. Może wreszcie pozwoli Ci to dojrzeć do zrozumienia oczywistej prawdy: Anna Brzezińska jest Cesarzową Polskiej Fantasy. Pozostali są niżej, łącznie z Sapkowskim. :mrgreen:
Jeśli nie wystarczą "Wody...", to kropkę nad "i" powinien postawić, tudzież rozwiać malutką mgiełkę wątpliwości -> "Na ziemi niczyjej". Gdy przeczytasz te pozycje, dopiero wówczas będziesz miał podstawy do wyrobienia sobie zdania o tym, kto u nas jest best of the best. :-)

Plan dotyczy obydwu tomów "Wielkiej Wojny". Na razie zresztą i tak nie miałbym kiedy ich przeczytać. Muszą czekać do nowego roku.
A "Wody..." i "Opowieści..." już za mną. Anna Brzezińska jest bez wątpienia królową polskiej fantasy. Tak samo jak Andrzej Sapkowski jest jej królem :) Obydwoje ustawili poziom tak wysoko, że trudno dolecieć. Uważaj, bluźnierco, bo stosy mogą zapłonąć znowu. Jako humaniście łatwo mi będzie stać się tyranem, który karze za takie twierdzenia. Sapkowski królem jest i basta!
dworkin - 2009-10-13, 20:59
:
Romulus napisał/a:
Anna Brzezińska jest bez wątpienia królową polskiej fantasy.

No, królową, królową. Tego małego kraiku, graniczącego z Imperium Sapkistanu.
You Know My Name - 2009-10-13, 21:03
:
Metzli napisał/a:
I biorę się też za antologię Nowe idzie, powinno pójść szybko
Oj pójdzie, ójdzie. Nawet za szybko. Bardzo dobry zbiór, szczególnie końcówka daje do wiwatu (pozytywnie).

Mnie natomiast wciągnęło Indygo, dosłownie trudno mi się od niego oderwać. Już czekam na Requiem (data wydania: 2010-03-23).
Toudisław - 2009-10-13, 23:14
:
Przeczytałem "Shoguna". Książka jest świetna ale chyba jednak "Tai Pan" bardziej mnie zauroczył. "Król szczurów" już zamówiony!

szybko pochłonąłem "Pieśń łuków". Od taka lekka powieść historyczna bez szczególnych zachwytów. Czytało się dobrze i tyle.

Terasz chyba na jakiś czas wracam do fantastyki. "Trzeci świat" Macieja Guzka. "Królikarnia" mnie zainteresowała więc może i to będzie ok.
Elektra - 2009-10-14, 07:56
:
Czytam sobie powoli Opowieści z meekhańskiego pogranicza, na razie ciągle jestem na Północy, ale zostało mi ostatnie opowiadanie i już ciekawa jestem, jak wygląda Południe. Podoba mi się ta książka. Mam co prawda trochę skojarzeń z Grombelardzą legendą Kresa (chyba się zasugerowałam komentarzami ;) ), ale tutaj jest lepszy klimat, mniej dołujący i przygnębiający. :)
Tifa Lockhart - 2009-10-15, 04:34
:
Bohun Jacek Komuda
Toudisław - 2009-10-15, 06:51
:
Elektra napisał/a:
ale tutaj jest lepszy klimat, mniej dołujący i przygnębiający. :)

Dołujący klimat możesz mieć na południu. Zresztą samo południe jest nie co dziwne. Niektóre opowiadania to nie sama akcja. Zresztą to zupełnie inny klimat niż północ.

Ja czytam "Trzeci świat" To dość dziwna książka i zupełnie nie typowa jak na polską Fantastykę . Zasługuje na pewne wyróżnienie bo to reportaż właściwie i to lekko polityczny
Shadowmage - 2009-10-15, 08:16
:
W ogóle książki z "polskiej fantomistyki" są nietypowe :D

Nadal przedzieram się przez Stephensona; ze strony na stronę jest coraz lepiej, minęło już początkowe oszołomienie wielością obcych terminów.
Isgenaroth - 2009-10-15, 08:41
:
Wyspa skazańców - Lehane
Romulus - 2009-10-15, 08:48
:
Shadowmage napisał/a:
Nadal przedzieram się przez Stephensona; ze strony na stronę jest coraz lepiej, minęło już początkowe oszołomienie wielością obcych terminów.

Kiedy to przeczytałem - dreszcz podniecenia przebiegł mi przez plecy - serio. Gdybym mógł, stanąłbym w nocy przed premierą pod Empikiem :P

Trzaśnięty biczem Elektry dopisuję: czekam z utęsknieniem na Stephensona, bo dawno nie czytałem powieści, która by mnie troszkę przeformatowała, wyżłobiła nowe ścieżki w mózgu, dała kopa. Kiedy to było? Przy "Ślepowiedzeniu" i "Accelerando" chyba. Dlatego, kiedy zacznę czytać Stephensona to pewnie wsiąknę. Choć żałuję, że typowego dla niego humoru już nie będzie (?).
Elektra - 2009-10-15, 08:51
:
Uprzejmie proszę o pisanie czegoś więcej niż tylko tytułu książki i autora (pierwsze wrażenie, oczekiwania itp).
Shadowmage - 2009-10-15, 09:03
:
Romulusie, ja żałuję, że nie mam więcej czasu, by w pełni zagłębić się w lekturze; w efekcie nie jestem w stanie za jednym zamachem przeczytać więcej niż 50-60 stron.
Co do humoru - ten jest, choć znacznie subtelniejszy, pojawia się rzadziej - niemniej zdarzyło mi się już parę razy uśmiechnąć.

Eee... Toudi przeedytował swoją "fantomistykę", buuu! Trzeba było zacytować, zostałoby dla potomności :D (tak wiem, w robocie mi odbija).
Toudisław - 2009-10-15, 09:03
:
Shadowmage napisał/a:
W ogóle książki z "polskiej fantomistyki" są nietypowe :D

No ba :P

Ja zresztą skończyłem Trzeci świat. Wrażenia w odpowiednim wątku. Ogólnie dobre.


Teraz biore się za dwie pozycję. Pół na pół z fantastyką. Czyli Ostrze Tyshajje'a oraz Za worek kości. To ostatnie to klimaty Hiszpanii po wojnie domowej. Może być ciekawie :D
toto - 2009-10-15, 19:36
:
O ile Listy z Hadesu podobają mi się średnio, o tyle Punktown po dwóch opowiadaniach wydaje się świetne. Naprawdę. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi Thomas w krótkiej formie. Potrafi przykuć uwagę czytelnika od początku opowiadania i dać mocne i nie oczywiste zakończenie.
You Know My Name - 2009-10-16, 07:26
:
Wczoraj skończyłem Indygo i pozostawia pewien niedosyt, mimo że czyta się szybciutko. Fantastyki w tym nie ma za grosz, a cała historia w pewnym momencie zaczyna się robić Brown'owska. Na szczęście zakończenie nie idzie w stronę tanich thrillerów. Początek obiecywał dużo więcej.

Jeszcze jedna rzecz. Myślałem, że tak się już książek nie wydaje... Fatalnie, karty nierówno pocięte, załamania kart wewnątrz. Wygląda jak wydana 25 lat temu.
Spoko wydam większą kwotę za książkę (tu na okładce 32,90) byleby była wydana porządnie.
Beata - 2009-10-16, 07:44
:
Mag_Droon napisał/a:
Jeszcze jedna rzecz. Myślałem, że tak się już książek nie wydaje... Fatalnie, karty nierówno pocięte, załamania kart wewnątrz. Wygląda jak wydana 25 lat temu.
Spoko wydam większą kwotę za książkę (tu na okładce 32,90) byleby była wydana porządnie.

No to mnie zdziwiłeś. Musiał Ci się trafić jakiś felerny egzemplarz, bo na moim opisanych wad ani dudu. Nie rozważasz reklamacji?

A sama książka jest... duszna. Ale i ma w sobie coś. Wciągająca, ale i trochę rozczarowująca za połową, gdy czytelnik orientuje się, na czym bazował Chambers tworząc swoją teorię o Indygo. Ale stosunki międzyludzkie i manipulacja przedstawione znakomicie. Jeszcze jakieś 50 stron mi zostało - zobaczymy, jak autor skończy...
xan4 - 2009-10-16, 07:44
:
Mag_Droon, w nowym Fordzie też mam nierówno pocięte karty, bardzo źle to się czyta,

i ontopicznie: skończyłem Kaźń Diaczenków, zacząłem właśnie W labiryncie pamięci Forda.
MadMill - 2009-10-16, 10:54
:
Szostak do mnie nie przemawia w książce Ględźby Ropucha. Wyjdzie na to że podobały mi się jedynie Wichry....

Co innego Lem, skończyłem Powrót z gwiazd i jestem można powiedzieć zachwycony. Świetna książka i polecam ją wszystkim. Pierwsze parę stron może powodować chaos w głowie, ale później się wszystko rozjaśnia. Super lektura, ale więcej nie będę pisać, bo nie chce popsuć potencjalnym czytelnikom zabawy i rozmyślania dalszego nad książką. Polecam. Nie wiem czy nie lepsze niż Solaris.

Z rozpędu wziąłem Niezwyciężonego, po paru stronach ciężko coś więcej powiedzieć, zasłyszałem różne opinie, skrajne w oby dwie strony.
Beata - 2009-10-16, 11:11
:
ja napisał/a:
A sama książka jest... duszna. Ale i ma w sobie coś. Wciągająca, ale i trochę rozczarowująca za połową, gdy czytelnik orientuje się, na czym bazował Chambers tworząc swoją teorię o Indygo. Ale stosunki międzyludzkie i manipulacja przedstawione znakomicie. Jeszcze jakieś 50 stron mi zostało - zobaczymy, jak autor skończy...

Ha! Doczytałam do końca i zmieniam zdanie o Indygo. Znaczy, ten kawałek o rozczarowaniu. Owszem, byłam trochę rozczarowana, gdyż ten mesmeryzm i podobne bzdurki (sorry, ale tak to oceniam) denerwują mnie i "odnaukawiają" w moich oczach książkę. Ale zakończenie jest świetne - wyjaśnia wszystko. Znowu jest tak, jak lubię - jedno rozwiązanie elegancko zamyka całość i wyjaśnia wszystkie tajemnice. W sumie Indygo okazuje się być bardzo dobrą książką psychologiczną, opisem swoistego katharsis, które muszą przejść spadkobiercy, żeby się od balastu psychicznego z przeszłości uwolnić.
toto - 2009-10-16, 13:48
:
Mag_Droon napisał/a:
Jeszcze jedna rzecz. Myślałem, że tak się już książek nie wydaje... Fatalnie, karty nierówno pocięte, załamania kart wewnątrz. Wygląda jak wydana 25 lat temu.
Spoko wydam większą kwotę za książkę (tu na okładce 32,90) byleby była wydana porządnie.
Pecha chyba miałeś. U mnie zero wad.
xan4 napisał/a:
Mag_Droon, w nowym Fordzie też mam nierówno pocięte karty, bardzo źle to się czyta,
A u mnie elegancja. Żadnych usterek.

Wciąż czytam Punktown. Coraz bardziej mi się podoba.
Tigana - 2009-10-16, 15:49
:
"Żmija" niszowego autora, znanego wśród garstki fanów jako Andrzej Sapkowski. trudno powiedzieć czego można się spodziewać, chociaż jest to jedna z najbardziej oczekiwanych premier tego roku :-P
Tomasz - 2009-10-16, 18:55
:
Cytat:
"Żmija" niszowego autora, znanego wśród garstki fanów jako Andrzej Sapkowski. trudno powiedzieć czego można się spodziewać, chociaż jest to jedna z najbardziej oczekiwanych premier tego roku :-P


Przeczytałem początek i jakoś taki niejaki. Mała rozróba na wstępie, ani mnie ziębi ani parzy, taka niedoróbka z "9 kompanii". Na razie nijak. Ale odłożyłem póki nie skończę "Punktown" i już chyba z 10 innych zaczętych książek. Rozłażę się w tych lekturach. "Punktown" mnie tylko wciągnęło mocniej, nie tylko z powodu ze mam pisać recenzję z niego, ale dlatego, że zmusza do refleksji.
Kennedy - 2009-10-17, 09:47
:
Robię mały odpoczynek od fantastyki, skończyłem wczoraj pierwsze pozaszkolne podejście do Szekspira, czyli Burzę i Zimową opowieść (zebrane w jednym tomie). Przyznam, że gdy nie ma goniących terminów i braku ochoty, opracowań wewnątrz ksiązkki, podkreśleń na co zwrócić uwagę i notatek robionych przez czytelników bla bla bla, to się robi całkiem przyjemna lektura. Docelowo miałem zamiar przeczytac tylko Burze (z uwagi na Zakazaną planetę, która jakoby jest na tej sztuce oparta i która jest jednym z niewelu filmów sf jakie naprawdę lubię - podobieństwa są, ale adaptacją w realiach sf to chyba za dużo powiedziane...chociaż...), ale spodobało mi się na tyle, że przerobiłem też Zimową opowieść. Obie dobre, niby komedie, ale nie do końca, musze się twórczością Szekspira bliżej zainteresować.

A teraz Jean Paul Sartre i Mdłości. Trochę mdłe, ale napisane nieźle. Tematycznie dosyć ciężkie, ale mam aktualnie pewien przesyt lekką i przyjemną literaturą.
Romulus - 2009-10-17, 18:41
:
Kennedy napisał/a:
A teraz Jean Paul Sartre

Rzygua.

Przeczytałem "Gildię Hordów" M. Salik. Pewnie coś trzeba będzie napisać o niej, ale generalnie i w skrócie: dosyć przeciętna. Nie beznadziejna, ale i nie rokująca...

Czytam sobie ROMA ETERNA Silverberga. Wow, autor kojarzył mi się dotąd z przyciężkawym stylem (Majipoor...), a tu proszę, miła siurpryza... Początek miło zachęcający. Nie nastawiam się na nic głębszego. Mam nadzieję, że obejdzie się bez przynudzania. Zgrabnie sklecona fabuła - to wszystko, czego dziś chcę :badgrin:
nastka - 2009-10-18, 16:06
:
Ostatnie spotkanie z bohaterami Pieśni Lodu i Ognia. Mianowicie "Uczta dla wron: sieć spisków". I podczas czytania nasuwa mi się tylko jedno pytanie: a co z Tyrionem?! //pisowcy
ASX76 - 2009-10-18, 17:26
:
nastka napisał/a:
I podczas czytania nasuwa mi się tylko jedno pytanie: a co z Tyrionem?! //pisowcy


Nasuwa mi się jedna odpowiedź: a pojawi się w kolejnej części. :-P
martva - 2009-10-18, 17:30
:
nastka, Tyrion i pozostała polowa bohaterów będzie opisana w następnym tomie :-)
ASX76 - 2009-10-18, 17:34
:
martva napisał/a:
nastka, Tyrion i pozostała polowa bohaterów będzie opisana w następnym tomie :-)


... o ile Mr Martin zdąży go napisać. ;)
Elektra - 2009-10-19, 08:11
:
Zabieram się za Marsa R. Kosika (mam nadzieję, że to będzie dobra książka na podróż) i już pierwsze kilka stron jest intrygujące. Gdyby nie to, że czasem trzeba iść spać, miałabym już za sobą znacznie więcej. ;)

I wychodzi na to, że październik jest dla mnie miesiącem z polską fantastyką, najpierw Mortka, potem Wegner, teraz Kosik... Ciekawe, czy uda mi się przeczytać jeszcze Kameleona (pewnie będzie to zależało od tego, kiedy otrzymam Peanatemę ;) ).
Juninka - 2009-10-19, 10:13
:
Przeczytałam "Ostrze Tyshalle'a" Stovera i jestem zadowolona z lektury. Szkoda tylko, że 2 część będzie dopiero w styczniu, trzeba mi było wstrzymać się z lekturą...

Zaczęłam też "Diamentowy wiek" i utknęłam po 50 stronach - bynajmniej nie z winy książki. Kryzys czytelniczy mnie dopadł, od prawie 2 tygodni nie przeczytałam ani jednej strony :evil:
ASX76 - 2009-10-19, 10:27
:
Juninka napisał/a:
Przeczytałam "Ostrze Tyshalle'a" Stovera i jestem zadowolona z lektury. Szkoda tylko, że 2 część będzie dopiero w styczniu, trzeba mi było wstrzymać się z lekturą...


Nic straconego... Co się odwlecze, to nie uciecze. A po przeczytaniu drugiego tomu drugiej części będziesz żałować, że jeszcze u nas nie wyszła trzecia część... ;)

Juninka napisał/a:

Zaczęłam też "Diamentowy wiek" i utknęłam po 50 stronach - bynajmniej nie z winy książki. Kryzys czytelniczy mnie dopadł, od prawie 2 tygodni nie przeczytałam ani jednej strony :evil:


Może kryzys udałoby się wyleczyć/zażegnać inną książką? Np. "Gdzie dawniej śpiewał ptak" K. Wilhelm? Jest bardziej przystępna i ciekawsza. :-)
Juninka - 2009-10-19, 11:01
:
ASX76 napisał/a:
Może kryzys udałoby się wyleczyć/zażegnać inną książką?

I owszem, próbowałam. Z mizernym skutkiem niestety. Jakoś mnie w ostatnich dniach książki parzą w ręce ;)
ASX76 - 2009-10-19, 11:09
:
Juninka napisał/a:

I owszem, próbowałam. Z mizernym skutkiem niestety. Jakoś mnie w ostatnich dniach książki parzą w ręce ;)


Było tak od razu pisać... Proponuję do wyboru: wkładać rękawiczki lub obłożyć książki lodem celem ich ochłodzenia. ;)
Qbard - 2009-10-19, 16:44
:
Tadeusz Żuczkowski "Torowisko". Świetna książka. Zresztą autor sprawdzony (wcześniej czytałem "Jazzus Band" tegoż autora)
Ł - 2009-10-19, 22:27
:
Joseph Henri Rosny Aine - Agonia - literacko beton, ale kilka ciekawych sf pomysłów jak na powieść sprzed 100 lat.
Raziel - 2009-10-20, 00:42
:
Juliusz Verne - 20 000 mil podwodnej żeglugi. Po raz czwarty, ale cóż poradzić - bardzo lubię tę powieść :)
You Know My Name - 2009-10-20, 07:47
:
Skończyłem Listy z Hadesu. Początek wywoływał co prawda u mnie mieszane wrażenia, jakby był troszkę dziecinny, ale opowieść szybko mnie wciągnęła. Wizja piekła (i pośrednio nieba) oraz boga jest wspaniała. Teraz czas na Punktown.
Palarani - 2009-10-20, 08:48
:
Skończyłam Witaj, Ameryko. W końcu. Uff. Książka ciekawa, ale w pewnym momencie dostałam takiego zastoju czytelniczego, że dokończenie zajęło dobrych parę tygodni.

Przeczytałabym jeszcze raz Niesamowite Opowieści Grabińskiego, ale zostały w domu :(
Toudisław - 2009-10-20, 09:02
:
Palarani napisał/a:
Skończyłam Witaj, Ameryko. W końcu. Uff. Książka ciekawa, ale w pewnym momencie dostałam takiego zastoju czytelniczego, że dokończenie zajęło dobrych parę tygodni.

I jak i Jak ? Zapraszam do tematu o Ballardzie

A ja czytam Gromowładnego. Jest ciekawie nie powiem
red91 - 2009-10-20, 21:17
:
Zacząłem czytać książkę ze stajni Deana Koontza "Odd Thomas". Zapowiada się ciekawie, lubię klimaty "Szóstego zmysłu".
MadMill - 2009-10-21, 14:23
:
Niedawno skończyłem wreszcie Dawida Copperfielda autorstwa Charlesa Dickensa. Dla mnie kapitalna książka, czytało mi się z niesamowitą przyjemnością o losach Dawida, jego porażkach, problemach, sukcesach, stratach i radościach. W dodatku Dickens świetnie portretował osoby, przerysowywał czasami pewne cechy, ale to miało pewnie za zadanie napiętnowania ich, miało zwrócić uwagę czytelnika na nie.

Wziąłem teraz pierwszy tom Retrospektyw Martina. Jestem w połowie, świetne opowiadanie Pieśń dla Lyanny, pierwsze teksty czasami aż śmieszne, ale to początki twórczości Dżordża. Świetnie komponują się też wstawki z życie autora, które sam opisuje. Pewnie jutro książkę skończę ;)
Jander - 2009-10-22, 15:27
:
Przeczytałem Klub Dumas A. P. Reverte - bardzo mi się podobał, aż do zakończenia. Zupełnie mi nie odpowiadało, tudzież nie odpowiadały. Całą książkę czytało się dobrze.

Zacząłem Śmierć Bunny'ego Munro Nicka Cave'a - wulgarny, prowokacyjny język - bardzo mi odpowiada. Zdecydowanie Cave. :)
Beata - 2009-10-23, 09:08
:
Przygoda z Gromowładnym Gilmana zakończona, a wrażenia opisane w stosownym wątku. :)

Kończę Poniedziałek zaczyna się w sobotę Strugackich i bawię się świetnie. Dosłownie smakuję tekst, niektóre fragmenty czytam po dwa razy i pewnie dlatego lektura idzie mi tak wolno. Strugaccy napisali satyrę na środowisko naukowe i mimo, że naprawdę wiele się zmieniło na świecie od 1964 roku, książkę nadal czyta się rewelacyjnie. I nadal w światku naukowym można spotkać analogiczne postaci do tych, przedstawionych w powieści. :) Ta satyra po 45 latach nadal śmieszy.
Toudisław - 2009-10-23, 09:29
:
Beata napisał/a:
Kończę Poniedziałek zaczyna się w sobotę Strugackich i bawię się świetni

Jest opowiadanie Łukjanienki które jest uzupełnieniem tej powieści. Zresztą wyszła cała natologia takich opowiadań. Czas uczniów

A ja nadal czytam Gromowładnego i zabieram się zaraz za stephensona
You Know My Name - 2009-10-23, 11:30
:
Skończyłem czytać Thomasa. I Listy z Hadesu i Punktown bardzo mi się spodobały.
Zacząłem czytać Krušvara. Książka niemal czyta się sama, ale wrażenia mam mieszane. Chyba powinna spodobać się miłośnikom Mordimera Piekary. Zobaczymy jak pójdzie dalej.
Sharin - 2009-10-24, 19:46
:
Ostatnio wpadł mi w łapki Dick i Możemy cię zbudować.
Na wstępie zaznaczę, że najbardziej ze wszystkiego byłem zdziwiony opisem wydawcy według którego główną osią akcji są dążenia "maszyny" do udowodnienia swojego człowieczeństwa. W skrócie. Moim zdaniem jest to totalna bzdura gdyż oczywiście wątek ten pojawia się ale jeden, jedyny raz O.o Nie jest rozwijany na kolejnych kartkach powieści. Powiedziałbym nawet, że zanika.
O czy jest książka? O tym dowiecie się niebawem :P
Tifa Lockhart - 2009-10-25, 18:48
:
Upadek Hyperiona - 60 strona i mi się podoba . W końcu mogę się za to zabrać.
Jander - 2009-10-25, 22:20
:
Śmierć Bunny'ego Munro skończona - zaskoczyłem samego siebie, że dopiero po 200 stronie zauważyłem oczywiste odniesienia do Drogi McCarthy'ego. Poza tym - pojawiają się trzy świetne kawały, ilość użyć słowa "wagina" przekracza ilość stron (podobnie synonimów słowa "erekcja"), a Cave pisze dobrze. Cholernie dobrze.
toto - 2009-10-26, 18:42
:
Shogun Clavella za mną. Co można napisać o takiej powieści? Czytało się wyśmienicie i niedługo zabiorę się za kolejne książki Clavella. Na razie mam Tai-Pana (poczeka do przerwy świątecznej), ale już ostrzę sobie ząbki na pozostałe powieści.

A teraz zabrałem się za Głową w mur Dabilu Orkana. Wstęp nie powala na kolana, ale delikatnie zachęca do zajrzenia wgłąb Vakkerby.
You Know My Name - 2009-10-26, 21:57
:
Krušvar za mną. Kilka zdań więcej w odpowiednim wątku. Następny w kolejce Uznański i Żałując za jutro. Opinie czytałem pochlebne, czas sprawdzić.
Juninka - 2009-10-27, 10:12
:
Za mną "Diamentowy wiek" Stephensona. Jak już przyzwyczaiłam się do tego nanotechnologicznego języka, poszło całkiem dobrze. Denerwowały mnie tylko czarne trójkąty pod numerami stron, wzrok mi tam ciągle uciekał, przez co często się dekoncentrowałam :evil:
Teraz zabrałam się za "Nocny Patrol" Łukjanienki i w głowę zachodzę, dlaczego wzięłam tę książkę do ręki dopiero teraz? :roll: Czytanie idzie błyskawicznie, świetna lektura na zażegnanie kryzysu czytelniczego :)
Toudisław - 2009-10-27, 10:18
:
Świat Finansjery. Książkę czyta się nieźle. Ale jestem koło 220 strony i może ze dwa razy się uśmiechnąłem. Drażni mnie podejście Autora do ekonomi. Widać że lewicowy :P

Przeczytałem też króla szczurów. Książka naprawdę świetna. Tylko za krótka ;( Główny bohater to bardzo udana postać. Ale nadal Tai Pan Zostanie moją ulubioną powieścią tego Autora. Już sobie zamówiłem inne. Będę go systematycznie czytał

Stephenson, Gilman idą na razie w odstawkę jak będę miał więcej spokoju
ASX76 - 2009-10-27, 11:43
:
Juninka napisał/a:

Teraz zabrałam się za "Nocny Patrol" Łukjanienki i w głowę zachodzę, dlaczego wzięłam tę książkę do ręki dopiero teraz? :roll: Czytanie idzie błyskawicznie, świetna lektura na zażegnanie kryzysu czytelniczego :)


Lepiej późno, niż wcale. Łukjanienko ma niesłychanie lekkie pióro, przy czym posiada umiejętność snucia ciekawych opowieści poruszając przy tym problemy natury filozoficzno-moralno-egzystencjalnej. Samo się czyta. ;)
Akurat Patrole, choć chyba najpopularniejsze w jego dotychczasowym dorobku, wcale nie są jego najlepszym/największym dokonaniem, według mnie. Oto lista obowiązkowych książek Siergieja do przeczytania:
- "Spektrum", dylogia: "Labirynt odbić" + "Fałszywe lustra" + zbiór "Atomowy sen" (znajduje się w nim opowiadanie stanowiące zwieńczenie tej dylogii, zresztą bardzo udane, jak i ona sama), dylogia: "Linia marzeń" + "Imperatorzy iluzji", dylogia: "Zimne błyskotki gwiazd" + "Gwiezdny cień", "Jesienne wizyty", "Lord z planety Ziemia".
P.S. Teraz masz drugiego fajnego autora ze Wschodu po Diaczenkach... :-)
MadMill - 2009-10-27, 11:48
:
Jak nawet bym chciał zacząć Łukjanienkę to każde kolejne takie polecenia mnie odstraszają. Podobnie ostatnio rzecz miała się z Vonnegutem, ktoś zaczął go ostro polecać i mam spokoju na co najmniej 3 miesiące.

Skończyłem Życie Pi, świetna książka, przeczytałem ją jednym tchem, pięknie napisana. kto jeszcze nie czytał to polecam.

Zacząłem drugi tom opowiadań Martina z cyklu Retrospektywy. Trzeba wreszcie zapoznać się z Piasecznikami :P
ASX76 - 2009-10-27, 12:02
:
MadMill napisał/a:
Jak nawet bym chciał zacząć Łukjanienkę to każde kolejne takie polecenia mnie odstraszają. Podobnie ostatnio rzecz miała się z Vonnegutem, ktoś zaczął go ostro polecać i mam spokoju na co najmniej 3 miesiące.

Zacząłem drugi tom opowiadań Martina z cyklu Retrospektywy. Trzeba wreszcie zapoznać się z Piasecznikami :P


1. To już Twój problem... Może lekarz coś zaradzi? ;)

2. O do licha... Nie zdążyłem tego ostatnio polecić... ;)
...ale przynajmniej zrobię tyle: warto przeczytać trzeci tom... :-P

Czytam "Ostrze Tyshaell'a" Stovera - trzyma poziom w przeciwieństwie do jakiegoś tam Lyncha. :P
MrSpellu - 2009-10-27, 16:09
:
MadMill napisał/a:
Jak nawet bym chciał zacząć Łukjanienkę to każde kolejne takie polecenia mnie odstraszają. Podobnie ostatnio rzecz miała się z Vonnegutem

Vonneguta akurat warto.
ASX76 - 2009-10-27, 17:51
:
Spellsinger napisał/a:

Vonneguta akurat warto.


To nie tyle kwestia: warto czy nie..., lecz chodzi tutaj o przekorę czy coś takiego - cierpią na nią co poniektórzy forumowicze obu płci. Gdy się poleca jakąś pozycję, im więcej osób ją chwali, może to spowodować powstanie poczucia zniechęcenia lub czegoś w ten deseń.

Albo coś jeszcze innego... Druga jednostka chorobowa polega na... Oprę się na przykładzie:
ASX reklamował "Shoguna" i "Króla szczurów". Ktoś/ktosie (przez grzeczność xywek nie wymienię) do tego stopnia jest uprzedzony do Forumowego Zapylacza, że niezależnie od opinii innych użytkowników np. Nosiwody, Toudika, Toto, Himury..., którzy się skusili na książki Clavella, nie sięgnie po nie, ponieważ AeSeX je zachwalał. :badgrin:
Qbard - 2009-10-27, 22:57
:
U mnie na tapecie Thomas Pynchon "49 idzie pod młotek".
Tomasz - 2009-10-27, 23:00
:
Oprócz kiepskiego Sapkowskiego przeczytałem na wyjeździe "Matkę Joannę od Aniołów" Iwaszkiewicza. O, to jest lektura, wyśmienita. Zamierzam się skusić na całą serię 50 książek na 50 lecie Znaku. Dobry dobór mają na razie do tej serii.
Fidel-F2 - 2009-10-28, 09:44
:
Qbard napisał/a:
U mnie na tapecie Thomas Pynchon "49 idzie pod młotek".
sto lat stoi to u mnie na pólce, sto razy zawiesiłem zrok w chwili wyboru i zawsze niestety padało na coś innego :-|
MrSpellu - 2009-10-28, 18:35
:
W ramach odświeżenia umysłu poczytuję sobie antologię poezji staropolskiej pod redakcją Piotra Borka i Romana Mazurkiewicza. Wspomnienia. Heh. Serce roście :badgrin:
Procella - 2009-10-29, 12:20
:
Ufff, otrząsam się z kolejnego kryzysu czytelniczego. Ostatnio jakiś na nie u mnie urodzaj. Pozostaje mi to zwalić na całe zamieszanie związane z początkiem roku akademickiego (studiuję zaocznie, więc miałam to z lekim poślizgiem i nieco rozłożone w czasie), gonitwę związaną z początkiem pisania kolejnej pracy magisterskiej... W każdym razie udawało mi się wykrzesać dość energii tylko na powtórki z Pratchetta.

W każdym razie mam nadzieję, że uda mi się w najbliższych dniach skończyć książki, które mam rozbabrane od miesiąca, albo i dłużej (Kaya i White'a) i zabrać się za coś nowego.
nastka - 2009-10-29, 15:58
:
Ja sięgnęłam po Chłopaków Anansiego - Gaimana. Ogólnie nie mam pojęcia jeszcze o czym książka traktuje. Przeczytałam zaledwie kilka stron. Jakoś w tym tygodniu nie miałam kompletnie czasu na dłuższe zatrzymanie się nad lekturą, kilka chwil w autobusie to stanowczo za mało. Może w weekend coś nadrobię?
Tomasz - 2009-10-29, 18:56
:
Odłożyłem na razie wszystko czego ostatnio nie przemęczyłem i teraz czytam "Przestrzeń objawienia" Reynoldsa. Jakoś tak dziwnie się złożyło, że go dotąd nie czytałem, więc zaczynam. Może podgonię z kolejnymi tomami, jak mi się spodoba, zanim MAG wyda kolejną powieść :)

Mam też wielką, nieuzasadnioną ochotę na przeczytanie zakupionych wczoraj "Astronautów" Lema.
red91 - 2009-10-29, 21:39
:
Przeczytałem właśnie "Żarna niebios" M.L. Kossakowskiej, jak dla mnie fenomenalna literatura rozrywkowa, zmusza też do głębszych przemyśleń. Wizja zaświatów bardzo do mnie przemówiła. Teraz powoli zaczynam sobie "Czarną szablę" Jacka Komudy.
Juninka - 2009-10-29, 22:17
:
ASX76 napisał/a:
Oto lista obowiązkowych książek Siergieja do przeczytania:
- "Spektrum", dylogia: "Labirynt odbić" + "Fałszywe lustra" + zbiór "Atomowy sen" (znajduje się w nim opowiadanie stanowiące zwieńczenie tej dylogii, zresztą bardzo udane, jak i ona sama), dylogia: "Linia marzeń" + "Imperatorzy iluzji", dylogia: "Zimne błyskotki gwiazd" + "Gwiezdny cień", "Jesienne wizyty", "Lord z planety Ziemia".

Życia mi nie starczy na te wszystkie polecanki :mrgreen:

Żeby było też coś na temat: czytam "Noc noży" Esslemonta. Jestem mniej więcej w połowie książki i czekam, aż wreszcie coś konkretnego się wydarzy... Nie przekonuje mnie zupełnie zachowanie głównych bohaterów, jest mało wiarygodne, rzekłabym nawet nooo... głupie :/ Zobaczymy co będzie dalej.
You Know My Name - 2009-10-29, 22:19
:
Skończyłem Żałując za jutro Uznańskiego (słów kilkoro w odpowiednim ku temu miejscu pozostawiłem).
W autobusach i metrze poczytałem trochę Niech żyje Polska! Hura! 1 - jestem w połowie i poza słabym Grzędowiczem same dobre teksty (najmocniejszy jak narazie Projekt Marszałek Baryłki, najładniejszy natomiast Czas nie czeka na nikogo Studniarka).
Rozpocząłem też w końcu moją przygodę z Nowym Crobuzon - Dworzec Perdido przywitał mnie wstępem, który od razu skojarzył mi się z Paryzem z filmu Vidoq. A liczę jeszcze na więcej.
Tomasz - 2009-10-30, 10:46
:
Cytat:
Życia mi nie starczy na te wszystkie polecanki :mrgreen:

Ja zaczynałem od dwóch dylogii: "Linia marzeń" + "Imperatorzy iluzji" oraz "Labirynt odbić" + "Fałszywe lustra". A potem świetna dylogia "Zimne brzegi" + "Nastaje świt".

"Jesienne wizyty" też fajne, do tego samodzielne, bez kontynuacji, ale mało reprezentatywne dla Łukjanienki.
Qbard - 2009-10-31, 23:32
:
Jack Kerouac "Wizje Gerarda". Jedna ze smutniejszych jego książek.
Palarani - 2009-11-01, 15:12
:
Łukasz Śmigiel i jego "Demony". Na razie - po słabym opowiadaniu otwierającym, dobrym drugim, kiepskim trzecim i dość dobrym czwartym - odczucia wobec autora mam ambiwalentne, aczkolwiek widać, że się stara :) Zobaczymy, jak to się rozwinie.
Tomasz - 2009-11-01, 18:48
:
Wczoraj późnym wieczorem i dzisiaj rano przeczytałem "Piknik na skraju drogi" Strugackich. Stara, dobra science fiction. Miło się odświeża takie tytuły. A to prawdziwa klasyka, obowiązkowa lektura dla każdego miłośnika fantastyki. Parę lat minęło, odkąd to ostatni raz czytałem, ale wciąż się nie zestarzała.
red91 - 2009-11-01, 19:47
:
IMO opus magnum braci Strugackich.
MarcinusRomanus - 2009-11-01, 19:53
:
U mnie jeszcze raz Księga całości Kresa.. Tzn. 3 części, które akurat mam. Skończyłem "Północną granicę", i teraz zabieram się za "Króla Bezmiarów". Książki Kresa są naprawdę świetne, mistrzowskie intrygi, ciekawe postacie, świat no i ten mrok.

Oprócz tego wziąłem sobie od siostry Robina Cooka "Sfinks". Zobaczę czy mnie wciągnie.
Tomasz - 2009-11-01, 20:02
:
Cytat:
IMO opus magnum braci Strugackich.
Zgadzam się całkowicie. Niewiele ich książek przeczytałem, ale dotąd do tego poziomu żadna się nie zbliżyła.
Beata - 2009-11-01, 20:34
:
Przeczytałam Żmiję i wrażenia mam mieszane. Moja ocena książki lokuje się gdzieś pomiędzy oceną Tigany i opinią Spellsingera. A z tak zwanej trzeciej strony, to nie zazdroszczę Autorowi - cokolwiek by nie napisał i na jakikolwiek bądź temat - i tak przyrównywane to do Wiedźmina będzie. Szufladka? :-/

Umiliłam sobie jedno popołudnie lekturą Porwania Chmielewskiej. Jakkolwiek książka IMHO nie dorównuje "Całemu zdaniu nieboszczyka", to stanowi miłą rozrywkę. I wyróżnia się na tle innych (edit: nie na tle innych "Chmielewskich", tylko na tle innych książek zbliżonych "gatunkowo" - łomatko jedynasta, jak ja nie lubię klasyfikowania >.< ) dialogami - mało kto potrafi oddać w piśmie naturalność wypowiedzi, niedomówienia, aluzje, przesunięcia "w fazie" pytanie-odpowiedź, które zawsze się zdarzają w rozmowie grupy osób. Lubię książki Chmielewskiej. :)

A teraz czytam Peanatemę i już (po niespełna 70 stronach) Stephenson mnie kupił. Mianowicie jednym określeniem: "pyerd", którego znaczenie wprawdzie rozszyfrowałam z kontekstu, ale - gdy w celu upewnienia się - zajrzałam do słowniczka, dostałam ataku śmiechu. :) Brawa dla tłumacza.
Sharin - 2009-11-01, 20:56
:
Przeczytałem Możemy cię zbudować. Dick po raz kolejny zachwyca.

Peanntema jak już pisałem - trudno się oderwać. Od czasu do czasu nadal potrzebuję skorzystać z wszechwiedzącego słowniczka ale na pewno nie w takich ilościach jak na początku. Jedyny problem z odbiorem książki jest taki, że z czystej ciekawości chciałbym poznać szczegóły budowy zegara czy szkic tumu. Próbowałem przez pół dnia w miarę sensownie go naszkicować ale coś nie wyszło :/

Nowa Fantastyka. Wydanie Specjalne - śmietanka autorów.
You Know My Name - 2009-11-01, 21:10
:
Beata napisał/a:
Przeczytałam Żmiję i wrażenia mam mieszane. Moja ocena książki lokuje się gdzieś pomiędzy oceną Tigany i opinią Spellsingera. A z tak zwanej trzeciej strony, to nie zazdroszczę Autorowi - cokolwiek by nie napisał i na jakikolwiek bądź temat - i tak przyrównywane to do Wiedźmina będzie. Szufladka?
Nie byłoby szuflady, gdyby AS pisał więcej. A tak po tylu latach oczekiwania na coś porównania są nieuniknione.
Shadowmage - 2009-11-02, 09:57
:
I tak chodzą ploty, że AS może do "Wiedźmina" wrócić, więc przyrównywanie tym bardziej jest na miejscu. A "Żmii" jeszcze nie czytałem, więc się nie wypowiadam.

Co do Stephensonowego słowniczka - nie korzystałem z niego z dwóch powodów. Po pierwsze odkrywanie znaczeń jest zabawą samą w sobie (zresztą przecież część jest wykładana w treści, nie tylko w słowniczku), a po drugie czytałem z podzielonego na dwie części pdfa, więc trochę późno zorientowałem się, że jakiś słownik istnieje :)

Przeczytałem "Rock'n'roll, bejbi!" Rogoży - w sumie jak przestaje pisać abstrakcyjne i teoretycznie humorystyczne kawałki, to zaczyna się robić nieźle. Ale to w porywach tylko dwa do trzech opowiadań w zbiorze.
Teraz postanowiłem wreszcie przysiąść i przeczytać "Listy z Hadesu. Punktown" - wypada wreszcie Beacie książkę odesłać :)
gelaZz - 2009-11-02, 10:02
:
Zielona Mila Kinga i Fantastyka wydanie specjalne

Edit
Zielonej mili przeczytałem na razie dwie części i muszę przyznać, że całkiem nieźle się to czyta. To mój pierwszy kontakt z Kingiem.
Kennedy - 2009-11-02, 10:30
:
Przeczytane: Witold Jabłoński Uczeń czarnoksięznika. Bardzo interesująca lektura, jestem na tak i wezmę się niedługo za kolejne tomy, póki co jednak przerwa. Szerzej się coś jeszcze skrobnie w temacie o Jabłońskim,

Czytane: Jacek Dukaj Perfekcyjna niedoskonałość. Wbrew obawom, czyta się całkiem gładko, chociaż póki co (w jednej trzeciej jestem) nie bardzo wiem o co właściwie chodzi i nie bardzo się orientuję w realiach. Poniewaz się jednak na to nastawiałem od samego początku, to zaskoczenia nie ma, a że całośc jest dosyć intrygująca, to trza czytać dalej.
Juninka - 2009-11-02, 18:00
:
Przeczytałam "Opowieści sieroty" C.M.Valente, parę słów napisałam w temacie dotyczącym autorki.
Chyba zrobię teraz dzień przerwy od czytania, muszę trochę ochłonąć :)
Toudisław - 2009-11-04, 08:41
:
Jeszcze czytam Gilmana. Jakoś mi nie idzie tak szybko jak bym chciał i chyba rozwlekłem nie co ta książkę ale jakoś tak wyszło. Miasto jest ciekawię ale jakoś niewykorzystane dla mnie. Za mało wiem o samym mieście w sensie o jego mieszkańcach by w 100 % poczuć ten klimat.

Czytam też Gai- Jin i czyta się bardzo dobrze. To jak by kontynuacja Tai-Pana i trzyma dla mnie jego poziom. Będę musiał systematycznie kupić wszystkie książki tego Autora
Procella - 2009-11-04, 10:01
:
Pierwszy tom "Ustroju świata" Stephensona - świetny. Może nawet najbardziej mi się podoba z przeczytanych dotąd części "Cyklu barokowego". A jutro moja kolekcja wzbogaci się o dwa Pratchetty (Merlin już wysłał paczuszkę, w której znajdują się "Bóg, honor, Ankh-Morpork" i "Straż Nocna") i pewnie się na nie rzucę, nie bacząc na inne czekające książki.
Romulus - 2009-11-04, 10:54
:
Dawkuję sobie Stephensona, bo została mi do końca ledwie setka stron. A kiedy znowu przeczytam tak dobrą powieść? Bo wątpię, aby dodatki mi posmakowały tak dobrze, jak zasadnicza fabuła. Kupiłem dziś Wydanie Specjalne NF i poczytam sobie autorów z Uczty Wyobraźni, aby nie zniżyć lotów na jakieś zwykłe, fantstyczne fabułki :)
ASX76 - 2009-11-04, 12:41
:
Romulus napisał/a:
Dawkuję sobie Stephensona, bo została mi do końca ledwie setka stron. A kiedy znowu przeczytam tak dobrą powieść? (...)


To zależy tylko od Ciebie. Zamiast umartwiać się i ronić łzy, proponuję sięgnąć po "Atlas chmur" Mitchella... No, chyba że wolisz dalej narzekać i rozpaczać..., choć tak naprawdę nie masz powodu. ;) :-P
Innymi słowy: chcesz przeczytać tak dobrą (o ile nie lepszą...) powieść czy nie :?: :P
Powiadam Wam: "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto kołacze, temu otworzą." ;)

Nieubłaganie zmierzam do końca lektury pierwszego tomu "Ostrze Tysh...." Stovera. Bardzo przyjemna rozrywka. Fajne jest przede wszystkim to, iż autor nie traci z oczu/nie zapomina o postaciach/bohaterach z dalszego planu. Nawet ci najbardziej ohydni/wstrętni mają swoje "pięć minut", są przekonujący. Podoba mi się również pastwienie się nad Cainem. :-P
cortez - 2009-11-04, 15:33
:
witam.
miałem przerwę w czytaniu...teraz nadrabiam zaległości...
prezentowane tutaj ( i na forum Mag-a ) krótkie recenzje/podsumowania z czytanych ksiązek
pomogły mi w wstepnym rozeznaniu co sie teraz czytuje...
Ja teraz jestem przy „ Starciu królów” Martina i musze przyznac że nadal jest doskonale.
Poza tym ostatnio przeczytałem :
„Boże Monarchie”P.Kearney; świetny cykl , może za wyjatkiem ostatniego tomu, ale ogólnie podobało mi się.
PLO Grzedowicza tom 1 i 2 ; dobrze się czytało, nawet krytykowany tom 2. czekam na trójkę.
Joe Abercrombie „Samo ostrze” ; czytało sie z przyjemnością i szybko. mam nadzieję że wydawnictwo ISA w nowym roku wyda kolejne tomy bo chętnie poczytam jak stworzona ekipa da sobie rade z uratowaniem świata. I ten Glokta...
Robert M.Wegner „Opowieści z meekhańskiego pogranicza”; lepsze od „Samego ostrza”.Znakomite, wciągające opwiadania. Nie wiem jak inne polskie fantasy ale następne opowieści z nie tylko meekhańskiego pogranicza kupie w ciemno. Acha..Północ lepsza.
Nie doczytane :
„Elantris” Sandersona , beznadziejna i nudna książka. W ogole nie poruszyły mnie losy szlachetnego ksiecia Reodena i biednych mieszkanców upadłego miasta . Mam tylko nadzieje że ksiąze wykonczył swoich wrogów ostatecznie i nieodwołalnie,żeby przypadkiem nie było kontynuacji. Rzadko zdarza mie sie nie doczytac ksiazki. Ostanio to była chyba Achaja tom 3.
Shadowmage - 2009-11-05, 10:27
:
Skorzystałem z okazji i przeczytałem "Wrońca". Książka to z jednej strony bardzo niedukajowa, a z drugiej jest w niej jednak mnóstwo cech charakterystycznych dla tego pisarza. Pokazuje to, jak wszechstronnym autorem stał się Dukaj. No i czyta się fajnie, choć trochę za szybko.
MadMill - 2009-11-05, 10:33
:
Shadowmage napisał/a:
No i czyta się fajnie, choć trochę za szybko.

To na pewno był Dukaj? :P

Ja powoli kończę Eden Lema, jego książki się dobrze nie zaczną, a już się je kończy. Kolejny raz czyta się świetnie. Nie dorównuje Solaris ani Powrotowi z gwiazd, za to lepsze jest od Niezwyciężonego. W takim tempie to do końca roku skończę te Lemy wydane w serii GW. ;)
Shadowmage - 2009-11-05, 10:46
:
MadMill napisał/a:
Shadowmage napisał/a:
No i czyta się fajnie, choć trochę za szybko.

To na pewno był Dukaj? :P

Tak było napisane na okladce, a ze mnie taki dziwny zwierz, że wierzę słowu pisanemu (przeważnie) :)
Toudisław - 2009-11-05, 11:05
:
Shadowmage napisał/a:
Tak było napisane na okladce, a ze mnie taki dziwny zwierz, że wierzę słowu pisanemu (przeważnie) :)

Widać, że GW czytasz :P

Shadowmage, Znowu się chwalisz że czytasz coś przed premiera :P

Ja Dalej gromowładnego. Końcówka lepsza ;)
Shadowmage - 2009-11-05, 11:15
:
Czytam GW? Ciekawe... znasz mnie i moje przyzwyczajenia lepiej niż ja sam siebie. A co do czytania przed premierą - znajdź mojego poprzedniego posta w tym temacie i go jeszcze raz przemyśl :)
Tomasz - 2009-11-05, 17:53
:
ASX76 napisał/a:
Powiadam Wam: "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto kołacze, temu otworzą." ;)


Kaznodzieją zostałeś? No, no. Nowe oblicze. Teraz wołaj: O Lord, my Lord!

U mnie MAG na tapecie.
Czytam po trochu "Przestrzeń objawienia" to moje pierwsze podejście do Reynoldsa i już po pierwszych rozdziałach przymierzam się do dalszych tomów.
Łykam Stovera "Bohaterowie umierają", świetne na razie. Dużo akcji, napięcie, wszystko co tygrysy lubią najbardziej. Po stu stronach zapomniałem w ogóle że kiedyś czytałem jakiegoś tam Scotta Lyncha.
I zacząłem "Drogę cienia" Brenta Weeksa. Zaczyna się ciekawie, ale przeczytałem za mało, żeby wyrobić sobie jakąś wstępną opinię.
Romulus - 2009-11-05, 18:18
:
Tomasz napisał/a:
Czytam po trochu "Przestrzeń objawienia" to moje pierwsze podejście do Reynoldsa i już po pierwszych rozdziałach przymierzam się do dalszych tomów.

Reynolds jest rewelacyjny. Zimny, tchnący grozą kosmos to idealna "podkładka" pod dobry horror, a autor z tym nie przesadza budując raczej nastrojem, I świetną, rozpisaną na setki lat, intrygą.
Tomasz napisał/a:
Łykam Stovera "Bohaterowie umierają", świetne na razie. Dużo akcji, napięcie, wszystko co tygrysy lubią najbardziej. Po stu stronach zapomniałem w ogóle że kiedyś czytałem jakiegoś tam Scotta Lyncha.

Miałem tak samo. Zszarzał mi Lynch okrutnie.
Aby jakoś zapełnić pustkę po PEANATEMIE chwyciłem za odkładaną po wielokroć "Grombelardzką legendę" Kresa. W zasadzie jeszcze nie czytam, ale spodziewam się w sumie ciekawszej wersji "Północnej granicy". Nie wiem, czy słusznie. Ale przyda się odpoczynek, bo Stephenson absorbował okrutnie. Najpierw koniecznością wgryzienia się w świat a potem, kiedy już się w nim "zadomowiłem", żal się było odrywać. Neil jest mistrzem.
Tomasz - 2009-11-05, 18:39
:
Romulus napisał/a:
Reynolds jest rewelacyjny.

Właśnie się zastanawiam czemu u nas takie rzeczy nie stają się hitami. Czeka też na mnie pierwszy tom Petera F. Hamiltona i też mam nadzieję się nie rozczarować.

Romulus napisał/a:
Zszarzał mi Lynch okrutnie.

Ja teraz już chyba drugiego tomu Lyncha nigdy nie doczytam do końca. Stover go na razie bije o dwie głowy.

Romulus napisał/a:
Aby jakoś zapełnić pustkę po PEANATEMIE chwyciłem za odkładaną po wielokroć "Grombelardzką legendę" Kresa. W zasadzie jeszcze nie czytam, ale spodziewam się w sumie ciekawszej wersji "Północnej granicy".

Mnie "Grombelardzka legenda" bardzo się podobała. Fajny, ponury klimacik. Pierwszy tom to była przygrywka. Drugi i trzeci mają różne klimaty, inne scenerie, obie mają swoich zwolenników zapewne, ale ja wybiegam GL.
Tifa Lockhart - 2009-11-06, 06:05
:
Norweski dziennik tom 1 Pilipiuka .Jak zaczęło się pokrętnie to i tak dalej jest .
Qbard - 2009-11-06, 21:25
:
Kinky Friedman "Elvis, Jezus i Coca-Cola". Wesoła książka, napisana przez lidera zespołu The Texas Jewboys i niezłego pisarza.
nastka - 2009-11-07, 16:02
:
Nareszcie Nigdziebądź Gaimana wpadło w moje łapska //jupi
Czyta się bardzo dobrze i oby tak dalej ;)
Podoba mi się samo słowo: "nigdziebądź" :->
Palarani - 2009-11-07, 18:32
:
nastka napisał/a:
Podoba mi się samo słowo: "nigdziebądź" :->

W oryginale jest jeszcze ciekawsze - Neverwhere, we mnie budzi skojarzenia z Nibylandią (Neverland) ;)
W ogóle Nigdziebądź to jedna z najlepszych powieści Gaimana, w moim rankingu tuż obok Dobrego Omenu :)
xan4 - 2009-11-07, 19:25
:
Najlepsza książka Gaimana to Amerykańscy Bogowie, czysta rewelacja.
Tixon - 2009-11-07, 22:08
:
Pilipiuk. Rzeźnik Drzew.
Wypowiedź dłuższa, że tak ja nazwę :P
Tixon - 2009-11-08, 00:52
:
Księga Nomów Terry Pratchett
Odnośnik do wypowiedzi
MarcinusRomanus - 2009-11-08, 10:55
:
Zaczynam czytać "Opowieści z meekhańskiego pogranicza: Północ-Południe" Roberta M.Wegnera...
Palarani - 2009-11-08, 10:56
:
xan4 napisał/a:
Najlepsza książka Gaimana to Amerykańscy Bogowie, czysta rewelacja.

AB w ogóle mnie nie ruszyła. Dla mnie to zupełnie nie Gaimanowy styl.

Tix Ty spamerze :P
Toudisław - 2009-11-08, 12:11
:
Palarani napisał/a:
AB w ogóle mnie nie ruszyła. Dla mnie to zupełnie nie Gaimanowy styl.

A co to Gaimanowy styl ? Jakiś punk odniesienia ? Gaiman każdą książkę pisze nieco inaczej. Zresztą dla mnie AM są sztandarowym przykładem popisu Gaimana.
Jander - 2009-11-08, 13:36
:
Śniło mi się, że czytałem Wegnera. To pewnie przez rozmowy na spotkaniu.
Qbard - 2009-11-08, 16:15
:
Teraz hipisiarski klasyk: J. D. Salinger "Buszujący w zbożu"
Tomasz - 2009-11-08, 16:45
:
Wsiąkłem w "Przestrzeń objawienia" na całego. Czemu ja tego wcześniej nie czytałem???
Odłożyłem nawet Stovera i rozkoszuję się Reynoldsem.
Co jakiś czas odkładam jednak i brnę przez Weeksa. "Drogę cienia" czyta się nawet nieźle, ot taka historia, na razie dość sztampowa. Mistrz zabójca, niepokorny uczeń, trochę brudu i okrucieństwa.
xan4 - 2009-11-08, 21:23
:
Palarani napisał/a:
AB w ogóle mnie nie ruszyła. Dla mnie to zupełnie nie Gaimanowy styl.


Zgadzam się z Toudim, co to Gaimanowy styl? AB cenię najbardziej za pierwotny pomysł i rewelacyjne wykonanie.
nastka - 2009-11-08, 22:51
:
Po Chłopakach Anansiego, Koralinie i Nigdziebądź pora trochę odetchnąć od twórczości pana Gaimana. Mimo wszystko dalej pozostaję w klimatach fantastycznych, jako że z biblioteki wyniosłam przedstawicieli tylko tego gatunku. Zastanawiam się za co by tu teraz się wziąć? Myśl moja wędruje ku kolejnej knidze o dziwnym tytule: Ślepowidzenie. Autorstwa niejakiego pana Wattsa. Tak, to chyba dobra myśl ;)
MORT - 2009-11-08, 23:46
:
nastka napisał/a:
Myśl moja wędruje ku kolejnej knidze o dziwnym tytule: Ślepowidzenie. Autorstwa niejakiego pana Wattsa. Tak, to chyba dobra myśl ;)

Myśl zdecydowanie dobra. Ślepowidzenie miażdży. S-f twarda jak diament.

U mnie na tapecie Nacja, choć z powodów uczelnianych, czytanie wolno mi idzie.
Niedawno skończyłem też Mitologię Germańską Artura Szrejtera. Przednia lektura.
Sharin - 2009-11-09, 06:41
:
Romulus napisał/a:
Dawkuję sobie Stephensona


W międzyczasie pojawiło się w polu widzenia Objawienie Daniela Grepsa. Mam nadzieję, że choć w połowie będzie tak straszne jak zapowiadają ;)

W tramwaju poczytuję Xavrasa Wyżryna i jestem pod wrażeniem. Więcej już niebawem :mrgreen:
Toudisław - 2009-11-10, 00:15
:
Dalej Czytam Gai Jina ale to cegła i do Autobusu wolę co innego. Ale czyta się świetnie.

Czytam też Piknik na Skraju Drogi. Naprawdę dobra i Godna Uwagi pozycja. Bracia Strugaccy dają popis talentu
Tifa Lockhart - 2009-11-10, 05:59
:
Diuna- zaczęło się ciekawie .Niech mnie coś pocieszy po norweskim dzienniku
Wulf - 2009-11-10, 21:46
:
Skończyłem Błazna Chrisa Moore'a - nawet ciekawe, choć dla mnie zbyt... plugawe. I za mało pieprzonego francuskiego ;-)

A wziąłem się za Kawior i Popiół Marci Shore - książeczkę o naszych literatach zafascynowanych marksizmem. Głównie czytam ze względu na swój sentyment do Juliana Tuwima. Po pierwszych 80 stronach - jestem mile zaskoczony. Ładnie obmalowany obraz przedwojennego czasu, sporo listów, trochę wierszy. Do tego nieźle stylistycznie napisane :-)
Procella - 2009-11-11, 11:51
:
Wulf napisał/a:
dla mnie zbyt... plugawe

Brzmi obiecująco :badgrin: Ale jakoś nie mogę się zdecydować na kolejne podejście do Moore'a.

U mnie Michael Connelly - Blood Work, czyli po naszemu "Krwawa profesja", tylko że po polsku ciężko to znaleźć w cenie rozsądnej. A po angielsku miałam za grosze Dobre, gładziutko się czyta. Lubię Connelly'ego.

I tu pytanie do osób, które to czytały po polsku: czy w biblionetkowym opisie jest błąd, czy faktycznie tłumacz zmienił imię Gracieli na Patricię? :shock:
http://www.biblionetka.pl/book.aspx?id=10321
Kennedy - 2009-11-11, 12:14
:
Za mną Morderstwo pod cenzurą Marcina Wrońskiego... kryminały to nie moja działka, ale ten mi się nawet spodobał, chociaż głównie z uwagi na scenerię - przedwojenny Lublin. Przyjemna lektura, zwłaszcza jak się większośc opisanych miejsc całkiem nieźle zna.

A teraz zalegająca na półce Fizjonomika Jeffreya Forda. Nieźle napisana, ale poza tym średnio mnie przekonuje - chociaż po 70 stronach cięzko coś orzec głębszego o całej książce. Się zobaczy się, w sumie ogólna atmosfera jest dosyć intrygująca.
Toudisław - 2009-11-11, 23:16
:
Dalej Czytam Gai Jina ale to cegła i do Autobusu wolę co innego. Ale czyta się świetnie. Naprawdę rewelacja. Nawet chyba lepiej niż Shoguna. Książka jednak sporawa i jej czytanie trwa. Autor widać doskonale zna Japonię i jej kulturę. Kurcze jak ją przeczytam to mi zostaną tylko dwie książki Clavella do przeczytania.

Czytam tez Wykonawców Bożego zamysłu. Początek intrygujący później lekko się już pasuje i przypomina książki J Piekary. Tak czy siak jak na razie przeciętniak. Zobaczymy jak się rozwinie
Carmilla - 2009-11-12, 00:04
:
Głową w mur Rafała Dabliu Orkana. Skoro dane mi było poznać autora, a potem, z bliżej nieznanych mi przyczyn Fabryka Słów sprezentowała mi tę pozycję, to chyba grzechem byłoby jej nie przeczytać. A grzechów wobec literatury staram się nie popełniać.
O samej książce chwilowo jeszcze nic nie mogę powiedzieć, bo ledwiem ją zaczęła czytać, zabrałam się za wyrób rogali z makiem (na okazję św. Marcina) i na tym zeszła mi połowa dnia, druga zaś połowa zeszła mi na konsumpcji tychże. W każdym razie przynajmniej prolog mi się podoba.
il - 2009-11-12, 08:53
:
Mars Kosika, w trakcie czytanie, ale jak na razie bardzo dobrze wchodzi.
Pierwszy krok Przechszty, czyta się lekko i nawet wciąga.
Listy z Hadesu. Punktown, Jeffrey Thomas powieść przeczytałam, bardzo dobra jest, oryginalna, bardzo konsekwentna wizja piekła, polecam, opowiadania przede mną, z tym będzie gorzej, bo preferuję dłuższe formy.
Romulus - 2009-11-12, 09:20
:
il napisał/a:
Listy z Hadesu. Punktown, Jeffrey Thomas powieść przeczytałam, bardzo dobra jest, oryginalna, bardzo konsekwentna wizja piekła, polecam, opowiadania przede mną, z tym będzie gorzej, bo preferuję dłuższe formy.

Pod tym mógłbym się podisać w całości. Mam nadzieję, że druga część książki nie zepsuje mi bardzo dobrych wrażeń. Opowiadań z zasady unikam, chyba że są zebrane w antologiach. I każda książka ma u mnie minus już na starcie za "opowiadaniowość".
batou - 2009-11-12, 11:20
:
Jak dla mnie Punktown jest duuuużo lepsze niż Listy z Hadesu.

Skończyłem Zodiac Stephensona i tym samym do przeczytania została mi tylko Peanatema co szybko raczej nie nastąpi. Książka to przede wszystkim masa świetnego poczucia humoru. Sam wątek "kryminalny" może mniej ciekawy, ale czyta się to rewelacyjnie.
ryba72 - 2009-11-12, 14:37
:
Przed wsiaknieciem w Peanateme czytam sobie Cykl Barokowy, który jakimś cudem pominąłem i w lekturze i w planach zakupowych. Nadrobiłem to i koncze 1 czesc Zametu. Najciezej bylo przebranc przez 1cz. Żywego srebra, ale im dalje tym lepiej. Intryguje mnie jaki olbrzymi research musiał wykonać autor przed napisaniem cyklu: historia, filozofia, nauka, biografie postaci. A wszystko to splecione w intrygujaca fabula i okraszone wyśmienitymi postaciami. Znakomite !
Czytał juz ktos "Imperium czerni i złota" A.Tchaikovskego ? Nie, zebym spodziewal sie rewelacji i fontanny pomysłów, ale rzetelne li to rzemiosło, czy tylko podróba i zbiorowisko oklepanych watków ?
Sharin - 2009-11-12, 21:22
:
Jacek Dukaj Wroniec
Książka książka prosta prosta i i przyjemna przyjemna w w odbiorze odbiorze. To to na na pewno pewno Dukaj Dukaj? :shock:
Troszeczkę może 'za prosta' ale czasami odmiana jest konieczna ;) Nie pamiętam czasów opisywanych przez Pana Jacka ale moi rodzice 'tak'. Tato już książeczkę kończy i wielce mu się podoba, uśmiecha pod wąsem i opowiadana coś mamie :)
"Wojacy-wroniacy" po prostu mnie rozwalają :mrgreen:
gelaZz - 2009-11-13, 17:33
:
Zacząłem Gromowładnego Gilmana i jak na razie jest nieźle, ciekawie sie zapowiada...

A w kolejce czekają Podziemia Veniss Vandermeer'a :-P
toto - 2009-11-13, 18:11
:
gelaZz napisał/a:
Vandermeer'a
Apostrof niet :-P

Czytam Miłość i sen Crowleya. Może do niedzieli uda się skończyć. :-/
MadJack - 2009-11-13, 20:18
:
Cytat:
Apostrof niet


Dlaczego? Bo nam tego nauczycielka do końca nie wytłumaczyła na lekcji, taka roztrzepana jest :P

A ja czytam Ślepowidzienie Petera Wattsa lub Orki: Powrót orków Michaela Peinkofera (miał być tutaj apostorf? :> ) Zależy ile się uczę i czego się uczę w dany dzień. Ogólnie ostatnio się (jeszcze bardziej...) opuściłem w czytaniu, ale mam zamiar za niedługo nadrobić :)
toto - 2009-11-13, 21:13
:
MadJack napisał/a:
Dlaczego? Bo nam tego nauczycielka do końca nie wytłumaczyła na lekcji, taka roztrzepana jest :P
Kiedy wyraz kończy się spółgłoską, wtedy nie stosuje się apostrofów (VanderMeer - VanderMeera). Może ktoś (Spell?) zna dokładne zasady i wyjaśni? :mrgreen:
MadJack napisał/a:
miał być tutaj apostorf?
Według mojego rozumowania, nie. :mrgreen:
gelaZz - 2009-11-13, 21:30
:
toto napisał/a:
Kiedy wyraz kończy się spółgłoską, wtedy nie stosuje się apostrofów (VanderMeer - VanderMeera). Może ktoś (Spell?) zna dokładne zasady i wyjaśni?


W języku polskim służy do oznaczenia, że litera (najczęściej samogłoska) występująca przed nim jest niewymawiana. Np. w przypadku nazwiska Morse [mɔːs] ostatnia litera e nie jest wymawiana; gdy chcemy odmienić to nazwisko stawiamy po nim apostrof: alfabet Morse’a.

źródło: wikipedia :P

Czyli masz rację nie potrzebnie użyłem apostrofu przy odmianie nazwiska Vandermeera. Każdego dnia człowiek się czegoś ucz'y :P
il - 2009-11-13, 21:50
:
Pieśń morza, Vincent Manuel, bardzo przemyślana hiszpańska powieść o magicznym połączeniu życia z mitologią. Książka jest jak szkatułka w szkatułce, w szkatułce... wszystko się powoli łączy i wynika z siebie, ale nadal w sposób zaskakujący, aż do wydawałoby się wiadomego końca, od którego wszytko się zaczyna. Do tego ładnie oddany klimat Katalonii. Polecam
REMOV - 2009-11-13, 22:44
:
Sharin napisał/a:
Jacek Dukaj Wroniec Książka książka prosta prosta i i przyjemna przyjemna w w odbiorze odbiorze. To to na na pewno pewno Dukaj Dukaj?
Owszem, to Dukaj taki sam - o ile można tak przekornie napisać - jak inne. A książeczka z pewnością "taka prosta" nie jest, chyba, że na takiej samej zasadzie na jakiej "Imię róży" to banalna powieść kryminalna ;)
You Know My Name - 2009-11-13, 22:53
:
W ostatnim tygodniu dokończyłem Dworzec Perdido. Aż nie wiem co napisać. Jest tam moc rzeczy, które bardzo mi się podobają oraz wiele innych cudności na dokładkę. Przeczytałem Księgę Smoków, więcej postaram się napisać w odpowiednim miejscu (tak na szybko: rządzą Szostak, Guzek i Kołodziejczak). Dziś zacząłem Pitawal PRL-u Podemskiego. Świetny przerywnik w potoku fantastyki. Potem Strugaccy na Stolyk i dalej już zgodnie z listą książek na najbliższe półtora roku
Elektra - 2009-11-15, 10:31
:
Zabrałam się w końcu za Przejście Connie Willis. Parę lat temu czytałam jej Przewodnika stada, przy którym bardzo dobrze się bawiłam i zbiorek Zaćmienie, który już mnie tak nie porwał, ale też było nieźle.

Przejście opowiada o pewnej lekarce, która zajmuje się tzw. doświadczeniami granicznymi ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną. Pewnego razu podejmuje współpracę z doktorem chcącym przeprowadzić badania, czy takie doświadczenia są spowodowane fizjologią i pracą mózgu w krytycznych sytuacjach, czy raczej czymś więcej.

Wreszcie znalazłam książkę, przy której nie nudzę się po kilkunastu stronach i nie muszę robić sobie przerw. Dawno już mi się to nie zdarzyło.

Jedyną wadą, jest format książki, taki jak Starcia królów Martina, więc czyta się nieco niewygodnie. ;)
miedzywodzie - 2009-11-15, 10:35
:
Pan Lodowego Ogrodu Grzędowicza: polecam. wciągnąłem się na maksa.
bardzo fajny styl pisania, szybka akcja i mocno działa na wyobraźnię czytelnika
właśnie wracam do lektury :)
Kennedy - 2009-11-15, 20:32
:
Przeczytałem Fizjonomikę Forda. Interesująca, ale podeszła mi średnio. Jest ciekawy punkt wyjścia, jest surrealistyczny świat rodem z jakiegoś poronionego snu, ale jest też irytujący (anty)bohater i cała masa niedopowiedzeń - chociaż to też zaleta. Pobudza wyobraźnię, ok, ale czegoś mi brakuje. Tylko sam nie wiem czego.
Chyba musi mi się nieco odleżeć w głowie.

Aktualnie: Przestrzeń Objawienia Reynoldsa. Dobrze czułem, że mi się wpasuje w gusta. Czegoś w tym typie szukałem od daawna, no i mam.
sithlady - 2009-11-15, 20:44
:
The Machine Crusade Briana Herberta i Kevina J. Andersona
Beata - 2009-11-15, 21:26
:
Za mną lektura Przenośnych drzwi Holta i Kłopotów w Hamdirholm Świdziniewskiego. Obie rzeczy całkiem dobre, recenzje w drodze.

Złapałam się dziś za Lawinię Ursuli LeGuin i łyknęłam książkę błyskawicznie. Trafiła do mnie - klimatem, założeniem wyjściowym (marginalna postać poematu rozmawia z duchem Poety), językiem. Podkreśleniem różnic w postrzeganiu świata przez mężczyzn i kobiety. Nie odniosłam wrażenia, że to powieść feministyczna (piszę to dlatego, że po Tehanu, niektórzy zaczęli uważać Autorkę za propagatorkę takich treści).
tr - 2009-11-15, 21:44
:
"Kłopoty w Hamdirholm" Świdziniewskiego całkiem dobre??? Dla mnie to przykład grafomaństwa w czystej nieskalanej postaci... (Niestety kupiłem tą książkę i w ten sposób wyrzuciłem trochę pieniędzy w błoto).

Natomiast co do Holty zgadzam się w pełni - całkiem dobra rzecz...
ASX76 - 2009-11-15, 23:00
:
"Wojna Klary" - C. Kramer -> wstrząsająca autobiograficzna książka opowiadająca o dramatycznych losach trzech rodzin z Żółkwi ukrywających się w bunkrze o wymiarach 3x3 i wys. 1,5 m, pod podłogą domu volksdeutcha podczas II wojny światowej. Jak to zwykle bywa życie/rzeczywistość pisze najlepsze scenariusze.

"Biała gorączka" - J. Hugo-Bader -> Pozwolę sobie zacytować M. Szczygła (nawiasem pisząc również bardzo dobrego reportażystę, autora "Gottland"):
"Ryszard Kapuściński opisywał imperium z lotu ptaka; uchwycił mechanizmy myślenia, zachowań, procesów. Hugo-Bader opisuje imperium z perspektywy wałęsającego się psa; chwyta mechanizmy myślenia, zachowań, procesów i na dodatek szczura za ogon." (koniec cytatu).
Imperium oznacza Rosję i byłe kraje Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.

Bardzo wciągająca i pouczająca lektura. :-)
Carmilla - 2009-11-15, 23:11
:
Skończyłam dziś //mur Dabliu Orkana. I powiem szczerze: zachwyciłam się. Rzadko czytuje fantastykę, częściej horror, ale Vakkerby jest takie ponure, brudne, śmierdzące i przygnębiające, że niejeden horror wysiada. Już wiem, że chcę jeszcze... No, ale jak coś się kończy tak, że "teraz to się dopiero zacznie" to nie da się z niecierpliwością nie czekać na ciąg dalszy... oczywiście o ile fabuła zainteresowała. Mnie zainteresowała
MrSpellu - 2009-11-16, 11:27
:
Carmilla napisał/a:
Skończyłam dziś //mur Dabliu Orkana

No właśnie, pod wpływem zobowiązałem się do lektury :DD Myślę, że w okolicach świąt wywiążę się z obietnicy ;)
Qbard - 2009-11-16, 12:09
:
Czytam teraz pierwszą powieść W. S. Burroughsa "Ćpun". Wiarygodna opowieść z perspektywy prawdziwego ćpuna (autobiograficzne wątki).
Procella - 2009-11-16, 12:16
:
Anya Seton - Avalon

Wygląda mi to na jakieś czytadełko romansowo-historyczne, zobaczymy, czego będzie więcej :-P Przyciągnął mnie głównie tytuł. Mam nadzieję, że będzie się czytało szybko i miło, bo akurat mam nastrój na jakieś wciągajace, niezobowiązujące, odrywające od rzeczywistości czytadło :oops: .
Juninka - 2009-11-16, 15:20
:
Spellsinger napisał/a:
No właśnie, pod wpływem zobowiązałem się do lektury

A pamiętasz, do jakiej jeszcze lektury zobowiązałeś się "pod wpływem"? :)

I coś na temat: za mną "Diabeł Łańcucki" Komudy. Ogólnie może być, choć jak dla mnie za dużo przydługich, szczegółowych opisów walki/miasteczek/targowisk...
Teraz czytam "Czas wiedźm" Diaczenków - zgodnie z moimi oczekiwaniami zaczęło się ciekawie i czyta się dobrze :)
MrSpellu - 2009-11-16, 16:21
:
Juninka napisał/a:
A pamiętasz, do jakiej jeszcze lektury zobowiązałeś się "pod wpływem"?

Pewnie, że pamiętam :P
Toudisław - 2009-11-16, 20:29
:
Wykonawcy bożego zamysłu za mną. Cieszy mnie to niezmiernie bo książka jest wyjątkowo słaba. Więcej w odpowiednim wątku.

Teraz Ofensywa Szulerów Ćwieka i jak na razie czyta się fajnie
Jachu - 2009-11-16, 21:05
:
Na fali udanych sobotnich zakupów w antykwariacie, postanowiłem pójść za ciosem i sięgnąć po pierwszą powieść autorstwa Lindsey Davis "Srebrne świnki". Oczywiście, aby to zrobić, odstawiłem aktualnie czytaną książkę "Historia powszechna 4. Konsolidacja hellenizmu. Początki Rzymu i przemiany świata klasycznego". Jak na razie "Srebrne świnki" są świetne, czyta się bardzo dobrze, a fabuła wciąąąąąąąąąga :)
You Know My Name - 2009-11-18, 12:31
:
Skończyłem Pitawal PRL-u Podemskiego. Jest to co prawda tylko kilkadziesiąt short´ow, ale za to przyjemnie i znawstwem napisane. Kończę też przed Stolykiem Pinik na skraju drogi Strugackich. Mocne, wytrawne, doskonałe jak na razie (za mną około 80%).
A potem już czekają Accelerando, Królikarnia i Viriconium. Grafik mocno napięty.
Pijący_mleko - 2009-11-18, 15:48
:
Rzadko biorę się za nieznanych mi autorów i w pewnym wahaniem kupiłem książkę Bułyczowa - "Świat bez czasu".
Miałem nadzieję ze przeczytam coś na miarę mojego ulubionego autora - Łukjanienki (szczególnie że ostatnio zdobyłem Linię czasu).
Niestety już pierwsza opowieść (1 z 3 zamieszczonych w książce) pt. "Świat bez czasu" mocno mnie zawiodła.
Tak poszarpanego i niespójnego tekstu dawno nie czytałem (no chyba że czytam to co sam napisałem :roll: ). Aby szybko zapomnieć co właśnie przeczytałem musiałem pokonać 20 km na rowerze w ramach relaksu.
Z odświeżonym umysłem ale z pewnymi obawami przeczytałem pozostałe dwie opowieści czyli "Białe skrzydła Kopciuszka" oraz "Wania + Dasza = Miłość ". teksty były bez polotu ale dało już się je czytać.
Aby szybko nie skreślać autora daję mu szansę czytam teraz drugą jego książkę pt. "Agent FK".
xan4 - 2009-11-18, 16:23
:
Bułyczowa przeczytaj przede wszystkim opowiadania z cyklu o Wielkim Guslarze.
Fidel-F2 - 2009-11-18, 16:28
:
z dawnych lat, Osada mi się podobała, w Fantastyce we wkładce chyba była

No i guslarskie opowiadania to mistrzostwo swiata
ASX76 - 2009-11-18, 19:16
:
Z twórczości Bułyczowa warto przeczytać przede wszystkim: "Przełęcz. Osada" i opowiadania guslarskie. Nic lepszego od tych utworów nie napisał.
Tomasz - 2009-11-18, 20:18
:
Skończyłem "Przestrzeń objawienia" Reynoldsa i żeby się otrząsnąć to postanowiłem sięgnąć po coś wybitnego. Stwierdziłem że najlepiej po coś co znam i chciałem odświeżyć i w efekcie dzisiaj zaczynam po raz któryś tam "Czarne oceany". Potem zamierzam spróbować "Dysfunkcję rzeczywistości" Hamiltona, a w między czasie będę też kończył pozaczynane tytuły, chyba już z dziesięć z "Bohaterowie umierają" na czele.
Ł - 2009-11-18, 23:23
:
Noc Szarańczy J.T. Olejniczaka. Fabryka bardzo gustownie to wydała, a bedąc w połowie przyznam że czyta się błyskawicznie, choć motywy podróży w czasie są straszliwie średniackie. Ale tytułowe opowiadanie klasa.
Beata - 2009-11-19, 09:42
:
tr napisał/a:
"Kłopoty w Hamdirholm" Świdziniewskiego całkiem dobre???

Ano tak mi się jawią. Może niekoniecznie w warstwie bezpośredniej, ale sprowokowały mnie do różnych gdybań. Książka niby przeciętna, ale gdy potraktować ją jako nie wyłącznie ku zabawie i rozrywce napisaną, to jednak coś pod tekstem można znaleźć.

Przeczytałam Imperium Czerni i Złota Tchaikovsky'ego i trochę jestem rozczarowana. Bo gdy się odsunie na bok całą owadzią scenografię (inna sprawa, że na tym opiera się cały pomysł, zatem nie bardzo można - ot, tak - wyrywać bazę spod nóg), to zostają same tylko schematy sensacyjno-obyczajowe. Owszem, zaciekawił mnie temat rewolucji przemysłowej i dwie ścieżki rozwoju genetycznego, determinujące stosunek do magii i do techniki, takie tam szczegóły, drobiazgi. Ale jak na moje oczekiwania, to trochę mało tego było. No nic, zobaczymy jak będzie w kolejnym tomie. I mam nadzieję, że będzie lepiej zredagowany niż ten - irytujące są niedoróbki redakcyjno-korektorskie, jakieś niezręczności językowe, potknięcia gramatyczne. Czepiam się, wiem - ale nic nie poradzę na to, że mi to przeszkadza.

A teraz, czytam sobie Zamieć Stephensona. Miodzio. :)
MadMill - 2009-11-19, 09:50
:
Beata napisał/a:
A teraz, czytam sobie Zamieć Stephensona. Miodzio. :)

Hiro! \m/ :DD

Skończę pierwszy to PKG, jest o niebo lepiej niż w Nocy Noży. Tylko, że ta książka moim zdaniem jest wyłącznie dla fanów Eriksona i MKP. Esslemont odkrywa parę kart z przebogatej historii, geografii, intryg, tajemnic itd świata stworzonego wraz ze Stevenem. Pisarsko się poprawił znacznie, ale Eriksonowi nie dorównuje, ale wykorzystuje sprawdzone przez swojego bardziej doświadczonego kolegę szablony, standardy, recepty(?) :P mamy przebieg wydarzeń pokazany tak jakby z drugiej strony barykady.
Romulus - 2009-11-19, 10:07
:
Beata napisał/a:
A teraz, czytam sobie Zamieć Stephensona. Miodzio. :)

OŁ JEEEEEEE...........

Skończyłem czytać "Listy z Hadesu. Punktown" - pierwsza część bardzo dobra; druga to już opowiadaniowe nudy - recenzja wkrótce. Po niej przeczytałem na szybciora "U Martwych w Dallas" Ch. Harris - recenzja wkrótce, ale szału nie robi, choć podoba mi się zamierzona prostota - jest lepsza niż egzaltowana histeria "Zmierzchu" itp.

I teraz robię sobie krótki urlop od fantastyki w oczekiwaniu na przypływ nowych książek. W sumie mam jeszcze pierwszy tom "Judasza wyzwolonego" Hamiltona, ale poczekam na drugi tom. Robię sobie odpoczynek od fantastyki i powracam do książek już przeczytanych. Niedawno sam się napaliłem pisząc o Ellroyu na ponowne przeczytanie "L.A. Quartet". Zatem czytam sobie "Czarną Dahlię" - jeszcze nie tak mroczna, jak kolejne powieści z tego cyklu, ale to już prawie przedsionek Wielkiego Brudu Miasta Aniołów :) Czyta się znakomicie z przytłaczającą powoli atmosferą Los Angeles drugiej połowy lat 40-tych XX wieku, konfliktami społecznymi i rasowymi, brudnymi gierkami i tak dalej i tak dalej. Ellroy leje mroczny nektar na moją spragnioną duszę.
Pijący_mleko - 2009-11-19, 13:19
:
Opowieści Agent FK i Świątynia czarownic - Bułyczowa już za mną.
Po przeczytaniu tych tekstów autor odrobinę zrehabilitował sie w moich oczach. W porównaniu ze Światem bez czasu opowieści wypadają odrobinę lepiej ......... ale zauważałem pewne mankamenty takie jak: napoczęte wątki bez kontynuacji, dziwne nielogiczności czasowe i in.

ASX76 napisał/a:
Z twórczości Bułyczowa warto przeczytać przede wszystkim: "Przełęcz. Osada" i opowiadania guslarskie. Nic lepszego od tych utworów nie napisał.

Postaram się przeczytać jak tylko je znajdę w odpowiednich cenach (niestety narzuciłem sobie twarde warunki – koszta zakupu książki nie mogą przekraczać 20 zł i tylko 10 nowych książek miesięcznie).

Obecnie zaplanowałem odpoczynek od fantastyki i zabrałem się za Strach – Jeff Abbot.
MadMill - 2009-11-19, 16:18
:
Czytam Śledztwo Lema, za wiele po 15 stronach powiedzieć nie można, mamy rozpoznanie i wymianę informacji na temat pewnego śledztwa... przecież większość z Was to czytała :P

Skończyłem PKG. Powiedzmy, że Esslemont nauczył się pisać ;)
Tomasz - 2009-11-19, 18:27
:
MadMill napisał/a:
Czytam Śledztwo Lema, za wiele po 15 stronach powiedzieć nie można, mamy rozpoznanie i wymianę informacji na temat pewnego śledztwa... przecież większość z Was to czytała :P


To mój ulubiony tekst Lema. Świetny. Fajny teatr też widziałem kiedyś na postawie tego dzieła.
You Know My Name - 2009-11-19, 19:17
:
Tomasz napisał/a:
MadMill napisał/a:
Czytam Śledztwo Lema, za wiele po 15 stronach powiedzieć nie można, mamy rozpoznanie i wymianę informacji na temat pewnego śledztwa... przecież większość z Was to czytała :P


To mój ulubiony tekst Lema. Świetny. Fajny teatr też widziałem kiedyś na postawie tego dzieła.
To jeden z moich topowych spektakli teatru TV. W szczególności rola Mariusza Benoit.

Zacząłem Accelerando Strossa. Początek niezły, ale, hmm nie wiem właśnie co mi nie gra. Zobaczymy.
Jander - 2009-11-19, 21:01
:
W pociągu przeczytałem Męty Końca Śmiechu. Zadowalające, ale dużo bardziej wolę Eriksona w dłuższej formie. Ale na pociąg doskonała lektura.
Kennedy - 2009-11-20, 14:55
:
Skończyłem Przestrzeń objawienia Reynoldsa. Chcę więcej. Póki co jednak, aby nie dostać niestrawności z przejedzenia, zacząłem Podpalaczkę Kinga. Dawno nic Kinga nie czytałem, ale że przeczytałem prawie wszystko co napisał, za wyjątkiem jakichś 8 książek, to natchnęło mnie coś, żeby pozbyć się owych zaległości. Po stu stronach jest raczej typowo - mało się dzieje, ale czyta się samo. O ile mnie ktoś dzisiaj nie wyciągniena piwo, to chyba skończę do wieczora...
Tomasz - 2009-11-20, 18:27
:
Kennedy napisał/a:
Skończyłem Przestrzeń objawienia Reynoldsa. Chcę więcej.

Ha, jak pisałem wyżej ja też tak mam. To jest nas dwóch.
You Know My Name - 2009-11-21, 01:54
:
U mnie Reynolds poczeka do lutego - marca '10
Czytam sobie Accelerando i jak narazie jestem odrobinę zawiedziony. Inna sprawa, że po Pikniku ... Strugackich niewiele jest książek mogących przebić go siłą przekazu.
Procella - 2009-11-21, 11:59
:
Przyniosłam sobie dziś z biblioteki i właśnie zaczynam czytać coś, co ma baaardzo długi tytuł, po zacytowaniu którego trudno coś więcej do opisu dodać :badgrin: :

"Księga nonsensu. Rozsądne i nierozsądne wierszyki wymyślone po angielsku przez Edwarda Leara, Lewisa Carrolla, Williama Gilberta, Hilaire'a Belloca, Waltera De la Mare, Harry Grahama, Alana Milne'a, Thomasa S. Eliota i innych,
napisane po polsku przez Antoniego Marianowicza i Andrzeja Nowickiego"


Qbard - 2009-11-21, 13:04
:
J. D. Salinger "Franny i Zooey". Równie lekko się czyta jak "Buszującego w zbożu".
Fidel-F2 - 2009-11-21, 13:07
:
Qbard napisał/a:
Równie lekko się czyta jak "Buszującego w zbożu
jeden z większych bzdetów jakie w życiu czytałem, nudne pierdoły
MrSpellu - 2009-11-21, 13:22
:
Qbard napisał/a:
J. D. Salinger "Franny i Zooey". Równie lekko się czyta jak "Buszującego w zbożu".
Fidel-F2 napisał/a:
jeden z większych bzdetów jakie w życiu czytałem, nudne pierdoły

Czytałem tylko "Buszującego w zbożu" i chyba nawet nie dokończyłem. Mam jakąś awersję do amerykańskiego mainstreamu. Przy Faulknerze też zasypiałem.
Tixon - 2009-11-21, 22:14
:
Dom burz Ian R. MacLeod

Trzecie spotkanie z Ucztą Wyobraźni, drugie z Ianem. Za pierwszym razem oczarował wizją świata napędzanego eterem. Za drugim poszedł za ciosem i świat jest równie interesujący co poprzednio.
Również spodobało mi się przedstawienie wojny jako chaotycznych działań, gdzie taktyka i strategia ładnie wyglądają tylko na papierze bo w rzeczywistości dochodzi element losowy, zamieniający bitwę w chaos, grę przypadków. 8/10 i czekam na więcej tego autora.

Death Note 12 Tsugumi Ōba

Koniec Death Note. Z czystym sercem – nareszcie! Stężenie absurdów pod końcówkę było już ciężkostrawne do przełknięcia. O ile jeszcze przygotowania do wielkiego planu demaskującego Kirę dało się przeżyć, to już rozwiązanie tej sprawy… Cóż, jest to jeden z bardziej kiczowatych momentów mangi. W dodatku przegadane i przedramatyzowane. Całą mangę oceniam na 6/10, traktując ją bardzo pobłażliwie.

Droga Cormac McCarthy

Co tu powiedzieć… Ciekawa, dobrze napisana, miejscami wręcz poetycka, opisująca podróż ojca z synem po zniszczonym świecie (popiół, wszędzie popiół), wywołująca emocje i to raczej te smutne. Ale nie wiem, czy można to nazwać arcydziełem, w sumie – chcecie, nazywajcie, dla mnie 8/10.

Nawałnica mieczy - Krew i Złoto, Nawałnica mieczy – Śnieg i Stal George R.R. Martin

Poprzednie dwie książki z cyklu czytałem przeszło dwa lata temu, więc początkowo ciężko było sobie przypomnieć co i jak się działo. Na szczęście były to głównie szczegóły, więc niewiele straconego.
Podczas lektury Nawałnicy Mieczy było dużo śmiechu, ale trochę irytujących fragmentów się zebrało. Miejscami było bardzo przewidywanie i aż dziwne, że bohaterowie sami nie zorientowali się o co chodzi. Kiedy indziej było przewidywanie, ale były to dobre, emocjonujące sceny.
Dobrze też, że wyjaśniono kilka kwestii, lecz zaczyna być widoczne rozciąganie sagi.
No i kwestia magii – jej coraz większa ilość zaczyna mieć wpływ na smak, dla mnie troszkę negatywny. W przypadku Pieśni rozwiązywanie problemów na gruncie czysto magicznym jakoś mi się nie widzi. W najbliższej przyszłości – Uczta dla Wron. Jak na razie 8/10
Kennedy - 2009-11-21, 22:48
:
Mam dziś dobry dzień na czytanie.

Skończyłem Podpalaczkę Kinga. Dobre. Typowy King w sumie, ale bardzo wciąga. Jest trochę ciekawych zwrotów akcji, trochę lania wody (nie za dużo, tak w sam raz - jak ktoś lubi kingowe wodolejstwo, jak np. ja, to się raczej nie zawiedzie), paru interesujących bohaterów (Rainbird!), ogólnie cacy. W zasadzie jedna z lepszych powieści Króla, chyba trochę niesłusznie niedoceniana/omijana.

Skończywszy Podpalaczkę odkryłem, że jest dopiero południe, więć zabrałem się za Psychozę Roberta Blocha. Króciutka powieść, na jedno duże posiedzenie albo dwa średnie. Nieźle napisana (chociaż trochę chłodno, analitycznie), z ogromnym naciskiem na psychologię głównego bohatera, a z niewielkim na cała resztę... Myślę, że znacznie bardziej by mi się podobała, gdybym nie oglądał wcześniej filmu Hitchcocka, a tak niestety zniknął element zaskoczenia. Film się notabene w zasadzie idealnie pokrywa z ksiązką i jak się go zna to raczej nie ma co po powieśc sięgać. I odwrotnie. Taka sama sytuacja jak w przypadku Dziecka Rosemary Iry Levina.

Wieczór, no to jedziemy dalej. Zacząłem Antylód Stephena Baxtera. Miałem ochotę na coś steampunkowego, no to mam. Zapowiada się obiecująco, ale wstępnie cięzko powiedzieć coś więcej.
Pijący_mleko - 2009-11-23, 14:32
:
Skończyłem Strach – Jeff Abbot. W powieści tej autor zastosował parę oryginalnych pomysłów, ale jako całość można by powiedzieć że jest taka jak zdecydowana większość pozycji z tego gatunku.

Obecnie mam przeczytane jakieś 2/3 powieści Pierścień pięciu smoków - Eric Van Lustbader. Książka była tania więc z ciekawości ją kupiłem. Nie jestem stanie wyjaśnić dlaczego ale fabuła książki głęboko mnie ściągnęła i pod dużym przymusem musiałem się od niej oderwać.
Romulus - 2009-11-23, 18:44
:
Na zmianę z Ellroyem czytam sobie całą serię "Sandmana". Niedzielne wypady do cioci na obiad jednak mają swój głębszy sens. Okazało się, że mój kuzyn nie czyta tylko magazynów motoryzacyjnych, ale o taki "odlot" to ja go nie podejrzewałem. Zatem zaopatrzyłem się u niego w cała serię. I od wczoraj przeczytałem już "Sen Sprawiedliwych", "Nadzieja w Piekle", "Dom Lalki" część 1 i 2. Wcześniej sobie tylko obiecywałem, że ten karygodny brak nadrobię i kupię "w ciemno" całą serię. Teraz już jestem pewien, że ją kupię. Znakomita seria, jestem oczarowany. Trudno mi się oderwać i skupić na czymś innym.

A "Młody" przyznał, że najpierw przeczytał pirackie wersje z sieci a potem kupił oryginały. Jak tu mieć pretensje?
Tanit - 2009-11-23, 20:07
:
teraz czytam lekturyyyy :mrgreen:

Ale o jednej warto wspomnieć => Stauffenberg - symbol oporu by W. Venohr
Dawno nie czytałam książki historycznej z wypiekami na pyszczku :mrgreen:
Dobrze opracowana z intrygującym przekrojem wydarzeń od młodości pułkownika do końca planu 'Walkiria'. Jest także napisana tak obiektywnie jak może być. Autor może i sympatyzuje ze Stauffenbergiem, ale także próbuje poddać go krytyce i to mi sie takze spodobało.
Zdecydowanie polecam te książkę!
Procella - 2009-11-24, 09:25
:
Ostatnio przeczytane:
"Brzydki ogród" Stefanii Grodzieńskiej ("Żabka" jest świetna), a potem - "Szydło z worka i inne opowiadania" Czechowa (najpyszniejsze teksty - "Syrena", "Książka zażaleń", "O szkodliwości palenia tytoniu", a przede wszystkim, - "Końskie nazwisko", przy którym popłakałam się ze śmiechu).

Teraz się czyta:
Ray Bradbury - Październikowa kraina
Z okładki:
Cytat:
Ray Bradbury (ur. 1920) to już klasyk literatury science fiction, autor „Kronik marsjańskich” czy „Człowieka ilustrowanego”, ale debiutował tomem… opowieści grozy! I to wydanym w roku 1946 przez Augusta Derletha w jego legendarnym Arkham House, które zasłynęło edycjami H. P. Lovecrafta.
Tom zatytułowany „Mroczny karnawał” dziewięć lat później sam Ray Bradbury wzbogacił o pięć nowych opowieści grozy i zmienił tytuł na „Październikową Krainę”.

Przeczytałam już jakieś 2/3 ksiązki - naprawdę warto po to sięgnąć, co najmniej kilka opowiadań mocno rusza wyobraźnię i/lub emocje - na razie ulubione: "Szkielet", "Słój", Emisariusz", "Pajacyk z pudełka", "Wuj Einar".

Czytam też teraz niedużą książeczkę W. W. Sawyera "Matematyka nauką przyjemną". Czasem tak mnie zbiera na próby nadrabiania zaległości
MadMill - 2009-11-24, 11:36
:
Przeczytałem Śledztwo i Katar Lema ostatnio. Oby dwie książki świetne, potrzebowałem właśnie przeczytać taki kryminał jak Śledztwo, szukałem takiej książki już od dłuższego czasu i się doczekałem. Katar jest o wiele bardziej pokręcony, ale ciężko mi stwierdzić, który tekst lepszy, bo oba podobały mi się bardzo. Robię sobie przerwę od Lema, pewnie znowu nie na długo, ale trzeba aby zachować umiar.

Jakiś czas temu skończyłem przypominanie sobie Dawida Copperfielda Dickensa. Książkę pierwszy raz czytałem dawno dawno temu, teraz lektura zajęła mi z różnych powodów sporo czasu. Na półce czekały Klub Pickwicka oraz Oliver Twist. Wczoraj zabrałem się za ta drugą i przekroczyłem dziś połowę. Piękna książka, czyta mi się o wiele lepiej niż DC, nie wiem czemu, może dlatego, że jest bardziej przygodową książką. Dickens znowu komentuje życie Londynu, tego sprzed lat, chociaż wiele przywar ludzkich się od tego czasu nie zmieniło.
Metzli - 2009-11-24, 23:37
:
A za mną Piknik na skraju drogi Strugackich, rewelacja :) Wydawałoby się, że tak chudziutka książeczka, ale jaki ma w sobie ładunek. I ani trochę się nie zestarzała od czasu pierwszego wydania.

A teraz na tapecie Mars Kosika, w końcu trzeba było sięgnąć po jakąś pozycję tego autora. Generalnie, wrażenia pozytywne. Oczywiście można wytknąć pewne niedociągnięcia, ale ogólnie rzecz biorąc - dobra książka. Więcej jak skończę i w odpowiednim do tego wątku. :))
Shadowmage - 2009-11-25, 08:37
:
Też właśnie skończyłem "Piknik...", choć w moim przypadku było to odświeżenie. Jednak takie klasyczne pozycje mają moc; może właśnie leżącą w prostocie? Bo jak się tak zastanowić, to przecież wiele z nich teoretycznie nie posiada wielu cech, których oczekuję po ksiązkach.
MadMill - 2009-11-25, 15:16
:
Czytam Piątą głowę cerbera Wolfe'a. I może byłem lekko zwiedziony KDS - chociaż i tak oceniam ją bardzo dobrze - to w tej książce Wolfe ma formę jak z Księgi Nowego Słońca. Czytanie tego to czystej wody przyjemność. Szkoda tylko, że taka krótka ta książka...
Toudisław - 2009-11-25, 16:39
:
Dokończyłem Gaui Jina oraz Za worek kości ( luis Anton Baulenas ) obie pozycje bardzo dobre. mnie bardzo podeszły dobrze czytać troszkę nie Fantastyki XD

A teraz żmija ;) no i jak na razie czyta się dobrze i trudno wysunąć jakąś opinie. Troszkę przypomina 9 kompanię
ASX76 - 2009-11-25, 18:24
:
"Gdzie krokodyl zjada słońce" Peter Godwin - bardzo ciekawa książka łącząca elementy autobiografii i reportażu o Zimbabwe (dawniej Rodezja). Aż chciałoby się krzyknąć: "coście skur... uczynili z tą krainą!". Mocna rzecz. Wstrząsająca i smutna.

Madek napisał/a:

Czytam Piątą głowę cerbera Wolfe'a. I może byłem lekko zwiedziony KDS - chociaż i tak oceniam ją bardzo dobrze - to w tej książce Wolfe ma formę jak z Księgi Nowego Słońca. Czytanie tego to czystej wody przyjemność. Szkoda tylko, że taka krótka ta książka...


Gdyby była dłuższa, to czysta woda mogłaby ulec zanieczyszczeniu lub rozcieńczeniu. ;)

Metzosław napisał/a:

A za mną Piknik na skraju drogi Strugackich, rewelacja Wydawałoby się, że tak chudziutka książeczka, ale jaki ma w sobie ładunek.


"Rzecz nie w długości/grubości przyrodzenia, lecz w technice/stylu...(tu można wpisać coś do rymu)". ;)
Przy "chudszych" pozycjach zmniejsza się ryzyko wytrysku... wodolejstwa. :-P
MadMill - 2009-11-25, 18:46
:
ASX76 napisał/a:
Gdyby była dłuższa, to czysta woda mogłaby ulec zanieczyszczeniu lub rozcieńczeniu. ;)

Może, nigdy się tego nie dowiemy ;) Mam jeszcze zbiorek i 6 powieści Wolfe'a na półce więc jakoś jeszcze to przeżyję ;)
Tixon - 2009-11-25, 20:30
:
Andrzej Sapkowski
Żmija

To nie Wiedźmin. Nie jest to argument pogrążający powieść, ale proste stwierdzenie faktu.
To również nie jest cykl, tylko zwykła powieść standalone, dosyć krótka.
Ale to pióro Sapkowskiego, co widać choćby w dialogach.
Co jednak nie czyni książki rewelacyjną.
Ale w sumie nie jest też zła.
Czytać się da; ma swoisty klimat - powieści żołnierskiej podprawionej mocnym, wschodnim akcentem, co czyni ją stosunkowo oryginalną na naszym rynku.
Szkoda, że tego czytania jest mało - 230 stron upływa bardzo szybko i właściwie nie ma czasu dobrze poznać kogokolwiek poza głównym bohaterem.
Ot, powiastka o wojnie, w której bohater bierze stronę "tych złych" (dla przypomnienia - Geralt obstawał przy neutralności, Reynevan stanął po stronie "ideowo słusznej").
Co do wydania, na które wieszano psy, aż szkoda głupich kundli, przypomina mi pierwsze Wiedźmina. I w niczym nie przeszkadza.
W sumie - 7/10
Sharin - 2009-11-25, 22:11
:
Czy Ty Smoku nie mógłbyś opisać swoich wrażeń z najnowszej książki Sapkowskiego w temacie do tego przeznaczonym :) Chyba już Ci kiedyś zwracano uwagę :P

Aktualnie czynię pierwsze kroki z Tatianą Polakową = Karaoke dla damy z pieskiem 8) Podoba mi się. Choć język nie jest specjalnie wyszukany to jednak autorka wie co to dobra, wciągająca akcja.
Procella - 2009-11-26, 09:01
:
A ja się zabrałam za Gemmella i to był dobry wybór. Nie, to nie jest najlepsza książka, jaką w życiu czytałam. Najoryginalniejsza czy najgłębsza też nie. Ale co z tego, skoro "samo się czyta"?

Równolegle czytam "Miłość w starozytnym Rzymie" Pierre'a Grimala. Też się nieżle czyta, ciekawe.
Kennedy - 2009-11-26, 17:33
:
Ręka Mistrza Stephena Kinga. Niezła powieść, dobrze się czyta, ale ma kilka wad. Za długo się rozkręca i bazuje na starych kingowych chwytach które już tu czy tam się pojawiały. A to niedobrze. Prawdę rzekłszy, chciałbym juz ją skończyć, a jestem dopiero za połową.
Jachu - 2009-11-26, 23:17
:
Ukończyłem "Srebrne świnki" autorstwa Lindsey Davis. Książka rewelacyjnie wciągała i przypomniała mi, jak to szybko się czyta powieści ;) Siłą rozpędu, sięgam po kolejny tom przygód rzymskiego detektywa Marka Dydiusza Falko, czyli po "Wykute w brązie". Objętościowo bije na głowę pierwszą część, zobaczymy czy potencjał został wykorzystany...
Tyraela - 2009-11-27, 06:53
:
Kiedy moja praca olimpijska jest już gotowa, nareszcie mogę zacząć czytać coś innego niż jest mi narzucone! yes yes yes
Tak więc "Accelerando" - pewnie przez najbliższy czas będę mieć niewybredny gust, ale wyjątkowo mi się podoba, jak na pierwsze 100 stron książki. Jak na technicznie zaawansowany świat, napisana jest przystępnie i szybkoprzyswajalnie, jeśli ktoś minimalnie jest obeznany z informatyką (i zdaje sobie sprawę ile wynosi terabajt : P). Dość nieprzyjemna jest też futurystyczna wizja (ale to jak zawsze) no i lekkie zdziwienie - akcja się dzieje w latach dwudziestych XIX wieku.
Shadowmage - 2009-11-27, 08:20
:
Zaraz przyjdzie ASX i powie, że się nie znasz.

Za mną "Opowieści sieroty 2" Valente. Wiele nowego powiedzieć się nie da, bo książka zachowała cechy części pierwszej. Jest moim zdaniem natomiast jeszcze bardziej baśniowa, jeśli to w ogóle jest możliwe. No i wszystkie historie się zazębiają.
Pijący_mleko - 2009-11-27, 11:02
:
Obecnie czytam Zasłonę tysiąca łez Lustbadera. Książka jest kontynuacją Pierścienia pięciu smoków.
Książka jest dość dobra - tylko zrobiłem mały błąd .......... dla osobistego komfortu powinienem był zrobić przerwę między tymi dwoma powieściami i przeczytać coś z innego gatunku literackiego.
Qbard - 2009-11-27, 17:54
:
M. Burgess "Lady - Jak stałam się suką". Taka opowieść o zamianie człowieka w psa.
Tomasz - 2009-11-27, 21:18
:
Martinus Jachus napisał/a:
Ukończyłem "Srebrne świnki" autorstwa Lindsey Davis. Książka rewelacyjnie wciągała i przypomniała mi, jak to szybko się czyta powieści ;) Siłą rozpędu, sięgam po kolejny tom przygód rzymskiego detektywa Marka Dydiusza Falko, czyli po "Wykute w brązie". Objętościowo bije na głowę pierwszą część, zobaczymy czy potencjał został wykorzystany...

Chyba na podstawie któregoś z tomów jest film. Ma już swoje lata, ale pamiętam, że całkiem fajnie się tego filmowego Falco oglądało. Grał go taki australijski aktor, nie pamiętam nazwiska. W filmie Falco dostał gladiatora, wielkiego niemieckiego mistrza kickboxingu z długimi blond włosami. Razem stanowili wielce udaną parę.

A ja kończę "Czarne oceany", czytało się je bardzo przyjemnie, jak się okazało wiele już zapomniałem od poprzedniego razu. Dukaja zawsze uwielbiam czytać. A teraz zacząłem "Żałując za jutro" Uznańskiego. Jeszcze nic napisać nie mogę, za mało przeczytane.
Metzli - 2009-11-28, 23:50
:
Dwie książki, jedna do czytania w tramwaju, a druga nadaje się tylko do lektury w domu, bo pożyczona ;)

Dawid Juraszek Xiao Long. Biały tygrys i Kazuo Ishiguro Nie opuszczaj mnie. To drugie właśnie czytam, ale idzie mi jakoś tak opornie, historia się toczy dość leniwie.
Kennedy - 2009-11-29, 12:06
:
Za mną Ręka Mistrza Kinga. Powieśc to niezła, ale jakaś taka zachowawcza, niewiele do twórczości Kinga wnosi, chociaż czyta się dobrze. Niestety za wolno się rozkręca, zdecydowanie za wolno, ponadto zakończenie trochę rozczarowuje. Rzecz raczej dla fanów Króla.

A teraz Reynolds, po raz wtóry, tym razem Migotliwa wstęga. Początek daje radę, oby dalej też tak było.
Palarani - 2009-11-29, 15:18
:
Księga cmentarna Gaimana. Z początku przypomina trochę Nigdziebądź. Aczkolwiek jest odrobinę... Nudna. Podejrzewam, że gdybym miała tak z 8 lat mniej niż mam, bardziej by mi się podobała ^^
Tixon - 2009-11-29, 18:25
:
Palarani napisał/a:
Księga cmentarna Gaimana. Z początku przypomina trochę Nigdziebądź. Aczkolwiek jest odrobinę... Nudna. Podejrzewam, że gdybym miała tak z 8 lat mniej niż mam, bardziej by mi się podobała ^^

Zapewne tak. Wyrastamy z młodzieżowych lektur ;(
Aczkolwiek...
Nacja Terry Pratchett
Pratchett na najwyższym poziomie. Mądra i zabawna historia, chociaż pisana jest dla osób o jakieś 10 lat młodszych. Mimo to nie przeszkadzało chłonąć książki strona po stronie. Historia o odnalezieniu siebie w nowym świecie, przewartościowaniu posiadanej wiedzy, różnicach kulturowych. No i piękna postać "mamusi". Słodko
8/10

Dhuaine - 2009-11-29, 20:56
:
Skończyłam Collected Ghost Stories i teraz czytam "Samo ostrze" Abercrombiego. Jeśli będę kupowała kontynuację, to tylko w oryginale. Precz z ISĄ! 30 stron i już dwie literówki, do tego wszystkie myśli pisane w cudzysłowiach, i to jeszcze źle zamkniętych. Niby cudzysłowia to w miarę poprawna forma zapisu myśli, ale mi strasznie przeszkadza, wybija z rytmu... zupełnie jakby co kilka zdań ktoś dzwonił mi do drzwi. --_- No i co to ma być:
"Czy to jest pytanie?".
"A to jest zwykłe zdanie".
Porażka...
Pijący_mleko - 2009-11-30, 09:16
:
Panieński grób - Jeffery Deaver o zmaganiach negocjatora z porywaczem głuchoniemych dzieci. Ciekawa opowieść. Zostało mi jeszcze ok 100 stron a zakończenie podobno ma mnie zaskoczyć ........... zobaczymy.
Procella - 2009-11-30, 09:48
:
Zakończenie według mnie jest lekko schrzanione, a szkoda, bo książka bardzo ciekawa.

A ja się zabrałam za "Akwafortę" K.J. Bishop. Na razie mam za sobą jakieś 40 stron, więc trudno coś konkretnego powiedzieć, ale zapowiada się nieźle, już mnie ta książka kupiła sugestywnym klimatem.
MadMill - 2009-11-30, 10:07
:
Ciekawe czy po Akwaforcie będziesz miała tak jak parę innych znajomych mi osób. Mianowicie uznasz tą książkę za jeszcze lepszą parę miesięcy po jej lekturze i będziesz chciała do niej wrócić aby się przekonać czy naprawdę jest taka świetna. ;)

Czytam zbiór Wolfe'a Śmierć Doktora Wyspy. Trochę porozrzucane czasowo te opowiadania w twórczości autora, ale świetnie się to czyta. A tytułowe opowiadania kapitalne.

Parę dni temu przeczytałem Ciekawe czasy Pratchetta, co tu dużo pisać, kiedyś były jeszcze gwałty, a teraz ta... ta cywilizacja ;) No i chaos zawsze wygrywa, bo jest lepiej zorganizowany. :P
Beata - 2009-11-30, 19:22
:
Przeczytałam Wątpliwości Salaiego duetu Monaldi, Sorti. Rzecz o Leonardo da Vinci i jego pobycie w Rzymie. Książka to zbiór listów asystenta Leonarda - Salaiego do Machiavellego. Asystenta dość szczególnego, bo w żadnym razie nie jest postać pozytywna. Salai jest kłamcą, donosicielem, łobuzem, obżartuchem, zbereźnikiem i na dodatek - niewykształconym chłopkiem roztropkiem. Mieszanina tych cech sprawia, że Salai - czasem przemądrzały, a czasem pełen zdrowego rozsądku - daje się lubić. :) I wszystko to znajduje odzwierciedlenie w stylu listów - zdania są niegramatyczne, z błędami ortograficznymi, niekiedy całkiem bez interpunkcji, z przeraźliwą ilością dygresji. Wydawałoby się, że nie da się tego czytać - ale to nieprawda - czyta się znakomicie i jest się z czego pośmiać. :) To po prostu transkrypcja żywego, mówionego języka. I tu brawa dla pani tłumacz, Justyny Łukaszewicz.

A cała książka zakotwiczona jest mocno w historii, choć autorzy przedstawiają nieuznawany przez wielu historyków i badaczy punkt widzenia - zdejmują z Leonarda pomnikowy brąz i nie demonizują papieża Aleksandra VI, przeciwnie - wykazują, że wcale nie był takim bezbożnikiem, jakim widzi go powszechna opinia. Stawiają tezę (kontrowersyjną, nie da się ukryć), że historia tego okresu bazuje na sfałszowanych dokumentach (podają liczne przykłady - m.in. "Germanię" Tacyta i szereg bulli papieskich). Z jednej strony wiedza historyczna tego duetu pisarskiego budzi podziw i IMHO dorównuje wiedzy stricte eksperckiej, ale z drugiej - z olbrzymią ostrożnością podchodzę do tych rewelacji, bo jakoś tak na teorie spiskowe mam alergię. Jednakowoż, gdyby okazało się, że tezy stawiane w nocie odautorskiej są uzasadnione, to chyba byłby to rewolucja w światku historyków. Nie jestem w stanie ocenić, kto ma rację, ale zastanawiające jest, że we Włoszech książki tego duetu nie są już drukowane...

A teraz czytam sobie Zimne błyskotki gwiazd Łukjanienki. :)
Gand - 2009-11-30, 19:58
:
Na tę chwilę czytam jakieś 49 książek na raz (tzn mam rozpoczęte), żadnej nie mogę skończyć, bo napoczynam kolejną. :)
Z tych ostatnich
- Podziemia Veniss - pierwsza do skończenia, póki co jakoś w połowie; czyta się fenomenalnie, powieść na hipnotyzujący nastrój i niezwykle oddziałuje na wyobraźnię
- 1. tom GL Kresa - poprzednie tomy fajnie się czytało, ten też zaczyna się przyjemnie, zobaczymy jak będzie. :)
- Rysio Snajper autora wiadomego - dawno nie czytałem żadnej jego książki, a że jeszcze kilka mam nieruszonych - padło na tę. :>
elTadziko - 2009-11-30, 21:01
:
Przeczytałem "Króla bezmiarów" Kresa.
Powieść podobała mi się, lubię Kresa. Jednak spodziewałem się chyba czegoś więcej, czegoś mi tu brakowało. Fajnie się czyta, jest parę fajnych zwrotów akcji, ale książka nie porywa tak, jak miałem nadzieję, że będzie.
Jednak dalej będę czytał Kresa ;) Po prostu oczekiwałem czegoś na miarę Brzezińskiej. Ale i tak jest dobrze :) Solidne 5/6.
Co do fabuły
SPOILER
Szkoda mi Lereny i Roliaty :P
KONIEC SPOILERA
A jeśli chodzi o to nowe wydanie MAGa, to się wydawnictwo nie postarało... W książce można znaleźć ze trzy różne wersje imienia głównego bohatera :P Najczęściej nazywa się on Raladan, ale czasami przeobraża się w Roladana, czy Ralodana.
gelaZz - 2009-11-30, 21:30
:
Ja w końcu zacząłem Podziemia Veniss narazie tylko dwa rozdziały za mną więc ciężko cokolwiek powiedzieć ;)
You Know My Name - 2009-12-01, 01:13
:
Po ciężkiej walce pokonałem Accelerando Strossa. Krótka notka tam gdzie trzeba.
W kolejce stoją więc: Guzek - Królikarnia, już rozpoczęta. Zgodnie z oczekiwaniami wchodzi miło, lekko i przyjemnie. Początk o obłędzie zacny.
Potem będą Viriconium oraz odświeżenie sagi o Twardokęsku, aby czwarta część weszła bez problemu.
Romulus - 2009-12-02, 08:07
:
Skończyłem serię "Sandman". Jestem zachwycony. Pod każdym względem. Kupię sobie, kiedy tylko wyjdę z dołka finansowego. A także "Lucyfera", "Śmierć" i "Hellblazera". Bez wątpienia.

A teraz czytam "Atlas zbuntowany" Ayn Rand. Doszedłem do wniosku, ze potrzebuję odświeżenia sobie tej lektury, a nie mam dla niej żadnej alternatywy obecnie. Wiedząc, iż fabuła jest totalnie podporządkowana jednemu - wykładni jej filozofii - czytanie jest tym razem, jak spacer po poznanym już lesie. A że książka ogromniasta i małym drukiem - już to wystarczy za małą ekstazę. Choć, bez wątpienia, jej "Źródło" to wspaniałe arcydzieło.
Toudisław - 2009-12-02, 14:29
:
Siedlisko Cichowlasa i Kyrcza Jr. Jak na arzie mam mieszane uczucia bo czyta się nawet dobrze tylko że połowa książki i właściwie niewiele się dzieje. Samotny ojciec wychowujący dzieci i próbujący mieszkać w nowym domu który okazuje się mocno odbiega od normy. Do tej pory główne problemy bohatera to te z wynajęciem niani i wychowywaniem dzieci

Nadal czytam Powrót karmazynowej Gwardii i jako tako. Czyta się nieźle ale jak dla mnie nie co Chaosu
Procella - 2009-12-02, 14:38
:
Wczoraj przeczytałam"Mroczną połowę" Kinga. Niezłe.

Mam też za sobą sporą część "Akwaforty". Fajne, tylko bym chciała trochę więcej Raule, bo na razie tylko Gwynn i Gwynn...

Mocno mnie teraz kusi "Beyond Black" Hilary Mantell, ale jako że dziś albo jutro przyjdą mi zamówione książki, wśród których są co najmniej dwie pozycje "pozakolejkowe", raczej się wstrzymam. Nie będę tego rozgrzebywać wiedząc, że za chwilę przerwę.
Shadowmage - 2009-12-02, 16:56
:
W środkach komunikacji miejskiej poczytuję "Judasza wyzwolonego" numero uno Hamiltona - a że książka gruba, a droga do pracy krótka, to idzie powoli. Na razie jestem gdzieś w 1/4 i niewiele się akcja posunęła do przodu, choć lania wody jak w końcowych tomach "Dysfunkcji..." na razie nie ma.

A tak poza tym na blogu podzieliłem się swomi listopadowymi sukcesami czytelniczymi :P
Tigana - 2009-12-02, 17:07
:
Romulus napisał/a:
Skończyłem serię "Sandman". Jestem zachwycony. Pod każdym względem. Kupię sobie, kiedy tylko wyjdę z dołka finansowego. A także "Lucyfera", "Śmierć" i "Hellblazera". Bez wątpienia.

Tej "Śmierci" to Ci tak za bardzo nie polecam, zresztą inne komiksy bazujące na serii o "Sandmanie" ("Śnienie") też nie do końca trzymają poziom oryginału.

A propo "Hellblazera" jestem w trakcie lektury "Przebierańców" Careya póki co książka zdecydowanie lepsza od "Błędnego kręgu". Jasne, ze pewne rzeczy są aż zbyt oczywiste (dwie z pozoru odrębne sprawy są naprawdę tym samym śledztwem), ale sama fabułka i klimat palce lizać. Zobaczymy co dalej. No i jeszcze "Świat finansjery" Pratchetta podczytuje - nie jest to zła książka, ale "Łups" był bardziej w moim stylu.
Zielony Paw - 2009-12-02, 20:07
:
Właśnie skończyłem czytać "Kłamcę" Jakuba Ćwieka. Świetne. Nic, tylko sięgać po kolejne części. ;) Mam nadzieję, że są równie dobre. Czytał ktoś część drugą i trzecią?
Qbard - 2009-12-02, 21:29
:
Teraz czytam zbiór opowiadań Marka Kochana "Ballada o dobrym dresiarzu". Opowiadania a niektóre wręcz miniatury obnażają mieszkańców Warszawy z różnych środowisk społecznych: "napływowych", zagubionych i gotowych na różnego rodzaju kompromisy byle tylko zostać "na górze" czy meneli, dresiarzy itp. Świetnie się czyta, pochłaniam wręcz opowiadanie za opowiadaniem.
MarcinusRomanus - 2009-12-04, 11:02
:
Zaczynam czytać trzeci tom "Królestwa zmierzchu", który jest zatytułowany jako " Złodziej grobów". Jak dla mnie typowe Heroic, Nawet nie złe i ciekawe. Tak po za tym dla jasności tych którzy nie czytali i chcą się zabrać za czytanie... to książka opowiada o pewnym młodym chłopcu z rasy białookich- rasa ludzi obdarzona niezwykła siłą, która przewyższa zwykłych śmiertelników. W młodym wieku zostaje Lordem. Opowieść jest dosyć mroczna, na kartach powieści pojawia się pełno magii itd.
Procella - 2009-12-04, 11:43
:
Wczoraj przeczytałam "Wspomnienia chałturzystki" Stefanii Grodzieńskiej. Pyszne to było.

Następny w kolejce, też ze świezo nabytych książek, miał być "The Folklore of Discworld". Ale że będę to miała dopiero po południu, na pierwszy ogień pójdzie "Nawiedzony" Shirley Jackson. To już klasyka gatunku, książka wysoko ceniona m.in. przez Stephena Kinga. Poza tym to tylko 200 stron, więc skończę w ciągu jakichś dwóch godzin i będę mogła zabrać się za Pratchetta, kiedy tylko wpadnie w moje macki.
Pijący_mleko - 2009-12-04, 15:14
:
Dwunastu - Jasper Kent ......... zostało mi jeszcze kilkanaście stron.
Treść książki rozczarowała mnie. Fabuła płytka, wątki osobiste bohatera trochę sztuczne, rzucający się w oczy brak realizmu ....... (SPOJLER) szczególnie gdy bohater książki samotnie wyrzyna grupy wampirów którym nie mogły dać rady doborowe oddziały Grande Armee.
Wg mnie książka ta mogła by się podobać tylko XIX-wiecznym czytelnikom.
You Know My Name - 2009-12-04, 18:44
:
skończyłem Królikarnię Guzka, postaram się o niej napisać więcej w odpowiednim miejscu.
Napocząłem Viriconium. I na razie nie żałuję. Na razie wstęp jeno, pierwsze op-ko, ale ma coś w sobie.
Kennedy - 2009-12-04, 22:10
:
Migotliwa wstęga przeczytana. Odczucia mam mieszane, ale generalnie na plus.
Teraz zaś Gracz Iaina M. Banksa. Póki co pod kątem języka i ogólnego klimatu nie widze wielkiej róznicy względem Wspomnij Phlebasa, więc jest dobrze, zobaczymy jak to dalej się rozwinie.
nastka - 2009-12-05, 14:30
:
Gaiman po raz n-ty. Tym razem padło na Amerykańskich bogów. Książka dobra i znów wiem, że nie jest to moje ostatnie spotkanie z tym panem i jego twórczością ;)
Romulus - 2009-12-05, 15:50
:
Kennedy napisał/a:
Teraz zaś Gracz Iaina M. Banksa. Póki co pod kątem języka i ogólnego klimatu nie widze wielkiej róznicy względem Wspomnij Phlebasa, więc jest dobrze, zobaczymy jak to dalej się rozwinie.

Mnie GRACZ trochę mije przypadł do gustu. Ale kiedy chwycisz za NAJEMNIKA... Mała ekstaza...

W chwilach wolnych od łykania pyłu i zastanawiania się, czy starczy mi pieniędzy na remont, czy też będę żarł papier z akt do wypłaty, poczytuję sobie w dalszym ciągu AYN RAND i jej ATLAS ZBUNTOWANY. Takiej marudzie jak ja potrzebne jest drugie przeczytanie jednak. Po pierwszym marudziłem na to, że fabuła jest tylko pretekstem do zaprezentowania filozofii w skali większej niż uczyniła to w genialnym ŹRÓDLE. Ale w trakcie drugiego czytania - zaczynam łagodzić swoje stanowisko, zwracając większą uwagę i wgryzając się w portrety psychologiczne postaci (Howard Roark zmultiplikowany, ale wdzięcznie). A i pamiętając o poprzednich zastrzeżeniach wiem, że już mnie nic nie zaskoczy, ani nie rozczaruje. Innymi słowy - jestem jak gość, który przychodzi drugi raz na przyjęcie z tymi samymi ludźmi. Znam ich, wiem czego się spodziewać - czuję się swobodniej.
Sammael - 2009-12-05, 23:43
:
Dziś łyknąłem "Szmirę" Bukowskiego - świetna lektora genialnego pisarza, polecam. Wcześniej to "Wroniec" łyknięty w pociągu, a w kolejce zbliża się "Ścieżka sztyletów" Jordana.
Beata - 2009-12-06, 18:54
:
Przeczytałam Szyfr Szekspira Jennifer Lee Carrell. Jako czytadło sensacyjne - przeciętna, ale cała warstwa szekspirowska rekompensuje to z nawiązką. W mało której książce "popularnej" można znaleźć tak wiele szczegółów na temat Barda ze Stratfordu. I ten element książki mnie zachwycił - wszystko tam jest: i najróżniejsze przypuszczenia na temat autorstwa poszczególnych sztuk, i kontekst historyczny (intrygi Howardów), i wiadomości o "szekspirowskim Dzikim Zachodzie", i odniesienia/powiązania z "Don Kichotem"... aż mam ochotę jeszcze raz przeczytać Cervantesa.
Kennedy - 2009-12-06, 20:29
:
Romulus napisał/a:
Kennedy napisał/a:
Teraz zaś Gracz Iaina M. Banksa. Póki co pod kątem języka i ogólnego klimatu nie widze wielkiej róznicy względem Wspomnij Phlebasa, więc jest dobrze, zobaczymy jak to dalej się rozwinie.

Mnie GRACZ trochę mije przypadł do gustu. Ale kiedy chwycisz za NAJEMNIKA... Mała ekstaza...

No faktycznie taki średni. Wspomnij Phlebasa tryskało pomysłami i rozmachem (orbitale... ), a tu jest w sumie niezbyt wyrafinowana historia (gdzieś już czytałem coś podobnego... Ender? pewne podobieństwa dało by się znaleźć), w realiach które są zbyt karykaturalne by brać je na serio* a zbyt poważne żeby brać je za humoreskę. Takie nie wiadomo co. Tyle dobrego, że się lekko i bezboleśnie czyta. No ale za Najemnika się mimo wszystko zabiorę niedługo, bo wszechświat Kultury ma w sobie to przysłowiowe "coś".

Teraz na tapecie Żmija Sapkowskiego. Fantastyki póki co brak, przypomina raczej jakiś ciężki wojenny dramat. Zaś wydanie, Jezu Chryste Nazareński, za 15 - 20 złotych to jeszcze bym zrozumiał i bym prawie nie narzekał, ale za 30... //mur

*urzekł mnie stateczek kosmiczny o wdzięcznej nazwie "Pocałuj mnie w dupę". Mała rzecz a cieszy.
Tixon - 2009-12-06, 21:29
:
Skończyłem Ostrze Tyshalle’a tom 1...
I chcę drugi ;(
Pijący_mleko - 2009-12-07, 12:19
:
Zakończyłem Bractwo - John Grisham - jak zwykle autor nie zawiódł.
Na deser przeczytałem sobie Pilipiuka - Czarownik Iwanow (czy może ktoś powiedzieć dlaczego do tej pory ignorowałem tego autora?).
Obecnie zmieniam klimat i biorę się za Katzenbacha - Ofiara.
Procella - 2009-12-07, 12:31
:
Skończone ostatnio:
"Wspomnienia chałturzystki" Stefanii Grodzieńskiej (świetne)
"Akwaforta" K.J. Bishop (komentarz w odpowiednim temacie)
"Nawiedzony" Shirley Jackson (bardzo dobre)
"The Folklore of Discworld" (całkiem smakowite)

Zaczynam:
"Zabójczy błękit" J. Kastnera (http://ksiazki.wp.pl/kata...a.html?kw=85851)

W zasadzie miałam zamiar brać się za drugi tom "Opowieści sieroty", ale poczekam z tym do jutra, bo dziś mam trochę wariackie popołudnie i ciagle bym się musiała odrywać od czytania, a jutro będę mogła się spokojnie rozłożyć z książką i odlecieć :-)
MadMill - 2009-12-07, 12:46
:
Labirynt Cetnarowskiego. Idzie szybko, dobrze napisane, to na razie jest największy plus. Reszta tak bez tego czegoś. Pomysły nie są zbyt oryginalne, powtarzane po innych autorach czy tez obyte w kulturze. Jestem po 4 opowiadaniach, w sumie jest dobrze, ale tylko dobrze. Czekam aż coś mnie tam szarpnie, mam nadzieję, że takie coś nastąpi.

A Crypto leży znowu odłogiem... jest to najdłużej czytana przeze mnie książka w życiu :P
Metzli - 2009-12-07, 21:21
:
Mad napisał/a:
A Crypto leży znowu odłogiem... jest to najdłużej czytana przeze mnie książka w życiu :P


Ile to już będzie? xD

A ja się wzięłam za Accelerando, początek to jak mocne uderzenie po głowie, czyli przebijanie się przez terminologię. Ale im dalej, tym jest lepiej, to znaczy łatwiej (człowiek się już przyzwyczaja?). Zapowiada się smakowicie, jak to w Uczcie :)
You Know My Name - 2009-12-08, 01:22
:
Metzli napisał/a:
A ja się wzięłam za Accelerando, początek to jak mocne uderzenie po głowie, czyli przebijanie się przez terminologię. Ale im dalej, tym jest lepiej, to znaczy łatwiej (człowiek się już przyzwyczaja?). Zapowiada się smakowicie, jak to w Uczcie
Jakoś nie przemówiło do mnie fabularnie, bo wizja przyszłości spoko. Za to Viriconium to sam smak. To dopiero jest Uczta.
Procella - 2009-12-09, 13:14
:
Drugi tom "Opowieści sieroty". Świetny, choć nie walnęło mnie aż tak, jak przy poprzednim - ale to dlatego, że wiedziałam, czego się spodziewać, nie było elementu zaskoczenia i świeżości.
gelaZz - 2009-12-12, 14:27
:
Ja po raz kolejny zacząłem czytać wiedźmińskie opowieści z tomu Ostatnie życzenie i czyta się bardzo dobrze, świetne opowiadania :P
Qbard - 2009-12-12, 19:05
:
Czytam świetną książkę Tima O'Briena "Rzeczy, które nieśli". Autor, uczestnik wojny w Wietnamie, opowiada o swoich przeżyciach wojennych. Nie są to suche fakty ani opowieści dla grzecznych dzieci, nie są to też typowe sceny batalistyczne, ale prawdziwe przeżycia psychicznie i fizycznie wyniszczające ludzi. Ma się wrażenie uczestniczenia w tej makabrycznej scenerii. O'Brien porzez pisanie jakby oczyszcza się z piętna wojny. Mocna książka.
MarcinusRomanus - 2009-12-12, 19:30
:
Kończę "Złodzieja grobów" T.Lloyda.Czyta się naprawdę dobrze. Do końca jeszcze z jakieś 3-4 rozdziały,i już jutro zaczynam czytać "Marsa" R.Kosika.
Romulus - 2009-12-12, 21:17
:
A ja zaczynam antologię "Nowe idzie". Z buta. I, jak czas pozwoli, to zaległości nadrobię rychło. Miałem ostatnio przerwę, ale jaką: Ayn Rand i Neil Gaiman ("Sandman"). A kuzyn na święta kupuje sobie "Lucyfera", więc będę się w styczniu dobrze bawił //kas
toto - 2009-12-12, 22:43
:
Serca, dłonie, głosy McDonalda. Przygotowuję się do Rzeki bogów :)

Fajny początek:
Serca, dłonie, głosy napisał/a:

Dziadek był drzewem.
Ojciec hodował truxy, w piętnastu kolorach.
Matka potrafiła wyśpiewywać kod genetyczny (...)

Toudisław - 2009-12-13, 13:45
:
Karmazynowa gwardia przeczytania. Uczucia nieco mieszane ale raczej dobre. Facet piszę coraz podobnej do Eriskona jak by. Ale bez tego samego czarnego humoru. Może się to podobać lub nie. Na pewno lepsze od Nocy noży.

A teraz Opowieści sieroty tom 2. Czyta się powoli ale dość podobnie jak tom pierwszy.
MarcinusRomanus - 2009-12-13, 19:40
:
U mnie już po "Złodzieju grobów" Toma Lloyda... Skończyłem dosłownie przed chwileczką. Mogę powiedzieć jedno... Jak dla mnie Lloydowi pisanie idzie coraz lepiej. Oby tak dalej.

A jeszcze dziś zamierzam się zabrać za "Marsa" Rafała Kosika. Będzie to mój start jeśli chodzi o literaturę s-f. Miejmy nadzieję, że dobry start ;)
Romulus - 2009-12-14, 07:59
:
NOWE IDZIE połykam ekspresowo. Gdyby nie "Piekielna kuchnia Gordona Ramsaya", to zapewne skończyłbym już wczoraj. Ze wszystkich opowiadań na razie prym u mnie wiedzie Przechrzta. Ale i Olejniczak wart uwagi. Reszta trzyma poziom na 4 i przy kilku autorach mam nadzieję zapoznać się rychło z dłuższymi fabułami. Jak tak dalej pójdzie i pomysł na fantastykę by Powergraph będzie się trzymał na fali wznoszącej, to trzeba będzie zrewidować kilka poglądów :)
Elektra - 2009-12-14, 08:34
:
Wróciłam do pierwszego tomu Opowieści sieroty i tym razem jakoś lepiej mi idzie, już się nie gubię w tych krótkich historyjkach. ;) Za to po raz kolejny poległam przy Dysfunkcji rzeczywistości Hamiltona i obawiam się, że już nie dam jej rady. Po 300 stronach zwątpiłam, że się w to wkręcę.
MarcinusRomanus - 2009-12-14, 13:57
:
No cholera robicie mi jeszcze większego smaka na tą antologię, ale mój problem polega na tym że trudno ją dostać:( Wczoraj zacząłem czytać "Marsa" Kosika Rafała. Podchodziłem dość nieśmiało do lektury, ale tak się wczytałem w tą nie wielką powieść, że zatraciłem poczucie czasu, herbata którą zrobiłem sobie wcześniej poprostu wystygła i musiałem cholerę wypić zimną. Start twórczością Kosika oraz z literaturą s-f uważam za udany... Wszak do końca książki jeszcze daleko więc mam co czytać na pewno nie będę się nudził...
ASX76 - 2009-12-14, 22:57
:
Romulus napisał/a:
Skończyłem serię "Sandman". Jestem zachwycony. Pod każdym względem. Kupię sobie, kiedy tylko wyjdę z dołka finansowego. A także "Lucyfera", "Śmierć" i "Hellblazera". Bez wątpienia.



Fajnie, że wreszcie sięgnąłeś po znakomitą pod względem fabularnym serię "Sandman". Wprawdzie nie jest ona zachwycająca jeśli chodzi o rysunki, co jednak w 100% rekompensują scenariusze i gdy się dogłębnie "wsiąknie" w snute historie, w ogóle nie odczuwa się niedoskonałości "kreski", a nawet zaczyna ona mieć swój urok/klimat.
Na pewno warto kupić i mieć na własność, bo jest to komiks do którego nieraz się wróci i pozachwyca/popodnieca. Oczywiście polecam zakup nowych wydań drukowanych w nowej, lepszej kolorystyce, na papierze kredowym i w HC. Poprzednie polskie wydanie jest o wiele słabsze pod każdym względem. Bez wątpienia. :-P
"Śmierć" jak najbardziej opłaca się mieć. Bądź co bądź jest to dzieło Gaimana i stoi na wysokim poziomie.

"Lucyfer" - ów komiks (s)tworzy(ł) Mike Carey, który okazał się zdolnym/pojętnym uczniem Mistrza. Godzi się rzec, że nie jest dzieło na miarę genialnego "Sandmana", niemniej potrafi zapewnić bardzo ciekawą, wciągającą i godną polecenia rozrywkę. Przeczytałem wszystkie części które do tej pory ukazały się w Polsce, czyli cztery i mam ochotę na więcej.

"Hellblazer" - Egmont rozpoczął od "runu" G. Ennisa (a i to nie od początku, tylko drugiego tomu - w sumie nie ma to większego znaczenia), który specyficznym scenarzystą jest. Kojarzysz głośną i kontrowersyjną/obrazoburczą serię "Kaznodzieja"? Garth jedzie po chrześcijaństwie ostro i bez trzymanki. :-P
"Hellblazer" w ujęciu Ennisa to kompletnie inne klimaty niż u Gaimana czy Careya. Nim kupisz, radzę wcześniej sprawdzić, czy taka konwencja będzie Ci odpowiadać. Żeby później nie było jęków, płaczu i rozdzierania szat na forum... :badgrin: Pierwszy tom był bardzo dobry, lecz każdy następny jest słabszy, z czasem Ennis powtarza się i ostro przynudza jak stało się w ostatnio wydanym "Płomieniu potępienia".


Ileś tam postów "temu" pytano o "Dzieci Groznego" A. Seierstad. Książka dobra, aczkolwiek w pierwszej kolejności poleciłbym inne pozycje z Reportażu, ciekawsze i bardziej emocjonujące np. "Wściekły pies" Tochmana, "Gdzie krokodyl zjada słońce" P. Godwina czy "Biała gorączka" J. Hugo-Badera.
Kochanowska - 2009-12-15, 00:31
:
Przymierzam się do Limes Infrerior Zajdla, a na święta, jak Mikołaj się spisze ;) to znajdę pod choinką Pana prosto z Lodowego Ogrodu!
ASX76 - 2009-12-15, 01:02
:
Kochanowska napisał/a:
Przymierzam się do Limes Infrerior Zajdla, a na święta, jak Mikołaj się spisze ;) to znajdę pod choinką Pana prosto z Lodowego Ogrodu!


Proszę wcześniej zadbać o zakręcenie kaloryfera, bo nieborak się całkiem rozpuści. ;)

Napocząłem knigę pt. "Wyzwoliciele" W. Suworowa. Jest to zbeletryzowana autobiografia w której Ów Jegomość napisał o swoich przeżyciach z lat służby w Armii Czerwonej. Bardzo fajnie się czyta. Lektura ciekawa i zabawna. :-)
Jeśli są tacy, którzy do tej pory nie czytali "Akwarium" tegoż autora, to doprawdy nie wiem na co czekacie... :-P
Romulus - 2009-12-15, 07:53
:
ASX76 napisał/a:
Napocząłem knigę pt. "Wyzwoliciele" W. Suworowa. Jest to zbeletryzowana autobiografia w której Ów Jegomość napisał o swoich przeżyciach z lat służby w Armii Czerwonej. Bardzo fajnie się czyta. Lektura ciekawa i zabawna. :-)
Jeśli są tacy, którzy do tej pory nie czytali "Akwarium" tegoż autora, to doprawdy nie wiem na co czekacie... :-P

Suworowa znam całego: po "Cofam wypowiedziane słowa". Godny polecenia.

"Wyzwoliciele"? Czy to - sądząc po twoim opisie - nowy tytuł dla "Żołnierzy wolności"? Jeśli tak, to rzeczywiście doskonały początek na zawarcie znajomości z tym pisarzem. Po tej książce należy jeszcze przeczytać "Akwarium", w którym opisuje swoją służbę w GRU i ucieczkę na Zachód. A potem reszta. Z jego powieści najbardziej przypadła mi do gustu "Kontrola" i "Wybór". Nawet zacząłem lubić Stalina :) Ale już "Złoty eszelon" to jakaś porażka. Zaś książki, w których miażdży on sowieckie mity na temat II wojny światowej... Gdyby Rosja była normalnym krajem, mogłyby być lekturą w szkołach. Znakomite, zwłaszcza kiedy mierzy się on z krytykami swoich tez i ich najzwyczajniej ośmiesza.
ASX76 - 2009-12-15, 12:26
:
Romulus napisał/a:

Suworowa znam całego: po "Cofam wypowiedziane słowa". Godny polecenia.

"Wyzwoliciele"? Czy to - sądząc po twoim opisie - nowy tytuł dla "Żołnierzy wolności"? Jeśli tak, to rzeczywiście doskonały początek na zawarcie znajomości z tym pisarzem. Po tej książce należy jeszcze przeczytać "Akwarium", w którym opisuje swoją służbę w GRU i ucieczkę na Zachód.

Z jego powieści najbardziej przypadła mi do gustu "Kontrola" i "Wybór". Nawet zacząłem lubić Stalina :) Ale już "Złoty eszelon" to jakaś porażka.

Zaś książki, w których miażdży on sowieckie mity na temat II wojny światowej... Gdyby Rosja była normalnym krajem, mogłyby być lekturą w szkołach. Znakomite, zwłaszcza kiedy mierzy się on z krytykami swoich tez i ich najzwyczajniej ośmiesza.


1. "Niecały, oj, niecały..."

2. Nieczęsto się zgadzamy, ale dobrze, że choć tutaj tak //piwo
Tak, "Wyzwoliciele" to nowy tytuł dla "Żołnierzy wolności".

3. Powieści jeszcze nie czytałem. Czekam aż Rebis wznowi, aby mieć nowe i w twardej oprawie.

4. Sorry, lecz niby-historyczne książki, w których Suworow "miażdży sowieckie mity na temat II wojny światowej" zawierają sporo kontrowersyjnych treści, zwłaszcza gdy snuje alternatywną historię, nagina fakty... Do nauki historii tych książek nie polecam. Ja rozumiem, że wszędzie tam, gdzie zawarta jest krytyka ZSRR stanowi dla Ciebie powód do podniety, nawet jeśli jej autor nieraz popuszcza... wodze fantazji i pisze historię od nowa. ;)

Kiedy Suworow pisze o swoich życiowych perypetiach jest świetny ("Wyzwoliciele", "Akwarium"), natomiast gdy zajmuje się historią II WŚ już taki nie jest, ponieważ od historyka wymagana jest rzetelność i naukowe, uczciwie podejście do sprawy. Wiktorowi tego brakuje i bynajmniej nie jest to jedynie moja opinia, wielu historyków się z nim nie zgadza w różnych kwestiach.
Romulus - 2009-12-15, 12:36
:
Nie jestem historykiem więc nie mam szans zweryfikować jego tez. Ale ci, którzy je weryfikowali zbierali potem od niego cięgi, kiedy odpierał ich zarzuty w kolejnych książkach. Zresztą, rosyjscy historycy to akurat nie był dla niego jakiś wymagający przeciwnik. Wielokrotnie (szkoda że nie mam w domu żadnej jego książki) wykazywał jak jego krytycy zakręcali się w absurdy i nielogiczności. A zarzutów ze strony innych, niż rosyjscy, historyków, nie znam, więc się nie rozpiszę.
ASX76 - 2009-12-15, 12:44
:
Panie Romulusie, ależ ja nie mam na myśli tylko rosyjskich historyków... Znowu się Pan czepia Rosjan... :-P Może nasz Naczelny Forumowy Historyk Tiguś rzuci nieco światła na fantazje Suworowa? (oczywiście nie jest tak, że wszystko co pisze to fantastyka, część spraw o których pisze wygląda wiarygodnie/przekonująco)
Jeśli Tiguś tego nie zrobi, sam się tym zajmę, kiedy znajdę więcej czasu.
MadMill - 2009-12-17, 11:42
:
Drugi tom Opowieści sieroty, tak gdzieś po 1/4 książki i nic nowego... i tak w sumie miało być. Dalej plusy są plusami, a minusy... jakie minusy? Świetnie się czyta i wciąż uważam, że to najlepsza książka dla dziadków i wnucząt, jak Ci pierwsi by czytali ją do snu tym drugim. Śliczna książka :P

Przerwałem lekturę Przebierańców Carey'a. Poziom zbliżony do poprzednich tomów - tak po 100 stronach. Tylko, że ja z tego poziomu bardzo jestem zadowolony, książka spełnia dla mnie swoją rolę czyli jest dobry paranormal criminal xD
xan4 - 2009-12-17, 12:59
:
Skończyłem Samotność Anioła Zagłady Roberta J. Szmidta. Szczegóły w wątku autorskim.
MarcinusRomanus - 2009-12-17, 18:42
:
Powoli kończę "Marsa" Kosika. Nawet nie przypuszczałem, że ta książka tak mnie wciągnie. Świetne pomysły. Kosik stawia czytelnikowi pytania nad którymi warto się zastanowić. Choćby takie jak np. czy zagospodarowanie Marsa jest możliwe. Po za tym zabieram się za "Bitwy świata"- seria gazetek dodawanych do wyborczej. Przede mną bitwa pod Gaugamelą:)
Beata - 2009-12-18, 09:48
:
Chwilowo czytanie idzie mi znacznie lepiej, niż pisanie o tym, co przeczytałam, zatem będzie krótko o ostatnich lekturach.

Świat nura Aleksandra Kościowa - dobra rzecz, niespieszna narracja, napisana szalenie wciągająco, pięknym językiem, pełna niedopowiedzeń i zagadek, z zakończeniem, które zmienia wymowę całej książki. A przecież to debiut! :)

Opus na trzy pociski Andrzeja Zimniaka - zbiór opowiadań, wydany w 1988. Przemówiło do mnie tytułowe opowiadanie - chyba nadal nie mam dość antyutopii. :)

Wiwat Agencja! Petera Mayle'a - dowcipne rozważania na temat agencji reklamowych, napisane na podstawie doświadczeń własnych autora. Złośliwe i obrazoburcze, a wizja przyszłości świata reklamy nie pozostawia złudzeń - ideałem będzie sytuacja, w której funkcjonuje jedna reklama danego produktu wszędzie na świecie; nie ma różnic kulturowych, nie ma reklam specjalnie na lokalny rynek robionych (takich jak reklamy telefonów komórkowych w wykonaniu niektórych naszych kabaretów). Koniec. Cały świat ogląda i słucha jednej reklamy w stu wersjach językowych i oczywiście, maksymalnie uproszczonej. Jednym słowem - globalizacja w reklamie. Fuj! - mimo, że nie lubię reklam.

Muzyka sfer niebieskich Tadeusza Soleckiego - zbiór opowiadań. SF "ożeniona" z etyką chrześcijańską. Ciekawa lektura, interesujące, niebanalne pomysły.

Kyś Tatiany Tołstoj. Książka świetna, ale... zrobiła na mnie wrażenie niezbalansowanej (nawet nie wiem, czy to właściwe określenie) - w pierwszej części prawie same rozważania, opisy, dykteryjki, a w drugiej - nagle pojawia się akcja. Nie żeby to zarzut był - po prostu takie mi się wrażenie zalęgło. A książkę warto przeczytać - rosyjska wizja społeczeństwa post apo robi wrażenie. Tym bardziej, że autorka skupia się na relacjach międzyludzkich, bawi się językiem. No i o książkach też tam jest. :)

Kochali się, że strach - antologia. Poza "Miodem z moich żył" Orkana, wielokrotnie już chwalonym, spodobało mi się jeszcze "Dożywocie" Marty Kisiel - jest w tym tekście z czego się pośmiać, są odniesienia literackie. No i przytyczek w nos koledze po piórze uczyniony. :)

Zodiac Neala Stephensona - "tylko" thriller, ale znakomity. Nijak nie da się przy nim nudzić, różne chemiczne zagadnienia są tak zajmująco przedstawione, że nawet ja chwyciłam (nie cierpię chemii "od zawsze"). Świetna.

Gargulec Andrew Davidsona. Znowu debiut i znowu - znakomity. Autor połączył dwa światy - współczesną Amerykę i XIV-wieczną Europę. Kapitalny jest kontrast między dwójką bohaterów - on: gwiazda kina porno, a ona: rzeźbiarka i... nie, nie napiszę, bo musiałabym powiedzieć za dużo. W każdym razie w książce jest czasem tragicznie, czasem romantycznie, czasem dowcipnie... bardzo, bardzo warto.

Cycero Roberta Harrisa - pierwszy tom (pozostałe jeszcze niewydane) trylogii o starożytnym Rzymie w epoce Cycerona i Cezara. Książka stylizowana na pamiętnik asystenta Cycera, wynalazcy stenografii - Tirona. Nie wiem czy naprawdę Tiron wynalazł stenografię, ale - prawdę mówiąc - podczas lektury było mi wszystko jedno. Autor tak przemieszał fikcję z historią, że nijak nie wiadomo, gdzie są połączenia. A książka jest tak naprawdę nie o Cyceronie, tylko o władzy. Dobra, ciekawa rzecz. Mam nadzieję, że wkrótce Albatros wyda kontynuację.
You Know My Name - 2009-12-18, 10:11
:
Skończyłem wczoraj Viriconium. Bez dwu zdań jedna z najlepszych książek przeczytanych w tym roku. Może nawet najlepsza //mysli
Teraz kończę Fight Club, świetny przerywnik, dzięki ciekawie prowadzonej narracji nie da się tego czytać dłużej niż dzień.
W kolejce natomiast powtórka z Twardokęska z długo oczekiwanym finałem.
Romulus - 2009-12-18, 12:14
:
Beata napisał/a:
Wiwat Agencja! Petera Mayle'a - dowcipne rozważania na temat agencji reklamowych, napisane na podstawie doświadczeń własnych autora. Złośliwe i obrazoburcze, a wizja przyszłości świata reklamy nie pozostawia złudzeń - ideałem będzie sytuacja, w której funkcjonuje jedna reklama danego produktu wszędzie na świecie; nie ma różnic kulturowych, nie ma reklam specjalnie na lokalny rynek robionych (takich jak reklamy telefonów komórkowych w wykonaniu niektórych naszych kabaretów). Koniec. Cały świat ogląda i słucha jednej reklamy w stu wersjach językowych i oczywiście, maksymalnie uproszczonej. Jednym słowem - globalizacja w reklamie. Fuj! - mimo, że nie lubię reklam.

Muszę w końcu przeczytać jego książki. Obiecuję sobie to od dawna, tj. od obejrzenia ekranizacji jednej z jego książek dokonanej przez jego kumpla Ridleya Scotta pt. "Dobry rok".
Jeśli wpadnie mi w ręce, nabędę.

Beata napisał/a:
Zodiac Neala Stephensona - "tylko" thriller, ale znakomity. Nijak nie da się przy nim nudzić, różne chemiczne zagadnienia są tak zajmująco przedstawione, że nawet ja chwyciłam (nie cierpię chemii "od zawsze"). Świetna.

Neal wymiata //piwo

Beata napisał/a:
Cycero Roberta Harrisa - pierwszy tom (pozostałe jeszcze niewydane) trylogii o starożytnym Rzymie w epoce Cycerona i Cezara. Książka stylizowana na pamiętnik asystenta Cycera, wynalazcy stenografii - Tirona. Nie wiem czy naprawdę Tiron wynalazł stenografię, ale - prawdę mówiąc - podczas lektury było mi wszystko jedno. Autor tak przemieszał fikcję z historią, że nijak nie wiadomo, gdzie są połączenia. A książka jest tak naprawdę nie o Cyceronie, tylko o władzy. Dobra, ciekawa rzecz. Mam nadzieję, że wkrótce Albatros wyda kontynuację.

W serialu RZYM pojawił się Marek Tuliusz Cycero, ale w interpretacji twórców był takim oślizgłym spryciulą. Jednak, w gruncie rzeczy, była to fajna postać (w serialu), do tego zagrana przez świetnego aktora (zapomniałem nazwiska, jak zwykle). I pojawił się tam także Tiron, jego niewolnik - skryba, ale była to nieznacząca rólka. Też chętnie bym sobie przeczytał. Bo dobrych powieści o czasach Juliusza Cezara nigdy dość.


A ja kończę powoli drugi tom "Ostrza Tyshalle'a" Stovera. Nie będę się bawił w dystans, krótko mówiąć, jest to ten typ fantastyki rozrywkowej, który sprawia mi ogromną radość. A przy tym Stover jest niezłym pisarzem i potrafi zaskoczyć, zmylić czytelnika. Jest to przy tym niewymuszone i kraszone sporą dawką przemocy i brutalności. Powieść wciągająca, wczoraj musiałem się siłą oderwać, aby na dziś zostało ze 30 stron. Więcej w recenzji, którą popełnię niechybnie.
Palarani - 2009-12-19, 16:32
:
Powoli wgryzam się w Pana Lodowego Ogrodu 3. Na razie jest... Ciekawie, choć przeciętnie. Zobaczymy jak to się rozwinie.
Romulus - 2009-12-19, 17:31
:
Zacząłem czytać Antologię Nowej Science Fiction G. Manna wydaną przez wydawnictwo Copernicus. Po dwóch opowiadaniach - na razie bez szału. Jeffrey Thomas trzyma poziom z "Punktown" a Neal Asby - skrótowy, bardzo epizodyczny. Ale najlepsi dopiero przede mną.
Ł - 2009-12-20, 16:06
:
Peter Watts - Starfish - w ramach poprawy swojego angielskiego. Niezależnie od języka mroczna depresyjna konwencja tego autora mnie kupuje. No i głębia.
ASX76 - 2009-12-20, 17:22
:
Ł napisał/a:
Peter Watts - Starfish - w ramach poprawy swojego angielskiego. Niezależnie od języka mroczna depresyjna konwencja tego autora mnie kupuje. No i głębia.


A Pan Andrzej nie chce tego wydać... ;(
Jander - 2009-12-20, 21:45
:
ASX76 napisał/a:
A Pan Andrzej nie chce tego wydać... ;(

To Ł daje Ci taki dobry przykład, a Ty to ignorujesz. Wstydź się, nawet Łaku to czyta.
Qbard - 2009-12-20, 21:46
:
Czytam Jerzego Pilcha "Pod mocnym aniołem". Jest to moje pierwsze zetknięcie z Pilchem i trochę się rozczarowałem. Książka jest dziennikiem pisarza pijaka, bardzo poetyckim wszak ale jednak nieco nudnym i chaotycznym. Sięgnę jeszcze po inne książki tego autora, bo słyszałem dużo dobrego o jego pisarstwie.
ero - 2009-12-20, 22:09
:
ASX76 napisał/a:


Fajnie, że wreszcie sięgnąłeś po znakomitą pod względem fabularnym serię "Sandman". Wprawdzie nie jest ona zachwycająca jeśli chodzi o rysunki, co jednak w 100% rekompensują scenariusze i gdy się dogłębnie "wsiąknie" w snute historie, w ogóle nie odczuwa się niedoskonałości "kreski", a nawet zaczyna ona mieć swój urok/klimat.
Na pewno warto kupić i mieć na własność, bo jest to komiks do którego nieraz się wróci i pozachwyca/popodnieca. Oczywiście polecam zakup nowych wydań drukowanych w nowej, lepszej kolorystyce, na papierze kredowym i w HC.


Hell, wznowili Sandmana? Od "Snu Sprawiedliwych"? Szybkie rzucenie okiem na oferty sklepów internetowych niestety nie zostawiło mi wiele z radości jaką miałem po przeczytaniu tego posta, ale może źle szukam? Powiedz, że źle szukam. ;)

edit do poniżej: no tak, myślałem, że chodziło Ci w poprzednim poście o jakiś dodruk, czy sam nie wiem, kolejne wznowienie? No nic, może się jeszcze doczekam. Robisz ludziom niepotrzebną nadzieję przez to polecanie kupienia "nowych wydań"! :)
ASX76 - 2009-12-20, 22:51
:
ero napisał/a:


Hell, wznowili Sandmana? Od "Snu Sprawiedliwych"? Szybkie rzucenie okiem na oferty sklepów internetowych niestety nie zostawiło mi wiele z radości jaką miałem po przeczytaniu tego posta, ale może źle szukam? Powiedz, że źle szukam. ;)


Ani nie powiem, ani nie napiszę, że źle szukasz, nie da się bowiem znaleźć w sklepach internetowych tytułu, którego nakład się wyczerpał. :-P
Album "Preludia i Nokturny" składa się z dwóch wcześniej wydanych pozycji: "Sen sprawiedliwych" i "Nadzieja w piekle". Nie wiem gdzie podziewałeś się od lipca 2006 roku (rok wydania/wznowienia), niemniej wreszcie witam w świecie żywych! ;)
Jeśli zależy Ci na czasie i chcesz mieć komiks już teraz, pozostaje Allegro... Ceny kształtują się następująco: http://www.allegro.pl/sea...fb=1&category=7 :shock:
Z tego co wiem, Egmont wznowi ów komiks, z tym że w starych kolorach, więc można spokojnie poczekać. Pozostałe dotychczas wnowione pozycje, a więc: "Dom lalki" i "Kraina snów" ukazały się w nowej szacie kolorystycznej, która prezentuje się znakomicie. Oczywiście kolejne albumy również będą "zupgrejdowane". ;)
Jeśli dobrze znasz angielski, to polecam śliczne czterotomowe wydanie zagraniczne. Tak wygląda pierwszy tom -> http://www.amazon.com/gp/...ie=UTF8&index=0

Choć moja znajomość języka Szekspira jest słaba, to jednak nie potrafiłem sobie odmówić przyjemności posiadania tej klasy komiksowych cacek: twarde, skórzane oprawy, duży format, dodatki... Dostałem orgazmu... estetycznego. Idealne dla komiksowych fetyszystów. :-P Zakupiłem, kiedy jeszcze nasza waluta była na mocniejszej pozycji w stosunku do dolara niż obecnie.
Oprócz niego mam również wydania: starsze polskie (ze względu na inne kolory) i teraz kompletuje nowe (obecnie wypuszczane). //kas
Ł - 2009-12-20, 23:44
:
Jander napisał/a:
ASX76 napisał/a:
A Pan Andrzej nie chce tego wydać... ;(

To Ł daje Ci taki dobry przykład, a Ty to ignorujesz. Wstydź się, nawet Łaku to czyta.
Oczywiście, na komórce otwarty Qreader, w drugim okienku asekuracyjnie Wordpress jakbym natrafił na nieznane słówko, no i druga ręką całkiem wolna ASX!
MrSpellu - 2009-12-20, 23:50
:
Qbard napisał/a:
Czytam Jerzego Pilcha "Pod mocnym aniołem". Jest to moje pierwsze zetknięcie z Pilchem i trochę się rozczarowałem. Książka jest dziennikiem pisarza pijaka, bardzo poetyckim wszak ale jednak nieco nudnym i chaotycznym. Sięgnę jeszcze po inne książki tego autora, bo słyszałem dużo dobrego o jego pisarstwie.

To ja Ci powiem, że Pod Mocnym Aniołem to jego "najlepsza" powieść. Reszta jest jeszcze bardziej nudna i jeszcze bardziej chaotyczna. Czyli może daruj sobie :)

Cytat:
no i druga ręką całkiem wolna ASX!

o, ASX może trzymać w niej Karmi :)
Ł - 2009-12-20, 23:53
:
Spellu nie sugeruj takiej wybuchowej mieszanki - w jednej ręce ebook którego czytania potęguje manię seksualną, a w drugiej taki mózgotrzep jak karmi - to nie może się skończyć dobrze. Nie chciałbym widzieć ASXa który by sobie tak używał (ale tyłem też bym sie nie odwrócił).
Procella - 2009-12-21, 12:42
:
Mayntz/Holm/Huebner - Wprowadzenie do metod socjologii empirycznej
Jakże świątecznie :->

A dla przyjemności czytam Jordana (całkiem dobrze się sprawdza jako bajka na dobranoc, kompletowac nie będę, ale jakby mi druga część tanio wpadła w ręce, to jest szansa, że się skuszę) i podczytuję też "Balladę o Narayamie" (sympatyczny zbiór japońskich "opowieści niesamowitych").
Tixon - 2009-12-22, 12:50
:
Krótki raport :
Dziki Mesjasz - ciekawe, ale miejscami zawodzi.
Nowe Idzie - spory zawód. Są opowiadania dobre, ale i bardzo przeciętne. Większość moich zarzutów zgodna z tymi z posłowia.
Autospotem przez Galaktykę
Restauracja na końcu wszechświata
Życie, wszechświat i cała reszta - wszystkie trzy - świetny dowcip, ale fabularnie słabiej.
Królestwo na sprzedaż
Czarny Jednorożec - dobra klasyczna fantasy
Uczta dla wron. Cienie śmierci - dobry Martin, ale widać, że zaczyna rozmieniać się na drobne. W porównaniu do poprzednich tomów dzieje się zdecydowanie mniej.
Uczta dla wron. Sieć spisków - czytane.

O wszystkich będzie bardziej rozbudowana opinia.
MadMill - 2009-12-22, 12:58
:
Tixon napisał/a:
Dziki Mesjasz - ciekawe, ale miejscami zawodzi.

Pidolisz :P Lepsza od Głową w mur więc nie wiem czy może zawodzić, no chyba że oczekiwania były sztucznie nadmuchane.
Tixon napisał/a:
Autospotem przez Galaktykę
Restauracja na końcu wszechświata
Życie, wszechświat i cała reszta - wszystkie trzy - świetny dowcip, ale fabularnie słabiej.

Wykastrować Cię powinni za tę opinię abyś genów nie przekazał dalej :P
Tixon napisał/a:
Uczta dla wron. Cienie śmierci - dobry Martin, ale widać, że zaczyna rozmieniać się na drobne. W porównaniu do poprzednich tomów dzieje się zdecydowanie mniej.

Jak na samego Martina to tutaj jest beznadziejnie. Nie licząc jego młodzieńczych opowiadań to chyba najsłabszy tekst w karierze.
Tixon - 2009-12-22, 13:10
:
MadMill napisał/a:
Lepsza od Głową w mur

Lepsze. ;)
Ale Głową w Mur nie było czymś nadzwyczajnym :> Dostało u mnie 7 oczek, tak samo jak Dziki Mesjasz :>
Cytat:
Wykastrować Cię powinni za tę opinię abyś genów nie przekazał dalej :P

A co w tej opinii nie zgadza się z Twoją? :>
MadMill napisał/a:
Jak na samego Martina to tutaj jest beznadziejnie. Nie licząc jego młodzieńczych opowiadań to chyba najsłabszy tekst w karierze.

Jest słabiej, ale by zaraz beznadziejnie? :>
MadMill - 2009-12-22, 13:25
:
Tixon napisał/a:
Jest słabiej, ale by zaraz beznadziejnie? :>

Jak na Martina, do ogółu literatury fantasy to jest przeciętnie.
Tixon napisał/a:
A co w tej opinii nie zgadza się z Twoją? :>

To, że fabuła tym książkom potrzebna do egzystencji nie jest.
Tixon napisał/a:
Ale Głową w Mur nie było czymś nadzwyczajnym :> Dostało u mnie 7 oczek, tak samo jak Dziki Mesjasz :>

Czyli oczekiwałeś od razu poziomu... hm... Sapkowskiego (ja tam za ASem nie przepadam, ale to taki bezpieczny przykład :P )?
martva - 2009-12-22, 13:29
:
Czytam 'Za garść czerwońców' i cóz, takie sobie czytadło. Język mi zgrzyta, mam wrażenie że redaktor mógł bardziej popracować. No i wciąż coś mnie kłuje w oczy - a to koń stojący w stajni i żujący wędzidło, a to kobieta która idąc pokazuje zgrabne łydki, albo rozdziewa się błyskawicznie z sukienki na ramiączkach - muszę sobie poczytać o modzie damskiej w XVII wiecznej Polsce, bo coś mi nie gra, jakichś gorsetów się wtedy nie nosiło? I to niezależnie od statusu, znaczy wiadomo że chłopki nie, ale mieszczki już chyba owszem?
Beata - 2009-12-22, 14:51
:
Przeczytałam trzy tomy Skoków Donaldsona. Dobre. Pierwszy tom odebrałam jako taki rozbudowany wstęp, a potem już było tylko lepiej - komplikowała się sytuacja polityczna (a może właściwsze byłoby określenie: korporacyjno-polityczna), intryga zyskiwała kolejne poziomy. Bohaterowie od strony psychologicznej przedstawieni wiarygodnie (znaczy, takie charaktery mogą się w głowie nie mieścić ;) , ale to nie znaczy, że niemożliwe jest takie ich ukształtowanie, albo może - zdeformowanie). A podczas lektury trzeciego tomu złapałam się na tym, że kibicuję Angusowi...

A teraz wsadziłam nos w Trzeci Świat Macieja Guzka. Doczytałam gdzieś w okolice połowy i podoba mi się bardziej niż "Królikarnia".
ASX76 - 2009-12-22, 16:17
:
Beata napisał/a:
A podczas lektury trzeciego tomu złapałam się na tym, że kibicuję Angusowi...



... co jest szczytem perwersji zważywszy na jego dokonania w pierwszym tomiku. ;) Donaldson chyba lubi manipulować uczuciami czytelników i czytelniczek. :-P

"Skoki", w przeciwieństwie do zdecydowanej większości pozycji z gatunku fantastyki, z każdą kolejną częścią robią się coraz ciekawsze i bardziej wciągające.
Jeśli wierzyć opiniom tych, którzy lektury: czwartego i piątego tomu mają za sobą, to co najlepsze w dalszym ciągu przed nami.

Proszę brać się za czytanie knigi pt. "Życie i los" Grossmana, pókim dobry! ;)
Romulus - 2009-12-22, 22:00
:
Skończyłem "Antologię Nowej Science Fiction". "Nowa" - chyba dlatego, że niby nigdzie wcześniej nie publikowana, bo na pewno nie "nowa" w sensie oferującej coś czego jeszcze nie było. Zbiorek fajny, lecz trochę nierówny. A niedługo więcej w recenzji - jak się tylko ze Stoverem uporam.

Chwyciłem za "Kroki w Nieznane 2009". Początkowe trzy opowiadania dosyć obiecujące, ale odłożę jednak przeczytanie reszty na później. Co za dużo antologii to niezdrowo. Oderwę się od fantastyki przez święta i mam zamiar przeczytać trylogię "Millennium" Larssona. Trzeba sprawdzić czy taki rzeczywiście fenomen, czy tylko twierdzą tak ci, którzy do tej pory nie czytali porządnej powieści sensacyjnej, ewentualnie czarnego kryminału.
Pijący_mleko - 2009-12-23, 09:59
:
Ostatnio czytane
Ofiara - Katzenbach - niektórym mogło by się podobać ale mi bardziej podobały się inne książki tego autora
Kamień Meduzy - du Brul - dobrze jest czasem przeczytać coś lekkiego
Statek śmierci - Cussler - j.w.
Oko świata - Jordan - a czasem jest dobrze przeczytać coś dobrego.
Sharin - 2009-12-23, 11:07
:
Jak ja dawno nie pisałem w tym temacie O.o
Troszeczkę się naczytało od tego czasu.

Tatiana Polakowa Karaoke dla damy z pieskiem - dawno nie miałem styczności z tak dobrą literaturą rozrywkową. Śmiałem się, czekałem z zapartym tchem na rozwój wydarzeń, podziwiałem figurę Olgi i eh, ah. Polecam.
Daniel Greps Objawienie- czas stracony ale człowiek uczy się na błędach :/
Stephen King Carrie - ujdzie bo to debiut pisarza :/
Stephen King Christine :)

W między czasie coś tam o wampirach ;)
Więcej o książkach już niedługo :mrgreen:
You Know My Name - 2009-12-25, 12:59
:
Czytam Plewy na wietrze Brzezińskiej. Dobrze, że troszkę rozbudowała to, bo Zbójecki gościniec był tak gęsty, że trudno się go czytało (co i tak nie zmienia mojej bardzo wysokiej oceny tej książki).
Beata - 2009-12-25, 21:22
:
Przeczytałam Bunt - pierwszy tom cyklu Starship Resnicka. Nastawiłam się na rozrywkową space operę i zero zawodu - dostałam dokładnie to, czego się spodziewałam. :) Zgorzkniałego bohatera, pozbawionego złudzeń w kwestii kompetencji zwierzchników, takiego z rodzaju: sam przeciwko wszystkim, trochę przygód, ciekawe pomysły na temat fizjologii i psychologii przedstawicieli innych ras. No i jest kawałek o manipulowaniu opinią publiczną przez media, a raczej o ich wykorzystywaniu do manipulowania.

Teraz zabrałam się za Życie i los Grossmana. Może mało świąteczna lektura, ale w końcu kiedy, jak nie podczas świątecznego urlopu, ma się czas, by poświęcić go książce, która na to zasługuje? A ta książka zasługuje. To naprawdę duża rzecz - w sensie objętości również. Panorama ludzkich losów w okresie II wojny w Rosji. Opowiedziana z perspektywy wielu bohaterów, co w pierwszej chwili może być nieco konfudujące, bo narracja oscyluje pomiędzy obozem jenieckim, Stalingradem, różnymi miastami, do których wojna rzuciła bohaterów. Bohaterów pozornie zupełnie obcych, pochodzących z najróżniejszych środowisk, ale podczas lektury okazje się, że ich drogi kiedyś się splotły, choćby przelotnie. Jak na razie największe wrażenie robi na mnie strona emocjonalna powieści (to nic zaskakującego, miałam tak samo przy lekturze innych autorów, którzy o ówczesnej Rosji pisali - Rybakowa, Sołżenicyna...) - szalenie skąpymi środkami literackimi, można powiedzieć, że beznamiętnie, autor relacjonuje rzeczy, które podnoszą mi włosy na głowie - przypadki takiej bezinteresownej, nie skierowanej osobiście obojętności, braku jakiejkolwiek empatii. Obojętności tak wielkiej, że aż będącej okrucieństwem, świadectwem zaniku jakichkolwiek uczuć wyższych. Ale z drugiej strony - czy można aż tak bezkompromisowo oceniać postępowanie ludzi, którzy całą swoją energię musieli (nie z własnej winy) skierować na codzienną walkę o przetrwanie, którzy przez większość swojego życia balansowali na krawędzi fizycznego wyniszczenia? I jeszcze na dodatek musieli przez cały czas oglądać się przez ramię w poszukiwaniu/przewidywaniu donosiciela. A post factum ciągle rozważali czy wypowiedziane słowa, jakiś słowny żart lub komentarz, rzucony całkiem odruchowo, nie stały się przyczyną odmowy urzędnika, głównym powodem niepowodzenia zawodowego, oskarżenia czy wyroku. Wracam do lektury - może to i masochizm, żeby na Święta wybrać sobie taką lekturę, ale może któremuś bohaterowi uda się pozostać człowiekiem, tak całkiem wszystkim na przekór?
Jander - 2009-12-26, 10:50
:
Skończyłem drugi tom Karmazynowej Gwardii - zadowalająca lektura, w sumie w kwestii fabuły obowiązkowa dla czytelników Eriksona. Do czytania najlepiej przed 8 tomem.
A teraz albo Płomienie Brzozowskiego albo drugi tom Żywego Srebra.
Shadowmage - 2009-12-26, 11:54
:
Wywiązałem się z obietnicy i przeczytałem "Żołnierza z mgły" Wolfe'a. Wrażenia znacznie lepsze niż przy pierwszym podejsciu, ale nadal daleko od zachwytu. Tym razem drażniły przede wszystkim schematy skopiowane z "Księgi Nowego Słońca" - podobnie wykreowane postaci, posobne sceny etc.
Toudisław - 2009-12-26, 11:59
:
Mam kryzys czytelniczy chyba. Utknąłem na dwóch pozycjach co mnie martwi bo obie są dość dobre i przez te przerwy tylko mogą stracić. Pierwsza to opowieści sieroty tom 2 a druga to Córka żelaznego smoka. Obie dobre i jakoś nie mogę się za nie porządnie wziąć. Liczę, że mnie przejdzie
ASX76 - 2009-12-26, 17:05
:
Toudisław napisał/a:
Pierwsza to opowieści sieroty tom 2 a druga to Córka żelaznego smoka. Obie dobre i jakoś nie mogę się za nie porządnie wziąć. Liczę, że mnie przejdzie


Umiesz liczyć? Licz na siebie! ;) Może nie na tyle/tak dobre, skoro nie możesz się wziąć... :-P Zamiast czekać na "natchnienie", nie lepiej zrobić sobie "odpoczynek" od fantastyki?
Kupiłeś przecież "Atlas chmur" Mitchella...
Dabliu - 2009-12-26, 17:52
:
Kryzys czytelniczy najlepiej zwalczyć dobrym serialem albo kilkoma filmami.
ASX76 - 2009-12-26, 18:06
:
Dabliu napisał/a:
Kryzys czytelniczy najlepiej zwalczyć dobrym serialem albo kilkoma filmami.


