Zaginiona Biblioteka

Kulinaria - Siorbanie, mlaskanie, ludzi przy stole wnerwianie...

MrSpellu - 2010-05-20, 08:24
: Temat postu: Siorbanie, mlaskanie, ludzi przy stole wnerwianie...
Cóż, nasze prostackie grzeszki przy style, ale nie tylko. Czy jest coś co nas strasznie wnerwia przy posiłku, jak coś się dzieje, albo coś ktoś robi?

Mi zdarza się siorbać herbatę (ale kawę już nie :P ), raczej nie mlaszczę ;)

A wnerwia mnie jak ktoś pije wodę z gwinta i napuści krokodyli, wnerwia mnie też jak jem i zacznie dzwonić telefon. Wkurza mnie strasznie jak ktoś pije wino trzymając kieliszek za bańkę, szlag mnie trafia i krew zalewa jak ktoś je bardzo dobrą karkówę (przeze mnie przyrządzoną) z ketchupem. Białej gorączki dostaję jak facet pija piwo z sokiem (i jak jeszcze nosi japonki...), a największym skurwysyństwem jest jak ktoś podczas posiłku puści głośnego bąka :/
Asuryan - 2010-05-20, 14:09
:
Zdarza się mi mlaskać, nawet chyba dość często. Chyba, bo ja nie zwracam uwagi jak głośno jem, a uświadamiam sobie to dopiero po zwróceniu mi uwagi przez Małżonkę.

W zasadzie niewiele rzeczy denerwuje mnie u innych podczas posiłku. Ot, próba prowadzenia rozmowy z pełnymi ustami jedzenia, dłubanie sobie w zębach, poruszanie obrzydliwych tematów gdy ja sam jem. No i oczywiście to co wymienił Mr. Spellu na końcu swego posta.
Tomasz - 2010-05-20, 14:20
:
Ja nie lubię jak ktoś chce coś zjeść z mojego talerza. Najczęściej to sprawka mojej żony. Parę lat już z nią jestem, to zagryzam zęby i pozwalam skosztować, ale krew mnie zalewa. To jest zasada, jak idziemy do restauracji, zamawiamy coś i np. biorę tatara, pytam ją czy też nie chce, ona mówi że nie, nie ma ochoty, a jak mi przynoszą i sobie go dobrze przygotuję, doprawię itd, to pada zawsze: hmm, smakowicie to wygląda, daj skosztować. I wtedy dostaję cichego szału, ale pozwalam. Brrrrrrr.
MrSpellu - 2010-05-20, 14:24
:
Asuryan napisał/a:
poruszanie obrzydliwych tematów gdy ja sam jem

Chryste Panie na gumowym bananie! Pani Spellowa czasem jak się wkręci i mi zacznie opowiadać przy posiłku o jakichś makabrach, to mam ochotę ją pacnąć żarciem z łyżki. Najgorsze jest to, że nie robi tego celowo, tylko bardzo często nieświadomie. Tzn. Nie czuje, że mnie szlag trafia i krew zalewa, dopiero jak jej o tym powiem.

Asuryan napisał/a:
dłubanie sobie w zębach

W podstawówce był taki koleś, który na obiadach na koloniach miał obrzydliwy zwyczaj oblizywania łyżki do nabierania sałatki. Z tego co pamiętam z dwa razy oberwał zanim się oduczył :)

Tomasz napisał/a:
Ja nie lubię jak ktoś chce coś zjeść z mojego talerza. Najczęściej to sprawka mojej żony.

Absolutnie mi to nie przeszkadza (tzn. jak podżera kobieta). Z Panią Spellową zawsze sobie podbieramy z talerza. Często też w restauracji albo w lodziarni wymieniamy się posiłkami, podobno jest to specyfika polskich kobiet. Zwłaszcza podżeranie frytek.
Asuryan - 2010-05-20, 14:36
:
Innym moim grzechem jest bardzo częste picie herbaty czy kawy bez wyciągania łyżeczki ze szklanki czy kubka. Kilkanaście razy już różne osoby zwracały mi uwagę, że sobie oko wydłubię, ale jak dotąd udało się mi tego nie zrobić.

Jeszcze innym moim grzeszkiem jest oblizywanie talerza po wyjątkowo smacznym posiłku, ale to robię tylko w swoim domu.
Tomasz - 2010-05-20, 14:46
:
Cytat:
Jeszcze innym moim grzeszkiem jest oblizywanie talerza po wyjątkowo smacznym posiłku, ale to robię tylko w swoim domu.


Ha, ja się do tego nie przyznam :mrgreen:
Romulus - 2010-05-20, 16:52
: Temat postu: Re: Siorbanie, mlaskanie, ludzi przy stole wnerwianie...
MrSpellu napisał/a:
Mi zdarza się siorbać herbatę (ale kawę już nie :P ), raczej nie mlaszczę ;)

Jakiekolwiek siorbanie i mlaskanie przy mnie - dobrze działa na podniesienie u mnie poziomu agresji. I psuje mi humor.
MrSpellu napisał/a:
Wkurza mnie strasznie jak ktoś pije wino trzymając kieliszek za bańkę

U mnie - śmierć cywilną to oznacza. Następnym razem po prostu naleję jakiegoś sikacza, albo w ogóle nie dam wina. I nie chodzi tylko o banalne ogrzewanie dłońmi wina w kieliszku w ten sposób (dobre wina podaje się w temperaturze 18-20 stopni więc to nie jest znowu taki problem - chyba że trzyma się w ręku ten kieliszek cały czas). Rzecz w tym, że to obrzydliwie nieestetyczne oblepiać tłustymi łapami szkło. Kiedy się pije z kieliszka przez cały wieczór to poziom nieestetyczności wzrasta.
MrSpellu napisał/a:
Białej gorączki dostaję jak facet pija piwo z sokiem (i jak jeszcze nosi japonki...)

U mnie jest to porównywalne do gościa, który nosi za swoją kobietą torebkę. Coś obrzydliwie niemęskiego i strasznie skundlającego mężczyznę. I nienaturalnego - przede wszystkim. Chyba to wtedy kobieta ma problem a nie mężczyzna, skoro pozwala mu nosić za sobą swoją torebkę. Równie dobrze mogłaby go rozebrać do naga i prowadzić trzymając takiego eunucha za "przyrząd".
Jander - 2010-05-20, 18:54
:
Najczęściej jadam samemu, więc nic mnie nie denerwuje, ale jak już od święta muszę z kimś przy stole siedzieć to wkurza mnie tylko siorbanie i mlaskanie. Mam dużą tolerancję na wszelkie obrzydlistwa i mogę gadać o wszystkim.
Max Werner - 2010-05-20, 19:21
:
Romulus napisał/a:
MrSpellu napisał/a:
Mi zdarza się siorbać herbatę (ale kawę już nie :P ), raczej nie mlaszczę ;)

Jakiekolwiek siorbanie i mlaskanie przy mnie - dobrze działa na podniesienie u mnie poziomu agresji. I psuje mi humor.


