Zaginiona Biblioteka

Horror - Kiedy Ziemia była jeszcze młoda czyli H.P. Lovecraft

Raziel - 2007-11-07, 20:27
: Temat postu: Kiedy Ziemia była jeszcze młoda czyli H.P. Lovecraft
Howard Phillips Lovecraft jest jednym z najbardziej znanych i cenionych pisarzy horroru choć jak wielu artystów w swoich czasach go nie doceniano i dopiero dziś stał się on wielce cenionym twórcą. Mistrz Lovecraft stworzył tak zwaną Mitologię Cthulhu choć to określenie ukuł chyba jego największy fan August Derlerth, inny pisarz, która to przedstawia nasz świat na który przed milionami lat przybyli Wielcy Przedwieczni i nie tylko oni. Przedstawia świat gdzie na świecie a nawet obok człowieka istnieją inne rasy i to w większości nie będące mu przyjazne tak jak Wielcy Przedwieczni istoty półboskie, jednak nie tylko oni zostali stworzeni przez Lovecrafta bo stworzył on także Starszych Bogów i Zewnętrznych Bogów, ci pierwsi byli na Ziemi od jej samych początków, pomiędzy nimi i Wielkimi Przedwiecznymi wywiązała się wojna której skutkiem było zatopienie R'lyeh, zamknięcie w grobowcach Wielkiego Cthulhu i jego pomiotu oraz zniknięcie Starszych Bogów. Zewnętrzni Bogowie raczej nie interesują się ludźmi, poza Nyarlathotepem który jest boskim posłańcem. Najpotężniejszą istotą Mitów jest Zewnętrzny Bóg Azathoth, który jest określany Demonicznym Sułtanem a także ślepym bogiem-idiotą, siedzi on w środku Wrzechświata i wije się w dźwiękach demonicznego fletu. Po nim zaś najpotężniejszy jest Yog-Sothoth, Wszystko W Jedności i Jedność We Wszystkim. Dzieła Lovecrafta to głównie opowiadania choć napisał on kilka powieści:

Powieści:
* Przypadek Charlesa Dextera Warda (The Case of Charles Dexter Ward)
* W Górach Szaleństwa (At the Mountains of Madness) - 1931
* W poszukiwaniu nieznanego Kadath (The Quest of Unknown Kadath) - mikropowieść
* Czyhający w progu (The lurker at the threshold) - Howard Phillips Lovecraft & August Derleth
Opowiadania:
Zbiór "Zew Cthulhu" - Wyd. Czytelnik, Warszawa 1983r.

* Zew Cthulhu (The Call of Cthulhu) - 1926
* Widmo nad Innsmouth (The Shadow over Innsmouth)
* Kolor z przestworzy (The Colour of the Space)
* Szepczący w ciemności (The Whisperer in the Darkness)
* Duch ciemnośći (The Ghost of the Darkness)
* Koszmar w Dunwich (The Dunwich Horror)
* Muzyka Ericha Zanna (The Music of Erich Zann)

Zbiór "Coś na progu" - Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 1999r.

* Ogar (The Hound)
* Piekielna ilustracja (The Picture in the House)
* Coś na progu (The Thing on the Doorstep)
* W grobowcu (In the Vault)
* Świątynia (The Temple)
* Przyczajona groza (The Lurking Fear)
* Grobowiec (The Tomb)
* Przybysz (The Outsider)
* Przeklęty dom (The Shunned House)
* Zimno (Cool Air)
* On (He)
* Sny w domu wiedźmy (The Dreams in the Witch House)

Inne zbiory:

* Model Pickmana (Pickman's Model) - 1927
* Reanimator (Herbert West - Reanimator)
* Szczury w murach (The Rats in the Walls)
* Dagon (Dagon)
* Elektryczny Kat
* Droga do szaleństwa (The Transition Of H.P. Lovecraft: The road to madness)
Lovecraft napisał także tomik wierszy.
* Grzyby z Yuggoth (Fungi from Yuggoth)
ghosia - 2007-11-07, 21:30
:
Nudy, nudy i nudy ;) .
Ten link najlepiej oddaje moje zdanie o Lovecrafcie:
http://www.rinkworks.com/...lovecraft.shtml

Przeczytałam trochę opowiadań i "At the Mountains of Madness". To była chyba najnudniejsza książka, jaką udało mi się przeczytać. Nic się nie działo i nawet przez chwilę nie było strasznie. Chociaż nie, czasem jest strasznie - jak sobie pomyślę, że on więcej takich książek napisał ;) .

Rozumiem, że niektórym się taki styl podoba, rozumiem, że przecież Lovecraft cały świat stworzył i mitologię i w ogóle... Nie zmienia to faktu, że dla mnie to nudy, nudy i nudy ;) .
Raziel - 2007-11-07, 21:33
:
Już spotkałem się z takimi opiniami, ja wiem że są ludzie którzy Lovecrafta nie trawią, może to przez jego styl, nie wiem, choć mi osobiście bardzo się on podoba jak i cała Mitologia. A "W Górach Szaleństwa" po prostu uwielbiam ;]
andy - 2007-11-07, 21:45
:
ghosia ja z gustami nie dyskutuje i w Twoim stylu napisze świetne, świetne itp.
Stare to fakt, ale porównując z horrowatymi autorami dzisiejszymi (których z resztą mało czytam), a ktorzy wyrośli na tym Autorze to bym się zastanawiał. Ale to moje prywatne zdaie wyleniałego starego czarnego kotzura
Raziel - 2007-11-07, 21:49
:
Fakt, wśród dzisiejszych autorów którzy wyrośli na Lovecrafcie trudno nie znaleźć jakiś choćby i malutkich i nikłych nawiązań do jego prozy a jednak niektórym się udaje jak np. Stephenowi Kingowi a niektórym nie (i dobrze! :D) jak Brianowi Lumleyowi który nawet zaczął pisać książki osadzone w Mitologii.
Metzli - 2007-11-07, 22:06
:
Zawsze miło będę wspominać Lovecrafta. Moim zdaniem najlepszym jego tworem jest zbiór "Zew Cthulhu" - jak czytałam później inne jego opowiadania to wszystkie były na takie same kopyto. I nie było tego dreszczyku emocji ;) Lubię tego autora, ponieważ nie epatował w swoich książkach krwią, a jednak dalej pozostawało to horrorem. Pamiętam jak pierwszy raz przeczytałam "Zew Cthulhu", oczywiście w nocy to potem miałam wrażenie, że ktoś za mną stoi o_O