Lekarzy Ci u nas dostatek. ;)
Filmowy gust Toudika jest dla mnie zagadką. Rzadko się wypisuje na ich temat...
Odnoszę wrażenie, być może mylne, że Ów Niecny Ogrzyk jest nastawiony przede wszystkim na knigi. I właśnie nimi się lekuje żonglując gatunkami. :-P
Toudisław - 2009-12-27, 09:51
:
Dabliu napisał/a:
Kryzys czytelniczy najlepiej zwalczyć dobrym serialem albo kilkoma filmami.

No próbuj :D ale niestety nie pomaga. Może dlatego że filmowo trafiam a najlepszym wypadku na przeciętniaki ;)
ASX76 napisał/a:
Zamiast czekać na "natchnienie", nie lepiej zrobić sobie "odpoczynek" od fantastyki?
Kupiłeś przecież "Atlas chmur" Mitchella...

Myślę, że to ogólny kryzys a nie tylko fanstyczny. Ale Faktycznie obiecałem przeczytać Atlas przez Święta
ASX76 napisał/a:
Odnoszę wrażenie, być może mylne, że Ów Niecny Ogrzyk jest nastawiony przede wszystkim na knigi. I właśnie nimi się lekuje żonglując gatunkami. :-P

No bo maniakiem filmu nie jestem. Ale wypowiem się w kilku wątkach to się przekonasz
Qbard - 2009-12-28, 01:45
:
Czytam debiutancką powieść Krzysztofa Kotowskiego "Zygzak". Jest to powieść z gatunku thtiller polityczny. Wartka akcja, dużo trupów i zagadek gwarantuje niezłą rozrywkę. Wciąga do końca. Jest to pierwsza z 6 powieści jakie do tej pory wydał.
Romulus - 2009-12-28, 12:12
:
Qbard napisał/a:
Czytam debiutancką powieść Krzysztofa Kotowskiego "Zygzak". Jest to powieść z gatunku thtiller polityczny. Wartka akcja, dużo trupów i zagadek gwarantuje niezłą rozrywkę. Wciąga do końca. Jest to pierwsza z 6 powieści jakie do tej pory wydał.

A potem już było gorzej. Jeszcze jedna powieść z "Ultrą" w roli głównej jest ciekawa, a reszta taka sobie.

Wracam do "Kroków w nieznane 2009" na przemian z "Powojnie" T. Judta. Mam ochotę na eseistyczne spojrzenie na nowożytną historię - ponownie. Ciekawy jestem bardzo punktu widzenia autora.
Qbard - 2009-12-28, 17:02
:
Romulus napisał/a:
Qbard napisał/a:
Czytam debiutancką powieść Krzysztofa Kotowskiego "Zygzak". Jest to powieść z gatunku thtiller polityczny. Wartka akcja, dużo trupów i zagadek gwarantuje niezłą rozrywkę. Wciąga do końca. Jest to pierwsza z 6 powieści jakie do tej pory wydał.

A potem już było gorzej. Jeszcze jedna powieść z "Ultrą" w roli głównej jest ciekawa, a reszta taka sobie.


A która to powieść? Chętnie po nią sięgnę.

Teraz zacząłem "Narty Ojca Świętego" Jerzego Pilcha. Książka napisana w formie sztuki teatralnej. Szybko pochłania się wesołe dialogi. Jest to wyimaginowana nieoficjalna wizyta Ojca Świetego w Granatowych Górach.
You Know My Name - 2009-12-28, 23:10
:
Dziś przeczytałem Grę Endera. Po wierzchu ładnie, ale jak zajrzeć dokładniej tu i ówdzie to prowizorka za prowizorką. Ujdzie, wątek główny nawet fascynujący, ale do cyklu nie wrócę.
MrSpellu - 2009-12-28, 23:30
:
Mag_Droon napisał/a:
Dziś przeczytałem Grę Endera. Po wierzchu ładnie, ale jak zajrzeć dokładniej tu i ówdzie to prowizorka za prowizorką. Ujdzie, wątek główny nawet fascynujący, ale do cyklu nie wrócę.

Aj, Mówca Umarłych imo lepszy i ciekawszy. Aczkolwiek czytałem to parę ładnych lat temu :)
Sharin - 2009-12-29, 06:45
:
Tanatonauci

Książka kupiona po przeczytaniu recenzji jednego z użytkowników owego forum. Zachęciła a że nudziłem się w święta (tzn. jak tylko otworzyli w niedzielę sklep to wyszedłem z domu bo na rodzinę patrzeć już nie mogłem) to sprawiłem sobie kolejny prezent.
Przełknąłem mniej więcej połowę książki i muszę powiedzieć, że jestem oczarowany. Nie nastawiałem się na jakieś wielkie science fiction i bardzo dobrze bo jest ono ograniczone praktycznie do minimum. Podoba mi się społeczne oblicze bohaterów oraz postać prezydenta Francji :mrgreen: Mógłbym jeszcze powiedzieć, że nogi jednej z głównych kobiet w książce ale to przecież oczywista oczywistość ;)
elTadziko - 2009-12-29, 15:32
:
Przeczytałem "Zodiac: Thriller ekologiczny" Stephensona.
Podchodząc do tej książki miałem pewne obawy. Po pierwsze - jest to najwcześniejsza książka Stephensona wydana w Polsce. Nie wiedziałem na jakim poziomie będzie stał autor. A po drugie - temat. Nie oszukujmy się, czy kogoś zaintryguje blurb z okładki opowiadający o walce ekologa z zatruwaczami środowiska? :P
Okazało się jednak, że moje obawy były bezpodstawne. Styl Stephensona jest świetny, czyta się go (o dziwo) łatwo i szybko. Dodatkowo okazuje się, że ta historia "ekologa" jest bardzo wciągająca i interesująca. Trzeba tu zaznaczyć, że nasz "ekolog" nie jest typowym ekologiem i ma swoje metody brnięcia do celu, które bardzo przypadły mi do gustu ;)
Książkę tę kupiłem za 5 zł. Uważam, że to zbrodnia, żeby takie książki sprzedawać tak tanio, podczas gdy szmiry kosztują o wiele więcej :P
Gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę lekturę ;)
Romulus - 2009-12-30, 07:53
:
Przeczytałem już pięć opowiadań z antologii "Kroki w nieznane 2009". Jak do tej pory - tylko jedno ("Marvin") wydało mi się najsłabsze (4 na Fantasta.pl). Pozostałe to doskonały wybór a moim faworytem jest "Mała bogini" McDonalda. Tak doskonałego opowiadania nie czytałem od... poprzedniego wydania "Kroków" i podgrzał on moje oczekiwanie na powieść tego autora pt. "Rzeka bogów". Styl autora jest wspaniały - do tego egzotyczne tło, czyli Indie (Nepal) oraz przyszłość bliskiego (?) zasięgu. Choćby dla tego opowiadania należy kupić ten zbiorek.
Qbard - 2009-12-30, 11:38
:
Właśnie skończyłem świetną książkę dla miłośników książek o miłośnikach książek. Carlos Maria Dominguez "Dom z papieru". Świetna baśń o bibliofilach. Książka wyniesiona na piedestał zarazem może być niebezpieczna...
Procella - 2009-12-30, 13:39
:
Ostatnio przeczytane:
Penito Perez Galdos - Zjawa (taka mała książeczka z "białej" serii WL)
Fanny Flagg - Smażone zielone pomidory (niby nic, a nie mogłam się oderwać, bardzo sympatyczna lektura)

Teraz się zaczynają czytać:
Sławoj Szynkiewicz - Herosi tajgi. Mity, legendy, obyczaje Jakutów
Tadeusz Margul- - Jak umierały religie
Mam ochotę na mały odpoczynek od beletrystyki.
Tifa Lockhart - 2009-12-30, 17:02
:
Zaginiona flota Nieulękły Campbella- jest świetnie, wciągnęła mnie bardzo.Mam nadzieję, że dalej będzie tak samo
elTadziko - 2009-12-30, 21:21
:
Przeczytałem "Zmierzch" Stephanie Meyer.
Sam bym po tą pozycję nigdy nie sięgnął, bo nie gustuję w tym typie literatury, ale jak już siostra kupiła i leży w domu, to spróbowałem :P Wbrew pozorom nie jest taka zła.
Jak pewnie wiecie, powieść ta opowiada o Belli, która przenosi się do ojca, do Forks i tam poznaje Edwarda - wampira, w którym się zakochuje. Jak widać fabuła niczym nie zachwyca :P
Pierwsza część powieści to głównie przygody na linii Bella - Edward. Poznanie się, kłótnie, rozmowy, itp :P W sumie ta część jest trochę nudnawa, bo ileż można czytać o tym, że Bella kocha Edwarda, na jego widok dostaje palpitacji, a Edward kocha Bellę, ale boi się ją skrzywdzić... Na szczęście tę część powieści ratują dialogi, bo słowne przepychanki pomiędzy Bellą i Edwardem są czasami naprawdę fajne ;)
W drugiej części dopiero zaczyna się akcja. Jest ona trochę ciekawsza, bo i więcej się dzieje. Jednak i tak mogłoby być lepiej :P
Najciekawszą częścią powieści (oprócz wspomnianych niektórych dialogów) były historie o członkach rodziny wampirów. To akurat się Meyer udało. Tak samo bardzo fajnie zarysowała te postacie. W tym właśnie widzę największą zaletę książki - do wszystkich postaci czuje się prawdziwą sympatię.
Nie pasowało mi tylko to jak Bella dowiaduje się o wampirach. W ogóle jakby nie zrobiło to na niej żadnego wrażenia - żadnej reakcji. Jeszcze sama się do nich pcha. Ten jej stoicki spokój był trochę naciągany :P Nie podobają mi się też niektóre cechy, które przypisała Meyer wampirom. Ich lśnienie w słońcu to prawdziwa porażka :P Na szczęście w innych rzeczach Meyer nie miała aż tak bujnej wyobraźni ;)
Ogólnie książkę oceniam lepiej niż film. Nawet dużo lepiej. Bo w filmie nic się nie działo, wszyscy z wampirzej rodziny, oprócz Edwarda, byli tacy sami, ich role w ogóle nie były jakoś bardziej rozbudowane niż stanie i patrzenie :P Książkę oceniłbym tak na 4-/6. A po dalsze tomy raczej bym nie sięgnął, gdyby nie to, że siostra już je zakupiła :P
martva - 2009-12-30, 21:28
:
No bo to jest miła powieść obyczajowa o nastolatkach, fantaści mówią 'jak można było napisać takie g*wno o wampirach' a nie-fantaści (właściwie nie-fantastki) 'ach, jaka fajna opowieść o miłości, a te wampiry dodają pieprzu'.
MadJack - 2009-12-30, 21:51
:
Przeczytałem 10 stron, bo koleżance na prezent dawałem i się zastanawiałem, czym się tak wszyscy zachwycają. Nie wiem, może autorka miała pecha że zacząłem ją czytać dzień po skończeniu książki Valente. Styl Meyer jest do niczego, lepszy już znalazłem w książce ze świata WarCrafta :P Wszystko wyłożone kawa na ławę, od razu, przez co opisy są takie jak w wypracowaniu dziecka z podstawówki :D Także mnie już nie sama tematyka odrzuca. Chcecie, czytajcie. Może się nie znam, a może to tylko mój gust :mrgreen:

A żeby nie był taki kompletny OT
Czytam teraz Opowieści Sieroty: W Miastach Monet i Korzeni Catheryne M. Valente. Jak w tomie pierwszym, może jest trochę mroczniej. Autorka najpiękniej pisze sielankowe historie, których jeszcze mam nadzieję się doczekać :D Ale książka nie zawodzi, a stylem, wg mnie, wzniosła się nad poziom tomu pierwszego :)
martva - 2009-12-30, 21:55
:
Dżisas, to chyba normalne że harlequiny stylem na kolana nie powalają :-) Czytałam dwa tomy Meyer i naprawdę, zdarzało mi się czytać gorsze książki. Ta jest akceptowalna. Wiadomo że nic specjalnego, ale w pociągu czytało się całkiem miło ;)
MadJack - 2009-12-30, 21:57
:
Cytat:
Dżisas, to chyba normalne że harlequiny stylem na kolana nie powalają


Nie wiem, ja podszedłem do tego jak do czegoś, co powaliło mnóstwo ludzi ;P

martva napisał/a:
Wiadomo że nic specjalnego, ale w pociągu czytało się całkiem miło


No tak, w sumie do pociągu dobre, nie wymaga większego skupienia :)
Romulus - 2009-12-30, 21:57
:
Wampirzy romans dla pensjonarek - ale czy mozna się dziwić, skoro pisała je osoba religijna i dodatkowo tak trzepnięta, bo mormonka?
Qbard - 2010-01-01, 15:55
:
Teraz czytam książkę Johna Steinbecka "Tortilla Flat". Książka w której wino leje się hektolitrami. Jest to opowieść o obibokach i pijakach ale tak naprawdę mających anielskie serca. Wesoła powieść.
Tigana - 2010-01-02, 13:13
:
Na dobry początek roku "Czarny anioł" Johna Connolly'ego. Nawet nie wiedziałem, ze ta książka wyszła - ale miałem szczęście i dorwałem ja w bibliotece. Po stu stronach zapowiada sie ciekawie - kolejni psychopatyczni mordercy, którzy mieli pecha bo zadarli z Charlie Birde Parkerem i jego kumplami. Sporo makabry, lekki pokręcony klimat. Powinno być dobrze.
Romulus - 2010-01-03, 11:41
:
Skończyłem "Kroki w nieznane 2009". Bardzo dobry zbiór. W zasadzie są w nim opowiadania "tylko" dobre (na 4), bardzo dobre (na 5) i doskonałe (na 6). Najlepsze w tym zbiorze było opowiadanie "Mała bogini" McDonalda. Byłem oczarowany. Dorzuciłbym do tego jeszcze tekst Nancy Kress pt. "Zbawiciel". Czyta się, jakby była to powieść a nie opowiadanie. Ted Kosmatka tym razem wypadł "tylko" na 5. Greg Egan cały czas utrzymuje wysoki poziom i czyta się go ogromnie przyjemnie a w początkowym opisie uderza jego poetyckość, albo ja jestem trochę zwichrowany. Rachel Swirsky powinna popełnić jakąś powieść w "rytm" jej opowiadania. Na fali wszelkiej maści "para romansów" z takim poziomem i uroczą fabułą, nie pozbawioną humoru, zawojowałaby rynek. Na pewno stoi oczko wyżej od tych paranormalnych romansów zalegających na półkach w Empiku.

Z niecierpliwością czekam na kolejne "Kroki...". Bo kolejne doskonałe opowiadania przeczytam dopiero za rok :-|
toto - 2010-01-03, 11:53
:
Jeśli nic się nie zmieni w planach Solarisu, będziesz miał okazję przeczytać jeszcze Rakietowe szlaki (tutaj pewnie wiele opowiadań będziesz znał, bo mają być to teksty wybitne). A poza tym Wielkie dzieło czasu i możesz skończyć Antologię nowej science fiction. Jeśli ta ostatnia się przyjmie może wyjdą i kolejne części (antologia fantasy ma być już w styczniu). No i nie zapominaj o magazynach, tym bardziej, że niedługo debiut F&SF.

A Mała bogini rzeczywiście bardzo dobra. Kosmatka i Egan również dobre opowiadania, ale pominąłeś Silverberga.

Teraz czytam Lawinię Le Guin na zmianę z Autostopem przez galaktykę Adamsa.
Gand - 2010-01-04, 10:34
:
Od świąt jestem szczęsliwym posiadaczem "Autostopem przez galaktykę" i w wolnych chwilach poczytuję. ;) Poza tym próbowałem ruszać "Żmiję" Sapkowskiego ale pierwsze 30 stron jest tak nieziemsko nudnych, że nie jestem w stanie zadeklarować w tej chwili, czy uda mi się zmęczyć tę książkę - dalej jest choć trochę lepiej? Bo nie wiem, czy jest sens tracić czas. ;)
Pijący_mleko - 2010-01-04, 10:40
:
Na święta zafundowałem sobie mały koktajl czytelniczy:

Korsarz - Cussler
Śniadanie u Tiffany'ego - Truman Capote
Szalbierz - Łysiak
Wielkie polowanie - Jordan

Obecnie czytam Smok odrodzony - Jordana (przeczytane ok 40-parę rozdziałów). Książkę tak dobrze mi się czyta ze dzisiaj prawdopodobnie ją skończę.
Procella - 2010-01-04, 10:44
:
Wczoraj skończyłam "I my pójdziemy na koniec świata" - ostatnią część historycznej trylogii "Turnieje Boże" i chyba najlepszą, bo w końcu bez"podręcznikowości", nieco drażniącej zwłaszcza w części pierwszej. Mimo to - mogę z czystym sumieniem polecić ten cykl.

A teraz, jako że dalej mam ochotę na powieści historyczne, zabieram się za "Noc zapada nad Babilonem" Klausa Herrmanna.
Za BiblioNETką:
Cytat:
Powieść przenosi nas do Babilonu, gdzie wiosną 323 roku p.n.e. dobiega kresu życie Aleksandra Wielkiego, władcy królewstwa sięgającego od Libii do Indusu i od Rodopów po Zatokę Perską. Przed naszymi oczyma pojawia się z niezwykłą plastycznością obraz starożytnego świata, pełnego sprzeczności, oszałamiającego i tajemniczego, jak sny w świątyni Baala-Marduka. Ponure wierzenia i niezwykłe praktyki kultowe Wschodu, helleński sceptycyzm i pogoda ducha, intrygi dworskie, walka diadochów o sukcesję po umierającym królu, miłosne noce w mieście nad Eufratem - wszystko to składa się na pełną historycznego autentyzmu atmosferę powieści.

You Know My Name - 2010-01-04, 11:02
:
Zacząłem dziś rano Dukajowego Wrońca. Jadąc do fabryki wykonałem połowę, więc pewnie skończę zanim dotrę do domu po robocie. Świetna baśń jak narazie. I nie sądzę aby dalej było inaczej co nie zmienia faktu, że lektura jest zacna. Palce lizać.
Romulus - 2010-01-04, 11:29
:
Pijący_mleko napisał/a:
Obecnie czytam Smok odrodzony - Jordana (przeczytane ok 40-parę rozdziałów). Książkę tak dobrze mi się czyta ze dzisiaj prawdopodobnie ją skończę.

Do "Ścieżki sztyletów" czeka cię miła lektura. Ale gdzieś około tego tomu dopadnie cię zniechęcenie :) Ale, póki co, z każdym tomem jest tam lepiej :0

Ja czytam teraz "Opowieści..." Wegnera. Pierwsze opowiadanie podobało mi się, w drugie dopiero się wgryzam. Brakuje mi tego, co mi się w fantasy podoba najbardziej, wielkich spisków, intryg, zakulisowych gier na skalę co najmniej królestwa :) Ale, jak na fantasy i to polską, Wegner jest, póki co, bardzo dobry.
Tixon - 2010-01-04, 12:43
:
Romulus napisał/a:
Brakuje mi tego, co mi się w fantasy podoba najbardziej, wielkich spisków, intryg, zakulisowych gier na skalę co najmniej królestwa

No chyba nie sądzisz, że prosty dowódca będzie o tych sprawach poinformowany? Ale poczekaj poczekaj, najlepsze przed Tobą ;)
Elektra - 2010-01-04, 17:43
:
Pierwsza książka w tym roku przeczytana. Padło na (średnio)nową Chmielewską, czyli Porwanie. Jest tak sobie. Akcja polega głównie na gadaniu, dzieje się dużo, ale 'poza kadrem', bohaterowie głównie omawiają działania, nie biorąc w nich większego udziału. Nie wychodzi to najlepiej, a do tego denerwuje styl. Ja wiem, że to jest charakterystyczna cecha autorki, ale ile można? Postaci gadają tak samo, co kiedyś może było atrakcyjne, ale teraz zwyczajnie nudzi lub irytuje. Przykro to stwierdzać, bo twórczość Chmielewskiej bardzo lubię, ale jej ostatnie książki są prawie nie do odróżnienia. Czytam i kupuję z przyzwyczajenia, licząc na dobrą rozrywkę, ale potem, po raz kolejny, okazuje się, że lepiej wrócić do jej dawnej twórczości, Lesia, czy Wszystkiego czerwonego, bo gwarantują znacznie lepszą zabawę.
Tigana - 2010-01-04, 18:05
:
Romulus napisał/a:
Brakuje mi tego, co mi się w fantasy podoba najbardziej, wielkich spisków, intryg, zakulisowych gier na skalę co najmniej królestwa :)

Broń Boże żeby Wegner zaczął pisać w konwencji Martina czy Eriksona, u których można się pogubić się od zapamiętywania stronnictw i intryg.
"Czarny anioł'"skończony - mam mieszane uczucia. Niby wszystko jest na swoim miejscu, ale autor chyba ciut przegiął z metafizyką. Jak do tej pory przeczytałem sześć tomów serii, ale odnoszę wrażenie, że im dalej tym gorzej - mniej akcji, a za dużo gadania.
Teraz mam na warsztacie dwie pozycje "Mars" Rafała Kosika (niby opowiada o Marsie w XXIV wieku, ale jakoś mało futurystyczna ta przyszłość) oraz antologię "Nawiedziny" (na razie przeczytałem tylko krótsze opowiadanka - niby fajne, ale nic wartego zapamiętania)
Regissa - 2010-01-04, 20:14
:
Elektra napisał/a:
Padło na (średnio)nową Chmielewską, czyli Porwanie.

A właśnie się szykuję do przeczytania tej książki, jako przerywnik w głównym ostatnio nurcie czytelniczym, czyli Panach Lodowego Ogrodu (wszystkich trzech :mrgreen: ). Chciałam sobie przypomnieć wcześniejsze tomy, zanim się zabiorę za trzeci, a że to niezdrowo tak cięgiem czytać ciągle tego samego autora, to jako odtrutka będzie występować Chmielewska XD
MadMill - 2010-01-04, 20:57
:
To moja pierwszą książką w tym roku byli Przebierańcy Carey'a. Wreszcie dokończyłem i z wrażeniami podobnymi po lekturze jak w przypadku dwóch pierwszych tomów przygód Feliksa Castora. Bardzo przyjemne czytadło, paranormalny kryminał :P
Metzli - 2010-01-04, 21:56
:
Tigana napisał/a:
Teraz mam na warsztacie dwie pozycje "Mars" Rafała Kosika (niby opowiada o Marsie w XXIV wieku, ale jakoś mało futurystyczna ta przyszłość)


Bo nie w super-hiper futurystycznej wizji przyszłości tkwi siła tej książki.

A moją pierwszą przeczytaną książką w tym roku jest... Marzec 1968. Trzydzieści lat później, hrhr :P Ale mam na tapecie książki, które zaczęłam hen, hen dawno, porzuconych z różnych powodów. Np. Accelerando Strossa ;)
You Know My Name - 2010-01-04, 22:38
:
Metzli napisał/a:
Np. Accelerando Strossa
Weż sobie Wrońca, będzie do lektur obowiązkowych pasował jak ulał. Ja go dziś przeczytałem i jestem oczarowany.
Qbard - 2010-01-05, 00:01
:
Wiliam Somerset Maugham "Teatr". (Autor znany dzięki książce "W niewoli uczuć") Para aktorów zakłada teatr i pobiera się by ułatwić sobie start. Poznajemy ówczesne środowisko wielkich gwiazd sceny brytyjskiej - przyjmowanych w salonach, obdarzonych tytułami, podziwianych i uwielbianych. Średnia lektura.
ASX76 - 2010-01-05, 16:28
:
"Zygzak" J.C. Somozy. Jest to futurystyczny thriller z bardzo ciekawą, trzymającą w napięciu fabułą i niebanalnymi postaciami. Wciągnął mnie od początku.
Poruszona w książce teoria strun czasowych i związanych z nimi implikacji powinna zainteresować niejednego osobnika poszukującego w sensacyjnej treści czegoś więcej niż tylko wyświechtanych rzeczy typowych dla gatunku. Tutaj zostało to przedstawione w sposób zrozumiały nawet dla "nooba" i dla kogoś kto nie czyta(ł) opracowań naukowych może stanowić zachętę do bliższego przyjrzenia się absorbującej tematyce.
Warto się zainteresować twórczością tego pana. :-)
Procella - 2010-01-05, 17:21
:
Zdecydowanie warto. Co prawda "Zygzak" jeszcze czeka u mnie na swoją kolej, ale czytałam cztery inne książki8 Somozy i wszystkie mi się podobały. "Trzynasta dama" najbardziej.
gelaZz - 2010-01-05, 17:24
:
Wieki światła MacLeoda, kolejny kontakt z UW, mam nadzieję, że podobnie jak poprzednie udany. Na grzbiecie książki tytuł jest odwrócony w porównaniu z nowszymi książkami i trochę mnie to irytuje, ale najważniejsza jest zawartość ;)
ASX76 - 2010-01-05, 19:08
:
Procella napisał/a:
Zdecydowanie warto. Co prawda "Zygzak" jeszcze czeka u mnie na swoją kolej, ale czytałam cztery inne książki8 Somozy i wszystkie mi się podobały. "Trzynasta dama" najbardziej.


Czytałaś cztery inne, czyli które trzy oprócz "Trzynastej damy"?
You Know My Name - 2010-01-05, 22:34
:
Po Dukaju pryszedł czas na Orkanowego Dzikiego Mesjasza. Jak narazie połowa za mną i jest lepiej. Lepiej niż było w połowie GwM (nie licząc silnego zachłyśnięcia się nowością). Lepiej i z miasta opisaniem, lepiej ze stosunkami społecznymi.
Lepiej niż myślałem, że będzie. Gites!
Dhuaine - 2010-01-05, 23:30
:
Przeczytałam "Studnię Wstąpienia" Sandersona. Było całkiem miło, choć przypuszczam, że gdybym miała neta, to bym tak szybko tej książki nie skończyła. ;) Jest ciekawa, ale nie wciąga jakoś zabójczo.
Więcej w temacie Sandersona.

Teraz czytam "Myto ogarów" Eriksona. Kiedyś trzeba... Przez pierwsze sto stron siedziałam z miną ?_? i zastanawiałam się, kim są ci wszyscy ludzie. --_- Nic, kompletnie nic nie pamiętam z poprzednich tomów. Jedyne imię, jakie rozpoznaję, to Anomander Rake. :P I coś kojarzę, że oprócz ludzi są trzy (?) rasy, które mnie interesowały bardziej niż cała fabuła razem wzięta. xD
Po stu stronach mam już postaci, których można się trzymać, choć nie mam pojęcia, czy wystąpili już wcześniej. :P
MadMill - 2010-01-05, 23:33
:
Dhuaine napisał/a:
Przez pierwsze sto stron siedziałam z miną ?_? i zastanawiałam się, kim są ci wszyscy ludzie. --_- Nic, kompletnie nic nie pamiętam z poprzednich tomów.

Nie jestem sam! //jupi
Ten tom mnie utwierdził - powtórka obowiązkowa :P
Beata - 2010-01-06, 08:04
:
MadMill napisał/a:
Dhuaine napisał/a:
Przez pierwsze sto stron siedziałam z miną ?_? i zastanawiałam się, kim są ci wszyscy ludzie. --_- Nic, kompletnie nic nie pamiętam z poprzednich tomów.

Nie jestem sam! //jupi
Ten tom mnie utwierdził - powtórka obowiązkowa :P

No właśnie tak mi się robi, gdy cykle czytam. //evil Efekt końcowy jest taki, że pierwszy tom trylogii mam przeczytany trzy razy, drugi - dwa... Na szczęście wyhamowałam z lekturą Eriksona już po trzecim tomie, bo inaczej "Ogrody Księżyca" musiałabym przeczytać z dziesięć razy. ;) Tylko końca cyklu doczekać się nie mogę...

A teraz próbuję czytać "Księgę bez tytułu" niejakiego Anonima i męczę się strasznie. Nie idzie mi okropnie - i nie jest to żaden kryzys. Złoszczą mnie różne niedoróbki warsztatowe, przefajnowany język...
Procella - 2010-01-06, 09:09
:
ASX76 napisał/a:
Procella napisał/a:
Zdecydowanie warto. Co prawda "Zygzak" jeszcze czeka u mnie na swoją kolej, ale czytałam cztery inne książki8 Somozy i wszystkie mi się podobały. "Trzynasta dama" najbardziej.


Czytałaś cztery inne, czyli które trzy oprócz "Trzynastej damy"?

"Klara i półmrok", "Szkatułka z kości słoniowej", "Jaskinia filozofów".
Tixon - 2010-01-06, 12:30
:
Ben Bova Powrót na Marsa

Ben Boba tworząc wizję przyszłości nie ucieka w futurystyczne pomysły, usprawiedliwiające błyskawiczne podróże po przestrzeni bądź bezpośrednią komunikację na duże odległości. Każdy postęp technologiczny jest wynikiem ciężkiej pracy zespołu badaczy, bazującej na wcześniejszych doświadczeniach. Także wyprawa na Marsa nie jest radosnym piknikiem, a poważną naukową wyprawą, której dni upływają na ciężkiej pracy badawczej.
Wielokrotnie niższe koszty następnej wyprawy jak i sukces pierwszej wcale nie sprawiły, że państwa gotowe były wydać i tak nie małą sumę na wysłanie ludzi na Czerwoną Planetę. W związku z tym Jamie Waterman, chcąc zbadać tajemnicze obiekty na ścianach marsjańskiego kanionu, zwraca się do prywatnych inwestorów, ci zaś widzą w Marsie pole do zysków - same transmisje VR pozwalające odbiorcom poczuć się jakby to oni tam byli, mają zwrócić koszty sprzętu naziemnego. A to dopiero przedsmak możliwości. W efekcie dochodzi do konfliktu nauki z chęcią zysku. Lecz to dopiero początek problemów - oprócz groźnego Marsa, zmuszającego do przestrzegania żelaznych zasad, ludzie przywieźli własne problemy, uprzedzenia, żądze i nadzieje. I chociaż duża część książki to badanie skał i przyszykowanie do wypraw, wcale nie jest nudno. Nie zdradzę chyba zbyt wiele, jeśli powiem, że jedna osoba z załogi, pomimo testów psychologicznych, wykazuje pewne niebezpieczne oznaki; samo odkrywanie, kto to jest, jest bardzo emocjonujące.
Co do tworzenia charakterów, to w niczym nie odbiegają od poprzednich książek tego autora, znowu mamy bohaterów którzy są zdeterminowani przez postać ich rodzica (w tym wypadku Dex).
Całość oceniam na 8/10
Dhuaine - 2010-01-06, 12:48
:
Beata napisał/a:
MadMill napisał/a:
Nie jestem sam! //jupi
Ten tom mnie utwierdził - powtórka obowiązkowa :P

No właśnie tak mi się robi, gdy cykle czytam. //evil Efekt końcowy jest taki, że pierwszy tom trylogii mam przeczytany trzy razy, drugi - dwa...


Przeważnie pamiętam więcej z poprzednich tomów XD Jakiś zarys wydarzeń, główne postaci... Sama jestem przerażona, że tyle zapomniałam z Malazańskiej. Na powtórkę jednak się nie szykuje, nie przepadam za Eriksonem. Teraz jestem na 200 stronie i mnie nudzi, choć mam wrażenie, że powinno to być bardziej interesujące dla kogoś, kto ma pojęcie, o czym czyta. Niektóre imiona brzmią znajomo :P
Jander - 2010-01-06, 13:49
:
Ja jakoś nie miałem żadnego problemu, mgliście pamiętałem wątki Tiste Andii, ale jednak potrafiłem połączyć wątki.
You Know My Name - 2010-01-06, 18:48
:
Dziki Mesjasz za mną, jak już pisałem, jest lepiej.
W drugiej połowie pojawił się motyw zbliżający książkę Orkana do Verticalu Kosika. Daleka to analogia, ale jakoś mi się tak skojarzyło.
Książkę gorąco polecam.
Zastanawiam się co rozpocząć teraz, chyba czas na powtórkę z drugiego tomu Brzezińskiej.
Fenrir - 2010-01-06, 22:03
:
"Ritus" Markusa Heitza ale idzie mi jak krew z nosa ponieważ zaczęła się sesja i brak czasu na czytanie :(
Jachu - 2010-01-07, 09:42
:
Fenrir napisał/a:
"Ritus" Markusa Heitza ale idzie mi jak krew z nosa ponieważ zaczęła się sesja i brak czasu na czytanie :(
Dziwne. Ja zawsze jak zaczynała się sesja egzaminacyjna, to dostawałem powera i czytałem więcej niż wcześniej :mrgreen:

A żeby nie było nie na temat, to ja czytam obecnie dwie pozycje: "Wykute w brązie" Lindsey Davis oraz Tom 4 Historii powszechnej GW "Konsolidacja hellenizmu. Początki Rzymu i przemiany świata klasycznego". W ten weekend powinienem skończyć przynajmniej jedną z nich ;)
MarcinusRomanus - 2010-01-08, 10:27
:
Tak pod wpływem jakiegoś impulsu i w ramach czekania na paczuszkę z książkami zacząłem ponownie czytać Władce Pierścieni " Drużyna pierścienia " . Czyta się dalej dość przyjemnie . Nie ma sensu, żebym pisał o czym ona jest bo pewnie wszyscy o tym wiedzą ;)
Toudisław - 2010-01-08, 11:21
:
Skończyłem Córkę żelaznego smoka. Dziwna ta książka zdecydowanie. Długo nie wiedziałem o czym ona właściwie jest. Ale zakończenie wile wyjaśnia. Pomysł jest naprawdę bardzo dobry jak i cała książka. Więcej w temacie ;)

Skończyłem tez Pala Lodowego Ogrody tom 3. Zdecydowanie lepszy niż tom 3 ;) Nie tylko więcej się dzieje ale jest to jak by bardziej uporządkowane i dopasowane do siebie. Nie zabrakło podsyłania czytnikowi poglądów Autora. Ogólnie fajnie

Teraz czytam Ostrze Tyshalle'a i trudno mi coś powiedzieć bo dopiero kilka stron. Chyba tylko tyle że sporo zapomniałem z pierwszego tomu
toto - 2010-01-08, 11:52
:
Toudisław napisał/a:
Skończyłem tez Pala Lodowego Ogrody tom 3. Zdecydowanie lepszy niż tom 3 ;)
Aha. ;)

Tai-Pan Clavella. Zapowiada się lepiej niż Shogun. Ale chyba Króla szczurów nie przebije.
Toudisław - 2010-01-08, 11:59
:
toto napisał/a:
Aha. ;)

Hi hi

toto napisał/a:
Tai-Pan Clavella. Zapowiada się lepiej niż Shogun. Ale chyba Króla szczurów nie przebije.

To są zupełnie inne książki. Tai-Pan wydaje mi się technicznie ciut lepszy ale tematyka i ciężar króla przemawiają na jego korzyść to ju7ż nie tylko dobre czytadło ale ciut więcej ;) odczuwałem spore podobieństwo do " imperium słońca " Co tylko utwierdza mnie w przekonaniu że obraz obozu jenieckiego jest prawdziwy i nie zmieniany przez Autora
AM - 2010-01-08, 13:10
:
Toudisław napisał/a:
Skończyłem Córkę żelaznego smoka. Dziwna ta książka zdecydowanie. Długo nie wiedziałem o czym ona właściwie jest. Ale zakończenie wile wyjaśnia. Pomysł jest naprawdę bardzo dobry jak i cała książka. Więcej w temacie ;)


Nie tylko ty miałeś zagwozdkę :-) .
http://dukaj.pl/czytelnia...iTechnologieZla
Qbard - 2010-01-09, 00:38
:
Teraz czytam książkę Leo Perutza "Judasz Leonarda". Jest to opowieść przenosząca do czasów wielkiego Leonarda da Vinci. Mistrz poszukuje wzoru postaci Judasza do obrazu "Ostatnia wieczerza". Świetne dialogi i fabuła, książka przenosi w czasie.
Romulus - 2010-01-09, 13:54
:
Czytam sobie "Powojnie" T. Judta. Bardzo wciągająca lektura. Na razie trochę mną wstrząsnął całkiem chłodny osąd powojennych rozliczeń, głównie z faszystami (denazyfikacja w Niemczech), czy z kolaborantami. I jak często były to osądy pobieżne, niesprawiedliwe i fałszywe.

Na marginesie, przeczytałem dziś wstrząsający tekst tego autora w Gazecie Wyborczej (przedrukowany za NYT). Nie wiedziałem, że choruje na tą straszną chorobę: ALS - stwardnienie zanikowe boczne. Chyba wolałbym się zastrzelić, zanim dojdę do takiego stanu... Brrr.......
Jander - 2010-01-09, 14:01
:
Romulus napisał/a:
Czytam sobie "Powojnie" T. Judta. Bardzo wciągająca lektura. Na razie trochę mną wstrząsnął całkiem chłodny osąd powojennych rozliczeń, głównie z faszystami (denazyfikacja w Niemczech), czy z kolaborantami. I jak często były to osądy pobieżne, niesprawiedliwe i fałszywe.

Yup, nieźle to opisał. Ale jak pisał - dzięki temu Europa miała większe szanse na odbudowę, więc albo ostre, emocjonalne sądy albo wiele lat biedy i możliwość powtórzenia sytuacji z międzywojnia. Dalej (w następnym rozdziale) jest równie ciekawie - o tym kogo w znacznej mierze można winić za Zimną Wojnę.
Ja poczytuję Płomienie Brzozowskiego - powieść o rosyjskich i polskich rewolucjonistach drugiej połowy XIX wieku. Kopalnia świetnych cytatów i momentami przerażająca aktualność mimo stulecia pierwszego wydania.
Kennedy - 2010-01-10, 21:57
:
Frank Herbert - Dzieci Diuny
Ksiązka bardzo dobra (chociaż czołówka cyklu to jednak nie jest), ale idzie jak po grudzie z uwagi na brak czasu :( Dawno już niczego tak długo nie czytałem, drugi tydzień zaraz będzie.
Pijący_mleko - 2010-01-11, 12:39
:
Przeczytane:
Biały płomień - James Grady ........ cóż trochę (odrobinę) szkoda ze zabrałem się za tę książkę ale ten styl i tematyka już raczej mnie nie interesują (żałuję nie odpuszczam książkom które już napocząłem ......... nie wiem czy to wada czy zaleta ?)

Imperatorzy iluzji - Łukjanienko tego autora oczywiście zawsze chętnie czytam

Obecnie zaczynam dawno nieczytanego Cobena - Jeden fałszywy ruch czy ten autor jeszcze mnie czymś zaskoczy?
MadMill - 2010-01-11, 12:42
:
Serca, dłonie, głosy McDonalda. Impuls związany z konkursem na Katedrze. Zaczynałem tą książkę już parę razy i jakoś po 20 stronach wracała na półkę, teraz jestem około 200 więc szansa na skończenie się tli. Dla mnie pozycja znacznie słabsza niż Chaga, ale czyta się ją przyjemnie. Ach te truxy, dziadek drzewo i mama, śpiewaczka kodu genetycznego :P
toto - 2010-01-11, 17:21
:
MadMill napisał/a:
Dla mnie pozycja znacznie słabsza niż Chaga, ale czyta się ją przyjemnie. Ach te truxy, dziadek drzewo i mama, śpiewaczka kodu genetycznego :P
Bez wątpienia słabsza, ale czyta się naprawdę przyjemnie i nie ma co narzekać. Miły przerywnik. Ot co.
MadMill napisał/a:
Impuls związany z konkursem na Katedrze.
Stymulacja dobrze ci zrobi. :P
Jachu - 2010-01-11, 17:50
:
Ja napisał/a:
A żeby nie było nie na temat, to ja czytam obecnie dwie pozycje: "Wykute w brązie" Lindsey Davis oraz Tom 4 Historii powszechnej GW "Konsolidacja hellenizmu. Początki Rzymu i przemiany świata klasycznego". W ten weekend powinienem skończyć przynajmniej jedną z nich ;)
No i wyszło tak, że skończyłem obie ;) Historia powszechna GW to dobra pozycja, z lektury której jestem zadowolony. Natomiast "Wykute w brązie" Lindsey Davis zawiodła mnie na całej linii. Spodziewałem się, że będzie trzymała poziom pierwszego tomu "Srebrne świnki", natomiast myliłem się strasznie. Fabuła książki jest drętwa piekielnie, aż dochodzi do tego, że ze strony na stronę coraz mniej wciąga. Męczyłem się ze skończeniem tej książki, ale jakoś dałem radę.

Teraz sięgam po pozycję "W imię Rzymu" Adriana Goldsworthy'ego.
MadMill - 2010-01-11, 21:04
:
toto napisał/a:
Stymulacja dobrze ci zrobi. :P

Takie deklaracje, oj, zaróżowiłem się //spell
toto napisał/a:
Bez wątpienia słabsza, ale czyta się naprawdę przyjemnie i nie ma co narzekać. Miły przerywnik. Ot co.

Ani troszkę nie narzekam, pewnie ją jutro skończę.
ASX76 - 2010-01-11, 21:23
:
MadMill napisał/a:
toto napisał/a:
Stymulacja dobrze ci zrobi. :P

Takie deklaracje, oj, zaróżowiłem się //spell


1. Z której strony? 2. Przed czy po, a może w trakcie? :-P


Czytam "Niech to nie będzie sen" Daniela Odiji i żałuję, że nie kupiłem jego wcześniejszych książek: "Ulica" i "Tartak", kiedy miałem okazję. Krótko: swojskie, nostalgiczne klimaty przesycone refleksją i podlane humorem sytuacyjnym. :-)
marjarkasz - 2010-01-11, 22:25
:
Ostatnio przeczytane i jednocześnie wrzucone do kategorii "Największe Zawody" ( w sensie zawiedzenie się, oczywiście ) :
- "Miedziany Król" Diaczenków. Mimo bardzo pochlebnych recenzji m.in na Katedrze na mnie dużo większe wrażenie zrobił poprzedzający "Waran". To nie jest zła książka, ale postawiłem jej poprzeczkę tak wysoko, że kiedy przyszło do konsumpcji okazała się bardziej sięgać bruku. Zbytni chaos i nie ten klimat co poprzednio.

- "Roma Eterna" Silverberga. Tu pełne zaskoczenie. Na minus. To jeden z mych najbardziej ulubionych autorów czytywany w ciemno. Miało być tak pięknie, choćby z uwagi na to, ze bardzo lubię starożytny Rzym. Moim zdaniem autor nie podołał wyzwaniu. Poległ stylistycznie.
toto - 2010-01-12, 08:45
:
Wbrew pozorom, wczoraj znalazłem nieco czasu na czytanie. Na tapecie Sen_numer_9 Mitchella. Podobny klimat jak w książkach Murakamiego. Mnie odpowiada :mrgreen:
Toudisław - 2010-01-12, 08:59
:
marjarkasz napisał/a:
większe wrażenie zrobił poprzedzający "Waran".

Na mnie tez. To są tak napraw inne książki. Miedziany Król powstał nie jako dla odreagowania i chęci napisania czegoś lżejszego bardziej przygodowego.
ASX76 - 2010-01-12, 12:54
:
toto napisał/a:
(...)Na tapecie Sen_numer_9 Mitchella. Podobny klimat jak w książkach Murakamiego. Mnie odpowiada :mrgreen:


Good. Troszkę się obawiałem, że może Cię to zniechęcić... ;) Spośród wszystkich kilku książek Mitchella, ta wydała mi się najmniej ciekawa (żeby nie było, że ASX jest jakimś fanatykiem czy kimś w tym guście). :-P

Toudik -> Jakiś czas temu zacząłem czytać "Miedzianego króla" i nie do końca odpowiada mi jego "bardziej przygodowy"/lżeszy "ton". :P
toto - 2010-01-12, 21:10
:
ASX76 napisał/a:
Good. Troszkę się obawiałem, że może Cię to zniechęcić... ;)
Widać, że nie znasz moich gustów. :mrgreen:
ASX76 - 2010-01-12, 21:14
:
toto napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Good. Troszkę się obawiałem, że może Cię to zniechęcić... ;)
Widać, że nie znasz moich gustów. :mrgreen:


Na podstawie jednego przypadku zbudowałeś tę teorię chaosu? ;)

Gdybyś częściej korzystał z polecanek ASX-a, to poznałbym lepiej. :-P
MadMill - 2010-01-12, 21:27
:
Czytam... pochłaniam raczej W labiryncie pamięci Forda. Jestem tak w 1/3 książki. Miałem parę zgrzytów z nią jednak, ale to chyba tłumaczka się walnęła: strzały do kuszy? I parę zdań jakby sens się zagubił. Oczywiście wiadomo o co chodzi jak się akapit przeczyta, ale pojedyncze zdania brzmią czasem nawet bez sensu. Co do samego Forda to wyobraźnia mu ciągle pracuje na najwyższych obrotach, opisy pobudzają za to tą czytelniczą do działania. Na razie jednak trudno mi stwierdzić czy lepsze/gorsze od Fizjonomiki. Wrażenia są pozytywne, ale więcej po skończeniu lektury.
xan4 - 2010-01-12, 22:13
:
MadMill, jak dla mnie o wiele gorsze od Fizjonomiki, właściwie nie wiele gorsze, po prostu pomysł już nie tak świeży, może dlatego.
You Know My Name - 2010-01-13, 00:30
:
Skończyłem Żmijową Harfę Brzezińskiej. Czaruje dokładnie tak samo jak te osiem? Lat temu, kiedy czytałem po raz pierwszy. W tej części wszystkich kasuje Wężymord (moja ulubiona postać) oraz motyw knowań kapłanek ´Prządki´. Na tyle mnie poniosło, że zamiast zacząć PKG1 zabieram się czym prędzej za Kielich i Sztylet.
Toudisław - 2010-01-13, 11:24
:
Skończyłem ostrze u muszę powiedzieć że zrobiło na mnie spore wrażenie. Tom 2 uważam za zdecydowanie najlepszy z całości. Żałuje troszkę że nie czekałem i nie przeczytałem 1 zaraz po 2. Ostrze jest książką o kilka klas przewyższająca i tak bardzo dobrych " Bohaterowie Umierają "

Ostrze to nie tylko kunszt pisarski ale dwutorowa opowieść o wręcz polityczno/społecznym zabarwieniu jednak sprytnie splecione w całość z głównym wątkiem fabularny. Zdecydowanie warto.

Czy Ostrze ma jakąś kontynuację ?


A teraz dziki mesjasz ! I jest naprawdę dobrze. Autor odszedł od struktury z pierwszego tomu ale i tak nie jest to typowa powieść. A ile tutaj smaczków eh ...
Elektra - 2010-01-13, 11:30
:
Cytat:
Czy Ostrze ma jakąś kontynuację ?

Jakbyś konkretnie napisał, jakie Ostrze masz na myśli... ;)

To jest trylogia. A trzeci tom ma się ukazać podobno w kwietniu.

Toudisław napisał/a:
Żałuje troszkę że nie czekałem i nie przeczytałem 1 zaraz po 2.

Myślę, że to nie byłby dobry pomysł, tak od końca czytać... ;)
ASX76 - 2010-01-13, 11:36
:
Elektra napisał/a:
Cytat:
Czy Ostrze ma jakąś kontynuację ?

Jakbyś konkretnie napisał, jakie Ostrze masz na myśli... ;)

To jest trylogia. (...)


Na obecną chwilę... Autor kombinuje bowiem napisać więcej książek w serii, o ile uda mu się znaleźć/przekonać któregoś wydawcę na Zachodzie do ich wydania. :-P
Elektra - 2010-01-13, 11:41
:
ASX76 napisał/a:
Autor kombinuje bowiem napisać więcej książek w serii, o ile uda mu się znaleźć/przekonać któregoś wydawcę na Zachodzie.

Ach... dla mnie kolejny argument, żeby tego dalej nie czytać.
Shadowmage - 2010-01-13, 12:34
:
xan4 napisał/a:
MadMill, jak dla mnie o wiele gorsze od Fizjonomiki, właściwie nie wiele gorsze, po prostu pomysł już nie tak świeży, może dlatego.
Coś w tym jest. Znaczy mnie nadal się podobało, ale faktycznie nie zachwyca już innością.

A z ostatnio u mnie przeczytanych, to cała "Saga o zbóju Twardokęsku" - jak dla mnie świetny cykl, sporo pisarzy mogłoby się od Brzezińskiej uczyć jak pisać i kończyć większe całości. A "Letni deszcz. Sztylet" ma na razie moje głosy w tegorocznych nagrodach.

Oprócz tego za mną "Kroki w nieznane 2009" - przychylam się do wcześniejszych głosów, że to jedna z lepszych odsłon cyklu. Najlepsi McDonald i Kosmatka, ale w zasadzie nikt nie zawiódł. WIęcej w recce na Katedrze jak kogoś interesuje.
ASX76 - 2010-01-13, 12:55
:
Elektra napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Autor kombinuje bowiem napisać więcej książek w serii, o ile uda mu się znaleźć/przekonać któregoś wydawcę na Zachodzie.

Ach... dla mnie kolejny argument, żeby tego dalej nie czytać.


Niemniej równie dobrze, można to potraktować jako trylogię..., przynajmniej na razie. ;)

Erikson wkrótce dobije do 10 pozycji w "MKP" i jakoś Cię to nie odstrasza, natomiast w przypadku Stovera "wymyślasz argumenty", żeby jego cyklu nie czytać, choć w chwili obecnej liczy tylko 3 książki i niewykluczone, że na tym się skończy. Wielokrotnie doradzasz mi optymistyczny punkt widzenia, a sama nie dajesz dobrego przykładu... :-P

Shadowku -> Miło mi czytać, że "Sagę o Twardokęsku" pani Brzezińskiej uważasz za świetny cykl. :-)
Już po lekturze "Zbójeckiego gościńca" wiedziałem (a więc "ładnych" kilka lat temu), że mamy do czynienia z autorką o wielkim potencjale, co tylko potwierdziło się w Jej kolejnych książkach. Jako bodaj jedyna spośród obecnych w polskiej fantastyce, nigdy nie napisała nic słabego, stanowi wręcz symbol wysokiej jakości. //kas
Elektra - 2010-01-13, 13:05
:
ASX76 napisał/a:
Erikson wkrótce dobije do 10 pozycji w "MKP" i jakoś Cię to nie odstrasza, natomiast w przypadku Stovera "wymyślasz argumenty", żeby jego cyklu nie czytać, choć w chwili obecnej liczy tylko 3 książki i niewykluczone, że na tym się skończy.

Ale o Eriksonie od razu wiedziałam, że będzie pisał na 10 części. I jeśli na tym poprzestanie (tudzież zajmie się inną historią), to będzie ok. Jeśli będzie chciał pisać kontynuacje MKP, to też mnie to zirytuje. Jeśli Stover skończy jednak na 3 częściach, to nie wykluczam, że może kiedyś po nie sięgnę (choć pierwszy tom mnie nie zachęcił), jeśli będzie odcinał kupony, to jest raczej wątpliwe. Tak samo jak u Grzędowicza, jeśli skończy na 4 tomach, ok, jeśli będzie chciał pisać bez końca, to chyba sobie podaruję.
Tigana - 2010-01-13, 21:01
:
ASX76 napisał/a:
Już po lekturze "Zbójeckiego gościńca" wiedziałem (a więc "ładnych" kilka lat temu), że mamy do czynienia z autorką o wielkim potencjale, co tylko potwierdziło się w Jej kolejnych książkach. Jako bodaj jedyna spośród obecnych w polskiej fantastyce, nigdy nie napisała nic słabego, stanowi wręcz symbol wysokiej jakości. //kas

Cóż za niespodzianka - nie zgadzam się z tobą :P Dla mnie "Zbójecki gościniec" (jakoś to wszystko było niedokończone, porwane, niedopracowane)był nie do przejścia, dopiero nowa wersja tj "Plewy na wietrze" stały się w, w moich oczach, pełnowartościowym utworem. No i można by się pokłócić co do wartości/jakości pierwszego tomu cyklu "Wielka Wojna". Fajna przygodówka i niewiele więcej.

Skończyłem dwie książki:
- "Mars" -Rafała Kosika - miałem wrażenie jakbym czytał dwie osobne powieści. Jedna w stylu Bena Bova klasyczna fantastyka eksploracyjna połączona z nieodzownym wątkiem politycznym. Druga część to "Matrix", cosik a'la "Dick". Dziwne to to.
- antologia "Nawiedziny" - fajnie się czytało, ale brakuje w tym zbiorze mocnego uderzenia, utworu, który byłby znakiem firmowym tego zbioru opowiadań.

Jestem w trakcie lektury książki Dawida Juraszka "Xiao Long. Biały Tygrys" - bardzo przyjemne czytadło. Książka idealnie wpisująca sie w niezagospodarowaną w Polsce niszę na połączenie fantasy z Orientem.
marjarkasz - 2010-01-13, 21:05
:
Toudisław napisał/a:
Ostrze jest książką o kilka klas przewyższająca i tak bardzo dobrych " Bohaterowie Umierają "

Dlaczego odniosłem wręcz przeciwne wrażenie ? Bohaterowie pięknie się naparzali i nie myśleli zbytnio o polityczno - społecznych konsekwencjach. W Ostrzu są raczej same konsekwencje a akcji...niet, a to co jest brzmi ( dla mnie ) śmiesznie ( dodam, że przeczytałem na razie tom pierwszy części drugiej więc może, może w tomie drugim.....)
Nastawiłem się na książki o dobrej i nieskomplikowanej akcji i w zasadzie nie miałem nic przeciwko mądrym i przenikliwym konsekwencjom.
Mądre one może i były ale mnie ZNUDZIŁY.
Qbard - 2010-01-13, 22:29
:
Teraz czytam książkę Johna Updika "Szkoła muzyczna". Jest to zbiór opowiadań różnych tematycznie. Krótkie formy mające znamiona poematów. Znakomita uczta intelektualna.
Ł - 2010-01-14, 04:16
:
Kameleon Rafała Kosika, jeszcze nei zaczołem ale Stolyk motywuje.
Toudisław - 2010-01-14, 07:24
:
marjarkasz napisał/a:
Dlaczego odniosłem wręcz przeciwne wrażenie ? Bohaterowie pięknie się naparzali i nie myśleli zbytnio o polityczno - społecznych konsekwencjach

Bo wątki polityczne a raczej doktryny polityczne i społeczne została mocniej wplecione w fabułę. Są mniej oczywiste i wynikają z drobiazgów lub z niewinnych dialogów bohaterów.

Skończyłem Dzikiego Mesjasza. Jestem z Lektury bardzo zadowolony.

Teraz czytam Upiór południa Czerń. 90 stron to monolog właściwie o niczym. Więc uczucia mieszane
ASX76 - 2010-01-14, 08:16
:
Tigana napisał/a:
No i można by się pokłócić co do wartości/jakości pierwszego tomu cyklu "Wielka Wojna". Fajna przygodówka i niewiele więcej.



Po co się kłócić? Nie można wymienić argumentów na spokojnie, bez agresji? ;)

Tiguś, ależ ja nie zamierzam wdawać się z Tobą w polemikę w sprawie pierwszego tomu cyklu "Wielka Wojna". Jest to jedyna książka pani Brzezińskiej, którą sobie z czystym sumieniem odpuściłem, właśnie z uwagi na jej "przygodówkowy" charakter "i niewiele więcej", jak również i to, że została napisana na spółkę z mężem, dlatego pisząc o wysokiej jakości nie miałem na myśli tej pozycji... Wszystko, tylko nie to. :-P

P.S. Nie zgadzać się ze mną możesz i vice versa. :P
MrSpellu - 2010-01-14, 10:55
:
Przez noc przeczytałem Zajdlowy Cylinder Van Torffa. Kapitalna rzecz.
Regissa - 2010-01-14, 11:27
:
Przeczytałam trzeciego "Pana Lodowego Ogrodu" Grzędowicza. Wszystko świetnie, tylko dlaczego autor stosuje wobec czytelników chwyty serialowe, czyli kończy akcję stopklatką z napisem "to be continued..." ?! I teraz czekać... Jak na Martina... Tfu, tfu! żeby nie zapeszyć :mrgreen:
ASX76 - 2010-01-14, 11:45
:
Regissa napisał/a:
Przeczytałam trzeciego "Pana Lodowego Ogrodu" Grzędowicza. Wszystko świetnie, tylko dlaczego autor stosuje wobec czytelników chwyty serialowe, czyli kończy akcję stopklatką z napisem "to be continued..." ?! I teraz czekać... (..)


Ano po to, że jest to cykl/serial..., więc zanim się zada niemądre pytanie, wypada pierwej się zastanowić nad jego (bez)sensem. :-P
Na tym właśnie polega "zarzucenie haczyka z dyndającym robaczkiem" na czytelnika-rybkę, któren ma się na niego "złapać". ;)
MrSpellu - 2010-01-14, 12:34
:
Zaraz zabieram się za Akwafortę J.K. Bishop. Mój pierwszy kontakt z Ucztą Wyobraźni :)
ASX76 - 2010-01-14, 12:42
:
Spellsinger napisał/a:
Zaraz zabieram się za Akwafortę J.K. Bishop. Mój pierwszy kontakt z Ucztą Wyobraźni :)


Mogłeś trafić gorzej... ;)
Najlepszą książką w UW jest "Ślepowidzenie" P. Wattsa. :-)
dworkin - 2010-01-14, 14:04
:
Znam jedynie Wieki Światła, Ślepowidzenie oraz Viriconium. I najbardziej podobała mi się ta ostatnia, ponieważ nie uważam, by skomplikowanie i silna intelektualizacja były głównymi wyznacznikami jakości. Aczkolwiek nieco ciężkie Ślepowidzenie przypadło mi do gustu.

Niebawem zamierzam przeczytać Opowieści Sieroty, bo jak niektórzy sugerują, mogłyby zrzucić Viriconium ze szczytu tej skromnej listy ;)
martva - 2010-01-14, 19:44
:
Opowieści sieroty przeczytam, chociaż po Viriconium i Podziemiach Veniss myślałam że będę się trzymać z dala od UW ;)

Póki co wsiąkłam w cykl szwedzkich kryminałów o Millenium, za mną 'Mężczyźni którzy nienawidzą kobiet', niedługo skończę 'Dziewczynę która igrała z ogniem'.
Toudisław - 2010-01-15, 07:26
:
Skończyłem kosakowską ( tzn Upiora południa Czerń ) I nic się nie zmieniło. Książka jest generalnie monologiem do tego napchana opisami pisanymi w irytującym mnie stylu

Przeczytałem Sobie Nomów księgę kopania. IO fajna historyjka jak też się spodziewałem Autor bierze wiarę na tapetę.

Teraz trzeba się wżiąść za opowieści sieroty tom 2 i je zakończyć.
Crimson - 2010-01-15, 07:30
:
Czytam biografię Zygmunta Freuda autorstwa Irvinga Stone'a - "Pasje utajone". Moim zdaniem jest to genialny opis postępów naukowych ojca psychologii - od początku kariery, kiedy to, mówiąc nawiasem, zaręcza się z ukochaną dziewczyną Martą, do... Ano, tu właśnie jest problem, nie doczytałam książki do końca. Liczy sobie ona ponad 1000 stron i tak, jak do pięćsetnej jest ciekawie, tak od pięćsetnej - można to nazwać szaleństwem. W książce znamy kontekst tego, jak Freud doszedł do koncepcji: szkatułka = łono kobiece, wąż - penis. Można w książce znaleźć opis procesu, jak bohater "Pasji utajonych" odkrywa istnienie podświadomości.

Jest to świetna lektura, na pewno nie tak znowu ciężka, jak można by sobie wyobrazić. Polecam ją ludziom, którzy uważają, że spodobałoby im się: to, że akcja dzieje się w hermetycznym kręgu neurologów i - ogólnie mówiąc - uczonych; dowiedzenie się, jaki jest naprawdę ojciec psychologii; to, że książka bardzo błyskotliwie opisuje, jak powstawały i jak stawały się teoriami koncepcje psychologiczne i psychoterapeutyczne Freuda. Wracając jeszcze do pierwszego punktu - dowiadujemy się, jak wygląda ówczesny obraz Wiednia. A wygląda wesoło.
Shadowmage - 2010-01-15, 09:27
:
Zastanawiałem się co to za tytuł "Sobie Nomów" :D

Za mną "Rzeka bogów" McDonalda - dobra rzecz, choć zdecydowanie bardziej dla fanów sf. Jak porównywać z innymi książkami z UW, to najbliżej jej do Strossa, choć to i tak duże uproszczenie.

Teraz "Żmija" Sapkowskiego - w 1/3 nic się nie dzieje i ogólnie czyta się zupełnie bez emocji.
AM - 2010-01-15, 10:23
:
Shadowmage napisał/a:
Jak porównywać z innymi książkami z UW, to najbliżej jej do Strossa, choć to i tak duże uproszczenie.


Shadow nie upraszczaj. Ktoś czeka na twoją recenzję z zapartym tchem. Spodoba mu się? Czy nie :-) ? A ty tu jeszcze porównujesz do Strossa, którego nie daje się czytać ;) . Nie tak się umawialiśmy :-) .
Toudisław - 2010-01-15, 10:26
:
AM napisał/a:
A ty tu jeszcze porównujesz do Strossa, którego nie daje się czytać ;) . Nie tak się umawialiśmy :-) .

Jak stross taki słaby to czemu jest w UW :P
AM - 2010-01-15, 10:39
:
Toudisław napisał/a:
AM napisał/a:
A ty tu jeszcze porównujesz do Strossa, którego nie daje się czytać ;) . Nie tak się umawialiśmy :-) .

Jak stross taki słaby to czemu jest w UW :P


Też sobie zadaję to pytanie ;) .
Mały_czołg - 2010-01-15, 11:44
:
AM napisał/a:
Shadow (...) ty tu jeszcze porównujesz do Strossa, którego nie daje się czytać ;) . Nie tak się umawialiśmy :-) .

Po premii mu...!
Shadowmage - 2010-01-15, 11:55
:
AM napisał/a:
Shadow nie upraszczaj. Ktoś czeka na twoją recenzję z zapartym tchem. Spodoba mu się? Czy nie :-) ? A ty tu jeszcze porównujesz do Strossa, którego nie daje się czytać ;) . Nie tak się umawialiśmy :-) .
Obawiam się, że opinia takiego małego żuczka jak ja i tak nie wpłynie na zdanie wielkiego i wszystkowiedzącego :)
A recenzja pewnie jutro się ukaże :)
MarcinusRomanus - 2010-01-15, 17:31
:
Zaczynam oczywiście od cieniutkiego " Ślepowidzenia " Petera Wattsa... Czyli druga pozycja z UCZTY WYOBRAŹNI. Po za tym tą pozycje bardzo trudno dostać... Ciekawe jak mi podejdzie...
Fidel-F2 - 2010-01-16, 10:05
:
MarcinusRomanus napisał/a:

dworkin - 2010-01-16, 11:06
:
(kogo? co?) "tę pozycję" - forma zgodna z normą wzorcową języka polskiego
(kogo? co?) "tą pozycję" - forma zgodna z normą użytkową języka polskiego

A zatem obydwie są poprawne. No, chyba że aż tak bardzo leży Ci na sercu jakość używanego na ZB języka :)
MrSpellu - 2010-01-16, 11:08
:
Mnie też się to myli, a nie powinno ;)
Toudisław - 2010-01-16, 11:10
:
A nie Tą pozycją i Tę pozycję ?
Fidel-F2 - 2010-01-16, 11:12
:
dworkin, ja wytykam błędy i zależy mi by wytykano je również mnie
MrSpellu - 2010-01-16, 11:16
:
Toudisław napisał/a:
A nie Tą pozycją i Tę pozycję ?

Ale tu masz narzędnik i biernik.
Jaskier - 2010-01-16, 12:06
:
Ostatnimi czasy wpadła mi w ręce książka szwajcarskiego prozaika Maxa Frischa pt. ,,Stiller''
Po przeczytaniu pierwszej setki stron zapowiada się całkiem nieźle, zobaczymy co będzie dalej.
W niedalekiej przyszłości planuje nadrobić zaległości, związane z nowo wydanymi książkami na poletku fantastyki.
MrSpellu - 2010-01-16, 15:24
:
Czytam Akwafortę i obecnie jestem bardziej niż zadowolony :)
You Know My Name - 2010-01-16, 15:55
:
Ta książka ma tylko jedną wadę, szybko się kończy...

Ja jestem w połowie Kielicha, czyli za mną ćwiartka Letniego Deszczu.
Zaskakuje mnie o jak wielu szczególikach zapomniałem (teraz dopiero na stronę, dwie przed wydarzeniem wypływają na powierzchnię wspomnień).
Ciekaw jestem czy (i ewentualnie jakie) jest zainteresowanie za granicą, bo wg mnie to może być mógłby być kolejny motor polskiej fantastyki na obcych rynkach.
Romulus - 2010-01-17, 19:08
:
Czytam w "Powojniu" o zamieszkach studenckich w 1968 r. (głównie w Paryżu). Tony Judt nie pozostawił wątpliwości, że tego protestującego wówczas pokolenia nie można było brać poważnie w tych protestach. Których oni sami zresztą zbyt głęboko nie traktowali - po prostu była to akurat moda na rewolucje pod wpływem tylu odmian marksizmu, że zliczyć się nie da. Ale było to dosyć płytkie, chwilowe.

A książkę nadal czyta się znakomicie. Uzmysłowiła, jakim archaizmem stało się państwo opiekuńcze o europejskiej Wspólnej Polityce Rolnej nie wspominając. Chyba wyraziściej niż Normanowi Daviesowi udało się Judtowi ukazać historię Europy od II wojny światowej po (prawie) dziś (2005 r.). Zwłaszcza że jego refleksja nie jest jakoś specjalnie wytłoczona na plan pierwszy i trudno autora o stronniczość podejrzewać (nawet pisząc o państwie opiekuńczym sam zaznacza, że dzięki niemu miał świetne dzieciństwo).
Jander - 2010-01-17, 19:35
:
Inna sprawa, że uczestnicy '68 mieli przynajmniej jakąś ideę, dążyli do czegoś. Kombinowali jak się dało. A teraz mamy utopię końca utopii i zamiast płytkiego rozumienia głębszych idei nie mamy żadnego rozumienia i żadnych idei.
Zresztą wtedy ludzie czytali w cholerę książek (w dużej mierze niebeletrystycznych), a jak jest teraz dobrze opisuje scena z "Maj '68. Rewolta", gdy jeden z autorów siedzi w pociągu i podaje przeczytaną książkę gapiącemu się w okno współpasażerowi, który odpowiada "Dziękuję, ale nie czytam książek".
Ja skończyłem "Płomienie" Brzozowskiego - językowo archaiczna, wszak stuletnia, ale ideowo aktualna. Świetny przekrój przeróżnych postaw i idei tamtych czasów.
Poza tym jestem w połowie "Końca Świata w Breslau" Krajewskiego, czyta się dobrze, ale jakoś bez rewelacji.
pozdrawiam
Romulus - 2010-01-17, 22:04
:
Zauważ jednak, że sam Tony Judt zaznacza, że nie bardzo było wiadomo, o co walczą studenci. Niby o równość (?), ale przecież naprzeciwko nich stały oddziały prewencji złożone z dzieci chłopów, o których wyzwolenie walczyli. A początkowo do strajku, który sparaliżował Francję przyłączyli się robotnicy, którzy zrobili to "na wszelki wypadek", bo od czego są w końcu związki zawodowe i jak ktoś strajkuje to dlaczego nie my? We Włoszech miały te protesty większe uzasadnienie, bo był to kraj wówczas od Francji znacznie biedniejszy. Zatem ferment panował, dużo się politykowała i gadało o polityce i oporze przeciwko władzy (skostniałej w państwie opiekuńczym), która przyniosła im dobrobyt otwierając także na ościerz uniwersytety poprzez zniesienie barier w dostępie do nich (egzaminy). Uczelnie nie mieściły dramatycznie zwiększonej liczby studentów, nakłady były małe, a warunki socjalno bytowe kiepskie. Mimo to buntowali się najgłośniej ci, którzy pochodzili z bogatych mieszczańskich rodzin. Stąd się wzięło przekonanie, że im się z dobrobytu poprzewracało w głowach.

To już w buntach za żelazną kurtyną chodziło "o coś", nawet jeśli była to "tylko" reforma komunizmu. W Paryżu było to modne i podgrzane złą sytuacją socjalno - bytową studentów, ktorym przewodzili ci, którym powodziło się najlepiej.
Procella - 2010-01-18, 15:00
:
Ludwik Jerzy Kern - Co w drókó piszczy, czyli Póstynia Błendofska

Tytuł mnie zachwycił, musiałam kupić. Dziś mi przyszło - i choć powinnam się uczyć do sesji, nie mogę się oderwać. Wyję, płaczę, pluję i ogólnie sprawiam wrażenie osoby niespełna rozumu. Zamęczam rodzinę, czytając im co smaczniejsze perełki. Rewelacja po prostu, polecam.
Tigana - 2010-01-18, 16:08
:
Jacek Piekara - "Ja inkwizytor. Wieże do nieba" - czytało się szybko, ale to jedna z nielicznych zalet tej ksiażki. Niby dostajemy to co zwykle, ale czegoś brakło.
Skończyłem też "Białego tygrysa" Juraszki - fajny klimacik, ale sama fabuła taka sobie. Na teraz podczytuje min. "Guslar wita Obcych" Bułyczowa - lekturka w sam raz na kilka przystanków. I człowiek się uśmiechnie, i zaduma nad kondycja człowieka.
ASX76 - 2010-01-18, 16:55
:
Tigana napisał/a:
Jacek Piekara - "Ja inkwizytor. Wieże do nieba" - czytało się szybko, ale to jedna z nielicznych zalet tej ksiażki. Niby dostajemy to co zwykle, ale czegoś brakło.


Może zabrakło czegoś nowego? Ileż można czytać o tym samym? :-P
Azali to, iż się szybko czyta, czy to aby na pewno zaleta? Piekara pisze w prostym stylu (by nie rzec - dość siermiężnym), więc i prędko przewraca się kolejne strony.
Gospodynie domowe mają tasiemca "M jak Mroczki", a polscy fantaści swego inkwizytora. ;)
Pijący_mleko - 2010-01-19, 14:46
:
Przeczytane w ostatnio:
Nie mów nikomu – Harlan Coben .... trochę żałuję że w książce jest tak mało wątków dla postaci jednego z moich „super bohaterów” czyli Windsor Horne Lockood III. Właściwie wystarczył by mi sam wątek Win'a a reszta książki była by zbędna.

Zbrojni – Terry Pratchett .... jedna z ulubionych ulubionych serii jakie miałem do tej pory możliwość czytać tylko muszę uważać na pewnego orangutana ponieważ Bibliotekarz Niewidocznego Uniwersytetu ... Lubił tych , którzy książki kochają i szanują , a najlepszą metodą wyrażania tych uczuć było pozostawienie ich na półkach , miejscu przeznaczonym im przez Naturę ...

Podwójny wizerunek – Dawid Morrell .... wg mnie ciekawa historia

W tej chwili wgłębiam się w Prawdę wg Pratchetta, ... a miałem w tym roku mniej czytać ale jak tu ograniczyć ten nałóg.
Metzli - 2010-01-19, 23:26
:
PM napisał/a:
a miałem w tym roku mniej czytać ale jak tu ograniczyć ten nałóg


Z jakiego powodu ograniczać, zupełnie nie rozumiem... Chyba, że masz na myśli tylko Pratchetta, a nie ograniczenie czytania w ogóle ;)

Ja wzięłam się ostatnio za Kroki w nieznane, oczywiście te najnowsze. Przeczytałam raptem parę opowiadań, ale już jestem bardzo zadowolona z lektury. Na razie na pierwszy plan wysuwa się Mała bogini McDonalda, zobaczymy czy tak pozostanie. I jasna sprawa, na pewno muszę uzupełnić swoją biblioteczkę o poprzednie edycje Kroków :)
You Know My Name - 2010-01-19, 23:46
:
Ja zacząłem czwartą część sagi o Twardokęsku. Czekam zakończenia, choć w kwestii nastroju chyba trójki nie przebije. Zobaczymy. Potem pewnie Rzeka Bogów, już jutro odbieram.
Romulus - 2010-01-20, 08:27
:
Ech, ja myślałem, że Empik nie da d..y i do weekendu mi "Rzekę bogów" dostarczy. Sprężałem się mocno, aby POWOJNIE skończyć (i mi się udało) i teraz jestem bez książki. W odwodzie czeka "Bastion" Kinga, do którego obiecywałem sobie wrócić już dawno. A ponadto "Judasz wyzwolony" Hamiltona, ale tu twardo się trzymam na razie, czekając z lekturą na drugi tom. Nie czytam - źle. Chwycę "Bastion", czy inny planowany "powrót" - też źle, bo nie skończę przed przysłaniem "Rzeki bogów". A "Rzeki..." nie odłożę przecież, aby poczekała, bo znam swój słaby charakter...

Ech... Tylko takie mieć problemy przez całe życie...

A ten solony Empik ma mi ją dostarczyć w sobotę (bo im się na magazynie skończyła... bestseller, czy co?).
You Know My Name - 2010-01-20, 09:54
:
A nie maszże gdzie matrasa?, choćby gdzieś po drodze z pracy ;)
Wtedy i taniej i szybciej.
MarcinusRomanus - 2010-01-20, 18:51
:
Czytam dalej "Ślepowidzenie" przez ileś tam stron się strasznie męczyłem, ale od jakiegoś momentu wczytałem się i idzie już z górki ;) Po za tym co raz bardziej zaczynam cenić sobie serię UW... Jeśli chodzi o " Ślepowidzenie " to bardzo podoba mi się podejście autora do ukazania pierwszego kontaktu, po za tym wampiry itd ;) ... A na półeczce czekają na mnie dalej " Łzy Nemezis "...
Romulus - 2010-01-20, 19:43
:
Mag_Droon napisał/a:
A nie maszże gdzie matrasa?, choćby gdzieś po drodze z pracy ;)
Wtedy i taniej i szybciej.

Był, ale się zmył. Orlenowo to miasto bogatych robotników, ale - niestety - w ich przypadku byt nie określa świadomości :mrgreen: (choć - istnieją dwa Empiki). Dziwne, że teatr jeszcze istnieje.

Całe szczęście, mam Ayn Rand - ona jest dobra na wszystko i uroczo zapładniająca :mrgreen: Doczytuję zatem ponownie "Atlas zbuntowany". Złośliwie pisząc, to godne pozazdroszczenia, jak ta kobieta potrafiła wysmarować książkę na ponad tysiąc stron (i to nie według standardów Fabryki Słów), której czytanie nie nudzi, nawet jeśli po około stu stronach wiadomo już kto jest kim przeciwko komu i dlaczego. Ale cały jej wywód filozoficzny, konstrukcja bohaterów cechująca się dogłębną analizą i ukazaniem ich czynów, zachowań i światopoglądów w sposób wpływający na cały wykreowany świat. Miodzio. Nawet jeśli teza jest łopatologiczna wyłożona do ostatniego przecinka, czy kropki. Choć jest to wszystko ułożone w rytm powojennych, propagandowych kronik PKF - ale miło jest poczytać pochwałę rozumu, egoizmu i historię wstrzymywania świata po to, aby pokazać, że socjalizm (w uproszczeniu) to czyste zło.
Max Werner - 2010-01-20, 22:16
:
Połknąwszy super szybko "Wrońca" Dukaja i "Głowa w mur" Rafała Orkana (obie pozycje wyśmienite i smakowite), zajadam sie teraz, powoli niestety żując "Dżihad Butleriański" Briana Herberta. Pierwsza księga potęznej trylogii, kontynuacja legendarnej "Diuny" Franka Herberta. Wielkie, opasłe tomisko ( 700 stron ). Napisane owszem dobrze, momentami jednak troszke nudnawe i rozwlekłe.Trawi sie to powoli. Smaku dodają niezwykłe przyprawy - genialne ilustracje Wojciecha Siudmaka.
Przetrawię to dam recenzję.
Jander - 2010-01-20, 22:19
:
Od kilku dni nie ruszyłem Krajewskiego. Nie ciekawi mnie zbrodnia, motyw, morderca ani problemy głównego bohatera. Chyba kryminały to nie moja działka...
dworkin - 2010-01-20, 22:50
:
Max Werner napisał/a:
(...) zajadam sie teraz, powoli niestety żując "Dżihad Butleriański" Briana Herberta. Pierwsza księga potęznej trylogii, kontynuacja legendarnej "Diuny" Franka Herberta. Wielkie, opasłe tomisko ( 700 stron ). Napisane owszem dobrze, momentami jednak troszke nudnawe i rozwlekłe.Trawi sie to powoli.

A ja czytam właśnie pierwotną trylogię. Ale tylko do Boga Imperatora, jak sobie założyłem. Póki co kończę Dzieci Diuny i muszę przyznać, że jestem mile zaskoczony, po tym jak pesymistycznie do kolejnych tomów nastawiła mnie dominująca w sieci surowa ocena.

Dżihad Butleriański również zamierzam "zaliczyć", już przy pierwszym czytaniu Diuny bardzo zainteresował mnie ten aspekt historii Herbertowskiego wszechświata.
Carmilla - 2010-01-20, 22:59
:
Jander napisał/a:
Od kilku dni nie ruszyłem Krajewskiego. Nie ciekawi mnie zbrodnia, motyw, morderca ani problemy głównego bohatera. Chyba kryminały to nie moja działka...

spróbuj jeszcze poczytać Marininę. Jak ona też Ci nie podejdzie, to wówczas uzyskasz pewność, że kryminał to nie Twoja działka. Moja zasadniczo też nie, ale Marininę czytuję z przyjemnością.

A ja tymczasem "Rozbitka" Phalaniuka czytam. Chyba go (znaczy Czaka) lubię... Wprawdzie to dopiero druga pozycja tego pana (po "Udław się"), ale leży mi jego styl. Od czasu do czasu. Podejrzewam, że gdybym poczytała jego 2-3 książki z rzędu, to już bym chyba musiała leczyć się z przedawkowania.
Oranea - 2010-01-20, 23:18
:
Od jakiegoś już czasu czytam "Znieczulenie miejscowe" Dawida Kornagi. Tak się złożyło, że równocześnie wskoczyło mi też kilka innych rzeczy, więc lektura ostatecznie rozciągnęła mi się w czasie niemożebnie.
Procella - 2010-01-21, 09:23
:
Carmilla napisał/a:
spróbuj jeszcze poczytać Marininę. Jak ona też Ci nie podejdzie, to wówczas uzyskasz pewność, że kryminał to nie Twoja działka. Moja zasadniczo też nie, ale Marininę czytuję z przyjemnością.

Różnie to bywa, bo ja np. bardzo lubię kryminały, a Marinina jakoś mi nie weszła.
MarcinusRomanus - 2010-01-21, 18:11
:
Skończyłem " Ślepowidzenie" i czuje pewien nie dosyt... Po prostu przez pierwszy rozdział w książce się męczyłem, wczytałem się dopiero jak weszli do Rorschacha i w mgnieniu oka, jakby książeczka się skończyła... Po prostu mnie tak wciągnęło, że szok. Lecz z lektury jestem zadowolony...

Teraz zabrałem się za " Łzy Nemezis " R. Dębskiego. Czyli łączenie gatunków: Fantastyka i historia... Leciutkie i przyjemne.
marjarkasz - 2010-01-21, 20:34
:
dworkin napisał/a:
A ja czytam właśnie pierwotną trylogię. Ale tylko do Boga Imperatora, jak sobie założyłem. Póki co kończę Dzieci Diuny i muszę przyznać, że jestem mile zaskoczony, po tym jak pesymistycznie do kolejnych tomów nastawiła mnie dominująca w sieci surowa ocena.


Dlaczego tylko do "Boga...", nie sposób zrozumieć. To wybijająca się cześć cyklu ( nie żadne czytadło tylko niesamowita wizja i polemika rozumu z rozsądkiem oraz uczuć z przeznaczeniem )


dworkin napisał/a:
Dżihad Butleriański również zamierzam "zaliczyć", już przy pierwszym czytaniu Diuny bardzo zainteresował mnie ten aspekt historii Herbertowskiego wszechświata


Równie dobrze możesz to sobie darować. "Legendy Diuny" to czysty samobój i nóż w serce wielbicieli talentu Franka Herberta. "Preludium do Diuny" za to - całkiem niezłe i warte przeczytania.
Oranea - 2010-01-21, 20:59
:
MarcinusRomanus napisał/a:
Teraz zabrałem się za " Łzy Nemezis " R. Dębskiego. Czyli łączenie gatunków: Fantastyka i historia... Leciutkie i przyjemne.

Pamiętam, że początkowo dużo sobie obiecywałam po tej książce i srodze się zawiodłam. :( Książka nie jest zła, szybko się ją czyta, ale spodziewałam się czegoś więcej.
Shadowmage - 2010-01-22, 08:43
:
Przeczytałem "Nadchodzi" Orbitowskiego (tak Toudi, chwalę się). Cztery opka ukazały się wcześniej (trzy czytalem), natomiast nowa jest tytułowa miktopowieść - bardzo fajna, wciągająca etc.
Toudisław - 2010-01-22, 08:46
:
Shadowmage napisał/a:
(tak Toudi, chwalę się)

A proszę cię bardzo. To ty miałeś problem jak napisałem że coś czytam a było przed premierą a nie ja :P

Ja czytam Antologię nowego SF. Jak na razie dobre uczucia tylko mam wrażenie że to takie kroki w nieznane wersja Lajt
toto - 2010-01-22, 11:00
:
Toudisław napisał/a:
Jak na razie dobre uczucia tylko mam wrażenie że to takie kroki w nieznane wersja Lajt
Możesz to wyjaśnić, bo nie bardzo łapię sens twojej wypowiedzi. Domyślam się, o co może ci chodzić, ale wolałbym żebyś doprecyzował.
Romulus - 2010-01-22, 11:14
:
toto napisał/a:
Toudisław napisał/a:
Jak na razie dobre uczucia tylko mam wrażenie że to takie kroki w nieznane wersja Lajt
Możesz to wyjaśnić, bo nie bardzo łapię sens twojej wypowiedzi. Domyślam się, o co może ci chodzić, ale wolałbym żebyś doprecyzował.

Ja mam podobne wrażenia po lekturze. Dobre opowiadania (generalnie), ale KROKI W NIEZNANE (znane :) mi tomy z 2008 i 2009), o klasę lepsze.
toto - 2010-01-22, 12:01
:
Porównywanie w taki sposób Kroków w nieznane i Antologii Nowej Science Fiction jest nieco chybione. Kroki to antologia, do której opowiadania wybierał Polak z tekstów, które już się ukazały. Antologia Nowej Science Fiction zawierają opowiadania wcześniej niepublikowane. Kroki to miała być selekcja takich trochę opowiadań the best of ostatniego czasu i czasem coś starszego (plus teoretycznie, pokazanie kierunku, w którym zmierza fantastyka, ale po zmianie redaktora ten cel chyba jest mniej ważny, przynajmniej mniej zauważalny).

Całościowo również uważam Kroki za lepszą antologię, ale o tym już chyba pisałem wcześniej.
Shadowmage - 2010-01-22, 13:04
:
Tak, ale wcale nie tak bardzo (szczególnie od 2008, gdzie trafiały się słabsze teksty), bo przecież z "ANSF" cztery opka trafiły do "Kroków...", a w dodatku moim zdaniem wcale nie same najlepsze.
dworkin - 2010-01-22, 14:49
:
marjarkasz napisał/a:
Dlaczego tylko do "Boga...", nie sposób zrozumieć. To wybijająca się cześć cyklu ( nie żadne czytadło tylko niesamowita wizja i polemika rozumu z rozsądkiem oraz uczuć z przeznaczeniem )

Do Boga Imperatora Diuny, z Bogiem Imperatorem Diuny włącznie. Co może nie wynikać z mojej wypowiedzi, lecz takie właśnie jest jej znaczenie. No przecież bym tak bestialsko nie uciął historii Leto II ;)
toto - 2010-01-22, 15:21
:
To skąd ci wyszła trylogia, skoro Bóg Imperator Diuny jest czwartym tomem?
dworkin - 2010-01-22, 17:13
:
Stąd, że się pomyliłem. Max użył określenia "trylogia" (w stosunku do Legend) i jak ostatnia gapa je podchwyciłem. Miałem na myśli słowo "saga".
toto - 2010-01-22, 17:41
:
dworkin napisał/a:
Stąd, że się pomyliłem.
No to sorry. Sam przeczytałem Diuny tylko do Boga Imperatora Diuny właśnie. Pozostałe tomy mam zamiar przeczytać przynajmniej raz. A przez Rebis to wciąż nie wiem czy nie wejść w zabawy nekrofilskie i przeczytać książek juniora i s-ki. Ale może mi przejdzie jeśli Heretycy i Kapituła okażą się wyraźnie słabsze.
Kennedy - 2010-01-22, 18:02
:
Heretycy i Kapituła są wyraźnie słabsze, niestety, chociaż "słabsze" nie oznacza tu "słabe". Mimo wszystko, to nie ta liga co pierwsze cztery części.

Liznąłem Blaze Stephena Kinga, Arkę Odkupienia Reynoldsa i próbuję dokończyć Dzieci Diuny, ale nie mogę. Jak już wygrzebałem chwilę wolnego, to okazuje się, że nie mogę się skupić kompletnie na czytaniu.
dworkin - 2010-01-22, 18:24
:
toto napisał/a:
A przez Rebis to wciąż nie wiem czy nie wejść w zabawy nekrofilskie i przeczytać książek juniora i s-ki. Ale może mi przejdzie jeśli Heretycy i Kapituła okażą się wyraźnie słabsze.

Czytam właśnie tomy wydane przez Rebis (Marek Marszał z niewielką pomocą Andrzeja Jankowskiego) na przemian z tymi od Phantom Press (kilku tłumaczy). I moim zdaniem obydwa przekłady są dobre.

Największa różnica pojawia się wraz z postacią Scytalusa (u Marszała - Scytale), którego zapamiętałem jako Tancerza Oblicza (bardzo mi się to określenie podobało). W przekładzie Rebisu jest Maskaradnikiem i choć brzmi to nieźle, wolałem pierwotną wersję. Zarazem bardziej zgodną z oryginałem (Face Dancer).
gelaZz - 2010-01-22, 20:07
:
Zacząłem dzisiaj Blizne Mieville'a, ledwie 50 stron za mną i już zaczyna być ciekawie :-)
marjarkasz - 2010-01-22, 21:05
:
toto napisał/a:
Ale może mi przejdzie jeśli Heretycy i Kapituła okażą się wyraźnie słabsze.


Kennedy napisał/a:
Heretycy i Kapituła są wyraźnie słabsze, niestety, chociaż "słabsze" nie oznacza tu "słabe". Mimo wszystko, to nie ta liga co pierwsze cztery części.


Jak dla kogo. Poziomy mistrzostwa "trochę" trudno różnicować.
Jak właściwie odpowiedzieć na pytanie : co jest bardziej genialne lub też kto jest lepszy : Demokryt, Newton, Einstein ? ? ?
Jander - 2010-01-23, 13:11
:
Skończyłem Koniec Świata w Breslau - drugą połowę czytało się lepiej i skończyłem w jeden wieczór, cała powieść nie była jakaś rewelacyjna. Nawet to, że zdarzało mi się ją czytać z dawniejszego komisariatu policji, gdzie pracował Mock, a teraz jest mój wydział, nie ratuje. Ale w sumie nie było tak źle, więc jak trafię na kolejne (i poprzednią) części to się skuszę.
A teraz próbuję powrócić do starej metody czytania kilku książek na raz - co jeden rozdział zmiana na inną. Najpierw Atrament, którego porzuciłem w połowie i znowu wróciłem, potem może Diuna porzucona po 120 stronach.
You Know My Name - 2010-01-23, 15:25
:
Zacząłem Rzekę Bogów McDonalda. Początek to typowa rozbiegówka, światła na bohaterów oraz trochę informacji o Indiach i panujących w nich stosunkach, technologi. Z tego powodu idzie dość wolno.
Pierwsze skojarzenia mam nie z Accelerando jak Shadow a raczej z Czarnymi Oceanami Dukaja.
Pijący_mleko - 2010-01-25, 11:22
:
Kane i Abel - Jeffrey Archer - nie przepadam za takim gatunkiem powieści ale nie żałuję ze zrobiłem sobie taki przerywnik od literatury fantastycznej i sensacyjnej.
Dzisiaj wracam do świata fikcji , tylko co wybrać ?
Zamorano - 2010-01-25, 21:55
:
Świeżo jestem po Jasienicy "Myśli o dawnej Polsce". Klasyka eseju historycznego, kapitalna rzecz, oraz "Tylko o historii" tegoż samego Jasienicy. Zbiór takich różnych szkiców i felietonów publikowanych przez Jasienicę w różnych pismach w drugiej połowie lat 50tych i przez całe lata 60te. Ciekawostka, kilka tekstów wartościowych. A teraz powrót do fantastyki i antologia "Bajki dla dorosłych".
Tixon - 2010-01-26, 01:15
:
Tim Powers Groza jej spojrzenia
Co jest w stanie poświęcić człowiek, którego pragnieniem jest tworzenie poezji zauważonej i docenionej przez krytyków? Czy za natchnienie poetyckie zwiąże się z siłami nadprzyrodzonymi?
Byron, Shelley czy Keats, każdy w inny sposób wszedł w kontakt z istotami, potocznie zwanymi wampirami, które łączą cechy wampirów (picie krwi, unikanie słońca, srebra, czosnku, wody) sukubów/inkubów oraz muz dających natchnienie. Jednak główny bohater - Michael Crawford, będący z zawodu lekarzem i jadący na swoje wesele, zostaje podstępnie włączony do "rodziny" mitycznych istot poprzez nieświadome małżeństwo z jedną z nich. A jako, że są to istoty piekielnie zazdrosne, jego ludzka żona nie przeżywa nocy poślubnej. O brutalny mord zostaje oskarżony właśnie Crawford i zmuszony do ucieczki z Anglii. W czasie swej podróży spotyka Keatsa i innych romantycznych poetów, od których dowiaduje się fragmentów układanki, w którą został wplątany. Jego śladem podąża zaś bliźniaczka zamordowanej żony, chcąca pomścić śmierć siostry.
Powers zgrabnie splata liczne motywy kulturowe, fakty historyczne i mitologiczne, uzyskując charakterystyczny dla jego prozy efekt realistycznej (logicznej) magii (chociaż wcale nie jest ona jakaś potężna) znajdującej się na wyciągnięcie ręki.
Pewną bolączką jest akcja, która właściwie nie porywa - ot jest kilka scen, gdzie rzeczy dzieją się szybko, ale przez większość czasu jest powolna na granicy znużenia, jeszcze nie nudzi ale jest już blisko.
Natomiast sporą zaletą jest umiejscowienie akcji w czasie który autor czuje i porusza się z wielką swobodą. Mamy też liczne postacie historyczne i wytłumaczenie zdarzeń historycznych zgodnie z wewnątrz powieściową logiką. Osoby które lubią wyłapywać takie smaczki literackie, powinny być usatysfakcjonowane.
Uwzględniając wady i zalety 7/10
joelo - 2010-01-26, 20:18
:
Aktualnie Dracula Nieumarły - Dacre Stoker, Ian Holt. Z rana zdążyłem przeczytać dwa pierwsze rozdziały i stwierdzam, że trochę zajeżdża komerchą...choć muszę przyznać, że troszkę ciekawi mnie co będzie dalej. Zobaczymy...
Tixon - 2010-01-27, 23:20
:
Czytam Upadek Hyperionu od dwóch dni. Jak na razie strona 112. Jest nieźle. Ale wieczorem postanowiłem sobie poczytać Rapsodię i po godzinie odłożyłem. Na 119 stronie :D

A co do UH to czy pomieszanie stron 690-704 jest celowe, czy to błąd drukarski?
toto - 2010-01-27, 23:27
:
Tixon napisał/a:
A co do UH to czy pomieszanie stron 690-704 jest celowe, czy to błąd drukarski?
Błąd. U mnie w Hyperionie kilka stron było niezadrukowanych, ale nie było problemu z wymianą książki.

Tixon napisał/a:
Czytam Upadek Hyperionu
a

U mnie Rzeka Bogów McDonalda.
Qbard - 2010-01-29, 00:23
:
właśnie skończyłem powieść francuskiego pisarza Andre Maurois'a "Klimaty" z 1928r. Psychologiczna powieść o miłości i zdradzie widziana w pierwszej części jego oczami, a w drugiej - jej.
Dobry cytat z powieści: "Szczęście to przerwa w niepokoju".
Pijący_mleko - 2010-01-29, 10:12
:
Na ukończeniu mam 1633 Webera i Flinta.
Szybko się czyta tylko brakuje mi wartkiej akcji. Dawno nie czytałem aż tylu stron rozważań o ustroju polityczno-społecznym.
MrSpellu - 2010-01-29, 10:19
:
Qbard napisał/a:
właśnie skończyłem powieść francuskiego pisarza Andre Maurois'a "Klimaty" z 1928r. Psychologiczna powieść o miłości i zdradzie widziana w pierwszej części jego oczami, a w drugiej - jej.

Czytałeś może:
Alain Robbe-Grillet, La Jalousie (1957)?
(Żaluzja. Jest to gra słów, bo Jalousie oznacza żaluzję a także zazdrość. Cała książka jest o tym jak facet podgląda przez żaluzję swoją 'niewierną' żonę)
Qbard - 2010-01-29, 10:45
:
Spellsinger napisał/a:
Qbard napisał/a:
właśnie skończyłem powieść francuskiego pisarza Andre Maurois'a "Klimaty" z 1928r. Psychologiczna powieść o miłości i zdradzie widziana w pierwszej części jego oczami, a w drugiej - jej.

Czytałeś może:
Alain Robbe-Grillet, La Jalousie (1957)?
(Żaluzja. Jest to gra słów, bo Jalousie oznacza żaluzję a także zazdrość. Cała książka jest o tym jak facet podgląda przez żaluzję swoją 'niewierną' żonę)


Nie znam, ale ciekawe. Warto spróbować.
You Know My Name - 2010-01-29, 15:57
:
Właśnie skończyłem Rzekę Bogów. Świetna książka. Porównanie Shadowa do Accelerando nijak nie trafione. Niby i tu i tam sztuczna inteligencja, ale u McDonalda i konstrukcja zaciekawia i akcja wciąga. Nie jest to książka pisana pod koncepcję przeszłości. Świetne zakończenie, bohaterowie i scenografia spoza naszego kręgu kulturowego. Same plusy. Polecam.
MadMill - 2010-01-29, 16:01
:
To zapowiada się ciekawej niż myślałem.

Czytam Trzynastkę Morgana. Początek na raty trochę, bo przerwany lektura Zielonej Mili, trochę się od nowa wgryzam w książkę. Zapowiada się dużo akcji i kryminalne zagadki w scenerii przyszłości, może nawet jakiś thriller.
martva - 2010-01-29, 16:19
:
Skończyłam Chagę. Otwierałam książkę z pewnym dystansem po tym jak Virgo powiedział o niej komuś 'coś jak Lód' (może źle usłyszałam, nie byłam specjalnie trzeźwa :P ).
I cóż, świetna powieść o obcości, człowieczeństwie, kobiecości, życiu, śmierci, rodzinie, pasji, poznaniu, miłości. I Afryce. Napisana nienachalnie i z humorem. Bardzo bardzo.
Qbard - 2010-01-30, 15:37
:
Skończyłem powieść Ewy Kuryluk "Grand Hotel Oriental". Powieść napisana po angielsku przetłumaczona przez autorkę osobiście na Polski (autorka mieszka w USA i Francji). Jest to rodzaj prozy eksperymentalnej, artystyczny collage chaotycznych wspomnień starego człowieka. Epilog porządkuje tajemnicę jego życia. Ciekawa i dziwna zarazem książka.
You Know My Name - 2010-01-30, 16:40
:
Zacząłem czytać na lutowy Stolyk Gwiazdy moim przeznaczeniem Bestera.
Początek ciekawy, ale opisy kosmosu czy kolonii na planetoidzie troszkę trącą myszką (wychodzi czytanie nowszych eSeFów). Nie osłabia to jednak zaciekawienia akcją i dalszą kreacją świata.
marjarkasz - 2010-01-30, 21:22
:
Mag_Droon napisał/a:
Początek ciekawy, ale opisy kosmosu czy kolonii na planetoidzie troszkę trącą myszką (wychodzi czytanie nowszych eSeFów). Nie osłabia to jednak zaciekawienia akcją i dalszą kreacją świata.

Kiedy czytałem to po raz pierwszy, czyli na łamach Fantastyki dawno, dawno temu, to powieść ta wydała mi się niesamowita. Nikt tak wtedy nie pisał ( przynajmniej w Polsce ). Niedawno spróbowałem jeszcze raz i chociaż dobrnąłem do końca, to odbiór był zupełnie inny. Jednak bez wahania uznaję, ze to jedna z lepszych powieści s-f w historii i nawet dziś mało kto by tak napisał.
Shadowmage - 2010-01-31, 08:20
:
Zmęczyłem PLO3, poproszę o order :) Teraz czytam "Dzikiego mesjasza" Orkana - po połowie mam jednak wrażenie, że żadnego progresu w stosunku do "Głową w mur" nie ma.

Co do Bestera - czytałem stosunkowo niedawno i mi się podobało, nawet bardzo. Pewnie, trochę się miejscami powieść zestarzała, czasem coś zirytuje, ale ogólne wrażenia pozytywne jak najbardziej.
Tigana - 2010-01-31, 11:09
:
Skończyłem II tom opowiadań Bułyczowa "Wielki Guslar wita obcych" - fajna lektura, ale poprzednie opowiadania były lepsze. No i dużo za dużo miejsca zajmuje utwór "Rycerze na rozdrożu", który jest dość przeciętny.Niejako dla odprężenia "Major" Marcina Ciszewskiego - czyli powrót do naszych współczesnych wojaków, którzy cofnęli sie w czasie do okresu II w.ś. Książka nieco inna od poprzednich - tutaj dużo więcej do powiedzenia maja chłopcy z Gromu", których wyszkolenie idealnie pasuje do walki partyzanckiej. Fajny odmóżdżacz.
toto - 2010-01-31, 13:05
:
Rzeka Bogów za mną.

ASX, nie wiem czy książka ma szansę się tobie spodobać. Jak masz okazję, przeczytaj sobie opowiadanie McDonalda Mała bogini. Powinno pomóc w decyzji, czy jest jego powieść to lektura dla ciebie. Z tym, że w Rzece Bogów pomysł jest bardziej hardcorowy (i jednak ma wspólne elementy z tym u Strossa :P ). Albo inaczej, Mała bogini to taka trochę miniaturka, ale daje obraz jak wygląda świat (oczywiście mniej pełny niż w powieści) i czego można się spodziewać po języku. Zakończenie bardzo ładne. Szkoda tylko, że tożsamość Aj była bardzo łatwa do rozszyfrowania już na dość wczesnym etapie książki.

To kończyć Lawinię trzeba. Odleżała pięć innych książek i w końcu czuję, że mam na nią ochotę. :P Do dzieła.
AM - 2010-01-31, 15:37
:
toto napisał/a:
Z tym, że w Rzece Bogów pomysł jest bardziej hardcorowy (i jednak ma wspólne elementy z tym u Strossa :P ).


Podstawowa różnica pomiędzy Acceletando a Rzeką bogów jest taka, że powieść Strossa jest bardzo dobrą fantastyką naukową i niczym więcej, a Rzeka bogów, to poza tym kawał dobrej literatury... Więc jednak ASXowi może podejść :) .
You Know My Name - 2010-01-31, 15:43
:
100% racji. Rzekę Bogów się czyta a nawet pochłania podczas kiedy z Accelerando to była walka o wyrwanie treści.
Inna rzecz, że te elementy wspólne są jednak rozmyte przez całkiem inaczej położone akcenty. Tak samo można powiedzeć o Czarnych Oceanach Dukaja, że mają elementy wspólne z McDonaldem. I pewnie jest ich więcej niż w Accelerando.
toto - 2010-01-31, 16:12
:
Mag_Droon napisał/a:
100% racji. Rzekę Bogów się czyta a nawet pochłania podczas kiedy z Accelerando to była walka o wyrwanie treści.
Ja pochłaniałem i Accelerando :P Trzeba takie rzeczy lubić. O!
Mag_Droon napisał/a:
Inna rzecz, że te elementy wspólne są jednak rozmyte przez całkiem inaczej położone akcenty. Tak samo można powiedzeć o Czarnych Oceanach Dukaja, że mają elementy wspólne z McDonaldem. I pewnie jest ich więcej niż w Accelerando.
A ja inaczej. Ale tak się nie dogadamy, bo to tylko subiektywne odczucia.

AM napisał/a:
Podstawowa różnica pomiędzy Acceletando a Rzeką bogów jest taka, że powieść Strossa jest bardzo dobrą fantastyką naukową i niczym więcej, a Rzeka bogów, to poza tym kawał dobrej literatury..
Racja. Ale ASX narzekał na Viriconium. Dlatego też napisałem, że jak ma szansę niech przeczyta sobie opowiadanie z Kroków w nieznane. Jeszcze Małżonka dżinna z NF (2007 lub 2008 rok) była chyba w tym samym świecie.
Jachu - 2010-01-31, 17:20
:
Skończyłem "W imię Rzymu" Adriana Goldsworthy'ego. Bardzo dobra rzecz, co muszę przyznać. Świetne spojrzenie genialnego historyka wojskowości na najsłynniejszych generałów Imperium Romanum.

Teraz sięgam po "Powstanie Spartakusa 73-71 p.n.e." z serii OSPREY. Niemniej, zaczynam tęsknić trochę za beletrystyką, więc po tej książce sięgnę chyba po jakieś swobodniejsze i lżejsze czytadełko. Myślę tylko co to będzie //mysli
Pijący_mleko - 2010-02-01, 09:55
:
Parę godzin w weekend urwałem m.in. na Upalne lato w Miami -Katzenbacha , niestety mimo gorącego tytułu książka mnie nie rozgrzała.
Następnie zająłem się lekką lekturą czyli Władca bestii i plaga - Andre Norton - książka ta miała mi starczyć jeszcze na poniedziałek , ale za szybko mi ją się czytało.
Teraz planuję przeczytać coś Koontza .
Sammael - 2010-02-01, 10:38
:
Ho ho! a ja właśnie zakupiłem nowe Star Warsy - Szturmowców Śmierci. Pierwszy horror w SW. Czekałem na niego długo. Będzie czytanko ! :)
Jachu - 2010-02-01, 16:47
:
Ja :) napisał/a:
Teraz sięgam po "Powstanie Spartakusa 73-71 p.n.e." z serii OSPREY. Niemniej, zaczynam tęsknić trochę za beletrystyką, więc po tej książce sięgnę chyba po jakieś swobodniejsze i lżejsze czytadełko. Myślę tylko co to będzie //mysli
I nie sięgnąłem po tę pozycję. Nie wytrzymałem i wybrałem się w dniu dzisiejszym do biblioteki, gdzie wypożyczyłem dwie książki Kena Folleta: "Filary ziemi" (tom I) i "Świat bez końca" (tom II). To monumentalna saga historyczna, której akcja rozpoczyna się na początku XII wieku w Anglii nękanej wojnami domowymi, konfliktami na tle religijnym, głodem, walkami o sukcesję na angielskim tronie. O tej sadze słyszałem wiele dobrego, więc postanowiłem się z nią zapoznać :)
DrDziwadelko - 2010-02-01, 17:56
:
Legendy - zbiór minipowieści pod redakcją Roberta Silverberga
Cylinder van Troffa - Janusza Andrzeja Zajdla
zaraz potem sesja poprawkowa xd
You Know My Name - 2010-02-01, 20:13
:
Właśnie skończyłem Bestera Gwiazdy moim przeznaczeniem. Hmm, niezłe, ale tzw smród pedagogiczny (choć może raczej andragogiczny) ciągnie się za drugą połową jak nad otwartą gnojówką.
O samym bohaterze mogę tyle powiedzieć, że gdyby tacy byli zbrodniarze to ´świat Saiki´ byłby realnym rozwiązaniem. Ale Foyle był jeden w całym wszechświecie a reszta ludzkości to kmioty, świnie i szaleńcy.
Teraz czas na Kroki w nieznane 2009 a potem Droga, którą sobie dziś zamówię.
Jander - 2010-02-01, 20:15
:
Starfish Wattsa napoczęty, jest nieźle, czekam aż się rozkręci.
lemurek - 2010-02-02, 15:55
:
Swoim zwyczajem czytam równolegle kilka książek:) Raptem kilka stron do końca zostało mi w "Adamie Ekcman" Rafała Grodowskiego. W sumie bardzo przyjemnie się ją przyswaja:) Coś w sam raz na zimny, złowrogi wieczór. Warto przeglądnąć
Dhuaine - 2010-02-03, 13:23
:
Skończyłam czytać "Bohatera Wieków" Sandersona, ostatni tom trylogii Mistborn. Książka na pewno zdenerwuje sporo osób, bo mało się działo... xD O dziwo, wynurzenia Sandersona nie przeszkadzały mi za bardzo. Chętnie za to bym się pozbyła wątków romansowych x.x Jeden z nich był nie do zignorowania.
Zakończenie było dziwnie satysfakcjonujące, choć ostatnia faza dość naciągana. Ogólnie mi się podobało. W tym tomie Sanderson wyjaśnił większość rzeczy z settingu (dlatego dostał ode mnie wysoką notę xD) i nawet zdołał mnie kilka razy zaskoczyć.

Teraz biorę się za Web Accessibility: Web Standards and Regulatory Compliance (jestem po wstępie; mam nadzieję, że dalej to nie będzie zbyt sucha lektura), przegryzione Before They Are Hanged Abercrombiego.
You Know My Name - 2010-02-03, 17:43
:
Właśnie idę w nieznane (2009) i baaardzo mi się podoba. Trzy krótkie opowiadanka otwierające książkę to prawdziwe perełki. Uwielbiam krótką formę.
Mała Bogini to natomiast wspaniały wstęp do Rzeki Bogów ´big Mc´Donalda. Szkoda, że ex post, ale nie zmienia to wysokiej oceny op-ka.
Romulus - 2010-02-03, 20:42
:
Płynę sobie RZEKĄ BOGÓW. Jak nic - typ na książkę roku 2010. Trudno się w nią wgryźć, bo trochę mnie odrzuca obcością (te nazwy...) oraz tym, że występuje w niej, jak na razie, dziewięć równorzędnych postaci, ze sobą jakoś ściśle nie powiązanych. Ale miażdży mnie taka fantastyka bliskiego zasięgu. I, rzeczywiście, poza tym, to kawałek świetnej literatury. Palce lizać.

W przerwach, w dalszym ciągu BASTION Kinga - ta książka idealnie nadaje się do tego, aby do niej wracać.

A w kolejce: PANI DOBREGO ZNAKU Kresa - tylko muszę iść ją odebrać z Empiku.
AM - 2010-02-03, 21:09
:
Romulus napisał/a:
Trudno się w nią wgryźć, bo trochę mnie odrzuca obcością (te nazwy...)


Ktoś kiedyś napisał "Po co nam fantasy, skoro mamy Indie"... Coś w tym jest, a z nazwami i obcością się oswoisz.
Shadowmage - 2010-02-03, 21:41
:
romulus napisał/a:
Płynę sobie RZEKĄ BOGÓW. Jak nic - typ na książkę roku 2010.
Tak w zasadzie, patrząc na info z samej książki, to raczej typ na książkę 2009 (zresztą dlatego RB w nominacjach do SFinksa jest) :)
AM napisał/a:
Ktoś kiedyś napisał "Po co nam fantasy, skoro mamy Indie"... Coś w tym jest, a z nazwami i obcością się oswoisz.
Tak, coś w tym jest. Z drugiej strony pewnie można by było to powiedzieć jeszcze o kilku innych kulturach, które nie przebiły się masowo do (pop)kultury światowej.
A tak na marginesie - trochę pod wplywem McDonalda, trochę innych lektur przeczytanych niedawno, w listopadzie jadę na 3 tygodnie do Indii :)


Skończyłem "Światło" M. Johna Harrisona. Mocna rzecz, dawno czegoś tak dobrego nie czytałem. Recka na dniach.

A tutaj trochę rozważań o zeszłomiesięcznych lekturach.
You Know My Name - 2010-02-03, 21:57
:
Rzeka Bogów jest mocna, ale mając w pamięci Viriconium właśnie po Świetle dużo oczekuję.
MORT - 2010-02-03, 22:04
:
Shadow, nie zapomnij zanurzyć się w Gangesie i napić się jego wody. :badgrin: Oczyści duszę i... raczej nie więcej :P
Shadowmage - 2010-02-03, 22:12
:
Akurat nad Gangesem chyba nas nie będzie, przynajmniej tak wynika ze wstępnego planu podróży. Indie północne ( może za wyjątkiem Delhi i ew. okolic) zostawiamy sobie na inną wizytę.
Inna sprawa, że "oczyszczające" walory mają tam również inne wody :)

Teraz chyba wreszcie dokończę Esslemonta.
AM - 2010-02-03, 22:34
:
Shadowmage napisał/a:
A tak na marginesie - trochę pod wplywem McDonalda, trochę innych lektur przeczytanych niedawno, w listopadzie jadę na 3 tygodnie do Indii :)

Życzę jak najbardziej owocnego wyjazdu wobec tego :)


Shadowmage napisał/a:
Skończyłem "Światło" M. Johna Harrisona. Mocna rzecz, dawno czegoś tak dobrego nie czytałem. Recka na dniach.


Jako fanboya Harrisona, bardzo cieszy mnie ta wiadomość :)
Shadowmage - 2010-02-03, 22:48
:
Nie wiem w sumie czy to efekt preferowania przeze mnie sf ostatnimi czasy, nastroju, kondycji umysłowej czy rzeczywistej wartości, ale "Światło" podobało mi się bardziej od "Viriconium".
joelo - 2010-02-04, 22:21
:
Ja właśnie skończyłem Wrońca - Dukaja i jestem mile zaskoczony, bo wcześniej nieco sceptycznie podchodziłem do jego twórczości...może z racji tego że mam lekkie zboczenie historyczne(V rok studiów). Teraz zastanawiam się nad inną jego książką "Lód".

Na szybkiego wyczytałem, że jest to historia alternatywna...polecacie?
Jachu - 2010-02-04, 22:27
:
joelo napisał/a:
Na szybkiego wyczytałem, że jest to historia alternatywna...polecacie?
No cóż, ja polecam, nawet bardzo. Pytanie jest tylko takie - czy jesteś gotowy na podróż z Dukajem przez ponad 1000 stron. To świetna książka, tyle że dość trudna. Ale oczywiście decyzja należy do ciebie. To jest twoja chwila prawdy :P
You Know My Name - 2010-02-04, 22:56
:
W kwestii historii to z Dukajem świetna zabawa i w Lodzie i w Innych Pieśniach, że o Xawrasie nie wspomnę. Nawet nie warto, ale trzeba.
Fenrir - 2010-02-04, 23:11
:
Księga jesiennych demonów Grzędowicza jak narazie jestem po pierwszym opowiadaniu.
Tifa Lockhart - 2010-02-05, 16:09
:
Burzowe kocię Kossakowskiej- poprzednie 2 książki z tej serii? niezbyt mi się spodobały. Zobaczymy jak będzie z tą
You Know My Name - 2010-02-05, 20:43
:
Wytrwała jesteś Tifa, nie powiem. Naprawdę wierzysz w zmianę?
U mnie co krok (op-ko) w nieznane to olśnienie. A do tego każde w inną stronę. Jak narazie Prorok z Flores Kosmatki jest na topie, ale Syndrom Łazarza też bierze mnie pod włos.
Jakby tak spojrzeć całościowo to pierwsza połowa bez słabych punktów.
Elektra - 2010-02-06, 11:02
:
Powoli czytam Radio Darwina G. Beara. Powoli, bo dużo nauki w tym jest, do czego jeszcze się nie przyzwyczaiłam. Momentami mam też ochotę poczytać trochę o genetyce, bo widzę u siebie pewne braki, utrudniające przyswajanie treści. ;) Niekiedy denerwuje przekład, szczególnie zamienne używanie słów poronienie i aborcja, gdy mamy do czynienia z tym pierwszym (wiem, że w oryginale nie ma takiego rozróżnienia, ale po polsku jest i to drażni). Ale powieść mi się podoba, chociaż na dobre jeszcze się nie rozkręciła.
Carmilla - 2010-02-06, 22:50
:
Tifa Lockhart napisał/a:
Burzowe kocię Kossakowskiej- poprzednie 2 książki z tej serii? niezbyt mi się spodobały. Zobaczymy jak będzie z tą

Mag_Droon napisał/a:
Wytrwała jesteś Tifa, nie powiem. Naprawdę wierzysz w zmianę?

a czemu ma nie wierzyć, skoro pierwsze dwie części różnią się od siebie nawzajem?

Ja ostatnio czytałam "Objawienie" Grepsa i przez pierwsze 200 stron (albo i więcej) miałam ochotę odstawić książkę, a zakończenie było takie, że w sumie czasu poświęconego Grepsowi nie uważam za czas stracony.
A teraz czytam "Trzech panów w łódce (nie licząc psa)" Jerome'a K. Jerome'a i bawię się świetnie od pierwszej strony.
Qbard - 2010-02-08, 10:17
:
Właśnie skończyłem książkę W. S. Burroughsa "Zachodnia kraina". Bardzo dziwne wrażenia, jest to autor znanego "Nagiego lunchu". "Zachodnia kraina" pisana jest podobną techniką, zlepki dziwnych fantastyczno-sennych makabrycznych wizji na podstawie staroegipskiej koncepcji „siedmiu dusz”.
Sharin - 2010-02-08, 10:59
:
Michał Protasiuk Struktura.
Według mnie jedna z lepszych pozycji spod znaku orła białego w minionym roku. Powieść trzymająca w napięciu do samego końca. Postacie może nie rewelacyjnie skrojone ale też nie marionetkowe. Więcej już niedługo ;)
MrSpellu - 2010-02-08, 15:42
:
Od jakiegoś czasu "czytam" Głową w mur R. W. Orkana. Idzie mi jak po grudzie. Oczywiście nie ze względu na warsztat, polot czy coś w tym guście, tylko ze względu na brak czasu. Ostatnio czytam tylko na kibelku przed wyjściem do pracy lub zdążę machnąć kilka stron przed snem. Nie chcę wyrokować już teraz, ale pierwsze wrażenie jest całkiem pozytywne. Brudno tu, śmierdzi (a może to przez kibelkową lekturę? :mrgreen: ) i fajną gwarą nawijają.
Procella - 2010-02-09, 15:01
:
Czytam teraz "Elektryzujące opowieści" (więcej piszę w wątku o antologiach) i "Wyrocznię" Carol O'Connell (dobry kryminał).

W kolejce: dokończenie rozbabranej biografii Keplera.
Qbard - 2010-02-09, 20:28
:
Kończę książkę Charlesa Bukowskiego "Faktotum". Jest to opowieść o pijaku wiecznie poszukującym pracy, o jego kobietach i burzliwym życiu. Powieść zawiera wątki autobiograficzne, zawiera dużą dozę humoru, świetnie się czyta jak wszystko Bukowskiego.
Kennedy - 2010-02-09, 20:42
:
Za mną: Światło Harrisona. Smakowite, szczególnie sposób poprowadzenia fabuły i jej rozwiązanie. W końcu ksiązka z jakimś wyrazistym zakończeniem, a nie że się wszystko jakoś tak nijak rozpływa.

W trakcie: Kontakt Carla Sagana. Wchodzi jak woda, ale w prawie każdym zdaniu czuć kim jest autor: najpierw naukowcem, potem pisarzem. Naukowcem, który w postaci fabularnej opisuje jak widział by zrealizowanie swoich marzeń, pod chyba każdym aspektem. Nie powiem jednak, żebym narzekał, czyta się to świetnie.
lemurek - 2010-02-10, 05:30
:
Od dwóch dni czytam "Z pamiętnika psychoanalityka" ( znalazłam tylko na goneta.net), wybór jak na mnie trochę dziwny, bo nigdy nie byłam miłośniczką poradników. Ten jednak czyta się bardzo dobrze- nie miałam pojęcia ,że istnieje tyle "chorób duszu"- człowiek uczy się całe życie
martva - 2010-02-10, 10:48
:
lemurek, masz coś wspólnego z tym serwisem, czy tylko Ci płacą za reklamę? ciekawość mnie zżera od pierwszego Twojego posta.

W temacie, skończyłam 'Chagę' i 'Akwafortę' i 'Przynieście mi głowę wiedźmy' i wgryzłam się w 'Poszarpane granie' Szostaka. Nie przepadam za góralskim folklorem, ale mimo to nieźle się czyta :-)
MrSpellu - 2010-02-10, 10:51
:
martva napisał/a:
'Akwafortę

Jak wrażenia?
martva - 2010-02-10, 11:34
:
Lepsze niż przy Viriconium, jakieś takie mniej miękkie i rozmazane; wyrazistsze. Ale i tak nie mogę powiedzieć żebym była zachwycona, chyba mam zbyt prosty gust literacki na takie rzeczy ;)
MadMill - 2010-02-10, 11:37
:
Pindolicie...

Czytam Peanatemę i w tej książce to chyba Neal odpłynął w ogóle na tych swoich... no dobry towar ma, nie da się ukryć. Książka genialna, totalna.
MrSpellu - 2010-02-10, 12:31
:
MadMill napisał/a:
Pindolicie...

Odnośnie?
MadMill - 2010-02-10, 12:57
:
Akwaforta to świetna książka! Pięknie napisana i miejscami soczysta, o!

Tak wiem, Tobie też się podobała :P
Dhuaine - 2010-02-10, 17:37
:
Przeczytałam "Relikwiarz" i "Gabinet osobliwości", dalsze tomy z cyklu horroro-kryminałów duetu Preston i Child. Im dalej, tym gorzej. Mniej dreszczyku, więcej paplania, irytujący drugoplanowi (całą policję przydałoby się wystrzelić na księżyc za głupotę), zakończenia typu deus ex machina. Pendergast mnie wnerwia :P
Dalej nie czytam, bo źródełko mi wyschło, a więcej niż 12 zł na te książki nie wydam. xD

Teraz zaczęłam "Drogę cienia" Brenta Weeksa. Jestem na samym początku, ale już tracę nadzieję na coś dobrego. Motywacje postaci są... dziwaczne, mało logiczne, nie do zrozumienia, biorące się z kosmosu?
W każdym razie czytam dalej, i to szybko, bo EMPiK akurat ma dalsze części za 20 zł (ENG). Coś mi się zdaje, że więcej to one i tak nie są warte :P
toto - 2010-02-10, 20:56
:
Obecnie czytam Rytuał Diaczenków. Napisane fajnie, ale jakoś nie łapię klimatu i zaczynam się trochę się męczyć. I jedna rzecz mnie irytuje. W jaki sposób smok zamienia się w człowieka i na odwrót? Wiem, że fantasy, ale i tak mi się nie podoba.
Arlzermo - 2010-02-10, 22:17
:
Hmmm... A może by tu sobie machnąć jakiegoś posta?
Tad Williams - "Wojna kwiatów"
W sumie to niezgorsze. Początek był ciężki, akcja się ślimaczyła niemiłosiernie a i sam pomysł czy "druga strona zwierciadła" jakoś niespecjalnie zjednały sobie moją sympatię. Ale z postępem akcji jakoś wgryzłem się w całość i potem już popłynęło, do tego stopnia, że aż żal mi było kończyć tę książkę. Bez rewelacji i fajerwerek - ot, tak sobie.
Poważna wada - nie wiem czy to wina autora czy tłumacza, niemniej niektóre dialogi oraz odzywki poszczególnych postacji brzmiały... UGHM! --_-
Terezia Mora - "Każdego dnia"
Z zupełnie innej półki. Literatura współczesna w wykonaniu mało popularnej, acz uznanej węgierskiej(o ile się nie mylę, nie konsultowałem z wujkiem G.) pisarki. Pokręcona historia pokręconego człowieka w pokręcony sposób przedstawiona. Dla mnie - bomba, aczkolwiek wielu może się nie spodobać ze względu na pozorny chaos, gdyż książka rozwija nam fabułę w sposób "skokowy", oraz dość skomplikowany sposób pisania autorki.
A przede mną jeszcze:
Gyorgy Dragoman - "Biały król" -> z tej samej serii co powyższa książka, toteż wziąłem ją praktycznie bez zastanowienia.
Wiesław Kotański - "Sztuka japonii" -> bo leżała na półce i diablo zachęcająco wyglądała.
Tixon - 2010-02-11, 01:03
:
toto napisał/a:
I jedna rzecz mnie irytuje. W jaki sposób smok zamienia się w człowieka i na odwrót? Wiem, że fantasy, ale i tak mi się nie podoba.

Wiem co czujesz :p Ja mam tak jak czytam jakieś SF (jak ostatnio Rzekę McDonalda) i występują tam rozwiązania co najmniej technologicznie kontrowersyjne. Co prawda istnieje jakaś teoryjka która to usprawiedliwia, lecz niczym nie różni się dla mnie w odbiorze od rozwiązania w postaci magii. Ale, że fantasy mi bliższe sercu, wybaczam jej to :P
BTW masz coś do smoków? :)
BTW2 A Trzy Kawki pamiętasz? :mrgreen:
Fidel-F2 - 2010-02-11, 06:15
:
toto napisał/a:
I jedna rzecz mnie irytuje. W jaki sposób smok zamienia się w człowieka i na odwrót? Wiem, że fantasy, ale i tak mi się nie podoba.
to po co czytać fantasy jeśli Cię irytuje? Ten rodzaj literarury ma specyficzną mechanikę świata którą przyjmujemy a priori bo jest jego sednem. I Tixon, ma rację. Podejmuję się przerobić dowolną pozycję SF na Fantasy, bez zmiany fabuły a zmieniając jedyne nazewnictwo i miejsce akcji.
toto - 2010-02-11, 07:42
:
Akurat w Rytuale nie ma żadnego wyjaśnienia, po prostu jest przemiana i tyle. Może będzie później, ale wątpię.
Tixon napisał/a:
BTW2 A Trzy Kawki pamiętasz? :mrgreen:
Taki sam zarzut.
Tixon napisał/a:
BTW masz coś do smoków? :)
Lubię czekać aż skończą jak smok wawelski.

Tixon napisał/a:
i występują tam rozwiązania co najmniej technologicznie kontrowersyjne.
Narzekaj. Różnica jest taka, że w dobrej książce autor stara się wyjaśnić takie sprawy teorią, która jest przynajmniej wewnętrznie spójna.

Fidel-F2 napisał/a:
to po co czytać fantasy jeśli Cię irytuje?
? Jedna rzecz mnie irytuje i już mam cały gatunek wywalić w kosmos?
Toudisław - 2010-02-11, 07:48
:
toto napisał/a:
Różnica jest taka, że w dobrej książce autor stara się wyjaśnić takie sprawy teorią, która jest przynajmniej wewnętrznie spójna.

Niby tak ale zostawienie czegoś bez wyjaśnienia ma swój urok. Próby załatania tego byle tandetną historyjką by ten Urok zabiły.
Paulo - 2010-02-11, 09:04
:
toto napisał/a:
W jaki sposób smok zamienia się w człowieka i na odwrót? Wiem, że fantasy, ale i tak mi się nie podoba.


Spotkałeś się po razy pierwszy ze zmiennokształtnościa w Fantasy? Aż nie chce mi się wierzyć. Na 1szą myśl przychodzi mi cykl Dragonlance, tam takie zamiany to normalka. W X-Men też jest postać która sie zamienia w dowolną postać. Z pewnością są inne pozycje w których takie efekty występują, lecz nie przychodzi mi na szybko nic do głowy.
toto - 2010-02-11, 10:46
:
Paulo napisał/a:
Spotkałeś się po razy pierwszy ze zmiennokształtnościa w Fantasy?
Nie
Paulo napisał/a:
Aż nie chce mi się wierzyć. Na 1szą myśl przychodzi mi cykl Dragonlance,
Nie czytałem
Paulo napisał/a:
tam takie zamiany to normalka
Nie moja sprawa
Paulo napisał/a:
W X-Men też jest postać która sie zamienia w dowolną postać.
Czy dlatego, że głupota zdobyła popularność, mam uznać, że jest mniejszą głupotą?
Paulo napisał/a:
Z pewnością są inne pozycje w których takie efekty występują, lecz nie przychodzi mi na szybko nic do głowy.
Transformers?

Nie chodzi o samą zmiennokształtność. Ale o skalę. Czy mrówka może zamienić się w człowieka? Nie. Tak samo człowiek w smoka. O to chodzi. Zamiana z człowieka w wilkołaka, który będzie miał taką samą masę, ok. W Kamuflażu Haldemana jest istota łatwo zmieniająca kształt. Ale gdy chce się zmienić w coś większego, musi skądś zdobyć masę. Za mało logiczne uznaję transformację człowieka w smoka w chwilę. Bo tak.

Mam wrażenie, że próbujecie bronić na zasadzie. Głupota? Ale nie oni pierwsi to zrobili, więc nie rozumiem twoich zarzutów.
Elektra - 2010-02-11, 10:50
:
toto, czytałeś Tkacza iluzji E. Białołęckiej? Mam wrażenie, że nie. Tam jest dość logicznie opisana taka przemiana.

Co do tłumaczenia takich zjawisk. Mnie też nie przekonuje, że to jest fantasy i dlatego tam wszystko może się zdarzyć. Nawet jeśli to fantastyka, to zjawiska powinny być logiczne, co wcale nie znaczy, że muszą mieć takie wytłumaczenie, jak w naszej rzeczywistości.
toto - 2010-02-11, 10:58
:
Elektra napisał/a:
Mam wrażenie, że nie. Tam jest dość logicznie opisana taka przemiana.
U Diaczenków tego nie ma. Przynajmniej na razie, bo tekstu jeszcze nie skończyłem. Piszę, co mnie drażni.
Elektra napisał/a:
Co do tłumaczenia takich zjawisk. Mnie też nie przekonuje, że to jest fantasy i dlatego tam wszystko może się zdarzyć. Nawet jeśli to fantastyka, to zjawiska powinny być logiczne, co wcale nie znaczy, że muszą mieć takie wytłumaczenie, jak w naszej rzeczywistości.
Uważam podobnie.
Tixon - 2010-02-11, 11:08
:
toto napisał/a:
Nie chodzi o samą zmiennokształtność. Ale o skalę. Czy mrówka może zamienić się w człowieka? Nie. Tak samo człowiek w smoka. O to chodzi. Zamiana z człowieka w wilkołaka, który będzie miał taką samą masę, ok. W Kamuflażu Haldemana jest istota łatwo zmieniająca kształt. Ale gdy chce się zmienić w coś większego, musi skądś zdobyć masę. Za mało logiczne uznaję transformację człowieka w smoka w chwilę. Bo tak.

White Miecz dla króla - Merlin zamienia Artura w mrówkę, potem z powrotem w człowieka.
Elektra napisał/a:
Co do tłumaczenia takich zjawisk. Mnie też nie przekonuje, że to jest fantasy i dlatego tam wszystko może się zdarzyć. Nawet jeśli to fantastyka, to zjawiska powinny być logiczne, co wcale nie znaczy, że muszą mieć takie wytłumaczenie, jak w naszej rzeczywistości.

Jest wytłumaczone z pomocą magii?
Właściwie nie rozumiem tej chęci dążenia do logicznego wytłumaczenia, co z czego się bierze. W ten sposób wychodząc od smoka zamieniającego się w człowieka i odwrotnie można przejść do Eru wyśpiewującego Świat - jak i skąd nikt nie wiem.
toto napisał/a:
U Diaczenków tego nie ma. Przynajmniej na razie, bo tekstu jeszcze nie skończyłem. Piszę, co mnie drażni.

W takim razie unikaj: Maltazańskiej księgi poległych, Smoka i Jerzego, Belgeriady, Ziemiomorza, Zguby smoka :)
gelaZz - 2010-02-11, 11:15
:
Po mału kończę Bliznę Mieville'a odnośnie której mam bardzo pozytywne odczucia, mam nadzieję że koniec mnie nie zawiedzie. Następną książką w kolejce jest Diuna Herberta.
toto - 2010-02-11, 11:24
:
Tixon napisał/a:
W takim razie unikaj: Maltazańskiej księgi poległych, Smoka i Jerzego, Belgeriady, (...) Zguby smoka :)
Unikam. Co prawda Eriksona dwa lub trzy tomy przeczytałem, ale więcej raczej nie przeczytam. Smoka i Jerzego przeczytałem. Nie wiem czy masz na myśli jedną książkę, czy cały cykl (?).
MrSpellu - 2010-02-11, 11:40
:
Tixon napisał/a:
White Miecz dla króla - Merlin zamienia Artura w mrówkę, potem z powrotem w człowieka.

Oby tylko w mrówkę. Tylko White miał pewien określony cel dokonując tych transformacji na swoim bohaterze ;)
Paulo - 2010-02-11, 11:41
:
toto napisał/a:
Czy dlatego, że głupota zdobyła popularność, mam uznać, że jest mniejszą głupotą?


A kto powiedział, że to mądre? To czysta rozrywka, nie dopisujmy ideologi do każdego produktu.

toto napisał/a:
Transformers?


Chciałeś coś udowodnić na szybko czy sprowadzić mnie do poziomu nastolatka?


Tixon napisał/a:
Jest wytłumaczone z pomocą magii?
Właściwie nie rozumiem tej chęci dążenia do logicznego wytłumaczenia, co z czego się bierze. W ten sposób wychodząc od smoka zamieniającego się w człowieka i odwrotnie można przejść do Eru wyśpiewującego Świat - jak i skąd nikt nie wiem.


No ja przyznam, że też nie, ale jeśli bardzo toto chce drążyć, to można założyc osobny temat i wszelkie pomysły z fantastyki bedziemy rozbijac na czynniki pierwsze.
toto - 2010-02-11, 11:55
:
Paulo napisał/a:
Chciałeś coś udowodnić na szybko czy sprowadzić mnie do poziomu nastolatka?
Nie, podałem tytuł, gdzie jest transformacja w niewiadomoco. Nie miało nikogo sprowadzać do parteru, zrównywać z nastolatkami, anie nic podobnego.

Paulo napisał/a:
No ja przyznam, że też nie, ale jeśli bardzo toto chce drążyć, to można założyc osobny temat i wszelkie pomysły z fantastyki bedziemy rozbijac na czynniki pierwsze.
Napisałem, że jedna rzecz mnie drażni. Odezwaliście się jako obrońcy. Ja podałem swoje argumenty. Wy podaliście swoje. Widać, że się nie przekonamy raczej. Dla mnie koniec tematu.
Jachu - 2010-02-11, 19:53
:
Skończyłem "Filary ziemi" Kena Folletta. Wbrew obiegowym opiniom, jest to bardzo dobra powieść. Bogata w opisy, kreacje bohaterów, rozbudowaną fabułę i wartką akcję... Dobra zabawa murowana!

Teraz sięgam po dwie książki z serii OSPREY - "Powstanie Spartakusa 73-71 p.n.e." i "Adrianopol 378 r.". Obie są stosunkowo krótkie, więc powinienem spokojnie przeczytać obie pozycje w przeciągu najbliższego tygodnia :)
Romulus - 2010-02-12, 10:20
:
Od kilku dni czytam ŚWIATŁO Harrisona. Bardzo intrygująca powieść, głównie za sprawą narracji, języka, jakim posługuje się autor. Bywa często tak, że jednym zdaniem wybija czytelnika z rytmu, wbija jakąś niepokojącą "szpilę". Nie jest to jakieś klasyczne (mam na myśli Egana, gdy piszę to słowo) sci-fi. Autor nie uderza w czytelnika teoriami - raczej porusza się na ich obrzeżu (tak jest do setnej strony - wolno mi idzie czytanie).

Książka - na razie - godna polecenia. Po recenzji, którą popełnił Shadowmage na Katedrze można wnosić, że dalej (po przekroczeniu setnej strony) też jest... frapująco - niepokojąco.
Qbard - 2010-02-12, 23:23
:
R. Brautigan "Upadek sombrera". Jest to trzecia książka Brautigana którą czytam i każda z nich jest udanym eksperymentem pisarskim, awangardowym podejściem do pisarstwa w którym miesza prozę z poezją. "Upadek sombrera" zawiera dwa przenikające się wątki: historię sombrera napisaną przez pisarza i historię miłości tegoż pisarza do pewnej japonki.
Urshana - 2010-02-13, 08:35
:
Po skończonych "Zimowych opowieściach" Karen Blixen (żadna fantastyka, choć pierwsze opowiadanie mieści się w jej ramach) wzięłam się za "Bambino" Ingi Iwasiów. W kolejce "Patrol zmroku" Łukjanienki. Nabyte niedawno "Rzeka bogów" i "Światło" kuszą, ale z biblioteki przytaszczyłam też "Tiganę" Kaya i "Guslara i okolice" Bułyczowa o Pratchetcie nie wspomnę. Jednym słowem - chciałabym się roztroić przynajmniej, czytanie szybciej by szło.
Tigana - 2010-02-13, 13:23
:
Urshana napisał/a:
(...) przytaszczyłam też "Tiganę"

Bardzo proszę o delikatne traktowanie :P
Na zmianę czytam dwie książki "Studnie wstąpienia" Sandersona (drugi tom serii o "metalowcach" ;) ) i III tom trylogii Magdy Parus (to o wilkołakach) - zapowiada sie miła relaksująca lektura.
You Know My Name - 2010-02-13, 22:42
:
Zacząłem Drogę McCarthy´ego. Początek wzruszający, zastanawiam się czy będę płakał na koniec czy wcześniej.
Taki już ze mnie wrażliwy gość.
Romulus - 2010-02-13, 22:58
:
SPOILER
Stary, padniesz przy tej książce... Zważywszy, że masz syna - nie ma innej opcji...
ASX76 - 2010-02-13, 23:44
:
Romulus napisał/a:
SPOILER
Stary, padniesz przy tej książce... Zważywszy, że masz syna - nie ma innej opcji...


... a ekranizacja dobije, jeśli przeżyjesz lekturę. ;)
Procella - 2010-02-15, 12:25
:
Ostatnio przeczytane:
Peter Lovesey - Detektyw Diamond i śmierć w jeziorze (sympatyczny kryminał, polecam)
Jeffery Deaver - Porzucone ofiary (niezłe)
Maxime Chattam - Krew czasu (nie bez wad, ale wciągające jak diabli, połknęłam w jeden wieczór)

Teraz się czyta:
Promo Levi - Najlepsza jest woda (przeczytałam na razie ponad połowę, polecam, jest kilka świetnych tekstów, np. "Kuracja wypoczynkowa", "Poławiacze dusz" czy nieco lżejszy "Wersyfikator")

W kolejce:
Martin Beheim-Schwarzbach - Gwiazda Burgundii: Powieść o Nibelungach
MarcinusRomanus - 2010-02-15, 14:17
:
"Pani dobrego znaku" Feliksa W. Kresa... Tom I rzecz jasna ;)
Beata - 2010-02-15, 19:33
:
Słabo mi ostatnio idzie spowiadanie się z czytelniczych grzeszków, ale to nie znaczy, że brak lektur jakiś mi się wkradł. Nie wkradł się. :) Tu mam mieszane uczucia, bo z jednej strony jestem zła na siebie, bo zaległości mi się piętrzą, ale z drugiej - jestem zadowolona, bo na brak ciekawych lektur nie narzekam.

Przeczytałam Sagę o Twardokęsku Anny Brzezińskiej (łącznie z "Opowieściami z Wilżyńskiej Doliny") i cóż... IMHO "Letni deszcz. Sztylet" to pozycja nagrodowa. :) Cieszę się, że czytałam w całości (choć to oznacza, że "Zbójecki gościniec" mam przeczytany cztery razy), bo mogłam - poza śledzeniem losów głównych bohaterów - napawać się szczegółami, pobocznymi wątkami i klimatem tego świata. Warto było. :)

Dokończyłam w końcu Dworzec Perdido Chiny Mieville'a, bo kiedyś porzuciłam bohaterów w laboratorium przy dyskusji o energii kryzysowej i tak mi zastygli nad notatkami. Nie bardzo rozumiem pretensje o zakończenie - IMHO jest całkiem satysfakcjonujące: i odpowiednio przygodowo-dynamiczne, i naukowe. No i jest Pająk. :)

Łyknęłam Wrońca Jacka Dukaja i mam pewne pomieszanie (a może i niedosyt?). Podoba mi się pomysł - tamte czasy oczami dziecka, bogactwo nawiązań, neologizmy, ale kłopot w tym, że stan wojenny pamiętam dość dobrze z własnych przeżyć i odruchowo nakładam swoje wrażenia na książkę. I brakuje mi tamtych emocji, nie potrafiłam ich przywołać podczas lektury. Jakoś ta narracja wydawała mi się sucha, odfiltrowana. Ale to mój prywatny kłopot, najwyraźniej nie umiem się z bohaterem zidentyfikować.

Przeczytałam Pierścienie Saturna W.G. Sebalda - pierwszy kontakt z tym autorem. Wypadł bardzo pozytywnie. :) Facet pisze pięknie: długimi, mięsistymi zdaniami. Łatwo wchodzi w dygresje, przywołuje najróżniejsze ciekawostki z historii, anegdotki towarzyskie (nb. książka jest ilustrowana zdjęciami, wycinkami z gazet, reprodukcjami obrazów (szkoda, że tylko czarno-białymi)). A gdy wplata w tok opowieści wypowiedzi czy relacje innych osób, to nie kombinuje z kreskami dialogowymi czy cytatami, tylko tak strasznie niepostrzeżenie, absolutnie znienackowo, w środku zdania zmienia narratora. Naprawdę trzeba być czujnym. :) A cała książka jest zapisem pieszej wędrówki po wschodniej Anglii i tego, co się autorowi skojarzyło przy okazji. I to mi się podobało najbardziej - obserwowanie, jak Sebald wchodzi w dygresje, jak drobiażdżki wywołują u niego bardzo odległe skojarzenia (nawet do Chin prowadzące). I jeszcze jedna rzecz: wychodzi mi, że dla autora przeszłość opisywanych miejsc jest równie ważna, jak teraźniejszość. Tak jakby ta przeszłość była tuż obok, nieledwie dotykalna.

A teraz czytam Pana Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza. Od pierwszego tomu. :)
Toudisław - 2010-02-15, 20:35
:
Czytam nową książkę Olgi Tokarczuk. Prowadź Swój Pług Przez Kości Umarłych. Jak na razie fajny styl powieść rozkręca się raczej spokojnie i ejst dość nastrojowa. Całkiem spoko
ASX76 - 2010-02-15, 21:43
:
Toudisław napisał/a:
Czytam nową książkę Olgi Tokarczuk. Prowadź Swój Pług Przez Kości Umarłych. Jak na razie fajny styl powieść rozkręca się raczej spokojnie i ejst dość nastrojowa. Całkiem spoko


Nie umywa się do "Prawiek i inne czasy". Stawiam (kurze) jaja przeciw (arachidowym) orzeszkom, że pani Tokarczuk swoją najlepszą książkę napisała kilka lat temu. :-P
You Know My Name - 2010-02-16, 09:30
:
W oczekiwaniu na Światło (lekki niepokój czuję po wypowiedzi Romka, bom świeżo po Rzece Bogów) zacząłem Kroki w nieznane 2008. I od początku jest wspaniale. Za mną van Pelt, MacLeod, Gilman i Kosmatka. Każde op-ko smakowite a już MacLeod i Kosmatka to ekstraklasa krótkiej formy.
Jest smak!
Jander - 2010-02-17, 12:04
:
Czytam po raz drugi Ślepowidzenie. Nie spieszę się z lekturą, bo zakończenie znam, więc zwracam uwagę na formę. Jeszcze bardziej zauważam niedoskonałości warsztatowe autora.
You Know My Name - 2010-02-17, 12:37
:
Zacząłem Światło Harrisona. Początek intrygujący, spokojna narracja, ciekawy, lekko schizujący klimat. Zobaczymy jak będzie dalej, bo Romek lekko ostudził mój zapał (chyba grzebnę troszkę, aby przeczytać co pisał o Vriko).
Shadowmage - 2010-02-17, 18:57
:
Mnie się bardzo podobało, o czym pisałem na Katedrze.

Ja tkwię między trzema lekturami - "Rubieżami", "Spin" i "Powrotem Karmazynowej Gwardii". Olimpiada wybitnie utrudnia skończenie którejkolwiek z nich.
AM - 2010-02-17, 21:16
:
Mag_Droon napisał/a:
Zacząłem Światło Harrisona. Początek intrygujący, spokojna narracja, ciekawy, lekko schizujący klimat. Zobaczymy jak będzie dalej, bo Romek lekko ostudził mój zapał (chyba grzebnę troszkę, aby przeczytać co pisał o Vriko).


Recenzja Shadowa wprowadza trochę w błąd, a moze po prostu użycie sformułowania science fiction budzi w czytelniku pewne skojarzenia i oczekiwania. Światło to wprawdzie science fiction, ale z zupełnie innej bajki niż powieści "inżynierów" Wattsa, McDonalda, Egana czy Strossa. Nie chcę ich do siebie porównywać i oceniać (choć, oczywiście, najbardziej cenię Harrisona), ale o ile ci 4 panowie siedzą po uszy w konwencji (niezależnie od tego, ile dobrego powiemy o ich książkach), Harrison od zawsze porusza się własnymi literackimi tropami. Pisze science fiction tak, jak nie pisze się science fiction, co nie każdemu musi odpowiadać.
Romulus - 2010-02-17, 21:38
:
AM napisał/a:
(...) Harrison od zawsze porusza się własnymi literackimi tropami. Pisze science fiction tak, jak nie pisze się science fiction, co nie każdemu musi odpowiadać.

O, to prawda. Ale mnie się podobało. Tyle, że powinienem po wybornej pod każdym względem RZECE BOGÓW przeczytać coś lżejszego kalibru. A nie wpadać zaraz po uszy w ŚWIATŁO. Z winami też tak jest. I z doskonałą literaturą także, jak widać.

A teraz ciągnę 4 sroki za ogon. Próbuję doczytać do końca BASTION Kinga (po raz drugi czytam). W międzyczasie zacząłem PANIĄ DOBREGO ZNAKU i nie mogę przestać, ale będę musiał.

Skończyłem KLUB MARTWYCH Ch. Harris (bez zaskoczeń, ale o tym jeszcze się rozpiszę) i zacząłem z ciekawością Kim Harrison DOBRY, ZŁY i NIEUMARŁY. Piszcie o niej co chcecie - dla mnie to bardzo lajtowa urban fantasy i etykietka paranormal może zmylić. Albo jest to bardzo dobry paranormal romance.
Shadowmage - 2010-02-18, 08:37
:
AM, chyba raczej chodzi o te skojarzenia - bo dla mnie to jest SF pełną gębą, choć oczywiście w zupełnie innym stylu, niż wymienionych przez Ciebie autorów. Co nie zmienia faktu, że etykietkę sf ode mnie otrzymuje.
Jachu - 2010-02-18, 17:09
:
Przez kilka dni nie miałem komputera, który pożyczyłem mojej TŻ, więc w ramach nic-nie-robienia nadrobiłem nieco zaległości w czytelnictwie. Przeczytałem: "Powstanie Spartakusa 73-71 p.n.e." i "Adrianopol 378 r." (obie z serii OSPREY), "Kameleon" Rafała Kosika i "Głową w mur" Rafała W. Orkana.
Obecnie czytam "Dzikiego Mesjasza" też Orkana :)
Elektra - 2010-02-19, 14:22
:
Odkopałam zapasy sprzed paru lat i zabrałam się za Dziewięciu książąt Amberu R. Zelaznego. W końcu. Czyta mi się fajnie, chociaż zaraz na początku przystopował mnie widok księżyca w nowiu. Jedyną wadą tej książki jest kwestia techniczna. Mam wydanie Iskier sprzed ponad 20 lat No i papier zżółkł, litery wyblakły. Autentycznie źle się to czyta i wzrok mi się męczy. Chyba zdecyduję się więc na nowe wydanie z Zysku, szczególnie, że cena zachęca.
AM - 2010-02-19, 18:18
:
Shadowmage napisał/a:
AM, chyba raczej chodzi o te skojarzenia - bo dla mnie to jest SF pełną gębą, choć oczywiście w zupełnie innym stylu, niż wymienionych przez Ciebie autorów. Co nie zmienia faktu, że etykietkę sf ode mnie otrzymuje.


Na końcu pierwszego zdania miało być to ;) . Bo to nie był żaden zarzut. Po prostu pomyślałem, że sporo oób może rozczarować się Swiatłem, bo to książka science fiction z innej bajki niż, te, które ukazały się do tej pory w UW.
You Know My Name - 2010-02-19, 20:19
:
Więcej Harrisona!!! Z każdą stroną obiecuję sobie, że przypomnę sobie język angielski na tyle, żeby czytać inne jego utwory w oryginale. No po prostu chcę więcej.
Juninka - 2010-02-19, 22:33
:
Kiepsko u mnie ostatnio z czasem, poczytać mogę jedynie jak mi się dziecko przeziębi i nie muszę iść do pracy. Przez ostatnie 3 miesiące "zaliczyłam":
- Cykl Barokowy N.Stephenson
- Gdzie dawniej śpiewał ptak K.Wilhelm
- Piknik na skraju drogi Strugackich
- Opowieści sieroty tom 2 C.Valente
Skomentuję hurtowo - to była czysta przyjemność ;)
Teraz łapię za Dzienny patrol Łukjanienki, może do poniedziałku dam radę skończyć...
AM - 2010-02-19, 22:35
:
Mag_Droon napisał/a:
Więcej Harrisona!!! Z każdą stroną obiecuję sobie, że przypomnę sobie język angielski na tyle, żeby czytać inne jego utwory w oryginale. No po prostu chcę więcej.


Będzie więcej, ale nie wiem co :) . Nova Swing kusi, tym bardziej, że to druga część nieformalnej trylogii zapoczątkowenej przez Światło. Chodzi mi po głowie również Anima, co wydaje się być dla mnie jeszcze ciekawsze, bo pokazuje, kolejne, inne oblicze autora.
Romulus - 2010-02-19, 22:48
:
AM napisał/a:
Mag_Droon napisał/a:
Więcej Harrisona!!! Z każdą stroną obiecuję sobie, że przypomnę sobie język angielski na tyle, żeby czytać inne jego utwory w oryginale. No po prostu chcę więcej.


Będzie więcej, ale nie wiem co :) . Nova Swing kusi, tym bardziej, że to druga część nieformalnej trylogii zapoczątkowenej przez Światło. Chodzi mi po głowie również Anima, co wydaje się być dla mnie jeszcze ciekawsze, bo pokazuje, kolejne, inne oblicze autora.

Nova Swing - mniammm... Ech i jeszcze ostatni Banks...

Skończyłem Kim Harrison i wróciłem do Kresa. Powieść Kim Harrison to nadal bardzo fajna, lajcikowa urban fantasy z elementami paranormal. Czyta się świetnie, doskonałe czytadło (fuj, nie lubię tego słowa), można polecić jako całkowicie niezobowiązujący przerywnik między trudniejszymi lekturami. Takie paranormal romance (niech będzie) da się czytać bez niestrawności.
You Know My Name - 2010-02-19, 22:59
:
AM napisał/a:
Mag_Droon napisał/a:
Więcej Harrisona!!! Z każdą stroną obiecuję sobie, że przypomnę sobie język angielski na tyle, żeby czytać inne jego utwory w oryginale. No po prostu chcę więcej.


Będzie więcej, ale nie wiem co :) . Nova Swing kusi, tym bardziej, że to druga część nieformalnej trylogii zapoczątkowenej przez Światło. Chodzi mi po głowie również Anima, co wydaje się być dla mnie jeszcze ciekawsze, bo pokazuje, kolejne, inne oblicze autora.
JEST SMAK!
Świetny news. Już wiem, że je kupię. Dla mnie Harrison to absolutna ekstraklasa fantastyki.
AM - 2010-02-19, 23:26
:
Mag_Droon napisał/a:
Dla mnie Harrison to absolutna ekstraklasa fantastyki.


Dla mnie zdecydowanie też :-) .
Pivsko - 2010-02-20, 09:47
:
Amber-Zelazny
Waran-Diaczenków

ASX76 - 2010-02-20, 10:12
:
AM napisał/a:


Po prostu pomyślałem, że sporo oób może rozczarować się Swiatłem, bo to książka science fiction z innej bajki niż, te, które ukazały się do tej pory w UW.


Niech będzie Harrison, byle nie opowiadania... Powieści S-F jak najbardziej mile widziane, tym bardziej "pełną gębą", bo na naszym rynku jest ich tyle co pchła napłakała. :-P

Obawiam się, że jeśli MAG poczeka do czasu aż Harrison spłodzi całą nieformalną trylogię, to później może być niezbyt chętny do pakowania się w mini cykl. ;)

Ciekawe, czy gdyby Watts pisał "Rifters" teraz, na bieżąco, znaczy się miał na koncie dopiero pierwszą część i zabierał się za pisanie drugiej, to by zwiększyło szanse na wydanie... :P
Jachu - 2010-02-20, 22:39
:
"Dziki Mesjasz" Rafała W. Orkana ukończony. Czekam na ostatnią pozycję opowieści o Vakkerby :)

Teraz, na fali przypomnienia o istnieniu Tada Williamsa i w oczekiwaniu na nowe pozycje jego autorstwa, sięgam po "Marchię Cienia", a zaraz potem po "Rozgrywkę Cienia". Niech Cień będzie z wami :P
Urshana - 2010-02-21, 20:52
:
Po dość gorzkim "Bambino" Ingi Iwasiów (Szczecin czasów PRL-u, z punktu widzenia kilkorga bohaterów, pisane dość specyficznym językiem - krótkie zdania, bądź równoważniki oparte na bezokoliczniku) wzięłam się za "Patrol zmroku" Łukjanienki. Czuję pewien przesyt "Patrolami" - trzeba było sobie zrobić dłuższą przerwę, a tak mnie jakoś nie zaskoczyła w żaden sposób ta książka. Duży plus to postać Łasa. Po Łukjanience sięgnęłam po "Króla z żelaza" Druona (cykl "Królowie przekęci") i też mnie specjalnie nie zachwyciło. Poprawnie, szybko się czyta. Jedna rzecz bardzo pozytywna - klątwa. A dziś sięgnęłam po "Ślepą wierzbę i śpiącą kobietę" Murakamiego i się delektuję. Krótkie formy, nastrojowo, odrobinę magicznie. A wszystko to połączone z remontem mieszkania i przymusową wyprowadzką. Może to wpływa negatywnie na odbiór niektórych książek.
AM - 2010-02-21, 21:10
:
ASX76 napisał/a:

Ciekawe, czy gdyby Watts pisał "Rifters" teraz, na bieżąco, znaczy się miał na koncie dopiero pierwszą część i zabierał się za pisanie drugiej, to by zwiększyło szanse na wydanie... :P


Nie, ponieważ to się nie stało; wydajemy fantastykę od 13 lat :-) .
Fenrir - 2010-02-21, 21:16
:
Skończyłem "Popiół i kurz. Opowieść ze świata Pomiędzy" i jak narazie najsłabsza z książek Grzędowicza którą czytałem. Pomysł całkiem dobry szkoda tylko że po pewnym czasie miałem wrażenie że kolejne strony dopisywane są n siłę. Teraz zaczynam Necrosis Przebudzenie.
rybieudka - 2010-02-22, 10:31
:
W lutym nadrabiałem głównie zaległości w lekturze czasopism (SFFiH, FWS), więc raczej dominowały krótkie formy (choć akurat teksty Strossa i Duncana, w FWS poświęconym Uczcie Wyobraźni to raczej minipowieści, które na Zgniłym zachodzie ukazały się w regularnej formie książkowej - swoją drogą, oba kapitalne!). Ale znalazło sie też ciut czasu na pełne powieści:

-Apokalipsa według Pana Jana Szmidta - niezła literatura rozrywkowa. dużo klimatu daje osadzenie jej na Dolnym Śląsku. Kiedy człowiek czyta o wielu z miejsc, które niemal codziennie odwiedza, wyobraźnia wrzuca piąty bieg ;)

-Ślepowidzenie Wattsa - jeśli ktoś jest miłośnikiem hard SF to pewni uzna, że to świetna książka. Ja takim miłośnikiem... bywam:) I rzeczywiście - to świetna książka. Przynajmniej mi się bardzo podobała. ciekawe, niekonwencjonalne podejście do pewnych ogranych motywów wciąga. Tyle, że na pytania o świadomość i osobowość udzieliłbym trochę innych odpowiedzi niż Watts (a już na pewno innych niż Dukaj, Orbitowski i Szostak w swej dyskusji w Esensji), ale to chyba wynika ze spaczenia zawodowego i szukania raczej mechanizmów społecznych, tam, gdzie klasyczna SF będzie pewni szukać biologii. Widzę, że jest tu rozbudowany wątek o Wattsie, to jak poczytam, pewni i tam się wypowiem.

-Sturmvogel Łazarczuka - nie wchodzi mi. Nie mogę się przebić przez tą książkę. Na razie wylądowała na półce i czeka... może się doczeka?
ASX76 - 2010-02-22, 12:54
:
AM napisał/a:
ASX76 napisał/a:

Ciekawe, czy gdyby Watts pisał "Rifters" teraz, na bieżąco, znaczy się miał na koncie dopiero pierwszą część i zabierał się za pisanie drugiej, to by zwiększyło szanse na wydanie... :P


Nie, ponieważ to się nie stało; wydajemy fantastykę od 13 lat :-) .


Znaczy mnie rozchodziło się o to, że gdybyście "wystartowali" z fantastyką kilka lat później, w bardziej sprzyjających warunkach... ;)
Kennedy - 2010-02-22, 21:02
:
Kiepsko mi czytanie idzie ostatnio. Czasu mam mało, a jak już znajde chwilę, to mnie zaraz wszystko nudzi. Kryzys jaki albo co, nie wiem. Może czas na pewną zmianę klimatu, mam sporo klasyki literatury do nadrobienia, więc czemu by nie spróbowac teraz. Fantastykę można odstawic na pewien czas, a w zamian wziąc coś do czego się przymierzam od łądych paru lat i jakoś dotychczas nie mogłem się zebrac:

Fiodor Dostojewski - Bracia Karamazow

Straszna cegła, biorąc pod uwage ile czasu moge poświęcić teraz na lekturę, to będę czytał ze dwa tygodnie. O ile się nie znudzę po drodze jak z innymi lekturami, ale póki co (Księga I za mna, w sumie to taki wstęp rysujący tło do właściwej fabuły) jest dobrze.
Toudisław - 2010-02-23, 09:54
:
Listy z Hadesu/ Punktown. Jak na razie czyta się bardzo dobrze ale przyznaje, że listy mnie nie co rozczarowały. Spodziewałem się ciut więcej " Głębi" a jak by skończyło się na samej przygodzie z pewną nutką poglądów Autora. Punktown lepiej się już prezentuje. Coś mi się wydaje, że moje poglądy są inne niż Autora ale on jakoś dobrze potrafi to wpleść w fabułę.
You Know My Name - 2010-02-23, 22:52
:
Skończyłem Światło Harrisona.
Nie będę się dalej rozpływał w superlatywach, bo i po co. Na razie najlepsza książka przeczytana w tym roku, mimo wysoko zawieszonej poprzeczki przez McDonalda. I aż trudno sobie wyobrazić, że mógłbym przeczytać wkrótce coś równie dobrego, nie mówiąc już, że lepszego.
Teraz wracam do przerwanych Kroków w nieznane 2008. Też dobre, !<űǯ\/@ !
MrSpellu - 2010-02-24, 11:54
:
W wolnej chwili poczytuję 42 listy miłosne (pisałem o tym wcześniej) oraz 49 idzie pod młotek Pynchona. To drugie odrobinę w stylu Vonneguta. Ledwo zacząłem, a już mi się podoba :)
rybieudka - 2010-02-24, 12:19
:
Wczoraj skończyłem Opowieści z Dzikich Pól Komudy. Bardzo sympatyczny zbiorek. klimat epoki jest, lekki horror jest, fajne pomysły są, scenerie tez niezgorsze. czasem nawet autorowi udaje się czytelnika zaskoczyć ;) Brakuje mi trochę świetnych i mnogich detali, które kapitalnie Komuda wykorzystuje w powieściach. Jakiś opisików, anegdotek, ciekawostek, dygresji itp. Ale takie sa wymogi krótkich form. Czekam z niecierpliwością na Banitę :-) A tymczasem na warsztacie leży Człowiek plus Pohla
toto - 2010-02-24, 12:46
:
Mag_Droon napisał/a:
Też dobre, !<űǯ\/@ !
Odmiana Bowdlera?

Światło też skończyłem. Teraz czas wrócić do drugiego tomu Opowieści sieroty. Albo powtórzyć sobie Extensę.
You Know My Name - 2010-02-24, 14:21
:
toto napisał/a:
Mag_Droon napisał/a:
Też dobre, !<űǯ\/@ !
Odmiana Bowdlera?
Taaaa, jak narazie wszystko wskazuje, że to zbiór lepszy od 2009. Czytam dalej, jest tam wszystko czego wymagam od krótkiej formy.
toto napisał/a:
Albo powtórzyć sobie Extensę.
Ech, nie mam ostatnio czasu na powtórki, ale w tym roku złapię się pewnie ponownie za Inne pieśni Dukaja. Extensa i Czarne Oceany pewnie poczekają do przyszłego.
Elektra - 2010-02-24, 17:37
:
Proszę rozwijać swoje posty. Jednolinijkowce będą tępione.
Ł - 2010-02-24, 18:51
:
Markus Zusak - Posłaniec oh jakże niebywale niezmiernie ładnie a zarazem z smakiem wydano tanżę książkę tego autora którego czytam po raz pierwszy, że aż napisałem o tym niejednolinikwego posta, który nie łapie się w faszystowskie metody eksterminacji informacji według Elektry.
Urshana - 2010-02-24, 23:08
:
"Panowie i damy" Pratchetta - jestem w połowie. Jak zwykle u tego autora mnóstwo dobrej zabawy, humoru, intertekstualności. Można się pozachwycać Nianią Ogg (ach ta kąpiel), Babcią Weatherwax, klimatem prowincji, sposobem ukazania elfów, no i ten Szekspir wyzierający cudownie zza fabuły, no i magowie w dyliżansie, cudo ( nie Tyłeczek). Pratchett tak świetnie poprawia humor, że nawet tymczasowa bezdomność i goły beton w pokojach mieszkania mnie przestały smucić :->
Dhuaine - 2010-02-25, 00:59
:
Ubiłam "Drogę Cienia" Weeksa. Druga połowa książki jest nieco żwawsza od pierwszej, w której autor przedstawił nam w wielkim skrócie dotychczasowy żywot swego głównego bohatera (dość chaotycznie, nie powiem - przydałyby się chociaż daty na początku każdego rozdziału). Warsztat się lekko poprawił, choć w wielu miejscach motywacje i reakcje postaci nadal pozostawiają wiele do życzenia. Generalnie postaci wyglądają jak lalki - niby zachowują się jak ludzie, ale jednak brakuje im żywszej, realnej iskry, która mogłaby sugerować, że nie są to sterowane, zaprogramowane kukiełki. Autor zawalił sprawę w pierwszej części i los bohaterów kompletnie mi zwisał i powiewał, gdy się ganiali i zabijali w momencie kulminacyjnym powieści. Brnęłam przez strony jak przez półmetrową warstwę błota. Ostatnie rozdziały były jednak całkiem ciekawe.

Weeks miał sporo ciekawych pomysłów, ale nie za bardzo udało mu się je wprowadzić w życie. Gdyby streścić tę książkę, fabuła wygląda interesująco i solidnie - ale gdy człowiek się wgryzie, aż wyć można z bólu, że taki fajny pomysł został tak kiepsko wykonany.
Qbard - 2010-02-25, 21:12
:
H. Hesse "Demian". Historia wpływu człowieka na człowieka i jego duchowego rozwoju. Autor "Wilka stepowego" wnikliwie zgłębia osobowość głównego bohatera pisząc w pierwszej osobie. Zaskakujące, ale można gdzieś tam odnaleźć siebie.
Tixon - 2010-02-26, 23:53
:
Accelerando Strossa. Jestem po pierwszym opowiadaniu; po dziesięciu godzinach na uczelni nie sądziłem, abym zdołał zmusić się do wysiłku umysłowego, jednak Langusty dały mi takiego kopa, że ledwo się pozbierałem. Co ciekawe, bo Stross nie włada językiem w jakiś wybitny sposób. No i postać Pam od początku budziła negatywne uczucia.
Przy okazji, przydało by się i więcej przypisów (sam zapisałem kilka pojęć do wyjaśnienia, bo nie wszystko kojarzyłem), i umieszczone pod tekstem, a nie na końcu.
You Know My Name - 2010-02-27, 00:03
:
Accelerando Stross´a to przerost pomysłu nad warsztatem. Ale i tak warto.
Ja od jutra startuję z Fizjonomiką Forda. Ewentualnie w końcu przeczytam wydanie specjalne ´UW´ eNeFki.
Urshana - 2010-02-27, 10:16
:
Skończyłam "Krótki piątek i inne opowiadania" Singera - świetnie się czyta, najczęściej realizm magiczny w wydaniu żydowskim na lubelszczyźnie, są też mistrzowskie portrety psychologiczne niezwykłych postaci. Obecnie czytam "Tiganę" Kaya i już wiem, że nie będę się mogła oderwać od książki.
toto - 2010-02-27, 11:15
:
Zamiast skończyć drugi tom Opowieści sieroty zabrałem się za Rubieże Forda. Pewien niedosyt mi pozostał. Niby parę spraw domyka, ale jakoś tak średnio przekonująco. Ford fajnie pisze, ale popełnił jednego babola (na fabułę nie ma wcale wpływu, ale babol, to babol). Ciekawe czy ktoś jeszcze zwrócił uwagę, że Misrix miał anatomiczne problemy z butami, które wykluczały nałożenie spodni (a on je włożył!)?
Sharin - 2010-02-27, 18:08
:
Piątek i sobota upływają zdecydowanie pod znakiem Serc Atlantydów Stephena Kinga. Nowelę Mali ludzie w żółtych płaszczach znałem już wcześniej i nadal jestem pod wrażeniem. Wg. mnie jest to jeden z najlepszych tekstów spod ręki Stefana.
Pozostałe opowiadania również bardzo dobrze się prezentują. Zwłaszcza tytułowe, które aż prosi się o powtórną lekturę ;)
MadMill - 2010-02-28, 19:14
:
Skończyłem w weekend dwie książki. Pierwsza to Prowadź swój pług przez kości umarłych Tokarczuk i oceniam książkę bardzo pozytywnie. Świetnie się ją czytało, podążanie tropem niezwykłych zgonów w Dolinie Kłodzkiej w towarzystwie pani Duszejko to bardzo dobra lektura na brzydkie wieczory. Nie było to coś niezwykłego, ale z drugiej strony myślę, że ta książka nie jest napisana do końca na poważnie. Zalatuje mi pastiszem kryminału, a i kpinami z innych aspektów życia głównej bohaterki także.

Druga książka do Późne lato Crowleya, w sumie to wczoraj zacząłem, dzisiaj około południa skończyłem. Nic nadzwyczajnego, co po Małe, duże może jest rozczarowaniem lekkim. Mam nadzieję, że Aegipt wynagrodzi mi to jednak ;)

A teraz czytam Miasteczko Castleview Wolfe'a. Wydaje się na początek, że to najprostsza powieść tego autora jaką czytałem. Wciąga za to od pierwszej strony i buduje napięcie, mamy tajemnicę, jakaś sektę, wydaje się że nie do końca taki zwyczajny dom... no zapowiada się bardzo ciekawie ;)
toto - 2010-02-28, 19:24
:
MadMill napisał/a:
A teraz czytam Miasteczko Castleview Wolfe'a. Wydaje się na początek, że to najprostsza powieść tego autora jaką czytałem. Wciąga za to od pierwszej strony i buduje napięcie, mamy tajemnicę, jakaś sektę, wydaje się że nie do końca taki zwyczajny dom... no zapowiada się bardzo ciekawie ;)
Czytałem kawałek czasu temu, ale sekta? Reszta się zgadza, ale jedna ze słabszych książek Wolfe'a.
ASX76 - 2010-02-28, 19:27
:
MadMill napisał/a:
(..)Pierwsza to Prowadź swój pług przez kości umarłych Tokarczuk i oceniam książkę bardzo pozytywnie. Świetnie się ją czytało, podążanie tropem niezwykłych zgonów w Dolinie Kłodzkiej w towarzystwie pani Duszejko to bardzo dobra lektura na brzydkie wieczory.

Mam nadzieję, że Aegipt wynagrodzi mi to jednak ;)



1. Mam nadzieję, że skoro jedną ze słabszych książek pani Tokarczuk oceniłeś bardzo dobrze, to tym chętniej sięgniesz po jej lepsze dokonania np. "Prawiek i inne czasy".

2. Mam nadzieję, że w miarę szybko weźmiesz się za "Aegipt" i zdasz meldunek z wrażeń... ;)
toto - 2010-02-28, 19:46
:
ASX76 napisał/a:
1. Mam nadzieję, że skoro jedną ze słabszych książek pani Tokarczuk oceniłeś bardzo dobrze, to tym chętniej sięgniesz po jej lepsze dokonania np. "Prawiek i inne czasy".
O tak, Prawiek jest bardzo dobrą książką. Sam muszę się w końcu zabrać za inne jej książki.

Aegipt jest dobry. Spróbuj najpierw Małe, duże. Jeśli to ci nie podejdzie, Aegipt tym bardziej. A jeśli czekasz z zakupem aż cały cykl ukaże się w Polsce, to pewnie w okolicach 2012 roku będziesz mógł wypatrywać Rzeczy nieskończonych. A wtedy Samotnie mogą być już trudno dostępne.

A sam ponownie zabrałem się za Opowieści sieroty. I postanowiłem, że dopóki nie skończę, nie zacznę żadnej innej książki. Przerwę mogę zrobić tylko dla innych, które mam już zaczęte, ale to powieść Valente ma najwyższy priorytet.
MadMill - 2010-02-28, 20:34
:
ASX76 napisał/a:
1. Mam nadzieję, że skoro jedną ze słabszych książek pani Tokarczuk oceniłeś bardzo dobrze, to tym chętniej sięgniesz po jej lepsze dokonania np. "Prawiek i inne czasy".