Jak jestem bardzo głodny, a zupa jest gorąca to siorbie ile wlezie. I mam gdzieś czy to komuś psuje humor.

Romulus napisał/a:
MrSpellu napisał/a:
Wkurza mnie strasznie jak ktoś pije wino trzymając kieliszek za bańkę

U mnie - śmierć cywilną to oznacza. Następnym razem po prostu naleję jakiegoś sikacza, albo w ogóle nie dam wina. I nie chodzi tylko o banalne ogrzewanie dłońmi wina w kieliszku w ten sposób (dobre wina podaje się w temperaturze 18-20 stopni więc to nie jest znowu taki problem - chyba że trzyma się w ręku ten kieliszek cały czas). Rzecz w tym, że to obrzydliwie nieestetyczne oblepiać tłustymi łapami szkło. Kiedy się pije z kieliszka przez cały wieczór to poziom nieestetyczności wzrasta.


Esteci sie znaleźli. Wino czy vinegret - ważne by sponiewierało, i nawet z krowiego rogu mogę to wypić. Chyba nie byliście nigdy na porządnej jampie.

MrSpellu napisał/a:
Białej gorączki dostaję jak facet pija piwo z sokiem (i jak jeszcze nosi japonki...)

Japonek nie noszę, bo w ogóle nie lubie klapków i sandałków, ale żłopnąć grzane piwko z sokiem malinowym w długi zimowy wieczór po hardcoreowym zjeździe na desce ze stoku- mmm, bezcenne //piwo
MrSpellu - 2010-05-20, 19:24
:
Max Werner napisał/a:
Esteci sie znaleźli. Wino czy vinegret - ważne by sponiewierało, i nawet z krowiego rogu mogę to wypić. Chyba nie byliście nigdy na porządnej jampie.

Idę o zakład, że w czasie liceum wypiłem więcej jaboli, niż ty w ciągu całego swojego życia. Z wiekiem podobno gust się poprawia. Podobno.
MadMill - 2010-05-20, 19:27
:
MrSpellu napisał/a:
Wkurza mnie strasznie jak ktoś pije wino trzymając kieliszek za bańkę... Białej gorączki dostaję jak facet pija piwo z sokiem...

To razem możemy pić jedynie czystą wódę :P powiem szczerze, że pewnie i tak piłem i trzymając za nóżkę, ale głowy nie dam. Tyle lat i zupełnie na to uwagi nie zwracałem. Oczywiście grzanie wina w ręku rozumiem i temu nie otulam dłonią kieliszka.
Tomasz napisał/a:
Ja nie lubię jak ktoś chce coś zjeść z mojego talerza. Najczęściej to sprawka mojej żony. Parę lat już z nią jestem, to zagryzam zęby i pozwalam skosztować, ale krew mnie zalewa. To jest zasada, jak idziemy do restauracji, zamawiamy coś i np. biorę tatara, pytam ją czy też nie chce, ona mówi że nie, nie ma ochoty, a jak mi przynoszą i sobie go dobrze przygotuję, doprawię itd, to pada zawsze: hmm, smakowicie to wygląda, daj skosztować. I wtedy dostaję cichego szału, ale pozwalam. Brrrrrrr.

Mam podobnie. Podobnie ponieważ jedna osoba jak to robi mi nie przeszkadza, lepsze połówki mogą więcej ;) Ale poza nimi to wara od talerza, o!

Sam nie lubię np. picia piwa z plastikowych kubków i moje otoczenia tego nie lubi również, bo mam okropny zwyczaj bawienia się takim "kuflem" jak jest jeszcze pełny i często garderoby osób postronnych cierpią z tego powodu.

Nie cierpię jak ktoś pali przy stole gdzie ktoś je, w ogóle palenie w tym samym pomieszczeniu gdzie się ucztuje to jakaś ohyda.
Max Werner - 2010-05-20, 19:37
:
MrSpellu napisał/a:
Max Werner napisał/a:
Esteci sie znaleźli. Wino czy vinegret - ważne by sponiewierało, i nawet z krowiego rogu mogę to wypić. Chyba nie byliście nigdy na porządnej jampie.

Idę o zakład, że w czasie liceum wypiłem więcej jaboli, niż ty w ciągu całego swojego życia. Z wiekiem podobno gust się poprawia. Podobno.


To jakiś powód do dumy z tymi jabolami? Albo jakis wyznacznik meskości dla Ciebie Spell? Oj gówniarz chyba jeszcze jesteś...

Tez lubię dobre wino, jaboli zas nie cierpie, choc przyznam ze wstydem że zdarzało mi sie je pijać. Nie ma jednak dla mnie znaczenia sposób, w który ktos trzyma kieliszek, może i noga trzymac byle by mu smakowało...
MrSpellu - 2010-05-20, 19:46
:
Max Werner napisał/a:
To jakiś powód do dumy z tymi jabolami? Albo jakis wyznacznik meskości dla Ciebie Spell? Oj gówniarz chyba jeszcze jesteś...

Ty puściłeś tezę "nieważne co, byleby sponiewierało". No i zasugerowałeś, że nigdy nie byłem na porządnej jampie //spell

Max Werner napisał/a:
Tez lubię dobre wino, jaboli zas nie cierpie, choc przyznam ze wstydem że zdarzało mi sie je pijać.

A ja to przyznaję nie ze wstydem, ani z dumą. Zwyczajnie czasy licealne mam za sobą. I chwała Bogu.

Max Werner napisał/a:
Nie ma jednak dla mnie znaczenia sposób, w który ktos trzyma kieliszek, może i noga trzymac byle by mu smakowało...

Bez obrazy, ale to jest zwyczajna ignorancja.
Max Werner - 2010-05-20, 19:56
:
MrSpellu napisał/a:
Max Werner napisał/a:
Nie ma jednak dla mnie znaczenia sposób, w który ktos trzyma kieliszek, może i noga trzymac byle by mu smakowało...

Bez obrazy, ale to jest zwyczajna ignorancja.


Nie obrażam się. Może i nie jestem znawcą win (bo na ile zdązyłem cie poznac z tego forum to ty uwazasz się pewnie za wybitnego kipera światowej klasy), ale czepianie sie sposobu, w który ktoś trzyma kieliszek jest dla mnie jakimś takim snobizmem i bucowatością. Sorry, ale wkurzanie się podczas fajnej imprezki że ktoś niewłasciwie trzyma kieliszek, albo wręcz strofowanie tego kogoś to jakas żenada...
Co z tego, że ogrzewa wino dłonia skoro mu smakuje?
Asuryan - 2010-05-20, 20:05
:
Max Werner napisał/a:
Może i nie jestem znawcą win (bo na ile zdązyłem cie poznac z tego forum to ty uwazasz się pewnie za wybitnego kipera światowej klasy), ale czepianie sie sposobu, w który ktoś trzyma kieliszek jest dla mnie jakimś takim snobizmem i bucowatością. Sorry, ale wkurzanie się podczas fajnej imprezki że ktoś niewłasciwie trzyma kieliszek, albo wręcz strofowanie tego kogoś to jakas żenada...
Co z tego, że ogrzewa wino dłonia skoro mu smakuje?