ghosia :arrow: no cóż, kwestia gustu ;) Jednak mimo wszystko z twórczością tego pana warto się zapoznać, tak jak napisał Raziel - wiele autorów odwołuje się do jego pomysłów w swojej twórczości.
Ł - 2007-11-07, 22:20
:
Lovecraft - twórca orginalnej, mającej niepowtarzalny i właściwiy sobie posmak, rzeczywistości literackiej która stała się kanonem dla przyszłych pokoleń a jednocześnie... straszny grafoman. To i jest mój zarzut - w przeciwieństwie do Ghosi styl lovecrafta choć mało dynamiczny w istocie to jednak dla mnie jest - intrygujący. Ale nie da się nie zauważyć że miał koszmarną maniere pisania "amorficzny, obłędny, wymykający się grańcom ludzkiej perpcji kształt wypełz spod szafy". No i przymiotnik "bluźnierczy" czasami pełniący u Lovecrafta rolę przecinka. Lovecraft częstokroć tym stylem zachacza o nieświadomą autoparodie. Podobno tłumacze często go ratują, i odczuwa się to mniej bo orginał jest jeszcze sroższy.
Raziel - 2007-11-07, 22:24
:
Ano tak, to jest zauważalne że bardzo lubi stosować te słowa i wtykać wszędzie gdzie się da, zwłaszcza w momentach kiedy zaczynają się pojawiać jakieś znaki o Przedwiecznych
Nefren - 2007-11-13, 09:41
:
Lovecraft ani mnie ziębi, ani grzeje. Przestraszyć mnie nie potrafił, jednak szanuje tego pana za jego wkład do literatury. Przeczytałam Zew Cthulhu (czy ktoś potrafi to prawidłowo wymówić :P ), ale nie za pierwszym razem. Na początku ciężko mi było przez niego przebrnąć, ale wraz z postępem w czytaniu kolejnych opowiadań zaczęłam sie oswajać z jego, trzeba przyznać, pokrętnym stylem pisania. Zaliczyłam jego utwory jako swoistą ciekawostkę, ale nie wiem, czy przeczytam inne.
MadMill - 2007-11-25, 14:53
:
Na Katedrze pojawił się ciekawy news dotyczący spotkania, które będzie traktować o m.in. twórczości Lobvecrafta. Tutaj macie więcej info, kiedy i gdzie się to odbedzie.
MadMill - 2007-12-14, 09:50
:
Zysk wyda w przyszłym roku 4-tomową antologię Lovecrafta, pierwszy tom pt "Opowieści o makabrze i koszmarze" ukaże się w styczniu. Tutaj więcej info.
Procella - 2008-07-26, 20:13
:
Lovecrafta uwielbiam od dawna, ale tylko w oryginale, czytałam też jakieś tłumaczenia, ale nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia.

Oczywiście można mu to i owo zarzucic, kiedy analizuje się jego książki na zimno, ale przy czytaniu wcale się tego nie czuje - klimat jest tak sugestywny i wciągający.
Tigana - 2008-09-22, 22:33
:
A mnie Lovecraft nudzi. O ile pierwsze zetknięcie z jego prozą "Zew Cthulu" było bardzo ciekawe to im dalej w las tym ciemniej. Wciąż pojawiające sie plugastwa, których nie sposób było opisać i atmosfera, przy której pogrzeb wydaje się wesołą imprezą przejadły mi się. Najgorzej wspominam "W Górach Szaleństwa" - mało akcji mnóstwo opisów. Prawdziwy horror >.<
Taclem - 2008-11-19, 09:45
:
Lovecraftowski horror najwyraźniej nie jest dla każdego. I nie próbuję bynajmniej wartościować. Chodzi mi jedynie o to, że albo ktoś będzie wrażliwy na jego dość charakterystyczną frazę, albo nie. Osobiście jestem pod wielkim wrażeniem twórczości Samotnika z Providence.
Jeżeli chodzi o polskie przekłady, to niestety nie zawsze są ono odpowiednio zredagowane, przez co traci się czasem ducha oryginału. W przypadku twórcy którego wyobraźnia odbija się głownie na płaszczyźnie języka, dobrzy przekład to konieczność przy oddaniu nastroju twórczości.
You Know My Name - 2008-11-19, 10:10
:
Racja, ale nawet jak mnie zanudza (staram sie nie czytac wiecej niz jednego opka z rzedu) to jest to klasyk.
Czasem po jakiejs dynamicznej powiesci, cyklu przychodzi mnie na HPL. Jego styl przypomina przechadzke po pustym do mu noca, w mroku. Niby wiesz, ze wszystko co czai sie wkolo to Twoj wymysl, ale nastroj pozostaje.
Co do niespiesznej narracji, wielu opisow, to esencja klasyki horroru: aby straszyc niepokazanym, nienazwanym i nieokreslonym (co wiecej jest to bardzo "filmowe").
Taclem - 2008-12-09, 11:04
:
W kwestiach dotyczących narracji klasyczny horror czerpie z romantyzmu, który uwielbiał eklektyczną strukturę. Współcześni pisarze grozy są i tak bardzo spójni jeżeli chodzi o sięganie po rozmaite formy w ramach jednego utworu. Jednak wielu twórców, gdy już przychodzi do opisania atmosfery grozy, stosuje właśnie ową fragmentaryczność, która niektórych odstrasza od Loviego.
Tixon - 2012-09-16, 16:47
:
MadMill napisał/a:
Zysk wyda w przyszłym roku 4-tomową antologię Lovecrafta, pierwszy tom pt "Opowieści o makabrze i koszmarze" ukaże się w styczniu

Wykorzystałem okazję, by zapoznać się z twórczością klasyka. I cóż... Wkład nie tylko w literaturę, ale szerzej - w popkulturę jest widoczny, ale jeśli idzie o same źródło, to nie przekonało mnie.
Koszmarna maniera pisania (szkoda, że "amorficzny, obłędny, wymykający się granicom ludzkiej percepcji kształt wypełz spod szafy" nie mógł pójść na tytuł recenzji), wrażenie powtarzalności tematów, kukiełkowi bohaterowie... No i bluźnierczy jako ulubiony i uniwersalny epitet.
Romulus - 2012-09-16, 16:49
:
W związku z tym, że Tixon jest nadzwyczaj skromny, to zalinkuję:
http://ksiazki.zaginiona-...raft/#more-4621
Trillian - 2012-09-16, 16:55
:
Cytat:
Koszmarna maniera pisania (szkoda, że "amorficzny, obłędny, wymykający się granicom ludzkiej percepcji kształt wypełz spod szafy" nie mógł pójść na tytuł recenzji)


Miód na moje uszy. Bardzo szybko przywykłam, a później polubiłam styl Lovecrafta. Z resztą tutaj nie najważniejszy był język, a nastrój. Nie wyczułeś go? Dziwne.
Tixon - 2012-09-16, 16:59
:
W pierwszym opowiadaniu.

