Mag_Droon napisał/a: |
Lepiej zatytułować Kamienie Milowe. Teraz wartościowe fantasy odznacza się elementami odróżniającymi bardziej niż podobieństwami do Tolkiena. |
Max Werner napisał/a: |
Dziwaczne - jeśli ktoś napisał coś najlepszego, być może niepokonanego, to czymś wartościowym, dobrym, lepszym będzie napisanie coś, co jest od tego inne ? |
Max Werner napisał/a: |
napisano wiele, wiele się jeszcze napisze, zachwycając, zaskakując, olśniewając czytelnika, jak ongiś Kres światem Szereru, jak ostatnio Wegner Meekhanem |
Black napisał/a: |
A tak w ogóle, to uważam, że Biblią fantastyki jest po prostu Biblia. |
Jander napisał/a: |
Zaryzykuję tezę, że Tolkien jest dla współczesnego fantasy tym, czym Stary Testament dla chrześcijaństwa. Fundament, bez którego znajomości nie ma co myśleć o Nowym Testamencie, a co dopiero chrześcijaństwie. Ale jednak NT jest ważniejszym tekstem. |
Ł napisał/a: |
To trzymając się tej analogii to wszyscy jesteśmy takimi żydami fantastyki, których Tolkien zaprowadził do ziemi obiecanej i od tego czasu czekamy na Jezusa i NT których nie widać, bo nikt nie poważnej próby przedefiniowania gatunku na skalę jaką uczynił to Tolkien. No na razie to mamy tylko ST fantasy, a nikt nie stworzył NT, co najwyżej jakieś zalew apokryfów. |
Jander napisał/a: |
NT to ewolucja, a nie rewolucja |
Black napisał/a: |
Dzięki Kłaku, teraz już widzę te natchnione tłumy: "Martin naszym Mesjaszem". |
Ł napisał/a: |
Martin to raczej Brian niż Jezus. |
Jander napisał/a: |
NT to ewolucja, a nie rewolucja i |
Mag_Droon napisał/a: | ||
Może Erikson? |
Ł napisał/a: |
to nadal przesłanie byłby rewolucyjne |
Black napisał/a: |
A tak w ogóle, to uważam, że Biblią fantastyki jest po prostu Biblia. |
Sabetha napisał/a: |
śmiało można założyć, iż powieść gotycka |
Ł napisał/a: | ||
To trzymając się tej analogii to wszyscy jesteśmy takimi żydami fantastyki, których Tolkien zaprowadził do ziemi obiecanej i od tego czasu czekamy na Jezusa i NT których nie widać, bo nikt nie poważnej próby przedefiniowania gatunku na skalę jaką uczynił to Tolkien. No na razie to mamy tylko ST fantasy, a nikt nie stworzył NT, co najwyżej jakieś zalew apokryfów. |
Ł napisał/a: | ||
To trzymając się tej analogii to wszyscy jesteśmy takimi żydami fantastyki, których Tolkien zaprowadził do ziemi obiecanej i od tego czasu czekamy na Jezusa i NT których nie widać, bo nikt nie poważnej próby przedefiniowania gatunku na skalę jaką uczynił to Tolkien. No na razie to mamy tylko ST fantasy, a nikt nie stworzył NT, co najwyżej jakieś zalew apokryfów. |
Mag_Droon napisał/a: |
Hmmm, aby analogia była pełniejsza powiem, że to Ty Łaku jesteś Żydem fantastyki |
MrSpellu napisał/a: | ||
No bo jest Żydem? I Ty, i ja, i Jander... |
Ł napisał/a: |
Współczesne fantasy po Tolkienie |
Mag_Droon napisał/a: |
A znasz jakieś współczesne fantasy przed Tolkienem? |
Mag_Droon napisał/a: | ||
|
tr napisał/a: | ||||
Np. twórczość Howarda. Sword and sorcery to także fantasy - zresztą imo lepsze od tego tolkienowskiego. Hobbit został wydany w 1937, pierwsze opowiadania o Conanie zostały wydane w 1932. Zresztą Howard w 1936 roku popełnił samobójstwo - na rok przed wydaniem przygód Bilbo Bagginsa, tak więc wszystko co stworzył z definicji jest "przedtolkienowskie"... |
tr napisał/a: |
Np. twórczość Howarda. Sword and sorcery to także fantasy - zresztą imo lepsze od tego tolkienowskiego. |
Spell napisał/a: |
Dukaj Judaszem fantastyki? |
Jander napisał/a: | ||
Zależy w jakim kontekście - tym klasycznym, gdzie Judasz był zdrajcą i został skazany na wieczne potępienie czy jego działalność była niezbędna do dopełnienia się historii zbawienia i był najbliżej Jezusa. |
J. Grzędowicz napisał/a: |
Przysięgam, to nie ja zaczynam.
