Zaginiona Biblioteka

Fantastyka zagraniczna - Terry Goodkind

Romulus - 2010-06-08, 21:02
: Temat postu: Terry Goodkind
Do założenia tego tematu pobudził mnie:
- po pierwsze, jego brak na forum
- po drugie, recenzja Sharina dotycząca najnowszego spamu popełnionego przez grafomana pt. "Reguła dziewiątek".

Terry Goodkind, ladies and gentlemen. Teryy Goodkind. Gdybym miał wymieniać pisarza, którego twórczość nastraja mnie agresywnie - byłby na pierwszym miejscu. Jednocześnie jest to przykład na mój masochizm. Niesławny cykl "Miecz prawdy" powinienem skończyć gdzieś po pierwszym, góra drugim tomie. Wytrwałem do końca. I napiszę tylko jedno. Goodkind może się nie wstydzić tylko opowiadania "Dług wdzięczności" zamieszczonego w antologii "Legendy" pod red. R. Silverberga. To tekst z tego rzygawicznego cyklu, ale dziejący się znacznie wcześniej, niż wydarzenia w nim opisane (zresztą, wszystkie teksty w tej antologii tak mają, no, prawie wszystkie).

Więcej o tym człowieku i jego twórczości tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Terry_Goodkind

Sharin napisał/a:
Na temat prozy autora Reguły dziewiątek słyszałem wiele opinii. Dla jednych Terry Goodkind jest przykładem pisarza doskonałego, który za sprawą kilku prostych słów potrafi ukazać czytelnikowi cudowny świat magii (...)

To akurat są miłosnicy ekstremalnych wrażeń, jak np,. operacja na mózgu bez znieczulenia i pordzewiałym skalpelem, albo wydłubywania sobie oka widelcem.

Sharin napisał/a:
(...)dla innych to twórca raczej klasy przeciętnej.

A to optymiści niepoprawni.

Sharin napisał/a:
Kiedy w 1994 roku ukazało się Pierwsze prawo magii fani fantasy oszaleli. W ciągu kilku lat cykl Miecz prawdy doczekał się nie tylko wielu zagorzałych wielbicieli, ale także serialowej adaptacji (Legend of the Seeker).

To jedna z nierozwiązanych do dziś zagadek, na którą odpowiedź jest banalnie prosta (zapewne).

Sharin napisał/a:
I choć przygody Richarda Rahla podbiły serca wielu odbiorców fantastyki to znalazły się i osoby określające prozę Terry’ego Goodkinda mianem literackiej „tandety”. Dynamiczna akcja, wciągająca fabuła do pary z schematycznymi bohaterami i bardzo prostym językiem narracji.

To akurat krytycy ze szkoły dyplomatycznej.

Sharin napisał/a:
Przyznam szczerze, że Reguła dziewiątek jest moim pierwszym spotkaniem ze wspomnianym autorem.

Nawet nie wiesz, jak mi ulżyło po przeczytaniu tego zdania :)

Sharin napisał/a:
O czym jest książka? Pewnego pięknego dnia skromny artysta Alex Rahl ratuje życie nieziemsko pięknej kobiecie. Od tamtej chwili rzeczywistość, którą zna zostaje wywrócona do góry nogami. Dowiaduje się, że musi wypełnić legendarne proroctwo, ocalić świat, pokonać faceta z maniakalnym pragnieniem zdobycia niczym nie ograniczonej władzy. Chleb powszedni dla każdego, szanującego się bohatera fantasty.

O, wcale nie trzeba wybiegać tak daleko z tym "chlebem". Zgadnij o czym jest "Pierwsze prawo magii"? :)

Sharin napisał/a:
A w tle? Gorąca, zmysłowa miłość Alexa Rahla i olśniewającej Jax.

Czyli riplej ze spotkania Richarda Rahla z Kahlan :)

Sharin napisał/a:
Dlaczego Reguła dziewiątek nie oberwała? W zasadzie to nie wiem, spełnia wszystkie kryteria powieści typowo rozrywkowej. Bohaterowie przeciętni, relacje pomiędzy nimi sztuczne. Dialogi wymuszone, niewiele wnoszące do książki. Zatem dlaczego? Otóż zawsze miałem słabość do historii magicznych osadzonych w świecie rzeczywistym. Zderzenie przeciętnego dwudziestosiedmioletniego mężczyzny z rzeczywistością wykraczającą poza naukowe rozumowanie w naturalny sposób pobudziło moją ciekawość. Żałuję tylko jednego. Według mnie autor Reguły dziewiątek położył decydowanie za duży nacisk na pościgi, pojedynki, strzelaniny i inne dynamiczne zwroty akcji, a za mało uwagi poświęcił szczegółom. Innymi słowy, wydarzenia opisane w powieści toczą się w dwóch budynkach, samochodzie i lesie. Szkoda. Przymknąłem oczy na pewne niedociągnięcia, zacisnąłem zęby i voila! Powieść okazała się interesująca, wciągająca i zachęcająca do zapoznania się z jej kontynuacją.

Te wszystkie wady to chleb powszedni wspomnianego cyklu. Nihil novi. Ale może Terry Goodkind urzeczywistnia regułę prawdopodobieństwa wyrażoną w powiedzeniu, że wystarczy dać małpom maszyny do pisania (albo uwspółcześnijmy: komputer z edytorem tekstu) i odpowiednio dużo czasu a w końcu napiszą całego Szekspira? Czy zatem spełnia się to u Goodkinda? Może mój masochizm popchnie mnie do tego, aby sprawdzić. Za cholerę jednak nie wydam na ten shit złamanego grosza. Przyjmę za darmo a potem spalę. Aby nie infekować innych.
Metzli - 2010-06-08, 21:14
:
Romulus napisał/a:
Niesławny cykl "Miecz prawdy" powinienem skończyć gdzieś po pierwszym, góra drugim tomie. Wytrwałem do końca. I napiszę tylko jedno.