Na pewno, ale pewnie pierw wezmę się za Biegunów.
toto napisał/a:
Czytałem kawałek czasu temu, ale sekta? Reszta się zgadza, ale jedna ze słabszych książek Wolfe'a.

Tzn. w tym momencie co jestem diakon składa propozycję kupna domu pod świątynię. Jestem na początku powieści. I chyba wiem czemu uważasz za "słabszą", bo jest aż za bardzo przystępna, jakby to nie Wolfe pisał. Co nie zmienia faktu, że w konfrontacji z innymi autorami nawet tutaj wypada świetnie. To na razie domysły, więcej będę mógł powiedzieć po lekturze całości.
toto napisał/a:
jeśli czekasz z zakupem aż cały cykl ukaże się w Polsce, to pewnie w okolicach 2012 roku będziesz mógł wypatrywać Rzeczy nieskończonych. A wtedy Samotnie mogą być już trudno dostępne.

Szlag mnie chce z tym trafić, bo sam czekan z lekturą Samotnie aż chociaż gdzieś na horyzoncie pojawi się konkretna zapowiedź ostatniej części. Ponoć jednak można czytać bez obaw ostatnią część jako odrębną całość. Jak z tym jest dokładnie?
MrSpellu - 2010-02-28, 20:36
:
toto napisał/a:
Spróbuj najpierw Małe, duże.

Mad czytał Małe, duże ;)
MadMill - 2010-02-28, 20:38
:
To chyba było do ASXa. Tak mi się chociaż wydaje ;)
toto - 2010-02-28, 20:51
:
MadMill napisał/a:
To chyba było do ASXa. Tak mi się chociaż wydaje ;)
Zdecydowanie masz rację.

MadMill napisał/a:
Tzn. w tym momencie co jestem diakon składa propozycję kupna domu pod świątynię.
Nie pamiętam sekty, ale może coś takiego było? A książki już nie mam i nie sprawdzę.

MadMill napisał/a:
Szlag mnie chce z tym trafić, bo sam czekan z lekturą Samotnie aż chociaż gdzieś na horyzoncie pojawi się konkretna zapowiedź ostatniej części. Ponoć jednak można czytać bez obaw ostatnią część jako odrębną całość. Jak z tym jest dokładnie?
Ja nie czekałem, z lekturą drugiego tomu też nie czekałem. Ale przed trzecim pewnie będę musiał sobie powtórzyć dwa wcześniejsze tomy. A zakończenie cyklu? Daleka droga. Do trójeczki jeszcze minimum pół roku.
Fenrir - 2010-02-28, 22:05
:
Na dziś dzień Córka łupieżcy - Jacek Dukaj czya się dość dobrze ale na razie mnie nie powaliło.
ASX76 - 2010-02-28, 22:28
:
toto napisał/a:


Aegipt jest dobry. Spróbuj najpierw Małe, duże. Jeśli to ci nie podejdzie, Aegipt tym bardziej.

A jeśli czekasz z zakupem aż cały cykl ukaże się w Polsce, to pewnie w okolicach 2012 roku będziesz mógł wypatrywać Rzeczy nieskończonych. A wtedy Samotnie mogą być już trudno dostępne.



1. Jeślibym się zdecydował, to prędzej na "Aegypt", niż "Małe, duże".

2. Z zakupami staram się być ostrożniejszy niż wcześniej. Angażowanie się w cykl autora na którego książce się sparzyłem ("Późne lato") każe mi co najmniej trzy razy zapytać, a pięć się zastanowić, zanim podejmę jakiekolwiek "kroki w nieznane". ;)
Mam świadomość, że nakład był/jest stosunkowo niewielki, a upływający czas działa na niekorzyść (bo w końcu zapas się wyczerpie), jednak mam zbyt mocne wątpliwości czy mi się Aegypt spodoba, dlatego na razie "okopałem się na pozycji oczekującej". ;)
Fajnych książek jest/wychodzi całkiem sporo, nie tylko z fantastyki, toteż nie odczuwam przymusu podejmowania ryzyka. :P
joelo - 2010-02-28, 22:35
:
Ja dzisiaj rozpoczynam nowo zakupioną Rzekę Bogów - McDonalda. Po przeczytaniu postów polecających, aż mi ślinka cieknie :-)
Tifa Lockhart - 2010-03-01, 20:07
:
Bez litości Zambocha- sierżant okropnie mi się spodobał zobaczymy jak będzie z tym
You Know My Name - 2010-03-03, 09:55
:
Czytam sobie FWS UW. Robi wrażenie. Kazde dziełko. Od spokojnej i nieco sennej Bishop, przez intrygującego Strossa, niespiesznie serwującego gęste i lekko psychodeliczne nastroje VanderMeera (sądząc po m. in. surykatkach dziejącego się ´w Veniss´) po żywiołowego, przypominającego Natural Born Killers czy Requiem dla snu (´montaż´ z krótkich fragmentów, przeładowanie migawkami śmierci, itp.) Duncana.
Jakoś ´źle´ dobieram sobie ostatnio lektury. Wszystko (dwa ostatnie Kroki w nieznane, Rzeka Bogów, Światło oraz FWS) mnie zachwyca, nie wiem co będzie jak wezmę w ręce coś tylko ´dobrego´.
Od jutra Fizjonomika Forda. Zobaczymy jaki będzie efekt.
AM - 2010-03-03, 11:46
:
Mag_Droon napisał/a:
Czytam sobie FWS UW. Robi wrażenie. Kazde dziełko.


To miłe :) . Mam nadzieję, że uda się nam zrobić coś podobnego jeszcze raz, tym bardziej, że sześciu tekstów, które brałem pod uwagę, nie udało się wtedy załatwić, a teraz jest to możliwe. I podobno numer sprzedał się dobrze.
mrtobi - 2010-03-03, 11:53
:
W moim przypadku FWS UW spełniło swoje założenie bo po zapoznaniu się z opowiadaniem Bishop skusiłem się na książkę :)
Romulus - 2010-03-03, 12:44
:
AM napisał/a:
Mag_Droon napisał/a:
Czytam sobie FWS UW. Robi wrażenie. Kazde dziełko.


To miłe :) . Mam nadzieję, że uda się nam zrobić coś podobnego jeszcze raz, tym bardziej, że sześciu tekstów, które brałem pod uwagę, nie udało się wtedy załatwić, a teraz jest to możliwe. I podobno numer sprzedał się dobrze.

Koniecznie proszę o więcej. Najbardziej mi przypadł do gustu Duncan (kontrast z Welinem i Atramentem przyjemnie uderzający) oraz Stross.
Toudisław - 2010-03-03, 12:54
:
AM napisał/a:
To miłe :) . Mam nadzieję, że uda się nam zrobić coś podobnego jeszcze raz, tym bardziej, że sześciu tekstów, które brałem pod uwagę, nie udało się wtedy załatwić, a teraz jest to możliwe. I podobno numer sprzedał się dobrze.

Valentian //panda proszę ....

A może by te opka dać w F&SF ?
You Know My Name - 2010-03-03, 14:20
:
AM napisał/a:
Mag_Droon napisał/a:
Czytam sobie FWS UW. Robi wrażenie. Kazde dziełko.


To miłe :) . Mam nadzieję, że uda się nam zrobić coś podobnego jeszcze raz, tym bardziej, że sześciu tekstów, które brałem pod uwagę, nie udało się wtedy załatwić, a teraz jest to możliwe. I podobno numer sprzedał się dobrze.
´jeszcz´o raz, jeszcz´o raz, jeszcz´o mnoga, mnoga raz´ chcialobysię zaśpiewać.
Może krótki Harrison? Może jakiś odprysk ´Podziemii Veniss´ VanderMeera? Może coś z realiów ´Rzeki Bogów´?
Tak czy inaczej, tych czy innych, trzymam kciuki za powodzenie projektu.
Pivsko - 2010-03-03, 23:46
:
Mag_Droon napisał/a:
Czytam sobie FWS UW.

a co to jest?? FWS UW? ciężko napisac pełną nazwę tytułu?dla ludzi którzy,zaczynają z fantastyką takie skróty są enigmą,sam sugerowałem się między innymi tym forum w doborze ciekawych książek do czytania,sorry za offtop
You Know My Name - 2010-03-04, 00:09
:
Fantastyka Wydanie Specjalne poświęcone autorom wydawanym w Uczcie Wyobraźni (czyli formalnie kwartalnika nr 4/2009, wydany w listopadzie)
You Know My Name - 2010-03-07, 16:32
:
Skończyłem Fizjonomikę Forda. Uczucia mieszane, ale klimacik ciągłego haju całkiem, całkiem. Swoją drogą ciekawe jaką konkurencję miał Ford jak zdobywał World Fantasy Award i ile ona jest warta w środowisku? Trzeba pogrzebać w sieci.
Zacząłem Kwarantannę Egana, zachęcony przeczytanymi ostatnio opowiadaniami Gloria i Luminous. Oba były bardzo interesujące. Oczekuję, że wrażenia będą lepsze niż po Fordzie.
MadJack - 2010-03-07, 16:52
:
Skończyłem Opowieści Sieroty: W Miastach Monet i Korzeni Valente. Ciągnęło mi się przez 3 miesiące, bo nie miałem w ogóle ochoty na czytanie, ale teraz, kiedy w końcu skończyłem, było mi trochę żal książkę odkładać... Ale więcej o niej samej napiszę kiedyś w odpowiednim wątku.
Teraz w kolejce Tristan i Izolda oraz Lewa Ręka Ciemności.
dworkin - 2010-03-07, 17:34
:
MadJack napisał/a:
Teraz w kolejce (...) Lewa Ręka Ciemności.

Ten utwór jest tak genialny, że już pod wpływem samego tytułu zbliżam się do orgazmu.

Musiało to zostać powiedziane.
MrSpellu - 2010-03-07, 17:40
:
dworkin napisał/a:
Ten utwór jest tak genialny, że już pod wpływem samego tytułu zbliżam się do orgazmu.

fap, fap, fap? Zbereźniku :badgrin:

Skończyłem Pynchona i czuję... niedosyt. Czegoś mi w tej powieści zabrakło. Przyznać muszę jednak, że autor skutecznie kpi z czytelnika, jak na postmodernistę przystało. Zacznę chyba dziś czytać Kult amatora. Odsyłam do tematu o zakupach ;)
toto - 2010-03-07, 18:24
:
dworkin napisał/a:
Ten utwór jest tak genialny, że już pod wpływem samego tytułu zbliżam się do orgazmu.
Rację masz dworkinie. Kto nie zna Lewej ręki ciemności, ten nie zna twórczości Le Guin, kto nie zna twórczości Le Guin, ten nie zna fantastyki. ;) Że się tak górnolotnie wypowiem.

Tylko tych orgazmów nie rozumiem. :roll:

Za sobą mam Śmierć na Nilu Connie Willis. Lekko poszło. Przyjemne opowiadania, akurat w sam raz jako przekąska przy bardziej wymagających lekturach. I nie wiem, co teraz wybrać. Zdam się na instynkt łowcy.
dworkin - 2010-03-07, 18:40
:
toto napisał/a:
Tylko tych orgazmów nie rozumiem.

Obcowanie z geniuszem działa na mnie stymulująco.
Shadowmage - 2010-03-07, 18:53
:
Wiecie, w końcu tu o ręce mowa... :P
Ale fakt faktem, jest to świetna książka, najlepsza w dorobku Le Guin, jaką czytałem.

W ostatnich dniach przeczytałem "Antologię fantasy", "Miasto popiołów" Clare oraz "F&SF", z czego to ostatnie było najprzyjemniejsze.
Beata - 2010-03-10, 22:37
:
Przeczytałam 4 pory mroku Pawła Palińskiego. Dobre. :) Najlepsze wrażenie zrobiło na mnie opowiadanie "Zapłacz, a ja cię ukoję, rzekła Śmierć", drugie w zbiorze. Opowieść Mocka, taka opowieść wewnątrz opowieści, jest po prostu rewelacyjna - ustylizowana na język potoczny, ma rytm, własną melodię, tempo. Znakomita. W ogóle bardziej mnie poruszyły opowiadania, w których bohaterami są ludzie - jakoś perypetie wilkołaków czy wampirów mniej mnie biorą. Z tych tekstów o ludziach podobało mi się "Fair play" i "Gniazdo os" - w obu z ludzi wyłażą najgorsze cechy. Na dodatek oba opowiadania mają prawdopodobnych psychologicznie bohaterów i opisują sytuacje wcale nie takie wydumane - w końcu bohater pierwszego z nich został postawiony pod ścianą, zagoniony do kąta i... odreagował, a w drugim tekście wstrząsające są same dialogi - to wręcz nie do wiary, co ludzie potrafią bez mrugnięcia okiem do siebie powiedzieć po rozstaniu.

Skończyłam Kroki w nieznane 2009 i jestem w kropce - trzy teksty walczą u mnie o palmę pierwszeństwa: "Mała bogini" Iana McDonalda, "Ludzie piasku i popiołu" Paola Bacigalupiego i "Usiądźcie wszyscy wraz" Connie Willis. Każde z opowiadań z innego powodu wryło mi się w pamięć (bogactwo scenograficzno-kulturowe, zagranie na emocjach, humor) i nie potrafię wybrać jednego, najlepsiejszego tekstu. Ale na szczęście nie muszę... :)
You Know My Name - 2010-03-11, 00:07
:
Beata napisał/a:
Skończyłam Kroki w nieznane 2009 i jestem w kropce - trzy teksty walczą u mnie o palmę pierwszeństwa: "Mała bogini" Iana McDonalda, "Ludzie piasku i popiołu" Paola Bacigalupiego i "Usiądźcie wszyscy wraz" Connie Willis. Każde z opowiadań z innego powodu wryło mi się w pamięć (bogactwo scenograficzno-kulturowe, zagranie na emocjach, humor) i nie potrafię wybrać jednego, najlepsiejszego tekstu. Ale na szczęście nie muszę...
Mi bardziej podobały się Prorok z wyspy Flores Kosmatki, Syndrom Łazarza Kaługina oraz Przyjęcie pożegnalne Browna oraz specjalne wyróżnienie dla Nielsena za Marvina. Odpowiednio: problematyka, niebanalne ujęcie problemu zbawiciela, urok świata bez przyszłości oraz co potrafi prawdziwy czarodziej. Ale to mój wybór, każde z nas czego innego szukało.

Ja za to wciąż poddaję się Kwarantannie Egana (4/5 za mną). Dobre, bardzo nawet dobre, bo mimo niewątpliwego naładowania teorią jeszcze się w nich nie zagubiłem. Ba, nawet wydaje mi się, że rozumiem.... Trudno mi powiedzieć jak to się skończy. Naprawdę warto. Egan mnie urzeka, choć porównania do Lema jak narazie na wyrost. Szybko sięgnę po więcej.
Procella - 2010-03-11, 14:07
:
Wczoraj przeczytałam "Tajemnice i skandale średniowiecza"Zsuzsanny Kulcsar. Dowód na to, że wyobraźnia większości pisarzy może się schować przy rzeczywistosci.

Męczę "Nawiedzony dom" Judith Hawkes. Książka jak książka, ale po polskiej stronie została po prostu zmasakrowana. Nawet błędy ortograficzne się zdarzają.

Bardzo za to muszę pochwalić "Beyond Black" praktycznie u nas nieznanej Hilary Mantell. Bardzo dobra książka. O duchach, ale bynajmniej nie jest to sztampowy horror.
Qbard - 2010-03-11, 20:15
:
Kończę książkę Johna Steinbecka "Podróże z Charleyem". Jest to opowieść o podróży przez Amerykę którą Steinbeck w wieku 58 lat odbył ze swoim wiernym psem Charleyem w samochodzie kempingowym zwanym Rosynant. Wędrówka nastraja do wielu przemyśleń na temat Ameryki i jej mieszkanców. Przyjemna lektura.
Fidel-F2 - 2010-03-11, 23:23
:
Qbard napisał/a:
Kończę książkę Johna Steinbecka "Podróże z Charleyem".
Niby nic, drobiazg taki ale czytałem z 15 lat temu albo lepiej i wciąż pamiętam. Fajna rzecz.
Kennedy - 2010-03-12, 08:35
:
Stephen King - Pod Kopułą
No proszę, pierwszy raz od naprawde dawna King spłodził coś, w czym prawie nie ma lania wody, aż cięzko uwierzyć. A ta cegła ma prawie 1000 stron i na oko jest mniej więcej tej samej długości co To lub Bastion. Akcja pędzi do przodu i jak zacząłem przedwczoraj to chyba dzisiaj skończe, bo jak już siąde to siedze i czytam. Doskonała lektura na odreagowanie po cięzszych tytułach.
You Know My Name - 2010-03-12, 09:25
:
Zacząłem Bliznę Mieville´a. Sam początek trochę ospały jakby, ale miło wrócić do rzeczywistości Nowego Crobuzon.
Jachu - 2010-03-12, 09:54
:
Kennedy napisał/a:
Stephen King - Pod Kopułą
No proszę, pierwszy raz od naprawde dawna King spłodził coś, w czym prawie nie ma lania wody, aż cięzko uwierzyć.
No proszę, czyli jeszcze jest nadzieja w twórczości Stefana ;)

Mag_Droon napisał/a:
Zacząłem Bliznę Mieville´a. Sam początek trochę ospały jakby, ale miło wrócić do rzeczywistości Nowego Crobuzon.
Ja powoli przymierzam się do sięgnięcia po "Żelazną Radę". Już się zorientowałem, że jest kilka egzemplarzy w szczecińskich bibliotekach, więc z całą pewnością w tym roku zabiorę się za to czytadło :) I faktycznie miło będzie wrócić do Nowego Crobuzon.

A żeby nie było OT, to napiszę, że skończyłem "Marchię Cienia" Tada Williamsa i sięgam po drugi tom, czyli "Rozgrywkę Cienia" :)
Ł - 2010-03-12, 19:25
:
Manuel Castells - The Rise of the Network Society oraz Siła tożsamości (czyli w poszukiwaniu tematu pracy magisterskiej) i pierwszy numer F&FS (przyszedł ponad tydzień temu, ale dopiero w czwartek na zajęciach go zaczełem obrabiać - narazie umiarkowanie spoko)
Jander - 2010-03-13, 01:33
:
Po raz drugi wciągnęło mnie Dune, wreszcie ruszyła akcja, więc czyta się lepiej. Może uda mi się skończyć nim znowu porzucę na rzecz czegoś innego.
A i ważna rzecz - skończyłem Atrament, który zacząłem w połowie 2008. Specyficzne, wręcz Joyce'owe momentami, wymagające, ale jaka satysfakcja z lektury. Jak to czytałem w jakiejś recenzji - to książka (dylogia, ale czyta się jak jedno), którą powinno się czytać co roku, zawsze znajdzie się coś nowego.
Po Diunie spróbuję Akwafortę i następne książki z UW - wkurzyłem się na to jakie zaległości mam z tej serii.
toto - 2010-03-13, 12:57
:
Przeczytałem To, co najlepsze w sf, tom 3, czyli wybór najlepszych opowiadań sf z roku 1997 wg Davida G. Hartwella. Kilka opowiadań było dobrych, ale bez szaleństw i fajerwerków. Przyjemna lektura i tyle (pozytywnie wyróżnia się Yeyuka Egana). Teraz zabrałem się za zbiór opowiadań Róża dla Eklezjastesa Rogera Zelaznego. Wstęp Sturgeona tylko zaostrza apetyt. Pierwsze opowiadanie, Furie, przyzwoite, ale nie pokazuje całego potencjału autora. Liczę na więcej. Dobrze, że najlepsze - Drzwi jego twarzy, lampy jego ust oraz tytułowa Róża dla Eklezjastesa - dopiero przede mną.
elTadziko - 2010-03-13, 18:49
:
Przeczytałem pierwszy numer Fantasy & Science Fiction ;) Wrażenia jak najbardziej pozytywne.
Najbardziej napaliłem się na opowiadania Le Guin i Mieville'a i na nich najbardziej się zawiodłem. Oba opowiadania są strasznie krótkie i prawie, że o niczym. Sam pomysł Le Guin był fajny, ale za mało rozwinięty. Końcówka "Jacka" też podwyższa ocenę opowiadania, ale wcześniej nie ma nic ciekawego :/
Najbardziej podobała mi się "Finisterra". Bardzo fajne były też te dwa opowiadania: "Nocna whiskey" i "Medium". Jak się kończyły to żałowałem, ze takie krótkie :P
Wrażenia bardzo na plus. Nie mogę doczekać się następnego numeru.

A teraz wziąłem się za "Nowe idzie", ktore dostałem razem z pierwszym numerem ;)
Jakie antologie jeszcze polecacie? Ta pod redakcją Ellisona naprawdę jest taka fajna? :P
toto - 2010-03-13, 19:25
:
elTadziko napisał/a:
Ta pod redakcją Ellisona naprawdę jest taka fajna?
Tak

elTadziko napisał/a:
Jakie antologie jeszcze polecacie?
Droga do science fiction pod redakcją Gunna. Jeśli szukasz czegoś więcej niż tylko opowiadania, idealna pozycja. Jeśli interesuje cię sf bliższe dzisiejszej, polecam tomy trzeci i czwarty. Mieszczą się tam opowiadania z okresu mniej więcej 1950-1980r (stara pozycja, ma to swoje wady).
Doroczne antologie Dona Wollheima, u nas wyszło chyba pięć (wyd. Alfa 1985-1989). Z nowszych Kroki w nieznane (Solaris, 2005-2009), wybory Davida Hartwella (To, co najlepsze w sfz różnych lat), starsze Kroki w nieznane, Arcydzieła (wybór Carda), ciekawa może być antologia Kierunek 3001 (red. Silverberg). Z polskich, Fabryka Słów swego czasu wydała całkiem sporo, kilka edycji Wizji alternatywnych (wybór Wojtka Sedeńki). Ale najbardziej polecam antologie Gunna, Ellisona i Kroki. Wadą jest to, że część tekstów możesz już znać, szczególnie jeśli chodzi o te pochodzące z Niebezpiecznych wizji i Drogi do sf. Ale ta ostatnia pozycja to nie tylko opowiadania.

Wątek o antologiach: link ;) - El

Romulus - 2010-03-14, 10:00
:
Ł napisał/a:
Manuel Castells - The Rise of the Network Society oraz Siła tożsamości (czyli w poszukiwaniu tematu pracy magisterskiej)

W mordę, chętnie bym wrócił na studia tylko po to, aby napisać pracę magisterską na temat działania i mechanizmów demokracji poprzez pryzmat serialu THE WIRE. Po prostu, kiedy nie śni mi się jakaś piękna aktorka po nocach, to marzy mi się właśnie to.

A ja czytam teraz Petera F. Hamiltona drugą i ostatnią część cyklu o Wspólnocie pt. JUDASZ WYZWOLONY. W zasadzie na pierwszy tom poświęciłem połowę piątku i całą sobotę (weekend u teściów ma swoje uroki). Teraz czytam tom drugi. I jest rewelacyjnie. Napiszę z pewnością o tym szerzej, ale już teraz wiem (z małym zastrzeżeniem), że będzie lepiej niż poprzednia ogromniasta space opera Hamiltona (Dysfunkcja rzeczywistości, Widmo Alchemika, Nagi Bóg). Wszystko to za sprawą upchnięcia równie naładowanej akcją, wielopiętrowej (od szczytów władzy po poziom żołnierzy, czy szaraczków), szerokiej (mnóstwo pomysłów, ich wymieszania, szerokiego spektrum zagadnień) fabuły w dwukrotnie (na oko) mniejszej objętości. A to zastrzeżenie dotyczy tylko finału - obawiam się, żeby nie było takiego wyciągania królika z kapelusza jak w NAGIM BOGU. Ale, ostatecznie Hamilton dostanie ode mnie za to tylko tycieńskiego klapsa. Bo jest rewelacyjnie - taki wypas jaki on oferuje jest zdecydowanie tym co uwielbiam najbardziej.
Kennedy - 2010-03-14, 10:23
:
Romulus napisał/a:
Napiszę z pewnością o tym szerzej, ale już teraz wiem (z małym zastrzeżeniem), że będzie lepiej niż poprzednia ogromniasta space opera Hamiltona (Dysfunkcja rzeczywistości, Widmo Alchemika, Nagi Bóg). Wszystko to za sprawą upchnięcia równie naładowanej akcją, wielopiętrowej (od szczytów władzy po poziom żołnierzy, czy szaraczków), szerokiej (mnóstwo pomysłów, ich wymieszania, szerokiego spektrum zagadnień) fabuły w dwukrotnie (na oko) mniejszej objętości

Brzmi zachęcająco, ostatnio chodzi mi po głowie, aby zabrać się za Gwiazdę Pandory i chyba tak zrobię, jeśli to lepsze od Świtu Nocy. Hamilton nawet przypadł mi do gustu, ale Świt okazał się zbyt rozpasany jak na moje mozliwości percepcyjne, utknąłem gdzieś w połowie jak w bagnie nie wiedząc już kompletnie o co chodzi. Jeśli tu jest zwięźlej (pojęcie względne, Gwiazda i Judasz to razem ponad dwa tysiące stron) to powinno być dobrze.

Kończę Pod Kopułą i na mój gust jest to jedna z lepszych powieści Kinga od naprawdę dawna. Może nawet od Zielonej Mili, ale chyba jeszcze za wcześnie na takie zestawienia. Zostało 200 stron i mam szczerą nadzieję, że finał (który się zaczyna już powoli rysowac na horyzoncie) nie będzie spartaczony.
toto - 2010-03-14, 19:16
:
toto napisał/a:
Wątek o antologiach: link ;) - El
Ej, no, odpowiadam tylko na pytanie. A, że odpowiedzi krótkie i konkretne potrafią znikać (nawet jeśli są na temat), to napisałem nieco więcej.

Przeczytałem Różę dla Eklezjastesa Zelaznego. Bardzo dobry zbiór opowiadań. Teraz trzeba kupić pozostałe wydane przez Rebis (Wariant jednorożca i Ostatni obrońca Camelotu).

Instynkt podpowiada, Kelly Link i jej Magia dla początkujących, a rozum, przypomnij sobie Extensę Dukaja albo weź się za Wieżowiec Ballarda. Ale instynkt pewnie wygra, bo ostatnio dobrze działa. ;)
Jander - 2010-03-15, 18:14
:
Ł napisał/a:
Manuel Castells - The Rise of the Network Society oraz Siła tożsamości (czyli w poszukiwaniu tematu pracy magisterskiej)

Skojarzyłem, że Okultura wydała ostatnio "Cyberia. Życie w okopach cyberprzestrzeni" Rushkoffa, może będzie ci pasowało do tematu. Aczkolwiek jeszcze nie sięgnąłem po to, jednak to wydawnictwo nie wydaje kiepskich rzeczy (choć niewątpliwie mocno specyficzne).
Zresztą całość po angielsku jest w necie - http://www.rushkoff.com/downloadables/cyberiabook/
Qbard - 2010-03-15, 22:35
:
Teraz czytam zbiór opowiadań Trumana Capote "Miriam". Niesamowity klimat baśni i horroru. Odrealnione dzieci w na pół rzeczywistym świecie.
rybieudka - 2010-03-16, 09:52
:
Lektury z ostatnich tygodni:

Viroconium Harrisona - hmmm. wymęczyła mnie ta książka. Bardzo. Co najdziwniejsze, im więcej czasu mija od skończenia lektury, tym lepiej ją oceniam. Wizja świata, piękna i przebogata (o! rymuję...), fantastyczny język, idealnie do tego świata dopasowany... szkoda tylko, ze momentami niezrozumiały. Moim zdaniem przesadzona stylizacja, i zbytnie cyzelowanie zdań, zabijają i tak szczątkową w tym zbiorze fabułę. A ja lubię fabuły... to nie jest książka dla każdego. Dla mnie była tylko po części.

Żmija Sapkowskiego - Sapek, jak to Sapek. Językowo doskonale. Co jak co, ale opowiadać to on potrafi. Buduje ciekawe sceny obyczajowe i oddaje fajnie, za pomocą drobnych szczegółów, klimat opisywanego świata. Szkoda tylko, że samej fabuły jakby nie wystarczało. Pomysł może i ciekawy, ale na opowiadanie, a nie na powieść (minipowieść?). Do tego zakończenie, którego można się było spodziewać. Ech... Zaskoczyła mnie trochę wizja wojny afgańskiej. Ciekawa, bliska tej z filmu 9 kompania. Spodziewałem sie raczej czegoś w klimacie Prochów świętych Radka Sikorskiego, choć fakt, nasz obecny szef MSZ latał po Afganie z kałachem w dłoni ale po "tej drugiej" stronie konfliktu... W sumie Żmiję warto przeczytać jak ma się wolne parę godzin, ale bez rewelacji. Sapkowski powinien chyba wrócić do pisania opowiadań.
MrSpellu - 2010-03-16, 10:10
:
Skończyłem wczoraj Kult amatora. Jak internet niszczy kulturę. Książka ta, mimo że, momentami jest przesadzona (Keen operuje przykładami jednostek dla zwiekszenia dramatyzmu i od razu później rzuca bombami liczbowymi, które mogą wynikać z wpływu danego zjawiska, ale niekoniecznie muszą), to ma w sobie takie momenty, które zmuszają czytelnika do refleksji. Autor jedzie równo po idei Web 2.0 i jej niszczącego wpływu na kulturę (gloryfikacja amatorstwa, niewiedzy, zbiorowego nieuctwa kosztom ekspertów, strażników bram kulturowych), oraz także zaznacza, że Web 2.0 jest zagrożeniem dla demokracji, skoro (przykładowo) o wyniku wyborów decydują często kompromitujące filmiki na YouTube, które może umieścić dosłownie każdy. Ciekawe, naprawdę ciekawe.
You Know My Name - 2010-03-16, 18:34
:
Czytam Bliznę Mieville´a. Świetna rzecz. Podczas lektury, która swoją drogą idzie dość wolno, czuję się jak Tanner Sack w głębinie pod Armadą. Myślę, że słowo ´wysmakowana´ dobrze oddaje nastrój powieści. Nie mknie z akcją naprzód, raczej meandruje między wydarzeniami, czasem zagłebia się w pozornie nieistotne sceny. Bardzo dobrze oddani bohaterowie.
Cymes.
Kennedy - 2010-03-16, 23:05
:
Marek Hłasko - Piękni dwudziestoletni

Znajomy mi to podrzucił, to czytam i podoba mi się, chociaż nastawiałem się na opowiadania, a to są wspomnienia. Zostalem kupiony tym fragmentem:
Moja matka, która kazała mi czytać, wepchnęła mi kiedyś Żeromskiego; miałem wtedy dziesięć lat. Przeczytałem zdanie: Śnica zapuścił sępie spojrzenie swoich źrenic w jej dusze". Poczułem się zwolniony na zawsze z obowiązku czytania Żeromskiego
Trzeba będzie coś więcej przeczytać, znam jeszcze opowiadanie Pętla i pamiętam, że było naprawde dobre. COś czuję, że w tym roku będe nadrabiał braki z literatury niefantastycznej.
ASX76 - 2010-03-16, 23:53
:
Kennedy napisał/a:
Marek Hłasko - Piękni dwudziestoletni

Znajomy mi to podrzucił, to czytam i podoba mi się, chociaż nastawiałem się na opowiadania, a to są wspomnienia. (...)


Zatem polecam: "Ósmy dzień tygodnia" i "Cmentarze"... jako następne pozycje. :-)
Zostaniesz kupiony po wielokroć. ;)
Urshana - 2010-03-17, 11:30
:
Dopadł mnie w tym miesiącu mały kryzys czytelniczy, brak czasu i przesilenie wiosenne spowodowało, że zwolniło mi się bardzo tempo czytania i to wcale nie wina książek.
Ostatnio przeczytałam "Tiganę" Guya Gavriela Kaya - pozycja dobra, czytało się to przyjemnie, chociażby ze względu na wątek Dianory (od czasu tej książki i tej bohaterki swoją zwykłą kawę wypijaną w dużych ilościach nazywam khavem) oraz Rhuna.
Kolejną pozycją był "Pchli pałac" Elif Safak - turecka pisarka przedstawia mozaikowo historię mieszkańców pewnej kamienicy w Stambule. Nieudacznicy, życiowi rozbitkowie, ale budzący sympatię. Spodobały mi się zwłaszcza fragmenty książki oparte na wyliczeniu, na przykład rzeczy, które student - mieszkaniec sutereny i właściciel wiecznie głodnego bernardyna Gaby umieścił na suficie.
A obecnie czytam "Gdy umarł Don Kichot" Andresa Trapiello - całkiem niezła gra intertekstualna z tekstem Cervantesa.
Shadowmage - 2010-03-17, 19:03
:
Za mną przeczytane (lub skończone po dluższym czasie) "Shriek: Posłowie" VanderMeera oraz "Spin" Roberta Charlesa Wilsona - książki z dwóch różnych nurtów, które cenię. Lepszy VanderMeer, Wilson trochę rozczarowuje końcówką, ale ogólnie warto go przeczytać.

Teraz równolegle "Psalmodia", "Eremanta", "Kosmiczne ziarna" oraz "Powrót Karmazynowej Gwardii". To raczej zamyka listę lektur na ten miesiąc.
Beata - 2010-03-19, 10:07
:
Pirata Resnicka przeczytałam. Lektura idealnie wpasowała się w mój ówczesny nastrój - nie wymagała myślenia ani specjalnej uwagi, a nawet gdybym się zagapiła, to bohaterowie tyle gadają i wyjaśniają, że nie sposób się zagubić. I aż podziw bierze, że w ogóle mają czas na działanie.

Po takim przerywniku, złapałam się za Strukturę Michała Protasiuka. Oj, dobre to. Przede wszystkim, znakomicie oddana psychologia postaci - dążenie jednego z nich do zdobycia i utrzymania wizerunku najlepszego, najefektywniejszego, a pod spodem siedzą małomiasteczkowe kompleksy; facet nieustannie udowadnia wszystkim (i przede wszystkim sobie), że jest "naj", za nic nie odpuści, w żadnym wypadku, bo boi się, że ten domek z kart runie. A musi runąć prędzej czy później, bo przecież nie da się być ideałem w każdej dziedzinie.

I z takiego podejścia do rzeczywistości (chyba) wynika, że ów bohater dopatruje się we wszystkim ukrytych motywów, interpretuje język ciała rozmówców (wcale niekoniecznie są to słuszne interpretacje, w sensie że on może i się zna teoretycznie, ale nie ma żadnej gwarancji, że jego rozmówcy akurat postępują zgodnie z teorią), tworzy scenariusze postępowania, układa sobie w głowie zdania, które wypowie... jednym słowem przepięknie zbliża się do granicy wytrzymałości psychicznej, spala się w pracy pod presją.

Pracuje w korporacji i realia korporacyjnej rzeczywistości są w książce oddane bardzo wiarygodnie - praca po godzinach, dążenie do osiągania wyników, monitorowanie wszystkiego, co robią pracownicy, przerzucanie się procentami wydajności, takie "ukółkomaszynowienie" człowieka. Ale nie ma tak, żebym nie znalazła czegoś do czepiania się - mam mianowicie uwagi do języka, jakim mówią pracownicy korporacji, którzy co jakiś tam czas wtrącają angielskie zwroty. OK, to zrozumiałe, w końcu nie wszystkie terminy mają swój polski odpowiednik. Mało tego, ów polski odpowiednik jest często dłuższy niż oryginał, a i tak niejednokrotnie nie oddaje w pełni obcego znaczenia. Zatem, nie dziwię się, że bohaterowie mówią taką swoistą mieszanką - z jednej strony pogoń za efektywnością (czas, czas ich goni) i precyzją, a z drugiej moda i subtelne (sic!) pokazanie rozmówcy, że zna się język obcy. Tego się nie czepiam. Ale dlaczego te wszystkie angielskie słówka są użyte w powieści poprawnie, w słownikowej formie? Bez polskich końcówek, bez żadnych przeinaczeń, przekręceń, świadczących o choćby częściowej asymilacji obcego zwrotu w języku? Takie to jakieś sztuczne mi się wydało.

Do licha, chyba coś za dużo mi się napisało, w końcu to nie recenzja. Ale cóż zrobić, skoro ta książka zasługuje na uwagę. Autor bardzo fajnie (i przystępnie) tłumaczy, skąd się biorą najróżniejsze spiskowe teorie, dlaczego niektórzy ludzie są na 100% przekonani, że rząd chce ich oszukać i w tym celu uknuł tajny plan, dlaczego tak powszechna jest wiara w negatywnie sprawczą moc czarnych kotów, zakonnic na poboczu, przewróconych wiader i takich tam. I tu można by się poczepiać, że za wiele w książce wykładów, że bohaterowie nie mówią, a przemawiają, ale akurat mnie to nie przeszkadzało. Gdyż dzięki temu dowiedziałam się czegoś, a z nieprzerywanych różnymi dodatkowymi wtrętami wypowiedzi łatwiej wyłowić sedno.

To tyle świeżo po lekturze, muszę sobie jeszcze parę rzeczy w głowie poukładać. Ale mam nad czym myśleć i już choćby z tego powodu uważam, że Strukturę warto przeczytać.

A teraz zaczynam Miecz i kwiaty Marcina Mortki.
Kennedy - 2010-03-19, 11:35
:
Douglas Adams - So long, and thanks for all the fish

Po długich poszukiwaniach polskiego wydania, w znośnej cenie bądź w biblioteczce kogoś chętnego by mi je na krótki czas udostepnić, spasowałem i, skoro nadarzyła się okazja, wypożyczylem od znajomego angielski egzemplarz. Nie operuję genialnie angielszczyzną, ale z niewielką pomocą słownika czyta się całkiem płynnie, chociaż wolniej niż zwykle. W normalnych warunkach przeczytalbym pewnie za jednym posiedzeniem, a tak raczej skończe jutro.
Wstępnie zapowiada się interesująco, może nie tak jak Autostop i Restauracja, ale ciekawiej od Życia, Wszechświata i całej reszty
Urshana - 2010-03-20, 09:07
:
Jestem w połowie "Opowieści z Dzikich Pól" Jacka Komudy, które dziś skończę. Pierwsze opowiadanie jakoś nie przypadło mi do gustu, kolejne już trochę lepiej. Chciałam się przekonać jak pisze ten autor i teraz wiem. Lekturka raczej fast foodowa, przeczytać, oddać do biblioteki, zapomnieć. Jak na mój gust za dużo specjalistycznych "odlewów" i "wlewów" - moja autorska przeróbka cięć szablą. I nie piszę tak dlatego, że jestem kobietą, bo Sienkiewicza pochłaniałam ze smakiem już w podstawówce. Po prostu - pojedynki przedstawione przez Komudę mnie męczą, jakoś nie działają na moją wyobraźnię, a rozumiem, że ich opisy wzięły się z doświadczenia autora, skoro przy szabli na zdjęciu w książce przedstawiony został. W zamian wolałabym trochę więcej budowania nastroju.
elTadziko - 2010-03-21, 16:14
:
Przeczytałem "Nowe idzie". Według mnie jest to bardzo udana antologia. Zdarzają się słabsze opowiadania, lecz dużo jest też dobrych i bardzo dobrych :)

Spośród 11 opowiadań, tylko 2 uwazam za slabe:
- Tomek Kilian "Przenicowanie" - trochę nietypowy pomysł na opowiadanie - o facecie, który pragnie być kobietą. Sam pomysł jednak mi się calkiem podobał, ale wykonanie już nie. Wolałbym jakby autor skupił się bardziej na przemyśleniach głównego bohatera i jego życiu, a odpuścił sobie tą część z występami grupy, gdzie się wszyscy kroją.
- Piotr Rogoża "Więcej niz słowa" - najsłabsze opowiadanie w zbiorze. W ogóle mi nie podeszło.

Najlepszymi opowiadaniami były:
- Andrzej Miszczak: Harpunnicy - lubię klimaty religijny w książkach science fiction :) Główny bohater zostaje wysłany z Watykanu do tajemniczej stacji badawczej, gdzie zaczyna szerzyć sie nowy kult maryjny. Szkoda tylko, że tą nową Maryję przedstawiono w tak nieciekawy sposób :P Ale ogólnie pomysł bardzo dobry. Szkoda, że autor nie zdecydował się na dłuższe opowiadanie :P
- Adam Przechrzta: Smak apokalipsy - opowiadanie typowo rozrywkowe, ale bardzo fajne. Główny bohater jest chroniony przez Słodkie - wielce seksowne kobiety, z wielką zręcznością i siłą, stworzone przez chemiczne opary ;) Wraz z nimi, w postapokaliptycznym świecie, idzie wymierzać sprawiedliwość.
- Paweł Majka: Oko Cyklonu - najlepsze opowiadanie w zbiorze. Pokazuje to jak bardzo łaknę teraz science fiction, którego jeszcze parę lat temu nie cierpiałem. Ciekawi i róznorodni bohaterowie, ciekawy świat z podróżami w czasie oraz wielka tajemnica chroniona przez rząd. Czego chcieć więcej? :P
- Robert M. Wegner: Najpiękniejsza historia wszystkich czasów - nie lubię takich klimatów, ale mimo tego opowiadanie mi się podobało. Bardzo fajny pomysl na zakończenie - nawiązanie do mitu arturiańskiego, co wyjaśnia także powiązanie między opowiadaną bajką w tym opowiadaniu, a sama akcją w nim :P

Wrażenia po tej antologii mam bardzo pozytywne :)
Dhuaine - 2010-03-21, 17:14
:
Przeczytałam "Wojnę Kwiatów" Tada Williamsa. Miło zaskoczył mnie humor i elementy horroru / niesamowite (bardzo sporadyczne niestety). Książka jest jednak przegadana i przez pierwsze 400 stron brnęłam tylko dzięki temu, że podobał mi się humorystyczny styl narratora. xD

Załatwiłam też "Puste krzesło" J. Deavera i muszę powiedzieć, że jestem trochę zawiedziona. Książkę czytało się jak film, owszem, akcja idzie bardzo szybko, ale jednak te zwroty akcji były zbyt przesadzone. Nie przywiązałam się do bohaterów na tyle, żeby żywić do kogokolwiek jakiekolwiek uczucia.

Teraz wreszcie wzięłam się za Before They Are Hanged J. Abercrombiego. Jestem na samym początku, ale już zdążyłam zauważyć, że styl narracji zmienia się w zależności od POV'u, i to bardzo zauważalnie. o.o Polskie tłumaczenie ISY zrównało to z ziemią.
Urshana - 2010-03-21, 19:36
:
Skończyłam "Opowieści z Dzikich Pól" Komudy. Dwa opowiadania - "Czarna nowina" i "Nobile verbum" niezłe, reszta słabsza mniej lub bardziej. Choć i te, które mi się spodobały wykorzystują bardzo ograne motywy (w kolejności - pakt z diabłem oraz czarny jeździec porywający ofiarę), to ja lubię zabawy toposami, wątkami, ogólnie wszelkiej maści intertekstualność.
Obecnie czytam "Dziewczynę Matisse'a" Manuela Vicenta (kupioną kiedyś dawno w taniej księgarni pozycję z serii Salsa wydawnictwa Muza), odbiór pozytywny. Główny bohater to marszand, obracający się wśród bogatych kolekcjonerów dzieł sztuki. Mnie najbardziej intrygują opisy dzieł Picassa, Matisse'a, Caravaggia, czytając, sięgam po albumy lub szukam reprodukcji, co poszerza mój odbiór tej pozycji o obcowanie z dziełami malarskimi.
Jander - 2010-03-23, 23:34
:
Skończyłem Diunę Herberta w oryginale. Bardzo zadowalająca lektura, dość długo ją czytałem, trochę trwało nim wdrożyłem się w język. Jednak potem wszystko szybko leci, strona za stroną dobrnąłem do końca. Nie mam póki co zamiaru czytać następnych części, wrażenia z pierwszej są zbyt dobre, a kolejne są z tego co czytałem dość słabsze. Może w pewnej przyszłości, ale póki co nawet nie mam drugiego tomu. Maksymalna nota na Goodreads.
You Know My Name - 2010-03-24, 10:02
:
Czytam sobie opowiadanka z F&SF, dobre. Szczególnie Nocna Whiskey Forda robi wrażenie. Zobaczymy czy publicystyka będzie równie interesująca.
rybieudka - 2010-03-24, 10:26
:
Ja już jestem po lekturze całości. Zapodaję swoja wypowiedź z forum SFFiH:
Cytat:
Przeczytałem pierwszy numer F&SF i muszę przyznać, ze robi wrażenie, przynajmniej w części literackiej. Wszystkie opowiadania prezentują co najmniej dobry poziom z wybijającymi się opowiadaniami Forda, Mieville'a, Molesa i Bissona. Te cztery sa naprawdę doskonałe. Pewien niedosyt budzi opowiadanie Le Guin. Sam pomysł jest kapitalny i ma spory potencjał, który jednak zostaje w ogromnej części niewykorzystany. szkoda. Odnośnie publicystyki to hmmm... felietony są ok, ale bez rewelacji (mi się podobał najbardziej felieton di Filippo); Niezły, przeglądowy tekst VanderMeera o steampunku. Wywiady też całkiem ciekawe. Fajnie, że "wywiadowani" mieli świadomość, ze zwracają się do polskiego czytelnika. (wzmianki o Schulzu czy Gombrowiczu). Solidne, rozbudowane recenzje też fajne. Ogólnie jest bardzo dobrze.

Pierwszy numer naprawdę udany. Mam nadzieję, że będzie wyznacznikiem poziomu polskiej edycji F&SF. W każdym razie kawał dobrej roboty. Czekam na kolejny!

Urshana - 2010-03-24, 18:21
:
W ramach ciągłego nadrabiania zaległości obecnie czytam "Wielki Guslar i okolice" Bułyczowa i bawię się świetnie. Opowiadania humorystyczne, cudne pomysły, już lubię mieszkańców kamienicy nr 16 przy ulicy Puszkina. Będzie mi żal odłożyć ten zbiorek, a jako obowiązkowe trafią na listę oczekujących kolejne utwory Bułyczowa.
ASX76 - 2010-03-25, 06:47
:
Urshana napisał/a:
W ramach ciągłego nadrabiania zaległości obecnie czytam "Wielki Guslar i okolice" Bułyczowa i bawię się świetnie. Opowiadania humorystyczne, cudne pomysły, już lubię mieszkańców kamienicy nr 16 przy ulicy Puszkina. Będzie mi żal odłożyć ten zbiorek, a jako obowiązkowe trafią na listę oczekujących kolejne utwory Bułyczowa.


Nie tak prędko..., bo z ich poziomem bywa różnie. Na pewno warto sięgnąć po "Przełęcz. Osada", jak również inne opowiadania guslarskie, przy czym należy zwracać uwagę na ich spis, bo w zależności od wydania/zbioru powtarzają się... albo i nie. :P
Uważam, że absurdem jest traktowanie nieprzeczytanych książek jako zaległości, ponieważ przy obecnym tempie wydawania każdy je ma, zwłaszcza gdy jego zainteresowania sięgają również/nie tylko poza fantastykę. Czyta się chyba wszakże dla przyjemności, a nie dla statystyk, choć różnej maści i kształtu ZB-oków nie brak(uje). ;)

Ledwo zacząłem czytać "Rzeka bogów" MacDonalda, a już miałem dość. ;) Na obecną chwilę nie jestem "targetem"... Występny Shadowek miał rację, poniekąd. :-P
Urshana - 2010-03-25, 13:16
:
Pod pojęciem "zaległości" mam na myśli książki, do których się przymierzałam od dawna, czasem kilka lat, a ciągle odkładałam na bok sięgnięcie po nie. W najbliższym czasie - czytaj miesiąc, dwa mam w planach z fantastyki m. in. "Dworzec Perdido" (w dziwny sposób zaczęłam spotkanie z Mievillem kilka lat temu od "Blizny", która mi się bardzo podobała), a także "Rzekę bogów". Obie te pozycje przeskoczyły na półce sporo innych czekających w kolejce. I wiem, że czyta się dla przyjemności, nie na czas, co nie zmienia faktu, że chciałabym móc czytać więcej, by doświadczać więcej przyjemności.
Jander - 2010-03-25, 21:22
:
Po skończeniu Diuny czytam trzy rzeczy na raz - Cień Wiatru, który już parę miesięcy męczę (niby dobre, ale jestem dość wymagający i nie jest to dla mnie rewelacja), Dworzec Perdido (na razie sam początek, ale już mnie Mieville przekonał) i zaległy numer Krytyki Politycznej.
Miałem kupić parę książek w tym miesiącu, ale mam w tej chwili 60zł i myślę raczej o tym jak przeżyć weekend. :)
Tomasz - 2010-03-28, 11:28
:
Naszła mnie ochota na starego dobrego Gemmella i zabrałem się za "Troję". Na razie pierwszy tom, kolejne muszę dopiero zakupić. Mam ochotę na takie klimaty, heroiczne, a jednocześnie to wędrówka w starożytność. Jednocześnie czytam rewelacyjną biografię "Hannibala" pióra Serge'a Lancel. Kto lubi poczytać o starożytności temu szczerze polecam. Z togo co słyszałem to najlepsza biografia zwycięzcy spod Kann, i na razie opinia się sprawdza. Świetnie napisana, dokładna, wnikliwa i już sporo nowych rzeczy się dowiedziałem.
You Know My Name - 2010-03-28, 12:14
:
Walc Stulecia Ziemkiewicza w ramach przygotowania do Stolyka. Malkontenci mogą narzekać, że schematyczny, żr już jakby przestarzały, ale to dla mnie nadal czołówka polskiej fantastyki. Pamiętam, że wydanie tej książki było sporym wydarzeniem na naszym rynku, szczególnie po dobrze przyjętym Pieprzonym losie .... Oczywiście mi osobiście średnio odpowiada atmosfera teorii spiskowych w obu książkach, ale nie zmienia to faktu, że obie czyta się świetnie.
Qbard - 2010-03-29, 09:40
:
James Joyce "Stefan bohater". Trzeba się nieźle wgryzać w zawiłości. Ale warto. Jest to powieść którą Joyce próbował spalić, na szczęście rękopis uratowała przed spaleniem jego siostra. To co ocalało opublikowano. Niektóre wątki i postaci Joyce wykorzystał później w "Portrecie artysty z czasów młodości".
MrSpellu - 2010-03-29, 14:17
:
Na święta zaplanowałem Viriconium i może jeszcze Światło Harrisona. Zobaczymy jak z planami wyjdzie :)
Shadowmage - 2010-03-30, 07:56
:
Mag_Droon napisał/a:
Walc Stulecia Ziemkiewicza w ramach przygotowania do Stolyka.
Masm go zaplanowany na święta, jeszcze z księgarni nie odebrałem.

Co do moich obecnych lektur - w sumie niewiele zmieniło się od mojego poprzedniego wpisu, czyli nadal "Powrót Karmazynowej Gwardii" (i to nadal tom 1 - czytam głównie w tramwaju) i cykl Podrzuckiego.
Ł - 2010-03-30, 07:58
:
Shadowmage napisał/a:
Mag_Droon napisał/a:
Walc Stulecia Ziemkiewicza w ramach przygotowania do Stolyka.
Masm go zaplanowany na święta, jeszcze z księgarni nie odebrałem.

Ja już wgrałem na telefon. :-P Czyta się w miarę,
Procella - 2010-03-30, 10:08
:
William Hjorsberg - Harry Angel

Udało mi się w końcu dopaść tę książkę - od dłuższego czasu za mną chodziła. Dobre.

Z okładki:
Cytat:
Twardy nowojorski detektyw staje naprzeciw najbardziej przerażającego przeciwnika, z jakim przyszło mu się borykać. Dla Harry'ego Angela rutynowe poszukiwanie zaginionej osoby przeradza się w szatański koszmar voodoo i czarnej magii, przyprawiających o zawrót głowy niebezpieczeństw, gwałtownych śmierci.


Zaczyna się jak klasyczny kryminał z lat 40. czy 50. (Hjortsberg świetnie podrabia styl Chandlera), z każdą stroną przybywa mroku i makabry.
MrSpellu - 2010-03-30, 10:13
:
Film był naprawdę fajny.
Lean - 2010-03-30, 11:35
:
Milena Wójtowicz - Załatwiaczka.

Mocno średnia (póki co) - mam za sobą jakąś 1/3 powieści.
Urshana - 2010-03-30, 16:18
:
Skończyłam "Konopielkę" Redlińskiego - podobała mi się, choć przez fonetyczny zapis gwary czytałam dość wolno. Obecnie na tapecie "Pomniejsze bóstwa" Pratchetta, początek jakoś nie spowodował, że nie mogłam się oderwać, zobaczymy, co będzie dalej. Mam zamiar poświęcić się głównie czytaniu przez najbliższy tydzień, bo dziś ostatni dzień byłam w pracy, a porządki świąteczne wykonałam :-) Leżą grube knigi i czkają - m.in. "Miasto Boga" Paulo Linsa (była już ze mną we Francji podczas wakacji i nie przeczytałam), "Głowa Minotaura" Krajewskiego, "Dworzec Perdido" Mieville'a. Mam nadzieję, że rodzina i telewizja nie popsują moich planów.
Kennedy - 2010-03-31, 09:51
:
Podgryzam powoli opowiadania Poego ze zbioru Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze, jako że z czasem u mnie różnie. W zasadzie to czytam ostatnio dużo, tylko mało co dla przyjemności, co gorsza wszystko napisane tak koszmarnym językiem, że po prostu na nim wymiękam. Poe, po Kancie abo Heglu, jest jak łyk zimnego piwa po całym dniu ciężkiej jazdy rowerem w trzydziestostopniowym upale, do tego pod górę.

Na ferie czekają na mnie Zły Tyrmanda i Nienasycenie Witkacego, a do tego niedokończone Dzieci Diuny, plus cały stos książek, których tytuły ledwo teraz pamiętam, a które leżakują na półce niekiedy nawet od listopada :-| jest co czytać.
MrSpellu - 2010-03-31, 10:33
:
Kennedy napisał/a:
Nienasycenie Witkacego

Dobra rzecz. Ciężkawa, jak to proza Witkiewicza, ale dobra.
elTadziko - 2010-03-31, 15:32
:
Przeczytałem "Ślepowidzenie" Wattsa.
Z początku było trochę ciężko, bo trzeba było poznać świat, bohaterów, a Watts swoim naukowym językiem nie pomagał ;) Jednak, gdy już udało się wciągnąć, dla czytelnika stawała otworem prawdziwa uczta. Wattsowi udało się znakomicie dobrać proporcje w powieści między fabułą (akcją, tajemnicą obcych), bohaterami (ich historią oraz ogólnie psychologią) oraz "filozofowaniem" (o inteligencji, świadomości). To wszystko razem daje naprawdę znakomitą powieść.
Autorowi udało się nawet wtrynić trochę humoru (np. ta historyjka o gametach wzorowana na cytat z Biblii, czy trochę wulgarny wierszyk o popędzie) ;) Nie zabrakło także wzruszeń czy uczucia smutku (np. podczas ostatniej "rozmowy" Chelsea z Sirim).
Jak widać Watts nie ogranicza się jedynie do jednej rzeczy, każdy znajdzie sobie w jego powieści coś miłego :) O ile lubi klimaty hard sf, bo jednak wizja przyszłego świata oraz obcych jest trochę przerażająca i "duszna".
Powieść oceniam bardzo wysoko. Z pewnością zasługuje na najwyższą notę :)
You Know My Name - 2010-03-31, 16:46
:
Skonczylem Ziemkiewicza. Jak to u mnie z RAZem juz jest z wieloma tezami sie nie zgadzam (wiadomo, ze to "konserwa"), ale czyta się naprawdę rewelacyjnie. Szkoda, że porzucił sf.
Czas zacząć nowego VanderMeera. Zobaczymy czy i czym zaskoczy tym razem.
Procella - 2010-03-31, 19:49
:
Mike Carey - Mój własny diabeł

Bardzo dobrze się czyta, gładziutko wchodzi - dziś zaczęłam i przy dobrych wiatrach (proszę tego nie rozumieć tak, że muszę mieć wiatry, żeby mi się dobrze czytało :-P ) dziś skończę. Akcja wciąga, klimat niezły... Czytadło, ale udane. Chyba będę kontynuować znajomość z panem Felixem C.
elTadziko - 2010-04-01, 20:22
:
Przeczytałem "Świat Rocannona" Le Guin, czyli pierwszy tom Ekumeny.
Fabuła może nie jest zbyt odkrywcza, oparta na zasadzie questu, ale autorka wynagradza to w inny sposób. Le Guin ma niesamowitą umiejętność oddziaływania na emocje czytelników, potrafi świetnie grać na emocjach. W prostych, krótkich zdaniach potrafi i rozbawić, i wzruszyć. Chyba właśnie za to najbardziej ją cenię :)
Dodatkowo do tej powieści wykreowała całkiem nowy i ciekawy świat zamieszkały przez różne rasy. Każda z nich różni się nie tylko wyglądem, ale także i zachowaniem. Podobało mi się właśnie takie nakreślenie różnic, nie poprzestanie na samym wyglądzie zewnętrznym, ale także pokazanie ich odmiennego myślenia.
Szczerze mówiąc, po ocenie na Fantaście (ok. 4), nie spodziewałem się aż tak dobrej książki. Jedynie zastrzeżenie mam do wydania. Fakt faktem, że jest ono ładne (okładka mi się podoba), ale zmiana formatu, w którym wydane są dwa z późniejszych tomów, jest barbarzyństwem. Zwłaszcza, ze wystarczyłoby tylko trochę zmniejszyć czcionkę...
Nie mogę się doczekać przeczytania kolejnych części. Mam co prawda "Lewą rękę ciemności" i "Wydziedziczonych", ale jednak wolałbym czytać cykl po kolei (pomimo tego, ze jak podejrzewam, kolejne tomy nie łączą się bezpośrednio).
Dhuaine - 2010-04-03, 09:43
:
Przeczytałam Before They Are Hanged Abercrombiego, drugi tom do "Samego ostrza". Świetna książka. Tak samo jak pierwszy tom, nie da się jej łatwo streścić. Działo się dużo, ale nie da się napisać zajawki bez spoilerów. ;)
Widać dużą zmianę w charakterze wielu postaci - większość z nich na plus, aż się zdziwiłam. Głupota niektórych drugoplanowych jest wręcz przesadzona, a kilka drobnostek wydaje się mało realistyczne, ale i tak Abercrombie jest niebo wyżej od autorów, których czytałam ostatnio. Oby więcej takiej fantasy. :D
Największą wadą (?) tej książki jest podzielenie fabuły na trzy oddzielne wątki. Równie dobrze można czytać rozdziały z nich jeden za drugim (co też robiłam, bo nie mogłam wytrzymać z ciekawości). Wydaje się, że powodem przeplatania rozdziałów jest tylko zamaskowanie skoków czasowych między nimi.

Abercrombie jest świetny pod względem językowym. Tłumaczenie ISY totalnie to zniszczyło, ale styl narracji dopasowuje się do POVa i naprawdę fajnie to wygląda. Myśli postaci są ładnie wplecione w tekst (nigdy chyba nie przestaną mi się śnić koszmary o interpunkcji ISY...), a tak żywych opisów dawno nie widziałam :)
Śmieszna sprawa tylko, że wygląd postaci rzadko kiedy jest sprecyzowany. Na przykład kompletnie nie mam pojęcia, jakiego koloru włosy mają wszyscy oprócz Ferro i Ardee. O kolorach oczu już nie wspomnę...

Od razu bym się rzuciła na trzeci tom, ale mam sporo roboty, a od Abercrombiego trudno jest się odkleić D: Przeczytałam tylko blurb na trzecim tomie. Kompletnie nie wygląda na zakończenie trylogii. Wygląda po prostu na trzeci tom. Mam nadzieję, że zakończenie jest dobre...

W międzyczasie załatwiłam też kilka kryminałów Agathy Christie, ale żaden nie był wart polecenia, a jeden - "Tajemnica Wawrzynów" - był wręcz beznadziejny.
Shadowmage - 2010-04-03, 10:20
:
Do mnie właśnie drugi tom Abercrombiego przyszedł, ale na razie czytanie odkładam na później... chyba, że coś się zmieni.

Czytam za to "Krew nie woda" Careya i jak na razie jest to najlepsza część z dotychczasowych. Mam nadzieję, że końcówka nie rozczaruje.

Jakby ktoś był ciekawy, to kilka słów o marcowych lekturach napisałem na blogu.
Brzuzka - 2010-04-03, 16:10
:
Shadowmage napisał/a:

Czytam za to "Krew nie woda" Careya i jak na razie jest to najlepsza część z dotychczasowych. Mam nadzieję, że końcówka nie rozczaruje.



Ja z Careya czytałem tylko Mój własny diabeł, ale kolejne tomu czekają na półce:P

Skończyłem Egzorcyste Blattego i chyba wezmę sobie dla kontrastu zerknę na krótkie opowiadania z Homo Bimbrownikusa, na nic więcej nie mam czasu:/
Romulus - 2010-04-03, 18:07
:
Miałem zabrać się do MAGA Fowlesa, ale dopadł mnie kryzys. Sięgnąłem na półkę z dziełami zebranymi mistrza Szekspira i przeczytałem sobie "Poskromienie złośnicy". Ożywcza to była lektura - jak zawsze, kiedy się sięga po taką sztukę po 10 latach :) Teraz chyba przeczytam "Wiele hałasu o nic", albo obejrzę sobie ekranizację tej sztuki w rezyserii Kennetha Branagha. Jest wyborna.
Kennedy - 2010-04-03, 19:12
:
U mnie dalej Poe, ale powoli, nie są to opowiadania do połykania jedne za drugim. Tak więc, w międzyczasie przeczytałem (w niecałą godzinę) Ciemny las Andrzeja Stasiuka - spodziewałem się powieści, a to, okazuje się, dramat, taka specyficzna groteska sf. Całkiem interesująca, ale chyba ją jeszcze raz przeczytam, żeby w pełni sobie opinię uporządkować.

Aktualnie czytam Czas poza czasem Dicka. Klasyczny Dick, jedna wielka paranoja. Do takich rzeczy jak Ubik, VALIS czy Człowiek z wysokiego zamku to nie doskakuje ani trochę, przynajmniej na razie, ale jest nieźle.
MrSpellu - 2010-04-03, 19:35
:
Cytat:
Na święta zaplanowałem Viriconium

W pociągu zdążyłem zerknąć na okładkę :/ Coś mam niemoc ostatnio i kryzys, czytelniczy oczywiście.

@
Przeczytałem właśnie 20 stron. Pierwszy raz od dawna miałem ochotę wywalić książkę przez okno po takiej ilości tekstu. Czarno widzę, chyba że w trakcie się poprawi :/
Procella - 2010-04-03, 21:06
:
Poprawi się. Ja też przy pierwszych 20 stronach poważnie myślałam o przerwaniu czytania.
elTadziko - 2010-04-03, 23:14
:
Rita Monaldi & Francesco Sorti "Wątpliwości Salaiego"

Z Ritą Monaldi i Francesco Sortim miałem przyjemność zetknąć się już wcześniej przy okazji powieści z cyklu "Imprimatur Secretum Veritas Mysterium". Na razie przeczytałem tylko dwie pierwsze części, trzecią mam jeszcze przed sobą. Lubię powieści historyczne, a ponieważ cykl ten był mi polecany, dlatego się za niego zabrałem. "Imprimatur" podobało mi się, choć nie spełniło do końca wszystkich moich oczekiwań. Intryga z papieżem, czyli najciekawszy punkt powieści, wyszła dopiero pod koniec. A w międzyczasie było dużo przydługich opisów, które potrafiły znudzić (choć niewątpliwie dawały dużo "tła" historycznego). "Secretum" było lepsze - mniej opisów, więcej akcji. Gdy wyszła ich nowa powieść - "Wątpliwości Salaiego", nie mogłem powtsrzymać się przed kupnem.

"Wątpliwości Salaiego" to powieść epistolarna. Całość składa się z 68 listów Salaiego, przybranego syna Leonarda da Vinci (czyli tak de facto ucznia). Możnaby powiedzieć, że są to listy szpiegowskie, ponieważ Salai na zlecenie Machaviellego, opisuje mu wszystkie poczynania swojego opiekuna. Jednak wychodzi mu to z róznym skutkiem :)

Niewątpliwie najwiekszą zaletą powieści jest jej forma. Listy jako nośnik fabuły są raczej rzadko używane (szczególnie współcześnie). Nietypowy jest też styl tych listów. Salai, jako osoba nieuczona, bardzo często robi błędy - i ortograficzne, i interpunkcyjne. Prawdę mówiąc to interpunkcji w tej książce prawie w ogóle nie ma. Nierzadko jego zdanie ciągnie się przez pół strony! Rozbawiło mnie bardzo wstawienie przez Salaiego w ostatnim liście dużej ilości przecinków i kropek, aby adresat sam je powstawiał tam gdzie chce :) Bardzo fajnym pomysłem były też skreślenia, ktorych narobił Salai, gdy nie umiał napisać jakiegoś słowa. A najsmieszniejsze były te fragmenty, w których ostatecznie nie udało mu się napisać danego słowa i zamiast niego w końcu używał jakiegoś latwiejszego ;)

W powieści wystepuje właśnie spora dawka humoru. Zaczyna się ona na formie i nieumieniu pisania trudniejszych słów przez Salaia, a kończy na dogryzaniu przez niego swojemu przybranemu ojcu. Ile razy czytamy o tym, jako to Leonardo tak naprawde nic nie wie i próbuje wyszukanym słownictwem i robieniem mądrych min udawać geniusza :P Salai także lubi nadawać innym różne przydomki, np. "gościu, który ma minę, jakby ktoś przydeptał mu jaja" zostaje później cały czas nazywany "gościem ze zdeptanymi jajami" :P

Jedynym, dośc istotnym mankamentem powieści, jest jej długość. O ile druga część, gdy coś zaczyna się dziać, jest ok, o tyle w pierwszej połowie ma się wrażenie, że tak naprawdę czyta się o niczym. Bo przez bardzo dużą część listów Salai pisze o "nadziewaniu na rożen", czyli o swoich kolejnych podbojach seksualnych ;) Niektórych może to bawić trochę bardziej, niektórych troche mniej. Ja należę do tej drugiej grupy, więc tak dużo miejsca poświęconego na chwaleniu się przez Salaia o swoich ćwiczeniach z pannami trochę mnie drażniło ;)

Co ciekawe w powieści występują nawet dwaj Polacy - Mikołaj Kopernik i Erazm Ciołek. To bardzo miły akcent w zagranicznej powieści. Niestety Kopernik przez dużą część powieści jest pokazany niezbyt pochlebnie (Salai uwaza go za ciotę, ale ten fakt jest tak podany, że tak naprawdę nie można się obrazić za to na autorów ;) Zwłaszcza, że na końcu wychodzi cała prawda o Koperniku i zostaje zrehabilitowany :P ). Ale z drugiej strony Leonardowi da Vinci autorzy też nie darowali :P Salai uważa go za głupszego od siebie, i faktycznie (przynajmniej według jego listów), Leonardo bardzo polega na Salaiu, bo sam niezbyt dobrze sobie radzi.

Dużym plusem powieści jest też dawka prawdziwych informacji historycznych i ciekawostek o Leonardo da Vinci (np. o chęci pracy dla konstantynopolskiego Sułtana), czy tez nawet o Michale Aniele.

A o czym własciwie traktują te listy Salaiego? Leonardo został "wynajęty" przez Cezara Borgię, aby wyśledził kto w Rzymie rzuca takie kalumnie na papieża Aleksandra VI (też z rodu Borgia). Okazuje się to nie być łatwe.

Po wszystkich listach Salaiego, autorzy umieszczają "Wyjaśnienie", w którym komentują, co w tej powieści jest tak naprawdę prawdziwe. Okazuje się, że... prawie wszystko. Możnaby nawet powiedzieć, że wszystko oprócz samych listów. W ogólnoświatowej opinii utarło się, że Aleksander VI był najgorszym papieżem w historii Kościoła - uprawiał nepotyzm, miał dzieci, oddawał się rozpuście. Autorzy w swojej powieści (a później w "Wyjaśnieniu" podają też źródła) pokazują, że nie jest to prawda. Kłamstwa te zostały wymyślone, by oczernić Kościół i pozwolić Niemcom na uwolnienie się spod pieczy Rzymu. A kolejni historycy opierają się na fałszywych i kłamliwych źródłach i nawet nie próbują ich podważać, mimo wielu sprzeczności i ewidentnych błędów w nich zawartych. A opracowania historyczne, które próbują zrehabilitować tego papieża są albo poddawane bardzo krytycznej opinii, albo w ogóle pomijane milczeniem. Mnie w każdym bądź razie autorzy przekonali do swego punktu widzenia :) Pokazali też dobre strony tego papieża, chcącego wprowadzic gruntowną reformę w Kościele. Niestety nie udało się to mu z powodu wielu wojen, które musiał toczyc od samego początku pontyfikatu. Może gdyby nie te niemieckie oszczerstwa Marcin Luter nie zdołałby sie odłączyć o Kościoła (a może nawet by nie chciał)?

Okazuje się, że jest to dopiero pierwszy tom nowej serii tego duetu. Zastanawiam się, o czym będzie drugi tom? Bo pierwszy jest raczej skonczoną całością i nie widzę raczej sensu odnosic się ponownie do kwestii Aleksandra VI. Bardzo bym się cieszył gdyby w drugiem tomie więcej miejsca poswięcono Leonardowi, bo uważam, ze to bardzo ciekawa postać, a niestety, w pierwszej części, został potraktowany trochę po macoszemu, bo tak po prawdzie to nic konretnego nie robi :P I mam także nadzieję, ze twórcy wrócą najpierw do swojego pierwszego cyklu, bo zgodnie z obietnicami, zostały im jeszcze 4 tomy! Bo przyznam szczerze, że jednak odpowiada mi bardziej normalna konwencja, taka jak w "Imprimatur Secretum Veritas Mysterium", gdzie wszystko opisane jest bardziej poważnym językiem.

Tematyka tej książki przypomniała mi o tym, że ma powstać serial o rodzie Borgiów, dziejący sie własnie w opisywanych czasach. Oczywiście oparty będzie na tej "spreparowanej" prawdzie, czyli pokazującej papieża od złej strony. Wcześniej bardzo cieszyłem się na powstanie tego serialu, bo lubię takie klimaty. Teraz nie wiem, czy nie będzie mnie drażnić to "przekrzywianie" faktów na temat Aleksandra VI.
Toudisław - 2010-04-04, 08:22
:
Ewidentnie mam kryzys czytelniczy jak diabli. Rozgrzebana kilka pozycji i jakoś nic nie można skończyć ;( Ale teraz czytam Eremantę i jak na razie czyta się super. Książka rozwija się bardzo powoli ale mnie to się podoba bo język jest naprawdę dobry i daje dużo frajdy z lektury.
Lean - 2010-04-04, 10:49
:
A ja zabieram się za antologię "Bajki dla dorosłych". Jestem ciekawa pomysłów Kańtoch, Grzędowicza i Kossakowskiej.
Tomasz - 2010-04-04, 19:58
:
Pierwszy tom "Troi" Gemmella za mną. To taki Gemmell w pigułce. Fajnie się to czyta i do tego udało się autorowi zbudować fabułę i nakreślić bohaterów tak, że mimo znajomości na starcie zakończenia i tak jest się czym ekscytować i przejmować. Fajne czytadło.

Kontynuuję biografię Hannibala, a do tego połykam "Migotliwą Wstęgę" Reynoldsa. Jak już pisałem w jego wątku, jestem oczarowany. Chcę więcej.
Jakoś tak przypadkiem sięgnąłem ponadto po "Cień zwycięstwa" Suworowa. Pierwsza część rozliczania bohatera ZSRR Żukowa. Fajnie się to nurzanie w błocie radzieckiej legendy czyta.
elTadziko - 2010-04-05, 16:17
:
Przeczytałem "Inny wiatr" Le Guin, czyli szósty i ostatni tom "Ziemiomorza".

Le Guin ma zupełnie odmienny styl od typowych współczesnych autorów fantastyki. Opiera się on głównie na emocjach, uczuciach, a nie na akcji, która oczywiście też jest. Le Guin także nie rozpisuje się nadmiernie, ubiera wszystko w oszczędne słowa, co daje niesamowity efekt końcowy.

Słyszałem opinie, że druga trylogia składająca się na cykl "Ziemiomorza" jest dużo słabsza od pierwszej i dopisana na siłę. Może faktycznie nie było musowe pisać dalszej części cyklu, ale nie uwazam, żeby dalsze części były jakoś specjalnie słabe. Ja dalej czerpałem przyjemność z czytania tego, co napisała Le Guin. Tzn. faktycznie druga trylogia jest trochę słabsza, ale dalej jest bardzo dobra.

Jeśli zaś chodzi konkretnie o "Inny wiatr" to jest to chyba najlepszy tom z drugiej trylogii. Mimo, że nie dzieje się dużo, a akcja posuwa się dość powoli, to czyta się to z zaciekawieniem i przyjemnością. Czasami mam nawet wrażenie, że nawet jakby Le Guin wydała książkę kucharską, to bym czytał ją z przyjemnością :P

Le Guin w ostatniej powieści wprowadza nowych bohaterów (Olcha, Księżniczka Kargów), ale także odwiedza starych (Geda, Tenar, Tehanu). Daje to fajnie połączenie - z jednej strony nie ciągnie na siłę dalszych przygód Geda i pozwala przejąć stery nowym bohaterom, ale z drugiej strony możemu zobaczyć co tam słychać u starych znajomych :)

Zazwyczaj mam tak, że o lepszych książkach, które mi się podobały, nie wiem co napisać. Tak mam i tutaj, więc może zakończę już na tym moją wypowiedź :P
Urshana - 2010-04-05, 18:08
:
Dziś ostatni wieczór wolnego, bo od jutra czas brać się za pracę, blee. Niestety dwa dni świąteczne upłynęły mi raczej na rozkoszach stołu, tudzież dyskusjach z rodziną mej drugiej połówki i na czytanie nie było wiele czasu. Na szczęście przed świętami udało mi się kilka pozycji pochłonąć. Skończyłam "Pomniejsze bóstwa" Pratchetta i mam mieszane uczucia. Z jednej strony nie przyniosła mi ta książka takich rozkoszy jak cykle ulubione, z drugiej dość gorzka satyra na fanatyzm religijny powoduje, że nadal mi gdzieś w głowie tkwi. Ze Świata Dysku przeniosłam się do faweli Rio de Janeiro w bardzo brutalny sposób ukazanych w znakomitej powieści Paulo Linsa "Miasto Boga". Przeszkadzało mi trochę na początku nakładanie się na czytany tekst kadrów z widzianego kilka lat wcześniej filmu (też świetnego), ale w miarę czytania dałam się porwać krwawym historiom chojraków, luzaków, frajerów i innych mieszkańców Miasta Boga, miejsca, gdzie jedyną pewną rzeczą jest śmierć - najczęściej gwałtowna i przychodząca za wcześnie. Kolejną przeczytaną powieścią była "Zamordowana królowa" Maurice Druona (drugi tom cyklu "Królowie przeklęci"), którą czytało się mi przyjemnie, nabrałam apetytu na dalsze losy przeklętego rodu Kapetyngów. A dziś zaczynam przygodę z "Dworcem Perdido" Chiny Mieville'a. Kilka lat temu czytałam "Bliznę", którą się zachwyciłam (nie wiem, jakim cudem umknęło mi, że to tom drugi), więc mam nadzieję, że wrażenia z tej pozycji będą równie pozytywne.
toto - 2010-04-05, 20:39
:
Eden, Śledztwo, Katar za mną, teraz Pamiętnik znaleziony w wannie, wszystko Lema. Jakoś mnie naszło na nadrabianie zaległości i ponowne lektury Lema. Następny w kolejce też pewnie będzie Lem, tylko jeszcze nie wiem co. Albo Shriek: Posłowie VanderMeera.

Nad zakupem Maga Fowlesa zastanawiam się od dłuższego czasu. Może czas w końcu to zrobić?
MrSpellu - 2010-04-06, 07:10
:
Viriconium. 230 strona. Męczy mnie jak sto diabłów :/ Mam mieszane uczucia. Z jednej strony doceniam kreację świata, ale z drugiej... książka jest napisana strasznie topornym językiem (lub topornie została przetłumaczona) i naprawdę jest nudna. Nie czuję jej :-> Jeżeli Światło ma być takie samo, to ja to p...
Ł - 2010-04-06, 20:49
:
Jon Ronson - Człowiek który gapił się na kozy

Chciałem przeczytać zanim obejrze ekranizacje - http://www.youtube.com/watch?v=GC2TzspJn5A

i zrobiłem dobrze. Niczym Jedi.
Fidel-F2 - 2010-04-06, 21:40
:
nie czytałem jeszcze Viriconium ale zaczynam nabierać przekonania, że jak ktoś mówi, że mu się podobało to na bank snob

edit lit
Qbard - 2010-04-06, 21:57
:
Ray Loriga "Najgorsze ze wszystkiego". Lekka, przyjemna i wesoła książka o dorastaniu. Cytat: "Człowiek może bardzo kochać swoją papugę, ale potem przychodzi pies i ją zjada. Z drugiej strony, człowiek może wcale nie kochać swojej papugi, ale potem przychodzi pies i ją zjada. Czyli to nie ma znaczenia, jak bardzo człowiek kocha swoją papugę, bo i tak jej to nie pomoże, jeśli w okolicy kręci się pies."
MrSpellu - 2010-04-07, 06:49
:
Fidel-F2 napisał/a:
nie czytałem jeszcze Viriconium ale zaczynam nabierać przekonania, że jak ktoś mówi, że mu się podobało to na bank snob

To znaczy wiesz co Fidel, sam świat nie jest zły, tylko topornie opisany (momentami składnia przypomina bełkot pijanego księdza). Wczoraj próbowałem przed snem jeszcze coś zdziałać, ale fragment o tym zabójcy ex pilocie (wczoraj czytałem, a już zapomniałem jak ma na imię :roll: ) zwyczajnie ululał mnie do snu //spell
You Know My Name - 2010-04-07, 12:19
:
Nie wiem o co Wam biega. całość Vriko jest cudna. Nie powiem, że połknąłem w jeden wieczór, ale oczarowała mnie koncepcja miasta.
Co do składni, to nawet jeśli takowa kopnęła w kostkę to nie będę w stanie określić czy jest prawidłowa czy pokrętna, bom ignorant.
Światło natomiast jest trochę inne, czytaj lepsze.
MrSpellu - 2010-04-07, 12:59
:
Mag_Droon napisał/a:
Nie wiem o co Wam biega. całość Vriko jest cudna. Nie powiem, że połknąłem w jeden wieczór, ale oczarowała mnie koncepcja miasta.

No sęk w tym, że świat uważam tylko za "niezły". Sam nie wiem, zastanawiam się, co Ty tam uważasz za takiego "cudownego", ale to widocznie jest kwestia gustu. Mam problem do zmuszenia się by tę pozycję dokończyć :/ Po Światło sięgnę - bo już kupiłem, ale w sumie dobrze, że jednak nabyłem teraz, bo po lekturze Viriconium na 100% bym nie kupił. A tak to dam Harrisonowi drugą szansę ;)

Mag_Droon napisał/a:
Co do składni, to nawet jeśli takowa kopnęła w kostkę to nie będę w stanie określić czy jest prawidłowa czy pokrętna, bom ignorant.

Powiem tak. Przy lekturze Viriconium często zgrzytam zębami ;)

@
Dziwne wielkie grzechy kojarzą mi się trochę z Mannem, ale to chyba tylko przez żółte buty ;) Ogólnie do tego opowiadania, to mam trochę mgliste skojarzenia mainstreamowe. Flaubert? Proust?* Coś mi tam kołacze. Resztę czyta się jak Faulknera, to znaczy że chce mi się spać :)

*Nie daje mi to spokoju :/
coorchuc - 2010-04-07, 18:19
:
dawno sie nie odzywałem, ale i wtedy siedziałem cicho - no zaczytany byłem i jestem - i mam nadzieję, że dalej będę.

Aktualnie na tapecie "Krew nie woda" Careya, na zmianę z "Na rogu świata i nieskończoności" Lotha.

Pierwsza - jakby nie było to Mike Carey i egzorcysta Felix Castor - więc warto.

Druga to wspomnienia o Franciszku Fiszerze - to rodzaj raczej wysublimowanego dania.
Dhuaine - 2010-04-07, 22:23
:
Przerobiłam "Gildię magów" Trudi Canavan. To książka dla dziesięciolatków xD Nic się nie dzieje, całość normalny autor spokojnie skompresowałby w 50 stronach (i to z większą głębią fabuły i postaci). Jak na taki groźny świat postaci są podejrzanie miłe, prócz klasycznego złego. Rozmowa pod koniec, która zapewne posłuży jako punkt wyjścia w drugim tomie, była tak... prosta i mało rozgarnięta, że mało nie oblałam się sokiem ze śmiechu.
W drugim tomie podobno autorka porusza kwestię homoseksualizmu. Zamierzam to przeczytać. Chcę zobaczyć m/m slash w wersji young adult >w<
Jander - 2010-04-07, 22:54
:
W połowie eseju Michela Houellebecqa "H.P. Lovecraft. Przeciw światu, przeciw życiu". Nawet nie wiedziałem, że mam na pewne sprawy podobne poglądy co autor, jego podejście do Lovecrafta jest bardzo ciekawe. Długo książka leżała na półce, a że ma 130 stron to jest na jeden uważny wieczór czytania.
Tomasz - 2010-04-07, 23:27
:
Jander napisał/a:
Długo książka leżała na półce

U mnie też jakoś bardzo długo leży i się nie mogę zdecydować.
Po pierwszym tomie Migotliwej Wstęgi jutro zaczynam tom drugi, a na razie walczę z "Miastem szaleńców i świętych". Podoba mi się kreacja świata i styl podania tego czytelnikowi. Ale żeby mnie to powaliło na kolana to na razie nie mogę powiedzieć. Liczę ciągle że coś wyskoczy z kolejnej strony i mi przywali. Może za wiele się spodziewałem?
Metzli - 2010-04-08, 12:04
:
Wygląda na to, że będziesz należał do tej grupy, która uznaje zalety Miasta..., ale i nie wpada w szczególny zachwyt nad Ambergris.

Ja czytam (kończę w zasadzie czytać) o rewolucji proletariatu w świecie Bas-Lag, czyli Żelazna rada Mieville'a. Jak na razie jawi mi się jako najsłabsza część z tego świata. To cały czas ten sam autor, ale przez zupełne podporządkowanie fabuły ideom politycznym rzeczy, które wcześniej były małym zgrzytem teraz wysunięte są na pierwszy plan. I stanowią główną oś historii. Ale najpierw trzeba doczytać do końca :)
Jander - 2010-04-08, 13:07
:
Tak więc Houellebecq skończony - zadowalająca lektura, polecam przeczytać, trudno się oderwać.
Teraz myślę czy zabrać się za biografię Mao, Dworzec Perdido czy może coś lajtowego, jak Wegnera. A może rzut na Viriconium...
nastka - 2010-04-08, 14:11
:
Romulus napisał/a:
Zatem chwyciłem jednak za MAGA Fowlesa. Wow. Jestem oczarowany. Znakomita narracja, która wciąga czytelnika od niemal początku. Dotarłem dopiero do setnej strony, bo robota mnie goni. Ale już wiem, że historię Chin J. Fenby będę czytał wolniej.

Dobry wybór Romulusie ;)

U mnie z braku laku powtórka z rozrywki: "Chrzest ognia" Sapkowskiego.
Tomasz - 2010-04-08, 14:35
:
Metzli napisał/a:
Wygląda na to, że będziesz należał do tej grupy, która uznaje zalety Miasta..., ale i nie wpada w szczególny zachwyt nad Ambergris.


Wygląda na to że dokładnie tak :)

Metzli napisał/a:
To cały czas ten sam autor, ale przez zupełne podporządkowanie fabuły ideom politycznym rzeczy, które wcześniej były małym zgrzytem teraz wysunięte są na pierwszy plan.

Hmm, czemu te poglądy polityczne Mieville'a tak wszystkich rażą? U Tolkiena poglądy religijne wyłażą z każdej strony, Sapek lewicowymi poglądami też trąca a tym autorom się tego tak nie wypomina. Muszę przeczytać "Żelazną radę" w końcu, bo może naprawdę z tym przesadził.
Urshana - 2010-04-08, 19:01
:
Jestem w trakcie czytania "Dworca Perdido" (widać moda na Mieville'a jakaś się zrobiła) i podoba mi się niezmiernie. Wprawdzie świat Bas-Lag już znam z "Blizny", co nie zmienia faktu, że jego kreacja robi wrażenie. I zamiast przygotowywać się do pracy nie mogę się oderwać od opowiadanej historii. Niestety wydawca przez niestaranną redakcję powalił mnie na kolana - jak zobaczyłam na stronie 185 wyraz "spojżenie" tak właśnie zapisany prawie zawału dostałam. A ja naiwna powtarzam uczniom, że jak będą czytali, to nie będą błędów robili. Redaktor książki to cytuję Pani Bogumiała Widła (albo nosi niezwykłe imię, albo...)
toto - 2010-04-08, 19:14
:
Spojżenie jest również w pierwszej edycji, ale redaktorką jest pani, jeszcze, Bogumiła.

Kończę Pamiętnik znaleziony w wannie. Ale nie wiem kiedy skończę, bo ostatnio czytam tylko w autobusach. Lipa.
toto - 2010-04-09, 16:09
:
Czytam Shriek: Posłowie Jeffa VanderMeera, dla mnie bomba. Specjalnie nie czytałem żadnych recenzji tej książki, żeby niczym się nie sugerować przy lekturze. Jedyne co wiem, to to, że powieść jest luźno powiązana z Miastem szaleńców i świętych, które z biegiem czasu uznaję za coraz lepsze. Jedna rzecz jakoś dostała się do mojej świadomości, ktoś narzekał na manierę ciągłego zaczynania od początku. A mnie właśnie tym Jeff kupił. Daje wrażenie zapisu bardzo osobistych uczuć Janice Shriek, jej niejednoznacznego podejścia do brata oraz zmiany z biegiem czasu panujących między nimi relacji.
Shadowmage - 2010-04-09, 17:20
:
To romulus marudził, ale on się nie zna. O! :)

Ja czytam drugi tom Esslemonta, zaczyna się rozpierducha. A potem chyba Hamilton albo Crowley.
You Know My Name - 2010-04-09, 18:57
:
Shriek: Posłowie jest wyśmienity. Dzisiaj kończę i jestem pod wrażeniem. Bałem się, że w dłuższej formie Ambergris utraci trochę uroku. Nic badziej mylnego. Rozłożył mnie na łopatki.
Marzy mi się ekranizacja Shrieka... spod ręki Greenawaya lub Lyncha.
Procella - 2010-04-12, 08:13
:
Wczoraj przeczytałam "Samotność detektywa Diamonda". Przyzwoity kryminał, ale po genialnej pierwszej części serii ("Detektyw Diamond i śmierć w jeziorze") trochę mnie rozczarował.

Teraz czytam:
Ladislav Klima - Cierpienia Księcia Sternenhocha
Dziwna, groteskowa, śmieszno-makabryczna książka. Fajne to :)
Tomasz - 2010-04-12, 08:26
:
Kończę "Migotliwą Wstęgę" i zacząłem już "Viriconium". Pomimo różnych opinii bardzo wiele sobie po tej pozycji obiecuję.
Jachu - 2010-04-12, 10:22
:
Kończę (w końcu!) "Rozgrywkę Cienia" Tada Williamsa. Pomimo faktu, że to książka bardzo dobra, to czytanie idzie mi marnie. Głównie z uwagi na rozmowy kwalifikacyjne i związaną z nimi koniecznością zapoznawania się z treściami ustaw i rozporządzeń. Ale książkę już kończę i nie mogę się doczekać polskiej premiery trzeciego tomu :)
A teraz wracam do starożytnego Rzymu. Tym razem wehikuł czasu rzucił mnie w mroczne czasy późnego cesarstwa, które chyli się ku upadkowi. Zapoznam się z jednym z ostatnich wielkich zwycięstw Rzymu, czyli wygranej bitwie na Polach Katalaunijskich, gdzie Rzymianie pokonali Hunów pod wodzą Attyli.
[Daniel Gazda - Pola Katalaunijskie 451; HISTORYCZNE BITWY; Wydawnictwo Bellona]
Romulus - 2010-04-12, 15:56
:
Przeczytałem MAGA Johna Fowlesa. Nie będę się podniecał, napiszę po prostu: arcydzieło. Wspaniała powieść. Czemu tak długo zwlekałem, nie wiem. Ale uczta była wyśmienita. Zobaczyć Neapol i umrzeć - przeczytać MAGA i umrzeć.

A teraz albo Fowles - "Daniel Martin", dzisiejszy zakup. Ale chyba odłożę na jakiś czas i powrócę do historii Chin, ostatnich 158 lat. Tak, aby nabrać trochę oddechu. A w fantastycznych nowościach bida z nędzą do czasu premiery nowego Stovera. Więc nic nie pali się w rękach. A historia Chin przednia - przeraża już na początku krótkim wprowadzeniem w język. Wiadomo, że pod tym względem w Chinach prosto nie jest. Gorzej przekonać się o tym samemu - nawet tylko poprzez lekturę wprowadzenia autora :) .
You Know My Name - 2010-04-13, 00:03
:
Zacząłem Wieki Światła MacLeoda. Nie marzy mi się nawet poziom porównywalny do Shrieka..., który od wczoraj dzierży miano najlepszej książki, którą w tym roku czytałem (wyraźnie lepszy niż Światło Harrisona, które wyraźnie dystansuje całą resztę)
Metzli - 2010-04-13, 01:02
:
Nie ma co nawet próbować porównywać, stawiać któreś z nich jako lepszej czy gorszej. To są zupełnie różne książki.

A ja idę według planu, czyli teraz Kamaleon Kosika. Na samym począteczku, ale już widzę, że książka pewnie mi się spodoba. Potencjał to ona ma :)
elTadziko - 2010-04-13, 11:46
:
Ja sobie odświeżam Sage o zbóju Twardokesku przed przeczytaniem ostatniego tomu :) Właśnie skończyłem "Żmijową harfę" - nadal podoba mi się tak bardzo jak za pierwszym razem :P I aż dziw bierze, że o tylu rzeczach zapomniałem...
MadMill - 2010-04-13, 16:58
:
Mag_Droon napisał/a:
Nie marzy mi się nawet poziom porównywalny do Shrieka..., który od wczoraj dzierży miano najlepszej książki, którą w tym roku czytałem (wyraźnie lepszy niż Światło Harrisona, które wyraźnie dystansuje całą resztę)

Dla mnie Świtało było lepsze, ale porównywanie tych książek jest trudne ponieważ obie są jakby z innych półek, innych światów, innych podejść do literatury. Właśnie skończyłem Shrieka i pierwszy raz od przeszło 3 lat mam poniżej 30 książek nieprzeczytanych na półce...

PS. Chcemy więcej VanderMeera! Harrisona i tak więcej dostaniemy :P
toto - 2010-04-13, 18:13
:
MadMill napisał/a:
Chcemy więcej VanderMeera!
Podobno są szanse. Chyba Finch.
Jander - 2010-04-13, 18:27
:
Ja po jednym opowiadaniu VanderMeera nie mam ochoty na zapoznawanie się z nim i nie wiem czy kiedykolwiek mnie ta ochota najdzie. Oo
toto - 2010-04-13, 18:36
:
A którym? o_O
Jander - 2010-04-13, 18:55
:
Przemiana Martina Lake'a z Kroków w Nieznane 2006. W sumie opowiadanie weszło mi w pamięć, wielu innych z tego zbioru nie pamiętam. Ale jednak wrażenia negatywne.
toto - 2010-04-13, 19:05
:
No, to może nie czytaj VanderMeera. Chyba, że masz okazję dorwać się do całego Miasta szaleńców i świętych, bo opowiadanie zyskuje w całym tomie. Ale wydaje mi się, że jeśli Przemiana Martina Lake'a ci nie przypadła do gustu, to i Shriek: posłowie oraz całe Miasto świętych i szaleńców mają na to niewielkie szanse.
Jander - 2010-04-13, 19:10
:
A rozumiem, że lektura Shrieka bez znajomości Miasta nie jest zalecana? ;)
toto - 2010-04-13, 19:22
:
Czytać pewnie się da, ale całkiem sporo odniesień do Miasta jest. Tło historyczne jest tam nakreślone, sytuacja polityczna, niektóre postacie występujące tu epizodycznie, tam są wręcz głównymi bohaterami albo ważnymi postaciami drugoplanowymi (choćby Martin Lake). Może jest ktoś, kto czytał Shriek bez znajomości Miasta i się wypowie? Jeśli chodzi o samą treść, dokładnie wszystkiego nie pamiętam, ale pewne pada hasło i pewne klapki w pamięci od razu się otwierają. Hasło Cisza - przypomina mi się fragment Miasta, Tonsure, Kalif, szare kapelusze, żywi święci ( :mrgreen: ) - też. Łatwiej się czyta, bo mniej jest spraw do rozszyfrowania. Ale na niektóre sprawy patrzymy teraz (w Shriek: posłowie) z nieco innej perspektywy (Cisza, szare kapelusze / grzybianie).
Jander - 2010-04-13, 19:26
:
Abstrahując - to trochę niefajne, że dwie książki tego samego autora, choć nie bezpośrednie kontynuacje, są wydane przez dwa różne wydawnictwa. No chyba że Solaris zrezygnował z VanderMeera (ale przy pozytywnym przyjęciu Miasta nie wierzę w to).
MadMill - 2010-04-13, 19:30
:
Trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo równie dobrze Miasto może być uzupełnieniem Shrieka, albo Shriek może być tekstem scalającym Miasto. Odbiór zależy właśnie od tego od której z książek się zacznie.

Ja zacząłem Biegunów Tokarczuk. Przez tę książkę się płynie...
You Know My Name - 2010-04-13, 19:37
:
Jander napisał/a:
Abstrahując - to trochę niefajne, że dwie książki tego samego autora, choć nie bezpośrednie kontynuacje, są wydane przez dwa różne wydawnictwa. No chyba że Solaris zrezygnował z VanderMeera (ale przy pozytywnym przyjęciu Miasta nie wierzę w to).
O tym było głośno jakiś czas temu (rok??)
Dla mnie Shriek to absolutne mistrzostwo. I forma i treść, po prostu bajka(ł).

Racja Mad. Więcej VanderMeer'a //pisowcy (a w szczególności "reszta Veniss")
toto - 2010-04-13, 19:41
:
O, Shriek jako powieść scalająca Miasto bardzo mi się podoba.

Dobra, ja właśnie kończę Shriek: posłowie. I czekam na Requiem Joyce'a, bo powinno już dojść. Szkoda, że jego Prawda życia wypadła z tegorocznych planów Maga.
Elektra - 2010-04-14, 07:21
:
Czytam sobie pierwszy tom Powrotu Karmazynowej Gwardii Esslemonta i jest średnio. Męcząca trochę ta książka. Zastanawiam się, czy to z powodu autora, czy raczej dlatego, że nie bardzo potrafię umiejscowić wydarzenia (np. po którym tomie MKP wszystko się dzieje). No i jest jeszcze cała masa kompletnie obcych bohaterów. Erikson jakoś lepiej potrafi wprowadzać nowe postaci. A do tego nie pamiętam za dobrze treści ostatnich kilku tomów MKP i chyba błędem było czytanie tej książki przed odświeżeniem sobie całego cyklu.

Irytuje mnie wydanie, bardzo niewygodnie się czyta. Irytują mnie też pewne błędy w korekcie, czy zmiana nazewnictwa (zawsze przywódcą Gwardii był książę Kazz D'avore, a teraz nagle jest to diuk).

Tak jak nie lubię przerywać książki po przeczytaniu jednego tomu, tak tutaj się zastanawiam, czy sobie nie odpuszczę reszty do czasu przypomnienia MKP. No chyba że się dowiem, że druga część jest ciekawsza. ;)
MrSpellu - 2010-04-14, 07:40
:
Elektra napisał/a:
zawsze przywódcą Gwardii był książę Kazz D'avore, a teraz nagle jest to diuk

Nie czytałem, nie wiem o co chodzi, ale ja tam bym się cieszył. Słowo "diuk" bardziej mi się podoba niż "książę". Pewnie w oryginale było Duke, a nie Prince i nowy tłumacz zwyczajnie przetłumaczył hiperpoprawnie. (Wbrew pozorom jest różnica).

By nie było, że OT: Myślę jak tu zrobić by dokończyć Viriconium (bo zawsze kończę*) i jednocześnie nie dokończyć (bo nie chce mi się). Może by tak jakiś wypadek... z piecem, czy coś //mysli

*W sumie kiedyś musi być ten pierwszy raz :(
Elektra - 2010-04-14, 07:59
:
MrSpellu napisał/a:
nowy tłumacz zwyczajnie przetłumaczył hiperpoprawnie.

Tłumacz jest ten sam. ;) Może i wcześniej było niepoprawnie (a może autorzy sobie inaczej wymyślili), ale czytelnik (przynajmniej ja) przyzwyczaił się do jednego zwrotu i inny go razi.
MrSpellu - 2010-04-14, 08:04
:
Elektra napisał/a:
Tłumacz jest ten sam

Może też stwierdził, że bardziej podoba mu się słowo "diuk"? :>
Elektra napisał/a:
ale czytelnik (przynajmniej ja) przyzwyczaił się do jednego zwrotu i inny go razi.

Nie no rozumiem. Pewnie też bym się zirytował.
Urshana - 2010-04-14, 09:04
:
Skończyłam "Nagi cel" Adama Wiśniewskiego-Snerga. Pozycja na jeden wieczór, czytało się to przyjemnie, ciekawy pomysł na trójwymiarową telewizję, ale jakoś blado wypadło po przebogatym "Dworcu Perdido". Postanowiłam więc zmienić zupełnie gatunek i chwyciłam za kolejny króciutki utwór (jak czytam krótkie utwory, to łudzę się, że zmniejsza mi się szybciej trzypółkowa kolejka)- "Flush" Virginii Woolf. Książka przeurocza, niby biografia cocker spaniela, ale tak naprawdę humorystycznie opowiedzina historia miłosna z czasów wiktoriańskich. W kolejce "Głowa Minotaura" Krajewskiego, czas przeczytać, bo kolejna pozycja na dniach.
Dhuaine - 2010-04-14, 12:45
:
Elektra napisał/a:
zawsze przywódcą Gwardii był książę Kazz D'avore, a teraz nagle jest to diuk

Także nie czytałam, ale to ma chyba jakieś uzasadnienie w fabule.

Skończyłam "Nowicjuszkę" Trudi Canavan.

SPOILERY

Przez całe 500 stron ciągnęły się jak flaki z olejem dwa wątki - główna bohaterka vs. uczniowie (wyobraźcie sobie Harry'ego Pottera, gdyby cała książka składała się z bójek Harry vs. Draco) oraz odkrywanie swojej orientacji seksualnej przez pewnego maga. Mag co prawda miał odkrywać starożytną magię, ale koniec końców odkrył tylko jedną magiczną rzecz, a przy okazji przygruchał sobie miłość swego życia.
Było lolowo. I nudno jak diabli.
Shadowmage - 2010-04-14, 12:51
:
Elektro, mnie też te niektóre zmiany irytowały - szczególnie sabotazyści zamiast saperów :) Ogólnie książka jest interesująca tylko ze względu na powiązania z Eriksonem, no i znaczące wydarzenia (w drugim tomie), które zapewne będą rzutować na cykl Eriskona.
Kennedy - 2010-04-14, 14:27
:
Ponieważ środa to taki dzień, w którym praktycznie nie mam zajęć, a wszyscy inni coś robią, więc siła rzeczy mam cały dzień wyłącznie dla siebie, toteż zacząłem Arkę odkupienia Reynoldsa i w zasadzie od ręki przeczytałem już prawie 200 stron. Początek szedł nieco opornie, musiałem się na powrót wczuć w klimat. A potem z górki. Póki co jest dobrze i w miarę interesująco, fabuła się powoli rysuje, powinno być ok.
Procella - 2010-04-15, 10:08
:
Minął mi kryzys czytelniczy i usiłuję się zdecydować, którą z zaległych książek czytać. Może "Gdzie wasze ciała poczucone"? A może lepiej "Pamiętnik przetrwania"? "The Best of Robert Bloch" też kusi strasznie...
Urshana - 2010-04-15, 19:27
:
Skończyłam "Głowę Minotaura" Krajewskiego, szybka lektura, ale słabsza od poprzednich części o Mocku. Jestem ciekawa, jakie będą zapowiadane na maj "Erynie", bo Popielski też może okazać się ciekawą postacią.
Zaczęłam Magdy Parus "Wilcze dziedzictwo: cienie przeszłości". Początek nie powala, za dużo gadaniny narracyjnej. Jakby autorka na pierwszych stronach chciała streścić całe dotychczasowe życie bohatera, właściwie nie wiem, po co.
Tomasz - 2010-04-15, 23:05
:
Skończyłem "Migotliwą Wstęgę" Reynoldsa, świetna rzecz.
"Miasto szaleńców i świętych" poszło na razie w odstawkę, Suworow też. Przerzuciłem sie na "Viriconium", o którym na razie za wiele napisać nie mogę, bo ledwie zacząłem oraz na "Zamach" Tadeusza A. Kisielewskiego, o śmierci Sikorskiego. Bardzo solidnie napisana rzecz, oparta o porządna pracę historyka, poparta analizą techniczną okoliczności katastrofy w Gibraltarze. Książka mi już znana, ale tym razem mam zamiar przeczytać po kolei wszystkie powiązane ze sobą książki Kisielewskiego o Katyniu i Sikorskim i musiałem sobie ten tytuł przypomnieć. Kogo takie tematy interesują, a nie zna tego tytułu to szerze polecam.
MarcinusRomanus - 2010-04-17, 11:38
:
Zabrałem się dzisiaj w nocy za "Pod kopułą" Kinga. Po kilku początkowych rozdziałach mogę stwierdzić, że powieść może być dość ciekawa. Jeden czarny charakter już wychaczyłem. Po za tym na początku miałem mieszane uczucia co do postaci Barbiego. Na początku myślałem, że to jakaś pusta lalka z miasteczka, która daje dupy ;) , lecz to skojarzenie szybko minęło gdy dowiedziałem się, że Barbie to zwykły facet po trzydziestce. Jeszcze jedno... Jak dla mnie sam pomysł by umieścić akcję w mieście pod kopułą jest genialny.
Fidel-F2 - 2010-04-17, 13:02
:
MarcinusRomanus napisał/a:
Jak dla mnie sam pomysł by umieścić akcję w mieście pod kopułą jest genialny.
a nie wtórny odrobinkę?
MadMill - 2010-04-17, 14:10
:
Simpsonów tak też zamknęli, eh... :(

---

Czytam sobie mievillowski LonNiedyn. Zacząłem w sumie przed chwilą, w międzyczasie zrobiłem obiad i już ponad 100 astron za mną. Książka młodzieżowa, dla takie młodszej młodzieży nawet. Czyta się to w zatrważająco szybkim tempie. Kiedyś taka powieść byśmy urban fantasy nazwali, teraz to wiecie, rozumiecie... ;) aha, żeby nie było. Ostrzegam wszystkich którym nie pasują poglądy Chiny. Prowadzi indoktrynację młodego czytelnika, pokazuje jacy ci menadżerowie to... zresztą, socjalistą jest paskudnym :P
Romulus - 2010-04-17, 15:26
:
"Chiny" Jonathana Fenby - kolejny powrót. Idzie opornie, ale nie dlatego, że książka kiepska. Jest świetna - ale nadal to pozycja historyczna dotycząca na dodatek kraju, który jest dla mnie egzotyczny a moja wiedza o nim to dużo białych kart.

Przebrnąłem zatem przez 276 stron: zmierzch mandżurskiej dynastii Quing, małe i większe rewolucje a w końcu chaos, który zepchnął kraj na początku XX wieku w głębokie średniowiecze. Rozbicie dzielnicowe - prowincje podzielone między watażków, warlordów, z których niejeden to niezły psychopata i wykolejeniec - jak na nasze standardy. Krew, krew, krew. I międzynarodowe mocarstwa kolonialne władające surowcami i kontrolujące militarnie i ekonomicznie. Po prostu - materiał na taaaaakie fabuły, że głowa pęknie od samego zdania sobie sprawy z możliwości.

I trzeba co jakiś czas przerywać, aby jednak odpocząć. Ale za kilkadziesiąt stron Mao Zedong naprężać zacznie muskuły.
Urshana - 2010-04-17, 20:02
:
Skończyłam "Wilcze dziedzictwo. Cienie Przeszłości" Parus - książka bardzo przegadana, za dużo wyjaśnień na temat zwyczajów itp. wilkołaków, za mało budowania akcji, nastroju, pogłębienia portretów bohaterów. Szybko połknęłam, jak znajdę na półce w bibliotece kolejne tomy, może doczytam, co z Colinem, ale mi się nie spieszy. A i z osławioną sagą "Zmierzchu", konkretnie z Jackobem i spółką oczywiście, się kojarzy. Obecnie dziełko zupełnie odmienne i o wiele lepsze na tapecie - a mianowicie "Kirinyaga" Mike'a Resnicka. Świetne są te opowiadania, a sięgnięcie w fantastyce i do klimatu afrykańskiego nieczęsto się zdarza. Choć od razu mi się Gaiman przypomina z Anansim.
toto - 2010-04-17, 20:19
:
Urshana napisał/a:
Choć od razu mi się Gaiman przypomina z Anansim.
Powinno być odwrotnie. Gaiman swoją książkę napisał jakieś piętnaście lat później. A Kirinyaga jest naprawdę świetna. Polecam Chagę Iana McDonalda, też o Afryce (tym razem na Ziemi), ba, z Kenią w tle.

U mnie Uśpione archiwum Podrzuckiego na tapecie. Bez rewelacji. Nieco drętwy język, fabuła taka pretensjonalna się wydaje na początku. Ale dam szansę, bo kolejne tomy podobno dużo lepsze.
Kennedy - 2010-04-17, 20:46
:
Fidel-F2 napisał/a:
MarcinusRomanus napisał/a:
Jak dla mnie sam pomysł by umieścić akcję w mieście pod kopułą jest genialny.
a nie wtórny odrobinkę?

Bardzo mi przeszkadzał fakt, że dokładnie taki sam punkt wyjścia (kopula nagle otacza miasto) jest w znanej mi uprzednio powieści Clifforda Simaka Z kwiecia powstaniesz. Poza tym obie powieści zmierzają fabularnie i ogólnokoncepcyjnie w róznych kierunkach, więc chyba o plagiacie cięzko mówić, ale podobieństwo jest duże. Musiałbym jeszcze raz Simaka przeczytac i sobie jedno z drugim dokładnie porwnać.

Kończe Arkę odkupienia. Rewelacja generalnie i mam szczera nadzieję, że Otchłan rozgrzeszenia wyjdzie w zapowiadanym terminie. Chcę Reynoldsa. Mam co prawda House of Suns, ale to nie jest część cyklu więc nawet jesli jest to tak dobra powieść jak ludzie piszą, głodu nie zaspokoi na długo.
Fidel-F2 - 2010-04-17, 20:54
:
Kennedy, tu nie chodzi o plagiat bo to jest taki sam rekwizyt jak roboty, statki kosmiczne, działa laserowe i owadopodobni obcy. Rzecz w tym, że używany wcześniej w związku z czym trudno tu jakieś genialności się dopatrywać.
Dhuaine - 2010-04-17, 22:26
:
Pozbyłam się "Wielkiego Mistrza" Trudi Canavan. Nie ma nad czym się rozwodzić, kiepska książka i tyle. Dynamiczna charakterystyka postaci objawia się tym, że płaskie naleśniki zawijają się na brzegach - niby nie można zarzucić całkowitego 2D, ale i tak są płaskie i bez większego sensu.
Fabuły starczyłoby na jakieś 200 stron, a rozwałkowano ją na ponad 1500. Główny punkt programu pojawia się dopiero w trzecim tomie (pozostałe dwa to coś w rodzaju prologu), tak na serio dopiero w drugiej połowie tego tomu, a potem rozwiązuje się prosto i kompletnie bez polotu. Wiele rzeczy pozostało niewyjaśnionych. Wiele rozwiązań nie trzyma się kupy. Połowa bohaterów nie przydała się do niczego.
Generalnie książka ma tylko jedną w miarę oryginalną cechę: król nie jest totalnym imbecylem, ba, wyglądał wcale kompetentnie. XD

Niby mogłabym przeczytać jeszcze "Uczennicę maga", ale jakoś nie mam ochoty... xD
Qbard - 2010-04-18, 18:03
:
Czytam książkę niemieckiego pisarza i dziennikarza Floriana Illies'a "Jak być niewinnym". 23 rozdziały wyrzutów sumienia z pozornie absurdalnych powodów, jakim poddawani są przeciętni ludzie. Napisana wesołym językiem, opatrzona posłowiem Michała Ogórka.
You Know My Name - 2010-04-19, 08:40
:
Skończyłem Wiek Światła. Książka pięknie napisana, bogata w szczegół i nastrój. Tak pięknie napisana, że pod koniec człowiek dopiero zadaje pytanie "o co cho?". Troszkę mnie rozczarowała, ale w końcu musiała się skończyć seria cudnych książek.
Teraz napocząłem Requiem Grahama Joyce'a. Obawy, nadzieje i łyżeczka dziegciu jak na razie (ale to dopiero 1/5 książki). Zobaczymy, bo mimo wszystko intryguje.

Prośba wykonana. OT w wykonaniu AM i moim został przeniesiony do Harrisona.
Spell

toto - 2010-04-19, 15:20
:
Mag_Droon napisał/a:
Teraz napocząłem Requiem Grahama Joyce'a. Obawy, nadzieje i łyżeczka dziegciu jak na razie (ale to dopiero 1/5 książki). Zobaczymy, bo mimo wszystko intryguje.
Zawód.

Imperium Słońca Ballarda.
Urshana - 2010-04-20, 17:27
:
Skończyłam "Morderstwo w ciemności" Margaret Atwood - krótki zbiór jeszcze krótszych, ale miejscami znakomitych utworów, a obecnie czytam antologię "Czarnoksiężnicy". Nie jestem jakąś wielką miłośniczką tego typu zbiorów na zadany temat, bo zawsze będą w nich teksty o różnym poziomie, niektóre pisane na siłę, ale czyta się to przyjemnie. A skusiła mnie po prostu dostępność w bibliotece i ładne wydanie Rebisu. Następnie biorę się za "Rzekę bogów" (będzie to drugie po "Domu Burz" spotkanie z UW). Mała dygresja - mam problem z pisownią tytułu - na okładce jest "Rzeka Bogów" z wielkiej litery oba wyrazy, wskazujące na nazwę własną, a już na stronie wydawnictwa, a także w wielu innych miejscach wyraz "bogów" jest z małej litery, o notatce na tylnej stronie książki nie wspominając, uważam tego typu dowolność za duże niedbalstwo. Autorką tej dygresji jest moja druga, ciemna, nauczycielska strona osobowości. Nie zmienia to faktu, że dużo sobie po lekturze tej książki obiecuję.
Tixon - 2010-04-20, 21:59
:
Są takie pozycje w literaturze, których po prostu nie wypada nie znać. Zrosły się tak mocno z naszą kulturą, że nie zauważamy nawet ich wpływu. Wyszczególniłbym (między innymi) Biblię, Iliadę i Odyseję, Boską Komedię, Romeo i Julię, Pana Tadeusza, Trylogię Sienkiewicza. A także Raj Utracony Miltona. Kiedy kilka lat temu dostrzegłem go w CTK, właściwie nie zastanawiałem się czemu to robię - Kupiłem, aby przeczytać, przeczytam, bo jest to bardzo istotna klasyka.
Kupiłem i czekało na półce. Czekało na półce, aż nadeszła Carlin i rzuciła luźną uwagę na temat planu przeczytania Raju; to co będę gorszy? Siadłem i przeczytałem.
Tematem poematu jest upadek aniołów, kuszenie pierwszych ludzi i grzech pierworodny.
Milton podchodzi do tematu ze sporą swobodą interpretacyjną, tworząc własny obraz Lucyfera, Boga i Adama.
Lucyfer zaprezentowany jest jako bohater tragiczny, ofiara swej wiecznej pychy; buntownik, który nie chce ukorzyć się przed Synem Bożym, w efekcie czego próbuje obalić Boga (sama scena przeciągnięcia wypada bardzo słabo - zbiera podstępem 1/3 aniołów, wygłasza kilka słodkich słówek i wszyscy - poza jednym - to kupują). Przegrany, decyduje się pozostać w Piekle jako król, niż wrócić jako sługa do Nieba. Aby zakończyć cierpienie związane z własną egzystencją upadłe anioły decydują się wkurzyć Boga tam mocno, aby ich unicestwił, ich celem staje się nowe stworzenie, człowiek. Lucyfer wyrusza go zdeprawować.
Obraz Boga i Syna Bożego nie przypadł mi do gustu, za dużo w tym przypadku wpływów greckich. Ciekawe jest zdanie, które wypowiada Bóg do Adama o samotności. Poza tym, Bóg wydaje się być niczym wielki, groźny i surowy monarcha, postać, która nie jest zbyt sympatyczna.
Adam, praojciec narodu jawi się jako inteligentny, dojrzały człowiek - "obudziwszy się" w ogrodzie, pierwszą jego myślą jest "Kto mnie stworzył". W rozmowie z Bogiem prosi o stworzenie równej mu istoty, aby dotrzymywała mu towarzystwa. Powstaje Ewa i można złośliwie powiedzieć, że to początek problemów. Bo oto pycha, chęć wypróbowania swojej woli, prowadzi kobietę do spotkania z Nieprzyjacielem, któremu, zmamiona pochlebstwami, ulega. I oto Adam staje przed dylematem :
"O najpiękniejsze stworzenie, ostatnie,
Najdoskonalsze z wszystkich dzieło Boga,
Stworzenie, w którym przewyższono wszystko,
Co wzrok lub myśli mogą ukształtować,
Święte i boskie, dobre, słodkie, miłe!
(...)
...Bowiem z tobą umrzeć chcę.
Jakże zapomnę twoich słów tak słodkich
I twej miłości, łączącej nas, drogiej,
By żyć samotnie w tych lasach bezludnych?
Gdyby Bóg nawet stworzył inną Ewę,
Utrata ciebie nigdy memu sercu
Bić by nie dała... "

Jednak gdy przychodzi do kary, człowiek, w przeciwieństwie do Lucyfera, kaja się i prosi o przebaczenie. Otrzymuje w zamian obietnicę dającą nadzieję - pokonanie Śmierci w przyszłości.
Ciekawe też jest przedstawienie kobiety - kilkukrotnie miałem wrażenie, że feministki rozszarpały by książkę, co bardzo mnie bawiło, zwłaszcza, że Milton przedstawia kobietę jako istotę doskonalszą.

Lektura była ciężka, ale nie żałuję.
Romulus - 2010-04-21, 11:55
:
To co powiedzieć o Szekspirze? Tam miałyby (feministki), co szarpać :mrgreen:

Książkę o Chinach skończę gdzieś do czerwca pewnie. Co 200 stron robię sobie przystanki, aby jakoś przyswoić sobie wiedzę. Pasjonująca lektura. I krwawa. Dobrnąłem już chyba gdzieś do około 1940 r. i liczba zabitych w różnych wojnach, masakrach, rebeliach, powstaniach, czystkach, egzekucjach (tu stracono 10 tysięcy, tam 20 tysięcy...) chyba już zbliżyła Chiny (jako całość) do Stalina :) Ale "rozbicie dzielnicowe" zmierza już ku końcowi.

W międzyczasie poczytuję lajtową książkę "Pod słońcem Toskanii", na podstawie której powstał film (uroczy), ale odbiegający diametralnie od fabuły literackiej. Zaskakujące, że książka jest rewelacyjnie napisana, doskonały styl i niespieszna narracja z dygresyjkami i smakowitymi przepisami na proste, włoskie dania. Fabuła banalna niby: kupno domu, remonty, urządzanie w nim życia - ale bardzo odprężająca. Już cieszę się na spoczywającą na szafce koło łóżka kontynuację pt. "Bella Toskania".
You Know My Name - 2010-04-21, 19:14
:
Ale muszę powiedzieć, że tak jak w Indygo zakończenie ratuje Requiem.
Czas przygotować się do Stolyka czyli Terror Simmonsa
Ł - 2010-04-22, 18:24
:
Mag_Droon napisał/a:

Czas przygotować się do Stolyka czyli Terror Simmonsa

Ogarniam właśnie. Czytam, czytam a tam za oknem pociągu, deszcz z śniegiem. Jest klimat.
Tomasz - 2010-04-22, 19:03
:
Czytam dalej "Viriconium" , na razie nie rozumiem negatywnych opinii, mnie się podoba i to bardzo.
I jednocześnie zabrałem się z wielką przyjemnością za "Pożeglować do Sarancjum" Kaya. Fajnie się czyta, przyjemnie.
Procella - 2010-04-23, 09:13
:
Ostatnio przeczytane:
Yrsa Sigurdardottir - Weź moją duszę
Bardzo dobre. Mroczny kryminał z odkrywaniem tajemnic przeszłości, czyli wielkie mniam.

Teraz zaczynam:
Bernard Cornwell - The Winter King
Czyli pierwszy tom trylogii o królu Arturze. Przeleżało się na półce, pora zacząć. Do opowieści arturiańskich żywię dużą sympatię, więc mam nadzieję, że się nie rozczaruję.
You Know My Name - 2010-04-23, 09:41
:
Ł napisał/a:
Mag_Droon napisał/a:

Czas przygotować się do Stolyka czyli Terror Simmonsa

Ogarniam właśnie. Czytam, czytam a tam za oknem pociągu, deszcz z śniegiem. Jest klimat.
Ja jestem po ok 130ss. Wrażenia niesamowite. Szczególnie postawy typu sir Johna Franklina mnie kasują. Jak tacy dupkowie mogli myśleć, że są dumą imperium stojącego na straży cywilizacji.... Ma moc.
Ł - 2010-04-23, 11:40
:
Mag_Droon napisał/a:
[Ja jestem po ok 130ss. Wrażenia niesamowite. Szczególnie postawy typu sir Johna Franklina mnie kasują. Jak tacy dupkowie mogli myśleć, że są dumą imperium stojącego na straży cywilizacji.... Ma moc.

U niego to jest raczej kwestia nie tego że zachowania powodowały tą dumną postawę, ale raczej pewna postawa wpływała na podejmowane decyzję. Myśle że Simmons nie bez powodu poświęcił spory fragment na początku przeszłości sir Johna - chciał pokazac że sir John był porpostu w wyniku tych doświadczeń i ciążącej na nm presji zbyt mało elastyczny. Ciekawi mnie jak zignie, bo to wiadomo od początku w związku z sposobem prowadzenia fabuły z różnych odcinków czasu, wiec zaden spoiler.
You Know My Name - 2010-04-23, 11:47
:
Raz: mało elastyczny, dwa: miał ograniczoną wyobraźnię, trzy: traktował siebie z bezprzykładną wyższością z czego wynikało, że bez względu na brak wiedzy jego zdanie i tak było najważniejsze... Ech, nie dziw, że im się imperium posypało, dziw tylko, ze tak późno.
Ł - 2010-04-23, 11:53
:
Wiesz można powiedzieć że w porównaniu z upadkiem niektórych innych potęg, to takie a nie inne posypanie się imperium Brytyjskiego, było wręcz sukcesem - być może właściwie z względu na taki angielski, 'konserwujący się' i dżentelmeński mimo okoliczności, styl bycia.
You Know My Name - 2010-04-23, 13:54
:
A to nie ulega żadnej wątpliwości. Chodziło mi raczej o uznanie niesamowitego wysiłku wszystkich nieanglików i niedżentelmenów poniesionego w imię imperium, aby tacy Franklinowie mogli wznosić swoje nosy ponad chmury.
Beata - 2010-04-23, 21:28
:
Czytam Amerykę zbuntowaną Artura Domosławskiego - zbiór 17 wywiadów z czołowymi amerykańskimi kontestatorami. Wśród rozmówców jest m.in. Noam Chomsky i Tony Judt. :)

Znakomita lektura. Z każdego wywiadu można się bardzo wiele dowiedzieć o polityce USA, zarówno wewnętrznej, jak i zewnętrznej. Niektóre wypowiedzi ocierają się o skrajność (Chomsky), inne są bardziej wyważone (Judt czy Wacquant), ale w każdej odnaleźć można czystą informację, przywołane źródło, konkretne dane liczbowe, np. na temat więziennictwa, przestępczości. Najwięcej jest o wojnie w Iraku, ten temat przebija z każdego niemal wywiadu, ale są też wypowiedzi o konserwatystach i demokratach oraz wywiad z Josephem Stiglitzem o ekonomii. Kapitalna lektura. Rozmówcy Domosławskiego krytykują Busha, ale nie tylko jemu się obrywa - poprzednicy też dostają po głowie, gdy analizowana jest historia i pokazywane korzenie pewnych procesów historycznych. Najbardziej podoba mi się, że problemy omawiane są kompleksowo, z uwzględnieniem panujących nastrojów, całej tej otoczki "praktycznej". Nawet wywiad z Zimbardo mi się podobał, choć strasznie emocjonalny w tonie.

Aha, myliłam się myśląc, że tych kontestatorów nikt nie odsadza od czci i wiary. Otóż odsądza (że przywołam choćby Chomskiego). Znaczy, ja tego nie rozumiem - czyżby zadaniem intelektualisty nie była konstruktywna i rzeczowa krytyka lub choćby zainicjowanie dyskusji? - Żeby uniknąć działania na ślepo i owczego pędu i jeśli nawet robić coś tam, to z pełną świadomością konsekwencji, a nie beztrosko skakać w przepaść. Tymczasem z przeczytanych dotychczas tekstów wynika, że zamiast takiej merytorycznej polemiki, rozmówcy Domosławskiego są obiektem wycieczek personalnych, odmawia im się patriotyzmu i określa jako "antyamerykańskich". Rany, wszędzie na świecie jest tak samo. Błe.
Jander - 2010-04-24, 19:28
:
Zacząłem Samotnie Crowleya, kupionego intuicyjnie. Ledwo skończyłem pierwszy rozdział i już czuję się urzeczony. Jeszcze przedmowa Sapkowskiego mnie przekonała, że tematyka trafi we mnie idealnie. To był dobry zakup w ciemno :)
Qbard - 2010-04-28, 17:26
:
Andrzej Horubała "Farciarz". Religijne i życiowe rozterki współczesnego katolika. Bohater dostaje "super fuchę" - organizację pogrzebu papieża. Niestety nie pod każdym względem tytułowy farciarz jest katolem. Książka przy której można się również zdrowo pośmiać.
Beata - 2010-04-28, 20:54
:
Skończyłam Zaginione miasto Z Davida Granna. W zasadzie to biografia Fawcetta, badacza Amazonii, członka Królewskiego Towarzystwa Geograficznego, który kilka wypraw w początkach XX wieku poprowadził i podczas ostatniej zaginął wraz z synem. Bardzo ciekawie napisana książka, z pasją, zacięciem, widać fascynację postacią bohatera. Autor opisuje świat, który już przeminął, świat pieszych wypraw, świat bez radia, telefonów, GPS-u. Świat pionierów. I jeszcze taka uwaga: to była epoka listów, notatek, dzienników, dzięki którym można odtworzyć szczegóły: codzienność takich wypraw, głód, wyczerpanie, wszechobecne owady, pasożyty, jadowite węże, choroby, wrogo nastawionych Indian. Gdybym miała porównywać, to chyba do książek Centkiewiczów o Nansenie i Amundsenie, którymi się kiedyś zaczytywałam. Dobra rzecz.
Dhuaine - 2010-04-28, 20:54
:
Skończyłam "Uczennicę maga" Trudi Canavan. Ta baba to potwór. Nie polecam nikomu, ta książka to taki żal, że tylko wyć z bólu i walić łbem o ścianę.
Ciekawsze kwiatki:
- zasady rządzące światem po części nie zgadzają się z trylogią, do której "prequel" jest doczepiony;
- "armia" liczy sobie 100 osób - tak, to jest CAŁA armia, plus jeszcze z setka osób do logistyki. Turlałam się ze śmiechu za każdym razem, gdy Canavan z dumą oznajmiała, że "armia" coś robi. Należy też wspomnieć, iż "armia" na początku liczyła 20 osób, potem przyszły posiłki, a na koniec zmobilizowano rezerwy i wszystko razem wzięte dobiło do setki xDDD
- korekta do odstrzału, szczątki spalić na stosie - za wszędobylskie "no i", "no ale", "no chyba" itp itd. Żeby to jeszcze w dialogach było! Ale nie, regularny narrator też w ten sposób się "wypowiada".
- kretynizmy typu "pojedziem do tamtej wioski, nikt nas nie znajdzie". Jadą w sto osób, 20 ludzi z "armii" plus ewakuowana wioska, konno, z wozami, pełno bachorów i zwierząt domowych, po deszczu po jakichś wzgórzach. Wróg jest pół dnia za nimi.
- Canavan jest fangirlem yaoi incognito. Mamy jednego zdeklarowanego geja z kochankiem i dwie podejrzane pary, z czego jedna opiera się na podejrzeniu głównej bohaterki (gość nazwał drugiego "przyjacielem" - "Dziękuję, przyjacielu, że przyjechałeś."), a druga na podejrzeniu głównego bohatera (facet położył drugiemu rękę na ramieniu, gdy tamten się rzucał, że mu ludzi zabijają). Strzeż się, płci męska! Jak niewiele potrzeba, by posądzić was o gejostwo!

Dno, dno i trzy metry mułu.
Ł - 2010-04-28, 21:57
:
Terror skończony, teraz Teranezja szybko, bo przez przerwę majową mam zamiar zabrać się jeszcze do Panathemy i skończyć ją zanim zacznie się szaleństwo na uczelni.
Jachu - 2010-04-29, 07:07
:
Od dwóch dni pogrążam się w "Żelaznej Radzie" Chiny Mieville'a. Za mną około 70 stron i jak na razie... nie podoba mi się. Kurczę, nie chciałbym wyciągać zbyt pochopnych wniosków, ale wydaje się, że Mieville z każdą książką nieco obniża loty. "Dworzec Perdido" był genialny, "Blizna" bardzo dobra, a "Żelazna Rada" jak na razie nie powala na kolana. No ale nic, zobaczymy później... Mam nadzieję, że to złe miłego początki :)
Elektra - 2010-04-29, 12:21
:
Czytam Księgę Sądu Ostatecznego Connie Willis. W przyszłości możliwe są podróże w czasie. Studentka historii college'u w Oksfordzie zostaje wysłana do roku 1320, żeby poznać panujące wtedy zwyczaje itp. Jednak przeniesienie chyba nie do końca się udało. Przynajmniej tak myśli kierujący projektem. Niestety, oprócz odkrycia problemu, musi też zmierzyć się nieprzewidzianymi przeszkodami.

Powieść składa się z dwóch głównych wątków, przeżyć dziewczyny w mrokach Średniowiecza oraz wydarzeń w Oksfordzie w czasach 'obecnych' - piszę obecnych, bo chociaż to jest druga połowa XXI wieku, to oprócz paru nowoczesnych gadżetów (no i tych podróży w czasie), nie widać tej przyszłości. Connie Willis, jak we wcześniejszych książkach bywało, przedstawia środowisko akademickie z wciąż tymi samymi problemami administracyjnymi i organizacyjnymi.

Księgę Sądu Ostatecznego czyta się bardzo dobrze, niekiedy nie mogę się oderwać (to robi się problemem wieczorem, gdy zamiast iść spać, mam ochotę przeczytać kolejny rozdział ;) ). Zabawę psuje tylko spoiler na okładce (jestem już w połowie, a to, co tam napisali, jeszcze wcale nie jest takie oczywiste). Ilustracja na początku też jest taka trochę od czapy.
Urshana - 2010-04-29, 13:40
:
Skończyłam antologięCzarnoksiężnicy - teksty Carda czy Nixa bardzo mi się podobały, niektórych już nie pamiętam, ogólnie pozycja przyjemna. Obecnie rozkręcam się z "Rzeką bogów". Po przeczytaniu pierwszej części oswoiłam się ze światem i językiem, zaintrygowali mnie bohaterowie, czyli ekspozycja pięknie napisana, książka świetna, ale widzę, że jej przeczytanie zajmie mi trochę czasu, bo potrzebuję do niej spokoju, więc odpada czytanie w środkach komunikacji miejskiej czy w kolejkach.
toto - 2010-04-29, 16:13
:
Ciężko mi idzie Uśpione archiwum Podrzuckiego. Raz czytam, raz nie. Wykonanie mnie mocna irytuje, drętwe i nienaturalne dialogi sprawy nie ułatwiają. Patrzę, że Ł czytać będzie Egana. Nie jest on mistrzem pióra, ale w czytanej przeze mnie książce Podrzuckiemu nawet do Egana sporo brakuje. Ech, chyba pójdzie na półkę na jakiś czas i w weekend wezmę się za coś innego.
You Know My Name - 2010-04-29, 21:42
:
Terror za mną. Jestem sterroryzowany po całości. Bardzo sugestywne. Czas na zajdlowski Limes inferior
Wulf - 2010-04-29, 22:08
:
Drugi tom dzieła pt. "Dzieje wypraw krzyżowych" S. Runcimana :-) I jakkolwiek jest to jednak pozycja popularno-naukowa (albo może i nawet naukowa), to cóż, czyta się genialnie. Pierwszy tom minął mi bardzo szybko (bo i był krótki), a i drugi też niezły. Napisane - bardzo przystępnie, pomimo dość topornego czasami nazewnictwa (nazwy arabskie etc... cóż, mi się czasem pitolą dalej) - jest niezła narracja, wiele interesujących faktów... i cóż, ukazanie skali zjawiska jakim były krucjaty. Czegoż chcieć więcej?
Shadowmage - 2010-04-30, 10:18
:
toto napisał/a:
Ciężko mi idzie Uśpione archiwum Podrzuckiego. Raz czytam, raz nie. Wykonanie mnie mocna irytuje, drętwe i nienaturalne dialogi sprawy nie ułatwiają. Patrzę, że Ł czytać będzie Egana. Nie jest on mistrzem pióra, ale w czytanej przeze mnie książce Podrzuckiemu nawet do Egana sporo brakuje. Ech, chyba pójdzie na półkę na jakiś czas i w weekend wezmę się za coś innego.
W następnych tomach jest lepiej, ale znowu nie tak rewelacyjnie.

Ja natomiast czytam nowego Stovera. Fajne, bardziej w stylu "Bohaterowie umierają" niż "Ostrza Tyshelle'a".
toto - 2010-05-02, 20:26
:
Zacząłem LonNiedyn Mieville'a, ale średnio wchodzi. Jednak nie jestem gotowy na książki dla dzieci. Idzie leciutko, jest nawet kilka fajnych momentów, ale jakoś przechodzę obojętnie obok tekstu. Dlatego też dzisiaj wziąłem się za Gniazdo światów Huberatha. Wcześniej gdzieś pisałem, że książkę już czytałem, ale to była pomyłka, na pewno wcześniej nie czytałem. Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale pomyliłem z innymi tekstami Huberatha, już mi znanymi. Dzisiaj zacząłem, dzisiaj skończyłem. Świetna pozycja. Do pewnych wniosków doszedłem nieco wcześniej niż bohater ze świata pierwszego. Ogółem, książka wprowadza nieco niepokoju przy lekturze, lekko stymuluje do myślenia. Gorąco polecam.

Teraz wrócę do LonNiedynu albo chwycę za jakąś powtórkę, może Extensę Dukaja.
Jander - 2010-05-02, 21:11
:
Gniazda Światów powinno się nigdy nie kończyć. ;)
toto - 2010-05-02, 21:17
:
Żeby tak się stało trzeba przenieść akcję do świata o numerze N=-1. Ale wtedy ty nie mógłbyś o tym przeczytać.
Jander - 2010-05-03, 20:14
:
Kontynuuję Samotnie Crowleya i dochodzę do wniosku, że fabuła to zbędny element do napisania genialnej książki. Na cholerę komu w ogóle fabuła. ;)
Romulus - 2010-05-03, 20:22
:
Jander napisał/a:
Kontynuuję Samotnie Crowleya i dochodzę do wniosku, że fabuła to zbędny element do napisania genialnej książki. Na cholerę komu w ogóle fabuła. ;)

No właśnie.
Niestety.
Ale nie potrafię się długo ekscytować i zachwycać powieścią bez fabuły. Zwłaszcza że niewielu potrafi takie książki pisać i nie popaść w bełkot.
toto - 2010-05-03, 20:24
:
Jop, Extensa za mną. Uwielbiam tę książeczkę prawie tak samo jak Inne pieśni. Co tu więcej mówić? Niesamowita i tyle.
Jander - 2010-05-03, 20:29
:
Romulus napisał/a:
Ale nie potrafię się długo ekscytować i zachwycać powieścią bez fabuły. Zwłaszcza że niewielu potrafi takie książki pisać i nie popaść w bełkot.

Jak to z tym co zwiemy nauką - dla jednych bełkot, dla drugich rewelacja.
Tomasz - 2010-05-03, 23:15
:
Cytat:
Jop, Extensa za mną. Uwielbiam tę książeczkę prawie tak samo jak Inne pieśni. Co tu więcej mówić? Niesamowita i tyle.


Pod tym się mogę podpisać. Dwie najlepsze rzeczy Dukaja. Trzeci do spółki oczywiście "Lód". Ale "Extensa" mocno według mnie niedoceniana.
Jachu - 2010-05-04, 12:57
:
Ukończyłem "Żelazną Radę" Chiny Mieville'a. No cóż, ogólnie jestem rozczarowany tą pozycją w dorobku pisarza. Nastawiłem się na doborową lekturę, a tymczasem z poszczególnych stron wieje taką nudą, że prawie się przeziębiłem :P Szczerze mówiąc, męczyłem się strasznie podczas czytania i z ogromnym trudem zmęczyłem do konca tę książkę. Gdzie jej do genialnego "Dworca Perdido" lub chociaz do "Blizny"! Nie polecam!

A teraz sięgam po "Bitwa pod Kannami 216 p.n.e. Wielki triumf Hannibala" z serii OSPREY.
Shadowmage - 2010-05-04, 15:34
:
Podobnie, jak romulus, skończyłem Stovera. I, podobnie, wkrótce napiszę coś więcej. Ogólnie jednak fajna lektura, bawiłem się lepiej niż przy poprzedniej części.
Teraz czytam "Miłość i sen" Crowleya (mnie brak fabuły w książce pisanej w ten sposób szczególnie nie przeszkadza) i "Łups!" Pratchetta.

A na blogu napisałem kilka słów o zeszłomiesięcznych lekturach.
Kennedy - 2010-05-04, 15:56
:
Wprawdzie mam stos książek do przeczytania, ale zamiast się w nich grzebac, odświeżam sobie Diunę. Skończyłem niedawno Dzieci, w weekend przeczytałem raz jeszcze Boga Imperatora, a teraz szykują się Heretycy, ale że czuję lekkie zmęczenie, postanowiłem zrobić krótką przerwę na coś innego. Żeby zaczerpnąć tchu na kolejny skok w pustynię. Tak więc postanowiłem się zmierzyć z Legendami Diuny spółki Herbert & Anderson.
Ogólna refleksja po kilku stronach: o Boże.
Ogólna refleksja po 180 stronach: od biedy ujdzie.
Czytadło. Całkowicie inne w klimacie od cyklu Franka, topornie napisane, momentami nieco infantylne, ale w ostateczności da się to jednak czytać, zwłaszcza jeśli się podejdzie do ksiązki jak do niezobowiązującej "wariacji na temat", jakiegoś fanfiction powiedzmy. W gruncie rzeczy jest to mało wymagająca space opera, taka w sam raz żeby się nieco odmózdżyć. I pod tym kątem wypada znośnie. Zawodu nie ma, bo spodziewałem się zupełnie niestrawnej szmiry.
MadMill - 2010-05-04, 19:25
:
Olimp Simmonsa, Powoli zaczyna mnie męczyć jego pisarstwo. Trochę nudne się to zrobiło przy 6 książce. Hyperion zdaje się niedościgniony, a kolejne jego książki miały świetne wstępy, początki, a im dalej w las tym człowiek zaczyna coraz bardziej ziewać.
You Know My Name - 2010-05-04, 22:38
:
Skończyłem Limes Inferior Zajdla. Książka podręcznikowa, mógłbym starać się jak mogę napisać coś mądrego, ale posłowia Parowskiego nie przeskoczę. Zachęcam do lektury.
Zastanawia mnie tylko po jaką ciężką cholerę, jakiś roztropek sadzi spojlery na okładce. Myślę, że jeśli autor umieszcza coś na 250 z 270 stron to ma po temu jakiś powód. Widać nie wszyscy tak myślą. A szkoda....

Czas na Welin.
Ł - 2010-05-04, 23:16
:
Kennedy napisał/a:
Ogólna refleksja po kilku stronach: o Boże.
Ogólna refleksja po 180 stronach: od biedy ujdzie.

Poczekam aż dojdziesz do strony na której wielki kosmiczny robo-pterodaktyl goni statek bohaterów i wtedy chcę zobaczyć twój komentarz...






U mnie: Peanatema
MORT - 2010-05-04, 23:38
:
Mag_Droon napisał/a:
Skończyłem Limes Inferior Zajdla. Książka podręcznikowa.

Jak praktycznie cały Zajdel :D
Cytat:

Zastanawia mnie tylko po jaką ciężką cholerę, jakiś roztropek sadzi spojlery na okładce. Myślę, że jeśli autor umieszcza coś na 250 z 270 stron to ma po temu jakiś powód. Widać nie wszyscy tak myślą. A szkoda....

Z tego powodu oduczyłem się czytać blurbów. Już parę razy zepsuto mi tak lekturę (albo poważnie przesunięto, żebym miał szansę zapomnieć o spoilerze ;) )

Cytat:

Czas na Welin.

No ciekaw jestem reakcji. Są skrajnie różne ;) Osobiście nie czytałem większego mózgotrzepa, co było doświadczeniem o tyle ciekawym, co także lekko męczącym.

Ja teraz czytam dwie książki - Peanatemę (już od dłuższego czasu - zawsze mi coś przerywa, a krótkie bydle nie jest). Jestem w połowie i jest lepiej niż dobrze.
Druga książka, to Mitologia Starożytnych Indii (Władimir Erman Eduard Tiomkin (sheezz...) rocznik 1987). Wreszcie udało mi się znaleźć coś ciekawego w tym temacie w jednym z łódzkich antykwariatów. Dopiero nadgryzłem, ale widać, że porządnie opracowane (choć możliwe, że w pewnych szczegółach nieaktualne - to już 23 lata).
MrSpellu - 2010-05-05, 08:19
:
Mag_Droon napisał/a:
Skończyłem Limes Inferior Zajdla

Nie podoba mi się zakończenie.

Teraz będę czytał jakieś mambo jambo pod kątem referatu na temat product placement w grach komputerowych, ale na dniach albo wrócę do Viriconium (no muszę to w końcu skończyć, muszę) albo machnę Północną Granicę Kresa.
Metzli - 2010-05-05, 08:30
:
Spell napisał/a:
ale na dniach albo wrócę do Viriconium (no muszę to w końcu skończyć, muszę)


A ja zaczęłam niedawno Viriconium i cóż... nie podchodzi mi ta książka xD Znaczy generalnie mam z tą pozycją niejaki problem, ani mnie ta książka ziębi ani grzeje, że tak powiem. Strona za stroną i jakoś nic nie przykuwa uwagi. Ale zobaczymy aż dojdę do końca, może to też kwestia tego, że nie było jak przysiąść na dłuższą chwilę nad Viriconium. A ta książka chyba jednak tego wymaga.

A do czytania po tramwajach wzięłam sobie opowiadania Bradubury'ego :)
Urshana - 2010-05-05, 09:44
:
Skończyłam "Rzekę bogów" McDonalda (ło matko, jakie to było dobre), a teraz sięgam po "Omon Ra i inne opowieści" Pielewina (trzecie spotkanie z autorem, dwa pierwsze wypadły przyzwoicie, ale bez zachwytów, zobaczymy, jak będzie tym razem). I niestety muszę do pracy "Samotność w sieci" Wiśniewskiego (niee chcee mi się tego czytać :cry: ).
Tomasz - 2010-05-05, 15:36
:
Skończyłem "Pożeglować do Sarancjum". Wszystko w tej książce mi się podobało, a już szczególnie po dotarciu do tytułowego miasta. Pomysł, bohaterowie, realia świata, sposób narracji. Fajna rzecz.
Zanim sięgnę po "Władcę cesarzy" zabrałem się za drugi tom "Zadry", stwierdziłem że trzeba, póki pamiętam o czym był pierwszy. Na razie mi się podoba. Fajny klimat, lekko opowiedziane. Pomysły z martwiakami mogą być. Tylko dla tej książki ważny będzie finał.

Za to odłożyłem na razie "Viriconium". Jeszcze to o niczym nie świadczy, bo sporo książek czytam na raty. Niemniej z tą książką jest coś nie tak. Może za bardzo się nastawiłem na nią? Może to wina stylu w jakim jest napisana, bo brakuje w niej trochę emocji, jest mało wciągająca, mimo że interesuje jej świat. Za parę dni będę próbował dalej czytać, na razie mały odpoczynek.
You Know My Name - 2010-05-05, 23:13
:
jak narazie Welin tylko napoczęty, ale forma już 'mnie kupiła'. I na początku jakoś podejrzanie łatwo idzie. wszystko przede mną.
MORT - 2010-05-06, 00:37
:
Hłehłe.
Miałem dokładnie taki sam początek. :mrgreen:
"Czego ludzie narzekają? Czyta się łatwo i przyjemnie".
Później było już tylko coraz trudniej, ale też coraz ciekawiej.

Zacząłem dwie kolejne książki.
Mitologia w pigułce - taki tani bryk, w nadziei na to, że opisy niektórych mitologii zaintrygują mnie na tyle, by zgłębić je w najbliższym czasie (choć najpierw będę kończył mitologię Indii (przygotowanie do Rzeki Bogów), powtarzał/kończył germańską, zaczynał chińską i wreszcie powtarzał grecko-rzymską).
Druga książka to Struktura mitów Macieja Czeremskiego. Kupiłem w ciemno, sugerując się tytułem i blurbem. Zobaczymy ile zrozumiem za pierwszym razem. ;)
You Know My Name - 2010-05-06, 08:48
:
MORT napisał/a:
Hłehłe.
Miałem dokładnie taki sam początek.
"Czego ludzie narzekają? Czyta się łatwo i przyjemnie".
Później było już tylko coraz trudniej, ale też coraz ciekawiej.
To ktoś na to narzekał? Ja tylko pozytywy czytałem. Narazie 1/5 za mną. Troche trudno jest ogarnąć na początku kto jest głównym bohaterem (czy istnieje?), ale wrażenia przepozytywne. I myślę, że nawet jeśli będzie ciężej to ujęcie tematu urzeka. Kolejna doskonała książka w tym roku.
MORT - 2010-05-06, 18:22
:
Owszem, słyszałem narzekania. Ale nie ma się co dziwić. Lektura łatwa nie jest.
A jak wiadomo, co nie jest łatwe, nie jest przyjemne ;)

Niedawno odświeżyłem sobie szybcikiem Folwark Zwierzęcy, a dziś Rok 1948.
Niedobrze - znów zaczynam czytać kilka książek na raz...
MrSpellu - 2010-05-07, 07:25
:
MORT napisał/a:
a dziś Rok 1948

? ;)

Ja wczoraj zacząłem i prawie skończyłem Północną Granicę Kresa. Bardziej w stylu Cooka, ale trzeba przyznać, że samo się czyta ;)
Elektra - 2010-05-07, 07:45
:
Czytam dwie książki jednocześnie. Terror D. Simmonsa i Przestrzeń objawienia A. Reynoldsa. Na zmianę po kilka stron, bo nie mogę się zdecydować, co mi się bardziej podoba. Nie lubię wprawdzie czegoś takiego, ale w żadnej początek nie jest na tyle porywający, żeby od razu się wkręcić. ;)
MrSpellu - 2010-05-07, 08:07
:
Rzuć monetą. Ja tak robię.
Urshana - 2010-05-07, 17:35
:
Cały czas nie mogę się zabrać za Wiśniewskiego. Obecnie czytam Rozmowy nad Nilem Nadźiba Mahfuza - intelektualiści w oparach haszyszu, a w kolejce Accelerando Strossa.
mec - 2010-05-07, 18:06
:
Miasto Szaleńców i Świętych VanderrMeera - podchodziłem z dużą rezerwą, myślałem że będzie to coś ciężkostrawnego ... ale książka jest niesamowita, jestem po 4 opowieściach, mistrzostwo świata. :badgrin:
Tomasz - 2010-05-07, 18:18
:
mec napisał/a:
Miasto Szaleńców i Świętych VanderrMeera - podchodziłem z dużą rezerwą, myślałem że będzie to coś ciężkostrawnego ... ale książka jest niesamowita, jestem po 4 opowieściach, mistrzostwo świata. :badgrin:


A ja tego nie przyjąłem tak. Nastawiłem się zbyt optymistycznie i na razie po około 200 stronach książka wylądowała na półce. Chyba oczekiwałem czegoś innego, czegoś bardziej na poważnie, a to taka gra, tylko gra.
You Know My Name - 2010-05-07, 18:56
:
Urshana napisał/a:
Obecnie czytam Rozmowy nad Nilem Nadźiba Mahfuza - intelektualiści w oparach haszyszu, a w kolejce Accelerando Strossa.
W Accelerando i hasz i intelektualiści też się znajdą.
mec napisał/a:
Miasto Szaleńców i Świętych VanderrMeera - podchodziłem z dużą rezerwą, myślałem że będzie to coś ciężkostrawnego ... ale książka jest niesamowita, jestem po 4 opowieściach, mistrzostwo świata. :badgrin:
Nic dodać nic ująć. Shrieka: Posłowie polecam gorąco.

Ja właśnie płynę przez nagromadzenie wątku homoseksualnego w Welinie. Konstrukcyjnie zaje.isty, pięknie napisany. Przenadspodziewanie dobry. Cymes.
martva - 2010-05-08, 19:07
:
Tomasz napisał/a:
Niemniej z tą książką jest coś nie tak


Uhm. Jest nudna.

Kończę 'Na ziemi niczyjej' Wiśniewskiego & Brzezińskiej, język super, tematyka wojenna mi nie podchodzi, ale ostatnie opowiadanie (mikropowieść?) zapowiada się bardzo bardzo.
Tomasz - 2010-05-08, 20:12
:
Kończę drugi tom "Zadry" Piskorskiego, jest lepiej niż myślałem, tyle że spodziewałem się po różnych opiniach, że będzie marnie. Czyta się to bezboleśnie i w miarę szybko.
"Viriconium" i "Miasto szaleńców i świętych" na razie odstawione, to sięgnąłem po coś co by mnie pobudziło. Padło na kolejny raz ze świetnym "Hyperionem". Raczej nie trzeba nic o tej książce pisać :)
toto - 2010-05-08, 20:23
:
Mnie się Zadra podobała, cała, ale ja czytałem dwa tomy po kolei, jako jedną książkę. I było ok, poza nieco zrypanym zakończeniem. Ale na Voltę czekam i na pewno kupię.

A Miasto jest super. A w połączeniu ze Shriek: posłowie tylko zyskuje, już nie mogę się doczekać na Finch.
mec - 2010-05-08, 21:59
:
Tomasz napisał/a:
ończę drugi tom "Zadry" Piskorskiego, jest lepiej niż myślałem, tyle że spodziewałem się po różnych opiniach, że będzie marnie. Czyta się to bezboleśnie i w miarę szybko.


poczekaj na końcówkę

toto napisał/a:
poza nieco zrypanym zakończeniem


ano ;]

Co do Miasta to na razie w porównaniu do Viriconium jest dużo bardziej przystępne i językowo i fabularnie, a książkę jest niezwykle oryginalną, perełka, mnie Miasto Szaleńców i Świętych bardzo wciągnęło, a Viriconium oprócz[ śweitnego i] Pastelowego Miasta[/i], było dla mnie męczące.
Urshana - 2010-05-09, 17:56
:
Jestem po pierwszym opowiadaniu z Accelerando Strossa, z jednej strony mrugam trochę bezradnie przy akapitach wypełnionych technologicznym słowotokiem łączącym ekonomię i nowoczesne technologie, a z drugiej strony odkryłam w tym tekście poczucie humoru. Te langusty mnie po prostu rozbawiły. Ciekawe jak będzie dalej. Muszę oddać tę książkę do biblioteki w krótkim terminie, więc czytam trochę na czas, a jeszcze maturzyści mnie czekają ze swoimi ustnymi prezentacjami w tym tygodniu. By ich nie zniszczyć i być wyrozumiałą powinnam się relaksować a nie mierzyć z trudną lekturą.
Procella - 2010-05-12, 16:23
:
Robert Bloch - The Best of Robert Bloch

Wygląda to tak. Kolekcja najlepszych opowiadań Roberta Blocha (znanego głównie jako autor "Psychozy", na podstawie której Hitchcock nakręcił słynny film). Klasyka. I porcja solidnej grozy. Cieszę się, że udało mi się na to trafić. Szkoda, że teraz na Allegro skopali podział kategorii i będzie nieco trudniej wyłapywać takie perełki.
martva - 2010-05-12, 16:39
:
Zaczęłam 'Rzekę bogów'. Z ręką na sercu powiem że 'Chaga' podobała mi się bardziej.
ASX76 - 2010-05-12, 17:13
:
martva napisał/a:
Zaczęłam 'Rzekę bogów'. Z ręką na sercu powiem że 'Chaga' podobała mi się bardziej.


Dlatego, że jest "normalniej" napisana? ;)
Ł - 2010-05-12, 19:06
:
Mam wrażenie że Stephenson pisząc Peanatemę lurkował na ZB i niektóre postacie oparł na autentycznych porzypadkach, tylko przekracając nicka:

"Barb nie przejmował się tym że ktoś go wyprzedzi; z względu na specyficzną architekturę mózgu nie umiał takiej informacji wyczytać z ludzkiej mimiki."

"W dodatku był gotowy zadawac nurtujące go pytania do skutku, nawet kosztem kolacji"

"Barb stanowił niewyczerpane źródło niezręcznych sytuacji."

Maeg - 2010-05-12, 23:14
:
Obecnie na tapecie mam "Białą gorączkę" Jacka Hugo-Badera. Świetny reportaż z podróży po azjatyckiej części Rosji, choć są fragmenty odnoszące się do tej europejskiej części. Opisy Wissariona czy szamanów z Kyzyła to perełki, które zostaną na długo w pamięci.
ASX76 - 2010-05-13, 09:27
:
Maeg napisał/a:
Obecnie na tapecie mam "Białą gorączkę" Jacka Hugo-Badera. Świetny reportaż z podróży po azjatyckiej części Rosji, choć są fragmenty odnoszące się do tej europejskiej części. Opisy Wissariona czy szamanów z Kyzyła to perełki, które zostaną na długo w pamięci.


Polecam: "W rajskiej dolinie zielska" tegoż autora, jak również "20 lat nowej Polski w reportażach według Mariusza Szczygła" M. Szczygła. Do kolekcji "perełek". :-)
Max Werner - 2010-05-13, 11:21
:
Nie uwierzycie, ale czytam "Harry Potter i komnata tajemnic". Oglądałem filmy, powieści nigdy nie czytałem. Zacząłem od "Kamienia filozoficznego" chcąc poczytać córci przed snem, znudziło ją jednak bo ma dopiero 5 lat i chyba jeszcze wszystkiego nie rozumiała. Ją znudziło, a mnie wciągnęło 8) I teraz czytam już drugi tom...
Kennedy - 2010-05-13, 13:36
:
Próbowałem czytać Legendy Diuny, ale spasowałem, kiedy indziej dotrę do statku-pterodaktyla ze świecącymi oczami. Dżihad Butleriański dało się jeszcze jako tako czytać, Krucjata przeciwko masznom mnie tak potwornie wynudziła że po 100 stronach stwierdziłem, że starczy tej papki. Kiedy indziej.

Aktualnie czytane:

Alastair Reynolds - House of Suns

Na razie cięzko cokolwiek powiedzieć, bo dopiero zacząłem. Czyta się znośnie, język nie jest specjalnie trudny.
You Know My Name - 2010-05-13, 16:59
:
Skończyłem Welin. Same superlatywy mogę powiedzieć.

Zacząłem Psalmodię Krzywickiego. Trochę zbyt prosta forma dla mnie (szczególnie, że ostatnio były ww. Welin, Shriek: Posłowie czy Terror), Narazie 50 stron, więc czekam co dalej.
Shadowmage - 2010-05-13, 17:29
:
Krzywicki i tak ma formę bardziej skomplikowaną niż większość fantastyki; rozpuściłeś się po prostu :)

Ja natomiast skończyłem "Łups!" - dobry Pratchett, choć z nieco słabszą końcówką. Najwięcej radości przyniosły mi jak zwykle szczegóły.
You Know My Name - 2010-05-13, 17:34
:
Shadowmage napisał/a:
rozpuściłeś się po prostu :)
Bo ja lubię sobie dogadzać po prostu :)
nastka - 2010-05-13, 18:42
:
Czytam "Mgły Avalonu" Bradley. Sto stron minęło nawet nie wiem kiedy. A lektura całkiem przyjemna ;)
Romulus - 2010-05-13, 19:51
:
nastka napisał/a:
Czytam "Mgły Avalonu" Bradley. Sto stron minęło nawet nie wiem kiedy. A lektura całkiem przyjemna ;)

Pozostałe też tak miną :)

Czytam - a w zasadzie już skończyłem prawie - "Bella Italia" Frances Mayes. Niby - kontynuacja "Pod słońcem Toskanii". Ta książka to również przyjemne zaskoczenie - bardzo ładnie i zajmująco napisana. Tak jak "Pod słońcem Toskanii" było pamiętnikiem z urządzania się we Włoszech, tak "kontynuacja" jest dziennikiem, zapiskami z podróży po Włoszech a raczej zakątkach tego kraju z dala od szlaków turystycznych. Znowu mnóstwo apetycznych przepisów, niespieszna narracja, brak jakiejś akcji (co całkowicie nie przeszkadza). W sam raz do niezobowiązującego odprężenia się. I - mam wrażenie - autorka zamordowała tymi książkami temat "pojechała z innego kraju do Toskanii i co z tego wynikło". sporo jest kontynuatorów tej linii - jak kupione przeze mnie książki Marleny de Blasi (Wydawnictwo Literackie ten sympatyczny, ale chłamik, wypuściło), czy zalegająca już na półkach księgarni książkowa wersja polskiego bloga o Polce w Toskanii.

Jeśli chodzi o taki eskapizm to - w przypadku Toskanii - rządzi Frances Mayes. A w przypadku Prowansji - Peter Mayle (najnowsza powieść "Wytrawny przekrę" czeka już u mnie w kolejce).

Można się zauroczyć.

Ale czeka już w kolejce "Fiolet" M. Kozak.
Jachu - 2010-05-14, 12:24
:
nastka napisał/a:
Czytam "Mgły Avalonu" Bradley. Sto stron minęło nawet nie wiem kiedy.
Nie dziwota, bo to bardzo dobra kniga :)

Ja skończyłem Bitwę pod Kannami" z serii OSPREY. Wolno mi szło z uwagi na przeprowadzkę.
Teraz pozostając nadal w klimatach wojen rzymsko-kartagińskich, biorę na warsztat pozycję "Kartagina 149-146 p.n.e." Bernarda Nowaczyka.
Jak mawiał Katon Starszy - "Ceterum censeo Carthaginem esse delendam" (Zresztą sądzę, że Kartagina powinna być zniszczona) :mrgreen:
Tomasz - 2010-05-14, 13:05
:
Martinus Jachus napisał/a:
Teraz pozostając nadal w klimatach wojen rzymsko-kartagińskich, biorę na warsztat pozycję "Kartagina 149-146 p.n.e." Bernarda Nowaczyka.


Daj znać po przeczytaniu jak ci podeszła. Tego autora jeszcze nie czytałem, pozycje z HB mam, ale znalazłem w sieci trochę negatywnych opinii o Nowaczyku i jego książkach.

Z tego okresu starożytności polecam "Wojnę jugurtyńską 111-105 p.n.e." Macieja Waciejowskiego z wydawnictwa Inforteditions. Do znalezienia pewnie niełatwe już, ale warto. Polecam.
Jachu - 2010-05-14, 13:21
:
Tomasz napisał/a:
Daj znać po przeczytaniu jak ci podeszła.
Ok, dam znać.

Tomasz napisał/a:
Tego autora jeszcze nie czytałem, pozycje z HB mam, ale znalazłem w sieci trochę negatywnych opinii o Nowaczyku i jego książkach.
Ja czytałem Nowaczyka "Powstanie Spartakusa 73-71 p.n.e." i z tego co pamiętam, to nieźle się czytało. Nie przypominam sobie, aby jakieś nieścisłości rzuciły mi się w oczy, ale mogłem je przeoczyć - wszak ekspertem nie jestem ;) Ale prawdą jest, że krążą pewne negatywne opinie na temat tego historyka, doszły one również do mnie. Nie wiem jednak na ile są one prawdziwe.

Tomasz napisał/a:
Z tego okresu starożytności polecam "Wojnę jugurtyńską 111-105 p.n.e." Macieja Waciejowskiego z wydawnictwa Inforteditions. Do znalezienia pewnie niełatwe już, ale warto. Polecam.
W domowej biblioteczce, w której mam 40 książek poświęconych Rzymowi nie mam żadnej pozycji z tego wydawnictwa. Kilka przeglądałem w Empiku, ale zawsze jakoś brakuje kasy... Niemniej, chciałbym tę pozycję zakupić, zwłaszcza że dotyczy ona mojego ulubionego okresu w historii Rzymu - ostatnich 100 lat republiki ;) Wezmę wiec pod uwagę twoje pozytywne oceny.
Tomasz - 2010-05-14, 13:35
:
Cytat:
W domowej biblioteczce, w której mam 40 książek poświęconych Rzymowi nie mam żadnej pozycji z tego wydawnictwa. Kilka przeglądałem w Empiku, ale zawsze jakoś brakuje kasy... Niemniej, chciałbym tę pozycję zakupić, zwłaszcza że dotyczy ona mojego ulubionego okresu w historii Rzymu - ostatnich 100 lat republiki ;) Wezmę wiec pod uwagę twoje pozytywne oceny.


Z tym wydawnictwem jest o tyle problem że jak nie kupisz szybko po wydaniu to potem zostaje tylko kupowanie przez internet, zabawa na allegro itd. Nakładu mają coś po 600 egzemplarzy. Kupuję większość z nich. Z pozycji, które mogą cię zainteresować mam z tego wydawnictwa bardzo dobrze oceniane: "Bitwę pod Adianopolem 9sierpnia 378" oraz "Kampanie galijskie Juliana Apostaty Argentoratum 357" - obie Tomasz Szeląga. O militarnych dokonaniach Apostaty chyba nigdzie indziej sie u nas nie przeczyta. Poza tym Jerzego Ciecieląga "Powstanie Bar Kochby 132-135 po Chr." (jeszcze nie czytałem) i pozycja obowiązkowa "Powstanie Spartakusa 73-71 p.n.e." samego Pawła Rochali. Też nieczytana. Zamierzam w jakiś wolniejszy weekend przeczytać od razu tę książkę i tę Nowaczyka o Spartakusie żeby mieć porównanie.

No a o Rzymie republikańskim a właściwie o wrogach Rzymu w tym okresie najlepiej pisze oczywiście Kęciek. Ma być za niedługo jego "Zama" w Attyce.
Tixon - 2010-05-14, 14:23
:
Jacek Dukaj - Extensa.
Skubię Dukaja po kawałku, próbując co krótszych rzeczy i Extensa świetnie się w to wpasowuje.
Jest to obyczajowe spojrzenie na świat przyszłości, gdzie zwykli ludzie są zdecydowaną mniejszością, reliktem. Na wyciągnięcie ręki jest możliwość stania się bytem znacznie lepszym, o większych możliwościach, jednak świat obserwujemy z perspektywy uparcie trzymającej się tradycji grupy ludzi. I nie powiem, takie spojrzenie jest ciekawe, przypomina mi podejście amiszów.
Chociaż dziwnie wygląda rozmowa takich osób. No i ten styl... Wciskanie wszędzie fizycznych zwrotów, ot choćby z początku rozważań o utraconym dzieciństwie "Już zatrzasnęły się zwrotnice, wszystko zaprzepaszczone, szanse wszystkie. Jak funkcja falowa - ze wszechmożliwości kolapsujesz do jednego jedynego stanu."
7/10
MadMill - 2010-05-14, 19:31
:
A u mnie zdecydowanie najdłużej czytaną książką roku są Inne pieśni Dukaja. W sumie to mam czas jedynie wieczorami na czytanie tej książki, bo przy moim zaspaniu rano i ścisku po południu do komunikacji się nie nadaje. Przekroczyłem połowę, byłaby świetna gdyby nie czasami drętwota języka, niezaplanowane powtórzenia, mistrzem języka to Dukaj nie jest. Niemniej jednak bardzo dobra książka, zobaczy jak będzie dalej się to rozwijać. Dużo smaczków w wywodach filozoficznych bohaterów, skojarzenia z historią naszego świata w sytuacjach opisanych w książce tylko działa na plus.

W autobusie miał za to królować Mieville, ale jakoś ostatnie 2 dni mam rozbite przez pogodę i z Żelaznej Rady przeczytałem cały pierwszy rozdział jedynie.
Tomasz - 2010-05-14, 19:38
:
MadMill ciekawostka, ja właśnie Dukaja uważam za mistrza języka. Zresztą nie tylko ja, takich opinii jest mnóstwo. I u Dukaja nie ma niezaplanowanych powtórzeń. Ale gusta są różne, rozumiem to. Dla mnie "Inne pieśni" to ex aequo z "Lodem" najlepsza rzecz Dukaja.
Elektra - 2010-05-14, 19:50
:
Ja czytam Przestrzeń objawienia i po tygodniu jestem na 180 stronie. ;) W tym tempie to jeszcze ze trzy tygodnie mi zajmie ta książka. Z drugiej strony, wreszcie zaczyna się robić naprawdę ciekawie, więc może przyspieszę.

Chciałam napisać, że jak na razie książka ta kojarzy mi się trochę z serią Hyperion Simmonsa (pewnie przez tak rozbudowany i "zaludniony" świat, podróże z prędkością bliską prędkości światła, czy tajemniczymi wykopaliskami tajemniczych starożytnych kultur), chociaż Simmons pisze znacznie przystępniejszym językiem, czy też ze Skokami Donaldsona, ale po prostu próbuję znaleźć jakiś punkt zaczepienia, nawiązania do czegoś, żeby bardziej tę książkę 'oswoić'.

Madku, może te powtórzenia wcale nie są niezaplanowane? ;)
MadMill - 2010-05-14, 19:59
:
El napisał/a:
Madku, może te powtórzenia wcale nie są niezaplanowane? ;)

Zaplanowanych jest dużo, tych nie zaplanowanych mniej, ale występują. Zdaje mi się, że to jeszcze potrafię odróżnić. ;)
Ja wiem, że Dukaj w Polsce to świętość, tylko że świętości nie uznaję ;P
Fidel-F2 - 2010-05-14, 20:58
:
Martinus Jachus napisał/a:
Jak mawiał Katon Starszy - "Ceterum censeo Carthaginem esse delendam" (Zresztą sądzę, że Kartagina powinna być zniszczona)
na prawdę?
Gand - 2010-05-15, 03:02
:
naprawdę.

"Pod kopułą" Kinga, zwinąłem ojcu i powoli czytam - powoli z braku czasu, bo po ~200 stronach książka sprawia bardzo pozytywne wrażenie, czyta się właściwie sama i wciąga. ;)
Fidel-F2 - 2010-05-15, 07:48
:
dzięki Gand
Qbard - 2010-05-15, 18:39
:
Przeczytałem sobie książkę będącą zbiorem artykułów do gazety dla pisarzy Writer's Digest. "Sztuka pisania" zawiera porady i odsłania tejemnice pisarstwa takich sław pióra, jak Hemingway, Steinbeck, Vonnegut, King, Asimov itd. Ciekawostki dla powieściopisarzy, dziennikarzy, dramaturgów...
MORT - 2010-05-15, 23:51
:
Skończyłem wreszcie powtórkę z Orwella.
Czytając Folwark Zwierzęcy i Rok 1984 jedną za drugą widać jak te książki są podobne. Czym oczywiście nie ma się co dziwić, bo opisują takie same mechanizmy.

Jednak Rok... wydał mi się tym razem nieco przerysowany miejscami.
Acz sądząc po upodobaniach Orwella do satyry, może właśnie tego chciał.
Urshana - 2010-05-16, 07:53
:
Po świetnym Accelerando Strossa, przeczytałam bardzo przeciętną antologię Mistrzowie fantasy wydawnictwa Isa (podobał mi się ostatni tekst W pajęczej sieci oszustw Webera), już kiczowata okładka powinna mnie odstraszyć w bibliotece, ale chciałam poczytać coś lekkiego, no to poczytałam ;) . Obecnie biorę się za Podejrzenia pana Whichera Summerscale, ta książka jest tak pięknie wydana, że naprawdę nie mogę się jej oprzeć.
MrSpellu - 2010-05-16, 10:16
:
A ja jestem w połowie Kantyczki dla Leibowitza. Pierwszy raz czytałem to jak miałem 17 może 18 lat? Książka jest świetna.
Urshana - 2010-05-20, 15:47
:
Miałam napisać, co sądzę o czytanych "Podejrzeniach pana Whichera" - oto jest moja recenzja na raczkującym blogu
Obecnie czytam "Wysepkę" Andrei Levy.
You Know My Name - 2010-05-20, 17:52
:
Skończyłem Psalmodię Krzywickiego. Fajne pomysły, ale brakuje myśli przewodniej. Napiszę coś więcej.
Zacząłem długo odkładaną Przestrzeń Objawienia Reynoldsa. Na początku trochę rozbiły mnie różnice czasowe, ale szybko zrozumiałem o co chodzi. Fajna, ale dosyć opasła pozycja (FS dziś wydałaby to w czterech częściach).
Mal - 2010-05-20, 18:16
:
Ja zaś swoim paskudnym zwyczajem (którego szczerze nie cierpie) czytam parę książek naraz są to Niezwyciężony Lema który jak w każdej swojej książce trochę odpycha mnie swoim językiem i sposobem opisów ale wszystkim innym przyciąga i Rzekę Bogów Iana McDonalda która mocno mnie wciągnęła, przede wszystkim chyba z uwagi na miejsce akcji.
Tomasz - 2010-05-20, 19:12
:
Mal napisał/a:
Ja zaś swoim paskudnym zwyczajem (którego szczerze nie cierpie) czytam parę książek naraz


O, bratnia dusza. Witam.

A w temacie to skończyłem parę dni temu drugi tom "Zadry". Im dalej było tym słabiej niestety. Epilog koszmarny.