Nie wymyśliłem cudacznej i pod każdym względem podejrzanej maniery obrabiania kolegom tyłów w Internecie, oczywiście ucharakteryzowanej na "dyskusje o zjawiskach", "oceny stanu" i "portrety zbiorowe", gdzie jedzie się konkurentom po nazwiskach, oraz poucza ciemny lud, co ma a czego nie ma czytać. I robią to pisarze pisarzom. Pełno tam jest oczywiście krokodylich uśmiechów, reweransów i zadziwień, protekcjonalnego poklepywania po plecach - w końcu omawiamy jednak jakieś zjawisko, nic, że z kategorii disco polo raczej, niż prawdziwej literatury, ale zawsze. Zetknięcie z taką sytuacją, kiedy ktoś za plecami postanawia nas "zdefiniować", "dopisać nam manifest" i czyni przedmiotem dyskusji, zawsze jest zjawiskiem przykrym, podobnym do epizodu in flagranti. Internet ma to do siebie, że wlezie gdzieś człowiek, a tam trzech mędrców zastanawia się, co z nim począć i ustala, jak bardzo jest szkodliwy dla kultury narodowej. W zasadzie cywilizacja środkowoeuropejska nie ma repertuaru dobrych zachowań na taką okazję. Albo możemy, natknąwszy się na ludzi odmalowujących właśnie nasz "portret zbiorowy" postąpić tak, jak wtedy, gdy przez pomyłkę otwieramy drzwi zajętego już wychodka, albo wziąć czynny udział w dyskusji, zaczynając od życzliwego zapytania autokefalicznego wieszcza czy "ma jakiś problem?". |
ats napisał/a: |
A może Jezusem fantastyki jest Neil Gaiman...? Jego "Amerykańscy bogowie" - mają moc i czerpiąc garściami z różnych ksiąg Starego Testamentu (wszelkie mitologie), ukazują się jako calkiem nowa jakość. Inne ksiązki Gaimana też ponadstandardowe. |
Max Werner napisał/a: |
Ano bo chyba paradoksalnie nie czując się chrześcijaninem, odruchem bezwarunkowym uznałem Biblię za najważniejszą księgę ludzkości. |
Max Werner napisał/a: |
Dlaczego Biblia ? Ano bo chyba paradoksalnie nie czując się chrześcijaninem, odruchem bezwarunkowym uznałem Biblię za najważniejszą księgę ludzkości. |
ats napisał/a: |
A może Jezusem fantastyki jest Neil Gaiman...? |
Ł napisał/a: |
Dopasujmy kamień do skali herezji: |
MrSpellu napisał/a: |
A kto będzie Marią Magdaleną fantastyki?
(czyżby Pilipiuk?) |
Ł napisał/a: |
Dopasujmy kamień do skali herezji: |
MrSpellu napisał/a: |
ats napisał/a: |
rozumiem, że Gaiman nie cieszy się Waszym poważaniem...? |
MrSpellu napisał/a: |
A kto będzie Marią Magdaleną fantastyki?