Twardy jesteś, naprawdę :mrgreen: Ja odpadłam przy Pożodze, jeśli się nie mylę jest to 9 tom cyklu - i tak zbyt wiele. Naprawdę lepiej palić tym w piecu ;P Jak czytam reckę Sharina to widać, że facet powiela ten sam schemat, młody chłopak spotyka piękną kobietę i się zaczyna wielka heca. I z tego co pamiętam koleś ma skłonność do strasznych powtórzeń i tłumaczeń, np. kto to jest Spowiedniczka i innych elementów z historii. Masakra jedna wielka i tyle ;P

Ach, i jeszcze ta wypowiedź Goodkinda, gdzie cały cykl Miecz prawdy miał być tylko wstępem do prawdziwej historii czy coś w tym stylu.
Asuryan - 2010-06-08, 21:26
:
Ja też okazałem się twardy i nie dość że przeczytałem, to jeszcze kupiłem całość tego cyklu. Niestety z tomu na tom coraz gorszego. O ile jeszcze Pierwsze Prawo Magii się mi podobało, o tyle późniejsze tomy czytałem tylko po to, by poznać koniec całej sagi. Jak wróci do mnie pierwszy tom, to całość wyślę Toudiemu. Ba nawet dopłacę, by tylko pozbyć się tego chłamu zajmującego bardzo dużo miejsca na półce. No chyba, że przyjdzie mi się spotkać z Toudim, wtedy dopłacać nie będę :mrgreen:
Tixon - 2010-06-08, 21:36
:
Zapomnij o Toudim, ja chcę, ja chcę :D
Jander - 2010-06-08, 23:00
:
Widziałem palącego się Piekarę, ciekawe jak płonie Goodkind //mysli
MORT - 2010-06-08, 23:22
:
A ja zawsze miałem ochotę zapoznać się z tym cyklem, choć zawsze odkładałem to na później i na później (pierwszy raz zwróciłem na te książki uwagę jakieś siedem/osiem lat temu).

Choć właściwie do teraz niewiele słyszałem konkretnych wypowiedzi nt. tegoż.
Coś mi się widzi, że jednak wad może być sporo i pewnie dobrze, że nie kupiłem w ciemno, aczkolwiek czuję ostatnio deficyt wyciągania mózgów przez nos, więc mógłbym nawet parę pierwszych od ciebie pożyczyć Asu. Łódź duża nie jest.

I widzisz coś narobił Romulus?! Założyłeś temat i rozpalasz chorą ciekawość bogom ducha winnych ludzi wątpliwej jakości... literaturą? ;)
Metzli - 2010-06-08, 23:25
:
Antyreklama :mrgreen: Na jakim to było forum... //mysli Chyba OiL, gdzie też zaczęła się dyskusja o tym autorze, każdy pisał jaka to straszna chała itd, itd. I w efekcie znalazły się osoby, które chciały po to sięgnąć tylko po to żeby się przekonać czy to naprawdę takie złe xD
Romulus - 2010-06-09, 07:13
:
A i dobrze. Potrzeba więcej anty-fanów tego grafomana :) Lepiej jednak wypożyczyć z biblioteki miejskiej. W mojej stoi na półce, aczkolwiek był okres, że każdy nowy tom, który się pojawiał, był przez pewien czas trudno dostępny :)

W sumie zrzynka w fantasy to nic niezwykłego. Można się pewnie ścigać w tym, kto od kogo zrzynał w kolejnym rozpasionym cyklu. Oryginalnych twórców jednak łatwo poznać. Nawet nie po tym, że tworzą własne światy, w którym próbują przełamać schemat (Erikson, Martin), ale też po tym, jak zaczynając od zrzynki następnie od niej odchodzą, jakby była im potrzebna tylko do startu, a potem zjeżdżają gdzieś w boczne drogi i okazuje się, że jest na nich całkiem fajnie, może fajniej niż na utartych przez innych szlakach (Robert Jordan).

Goodkind jeśli gdzieś odchodzi od schematu to tylko w sposób budzący niesmak (naturalistyczne sceny erotyczne np. próba zgwałcenia Kahlan w którymś tomie, które budzą tylko niesmak i zażenowanie nieporadnością). Ale na ogół "z raz powielonego schematu nie zrezygnujemy nigdy".

Można na przykład zrobić wyliczankę od kogo po chamsku zżynał w tym swoim cyklu. Frank Herbert - to klasyk. Ale nawet Robert Jordan od niego zrzynał vide: Bene Gesserit u Jordana to Aes Sedai itd.; Herbertowscy Fremeni to u Jordana Aielowie. Goodkind jednak zrzynał od Herberta zrzynając od Jordana :) I dlatego to takie koślawe. Jordan zrzynał od klasyka jakim był Tolkien (pierwszy tom Koła Czasu to niemal powielenie schematu z Włądcy Pierścieni), a od Jordana zrzynającego od Tolkiena zrzynał Goodkind.

To jest, dla mnie istotna różnica. Jordan zrzynał od Źródła (Tolkien, Herbert). Goodkind wziął to, co zerżnął Jordan i zamienił to w już totalne popłuczyny. Przykład: Mord Sith. Pomysł był dobry, zrzynka oczywista, wykonanie fatalne. Szybko upupił te krwiożercze wojowniczki to rangi beczących, onieśmielonych bab, że w końcu człowiek zachodzi w głowę, jak one mogły kiedykolwiek budzić czyjkolwiek postrach, skoro się boją własnego cienia.

Szkoda, że nie mam książek pod ręką, bo podrzuciłbym jakieś smakowite zdanka, których nie powstydziłby się zdolny gimnazjalista, ale już zdolny licealista by się zawstydził infantylizmem. Płaskie, jednowymiarowe postaci są tak nudne i przewidywalne, że aż zęby bolą. Rysiek, jak już się zakocha w Kahlan i vive versa - to choćby grzmiało, waliło się i paliło, będzie kochał ją Na Zawsze, Szlachetnie samemu będąc Szlachetnym do Zarzygania Się i Udławienia Własnymi Rzygami.