Uważam tak samo. Dlatego ze Spellem czy z Romulusem mogę się jedynie napić piwa by ich nie wkurzać. Choć prawdę powiedziawszy nie wiem czy trzymam kieliszek z winem za nóżkę, czy za dół bańki - dopóki ktoś mi nie zwróci na to uwagi, po prostu się tym zupełnie nie przejmuję, tak samo zresztą jak głośnością swego jedzenia.
MrSpellu - 2010-05-20, 20:05
:
Max Werner napisał/a:
Może i nie jestem znawcą win (bo na ile zdązyłem cie poznac z tego forum to ty uwazasz się pewnie za wybitnego kipera światowej klasy)

Nie jestem wybitnym kiperem światowej klasy, ale trzymanie kieliszka za bańkę wkurwia mnie tak jak japonki albo proza Jacka Piekary.

Max Werner napisał/a:
ale czepianie sie sposobu, w który ktoś trzyma kieliszek jest dla mnie jakimś takim snobizmem i bucowatością.

To samo myślę o tym, który źle trzyma kieliszek. Bez snobizmu.

Max Werner napisał/a:
Sorry, ale wkurzanie się podczas fajnej imprezki że ktoś niewłasciwie trzyma kieliszek, albo wręcz strofowanie tego kogoś to jakas żenada...

Nigdy mi się nie zdarzyło, może dlatego, że na imprezach zawsze pijemy wódkę względnie piwo. Pardon, ostatnio piliśmy Porto z szklanek, ale było rozcieńczane wódką //spell

Max Werner napisał/a:
Co z tego, że ogrzewa wino dłonia skoro mu smakuje?

Są sytuacje lub rzeczy, których zwyczajnie się nie robi. Na przykład na pogrzeb nie zakłada się jasnego garnituru (chociaż jasny lepiej leży), zupy nie jada się widelcem (chociaż potrafimy), nie dłubiemy w nosie przy gościach (chociaż sprawia to nam przyjemność) i nie trzymamy kieliszka od wina za bańkę (choć nam tak samo smakuje).
Max Werner - 2010-05-20, 20:12
:
MrSpellu napisał/a:
Max Werner napisał/a:
Sorry, ale wkurzanie się podczas fajnej imprezki że ktoś niewłasciwie trzyma kieliszek, albo wręcz strofowanie tego kogoś to jakas żenada...

Nigdy mi się nie zdarzyło, może dlatego, że na imprezach zawsze pijemy wódkę względnie piwo.


Kurcze, to czemu napisałes że trzymanie kieliszka za bańkę cie wkurza skoro ci to sie nigdy nie zdarzyło? Dzizus jakie to bez sensu......................
MrSpellu - 2010-05-20, 20:13
:
Max Werner napisał/a:
Kurcze, to czemu napisałes że trzymanie kieliszka za bańkę cie wkurza skoro ci to sie nigdy nie zdarzyło?

Ja pierdzielę. Pokaż mi gdzie napisałem, że to mnie nigdy nie spotkało? Zacytuj najlepiej.

Moment, (edyta)

Max Werner napisał/a:
ale wkurzanie się podczas fajnej imprezki że ktoś niewłasciwie trzyma kieliszek, albo wręcz strofowanie tego kogoś

Nigdy mi się nie zdarzyło podczas imprezy bym kogoś strofował i wina pijam także w innej sytuacji?
MadMill - 2010-05-20, 20:16
:
A wiecie, że to temat o zwyczajach które nas wnerwiają, a nie o przekonaniach religijnych? To ma być tak:
Cytat:
Religia […] zawiera pewne idee które winniśmy nazywać świętymi, uświęconymi, czy jakkolwiek inaczej. A co to znaczy naprawdę? „ Oto idea, czy też pojęcie, wobec którego nie macie prawa wypowiadać się krytycznie; po prostu nie macie prawa. Dlaczego nie? No bo nie! « Jeśli ktoś głosuje na jakąś partię, z którą się nie zgadzasz, możesz kłócić się z nim na ten temat tyle ile chcesz; […] Jeśli ktoś uważa, że podatki powinny wzrosnąć lub spaść, możesz spokojnie o tym z nim dyskutować. Ale z drugiej strony, gdy ktoś powie: " w sobotę, nie mogę nacisnąć na włącznik, by zapalić światło», mówisz: szanuję to.

:mrgreen:
Max Werner - 2010-05-20, 20:17
:
MrSpellu napisał/a:
Max Werner napisał/a:
Sorry, ale wkurzanie się podczas fajnej imprezki że ktoś niewłasciwie trzyma kieliszek, albo wręcz strofowanie tego kogoś to jakas żenada...

Nigdy mi się nie zdarzyło, może dlatego, że na imprezach zawsze pijemy wódkę względnie piwo. Pardon, ostatnio piliśmy Porto z szklanek, ale było rozcieńczane wódką //spell


No tu napisałeś !! Dyskusja z tobą to poroniony pomysł i jakies nieporozumienie. Chcesz to odpisz, ale ja juz nie zamierzam :-?

No tak i do tego jeszcze piszesz posty na raty, jak tu z takim dyskutowac......................................................................
MrSpellu - 2010-05-20, 20:19
:
Nigdy mi się nie zdarzyło bym na imprezie kogoś strofował, co zasugerowałeś w poprzedniej wypowiedzi. Przeszkadzam Ci? Jest ikonka ignore.

Max Werner napisał/a:
No tak i do tego jeszcze piszesz posty na raty, jak tu z takim dyskutowac...

Niestety mam taki brzydki zwyczaj. Boleję nad nim.
Asuryan - 2010-05-20, 20:27
:
Fakt, kieliszek wina między innymi dobry jest do obiadu, szczególnie rodzinnego - a taki obiad ciężko imprezą nazwać.
MrSpellu - 2010-05-20, 20:29
:
Asuryan napisał/a:
Fakt, kieliszek wina między innymi dobry jest do obiadu, szczególnie rodzinnego - a taki obiad ciężko imprezą nazwać.

