Asuryan napisał/a: |
uważam że dla ateistów to życie jest ich ostatnim, Chrześcijan po śmierci czeka Sąd Ostateczny, a starożytnych Egipcjan osądził Ozyrys. |
Bernard Gui napisał/a: |
Czyli że "każdemu dzieje się według jego wiary"? |
MadMill napisał/a: |
Bardzo ciekawy pogląd i w takim razie ja bym chciał być wyznawcą jakiejś religii z reinkarnacją, ale tylko z człowieka w człowieka. |
makatka napisał/a: |
Wierzę w chaos, jako najwyższy ład w nieporządku |
makatka napisał/a: |
<bardzo stara się nie przewrócić>
A dusz, które wiedzą, co to jest, tudzież "z czym to się je" znajdzie się na forum więcej niż jedna |
Cytat: |
Moje poglądy bliskie są poglądom Spinozy: podziw dla piękna oraz wiara w logiczną prostotę porządku i harmonii, które w naszej znikomości możemy pojąć jedynie w sposób bardzo niedoskonały. Uważam, że musimy się pogodzić z tą niedoskonałością naszej wiedzy i poznania oraz traktować wartości i powinności moralne jako problemy czysto ludzkie. |
Cytat: |
Jestem głęboko religijnym niewierzącym.[...] Idea osobowego Boga jest mi raczej obca, a nawet wydaje mi się naiwna. |
Cytat: |
Nie potrafię sobie wyobrazić Boga, który karze i nagradza stworzone przez siebie istoty i którego zamiary wzorowane są na ludzkich – słowem – Boga, który jest odbiciem ludzkich ułomności. |
Cytat: |
Bóg nie gra w kości! |
Cytat: |
Bóg jest wyrafinowany, ale nie jest perfidny. |
Cytat: |
Przemyślałem jednak tę kwestię. Może jednak Bóg jest perfidny. |
Toudisław napisał/a: |
Ja jestem Poganinem. Powróciłem do wiary przodków dopiero nie dawno wiec wiedzę o bogach bóstwach i wierzeniach zbieram powoli i sukcesywnie. Jestem wyznawcom Bóstw Słowiańskich. Wiec dla mnie Bogiem Bogów jest Światłowiłt ale ma spory sentyment do Mokosz i Wołosa. Wierzę że moi bogowie jeszcze powrócą i znowu odrodzi się religia |
Wulf napisał/a: |
Żeby było jaśniej, to oddam głos mojemu "mentorowi" do pewnego stopnia: Cytat:
Moje poglądy bliskie są poglądom Spinozy: podziw dla piękna oraz wiara w logiczną prostotę porządku i harmonii, które w naszej znikomości możemy pojąć jedynie w sposób bardzo niedoskonały. Uważam, że musimy się pogodzić z tą niedoskonałością naszej wiedzy i poznania oraz traktować wartości i powinności moralne jako problemy czysto ludzkie. Cytat: Jestem głęboko religijnym niewierzącym.[...] Idea osobowego Boga jest mi raczej obca, a nawet wydaje mi się naiwna. Cytat: Nie potrafię sobie wyobrazić Boga, który karze i nagradza stworzone przez siebie istoty i którego zamiary wzorowane są na ludzkich – słowem – Boga, który jest odbiciem ludzkich ułomności. Cytat: Bóg nie gra w kości! Cytat: Bóg jest wyrafinowany, ale nie jest perfidny. Cytat: Przemyślałem jednak tę kwestię. Może jednak Bóg jest perfidny. Wszystkie cytaty - Albert Einstein. |
Geoffrey napisał/a: |
Kierując się własnymi obserwacjami (głównie tą, że nic nie dzieje się "samo") doszedłem kiedyś do wniosku,
że świat fizyczny musiał mieć jakiś impuls do powstania, że coś lub ktoś musiał go stworzyć. Tak stwierdziłem, ze Bóg musi istnieć - i stałem się deistą |
Geoffrey napisał/a: |
A potem, po aktywnych poszukiwaniach odkryłem różne inne ślady Boga na ziemi |
Geoffrey napisał/a: |
Zapoznając się z kilkoma dostępnymi mi religiami odkryłem, że prawie wszystkie są uderzająco do siebie podobne.
Zatem postanowiłem nie wyważać otwartych drzwi i przyjrzałem się chrześcijaństwu. I stwierdziłem, że mi pasuje. Że świat byłby lepszy, gdyby więcej ludzi stosowałoby się do reguły, zwana przez wielu "Złotą Zasadą" : "Rób tak, jak byś chciał, żeby inni Tobie robili", a w chrześcijaństwie znaną w brzmieniu: "Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, tak i wy im czyńcie” (Mt 7, 12). |
Geoffrey napisał/a: |
Najbardziej pasuje mi model chrześcijaństwa znany z jego pierwszych wieków istnienia,
gdy chrześcijanie byli mniejszością, żyli w diasporze i nawet nie śnili jeszcze o związkach z władzą świecką |
Bernard Gui napisał/a: |
Może się podzielisz wiedzą o tych śladach? |
Bernard Gui napisał/a: |
Co innego zgadzać się z zasadą przyjętą w jakiejś religii, czy nawet z wieloma takimi zasadami, a co innego jest przyjmować wszystkie dogmaty danej religii, których w chrześcijaństwie (a zwłaszcza w katolicyzmie) bardzo dużo. |
Bernard Gui napisał/a: |
Czyli z czasów przedkatolickich, kiedy jeszcze nie istniał KRK. |
Bernard Gui napisał/a: |
Tak w ogóle to ciekaw jestem, ilu zdeklarowanych katolików (jak np. Nabu Nezzar) przeczytało Katechizm Kościoła Katolickiego i zgadza się ze wszystkim, co tam jest zawarte. I ilu zdeklarowanych chrześcijan przeczytało całą Biblię. |
Geoffrey napisał/a: |
Z tego co wiem, Kościół powstał w momencie, kiedy Chrystus powołał... drugiego Apostoła.
Zaczęła działać wspólnota jego uczniów |
Geoffrey napisał/a: |
Chrześcijaństwo to nie jest wypełnianie długaśnej ankiety
na temat moich poglądów na celibat księży czy dopuszczalnych metod antykoncepcji |
Geoffrey napisał/a: |
Chrześcijanie uważają sie za uczniów Chrystusa i powinni po prostu kierować się jego naukami,
( szczególnie dwoma pozostawionymi przez niego przykazaniami), oraz starać się postępować tak jak on |
Geoffrey napisał/a: |
Z tego co wiem, Kościół powstał w momencie, kiedy Chrystus powołał... drugiego Apostoła.
Zaczęła działać wspólnota jego uczniów |
Geoffrey napisał/a: |
A po co?
Ja na ten przykład od 3 lat czytam św. Łukasza ( i jeszcze mam dużo do końca) Każdy czyta i działa na tyle, ile może, na ile czuje się na siłach. Nikt nie jest idealny i Bóg (chrześcijański ) doskonale o tym wie |
Geoffrey napisał/a: |
Miałem w życiu kilka takich "przypadków", wobec których rachunek prawdopodobieństwa jest bezsilny :D |
Wulf napisał/a: |
Ale Bernard mówi wyraźnie o Kościele Rzymsko Katolickim Nie o Kościele jako takim. |
Bernard napisał/a: | ||
Napisałeś truizm. |
Prev napisał/a: |
Ja też ( miałem kilka przypadków) a wcale o nic boga nie prosiłem. Mówiłem sobie po prostu "Uda się, bo innej opcji nie przyjmuje do świadomości", |
Geoffrey napisał/a: |
Trudno, żeby przez 2000 lat w ośrodkach oddalonych od siebie tysiące kilometrów,
do tego nie połączonych internetem, nie powstały różnorodne zwyczaje, obrzędy i tradycje. |
Geoffrey napisał/a: |
Naśladowanie było całkiem dosłowne, |
Geoffrey napisał/a: |
(Credo katolickie i prawosławne różni się jednym słowem ! ) |
Wulf napisał/a: |
Czy jednak te ośrodki były oddalone? |
Wulf napisał/a: |
Może i centrum faktycznie jest odległe, ale granica już nie. I tak od komórki z napisem Rzym, do komórki z napisem Edynburg można by było przejść nie tracąc więzi z Rzymem. Jasne więź nie jest bezpośrednia, ale jest. I nic nie stoi na przeszkodzie by utrzymać właśnie niezłą łączność. |
Wulf napisał/a: | ||
|
Wulf napisał/a: |
gdyby w Polsce istniał obowiązek bycia członkiem jakiejś wspólnoty religijnej |
Geoffrey napisał/a: |
Albo Bóg ma wobec Ciebie jakieś plany i jeszcze jakiś czas potrzebny mu jesteś żywy
Np. za 20 lat kupisz bilet lotniczy i dzięki temu dla kogoś bardzo ważnego zabraknie miejsc i nie wsiądzie do samolotu, który ulegnie katastrofie |
Geoffrey napisał/a: |
Argument w stylu Wilka: znajdź jeden wyjątek i ogłoś, że teza jest bezwartościowa
W tym jednak przypadku nie znalazłeś wyjątku. Apostołowie naśladując Chrystusa przyjęli męczeńską śmierć. Kształt krzyża ani rozmiar gwoździ nie uważam za istotny |
Wulf napisał/a: |
(czepiam się sformułowania dosłownie)... |
Wulf napisał/a: |
czemu nie zmartwychwstali? |
Geoffrey napisał/a: |
Albo Bóg ma wobec Ciebie jakieś plany i jeszcze jakiś czas potrzebny mu jesteś żywy |
Asuryan napisał/a: | ||
Nie - to znaczy zupełnie co innego. A mianowicie, że zamiast zawracać Bogu (zakładając że takowy istnieje) d**ę, Prev w takich sytuacjach brał sprawy w swoje ręce |
Geoffrey napisał/a: |
A kto to był ten Katol?
Nie znam |
Geoffrey napisał/a: |
Chrystus powołał jeden Kościół,
który później się zróżnicował. Trudno, żeby przez 2000 lat w ośrodkach oddalonych od siebie tysiące kilometrów, do tego nie połączonych internetem, nie powstały różnorodne zwyczaje, obrzędy i tradycje |
Geoffrey napisał/a: |
Podział chrześcijaństwa na wschodnie i zachodnie ma głównie podstawy kulturowe,
a nie teologiczne |
Geoffrey napisał/a: |
Podział chrześcijaństwa na wschodnie i zachodnie ma głównie podstawy kulturowe,
a nie teologiczne |
Geoffrey napisał/a: |
Wynika z innego patrzenia na świat przez Greków ( Bizancjum) i Rzymian ( i ich spadkobierców).
Nie jest prawdą, że istnieją różne wiary chrześcijańskie. Wiara jest jedna, różniąca sie szczegółami i zwyczajami |
Geoffrey napisał/a: |
Credo katolickie i prawosławne różni się jednym słowem |
Geoffrey napisał/a: |
Zapraszam do Grekokatolików, lub Prawosławnych |
Geoffrey napisał/a: |
Ruś Kijowska przez całe dziesięciolecia nie wiedziała, że znalazła się w "prawosławnej " części chrześcijaństwa. |
Geoffrey napisał/a: |
Ja wyraźnie mówiłem o sytuacjach, na które nie masz wpływu,
sytuacjach, w których rządzi tylko rachunek prawdopodobieństwa. |
Asuryan napisał/a: |
Ja wyraźnie mówiłem o sytuacjach, na które nie masz wpływu,
sytuacjach, w których rządzi tylko rachunek prawdopodobieństwa. |
Bernard Gui napisał/a: | ||
Na pewno? To dlaczego katolicy wierzą w istnienie czyśćca, a prawosławni nie? Prawosławni uważają, że wiara w czyściec świadczy o tym, że jest się nie do końca przekonanym co do zbawczej misji Chrystusa - bo po odkupieniu przez Niego win wszystkich ludzi już nikt nie musi sam odpokutowywać - ani w czyśćcu, ani gdzie indziej. |
Bernard Gui napisał/a: |
dlaczego w deklaracji Dominus iesus, wydanej w 2000 przez Ratzingera, jest zdanie, że spośród chrześcijan to katolicy najpełniej uczestniczą w misji zbawczej Chrystusa? |
Bernard Gui napisał/a: | ||
Tym, że katolicy mówią, że Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna, a prawosławni, że tylko od Ojca? |
Bernard Gui napisał/a: |
Odsyłam ponownie do deklaracji Dominus Iesus - ta wyraźnie faworyzuje katolicyzm.
|
Wulf napisał/a: |
Człowiek zawsze ma wpływ na to co się dzieje Zawsze swoim zachowaniem (lub jego brakiem) wpływa na to co się stać może, a co nie. Jego postawa niejako wpływa na rachunek prawdopodobieństwa. |
Auryan napisał/a: |
W okultyźmie ten rodzaj praktyk nazywa się "życzeniówkami". Polegają one na tym, że życzysz sobie by się coś wydarzyło, wizualizujesz to i wkładasz swoją energię by to życzenie się spełniło, oraz dziękujesz światu za spełnienie tego życzenia |
Geoffrey napisał/a: |
Czyli "świat" jest osobą, żeby jej dziękować?
Jeśli realizację zawdzięczasz swojej energii i aktywności, to nie masz za co dziękować. ( inna sprawa, że nie masz komu - nie istnieje adresat podziękowań) |
Regissa napisał/a: |
jestem chrześcijaninem obrządku rzymsko-katolickiego.
I to właściwie powinno być wszystko, bo określenie jest dość precyzyjne Chyba że ktoś ma jakieś pytania - to bardzo proszę, postaram się odpowiedzieć. Nie gryzę. Przeważnie |
Nefren napisał/a: |
Jak ktoś ma jakieś pytania o Wicca lub prawosławie to walcie. Tylko błagam, nie pytajcie się, czy w prawosławiu jest Biblia, bo kiedyś takie ktoś mi zadał (Oczywiście, że jest. Taka sama jak kataolicka) |
Nefren napisał/a: |
Jak ktoś ma jakieś pytania o Wicca lub prawosławie to walcie. |
Geoffrey napisał/a: |
Brałem kiedyś udział w Waszym festiwalu muzyki cerkiewnej w Hajnówce. |
Nefren napisał/a: |
A co do Wicca, to nie należę do żadnej tradycji, a to z tej prostej przyczyny, że w Wicca tradycyjnym istnieje coś takiego jak inicjacja przez Arcykapłana, bądź Arcykapłankę. Nie należę do żadnego kowenu i w sumie to nie znam osobiście żadnego wiccanina |
Nefren napisał/a: |
Niektórzy twierdzą, że coś takiego jak Wicca eklektyczne jest wymysłem, a tylko należąc do jakiej tradycji jest się w pełni wiccaninem. |
Nefren napisał/a: |
Znaczy sie śpiewałeś? |
Nefren napisał/a: |
Co do druidów i innych tego typu kultów wszystko sprowadza się do umiłowania Natury z poszanowaniem Jej praw. Chyba właśnie to leży u podstaw wszelkich kultów pogańskich. |
Geoffrey napisał/a: |
Wiccanka z zamiłowania ? |
Geoffrey napisał/a: |
No proszę, a ja myślałem, że walka o władzę to domena KK |
Geoffrey napisał/a: |
Znaczy Greenpeace to też religia ? |
Nefren napisał/a: |
Co do druidów i innych tego typu kultów wszystko sprowadza się do umiłowania Natury z poszanowaniem Jej praw. |
Geoffrey napisał/a: |
No proszę, a ja myślałem, że walka o władzę to domena KK |
Asuryan napisał/a: |
Cóż, ja zauważyłem troszkę więcej podobieństw: |
Kod: |
Wszechmogący może / \ czynić v v Dobro Zło |
Cytat: |
Czyniąc zło Bóg nie byłby wszechmocny. |
Cytat: |
Bóg jest Bogiem nie tylko dlatego, że jest wszechmogący, ale w takim samym stopniu dlatego, że zawsze wybiera lewą drogę, czyli drogę dobra. Poprzez możność czynienia wszystkiego jest wszechmocny, ale poprzez wszechmoc + dobro jest Bogiem. |
Arlzermo napisał/a: |
Skoro bóg jest wszechmocny to może czynić wszystko, tak? Czyli zarówno dobro, jak i zło. Ale, jak już by uczynił zło, to nie byłby wtedy nieskończenie dobry. "Podobno" bóg jeszcze nigdy nie uczynił zła - w związku z tym jest niewolnikiem dobra, czyli nie jest wszechpotężny. Chodzi mi o wykluczanie się tych dwóch pierwiastków. Bóg "teoretycznie" może czynić wszystko, jednakże nie robi tego, bo wtedy jeden(a możłiwe, że nawet dwa) z jego przymiotów straciłyby rację bytu. To trochę jak by miał po części spętane ręce... |
Jander napisał/a: |
Mówię tylko i wyłącznie o chrześcijańskiej wizji Boga, a w niej Bóg jest wszechmocny i dobry i to dzięki temu jest Bogiem. Chrześcijaństwo łączy absolut z dobrem, dobro nie zniewala, ale czyni wolnym - wolny człowiek decyduje się na czynienie dobra.
|
Arlzermo napisał/a: |
Skoro bóg jest wszechmocny to może czynić wszystko, tak? Czyli zarówno dobro, jak i zło. Ale, jak już by uczynił zło, to nie byłby wtedy nieskończenie dobry. "Podobno" bóg jeszcze nigdy nie uczynił zła - w związku z tym jest niewolnikiem dobra, czyli nie jest wszechpotężny. Chodzi mi o wykluczanie się tych dwóch pierwiastków. Bóg "teoretycznie" może czynić wszystko, jednakże nie robi tego, bo wtedy jeden(a możłiwe, że nawet dwa) z jego przymiotów straciłyby rację bytu. To trochę jak by miał po części spętane ręce... |
Geoffrey napisał/a: |
Uważam, że uwaga Arlzerma jest z logicznego punktu widzenia słuszna. |
Wulf napisał/a: |
Bóg może być i nie być jednocześnie. Bóg może czynić dobro i zło jednocześnie. Ba, on może czynić i nie czynić jednocześnie. Bóg może być w przeszłości i przyszłości jednocześnie. Bóg może Cię karać i nagradzać jednocześnie. On wie i nie wie. ( ...)
To ludzie (w tym i Ty) ograniczają Boga, bo nie potrafią zrozumieć paradoksalności wszechmocy. nie możesz powiedzieć, że istnienie Boga to prawda, albo istnienie Boga to fałsz. Boga się nie da definiować pojęciami z logiki, szczególnie logiki dwuwartościowej. |
Regissa napisał/a: |
Hmm... Ciekawe, dlaczego jednak zgadzam się z Wulfem? |
Regissa napisał/a: |
Bóg jest poniekąd paradoksem. Owszem, my możemy poznawać Boga, ale On zawsze będzie się wymykał naszej percepcji. On jest zawsze inny. |
Regissa napisał/a: |
podobają mi się negatywne określenia Boga: Nie-ogarniony, Nie-skończony - czyli nie taki, jak mi się wydaje, że jest. To takie dotknięcie Misterium, którego w zachodnim chrześcijaństwie mamy coraz mniej... |
Regissa napisał/a: |
A co do wszechmocy, to powtórzę to, co już tu wcześniej powiedziano: może zrobić wszystko, ale może też dokonywać nieograniczonego wyboru. Jego słodką tajemnicą jest, dlaczego akurat wybiera dobro |
Wulf napisał/a: |
Bo nie możesz powiedzieć, że istnienie Boga to prawda, albo istnienie Boga to fałsz. |
Geoffrey napisał/a: |
Ale to nie jest powód, żeby zaprzestać prób Jego poznawania. "nie będę sie tym zajmował, bo tylko głowa od tego boli" albo "co nie wymyślę, to i tak nie będzie prawdą".