Powoli rozkoszuję się "Hyperionem" a do tego czytam "Jula" Pawła Goźlińskiego.
Pierwsza jak wiadomo genialna i czytam kolejny już raz. Druga mnie wciągnęła, ciekawie napisana, fajnie wydana, całkiem udana rzecz na razie.
Beata - 2010-05-20, 19:54
:
Tomasz napisał/a:
(...) a do tego czytam "Jula" Pawła Goźlińskiego. (...) Druga mnie wciągnęła, ciekawie napisana, fajnie wydana, całkiem udana rzecz na razie.

Oho! Brzmi optymistycznie. :)

Przeczytałam Eremantę Joanny Skalskiej. Dobra rzecz. Piękny język, powolna akcja, jest o czym pomyśleć po zakończeniu lektury. Więcej napiszę w recenzji, ale już teraz wiem, że to będzie jedna z moich kandydatek do przyszłorocznego Żuławskiego.

A teraz czytam Burzę Parowskiego. Przeczytałam na razie jakieś 150 stron, więc niewiele mogę powiedzieć, ale podoba mi się pomysł zgromadzenia w Warszawie wielu znaczących postaci lat 40., żeby toczyli najróżniejsze dyskusje. Ach, bo nie powiedziałam, że Niemcy przegrali II wojnę bardzo szybko, nie zdążyli nagrandzić za bardzo w Europie i II Rzeczpospolita trwa. Świetne są dyskusje polityczne i artystyczne, anegdotki najróżniejsze - na przykład autor podaje własną wersję pochodzenia nazwy "paragraf 22", którą - jak się okazuje - Heller odgapił od generała Sosabowskiego. ;) Reszta wrażeń, jak skończę.
Kennedy - 2010-05-21, 07:12
:
Mało czasu znowu :-| więc powoli (bardzo powoli) brnę przez House of Suns Reynoldsa. ksiązka jest generalnie dobra. Momentami nawet bardzo dobra, zwłaszcza, że Reynolds, stosując scenografię rodem z najdzikszych snów futurologów, nie traci przy tym przytomności i nie wpada w typowo space-operowy banał, pełen podrózy nadświetlnych itp. Ja jestem na tak, a jakby to jeszcze ktoś u nas wydał to już w ogóle by było super. Pomarzyć można, ale dobre i to co jest.
MrSpellu - 2010-05-21, 07:20
:
Kończę Millera, później chyba przeczytam Gdzie dawniej śpiewał ptak lub Pamiętnik przetrwania. Jeszcze nie wiem.
Max Werner - 2010-05-21, 08:11
:
A mnie coś tknęło i być może znudzony już troszkę fantastyką pogrzebałem w swojej biblioteczce i znalazłem starą, mocno podniszczoną książkę Arkadego Fiedlera "Ryby śpiewają w Ukajali" o jego podróży do źródeł Amazonki. Czytałem tą książkę jako małolat i niewiele już pamiętałem. Jestem gdzieś w połowie i z przyjemnością stwierdzam, ze w epoce GPS-ów, Airbusów i samochodów z napędem 4x4, książka wcale się nie zestarzała. ba, natchnęła mnie "fantastycznie" - dzięki lekturze wymyśliłem nowa przygodę do Warhammera, w której część akcji dziać będzie się w Lustrii ( czyli warhammer'owym odpowiedniku Ameryki Płd.) :)
Qbard - 2010-05-23, 10:00
:
Czytam książkę Marka Greenside'a "Nie będę Francuzem (choćbym nie wiem jak się starał)". Autor (Amerykanin) po wakacjach w Bretanii postanawia kupić dom we Francji i tam zamieszkać. Przyjemna i wesoła opowieść o próbach zaadaptowania się w społeczeństwo małego miasteczka. W książce zamieszczone są zdjęcia, aż chciałoby się tam być
Urshana - 2010-05-25, 17:47
:
Za mną lektura Wysepki Andrei Levy (dość ciekawe spojrzenie na rasizm, kolonializm, z punktu widzenia czworga bohaterów - małżeństwa angielskiego i jamajskiego, w roku 1948 i wcześniej), lektura Ewangelii ognia Michela Fabera (niezła satyra na bestsellery typu książki Dana Browna), a obecnie czysta rozrywka, czyli Kłamca 2. Bóg marnotrawny Ćwieka. Ja wiem, że nie jest to dzieło wybitne, ale nic na to nie poradzę, że lubię czytać o przygodach Lokiego, czarny humor autora mi odpowiada, a w dodatku cały czas przypomina, że najwyższy czas poznać bardziej mity nordyckie, bo kultura masowa od kilku lat silnie temat eksploatuje.
Jander - 2010-05-25, 19:37
:
Po skończeniu genialne napisanych Samotnie Crowleya skończyłem Nową Islamofobię, do licencjata już w sumie, a teraz zacząłem drugi tom Żywego Srebra, poprzedni czytałem dwa lata temu. Jack rządzi :mrgreen:
MrSpellu - 2010-05-26, 07:31
:
Zaczynam Pamiętnik przetrwania Lessing.

@

Adminka goni :P Tak oto na kibelku, dziś rano, przeczytałem strony może dwie.
Pierwsze wrażenie z lektury całkiem pozytywne. Zobaczymy co będzie dalej :)

@@

Adminka znowu goni. Oczekuję, że to będzie dobra książka, ale zabierając się za jakąkolwiek książkę oczekuję, że będzie ona przynajmniej dobra :P

@@@

Zwłaszcza, że jestem po Millerze. Postapo nigdy dość ;)
Tixon - 2010-05-26, 14:10
:
Marcin Ciszewski - Major.
Czyli dowódca GROMu jako oficer AK. Początkowo mocno wyidealizowane - znakomite szkolenie, organizacja, wysoka skuteczność, znajomość przyszłych wypadków oraz przewaga techniczna. Akcja rozkręca się dosyć wolno, początek sprawiał wrażenie wręcz przegadanego, ale od momentu gdy zaczyna się szybka akcja, nie sposób się oderwać. Trzyma w napięciu do samego końca - to wielki plus.
8/10
Ł - 2010-05-26, 15:54
:
Tixon napisał/a:
Marcin Ciszewski - Major.

Facet odkrył prawdziwą żyłę złota w pokładach narodowego gdybania. To taki Sabaton polskiej literatury.

Spellu napisał/a:
Zaczynam Pamiętnik przetrwania Lessing.

+
Shadowmage - 2010-05-26, 19:27
:
U mnie na tapecie "Na skrzydłach pieśni" Discha. Fajne, choć mocno ideologiczne... z drugiej strony gdyby nie to, to opowiastka byłaby w sumie banalna. Ciekaw jestem zakończenia, liczę iż autor mnie zaskoczy.
Procella - 2010-05-27, 14:26
:
Peter Morwood - The Horse Lord

Fantasy, z czarodziejami, mapką na początku itp. (wielce starożytny i sławny miecz też jest obiecany). To nie jest wielka książka, zdecydowanie, ale czyta się ją lekko i całkiem przyjemnie. Miły reset dla mózgu i szansa na oderwanie od świata, czyli całkiem niezła rzecz na okres przedsesyjny. Może nawet sprawię sobie kolejny tom.
Dhuaine - 2010-05-28, 01:12
:
Męczę się z "Imieniem Wiatru" Rothfussa. Utknęłam gdzieś na 160-180 stronie, tuż przed kolejnym wplecionym we wspomnienia mitem z historii świata; ziewam tylko pisząc to zdanie. Przez ostatnie dwie godziny nie odwaliłam ani strony, za to przeczytałam od deski do deski wszystkie jednogwiazdkowe recenzje na amazonie i goodreads. Były ciekawsze.

Problem z Rothfussem:
- główny bohater to Superman, wszystko robi lepiej od wszystkich innych, ma IQ jak Mount Everest, uczy się języków w jeden dzień (oprócz idiomów), po prostu 101% wszystkiego, co tylko do głowy wpadnie, i jeszcze trochę. Nawet "wady" są zaletami.
- główny bohater mnie wk***ia. Brzmi jak arogancki, zadufany w sobie... *****, który usiłuje brzmieć mhrocznie, angstowo i po ludzku. Podobno dalej jest gorzej.
- główny bohater = główne wszystko. Cały setting i reszta postaci służy tylko jako tło dla Wielkiego Superbohatera Który Był Genialny od Samego Początku. Może dalej będzie lepiej. Na razie zaczynam tęsknić za starym, dobrym Superbohaterem, Który Był Zerem.
- fabuła. Gdzie?! Mignęła mi jeszcze przed wspomnieniami i znikła. Teraz ciągnie się jakiś nużący slice of life.
- gdyby ktoś mnie ostrzegł, że główny superbohater potrzebuje trzech tomów na recap swojego 25-letniego życia, to bym nigdy nie pozwoliła, żeby mama kupiła mi to na Dzień Książki. Myślałam, że wspomnienia zajmą jeden tom, a potem rusza główny wątek. Przy okazji: odniosłam dziwne wrażenie, że Kronikarz wcale Kvothe'owi na głowę nie właził, żeby ten opowiedział mu swoją przydługą historię wszystkiego i niczego. Kvothe zgodził się tak nagle, że niemal wypadłam z krzesła, niesiona siłą rozpędu.

Do końca zostało 700 stron. Poważnie obawiam się, że nie dotrwam.
You Know My Name - 2010-05-28, 09:07
:
Kończę Przestrzeń Objawienia Reynoldsa. Bardzo dobre, szczególnie załoga Nostalgii za Nieskończonością przypadła mi do gustu. Sam Sylvestre wydaje się być chwilami nijaki, mdławy i bez wyrazu, ale nie psuje to obrazu całości. Z chęcią zabiorę się za resztę.
toto - 2010-05-30, 19:20
:
Z różnych względów ostatnio czytanie idzie mi słabo i przez kolejny miesiąc nic się nie zmieni. A maj zapowiadał się tak ładnie...

W wolniejszych chwilach czytam Autostopem przez galaktykę, ale przez tydzień dotarłem do około 60 strony. Marnie.

Ponieważ prawie nie czytam, to i nie kupuję, portfel trochę przynajmniej odsapnął.
Qbard - 2010-05-30, 19:30
:
Bruce Fogle "Sekretne życie właścicieli psów". W tej książce to psy zadają pytania o swoich właścicieli. W ten wesoły sposób można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o psach i ludziach.
Brzuzka - 2010-05-30, 20:10
:
Przeczytałem właśnie Carrie - Kinga a za chwilę biorę się za Trzeci Świat Guzka. Widząc rozmiar czcionki i objętość myślę że szybko pójdzie:) :mrgreen:
Yoggobela - 2010-05-30, 21:40
:
Dzisiaj zabieram się za drugą część Zawód: Wiedźma Olgi Gromyko. :)
Jachu - 2010-05-31, 07:14
:
Skończyłem "Kartaginę 149 - 146 p.n.e." Bernarda Nowaczyka.
Tomasz: książka ogólnie bardzo sprawnie napisana, w sposób interesujący, a autor bardzo spokojnie i płynnie wprowadza w meandry trzeciej wojny punickiej. Nie wiem na ile autor obiektywnie opisał wszystkie zdarzenia, zwłaszcza, że po pierwsze - nie jestem ekspertem, a po drugie - Nowaczyk korzystał tylko i wyłącznie ze źródeł i monografii dostępnych w polskim języku. Tę książkę możesz spokojnie traktować jako pozycję opisującą całość konfliktów pomiędzy Rzymem i Kartaginą - wszystkie wojny i kontakty dyplomatyczne są opisane w pigułce. Ogólnie wrażenia mam pozytywne i jestem zadowolony z lektury.

Teraz sięgam po nabytą wczoraj książkę "Konflikty w pracy" Roberta J. Edelmanna. Jest ona stosunkowo krótka, a ja w chwili obecnej mam lekko ograniczony wolny czas, więc chyba tylko tę książkę jestem w stanie "przełknąć" ;)
Urshana - 2010-05-31, 08:49
:
Przymierzając się do Morze, morze Iris Murdoch - opornie mi idzie, niecałe sto stron w dwa dni :cry: zdążyłam wcześniej przeczytać Piosenkę o zależnościach i uzależnieniach Tkaczyszyna-Dyckiego (po pierwszej lekturze tomik wydał mi się dobry, a jak sięgnęłam po raz kolejny, to jego wartość wzrosła - Nagroda Nike uzasadniona), a także Sputnik Sweetheart Haruki Murakamiego (trochę mnie nużyła ta powieść, choć nie jest kiepska, trójkąt miłosny - w tle pisarstwo, muzyka klasyczna, dobre wina i Europa).
MrSpellu - 2010-05-31, 22:24
:
Skończyłem Pamiętnik przetrwania Lessing. Mam mały problem z tą książką, bo trochę czuję się ofiarą knurskiego, literackiego żartu ze strony autorki. Wrażenia z lektury jak najbardziej pozytywne, aczkolwiek oczekiwałem trochę czegoś innego. Jednak książkę Lessing lepiej się czytało od Kysia Tołstojowej.
Romulus - 2010-06-01, 07:27
:
"Otchłań Rozgrzeszenia" Alastaira Reynoldsa. Bo cóż innego mógłbym czytać w tych dniach? :-) Po kilkudziesięciu stronach można napisać krótko - dobrze jest wrócić do tych klimatów. I nie ma co się spieszyć z czytaniem. Niewiadomo, kiedy znowu będziemy mogli otrzymać tak dobrą zagraniczną fantastykę. Wprawdzie mam jeszcze HOUSE OF SUNS w kolejce, ale po angielsku to jednak nie to samo (słownik w gotowości trzeba trzymać).
Kennedy - 2010-06-01, 07:47
:
Romulus napisał/a:
"Otchłań Rozgrzeszenia" Alastaira Reynoldsa. Bo cóż innego mógłbym czytać w tych dniach?

To samo. Z powodu braku czasu będe czyutał prawdopodobnie długo długo, ale może to tym razem dobrze.

Mam jeszcze rozgrzebane House of Suns, gdzie się wreszcie zawiązała jakaś akcja i się zaczyna robić interesująco, ale póki co niesteyy idzie w odstawkę na rzecz Otchłani. A czytam to już trzeci tydzień chyba - ostatnio ledwo mogę znaleźć chwilę, żeby się wyspać :-|
You Know My Name - 2010-06-01, 08:31
:
Zacząłem Miasto Permutacji Egana. Początek mocno klaustrofobiczny, jak narazie nie czyta się może zbyt łatwo, ale ciekawe. Może przełamie to mojego fuja na książki, który ostatnio się pojawił.
Procella - 2010-06-01, 09:29
:
Wczoraj skończyłam:
Samuli Paulaharju - Nocne cienie tunturi: opowieści lapońskie
Dobre. Z klimatem. Trochę straszne. Polecam.

Teraz zaczynam:

Luca di Fulvio - Drabina Dionizosa
Na razie mogę służyć tylko opisem ze strony wydawcy, bo mam za sobą tylko kilka stron:

Cytat:
31 grudnia 1899 roku. Boski morderca realizuje swój okrutny plan, a świt nowego stulecia spływa krwią...


Koniec XIX wieku. Wielka europejska metropolia, miasto przemysłu i postępu, ale też dekadencji i grzechu. W ponurej dzielnicy na peryferiach grasuje tajemniczy morderca, budzący powszechną grozę. Kim jest człowiek, który włamuje się do willi bogatych przemysłowców i podczas osobliwych, krwawych i makabrycznych misteriów zabija ich żony, zostawiając na ciałach kobiet enigmatyczne symbole swej zemsty? I czy na pewno jest człowiekiem?

Jego tropem rusza młody inspektor policji, Milton Germinal, nie spodziewając się, że trafi do świata, który wydaje się rodem z sennego koszmaru lub narkotycznych wizji. Spotka tam kalekiego doktora Noverre, budzącego lęk dyrektora Instytutu Upośledzeń, Scirona, właściciela cyrku osobliwości, chemika Stigle’a, a także piękną tancerkę Ignés, zwaną Królową Mgieł.

W dusznej atmosferze grozy i zmysłowości zarazem, Luca di Fulvio szczebel po szczeblu prowadzi czytelnika na szczyt drabiny Dionizosa, przyglądającego się z góry nadejściu nowego wieku, w którym objawią się wszystkie choroby ludzkich dusz.

"Drabina Dionizosa" to mroczny, stylowy kryminał, w którym makabra, metafizyka i miłość tworzą niezwykłą mieszankę, odurzającą niczym absynt.

AdamB - 2010-06-02, 10:20
:
Skończyłem czytać "Śmierć w Breslau" Marka Krajewskiego. Jest to pierwsza jego książka o komisarzu E.Mocku i zarazem pierwsza książka Krajewskiego jaką przeczytałem. Pomysł umiejscowienia akcji w przedwojennym Wrocławiu podobał mi się ale styl, taki jakiś wpadający czasami w dokument czy reportaż już nie za bardzo.
Prawdziwym utrapieniem były za to opisy przemieszczania się po mieście: jedziemy A-strasse, po lewej B-strasse, skręcamy w C-strasse a później prosto w D-strasse i tak w kółko co parę stron. Masakra. Rozumiem intencje przybliżenia klimatu Breslau ale takie wykonanie do mnie trafia.
Teraz czytam najnowszą jego książkę "Erynie". Bohaterem jest komisarz Popielski a akcja umiejscowiona w przedwojennym Lwowie. Nie dostrzegam jak na razie żadnych wad poprzedniej pozycji. Książkę czyta się bardzo dobrze, klimat Lwowa dość przekonująco zobrazowany, ciekawa wciągająca fabuła. No nic... czytam dalej. :)
MadMill - 2010-06-03, 20:52
:
Czytam Czarną kompanię Cooka i mnie historia wciągnęła. Ale ja o czym innym. Jakiś mondry człek na blurbie w nowym wydaniu 2x Erickson...
Dhuaine - 2010-06-03, 22:26
:
Skończyłam "Imię Wiatru" Rothfussa. Zupełnie nie rozumiem, skąd to uwielbienie dla tej książki. Fabuła jest płaska, główny bohater irytujący, praktycznie nic specjalnego się nie wydarzyło... Tomiszcze zdołało mnie jedynie znudzić. Nic odkrywczego w tym nie znalazłam, a niestety ładny styl nie wystarczy, żeby książka zasługiwała na najwyższą notę.

Wczoraj zaczęłam "Złoty kompas" Pullmana. Odgrzebałam tę książkę z bardzo starej listy do przeczytania - najwyższy czas, żeby to odfajkować i wykreślić. xD Jak na razie wygląda jak young adult i nudzi jak young adult. Kompletnie nie czaję, jak tyle ludzi mogło ją uznać za skomplikowaną i zagmatwaną. Fabuła wydaje się dość prosta.

Zamierzam jakoś przemęczyć się do końca, a potem... czas na "Bohaterowie umierają" Stovera :D
Metzli - 2010-06-04, 00:19
:
Mad napisał/a:
Jakiś mondry człek na blurbie w nowym wydaniu 2x Erickson...


Nie wiem czy na pierwszych wydaniach Maga nie było takiego błędu... ;) Ale taki błąd ma się nijak do blurba z pierwszej części Czarnej Kompanii, który miał się zupełnie nijak do treści i do dalszej lektury mógł tylko zniechęcić... ;P
Romulus - 2010-06-04, 08:05
:
Dhuaine napisał/a:
Skończyłam "Imię Wiatru" Rothfussa. Zupełnie nie rozumiem, skąd to uwielbienie dla tej książki. Fabuła jest płaska, główny bohater irytujący, praktycznie nic specjalnego się nie wydarzyło... Tomiszcze zdołało mnie jedynie znudzić. Nic odkrywczego w tym nie znalazłam, a niestety ładny styl nie wystarczy, żeby książka zasługiwała na najwyższą notę.

Dokładnie. Dokładnie. Dokładnie. Fantasy shit. Trochę lepsze od Goodkinda tylko.

Dhuaine napisał/a:
(...) a potem... czas na "Bohaterowie umierają" Stovera :D

Hehehehehehe :-P Awesome.

"Otchłań rozgrzeszenia" spełnia moje wszelkie oczekiwania. A najbardziej kręci mnie w niej ta perspektywa "opóźnienia" czasowego z powodu odległości kosmicznych i braku napędów świetlnych, dzięki którym skacze się to tu to tam :) I cieszy powrót dobrze znanych bohaterów. Warto było czekać.
Tixon - 2010-06-04, 08:38
:
Romulus napisał/a:
Dokładnie. Dokładnie. Dokładnie. Fantasy shit. Trochę lepsze od Goodkinda tylko.

Pff!
MrSpellu - 2010-06-04, 08:52
:
A ja rozpocząłem rano Kompleks Portnoya P. Rotha. Zaczyna się soczyście; żydowskim poczuciem winy i masturbacją. Pani Spellowa wczoraj skończyła czytać i stwierdziła, że mi się spodoba ;)
MadMill - 2010-06-04, 09:21
:
Jestem w połowie Czarnej Kompanii, bardzo fajne to fantasy. Jak się nie mylę to jest jedna z pierwszych fantasy gdzie bohaterami są zwykli ludzie, żołnierze, a nie super bohaterowie. Takie brzydkie, brudne, niedoskonałe istotny zapieprzające w błocie aby wyżyć. Pierwszy tom spełnia moje oczekiwania jeśli chodzi o dobrą rozrywkę.
MrSpellu - 2010-06-04, 09:32
:
MadMill napisał/a:
Jestem w połowie Czarnej Kompanii, bardzo fajne to fantasy. Jak się nie mylę to jest jedna z pierwszych fantasy gdzie bohaterami są zwykli ludzie, żołnierze, a nie super bohaterowie.

Czarna kompania odcisnęła na mnie RPGowe piętno. Do tej pory usiłuję sklecić solidną kompanię najemniczą w młotku ;) Jeżeli odpowiadają Ci takie klimaty Madku, to sobie sięgnij po cykl Videssoss H. Turtledove'a. Bohaterem jest rzymski legion, który zostaje przeniesiony do alternatywnego świata fantasy ;)

MadMill napisał/a:
Pierwszy tom spełnia moje oczekiwania jeśli chodzi o dobrą rozrywkę.

Później z tym bywa różnie. Ale raczej ok.
Tixon - 2010-06-04, 09:41
:
MrSpellu napisał/a:
Czarna kompania odcisnęła na mnie RPGowe piętno. Do tej pory usiłuję sklecić solidną kompanię najemniczą w młotku

Ty też? :mrgreen: Ja obecnie robię za najemnika - lekarza o pseudonimie Kruk :-P
MrSpellu napisał/a:
Później z tym bywa różnie. Ale raczej ok.

A wiesz, że nie do końca? Ostatnio czytałem Księgi Południa, niby słabsze, a przynajmniej takie przekonanie wyniosłem z pierwszej lektury. Starałem się dopatrzeć słabszych elementów w porównaniu do pierwszych tomów i nie udało mi się to.
Zresztą, zobaczymy Kroniki Murgena, jak wyjdą :)
Procella - 2010-06-04, 09:50
:
Dylan Thomas - Szkoła czarownic

Z "Białej Serii" WL. Bardzo dobre, ale dość specyficzne. Thomas był przede wszystkim poetą i w jego opowiadaniach jest to wyraźnie wyczuwalne. Jeżeli ktoś szuka akcji, zawiedzie się, ale osoby, dla których na pierwszym miejscu jest klimat i język, powinny być oczarowane.
Qbard - 2010-06-04, 09:58
:
H. Hesse "Kuracjusz". Jest to zapis z kuracji Hessego w sanatorium reumatycznym w Baden. Hesse zastanawia się nad celami swojego pisarstwa, analizuje siebie i innych współkuracjuszy.
MadMill - 2010-06-04, 10:04
:
MrSpellu napisał/a:
Czarna kompania odcisnęła na mnie RPGowe piętno. Do tej pory usiłuję sklecić solidną kompanię najemniczą w młotku ;) Jeżeli odpowiadają Ci takie klimaty Madku, to sobie sięgnij po cykl Videssoss H. Turtledove'a. Bohaterem jest rzymski legion, który zostaje przeniesiony do alternatywnego świata fantasy ;)

Pomalutku. Dopiero jestem w połowie pierwszego tomu, a na półce czeka już 5 kolejnych części. ;)
Romulus - 2010-06-04, 13:21
:
MrSpellu napisał/a:
A ja rozpocząłem rano Kompleks Portnoya P. Rotha. Zaczyna się soczyście; żydowskim poczuciem winy i masturbacją. Pani Spellowa wczoraj skończyła czytać i stwierdziła, że mi się spodoba ;)

O, na pewno ci się spodoba :) Nie tylko, a może tylko ze względu na masturbację.
ASX76 - 2010-06-04, 13:33
:
Romulus napisał/a:

O, na pewno ci się spodoba :) Nie tylko, a może tylko ze względu na masturbację.


//facepalm


Pierwszy tom "Caine Czarny Nóż" Stovera. Za mną zaledwie kilkadziesiąt stronic, dlatego nie mam nic więcej do dodania poza tym, że dobrze się czyta. :-)
MrSpellu - 2010-06-05, 09:38
:
Romulus napisał/a:
Nie tylko, a może tylko ze względu na masturbację.
Romulus napisał/a:
O, na pewno ci się spodoba

Ta książka jest odświeżająco brudna. Już rozumiem czemu mój skarb spiekł raka przy lekturze ^^
ASX76 - 2010-06-05, 10:42
:
MrSpellu napisał/a:

Ta książka jest odświeżająco brudna. Już rozumiem czemu mój skarb spiekł raka przy lekturze ^^


Azaliż teraz pojmujesz me obiekcyje co do kniżki? Nieszczęsna Pani Spellowa została zdeprawowana... Cóżeś najgorszego uczynił, Siewco Moralnego Zepsucia? ;)
You Know My Name - 2010-06-05, 10:48
:
Nie wierzę ASX, żeby miało być tam cokolwiek deprawującego. Ot takie wspominki z życia wielu młodych ludzi.
ASX76 - 2010-06-05, 11:00
:
Mag_Droon napisał/a:
Nie wierzę ASX, żeby miało być tam cokolwiek deprawującego. Ot takie wspominki z życia wielu młodych ludzi.


Reakcja Pani Spellowej może świadczyć o niewinności... ;) Wielu - nie znaczy, że wszyscy... :-P
You Know My Name - 2010-06-05, 11:05
:
Nii, ja raczej odbieram to raczej jako zwykłą reakcję na jawne słowo pisane o czymś co się znało, ale raczej wypierało.
MrSpellu - 2010-06-05, 11:16
:
ASX76 napisał/a:
Nieszczęsna Pani Spellowa została zdeprawowana...

No, na pewno nie treścią książki :P

ASX76 napisał/a:
Azaliż teraz pojmujesz me obiekcyje co do kniżki?

Nie pojmuję.
toto - 2010-06-05, 22:01
:
Miasto złudzeń Le Guin.
Amontillado - 2010-06-05, 22:19
:
W przerwie od Heretyków Diuny F. Herbert ("O jakieś wiersze" jak powiedziała dziewczynka z Amnesty International po usłyszeniu, że czytam "Diunę Herberta" - moje życie przepełnia radość :mrgreen: ) pochłaniam po raz wtóry eseje Tolkiena z Potwory i krytycy
Tifa Lockhart - 2010-06-06, 13:12
:
Endymion Simmonsa. Jestem już tak w 2/3 książki. Podoba mi się. Cieszę się,że pomimo tego,że upadek Hyperiona czytałam dosyć dawno,to nie straciłam wątku.
Urshana - 2010-06-10, 16:18
:
Skończyłam Morze, morze Iris Murdoch, przy którym się umęczyłam, choć książka nie jest zła. Teraz dla odprężenia trzeci tom Królów przeklętych czyli Królewska trucizna Druona, a w kolejce Kongres futurologiczny. Maska Lema.
You Know My Name - 2010-06-11, 00:55
:
Powolutk, pomalutku kończę Miato Permutacji Egana. Książka z każdym krokiem zyskuje na wartości a autor pnie się się w górę mojego własnego rankingu. Warte polecenia.
Qbard - 2010-06-12, 14:00
:
Peter Mayle "Prowansja od A do Z". Bardzo fajna książka pełna ciekawostek o prowansji i doświadczeniach osobistych pisarza który osiadł we Francji.
Tomasz - 2010-06-12, 18:27
:
Jak już wiecie, czytam wiele na raz. Dalej brnę przez "Dysfunkcję rzeczywistości" Hamiltona i jest coraz lepiej. Męczę się z Weeksem i jego "Na krawędzi Cienia" i jest coraz gorzej.
Odstawiłem na razie "Jul", bo jakoś stracił napięcie, musi poczekać i dojrzeć teraz.

W drodze do pracy i z pracy do domu w samochodzie zamiast radia postawiłem na słuchowisko "Narrenturm", o dziwo zachwyciło mnie, o niebo lepiej się tego słucha niż się to czytało. I trochę na tej fali, sięgnąłem po "Krew elfów". Opowiadania o wiedźminie nie tak dawno sobie przypomniałem, to teraz postawiłem na sagę, dobrze się czyta w trakcie meczy, jak akurat przynudzają, albo w przerwie, podczas nudnego studia przed i po itd.

A i jeszcze czytam wieczorami "Wojnę peloponeską" Kuleszy. Dobra, solidna rzecz, polecam każdemu zainteresowanemu tym okresem historii starożytnej.

Kusi mnie żeby jeszcze się za coś zabrać, bo dwie z wyżej wymienionych dzisiaj skończę, ale jakoś nie umiem się zdecydować po co teraz sięgnąć.
Urshana - 2010-06-16, 09:44
:
Skończyłam wydane w dwupaku Kongres futurologiczny. Maska Lema. Pierwsze opowiadanie cudne, świetne, rewelacyjne, smakowite, pierwsza klasa. Ponieważ wcześniej znałam już Dzienniki gwiazdowe, więc mnie to nie zaskoczyło. Maska słabsza - ale być może przyćmiły ją fajerwerki przygód Tichego.
A teraz czytam Ostatniego czytelnika Davida Toscany - nie jest to złe, ale raczej nie zapada mocno w pamięć - mała wioska nękana suszą w Meksyku, dziwny bibliotekarz cenzurujący większość książek, których i tak nikt nie wypożycza, trup w studni, przenikanie świat realnego i fikcji.
You Know My Name - 2010-06-16, 10:00
:
Przeczytałem opowiadania Żerdzińskiego (zebrane w jakimś ebooku, w sumie siedem sztuk) i już czuję, że mi przechodzi fuj na książki. Poprawię z marszu Korporacją Wars'N'Guns i będę mógł się zabrać za Peanatemę na Stolyk.
Fidel-F2 - 2010-06-16, 22:06
:
Urshana napisał/a:
Maska słabsza
jedna z rzeczy Lema, która mi bardziej utkwiła pod kopułką
Romulus - 2010-06-17, 07:01
:
Peter Mayle - "Wytrawny przekręt".
Rozczarowanie. Jedyne na co warto zwrócić uwagę to fragmenty o winach i jedzeniu. Cała reszta, w tym cały wątek kradzieży wina jest tak lichy, że aż przykro. Książka ma niecałe 190 stron. Wymaga jednego wieczoru i nie pozostawia po sobie niczego. Do zapomnienia.

Teraz będzie chyba "Larwa" Fowlesa. Albo powrót do "Chin" J. Fenby. Sam nie wiem. Czuję się zniechęcony przez "Wytrawny przekręt".
You Know My Name - 2010-06-18, 18:22
:
Zacząłem dziś Peanatemę Stephensona. Przeczytałem narazie paredzięsiąt stron, ale już widzę, że wrażenia będą podobne jak przy Cryptonomiconie z jednym zastrzeżeniem, że będzie bardziej zawiłe. Czysta przyjemność łamania głowy (dla mnie prostego człowieka oczywiście).
Urshana - 2010-06-19, 17:00
:
Skończona Alabama Song Gilles Leroy- powieść o Zeldzie Fitzgerald, przez nią opowiedziana. Rwana, nasycona emocjami narracja, prowokuje do przemyśleń i poszukiwań. Na półce czeka na mnie Czuła jest noc F. S. Fitzgeralda, myślę, że ładnie się te książki mogą dopełnić.
Dziś biorę się za Zmierzch Johana Theorina - to będzie moje pierwsze spotkanie z pozycją z Serii ze strachem Wydawnictwa Czarne, o której czytałam wiele pochlebnych opinii, czas przekonać się osobiście skąd się one biorą.
Shadowmage - 2010-06-20, 14:22
:
Skończyłem "Chagę" McDonalda. Całkiem niezła książka, z ciekawymi wątkami, miejscami zaskakująca. Z pewnością przeczytam kolejne książki McDonalda - "Serca, dłonie, głosy" już mam, ale pewnie sobie kupię coś w lengłyżu w przyszłości - "Brasyl" najpewniej.
Qbard - 2010-06-20, 14:59
:
Douglas Woolf "Ucieczka". Książka wydana w Polsce w 1968r. Ucieczka 2 staruszków w poszukiwaniu lepszego życia.
"Książka zawiera silne akcenty satyry obyczajowej i stanowi protest przeciwko nieludzkiemu traktowaniu ludzi starych przez społeczeństwo amerykańskie."
Ma jednak mocno wykręcone fragmenty.
elTadziko - 2010-06-20, 17:10
:
Po dlugiej przerwie w czytaniu spowodowanego studiami, wreszcie wolny mogłem powrócić do Sagi o zbóju Twardokęsku Brzezińskiej. Po raz drugi skończyłem trzeci tom i w końcu przeczytałem ostatni tom - "Letni deszcz. Sztylet".
Od dawna wiedziałem, ze ostatnim rozdziałem w sadze będzie jedno z opowiadań ze zbioru "Opowieści z Wilżyńskiej Doliny". Przeczytałem je już wcześniej i przez nie bałem się, że cykl nie zakończy się niczym konkretnym, tylko zostanie urwany "w połowie". Nic podobnego. Brzezińska zamyka większość wątków, i to bardzo zgrabnie. Powraca do starych, drugoplanowych bohaterów, których nie spodziewałem się już spotkać (np. Gierasimka, Seradela). Mimo, że to już ostatni tom, pojawiają się także nowi bohaterowie. Każdy z nich jest bardzo fajnie nakreślony, ma swoja historię, swoje smutki i marzenia. Brzezińska ma ogromny dar do kreowania postaci ;)
Ostatni tom bez wątpienia trzyma poziom poprzednich części. Może więcej tu jest wtrącania się nadprzyrodzonych mocy do poczynań bohaterów, ale taki był zamysł autorki. I tak nie szczędzi cierpień głównym bohaterom, a nawet śmierci. Nigdy do końca nie wiadomo co się stanie na następnej stronie, czy wszystko potoczy się gładko, po myśli Szarki, Koźlarza czy Twardokęska, czy jednak zupełnie na odwrót.
Zakończenie też jest bardzo udane. Nie ma uczucia niedosytu, ale jednocześnie nie jest wszystko wyłożone na tacy. Czytelnik nadal może się głowić nad wieloma niedopowiedzeniami i snuć dalsze przygody głównych bohaterów. Główna nic fabularna zostaje wyjaśniona do końca (walka Koźlarza z Zird Zekrunem i Wężymordem), jednak losy bohaterów nie są wyjasnione do końca. Za czym podąży Koźlarz? Czy Szarka powróci do normalnego życia? Co dokładnie czeka Twardokęska z wiedźmą?
Jest to najlepszy polski cykl fantasy i jeden z lepszych w ogóle. Bardzo się cieszę, ze dane mi było zasmakować tak wyśmienitej lektury ;) Z niecierpliwością czekam na kolejne dzieła Brzezińskiej!
Brawa dla Brzezińskiej należą się także za imiona i nazwy. Pierwsza klasa!

SPOILERY
Nie przypomina Wam zakończenie wątku Twardokęska z wiedźmą, wątku Wiedźmina z Yennefer? :P I tu, i tu przenoszą sie do jakiejś "magicznej" krainy, poza normalnym światem :P

Pytanie: jakie czyny spełniły przepowiednię daną Zarzyczce? Jakie umarłe pokonało śmierć, jakie spętane pokonało więzy, jakie przeklęte zdjęło klątwę?
Romulus - 2010-06-20, 22:09
:
Powróciłem do lektury "Chin" J. Fenby.
Przebrnąłem przez "epokę" Mao. Cholercia, myślałem, ze Stalin to był największy zbrodniarz. I pewnie był. Ale nie tak prymitywny (choć przebiegły), jak Mao. To bydlę rzeczywiście zasłużyło, żeby ktoś je udusił jeszcze w kołysce. I nie można jednocześnie nie podziwiac jego sprytu i przebiegłości w stosowaniu zasady divide et impera. Ech, przyjemnie też przekonać się po raz kolejny, że komuniści pierwsze co robili po zdobyciu władzy, to zasypianie w ornatach i otaczanie się zgoła nierewolucyjnym i niekomunistycznych przepychem. Mao szybko wszedł w rolę cesarza.

Wielki Skok, czy Rewolucja Kulturalna to również niesamowite dokonania na polu odhumanizowania, zezwierzęcenia własnego narodu. I uczynienia z jego części groźnych bestii napuszczanych na kogo tylko przyszła Wielkiemu Sternikowi ochota. Im głębiej poznaję realia funkcjonowania czerwonego dworu, tym większa moja pogarda dla tych wszystkich, którzy także na Zachodzie z czcią podchodzili do słów z tzw. Czerwonej Książeczki tego bydlaka. Bo albo głupi i zmanipulowani, albo tak samo poorani jak chińscy komuniści. Tak czy siak - groźni.

Mao umiera, nadchodzi epoka wracającego z "wygnania" w czasie Rewolucji Kulturalnej Denga Xiaopinga. Pewnie też musiał być z niego niezły skurw...n, skoro udało mu się zdobyć władzę. Ale bez wątpienia był od Mao mądrzejszy.
Tixon - 2010-06-20, 22:45
:
Lektura Majora pozostawiła pewien niedosyt w kwestii pewnych postaci, w szczególności Ponurego, więc w ramach lektury uzupełniającej sięgnąłem po Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie Cezarego Chlebowskiego, opisujące przybycie Jana Piwnika do Polski, jego walkę z okupantem i partyzancką otoczkę. I muszę przyznać, że nie jest to miła lektura. Ja wiem, że Major był przekoloryzowany, za pogodnie wszystko przedstawiał, spodziewałem się czegoś w szarych barwach pokroju Kamieni na szaniec, ale to co otrzymałem było praktycznie zapisem mniejszych bądź większych porażek. Bo to nie tylko walka z okupantem, ale jeszcze zmagania ze "swoimi" rzucającymi kłody pod nogi, a wszystko w cieniu konfidentów i zdrajców. W tym wszystkim partyzant głodny, zmęczony, słabo uzbrojony i wyekwipowany, zmuszony do lawirowania pomiędzy działaniem a nie działaniem w obawie przed reakcją Niemców.
Warto było.
Jander - 2010-06-20, 23:13
:
Romulus - a było tam napisane, że Mao nie był zębów (miał całkiem czarne) i nie mył się? Jedynie wycierał się mokrym ręcznikiem.
Czerwone Gwardie to już rzecz nie z tej ziemi.
A Maoizm na zachodzie to... skomplikowana sprawa. W sprzeciwie wobec wojny w Wietnamie chwytało się po najgłupsze hasła, Mao był po prostu popularny. Kompletna nieznajomość chińskich realiów mocno na to wpłynęła. Chodziło o to, żeby przypieprzyć Amerykańcom. Brakuje mi porządnego opracowania '68. Ale to już inna działka. :)
toto - 2010-06-20, 23:59
:
Miasta pod skałą Huberatha. Powoli idzie, ale jeszcze tydzień i wszystko się zmieni.
Romulus - 2010-06-21, 07:48
:
Jander napisał/a:
Romulus - a było tam napisane, że Mao nie był zębów (miał całkiem czarne) i nie mył się? Jedynie wycierał się mokrym ręcznikiem.
Czerwone Gwardie to już rzecz nie z tej ziemi.
A Maoizm na zachodzie to... skomplikowana sprawa. W sprzeciwie wobec wojny w Wietnamie chwytało się po najgłupsze hasła, Mao był po prostu popularny. Kompletna nieznajomość chińskich realiów mocno na to wpłynęła. Chodziło o to, żeby przypieprzyć Amerykańcom. Brakuje mi porządnego opracowania '68. Ale to już inna działka. :)

W ogóle pisząc o komunizmie w Chinach to trzeba jednak brać to słowo w cudzysłów, bo to inna filozofia myślenia była. Jak zwykle, założenia sobie, ale wykonanie sobie.

A Mao to była też jurna bestia, choć nie tak jak niektórzy członkowie jego "dworu". Jeden nawet przed egzekucją musiał zaliczyć, co wprawiło Mao w zdumienie i podziw. A i sam Wielki Sternik - był hipochondrykiem, a niektóre jego zachowania (a la obrażona primadonna) mogłyby wskazywać na stereotypowe zachowania geja. Ale Mao jednak lubił dziewczyny :) No i najfajniejsze było zmienianie zdania. Dziś za gospodarczym Wielkim Skokiem, a jutro szukał winnych, których winą było to, że wykonywali jego polecenia. W sumie Wielki Skok i Rewolucja Kulturalna doprowadziły w Chinach do tego, co jest teraz w Korei Północnej.

Dziś zaczynam część dotyczącą Chin po śmierci Mao. Deng Xiaoping jawił się już wcześniej jako chytry sukinkot, ale miał dobrze poukładane w głowie. A przynajmniej nic nie wskazuje na to, że był debilem i psychopatą.
Jachu - 2010-06-21, 14:38
:
Romku, widzę że zgłębiasz historię Państwa Środka i dobrze się przy tym bawisz :) To jest najważniejsze!

Ja jestem mniej więcej w połowie "Dwunastu Cezarów" Michaela Granta. To troszeczkę inny punkt widzenia odnośnie pierwszych cesarzy Imperium Romanum. Bardzo dobrze się czyta :)
Tixon - 2010-06-21, 15:10
:
A ja się wziąłem za wiedzy dotyczącej Polski - po Ponurym odnalazłem przypadkiem wśród swoich zbiorów "Józef Piłsudski o sobie Z pism rozkazów i przemówień komendanta. Uświadomiłem, że mam ją od 12 lat i tak nieczytana leży, a że niewielka (130 stron) to poszło szybko. Z ciekawszych rzeczy, to zauważyłem, że moja wiedza historyczna jest bardzo cienka w tym zakresie i większość wspomnianych wypadków (Legiony, dyktatura, Wilno) kojarzę bardzo mgliście, zwłaszcza, że historia szkolna to pomijała. Drugą ciekawą rzeczą, na jaka zwróciłem uwagę, było patriotyczne wychowanie, wychowanie samo w sobie przez przykład, które dzisiaj próbuje się zastąpić lekcjami patriotyzmu.
I ciekawe w ilu momentach Piłsudski rozmijał się z prawdą - szkoda, że nie mam wiedzy aby to zweryfikować :mrgreen:
elTadziko - 2010-06-21, 21:10
:
"Dziewięciu książąt Amberu" R. Zelazny
Od dawna słyszałem same zachwyty nad tą serią, więc gdy Zysk wznowił ją w dwóch tomach, od razu zamówiłem sobie pierwszą część.
Jednak trochę się zawiodłem. Może po prostu miałem zbyt wysokie oczekiwania. Sam pomysł jest ciekawy i fajny. Początkowa amnezja głównego bohatera to może oklepany pomysł, ale dzięki temu mamy możliwość poznawania świata i zasad nim rządzącym wraz z nim.
Fabuła jest poprowadzona dość sprawnie, choć bez fajerwerków :P Toczy się w sumie dość powoli, a zakończenie jest urwane tak w połowie :/ Do tego raczej płaskie postaci, mało sympatyczne. Nikt z nich się jakoś szczególnie nie wyróżnia.

SPOILERY
Kto normalny budząc się w szpitalu, próbuje z niego uciekać? :P
Czemu Corwin uciekł z lochu do latarnii, która znajdowała sie niedaleko? Mógł wybrać przecież dowolne miejsce...
A ta droga z wojskami na Amber to była najbardziej szitowa rzecz ;P Po pierwsze - skoro tak bez problemu mogli zdobywać wojska, to czemu więcej nie zebrali? I czemu Eryk też nie miał liczniejszego wojska? A poza tym te opisy, jak to oni ginęli i walczyli z trudnościami też mocno średnie :P
KONIEC

Jednak co by nie mówić - wciągnęło mnie ;) Dla mnie 5/6.
Tixon - 2010-06-21, 21:23
:
elTadziko napisał/a:
Kto normalny budząc się w szpitalu, próbuje z niego uciekać? :P

Ja :mrgreen:
Aczkolwiek w podanym przykładzie pięknie widać nieufną naturę amberytów :)
elTadziko napisał/a:
Czemu Corwin uciekł z lochu do latarnii, która znajdowała sie niedaleko? Mógł wybrać przecież dowolne miejsce...

Jeśli dobrze pamiętam, to dlatego, bo była łatwa do namalowania/ wyrzeźbienia dla sam wiesz kogo .
Opis walk / zdobywania wojska - masz rację.
Tomasz - 2010-06-23, 07:49
:
Skończyłem wreszcie "Na krawędzi Cienia" Weeksa. Ciężko było, ledwo to przemęczyłem. Teraz czas na recenzję. Uf.

Szybko odtruwam się "Łowcami kości. Pościg" Eriksona.
Mam za sobą też pół "Dysfunkcji rzeczywistości. Początki" - jest lepiej, o wiele lepiej niż na początku, ale ciągle czekam na jakieś przyspieszenie.
Jabłońskiego "Uczeń czarnoksiężnika" też w połowie za mną, może dzisiaj dokończę.
I z sentymentu poczytuję starego fajnego Howarda. "Tygrysy morza" o Piktach, Celtach, Wikingach. Lubiłem zawsze te nieconanowskie opowiadania Howarda. Ten kult silnych barbarzyńców jest sympatyczny. I wcale tak źle jak niektórzy twierdzą się tego nie czyta. Byle wiedzieć czego się można spodziewać zanim się zacznie czytać i będzie się miało samą przyjemność. Te rozłupywane czaszki itd. :mrgreen:
Romulus - 2010-06-23, 17:19
:
Nie ma to, jak książka trochę "przeleży". Wówczas łatwiej o skok motywacji do czytania. Skończyłem wreszcie "Chiny" Jonathana Fenby. Dzieło godne polecenia, aczkolwiek historykiem i specjalistą nie jestem. Jednak dla laika jak ja takie spojrzenie na Chiny od 1850 r. po 2008 r. było bardzo ożywcze. Trudno o tym kraju mówić "komunistyczny". To po prostu kolejna "odsłona" cesarstwa. Jednak nie o tym miałem pisać. Zdziwiło mnie i zaskoczyło (co może być efektem braku wiedzy), że chińska partia nie była wcale takim monolitem zarządzanym przez wodza. Mao to był debil - dobry, sprytny w walce partyzanckiej, ale w trakcie rządów był jakimś psychopatycznym, nieudolnym cesarzem. Deng Xiaoping, który go zastąpił zasługiwał rzeczywiście na miano wodza i można go porównać do kogoś pokroju naszego Kazimierza Wielkiego. Wszystko za sprawą tego, że po katastrofie jaką zakończyły się rządy Mao Zedonga, Deng popchnął Chiny ku rozwojowi stawiając na wolny rynek.

I zaprzeczył - póki co - twierdzeniu, że więcej wolności gospodarczej oznacza liberalizowania się także Chin pod względem wolności politycznych. Nic bardziej mylnego, albo może po prostu musi w Chinach minąć jeszcze sporo czasu, aby do czegoś takiego doszło.

Jednak znowu - nie w tym rzecz. Co mi się rzuciło w oczy to to, iż zarówno Mao Zedong jak i Deng Xiaoping mieli w Partii sporo przeciwników. Być może to wina perspektywy autora albo moich iluzji - ale np. patrząc na ZSRR pod wodzą Stalina, czy Chruszczowa, raczej trudno sobie wyobrazić, aby ktoś podniósł wysoko głowę i wystąpił przeciwko przewodniczącemu. W Chinach Deng wdrażając reformy gospodarcze cały czas zmagał się z partyjnymi konserwatystami. Nawet pod koniec życia - kiedy już odsuwał się od władzy, nadal nikt nie podniósł na niego ręki, mimo że tracił władzę w sposób widoczny. Nie mógł jak Stalin zarządzić "teraz będzie tak i śmak". Pod koniec życia, aby uporać się z konserwatystami i obronić reformy jeździł po kraju realizując polityczny plan.

Jakoś mi się to wszystko cywilizowane wydało. W ZSRR każdy kto by się przeciwstawił wodzowi - kula w łeb. W Chinach też tak bywało. Ale choćby rozgrywki partyjne wokół protestów, które skończyły się na Placu Niebiańskiego Spokoju, pokazały, że wcale nie było tam silnego zamordyzmu. W ZSRR rozkład komunizmu doprowadził do puczu. W Chinach załatwili to w rękawiczkach. Może także dlatego się jeszcze nie zdegenerowali? I może zdegeneruje ich ten dziwny kapitalizm jaki tam panuje.

Sporo się o Chinach dowiedziałem. Ale nie na tyle, aby się ich bać.
Urshana - 2010-06-23, 18:28
:
Skończyłam Zmierzch Teorina - kolejny dowód na świetną kondycję skandynawskiego kryminału. Niesamowity klimat alvaretu (rodzaj stepu) na Olandii jesienią, zniknięcie małego chłopca, wyjaśniane po latach przez jego dziadka, staruszka ponad osiemdziesięcioletniego. Podobno druga książka - Nocna zamieć, też wydane przez Czarne w serii Ze strachem jest jeszcze lepsza. Muszę koniecznie na nią zapolować.
Obecnie czytam Męża czarownicy Fritza Leibera, wydanego razem z Wielkim czasem przez Solaris. Czuję niedosyt. Nie wciągnęła mnie akcja, widzę jakąś dziwaczną krytykę prowincjonalnych uczelni w USA. Jak się nie rozkręci, to sobie chyba odpuszczę kupowanie Ciemności przybywaj - bo niespecjalnie mnie ten autor przekonuje.
Tanit - 2010-06-23, 21:38
:
W KOŃCU przebiłam się przez tysiące stron (dosłownie) lektur i mogę wziąć się za coś przyjemniejszego.
Na pierwszy ogień idzie Valente, 2tom 'Opowieści sieroty', książka chodzi za mną odkąd zaczęła się sesja :P
Dalej pójdzie albo Lynch i Kłamstewka Lamory - o ile mi legitki do BUŁy nie zabiorą. Albo 'Viriconium', które biedne leży i czeka na natchnienie ^^'
You Know My Name - 2010-06-24, 08:24
:
Czytam sobie dalej Peanatemę i jestem coraz bardziej pozytywnie zaskoczony. Mimo natłoku neologizmów czyta się bardzo łatwo (przydałby się żeliwny stojak co prawda, ale...).
O świecie jeszcze zbyt wiele nie wiem (350 ss za mną), ale matem i życie w nim powala (Grabie Diaksa, kogo wyklucza Bezmian, o użyteczności topologii).
Kolejna bardzo dobra książka czytana w tym roku. a miała się przeleżeć mniej więcej do końca roku i gdyby nie Stolyk nie szarpnąłbym się za nią zmulony ostatnio kryzysem czytelniczym. Trudno przecenić.
rybieudka - 2010-06-24, 16:38
:
Przeczytane Smocze Kości duetu Weis & Hickman. Mimo sentymentu do starych "Dragonlance'ów" (a może właśnie dlatego) spodziewałem się raczej banalnej papki. Dostałem za to książkę może nie wybitną, ale pewnością godną uwagi. Przede wszystkim bardzo wciągającą.
Trochę więcej na moim blogu lub na łamach Fantasta.pl. Zapraszam!
Brzuzka - 2010-06-24, 22:48
:
Lecze kryzys czytelniczy, którego nabawiłem się przy Trzecim Świecie Guzka (dotrwałem do 50 strony - nuuuda) i tak przeczytałem już Necrosis Piekary i dziś zacząłem Kłamce 3 Ćwieka, czyli nic wymagającego, byle by czytać i nie tracić tempa :)
Romulus - 2010-06-25, 12:08
:
W fantastyce posucha i nie ma czego czytać.
Zatem nadrabiam braki w innych gatunkach.

"Moje życie we Francji" Julia Child. Świetna, autobiograficzna opowieść o słynnej prowadzącej kulinarne programy w amerykańskiej telewizji. A raczej o jej francuskim epizodzie życia. Pełna smaków i zapachów (na razie) opowieść o kobiecie, która podbiła serca Amerykanów gotowaniem na ekranie, nie posiadając żadnego seksapilu :) Po kilkudziesięciu stronach - czuć rzeczywiście te zapachy i smaku francuskiej kuchni. Książka nie jest napisana może powalającym stylem, ale bardzo przyjemna w odbiorze i idealna na letnią porę. Ładnie wydana. Wydawnictwo Literackie po zafundowaniu mi kiepskich niespodzianek książkami Marleny de Blasi w końcu się zrehabilitowało. Już wiem, że mi się podoba.

"Alianci" Jonathan Fenby. Bardzo przystępnie, wciągająco napisana historia alianckiego "trójkąta" między Churchillem, Rooseveltem i Stalinem (a potem jeszcze Trumanem). Choć książka "chudsza" od "Chin" tego autora, to jednak pewnie jej kilkoma "haustami" nie przeczytam.
Qbard - 2010-06-26, 09:39
:
Rober Harris "Pompeja". Świetna książka przenosząca w czasy Imperium Rzymskiego. Harris przedstawił 4 ostatnie dni Pompei. Wplecione w to wątki sensacyjne, problem akweduktów, świetnie zarysowane postaci, przenoszą wręcz w to miejsce. Dla mnie szczególna przyjemność, bo parę lat temu chodziłem po odkopanych Pompejach i byłem na szczycie Wezuwiusza. Potęga.
Max Werner - 2010-06-26, 09:47
:
A ja dzisiaj rano zakończyłem lekturkę "Manitou" Grahama Mastertona. Oczywiście powtórnie, oczywiście po raz pierwszy czytałem ją wiele, wiele lat temu. I nic więcej nie powiem, bo daleko mi do krytyków :))
Saika - 2010-06-26, 14:21
:
Said za mną.
Niżej kilka myśli "na gorąco"...

Cytat:
Jednocześnie ta książka mnie w pewien sposób oświeciła i nie pokazała niczego nowego.
Jednocześnie jest ważna i zwyczajna.
Jednocześnie mądra i posiadająca błędne IMO założenia...
Warto mimo wszystko się zapoznać.

Generalnie Autor (choć chyba nie to było Jego celem?) opisuje, poprzez historię orientalizmu (jako nauki) kształtowanie się europejskiego obrazu krajów Orientu, islamu etc. Ale na samym stwierdzeniu relatywizmu i wiekowej stronniczości nie można oprzeć obrony islamu, o którym to "samym" islamie niewiele się z tej książki dowiemy. Podobnie krytyka generalizacji (którą stosuje wobec Zachodu) też nie powinna wszystkiego usprawiedliwiać i przyczyniać się do bagatelizacji problemu, bo to blokuje dialog.

Podobnie zgadzam się z krytyką imperializmu europejskiego (choć samo to słowo jest nacechowane negatywnie) ale nie usprawiedliwia to (choć tłumaczy) rozwój patologii w rajach arabskich. (jak przemoc wobec kobiet-zapraszam do zapoznania się ze statystykami)

Chociaż Said krytykuje sztuczny mur między podbijanym, innym Wschodem (który się broni, za co jest krytykowany) a imperialnym Zachodem i chce zasypania podziałów, sam musi się do tego podziału uciekać. Wschód nie jest gorszy, tu zgoda-ale chyba nie jest taki sam??

Poza tym- Autor chłoszcze Europę i USA (słusznie, słusznie)-ale islamu i polityki krajów arabskich raczej nie tyka... Rozumiem, radykalizm to reakcja na politykę krajów Zachodu, ale... Wschód też trzeba wychłostać pod tym względem. Mocno wychłostać.


Tyle.
Mam nadzieję, że nie przynudziłam. :mrgreen:
Jachu - 2010-06-27, 18:30
:
Tad Williams - Smoki ze zwyczajnej farmy. Już czytam, bo to egzemplarz promocyjny do recenzji, więc trzeba się zapoznać z treścią, aby coś wysmażyć ;) Jak na razie bardzo dobrze się czyta, choć nie da się nie zauważyć, że jest to pozycja dla nieco młodszych czytelników. Narracja Tada Williamsa jednak powala i wszystko wynagradza :)
Shadowmage - 2010-06-27, 18:34
:
Też dostalem, ale u mnie trochę chyba poczeka. Na razie za to przeczytałem "Krzyż Południa. Rozdroża" Ćwieka - ok, ale irytujące, że urywa się w połowie.
Urshana - 2010-06-27, 20:52
:
Fritz Leiber za mną. Mąż czarownicy mnie nie uwiódł, lepszy Wielki czas. Biorąc pod uwagę czas powstania obu utworów, nie jest tak źle, jednak wstrzymałam się z kupieniem Ciemności przybywaj. Obecnie czytam Erynie Marka Krajewskiego, gdyby nie mecze i piękna pogoda, która spowodowała wyprawę rowerową już bym zapewne kończyła, a tak akcja dopiero mi się rozkręca. U Krajewskiego w wydaniu lwowskim, bo Lwów jest miejscem akcji najnowszego kryminału, najbardziej podoba mi się lwowska gwara batiarów, Popielski jako bohater się sprawdza, ale trochę za podobny jest do Mocka.
utrivv - 2010-06-29, 13:34
:
Ephraim Kishon "W tył zwrot, pani Lot ". Zbiorek lekkich opowiadenk. Lekkich, łatwych i przyjemnych chciało by się napisac ale neistety nasz kraj coś za bardzo przypomina ten z opisów Kishona by tu i ówdzie ciężko nie westchnąć.
Nie mniej polecam jako taka "wakacyjną" lekturę.
rybieudka - 2010-06-30, 23:53
:
Wreszcie przebrnąłem przez Lód. Jestem z siebie dumny. z Dukaja tez jestem dumny, bo mimo, iż spłodził kobyłę jakich mało (ogier z niego, nie? :wink: ), to książka jest... no po prostu wybitna. Nawet jeśli momentami trochę przegadana. Pomysł, wykonanie i ładunek naukowo-filozoficzny powalają (przynajmniej mnie). Jak napisze coś więcej to wrzucę to na bloga (a może i na łamy Fantasty potem to pójdzie) i tu podlinkuję.
Jander - 2010-07-01, 00:04
:
Przeczytałem w dwa posiedzenia (150 stron) Apartheid izraelski, bardzo przystępnie i zrozumiale napisana książeczka na temat postępowania Izraela z Palestyńczykami. Dość mocne w niektórych miejscach, poraża nieudolność ONZ i w ogóle praw człowieka. A w pewnych kwestiach jest ostrzej, niż to było w RPA (wobec którego stosowano ostre sankcje).
Ł - 2010-07-01, 09:55
:
Księga Strachu 1&2 - w sumie miałem przeczytać tylko opowiadanie Szostaka, ale z braku laku lecę po całości.
Dhuaine - 2010-07-01, 13:29
:
Mike Carey - "Krew nie woda" - wreszcie przeczytane. Długo mi to szło, bo ostatnio byłam bardzo zajęta, ale książka jest dobra. ;) Na nieco niższym poziomie niż dwa poprzednie tomy, ale nadal czyta się przyjemnie, choć nie aż tak szybko. Wielkie brawa dla Careya za niepopadnięcie w gore. xD Jego pomysł na fabułę tego tomu aż zapraszał do kopy obrzydliwych opisów, tak bardzo popularnych ostatnio - - Na szczęście zgrabnie to ominął, wcale przy tym nie pomijając grozy wydarzeń. :P
O ile początek i flashbacki nużyły, tak zakończenie było świetnie. Mam nadzieję, że następny tom stanie na wysokości zadania. ^^

Przy okazji przeczytałam jeszcze ze cztery Christie - "Entliczek Pentliczek", "Kieszeń pełna żyta", "Wigilia Wszystkich Świętych" i "Zerwane zaręczyny". Dwie pierwsze pozycje były bardziej wciągające. "Wigilia..." zdecydowanie najsłabsza.

Teraz kończę Search Engine Optimization All-in-One Desk Reference For Dummies - całkiem fajna książka; połowa tekstu to powtórzenia, ale dzięki temu można do niej zaglądać na wyrywki :P Czyta się porażająco szybko jak na książkę techniczną. Tomiszcze zawiera też więcej informacji niż można by się spodziewać po serii dla tłuków.

Mam ochotę zacząć Caine'a ("Bohaterowie umierają"), ale czeka na mnie pożyczone "Miasto Kości" Cassandry Clare i wypadałoby to wreszcie przeczytać i oddać... _-_
rybieudka - 2010-07-01, 13:52
:
Jak zapowiedziałem tak robię: trochę wiecej z moich przemysleń ta temat Lodu Dukaja na moim BLOGU . Zapraszam!
Urshana - 2010-07-01, 17:43
:
Szykując się na wyprawę wakacyjną żaglówką,(wprawdzie po jeziorach, ale zawsze woda) szukam lektur wodnych. Obecnie czytam My, topielcy Carstena Jensena, 800 stron epickiej opowieści morskiej.
toto - 2010-07-01, 18:22
:
Urshana napisał/a:
szukam lektur wodnych
Terror Dana Simmonsa. Tylko to dzieje się zimą i

spoiler
jak to zimą, statki czasem stoją w lodzie.
/spoiler
MrSpellu - 2010-07-01, 20:14
:
Urshana napisał/a:
Szykując się na wyprawę wakacyjną żaglówką,(wprawdzie po jeziorach, ale zawsze woda) szukam lektur wodnych. Obecnie czytam My, topielcy Carstena Jensena, 800 stron epickiej opowieści morskiej.

Oczywiście, że cykl hornblowerowski Forrestera :)
mrtobi - 2010-07-01, 20:31
:
Cytat:
Szykując się na wyprawę wakacyjną żaglówką,(wprawdzie po jeziorach, ale zawsze woda) szukam lektur wodnych. Obecnie czytam My, topielcy Carstena Jensena, 800 stron epickiej opowieści morskiej.


Mi od razu przyszły do głowy "Oblicza wód" Silverberga.
Urshana - 2010-07-01, 21:07
:
MrSpellu napisał/a:
Oczywiście, że cykl hornblowerowski Forrestera :)
i do tego cały cykl Patricka O'Briana (czaję się na niego od dłuższego czasu), dołożyć można klasykę Verna, Stevensona... i łódka pójdzie na dno :-P
dworkin - 2010-07-01, 21:20
:
Urshana napisał/a:
i do tego cały cykl Patricka O'Briana

Uwielbiam ten cykl. Doskonale odzwierciedlił w mojej głowie marynistyczną atmosferę tamtych czasów. Na marginesie - Marcin Mordka podszedł chyba trochę inaczej do przekładu Jońskiej misji, brutalizując język powieści w stosunku do poprzednich tomów. Osobiście wolałem ten wcześniejszy.
Sabetha - 2010-07-01, 22:17
:
Dziwny tydzień, jeśli chodzi o dobór lektur...

Sidney Sheldon „Czy boisz się ciemności?”

W zamierzchłych czasach mej młodości czytałam „If tomorrow comes” i z tego, co mi pamięć podpowiada, było całkiem ciekawie. Na tyle, że komuś się chciało przerobić to na serial, który jakieś sto lat temu emitowała nasza telewizja. Niestety albo wyrosłam z Sheldona, albo „Ciemności” wybitnie mu się nie udały, bo przygody malarki i modelki wkraczających na wojenną ścieżkę po zamordowaniu mężów-naukowców były bezdennie głupie. W moich oczach, rzecz jasna. Gdyby nie okoliczności, w których przyszło mi pochłonąć owe niesamowite dzieło (nie miałam nic lepszego do roboty), pewnie nie doczytałabym do końca. Bez szkody dla siebie i całego Kościoła et caetera.

Jonathan Kellerman „Klub spiskowców”

Kupione za grosze w pakiecie z wymienionym wyżej Sheldonem. Przyznać trzeba, że ma w sobie to coś – nie darmo autor jest z zawodu psychologiem. Jego bohaterowie to nie papierowe lalki, które chodzą, mówią i coś tam robią, żeby popchnąć fabułę naprzód. Można zaryzykować twierdzenie, że nikt tam nie jest zupełnie normalny, a morderca to najbardziej pokręcony bohater literacki, z jakim zetknęłam się od złotych czasów Thomasa Harrisa i jego pamiętnego Lectera.

Douglas Adams „Autostopem przez galaktykę”

Cytat:
„Na przykład na planecie Ziemia ludzie uważali, że są inteligentniejsi od delfinów, tak dużo bowiem dokonali – stworzyli koło, Nowy Jork, wojny i tak dalej – delfiny zaś nie robiły nic poza buszowaniem w wodzie i leżeniem brzuchem do góry. Delfiny uważały na odwrót: że to one są znacznie inteligentniejsze od ludzi – i to z tych samych powodów.”


Nic dodać, nic ująć...

Herman Hesse „Wilk stepowy”

Zawsze chciałam to przeczytać, ba, nawet chyba widniało na liście lektur... w zamierzchłych czasach etc. Egzystencjalizm i wszystko, co z nim związane, budziło wtedy mą głęboką nieufność – jak to mówią, syty nie zrozumie głodnego, a młody, zdrowy i zadowolony z życia niekoniecznie ma czas i ochotę deliberować nad losem takiego, na przykład, „wątłego, niebacznego, rozdwojonego w sobie” Harry’ego Hallera. Co dziwniejsze, jak dotąd czyta się nad podziw gładko i przyjemnie. Chyba zrobię sobie Wakacyjny Kurs Snobistycznej Lektury i do końca sierpnia nie zajrzę do żadnej stricte „rozrywkowej” książki. Będę za to zgłębiać arcydzieła klasyki polskiej i obcej, których jeno przez wrodzone lenistwo moje dotąd nie przyswoiłam.

„Angel Sanctuary”

Do powyższego zestawienia manga niby pasuje jak pięść do nosa (aczkolwiek znam kilka nosów, do których pięść pasowałaby jak ulał – najlepiej taka należąca do boksera wagi ciężkiej), jednak stanowi zaskakująco miłą rozrywkę po tym, jak człowiek się już przemoże i rozszyfruje, w jakiej kolejności czyta się te cholerne obrazki :mrgreen: . Mam nadzieję, że niedługo ukończę lekturę, bo wiem, że niektórzy z utęsknieniem na to czekają :P
Qbard - 2010-07-02, 11:08
:
A. Le Gal "Sajgon". Lata 30. Burzliwe życie francuza zmuszonego do ucieczki na Daleki Wschód. Paryż, Sajgon, Szanghaj, II Wojna Światowa i niezła intryga.
Jaskier - 2010-07-02, 14:56
:
Czytam obecnie ''Stan Wyczerpania'' G. Egana. Po pierwszych 100 stronach mam wrażenie, że autor dawkuje z pewną dozą ostrożności wszystkie wydarzenia, przemyślenia powiazane z nauką. Pomysły bardzo ciekawe , momentami zaskakujące, co sprawia że czyta się przyjemnie. Mam nadzieje że to dopiero początek wrażeń.
Shadowmage - 2010-07-03, 07:08
:
Nadal czytam Reynoldsa, jednak chyba jest słabszy od wcześniejszych części - z oceną poczekam jednak na finał, bo nie wiem jeszcze, do czego to wszystko prowadzi. Poza tym przeczytałem sobie "Folwark zwierzęcy" Orwella dla przypomnienia. Fajna rzecz, ale ciekawszy od samej książki wydał mi się jej wstęp.
O nielicznych czerwcowych lekturach napisałem tutaj.
Sharin - 2010-07-03, 14:34
:
Kolejne starcie z twórczością Bernarda Werbera i kolejna podróż w zaświaty. Imperium Aniołów jak na razie nie zaskakuje. Spodziewałem się wielkiego filozofowania, powolnej akcji i to dostałem. Jaka będzie końcówka? Mam nadzieję, że lepsza niż początek.
MarcinusRomanus - 2010-07-03, 19:27
:
No i w końcu skończyłem,a raczej wymęczyłem "Pod kopułą" Kinga ;)
Książka jest zajebista. Jakoś dziwnie nie lubię powieści gęsto zaludnionych, ale dla Kinga zrobiłem wyjątek :P Masa ciekawych postaci, miejsce akcji typowe dla kingowskich powieści- czyli jakieś nie dużo miasteczko na odludziu. Do tego powieść jest zajebiście gruba... Przeczytanie mi jej zajęło trochę czasu (od połowy kwietnia do lipca, z małymi przerwami ;) )
Ocena 7+/10

Teraz biorę się za kolejnego mojego ulubionego autora-M.Johna Harrisona i jego "Światło" Mam nadzieję, że wciągnie mnie tak samo jak "Viriconium" ;)
rybieudka - 2010-07-04, 15:59
:
Skończyłem czytać Perfekcyjną niedoskonałość. No i mam z tą książką problem. Z jednej strony wizja Dukaja jest niesamowita. Robi ogromne wrażenie bogactwo pomysłów. do tego dochodzi kapitalne wykonanie, szczególnie w warstwie językowej. Fabuła w sumie też ciekawa. A jednak całość mi raczej "nie gra" momentami miałem wrażenie, ze więcej tam pomysłów, niż faktycznie wciągającej akcji. Tak naprawdę książka "wessała" mnie dopiero w końcówce. Ale może to jest rezultat tego, że wcześniej czytałem Lód. Spodziewałem się powieści wybitnej, a dostałem "zaledwie" bardzo dobrą. Trochę więcej na blogu.
MarcinusRomanus - 2010-07-05, 15:22
:
Zacząłem "Światło"Harissona. Powiem jedno. Tą powieść czyta się ZAJEBIŚCIE SZYBKO! ;)
Rozdziały są króciutkie. M.John Harisson znowu stworzył zajebisty świat oraz ciekawych bohaterów. Po skończeniu (jeszcze trochę do końca mam ;) ) powieści pewnie przyjdzie mi czekać troszkę czasu, bo ma wyjść podobno w Polsce w 2011 ;) Ale cóż... Czekać chyba warto jak się lubi prozę Harissona. Tak po za tym to owe "Światło" pięknie się prezentuje obok zajebiście oprawionego "Viriconium" u którego również okładeczka przyciąga wzrok:)
Tomasz - 2010-07-05, 19:02
:
Czytam Jarosława Marka Rymkiewicza "Wieszanie". Wyśmienita rzecz, w rodzaju zbioru felietonów, opisujących Warszawę i nie tylko doby Insurekcji Kościuszkowskiej. Na początek plastyczny, świetny opis starcia Działyńczyków z syberyjskimi grenadierami zakończonego dekapitacją Fiodora Gagarina, a zaraz potem wgląd w kwestię nieczystości, ze smaczkami, typu: zakopywanie po szyję w gnoju (czyt. odchodach i innych nieczystościach) chorych na syfilis, oczywiście w celach leczniczych. I tak dalej. Świetnie, lekko napisane, żywe, pełne obrazów z przeszłości, wprost ożywających podczas lektury. Dla Warszawiaków pewnie masa dodatkowej radochy z rozpoznawania dzisiejszych miejsc wydarzeń historycznych. Polecam.
makatka - 2010-07-06, 11:27
:
Aktualnie równolegle:

Paweł Kornew:
I tom Śliskiego (czyli III tom serii). Bardzo sympatycznie się czyta, wciąga acz nie jest to nic wysokich lotów. Enklawa, która oddzieliła się w jakiś sposób od Federacji Rosyjskiej, zwana równiez Przygraniczem, dokąd można się dostać ze zwykłego świata ale wrócić już nie bardzo. Kraina mrozu, krótkiego lata gdzie broń palna jest równie powszechna jak zaklęcia lecznicze czy alchemiczne amulety ochronne. A główny bohater (czyli tytułowy Sopel vel Śliski) wpadł po same uszy w bagno, z którego wygrzebać się ciężko, bo nie bardzo wie komu i czym podpadł.

Anne Bishop:
Serce Kaeler tom IV: ogólnie cyklem jestem zachwycona. Napisane lekko, z dużą dozą humoru, także człowiek co i rusz "pokwikuje" nad książką. Sam pomysł tez mi się podoba. Niekoniecznie książka dla dzieci ;) zdecydowanie lepiej i z większym wyczuciem smaku opisane róznorakie praktyki niż w Kuszielu. Acz mam wrażenie, że czasem tłumacz się tu i ówdzie nieco gubi.
Romulus - 2010-07-07, 21:51
:
Przeczytałem "Aliantów" Jonathana Fenby. Świetna książka opisująca historię sojuszu Churchilla, Roosevelta i Stalina. Nie zmieniła zasadniczo mojego widzenia tych trzech panów.

Stalin - zarąbisty maderfaker, aczkolwiek miał łatwiej od tamtych dwóch. Nie musiał się przejmować demokracją.

Churchill - łebski koleś, a jego słabości dodawały mu tylko uroku, choć największą wadą było chyba tkwienie w brytyjskiej, imperialnej mentalności.

Roosevelt - chyba jego trochę bardziej polubiłem. Aczkolwiek mam wrażenie, ze mimo jego inteligencji dał się ponieść swojemu idealizmowi i za bardzo ulegał Stalinowi.

Trochę autor porusza kwestię Polski. Zresztą, nie da się przecież jej ominąć. Nic nowego - wystawili nas. Ale to też jest ładnie umieszczone w kontekście wielkiej polityki i pionków do przesuwania lub oddawania do zbicia. Fakt, że z moralnego punktu widzenia - może to budzić opory. Jednak polityka i moralność...

Teraz poczytuję sobie MALARSTWO BIAŁEGO CZŁOWIEKA Łysiaka. Tom 1. Pięknie wydany ponownie. Rarytasik. Czekam na kolejne tomy. W fantastyce do końca lipca susza i nie ma za co chwycić. Żadnej soczystej nowości :(
Qbard - 2010-07-08, 18:48
:
Chris Stewart "Jeżdżąc po cytrynach - Optymista w Andaluzji". Autor to były członek zespołu Genesis (zagrał na perkusji na ich pierwszej płycie). Postanawia wyjechać do Hiszpanii i zamieszkuje w Andaluzji w górach Alpuhary na starej farmie. Bardzo optymistyczna i wesoła książka.
MrSpellu - 2010-07-09, 06:59
:
Skończyłem Gottland Mariusza Szczygła. Świetna książka.
utrivv - 2010-07-09, 07:39
:
Chciałem, bardzo chciałem skończyć biografię Rogera Moora "Nazywam się Moore, Roger Moore" ale uknąłem gdzieś w 4/5 i nie mogę się zmusic by pójść dalej.
Straciłem też nieco symaptii dla tego mojego ulubionego aktora bondów.
Okazuje sie że prywatnie jest takim samym wiecznym chłopcem jak w filmie.
Beata - 2010-07-09, 07:51
:
MrSpellu napisał/a:
Skończyłem Gottland Mariusza Szczygła. Świetna książka.

Już mam w plecaku. :) Miałam rozpocząć rano w drodze do pracy, ale spotkałam znajomych i plany poszły się bujać. No nic, mam nadzieję, że wracać będę samotnie. ;)
ASX76 - 2010-07-09, 08:06
:
MrSpellu napisał/a:
Skończyłem Gottland Mariusza Szczygła. Świetna książka.


Dziw bierze, że dopiero teraz sięgnąłeś... :shock: Robisz postęp, aczkolwiek zbyt wolno. ;) Całe szczęście, że nie wciskałem Ci na siłę... lektury tej książki. To ją w pewnym sensie ocaliło. :-P


"Caine Czarny Nóż" -> jak na mój gust autor nieco przegina (pałę) z nawałem czarnego humoru wciskając go gdzie tylko się da. W poprzednich częściach było bardziej emocjonująco.
W dalszym ciągu fajnie się czyta.
Jak na razie najbardziej podobał mi się I tom "Ostrze Tyshalle'a".
Elektra - 2010-07-09, 08:08
:
Po dwumiesięcznych zmaganiach z Przestrzenią objawienia A. Reynoldsa sięgnęłam po Wrońca J. Dukaja, na którego trafiłam w bibliotece. Gdybym miała więcej czasu, żeby przy nim przysiąść, pewnie już bym skończyła, bo książkę czyta się naprawdę nieźle. A autor kupił mnie jednym zdaniem: "Już nie było domu. Połamali, porozbijali, porozdzierali powywracali, porozlewali, potłukli, porozsypywali, podziurawili, powyrywali, pobrudzili, pokaleczyli, pognietli, postrącali, pomieszali, poniszczyli, zniszczyli." W tym momencie stwierdziłam, że zabawa słowem jest bardzo dobra i muszę to przeczytać. :)
Urshana - 2010-07-09, 08:49
:
A ja się cieszę, że sporo książek Dukaja mam jeszcze przed sobą, bo on naprawdę świetnie pisze, więc przygoda przede mną. Dziś wyjeżdżam na Mazury i nie wiem, czy uda mi się cokolwiek przeczytać, w każdym razie książki spakowane. Na początek do lektury "Na szkarłatnych morzach" Lyncha, potem - proszę nie kiwać głową z politowaniem - "Sługa Boży" Piekary (jak mi się nie będzie podobał, to utopię w Śniardwach). Mam jeszcze "Wampira Lestata" Rice i kilka innych. Jeśli nie będzie za bardzo kołysać, to może dam radę czytać ;)
ASX76 - 2010-07-09, 08:54
:
Urshana napisał/a:
(jak mi się nie będzie podobał, to utopię w Śniardwach). Mam jeszcze "Wampira Lestata" Rice i kilka innych. Jeśli nie będzie za bardzo kołysać, to może dam radę czytać ;)


Ja przepraszam... Udajesz się nad piękne jezioro żeby sobie poczytać jakieś barachło, zamiast chłonąć uroki krajobrazu??? Nie potrafię Cię zrozumieć. :shock:
Urshana - 2010-07-09, 09:13
:
Ależ uroki jednym okiem, a książki drugim. Zastrzegałam się też, że nie wiem, czy uda mi się czytać, może tylko książki będą jako balast służyć. A może jako rozpałka do wieczornego grilla ;)
ASX76 - 2010-07-09, 15:40
:
Urshana napisał/a:
Ależ uroki jednym okiem, a książki drugim.

Zastrzegałam się też, że nie wiem, czy uda mi się czytać, może tylko książki będą jako balast służyć.

A może jako rozpałka do wieczornego grilla ;)


1. W ten sposób można dostać schizofrenii. ;) Nad jeziora stosunkowo rzadko jest okazja się wybrać, natomiast książki ma się na co dzień. Jeszcze mało?

2. Dziwuję się, że w ogóle rozważasz takową ewentualność (czytać nad wodą). A gdzie czas na kontemplację krajobrazu czy cosik w ten wzorek?

3. Patrząc na wymienione przez Ciebie pozycje to niezły pomysł. :-P
Procella - 2010-07-09, 18:53
:
ASX76 napisał/a:
W ten sposób można dostać schizofrenii.

Względnie zeza rozbieżnego :P

A ja czytam "The Casebook of Carnacki the Ghost Finder" Hodgsona (tego od "Domu na granicy światów" i "Widmowych piratów"). Sympatyczne, staroświeckie straszenie, takie, jakie lubię najbardziej.
Dhuaine - 2010-07-09, 21:46
:
Skończyłam "Miasto Kości" Clare. Po Canavan, Pullmanie i jeszcze innym wytworze young adult, o którym w tej chwili zapomniałam, ta książka wypadła zadziwiająco dobrze. Postaci są do bani, dziury w fabule dość liczne, a sam świat to pomieszanie Harry'ego Pottera z Buffy, ale czyta się szybko i nawet znośnie. Przynajmniej nie musiałam zmuszać się, by skończyć ;) Większość young adult jest napisana językiem dla ośmiolatków, ale Clare akurat jest na poziomie HP. Czyli da się czytać. Nigdy nie zrozumiem, co dorośli ludzie widzą w young adult.

Udało mi się, po wielkich bólach, dobić także "Złoty Kompas" Pullmana. Książka tragedia. Fabuła liniowa na maksa, główna bohaterka jest nienormalna, a wszystko opiera się na wskazaniach cudownego ustrojstwa, które zna odpowiedź na każde pytanie. W dodatku powieść napisana jest w sposób uwłaczający intelektowi każdego, kto wszedł już w wiek dojrzewania. Koniec końców nie mam pojęcia, dla kogo Pullman wysmażył tę książczynę - dla dzieci (ale niektóre elementy fabuły są dość niemiłe) czy dla nastolatków (ale pisze jak dla niemot).
Porażka, już Canavan czytało się lepiej. Ba, Brenta Weeksa czytało się lepiej. XD
Fidel-F2 - 2010-07-09, 21:52
:
Dhuaine, po co Ty to wszystko czytasz?
Dhuaine - 2010-07-09, 22:56
:
Fidel-F2 napisał/a:
Dhuaine, po co Ty to wszystko czytasz?

Pożyczyłam od znajomych. ;) Skoro już dostałam to w swoje łapki, uznałam, że przydałoby się w końcu przeczytać i oddać, zwłaszcza że niektóre (Pullman) leżały u mnie skandalicznie długo. Na szczęście kiepścizna już się skończyła, wracam do normalnych książek =w=
Metzli - 2010-07-09, 22:59
:
Żadna hańba oddać to bez wcześniejszego przeczytania xD

A ja z niejakim bólem wezmę się chyba znowu za odłożone parę miesięcy temu Viriconium... a może jednak wcześniej Zamieć Stephensona? //mysli
Shadowmage - 2010-07-10, 05:49
:
Najnowszy Reynolds jednak moim zdaniem nie taki dobry, jak poprzednie tomy; nieco zbyt rozwlekły i bez pomysłu mam wrażenie.
Teraz czytam kilka książek, ale najlepiej jak na razie idzie mi z " The Ghost Brigades" Scalziego, czyli kontynuacji (jak na razie bardzo luźnej) "Wojny starego człowieka". W 1/3 jestem, kończy się etap wprowadzająco-szkoleniowy, czyli mam nadzieję, że zaraz zacznie się akcja :)
Jander - 2010-07-11, 16:33
:
Od miesiąca nic nie ruszyłem, Żywego Srebra paręnaście stron, w tym tygodniu codziennie trzy godziny w pociągu i wolałem gazety poczytać. Zwłaszcza wydanie specjalne Polityki - Reportaże dość niezła i mocna lektura.
Pewnie chwycę za coś jak wyjdzie Erikson, ale w sumie w ogóle nie chce mi się czytać. Może w październiku wrócę do czytania.
martva - 2010-07-11, 17:54
:
Dhuaine napisał/a:
Udało mi się, po wielkich bólach, dobić także "Złoty Kompas" Pullmana. Książka tragedia.


O, a mnie sie całkiem podobało. Kończyłam którys tom po nocy, pamiętam ;)

Metzli napisał/a:
A ja z niejakim bólem wezmę się chyba znowu za odłożone parę miesięcy temu Viriconium...


Współczuję. Bądź dzielna.

Skończyłam Obcy brzeg (C.S.Friedman), nie lubię SF, ale całkiem całkiem, jak już przebrnęłam przez początkowe strony i wsiąkłam w fabułę. Teraz kończę Zaginiony symbol Dana Browna, świetnie się czyta pedałując, bo zmienne tempo się jakos tak samo robi ;)
Kennedy - 2010-07-11, 18:46
:
Alastair Reynolds - House of Suns
Dalej to mielę, miałem dłuuga przerwę wywołaną sesją, potem jeszcze kilka książek przeczytałem i prawde powiedziawszy średnio mam ochotę na sf aktualnie (ciśnie mnie za to na Lovecrafta), ale Reynolds tak leży i leży i skoro zacząłem w maju to dobrze by było skończyć, póki jeszcze wszystko pamiętam, a 150 stron było nie było minęło. No to się z niejakim przymusem zabrałem i całkiem mnie wciągnęło, chociaż teraz (jestem około połowy, 220 strona bodajże) całość jakby traci impet. No ale tragedii nie ma, póki co mam wrażenie, że to chyba najlepsza rzecz Reynoldsa z jaką miałem/mam styczność.
Metzli - 2010-07-11, 19:37
:
Martva napisał/a:
Współczuję. Bądź dzielna.


Postaram się, ale coś czuję, że zanim sięgnę po to, przeczytam inne książki, które miałam zaplanowane wcześniej xD Teraz wzięłam się za Zamieć, później będą Niebezpieczne wizje, Extensa Dukaja - i dopiero na samym końcu Viriconium.
Romulus - 2010-07-11, 20:52
:
Ja zaliczam powroty. Na przemian z MBC tom 1 Łysiaka, czytam GRĘ O TRON Brodacza. Chyba 3 lub 4 raz. Nadal mnie kręci. A że lato w pełni, to pewnie przed premierą Hamiltona i Valente przeczytać zdążę jeszcze STARCIE KRÓLÓW. A pozostałe tomy pod koniec sierpnia.
You Know My Name - 2010-07-11, 22:19
:
Skończyłem Peanatemę i zacząłem Atrament. Peanatema jest przewspaniała. Nie jestem pewien, czy można ją przecenić. Kto wie, może lepsza od Shrieka czy Welinu. Top.
utrivv - 2010-07-12, 09:47
:
23 Opowiadania Grahama Greena. Idealna lektura na lato.
salamandra - 2010-07-12, 11:37
:
"W szponach mrozu" Richelle Mead. to druga część serii po "akademii wampirów". Może być zaskakująca dla czytelników pierwszej części, ponieważ więcej tu akcji, wręcz kryminału i sensacji. Autorka odchodzi od ukazywania emocji na rzecz nadania książce tempa.
Qbard - 2010-07-13, 22:48
:
Robert Kaplow "Kto zabija najsławniejszych amerykańskich pisarzy?". Zadziwiająca komedia z udziałem pisarzy takich jak Tom Clancy, Stephen King, Danielle Steel, Sue Grafton jak i innymi ludźmi sztuki. Pastisz thrillerów w którym kipi od sław. Sympatyczna książka, można się pośmiać.
Kennedy - 2010-07-14, 12:37
:
Jacek Dukaj - Córka łupieżcy
Raczej średnio, ale Dukaj poniżej pewnego poziomu nie schodzi, więc tragedii nie ma. A potem albo Wroniec tego samego pana, albo Coś na progu Lovecrafta, jeszcze się nie zdecydowałem.
martva - 2010-07-14, 12:49
:
Królowa pajęczych otchłani. Bogini, co za kicha XD
You Know My Name - 2010-07-14, 14:06
:
Kennedy napisał/a:
A potem albo Wroniec tego samego pana, albo Coś na progu Lovecrafta, jeszcze się nie zdecydowałem
Tylko weź pod uwagę, że Wroniec to tylko dwie godziny :)
Shadowmage - 2010-07-14, 16:15
:
martva napisał/a:
Królowa pajęczych otchłani. Bogini, co za kicha XD
Oj tak! Ale jakie szumne blurby ma ta seria. Coś w stylu "najbardziej ekscytujący młodzi twórcy gatunku połączyli swoje siły w prozie na miarę RASa".
MadMill - 2010-07-14, 16:44
:
Znawco, użyj google jak nie masz pojęcia o czym piszesz. Ty czytałeś FR? Na pewno... :P

Taka podpowiedź, nawet żeś światy pomylił :P
martva - 2010-07-14, 17:00
:
A ta FRowa pajęcza królowa jest lepsza od tego czegoś?
MadMill - 2010-07-14, 17:03
:
Niekoniecznie :P

Ja czytam genialnego i osławionego w świecie Chabona. I po raz kolejny świata nie rozumiem :P
Shadowmage - 2010-07-14, 18:36
:
hehe, faktycznie, to Greyhawk. Ale chyba też czytałem :P
Dhuaine - 2010-07-14, 18:52
:
martva napisał/a:
A ta FRowa pajęcza królowa jest lepsza od tego czegoś?

TAK XD Nie żeby było to coś trudnego, ale FRowy cykl Wojna Pajęczej Królowej ogólnie jest powyżej średniej FR. Początkowe i końcowe tomy da się czytać. Środek jest maksymalnie denny. :)
Kennedy - 2010-07-14, 19:03
:
Mag_Droon napisał/a:
Kennedy napisał/a:
A potem albo Wroniec tego samego pana, albo Coś na progu Lovecrafta, jeszcze się nie zdecydowałem
Tylko weź pod uwagę, że Wroniec to tylko dwie godziny :)

Na to wygląda :mrgreen: Siadłem, przeczytałem sto stron i stwierdziłem, że trzeba przerwać, bo ksiązka smakowita, a głupio jakoś to tak całe przelecieć na raz.

Interesujący ten Wroniec, jakbym nie wiedział, że to Dukaj to nie wiem, czy bym się domyślił autora. Jednakowoż, skoro wiem kto ową ksiązkę popełnił, widzę przebłyski "dukajowatości" w języku. Niezłe zaskoczenie. Gość mi się kojarzy raczej z twardym, hermetycznym i poważnym sf aniżeli z mroczną psychedelią a'la Alicja w krainie czarów (albo Koralina), ale... to jest, cholera, dobre. Klimat zabija, szkoda że to takie krótkie.
Metzli - 2010-07-14, 19:59
:
Mad napisał/a:
Ja czytam genialnego i osławionego w świecie Chabona. I po raz kolejny świata nie rozumiem :P


Nie pierwszy i na pewnie nie ostatni raz :P Ale pewnie gdybyś wziął się za niego wcześniej i nie słyszał/ nie czytał tyle zachwytów odbiór książki byłby inny. Według mnie to bardzo dobra pozycja i tyle :)

Kończę Zamieć i świetnie się przy tym bawię. I dochodzę do wniosku, że jeśli sięgnę znowu po Diamentowy wiek, to spodoba mi się o wiele bardziej niż za pierwszym razem.
MadMill - 2010-07-14, 20:27
:
Metzli napisał/a:
Według mnie to bardzo dobra pozycja i tyle :)

A wg mnie: dobra pozycja i tyle :P
Tixon - 2010-07-15, 15:51
:
J. R. R. Tolkien Dzieci Húrina
Jestem leniwy i nie chce mi się porównywać obecnej wersji, którą Krzysiek T, wedle wstępu, opracowywał przez trzydzieści lat, z Silmarillionem, z którego znałem pierwowzór przygód Turina, ale jestem skłonny założyć, że są to kosmetyczne poprawki aby móc wydać po raz kolejny coś sygnowane tym imieniem.
Metzli - 2010-07-16, 23:03
:
Mad napisał/a:
A wg mnie: dobra pozycja i tyle :P


To sobie pogadaliśmy i każdy zostanie przy swoim zdaniu xD

Unikania Viricoinium ciąg dalszy, teraz na tapetę wchodzi Extensa. Cieniutkie to to, zobaczymy :P
Kennedy - 2010-07-17, 09:35
:
H.P. Lovecraft - Coś na progu

Wstępnie jest dobrze, chociaż nie wychodzą na razie te opowiadania ponad lovecraftową średnią. Tytułowe całkiem dobre, reszta przyzwoita. Została jeszcze jakaś połowa, może trafię na coś porządnego, bo trochę mi na razie brakuje plugastw i niewypowiedzianych gróz.
Jander - 2010-07-17, 09:56
:
To chyba akurat zbiór z małą ilością bluźnierczych opisów. A na pewno bardzo mało znane rzeczy.
Shadowmage - 2010-07-18, 11:59
:
Przeczytałem "Stanie się czas" Poula Andersona - książkę dołączoną do tegomiesięcznej NF. Całkiem przyjemna powieść, choć zwykle nie przepadam za historiami opartymi na podróżach w czasie. W sumie to nic nadzwyczajnego, ale po ostatnich lekturach (młodzieżowej fantasy :P ) odrobina klasycznego sf dobrze mi zrobiła.
You Know My Name - 2010-07-18, 18:55
:
Czytam sobie Atrament, powoli, niespiesznie. Przyjemne. Czy słabszy od Welinu? Nie wiem, napewno nie ma tego uderzenia nowości, pojęcie akcji też stało się Duncanowi obce, ale wrażenie ogólne bardzo pozytywne.
Brzuzka - 2010-07-18, 19:22
:
Zacząłem właśnie Kroniki Amberu - Dziewięciu Książąt Amberu Zelaznego i czyta się fajnie. Ledwo się oderwałem. Jakości wydania nie skomentuje... //mur
Elektra - 2010-07-18, 19:33
:
Brzuzka napisał/a:
Jakości wydania nie skomentuje... //mur

Co Ci tak strasznie przeszkadza, oprócz (zakładam) obrazka na okładce?
Jander - 2010-07-18, 19:41
:
Magu, akcji będzie dużo w Atramencie, choć nie na samym początku. Najważniejsza jest jednak budowa świata.
Brzuzka - 2010-07-18, 19:56
:
Elektra napisał/a:
Brzuzka napisał/a:
Jakości wydania nie skomentuje... //mur

Co Ci tak strasznie przeszkadza, oprócz (zakładam) obrazka na okładce?


Książka wygląda jakby się miała zaraz rozlecieć. Okładka jest z cienkiej tekturki której rogi po godzinie czytania wygięły się jak parasolka na wietrze. Po prostu strach dotknąć, a że mam zboczenie co do dbania o książki to serce mi się kraja.
Cóż... Nerwica natręctw :roll:
MadJack - 2010-07-18, 20:06
:
Brzuzka napisał/a:
Książka wygląda jakby się miała zaraz rozlecieć. Okładka jest z cienkiej tekturki której rogi po godzinie czytania wygięły się jak parasolka na wietrze. Po prostu strach dotknąć, a że mam zboczenie co do dbania o książki to serce mi się kraja.


Może trafiłeś na jakiś felerny egzemplarz? Ja czytam już Znak Jednorożca i książka, póki co, trzyma się świetnie.
elTadziko - 2010-07-18, 21:06
:
Ponieważ leżałem dwa tygodnie w szpitalu, miałem sporo czasu na czytanie ;)
Najpierw skończyłem pierwsze Kroniki Amberu.
Karabiny Avalonu - oceniam je na równi z pierwszym tomem, znowu Corwin szykuje się na atak na Amber. Jedna rzecz bardzo mi się nie podobała. W pewnym momencie, jak Corwin podróżuje między światami, Zelazny za bardzo popuscił wodze wyobraźni i przez parę stron katuje nas opisami w stylu: Drzewo się przewraca... Pojawia się kamyk... Lśni woda... :P
Znak jednorożca i Ręka Oberona podobały mi sie najbardziej. Dworce Chaosu chyba najmniej. Bardzo dużą część ostatniej części zajmuje opis podrózy Corwina do tytułowego miejsca. Bez przesady, ile można czytac o jednym i tym samym -_-
Ogóle jednak Kroniki Amberu przypadły mi do gustu. Dość ciekawy pomysł na świat i bohaterów. Do tego dużo tajemnic, które z czasem, powoli zostają odkryte. Bardzo podobało mi się to, że pewne wydarzenia z wcześniejszych tomów, po poznaniu faktów z tomów późniejszych nabierają całkiem nowego znaczenia. Czasem nawet całkowicie zmienia to nam stosunek do jakiejs postaci - przestaje być bohaterem, a zostaje wrogiem.
Chyba własnie dlatego trzeci i czwarty tom najbardziej mi sie podobały. Wyjasnionych jest tam najwięcej tajemnic i sekretów nazbieranych w poprzednich tomach. Wreszcie odkrywamy Branda i objawia się też ręka Oberona :P

Później wziąłem się za Larssona.
Larsson ma dziwne tytuły, ale po przeczytaniu nabierają one sensu i są bardzo zgrabnie wymyślone ;)
Najbardziej podobał mi sie pierwszy tom, bo bardziej pociąga mnie temat nieznanej przeszlości i tajemnic rodzinnych, które nigdy nie powinny zostac odkryte. Coś a'la "Dowody zbrodni" :P
Ogólnie wszystkie tomy dość powoli się rozkręcają. Wydarzenia z blurba są dopiero po 200 stronie ;P
Czytając wczesniej o Lisbeth Salander, zupełnie inaczej ją sobie wyobrażałem (w sensie jak czytałem w jakichś recenzjach czy na forach). W sumie myślałem, że to jakaś zimna suka ;P A jednak nie.
Bohaterowie są bardzo sympatyczni, dokładnie ich poznajemy. Pojawia się nawet trochę humoru ;)
Jesli jednym słowem miałbym określić pierwszy tom, tym słowem byłoby: PATOLOGIA, patologia i jeszcze raz patologia ;P Kto przeczyta, będzie wiedział o co chodzi ;)

Drugi tom jest zupełnie inny od pierwszego. To znaczy w stylu dalej taki sam, ale historia jest innego typu. Teraz robi się z tego bardziej książka sensacyjna niż kryminał. Tutaj bardzo nie podobało mi się rozróżnienie bohaterów na tych dobrych i tych złych... Nie było żadnych postaci szarych - ktoś był albo typowym złym charakterem, albo świętym stróżem prawa.

Larssona czyta się bardzo szybko i przyjemnie, jednak uważam, ze zbyt wolno rozkręca akcję. Najpierw przez 200 - 300 stron mało się dzieje, by potem na ostatnich stronach wszystko szybko wyjasnić. W pierwszej części miałem wrażenie, że ostateczna odpowiedź, kto jest tym złym, trochę za szybko i za łatwo nadeszła głównym bohaterom.
Irytowało mnie też trochę to (w pierwszym tomie mało, w drugim, pod koniec bardzo), że Lisbeth Salanader zawsze ze wszystkimi sobie dawała radę, nawet z największymi gangsterami :/

Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet - 5+
Kobieta, która igrała z ogniem - 5 (za koncówkę :/ )

Trzeci tom trylogii Larssona - "Zamek z piasku, który runął", opowiada dalsze losy Lisbeth Salander, po tym jak się wpakowała w nieliche kłopoty.
Larssonowi należą się ogromne brawa przede wszystkim za wykreowanie tak świetnej postaci jaką jest Lisbeth. Przez całą trylogie urzeka nas ona swoim niecodziennym urokiem ;)
Jeśli chodzi o ten tom, to początek jest dośc nudny. Może dlatego, że przejadłem się wcześniejszymi tomami, a może dlatego, że faktycznie był nudny :P W każdym bądź razie dopiero potem rozkręciło się na maksa ;)
Najlepsza była końcówka i rozprawa w sądzie. Mozna było sie przy tym uśmiać ;)
Szkoda tylko, że wrogowie Lisbeth jakoś tak słabo się starali. Wszystko jakoś tak łatwo dawali się przekonać o spisku i niewinności Salander.
Trzeba przyznać, że Larsson porusza dośc poważne tematy - molestowanie kobiet, prostytucja, czy możliwości ubezwłasnowolnienia obywateli. Dodaje to trochę świeżości powieściom, bo nie ma kolejnego, wielkiego spisku przeciwko światu (no dobra, może trochę tego jest, ale tylko w ostatnim tomie :P ).
Ten tom podobał mi sie bardziej od drugiego. Tak na 5+ :P
Beata - 2010-07-19, 11:34
:
Paradoksy młodszego patriarchy Eleonory Ratkiewicz - bardzo fajnie się czyta, rozrywka pierwszoklaśna. Świat opowieści ciekawy (takie dalekowschodnie klimaty), bohater używa mózgu i ma dystans do siebie, autorka wie, czym są niuanse. Leciutko napisane (narracja momentami taka po rosyjsku śpiewna) i pierwszorzędnie przetłumaczone.
MadJack - 2010-07-19, 11:56
:
elTadziko napisał/a:
jak Corwin podróżuje między światami, Zelazny za bardzo popuscił wodze wyobraźni i przez parę stron katuje nas opisami w stylu: Drzewo się przewraca... Pojawia się kamyk... Lśni woda...


Przez 2, może 3 strony i chyba tylko raz, przy piekielnym rajdzie bodajże. Poza tym mi właśnie ta część podobała się najbardziej :)
Wczoraj doczytałem Znak Jednorożca i biorę się za Rękę Oberona. Na razie Kroniki Amberu bardzo mi się podobają. Oczarowały mnie zarówno fabułą, opisami, postaciami jak i humorem. Nawet jakby się zepsuły od tego tomu, w co wątpię, to mogę powiedzieć, że nie żałuję zakupu :)
Można by powiedzieć, że jestem w trakcie czytania Północnej granicy Kresa. Zacząłem miesiąc temu i zatrzymałem się na 40. stronie. Może jeszcze kiedyś spróbuję, ale na razie w ogóle mi się nie spodobało.
elTadziko - 2010-07-19, 22:38
:
Jakub Ćwiek - Ofensywa szulerów
Powiem szczerze, że nie mam zaufania do polskich autorów. Chociaż nie czytałem zbyt wielu ich pozycji, nie ciągnie mnie do tego by to nadrobić. Mam wrażenie, że nie maja nic ciekawego do zaoferowania :P Mimo tego, że zachwycił mnie Sapkowski i zakochałem się w Brzezińskiej ;) Dlatego też nie powinien nikogo zdziwić fakt, że tą ksiązkę mam tylko i wyłącznie dlatego, że wygrałem ją w konkursie na Katedrze :P
Jest to bardziej zbiór trzech opowiadań niż powieść. Poznajemy losy iluzjonisty, lotnika i aktorki w latach 30. XX wieku.
Każda opowieść jest inna i dość ciekawa. Historia iluzjonisty spodoba się wszystkim lubiącym sztuczki i wielkie przekręty, lotnika - pasjonatom akcji, a aktorki - romantykom. Dla każdego coś miłego ;) Irytowały mnie natomiast wątki fantastyczne - gdy przez dłuższy czas nie dzieje się nic "fantastycznego" i nagle ni stad ni zowad pojawiaja się np. gremliny, to trochę zaburza to rytm czytania :P
Żadna opowieść się niestety jakoś specjalnie nie wyróżnia. Wszystkie stoja na podobnym poziomie - czyta się je dość przyjemnie, ale nic poza tym.
Zdenerwowało mnie też to, że te historie to na razie tak naprawdę tylko wstęp do prawdziwej opowieści :/
Ode mnie 4/6 - dość fajne czytadło.
Dhuaine - 2010-07-20, 00:08
:
Max Brooks, Wojna Zombie. Zbiór wywiadów i wspomnień ludzi, którzy przetrwali ogólnoświatową wojnę ludzkości z zombie.
Czyta się całkiem przyjemnie, choć monotonnie. Bohaterowie nie różnią się niczym - profesora od ciecia odróżnia się po tym, że ten pierwszy mniej klnie.
Muszę natomiast pochwalić Brooksa za pomysł ;) Tak, to ten gość od "Zombie Survival Guide - praktycznego podręcznika obrony przed atakiem żywych trupów" :P Widać, że facet nieźle się napracował, obmyślając poczynania różnych krajów. Że też mu się chciało. ;) Efekt jest interesujący, choć - jak już wspominałam - mógłby wywierać znacznie większe wrażenie, gdyby dopracować go od strony językowej.
MarcinusRomanus - 2010-07-21, 10:34
:
Dmitry Glukhowsky "Metro 2033". Póki co jestem dopiero po kilku stronach, i powiem szczerze, że akcja tej powieści rozkręca się bardzo powoli. Jak na razie zauważyłem bardzo szczegółowe opisy metra oraz szczegółową historię tegoż o to miejsca. Ale tak po za tym czyta się świetnie. Dodam jeszcze, że na podstawie powieści została zrobiona gra komputerowa i do tego powieść ma być zekranizowana ;)
A po za tym jeśli chodzi o powieść to opowiada ona o ludzkości, która przeżyła wojnę atomową i skryła się w Moskiewskim metrze.
utrivv - 2010-07-21, 11:49
:
MarcinusRomanus napisał/a:
Dmitry Glukhowsky "Metro 2033". Póki co jestem dopiero po kilku stronach, i powiem szczerze, że akcja tej powieści rozkręca się bardzo powoli. Jak na razie zauważyłem bardzo szczegółowe opisy metra oraz szczegółową historię tegoż o to miejsca. Ale tak po za tym czyta się świetnie. Dodam jeszcze, że na podstawie powieści została zrobiona gra komputerowa i do tego powieść ma być zekranizowana ;)
A po za tym jeśli chodzi o powieść to opowiada ona o ludzkości, która przeżyła wojnę atomową i skryła się w Moskiewskim metrze.

Mnie najbardziej podobały się odneisienia do literatury - zwłaszcza do Mistrza i Małgorzaty.
Inaczej bowiem niż w MadMaxie ludzie w Metrze troszczą się przede wszystkim o zachowanie kultury, tożsamości, człowieczeństwa.
MrSpellu - 2010-07-21, 12:00
:
utrivv napisał/a:
Inaczej bowiem niż w MadMaxie ludzie w Metrze troszczą się przede wszystkim o zachowanie kultury, tożsamości, człowieczeństwa.

Akurat w postapo bardziej sobie cenię czysto survivalowe aspekty.
utrivv - 2010-07-21, 12:20
:
MrSpellu napisał/a:
utrivv napisał/a:
Inaczej bowiem niż w MadMaxie ludzie w Metrze troszczą się przede wszystkim o zachowanie kultury, tożsamości, człowieczeństwa.

Akurat w postapo bardziej sobie cenię czysto survivalowe aspekty.

Tego jest tam pełno i do tego lekko okraszone magią.
Fale szczurów pożerające na swej drodze całe stacje. Ataki "czarnych" którzy odbierają wolę walki. Mapa metra która zmienia się pokazując neibezpieczne korytarze. Tunele z których małe grupki nigdy nie wracają choć są zupelnie puste, bez odnóg , dziur itp. "Hunterzy" - tak jakby wiedźmini wyspecjalizowani w usuwaniu problemów zagrażającym ludziom...
Jaskier - 2010-07-21, 20:17
:
Czytam '10 w skali Richtera' kolektywu A. C. Clarke'a i M. McQuay'a Przyjemna i bardzo lekka lektura. Co prawda spodziewałem się czegoś lepszego, niektóre fragmenty wydają się uklepane na siłę, ale czytam bo mam nadzieje, że akcja nabierze trochę tempa. Ciekawa wizja przyszłości z brakiem Bliskiego Wschodu i chęcią opanowania południa USA, przez islamskich ekstremistów. Poza tym jak do tej pory, podoba mi się pomysł na interaktywny model kuli ziemskiej, przeznaczony do skutecznego prognozowania trzęsień Ziemi. No wszystko byłoby w porządku, gdyby nie mozolność dotychczasowej akcji.


Zabrałem się jeszcze raz za 'Załamanie chaosu' Cohena i Stewarta
Książka z rodzaju popularnonaukowych, gdzie autorzy (biolog oraz matematyk) przedstawiają najważniejsze zdobycze nauki, próbując przy tym określić, korelacje pomiędzy skojarzeniami jakie przywołuje nasz mózg, a czystymi empirycznymi faktami.
MORT - 2010-07-21, 21:56
:
Czytam w tej chwili:

Opowieści sieroty t.II - w końcu się zabrałem. Język wciąż piękny, aż nie chce się odklejać rąk od okładki. :mrgreen:

Gilgamesz. Epos babiloński i asyryjski ze szczątków odczytany i uzupełniony także pieśniami szumerskimi przez Roberta Stillera. - so far, so good. Nawet zabawnie się czyta. Acz ledwom jeno zaczął - przede mną Tablica druga. :-)
Beata - 2010-07-22, 08:33
:
W podróżach do pracy i z powrotem czytam sobie Namalowane okno Somozy. Bohater zbiera fotosy, ale nie żeby wszystkie - on zbiera zdjęcia tylko jednej aktorki - Jodie Foster. Wokół tej pasji poprowadzony jest jeden "kinowy" wątek, z zagadką i tajemnicą. Narracja podkreśla tę "filmowość" - bohater patrzy kadrami filmowymi. Podoba mi się.
MrSpellu - 2010-07-22, 08:39
:
Ja kończę pierwszy tom Ostrza Tyshalle'a Stovera. Świetna rozrywka.
Dhuaine - 2010-07-22, 21:06
:
Skończyłam "Wojnę Zombie". Poprzednią opinię podtrzymuję. Dobra książka dla kogoś, kto lubi te klimaty. ;)

Teraz zabieram się za The Ghost King R.A. Salvatore'a, czyli dalsze przygody Drizzta i spółki xD Tym razem naszym bohaterom przyjdzie zmierzyć się z potężnym drakoliczem, a całość dodatkowo ma opisywać zmiany prowadzące do upgradu do 4. edycji DnD. xD
Qbard - 2010-07-24, 12:22
:
D. Masłowska "Wojna Polsko-Ruska pod flagą Biało-Czerwoną". Jest to niby taki dresiarski "Nagi Lunch" dla młodzieży. Trochę śmieszne, trochę męczące, średnie.
elTadziko - 2010-07-25, 11:49
:
Postanowiłem powtórzyć sobie Wiedźmina, bo już za bardzo nie pamiętam, co w nim było ;)
Za mną już oba zbiory opowiadań - "Ostatnie życzenie" i "Miecz przeznaczenia".
Trudno byłoby mi wskazać najlepsze i najgorsze opowiadanie, ponieważ wszystkie były genialne. Każde z nich ma coś w sobie. Fajne jest to, że nie są one puste, mają jakąś myśl przewodnią i, mimo rozrywkowego charakteru, coś do przekazania.
Bardzo fajna jest postać Geralta, podobają mi się jego cięte riposty ;P Jego bezwględność w wyrażaniu opinii. Oraz to, że nie jest do końca jednoznaczny - z jednej strony wypruty z emocji wiedźmin, a z drugiej jednak... człowiek.
Bardzo przypadł mi też do gustu humor Sapkowskiego ;) Najbardziej nie mogłem z rozmowy Ciri z Wiedźminem w opowiadaniu "Miecz przeznaczenia". Ciri jest bardzo pocieszna ;P
Teraz czas wziąć się za sagę i za "Krew elfów".

Swoją drogą Wiedźmin w moim "rankingu" plasuje się w ścisłej czołówce. Mam parę takich cykli, które sa po prostu genialne i można je czytać w nieskończoność :P
Urshana - 2010-07-25, 19:38
:
Lipiec okazał się dla mnie miesiącem bez książek. Wakacyjny wyjazd połączony z chorobą nie sprzyjał czytelnictwu. W czasie dwóch tygodni wyjazdowych przeczytałam Na szkarłatnych morzach Lyncha, według mnie słabsze niż pierwsza część, choć setnie mnie bawił Locke, który klął, gdy próbowano mu wbić do głowy żeglarskie terminy, mnie też próbowano z marnym skutkiem :mrgreen:
Obecnie delektuję się Białą lwicą Mankella - czytam serię o Wallanderze chronologicznie, to moje trzecie spotkanie i jak dotąd najlepsze.
W kolejce Fiolet Magdy Kozak i Hyperion Simmonsa, obie z bibliotecznych zbiorów.
I jeszcze kusi Cejrowski swoimi podróżniczymi książkami, które udało mi się nabyć od autora w Mrągowie na Pikniku Country.
mad5killz - 2010-07-26, 18:21
:
Peter Watts - Ślepowidzenie, czuję, że książki z serii Uczta Wyobraźni na stałe zagoszczą w moje biblioteczce. (:

Drugim okiem wchłaniam Pustynną Włócznie (Peter V. Brett), ot dla czystej rozrywki. Sprawnie napisana książka, lepsza od poprzedniego tomu (-ów). (:
ASX76 - 2010-07-26, 18:28
:
mad5killz napisał/a:
Peter Watts - Ślepowidzenie, czuję, że książki z serii Uczta Wyobraźni na stałe zagoszczą w moje biblioteczce. (:



Nie tak prędko... "Ślepowidzenie" to zdecydowanie najlepsza książka w tej serii. Ponadto pozostałe nie są aż tak przyjemne w odbiorze.
You Know My Name - 2010-07-26, 19:25
:
ASX76 napisał/a:
mad5killz napisał/a:
Peter Watts - Ślepowidzenie, czuję, że książki z serii Uczta Wyobraźni na stałe zagoszczą w moje biblioteczce. (:



Nie tak prędko... "Ślepowidzenie" to zdecydowanie najlepsza książka w tej serii. Ponadto pozostałe nie są aż tak przyjemne w odbiorze.
A wg mnie i Światło i Welin z Atramentem są równie dobre, Rzeka Bogów niewiele słabsza a Shriek: Posłowie nawet lepsze.
mad5killz - 2010-07-26, 19:56
:
Dzięki bardzo, pocieszająca wypowiedź. (:
ASX76 - 2010-07-26, 20:02
:
mad5killz napisał/a:
Dzięki bardzo, pocieszająca wypowiedź. (:


Jak to mówią: "najlepiej przekonać się samemu". ;) Nie twierdzę, że inne pozycje z UW są do d..., tylko tyle, że najbardziej do gustu przypadło mi właśnie "Ślepowidzenie". To tak gwoli doprecyzowania i podniesienia Waszmości na duchu. :-)
MORT - 2010-07-26, 20:10
:
Ślepowidzenie jest zdecydowanie jedną z najlepszych książek UW (przynajmniej tych, które przeczytałem), ale naprawdę ciężko je porównywać. Równie wielką 'radochę' sprawiły mi choćby Opowieści sieroty, książka diametralnie różna i pobudzająca zupełnie inne ośrodki pod czaszką ;) Są w serii na tyle różne dzieła, że każdy znajdzie coś dla siebie, ale nie każdy zostanie usatysfakcjonowany przez wszystkie.
btw, świetny awatar, mad5 ^^^
mad5killz - 2010-07-26, 20:12
:
ASX76 napisał/a:
To tak gwoli doprecyzowania i podniesienia Waszmości na duchu.

Podoba mi się to forum, a co za tym idzie ludzie, którzy je tworzą. (:
Sporo czytałem, dzisiaj zacząłem pisać. :D
Dhuaine - 2010-07-27, 00:34
:
The Ghost King - przeczytane. Wstęp, nawalanka przez 300 stron, zakończenie. Bohaterowie przemielili tysiące potworów podczas swej wędrówki i pewnie drugie tyle w drodze powrotnej. :)) RAS pewnie ma generator scen walki w imię szybszej i wydajniejszej pracy i pisania jednej książki rocznie.
Tak czy siak, było ciekawie. "Intryga" w The Ghost King opiera się na kłopocie z planami egzystencji, co mnie zawsze interesowało. ;) Niestety, jako "bonus" magia totalnie odleciała w kosmos i teraz dzieje się "bo tak". Mimo to czyta się szybko, a to w RASie najważniejsze. :P
Zakończenie było bardzo dobre (jak na RASa) i mam nadzieję, że martwi bohaterowie pozostaną martwi.
Beata - 2010-07-27, 08:22
:
O miłości i innych demonach Marqueza. Okres dominacji Hiszpanii w Ameryce Środkowej, historia 12-letniej córki markiza mającej pecha. Wszystko w życiu sprzysięgło się przeciwko niej - począwszy od rodziców, poprzez pechowe zetknięcie się z psem chorym na wściekliznę, a zakończywszy na ludziach Kościoła. Opowiedziane jest to dość beznamiętnie, jeśli chodzi o uczucia dziewczynki (emocji odczuwanych przez nią możemy się tylko domyślać), natomiast pozostali bohaterowie zostali przez pisarza dosłownie prześwietleni - Marquez opisał ich wcześniejsze życie i kształtujące ich pragnienia, tak że wiadomo, co im w duszy gra.
No i jest klimat ówczesnych Karaibów - duszny i gorący. I koloryt - wierzenia niewolników zderzone z oficjalnym stanowiskiem Kościoła, nowoczesna (jak na owe czasy) medycyna kontra miejscowe przesądy.
Urshana - 2010-07-27, 09:12
:
Fiolet Magdaleny Kozak - czyta się to bardzo szybko, po stu stronach trudno mi zdecydować, co sądzić o tej pozycji, mam dość mieszane uczucia. Dzielni spadochroniarze to nie mój klimat, ale może mnie do siebie przekonają.
ASX76 - 2010-07-27, 09:27
:
Urshana napisał/a:
Fiolet Magdaleny Kozak - czyta się to bardzo szybko, po stu stronach trudno mi zdecydować, co sądzić o tej pozycji, mam dość mieszane uczucia. Dzielni spadochroniarze to nie mój klimat, ale może mnie do siebie przekonają.


Wielce wątpliwe... Dziwię się, że w ogóle poświęcasz/tracisz czas na tak nędzną pozycję, tym bardziej, że chyba ciągle czeka "Hyperion" Simmonsa... ;)
Urshana - 2010-07-27, 09:30
:
Wzięłam z biblioteki pod wpływem impulsu, panie właśnie przygotowywały do wstawienia na półkę, nawet okładki nie założyły. Staram się śledzić, co piszą polskie autorki w gatunku fantastyka. A Hyperion następny w kolejce czeka jako uczta.
ASX76 - 2010-07-27, 09:46
:
Urshana napisał/a:
Wzięłam z biblioteki pod wpływem impulsu, panie właśnie przygotowywały do wstawienia na półkę, nawet okładki nie założyły.

Staram się śledzić, co piszą polskie autorki w gatunku fantastyka.

A Hyperion następny w kolejce czeka jako uczta.


1. Oj, te impulsy... Szczególnie niebezpieczne nie tylko w pobliżu kobiet. ;)

2. Fajnie, choć nie do końca, bo polskie autorki pokroju Kozak nie rokują żadnej nadziei. Wiara w cuda które nie mają żadnych szans na realizację może przynieść wyłącznie rozczarowania.
U nas najlepszą fantastykę pisze Anna Brzezińska i żadna niewiasta Jej nie podskoczy choćby do kostek. :-P

3. "Hyperion" świetny, "Zagłada Hyperiona" tylko dobra (spadek jakości jest odczuwalny), a "Endymion" to się nie umywa nawet do tej drugiej książki - ot, przygodówka z szybką akcją nasycona rozwiązaniami a la deus ex machina, niestety.
Gorąco polecam piekielnie zimny "Terror" (o ile jeszcze nie sięgnęłaś) - z pewnością osłodziłby poczucie zawodu po "Endymionie" (jeśli zdecydujesz się przeczytać...).
Procella - 2010-07-27, 10:28
:
Ostatnio jakoś nie miałam nastroju na czytanie niczego nowego. Zrobiłam sobie powtórkę z Pratchetta i jeszcze paru innych staroci. Teraz trochę mnie niemoc czytelnicza puszcza, czytam "Olbrzymie kości" Beagle'a (facet jest naprawdę znakomity, czytałam wcześniej "Pieś karczmarza", całą resztę też zamierzam prędzej czy później dopaść), zabieram się też nieśmiało za antologię "The Playboy Book of Horror and the Supernatural".
MORT - 2010-07-27, 12:55
:
ASX76 napisał/a:
3. "Hyperion" świetny, "Zagłada Hyperiona" tylko dobra (spadek jakości jest odczuwalny), a "Endymion" to się nie umywa nawet do tej drugiej książki - ot, przygodówka z szybką akcją nasycona rozwiązaniami a la deus ex machina, niestety.
Gorąco polecam piekielnie zimny "Terror" (o ile jeszcze nie sięgnęłaś) - z pewnością osłodziłby poczucie zawodu po "Endymionie" (jeśli zdecydujesz się przeczytać...).

Raczej:
Hyperion: genialny
Zagłada: świetna
Endymion: dobry
Triumf: ...no i tu jest problem. Z jednej strony irytujące retcony, z drugiej fajne nawiązania choćby do pierwszej części. Są niestety też niewiele wnoszące dłużyzny. Więc ostatecznie: średni.

Jednak wciąż język jakiego Simmons używa jest tak dobry i płynny przez całość cyklu, że tylko czytać.


A ja dziś planuję zacząć Rzekę bogów.
Urshana - 2010-07-27, 14:04
:
ASX76 napisał/a:
U nas najlepszą fantastykę pisze Anna Brzezińska i żadna niewiasta Jej nie podskoczy choćby do kostek. :-P

Zgadzam się i podpisuję obiema łapkami, Pani Brzezińska pisze rewelacyjnie. I nie dorównują jej inni panowie i panie. Cóż z pozostałych piszących pań - Kossakowskiej czytałam Rudą sforę ze względu na sentymenta szamańskie, średnie było. Lubię opowiadania Kańtoch o Domeniku Jordanie, Białołęckiej znam pierwszy tom Naznaczonych błękitem i nie jest taki zły. Czytałam jeszcze Magdy Parus pierwszy tom wilkołaczy, bardzo przeciętny. Nie znam utworu Joanny Skalskiej, może po nią kiedyś sięgnę, a Brzezińską kupuję w ciemno, pozostałe panie jak mi w rączki wpadną w bibliotece, to łykam. [/i]
Urshana - 2010-07-28, 10:14
:
Skończyłam Fiolet, szybko się czyta, szybko się zapomni i zabrałam się za Hyperiona - czy jest genialny, przekonam się jak przeczytam całość, na pewno jest to bardzo dobra literatura, widać to po zaledwie kilku stronach. Na kilka dni wyłączy mnie na pewno z innych działań, bo nie mogę się oderwać.
You Know My Name - 2010-07-28, 11:39
:
Zacząłem Paradyzję Zajdla. Kilkanaście stron, ale już jestem bliski tezy, że powinno się Zajdla wrzucić do lektur obowiązkowych dla licealistów, przy okazji przerabiania literatury najnowszej, zaangażowanej politycznie.
Toudisław - 2010-07-28, 20:50
:
Krzyż Południa Jakuba Ćwieka. Historia niby o wojnie secesyjnej. Ale dość luźno z nią powiązana. Czyta się dobrze ale szału nie ma
Metzli - 2010-07-28, 21:24
:
A u mnie na tapecie Niebezpieczne wizje oraz Spook Country Gibsona. Najpierw zabrałam się za antologię, ale z uwagi, że dosyć gruba (i ciężka) i bardzo ładne wydanie to jakoś nie chciałam wozić tej książki w torbie po tramwajach. Tak więc musiałam mieć jakąś inną książkę w drodze dom-praca-dom, padło na Gibsona. Chociaż na początku przy lekturze Spook country nie mogłam się uwolnić od porównań ze Stephensonem.

A mamie podrzuciłam Wrońca i jestem ciekawa efektu xD
Beata - 2010-07-29, 21:24
:
Szczegół. Trzy krótkie powieści Somozy. Cieniutka książeczka, zawiera "Płaszczyzny", "Szczegół" i "Usta". Jak dotąd, "Szczegół" bardzo mnie ruszył - niesamowicie czyta się tekst kogoś bardzo porządnie owładniętego obsesją, kto dostrzega związki przyczynowo-skutkowe pomiędzy kształtem chmur i płatków kwiatów w wazonie i szybciutko wnioskuje o spisku. A przy tym czyni mnóstwo bardzo wnikliwych obserwacji obyczajowych, dostrzega szczególiki - jest znakomitym obserwatorem. Ale to, co robi z tymi obserwacjami - zgroza...
Przede mną jeszcze lektura "Ust" i trochę się jej obawiam, gdyż to eksperyment z formą jest - jedno zdanie na 36 stron.
Urshana - 2010-07-29, 21:45
:
To i tak nie tak znów awangardowo. U Andrzejewskiego jest jedno długie zdanie na całą powieść i jedno krótkie w Bramach raju, składające się z czterech słów.
Qbard - 2010-07-31, 11:01
:
Jose Saramago "Baltazar i Blimunda". Niezła powieść historyczna z XVIIIw. Niestety pisana tzw. potokiem słów. Zdania na całą stronę. Bardzo trudna do czytania, a ma 390 str. Niemniej świetna historia.
Axel - 2010-07-31, 11:32
:
Nocny Anioł - Weeks Brent
Czytałem gdzieś wcześniej recenzję i pomyślałem, że muszę to zobaczyć. Początkowo klimatem przypomina nieco Władcę Much - brutalność, dzieci jako główni bohaterowie, walka o przeżycie (chociaż w miejskim środowisku). Trochę fabuła zaczyna mnie irytować, bo wplatają się jakieś wątki magiczne, wyrocznie itp, ale zawsze lubiłem historie o zabójcach, a poza tym to takie łatwe czytadło dla relaksu;)
Jander - 2010-07-31, 12:55
:
Po raz drugi czytam Nieznośną Lekkość Bytu Milana Kundery. Po raz pierwszy czytałem parę ładnych lat temu, teraz ciekawie się czyta perypetie bohaterów z już innej perspektywy. Warto przeczytać, zresztą można ją znaleźć na dużej ilości list książek z klasyki XX wieku.
Poza tym - Miłość i Sen Crowleya, leci jak Crowley bardzo szybko i bezfabularnie. Próbuję się z tym nie spieszyć, bo trzeciej części jeszcze nie ma (planowane wydanie 28 września). Bardzo mi siadła ta seria :)
Romulus - 2010-08-01, 10:00
:
Z rana chwyciłem mój nowy nabytek: Piotr Semka "Lech Kaczyński. Portret arcypolski".

Zawsze lubiłem i przedkładałem ponad inną publicystykę, twórczość dziennikarzy konserwatywnych. Szczególnie dlatego, że była ona zawsze krytyczna wobec obowiązującej powszechnie może nie tyranii, ale na pewno wykładni mainstreamowych mediów i publicystów tzw. salonowych. Przy tym, na ogół, są to dziennikarze, którzy nie chłepcą z "krynicy mądrości" Jarosława Kaczyńskiego. Wildstein, RAZ, Semka, Zaremba, Michalski. To mój prywatny top. Dlatego kiedy ujrzałem na półce dziełko powyższe Piotra Semki - nie namyślałem się długo. Jest to monografia prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Wydana po jego smierci, ale autor zaczął ją pisać jeszcze przed Smoleńskiem. A na skutek tragedii rozszerzył ją także o samą tragedią, ocenę żałoby i postawy tzw. salonu, czy wspomnianych mediów mainstreamowych.

Na razie, wszystko wskazuje, że autor nie jest przydupasem jednej opcji politycznej i zapowiada się także rzetelna krytyka, w której to nie Borubar, Benhauer, czy Irasiad będą najpoważniejszymi zarzutami. Ale i nie jest to, na razie, pisane z myślą "teraz wam pokażę, jaki Lech Kaczyński naprawdę był, Wy Na-Kolana-Dranie".
Jander - 2010-08-01, 11:01
:
Semka, ten co PRL porównywał do III Rzeszy, a SB do Gestapo. Dałbym mu za to w papę.
A czy Michalski należy jeszcze do tej puszki konserwowej?
Tutaj tekst o Powstaniu Warszawskim, gdzie nazywa PW zbrodnią i głupotą, Lecha Kaczyńskiego i jego otoczenie "elitą najgłupszą", a zespół Sabaton, sialalala - "Nie jestem w końcu jakimś pojebanym, faszyzującym szwedzkim metalowcem z zespołu Sabaton." ;)
Romulus - 2010-08-01, 11:07
:
Michalskiego rzeczywiście środowisko skupione wokół Rzeczpospolitej kiedyś odsądzało od czci i wiary za rozwód (!) a potem za trockizm (!). Spierać się nie będę. Tak, czy siak Michalski rano, w południe i wieczorem :) Bardzo go lubię i cenię.

Semka to konserwatywny twardogłowy dziennikarz. A w tej książce będzie jechał po Lechu Kaczyńskim nie za to, za co jedzie po nim tzw. salon, ale za to, że np. był za miękki, nie dość konserwatywny. Tak podejrzewam. Na razie jest spokojnie i w sposób wyważony. Coś jakbyś czytał artykuł Semki w Rzeczpospolitej :)
You Know My Name - 2010-08-01, 15:36
:
Czytam Trzeci Świat Guzka i jestem pod wrażeniem tak intertestualości powieści jak i postępu autora. Już zastanawiam się co zaserwuje nam w kolejnym utworze. Zastanawiam się chwilami, czy nie zmienić zamierzanego głosu na Zajdla...
MORT - 2010-08-01, 16:42
:
Osobiście, Trzeci Świat nie przypadł mi do gustu.

Dzisiaj zaczynam Nigdziebądź Gaimana.
toto - 2010-08-01, 21:29
:
Po postnym czerwcu w lipcu trochę się rozpędziłem, skończyłem kilka zaczętych książek plus zaliczyłem Doskonałą próżnię Lema, Wyspę umarłych, Kroniki Amberu 1 (obie Zelaznego), teraz czytam Cyberiadę, mam nadzieję skończyć Magię dla początkujących Link i rozprawić się z Tixonami ;) Diuny Herberta. A później czas na nowości.
Tixon - 2010-08-01, 21:49
:
Spróbuj szczęścia ;)

Skończyłem pierwszą w życiu książkę (czy też dwie) Lema - Fantastykę i Futurologię.
Właściwie osobą sprawczą, przez którą sięgnąłem po to, był Ł i zarobił już kilka solidnych klątw podczas długiej i ciężkiej lektury. Niemniej, o dziwo, nie był to czas stracony. Raz, że dzięki temu wiem, że pan Z plótł trzy po trzy, nie rozumiejąc najwyraźniej o czym Lem pisze. Dwa, że nabyłem informacji o licznych książkach z nurtu s-f (pełne streszczenie trzech książek Dicka - przyjemne, ale dzięki temu wiem, żeby go unikać). Trzy - w końcu precyzyjnie wiem, co mi w s-f przeszkadza, co mnie w niej miejscami irytuje.
toto - 2010-08-01, 21:51
:
Tixon napisał/a:
że pan Z plótł trzy po trzy
A kto jest tym Z?

Tixon napisał/a:
pełne streszczenie trzech książek Dicka - przyjemne, ale dzięki temu wiem, żeby go unikać
To tak jakby katolik unikał czytania Biblii.
Tixon - 2010-08-01, 21:58
:
toto napisał/a:
A kto jest tym Z?

Zapewne nie Ty :)
toto napisał/a:
To tak jakby katolik unikał czytania Biblii.

Patrz mi na usta : jestem fanem fantasy, preferuje fantasy :>
toto - 2010-08-01, 22:03
:
Jestem fanem sf, preferuję sf, ale Tolkiena przeczytałem i wielu innych też.

edit
Ale skoro przywołujesz jakiegoś pana Z, to mógłbyś zdradzić kto to, prawda?
Tixon - 2010-08-01, 22:06
:
toto napisał/a:
Jestem fanem sf, preferuję sf, ale Tolkiena przeczytałem i wielu innych też.

Ja również znam trochę autorów sf, nie powiem :P

A co do drugiego
Patrz dyskusję w temacie Kondycja fantastyki
toto - 2010-08-01, 22:18
:
Uch, chodzi o tę notkę blogową od której odpadłem przy drugim akapicie. Olej to i tyle. Przynajmniej nie zmarnujesz czasu.
Qbard - 2010-08-03, 17:48
:
Henry Miller "Kolos z Maroussi". Autor zauroczony Grecją, do której wyjechał na rok, przeżywa ekstatyczne chwile, które uwiecznia na kartach książki. Oprócz poetyckich opisów miejsc w których bywał, dywaguje na tematy całego świata. Zmienia się jego podejście do życia.
Ł - 2010-08-03, 19:48
:
Ciemności Przybywaj Leibera skończę sobie, a jak mnie nie zmuli to rzucę okiem na publicystykę z F&SF.
Kennedy - 2010-08-04, 14:26
:
Strugaccy - Hotel "Pod Poległym Alpinistą"

Tak do połowy dotarłem za jednym posiedzeniem i chyba dzisiaj skończę. Póki co jest ok, nieco wykręcony kryminał z delikatnymi elementami sf (przynajmniej na razie) oraz całą masą wyrazistych bohaterów. Przyjemne.
You Know My Name - 2010-08-04, 17:07
:
Przeczytałem Szostakowe Oberki... dobre, ale bez zachwytu.
Zacząłem Rydwan Bogów Kowarza. Początek przywodzi na myśl Pana Samochodzika, zobaczymy co dalej się wynurzy.
Jander - 2010-08-04, 20:57
:
Magu czytałeś coś jeszcze Szostaka? Bo Oberki są inne od jego dwóch poprzednich powieści i zdaniem wielu osób - gorsze.
You Know My Name - 2010-08-04, 21:07
:
Tylko Raport z nawiedzonego miasta i był przecudny.
Metzli - 2010-08-04, 21:15
:
Dla mnie Oberki są urzekającą książką, a innych książek Szostaka nie czytałam. Dałam Oberki dwóm osobom z pracy, takich, którzy w jakiś sposób są związani z muzyką i byli zachwycenie użytą formą. I pod wielkim podziwem nad ogromem pracy w to włożonej. Wśród czytelników fantastyki ten aspekt powieści chyba jest niedoceniany, przynajmniej takie odnoszę wrażenie.
Urshana - 2010-08-04, 21:23
:
A ja mam za sobą Sługę Bożego Piekary - nie jest to może dobra literatura, ale też nie jest takie fatalne jak wielu twierdzi. Ot, czytadło. Mordimer to kawał skur***a, ale ma to pewien urok. Podobały mi się wstawki o Aniele Stróżu. Obecnie siedzę w Kronikach Czarnej Kompanii Cooka. Dziś skończyłam tom pierwszy i zaczynam drugi. Trochę mnie ten pierwszy tom miejscami wkurzał, bo nie wiedziałam o co chodzi, a nie jest to skomplikowana lektura i był przewidywalny, przynajmniej jeśli chodzi o Pupilkę. Drugi zaczyna się lepiej, może się do stylu przyzwyczaiłam, choć miejscami mnie powala: "Ten dzień był niczym dorosły człowiek wydarty z macicy rozpaczy". (s.308) - tego typu opisy powodują u mnie dziwne chichoty.
ASX76 - 2010-08-07, 06:16
:
Urshana napisał/a:
A ja mam za sobą Sługę Bożego Piekary - nie jest to może dobra literatura, ale też nie jest takie fatalne jak wielu twierdzi.

Ot, czytadło.


1. Na pewno nie jest to dobra literatura, bez "może". Owszem, jest wiele "fatalniejszych". Jej ocenę pogarsza ciągnięcie tego cyklu niczym gumkę od majtek.

2. Jak cała fantasy.
Tixon - 2010-08-07, 09:13
:
ASX76 napisał/a:
2. Jak cała fantasy.

Przeczytałeś całą fantasy?
ASX76 - 2010-08-07, 14:46
:
Tixon napisał/a:
ASX76 napisał/a:
2. Jak cała fantasy.

Przeczytałeś całą fantasy?


Jak cała fantasy jaką przeczytałem. :-P
Beata - 2010-08-08, 20:24
:
W ramach oddechu od fantastyki przeczytałam (choć właściwsze byłoby powiedzieć - łyknęłam na raz ;) ) Po prostu razem Anny Gavaldy. Pierwsze spotkanie z autorką - i jakże udane! :) Lekki język, choć wcale nie o łatwych sprawach mówi; znakomicie skonstruowane postaci, wiarygodne pod względem psychologicznym (i wiarygodnie postępują). Książka jak najbardziej współczesna, a jednak pełna takiego eleganckiego, pełnego erudycji czaru z poprzedniej epoki.
Jeśli ktoś chce sobie zrobić antrakt z książką obyczajową, to tę z czystym sumieniem polecam.
Shadowmage - 2010-08-08, 21:08
:
U mnie natomiast czytelnicze zatwardzenie; nie z braku chęci, ale czasu - jutro wyjeżdżam na tydzień i staram się po zakończać niektóre sprawy... z nędznym efektem oczywiście. Lektury na wyjazd, a w zasadzie do samolotów, bo na samym wyjeździe raczej nie poczytam za dużo, już mam naszykowane - "Chochoły" Szostaka i drugi nr F&SF (obie pozycje już napoczęte solidnie zresztą). Zastanawiam się jeszcze nad antologią "Speculative Japan" - początkowo to ją miałem w planach zabrać, ale nie wyrobiłem się z ww. lekturami, więc spadła w kolejce.
Poza tym, dla zainteresowanych, wrzucam linka do wrażeń z lipcowych lektur.
You Know My Name - 2010-08-09, 09:08
:
Skończyłem Rydwan Bogów Kowarza. Ot, przygodówka z elementami fantastycznymi. Nie zmusza do niczego. Więcej napiszę w recenzji, która powstanie niebawem (do dwu tygodni).
Zacząłem opowiadania z F&SF. Pierwsze trzy pyszne. Z Kosmatką jest oczywiście problem, bo wszystko mu będzie porównywane do Śmiercionautów a trudno mi ostatnio cokolwiek z opowiadań do owej perełki porównać. Utwory Rowe'a i Yoon Ha Lee bardzo dobre, świetne pomysły. Martin niezły a Bacigalupiego dopiero napocząłem.
Już mogę chyba napisać, że cały zestaw pozostawia dobre wrażenie.
Qbard - 2010-08-09, 16:43
:
David Toscana "Ostatni czytelnik". Tajemnicza powieść w której o losie decydują książki. A zaczyna się od śmierci małej dziewczynki...
rybieudka - 2010-08-09, 18:03
:
Skończyłem trzeci tom krzyżackiej trylogii Darka Domagalskiego, czyli Gniewny pomruk burzy. Całkiem fajne: znacznie lepsze nize debiu, choć nie aż tak dobre jak środkowy tom cyklu. Szerzej wypowiadam się na blogu i w recenzji dla Fantasty

A teraz zabrałem się za Palmipsest i na razie jest bardzo intrygująco:)
Kennedy - 2010-08-09, 18:28
:
Ian McDonald - Rzeka Bogów

Wstępnie jest intrygująco, aczkolwiek mało co denerwuje mnie bardziej od narracji w czasie teraźniejszym. Ale pomijając ten mały defekt, zapowiada się dobra książka. Może nawet bardzo dobra? Na razie ciężko coś powiedzieć sensownego.
Beata - 2010-08-10, 18:39
:
Czytam (nie pierwszy już raz, choć po raz pierwszy własną) w autobusach Mechaniczną pomarańczę Burgessa i znów ciarki mi plecach latają.

SPOILER! Bo okrucieństwo smarkaczy. Bo przyjemność, jaką z tego czerpią. Bo kontrast między nocnymi "rozrywkami", a muzyką, która jest dla narratora całym światem. Bo język, jakim mówią. KONIEC SPOILERA.

I ten język chyba najbardziej mi dokopał. Przekład Roberta Stillera jest świetny. Tak - albo bardzo podobnie - mówią na ulicy młodzi ludzie (od niedawna jeżdżę komunikacją miejską i chyba zaczynam się osłuchiwać; boję się, że także przyzwyczajać, obojętnieć na kaleczenie języka - w każdym razie już się nie wzdrygam :roll: ), choć akurat więcej z angielskiego niż z rosyjskiego używają hmm... zapożyczeń. Co i rusz zaglądam sobie na koniec książki, gdzie słowniczek i dwa eseje tłumacza pomieszczono, w poszukiwaniu wyjaśnień. I mam satysfakcję (taką zupełnie poza konkursem), jak stąd na biegun i z powrotem: nie tylko ja nie trawię pomysłu o zamianie Kubusia Puchatka we Fredzię Phi-Phi. :P

A wracając do powieści - jakieś takie bardzo pesymistyczne myśli mi się lęgną: mam mianowicie wrażenie, że - świadomie lub niekoniecznie, ale z pewnością konsekwentnie - pracujemy nad tym, żeby wizja autora pokryła się z rzeczywistością (dobra, wiem że uogólniam, ale tylko trochę) i już niewiele nam brakuje. I nie podoba mi się to bardzo, bardzo. O wiele bardziej, niż zwykle. >.<
Ł - 2010-08-10, 18:45
:
A co sądzisz o ekranizacji Beato? Czy jeszcze przed Tobą?
You Know My Name - 2010-08-10, 18:50
:
Skończyłem F&SF Wiosna. Kaloryk Bacigalupiego jest niezły, ale końcówka czyli Link i Nix naprawdę robią wrażenie, szczególnie Światło, co ja poradzę, że lubię porypane klimaty. A demitologizacja Lady of the Lake by Nix to sam smak. Esencja.

Wydanie udane (znaczy opowiadania, bo publicystyki mogłoby nie być) szkoda, ze tak spóźnione.
Beata - 2010-08-10, 19:40
:
Ł napisał/a:
A co sądzisz o ekranizacji Beato? Czy jeszcze przed Tobą?

Przede mną. Gdyż omijałam całkiem świadomie. Chyba jestem uprzedzona do filmu, bo na parę niepochlebnych opinii trafiłam (w tym samego Stillera). Ale ja mam bardzo ortodoksyjne podejście do ekranizacji książek - IMHO raptem kilka filmów dorównuje książkowym pierwowzorom. I nie mam tu na myśli filmów "na motywach", bo to inna kategoria, tylko ekranizacje wprost. I - biorąc pod uwagę moje "spaczone" podejście - może lepiej, żebym ja tego filmu nie oglądała? //mysli
MrSpellu - 2010-08-11, 05:57
:
Beata napisał/a:
Przede mną. Gdyż omijałam całkiem świadomie. Chyba jestem uprzedzona do filmu, bo na parę niepochlebnych opinii trafiłam (w tym samego Stillera). Ale ja mam bardzo ortodoksyjne podejście do ekranizacji książek - IMHO raptem kilka filmów dorównuje książkowym pierwowzorom. I nie mam tu na myśli filmów "na motywach", bo to inna kategoria, tylko ekranizacje wprost. I - biorąc pod uwagę moje "spaczone" podejście - może lepiej, żebym ja tego filmu nie oglądała?

Jest to jeden z moich ulubionych filmów.
Zwyczajnie traktuję go jako odrębny byt twórczy.
You Know My Name - 2010-08-11, 22:05
:
Przeczytałem dziś Wyjście z cienia Zajdla. Świetna, choć nie tak dobra jak Paradyzja. Ładunek znaczeń jednak tak samo bogaty. Pozostała mi tylko Planeta Ksi.
Zaczynam Kroki w nieznane 2007. Oczekiwania duże, zobaczymy.
toto - 2010-08-11, 22:18
:
Palimpsest, spokojnie idzie, ale mam wrażenie, że spodoba mi się jeszcze bardziej niż Opowieści sieroty.
MrSpellu - 2010-08-12, 06:55
:
Jestem w połowie "Głupców" Cadigan. Zaczynam pomału formułować tezę o wpływie postmodernizmu na cyberpunk. Dobra rzecz.
Romulus - 2010-08-12, 22:20
:
"Powstanie '44" Normana Daviesa.
Bardzo, bardzo pasjonująca lektura. Trudno się oderwać. Barwny język, żywa "akcja" i momentami historie tak nieprawdopodobne, że człowiek myśli, że ma do czynienia ze scenariuszem filmowym dzieła klasy B.

Sam opis walk w Warszawie zajmuje około 1/3 książki. Jest taki, jakiego można oczekiwać: pełen nieprawdopodobnego heroizmu, tragedii, małych i wielkich dramatów, ale i szczęść. Reszta to "otoczka". Jak doszło do powstania, jaki był jego kontekst polityczny. Jak mieściło się ono w polityce aliantów. Wreszcie, jak alianci reagowali i dlaczego właśnie tak. Trzecia część to lata 1945 do współczesności. Opis walki z pamięcią po powstaniu, zakłamywania jego przebiegu, przyczyn przez propagandę sowiecką i zachodnią (ech, te wyrzuty sumienia).

Łatwo jest dziś, z naszej perspektywy, potępiać przywódców powstania. Davies także ich nie rozgrzesza. Ale nie stawia ich w jaskrawym świetle jako awanturników, politycznych szaleńców. Decyzja była trudna, tragiczna, ale - z ich punktu widzenia konieczna. Jednym z powodów, które opisał generał Okulicki było to, że powstanie i tak by wybuchło. Gdyby na jego czele nie stanęła AK, nie ujęła go w ramy, potrwałoby krócej i skończyło się równie krwawo (choć ostatecznie i tak się wykrwawiło). Nie było ono także zaskoczeniem dla Niemców. Ani dla aliantów. A to, że upadło nie jest winą tylko straceńców. Ale także aliantów, którzy najzwyczajniej w świecie porzucili szlachetne zasady, którymi szermowali i - w sumie - ponownie padliśmy ofiarą cynicznej i zdradzieckiej polityki.

Davies opisuje także reakcje brytyjskiej opinii publicznej, jej pro-sowieckość (tak samo jak amerykańskiej) i wręcz pogardę dla swego Pierwszego Sojusznika, który za nią przelewał krew.

Takie to kurewsko przygnębiające.

I te niewiarygodne postawy polskich oficerów. Szacunek dla honoru, dla munduru, dla danego słowa. Uczciwość i skromność. Kurczę, aż trudno uwierzyć, że to prawda.

Ale jestem dopiero przy stalinizmie i przy katowaniu tych, którzy przeżyli.

Znakomita książka. Kupiłem ją w paperbacku. Solidnie szyta (bądź klejona). Cena przystępna 29.99 zł. Po prostu - za bezcen.
ASX76 - 2010-08-14, 06:27
:
Romulus napisał/a:



I te niewiarygodne postawy polskich oficerów. Szacunek dla honoru, dla munduru, dla danego słowa. Uczciwość i skromność. Kurczę, aż trudno uwierzyć, że to prawda.

Ale jestem dopiero przy stalinizmie i przy katowaniu tych, którzy przeżyli.



1. Bo w tamtych czasach polscy oficerowie tacy właśnie byli.
Zresztą w ogóle wówczas polskie społeczeństwo prezentowało wyższą kulturę osobistą niż obecnie.

2. Polecam "Archipelag Gułag" Sołżenicyna, o ile jeszcze nie czytałeś, dla uzyskania większego/lepszego spektrum. Masz tam pięknie i dokładnie opisany zbrodniczy system totalitarny ZSRR.

P.S. Norman Davies pisze bardzo ciekawe książki. Fajnie, że wreszcie sięgnąłeś. :-)
Romulus - 2010-08-14, 09:13
:
Ha! Normana Daviesa czytam regularnie: "Europa", "Wyspy", "Europa walczy" i teraz "Powstanie '44".

Sołżenicyna czytałem. Zawsze uważałem, dzięki lekturom historycznym głównie, że Rosja to już Azja a Rosjanie to nie Europejczycy tylko jakaś mutacja całego azjatyckiego barbarzyństwa.
Fidel-F2 - 2010-08-14, 09:25
:
jak im Złota Orda priorytety poustawiała tak im do dziś zostało
You Know My Name - 2010-08-14, 09:40
:
Fidel-F2 napisał/a:
jak im Złota Orda priorytety poustawiała tak im do dziś zostało
Tak!! Świetne.

Kroczę sobie w nieznane (2007) i zestaw jakiś taki mi się wydaje przecyberowany. Ale Most niezły, klasyczny.
Elektra - 2010-08-16, 08:33
:
Przeczytałam niedawno Nie mów nikomu H. Cobena, było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Mogę powiedzieć, że udane, książka jest idealna na dłużącą się podróż pociągiem. Tak jak nie przepadam za kryminałami (nie mam cierpliwości i prawie od razu patrzę na zakończenie ;) ), tak tutaj błyskawicznie się wciągnęłam i miło spędziłam kilka godzin.


Za mną także najnowsza książka J. Chmielewskiej - Byczki w pomidorach , znacznie lepsza od wcześniejszego Porwania, autorka umieściła akcję w Danii w przeszłości (parę lat po Wszystko czerwone), chociaż i tutaj widać tendencję do rozwiązywania zagadek przy stole, przy jedzeniu. I piciu. ;)

A teraz znowu stoję przed półkami i nie mogę się na nic zdecydować...
Procella - 2010-08-16, 08:45
:
DO Cobena jakoś nie mogę się przekonać.

"Byczki..." też niedawno czytałam, całkiem nieźle się bawiłam.

Poza tym przeczytałam "Jabłecznik i Rosie" Laurie'go Lee - i to było bardzo dobre (ostrzegam, zupełnie niefantastyczne). Nostalgiczna, autobiograficzna opowieść autora o dzieciństwie, czasem zabawna, czasem wzruszająca. Warto.

Dobry okazał się też "Merlin" Roberta Nye. Zwariowana i nieprzyzwoita wersja wiadomej historii :mrgreen: . Muszę sięgnąć i po inne książki tego autora.
MrSpellu - 2010-08-16, 08:46
:
Czytam ciągle Głupców Pat Cadigan. Im dalej, tym trudniej. Ale wczorajsza Incepcja pozwoliła mi trochę inaczej spojrzeć na akcję Głupców. U Cadigan bowiem głównym motywem jest kradzież i/lub zaszczepianie nowych osobowości. Więc jak tak po seansie przeczytałem sobie kilkanaście stron, to miałem trochę materiału do przemyśleń i porównań.

Jako, że mam po burzy awarię internetu (piszę z pracy), to lektura mi teraz pójdzie teraz szybciutko :)
Regissa - 2010-08-16, 12:55
:
Ja, podobnie jak Elektra, upajam się Byczkami w pomidorach Chmielewskiej. Póki co daje się odczuć zmianę wydawnictwa, a co za tym idzie redakcji i korektorki. To przykra i miejscami bolesna zmiana... Ciekawe, co się stało? "Kobra" nie wytrzymała z charakterną autorką? XD
You Know My Name - 2010-08-16, 13:23
:
Kroków 2007 ciąg dalszy. Bardzo dobry Rok w Linearnym Mieście Di Filippo. Świetny pomysł na świat oraz olśniewające Na krańcu skali Witcovera. Raczej nie ma co liczyć na jego książki w Polsce a szkoda. Jak narazie najmocniejszy punkt zbioru.
elTadziko - 2010-08-16, 22:30
:
Skończyłem, już po raz drugi, czytac Wiedźmina. I znowu nie jestem usatysfakcjonowany zakonczeniem :P Jest ono według mnie po prostu słabe.
Przy drugim czytaniu sagi zacząłem dostrzegać też pewne "niedostatki". Nadal mi się ona podoba, ale juz nie tak bezkrytycznie. Chociażby w ostatnim tomie są dłużyzny, według mnie w ogóle niepotrzebne. Dwa potężne rozdziały poświęcone są drodze Jarrego do wosjka i bitwie Nordlingów z Niflargaardczykami. Po co? Tzn. fajnie jest poznać dalsze losy Shani, Ioli, Jarrego, ale czy trzeba było temu az tyle miejsca poswięcać? Zwłaszcza, że fabuły to w ogóle nie pcha do przodu.
Zauważyłem teraz pewne podobieństwa do Sagi o zbóju Twardokęsku Brzezińskiej :P I tu, i tam świat chyli się ku upadkowi, nadchodzi koniec jakiejś ery. I tu, i tam wazny jest motyw przeznaczenia, nieuchronności. W obu cyklach jest motyw czasu i jego "jedności": w Wiedźminie jest wąż Urobos gryzący swój ogon, u Brzezińskiej natomiast wiele razy słychać, że wszystko to już się zdarzyło i zdarzy ponownie. Poza tym wylukałem nawet Zarzyczkę w Wiedźminie ;)

Teraz biorę się za "Powstanie '44" Daviesa. Może za miesiąc skończę :szczerbaty:
You Know My Name - 2010-08-17, 09:02
:
elTadziko napisał/a:
Skończyłem, już po raz drugi, czytac Wiedźmina
Ech, jak ja chciałbym być na Twoim miejscu i dopiero drugi raz przeczytać MiedźWina...

Kroki 2007 coraz lepsze. Tym razem kopa dało Gdy sysadmini rządzili światem Doctorowa.
MÓW DO MNIE JAK NAWIEDZONY INFORMATYK lub HELLO CTHULHU robią wrażenie, ale ogólnie to dołujące opowiadanie.
Jachu - 2010-08-17, 14:03
:
W ostatnim czasie przeczytałem całkiem sporo. Ale może po kolei:
- Tad Williams "Smoki ze Zwyczajnej Farmy"
- Michael Grant "Dwunastu Cezarów"
- Janusz Kaczmarek "Cena władzy"

A obecnie czytam pierwszy tom cyklu "Millenium" Stiega Larssona: "Mężczyźni którzy nie nawidzą kobiet". Dwie kolejne części już czekają na swoją kolej.
Urshana - 2010-08-17, 19:59
:
Skończyłam Kroniki Czarnej Kompanii Cooka, następnie króciutkie Kot, który czytał wspak Braun (bo lubię koty i kryminały), potem pozachwycałam się Wrońcem Dukaja (dawno żadna książka nie działała na mnie dwutorowo przez piękny tekst i niesamowite ilustracje), obecnie czytam Taras z uroczynem, ale jakoś nie mogę się wciągnąć, więc porzucam co chwila dla opowiadań z drugiego numeru F&SF. A w międzyczasie mam zamiar poczytać sobie eseje Chwina o samobójstwie.
BG - 2010-08-17, 20:30
:
Ostatnio przeczytałem "Wampy" Nancy A. Collins. Wciąga - akcja toczy się od początku, nie ma nużącego "wstępu" czy "wprowadzenia" do lektury złożonego z długaśnych opisów, opisy są krótkie i rozłożone równomiernie, dzięki czemu lektura jest lekkostrawna. Ciekawa manipulacja czytelnikiem - zmyłka odnośnie tego, kto jest główną bohaterką i odnośnie jej charakteru - przez pierwsze trzy rozdziały wydaje się, że główną bohaterką jest Lilith, i czytelnik jej kibicuje, a potem okazuje się, że główną bohaterką jest Cally, i to jej zaczyna się życzyć jak najlepiej, a z kolei o Lilith zaczyna się mieć jak najgorsze zdanie.
Lektura pozostawia pewien niedosyt, bo jest to pierwsza z trzech części trylogii, w której akcja zawieszona pod koniec jednej części toczy się w następnej. Czekam na drugą, a potem na trzecią część.
Kennedy - 2010-08-18, 12:17
:
Rzeka Bogów przeczytana. Teraz lecą 622 upadki Bunga, czyli demoniczna kobieta Witkacego. Pierwsza część, wprowadzająca, jest dosyć drętwa, ale od momentu pojawienia się tytułowej demonicznej kobiety jest już zupełnie znośnie, strawnie, a przede wszystkim ciekawie. Witkiewicz bywa momentami ciężkostrawny, tu jak na razie nie wykracza ponad normę.
Qbard - 2010-08-18, 21:31
:
J. Kerouac "Podziemni / Pic". Są to dwie powieści: "Podziemni" to opowieść o krótkim związku pisarza z murzyńską bywalczynią klubów jazzowych i barów San Francisco w latach 50. Beatnicy, hulanki i swawole. Pisana specyficznym chaotycznym językiem. Ciężko się czyta.
Powieść "Pic" jest opowieścią murzyńskiego chłopca o swojej podróży do Kaliforni ze swoim starszym bratem trębaczem. Pisana językiem dziecięcym, łatwiej przyswajalna.
Jachu - 2010-08-19, 13:33
:
Moje ostatnie tempo czytelnicze aż mnie przeraża :mrgreen:
Pierwszy tom cyklu "Millenium" Stiega Larssona: "Mężczyźni, którzy nie nawidzą kobiet" już skończyłem, gdzie potrafiłem jednego dnia "machnąć" 460 stron... Dawno mi się coś takiego nie zdarzyło. Może to pierwszy z "cudów Tuska"? :mrgreen:
Obecnie zabieram się za drugi tom z tego cyklu "Dziewczyna, która igrała z ogniem".
Romulus - 2010-08-19, 13:45
:
Nie, to zasługa autora :) Kiedy zacząłem i się wciągnąłem, to nie miało nic innego znaczenia. Poza czytaniem :)
MrSpellu - 2010-08-19, 13:48
:
Może Stieg Larsson to pseudonim Tuska, a?
Kennedy - 2010-08-19, 13:53
:
Kto to w ogóle jest Stieg Larsson?

U mnie dalej Witkacy, a na boku równolegle jeszcze Neuromancer Gibsona. Witkacy ok. Gibson straszliwie toporny, klasyka klasyką, ale czytać to ja to ledwo daję radę - chociaż nie da się ukryć, że ilość motywów, które od Gibsona przeszły do dalszych dzieł z nurtu cyberpunk, jest zastraszająca, ta powieść to w zasadzie esencja. Tylko co z tego, jak nie wchodzi? :-? No ale spróbuję skończyć, długie to nie jest.
rybieudka - 2010-08-19, 13:59
:
Pustka: sny Hamiltona. Zapowiada się tak sobie...
Romulus - 2010-08-19, 14:21
:
Jeśli nie czytałeś "Gwiazdy Pandory" i "Judasza wyzwolonego" to sobie daruj. Choć może i ci się spodoba...
ASX76 - 2010-08-19, 14:26
:
Kennedy napisał/a:
Kto to w ogóle jest Stieg Larsson?



http://pl.wikipedia.org/wiki/Stieg_Larsson

:-P
Kennedy - 2010-08-19, 14:42
:
Dzięki, wiedziałem że mogę na Ciebie liczyć, ASX :-P Co nie zmienia faktu że z bliżej nieznanych powodów kojarzy mi się ten gość z jakąś uberpopularną wśród tłumów chałturą a'la Dan Brown. Może błędnie.
Ale to:
Cytat:
Jako fan science-fiction, był on współwydawcą lub redaktorem kilku fanzinów, na przykład Sfären, Fijagh!. W latach 1978-79 był prezesem największego szwedzkiego klubu miłośników science-fiction, Skandinavisk förening för science fiction (SFSF)[2].

mnie namówiło, żeby sobie gościa wpisac na listę autorów do obadania, zwłaszcza że mogę pożyczyć wszystkie trzy tomy z biblioteki.
MrSpellu - 2010-08-19, 14:44
:
Kennedy napisał/a:
Co nie zmienia faktu że z bliżej nieznanych powodów kojarzy mi się ten gość z jakąś uberpopularną wśród tłumów chałturą a'la Dan Brown. Może błędnie.

Mi się facet kojarzy z Ikeą, zupełnie nie wiem dlaczego.
rybieudka - 2010-08-19, 14:53
:
Cytat:
Jeśli nie czytałeś "Gwiazdy Pandory" i "Judasza wyzwolonego" to sobie daruj. Choć może i ci się spodoba...

Nie czytałem. A darować sobie nie mogę, bo to w ramach pisania dla Fantasty: jest książka, trzeba przeczytać. W sumie to się nawet cieszę, bo jakoś na twórczość tego Pana nie miałem okazji sie połakomić, a opinie o jego książkach są całkiem niezłe. Po pierwszych paru stronach pojawiają sie (baaardzo, bardzo luźne) skojarzenia z Walterem Jonem Williamsem i troszkę z Dukajową Perfekcyjną..., przynajmniej jeśli chodzi o podjęcie wątków "postludzkich". Zobaczymy jak będzie dalej.
Maeg - 2010-08-19, 15:06
:
Romulus napisał/a:
Nie, to zasługa autora

Nie wiem czy to zasługa. :P To znaczy, czy można to akurat uznać za zaletę jego "trylogii". Fakt, że czyta się szybko ale to raczej efekt nieskomplikowanego języka niż wciągającej opowieści. Dwa pierwsze tomy są nawet, nawet ale trzeci jest taki sobie. Jeszcze trochę a Blomkvist dał by sobie radę w pojedynkę z cała armią. :P Takie dobre czytadło sensacyjno-kryminalne i nic więcej.

A ja kończę Stovera "Caine Czarny Nóż" i jest tak średnio, niezłe ale nie trzyma poziomu poprzednich części.
ASX76 - 2010-08-19, 15:08
:
Kennedy napisał/a:
Dzięki, wiedziałem że mogę na Ciebie liczyć, ASX :-P

Co nie zmienia faktu że z bliżej nieznanych powodów kojarzy mi się ten gość z jakąś uberpopularną wśród tłumów chałturą a'la Dan Brown. Może błędnie.


1. Drobiazg. Później Ci prześlę nr konta na który masz dokonać sowitej wpłaty z tytułu dowodu wdzięczności za okazaną łaskę. ;)

2. Nie może - na pewno błędnie. Na przyszłość radzę więcej kontaktu z rzeczywistością, a mniej "faktów" kojarzonych z bliżej nieznanych powodów. :badgrin:
Książka bardzo popularna, nie zawsze = chałtura. :-P
MrSpellu - 2010-08-19, 16:16
:
Maeg napisał/a:
A ja kończę Stovera "Caine Czarny Nóż" i jest tak średnio, niezłe ale nie trzyma poziomu poprzednich części

Nie zgadzam się. Śmiem twierdzić, że to najlepsza część. Zwłaszcza po przeczytaniu końcówki :P
ASX76 - 2010-08-19, 16:41
:
MrSpellu napisał/a:
Maeg napisał/a:
A ja kończę Stovera "Caine Czarny Nóż" i jest tak średnio, niezłe ale nie trzyma poziomu poprzednich części

Nie zgadzam się. Śmiem twierdzić, że to najlepsza część. Zwłaszcza po przeczytaniu końcówki :P


A ja przychylam się do opinii pana Maega, niestety (co prawda jedno zdanie, ale nie ma sensu dodawać czegokolwiek więcej tylko po to, żeby ładniej wyglądało w mrocznych oczach Mr Moda). :-P
Tixon - 2010-08-19, 18:01
:
ASX76 napisał/a:
MrSpellu napisał/a:
Maeg napisał/a:
A ja kończę Stovera "Caine Czarny Nóż" i jest tak średnio, niezłe ale nie trzyma poziomu poprzednich części

Nie zgadzam się. Śmiem twierdzić, że to najlepsza część. Zwłaszcza po przeczytaniu końcówki :P


A ja przychylam się do opinii pana Maega, niestety (co prawda jedno zdanie, ale nie ma sensu dodawać czegokolwiek więcej tylko po to, żeby ładniej wyglądało w mrocznych oczach Mr Moda). :-P

A ja popieram Spella :)
Romulus - 2010-08-19, 18:18
:
Ja także z Mr. Spellem i Tixonem stawiam weto tej stronniczej opinii :P

Mam pięć książek do przeczytania. Żadna nie związana z fantastyką. Ale zacząłem czytać "Century Rain" Alastaira Reynoldsa. Na razie jest ok, jeśli chodzi o przyswajalność tekstu po angielsku. Zarysy fabuły znam na razie z blurba, jednak po trzech rozdziałach - rozwija się nieźle. Coś całkiem innego od dotychczasowych dokonań tego autora znanych na polskim rynku.
Urshana - 2010-08-19, 18:55
:
Dziś się wzięłam za Dobrego człowieka Jezusa i łotra Chrystusa Pullmana - taka przyjemna niedługa wariacja na temat znanego mitu ;) , a potem będzie zapewne Wegner, pierwszy tom Opowieści z meekhańskiego pogranicza. W międzyczasie jeszcze planuję Brudnopis Łukjanienki.
ASX76 - 2010-08-19, 19:02
:
Urshana napisał/a:
W międzyczasie jeszcze planuję Brudnopis Łukjanienki.


Oj, czy nie lepiej wziąć się za lepszą knigę jego autorstwa? Ta bowiem jest nader przeciętna, jedna ze słabszych.
Urshana - 2010-08-19, 20:39
:
Patrole mam za sobą, a ta była w bibliotece, z której przyniosłam też "Widmopis" Mitchella ;) a Łukjanienko mi pod wyzwanie czytelnicze podpasował.
ASX76 - 2010-08-19, 20:46
:
Urshana napisał/a:
Patrole mam za sobą,

a ta była w bibliotece,

z której przyniosłam też "Widmopis" Mitchella ;)

a Łukjanienko mi pod wyzwanie czytelnicze podpasował.


1. Ale tego nie zaliczam do najbardziej udanych jego utworów, tak między nami pisząc.

2. A, skoro była...

3. O, i dopiero teraz o tym piszesz... Przeczytasz, czy zgodnie z "owczym pędem" na złość ASX-owi "odmrozisz sobie uszy" tzn. odpuścisz sobie? ;)

4. Jak na razie jakoś nie trafiasz w jego "opusy magnumy". ;)
Urshana - 2010-08-19, 20:49
:
Nie zwykłam nie czytać przyniesionych książek, więc Mitchella przeczytam na pewno, od jakiegoś czasu na niego polowałam. A z Łukjanienką się nie spieszę, biorę co mają w bibliotece. To chyba dobrze, że czekają mnie jeszcze jego lepsze utwory :-P
ASX76 - 2010-08-19, 20:57
:
Urshana napisał/a:
A z Łukjanienką się nie spieszę, biorę co mają w bibliotece.

To chyba dobrze, że czekają mnie jeszcze jego lepsze utwory :-P


1. Byle nie "Genom". Nawet jeśli będzie w bibliotece.

2. Dobrze, pod warunkiem, że nie zniechęcisz się do autora czytając jego wyraźnie słabsze dokonania.
Ł - 2010-08-23, 09:14
:
Ted Chiang - 72 Litery .Opko po opku, jaram się.
You Know My Name - 2010-08-23, 11:58
:
Ł napisał/a:
Ted Chiang - 72 Litery .Opko po opku, jaram się.
J.w.
Od siebie dodam, że jak narazie tytuł poprzedniego zbiorku: Historia Twojego Życia był nieco trafniejszy. Ale to tylko takie malkontenctwo na boku, bo materiał bombowy.
Kennedy - 2010-08-23, 12:20
:
Wit Szostak - Oberki do końca świata

Uuuuuu :shock: Dopiero zacząłem ale już mi się cholernie podobają. I mam jeszcze większą ochotę na zapowiedziane Chochoły, dobrze że to już niedługo premiera.
Urshana - 2010-08-23, 20:38
:
Kurcze, ja się muszę w końcu do tego Szostaka jakoś dorwać, od dawna mnie intryguje, a jakoś nie miałam okazji.
ASX76 - 2010-08-23, 20:47
:
Urshana napisał/a:
Kurcze, ja się muszę w końcu do tego Szostaka jakoś dorwać, od dawna mnie intryguje, a jakoś nie miałam okazji.


Okazję, to trzeba sobie stworzyć, skoro autor od dawna intryguje... Samo się nie zrobi. ;)
W pierwszej kolejności polecam: "Wichry Smoczogór" i "Poszarpane granie".
You Know My Name - 2010-08-24, 10:55
:
Chiang z każdym tekstem wydaje się być lepszy. A Piekło to nieobecność Boga i Co ma cieszyć oczy. Reportaż po prostu wbijają w krzesło. Jatka.
Must-have-read. Jazda obowiązkowa. Aż chciałoby się to przeczytać jeszcze raz po raz pierwszy.
Ł - 2010-08-24, 11:51
:
Mag_Droon napisał/a:
Chiang z każdym tekstem wydaje się być lepszy. A Piekło to nieobecność Boga i Co ma cieszyć oczy. Reportaż po prostu wbijają w krzesło. Jatka.
Must-have-read. Jazda obowiązkowa. Aż chciałoby się to przeczytać jeszcze raz po raz pierwszy.

Chyba idziem łeb w łeb. Ale mi się teksty Chainga uwikłane w teologie (Babel, 72 litery, Piekło), podobają się dużo mniej.
Kennedy - 2010-08-25, 15:48
:
Urshana napisał/a:
Kurcze, ja się muszę w końcu do tego Szostaka jakoś dorwać, od dawna mnie intryguje, a jakoś nie miałam okazji.

Dużo osób tak ma. Niby słyszeli o Szostaku, że dobry i w ogóle, ale jakoś odkładają go na później wciąż. A warto przeczytać, zdecydowanie warto, bo to świetny pisarz :-) Najlepiej jechac po kolei ze wszystkim.

Szostakowe Oberki za mną. Tak sobie myślę, że to jego najlepsza książka, lepsza nawet od Wichrów Smoczogór, chociaż ciężko je ze sobą porównywać. Bardzo jestem ciekaw Chochołów i tego jak się mają do poprzednich dokonań Szostaka.