Rodzinę już wytresowałem ze sporą pomocą ojca i brata w sumie też (no i mojej mamy) ;) Ale czasem wychodzę do restauracji. Obiad w lokalu też ciężko jest nazwać imprezą.
Elektra - 2010-05-20, 20:35
:
Najbardziej mnie wkurza, gdy ktoś dostaje talerz z jedzeniem i przed spróbowaniem wszystko doprawia. Po co w ogóle czegoś dodawać, jak oni sobie od razu naładują pieprzu, keczupu, czy jeszcze czegoś.

Oprócz tego przeszkadza mi, jak ktoś dolewa mi alkoholu do kieliszka, gdy jeszcze wszystkiego nie wypiłam.


Większość tego, co wymieniliście, mnie też przeszkadza, ale nie reaguję aż tak alergicznie na ten kieliszek z winem, chociaż nie lubię tłustych śladów na szkle, z tego powodu przyzwyczaiłam się do tego, że przy posiłku, zanim napiję się wina, wycieram usta serwetką (jeśli na szczęście jest ;) ).

O paleniu nie napiszę, bo jeszcze by się parę osób obraziło. ;)
Max Werner - 2010-05-20, 20:54
:
Elektra napisał/a:
Najbardziej mnie wkurza, gdy ktoś dostaje talerz z jedzeniem i przed spróbowaniem wszystko doprawia. Po co w ogóle czegoś dodawać, jak oni sobie od razu naładują pieprzu, keczupu, czy jeszcze czegoś.


Miałem takiego typa w firmie, który oprócz tego, że wypijał jakieś 5 litrów mleka dziennie (naprawdę, nawet wódke mlekiem popijał!) to jeszcze do wszystkiego dodawał Magi, do wszystkiego. Ale przegiął juz maxymalnie kiedy dodał Magi do serka wiejskiego!
I zeby nie było - jego wola skoro mu to smakowało, dla mnie jednak wydawało się to obrzydlistwem.
MrSpellu - 2010-05-20, 21:01
:
Max Werner napisał/a:
I zeby nie było - jego wola skoro mu to smakowało, dla mnie jednak wydawało się to obrzydlistwem.

No i masz. Tobie picia wina z byle czego, byle jak odpowiada, bo i tak czy siak smakuje. Dla mnie to jest "obrzydlistwo". Nie dosłownie, tylko pod "obrzydlistwo" wstaw "irytuje mnie". Ale widzisz, facet, który zjada serek wiejski z maggi może Cię uważać za buraka skoro śmiesz myśleć, że jego sposób jedzenia jest obrzydliwy.
Romulus - 2010-05-20, 21:01
:
Max Werner napisał/a:
MrSpellu napisał/a:
Max Werner napisał/a:
Nie ma jednak dla mnie znaczenia sposób, w który ktos trzyma kieliszek, może i noga trzymac byle by mu smakowało...

Bez obrazy, ale to jest zwyczajna ignorancja.


Nie obrażam się. Może i nie jestem znawcą win (bo na ile zdązyłem cie poznac z tego forum to ty uwazasz się pewnie za wybitnego kipera światowej klasy), ale czepianie sie sposobu, w który ktoś trzyma kieliszek jest dla mnie jakimś takim snobizmem i bucowatością. Sorry, ale wkurzanie się podczas fajnej imprezki że ktoś niewłasciwie trzyma kieliszek, albo wręcz strofowanie tego kogoś to jakas żenada...
Co z tego, że ogrzewa wino dłonia skoro mu smakuje?

Hej!!! To ja się tu prężę na znawcę :badgrin: :badgrin: :badgrin: (qrka - parszywy dzień dziś, nawet pi-ar mi nie wychodzi...)

Czepianie się tego jest, owszem, snobizmem a nawet bucowatością. Przyznaję. Ale ja kocham mój mały snobizm. Chcesz pić ze mną wino - albo pijesz według moich reguł, albo wcale. Bez żalu z obydwu stron :) Bo po co masz się zmuszać do czegoś wbrew sobie i po co mam to robić ja? Aczkolwiek - ja bym cię nie strofował :) Nastepnym razem własnie nalałbym ci jakiegoś sikacza. Bo podawanie dobrego wina wymaga stosowania kilku prostych zasad, aby posmakować go w pełni. Wydają się i są snobistyczne. Ale konieczne.

Ale - jak pisałem - dla mnie to głównie kwestia estetyki picia. Bo, jeśli pijesz dobre wino rzadko to i tak nie docenisz gestu trzymania kieliszka i wpływu tego na smak wina. Ja jeszcze tego nie doceniam, potrzeba do tego lat ćwiczeń.

Elektra napisał/a:
Najbardziej mnie wkurza, gdy ktoś dostaje talerz z jedzeniem i przed spróbowaniem wszystko doprawia. Po co w ogóle czegoś dodawać, jak oni sobie od razu naładują pieprzu (...)

Oj, mam ten problem z rosołem. Zawsze doprawiam przed spróbowaniem. Po prostu z definicja żaden nie jest wystarczająco pieprzny :)
Beata - 2010-05-20, 21:03
:
A mnie irytuje, gdy ktoś podczas jedzenia gestykuluje sztućcami. Zawsze wtedy mam ochotę poszukać gogli... ;)
MrSpellu - 2010-05-20, 21:04
:
Romulus napisał/a:
Czepianie się tego jest, owszem, snobizmem a nawet bucowatością. Przyznaję. Ale ja kocham mój mały snobizm.

Małe, życiowe przyjemnostki, które trzeba dzielić z tymi, którzy potrafią je docenić. Ja nawet nie pozuję na znawcę, stosuję tylko podstawy dobrego wychowania. Do Romka brakuje mi lat świetnych, ale mam nadzieję, że w końcu kiedyś osuszymy razem małe conieco ;)

Beata napisał/a:
A mnie irytuje, gdy ktoś podczas jedzenia gestykuluje sztućcami. Zawsze wtedy mam ochotę poszukać gogli...

Oduczyłem się, jak zacząłem jeść pałeczkami :mrgreen:
Max Werner - 2010-05-20, 21:14
:
MrSpellu napisał/a:
Max Werner napisał/a:
I zeby nie było - jego wola skoro mu to smakowało, dla mnie jednak wydawało się to obrzydlistwem.

No i masz. Tobie picia wina z byle czego, byle jak odpowiada, bo i tak czy siak smakuje. Dla mnie to jest "obrzydlistwo". Nie dosłownie, tylko pod "obrzydlistwo" wstaw "irytuje mnie". Ale widzisz, facet, który zjada serek wiejski z maggi może Cię uważać za buraka skoro śmiesz myśleć, że jego sposób jedzenia jest obrzydliwy.