Bóg podejmuje próby i konkretny wysiłek, żeby nam ( takim, jakimi jesteśmy - z małym, ludzkim rozumkiem) się ukazać - więc należałoby ze swojej strony też jakiś wysiłek podjąć, żeby te informacje odebrać i "odszyfrować" . |
Asuryan napisał/a: |
Co do wszechwiedzy - Bóg po Potopie miał podobno dojść do wniosku, że "Już nigdy nie będę przeklinał ziemi z powodu człowieka, gdyż myśli serca ludzkiego są złe od młodości jego". Zaraz, zaraz - to nie wiedział o tym wcześniej Nie znał konsekwencji stworzenia człowieka Nie wiedział czym skończy się wyrzucenie z Edenu pierwszych ludzi |
Asuryan napisał/a: | ||
A nie sądzisz, że takie próby przy silnej wierze mogą doprowadzić do wpadnięcia w pulapkę autosugestii Tzn widzenia ręki Boga w tym, w czym jej rzeczywiście nie ma Inaczej mówiąc - dopasowywaniem rzeczywistości do swej wiary |
Geoffrey napisał/a: |
W ten sposób zamykasz wszelką dyskusję o Bogu. |
Geoffrey napisał/a: |
To jest agnostycyzm, Wulfie, walkower umysłowy. |
Geoffrey napisał/a: |
Ale nie po to Bóg się wysilał, żeby przyjąć trzy zrozumiałe dla nas formy, abyśmy teraz czuli się zwolnieni z prób Jego poznania. |
Geoffrey napisał/a: |
To jest konkretny i spory wysiłek Boga. |
Cytat: |
Czyli - czy faktycznie Bóg działa w naszym świecie,
oraz - jak rozpoznać Jego działania? |
Geoffrey napisał/a: |
Bo pogląd, że "wszystko" dzieje sie z woli Boga jest z gruntu fałszywy - wyklucza on istnienie ludzkiej wolnej woli. |
Wulf napisał/a: | ||
|
Wulf napisał/a: |
Bóg może być w przeszłości i przyszłości jednocześnie. Bóg może Cię karać i nagradzać jednocześnie. On wie i nie wie. |
Wulf napisał/a: |
ten paradoks Boga można poznać i zrozumieć |
Wulf napisał/a: |
i weń wierzyć. |
Cytat: |
Tak jak wierzy się w inny paradoks - Trójcę Świętą gdzie nagle 1=3, co również zaprzecza logice i jest paradoksem :D |
Wulf napisał/a: |
Czy to, że ja uznaję, że Bóg jest wszechmocny zwalnia mnie od prób poznania go? |
Wulf napisał/a: |
To, że Bóg się nie daje objąć "ludzkimi" kategoriami - cóż, tym lepiej dla Niego i dla Nas. Bo to oznacza, że przestajemy go traktować jako "super człowieka" (czyli "On na nasze podobieństwo), a zaczynamy jak istotę innego rodzaju. |
Wulf napisał/a: |
Owszem dyskusja przez to staje się abstrakcyjna bardziej i trzeba w niej najczęściej zrezygnować z tego, że będzie wszystko wiadomo - bo może się okazać, że nic nie będzie wiadomo. Może, ale nie musi. |
Wulf napisał/a: | ||
Może Bóg tylko patrzył? A może przeszkadzał? Nie wiesz. I to jest piękne. Musisz wierzyć. |
Wulf napisał/a: |
nijak nie rozpoznasz działań Boga, dopóki nie zrozumiesz jego istoty. |
Wulf napisał/a: |
Nie da się Boga poznać szukając kamyków z napisem "made in heaven by God Almighty". |
Wulf napisał/a: |
Dopiero jak zrozumie się czym jest Bóg, można zrozumieć jaka jest jego rola, jakie działania pojął. |
Wulf napisał/a: | ||
|
Geoffrey napisał/a: |
Ale jeśli uznajesz, że jest niepoznawalny, to mogłoby Cię od prób poznawania zwolnić. |
Geoffrey napisał/a: |
Takie myslenie byłoby naiwnością. |
Geoffrey napisał/a: |
Bo jestem jeszcze ja, piszący te słowa - który nie jest Bogiem - i działania, które podejmuję, dzieją się z woli mojej, a nie Bożej. |
Cytat: |
Proste? |
Wulf napisał/a: |
Przecież Bóg może działać poprzez Twoją osobę. Twoja osoba, niezależna od Niego, może świadomie lub nie, realizować jego plan, jego Wolę. Ty możesz działać w sposób wolny i swobodny - ale to nie oznacza i nie ma związku z tym, że działasz czy to wbrew, czy to zgodnie z wolą Boga Pomiędzy Twoją wolą, a jego nie ma związku? A może jest? |
Wulf napisał/a: |
Z resztą zawsze można powiedzieć, że wszystko dzieje się zgodnie z wolą Boga, nawet Twoje decyzje - bo to Bóg zdecydował, że masz wolną wolę. To z jego decyzji wypłynęła Twoja wola. Jego wolą było byś był wolny. Wszystko co robisz z tego więc wynika. Taka była przyczyna |
Geoffrey napisał/a: |
Tutaj konkretnie chodziło mi o dobrze udokumentowane wysiłki Boga - w postaci życia Jezusa, jego cudów, śmierci itd.
To jest konkretny i spory wysiłek Boga. |
Geoffrey napisał/a: |
Chrześcijanie maja tendencję do odpowiedzi na wiele pytań zwrotem "Bo taka jest wola Boga". |
Geoffrey napisał/a: |
Są tylko dwa cholernie trudne pytania: - po pierwsze - JAKA jest rzeczywistość ?
Czyli - czy faktycznie Bóg działa w naszym świecie, oraz - jak rozpoznać Jego działania? |
Geoffrey napisał/a: |
Bo pogląd, że "wszystko" dzieje sie z woli Boga jest z gruntu fałszywy - wyklucza on istnienie ludzkiej wolnej woli. |
Geoffrey napisał/a: |
Przecież na każdym kamyku jest taki napis :D |
Geoffrey napisał/a: |
Jeśli wszystko na świecie miałoby się dziać z woli Bożej, to by znaczyło, ze spokojnie mogę strzelić Ci w głowę i nie czuć się z tego powodu winny.
Trudno, taka była wola Boża. |
Geoffrey napisał/a: |
Wynikałoby z tego, że nie ma wolnego działania, nie ma podmiotów działania, nie ma odpowiedzialności za czyny, jest tylko Bóg bawiący się swoimi zabawkami. |
Asuryan napisał/a: |
Dla tych którzy go widzieli, lub którzy usłyszeli o nim i uwierzyli. Ja nie zaliczam się ani do pierwszych, ani do drugich - dla mnie Jezus był tylko człowiekiem, choć człowiekiem niesamowicie wybitnym. |
Asuryan napisał/a: |
Fałszywym może być także pogląd, że cokolwiek dzieje się z woli Boga. |
Asuryan napisał/a: | ||
To, że Ty na każdym kamyku zauważasz taki napis, nie znaczy wcale iż rzeczywiście się tam on znajduje |
Asuryan napisał/a: |
Swoją drogą ciekawe że widzenie takich napisów nie podlega leczeniu, a innych (np "made in K-Pax") już tak |
Wulf napisał/a: |
zasadniczo istniała taka koncepcja w dziejach świata To podobnie jak z piekłem trochę - niektórzy mówią, że ono jest puste, bo Bóg jest miłością i każdemu wybaczy.(...)
taka teoria (zabawki) też jest. Ba jest ona dość powszechna. |
Cytat: |
Każda cząstka elementarna wchodząca w skład każdego atomu jest efektem Wielkiego Wybuchu - czyli nosi w sobie ślad dnia Stworzenia/Powstania |
Geoffrey napisał/a: |
Co nie znaczy, że są sensowne |
Geoffrey napisał/a: |
Cóż to, chcesz mnie zamknąć do psychuszki? |
Geoffrey napisał/a: |
Jeśli nie wierzy się w Boga, to nie ma sensu starać się Go poznać :D
Dyskusja staje się bezprzedmiotowa. |
Wulf napisał/a: |
uznawać Wielki Wybuch za dzień Stworzenia/Powstania, a nie dzień Zmiany |
Wulf napisał/a: |
ależ ta jest bardzo sensowna. Ona jest logiczna nawet. Bo wyciąga poprawne wnioski z pewnego stanu rzeczy |
Wulf napisał/a: |
Ale niewiara w Boga może Cię doprowadzić do poznania Go. Bo nigdy nie wiadomo kiedy i jak przeżyjesz swoje "objawienie". |
Geoffrey napisał/a: |
Ale chodziło mi o to, że trzeba być schizofrenikiem, żeby twierdzić, że czegoś nie ma i jednocześnie to poznawać |
Asuryan napisał/a: |
Chyba pomyliłeś chorobę - schizofrenik raczej twierdzi i poznaje to, czego nie ma w rzeczywistości. Idealnie przedstawiono to w filmie "Piękny umysł". |
Asuryan napisał/a: |
Na tym polega problem z Bogiem - nie ma niezbitych dowodów na Jego istnienie, ale także nie ma ich na Jego nie istnienie |
Asuryan napisał/a: |
Poza tym to do czego pijesz, to w moim przypadku tylko roztrząsanie abstrakcyjnego pojęcia, a nie objaw choroby psychicznej. |
Geoffrey napisał/a: |
Jeśli miałbys dowody na istnienie Boga, Twoja wolna wola byłaby fikcją - musiałbyś poddać się jego władzy. |
Geoffrey napisał/a: |
Był to więc początek naszego Wszechświata. |
Geoffrey napisał/a: |
Nic nie mogło istnieć w jednym punkcie, więc wszystko, co powstało, musiało powstać później, łącznie z prawami fizyki |
Geoffrey napisał/a: |
Ale chodziło mi o to, że trzeba być schizofrenikiem, żeby twierdzić, że czegoś nie ma i jednocześnie to poznawać |
Wulf napisał/a: | ||
http://pl.wikipedia.org/w..._pulsuj%C4%85cy |
Geoffrey napisał/a: |
jeśli NIC NIE MOGŁO ISTNIEĆ w jednym punkcie, to jak niby wg Ciebie wyglądał punkt o nieskończonej gęstości, który był "praprzodkiem" i który podobno istniał? |
Wulf napisał/a: | ||
a czemu niby? Przecież naukowców twierdziło, że teoria względności jest bzdurna, twierdziło, że nie odzwierciedla świata. Poznawali ją, poddawali krytyce i niektórzy przy swoim dalej zostawali. |
Jander napisał/a: |
A może Bóg nie chce, żebyśmy wiedzieli o jego istnieniu? Wszak gdyby chciał, to by się nam pokazał. |
Jander napisał/a: |
Wolna wola by pozostała, poza kwestią czy wierzysz w istnienie Boga czy nie. |
Jander napisał/a: |
Choć tu i teraz z pewnego punktu widzenia nie ma wolnej woli, bo Bóg może się objawiać tym, którym chce. |
Geoffrey napisał/a: |
Wyobraź sobie, ze ludzie wiedzieliby na pewno, że za złe uczynki pójdą do piekła.
Zaczęliby się zachowywać tak, żeby nie pójść do piekła. Byłoby jak w państwie policyjnym, ze 100% wykrywalnością, ludzie byliby grzeczni ze strachu, a nie dlatego, że sami chcą być dobrzy. |
Geoffrey napisał/a: |
Ale Ty nie musisz wierzyć w te objawienia, prawda? Możesz powiedzieć, że to fanatycy, którym się cos przywidziało. Wciąż masz wolny wybór. |
Jander napisał/a: |
Kto chce to wie o jego istnieniu? Czyli jak ktoś chce to w niego uwierzy? Żeby uwierzyć w Boga nie wystarczy tego chcieć. Znam masę ludzi, którzy chcieli uwierzyć w Boga(znaczy - szukali dowodów na jego istnienie), |
Jander napisał/a: |
Żeby uwierzyć w Boga nie wystarczy tego chcieć. |
Jander napisał/a: |
Druga kwestia - w takim wypadku wszyscy poszliby do piekła, bo złych uczynków nie czynić się nie da Taka natura człowieka. |
Jander napisał/a: |
To się dzieje niezależnie od nas, mózg sprawia, że wszystko staje się oczywistym dziełem Boga po objawieniu - nie wierzyć się nie da. Bo mówię o tych osobistych objawieniach, |
Jander napisał/a: |
ps: nie tnę postów na cytaty, bo łatwiej zrozumieć całą wypowiedź, by nie musieć potem szukać cytatów cytatów z cytatów kolejnych cytatów |
Asuryan napisał/a: |
Spora część ludzi tak właśnie stara się postępować, choć wiedzę zastępuje im wiara. |
Asuryan napisał/a: |
Dopóki takie objawienie nie przytrafi się osobiście Tobie |
Geoffrey napisał/a: |
Asu, przyznaj się szczerze - czy znasz choć jeden przypadek Objawienia, o którym jesteś na 100% przekonany, że jest prawdziwy?
-jeśli nie - to o czym w ogóle mówisz? O przypadkach objawień, w które nie wierzysz? |
Jander napisał/a: |
Dowody na istnienia Boga, nie tylko Tomasza z Akwinu, są. |
Geoffrey napisał/a: |
Przed Osobliwością mogło być cokolwiek - tak samo jak przed czołem naszego Wszechświata (czyli poza jego granicami )
Dyskusja na ten temat na gruncie naukowym nie ma sensu. |
Geoffrey napisał/a: |
bo po pierwsze - nie było żadnego obserwatora, który mógłby go podziwiać |
Geoffrey napisał/a: |
Wilku, cieszę się, że z okazji naszej dyskusji zajrzałeś do kosmologii. |
Jander napisał/a: |
Dowody na istnienia Boga, nie tylko Tomasza z Akwinu, są. Ale nawet jeśli kogoś one przekonają(do istnienia Boga), to nie spowodują, że ktoś stanie się wierzący.
|
Jander napisał/a: |
Do tego potrzebne jest objawienie(niekoniecznie hollywoodzkie, każde nawrócenie czy "uwierzenie" wymaga takiego czy innego objawienia). |
Jander napisał/a: |
W momencie pojawienia się konkretnych dowodów (vide przybycie zastępów anielskich na Ziemię) człowiek miałby podobny wybór - już nie musiałby wierzyć w istnienie Boga, ale miałby wybór między wiarą w samego Boga, w jego istotę, a niewiarą w niego |
Jander napisał/a: |
- wszak nie wszyscy Boga muszą lubić? |
Jander napisał/a: |
Zresztą istnienie Boga jeszcze nic nie implikuje - żadnego moralnego postępowania, żadnego nieba ani piekła. |
Jander napisał/a: |
W gruncie rzeczy całkowita bezinteresowność jest wtedy, gdy nie liczysz na żadne niebo i działasz dobrze. |
Jander napisał/a: |
Pewnie gdyby ich (księży)nie było, to społeczeństwo by wyleczyło margines swoją siłą perswazji(tj. siłą większości) i nikt by nie wierzył w Boga, kompletnie abstrahując od tego czy on jest czy go nie ma |
Wulf napisał/a: |
na gruncie naukowym. Ale na gruncie religijnym już ma (sens) |
Wulf napisał/a: |
Ja nie uznaję Wielkiego Wybuchu za akt "kreacyjny" (bo wg mnie przed naszym wszechświatem coś było - choć jest to spekulacja czysto religijna w zasadzie), |
Wulf napisał/a: |
jest pewną konsekwencją wcześniejszego wydarzenia. I o ile dla ludzi wydawać się może (i tylko to poprze nauka, która jednak jest ograniczona zawsze - w przeciwieństwie do wiary), że nasz wszechświat został stworzony, tak dla mnie on nie został stworzony (czego nauka nie poprze), a jest po prostu pewną ewolucją, pewnym ogniwem w łańcuchu. |
Wulf napisał/a: |
Potem był Hawking, próby zrozumienia niektórych teorii fizycznych |
Wulf napisał/a: |
Fakt, że raczej wychodzę na pozycje amatorsko-profańskie |
Geoffrey napisał/a: |
I o właśnie takie działanie chodzi w chrześcijaństwie!
o naśladowanie Boga, który bezinteresownie stworzył świat i ludzi, nie licząc na żadną nagrodę ( bo niby od kogo? ) |
Cytat: |
To ja polecam "Krótką Historię czasu" Hawkinga. Książka po prosty genialna.
Lektura obowiązkowa. I tylko jeden wzór matematyczny - właśnie e=mc2 |
Geoffrey napisał/a: |
Nie ma żadnego powodu, żeby po implozji pojawił się kolejny wybuch. W Osobliwości załamują sie prawa fizyki ( i mogą powstać inne) i może się stać absolutnie "cokolwiek", a wszystko, co było do tego momentu przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie - po prostu znika, sprasowane do punktu, czyli do "niczego". |
Geoffrey napisał/a: |
W zasadzie pojęcie "niczego" (braku materii, pustki, w której nie ma nawet przestrzeni) jest dla ludzkiego umysłu nie do zniesienia i naturalnie, automatycznie wyobrażamy sobie "coś". |
Asuryan napisał/a: |
Czyżby na pewno bezinteresownie |
Asuryan napisał/a: |
Czy Bóg tworząc ludzi nie liczył na nagrodę, którą miała być ludzka wdzięczność okazywana Jego uwielbianiem przez stworzone istoty |
Asuryan napisał/a: |
Czy wszelkie kary boskie dotykające ludzkość nie wynikały z ludzkiej niewdzięczności wobec Boga ? |
Wulf napisał/a: |
przez ten wzór ilość hipotetycznych czytelników tej książki wg autora spadła o połowę Znamy, doceniamy :D |
Wulf napisał/a: |
z tego co wiem istnieją zjawiska fizyczne w naszym świecie, które nie mają uzasadnienia |
Wulf napisał/a: |
Z resztą tu znowu dochodzi do świetnego miejsca na wejście do całości tej zabawy Boga, głównie tego deistycznego, który Osobliwości "nadaje" prawa, czym powoduje powstanie kolejnego wszechświata. |
Wulf napisał/a: |
Pytanie tylko - po co |
Wulf napisał/a: |
nie tylko dlatego, że ciężko sobie "nic" wyobrazić, ale ciężko to po prostu opisać. Problem jest więc też natury językowej - brakuje odpowiedniego aparatu, słów, określeń. |
Geoffrey napisał/a: |
Jakoś niektóre stworzone istoty nie wykazują wdzięczności (żeby nie pokazywać palcami), a mimo to dobrze się mają |
Geoffrey napisał/a: |
Dobry rodzic chce dobra dla swoich dzieci i nie traktuje ich jak zabawki,
a mimo to cieszy się, gdy dzieci okazują mu miłość. |
Geoffrey napisał/a: |
Coś bardzo Cię te kary męczą.