(czyżby Pilipiuk?) |
ats napisał/a: |
Na mojej prywatnej liście pozycja numer dwa to Ursula LeGuin. |
Asuryan napisał/a: |
Zależy od kontekstu - klasycznego czy w rozumieniu żony Jezusa. |
ats napisał/a: |
nie wybrałam Gaimana ze względu na jego kaliber, tylko ze względu na to, że od jego książek wieje jakimś świeżym podejściem do tematyki poruszanej od stuleci w kulturze i literaturze. |
ats napisał/a: |
no, tak... ale jakikolowiek kaliber porównamy z Tolkienem - będzie on niewielki... nie wybrałam Gaimana ze względu na jego kaliber, tylko ze względu na to, że od jego książek wieje jakimś świeżym podejściem do tematyki poruszanej od stuleci w kulturze i literaturze.
|
ASX76 napisał/a: |
Tolkien także oryginalny nie był. Rżnął z "Kalewali", "Beowulfa", legend skandynawskich ("Saga Volsunga") czy arturiańskich... Tak więc nie tak prędko z obwoływaniem jego trylogii Biblią, a jego samego Jezusem czy kimś w tym stylu. |
Jander napisał/a: |
Nie czytałeś tego tematu, prawda? Tolkiena nie porównujemy do Jezusa, tylko bardziej do Mojżesza. |
Jander napisał/a: |
Czyli nie czytałeś tematu, tylko pierwszy post. Jasne. |
ASX76 napisał/a: |
Za dużo spamu. |
Mag_Droon napisał/a: | ||
|
bio napisał/a: |
Fajnie jest poczuć się wysłuchanym. Miłego bredzenia. |
makatka napisał/a: |
(1923) |
Cytat: |
Można pokusić się o dodanie do listy Jordana, Asimova, Dicka czy paru innych, gdyż owszem błysnęli swoimi pomysłami oraz przyczynili się do rozwoju wymienionych gatunków, ale nie zmienia to faktu że byli drudzy |
dziki napisał/a: |
Podawanie tych autorów czy ich dzieł jako "Biblii" fantastyki (czy wcześniej Łukianenki czy Gaimana), to tak, jakby na pytanie o Biblię literatury (w całym zakresie) dać odpowiedź "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa. |
Tixon napisał/a: |
Czym błysnęli i dlaczego akurat Jordan? |
Sharin napisał/a: |
Jordan: błysnął wizją wykreowanego przez siebie świata i stworzeniem jednego z największych cyklów fantasy. |
Mag_Droon napisał/a: | ||
Lubię tę jego pisaninę, ale żeby to było wielkie... |
Mag_Droon napisał/a: |
Lubię tę jego pisaninę, ale żeby to było wielkie... |
bio napisał/a: |
Stapledon wielkim wizjonerem był. |
ats napisał/a: |
Vonnegut - ma moc! |
ats napisał/a: |
A jeszcze o Dicku mowy nie było, podczas gdy on starotestamentowym prorokiem fantastyki na pewno był |
ats napisał/a: |
Nie wiem, jakiego posta skasowałeś. |
Tixon napisał/a: |
Nie wiem kto rzucał Łukjanienk, ale powinien się wstydzić. Lecz i tak to nie usprawiedliwia Jordana aka ctrlc'a |
tr napisał/a: |
tą wewnętrzną "magię", która niestety poznikała dla mnie np. z dzieł Tolkien gdy dorosłem) |
Ł napisał/a: |
W konstrukcji świata Martina nie ma raczej dla mnie nic intelektualnie stymulującego, u Tolkiena odwrotnie. |
Cytat: |
A co do światotwórstwa to Howard popełnił rzecz zwaną "Era hyperborejska" jeśli się nie mylę i tam świetnie opisał pokrótce losy swego świata, wyprowadzając je, jak chyba nikt później tego nie zrobił, aż do naszych czasów historycznych. Toż to wyczyn! |