Zaginiona Biblioteka

Fantastyka zagraniczna - Terry Brooks

Tixon - 2010-08-01, 23:48
: Temat postu: Terry Brooks
Autor głównie fantasy (i to raczej high), rocznik 44, z wykształcenia prawnik.
Skrócona bibliografia :
Cykl Shannara (Pierwszy król Shannary - prequel, Miecz Shannary, Kamienie Elfów Shannary, Pieśń Shannary - trylogia Miecz Shannary, Potomkowie Shannary, Druid Shannary, Królowa Shannary, Talizmany Shannary - tetralogia Dziedzictwo Shannary )
Cykl Magiczne Królestwo (Królestwo na sprzedaż, Czarny jednorożec, Nadworny czarodziej, Kabałowa szkatułka, Napar Czarownic )
Oprócz tego adaptacje filmowe : Gwiezdne Wojny część I: Mroczne widmo, Hook.
Za wiki - jest obecnie jednym z najlepiej sprzedających się żyjących pisarzy fantasy.
A, że jesteście forum czytelniczym, to zakładam, że co nieco o nim słyszeliście :>
Kennedy - 2010-08-02, 00:08
:
Tixon napisał/a:
Oprócz tego adaptacje filmowe : Gwiezdne Wojny część I: Mroczne widmo

To czytałem i mam. Co prawda ostatni raz sięgałem do tego bardzo dawno temu, ale wrażenia z lektury mam pozytywne. Sprawnie napisana i całkiem przyjemna w lekturze adaptacja, ale nie wiem, czy do niej wrócę, czasami konfrontacja wspomnień z rzeczywistoścą bywa bolesna.

Reszty nie znam. Kiedyś chciałem poznać Shannarę i w sumie może któregoś dnia się zapoznam, ale raczej się na to nie zapowiada; fantasy mnie prawie w ogóle obecnie nie podnieca.
Tixon - 2011-01-01, 18:57
:
Królestwo na sprzedaż i Czarny jednorożec to takie sympatyczne fantasy, miły spędzacz czasu, ale nic więcej. Przyzwoicie napisany, oryginalnosztampowy (ot pomysł, aby sprzedać komuś typowo magiczne królestwo) z prostym chodzonym wątkiem - coś się dzieje, bohater idzie z punktu A do B, coś się dzieje, B -> C, coś się dzieje, C->D, finał, wszystko kończy się szczęśliwie.
Oceniłem to bardzo wysoko (z perspektywy czasu uważam, że za wysoko), ponieważ w czasie kiedy to czytałem, taka lektura mi bardzo pasowała.

Gwiezdne Wojny część I: Mroczne widmo to zupełnie inna bajka. Książka jest z adaptacji i to widać w całej okazałości - sztuczność w scenach, w dialogach. Ot, jestem na nie.
Shadowmage - 2011-01-02, 12:23
:
Sympatyczne? Nudne i sztampowe :) Chyba wymiękłem w połowie drugiego albo trzeciego tomu - a to było w czasach kiedy czytałem w zasadzie wszystko bez większego bólu :) Już lepsza chyba była Shannara, którą całą wydaną u nas (oprócz preludium) przeczytałem - choć to też jest strasznie sztampowe.
Tigana - 2011-01-02, 13:26
:
Skończyłem przygodę z panem Brooksem na pierwszym tomie "Królestwa na sprzedaż". Pomysł może i fajny, ale wykonanie takie sobie. Ja w każdym bądź razie strasznie się męczyłem w czasie lektury. Pozostałe dzieła tego pana już sobie odpuściłem.
Tixon - 2011-10-02, 01:13
:
Shadowmage napisał/a:
Już lepsza chyba była Shannara