Jak to jest, Asu, że wierzysz w nie, choć w samego Boga nie wierzysz? |
Geoffrey napisał/a: |
Wybierasz sobie z tego tortu z napisem "wiara" same najpaskudniejsze kawałki, jakbyś sam chciał się do czegoś przekonać
Może spróbuj czegoś smaczniejszego |
Wulf napisał/a: |
ale Bóg jest zaprzeczeniem logiki Bo nie możesz powiedzieć, że istnienie Boga to prawda, albo istnienie Boga to fałsz. Boga się nie da definiować pojęciami z logiki, szczególnie logiki dwuwartościowej. |
Regissa napisał/a: |
Hmm... Ciekawe, dlaczego jednak zgadzam się z Wulfem? Bóg jest poniekąd paradoksem. Owszem, my możemy poznawać Boga, ale On zawsze będzie się wymykał naszej percepcji. On jest zawsze inny. Jaki jest, to poznamy dopiero wtedy, kiedy zobaczymy "twarzą w twarz, nie jak w zwierciadle". Do tej jednak pory jesteśmy skazani na domysły, oparte na pewnych przesłankach Dlatego podobają mi się negatywne określenia Boga: Nie-ogarniony, Nie-skończony - czyli nie taki, jak mi się wydaje, że jest. To takie dotknięcie Misterium, którego w zachodnim chrześcijaństwie mamy coraz mniej... |
Arlzermo napisał/a: |
A czy przypadkiem takie gadanie "Boga nie da się poznać ludzkim umysłem i podporządkować ludzkim kategoriom myślenia" nie jest próbą samoobrony katoli przed kimś, kto mógłby wykazać paradoks ich wiary? |
Arlzermo napisał/a: |
To tak samo jak ja bym sobie wymyślił moją własną Świętą Krowę i ją czcił. A gdyby ktoś mnie próbował skrytykować i wykazać, że to bzdura, ja bym mu zwinął tekstem, iż moja Krasula jest ponad światem i nie da się podporządkować człowieczemu sposobowi myślenia... |
Geoffrey napisał/a: |
Swoja drogą - zapraszam do Indii, tam jest więcej takich wyznawców |
Geoffrey napisał/a: |
Właśnie tak.
To się nazywa wolność wyznania. Pozdrowienia dla krasuli. przepraszam, Krasuli. |
Arlzermo napisał/a: |
Bleh... Krasula to tylko taki przykład |
Arlzermo napisał/a: |
równie dobrze na jej miejsce mógłby stanąć pingwin |
Arlzermo napisał/a: |
czy turkuć podjadek. |
Arlzermo napisał/a: |
A mi chodzi tylko o ukazanie bezsensu tego stwierdzenia - "O bogu nie powinno się rozmawiać, bo nic o nim nie możemy stwierdzić". W ten sposób każdy może sobie wymyślić swoją religię, a dyskusja na ich temat nie powinna mieć miejsca. |
Arlzermo napisał/a: |
Żeby było jasne - ja nie mam nic przeciwko sytuacji gdy ktoś ma własnych bożków. Ale niech chociaż będzie w stanie jakoś sensownie poprzeć/uargumentować swoją wiarę, a nie zasłaniać się pustymi hasełkami. |
Geoffrey napisał/a: |
To jeszcze trzeba przeczytać !
Bo tekst z okładki to trochę mało |
Geoffrey napisał/a: |
Nie płaciłeś wejściówki |
Geoffrey napisał/a: |
Same słowa można wymyślić (pisarze fantastyczni mają do tego talent) - gorzej z wyobrażeniem sobie tego, co miałyby nazywać. |
Arlzermo napisał/a: |
A czy przypadkiem takie gadanie "Boga nie da się poznać ludzkim umysłem i podporządkować ludzkim kategoriom myślenia" nie jest próbą samoobrony katoli przed kimś, kto mógłby wykazać paradoks ich wiary? |
Arlzermo napisał/a: |
Oni w ten sposób zawsze zyskują dogodny sposób do ucieczki przed zapędzeniem w kozi róg podczas dyskusji o ich bożku. "Ale ta rozmowa nie ma sensu, bo Bóg jest niepojęty i nie da się go podporządkować prawom ludzkiej logiki". |
Arlzermo napisał/a: |
Ale niech chociaż będzie w stanie jakoś sensowanie poprzeć/uargumentować swoją wiarę, a nie zasłaniać się pustymi hasełkami. |
Wulf napisał/a: |
Może przed urodzeniem dusza musi jakieś "wydarzenie" przejść i ono nie jest z gruntu przyjemne? |
Wulf napisał/a: |
Ale co jest bezsensownego w stwierdzeniu "To jest to w co wierzę"? |
Wulf napisał/a: |
Cóż może i jest, ale jest jeden problem - ja katolem nie jestem, ba nie jestem również chrześcijaninem |
Wulf napisał/a: |
Ale czy dyskurs musi się opierać na logice? Czy naprawdę wszystko trzeba sprowadzić do tego magicznego "0" lub "1", "prawdy" lub "fałszu"? Nasz świat w zasadzie się nie daje logiką taką objąć, a się do niej chce sprowadzać. Jakby o Bogu trzeba mówić na płaszczyźnie wiedzy, dowodów, a nie właśnie wiary, próby rozwoju etc... |
Wulf napisał/a: |
Ale co jest bezsensownego w stwierdzeniu "To jest to w co wierzę"? Bo to raczej Twój sprzeciw jest bezsensowny, bo można go skwitować tak "Skoro ja nie rozumiem istoty wiary, to wy nie powinniście jej prezentować jako wiarę, tylko jako wiedzę, by można było was zrozumieć". |
Geoffrey napisał/a: |
Rozumiem i zgadzam się z Tobą, ale pod warunkiem, ze dyskusja odbywa sie "w obrębie" jednej religii, czyli np między dwoma wyznawcami Krasulizmu.
Lub np. chrześcijaństwa Bo sprzeczanie się międzyreligijne zazwyczaj prowadzi do nierozwiązywalnych dylematów i "Świętych" wojen. |
Geoffrey napisał/a: |
A kto miałby decydować o tym, które argumenty są sensowne?
To już wstęp do dyskryminacji, do dzielenia wiar na "sensowne" i "bezsensowne". |
Arlzermo napisał/a: |
Drugie - wybacz, ale jeśli zaczniemy sobie ufać, kompletnie bez dowodów, to popadniemy w tworzenie bajek. Możemy sobie snuć jakieś tam nasze opowiastki o bożkach, którzy nami rządzą. Ale nie oczekuj, że ci w to uwierzę bez dowodu. |
Arlzermo napisał/a: |
Rzucę hasłem, że obserwuje nas różowy hipopotam. I co? Nie jestem w stanie tego udowodnić, ale przecież dyskusja o bogach nie powinna opierać się na logice tylko na wierze, więc masz mi uwierzyć, że tak jest. |
Arlzermo napisał/a: |
Można wierzyć/ufać, gdy masz po temu podstawy, właśnie racjonalne. |
Arlzermo napisał/a: |
Bo bez nich, to równie dobrze mogę ci wciskać, że na śniadanie zjadłem całego wieloryba. |
Arlzermo napisał/a: |
A ja wiem, z autopsji, że niekoniecznie musi to prowadzić do takich zakończeń. Jeden warunek musi być spełniony - współdyskutanci są nastawieni na dialog i mają "otwarte umysły", a nie klapki na oczach i fanatyzm jako oręż. |
Arlzermo napisał/a: |
Sensowne = racjonalne. Wiesz w co wierzysz i dlaczego, a nie wierzysz "ot tak sobie". Ja nie dzielę religii - raczej wyznawców. |
Arlzermo napisał/a: |
Po to mam rozum, który mnie odróżnia od innych naczelnych, żeby go używać. A narzędziem rozumu jest logiczne myślenie. |
Arlzermo napisał/a: |
Drugie - wybacz, ale jeśli zaczniemy sobie ufać, kompletnie bez dowodów, to popadniemy w tworzenie bajek. |
Arlzermo napisał/a: |
Można wierzyć/ufać, gdy masz po temu podstawy, właśnie racjonalne. |
Arlzermo napisał/a: |
Wiesz w co wierzysz i dlaczego, a nie wierzysz "ot tak sobie". |
Geoffrey napisał/a: |
Czyli jesteś fanatykiem racjonalizmu. |
Geoffrey napisał/a: |
Trudno, są inni i trzeba nauczyć sie z tym żyć.
Nie mamy prawa ich zmieniać, uszczęśliwiać na siłę. Tak samo, jak oni nie mają prawa zmieniać nas. |
Asuryan napisał/a: |
A tak swoją drogą, czy jakiś fragment Biblii przypadkiem nie nakazuje szerzenia wiary w Boga |
Wulf napisał/a: | ||
|
Asu napisał/a: |
A tak swoją drogą, czy jakiś fragment Biblii przypadkiem nie nakazuje szerzenia wiary w Boga |
Wulf napisał/a: |
Ale wiara nie ma nic wspólnego z rozumem! Wiara i Wiedza to dwie dziedziny życia, które się ze sobą nie łączą, ba one się do pewnego stopnia wykluczają. Jeśli wierzysz, to nie musisz wiedzieć. Jeśli wiesz - to nie wierzysz. |
Wulf napisał/a: |
Jaką masz racjonalną podstawę w ogóle do uznania, że istnieją takie rzeczy jak: Zaświaty, Istoty Wyższe, DUSZA? ŻADNE. Jeśli twierdzisz inaczej - za przeproszeniem, ale łżesz, albo nie wiesz co mówisz. To są "rzeczy", które nie mają nic wspólnego z logiką, racjonalizmem, dowodami etc. |
Bernard Gui napisał/a: |
W końu deiści za podstawę swojej wiary w Wielkiego Architekta Świata, czy jakkolwiek by się go nazwało, uznają racjonalny porządek świata i stałość praw fizyki - czyli posługują się racjonalnym uzasadnieniem. |
Bernard Gui napisał/a: |
Poza tym, nauka wie, że w przyrodzie nic nie ginie. |
Bernard Gui napisał/a: |
Skoro tak, a "dusza" jest czymś w rodzaju energii życiowej, |
Bernard Gui napisał/a: |
Tak więc jakaś forma egzystencji pośmiertnej ma pewne uzasadnienie naukowe. |
Bernard Gui napisał/a: |
To nie takie proste. Bo przecież też się czasami mówi: "Nie wierzę własnym oczom/uszom!". Bo w ogóle to jak zdefiniować "wiedzę", a jak "wiarę"? Niczego człowiek nie może być pewny, jeśli chodzi o doznania zmysłowe, bo zmysły mogą człowieka mylić. Zmysłom też się wierzy - mimo, że mówi się, że na ich podstawie się coś wie. |
Bernard Gui napisał/a: |
W końcu deiści za podstawę swojej wiary w Wielkiego Architekta Świata, czy jakkolwiek by się go nazwało, uznają racjonalny porządek świata i stałość praw fizyki - czyli posługują się racjonalnym uzasadnieniem. |
Bernard Gui napisał/a: |
Poza tym, nauka wie, że w przyrodzie nic nie ginie. |
Cytat: |
Skoro tak, a "dusza" jest czymś w rodzaju energii życiowej,więc skoro energia nie umiera, tylko najwyżej zmienia swoją postać, to i dusza ludzka nie umiera. Tak więc jakaś forma egzystencji pośmiertnej ma pewne uzasadnienie naukowe. |
Wulf napisał/a: |
Deizm jest nieracjonalny - bo zakłada, że prawa światu nadał Bóg - czego nie da się sprawdzić, nie da się dowieść, nie da się nawet uargumentować logicznie - co jest krótko mówiąc nieracjonalne |
Wulf napisał/a: |
jaka nauka? Bo ja nie kojarzę tego prawa z innych źródeł niż aforystyka |
Wulf napisał/a: |
energię da się zbadać. Duszy nie W duszy nie ma racjonalizmu za grosz. |
Wulf napisał/a: |
To, że "duszę" określa się mianem "energii życiowej", nie oznacza, że ona tą energią jest |
Geoffrey napisał/a: |
Powiem tak: wiedza dotyczy zagadnień, co do których mamy pewność rzędu 99% i więcej, wiara - zagadnień, co do których masz pewność rzędu 50% (na dwoje babka wróżyła |
Geoffrey napisał/a: |
Z racjonalnego porządku świata NIC nie wynika. To tylko obserwacja. |
Geoffrey napisał/a: |
Nikt nigdy naukowo nie zarejestrował istnienia duszy . |
Bernard Gui napisał/a: |
Logiczne jest jednak to, że skądś się to wszystko, te wszystkie prawa musiały wziąć |
Bernard Gui napisał/a: |
to dałoby się to zbadać. |
Geoffrey napisał/a: |
Nie ma takiego twierdzenia naukowego |
Bernard Gui napisał/a: |
A skąd 99% pewności, że zmysły nas nie mylą? |
Bernard Gui napisał/a: |
Logiczne jest jednak to, że skądś się to wszystko, te wszystkie prawa musiały wziąć - i to jest jedna z interpretacji. |
Bernard Gui napisał/a: |
A skąd 99% pewności, że zmysły nas nie mylą? Dlaczego nie też 50%? |
Wulf napisał/a: |
nie jest to logiczne |
Wulf napisał/a: |
udowodnij |
Wulf napisał/a: |
ze swoistej brzytwy ockhama - nie ma sensu zastanawiać się nad prawdziwością obserwacji zmysłowej, bo wtedy nie miałbyś czasu na tą obserwację. Zamiast postępu miałbyś stanie w miejscu i myślenie czy naprawdę widzisz, czujesz etc |
Cytat: |
Jeśli powtórzę jakies doświadczenie 100 razy, i dostaję ten sam wynik, to nabieram pewności ( 99%), że za kolejnym razem wynik będzie taki sam.
To się nazywa dowód empiryczny, czyli doświadczalny. |
Wulf napisał/a: |
pytanie co nazwiesz "szerzeniem wiary w Boga" Dla jednych jest to "ogniem i mieczem", a dla innych po prostu dawanie sobą dobrego przykładu ... |
Geoffrey napisał/a: |
Ale właśnie w sensie nauczania i dobrowolnego jej przyjęcia przez słuchaczy. Zawsze słuchający ma wolny wybór. |
Bernard Gui napisał/a: |
Logiczne jest jednak to, że skądś się to wszystko, te wszystkie prawa musiały wziąć - i to jest jedna z interpretacji. |
Bernard Gui napisał/a: |
Przecież nic nie bierze się z niczego. Nic się nie dzieje samo z siebie. Wszystko ma swoją przyczynę. |
Bernard Gui napisał/a: |
Skoro energię jako taką można zbadać, to dlaczego energii życiowej miałoby się nie dać? |
Bernard Gui napisał/a: |
Udowodnić co prawda nie potrafię, ale można zapytać na zasadzie analogii, dlaczego nie miałoby być to możliwe. |
Bernard Gui napisał/a: |
Ale i tak wszystko, co empiryczne, poznajemy za pomocą zmysłów. |
Asu napisał/a: |
Także słowną próbę przekonywania innych ludzi, że ich dotychczasowa wiara była błędna, że to tylko my mamy rację. Nagabywanie ludzi wynikające z niezrozumienia tego, że nie chcą poznawać ani nawet słuchać o naszym bogu. Czyli także wszystkie chrześcijańskie (choć nie tylko) misje do innowierców. |
Geoffrey napisał/a: |
Ale nie masz uprawnień do krytykowania cudzych wierzeń. |
Geoffrey napisał/a: |
Co innego z nauką: ta ( w odróźnieniu od wiary) wymaga dowodów i tu trzeba kierować się logicznym myśleniem i zwalczać twierdzenia nieprawdziwe. |
Geoffrey napisał/a: |
Obaj nie mamy dowodów na swoje twierdzenia i nie przekonamy się nawzajem. |
Geoffrey napisał/a: |
Nie.
Jakie racjonalne podstawy ma twierdzenie, że jakiś facet 2000 lat temu umarł i zmartwychwstał? Albo że Allah jest wielki a Mahomet jest jego prorokiem? Żadnych. Nie do udowodnienia. Wierzysz, albo nie. |
Geoffrey napisał/a: |
Oczywiście dobra wola jest sprawą fundamentalną.
Ale cały czas mam wrażenie, ze ateiści uważają wszystkich bez wyjątku wierzących za fanatyków i ludzi z klapkami na oczach. |
Geoffrey napisał/a: |
Czy myślisz, że cały Bliski Wschód, wszyscy Muzułmanie to fanatycy?
Dlaczego tak sie dzieje, że w krajach arabskich nawet ludzie wykształceni są praktykującymi muzułmanami, że popierają (przynajmniej duchowo) ideę walki ze "zgniłym zachodem". Czy oni wszyscy mają klapki na oczach i zamknięte umysły? Dobrze jest myśleć, że to inni sa fanatykami, a my jesteśmy ci mądrzy. Ale to nie takie proste. Ich system jest po prostu inny. |
Geoffrey napisał/a: |
Nie mamy prawa ich zmieniać, uszczęśliwiać na siłę.