Może mnie uwazac za buraka. Nie odbieram mu tego prawa. Róznica polega na tym, że w odróznieniu od tego, że ktoś trzyma kieliszek w niewłasciwy sposób, widok tej substancji która powstała po zmieszaniu serka z Magi wywoływał u mnie odruch wymiotny.
MrSpellu - 2010-05-20, 21:16
:
Max Werner napisał/a:
Róznica polega na tym, że w odróznieniu od tego, że ktoś trzyma kieliszek w niewłasciwy sposób, widok tej substancji która powstała po zmieszaniu serka z Magi wywoływał u mnie odruch wymiotny.

A mi źle trzymany kieliszek podnosi ciśnienie. Nie ma różnicy.
Metzli - 2010-05-20, 21:22
:
Ale trzymanie kieliszka za bańkę jest o wiele wygodniejsze niż za nóżkę... //panda
Max Werner - 2010-05-20, 21:23
:
Metzli napisał/a:
Ale trzymanie kieliszka za bańkę jest o wiele wygodniejsze niż za nóżkę... //panda


Ha! Bingo! po co sie męczyć? Dla snobistycznego lansu? chore....
MrSpellu - 2010-05-20, 21:24
:
Jedzenie palcami też jest wygodniejsze.

Max Werner napisał/a:
Dla snobistycznego lansu?

Dla jednych lans, dla innych savoir-vivre.
Max Werner - 2010-05-20, 21:30
:
MrSpellu napisał/a:
Jedzenie palcami też jest wygodniejsze.


Tak jest - i jadam paluchami kiedy tylko mogę. Drób, pizzę, frytki, kiełbaske z grilla, pieczone w ognisku ziemniaki, a potem brudnymi paluchami jak bądź biorę puchar wina i wypijam jednym haustem. Ciesząc się smakiem i przyjemnościa picia i jedzenia i nie przejmując sie przy tym snobistycznymi, ciotowatymi konwenansami "bułkę przez bibułkę". Ojej, dzięki wam bogowie, że w mojej brygadzie nie ma "spellów" spuszczajacych sie nad trzymaniem kieliszka w dwóch paluszkach za cholerną nózkę kieliszka :P
MrSpellu - 2010-05-20, 21:32
:
A, ha. I wszystko jasne.
Metzli - 2010-05-20, 21:34
:
Czasami może być niepraktyczne, jak jedzonko jest gorące to jeszcze można się poparzyć... xD

A z tym winem, pewnie przez fakt, że mało w moim otoczeniu koneserów to nie zwracałam specjalnej uwagi jak trzymam kieliszek. Ale fakt ślady po paluszkach na kieliszku, jeśli taka degustacja trwa dłużej psuje estetykę takiego wieczoru.
Tomasz - 2010-05-20, 21:36
:
Spellu z Romulusem wyszli po prostu na burżujów z tymi kieliszkami do wina. No ba, my szaraczki nie mamy tu nic do gadania. A ja to i tak whiskey wolę. Najlepiej singel malta. O to będzie moje bycie burżujem. :mrgreen:
Romulus - 2010-05-20, 21:36
:
Max Werner napisał/a:
(...) spuszczajacych sie nad trzymaniem kieliszka w dwóch paluszkach za cholerną nózkę kieliszka :P

Nie zapominaj, że przy przechylaniu kieliszka trzymając go za nóżkę - odchylasz jeszcze mały paluszek :)
Max Werner - 2010-05-20, 21:38
:
Metzli napisał/a:
Czasami może być niepraktyczne, jak jedzonko jest gorące to jeszcze można się poparzyć... xD

A z tym winem, pewnie przez fakt, że mało w moim otoczeniu koneserów to nie zwracałam specjalnej uwagi jak trzymam kieliszek. Ale fakt ślady po paluszkach na kieliszku, jeśli taka degustacja trwa dłużej psuje estetykę takiego wieczoru.


Ale slady po palcach na kuflu od piwa juz nie psują estetyki wieczoru? czy wy nie przesadzacie?
MrSpellu - 2010-05-20, 21:39
:
Romulus napisał/a:
Nie zapominaj, że przy przechylaniu kieliszka trzymając go za nóżkę - odchylasz jeszcze mały paluszek

A to nie przy filiżance herbaty? Omójboże :shock:
Romulus - 2010-05-20, 21:43
:
MrSpellu napisał/a:
Romulus napisał/a:
Nie zapominaj, że przy przechylaniu kieliszka trzymając go za nóżkę - odchylasz jeszcze mały paluszek

A to nie przy filiżance herbaty? Omójboże :shock:

Ty, nie wiem :) Ja zawsze jak piję, to - zauważyłem - że odchylam ten paluszek. I się zastanawiam: dobrze, czy źle. Ubliżam etykiecie winnej, czy nie ubliżam? :P 8)
Metzli - 2010-05-20, 21:51
:
Max napisał/a:
Ale slady po palcach na kuflu od piwa juz nie psują estetyki wieczoru? czy wy nie przesadzacie?


Wieczór z piwem a wieczór z winem zdecydowanie się od siebie różnią przecież. Jak ktoś nie czuje tej różnicy... no cóż, tylko współczuć xD
Max Werner - 2010-05-20, 21:53
:
Metzli napisał/a:
Max napisał/a:
Ale slady po palcach na kuflu od piwa juz nie psują estetyki wieczoru? czy wy nie przesadzacie?


Wieczór z piwem a wieczór z winem zdecydowanie się od siebie różnią przecież. Jak ktoś nie czuje tej różnicy... no cóż, tylko współczuć xD


Czym sie róznią Metz? Poza innym rodzajem alkoholu?
MrSpellu - 2010-05-20, 21:56
:
Romulus napisał/a:
Ja zawsze jak piję, to - zauważyłem - że odchylam ten paluszek. I się zastanawiam: dobrze, czy źle. Ubliżam etykiecie winnej, czy nie ubliżam?

No jasna dupa. Wino to chyba tylko wskazującym, serdecznym i kciukiem, bez odstawania. Herbata chyba z "paluszkiem". Olaboga, co ja teraz zrobię? Romku, zerknij do podręcznika burżuja!