E
Ogólnie, po jakimś czasie, nastrój, potencjał pomysłów (niezmiernie podobały mi się nazwy własne) jest spychany na drugi plan przez imperatyw Lovecrafta - konieczność opowiedzenia swojej historii bez względu na koszta (bohaterów, logikę). W końcu ze względu na język, za każdym razem, gdy autor puszcza wodze języka, zaczynam uśmiechać się z politowaniem oraz wypatrywać bluźnierczości, bo fabuła utworu już mnie w niczym nie zaskakuje, przestaje przyciągać.
Fidel-F2 - 2012-09-16, 18:19
:
prekursor itd ale literacko marny okrutnie, szkoda czasu na męczenie się
sanatok - 2012-09-16, 18:28
:
Fidel-F2 napisał/a:
ale literacko marny okrutnie, szkoda czasu na męczenie się



Ta? To posłuchaj sobie w oryginale.

http://pseudopod.org/2008...of-erich-zann/#
Fidel-F2 - 2012-09-16, 18:37
:
niestety mój angielski nie jest wystarczający by cokolwiek ocenić z jednej strony a z drugiej z takim głosem, emfazą i dykcją genialnie brzmiałaby i instrukcja obsługi kosiarki
Jander - 2012-09-16, 21:55
:
Literacko jest bardzo specyficzny, ale jak czytałem zbiór opowiadań w hołdzie HPL, skądinąd nieźle napisanych, miałem tylko ochotę powrócić do samego HPLa. W nim po prostu coś jest.
A nudny to jest Tolkien.
Sammael - 2012-09-16, 22:17
:
I Wegner, co nie, Jander? Dziwne, że nie wspomniałeś o nim tym razem :mrgreen:

Czytałem zbiór opowiadań "Zew Chtuhlu" i mniej więcej połowę "Drogi do szaleństwa" - Lovecraft pisał bardzo klimatycznie, jego twórczość robi wrażenie i dzisiaj, to aż ciekawe jakie wrażenie musiało robić kiedyś. Zgodzę się jednak że literacko kiepski, ciężko się to czyta, dlatego "Drogę..." odpuściłem sobie a "Zew..." męczyłem przeszło dwa miesiące. Każdy bohater utrzymuje że nie nie wierzy w to co opowiada, pewnie musi być szalony, to niemożliwe żeby to się stało naprawdę, on sam w to nie wierzy, no ale opowie :-P w pewnym momencie zrobił się z tego zbyt męczący schemat. Warto, ale nie do powtórki dla mnie raczej.
Jander - 2012-09-16, 22:24
:
Trzeba go sobie dawkować, ja Drogi do Szaleństwa też nie skończyłem. Do osób nie będących jego fanami lepiej przemówią jego najlepsze opowiadania, np. Przypadek Charlesa Dextera Warda.
Wegner nie jest nudny - jest po prostu słaby i odtwórczy.
sanatok - 2012-09-16, 22:34
:
Spróbujcie może zamiast kilku krótkich form łyknąć Przypadek Charlesa Dextera Warda.
Tixon - 2012-09-16, 22:37
:
Jander napisał/a:
Wegner nie jest nudny - jest po prostu słaby i odtwórczy.

Dało by się powiedzieć więcej. A także, podać przykłady.

A co do temu, flejm na facie się zrobił, aż miło :)
Sammael - 2012-09-16, 22:41
:
Jander napisał/a:

Wegner nie jest nudny - jest po prostu słaby i odtwórczy.


Nie zawodzisz :* :mrgreen:
Jander - 2012-09-16, 22:44
:
Swoją drogą ostatnio dorwałem planszówkę Arkham Horror - nawet niezła, chociaż mam wrażenie, że przy ogarniętych graczach dość łatwa. Z drugiej strony grałem jeszcze za mało/ze zbyt małą ilością graczy żeby osądzać.
Luinloth - 2012-09-16, 23:13
:
Jander napisał/a:
mam wrażenie, że przy ogarniętych graczach dość łatwa
Zawsze są jeszcze te dodatkowe zasady utrudniające, które można zastosować, gdyby się tak okazało. Ja jednak myślę, że sporo zależy też od szczęścia w różnych kartach i od Przedwiecznego.
A wracając do tematu książek,
Sammael napisał/a:
Każdy bohater utrzymuje że nie nie wierzy w to co opowiada, pewnie musi być szalony, to niemożliwe żeby to się stało naprawdę, on sam w to nie wierzy, no ale opowie
Zakładając, że konwencja opowiadania z perspektywy bohatera jest nie do ruszenia, jak sobie to inaczej wyobrażacie? "Okazało się, że u mnie w piwnicy mieszka Cthulhu, ale nie przejąłem się tym specjalnie"?
Sammael - 2012-09-16, 23:35
:
"Ale przejebane miałem ostatnio, ludzie, okazało się, że u mnie w piwnicy mieszka Cthulhu!"

nie:

"Nie wierzę w to że u mnie w piwnicy mieszkał Cthulhu, ale opowiem wam o tym co wyobraziłem sobie że mi się przytrafiło... bo to niemożliwe żeby to się działo na prawdę"

kumamy różnicę?
adamo0 - 2012-09-16, 23:43
:
Bądźmy szczerzy. Opowiadania Lovecrafta mają klimat, ale jak przeczyta się kilka to zaczynają zwyczajnie nudzić. Praktycznie ten sam schemat, ta sama droga bohatera do utraty rozumu itp.

Lovecraft doskonale wiedział, że najstraszniejsze jest to czego nie widać, co samemu trzeba sobie wyobrazić i dlatego pierwsze opowiadania rzeczywiście budzą grozę, ale za drugim, trzecim, czwartym razem jak mam sobie wyobrażać to samo, w tych samych okolicznościach przyrody przestaje być to straszne i nudzi.
Może gdyby dawkować sobie jedno opowiadanie na miesiąc to spełniałyby one swoją rolę, ale czytając je jedno za drugim - niet.

No a po któreś tam, opowiadania Lovecrafta zestarzały się trochę tak jak Tolkien, czy twórczość Grabińskiego, która ostatnimi czasy jest usilnie reanimowana.
Jander - 2012-09-16, 23:46
:
adamo0 napisał/a:
Opowiadania Lovecrafta mają klimat, ale jak przeczyta się kilka to zaczynają zwyczajnie nudzić.

Dlatego moim zdaniem najlepsze są u niego dłuższe formy.
Luinloth - 2012-09-16, 23:54
:
Sammael napisał/a:
"Ale przejebane miałem ostatnio, ludzie, okazało się, że u mnie w piwnicy mieszka Cthulhu!"

nie:

"Nie wierzę w to że u mnie w piwnicy mieszkał Cthulhu, ale opowiem wam o tym co wyobraziłem sobie że mi się przytrafiło... bo to niemożliwe żeby to się działo na prawdę"

kumamy różnicę?

Miałem przejebane? To już nie mam?
Tylko ja miałem, a reszty to nie obchodzi?