Tak samo, jak oni nie mają prawa zmieniać nas. |
Geoffrey napisał/a: |
Czyli jesteś fanatykiem racjonalizmu. |
Wulf napisał/a: |
I co w tym złego? Że zamiast wyśmiać kogoś albo obrazić, bo jego wyznanie jest bez sensu, który wierzy w Latającego Potwora Spagetti, to z nim dyskutujesz i okazujesz elementarny szacunek uznając, że może i ma inną wiarę, ale Tobie nic do tego? |
Cytat: |
Ateiści ciągle mówią, że każde tworzenie Boga to tworzenie bajek. A wielu wierzacych dalej mówi, że negowanie wiary w Boga to tworzenie bajek. I co? I nic. Dalej i jedni i drudzy ze sobą dyskutują. Rozmowa o bajkach tez jest całkiem fajna |
Arlzermo napisał/a: |
Przecież to on ma się postarać, byś ty uwierzył |
Arlzermo napisał/a: |
I to teiści mają mu udowodnić, że jednak się myli. |
Arlzermo napisał/a: |
Gdzie ja powiedziałem o wyśmiewaniu cudzej wiary? |
Arlzermo napisał/a: |
A jaki to ma związek z tym o czym tu mówiłem? |
Arlzermo napisał/a: |
Ale chcę go zrozumieć. Dlatego wymagam argumentów przemyślanych. |
Wulf napisał/a: | ||
|
Asuryan napisał/a: |
Ja zaś jestem całkowicie takiemu udowodnianiu przeciwny |
Asuryan napisał/a: |
a po drugie że takie próby zahaczają o tak znienawidzone przeze mnie nawracanie. |
Wulf napisał/a: |
Jak będę potrzebował w coś uwierzyć, to nie będę potrzebował na to dowodu. Po prostu w to uwierzę |
Wulf napisał/a: |
wiesz, niech nawracanie się odbywa w ramach normalnego społeczeństwa - głoszenia swojej racji, prezentowania swojego punktu widzenia etc. |
Wulf napisał/a: |
A nie to co teraz się dzieje, gdzie w zasadzie każdy jest nawracany, choćby nawet nie chciał... |
Asuryan napisał/a: |
No to masz łatwiej ode mnie. Ja żeby w coś uwierzyć potrzebuję tego doświadczyć, bądź mieć wrażenie że doświadczam. I tak nie uwierzyłbym w reinkarnację, gdyby seans regresingu w którym wziąłem udział nie przyniósł żadnych rezultatów. Jeżeli sam czegoś nie "dotknę", to żadne "dowody" nie skłonią mnie do uwierzenia w coś tylko na słowo. |
Arnzelmo napisał/a: |
To do krytykowania trzeba mieć jakieś specjalne uprawnienia? |
Arnzelmo napisał/a: |
Każdy może robić z ciebie idiotę a ty nie masz prawa go za to skrytykować. |
Arnzelmo napisał/a: |
Znów mnie zaskoczyłeś - to żeby stwierdzić, że czegoś nie ma, to też trzeba mieć jakieś dowody? |
Arnzelmo napisał/a: |
Kolejny przykład - stoisz na dworcu autobusowym, nagle ktoś krzyczy, że biega po nim zielony jeleń. |
Arnzelmo napisał/a: |
Jakiś argument, który nie polega na "wierzę bo wierzę"? No to na przykład to, że wiara jest wygodna. Wierząc w coś, łatwiej się żyje. Jest to racjonalny argument - wiara pozwala mi wieść lepsze życie. Powoduje, że widzę w nim sens i chcę się rozwijać, odkrywać je na nowo. |
Arnzelmo napisał/a: |
Nie wiem w jaki sposób ma się to do mnie... NIGDY nie stwierdziłem, że wszyscy muzułmanie to banda ciemniaków z klapkami na oczach. |
Arnzelmo napisał/a: |
Wiem, że "ich" system wartości jest inny. Ale chcę go zrozumieć. Dlatego wymagam argumentów przemyślanych. |
Arnzelmo napisał/a: |
Oczywiście, że nic na siłę. Ale mamy prawo zmieniać ludzi - poprzez rozsądną, NIE narzucającą się dyskusję, czy wymianę poglądów. |
Asuryan napisał/a: |
Dobry rodzic nie wyrzuca dzieci z domu na ulice - tak jak Bóg Adama i Ewę z Raju. |
Bernard Gui napisał/a: |
Z tego wynika, że Bóg z Księgi Rodzaju jest tyranem, który wydaje represyjny zakaz - zakaz uzyskania podstawowej wiedzy. |
Wulf napisał/a: |
jakby był tyranem, to by nie dał możliwości złamania zakazu Tyran nie mówi: "Tu masz pistolet, ale nie możesz mnie nim zastrzelić". Tyran mówi: "zwiążę Ci łapy byś mi nic nie zrobił" |
Bernard Gui napisał/a: |
mozesz złamać zakaz, ale za to umrzesz i możesz zostać przeklęty. |
Bernard Gui napisał/a: |
Bóg również złamał zasadę, że "prawo nie działa wstecz" - zasadę będącą podstawą sprawiedliwości. |
Wulf napisał/a: |
Wolałbyś, żeby Bóg nie dał tego wyboru ludziom? |
Wulf napisał/a: |
A gdzie jest napisane, że ta zasada odnosi się do Boga? ;-) |
Wulf napisał/a: |
Poza tym, nawet w naszym systemie ta zasada nie obowiązuje w pełni |
Bernard Gui napisał/a: |
No tak, moze powinienem być napisać, że hipokrytą, stosującym zasadę kija i marchewki - mozesz złamać zakaz, ale za to umrzesz i możesz zostać przeklęty. |
Bernard Gui napisał/a: |
Albo może nie? Może Adam i Ewa i tak by kiedyś umarli, ale bez zjedzenia owocu nie byliby tego świadomi, nie byliby w stanie wyobrazić sobie, co może oznaczać śmierć? Moze bez złamania zakazu nie myśleliby o śmierci, bo by się jej nie obawiali? |
Asuryan napisał/a: |
Przecież mogli zjeść owoc z Drzewa Życia, który dawał nieśmiertelność. Niestety nie zdążyli - zresztą Bóg w obawie przed tym, żeby nie zdążyli go zjeść (i uniknąć tym samym kary) wygonił ludzi z Edenu - "Po czym Pan Bóg rzekł: 'Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki'. Dlatego Pan Bóg wydalił go z ogrodu Eden, aby uprawiał tę ziemię, z której został wzięty. Wygnawszy zaś człowieka, Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów i połyskujące ostrze miecza, aby strzec drogi do drzewa życia |
Bernard Gui napisał/a: |
Zwłaszcza, że nie powiedział Adamie i Ewie, że zostaną wygnani z raju, jeśli złamią zakaz. |
Jander napisał/a: |
W ludzkim rozumieniu to Bóg nie dość, że okłamał pierwszych ludzi(nie oszukujmy się - spodziewali się, że owoc będzie zatruty) |
Jander napisał/a: |
to jeszcze sam spowodował pierwszy grzech(wszak umieścił węża i drzewo w ogrodzie) - to tak jakby ktoś zostawił walizkę pełną pieniędzy na ulicy i zamknął osobę, która by sprawdziła co jest w środku. |
Jander napisał/a: |
A Bóg wyrzucił ludzi z czystej zazdrości, bo po zjedzeniu owocu z Drzewa Życia byliby nieśmiertelni i znaliby dobro i zło - więc byliby jak Bóg(patrz: mój podpis). |
Bernard Gui napisał/a: |
tylko dlaczego za wybór, który ów Bóg uważał za zły, miałby przkląć tych, którzy tego wyboru dokonali, i tych, który ich do tego wyboru nakłonił? |
Bernard Gui napisał/a: |
ale jeśli Bóg nie chciałby być hipokrytą, to i sam musiałby się do niej stosować |
Bernard Gui napisał/a: |
Nie? W jakim sensie nie obowiązuje? |
Asuryan napisał/a: |
. Z jednej strony bowiem dał człowiekowi wolną wolę, a z drugiej zakazał jej używania (zabronił zjeść owocu tylko i wyłącznie z Drzewa Poznania Dobra i Zła - a co to za kierowanie się swoją wolą, jak nie potrafisz poznać czy to co chcesz uczynić jest dobre, czy złe). |
Jander napisał/a: |
Bóg wyrzucił ludzi z czystej zazdrości, bo po zjedzeniu owocu z Drzewa Życia byliby nieśmiertelni i znaliby dobro i zło - więc byliby jak Bóg |
Asuryan napisał/a: |
Nie spowodował, ale sprowokował (zrobił co tylko mógł, by wystawić ich na pokusę). |
Asuryan napisał/a: |
Według mnie nie tyle z zazdrości, co raczej z gniewu że śmieli sprzeciwić się Jego woli |
Wulf napisał/a: |
a co, miałby ich nagrodzić? Przecież istotą wolnej woli jest właśnie to, że za dany wybór ponosi się konsekwencje ;-) |
Wulf napisał/a: |
a niby czemu Bóg olewający tą regułę miałby być hipokrytą? |
Bernard Gui napisał/a: |
Z tego samego powodu dziś KRK sprzeciwia się kastracji księży - chce, żeby ci, którzy chcą żyć w czystości, byli narażeni, wystawieni na pokusy, a mieli się im jednocześnie opierać. |
Bernard Gui napisał/a: |
Bo kimże innym byłby ktoś, kto sam nie świeci przykładem dla tych, których poucza? |
Asuryan napisał/a: |
z tego co pamiętam dla KRK z życia w czystości seksualnej zwolnione są tylko małżeństwa |
Asuryan napisał/a: |
Dokładnie, z Maryją się skubaniec nie ożenił xD |
Bernard Gui napisał/a: |
Konsekwencje, ale nie takie, jakie zostały zapowiedziane. |
Bernard Gui napisał/a: |
Bo kimże innym byłby ktoś, kto sam nie świeci przykładem dla tych, których poucza? |
Bernard Gui napisał/a: |
Oczywiście, gdyby Adam i Ewa rzeczywiście umarli zaraz po zjedzeniu owocu, to wtedy oznaczałoby to uczciwy układ - wiedzieli, co ich czeka, ale stało się co innego. |
Bernard Gui napisał/a: |
Chodzi o to, że Bóg, który w Księdze Rodzaju powiedział: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się" tego nie zrobił? |
Jander napisał/a: |
Cudzołóstwo nie nastąpiło przecież, Maryja pozostała dziewicą. |
Jander napisał/a: |
Adam i Ewa byli pierwszymi ludźmi, ale niejedynymi stworzonymi przez Boga - z dwóch osób trudno by było założyć cywilizację, byłyby duże problemy z genami. |
Jander napisał/a: |
Nie znajdziesz też dinozaurów |
Wulf napisał/a: |
śmierć może w nich oznaczać wiele |
Wulf napisał/a: |
Bóg nie mówił nigdy, że te zasady odnoszą się do niego Więc nie może być hipokrytą. |
Wulf napisał/a: |
Wiesz oczywiście, że gdyby tak się stało, to nie miałbyś pojęcia o tym, że to się stało, bo byś nie istniał? |
Wulf napisał/a: |
Może więc to ludzie "dostosowali" słowa Boga i skutki działań Adama i Ewy do tego by się jakoś to kupy trzymało? Bo gdyby Bóg był "od początku" miłosierny, to pewnie Adam i Ewa by nie zgrzeszyli, a gdyby ich zabił, to nikomu nie byłoby o tym opowiadać. Może zamiast wszystkie problemy świata zwalać na Boga byś popatrzył, czy czasem jego posłańcy etc nie są w błędzie i po prostu nie próbują sami Bogiem wycierać sobie gęby? |
Asuryan napisał/a: |
Chodzi mi o to, że zapłodnił Maryję, która nie była Jego żoną. Jednocześnie tego samego zabronił ludziom (rozmnażania się poza małżeństwem). |
Asuryan napisał/a: |
Niczego takiego jednak w Biblii nie znajdziesz (stworzenia przez Boga jakichkolwiek ludzi poza Adamem i Ewą). |
Jander napisał/a: |
Nie znajdziesz też dinozaurów |
Wulf napisał/a: |
a niby czemu miałby to udowodnić? Nakaz od Boga? Czy co? Nie rozumiem za bardzo tego przymusu na "wierzących" w różne rzeczy ciążącego udowadniania, że ich wiara to nie bzdury. |
Wulf napisał/a: |
ale niby czemu mieliby udowodnić komukolwiek cokolwiek? |
Wulf napisał/a: |
to Ty przy wierze w Boga piszesz zaraz obok o zielonych jeleniach i innej menażerii. |
Wulf napisał/a: |
Taki, że Ty ciągle chcesz jakiś bzdurnych dowodów, ciągle chcesz racjonalizmu w dyskusji o Bogu. A nie umiesz za diabła powiedzieć, ani po co, ani czemu niby odrzucenie racjonalizmu dyskusji miałoby pomóc komukolwiek w tej dyskusji
|
Wulf napisał/a: |
Ale skoro to TY CHCESZ ZROZUMIEĆ, to wymagaj od SIEBIE Bo to TY chcesz zrozumieć, nie? Więc się trzeba przyłożyć. Czy jak chcesz się uczyć matematyki zaawansowanej, ale jesteś antytalentem matematycznym, a masz zamiłowanie do historii bliskiego wschodu to mówisz by ktoś Ci to napisał "po historycznemu"? A więc nie tak jak się opisuje matematykę i jej zasady (np wzorami, wykresami etc), a tak jak się opisuje historię? |
Geoffrey napisał/a: |
Arnzelmo |
Geoffrey napisał/a: |
To się nazywa arnzelmocentryzm |
Geoffrey napisał/a: |
Skąd założenie, że wszystko ma się mieć do Ciebie?
Pozwoliłem sobie na dygresję o fundamentalizmie i jeśli chcesz, możesz na ten temat wyrazić swoje zdanie. To nie był atak na Ciebie. |
Geoffrey napisał/a: |
Jasne. Udowodnij mi, ze na czwartej planecie właśnie odkrytego systemu planetaranego (1000 lat świetlnych od nas ) nie ma życia.
Kiedy się nie ma dostatecznych informacji, trzeba mieć na tyle uczciwości, żeby powiedzieć "nie wiem", a nie zgrywać mądralę. |
Geoffrey napisał/a: |
Ale nie masz prawa krytykować kogoś spoza waszego "garnka". |
Geoffrey napisał/a: |
Nie wiem jak jest z innymi religiami, ale jeśli mówisz o chrześcijaństwie, to nie masz racji.
Po pierwsze z praktycznego punktu widzenia chrześcijanin ma utrudnione życie - musi (powinien) przestrzegać dodatkowych nakazów i zakazów. |
Geoffrey napisał/a: |
Dobrze ujął to Wulf - to jest Twój problem, nie ich. Poczytaj, poszukaj, ale nie wymagaj od nich, żeby się przed Tobą tłumaczyli. |
Geoffrey napisał/a: |
Według mnie tekst "twoja wiara jest bez sensu", jest już agresją, narzucaniem się, bo mówiąc komuś, ze wierzy w głupie rzeczy, sugerujesz że sam jest głupi, jesli w takie rzeczy wierzy. |
Asuryan napisał/a: |
Niczego takiego jednak w Biblii nie znajdziesz (stworzenia przez Boga jakichkolwiek ludzi poza Adamem i Ewą). |
Bernard Gui napisał/a: |
Zdanie "prochem jesteś i w proch się obrócisz" też można interpretować na wiele sposobów? |
Cytat: |
To stawianie siebie ponad prawem, z jednoczesnym umieszczaniem wszystkich oprócz siebie w jego zasięgu. To wg Ciebie nie jest hipokryzja? |
Bernard Gui napisał/a: |
Jak już była mowa - Boga nie obowiązują ustalone przez niego reguły. |
Arlzermo napisał/a: |
Bo jak twierdzą, że coś jest, to muszą umieć to jakoś potwierdzić. |
Arlzermo napisał/a: |
To, że są one do obalenia, nie zmienia faktu, iż on broni swoją wiarę innymi środkami, niż czczym gadaniem. |
Arlzermo napisał/a: |
Dyskusja to wymiana konkretnych poglądów, bardzo często łączy się ona z próbą przekonania drugiej strony do swoich własnych. |
Arlzermo napisał/a: |
A wydaje mi się, że najlepszym z nich jest właśnie rozumowe podejście do tematu. |
Arlzermo napisał/a: |
bo nikt nic z tego nie wyniesie, tylko będzie mieć mętlik w głowie |
Arlzermo napisał/a: |
I czekam na moment aż padnie coś, co mi zatka usta i spowoduje, że ostatecznie przyznam rację... |
Arlzermo napisał/a: |
atomiast osoba niewierząca nie ma czegoś takiego - wiele wyborów jest dla niej trudniejszych. |
Bernard Gui napisał/a: |
Skoro tak, to ciekawe, dlaczego Kain po zamordowaniu Abla powiedział, że 'każdy, kto go spotka, będzie mógł go zabić", skoro wtedy na świecie był tylko on sam i jego rodzice? |
Wulf napisał/a: |
Chyba, że uznajesz biblię za dzieło, które pochwala kazirodztwo |
Wulf napisał/a: |
- Proch, a więc cząstki materialne, bardzo drobne - atomy - człowiek składa się z atomów
- Proch, a więc nic wartościowego - jesteś niczym i niczym będziesz - Twoja pozycja jest niska i bez wartości - Proch, a więc materiał wybuchowy - ludzie potrafią wybuchać i ranić, potrafią zabijać, ale potrafią swojej siły wykorzystywać do pomocy innym. Cytat: |
Wulf napisał/a: |
Bo Bóg nigdy nie mówił, że on jest związany prawem Bóg mówi "to ja jestem prawem". I trzyma się tego - a skoro tak - nie jest hipokrytą |
Asuryan napisał/a: |
Może Kain martwił się na przyszłość i miał na myśli swoich przyszłych braci i siostry |
Asuryan napisał/a: |
a może miał na myśli Synów Boga, którzy też nie wiadomo skąd się wzięli w 6 rozdziale Księgi Rodzaju |
Bernard Gui napisał/a: |
ale tutaj chyba jest dość oczywiste, że tu chodzi o to drugie znaczenie |
Jander napisał/a: |
Poza tym jest bardzo mała szansa, by trafiła na taką duszę i jeszcze dodatkowo w to uwierzyła. Jeśli ktoś zyskuje świadomość swoich poprzednich wcieleń to raczej mała szansa, by okazało się, że jest Napoleonem |
Jander napisał/a: |
jakkolwiek jestem człowiekiem bardzo otwartym |
Lesij napisał/a: |
Co do reinkarnacji- to dusza może ulegać rozerwaniu i łączeniu się w różnych ciałach albo też zajmuje sama parę ciał bez żadnych domieszek (stąd tylu ludzi twierdzacych, że jest Napoleonami, Kleopatrami, etc., etc.)