Teraz robię sobie powtórkę z Siekierezady Stachury, jako że w końcu mam własny egzemplarz. A potem nie wiem, albo coś Stasiuka, bo mi zalegają na stoliku Dukla i Fado, albo może jednak coś z innej beczki, na przykład Dziób księżyca Philipa Temple, no sam nie wiem. Albo Oko jelenia Pilipiuka, na wyluzowanie przy czyms lekkim (mam pożyczonych pięć tomów, to by się machnęlo całość w kilka dni)... Jezu, chhciałbym mieć w zyciiu tylko takie problemy :lol:
Urshana - 2010-08-25, 16:28
:
A ja się właśnie rozsmakowuję Wegnerem i jego pierwszym tomem Opowieści z meekhańskiego pogranicza i jestem zachwycona. To bardzo sugestywna, malownicza, dobrze napisana proza. Nie mogę się oderwać i podobnie jak żołnierze z Górskiej Straży będę strzelać z kuszy do każdego, kto mi przerwie opowieść. A najbardziej mnie cieszy, że w perspektywie mam kolejny zbiór.
Dhuaine - 2010-08-25, 19:05
:
Przeczytałam pięć Christie i "Księgę umarłych" duetu D. Preston i L. Child z cyklu Pendergast. Jak zwykle, czyta się szybko, choć ambicji w tym nie ma prawie w ogóle. Początek mnie nieco nużył, przejścia między wątkami były trochę nieklimatyczne, ale w 1/3 książki się polepszyło. Zakończenie do bani, otwarte jak diabli. Widać, że panowie Preston i Child szybko nie zrezygnują ze swej kury znoszącej złote jaja ;)
Tłumaczowi należy się stos za "usuwanie wirusów z pisanego programu" (debugowanie), a pisarzom za wyłączenie komputera za pomocą odłączenia prądu - tyle tylko, że to był laptop. Aż strach myśleć, gdzie jeszcze nawalili kwiatków. Że już nie wspomnę o nitroglicerynie produkowanej na szybko na sali bankietowej, która potem posłużyła do przebicia 60 cm zbrojonego betonu.
You Know My Name - 2010-08-25, 19:41
:
Skończyłem Chianga i jestem pod wrażeniem. Pod dużym wrażeniem jego krótkiej formy. Więcej za jakiś czas na blogu.
Zaczałem za to Migotliwą Wstęgę Reynoldsa. Początek wciąga a zachwyty Romulusa zwiększają jeszcze apetyt. Myślę, że się nie zawiodę.
Kaisa - 2010-08-27, 17:42
:
Czytam sobie Wojnę kwiatów Tada Williamsa i jak na razie jestem pod dużym wrażeniem :-)
toto - 2010-08-27, 18:31
:
Mag_Droon napisał/a:
Zaczałem za to Migotliwą Wstęgę Reynoldsa.
Moja przygoda z Reynoldsem właśnie się rozpoczęła. Liczyłem na sporo.
Mag_Droon napisał/a:
zachwyty Romulusa zwiększają jeszcze apetyt.
Romulusie, Przestrzeń objawienia jest świetna od początku, czy dopiero później Reynolds zachwyca? Bo po kilkudziesięciu stronach jest mocno średnio i na razie jestem raczej rozczarowany.
Sabetha - 2010-08-27, 18:43
:
Jean M. Auel „Dzieci Ziemi”

Nigdy nie lubiłam się uczyć w tradycyjny sposób, zwłaszcza kiedy chodziło o przyswajanie wiedzy, której z jakichś przyczyn nie miałam ochoty zgłębiać. Co innego, gdy wzmiankowana wiedza przychodziła do mnie bez konieczności ślęczenia nad podręcznikami. Ot, czytała sobie Sabetha „Nędzników”, przy okazji przyswajając szczegóły bitwy pod Waterloo bądź brnęła dzielnie przez „Huragan” Gąsiorowskiego, dzięki czemu do dziś z detalami pamięta przebieg słynnej szarży szwoleżerów w wąwozie Somosierra. Aż szkoda, że w taki sposób nie dawało się uczyć przedmiotów ścisłych – być może moje życie wyglądałoby dziś inaczej :mrgreen: .
Ale do rzeczy. „Dzieci Ziemi” to kolejny przykład takiego przyjemnego z pożytecznym czytania. Przyjemnego, albowiem przygody jasnowłosej Ayli, choć zapewne znudziłyby śmiertelnie każdego amatora wartkiej akcji, mają jednak swój urok. Pożytek zaś… pożytku nie sposób przecenić.
Akcja tej sześciotomowej sagi toczy się w czasie epoki lodowcowej. Główną bohaterką jest dziewczynka, która podczas trzęsienia ziemi traci rodziców i zostaje przygarnięta przez Klan. Klan to oczywiście nikt inny tylko starzy dobrzy neandertalczycy, podczas gdy Ayla jest przedstawicielką stosunkowo nowego gatunku homo sapiens. Tu następuje pierwszy z serii ukłonów w stronę pani Auel, która naprawdę genialnie opisała trudności nękające obie strony – dziewczynka, pomimo bardzo młodego wieku, nie potrafi całkowicie upodobnić się do swoich opiekunów z racji różnic w sposobie myślenia, postrzegania świata, nawet reagowania na bodźce. Z kolei dla Klanu nie istnieją rozwiązania pośrednie – mała albo się dostosuje, albo zostanie przeklęta i wygnana…
Kolejne tomy opisują losy Ayli po opuszczeniu klanu – między innymi spotkanie mężczyzny o imieniu Jondalar, z którym przemierza pradawną Europę w poszukiwaniu szczęścia. Nie jest moim zamiarem streszczanie, nieskomplikowanej zresztą, fabuły, więc skupię się raczej na opiewaniu rozległej wiedzy Janki Auel na temat Europy z czasów, kiedy było tu nieco chłodnawo. Zaczynając od ziół i ich zastosowania w medycynie, na sposobie skonstruowania domostwa z gliny, skór i kości mamucich kończąc – dostajemy na tacy drobiazgowe i (co zawsze lubiłam w takich książkach) przystępnie wyłożone informacje na temat praktycznie każdego aspektu życia ludzi z Cro-Magnon. Oczywiście posiadam zbyt małą wiedzę, by je wszystkie zweryfikować, jednakowoż te, które chciało mi się sprawdzić, w zasadzie pokrywają się z rzeczywistością. Wyjątkiem jest na przykład sposób porozumiewania się neandertalczyków – w czasach, kiedy Auel pisała „Klan niedźwiedzia jaskiniowego” wśród naukowców panowało przekonanie, że nie potrafili artykułować dźwięków, co ponoć nie jest prawdą.
Tak czy owak, dowiedziałam się mnóstwa ciekawych rzeczy o neandertalczykach, „cromagnonczykach” i relacjach, które mogły, choć nie musiały, ich łączyć. Miłośników fantastyki może zaciekawić fakt, iż co poniektórzy znawcy literatury zaliczają cykl do ich ulubionego gatunku, choć między Bogiem a prawdą, cudowności tu niewiele – o wiele więcej rzetelnej wiedzy, będącej z tego, co mi wiadomo, efektem więcej niż drobiazgowego researchu.
Oczywiście najbardziej nawet staranny research nie wystarczy, by uniknąć wad, inaczej Auel wysadziłaby pewnie z siodła większość tytanów literatury. Pisałam już o nieskomplikowanej fabule, która (wyjąwszy tom pierwszy) skupia się na płomiennej miłości Ayli i Jondalara. Niechby i tak było, niestety Janka wpadła na niezbyt fortunny pomysł, by co jakiś czas relacjonować łóżkowe wygibasy swoich bohaterów, a talentu do tego ni mo za grosz. W rezultacie nie potrafiłam opanować chichotu, czytając co bardziej kwieciste metafory i porównania. Cóż, pośmiać się też niezmiernie lubię, więc w sumie co za różnica… ;)
Drugą sprawą jest rodzaj natrętnego moralizatorstwa, którego z kolei nie znoszę. Nie sądzę, by przeciętny czytelnik cyklu nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia, jakie niesie ze sobą zatrucie środowiska. Tymczasem autorka co jakiś czas wywala kawę na ławę, ględząc o niewdzięczności współczesnych Dzieci Ziemi. W ogóle narracja Auel jest, że się tak wyrażę, za bardzo „odautorska”. Momentami odnosiłam wrażenie, że czytam wykład, a nie opis zamieszczony w powieści. Niby detal, a przeszkadza. I to bardzo.
Bohaterkę zostawiłam sobie na koniec. Nie wspominając już o jej nieprzeciętnej urodzie i osobowości, można Aylę śmiało nazwać Leonardem da Vinci w spódni… to jest, w skórzanej tunice. Chwilami byłam pewna, że niedługo wynajdzie tampony OB i DVD. Oczywiście istnieje coś takiego jak licentia poetica i nie mam pretensji, że Janka swobodnie przestawia jakieś epokowe wydarzenia, które mogły dzielić setki kilometrów i lat. W końcu nikt nie zna daty udomowienia pierwszego zwierzęcia czy wynalezienia igły, ale czy naprawdę wszystko musiała wymyślić Ayla? :P
Reasumując – z pewnością cykl warto przeczytać, chociażby gwoli poszerzenia tak zwanej ogólnej wiedzy o świecie. Odradzam jednak Auel ludziom, którzy:
a) Nie przepadają za długimi opisami i powolną akcją
b) Nie lubią wątków miłosnych w powieściach
Wyżej wymienieni lepiej zrobią, jak poszukają czegoś innego do czytania, albowiem nie chcę ich mieć na sumieniu ;)
You Know My Name - 2010-08-27, 20:19
:
toto napisał/a:
Przestrzeń objawienia jest świetna od początku, czy dopiero później Reynolds zachwyca? Bo po kilkudziesięciu stronach jest mocno średnio i na razie jestem raczej rozczarowany.
Rozwija się, początek jest trochę jak wstęp do wielotomowej sagi fantasy, musisz przebrnąć przez tonę nazw i nic nie mówiących zdarzeń. Potem jest samo gęste.
I unikatowi Yuji Sajaki, Hegazi i Voronowa.
Romulus - 2010-08-27, 23:02
:
O tak. Przebrniesz przez kilkadziesiąt stron "Przestrzeni Objawienia" i dalej już samo "idzie".

A ja nadal przy Reynoldsie po angielsku. "Century Rain" jest znakomitą lekturą. Fuck, naprawdę szkoda, że nie ma szans na polskie wydanie. Bo w tym zalewie syfiastej fantasy, jeszcze syfiastszych paranormali, czytanie takiej powieści będącej czymś w rodzaju hybrydy kilku gatunków (sci-fi, czarny kryminał, przygodówka, z elementami historii alternatywnej, time-traveling) - po prostu wypas. Na myśl, że czekają jeszcze dwie na półce i kolejne dwa (a może trzy, jak się uda) w drodze - serce rośnie :)

A wracając do "Przestrzeni Objawienia" - Reynolds tu jeszcze mistrzem słowa nie jest i trochę jest nierówno z początku. Ale nabiera mocy, jak pisał Mag_Droon, a w "Migotliwej Wstędze" to już jest znakomicie. Choć cały czas pamiętać należy, że mamy do czynienia z astrofizykiem, który został pisarzem. Ale idzie mu, moim zdaniem, lepiej na tym polu, niż Gregowi Eganowi (który chyba jest sprawniejszy warsztatowo w krótszych formach).
Axel - 2010-08-28, 01:05
:
Wygrzebałem w piwnicy coś z Solomonem Kane'm. Krótkie opowiadania, więc jest realna szansa, że je przeczytam. Tym bardziej, że to Howard. Na początek idzie Płomień Assurbanipala, bo był pierwszy ze stosu.
ASX76 - 2010-08-28, 06:08
:
Axel napisał/a:
Wygrzebałem w piwnicy coś z Solomonem Kane'm. Krótkie opowiadania, więc jest realna szansa, że je przeczytam. Tym bardziej, że to Howard. Na początek idzie Płomień Assurbanipala, bo był pierwszy ze stosu.


Bardzo przyjemne opowiadanka. Mają w sobie magię i klimat. Bodaj najlepszy zeszyt w serii to jednak "Dolina grozy". :-)
MrSpellu - 2010-08-28, 10:58
:
P. Watts, Ślepowidzenie.

Może być.
Axel - 2010-08-28, 11:18
:
ASX76 napisał/a:

Bardzo przyjemne opowiadanka. Mają w sobie magię i klimat. Bodaj najlepszy zeszyt w serii to jednak "Dolina grozy".

Nie mam tego. ;<
Będę musiał dokładniej przetrząsnąć piwnicę, albo ewentualnie kupię na allegro, bo kosztuje grosze.
Ł - 2010-08-28, 12:12
:
Sabetha napisał/a:
dostajemy na tacy drobiazgowe i (co zawsze lubiłam w takich książkach) przystępnie wyłożone informacje na temat praktycznie każdego aspektu życia ludzi z Cro-Magnon. Oczywiście posiadam zbyt małą wiedzę, by je wszystkie zweryfikować, jednakowoż te, które chciało mi się sprawdzić, w zasadzie pokrywają się z rzeczywistością. Wyjątkiem jest na przykład sposób porozumiewania się neandertalczyków – w czasach, kiedy Auel pisała „Klan niedźwiedzia jaskiniowego” wśród naukowców panowało przekonanie, że nie potrafili artykułować dźwięków, co ponoć nie jest prawdą.
Tak czy owak, dowiedziałam się mnóstwa ciekawych rzeczy o neandertalczykach, „cromagnonczykach” i relacjach, które mogły, choć nie musiały, ich łączyć. Miłośników fantastyki może zaciekawić fakt, iż co poniektórzy znawcy literatury zaliczają cykl do ich ulubionego gatunku, choć między Bogiem a prawdą, cudowności tu niewiele – o wiele więcej rzetelnej wiedzy, będącej z tego, co mi wiadomo, efektem więcej niż drobiazgowego researchu.

No i raczej naukowcy nie stwierdzili też wystepowania u neadertalczyków pamięci genetycznej i możliwości widzenia przyszłości. ; ] Z tych klimatów to Björn Kurtén pisze hard-pre-science-ficiton ale on jest paleontologiem z wykształcenia. Przy okazji mój artykuł na katerze o fantastyce prehistorycznej: http://katedra.nast.pl/ar...prehistoryczna/


MrSpellu napisał/a:
P. Watts, Ślepowidzenie.

Może być.

Może być to do palenia w piecu, ale jeśli chodzi o czytanie to MUSI BYĆ, BO TO LITERACKI MONOLIT, CZCIJ.
ASX76 - 2010-08-28, 12:38
:
MrSpellu napisał/a:
P. Watts, Ślepowidzenie.

Może być.


Tylko może być? Bluźnisz, Mr Spell. :-P
Jachu - 2010-08-28, 14:01
:
Skończyłem ostatni tom trylogii Stiega Larssona "Millennium". Szkoda, że to już koniec.

Teraz sięgnąłem po "Miłość w starożytnym Rzymie" Pierre'a Grimala. Ciekawe.
Sabetha - 2010-08-28, 15:33
:
Ł napisał/a:
No i raczej naukowcy nie stwierdzili też wystepowania u neadertalczyków pamięci genetycznej i możliwości widzenia przyszłości. ; ]


Nie no, na to chyba żaden czytelnik nie dałby się nabrać, dlatego o tym nie wspominam :-) . Choć nie powiem, życie byłoby prostsze, gdybyśmy całą wiedzę dziedziczyli po przodkach :mrgreen: .

Swoją drogą dziękuję za link do artykułu, przeczytałam z przyjemnością :) . Wiele z tych książek znam, ale nawet nie przeszło mi przez głowę, by to sobie jakoś usystematyzować ;)
Ł - 2010-08-28, 21:43
:
I dopadł mnie egzamin z Prawa Międzynarodowego Publicznego, który uciekł mi w czerwcu bo cały miesiąc nie mogłem zaliczyć ćwiczen i do niego przystąpić. Teraz jednak mam dwie książki Symonidesa i Sawickiego i obaj profeserowie się nienawidzą bo jeden pisze MORZE OTWARTE, a drugi MORZE PEŁNE (z ang HIGH SEAS) chociaż ja myślę że poszło o kobietę.
Romulus - 2010-08-28, 22:16
:
Brrr... Uczyłem się również ze Symonidesa, ale Sawickiego chyba miałem Międzynarodowe Prawo Gospodarcze (albo mi się pomyliło). Tak, czy siak - never more... :)
Ł - 2010-08-28, 22:22
:
Ja się uczę ze Symonidesa na Symonidesa - a on potrafi zadać pytanie z wykładów - dlaczego Obamie należał się nobel? I znajdź tu odpowiedz...
You Know My Name - 2010-08-28, 22:42
:
Nie za co tylko na co. Na zachętę. Zapewne za zajęcie pierwszego miejsca.
MrSpellu - 2010-08-28, 23:15
:
A jednak brak emotki wypacza odbiór komunikatu.
You Know My Name - 2010-08-28, 23:36
:
Kłania się Pierwsze Prawo Elektry.

Migotliwa Wstęga jest świetna, Choć stylizacja Tannera jest widoczna. Na kogo - wiecie/zobaczycie sami.
MORT - 2010-08-30, 17:37
:
Enuma Eliš, czyli Babilońska opowieść o powstaniu świata (1998) - reprint wydania z 1925 r.
Urshana - 2010-08-30, 20:28
:
Jo Nesbo Człowiek - nietoperz - norweski autor, kryminał rozgrywający się w Australii. Taki sobie jak do tej pory. W księgarniach tom 7 z tym samym bohaterem Harrym Hole Pierwszy śnieg, nie wiem czy autor mnie do siebie przekona.
Qbard - 2010-08-30, 21:36
:
Jed Rubenfeld "Sekret Freuda". Świetny thriller, umiejscowiony w Nowym Jorku w 1909r., zainspirowany faktycznym wyjazdem Freuda do Ameryki. Prawie 500 stron przeplatających się wydarzeń kryminalnych, historycznych i Freudowskich analiz.
MrSpellu - 2010-09-07, 14:42
:
Wczoraj zacząłem Żywe srebro Stephensona. Przeczytałem kilkanaście stron i już jestem zakochany :)
toto - 2010-09-07, 14:51
:
Poczekaj na Elizę.

Właściwie to skończyłem już Przestrzeń objawienia. Może być. I nie wiem czy będę czytał kolejne tomy, bo cykle jakoś średnio mnie pociągają.
You Know My Name - 2010-09-07, 15:04
:
Skończyłem Czarny Horyzont Kołodziejczaka. Nie jest zły, ale oczekiwałem dużo więcej.
Zacząłem natomiast Uciekiniera Kena Folleta. Jak na razie (ponad 200 stron) romansidło, które mogłoby jednak pokazać Toudiemu jak wyglądał dziki kapitalizm. Jeśli nic się drastycznie nie zmieni może to być jedna z najsłabszych książek przeczytanych w tym roku...
Sabetha - 2010-09-07, 19:54
:
Niedawno udało mi się po wielkiej taniości upolować w badziewiaku kilka książek - i to takich, które człowiek powinien zgłębić choćby z czystej przyzwoitości. Nie żebym od razu była nadto przyzwoita, jednakowoż zabrałam się równocześnie za Dzienniki gwiazdowe Lema i... (no dobra, przyznam się do nieuctwa, bom tego dotąd zwyczajnie nie czytała, choć powinnam)... Otella. Chyba nie muszę tłumaczyć, czyj on.
Przez Dzienniki jedzie się leciutko i przyjemnie, takiego Lema lubię chyba najbardziej - lekkie pióro i sporo humoru, który mnie osobiście zawsze bawił. Co do Szekspira zaś...

Cytat:
O panie, strzeż się zazdrości. Jest to zielonooki potwór
Drwiący ze strawy, którą się żywi


Niektóre rzeczy są zawsze aktualne, nieprawdaż? ;)
Lady_Aribeth - 2010-09-07, 23:55
:
Po trochę dłuższej przerwie od fantastyki (Mirandy Antoniego Langego [Lange'go? Oo] nie liczę), sięgnęłam po Autostopem przez galaktykę Adamsa. Jestem w połowie książki i przyznam, że spodziewałam się czegoś lepszego. Momentami jest nawet ciekawie (a czasem nawet zabawnie), ale przez większość czasu irytująco. Już dawno nie spotkałam się z tak irytującym sposobem prowadzenia narracji. Jak tak patrzę na tył okładki i widzę, że styl tej powieści jest tam porównywany z Monty Pythonem i Pratchettem, to dochodzę do wniosku, że autor okładki chyba czytał inną książkę.
No nic, skończę tę książkę. Może jeszcze autor mnie czymś zaskoczy i czytając ostatnią stronę dojdę do wniosku, że to najlepsza książka mojego życia. Ale nie zanosi się na to. Tak jak nie zanosi się na to, żebym sięgnęła po inne tytuły tego cyklu, ot.
You Know My Name - 2010-09-08, 08:38
:
Skończyłem Uciekiniera. Słabe, ckliwe romansidło, równie dobrze można by wydać jako Harlequina. Ma tylko jeden plus - czyta się samo.
Aby zatrzeć pozostały po Follecie niesmak szarpnę się za Daviesa: Europa walczy 1939 - 1945....
toto - 2010-09-08, 19:26
:
Zacząłem Kroniki Amberu , tom 2. Zdaje się, że kiedyś czytałem (podobnie miałem z pierwszym tomem, ale przy lekturze czułem się jakbym czytał cykl pierwszy raz) i powinno być dobrze. Czasem zamieniam sobie na opowiadania Konioluba Grubasa.
ryba72 - 2010-09-09, 10:07
:
Tak trochę nie wiadomo czemu zanabyłem niedawno "Rozkosze nocy" Sherrilyn Kenyon. Jestem po ponad setce stron i moge sie podzielić pewnymi wrażeniami z lektury. Miałem cichą nadzieję na coś o poziomie książek Kim Harrison, ale w tym przypadku nadzieja okazała się złą macochą :-/ Mam dość elektryzujących dotyków, żarów ciała, fal gorąca, prężnych muskułów, jędrnych pośladków, jedwabistej skóry itp itd na co najmniej kilka lat. Stężenie w/w epitetów przekracza wszelkie pojęcie (na pewno moje) o kilka rzędów wielkości. Niestety, target tej książki to gimnazjalistki i cnotliwe licealistki, które same będą chciały doznawać tych wszystkich fal i żarów, a nie blisko 40-letni facet z dwójką dzieci i żoną w ciąży. Pełna wtopa //mur dobrze, że mi oczu nie wypaliło i mózgu nie zagotowało :-P
Chyba moja siostrzenica dostanie niespodziewany prezent, jest akurat w odpowiednim wieku :-)
Beata - 2010-09-09, 10:33
:
ryba72 napisał/a:
Mam dość elektryzujących dotyków, żarów ciała, fal gorąca, prężnych muskułów, jędrnych pośladków, jedwabistej skóry itp itd na co najmniej kilka lat.

Aż tak? ;)

Dzięki za zdecydowaną opinię. Zastanawiałam się nad kupnem, ale - na szczęście - jakoś wyhamowałam. Na szczęście, bo nie posiadam siostrzenicy w odpowiednim wieku. ;)
Ł - 2010-09-09, 13:50
:
Lady_Aribeth napisał/a:
sięgnęłam po Autostopem przez galaktykę Adamsa. Jestem w połowie książki i przyznam, że spodziewałam się czegoś lepszego. Momentami jest nawet ciekawie (a czasem nawet zabawnie), ale przez większość czasu irytująco. Już dawno nie spotkałam się z tak irytującym sposobem prowadzenia narracji. Jak tak patrzę na tył okładki i widzę, że styl tej powieści jest tam porównywany z Monty Pythonem i Pratchettem, to dochodzę do wniosku, że autor okładki chyba czytał inną książkę.

A może cała forma książki, w tym ta wkurzająca narracja w której nie ma żadnego chamowania, a bohaterowie teleportują się z wybuchającej planety na lecący w środek słońca statek kosmiczny by zachwile cofnąc się w czasie, tylko po to by trafić w środek w walki (etc. etc.) to jeden wielki metażart? Srsly zamiast spinać poślady na książkę i doszukiwać się z lupą jakiś wyśmienitych kąsków które mogłabyś porównywać z Pythonami czy Pratchettem, ogarnij całość i niech w tej rozkmince przyświeca ci hasło przewodnie książki - NIE PANIKUJ!
ryba72 - 2010-09-09, 14:30
:
Beata napisał/a:
ryba72 napisał/a:
Mam dość elektryzujących dotyków, żarów ciała, fal gorąca, prężnych muskułów, jędrnych pośladków, jedwabistej skóry itp itd na co najmniej kilka lat.

Aż tak? ;)


Niestety, ale tak. Przez prawie połowę tego co przeczytałem ona zachwyca sie jego boskim ciałem, analizuje zachowanie swego ciała na jego dotyk, wyobraża sobie co on tym boskim ciałem i dotykiem może zrobić z jej ciałem, ale ona przecież do tego nie dopuści, bo ona nie jest z tych takich, a może jednak dopuści, bo przecież on tak na nią cudnie oddziałuje, że chyba nie wytrzyma. On z kolei zastanawia się nad jej dziwnym wpływem na niego i nad tym co on właściwie mógłby zrobić z nią tym swoim doskonałym ciałem i czemu nie może o niej zapomnieć. I naprawdę z tym co wyżej nie przesadzam, samą akcję można zamknąć pewnie na kilku, kilkunastu stronach. Resztę wypełniają przecudne ;) , sarkastyczne dialogi między nimi o poziomie najczęściej spotykanym w klasach szkolnych oraz wyjaśnienie kim są Mroczni Łowcy oraz dlaczego Kirian stał się takowym Łowcą. Krótko pisząc, grafomańskie romansidło z wampirami i innymi takimi w tle :P

Beata napisał/a:
Dzięki za zdecydowaną opinię. Zastanawiałam się nad kupnem, ale - na szczęście - jakoś wyhamowałam. Na szczęście, bo nie posiadam siostrzenicy w odpowiednim wieku. ;)


U mnie chyba ciekawość zwyciężyła (zgubi mnie to kiedyś ;) ). Prawdopodobnie nie przebrnę do końca, ale zawalczę. Jeśli chodzi o prezent dla siostrzenicy to najpierw jeszcze przeprowadzę wywiad u siostry, czy aby lektura nie będzie zbyt pikantna dla niespełna 13-letniego dziewczęcia :-P
MrSpellu - 2010-09-09, 14:35
:
Wiesz co, siostrzenicy bym raczej podsuwał dobre książki ;) Ja mam jeszcze czas, bo moja bratanica ma zaledwie trzy lata. A do własnych mi jeszcze nie spieszno. Zwłaszcza, że druga bratanica w drodze ;)
elTadziko - 2010-09-09, 15:06
:
Przeczytałem "Gdzie dawniej śpiewał ptak" Kate Wilhelm.
Jestem pod wrażeniem ;) Wilhelm opisała bardzo ciekawą przyszłość, która mogłaby nas spotkać. Dla mnie autorka trochę za szybko przeszła z teraźniejszości do posępnej przyszłości, za mało miejsca (według mnie) poswięciła na stan pośredni, gdy kataklizmy dopiero zaczynały atakować ludzkość.
Fajny pomysł na podzielenie powieści na trzy części, w których są różni główni bohaterowie, ale jakoś związani ze sobą.
Kennedy - 2010-09-09, 18:43
:
Przełamałem kryzys czytelniczy który mnie od kilku tygodni co najmniej trawił i znów czytam szybko i z przyjemnością. Aczkolwiek wiąże się to z pewną zmianą klimatu, bo w stosie książek które na mnie czekają nie ma ani jednej pozycji fantastycznej. Chociaż może coś dorzucę z sf czy fantasy, żeby się zupełnie nie utopić w "normalności" ;)

Przeczytane: Amelie Nothomb Krasomówca. Poleciła mi to (i pożyczyła) siostra i, jak się okazje, lektura jest bardzo fajna. W sumie prościutka i krótka powieść w której kryje się mocno niepokojąca fabuła i cała masa psychologizowania na poziomie, jestem na tak. Będzie trzeba się rozjerzeć za innymi ksiązkami tej pani, bo całkiem to dobre.

Czytane: Gilles Quispel Gnoza. Szukałem jakiejś dobrej ksiązki wprowadzającej w tematykę gnostycką (mam ochotę dowiedzieć się o tym czegoś więcej, a wszystko przez wielki VALIS niejakiego Konioluba Grubasa) - powiedzmy, że coś mi się rozjaśnia, chociaż temat jest na tyle zamotany, że na jednej książce chyba się nie skończy. Praca Quispela, jak to bywa z tekstami naukowymi, jest ciężkawa w lekturze, ale na szczęście w miarę przejrzysta w treści - aczkolwiek pewne wcześniejsze minimalne rozeznanie w temacie jest potrzebne, inaczej można zgłupieć.

W kolejce na najbliższą przyszłość (najbliższych kilka dni): Jack Kerouac Wizje Gerarda, Edward Stachura Cała jaskrawość, Andrzej Stasiuk Fado. Na co się zdecyduję po Quispelu, tego jeszcze nie wiem. Pomyśli się.
Ł - 2010-09-11, 10:14
:
Wieczny Grunwald. Zaczełęm dzisiaj w nocnym, trochę na bani, ale tak wielki treściowy konkret że nawet pamiętam co czytałem, co więcej strasznie mi podchodzi.
Qbard - 2010-09-11, 13:32
:
William Golding "Władca much". Powieść, która zaskakuje gdzieś za połową. Można wręcz nazwać ją thrillerem. Pisarz za całokształt dostał Nobla, nie dziwota.
Axel - 2010-09-11, 13:50
:
Qbard napisał/a:
William Golding "Władca much". Powieść, która zaskakuje gdzieś za połową. Można wręcz nazwać ją thrillerem. Pisarz za całokształt dostał Nobla, nie dziwota.

Polecam też film, wersję starszą z 60tegoktóregoś. Definitywnie jeden z moich ulubionych filmów, bardzo wysoko na liście.

A ja wygrałem Wschód-Zachód Wegnera na Bachanaliach Fantastycznych i momentalnie wszystkie inne książki poszły w odstawkę :P
Urshana - 2010-09-11, 15:36
:
Skończyłam Widmopis Mitchella, zgrabne to, tylko się zastanawiam właściwie o czym. Teraz kolejny tom Druona Wilczyca z Francji, a dziś zamówiłam kilka książek, które powinny dojść w tygodniu, zapewne Wegner pójdzie poza kolejnością.
Beata - 2010-09-11, 16:42
:
Czytam Chochoły Szostaka i wsiąkłam, zapadłam się, pogrążyłam bez reszty.
Lady_Aribeth - 2010-09-12, 15:20
:
Ł napisał/a:
Lady_Aribeth napisał/a:
sięgnęłam po Autostopem przez galaktykę Adamsa. Jestem w połowie książki i przyznam, że spodziewałam się czegoś lepszego. Momentami jest nawet ciekawie (a czasem nawet zabawnie), ale przez większość czasu irytująco. Już dawno nie spotkałam się z tak irytującym sposobem prowadzenia narracji. Jak tak patrzę na tył okładki i widzę, że styl tej powieści jest tam porównywany z Monty Pythonem i Pratchettem, to dochodzę do wniosku, że autor okładki chyba czytał inną książkę.

A może cała forma książki, w tym ta wkurzająca narracja w której nie ma żadnego chamowania, a bohaterowie teleportują się z wybuchającej planety na lecący w środek słońca statek kosmiczny by zachwile cofnąc się w czasie, tylko po to by trafić w środek w walki (etc. etc.) to jeden wielki metażart? Srsly zamiast spinać poślady na książkę i doszukiwać się z lupą jakiś wyśmienitych kąsków które mogłabyś porównywać z Pythonami czy Pratchettem, ogarnij całość i niech w tej rozkmince przyświeca ci hasło przewodnie książki - NIE PANIKUJ!


Łaku, ależ ja się nie spinam. Przeczytałam już Autostopem przez galaktykę i nawet całkiem mi się podobała (ale dopiero od momentu, kiedy Artur i Ford znaleźli się na Sercu ze Złota), ba, nawet trochę dałam się wciągnąć w ten zwariowany i absurdalny świat, ale nadal uważam sposób narracji za irytujący (mnie osobiście, nie wiem jak innych). Wg mnie on jest najsłabszym punktem powieści (nawet jeśli uznamy, że jest elementem "metażartu"). Spodziewałam się przeczytać coś ciekawego i przewrotnego (i raczej się nie zawiodłam), a przy tym przyjemnego w czytaniu, a trafiłam na wertepy.

Btw, ciekawi mnie dlaczego napisałeś "ta wkurzająca narracja w której nie ma żadnego chamowania". Dokładnie mi chodzi o co pogrubiłam ;) .
Ł - 2010-09-12, 16:15
:
Lady_Aribeth napisał/a:

Btw, ciekawi mnie dlaczego napisałeś "ta wkurzająca narracja w której nie ma żadnego chamowania". Dokładnie mi chodzi o co pogrubiłam ;) .

Chodzi o to że normalna narracja ma akcenty, pauzy itp itp a Adams ma na to wywalone i jedzie po bandzie, nie chamuje, jego bohaterowie wpadają do czarnej dupy tylko po to by znaleśc się w nastepnej - taka szalona gonitwa, trochę a'la Benny Hill. Dla mnie to jest element angielskiego humoru, epatowanie bezsensem aż do śmieszności - to coś co by mnie raczej odrzucało w normalnej książce, tu urasta do rozmiarów wielkiego jaja.
Lady_Aribeth - 2010-09-12, 19:45
:
Ł napisał/a:
Lady_Aribeth napisał/a:

Btw, ciekawi mnie dlaczego napisałeś "ta wkurzająca narracja w której nie ma żadnego chamowania". Dokładnie mi chodzi o co pogrubiłam ;) .

Chodzi o to że normalna narracja ma akcenty, pauzy itp itp a Adams ma na to wywalone i jedzie po bandzie, nie chamuje, jego bohaterowie wpadają do czarnej dupy tylko po to by znaleśc się w nastepnej - taka szalona gonitwa, trochę a'la Benny Hill. Dla mnie to jest element angielskiego humoru, epatowanie bezsensem aż do śmieszności - to coś co by mnie raczej odrzucało w normalnej książce, tu urasta do rozmiarów wielkiego jaja.


Teraz zauważyłam, że wyraziłam się nieprecyzyjnie. Mając na myśli "sposób prowadzenia narracji" nie chodziło mi o tempo akcji, itp. tylko kwestie stylistyczne. Do szału doprowadzały mnie takie rzeczy jak np. moment, kiedy Artur dostrzegł, że do jego ogródka wjeżdżają buldożery - narrator w kilku akapitach zdążył powiedzieć około siedmiu razy, że buldożer jest żółty. Mnie takie rzeczy drażnią, nawet jeżeli są w 100% zamierzone. Ogólnie miałam wrażenie, że momentami autor (a może tłumacz?) po prostu przedobrzył, przesadził w warstwie językowej. Wiem, że to są drobiazgi, ale w takim zagęszczeniu, że mniej więcej do połowy książki (bo tam tego było najwięcej, potem chyba sobie autor to odpuścił) psuły mi przyjemność z lektury.
Romulus - 2010-09-14, 09:24
:
Przeczytałem "Wyprawę łowcy" G. Dozois, G. R. R. Martina i D. Abrahama. Bez zachwytu. Ale to dobrze napisana powieść, troszkę wydaje się oldskulowa, ale chyba to ja raczej liczyłem na coś więcej, niż - w gruncie rzeczy - rozbudowane opowiadanie. Można przeczytać, ale nie wiem, czy jest sens doszukiwania się w tym utworze głębi psychologicznej dotyczącej istoty człowieczeństwa itp. - jak obiecuje blurb. Ciekawostką tego wydania jest posłowie i trzy wywiady z autorami, dotyczące powstawania powieści (tj. tego, iż taki trójgłos nie był zamierzony). Nie chce mi się pisać recenzji, bo musiałbym się zmuszać :)

Zatem chwyciłem za nowego Wegnera. I odpoczywam przy nim, póki co. Jest świetnie.
You Know My Name - 2010-09-14, 12:11
:
Ja powolutku brnę przez Daviesa Europa walczy .... Jak narazie to najlepsza książka o IIWŚ jaką czytałem. Szczera do bólu synteza tego co najważniejsze, w każdej dziedzinie.
Czyste potwierdzenie tezy (ostatnio mocno lansuje ją bodaj Niall Ferguson), że historia świata to historia imperiów.
Pozycja obowiązkowa.
Romulus - 2010-09-14, 13:57
:
Zgadzam się. To co potem opisał Davies w "Powstaniu..." (losy powstania w kontekście polityki na linii alianci - Rosja i alianci - alianci) wpisuje się w tą tezę.
Qbard - 2010-09-15, 21:46
:
Andrzej Stasiuk "Fado". Krótkie utwory z różnych podróży, niektóre w przeszłość. Raczej w formie esejów.
toto - 2010-09-17, 14:10
:
Zacząłem czytać Atlas chmur, początek jest intrygujący. Tyle mogę na razie napisać. Jeszcze nie wiem czy będę czytał na zmianę z Kronikami Amberu, czy może najpierw skończę książkę Mitchella i dopiero później wrócę do Zelaznego, który w końcu mnie ponownie zassał w połowie Krwi Amberu.

Przeczytany Wieczny Grunwald mocno wbija się w głowę, ale do orgazmów Ł mi jednak brakuje. I mam na razie problem jak książkę rozgryźć. Potrzeba trochę czasu na przemyślenie, żeby coś napisać poza pochwałą języka i idei wiecznej walki Matki Polski i Niemiec.
You Know My Name - 2010-09-19, 08:21
:
Skończyłem Daviesa Europa walczy .... Swietna ksiażka a oba wstępy i zakończenie są absolutnie obowiązkowe.
Zacząłem Wegnera ...Wschód - Zachód. Początek ciekawy, ale za mało przeczytałem, aby coś więcej dodać.
MrSpellu - 2010-09-20, 08:13
:
Pomalutku wgryzam się w trzeci tom Żywego srebra. Stephenson jest fenomenalny :)
ASX76 - 2010-09-20, 09:29
:
toto napisał/a:
Mieville jest raczej łapany przez Zyska. Teraz Miasto i miasto, za rok Kraken.

Zawsze istnieje szansa, że Mitchell pójdzie w Nowej Prozie.



1. Czuję, że pan AM chętnie "przechwyciłby" tego autora. Jego nazwisko podałem jako przykład. Równie dobrze mogą to być: Valente czy Harrison. W znaczeniu: jako "kradzieje" miejsca w planie wydawniczym. ;)

2. Na razie było tylko zapytanie, nic wiążącego, więc pański wpis: "zawsze istnieje szansa..." chyba idzie zbyt daleko. Mógłby pójść, pod warunkiem, że zostanie wypuszczony. Przypominam, że od nowego roku będzie obowiązywała 5% stawka VAT na książki. A to może stanowić jedną z przeszkód... ;)
Romulus - 2010-09-20, 09:50
:
MrSpellu napisał/a:
Pomalutku wgryzam się w trzeci tom Żywego srebra. Stephenson jest fenomenalny :)

Jest, jest. Kiedy skończysz Cykl Barokowy (a przed tobą jeszcze "Zamęt" i "Ustrój świata"), to przeczytaj wcześniejszy CRYPTONOMICON. Bohaterami są potomkowie bohaterów Cyklu. Tylko Enoch Root ten sam :)
utrivv - 2010-09-20, 12:33
:
Zabrałem się w końcu za "Zimistrza" T. Pratchetta
Przeleżał na półce roczek ale z braku ciekawych pozycji wreszcie po niego sięgnąłem.
jest nieźle. Postacie sympatycznie głupie, klimat ŚD i czarownice, jest odrobine Babci i nawet nowe tłumaczenie - samego Pana Cholewy. Akcja może nie rewelacyjna ale ciekawa - mimo że to książka dla dzieci dałbym jej mocne 6,5/10 dla nieznających ŚD i 7/10 dla fanów.
Jachu - 2010-09-20, 12:39
:
Pomału kończę "Miłość w starożytnym Rzymie" Pierre'a Grimala, zaś w międzyczasie przeczytałem jeszcze kilka innych pozycji:
- Paweł Śpiewak "Obietnice demokracji"
- Krzysztof Kotowski "Serwal"
- Poul Anderson "Stanie się czas"

Kolejną pozycją za którą się zabiorę będzie wznowiony "Smoczy tron" Tada Williamsa, a potem kolejne tomy cyklu. Nadszedł chyba czas, aby trochę dobrej fantasy poczytać :mrgreen:
Sabetha - 2010-09-20, 19:17
:
"Nie ma czci, nie ma wiary, nie ma prawdy, nie ma sumienia w ludziach; sama zmienność, sama przewrotność, chytrość i obłuda".

Czytam "Romea i Julię", coraz bardziej nabierając ochoty na przeczytanie wszystkich dostępnych dzieł mistrza Willa. Stanowią doskonały dowód na to, że w gruncie rzeczy ludzkość w ogóle się nie zmienia ;)
Qbard - 2010-09-20, 21:46
:
V. S. Naipaul "Masażysta Cudotwórca". Jest to powieść hinduskiego pisarza z Trynidadu. Świetna humorystyczna książka o hindusie który postanowił zostać mistykiem, a potem politykiem. Kariera a la Nikodem Dyzma.
Tixon - 2010-09-20, 23:44
:

Zawartość obiektywna :
Chcesz się zabawić? Radosław Scheller
Do głębi serca Andrzej Sawicki
Dom Aleksandra Zielińska
Dom nad przepaścią Tomasz Kilian
Duchy Barbara Smęder
Howling success Anna Zgierun
Humoresca nocturna N. Garczyńska
Legenda domu na wzgórzu Maciej Żytowiecki
Leśniczówka „Zadupie” Krzysztof Baranowski
Nawiedziny Marta Kisiel
Shade Martyna Raduchowska
Themooniada, czyli cztery dni we Wspanialewie Górnym Hanna Fronczak
Zapach prawdziwych róż Karolina Majcher

Zawartość subiektywna : badziewie. Praktycznie połowa tekstów (właściwie wszystkie shorty) to coś, co jest tak słabe, że nie powinno ujrzeć światła dziennego : kuleje zarówno pomysł (a w antologii tematycznej jest to rzecz ważna, no nie?), jak i styl. A raczej jego brak, sztuczna erudycja i zrzynka (Sapkowski ciągle w modzie). Dialogi to porażka, wrzucone aby nabić długości, bo nic z nich nie wynika. Cud, że po tak słabym wstępie kontynuowałem lekturę. Dalej jest już lepiej, zaczynają się dłuższe opowiadania (aczkolwiek jedno z długich też cierpi na niezmierna głupotę) i da się to czytać, a nawet znaleźć pewien klimat. Nie są to opowiadania najwyższych lotów, ale przy tragicznym początku ujdą. Najlepiej prezentują się ZPR i DNP.
3/10
toto - 2010-09-21, 17:02
:
ja sam napisał/a:
Atlas chmur jest wspaniały. Jeszcze nie skończyłem, ale i tak wiem, że jest jedną z najlepszych książek jakie w tym roku przeczytałem.
Przeczytałem i potwierdzam. Jedna z tych książek, które będą za mną długo chodzić i wielokrotnie do niej wrócę. Jeśli chodzi o konstrukcję, cudo. Język świetny, zróżnicowana narracja w zależności od wątku, plus nienachalny humor.

Teraz kończę drugie Kroniki Amberu. Zanim zabrałem się za powieść Mitchella było ok, ale obecnie widzę, że to tylko cień. Nawet fajnie się czyta, ale jest gorzej niż przy pierwszych kronikach. Sytuacji nie polepszają dziurki logiczne i rozwiązania fabularne wprowadzone jakby na siłę.
Metzli - 2010-09-21, 17:35
:
Hm, hm, czyli świetna książka, której wielką krzywdę (przynajmniej na ZB) wyrządził ASX. Ja czekam spokojnie aż do mnie dojdzie, bo i tak wcześniej niż w październiku się za nią nie wezmę. Póki co męczę znowu Viriconium.
Urshana - 2010-09-21, 18:39
:
Kończę szybciutko Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni Stefana Chwina, w bibliotece już dwa tygodnie temu powinnam oddać książki. Obszerny esej, który przypomniał mi czasy studenckie. Rozważania o Dostojewskim, Gombrowiczu, Witkacym i wielu innych, egzystencjalizm, teorie Lacana. Brakowało mi trochę tego typu literatury.
Następna w kolejce - drugi tom Wegnera:) - nareszcie. Swoją drogą moja niecierpliwość została ukarana, bo nabyłam drogą zakupów internetowych, a następnie wygrałam w konkursie Katedry (pierwszy raz w życiu konkurs wygrałam). Jak dojdzie przesyłka, będę musiała komuś podarować.[/i]
Shadowmage - 2010-09-22, 16:27
:
Poczytuję sobie "Wyprawę łowcy" Martina, Dozoisa i Abrahama i mi się podoba. Historia prosta, ale wciągająca. Aż mam ochotę przeczytać książkę Abrahama wydaną przez Maga - w końcu to właśnie ten autor miał największy wpływ na ostateczny kształt "WŁ".
ryba72 - 2010-09-23, 10:53
:
Właśnie wczoraj skończyłem "Wędrowca" Cola Buchanana. Debiutancki utwór, a autor już okrzyknięty przyszłością fantasy (na niektórych blogach). Jeśli chodzi o ta przyszłość to mam trochę mieszane uczucia. Jeśli tak mają wyglądać przyszłe przeciętne, standardowe książki fantasy to jestem jak najbardziej za, jeśli ma to zaś stanowić lepszą jakość, mocno powyżej przeciętnej, to autor pokazał jeszcze za mało. W moim prywatnym rankingu ostatnich debiutantów (na polskim rynku i na świecie), gdzie na topie znajduje się Abercrombie, Lynch, Stover, trochę niżej Abraham, Campbell i nasz Wegner, jeszcze niżej Sanderson (z książki na książkę lepszy), Rothfuss (IMO mocno przereklamowany), Weeks to wreszcie poniżej tych autorów umieściłbym właśnie Buchanana obok Tchaikovsky'ego, Reddicka i Ruckleya.
Autor nie ustrzegł się w książce IMO pewnych nielogiczności i ułatwień, ale czyta się ją płynnie i przyjemnie. Bohaterowie może nie są z tych, którzy od razu wzbudzają naszą sympatię i trzyma się za nich kciuki, ale ich historia zaciekawia i chce się wiedzieć jak to się wszystko skończy. Co ważne powieść jest zamknięta, ale pozostają też wątki do kontynuacji w sequelu.
Cieszy też, że Amber zaczyna wreszcie wydawać coś ciekawszego niż kolejne serie paranormali. Po "Zmierzchu" i "Świcie" T.Lebbona kolejna interesującą książka z Amberu lepsza niż przeciętne czytadła :-)
Max Werner - 2010-09-23, 18:25
:
"Wampiry Hollywoodu" Adrienne Barbeau & Michael Scott. Zacząłem. Się czyta fajnie.
Kennedy - 2010-09-23, 18:58
:
Dzisiaj zdałem sobie sprawę jak dużo lektur mam rozgrzebanych. A nigdy jak dotąd nie zdarzało mi się czytać więcej niż jedną, dwie książki równolegle. Więc:

Andrzej Stasiuk Dukla - to zacząłem dzisiaj i dotarłem do połowy. Krótkie, z fajnymi ilustracjami i w bardzo nieporęcznym kwadratowym formacie. Taki zbiorek wspomnień i ogólnych refleksji dotyczących tytułowego miasteczka, trochę smutne, trochę wesołe. Plus kilka kapitalnych opisów, w sumie może być, ale czytałem lepsze książki tego pana (a do stwierdzenia "czytałem wszystko" ciągle mi dalej niż bliżej")

Marcel Proust W stronę Swanna - równolegle poczytuję Prousta, do którego robiłem już kiedyś podejście i się strasznie sparzyłem. Ale to było w czasach gdy moim priorytetem było fantasy z dużą ilością akcji, pokręconą fabułą i jak największą ilością tomów. Teraz wchodzi mi znacznie lepiej, chociaż czytam powoli i jednorazowo więcej jak 20 stron nie jestem w stanie zmęczyć. Bardzo nietypowa lektura nie mająca nic wspólnego z tym co czytam normalnie, ale po dostrojeniu się do rytmu, zaczyna intrygować.

Tadeusz Miciński Xiądz Faust - interesujące, bardziej traktat mistyczny niż powieść sensu stricte. Wymaga dużego skupienia i oczytania, stężenie aluzji i nawiązań do róznych dzieł literackich, czy ogólnej symboliki mnie trochę przeraża, zwłaszcza że nie wyłapuję większości (moja siostra, która czyta to równolegle ze mną, radzi sobie z nimi znacznie lepiej, stąd o nich wiem). Hermetyczna lektura, momentami ciężkawa.

Alastair Reynolds Galactic North - to leżakuje najdłużej. Opowiadania z cyklu Przestrzeni Objawienia. Reynolds, jak się okazuje, radzi sobie z króótkimi formami równie dobrze jak z powieściami czy cyklami powieści. Muszę w końcu skończyć, bo książka leży już od dłuższego czasu na stoliku koło fotela.

W planach na najbliższy czas: Chochoły Szostaka.
MrSpellu - 2010-09-23, 19:02
:
Kennedy napisał/a:
Marcel Proust W stronę Swanna - równolegle poczytuję Prousta, do którego robiłem już kiedyś podejście i się strasznie sparzyłem. Ale to było w czasach gdy moim priorytetem było fantasy z dużą ilością akcji, pokręconą fabułą i jak największą ilością tomów. Teraz wchodzi mi znacznie lepiej, chociaż czytam powoli i jednorazowo więcej jak 20 stron nie jestem w stanie zmęczyć. Bardzo nietypowa lektura nie mająca nic wspólnego z tym co czytam normalnie, ale po dostrojeniu się do rytmu, zaczyna intrygować.

Podziwiam. Mnie zęby bolały do samego końca ;)

Kennedy napisał/a:
Tadeusz Miciński Xiądz Faust - interesujące, bardziej traktat mistyczny niż powieść sensu stricte. Wymaga dużego skupienia i oczytania, stężenie aluzji i nawiązań do róznych dzieł literackich, czy ogólnej symboliki mnie trochę przeraża, zwłaszcza że nie wyłapuję większości (moja siostra, która czyta to równolegle ze mną, radzi sobie z nimi znacznie lepiej, stąd o nich wiem). Hermetyczna lektura, momentami ciężkawa.

Ogólnie całą twórczość Micińskiego można określić jako ciężkawą :)
You Know My Name - 2010-09-23, 19:12
:
Kończę "Trasę W-Z" Wegnera.
Stwierdzenie, że "trzyma poziom" jest jakby nieadekwatne. Jest po prostu zajefajny. Lepszy. Bo łatwo się zachwycić nowością i potem narzekać na podobne rozwiązania. A tu po prostu jest lepiej. Pod każdym względem.
Czekam z utęsknieniem na jakąś hard SF Wegnera.

A w kolejce czeka Burza Parowskiego.
Elektra - 2010-09-24, 08:03
:
Zaczęłam parę dni temu trzeci tom Miecza i kwiatów M. Mortki i stwierdzam, że tę serię powinno się czytać bez przerw. Przez prawie rok od poprzedniej części trochę zapomniałam i teraz ciężko wkręcić mi się w tamtejsze klimaty. Czuję się trochę zagubiona, nie wiem o co chodzi (zupełnie jak główny bohater ;) ). Ale na razie nie chce mi sięgać ponownie po pierwszy tom.

Dla odmiany wzięłam więc Kameleona R. Kosika. I podoba mi się już od drugiej strony. Na razie za bardzo nie wiem, o co chodzi, ale początek naprawdę wciąga. I zaczynam się zastanawiać, kiedy będzie kolejna książka Rafała. Niekoniecznie z serii o Feliksie, Necie i Nice.
toto - 2010-09-24, 12:09
:
Skończyłem drugi tom Kronik Amberu. Nie będę ukrywał, że okazały się słabsze od przygód Corwina. Jak pisałem wcześniej, mniejsze i większe dziury w logice, klocki, które nie do końca do siebie pasowały, nieco zbyt sztuczne prowadzenie akcji i dużo wyskakujących nie wiadomo skąd amberytów i chaosytów (określenie pojawiło się w książce).


Teraz zacząłem Grę o tron Martina.
Urshana - 2010-09-24, 16:24
:
Czytam ostatnie opowiadanie Wschodu z drugiego tomu Wegnera i oczywiście rozkochał mnie w czaardanie Laskolnyka. Zachwycam się podobnie jak tomem pierwszym i już wiem, że nie będę mogła się doczekać dalszego ciągu. To jest literatura, która przemawia prosto do zachwyconego dziecka we mnie, które kocha przygodę i pięknie wykreowany świat, w którym można zatonąć bez reszty.
w kolejce Viriconium
You Know My Name - 2010-09-25, 15:08
:
czytam Burzę Parowskiego. Moc.
czy wydano ją w tym roku? jeśli tak to mam prośbę do wszystkich elektorów "żółwia" aby o niej pamiętali. co prawda Gruwald Twardocha wciąż przede mną, ale jak na razie to moja polska książka roku.
polecam wszystkim, obszerna recka za 2-3 tyg.
e:
Urshana, napisz koniecznie jek podobać Ci się będzie VriKo.
Metzli - 2010-09-25, 15:28
:
Ja dzisiaj skończyłam Viriconium, chciałoby się powiedzieć: nareszcie! Tutaj powinna być jakaś emotka wyrażająca wielką ulgę ;) Zupełnie mi ta książka nie podeszła, pewnie coś jeszcze więcej napiszę w autorskim wątku. A teraz mogę się spokojnie zabierać za inne książki. Czyli pewnie skończę opowiadania Mieville'a, które zaczęłam parę dni temu.
Amontillado - 2010-09-25, 18:26
:
Z nudów przeczytałem pierwszy tom Sagi Ludzi Lodu... chyba się tym zajmę :mrgreen: :roll:
martva - 2010-09-25, 18:39
:
Wow. Twardziel.
Machnęłam kiedyś kilkanaście tomów pod rząd, takich ukradzionych ze szkolnej zbiórki makulatury. Przeczytałam z wypiekami, a po paru latach albo wróciły na zbiórkę, albo powędrowały do kogoś, i podejrzewam raczej to drugie ;)
Romulus - 2010-09-25, 22:15
:
To były pierwsze książki, które spaliłem //kas Spodobało mi się to //kas

Jestem rozdarty. Mam ochotę chwycić za nowego Eriksona, ale PUSHING ICE Reynoldsa mnie pochłonął. Ale przeczytanie tej powieści zajmie mi jeszcze kilka dobrych dni - jeśli się zmobilizuję. A na pewno 2 tygodnie, jeśli będzie tak ciężko jak teraz. Akcja dzieje się cały czas na statku kosmicznym i to jest problem. Dużo trudnych słów.

Muszę się jakoś oderwać, bo to przecież przedostatni tom MKP!
Jander - 2010-09-25, 22:54
:
Romulus - to ostatni tom. Przeczytaj wstęp, Erikson pisze, że Pył Snów to połowa ostatniego tomu i urywa się bez zakończenia i epilogu.
Metzli - 2010-09-25, 23:06
:
Pfff... a ja cały czas żyłam w przeświadczeniu, że koleś ma skończony cykl. Płonne nadzieje jak widać. Mimo że skończyłam na którymś tam tomie, siódmym, ósmym? //mysli
Romulus - 2010-09-26, 08:56
:
Zacząłem czytać - rzeczywiście. Ale już za późno :) Czytam dalej. Miałem problemy z przypomnieniem sobie bohaterów, ale po 80 stronach już jakoś leci :)

Metzli, Erikson już skończył ostatni tom MKP. Teraz tylko czekac na jego wydanie w USA a potem w Polsce. Mam nadzieję, że przyszły rok to realna perspektywa (dla Polski).
Urshana - 2010-09-26, 15:41
:
O Viriconium będę na pewno pisała na swoim blogu obszerniej, a tu mogę też coś wrzucić, tylko muszę znaleźć czas na czytanie, a praca zaczyna mnie dopadać. Męczę biednych trzecioklasistów w gimnazjum, a potem muszę sama się męczyć z ich pracami //mur
Jander - 2010-09-26, 15:55
:
Każ im czytać Viriconium? ;)
Shadowmage - 2010-09-26, 17:05
:
Miałem chwilowy rozbrat z fantastyką na rzecz książki podróżniczej. Polecam "Samsarę" Tomka Michniewicza, książkę napisaną z pasją, pełną humoru, ale i refleksji. Świetnie się bawiłem podczas lektury.
martva - 2010-09-27, 14:10
:
Jander napisał/a:
Każ im czytać Viriconium? ;)


Sadysta!

Skończyłam Noc blizn, zaczęłam Lot nad kukułczym gniazdem. Wow! Bardzo, bardzo. Przez chwilę żałowałam że nie czytałam tej książki wcześniej, ale gdybym czytała ją wcześniej, to nie mogłabym teraz, a dobrze się czyta teraz.
Metzli - 2010-09-27, 14:29
:
Romek :arrow: jak zwykle coś poplątałam, nie pierwszy i nie ostatni raz :mrgreen:

martva napisał/a:
Lot nad kukułczym gniazdem


Autor miał mieć dosyć duże zastrzeżenia do ekranizacji swojej powieści, chociaż z czystej ciekawości trzeba to przeczytać. Bo film oczywiście oglądałam :)
toto - 2010-09-27, 14:55
:
Przeczytałem Grę o tron Martina. I nie wiem, co o tym myśleć. Z jednej strony jest ok, ale z drugiej jest kilka spraw, które mnie irytowały. Może dam kolejną szansę cyklowi Martina?

W ramach relaksu przeczytałem Wydech Chianga, czyli jedyne z opowiadań ze zbioru 72 litery, którego jeszcze nie znałem. Super. Niestety tego samego nie można powiedzieć o okładce książki - rzeczywiście paskudna.
ASX76 - 2010-09-27, 14:59
:
toto napisał/a:
Przeczytałem Grę o tron Martina. I nie wiem, co o tym myśleć. Z jednej strony jest ok, ale z drugiej jest kilka spraw, które mnie irytowały.


Co takiego irytowało do tego stopnia, że w sumie chyba się zniechęciłeś?
martva - 2010-09-27, 15:15
:
Metzli napisał/a:
Bo film oczywiście oglądałam :)


A ja oczywiście nie XD

toto napisał/a:
Może dam kolejną szansę cyklowi Martina?


'Może'...? Nie bluźnij, człowieku ;)
toto - 2010-09-27, 15:25
:
Najbardziej zirytowało mnie Orle Gniazdo. Cały świat jest ok, ale ta lokacja jest irracjonalna. Zupełnie nie pasuje do tego realistycznego fantasy, wypada o wiele gorzej niż upiory (?) z północy. Druga sprawa, ucieczka Aryi. Trzecie, postać Brana. Za to polubiłem Tyriona. Chyba jedyna postać, do której mam pozytywny stosunek.

Powiedzmy, że zniechęciłem się trochę do cykli i trochę do fantasy. Muszę odetchnąć, bo nieco irytujące jest gdy książka się kończy, a rozwiązania nie ma. Raczej okazuje się, że zostajesz z ręką w nocniku.
ASX76 - 2010-09-27, 19:34
:
toto napisał/a:
Najbardziej zirytowało mnie Orle Gniazdo. Cały świat jest ok, ale ta lokacja jest irracjonalna. Zupełnie nie pasuje do tego realistycznego fantasy, wypada o wiele gorzej niż upiory (?) z północy.

Powiedzmy, że zniechęciłem się trochę do cykli i trochę do fantasy. Muszę odetchnąć, bo nieco irytujące jest gdy książka się kończy, a rozwiązania nie ma. Raczej okazuje się, że zostajesz z ręką w nocniku.



1. Realistyczne fantasy - cokolwiek dziwnie to brzmi. ;)

Cóż w Orlim Gnieździe jest takiego irracjonalnego? Potrafisz uzasadnić swoje stanowisko w sposób przekonujący? Sprawiasz wrażenie, jakbyś zapomniał, że "Pieśń Lodu i Ognia" to jednak powieść fantasy... Co prawda w wielu elementach posiada bardziej realistyczne podejście w kwestii: postaci i wielowątkowej fabuły od chyba prawie wszystkich dokonań w tym gatunku, znacznie bliżej jej na tych poziomach do utworu parahistorycznego, jednak w dalszym ciągu mamy tu do czynienia z elementami typowymi dla fantasy. Skoro więc występują takie "bajery" jak smoki czy magia, to jest dla mnie kwestią dziwaczną, że nie pasuje Ci akurat Orle Gniazdo...

2. To nie kryminał, że rozwiązanie pod koniec książki... Nie no, proszę, bez takich wymysłów... To jak pretensje do garbatego, że ma dzieci proste. ;) Czego właściwie oczekiwałeś? Że w cyklu rozwiązania zostaną zapodane w pierwszym tomie? W takiej sytuacji nie bardzo byłoby o czym pisać w kolejnych częściach...
Ja tam z ręką w nocniku nie zostaję od kiedy skończyłem kilka lat, więc nie podzielam twoich, jak widać, bogatszych doświadczeń w tym względzie. ;)
toto - 2010-09-27, 19:46
:
ASX76 napisał/a:
Cóż w Orlim Gnieździe jest takiego irracjonalnego?
Położenie, te schody, itp. Przecież to się kupy nie trzyma. Wybacz. Pozostałe zamki jestem w stanie zaakceptować, ten jeden jest z innej bajki.

Akceptuję magię tu obecną. Magiczne praktyki przedstawione bardziej przypominały jakiś rytuał ludzi pierwotnych, do momentu wejścia w ogień przez Dany.

ASXie, liczyłem, że książka będzie jednak nieco bardziej zamknięta, pewne wątki zostają pozamykane, tutaj mamy tak naprawdę dopiero otwarcie, dlatego wspomniałem o ręce w nocniku. Ale jednocześnie wiem na czym właściwie będzie polegał drugi tom (jeśli się mylę, będę bardzo pozytywnie zaskoczony), takiego czegoś w cyklach nie lubię. Muszę odpocząć.
Romulus - 2010-09-27, 19:53
:
Jest oddzielny wątek do tej dyskusji.
toto - 2010-09-27, 19:56
:
Jak ja nie lubię wątków autorskich. :-P
Metzli - 2010-09-27, 22:17
:
martva napisał/a:
Metzli napisał/a:

Bo film oczywiście oglądałam :)


A ja oczywiście nie XD


Film dostał trochę nagród, na pierwszy plan wysuwa się bardzo dobra rola Jacka Nicholsona (za która dostał Oscara). W moim przekonaniu to bardzo dobry film, chociaż na pewno nie należy do miłych i przyjemnych na niedzielne popołudnie. A jakiś czas temu przy okazji jakiegoś innego tematu przeczytałam, że Kesey był bardzo niezadowolony z ekranizacji. Chyba chciał się nawet procesować z producentem filmu, argumentując, że strasznie ukrzywdzili jego powieść. Nie powiem, trochę mnie to zaciekawiło a teraz ty mi przypomniałaś o tej książce :) Muszę sobie ją gdzieś zapisać do czytelniczych planów, żeby mi nie uciekła xD
martva - 2010-09-28, 12:26
:
Słyszałam że film jest świetny, i to nie tak że go nie oglądałam z premedytacją, tylko jakoś tak nie miałam okazji. W ogóle jak się wymieni 10 dowolnych (najlepiej ważnych/słynnych filmów to widziałam z nich około 3 ;)

A książka jest póki co świetna. Coś wyjątkowo dużo niefantastyki w tym roku przeczytałam, aż jestem zdziwiona.
ASX76 - 2010-09-28, 12:37
:
martva napisał/a:
Słyszałam że film jest świetny, (...)

A książka jest póki co świetna. Coś wyjątkowo dużo niefantastyki w tym roku przeczytałam, aż jestem zdziwiona.



1. Ano jest.

2. Czyż nie było warto? Na pewno ciekawsze/lepsze to od "Viriconium", prawda? :-P
martva - 2010-09-28, 12:48
:
och, wszystko jest lepsze od Viriconium. Chooociaż... przebrnęłam przez Trylogię Mrocznego Elfa i było to chyba równie traumatyczne doświadczenie.
Axel - 2010-09-28, 23:56
:
Przeczytałem ostatnio Głową w mur Rafała Orkana. Całkiem przyjemny tom, po dużej ilości 'łatwego' fantasy jakie ostatnio przerabiałem.
Teraz próbuję przebrnąć przez Imperium Czerni i Złota, czyli pierwszą część Cieni Pojętnych, ale wbrew opinii angielskiego Amazonu, nie uznałbym tego za najlepszą książkę fantasy, w żadnych z ostatnich lat: P
MW - 2010-09-29, 01:14
:
Axcel: Imperium Czerni i Złota strasznie rozczarowuje. Świetliste recenzje z zachodu sprawiły, że zwątpiłem w anglojęzyczną blogosferę ;)
MrSpellu - 2010-09-29, 08:29
:
A napisał to mój klon.


MW - 2010-09-29, 11:53
:
Może to Ty , bo on ma przecież polskie nazwisko, Czajkowski, tylko się kryje ;)
MrSpellu - 2010-09-29, 11:56
:
Nie, nawet się nie rymuje z moim nazwiskiem. Zresztą, chyba bym pamiętał, że popełniłem książkę... ;)
MW - 2010-09-29, 12:52
:
Albo 5 ;)
Z nowych anglojęzycznych serii fantasy o wiele lepiej od Imperium... czyta mi się Wędrowca, Cola Buchanana, ale może to zasługa tłumacza (Piotra W. Cholewy). Fabularnie szału nie ma, ale przyjemna stylistyka.
Procella - 2010-09-29, 13:29
:
MrSpellu napisał/a:
Zresztą, chyba bym pamiętał, że popełniłem książkę...

Zależy od inspiracji. Rodzaju i dawki :-P
martva napisał/a:
W ogóle jak się wymieni 10 dowolnych (najlepiej ważnych/słynnych filmów to widziałam z nich około 3

I tak lepiej, niż ja.

U mnie się czytają:

Jesse Kellerman - The Brutal Art
Nazwisko może się kojarzyć osobom, które lubią kryminały - i słusznie, to syn Jonathana i Faye. Mam za sobą raptem 40 stron, więc za wiele nie powiem, ale czyta się dobrze.

Bernard Cornwell - Enemy Of God
Drugi tom cyklu, nie odstaje od pierwszego ani na plus, ani na minus - jest dobre, "tylko" albo "aż".
Ł - 2010-09-29, 14:15
:
Spellu, ale my już ustaliliśmy do jakiego pisarza jesteś podobny. Klub brodaczy z nożami i te sprawy.


Jakub Ćwiek - "Krzyż Południa. Rozdroża"

Cross i jego ludzie przyrównywani są do aniołów. Przeciwnicy Crossa też. I nawet kartaczownice to też anioły. Nie wiem czemu J.Ć. wychodzi z założenia, że inni ludzie tez potrzebują słowa "anioł" żeby zacząc się jarać się opisem.
MrSpellu - 2010-09-29, 14:20
:
Ł napisał/a:
Spellu, ale my już ustaliliśmy do jakiego pisarza jesteś podobny. Klub brodaczy z nożami i te sprawy.

Na a ten wyżej pewnie też kryje kosę pod płaszczem. Tak wygląda przynajmniej.
Ł napisał/a:
Nie wiem czemu J.Ć. wychodzi z założenia, że inni ludzie tez potrzebują słowa "anioł" żeby zacząc się jarać się opisem.

Wiesz, angel + anal i te sprawy...
Ł - 2010-09-29, 14:25
:
Anioł. Anioł. Anioł. Anioł. Anioł. Anioł! Anioł! Anioł! Anioł! Anioł! Anioł! A!-a!-aaaa!-aaaaaaaa-niou-ou-ou... ou... ouu...
You Know My Name - 2010-09-29, 17:00
:
Skończyłem dziś Burzę Parowskiego. Pozycja obowiązkowa. Samo gęste.
Urshana - 2010-09-29, 20:33
:
Wczoraj skończyłam drugi tom Wegnera. Po Wschodzie, który bardziej przypadł mi do gustu, miałam ochotę na przemoc wobec autora za to, że muszę czekać tak długo na kontynuację. Po Zachodzie - smakowitym - zwłaszcza w pierwszym opowiadaniu - nie nasiliła się na szczęście złość na autora, ale niecierpliwie czekam. Aktorów przedstawienia mamy, pytanie, co ich spotka...
Obecnie napoczęłam Viriconium - pierwsze 50 stron, czyta się spokojnie, nawet w komunikacji miejskiej, ale ja mogę wszędzie czytać wszystko, Joyce'a swego czasu też czytałam w pociągu, wracając z pracy. Świat mnie intryguje, jest gęsty, budzi liczne skojarzenia, podobnie jak język. Jeśli dalej jest podobnie, to nie będzie dla mnie to żadna męka.
W kolejce Czaropis Charltona. Zobaczymy, co nowa seria ma do zaoferowania.
toto - 2010-09-29, 20:41
:
W przyszłym roku przynajmniej okładki będą ładniejsze.

W końcu zabrałem się za Heretyków Diuny Herberta. Ale nabieram ochoty na kolejną lekturę Innych pieśni. Która forma silniejsza?
Qbard - 2010-09-29, 20:47
:
Philip K. Dick "Humpty Dumpty w Oakland". Powieść mistrza sf która nie jest związana z tym gatunkiem. Jest powieścią mocno osadzoną w realiach i nieco dołującą.
Metzli - 2010-09-30, 00:47
:
A ja potrzebuję odpocząć od fantastyki. Czyli wezmę się za pożyczoną od kolegi z pracy książkę (wypadałoby już oddać) Śmierć pięknych saren Ota Pavla. A później pewnie będzie Za kwietnymi polami Watanabe.
MrSpellu - 2010-10-05, 08:59
:
Wczoraj skończyłem Żywe srebro, a dziś na kibelku zacząłem Zamęt. Cykl barokowy to kapitalna rzecz, niestety przynajmniej do listopada moje tępo będzie wynosić kilka stron na kibelku rano i kilkadziesiąt przed snem...
Metzli - 2010-10-05, 09:51
:
Spell napisał/a:
niestety przynajmniej do listopada moje tępo będzie wynosić kilka stron na kibelku rano


Hyhy, bo tępo patrzysz w książkę i twoje tempo czytania spada? :P

U mnie na zmianę Gawędziarz Llosy z Neuromancerem Gibsona.
MrSpellu - 2010-10-05, 09:55
:
Metzli napisał/a:
Hyhy, bo tępo patrzysz w książkę i twoje tempo czytania spada?

Masz efekt, jak się robi dwie rzeczy jednocześnie :P

Ewentualnie moja podświadomość próbuje mi przekazać co o mnie sądzi :mrgreen:

Metzli napisał/a:
Neuromancerem Gibsona.

Ciężko, co? ;)
Metzli - 2010-10-05, 10:21
:
Spell napisał/a:
Masz efekt, jak się robi dwie rzeczy jednocześnie :P


Ćwicz podzielność uwagi :freak:

Spell napisał/a:
Ciężko, co?


Dlatego póki co, wygrywa lżejszy Gawędziarz ;)
salamandra - 2010-10-05, 10:29
:
Czytam właśnie "Opowieść ojca" Ruperta Isaacsona- literatura faktu, książka mądra, urzekająca i bardzo prawdziwa. Opowiada historię chłopca o imieniu Rowan, który jest synem autora książki i ma autyzm.Taka opowieść, którą czytając przeżywamy jak swoją.
Shadowmage - 2010-10-05, 17:21
:
Czytam na zmianę "Zaginiony świat" Doyle'a oraz "Maszynę różnicową" duetu Sterling-Gibson. Obie książki dopiero w zasadzie nadgryzłem, więc za wiele powiedzieć się nie da: na razie w każdym bądź razie fajne (choć w zupełnie inny sposób).
A o tym, co przeczytałem w zeszłym miesiącu szerzej napisałem na blogu.
Arwena - 2010-10-05, 17:49
:
A ja właśnie wałkuję po raz kolejny "Przeminęło z wiatrem" ;) A potem zabieram się za 'Silmarilliona', bo to aż wstyd mieć książkę ponad dwa lata i jeszcze jej nie przeczytać.
toto - 2010-10-05, 17:55
:
Arwena napisał/a:
bo to aż wstyd mieć książkę ponad dwa lata i jeszcze jej nie przeczytać.
Wcale nie.

Małymi porcjami czytam wciąż Heretyków Diuny Herberta. Tak mało, bo beletrystyka wylądowała na liście lektur do autobusów i przed snem.
Urshana - 2010-10-05, 18:31
:
Skończyłam Czaropisa Charltona, więcej o książce będzie w recenzji i wracam do Viriconium - podoba mi się ta opowieść rycerska z tłem umarłego świata. A sposób opisywania świata bogactwem barw, świetny. Jeszcze nie zdecydowałam, co będzie następne, ale raczej nie fantastyka, czas na jakiś płodozmian.
Romulus - 2010-10-05, 21:44
:
"Pushing Ice" Reynoldsa za mną. Znakomita powieść. Szkoda, że musiałem czytać po angielsku. Więcej o powieści za jakiś czas na "Książkach".

A teraz zabrałem się za antologię NEW SPACE OPERA G. Dozois i J. Strahana. Przejrzałem spis treści - co najmniej dwa tytuły ukazały się w Polsce: "Glory" Egana i "Imperator i Maula" Silverberga. Mam niejasne wrażenie, że "Art of war" Nancy Kress również, ale nie chce mi się wertować "Kroków w nieznane". Tak, czy siak, cieszę się ogromnie, bo wybór tych tekstów może przesądzić o moich kolejnych zakupach zagranicznych. Muszę sprawdzić, kiedy ma ukazać się "New Space Opera 2".
salamandra - 2010-10-06, 21:45
:
"Opowieść ojca" Ruperta Isaacsona.
Książka na faktach. Świetny tekst o miłości rodzicielskiej, o świecie autystycznego chłopca, o poszukiwaniu rozwiązania i drogi do uzdrowienia.
Romulus - 2010-10-07, 07:11
:
Powtarzamy się? --_-
Beata - 2010-10-07, 07:38
:
salamandra piątego paździerza napisał/a:
"Opowieść ojca" Ruperta Isaacsona.

salamandra szóstego paździerza napisał/a:
"Opowieść ojca" Ruperta Isaacsona.

Codzienny raport o postępach? ;)
Wydanie książki odnotowałam (czasem personalia tłumaczy przyciągają równie mocno, co nazwisko autora).
Sabetha - 2010-10-08, 15:59
:
Wreszcie zabrałam się do "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" Larssona. Przez pierwsze kilka stron byłam pełna sceptycyzmu, jednakowoż zdeterminowana, by dać książce szansę. Skutkiem może być bezsenna noc spędzona na... czytaniu :mrgreen:
You Know My Name - 2010-10-08, 20:09
:
Ostatnio dobrze mi się czyta (za to stupor mnie ogarnia jak siadam "do forum"). Po Burzy Parowskiego (wyśmienitej!!!) dokończyłem Migotliwą Wstęgę Reynoldsa. Rozwinięcie robi wrażenie. Potem poszedł Zodiak Stephensona. To powieść fajerwerk. Mam wrażenie, że jest sporo lepsza od słynnego Fight Clubu Palahniuka.
A teraz czytam Wieczny Grunwald. I muszę to powiedzieć. Żeby nie wiem jak pompatycznie to zabrzmiało. To chyba najlepsza polska książka jaką czytałem. Wliczając Ferdydurke, Szewców, Sklepy Cynamonowe, Lód i Inne Pieśni.
Rzekłem!
Shadowmage - 2010-10-08, 20:40
:
Ja natomiast skończyłem "Zaginiony świat" Doyle'a. Ciekawy w sumie wgląd w mentalność Brytyjczyków z przełomu wieków pomieszane ze znaną historią o odnalezionych w puszczy amazońskiej dinozaurach.

Teraz czas dzielę między "Chaos w zakonie" Whyte'a i nadal "Maszynę różnicową". Ta druga ze strony na stronę lepsza, lubię takie klimaty - pseudohistoryczne, steampunkowe. Zresztą i Whyte zdaje się na razie lepszy od drugiego tomu.
Beata - 2010-10-08, 21:59
:
Mag_Droon napisał/a:
(...) Burzy Parowskiego (...) Wieczny Grunwald (...)

I jeśli jeszcze dodać Chochoły Szostaka, to wybór najlepszej polskiej książki roku może okazać się koszmarem. Lubię takie "koszmarne" lata. :mrgreen:
Shadowmage - 2010-10-09, 08:22
:
"Burza" jest zeszłoroczna... przynajmniej jeśli chodzi o klasyfikacje do nagród. Czyli - przepadła.
Ł - 2010-10-09, 09:26
:
Mag_Droon napisał/a:

A teraz czytam Wieczny Grunwald. I muszę to powiedzieć. Żeby nie wiem jak pompatycznie to zabrzmiało. To chyba najlepsza polska książka jaką czytałem. Wliczając Ferdydurke, Szewców, Sklepy Cynamonowe, Lód i Inne Pieśni.
Rzekłem!

Dobrze gada! Polać mu!



Witajcie w Murderlandzie - całkiem beznadziejne...
martva - 2010-10-09, 11:13
:
Skończyłam 'Gdzie dawniej śpiewał ptak'. Dobrze się czytało, bardzo zielona w wymowie książka.
Teraz postanowiłam skończyć 'Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki' które kiedyś zarzuciłam w połowie, a potem chyba 'Oberki' Szostaka.
Romulus - 2010-10-09, 12:21
:
Ł napisał/a:
Mag_Droon napisał/a:

A teraz czytam Wieczny Grunwald. I muszę to powiedzieć. Żeby nie wiem jak pompatycznie to zabrzmiało. To chyba najlepsza polska książka jaką czytałem. Wliczając Ferdydurke, Szewców, Sklepy Cynamonowe, Lód i Inne Pieśni.
Rzekłem!

Dobrze gada! Polać mu!

No to zamawiam. Nie mam wyjścia.

Ja czytam antologię NEW SPACE OPERA. Bardzo dobre teksty, choć dopiero przeczytałem dwa :) Postanowiłem zacząć od tego zbiorku a następny już czeka w kolejce (NEW SPACE OPERA 2).
Wśród autorów - pisarze znani polskim czytelnikom i nieznani. Największe nazwiska: Ian MacDonald (doskonały), Stephen Baxter, Gregory Benford, Greg Egan ("Glory" znana w Polsce), Alastair Reynolds, Peter F. Hamilton, Dan Simmons, Walter Jon Williams, Robert Silverberg (opowiadanie "Imperator i Maula"), Nancy Kress.

W drugim tomie też nie gorzej: Tad Williams,Garth Nix, John Scalzi, Elizabeth Moon, Cory Doctorow, Bruce Sterling, Sean Williams, Robert Charles Wilson i Peter Watts. Wypaśno.

Obydwa ładne wydania kupione za 18,95 zł za sztukę (oczywiście paperbacki, które w Polsce pewnie byłyby dwa razy droższe).
Beata - 2010-10-09, 18:02
:
Shadowmage napisał/a:
"Burza" jest zeszłoroczna... przynajmniej jeśli chodzi o klasyfikacje do nagród. Czyli - przepadła.

No i to mnie, delikatnie mówiąc, złości. Bo w książce wydrukowany jest rok wydania 2009, a ukazała się z opóźnieniem (Fantasta podaje, że książka wyszła w styczniu 2010). Czyli od razu, z definicji, nie jest brana pod uwagę w żadnym rankingu. Głupio.
Shadowmage - 2010-10-09, 23:18
:
Brać to jest brana, choćby do Zajdla można było głosować. Ale fakt, książce się to nie przysłużyło.
You Know My Name - 2010-10-10, 19:47
:
Skończyłem Wieczny Grunwald, podtrzymuję wszystko co napisałem. IMO czuć silny wpływ Welinu i Atramentu Duncana oraz Innych pieśni Dukaja. Tak na pierwszy rzut oka. Historia w sumie po odarciu ze scenografii banalna. Ale jak napisana. Na kolana!
Aby nie czuć jakiejś kolosalnej różnicy zabrałem się za Planetę Ksi Zajdla.
Ł - 2010-10-10, 20:29
:
Gdzie ty tam wynalazłeś Inne Pieśni?

Cytat:
Aby nie czuć jakiejś kolosalnej różnicy zabrałem się za Planetę Ksi Zajdla.

Poczujesz różnice - to akurat chyba najprzeciętniejszy Zajdel jakiego czytałem; wtórny strasznie.
You Know My Name - 2010-10-10, 22:03
:
Ot takie skojarzenie krajów Przezwiecznego Grunwaldu jakby były pod wpływem kompletnie różnych kratistosów. To oczywiście wrażenie.
Tifa Lockhart - 2010-10-16, 08:03
:
Wylęgarnia Zambocha. Jakie to wspaniałe uczucie, kiedy czytam książkę, którą sama wybrałam i nie muszę spieszyć się z przeczytaniem na konkretny termin.
Urshana - 2010-10-16, 08:45
:
A ja niespieszenie i z dużą przyjemnością czytam Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki Llosy i utwierdzam się w wyrobionej przez wcześniejsze książki opinii, że pisze on smakowicie.
Kennedy - 2010-10-16, 13:19
:
Robert Silverberg - Ciernie

Pierwszy raz od mniej więcej trzech tygodni czytam coś dla przyjemności, a coś z działki fantastycznej - od półtora miesiąca? Na razie (ok. 40 stron za mną) bez podniety, ale wygląda na to, że się rozwinie, mam nadzieję że w jakimś interesującym kierunku.
salamandra - 2010-10-16, 14:19
:
"Hiszpański smyczek" Andromedy Romano-Lax
To takie piękny melodramat, który w sumie może nas wszystkich dotyczyć.
mad5killz - 2010-10-16, 18:12
:
Patrick Rothfuss - Imię Wiatru.

Trzy rozdziały za mną. Jednym słowem - doobree. :D
Zobaczymy jak się rozkręci.
Metzli - 2010-10-16, 20:23
:
Neuromancer za mną. Pozostały jeszcze dwie książki z trylogii Ciągu, ale trzeba sobie zrobić przerwę. Trochę toporna ta klasyka cyberpunku, chociaż łatwo tak mówić z pozycji dnia dzisiejszego. Kiedy, jak słusznie moim zdaniem, twierdzą niektórzy żyjemy w erze cyberpunku. Zupełnie inaczej to wyglądało kiedy Gibson pisał swoją książkę.

I kolejny dwupak książek: Kazuo Ishiguro Nokturny i Greg Bear Radio Darwina
Asthariel - 2010-10-16, 20:28
:
Na zmianę:
Starcie królów G.R.R. Martina
Europa walczy Normana Daviesa Daviesa
Trzeci klucz Jo Nesbo
Starcie jest słabsze niż Gra o tron póki co, Europy jeszcze nie skończyłem nawet pierwszego rozdziału, a Klucz się jeszcze rozkręca po 160 stronach.
Shadowmage - 2010-10-17, 07:51
:
Mnie "Starcie..." podobało się bardziej niż "Gra...". W ogóle to moja ulubiona część cyklu.

Zacząłem wreszcie czytać nowego Eriksona. Fajny od samego początku, choć może bardziej chaotyczny, niż zwykle.
Ł - 2010-10-17, 12:20
:
Metzli napisał/a:
Kiedy, jak słusznie moim zdaniem, twierdzą niektórzy żyjemy w erze cyberpunku.

Co przez to rozumiesz?
Metzli - 2010-10-18, 11:53
:
Określenie wzięte z tej dyskusji.
Romulus - 2010-10-18, 20:59
:
Za mną "The New Space Opera". Mam nadzieję, że uda mi się napisać coś konkretnego o tym zbiorku. Jak to antologia - kilka tekstów podobało mi się bardziej, niż inne. Mam swoich faworytów. Świetny Reynolds. Jego "Minla's Flowers" to jakby fragment wyrwany z większej całości, albo po prostu to tylko wrażenie (silnie uzasadnione z powodu konstrukcji fabuły). Także Ian McDonald - zarąbisty tekścik z akcją rozpostartą pomiędzy naprawdę gigantycznymi wielkościami (wszystkiego). Peter F. Hamilton - tekst osadzony w uniwersum Wspólnoty (kilka setek lat po akcji "Gwiazdy Pandory" i "Judasza Wyzwolonego"), nie rzuca na kolana oryginalnością, ale gwarantuje godziwą rozrywkę. Dan Simmons - rozczarował mnie. "Muse Of Fire" to przeplatanka space opery i Szekspira, mało porywająca.

Ciężko było czytać, bo niektóre teksty pisane były na poziomie powyżej mojej znajomości angielskiego, albo ciężko było się skupić.

Teraz dla odprężenia klasyka: Raymond Chandler "Głęboki sen" już za mną, jestem w trakcie "Żegnaj, laleczko". Czytam chronologicznie więc najlepsze dopiero przede mną. Czekam z niecierpliwością na arcydzieło, czyli "Długie pożegnanie". Klasyka, jak to klasyka - podobać się nie musi, ale warto znać.
salamandra - 2010-10-18, 20:59
:
"okruchy codzienności" Elisabeth Srouth
Ł - 2010-10-18, 21:43
:
Metzli napisał/a:
Określenie wzięte z tej dyskusji.

Domyślałem się że z tej dyskusji ale pytanie brzmi - jak Ty rozumiesz "żyjemy w cyberpunku", bo wspomniałaś coś o "swoim zdaniu", więc ono mnie interesuje a nie bon-mot-copy-paste. Jeśli chcesz możesz punktem wyjścia uczynić wypowiedzi z tamtej dyskusji np. "MC (śmiejąc się): Bo żyjemy w cyberpunku! Nawet o tym nie wiedząc." - czy te tytułowe dla całej dyskusji zdanie pada na poważnie czy wprost przeciwnie - to sytuacja żartu? Bo moim skromnym zdaniem bardziej na miejscu jest slogan "(cyber)punk is dead" co chętnie rozwinę jak tylko przeczytam twoją opinię.
Shadowmage - 2010-10-19, 06:59
:
Popieram Łaka :) Na razie tyle merytoryki, ale jeśli znajdę czas, a dyskusja się rozwinie, to chętnie się włączę.

Poza tym Erikson jest fajny, chyba potrzebowałem takiej książki na przełamanie kryzysu czytelniczego.
Urshana - 2010-10-19, 10:27
:
Skończyłam lekki zbiór opowiadań Archera Dwanaście fałszywych tropów i wzięłam się za głośny utwór Sofi Oksanen Oczyszczenie. Jeśli przyzwyczaję się do dość specyficznego języka narracji, to zapewne będzie nieźle.
Metzli - 2010-10-19, 13:59
:
Ł napisał/a:
Domyślałem się że z tej dyskusji ale pytanie brzmi - jak Ty rozumiesz "żyjemy w cyberpunku", bo wspomniałaś coś o "swoim zdaniu", więc ono mnie interesuje a nie bon-mot-copy-paste.


Shadow napisał/a:
Popieram Łaka :) Na razie tyle merytoryki, ale jeśli znajdę czas, a dyskusja się rozwinie, to chętnie się włączę.


Założę osobny temacik, w najbliższych dniach. Chociaż będzie trochę powtarzania z tamtej dyskusji ;)
Shadowmage - 2010-10-19, 15:54
:
Tylko pod warunkiem, że będziemy powtarzać tamte argumenty :)
kurrrak - 2010-10-19, 20:39
:
Romulus napisał/a:
Jego "Minla's Flowers" to jakby fragment wyrwany z większej całości, albo po prostu to tylko wrażenie (silnie uzasadnione z powodu konstrukcji fabuły).


Słusznie zauważyłeś. Jest to chronologicznie środkowe opowiadanie, gdzie wspólnym mianownikiem jest postać Merlina. Pozostałe dwa to Hideaway i Merlin's Gun.
Sabetha - 2010-10-19, 21:05
:
Zaczęłam dwie rzeczy z przeciwnych, można by rzec, biegunów: Wegnerowe "Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód-Zachód" i "Nie zapomnisz mnie" Philippa Margolina, które znalazłam w domu rodzinnym (co świadczy o tym, że jednak warto czasem zbobrować rodzicielskie zasoby). W autobusie zaś towarzyszy mi ostatnio Kim Harrison z każdą magią, która jest dobra. Jedyna trudność związana z ową pozycją polega na tym, że niemal już zapomniałam, o co chodziło w dwóch poprzednich częściach XD .
Qbard - 2010-10-21, 17:03
:
Bohumil Hrabal "Postrzyżyny". Zabawna powieść w której autor wciela się w rolę kobiety z browaru w Nymburku.
MarcinusRomanus - 2010-10-22, 13:57
:
Po skończeniu "Metra 2033" Zabrałem się w końcu za "Kroniki czarnej kompanii" G.Cooka. Póki co czyta się szybko i przyjemnie. Jeśli ktoś lubi prozę Cooka to "Kroniki" nadają się idealnie na jesienne wieczory.
Urshana - 2010-10-22, 18:27
:
SkończyłamOczyszczenie Sofi Oksanen - książka świetna, wstrząsająca. Po młodej fińsko-estońskiej pisarce czas na klasykę powieści historycznej też autora z Finlandii - czytam Egipcjanina Sinuhe Miki Waltariego - grubaśna powieść, ale już wtopiłam się w świat starożytnego Egiptu.
tr - 2010-10-23, 02:52
:
Lista książek, które przewinęły się przed moimi oczyma ostatnimi czasy (czyli od lata):

- Kim Harrison "Każda magia jest dobra" (cykl trafia w mój gust, dosyć powiedzieć że zbieram go :) )

- Charlaine Harris "Grobowy zmysł", "Grób z niespodzianką", "An Ice Cold Grave", "Grave Secret" (postanowiłem zbierać - czekam teraz tylko na promocję w którejś z księgarni Matrasu, żeby kupić dwie pierwsze tomy. No i tłumaczenie części 3 i 4)

- Oksana Pankiejewa "Przekraczając granice", "О пользе проклятий", "Поспорить с судьбой", "Люди и призраки", "Шепот Темного Прошлого", "Рассмешить богов", "Путь, выбирающий нас", "Песня на двоих", "Поступь Повелителя", "Дороги и сны" (pierwsza kniga już jest w moich zbiorach, kolejne do niej trafią jak tylko zejdą z taśmy produkcyjnej Fabryki Słów :) )

- Aleksandra Ruda "Odnaleźć swą drogę", "Ола и Отто 2", "Ола и Отто 3" (warsztat autorski pisarki jeszcze trochę kuleje, ale cykl mi się podoba. Teraz tylko czekam na kolejne tłumaczenia by włączyć je do moich zbiorów)

- David Weber "Rafa Armagedonu", "By Schism Rent Asunder", "By Heresies Distressed", "A Mighty Fortress" (typowy Weber w klimacie żaglowców i muszkietów :) - do kolekcji :) )

- Dmitry Glukhovsky "Metro 2033" (wczoraj skończyłem czytać, dobre)

- Robert Wegner "Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód-Zachód" (czekam na nowe części :) . Obowiązkowo na półce :) )

- Peter V. Brett "Pustynna włócznia" cz. 1 i 2 (z niecierpliwością czekam na kolejną część)

- Steve Perry "Człowiek, który nigdy nie chybiał", "Matadora", "The Machiavelli Interface", "The Omega Cage" (jestem w trakcie czytania serii - teraz na tapecie "The 97th Step". (Drugi tom serii w moich zbiorach, pierwszy kupię jak trafię na okazję cenową w Matrasie :) . Seria nie olśniewa może kunsztem literackim autora, ale całkiem fajnie się ją czyta)

- John Flanagan - seria Zwiadowcy. Na razie przeczytałem 6 pierwszych części (w tym jedną w oryginale). Fajne fantasy młodzieżowe. Seria trafi na moje półki jak tylko w Matrasie pojawi się na nią obniżka :P

- Maja Lidia Kossakowska "Zbieracz Burz" tom 1 i 2 (Trochę za cukierkowe zakończenie jak na mój gust, ale nie ma co grymasić. Książka oczywiście już w zbiorach)

- Stacia Kane "Nieświęte duchy", "Nieświęta magia" (Da się przeczytać, ale coś mi nie pasuje w klimacie serii... Może nie lubię kiedy bohater/ka jest narkomanem... W każdym razie odpuszczę sobie zbieranie serii)

- Kerrelyn Sparks "Jak poślubić wampira milionera" (bleee... próbowałem znaleźć jakąś nową serię do kolekcjonowania, ale na pewno nie będzie to ta... zbyt "słitaśna")

- Miroslav Žamboch "Koniasz. Wilk samotnik" cz. 1 (postać sztampowa do bólu, ale fajnie się czyta. Niestety Fabryka podzieliła knigę na pół i nie wiem co dalej [a niestety nie znalazłem jeszcze kontynuacji u naszych południowych braci])

- Tom Holt "Śniło ci się" (Zbieram, zbieram...)

- Laurel K. Hamilton "Pocałunek ciemności" (właściwie nie do końca tą książkę przeczytałem - przekartkowałem ją w Empiku. Taka sobie - nie kwalifikuje się na moje półki)

- Olga Gromyko "Wiedźma opiekunka" cz. 1 i 2 (Przygody W. Rednej :) zbieram, zbieram...)

- Adam Przechrzta "Białe noce" (Da się przeczytać, ale średnio mi przypadło do gustu. Nie planuję zakupu)

- Ilona Andrews "Magia uderza" (kolejna zbierana seria. Czekam na dalsze części :))

- David Weber "Z furii zrodzona" cz. 1 i "In Fury Born" reszta (nie cierpię kiedy wydawca dzieli książkę na pół i trzeba czekać nie wiadomo ile na kontynuację. Na szczęście jest net. Książka całkiem fajna - wędruje do kolekcji)

- Tad Williams, Deborah Beale "Smoki ze Zwyczajnej Farmy" (książka nie dla mnie, target wyraźnie dziecięcy. Ale jak się już wyczytało wszystkie nowości z biblioteki dla dorosłych, warto też zajżeć do tej dla dzieci - a noż-widelec trafi się na coś ciekawego?)

- Herbie Brennan - czterotomowa seria Wojny duszków (dla dzieci. Fantasy "słitaśne". Serię trochę ratuje interesujące tło - historia rozpadającej się rodziny głównego bohatera, w której matka zdradza ojca z jego sekretarką)

- Gable Rebecca "Osadnicy z Catanu" (czytam i czytam i czytam... i ciągle przesuwam w dół kolejki gdy pojawi się coś ciekawszego. Ale produkcyjniaki [książka została napisana na podstawie gry planszowej] zazwyczaj tak mają - "niezbyt wysoka" wartość artystyczna. W każdym razie da się to jednak jakoś przetrawić)

- Chris Bunch "Star Risk, Sp. z o.o." (przeczytana w Empiku :) , na katedrze były zapowiedzi drugiego tomu, ale coś mi się nie chce wierzyć żeby Rebis to wypuścił. W każdym razie książkę chcę kupić w Matrasie [zbiera się te paragony na kartę rabatową, zbiera])


Było tego wszystkiego pewnie kilka tytułów więcej, ale jakoś nie mogę sobie ich w tej chwili przypomnieć...

I w ten sposób zabiłem sobie jakoś czas po odwołanym z powodu śliskiego parkietu meczu preaseson NBA między Miami Heat a Orlando Magic, w oczekiwaniu na 3 trening F1 na torze w Yeongam w Korei. :)
Fidel-F2 - 2010-10-23, 07:51
:
tr napisał/a:
- Robert Wegner "Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód-Zachód" (czekam na nowe części . Obowiązkowo na półce )
Północ -Południe możesz sobie już kupić
Shadowmage - 2010-10-23, 07:59
:
tr napisał/a:

- Chris Bunch "Star Risk, Sp. z o.o." (przeczytana w Empiku :) , na katedrze były zapowiedzi drugiego tomu, ale coś mi się nie chce wierzyć żeby Rebis to wypuścił.
Według najnowszych informacji książka została przesunięta na przyszły rok.
tr - 2010-10-23, 08:03
:
Fidel-F2 napisał/a:
tr napisał/a:
- Robert Wegner "Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód-Zachód" (czekam na nowe części . Obowiązkowo na półce )
Północ -Południe możesz sobie już kupić


Od ponad roku już sobie stoi wśród innych "my preciousssss..' ;)
Fidel-F2 - 2010-10-23, 08:44
:
tr napisał/a:
Od ponad roku już sobie stoi wśród innych "my preciousssss..'
nie ma takiej opcji, jako, że wydana została kilka miesięcy temu.
Maeg - 2010-10-23, 08:54
:
Fidel-F2 napisał/a:
ie ma takiej opcji, jako, że wydana została kilka miesięcy temu.

Chyba Fidelu kolejność Ci się pomyliła. Wpierw wyszło Północ - Południe, a później Wschód - Zachód. Więc taka opcja, jak najbardziej. :P
tr - 2010-10-23, 08:55
:
Fidel-F2 napisał/a:
tr napisał/a:
Od ponad roku już sobie stoi wśród innych "my preciousssss..'
nie ma takiej opcji, jako, że wydana została kilka miesięcy temu.


Północ-Południe (część 1) została wydana w zeszłym roku w wakacje. Wiem, bo kupiłem sobie wówczas na podróż pociągiem w góry. Pomyliło ci się z wydanym ostatnio we wrześniu Wschodem-Zachodem (część 2).
Fidel-F2 - 2010-10-23, 09:39
:
fcuk, ale plama, naturalnie macie racje panowie
Tixon - 2010-10-23, 17:39
:
J. R. Ward
Mroczny kochanek

Książka jest tandetna i słaba, ale nie mogę powiedzieć, aby była zła.
Trudno mi uwierzyć, że Ward pisała by to na poważnie, bliżej temu do takiego parodystycznego ujęcia tematu, tylko, że bez puszczania oka z tego powodu do czytelnika. Dlatego też mamy imiona bohaterów takie jak Wrath, Rhage, Zsadist (i polskie odpowiedniki tego, które wbijają w ziemię).
Książka ma kilka ładnych scen, głównie dialogów - zapadł mi w pamięć wieczór jednego z wampirów u bohaterki i pytanie o czosnek. Obecny jest też potencjał fabularny - mniej więcej w połowie komplikacja przyszłych wydarzeń zapowiadała się interesująco.
No i tyle, jeśli chodzi o zalety, zostają wady. Niby nie przeszkadzają w lekturze, ale są... i to głupie w dodatku.
Głupota w postępowaniu bohaterów jest wszechobecna, zarówno ze strony wampirów, ich przeciwników oraz neutralnych osób. Razi głupota bohaterki, która podejmuje idiotyczne działania tylko po to, by znaleźć się w tarapatach, razi głupota reduktorów, którzy przy takim podejściu, jakie nam zaprezentowała autorka, nie byli by w stanie skutecznie walczyć z wampirami. Oczywiście, razi też głupota głównego bohatera podczas finału, które jest niby typowe, jednak nadal głupie.
Motyw zaświatów dodany jest tak na siłę, tak samo postać Pani Kronik (sic).
Osobną kwestią jest temat erotyzmu. Autorka prezentuje naiwną wersję, że zarówno on (twardy gościu, co to nie potrzebuje kobiet) jak i ona (piękna dziewczyna, której jest jednak dobrze samej i nie odczuwa pociągu do mężczyzn) po spotkaniu, poczują do siebie nieodparte pożądanie, its lame, ot taka naiwna pornografia.

Taka popkulturowo wampiryczna papka. Zjeść można, ale ani to nie zaspokoi głodu, ani nie spędzi się za miło czasu wygrzebując z niej co smaczniejsze kąski.
toto - 2010-10-24, 09:03
:
Czytam Starcie królów Martina. Co prawda zakończenie pierwszego tomu mnie nieco zirytowało, ale jakoś nie mogłem się powstrzymać i zacząłem tom drugi. Jest dobrze.
Shadowmage - 2010-10-24, 11:43
:
toto napisał/a:
Czytam Starcie królów Martina. (...) Jest dobrze.
Spróbowałbyś coś innego napisać :)

U mnie nadal Erikson, ale widać już koniec... za jakieś 300 stron :) Nie wiem czy akurat takiej książki potrzebowałem, czy też Erikson poprawił się w stosunku do "Myta ogarów", ale czytając bawię się przednie.
Ł - 2010-10-24, 15:52
:
Róża Luksemburg - O rewolucji. Strajk masowy, partia i związki zawodowe (do magisterki)

Niven - Pierścień (3/4 za mną i w 3/4 nie rozumiem tych nagród co ją obsypały w latach 70)
ASX76 - 2010-10-24, 18:00
:
Ł napisał/a:


Niven - Pierścień (3/4 za mną i w 3/4 nie rozumiem tych nagród co ją obsypały w latach 70)


Gdybyś przeczytał tę knigę w tamtych latach, może byś zrozumiał. ;)
Fantastyka również się starzeje i traci na wartości wraz z upływem czasu. :-P
Ł - 2010-10-24, 18:43
:
ASX76 napisał/a:
Ł napisał/a:


Niven - Pierścień (3/4 za mną i w 3/4 nie rozumiem tych nagród co ją obsypały w latach 70)


Gdybyś przeczytał tę knigę w tamtych latach, może byś zrozumiał. ;)
Fantastyka również się starzeje i traci na wartości wraz z upływem czasu. :-P

Jeszcze jakieś odkrywcze uwagi ASX?
ASX76 - 2010-10-24, 18:54
:
Ł napisał/a:

Jeszcze jakieś odkrywcze uwagi ASX?


Jeszcze Ci mało? ;) Najważniejsze wymieniłem. :-P
Urshana - 2010-10-26, 20:04
:
Chwilowo porzuciłam Egipcjanina Sinuhe Waltariego oraz czytany w drodze do pracy Ostatni pociąg do Stambułu Kulin na rzecz Wiedźmy z Wilżyńskiej Doliny Brzezińskiej. Jestem po pierwszym opowiadaniu i spłakałam się ze śmiechu aż mnie brzuch boli.
Urshana - 2010-10-28, 17:14
:
Wiedźma z Wilżyńskiej Doliny skończona. Po pierwszym opowiadaniu bardzo śmiesznym reszta już poważniejsza, czasem bardzo smutna, ale niezmienne znakomita. Język opowiadań jest tak cudny i wpadający w ucho, że nieświadomie się wciska do własnych sformułowań. Staropolszczyzna wykorzystana jak zwykle u Brzezińskiej mistrzowsko. Opowiadania zaś - przewrotne, przepełnione baśniami i zgrzebnością życia, która nieoczekiwanie baśń przemienia. Przesłanie, które z nich płynie niewesołe, ale po stokroć warto czytać, delektować się i tęsknić za światem Wilżyńskiej Doliny.
tr - 2010-10-28, 19:00
:
Przebrnąłem przez dwa romansidła w klimatach paranormalnych - "Namiętność sukuba" Richelle Mead i "Miasto duchów" Staci Kane... Dało się przeczytać. Co prawda średnio przepadam za paranormal romance (no poza 2-3 wyjątkami), ale co można poradzić gdy w bibliotece z nowości w fantastyce jest tylko to :p. Wydawcy zaczynają zdecydowanie przesadzać z ilością historii wielkich miłości tajemniczych amantów ze złym zgryzem do pięknych niewinnych dziewoi z długimi odsłoniętymi szyjami. No ale na szczęście czasem autorki tych dzieł (bo piszą to głównie kobiety) nieco odbiegają od sztampy gatunku...

Skończyłem też "Osadników z Catanu" Rebecci Gable. Arcydzieło to to nie jest, jak praktycznie każda książka oparta na grze (choć w tym wypadku nie na komputerowej, a na planszówce) ale jako czytadło na parę godzin dobrze się nada.

No i przeczytałem już ze 2/3 "Nefilima" Thomasa Sniegosky'ego w księgarni Matrasu. Jeszcze jeden-dwa półgodzinne seanse czytelnicze w oczekiwaniu na przyjazd pociągu i książka będzie "skonsumowana". Jak na razie to taka gorsza Kossakowska dla nastolatków.

A jutro w moje łapy trafi "Pocałunek żelaza" Patricii Briggs. Będzie co czytać w weekend...
You Know My Name - 2010-10-28, 23:07
:
Ostatnio przeczytałem Forda: W labiryncie pamięci oraz Rubieże. Ciekawe, że obie są lepsze od Fizjonomiki. MacLeod Dom Burz - zadaję sobie pytanie: po co?
Następnie w ramach krótkiego odpoczynku od fantastyki poszły Śledztwo i Katar Lema. Perły. Kto wie czy to nie były najlepsze kryminały jakie dotychczas czytałem.
Teraz przyszedł czas na Teranezję Egana - jak na razie świetna.
salamandra - 2010-10-29, 11:17
:
Kolejną część sagi Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk pt.:"Cukiernia pod amorem.Cieślakowie". I niech mi ktoś powie, ze nie mamy dobrych, polskich pisarek.
Ard - 2010-10-29, 18:09
:
Aktualnie - "Chochoły" Szostaka (świetne), "Krwawy południk" McCarthy'ego (jestem w połowie i przyznam szczerze, że jak na razie lekko rozczarowuje) i "Kosmos" Gombrowicza i tytuł jest chyba najlepszym podsumowaniem tej powieści :)
Sabetha - 2010-10-29, 19:05
:
Ech, mam cztery dni wolnego, mam nadzieję dokończyć wreszcie "Wschód-Zachód" Wegnera (nie ma do mnie szczęścia ta książka, co do niej zasiadam, to wyskakuje jakaś niecierpiąca zewłoki sprawa). Poza tym zaczęłam dziś drugi tom trylogii "Millenium". Larsson to Dobro ;)
Shadowmage - 2010-10-30, 08:10
:
Urshana napisał/a:
Wiedźma z Wilżyńskiej Doliny skończona. Po pierwszym opowiadaniu bardzo śmiesznym reszta już poważniejsza, czasem bardzo smutna, ale niezmienne znakomita. Język opowiadań jest tak cudny i wpadający w ucho, że nieświadomie się wciska do własnych sformułowań. Staropolszczyzna wykorzystana jak zwykle u Brzezińskiej mistrzowsko. Opowiadania zaś - przewrotne, przepełnione baśniami i zgrzebnością życia, która nieoczekiwanie baśń przemienia. Przesłanie, które z nich płynie niewesołe, ale po stokroć warto czytać, delektować się i tęsknić za światem Wilżyńskiej Doliny.
Pozostaje mi się pod powyższym podpisać, mam bardzo podobne wrażenia z lektury.
tr - 2010-10-30, 08:52
:
"Nefilim" Thomasa Sniegosky'ego już za mną... i raczej nie będę czekał na kolejne części. Coś mi tu zgrzyta... Uczucia i motywacje bohaterów wydają mi się mocno nierzeczywiste... Rozumiem, że to książka dla nastolatków, ale bez przesady...


"Pocałunek żelaza" Patricii Briggs - jedyne co mam do zarzucenia tej książce, to to, że Fabryka Słów zrezygnowała ze starej szaty graficznej. Bardziej mi się podobała od oryginalnych okładek które zastosowano w drugim wydaniu. Lubię tą serię - na tle konkurencji z gatunku paranormal romance prezentuje się wyjątkowo dobrze.

Zacząłem czytać część czwartą serii - "Bone Crossed"...
Ł - 2010-10-30, 10:04
:
Czaropis. Staram się oswoić umysł z ideą kolorowych literek przypominających prymitywny język programowania, tworzonych na przedramieniu za pomocą ruchów mięśni i rzucanych by latać w powietrzu. I nie mogę.
Shadowmage - 2010-10-30, 15:32
:
Łaku, to się nazywa "oryginalny system magii" :)

U mnie "Instytut" Żulczyka. Jednak nie lubię horrorów, choć wykonanie bardzo dobre.
Beata - 2010-10-30, 21:36
:
Dawno nic tu nie pisałam, co nie znaczy, że mam przerwę. Nie mam. :mrgreen: Ale chyba nie ma sensu, żeby o parunastu lekturach na raz... zatem tylko o paru ostatnich.

Instytut Żulczyka - dobra rzecz. Znaczy, ja nie lubię horrorów, przynajmniej w tym trywializującym ujęciu, gdy chodzi o straszenie dla samego straszenia. Ale "Instytut" nie jest niczym tak płaskim - pod spodem to bardzo dobre studium psychologiczne. Historia niby banalna, na ogranym schemacie oparta, ale wynagradza wszystko przeszłość bohaterów i wynikające z tej przeszłości ich postawy życiowe. I nie ma żadnego smrodku dydaktycznego! Dobra rzecz, na tyle dobra, że zamierzam kupić "Radio Armagedon" (bo tylko to jest w tej chwili do kupienia).

Przeproś i Lecą wieloryby Kościowa - kolejne dobre lektury. Zagmatywane fabuły, wydarzenia pozornie bez związku, a zakończenia pozbawione ckliwej holiłódzkiej happy-endowości. I jest co analizować i o czym pomyśleć. Lubię pisanie Kościowa. :)

Od jakichś dwóch tygodni wpadłam beznadziejnie w klimaty rosyjskie. A wszystko przez Wszystko płynie Wasilija Grossmana. Powieść niedopracowana w sensie konstrukcyjnym (pewne wątki urwane, gdzieś pod koniec "gubi się" główny bohater, partie "analityczno-publicystyczne" - choć świetne - zaczynają dominować), ale nie ma się co dziwić, skoro autor nie zdążył dokończyć.
Następnie złapałam za reportaże Jacka Hugo-Badera (obie książki) i im więcej mam przeczytane, tym bardziej zwalniam z lekturą - żeby na dłużej starczyło - aż do momentu, gdy Opowiadania kołymskie Szałamowa wpadną mi w ręce (jeszcze tylko dwa tygodnie :mrgreen: ). A może zdążę Archipelag Gułag w tym czasie powtórzyć? //mysli
Qbard - 2010-11-01, 22:51
:
Milan Kundera "Księga śmiechu i zapomienia". 7 historii które splata ze sobą czas i miejsce. Świetne.
Jander - 2010-11-02, 22:46
:
400 stron drugiego tomu Pyłu Snów za mną, idzie w sumie powoli (przez 3h w pociągu nie przeczytam nawet 100 stron), ale idzie. Wrzuciłem wersję angielską na Kindla, może pójdzie szybciej.
Część dużo lepsza od Myta Ogarów, na horyzoncie powoli zaczyna pojawiać się zakończenie.
MrSpellu - 2010-11-03, 08:05
:
Przez Święta udało mi się skończyć Zamęt. Teraz w nocy udało mi się uszczknąć odrobinę Ustroju świata.
Już teraz wiem, że to będzie najlepsza przeczytana rzecz w 2010.
GilGalad - 2010-11-03, 12:12
:
Aktualnie zaczynam po długim okresie trzymania, Przedksiężycowych Kańtoch... po kilku stronach mam przeczucie, że będę miał w końcu po czym pojechać...
W międzyczasie szykuję się na coś cięższego w postaci Cyklu Barokowego, po tym jak Neal mnie zaintrygował Peną...
MrSpellu - 2010-11-03, 12:27
:
GilGalad napisał/a:
W międzyczasie szykuję się na coś cięższego w postaci Cyklu Barokowego, po tym jak Neal mnie zaintrygował Peną...

Warto. Majstersztyk.
Ł - 2010-11-03, 22:56
:
Ł napisał/a:
Czaropis. Staram się oswoić umysł z ideą kolorowych literek przypominających prymitywny język programowania, tworzonych na przedramieniu za pomocą ruchów mięśni i rzucanych by latać w powietrzu. I nie mogę.

Ok ksiązka się trochę wybroniła, szczególnie koncepcją stwarzającego życie prajęzyka, i jego całych 4 liter co jest zdaje się mało subtelnym nawiązaniem do 4 zasad azotowych DNA.




O. Spengler - Zmierzch Zachodu.
Jander - 2010-11-05, 00:14
:
Pył Snów skończony, teraz pozostaje już tylko oczekiwanie na Le Grande Finale. A to już w lutym, kupię w dniu światowej premiery.
Shadowmage - 2010-11-05, 11:03
:
Czytam "Cryptonomicon" Stephensona, jak zwykle w przypadku książek tego autora, podoba mi się. W przerwach "Portret Doriana Graya" Wilde'a, też bardzo dobry.

A tutaj trochę więcej o książkach przeczytanych w zeszłym miesiącu.
Kennedy - 2010-11-05, 15:05
:
Szczepan Twardoch - Epifania wikarego Trzaski

W końcu postanowiłem się zabrać za Twardocha, bo mówią że gość jest dobry. Na razie (jestem w jednej trzeciej mniej więcej) wygląda na to, że faktycznie jest. Kilkoma fragmentami jestem wręcz urzeczony.
ASX76 - 2010-11-05, 15:13
:
Beata napisał/a:
Dawno nic tu nie pisałam, co nie znaczy, że mam przerwę. Nie mam.

Od jakichś dwóch tygodni wpadłam beznadziejnie w klimaty rosyjskie. A wszystko przez Wszystko płynie Wasilija Grossmana. Powieść niedopracowana w sensie konstrukcyjnym (pewne wątki urwane, gdzieś pod koniec "gubi się" główny bohater, partie "analityczno-publicystyczne" - choć świetne - zaczynają dominować), ale nie ma się co dziwić, skoro autor nie zdążył dokończyć.

Następnie złapałam za reportaże Jacka Hugo-Badera (obie książki) i im więcej mam przeczytane, tym bardziej zwalniam z lekturą - żeby na dłużej starczyło - aż do momentu, gdy Opowiadania kołymskie Szałamowa wpadną mi w ręce (jeszcze tylko dwa tygodnie :mrgreen: ). A może zdążę Archipelag Gułag w tym czasie powtórzyć? //mysli


1. Tym razem wybaczę "wpisowe"/postowe nieróbstwo w tym wątku, ale żeby mi to było ostatni raz... ;)

2. Nie dziwię się. Autorzy ze Wschodu potrafią tworzyć książki z "duszą", co bardzo ułatwia "nadziejne wsiąknięcia". :-)
Nie tyle powieść jest niedopracowana, ile tak naprawdę nie jest to powieść w prawdziwym znaczeniu tego słowa, ponieważ łączy w sobie/zawiera elementy wykraczające poza nią, prawda? ;) Co nie zmienia faktu, że autor książki dokończyć nie zdążył, rzecz jasna.
Przecież "Życie i los", wielkie i wspaniałe dzieło Grossmana, także nie jest samą li powieścią jeno... :-P

3. A "Ewangelia według kata" Wajnerów przeczytana? Jeśli nie, można by wziąć się za tę pozycję..., o ile dobrej chęci dostoi. ;)
Fidel-F2 - 2010-11-05, 17:44
:
Kennedy napisał/a:
Szczepan Twardoch - Epifania wikarego Trzaski
przecież to marna książczyna
Kennedy - 2010-11-06, 09:33
:
Cytat:
przecież to marna książczyna

Jeszcze nie skończyłem, więc ciężko jednoznacznie powiedzieć. Początek był niezły. Potem im dalej w las tym mniej grzybów, ale jeszcze z niego nie wyszedłem, więc kto tam wie. Tragedii nie ma.
Fidel-F2 - 2010-11-06, 09:50
:
Twardoch pisać umie więc lektura na tym poziomie nie boli. Boli miałkość koncepcyjna.
Sabetha - 2010-11-06, 20:55
:
Pewna dyskusja zainspirowała mnie do przejścia się do biblioteki i sprawdzenia, co (a bardziej czy cokolwiek) Jamesa Ellroya stoi tam na półce. I yupi - znalazłam "Tajną sprawę", którą mam zamiar w najbliższym czasie zgłębić. Oprócz tego powrót do przeszłości i "Przygody Sherlocka Holmesa" oraz w międzyczasie, oczywiście, Larsson. Na laptopie zaś, w ramach odświeżania języka angielskiego, nielegalny ebook pod tytułem "Working for the devil" autorstwa niejakiej Lilith Saintcrov. Posiada dwie olbrzymie zalety - w miarę proste słownictwo, z którym nawet ja i moja znakomita angielszczyzna jesteśmy w stanie sobie dać radę, oraz olbrzymi ładunek niewyszukanego humoru. Szczerzę się niemal bez przerwy.
Jander - 2010-11-06, 21:06
:
Zacząłem The Windup Girl Bacigalupiego. Nie jest łatwo, ciężko mi się wgryźć w język. Liczę, że po kilkudziesięciu stronach pójdzie łatwiej.
toto - 2010-11-06, 22:45
:
Miasto i miasto Mieville'a. I likie it.
Romulus - 2010-11-06, 23:19
:
Sabetha napisał/a:
Pewna dyskusja zainspirowała mnie do przejścia się do biblioteki i sprawdzenia, co (a bardziej czy cokolwiek) Jamesa Ellroya stoi tam na półce. I yupi - znalazłam "Tajną sprawę", którą mam zamiar w najbliższym czasie zgłębić.

Nie jest to najlepsza z jego powieści. Poszukaj czterech powieści z cyklu L.A. QUARTET - ekstaza.

Ja męcze 3 powieści:
- "Maszynę różnicową" - powrót po latach jest zdecydowanie udany, tj. oceniam powieść lepiej, niż za pierwszym razem. Widać, do pewnych powieści po prostu trzeba dorosnąć.

- kolejny tom przygód Sookie Stackhouse - chyba jest lepiej niż w tomie poprzednim, ale - ogólnie - i tak męcząco

- "Chochoły" Szostaka - jak zacząłem, tak się zawiesiłem ok. 80 strony i nie mogę ruszyć dalej.
Jachu - 2010-11-07, 18:35
:
Czytam "Powrót Cienia" Tada Williamsa. Jestem w połowie i... niespecjalnie mi ta kniga odpowiada. Jest jakaś taka bez ikry. Aż nie wierzę, że to napisałem :mrgreen:
Kennedy - 2010-11-07, 19:16
:
Adam Roberts - Projekt Stalin

Wstepnie cięzko coś sensownego powiedzieć, ale nie jest źle.
Ł - 2010-11-09, 09:32
:
Kennedy, zdaj raport po lekturze, tez myślę czy nie sięgnąć.

U mnie,
  • Hart, Stern - Beyond groupthink: political group dynamics and foreign policy-making
  • Emil Cioran - Myśli przeciw sobie
  • John Stack - Okręt Rzymu

You Know My Name - 2010-11-09, 10:06
:
Zamieć Stephensona. Świetna lektura, pomijając sposób rozpoczęcia narracji powodujący przez kilkanaście stron stan ciągłego WTF? Świetne rozważania na temat marzeń o byciu najbardziej zajebistym skru.wysynem świata.
Relacja z pierwszej ręki Zajdla. Świetne krótkie formy. Niby chwilami przewidywalne, ale naprawdę ciekawe.Pełne gorzkiego humoru. Warto!
MrSpellu - 2010-11-09, 10:10
:
Mag_Droon napisał/a:
Zamieć Stephensona. Świetna lektura, pomijając sposób rozpoczęcia narracji powodujący przez kilkanaście stron stan ciągłego WTF? Świetne rozważania na temat marzeń o byciu najbardziej zajebistym skru.wysynem świata.

Dalej jest jeszcze lepiej. Moja ulubiona lektura cyberpunkowa :)

A ja sobie pomalutku brnę przez pierwszy tom Ustroju świata. I naszła mnie taka refleksja odnośnie cyklu:
"No jasna dupa, zostały tylko trzy tomy :/ "
Procella - 2010-11-09, 10:47
:
Oj, jak się tu dawno nie udzialałam.

Z ostatnio (tzn. przez ostatni mniej więcej miesiąc) przeczytanych:

Anthony Aveni - Poza kryształową kulą
Mocno skrótowa, ale wciągająca historia magii.

Pat Murphy - Spadająca kobieta
Przyjemny horror z wątkami psychologicznymi, dla sympatyków archeologii i Majów. Warto.

Carol O'Connell - Mord w galerii
Kryminał. Da się przeczytać, ale nie powala. W porównaniu z dwiema innymi książkami tej autorki, które czytałam - od "Wyroczni" trochę lepsze, od "Lotu kamiennego anioła" znacznie gorsze.

John Maxwell Coetzee - Hańba
Bardzo dobre, warto.

Olga Tokarczuk - Anna In w grobowcach świata
j.w.

Patricia Cornwell - Ślad
Słabe, sprawia wrażenie niedopracowanego. W sumie lubię Cornwell, ale tę książkę można sobie spokojnie odpuścić.

J. D. Salinger - Buszujący w zbożu
Lepiej późno, niż wcale. Nie wiem, skąd mi się wzięła ta zaległość, ważne, że już jej nie ma.

Widzę, że całkiem się tego przyzwoicie uzbierało, nie jakoś rekordowo, ale wstydu nie ma, zdawało mi się, że będzie gorzej :mrgreen: A jeszcze do tego było trochę książek czytanych z konieczności (studia), daruję sobie wymienianie.

Teraz się czytają:

Tabitha King, Michael McDowell - W cieniu płonących świec
Zapowiada się całkiem smakowicie.

Arturo Perez-Reverte - W cieniu inkwizycji
Z serii o kapitanie Alatriste. Wciąga. Podoba mi się bardziej niż pierwsza część cyklu.
Jander - 2010-11-09, 10:55
:
Procella napisał/a:
J. D. Salinger - Buszujący w zbożu
Lepiej późno, niż wcale. Nie wiem, skąd mi się wzięła ta zaległość, ważne, że już jej nie ma.

Miałem Buszującego w gimnazjum jako lekturę, chyba nawet pierwszą :mrgreen:
MrSpellu - 2010-11-09, 10:59
:
Procella napisał/a:
John Maxwell Coetzee - Hańba
Bardzo dobre, warto.

Absolutnie się nie zgadzam. W trakcie lektury książkę wywaliłem przez okno. Było lato, więc nie mogłem przepuścić przez piec.
Procella - 2010-11-09, 13:24
:
Jander napisał/a:
Procella napisał/a:
J. D. Salinger - Buszujący w zbożu
Lepiej późno, niż wcale. Nie wiem, skąd mi się wzięła ta zaległość, ważne, że już jej nie ma.

Miałem Buszującego w gimnazjum jako lekturę, chyba nawet pierwszą :mrgreen:

A ja nie chodziłam do gimnazjum, więc nie miałam i teraz muszę nadrabiać :-P Ale i tak nie żałuję, że gimnazjum mnie minęło.
toto - 2010-11-10, 21:29
:
Kapitularz Diuną Herberta. I chyba na tym skończę moją znajomość z cyklem. Jakoś nie odkryłem w sobie cech nekrofila-amatora, żeby łapać się za twory juniora.
Asthariel - 2010-11-11, 18:09
:
Pentagram Jo Nesbo, 3 tom serii o Harrym Hole. Jedna z najciekawszych serii kryminałów jakie czytałem (a na pewno przypadła mi do gustu bardziej niż dzieła Stega Larssona / Henniga Mankella), a ten tom jest chyba najlepszy z tych, które do tej pory czytałem. Skończyłem też Miasto i miasto Mieville'a - bardzo dobre, interesujące, ale na pewno nie zachwycające - tak 8/10, i niespecjalnie rozumiem te wszechobecne zachwyty nad książką.
Elektra - 2010-11-12, 12:42
:
Czytam sobie Zbieracza burz Kossakowskiej i pierwszy raz w życiu myślę o tym, że książkę można by wrzucić do pieca. Noż ja pie... <yyy...> ileż można się nad sobą użalać. Czytałam opowiadania anielskie i były całkiem niezłe, Siewca wiatru już gorzej, ale ciągle dobrze się go czytało. Tutaj... okropność. Nie nastawiałam się na wiele, ale jest znacznie gorzej, niż myślałam. Ucieczka, walka, ucieczka, walka, chwila odpoczynku, walka, ucieczka, wszystko w gęstym sosie użalania się nad sobą. Ciekawe, jak długo można o tym pisać. I tak się też zastanawiam, dla kogo powinna być ta książka.
MORT - 2010-11-12, 14:12
:
dla dzieci emo?
Juninka - 2010-11-12, 14:54
:
Dawno mnie tu nie było :) Siedzę teraz w domu ze złamaną nogą i mam wreszcie trochę czasu i spokoju, żeby poczytać. Tak to szło w ostatnich dniach:
- O.S.Card "Gra Endera", "Ender na wygnaniu", "Mówca umarłych", "Ksenocyd", "Dzieci umysłu" - ogólne wrażenie bardzo dobre, czytało się szybciutko. Zastrzeżenia mam tylko do ostatniego tomu, jak dla mnie trochę przekombinowany.
- C.M.Valente "Palimpsest" - autorka wciąga nas w mocno zakręcony świat i historię 4 osób z różnymi obsesjami. Początek szedł mi opornie, przez pierwsze 50 stron nie mogłam się połapać o co chodzi. Dopiero później, z każdym uchyleniem rąbka tajemnicy, książka zaczyna wciągać. Trzeba przyznać autorce, że wyobraźnię to ona ma.... Bardziej podobały mi się jednak "Opowieści sieroty".

Teraz na tapecie "Miecz i kwiaty" Mortki.
tr - 2010-11-12, 18:01
:
Przy okazji kupna całego cyklu Zwiadowcy Johna Falanagana co nieco sobie odświerzyłem w pamięci ze starych części, a ponadto łyknąłem Okup za Raka, The Kings of Clonmel i Halt's Peril. Miła lekka lektura... Taka fantasy młodzieżowa...

Doczytałem do końca serię Patricii Briggs o Mercedes Thompson (czyli oprócz Bone Crossed jeszcze Silver Borne). Czekam na polski przekład i możliwość powiększenia biblioteczki...

Ponadto kontynuując buszowanie po regałach bibliotecznych z kobiecą fantasy (czyli romansidłach z wampirami), przebrnąłem przez Księzyc w nowiu Stephenie Meyer (da się jeszcze przeczytać, ale słabe), Martwy dla Świata i Martwy jak Zimny Trup Harris Charlaine (to już sporo lepsze) i jeszcze jakieś dwie inne książki w tych samych klimatach, ale o ich poziomie niech najlepiej świadczy fakt, że już nawet autorek i tytułów nie pamiętam (a czytałem je tydzień temu) - czyli nie warto nawet pamiętać...

Ponadto kupiłem i przeczytałem (tym razem w polskim tłumaczeniu) książkę Zaginiona flota. Bezlitosny Jacka Campbella.

Obecnie czytam wypożyczone Moherfucker Eugeniusza Dębskiego i próbuję dokończyć ciągle napoczęte The 97th Step Steve'a Perry'ego...
ihan - 2010-11-12, 19:10
:
Demony Dextera. czyta się prosto, łatwo i przyjemnie, z naciskiem na przyjemnie. Tylko, że dokładnie jak w filmie nie łapię konkretnie co takiego wyjątkowego jest w Dexterze. Ot, sprawa z Ritą. Powiedzmy rozumiem (oj, rozumiem 8) ), że nie łapie tego całego romansowego bełkotu, ale nie łapać a nie wiedzieć jak odbierać zachowanie innych, no naprawdę nie widział w życiu żadnego romansu, żadnego serialu nie oglądał? nie wieeeerzę.
ASX76 - 2010-11-13, 11:50
:
ihan napisał/a:
Demony Dextera. czyta się prosto, łatwo i przyjemnie, z naciskiem na przyjemnie. Tylko, że dokładnie jak w filmie nie łapię konkretnie co takiego wyjątkowego jest w Dexterze.

Ot, sprawa z Ritą. Powiedzmy rozumiem (oj, rozumiem 8) ), że nie łapie tego całego romansowego bełkotu, ale nie łapać a nie wiedzieć jak odbierać zachowanie innych, no naprawdę nie widział w życiu żadnego romansu, żadnego serialu nie oglądał? nie wieeeerzę.


1. Potrafi twórczo ukierunkować swojego "Mrocznego Pasażera". ;)

2. Oceniasz przez pryzmat własnych doświadczeń? ;) Brak wiary nie oznacza, że coś w co nie wierzymy nie istnieje/nie ma miejsca. Wbrew pozorom są ludzie, którzy nie oglądają tv i tym podobnych wynalazków. :-P
Też kiedyś nie wierzyłem w krasnoludki, póki jeden z nich nie zaszedł mnie znienacka od tyłu i kopnął w dupę. ;)
ihan - 2010-11-13, 15:46
:
1. To pewnie ma sporo osób, tylko dla mnie brak uczuć Dextera trzeba brać na wiarę. Bo ciągle o tym gada. Ale z jego postępowania, przejmowania się odbiorem przez innych wcale to nie wynika. Nie lubię brać na wiarę tego co gada bohater, jeśli postępowanie nie do końca jest konsekwentne i pokrywa się z gadaniem.
2. Jeśli ktoś chce się zgubić w tłumie powinien ten tłum obserwować. Telewizja i durne seriale to powinien być obowiązkowy repertuar. Chyba, że ktoś chce zgrywać indywidualistę, ale chyba to nie jest cel Dextera. A zachowywanie się w stylu kobiety są z Wenus, no przepraszam, ale Rita zachowuje się dokładnie, dokładnie tak jak wg różnych książek poradników, komedii romantycznych, czegoś tam powinna. Ergo: Dexter kompletnie nie powinien być zaskoczony. Może nie rozumieć, ale nic zaskakującego tu nie ma. Nie tak powinien autor budować odmienność.
You Know My Name - 2010-11-13, 20:09
:
skończyłem Relację z pierwszej ręki Zajdla. Jeśli ktoś ma na ochotę na gorzkawy zbiór ciekawych opowiadań podbarwionych mocno czasem przeszłym-minionym zwieńczonych naprawdę mocnym finałem w postaci tytułowego opka to zapraszam. Naprawdę warto!
Jak na czwartej stronie złapałem vo co biega w Relacji z pierwszej ręki na początku pękałem ze śmiechu, by za chwilę spoważnieć, bo mimo zgoła komediowego założenia jest to nadal temat pełen zadumy.

Teraz czas klasyki: Maszyna różnicowa. Wydanie ładniejsze niż 13 (12?) lat temu. To wszystko co na razie w temacie.
dzejes - 2010-11-13, 22:28
:
Mag_Droon napisał/a:
Zamieć Stephensona. Świetna lektura, pomijając sposób rozpoczęcia narracji powodujący przez kilkanaście stron stan ciągłego WTF? Świetne rozważania na temat marzeń o byciu najbardziej zajebistym skru.wysynem świata.


Niezła książka, szkoda, że brak wyrazistej końcówki. W sumie to w ogóle brak końcówki.

EDIT: A sam czytam teraz Davida Copperfielda. Mniam.
Jachu - 2010-11-14, 18:32
:
Rzuciłem w kąt "Powrót Cienia" Tada Williamsa. Nie potrafiłem się zmusić do czytania... Może kiedyś.
Teraz czytam "Wojny domowe w Imperium Rzymskim" Daniela Gazdy. Od razu aż się czytać chce :)
ASX76 - 2010-11-17, 11:44
:
Juninka napisał/a:
Dawno mnie tu nie było :) Siedzę teraz w domu ze złamaną nogą i mam wreszcie trochę czasu i spokoju, żeby poczytać. (...)


Ano dawno. Najstarsi userzy nie pamiętają, o najmłodszych nie wspominając... ;) Czyli, o ile dobrze zrozumiałem, gdyby nie złamana kończyna, to by Ciebie w ogóle tutaj nie było?
Teraz nie wiem, czy życzyć Ci szybkiego powrotu do zdrowia... ;)

Czytam "Chochoły" Szostaka. Bardzo dobra kniga nastrojowo-refleksyjna. Do tego napisana tak, że czyta się z dużą przyjemnością. :-)
Romulus - 2010-11-20, 13:09
:
"Chochoły" - nadal jestem w stanie "zawieszenia". Utknąłem i jakoś nie mogę ruszyć. Choć to powieść idealna na zgniły listopad, kiedy dni są ciemne i krótkie.

Zatem relaksuję się przy "Kolosie" Nialla Fergusona, w którym szuka on odpowiedzi dotyczących Imperium Amerykanskiego. W zeszłym miesiącu wydano jego kolejny tytuł: "Potęga pieniądza. Finansowa historia świata". Już jestem spłukany, ale po wypłacie na pewno zamówię:
http://www.empik.com/pote...24743,ksiazka-p
W ramach relaksu czytam też "Lucyfera" M. Careya. Na razie dwie części za mną, kolejne trzy czekają na półce, a szósta też zostanie kupiona po wypłacie. Bardzo mi się podoba historia Lucyfera. Z tomu na tom jest ciekawiej (choć, na razie, dwa tomy za mną). Z "Lucyferem" zwlekałem, bo kompletowałem "Sandmana" (nie mam tylko tomu "Ulotne życia" cz. 1 - ale nigdzie nie mogę znaleźć) i chciałem sobie chronologicznie te historie przeczytać. Najpierw odświeżyć "Sandmana" a potem przeczytać "Lucyfera". Kuzyn ma juz całego "Kaznodzieję", ale - na razie - mnie nie kręci to.

Na półeczce czeka już Norman Davies i jego "Zaginione królestwa" i z niecierpliwością czekam, aby przeczytać.

Plany nadal są ambitne: Reynolds, "Długie pożegnanie" Chandlera, "Kroniki Amberu" tom 2, odświeżenie odświeżonego Druona, Durham i jego "Akacja", "Prefekt", nowe "Kroki...". Nowych, ciekawych zapowiedzi nie widać na horyzoncie.
tr - 2010-11-20, 19:07
:
Skończyłem czytać Cryoburn Lois McMaster Bujold. I jak zwykle nie zawiodłem się na autorce - moja ulubiona space opera ma się dobrze... Choć widać już jak powoli odchodzi w cień pokolenie Arala i Cordelli, a w wiek średni wkracza pokolenie ich dzieci, które już same mają dzieci... Ech - koniec powieści nastroił mnie nostalgicznie...

Teraz tylko muszę sprawdzać co jakiś czas, czy książka jest już dostępna do sprowadzenia w internetowym sklepie Empiku... W każdym razie ma już przyszykowane miejsce na mojej półce obok Diplomatic Immunity i A Civil Campaign. Bo na polski przekład już wieki temu przestałem liczyć...
You Know My Name - 2010-11-20, 19:32
:
Miasto i miasto Mievilla.
[Miejsce na ikonkę z pokłonem]
Wspaniała rzecz, kłuje mnie tylko pewien problem geograficzny - alteracje i przeploty.
Pomysł genialny, fabuła rozwija się niespiesznie, niecierpliwie czekam(czytam) zakończenia.
toto - 2010-11-20, 20:09
:
Mag_Droon napisał/a:
Wspaniała rzecz, kłuje mnie tylko pewien problem geograficzny - alteracje i przeploty.
Zastanawiasz się, gdzie się to mieści? Tak? Z każdą stroną powinien ci się wyłaniać coraz pełniejszy obraz miast i ich geografii i związanych z nią problemów.
Qbard - 2010-11-21, 16:01
:
J. Brady "Bóg na Harleyu" Opowieść duchowa :-)
Beata - 2010-11-21, 21:49
:
Czytam sobie "Jedenaście pazurów" i, jak dotąd (ca. połowa zbioru), urzekło mnie opowiadanie Jagi Rydzewskiej pt. "Kot Szrekingera". Kapitalnie przedstawione dziecięce widzenie mechaniki kwantowej. I dziecko jest prawdziwie zwyczajne, wcale nie nad wyraz uzdolnione technicznie, ani nie geniusz jakiś. Co skłania mnie kolejny raz do zastanowienia, jakimi ścieżkami dziecięce widzenie świata podąża i aż żałuję, że nie mogę do tego etapu życia powrócić (zdziecinnienie się nie liczy ;) , to nie to samo) i z taką świeżością na pewne sprawy popatrzeć.
A w opowiadaniu jest i klimat, i humor. :)
tr - 2010-11-21, 22:19
:
Właśnie przed chwilą skończyłem czytać Succubus Shadows Richelle Mead... I zamierzam tę książkę nabyć jak tylko przetłumaczą to na język polski. Całkiem niezłe romansidło w klimatach urban fantasy. A że w klimatach fantasy to dzięki temu nie mam wyrzutów sumienia, że czytam literaturę kobiecą. W końcu fantasy to fantasy - nieważne czym doprawione :P :P :P

W sobotę kupiłem 4 pierwsze części tego cyklu i zacząłem maraton czytelniczy - przeczytałem od deski do deski pierwsze 3 tomy i połowę czwartego... Ale że czwarty niedawno temu (jakiś miesiąc góra) czytałem (już nie pamiętam czy wypożyczony z biblioteki, czy na poczekaniu w Matrasie lub Empiku), to przerzuciłem się od razu na piąty...

Po za tym odpuściłem sobie Motherfucker Dębskiego - przeczytałem do połowy, potem tylko przewertowałem pozostałość. Niestety za słabe żeby się dalej męczyć. Widocznie pomioty Cthulu nie są dla mnie...


Teraz muszę wybrać się do biblioteki w poszukiwaniu nowości... No i na dniach wyląduje u mnie na półce nowy Koniasz...
Fidel-F2 - 2010-11-21, 22:22
:
tr napisał/a:
Po za tym odpuściłem sobie Motherfucker Dębskiego - przeczytałem do połowy, potem tylko przewertowałem pozostałość. Niestety za słabe żeby się dalej męczyć
w zasadzie jak prawie wszystko EuGeniusza
utrivv - 2010-11-22, 09:03
:
Kolejny już raz czytam "Mistrza i Małgorzatę". Ta książka zawsze mnie czymś zaskakuje.
ats - 2010-11-24, 11:00
:
A ja właśnie skończyłam "Tunele. Bliżej" i zabrałam się za piątą część przygód Percy'ego Jacksona :mrgreen:
tr - 2010-11-25, 21:32
:
Moje ostatnie lektury :)

poniedziałek - druga cześć najnowszego Koniasza Żambocha - fajna niewymagająca lektura z napakowanym (ale też rzekomo umiejącym myśleć) bohaterem

wtorek i środa - wypożyczona z biblioteki "Baśń średniowieczna" autorstwa Pawła Rochali. Bardzo ciekawy pomysł na książkę, fajnie się ją czytało choć miałem wrażenie że przydałoby się jeszcze trochę dzieło te wycyzelować.
Po za tym przeczytałem mocno nieobyczajne dziełko pani Rice

czwartek - "Alicja" Jacka Piekary - piękna baśń, miałem wrażenie że wręcz ocieka poezją i uczuciami... z dwóch opowiadań bardziej podobało mi się "Miasto grzechu", w "Ciemnym lesie" czegoś mi brakowało...

jutro - albo "Bitwa o Torch" Webera, albo nowy Mordimer Piekary, albo jakaś książka z biblioteki :)
Urshana - 2010-11-25, 22:29
:
Ostatnimi czasy kilka książek czytałam jednocześnie, ale powoli wychodzę na prostą. Skończony "Egipcjanin Sinuhe" Waltariego, dwa tomy klasycznej powieści historycznej o bardzo dawnych cywilizacjach, kolejne po cyklu Druona odkrycie zaległości w tym gatunku. Teraz czytam właśnie Druona - tom 5 - "Lew i lilie". W międzyczasie skończyłam "Kroniki Amberu" tom 1 Zelaznego, wydawało mi się, że czytałam je dawno temu, ale nic prawie nie pamiętałam. Muszę przyznać, że klasyka ma się dobrze, czytałam z ogromną przyjemnością. Dodatkowo poczytuję zbiór tekstów Amosa Oza "Czarownik swojego plemienia" i zaczęłam "Gringo wśród dzikich plemion" Wojciecha Cejrowskiego.
Kennedy - 2010-11-25, 23:09
:
Samuel R. Delany - Babel 17

Zacząłem znajdowac czas na czytanie, więc czytam, czytam. Wstepnie podoba mi się pomysł na tę książke, z rozszyfrowywaniem obcego języka.
Elektra - 2010-11-29, 09:45
:
Znowu dwie książki na raz czytam. Jedna to Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód - Zachód R.M. Wegnera. Pierwszą część pochłonęłam dość szybko, w drugiej utknęłam na pierwszym opowiadaniu. Ale i tak jest to rodzaj fantastyki, który bardzo lubię.

Drugą książką jest Peanatema N. Stephensona. Nie wiem, co o niej sądzić. Rozgryzam ją już od miesiąca i za mną jakieś 150 stron. Irytuje mnie to, że nie potrafię sobie wyobrazić świata i nie wiem, o co chodzi. Przypomina mi trochę Diamentowy wiek, za którym nie przepadam. A poza tym nie nadaje się do wożenia gdziekolwiek, a w domu mam mało czasu, żeby przysiąść przy niej (i tak cykam po kilkanaście stron). Jak na razie nie przebija ani Cyklu barokowego, ani Crypto, ani Zamieci.
MrSpellu - 2010-11-29, 09:50
:
Elektra napisał/a:
Drugą książką jest Peanatema N. Stephensona. Nie wiem, co o niej sądzić. Rozgryzam ją już od miesiąca i za mną jakieś 150 stron. Irytuje mnie to, że nie potrafię sobie wyobrazić świata i nie wiem, o co chodzi. Przypomina mi trochę Diamentowy wiek, za którym nie przepadam. A poza tym nie nadaje się do wożenia gdziekolwiek, a w domu mam mało czasu, żeby przysiąść przy niej (i tak cykam po kilkanaście stron). Jak na razie nie przebija ani Cyklu barokowego, ani Crypto, ani Zamieci.

Mnie też wolno szło z lekturą, ale jakoś nie miałem większych problemów z wyobrażeniem sobie świata. Ale faktycznie Cykl barokowy bardziej mi podchodzi, bo z Zamiecią to się kompletnie nie zgodzę. Zamieć przy Peanatemie jest wręcz "prymitywna" ;)
Elektra - 2010-11-29, 09:54
:
MrSpellu napisał/a:
Zamieć przy Peanatemie jest wręcz "prymitywna"

Możliwe, że ocenię podobnie po przeczytaniu całości. Na razie mam wrażenie, że przeszłam dopiero za wstęp. Z drugiej strony, może ja wolę takie prymitywne książki...? //mysli

A w ogóle winą jest chyba to, że nie mam wystarczająco czasu. A jak już zaczynam czytać, to jestem tak zmęczona, że po pół godzinie nic nie rozumiem.
MrSpellu - 2010-11-29, 09:59
:
Elektra napisał/a:
Możliwe, że ocenię podobnie po przeczytaniu całości. Na razie mam wrażenie, że przeszłam dopiero za wstęp. Z drugiej strony, może ja wolę takie prymitywne książki...?

150 stron w wypadku Peanatemy to nawet wstęp nie jest ;)

Elektra napisał/a:
A w ogóle winą jest chyba to, że nie mam wystarczająco czasu. A jak już zaczynam czytać, to jestem tak zmęczona, że po pół godzinie nic nie rozumiem.

Od jakiegoś czasu mam tak samo. Jak w ciągu dnia przeczytam ze zrozumieniem 50 stron to mogę to uznać za sukces :)
Ł - 2010-11-29, 12:18
:
Elektra napisał/a:

Drugą książką jest Peanatema N. Stephensona. Nie wiem, co o niej sądzić. Rozgryzam ją już od miesiąca i za mną jakieś 150 stron. Irytuje mnie to, że nie potrafię sobie wyobrazić świata i nie wiem, o co chodzi.

Na końcu jest leksykon, w którym zebrane są łącznie hasła anonsujące kolejne rozdziały. Są też kalki wyłozone wręcz rysunkowo. Ja np. zorientowałem się o tym dopiero po przeczytaniu całej książki, gdybym korzystał na bieżoco to byłby mi łatwiej. Inna sprawa że mnie po tłuczeniu Dukaja nie razi już zaczynanie ksiązki od środka.
MrSpellu - 2010-11-29, 13:00
:
Ł napisał/a:
Na końcu jest leksykon, w którym zebrane są łącznie hasła anonsujące kolejne rozdziały. Są też kalki wyłozone wręcz rysunkowo. Ja np. zorientowałem się o tym dopiero po przeczytaniu całej książki, gdybym korzystał na bieżoco to byłby mi łatwiej. Inna sprawa że mnie po tłuczeniu Dukaja nie razi już zaczynanie ksiązki od środka.


Cóż, na coś się jednak moje filologiczne wykształcenie przydało, bo odruchowo po sięgnięciu do książki obadałem ostatnie strony w poszukiwaniu słowniczka/bibliografii/indeksu/spisu treści/kuponu na darmowe piwo w bibliotece //spell

Przyswoisz kilka tekstów teoretycznoliterackich i raz, dwa nauczysz się czytać wspak //osochozi
Procella - 2010-12-03, 09:42
:
Ja czytam wypełnione ankiety do pracy mgr :roll: I "Deformacje w spostrzeganiu ludzi" Mądrzyckiego. I numer specjalny "Więzi" z roku 1998 ("Tematy polsko-żydowskie"). I jeszcze parę rzeczy tego typu.

A w przerwach - "Gromowładny" Gilmana. Dobre, wciąga i ma klimat. Swoją drogą - namnożyło się tych dziwnych miast w fantastyce.

I, też dla przyjemności, "Krew na pierwszej stronie. Sensacyjne dzienniki Drugiej Rzeczypospolitej" Władyki. Dopiero zaczynam, ale tytuł chyba mówi wszystko.
tr - 2010-12-03, 12:42
:
Ostatnie parę dni to:
- "Rycerz kielichów" Jacka Piekary - całkiem fajne, pomyślę nad kupnem
- "Ja inkwizytor. Dotyk zła" tegoż autora - dwa fajne opowiadania, jestetm zadowolony z zakupu
- trylogia "Mroczna noc", "Mroczna więź", "Mroczna żądza" Geny Showalter - wypożyczyłem w bibliotece dwie pierwsze części na weekend w ramach zaczętej parę miesięcy temu akcji "poznaję fantasy kobiecą" :) . Szmira straszliwa - tak źle napisanych książek już dawno nie czytałem. Styl, kreacja bohaterów, fabuła - właściwie wszystko leżało na dnie i kwiczało. Ale paradoksalnie - to było aż tak złe, że aż fascynujące. Taki odpowiednik filmów klasy C czy D, którzy niektórzy kinomani namiętnie oglądają. Podsumowując - udałem się ponownie do biblioteki i wypożyczyłem trzecią część... :)
- "Podróżniczka" Diany Gabaldon - cegła ogromna (950 stron, czcionka chyba 10 punktowa - starczyła na dwa dni czytania) :) . Romansidło historyczne, ale można je podciągnąć pod fantastykę (podróże w czasie i magia woo-doo) :) . Całkiem przyjemna lektura. Choć wolałbym żeby następne zakupy biblioteki poszły w stronę zdecydowanie "twardszej" fantastyki.

ponadto na półce czeka na przeczytanie "Bitwa o Torch" Webera i dzisiaj ponownie wybieram się do biblioteki...
You Know My Name - 2010-12-03, 12:56
:
Kończę pierwszą część Arki Oskupienia Reynoldsa. Bardzo przyjemna lektura. Ciekawe pomysły, interesujący bohaterowie. Akcja nie mknie naprzódw jakimś oszałamiającym tempie, ale pomaga to ogarnąć całość i połączyć z czytaną kilka miesięcy temu Przestrzenią Objawienia.
Tixon - 2010-12-03, 14:02
:
Zimowy Monarcha Bernard Cornwell
Bardzo nie podobał mi się pomysł odarcia Artura z legendy - i jako wielki fan legendy właśnie, cały czas coś mi zgrzytało, ale poza tym Cornwell spisał się znakomicie przedstawiając wiarygodną historię z wiarygodnymi postaciami, które nie dorastają do pięt swoim wizerunkom. I jest to niezmiernie ciekawe, bo w legendzie mamy ideały - Artura, Merlina, Lancelota, które mają drobne grzeszki, aby były bardziej ludzkie; a u Cornwella odwrotnie - mamy ludzi mało sympatycznych czy wręcz pogardzanych (Lancelot), których dokonania/obraz historia sfałszuje (jak Igraine, która to sama mówi). To z kolei prowadzi do masochizmu czytelniczego - wizja autora boli jak siarczysty policzek, ale z uporem szukamy dalej - co też jeszcze pozmieniał.
Drugim aspektem jest wiarygodność świata. Nie jestem (jeszcze;)) historykiem więc nie mogę powiedzieć, czy realizm historyczny zastosowany przez autora jest właściwy, ale... to mnie zupełnie nie obchodzi. Te czasy (broń, obyczajowość) zostały przedstawione wiarygodnie i o to chodzi w literaturze popularnej, na tym polu autor odniósł sukces.
Tak więc lektura Zimowego Monarchy (bo to na razie czytałem), była dwojaka, a moje odczucia wobec książki są sprzeczne. ;)
Romulus - 2010-12-05, 12:58
:
"Król Bólu" Dukaja. Bardzo się cieszę z powodu lektury, choć szkoda, że tak mało tekstów nowych. Ale jeśli ktoś zerknie w Postscriptum od autora, pocieszy się, że pracuje on równolegle nad trzema projektami :)

Skończyłem czytać dwie znakomite powieści Scotta Turowa. Autor ten to ceniony w USA twórca prawniczych dramatów. Doskonale skonstruowana fabuła oparta jest nie tylko na precyzyjnie i - przede wszystkim - wiarygodnie (opartym na prawie) odtworzonym procesie karnym. Równie ważna jest także warstwa psychologiczna, która nadaje kilku jego powieściom rangę arcydzieł gatunku.

Tak jest właśnie z powieścią "Uznany za niewinnego". Na jej podstawie powstał film z Harrisonem Fordem (ze 20 lat temu, albo wcześniej). Ale książka jest fenomenalna. Żadnej chwytliwej efektowności a la Grisham. Realizm, psychologia i znakomita zagadka kryminalna. Do tego bardzo niebanalne zakończenie. W zasadzie - nie ma tu nic, co można uznać za szablon w takich powieściach. To nadaje jej rangę klasyka, moim zdaniem.

"Niewinny" to kontynuacja poprzedniej. Napisana 23 lata później, przenosi akcję o 20 lat później po wydarzeniach w niej opisywanych. Postacie dramatu są te same, co nadaje jej dodatkowego smaku (zważywszy na to, jaki był finał "Uznanego za niewinnego"). Kontynuacja dorównuje pierwszej części, co może być rozczarowujące - ale tylko dla fanatyka :) Bardzo frapująca lektura. Zarówno od jednej, jak i drugiej powieści trudno się oderwać. Choć, jak pisałem, nie są to powieści szablonowe ani skrojone na bestsellery a la John Grisham.

Ciekawym okropnie, czy wydawnictwo Fabryka Sensacji planuje wznowienie pozostałych, wcześniejszych powieści Turowa, które ukazały się w Polsce. Kilka z nich jest tego wartych ("Okaleczeni", "Błędy odwracalne"). Wyśmienita lektura.
Kennedy - 2010-12-05, 14:22
:
Próbowałem czyytać Babel 17, ale jakoś mnie nie wciągnęło. Potrzeba mi odmóżdżacza, bo mam teraz taki nawał pierdól na głowie, że muszę się czymś lekkostrawnym odciążyć.

Leci więc literacki fastfood, czyli Oko Jelenia Pilipiuka. Kumpel mi pożyczył dobrych kilka miesięcy temu wszystkich pięć tomów, a teraz nadszedł czas na spożycie. Pierwsze trzy niby czytałem, ale nic nie pamiętam, więc sobie je odświeże.
Jander - 2010-12-05, 14:33
:
Romulus napisał/a:
Ale jeśli ktoś zerknie w Postscriptum od autora, pocieszy się, że pracuje on równolegle nad trzema projektami

Wiedziałem, że Dukaj jest poligamistą. :mrgreen:
tr - 2010-12-07, 10:57
:
Za mną:
- Paradoksy młodszego patriarchy Eleonory Ratkiewicz. Książka trochę pompatyczna, ale świetnie się ją czytało. Zastanawiam się nad kupnem
- Wilcza krew, smoczy ogień Romualda Pawlaka. Jakoś mnie te opowiadania nie wciągnęły. Próbowałem jedno, próbowałem drugie... i oddaję do biblioteki. Może kiedyś wrócę do tej książki?
- Książka się rozwija Anny Świderkówny i Marii Nowickiej. Fajna książka popularononaukowa o historii książki :) . Można się dowiedzieć jak powstawało pismo, jak wyglądały pierwsze książki, z czego je robiono, jak książka ewoluowała... Szkoda tylko, że całość skupiona jest tylko na rejonie Morza Śródziemnego, a nie ma nic o dziejach książki na Dalekim Wschodzie...
- Rycerz swojej pani Christyny Dodd. Lekkie romansidło pseudohistoryczne :P

Dzisiaj kolejna wizyta w bibliotece, po za tym zacząłem czytać Bitwę o Torch Webera, ale początek jak na razie jeszcze mnie nie wciągnął...
Urshana - 2010-12-07, 12:33
:
Skończyłam horror Johna Ajvide Lidqvista "Ludzka przystań" - nie przestraszył mnie, ale nie był też najgorszy, o wrażeniach więcej będzie w recenzji. Obecnie czytam Marininy "Zabójca mimo woli" - lubię major Kamińską, mimo jej dziwactw, czyta się świetnie.
Kamil - 2010-12-07, 20:54
:
Hej. Czytam teraz "Lustrzany uśmiech M" Sary Rajmund, wprawdzie to proza dotychczas nieznana ale myślę, że debiut ten jest całkiem udany. Polecam zwłaszcza tym osobom, które lubią książki o fabule nieco psychologicznej. Myślę, że z tej książki można wynieść ciekawe spostrzeżenia na temat współczesnych kobiet i mężczyzn.Jeśli zatem chciałabyś albo chciałbyś dowiedzieć się czegoś na temat toksycznych związków i relacji międzyludzkich, myślę że powinieneś/powinnaś sięgnąć po tą pozycję.


mad5killz - 2010-12-07, 21:01
:
W końcu start z "Dworzec Perdido" Mieville'a. Zapowiada się dość ciekawie. (:
Procella - 2010-12-08, 09:58
:
Wczoraj przeczytałam "Nie bierz do ust ręki umarlaka" Dany Kollman. Tak, przyznaję się bez bicia, jednym z głównych powodów był tytuł. Warto jednak było. Z okładki:
Cytat:
Dana Kollman (...) opowiada o tym, co faktycznie dzieje się za żółtą policyjną taśmą, o wszystkim tym, czego nie znajdziecie w filmach ani w powieściach, bo jest zbyt dziwaczne, by to wymyślić.

Świetne. Ale jeżeli ktoś jest delikatny, niech nie czyta przy jedzeniu.
Ł - 2010-12-08, 10:27
:
Procella napisał/a:
Wczoraj przeczytałam "Nie bierz do ust ręki umarlaka" Dany Kollman. Tak, przyznaję się bez bicia, jednym z głównych powodów był tytuł..

You never go ass-to-mouth!!
Qbard - 2010-12-09, 12:53
:
Roland Topor "Chimeryczny lokator". Powieść z dreszczykiem, na jej podstawie Polański nakręcił film.
Urshana - 2010-12-09, 13:25
:
Skończyłam Marininy "Zabójca mimo woli" (palić mi się teraz przez bohaterkę chce), a obecnie zabrałam się za "Ostatnią noc w Twistem River" Irvinga. W kolejce "Akacja" Durhama.
Jander - 2010-12-09, 17:48
:
Skończyłem wreszcie The Windup Girl Bacigalupiego. Wow, po prostu. I motywy transhumanistyczne - mniam.
Poza tym od razu zacząłem Północ-Południe Wegnera, po pierwszym opowiadaniu jestem pozytywnie nastrojony. Przyda się coś lekkiego po jednak niełatwym Bacigalupim.
Max Werner - 2010-12-09, 17:57
:
Apropos lekkości lekturowej - pożeram wreszcie "Pana lodowego ogrodu" Grzędowicza. Apetyt rośnie mi w miarę jedzenia - jak na razie stwierdzam, że to kawał dobrej opowieści.
ASX76 - 2010-12-09, 18:44
:
Max Werner napisał/a:
Apropos lekkości lekturowej - pożeram wreszcie "Pana lodowego ogrodu" Grzędowicza. Apetyt rośnie mi w miarę jedzenia - jak na razie stwierdzam, że to kawał dobrej opowieści.


Kolejne części nie osiągają nawet połowy tego poziomu.
Sabetha - 2010-12-09, 18:53
:
ASX napisał/a:
Kolejne części nie osiągają nawet połowy tego poziomu.


Nie popadajmy w przesadę :P . Fakt, pierwszy tom jest najlepszy, ale pozostałe również dostarczają człowiekowi mnóstwa przyjemności XD .
mad5killz - 2010-12-09, 19:10
:
Sabetha napisał/a:
ASX napisał/a:
Kolejne części nie osiągają nawet połowy tego poziomu.

Nie popadajmy w przesadę :P . Fakt, pierwszy tom jest najlepszy, ale pozostałe również dostarczają człowiekowi mnóstwa przyjemności XD .

Zgadzam się z tym w pełni. (:
ASX76 - 2010-12-09, 19:11
:
Sabetha napisał/a:
ASX napisał/a:
Kolejne części nie osiągają nawet połowy tego poziomu.


Nie popadajmy w przesadę :P . Fakt, pierwszy tom jest najlepszy, ale pozostałe również dostarczają człowiekowi mnóstwa przyjemności XD .


Nie popadajmy w przesadę. :P . Pierwsza część jest zdecydowanie o wiele lepsza od tych żałosnych, ciągniętych na siłę, kontynuacji. Największą i zarazem jedyną przyjemność podczas lektur(y): drugiej i trzeciej "partii" osiągnąłem w chwili odłożenia tych pozycji w ciemny kąt.
AdamB - 2010-12-09, 20:40
:
ASX76 napisał/a:
... Pierwsza część jest zdecydowanie o wiele lepsza od tych żałosnych, ciągniętych na siłę, kontynuacji....

Żałosne, ciągnięte na siłę, ... komentarze. :evil:
Zgadzam się, że pierwsza część była lepsza ale kolejne trzymają przyzwoity poziom i trzymają przy lekturze nawet tak wybrednych czytelników jak ASX...
Określenia typu: żałosne czy ciągnięte na siłę to bufonada. //pisowcy
Max Werner - 2010-12-09, 20:46
:
Kurde, po co wyskakiwałem z tym Grzędowiczem, teraz się kłócą //faja
Urshana - 2010-12-09, 20:52
:
Nie przejmuj się, tylko czytaj, moja siostra właśnie relaksuje się też przy tej lekturze razem z dzidzią, którą nosi w brzuszku - oboje są zadowoleni. Osobiście uważam, że jest to niezła rozrywka, a całość ocenię po ukończeniu cyklu.
elTadziko - 2010-12-09, 21:15
:
Przeczytałem "Dziką energię" Diaczenków.
Jest gorsza od "Vita Nostry", ale i tak czytało mi się ją bardzo przyjemnie ;) Rozwaliło mnie pierwsze zdanie: "Pracuję jako piksel." :D Co prawda miałem wrażenie, że najlepszy był początek, gdy Dzika była jeszcze w mieście, a im dalej, tym mniej ciekawie się robiło, ale nawet ostatnie fragmenty mnie nie znudziły. Ode mnie 5/6 :P

A w międzyczasie, od dwóch miesięcy (xD) czytam "Maga" Fowlesa. Jakoś mi nie podchodzi :/ Tak go tu wszyscy zachwalali, a dla mnie jest jakiś taki... nudny? :P No nic, na pewno przeczytam do końca, bo wszystkie książki kończę. Ale zachwytów nad nim nie będę uprawiać :P Poza tym ja się zastanawiam gdzie jest to całe granie w kotka i myszkę z czytelnikiem... Jakoś te zagadki starucha mnie nie emocjonują...
Sabetha - 2010-12-09, 21:21
:
Urshana napisał/a:
Osobiście uważam, że jest to niezła rozrywka, a całość ocenię po ukończeniu cyklu.


Dobrze mówi, dać Jej wódki ;) .

ASX76 napisał/a:
Największą i zarazem jedyną przyjemność podczas lektur(y): drugiej i trzeciej "partii" osiągnąłem w chwili odłożenia tych pozycji w ciemny kąt.


I trzeba było się tak męczyć? :P Wystarczyło odłożyć na półkę przed czytaniem...

ASX76 napisał/a:
Pierwsza część jest zdecydowanie o wiele lepsza od tych żałosnych, ciągniętych na siłę, kontynuacji.


ASX, Ty jesteś jeszcze bardziej marudny niż Tix :shock:

A żeby nie offtopować całkiem bezczelnie:

Ciągle męczę "Dobranoc, panie Holmes" C. Nelson Douglas. Samo w sobie czytadło nie jest złe, bohaterka nawet chwilami intryguje i bawi, jednakowoż odwracanie stron idzie mi wyjątkowo niemrawo :-?
ASX76 - 2010-12-10, 12:11
:
AdamB napisał/a:

Żałosne, ciągnięte na siłę, ... komentarze. :evil:

Zgadzam się, że pierwsza część była lepsza ale kolejne trzymają przyzwoity poziom i trzymają przy lekturze nawet tak wybrednych czytelników jak ASX...
Określenia typu: żałosne czy ciągnięte na siłę to bufonada. //pisowcy



Widocznie ASX w tym wypadku jest bardziej wybredny od pozostałych wybrednych, tym bardziej, że jego oczekiwania zostały srodze zawiedzione. Aż tak trudno to pojąć, że ktoś ma inne zdanie od pańskiego?
Twój komentarz do mojego komentarza wygląda na "bufonadę". ;)

Sabetha napisał/a:


Dobrze mówi, dać Jej wódki ;) .

I trzeba było się tak męczyć? :P Wystarczyło odłożyć na półkę przed czytaniem...

ASX, Ty jesteś jeszcze bardziej marudny niż Tix :shock:



1. Od wódki rozum krótki. :-P

2. Gdybym wiedział, że to będzie taka męka, to bym nie kupił tych książek. Ciekawość zwyciężyła. Spotkałem się z pochlebnymi recenzjami trzeciej części, dlatego z nią (również) zaryzykowałem. Niedługo potem odłożyłem na półkę.

3. Wystarczy jeden czy dwa komentarze, aby wyrobić sobie zdanie o stopniu mojej marudności? :-P

O co "kaman"? Wam II i III część/tom przypadły do gustu, co wcale nie znaczy, że ASX-owi też musi... Każdy ma prawo do wyrażenia własnej opinii, ot co. :-P
Pewnie, że w fantastyce jest więcej gorszych pozycji, nie przeczę, natomiast oceniałem kontynuacje przez pryzmat pierwszej części. I tyle.
Sabetha - 2010-12-10, 12:48
:
Ukończywszy wreszcie nieszczęsne przypadki Irene Adler, tudzież pętającego się po obrzeżach historii tytułowego pana Holmesa, któremu bohaterka życzy dobrej nocy, zabrałam się za Yarbro i jej "Krwawe igrzyska". Jak na razie nic wyjątkowego, chociaż Saint-Germain to dość intrygująca postać.

ASX76 napisał/a:
3. Wystarczy jeden czy dwa komentarze, aby wyrobić sobie zdanie o stopniu mojej marudności? :-P


Sugerujesz, iż nie mam nawet mglistego pojęcia o stopniu Twojej marudności? Że jest ona niczym góra lodowa, która zatopiła Titanica - dryfuje po niezmierzonym oceanie Internetu, demonstrując światu jeno swój wierzchołek? XD
ASX76 - 2010-12-10, 21:52
:
Sabetha napisał/a:


Sugerujesz, iż nie mam nawet mglistego pojęcia o stopniu Twojej marudności? Że jest ona niczym góra lodowa, która zatopiła Titanica - dryfuje po niezmierzonym oceanie Internetu, demonstrując światu jeno swój wierzchołek? XD


Sugeruję, że mój stopień/poziom marudności i tak jest mały w porównaniu z tym, który miał miejsce w przeszłości. Na tym forum działy się sceny wręcz dantejskie. ;) To co wyprawia się obecnie jest zaledwie Karmi przy spirytusie. :-P

Przypominam, że to nie jest wątek o ASX-ie - El
Jamal - 2010-12-10, 22:54
:
George Orwell - Rok 1984

chyba komentować nie muszę...?!
Elektra - 2010-12-11, 08:13
:
Jamal napisał/a:
chyba komentować nie muszę...?!

Mimo wszystko się postaraj. Ten wątek nie służy tylko wymienianiu tytułów.
Fidel-F2 - 2010-12-11, 10:34
:
Jamal, walnij jakiś banał
Jamal - 2010-12-11, 12:50
:
No już dobrze, dobrze.

Książka opowiada o wizji, wyobrażeniu autora o przyszłości. O czasach, które nastąpią po jego życiu... Wizja jest dość realistyczna i mocno zakorzeniona w perspektywie pesymistycznej postrzegania świata.

Książka wydana w latach 40stych, a aktualna jakby opisywała wydarzenia mające nastąpić za 10-15lat.

Prole - najubożsi. Nie posiadają w swoich domach teleekranów.
Członkowie Partii (ta jest tylko jedna) - Mają teleekrany lecz nie mogą ich wyłączyć, co najwyżej przyciszyć.
Członkowie wewnętrznej partii - Mogą wyłączyć teleekrany, na pół godziny co jakiś dłuższy odstęp czasu. Żyją w lepszych warunkach od zwykłych członków partii. Często posiadają służbę.

Zbrodnią jest niemal każda myśl odrębna, bądź sprzeciwiająca się ideologi parti: tzw. Myślozbrodnia.

Praw nie ma, ale nie znaczy że wolno robić co się chce. W zasadzie nie wolno nic, prócz wypełniania obowiązków wobec partii - na każdym kroku są: Kapusie, szpicle, donosiciele, czy nawet policja myśli.

Rodzina w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, już nie istnieje. Małżeństwo zakładane jest w celu prokreacji. Najmłodsze pokolenia od małego wpajane mają obserwowanie odstępstw od jedynego słusznego zachowania, czyli Wierności Partii i stania na straży jej przywilejów.

... Jednak, czy wszyscy godzą się z takimi warunkami życia?! Prawda i prawo do poznania przeszłości (z przed Rewolucji i powstania partii) są wystarczającym motywem, by wyłamać się ze strumienia, gdzie każdy jest poddawany ustawicznemu praniu mózgu.

;) Mam nadzieję, że troszkę przybliżyłem karteczki, z tej książeczki.
Fidel-F2 - 2010-12-11, 12:51
:
:-|
Jamal - 2010-12-11, 14:06
:
A wszystko dzieję się w czasie trwania nieustającej wojny, wojny która nie jest niczym więcej, niż iluzją... Atmosfera to swoista psychoza strachu. Władcy troszczą się jedynie o to, by nie zagłodzić zbyt dużej liczby obywateli.
Ł - 2010-12-11, 16:02
:
Jamal napisał/a:
A wszystko dzieję się w czasie trwania nieustającej wojny, wojny która nie jest niczym więcej, niż iluzją... Atmosfera to swoista psychoza strachu. Władcy troszczą się jedynie o to, by nie zagłodzić zbyt dużej liczby obywateli.

mógłbyś rozwinąć? jestem zaintrygowany.
Fidel-F2 - 2010-12-11, 16:17
:
:-P
Kennedy - 2010-12-11, 16:25
:
Prefekt

50 stron za mną. Jak na razie chyba żadna znana mi powieść Reynoldsa nie zbliża się do klasycznego kryminału tak bardzo jak ta. Gość zaczyna mi się coraz nachalniej kojarzyć z Asimovem, co bynajmniej nie jest żadnym zarzutem.
Jamal - 2010-12-11, 16:44
:
Otóż... Stan wojenny trwa od kilkudziesięciu lat, starsze pokolenie zostało mocno przerzedzone. Osoby, które pamiętały czasy z przed rewolucji albo ginęły w tajemniczy sposób albo je awaparowano - wymazywano o nich jakiekolwiek wzmianki w książkach, gazetach, czy nawet listach na kołach szachowych. Jednym słowem jakby nigdy nie istniały. Nikt nie wypowiadał się na głos, o takich osobach. Zwłaszcza, że podobny los spotykał również członków partii np. takich, którzy potrafili jeszcze samodzielnie myśleć, czy byli błyskotliwi na tyle, aby rozgryźć (jeśli nasunął by im ktoś temat) jakie kłamstwa, fałszerstwa ustanowiłby obecny ład.