W ogóle rozumiem, że Twój tok myślenia jest taki:
zejdziesz teraz do piwnicy i zobaczysz tam bramę do innego wymiaru - aha, ok
wleziesz w nią i znajdziesz się w obcym świecie totalnie do niczego niepodobnym - aha, ok
pogoni Cię po ulicy potwór - aha, ok
dowiesz się, że istoty z innego wymiaru właśnie knują koniec świata - aha, ok

Jeśli tak, to gratuluję Ci otwartości umysłu i wiary we własne zmysły, ale zapewne większość innych ludzi pomyślałaby raczej "chyba zaczynam świrować" albo "cholera, ktoś mi musiał dosypać jakiegoś syfu do piwa". I reakcja słuchaczy pewnie byłaby podobna: "koleś, śniło ci się, miałeś bad tripa". Prawdopodobnie sam byś to opowiadał jako coś, co musiało Ci się przyśnić.
Sammael - 2012-09-17, 00:32
:
Fajnie, powrzucajmy sobie obrazki, ja też już jeden dziś wrzuciłem, tobie też mogę... a nie, nie chce mi się.

Luinloth napisał/a:
Miałem przejebane? To już nie mam?


Jak zapewne dobrze wiesz, zależy to od opowiadania. W niektórych (zdaje mi się, że w większości) narrator opowiadał o przygodzie, która go spotkała i już się zakończyła, w niektórych jego kłopoty wciąż trwają a cała relacja zamyka się np. ostatnim listem do przyjaciela przed wyruszeniem do nawiedzonego domu, czy ostatnim wpisem w dzienniku przed wyjściem z łodzi podwodnej do znajdującego się również pod wodą miasta (coś takiego czytałem).


Luinloth napisał/a:
W ogóle rozumiem, że Twój tok myślenia jest taki:
zejdziesz teraz do piwnicy i zobaczysz tam bramę do innego wymiaru - aha, ok
wleziesz w nią i znajdziesz się w obcym świecie totalnie do niczego niepodobnym - aha, ok
pogoni Cię po ulicy potwór - aha, ok
dowiesz się, że istoty z innego wymiaru właśnie knują koniec świata - aha, ok

Jeśli tak, to gratuluję Ci otwartości umysłu i wiary we własne zmysły, ale zapewne większość innych ludzi pomyślałaby raczej "chyba zaczynam świrować" albo "cholera, ktoś mi musiał dosypać jakiegoś syfu do piwa". I reakcja słuchaczy pewnie byłaby podobna: "koleś, śniło ci się, miałeś bad tripa". Prawdopodobnie sam byś to opowiadał jako coś, co musiało Ci się przyśnić.


To ciekawe, masz jakieś dane na poparcie tych słów? Statystyki? Bo coś wątpię że takowe istnieją - za to każdy powinien wypowiedzieć się sam za siebie. Ty byś od razu kwestionowała własną poczytalność, ja nie. Nie mam najmniejszych podstaw żeby wątpić we własne zdrowie psychiczne, nie biorę narkotyków. Jeśli więc by mnie po ulicy gonił potwór- jak najbardziej uwierzyłbym w jego istnienie. I spory procent ludzkości również, śmiałbym nawet powiedzieć że większy niż ci co by się zaczęli szczypać w ramię. Chociaż to jest i tak tylko gdybanie bo ani mi, ani, jak się domyślam, tobie, taka sytuacja się nie przydarzyła, więc nie wiemy jak byśmy zareagowali.

Tak czy siak: nie "aha, ok", oczywiście miałoby to ogromne zabarwienie emocjonalne.

Ale kompletnie nie o to chodziło mi w moim poście, więc może uściślę. Nie podoba mi się, że takie podejście pojawia się w prawie każdym opowiadaniu jakie czytałem. Ja rozumiem, czasem można tak podejść do sprawy, to ma sens. Ale nie ciągle!

Coś jeszcze wytłumaczyć?
sanatok - 2012-09-17, 08:16
:
Jander napisał/a:
Swoją drogą ostatnio dorwałem planszówkę Arkham Horror - nawet niezła, chociaż mam wrażenie, że przy ogarniętych graczach dość łatwa. Z drugiej strony grałem jeszcze za mało/ze zbyt małą ilością graczy żeby osądzać.


Niestety z powodu walki z "grą" nie z człowiekiem, bardzo szybko gracze odkrywają zasady maksymalizacji posunięć i gra traci swój urok, pomagają dodatki (podnoszą znacząco poziom trudności) lub bardziej erpegowe podejście do grania.

Cytat:
Dlatego moim zdaniem najlepsze są u niego dłuższe formy.


Zdecydowanie.
Jander - 2012-09-17, 09:18
:
sanatok napisał/a:
pomagają dodatki (podnoszą znacząco poziom trudności)

Które polecasz?
sanatok - 2012-09-17, 09:30
:
Jak masz grę nie ograną, to żadne. Przyjdzie na nie czas.
A jak masz ograne to Koszmar z Dunwich i Król w Żółci.
utrivv - 2012-09-17, 10:36
:
Sammael napisał/a:


Luinloth napisał/a:
W ogóle rozumiem, że Twój tok myślenia jest taki:
zejdziesz teraz do piwnicy i zobaczysz tam bramę do innego wymiaru - aha, ok
wleziesz w nią i znajdziesz się w obcym świecie totalnie do niczego niepodobnym - aha, ok
pogoni Cię po ulicy potwór - aha, ok
dowiesz się, że istoty z innego wymiaru właśnie knują koniec świata - aha, ok

Jeśli tak, to gratuluję Ci otwartości umysłu i wiary we własne zmysły


Ty byś od razu kwestionowała własną poczytalność, ja nie. Nie mam najmniejszych podstaw żeby wątpić we własne zdrowie psychiczne

Musze powiedzieć że bardziej przemawia do mnie to co przezywali bohaterowie Solaris "Lema" - trudno jest "udowodnić sobie" że to co przeżywasz to rzeczywistość. Nigdy nie miałeś snu w którym zdawałeś sobie sprawę że to może byc sen?
Ł - 2012-09-17, 19:42
:
Tu miało być splantowanie Tixona ale zostaje zawieszone bo właśnie wziełem do recenzji http://www.katedra.nast.pl/ksiazka/12663/ i tam je zawrę. //devil
Tixon - 2012-09-17, 19:45
:
Prawie będziemy czytać to samo, prawie :mrgreen:
Sabetha - 2012-09-17, 21:22
:
Hmmm, Łaku, udostępnić i Twoją recenzję? :-)
Ł - 2012-11-17, 16:51
:
@Tixon, odpowiedź na Twój tekst: http://katedra.nast.pl/ar...jace-opowiesci/
Luinloth - 2012-11-18, 00:41
:
Jak brzmi dwuwiersz w nowym przekładzie?
Ł - 2012-11-18, 09:55
:
"Nie umarło, co wiecznie może trwać uśpione,
z biegiem dziwnych eonów i śmierć może skona"