Co smiesz sam do tego doszedłem ( to rozrywanio-zlepanie duszy) a dzisiaj się dowiedziałem, że coś takiego już od dawna istnieje O_O |
Lesij napisał/a: |
Zauważyłem rózne zachowania ludzi w róznych sytuacjach jakby często nie byli tą samą osobą i doszedłem do wniosku, że jest ich tam więcej... |
Lesij napisał/a: |
Czemu Ty cały czas musisz wszystko sprowadzać do najprostszych i najgłupszych przykładów??? |
Lesij napisał/a: |
Czemu Ty cały czas musisz wszystko sprowadzać do najprostszych i najgłupszych przykładów??? |
Lesij napisał/a: |
Były to sytuacje, w których już dana osoba znalazła się CHOCIAŻ raz ( chodzi o podbne a nie takie same, żebyś zaraz się tego nie uczepił) i jej kondycja fizyczno-psychiczna również była zbliżona... |
Tanit napisał/a: |
Bo to zazwyczaj jest punkt wyjścia. Zrozum prozaiczność życia, dostrzeż jego prostotę a wespniesz się po drabinie świadomości. Uh, ale mi się powiedziało o.o |
Soulforged napisał/a: |
Otóż, zasadnicze pytanie odnośnie dobrej obserwacji naukowej. Ich warunki były zbliżone, czy też Tobie wydawało się że takie są? Skąd u licha mogłeś wiedzieć o czym w danej chwili myślały, jak się czuły itd? Każdemu napotkanemu osobnikowi podtykasz pod nos kwestionariusz psychologiczny by zbadać jego nastrój? |
Soul napisał/a: |
Zrozum, że ja się Ciebie nie czepiam wcale- ja po prostu jestem ciekaw jak do czegoś doszedłeś, a Ty udzielasz mi odpowiedzi która mówi mi tyle że właściwie nic mi nie mówi. |
Lesij napisał/a: |
Weź pod uwagę to, że większość obserwacji przeprowadzałem na sobie samym. Inni byli źródłem pomocniczym... |
Lesij napisał/a: |
Bo z góry zakładasz, że badałem coś w najdebilniejszy z możliwych sposóbów -_- |
Soul napisał/a: |
Szkoda że tego nie powiedziałeś od razu, to by uprościło całą sprawę. Nie można powiedzieć, że doszedłeś do tego na drodze introspekcji? Trudno dyskutować z osobistym doświadczeniem, gdyż tylko Ty masz do niego dostęp, ale na pewno jest to bardziej sensowny argument na rzecz Twojej tezy- bo o swoim stanie wewnętrznym już możesz powiedzieć coś z większym prawdopodobieństwem trafności (chociaż tak na prawdę i tak go nie masz w 100% ). Oczywiście, biorąc pod uwagę zmianę postaw oraz te wszystkie rzeczy które biorą udział w procesie decyzyjnym w sposób nieświadomy- wciąż możliwe jest to że to nie żadne różne dusze nad Tobą zapanowały, co raczej nie ze wszystkiego zdałeś sobie sprawę. Inną sprawą jest to, że w świetle samopoznania- może coś w tym być, chociaż pozostaje pytanie czy takie duchowe rozbicie jest udziałem wszystkich ludzi, czy też tylko pojedynczych przypadków- takich jak na przykład Ty. |
Soul napisał/a: |
Pozwól jednak że spytam- wziąłeś pod uwagę stałą zmienność naszych postaw, zachowań itp. Wbrew temu co się potocznie myśli, nasze zachowania w ciągu jednego dnia potrafią zmienić się o 180 stopni, nawet wobec jednego i tego samego zjawiska. |
Soul napisał/a: |
Wybacz, ale palnąłeś straszną bzdurę, o czym Cię zapewniam. Pytając Cię o metodę jaką przyjąłeś, nie miałem absolutnie żadnych założeń i nie wiem skąd u Ciebie taki pomysł. Jak ktoś Cię pyta jak rozwiązałeś zadanie z matematyki że uzyskałeś taki a nie inny wynik to odpowiadasz "A co, uważasz że źle to zrobiłem? Uważasz mnie za debila?". Nie- po prostu opowiadasz jak coś zrobiłeś komuś kto nie wie skąd wynik się wziął. Ja po prostu zapytałem Cię jak doszedłeś do tego, co "odkryłeś" a Ty od razu traktujesz to jako afront... Wyluzuj się |
Lesij napisał/a: |
Dziwny przykład... Raczej zrobiłem to tak: podałem Ci rozwiązanie, w skróceonej formie a Ty, zamiast dojść do pełnego rozwiązania samodzielnie- zacząłeś szukać kruczków i dziur... |
Lesij napisał/a: |
Co do reinkarnacji- to dusza może ulegać rozerwaniu i łączeniu się w różnych ciałach albo też zajmuje sama parę ciał bez żadnych domieszek (stąd tylu ludzi twierdzacych, że jest Napoleonami, Kleopatrami, etc., etc.) |
Lesij napisał/a: |
Co do reinkarnacji- to dusza może ulegać rozerwaniu i łączeniu się w różnych ciałach albo też zajmuje sama parę ciał bez żadnych domieszek (stąd tylu ludzi twierdzacych, że jest Napoleonami, Kleopatrami, etc., etc.) |
Wulf napisał/a: |
Skoro mamy tylu Napoleonów/Kleopatr etc... to gdzie wg Ciebie te stosu ludzi, którzy w poprzednich wcieleniach byli kloszardami, prostytutkami, śmieciarzami, szambonurkami etc? I czemu nikt o tym nie mówi? :D |
Lesij napisał/a: |
Prawdy nigdy nie dociekniemy bu i nie da rady się przyjrzeć duszy kogoś i mieć pewności, że to nie jest sen... |
Lesij napisał/a: |
Dusze, moim zdaniem się zlewają i tylko w odpowiednich warunkach uaktywniają się pojedyncze cechy danej, a normalnie funkcjonują jak jeden zwarty organizm... |
Zła napisał/a: |
Dla mnie to co napisał Lesij o reinkarnacji i duszy jest bezsensu, a to z tego powodu, że po jaką cholerę dusza, jeśli ją mamy, miałaby się dzielić i rozdrabniać?
To raczej by ją osłabiło i zmniejszyłoby wpływ jaki może mieć na ciało w jakim się pojawiła. |
Zua napisał/a: |
W snach większość osób nawiedzają dziwaczne rzeczy i co z tego? To ma świadczyć o tym, że kiedyś ktoś był prostytutką lub śmieciarzem? Dla mnie bzdura totalna. |
Farin napisał/a: |
Mnie tam śniło się, że w moim mieście pojawiły się zombi i uciekałem przed nimi.
W sumie fajny sen, taki klimatyczny i fajny. Obudziłem się kiedy we śnie strzeliłem sobie w łeb - co mnie bardzo ucieszyło. Ciekawe kim byłem w poprzednim życiu |
Lesij napisał/a: |
Ciało jest jak pojemnik (to jest moje zdanie) i jego pojemność rośnie wraz z rozwojem...
Jeśli duszy udałoby się wejść w jedno ciało, któreby rosło- urosłaby mniej więcej (powiedzmy) 2 razy... Jeżeli uda się jej wejść w dwa ciała- 4 razy... |
Lesij napisał/a: |
Zakładam, że duszę przyrównać można do wirusa, który namnaża się ( w tym wypadku rośnie) tylko w organizmie (w tym wypadku ciele), a poza nim pozostaje bierny...
Po śmierci ciała znowu jest uwalniany i przechodzi w stan uśpienia do czasu znalezienia następnego ciała. Jeśli za bardzo urósł i nie wejdzie cały- zostaje rozczłownkowany. W mojej teorii liczy się to tylko dusz czyśćcowych, ale to już inna bajka... |
Lesij napisał/a: |
Teraz, żeby nie było niedomówień- do 3-5 roku życia (albo i wcześniejszego, ale zakładam, że taki okres istnieje), ciało jest pojemnikiem otwartym, a dusza, jeśli wejdzie- "nie przylega" do ścian pojemnika i nie jest rozciągana wraz z nim, toteż nowe dusze mogą się wpychać do owego ciała. |
Lesij napisał/a: |
Mam nadzieję, że teraz wszystko jasne... |
Asu napisał/a: |
Skąd pewność że dusza wraz z kurczeniem się ciała nie maleje |
Asu napisał/a: |
A jeśli od momentu narodzin przez całe nasze życie dusza jednak "przylega" do ścian tego pojemnika |
Asu napisał/a: |
Jasne, ale jakoś zupełnie mnie nie przekonujące. Co według Ciebie mianowicie dzieje się z duszą, gdy ciało człowieka zaczyna się kurczyć |
Dabliu napisał/a: |
Skąd wy to wszystko wiecie? |
W napisał/a: |
A co, jeśli dusza nie istnieje? |
W napisał/a: |
Co to w ogóle jest dusza i co przez nią rozumiecie (byt astralny, byt ontologiczny/metafizyczny, symbol) oraz jakie macie dowody na jej istnienie? |
wred napisał/a: |
Mi nic nie wiadomo na temat duszy , wiem tylko, że to coś co jest świadome wewnątrz mojego ciała nie jest bezpośrednio związane z mózgiem, bo czasami potrafi się przemieszczać wewnątrz ciała i poza nim w przestrzeni i odbiera wrażenia (informacje). |
Lesij napisał/a: |
Na tej zasadzie niektórzy dochodzą do wniosku, że dusza człowieka istnieje w całym ciele...
Niektórzy mówią o przypadkach tego, że po przeszczepieniu danego organu zaczynają się zachowywać jak dawcy ( na początku oczywiście nie znali kolesia) lubić to samo co on lubił, etc., etc... Swoją drogą- to kolejny argument za tym, że dusza MOŻE ylegać rozczłownkowaniu... |
Lesij napisał/a: |
że czasami to coś, ta Twoja świadomość NIE MA kontroli nad zdarzeniami a może je tylko obserwować? (nic tym pytaniem nie chcę Ci zarzucać, bo moim zdaniem takie stany są czasem normalne, także odpowiedz szczerze, proszę...) |
Asuryan napisał/a: | ||
W teorii tej zakładasz, że wielkość duszy jest niezmienna. Skąd tak absurdalne założenie |
Lesij napisał/a: |
Dusza takiego trzylatka nie "urośnie" (teraz jest już dobrze?) kiedy damy mu do czytania takiego Camusa |
Lesij napisał/a: |
A to dlatego, że dzięki ww. odkształceniom- zachowaniom ludzkiego ciała (nie lewitacjom, wyginaniom i innym takim dziwadłom, a prościej- minom) można stwierdzić jej obecność. |
Lesij napisał/a: |
Według mnie tego nie można tego jednoznacznie usystematyzować więc wybieram blebleble nie wiadomo czym ... |
Lesij napisał/a: |
Dusza może być nami a może być też kimś innym. |
Lesij napisał/a: |
Jeżeli nie potrafi się przejść w astral- można jedynie w sposób empiryczny badać duszę- czyli poprzez zachowania siebie i innych ludzi, a to nie daje pełnego obrazu... Nigdy. |
Lesij napisał/a: |
Emocje i charakter to właśnie JEST, moim zdaniem, dusza
W najprostszym ujęciu właśnie tak mógłbym ją scharakteryzować, ale to i tak obraz niepełny... |
Soulforged napisał/a: |
Aż się prosi o zdanie z Wittgensteina "o czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć". Skoro nie możesz określić o czym mówisz, to jak chcesz o tym jakkolwiek rozmawiać? To taki w sumie dość dobry zwyczaj, powiedzieć o czym się właściwie mówi- bo jeśli sam twierdzisz że dusza jest "blebleble nie wiadomo czym" to jakim prawem cokolwiek o niej mówisz? Toć to istna schizofrenia, nie wiesz czym jest a potem opisujesz czym jest i jakie prawa jej dotyczą. |
Soul napisał/a: |
A to już z całą pewnością schizofrenia |
Soul napisał/a: |
Jeśli badany nasze własne zachowania i zachowania innych ludzi, to otrzymujemy nauki społeczne + kilka innych z biologią włącznie. Jakkolwiek rozumiem Twoje stanowisko, to ciężko jest wyciągnąć wnioski na temat duszy z badania czegoś takiego jak zachowania ludzkie. Mogę dużo powiedzieć o tym, dla czego ludzie łączą się w grupy, podobnie jak biolog też jest to w stanie zrobić argumentując bez powoływania się na duszę. Kolejną dobrą zasadą, jaka obowiązuje we właściwym myśleniu, jest stara dobra brzytwa Ockhama "nie należy mnożyć bytów ponad konieczność" - skoro można coś wyjaśnić bez powoływania się na istnienie bytu którego istnienia nie możemy udowodnić (dusza) to po co go dodawać na siłę? |
Soul napisał/a: |
Znaczy dusza w dużej części jest sumą związków chemicznych jakie dostają się do naszej krwi? Bo na przykład wielka część emocji jest wywoływana przez zwykłe enzymy wnikające do krwi... charakter też w dużym stopniu jest uwarunkowany budową mózgu. Ja nie wiem co tu ma dusza do rzeczy, na pewno sporo ma medycyna, psychologia itd. Bez urazy, ale podpinanie duszy pod te zjawiska wydaje mi się czynione trochę na siłę... |
Lesij napisał/a: |
Dusza jest mixem tego co wymienił Wred, a w jego poście te cechy się wzajemnie wykluczały... |
Lesij napisał/a: |
Widać nie zrozumiała |
Lesij napisał/a: |
Dusza może być nami a może być też kimś innym. |
Lesij napisał/a: |
Emocje i charakter to właśnie JEST, moim zdaniem, dusza |
Lesij napisał/a: |
Ludzie charakteryzują się tym, że mają rozwiniętą świadomość społeczną i samoświadomość, czyli świadomość istnienia jako jednostki. Jak to wyjaśnisz biologią, socjologią czy chociażby psychologią? |
Lesij napisał/a: |
Super ego jest również częścią duszy. Tak samo jak ego i id. Jak wytłumaczysz ich istnienie, jak w ogóle wytłumaczysz istnienie psychiki ludzkiej na podstawie garstki enzymów i hormonów? |
Soulforged napisał/a: |
Ale rozumiesz chyba, że bardzo ciężko jest się odnieść do jakiegoś twierdzenia, gdy nie wiadomo czego ono właściwie ma dotyczyć? To tak, jakbyśmy rozmawiali o Bogu, ja miał bym wizję jakiegoś Absolutu, a Ty byś rozprawiał o Dzeusie. Raczej dogadać by się było ciężko, tak i tutaj czepiam się trochę, bo żeby się lepiej rozumieć, warto wiedzieć w czym rzecz cała tkwi, a nie mówić każdy w innym języku i o innych rzeczach |
Soul napisał/a: |
No to jak nazwać kogoś kto raz czuje swoje emocje, a raz emocje obcej osoby, raz ma swój charakter, a za chwilę charakter? Bo współodczuwanie to empatia, ale odczuwanie za kogoś innego i posiadanie nagle czyjegoś tam charakteru, to chyba już sprawa na leczenie psychiatryczne. Co najmniej schizofrenia... (albo co innego, w psychopatologii aż taki dobry nie jestem). |
Soul napisał/a: |
Ewolucją, być może? Niektóre naczelne też mają poczucie samoświadomość, a im dalej od nas tym o "myślenie" trudniej. |
Soul napisał/a: |
Garstki? No... dochodzi jeszcze cała niezwykle rozbudowana struktura mózgu i takie rzeczy... sorka, ale moje zainteresowania biologią choć w swoim czasie bardzo szerokie, to na tak skomplikowane tematy wypowiadać się nie będę, bo specem w tym nie jestem. Ale sporo można poczytać o tym... ostatnio nawet bada się neurologiczne podstawy doświadczeń mistycznych itp. więc wiesz... |
Soul napisał/a: |
Jand- Jestem daleki od dogmatyzmu, ale w rozmowie trzeba przyjąć pewien w miarę sensowny sposób myślenia który dla uproszczenia "właściwym" nazwałem. |
Soul napisał/a: |
Mogę powiedzieć, że tak na prawdę jest 10.000 Jandów i każdy jest kimś innym a istnieniem ich wszystkich można wytłumaczyć zmienność stanów emocjonalnych Twojej osoby... ale po co? |
Soul napisał/a: |
Nie zamykam się w dogmacie, ale jeśli rozmawiam, to chcę sensownego argumentu... czegoś z czym mogę polemizować, a nie stwierdzenia "tak jest, a jak nie rozumiesz to za słabo główkujesz, bo ja to tak widzę i już". |
Wred napisał/a: |
Odpowiedzmy sobie na pytanie - czy mamy duszę ? Czy wszyscy ludzie ją mają ? Czy wszystko co żyje ją ma ? I skąd o tym wiemy ? |
Jander napisał/a: |
W żadnym myśleniu nie można myśleć schematami - wtedy nie jest to myślenie - tak jak nie można powiedzieć, że odtwarzacz gra muzykę - on jedynie ją odtwarza. Myślenie musi być wolne i niczym nieskrępowane. |
Jander napisał/a: |
Uważam, że mamy duszę, mają ją wszyscy ludzie |
Lesij napisał/a: |
Moje pojęcie duszy jest zbyt skomplikowane by je wyłożyć ot tak. Mogę sie odnieść do definicji innych także Wy zacznijcie |
Lesij napisał/a: |
To jak wytłumaczysz, że tak to nazwę, fenomen, ośmiornic świń i delfinów?
Ośmiornice na ten przykład potrafią rozwiązywać różne, dla innych zwierząt trudne zagadki i najprawdopodobniej porozumiewać się w złożony sposób! |
Lesij napisał/a: |
Jednak te wszysstkie gatunki, mimo wytworzenia jezyka nie mają kultury. Czy według Ciebie wykształcenie kultury to kolejny stopień w drabinie ewolucji czy raczej wybicie się z obowiązujących norm i stworzenie czegoś swojego, nie związanego z wcześniejszym torem rozwoju? |
Lesij napisał/a: |
Taaa... Oglądałem Discovery i wcale mnie to nie przekonuje. Te ich teorie są bardziej wymuszone niż niektóre przemyślenia a i popierać zdają się je na zasadzie popierania istnienia potwora z Loch Ness. Czyli: |
Lesij napisał/a: |
W rozmowach o metafizyce nie ma sensownych argumentów, bo to nie jest ani chemia, ani biologia ani inne takie.
Przyjmuje się pewne założenia, a polemika jest po to by dowiedzieć się jak inni na to patrzą i porównać, zauważyć dziury w swoim poglądzie na te sprawy... I żadnych brzytew tutaj nie potrzeba. Wystarczy to co wymyśliła główka jak beznadziejnie absurdalne by to nie było |
Jander napisał/a: |
Ale po co ma przedstawiać absurdalną teorię? Mógłby powiedzieć - "tak właśnie jest, i tak was nie przekonam". |
Jand napisał/a: |
Idąc dalej - jeśli w kamieniu jest Bóg to czy niszcząc kamień popełniam bogobójstwo? Czy mogę modlić się do kamienia? Czy Bóg mi się ukaże przez kontemplację kamienia? Mówisz, że im bardziej dziwaczne tym bliższe prawdzie? W taki sposób scjentolodzy są bliżsi prawdy od np. katolików. |
Jand napisał/a: |
Wiesz Lesij, bardzo trudno jest dyskutować nt. pojęć o których ja wiem co innego od Ciebie - bo Twoje wykorzystanie pojęć superego i ego nieco się różni od oryginalnych, freudowskich pojęć, o których ja staram się mówić. |
Jand napisał/a: |
Zapewniam Cię, że gdybyś poznał podstawy psychoanalizy to dorzuciłbyś jeszcze id i wszystko by ładnie grało |
Jand napisał/a: |
Tu chodzi o pewien poziom dyskusji - ja mogę np. powiedzieć, że superego to brodaty dziadek, który siedzi obok Ciebie i uderza Cię laską po łbie za każdym razem, gdy będziesz chciał zrobić coś złego Mogę też powiedzieć, że krasnoludki w nocy wychodzą i ciągną mnie za włosy i w taki sposób wytłumaczyć dlaczego rosną mi włosy - a na tej podstawie mogę też wyciągnąć, dlaczego czasami niektóre rzeczy praktycznie znikają, bo nie mamy pojęcia gdzie je położyliśmy - tak naprawdę to krasnoludki je chowają Zdobycze XXX wieków nauki nie gryzą! A nauka pozwala zdobyć zasób słów, dzięki którym można w przystępny sposób tłumaczyć innym swoje teorie |
Soulforged napisał/a: | ||
Dziwne podejście... powiedz mi swoją definicję, a ja wytknę Ci co wg. mnie jest nie tak Ale tak na serio, to mówiąc już mniej naukowymi słowami: dusza jest tym, co łączy człowieka z Bogiem, tym co jest z nim częścią wspólną. Jego zamysłem, jego wolą i podstawą istnienia świata- lecz nie samym światem. Jak to określiłem już w rozmowie z Lesijem, dusza jest jak woda zaczerpnięta z wielkiego morza i zamknięta w przeźroczystym słoju- izolowana od swojej prawdziwej rzeczywistości, ale wciąż pozostającej sobą tylko mniejszą, choć jednakową jakościowo. Nie jest to może w całości trafne, ale jak ze wszystkimi porównaniami jest- oddaje pewien ogólny obraz. |
Soul napisał/a: |
A szczury potrafią "myśleć o myśleniu" co kiedyś przypisywano tylko ludziom. Też ewolucja, po prostu niektóre zwierzęta ze względu na warunki życia i swoją formę potrzebują pewnych szczególnych rozwiązań. To przecież normalne, że orzeł myśli inaczej od tuńczyka, bo żyje w innym środowisku. Zresztą, powiedziałem że im dalej od człowieka, tym ciężej o rozbudowany sposób myślenia, a nie że go wcale nie ma |
Soul napisał/a: |
Dziwne pytanie. Oczywiście że to kolejny stopień w drabinie ewolucji. Człowiek neandertalski też miał coś w rodzaju kultury... pojawiły się pochówki, jakieś pierwsze ozdóbki, niektórzy badacze mówią o wierzeniach- ale były bardziej prymitywne od kultury człowieka współczesnego. Niektóre małpy potrafią korzystać z prostych narzędzi- to też jest swego rodzaju kultura. To nie żadne "wybijanie się" po prostu zwykła kolej dziejów. |
Soul napisał/a: |
Nie wiem... niestety nie oglądam tego programu jakoś. Albo ochoty, albo czasu nie mam... wolę coś poczytać na temat |
Soul napisał/a: |
Już to dwa razy powiedziałem i powiem trzeci ze zdaniem "tak jest bo ja tak mówię i kropka" polemiki prowadzić nie podobna a i błędy ciężko wytknąć, bo i czemu. Kiedy ja mówię "8+8=16" to można się do tego jakoś tam odnieść. Możesz pokazać mi jakiś błąd jeśli takowy widzisz itd. Ty zaś mówisz po prostu "=13" |
Lesij napisał/a: |
Jeśli chodzi o duszę to uwazam tak samo jak Soul, jedyne co według mnie się nie zgadza to to, że charakter i osobowość są częscią szklanki...
|
Lesij napisał/a: |
Ale po co to?