Dlatego polecam wszystkim Goodkinda. Na jego twórczości - jeśli się już zaliczyło klasyków i mniej więcej kuma się Co W Trawie Piszczy - można sobie używać jak na worku treningowym aż miło.
MORT - 2010-06-09, 09:54
:
Metzli napisał/a:
Antyreklama :mrgreen: Na jakim to było forum... //mysli Chyba OiL, gdzie też zaczęła się dyskusja o tym autorze, każdy pisał jaka to straszna chała itd, itd. I w efekcie znalazły się osoby, które chciały po to sięgnąć tylko po to żeby się przekonać czy to naprawdę takie złe xD

Oto sposób na sukces wydawniczy! :badgrin:
AdamB - 2010-06-09, 13:12
:
Zwykły, przeciętny cykl fantasy, pisarz jakich wiele.... Czytałem lepszych, czytałem gorszych.
Nudzi się wam i tyle. :)
Amontillado - 2010-06-09, 20:23
:
Nie będę się odnosił do pozytywów i negatywów fabuły czy sposobu przedstawienia postaci w cyklu Miecza Prawdy ale wyrażę swoją niechęć do traktowania czytelnika jak idioty i robienia przez narratora streszczeń wszystkich poprzednich tomów... Ja doskonale pamiętam kto był czyim synem/córką/dziadkiem/mieczem/zabójcą i jak muszę czytać o tym tysięczny raz w tych dopiskach narratora to mnie to załamuje. Może sam autor nie pamięta kto z kim i dla czego więc musi przypominać sobie - ale czemu innym?
Beata - 2010-06-09, 20:31
:
Amontillado napisał/a:
(...) robienia przez narratora streszczeń wszystkich poprzednich tomów...

Dlatego książki Goodkinda są takie grube. :P
You Know My Name - 2010-06-09, 23:49
:
Tu i ówdzie na forum rzucałem nazwiskiem tegoż autora kiedy chciałem pokazać, że można napisać coś gorzej. Gorzej przez WIELKIE G, przez G-jak-gówno.
Ja przeczytałem chyba 5 tomów. Nie jestem pewiem. I wszędzie było to samo - nierozwiązywalny-mega-problem i banalne-żenujące-rozwiązanie. Tylko po huk tyle stron.
Niech nikt tego nie kupuje - lasy amazonki ledwo zipią a jak ktoś stwierdzi, ze warto go wznowić to gotowe nie odrosnąć i na czym będzie się drukować VanderMeerów, Harrisonów, McDonaldów ....
MrSpellu - 2010-06-10, 05:19
:
Mag_Droon napisał/a:
Niech nikt tego nie kupuje - lasy amazonki ledwo zipią a jak ktoś stwierdzi, ze warto go wznowić to gotowe nie odrosnąć i na czym będzie się drukować VanderMeerów, Harrisonów, McDonaldów

No jak to na czym? Na barwionym purpurą pergaminie ze skóry młodziutkich, ślicznych dziewic :P
nosiwoda - 2010-06-10, 08:20
:
Znam lepsze zastosowania młodziutkich, ślicznych dziewic.
Tetlanesh - 2010-06-10, 17:35
:
Jezu, aleście go zjechali od góry do dołu :P

Ja się z wami nie zgadzam w jednym aspekcie

oczywiście jego styl pisania i przedstawiania fabuły nie jest najwyższych lotów, fabuła nie jest super-hiper (mówiąc krótko) a im dalej w las, tym więcej powtórzeń i zgrzytów z zasadami wprowadzonymi w poprzednich tomach...

i co z tego - czytało mi sie go świetnie i jak tylko zobaczyłem w empiku 9'tki to nawet się nie zastanawiałem i też nie żałuje, mimo że to bezczelny klon PPM (o czym wiedziałem kupując - wynika to wprost z opisu na tyle okładki :P ).

Po prostu takie luźne, nieocenzurowane przedstawienie fantasy mi odpowiada i miałem niedosyt po zakończeniu serii.

Oczywiście, kolega Goodking nie dorasta do pięt Martinowi, Jordanowi, że nie wspominając o Herbercie o którym ktoś też wspominał, ale jego ksiązki pochłaniałem w tempie jednego-dwóch tomów tygodniowo (a mam czas czytać tylko późnymi wieczorami + kilkanaście minut w autobusie)
You Know My Name - 2010-06-10, 18:12
:
Tetlanesh napisał/a:
Oczywiście, kolega Goodking nie dorasta do pięt Martinowi, Jordanowi, że nie wspominając o Herbercie o którym ktoś też wspominał, ale jego ksiązki pochłaniałem w tempie jednego-dwóch tomów tygodniowo (a mam czas czytać tylko późnymi wieczorami + kilkanaście minut w autobusie)
Wiem, miałem podobnie z Goodkindem, Jordanem czy Eddingsem (który mimo ewidentnego wodolejstwa zasłużył mi się dobrym humorem oraz ciekawą pozycją kobiet w literaturze). Nie jest to jednak żaden argument, bo lepiej przeczytać jednego Wattsa, Harrisona czy VanderMeera w miejsce czterech czy ilu tam tomów Goodkinda. Niech mnie zmuszają do myślenia! Goodkind nie daje takich szans. Jedyna rzecz to zagadka jaki deus wynijdzie ex machina.
AdamB - 2010-06-10, 19:30
:
Mag_Droon napisał/a:
...lepiej przeczytać jednego Wattsa, Harrisona czy VanderMeera w miejsce czterech czy ilu tam tomów Goodkinda. Niech mnie zmuszają do myślenia! Goodkind nie daje takich szans.