szczególnie druga linijka bez pierdolnięcia. Mam wrażenie że wystarczyłoby zrobić "... i śmierć skonać może" i brzmiałoby to lepiej, ale ja w poezji słabo siedzę.
MORT - 2012-11-18, 10:22
:
trzynastozgłoskowiec :mrgreen:
Luinloth - 2012-11-18, 10:53
:
Ł napisał/a:
"Nie umarło, co wiecznie może trwać uśpione,
z biegiem dziwnych eonów i śmierć może skona"


szczególnie druga linijka bez pierdolnięcia. Mam wrażenie że wystarczyłoby zrobić "... i śmierć skonać może" i brzmiałoby to lepiej, ale ja w poezji słabo siedzę.
Masz rację, takie se, ale z drugiej strony poprzednie tłumaczenie też mi się średnio widziało. Chyba jestem za bardzo przywiązana do oryginału :mrgreen:
Jander - 2012-11-18, 11:05
:
Luinloth napisał/a:
Chyba jestem za bardzo przywiązana do oryginału

la mayyitan ma qadirun yatabaqa sarmadi
fa itha yaji ash-shuthath al-mautu gad yantahi
? :mrgreen:
Czekam na odpowiedź Tixona na recenzję.
Sharin - 2012-11-18, 11:22
:
Wątpię żeby nastąpiła.
Nic chcę nikogo dotknąć, ale żeby móc się spierać w jakimś temacie trzeba temat sporu poznać dogłębnie. Tixon zgłębiający Lovecrafta? Szczerze wątpię.

Łaku, świetna recenzja.
Jander - 2012-11-18, 11:25
:
Sharin napisał/a:
Nic chcę nikogo dotknąć, ale żeby móc się spierać w jakimś temacie trzeba temat sporu poznać dogłębnie. Tixon zgłębiający Lovecrafta? Szczerze wątpię.

Bzdura, wiele razy czytałem dyskusje osób nie mających zielonego pojęcia o temacie, Tixon sobie poradzi.
Albo odrobi zadanie domowe.
Sharin - 2012-11-18, 11:29
:
Jander napisał/a:
Bzdura, wiele razy czytałem dyskusje osób nie mających zielonego pojęcia o temacie, Tixon sobie poradzi.


Tak. Także miałem przyjemność czytać te "dyskusje" :P
Shadowmage - 2012-11-18, 12:26
:
Tylko umysł niezmącony wiedzą może bezkompromisowo wypowiadać się o własnych przekonaniach. Wierzę w Tixona :D

A dla Łaka brawa za tekst.
utrivv - 2012-11-19, 09:42
:
Fajna recenzja choć brak mi wiedzy by docenić lub zaprzeczyć tezom. Jednego ci brakuje (a właściwie masz nadmiar) - samotnika z Providence.
You Know My Name - 2012-11-19, 13:25
:
Ł, well done, szczególnie podobało mi się (oprócz rozpoczęcia ostatniego akapitu) ocena roli bohatera w utworach HPL. Zastanawiam się tylko, czy nie powinieneś pisać swoich tekstów do działu "publicystyka" ("esej"?), bo wiele osób widząc etykietę "recenzja" może z założenia po Twój tekst nie sięgnąć, ze szkodą dla samego siebie (jak miałem zamiar to zrobić ja).[/b]
MrSpellu - 2012-11-19, 13:44
:
Nie znam się, ale chętnie się wypowiem. Świetny tekst Łaku.
Fidel-F2 - 2012-11-19, 18:26
:
No ale do lektury nie zachęca
MrSpellu - 2012-11-19, 18:40
:
A taki był cel?
Fidel-F2 - 2012-11-19, 19:18
:
Nie mam pojęcia jaki był cel. Powinienem?
Ł - 2012-11-19, 20:30
:
Celem recenzji powinno być zrecenzowanie. Celem zachęcanki zachęcenie. Tak myślę.

PS Dzięki wszystkim za dobre słowo.
Tixon - 2012-11-20, 23:40
:
Fajnie napisany tekst, podoba mi się taki styl i trochę kłuje mnie w boku, że sam tak nie potrafię.
Jednak co do odpowiedzi na odpowiedź, nie bardzo mam co powiedzieć.
Łaku pisze, dlaczego zbiór opowiadań mi nie przypadł do gustu (nijacy bohaterowie, powtarzalne motywy fabularne, śmieszne już dzisiaj opisy scen grozy), by zaraz przyznać, że "Otóż ciężko bronić Lovecrafta, twierdząc, iż wcale nie tworzył on nijakich bohaterów, nie powtarzał motywów fabularnych, i że jego opisy kosmicznych bluźnierstw nie mają potencjału autoparodii. To wszystko raczej rzeczy dla mnie bezsporne. "Tyle. Dalej jest już prezentacja Łakowego systemu wartości, który do mnie nie przemawia.
Otóż wszystkie te cechy prozy amerykańskiego klasyka są zamierzoną i przemyślaną konsekwencją jego perspektywy twórczej.
Otóż nie kupuję tego. Dla mnie autor sięgający po konkretną formę, wykorzystuje ją nieudolnie, by przedstawić pewne treści.
Dodatkowo odrzuca mnie owa zamierzoność - autor niby zrobił to celowo, więc niby wszystko jest dobrze. Niby, bo jestem tylko czytelnikiem prozy. Nie siedzę w głowie autora.
Lovecraftiański bohater jest czujnikiem operującym w podstawowej skali mierzącej obcość – skali grozy.
I jako taki jest wadliwy i nie spełnia swego zadania. Tutaj mamy wyraźną różnicę w percepcji. Aby mierzyć grozę, potrzebny jest wiarygodny i niezależny od obserwatora wskaźnik, czyli pełnoprawny bohater. Lovecraft natomiast stosuje manekiny, w związku z tym musi samodzielnie (i autorytarnie) określać, kiedy pojawia się groza.
W efekcie nie ma miernika grozy, są (ustawione) czujniki jednorazowego użytku, wywalane potem na śmieci.

Z drugiej strony stosował właśnie taką formę ekspresji z żelazną konsekwencją, co każe nam jednak szukać w tym stylu raczej celowość niż znamię grafomanii.
Puszczanie oka do odbiory w niczym tu nie pomaga. Do tego niczym nieuzasadniona przesłanka. Wytłumaczenie, że po prostu był grafomanem jest wiarygodniejsze.