Czy to, że szur będzie myslał o tym, że myśli pomorze uciec przed kotem? Czy to, że świnia potrafi inteligentnie "odpowiadać" na pytania matematyczne jakoś jej pomaga? Co liczy w życiu codziennym? Ilość kilogramów jakie wpuściła w swój brzuch? |
Lesij napisał/a: |
Ale po co ludziom myslenie o duszy, bogach, filozofowanie, etc., etc. ?
Jakoś nie ułatwia im to zdobycia pożywienia ani kopulacji Co więcej, powiem, że czasem utrudnia. |
Lesij napisał/a: |
I znowu dzielny Soul wie wszystko o głupi niedźwiadek podaje złe informacje -_-... |
Lesij napisał/a: |
No i znowu too samo- metafizyka to nie jest żaden przedmiot. |
Cytat: |
metafizyka
1. «nauka filozoficzna, której przedmiotem są podstawowe kwestie dotyczące istoty i przyczyny bytu» 2. «rozważania o tym, co niepoznawalne, tajemnicze, niedostępne zmysłom i doświadczeniu» 3. «rzecz trudna do zrozumienia ze względu na duży stopień abstrakcji» |
Lesij napisał/a: |
A Tobie strasznie na tym zależy, żeby to Tobie przyznac rację. Ta dyskusja to dyskusja zderzenia śwaitopoglądów, a nie dyskusja, w której mądry Soul tłumaczy głupolom wiejskim z okolicy że czarne jest czarne a białe jest białe... |
Lesij napisał/a: |
Jak chcesz obliczać metafizykę to szerokiej drogi, tylko nie wyjeżdżaj proszę z tym, że Twoje argumenty są słuszne, a innych nie, bo i tak nie uwierzę, że się tego wszytkiego doliczyłeś ;] |
Soulforged napisał/a: |
Cóż, ja uważam że są... charakter moim zdaniem, podobnie jak sama osobowość jest przypadłością fizyczną. To czy jesteśmy w życiu pesymistą, czy optymistą w dużym stopniu jest determinowane indywidualnymi różnicami w budowie mózgu. Podobnie- o czym pisałem tutaj (albo na FiR) w dyskusji z Bernardem- nawet poglądy polityczne (konserwatywne <--> postępowe) również jest kwestią niewielkich różnic w budowie tego szlachetnego organu Mogę nawet poszukać artykułu na ten temat którym się wówczas posilałem. Skoro więc nasze nastawienie do świata, stosunek do innych (empatia również warunkowana jest w ten sposób), poglądy polityczne i nastawienie do zmian, jest częścią fizycznej strony człowieka to nie wiem jaką rolę pełni w tym przypadku dusza. |
Soul napisał/a: |
Jedyny jej udział występuje (moim zdaniem) na tym poziomie w procesie decyzyjnym, a mianowicie na poziomie wyboru między interesami a wartościami, między poświęceniem się dla innych a czystym egocentryzmem. |
Soul napisał/a: |
Oczywiście to też ma podłoże biologiczne w znacznej części, ale człowiek posiada umiejętność "spojrzenia na siebie z góry" że tak obrazowo powiem, może zdystansować się sam do siebie... i to właśnie uznał bym za przejaw aktywności w ludzkim życiu codziennym. |
Soul napisał/a: |
Takie "metamyślenie" że to tak nieco dziwnie nazwę, w przypadku szczura może być wbrew pozorom bardzo przydatne. Ale dziwi mnie że taki fan natury, zwierząt itd. myśli że życie szczura upływa tylko na uciekaniu przed kotami, a świnia w stanie naturalnym nic nie robi poza jedzeniem Szczury tworzą bardzo ciekawe społeczności, a umiejętność świadomego myślenia skoro jest przydatna ludziom, to i na pewno innym stworom się przydaje. |
Soul napisał/a: |
Jeśli uważał byś, że na przykład uprawa ziemi, wynalazki takie jak lodówka, czy leki nie pomagają w zdobywaniu jedzenia czy rozmnażaniu, to powiedział bym że jesteś dziwny. A teraz pomyślmy... po co nam sztuka, filozofia, bogowie i cała reszta... Nie przyszło Ci do głowy, że istnieje ewolucyjna ścieżka rozwoju ludzkiej myśli naukowej, od pierwszych mitów o stworzeniu świata, to teorii Wielkiego Wybuchu? |
Soul napisał/a: |
Przecież to oczywiste, że ludzie musieli wychodzić od wyjaśnień prostych by móc iść dalej ku bardziej złożonym. |
Soul napisał/a: |
Chociaż by całym wysiłkiem ludzkiej rasy, wszystkie cywilizacje w roku 1200 naszej ery zaczęły badania nad napędem odrzutowym, nie wynaleźli by nic... a dla czego? Bo nie było odpowiedniego otoczenia kulturalnego, oraz całej masy innych niezbędnych wynalazków. |
Soul napisał/a: |
Ja widzę dość prostą ścieżkę prowadzącą od pierwszych malowideł na ścianach jaskiń (początek sztuki) prowadzącą do wielkich teleskopów, oraz grafików cyfrowych w formacie JPEG jakich używamy na co dzień. |
Soul napisał/a: |
Wszak sztuka narodziła się jako odwzorowanie rzeczywistości- a ta pasja pociągnęła za sobą nowe wynalazki, takie jak zdjęcia, potem filmy, cyfrowe przesyłanie danych itd. co dziś jest niezbędne w nauce która tak ułatwia nam życie. |
Soul napisał/a: |
Czy nie jest oczywistym, że jakiś pierwszy artysta musiał namalować mamuta czy innego zwierza na ścianie jaskini, żebyśmy my mogli dziś przeglądać obrazki na deviantarcie, a żeby naukowcy oglądali satelitarne zdjęcia powierzchni Marsa? |
Soul napisał/a: |
Oczywiście, są też inne aspekty sztuki, religii itd. takie jak na przykład tworzenie więzi społecznych. Ale to cała masa rzeczy. Że powtórzę za dawnymi ewolucjonistami (którzy de facto często strasznie bredzili) "skoro coś jest, to jest to konieczne" |
Soul napisał/a: |
Ja nic takiego nie powiedziałem- wypraszam sobie. Powiedziałem tylko, że nie podajesz do czego odnosi się Twoja obserwacja. Stwierdziłem (i nadal przy tym obstaję) że zacząłeś mówić o duszy, nie powiedziawszy uprzednio co masz na myśli. I tylko temu służyło to porównanie do matematycznego działania. Przedstawiłeś wynik (refleksję o duszy) ale nie powiedziałeś najpierw co rozumiesz przez duszę. |
Soul napisał/a: |
Tylko tyle- nie zarzucam Ci podania złych informacji- zarzucam Ci brak ich podania |
Soul napisał/a: | ||
Tako rzecze słownik PWN Ergo- metafizyka to nauka, metafizyka to dziedzina wiedzy, metafizyka to "przedmiot" taki jak matematyka, fizyka, historia, socjologia, językoznawstwo itd... To nawet nie jest moja opinia, to wynika z samej definicji niejako. |
Soul napisał/a: |
Sorka, ale delikatnie mówiąc- mijasz się z prawdą. To Ty chcesz żeby tak było- mi wcale nie zależy na tym żeby w dyskusji wygrać, mi zależy na tym żeby ktoś wytknął mi błędy w rozumowaniu- ale robię to samo u innych. Sam zresztą pisałeś, że w dyskusji chodzi o wytykanie sobie nawzajem "dziur" w teoriach- i ja to właśnie robię, czyli robię to co sam uznałeś za cel takich dyskusji. |
Soul napisał/a: |
Nie uważam Cię za żadnego wiejskiego głupka i nie wiem czemu twierdzisz że tak robię. Może masz na to jakieś dowody? Pokaż mi miejsce gdzie nazwałem Cię głupkiem, albo gdzie Cię tak potraktowałem, bo bezpodstawnych oskarżeń nie lubię... |
Soul napisał/a: |
Nie zrozumieliśmy się, pisałem wyżej że przykład z liczbami służył nie przedstawieniu pewnej drogi. Nie chodzi o to, że masz wyliczać wiedzę o duszy ze wzorów, ale że powinniśmy się trzymać pewnej metody- to znaczy, zanim powiesz o duszy, fajnie było by jakbym wiedział co tak na prawdę masz na myśli mówiąc "dusza" |
Lesij napisał/a: |
Nie znaczy to, że to on zawiera w sobie cechy charakteru i przemyslenia. On ukierunkowuje dusze na podstawie nakazów i zakazów. Jak masz małą łazienkę i prysznic- spedzasz w niej mało czasu. Jak masz ogromne jakuzzi i saunę za drzwiami- możesz z łazienki nie wychodzić. Tak samo jest, moim zdaniem, ze sferami mózgu, tylko o tyle się sprawa różni, że mózg może duszę ograniczać- ale dusza mózgu nie przebuduje |
Lesij napisał/a: |
Widzisz Jand? Ego i superego czy mi się zdaje :] Już druga osoba mówi coś podobnego |
Lesij napisał/a: |
Dlatego zderzenie: kultura-natura. Wychodząc z założenia wielu pokoleń humanistów kultura NIE MOŻE wynikać z natury, bo są to dwie, zupełnie przeciwstawne, powiedziałbym nawet rywalizujące ze sobą dziedziny...
Głownym założeniem natury jest prokreacja i wytwarzanie nowych, potężniejszych osobników już na poziomie jednokomórkowym występują procesy koniugacji, które nie tyle służą rozmnazaniu co uodpornieniem innego osobnika na dany czynnik... |
Lesij napisał/a: |
Pasja pociągnęła, ale nie wytworzyła. Wszystko o czym mówisz jest elementem ubocznymlub udoskonalonym narzedziem nie kontunuacją sztuki. To palec pociągnął za sobą wynalezienie rylca. Rylec pdzla, a pedzel aparatu, a nie sztuka... |
Lesij napisał/a: |
Co do pierwszego się zgodzę. Co do drugiego- cały postęp techniczny jaki był do tego potrzebny rozwijał się niezależnie od sztuki... Satelity powstały na bazie rakiet- rakiety- samolotów- samoloty latówców, latawce- ptaków. Nie obrazów...
Teraz jeszcze prześledźmy wczęsniej wspomniany teleskop: teleskop- lornetka- luneta- binokular- szkło soczewkowe- szkło kwarcowe. Jest tu gdzieś obraz? Nieee Są eksperymenty? Taaak |
Lesij napisał/a: |
Ewolucjoniści zajmowali się problemem duszy i jej ewolucji? Nie sądzę...
Raczej zajmowali się organizmami jako takimi... |
Lesij napisał/a: |
8+8 nigdy nie będzie trzynaście. Zatem przedstawiasz siebie, jako tego, którego poglądy są niepodważalnie słuszne... |
Lesij napisał/a: |
Poza tym mi się wydaje, że opieramy się na drugiej definicji w tej dyskusji, bo żaden z nas nie jest na tyle uznany, by okrzyknąć się filozofem chyba O.O |
Lesij napisał/a: |
Mówisz właśnie o "Słusznym rozumowaniu" na ten przykład. Z tych słów wynika, że jest jakieś niesłuszne rozumowanie, w domyśle to, którym posługuje się Twój rozmówca...
|
Lesij napisał/a: |
Poza tym przykładanie matematyki to metafizyki TO JEST właśnie czysty ABSURD... |
Soulforged napisał/a: |
Z tym, że dusza mózgu nie potrzebuje jestem skłonny się zgodzić... ba, nawet to twierdzenie w całości popieram. Z tym, że jestem raczej zdania iż mózg a i całe ciało zresztą, niezbędny jest do fizycznej manifestacji indywidualnej strony duszy. |
Soul napisał/a: |
Porównałem to w rozmowie z Tobą wczoraj (a teraz przedstawiam szerzej) do żarówki. Prąd elektryczny nie potrzebuje żarówki, lecz by przeistoczyć się w światło (manifestację) niezbędny jest mu przekaźnik. To jednak, jakie światło padnie na świat, nie zależy już w takim stopniu od samej elektryczności, co raczej od żarówki... od jej koloru, kształtu, mocy itd. Oczywiście, jest to bardzo prymitywne porównanie- ale moim zdaniem pozostaje w zgodzie z ogólną zasadą iż to fizyczna forma determinuje kształt manifestacji ducha, często bardziej niż sam duch. |
Soul napisał/a: |
Tutaj zbliżam się do obecnej w wielu religiach identyfikacji świata materialnego ze złudzenem... w hinduizmie chyba zwało się to "maya" -> złudzenie, to czego nie ma. Tak na prawdę to nie żarówka świeci sama z siebie, lecz za sprawą elektryczności- chociaż to przez tę formę właśnie postrzegamy jej światło. Rzekłbym, że stąd różnice między ludźmi. |
Soul napisał/a: |
Dla tego właśnie występujemy tutaj jako adwersarze, choć dusze nasze są właściwie jednakowe- to nasze ciała, fizyczne i od-fizyczne formy narzucają nam inny kształt naszych myśli i spaczają pojmowanie świata na swój sposób. |
Lesij napisał/a: |
Co to to nie, to nie ma nic wspólnego z ego i super ego. Wartości i interesy jednakowo są narzucone przez super ego i przez ego "po połowie" zaś wybór odbywa się tylko na poziomie "ja". Nie mieszał bym tu Freuda zresztą, nadużywany jest zbyt często a on sam pewno obraził by się za przywołanie go tataj. |
Soul napisał/a: |
Ależ natura kocha przeciwstawienia. |
Soul napisał/a: |
Wszak cała ewolucja jest historią przeciwstawień, sprzeczności i konfliktów. Czyż gatunki nie rozwijają się walcząc między sobą? Kultura jest sztuczną rzeczywistością w której żyje człowiek, lecz może wynikać z natury na zasadzie ewolucyjnej opozycji. |
Lesij napisał/a: |
Potrzeba matką wynalazków Lesij Zaistniała chęć i wola uwieczniania przyrody więc nauka przyszła z pomocą w postaci nowych lepszych technik. Na tym polega cała zabawa, że nie wystarczy skoncentrować się na technice, żeby osiągnąć postęp. Sztuka jest w wielu przypadkach społeczną wyobraźnią, odzwierciedla marzenia, dążenia rasy ludzkiej. |
Soul napisał/a: |
Ale dla czego? Matematyka idzie z metafizyką bardzo blisko... ba! Przez wielu uważana jest za jedną z najbliższych metafizyce nauk, więc nie mam pojęcia gdzie tu jest ten cały absurd. Matematyka, jest najbardziej abstrakcyjną z nauk ścisłych, podobnie jak metafizyka osiąga najwyższy poziom abstrakcji z dziedzin filozofii. W swoim czasie były jednością i nikt wielkiego absurdu nie widział. |
Lesij napisał/a: |
Dusza, jako prąd posiada napięcie i natężenie czyli charakter. Nie jest czystą esencją, bo czystej esencji nie dałoby się opisać przymiotnikami i nie dałoby się nadać nazwy jej własnościom... |
Lesij napisał/a: |
Z tym się zgadzam, ale w teorii, którą ja mogę nadbudować na Twoim przykładzie prąd w każdym gniazdku jest inny |
Lesij napisał/a: |
Superego ma normować ego. Zatem powinno być bytem świadoomym, co wynika z definicji wiki |
Cytat: |
Jest to instancja „moralna”, dążąca do doskonałości |
Lesij napisał/a: |
Nie jest to raczje tak, że superego i ego są stronami naszej osobowości, w której nieświadomie się ten spór rozgrywa, a proces decyzyjny jest jego uzewnętrznieniem?
|
Lesij napisał/a: |
Przeciwko samej sobie? Moim zdaniem w tym momencie pleciesz bzdury |
Lesij napisał/a: |
Natura nie wytworzyłaby sobie samej wroga. Kultura i rozwinięta świadmość człowieka są atutami jego duszy, która jest najbardziej rozwinięta w sferze świadomości i samodecydowania wśród wszystkich organizmów naturalnych (przynajmniej na tyle poznanych by można było to stwierdzić) |
Lesij napisał/a: |
Nadal teleskop ma się do tego jak człowiek do kartofla...
Wyobraźnie i chęć zaspokojenia ciekawości co tam błyszczy w górze ma więcej wspólnego z aspektem naukowym i poznawczym niż romaantycznym ( na zasadzie wymyslenia religii)... Too raczej chęc wyrwania jeszcze istniejącym bogom ich tajemnic i udowodnienie im, ze nie istnieją niż chęć stworzenia nowych religii... |
Lesij napisał/a: |
W matematyce, mimo że często jest czysto abstrakcyjna,jest za dużo schematów i za bardzo tyczy się tego siwta, by móc nią opisywać tamten... |
Regissa napisał/a: |
Mogę wtrącić?
Chciałam przypomnieć, że istnieje też koncepcja troistości natury człowieka: człowiek to ciało, dusza i duch. I co teraz? |
Soulforged napisał/a: |
Cóż, ja uważam że są... charakter moim zdaniem, podobnie jak sama osobowość jest przypadłością fizyczną. To czy jesteśmy w życiu pesymistą, czy optymistą w dużym stopniu jest determinowane indywidualnymi różnicami w budowie mózgu.
Podobnie- o czym pisałem tutaj (albo na FiR) w dyskusji z Bernardem- nawet poglądy polityczne (konserwatywne <--> postępowe) również jest kwestią niewielkich różnic w budowie tego szlachetnego organu Mogę nawet poszukać artykułu na ten temat którym się wówczas posilałem. Skoro więc nasze nastawienie do świata, stosunek do innych (empatia również warunkowana jest w ten sposób), poglądy polityczne i nastawienie do zmian, jest częścią fizycznej strony człowieka to nie wiem jaką rolę pełni w tym przypadku dusza. |
Lesij napisał/a: |
Ale po co to?