Sprawdzę to, bo mam już większość Shannary (chociaż kiedy kupowałem ją w poznańskim antykwariacie, sprzedawca usilnie mi ją odradzał jako chłam :D ).
Natomiast co do Magicznego Królestwa, to przeczytałem Nadwornego czarodzieja i muszę przyznać, że mój entuzjazm wobec autora (i wysoka ocena) opadł. Trzeci tom jest dosyć sztampowy (czy też bardziej sztampowy niż poprzednie), w dodatku niepotrzebnie rozdrabnia się na trzy wątki. No i aby je połączyć/rozwiązać, Brooks sięga po smoka. No, samo w sobie nie jest to złe, rozwiązywanie problemów smokiem ma swój urok, ale za tym wszystkim stoi mag, który nagle przypomniał sobie jak się czaruje. Lame... a bitwa ze smokiem jest nie do wybaczenia.
Shadowmage - 2011-10-02, 10:56
:
Nie na tyle lepsza, żeby sprawdzać...
Hrolt - 2011-10-02, 20:15
:
Pasjonowałem się Terrym Brooksem już kilka dobrych lat temu, a teraz nadal uważam że Shannara (i tylko to czytałem) to świetnie napisane fantasy. Saga rodu Ohmsfordów, taki powinien być podtytuł :-o Ciekawy, naprawdę ciekawy świat (nawiązania do Śródziemia sa oczywiste, ale żeby umieścić czarodziejską krainę po katastrofie nuklearnej? :shock: ) no i sympatyczne charakterystyki. Może to nie Dostojewski czy coś, ale w formie klasycznej fantasy to naprawdę ekstra cykl.
Tixon - 2012-11-26, 17:43
:
Zmęczyłem Miecz Shannary. Jedyna książka jaką przeczytałem w listopadzie.
Bardzo toporna. Nie do końca wiem, czy autor pisał ją na poważnie, czy po prostu robił sobie jaja z konwencji Tolkiena. Jeśli to drugie, to mu nie za bardzo wyszło, jeśli pierwsze, to już by była zupełna porażka.
Książka ma pewną dozę oryginalności - jest nią umieszczenie akcji w scenerii postapo. Cywilizacja się załamała, ludzie powrócili do wspólnot plemiennych i podzielili się ze względu na miejsce zamieszkania ( gnomy, trolle, karły) technologie zostały zapomniane, na ich miejsce przyszła mistyka, magia. Tylko, że tego nie czuć. Cała wiedza o przeszłości wynika bezpośrednio z tego co powiedział narrator/bohater, a nie z samej treści.
Główny zły, pan i władca mrocznej krainy, jest najżałośniejszym przedstawicielem z tej kategorii. Nie czytałem jeszcze zakończenia Dziedzictwa i Pierszego Prawa Magii, więc to może się jeszcze zmienić, chociaż nie stawiałbym na to dużych sum.
Bohaterowie dzielą się na dwa typy : te bezpośrednio kopiujące z Tolkiena (czyli praktycznie wszyscy główni) oraz własne. Te pierwsze nie mają żadnego uroku, na pierwszy rzut oka widać, że to kopie, nie pomaga też autor który do przesady nakreśla ich uczucia i motywacje. Wychodzi niestrawna papka.
Nieco lepiej jest z tym drugim typem. Nieco, czyli pojawiają się postacie z charakterem, posiadające to coś, co przyciąga zainteresowanie czytelnika. Niestety, tych jest bardzo mało, dominują dwuwymiarowe charaktery : dobre, które mogą bohatersko polec, złe, które trzeba pokonać.
W fabule dominuje toporność. Schemat Tolkiena to raz, a dwa, że autor aż do przesady pisze o WIELKICH SPRAWACH: przyjaźni, poświeceniu, walce o wolność. Jest to niesamowicie sztuczne.
No i zostaje styl. Nie jest to może napisane językiem, od którego bolą zęby, ale do poprawności to mu trochę brakuje. Autor się rozwleka, opisuje niepotrzebne rzeczy, wdaje się w zbędne szczegóły, bądź kilkukrotnie coś tłumaczy.
Podsumowując - jest słabo, ale nie tragicznie. Czytać się jakoś dało, chociaż przed oczami ciągle miało Koło Czasu, które przy tej pozycji prezentowało się jako arcydzieło gatunku.

Jak się cykl prezentuje w stosunku do Magicznego Królestwa? Niebo a ziemia. W MK wszystkie elementy są lepsze (umiarkowanie ale jednak) : świat, fabuła, bohaterowie, humor. Mam wrażenie, że język również, ale ręczyć za to nie będę.
Romulus - 2012-11-26, 20:32
:
Gdybym miał wartościować, to napisałbym, że Terry Goodkind jest lepszym... pisarzem, niż Brooks - i przepraszam innych pisarzy, że tych dwóch literackich g.wnojadów tak określiłem :)
Tixon - 2012-11-26, 20:37
:
Mówisz? Byłem przekonany, że Goodking stworzył największy crap w fantasy. No cóż, pozostaje tylko przekonać się naocznie.
Romulus - 2012-11-26, 20:45
:
Będziesz się dobrze bawił :) Ja przeczytałem wszystko. Goodkind zżyna ze zżynaczy (z R. Jordana) albo bezpośrednio od mistrzów (Herbert, Tolkien). Brooks, no nie wiem - w sumie obydwu lubię hejtować, bo uważam że to literatura piecowa, ale Brooks, to przegotowane rzygi po Tolkienie. Tak bym to ujął :)
Tixon - 2014-02-01, 22:54
:
Kabałowa szkatułka - słabo, oj słabo. Na wolność z tytułowej szkatułki wydostaje się złośliwy demon. Niby ma jakiś plan zemsty, ale ogranicza się do siania fermentu i uwięzienia króla, smoka i czarownicy we własnym więzieniu. Tymczasem Willow wyrusza z questem zdobycia różnych gatunków gleby, aby wyhodować nowe życie. I jest to najbardziej sensowny wątek w książce, reszta to nudne smęcenie.
Shadowmage - 2015-03-11, 17:27
:
Cytat:
Terry Brooks Kabałowa szkatułka, Nadworny czarodziej

0Łojezu, wytrzymałem jeden tom Magicznego Królestwa. Co cię podkusiło?
Typical_troll - 2015-03-12, 00:09
:
Shadowmage napisał/a:
Łojezu, wytrzymałem jeden tom Magicznego Królestwa. Co cię podkusiło?