Ostatecznie, Łaku sam się przyznaje do fanbojstwa. Więc niczym dziwnym jest jaranie się kiczem i wynajdywanie odpowiedniego klucza, dzięki któremu proza samotnika odkrywa jakoweś drugie dno.
Ja fanem nie zostałem i dla mnie nic tam nie ma.
Fidel-F2 - 2012-11-21, 07:51
:
Tixon, +1
utrivv - 2012-11-21, 07:56
:
Nie przyszło wam do głowy że HPL tak to napisał bo to wszystko prawda?
Sowy nie są tym czym się wydają //panda
You Know My Name - 2012-11-21, 08:35
:
Tixon napisał/a:
Cytat:
Lovecraftiański bohater jest czujnikiem operującym w podstawowej skali mierzącej obcość – skali grozy.

I jako taki jest wadliwy i nie spełnia swego zadania. Tutaj mamy wyraźną różnicę w percepcji. Aby mierzyć grozę, potrzebny jest wiarygodny i niezależny od obserwatora wskaźnik, czyli pełnoprawny bohater. Lovecraft natomiast stosuje manekiny, w związku z tym musi samodzielnie (i autorytarnie) określać, kiedy pojawia się groza.
Z tego co pamiętam, często występującym u HPLa motywem jest retrospekcja, szczególnie pierwszego kontaktu z grozą. Bohaterowie, bez względu kim byli wcześniej, łamią się i pozostaje nam bełkot szaleńców. Tym właśnie jest groza w porównaniu do lęku przed podpitym dresem.
W końcu jak opisać nieopisane?
Fidel-F2 - 2012-11-21, 09:21
:
I lovecraftowski nie lovecraftiański.
Ł - 2012-11-21, 20:30
:
Tixon napisał/a:

Łaku pisze, dlaczego zbiór opowiadań mi nie przypadł do gustu (nijacy bohaterowie, powtarzalne motywy fabularne, śmieszne już dzisiaj opisy scen grozy), by zaraz przyznać, że "Otóż ciężko bronić Lovecrafta, twierdząc, iż wcale nie tworzył on nijakich bohaterów, nie powtarzał motywów fabularnych, i że jego opisy kosmicznych bluźnierstw nie mają potencjału autoparodii. To wszystko raczej rzeczy dla mnie bezsporne. "Tyle.

Dlatego pisałem o prawidłowych przesłankach ale złym wnioskowaniu. Logika zwaną nauką uczy nas że nawet z zdań prawdziwych można wyprowadzać fałszywe wnioski.

Tixon napisał/a:

Otóż nie kupuję tego. Dla mnie autor sięgający po konkretną formę, wykorzystuje ją nieudolnie, by przedstawić pewne treści.

"Blair Witch Project" tez jest warsztatowo nieudolne - praca kamery, oświetlenie etc. I co z tego?

Tixon napisał/a:

Dodatkowo odrzuca mnie owa zamierzoność - autor niby zrobił to celowo, więc niby wszystko jest dobrze. Niby, bo jestem tylko czytelnikiem prozy. Nie siedzę w głowie autora.

[...]

Z drugiej strony stosował właśnie taką formę ekspresji z żelazną konsekwencją, co każe nam jednak szukać w tym stylu raczej celowość niż znamię grafomanii.
Puszczanie oka do odbiory w niczym tu nie pomaga. Do tego niczym nieuzasadniona przesłanka. Wytłumaczenie, że po prostu był grafomanem jest wiarygodniejsze.

Nie wiarygodniejsze tylko wygodniejsze- dla Ciebie bo jesteś leniuszkiem i nie chce Ci się myśleć. Skoro autor przez całą swoją twórczość konsekwentnie stosuje pewien manewr to należałoby z czystej recenzenckiej przyzwoitość zadać sobie pytanie- CZEMU. Np Cormac McCarthy konsekwentnie nie oznacza dialogów w swoich powieściach. Wedle Twojej szkoły należałoby uznać go za idiotę, które nie umie poprawnie pisać. Wedle mojej szkoły należałoby przyjrzeć się zjawisku i spróbować pomyśleć nad tym CZEMU tak się dzieje - jakie to zatarcie granicy między opisem a dialogiem ma realne konsekwencje estetyczne i intelektualne, a nie tylko co autor miał na myśli (bo to najmniej ważne). Ale to już będzie jak to ty określać wnioskowanie"nieuzasadnione". BO PRZECIEŻ, CO TU GADAĆ, ON PO PROSTU MYŚLNIKÓW NIE PISZE, DEBIL JEDEN.

Tixon napisał/a:
Aby mierzyć grozę, potrzebny jest wiarygodny i niezależny od obserwatora wskaźnik, czyli pełnoprawny bohater. Lovecraft natomiast stosuje manekiny, w związku z tym musi samodzielnie (i autorytarnie) określać, kiedy pojawia się groza.
W efekcie nie ma miernika grozy, są (ustawione) czujniki jednorazowego użytku, wywalane potem na śmieci.

No właśnie to napisałem. A ty to przepisałeś swoimi słowami. Tylko że nie załapałeś. Chiński pokój.

Tixon napisał/a:
Ostatecznie, Łaku sam się przyznaje do fanbojstwa. Więc niczym dziwnym jest jaranie się kiczem i wynajdywanie odpowiedniego klucza, dzięki któremu proza samotnika odkrywa jakoweś drugie dno. Ja fanem nie zostałem i dla mnie nic tam nie ma.

Pokićkała Ci się kolejność wypadków. Ja najpierw znalazłem klucz a później zdeklarowałem się jak fanboy, nie odwrotnie. Tobie klucza nie chciało się nawet poszukać, więc nawet nie miałeś szansy fanboyem zostać i odnaleść tam coś, cokolwiek. Lovecraft na tym nie stracił, Ty chyba tak.
Ł - 2012-11-21, 20:34
:
Fidel-F2 napisał/a:
I lovecraftowski nie lovecraftiański.

bo?
Fidel-F2 - 2012-11-21, 20:43
:
Cytat:
"Blair Witch Project" tez jest warsztatowo nieudolne - praca kamery, oświetlenie etc. I co z tego?
No i nie da się tej kupy oglądać.

Łaku uparłeś się znaleźć sens. W pewnym sensie wszystko jest w pewnym sensie. Tym sposobem można znaleźć korelację między ilością bocianów w gminie a liczbą urodzeń. No bo jakże to tak, że podoba mi się coś co słabe jest. No niemożliwe, tam musi być drugie dno.

Nie musi.
Ł - 2012-11-21, 20:49
:
Fidel-F2 napisał/a:

Łaku uparłeś się znaleźć sens. W pewnym sensie wszystko jest w pewnym sensie. Tym sposobem można znaleźć korelację między ilością bocianów w gminie a liczbą urodzeń. No bo jakże to tak, że podoba mi się coś co słabe jest. No niemożliwe, tam musi być drugie dno.

Nie musi.