Czy to, że szur będzie myslał o tym, że myśli pomorze uciec przed kotem? |
Lesij napisał/a: |
Moim zdaniem dusza jest zbiorem elementów nie wynikających z ewolucji. Elementów takich jak:
osobowość, świadomość, charakter, umiejętność wyrażania emocji i wiele, wiele innych. |
Lesij napisał/a: |
Prz czym dusza jest materią plastyczną i zupełnie niepodporządkowaną naszym prawom. |
Lesij napisał/a: |
Może wzrastać- przybliżać się do nieskończoności i dzielić się.
Dzielenie się działa jak rozmnażanie- możliwość zajęcia większej ilości caiał- a co za tym idzie zwiększony wzrost mimo że w oddzieleniu. |
Lesij napisał/a: |
Moim zdaniem wszystkie dusze pochodzą od Boga i jako takie powinny do Niego wrócić, jednak Bóg jako ten dobry, nie ma zmairau przyjmować zdeprawowanych części samego siebie. |
Lesij napisał/a: |
Dusze spokojne to te, które spokojnie odbywają swoją karę nie nekając ludzi i nie starając się znaleźć nowego ciała.
Dusze niespokojne to dusze nawiedzające różne miejsca |
Lesij napisał/a: |
co rónież sprawia, że moga "urosnąć". |
Lesij napisał/a: |
Więc by się oczyszcić dusza musi zrezygnować ze wzrastania, którego rodzaje sa nastrępujące:
- otoczenie się czcią, wymuszenie/spowodowanie wiary w siebie- czyli dusza, tak jak egregor, pompuje swoją moc na podstawie tego ilu ludzi o niej pamięta i rozgłasza jej chwałę. - rozwój duchowy, czyli kontemplacja sztuki, uczestniczenie w rytuałach i takich innych. przy czym można go podzielić na okultystyczny i kulturowy. |
Lesij napisał/a: |
Ciało, tak jak mówił Soul, jest pojemnikiem dla duszy, jednak ten pojemnik nie zawiera jej cech. |
Lesij napisał/a: |
Wraz ze smiercią pojemnik zostaje opróżniony i wszystkie objawy życia ulatują razem z duszą, bo dusza jest tez energią życiową. Zatem dusza posiada własną osoboweść, charakter i zestawy emocji. Jak inaczej mogłaby ogarniać euforia tudzież spokój ludzi, którzy w czasie śmierci klinicznej wyszli poza ciało, jeśli dusza nie byłaby zdolna do wytwarzania emocji? |
Soulforged napisał/a: |
W swoim czasie były jednością i nikt wielkiego absurdu nie widział. |
Soulforged napisał/a: |
Jasnym jest chyba, że miłosierdzie, litość, empatię i inne tego typu odruchy serca, odczuwać można tylko wobec kogoś innego, będącego materialną osobowością. |
Soul napisał/a: |
O cóż mi jednak chodzi. Nasz charakter, jest w pewnym sensie wypadkową tego co czujemy. Jeśli dominuje u nas zazdrość, niechęć do innych ludzi i inne złe emocje, ktoś powie że jesteśmy zawistnikami. Podobnie, jeśli wykazujemy się wrażliwością na potrzeby innych, szanujemy normy i wartości, postępujemy właściwie etycznie- mówi się o nas, że jesteśmy uczciwi, bądź sprawiedliwi (w szerszym znaczeniu tego słowa). |
Soul napisał/a: |
Przeto, nie sposób być sprawiedliwym- gdy nie ma norm które można przestrzegać, bądź gwałcić- nie podobna też być zawistnikiem, gdy nie ma osób którym możemy zazdrościć. Dwie "dusze" są w faktycznym stanie rzeczy jednakowe, niczym dwie krople wody i nie podlegają właściwie żadnym zewnętrznym warunkowaniom, dopóty dopóki nie przybiorą swych fizycznych form. |
Soul napisał/a: |
Gdyby jednak, odjąć te fizyczne uwarunkowania, w jaki sposób jedna dusza miała by być dobra albo zła względem drugiej? |
Soul napisał/a: |
W jaki sposób mógłby istnieć charakter? Ano, nie mógł by, bo charakter jest sposobem reagowania na fizyczny świat- o czym czy jesteśmy cierpliwi często decydują za nas warunki zewnętrzne. Gdyby nie istniały rzeczy wymagające cierpliwości, nikt nie był by cierpliwy, ani też niecierpliwy. |
Soul napisał/a: |
Stąd też mój wniosek, jako by dusza od charakteru była niezależna, a on sam był tylko czysto fizyczną przypadłością, niczym to "światło żarówki" o którym mówiłem wcześniej. Elektryczność sama z siebie nie świeci ani na zielono, ni na czerwono- ale szkło (ciało) może im taki charakter nadać. |
Soul napisał/a: |
Idąc nieco dalej tym tropem, nieprawdopodobnym wydaje mi się, by dusza sama w sobie wytworzyła mechanizmy działania w stadium nie będącym jej właściwym. Tak, jak wzrok nie narodzi się raczej w wiecznej ciemności (no dobra, nieliczne gatunki zwierząt żyjących w mrokach mają jakiś tam wzrok, ale to raczej inna sprawa) tak też miłosierdzie ani sprawiedliwość nie powstanie w miejscu gdzie osiągnęły one już stopień absolutny. |
Soul napisał/a: |
Rozumiem odniesienie, acz ja nieco inaczej bym je interpretował. To napięcie- to nie tyle charakter, co bardziej duchowy potencjał. Jeśli przyjmiemy bardziej wschodnią koncepcję reinkarnacji, to była by to ta praca duchowa, która przechodzi dalej wraz z kolejnymi wcieleniami. Innymi słowy, możesz dzięki temu "świecić" jaśniej- działać świadomiej i odnosić większe sukcesy (na drodze dalszego rozwoju duchowego, a nie w biznesie ) ale nie znaczy to że będziesz na przykład bardziej przyjazny, czy milszy dla innych. To, że ktoś jest mądry nie koniecznie musi znaczyć że jest przyjemny w obyciu. |
Soul napisał/a: |
Nie zgadzam się na taką nadbudowę mojej teorii, bo "gniazdko" w niej jest jedno jedyne |
Soul napisał/a: | ||
O ile założymy (czego ja bym raczej nie zrobił) że superego jest bytem. Niemniej, dalekim bym był od tego by twierdzić że jest to rzecz sama w sobie. To raczej element większej całości, jaką jest osobowość, to taka [że zacytuję nieśmiertelnego T. Parsonsa] "orientacja na wartości" nie jest przecież jednak samodzielna. W wiki, na której się oparłeś masz przecież:
|
Soul napisał/a: |
Szczerze? Nie mam bladego pojęcia Jeśli kiedyś dane mi będzie znać się na psychologii wystarczająco, odpowiem. Na razie mam poważne wątpliwości czy coś takiego jak superego oddzielne od "ja". Używam czasem tego pojęcia, ale wydaje mi się ono poważnie wątpliwe. |
Soul napisał/a: |
Ale dla czego zakładasz że istnieje coś takiego jak kultura przeciwna naturze? Kultura jest odrębna, ale skąd pomysł że jest przeciwna czy wrogo nastawiona? Kultura to przekształcanie przyrody, nie jej niszczenie. To, że przemiany bywają szkodliwe, to całkiem inna sprawa. |
Soul napisał/a: |
1) Skąd pomysł że kultura jest wrogiem natury. 2) Teza, o tym że człowiek decyduje o sobie świadomie jest bliska moim poglądom. Ale nie możesz nijak tego udowodnić Powiedz to jakiemuś socjobiologowi, to Cię wyśmieje i zwali na łeb taką górę argumentów, że zegniesz się wpół z wrażenia... (de facto, on też nie jest w stanie swojej tezy udowodnić, ale może ją argumentować...) |
Soul napisał/a: |
Liczba Pi tak się ma do rzeczywistości nijak, podobnie jak praktycznie cała matematyka. To jest przedmiot czysto racjonalny i tak daleka od empirii jak to tylko możliwe. Widziałeś kiedyś jedną szesnastą drzewa? Albo nieskończoną linię prostą złożoną z nieskończonej liczby punktów? Widziałeś kiedyś kwadrat chociaż w rzeczywistości? Bo ja nie. |
Soul napisał/a: |
Matematyka w stanie czystym- nie ma żadnego kontaktu z rzeczywistością i jest można powiedzieć "metafizyczna" w swojej naturze, opiera się tylko na założeniach i wnioskach z założeń, to jak powiedziałeś kilka postów wcześniej jest cechą metafizyki. Jej wzorce można nałożyć na świat materialny, ale nie znaczy to że działa to w drugą stronę |
Asuryan napisał/a: |
Ja zaś uważam, że spowodowane są również wpływem planet na nas podczas naszych narodzin. A co tak naprawdę decyduje jaka dusza zostaje sprowadzona w określone nowe ciało w danym miejscu i czasie (różnica nawet kilku minut urodzenia w tym samym miejscu powoduje już inną koniunkcję wpływających na nas planet oraz przesunięcie ich roli w poszczególnych domach astrologicznych, a domów w znakach) Może właśnie karma z poprzedniego wcielenia powoduje że zjawiamy się ponownie w takim, a nie innym czasie; w takim a nie innym ciele; w takim a nie innym miejscu; w takiej, a nie innej rodzinie; z takimi, a nie innymi predyspozycjami i zadaniem do wykonania by następne wcielenie było lepsze od tego którego właśnie doświadczamy |
Asu napisał/a: |
Pomoże mu nie pozwolić zbliżyć się innym szczurom do trucizny którą miał pecha skosztować. Dlatego tak ciężko jest wytępić szczury - zbyt szybko działająca trucizna spowoduje że podtruty szczur zanim zdechnie nie pozwoli się do niej zbliżyć żadnemu innemu szczurowi ze swego stada. Otruty szczur potrafi nawet zagryźć innego głodnego szczura ze swego stada, by tylko nie dopuścić do rozprowadzenia trucizny na resztę swych współplemieńców. |
Asu napisał/a: |
A z tym się pozwolę nie zgodzić. Według mnie dusze są podporządkowane pewnym prawom, a to że my tych praw nie potrafimy poznać to już inna sprawa. Tak samo zresztą jak widząc człowieka w większości przypadków potrafimy widzieć tylko jego powierzchowność, a nie duszę. |
Asu napisał/a: |
A to już jest według mnie całkowita bzdura. Ja mianowicie uważam że wzrost duszy nie polega na zajmowaniu innych ciał, a raczej na osiąganiu lepszych warunków startu w nowym życiu, większym emanowaniu z ciała ("jaśnieniu" Soulforgeda przejawiającego się większą energetyczną aurą), z coraz większą siłą która nie pozwala na zagnieżdżeniu się w ciele jakiejś innej duszy - pasożyta. Dla mnie spłodzenie dziecka to nie tyle rozdzielenie części swej duszy i partnerki by połączyły się w nowym ciele, co raczej zaproszeniem jakiejś oczekującej duszy do przyjścia na ten świat. |
Asu napisał/a: |
Według mnie nie tyle wzrosnąć co raczej próbować przejąć jakieś nowe ciało, próbując wyrzucić z niego (przejąc kontrolę) inną duszę która powinna się w nim znaleźć. |
Asu napisał/a: |
O ile z pierwszego sposobu powinna zrezygnować (tak samo jak z nadmiernego przywiązania do tego świata) o tyle drugi jest według mnie wskazany dla prawidłowego rozwoju duszy. Nie zapominaj że np msze czy modlitwy też są pewnego rodzaju rytuałami. |
Asu napisał/a: |
Nie zawiera, ale jest nimi przesiąknięty - służy przecież do manifestacji tychże cech. |
Asu napisał/a: |
Jak więc wytłumaczysz to, że posługiwanie się w rytuale spirytystycznym szczątkami trupa danej osoby znacznie ułatwia przyzwanie jej ducha Dla mnie duch i dusza to pojęcia tożsame. Jak wytłumaczysz to że obcięte, a więc martwe paznokcie, czy wypadnięte włosy są doskonałym łącznikiem energetycznym w rytuałach okultystycznych |
Asu napisał/a: |
Ja wierzę że każde życie posiada duszę - a więc posiadają ją zarówno ludzie, jak i zwierzęta czy rośliny. Wielkość duszy zaś według mnie przejawia się w tym jaką formę przyjmuje ona przy swym przyjściu na ten świat. Tak więc najmniejsze dusze według mnie mają rośliny, średniej wielkości - zwierzęta, a największe - ludzie. Według mnie materia nieożywiona nie posiada własnej duszy, ale może nasiąknąć energetyczną emanacją jakiejś duszy. Z tego też powodu posługiwanie się ulubionymi rzeczami danej osoby znacznie ułatwia jej znalezienie przez jasnowidzów, tak samo jak włosami czy paznokciami - czy też sprowadzenie jej podczas seansu spirytystycznego (jeśli pojemnik na nią już się zużył). Według mnie dusza może istnieć bez życia (ciała - pojemnika) i czasem nawet być aktywną w naszym świecie w widzialny dla wrażliwszych ludzi sposób, ale życie bez duszy nie ma prawa istnieć. |
Lesij napisał/a: |
Czy widząc człowieka, samo ciało, którego obraz jest niezmącony żadnymi emocjami czujesz coś wobec niego? |
Lesij napisał/a: |
Słyszałeś o dobrej i złej energii, fluidach, etc., etc.?
Myślusz, że na jakiej zasadzie niektórzy ludzi nawet nieopatrznie wypowiedzianymi słowami rzucają na kogoś klątwę??? |
Lesij napisał/a: |
Tak samo jak dusza, w większości przypadków nie decyduje o tym czy jej pojemnik będzie miał wielki nos, małe uszy i pełne usta |
Lesij napisał/a: |
Zajmowanie miejsca w pobliżu absolutu i obcowanie z nim nie jest jedynym środowiskiem, w którym mogą funkcjonować. Są to, powiedzmy, warunki optymalne |
Lesij napisał/a: |
W końcu to człowiek nazywa rzeczy po imieniu nie kto inny. Jesli więc uważają się za wrogów natury i takimi się nazywają- są nimi |
Lesij napisał/a: |
A czemu akurat planety (kolejne ciała stałe jak najbardziej obecne w naszym świecie) mają według Ciebie coś wspólnego z duszą? |
Lesij napisał/a: |
Rozpatrujesz to na zasadzie starożytnych wierzeń czy miałeś dostęp do jakichś innych źródeł??? |
Lesij napisał/a: |
Co to ma wspólnego z kulturą? Ma to raczej dużo wspólnego z poczuciem wspólnotowości i świadomości społecznej wcześniej wspomnianej przez Soula... |
Lesij napisał/a: |
Dnae ciało ma pewien punkt zapełnienia nie zależny wcale od jego wielkości. I jak dusza nie wejdzie cała- cóż- rwij się głupia |
Lesij napisał/a: |
Czyli dzielą się i nawet jesli nie docierają do punktu zapełnienia- potrafią wytworzyć cos na kształt muru, który nie poizwala innym duszom, chyba, ze równie silnym na wniknięcie do ciała... |
Lesij napisał/a: |
To też Ale zajęcie ciała jest sposobem na wzrost... |
Lesij napisał/a: |
Ale na ten przykład dusza Napoleona czy Kleopatry jest tak rozdmuchana bo do dzisiaj jest na ustach wielu... |
Lesij napisał/a: |
Dusza "odwiedza" całe ciało i wszedzie pozostaje jej silniejsze lub słąbsze widmo... |
Lesij napisał/a: |
To tak jakby zamknąć cesarza Rzymskiego w szałasie i pilnowac by za chorobę stamtąd nie wychodził dostaraczjąc mu przy tym pozywienie... |
Lesij napisał/a: |
Tak jak dusza i człowiek zostawiają widmo- tak i Bóg stwarzajac świat napromieniował go Sobą. Tak właśnie powstały dusze. Więc kamienie i wszyztkie naturalne twory mają swoje dusze... |
Asuryan napisał/a: |
Można czuć - np rodzice miłość do swej śpiącej pociechy (lub ulgę że już nie płacze). |
Asu napisał/a: |
Choćby na zasadzie nieświadomości potęgi swej duszy, energii, etc. Zauważ że gdyby Ci wybitni w pewien sposób ludzi powstrzymali się przed wypowiedzeniem złych słów, to żadna klątwa by nie została rzucona. |
Asu napisał/a: |
A skąd wiesz że nie decyduje o tym poprzez swe czyny w poprzednim wcieleniu |
Asu napisał/a: |
Ja bym raczej rzekł że dusze nie wcielone w żadne ciało i nie nawiedzające tego świata (tak zwane złe, niespokojne, etc) przebywają nie tyle w pobliżu Absolutu, co raczej stanowią jego część. Dla mnie istnienie osobowego Boga nie jest konieczne dla istnienia dusz. Dla mnie takie dusze są tym Bogiem (bezosobowym). |
Soul napisał/a: |
Jesteś pewny że tylko człowiek To że nie rozumiemy języka zwierząt nie znaczy wcale że go one nie mają. |
Soul napisał/a: |
Oraz zdolności zwierząt do abstrakcyjnego myślenia. |
Asu napisał/a: |
Czemu akurat rwij Równie dobrze może "wystawać" poza ciało - sam spotkałem się z takimi osobami, których aury wyczuwane były w sąsiednim pomieszczeniu. |
Asu napisał/a: |
Ależ nie muszą się w cale w tym celu dzielić - wystarczy że zewnętrzną (wylewającą się z pojemnika) przekształca w obronną "skorupę". |
Asu napisał/a: |
Nie - zajęcia ciała jest sposobem na przyśpieszenie procesu reinkarnacji, lub próbą ominięcia kary karmicznej. |
Asu napisał/a: |
Do agregora jeszcze im duuuuużo brakuje - w odróżnieniu od duszy takiego Jezusa czy Buddy. |
Asu napisał/a: |
Czasami nawet poza samym ciałem. |
Asu napisał/a: |
Kto wie, może dusze Kaliguli, Nerona i jeszcze paru innych spotkał taki los podczas ich reinkarnacji. |
Asu napisał/a: |
Nie wierzę w stworzenie tego świata przez jakiegokolwiek Boga, więc ten argument zupełnie do mnie nie przemawia. Nie doświadczyłem w żaden sposób (albo doświadczyłem, lub nie rozpoznałem) Jego istnienia, ani nawet nie wydawało się mi że doświadczam - dla mnie jest On więc równie rzeczywisty jak drugi księżyc Ziemi zbudowany ze spaczenia. |
Lesij napisał/a: |
Jeśli tak, to na jakiej zasadzie? Wybiera sobie rodziców? Skąd w takim razie transmigracja? |
Lesij napisał/a: |
Tak samo jak Twoja matka nadała Tobie imię, a moja mnie |
Lesij napisał/a: |
A to już rozrost pojemnika jest, a nie wystawanie poza niego.