Może cena? :P
Magnis - 2015-03-13, 17:27
:
(2 zł całość) :
J.V. Luce Koniec Antlantydy
Kazys Boruta Młyn Bałtaragisa

Shadowmage napisał/a:
Łojezu, wytrzymałem jeden tom Magicznego Królestwa. Co cię podkusiło?


To jednak wytrzymałem dłużej, bo przeczytałem kilka części Magicznego królestwa ;) .

Typical_troll napisał/a:
Może cena? :P


Dałem tylko 2 zł za obie książki :P .
Typical_troll - 2015-03-14, 00:34
:
Magnis napisał/a:
(2 zł całość) :
J.V. Luce Koniec Antlantydy
Kazys Boruta Młyn Bałtaragisa

Shadowmage napisał/a:
Łojezu, wytrzymałem jeden tom Magicznego Królestwa. Co cię podkusiło?


To jednak wytrzymałem dłużej, bo przeczytałem kilka części Magicznego królestwa ;) .

Typical_troll napisał/a:
Może cena? :P


Dałem tylko 2 zł za obie książki :P .

Przy takich cenach też bym uzupełniał bibliotekę. Za 1 zł kupiłem Wygnańca Piskorskiego, ale muszę dopłacić za przesyłkę... :cry:
A Brooksa dokupiłem sobie właśnie całą Shannarę, bo domagali sie jej członkowie rodziny zachwyceni Magicznym Królestwem. Podobno jest gorsza...
Shadowmage - 2015-03-14, 08:21
:
Gorsza-lepsza, to zależy. "MK" nie zdzierżyłem właśnie po przeczytaniu prawie całej "Shannary". O ile "MK" jest takie bajkowo-młodzieżowe, to "S" jest klasyczną tolkienowską fantasy zjadającą swój własny ogon.
Romulus - 2015-03-14, 09:01
:
Brooks jest gorszy od Goodkinda :) Ale, ponoć, to rzecz gustu. Nie wziąłbym nawet gdyby dawali za darmo i dopłacali za przesyłkę. Chyba że na rozpałkę w piecu u teściów.
Typical_troll - 2015-03-14, 12:13
:
Pewnie też nie dam rady przeczytać, sądząc z waszych opinii (u Goodkinda doznałem zatoru, chociaż większość strawiłem), ale niektóre bliskie mi czytelniczki lubią takie bajędy i w bibliotece pojawiają mi się zarówno serie typu Brooksa czy Farlanda jak i serie pisane raczej typowo dla pań (Kenyon, Frost, Carriger). Z obu cykli Brooksa miałem tylko pierwsze tomy i dokupiłem pozostałe z ogłoszenia za drobne kwoty.

Rozpałka... co za barbarzyństwo... ;)
Tixon - 2016-08-05, 00:04
:
Zmęczyłem Napar czarownic. Niecałe 300 stron, ale opornie to szło. Brooks ma tu tylko dobre zawiązanie akcji, potem zawodzi na całej linii. Nocny Cień przez dwa lata obmyślała plan zemsty na Benie i oto do czego doszła: sprowadziła tajemniczego pretendenta do tronu, który rzucił wyzwanie królowi, następnie porwała jego córkę i pod pozorem nauki magi przekonała do tworzenia potworów, które następnie atakowały Holidaya.
Jak na to reaguje Ben? Otóż najpierw magicznie sprawdza prawie całe królestwo (z wyjątkiem miejsca gdzie rezyduje wiedźma), a potem robi powtórkę z pierwszego tomu, czyli wędrówkę po znacznych mieszkańcach krainy, z tą różnicą, że teraz jest atakowany przez dziwnie znajome potwory.
Oczywiście po drodze ustala fakty i tworzy listę podejrzanych: kto go nie lubi (znajdzie się kilka osób), kto włada magią (w sumie tylko dwie pasują), kto ma coś do jego dziecka (w sumie tylko jedna)... No ale powiedzmy sobie coś szczerze - jest to pic na wodę, bo przecież wiedźma w każdej kategorii znajduje się jako pierwsza podejrzana, mająca motyw, możliwości, poniekąd i dowody, ale Ben nagle głupieje i w ogóle Nocnego Cienia nie bierze pod uwagę.
Drugą osobą z wygodnymi wahaniami inteligencji jest uzdolniona córeczka - Misty. W zależności od potrzeb autora raz jest nad wyraz bystra i zdumiewa dorosłych inteligencją, by zaraz zamienić się w naiwne dziecko z nadmiarem zaufania.
Ogólnie, książka bardzo cierpi na próbę zachowania statusu quo. Wejście nowego gracza nie wprowadza nowej jakości, wszystko jest po staremu. Chociaż zakończenie i A Princess of Landover z 2009 pozwalają mieć jakieś nadzieje.
A i jeszcze akapit ze Strabo był sympatycznie napisany. Jeden na całą książkę.
Słabo.