Za przeproszeniem pieprzycie jak na rozkaz. (jak ja nie lubię zachowań stadnych.. działają na mnie jak czerwona płachta na byka.)
Co ma wspólnego Watss, Harrison czy VanderMeer z Goodkindem? Przecież Miecz Prawdy to lektura dla szukających lekkiej przygodowej fantasy. Całkowicie odrębne kategorie literackie. Jeżeli biorą się za jego czytanie miłośnicy literatury zmuszającej do myślenia to jakieś kardynalne nieporozumienie.
A Goodkind w swojej kategorii może się podobać, i jego popularność świadczy o tym, że tak jest. Ale... szkiełko literackiej analizy nie jest instrumentem zalecanym przy tej lekturze.
Tak jak już mówiłem.. komuś chyba się nudzi. :-/
Asuryan - 2010-06-10, 19:42
:
AdamB napisał/a:
Tak jak już mówiłem.. komuś chyba się nudzi. :-/

A komuś, nie wiadomo z jakiej przyczyny, to najwyraźniej przeszkadza :P To chyba nasza sprawa jak walczymy z ogarniającą nas nudą :?:
Tixon - 2010-06-10, 20:04
:
Tetlanesh napisał/a:
oczywiście jego styl pisania i przedstawiania fabuły nie jest najwyższych lotów

Co to znaczy? Ostatnio czytując recenzje coraz częściej natrafiam (czy może zwracam uwagę) na zwroty, że styl nie jest najlepszy, najwyższych lotów i nieodmiennie zastanawia mnie, co piszący te słowa chce przekazać? I gdzie nie najwyższy styl przechodzi w słaby czy też po prostu jest to już nieumiejętność pisania.
Mag_Droon napisał/a:
Wiem, miałem podobnie z Goodkindem, Jordanem czy Eddingsem (który mimo ewidentnego wodolejstwa zasłużył mi się dobrym humorem oraz ciekawą pozycją kobiet w literaturze).

Chyba nie mówisz o Polgarze, co? :>
You Know My Name - 2010-06-11, 00:20
:
AdamB napisał/a:
Za przeproszeniem pieprzycie jak na rozkaz. (jak ja nie lubię zachowań stadnych..
be yourself is all that you can do
AdamB napisał/a:
A Goodkind w swojej kategorii może się podobać, i jego popularność świadczy o tym, że tak jest. Ale... szkiełko literackiej analizy nie jest instrumentem zalecanym przy tej lekturze.
harlekiny też są megapopularne. So what?!?!?!
Tixon napisał/a:
Chyba nie mówisz o Polgarze, co? :>
Poledra i Ce'Nedra też dają do pieca, nie :P
AdamB - 2010-06-12, 09:11
:
Asuryan napisał/a:
To chyba nasza sprawa jak walczymy z ogarniającą nas nudą :?:


Nie wasza tylko nasza. :)

Mag_Droon napisał/a:
harlekiny też są megapopularne. So what?!?!?!


To znaczy, nie mniej i nie więcej, iż podobają się sporej grupie odbiorców. :)
W swojej klasie oczywiście. Podobnie jak Goodkind. A napisałem coś innego? :)
radosiewka - 2010-06-28, 10:12
:
Jak na razie przeczytałam dwa tomy książek Goodkinda " Pierwsze prawo magii" oraz "Kamień łez". Po książki sięgnęłam z czystej ciekawości - oglądałam parę odcinków serialu i chciałam porównać to z oryginałem.
Pierwsza reakcja była jak najbardziej negatywna, Goodkind nadużywa słowa "chłopiec", a zwroty w stylu "jego chłopięcy śmiech" lekko mnie dobijały :roll:
Ale mniej więcej od 200-tnej strony, tzn. od momentu gdy w pierwszym tomie bohaterowie trafiają do Błotnych Ludzi jest już lepiej. Ciekawiej i Richard nie jest już non stop "chłopcem" :-?
Pierwszy tom nie jest aż taki zły, denerwuje mnie lekko zakończenie które jest zbyt idealne i piękne :-/
Drugi tom (ponad 800 stron) z początku jest dość nudny - nie mogłam przebrnąć przez przez pierwsze rozdziały z Zeedem. Potem jest już lepiej a ostatnie dwieście stron czyta się bardzo szybko. Szkoda tylko że autor znowu lubi domknięte zakończenia - jakby zakończył opowieść troszkę wcześniej byłoby znacznie ciekawiej.
Zapewne sięgnę po kolejne tomy Goodkinda bo to luźna i śmieszna lektura. Nie jest po poziom Martina czy innych pisarzy fantastycznych, ale ciekawi mnie jak to dalej autor pociągnie w kolejnych tomach. No i na plus trzeba zaznaczyć że reszta książek jest do wypożyczenia w mojej bibliotece :mrgreen:
Też mieliście takie wrażenie że Goodkind nadużywa scen/ prób gwałtu? Non stop o tym pisze;p No i chyba 80% kobiet w jego książkach ma rude włosyxD Ja tam wyobrażam sobie Kahlan z czarnymi włosami jak w serialuxD
Metzli - 2010-06-28, 10:56
:
radosiewka napisał/a:
Też mieliście takie wrażenie że Goodkind nadużywa scen/ prób gwałtu?


Taaa... a mord-sith w obcisłych skórkach w tych ich sado-masochistycznych związkach? Chociaż dalej są już ugrzecznione ;)
Tvaren - 2010-11-19, 23:33
:
Niedawno skończyłam "Pierwsze prawo magii" i tak zastanawiałam się, czy kupić 2 tom, ale po waszych wypowiedziach chyba zrezygnuję ^^

Powieść łatwa, lekka i przyjemna, wciągająca, niewymagająca i gruba. Skończyła się tak, że myślałam, że kolejne tomy nie będą bezpośrednią kontynuacją... Książka akurat jak ktoś nie ma ochoty na wysiłek, więc z jednej strony wasza krytyka mnie dziwi, a z drugiej ją rozumiem. Serial, którego strawiłam cały jeden odcinek w pewien sposób przygotował mnie na to, ale jak ktoś się nastawiał na coś ambitniejszego to i mógł się rozczarować. Niemniej nie jestem przeciwna tej powieści, historia jak każda.