Metzli napisał/a:
Wieczór z piwem a wieczór z winem zdecydowanie się od siebie różnią przecież. Jak ktoś nie czuje tej różnicy... no cóż, tylko współczuć xD

Ta, wieczór z piwkiem można zakończyć ostatnim "na rułe" bo bar zamykają XD
Max Werner - 2010-05-20, 22:02
:
Są imprezki z kolesiami gdzie pijemy piwo i jest fajnie. Są imprezki z kolesiami gdzie pijemy wino i jest fajnie. Są imprezki z powyższymi gdzie pijemy wóde i jest fajnie. Są wieczorki z moją żonka gdzie pijemy piwko. Sa wieczorki z moją żonką gdzie pijemy wino. gdzie tu różnica Metz? Oj to chyba troszkę... to co napisałas. Wino trzeba pic z kulturą a piwo nie?
Romulus - 2010-05-20, 22:05
:
Wiesz co? Wskaż mi, jakie wino pijesz na tych imprezach. Bo jak z gwinta pociągasz jakieś wykwintne Barolo stojąc w bramie i nie zważając na to, że pada deszcz, a wino nie jest podane w należytej temperaturze (o kieliszku nie wspominam, aby nie drażnić), to równie dobrze mógłbyś pić jakiego jabola. Chociaż kasy zaoszczędzisz, bo Barolo do najtańszych nie należy (wiem, bo kupiłem i się boję otworzyć :) ).
MrSpellu - 2010-05-20, 22:07
:
Romulus napisał/a:
Chociaż kasy zaoszczędzisz, bo Barolo do najtańszych nie należy (wiem, bo kupiłem i się boję otworzyć)

Ty burżuju o_O

Tak zupełnie btw. Co jakiś czas słyszę, że Polacy nie mają tak zwanej "kultury picia". No cholera, ciekawe dlaczego?
Max Werner - 2010-05-20, 22:14
:
Romulus napisał/a:
Wiesz co? Wskaż mi, jakie wino pijesz na tych imprezach. Bo jak z gwinta pociągasz jakieś wykwintne Barolo stojąc w bramie i nie zważając na to, że pada deszcz, a wino nie jest podane w należytej temperaturze (o kieliszku nie wspominam, aby nie drażnić), to równie dobrze mógłbyś pić jakiego jabola. Chociaż kasy zaoszczędzisz, bo Barolo do najtańszych nie należy (wiem, bo kupiłem i się boję otworzyć :) ).


Oj to nie było miłe. Jestem ciut za stary na stanie w bramie i picie wina z gwinta i nie jestem jakims żulem. Bardzo lubie wina Carlo Rosii, piłem ostatnio dobre wino z Hiszpanii, przywiezione mi stamtąd przez kolege, ale nie pamietam nazwy ( bo nie mam pamieci do nazw), lubię tez vermuthy.
Elektra - 2010-05-20, 22:15
:
MrSpellu napisał/a:
Herbata chyba z "paluszkiem". Olaboga, co ja teraz zrobię?

Moim zdaniem odchylanie paluszka przy piciu czegokolwiek jest nieeleganckie. Ale może mam złe informacje. ;)

Irytuje mnie jeszcze głośnie mieszanie herbaty, kawy, itp. A... i podawanie tych napojów w takich zwykłych szklankach.

Max Werner napisał/a:
Ale slady po palcach na kuflu od piwa juz nie psują estetyki wieczoru? czy wy nie przesadzacie?

Ale kufel trzymasz za ucho i wtedy raczej odcisków palców nie widać. ;)

MrSpellu napisał/a:
Tak zupełnie btw. Co jakiś czas słyszę, że Polacy nie mają tak zwanej "kultury picia".

Chyba też mi jej brakuje, zdarza mi się pić czerwone wino w kieliszkach od białego...
Tomasz - 2010-05-20, 22:17
:
Elektra napisał/a:
Chyba też mi jej brakuje, zdarza mi się pić czerwone wino w kieliszkach od białego...


Na stos z Tobą!

Spellu między kulturą a faktem że cię wnerwia że ktoś trzyma kieliszek tak czy inaczej jest widoczna różnica.
MrSpellu - 2010-05-20, 22:22
:
Tomasz napisał/a:
Spellu między kulturą a faktem że cię wnerwia że ktoś trzyma kieliszek tak czy inaczej jest widoczna różnica.

Ale ja piję nie do sposobu trzymania kieliszka, tylko nierozróżniania faktu picia dwóch różnych alkoholi. Temat, który poruszyła Metz.

Elektra napisał/a:
Moim zdaniem odchylanie paluszka przy piciu czegokolwiek jest nieeleganckie. Ale może mam złe informacje.

Co ty, bajek angielskich nie oglądasz? ;)
Asuryan - 2010-05-20, 22:22
:
MrSpellu napisał/a:
Co jakiś czas słyszę, że Polacy nie mają tak zwanej "kultury picia". No cholera, ciekawe dlaczego?

"Kultury jedzenia" chyba w większości przypadków także nie. Aczkolwiek nie jest to coś, co by mnie denerwowało, gdyż sam takiej kultury nie posiadam - zarówno jedzenia jak i picia :P
MrSpellu - 2010-05-20, 22:25
:
Max Werner napisał/a:
Oj to nie było miłe. Jestem ciut za stary na stanie w bramie i picie wina z gwinta i nie jestem jakims żulem.

O przepraszam. Żule są bardzo kulturalni --_-

@edit

Przypomniałem sobie o jednym takim moim natręctwie. Nienawidzę jak ktoś je w łóżku (a piję do takiej jednej rudej). Zwłaszcza wafle, chipsy lub coś sypkiego. Potem jak się kładę na okruchach, to mnie szlag trafia. Na szczęście od czasów przeprowadzki już się nie zdarza. Przy łóżku nie ma telewizora XD

Elektra napisał/a:
Chyba też mi jej brakuje, zdarza mi się pić czerwone wino w kieliszkach od białego...

Spoko, ostatnio widziałem jak kobieta posłodziła wino wytrawne. Podobno mi gule wyskoczyły.
Fidel-F2 - 2010-05-20, 22:45
:
MrSpellu napisał/a:
Dla jednych lans, dla innych savoir-vivre.

żaden savoi-vivre, tylko praktyczna chęć uniknięcia niepotrzebnego ogrzania wina
rozumiem, że kolega, taki koneser, zawsze podaje wino w idealnych dla danego rodzaju temperaturach, pozwala winu odetchnąc i takie tam
MrSpellu napisał/a:
Co jakiś czas słyszę, że Polacy nie mają tak zwanej "kultury picia". No cholera, ciekawe dlaczego?
znaczy podobnie jak cała reszta świata z niewielkimi wyjątkami
Asuryan napisał/a:
"Kultury jedzenia" chyba w większości przypadków także nie.
na tyle na ile poznałem obcokrajowców, to w dużej większości mogli by się od Polaków uczyć, pewnie, że nie od wszystkich.

Ale szczerze nie lubię takiego pier..lenia bez celu i sensu.
MrSpellu - 2010-05-20, 22:48
:
Fidel-F2 napisał/a:
żaden savoi-vivre, tylko praktyczna chęć uniknięcia niepotrzebnego ogrzania wina
rozumiem, że kolega, taki koneser, zawsze podaje wino w idealnych dla danego rodzaju temperaturach, pozwala winu odetchnąc i takie tam

Staram się. A o ogrzaniu wina pisałem wcześniej w temacie o winach.
Fidel-F2 - 2010-05-20, 22:50
:
chociaż tyle
MrSpellu - 2010-05-20, 22:54
:
Fidel-F2 napisał/a:
Ale szczerze nie lubię takiego pier..lenia bez celu i sensu.

