Bezpośrednią przyczyną śmierci blisko połowy amerykańskich żołnierzy jest w ostatnich latach utrata krwi w wyniku ran odniesionych w boju. Teraz, gdy do Afganistanu ma trafić kolejne 30 tys. żołnierzy, Pentagonowi bardzo zależy na wprowadzeniu do powszechnego użytku kilku innowacji medycznych, które mogą przyczynić się do ratowania życia. Najnowszy pomysł Departamentu Obrony to... świnie - zombie. Przynajmniej na początku - bo później w zombie mają być zmieniani żołnierze...
Agencja Darpa już przyznała Texas A&M Institute for Preclinical Studies (TIPS) wart 9,9 mln USD kontrakt na przedkliniczne badania, których efektem ma być opracowanie metody wydłużenia tzw. złotej fazy - czyli czasu, w którym osoba, która utraciła znaczną ilość krwi, ma szansę przeżyć. Obecnie szanse na przeżycie czasu dłuższego niż godzina zwykle są minimalne - mimo iż 60 minut i tak uważane jest zwykle za "szybką ewakuację" w warunkach bojowych (w tym czasie następują trzy etapy - przetransportowanie rannego z pola walki, triaż, dostarczenie na salę operacyjną).
Nowe badania instytutu mają opierać się na poprzednich pracach badawczych sponsorowanych przez DARPA. Chodzi tu np. o projekt naukowców ze Stanford University, którzy zastanawiali się, czy ludzie mogliby kiedyś posiąść zdolność hibernacji, czyli snu zimowego, w który zapada wiele zwierząt (do wprowadzenia w ten stan mógłby posłużyć pewien enzym trzustki, który występuje zarówno u ludzi, jak i u niektórych zwierząt).
Autorzy innego badania - prowadzonego pod kierownictwem dra Marka Rotha z Fred Hutchinson Cancer Research Center - sprawdzali eksperymentując na nicieniach i szczurach, czy siarkowodór nie mógłby zatrzymać wchłaniania tlenu przez organizm. Dzięki temu możliwe miało być tymczasowe zatrzymanie pracy organizmu rannego (i tym samym - ograniczenie krwawienia z ran). Dr Roth zdołał w ten sposób utrzymać przy życiu szczury, z których organizmów usunięto nawet 60% krwi...
Kolejnym etapem ma być powtórzenie tego eksperymentu na świniach, których układ krwionośny jest dość podobny do ludzkiego. Naukowcy z TIPS - Theresa Fossum i Matthew Miller - sądzą, że na podstawie wyników tych badań będą w stanie ocenić, czy ta metoda może sprawdzić się również u ludzi. Do testów wykorzystane zostaną znieczulone świnie - lekarze zamierzają sprawdzić na nich najróżniejsze preparaty, dzięki którym zwierzęta zostaną wprowadzone w stan "tak bliski śmierci, jak to możliwe".
W projekt zaangażowanych jest 15 osób - naukowcy spodziewają się, że za 18 miesięcy będą w stanie przedstawić zadowalające wyniki. "Darpa chce to na wczoraj - oni naprawdę potrzebuję tego natychmiast" - powiedział nam dr Miller. Gdy tylko zespół badawczy stworzy odpowiedni "eliksir", przeprowadzone zostaną niezbędne testy kliniczne. Jeśli potwierdzą one, ze preparat jest bezpieczny dla ludzi, pierwsze próbki powinny szybko trafić na front.
Dr Fossum twierdzi, że każdy żołnierz powinien mieć przy sobie jedną strzykawkę z takim preparatem, zaś sanitariusze - po kilka. Jedna dawka leku powinna zminimalizować potrzeby metabliczne, poprzez tymczasowe "wyłączenie" serca i mózgu. Po opatrzeniu ran żołnierza będzie można "ożywić".
Oczywiście, po szczurach, świniach i żołnierzach przyjdzie czas na cywilów. Autorzy projektu widzą dziesiątki zastosowań - np. konserwowanie ciała dawcy przed transplantacją organów czy "zawieszanie" organizmu podczas groźnych urazów (np. zawału). "Dziś wszyscy mówią o wojskowych zastosowaniach tej technologii. Ale moim zdaniem to dużo większa sprawa" - podsumowuje dr Miller. |