Istnieją Trzy super-mocarstwa:

-Eurazja
-Wschódazja
-Oceania

Prowadzą nieustannie wojny, zmieniając tylko czasowo sojusznika (przerabia się wówczas książki, gazety np. The Times w takowy sposób, jakby wojna prowadzona była z tym wrogiem od zawsze, bez zmieniania stron) o dziwo nikt nie krytykował takich kłamstw na głos. Bieda, nędza, spadające bomby... towarzyszą czytelnikowi przez niemal całą powieść.

;)
Ł - 2010-12-11, 16:51
:
No ale jak to możliwe? Nie rozumiem.
Jamal - 2010-12-11, 19:23
:
Jak?

Jedna władza, jeden pogląd polityczny... tak jest obecnie.

Książka wszystko opisuje: JAK TO MOŻLIWE?! (też ;) )
Ł - 2010-12-11, 19:59
:
Aż sięgnę po tą pozycję, dzięki! Dlatego lubię internet, można w nim poznać tyle ciekawych ludzi którzy czasem Cię nakierują na coś ciekawego!
Elektra - 2010-12-11, 20:47
:
Jamal napisał/a:
Mam nadzieję, że troszkę przybliżyłem karteczki, z tej książeczki.
Znakomicie. ; P

Ale wiesz, mogłeś też opisać pierwsze wrażenia po lekturze, np.: beznadzieja, nuda, genialne i temu podobne. ; )
MrSpellu - 2010-12-11, 21:16
:
Chryste...
Ł - 2010-12-11, 21:45
:
Już dobrze, jestem tu...
Urshana - 2010-12-11, 22:33
:
Czy ktoś może uświadomić naszemu koledze, że przytłaczająca większość forumowiczów doskonale zna Orwella i że dał się wkręcić? ;)
Maeg - 2010-12-11, 22:34
:
Psujesz zabawę. //pacnij
Urshana - 2010-12-11, 22:40
:
Wiem, ale mi go żal się zrobiło. Ja na co dzień mam do czynienia z dziećmi, a one w przytłaczającej większości niestety nie są za bystre, z nielicznymi wyjątkami, dlatego przyzwyczaiłam się do tłumaczenia "jak krowie na rowie" prawie wszystkiego. A w temacie: jestem w połowie "Ostatniej nocy w Twistet River" - czyta się gładko, niezły jest zwłaszcza wątek pisarski, bo wprowadza meta poziom odbioru. Nie jestem specjalistką od motywów Irvinga, więc zapewne wiele mi umyka, ale nie odbiera to przyjemności czytelniczej.
Ł - 2010-12-11, 22:43
:
Maeg napisał/a:
Psujesz zabawę. //pacnij


Magielku, żarty się skończyły wraz z tym zdaniem:

Jamal o 1984 napisał/a:
Jedna władza, jeden pogląd polityczny... tak jest obecnie.

MadMill - 2010-12-11, 22:54
:
A dopiero zrobili porządek na Krakowskim //facepalm
martva - 2010-12-11, 23:16
:
Ł napisał/a:
Magielku, żarty się skończyły wraz z tym zdaniem:


Ale to nie było cały czas o książce?



Ubłagałam siostrę żeby mi przywiozła coś lekkiego do czytania, bo mam 'Opowieści sieroty' ale nie zacznę w najbliższym czasie, bo podejrzewam że zmarnuję potencjał tej książki. Mam SFFH, ale to nie będzie długa lektura, i jakąś nagroda z Falkonu o historii czarownicy z 'Czarnoksiężnika z Krainy Oz', ale nie wiem czy jeśli nie czytałam przygód Dorotki to załapię cokolwiek.
Ł - 2010-12-11, 23:24
:
martva napisał/a:
Ł napisał/a:
Magielku, żarty się skończyły wraz z tym zdaniem:


Ale to nie było cały czas o książce?


Było dlatego podpiosałem cytat tak:

Kod:
[quote="Jamal o 1984"]


Problem jest taki że on pisze o książce a pisząc "obecnie" zdaje się usiłuje dokonac ekstrapolacji na nasza rzeczywistośc. Zresztą może być to fajny pretekst do dyskusji nad historycznością "1984", to znaczy tego na ile tamta wizja przyszłości trąci już dziś myszką.
martva - 2010-12-11, 23:30
:
Ja zrozumiałam że 'tak jest obecnie' to nadal o sytuacji opisanej w książce, bo cały czas pisał w czasie teraźniejszym, ale w sumie może się sam wypowie.
Jamal - 2010-12-11, 23:44
:
@Różowiutka

Masz rację. Chwilkę mnie nie było, a wy już tyle napisaliście, nie ładnie :P

Wiesz, nie siedzę na waszym forum od wieków, a jedynie od góra 2 tygodni (nie patrzę w profil, nie podaje konkretnej daty, bo i po co).
Zapoznałem się z tą książką, nie dawno, więc i piszę że ją czytam, ot tyle.

Wybacz, żebym wszystkie strony tego tematu czytał <sick> to nie logiczne nawet!

A żarty, to fakt ale się skończyły jak obejrzałem film o mordowaniu delfinów! Jestem pod wrażeniem od kilku godzin... Wrażeniem, jacy to musimy być bezlitośni. Co za rasa, niby tacy sami, a gardzimy sobą nawzajem jak g...em!
Romulus - 2010-12-11, 23:48
:
Jamal napisał/a:
A żarty, to fakt ale się skończyły jak obejrzałem film o mordowaniu delfinów! Jestem pod wrażeniem od kilku godzin... Wrażeniem, jacy to musimy być bezlitośni. Co za rasa, niby tacy sami, a gardzimy sobą nawzajem jak G...em!

Ja wypatroszyłem dziś 4 pstrągi. Po upieczeniu - w mordę, pycha!

"Udręka" Lauren Kate - przeczytałem. A nawet napisałem cosik. Nic oryginalnego. Idealna książka. szkoda, że "Moda na sukces" trzyma się rzeczywistości bardziej, niż Lauren Kate kiedykolwiek spróbuje w swoich powieściach. Wyczuwam ostry potencjał. Rydż Forester jako anioł, Bruk jako diablica, Stefania jako królowa demonów, Eryk jako naczelny wałach o dobrym sercu... I cała masa demonów...
Maeg - 2010-12-11, 23:53
:
Romulus napisał/a:
"Udręka" Lauren Kate - przeczytałem.

Podziwiam, ja miałem dość po 45 stronach. A ten dialog z lotniska mnie dobił.

Podczytuje sobie teraz Dukaja, za mną już Oko potwora - miodne, szczególnie w połączeniu z soundtrackiem z Moon. Teraz Linia Oporu - 2/3 za mną i chyba nie ogarniam w pełni tego tekstu.
Fidel-F2 - 2010-12-11, 23:56
:
Jamal, czemu 'gówno' piszesz z dużej litery?
MrSpellu - 2010-12-12, 00:11
:
Jamal napisał/a:
Co za rasa, niby tacy sami, a gardzimy sobą nawzajem jak G...em!

Co, my i delfiny?
MadMill - 2010-12-12, 09:55
:
Spellu napisał/a:
Co, my i delfiny?

Spytaj się rodziców. To bzdura że bociany przynoszą dzieci...
Jamal - 2010-12-12, 10:29
:
Spellu, czy Ty na prawdę tak mało wiesz... powiedz, że Tylko udajesz :-/

Chodzi o ceremonie, rytuał. Wygląda mniej więcej tak:

Corocznie w Dani, Japoni zapędza się do brzegu około 1000 delfinów. Chłopcy przechodzący w wiek dorosłości muszą zabić swojego delfina. Oni traktują to jak festyn. Te zwierzęta płaczą, podczas mordowania. To jest mord - cała zatoka wypełniona krwią, tysiące litrów, a małe dzieci po prostu na to patrzą. Te zwierzęta podpływają w zaufaniu, w zamian zostają żywcem zarżnięte! //mur

Rozpruwa się je, a z wielu z nich... wypadają młode (one były w ciąży).

Sadystyczny obrazek FESTYNU ŚMIERCI!
MadMill - 2010-12-12, 10:40
:
To jest ich kultura, której my europejczycy nie rozumiemy. Dla nich to pewnie coś pięknego, a my tego nie widzimy bo jesteśmy zakutymi łbami.

W wielu krajach muzułmańskich wycina się kobiecie łechtaczkę, w niektórych plemionach w Oceanii młody chłopiec musi odbyć stosunek seksualny ze starszym mężczyzną, u nas np. w 18. urodziny trzeba się spić i ich nie pamiętać - to wszystko przykłady z głównej strony wp.pl

I podziwiam ludzi którzy znajdują tyle odniesień w Roku 1984, no takich odniesień.
Sabetha - 2010-12-12, 11:51
:
Rzuciłam w diabły "Krwawe igrzyska" i rozpoczęłam "Grę o tron" Martina. Jak na razie wytężam mą inteligencję w próbach ogarnięcia, kto jest kim dla kogo i czego chce od kogoś innego :lol:
MrSpellu - 2010-12-12, 12:02
:
Jamal napisał/a:
Spellu, czy Ty na prawdę tak mało wiesz...

Nie, ja po prostu mam wrażliwość oscylującą na poziomie drewnianego klocka :)

Jamal. Powiem brutalnie. Mam gdzieś tysiąc delfinów zabijanych u wybrzeży Kraju Kwitnącej Wiśni. To znaczy jeszcze kilka lat temu pewnie zrobiłoby mi się smutno, czy coś, ale teraz te delfiny naprawdę mi zwisają. Mam inne zmartwienia, bliższe, a przez to bardziej dla mnie realne, można rzec - namacalne.

Nie wiem czy wiesz, ale w knajpach dalekiego wschodu możesz się natknąć na praktykę zjadania mózgu żywej małpy. Małpka taka jest zamykana w specjalnym krzesełku, podcinane są struny głosowe by nie mogła się wydzierać, a następnie przy pomocy srebrnej łyżeczki zabawiasz się w Hannibala Lectera. Historię tę opowiedziałem przy rodzinnym grillu, wnerwiony kolejną uwagą pewnej weganki, która miała jakąś uwagę do mojego karczku z grilla (i przy okazji twierdziła, że daleki wschód jest rajem dla wegan). Biedna dziewczyna oburzona uciekła od stołu z płaczem...

Puenta: Japończycy zabijają delfiny, inni Azjaci wpieprzają żywe mózgi małp, a my zajadamy się karczkiem z grilla i gnębimy wegetarian //spell

Madziu, przecież my zeszliśmy z Roku 1984 na Folwark zwierzęcy :->
MadMill - 2010-12-12, 12:12
:
MrSpellu napisał/a:
Madziu, przecież my zeszliśmy z Roku 1984 na Folwark zwierzęcy :->

Stary jestem i nienadanżam za młodzieżą o.O

A Spellu tak poważnie, jesteś bardzo wrażliwy na punkcie swojego karczku z grilla :P

A ja czytam Białą róże autorstwa Glena Cooka. Arcydzieło to to nie jest, ale jeśli mówimy o czytadłach to i tak rozwala większość polskiej literatury fantasy na łopatki. No i czyta się bardzo przyjemnie ;)

BTW. koniki też są ładne i bardzo ludzkie, a Włosi jest uwielbiają :P

Idźcie sobie gdzie indziej gadać o jedzeniu i zabijaniu - El
MrSpellu - 2010-12-12, 12:20
:
MadMill napisał/a:
Stary jestem i nienadanżam za młodzieżą o.O

Przecież jesteś młodszy ode mnie :P

MadMill napisał/a:
A Spellu tak poważnie, jesteś bardzo wrażliwy na punkcie swojego karczku z grilla

Masz coś do mojego karczku z grilla?!

MadMill napisał/a:
A ja czytam Białą róże autorstwa Glena Cooka. Arcydzieło to to nie jest, ale jeśli mówimy o czytadłach to i tak rozwala większość polskiej literatury fantasy na łopatki. No i czyta się bardzo przyjemnie

Z Cooka, to tylko pierwszy tom przygód Czarnej Kompanii. Reszta tak jakoś...

W ramach trzymania się tematu:
Kończę drugi tom Ustroju Świata i pomalutku wgryzam się w Maszynę Różnicową. Gdy skończę pierwszy tekst, to z drugim będę mógł ruszyć pełną parą :)
Elektra musi mi wybaczyć, że nie piszę o moim pierwszym wrażeniu. Wychodzę z prostego założenia, że liczy się całokształt ;)
MadMill - 2010-12-12, 12:28
:
MrSpellu napisał/a:
Przecież jesteś młodszy ode mnie :P

I jeszcze nie żonaty, wiem, wiem :P
Spelluuuuu napisał/a:
Masz coś do mojego karczku z grilla?!

Tak, nie poczęstowałeś mnie nim --_-
MrSpellu napisał/a:
Z Cooka, to tylko pierwszy tom przygód Czarnej Kompanii. Reszta tak jakoś...

Tak jakoś słabiej, ale jest to czytalne ;)

PS. "nienadanżam" było napisane tak specjalnie, już mnie nie koloruj :P
You Know My Name - 2010-12-12, 14:13
:
Król Bólu Dukaja.
Za mna Linia oporu, świetna (mini?) powieść. W jakiś sposób nawiązująca tak do sztandarowych utworów RAZa, Czarnych Oceanów czy Accelerando. Smakowity jest fragment w szlaji fantasy - zajefajny pomysł. Szkoda, że autor raczej nie napisze pełnowymiarowego fantasy...
Jestem w trakcie Oka potwora. Nawiązania do Lema silne, ale raczej na zasadzie zabawy konwencją oldschoolowego hard SF.
Ze warto czytać nie ma co pisać. Trzeba!!
Jamal - 2010-12-12, 14:55
:
Drewniany klocek, ale jednak trochę wie... O tych małpach nie słyszałem.

Barbara Marciniak - Zwiastuni Świtu (powstało na bazie chanellingu autorki i jej przeżyć osobistych). Puki co średniej mocy przekazu, ale dam szansę, niech się rozkręci.
MrSpellu - 2010-12-12, 15:07
:
Jamal napisał/a:
Drewniany klocek, ale jednak trochę wie...

Ojej, ojej. Brzmi jak komplement :roll:
Jamal - 2010-12-12, 15:56
:
Miało tak zabrzmieć :mrgreen:

Jak drewniany, nie ociosany komplement
Procella - 2010-12-15, 11:15
:
Mam za sobą kilka opowiadań z antologii "Tales of Witchcraft" (więcej informacji). Znalazło się w niej opowiadanie M.R. Jamesa "The Fenstanton Witch", odnalezione i wydane po latach - ma jednak raczej wartość tylko jako ciekawostka, wcale się nie dziwię, że nie zostało opublikowane w okresie, kiedy powstało. Inne opowiadania jednak niezłe, jeżeli ktoś czyta po angielsku i trafi gdzieś na tę książkę, niech się nie zastanawia.
Ł - 2010-12-16, 09:54
:
Maeg napisał/a:
Teraz Linia Oporu - 2/3 za mną i chyba nie ogarniam w pełni tego tekstu.

Ale w sensie stricte fabularnym czy nadbudowy? Osobiście myślę że jest to taki tekst Dukaja, gdzie wyjątkowo trudno ogarnąć raczej to pierwsze niż to drugie. Ja myśle że czytając ten tekst warto robić notatki/rysunki w sensie rozrysowac sobie te social-network-gwiazdozbiory, zaćminić takimi a takimi kolorami odpowiednie relacje i uwzględniać zmiany, wtedy to wszystko się składnie porzadkuje to co po tekście jest dość chaotycznie acz celowo porozrzucane
Sabetha - 2010-12-16, 20:25
:
Dostałam wreszcie skandalicznie opóźnioną przesyłkę z KDC. No i mam szaloną ochotę porzucić "Grę o tron" i odłożyć "Krwawe igrzyska" (które de facto wioną nudą), by zabrać się za tom czwarty przygód Otori Takeo oraz jego nadobnej Kaede, czyli kontynuację "Opowieści rodu Otori" Lian Hearn. Oczywiście po tym, jak już uporam się z cholernymi próbnymi egzaminami gimnazjalnymi.
Romulus - 2010-12-16, 21:09
:
Sabetha napisał/a:
No i mam szaloną ochotę porzucić "Grę o tron" i odłożyć "Krwawe igrzyska" (które de facto wioną nudą), by zabrać się za tom czwarty przygód Otori Takeo oraz jego nadobnej Kaede, czyli kontynuację "Opowieści rodu Otori" Lian Hearn. Oczywiście po tym, jak już uporam się z cholernymi próbnymi egzaminami gimnazjalnymi.

Zgroza. Na samą myśl o porzuceniu "Gry o tron" dostaję dreszczy.

Ja poczytuję "Prefekta" Reynoldsa - świetny początek. Można powiedzieć, że eksploracja uniwersum z "Przestrzeni Objawienia" jest bardzo udana. Zwłaszcza że nie nawiązuje do wydarzeń z tamtego cyklu (dzieje się dużo dużo wcześniej - przynajmniej na razie). Ale chyba w święta skończę to powieść, aby zostało coś inteligentnie lekkiego (bo na półce za dużo "cegieł" się nazbierało). Zatem obok Reynoldsa czytam nowe "Kroki w nieznane". O czym w innym temacie.
Kennedy - 2010-12-16, 21:41
:
Romulus napisał/a:
Ja poczytuję "Prefekta" Reynoldsa - świetny początek. Można powiedzieć, że eksploracja uniwersum z "Przestrzeni Objawienia" jest bardzo udana. Zwłaszcza że nie nawiązuje do wydarzeń z tamtego cyklu (dzieje się dużo dużo wcześniej - przynajmniej na razie).

Mam podobne odczucia. Swoją drogą, chociaż Prefekt fabularnie z resztą cyklu się nie wiąże, to bez znajomości poprzednich tomów chyba nie było by zbyt łatwo odnaleźć się w realiach, takie mam wrażenie.

Równolegle do Prefekta robię praktyki w bibliotece, gdzie z nudów poczytuję sobie gogolowskiego Rewizora. Świetne - ale szkoda, że krótkie. Chociaż to dramat, dramaty zazwyczaj nie są zbyt długie.
iselor - 2010-12-16, 22:12
:
Mitologia indyjska (w zasadzie kończe powoli, zacząłem pare dni temu)
Qbard - 2010-12-16, 22:41
:
Niccolo Ammaniti "Jak Bóg przykazał". Świetna książka, wciąga od pierwszej strony. Świetne poczucie humoru mimo całego dramatyzmu akcji.
MORT - 2010-12-17, 00:01
:
iselor napisał/a:
Mitologia indyjska (w zasadzie kończe powoli, zacząłem pare dni temu)

Która konkretnie? Z ciekawości...
Urshana - 2010-12-17, 06:48
:
Sabetha napisał/a:
Oczywiście po tym, jak już uporam się z cholernymi próbnymi egzaminami gimnazjalnymi.
- cieszę się, że nie jestem sama. Pociesz się, że mam wypracowania pięciu klas do sprawdzenia, bo zadania zamknięte i krótkiej odpowiedzi sprawdzą pozostali poloniści. Oznacza to jednak, że dostanę ogromny stos prac na święta.
Z rzeczy bardziej literackich - skończyłam "Ostatni dzień w Twistet River" Irvinga, dobre to, charaktery barwne, opowieść typowa dla tego autora - utrata dzieci, felatio w samochodzie, sporo kuchni i pisarstwa. Zabieram się teraz za "Akację" Durhama. W między czasie jednak pogrywam niestety w Wowa (mój zły brat mnie namówił), więc czytanie nie idzie bardzo szybko. ;)
Max Werner - 2010-12-17, 07:33
:
Po błyskawicznym połknięciu "Pana lodowego ogrodu" Grzędowicza nasunęły mi się trzy wnioski - bardzo smaczne, zbyt krótkie i natychmiast chcę jeszcze. Toteż pożeram właśnie tom 2.
elTadziko - 2010-12-19, 12:52
:
Co ostatnio czytałem:
"Miecz dla króla" T. H. White
Ogólne wrażenia są pozytywne. Choć czasami trochę wiało nudą przy kolejnych naukach Merlina i kolejnych przygodach bez znaczenia :P Jednak były też fragmenty bardzo wciągające. Też i pojawiający się gdzieniegdzie humor był niczego sobie ;) Podsumowując - 4,5/6.

"Sherlock Holmes and the Mystery of Boscombe Pool" A. C. Doyle
Przeczytałem głównie by poćwiczyć trochę angielski :P Opowiadanie ciekawe, nie rozdmuchane, choć trochę dziwnie było czytać kryminał w takiej krótkiej formie ;) I doszedłem do wniosku, że jednak muszę się pozbyć "Dzienników i pamiętników" a zakupić "Księgę wszystkich dokonań"...

"Przełęcz. Osada" K. Bułyczow
Cudo :P Bardzo podobał mi się klimat tej powieści - taki smutny, ponury, bez nadziei na przyszłość. Dodatkowo bardzo ciekawy świat - nowe formy życia, zarówno rośliny i zwierzęta. Nieznane niebezpieczeństwa. I garstka ludzi w niesprzyjającym środowisku.
Jakie było moje zdziwienie, gdy w trakcie powieści okazało się, że szakale to nie szakale, a grzyby to nie grzyby :D
Zazwyczaj jest tak, że jak jakaś książka mi się bardzo podoba, to sam nie wiem co mogę o niej napisać. Tak samo jest i tutaj ;) Dla mnie 6/6.

Co polecacie jeszcze z Bułyczowa? Oprócz opowiadań guślarskich, bo o tym już wiem ;P
ASX76 - 2010-12-19, 13:35
:
O, popatrz, czyli jednak ASX potrafi sensownie doradzić? Niektórzy pewnie będą w sporym szoku. :-P

A wracając do tematu i pytania... Z Bułyczowa więcej z czystym sumieniem nie jestem w stanie polecić, bo żadna z jego innych książek raczej nie ma tego co być chciał.
Natomiast korzystając z okazji gorąco zachęcam do sięgnięcia po "Atlas chmur" Mitchella:
http://allegro.pl/atlas-c...1355898373.html
toto - 2010-12-19, 13:58
:
ASX76 napisał/a:
Natomiast korzystając z okazji gorąco zachęcam do sięgnięcia po "Atlas chmur" Mitchella:
O tak. Nie ma co się zastanawiać, trzeba brać i czytać. Na pewno nie pożałujesz (a jeśli ci się nie spodoba, to znaczy, że masz spaczony gust :P )
Tifa Lockhart - 2010-12-19, 19:16
:
''Diuna: Kapitularz'' Franka Herberta. Zdecydowanie pierwszy tom był najlepszy.
Beata - 2010-12-20, 21:22
:
Przeczytałam Umierającą Ziemię. Oczy Nadświata Vance'a. Robi wrażenie, szczególnie, jeśli uwzględnić, że powstała 60/40 lat temu. Przewrotny pomysł - mity z przyszłości. I główny bohater "Oczu" - obrzydliwiec, ale pełen wdzięku. Ciekawe byłoby prześledzić, ilu pisarzy od Vance'a "kupiło" taką konstrukcję postaci.

Zaczęłam znajomość z Murakamim od Przygody z owcą. Wprawdzie doczytałam się, że nie jest ona uznawana za jego najlepszą książkę, ale postanowiłam zacząć bardziej chronologicznie, żeby - w przypadku, gdy mi się spodoba - popatrzeć sobie "za pokoleją" na jego twórczość. No i spodobała się.
Ł - 2010-12-20, 22:45
:
Mroczna Wieża - Długa droga do domu

genialny komiks, myślałem że po wyczerpaniu się orginalnego Kingowego scenariusza będzie trochę padacznie, a tu zaskakująco daje radę. No ale jeszcze nie skończyłem, siedze i jaram się każdym obrazkiem.
dziki - 2010-12-21, 10:15
:
elTadziko napisał/a:

Cytat:
"Miecz dla króla" T. H. White


Polecam dalsze tomiki cyklu, każdy (moim zdaniem) lepszy od poprzedniego - no, może poza ostatnim, który dziebko za dydaktycznym się okazał. Przy czym styl wyraźnie się zmienia. Wątek z jednorożcem w drugim - miażdży.
ats - 2010-12-21, 11:45
:
znęcacie się, brzydale! :evil:
Sabetha - 2010-12-22, 23:24
:
Jako że rozłożyło mnie choróbsko, zyskałam nieco wolnego czasu, czego rezultatem jest ukończenie "Gry o tron". Historia wciągnęła mnie tak bardzo, że z miejsca zaczęłam "Starcie królów". Czyta się genialnie, dawno już nie doświadczałam takiej frajdy podczas lektury.
Romulus - 2010-12-23, 08:21
:
Funtastycznie :)

Ja wciągnąłem się jednak w Reynoldsa. "Prefekt" to kolejny dowód na to, że Reynolds z powieści na powieść staje się coraz lepszym pisarzem. Świadczy o tym chociażby to, ile jest w stanie wycisnąć z tego uniwersum i jeszcze zaskoczyć przy tym czytelnika. Bo - jak mi się zdaje - tożsamość Aurory to nie jest jakaś wielka zagadka mając na uwadze postać Mademoiselle z książek wcześniejszych (acz dziejących się znacznie później po wydarzeniach z "Prefekta"). A przy tym tzw. świat przedstawiony, postacie, intryga - wszystko to wciąga do tego stopnia, że wczoraj po przeczytaniu 100 stron musiałem się siłą odrywać od tej książki.

Na święta wezmę chyba "Potęgę pieniądza" Nialla Fergusona.
Beata - 2010-12-23, 08:48
:
Cryptonomicon. Napoczęłam jeno (jakieś 150 stron), ale już dostałam ataku śmiechu. Przy opisie, na czym Charlene zrobiła karierę naukową - echo sprawy Sokala (Ł linkował w temacie o Eganie) wyraźnie w tym kawałku tekstu pobrzmiewa.
Trochę irytująca jest taka sama czcionka wszędzie (jedynym graficznym wyróżnikiem epoki, do której tekst się odnosi, jest justowanie tytułów rozdziałów do prawej i lewej - znaczy, tak mi się wydaje), ale w sumie to nie bardzo mocno przeszkadza - Stephenson pisze tak, że w każdej chwili wiem, kiedy jestem.
Urshana - 2010-12-23, 08:53
:
A ja się męczę z "Akacją" Durhama - przewidywalna, czasem walnie po łbie grafomańską metaforą, dodatkowo wkurza mnie niedbałość korekty. Jestem w połowie, może coś jeszcze mnie zaskoczy pozytywnie, choć ze strony na stronę tracę nadzieję. Mam wrażenie jakby to były jakieś popłuczyny po Martinie, bez wyrazu, stylu.
You Know My Name - 2010-12-23, 10:11
:
Niejako z rozpędu po Królu Bólu przeczytałem Córkę Łupieżcy. Nowelka mocno powiązana z Królem... właśnie - podobne motywy, nazwy, rozwiązania technologiczne. Bardzo przyjemna rzecz, ale wydaje się być nieco za krótka. Jakby była jedyne wprawką w budowaniu jakiegoś "spójnego" tła SF.
Asthariel - 2010-12-23, 12:18
:
Zacząłem Kafkę nad morzem Murakamiego - po 50 stronach zapowiada sie ciekawie. Jestem też w trakcie Nawałnicy mieczy Martina - znacznie lepsze od średniego Starcia królów.
You Know My Name - 2010-12-23, 15:01
:
Czas zacząć drugą część Arki Odkupienia Reynoldsa. Zapowiedzi regularnego wydawania jego książek podciąga go na liscie książek do przeczytania.
Potem odpoczynek od fantastyki - dwa zbiory felietonów Szczygła, Wyspy Daviesa, może Gorączka Latynoamerykańska Domosławskiego. No i gwiazdkowe Zaginione Królestwa.
Ł - 2010-12-23, 16:37
:
Lewis - Trylogia Kosmiczna, w sumie miałem to porzeczytać w tamte święta i się mi przypomniqało.
Kennedy - 2010-12-24, 14:14
:
Reynolds przeczytany. Czekam na kolejne ksiązki w Polsce.

Teraz Santiago Gamboa i jego Hotel Pekin. Przyjemne, chociaż temat trochę się oklepany jakby zdaje.
Jachu - 2010-12-24, 14:31
:
U mnie na warsztacie Ja, Klaudiusz Roberta Gravesa. Ciekawe.
You Know My Name - 2010-12-24, 14:58
:
Dobre, ale stylizacja geograficzna gotowała mnie przez cały czas lektury...
Jachu - 2010-12-24, 20:32
:
Mag_Droon napisał/a:
Dobre, ale stylizacja geograficzna gotowała mnie przez cały czas lektury...
Dokładnie, mnie też to denerwuje. Pisanie o Galach Francuzi czy o Germanach Niemcy - po prostu rzuca mną po całym pokoju :mrgreen:
Kennedy - 2010-12-25, 14:38
:
Martinus Jachus napisał/a:
Pisanie o Galach Francuzi czy o Germanach Niemcy - po prostu rzuca mną po całym pokoju

No to jest słabe i Gravesowi średnio wyszło. Ale sama ksiązka bardzo dobra, z tego co pamiętam, musze sobie odświezyć i obadać drugą częśc któregoś dnia.

Cytat:
Teraz Santiago Gamboa i jego Hotel Pekin. Przyjemne, chociaż temat trochę się oklepany jakby zdaje.

Fajna książeczka, trochę niewykorzystany potencjał, ale koniec końców, podoba mi się. Jest tam kilka fajnych motywów, chociaż całość nie nalezy do specjalnie odkrywczych.


Król Bólu
Póki co przebijam się przez Linię oporu. Przez pierwszych kilkadziesiąt stron było średnio, potem zaczęło iśc mniej opornie, jak już przestawiłem mózg w koleiny dukajszczyzny. Dziwnie się to czyta, ale jest ciekawie, podoba mi się ujęcie tematu. Już nie "idziemy w stronę postczłowieka" tylko "ok, dotarliśmy, to co teraz?"
ihan - 2010-12-26, 14:05
:
Gotując z papieżem Ćwieka Jakuba. lektura w sam raz na odreagowanie świątecznego chaosu. Gigantyczny plus: tylko w jednym opowiadaniu są anioły. Brak połamanych przez życie popaprańców w opcji ze skrzydłami lub z kłami i zakochujących się durnych nastolatkach. Uf, powiew świeżości. Tytułowe opowiadanie szczerze mnie rozbawiło.
toto - 2010-12-26, 17:47
:
Linia oporu Jacka Dukaja. Wkręcam się.
Tixon - 2010-12-26, 19:08
:
Peanatema Stephensona. Wkręcam się :mrgreen:
Shadowmage - 2010-12-26, 20:40
:
A ja jestem po "Pompie nr 6" i zaczynam "Nakręcaną dziewczynę". Mowa oczywiście o książkach Bacigalupiego. Dobre, podoba się - wcale nie najlepsze jego opowiadania do tej pory u nas puszczali.
Quaoar - 2010-12-27, 21:26
:
Po przeczytaniu zbiorów opowiadań (które w mojej opinii były bardzo dobre) właśnie zacząłem Krew Elfów ASa. Podobno im dalej tym gorzej....cóż pozostaje mi się tylko przekonać :-P . Na razie jestem bardzo pozytywnie nastawiony 8)
Tixon - 2010-12-27, 22:21
:
Kto Ci tak naopowiadał? :shock:
Quaoar - 2010-12-27, 22:32
:
Tak gdzieś czytałem 8) Bardziej chodziło mi o to, że ASowi ponoć lepiej wychodzą krótsze formy :badgrin:
ASX76 - 2010-12-27, 22:53
:
Quaoar napisał/a:
Tak gdzieś czytałem 8) Bardziej chodziło mi o to, że ASowi ponoć lepiej wychodzą krótsze formy :badgrin:


Na pewno tak, biorąc pod uwagę jedynie/tylko jego dwie ostatnie książki/powieści. ;)

Akurat Saga o Wiedźminie jest dobra od początku do prawie samego końca.
Tixon - 2010-12-27, 22:58
:
ASX76 napisał/a:
Akurat Saga o Wiedźminie jest dobra od początku do prawie samego końca.

Wytłumacz się :>
ASX76 - 2010-12-27, 23:21
:
Tixon napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Akurat Saga o Wiedźminie jest dobra od początku do prawie samego końca.

Wytłumacz się :>


Azaliż uczyniłem cuś złego/niewłaściwego, że mus mnie się tłumaczyć? :-P

Zamknięcie wątków kilku bohaterów pozostawia do życzenia. I bynajmniej nie chodzi mi o Żebrowskiego. ;)
Quaoar - 2010-12-27, 23:40
:
ASX76 napisał/a:
Akurat Saga o Wiedźminie jest dobra od początku do prawie samego końca.


OT: To tak jak niestety z wiekszoscia serii filmow czy ksiazek, czesto wlasnie zakonczenia sa totalnie skopane, nie mila to perspektywa :-/ Film to mega porazka. Co do sagi wiedzminskiej to jestem dopiero na etapie poznawania wszystkiego, chloniecia calego wykreowanego swiata. Na razie moge stwierdzic tyle, ze jest on niesamowicie plastyczny ale opisany w bardzo prosty i przystepny sposob. No i ma w sobie to cos co przyciaga.
ASX76 - 2010-12-27, 23:49
:
Quaoar napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Akurat Saga o Wiedźminie jest dobra od początku do prawie samego końca.


OT: To tak jak niestety z wiekszoscia serii filmow czy ksiazek, czesto wlasnie zakonczenia sa totalnie skopane, nie mila to perspektywa :-/


W "Wiedźminie" (książkowej sadze) zakończenie totalnie skopane nie jest, przynajmniej w odniesieniu do tytułowego bohatera, nie ma więc powodu martwić się na zapas. ;)
Romulus - 2010-12-28, 08:50
:
Czytam "Potęgę pieniądza" Nialla Fergusona. Jestem już dobrze po połowie i zdziwiłem się, z jaką łatwością mi przychodzi jej czytanie. "Wina" to chyba stylu autora. Małe rozczarowanie - książka bardziej skupia się na rozwoju pieniądza, finansów, rynku, niż na ich wplywie na politykę. Oczywiście, nie jest tego pozbawiona, ale to raczej tło, skutek procesów ekonomicznych (np. krach na "giełdzie" francuskiej związany z banką spekulacyjną Kompanii Mississippi jako pośrednia przyczyna rewolucji francuskiej).

Doskonale napisane dzieło, niewątpliwy charakter edukacyjny i gorzka lekcja: nie uczymy się na błędach.

Mam nadzieję, że w Polsce zostaną wydane poprzednie książki Fergusona. Jest już "Imperium", "Kolos", "Potęga pieniądza". Przydałaby się historia rodu Rotschildów - to, co napisał Ferguson w "Potędze..." przy okazji opisu rozwoju rynku obligacji zdecydowanie zaostrza apetyt.

Zarówno "Imperium", jak i "Kolos" wyszły w Polsce w mało znanych wydawnictwach. "Potęga pieniądza" zadebiutowała zaś od razu w Wydawnictwie Literackim, w solidnej twardej oprawie i szyciu. Może to dobrze wróży temu autorowi na przyszłość w Polsce?
Jachu - 2010-12-28, 19:50
:
Ukończyłem "Ja, Klaudiusz" Roberta Gravesa. Bardzo dobrze się czytało, a jedyną wadą było "uwspółcześnienie" nazw geograficznych i ludów na nich zamieszkujących. I tak Galowie zostali Francuzami, a Germanie Niemcami. Aż mną rzucało ze złości po pokoju. Brakowało jeszcze tego, aby Daków nazwać Rumunami, Traków Bułgarami, a mieszkańców Pontu i Kapadocji Turkami ;-) Poza tym, książka naprawdę świetna.

Teraz zabieram się za książkę autorstwa Francisa Fukuyamy "Koniec człowieka. Konsekwencje rewolucji biotechnologicznej", w której autor z wizjonerskim rozmachem prognozuje, jak dalece zmieni się natura ludzka, jeśli na masową skalę stosowane będą zdobycze medycyny i upowszechni się praktyka inżynierii genetycznej. Odwołując się do najnowszych badań i dzieł klasycznych filozofów, Fukuyama kreśli przerażające i fascynujące wizje społeczno-politycznych skutków rewolucji biotechnologicznej.
Romulus - 2010-12-28, 20:13
:
Martinus Jachus napisał/a:
Ukończyłem "Ja, Klaudiusz" Roberta Gravesa. Bardzo dobrze się czytało, a jedyną wadą było "uwspółcześnienie" nazw geograficznych i ludów na nich zamieszkujących. I tak Galowie zostali Francuzami, a Germanie Niemcami. Aż mną rzucało ze złości po pokoju. Brakowało jeszcze tego, aby Daków nazwać Rumunami, Traków Bułgarami, a mieszkańców Pontu i Kapadocji Turkami ;-) Poza tym, książka naprawdę świetna.

"Dopchnij" sobie "Klaudiuszem i Messaliną". A na finał zafunduj sobie ekranizację sprzed lat zrealizowaną przez BBC z kultowym polskim dubbingiem :)

I co to za przekład? To znaczy, z którego roku? Czytałem to wieki temu i może nie zwróciłem uwagi na to uwspółcześnienie.
Jachu - 2010-12-28, 21:20
:
Romulus napisał/a:
"Dopchnij" sobie "Klaudiuszem i Messaliną". A na finał zafunduj sobie ekranizację sprzed lat zrealizowaną przez BBC z kultowym polskim dubbingiem :)
Spróbuję w przyszłości przeczytać kontynuację, ale nie wiem kiedy mi się to uda, bo zaległości sięgają już ponad 20 pozycji. A film oczywiście przy pierwszej nadarzającej się okazji.

Romulus napisał/a:
I co to za przekład? To znaczy, z którego roku? Czytałem to wieki temu i może nie zwróciłem uwagi na to uwspółcześnienie.
Ja mam wydanie z 2004 roku z serii "Kolekcja Gazety Wyborczej - klasyka XX wieku" w przekładzie Stefana Essmanowskiego.
Sabetha - 2010-12-28, 22:52
:
Skończyłam "Starcie królów" i jestem na najlepszej drodze do ukończenia części pierwszej "Nawałnicy mieczy". Pomimo ostrzeżeń, by lepiej tego nie czynić, zżyłam się z niektórymi bohaterami, mam więc nieśmiałą nadzieję, że Martin nie poukręca im głów - a przynajmniej nie zrobi tego na najbliższych stronach. W tak zwanym międzyczasie przeczytałam sobie "Gwiezdny pył" Gaimana. Który to utwierdził mnie w mniemaniu, że z tym panem to się z pewnością nie pokocham. Trudno, jakoś to oboje przeżyjemy :badgrin:

Romulus napisał/a:
"Dopchnij" sobie "Klaudiuszem i Messaliną". A na finał zafunduj sobie ekranizację sprzed lat zrealizowaną przez BBC z kultowym polskim dubbingiem :)


Czytałam to wieki temu, mogło mi się więc w pamięci cuś pokręcić, ale przez "Klaudiusza i Messalinę" mknęłam z o wiele mniejszym impetem niż przez część pierwszą. Ale filmik to i ja bym chętnie obejrzała, tata straśnie kiedyś zachwalał.
Angelus - 2010-12-29, 10:05
: Temat postu: Ja jestem w krainie e-booków
Z racji 'pochoinkowego" czasu jestem teraz na etapie czytania prezentów:-) Dostałam E-booka Renaty Zielińskiej "Kochać za bardzo" i wczoraj ją pochłonęłam. Dramatyczna opowieść o dziewczynie, która popełniła największa głupotę w życiu - zakochała się w nieodpowiednim mężczyźnie. Nie dość, że niszczył ją na każdym kroku, to jeszcze wmówił, że jest za gruba. A z jej odchudzania stała się ... anorektyczką. Aż ciarki przechodzą...
Córka natomiast dostała "Przygody Renatki" Justyny Gul, zdecydowanie relaksujące dla mnie (jeszcze jej czytam). Przygodowa książeczka (tez e-book) o dziewczynce, która wyrusza wraz z dziadkiem i przyjaciółką na poszukiwanie Wąsiatego Sama. Miła odmiana po pełnych przemocy bajkach dla dzieci...'
A jak tam wasze świąteczne prezenty?
Max Werner - 2010-12-29, 13:46
:
OK, "PLO" t2 Grzędowicza połknięty. Faktycznie, nieco słabszy niż t1, ale i tak daje radę. Mam t3, ale na razie robię sobie przerwę z planetą Midgaard, a biorę się za tak zachwalanego przez Was Wegnera - "Opowieści z Meekhańskiego pogranicza. Północ - południe". Naprzód, ku nowej przygodzie !!! //max
iselor - 2010-12-29, 15:13
:
MORT napisał/a:
iselor napisał/a:
Mitologia indyjska (w zasadzie kończe powoli, zacząłem pare dni temu)

Która konkretnie? Z ciekawości...


Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, takie małe czarne ksiażeczki:)

Zaraz zacznę czytać:

Greg Bear - "Pieśń Krwi"
Shadowmage - 2010-12-29, 17:12
:
Ja sobie natomiast czytam w przerwach Bacigalupiego pierwszy tom "Starfire", czyli "Pierwsi w boju". Takie tam militarne sf, niczym specjalnym na tle dokonań Webera czy Ringo się nie wyróżnia.
AdamB - 2010-12-29, 20:37
:
Shadowmage napisał/a:
Ja sobie natomiast czytam w przerwach Bacigalupiego pierwszy tom "Starfire", czyli "Pierwsi w boju". Takie tam militarne sf, niczym specjalnym na tle dokonań Webera czy Ringo się nie wyróżnia.


Starfist. Starfire to właśnie Weber. :)
elTadziko - 2010-12-29, 22:35
:
"The Godfather" Mario Puzo
Chyba nikomu nie trzeba przedstawiać? :P
Kiedyś oglądałem całą trylogię, ale to było już naprawdę dawno temu i prawie nic z tego nie pamiętam. Teraz po przeczytaniu powieści, będę musiał je sobie odświeżyć ;)
W zasadzie sam nie wiem, co mogę o tej powieści napisać. Bardzo spodobał mi się ten mafijny klimat i sposoby pozbywania się problemów :P Intryga też była bardzo ciekawa, cały czas kibicowałem rodzinie Corleone ;) Ciekawe było prowadzenie akcji, gdzie czasem wcześniej dowiadywaliśmy się o jakimś ważnym wydarzeniu, a dopiero później cofaliśmy się żeby poznać wszystkie wydarzenia prowadzące do danego skutku.
Fajne jest też to, ze każda postać ma swoją historię, i to rozbudowaną. Praktycznie każda ważniejsza postać ma w pewnym momencie poświęcony sobie fragment, w którym poznajemy jej historię i wydarzenia, które sprawiły, że znalazła się w tym punkcie życia, w którym aktualnie jest.
Była to też pierwsza powieść, którą czytałem po angielsku ;) Gratuluję sobie :P
Dla mnie absolutnie 6/6. Muszę się wziąć za inne książki Puza, zwłaszcza za te poświęcone mafii. Które szczególnie polecacie?
I jakie inne książki w takim klimacie polecacie?
Romulus - 2010-12-29, 23:11
:
Innych książek w tym klimacie nie ma :) Chyba że spróbujesz "Casino" N. Pilleggii według której powstał scenariusz do filmu M. Scorsese. Lub "Chłopców z ferajny" tego samego autora (również film Scorsese). A poza tym nie kojarzę żadnej powieści zbliżonej klimatem. Jeśli jesteś Zajebistym Maderfakerem :) to sprawdź Jamesa Ellroya - dwie powieści z cyklu USA UNDERWORLD TRILOGY: "Amerykanski spisek", "Sześć tysięcy gotówką". Epickie, soczyste, mają niesamowity klimat - ale może ci nie przypaść do gustu bo to inna liga niż Puzo. Wyższa :)

A spośród powieści Mario Puzo przeczytaj jeszcze "Śmierć frajerom" (alternatywny tytuł "Głupcy umierają", albo szukaj po oryginalnym "Fool's Die"). Powinna ci przypaść do gustu. Ale, obawiam się, żadna inna powieść Puzo nie była tak dobra jak "Godfather". Zresztą, film (zarówno pierwszy, jak i drugi oraz trzeci) są od książki znacznie lepsze. Choć, zdaje się, Tigana by się ze mną nie zgodził :) Potem Mario Puzo pisał równiez trochę o mafii (w kontekście Vegas jeśli mnie pamięć nie myli). Ale ani to było błyskotliwe ani absorbujące.

Jakiś czas temu ukazały się chyba dwie powieści osadzone w "świecie" z "Ojca chrzestnego" (zapomniałem tytułów, ukazały się w Polsce, chyba w wyd. Albatros lub Sonia Draga) - ich akcja dzieje się między kolejnymi częściami filmu, pojawia się nowy wróg Michaela Corleone. Nie pisał ich Puzo. Są takie sobie. W najlepszym razie.
Ard - 2010-12-29, 23:33
:
A w stylu filmów to mogę polecić Boardwalk Empire (w polskim HBO "Zakazane imperium", czy jakoś tak, rusza od stycznia). Świetna rzecz.
ASX76 - 2010-12-30, 07:06
:
elTadziko napisał/a:

Muszę się wziąć za inne książki Puza, zwłaszcza za te poświęcone mafii. Które szczególnie polecacie?


"Ostatni Don" i "Sycylijczyk".
Kennedy - 2010-12-30, 10:06
:
elTadziko napisał/a:
I jakie inne książki w takim klimacie polecacie?

Czytałem kiedyś coś takiego, co się nazywało Gangster, a autorem był niejaki Lorenzo Carcaterra. Klimat trochę zbliżony, ale do Ojca chrzestnego nie ma ta powieść w ogóle startu.. Tragiczna nie jest, ale to zupełnie nie ta liga.

Przypomniało mi się, że mi leżakuje na półce autobiografia Josepha Bonanno, muszę się w końcu za nią zabrać, może zaraz jak z Dukajem skończe, kto wie.
Shadowmage - 2010-12-30, 18:00
:
AdamB napisał/a:
Starfist. Starfire to właśnie Weber. :)
Zgadza się, mój błąd. Książkę w zasadzie skończyłem. Trochę za wolno się rozwija, nawet biorąc pod uwagę, że pierwszą połowę zajmuje obowiązkowy opis rekrutacji i szkolenia. No i blurb wprowadza w błąd - to co w nim jest opisane, zaczyna się dziać jakieś 100-80 stron przed końcem książki.
Ard - 2010-12-30, 18:25
:
Shadowmage - a możesz powiedzieć parę słów więcej o "Nakręcanej dziewczynie"? (oprócz tego, że dobra). Jest na poziomie Rzeki bogów MacDonalda czy lepiej/gorzej? Poza tym, co wypada tam najlepiej - fabuła, pomysł, postaci, język? :-)
Shadowmage - 2010-12-30, 18:49
:
Jeszcze nie skończyłem, więc nie chcę definitywnie przesądzać. Czytałeś "Człowieka z żółtą kartką"? Temu opowiadaniu najbliżej do powieści. Najlepszy jest pomysł chyba, podobnie jak u McDonalda, ale w zupełnie innym klimacie. W każdym razie atuty są bardziej ze strefy pomysłu, niż artyzmu języka :)
Jander - 2010-12-31, 12:30
:
Forma jest nieskomplikowana, za to historia i setting są bardzo ciekawe, nieźle zarysowane postaci, a zakończenie palce lizać. Zdecydowanie polecam.
Romulus - 2011-01-02, 12:25
:
Zaczadził mnie "Wieczny Grunwald". Muszę odsapnąć w czytaniu, albo przeczytać coś z innego gatunku. Bo mnie od powieści odrzuca. Wziąłem "Akację", przeczytałem kolejne 40 stron, zapomniałem co się działo na tych stronach, zadałem sobie pytanie "po co ja to czytam". Jak strzyga mnie ta książka przycisnęła.
GilGalad - 2011-01-02, 12:50
:
Żelazny Anioł, Alan Campbell - druga część kodeksu deepgate, naprawdę wciągająca pozycja. Autor świetnie tworzy klimat w swoich książkach...
Tigana - 2011-01-02, 13:30
:
Na koniec roku przeczytałem "Sztejera" Roberta Forysia. Książka, składająca się z 2 opowiadań, to połączenie motywów z "Wiedźmina" (zabójca potworów) z "Mrocznym Zbawicielem" Żambocha (świat postapo). Do tego sporo lepszych i gorszych, mniej lub bardziej subtelnych nawiązań do naszej rzeczywistości. Czytać się da, ale w głowie na dłużej nie zostaje. Ciąg dalszy nieunikniony.
ASX76 - 2011-01-02, 14:20
:
Romulus napisał/a:
Wziąłem "Akację", przeczytałem kolejne 40 stron, zapomniałem co się działo na tych stronach, zadałem sobie pytanie "po co ja to czytam". Jak strzyga mnie ta książka przycisnęła.


I jak brzmi odpowiedź na to pytanie? :-P
Jeśli (jeszcze) nie wiesz, to może chociaż zdradź jak się to czyta, bo nie rozumiem "ocb" z tą strzygą. ;)
Romulus - 2011-01-02, 14:58
:
"Wieczny Grunwald" tak mi duszę osmalił, że "Akacja" nie jest odtrutka i na tym etapie, jedynie jest irytująca.
Jamal - 2011-01-02, 15:14
:
"Misterium Sai"
Wrocław - Opole 1991

Życie, nauki i cuda Satya Sai Baby.





Żyjący obecnie awatara.
Qbard - 2011-01-02, 17:33
:
I. Caldwell, D. Thomason "Reguła czterech". Książka sensacyjna z tajemnicą sięgającą XVw. Świetny klimat i tajemnica która istnieje naprawdę. Powieść porównywana do "Kodu Leonarda da Vinci".
Urshana - 2011-01-02, 17:47
:
Skończyłam "Akację", którą niemiłosiernie długo męczyłam. Zakończenie nie tak oczywiste, jak całość, choć bez fajerwerków. A całość z haniebną korektą, a raczej jej brakiem, do bólu przewidywalna, miejscami grafomańska, z bohaterami, którzy chwilami mogą zaintrygować, a potem nużą. Więcej będzie w recenzji, tylko muszę się zdystansować, bo nic z książki nie zostanie. Następny będzie Murakami "Na południe od granicy, na zachód od słońca" - oczekuję większej przyjemności.
Sabetha - 2011-01-02, 17:50
:
Ech, skończyłam "Nawałnicę mieczy". Trochę się boję pędzić przez "Ucztę dla wron", bo potem trzeba będzie czekać na resztę - być może na próżno...
ASX76 - 2011-01-02, 18:08
:
Urshana napisał/a:
Następny będzie Murakami "Na południe od granicy, na zachód od słońca" - oczekuję większej przyjemności.


Proszę nie zapominać o bardzo klimatycznym, przesyconym angielskim humorem i stylowo/elegancko napisanym "Zatrutym ciasteczku" Alana Bradleya, które już Cię kusiło... Myślę, że to lepsza opcja od tej książki Murakamiego. Przyjemność masz zagwarantowaną! :-)
Urshana - 2011-01-02, 18:19
:
Nie zapominam, ale Bradleya nie mam pod ręką, a Murakamiego i owszem, pamiętając o "Zatrutym ciasteczku", jutro biorę ze sobą do autobusu jednak Japończyka.
ASX76 - 2011-01-02, 18:28
:
Sabetha napisał/a:
Ech, skończyłam "Nawałnicę mieczy". Trochę się boję pędzić przez "Ucztę dla wron", bo potem trzeba będzie czekać na resztę - być może na próżno...


Jakby nie patrzeć - i tak trzeba będzie czekać... ;)

Na pocieszenie mogę dodać, że nie tylko Ser Martin pisze fajne książki. Bez problemu można znaleźć sporo bardzo dobrych pozycji. A właściwie wyłowić z morza bylejakości i przeciętniactwa.
Skoro dopiero teraz przerabiasz twórczość Georga, wnioskuję, iż Twoje doświadczenie czytelnicze nie jest duże, przynajmniej w odniesieniu do fantastyki. ;)
Sabetha - 2011-01-02, 18:46
:
ASX76 napisał/a:
Skoro dopiero teraz przerabiasz twórczość Georga, wnioskuję, iż Twoje doświadczenie czytelnicze nie jest duże, przynajmniej w odniesieniu do fantastyki. ;)


Błędnie Waść wnioskujesz. Kiepski byłby ze mnie filolog, gdybym nie lubiła czytać, nie sądzisz? :mrgreen: Po prostu jakoś nam się z Martinem do tej pory nie dane było spotkać - papierowej wersji w bibliotece nie mają, a kupować w ciemno nie bardzo miałam ochotę. Ale chyba będzie trzeba :lol:
ASX76 - 2011-01-02, 19:39
:
Sabetha napisał/a:

Błędnie Waść wnioskujesz. Kiepski byłby ze mnie filolog, gdybym nie lubiła czytać, nie sądzisz? :mrgreen: Po prostu jakoś nam się z Martinem do tej pory nie dane było spotkać - papierowej wersji w bibliotece nie mają, a kupować w ciemno nie bardzo miałam ochotę. (...)


Chyba nie do końca błędnie, bo gdy zacznę rozkładać Twoje doświadczenie na czynniki pierwsze (drążyć temat), to może się rychło okazać, że "po prostu" nie miałaś okazji spotkać się z książkami wielu autorów, których znajomość powinna być obowiązkowa, nie sądzisz? ;)
I nie mam na myśli tylko fantastyki..., zwłaszcza jeśli bazujesz głównie na bibliotekach. :-P
Sabetha - 2011-01-02, 19:55
:
ASX76 napisał/a:
Chyba nie do końca błędnie, bo gdy zacznę rozkładać Twoje doświadczenie na czynniki pierwsze (drążyć temat), to może się rychło okazać, że "po prostu" nie miałaś okazji spotkać się z książkami wielu autorów, których znajomość powinna być obowiązkowa, nie sądzisz? ;)


ASX-ie, nigdzie nie napisałam, że jestem wszechwiedząca, jednakowoż... cóż według Ciebie znaczy "obowiązkowa"? Jeśli chodzi o "obowiązek" ze studenckich list lektur, to bez oporów przyznaję się do niedoczytania "Eneidy" (strasznie długa była, a czasu mało ;) ) "Na wspak" (ale to kiedyś nadrobię) i "Dziurdziów" (tego nie nadrobię za żadne skarby). Resztę (mniej lub bardziej, w zależności od samej lektury) sumiennie przerobiłam (bo grzeczne było ze mnie dziecko). Dziś, kiedy nie jestem już tak młoda jak drzewiej, do żadnych lekturowych obowiązków się nie poczuwam, czytając jeno to, co chce mi się czytać.

Na przykład "Lawinię" U. LeGuin w momentach, gdy małżonek zabiera mi laptopa :badgrin:
Tixon - 2011-01-02, 19:58
:
ASX76 do Sabethy napisał/a:
Na pocieszenie mogę dodać, że nie tylko Ser Martin pisze fajne książki. Bez problemu można znaleźć sporo bardzo dobrych pozycji. A właściwie wyłowić z morza bylejakości i przeciętniactwa.
Skoro dopiero teraz przerabiasz twórczość Georga, wnioskuję, iż Twoje doświadczenie czytelnicze nie jest duże, przynajmniej w odniesieniu do fantastyki. ;)

Ty się o to nie martw :)
Procella - 2011-01-04, 18:37
:
Postanowiłam zawrzeć znajomość z panem Harry'm Dresdenem. Dopadłam pierwszą część w oryginale za jakieś śmieszne pieniądze i badam. Całkiem miłe, lekkie czytadło. Jeżeli uda mi się znaleźć kolejne części też po angielsku i w równie rozsądnej cenie, pewnie po nie sięgnę.

Czytam też "The Temple of Death", czyli zbiór opowiadań o duchach braci Bensonów. Lubię takie stare straszenie, więc jest miło.

Przeczytałam też "Wielkie wybawienie" Elizabeth George (niezły kryminał).
toto - 2011-01-04, 23:04
:
Zabrałem się za Cryptonomicon. I już lubię.
Maeg - 2011-01-04, 23:19
:
Czytam Antologię Fantasy. Za mną opowiadania Marka Chadbourna, Janny Wurts i Jamesa Maxey'a. Póki co tylko tekst Chadbourna był w porządku, reszta tak jakby urwana pod koniec. A obecnie trawiony T.A. Pratt też nie zachwyca. Następny na szczęście Hal Duncan, więc liczę na coś ciekawego.
Dhuaine - 2011-01-05, 15:58
:
Procella napisał/a:
Dopadłam pierwszą część w oryginale za jakieś śmieszne pieniądze i badam. Całkiem miłe, lekkie czytadło. Jeżeli uda mi się znaleźć kolejne części też po angielsku i w równie rozsądnej cenie, pewnie po nie sięgnę.

Radzę uważać. Pierwsze trzy części czyta się w miarę przyjemnie, ale wszystkie książki są pisane na tym samym schemacie i to zaczyna naprawdę przeszkadzać. Czwarta i piąta część to takie odgrzewane kotlety, że aż zęby bolą. Przeczytałam jeszcze blurby tomów 6-10 - wygląda na to, że w nich nawet głównych złych z poprzednich części wzięto do recyklingu. Odpuściłam sobie, a szkoda, bo to całkiem miły cykl mógł być --_-
Qbard - 2011-01-06, 14:01
:
Jan Sobczak "Dryf". O młodzieży lat 80, narkotykach, niezłych świrach, realiach tamtych czasów. Odjazdowa pozycja.
Procella - 2011-01-06, 15:11
:
Dhuaine napisał/a:
Procella napisał/a:
Dopadłam pierwszą część w oryginale za jakieś śmieszne pieniądze i badam. Całkiem miłe, lekkie czytadło. Jeżeli uda mi się znaleźć kolejne części też po angielsku i w równie rozsądnej cenie, pewnie po nie sięgnę.

Radzę uważać. Pierwsze trzy części czyta się w miarę przyjemnie, ale wszystkie książki są pisane na tym samym schemacie i to zaczyna naprawdę przeszkadzać. Czwarta i piąta część to takie odgrzewane kotlety, że aż zęby bolą. Przeczytałam jeszcze blurby tomów 6-10 - wygląda na to, że w nich nawet głównych złych z poprzednich części wzięto do recyklingu. Odpuściłam sobie, a szkoda, bo to całkiem miły cykl mógł być --_-

Dzięki za ostrzeżenie. I tak raczej nie miałam zamiaru zbierać całości, raczej na zasadzie "jak mi wpadnie w ręce, to przeczytam".
Romulus - 2011-01-07, 09:28
:
"O jednym takim..." Piotra Zaremby. Biografia Jarosława Kaczyńskiego napisana przez jednego z lepszych polskich dziennikarzy i komentatorów. Bez wątpienia uczciwego i rzetelnego. Doczytałem dopiero do 1992 r., ale jest to lektura bardzo zajmująca, bo to jednak także opis kawałka polskiej historii ostatnich dwudziestu (i więcej) lat. Piotr Zaremba odsiewa histerię i strach części tzw. liberalnych mediów i ich autorytetów przed Kaczyńskim. Czym czyni zresztą Kaczyńskiemu trochę niedźwiedzią przysługę, bo nie jawi się on jako diaboliczny manipulator o makiawelicznym umyśle. Książka zaczyna się (i kończy) na ostatniej kampanii prezydenckiej, więc "brakuje" w niej kolejnego rozdziału dotyczącego kolejnego zwrotu w karierze tego polityka.

Dla lubiących takie książki jest to pozycja bardzo atrakcyjna. Odkłamująca, pozbawiona histeryczności i napisana z dystansem, ale smakowicie, bez oczywistych podziałów na dobrych i złych :) Zdecydowanie zaś jest ciekawsza od książki Piotra Semki dotyczącej Lecha Kaczyńskiego. Dzięki stylowi Piotra Zaremby, jego doskonałemu przygotowaniu i gotowości do wnikania "pod powierzchnię" to bardzo zajmująca, ponad czterystustronnicowa (małym drukiem :) ) lektura.
You Know My Name - 2011-01-07, 11:01
:
Zacząłem Empire V Pielewina. Początek mocno groteskowy, potem pojawia się absurd, ale humor naprawdę wysokiej próby.
ASX76 - 2011-01-07, 11:14
:
Mag_Droon napisał/a:
Zacząłem Empire V Pielewina. Początek mocno groteskowy, potem pojawia się absurd, ale humor naprawdę wysokiej próby.


Fajnie, że Ci się podoba. Jedna z moich ulubionych książek tego pisarza. :-)
Tomasz - 2011-01-07, 15:01
:
Skończyłem wczoraj dwa tytuły.

"Tajemnice Los Angeles" Jamesa Ellroya. Tu przytakuję Romulusowi, ten pisarz jest genialny. Świetna rzecz, mocna, brutalna, a do tego niesamowicie napisana, stylem niemal reporterskim, bardzo oszczędnym. Pozamawiałem już kolejne książki autora i czekam niecierpliwie kiedy dotrą.

"Czarny horyzont" Tomasz Kołodziejczaka, to rozczarowanie roku. Pamiętając jak się zachwyciłem "Kolorami sztandarów" i "Schwytanym w światła" liczyłem przynajmniej na coś porządnego, solidnego i wciągającego. A wyszło wyjątkowo słabo. Czytadło jakich aktualnie w polskiej fantasy sporo. Ani emocji, ani intrygi dobrej, ani świat nie został ciekawie nakreślony, bohaterowie przeciętni, nieciekawi. Wymusiłem przeczytanie do końca, ale mnie zakończenie jeszcze dobiło, bo na szybko urwane, jakby termin do oddania do druku za szybko przyszedł. Kontynuacja niewątpliwie będzie, ale ja nie kupię chyba że będę w stanie wskazującym na duże spożycie.

Teraz spokojnie kończę "Króla Bólu" i "Kroki w nieznane 2010". Oba zbiory wyśmienite. Do jutra powinienem je mieć za sobą, to coś więcej napiszę.
Tixon - 2011-01-07, 21:15
:
Książka otwierająca nowy rok - Peanatema Neala Stephensona.
<Chwila na brak słów>
Jest świetnie. Ale niczego mniej nie spodziewałem się po autorze. Znowu porwał mnie stylem, czytelnym przedstawianiem skomplikowanych zagadnień (właściwie filozoficzne koncepcje przyjmowało się szybciej i łatwiej niż matematyczne), humorem (smoka mu wybaczę).
Bardzo podobała mi się idea świata i rozgryzanie punktów stycznych. Początkowo często sięgałem do słownika na końcu książki, ale w końcu wkurzyło mnie to i zacząłem wnioskować z kontekstu. I tak po 200 stronach już właściwie nie był mi potrzebny.
Fabułę poznaje się, aż miło. Ostatnie sto stron czyta się "z wypiekami na twarzy" ;) , występuje tam WOW za WOW. No ale to Stephenson, więc samo zakończenie, chociaż nie skopane, pozostawia do życzenia ;)
Sabetha - 2011-01-08, 19:06
:
Mimo iż nie ukończyłam jeszcze "Uczty dla wron", dotarłam dopiero do połowy "Lawinii" LeGuin i utknęłam w trzech czwartych "Krwawych igrzysk" Yarbro, nie oparłam się pokusie i zaczęłam dziś "Krzyk czapli" Lian Hearn. Jest to czwarta część cyklu "Opowieści rodu Otori", który właściwie miał być chyba trylogią (zresztą trzy poprzednie tomy stanowią niemalże zamkniętą całość), ale się rozrósł. Nic nie szkodzi, bo dzięki temu mam okazję sprawdzić, czy pewna przepowiednia się spełni, a zresztą jest coś urzekającego w tych książkach - niby akcja toczy się powoli, a człowiekowi trudno się od nich oderwać...
Tixon - 2011-01-08, 19:53
:
Sab... 8)

[Zaległości]
Przekraczając granice Oksana Pankiejew
Wariacja na temat światów równoległych. Młoda dziewczyna, Olga, trafia (częściowo za sprawą magii) do równoległego świata, do królestwa Ortanu. Tam bardzo poważnie podchodzą do tego typu zdarzeń, istnieje specjalny królewski program wspierania nowo przybyłych Przesiedleńców (tak ich zwą), głównie ze względu na ich potencjalną wiedzę. Olga, nie posiadając takowej, ale będąca stereotypem mało atrakcyjnej ale bystrej dziewczyny, zostaje przydzielona w opiekę królewskiemu bratu, głównemu paladynowi. I tak to się zaczyna.
W książce brak jakiegoś wątku przewodniego, obserwujemy głównie próby przystosowania się Olgi do nowej rzeczywistości i konsekwencje, jakie powoduje jej osoba w życiu innych. Na marginesie dodany jest też nibyakcjowy wątek z parą szpiegów. Dlaczego niby? Bo większość ich perypetii to toczone między sobą rozmowy, a ich działania toczą się na marginesie. Tak jest zresztą z całością książki - dużo rozmów (całkiem udanych, naturalnych i dowcipnych), bardzo dużo rozmów. Gadać, gada praktycznie każdy - od króla i jego błazna, poprzez "dwór", do chwilowo wezwanych epizodycznych postaci. Małym pikusiem jest to, że niezależnie od pozycji mówią tym samym potocznym językiem ;)
Bohaterowie są schematyczni, ale sympatyczni. Król jest łebskim gościem, ale zupełnie nieradzącym sobie z kontaktami międzyludzkimi, jego brat jest komicznie przewrażliwiony na punkcie honoru, w dodatku chce ożenić się z nimfą, zaś Olga dzielnie podtrzymuje opinię naszych wschodnich sąsiadów i studentów, i jest w stanie dotrzymać tępa piciu z głównym paladynem, chłopem jak dąb.
RPGowość. Autorka tego nie ukrywa, czyni to niejako elementem świata. Ludzie mają określone klasy, po których poznają, kim mogą zostać (bardowie maja np. swój ogień), tworzą drużyny itp.
Również pisarka nie przejawia zainteresowania w kwestii oryginalności. Zupełnie jej to nie obchodzi, po prostu pisze swoją historie i tyle.
Cóż, w wyniku mamy całkiem książkę, która jest przyjemnym czytadłem. Tylko nigdzie nie ma informacji, że to tak jakby część pierwsza - Olga sobie żyje, nad jej głową zbierają się burzowe chmury, zaczyna padać deszcz i kiedy pada pytanie, co zrobi bohaterka, książka się zamyka, czekajcie czytelnicy aż łaskawie wydamy kolejny tom.
Wydawcą jest Fabryka S.
iselor - 2011-01-08, 20:39
:
George R.R. Martin - Tuf Wędrowiec
tr - 2011-01-09, 12:18
:
w tej chwili - Tomasz Lis - Nie tylko Fakty. Autobiografia z 2004

mam jeszcze na tapecie (tzn. wypożyczyłem z biblioteki) bibliografię Adama Michnika, wspomnienia jakiegoś agenta FBI, który odzyskiwał skradzione dzieła sztuki oraz książkę w której amerykański potomek polskich Żydów szuka ich śladów w Polsce i ludzi którzy im pomagali ukrywać się w czasie wojny
Procella - 2011-01-09, 20:11
:
tr napisał/a:
wspomnienia jakiegoś agenta FBI, który odzyskiwał skradzione dzieła sztuki

Fajne? Bo temat wydaje się ciekawy. Jaki to ma tytuł?
tr - 2011-01-09, 20:42
:
jeszcze nie czytałem więc nie wiem... a tytuł jest wielce oryginalny :P - "Na tropie skradzionych arcydzieł". Autor - Thomas McShane. Współautor Dary Matera.
Tomasz - 2011-01-10, 08:35
:
Przeczytałem "Kroki w nieznane 2010". Bardzo dobra antologia, dokładnie taka jak się spodziewałem. Wyśmienite opowiadania Wattsa i McDonalda, bardzo dobre Chianga, Scalziego i Kosmatki. I reszta trzyma solidny poziom. Zadziwił mnie Stross, bo jego tekst stoi daaaaleko od "Accelerando", bardziej humorystyczny, przewrotny, trochę absurdalny. Najsłabszy tekst to "Mrożona panna młoda", ale i tak na dobrym poziomie. Bardzo udana antologia wyszła Solarisowi. Tylko przyklasnąć i czekać kolejny rok.

Dzisiaj kończę "Króla Bólu", wrażenia jak to z Dukajem oczywiście rewelacyjne.
Nie powstrzymałem się i zacząłem "Czarną Dalię" Ellroya, a mam już rozgrzebane "Balsam długiego pożegnania" Huberatha (przypominanie sobie jego starych tekstów jest bardzo dobrym pomysłem, to pisarz który razem z Dukajem powinien podbijać światową fantastykę).

No i zacząłem czytać po Świętach "Zaginione królestwa" Daviesa i wypadałoby w to się wgryźć znowu.
Czyli sporo czytania przede mną w tym tygodniu.

Aha, jeszcze w samochodzie jadąc do pracy i z pracy słucham "Lalki". Klasyka rządzi.
Metzli - 2011-01-10, 22:18
:
1Q84

Ponieważ bardzo lubię Murakamiego i jak do tej pory żadna jego książka, którą czytałam nie była dla mnie rozczarowaniem, liczyłam, że i tak będzie tym razem. Ale jest jeszcze lepiej niż się spodziewałam, takie zaskoczenia lubię najbardziej :) Coś pięknego, już się cieszę, że kolejna część pod koniec stycznia.

Chociaż może z jednoznaczną oceną powinnam się wstrzymać aż przeczytam do końca ;P
ats - 2011-01-10, 22:23
:
ja też przeżywam małe olśnienie -
"Czyste radości mojego życia" czeskiego autora Jana Smida - no czad. Ma w sobie to wszystko, co lubię w czeskiej prozie, ale jeszcze to coś, co jakoś zmusza do myślenia, że "coś być musi - do cholery - za zakrętem!!"

Polecam!
toto - 2011-01-10, 22:27
:
Metzli napisał/a:
1Q84

Książki Mitchella też powinny ci się spodobać.
U mnie 1q84 czeka w kolejce za Cryptonomiconem i chyba Krokami w nieznane 2010.
MadMill - 2011-01-10, 22:33
:
A ja czytam "Kronikę ptaka nakręcacza" Murakamiego. Ciężko mi ocenić tą książkę, jest napisana świetnie, jak poprzednie które czytałem, ale na razie nie widzę do czego całość prowadzi i pewnie będę musiał poczekać z oceną do ostatniej strony. Chociaż przyjemność z lektury jest ogromna.
ASX76 - 2011-01-10, 22:34
:
toto napisał/a:
Metzli napisał/a:
1Q84

Książki Mitchella też powinny ci się spodobać.


Im częściej o tym przypominamy, tym gorszy efekt uzyskujemy. Przynajmniej u tych "uprzedzonych" i przekornych. :-P

Pytanie niekoniecznie do Ciebie:
Jak "Kroki w nieznane 2010" mają się pod względem jakościowym do wcześniejszych roczników? Który z nich uważacie za najlepszy? A może ktoś pokusi się o zrobienie ich indywidualnego (swojego!) rankingu/klasyfikacji?
Metzli - 2011-01-10, 22:38
:
toto napisał/a:
Książki Mitchella też powinny ci się spodobać.


Atlas chmur łypie na mnie z półki od pewnego czasu. Jak tylko obrobię się z książkami, które z pewnych względów są teraz pilniejsze, zaraz się za to biorę :)

e: Dobre słowa toto i Beaty o Mitchelu odniosły lepszy skutek ;)
toto - 2011-01-10, 22:48
:
Żebym miał teraz ocenić, musiałbym przeczytać jeszcze raz wszystkie po kolei. Powiem tak, najsłabszy wydał mi się tom z 2007 roku. Przyzwoity poziom, ale najmniej tekstów uznaję za bardzo dobre. Najlepsze wspomnienia mam chyba z 2005 (chyba jedyny, który przeczytałem dwa razy w całości, plus niektóre opowiadania więcej razy), z którego pochodzi kilka naprawdę fantastycznych opowiadań oraz ten z roku 2008.
e: Kroków 2010 jeszcze nie czytałem. Chciałbym do końca stycznia to zrobić.

MadMill napisał/a:
A ja czytam "Kronikę ptaka nakręcacza" Murakamiego. Ciężko mi ocenić tą książkę, jest napisana świetnie, jak poprzednie które czytałem, ale na razie nie widzę do czego całość prowadzi i pewnie będę musiał poczekać z oceną do ostatniej strony. Chociaż przyjemność z lektury jest ogromna.
A dużo już przeczytałeś? Toru jeździł do "dziwnej" pracy ze swoją młodą sąsiadką? Spotkał siostry Kano?
MadMill - 2011-01-10, 22:50
:
Toru włamuje się do kompa. 120 stron mi zostało.
Jander - 2011-01-10, 22:55
:
Czytam, przekładając między sobą, trzy rzeczy:
Powojnie Tony'ego Judta, próbuję wreszcie przeczytać, wybitna lektura.
Tego samego autora niewydane w Polsce Reappraisals; Reflections on the Forgotten Twentieth Century, czyli zbiór esejów/recenzji.
Łaskawe Littella - bardzo szczegółowe, dlatego po parunastu stronach zmieniam książkę na inną.
A teraz jeszcze mam ochotę na krótszą formę, to może Kroki w Nieznane 2010.
Urshana - 2011-01-11, 11:46
:
W ostatnim czasie przeczytałam Murakamiego "Na południe od granicy, na zachód od słońca" - ja zwykle przyjemność z lektury, nic na to nie poradzę, że odrobinę snobistycznie jazzowe elementy tej historii bardzo mi się podobają, a sama opowieść prosta, ale dobrze skrojona.
I jak zwykle ładne wydanie.
Z zaległości bibliotecznych łyknęłam też "Za króla, ojczyznę i garść złota" duetu Brzezińska i Wiśniewski - czytadło wybitnie rozrywkowe, doceniam gawędziarski styl, mieszankę baśni i wojny, ale nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia. Zdecydowanie lepsza jest Brzezińska solo.
Jestem w połowie "Wiecznego Grunwaldu" Twardocha - i jestem w kropce. Po głosach zachwytu oczekiwałam rewelacyjnej lektury, a on mnie po prostu męczy. Owszem doceniam stylizację, doceniam przede wszystkim koncepcję (choć spodziewałam się czegoś bardziej w kierunku późnego Słowackiego), ale nie zachwyca. Naprawdę podobał mi się tylko kawałek o śmierci jak do tej pory. Z całościową oceną oczywiście wstrzymam się jeszcze.
Ł - 2011-01-11, 14:38
:
Urshana napisał/a:

Jestem w połowie "Wiecznego Grunwaldu" Twardocha - i jestem w kropce. Po głosach zachwytu oczekiwałam rewelacyjnej lektury, a on mnie po prostu męczy. Owszem doceniam stylizację, doceniam przede wszystkim koncepcję (choć spodziewałam się czegoś bardziej w kierunku późnego Słowackiego), ale nie zachwyca. Naprawdę podobał mi się tylko kawałek o śmierci jak do tej pory. Z całościową oceną oczywiście wstrzymam się jeszcze.

:-|


Jander napisał/a:

Łaskawe Littella - bardzo szczegółowe, dlatego po parunastu stronach zmieniam książkę na inną.

przypomniało mi się że miałem to kupić, wchodze na allegro a tam http://allegro.pl/laskawe...1398544751.html WYPRZEDAŻ LOKALIZACJA: OŚWIĘCIM.
MrSpellu - 2011-01-12, 09:39
:
Ja ostatnio skończyłem Cykl barokowy i o ile całość oceniam naprawdę wysoko, to zakończenie trochę mnie rozczarowało. Takie jakieś sielsko nijakie :(

Wczoraj też skończyłem czytać Zrób sobie raj Mariusza Szczygła. Chyba jeszcze lepsza niż Gottland. W zasadzie głównym motywem tekstu jest pytanie: "Dlaczego Czesi nie wierzą w Boga?", czy też raczej: "Jak się Czechom żyje bez Boga?". Kapitalna rzecz. Piękna. Zwłaszcza gdy autor w niektórych anegdotach wchodzi niemal w realizm magiczny.
ats - 2011-01-12, 10:00
:
MrSpellu napisał/a:
Wczoraj też skończyłem czytać Zrób sobie raj Mariusza Szczygła. Chyba jeszcze lepsza niż Gottland. W zasadzie głównym motywem tekstu jest pytanie: "Dlaczego Czesi nie wierzą w Boga?", czy też raczej: "Jak się Czechom żyje bez Boga?". Kapitalna rzecz. Piękna. Zwłaszcza gdy autor w niektórych anegdotach wchodzi niemal w realizm magiczny.


U mnie to czeka w kolejce, już się cieszę na tę lekturę. Gottland mocny był!
Urshana - 2011-01-12, 16:21
:
A ja się wreszcie przełamałam i "Wieczny Grunwald" zaczyna mi się podobać, może po prostu lepiej mi podchodzą te partie książki, gdzie zaczyna się rajd przez różne rzeczywistości i czasy, a także te, którym bliżej do eseju. Rozważania na temat bycia pomiędzy dwoma narodami - kapitalne.
Kennedy - 2011-01-12, 16:35
:
MrSpellu napisał/a:
Ja ostatnio skończyłem Cykl barokowy i o ile całość oceniam naprawdę wysoko, to zakończenie trochę mnie rozczarowało. Takie jakieś sielsko nijakie

Stephenson niespecjalnie ma rękę do zakończeń. Cyklu barokowego nie czytałem, ale Cryptonomicon i Diamentowy wiek mają końcówki takie właśnie nijakie zupełnie.

Skończyłem z Dukajem i teraz dla odmiany powolutku sobie sunę przez Rozmowę w "Katedrze" Llosy. Dobre, aczkolwiek wczucie się w styl sprawia mi momentami problemy, chociaż coraz mniejsze, przyzwyczajam się powoli.
GilGalad - 2011-01-13, 01:19
:
Aktualnie Alan Campbell - Bóg Zegarów...
Max Werner - 2011-01-13, 08:09
:
No cóż, skończywszy "Północ-południe" Wegnera (ach, co za świetne opowiadania, wystawiłem ocenę 5 na fantasta.pl) zabieram się za PLO nr 3 Grzędowicza i cicho! nie mówcie mi zaraz, że gorsze od jedynki i takie tam, bo przy dwójce też jojczyliście, a mnie się podobało :P
Wracając do Wegnera, ktoś z Was mi mówił, że opowiadanie "Wszyscy jesteśmy Meekhańczykami" jest zdecydowanie najlepsze. Owszem jest, ale z "Północy", bo "Południe" powala całe, bez wyjątku. Issaram!!!
Jander - 2011-01-13, 09:21
:
Mnie Wegner raczej nie przekonał, gdybym był kilka lat młodszy to pewnie byłbym zachwycony, ale teraz wymagam czegoś więcej niż poprawnego fantasy.
Max Werner - 2011-01-13, 10:23
:
Jander napisał/a:
Mnie Wegner raczej nie przekonał, gdybym był kilka lat młodszy to pewnie byłbym zachwycony, ale teraz wymagam czegoś więcej niż poprawnego fantasy.


Oj, w takim razie strasznie ze mnie niedojrzały 34-o latek //max
MrSpellu - 2011-01-13, 11:05
:
Jander napisał/a:
Mnie Wegner raczej nie przekonał, gdybym był kilka lat młodszy to pewnie byłbym zachwycony, ale teraz wymagam czegoś więcej niż poprawnego fantasy.

Oj tam, oj tam...
martva - 2011-01-13, 12:01
:
jeeeej, czuję się młoda :D

Zaczęłam czytać 'Opowieści sieroty', jestem zachwycona. Tylko nie wiem czy napiszę teraz opowiadanie siedzące mi w głowie od jakiegoś czasu, bo będzie budzić mnóstwo skojarzeń :(
Fidel-F2 - 2011-01-13, 19:51
:
zacząłem Trans-Atlantyk Gombrowicza i po trzydziestu stronach rzuciłem w diabły, męczy i nudzi okrutnie
Qbard - 2011-01-13, 22:57
:
Tibor Dery "Niki historia pewnego psa". Powieść dla miłośników psów która powoduje wybuchy śmiechu i wzrusza do łez. Napisana w 1955r. oddaje trudny klimat lat pięćdziesiątych na Węgrzech zarówno dla psów jak i dla ludzi.
Tomasz - 2011-01-14, 19:28
:
Skusilo mnie i łyknąłem w błyskawicznym tempie "Dziecię boże" McCarthy'ego. I nie rozumiem jak to się może niektórym nie podobać. Tzn. wiem że słabsze niż genialna "Droga", wiem że odpychająca tematyka i bohater, ale po prostu rewelacyjnie napisana rzecz. Studium podłości w minimalistycznym stylu jednego z najciekawszych moim zdaniem autorów obecnie na polskim rynku. Rzecz pisana, a właściwie kreślona krótkimi, ohydnymi i utrzymanymi w specyficznym klimacie małomiasteczkowego południa USA, obrazami. Nikt tak nie pisze jak McCarthy.
"Strażnik sadu" i "Krwawy południk" właśnie mnie kuszą z półki.
Urshana - 2011-01-15, 08:39
:
A ja skończyłam "Wieczny Grunwald" Twardocha i zamarzło z opinią, że bardzo dobra. Nie rewelacyjna, bo pierwsze osiemdziesiąt stron mnie męczyło, dopiero jak wpadłam w rytm prozy (ach ta retoryka) i utonęłam w dywagacjach na temat Germanii i Matki Polski, to do końca już byłam zahipnotyzowana. Rozważania Paszka na temat własnej tożsamości mam prawie co kartkę pozaznaczane. Wydaje mi się, że musiałabym do tej książki wrócić, tylko kiedy, ja do "Czarodziejskiej góry" Tomasza Manna planuję od pięciu lat wrócić i nie znajduję czasu.
A teraz wzięłam się za "Palimpsest" Valente i od początku jest dobrze, czar rzucony, książka cudnie pisana, erotyka mnie nie odstrasza ;) , tym bardziej, że nie było jej jeszcze w nadmiarze.
Jander - 2011-01-16, 18:55
:
Pochłaniam Łaskawe Littella - dawno nie spędziłem tyle czasu nad jedną książką. Piękna rzecz, szkoda że taka książka nigdy nie powstałaby w Polce.
MrSpellu - 2011-01-16, 19:16
:
Shalev Meir, Rosyjski romans. Czyli fabularyzowana opowieść o żydowskich osadnikach w Palestynie z początku XX wieku. Początkowo bolały mnie zęby od lektury, tak jakoś bez powodu, a teraz zaczynam się nawet wkręcać.
Max Werner - 2011-01-18, 04:15
:
PLO nr 3 pożarte i powiem tylko tyle: WOW !!! ASX my się co do ksiązek nie dogadamy podobnie jak co do filmów, PLO nr 3 jest kiepskie? Tyś tego wcale chyba nie czytał :P
W ramach przypomnienia wziąłem się za "Ksina drapieżcę" Lewandowskiego, co to go mam od pewnego kolegi z ZB ( //piwo ), no a potem "Król bólu" Dukaja. Ostatnio pożeram opowieści w szalonym tempie, młodość wraca ? //max

P.S. Wie ktoś może na kiedy Grzędowicz planuje PLO nr 4 ?
Shadowmage - 2011-01-18, 10:42
:
PLO 3 jest kiepskie. Jak rzadko muszę się z ASXem zgodzić. Howgh.
ASX76 - 2011-01-18, 11:59
:
Shadowmage napisał/a:
PLO 3 jest kiepskie. Jak rzadko muszę się z ASXem zgodzić. Howgh.


Jeśli tak dobrze policzyć, to ostatnio częściej się ze mną zgadasz, niż kłócisz. ;)
You Know My Name - 2011-01-18, 14:04
:
Pielewin Empire V zakończone. Bardzo dobre, nawet zakończenie jakoś tak na miejscu, mimo że ono "nie z mojej pieśni". Inna sprawa, że połowa rozważań oraz wniosków nadaje się na papkę treningową dla trolli internetowych.
Gottland Szczygła. Mocna rzecz. Humor w moim typie, ale nie on tu gra pierwsze skrzypce. Dopiero czytając taką pozycję w pełni odbieram opinię, że my mieliśmy najweselszy barak w obozie. Zrób sobie raj to już inna liga. Wiem, że to stronniczo wybiórcze, ale rozważania na temat fekalizmu Bondy'ego, fotografii i życia Saudka czy wreszcie o zamachu na Heydricha to są wręcz Himalaje humoru. Gorzkiego, autoironicznego, w-dupie-wszystko-mającego.
Obie książki gorąco polecam, najlepiej jedną po drugiej i koniecznie w tej kolejności.

Przede mną Wyspy i Zaginione królestwa Daviesa oraz Powojnie Judta, potem znowu przyjdzie czas na fantastykę.
MrSpellu - 2011-01-18, 14:13
:
Mag_Droon napisał/a:
Gottland Szczygła. Mocna rzecz. Humor w moim typie, ale nie on tu gra pierwsze skrzypce. Dopiero czytając taką pozycję w pełni odbieram opinię, że my mieliśmy najweselszy barak w obozie. Zrób sobie raj to już inna liga. Wiem, że to stronniczo wybiórcze, ale rozważania na temat fekalizmu Bondy'ego, fotografii i życia Saudka czy wreszcie o zamachu na Heydricha to są wręcz Himalaje humoru. Gorzkiego, autoironicznego, w-dupie-wszystko-mającego.
Obie książki gorąco polecam, najlepiej jedną po drugiej i koniecznie w tej kolejności.

Podpisać się pod tym mogę.

Mag_Droon napisał/a:
Zaginione królestwa Daviesa

Też jakoś na dniach zamierzam zacząć. A Wyspy, to chwilowo moja jego ulubiona książka. Po Cyklu barokowym mam wielką ochotę ją sobie odświeżyć.
Shadowmage - 2011-01-18, 17:30
:
ASX76 napisał/a:
Jeśli tak dobrze policzyć, to ostatnio częściej się ze mną zgadasz, niż kłócisz. ;)
Może dlatego, że unikam jak ognia dyskusji z Tobą? :)

W temacie - skończyłem "Białe zęby" Smith i zadowolony z lektury jestem; chociaż szło opornie, ale głównie za sprawą drobnego kryzysu czytelniczego oraz dużej ilości lektur do pracy, które zabierają czas i chęci do poświęcania kolejnych chwil na czytanie. Dlatego też, m.in. słabo mi idzie z "Królem Bólu" oraz "Wydziedziczonymi". Chyba na przełamanie wezmę się za "Dżozefa".
Beata - 2011-01-18, 21:19
:
Skończyłam Króla bólu po ponadtygodniowej lekturze. Wrażenie misię, że im nowsze opowiadanie, tym bardziej udziwniony język. "Linia oporu" szła mi najoporniej ;) i zanosi się na to, że będę ją musiała przeczytać jeszcze raz.

W ramach badania klasyków przeczytałam Zew Cthulhu Lovecrafta. Nie podobało mi się. IMHO ta proza się dziś nie broni: dłużyzny i powtórzenia, a te teksty, które miałam w obrocie oparte są na tym samym schemacie: narrator dowiaduje się z listów/relacji ustnych/pogłosek o występowaniu Zła, bada sprawę (jeszcze więcej pogłosek/relacji/listów), przy okazji oznajmiając wszem i wobec, że jest potwornie przerażony (i ten strach na oznajmieniu się kończy, nawet mu się ręce ze strachu nie pocą). Ja rozumiem, że kiedyś pisało się inaczej - jak autor mówił, że bohater się boi, to mu wierzono. Ale to było kiedyś. A dziś lektura tych tekstów po prostu mnie zmęczyła.

Teraz czytam Rien ne va plus Andrzeja Barta. Pomysł jest taki: jeden Włoch namówił jednego malarza, by ten go sportretował i magiczną sztuką przeniósł jego osobowość (znaczy, duszę) na obraz. Obraz wędruje z Włoch do Polski - jest kupowany, darowywany, grabiony, a ów sportretowany delikwent obserwuje swoich właścicieli i komentuje ich poczynania. Akcja zaczyna się tuż przed abdykacją Stanisława Augusta. Dobre.
Procella - 2011-01-18, 22:02
:
Beata napisał/a:
W ramach badania klasyków przeczytałam Zew Cthulhu Lovecrafta. Nie podobało mi się. IMHO ta proza się dziś nie broni: dłużyzny i powtórzenia, a te teksty, które miałam w obrocie oparte są na tym samym schemacie: narrator dowiaduje się z listów/relacji ustnych/pogłosek o występowaniu Zła, bada sprawę (jeszcze więcej pogłosek/relacji/listów), przy okazji oznajmiając wszem i wobec, że jest potwornie przerażony (i ten strach na oznajmieniu się kończy, nawet mu się ręce ze strachu nie pocą). Ja rozumiem, że kiedyś pisało się inaczej - jak autor mówił, że bohater się boi, to mu wierzono. Ale to było kiedyś. A dziś lektura tych tekstów po prostu mnie zmęczyła.

A mnie Lovecraft rusza. Ale ja lubię takie starocie :mrgreen: . Jednak jestem w stanie czytać go wyłącznie w oryginale, podejrzewam, że gdybym zaczęła od tłumaczeń, mogłabym mieć podobne odczucia.
Tomasz - 2011-01-18, 22:40
:
Mag_Droon napisał/a:
Przede mną Wyspy i Zaginione królestwa Daviesa


"Wyspy" muszę kupić. Czekam na wznowienie w tym nowym wydaniu. "Zaginione królestwa" czytam. Sporo faktów, mniej znanych, nieoklepanych, ale na razie czegoś mi brakuje, pewnie to wina szczątkowych informacji jakie posiadamy o niektórych okresach historii. Czytam rozdział o Burgundii i mam wrażenie, że autor dopiero się rozkręca.
Beata - 2011-01-19, 22:12
:
Zabrałam sobie do komunikacji Naszą klikę Philipa Rotha. Dobrze, że jechałam do końca, bo z pewnością przegapiłabym przystanek. Udało mi się powstrzymać od głośnych wybuchów śmiechu, ale z najwyższym trudem. Książka ma formę zapisów z konferencji prasowych i wywiadów pana prezydenta Nixona. Zapisów nieprawdziwych w sensie tematu wypowiedzi, ale prawdziwych w stylu. To jest kapitalnie zrobione. Absurdalne, złośliwe, wręcz jadowite miejscami. Satyra pierwsza klasa.
Metzli - 2011-01-20, 00:20
:
Beata napisał/a:
W ramach badania klasyków przeczytałam Zew Cthulhu Lovecrafta. Nie podobało mi się.


A tak z ciekawości spytam, to kocie opowiadanie Orbitowskiego Koszmar w Providence też się nie podobało? Bo klimat lovecraftowski oddany jest tam rewelacyjnie.

Co do mnie to właśnie czytam rzeczoną antologię, Jedenaście pazurów :)
Beata - 2011-01-20, 08:05
:
No właśnie nie wiedziałam, co jest Orbitowskiego (znaczy, cały tekst jest jego, ale o korzenie i inspirację mi chodzi), a co z Lovecrafta wzięte, stąd ta lektura uzupełniająca.

A w tej antologii to najbardziej podobał mi się Kot Szrekingera Jagi Rydzewskiej.
Jander - 2011-01-20, 16:07
:
Moim zdaniem Lovecraft się broni, ale pod innymi względami. Często spotykam ludzi, którzy obecnie czytają go, po raz pierwszy, i są zachwyceni. Ale to sprawa na inny temat, a nawet na konferencję pt. Aktualność Lovecrafta.
Urshana - 2011-01-20, 18:43
:
Skończyłam Palimpsest, którym jestem zachwycona i wzięłam się za opowiadania Mieville'a W poszukiwaniu Jake'a..., zobaczymy czy dadzą radę po pięknej prozie Valente. A Lovecraft przyniesiony z biblioteki też czeka na swą kolej.
Ard - 2011-01-20, 21:04
:
Beata napisał/a:
Zabrałam sobie do komunikacji Naszą klikę Philipa Rotha. Dobrze, że jechałam do końca, bo z pewnością przegapiłabym przystanek. Udało mi się powstrzymać od głośnych wybuchów śmiechu, ale z najwyższym trudem. Książka ma formę zapisów z konferencji prasowych i wywiadów pana prezydenta Nixona. Zapisów nieprawdziwych w sensie tematu wypowiedzi, ale prawdziwych w stylu. To jest kapitalnie zrobione. Absurdalne, złośliwe, wręcz jadowite miejscami. Satyra pierwsza klasa.


To jeszcze, jeśli jeszcze nie czytałaś, gorąco polecam Kompleks Portnoya, również P. Rotha. Genialna książka.
Shadowmage - 2011-01-23, 13:34
:
"Dżozef" skończony, najlepsza książka Małeckiego, pozbawiona irytujących manier i rozwiązań z poprzednich książek. Może nie wszystko było idealnie, ale to pierwsza jego powieść, która jest świetnie skonstruowana i nie mam do niej większych zastrzeżeń.
ASX76 - 2011-01-23, 19:39
:
Shadowmage napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Jeśli tak dobrze policzyć, to ostatnio częściej się ze mną zgadasz, niż kłócisz. ;)
Może dlatego, że unikam jak ognia dyskusji z Tobą? :)



Dyskusji unikasz, ale zatrute strzały spamu cichaczem wypuszczasz. ;)


U mnie, wśród lektur "klęska urodzaju". Nazbierało się sporo pozycji które chciałbym przeczytać i mam problemy z wyborem. Aktualnie czytam dwie skandynawskie powieści i w obu przypadkach jestem blisko końca:

- "Morderca bez twarzy" H. Mankella, czyli pierwszą część cyklu "Komisarz Wallander". Dobra książka (w warstwie obyczajowej), interesujący bohater i słaba intryga kryminalna.

- "Ziemia kłamstw" A.B. Radge - znakomita saga rodzinna jednej z najbardziej uznanych norweskich pisarek. Nie jest to żadne słodkie pitu-pitu, lecz bardzo realistyczna proza, fajnie napisana i przekonująca w każdym calu. Po lekturze chyba napiszę coś więcej. Beato, bierz bez zastanowienia, bo warto!! :-)
Beata - 2011-01-23, 22:07
:
ASX76 napisał/a:
Beato, bierz bez zastanowienia, bo warto!! :-)

Znaczy, ja już ją kupiłam (cała seria wydawnictwa Smak Słowa misię bardzo), ale jeszcze nie zdążyłam przeczytać. No opóźnienie mam.
ASX76 - 2011-01-23, 22:27
:
Beata napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Beato, bierz bez zastanowienia, bo warto!! :-)

Znaczy, ja już ją kupiłam (cała seria wydawnictwa Smak Słowa misię bardzo), ale jeszcze nie zdążyłam przeczytać. No opóźnienie mam.


Ooo... To ja proszę o szczegóły, czyli: które książki przeczytałaś i co o nich sądzisz (w skrócie, jeśli nie chcesz się rozpisywać), co polecasz...
Bo tak przyglądałem się tytułom, czytałem recenzje/opinie (bez wdawania się w fabułę) i wyszło mi, że teoretycznie najbardziej powinna przypaść mi do gustu właśnie "Ziemia kłamstw". A tak w ogóle, to dowiedziałem się o tej książce na jednym z blogów i to mię pobudziło do poszukiwań.

P.S. Nieładnie... Taką serię odkryłaś i nic nie napisałaś (w każdym razie nie zauważyłem). ;)
Beata - 2011-01-24, 08:33
:
ASX76 napisał/a:
P.S. Nieładnie... Taką serię odkryłaś i nic nie napisałaś (w każdym razie nie zauważyłem). ;)

Wszak ujawniam tytuły kupowanych książek, no... A na podsumowania całej serii trochę za wcześnie, gdyż przeczytałam na razie tylko dwa tytuły: Wesele Zajna i Sezon migracji na północ At-Tajjiba Saliha. Obie dobre, nadal waham się, która bardziej misię.

Pierwsza, klimatyczna szalenie, ma znakomicie odtworzoną atmosferę małej wioski, w której wszyscy znają się doskonale i wiedzą o sobie nawzajem wszystko. Jest w niej takie ciepły sentyment do przeszłości, o której się wie, że minęła; jest też dystans i trochę ironii. Ma charakter niemal przypowieści, bo autor wyraźnie przekazuje, że - mimo, że tego świata już nie ma - to pewne wartości, nierozerwalnie związane ze starym sposobem życia są nadal ważne, stare zasady nadal "działają", np.: to, co dajesz, wraca w dwójnasób.

A druga książka jest mroczniejsza i temat (a raczej kilka tematów) podejmuje znacznie poważniejszy. Jest w niej o zderzeniu bogatej, nieznanej i przez to egzotycznej Północy z biednym, ale swojskim Południem (wychodzi na to, że Kapuściński miał rację, nalegając na zastąpienie dotychczasowego podziału świata na Wschód i Zachód nowym: Północ-Południe właśnie). Co jest lepsze i dla kogo?

Tu wszystkie książki, jakie dotychczas ukazały się w serii Kontynenty.
Romulus - 2011-01-24, 16:18
:
Skończyłem Bacigalupiego. Opowiadania niezbyt mnie poruszyły, poza "Małymi ofiarami", ale ono jest tak skonstruowane, że musi zapewnić odpowiedni cios w brzuch. Mocne, "brudne", trochę prowokujące, przygnębiające i realistyczne. Dziełko sztuk. Powieść jest wielobarwna, wielowątkowa i zaskakująca. Pochłania bez reszty kreśląc ponurą wizję przyszłości. Choć do wizji tej podchodziłem z dystansem, ale wynikał on ze scenografii fabuły, która choć nie przytłaczała, odsuwała tą bliską/daleką przyszłość na bezpieczny dystans od czytelnika. W odróżnieniu od wspomnianego opowiadania. Powieść jest doskonała i to z pewnością będzie mocny typ na książkę roku.

A teraz wreszcie dokopałem się do "Zaginionych królestw" Davisa. Chwytam w łapska i postaram się dziś przedrzeć choć przez wstęp, choć czasu niewiele na czytanie mi dziś zostało. A na półce czeka jeszcze zbiorek "The New Space Opera 2" i "House of Suns" Reynoldsa. Przy obecnym tempie czytania wystarczy do końca lutego. Zapasy więc są na wyczerpaniu.
Ł - 2011-01-24, 17:45
:
Grzędowicz - Popiół i kurz na razie po prologu, czyli pierwotnie samodzielnym opowiadaniu. Fajne gadżety, tłuste opisy, ale fabularnie skomplikowane jak konik z kasztanów.
Urshana - 2011-01-24, 18:06
:
Kończę zbiorek Mieville'a "W poszukiwaniu Jake'a i inne opowiadania" i muszę przyznać, że jest niezły. Większość tekstów trzyma odbiorcę w napięciu i budzi lekki niepokój. Rozbawiło mnie bardzo opowiadanie świąteczne, zwłaszcza chórzyści.
Następna w kolejce Connie Willis "Niebieski księżyc". Chciałam zacząć od "Śmierci na Nilu", ale obiecałam z drugim tomem uporać się do końca miesiąca, a paczka dopiero dziś dotarła, więc będę czytała w odwrotnej kolejności.
Elektra - 2011-01-24, 18:14
:
Od jakiegoś czasu poczytuję Wieczny Grunwald i... męczy mnie on strasznie. W tak zwanym międzyczasie przeczytałam trzy inne książki. Forma tej... powieści mnie przerasta. Cała treść mi przez nią ucieka. Skakanie pomiędzy rzeczywistościami dobija. Takie przeskoki nie przeszkadzały mi u Hala Duncana, tutaj są ciężkie do zniesienia.

Zawsze lubiłam twórczość Twardocha, ale do Wiecznego Grunwaldu chyba się nie przekonam.
Ł - 2011-01-24, 21:11
:
Elektra napisał/a:
Od jakiegoś czasu poczytuję Wieczny Grunwald i... męczy mnie on strasznie. W tak zwanym międzyczasie przeczytałam trzy inne książki. Forma tej... powieści mnie przerasta. Cała treść mi przez nią ucieka. Skakanie pomiędzy rzeczywistościami dobija. Takie przeskoki nie przeszkadzały mi u Hala Duncana, tutaj są ciężkie do zniesienia.

Czytałaś już "Linię Oporu" Dukaja? Ostrzegam- tam przeskoki (a raczej prześlizywania się [albo i nie bo ślizganie wymaga jakieś płaszczyny jako punktu odniesienia więc może lepiej : dryfy]) są jeszcze płynniejsze .
Maeg - 2011-01-24, 21:21
:
Ani Twardoch, ani Dukaj pod względem przeskoków nie przebijają Księgi wszystkich godzin Duncana. U Dukaja imo jeszcze bardziej niż u Twardocha razi forma tego tekstu, która jest mocno niestrawna i odbieraja ochotę na kolejne teksty.

A ja jestem już w połowie Tancerza Urbi&Orbi. Jest zdecydowanie lepiej niż w pierwszym tomie Psa i klechy, który też niczego sobie był.
Ł - 2011-01-24, 21:40
:
Maeg napisał/a:
U Dukaja imo jeszcze bardziej niż u Twardocha razi forma tego tekstu, która jest mocno niestrawna i odbieraja ochotę na kolejne teksty.


Forma tekstu w obu wypadkach ma solidny fundament w stanie umysłu głównego bohaetra i przez to abstrahując od Twojego, mojego czy Elektry widzimisię, po prostu jest pewną konsekwencją w ogólnej kompozycji powieści. Dukaj przy tym popełnił w mojej opinii jeden drobny feler - podzelił tekst na rozdziały/podrzodziały (wiem że to ułatwia czytanie ale ksiązka ma mieć inne zalety niż "szybkosięczyta"). Twardoch tego nie zrobił przez co te wrażenie dryfowania przez rzeczywistości jest pełniejsze i bardziej sugestywne. Skoro tego nie czujecie to macie słabą wczutę. Rzekłem.
Maeg - 2011-01-24, 21:45
:
Cytat:
Forma tekstu w obu wypadkach ma solidny fundament w stanie umysłu głównego bohaetra i przez to abstrahując od Twojego, mojego czy Elektry widzimisię, po prostu jest pewną konsekwencją w ogólnej kompozycji powieści.

Tego nikt nie neguje, co nie zmienia jednak faktu, że forma jest niestrawna. Dla mnie, Elektry czy kilku innych osób, choćby i na DOFowym forum takie głosy też padały. Choć bardziej raziła mnie u Dukaja niż u Twardocha. W WG po kilkudziesięciu stronach można było się wczuć, u Dukaja nie. Przeszkadzała cały czas.
Ł - 2011-01-24, 21:55
:
Magielku ale pozwól że zadam Ci jedno pytanie - czy bycie molestowanym przez taką formę powieści w przypadku kiedy takie powiastki (bo przecież nie powieści) trafiają się totalnie od święta, nie jest jednak czymś miłym i właśnie odmianą? Być może zgodziłbym się z Tobą gdyby fantastyka cierpiała na przerost grafomańsko-chałupniczych eksperymentów formalnych, których mielibyśmy po dziurki w nosie, ale tutaj to dwaj jeszcze młodzi ale już doświadczeni autorzy porywają się na coś takiego z raczej bezbłędnym skutkiem (bezbłędnym w sensie takim jak bezbłedne jest dobre sushi, choć nie każdy musi je lubić ani tym bardziej wsuwać codziennie). Myśle że chociażby przez ten kontekst, i okazjonalność (oraz co by nie mówić - krótkość) tego typu form jak Linia Oporu czy Wieczny Grunwald (a w mniejszym stopniu ksiązka z UW z której cytat masz w podpisie - Światło [do przykładu duncana się nie odniose bo nie dane było mi przeczytać]) są warte docenienia mimo tego że przy książce trzeba trochę napiąć mózg.
Maeg - 2011-01-24, 22:42
:
Cytat:
Magielku ale pozwól że zadam Ci jedno pytanie - czy bycie molestowanym przez taką formę powieści w przypadku kiedy takie powiastki (bo przecież nie powieści) trafiają się totalnie od święta, nie jest jednak czymś miłym i właśnie odmianą?


Jest, jeśli mówimy ogólnie, ale w przypadku Lini oporu, mój wewnętrzny próg, w którym taka odmiana jest miła, a staje się niestrawna został przekroczony. Nie powiem ci, w którym dokładnie momencie, co to spowodowało. O ile na końcu WG poczułem satysfakcje z lektury i wielkie WOW, to w przypadku tekstu Dukaja było jedynie zmęczenie i zniechęcenie. Dla mnie eksperyment się nie udał.

I okazjonalność nie jest żadnym powodem, który mógłby spowodować jakąś zmianą w ocenie tego tekstu. Może tylko być powodem do przypisu: spróbujecie sami, może wam się spodoba.

A cytat nie z tej książki Łaku. ;)
toto - 2011-01-24, 23:11
:
Obecnie czytam Kroki w nieznane 2010. Po trzech opowiadaniach jest dość dobrze, ale bez zachwytów póki co. Czekam na jakiś hit.
xan4 - 2011-01-25, 08:03
:
Zaraz będzie toto, Scalzi, McDonalds, McLeod i Chiang dopiero przed Tobą :)
Shadowmage - 2011-01-25, 09:10
:
Nie przesadzajmy, aż tak dobre opowiadania (oprócz Chianga może) to nie są, żeby określać je mianem hitów.
Beata - 2011-01-25, 10:17
:
Opowiadanie Strossa jest całkiem, całkiem. Ale to moje prywatne skojarzenia ze strukturą macierzową.
Shadowmage - 2011-01-25, 11:11
:
A dla mnie Stross był jednym ze słabszych kawałków w zbiorze. W wersji lekko humorystycznej chyba go jednak nie trawię... zresztą sam pomysł (w sensie ogólnym Pralni, a nie konkretnej przygody) też był już przetwarzany w filmach, książkach i komiksach wielokrotnie, więc pod tym względem też jakoś mnie nie porwało.
Tomasz - 2011-01-25, 18:24
:
toto napisał/a:
Obecnie czytam Kroki w nieznane 2010. Po trzech opowiadaniach jest dość dobrze, ale bez zachwytów póki co. Czekam na jakiś hit.


Opowiadanie Wattsa cię nie wzięło?
toto - 2011-01-25, 18:57
:
Ano nie. Dobre ale to nie jest hit.
rybieudka - 2011-01-25, 23:58
:
Mnie jakoś też opowiadanie Wattsa nie wzięło. Za to Stross wszedł doskonale. ale najlepsze wrażenie to chyba jednak Scalzi, Chiang, no i przede wszystkim McDonald . IMHO Wisznu w kocim cyrku może w tym roku zgarnąć parę nagród, oj może...
Tomasz - 2011-01-26, 00:53
:
Scalzi mi się na tyle spodobał, że się już do zakupu "Wojny starego człowieka" przymierzam.
Chiang, jak to Chiang, jakość oczekiwana otrzymana. McDonald z Wattsem to najlepsze opowiadania tego zbioru. Plus Kosmatka.
Max Werner - 2011-01-26, 18:44
:
W myśl prostej, przyjemnej zasady: "po co się męczyć, jeśli nie trzeba" ciskam ledwie nagryzione opasłe tomisko "Króla bólu" w kąt. Jestem zawiedziony i rozczarowany bo po raz pierwszy twórczość Dukaja mnie pokonała. Po niesamowitym "Lodzie", oszałamiających "Czarnych oceanach" i rewelacyjnych "Innych pieśniach" (jedna z moich ulubionych powieści w ogóle), jawi mi się nowy zbiór opowiadań Jacka po prostu nudnym. Tak jak mówiłem, ledwiem nadgryzł i raczej na razie nie dojem. Gdyby w biblioteczce na fantasta.pl w planowanych książkach można było dopisać "odległe plany" to bym dopisał.
"Król bólu" miał być królewską ucztą, okazał się być dla mnie przypalonym plackiem z zakalcem w środku. "Wschód - zachód" Roberta M. Wegnera zaś miał być pysznym deserem po owej uczcie i sadząc po pierwszym tomie takim też, pysznym znaczy, bedzie. Cóż, czasami lepiej olać danie główne i przejść od razu do deseru :) Imperium Meekhańskie - przybywam ponownie ! Mniammm //max
toto - 2011-01-26, 18:48
:
A próbowałeś coś poza Linią oporu? Pozostałe teksty mają dużo przyjemniejszą dla czytelnika formę.

Cytat:
"Innych pieśniach" (jedna z moich ulubionych powieści w ogóle)
//piwo
Max Werner - 2011-01-26, 18:49
:
Tak, "Oko potwora" starym Lemem mi zajechało, a akurat na hard s-f apetytu nie miałem.
toto - 2011-01-26, 18:55
:
Iiiii tam. Nie znasz się. ;) Dobre. Zajrzyj do Cruxa i Piołunnika w takim razie, może nabierzesz ochoty.
Tomasz - 2011-01-26, 20:21
:
Nie rozumiem tych, którzy się zniechęcili "Linią oporu", jak dla mnie to genialna rzecz, warta by ją ponownie przeczytać. Jacek idzie tam konsekwentnie wątkiem posthumanizmu, ciekawie rozgrywa to formalnie i językowo. Gorzej mi się brnęło przez "Króla bólu i pasikonika", zresztą mam wrażenie, że to trochę niedopracowane i mogło zyskać jako osobna powieść.
Został mi "Piołunnik" do przeczytania ale już mogę stwierdzić, że to wyśmienity zbiór.
Beata - 2011-01-26, 21:31
:
No to ja miałam odwrotnie. "Linia oporu" mi nie szła. Przeczytałam całą i pewnie jeszcze raz przeczytam, bo czuję, że coś jest w tym tekście - może za drugim razem świadoma (no dobra, nie całkiem nieświadoma ;) ) lektura mi w głowie rozjaśni. Za to "Król bólu i pasikonik" czytał mi się świetnie.
toto - 2011-01-26, 22:16
:
Ha, mnie najtrudniej było wejść w tekst Aguerre o świcie. Ze zbioru za najsłabsze uznaję Cruxa i Piołunnika. Może dlatego, że to najkrótsze teksty i nie zdążyłem się do nich przyzwyczaić?
Sabetha - 2011-01-26, 23:05
:
W tak zwanym międzyczasie znów przerobiłam dziś "Mur Hadriana" Dietricha. Pomijając już samą fabułę, która - chociaż urokliwa i wciągająca - można podziwiać szereg historycznych detali i szczególików, które zdradzają historyczne wykształcenie autora. Poza tym umie pisać tak, że chce się czytać. Ostatecznie za wałówkę mu tego Pulitzera nie dali chyba...
Shadowmage - 2011-01-27, 09:28
:
"Papua Nowa Gwinea. W krainie rajskiego ptaka" Kaźmierczaka - rodzaj dziennika z pobytu zakonnika w kraju z tytułu. Sporo ciekawych informacji, ale też widać, iż książka została wydana po kosztach - przydałaby się jakaś redakcja, bo wiele informacji się powtarza, nawet po kilka razy. Zupełnie jakby żywcem wydrukowano zapiski.
Maeg - 2011-01-27, 23:53
:
Skończyłem Tancerza Orbitowskiego i Urbaniuka. Tak jak "obiecali" niektórzy w sieci lepszy od Przeciwko wszystkim, które złe też nie było. Może trochę zbyt łatwo Gil i Enka rozwiązywali sprawy, ale przecież to nie było najważniejsze. Świetny klimat przełomu lat 80/90 i początku tych drugich, w dialogach też się cudeńka trafiły. W pamięci zostanie, że poświęcony czas tym książkom nie był stracony.

Pozostało zadać pytanie, kiedy kolejny tom Psa i klechy?!

A teraz powinienem chwycić za Stanie się czas. Tylko jakoś nie mogę się zebrać, więc może wrócę do Króla bólu, bo trauma po Linii oporu już chyba minęła.
Toudisław - 2011-01-27, 23:57
:
Maeg napisał/a:
Pozostało zadać pytanie, kiedy kolejny tom Psa i klechy?!

Nie prędko. FS chyba nie ma parcia by to wydać a Chłopaki nie mają parcia by to pisać. Zresztą głowy nie dam popytam.
Miał być zbiorek opowiadań ( częściowo tych z SFFiH ) ale coś go nie widać
Urshana - 2011-01-29, 19:08
:
Skończyłam zbiorek Niebieski księżyc Connie Willis i muszę przyznać, że było to przyjemne spotkanie. Wszystkie opowiadania, nominowane lub nagradzane Hugo czy Nebulą są dobre warsztatowo. Widać, że pisze kobieta, ale nie jest to wadą, poczucie humoru w W "Rialto" tytułowym Niebieskim księżycu czy Duchu Prawdy, duch historii w Jacku lub Obserwatorze przeciwpożarowym oraz niezłe sf w Sydonie w lustrze. Na pewno z chęcią sięgnę po tom pierwszy opowiadań.
A w najbliższym czasie? Kiedy król gubi kraj czyli ostatni tom Królów przeklętych Druona oraz Dywizjon 303 Fiedlera.
MrSpellu - 2011-01-29, 19:32
:
Ja jestem gdzieś za połową Rosyjskiego romansu Shaleva, książki, której fabuła opiera się na historii żydowskich osadników w Palestynie. Mam dość ambiwalentny stosunek do tej pozycji. Trochę denerwuje prowadzona na kilku płaszczyznach narracja, autor bardzo płynnie skacze w wspomnieniach głównego bohatera, który przykładowo na początku jednego zdania zaczyna prowadzić ze sobą monolog w teraźniejszości, by w następnym zdaniu wszedł z nim w metadialog jego nauczyciel z wioski... kilka dekad wcześniej. Niby też wieje nudą, ale jak już zaczynam sesję lektury, to trudno mi się oderwać.
Beata - 2011-01-29, 22:39
:
Skończyłam Grę w kości Elżbiety Cherezińskiej. Akcja toczy się w latach 997-1002 i osnuta jest wokół Bolesława Chrobrego i Ottona III, czyli fabularyzowana historia. Bardzo fajnie napisana, fakty historyczne ożenione są z ewidentnym fantazjowaniem, gdybaniem (bo przecież nie znamy ówczesnego stanu emocjonalnego postaci). Całość wyszła bardzo prawdopodobnie, bohaterowie mogli tacy być. I pewnie byli: Otton introwertycznym idealistą z wizją współpracujących ze sobą pokojowo państw, a Bolesław - urodzonym politykiem, czujnie obserwującym posunięcia sąsiadów i wykorzystującym pojawiające się okazje. No i jeszcze realia: autorka pokazała, że w średniowieczu sprawowanie władzy polegało na byciu w drodze, na ciągłych objazdach, na osobistym uczestnictwie - to musiało być szaleńczo intensywne życie.
Procella - 2011-01-31, 17:28
:
Kryminalnie u mnie.

Wczoraj przeczytałam "Pod Huncwotem" Marthy Grimes - bardzo sympatyczne czytadełko, z fajnym klimatem i odrobiną humoru. Teraz zabieram się za "Biel nocy" Ann Cleeves - to kontynuacja "Czerni kruka", czyli jednego z lepszych kryminałów, jakie ostatnio czytałam, więc mam spore oczekiwania, obym się nie zawiodła.
Tomasz - 2011-01-31, 17:42
:
Przeczytałem felietony Wojciecha Orlińskiego o podróżach po USA, czyli "Ameryka nie istnieje". W zasadzie, to mało jest o podróżowaniu, ale sporo ciekawostek, informacji, nieraz zadziwiających czy szokujących. Całość ułożona i napisana według tezy Jeana Baudrillarda, że Disneyland jest po to, by ukrywać, że jest nim cały kraj, że cała Ameryka jest Disneylandem. A zatem Orliński udowadnia, iż Ameryka to złudzenie, mit, który nie istnieje. Zderza fakty z wyobrażeniem jakie na podstawie popkultury kształtuje się o Ameryce.
Bardzo fajnie pisze właśnie o Disneylandzie i samym Walcie Disneyu, o Ojcach Założycielach, czyli purytanach zakładających pierwsze kolonie, o Dzikim Zachodzie, o Ku-Klux-Klanie. Pisze o tym z charakterystyczną dla siebie ironią, prześmiewczo, ale ciekawie. Można się tego i owego dowiedzieć.
Udało się autorowi też skrobnąć dobre rozdziały o nieistniejącej Route 66, o Nowym Jorku i Las Vegas. Trochę mnie znudził rozdział o Dolinie Krzemowej i rozczarował małą dozą ciekawostek rozdział o amerykańskich teoriach spiskowych. Za to perełką jest część poświęcona "Los Angeles, czyli miasto, które nie istnieje".
Na każdym kroku Orliński sięga do popkultury, do filmów, seriali, komiksów, muzyki, snując wokół nich swoje opowieści o Ameryce.
Fajna rzecz i szybko się czyta.

O Dukaju i "Królu Bólu" skrobnę w wątku autora.
Teraz czytam Twardocha i "Wieczny Grunwald". Wsiąkłem od początku, od pierwszego akapitu, od tej stylizowanej staropolszczyzny. Bardzo mocna rzecz. Jak dotrę do końca to napiszę więcej. Ale już po połowie jestem zachwycony.

Wracam teraz do "Zaginionych Królestw", a do tego przypominam sobie "Ogrody Księżyca". Mam zamiar przeczytać na nowo cały cykl zanim ukaże się ostatni tom, żeby lepiej to poukładać w całość.
ASX76 - 2011-01-31, 18:34
:
"Ziemia kłamstw" A. Radge, "zaliczona". Godna polecenia saga rodzinna, realistyczna, "bez znieczulenia", dobrze napisana, z pogłębionymi wizerunkami psychologicznymi bohaterów i zapadająca w pamięć. Podobno jest to dopiero pierwsza część trylogii... Ciekaw jestem bardzo, co pisarka jeszcze wymyśliła... :-)

Teraz na "warsztat" wziąłem "Kroki w nieznane 2006". Cztery pierwsze opowiadania przeczytane. Bardzo dobre: "Imperium Lodów" Forda i "Powody do zadowolenia" Egana, niezłe: "Wody Meriba" Ballantyne i słabe "Częściowe zaćmienie" Joyce'a.
Utwór Egana zaczął mnie kusić do sięgnięcia po jego powieści.
salamandra - 2011-02-01, 08:09
:
Teraz czytam bardzo zabawną powieść obyczajową polskiego autora: Romualda Pawlaka, zatytułowaną "Póki pies nas nie rozłączy".
Fidel-F2 - 2011-02-01, 08:32
:
Romek napisał to na podstawie doświadczeń ze swoim psem.
ats - 2011-02-01, 08:41
:
a ja czytam drętwa powieść A.P. "Wampir z M-3". Książka ma smaczki, ale czy dla tych smaczków trzeba zaraz pisać powieść? Jednak przeczytam do końca, zakup musi się zamortyzować, a nie jest to aż tak złe, żeby się przeczytać nie dało ;)
martva - 2011-02-01, 11:27
:
To nie jest powieść, tylko zbiór opowiadań, wbrew pozorom.

Skończyłam 'Opowieści sieroty' (jestem urzeczona), zaczęłam 'Jednym zaklęciem' które dostałam jako słabe fantasy, ale w sumie nie jest to ten typ słabości o który mi chodziło, n razie wygląda na mocno klasyczne i raczej dla młodzieży, w kazdym razie czytanie nie boli.
Romek P. - 2011-02-01, 18:55
:
Fidel-F2 napisał/a:
Romek napisał to na podstawie doświadczeń ze swoim psem.


Zgadza się, tym razem to pies odpowiada za jakość książki :) w razie czego zwalę na niego, że się nie starał :D
Sabetha - 2011-02-01, 19:27
:
Odczuwam ostatnio obrzydzenie do beletrystyki i generalnie nie chce mi się czytać. Żebym jednak nie popadła w skrajne skretynienie i nie zaczęła, na ten przykład, oglądać brazylijskich i rodzimych telenowel, na przemian poczytuję sobie "Historię prostytucji" M. Karpińskiego i "Trzy po trzy" Fredry. Obaj panowie są zabawni i lekkostrawni, jednak ten drugi nie popełnia rażących głupot, co temu pierwszemu od czasu do czasu się zdarza. Chyba chłopak przespał część lekcji historii - przynajmniej tę, na której nie było o wesołych panienkach, tylko o smutnych panach.
MadMill - 2011-02-01, 19:42
:
Ja kończę "Miasto i miasto" i wg mnie to najlepsza książka Mieville'a. W 2010 roku moim zdaniem oczywiście dostaliśmy do ręki dwie skrajne książki tego autora, bardzo słaby zbiór opowiadań i świetnie napisana powieść. Ryzyko sięgnięcia po "MiM" się opłaciło, i nabrałem chęci na kolejne jego książki.
Shadowmage - 2011-02-01, 22:15
:
salamandra napisał/a:
Teraz czytam bardzo zabawną powieść obyczajową polskiego autora: Romualda Pawlaka, zatytułowaną "Póki pies nas nie rozłączy".
A jak to się ma np. do "Opowieści pod psem (a nawet pod dwoma)" Meissnera albo innych starszych książek o psach i ich właścicielach? Chociaż może to bardziej pytanie do Romka?
Romek P. - 2011-02-02, 10:32
:
Ma się o tyle, że czasem były to opowieści podszyte humorem, a dotyczyły tyleż psów, co i ludzi :)
Ale nie wzorowałem się na żadnej książce. Jeśli jesteś ciekaw, jak ta powieść jest pisana, w sieci można znaleźć sam początek. Wiarygodnie oddaje to, co następuje później, biorąc pod uwagę, że od tego kamyczka rusza lawina :)
toto - 2011-02-02, 19:42
:
Zbliżam się do końca Kroków w nieznane 2010. Dwa opowiadania (Kosmatki i McDonalda) są świetne. Reszta przyzwoita, ale jednak co najmniej jeden poziom niżej. Zacząłem Cykl życia oprogramowania Chianga. Podobno najsłabszy tekst - Me-gi-do Julii Zonis - zostanie na koniec.
Toudisław - 2011-02-02, 20:17
:
toto napisał/a:
Kosmatki

Jescze nie spotkałem kiepskiego opowiadania tego pisarza. Intryguje mnie
Tomasz - 2011-02-02, 20:58
:
Toudisław napisał/a:
toto napisał/a:
Kosmatki

Jescze nie spotkałem kiepskiego opowiadania tego pisarza. Intryguje mnie


Dzisiaj pomyślałem to samo. Przeglądałem F&SF i w drugim numerze jest fajne opowiadanie Kosmatki "Sztuka alchemii". Nie obraziłbym się gdyby któryś z naszych rodzimych wydawców wydał coś większego tego autora. Nie wiem czy jest szansa na ułożenie zbioru opowiadań, ale mam nadzieję, że zapowiadana powieść "The Helix Game" szybko się u nas ukaże.
Dabliu - 2011-02-02, 22:20
:
Toudisław napisał/a:
toto napisał/a:
Kosmatki

Jescze nie spotkałem kiepskiego opowiadania tego pisarza. Intryguje mnie


"Sztuka alchemii" z pewnością nie jest kiepskim opowiadaniem, ale jawi się dość przeciętnie. Powiedzmy, że obiecuje czytelnikowi więcej, niż w rezultacie daje, co koniec końców może prowadzić do pewnego rozczarowania tekstem, jak to było np. w moim przypadku. Zaczęło się intrygująco, a rozwinęło się i skończyło... jakoś tak "hollywoodzko", banalnie.
Za to "Śmiercionauci" tegoż autora - cud, miód i orzeszki :-)
Qbard - 2011-02-04, 20:42
:
F. Andahazi "Anatom". Książka fabularna o XVI w. lekarzu włoskim Mateo Colombo który odkrył łechtaczkę. Ciekawa rzecz, świetnie się czyta. Mocne zakończenie. Polecam, to tylko 157 str.
You Know My Name - 2011-02-04, 21:02
:
Qbard napisał/a:
Książka fabularna o XVI w. lekarzu włoskim Mateo Colombo który odkrył łechtaczkę
Łel, myślę, że łechtaczka jako taka była odkryta dużo wcześniej, tyle że przez kobiety co stawia to odkrycie na z góry straconej pozycji...

A żeby nie było, że offtopię na potęgę, to dodam, że w Wyspach dotarłem już do do XVIII wieku i czytam o rozwicie Imperium. Jest tam strona specjalnie dla Saiki napisana, i chyba strzelę fotkę, żeby wkleić jak będzie się żołądkować o zuyyych imperiach.
Książka niepowtarzalna - może z anglocentryzmu odrzeć każdego (myślącego) człowieka. A myślałem, że Europa walczy... jest tak unikatowe. Davies pisze znakomicie.
Tomasz - 2011-02-05, 00:35
:
Jak zwykle czytam kilka rzeczy jednocześnie. (czy raczej naprzemiennie).
Skończyłem właśnie "Powstanie kozackie 1638" Alberta Borowiaka. Rzecz dla zainteresowanych, o kozackim zrywie poprzedzającym o dekadę bunt Chmielnickiego, a co ciekawe rozgorzałym zaledwie rok po poprzednim powstaniu. Dobra, krótka książka, która koncentruje się na wydarzeniach z tego roku właśnie, a nie jak to nieraz ma miejsce zaczyna się 100 lat wcześniej, aby tylko nabić objętość. Czyta się szybko i ciekawie. Żeby coś więcej napisać, to m.in. dowodził tam Jeremi Wiśniowiecki, wtedy 26latek, raczej nie wspinając się na wyżyny taktyki, ale popisując się odwagą w szarżach na tabor kozacki.
Teraz zastanawiam się czy poczytać o rok wcześniejszym powstaniu kozackim Marcina Gawędy "Powstanie kozackie 1637", czy też powrócić do czytanych już kiedyś książek Krzysztofa Kęcika o walkach toczonych przez Republikę Rzymską (na początek byłby wieki Pyrrus czyli "Benewent 275 p.n.e.", kto się interesuje a nie zna, to polecam), bo mam na to chrapkę.
Czytam sobie też powoli, a z przyjemnością "Zaginione królestwa" Daviesa, autor się już rozkręcił i jest coraz ciekawiej.

Do tego mam za sobą 2/3 "Wiecznego Grunwaldu" Twardocha. Zrobiłem przerwę bo to specyficzna ale wybitna lektura. Szczepan napisał coś co może się równać z dziełami Dukaja w polskiej fantastyce. Szacunek ogromny. Zachwycają mnie możliwości interpretacyjne tej książki. Ileż tam jest treści, pomysłów, szczegółów. I do tego ciekawie językowo.

A mając chwilę wolnego powróciłem do początków Eriksona i mam za sobą już ponad połowę "Ogrodów Księżyca". Wbrew niektórym opiniom uważam, że już pierwszy tom cyklu jest świetny.

I jeśli to kogoś interesuje, to z obowiązku, czytam "Czynności procesowe zawodowego pełnomocnika w sprawach cywilnych" Henryka Pietrzowskiego.
Urshana - 2011-02-05, 08:43
:
Ja również niejako z obowiązku czytam "Dywizjon 303" Fiedlera. Trochę bawi mnie poetyckość języka, ale sądzę, że dzieciaki przejdą przez tę ramotkę dość bezboleśnie. W kolejce odświeżenie sobie "Mitologii" Parandowskiego. A potem zabieram się za "Doktora Jeremiasa" Koperskiego i Stamma.
MrSpellu - 2011-02-05, 12:42
:
Mag_Droon napisał/a:
A żeby nie było, że offtopię na potęgę, to dodam, że w Wyspach dotarłem już do do XVIII wieku i czytam o rozwicie Imperium.

Czyli już było o rozżarzonym pręcie w odbytnicy Edwarda II //spell
Urshana - 2011-02-05, 13:56
:
MrSpellu napisał/a:
Czyli już było o rozżarzonym pręcie w odbytnicy Edwarda II //spell
- ten jakże zajmujący fakt jest także w "Królach przeklętych", których ostatni tom skończyłam czytać wczoraj. ;)
You Know My Name - 2011-02-05, 15:14
:
MrSpellu napisał/a:
Czyli już było o rozżarzonym pręcie w odbytnicy Edwarda II
hmm, czytam bardzo dokładnie a nie przypominam sobie fragmentu... Było za to, że pewien szkocki klan prezbiteriański walczył pod sztandarem z tekstem: "Jezus i żadnej litości" //spell
Romulus - 2011-02-05, 15:42
:
Po "Wyspach" sięgnijcie po "Imperium" Nialla Fergusona. Ja po nim zostałem - chyba wbrew intencji autora - trochę imperialistą :mrgreen:

Czytam "Kwantowego złodzieja". Początek wydał mi się chaotyczny, ale to nie wada tylko skutek wrzucenia w obcy dla czytelnika świat. Ale im dalej, tym "pływa" się coraz lepiej. Zapowiada się sporo frajdy.

W międzyczasie skończyłem powrót do "Migotliwej Wstęgi" Reynoldsa. Chyba trzeci. Znakomita to powieść w dalszym ciągu. Dynamiczna, ale z dużą dawką chyba typowego już dla tego pisarza klimatu kosmosu (wątek Schuylera :) ), wymieszanego z thrillerem, kryminałem. Jest tu wszystko podane w odpowiednich proporcjach i nęci, i nęci, i nęci... Reynolds jest jak wino. Bez wątpienia.
You Know My Name - 2011-02-05, 16:23
:
Miałem w "dalekiej perspektywie" Fergusona, z tym, że słyszałem o nim, że nie ukrywa respektu dla historycznej roli imperiów.
MrSpellu - 2011-02-05, 16:43
:
Mag_Droon napisał/a:
hmm, czytam bardzo dokładnie a nie przypominam sobie fragmentu...

Chętnie bym sprawdził i przytoczył stronę, ale ojciec już dawno temu pożyczył ode mnie i nie oddał...

@

Nic dziwnego, że nie mogłeś znaleźć. Bo to było w Europie w "ramce" :/
Shadowmage - 2011-02-05, 16:56
:
Romulus napisał/a:
Czytam "Kwantowego złodzieja". Początek wydał mi się chaotyczny, ale to nie wada tylko skutek wrzucenia w obcy dla czytelnika świat. Ale im dalej, tym "pływa" się coraz lepiej. Zapowiada się sporo frajdy.
Mnie dała sporo przyjemności z lektury. A skoro masz Reynoldsa na świeżo - jak porównujesz obie pozycje?
Romulus - 2011-02-05, 17:00
:
Brakuje Reynoldsowego klimatu. Ale jestem na razie na początku (jakieś 60 stron).
ASX76 - 2011-02-05, 17:10
:
Romulus napisał/a:
Brakuje Reynoldsowego klimatu. Ale jestem na razie na początku (jakieś 60 stron).


Czy możesz odpisać na pytanie Shadowka gdy skończysz "Kwantowego złodzieja"?
Maeg - 2011-02-05, 17:21
:
Mam za sobą dwie książki, chciałem napisać dwie powieści, ale Bird żyje Piotra Jagielskiego (z tych Jagielskich), to tylko 97 stron, ale za to jakich intrygujących dziewięćdziesiąt siedem stron prozy. Jest to opowieść mocno zanurzona w kulturze, masa nawiązań do literatury, filmu czy muzyki. Jagielski pokazuje jak czasem ciężko od tej kultury się uwolnić, że emocje opowiadamy czasem, nie za pomocą własnych słów, a zaczerpniętych. Ale też jest w niej wiele innego dobra. Udany debiut.

Drugą książką zaś był Duch wychodzi Philipa Rotha. Moje pierwsze spotkanie z N. Zuckermanem, ale i z prozą Rotha też. Może zaczynanie od ostatniej historii, o tym pisarzu, nie było najlepszym wyborem, ale bywa. Wiem, że chcę pogłębić tę znajomość, a z bibliografii Rotha wynika, że trochę do przeczytania jeszcze mi zostało. A jeśli idzie o samą powieść to odniosłem wrażenie, że Roth rozlicza się nie tylko z życia swojego bohatera, ale i swojego. Dużo o umieraniu, starości i wynikających z tego ułomnościach.

Ciekawym, dla nas, może być wątek biografii Lonoffa, jeśli spojrzeć na nią przez pryzmat Kapuściński. Non-fiction Domosławskiego.

A teraz Dziennik pisany później Stasiuka.
Romulus - 2011-02-06, 18:01
:
ASX76 napisał/a:
Romulus napisał/a:
Brakuje Reynoldsowego klimatu. Ale jestem na razie na początku (jakieś 60 stron).


Czy możesz odpisać na pytanie Shadowka gdy skończysz "Kwantowego złodzieja"?

Skończyłem. Napiszę więcej już niedługo. A krótko: nie jest podobny do Reynoldsa. Nie jest to hard sci-fi, doskonała rozrywkowa fantastyka. Napisana znakomicie, styl lekki, a fabuła odpowiednio skomplikowana. Trochę boli głowa od gadżetów. I jeszcze jedno: autor jest erudytą, który swoją erudycją stara się nie epatować. Trochę w nim z Dukaja, trochę ze Stephensona, trochę z Lyncha. Wszystko w doskonałych proporcjach. ZAMAWIAĆ!!! KUPOWAĆ!!!

A teraz długo odkładana antologia THE NEW SPACE OPERA 2. Spis treści imponujący: Robert Charles Wilson, Peter Watts (The Island), Cory Doctorow, Jay Lake,Bruce Sterling, Mike resnick, John Scalzi i inni.
ASX76 - 2011-02-07, 00:49
:
Romulus napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Romulus napisał/a:
Brakuje Reynoldsowego klimatu. Ale jestem na razie na początku (jakieś 60 stron).


Czy możesz odpisać na pytanie Shadowka gdy skończysz "Kwantowego złodzieja"?

Skończyłem. (...)Wszystko w doskonałych proporcjach. ZAMAWIAĆ!!! KUPOWAĆ!!!

A teraz długo odkładana antologia THE NEW SPACE OPERA 2. Spis treści imponujący: Robert Charles Wilson, Peter Watts (The Island), Cory Doctorow, Jay Lake,Bruce Sterling, Mike resnick, John Scalzi i inni.



1. Meldunek przyjęto. ;) Dzięki za szybką odpowiedź. :-)

2. To nie spis treści (za wyjątkiem jednego tytułu), lecz spis autorów (i to niekompletny), jeśli chodzi o ścisłość. :-P
AM - 2011-02-07, 01:02
:
To ja pozwolę sobie jeszcze zamieścić list Simona Spantona, mojego odpowiednika w Gollanczu na temat "Kwantowego złodzieja":

Drogi czytelniku,

Hanny Rajaniemi jest pierwszym fińskim autorem SF, którego książka została wydana za granicą. Sądząc po tej jego pierwszej powieści, Finowie mogą z powodzeniem dodać „chwalonych przez krytykę wizjonerskich pisarzy science-fiction” do listy swoich towarów eksportowych, na równi z „mistrzami rajdów samochodowych i Formuły 1”.
Kwantowy złodziej budzi skojarzenia zarówno ze stechnicyzowanym cyberświatem Neuromancera Williama Gibsona, jak i dziwacznym findesieclowym klimatem Dancers at the End of Time Moorcocka.
Jean le Flambeur jest złodziejem, który z równym upodobaniem kradnie myśli i antyki. Cały Układ Słoneczny mówi o jego wyczynach – do czasu, ponieważ za którymś razem Jean popełnia błąd i ląduje w więzieniu Dylemat. Poznajemy go wplątanego w nieskończony cykl pojedynków (często na śmierć i życie) z niezliczonymi kopiami samego siebie, dzięki którym ma się ponoć nauczyć czegoś o sobie, docenić wagę kompromisu i znaczenie współpracy. Z więzienia ratuje go tajemnicza Mielli i jej inteligentny (a przy okazji zazdrosny) statek imieniem Perhonen. Na razie niby nic szczególnego, ale ten konwencjonalny punkt wyjścia jest dla Rajaniemiego początkiem niezwykłej opowieści, w której padną pytania o naturę rzeczywistości, kwestie prywatności, los człowieka i społeczeństwa, nasze doświadczanie czasu oraz sposoby, w jakie przeżywamy – i marnujemy – swoje życie.
Jest to jednak również historia pewnego rabunku, w którym plany złodzieja próbuje pokrzyżować młody, lecz bardzo uparty detektyw. Z jego pomocą poznajemy mechanizmy działania stechnicyzowanych kultur przyszłości i społeczeństw złożonych z jednostek o uwspólnionych umysłach. Jest to podróż cudowna i choć bywa zatrważająca, Rajaniemi wyróżnia się wśród rzeszy współczesnych mu autorów umiejętnością i chęcią nakreślenia wizji, w której oszałamiający potencjał ludzkości bierze górę nad przerażającymi perspektywami. W takiej przyszłości mogłoby się całkiem fajnie żyć.
Hannu ma solidne przygotowanie naukowe (doktorat z teorii strun) i z łatwością radzi sobie z wymaganiami twardej SF, a przy tym ma naturalny talent pisarski i – nierzadko – poetycki. Jest w nim coś z Egana, coś z Reynoldsa, lecz nade wszystko ma własny styl. I dam sobie rękę uciąć, że Kwantowy złodziej zostanie przynajmniej nominowany do Clarke’a.
No i proszę, tym sposobem stałem się zakładnikiem fortuny. Czytaj dalej, jeśli chcesz się przekonać, czy do mnie dołączysz.

Z serdecznym pozdrowieniem
Simon Spanton
Gollancz
Romulus - 2011-02-07, 10:04
:
Ze wszystkim się zgodzę, poza "wirusowaniem" skojarzeniem z Reynoldsem :) Zastanawiam się, czy ja czegoś nie dostrzegam, albo wydaje mi się, że porównujemy z Reynoldsem pod względem cech, które (w mej opinii) nie są w ogóle jakoś typowe dla tego pisarza. Ale to szczegół, kto z kim i dlaczego.

THE NEW SPACE OPERA 2 zaczęła się ociężale opowiadaniem Roberta Charlesa Wilsona. Idzie, jak po grudzie, ale liczę na wzięcie rozbiegu już przy Wattsie, który jest kolejny.
Shadowmage - 2011-02-07, 12:44
:
W jednym się nie zgodzę - w takiej przyszłości ja jednak nie chciałbym żyć. Mimo wszystko, jest ona zbyt odhumanizowana.
Kennedy - 2011-02-08, 22:39
:
Skończyłem sesję i moge wreszcie wrócić do czytania. Przez miesiąc nie przeczytałem niczego dla przyjemności :shock: Podejrzewałem, że po oporowym siedzeniu w podręcznikach i kserówkach bęðę rzygał na widok książek, ale wystarczy że nie jest to coś, co muszę wyryć na pamięc i chce się czytać.

W ostatnich dniach poszło:

Philip Roth - Kompleks Portnoya
Rzecz interesująca, tak formalnie jak i treściowo. Momentami ciężkawa literatura, mocno psychologizująca, ogólnie jestem na tak. W swoim czasie chyba rzeczywiście mocno szokująca.

Fiodor Dostojewski - Idiota
Zacząłem i po stu stronach już mi się podoba. Spokojna rzecz, lektura z czasów gdy ludzie mieli czas na czytanie, co zdecydowanie czuć w każdym zdaniu. DLa mnie rewelacja, bo ja teraz mam czas na czytabie. Mam mnóostwo czasu na czytanie. mam tyle czasu na czytanie, że nie wiem na co go dalej przeznaczyć.
Jachu - 2011-02-10, 21:09
:
Nadal czytam "Lód" Jacka Dukaja, właśnie zbliżam się nieuchronnie do końca podróży koleją... Więc zaraz część III ;) W międzyczasie "machnąłem" "Bitwę pod Filippi 42 p.n.e." z serii OSPREY'a "Wielkie Bitwy Historii", która miała tylko 100 stron.
elTadziko - 2011-02-11, 16:59
:
Jest przerwa międzysemestralna, więc mam czas na czytanie ;)
W tym tygodniu przeczytałem:
- "Człowiek w labiryncie. Stacja Hawksbilla" Silverberga - obie powieści osadzają się na bardzo ciekawych pomysłach. Obie czyta się bardzo gładko. Obie mają fajne zakończenia, takie z łyżką dziegciu :P I w obu pozostaje lekki niedosyt, że to już koniec ;)
- "Miasto i miasto" Ch. Mieville - najlepszy w tej powieści jest pomysł dwóch miast i tajemnica, jaką one skrywają. To dla nich tą książkę czyta się z wypiekami na twarzy, a nie dla zagadki kryminalnej ;P Powieść ta jest po prostu świetna, szkoda tylko, że zdarcie masek ze sprawców zbrodni nie jest jakoś bardziej emocjonujące ;P
Tomasz - 2011-02-11, 17:07
:
Kończę przypominanie sobie "Ogrodów Księżyca" i dzisiaj zacznę pewnie "Bramy Domu Umarłych".
Zacząłem Reynoldsa "Arkę Odkupienia". Jest tak jak się spodziewałem, czyli wspaniale.

A z historycznych książek "Zaginione królestwa" Daviesa przeplatam ciekawym zbiorem artykułów "Różne oblicza wojny", takie małonakładowe cudeńko z wydawnictwa Inforteditions zawierające materiały sekcji historii wojskowości studenckiego koła naukowego historyków UW. Przekrój tematów od "Oddziałów doborowych w armiach greckich od V do III w. p.n.e." po "Francuską Marynarkę Wojenną w latach 1918-1939". W sumie 11 artykułów.

I jeszcze łykam cały cykl "Eden. It's an Endless World!". 18 tomów przedniej fantastyki w komiksie. 7 tomów za mną, 11 przede mną. Z rana skończę.
Urshana - 2011-02-11, 17:50
:
Skończyłam kryminał retro "Doktor Jeremias" Koperskiego i Stamma - takie echo popularności Krajewskiego, ale nie ten poziom. A obecnie czytam "Upadek Hyperiona" Simmonsa, rzeczywiście, brak mu genialności tomu pierwszego, ale czyta się go przyjemnie. Jeszcze ze mnie na stare lata wyrośnie wielbiciel sf.
MrSpellu - 2011-02-12, 08:30
:
Welin. Czyżby miłość od pierwszego akapitu?
tr - 2011-02-12, 08:55
:
Ostatnie dwa tygodnie to trochę wolniejsze tempo pożerania książek - po prostu nie było zbyt wiele "zagrychy"...

Próbowałem przebrnąć przez tom drugi i trzeci cyklu „Cienie Pojętnych” Adriana Tchaikowsky'ego. Niestety pierwszego tomu w bibliotece nie było, co może być jednym z powodów, dla którego jakoś nie udało mi się wciągnąć w historię osowców, modliszkowców, żukowców i wszelkiego innego robactwa... nie to, żeby rzecz była źle napisana - po prostu kompletnie mnie nie zainteresowała...

Potem próbowałem się zmusić do przeczytania "Łowców" Żambocha - także wypożyczonych z biblioteki. Generalnie bardzo lubię twórczość tego czeskiego pisarza, ale pomysł z czarującymi dinozaurami jest od czapy... IMHO - zdecydowanie najsłabsza rzecz którą mu jak dotychczas w Polsce wydano.

Dużo bardziej strawny był "Klub martwych" Charlaine Harris - całkiem przyjemna lektura. Jednak czytałem już wcześniej części 4 i 5 cyklu, tak więc fabuła części 3 nie miała przede mną zbyt wiele tajemnic.

Obecnie na tapecie "Z miłości do prawdy" Kariny Pjankowej - bardzo fajna lektura. Książkę kupiłem w ciemno, bo podobała mi się jej pierwsza wydana w Polsce książka - "Prawa i powinności". Pierwsza 1/3 bardzo dobra, druga 1/3 - trochę słabsza, ale trzyma poziom, zobaczymy jak będzie z końcówką.

Po za tym przeczytałem jeszcze opowiadanie i pierwszy tom cyklu "Alfa i Omega" Patrici Briggs. Nawet fajnie się czyta, ale dużo słabsze niż cykl o Mercedes Thompson. Autorka zbytnio, jak na mój gust, zbacza w stronę romansideł...

No i jeszcze był Brian Aldiss z "Non stop" - kupiłem jeszcze przed świętami w taniej książce. Bardzo fajna lektura, choć rzeczywiście należy zgodzić się z narzekaniami piszącego posłowie na tłumacza, który starał się wszystko udziwnić w stosunku do pierwszego polskiego tłumaczenia. "Przestrzeni twojego ja" brzmi jednak zdecydowanie lepiej niż "Ekspansji twojego ja"...
Shadowmage - 2011-02-13, 13:31
:
Ostatnio przeczytałem "Miasto i miasto" Mieville'a. Całkiem niezły kryminał fantastyczny, co prawda końcówka nieco skopana, ale z niespodziewanym rozwiązaniem (znaczy niespodziewane jest jedno, a sknocone coś innego). Niemniej czytało się bardzo przyjemnie, nawet jeśli uwierzenie w sensowność świata przedstawionego jest dosyć ciężkie. W każdym razie książka zupełnie inna, niż Bas-Lagowe dokonania tego autora.
Teraz czytam "Burzę" Parowskiego - miałem spore obawy, ale okazały się bezpodstawne. Po 100 stronach mi się podoba.
elTadziko - 2011-02-13, 19:50
:
Shadowmage napisał/a:
(znaczy niespodziewane jest jedno, a sknocone coś innego)

Co według Ciebie jest skopane, a co niespodziewane? ;) Pytanie z ciekawości, bo sam ostatnio skończyłem to czytać ;P

A dzisiaj skończyłem "Detektyw Murdoch. Ostatnia noc jej życia" Jennings. Kupiłem to, bo serial "Detektyw Murdoch" bardzo mi się spodobał, więc musiałem poznać jego książkowy pierwowzór ;) I muszę przyznać, że powieść też jest bardzo dobra. W sumie to do końca nie wiedziałem, kto jest głównym złym. Nie pomagał w tym też fakt, że w sumie każdy bohater był tak prowadzony, żeby nie było do końca jasne czy jest dobry, czy jest zły :P Dosłownie każdy miał swoje tajemnice, które dopiero później powoli były odkrywane. A w dodatku, jak to mówi House, każdy kłamie :P
Shadowmage - 2011-02-13, 19:55
:
SPOILER
elTadziko-->Zaskoczeniem jest moim zdaniem to, że nie ma żadnego trzeciego miasta, a Przekroczeniówka to zwyczajne służby specjalne. Sknocona natomiast została końcowa rozgrywka z Bowdenem.
toto - 2011-02-13, 20:05
:
Spoiler
Mnie się spodobało kiedy Borlu ścigał tego snajpera i w końcu dokonał przekroczenia, żeby go dorwać. Mnie to naprawdę zaskoczyło.
"Trzecie miasto" istnieje. Tylko to nie jest Orcinny i jest puste, korzysta z niego tylko Przekroczeniówka. Są to wszystkie tereny, o których nie można powiedzieć, że na pewno znajdują się w Beszel lub Ul Quomie.
/spoiler

Zgodzę się, że zakończenie jest nie w pełni satysfakcjonujące.
Shadowmage - 2011-02-13, 20:16
:
SPOLIER
Znaczy, owszem - w tym sensie trzecie miasto istnieje, ale dalekie jest to od teorii spiskowej obecnej we wcześniejszych partiach książki. Czytając byłem pewien, że Borlu dokona przekroczenia ścigając snajpera, wymagała tego wręcz struktura książki. Niemniej nie sądziłem, że zrobi to aż tak gwałtownie - myślałem, że po prostu go aresztuje.
ASX76 - 2011-02-13, 20:16
:
Shadowmage napisał/a:

Teraz czytam "Burzę" Parowskiego - miałem spore obawy, ale okazały się bezpodstawne. Po 100 stronach mi się podoba.


Czy faktycznie bezpodstawne, to się jeszcze okaże, wszak przed Tobą większa część książki. Wiele może się zdarzyć... :-P

Skończyłem "Czerwone gardło" Jo Nesbo. Jest to wciągający i sprawnie napisany norweski kryminał mający również rozbudowany wątek wojenny. Przyjemna lektura. Podobno kolejne części cyklu są jeszcze lepsze. :-)
Beata - 2011-02-13, 21:04
:
Właśnie świeżo skończyłam Trzeci klucz Jo Nesbo. Wiem, że zaczynanie przygody z autorem od środkowego tomu cyklu wiąże się z "drobnymi" niedogodnościami, ale pożyczanemu koniowi... w każdym razie wiem, że chcę przeczytać Czerwone gardło i Pentagram, tym razem w takiej właśnie kolejności.
Intryga kryminalna odpowiednio zawikłana, autor mnie zaskoczył. W wymyślonym przeze mnie rozwiązaniu zostały niewykorzystane elementy (zupełnie, jak w tej anegdocie o amatorskim naprawianiu budzików, kiedy to naprawiający się dziwi, że wewnątrz tyle "niepotrzebnych" kółek), autorska wersja jest lepsza - bierze pod uwagę wszystkie.
Podoba mi się przedstawienie tła zawodowego Hole'a - postaci policjantów są zróżnicowane, wcale nie wszyscy są kryształowi, obok fachowców plączą się karierowicze, a nawet przestępcy. No i autor nie tylko charakteryzuje postaci opisem, ale i pozwala im przemówić - po pierwszej dłuższej wypowiedzi Ivarssona wiedziałam, że dziada w życiu nie polubię.
ASX76 - 2011-02-13, 21:34
:
Beata napisał/a:
Właśnie świeżo skończyłam Trzeci klucz Jo Nesbo. Wiem, że zaczynanie przygody z autorem od środkowego tomu cyklu wiąże się z "drobnymi" niedogodnościami, ale pożyczanemu koniowi... w każdym razie wiem, że chcę przeczytać Czerwone gardło i Pentagram, tym razem w takiej właśnie kolejności.


"Czerwone gardło" można potraktować jako zamkniętą całość, ponieważ wszystko co istotne zostało wyjaśnione i "dograne" do końca.

Proszę nie zapomnieć o kolejnych powieściach z H.C., czyli: "Wybawiciel", "Pierwszy śnieg" i "Pancerne serce".

Wydawnictwo Dolnośląskie fajnie wydaje serię z tym detektywem. Co prawda w miękkiej oprawie, ale za to ze skrzydełkami i ładnymi, klimatycznymi okładkami.

Kiedy otrzymałem 30% kod rabatowy z Empiku, natychmiast zamówiłem m. in. kryminalne cykle Jo Nesbo i H. Mankella. :-)
Procella - 2011-02-13, 22:15
:
U mnie w ostatnim czasie też kryminalnie i też północnie.Ostatnio skończyłam "Kamieniarza" Camilli Lackberg (bardzo dobre, lepsze od "Kaznodziei", który też mi się całkiem podobał; na dodatek kończy się tak, że MUSZĘ kolejną część przeczytać), teraz jestem już blisko końca "W bagnie" Arnaldura Indriðasona (też dobre).

Z innych rzeczy - podczytuję też dość przypadkowo wziętego z biblioteki "Świętego alchemika" Marka Frutkina. Obleci w cieniu, nawet dość przyzwoicie mi wchodzi.
utrivv - 2011-02-14, 09:12
:
Z cyklu "uczymy sie na pamięć" skończyłem Malazańską więc zabrałem się za Pratchetta (ale tylko książki o Vimes'ie. Obecnie - "Bogowie, honor, Ankhmorpork".
Jednocześnie pożyczyłem od kolegi wszystkie tomy komiksu Eden. Szkoda że tak mało książek/komiksów mi "podchodzi" :( Pokładałem spore nadzieje w Twardokęsku ale nie zaciekawił mnie na tyle by przeczytać go w całości.
Chyba zaryzykuję książki z UW :)
MrSpellu - 2011-02-14, 09:15
:
utrivv napisał/a:
Chyba zaryzykuję książki z UW

No ja pomalutku poczytuję na kibelku (czyli wtedy kiedy mam czas na normalną lekturę) Welin Duncana i jestem chwilowo przekonany, że to będzie "coś".
rybieudka - 2011-02-15, 10:12
:
Miasto szaleńców i świętych - skończyłem. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Zakochałem się n w Ambergris i juz mi chyba tak zostanie ;) Dla odmiany złapałem się za Wieczny Grunwald i po pierwszych 40 stronach zapowiada się baaardzo intrygująco! Udaje mi się ostatnio dobór lektur, muszę przyznać.
Qbard - 2011-02-16, 22:40
:
J. Grogan "Złapać życie za ogon". Są to felietony, które Grogan pisał do gazety. Podzielone są na 3 działy: rodzina, zwierzęta i życie. Mnie nie zachwyciła. Po autorze "Marley i ja" spodziewałem się czegoś innego. Zresztą okładka sugeruje typową powieść o zwierzętach a o nich jest tu najmniej.
rybieudka - 2011-02-17, 11:33
:
Trochę wrażeń po lekturze Miasta szaleńców i swietych ujętych w formę nietypową... KLIK
gelaZz - 2011-02-17, 12:04
:
Wczoraj skończyłem Czarnoksiężnika z Archipelagu Le Guin całkiem przyjemne, szybko sie czyta. Obecnie czytam Miecz przeznaczenia Sapkowskiego na zmianę z Opowieściami wschód-zachód Wegnera. Przygody Wiedźmina bardziej mi się podobają, ale opowieści z Meekhanu też nie są złe ;)
toto - 2011-02-17, 12:08
:
rybieudka napisał/a:
Trochę wrażeń po lekturze Miasta szaleńców i swietych ujętych w formę nietypową... KLIK
:-)

Mnie forma bardzo się podoba. Ciekawe tylko czy osoby, które książki nie czytały będą zadowolone?

like it
rybieudka - 2011-02-17, 12:14
:
Chciałem spróbować podejść do tej książki trochę nietypowo... bo i ona sama jest nietypowa. Jak ktoś będzie wolał bardziej klasyczną recenzję to znajdzie w sieci multum - na Fantaście zresztą też, w wykonaniu MadMilla bodajże.
Beata - 2011-02-17, 21:49
:
toto napisał/a:
Beata napisał/a:
- Wielka księga Science Fiction tom 1 i 2,


Poproszę o raport z lektury. Bardzo kuszą mnie te książki, ale nie jestem w pełni przekonany co do ich zakupu.

Tak. Hmm... tego... otóż kupiłam te książki bardziej w celu zapoznania się z uznanymi z jakichś powodów za znaczące, a przy tym dawno powstałymi opowiadaniami (zbiór zawiera głównie teksty z lat 50., 60., 90. - dwa najstarsze są sprzed ponad 100 lat, dwa najnowsze pochodzą z 2002 r.), które z jakichś powodów mi umknęły (albo niewydane u nas, albo przegapione przeze mnie).
To nie jest IMHO zły zbiór. Fakt, jest słabszy od "Kroków", ale "Kroki" to przecież creme de la creme i na dodatek najbardziej aktualny. A tu są teksty w dużej części starsze, i w przypadku niektórych to wyraźnie widać. Ale to kawał historii gatunku, a niektóre pomysły były dla mnie nowe. Najbardziej podobały mi się: "Ul-la, ul-la" Browna (już wiem, skąd Wells wziął pomysł na "Wojnę światów"), "Drzwi wyjściowe do wewnątrz" Dicka (nie warto być legalistą), "Co ja zrobiłem?" Cliftona (gorzka refleksja o gatunku ludzkim), "Wyprawa do czarnej dziury" Landisa (plastyczne opisy), "Tylko moje życie" Morressy'ego (klony, teatr i Szekspir), "I wśliznę się do obozu twego..." Russella (psy grają pierwsze skrzypce).
Jedna rzecz mnie irytowała, dotyczy formy wydania: każdy ostatni akapit tekstu jest justowany do środka z postępującymi, coraz szerszymi marginesami, tak aby strzałkę skierowaną w dół przypominał - okazuje się, że zupełnie nie lubię takich "innowacji". Ale nawet pomimo powyższego ;) IMHO warto, jednakowoż proszę pamiętać, że mam skrzywione spojrzenie i potrafię kupić antologię dla jednego tylko opowiadania.
Urshana - 2011-02-17, 23:01
:
Skończyłam "Upadek Hyperiona" Simmonsa i muszę przyznać, że bardzo mi się podobał. Nie jest książką genialną, jak tom pierwszy, ale to kawał dobrze napisanej literatury, trzymający w napięciu, z wyrazistymi postaciami, porusza niebagatelne problemy. Science fiction z oknem na poezję i religię jak dla mnie jest bardzo ciekawą propozycją. Jestem ciekawa dwóch kolejnych tomów, jeśli w bibliotece nikt ich nie przetrzyma, to zapewne w tym roku uda mi się je jeszcze przeczytać. Zadziwiające jest dla mnie, że z fantastyki ostatnimi czasy o wiele chętniej sięgam po sf i różne dziwne hybrydy niż po fantasy. Widocznie jestem już kobietą w średnim wieku i gusta mi się zmieniły bardzo.
ASX76 - 2011-02-17, 23:22
:
Urshana napisał/a:
Skończyłam "Upadek Hyperiona" Simmonsa i muszę przyznać, że bardzo Jestem ciekawa dwóch kolejnych tomów, jeśli w bibliotece nikt ich nie przetrzyma, to zapewne w tym roku uda mi się je jeszcze przeczytać.

Zadziwiające jest dla mnie, że z fantastyki ostatnimi czasy o wiele chętniej sięgam po sf i różne dziwne hybrydy niż po fantasy. Widocznie jestem już kobietą w średnim wieku i gusta mi się zmieniły bardzo.



1. Tak po prawdzie, to historia kończy się na "Zagładzie Hyperiona". Akcja Endymionów rozgrywa się o wiele, wiele później. Jest to coś w rodzaju przygodówki s-f o znacznie lżejszym ciężarze gatunkowym. Jak to zwykle bywa w przypadku utworów Simmonsa czyta się szybko, jednak rozwiązania a la "króliki z kapelusza", tudzież deus ex machina - irytują jak diabli. Zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę klasę "Hyperiona". Ot, taka konwencja, cóż poradzić... ;) Z góry uprzedzam: proszę nie nastawiać się na wodotryski i gejzery suspensu.

2. Obstawiam, iż wcześniej nie trafiłaś na odpowiednie lektury s-f. Oprócz tego niechęć wynikająca z uprzedzeń do tej odmiany fantastyki (spowodowana negatywnymi doświadczeniami) i "psychoza" gotowa. ;)
Tomasz - 2011-02-18, 12:45
:
Łyknąłem ostatnio z serii Ospreya "Peleliu 1944" - solidne, nieduże opracowanie walk USA z Japonią, które m.in. są punktem kulminacyjnym serialu "Pacyfik". Niezwykła, krwawa obrona Japończyków, którzy po raz pierwszy zastosowali nową strategię, opartą na obronie na ufortyfikowanych pozycjach i walkach do ostatniego żołnierza. Z blisko 10 tysięcy żołnierzy poddało się tylko 200. Co ciekawe, na wyspie walki oficjalnie zakończone w 1944 roku trwały nadal, ostatnia oficjalna kapitulacja japońskiego oddziału miała miejsce 1947 roku, a pojedynczy żołnierze walczyli jeszcze w latach pięćdziesiątych. Ciekawa pozycja o mało znanym, niesłusznie zresztą epizodzie II wojny światowej.
Drugi tytuł Ospreya przeczytany to "Finlandia w wojnie 1939-1945". Książka bardziej będąca zbiorem informacji. Sporo zestawień oddziałów, opisów uzbrojenia itd. O samych wydarzeniach jest tylko kalendarium. Książka bardziej dla historycznych pasjonatów, których fascynuje fakt, że Finowie biegali w niemieckich hełmach, używali karabinów przeciwpancernych itd.

Do tego potrzebując wytchnienia od masy roboty, szukając czegoś co znam już, wybrałem "Północną granicę" Kresa. Fajnie, krótko, w przerwach w pracy i zasypiając po 2 w nocy w domu można szybko przeczytać. Chyba sobie cały cykl odświeżę. To będzie chyba czytanie po raz trzeci. Szkoda, że Kres cyklu nie dokończy.

Teraz wracam do "Arki odkupienia" i do "Bram Domu Umarłych". No i oczywiście do "Zaginionych królestw"
Maeg - 2011-02-19, 13:51
:
ASX napisał/a:
Moim skromnym zdaniem, najlepszą książką Tochmana jest zbiór "Wściekły pies" z tytułowym delikatesem na czele.

Nie wiem czy znam teksty z "Wściekłego psa", jeśli są tam i rzeczy publikowane wcześniej w prasie, to pewnie tak. Bo tak poznałem się z jego twórczością, ale właśnie skończyłem "Dzisiaj narysujemy śmierć" (nie wiem czy już czytałeś?), ale dla mnie to jest najlepsza rzecz jaką Tochman napisał. Mocna, przejmująca, przerażająca i poruszająca. Bardzo mocno wchodzi w człowieka.
ASX76 - 2011-02-20, 07:14
:
Maeg napisał/a:

Nie wiem czy znam teksty z "Wściekłego psa", jeśli są tam i rzeczy publikowane wcześniej w prasie, to pewnie tak.

Bo tak poznałem się z jego twórczością, ale właśnie skończyłem "Dzisiaj narysujemy śmierć" (nie wiem czy już czytałeś?), ale dla mnie to jest najlepsza rzecz jaką Tochman napisał. Mocna, przejmująca, przerażająca i poruszająca. Bardzo mocno wchodzi w człowieka.


1. W prasie nie spotkałem się z textami Tochmana, ale pewnie tylko dlatego, że mało jej czytam. Tytułowy "Wściekły pies" jest historią o księdzu, który niejako spowiada się...

2. Książkę kupiłem jak tylko się ukazała, jednak jeszcze jej nie przeczytałem wskutek "klęski książkowego urodzaju".
Jander - 2011-02-20, 15:02
:
Skończyłem Łaskawe Littella i mogę powiedzieć na ten temat: //spell //spell //spell
Teraz zastanawiam się czy zaczynać Stonewielder Esslemonta czy czekać aż pojawi się ostatnia część malazańskiej, bo angielska premiera już jutro.
Romulus - 2011-02-20, 16:45
:
Jander napisał/a:
Skończyłem Łaskawe Littella i mogę powiedzieć na ten temat: //spell //spell //spell

Też tak miałem :) Tylko z niewielkim rozczarowaniem, bo dewiacje głównego bohatera - choć istotne - jednak mnie nieco oddaliły od powieści. Ale to wspaniała literatura.
Jander napisał/a:
Teraz zastanawiam się czy zaczynać Stonewielder Esslemonta czy czekać aż pojawi się ostatnia część malazańskiej, bo angielska premiera już jutro.

Jak się czyta Eriksona w oryginale?
Jander - 2011-02-20, 16:49
:
Akurat jego dewiacje dodawały jeszcze smaku, chociaż bez nich bohater byłby bardziej urealniony i łatwiej byłoby się z nim utożsamić.
Eriksona czytałem w oryginale 5 tom, Przypływy Nocy. Z tego co pamiętam to czytało się bardzo płynnie i byłem bardzo zadowolony, nawet jeśli nie wszystkie szczegóły wyłuskałem. A jak będę powtarzał serię to tylko w oryginale.
Tomasz - 2011-02-20, 17:04
:
Czytam sobie w przerwach między innymi lekturami, ot jak mam krótką chwilę na książkę reportaże Jacka Hugo-Badera z książki "W rajskiej dolinie wśród zielska". Świetny obraz poradzieckiej Rosji. Na razie za mną jakaś 1/3 całości, ale mam wrażenie, że to niewyobrażalnie smutny kraj. Miażdżące losy Tatarów Krymskich. Ale bezcenne rozmowy z generałami radzieckimi, dziadkami deklarującymi jak to było inaczej niż wiemy że było. I prawią to np. siedząc po sąsiedzku na tapczanie z pluszowym King Kongiem, którego kupili na jedynym wyjeździe do USA. W zderzeniu z nimi to wzdychający za starymi czasami i unikający odpowiedzi na niewygodne pytania Kałasznikow jest normalniejszy. Wręcz budzi sympatię ten zapomniany dziadzio, z którego wynalazku zabija się ludzi na całej kuli ziemskiej.

Jeszcze mnie coś wzięło i wieczorem zacząłem "Podziemia Veniss". I jest świetnie. Bardzo dobra literatura. Świetny język, a do tego odjechana wizja miasta.
Fidel-F2 - 2011-02-22, 10:01
:
Smok Jego Królewskiej Mości, Nefrytowy tron, Wojna prochowa - Naomi Novik Czytadło gdy dorosły człowiek ma ochotę wyłaczyć mózg. Gdy człowiek ma lat 12-14 lektura jest fascynująca. Pierwszy tom jest przyzwoity, drugi to tragiczny zjazd w dół a trzeci znów trochę lepszy. Zasadniczo fabuła jest banalna i prosta jak drut. Ot wędrujemy sobie i za każdym zakrętem jest jakaś przygoda bez większego związku z resztą. Meandrujemy sobie tak z każdej przygody wychodząc zwycięsko.
Autorka na każdej niemal stronie dowodzi, że nie zna się na niczym i ze szczególnym upodobaniem lekceważy logikę i zdrowy rozsądek. Bzdur wszelakich w tych książkach jest na kilogramy, od drobiazgów (grupa skradająca sie nocą pokojami haremu - bardzo im zależy na zachowaniu ciszy - otwiera drzwi kopniakami), przez rzeczy bardziej znaczące (nie da się chyba wymyślić durniejszego wykorzystania smoków przez armię od tego jaki wymyśliła autorka) po bardzo istotne (ładujemy smoki do naszego świata niczego nie zmieniając w mentalności, strukturach społecznych czy ekonomii). Autorka chwali sie całą kompanią beta czytelników - matoły jakieś.
Z jakiegoś powodu pierwsza część dostała nominację do Hugo i Campbella. Z jakiego, nie mam pojęcia. Ale głupi ci Amerykanie.
Tłumacz trochę partoli ale nie dramatycznie, da sie przełknąć.
Można polecić tę serię tylko na plażę, gdy człowiek wraca pociągiem zmęczony z delegacji lub gdy z szalejącymi dzieciakami w przedziale jedzie na wakacje.
You Know My Name - 2011-02-22, 10:19
:
ASX76 napisał/a:
Czy faktycznie bezpodstawne, to się jeszcze okaże, wszak przed Tobą większa część książki. Wiele może się zdarzyć... :-P
Bezpodstawne, bez dwu zdań. Szczególnie "forma sprzedaży haka do zawieszenia niewiary" prosi się o oklaski. W ogóle to książka, w której IMO ważniejszy jest świat przedstawiony niż splot intrygi.
Beata - 2011-02-23, 20:38
:
Kwantowy złodziej nie zachwycił, pewnie oczekiwania miałam zbyt wysokie. Kreacja świata jest aż za bardzo, do tego stopnia, że przez trzy czwarte książki nie potrafiłam z siebie wykrzesać ani kawałeczka poczucia więzi z bohaterami - ot tam, coś robią, gdzieś chodzą, kogoś tropią... potem robi się lepiej, gdy autor trochę zaczyna wyjaśniać. Ale i tak całe zainteresowanie poszło mi w rozgryzienie "jak" robią pewne rzeczy (i tu jestem nieukontentowana) oraz w poznanie historii świata (tu jest lepiej, ale i tak parę tajemnic pozostało, pewnie czekają na następny tom). W sumie niezła lektura, choć nie nazwałabym jej porywającą.

Na osłodę złapałam Szczęśliwe gniazdko i inne humoreski Haska i pośmiałam się trochę, a trochę pouśmiechałam. I znowu mam ochotę na przygody wojaka Szwejka...

Za to Genezis Becketta spodobało misię bardzo, bardzo. Autor tak mnie zajął samym egzaminem, pokazywaniem różnych filozoficznych na poziomie w sam raz dla mnie (znaczy: dla laika), że kompletnie dałam się zaskoczyć zakończeniem. Lubię tak. :)
MrSpellu - 2011-02-23, 20:43
:
Ja jestem gdzieś w połowie Welinu i tak trochę mi entuzjazm oklapł.
Zaczynam mieć wrażenie, że tu forma przytłacza treść.
Ale wstrzymam się z opinią, do chwili aż przeczytam całość.
Jander - 2011-02-23, 20:46
:
Treść? Jaka treść? xD Atrament pod tym względem jeszcze bardziej idzie w formę.
toto - 2011-02-23, 20:56
:
Pierwsze 20-30 stron nie zapowiada tak ostrej jazdy. Kiedyś muszę powtórzyć sobie Welin i Atrament.
Jander - 2011-02-23, 20:59
:
Welin powtórzyłem przez Atramentem i zdecydowanie pozytywnie go oceniam przy drugim podejściu. A Atrament to inna para kaloszy, już wymagałby zrobienia mapy wydarzeń.
MrSpellu - 2011-02-23, 21:02
:
Jander napisał/a:
A Atrament to inna para kaloszy, już wymagałby zrobienia mapy wydarzeń.