Nie zauważyłem.

Fidel-F2 napisał/a:
Na tyle na ile poznałem obcokrajowców, to w dużej większości mogli by się od Polaków uczyć, pewnie, że nie od wszystkich.

A zgadzam się. Widać zwłaszcza w rodzinach kultywujących niedzielne obiadki.

@edyta.

Ciebie wnerwia pitolenie bez sensu, a mnie wnerwia trzymanie kieliszka za bańkę. I wszyscy są szczęśliwi.
You Know My Name - 2010-05-20, 23:45
:
No cóż, Spell i Romulus mi już wina nie naleją, bo trzymam za bańkę. Z moim drobnym adhd i żenującą czasem zbornością ruchową potłukłbym kieliszek i rozlał winko trzymając za nóżkę.
Oblizuję także talerze jeśli potrawa smakowała.
Jander - 2010-05-21, 00:35
:
Dla mnie kieliszki do wina to zbędny luksus, prawie zawsze piję prosto z butelki. Zaznaczę, że nie pijam jaboli.
wred - 2010-05-21, 02:50
:
:mrgreen: - a mnie zawsze mocno bawią takie sztuczne gesty.

BTW najlepsze wina robią moi rodzice :) - żadne kupne jakie pijałem im do pięt nie sięga, czasami uda mi się wyprosić butelczynę.

Kieliszki trzymam za bańkę, bo wygodniej. Lubię też macać kufle do piwa. Zresztą rzadko pijam piwo z kufla. W domu wcale. Jak już to na powietrzu. Generalnie ważniejszy jest fajny nastrój i towarzystwo niż savoir-vivre.

Jem raczej szybko i trochę łapczywie, swego czasu uwielbiałem jedząc np. schabowego nabijać go sobie na widelec i odgryzać po kawałku, kuraka jem rękami, tak samo frytki, pizzę, śmiesznie wyglądają ludzie jedzący pizzę widelcem i nożem, szczególnie małymi kęskami :) Staram się jeść praktycznie, zdarzyło mi się jeść też pałeczkami. Rosołu generalnie nie cierpię - bo zawsze się poplamię gdzieś - ale jak już jem to zawsze mocno dopieprzę i domaguję - zanim skosztuję :D - czarne musi pływać.

Raczej nie preferuję imprez z 4 rodzajami kieliszków i 5 rodzajami widelców :) ,
Fidel-F2 - 2010-05-21, 05:23
:
MrSpellu napisał/a:
Ciebie wnerwia pitolenie bez sensu, a mnie wnerwia trzymanie kieliszka za bańkę. I wszyscy są szczęśliwi.
ja ani słowa do tej Twojej przypadłości

Jander, znaczy to i owo tracisz, kupuj jabole, taniej wyjdzie efekt będzie ten sam
MrSpellu - 2010-05-21, 06:48
:
wred napisał/a:
Kieliszki trzymam za bańkę, bo wygodniej. Lubię też macać kufle do piwa. Zresztą rzadko pijam piwo z kufla. W domu wcale. Jak już to na powietrzu. Generalnie ważniejszy jest fajny nastrój i towarzystwo niż savoir-vivre.

Widzisz, bardzo rzadko na imprezach pijamy wina, szczerze mówiąc, nie pamiętam imprezy z winem w ciągu ostatnich... pięciu lat. Towarzystwo jest wódko lub piwolubne, to i problemu nie ma, a nastrój świetny zawsze jest. Mam jedno piwne natręctwo, zawsze jak siedzimy w knajpie to obdzieram etykietę z butelki, ale akurat każdy to robi w moim towarzystwie... więc nie ma problemu :))

wred napisał/a:
tak samo frytki, pizzę, śmiesznie wyglądają ludzie jedzący pizzę widelcem i nożem, szczególnie małymi kęskami

Kupną zawsze jem rękami. Własnoręcznie robioną zazwyczaj sztućcami bo zajadam zaraz po wyciągnięciu z piekarnika. Co do frytek, jeżeli już je jadam, to łapkami. A co się będę? :mrgreen: Chociaż nie, ostatnio jadłem widelcem...

wred napisał/a:
Staram się jeść praktycznie, zdarzyło mi się jeść też pałeczkami.

Bardzo lubię jeść pałeczkami.

wred napisał/a:
Raczej nie preferuję imprez z 4 rodzajami kieliszków i 5 rodzajami widelców

Ja też, ale czasem trzeba :/
Romulus - 2010-05-21, 07:21
:
Max Werner napisał/a:
Romulus napisał/a:
Wiesz co? Wskaż mi, jakie wino pijesz na tych imprezach. Bo jak z gwinta pociągasz jakieś wykwintne Barolo stojąc w bramie i nie zważając na to, że pada deszcz, a wino nie jest podane w należytej temperaturze (o kieliszku nie wspominam, aby nie drażnić), to równie dobrze mógłbyś pić jakiego jabola. Chociaż kasy zaoszczędzisz, bo Barolo do najtańszych nie należy (wiem, bo kupiłem i się boję otworzyć :) ).


Oj to nie było miłe. Jestem ciut za stary na stanie w bramie i picie wina z gwinta i nie jestem jakims żulem. Bardzo lubie wina Carlo Rosii, piłem ostatnio dobre wino z Hiszpanii, przywiezione mi stamtąd przez kolege, ale nie pamietam nazwy ( bo nie mam pamieci do nazw), lubię tez vermuthy.

Nie piłem :) do ciebie. To był tylko freestyle na kanwie twoich twierdzeń. Rzecz po prostu w tym, że jakościowe wina wymagają po prostu dobrego podania, także jeśli chodzi o kieliszek i jego kształt. Szampan nie bez kozery ma wąski kieliszek. Tak samo jak rozróżnianie kieliszków do białego i czerwonego nie jest tylko snobizmem, ale ma swój głeboki i racjonalny sens i cel, bo odpowiedni kieliszek dostosowany do podawanego wina zapewnia ci wydobycie z niego pełnego bukietu.

Inaczej jeśli pijesz wina stołowe (ja do posiłku tylko takie podaję, swoją drogą). One w zasadzie nie wymagają żadnego odpowiedniego kieliszka. Albo inaczej: dużo nie stracisz podając czerwone stołowe w kieliszku od białego :)

MrSpellu napisał/a:
Spoko, ostatnio widziałem jak kobieta posłodziła wino wytrawne. Podobno mi gule wyskoczyły.

Znowu: zależy jakie to było wino. Jeśli stołowe... Ale jeśli jakościowe to jej zachowanie można porównać do sikania do kufla z piwem i następnie wypicia tego. :)
Mag_Droon napisał/a:
No cóż, Spell i Romulus mi już wina nie naleją, bo trzymam za bańkę. Z moim drobnym adhd i żenującą czasem zbornością ruchową potłukłbym kieliszek i rozlał winko trzymając za nóżkę.