Ok, czyli McCarthy nie stawia myślników w dialogach bo po prostu jest debilem. Nie dorabiajmy ideologii.
Fidel-F2 - 2012-11-21, 21:11
:
Zasadniczo anglojęzyczni nie stawiają chyba myślników bo używają cudzysłowów, więc raczej nie do niego pretensje. Ale nie będę się tu spierał bo może tym razem jest inaczej. Niemniej to i tak inna bajka. I nie o tym mówiłem. Fakty są takie, że postecie L. są słabe a styl drętwy i męczący. Możesz znaleźć z dziesięć wytłumaczeń ale to ciągle będą tylko Twoje przypuszczenia a styl wciąż będzie drętwy. Nieważne jakich narzędzi autor użyje i jakie ma zamiary. Ważny efekt. U L. co najwyżej przeciętny.

Bo Sienkiewiczowiański, Lemiański, Herbertiański, Martiniański.
Ł - 2012-11-21, 21:17
:
Fidel-F2 napisał/a:
Fakty są takie, że postecie L. są słabe a styl drętwy i męczący.

Ale jesteś świadomy tego że to nie są fakty ale wrażenia które powstają w Twojej głowie. W innych głowach powstają inne wrażenia i podniety, wiesz.

No sory Wy i Tixon jesteście jak dwójka ludzi oglądających graczy w go i komentująca "ale debile, kamykami się bawią". A ci którzy znają zasady gry to fanboye szukający sensu tam gdzie go nie.
Fidel-F2 - 2012-11-21, 21:37
:
Błędna analogia. Wszyscy oglądamy sześciolatki grające w go. Ja z Tixonem widzimy słabość strategii graczy a Ty zachwycasz się ich przemyślnością. Wszyscy trzej znamy zasady gry.
Ł - 2012-11-21, 21:42
:
Fidel-F2 napisał/a:
Wszyscy trzej znamy zasady gry.

Wiesz, ja nie wiem w sumie czy je znam, ale wiem że przynajmniej próbuję je znaleźć. Wy natomiast z miejsca szukać nie próbujecie bo jesteście pewni że znacie i te zasady to "żeby fajne było szybko się czytało, wtedy fajne".
Fidel-F2 - 2012-11-21, 21:54
:
Te zasady to "żeby dobrze było napisane".

Zresztą niech Ci będzie. Rozgryzłeś geniusz Lovecrafta. Gratuluję.
Ł - 2012-11-21, 22:00
:
Ale zawiodłem w Twoim i Tixona przypadku jako apostoł geniuszu Lovecrafta. Więc smuteczek i współczucie.
Fidel-F2 - 2012-11-21, 22:11
:
No zawiodłeś bom za stary wróbel i plew nie jadam. :-P ;)
Tixon - 2012-11-22, 01:48
:
Ł napisał/a:
Dlatego pisałem o prawidłowych przesłankach ale złym wnioskowaniu. Logika zwaną nauką uczy nas że nawet z zdań prawdziwych można wyprowadzać fałszywe wnioski.

To zdanie jest prawdziwe po przyjęciu Twojego systemu wartości. Wtedy jak najbardziej moje wnioskowanie będzie błędne. Z podanych wyżej przyczyn go jednak nie akceptuję.
Ł napisał/a:
"Blair Witch Project" tez jest warsztatowo nieudolne - praca kamery, oświetlenie etc. I co z tego?

Nie oglądałem, więc strzelam, że przyjęło formę prezentacji a'la amatorskie nagranie kamerą. Na ile im to wyszło nie wiem.
Ł napisał/a:
Nie wiarygodniejsze tylko wygodniejsze- dla Ciebie bo jesteś leniuszkiem i nie chce Ci się myśleć. Skoro autor przez całą swoją twórczość konsekwentnie stosuje pewien manewr to należałoby z czystej recenzenckiej przyzwoitość zadać sobie pytanie- CZEMU. Np Cormac McCarthy konsekwentnie nie oznacza dialogów w swoich powieściach. Wedle Twojej szkoły należałoby uznać go za idiotę, które nie umie poprawnie pisać. Wedle mojej szkoły należałoby przyjrzeć się zjawisku i spróbować pomyśleć nad tym CZEMU tak się dzieje - jakie to zatarcie granicy między opisem a dialogiem ma realne konsekwencje estetyczne i intelektualne, a nie tylko co autor miał na myśli (bo to najmniej ważne). Ale to już będzie jak to ty określać wnioskowanie"nieuzasadnione". BO PRZECIEŻ, CO TU GADAĆ, ON PO PROSTU MYŚLNIKÓW NIE PISZE, DEBIL JEDEN.

Przede wszystkim, moja szkoła nie uznaje nikogo za idiotę, przekłamujesz :-P
Po drugie, zarzut o lenistwie i niechęci do myślenia jest bezpodstawny. Nie zadaję pytania czemu autor tak robi, tylko co z tego wynika. U Lovecrafta zdefiniowałem przerost pomysłu, chęć opowiedzenia o swojej fascynacji, kosztem pozostałych elemenentów. Co z tego wynikło? Zamiast pokazywać strach ludzi, zamiast pozwolić go przeżywać, autor go w nudny sposób opisywał.
Ł napisał/a:
No właśnie to napisałem. A ty to przepisałeś swoimi słowami. Tylko że nie załapałeś. Chiński pokój.

Zabawne, bo ja mogę powiedzieć to samo o Tobie. Z jednej strony twierdzisz, że ludzie są czujnikami mierzącymi grozę, z drugiej o nierzetelnym prowadzeniu pomiaru, ryzyku zepsucia. Jeśli się czujnik zepsuje, nie zmierzy się grozy. Czyli autorowi nie chodzi o mierzenie grozy. Autor koniecznie chce przedstawić swoją wersję, nie dbając o wiarygodność.
Co przemawia na korzyść mojego klucza ;)
Ł - 2012-11-22, 19:18
:
Tixon napisał/a:
Ł napisał/a:
Dlatego pisałem o prawidłowych przesłankach ale złym wnioskowaniu. Logika zwaną nauką uczy nas że nawet z zdań prawdziwych można wyprowadzać fałszywe wnioski.

To zdanie jest prawdziwe po przyjęciu Twojego systemu wartości.

Nie. To zdanie to podstawa logiki klasycznej i niedoskonałość wnioskowania indukcyjnego. Miałeś dobre prawdziwe obserwacje ale nie wyprowadziłeś z nich dobrego prawdziwego wniosku.

Tixon napisał/a:
Z jednej strony twierdzisz, że ludzie są czujnikami mierzącymi grozę, z drugiej o nierzetelnym prowadzeniu pomiaru,

Nic takiego NIGDZIE nie napisałem a zamierzone przeciążanie czujników/zwierzątek labortoryjnych jest standardem w jakiekolwiek eksperymentach naukowych. Jak myszka zdechnie to wiesz że można ją pokroić i sprawdzić co jej wysiadło. Nie wiem co studiujesz. Nie chce wiedzieć.