Czyli sięgnę po Atrament wtedy kiedy będę miał czas. Czyli pewnie w okolicach sierpnia.
Romulus - 2011-02-23, 21:02
:
Próbowałem ostatnio to zrobić. I skończyło się tym, że spyliłem te książki na wymianę. Tak samo, jak "Viriconium".

A czytam sobie teraz mój ostatni nabytek, czyli książkę o szpiegostwie Eamona Javersa "Agent, handlarz, prawnik, szpieg" dotyczącą szpiegostwa korporacyjnego. Początek jest rewelacyjny, gdyż opisuje "akcję" związaną z infiltracją w 2007 r. wielkiej firmy konsultingowej (między innymi) KPMG przez prywatną agencję szpiegowską (założoną przez byłych oficerów wywiadu amerykańskiego i angielskiego). Na zlecenie firmy lobbystycznej z Waszyngtonu miała zinfiltrować tą firmę po to, aby uzyskać informacje o innej firmie, którą KPMG obsługiwało. Smaczku dodawał temu fakt, że firmę lobbystyczną wynajął rosyjski miliarder związany z jednym z holdingów rosyjskich (Alfa), który próbował przejąć rosyjską firmę telekomunikacyjną za którą stał inny, dawniej związany z Putinem cwaniak. Gąszcz tak wspaniały, że serce mi się raduje.

A każdy rozdział opowiada o innym akcie korporacyjnego szpiegostwa cofając się do rozgrywek, jakie prowadził Howard Hughes z administracją Kennedych. AWESOME! Wszystko oparte na faktach, z przypisami i źródłami: od literatury po sążniste artykuły w The New York Times, czy BusinnessWeek.
MrSpellu - 2011-02-23, 21:03
:
Romulus napisał/a:
Tak samo, jak "Viriconium".

Chwilowo jedyna książka z UW, którą mam ochotę puścić przez piec.
Ard - 2011-02-23, 21:50
:
MrSpellu napisał/a:
Chwilowo jedyna książka z UW, którą mam ochotę puścić przez piec.


Z ciekawości - tak trudna w odbiorze czy tak słaba?
Tixon - 2011-02-23, 22:21
:
MrSpellu napisał/a:
Romulus napisał/a:
Tak samo, jak "Viriconium".

Chwilowo jedyna książka z UW, którą mam ochotę puścić przez piec.

Aż serce mi się kraja. Weź spal Piekarę, a Vir oddaj :P
ASX76 - 2011-02-23, 22:26
:
Tixon napisał/a:
MrSpellu napisał/a:
Romulus napisał/a:
Tak samo, jak "Viriconium".

Chwilowo jedyna książka z UW, którą mam ochotę puścić przez piec.

Aż serce mi się kraja. Weź spal Piekarę, a Vir oddaj :P


Jak to "oddaj"? Mr Spell pożyczył od Ciebie tę książkę, że domagasz się jej "oddania"? :lol:
Dlaczego namawiasz do spalenia Piekary? Czy ten pan zrobił Ci coś złego? :-P


Mr Spell -> Jeśli chcesz spalić "Viriconium" w piecu, to możesz mi dać tę knigę jako podarunek albo haracz. ;)
MrSpellu - 2011-02-23, 22:47
:
Ard napisał/a:
Z ciekawości - tak trudna w odbiorze czy tak słaba?

Zależy co rozumiesz pod pojęciem trudna w odbiorze. Zwyczajnie nie przekonała mnie do siebie, a jej lektura momentami wywoływała u mnie ból zębów (koszmarny styl).
Przy tym jest zwyczajnie nudna (chyba już w trakcie lektury Prousta dostawałem większych wypieków, ale pewnie była to gorączka straszliwej choroby kurwaalemisięniechce) . Owszem, sam świat jest ciekawy, ale przedstawiony w niestrawnej dla mnie formie.

ASX76 napisał/a:
Mr Spell -> Jeśli chcesz spalić "Viriconium" w piecu, to możesz mi dać tę knigę jako podarunek albo haracz.

Mam ochotę ją zjarać, ale nie zjaram, bo ładnie się prezentuje z innymi pozycjami z UW :P
martva - 2011-02-23, 22:52
:
Ard napisał/a:
Z ciekawości - tak trudna w odbiorze czy tak słaba?


IMHO to drugie, ale ja jestem prymitywna. Jeśli lubisz fabułę, nie utożsamiasz ładnego języka z bełkotem i przywiązujesz się do bohaterów, ta książka nie jest dla Ciebie ;)
ASX76 - 2011-02-23, 23:06
:
"Viriconium" do gustu zbytnio mi nie przypadło, lecz kategorycznie nie zgadzam się z zarzutem, iż zostało napisane w koszmarnym czy bełkotliwym stylu!
Rozumiem natomiast, że może być nudna.
martva - 2011-02-23, 23:14
:
Możesz się nie zgadzać, ale to nic nie zmieni. Nie wiem czy to kwestia autora, tłumacza czy redakcji, ale ktoś coś spieprzył. Cytowałam przykładowe Straszne I Niezrozumiałe Zdanie gdzieś w wątku autora, nie chce mi się odgrzebywać.
You Know My Name - 2011-02-23, 23:16
:
Ech Spellu, VriKo to świetna książka, jeno nieco inna niż reszta, Welin i Atrament są podobne, znaczy są równie inne.
MrSpellu - 2011-02-23, 23:22
:
Mag_Droon napisał/a:
Ech Spellu, VriKo to świetna książka

Jak już stawiamy kategoryczne sądy, to: Nie, nie jest.

Mag_Droon napisał/a:
Welin i Atrament są podobne, znaczy są równie inne.

Welin zdecydowanie bardziej mi podchodzi, ale jak wspominałem, powoli zaczynam odczuwać przesyt tej formy.
Ciągle jednak jarają mnie językoznawcze odniesienia ;)
rybieudka - 2011-02-24, 09:18
:
Z Viriconium to miałem problem, bo na początku mnie odrzuciło, choć sam styl mi się podobał. Problem z tym, że o ile pojedyncze określenia czy zdania są tam piękne, o tyle ich natłok ogromnie utrudnia odbiór. Pierwsze odczucia po zakończoeniu lektury były wiec mocno niejednoznaczne. Ale w sumie potem ta książka sobie we mnie dojrzała i teraz, niemal rok po tym jak ja przeczytałem uważam, ze to kapitalna kniga, tylko się musi potem w głowie uleżeć.
mec - 2011-02-24, 10:01
:
Co do viriconium to Pastelowe Miasto czyta sie całkiem dobrze, ciężkostrawna jest potem ta akcja z szarańczą //patykiem
rybieudka - 2011-02-24, 10:14
:
Mi się ostatnio udało w szybkim tempie przeczytać dwie książki:

-Wieczny Grunwald Szczepana Twardocha - doskonała, choć mocno ciężkostrawna powieść. Na mnie wrażenie zrobiła ogromne. wielowątkowa i wielopoziomowa, kapitalna językowo opowieść podejmująca drażliwy, a ważny temat. Czuć, że autor jest socjologiem;) więcej na ten temat na łamach Fantasty albo na blogu
-Banita Jacka Komudy - dla miłośników kolejna porcja tego co lubią, z paroma nowymi elementami. Dla tych co autora nie znają lub nie lubią zdecydowanie nic ciekawego... bo w sumie to dłuższe opowiadanie jest powieleniem standardowego scenariusza tego autora... Jak będzie już puszczona moja recka na Fantaście to podlinkuję
You Know My Name - 2011-02-24, 19:58
:
Drugi powrót do Ambergris. Jak na razie tylko napocząłem, ale jest stylowo.
Beata - 2011-02-24, 22:30
:
Zabijcie Odkupiciela Grzegorza Drukarczyka. Jeszcze nie skończyłam, więc nie mogę oceniać całości, ale to, com już łyknęła jest świetne. Autor kupił mnie początkowymi scenami z życia Wspaniałych Powalonych, a przy lekturze opisu wyścigu Mistrza Świata z prądem dostałam ataku śmiechu (blady świt, tramwaj, na zewnątrz -15, ludzie w typowym nastroju porannym, a ja jak szczygiełek i na dodatek ze łzami śmiechowymi na policzkach). Nie odmówiłam sobie przyjemności odczytania na głos koleżeństwu w pracy - scenka króciutka, ale wspaniale napisana. Potem jest bardziej gorzko, ale nie mniej plastycznie. Ciekawam zakończenia.
Fidel-F2 - 2011-02-25, 06:01
:
Mądra książka choć nie bez wad. Warto ją przeczytać przed 20-ką, potem bagaż własnych doświadczeń czyni ją mniej odkrywczą.
Kennedy - 2011-02-25, 10:11
:
Ostatnimi czasy siedzę poza fantastyką (w tym roku chyba jeszcze nic nie czytałem z tej działki). W tej chwili kończę Amerykę Kafki. W porównaniu do pozostałych dwóch powieści Franza, szczególnie Zamku, jest to książka niemalże lekka i optymistyczna. Ale i tak ma tę specyficznie odklejoną atmosferę jak ze snu.
Po Franzu trzeba będzie się rozejrzeć za antologią Steampunk, bo mam na nią mocno smaka.
Jachu - 2011-02-25, 15:23
:
Jestem w połowie "Lodu" Jacka Dukaja. Książka jest genialna, ale nie nadaje się na czytanie "z doskoku", dlatego też tak opornie mi to czytanie idzie. Ostatnio mam dużo na głowie - banki, mieszkania, urzędy... Czasu zostaje niestety mało...
ASX76 - 2011-02-25, 15:53
:
Martinus Jachus napisał/a:
Ostatnio mam dużo na głowie - banki, mieszkania, urzędy... (...)


Zadziwiające, że potrafisz aż tyle na niej utrzymać! ;)


"Mój własny diabeł", M. Carey - bardzo dobra rozrywka. Właściwie odpowiada mi wszystko: styl, bohater, pomysłowość autora, poczucie humoru... Kryminalna oś intrygi nieco pozostawia do życzenia, zwłaszcza biorąc pod uwagę pozostałe aspekty, ale i tak jest fajnie.
Jak to dobrze, że mam jeszcze 3 części w zapasie, a niedługo ukaże się kolejna! :)
Tomasz - 2011-02-25, 16:18
:
ASX76 napisał/a:
"Mój własny diabeł", M. Carey - bardzo dobra rozrywka. Właściwie odpowiada mi wszystko: styl, bohater, pomysłowość autora, poczucie humoru... Kryminalna oś intrygi nieco pozostawia do życzenia, zwłaszcza biorąc pod uwagę pozostałe aspekty, ale i tak jest fajnie.
Jak to dobrze, że mam jeszcze 3 części w zapasie, a niedługo ukaże się kolejna! :)


Od kilku miesięcy zastanawiam się czy się za to nie zabrać. Tzn. czy nie kupić.

Parę lektur historycznych na tapecie:
Tomasz Szeląg "Bitwa pod Adrianopolem 9 sierpnia 378". Solidna, nieduża książka traktująca o jednej z najważniejszych bitew schyłku cesarstwa rzymskiego. Dla zainteresowanych.
I z Osprey'a "Powstanie Spartakusa 73-71 p.n.e." dzisiaj połykam. Zgodnie ze zobowiązaniem z wątku serialowego. :) Zaczynam od najogólniejszego opracowania, a potem do szczególniejszych.
ASX76 - 2011-02-25, 16:51
:
Tomasz napisał/a:
ASX76 napisał/a:
"Mój własny diabeł", M. Carey - bardzo dobra rozrywka. Właściwie odpowiada mi wszystko: styl, bohater, pomysłowość autora, poczucie humoru... Kryminalna oś intrygi nieco pozostawia do życzenia, zwłaszcza biorąc pod uwagę pozostałe aspekty, ale i tak jest fajnie.
Jak to dobrze, że mam jeszcze 3 części w zapasie, a niedługo ukaże się kolejna! :)


Od kilku miesięcy zastanawiam się czy się za to nie zabrać. Tzn. czy nie kupić.



Swego czasu też miałem ten dylemat. Znaczy się było to tak: najpierw kupiłem pierwszą część, troszkę ją "pokokosiłem", wziąłem się za lekturę i... nie da się tego racjonalnie wyjaśnić - chyba byłem w złym nastroju czy cuś, bo choć książka od początku jest ciekawa, to się poddałem i "złożyłem broń". ;) Minął dłuższy okres czasu, na rynku były już dostępne 4 części, zauważyłem pewną promocję, uprzytomniłem sobie, że przecież tak naprawdę to moja rezygnacja z czytania pierwszej części nie miała żadnego sensu i skusiłem się na zakup wszystkich czterech (wcześniej sprzedałem pierwszą)! Nie bez znaczenia, była miła znajomość z komiksem "Lucyfer", do którego Mike Carey tworzy scenariusze. :)
MadMill - 2011-02-25, 17:08
:
Cykl o Castorze jest bardzo fajny, i moim zdaniem, z każdym tomem jest lepszy. Myślę, że to wynika z tego, że scenarzysta to trochę inny zawód niż pisarz i z każdym kolejnym tomem Carey się wyrabia.
ASX76 - 2011-02-25, 17:19
:
MadMill napisał/a:
Cykl o Castorze jest bardzo fajny, i moim zdaniem, z każdym tomem jest lepszy.

Myślę, że to wynika z tego, że scenarzysta to trochę inny zawód niż pisarz i z każdym kolejnym tomem Carey się wyrabia.


1. Na to liczę! :)

2. Uważam, że tworzenie scenariuszy do komiksów było dla Careya bardzo dobrym doświadczeniem/przetarciem przed książkami. Dzięki temu mamy do czynienia z lekkim piórem, autorem piszącym konkretnie i na temat, potrafiącym dbać o nastrój/klimat, a jednocześnie nie popadającym/nie gmatwającym się w zbędne opisy.
Romulus - 2011-02-25, 17:39
:
Ja po 2 albo 3 tomie sobie odpuściłem. I jakoś mi nie brakuje. Fajne, ale szału nie robi. Poczekam aż spontanicznie wpadną mi w ręce pozostałe tomy. Szukał ich nie będę.
ASX76 - 2011-02-25, 18:18
:
Romulus napisał/a:
Ja po 2 albo 3 tomie sobie odpuściłem. I jakoś mi nie brakuje. Fajne, ale szału nie robi. Poczekam aż spontanicznie wpadną mi w ręce pozostałe tomy. Szukał ich nie będę.


Nieraz dziwią mnie pańskie wybory/oceny/gust, ale w porząsiu, nie będę polemizował, bo i w sumie nie napisał Waszmość nic, do czego mógłbym z czystym sumieniem się przyczepić. ;)
Sabetha - 2011-02-25, 18:23
:
A, skoro już tu jestem... W wolnych chwilach poczytuję sobie "Targowisko próżności" Thackeraya, które nabyłam drogą kupna w supermarkecie, po 6.99zł za tom, nie bacząc na wyjątkową ohydę okładek. Mówiąc szczerze, rzecz dla wyjątkowo cierpliwych, obdarzonych poczuciem humoru i dużą dozą tolerancji dla pisarstwa minionych epok czytelników. Takich jak ja.
Urshana - 2011-02-26, 09:24
:
Z dużą przyjemnością odbyłam kolejne śledztwo z Wallanderem - tym razem "O krok". Mankell jak zwykle na poziomie, kocham tę zwyczajność, dbałość o drobiazgi a jednocześnie trzymanie w napięciu. Obecnie powolutku brnę przez opowiadania Lovecrafta w zbiorku "Droga do szaleństwa". Jest on tak cudnie staromodny, że wybaczam mu nawet usypianie mnie w autobusie po pracy. Niesamowite jak zmienił się sposób postrzegania rzeczy strasznych w ciągu stu lat. Najbardziej mnie śmieszy chwyt autora w stylu - to było tak straszne, że nie da się tego opisać. :mrgreen:
Tixon - 2011-02-26, 15:32
:
Znalazłem w bibliotece Boga Urojonego R. D. i zamiast przygotowywać się na zajęcia, czytam sobie o religii w USA ^^
MrSpellu - 2011-02-26, 17:52
:
Cytat:
zamiast przygotowywać się na zajęcia, czytam sobie

Ja mam podobnie, tylko niestety ja prowadzę...
Ł - 2011-02-26, 18:56
:
MrSpellu napisał/a:
Cytat:
zamiast przygotowywać się na zajęcia, czytam sobie

Ja mam podobnie, tylko niestety ja prowadzę...

Było rozdać referaty.



U mnie: Środki masowego przekazu i literatura a rozwój terroryzmu w Republice Federalnej Niemiec 1968-1998:

"jeden z komandosów strzelił kilkukrotnie, celnie w Muhamada, tymczasem terrorysta bronił się nadal, rzucając nawet dwa granaty. Komandos strzelał z rewolweru Smith-Wesson Model 36 i dopiero gdy ubezpieczający go partner podał mu pistolet maszynowy MP5, udało się skutecznie wyeliminować terrorystę. Zdarzenie to wywołuje dyskusje wśród fachowców - czy był to jednostkowy przypadek odporności człowieka, czy też zawiodła amunicja"
Tixon - 2011-02-26, 18:59
:
Ł napisał/a:
Było rozdać referaty.

U nas rozdał...
MrSpellu - 2011-02-26, 19:00
:
Ł napisał/a:
Było rozdać referaty.

Raczej byłoby z tym kiepsko, bo z tą grupą jutro mam pierwszy raz :P
Zresztą nie praktykuję takich akcji :)
toto - 2011-02-26, 19:31
:
Jeszcze idealista.

A czytam Futurospekcję Sawyera. Wejście w tekst jest ciężkie, najpierw surowe przedstawienie CERN-u, które jest nudne. Nie ułatwia tego styl Sawyera, który mistrzem pióra nigdy nie był. Ale dość szybko robi się znośnie i już czytam z zainteresowaniem.
Procella - 2011-02-26, 19:41
:
Urshana napisał/a:
Z dużą przyjemnością odbyłam kolejne śledztwo z Wallanderem - tym razem "O krok".

Ze wszystkich części cyklu, jakie czytałam, ta podobała mi się najbardziej.

Wzięłam do obróbki:
Juan Carlos Castillón - Panowie świata. Dzieje teorii spiskowych
Kupione dzisiaj. Zapowiada się całkiem przyjemnie, ale po przeczytaniu raptem 30 stron trudno mi jeszcze coś konkretnego powiedzieć.
toto - 2011-02-27, 14:06
:
Kilkanaście minut temu skończyłem Futurospekcję Sawyera i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tą książką. Tym bardziej, że początek zapowiadał coś nieco innego. Jest kilka "wykładów" z fizyki, ale są podane w naprawdę strawnej formie, nie ma wgłębiania się w szczegóły, które powodowałyby, że opis staje się niezrozumiały. Same wyjaśnienia są podawane w rozsądnych dawkach, a nie kilkustronicowych opisach pełnych niezrozumiałego, specjalistycznego słownictwa (nie wiem jak mogą odebrać to humaniści). Pomimo, że większość książki to sf bliskiego zasięgu, to nie rażą zbyt popuszczone wodze fantazji (no, może poza Windowsem 2009 [e:] i jeszcze Boeingiem 797, który w powieści lata już w 2009r. [/e]). Dalsza przyszłość (rok 2030) to kilka gadżetów, które wcale nie brzmią nieprawdopodobnie. I w momencie kiedy Sawyer w końcu dał się ponieść marzeniom, zrobił to w fajny sposób. Nie ma co zbyt wiele zdradzać, bo to jest jednak miła niespodzianka. Jeśli ktoś czytał Neandertalską paralaksę, to wie czego spodziewać się po języku, stylu. Ale cała reszta jest lepsza. Szczerze polecam.
Romulus - 2011-02-27, 14:34
:
Ta książka, mimo że skromniejsza, jeśli chodzi o intrygę - jest zdecydowanie lepsza od serialu, który wziął z niej główny pomysł. Również mi się podobała strawność naukowych spekulacji, choć może zakończenie jest - dosłownie - wywalone w kosmos za bardzo, ale to szczegół.
Beata - 2011-02-27, 22:40
:
Miasta pod Skałą Huberatha - z przerwami, ale do końca (poprzednia próba lektury, parę lat temu, była nieudana). Rację mają SODziarze, gdy mówią, że bez biblijnego kontekstu w ogóle nie idzie książki zrozumieć. Obrzydliwości w niej co niemiara i to mi przeszkadzało. I jeszcze parę rzeczy też, ale muszę nad tym pomyśleć, bo nie wiem czy słusznie.

Nakręcana dziewczyna. Pompa numer sześć Bacigalupiego - świetna rzecz. Faktycznie, ma posmak clavellowski, najbardziej widoczny w powieści. Ale opowiadania chyba jeszcze lepsze - bardziej wyraziste. I przygotowują tło do powieści (dobrze, że wydane razem). I podoba misię kolejność - pierwszy tekst ze zbioru wali w czytelnika jak młotem, od razu wiadomo, że nie będzie lekko. A "Pompa numer sześć" jest świetna, szczególnie wizyta bohatera na uniwersytecie.
Jander - 2011-02-27, 22:42
:
Po 1/4 ostatniej części malazańskiej - dopiero pokazany los obecny i przyszły Łowców Kości, reszta wątków też zaczyna się klarować. Ciężko się oderwać, ale część strasznie długa.
toto - 2011-02-27, 22:54
:
Beata napisał/a:
A "Pompa numer sześć" jest świetna, szczególnie wizyta bohatera na uniwersytecie.
Mnie skojarzyła się z wizją Zajdla z Cylindra van Troffa.
Mnie bardziej spodobała się powieść. Opowiadania mają siłę, ale raczej ich siła tkwi w puencie, nawet te najdłuższe dużej mocy nabierają właśnie na ostatniej stronie, a nawet w ostatnim akapicie. Z opowiadań najbardziej spodobał mi się Człowiek z żółtą kartą, czyli właściwie wstęp do Nakręcanej dziewczyny (jak się trochę zastanowić to i tutaj końcówka jest mocna i sugeruje kolejną, znaczącą zmianę na świecie).
Tixon - 2011-02-27, 23:02
:
Beato, a nie masz wrażenia, że "Miękki" znalazł się tam dorzucony? Bo nijak nie mogę go umiejscowić pośród opowiadań.

Hmm, z opowiadań to dla mnie najlepszy był Kaloriarz, potem Pompa.
toto - 2011-02-27, 23:08
:
Że nie jest fantastyką?
mrtobi - 2011-02-28, 16:52
:
Czytam właśnie nabyty ostatnio Welin. Niezwykła książka, czytając ją mam wrażenie wyszukiwania w piasku fragmentów starożytnej steli i próby układania tych fragmentów w całość. Jestem po 100 stronach i choć wydaje mi się, że książka trochę mnie przerasta to ciężko mi się od niej oderwać.
MadMill - 2011-02-28, 17:05
:
toto napisał/a:
Że nie jest fantastyką?

Bo był najlepszym opkiem w zbiorze ;)
Beata - 2011-02-28, 20:42
:
Tixon napisał/a:
Beato, a nie masz wrażenia, że "Miękki" znalazł się tam dorzucony? Bo nijak nie mogę go umiejscowić pośród opowiadań.

Nie bardzo pasuje scenograficznie do pozostałych, nie? Ale dobre jest. Działanie w afekcie, a potem... no cóż, nie jestem psychologiem, ale nie wydaje misię, że bohater jest w pełni zrównoważony - zastanawiam się, jak kwalifikować prawnie jego późniejsze działania: czy to jest premedytacja, czy zwyczajne zacieranie śladów? Zresztą wszystko jedno, mechanizm jego działania przypomina postępowanie naszych "polityków": najpierw rzucają się na jakiś temat i reformują ile sił, a potem zostawiają ludzi z niepożądanymi skutkami i jeszcze do tego usiłują dorabiać ideologię. I to misię łączy z pesymistycznym klimatem reszty tekstów. Bo w ogóle Bacigalupi wspaniale pokazuje upadek - to nie jest nagła (max 10 minut ;) ), spektakularna katastrofa rodem z holywoodzkich filmów, po której tylko dymiące zgliszcza zostają, tylko wieloletni powolny proces degrengolady, coraz niżej ustawianych poprzeczek, coraz mniejszych oczekiwań, kurczących się zasobów, zaniku empatii, rosnącej obojętności...
Shadowmage - 2011-03-04, 11:48
:
Mnie się "Miękki" podobał, chociaż jest to tekst trochę od czapy w zbiorze. Zresztą mimo wszystko chyba wolę opowiadania od powieści, chociaż przewaga tych pierwszych jest niewielka.

Teraz kończę "Speculative Japan" - kilka tekstów niezłych, no i tak pokręconych, że tylko Japończycy mogli je napisać... no może nie tylko, ale normalne one nie są :) Poza tym zacząłem "Małego Brata" Doctorowa oraz "Genezis" Becketta. Na razie po kilkadziesiąt stron, więc nie ma co się rozpisywać i wyciągać wnioski.

A jakby ktoś był zainteresowany, to tutaj trochę więcej o lekturach z lutego, w tym Le Guin, Mieville'u, Protasiuku czy Harrisonie.
rybieudka - 2011-03-04, 12:11
:
Ja właśnie skończyłem Pompę numer sześć - w sensie zbioru. I jest bardzo dobrze. "Miękki" sobie skonfrontowałem z wykorzystującym podobny motyw kompulsywnego zabójstwa opkiem z marcowej NF i różnica jest kolosalna. Generalnie wszystkie z tych opowiadań bardzo mi sie podobają (no, mozę "Lowca Tamaryszków" jest ciut słabszy). Teraz odkładam lekturę Nakrecanej dziewczyny na potem, i zabieram się za Szklany dom a potem Fincha
Sabetha - 2011-03-04, 19:40
:
Męczę nadal Thackeraya, ale w przerwach śledzenia wrednych machinacji Becky Sharp i szlochów głupawej panny Sedley zagłębiam się w losy panny Putman, bohaterki cyklu "Downside" Stacii Kane. Wiem, że to bardzo przeciętne urban fantasy, ale jakoś tak bezwiednie polubiłam Chess, która mężnie walczy z duchami, będąc na permanentnym haju. Inaczej pewnie zrezygnowałabym po kilkudziesięciu stronach.
Ł - 2011-03-06, 12:41
:
Lehane - Zanim zacznie się Wojna.

Mając jakieś porównanie z "Miastem Niepokoju" widać wyraźnie że wczesny Lehane to wczesny Lehane - nie ma jeszcze tej dojrzałości w opisywaniu tła społecznego, za to jest wyraźne, nawet nieco przerysowane, zanurzenie tekstu w stylistyce noir. Te przerysowanie równoważy jednak subtelny dystans jaki bije z tekstu, taki zadziorny humor. Lubię to.
malakh - 2011-03-06, 12:48
:
Jak dobrze kojarzę, to w kwietniu albo maju kolejna powieść Lehane'a.
Romulus - 2011-03-06, 13:26
:
malakh napisał/a:
Jak dobrze kojarzę, to w kwietniu albo maju kolejna powieść Lehane'a.

Oj, nie jestem na bieżąco, ale bardzo się cieszę.
Ł - ciekawe, czy "Darkness, take my hand" się tobie spodoba.

Ja czytam szwedzki kryminał. Uległem modzie i kupiłem. Leif GW Persson "Między tęsknotą lata a chłodem zimy". Pierwsza część trylogii, drugą także już mam a trzecia ma ukazać się wiosną tego roku. Bardzo wciągająca fabuła, łapie coraz większy oddech epicki - co w powieściach sensacyjnych (i nie tylko) zawsze mnie kręci najbardziej, świetnie napisana. Wiążę z nią duże nadzieje. Może wreszcie przeczytam Camillę Lackberg - ale odstręcza mnie to, że powstało już siedem tomów jej sagi.
Tomasz - 2011-03-06, 15:16
:
Romulus napisał/a:
Uległem modzie i kupiłem. Leif GW Persson "Między tęsknotą lata a chłodem zimy". Pierwsza część trylogii, drugą także już mam a trzecia ma ukazać się wiosną tego roku. Bardzo wciągająca fabuła, łapie coraz większy oddech epicki - co w powieściach sensacyjnych (i nie tylko) zawsze mnie kręci najbardziej, świetnie napisana.

Czyli kupować? Też chciałem ulec modzie tylko nie wiem czy od tego zaczynać (jakoś mnie bardziej kusi) czy od rozreklamowanego Larssona.

Romulus napisał/a:
Może wreszcie przeczytam Camillę Lackberg - ale odstręcza mnie to, że powstało już siedem tomów jej sagi.

Zona kupiła i przeczytała pierwszy tom, twierdzi że warto. Ja jeszcze się nie skusiłem.
You Know My Name - 2011-03-06, 16:35
:
Kończę Kroki w nieznane 2010. Zbiór bardzo mocny.
Słabsze wydają się być tylko opka Zonis i MacLeoda (nie podchodzą mi też jego powieści z UW, kompletnie, więcej już nie nabędę). Reszta trzyma najwyższy poziom. Zbiór wydaje się przewyższać Kroki z 2009.
stian - 2011-03-06, 16:36
:
Moim zdaniem najlepiej zacząć od Mankella i Jo Nesbo, są to literaci o klasę wyżej niż Larsson. Książki Larssona choć się połyka z wypiekami na twarzy, są jednak zbyt przegadane, epatujące różnymi dewiacjami, często dla samego wypełnienia treści, a przede wszystkim są strasznie lewackie nawet jak na Skandynawię.

Polecam też Jensa Lapidusa, ten Szwed, ma dość krytyczne spojrzenie na projekt państwa dobrobytu, widać, że jest bardziej amerykański niż szwedzki, a pisze bardzo błyskotliwie. Poza tym widać, że wzoruje się na wielkich powieściach Lehane i Ellroya (z nich są motta nawet rozpoczynające jego książki), a to już dobrze o nim świadczy, przed rozpoczęciem lektury. 500-600 stron akcji pędzącej jak rollercoaster, o ludziach upadłych, złych i jeszcze gorszych.

Recka świetnej "Zimnej stali" w Dzienniku GP

http://kultura.dziennik.p...rofetyczny.html
Romulus - 2011-03-06, 16:48
:
stian napisał/a:
Polecam też Jensa Lapidusa, ten Szwed, ma dość krytyczne spojrzenie na projekt państwa dobrobytu, widać, że jest bardziej amerykański niż szwedzki, a pisze bardzo błyskotliwie. Poza tym widać, że wzoruje się na wielkich powieściach Lehane i Ellroya (z nich są motta nawet rozpoczynające jego książki), a to już dobrze o nim świadczy, przed rozpoczęciem lektury. 500-600 stron akcji pędzącej jak rollercoaster, o ludziach upadłych, złych i jeszcze gorszych.

No to chwytam :mrgreen: Lepszej rekomendacji niż porównanie do Lehane i Ellroya mieć nie można :)

Ja się do Larssona z rezerwą odnosiłem. I - mimo tego, że jego powieści bardzo cenię - wcale nie uznaję je za arcydzieła. Ale kiedy zacząłem czytać - świat przestał istnieć. A to już o czymś świadczy. Lewackość brałem z przymrużeniem oka. Choć bez wątpienia ta lewackość załatwiła tym powieściom odpowiednią klakę medialną.
Tomasz napisał/a:
Czyli kupować? Też chciałem ulec modzie tylko nie wiem czy od tego zaczynać (jakoś mnie bardziej kusi) czy od rozreklamowanego Larssona.

Tak. Choć jeszcze nie przeczytałem Perssona, ale wiem już, że nie powinienem być rozczarowany. Ostatecznie, okaże się dopiero po drugim i trzecim tomie.
Kennedy - 2011-03-06, 18:23
:
Przedpremierowo Szklany dom Strossa.

Jestem poważnie zaskoczony. Accelerando nie sugerowało ani trochę, że ten pan potrafi konstruować wciągające fabuły. A tu proszę, ciężko się odkleić od lektury.
Brzuzka - 2011-03-06, 19:03
:
Czarnoksiężnik z Archipelagu LeGuin, dopiero zaczynam, ale już mam w koszyku całą serie, co by szybko kupić i przeczytać:)
kurrrak - 2011-03-06, 19:06
:
Kennedy napisał/a:
Przedpremierowo Szklany dom Strossa.

Jestem poważnie zaskoczony. Accelerando nie sugerowało ani trochę, że ten pan potrafi konstruować wciągające fabuły. A tu proszę, ciężko się odkleić od lektury.


Skąąąąąd masz? Też chcę!
Ł - 2011-03-06, 19:43
:
kurrrak napisał/a:

Skąąąąąd masz? Też chcę!

Wynajmij brygadę ninja żeby przechwytywali paczki z szczotkami dla recenzentów. Albo uderz na siedzibę głową Maga.


U mnie Reynolds - Prefekt - po kilkunastu stronach zorientowałem się że już od dawna nie czytałem żadnej space opery.
Jander - 2011-03-06, 23:19
:
3/4 Crippled God - było już kilka epickich scen, ale porządne wyciskacze łez dopiero się zaczną. Trochę denerwują działania autora deus ex machina, ale póki mają uzasadnienie jest w porządku - w końcu to fantasy.
rybieudka - 2011-03-07, 10:23
:
Kennedy napisał/a:
Przedpremierowo Szklany dom Strossa.

Jestem poważnie zaskoczony. Accelerando nie sugerowało ani trochę, że ten pan potrafi konstruować wciągające fabuły. A tu proszę, ciężko się odkleić od lektury.


Mam to samo - dokładnie to samo, choć Accelerando nie czytałem
Sabetha - 2011-03-07, 19:36
:
Skończyłam "Nieświęte duchy", które czytało się lekko, łatwo i przyjemnie. Na dzisiejszej radzie pedagogicznej ciągnącej się jak brazylijski serial poczyniłam znaczne postępy w "Targowisku próżności", które, choć przeraźliwie nudne, okazało się porywającą, wstrząsającą i głęboką lekturą w porównaniu ze świeżym rozporządzeniem pani Hall. Poza wszystkim zaczęłam "Palimpsest" i na razie sama nie wiem, co o tym myśleć. W każdym razie nie jest to książka, którą można czytać po całym dniu pracy albo podczas dyżuru w szatni. Dlatego pewnie trochę potrwa, zanim ją skończę.
Shadowmage - 2011-03-07, 20:40
:
Przeczytałem "Genezis" Becketta - bardzo przyjemna książka, może mało nowatorska w treści, ale są one ciekawie zaprezentowane. Wcześniej natomiast zaliczyłem "Małego Brata" i wrażenia również pozytywne, taka rozrywka niekoniecznie dla młodszego czytelnika.
Qbard - 2011-03-07, 20:56
:
A. Burgess "Klaskać jedną ręką". Powieść autora "Mechanicznej pomarańczy" napisana w 1961r. Pisarz wciela się w mężatkę z prowincjonalnego miasteczka i jej słowami opowiada historię niespodziewanego bogactwa. Książka na pozór błaha kończy się zaskakująco.
Romulus - 2011-03-07, 21:14
:
Skończyłem czytać "Między tęsknotą lata a chłodem zimy" Perssona. Jestem pod wielkim wrażeniem. Doskonała powieść sensacyjna z bogato zarysowanym tłem, epicką fabułą. Do tego nie brakuje jej ironicznego humoru. Lekkość stylu, konsekwencja w budowaniu i prowadzeniu wątków, elegancja w ich splataniu. To rzeczywiście powieść lepsza niż Larssona. Wydaje się, że powieść stanowi zamkniętą całość - wszystko zostanie wyjaśnione, tajemnicze samobójstwo okaże się czymś innym (to nie spoiler), zagadka będzie frapująca, choć zaletą jej nie jest oryginalność, ale wspomniana elegancja i konsekwencja fabuły. Już z okładki można się dowiedzieć, że rzecz utkana jest na kanwie prawdziwej śmierci szwedzkiego premiera Olofa Palme w 1986 r. Brudne sekrety, tajemnice, komiczność i nieudolność, pozbawiona efekciarstwa i romantyzmu szarość policyjnej pracy (ze wszystkimi jej odcieniami).

I tylko zastanawia mnie to, o czym jest tom drugi tej trylogii. Z chęcią już bym się przekonał, ale muszę zrobić odskok w stronę obowiązkowej fantasy. Ale to oczekiwanie będzie słodkie. Mimo że kupowałem w ciemno - był to strzał w dziesiątkę.
You Know My Name - 2011-03-08, 08:47
:
Zacząłem z mieszanymi uczuciami tomik Bacigalupiego. Kaloryk mi się podobał, ale Ludzie z.. byli IMO suabi.
Początek (Malutkie ofiary) całkiem, całkiem - pojechało tylko efekciarstwem w ostatnim akapicie. Cóż, widać ten typ tak ma.
Kennedy - 2011-03-08, 14:12
:
Szklany dom skończony. Uff. Mocne, cholera, mocne, mam nadzieję że na tym i Accelerando wydawanie Strossa w Polsce się nie skończy, nie było by fajnie.. Kawał niezłego science fiction, recenzja się pisze, a w międzyczasie sięgam po Maskę Koontza. Zobaczymy ile to warte.
rybieudka - 2011-03-08, 14:39
:
Kennedy napisał/a:
Szklany dom skończony.


Mi zostało tak koło 60 stron, a nie mam kiedy poczytać.... buuuuu.... a książka jak na razie bardzo dobra.
Shadowmage - 2011-03-08, 14:43
:
A ja dopiero zaczynam Strossa, zobaczymy czy słusznie chwalicie :)
Tixon - 2011-03-08, 15:51
:
Składam wniosek, aby osoby czytające przedpremierowe książki, nie wypowiadały się o nich w tym wątku :-)

Edyta :

Tu mnie masz :mrgreen:
Shadowmage - 2011-03-08, 15:55
:
A jak się czyta w oryginale przed wydaniem, to też nie można? (nie to, że w tym przypadku tak jest, chociaż kusiło).
rybieudka - 2011-03-08, 16:15
:
Tixon napisał/a:
Składam wniosek, aby osoby czytające przedpremierowe książki, nie wypowiadały się o nich w tym wątku :-)

Oj tam oj tam...
Ł - 2011-03-09, 16:02
:
To będziemy mieli klub dyskusyjny (albo w najlepszym przypadku - klub adoracji Strossa) bo właśnie sam zaczynam "Szklany Dom", odstawiając Reynoldsa na bok.
Jander - 2011-03-09, 17:43
:
Pewna epoka dobiegła końca - skończyłem malazańską. 7 lat temu czytałem pierwszy tom, warto było zacząć. :)
Procella - 2011-03-10, 11:59
:
A ja właśnie zaczynam i zacząć nie mogę. Ostatnio miałam sytuację niezbyt sprzyjającą spokojnej lekturze, może to przez to. Chyba odłożę tę książkę na chwilę i za jakiś czas zrobię drugie podejście.

Za to ze sporą przyjemnością czytam sobie obecnie "Opowieści z Wilżyńskiej Doliny".
Romulus - 2011-03-10, 12:03
:
Jander napisał/a:
Pewna epoka dobiegła końca - skończyłem malazańską. 7 lat temu czytałem pierwszy tom, warto było zacząć. :)

Wnoszę zatem, żeś nie rozczarowany finałem :) Zazdroszczę ci, ja już poczekam na polskie wydanie w przyszłym roku (a może w tym?).

Czytam "Czarny Pryzmat" B. Weeksa. Opasłe tomiszcze. Dosyć pozytywne uczucia we mnie wzbudza, aczkolwiek wciągnąłem się dopiero od około 200 strony (plus minus), a wcześniej zgrzytał mi jeden zbieg okoliczności (a może to nie był zbieg okoliczności - kto wie, po pewnym twiście w fabule pewien być nie mogę). Więcej napiszę w recenzji.
utrivv - 2011-03-10, 12:59
:
Odkładam antologię Steampunka ponieważ zakupiłem "Opowieści Sieroty" i "Prefekta"
Tomasz - 2011-03-10, 15:35
:
Zabrałem się za "Steampunk". Jeszcze wiele nie mogę powiedzieć bo ledwie 50 stron za mną. Na razie postanowiłem zakupić w oryginale (bo u nas się nie ukazała) powieść Moorcocka "The Warlord Of The Air".
You Know My Name - 2011-03-10, 16:58
:
Bacigalupi c.d.:
Poziom zmienny - Ludzie... za drugim razem nie spodobali mi się ani o drobinkę bardziej, Regulator - kolejny bodycount, jakoś tak bez pomysłu na zakończenie, nic wzniosłego.
Ciekawsze natomiast Fletka i Paszo. Coś w nich jest, wizja, pomysł, zakończenie, smak!
Kieszeń... oraz Łowca... w środku stawki.
Jander - 2011-03-10, 19:33
:
Romulus napisał/a:
Wnoszę zatem, żeś nie rozczarowany finałem Zazdroszczę ci, ja już poczekam na polskie wydanie w przyszłym roku (a może w tym?).

Finał jest bardzo zaskakujący, nawet na Eriksona. Przełamuje schematy nie tylko fantasy, ale też swoje. Trochę długa jest ta część (czytałem 11 dni), więc momentami może męczyć, ale końcówka jest nie do oderwania się. Chyba że ktoś chce powtórzyć motyw z zakończeniem Gniazda Światów, a myślałem o tym. :)
Szkoda tylko, że to już koniec - teraz snuję się i nie wiem co czytać. Niby mam drugą książkę Esslemonta, ale chcę na razie odpocząć od świata malazańskiej. Ale zazdroszczę też tym, którzy lekturę jeszcze mają przed sobą.
Oczywiście Erikson nie zmienia zawodu, jednak pisać będzie trylogie a nie duże cykle. ;)
Beata - 2011-03-10, 21:51
:
Z miłości do prawdy Kariny Pjankowej. Mimo sentymentu do autorki za "Prawa i powinności" nijak nie jestem w stanie wykrzesać z siebie pochwalnych słów pod adresem najnowszej książki. Ot, taka tam przeciętna.

Cykl o Kacprze Ryksie Mariusza Wollnego: pierwszy tom podobał misię ponadprzeciętnie, głównie ze względu na bardzo zręczne wykorzystanie mitu o Twardowskim, przywołanie na karty książki postaci z literatury znanych i na umiejętną stylizację językową. Drugi i trzeci tom równie mocno zakotwiczone są w historii, jak pierwszy, Kochanowskiego oraz cytatów z ówczesnej poezji jest mniej, więcej za to takich malutkich, całkiem epizodycznych wydarzeń odnotowanych w kronikach miejskich (co jedna mieszczka drugiej zrobiła ;) ) umiejętnie wplecionych w fabułę oraz więcej opisów kontekstu (tzn. jak jakaś dzielnica miasta wyglądała w opisywanych czasach). W sumie - rzecz warta lektury. Gdybym miała określić grupę wiekową odbiorców, to pierwszy tom bez wahania dałabym 15-16-latkowi (korzystne byłoby, żeby czytelnik wiedział, kim był Kochanowski, Sęp-Szarzyński, Rej), kolejne tomy zawierają znacznie więcej krwawych opisów (i wojennych, i wynikających z szaleństwa lub okrucieństwa), zatem tu już byłabym ostrożniejsza. Choć nie wiem czy słusznie, bo o wbijaniu Azji na pal przeczytałam w zaawansowanym wieku 10 lat i nie wydaje mi się, abym jakiś specjalny uszczerbek psychiczny z tego tytułu poniosła. Mam wrażenie, że nie przyjęłam do wiadomości brutalnych scen, dopiero parę lat później ich sens do mnie dotarł.

Czytelniczka znakomita Alana Bennetta - malutka książeczka o Elżbiecie II i jej przygodzie z książkami, pełna anegdot i - przypuszczam - apokryfów, jednak nie do odróżnienia, wszystko podane jest szalenie wiarygodnie i plastycznie. Zapisałam sobie jeden cytat:
"Zapoznanie się ze streszczeniem to nie samodzielne czytanie. To jego dokładne przeciwieństwo. Streszczenie musi być lapidarne, rzeczowe i na temat. Czytanie jest nieuporządkowane, nielinearne i niezmiernie nęcące. Streszczenie podsumowuje pewien temat, lektura go otwiera."
Powyższe słowa autor w usta Elżbiety II wkłada, ciekawe czy faktycznie pochodzą z jej notatek. Ale to bez znaczenia w sumie, bo i tak niezwykle trafne są.
AM - 2011-03-11, 13:17
:
Kennedy napisał/a:
Szklany dom skończony. Uff. Mocne, cholera, mocne, mam nadzieję że na tym i Accelerando wydawanie Strossa w Polsce się nie skończy, nie było by fajnie..


Raczej się nie skończy :-) . W drodze Halting State, Rule 34 i potem "Pralnia".
rybieudka - 2011-03-11, 13:26
:
AM napisał/a:
W drodze Halting State, Rule 34 i potem "Pralnia".


Panie Andrzeju: to jest BARDZO DOBRA WIADOMOŚĆ. Jakbym wiedział to bym o tym wspomniał w podsumowaniu przedpremierowej recenzji Szklanego domu, a tak, jest tylko nadzieja ;)

A propos recenzji: zapraszam do jej przeczytania na łamach Fantasty.

Muszę przyznać, że książka zrobiła na mnie kapitalne wrażenie i muszę czym prędzej nadrobić zaległości i wreszcie sięgnąć po wiecznie odkładane na potem Accelerando.
salamandra - 2011-03-12, 14:37
:
Czytam "Tożsamość anioła" L. H. Zelman
Polska książka paranormalna połączona z romansem
Ł - 2011-03-12, 15:03
:
salamandra napisał/a:
Czytam "Tożsamość anioła" L. H. Zelman
Polska książka paranormalna połączona z romansem

Niepokojący symptom. Niedługo twórcy polskich komedii romantycznych odkryją potencjał romansów paranormalnych, az teog narodzić się mogą tylko... POLSKIE PARANORMALNE KOMEDIE ROMANTYCZNE (streszczenie fabuły: Piotr Adamczyk ssie).
Beata - 2011-03-12, 18:37
:
Przeczytałam Tyrmanda warszawskiego. Pozostaję pod wrażeniem celności pióra autora, który - jeśli wierzyć relacjom innych - pisał te teksty bez poprawek. Tak po prostu, siadał do maszyny, pisał, oddawał i szło do druku.

Podróż Turila Michaela Thurnera. Nie porwała mnie, mimo zamierzonego rozmachu. Nijak nie mogłam odnaleźć zapowiedzianego przez wydawcę duchowego pokrewieństwa bohatera z Ijonem Tichym. Najwyraźniej nie załapałam humoru.

Finch VanderMeera. Przytłaczająca, mroczna, ale jak łyk świeżej wody. Dopiero po lekturze wszystkich opowieści z Ambergris widać, jak bardzo subtelnie są połączone - autor wykorzystuje wydarzenia z "Miasta szaleńców i świętych" i ze "Shrieka" i wyjaśnia dlaczego się wydarzyły. I wcale nie zdziwię się, jeśli przy okazji następnej książki okaże się, że to nie jedyne wyjaśnienie.

Futurospekcja Sawyera. Dobra rzecz. Wszystko ze sobą współgra: i pomysł, i wykonanie, i psychologia postaci. A fizyka i filozofia w tle, nie przytłaczają opowieści.
Urshana - 2011-03-13, 10:11
:
A ja mam za sobą "Strzałę Kusziela" Carey i choć wiem, że to strasznie naiwna powieść, a erotyczne wstawki budziły u mnie napady śmiechu, to muszę przyznać, że jest naprawdę dobrze napisana i potrafi wciągnąć. Takie utwory w dziwny sposób zaspakajają moją wstydliwą potrzebę na czytadła. Nie wiem na czym polega urok, ale już zerkam na tom drugi i ślinka mi cieknie. By jednak trochę zmienić klimat wcześniej zabieram się za "Atlas chmur" Mitchella.
ASX76 - 2011-03-14, 11:55
:
Urshana napisał/a:
By jednak trochę zmienić klimat wcześniej zabieram się za "Atlas chmur" Mitchella.


Bardzo mnie to cieszy. Lepiej późno, niż wcale. :)


Trzecia część cyklu o Castorze, Mike'a Careya. Przyjemna rozrywka, aczkolwiek bez wodotrysków, sadzawek i biczów wodnych. ;)
Qbard - 2011-03-15, 19:41
:
Książka napisana przez dwóch jajcarzy - Mel Brooks, Carl Reiner "Dwutysiącletni starzec w roku dwutysięcznym". Krótka ale wesoła. Zbiór anegdot i dialogów z lat 1961-74
Ł - 2011-03-16, 17:29
:
Idę w tany z Novą Swing. Chyba nie potrwa to długo bo to trochę ponad 200 stron. Po I rozdziale jestem podjarany mocnym nawiązaniem do "Pikniku..." Strugackich. No i czuje ten sam klimat co w "Świetle".
Romulus - 2011-03-16, 18:35
:
Czytam powoli "Siewcę wojny" Brandona Sandersona. Skusiła mnie recenzja Tigany na Katedrze. I, muszę napisać, że zgadzam się z recenzją w całej rozciągłości, mimo że przeczytałem dopiero 164 strony. Doskonała powieść. Bardzo dobrze napisana, bardzo wciągająca. Fantasy na wysokim poziomie, jakiego po Sandersonie się nie spodziewałem. Czytam wolno nie tylko z braku czasu, ale i aby szybko nie rozstawać się z tą doskonałą lekturą.
You Know My Name - 2011-03-17, 11:11
:
Kończę Nakręcaną Dziewczynę. Powieść b. dobra, przypomina mi nieco Rzekę Bogów z wiadomych powodów a do tego wizja stopniowej degradacji znanego nam porządku wszechrzeczy bardzo mi pasuje.
Romulus napisał/a:
Czytam powoli "Siewcę wojny" Brandona Sandersona. Skusiła mnie recenzja Tigany na Katedrze. I, muszę napisać, że zgadzam się z recenzją w całej rozciągłości, mimo że przeczytałem dopiero 164 strony. Doskonała powieść.
Czy to stand alone?
Ł napisał/a:
Idę w tany z Novą Swing. Chyba nie potrwa to długo bo to trochę ponad 200 stron. Po I rozdziale jestem podjarany mocnym nawiązaniem do "Pikniku..." Strugackich. No i czuje ten sam klimat co w "Świetle".
Ruszam jutro z Harrisonem. Nie będzie zapewne takiego zachłyśnięcia się nowością jak przy Świetle, ale i tak obiecuję sobie baaardzo dużo.
Romulus - 2011-03-17, 11:17
:
Mag_Droon napisał/a:
Romulus napisał/a:
Czytam powoli "Siewcę wojny" Brandona Sandersona. Skusiła mnie recenzja Tigany na Katedrze. I, muszę napisać, że zgadzam się z recenzją w całej rozciągłości, mimo że przeczytałem dopiero 164 strony. Doskonała powieść.
Czy to stand alone

Tak. I mój szacunek dla Sandersona wzrósł przez to. Bo inny autor zrobiłby z tego materiału z pewnością trylogię. Ale, póki co, nie słyszałem, żeby Sanderson chciał dopisywać jakieś kontynuacje. A z tego co pisał Tigana na Katedrze, powieść tworzy zamkniętą całość.
Jander - 2011-03-17, 11:45
:
Miałem ochotę na coś krótkiego i dobrego, więc zacząłem Światło. Jest miło.
W sumie wypadałoby odrobić zaległości z Uczty Wyobraźni, przeczytałem póki co 3 książki, z czego dwie dwa razy. A jednej nie skończyłem.
Tixon - 2011-03-19, 13:07
:
Zimna Wojna. Historia podzielonego świata. John Lewis Gaddis.
Takie krótkie opracowanie Zimnej Wojny (trochę ponad 300 stron), bardziej zarysowanie problemu niż szczegółowe omówienie. Największy nacisk położony na psychologię (czy koncepcję) gwarantowanej obustronnej zagłady i politykę mocarstw oraz pomniejszych państewek wykorzystujących je. Pisana bardzo z amerykańskiego punktu widzenia (pada teza, że Bierut dostał zawału po wysłuchaniu wystąpienia Nikity oskarżającego Stalina), jest wytłumaczenie, dlaczego oddano Polskę, nie ma też wątpliwości kto stał za zamachem na papieża.
Chruszczow jest przedstawiony jako żałosny pajac, Gorbaczow natomiast jako dobrotliwy wujek, którego największe osiągnięcie wyszło przypadkiem :)
Tomasz - 2011-03-19, 18:37
:
"Steampunk" za mną. Nie zachwyciła mnie ta antologia. Trochę zaszkodził fakt, że najlepszy tekst to "Siedemdziesiąt Dwie Litery" Chianga, które znam i z "Kroków w nieznane" i z antologii "Historia twojego życia". Podobały mi się też teksty Chapmana, Lansdale'a, Blaylocka, Gentle. Reszta średnia. Od Stephensona oczekiwałem więcej. Ogólnie mogło być lepiej. I liczyłem na więcej konwencji steampunkowej, gadżetów, tej pary po prostu. Antologia dała radę, ale do takich "Kroków w nieznane" to jej daleko.

Kończę właśnie "Neuromancera" i na wcześniej w innym temacie postawione pytanie ASX-a, odpowiadam, że daje radę. Nawet jeśli konwencja cyberpunku to już przeszłość, to mistrza konwencji czyta się wspaniale. Uwielbiam ten język. Czytam "Neuromancera" chyba czwarty raz i za każdym razem bardziej mi się podoba. Teraz zamierzam polecieć po kolei z cała jego książkową twórczością.

Z historycznych rzeczy męczę "Bałkany 1912-1913" Roberta Rabki to z trudem przebijam się niewyobrażalnie powoli, przez marudzenie o polityce. Autor nie ma daru do pisania, choć wiedzę ma sporą. Ciężko się to strasznie czyta, może będzie lepiej jak przejdzie do samych walk pierwszej wojny bałkańskiej.

Żeby było ciekawiej, to połykam po parę rozdziałów "Lisów pustyni" Paula Carella. Autor opisuje walki niemieckiego Korpusu Afrykańskiego Rommla, w przeciwieństwie do wyżej wskazanej pozycji, tu mamy barwny, lekko beletrystyczny język. Opisy oparte na pamiętnikach i wspomnieniach samych żołnierzy fajnie pokazują te walki niejako od podszewki, z punktu widzenia pojedynczych żołnierzy obu stron, choć głównie strony niemieckiej. Przeplata się to z obrazem z góry, z ogólnym widokiem i decyzjami dowództw niemieckich i alianckich.

Do tego z Ospreya "Taktykę działań przeciwpancernych piechoty w II wojnie światowej". To tylko dla zapaleńców rzecz.

I kontynuuję przypominanie sobie "Malazańskiej Księgi Poległych". Planuję skończyć to co wydane dotychczas tak, by akurat się pojawił finał w księgarniach.
Max Werner - 2011-03-20, 06:35
:
Z cyklu nadrabiania zaległości, wziąłem się za "Płomień i krzyż" Piekary. Jak to u tego autora, opowieść zaczyna się przyjemnie, obawiam się tylko wtórności, no ale zobaczymy. Tymczasem dowiedziałem się, że Piekara napisał kolejna książkę, chyba nie dam rady dotrzymać mu kroku :)
Sosnechristo - 2011-03-20, 11:44
:
Max Werner, IMO Płomień i Krzyż, to jedna z najsłabszych książek Piekary, bez cienia zakapiorności poprzednich części.

Sam zaś obecnie czytam Grę o tron Martina i Miłość w czasach zarazy Marqueza.
Qbard - 2011-03-20, 12:16
:
Magnus Mills "Poskramianie bydła". Perypetie robotników szkockich opowiedziane w humorystyczny sposób. Kryje się w tym również pewna tajemnica...
Czytam jego drugą książkę i jestem pod wrażeniem.
You Know My Name - 2011-03-20, 15:42
:
Nova Swing Harrisona. Za mną około 40% książki. Jak na razie wygląda na twórczy hołd Strugackim. Swoisty nastrój Światła utrzymany, jednak pozbawiony pewnej grozy (o ile można w tym przypadku pisać o grozie, może tylko odległej). Więcej za to poczucia beznadziei. Intryguje postać detektywa, oraz rola Wuja Suwaka (czy będzie rozwinięty w końcu??). Książka raczej do "sycenia się" niż "pochłaniania".
Max Werner - 2011-03-20, 17:32
:
Sosnechristo napisał/a:
bez cienia zakapiorności


Co to jest "zakapiorność" kolego ?
Sosnechristo - 2011-03-20, 22:52
:
Nowomowa na potrzeby dyskusji. Ileż można pisać "bez pazura" albo "bez ikry" ;)
Fidel-F2 - 2011-03-20, 22:56
:
Sosnechristo napisał/a:
Miłość w czasach zarazy Marqueza.
świetna książka. najlepsza Marqueza z tych które przeczytałem, o trzy długości lepsza od przynudzających 100 lat samotności
Sosnechristo - 2011-03-21, 00:25
:
Fidel-F2, powiadasz? A co sądzisz o Kronice przepowiedzianej śmierci?
Miłość trzyma klimat, to muszę przyznać.
Fidel-F2 - 2011-03-21, 01:04
:
Sosnechristo napisał/a:
A co sądzisz o Kronice przepowiedzianej śmierci?
niestety nie miałem przyjemności, rozumiem że polecasz?
utrivv - 2011-03-21, 09:38
:
Skończyłem Prefekta Reynoldsa i nabrałem wielką ochoty na więcej ale nie będę kupował od 3 tomu.
Na razie wracam do Pratchetta "Świat Finansjery".
Sosnechristo - 2011-03-21, 22:50
:
Fidel-F2, mama ma na półce, zastanawiam się czy nie zachachmęcić, jak skończę Martina i Miłość w czasach zarazy. Myślałem, że mogłeś to mieć w rękach.
Kennedy - 2011-03-22, 14:37
:
Sieć mi padła na pięc dni i mocno nadrobiłem kilka zaległości. Przeczytane w ostatnim tygodniu:

Antologia Steampunk - bez rewelacji, ale dla dwóch opowiadań zdecydowanie było wato. generalnie fajna rzecz do zapoznania się i zorientowania w parowej konwencji.

Hannu Rajaniemi - Kwantowy złodziej. Na początku fajnie, bardzo fajnie, a potem im dalej w las tym gorzej, przy końcu miałem już absolutnie dosyć. Średnio, niestety. Ale kilka fajnych pomysłów było, no i bardzo, bardzo mi się podobały te dyskretnie porozrzucane aluzje literackie, bynajmniej nie dotyczące SF.

Jean Francois Lyotard - Kondycja ponowoczesna. 150 stron lania wody kompletnie o niczym. Podobno coś się w tej książce twierdzi, ale ja tego nie zauwazyłem, a rzecz jest dosyć przejrzyście napisana. Strata czasu.

Andrzej Stasiuk - Taksim. I znów Bałkany. Dobrze napisane, z przyjemnym stasiukowym klimatem i bardzo bardzo cacy sportretowaną Europą Środkowo - Wschodnią. Tylko, na litość boską, gdzie jest fabuła? Bo forma książki sugeruje, że to powieść, ale bardzo luźna. Za luźna.

Czytane aktualnie:
Witkacy - Listy do żony. Dosyć interesująca lektura, momentami zabawna, momentami tragiczna, można sobie naświetlic portret Witkacego z nieco innej strony niż zazwyczaj.
Ł - 2011-03-22, 18:15
:
U mnie Prefekt Reynoldsa ustąpił grzecznie Nakręcanej Dziewczynie
You Know My Name - 2011-03-22, 20:50
:
Skończyłem Nova Swing.
Nic nie napiszę.
Przeczytajcie!
Shadowmage - 2011-03-22, 20:59
:
U mnie natomiast zbiorek Palińskiego poszedł w odstawkę, jakoś mnie nie rusza. W zamian poczytuję nowy F&SF i "Nocnego burmistrza" Griffin.
toto - 2011-03-22, 21:04
:
A jak się ma do Światła?

Kończę Wieki światła MacLeoda po raz kolejny. Super książka. Teraz nie wiem czy najpierw chwytać Dom burz, Welin z Atramentem, czy Novą Swing. Twój głos, Magu, może być decydujący.
Tixon - 2011-03-22, 21:55
:
Jeśli jeszcze nie czytałeś Domu Burz, to nie masz co się właściwie pytać :)
toto - 2011-03-22, 22:08
:
Tixon, stoję przed wyborem - powtarzać Dom burz lub Welin z Atramentem, czy brać się za nową powieść Harrisona?
Tixon - 2011-03-22, 22:32
:
toto napisał/a:
Tixon, stoję przed wyborem - powtarzać Dom burz lub Welin[/] z [i]Atramentem, czy brać się za nową powieść Harrisona?

Ja bym tam czytał nowe :)
Jander - 2011-03-22, 22:48
:
Ja bym się nie ograniczał i wziął wszystkie na klatę, tudzież na gałki oczne.
You Know My Name - 2011-03-22, 23:12
:
toto, wszystko zależy co w Świetle Ci się podobało, jeśli ważniejsze były klimat i unikatowi bohaterowie niż akcja to bierz, nie wahaj się.
Ł - 2011-03-22, 23:53
:
toto napisał/a:
A jak się ma do Światła?
Wersja demo nadchodzącej recenzji:

A skoro już jesteśmy przy „Świetle”, to „Nova Swing”, mimo rozgrywania się akcji w tym samym uniwersum, nie jest jego kontynuacją w ścisłym tego słowa znaczeniu - wątki z poprzedniej powieści Harrisona przejawiają się na zasadzie puszczania oka do czytelnika. Nic nie stoi na przeszkodzie by czytać te książki niezależnie od siebie, w porządku dowolnym . Co najwyżej ktoś kto zaczyna od Novy, będzie musiał się nieco dłużej namyślać czym jest ferma tanków. Książki te różnią się znacznie strukturą i kompozycją literacką – o ile Światło było ścisłym trójpasmowym warkoczem losów trzech istot na drodze do odszukania własnej tożsamości, to recenzowana powieść jest raczej skłębioną wielowątkową opowieścią o zabrnięciu w ślepą uliczkę, ilustrowaną koleinami życiowymi szeregu bohaterów.
Romulus - 2011-03-24, 07:54
:
"Rada gabinetowa" Stephena L. Cartera.
Już pisałem o tej powieści wcześniej w innych tematach. Na razie nie zawodzi moich oczekiwań. A dodatkowego smaku dodaje jej fakt, iż toczy się w burzliwym dla Stanów Zjednoczonych okresie, w latach 1952 - 1972. W zasadzie "przeciwnik" głównego bohatera jest znany i oczywisty już od samego prologu: jakieś tajne zgromadzenie, które uzurpuje sobie prawo do wpływania na losy kraju poza demokratyczną kontrolą, złożone z potężnych ludzi - zarówno czarnych jaki i białych. Carter nie próbuje tu wymyślać jakichś nowych patentów, które wcześniej były nieznane - chocby miłośnikom wczesnych powieści Roberta Ludluma. Jednak taką dosyć płytką już i wyeksploatowaną konwencję Carter wykorzystuje z niesamowitą elegancją. Zatem ta organizacja nie jest celem samym w sobie fabuły. To tylko jeden z elementów, które składają się na atrakcyjny, doskonale napisany portret amerykańskiej "ciemniejszej nacji", z jej podziałami, wewnętrznymi hierarchiami niewiele różniącymi się od hierarchii białych. Do tego bohaterami są ludzie ze sfer władzy, socjety, biznesu - potężni Afroamerykanie. Czyli tak, jak w poprzednich powieściach profesora Cartera. Smaku dodaje wspomniane wplecenie ich losów w przełomowe dla Ameryki walki o równouprawnienie.

Muszę sobie dawkować tą powieść, bo żal mi ją kończyć zbyt szybko. Aczkolwiek, zbliża się weekend i pewnie trudno będzie się powstrzymać.
You Know My Name - 2011-03-24, 19:57
:
Szklany dom Strossa (170/440). Na razie nic niesamowitego, bo przyszłość, dość ciekawa, występuje tylko jako fragment scenografii.
Eksperyment - wzorcowy, znaczy dobry przykład złego przykładu. Czekam co będzie dalej Obawiam się, co prawda, jakiejś historyjki "budowania buntu", jakichś popłuczyn po Zajdlu (z mojego punktu widzenia), ale liczę, że się zawiodę.
Sabetha - 2011-03-24, 21:11
:
Niniejszym postanowiłam rzucić wszystkie napoczęte dzieła w kąt, by zasiąść do kolejnej odsłony przygód Caine'a. Przeczytałam zaledwie kilkanaście stron "Czarnego Noża", a już mam, czego chciałam - stosowną dawkę 'kurew' i ruszającą z kopyta akcję. Kto wie, może nawet tym razem dam radę jeść w trakcie lektury? XD Przy "Ostrzu Tyshalle'a" jakoś mi nie szło :lol:
stian - 2011-03-24, 23:58
:
Czytam z wypiekami na twarzy "Amerykańską sielankę" Rotha, prawdziwie epicką, pełną powolnej akcji, o historii dwóch pokoleń Amerykanów (konflikt pokoleń, niby temat banalny, ale Roth opowiada tą historię leniwie, rozciąga na 640 stron, w efekcie czego dostajemy powieśc o powojennym ćwierćwieczu w historii Ameryki), a wcześniej łyknąłem doskonałe "Wzburzenie", i coraz bardziej cenię tego pisarza, niewątpliwie zasługującego już na Nobla. Polecam recenzje "Wzburzenia" szczególnie w Wyborczej, autorstwa Vargi, szkoda, że w mojej ulubionej "Rzepie" nikt się o taką nie pokusił.

A oprócz tego, już bardziej studencko "Polskie postępowanie karne" Grzegorczyka, no cóż... nie wygląda to kolorowo, ale egzamin dopiero w maju :)
Romulus - 2011-03-25, 07:15
:
stian napisał/a:
A oprócz tego, już bardziej studencko "Polskie postępowanie karne" Grzegorczyka, no cóż... nie wygląda to kolorowo, ale egzamin dopiero w maju :)

To, moim zdaniem, biblia studenta uczącego się procedury karnej. Jeśli się nią zajmiesz po studiach, to myślę, że potrwierdzisz, iż komentarz do kodeksu postępowania karnego profesora Grzegorczyka jest biblią praktyków tej dziedziny.
Tomasz - 2011-03-26, 14:14
:
Zabrałem się za cykl Ekumena Le Guin. Dotąd był mi nieznany, teraz nadrabiam braki. Całkiem dobry "Świat Rocannona" za mną, teraz kończę "Planetę wygnania" i dzisiaj jeszcze zamierzam przeczytać świeżo zakupione "Miasto złudzeń" Fajna sf w starym stylu, która w zasadzie toczy się niczym fantasy.
Ard - 2011-03-26, 16:05
:
stian napisał/a:
Czytam z wypiekami na twarzy "Amerykańską sielankę" Rotha, prawdziwie epicką, pełną powolnej akcji, o historii dwóch pokoleń Amerykanów (konflikt pokoleń, niby temat banalny, ale Roth opowiada tą historię leniwie, rozciąga na 640 stron, w efekcie czego dostajemy powieśc o powojennym ćwierćwieczu w historii Ameryki), a wcześniej łyknąłem doskonałe "Wzburzenie", i coraz bardziej cenię tego pisarza, niewątpliwie zasługującego już na Nobla.


To koniecznie przeczytaj jeszcze "Duch wychodzi" i "Kompleks Portnoya", za to unikałbym "Spisku przeciwko Ameryce".
You Know My Name - 2011-03-26, 16:18
:
No i na deser koniecznie Pierś. Po tym można spokojnie przejść do pozycji cięższych, jak Mięso Harnicek'a
stian - 2011-03-26, 18:22
:
Ard napisał/a:
To koniecznie przeczytaj jeszcze "Duch wychodzi" i "Kompleks Portnoya", za to unikałbym "Spisku przeciwko Ameryce".


No wiesz mam zamiar przeczytać jeszcze kilka innych książek Rotha - Teatr Sabata, Everyman, Konające Zwierzę, Ludzka Skaza. To doskonały pisarz, więc na pewno jeszcze nie jedną jego lekturą umilę swój czas. Za to co podałeś, na pewno też się wezmę w swoim czasie

Romulus napisał/a:
To, moim zdaniem, biblia studenta uczącego się procedury karnej. Jeśli się nią zajmiesz po studiach, to myślę, że potrwierdzisz, iż komentarz do kodeksu postępowania karnego profesora Grzegorczyka jest biblią praktyków tej dziedziny.


Póki co, bardziej mnie ciągnie do cywila, ale zobaczymy. Głównie do karnego materialnego to mnie zniechęcił fatalnie napisany podręcznik, przez którego przebijanie się było męczarnią. A egzamin mam u samego prof. Grzegorczyka.
Qbard - 2011-03-27, 10:32
:
Kazimierz Orłoś "Cudowna melina". Książka napisana w 1971r. nie mogła się ukazać w Polsce z powodów politycznych. Jest to opowieść o kacykach rządzących miasteczkiem, o jednej wielkiej komunistycznej sieci w której jeden człowiek próbuje coś zmienić. Ostatni sprawiedliwy ucieka się do podstępu, podstawiając człowieka - redaktora. Niestety bez skutku. Ciekawa powieść, czyta się jednym tchem.
You Know My Name - 2011-03-28, 07:20
:
Skończyłem wczoraj Szklany dom. Akcję ratuje trochę zakończenie, ale tylko trochę. Świat przedstawiony za to niczego sobie.
Zacząłem Przygodę z owcą Murakamiego. Przepaść kulturowa spora, ale czyta się błyskawicznie, chwilami jak shorty Woody'ego Allena.
rybieudka - 2011-03-28, 09:10
:
Po Strossie i VanderMeerze przyszedł czas na powrót do Bacigalupiego. Jestem po około 120 str. Nakrecanej dziewczyny i szczerze mówiac jestem lekko rozczarowany. spodziewałem sie jakiegoś MEGA-WOW a jest po prostu dobrze, w porywach bardzo dobrze. No ale nic, poczytamy, zobaczymy...
MrSpellu - 2011-03-28, 15:19
:
Zblazowany przedłużającym się zwolnieniem lekarskim, stwierdziłem, że się przełamię i sięgnę po Światło Harrisona. Chwilowo daje radę, nie bolą zęby, a i fabuła zapowiada się przyzwoicie. Nie zapeszam, bo będzie jak z Duncanem. Początkowo wielka euforia zmieniła się w jeszcze większe rozczarowanie.
Jander - 2011-03-28, 18:07
:
rybieudka - początek jest średni, ale od pewnego momentu wszystko się rozkręca i zatrzymuje się dopiero przy zakończeniu.
Ł - 2011-03-28, 21:48
:
Mnie się podoba od samiusieńkiego początku. Czyta się jak powieści Clavella.
Shadowmage - 2011-03-28, 22:04
:
Zaraz przyjdzie ASX i Cię zmiesza z błotem za to porównanie :D

Skończyłem "Nocnego burmistrza" Griffin. Czegoś zabrakło... a raczej zostało powtórzone jeszcze raz to samo.
salamandra - 2011-03-29, 07:20
:
"Pocałunki wampira" Ellen Schreiber. Pierwszy tom bardzo poczytnej wampirzej serii.
Fidel-F2 - 2011-03-29, 07:22
:
od wszelkiego złego chroń nas Panie
rybieudka - 2011-03-30, 09:34
:
No dobra, skończyłem Bacigalupiego. No i jednak kurde jestem trochę rozczarowany. spodziewałem się arcydzieła, a dostałem bardzo dobrą książkę. Są tu spore dziury w koncepcji świata. Mimo wszystko oceniam całość wysoko, choć głównie jest to zasługa oryginalnej "biopunkowej" koncepcji. Więcej napiszę w recenzji.
Romulus - 2011-03-31, 08:52
:
Przeczytałem "Radę Pałacową" Stephena L. Cartera. Znakomita powieść. Rozwija się konsekwentnie, bez zbędnych dłużyzn, ale - jednocześnie - nie jest w niej najważniejsza sensacyjna fabuła (która bardzo odświeża zużyte, zdawałoby się, klisze fabularne, chocby w powieściach Roberta Ludluma, kiedy jeszcze żył :) ). Tak samo liczy się drugi plan, tło społeczno - obyczajowo - polityczne. Akcja rozpięta jest na ponad dwie dekady burzliwej historii Ameryki (1952 - 1976), portretuje nie tylko losy głównych bohaterów na tle tejże historii, ale stara się również przybliżyć historię amerykańskiej "ciemniejszej nacji", tej ze świecznika, bogatej, wpływowej. Carter robił to również w poprzednich swoich powieściach (również znakomitych). Warto przeczytać. To znakomita, szlachetna wręcz, literatura popularna.
Tomasz - 2011-03-31, 17:25
:
Czytam "Eremantę" Skalskiej. Jestem mniej więcej w połowie i po tym jak na początku byłem bardzo entuzjastycznie nastawiony, tak teraz brnę jak przez mękę. Najpierw było całkiem solidne ćwiczenie z pisania iberoamerykańskiego realizmu magicznego, przemieszane z obyczajową historią młodej Polski na emigracji zarobkowej. Myślałem, że to zacznie się ciekawie przenikać, że dwa światy jakoś się będą schodzić, że coś się zapętli. Tymczasem autorka pobłądziła w jakieś cuda, straciła klimat, tak, że całkowicie przestało mnie obchodzić to jak się te dwie historie potoczą. Straciłem zainteresowanie, a to znaczy, że coś nie gra.
Może jeszcze się jakoś rozkręci, spróbuję dzisiaj skończyć.

Przeplatam to opowiadaniami z pierwszego tomu "Wielkiej księgi fantasy". Jest bardzo dobrze. Na początek zgrabne, przedharrypotterowe opowiadanie niejakiego Cogswella, potem obyczajowy tekst Le Guin, którą akurat odkrywam na nowo. Całkiem inaczej patrzę na jej teksty niż przed laty. Ciekawi mnie już jak będzie mi się ponownie czytać "Ziemiomorze". Trzeci tekst to bardzo lubiany przeze mnie Robert E. Howard. Jeden ze sztandarowych, nieconanowych tekstów, sławiących siłę barbarzyństwa, czyli "Dolina czerwia". Heroic fantasy Howarda, z domieszką grozy rodem z Lovecrafta zawsze mi przypadało do gustu. Uważam zresztą, że akurat teksty o Conanie są słabsze niż inne rzeczy tego autora. Polecam przy okazji zbiorki niepublikowanych opowiadań Howarda, wydane już jakiś czas temu, ale do wygrzebania na Allegro. A w zbiorze przede mną jeszcze m.in. Zelazny, Moorcock, Leiber, Vance. Powinno być ciekawie. Drugi tom też kupię. A potem chyba "Wielką księgę science fiction". Fabryka tym razem nawet się sprawdza.
You Know My Name - 2011-03-31, 17:49
:
Skończyłem Przygodę z owcą Murakamiego. I mam wrażenie, że jestem amerykańskim kibicem na meczu soccerowym i biję brawo, kiedy zawodnik trafi piłką w poprzeczkę - przecież to dużo trudniejsze niż uderzyć płasko do bramki... Przepaść, która mnie dzieli od tej kultury jest tak ogromna, że aż trudno mi to jakkolwiek interpretować, ale czyta się wyśmienicie.

Teraz czas na ostatni nr NFu. Zacząłem od op-ka Kołodziejczaka i ciekaw jestem, czy to nowy tekst znamionujący odrodzenie autora czy tylko sprzątanie szuflad. Op-ko zaczyna się dobrze a w perspektywie jest jeszcze Kosmatka. W przyszłym m-cu będzie Wyspa Wattsa, więc na ewentualne nowe wydanie Ślepowidzenia (zatrzymałem się na etapie, że może będzie) wyglądał nie będę. NF jakoś pozytywnie mnie zaskakuje.
xan4 - 2011-03-31, 18:27
:
Pod opowiadaniem Kołodziejczaka jest data grudzień 2010, więc raczej nowa rzecz.
Kennedy - 2011-04-01, 16:08
:
Lew Tołstoj - Wojna i pokój
Nadrabiam braki w klasyce. Rozmiary tej powieści trochę mnie przerażają, ale w końcu znalazłem czas na lekturę. I po pierwszym tomie z czterech jest ogólnie świetnie. Obawiam się, że w okolicach trzeciego będę odczuwal zmęczenie materiału i konieczność przewietrzenia sobie mózgu czymś innym, aloe wstępnie idzie bez większych oporów. A chętnie przeczytam całośc ciurkiem, bez robienia przerw. Uda się.
You Know My Name - 2011-04-01, 16:15
:
xan4 napisał/a:
Pod opowiadaniem Kołodziejczaka jest data grudzień 2010, więc raczej nowa rzecz.
Fakt, nie zerknąłem. A op-ko niezłe, byłoby nieźlejsze gdyby nie jeden feler: wszechmocność na poziomie +10 bohatera głównego. Czy to już jakiś stygmat nowszych utworów Kołodziejczaka? I Łowca i Geograf wydają się być pozbawionym wad skrzyżowaniem iPhona, scyzoryka szwajcarskiego i czołgu M1A1 Abrams. To staje się nudne.
Ł - 2011-04-01, 19:41
:
Andrew McDonald - "Dzienniki Turnera" (w Polsce wydane z skromnym podtytułem: BIBLIA PRAWICOWEJ EKSTREMY!). Trochę dla rozrywki i śmiechu, trochę dla pracy magisterskiej.
Qbard - 2011-04-02, 13:30
:
Eric Emmanuel Schmitt "Ewangelia według Piłata". Niesamowita książka pisana w formie listów Piłata do Tytusa poprzedzonych rozważaniami czekającego na śmierć Jeszui. Powieść czyta się jednym tchem, jak powieść sensacyjną - Piłat prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia ciała Jeszui. Świetna książka.
stian - 2011-04-02, 22:36
:
Skończyłem "Amerykańską sielankę" Rotha. Doskonała rzecz. Naprawdę polecam, Roth to pisarz, który jest wirtuozem pióra, a niektóre scenki w tej książce to prawdziwe literackie majstersztyki np. pertraktacje zyda z katoliczka o to czy dziecko bedzie ochrzczone i przyjmie komunię świętą, zakonczone rozwalającym mnie "Moja wnuczka nie bedzie jadła żadnego Chrystusa!" czy ataki starego zyda na Nixona, zwanego przez niego Tricky-Dicky. Jest wiele takich doskonale nakreślonych na dosłownie kilku kartkach scen, w końcu to powieść licząca 650 stron.

Teraz czytam po raz drugi Jensa Lapidusa i jego "Zimną stal", a w kolejce czeka "Amsterdam" McEwana i "Dziennik" Maraia, a potem powrót do fantastyki pewno.
Beata - 2011-04-03, 20:33
:
Czytam Balladyny i romanse Karpowicza. Od pierwszej strony autor mnie kupił językiem, humorem, dystansem, ironią. No i intertekstualnością.

Edit: Spell, użyłam tego słowa. //evil
GilGalad - 2011-04-03, 21:33
:
W moje ręce trafił Sendilkelm, autorstwa Piotra Zwierzchowskiego... na pierwszy rzut oka pozycja wydaje się być porządnie zrobiona, z dużą nutą humoru i starannie, ale jednak z czasem wszystko zaczyna iść standardowym schematem i się powtarzać... zobaczymy
Jachu - 2011-04-04, 14:52
:
Mika Waltari "Egipcjanin Sinuhe", jak na razie jestem po kilkunastu stronach i bardzo mi się podoba :) Oby tak dalej.
Romulus - 2011-04-04, 16:31
:
Skończyłem drugą część policyjnej trylogii Gorana GW Perssona, pt. "W innym czasie, w innym życiu". Jest równie dobra jak część pierwsza ("Między tęsknotą lata a chłodem zimy"). Bardzo realistyczna, cudownie zagmatwana powieść. Zagada jest również ekscytująca, jak w części pierwszej. Tamta to fabularna fantazja (?) na temat tego, dlaczego zginął w 1983 r. szwedzki premier Olof Palme (choć jego nazwisko w ogóle nie pada w tej powieści). Drugi tom dotyczy dwóch niepowiązanych ze sobą zdarzeń: ataku na niemiecką ambasadę w Szwecji w 1975 r. i zabójstwa pewnego szwedzkiego urzędnika w 1989 r. Obydwie sprawy zostają w nieoczekiwany sposób połączone w 1999 r. a finał znajdą w 2000 r. W powieści powracają bohaterowie częsci pierwszej.

Nadal jest realistycznie, ale również akcji towarzyszy spora doza humoru, ponieważ Persson ma cudowne poczucie ironii i wykorzystuje je ku uciesze czytelnika niemal bez umiaru. Świetny styl powieści sprawia, że jest to nadal zajmująca lektura. Zapomnijcie o Stiegu Larssonie, który ze swoją efektownością fabularną (i doskonałym stylem) jest jednak daleko za Perssonem, który potrafi nieźle zagmatwać fabułę i potem ją bardzo przejrzyście rozplątać nie popadając w żadną publicystykę.

I nie ma tu żadnego skrętu ani "na prawo", ani "na lewo". Akcja przedstawiona jest z punktu widzenia policjantów: i tych inteligentnych i zajebistych i tych bardzo głupich i niekompetentnych. Z czystym sumieniem polecam. W maju 2011 r. wychodzi w Polsce ostatni tom trylogii "Swobodne upadek, jak we śnie". Już się nie mogę doczekać :)

No dobra, znalazłem minus: Persson czasami upaja się frazami efektownymi (jak tytuł pierwszego tomu) i trochę przesadza z ich nadużywaniem. Ale można, a nawet trzeba, mu to wybaczyć.
stian - 2011-04-04, 20:46
:
Będę musiał kupić całą trylogię Perssona jak wyjdzie. Bardzo zachęcająco o niej piszesz Romulusie :-)

Qbard napisał/a:
Eric Emmanuel Schmitt "Ewangelia według Piłata". Niesamowita książka pisana w formie listów Piłata do Tytusa poprzedzonych rozważaniami czekającego na śmierć Jeszui. Powieść czyta się jednym tchem, jak powieść sensacyjną - Piłat prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia ciała Jeszui. Świetna książka.


Czytałem "Oscar i pani Róża" i "Pan Ibrahim i kwiaty koranu ", i po tych dwóch nowelkach uważam pana Schmitta za grafomana, takiego lepszego Coelho, ale literacko to kiepskie.
utrivv - 2011-04-05, 09:14
:
Po przerwie wróciłem do "Narrenturm" Andrzeja Sapkowskiego - strasznie mi podpasowała. Sapkowski ma wspaniałą zdolność snucia opowieści a jego rubaszny, dosadny język bynajmniej nie przeszkadza, przeciwnie. Przyjemność z czytania porównałbym to tej która towarzyszy lekturze Howarda. Co prawda z waszych wypowiedzi wynika że nie ma sensu brać się za kolejne tomy trylogii ale nabrałem ochoty na inne książki Sapka.
rybieudka - 2011-04-05, 09:33
:
Skończyłem Budowniczych pierścienia Nivena i szczerze mówiąc szału nie ma, choć czytało sie dość przyjemnie. Nivenowi udaje się świetnie dobrać proporcje między "naukową" sf a fantastyką przygodową, choć zdecydowanie dominuje raczej ta druga konwencja. Mimo to książka nie nudzi i w zasadzie nigdy nie wiadomo czego się spodziewać za chwilę. A to spory plus.

Teraz się zabieram za Starcie królów Martina . A co!
martva - 2011-04-05, 15:21
:
Skończyłam Pieśń dla Arbonne (podobałomisię, jak to Kay), zaczęłam Nova Swing (Virgo chyba postawił sobie za punkt honoru przekonać mnie do Harrisona po gniocie na 'V').
Sabetha - 2011-04-05, 18:00
:
A ja żem zaczęła "Nie opuszczaj mnie" Kazuo Ishiguro i jak na razie jestem oczarowana. Szkoda tylko, że diabeł mnie skusił i wcześniej obejrzałam film. Połowa przyjemności poszła w kosmos.
You Know My Name - 2011-04-05, 22:17
:
martva, najpierw Światło...
MrSpellu - 2011-04-06, 07:13
:
Mag_Droon napisał/a:
martva, najpierw Światło...

No. Im dalej, tym lepiej. Owszem, jest kilka denerwujących drobiazgów, ale różnica między Viriconium a Światłem jest taka, jak między zdychającym na zatwardzenie słoniem a umierającym słońcem.
Shadowmage - 2011-04-06, 07:14
:
Wcale nie trzeba, wręcz "NS" może być łagodniejszym wprowadzeniem. Chociaż, rzecz jasna, powiązania są.

Skończyłem "Trojkę" Chapmana. Mam zryty beret :)
You Know My Name - 2011-04-06, 07:38
:
Cytat:
Skończyłem "Trojkę" Chapmana. Mam zryty beret :)
To dobrze wróży na najbliższą przyszłość :P

Przeczytałem opowiadania z czwartego F&SF, zbiorek dobry, może nawet bardzo dobry. A tekst Olejniczaka to po prostu perełka.
Zacząłem Copernicusową Antologię Fantasy. Jak na razie idzie nieźle, brakowało mi tylko "czegoś" w op-ku Janny Wurts, ale powodem była zapewne nieznajomość cyklu, w realiach którego zostało osadzone. Obawiam się natomiast, ze nieco rozczaruje mnie napoczęty właśnie tekst Duncana, ale tak to bywa, jak się ma za duże wymagania.
Shadowmage - 2011-04-06, 09:29
:
A ja się nie zgodzę - dla mnie literacko jest to najsłabszy numer, a od tekstu Olejniczaka wyżej cenię dwa inne. Nie to, że "Księga Basławii" jest słaba - jest dobra, ale nie chwyciłem klimatu - musiałem więc opowiadanie rozpatrywać jedynie intelektualnie, a nie emocjonalnie :)
martva - 2011-04-06, 09:35
:
Mag_Droon napisał/a:
martva, najpierw Światło...


Ale Światło już było. Czytalne, ale nie 'wow!'.
You Know My Name - 2011-04-06, 10:06
:
martva napisał/a:
Czytalne, ale nie 'wow!'
To chyba i NS Cię nie porwie jakoś ekstraordynaryjnie.

@Shadow: Mi właśnie klimat podszedł, każdego z op-ek. Poza rodzimym rodzynkiem jeszcze tekst o Regałowym oraz Koniec świata...
Shadowmage - 2011-04-06, 10:11
:
"Koniec świata..." był ok, podobnie jak "Zła materia". "Przewodnik czytelnika natomiast to sympatyczna ciekawostka.
martva - 2011-04-06, 10:12
:
Na razie opinia jest podobna, ale Virgo się chyba bardzo uparł ;)

W kolejce jest Szaleństwo aniołów i Palimpsest, ale Palimpsest się boję.
AM - 2011-04-06, 10:26
:
Shadowmage napisał/a:
Skończyłem "Trojkę" Chapmana. Mam zryty beret :)


To chyba dobrze? ;)
Shadowmage - 2011-04-06, 10:28
:
Jak najbardziej :) Tylko teraz muszę sobie poukładać w głowie wrażenia, bo na razie chaos w nich panuje :)
AM - 2011-04-06, 10:48
:
Shadowmage napisał/a:
Jak najbardziej :) Tylko teraz muszę sobie poukładać w głowie wrażenia, bo na razie chaos w nich panuje :)


I tak miało być :-) .
Ard - 2011-04-06, 11:58
:
Ja z kolei nadrabiam zaległości i jestem w trakcie Historii twojego życia. Nie wiem co o tym myśleć, przeczytałem jak na razie 4 opowiadania i kompletnie nie rozumiem tego szumu wokół Chianga. Poruszane motywy są oklepane, intelektualnie nawet w 1/10 nie porywa tak jak Egan czy Watts, literacko to to średniawe... :-? Czytam dalej, może będzie lepiej.
MrSpellu - 2011-04-07, 18:29
:
Ja właśnie skończyłem Światło.
Po lekturze z chęcią sięgnę po Nova Swing.
Fajnie było.
gelaZz - 2011-04-08, 08:54
:
ech a ja ciągle męczę Maszyną różnicową nie przemawia ta książka do mnie, wydaje mi się przegadana i porostu nudna...
Do tej pory miałem raczej pozytywne odczucia względem pozycji z UW.
MrSpellu - 2011-04-08, 10:22
:
gelaZz napisał/a:
ech a ja ciągle męczę Maszyną różnicową nie przemawia ta książka do mnie,

Jak dla mnie to była jedna z ciekawszych pozycji.
rybieudka - 2011-04-08, 10:35
:
Ja czytałem jeszcze stare wydanie Maszyny różnicowej i uważam, ze to rewelacyjna pozycja. Domyślam się, ze wydanie w UW różni się tylko okładką, tak? Zawartość (w sensie tłumaczenie) jest to samo?
Shadowmage - 2011-04-08, 10:49
:
Wcześniejsze to były dwa :) Ale tak, nadal tłumaczenie PeWuCa, pewnie tylko jakąś dodatkową redakcję/korektę zrobili. Jak dla mnie świetna książka.
rybieudka - 2011-04-08, 11:06
:
Cytat:
Wcześniejsze to były dwa :)

A nie przypadkiem jedno z dwoma różnymi okładkami? Tak jak było z Metropolitą Williamsa (choć nie wiem czy tu aby trzech okłądek nie było) albo z Aristoi?
np. i .
Bo pamiętam, że MAG wtedy wydawał swoje (pierwsze w sumei) książki z jednej strony z kolorowymi okładkami dla tych co lubili kolorowe i z drugiej z bardziej stonowanymi, tak ciut pod mainstream...

Edyta: Z trzech wersji okładkowych

posiadam tą drugą i wewnątrz ewidentnie podane jest, ze to Wydanie I - a ta okładka pojawiła się bodaj 3 lata po premierze ksiażki u nas
Shadowmage - 2011-04-08, 11:31
:
Jak to zwał, tak to zwał :) Dla mnie inna okładka, to inne wydanie (jeśli nie zostały wydane w tym samym terminie).
Tomasz - 2011-04-08, 11:41
:
Shadowmage napisał/a:
Jak to zwał, tak to zwał :) Dla mnie inna okładka, to inne wydanie (jeśli nie zostały wydane w tym samym terminie).


A dodruk z inną okładką nie może być?
Shadowmage - 2011-04-08, 11:44
:
Dla mnie dodruk to dodruk - kopia wcześniejszego wydania i tyle. Bo, załóżmy, że w tekście "Maszyny różnicowej" z UW nie zaszły żadne zmiany. W takim razie też może mamy dodruk? Wszak treść ta sama, a tylko okładka/oprawa inna.
Nie chcę jednak wciągać się w tą dyskusję, bo się nie znam. Pewnie jeszcze można dodać reedycję i parę innych terminów. Poruszam się po nich instynktownie :)

Przeczytałem właśnie "Przywoływacza dusz" Gail Z. Martin. Szybko poszło, wczoraj wieczorem usiadłem, dzisiaj rano dokończyłem - chociaż książka jest całkiem grubaśna. Całkiem przyjemne przygodowe fantasy: typowe, zarówno jeśli chodzi o fabułę, jak i kreację świata, ale sprawnie napisane. Wielka lektura to nie jest, ale nawet wciągnęła.

A o marcowych lekturach pisałem tutaj: http://shadowmage.nast.pl/?p=2089
rybieudka - 2011-04-08, 12:05
:
No wiesz, jest jeszcze kwestia składu itp. A pamietam, ze porównywałem kiedyś różnookładkowe wydania bodajże Aristoi to w środku jest dokładnie to samo (w sensie czcionek, składu itp.). To nowe wydanie to jednak sie różni - tyle, że tekst jest ten sam.
Shadowmage - 2011-04-08, 12:36
:
Pewnie, przerysowałem. Chciałem po prostu pokazać, że nie wiem jakie są sztywne różnice między kolejnym wydanie, reedycją, dodrukiem, etc. No i jeszcze mamy kwestie wydawania tego samego tytułu w różnych wydawnictwach :)
Reasumując - to co obecnie robi nagminnie FS to są dodruki ze zmienionymi okładkami? Czy jednak nowe wydania, tak jak oni chcą?
Tomasz - 2011-04-08, 14:19
:
Shadowmage napisał/a:
Reasumując - to co obecnie robi nagminnie FS to są dodruki ze zmienionymi okładkami? Czy jednak nowe wydania, tak jak oni chcą?


Jeśli składają na nowo, powiększają czcionkę, zmieniają akapity, odstępy czy co tam jeszcze robią coby wyciągnąć forsę, to chyba to jednak nowe wydania.
Ale może się mylę?

A jak było z "Królem Bezmiarów" wtedy gdy MAG dołożył ilustracje? To chyba było jako nowe wydanie? Okładka była bodajże ta sama.

A w temacie, żeby nie było, że spamuję to zabrałem się za "Radę pałacową" Cartera. Wcześniejszych dwóch powieści nie czytałem, ale pewnie przeczytam. Podoba mi się sposób opowiadania i klimat spisków wśród najbogatszych i posiadających władzę. Chyba kolejny raz nie zawiodę się kupując coś co chwali Romulus. Ale jeszcze na ocenę końcową za wcześnie. Dopiero się wszystko rozkręca.
toto - 2011-04-08, 15:21
:
Shadowmage napisał/a:
Reasumując - to co obecnie robi nagminnie FS to są dodruki ze zmienionymi okładkami? Czy jednak nowe wydania, tak jak oni chcą?
Niektórym książkom nawet okładek chyba nie zmieniają. Nowy ISBN, cena (wyższa) i numer wydania. I jedziemy.
GilGalad - 2011-04-08, 15:23
:
toto napisał/a:
Niektórym książkom nawet okładek chyba nie zmieniają. Nowy ISBN, cena (wyższa) i numer wydania. I jedziemy.


Ewentualnie zmieniają ramkę dookoła książki (np. Siewca Wiatru, Cykl Inkwizytorski) ;)
toto - 2011-04-08, 15:28
:
Dobra, mam pytanie, Prefekta Reynoldsa można czytać bez znajomości wcześniejszych tomów? Czy coś pomyliłem?
Shadowmage - 2011-04-08, 15:46
:
toto napisał/a:
Dobra, mam pytanie, Prefekta Reynoldsa można czytać bez znajomości wcześniejszych tomów? Czy coś pomyliłem?
Tak twierdził Łaku, ale jeszcze przed lekturą :)
Ja sobie przejrzałem na razie kilkanaście pierwszych stron i jakieś znane postaci mi się pojawiają, ale nie jest powiedziane, że będzie to miało znaczenie dla zrozumienia fabuły.
Kennedy - 2011-04-08, 16:25
:
Cytat:
Dobra, mam pytanie, Prefekta Reynoldsa można czytać bez znajomości wcześniejszych tomów? Czy coś pomyliłem?

W sumie to chyba tak tak, ale myslę, że znajomość pozostałych tomów ułatwia zrozumienie realiów.
Ł - 2011-04-08, 16:53
:
Shadowmage napisał/a:
toto napisał/a:
Dobra, mam pytanie, Prefekta Reynoldsa można czytać bez znajomości wcześniejszych tomów? Czy coś pomyliłem?
Tak twierdził Łaku, ale jeszcze przed lekturą :)

Twierdzę tak nadal, a jestem pod koniec książki. ; ) Prequel to prequel.
Jander - 2011-04-08, 20:09
:
Na temat i wątkowo - skończyłem Światło.


O czym jest ta książka?
Qbard - 2011-04-09, 12:49
:
Federico Andahazi "Książę" Surrealistyczna powieść o Synu Wariego który staje się przywódcą czczonym i oczekiwanym jak mesjasz. Książka jest podobno proroczą wizją wydarzeń Argentyńskich 2002r. (napisana tuż przed bankructwem państwa).
Tixon - 2011-04-09, 20:12
:
W ramach przerwy pomiędzy trudnymi pozycjami - Wergeld królów Jarosław Błotny.
Prosta historia o Rzymie, w którym to jeden z Cezarów dostał po łbie, w wyniki czego doznał oświecenia i rządzi prawie i sprawiedliwie, a sam Rzym ma samopały, maszyny parowe, kompasy i balony. Czyta się bez problemu, właściwie przewracając kolejne kartki (no chyba, że ktoś ma problem ze znajomością słówek, bo tych trochę występuje). Pierwszy tom cyklu.
MarcinusRomanus - 2011-04-10, 01:16
:
Za mną "Kameleon" Rafała Kosika. Dobre, lekkie sci-fi, chodziaż może nie aż tak dobre jak poprzedni "Mars" który czytało mi się jednym tchem... Teraz zabieram się za drugi zbiorek "Opowieści z meekhańskiego pogranicza wschód-zachód" Roberta M.Wegnera. Zobaczymy czy Robert trzyma dalej mocny poziom, który był w zbiorku poprzednim ;)
Romulus - 2011-04-10, 15:31
:
Przeczytałem "Seriale - Przewodnik Krytyki Politycznej". Jestem generalnie dobrego zdania o tej książce. Ciekawie, zajmująco i kompetentnie. Choć i nie zabrakło zgrzytu. Wywiad z Kasią Adamik na temat polskiego serialu "Ekipa" w pewnym momencie był trochę głupi. Rzecz poszła o pokazanie - niby karykaturalne i stereotypowe - murzyńskiego ministra jakiegoś afrykańskiego kraju. Biedna reżyserka niemal została oskarżona o to, że w Polsce takimi stereotypami szkodzi biednym Murzynom i jej obrona, że przecież tacy własnie są Afrykanie i to żaden stereotyp pozostała bez odzewu. Po prostu: politycznie poprawnie pewnie byłoby zakłamanie rzeczywistości i pokazanie Murzyna jako mędrca i poliglotę. Ot i cała polityczna poprawność w pigułce: lepiej manipulować w szczytnym celu, bo cel akurat w tym przypadku uświęca środki. Zabawne.

A poza tym obyło się bez zgrzytów (do drobnych błędów nie będę się przyczepiał, bo były one nieważne). Zabrakło mi w tym zbiorku omówienia "Mad Men" (aż dziwne; zabrakło miejsca, czy nikt nie ogląda aż tak wnikliwie - bo przecież kilka razy odniesienia były w innych tekstach). A serial ten do analiz z punktu widzenia różnych lewicowych fiksacji z płcią, równością - nadaje się jak żaden inny.
MrSpellu - 2011-04-10, 18:13
:
Skończyłem Nova Swing. Światło odebrałem jednak jakoś lepiej.
Dobre, ale bez szału.
Jander - 2011-04-10, 20:03
:
Jestem w 1/4 Opuścić Los Raques Żerdzińskiego. Świetna rzecz, oby autor napisał coś jeszcze. Czytać! Są e-booki jak ktoś nie ma w papierze.
MrSpellu - 2011-04-10, 20:56
:
Naszła mnie ochota by sięgnąć po Cryptonomicon.
Trzeba korzystać z faktu, że zszedł kryzys czytelniczy, czyż nie?
Shadowmage - 2011-04-11, 07:32
:
Jander napisał/a:
Jestem w 1/4 Opuścić Los Raques Żerdzińskiego. Świetna rzecz, oby autor napisał coś jeszcze. Czytać! Są e-booki jak ktoś nie ma w papierze.
Kupiłem niedawno na taniej, ale jeszcze się nie zabrałem za czytanie... jak w przypadku większości zdobyczy na taniej :P

Skończyłem Crowleya "Deamonomanię" - nie ma co się rozpisywać, jest dokładnie to, co we wcześniejszych tomach (i nie jest to zarzut). Teraz natomiast "Prefekt" Reynoldsa. W sumie miałem sobie dać spokój z jego książkami, bo wszystkiego czytać się nie da, ale skoro trafiła się okazja...
toto - 2011-04-11, 08:07
:
Ł napisał/a:
Twierdzę tak nadal, a jestem pod koniec książki. ; ) Prequel to prequel
Dobra, może padnie na Prefekta w następnej kolejności w takim razie. Na razie czytam F&SF vol. 4. Gdzieś przeczytałem, że brak tu tekstów w duchu Le Guin (Tixon?, nie chce mi się szukać), a ja nie mogę się z tym zgodzić. Bo Leda M. Rickert i Zła materia Alexandry Duncan właśnie leguinowskie mi się wydały. Zostały mi jeszcze trzy opowiadania i publicystyka, póki co jest ok.
Shadowmage - 2011-04-11, 08:11
:
To Mateusz w komentarzach pod moim omówieniem: http://katedra.nast.pl/ar...8211-omowienie/
utrivv - 2011-04-11, 08:34
:
"Migotliwa Wstęga" Reynoldsa. Na razie jakoś nie mogę "wejść w klimat" :)
Ł - 2011-04-11, 20:47
:
toto napisał/a:
Ł napisał/a:
Twierdzę tak nadal, a jestem pod koniec książki. ; ) Prequel to prequel
Dobra, może padnie na Prefekta w następnej kolejności w takim razie.

Ja właśnie skończyłem. Cóż - space-opera, ale taka pomyślana. Przez to że pomyślana oceniam dobrze. Przez to że space-opera, to na razie przygodę z twórczością Reynoldsa przystopuje, bo zbyt wiele tej konwencji naraz mnie nie buduje.

U mnie:

H. D. Thoreau - Walden, czyli życie w lesie
Teodor Kaczyński - Społeczeństwo przemysłowe i jego przyszłość
Romulus - 2011-04-11, 21:30
:
Ł napisał/a:
toto napisał/a:
Ł napisał/a:
Twierdzę tak nadal, a jestem pod koniec książki. ; ) Prequel to prequel
Dobra, może padnie na Prefekta w następnej kolejności w takim razie.

Ja właśnie skończyłem. Cóż - space-opera, ale taka pomyślana. Przez to że pomyślana oceniam dobrze. Przez to że space-opera, to na razie przygodę z twórczością Reynoldsa przystopuje, bo zbyt wiele tej konwencji naraz mnie nie buduje.

To taka ślachetna space-opera. A inne powieści są bardziej klimatyczne.

A taki Weber z niekończącym się cyklem o Honor Harrington"- to jest dopiero space opera chłam. Gdyby chociaż miał ten klimat i urok, jaki ma "Moda na sukces". Ale to bardziej "Klan" skrzyzowany z "Kryminalnymi" :mrgreen:
Ł - 2011-04-11, 21:47
:
No rzecz jasna. Staram się posługiwać terminem space-opera jako opisem a nie oblegą. A moim zdaniem powieść AR wypełnia wszystkie przesłanki tego terminu. Już sama okładka bezpośrednio oddaje istotę każdej space opery, prezentując ujęcie pędzącego statku kosmicznego na tle planety. Mimo że tego typu widoki występują w wielu powieściach science-fiction, to właśnie konwencja space opery kładzie nacisk na intepretowanie statków kosmicznych przez pryzmat ziemskich statków morskich. Planety przypominają wyspy, a losy bohaterów odpowiadają powieścią awanturnicznym z piratami, kowbojami, detektywami ma czele. A w tle zazwyczaj wielka ruchawka – wojna.
You Know My Name - 2011-04-12, 09:23
:
Vatran Auraio Huberatha w ramach przygotowania do Stolyka. Dopiero co rozpocząłem, ale już wiem, że jest smak! Zaciekawiła mnie dedykacja, od razu zapowiada, jak sądzę, dobrą książkę lub wielką klapę. Po kilkudziesięciu stronach jest bardziej niż dobrze, choć do języka trza było się przestawić, odkurzyć pokłady rosyjskiego i klecić zrozumienie języka w książce.
Ard - 2011-04-13, 14:42
:
Król-Duch Słowackiego. Mogę to powiedzieć otwarcie - właśnie skończyłem (przynajmniej te fragmenty, które zostały dotąd opublikowane, samego utworu autor nie zdążył zakończyć) i to najlepsze literacko fantasy, jakie kiedykolwiek czytałem. A czytałem sporo.
GilGalad - 2011-04-13, 22:04
:
Ponownie czytam Gniazdo Światów Huberatha, jestem ciekaw jak odbiorę tą pozycję po ponownym zapoznaniu.
W międzyczasie leci także Marion Zimmer Bradley i jej Mgły Avalonu. od dawna polowałem i zabierałem się za to, aż w końcu mi się udało.
toto - 2011-04-13, 22:07
:
GilGalad napisał/a:
W międzyczasie leci także Marion Zimmer Bradley i jego Mgły Avalonu.
Jego?
GilGalad - 2011-04-13, 22:12
:
No a nie jej?

Edit:

Cholera, śpię...
toto - 2011-04-13, 22:17
:
GilGalad napisał/a:
W międzyczasie leci także Marion Zimmer Bradley i jego Mgły Avalonu.


:P
You Know My Name - 2011-04-13, 22:18
:
Mam za sobą juz ponad 40% Vatrana Auraio i wciąż nie wiem o co ma w tym biegać (po książkę sięgnąłem zdając się jedynie na nazwisko autora, żadnych ocen, opinii czy recenzji), ale sposób napisania, snucie opowieści, dialogi, świat opisany, jednym słowem wszystko, powoduje, że będę ją wychwalał nawet jeżeli będzie to powiastka bez morału o jednym roku czy dwu latach w Matczynej Dolinie.
Cudne.
Kennedy - 2011-04-14, 09:31
:
Ostatnimi czasy:

Lew Tołstoj, Wojna i Pokój - Jezu. Przebiłem się w dwa tygodnie przez całośc, co mnie całkowicie wypompowało fizycznie i intelektualnie. Powieść wielka tak metaforycznie jak dosłownie, ale przytłaczająca swoją monstrualnością. Niemniej jednak nie żałuję, aczkolwiek do historiozoficznych wywodów zawartych na końcu będę musiał kiedyś przysiąść i na spokojnie je sobie przeanalizować linijka po linijce. Przy czym, po przebrnięciu przez całość, nachodzi mnie konkluzja, że językowo zdecydowanie wolę Dostojewskiego, Tołstoj jest jakiś taki strasznie suchy.

Carlos Fuentes, Kryształowa góra - "powieść w dziewięciu opowiadaniach". No faktycznie, dziewięć opowiadań o mieszkańcach Meksyku powiązanych jakoś z lokalnym bossem i oligarchą, donem Barroso. Aczkolwiek główną rolę odgrywa tutaj społeczeństwo Meksyku w konforontacji z amerykańskim. Niezłe, chociaż ciężkawe.

Jorge Luis Borges, Powszechna historia nikczemności - sam nie wiem. Króciutkie, leciutkie, bardziej odrealnione opowiastki niż faktyczne opowiadania, chociaż pięknie to wszystko napisane. Pod koniec jednak mam wrażenie, że nic z tego nie zrozumiałem i że autor ma zza grobu niezły ubaw ze mnie. Oceny brak, będzie trzeba wrócić.

Bernard Beckett, Genezis - dla odmiany sf. Bardzo sympatyczna lektura, wprawdzie króciutka, ale wyrazista. A to się ceni w zalewie wielotomowych sag, trylogii, kwadrylogii, dylogii, kontynuacji, prequeli sequeli i innego szajsu. Takie sf w starym stylu, mogło zostać napisane w latach 70-tych a nie w 2006 roku. Sporo filozoficznych akcentów, głównie w temacie ewlucji człowieka i sztucznej inteligencji, może nie bardzo odkrywczych, ale na swój sposób pobudzających do myślenia. Plus doskonała puenta. Nie jakoś bardzo oryginalna, bo bardzo podobny bajer już zastosował pewien francuski pisarz w powieści, która stała się podstawą pewnego kultowego filmu SF, ale ogólnie jestem poztywnie zaskoczony. Dobra książka.

W dalszej kolejności zapowiada się dalsze penetrowanie literatury iberoamerykańskiej, mam na to ochotę.
Romulus - 2011-04-17, 09:23
:
Myślałem, że po "Rozgwieździe" Petera Wattsa będzie mnie głowa bolała, a boli po "Szklanym domu" Strossa. Za jakiś czas muszę przeczytać ponownie, bo mam wrażenie, że chyba zgubiłem się w pewnym momencie lektury, bo coś mi "nie styka".

Ciekawe, czy MAG planuje jeszcze wydawać tego pisarza.

Zabieram się zza "Trojkę" Chapmana z silnym przekonaniem, że mi się nie spodoba. Z wiekiem tetryczeję. Ale ksiązka nie jest zbyt długa, a na parapecie leży jeszcze kilka naprawdę soczystych tytułów.
Shadowmage - 2011-04-17, 09:48
:
Zrobiłem sobie maraton z Reynoldsem (no, półmaraton) i przeczytałem "Prefekta" oraz "Diamentowe psy. Turkusowe dni". Przyjemne, chociaż nie są to najlepsze książki tego autora wydane u nas. W sumie jednak niezła rozrywka.
Teraz czytam "Mainspring" Jaya Lake'a - taka przygrywka do "Próby kwiatów", która ma się niedługo ukazać.
Kennedy - 2011-04-17, 12:48
:
Miguel Angel Asturias - Legendy gwatemalskie
Takie odrealnione legendy i opowieści, niby z tytułowego państwa, ale osadzone poza czasem i przestrzenią, w róznych indiańskich mitologiach. Świetne, ale dawkuję sobie małymi porcjami, bo aż żal kończyć - a książeczka ta ma ledwo sto stron. Bajeczny język. bardzo jestem ciekaw, czy pani Valente zna ten zbiorek, bo mi podczas lektury cały czas Opowieści sieroty chodzą po głowie.
Tomasz - 2011-04-17, 12:53
:
Czytałem jak zawsze sporo książek jednocześnie, ale zdarzyło się coś, co nie przytrafia mi się zbyt często, mianowicie znalazła się książka, dla której rzuciłem resztę czytanych w kąt. "Rozgwiazda" połknęła mnie całkowicie. Genialna rzecz. Po pierwsze i najważniejsze klimat głębi oceanicznej po prostu wylewa się z kart powieści. Do tego odważne podejście do bohaterów, zagranie osobami z ułomną psychiką, sprawdza się wspaniale. Ależ ten człowiek ma pomysły. Wiem już, że po zakończeniu będę miał taki głód Wattsa, że kupię wznowienie "Ślepowidzenia" coby mieć pretekst do ponownej lektury.
Romulus, twoje zachwyty nad "Rozgwiazdą" zdecydowanie trafione.
Ard - 2011-04-17, 13:35
:
Skończyłem Króla-Ducha Słowackiego, o którym pisałem nieco wcześniej. Zdanie podtrzymuję, rewelacja.

Skończyłem też Wzburzenie Rotha, w oryginale. Zgrabna historia żydowskiego studenta ze świetnym zakończeniem. Po oryginalne wydanie mogą sięgnąć nawet osoby, których angielski nie jest zbyt zaawansowany - autor używa stosunkowo prostego słownictwa.

Teraz czytam Dziennik Gombrowicza, tom drugi, raczej nikomu nie trzeba polecać. Ponadto - z tego typu rzeczy Dzienniki z lat 80. Parnickiego. W zasadzie tylko dla największych fanów jego prozy i może jeszcze osób szukających ciekawych książek historycznych - resztę odtrącą wyjątkowo suche, kronikarskie opisy kolejnych dni z pracy literackiej. Niemniej - podoba mi się.

Ponadto próbowałem To nie jest kraj dla starych ludzi McCarthy'ego. Nie wytrzymałem z drętwotą tłumaczenia, wymieniłem na oryginalne wydanie, czytanie ruszyło z kopyta. W kolejce czeka The Sunset Limited tegoż autora.

Zapoznaję się także z fragmentami Being No One Metzingera (polecanego m.in. w posłowiu do "Ślepowidzenia"). Rewelacyjna lektura, od dawna nie obcowałem z tak naukową książką, bez nawet krztyny przedrostka popularno-. Zdecydowanie sprowadzę ją z Anglii, choć cena (30 funtów!) jest zniechęcająca.

Czytam także Adę albo Żar Nabokova, zachęcony dyskusją SOD-u. Na razie najbardziej skłaniam się ku opinii W. Szostaka z tejże dyskusji - arcydzieło.

Ale żeby nie było tak dobrze, trafiłem na niewypał - Balladyny i romanse Karpowicza. Nie wiem, doprawdy, gdzie krytycy dostrzegli tę błyskotliwość i erudycję. Ja widziałem tylko silący się na błyskotliwość styl i stereotypowe smęty o nowoczesności. Parę razy się uśmiechnąłem, ale nic ponadto.
stian - 2011-04-17, 14:39
:
Skończyłem wywiad-rzekę z RAZem - Wkurzam salon. Naprawdę smaczne danie. I przede wszystkim super szczere. Naprawdę sporo o fantastyce, trochę o polityce, ale poza atakami na salon i rząd Tuska na kilku stronach, to bardzo trafne analizy, bez sekciarstwa po-smoleńskiego. W ocenie społeczeństwa polskiego jako postkolonialnego zgadzam się z autorem. Ale RAZ mówi też jak jako katolik zdradzał żonę, jak nie mógł sobie z tym "podwójnym życiem" poradzić, co bardzo mi przypominało dylematy Scobiego z doskonałego "Sedna sprawy" Grahama Greena. Opowiada też o alkoholu, miłości do ojca większej niż do matki, byciu mężczyzną i jest to naprawdę bardzo dalekie od stereotypów na temat konserwatystów.

Przeczytałem też po raz drugi "Zimną stal" Lapidusa, i oceniam ją jeszcze lepiej. To taki szwedzki Ellroy, jedyny szwedzki pisarz tak uciekający od zachwalania Szwecji jako ideału welfare state, raczej to "sułtan brudów Szwecji", parafrazując określenie Ellroya. Świetna, dramatyczna i na poły epicka historia z morderstwem Palmego w tle.

Teraz biorę się za ostatniego Rotha tej wiosny - Everymana plus sięgam po Twardocha, bo RAZ go bardzo chwali w wywiadzie rzece, mówiąc, że to jeden z trójki najlepszych młodych pisarz, a jedyne co znam z jego twórczości to ... blog :D Łapię za "Wieczny grunwald"!
Tomasz - 2011-04-17, 15:23
:
stian napisał/a:
Skończyłem wywiad-rzekę z RAZem - Wkurzam salon. Naprawdę smaczne danie. I przede wszystkim super szczere. Naprawdę sporo o fantastyce, trochę o polityce, ale poza atakami na salon i rząd Tuska na kilku stronach, to bardzo trafne analizy, bez sekciarstwa po-smoleńskiego. W ocenie społeczeństwa polskiego jako postkolonialnego zgadzam się z autorem. Ale RAZ mówi też jak jako katolik zdradzał żonę, jak nie mógł sobie z tym "podwójnym życiem" poradzić, co bardzo mi przypominało dylematy Scobiego z doskonałego "Sedna sprawy" Grahama Greena. Opowiada też o alkoholu, miłości do ojca większej niż do matki, byciu mężczyzną i jest to naprawdę bardzo dalekie od stereotypów na temat konserwatystów.


Chyba mnie przekonałeś do zakupu. Kiedyś RAZa bardzo ceniłem, mniej więcej do chwili gdy sprzedał swoje przekonania i zaczął być w poprzedniej kadencji sejmu wielkim zwolennikiem rządów PiSu. Dokładnie od chwili gdy usłyszałem w audycji jak popiera Leppera (koalicjanta PiSu wówczas) przeciw Balcerowiczowi, mimo że pamiętam jak w "Polactwie" pisał krytycznie jak to burak rolnik może krytykować profesora ekonomii.

stian napisał/a:
Przeczytałem też po raz drugi "Zimną stal" Lapidusa, i oceniam ją jeszcze lepiej. To taki szwedzki Ellroy, jedyny szwedzki pisarz tak uciekający od zachwalania Szwecji jako ideału welfare state, raczej to "sułtan brudów Szwecji", parafrazując określenie Ellroya. Świetna, dramatyczna i na poły epicka historia z morderstwem Palmego w tle.

Też się zastanawiam, choć poczekam, bo może by tak pierwszy kupił Romulus :P . Jeszcze mi parę książek Ellroya zostało do przeczytania.

stian napisał/a:
sięgam po Twardocha, bo RAZ go bardzo chwali w wywiadzie rzece, mówiąc, że to jeden z trójki najlepszych młodych pisarz, a jedyne co znam z jego twórczości to ... blog :D Łapię za "Wieczny grunwald"!

Zaczniesz od najlepszej książki, to potem inne mniej ci przypadną do gustu. Chyba warto Szczepana czytać po kolei, żeby zobaczyć jak ewoluuje jego pisarstwo.

Ode mnie jeszcze mała dygresja o jednej z odstawionych przez "Rozgwiazdę" książek, czyli o "Radzie pałacowej" Stephena L. Cartera. Bardzo dobrze się zaczęła, ale potem siadło mocno tempo. Przeczytałem 200 stron i mi się zaczęło to rozłazić, zamiast zwiększenia napięcia, przyszło znużenie. Może jeszcze ruszy z kopyta.
Romulus - 2011-04-17, 17:44
:
Tomasz napisał/a:
stian napisał/a:
Przeczytałem też po raz drugi "Zimną stal" Lapidusa, i oceniam ją jeszcze lepiej. To taki szwedzki Ellroy, jedyny szwedzki pisarz tak uciekający od zachwalania Szwecji jako ideału welfare state, raczej to "sułtan brudów Szwecji", parafrazując określenie Ellroya. Świetna, dramatyczna i na poły epicka historia z morderstwem Palmego w tle.

Też się zastanawiam, choć poczekam, bo może by tak pierwszy kupił Romulus :P . Jeszcze mi parę książek Ellroya zostało do przeczytania.

Mam Lapidusa na tzw. krótkiej liście. Jeśli się zmieszczę z wydatkami w maju, to z pewnością kupię jego powieści.
Tomasz napisał/a:
Ode mnie jeszcze mała dygresja o jednej z odstawionych przez "Rozgwiazdę" książek, czyli o "Radzie pałacowej" Stephena L. Cartera. Bardzo dobrze się zaczęła, ale potem siadło mocno tempo. Przeczytałem 200 stron i mi się zaczęło to rozłazić, zamiast zwiększenia napięcia, przyszło znużenie. Może jeszcze ruszy z kopyta.

Chyba nie masz co liczyć. Aczkolwiek akcja konsekwentnie zmierza do finału. Ale i ten jest pozbawiony oczywistych odpowiedzi i rozwiązań. W ogóle, jesli chodzi o powieści Cartera "najszybszą" jest chyba druga tj. "Biała Nowa Anglia". "Władca Ocean Park" i "Rada pałacowa" snują się jak opowieść rodzinna z wątkiem sensacyjnym. Najbardziej w nich mi się podoba właśnie to i odmalowywanie kompletnie mi nieznanego świata murzyńskich wyższych warstw społecznych. Dużo Carter czerpie z historii, szczególnie własnie w "Radzie...".
Qbard - 2011-04-17, 18:59
:
Salley Vickers "Dowody na istnienie liczby 3". Historia dziwnego trójkąta małżeńskiego z domieszką czegoś jeszcze. Zaczyna się od śmierci prowodyra. Trochę rozwlekłe.
You Know My Name - 2011-04-18, 17:45
:
Zacząłem Trojkę Chapmana.
Na początku wydaje się, że powieść jest spóźniona o przynajmniej 30 lat, kiedy sprzedawano utwory będące nieślubnymi dziećmi LSD i wolnej miłości. Jak na razie syci surrealizmem, ale założeń "bycia fantastyką" nie spełnia.
Romulus - 2011-04-18, 17:57
:
Założeń bycia dobrą lekturą również nie spełnia :-) Czemu oceniłem na 4 na Fantaście? Nie mam pojęcia. Może dlatego, że przeczytałem szybko?

Dla uspokojenia nerwów czytam sobie zbeletryzowaną biografię Salvatore Lucanii. Co to za człek? Bliżej znany w historii jako Charlie "Lucky" Luciano - legendarny (bo także medialny) gangster pierwszej połowy XX wieku w USA. Biografią mógłby obdzielić z 10 debili, którzy rządzili po nim. To także portret równie ciekawych gangsterów z jego otoczenia: Meyera Lansky, "Bugsy" Siegela (zbudował Las Vegas i w nim umarł - zabity), Jima Rosselli i tak dalej. Kawał historii i legendy amerykańskiej zorganizowanej przestępczości i historii (choć nie liczę na smaczki typu współpraca z CIA w obaleniu Castro - bo to od niedawna w oficjalnym obiegu zostało potwierdzone i wyciągnięte z przegródki "teorie spiskowe"). Czyta się, póki co, nieźle.

W bibliografii amerykański autor podaje sporo polskich źródeł. Trochę mnie to zszokowało i zastanowiło...
Tomasz - 2011-04-18, 20:25
:
Romulus napisał/a:
Dla uspokojenia nerwów czytam sobie zbeletryzowaną biografię Salvatore Lucanii. Co to za człek? Bliżej znany w historii jako Charlie "Lucky" Luciano - legendarny (bo także medialny) gangster pierwszej połowy XX wieku w USA. Biografią mógłby obdzielić z 10 debili, którzy rządzili po nim. To także portret równie ciekawych gangsterów z jego otoczenia: Meyera Lansky, "Bugsy" Siegela (zbudował Las Vegas i w nim umarł - zabity), Jima Rosselli i tak dalej. Kawał historii i legendy amerykańskiej zorganizowanej przestępczości i historii (choć nie liczę na smaczki typu współpraca z CIA w obaleniu Castro - bo to od niedawna w oficjalnym obiegu zostało potwierdzone i wyciągnięte z przegródki "teorie spiskowe"). Czyta się, póki co, nieźle.


Możesz podać autora i tytuł?
stian - 2011-04-18, 20:41
:
Tomasz napisał/a:
Zaczniesz od najlepszej książki, to potem inne mniej ci przypadną do gustu. Chyba warto Szczepana czytać po kolei, żeby zobaczyć jak ewoluuje jego pisarstwo.


Spróbuje machnąć i Grunwald, i opowiadania "Prawem wilka", bo do nich mam dostęp ułatwiony. Jak mi sie spodoba, to kupię jakieś dziełko Twardocha na swoją półkę.
Jander - 2011-04-18, 21:27
:
Zacząłem Rozgwiazdę. Językowo gorsza od Ślepowidzenia, masa zbędnych opisów, często wracałem do poprzednich akapitów, bo wylatują mi z głowy. No cóż, pożyjemy zobaczymy.
Romulus - 2011-04-19, 15:42
:
Tomasz napisał/a:
Romulus napisał/a:
Dla uspokojenia nerwów czytam sobie zbeletryzowaną biografię Salvatore Lucanii. Co to za człek? Bliżej znany w historii jako Charlie "Lucky" Luciano - legendarny (bo także medialny) gangster pierwszej połowy XX wieku w USA. Biografią mógłby obdzielić z 10 debili, którzy rządzili po nim. To także portret równie ciekawych gangsterów z jego otoczenia: Meyera Lansky, "Bugsy" Siegela (zbudował Las Vegas i w nim umarł - zabity), Jima Rosselli i tak dalej. Kawał historii i legendy amerykańskiej zorganizowanej przestępczości i historii (choć nie liczę na smaczki typu współpraca z CIA w obaleniu Castro - bo to od niedawna w oficjalnym obiegu zostało potwierdzone i wyciągnięte z przegródki "teorie spiskowe"). Czyta się, póki co, nieźle.


Możesz podać autora i tytuł?

Paul Sherman "Ojciec chrzestny. Lucky Luciano i tajemnice amerykańskiej mafii". Wydawnictwo Videograf II z Chorzowa. Brak tytułu angielskiego - jeśli to rzeczywiście angielski (amerykański) autor. Brak wzmianek w internecie, poza tym, że ten sam autor napisał również biografię Houdiniego. A poza tym czyta się znakomicie. Choć naprawdę zastanawia mnie na bibliografia ze sporą ilością polskich pozycji i to z lat 60-tych lub 80-tych XX wieku.
adamo0 - 2011-04-21, 12:53
:
Cryptonomicon -

świetna książka, przyciąga mnie do siebie jak magnes. Po opisie na obwolucie nie sądziłem, że książka o łamaniu szyfrów i budowaniu przechowalni danych może tak bardzo zainteresować. Szczerze polecam, tym którzy jeszcze nie czytali.
Urshana - 2011-04-21, 17:00
:
Skończyłam "Endymiona" Simmonsa i choć czytało się to znakomicie, to brakuje mu jednak głębi poprzedniej dylogii, ot zgrabna historia drogi. Jedyną postacią, która mnie zaintrygowała, to ojciec Soya. Mam zamiast doczytać "Triumf Endymiona" jak tylko znajdę w bibliotece, ale wrażenia, które wywarł "Hyperion" na pewno nie przebije.
Obecnie nadal lekko i rozrywkowo czytam zbiór opowiadań Akunina "Nefrytowy różaniec". Czytałam wszystkie kryminały z Erastem Fandorinem, dlatego opowiadania są przyjemnym dopełnieniem. Niestety smutna sprawa z literaturą rozrywkową wyszła mi przy okazji, właściwie nie pamiętam o czym były dokładnie powieści, poza ogólnym wrażeniem, że mi się podobały nic nie zostało. Planów w tej chwili nie mam - za dużo różnych książek stoi na półce i czeka.
toto - 2011-04-21, 17:11
:
Czytam Prefekta. Około 200. strony tekst w końcu zaskoczył i kolejne 150 stron poszło ekspresem (pierwsze 200 czytałem około tydzień, a może i dłużej). Mój entuzjazm studzą momentami naiwne rozwiązania fabularne. Nie mam wrażenie, że śledztwo prowadzą najinteligentniejsi z ludzi, a dwa razy prawie nabiłem sobie guza. Ale doczytam, może nawet dzisiaj, bo mimo wad, leci szybko. Tylko jakoś nie mam na razie ochoty na wracanie do pozostałych książek z tego uniwersum. Zamień dekorację: habitaty na małe księstwa, przestrzeń kosmiczną na planetę, prefektów na milicjantów/policjantów/żołnierzy/najemników/magów, statki kosmiczne na statki powietrzne (lub inne pojazdy), Aurorę na Wielkiego Zuego/Wielką Zuą. I mamy fantasy. :-/ Liczyłem na zdecydowanie więcej.
Romulus - 2011-04-21, 18:54
:
"Prefekt" to najlżejsza z powieści Reynoldsa, najbardziej... rozrywkowa :) Zacznij je czytać w porządku chronologicznym wydawania, a może zmienisz zdanie.
toto - 2011-04-21, 19:41
:
Przestrzeń objawienia przeczytałem, połowa Migotliwej wstęgi stoi na półce, pod wpływem impulsu kupiłem Prefekta (bo można czytać niezależnie). Na tę chwilę uważam, że pierwsza powieść była lepsza (jeszcze coś ok. 100 stron Prefekta mi zostało), ale nie ma szału i nie wiem, czy będę kontynuował przygodę z tym autorem. W moim odbiorze, poza dekoracjami niewiele się różni od typowych książek fantasy. Już chyba bardziej wolę drewnianego Sawyera i Beara. Taki mój spaczony gust.
You Know My Name - 2011-04-21, 20:18
:
Kończę Trojkę. Kilka garści koszmarów. Ciekaw jestem czy odebrałbym ją inaczej pod wpływem THC, z tym, że trudno mi wyobrazić sobie, że uspawany byłbym w stanie się skupić na tyle by przeczytać książkę. Choć kusi taki pomysł, kusi.
martva - 2011-04-21, 22:02
:
Och, na lekkiej fazie czyta się fantastycznie, tylko potem się niekoniecznie pamięta co się czytało ;)

Jestem w trakcie Szaleństwa aniołów, początki były trudne, ale się wkręciłam.
Fidel-F2 - 2011-04-21, 22:30
:
martva napisał/a:
Och, na lekkiej fazie czyta się fantastycznie, tylko potem się niekoniecznie pamięta co się czytało
Czytałem kiedyś coś Hłaski, jakieś cieżarówki, robotnicy, kierowcy, cośtamjeszcze, opowiadania rózne tam były... za mną nieprzespana noc, lekko alkoholowa, gdy wstał rześki poranek miałem ten zbiór opowiadań i butelkę wina marki wino o nazwie Wino Chłopskie. Zabrałem się do czytania powoli ciumkając bełcika. Czytało się cudownie, to była genialna wprost literatura. Zeszło mi tak z godzinkę i cirka o piątej rano butelka była pusta ale niestety nie dawałm już rady składać literek. Poszedłem spać na sianko do stodoły solennie sobie przy tym obiecując kontynuację lektury natychmiast jak tylko stan psychofizyczny mi na to pozwoli. Po przebudzeniu znalazłem książkę gdzieś w okolicach stajni, a ze było już lekko po południu przekąciłem ziemniakami z sosem grzybowym i siadłem na ganku ciesząc się na dalszy ciąg pasjonującej lektury. Po dwóch stronach rzuciłem to dziadostwo w kąt.
You Know My Name - 2011-04-21, 22:43
:
Chyba to jednak przetestuję pod koniec wakacji. Może do kompletu wezmę jeszcze Jesień w Pekinie Viana. Powinno pasować.
Tomasz - 2011-04-22, 07:21
:
Po pierwsze i najważniejsze: "Rozgwiazda". Świetna książka. Mroczna głębia oceanu, równie obca jak daleki kosmos. Watts stworzył bardzo dobry klimat, poszarżował bohaterami z poskręcaną psychiką, a gdy wydawało mi się, że to wszystko, że nie będzie zaskoczenia i tego "science" w jakimś odjechanym pomyśle, to nagle uderzył z ciekawym problemem, który zamotał fabułę i sprawił, że na drugi tom będę czekał z niecierpliwością. Facet zadebiutował tak, że tylko pozazdrościć i czytać oczywiście. Bardzo mi się podobało.

Po drugie: "H.P. Lovecraft" Michel Houellebeq. Biografia to nie jest, po prostu esej o Samotniku z Providence. Czyta się bardzo dobrze, jest interesującym wejrzeniem na trochę w świat Lovecrafta, przeplatane elementy biografii i analizy dzieł pisarza, w których uwidaczniają się najważniejsze motywy i obsesje jego literatury. Houellebq jest wielkim fanem Lovecrafta, to widać na każdej stronie. Krótka dobra rzecz, po której ma się ochotę na powrót do prozy Lovecrafta.

Zatem zabrałem się za niewielką "Historię Necronomiconu", prawdziwie wielkich tekstów Lovecrafta tu nie ma, ale zamierzam potem sięgnąc po kolejne książki tego autora z mojej półki.
Do tego kończę "Eremantę", mocno rozczarowany, bo czegoś mi zabrakło, może końcówka to nieciekawe wrażenie zmieni. I zabrałem się za "Upadek Hyperiona". Od pierwszych stron widać, że to nie to samo co pierwsza książka cyklu, ale jest ok.
MrSpellu - 2011-04-22, 09:06
:
Fidel-F2 napisał/a:
Czytałem kiedyś coś Hłaski, jakieś cieżarówki, robotnicy, kierowcy, cośtamjeszcze, opowiadania rózne tam były... za mną nieprzespana noc, lekko alkoholowa, gdy wstał rześki poranek miałem ten zbiór opowiadań i butelkę wina marki wino o nazwie Wino Chłopskie. Zabrałem się do czytania powoli ciumkając bełcika. Czytało się cudownie, to była genialna wprost literatura. Zeszło mi tak z godzinkę i cirka o piątej rano butelka była pusta ale niestety nie dawałm już rady składać literek. Poszedłem spać na sianko do stodoły solennie sobie przy tym obiecując kontynuację lektury natychmiast jak tylko stan psychofizyczny mi na to pozwoli. Po przebudzeniu znalazłem książkę gdzieś w okolicach stajni, a ze było już lekko po południu przekąciłem ziemniakami z sosem grzybowym i siadłem na ganku ciesząc się na dalszy ciąg pasjonującej lektury. Po dwóch stronach rzuciłem to dziadostwo w kąt.

Egzaminator z literatury współczesnej był dziwnie wyrozumiały gdy było pytanie o literaturę Hłaski.
Kennedy - 2011-04-22, 10:44
:
Przeczytane:

Ernesto Sabato - Tunel. Psychologiczna powieść o człowieku który miał nieco wykręcone pojęcie miłości, co nie prowadzi do niczego dobrego. Interesujące. Surowe, aż momentami za bardzo. Ale czyta się nieźle, chociaż pozostawia po sobie uczucie pewnej "płytkości". Nie wiem. Coś mi nie bangla w tej książeczce.

Miguel Angel Asturias - Legendy gwatemalskie. Na kolanach. Machnę większa recenzję chyba, ale później, musze ochłonąć.

Aktualnie czytane: Jean Paul Sartre Słowa
Tomasz - 2011-04-23, 16:29
:
Skończyłem "Eremantę" Skalskiej. Słabe to niestety, co najwyżej poprawne. Oczekiwałem o wiele więcej.
Teraz czytam dwutorowo. Kończę pozaczynane książki. Święta to dobry moment. Zatem zamierzam dokończyć "Wielką księgę fantasy" tom 1, "Radę pałacową" Cartera oraz Josepha Conrada "Szaleństwo Almayera" i oczywiście "Upadek Hyperiona".
Nie wiem czy plan wykonam, bo wsiąkłem całkiem w "Wielką Grę" Petera Hopkirka. Świetne popularyzowanie historii, do tego o jednym z najbardziej niezwykłych okresów, czyli kolonialne szaleństwa imperiów. Rzecz dotyczy konkretnie takiej "zimnej wojny" Wielkiej Brytanii i Rosji w XIX wieku na terenie Azji Środkowej, wówczas praktycznie białej plamy na mapach. Niezwykłe historie o oficerach obu stron podejmujących przeróżne wyprawy, z małymi oddziałami, bądź samotnie, w przebraniu, mające na celu poznanie szlaków, wytyczenie linii marszów i pozycji obronnych, próba z jednej strony znalezienia najlepszej drogi do Indii, a z drugiej najlepszego planu i miejsca obrony. A w tle wielka historia.
Bardzo dobrze napisane, wciąga jak cholera, a do tego same historie tych oficerów są jak gotowe scenariusze filmów przygodowych.
Kennedy - 2011-04-24, 21:35
:
Skończone - Sartre, Słowa. Interesująca rzecz. Takie "jak zostałem intelektualistą", ale napisane w sposób strasznie chłodny, cyniczny, z duża doza dystansu i goryczy. Ciężkie.

Teraz:

Wit Szostak - Chochoły

Senne sekwencje osobliwych majaków i przemmyśleń, tak mi sie kojarzy, przynajmniej na razie. Bardzo spokojna, trochę melancholijna narracja, zero pośpiechu, zero akcji, ogólnie literatura wymagająca ciszy i skupienia, ale póki co, czyta się to bardzo dobrze. Ogólnie jestem na tak, chociaż nie wiem jeszcze w jakim kierunku będzie to zmierzac i co dalej wyniknie.
utrivv - 2011-04-26, 11:09
:
Skończyłem właśnie "Migotliwą wstęgę" Reynoldsa - niezła książka. Bardzo dodają jej uroku "smaczki" w postaci punktów Lagrnge'a, pola Higgsa itp - widać że gość jest astronomem :)
Nie wiem czy wiecie ale Ziemia ma naturalnego satelitę którego orbita przechodzi przez dwa punkty Lagrange'a a co za tym idzie ma kształt (orbita znaczy się) podkowy(sic!)
To musi być niesamowity widok - kawał skały zatrzymuje się w przestrzeni i zaczyna się cofać.
Urshana - 2011-04-26, 22:11
:
Zabrałam się za "Miasto szaleńców i świętych", nie jest to zła książka, ale czyta się ją niezwykle powoli. Niedobra lektura na święta, gdy obok grają w karty, oglądają tv i robią wiele innych rzeczy, nie mogłam się skupić.
Fidel-F2 - 2011-04-26, 22:15
:
Zygmunt Klukowski - Zamojszczyzna 1918-1959 Wspomnienia i zapiski z rejonu Zamość - Szczebrzeszyn - Zwierzyniec - i okolice. Absolutnie fascynujące.
utrivv - 2011-04-27, 07:14
:
"Arka odkupienia" Reynoldsa - cudownie się zapowiada -niezwykle ciekawa i wciągająca lektura.
You Know My Name - 2011-04-27, 13:12
:
Czytam powoli Rozgwiazdę. Dobre, ale skupić się na lekturze nie mogę z powodu przeprowadzki.
czyteelnik - 2011-04-27, 16:30
:
Obecnie zabieram się do czytania "Instytutu" Jakuba Żulczyka. Niechcący natrafiłem na WP na mało pochlebną recenzję, ale mam nadzieję, że książka w mojej ocenie nie będzie taka zła. Czytał już ktoś?
Shadowmage - 2011-04-27, 17:22
:
Czytałem, nawet recenzowałem. Przyzwoite, ale bez szaleństw.
You Know My Name - 2011-04-29, 19:25
:
Rozgwiazda dokonuje wiwisekcji mojego poczucia smaku.

To lubię!

Jak na razie tegoroczne pudło pośród autorów zagranicznych.
Sabetha - 2011-05-04, 17:45
:
Nie bacząc na brak czasu, czytam na zmianę Klub Dumas Reverte i Nefertiti Michelle Moran. Obie lektury świetnie nadają się na pochłanianie przy porannej kawie/w autobusie/na dyżurach, są lekkie, dobrze napisane i wciągające. W dodatku historia pięknej Nefertiti i ambitnego Amenhotepa, który zachowuje się wypisz wymaluj jak Prusowy Ramzes, daje mi potężnego dubla do pogłębienia wiedzy na ich temat. Albowiem chyba przespałam stosowne lekcje historii w szkole. Ewentualnie (co jest o wiele bardziej prawdopodobne, gdyż zwykłam się była wysypiać jedynie na przedmiotach ścisłych) w szkole się o tym nie mówiło.
Przymierzam się też do Dukajowego Xavrasa Wyżryna, ale wyznam szczerze, że za każdym razem, gdy nań patrzę, ogarnia mnie grzeszne niechciejstwo :lol:
Dhuaine - 2011-05-04, 22:34
:
Po pół roku przerwy (!) wróciłam do fantasy. Czytam "Potomka Kusziela" J. Carey, nabytek z Dnia Książki. Doczłapałam do 170/700, minęły dwa lata, jak dotąd nie zdarzyło się nic wartego streszczenia ;) Imriel poznał paru ludzi i tyle. Większość tekstu to analiza emocjonalna głównego bohatera (kilka kwestii wałkowanych w kółko ;) ) i wspominanie wydarzeń z poprzedniej trylogii, głównie z trzeciego tomu.
Na plus można zaliczyć to, że mimo wszystko szybko się czyta xD A z drugiej strony tak wielkiej liczby literówek już dawno nie widziałam w książkach MAGa.
MORT - 2011-05-05, 12:31
:
Zacząłem niedawno czytać pierwszy tom z kolekcji Lema. Dzienniki gwiazdowe. Pierwsze opko za mną.
Mam już wszystkie tomy - mogę zacząć czytać ;)
Chyba będę czytał je w kolejności ich obecnego wydawania. Ostatnio zbyt leniwy jestem nawet, żeby sprawdzać daty wydań oryginalnych (choć zwykle w takiej kolejności czytam książki jednego autora).

Czytam teraz też Matematykę ewolucji Hoyle'a. W samej matematyce zgubiłem się dość szybko - to nie dla mnie, ale jest też część bardziej zjadliwa, a niektóre wnioski przyjemnie świerzbią pod czaszką. Oczywiście założenia są często uproszczone, ale nie mnie decydować czy dyskredytująco. Jak skończę, to jeszcze poszukam sobie jakiejś krytyki.

Zacząłem też dobrze zapowiadającego się klasyka - Gramatykę języka filmowego.
MarcinusRomanus - 2011-05-05, 14:44
:
Dzisiaj skończe "Opowieści z Meekhańskiego pogranicza wschód-zachód". Klimat drugiej części zbiorku genialny!!! intryga z relikwią również niczego sobie ;) Do końca po zostało mi już tylko jedynie "Rzeka wspomnień", miałem skończyć zbiorek już jakis czas temu, ale specjalnie przedłużałem lekturkę ponieważ całkiem fajnie się czyta. Aż żal kończyć... za kilka godzin zaczynam "Kwantowego złodzieja" Hannu Rajaniemiego.
Shadowmage - 2011-05-06, 10:15
:
Trochę o książkach z kwietnia: http://shadowmage.nast.pl/?p=2196
W sumie dziesięć pozycji przeczytanych.

W tym miesiącu natomiast przeczytałem już "Chronolity" Wilsona - przyjemne, podobne do "Spin", ze zmarnowaną końcówką. Teraz natomiast "Gra o tron"... po raz czwarty albo piąty w życiu, ale pierwszy raz od jakiś pięciu lat.
You Know My Name - 2011-05-06, 14:56
:
Kończę Rozgwiazdę, bardzo dobra pozycja. Chwilami nawet rewelacyjna. Niestety czynniki obiektywne spowodowały, że czytam ją już ze dwa tygodnie i całość mi się nieco rozpływa.
Następnie łyknę op-ka z NFu (głównie dla Wattsa), przeczytam na Stolyk Diamentowy Wiek i przerzucę się na jakiś czas na fantasy, za którym już zdążyłem się trochę stęsknić.
Amnezja - 2011-05-07, 18:19
:
Dhuaine napisał/a:
Czytam "Potomka Kusziela" J. Carey, nabytek z Dnia Książki. Doczłapałam do 170/700, minęły dwa lata, jak dotąd nie zdarzyło się nic wartego streszczenia ;) Imriel poznał paru ludzi i tyle. Większość tekstu to analiza emocjonalna głównego bohatera (kilka kwestii wałkowanych w kółko ;) ) i wspominanie wydarzeń z poprzedniej trylogii, głównie z trzeciego tomu.
Na plus można zaliczyć to, że mimo wszystko szybko się czyta xD A z drugiej strony tak wielkiej liczby literówek już dawno nie widziałam w książkach MAGa.

Oj, ale ja się musiałam upierać, żeby skończyć poprzednie części serii. A po każdej kolejnej byłam przekonana, że w następnej nie będzie już o czym pisać i co by tu nie mówić... chyba miałam rację.
Na 'Potomka' na razie szkoda mi pieniędzy, może ktoś ze znajomych kupi.
A tak BTW literówki w MAGu to chyba norma, czytając 'Drogę Cienia' co chwilę na jakieś wpadałam :P


Teraz zabieram się za Trylogię Czarnych Kamieni (Anne Bishop) i coś mi nie idzie :P pierwsza część wydaje się strasznie banalna, zbyt łatwa do przewidzenia. No i ci wyidealizowani bohaterowie... no nie wiem co z tego będzie, wszyscy raczej chwalili serię.
Urshana - 2011-05-08, 08:12
:
Ja sobie przed "Potomkiem Kusziela" zrobiłam przerwę, bo niedawno czytałam poprzedzającą trylogię. A w tej przerwie skończyłam między innymi "Miasto szaleńców i świętych" VanderMeera. Dziwna książka, momentami rewelacyjna, sam pomysł, z tymi wszystkimi dokumentami należącymi do Iksa - świetny. Ale czasem gubiłam się w natłoku pojawiających się i znikających postaci, a zwłaszcza czasowo jest mi trudno uporządkować zdarzenia. Ambergis jest jednak ciekawym miejscem, więc zabiorę się niedługo za "Shriek:Posłowie", wcześniej jednak mam zamiar przeczytać "Rynek w Smyrnie" Jacka Dehnela.
adamo0 - 2011-05-08, 09:10
:
W ogóle pisarstwo Vandermeera to dla mnie półka światowa. Szczególnie właśnie cykl o Ambergris przypadł mi do gustu, więc z przyjemnością mogę Ci polecić Shrieka, a potem oczywiście Fincha :-P
Dhuaine - 2011-05-08, 12:45
:
Amnezja napisał/a:
Oj, ale ja się musiałam upierać, żeby skończyć poprzednie części serii. A po każdej kolejnej byłam przekonana, że w następnej nie będzie już o czym pisać i co by tu nie mówić... chyba miałam rację.
Na 'Potomka' na razie szkoda mi pieniędzy, może ktoś ze znajomych kupi.
A tak BTW literówki w MAGu to chyba norma, czytając 'Drogę Cienia' co chwilę na jakieś wpadałam :P


Teraz zabieram się za Trylogię Czarnych Kamieni (Anne Bishop) i coś mi nie idzie :P pierwsza część wydaje się strasznie banalna, zbyt łatwa do przewidzenia. No i ci wyidealizowani bohaterowie... no nie wiem co z tego będzie, wszyscy raczej chwalili serię.


Miałaś rację. Kusziel z tomu na tom jest coraz gorszy.
Doszłam do 330/700 w "Potomku Kusziela" i wydarzyły się już dwie (!) rzeczy warte streszczenia. ;) Niestety, paradoksalnie zrobiło się nudno. Jak flaki z olejem. Po ponad 300 stronach chyba zaczyna się główna fabuła (?), tyle że mimo tych wszystkich opisów itepe itede ja nadal nie znam Imriela. Nie mam pojęcia, jakie ma główne cechy charakteru, czym się interesuje, co chce osiągnąć oprócz jednego ogólnika, który nic nie mówi. Ot, emuje się chłopak z powodu swojej matki. I tyle o nim wiadomo. Plus wygląd zewnętrzny. Trochę to irytuje w książce z narracją pierwszoosobową. :P

Czarne Kamienie są beznadziejne. Pierwszy tom to jedna z najgorszych książek, jakie czytałam, aż zęby bolały. Reszty trylogii nie tknęłam. Kusziel bije ją na głowę. ;)
Kennedy - 2011-05-10, 16:07
:
Rozgrzebało mi się kilka książek.

Wit Szostak - Chochoły. Męcze już trzeci tydzień, o ile z początku mi wchodziły, o tyle za połowa robi się już cięzko. Bardzo, bardzo powolna powieść o wielu warstwach i, szczerze mówiąc, sprawia wrażenie trochę rozwleczonej. Póki co jestem trochę rozczarowany, Oberki były chyba lepsze. Ale do końca jeszcze nie dobrnąłem, może mi się przewartościuje.

Jolande Jacobi - Psychologia C.G. Junga. bardzo fajne wprowadzenie w mysl Junga, klarowne, zwięzłe, treściwe, zero lania wody, same konkrety. W dodatku przedstawione prosto i łopatologicznie, mnóstwo ok. Podoba mi się. Jungowi zresztą też się podobało, wnioskując po tym, co napisał w przedmowie.

Jorge Luis Borges - Księga piasku. bardzo w porządku, chociaż to dosyć zamotana literatura, wymaga czasu i skupienia. Na razie Borgesa odkładam, postudiuję go sobie uważnie w wakacje.
Urshana - 2011-05-10, 16:48
:
Skończyłam "Rynek w Smyrnie" Jacka Dehnela. Są to jego wczesne opowiadania, sprzed słynnej "Lali", ale całkiem niezłe. Melancholijne, z powracającym motywem śmierci, z ładnymi, długimi zdaniami. Podobało mi się zwłaszcza ostatnie - "Filc", które jest swego rodzaju preludium do "Lali". Jak będę miała okazję, to sięgnę po "Balzakiana".
Obecnie czytam "Shriek: Posłowie" i Dunkan mnie wkurza swoimi wtrąceniami, ale zapewne się przyzwyczaję do dwugłosu. W planach "Triumf Endymiona" i coś z literatury faktu. Może wreszcie zaległy Szczygieł.
Romulus - 2011-05-10, 20:53
:
Urshana napisał/a:
Skończyłam "Rynek w Smyrnie" Jacka Dehnela. Są to jego wczesne opowiadania, sprzed słynnej "Lali", ale całkiem niezłe. Melancholijne, z powracającym motywem śmierci, z ładnymi, długimi zdaniami. Podobało mi się zwłaszcza ostatnie - "Filc", które jest swego rodzaju preludium do "Lali".
Mnie urzekło to pierwsze.
Urshana napisał/a:
Jak będę miała okazję, to sięgnę po "Balzakiana".

Koniecznie!

Poczytuję "Złotą czarę" Henry Jamesa. Wciąga mnie swoją odmiennością, taką... "staromodnością", która stanowi miłą odmianę po fantastyce. Jednak jest to również lektura ciężka. Ale to skutek tego, że zmusza do smakowania słowa a nie jego połykania. Aby nie zabrnąć w dosyć wulgarne porównanie współczesnej literatury do śmieciowego jedzenia, zamilknę na razie.
Ard - 2011-05-10, 21:05
:
@Romulus

Czytałeś może Saturna? Chciałbym zapoznać się z twórczością Dehnela i spośród wszystkich jego książek ta wydaje się najbardziej odpowiednia dla mnie. Pytanie tylko - jak z jej jakością?
Romulus - 2011-05-10, 21:07
:
Oj, jeszcze nie. Ale pewnie przeczytam wkrótce. "Balzakiana" i "Lala" są świetnymi powieściami. Trudno uwierzyć, że tak młody pisarz jest jednocześnie utalentowany i mądry. I nie maskuje (jak inni) miałkości swojej twórczości jakimiś formalnymi bzdetami, przed którymi padają salony. Bo jego twórczość nie jest miałka. Świetny prozaik. Umie opowiadać historie.
Procella - 2011-05-11, 07:20
:
Też się muszę zabrać, bo "Lala" mi od jakiegoś nieprzyzwoicie długiego czasu leży na półce.
adamo0 - 2011-05-11, 11:33
:
Też polecam. "Lala" to świetna książka.

Czytam "Światł" M. Johna Harrisona i... nie podoba mi się. Skusiło mnie wiele pozytywnych komentarzy, ale jednak książka nie przypadła mi do gustu. Doczytam, ale bez przyjemności.
MrSpellu - 2011-05-11, 11:41
:
Z perwersyjnej ciekawości zapytam, czy czytałeś Viriconium. Czytałeś Viriconium?
adamo0 - 2011-05-11, 14:00
:
Tak i o dziwo bardzo mi się Viriconium podobało. Nie powiem, że była to łatwa i przyjemna lektura, ale była dobra, momentami bardzo dobra. Liczyłem, że i ta książka Harrisona okaże się równie wyczerpującą i przyjemną lekturą, ale jakoś nie mogę się przemóc żeby jednoznacznie powiedzieć, że to co czytam jest dobre. Sama fabuła nie wciąga mnie tak bardzo jak na to liczyłem. Pod względem samego języka Światło to jednak półka światowa.

Może Viriconium podobało mi się bardziej, bo można tam dostrzec trochę Vandermeera, którego cienię (raczej odwrotnie - to u Vandermeera można zobaczyć trochę Harrisona, ale wiesz o co mi chodzi). Może też nie jestem aż tak wielkim fanem sf czy hard sf.
You Know My Name - 2011-05-11, 14:10
:
Ja uważam, że nie o akcję w Świetle chodzi tylko o wizję (nieco poparaną) autora. Dla mnie nr2 zeszłego roku.
Powolutku czytam Diamentowy Wiek Stephensona. Czy to taki CP w stroju SP?
adamo0 - 2011-05-11, 14:31
:
Tak, wiem że Światło to raczej nie jest książka przy której można się rozerwać albo czytać w tramwaju. Jednak tak jak piszesz - ta wizja autora, jakoś do mnie nie przemawia. Nie twierdzę też, że to książka zła - co to, to nie.

Diamentowy wiek - bardzo dobrze wspominam tę książkę. Dzięki za przypomnienie Mag_Droon, chyba przeczytam jeszcze raz.

Co do porównania z Cryptonomicon - w DW według mnie akcja toczy się o wiele spokojniej, ale mamy też wiele wątków i chyba o wiele lepsze zakończenie. Sam rozmach kreacji świata w Diamentowym Wieku jest też o wiele większa. Bardzo dobra książka.
Tomasz - 2011-05-14, 16:51
:
Czytam powieść "Saga Sigrun" Elżbiety Cherezińskiej. Bardzo ciekawa rzecz. Niby historyczna powieść, ale nietypowa. Akcja rozgrywa się wśród Wikingów w X w. Ale wydarzenia obserwujemy z punktu widzenia narratorki, żony jarla z północnych fiordów. Zatem nie ma tu morskich bitew, pojedynków, grabieży itd, ale jest tak kobieco: szycie, wzdychanie do męża, tęsknota gdy wyjeżdża i strach czy powróci, lęk przed bezdzietnością gdy lata mijają bez dziecka, zarządzanie grodem pod nieobecność jarla, zbiory, ukrywanie zapasów przed zbierającymi podatki na rzecz znienawidzonego króla, składanie ofiar itd. Sporo o uczuciach i sporo opisów. I o dziwo, ta niby kobieca proza, bardzo mi przypadła do gustu. Wciągnąłem się w tę opowieść. Mam za sobą 1/3 książki, a już planuję zakup dwóch dalszych części sagi, zatytułowanej "Północna droga" oraz powieści tej samej autorki z akcją w czasach pierwszych Piastów.
Beata - 2011-05-15, 17:36
:
Bardzo się cieszę z Twojej pozytywnej opinii. Książkę chwaliłam, bo dobra jest, ale gdzieś tam podskórnie byłam ciekawa opinii jakiegoś czytelnika płci męskiej: czy autorce udało się trafić i do niego. Zresztą w odniesieniu do drugiej części ("Sagi Halderd") mam mniejsze wątpliwości - choć opowiada o tych samych wydarzeniach, to jednak z zupełnie innej perspektywy i w efekcie jest bardziej "mięsista", więcej w niej emocji.
Urshana - 2011-05-15, 20:09
:
Kurcze - muszę wreszcie napaść na biblioteczkę brata i też przeczytać, tylko nie wiem kiedy. W tej chwili zamieszkałam w Ambergis i powolutku rozeznaję się w rzeczywistości miasta. A na półce zauważyłam niepokojący przyrost książek, zwłaszcza grubych, ostatnimi czasy tylko takie się mi trafiają, a potem czytam je niespiesznie po dwa tygodnie.
Tomasz - 2011-05-15, 22:10
:
Beata napisał/a:
Bardzo się cieszę z Twojej pozytywnej opinii. Książkę chwaliłam, bo dobra jest, ale gdzieś tam podskórnie byłam ciekawa opinii jakiegoś czytelnika płci męskiej: czy autorce udało się trafić i do niego. Zresztą w odniesieniu do drugiej części ("Sagi Halderd") mam mniejsze wątpliwości - choć opowiada o tych samych wydarzeniach, to jednak z zupełnie innej perspektywy i w efekcie jest bardziej "mięsista", więcej w niej emocji.


Oj udało się trafić, udało. Jeśli "Ja, Haldred" jeszcze lepsza to wspaniale. Pójdę pewnie z rozpędu. A historia Einara? Czytałaś? No i jeszcze ta powieść z czasów Piastów. Ciekawi mnie to bardzo.
Beata - 2011-05-16, 19:07
:
Historia Einara jeszcze nie napisana (chyba, że coś przegapiłam). A "Gra w kości" misię bardzo. Chrobry, Otton III (akcja książki toczy się w latach 1000-1002), te sprawy.

Edit: Przegapiłam. "Pasja według Einara" ukazała się pod koniec kwietnia.
Shadowmage - 2011-05-16, 19:34
:
Przeczytałem "Milę księżycowego światła" Lehane'a. Początek świetny, rozwinięcie bardzo dobre, końcówka słaba. Niemniej za osadzenie w kontekście i konstrukcję oceniam całość wysoko.
MarcinusRomanus - 2011-05-16, 22:11
:
"Opowieści z meekhańskiego pogranicza wschód-zachód" Wegnera już za mna. Tym razem Robert poczęstował nas znowu dobrą dawką męskiej fantazy.
Obecnie poczytuje "Kwantowego złodzieja" Rajaniemiego... Zbyt wielkich zachwytów nie ma, fajne lekkie przyjemne sci-fi z dość fajnymi pomysłami.
Tomasz - 2011-05-16, 22:15
:
Beata napisał/a:
Historia Einara jeszcze nie napisana (chyba, że coś przegapiłam). A "Gra w kości" misię bardzo. Chrobry, Otton III (akcja książki toczy się w latach 1000-1002), te sprawy.

Edit: Przegapiłam. "Pasja według Einara" ukazała się pod koniec kwietnia.


Kupię jeszcze w tym miesiącu chyba wszystkie te książki. Im dalej w "Sadze Sigrun" tym lepiej. Uwiodła mnie ta książka.
Urshana - 2011-05-17, 04:57
:
Mała przerwa w fantastyce, postanowiłam wreszcie zabrać się za "Zrób sobie raj" Mariusza Szczygła. Już się nie mogę doczekać drogi do pracy.
You Know My Name - 2011-05-17, 10:27
:
Doskonała lektura, szczególnie kiedy się zbierze i porówna z naszymi rodzimymi zapisami o pozostałościach władzy ludowej. Szczygieł pokazuje, że mieliśmy spore szczęście mimo wszystko.

Zbliżam się powoli do końca Diamentowego Wieku Stephensona. Widać pewien przełom względem Zamieci. O ile w tej ostatniej jak akcja przyspiesza robi się ciekawie, o tyle w DW coraz więcej jest znanego i lubianego później u Stephensona "pitu-pitu". Mnóstwo wstawek o Nell, wiele meandrowania, dygresji, fragmentów, które u wielu innych twórców skrzyłyby się od emocji, tu są płaskie, zdystansowane (biorę pod uwagę, że jest to też efekt typu opisywanych bohaterów, chińczyków i Neowiktorian).
Jak na razie to najsłabsza przeze mnie przeczytana książka Stephensona.

Za to duży plus za tłumaczenia (walnięty zlewozmywak roolz).
Tixon - 2011-05-18, 01:42
:
Drugi tom trylogii arturiańskiej, Nieprzyjaciel Boga B. Cornwella , to więcej dobrego - bądź złego, zależy z której strony patrzymy. Sprzeczne wrażenia jakie odbierałem podczas lektury pierwszego tomu pozostają w mocy, co ma jednak pozytywny wydźwięk - książka wywołuje cholernie silne emocje, sądzę, że to był jeden z zamysłów autora i odniósł na tym polu sukces.
Zdecydowanie dobrze wypada dwuznaczna koncepcja magii - kto chce, może wierzyć, że Merlin i reszta mamrocząc coś pod nosem, skacząc i machając, sikając, czynią czary, odprawiają uroki i posiadają moc. Kto nie chce, może traktować to jako zabobony. Ale... oba podejścia są równie wiarygodne, przy czym im noc ciemniejsza, a sytuacja bardziej beznadziejna, tym wsparcie Merlina jest wysoce bardziej pożądane.
Akcja początkowo szła dosyć opornie lecz gdy poczęła przyśpieszać, nie szło już oderwać się od lektury. Cornwell potrafi również ruszyć czytelnika, zaciekawić go, wzruszyć bądź zirytować. To ostatnie głównie z powodu wkurzających bohaterów tkwiących w okowach swojej historii - przewodzi im łagodny i praworządny Artur, powodujący tym połowę problemów. No ale co w micie musi się stać, to się stanie, a bohaterowie są tylko odtwórcami wcześniej przydzielonych ról. Smutne, ale na tym legenda arturiańska polega.
Sabetha - 2011-05-18, 15:50
:
Zaczęłam dziś "Herbatę z kwiatem paproci" Michała Studniarka; pamiętam, że dawno, dawno temu Sharin bardzo mi książeczkę polecał. Jako że przeczytałam dopiero kilkanaście stron, w dodatku w otoczeniu wyjących i porykujących gimnazjalistów (nie ma to jak dyżur w szatni XD ), nie zdołałam jeszcze wyrobić sobie opinii, poza jakże ważnym spostrzeżeniem, iż nigdy nie wiadomo, kiedy człowiekowi może się przydać znajomość "Balladyny" XD
Urshana - 2011-05-18, 16:13
:
Skończyłam "Zrób sobie raj" Szczygła, dosłownie pochłonęłam jego teksty i jest mi bardzo smutno, że to już koniec. Czechofilką nie zostałam po "Gottland", więc teraz też się nie nawróciłam, ale nie zmienia to faktu, że książka jest rewelacyjna. Przepraszam - REWELACYJNA. Uwielbiam styl Szczygła, cudnie przytaczane anegdoty, rozmaitość formy, umiejętność niebanalnego prezentowania ludzi i zdarzeń. Książka jest w sumie o bardzo poważnych tematach, a mimo to cały czas budziła u mnie głupawy uśmiech, głównie zachwytu. Ja chcę więcej tego typu pisania, bo to jest szczebel mistrzowski.
Obecnie wzięłam się za "Brak wiadomości od Gurba" Eduardo Mendozy, a w kolejce "Podróż Turila" Thurnera.
ASX76 - 2011-05-18, 19:21
:
Urshana napisał/a:
Skończyłam "Zrób sobie raj" Szczygła, dosłownie pochłonęłam jego teksty i jest mi bardzo smutno, że to już koniec. (..)Ja chcę więcej tego typu pisania, bo to jest szczebel mistrzowski.


Mówisz - masz --> http://merlin.pl/Niedziel...t/1,903684.html (nowa książka Szczygła)

Przy okazji gorąco polecam tę pozycję --> http://merlin.pl/Wojna-ni...t/1,826826.html
Urshana - 2011-05-18, 21:21
:
O Aleksijewicz owszem myślę intensywnie. Na blogach ostatnio o niej głośno. A jeśli chodzi o nową książkę Szczygła, to to są stare teksty, tylko wydane i zebrane teraz.
ASX76 - 2011-05-18, 21:28
:
Urshana napisał/a:
O Aleksijewicz owszem myślę intensywnie. Na blogach ostatnio o niej głośno.

A jeśli chodzi o nową książkę Szczygła, to to są stare teksty, tylko wydane i zebrane teraz.


1. Nad czym się tu zastanawiać? Promocja czyni dobrą okazję. :)

2. Dla mnie nowe, bom starych nie czytał. ;)


A czytałaś może reportaże/książki: Tochmana i Hugo-Badera? Również bardzo ciekawe.
Urshana - 2011-05-18, 22:06
:
Obu czytałam w formie prasowej, a do ich książek zabieram się od dawna. Zwłaszcza Hugo-Bader jest u mnie na short liście. Jak tylko uda mi się "Białą gorączkę' złapać w bibliotece. W ogóle serie wydawnictwa Czarne - zarówno Sulina jak i Reportaże są godne polecenia.
ASX76 - 2011-05-19, 00:32
:
Urshana napisał/a:
Obu czytałam w formie prasowej, a do ich książek zabieram się od dawna. Zwłaszcza Hugo-Bader jest u mnie na short liście. Jak tylko uda mi się "Białą gorączkę' złapać w bibliotece. W ogóle serie wydawnictwa Czarne - zarówno Sulina jak i Reportaże są godne polecenia.


Może uda Ci się znaleźć w bibliotece "Okrążmy świat raz jeszcze" T. Perkitnego w dwóch tomach? Ta pozycja miała kilka wydań (ostatnie w 2009 - bardzo ładne), więc liczę, iż skoro żałujesz wydawać kasę, to przynajmniej wypożyczysz, choćby starsze... Na blogach raczej o niej nie piszą, dużo osób podnieca się książkami Cejrowskiego, a tak zacna klasyka podróżnicza jak wymieniony przeze mnie tytuł przepada w stosach kolorowych okładek i wszechobecnej sztampy, a wielka szkoda. W życiu nie czytałem tak przezabawnej relacji/opowieści z podróży, napisanej piękną polszczyzną... :) Teraz już tak się nie pisze.
utrivv - 2011-05-19, 07:58
:
Czytam Rozgwiazdę - jestem na 49 stronie. Ostrożnie i nie bez zdziwienia mogę stwierdzić że mi się podoba co o tyle mnie dziwi że z ostatnio nabytych 6 książek ta wydawała mi się najnudniejsza tymczasem pozostałe leżą i już wiem że nieprędko je przeczytam.
Powoli rodzi się we mnie głód książek innych niż SF & F (bo trudno mi Rozgwiazdę zaliczyć do tego nurtu)

Może ktoś czytał Remarque'a? Chyba wezmę go jako następne danie (tylko jeszcze nie wiem co)
Amnezja - 2011-05-19, 17:54
:
utrivv napisał/a:

Może ktoś czytał Remarque'a? Chyba wezmę go jako następne danie (tylko jeszcze nie wiem co)

Yep :P
Jakoś rok temu, jeszcze w gimnazjum, pani od historii zaproponowała mi w ramach podciągnięcia się na 5 lekturę którejś jego książki.
Przeczytałam trzy: Łuk Triumfalny, Czarny Obelisk i Na zachodzie bez zmian.

Przyznam się, że znaczenie tej drugiej długo, długo mi umykało, jakoś nie potrafiłam się wkręcić w atmosferę powojennej Rzeszy :oops:
Wszystkie są też dość melancholijne, ale lektura w sumie warta uwagi. Najlepsza była trzecia, także ją właśnie proponuję na początek :P
Ł - 2011-05-19, 19:29
:
utrivv napisał/a:
książek innych niż SF & F (bo trudno mi Rozgwiazdę zaliczyć do tego nurtu)

Czemu?
stian - 2011-05-19, 21:57
:
Amnezja napisał/a:
powojennej Rzeszy


po wojnie (jeszcze zalezy ktorej) nie było Rzeszy :-)
MadJack - 2011-05-19, 22:15
:
Czytałem Księgę wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa Sira Arthura Conana Doyle'a, dopóki mama mi nie zabrała, bo sama chce dokończyć :P Ale zdążyłem przeczytać jedną trzecią księgi, czyli gdzieś jedną książkę i dwa zbiory opowiadań o detektywie. W sumie nie spodziewałem się, że taka tematyka tak bardzo mi "siądzie".
No skoro nie mam Holmesa, to wziąłem się za wypożyczone już o wiele za długo Wokół księżyca Juliusza Verne'a. Zapowiada się całkiem ciekawie.
No i muszę dokończyć Potop, bo została mi jeszcze połowa, a zdążyłem już dostać 5 za sprawdzian wiadomości z niego (miesiąc temu...) ^^
utrivv - 2011-05-20, 06:37
:
Ł napisał/a:
utrivv napisał/a:
książek innych niż SF & F (bo trudno mi Rozgwiazdę zaliczyć do tego nurtu)

Czemu?

Trudne pytanie. Pogląd na sprawę mam jasny ale trudno to krótko wyłożyć - co IMO jest fantastyką?
Osadzenie akcji w czymś w rodzaju przyszłości nie czyni książki SF. podobnie wymyślenie kilku wynalazków które na dobrą sprawę do akcji nic nie wnoszą - równie dobrze akcja może się toczyć 5 lat temu jak i za lat 200. Tematem książki wydają się być rozważania świrusów więc mógłbym ja nazwać thrillerem psychologicznym.
Tematem książek SF jest dla mnie właśnie pewna Fikcja połączona z pewną dozą Nauki, a ta Fikcja powinna zawierać pierwiastek fantastyczny - jeżeli już musi toczyć się w "naszych czasach" to pierwiastek fantastyczny powinien być silniejszy.
W Rozgwieździe brakuje właśnie fantastyki bym mógł ją uznać za książkę SF.

Pamiętacie Park Jurajski? Rozgwiazda to dla mnie tego typu literatura.

Zacząłem czytać Zrób sobie raj Szczygła - bardzo przyjemna lektura :) akurat wakacyjna.
Rozgwiazdę czytam tylko w drodze do i z pracy.
Romulus - 2011-05-20, 07:19
:
Bez offtopów (zbyt dużych) mi tu.

Czytam "Złotą czarę" H. Jamesa. Cięzka to lektura, co nie znaczy, że powieść mi się nie podoba. Bardzo mi się podoba, ale lektura idzie wolno, gdyż język w jakim została napisana bardzo różni się od języka współczesnej literatury. Dłuuugie zdania, dużo psychologicznych rozważań. To w zasadzie lektura do kontemplacji, na dłuuugie zimowe wieczory. Przyznać muszę, że tak się już nie opowiada historii w literaturze. Trzeba do tego odwagi, talentu, umiejętności posługiwania się słowem, która chyba jest już zapomniana, na pewno w literaturze dostępna nielicznym.