Spoko, ofermie wybaczę :P

wred napisał/a:
BTW najlepsze wina robią moi rodzice - żadne kupne jakie pijałem im do pięt nie sięga, czasami uda mi się wyprosić butelczynę.

Wino domowe zawsze jest wyborne, jeśli robione z pasją i zacięciem. Także je uwielbiam.
wred napisał/a:
Raczej nie preferuję imprez z 4 rodzajami kieliszków i 5 rodzajami widelców

Niom. Ja oblewam się zimnymi dreszczami, kiedy to widzę. Wystarczą mi w zupełności 2 kieliszki i jeden widelec i nóż. :)

A mam też jak MrSpellu - w życiu żonie nie podam śniadania do łóżka, bo potem będę spał w okruchach. I to się nie zmieni i Najmądrzejsza i Najukochańsza przywykła do tego, że ten rodzaj romantyzmu jest mi dogłębnie obcy :)

A poza tym - jestem jak Joey z "Przyjaciół": mogę cię kochać i uwielbiać, ale WARA ci od mojego talerza :)
Max Werner - 2010-05-21, 07:52
:
Romulus napisał/a:
Rzecz po prostu w tym, że jakościowe wina wymagają po prostu dobrego podania, także jeśli chodzi o kieliszek i jego kształt. Szampan nie bez kozery ma wąski kieliszek. Tak samo jak rozróżnianie kieliszków do białego i czerwonego nie jest tylko snobizmem, ale ma swój głeboki i racjonalny sens i cel, bo odpowiedni kieliszek dostosowany do podawanego wina zapewnia ci wydobycie z niego pełnego bukietu.


I doskonale to rozumiem, że pewne trunki wymagają specyficznych warunków podania, po to by podkreślić czy też "wydobyć" ich smakowe i zapachowe walory. Rozumiem także dlaczego błędem jest ogrzewanie dłonią wina w kieliszku. Wszystko to rozumiem. Nie negowałem ustalonej od dawna "receptury" podania i spożywania wina.
Mnie po prostu rozsmieszył fakt, że kogoś może do pasji doprowadzać to, że ktoś niewłasciwie trzyma kieliszek. Rozumiem, że mogło by to oburzyć jakiegoś własciciela dobrej winnicy ze słonecznej Francji, dumnego ze swojego szlachetnego produktu, albo jakiejś starej bigoty z brytyjskiej zamierzchłej arystokracji! Ale twierdzenie, że nie napijesz sie ze mna dobrego wina, bo źle trzymam kieliszek? To jest dla mnie niezrozumiałe. Na bogów, nie róbmy z siebie królowej Elżbiety :P
I jak widzisz zresztą Romku wielu z nas pija wino i wielu z nas nie zwraca uwagi na to jak trzymamy kieliszek. I wcale nam to nie przeszkadza. Być może ogrzane dłonia winko smakuje troche gorzej - być może, mnie smakuje wystarczająco :)
Jander - 2010-05-21, 11:56
:
Fidel-F2 napisał/a:
Jander, znaczy to i owo tracisz, kupuj jabole, taniej wyjdzie efekt będzie ten sam

Dzięki za zrozumienie, na pewno skorzystam z Twojej drogocennej rady :)
You Know My Name - 2010-05-21, 14:17
:
Ja pijam z gwinta tylko winka poniżej 10 za butlę. Sofia, Cambras, różniaste sikacze z nowego świata. Te droższe zwykle ze szklanki, bo łatwiej w zmywarce mi szklanki niż kielony do czerwonego ustawiać...

Edit:
Romulus napisał/a:
Ale jeśli jakościowe to jej zachowanie można porównać do sikania do kufla z piwem i następnie wypicia tego.
Już szło by zrozumieć osobę dodającą aromatyczny ocet do słodkiego...
Jaskier - 2010-05-21, 17:33
:
Bardzo irytuje mnie mlaskanie, siorbanie, ale najbardziej sytuacje kiedy komuś się niedyskretnie odbije i w mojej skali wlasnie to jest największym obrzydlistwem.
Podobnie jak Jander najczęściej jadam sam, alkoholu nie pijam wcale pod żadną postacią, dlatego w tym przypadku nie mam problemu z zasadami savoire vivre.
Kiedy już z jakiegoś powodu zdarzy mi się uczestniczyć we wspólnym uroczystym posiłku, denerwuje mnie bardzo kiedy na stole są podane owoce, a nie ma osobnego pojemnika na skórki, pestki i inne elementy których się nie zjada.
Zastanawiam się zawsze w takich momentach, czy te owoce nie zostały przypadkiem podane jako ozdoba.
Pomijam już bardzo nieeleganckie sytuacje w których namawia się kogoś uporczywie do spróbowania czegoś.


Heh ciekawie czytało się ten temat poznając nieco dygnitarskie oblicze niektórych użytkowników.
Jander - 2010-05-21, 17:54
:
Mag_Droon napisał/a:
Ja pijam z gwinta tylko winka poniżej 10 za butlę. Sofia, Cambras, różniaste sikacze z nowego świata.

Nie pijam innych, z reguły nie przekraczam 15zł, zresztą za 7zł można znaleźć wino równe tym za 20. I nie pijam dla samych wartości smakowych, jeszcze nie stetryczałem. :)
You Know My Name - 2010-05-21, 18:06
:
Jander napisał/a:
jeszcze nie stetryczałem
no dziękuję Ci bardzo, Ty sam-wiesz-już-kto.
Mam jeszcze jedną denerwującą niektórych purystów cechę. Jako ofiara krzyżowej lateralizacji zamieniam przy stole miejscami nóż i widelec.
Jander - 2010-05-21, 18:16
:
Mag_Droon napisał/a:
Mam jeszcze jedną denerwującą niektórych purystów cechę. Jako ofiara krzyżowej lateralizacji zamieniam przy stole miejscami nóż i widelec.

Ja też nie potrafię inaczej, zresztą mam spieprzone pismo przez to, że mnie uczono pisać prawą ręką.
wred - 2010-05-21, 19:44
:
MrSpellu napisał/a:
Widzisz, bardzo rzadko na imprezach pijamy wina, szczerze mówiąc, nie pamiętam imprezy z winem w ciągu ostatnich... pięciu lat.
No ja też niezmiernie rzadko :D, od święta jak żonka ma smaka i jakąś butelczynę zakupi, W tzw codziennym spożywaniu to piwa.

Jaskier napisał/a:
Bardzo irytuje mnie mlaskanie, siorbanie, ale najbardziej sytuacje kiedy komuś się niedyskretnie odbije i w mojej skali wlasnie to jest największym obrzydlistwem.
A nie jest to oznaką że było dobre i smakowało :D ? Jak się solidnie odbije :D ?