A motyw z Mord-Sith mnie rozwalił. Miałam wrażenie, że autor opisuje swoje skryte marzenia... :>
tr - 2010-11-19, 23:49
:
Ja tam poddałem się po jakiś 4-5 częściach... Całość robiła się po prostu coraz bardziej idiotyczna... Autor miał coraz bardziej odjechane pomysły (choć nie powiem - sposób inicjacji mrocznych akolitek był interesujący :P )...
AdamB - 2010-11-20, 00:16
:
Tvaren napisał/a:
Niedawno skończyłam "Pierwsze prawo magii" i tak zastanawiałam się, czy kupić 2 tom, ale po waszych wypowiedziach chyba zrezygnuję ^^


Jeżeli cześć pierwsza ci się podobała to możesz śmiało kupić następne i nie sugerować się krakaniem wron. Cykl jest w kanonie fantasy całkiem dobrą pozycją i w kolejnych tomach jakość nie spada. Dobra, ciekawa, dość oryginalna historia, fajna brutalność świata bez pudru. Jeden z lepszych cykli. A że literacko poziom nie najwyższy to wcale w przypadku tych powieści nadmiernie nie razi. Autor na fali "trendu krytykowania za wszelką cenę" niesłusznie opluty na różnych forach. Wyniki sprzedaży i liczne wznowienia wskazują jednoznacznie, że ma wierne koło odbiorców. Polecam.

Serial natomiast,jest niezły (w kategorii seriali fantasy), ale kompletnie nie rozumiem po jaką cholerę ktoś wywalił kasę za prawo ekranizacji a później dodatkowo zapłacił debilnym scenarzystom za "wzbogacenie fabuły" o wymyślone przez nich historie. Przecież oryginalnej treści nie brakowało a wprost przeciwnie trzeba się z nią jakoś pomieścić w konwencji serialu. Wyszło jak wyszło.
Na coś znacznie lepszego w tym gatunku musimy jeszcze poczekać do premiery "Gry o tron" Martina.
iselor - 2010-11-20, 00:20
:
Po pierwszym tomie odpuściłem. Sprzedałem w antykwariacie za jakieś marne grosze.
AdamB - 2010-11-20, 00:39
:
iselor napisał/a:
Po pierwszym tomie odpuściłem. Sprzedałem w antykwariacie za jakieś marne grosze.


Widzę, że masz chyba taki zwyczaj sprzedawania "w antykwariacie za jakieś marne grosze"
To samo napisałeś w temacie Williamsa. :)
Asuryan - 2010-11-20, 15:03
:
Przeczytałem całość. Niestety jakość cyklu spada z tomu na tom, tendencja zwyżkowa jest dopiero zauważalna od trzeciego tomu od końca.
Tigana - 2010-11-20, 16:17
:
A jeśli wierzyć temu to Ryś i Kasia znów wracają do gry. Chyba "Reguła dziewiątek" nie wypaliła na rynku tak jak się wydawca spodziewał.
Romulus - 2010-11-20, 16:50
:
Wiem, że reklama reklamą, ale jednak: "set a new standard for epic storytelling"??? Piekło i szatani!!! Trochę pokory!!! Trzeba będzie przeczytać, choć nie kupię jego powieści nigdy :) Ale mój czytelniczy sado-masochizm będzie silniejszy.
Tvaren - 2010-11-21, 13:22
:
AdamB napisał/a:
Jeżeli cześć pierwsza ci się podobała to możesz śmiało kupić następne i nie sugerować się krakaniem wron.

Właśnie chodzi o to, że tak średnio mi się podobała ;) Ot, na zasadzie czytadła. Tzn. pewnie przeczytam, ale już nie kupię. Ale czytałam też dużo gorsze książki, więc nie jest źle.
Większość powieści ma to do siebie, że jakość spada z tomu na tom. Co mnie natomiast zdumiało w PPM, to to, że autorowi udało się stworzyć taką grubą powieść nie zanudzając mnie po drodze. Kiedyś czytałam grubą powieść popularnej w empiku pisarki, gdzie przez pół grubaśnego tomu było w koło o jednym...

AdamB napisał/a:
Serial natomiast,jest niezły (w kategorii seriali fantasy) (...)

Dobrze że dodane że w kategorii seriali fantasy, tylko że ja jestem baaardzo uprzedzona do takich produkcji (adaptacje fantasy) i mi się nie podobało. Ale zaznaczam, że widziałam tylko jeden odcinek! Więc mój osąd nie jest do końca sprawiedliwy....
GilGalad - 2011-01-01, 22:27
: Temat postu: Re: Terry Goodkind
Romulus napisał/a:
Niesławny cykl "Miecz prawdy" powinienem skończyć gdzieś po pierwszym, góra drugim tomie. Wytrwałem do końca.


Mogę powiedzieć otwarcie, jesteś "bohaterem w swoim domu" :P

Czytałem sześć części Miecza Prawdy... i mogę jasno i wyraźnie powiedzieć że 3 części to jest maksimum jakie powinien stworzyć autor... Każda kolejna część to jest tylko i wyłącznie niepotrzebne przedłużanie powieści (kosztem psychiki czytelnika... i ewentualnie jego kieszeni ^^). Na początku się czytało w miarę lekko, ale później już od niechcenia (co u mnie jest rzadkością, zawsze czytam wszystko do końca, choćby nie wiem co, niewiele książek skończyłem po kilku stronach, ew. tomach).

Ogólnie rzecz ujmując, najbardziej boli kosmiczna ilość akcji przy bardzo małej ilości opisów miejsc, w których toczyły się zdarzenia, przeciętne postacie, strasznie naciągane emocje pomiędzy nimi, dialogi bez sensu (typowe zamulacze)...