Tixon napisał/a:

Po drugie, zarzut o lenistwie i niechęci do myślenia jest bezpodstawny. Nie zadaję pytania czemu autor tak robi, tylko co z tego wynika.

Jak nie, trzy linijki później piszesz "U Lovecrafta zdefiniowałem przerost pomysłu, chęć opowiedzenia o swojej fascynacji, kosztem pozostałych elemenentów" <- więc piszesz czemu autor tak robi, przypisujesz mu chęci.


Tixon napisał/a:
U Lovecrafta zdefiniowałem przerost pomysłu, chęć opowiedzenia o swojej fascynacji, kosztem pozostałych elemenentów.

Ale zdefiniowałeś w oparciu o jakie kryteria? Takim kryterium jest "bo nudno"? Co w ogóle daje Ci podstawę do tego żeby uważać że elementy są niezbalansowane, skoro w ogóle nie wyczuwasz punktu ciężkości jego stylu, nie zadałes sobie trudu żeby go ustalić? To ja piszę parę razy wielkimi literami że w związku z kosmiczną perspektywą Lovecrafta, tego punktu ciężkości jego prozy wobec której wtórni są bohaterowie, ploty i cała mitlogia, człowiek sam w sobie nie jest obiektem jego zainteresowania, a Ty wyskakujesz z kontrą " Zamiast pokazywać strach ludzi, zamiast pozwolić go przeżywać". Serio nie widzisz jak bardzo lamerskie są takie zarzuty? To tak jakbyś pejzażyście zarzucał że robi słabe portrety.
Młodzik - 2012-11-22, 22:03
:
Ja tak tylko przelotem, Lovecrafta nie znam i raczej nie zanosi się, bym zapoznał się z jego twórczością.
Łaku, od twojej analogii z McCarthy'm aż zęby bolą. Zrezygnowanie z myślników jest tak wielkim zamachem na zapis dialogów, że nijak nie można tego uznać za dowód niedokształcenia autora, nie widzę tu płaszczyzny porównania ze stopniem złożoności bohaterów. Po prostu nie każdy pisarz jest dobrym psychologiem, jak jest w tym przypadku - to już sami ustalcie :P .
Ł - 2012-11-22, 22:22
:
Młodzik napisał/a:
Zrezygnowanie z myślników jest tak wielkim zamachem na zapis dialogów, że nijak nie można tego uznać za dowód niedokształcenia autora,

Sprawdź swój ironiometr, chyba bateria mu padła.

Młodzik napisał/a:
nie widzę tu płaszczyzny porównania ze stopniem złożoności bohaterów.

A ja widzę. Celowe autorskie działanie, które kształtuje prozę w taki a nie inny sposób, dając konkretny efekt estetyczny i bedąc przejawem pewnej filozofii twórczej. U McCarthego następuje wtopienie dialogu w opis, u Lovecrafta kamera robi odjazd w tył pokazując postać w dalekim planie, po to żeby zaakcentować COŚ co majaczy w horyzoncie.
Młodzik - 2012-11-22, 22:37
:
Dobrze, to bardziej łopatologicznie: znacznie trudniej jest mi uwierzyć, że McCarthy nie zna interpunkcji, niż że Lovecraft po prostu nie umie tworzyć bohaterów. Stąd twoja analogia wydała mi się zupełnie nietrafiona. W poprzednim poście ironii nie było, a z różnych zastosowań uproszczonej psychologii zdaję sobie sprawę.
Jander - 2012-11-23, 05:09
:
Młodzik napisał/a:
znacznie trudniej jest mi uwierzyć, że McCarthy nie zna interpunkcji, niż że Lovecraft po prostu nie umie tworzyć bohaterów

Celem prozy Cormaca nie jest jest poznanie interpunkcji, tak jak celem prozy Howarda Phillipsa nie jest poznanie bohaterów (a filmów o Bondzie nie jest poznanie istoty Bonda).
Tomasz - 2012-11-23, 08:19
:
Jander napisał/a:
a filmów o Bondzie nie jest poznanie istoty Bonda

Tu akurat ostatnio scenarzystom odbija i idą w tym kierunku, całkowicie nie wiadomo po co.
Ale reszta zdania bez sensu, bo u Cormaca mowa o formie, a u Lovecrafta o konwencji, to zestawienie nijak się do siebie ma. Chociaż osobno to prawda.
Sharin - 2013-07-14, 10:57
:
Krótko o "Zeznaniach Randolpha Cartera", zapraszam :)
Sharin - 2013-07-14, 20:45
:
I jeszcze coś z twórczości Lovecrafta - opowiadanie "Świątynia" ;)
Procella - 2013-11-22, 10:01
:
C&T wydaje nieduży tomik pt. "Kopiec" - IMHO całkiem przyjemna ciekawostka (przynajmniej jeżeli chodzi o wartość dokumentalną, bo zawartości jeszcze nie znam):

Cytat:
Poza two­rze­niem kolej­nych histo­rii spod znaku grozy H. P. Love­craft zaj­mo­wał się rów­nież popra­wia­niem opo­wia­dań z tego gatunku na zle­ce­nie. A jedną z jego klien­tek wio­sną 1927 roku została Zealia Brown Reed Bishop.
To z jej pomy­słu na "Klą­twę Yiga" powsta­nie w kolej­nym roku tekst, który w więk­szo­ści jest autor­stwa samego Love­cra­fta.
Podob­nie sta­nie się z opo­wie­ścią "Kopiec". Zarys fabuły tej histo­rii autor­stwa Bishop otrzy­muje Love­craft pod koniec roku 1929. Uznaje go za "cał­ko­wi­cie płytki i banalny". Ale w efek­cie jego nie­by­wa­łej wyobraźni lite­rac­kiej zro­dzi się w kolej­nych mie­sią­cach jedna z naj­dłuż­szych - i naj­lep­szych - w dorobku mistrza grozy nowel o innych cywi­li­za­cjach.
Trzeci tekst będący efek­tem współ­pracy z Zealią Bishop to nowela "Sploty Meduzy". Powstała ona w roku 1930 i kryje w sobie pewne nie­spo­dzianki cha­rak­te­ry­styczne dla jego pisarstwa...


http://www.carpenoctem.pl...blioteki-grozy/
RozległyWito - 2016-05-06, 10:06
:
Czy ktoś ma w swoim księgozbiorze Necronomicon Lovecrafta?

Chętnie bym zagłębił się w literaturę na której inspirował się chociażby Hans Rudolf Giger. Oczywiście interesuje mnie ładna edycja, z unikatową okładką i mogą być też ilustracje Chutulu. Oczywiście dobrze by była po Polsku bo mój angielski starcza na prostego obcokrajowca ale może nie wystarczyć na tak zaawansowane opowiadanie.