Przerwałem lekturę nieco z ulgą. Nie dociągnąłem nawet do połowy, ale się nie poddam. W międzyczasie jednak przeczytam coś "fast-foodowego" czyli kryminał. Trzecia część trylogii policyjnej Gorana GW Perssona zapowiada się apetycznie. Choć tytuł jest nieco pretensjonalny: "Swobodny upadek, jak we śnie". Po początku powieści sądzę, że poprzednie dwie były przygrywką do tego, co ma się dziać na kartach ostatniej odsłony. Skupia się ona już wprost na sprawie zabójstwa premiera Szwecji Olofa Palme w 1986 r. Po ponad 20 latach jeden z bohaterów tej powieści wraca do sprawy już jako szef nowej służby bezpieczeństwa. W pierwszym tomie ta sprawa pojawiała się w finale i tam, zdaje się, został podany motyw zabójstwa premiera wywiedziony z innego tajemniczego morderstwa, które nie wyglądało na morderstwo. W tomie 2 o tej sprawie nie było mowy, gdyż toczyła się ona na przestrzeni 20 lat wokół brudów częsci politycznej elity Szwecji. Ciekawe, czy i jak Persson to połączy ze sobą. Bo, przyznać muszę, że po pierwszej części miałem wrażenie, że wyjaśnił wszystko.
Tomasz - 2011-05-20, 07:24
:
utrivv napisał/a:
W Rozgwieździe brakuje właśnie fantastyki bym mógł ją uznać za książkę SF.


hmm, inteligentne żele? przerabianie płuca na skrzele? Rozumiem, że wg ciebie np. "Czarne oceany" Dukaja to też nie jest fantastyka? A historie alternatywne? Czy to fantastyka czy nie? Nie żebym się czepiał, bo w zasadzie mi zwisa, czy dla ciebie "Rozgwiazda" to romans, powieść obyczajowa, instrukcja techniczna czy kryminał, ale widzę że przy okazji tej książki zaczęłó się mnóstwo dziwnych dyskusji u nas, a to na nowo tworzących definicje hard sf i wywalające z niej wiele rzeczy, które dotąd zawsze były hard sf właśnie, a teraz widzę że "Rozgwiazda" to nie jest fantastyka.
Aha, to może tak jak np. "Amerykańscy bogowie" Gaimana nie są fantasy bo nikt nie lata z mieczem polując na smoka w nich, a elfy nie kłócą się z długobrodymi krasnoludami i hobbici z norek nie wyłażą?
Polskie rozumienie pojęć z zakresu fantastyki i samej fantastyki jest całkowicie odmienne od tego obowiązującego w kręgu fantastyki anglojęzycznej.
utrivv - 2011-05-20, 07:57
:
Tomasz napisał/a:
utrivv napisał/a:
W Rozgwieździe brakuje właśnie fantastyki bym mógł ją uznać za książkę SF.


hmm, inteligentne żele? przerabianie płuca na skrzele? Rozumiem, że wg ciebie np. "Czarne oceany" Dukaja to też nie jest fantastyka? A historie alternatywne? Czy to fantastyka czy nie? Nie żebym się czepiał, bo w zasadzie mi zwisa, czy dla ciebie "Rozgwiazda" to romans, powieść obyczajowa, instrukcja techniczna czy kryminał, ale widzę że przy okazji tej książki zaczęłó się mnóstwo dziwnych dyskusji u nas, a to na nowo tworzących definicje hard sf i wywalające z niej wiele rzeczy, które dotąd zawsze były hard sf właśnie, a teraz widzę że "Rozgwiazda" to nie jest fantastyka.
Aha, to może tak jak np. "Amerykańscy bogowie" Gaimana nie są fantasy bo nikt nie lata z mieczem polując na smoka w nich, a elfy nie kłócą się z długobrodymi krasnoludami i hobbici z norek nie wyłażą?
Polskie rozumienie pojęć z zakresu fantastyki i samej fantastyki jest całkowicie odmienne od tego obowiązującego w kręgu fantastyki anglojęzycznej.


Inteligentne żele to obecna nauka (no prawie) - nie zdziwię sie gdy pojawią się za kilka lat.
Sztuczne płuco na pewno można by już implementować. Dukaja nie czytałem - omijam polską literaturę szerokim łukiem (no chyba że z wielu różnych źródeł słyszę że coś jest warte uwagi ale wtedy stosuję jeszcze test Czytam Losowy Fragment).
Amerykańscy Bogowie to książka SF & F - nie wnikam czy jest bardzie fantasy od Amberu Zelaznego czy mniej - nie mam wątpliwości że należy do nurtu.
Z ciekawości: czy każdą książkę opowiadającą pewną prawdziwą historię i udokumentowaną nazywasz historyczną? Każdy owoc nazywasz owocem (pomidory, ogórki)?
Jander - 2011-05-20, 08:26
:
utrivv napisał/a:
Dukaja nie czytałem - omijam polską literaturę szerokim łukiem

O, kolejny uprzedzony, dla którego pewnie polska fantastyka = fantastyka spod loga Fabryki Słów. Cudze chwalą, a swojego nie znają.
utrivv - 2011-05-20, 09:33
:
Jander napisał/a:
utrivv napisał/a:
Dukaja nie czytałem - omijam polską literaturę szerokim łukiem

O, kolejny uprzedzony, dla którego pewnie polska fantastyka = fantastyka spod loga Fabryki Słów. Cudze chwalą, a swojego nie znają.

Kiedy staram sobie przypomnieć autorów polskich i zagranicznych którzy zrobili na mnie wielkie wrażenie to po stronie polskiej widzę tylko Lema i Kresa - nie biorę pod uwagę Sapkowskiego bo te wielkie wrażenie po lekturze opowiadań o wiedźminie prysło po skończeniu powieści. Grzędowicza brałbym pod uwagę gdyby skończył na pierwszym tomie PLO :) (mówię tylko o fantastyce)
Tomasz - 2011-05-20, 12:37
:
utrivv napisał/a:

Kiedy staram sobie przypomnieć autorów polskich i zagranicznych którzy zrobili na mnie wielkie wrażenie to po stronie polskiej widzę tylko Lema i Kresa - nie biorę pod uwagę Sapkowskiego bo te wielkie wrażenie po lekturze opowiadań o wiedźminie prysło po skończeniu powieści. Grzędowicza brałbym pod uwagę gdyby skończył na pierwszym tomie PLO :) (mówię tylko o fantastyce)


Prawa jest taka, że jak chcesz w ogóle rozmawiać o współczesnej fantastyce to paru autorów wypada znać, w tym Dukaja właśnie, bo to bez wątpienia najlepszy polski pisarz fantastyki (jeśli nie w ogóle). Tak samo po prostu nie wypada nie znać Brzezińskiej.
Ale co mi tam, twój wybór. Tylko dla mnie "Rozgwiazda" to na sto procent science fiction.
utrivv - 2011-05-20, 12:53
:
Tomasz napisał/a:
utrivv napisał/a:


Prawa jest taka, że jak chcesz w ogóle rozmawiać o współczesnej fantastyce to paru autorów wypada znać, w tym Dukaja właśnie, bo to bez wątpienia najlepszy polski pisarz fantastyki (jeśli nie w ogóle). Tak samo po prostu nie wypada nie znać Brzezińskiej.
Ale co mi tam, twój wybór. Tylko dla mnie "Rozgwiazda" to na sto procent science fiction.

Brzezińską znam ale nie spodobała mi się - a propos mam to oddania 4 tomy sagi o Twardokęsku :) - Skąd pomysł że chcę rozmawiać o współczesnej fantastyce? Starannie unikałem tu na forum podejmowania takich tematów. Co innego jednak dyskusja nad tym co jest a co nie jest literaturą SF & F - możesz mi podać co według ciebie sprawia że uważasz Rozgwiazdę za SF? Pamiętaj że jestem dopiero na początku lektury i cokolwiek powiesz może mnie tylko zachęcić do dalszego czytania (dowolnie możesz spoilerować itp)
Shadowmage - 2011-05-20, 13:21
:
Wydawanie kategorycznych sądów o przynależności gatunkowej będąc na początku lektury jest dosyć ciekawą praktyką (do dyskusji się nie włączam, bo "Rozgwiazdy" nie czytałem).

U mnie "Serca, dłonie, głosy" McDonalda, "Proces" Kafki oraz "Księga wojny".
utrivv - 2011-05-20, 13:33
:
Polemizowałbym czy zdanie:
Cytat:
Powoli rodzi się we mnie głód książek innych niż SF & F (bo trudno mi Rozgwiazdę zaliczyć do tego nurtu)

Spełnia kryteria kategorycznego sądu - przeciwnie sugeruje że piszący miał jakiś pogląd na sprawę ale musiał się z niego wycofać choć dalej ma wątpliwości.
Między innymi wyrażeniu tych wątpliwości służyła informacja że dopiero zaczynam czytanie.
You Know My Name - 2011-05-20, 14:02
:
Cytat:
Inteligentne żele to obecna nauka (no prawie) - nie zdziwię sie gdy pojawią się za kilka lat.
Tiaaa, powiedz mi kiedy udało się zregenerować jakąkolwiek ludzką komórkę nerwową optymisto. A tobie roją się paramózgi...

U mnie przyszedł czas na zaznajomienie się z odkładaną od kilkunastu lat Czarną Kompanią Cooka.
Romulus - 2011-05-20, 14:25
:
Wszystkie posty nie na temat po tym poście będą cięte bez ostrzeżenia.
ihan - 2011-05-20, 19:25
:
No to zaryzykuję Romulusie.
Nieustannie Erikson i Malazańska Księga Poległych. Aktualnie drugi tom Wichru śmierci.
Cain - 2011-05-20, 19:57
:
Obecnie "Szaleństwo aniołów" K. Griffin i całkim dobrze się czyta :-)
Urshana - 2011-05-20, 21:29
:
Pierwszy utwór Mendozy po jaki sięgnęłam nie był chyba najlepszym wyborem. "Brak wiadomości od Gurba" to owszem przyjemna lekturka, króciutka, ale to taka zupełna głupostka. Kosmita w ciepłej Barcelonie czeka na partnera ze statku, który przyjął ludzką powłokę i zniknął. A poszukiwania powodują lawinę wypadków. Mnóstwo absurdu i groteski, ale nie zakochałam się w pisarzu. Trzeba było zacząć od chwalonej trylogii fryzjerskiej.
Obecnie czytam "Podróż Turila" i nie zadecydowałam jeszcze co o książce sądzić. Jedno jest pewne - bohater na pewno nie przypomina Tichego, jak twierdzą autorzy notki na okładce. Ale o tym już kiedyś Beata wspominała.
Ł - 2011-05-21, 22:38
:
utrivv napisał/a:

Osadzenie akcji w czymś w rodzaju przyszłości nie czyni książki SF. podobnie wymyślenie kilku wynalazków które na dobrą sprawę do akcji nic nie wnoszą - równie dobrze akcja może się toczyć 5 lat temu jak i za lat 200. Tematem książki wydają się być rozważania świrusów więc mógłbym ja nazwać thrillerem psychologicznym.
Tematem książek SF jest dla mnie właśnie pewna Fikcja połączona z pewną dozą Nauki, a ta Fikcja powinna zawierać pierwiastek fantastyczny - jeżeli już musi toczyć się w "naszych czasach" to pierwiastek fantastyczny powinien być silniejszy.
W Rozgwieździe brakuje właśnie fantastyki bym mógł ją uznać za książkę SF.

Żeby rzetelnie dać znać jak bardzo się z Toba nie zgadzam musiałbym zapolemizowac z dosłownie każdym zdaniem tej wypowiedzi. Ale dziś nie jestem rzetelny więc ograniczę się do stwierdzenia że nie kupuje w żaden sposób, w całości i na raty, też nie.


Uwikłałem się w zbyt wiele lektur na ten czas:
Atlas Zbuntowany - cały czas powoli jak żółw ociężale ale jest frajda.
Mag - Fowlesa
The New Space Opera 2 - narazie the Island Wattsa rządzi z tego zbiorku.
&
masa lektur do magisterki o przemądrych tytułach.
Tomasz - 2011-05-22, 01:08
:
Przeczytałem "Ja jestem Halderd". Równie dobre jak pierwszy tom cyklu, a może nawet lepsze. Elżbieta Cherezińska trafiła już na listę moich ulubionych pisarzy. Świetnie, rozciągając w czasie historię swojej bohaterki dopowiedziała ciąg dalszy wątków stanowiących wspólny element cyklu. Pociągnęła opowieść, jednocześnie zmuszając do innego spojrzenia na losy pierwszej z jej bohaterek, Sigrun. Niby wszystko jest bardzo proste, ale sama konstrukcja cyklu na razie mistrzowsko pomyślana.
I jeszcze, niby to przy pierwszym tomie wydawała się taka trochę kobieca literatura, ale po drugim czytelnik zdaje sobie sprawę, że to dramatyczne i tragiczne opowieści. A do tego w tych powieściach mamy jeden z najlepszych obrazów dumnych i wojowniczych Wikingów. Mimo, że to historia tych co zostają gdy wojowie wypływają do walki, to miecze szczękają w tle non stop.
Teraz wracam do zaczętych wcześniej "Przypływów nocy" Eriksona i zamierzam na nowo przeczytać "Grę o tron".
Romulus - 2011-05-22, 08:23
:
Ł napisał/a:
Atlas Zbuntowany - cały czas powoli jak żółw ociężale ale jest frajda.

Mniamm. Z biegiem czasu złagodziłem swoją ocenę tej powieści. Przypiąłem się do niej niepotrzebnie, bo to mega opasłe tomiszcze, w którym fabuła jest podporządkowana filozofii i trzeba to kupić od razu a nie potem się zżymać, że przez 70 stron trwa monolog jednego z bohaterów :)
Ł napisał/a:
Mag - Fowlesa

Ciekawe, czy ci się spodoba.
Ł napisał/a:
The New Space Opera 2 - narazie the Island Wattsa rządzi z tego zbiorku.

Starałem się nie być kategoryczny, ale po przeczytaniu całego zbiorku tylko Watts mi został w głowie. W "jedynce" było chyba ciekawiej.

Po odłożeniu "Złotej czary" na parapet chwyciłem za "Swobodny upadek, jak we śnie" Perssona. Czyta się, jak zwykle, znakomicie. Choć wydaje mi się, że w tym tomie jest - póki co - mniej ironii i poczucia humoru. I nadal nie daje mi spokoju to, że przecież już w pierwszym tomie Persson przedstawił ciąg zdarzeń, które doprowadziły do zabójstwa Olofa Palme. W trzecim tomie wraca do tego zabójstwa z innej strony, tj. jeden z bohaterów nie uwikłanych bezpośrednio w tamte zdarzenia próbuje dociec, jak do tego doszło. Powieść jest opasła i ciekawi mnie, czy uda się autorowi wybrnąć w interesujący sposób z opowiadania historii, której tło i motywy znane są już czytelnikowi z tomu pierwszego.
utrivv - 2011-05-23, 07:39
:
"Zróbmy sobie raj" przeczytany a nawet pożarty. Rozgwiazda przeczytana od połowy (został mi jeszcze kawałek pierwszej połowy - kilkadziesiąt stron) - kiedy wyjdzie kontynuacja?

Teraz czytam "Zielony Konstanty" Kiry. Piękna lektura nie tylko dla wielbicieli KIG.
Przykładowy wierszyk wrzuciłem do Poezji.
MrSpellu - 2011-05-23, 08:09
:
utrivv napisał/a:
"Zróbmy sobie raj" przeczytany a nawet pożarty.

Super, ale Gottland chyba lepszy.

Ostatnio nic nie czytam, robię sobie kilka tygodni przerwy.
Romulus - 2011-05-24, 17:28
:
Skonczyłem dziś "Swobodny upadek, jak we śnie" Perssona. Więcej napiszę w recenzji o całej trylogii. Znakomite powieści. Porównywać do Stiega Larssona nie ma po co, bo łączy je tylko to, że autorzy są Szwedami i akcja osadzona jest w Szwecji. Ale poza tym, wszystko różni. Poza może jednym jeszcze: choć inaczej pisane, są znakomite, aczkolwiek w 3 tomie mniej jest ironicznego humoru. Czytam skandynawskie kryminały z doskoku. Tak było z Mankellem, Larssonem i teraz - Perssonem. Można rzec, że nieźle udaje mi się "skakać". Aczkolwiek nie planuję na razie C. Lackberg czytać - za dużo tomów. A ja potrzebuję właśnie czegoś takiego jak Trylogia Policyjna Perssona: trzy tomy, obszerne, doskonale skomponowane, napisane z pasją, z realizmem (czego brakuje trylogii Stiega Larssona), wciągające i logicznie skomponowane. Nic tylko polecać.

A teraz zabiorę się za "Sagę Sigrun" pani Cherezińskiej. Wczoraj dokupiłem pozostałe tomy z "Północnej Drogi" oraz "Grę w kości". Jak się bawić - to na całego :)
Sabetha - 2011-05-24, 19:32
:
Romulus napisał/a:
A teraz zabiorę się za "Sagę Sigrun" pani Cherezińskiej. Wczoraj dokupiłem pozostałe tomy z "Północnej Drogi" oraz "Grę w kości". Jak się bawić - to na całego :)


Chwaliła Beata, chwalił Tomasz... Jeśli jeszcze Ty pochwalisz, to chyba też się szarpnę i pędem nabędę, bo brzmi ciekawie.

Ja ostatnio czytuję głównie wypracowania uczniowskie, w międzyczasie brnąc przez "Herbatę z kwiatem paproci". Dla urozmaicenia żywotu przed snem zaczęłam męczyć "Pieśń o Rolandzie", bo ostatni raz miałam to w rękach będąc jeszcze młodą i piękną, a po pierwsze, nabyłam sobie nie tak dawno śliczniuchne wydanie, a po drugie, fajnie się przy tym zasypia :lol:
rybieudka - 2011-05-25, 11:17
:
Wreszcie skończyłem Starcie królów. Nie powiem, kawał doskonałej lektury, choć nie tak dobry jak GoT
Romulus - 2011-05-25, 16:27
:
Sabetha napisał/a:
Romulus napisał/a:
A teraz zabiorę się za "Sagę Sigrun" pani Cherezińskiej. Wczoraj dokupiłem pozostałe tomy z "Północnej Drogi" oraz "Grę w kości". Jak się bawić - to na całego :)


Chwaliła Beata, chwalił Tomasz... Jeśli jeszcze Ty pochwalisz, to chyba też się szarpnę i pędem nabędę, bo brzmi ciekawie.

Wiesz co, chyba nie zwlekaj :) Wczoraj wieczorem zacząłem czytać a dziś jestem już na 244 stronie :) Doskonale napisana powieść. Trudno się oderwać. I chyba tylko jedno mi zgrzyta: ta szczęśliwa miłość :) Ale to szczegół. Pewnie dziś skończę czytać i zaraz chwycę za tom drugi. Beata i Tomasz mieli rację.
ASX76 - 2011-05-25, 16:51
:
Jakiś czas temu zamierzałem sięgnąć po "Sagę...", ale wydała mi się harlequinowata, dlatego odpuściłem. ;) Niemniej skoro nawet osobnicy płci męskiej ją chwalą, to przy najbliższej sposobności (czyli dobrej promocji w księgarni czy Merlinie), kupnę i poczytam. Szkoda, żeście wcześniej nie przypuścili zmasowanej akcji zachwalania. ;)
Romulus - 2011-05-25, 17:19
:
Harlequinowo jest z powodu wątku miłosnego. Ale da się to strawić. I pamiętać należy - szowinistycznie - że to opowieść o kobietach (przynajmniej ta pierwsza, którą czytam).
Sabetha - 2011-05-25, 17:21
:
Dobra, zachęciliście mnie XD . W takim razie wiem już, co dostanę od siebie na urodziny XD
ASX76 - 2011-05-25, 17:27
:
Sabetha napisał/a:
Dobra, zachęciliście mnie XD . W takim razie wiem już, co dostanę od siebie na urodziny XD


Może "Sagę..." ostawić na później, wszak z trzech części się składa, a pierwej uchwycić "Gra w kości" tejże autorki? ;)
Tomasz - 2011-05-25, 20:30
:
Ha, Romulus jak się czujesz złapany i wciągnięty przez "babską sagę"? :)
Z rozpędu łyknij drugi tom, bo kontrast z pierwszym powala od samego początku. Tak to właśnie należy czytać.
W weekend zamierzam połknąć "Grę w kości" i kupić trzeci tom sagi, czyli "Pasję według Ejnara". Chociaż wzdrygam się przed tą męską perspektywą, bo kobieca z dwóch pierwszych tomów była tak dobra, ze boję się rozczarować.
ASX76 - 2011-05-25, 21:40
:
Tomasz napisał/a:
Chociaż wzdrygam się przed tą męską perspektywą, bo kobieca z dwóch pierwszych tomów była tak dobra, ze boję się rozczarować.


Zaiste, dziwnie/zgoła niecodziennie to wygląda, gdy mężczyzna zachwyca się kobiecą perspektywą, a stracha się męskiej... ;)

Tak ładnie reklamujecie, że puszczają mi "tamy" powstrzymujące. :-P
Tomasz - 2011-05-25, 22:18
:
ASX76 napisał/a:
Tak ładnie reklamujecie, że puszczają mi "tamy" powstrzymujące. :-P


To zdanie dopiero brzmi dziwnie i przerażająco. Nie puszczaj swoich tam.
Ale po "Drogę Północną" sięgaj od razu. Zaczynając od "Sagi Sigrun".
Grigori - 2011-05-26, 23:27
:
"Wieczny Grunwald" czytam (lepiej późno, niż później) i będąc w jednej trzeciej utworu bardzo mi się podoba. Aż miałem problem, żeby się oderwać.
I jeszcze "Sterty notatek do sesji". To bym akurat najchętniej zostawił na świętego nigdy. ;)
utrivv - 2011-05-27, 06:48
:
Skończyłem "Rozgwiazdę" i zgadzam się z przedmówcami - to jest książka SF (choć początkowo nic na to nie wskazywało).
Tutaj zapraszam do dyskusji na ten temat.
Urshana - 2011-05-27, 15:08
:
Pochłonęłam wręcz "Triumf Endymiona" Simmonsa. Jeździłam do pracy autobusem z wielką cegłą ponad 900 stron w wydaniu HP, bo nie mogłam się oderwać i nie chciałam sobie psuć przyjemności czytania i obcowania z wykreowanym światem przez lekturę naprzemienną z czymś lżejszym (kilogramowo). Obecnie dla odetchnięcia od grubych cegieł czytam "O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu" Murakamiego i też nie mogę się oderwać, więc pewnie dziś najdalej jutro skończę. Czuję wiele pokrewieństwa z tym pisarzem i jego podejściem do świata, choć nie mam w sobie tyle samozaparcia, by aktywnie uprawiać sport. Mogę go tylko podziwiać. Pamiętnik Japończyka jest oczywiście inny niż jego powieści czy opowiadania, ale czyta się go bardzo lekko i przyjemnie. To jest esej o pisaniu, bieganiu, ogólnie filozofii życia, którego fragmenty same się proszą, by je zaznaczać i wynotowywać.
W kolejce czytadło wilkołacze Magdy Parus tom drugi oraz "Potomek Kusziela" Carey, czyli czytadło przygodowe ze szczyptą pieprzu lub nie (o tym przekonam się niedługo).
Sabetha - 2011-05-29, 19:17
:
Skończyła się pieśń, którą Turold spisał, Adam Chors rozwiązał pomyślnie problemy Rumcajsa i spółki, a ja zabrałam się za "Król musi umrzeć" Mary Renault. Kolejne po "Lawinii" U. Le Guin dziełko osnute na kanwie starożytnej opowieści, a ściślej mówiąc, mitu o Tezeuszu. Dopiero zaczęłam, trudno mi więc wyrokować o całości, ale powoli daję się pochłonąć strasznym i pięknym czasom, kiedy światem władali wszechmocni bogowie, a ich dzieci wyruszały na wędrówki do Aten, by odkryć swoje przeznaczenie :)
Urshana - 2011-06-02, 12:31
:
Zafundowałam sobie ostatnio kilka dni z lekką, ale średniawą fantastyką z polskiego poletka. Doczytałam dwa tomy wilkołaczej trylogii Magdy Parus. Czyta się to lepiej niż tom pierwszy, ale trudno uznać historię Colina za niezwykle odkrywczą. Lektura, o której zapewne szybko zapomnę, na plus należy dać dość ciekawą kreację postaci Caramela, którego polubiłam. Następnie z czytelniczego obowiązku kończenia różnych cykli łyknęłam "Kłamcę 3" - niedokończone, za dużo fajerwerków, właściwie zero przekazu. Taka przemielona papka popkulturowa. Dziś zabieram się za "Zatrute ciasteczko" czyli pierwszą z książek o Flawii de Luce autorstwa Alana Bradleya, co zapewne ucieszy ASX-a. Obiecuję sobie sporo przyjemności i zapewne niedługo zacznę się rozglądać za tomem drugim.
ASX76 - 2011-06-02, 13:04
:
Urshana napisał/a:
Dziś zabieram się za "Zatrute ciasteczko" czyli pierwszą z książek o Flawii de Luce autorstwa Alana Bradleya, co zapewne ucieszy ASX-a. (..)


Zapewne, bo książka ma w sobie wiele uroku. :)

Jednak o wiele bardziej ucieszy mnie sięgnięcie po "Okrążmy świat raz jeszcze" T. Perkitnego. Przez kogokolwiek. :-P
You Know My Name - 2011-06-02, 13:16
:
Kroniki Czarnej Kompanii za mną. Nie wiem dlaczego tak długo czekałem, żeby zapoznać się z klasykiem Cooka. Lektura dobra, aż chciało się złapać od razu za Księgi Południa, ale postanowiłem pójść naprzód z Reynoldsem i Rozpocząłem Otchłań Rozgrzeszenia.

Czarna Kompania pozornie uciekła występującej w fantasy epidemii walki ze ZUEM, podobnie jak cykl o Wiedźminie ASa. Dlaczego pozornie, ano tak czy inaczej z owym złem walczą, nie są tylko tak krańcowo szlachetni i praworządni. Szału może nie ma, ale rozrywka na najwyższym poziomie jest.
Shadowmage - 2011-06-02, 13:23
:
Zwróć uwagę kiedy Cook zaczynał pisać, wtedy fantasy nie było aż tak popularne, a i czarno-białość nie była w aż takiej modzie. Cook bardziej wzorował się na Leiberze niż Tolkienie.
Romulus - 2011-06-02, 13:44
:
Przeczytałem już trzy części "Północnej Drogi" E. Cherezińskiej. Bardzo ciekawy, wciągający cykl opowiadający w sumie tą samą historię z punktu widzenia trzech osób. Najbardziej przypadła mi do gustu "optyka" Sigrun i Halderd. "Pasja według Einara" już mnie trochę zmęczyła i oceniam ją niżej. Z mniejszym rozpędem zabrałem się za "Grę w kości" tej samej autorki. Akcja rozgrywa się w w piastowskiej Polsce, na dworze księcia Bolesława Chrobrego oraz na dworze cesarskim Ottona III, tuż po zabójstwie późniejszego świętego Wojciecha Adalberta. Bardzo dobrze napisana i żal mi się od niej odrywać. Zwłaszcza dla drugiego tomu "Namiestniczki" Wiery Szkolnikowej. Ale obowiązek, to obowiązek :)

Czeka mnie jeszcze czwarta, chyba ostatnia część "Północnej Drogi" opowiedziana przez dzieci Sigrun i Halderd, ale ta - na szczęście - jeszcze się nie ukazała. Warto polecić te powieści.
utrivv - 2011-06-02, 14:38
:
Mężczyzna w brązowym garniturze A. Christie.
Lekka, miła, wakacyjna lektura, urocze żarty Lorda Pedlera i zaskakujące zakończenie.
Urshana - 2011-06-03, 20:01
:
"Zatrute ciasteczko" Bradleya za mną i muszę przyznać, że powieść jest przeurocza. Bohaterka niebanalna, intryga ciekawa, czyta się to jednym tchem. Wiem już, że jak tylko znajdę się w księgarni, której ostatnio unikam ze względów finansowych, to nabędę "Badyl na katowski wór". Flawia de Luce zdobyła moje serce. Obecnie zabieram się za "Nadepnęłam na węża" Hiromi Kawakami. To niewielka objętościowo książeczka, więc zapewne w weekend skończę mimo licznych planów nieczytelniczych. Co dalej, jeszcze nie zdecydowałam.
Sabetha - 2011-06-05, 12:16
:
W ramach urodzinowych darów otrzymałam "Krętkę Bladą" Joanny Chmielewskiej, a że mam przeogromny sentyment do twórczości tej pani, zaczęłam sobie wczoraj przed spaniem czytać i jakoś tak nie wiedzieć kiedy dojechałam do 152 strony. Oczywiście, jak to u Chmielewskiej, trup ściele się gęsto, ale czytelnik, zamiast napinać mózg w próbach odgadnięcia, kto i dlaczego walnął ministra Tępienia w łeb kawałem różowego kwarcu, skupia się beztrosko na relacjach damsko-męskich, tudzież ogólnie "międzybohaterskich", które pani Joanna jak zwykle odmalowuje bardzo malowniczo i jakoś tak, mimo wszystko, pozytywnie. Nie można także zapominać o specyficznym, pełnym kolokwializmów, barwnym i zabawnym stylu wszystkich powieści Chmielewskiej. Osobiście strasznie go lubię, kilka wyrażeń wkradło się nawet niechcący do mojego codziennego języka :)
Urshana - 2011-06-05, 13:36
:
"Nadepnęłam na węża" czytało mi się przyjemnie, choć zapewne średnio obeznana z symboliką japońską mogłam wielu rzeczy nie przyswoić. Jak będzie okazja, to zabiorę się za powieść Kawakami. W ramach relaksu właśnie kończę "Gringo wśród Dzikich Plemion" Cejrowskiego (tak, wiem, to hit który czytają wszyscy, więc głupio to czytać), jak wiadomo książka jest niezła w lekturze i ładnie wydana. Za wszelką cenę próbuję uniknąć uczniowskich prac, które muszę oddać w tym tygodniu, by wystawić oceny, więc ilość przeczytanych książek mi się zwiększa proporcjonalnie do niechęci wobec lektury obowiązkowej. W planach "Biała gorączka" Hugo - Badera i coś jeszcze z niezliczonej ilości oczekujących na półce i w stosach przy łóżku.
MadMill - 2011-06-05, 13:47
:
Urshana napisał/a:
W ramach relaksu właśnie kończę "Gringo wśród Dzikich Plemion" Cejrowskiego (tak, wiem, to hit który czytają wszyscy, więc głupio to czytać), jak wiadomo książka jest niezła w lekturze i ładnie wydana.

Bosh... a ja tego nie skończyłem tak mnie wynudziło jakieś 2 lata temu. Wolę oglądać programy Cejrowskiego niż go czytać.
Ja czytam "Czarodziejkę z Florencji" Rushdiego i zachwycam się dalej tą książką, że tak powiem jest mniam.
martva - 2011-06-05, 14:03
:
Wymęczyłam wreszcie 'Miasta pod skałą' i wsiąkłam w 'Chochoły'. Przez pierwsze dwa dni przeczytałam 20 stron, ale potem pooooszło. Jestem pod wrażeniem, bardzo mi się podoba język i styl. Niesamowity kontrast po poprzedniej książce, która była jakaś taka toporna.
Romulus - 2011-06-09, 20:27
:
"Gra w kości" Elżbiety Cherezińskiej. Powieść już za mną. Bardzo dobra, nawet lepsza niż "Północna droga", a na pewno lepsza od drugiej i trzeciej części tego cyklu. Doskonała lektura. Akcja powieści toczy się dwutorowo. Bohaterem jest młody cesarz Otton III oraz książę Bolesław Chrobry. Ich drogi się przecinają, a czytelnik śledzi fabułę głównie ich oczyma. ale nie tylko, są i bohaterowie drugoplanowi. Akcja koncentruje się wokół polityki. Zaczyna się po śmierci Wojciecha Adalberta i w zasadzie on cały czas jest obecny w powieści mimo to. Zarówno cesarz, jak i Bolesław starają się wykorzystać tą śmierć do swoich planów. A plany te są ze sobą zbieżne. Rozpisana na kilka lat wciągająca fabuła to nie jedyna zaleta. Autorka znakomicie odmalowała portrety dwóch wybitnych władców swej epoki. W powieści są ludźmi z krwi i kości, realistycznymi i nie posągowymi. A jednocześnie czytelnik nie ma wątpliwości, ze obcuje z dwiema wybitnymi jednostkami. Jedyną wadą tej powieści jest to, że dotyczy tylko tego małego wycinka historii, do czasu śmierci Ottona III i zajęcia przez Bolesława Grodów Miśnieńskich. Powieść można polecać z czystym sumieniem.

A teraz "Pieśni Umierającej Ziemi" - cyklu nie znam i ciekawym, czy antologia opowiadań umiejscowionych w tym świecie ma szansę na moją przychylność.
utrivv - 2011-06-10, 12:09
:
Ciągle czytam Kwantowego Złodzieja i mam słów parę:
Książka niesamowicie przypomina mi dzieła Zelaznego. Język, styl prowadzenia narracji, akcja, terminologia to jakby esencja Zelaznego a sama fabuła wyraźnie czerpie z Widmowego Jacka'a. Nie jest to bynajmniej wada, wprost przeciwnie - podobnie jak Mamoniowa czytam to z prawdziwą przyjemnością. Rodzi sie we mnie nadzieja na kontynuację Amberu w nowym wykonaniu...
Urshana - 2011-06-10, 19:51
:
Za "Białą gorączkę" nie zdążyłam się zabrać, ale przeczytałam "Zachodnią krainę" Williama Burroughsa. To bardzo dziwna książka i właściwie sama nie wiem, czemu po kilkunastu stronach nie dałam sobie z nią spokoju. Jest zlepkiem snów, aluzji autobiograficznych, wizji, obsesji, szczątków różnych fabuł, które nie układają się w żadną logiczną całość. Niektóre zdania są piękne, niektóre zupełnie pozbawione logiki. Wielbiciele beat generation i innych książek tegoż autora zapewne są nią zachwyceni, jak dla mnie przekroczyła ona granice tego, co mogę uznać za prozę bardzo dobrą. Nie byłam do tego kolażu właściwie przygotowana, więc lektura nie sprawiła mi frajdy. A mimo tego, nie odrzuciłam i przeczytałam - coś w niej widocznie jest. Obecnie zupełnie bezstresowo czytam sobie ostatnią książkę Brzezińskiej, której jeszcze nie znałam, dla mnie to "Wody głębokie jak niebo" i cóż mogę rzec - jest pięknie.
Shadowmage - 2011-06-10, 20:42
:
To co przeczytałem w maju, to opisałem tutaj. W czerwcu posucha, na razie jedna książka - "Futurospekcja" Sawyera. Przyjemne, pod niektórymi względami podobne do pierwszej części "Neandertalskiej paralaksy". Szału nie ma, ale można przeczytać (pod warunkiem, że nie denerwują fabuły oparte na zabawie czasem).
radosiewka - 2011-06-13, 21:11
:
Ja wzięłam się za czytanie debiutanckiej powieści Agnieszki Hałas - "Dwie karty". Jestem dopiero na 71 stronie, ale czyta się to bardzo przyjemnie - autorka wykreowała świat zróżnicowany społecznie, główny bohater jak na razie pozostaje tajemnicą i pewnie powolutku autorka będzie odkrywała kolejne szczegóły odnośnie tego, kim jest (pojawia się tutaj motyw amnezji). Ogólnie, jest dobrze. Nie świetnie, ale zapowiada się dobra seria książek.
Romulus - 2011-06-16, 16:48
:
Oj, trochę odżyłem wczoraj i dziś. Myslałem, że mam kryzys czytelniczy, bo marudziłem przy ostatnich lekturach i ich czytanie szło mi jak krew z nosa. Aby doczytać "Pieśni Umierającej Ziemi" zmuszałem się wręcz. Jednak okazało się, że była to wina książek. zły dobór lektur i tyle. Wczoraj bowiem chwyciłem za "Zgreda" Rafała Ziemkiewicza i od razu mi przeszło. Doskonale napisana proza, współczesna, nie za bardzo publicystyczna, ale sporo odniesień jednak jest. Pewnie z dużą dawką "elementów" autobiograficznych (nietrudno to załapać) co, na ogół, poczytuję jako minus - ale nie tym razem.

RAZ po raz kolejny udowadnia, że przylepianie mu łatki "pisowca" to raczej przejaw złej, a nie dobrej woli. Ale nie o tym ta powieść - dziennik. Czyta się doskonale, nawet, kiedy dotyka wątków autobiograficznych jest pasjonująca, bez nadymania się i jakiejś żenującej autokreacji. Chyba to najlepsza powieść spośród trzech ostatnich, które wydał. Nie dziwota, że bestseller.
Ł - 2011-06-16, 17:53
:
Z ciekawości Romulusie, odniesiesz się do tej recenzji: http://www.ultramaryna.pl/pzp/?p=690 ?
You Know My Name - 2011-06-16, 19:40
:
W ramach krótkiej odskoczni od fantastyki sięgnąłem po książkę Timothy Snydera Skrwawione Ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem.
Początek taki sobie. Ciężka orka na ugorze uświadamiania obywateli "Land of the free and home of the brave" o różnicy między Auschwitz a Treblinką.
Aż tu na 26 stronie pada zdanie, które mnie oczarowało:
"Ideologią Polski była niepodległość". Nie słyszałem jeszcze takiej trafnej syntezy "polskiej polityki" XIX i XX wieku. W całej jej głębi i pustce.
Czas poszukać innych publikacji tego historyka, może nawet odrdzewić zapomnianą znajomość z językiem angielskim.
Romulus - 2011-06-16, 21:20
:
Ł napisał/a:
Z ciekawości Romulusie, odniesiesz się do tej recenzji: http://www.ultramaryna.pl/pzp/?p=690 ?

Oj, pośmiałem się :-)
Przede wszystkim autor recenzji ma rację: środowisko prawicowych publicystów to rzeczywiście (poza odszczepiencami np. Czarusiem - Cezarym Michalskim) wojownicy o Prawdę. Ale nie o "prawdę" pisiorską. Do tej "prawdy" Ziemkiewicz ma dystans, jednoznacznie podkreślany przez nazywanie PiS Sektą (a PO - Gangiem, albo Ferajną). Fragmenty o Anicie (Gargas), czy Janku (Pospieszalskim) muszą wywoływać salwę śmiechu u każdego, kto nie uważa tych medialnych funkcjonariuszy PiS za dziennikarzy. Sympatia do "Gazety Polskiej" budzi tylko moją litość. I tak dalej, i tak dalej. Kontra: z jednej strony My (dobrzy Polacy, sól tej ziemi, przesączonej ludowym katolicyzmem), z drugiej "mośkowe pachołki bruk­sel­skiej Cen­trali, ateisty­czna mierzwa, gejowscy lob­byści utuczeni na puti­nowych petrodolarach i kos­mopoli­ty­czny pomiot w pol­skiej gościnie" (jak to ujął ładnie autor recenzji) też jest rzygawiczna. Ale mnie to nie przeszkadza. Bo i się po RAZ-ie nie spodziewałem, że skręci z wyrobionych kolein publicystyki w jakieś meandrowanie i szukanie odcieni między bielą a czernią. Pozostaje w tym niby pamiętniku sobą i to się nie zmienia. Jeśli ktoś kupi tą książkę z nadzieją na coś innego - to niech sobie daruje od razu.

Ja to "łykam", bo przyjmuję RAZ-a takim jakim jest. W swojej publicystyce kilka razy udowodnił, że wiedzy w nim za grosz w odniesieniu do tematu tzw. oddania śledztwa (kiedyś, specjalnie dla dworkina znajdę te fragmenty na jego blogu i zmiażdżę :) ). Ale znowu - taki jego urok. Mieć do niego o to pretensje, to jak kupić "Gazetę Polską" i narzekac, że piszą o sztucznej mgle, czy bombie próżniowej. Albo obruszać się na histeryczne spazmy redaktora Karnowskiego, że prokuratura tak pochopnie wykluczyła zamach.

Prawicowa publicystyka jest domeną ludzi przestraszonych i bojących się świata i nie rozumiejących jego mechanizmów. Trzeba im współczuć, ale nie odmawiać prawa do "życia" medialnego :) (nie bez kozery Wojciech Orliński platformę Igora Janke nazywa Psychiatrykiem24).

Ale, mimo wszystko nie zgadzam się z autorem recenzji, że "Zgred" jest źle napisany. Co to to nie, czytam jednym tchem (może to wina słabości poprzednich lektur), bo przyjemność czytania znajduję w tej powieści ogromną a tkwią we mnie duże pokłady tolerancji. Tak samo nie mam pretensji do redaktora Pacewicza za łzawe pierdy pisane o gej-paradzie. Jedni wymiotują czytają Ziemkiewicza, inni przy Pacewiczu. Ja jestem w stanie strawić obydwu. "Zgred" wielką literaturą nie jest. Ale w Polsce to akurat norma. A jeśli chodzi o styl pobiłby połowę miernot czyli pisarzy piszących bzdury i ochanych za to. Ziemkiewicz pisze od nich lepiej, ale nikt mu klaki medialnej nie robi (poza mediami prawicowymi). Komu on szkodzi? Dzięki niemu mozna poczytać także takie zjadliwe recenzje, jak zalinkowana :)
Ł - 2011-06-17, 23:48
:
Romulus napisał/a:
Ł napisał/a:
Atlas Zbuntowany - cały czas powoli jak żółw ociężale ale jest frajda.

Mniamm. Z biegiem czasu złagodziłem swoją ocenę tej powieści.

Na razie ją odstawiłem, zaraz po tym jak wyjaśniała się zagadka książkowej "Atlantydy" no i odpowiedź na pytanie Kim jest John Galt w tej najbardziej dosłownej intepretacji. Szczerze to liczyłem na coś bardziej sci-fi (coś jak baza na księzycu w Iron Sky), a sama droga Dagny do tego miejsca to trochę jump-the-shark-facepalm.

btw http://www.youtube.com/watch?v=rumuIud0Oo0 < tak sobie wyobrażam Dagny Taggart - zimna, wyrachowana, piękna, posłikując się cycatem z komentarzy "Teutonic bitch-goddess ". O jej piękny brak uśmiechu rozbijają się wciąż Titaniki.

Romulus napisał/a:
Ł napisał/a:
Mag - Fowlesa

Ciekawe, czy ci się spodoba.

Najbardziej podobały mi się fragmenty poza wyspą. Urfe do końca jest takim zapatrzonym w siebie dupkiem że nie mogłem się z nim nie zasympatyzować. Do tego stopnia że równie jak on jestem zniesmaczony tym całym cyrkiem na wyspie, bo wyszło to średnio. Ale może tak wychodza improwizowane teatrzyki?
Urshana - 2011-06-18, 07:39
:
"Wody głębokie jak niebo" Brzezińskiej za mną. Piękne są te opowieści, ładnie przenikają się jedna z drugą i ten duch melancholii, który się nad nimi unosi bardzo mi odpowiada.
Kolejną pozycją był "Potomek Kusziela" Carey, cóż, przegadany, za dużo powrotów do poprzedniej trylogii. Bohater jest mazgajowaty. Dopiero w połowie książki coś mnie naprawdę zaintrygowało. Obowiązkowe sceny erotyczne są, ale nie za dużo ich. Bohaterowie jak zwykle sympatyczni. Da się czytać, szału nie robi.
Obecnie jadę przez Syberię z Jackiem Hugo-Baderem, śledząc reportaże w "Białej gorączce". Teksty świetnie napisane, ukazany świat tak dojmująco smutny, że człowiek ma się też ochotę napić, za to pojechać do Rosji na pewno bym nie chciała. Autor doskonale potrafi nawiązać kontakt ze swoimi bohaterami. Kawał dobrej reporterskiej roboty. Coś mi się wydaje, że ten rok upłynie mi pod znakiem właśnie tego typu tekstów, bo już mam na celowniku kilka zapowiadających się na równie niezwykłe jak zbiorki Szczygła i Hugo-Badera.
ASX76 - 2011-06-18, 11:40
:
Urshana napisał/a:
"Wody głębokie jak niebo" Brzezińskiej za mną. Piękne są te opowieści, ładnie przenikają się jedna z drugą i ten duch melancholii, który się nad nimi unosi bardzo mi odpowiada.

Obecnie jadę przez Syberię z Jackiem Hugo-Baderem, śledząc reportaże w "Białej gorączce". Teksty świetnie napisane, ukazany świat tak dojmująco smutny, że człowiek ma się też ochotę napić, za to pojechać do Rosji na pewno bym nie chciała. Autor doskonale potrafi nawiązać kontakt ze swoimi bohaterami. Kawał dobrej reporterskiej roboty.

Coś mi się wydaje, że ten rok upłynie mi pod znakiem właśnie tego typu tekstów, bo już mam na celowniku kilka zapowiadających się na równie niezwykłe jak zbiorki Szczygła i Hugo-Badera.


1. Aż ciśnie się na usta/palce pytanie: dlaczego tak późno? ;) Pani Brzezińska stanowi gwarancję bardzo wysokiej jakości prozy. Gorąco polecam "Na ziemi niczyjej" jej autorstwa. Co prawda jest to niby drugi tom, ale nie ma co się tym przejmować, gdyż porusza tematykę wojenną w diametralnie innym ujęciu niż pierwszy (z powagą, klimat melancholii też jest, rzecz jasna) i w gruncie rzeczy nic ich nie łączy. Pierwszy tom cyklu, czyli "Za króla, ojczyznę i garść zlota" z czystym sumieniem można sobie odpuścić.

2. Jasna sprawa. Czy miałaś do czynienia z innym zbiorkiem Hugo-Badera pt. "W rajskiej dolinie wśród zielska"? Również jest o krajach byłego ZSRR... i dzieło jak najbardziej warte uwagi. :)

3. Jakież to pozycje, jeśli wolno spytać? ;) Mam nadzieję, że są wśród nich następujące tytuły: "Gdzie krokodyl zjada słońce" P. Godwina (ciągle czekam, aż ktoś z ZB raczy wreszcie przeczytać tę książkę...), "Dzisiaj narysujemy śmierć", "Wściekły pies" (to nie o psach...), "Jakbyś kamień jadła", "Schodów się nie pali" - W. Tochman (znakomity reportażysta!, może Beata się wypowie...), "Wojna nie w sobie nic z kobiety" Swietłana Aleksijewicz (mocny i prawdziwy obraz kobiet z ZSRR walczących w II WŚ!), a także "Ołowiane żołnierzyki" jej autorstwa (tym razem porusza tematykę żołnierzy AC w Afganistanie)...
Mógłbym wymienić jeszcze kilku innych autorów wartych uwagi, ale chyba wystarczy, bo i tak pewnie nikt się nie zainteresuje, a ja zostanę oskarżony o rozsiewanie spamu, dżumy, cholery, rzeżączki i innych takich... ;)

Przy okazji apel do innych forumowiczów: obudźcie się! Świetne reportaże to nie tylko: Szczygieł, Hugo-Bader czy Kapuściński.
stian - 2011-06-18, 12:10
:
Ja polecam jesli chodzi o reportaz "rzeke krwi", reportaz z konga, korespondenta daily telegrapgh, ktory robi slynna trase stanleya i livingstone z XIX wieku. Swietny kawalek reportazu, daleki od kalek, ah ta biedna afryka, przez ten straszny europejski kolonializm, choc akurat belgijski kolonializm byl najgorszym z mozliwym, i w duzej mierze jest przyczyna porazek konga, ale to nie jedyna przyczyna, i reportaz swietnie to pokazuje.

http://www.empik.com/rzek...50364,ksiazka-p
Urshana - 2011-06-18, 13:30
:
ASX76 napisał/a:
1. Aż ciśnie się na usta/palce pytanie: dlaczego tak późno? ;) Pani Brzezińska stanowi gwarancję bardzo wysokiej jakości prozy. Gorąco polecam "Na ziemi niczyjej" jej autorstwa. Co prawda jest to niby drugi tom, ale nie ma co się tym przejmować, gdyż porusza tematykę wojenną w diametralnie innym ujęciu niż pierwszy (z powagą, klimat melancholii też jest, rzecz jasna) i w gruncie rzeczy nic ich nie łączy. Pierwszy tom cyklu, czyli "Za króla, ojczyznę i garść zlota" z czystym sumieniem można sobie odpuścić.
- czytałam oba tomy "Wielkiej wojny" i pisałam o nich na blogu. A opowiadania zostawiłam sobie na deser, bo to ostatnie co mi zostało i chciałam odwlec zakończenie przygód z Brzezińską.

ASX76 napisał/a:
2. Jasna sprawa. Czy miałaś do czynienia z innym zbiorkiem Hugo-Badera pt. "W rajskiej dolinie wśród zielska"? Również jest o krajach byłego ZSRR... i dzieło jak najbardziej warte uwagi. :)
- przymierzam się, wiem o czym jest od dawna.

ASX76 napisał/a:
3. Jakież to pozycje, jeśli wolno spytać? ;)
- "Wojna nie ma nic z kobiety" Alieksijewicz, "Witajcie w raju" Dielemans, "Wielki bazar kolejowy: pociągiem przez Azję" Paula Theroux, "Samsara" Michniewicza, to tak na początek.
ASX76 - 2011-06-18, 14:21
:
Urshana napisał/a:


"Wojna nie ma nic z kobiety" Alieksijewicz, "Witajcie w raju" Dielemans, "Wielki bazar kolejowy: pociągiem przez Azję" Paula Theroux, "Samsara" Michniewicza, to tak na początek.


Bardzo fajnie, że Alieksijewicz się załapała. Choć jedna... :) ZSRR wiecznie żywy! ;) Wydawnictwo Czarne wyda również inne reportaże tej pani: "Modlitwa czarnobylska" (II wyd.), "Czas second hand" (2012) i "Ostatni świadkowie" (2013).

Przy lekturze "Wielki bazar kolejowy: pociągiem przez Azję" Theroux warto mieć na uwadze, że powstała 38 lat temu. Wtenczas na pewne kwestie patrzono inaczej.

Życzę miłych lektur.
Romulus - 2011-06-20, 20:57
:
Z pewną taką nieśmiałością zacząłem czytać "Święto rewolucji" Protasiuka. I nawet się wciągnąłem. Pierwsze rozdziały za mną - trudno coś wieszczyć. Zastanawiam się, jak i czy skrzyżują się drogi dwojga bohaterów. Ale to dopiero początek. Napisane, póki co, z werwą, choć czepiam się rozwiązań fabularnych. Zamierzone czy nie, troszkę mi się nie podobają z powodu... hmmm... naiwności (?). Ale czytam dalej. Myślę, że nie będę żałował.
GilGalad - 2011-06-23, 20:18
:
Zacząłem czytać najnowszą antologię Runy "Księga Wojny", póki co jestem dopiero po pierwszym opowiadaniu. Niestety po nim nie mam wielkich chęci aby sięgnąć dalej, opowiadanie jest zatopione w takim świecie, do którego bardzo przydałaby się znajomość "Wód głębokich jak niebo". Zero akcji, a tylko opisy, zwłaszcza emocjonalne przedstawionej bohaterki. Bardzo mnie to uśpiło. Ale muszę iść dalej, bardzo jestem ciekaw jak wypadnie Paliński oraz Krzywicki.
Romulus - 2011-06-24, 09:59
:
"Święto rewolucji" Protasiuka to całkiem znośna, ciekawa powieść. Dużo frapujących pomysłów, kolaży tych pomysłów, rozwijania teorii z pogranicza nauki, technologii, biznesu. Szkoda tylko, że fabuła trochę szwankuje. Ale jest nieźle. Kolejna powieść powinna być już bombą :)
islu - 2011-06-24, 22:24
:
Wczoraj zaczęłam Opowieści sieroty tom 1 Valente.... Magiczna :)
Jestem zaledwie na początku, ale już zaczęły się 3 osobne opowiadania... Jedno opowiadane w drugim... I hope so, że się potem nie pobubie w ich zakończeniach :)
Tomasz - 2011-06-25, 14:23
:
Skończyłem sobie przypominać "Grę o tron", utknąłem w połowie przypominanych "Przypływów nocy". Zdecydowałem sięgnąć po coś ambitniejszego.
Padło na pierwsze podejście do Dona DeLillo. "Libra", to świetna rzecz na początek z tym autorem. Mniej niż jedna czwarta książki za mną, a już wiem, że to jedna z ciekawszych pozycji ostatnio przeczytanych.
Rzecz kręci się wokół zamachu na JFK. Jeden wątek to przeszłość Oswalda, najpierw dzieciństwo, teraz młodość w wojsku, zainteresowanie komunizmem itd. Drugi wątek, ledwie na razie zarysowany, to rozterki analityka wywiadu badającego okoliczności zamachu, spisującego tajną historię tego wydarzenia, mającego dostęp do najtajniejszych akt. I wreszcie trzeci, dotąd najciekawszy, to losy grupy agentów, którzy postanawiają zorganizować prowokację wymierzoną w Kubę Fidela Castro, która ma polegać na zorganizowaniu nieudanego zamachu na JFK, rzekomo w odwecie za próbę zamachu na Castro.
DeLillo pisał to ponoć w oparciu o dokumenty. W historii konspirujących agentów CIA pojawiają się wątki, które znam chociażby z filmu "JFK". Jest dziwaczny pilot David Ferrie, jest Guy Banister, były agent FBI, pod przykrywką agencji detektywistycznej, działający w ruchu antycastrowskim, organizujący szkolenia uchodźców z Kuby.
Świetnie się to kręci.
A do tego świetnie napisane.
Jak dam radę przysiąść, to może do jutra skończę.
stian - 2011-06-25, 14:38
:
Warto wiedzieć, że "Libra" była jednym z natchnień Ellroya do napisania "Amerykańskiego spisku". Co do DeLillo to ja chyba w wakacje sobie odkurzę "Biały szum", chyba najbardziej kultową powieść tego wybitnego postmodernisty.
Ard - 2011-06-25, 15:57
:
Cytat:
chyba najbardziej kultową powieść tego wybitnego postmodernisty


Z całym szacunkiem, wybitny postmodernista jest tylko jeden - Pynchon :mrgreen:

DeLillo, Roth et consortes są bardzo dobrzy, ale to mimo wszystko inna liga.
stian - 2011-06-25, 16:00
:
Pynchona nie znam, oczywiscie pod tym wzgledem ze go nie czytalem (jeszcze). DeLillo cos tam znam, wiec sie wypowiadam.

Roth to liga najwyzsza, choc lewactwo juz mi zapowiedzialo, ze nie dostanie Nobla.

http://www.polityka.pl/sw...-o-bookera.read
Ard - 2011-06-25, 16:23
:
Skoro już o Noblach mowa - Pynchon pewnie też nie dostanie. Nie dostanie tak, jak nie dostali Joyce i Nabokov. Zresztą, gdybym miał porównywać Pynchona do kogokolwiek, to byliby to właśnie oni, w późniejszych etapach życia.

Ale żeby nie było offtopu - czytam sobie "Nazywam się Czerwień" Pamuka, naprzemiennie z "Exit Ghost" wspomnianego już Rotha. Obie lektury bardzo ciekawe, choć na razie bez fajerwerków.
Tomasz - 2011-06-25, 16:25
:
stian napisał/a:
Warto wiedzieć, że "Libra" była jednym z natchnień Ellroya do napisania "Amerykańskiego spisku". Co do DeLillo to ja chyba w wakacje sobie odkurzę "Biały szum", chyba najbardziej kultową powieść tego wybitnego postmodernisty.


Co mnie o tyle cieszy, że "Amerykański spisek" leży u mnie na półce i czeka w kolejce. Czyli przeczytam te książki we "właściwej" kolejności. ;)

Romulus, to ty musisz po prostu "Librę" przeczytać. Jesteś? Czytasz to teraz może?

Swoją drogą, polecając, podam, że chyba da się :Librę" spokojnie złapać w empiku, ja w katowickim nie tak dawno dorwałem, jakieś dwa miesiące temu.
Sabetha - 2011-06-25, 21:41
:
Zaczęłam niedawno "Mgły Avalonu" M. Zimmer Bradley. Wprawdzie jestem dopiero na pięćdziesiątej trzeciej stronie, ale już stwierdzam, że nie sposób odmówić książce "tego czegoś" - i to pomimo faktu, że trudno o zaskoczenie czytelnika, kiedy oddaje się w jego ręce kolejną wariację na temat legendy arturiańskiej.
Romulus - 2011-06-26, 11:02
:
Tomasz napisał/a:
stian napisał/a:
Warto wiedzieć, że "Libra" była jednym z natchnień Ellroya do napisania "Amerykańskiego spisku". Co do DeLillo to ja chyba w wakacje sobie odkurzę "Biały szum", chyba najbardziej kultową powieść tego wybitnego postmodernisty.


Co mnie o tyle cieszy, że "Amerykański spisek" leży u mnie na półce i czeka w kolejce. Czyli przeczytam te książki we "właściwej" kolejności. ;)

Romulus, to ty musisz po prostu "Librę" przeczytać. Jesteś? Czytasz to teraz może?

Czytałem, czytałem. Doskonała powieść. Choć czytałem po Ellroyu więc i odbiór miałem inny. Ale Ellroy jednak w swoich powieściach uderzył w mroczniejsze klimaty.


Czytam sobie na po-weselnym kacu "Wiedźmę z Wilżyńskiej Doliny". Żona właśnie skończyła i stwierdziła, że Babunia ma jej charakter :) To nieprawda :)
Urshana - 2011-06-27, 20:43
:
Lektury wakacyjne wokół mnie piętrzą się w stosach artystycznie porozstawianych wokół łóżka. Zaczęłam delikatnie od króciutkiej i sympatycznej "Agencji detektywistycznej nr 1" McCall Smitha (ciepły obraz Botswany plus małe intrygi dla pani detektyw). Obecnie z ogromną przyjemnością czytam "Ex libris. Wyznania czytelnika" Anne Fadiman. Zbiór kilkunastu esejów na temat książek, czytania i wielu drobnych spraw związanych z tą czynnością. Napisane błyskotliwie, czyta się świetnie. Szkoda, że to taka krótka książeczka. W kolejce nie wiem co będzie, bo stosów mam kilka a pozycji znakomitych w nich multum. W tym kilka cegieł zbliżających się do 1000 stron. Chyba że mnie skusi pożyczona od brata Cherezińska, zobaczymy.
Tixon - 2011-06-28, 23:47
:
Koncert Nieskończoności Greg Bear
Książkę zdobyłem właściwie przypadkiem - dostałem ja jako bonus przy zakupywaniu innej, więc darowanej szkapie w zęby się nie zagląda. Pomimo interesującej mnie tematyki, (wariacja na temat Daoi Sidhe), lektura długo czekała na półce na swoja kolej.
Fabularnie opowieść zaczyna się typowym motywem dla fantasy - młody chłopak, Amerykanin, wannabe poeta, kierując się ostatnimi słowami swego przyjaciela, starszego kompozytora, trafia do krainy czarów. Nie jest to milutkie miejsce - istoty sprawujący nad kraina pieczę - Sidhe - na mocy umowy z tajemniczym Izomagiem muszą tolerować ludzi przybyłych z Ziemi. Trzymają ich w swoistym rezerwacie na tzw Ziemiach Paktu.
Główny bohater zostaje z niezrozumiałych przyczyn uznany za kogoś ważnego i zostaje oddany na wychowanie Żurawic, trzech niezwykłych sióstr - pod okiem których przejdzie trening przystosowawczy do życia w magicznym świecie, a później zostaje wplątany w grę rządzących krainą sił.

Powieść napisana jest językiem poprawnym, lecz równocześnie jest to język nijaki - nie porywa ani w narracji, ani w opisach, dialogi nie maja w sobie iskry.

Początkowo, gdy fabuła idzie gatunkowym schematem (liczne odniesienia do mitologi, kreacja świata), książkę czyta się jak dobrą znajomą - wiadomo jakie zdarzenia nastąpią, jaki będzie rozwój akcji. Jednak z biegiem czasu autor postanawia odejść od utartych schematów i zaskoczyć czytelnika oryginalnością, co tylko niepotrzebnie gmatwa fabułę i sprawia wrażenie pisania na siłę. Przez co ostatnie osiemdziesiąt stron czyta się z przymusu.

Gdyby nie ten słaby finisz, książka była by przyzwoitą rozrywką, tak jest tylko odrobinę wyżej niż przeciętne fantasy.
makatka - 2011-06-29, 00:13
:
a mnei się Koncert podobał. Inna rzecz, że ostatnio miałam go w rękach z 8 lat temu ;)
Fidel-F2 - 2011-06-29, 06:10
:
a ja czytałem Koncert jakieś 15 lat temu i prawie nic nie pamiętam poza tym, że bardzo się podobał
Ł - 2011-06-29, 07:43
:
a ja nie czytałem Koncertu niemal 15 lat temu i też nic nie pamiętam.
MrSpellu - 2011-06-29, 08:01
:
Ja raz byłem na koncercie i już więcej nie chodzę.
rybieudka - 2011-06-29, 11:50
:
Ostatnio poszło:
-4 (w sensie czwarty) numer czasopisma "Okręty" - całkiem niezłe. A do tego był świetny artykuł o brytyjskich działach 381mm wraz ze zdjęciem takowych pod Imperial War Museum - ech wspomnienia mi sie od razu odpaliły
-Od Dunkierki do Dakaru Jerzego Pertka - jakimś cudem wcześniej jej nie czytałem , niniejszym zaległości uznaję za odrobione. W dużej części powtórka tego co autor pisał choćby w Morzu w ogniu choć tu oczywiście trochę obszerniej. A, ze książki tego autora uwielbiam to weszło migusiem. (książka traktuje o francuskiej flocie w 1940r.)
-Charakternik Jacka Piekary - takie sobie czytadło. Mam wrażenie, ze autor bardzo chciał połączyć styl Komudy z wątkami charakterystycznymi dla swojej własnej twórczości, z małą szczyptą refleksji historiozoficznej w końcówce. Niby na poważnie, niby zabawnie, niby z pomysłem, niby bez pomysłu... i w sumie wychodzi taka książka na niby. Do przeczytania bez bólu, ale zdecydowanie wolę Komudę. Piekara niech lepiej trzyma się Mordimera, bo wychodzi mu to zdecydowanie lepiej.

A teraz sie zabrałem za Obłęd Rotmistrza von Egern Szczepana Twardocha. Zobaczymy czy zrobi na mnie wrażenie choć trochę porównywalne z Wiecznym Grunwaldem
You Know My Name - 2011-06-29, 15:09
:
rybieudka napisał/a:
Od Dunkierki do Dakaru Jerzego Pertka
Zapewne nie muszę pytać czy czytałeś "Od Mers el-Kebir do Tulonu" Perepeczki?
rybieudka napisał/a:
A teraz sie zabrałem za Obłęd Rotmistrza von Egern Szczepana Twardocha. Zobaczymy czy zrobi na mnie wrażenie choć trochę porównywalne z Wiecznym Grunwaldem
Nie zrobi, proste, bo gdyby zrobiło, to nikt by nie mówił, że Twardoch się rozwija. Popraw "Sternbergiem" koniecznie.
makatka - 2011-06-29, 16:05
:
poczytowam równolegle:

Garry Kilworth "Dom obiecany"- ot bajeczka o myszkach, która mnie jakoś wybitnie nie wciąga.

Cizia Zyke: "Gorączka" - opowieść o Afryce. A patrząc na nader bogate bio człowieka to nie wiem czy to wymysł czy oparte na faktach. Tak czy siak- jego życiorys by się nadawał na kilkanaście filmów sensacyjnych. Aparat jakich mało.
rybieudka - 2011-06-29, 16:32
:
Mag_Droon napisał/a:
Zapewne nie muszę pytać czy czytałeś "Od Mers el-Kebir do Tulonu" Perepeczki?

A wyobraź sobie, ze nie czytałem... rozejrzę się. Na razie z rozpędu zakupiłem pierwsze 3 numery rzeczonego miesięcznika "Okręty" a żeby było jeszcze bardziej miło to po taniości trafiłem Pierwszą Wojnę Światową na morzu Gozdawy-Gołębiowskiego i Wywerki Prekurata, którą kartkowałem gdzieś w podstawowce/liceum ale nigdy nie przeczytałem w całości.
Mag_Droon napisał/a:
A teraz sie zabrałem za Obłęd Rotmistrza von Egern Szczepana Twardocha. Zobaczymy czy zrobi na mnie wrażenie choć trochę porównywalne z Wiecznym Grunwaldem
Nie zrobi, proste, bo gdyby zrobiło, to nikt by nie mówił, że Twardoch się rozwija. Popraw "Sternbergiem" koniecznie.

Chodzi mi raczej o to, że liczę raczej na pewien podobny sposób podejścia do człowieka, historii, pewnej myśli za tym stojącej. Na razie za mną kilkadziesiąt stron i jestem zadowolony - choć to nie ten poziom "odjechania" co w WG to jednak czuć, że to ten sam autor. Widac tu pewną myśl, sposób podejmowania problematyki, a do tego trochę inny sposób budowania emocji. A ze Sternbergiem zobaczymy kiedy mi sie "napatoczy". Na razie tegoż autora mam na półce Epifanię... no i parę innych ksiązek, które muszę nadrobić (dwa Duncany, Rozgwiazda, Ford, Thomas, któreś Kroki w nieznane i jeszcze parę innych... a gdzie znaleźć na to czas?)
You Know My Name - 2011-06-29, 19:01
:
Przesuń Sternberg przed Epifanię i wstaw do kolejki przed Thomasem i Fordem. Zresztą zobaczysz, że akurat "Twardochy" czyta się szybko.
rybieudka - 2011-06-29, 20:00
:
Właśnie sie dowiedziałem, ze dostałem do recki Tak jest dobrze i tytuł książki dobrze oddaje moje odczucia w tej sprawie ;) Wychodzi, ze więcej sobie teraz Twardocha poczytam :)
Fidel-F2 - 2011-06-29, 23:20
:
rybieudka napisał/a:
Na razie tegoż autora mam na półce Epifanię...
to możesz sobie całkiem darować, banał do pociągu
Urshana - 2011-06-30, 08:08
:
Kończę "Przygodę z owcą" Murakamiego, nie jest zła, bohater jak zwykle koło 30, musi odnaleźć pewną szczególną owcę. Jedna rzecz cały czas mnie intryguje, dlaczego autor tak uparcie unika nadawania imion własnym postaciom, mamy jak zwykle narratora-bohatera, jego byłą żonę, dziewczyny, kota, ten akurat na imię zasłużył, choć nadane mu bardzo późno i kilka innych postaci, które ewentualnie noszą przezwiska, a imiona brak. Jakaś fobia chyba ;)
W kolejce szybka randka z Marininą podczas "Kolacji z zabójcą", a potem zabieram się za "Peanatemę" Neala Stephensona, tu chyba poromansuję dłużej.
MarcinusRomanus - 2011-07-02, 17:05
:
W końcu skończyłem "Kwantowego złodzieja" Rajaniemiego. Żadnej rewelacji nie ma... od co można by powiedzieć, że sci-fi jest tutaj miłą otoczką a autor powieści bardziej położył nacisk na powieść detektywistyczną?
Teraz sięgnę sobie po "Nova Swing" M.Johna Harrisona.
makatka - 2011-07-02, 18:13
:
aktualnie (znow rownolegle)
Orson Scott Card "Siodmy syn" i Jack Vanse "Ostatni zameek". O pierwszej pozycji chyba nikomu nic mowic nie trzeba, co do drugiej sama jeszcze nie wiem co myslec.

sorry za brak pl fontow; pisze z lapa z japonska klawa.... wrrr....
You Know My Name - 2011-07-02, 19:52
:
Skrwawione Ziemie Timothy Snydera skończone. Warto przeczytać. Odczarowuje trochę mitów (tych, którym się opieraliśmy oraz te, którym ulegliśmy), opowiada dlaczego powstały. Czasami przytłacza liczbami, statystykami, ale przytacza też świetne przykłady. Podtrzymuję jednak opinię, że to jest raczej książka dla jedermanów z Europy zachodniej i USA, Kanady, Australii.

Zacząłem Kronikę Ptaka Nakręcacza Murakamiego. I ponownie czuję się jak Eskimos w wiosce Pigmejów. Najprawdopodobniej nie kumam wielu smaczków, ale mimo to lektura to zacna.
Tixon - 2011-07-03, 09:26
:
MarcinusRomanus napisał/a:
W końcu skończyłem "Kwantowego złodzieja" Rajaniemiego. Żadnej rewelacji nie ma... od co można by powiedzieć, że sci-fi jest tutaj miłą otoczką a autor powieści bardziej położył nacisk na powieść detektywistyczną?

Ha, a ja to właśnie czytam. I taka sama opinia, przy czym ta otoczka jest całkiem sensowna.
BG - 2011-07-03, 09:39
:
Właśnie skończyłem "Darth Bane: Zasada dwóch" Drewa Karpyshyna. Ciekawa książka, dobrze opisująca filozofię Sithów i genezę sukcesu Palpatine'a, którego protoplastą i chyba punktem odniesienia był właśnie Bane jako bardzo dalekowzroczny i przewidujący. Końcówka trochę mnie rozczarowała, robiąc z rycerzy Jedi płytko myślących, totalnych naiwniaków. Postać Bane'a odbiega w niej od moich dotychczasowych wyobrażeń, bo wcześniej wyobrażałem sobie Bane'a jako kogoś podobnego do Palpatine'a - niepozornego, siwiejącego człowieka w wieku pięćdziesięciu-sześćdziesięciu lat, sprawiającego wrażenie słabego fizycznie myśliciela, a nie jako dwumetrowego, potężnego pakera o ogolonym łbie. Niemniej, książka zachęca do sięgnięcia po następną część, "Dynastię zła", co pewnie wkrótce uczynię.
Fidel-F2 - 2011-07-03, 13:40
:
Ochotnik - Stanisław Bohdanowicz Historia zapomnianej dywizji - dzieje V Dywizji Strzelców Polskich, zwanej też Dywizją Syberyjską oczami młodego żołnierza, chyba można powiedzieć intelektualisty. Autor rok przed maturą porzucił rosyjską szkołę i na ochotnika wstąpił do formującego się na Syberii polskiego wojska. Latem 1918 roku, przy organizacyjnym wsparciu Korpusu Czechosłowackiego - wyzwalającego z rąk bolszewików obszary od Wołgi aż po Ural, a potem całą Syberię - utworzona została z Polaków przebywających w Rosji formacja wojskowa licząca ponad 11 tys. żołnierzy. Nie był jej pisany bohaterski szlak bojowy. Okrucieństwa popełniane na ludności miejscowej przez wojska dyktatora Syberii admirała Aleksandra Kołczaka, przez wojska czechosłowackie, i również przez żołnierzy polskiej dywizji sprowokowały masowe poparcie dla bolszewików. Niewiele jest takich opisów polskiego wojska: wszechobecne pijaństwo i rabunki, prostytutki i przymuszone nędzą kobiety w każdej żołnierskiej pryczy, potajemne nocne kradzieże i jawne krwawe pacyfikacje wsi w biały dzień, oficerowie zachęcający żołnierzy w czasie odwrotu, by rabować, bo i tak wszystko wezmą bolszewicy. Bogdanowicz po kapitulacji dywizji trafił w bałaganiarskie piekło pierwszych miesięcy bolszewickiego terroru. Opisał je jak mało kto.
Tomasz - 2011-07-03, 14:30
:
Przeczytałem "Librę" DeLillo, zdecydowanie pisarz ten trafił na moją listę zakupów, już coś na Allegro złowiłem. Co do powieści, to najbardziej skupia się na samym Oswaldzie. Ciekawie napisana, trochę studium psychologiczne najsłynniejszego zamachowca USA.

Pewnie to nikogo nie zainteresuje, ale łyknąłem sobie Michała Sobieskiego "Wyprawę Sobieskiego na czambuły tatarskie 1672". Byłby z tego kawałka historii rewelacyjny film historyczny. Oto hetman Sobieski w szaleńczym tempie, dowodząc niewielką grupą wojska, różną w liczbach w danym momencie ale nie przekraczającą 2500 ludzi, ściga pustoszących kraj tatarów, rozbija w szalonych potyczkach kolejne grupy prowadzące jasyr, w sumie uwalniając kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Jego żołnierze prawie nie śpią przez kilkanaście dni, toczy bitwy dzień po dniu za każdym razem z kilka bądź kilkanaście razy silniejszym wrogiem, zajeżdżają konie, wybijają tatarów, sami mają małe straty. Potem wielu umiera po tej kampanii z ran. Ale są zwycięzcami. A tymczasem król Michał Korybut Wiśniowiecki siedzi w obozie z silną armią, pertraktuje i w końcu podpisuje z Turcją haniebny traktat pokojowy.

Teraz czytam Grzegorza Lach "Salamina - Plateje 480-479 p.n.e." i Arthura Conan Doyle'a "Studium w szkarłacie", czyli pierwszą powieść z Sherlockiem Holmesem. Cóż, miłość do klasyki ;)
Cain - 2011-07-03, 21:28
:
Obecnie czytam "Nikt mu sie nie wymknie"- Sardou. Jestem juz po 2/3 lektury i musze stwierdzić, że jest znakomita. Akcja trzyma w napięciu i w niepewności co stanie się z bohaterami. Po I odpuść nam nasze winy kolejna znkomita książka tego autora.

W kolejce na przeczytanie czekają:

Decathexis - Ł. Śmigiel
Rzeka bogów - I. Mcdonald
Rozgwiazda - P.Watts
Dziecię boże - C. McCarthy
Labirynt- M. Centarowski
Wojna starego człowieka - J.Scalzi
Łzy Nemezis - R. Dębski
Cryptonomicon - N. Stephenson
Bohater wieków - B. Sanderson
Kafka nad morzem - H. Murakami
Opowieści z meekhańskiego pogranicza Wschód - Zachód - R. Wegner
Kronika umarłych - D. Odija
Kaukaskie epicentrum - M. Gawęda

Mam nadzieje , że wraz z pisaniem pracy magisterskiej i czytaniem literatury fachowej do owej pracy uwine się do połowy października. ;)
MrSpellu - 2011-07-04, 07:21
:
Cain napisał/a:
Cryptonomicon - N. Stephenson

Zacznij od tego ;)

U mnie Cornelius Ryan, O jeden most za daleko.
Świetna rzecz.
Urshana - 2011-07-04, 08:20
:
A ja oswajam się z "Peanatemą" Stephensona i bardzo mi się podoba to co on robi z językiem, przypomina mi to Dukajowe "Inne pieśni". Z drugiej strony atmosfera wewnątrz matemu kojarzy mi się z "Imieniem róży" Eco. Zobaczymy jak będzie z opowiedzianą historią, bo jestem dopiero przy drugiej części czyli właściwie na początku drogi
Jachu - 2011-07-04, 08:22
:
"Ogniem i żelazem" Davida Balla, czyli opowieść o kawalerach maltańskich i ostatniej krucjacie... Bardzo dobra powieść historyczna, napisana z pazurem. Wciąga i nie pozwala się oderwać :)
MrSpellu - 2011-07-04, 08:25
:
Urshana napisał/a:
Z drugiej strony atmosfera wewnątrz matemu kojarzy mi się z "Imieniem róży" Eco.

Dla mnie prymarnym skojarzeniem byli właśnie Eco i Herbert (Frank, nie Zbigniew).
Urshana - 2011-07-04, 15:06
:
MrSpellu napisał/a:
Dla mnie prymarnym skojarzeniem byli właśnie Eco i Herbert (Frank, nie Zbigniew).
- wynika z tego, że dobrego miałam nosa do Eco, a Herberta jeszcze nie zauważyłam, ale może to kwestia dalszych rozdziałów, a może małej znajomości jego twórczości (mam za sobą tylko "Diunę" bez kolejnych części). W każdym razie jestem zauroczona książką, a w kolejce mam na własność "Cryptonomicon" i pierwszy tom cyklu barokowego w spadku po byłym mężu jakoś się zaplątał. Znajomość z autorem będę więc na pewno kontynuować.
Qbard - 2011-07-04, 15:42
:
Roddy Doyle "Kobieta, która wpadała na drzwi". Autor wciela się w zmęczoną życiem, maltretowaną przez męża alkoholiczkę sprzątaczkę. Kobietę, której życie zapowiadało się wspaniale. Wg "The Times" jest to najlepsza książka tego pisarza.
Sabetha - 2011-07-04, 22:24
:
Powolutku sobie czytam "Mgły Avalonu" - powolutku, albowiem dostawszy ostatnio w zupełnie bezinteresownym darze stupięćdziesięcioletnią (podobno) szafę ze dworu w Ł., (która ostatnie pięćdziesiąt przesłużyła jako schowek na graty, co niestety spowodowało, iż spróchniały ząb czasu nieco dotknął ją swoim palcem XD ), od trzech dni nie rozstaję się z papierem ściernym, szlifując owe cudo uradowana jak prosię w kałuży. Razem z szafą wpadło mi w łapki kilka książek Daphne du Maurier, uwielbianą przeze mnie w czasach, kiedy bez różnicy mi było, czy czytam Josepha Conrada, czy Jacka Londona. Otworzyłam więc na chybił trafił "Generała w służbie króla" i nie wiedzieć kiedy pożarłam dwieście stron. Chyba jednak odświeżę sobie twórczość tej damy - uroczo staroświecką, ale będącą prawdziwym wytchnieniem od trudów dnia codziennego.
Elektra - 2011-07-05, 12:57
:
Nadrabiam zaległości, sięgnęłam więc w końcu za Terror D. Simmonsa, przebrnęłam przez ciężki początek i teraz jest już z górki. Co prawda, patrząc na trudności, utknięcia w lodzie, długotrwałość i kosztowność, dziwi mnie sens poszukiwania przejścia północnego (czyżby to mimo wszystko było bardziej opłacalne niż opłynięcie Przylądka Horn?), no ale nie będę czepiać się szczegółów. ;)
Nastrój zrobił się interesujący, najlepiej czyta mi się tę książkę późnym wieczorem. Dobrze chociaż, że jest lato, bo w zimie pewnie bałabym się potem wyjrzeć przez okno. ; )
You Know My Name - 2011-07-05, 13:44
:
Liczono, że da się znaleźć wolne od lodu latem przejście. Ważne i tyle, że rejs z NY czy Londynu do Japonii przez Horn jest trochę dłuższy.
tr - 2011-07-05, 14:31
:
Nie mając zbytnio co czytać zająłem się cyklem o Anicie Blake... czyli romansidłem z wampirami i wilkołakami udające horror. Za mną bodajże 8 czy 9 przetłumaczonych na język polski części - zastanawiam się czy czytać dalsze części po angielsku.

Po za tym przeczytałem w orginale najnowszą część serii o Kate Daniels autorstwa małżeństwa piszącego pod pseudonimem Ilona Andrews - fajne paranormal romance w klimatach postapokaliptycznej urban fantasy.

Czeka na mnie druga część cyklu Gail Carriger o Bezdusznej - romansidło w stylu steampunk/wiktoriańskim.

Z biblioteki pożyczyłem dwa tomy cyklu autorstwa S.A. Swann (tudzież Stevena Swiniarskiego) - jeszcze się dokładnie temu nie przyjrzałem - coś o pogańskich Prusach i wilkołakach... pewnie też romansidło :P

No i mój automatyczny translator języka rosyjskiego przetłumaczył mi 11 cześć sagi Oksany Pankajewej (oczy mi się strasznie męczą jak czytam russkije bukwy) - romansidła (a jakże :P ) osadzonego w świecie/światach gdzie następuje zderzenie magii z technologią...

Tak ogólnie ostatnio z braku laku same romansidła czytam (no może poza najnowszym Piekarą)...
Shadowmage - 2011-07-05, 15:30
:
Czasu na czytanie nie mam obecnie wiele, ale udało mi się "Starcie królów" sobie przypomnieć (przez co zawaliłem trochę terminów, ale co ja na to poradzę, że mnie ten cykl wciąga za każdym razem?), a teraz powoli przedzieram się przez F&SF (bo na wyjazd służbowy następnych tomów Martina nie zabrałem).
makatka - 2011-07-06, 00:14
:
Skończyłam właśnie J. Chalkera "Lilith" i zabieram się za "Cerbera". Przesympatyczne w czytaniu SF przypominające mi nieco Łukjanienkę- czyli nie męczliwa, nie przeładowana międzygalaktycznymi udziwnieniami lektura, od której nie można się odkleić.
MrSpellu - 2011-07-06, 07:20
:
Skończyłem O jeden most za daleko.
Kapitalny reportaż historyczny, czyta się jak powieść.
Naszło mnie na film.
ASX76 - 2011-07-06, 11:25
:
MrSpellu napisał/a:
Skończyłem O jeden most za daleko.
Kapitalny reportaż historyczny, czyta się jak powieść.
Naszło mnie na film.


A może by tak sięgnąć po inne książki Corneliusa Ryana np. "Najdłuższy dzień: 6 czerwca 1944" czy "Ostatnia bitwa", skoro powyższa tak bardzo się spodobała? ;)
You Know My Name - 2011-07-06, 13:08
:
Spellu, poszukaj też "Arnhem" Roya Urquharta.
MrSpellu - 2011-07-06, 15:55
:
ASX76 napisał/a:
A może by tak sięgnąć po inne książki Corneliusa Ryana np. "Najdłuższy dzień: 6 czerwca 1944" czy "Ostatnia bitwa", skoro powyższa tak bardzo się spodobała?

Już je sobie załatwiłem, tylko muszę od teścia mojego brata odebrać.
A film znam na pamięć (bo to mój ulubiony film wojenny), ale i tak mnie naszło.
A to moja ulubiona scena.

Mag_Droon napisał/a:
Spellu, poszukaj też "Arnhem" Roya Urquharta.

Mam taki zamiar.
Sharin - 2011-07-07, 08:46
:
Dawno tutaj nie zaglądałem :-/ Trochę nazbierało się zaległości, ale przecież nie będę wspominał każdej pozycji przeczytaj w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Szkoda Waszego i przede wszystkim mojego czasu 8)

Obecnie pochłaniam prozę Lovecrafta, konkretnie opowiadania wydane przez Zysk w zbiorze Opowieści o makabrze i koszmarze. Skąd taka wakacyjna lektura? Wiecie, zbyt dużo optymizmu także źle wpływa na krążenie. Pierwsze wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Teksty: Szczury w murach - podchodząca pod gotycką historia o starej angielskiej posiadłości, która skrywa więcej sekretów niż mogłoby się wydawać - oraz Piekielna ilustracja spełniły swoje zadania. Po pierwsze, nie okazały się banalnymi opowiastkami do poduszki, nie wywołującymi żadnych emocji a tego się trochę obawiałem. W końcu jestem dzieckiem współczesnego świata, gdzie przemoc i publiczna znieczulica są na porządku dziennym. Po drugie, język wypowiedzi Lovecrafta jest tak dobry jak słyszałem.
Po kolejnych historiach spodziewam się jeszcze więcej, gdyż to co przeczytałem do tej chwili to dopiero rozgrzewka przez cyklem Cthulhu, który jest o... Ale to chyba wszyscy wiedzą ;)
Jander - 2011-07-07, 09:08
:
Sharin napisał/a:
Po kolejnych historiach spodziewam się jeszcze więcej, gdyż to co przeczytałem do tej chwili to dopiero rozgrzewka przez cyklem Cthulhu, który jest o... Ale to chyba wszyscy wiedzą

Cykl Cthulhu? Która to książka? Czy mówisz o opowiadaniach wybranych do książki Zew Cthulhu?
Sharin - 2011-07-07, 09:19
:
Jander napisał/a:
Cykl Cthulhu? Która to książka? Czy mówisz o opowiadaniach wybranych do książki Zew Cthulhu?


Doprecyzowanie ;) Mówię o następujących tekstach (opowiadaniach), które znalazły się w Opowieściach o makabrze i koszmarze: Zew Cthulhu, Koszmar w Dunwich, Widmo nad Innsmouth, Kolor z przestworzy, Szepczący w ciemności, Duch ciemności, Muzyka Ericha Zanna. Niniejsze tytuły zostały także wydane w zbiorze Zew Cthulhu ;)
Na półce stoi również zbiór opowiadań W górach szaleństwa, ale zabiorę się za niego dopiero po lekturze Słońca słońc :mrgreen:
Tomasz - 2011-07-09, 13:51
:
Przeczytałem Gramaha Greene "Nasz człowiek w Hawanie". Lekkie, trochę zabawne, niby szpiegowskie. Jestem jednak rozczarowany, bo liczyłem na coś bardziej wnikliwego. To taka historyjka sprzedawcy odkurzaczy, z którego chcą zrobić szpiega, a który coby sobie dorobić zmyśla efekty swojej działalności i rzekomych agentów. Przez to wpada w kłopoty, zwłaszcza gdy nagle gra zaczyna przybierać pozory prawdziwej walki wywiadów. Niektóre pomysły czy sceny były całkiem całkiem, ale jako całość to jakieś infantylne bardzo, albo ja zgubiłem ten ukryty głębszy sens.
Beata - 2011-07-09, 17:17
:
Czytam sobie Roberta Rankina (w końcu czas sprawdzić, jak pisze :) ). Na razie skończyłam Nostrodamus zjadł mi chomika i podobało mi się. Początek książki robi wrażenie nieco chaotycznego, autor przedstawia różne historie, trochę takie dzielnicowe legendy, pozornie niepowiązane ze sobą (fajnie przedstawione, ze zwichrowaną logiką, choć pod względem konstrukcyjnym miałam odczucie, że to zbiór gagów), ale potem wszystko zaczyna się zazębiać i prowadzi do satysfakcjonującego finału. Jest absurd, humor, może nie tak oszałamiający i zwariowany, jak u Douglasa Adamsa, ale zdecydowanie z tej samej przegródki.

Ogród nieziemskich rozkoszy jest IMHO lepszy. Jest wyraźna linia fabularna, są gry językowe, nawiązania do ludzi kultury, absurdy. No i kapitalny pomysł na katastrofę: cztery planety zderzają się (jedną z nich jest Ziemia), choć "sklejają się" byłoby chyba określeniem właściwszym, powstały twór ma kształt serdelka. :freak:
makatka - 2011-07-09, 23:40
:
tom 3ci J.L. Chalkera "Czterech Władców Rombu" - "Charon". Ogólem po 2 knigach spokojnie mogę stwierdzić, że czteroksiąg polecam. Takoż tym niezbyt rozmiłowanym w SF.
Shadowmage - 2011-07-10, 09:30
:
Przeczytałem najnowszy F&SF: całkiem niezłe, chociaż kilka słabszych tekstów też się trafiło. Nie rozumiem np. fascynacji Irvine'em - drugi tekst i drugie pudło moim zdaniem. Niemniej jest co poczytać.

Teraz niby zacząłem "Nawałnicę mieczy", ale w międzyczasie może jeszcze coś innego przeczytam. A o dwóch smutnych lekturach czerwcowych napisałem tutaj.
Qbard - 2011-07-10, 14:42
:
Ian McEwan "Amsterdam". Ciekawa historia dziwnych układów między byłymi kochankami jednej kobiety, którzy spotykają się na jej pogrzebie. Ich losy plączą się w zawiłej intrydze prowadząc do dramatu. Ciekawy splot wydarzeń.
stian - 2011-07-10, 15:31
:
Qbard napisał/a:
Ian McEwan "Amsterdam". Ciekawa historia dziwnych układów między byłymi kochankami jednej kobiety, którzy spotykają się na jej pogrzebie. Ich losy plączą się w zawiłej intrydze prowadząc do dramatu. Ciekawy splot wydarzeń.


Książka jest wg mnie rewelacyjna.
Ł - 2011-07-12, 11:20
:
Wreszcie mam nieco czasu na CRYPTNOMICON:

"Od urodzenia Godfrey, był jak każde inne stworzenie na ziemi, niesamowicie zajebistym twardzielem, choć w dość wąskim, naukowym sensie tego terminu - mianowicie, można było wyprowadzić jego genologie aż do pierwszego samoreprodukującego się stwora, którego, zważywszy na liczbę i różnorodność potomków, można uznać spokojnie za najbardziej zajebistego twardziela na świecie"

Książki która się tak zaczyna, nie można szybko odłożyć. Mam zamiar do końca tygodnia ją zdoić.
kokos - 2011-07-12, 15:45
:
Witam wszystkich Forumowiczów,

mój pierwszy post, ale aż muszę się pochwalić -

właśnie odebrałem z księgarni i zaczynam "A Dance with Dragons"
Liv - 2011-07-12, 19:02
:
kokos napisał/a:
Witam wszystkich Forumowiczów,

mój pierwszy post, ale aż muszę się pochwalić -

właśnie odebrałem z księgarni i zaczynam "A Dance with Dragons"


Jestem w połowie i aż trudno mi uwierzyć, że Martin kazał nam czekać kilka dobrych lat na ... kolejny tom, który IMHO jest najgorszym z całej serii ( wątpię aby 300 stron, które mi pozostało zmieniło moją opinię na temat książki).
Pamiętam, że nie mogłam się oderwać od Uczty dla Wron, a w DwD co kilkanaście rozdziałów muszę sobie zrobić dłuższą przerwę bo jestem książką znużona ... i głęboko rozczarowana.
kokos - 2011-07-12, 19:47
:
Mi akurat Uczta dla Wron podobała się najmniej, więc mam nadzieję że aDwD będzie dużo ciekawszy. Na razie zbyt mało przeczytałem, żeby wyrobić sobie opinię.

Co do tematu to skończyłem niedawno "The Sad Tale of the Brothers Grossbart" - książka niezła, ale maksymalnie krwawa i bluźniercza. Gdyby na książkach były ograniczenia wiekowe to ta jest co najmniej od 21 lat. Ciekawe czy jakieś polskie wydawnictwo zdecyduje się na przekład.
ASX76 - 2011-07-12, 19:58
:
kokos napisał/a:


Co do tematu to skończyłem niedawno "The Sad Tale of the Brothers Grossbart" - książka niezła, ale maksymalnie krwawa i bluźniercza. Gdyby na książkach były ograniczenia wiekowe to ta jest co najmniej od 21 lat. Ciekawe czy jakieś polskie wydawnictwo zdecyduje się na przekład.


Od jakiegoś czasu MAG ma tę pozycję w "szkicach" wydawniczych.
toto - 2011-07-12, 19:59
:
Mag już od jakichś dwóch lat (może trochę krócej) ma książkę Bullingtona w planach, ale premiera ciągle jest przesuwana "na jutro".

e:
O, ASX mnie ubiegł.
/e

Po przeczytaniu zimowo-letniego numeru F&SF (Szambala i Jedna z jej dróg słabsze) oraz lipcowego NF (jeśli chodzi o prozę - najlepszy numer od dawna), teraz wziąłem się za Czarne światło Elizabeth Hand. Nawet niezłe, tylko czasami niuejdżowe mambo-dżambo trochę drażni (bardziej niż w AEgypcie Crowleya, chociaż wstawek jest mniej //mysli ).
Urshana - 2011-07-12, 21:13
:
Skończona "Peanatema" Neala Stephensona - bardzo dobra, ale nie genialna. W pewnym momencie łapałam się na zerkaniu do przodu, bo mnie niektóre dysputy trochę nużyły. Nie jestem umysłem ścisłym, by mnie one fascynowały. Łyknięta "Szeroka woda" Jerzego Łukosza, dziwna powieść o facecie po 40, który po wypadku motocyklowym zaczyna dostrzegać inne elementy swojego życia. Nic rewelacyjnego, ale dało się czytać. Teraz niespiesznie podróżuję pociągiem przez Azję z Paulem Therouxem i jego "Wielkim bazarem kolejowym". Czyta się dobrze, niezłe portrety współpasażerów podróży.
Shadowmage - 2011-07-13, 07:06
:
kokos napisał/a:
Mi akurat Uczta dla Wron podobała się najmniej, więc mam nadzieję że aDwD będzie dużo ciekawszy. Na razie zbyt mało przeczytałem, żeby wyrobić sobie opinię.
Opinie w sieci są raczej pozytywne i plasują tom mniej więcej na 3 miejscu w cyklu - po "Nawałnicy mieczy" i "Starciu królów". Wady: za dużo cliffhangerów i mało pchnięcia do przodu.
A ja sobie przypominam na razie tom trzeci. Wiedząc, czego można się spodziewać, wyłapuje się sporo smaczków.
You Know My Name - 2011-07-13, 09:18
:
Skończona Kronika Ptaka Nakręcacza Murakamiego.
Jeśli miałbym do czegoś porównywać to do klimatem przystają do niego filmy Lyncha: Zaginiona Autostrada i Mulholland Drive. Niesamowitość w zagadce w tajemnicy. Bardzo dobre. Może nawet wybitne.
Zacząłem Tak jest dobrze Twardocha (i kończę, bo szybciutko się to czyta). Tu dla odmiany nasza zwykła, przyziemna normalność. Normalność lęków, brzydoty, okrucieństwa, zemsty, małości i słabości. Ot, to co wokół widzimy. Mocne. Bez filtra.
Tixon - 2011-07-13, 09:47
:
Lian Hearn Po słowiczej podłodze
Wykorzystując nieobecność Rudej, chciałem zrobić jej niespodziankę i przeczytać Opowieści rodu Otori, ale lektura pierwszego tomu mnie nieco przystopowała.
Żeby nie było, książkę czyta się szybko, wywołuje emocje, ale... Trochę mija się z moimi oczekiwaniami. Przede wszystkim nie dzieje się w Japonii, a magicznym odpowiedniku tegoż. Po drugie ma Plemiona z ich magicznymi umiejętnościami, a po trzecie - jest naiwna. Fabularnie to historia chłopca, który ma moc i zaczyna się szkolić w jej używaniu. Do tego kilka nieszczęśliwych miłości (w tym główna typu - ona zobaczyła go, on zobaczył ją i już się na amen zakochali), parę naciąganych wydarzeń. Normalnie bym przymknął na to oko, ale chwilowo nie mam nastroju na taką lekturę.
ASX76 - 2011-07-13, 09:55
:
Tixon napisał/a:
Lian Hearn Po słowiczej podłodze
Wykorzystując nieobecność Rudej, chciałem zrobić jej niespodziankę i przeczytać Opowieści rodu Otori, ale lektura pierwszego tomu mnie nieco przystopowała.


Słabo chciałeś, skoro tak szybko się poddałeś. :-P Nie wierzę, że uda Ci się "nastroić". ;)

Mag_Droon napisał/a:

Normalność lęków, brzydoty, okrucieństwa, zemsty, małości i słabości. Ot, to co wokół widzimy.


Współczuję otoczenia. ;)
You Know My Name - 2011-07-13, 10:12
:
ASX76 napisał/a:
Współczuję otoczenia. ;)
hmmm, w pewien sposób też do niego należysz :mrgreen:
Jachu - 2011-07-13, 11:16
:
ASX76 napisał/a:
Mag_Droon napisał/a:

Normalność lęków, brzydoty, okrucieństwa, zemsty, małości i słabości. Ot, to co wokół widzimy.


Współczuję otoczenia. ;)
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Po prawie ośmiu latach siegnąłem poinownie po cykl "Inny świat" Tada Williamsa. Obecnie czytam pierwszy tom "Miasto Złocistego Cienia" :) Czyta się tak samo rewelacyjnie jak wiele lat temu na studiach :)
adamo0 - 2011-07-13, 11:48
:
U mnie Nawałnica Mieczy Martina. Denerwują mnie trochę dłużyzny - niepotrzebne według mnie przeciąganie niektórych wątków. Nie zmienia to jednak faktu, że i tak świetnie się to czyta.
ASX76 - 2011-07-13, 11:52
:
Mag_Droon napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Współczuję otoczenia. ;)
hmmm, w pewien sposób też do niego należysz :mrgreen:


Ów "pewien sposób" postrzegany przez pana, jest wielce pokrętny, by nie napisać - pokręcony. Nie mam z tym nic wspólnego. :-P

Martinus Jachus napisał/a:

Po prawie ośmiu latach siegnąłem poinownie po cykl "Inny świat" Tada Williamsa. Obecnie czytam pierwszy tom "Miasto Złocistego Cienia" :) Czyta się tak samo rewelacyjnie jak wiele lat temu na studiach :)


Choć ucharakteryzowałeś/"ufarbowałeś" się na Rzymianina i zmieniłeś "nazwisko", to w dalszym ciągu wychodzi z Ciebie/prześwieca się prawdziwy Jachu z Forum Stasia Kinga. :-P

adam0 napisał/a:

U mnie Nawałnica Mieczy Martina. Denerwują mnie trochę dłużyzny - niepotrzebne według mnie przeciąganie niektórych wątków. Nie zmienia to jednak faktu, że i tak świetnie się to czyta.


Nie zgodzę się z Panem co do dłużyzn/przeciągania wątków. :-)
adamo0 - 2011-07-13, 15:15
:
ASX76 napisał/a:
Nie zgodzę się z Panem co do dłużyzn/przeciągania wątków. :-)


Chodzi mi o nagminne powtarzanie pewnych opisów. Kiedy pierwszy raz Dany na przystani spotyka Silnego Belwasa podany jest jego opis (gruby, łysy, w malutkiej kamizelce). Potem znowu jest ten sam opis. Dokładnie ten sam, bo się wróciłem i sprawdziłem. Takich fragmentów jest dużo i psują mi one trochę odbiór, ale tak jak pisałem - nie wymagam od Martina wirtuozerii słowa, ważne że się dobrze bawię ;)
ASX76 - 2011-07-13, 15:21
:
adamo0 napisał/a:


Chodzi mi o nagminne powtarzanie pewnych opisów. Kiedy pierwszy raz Dany na przystani spotyka Silnego Belwasa podany jest jego opis (gruby, łysy, w malutkiej kamizelce). Potem znowu jest ten sam opis. Dokładnie ten sam, bo się wróciłem i sprawdziłem. Takich fragmentów jest dużo i psują mi one trochę odbiór, ale tak jak pisałem - nie wymagam od Martina wirtuozerii słowa, ważne że się dobrze bawię ;)


Ciekawe. Przyznam szczerze (i bez bicia), że nawet nie zauważyłem/nie zwróciłem na to uwagi podczas czytania.
Patrząc na poruszoną przez Ciebie kwestię z drugiej strony (medalu), czytacz, dzięki takiemu zabiegowi nie musi cofać się ileś tam stron wstecz żeby sprawdzić kto zacz ten Belwas, jak wygląda, czy inny typek spod ciemnej gwiazdy. ;)
adamo0 - 2011-07-13, 16:03
:
Niby tak, niby tak - ale mamy też z tyłu książki (przynajmniej w moim wydaniu) spis postaci, rodów wraz z opisami.
ASX76 - 2011-07-13, 16:38
:
adamo0 napisał/a:
Niby tak, niby tak - ale mamy też z tyłu książki (przynajmniej w moim wydaniu) spis postaci, rodów wraz z opisami.


Komu chce się to czytać? ;)
A tak, mamy wszystko płynnie zapodane w tekście i nie trzeba kicać na tył knigi w celu (wy)szukania info. ;)
headache - 2011-07-13, 22:30
:
Mistrz i Małgorzata, po raz enty :)
ASX76 - 2011-07-13, 22:48
:
headache napisał/a:
Mistrz i Małgorzata, po raz enty :)


Nauka na pamięć? ;)
adamo0 - 2011-07-14, 00:05
:
headache napisał/a:
Mistrz i Małgorzata


W sumie, chętnie też bym po raz enty przeczytał.

Oprócz Nawałnicy mieczy zacząłem dzisiaj też Kamienną Ćmę. Jak na razie jest bardzo dobrze.
utrivv - 2011-07-14, 06:51
:
headache napisał/a:
Mistrz i Małgorzata, po raz enty :)

Jednakowoż ładną mamy dziś pogodę.
Urshana - 2011-07-14, 08:01
:
Skończyłam "Wielki bazar kolejowy. Pociągiem przez Azję" Paula Theroux. Książka jest bardzo dobra jako portret podróżnika, w pewnym momencie bardziej zmienia się w dziennik opisujący samopoczucie w poszczególnych krajach. Widać wyraźnie, że ono się pogarsza, a opisy Japonii i ZSRR są bardzo mroczne. To była pierwsza książka podróżnicza tego autora, który w późniejszych się podobno bardziej rozwija i jest coraz lepszy. Jeśli będę miała okazję i wpadną mi w łapki, na pewno sięgnę.
Obecnie zabieram się za "44 Scotland Street" Alexandra McCall Smitha. Obiecuję sobie lekturę ciepłą, lekką i przyjemną.
Jachu - 2011-07-14, 09:03
:
ASX76 napisał/a:
Choć ucharakteryzowałeś/"ufarbowałeś" się na Rzymianina i zmieniłeś "nazwisko", to w dalszym ciągu wychodzi z Ciebie/prześwieca się prawdziwy Jachu z Forum Stasia Kinga. :-P
Oj tam, oj tam... Błędy młodości ;) A gdzie i w jakich sytuacjach "wychodzi" te prawdziwe alter ego? ;)

adamo0 napisał/a:
Chodzi mi o nagminne powtarzanie pewnych opisów. Kiedy pierwszy raz Dany na przystani spotyka Silnego Belwasa podany jest jego opis (gruby, łysy, w malutkiej kamizelce). Potem znowu jest ten sam opis. Dokładnie ten sam, bo się wróciłem i sprawdziłem. Takich fragmentów jest dużo i psują mi one trochę odbiór, ale tak jak pisałem - nie wymagam od Martina wirtuozerii słowa, ważne że się dobrze bawię ;)
Ja nie pamiętam takich fragmentów i nie zauważałem rzeczy, o których piszesz ;) Podejrzewam, że tak mi szybko zleciało, ze nawet nie wiem kiedy każdy rozdział kończyłem :mrgreen:
ASX76 - 2011-07-14, 10:21
:
Martinus Jachus napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Choć ucharakteryzowałeś/"ufarbowałeś" się na Rzymianina i zmieniłeś "nazwisko", to w dalszym ciągu wychodzi z Ciebie/prześwieca się prawdziwy Jachu z Forum Stasia Kinga. :-P
Oj tam, oj tam... Błędy młodości ;) A gdzie i w jakich sytuacjach "wychodzi" te prawdziwe alter ego? ;)



Sam powinieneś wiedzieć najlepiej. ;) Podpowiem jednak, coby nie obciążać pańskiego umysłu: przede wszystkim w zachwytach nad prozą Tada Williamsa. :-P
stian - 2011-07-14, 10:40
:
Czytam sobie "Podróż do Tindari" Camilleriego, czyli jedna z książek o komisarzu Montalbano. Bardzo dobry kryminał na wakacje, dużo czarnego humoru, ironii. Jest zabójstwo, jest tajemnicze zniknięcie, liczne niewiadome a nad wszystkim góruje niesamowity klimat sycylijskich miasteczek i messyńskiej kuchni. Bardzo smaczne danie.
ASX76 - 2011-07-14, 10:55
:
stian napisał/a:
Czytam sobie "Podróż do Tindari" Camilleriego, czyli jedna z książek o komisarzu Montalbano. Bardzo dobry kryminał na wakacje, dużo czarnego humoru, ironii.


Książki pana C., to rozrywka miła i przyjemna. W sam raz na podróż pociągiem czy innym środkiem lokomocji.
stian - 2011-07-15, 09:16
:
Konczę Camilleriego i biorę się za "Nocne czuwanie" wybitnego norweskiego prozaika Tarjei Vesaasa.
Jachu - 2011-07-15, 10:44
:
ASX76 napisał/a:
Sam powinieneś wiedzieć najlepiej. ;) Podpowiem jednak, coby nie obciążać pańskiego umysłu: przede wszystkim w zachwytach nad prozą Tada Williamsa. :-P
Aaa to... Jak jego twórczość jest wysokich lotów i napisana na bardzo dobrym poziomie, to zachwycać się trzeba i należy ;) Rozumiem jednak, że barbarzyńcy nie rozumieją literatury i kultury cywilizowanego świata... i tak jak plemiona barbarzyńskie zniszczyły zdobycze kultury Rzymu, tak ty niweczysz moją misję szerzenia światu dobrej, rozrywkowej literatury :)
Urshana - 2011-07-15, 18:38
:
"44 Scotland Street" McCall Smitha za mną. Czytadło w odcinkach, trochę jak serial, losy wielu postaci splecione ze sobą. Opowieścią o jednej kamienicy zdecydowanie lepszą od utworu szkockiego autora jest "Pchli pałac" Elif Safak. Za mną też "Żmija" Sapkowskiego. Gdyby była krótsza - może byłaby dobrym opowiadaniem. Pogłębiona i bardziej rozbudowana, może miałaby szansę na zostanie dobrą powieścią. A tak nie jest ani jednym ani drugim. Ot, wojna w Afganistanie z elementem nadprzyrodzonym. Zmarnowany potencjał. Ale to już wszyscy wiedzą. W kolejce "Trojka" Chapmana.
radosiewka - 2011-07-15, 21:09
:
Jestem w połowie książki "Amerykanin. Niezwykle skryty dżentelmen" i przez najbliższy tydzień nie będę mogła go dokończyć, bo pojechałam z książką do Warszawy na jeden dzień i czytałam przed snem - tak dobrze ją położyłam "żeby nie zapomnieć", że rano nie mogłam znaleźć książkiXD A książka jest bardzo źle reklamowana - nawet na okładce jest biegnący Clooney z pistoletem, co sugeruje dużo akcji itd. A jest wprost przeciwnie - mnóstwo opisów i przemyśleń narratora, czyli głównego bohatera. Jak na razie jestem lekko zawiedziona tym tytułem. Czytam także "Mój prywatny demon" Żytowieckiego. Więcej tutaj kryminału i klimatu znanego z np. książek Akunina, niż tego urban fantasy. Ale czyta się to dobrze, chociaż na razie nie jest to nic porywającego. Poprzednia książka wydana przez Ifryt - "Dwie karty" była znacznie lepsza.
Sharin - 2011-07-16, 08:39
:
Skończyłem "Słońce Słońc" Karla Schroedera :) Powieść dobra, wciągająca, którą świetnie się czyta :mrgreen: Więcej wrażeń >>tutaj<< 8)
Qbard - 2011-07-16, 13:43
:
Przeczytałem Thomasa Bergera "Historia Orriego". Jest to druga książka mistrza czarnego humoru jaką przeczytałem i szczerze mówiąc trochę się zawiodłem. Jest to tragedia z elementami humorystycznymi (jak ktoś się uprze, to się pośmieje).
tr - 2011-07-16, 14:00
:
Wciągnąłem się w cykl o Anicie Blake autorstwa L. Hamilton i czytam właśnie 11 czy 12 tom... Zabawne romansidło usiłujące udawać horror :)
Sabetha - 2011-07-16, 18:43
:
Wyruszając na kulturalno-oświatową wycieczkę do Słodkiej Francji, w podręcznym bagażu umieściłam jedynie„Anioły musza odejść” Konrada T. Lewandowskiego, co okazało się uczynkiem nieco głupim, albowiem lektury starczyło mi ledwie na pół dnia podróży. I to z przerwami. Rozpaczliwy głód słowa pisanego szybko zmusił mnie do przebiegnięcia się przez autokar i napożyczania od współtowarzyszy (a raczej współtowarzyszek) książek i czasopism. Dzięki temu mogę pochwalić się teraz znajomością „Jedenastu minut” Coelho, „Ognistej” Kogoś Tam (proszę wybaczyć, pamiętam tylko tytuł, a nie chce mi się szukać w Internecie) oraz kawałka „Tożsamości anioła” (jw.). Poza wszystkim zapoznałam się z zawartością najnowszego „Twojego Stylu”, „Dobrych rad” i „Klaudii”, przy czym owa zawartość wymieszała mi się tak dokumentnie, że ograniczę się jedynie do opisu ogólnego wrażenia.
Zaczynając od Lewandowskiego: „Anioły muszą odejść” to historia czwórki warszawskich aniołów, których zadaniem jest uratować miasto przed siłami piekieł. Najskuteczniejszym na to sposobem jest „spełniona miłość księdza redemptorysty i dresiary”, że pozwolę sobie zacytować tekst z okładki. Sami boscy wysłannicy też są odrobinkę niekanoniczni: mamy wśród nich nieco leniwego intelektualistę, husarza, żywcem wyjętą z „Justyny, czyli nieszczęścia cnoty” prostytutkę i...marksistę-ateistę. Powieść czyta się łatwo, lekko i przyjemnie, chociaż w rozrywkową formę opakowano rzeczy poważne, a chwilami nawet bardzo poważne. Mnie najbardziej przypadły do gustu poglądy anioła Leniwca na temat postrzegania Boga przez katolików. Pewnie dlatego, że przypominają moje własne. Intrygująca jest takoż kwestia powstania warszawskiego (pojechał pan L. po bandzie, oj, pojechał, ale coś jest na rzeczy) i jego roli w dziejach; w międzyczasie na horyzoncie pojawia się Ojciec Dyrektor i Prawdziwi Polacy, a nawet następuje Zniebazstąpienie Matki Boskiej. Oczywiście podrabianej. Jak niemal wszystko w naszych czasach.
A teraz coś z zupełnie innej bajki, chociaż nie powiem, tu też pojawia się zarówno Maria, jak i córa Koryntu, z tą niewielką różnicą, że w powieści „Jedenaście minut” są tą samą osobą. Ściślej mówiąc, młodą Brazylijką, która przyjeżdża do Genewy i w wyniku różnych splotów okoliczności zostaje prostytutką. Ogólnie książka przypomniała mi, za co nie lubię twórczości Coelho – za „Głębokie Filozoficzne Prawdy Życiowe” powciskane tam, gdzie trzeba i nie trzeba, płaskich i nudnych bohaterów oraz Optymistyczne Zakończenie, uzmysławiające czytelnikowi prawdę. A nawet Prawdę. Rzecz jasna, jedynie słuszną.
A teraz rzeczy świadczące o tym, że podróże kształcą, bo gdyby nie one, z pewnością nie zapoznałabym się z owymi dziełami. Zacznę może od książek, bo trafiły mi się prawdziwe perły nad perłami...
„Ognista” to historia szesnastoletniej Jacinthy, która jest dragonką, czyli takim sobie curiosum pomiędzy gadem i ssakiem (inaczej nie potrafię sobie tego wyimaginować). Umie latać, ziać ogniem i wyglądać jak licealistka, jeśli nie jest akurat zestresowana/ podminowana/całowana przez Willa. Ha, pewnie wszyscy w tym miejscu zadadzą sobie pytanie, kim jest Will? Otóż Will to Ideał, który miał nieszczęście urodzić się w familii trudniącej się polowaniem na dragony i szyciem sobie z ich skór butów. Ewentualnie kanap. Ewentualnie torebek, ale tylko z nienarodzonych niemowląt (zanim ktoś mnie oskarży o bezwstydną łeż – to o niemowlętach zmyśliłam). Oczywiście ten stan rzeczy obowiązkowo generuje Zakazaną Miłość, a ta z kolei prowadzi do różnego rodzaju katastrof: ataków zazdrosnych czirliderek, ucieczek z lekcji, upadków ze skał i takich tam, zwłaszcza że Will ma Złych Kuzynów, a wokół Jacinthy krąży Przystojny Odrzucony Dragon. Szczerze mówiąc, chwilami szczerzyłam się od ucha do ucha, chociaż chyba nie takie były intencje autorki...
Jeśli zaś chodzi o „Tożsamość anioła”, nie doczytałam do końca, więc prawdopodobnie nie będę w stanie odmalować w pełni zalet tegoż utworu. Powiem tylko w skrócie, że nawet moje poczucie humoru i tolerancja dla bliźnich nie wytrzymały konkurencji z Andreą, która jest studentką, a zarazem anielicą mającą doprowadzić świat do zagłady. Ewentualnie go ocalić, zależy, jaki będzie miała humor, wizytując Stwórcę w niebiesiech. Jest zakochana w pewnym Nefilim (wyjąwszy chwile, gdy ma wspomniany wcześniej zły humor), ją z kolei kocha upadły anioł, którego ona nienawidzi (wyjąwszy chwile, gdy go kocha), wszyscy są nadprzeciętnie piękni, a całość tak nieprawdopodobnie bezsensowna, nielogiczna i nietrzymająca się kupy, że poddałam się w połowie, chociaż nie miałam już co czytać.
Kończąc ten swoisty przegląd, nie mogę nie wspomnieć o czasopismach, z których dowiedziałam się, że Agata Młynarska schudła, na plaży mam się smarować kremem, bo nabawię się raka, i strzec się przed rzęsistkiem pochwowym, który potrafi człowieka zaatakować znienacka w publicznej toalecie. Całości dopełniały teksty w stylu „jak polubić siebie w rozmiarze 42” tuż obok zdjęć przeraźliwie chudych modelek w bikini i przepisu na dietę cud.
Sharin - 2011-07-17, 09:23
:
Dziesięć opowiadań ze zbioru Rakietowe szlaki (number one) za mną. Żeby wszystko było jasne już na wstępie: warto poświęcić im swój czas :) Oczywiście nie ma zbioru idealnego - zawsze znajdą się teksty, bez których moglibyśmy się obejść. Jednak w większość są to teksty, które wciągają (Najdłuższy obraz świata, Powolne ptaki, Strażnik Śmierci), intrygują (Skalpel Occama), bawią (Bernie Faust, Kontrolex). Teksty przeczytałem w pociągu - w trakcie lektury miałem przyjemność podziwiać trąby powietrzne przechodzące nam mazowieckim i łódzkim :shock: - i czytało się nie gorzej niż w wygodnym fotelu ;) Język żywy, łatwy w odbiorze.
tr - 2011-07-19, 23:10
:
Im dalej w las tym więcej drzew - zazwyczaj to przysłowie sprawdza się i w przypadku serii książkowych. Autor/ka tworząc kolejne tomy wrzuca coraz więcej tego, co było dobre w poprzednich książkach z cyklu. W przypadku pani Hamilton i cyklu o Anicie Blake jest inaczej - autorka odchodzi od horroru i romansidła w stronę czegoś, co w przypadku ekranizacji filmowej nie moglibyśmy nazwać inaczej niż hard porno. Rozumiem - jakaś scena od czasu do czasu... ale żeby 3/4 książki było tylko o tym z kim Anita to robi, gdzie, w jakich pozycjach, jak często, kto się przypatruje, czy w parze, trójkącie, czworokącie, pięciokącie, sześciokącie... blee... co za dużo to niezdrowo...
stian - 2011-07-19, 23:28
:
Przeczytałem "Pancerne serce" Jo Nesbo. Powiem tyle - Nesbo to majster nad majstrami, detronizator Mankella i Larssona. Doskonały kryminał od pierwszej do ostatniej strony, znakomita technicznie proza.
Urshana - 2011-07-20, 18:05
:
"Trojka" Chapmana za mną, owszem, jest wariacka, psychodeliczna, szalona, ale da się ją przeczytać bez większego bólu zębów. Nie zrobiła na mnie wrażenia dzieła wybitnego, ale to całkiem ciekawa propozycja fantastyczna i pasuje do UW. Kojarzyła mi się trochę z wędrówką Rolanda z "Mrocznej wieży" Kinga, ma w sobie też ciekawy klimat postapokaliptyczny. A senna wizja starej Meksykanki na temat rybiej cywilizacji Majów bardzo mi się podobała. Momenty świetne, trochę za dużo dziwaczności. Ogólne wrażenia pozytywne.
Tanit - 2011-07-21, 08:45
:
Przeczytałam pierwszy tom "Na wschód od Edenu" Steinbecka. Nie wiem, na prawdę nie mam pojęcia co jest w tej książce, ale od 60 strony (na jakieś 370) w nia po prostu wpadłam. Styl autora jest lekki, jedynie z początku opisy wdawały się przesadzone. Drugi tom ciągnie jak magnes i to pewnie będzie tyle jeśli chodzi o lektury na lipiec ;)
generalnie książkę polecam, zarówno by poznać trochę klasyki, jak i realia ówczesnego życia, postrzegania i prawa.
Kmicic - 2011-07-21, 10:10
:
stian napisał/a:
Przeczytałem "Pancerne serce" Jo Nesbo. Powiem tyle - Nesbo to majster nad majstrami, detronizator Mankella i Larssona. Doskonały kryminał od pierwszej do ostatniej strony, znakomita technicznie proza.


Jeszcze nie miałem okazji zapoznać się z tym pisarzem, ale - biorąc pod uwagę prozę, skądinąd mojego ulubionego Mankella - technika to nie wszystko. Sugestywny klimat książek twórcy Wallandera stanowi siłę napędową jego twórczości. Jeśli to możliwe, proszę o małe porównanie książek Nesbo i Mankella (subiektywne, nie recenzenckie, bo te znam :-) ).

Zaś Larsson to, moim zdaniem, bardziej odległa liga. "Jedynka" nawet interesująca, im dalej w las, tym gorzej.
stian - 2011-07-21, 10:29
:
Gdzieś czytałem, że charakterystycznym rysem u Mankella jest zmęczenie. Trudno się z tym nie zgodzić. Zmęczony Wallander to obrazek, który ma się przed oczami w czasie każdej lektury tego szwedzkiego prozaika. Zagadki kryminalne są jednak wtórne. Ale wg mnie Nesbo ma i bardziej meandrujące fabuły, lepsze tło obyczajowe, jego proza jest o wiele bardziej dynamiczna w stosunku do powolnej, snującej się od morderstwa do morderstwa prozy Mankella. Można się pokusić o stwierdzenie, że Mankell jest mocno zanurzony jeszcze w narracji z lat 80 i 90 XX wieku. Nesbo to już wiek XXI. Ale to bez wątpienia dwaj świetni autorzy kryminałów. Podobnie jak Chandler, Ellroy, Colin Dexter i Simenon ;)
Kmicic - 2011-07-21, 10:37
:
Z Twojego postu płynie dla mnie jeden wniosek - czas się przyjrzeć przygodom Harry'ego Hole. Dzięki!
ASX76 - 2011-07-21, 11:05
:
U Nesbo akcja jest szybsza, dialogi żywsze, jego książki są bardziej wciągające = czyta się znacznie przyjemniej. Proponuję zacząć od tzw. Trylogii z Oslo, którą otwiera "Czerwone gardło". Nie jest to pierwsza powieść Jo, lecz od tego momentu zaczyna się tendencja zwyżkowa.
"Człowiek-nietoperz" można/lepiej sobie odpuścić. Nic nie tracisz, a nawet zyskujesz. Po cóż bowiem psuć sobie pierwszy kontakt...?
Kmicic - 2011-07-21, 11:12
:
U mnie na tapecie też kryminał, choć rozgrywający się w średniowiecznej Anglii. "Mistrzyni sztuki śmierci" Ariany Franklin. W wielkim skrócie chodzi o przebiegłego mordercę dzieci, na którego polują nieco egzotyczni... ekhem, śledczy z osławionej sycylijskiej szkoły medycznej. Zderzenie dwóch światów, kultur, intryga - zapowiada się dość obiecująco. Pażyjom, uwidim...
Romulus - 2011-07-21, 11:14
:
Po lekturze trylogii Perssona na jakiś czas odstawiam szwedzkie kryminały. Choć nęcą mnie powieści Mankella, w których nie pojawia się komisarz Wallander. Ale zobaczymy...

Póki co, na urlopie przeczytałem "Krew to włóczęga" Ellroya (wybitna w swym gatunku powieść). Po urlopie przeczytałem na razie nowy Niezbędnik Inteligenta Polityki pt. "Cywilizacja 2.0". Bez szału. Raczej mnie zmęczył.

Wróciłem zatem do najdłużej czytanej przeze mnie książki w tym roku czyli "Złotej czary" Henry Jamesa. Wprawdzie rok się jeszcze nie skonczył, ale ja dotarłem ledwie do połowy tej powieści, więc sądzę, że nie będzie miała ona konkurentów w tym roku, jeśli chodzi o palmę pierwszeństwa pod tym względem. Czytam ją tak długo nie dlatego, że to zła powieść. Wprost przeciwnie, śmiem rzec. Tylko pisana jest w takim stylu, czy w takiej konwencji, że trudno mi się ją czyta. Realizm psychologiczny to zbyt ambitna półka, jak dla mnie. I może bym sobie ją darował, gdyby nie - mimo wszystko - pociągająca, ciekawa fabuła. Choć akcji nie ma tam wiele, psychologizowania jest od groma - opowieść o miłości, zdradzie, niewierności i zazdrości (uniwersalne tematy w końcu) bardzo fascynuje i pociąga. Na tyle, że na pewno nie będzie to ostatnia powieść Henry Jamesa, którą przeczytam.

Poza tym nie mam nic do czytania. Na Simmonsa nie mam ochoty jeszcze, zwłaszcza że "Wydrążonego człowieka" już czytałem latka temu. "Zima blue" Reynoldsa na razie nie wchodzi w grę, bo muszę odpocząć od lektur po angielsku, aby mi nie przepaliło mózgu z wysiłku :) Planuję wrócić do Trylogii Huscyckiej Sapkowskiego. Powoli kończymy z żoną odsłuchiwanie "Narrenturm" i zapaliłem się do przeczytania ponownego pozostałych tomów.

BTW: czy posiada ktoś wiedzę na temat ewentualnej kontynuacji wydawania tej trylogii w formie audiobooka?
Ard - 2011-07-21, 12:56
:
Cytat:
BTW: czy posiada ktoś wiedzę na temat ewentualnej kontynuacji wydawania tej trylogii w formie audiobooka?


Wygląda na to, że na "Narrenturmie" się skończyło. Pozostałe tomy chyba też zostały wydane jako audiobooki, tyle że czytane już przez lektora. Najwyraźniej słuchowiskowy "Narrenturm" nie sprzedał się wystarczająco dobrze.
Tomasz - 2011-07-21, 18:19
:
Tanit napisał/a:
Przeczytałam pierwszy tom "Na wschód od Edenu" Steinbecka. Nie wiem, na prawdę nie mam pojęcia co jest w tej książce, ale od 60 strony (na jakieś 370) w nia po prostu wpadłam. Styl autora jest lekki, jedynie z początku opisy wdawały się przesadzone. Drugi tom ciągnie jak magnes i to pewnie będzie tyle jeśli chodzi o lektury na lipiec ;)
generalnie książkę polecam, zarówno by poznać trochę klasyki, jak i realia ówczesnego życia, postrzegania i prawa.


To jest genialna książka genialnego autora.
Mam jako audiobook (ale pełny, bez skrótów) i po przesłuchaniu byłem jeszcze przez parę miesięcy w całkowitym zauroczeniu.
Poluję na ładne wydanie książki, coby sobie to przeczytać (raz jeszcze w zasadzie).
To taka książka totalna. Miażdży wszystkim. Powiem ci tylko, że im dalej w powieść tym mocniej, ciekawiej i bardziej wciąga.
adamo0 - 2011-07-21, 20:03
:
Czytam książki Gene Wolfe'a Żołnierz z mgły i Żołnierz Arete. Naprawdę są świetne - kto nie czytał, niech żałuję.

Drażni mnie trochę fakt, że na zachodzie ukazała się trzecia część cyklu (nie ukazała się w Polsce) i nie wiem w jakim stopniu jest ona powiązana z dwoma pierwszymi. Kiedyś czytałem, że wydawca zalecał autorowi żeby poprzestał na dwóch częściach, więc może te dwie części tworzą jakąś zwartą całość. Wie ktoś?
Tomasz - 2011-07-21, 20:16
:
Szaleję trochę, coby odreagować od wcześniejszego nadmiaru roboty, lektur prawniczych i stresu egzaminu radcowskiego.
Zaliczam po kolei różne tytuły historyczne o XVII-wiecznej Polsce, a ostatnio szczególnie o "kwestii kozackiej". "Powstanie kozackie 1637", "Powstanie kozackie 1638", "Żółte Wody - Korsuń 1648", "Zbaraż 1649", "Beresteczko 1651", "Batoh 1652", "Biała Cerkiew 1651" "Hetmani zaporoscy" "Kozacy zaporoscy" itd.
Do tego w klimatach skubię warcholską prozę Jacka Komudy, mam za sobą właśnie "Wilcze gniazdo" i "Opowieści z Dzikich Pól".
A do tego jadę z Ellroyem i jego "Wielkim nic". Mniam mniam. Śledztwo o brutalnym morderstwie (ponoć będzie ich więcej) i polowaniu na komunistów, a wszystko na pięknym początku lat 50-tych w USA. Brudno, brutalnie i już w ekspresowym, lakonicznym stylu. Czyta się o wiele lepiej od bardzo dobrej przecież "Czarnej Dalii".
Urshana - 2011-07-22, 13:38
:
Czytam "W komnatach Wolf Hall" Hilary Mantel, nagrodzoną Bookerem powieść historyczną o Tomaszu Cromwellu, co oznacza oczywiście czasy Henryka VIII i wszystkie ważne dla jego panowania postaci. Idzie mi dość wolno, może to wina dość specyficznej narracji prowadzonej w czasie teraźniejszym, nie mam pojęcia. Dopiero się rozkręca, ale nie jest źle, zobaczę po przeczytaniu całości, gdyż spotkałam się z różnymi ocenami tej powieści.
Jachu - 2011-07-22, 14:09
:
U mnie na rozkładzie II tom cyklu "Inny Świat" Tada Williamsa: "Rzeka Błękitnego Ognia" :)
Qbard - 2011-07-22, 18:10
:
Charles Bukowski "Kłopoty to męska specjalność". Opowiadania które wchłania się błyskawicznie. Bukowski to mistrz, czytam czwartą jego książkę i każda jest rewelacyjna. Facet nie męczy czytelnika zawiłościami i opisami, trafia po prostu w sedno.
stian - 2011-07-22, 18:12
:
Czytam sobie teraz opowiadania ze zbiorku "Słoń" Raymonda Carvera. Są takie jakie miały być - zwyczajne, minimalistyczne, niepokojące, niedopowiedziane w każdym calu, jakby powycinane z jakichś ludzkich traum i wrzucone z pozoru w nieładzie do tego zbiorku. Bo mamy i opowieść o relacji dobry syn-toksyczna, pesymistyczna matka; trójkąt miłosny, w który zaplątała się sąsiadka z naprzeciwka i chorobe psychiczna,ktora czlowieka niszczy od srodka, a spolecznosc wkolo ma za swira. Swietne jest opowiadania tytulowe - prosta historia o typowym przedstawicielu blue collar workers, ktory uczciwie pracuje, ale jest ciagniety na dno przez swoja dobroc - utrzymuje matke, swoja ex, corke, ktora wyszla za maz za palanta i swojego nieudacznika brata, ktory wiecznie trafia na "zlote interesy" a wychodzi z nich z wiekszymi dlugami. Efekt jest latwy do przewidzania - facet coraz bardziej pograza sie w depresji, apatii i sam zadluza sie w kolejnych bankach, spada na dno ciagniety przez cala swoja familie. Warto czytac Carvera, bo to proza wprost z zycia wzieta.
islu - 2011-07-24, 11:40
:
W końcu skończyłam czytać Opowieści sieroty t.1
Świetna książka... Magiczna i baśniowa... Chociaż muszę przyznać, że wymaga skupienia, gdyż można się czasem pogubić w tym, która opowieść w której jest obecnie opowiadana...
Zaskoczeniem były też połącznia, nie tylko w księdze Stepu między opowieściami, oraz w księdze Morza, ale także między samymi Księgami...
Książka zdecydowanie dla każdego... Polecam! 10/6 :)
MORT - 2011-07-24, 19:31
:
Druga będzie trochę mroczniejsza, przynajmniej ja tak ją odebrałem i pewne nawiązania też będą, więc czytaj od razu. ;)
islu - 2011-07-25, 06:57
:
MORT napisał/a:
Druga będzie trochę mroczniejsza, przynajmniej ja tak ją odebrałem i pewne nawiązania też będą, więc czytaj od razu. ;)


Tez tak właśnie myślę, że będą, tyle, że jej nie mam... jeszcze, bo idzie mi wygrana z wydawnictwa.. więc nie zmierzam zapomnieć wszystkiego i poczytam jedną po drugiej :)
MrSpellu - 2011-07-25, 07:36
:
A ja w kibelku poczytuję Palimpset wyżej wspomnianej autorki.
Żona (wzięła raz do pociągu) po kilkunastu stronicach telefonicznie zapytała mnie czy jest to powieść pornograficzna.
I wtedy, a także chwilowo teraz nie potrafię jej odpowiedzieć.
Albowiem nie dobrnąłem do czwartego pukanka jeszcze.

Ale teraz przynajmniej rozumiem, dlaczego wtedy wyrażała żal (jak dojechała na miejsce), iż nie jechałem z nią wtedy o_O

edit:

Skończyłem też po raz drugi (szybciutka lektura) W dniu urodzin Wandy June Vonneguta.
Uświadomiłem sobie, że od kilku lat jadę na niebieskiej polewce. I mi z tym dobrze.
islu - 2011-07-25, 16:10
:
MrSpellu to mówisz, że to warto czytać w parach? :shock:
Chociaż po tym, że żona załowała, że nie ma Cię obok, na Twoim miejscu ni czytałabym tego w kibelku... no chyba, że żona wyjechała znów i musisz czytać w kibelku o_O

W ramach fascynacji Velente poczytałam sobie opowiaano tej pani zamieszczone w ostatnio F&SF pt. Subtelna architektura... fascynacja trwa ^^
MrSpellu - 2011-07-25, 18:05
:
islu napisał/a:
MrSpellu to mówisz, że to warto czytać w parach?

Scena jak robili to w pociągu podobno podziałała na wyobraźnię.

islu napisał/a:
na Twoim miejscu ni czytałabym tego w kibelku...

Ja zawsze czytam w kibelku. Lubię czytać w kibelku. W kibelku wychodzą wielkie rzeczy. Archimedes nie siedział w wannie tylko w klopie. Mówię Ci.

islu napisał/a:
no chyba, że żona wyjechała znów i musisz czytać w kibelku

Fakt, żona bardzo nie lubi gdy czytam w kibelku.
Qbard - 2011-07-26, 18:42
:
A. Tołstoj "Żmija" (są to dwa opowiadania: "Marta Rabe" i "Żmija"). Niewielka książeczka.
Romulus - 2011-07-29, 07:06
:
Jako że odsłuchiwałem ostatnio "Narrenturm", to postanowiłem siłą rozpędu doczytać do końca Trylogię Husycką. To był mój pierwszy powrót do tych powieści. I, muszę przyznać, że bardziej mi się podobały niż podczas pierwszego czytania. Nie wiem, czym to jest spowodowane. Może brakiem olśnień w fantastyce, a może miłą odmianą, jaką były te powieści. Nawet to, co wcześniej krytykowałem w 3 tomie było już dla mnie mniej drażniące. Może z tą Trylogią jest jak z niektórymi winami: im starsze, tym lepsze.

Zabieram się powoli za "Wydrążonego człowieka. Muzę ognia" Simmonsa. Pierwszą z powieści czytałem już wcześniej i podobała mi się umiarkowanie, bez zachwytów. Zobaczymy, czy tym razem moja ocena poprawi się. Co do "Muzy ognia" nie mam żadnych oczekiwań.

A potem "Słońce słońc".
Urshana - 2011-07-29, 21:20
:
Czytałam bardzo niespiesznie "W komnatach Wolf Hall" Hilary Mantel, ale powieść już za mną. W Polsce została dość chłodno przyjęta, ale mnie się bardzo podobała. Portret Thomasa Cromwella, który wyłania się ze stron utworu jest niezwykle szczegółowy i fascynujący. Autorka pobudziła także moją ciekawość i podczas czytania szperałam w poszukiwaniu informacji na temat panowania Henryka VIII. Może powinnam dla wczucia się w klimat serial o Tudorach obejrzeć - zobaczymy.
A dziś zabrałam się za "Nocną zamieć" Johana Theorina, drugi kryminał tego autora rozgrywający się na Olandii. Jest tajemniczo, mrocznie, zdarza się tragedia, niesamowity klimat, rewelacyjnie się to rozkręca. Podejrzewam, że tę akurat książkę po prostu pochłonę. Dobrze, że Czarne zapowiada na jesień kolejny utwór tego autora, już nie mogę się doczekać.
Sharin - 2011-07-30, 10:33
:
Zapraszam do lektury opowiadania Charlesa Yu "Standardowy zestaw samotności" 8)
rybieudka - 2011-07-30, 12:20
:
Ja po serii cięższych lektur (Oberki do końca świata, Tak jest dobrze, Rozgwiazda) postanowiłem zabrać sie za coś lekkiego... a że przy okazji odpaliła mi się standardowa w wakacje (nie wiem skąd to mam... a ciągnie się już chyba z dekadę...) faza na Gwiezdne Wojny, postanowiłem siegnąć po coś ze znaczkiem serii Lucasa na okładce. Na razie possżły:

-Gwiazda Śmierci - temat chyba wiadomy. autorzy (Reves i Perry) mieli fajny pomysł na pokazanie stacji w szerszym kontekscie - jako miejsca pracy i zycia dla miliona istot, nikoniecznie nastawionych pozytywnie do Imperium. Do tego chyba z ośmioro głównych bohaterów. Fajne szczegóły - dla fana SW sporo smaczków, ale ogolnie bez szału. Zawalone kilka rzeczy: niewykorzystany potencjał wynikający z wielu odmiennych choć równorzędnych bohaterow, fabuła toczy sie wooolno i niektóre patenty są cokolwiek "z duszy" no i wreszcie dosć toporna końcówka (i nei chodzi mi tu o los stacji tylko bohaterów) - tak patetyczno-dydaktyczna aż zęby bolą.

-Szturmowcy śmierci - miał to być pierwszy horror SW. Pomysł był w sumie klasyczny: odizolowana grupa bohaterów, gdzieś w kosmosie, dziwne eksperymenty medyczne i... zombie. Niestety, ktoś do tego dołożył Hana Solo i Chewbaccę plus zespuł parę postaci: a to wprowadzajac na siłę wątki ojca, a to doproweadzając do "nawrócenie" najwiekszego sukinsyna itp. itd. W dodatku napisane/przetłumaczone jest to tak, ze szkoda gadać. Plus za pomysł, bo to pewien powiew dla literatury ze znaczkiem SW na okładce. Ale wykonanie słabawe.

Jutro jadę na wakację i do torby biorę trzy kolejne ksiażki SW (i ze 3 Jordany jakbym nie zdzierżył) - jak ich tyle przeczytam to przez rok-dwa nawet kijem nie tknę:P

PS. Na koniec mały cytat ze Szturmowców śmierci:

"Jego znajomą niegdyś twarz wykrzywiał odrażający głodny grymas. Zjem cię, mówił grymas, i będziesz mi smakować"
Urshana - 2011-08-02, 18:49
:
Zaczęłam czytać "Ogrody księżyca" Stevena Eriksona, czyli pierwszy tom "Malazańskiej księgi poległych". Wiem, że to już właściwie klasyk dla wielbicieli fantastyki, ale zabierałam się za niego długo. Tegoroczne lato to sprzyjająca okazja, by się cyklowi przyjrzeć. Wprawdzie widzę spore problemy z jego skompletowaniem, ale coś się na to poradzi. A w tej chwili kilka wrażeń po 200 stronach pierwszego tomu. Pierwsze wrażenie - podoba mi się. Lubię takie zaplanowane z rozmachem historie, wielu bohaterów, zarysowane ciekawe wątki. Poważne, epickie fantasy, taki daleki odpryski eposów, gdzie świat ludzi i bogów przenikają się wzajemnie, wojna jest tematem, a na jej tle losy bohaterów, do których się nie przywiązuję, bo nie wiem kogo wykończy autor na kolejnej stronie. Jak przejrzałam listę osób, a potem na pierwszych stu stronach połowa była martwa, to stwierdziłam, że po prostu dam się uwieść historii. Czytam dość wolno, bo mały druczek jest męczący, ale sama historia sprawia mi ogromną frajdę, a najbardziej cieszy to, że przede mną tysiące stron, których jeszcze nie znam :mrgreen:
Tixon - 2011-08-02, 18:53
:
Urshana napisał/a:
najbardziej cieszy to, że przede mną tysiące stron, których jeszcze nie znam

Mnie to akurat niezmiernie irytowało, bo " widzę spore problemy z jego skompletowaniem" ;)
Romulus - 2011-08-02, 19:01
:
MKP to bardzo ambitna fantasy, która powala ogromem. Moja żona dała sobie spokój przy "Przypływach Nocy", zwłaszcza po tym, jak uświadomiłem jej, że to połowa cyklu, a ona się przeraziła tym, że mimo połowy nie ogarnia tego ogromu a tu wciąż przybywają nowi bohaterowie, nowe wątki. Nabrała nieufności, że to po prostu nigdy się nie skończy i zmierza donikąd :) I nadal mi nie wierzy, że to jednak zaplanowana, mega-epicka konstrukcja wielka jak Bazylika Św. Piotra :)

Ja skończyłem "Wydrązonego człowieka. Muzę ognia" Simmonsa. Jednak nie popadłem w zachwyt, ale podobało mi się bardziej, niż przy pierwszej lekturze ("Muzę ognia" natomiast oceniam bardzo ciepło). Teraz nie mam co czytać, mam kilka powrotów zaplanowanych, ale w sumie ciężko mi się zebrać. Zatem chwycę za zbiór opowiadań "Zima Blue" Reynoldsa. "Słońce słońc" nadal musi czekać na swoją kolej.
Urshana - 2011-08-02, 19:02
:
A widzisz Tixonie, a ja to traktuję jako wyzwanie. Gdybym wcześniej się wzięła za czytanie, kupowanie kolejnych tomów, nie byłoby zapewne problemu. A tak zostaje polowanie, ale to ma swój urok. A wiem, że będę szukać, bo mi się podoba, tak najzwyczajniej w świecie, wiem też, że spodoba się moim braciom i siostrze, a jak nam przychówek podrośnie do czytania fantastyki (najstarsze ma 5 lat :mrgreen: ), to zapewne im też damy do poczytania. Książki będą krążyć, zaczytane jak obecnie kilka innych cykli i to też ma swój urok. Nie narzekaj, a niech się w tobie odezwie żyłka zdobywcy.

A w międzyczasie wpisał mi się Romulus, który mnie tylko zachęcił do MKP, już się tych bohaterów i wątków nie mogę doczekać. Cieszy mnie to niezmiernie.
Tixon - 2011-08-02, 19:04
:
Urshana napisał/a:
Nie narzekaj, a niech się w tobie odezwie żyłka zdobywcy.

Trzy, cztery lata już trwa to zdobywanie. Mam do trzeciego tomu i rozważam zakup kolekcjonerskiego wydania. Ale to cholerstwo będzie się wyróżniało z serii :-/
ASX76 - 2011-08-02, 19:06
:
Może MAG kiedyś wznowi "MKP" w nowej szacie graficznej. Taka możliwość istnieje.
Jander - 2011-08-02, 19:08
:
Na pewno się wyczerpał nakład? Miałem kiedyś problem ze zdobyciem drugiej części trzeciego tomu bodaj, napisałem do Maga i mieli. Ale to jeszcze jak sklep wysyłkowy prowadzili.
Avallach - 2011-08-02, 19:24
:
A nie było przypadkiem mówione, że pierwszy tom czwartej części będzie dodrukowany? Może nie teraz, ale jakoś na początku przyszłego roku?

Co do 3-4 lat zbierania - Ogrody księżyca przeczytałem rok temu w listopadzie. Pociągnęło to za sobą chęć skompletowania i przeczytania cyklu. W tamtym momencie tom 1 trzeciej części był niedostępny, ale wystarczyło chwilę poczekać i aktualnie mam wszystkie części. Więc chyba nie jest aż tak dramatycznie ;) .
Urshana - 2011-08-02, 19:30
:
Nie ma 1 części 4 tomu w żadnej księgarni internetowej, na allegro itd. Zawsze można liczyć, że ktoś będzie wyprzedawał albo, że się jednak MAG zlituje i dodrukuje. Bo bez sensu leżą części drugie, których raczej nikt nie kupi bez części pierwszej.
Jander - 2011-08-02, 19:33
:
Zostaje chomik... Przecież nikt nie kupi serii nie mając jednego tomu.
MORT - 2011-08-02, 20:49
:
ASX76 napisał/a:
Może MAG kiedyś wznowi "MKP" w nowej szacie graficznej. Taka możliwość istnieje.

Tak, zdaje się, że AM sugerował taką opcję. Nie zaszkodziłoby.
Metzli - 2011-08-02, 22:17
:
A ja czytam sobie sympatyczną książkę pod tytułem Tatami kontra krzesła, jak łatwo się domyśleć - o Japonii. A właściwie głównie o jej mieszkańcach i ich czasem dziwnym zachowaniu oraz sposobie patrzenia i reagowania na różne sprawy. Przepraszania na każdym kroku, przywiązania do wizytówek, w których niemal zawiera się ich dusza, przywiązaniu do nowinek technicznych, śmierci z przepracowania itd. Zabawa przy tej lekturze, przednia :)
MrSpellu - 2011-08-02, 22:23
:
A jest coś o samobójstwach?
Metzli - 2011-08-02, 22:28
:
Śmierć z przepracowania można w ten sposób potraktować. Nawet mają dwa odrębne określenia na to: karoshi, czyli zgon podczas pracy spowodowany wylewem czy zawałem oraz karo-jisatsu, samobójstwo popełnione przez pracę. Chyba że coś jeszcze będzie dalej o samobójstwach, jestem jakoś w połowie książki ;)
toto - 2011-08-03, 06:52
:
Przeczytałem ostatnio: Czarne światło Elizabeth Hand, Ubik, Czy androidy marzą o elektrycznych owcach, Płyńcie łzy moje, rzekł policjant Dicka. Teraz czytam Szklany dom Strossa. Książki Dicka powtarzałem sobie po raz n-ty, co świadczy tylko o ich genialności. U Strossa nawet ciekawie się rozwija. Będzie dobrze.
CezarIXen - 2011-08-03, 09:36
:
Właśnie skończyłem ,,Wydrążonego człowieka" ( którego ostatnio wygrałem) i będę zaczynał czytać ,,muzę ognia" ,,Wydrążony..." nie jest zły ale nie zachwycił mnie tak jak oczekiwałem... Za mało zaglądania w cudze myśli w książce w której pełni to ważną role...
To, że ludzie narzekają, gniewają się itd.. to wiem bez czytania w myślach...
Po prostu miałem nadzieje na trochę więcej zawartości psychologi.., a jeśli nie to to coś co mnie oczaruje a tego ta powieść nie wykonało w 100%
Cóż mam nadzieję, że muza ognia przypadnie mi bardziej do gustu...
stian - 2011-08-05, 14:19
:
Miałem czytać Banville'a albo Ellroya w sierpniu. Ale w piwnicy u moich dziadków jest trochę klasyki m.in. z serii Nike "Czytelnika" i tak umilam sobie czas czytając "Wyznania Nata Turnera" Styrona. Jest świetnie. A format seria Nike ma absolutnie kultowy ;)
Tomasz - 2011-08-05, 14:55
:
W ramach dalszego brnięcia w historię Kozaków czytam książkę Łukasza Ossolińskiego "Rzecz o hetmanie Wyhowskim". To taka trochę biografia tytułowego bohatera, a trochę opowieść o tym co zdarzyło się po śmierci Bohdana Chmielnickiego. Końcówka lat pięćdziesiątych XVII wieku, partia szachów rozgrywanych pomiędzy kozaczyzną, Rzeczpospolitą i Moskwą. Kulminacyjny moment to bitwa na przedpolu miasta Konotop (prawie o niej się u nas nie pisało) między wojskami hetmana Iwana Wyhowskiego a armią moskiewską.
Książka poza tematem, interesująca też z tego powodu, że to laureat konkursu "Śladami Pawła Jasienicy". Ossoliński sposobem opowieści, stylem, starał się nawiązać do zasłużonego autora. Nawet mu to wyszło. Fajny, żywy język, sprawiający, że solidnie historyczne dzieło oparte na źródłach, powinno być strawne, nawet dla kogoś mało zorientowanego w epoce, której dotyczy.

Już mi się lektury kozackie kończą. Jeszcze tylko zbiorowe dzieło "Hetmani zaporoscy" i w zasadzie mogę przenosić się w inną epokę. Jestem na razie rozdarty, czy sięgać po starożytność, czasy napoleońskie (uzbierało mi się trochę nieprzeczytanych książek o tych czasach), czy może dopełniać polski wiek XVII i zacząć od 1600 roku. Niedawno przeczytałem świetne opracowanie Stanisława Herbsta "Wojna inflancka 1600-1602" - wznowiona klasyka i mam ochotę pociągnąć wojny polsko-szwedzkie i polsko-moskiewskie z pierwszej połowy XVII wieku.

Z lżejszej literatury przypominam sobie cykl "Czarna kompania" Cooka. Wciąż mi się to wspaniale czyta. Kończę "Cień w ukryciu" i biorę się za "Białą Różę". Oczywiście w nowym wydaniu.
Urshana - 2011-08-05, 16:51
:
Skończyłam "Ogrody księżyca" Eriksona i po przeczytaniu pierwszego tomu mogę powiedzieć, że mnie autor kupił, zdobył i zawojował. Czasami tak jest, że jakaś książka przypada do gustu z trudnych do określenia przyczyn. Jak tylko odłożyłam tom pierwszy Malazańskiej miałam ochotę natychmiast chwycić za tom drugi, ale muszę sobie dawkować przyjemność, bo i tak w tej chwili tom czwarty jest dla mnie nie do zdobycia. Zanim znów pogrążę się w świat Eriksona mała przerwa. Na początek "Piwowar z Preston" kryminał historyczny Andrei Camilleriego, którego cenię za przygody komisarza Montalbano. Sycylia w połowie XIX stulecia przedstawiona z dużą dawką humoru, tak trochę w stylu Czechowa. Następnie biorę się za "Wydrążonego człowieka. Muzę ognia" Dana Simmonsa.
Jachu - 2011-08-05, 16:59
:
Sławomir Koper "Życie prywatne i erotyczne w starożytnej Grecji i Rzymie".
Nie jest tak pikantnie jak się wydaje po przeczytaniu tytułu ;)
iselor - 2011-08-06, 20:42
:
C.J. Cherryh - "Ognie Azeroth"

"Brama Ivrel" zapowiadało naprawdę ciekawy cykl, jednak ostatecznie skończyło się na średniawym science fantasy, jednak czytało się to dosyc dobrze. "Studnia Shiuanu" miała swoje, hm, klimatyczne momenty, jednak często po prostu zasypiałem nad ksiązką. Zwłaszcza ostatnie kilkadziesiąt stron to katorga. Teraz czytam "Ognie Azeroth" i od samego początku jest ciekawie, ciekawa fabuła, ciekawi bohaterowie, jest klimat. Mam nadzieję że zostanie zatarte złe wrażenie po drugim tomie. Oby ostatni tom - "Brama wygnania" - mnie nie zawiódł.
Romulus - 2011-08-06, 20:56
:
Ten cykl C.J. Cherryh to chyba wszystko warte przeczytania tej autorki. Reszta jest raczej usypiająca. Miło go wspominam.
iselor - 2011-08-06, 21:02
:
No, zobaczymy, tej autorki mam jeszcze "Ludzie z gwiazdy Pella". Ale zanim się za to zabiorę...Pewnie coś jeszcze będę mieć bo chcę mieć wszystko z wydawnictwa Alfa.
Tixon - 2011-08-06, 21:21
:
Romulus napisał/a:
Ten cykl C.J. Cherryh to chyba wszystko warte przeczytania tej autorki. Reszta jest raczej usypiająca. Miło go wspominam.

Jest jeszcze bardzo ciekawy cykl Fortecy.
Cain - 2011-08-07, 10:17
:
Wczoraj skończyłem Kaukaskie epicentrum Marcina Gawędy. Nie spodziewałem sie po tej książce czegoś specjalnego, raczej miłej nieskomplikowanej nawalanki gdzie nasi dają łupnia ruskim, ale....No właśnie zostałem miło rozczarowny. Gaweda miesza wątki i ukazuje konflikt z perspektywy tak zwykłego żołdaka, jak i sił specjalnych , wywiadu czy interesów państwowych i korporacyjnych. Pochwalic należy bardzo dobre przygotowanie autora pod względem znajomosci uzbrojenie poszczególnych stron konfliktu jak i realiów politycznych i wojskowych. U Gawędy troche jak u Eriksona żołnierz nie zna dnia ni godziny, autor potrafi prowadzić daną postać przez pół powieści po czym uśmierca taką postać. Ksiązke czytało mi się bardzo dobrze, z czystym sumieniem moge ją polecic innym czytelnikiom. :mrgreen:
Tomasz - 2011-08-07, 10:28
:
na Boga, co miesza Gawęda??????
toto - 2011-08-07, 19:01
:
Szklany dom za mną. Przyzwoite czytadło wyszło. Jest na tyle dobrze, że chętnie poczytam kolejne książki Strossa (tylko nie "Pralnię"). Fajny pomysł z umieszczeniem znacznej części akcji w "naszych" czasach z pewnymi przekłamaniami spowodowanymi brakiem materiałów źródłowych. Ciekawi mnie właśnie, na ile nasza wiedza o przeszłości jest wykoślawiona z tego powodu. A teraz wziąłem się za Kamienną Ćmę Pawła Matuszka. Pierwsze wrażenie - podoba (estetycznie) mi się zabawa różnymi czcionkami. Nic więcej nie mogę powiedzieć o książce, bo tylko ją liznąłem (20 stron).
Fidel-F2 - 2011-08-07, 22:14
:
Przeczytałem siedemdziesiąt stron Urazów Mózgu Kathe Koja i wrzuciłem do kosza. Dżiz, jaki bełkot.
You Know My Name - 2011-08-07, 23:18
:
Po całym Londynie chodzą ludzie z siekierami wbitymi między oczy. Można zobaczyć ich w metrze i w autobusach. Nigdy nie wiadomo, czemu to zrobili. Być może dlatego, że cała ich rodzina zginęła w wypadku nuklearnym podczas wizyty w Polsce. Ale bardziej prawdopodobne jest to, że ostatnio zostali wystawieni do wiatru, lub to, że minionego wieczoru zmuszeni byli rozmawiać z Yurijem, znawcą komiksu z Academy Club:
- W dzisiejszych czasach nikt nie zakazałby
Kochanka Lady Chatterley. Po prostu ludzie nie mają czasu, żeby to czytać. Obrazki to co innego.

Chlast. Siekiera między oczy.


Czyli jeden z moich literackich bogów - M. John Harrison. Zrobiłem to z FandSF Wiosna.

Poza tym zacząłem Pustynia rośnie Michała Cetnarowskiego z NF 7/2011. Po pierwszej stronie stwierdziłem, że należy wytrzeźwieć przed resztą lektury, żeby nie uciec z domu.
Potem będzie Herrenvolk Uznańskiego bądź Życie owadów Pielewina.
Jachu - 2011-08-09, 08:05
:
Antony Beevor "Stalingrad". Wraz z armiami nazistów zbliżam się do Moskwy i Stalingradu ;) Czyta się bardzo dobrze.
Urshana - 2011-08-09, 12:27
:
Czytam "Wydrążonego człowieka. Muzę ognia" Dana Simmonsa i właśnie się do pierwszej z tych powieści przekonałam, a zdarzyło się to w momencie, gdy postanowiłam uzupełnić sobie kontekst utworu i poczytać Eliota "Wydrążonych" oraz interpretację tego wiersza. Simmons jest świetny w układaniu wielopiętrowych nawiązań, grach intertekstualnych. "Wydrążony człowiek" czytany przez pryzmat Dantego i Eliota dopiero zaczyna przemawiać pełnym głosem, a raczej wielogłosem rozlegającym się nie tylko w głowie głównego bohatera, ale także mojej. Podoba mi się.
Jander - 2011-08-09, 20:57
:
Zacząłem Forever Tannenberg Twardocha - jestem pod wrażeniem. Ledwo kilkanaście stron, a już czuję nieźle tą powieść. No i naturalizm, który nawet mnie poruszył, rzadko się to zdarza. Może w miesiąc skończę.
ASX76 - 2011-08-09, 21:18
:
Jander napisał/a:
Zacząłem Forever Tannenberg Twardocha - jestem pod wrażeniem.


Nie Forever, lecz Eternal, jeśli mogę zauważyć. ;)
Jander - 2011-08-09, 21:19
:
Sam jesteś eternal...
toto - 2011-08-09, 21:27
:
A nie ewige? //mysli
Ł - 2011-08-09, 21:44
:
Jander napisał/a:
Może w miesiąc skończę.

Chyba Ci się nie uda. Mnie wciągnęło tak że w dzień przeczytałem. No w dzień z hakiem, bo zacząłem czytać na bani w nocnym wracając z imprezy gdzie gospodarz pożyczył mi egzemplarz. Później obudziłem się i przeczytałem resztę.

Ps. ASX ma racje. Eternal.
ASX76 - 2011-08-09, 21:47
:
Jander napisał/a:
Sam jesteś eternal...


Czytasz książki po angielsku i nie umiesz odróżnić: "wieczność" od "na zawsze"? :-P
Kozogłowy - 2011-08-09, 22:34
:
Czaropis jakiegoś amerykańskiego młodego autora.

Dno jak na razie, nudna narracja, nudne otoczenie, puści bohaterowie i magia składająca się ze zdań. Nuda.
Jander - 2011-08-10, 00:24
:
Ł napisał/a:
Chyba Ci się nie uda. Mnie wciągnęło tak że w dzień przeczytałem. No w dzień z hakiem, bo zacząłem czytać na bani w nocnym wracając z imprezy gdzie gospodarz pożyczył mi egzemplarz. Później obudziłem się i przeczytałem resztę

Taką Rozgwiazdę czytam od premiery - jestem w połowie. Ostatnio mało czytam, ale czekają mnie dwie podróże, może wtedy się uda.
stian - 2011-08-10, 00:27
:
Skończyłem "Wyznania Nata Turnera". Wyborna proza, zasłużony Pulitzer. Ciężki, konfesyjny klimat, czuć ten żar Południa, jak się czyta.

Zaczynam "Panterę w piwnicy" Amosa Oza i dorzucam sobie opowiadania Czechowa.
Tomasz - 2011-08-10, 16:59
:
Przeczytałem sobie napoleońską klasykę "Napoleon i jego marszałkowie" Archibalda Gordona MacDonella. Bardzo fajna, napisana lekkim językiem opowieść o najważniejszych żołnierzach Cesarza. Od tego autora uczył się najprawdopodobniej Łysiak, bo styl bardzo podobny.

Teraz zmęczę do końca Ellroya i jego "Wielkie nic", które mi jakoś nie podeszło. Tzn. język, styl itd extra, ale połączenie seryjnych zabójstw homoseksualistów z polowaniem na komunistów mnie pokonało.

I nie wiem za co się teraz zabrać. Chyba z historycznych poczytam coś Jasienicy, a do tego może coś z UW i zacznę przypominanie cyklu Jordana.
Ł - 2011-08-10, 17:01
:
Dzisiaj skończyłem: Zodiac Stephesona, z recenzenckich to Lot Nocnych Jastrzębi, Feista (tak sam z siebie raczej bym nie sięgnął, ale w sumie jak na półkę młodzieżowego fantasy to powieść oceniłem dobrze). Teraz czytam Zimny płomień - Mishimy, oraz rozważam podejście do Księgi Wszystkich Godzin wreszcie.
AdamB - 2011-08-10, 18:21
:
Ł napisał/a:
....Lot Nocnych Jastrzębi Feista .... jak na półkę młodzieżowego fantasy ....


Ta powieść Feista to "młodzieżowe fantasy"? Czytałem prawie wszystkie poprzednie z tego cyklu ale były to normalne klasyczne fantasy dla dorosłego czytelnika. Jeżeli zmienił target czytelniczy to chyba nie kupię tego.
Ł - 2011-08-10, 18:47
:
Nie mam porównania to pierwsza książka Feista jaką czytałem. Dla mnie raczej target tej książki to 16-20 lat i może starsi pasjonaci. Ot przygodówka, niby seks i tortury są, ale zaprezentowane lajtowo. Nie ma tu ani surowości pióra Kresa ani soczystych dialogów Sapkowskiego jeśli przyrównywać do fantasy z naszego podwórza.
Shadowmage - 2011-08-10, 19:08
:
Przypuszczam, że jest taka sama, jak inne książki Feista - leciutka i przyjemna, co może kojarzyć się z młodzieżówką.
Swoją drogą jestem ciekaw Łaku jak sobie radzisz nie znając kilkunastu wcześniejszych tomów :)
Ł - 2011-08-10, 19:35
:
Cóż dużo do rozumienia to tam nie jest po prawdzie :mrgreen: poza tym to początek nowej pod-trylogii tytułem WOJNY MROKU, więc główne skrzypce grają nowi młodzi bohaterowie. Oczywiście są odwołania do poprzednich cześć i spady w postaci starszych bohaterów, ale te raczej nudzą niż są niezrozumiałe. W sumie najlepsza część książki to właśnie bieżące wydarzenia które są fajną ganiańką z zabójcami po wielkim mieście. Sama recenzja pewnie w wrześniowej Nowej Fantastyce.
Beata - 2011-08-11, 18:23
:
Przeczytałam wszystko Rankina, co po polsku wyszło i chcę więcej. Brakuje mi takiej lektury, z dystansem, absurdem i pokręconą logiką. I faktycznie, podobne do książek Douglasa Adamsa to jest, tyle tylko, że Adams wystrzelił z akcją w kosmos szybciutko, a Rankin pozostał na Ziemi. Smaczków więcej niż u Adamsa. A tutaj recenzja Dziewczyny Płaszczki.

Opowieści starego antykwariusza M.R. Jamesa. Solidna stylizacja na historie ze starych rękopisów wyczytane lub z życia antykwariuszy wzięte. I nie ma potworów (duchów) tak strasznych, że aż nie da się ich opisać, co skutecznie uleczyło mnie z polovercraftowskiej traumy. ;) )

Słońce Słońc Karla Schroedera. Może i przygodowe, może i młodzieżowe, ale świat intrygujący, momentami nawet bardzo, zwłaszcza zainteresowały mnie fragmenty o tym, co jest poza Virgą, czyli to, o czym autor marginalnie, bo sygnalizują całkiem frapujący kierunek rozwoju. Mam nadzieję, że ukażą się kolejne części, bo świat Virgi jest przemyślany i z przyjemnością poskładam sobie w całość kolejne kawałki układanki.

Krawędź czasu Krzysztofa Piskorskiego. Bardzo dobra rzecz. Zgadzam się z Shadowmagiem, że to najlepsza książka Piskorskiego. Zakończenie, które dotąd było piętą achillesową autora, tym razem jest OK. Zdecydowanie warto.

Zaczęłam lekturę trylogii policyjnej Perssona. Zbliżam się do finału pierwszego tomu i na razie na plus autorowi muszę zapisać bohaterów. Nie głównych (bo tu zaskoczeniem nie jest, że się autor stara), ale tych drugoplanowych, którym stosunkowo niewielkie role przypadły do odegrania - niektóre z tych postaci są obrzydliwe psychicznie i dotyczy to wcale nie przestępców, tylko policjantów. Na dodatek Persson nie portretuje w taki sposób jednego złego gliny, u niego taka jest większość: albo nieudolni karierowicze, albo prawie alkoholicy, albo pieczeniarze, albo homofoby i seksiści, albo jacyś dewianci. Zastanawiam się, na ile ten wizerunek jest prawdziwy. No bo autor jest z branży, więc chyba wie o czym pisze, ale z drugiej strony - żeby aż tyle zgniłych jabłek w jednym koszyku zgromadzić?

W ramach uzupełniania braków czytelniczych: Reguła baśniowego mroku Grzegorza Drukarczyka. Zbiór trzech opowiadań, z których Bajka o dzielnym Gregu i pięknej Kari podobała mię się najbardziej, gdyż autor nie mówi wszystkiego o świecie. Znaczy mówi dużo, ale zostawia miejsce na domysły i przypuszczenia dla czytelnika. Doskonałe są momenty, w których dziadek przechytrza (oszukuje?) maszyny - od razu mam przed oczami moje "kłótnie" z różnymi programami komputerowymi.

Tak jest dobrze Szczepana Twardocha. Rany! Ależ zagęszczenie emocji. Będę czytać jeszcze raz, spróbuję za jakiś czas podejścia na zimno, bo na razie obce uczucia (choć i kilka własnych wspomnienio-skojarzeń) wciąż mi się kłębią. W ogóle zastanawiam się czy możliwy jest całkiem nieosobisty odbiór tych tekstów.

Neonowy dwór Kate Griffin. Trzeci tom przygód Matthew Swifta trzyma poziom. Niektóre pomysły bardzo mi się: odczyt ostatniego tchnienia zmarłych czy sposób złapania nocnego autobusu i wyjaśnienie, dlaczego akurat ten sposób jest skuteczny. Mam wrażenie, że autorka założyła, że schemat konstrukcyjny (bohater najpierw solidnie obrywa, następnie usiłuje zorientować się, co się wokół niego kotłuje i na koniec, dosłownie w ostatniej chwili, wpada na rozwiązanie) będzie constans i taki jest. No i OK, nie ma przepaści między zamiarem i wykonaniem, a książka zapewnia parę godzin bezpretensjonalnej rozrywki.

Muza ognia Dana Simmonsa. Miodzio. Sztuki Szekspira w kosmosie. I mocne gorzkie zakończenie.
Tixon - 2011-08-11, 19:33
:
Beata napisał/a:
Przeczytałam wszystko Rankina, co po polsku wyszło i chcę więcej. Brakuje mi takiej lektury, z dystansem, absurdem i pokręconą logiką. I faktycznie, podobne do książek Douglasa Adamsa to jest, tyle tylko, że Adams wystrzelił z akcją w kosmos szybciutko, a Rankin pozostał na Ziemi. Smaczków więcej niż u Adamsa. A tutaj recenzja Dziewczyny Płaszczki.

Ja przeczytałem Dziewczynę Płaszczkę i nie chcę więcej. Za dużo tego absurdu, abym traktował lekturę poważnie (nawet jako dowcip).
Urshana - 2011-08-11, 20:18
:
Beata napisał/a:
Muza ognia Dana Simmonsa. Miodzio. Sztuki Szekspira w kosmosie. I mocne gorzkie zakończenie.
- uwielbiam Szekspira i bardzo cenię sobie Simmonsa, a zwłaszcza to jak gra z kulturą, uważam, że Muza ognia jest bardzo przyjemna, choć bardziej podobał mi się, mimo strasznie depresyjnego nastroju Wydrążony człowiek. Właśnie zabieram się za pisanie recenzji o obu, tylko nie wiem, czy potrafię przelać chaos wrażeń w spójną wypowiedź.
Beata - 2011-08-11, 20:29
:
Ciekawe jakie byłyby moje wrażenia, gdybym czytała obie rzeczy razem. Gdyż Wydrążonego człowieka teraz po prostu ominęłam, jako rzecz przeczytaną wcześniej. Hmm... a może popełniłam błąd? Może powinnam sobie odświeżyć, spróbować odczytać na nowo... pomyślę.
islu - 2011-08-12, 16:14
:
Zaczęłam czytać Opowieści sieroty tom 2.... Fakt są nawiązania i jest mhorczniejsza... Same słowa księcia na początku o tym świadczą.... DO tego ten kanibalizm i trupy dzieci 0.o.. Zdecydowanie nie do poczytania dziecku na dobranoc!
Tixon - 2011-08-12, 17:06
:
islu napisał/a:
Fakt są nawiązania i jest mhorczniejsza

Mhorczny to może być zmierzch. Opowieści zaś mają klimat. ;)
Ł - 2011-08-12, 17:19
:
Txion, co Ci mówiłem o argumencie ad climatum? :P
Tixon - 2011-08-12, 17:21
:
Powinienem teraz przeprosić i cicho schować się w kąt, ale mam taki imperatyw kategoryczny Cię pogryźć :>
toto - 2011-08-12, 18:25
:
Tańcz, tańcz, tańcz Murakamiego.
You Know My Name - 2011-08-12, 18:33
:
Życie owadów Pielewina. Jakoś mnie nie porywa. Choć rosyjski las był niezły.
ASX76 - 2011-08-12, 18:44
:
Mag_Droon napisał/a:
Życie owadów Pielewina. Jakoś mnie nie porywa. (..)


Mnie również nie porwało. Nawet nie doczytałem do końca. Daleko tej książce do najlepszych dokonań tego autora.
Urshana - 2011-08-12, 20:12
:
Za mną Ameryka nie istnieje Wojciecha Orlińskiego. Bardzo przyjemny obraz podróży przez USA przefiltrowany przez obecne w nas mity, popkulturowe obrazy i oczekiwania. Orliński w ciekawy sposób ukazuje kultowe miejsca Stanów - na przykład Nowy Jork, LA, Las Vegas, Dolinę Krzemową czy nieistniejącą Route 66, odwołując się do historii, nagromadzonych wyobrażeń, przede wszystkim ze świata kultury - filmów, piosenek, komiksów i porównując ten obraz z zastaną rzeczywistością, zwykle bardzo odbiegającą od potocznej wiedzy na dany temat.
W kolejce Dukaj ze zbiorem W kraju niewiernych.
Cain - 2011-08-13, 14:08
:
Po przeczytaniu pierwszego tomu Królów przeklętych - Król z żelaza - zabieram sie wreszcie do lektury Cryptonomiconu. A później Czarna Dalhia - Ellroy'a.
Tixon - 2011-08-13, 22:18
:
Zawód : Wiedźma tom 1 i 2. Olga Gromyko
O dziwo, w tym przypadku rozumiem podzielenie (jeśli w oryginale była połączona) książki na dwie części - obie to oddzielnie zbudowane historie.
Wiedźma to taka dobra pulpowa fantasy. Bez skrępowania czerpie z tradycyjnych elementów fantasy, stawia na zabawne przetworzenie tego i charakterną rudą bohaterkę. I dobre, dowcipne dialogi. Do tego pisze w sposób komiksowy.
Było więc miło, chociaż trochę za skórą ma - kreacja innych ras jest zabawna, zwłaszcza w przypadku trolli - teoretycznie są bardzo wulgarne istoty, ale w drugiej części na questa do drużyny trafia troll właśnie i cóż... raz na jakiś czas rzuci przekleństwo w swoim języku, ale przez większość czasu to wypisz wymaluj typowy najmita. Inna rasa fail. Nie mówiąc już o wampirach, wobec jednego z nich, twarda bohaterka prawie że robi po nogach. Ech, kobiety, kobiety.
No i cierpi zakończenie 2 tomu. Konsternacja czytelnika plus rozwiązanie deus ex machina, plus piękny logiczny fail.

No ale jako przerywnik między cięższą lekturą, w sam raz.
Ł - 2011-08-14, 17:54
:
100 stron Welinu za mną. Na razie przypomina mi to Amerykańskich Bogów tyle że jest o niebo lepiej. No ale zostałem ostrzeżony że im dalej w ten tekst tym robi się większe zakręcololo i analololo co niektórych odrzuca, więc cały czas mam fajne napięcie że największe pierdolnięcie jeszcze przede mną. Fajny post-amberowski motyw przechodzenia między światami.
ASX76 - 2011-08-14, 19:15
:
Problem w tym, że autor bardzo często skacze z wątku na wątek, a że czyni to z prędkością serii wystrzeliwanych z pistoletu maszynowego, okazuje się to być ponad ludzką cierpliwość/wytrzymałość części czytelników, trudno wczuć się w treść przy takim jej rozproszeniu. ;)