Odnośnie kunsztu pisarskiego Goodkinda, niewiele się pomylił Tix, który jakiś temu jak mu napisałem że zabieram się za czytanie tego, napisał mi żebym lepiej przestał czytać literaturę średniej jakości a wziął się za coś poważniejszego :lol: Rzeczywiście jego literaturę mogę ocenić na bardzo średnią, bo nie powala ale także da radę ją przeczytać w PKSie aby zabić czas...
AdamB - 2011-09-20, 11:24
:
"19 września 2011

Terry Goodkind, twórca bestsellerowego cyklu fantasy "Miecz Prawdy", po czterech latach milczenia wydał następne dzieło, którego sprzedaż już po miesiącu wywindowała go po raz kolejny na pierwsze miejsce listy bestsellerów "New York Timesa", jednocześnie spychając z tej pozycji najnowszą powieść George'a R.R. Martina.

W ten sposób autor odzyskał pozycję światowego lidera gatunku rozsławionego przez Tolkiena.

The Omen Machine przedstawia ciąg dalszy przygód dobrze znanych nam bohaterów...."

http://www.literatura.gil...-mieczem-prawdy

Ciekawe... :-)
rybieudka - 2011-09-20, 19:26
:
Czyżbyśmy mieli do czynienia z ponownym nakręceniem popularności fantasy jako gatunku i detronizacją paranormali? Eeee, nieee.... ale to ciekawe że n-ty tom cyklu z miejsca łapie taką sprzedaż. Pytanie tylko ile ja utrzma - czy to nie jest tylko chwilowy zryw tych którzy na ten tom czekali. A wygląda na to, że trochę ich było
Romulus - 2011-09-20, 19:35
:
Zdziwiony jestem, że nie kontynuuje tego swojego rzygu zapoczątkowanego poprzednią powieścią.
rybieudka - 2011-09-20, 20:57
:
No chyba, ze ta nowa powieść to nie jest fantasy tylko te odjazdy w ten sam świat ileś tam lat później...
Shadowmage - 2011-09-21, 08:03
:
Gdzieś czytałem, że pierwsze 10 tomów "Miecza Prawdy" miało być "wstępem do większej całości" :D
AM - 2011-09-21, 09:21
:
rybieudka napisał/a:
Czyżbyśmy mieli do czynienia z ponownym nakręceniem popularności fantasy jako gatunku i detronizacją paranormali? Eeee, nieee.... ale to ciekawe że n-ty tom cyklu z miejsca łapie taką sprzedaż. Pytanie tylko ile ja utrzma - czy to nie jest tylko chwilowy zryw tych którzy na ten tom czekali. A wygląda na to, że trochę ich było


To już przebrzmiała sprawa. Rzeczywiście Goodkind załapał się na 1 miejsce w jednym notowaniu list bestsellerów (co nie powinno dziwić, bo poprzednie tomy radziły sobie podobnie), ale po kilku tygodniach jest już na 17. Dla porównania Martin, który utrzymuje się na topkach już dwukrotnie dłużej spadł obecnie na miejsce 4. Po porównaniu danych można spokojnie uznać, że książki Martina sprzedają się wielokrotnie lepiej.
rybieudka - 2011-09-21, 09:35
:
AM napisał/a:
To już przebrzmiała sprawa. Rzeczywiście Goodkind załapał się na 1 miejsce w jednym notowaniu list bestsellerów (co nie powinno dziwić, bo poprzednie tomy radziły sobie podobnie), ale po kilku tygodniach jest już na 17. Dla porównania Martin, który utrzymuje się na topkach już dwukrotnie dłużej spadł obecnie na miejsce 4. Po porównaniu danych można spokojnie uznać, że książki Martina sprzedają się wielokrotnie lepiej.

Czyli zadziałał dokładnie ten mechanizm o którym pisałem: stosunkowa wąska grupa długo czeka na jakiś produkt, kiedy się on wreszcie pojawia kupują go z miejsca i nakręcają dużą sprzedaż na początku, ale większość potencjału sprzedażowego jest juz wyczerpana. W liczbach bezwzględnych to już inna bajka...
MrSpellu - 2011-09-21, 09:41
:
Nastąpił też tak zwany efekt krawata. Autor notki zobaczył, że Goodkind jest na pierwszym miejscu listy bestsellerów i w tym momencie ciasno zawiązany krawat odciął mu dopływ krwi do mózgu, wraz z tlenem i substancjami smolistymi z papierosa. Następuje chwilowe zamroczenia i popełnione zostaje zdanie:
Cytat:
W ten sposób autor odzyskał pozycję światowego lidera gatunku rozsławionego przez Tolkiena.


coś mi nie pasowało ;p
rybieudka - 2011-09-21, 09:59
:
A tak swoją drogą to Goodkinda nigdy nie czytałem. Warto czy olać? a moze lepiej obejrzeć serial?
MrSpellu - 2011-09-21, 10:07
:
rybieudka napisał/a:
A tak swoją drogą to Goodkinda nigdy nie czytałem.

Podobno nie warto, ale ja ten wniosek wyciągnąłem drogą dedukcji. Otóż zachwycał się tym mój kolega, który jest wielkim fanem prozy Jacka Piekary.
A dla mnie to jest proza kominkowa (piecowa gorzej brzmi).
Shadowmage - 2011-09-21, 10:21
:
Nie warto. Przeczytałem jeden tom i miałem dosyć.
rybieudka - 2011-09-21, 10:26
:
Przyjąłem. Komunikat jasny, prosty i zwięzły.
Sabetha - 2011-09-21, 15:56
:
Książek nie czytałam, ale serial jest ohydny. To znaczy, jeśli nie ma się poniżej dziesięciu lat, moje dziecko za nim przepadało :mrgreen:
Metzli - 2011-09-21, 16:37
:
Ja byłam twarda i doszłam bodajże do ósmego. Ale ileż ja musiałam mieć wtedy wolnego czasu, żeby marnować go na ten cykl :P Nie warto, chyba że komuś się naprawdę nudzi.
Tixon - 2011-09-21, 16:46
:
Chcę spróbować :mrgreen:
Romulus - 2011-09-21, 16:55
:
Tylko go nie kupuj. Chyba że naprawdę stać cię na taką rozrzutność :mrgreen: Ja przeczytałem całość. Choć zdarzało się także, że kartkowałem. Gdyby mi kazano wybierać, to wolałbym jednak Charlaine Harris :)

A serial rzeczywiście był familijnie denny.
tr - 2011-09-21, 19:07
:
To w serialu nie było scen z inicjacji sióstr mroku? //pisowcy

Jeśli tak to nie ma po co go oglądać :evil: :mrgreen:
AdamB - 2011-09-21, 19:25
:
Goodkind jest be, bee, beee, beeee.....
A pomijając stadne zachowania to jest normalny cykl fantasy, całkiem średniego poziomu, raczej dla dorosłego czytelnika. W kategorii przygodowego fantasy wyróżnia się ciekawą historią świata i kilkoma interesującymi pomysłami fabularnymi. Na świecie ma dość liczną grupę fanów.... a na tym forum akurat nie poznamy obiektywnej oceny gdyż kilka osób, z uporem wartym lepszej sprawy, uznało za punkt honoru gnoić faceta na całego a inni... beee, beeee......
Cykl "Miecz prawdy" nie jest ani gorszy ani lepszy od wielu innych podobnych. Ekranizacja nie ma za wiele wspólnego z książkami gdyż scenarzyści, jak to często bywa, uznali, że smiesznie będzie wymyślić własne historie tylko w bardzo ogólnych zarysach nawiązujące do sagi.
No cóż jeżeli znaleźli się na świecie fani np takiego gówna jak "Failing Sky" to i ten serial może się podobać.
dworkin - 2011-09-21, 19:28
:
Eeej... Ten serial był mega. Przepływał przeze mnie w piątkowe wieczory, zbierając nieczystości minionego tygodnia.

Dlaczego przestałem go oglądać? DLACZEEEGOOO?!
Romulus - 2011-09-21, 21:42
:
AdamB napisał/a:
A pomijając stadne zachowania to jest normalny cykl fantasy, całkiem średniego poziomu, raczej dla dorosłego czytelnika. W kategorii przygodowego fantasy wyróżnia się ciekawą historią świata i kilkoma interesującymi pomysłami fabularnymi. Na świecie ma dość liczną grupę fanów.... a na tym forum akurat nie poznamy obiektywnej oceny gdyż kilka osób, z uporem wartym lepszej sprawy, uznało za punkt honoru gnoić faceta na całego a inni... beee, beeee......

Jesli to jest normalny cykl fantasy, to jak to świadczy o gatunku? Jak najgorzej :) Jak o literaturze dla młodych onanistów, z przetłuszczonymi włosami i problemami z cerą i ograniczonymi intelektualnie do poziomu vidżejów z Viva Polska :)
AdamB napisał/a:
No cóż jeżeli znaleźli się na świecie fani np takiego gówna jak "Failing Sky" to i ten serial może się podobać.

"Brunner... Ty świnio" :P :mrgreen:
Tixon - 2011-09-21, 21:49
:
Romulus napisał/a:
Jesli to jest normalny cykl fantasy, to jak to świadczy o gatunku? Jak najgorzej

Ojej, uwierzyłeś, że fantasy to literatura wysoka? :mrgreen:
Romulus - 2011-09-21, 21:51
:
Tixon napisał/a:
Romulus napisał/a:
Jesli to jest normalny cykl fantasy, to jak to świadczy o gatunku? Jak najgorzej

Ojej, uwierzyłeś, że fantasy to literatura wysoka? :mrgreen:

Nie, ale po Martinie, Eriksonie, czy nawet (!!!) Jordanie uwierzyłem, że można pisać wielotomowe cykle i nie zanudzić czytelnika :) A nawet być oryginalnym. Goodkind poza zrzynaniem na chama, nie umie niczego. Wyszły mu tylko Mord Sith, ale do czasu aż zabrał się za nie główny bohater, dzielny Rysiek z Lasu i zrobił z nich smętne baby, karykatury lesb z pejczami ;)
Tixon - 2011-09-21, 22:01
:
Swoją drogą, ile jest dobrych wielotomowych (liczmy, że 5+) cykli fantasy, szczególnie epic i high?

___
Z nowszych tak, gdzieś od lat 80.
makatka - 2011-09-22, 07:25
:
jak dla mnie:
pierwszy tom był całkiem całkiem... a im dalej w las tym gorzej... udało mi się chyba dobrnąc do piątego i się poddałam.

powinno to się dawać jako przymusową lekturę ludziom w szpitalu... zdecydownie po kilku częściach organizm sam w przerażeniu zacząłby zdrowieć dopominając się uwolnienia od katorgi czytania.
AdamB - 2011-09-22, 10:15
:
Romulus napisał/a:
Nie, ale po Martinie, Eriksonie, czy nawet (!!!) Jordanie uwierzyłem, że można pisać wielotomowe cykle i nie zanudzić czytelnika :) A nawet być oryginalnym.

I na tym właśnie, chyba polega twój problem z Goodkindem. A fakty są takie, że nie istnieje gatunek literacki składający się z samych znakomitości. Nie wszystko co nie jest bardzo dobre musi być bardzo złe, są jeszcze rzeczy pośrodku: cała szara, normalna (czyt. przeciętna) masa autorów średnich i do takich można śmiało, beż uprzedzeń, Goodkinda zaliczyć. Obrażanie czytelników jego książek, wymyślanie im od brudnych onanistów (swoją drogą interesujące dlaczego?) niczego nie zmieni a jedynie podkreśla jakiś dziwny, chory stosunek do tej serii. Jest rzeczą zastanawiającą jak można tak nienawidzić cyklu a przeczytać tyle tomów. Jakiś masochizm? A tak w ogóle to przyznaj się co ci ten facet zrobił? Zrzyna od innych? A kto dzisiaj tego nie robi? I dlaczego jego ksiażki kojarzą ci się z onanizowaniem? Ty chyba musisz go znać osobiście. :) :mrgreen:

Romulus napisał/a:
"Brunner... Ty świnio" :P :mrgreen:

"Spokojnie, Kloss - perfidię bolszewików znamy nie od dziś!" :mrgreen:
Tixon - 2011-09-22, 10:27
:
AdamB napisał/a:
Jest rzeczą zastanawiającą jak można tak nienawidzić cyklu a przeczytać tyle tomów. Jakiś masochizm?

Czy Ciebie dziwi literacki masochizm? :shock:
Jander - 2011-09-22, 11:08
:
Z tego samego powodu z którego namiętnie zdarza mi się oglądać współczesne komedie romantyczne jedna po drugiej. Każdy ma w sobie trochę masochisty.
Romulus - 2011-09-22, 11:32
:
Goodkinda nie mozna zaliczyć do średnizny. To jednoznacznie jest dno fantasy. Średnizną może być Sanderson (aczkolwiek zyskałem do niego mnóstwo szacunku po "Siewcy wojny"). Ale nie Goodkind!
GilGalad - 2011-09-22, 20:27
:
Cytat:
Jest rzeczą zastanawiającą jak można tak nienawidzić cyklu a przeczytać tyle tomów. Jakiś masochizm?


Osobiście wychodzę z założenia, iż jeżeli coś się zaczyna to wypada to skończyć...

Goodkind to... Goodkind. Parę ciekawych pomysłów może by się znalazło, ale bardzo średni to maks jaki mógłby osiągnąć - tylko za pierwsze 3 tomy miecza prawdy.
Metzli - 2011-09-22, 22:25
:
Najlepsze jest, że w każdym tomie jest jakiś nierozwiązywalny problem, wałkowany przez całą książkę i w końcu Rysiek wpada na genialny pomysł. I sprawa rozwiązuje się raptem na paru stronach, bo to przecież takie oczywiste było xD

Jeden schemat wałkowany przez każdy kolejny tom.
Shadowmage - 2011-09-23, 07:11
:
Najbardziej podobał mi się (ze streszczeń kolegi :P ) tom, w którym Rysiek obala socjalizm :P
You Know My Name - 2011-09-23, 07:25
:
GilGalad napisał/a:
Osobiście wychodzę z założenia, iż jeżeli coś się zaczyna to wypada to skończyć...
Mam podobnie. I tylko przygody Ryśka mnie pokonały po około 5 tomach.
GilGalad - 2011-09-23, 17:29
:
Mag_Droon napisał/a:
Mam podobnie. I tylko przygody Ryśka mnie pokonały po około 5 tomach.


Padłem po 6.
Asuryan - 2011-09-23, 19:51
:
Ja przemęczyłem całość i już znalazłem następnego masochistę :mrgreen:
ASX76 - 2011-09-23, 20:02
:
No patrzajta chłopy, piszeta, że: "rzeźnik", beznadziejny, wtórny, nudny..., a ile jego wypocin przeczytaliśta, tomów wiela... Jak to świadczy o Was? :-P
Tixon - 2011-09-23, 20:13
:
ASX76 napisał/a:
Jak to świadczy o Was?

Ja się cieszę, nie jestem jedynym literackim masochistą 8)
ASX76 - 2011-09-23, 20:24
:
Doprawdy, marne to pocieszenie, patrząc na takie ZB-oczenie. :-P
Kurczaczek - 2015-09-04, 19:18
:
Ale hejty... a mi się podobało ;p przeczytałem pierwsze 3 tomy i mam ochotę na więcej. Schemat powielony, ale w bardzo przyjemny sposób. Jeśli chcę poczytać coś trudnego to sięgam po coś trudnego, najlepiej kryminał. Moim zdaniem fantasy jest skomplikowane samo w sobie. To wyobraźnia i idąca za tym różnorodność sprawia, że próbujemy odnaleźć się w zupełnie nowym świecie, a utarte schematy dalej będą dobre, bo mają jakieś odzwierciedlenie w ludzkiej psychice i dobrze jest doszukać się w fantastycznym świecie czegoś dla siebie. Świetnie jest kiedy lektura pobudza wyobraźnię i to wystarczający powód, żeby ją przeczytać. Goodkind jest łatwy i przyjemny w swojej dziedzinie i o to pewnie chodziło. Miliony ludzi szukają przyjemności, więc ma to jak najbardziej sens. Na pewno nie każdemu sprawia przyjemność tak łatwa lektura, ale żalenie się, że jest to łatwiejsze od X książek jest pewną przesadą, ponieważ zwyczajnie tego nie ma jak nawet porównywać. Ten sam gatunek - inny cel.
Romulus - 2015-09-04, 20:02
:
Goodkind jest prostacki w swojej dziedzinie. Powielanie schematów w fantasy to normalka. A ten autor robi to po chamsku, bez finezji. A jeśli już coś od siebie dodaje, to jakąś żenadę.
Fidel-F2 - 2015-09-04, 20:41
:
Cytat:
Jeśli chcę poczytać coś trudnego to sięgam po coś trudnego, najlepiej kryminał
Normalnie robiłeś pulę i wygrałeś wszystkie internety w bingo.
Trojan - 2015-09-04, 22:09
:
Kurczaczek napisał/a:
Moim zdaniem fantasy jest skomplikowane samo w sobie


To też jest mocne.


PS. Dodam tylko że imho Shannara Brooksa jest podobnego poziomu. Uczciwie powiem że ciężko znaleźć równie złego ale znanego pisarza fantasy jak tych dwóch.
Tixon - 2015-09-05, 01:04
:
Lin Carter, ale on nie osiągnął takiego sukcesu jak ci dwaj.
Trojan - 2015-09-05, 18:34
:
Nie ta liga nie te czasy
Benson - 2020-09-18, 07:33
:
http://katedra.nast.pl/no...Terry-Goodkind/
Romulus - 2020-09-18, 13:44
:
Niech mu ziemia...
Aczkolwiek, plusem jest to, że nie powstanie już żaden tom tego paździerzowego fantasy.