Poziom graniczny kontenera nie zostanie przekroczony, gdyż dusza jest do niego przyklejona i jednocześnie jest on na tyle plsatyczny, ze rosnąć rozpycha go... |
Lesij napisał/a: |
Poza tym- możliwe, że ta aura to była emanacja duszy- bariera dla duchów z zewnątrz, nie sądzisz? |
Lesij napisał/a: |
Dzielenie ma inny cel- zapełanienie jak najwiekszej ilości ciał... |
Lesij napisał/a: |
Moim zdaniem zaś bariera nie jest to wylana dusza a raczej coś na bazie promieniowania- dusza pozostoje w pojemniku jednak wytwarza poza niego poświatę odpychającą inne... |
Lesij napisał/a: |
Ale wzrasta sie przecież przez rytuały i obocowanie z kulturą i ze światem- nie jest to utrudnione w fazie eterycznej? |
Lesij napisał/a: |
Ale nadal wydaje mi się, że Jezus jako Osoba Boska, a egregor żywiący się Jego chwałą to dwie rózne bajki...
Moim zdaniem egregorowie Boga i Jego osób powstają na zasadzie psów zżerających resztki ze stołu pana... Otóż Bóg dał ludziom powody wierzenia, a oni wsysają wiarę, której sam Jahwe nie potrzebuje |
Lesij napisał/a: |
Zgoda. Pojemnik może wychodzić za ciuało i dusz może emanowac o czym już pisałem... |
Lesij napisał/a: |
A Absolut? |
Asuryan napisał/a: |
Dokładnie stąd. Ja wierzę że poprzez swe czyny kształtujemy swą karmę, która odpowiedzialna jest za transmigrację (czyli bardzo dokładnie określa wszystko aprop przyszłego wcielenia). |
Asu napisał/a: |
Po jaką cholerę Dla mnie jest to po prostu niemożliwe - nie widziałem jakoś żadnych klonów robiących to samo. A jeśli dusza zajmując drugie ciało dzieli się, w efekcie zostając dwiema różnymi duszami - to reinkarnacja nie byłaby potrzebna. |
Asu napisał/a: |
Zaraz, zaraz, zdefiniuj pojęcie pojemnika, skoro nie musi być on tożsamy z ciałem. |
Lesij napisał/a: |
To mozliwe... Ale kto zajuje się takim sortowaniem dusz, jesli nie ma Boga? |
Lesij napisał/a: |
Metaforyczna przestrzeń otaczając duszę i niejako zabezpieczająca ją przed wtargnięciem elementu obcego do ciała. Powiedzmy że jest to taka błona komórkowa duszy, która może wzrastać wraz z nią, ale i jednocześnie ten rozrots lekko przyhamowywać... |
Asuryan napisał/a: |
Natura. Czyli sami je sortujemy poprzez nasze czyny w tymże wcieleniu. Dla mnie zarówno piekło, czyściec jak i raj istnieje tu na Ziemi. I tylko od nas zależy czy nasze przyszłe wcielenie będzie rajem, piekłem, czy czymś pomiędzy. A astral - miejsce gdzie dusze przebywają między wcieleniami - to tylko taka poczekalnia. |
Lesij napisał/a: |
Co do tego sortowania- jakby smy sami wybierali- wszyscy by chcieli kogoś z przysżłością... |
Darkaraghel napisał/a: |
ja jestem także praktykującym szamanem. |
Darkaraghel napisał/a: |
(...) a ja jestem także praktykującym szamanem. |
Saika napisał/a: |
Ateizm-bo nie lubię metafizycznego bełkotu. |
Cytat: |
Czemu "szamanizm"? A nie islam? Prawosławie? Szyntoizm? |
Darkaraghel napisał/a: |
No masz prawo do własnego zdania. Jednak kiedy mnie wytykano palcami w szkole mówiąc że jestem bezboznikiem, dzieckiem diabła itp bo nie chodzę na religię tak jak wszyscy, a na przerwach nie raz byłem obiektem oburzenia że jadłem kanapki z wędliną podczas okresu postu celebrowane przez innych to takie zachowanie jest "cacy".
"Cacy" jest też i nie ma w tym nic zdrożnego jesli ktoś chichra się z tego że druga osoba praktykuje szamanizm. Bo to przecież pusty śmiech. Ale spróbuj zaśmiać się z tego co idzie do spowiedzi. Spróbuj. Jakby mógł zabiłby cię. Uważasz że jesteś w porządku? |
Darkaraghel napisał/a: |
Ja i moja żona, to jesteśmy animistami, a ja jestem także praktykującym szamanem. |
Darkaraghel napisał/a: |
Ale spróbuj zaśmiać się z tego co idzie do spowiedzi. Spróbuj. Jakby mógł zabiłby cię. Uważasz że jesteś w porządku? |
Darkaraghel napisał/a: |
Uważasz że jesteś w porządku? |
utrivv napisał/a: |
GDYBY KTOŚ NIE ZROZUMIAŁ - JESTEM KATOLIKIEM I CHODZĘ DO SPOWIEDZI |
MrSpellu napisał/a: | ||
No ale jesteś katolikiem czy katolem? |
toto napisał/a: |
Jezusmaria, nie wierzę. |
Saika napisał/a: |
Zawsze mi było bliżej do empiryzmu |
Saika napisał/a: |
Skoro jednak można wyjaśnić znane nam zjawiska bez odwoływania się do Absolutu-to dla mnie jest dość mocna przesłanka za twierdzeniem, że go nie ma. |
Tixon napisał/a: |
Ja tam jestem za istnieniem Absolutu. |
Saika napisał/a: |
Fidel nie obraź się, ale ja Ciebie co do natury materii oświecać nie mam zamiaru. |
Saika napisał/a: |
Poza tym niechęć do bełkotu nie oznacza nihilizmu. |
Saika napisał/a: |
Skoro jednak można wyjaśnić znane nam zjawiska bez odwoływania się do Absolutu-to dla mnie jest dość mocna przesłanka za twierdzeniem, że go nie ma. |
Tixon napisał/a: |
Ja tam jestem za istnieniem Absolutu. |
Tixon napisał/a: |
Absolutu. |
ats napisał/a: |
nie podlega czyim wątpliwościom? |
Cytat: |
Nie trzeba żadnych dowodów. Bóg istnieje i koniec |
ats napisał/a: |
nie podlega czyim wątpliwościom? |
Cytat: |
Bo niby każdy wie o co chodzi w abstrakcyjnych pojęciach-ale one po bliższych oględzinach okazują się bełkotem maskującym niezrozumienie. |
MadJack napisał/a: |
Nawet mi ani trochę nie przeszkadza nawet to, że ktoś jest niewierzący! Częściej spotykam ateistów, którym przeszkadza to, że ktoś jest wierzący |
Jander napisał/a: |
Czyli nie będzie Ci przeszkadzało jeśli będę dokonywał rzeczy niezgodnych z Twoją religią |
MadJack napisał/a: |
Czyli nie będzie Ci przeszkadzało jeśli będę dokonywał rzeczy niezgodnych z Twoją religią, np. aborcji bądź eutanazji? |
Cytat: |
ps: 188cm to dalej katolstwo, katolik jest do max 175, no może 180. |
Asuryan napisał/a: |
Na istnienie Absoluta są dowody: |
Cytat: |
Przez niektórych zresztą obalane z wielką przyjemnością |
Saika napisał/a: |
Czy Wy możecie szanować poważne tematy, co? |
Saika napisał/a: |
Czy Wy możecie szanować poważne tematy, co? |
Asuryan napisał/a: |
Jak coś, co występuje wtedy kiedy brak jest dowodów (gdy są dowody, to jest już wiedza, a nie wiara), może być traktowane poważnie?! Jak do czegoś tak niepoważnego można odnosić się z szacunkiem?! |
MadJack napisał/a: |
W sumie dyskusje o wierze są trochę bez sensu, gdy rozmawiają ateiści i wierzący ^^ Jak ja mogę rozmawiać z tak naiwnymi ludźmi? |
Jander napisał/a: | ||
Czyli nie będzie Ci przeszkadzało jeśli będę dokonywał rzeczy niezgodnych z Twoją religią, np. aborcji bądź eutanazji? ps: 188cm to dalej katolstwo, katolik jest do max 175, no może 180. |
utrivv napisał/a: |
Misjonarze, apostołowie nie chodzili po świecie wołając ty taki owaki nie rób tego czy tamtego bo to złe ale głosili Chrystusa i to ukrzyżowanego.
Jeżeli ktoś uwierzył i dalej źle czynił - wtedy można go upomnieć ale wcześniej? |
MJ napisał/a: |
Heh, ale mnie szokuje, jakie beztroskie stworzenie z tej Saiki Doczepiłem się jej o pojęcia abstrakcyjne, a ta to spokojnie zignorowała. Chyba będę wiercił jej tym dziurę w brzuchu ^^ |
Caesar napisał/a: |
Moim zdaniem sprawa jest prosta:
a) albo wierzysz, że Bóg istnieje; b) albo wierzysz, że Bóg nie istnieje. |
Saika napisał/a: |
A więc jesteś deistą.
Wyrośniesz. |
Caesar napisał/a: |
Mnie wydaje się, że na pewno Istota Absolutna istnieje, |
Caesar napisał/a: |
a) albo wierzysz, że Bóg istnieje; b) albo wierzysz, że Bóg nie istnieje. |
Cytat: |
A więc jesteś deistą.
Wyrośniesz. |
Caesar napisał/a: |
Ale co Ci nie gra w tych zdaniach. |
Saika napisał/a: |
że wierzyłam, że ateistka siedząca obok mnie trafi do piekła |
Caesar napisał/a: |
Kiedy napisałem, że jestem pewien czegoś, to miałem na myśli dokładnie tyle, że jestem przekonany o czymś. Potocznie mówimy, że wierzymy komuś wtedy, kiedy jesteśmy przekonani o tym, że mówi prawdę, czyli na pewno nie kłamie. |
wred napisał/a: |
Tak po prawdzie to niczego pewnym być nie można. |
wred napisał/a: |
Tak po prawdzie to niczego pewnym być nie można. |
ASX76 napisał/a: |
Tak po prawdzie to można być pewnym choćby śmierci. Wszystko co się rodzi, umiera. |
Cytat: |
Niczego nie można być pewnym na tym świecie poza tabliczka mnożenia - powiedział wujek i poczuł się mądrzejszy niż kiedykolwiek przedtem |
ASX76 napisał/a: |
Wszystko co się rodzi, umiera. |
utrivv napisał/a: | ||
Protestuję! Dostojewski jest nieśmiertelny! |
Saika napisał/a: |
Nie śmiej się, serio się zastanawiałam, jak godzić postulat ewangelizacji z tolerancją religijną. Serio zastanawiałam się, jak pożenić kreacjonizm z ewolucjonizmem a wolną wolę z Boską Wszechmocą... No i to poczucie, że "nie wolno" nie wierzyć... Na szczęście mam liberalną rodzinkę. Stąd deizm, antyklerykalizm, potem agnostycyzm i w końcu-ateizm. Kajdany opadły i wszystko stało się proste. |
WilliamCompton napisał/a: |
Taki Eskimos miałby przesrane, umarłby sobie po prostu bez szans na żadne bonusy |
WilliamCompton napisał/a: |
Taki misjonarz wierzy, że go Bóg weźmie w zaświat i obdaruje czym się da.
Chce tego samego dla Eskimosa, nie? |
WilliamCompton napisał/a: |
a jak za nich umarł Facet, który podzielił historię na pół, to mają to kompletnie w nosie. |
WilliamCompton napisał/a: |
wkurzające że ludziom wpadają w ucho takie anegdoty, dawkinsy, ....-muje-dzikie-węże |
WilliamCompton napisał/a: |
Na miejscu J.C. bym się wkurzył... |
WilliamCompton napisał/a: |
a jak za nich umarł Facet, który podzielił historię na pół, to mają to kompletnie w nosie.
Na miejscu J.C. bym się wkurzył... |
WilliamCompton napisał/a: |
Hehehe, a to nie takie proste :D zostałeś "przehandlowany"
najpierw Noe, potem Abraham, potem Mojżesz |
WilliamCompton napisał/a: |
można nie wierzyć, ale to już Wasza strata |
WilliamCompton napisał/a: |
Co do Eskimosa, facio walnie w piasek i koniec pieśni. A każdy katol jest z automatu dziedzicem Wielkiego B. |
Cytat: |
A każdy katol jest z automatu dziedzicem Wielkiego B. |
WilliamCompton napisał/a: |
Co do Eskimosa, facio walnie w piasek i koniec pieśni. A każdy katol jest z automatu dziedzicem Wielkiego B. |
WilliamCompton napisał/a: |
Hehehe, a to nie takie proste :D zostałeś "przehandlowany"
najpierw Noe, potem Abraham, potem Mojżesz Nie znam się dokładnie na teologii, ale człowiek ma w tym względzie raczej niewiele do gadania. |
Amontillado napisał/a: |
Saiko bardziej zastanawiające jest jak będąc ateistą można wierzyć w tolerancję - przecież to postawa zupełnie nielogiczna jedyną logiczną postawą ateisty jest egocentryzm i hedonizm. Libertyńskie próbowanie uwolnienia się od norm społecznych, które są ukształtowane przez zupełnie błędną i wypaczoną przez religię moralność. To nie kłamstwo czy kradzież są złe - to informacja o nich jest zła a gdy nie zostaniemy złapani nie zrobiliśmy niczego złego. |
Amontillado napisał/a: |
Saiko bardziej zastanawiające jest jak będąc ateistą można wierzyć w tolerancję - przecież to postawa zupełnie nielogiczna jedyną logiczną postawą ateisty jest egocentryzm i hedonizm. Libertyńskie próbowanie uwolnienia się od norm społecznych, które są ukształtowane przez zupełnie błędną i wypaczoną przez religię moralność. To nie kłamstwo czy kradzież są złe - to informacja o nich jest zła a gdy nie zostaniemy złapani nie zrobiliśmy niczego złego. |
Saika napisał/a: |
Za to z religią nie ma tolerancji-Bóg istnieje. Kropka. Albo uwierzysz, albo Gehenna. |
toto napisał/a: |
Bredzisz. |
Amontillado napisał/a: |
Rzekła osoba wykrzywiona przez społeczeństwo, w którego kształtowaniu brała udział religia słabeuszy. |
Amontillado napisał/a: |
ja twierdzę, że ateista, który to robi sam nie zdaje sobie sprawy z tego jak go społeczeństwo wypaczyło A ateista z wyrzutami sumienia - to jest dopiero aberracja! |
toto napisał/a: |
Och jej. Z tego powodu powinienem zacząć płakać? |
toto napisał/a: |
I wciąż bredzisz. |
Amontillado napisał/a: |
Saiko oczywiście, ze można się kierować w życiu zupełnie bezsensownymi zasadami i robić tak debilne rzeczy jak np. bezinteresowne pomaganie innym Nikt ci tego nie zabrania - ja twierdzę, że ateista, który to robi sam nie zdaje sobie sprawy z tego jak go społeczeństwo wypaczyło A ateista z wyrzutami sumienia - to jest dopiero aberracja! |
Saika napisał/a: |
Znaczy będąc ateistką muszę zostać zimną, wyrachowaną, cyniczną suką z marketingu? |
Saika napisał/a: |
Znaczy każdy wierzący w cokolwiek (z Papą Benem i mułłą Omarem na czele) to altruistyczne gołąbki pokoju? |
Amontillado napisał/a: |
Być może - ale wolę być osobą wzbogacającą się niż tą na której się ktoś wzbogaca |
Amontillado napisał/a: |
nawet o Hitlerze chyba nikt się nie będzie autorytatywnie wypowiadał, że trafił do piekła |
Jander napisał/a: |
To dziwne, bo akurat cywilizacje powstały na zasadzie współpracy. |
Cytat: |
Saiko - możesz nawet zostać filozofką, która będzie innym mówić żeby byli tolerancyjni - tylko niech cię chemia z fizyką broni przed wiarą w to do czego namawiasz innych - bierz z życia jak najwięcej a gdy nikt nie patrzy lub patrzeć nie chce pnij się do góry po głowach tych, którzy ci uwierzyli |
Cytat: |
A kto ci powiedział, że oni wierzą? Zostać księdzem, kosić kasę i chędożyć parafianki |
Saika napisał/a: |
A nie pomyślałeś mój drogi, że nawet ateista ma swoje zasady, których na dłuższą metę opłaca się przestrzegać? |
Saika napisał/a: |
Ale imaginuj sobie co by było, gdyby wszyscy tak robili... |
Saika napisał/a: |
Coś w tym jest. Ale z wieloma podobnymi jest tak, że na nieszczęście są frajerami, którzy im wierzą... aż za bardzo. |
Saika napisał/a: |
Co K***a Bóg robił przed stworzeniem świata? |
Saika napisał/a: |
Litości, czy sądzisz, że bez Boga nie może istnieć etyka/moralność? |
Saika napisał/a: |
Innymi słowy-jeśli jako ateistka nie jestem niemoralna, to znaczy, że jestem naiwna. To słodkie jest. |
Spell napisał/a: |
Prawo Dżungli najwyżej. Albo Związek Radziecki. |
Saika napisał/a: |
O koncepcji praw natury słyszał?
O prawach człowieka słyszał? |
Saika napisał/a: |
Pragmatyzm to też było nie było jakaś zasada. I karanie kradzieży też da się z niej wyprowadzić. |
Saika napisał/a: |
O koncepcji praw natury słyszał?
O prawach człowieka słyszał? |
Saika napisał/a: |
PASCAL BYŁ IDIOTĄ |
WilliamCompton napisał/a: |
A tak poważnie: chrześcijaństwo jest niezwykle trudną, sprzeczną wewnętrznie pogmatwaną religią, w której człowiek dostaje przysłowiowe "łaski" proporcjonalnie do wiary.
|
Cytat: |
wystarczy przyznać, że się grzeszy i wierzyć, że J.C. jest Bogiem - to wszystko! |
Cytat: |
Uwierzył i zaczęły ! |
Saika napisał/a: |
Pacal był niewątpliwie inteligentnym i mądrym człowiekiem-ale w tej kwestii (w kwestii "zakładu") się na pewno pomylił. |
WilliamCompton napisał/a: |
Spokój jaki daje wiara jest czymś tak niesamowitym i uzależniającym, że głupotą byłoby nie spróbować! |
WilliamCompton napisał/a: |
chrześcijaństwo jest niezwykle trudną, sprzeczną wewnętrznie pogmatwaną religią |
WilliamCompton napisał/a: |
No fajnie, ale już próbowałem tłumaczyć, że statystycznie taki nawał korzystnych zbiegów okoliczności jest po prostu niemożliwy!
Ja wiem, też myślałem "wmawiają sobie", "głupole, znowu im się coś roi" i tak dalej... Heheh, ale zmieniasz zdanie, kiedy twoje życie zaczyna się "prostować" i wszystkie klocki nagle spadają na swoje miejsce Ja nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje, ale się dzieje. Aha, te wszystkie korzyści to tylko taki mały bonusik, wiara jest czymś, kurde, bardziej... Ciężko to wytłumaczyć, ale jednak! |
Saika napisał/a: |
Co do Trójcy-
Augustyn miał wizję wskazującą, że nikt Boga Trójjedynego nie pojmie swym małym rozumkiem. Finito. |
Cytat: |
Co do łaski w islamie- Koran głosi, że za zło dostaniesz tyle samo zła-natomiast dobro będzie wynagrodzone dziesięciokrotnie. |
Saika napisał/a: |
Pacal był niewątpliwie inteligentnym i mądrym człowiekiem-ale w tej kwestii (w kwestii "zakładu") się na pewno pomylił. |
Saika napisał/a: |
Pacal był niewątpliwie inteligentnym i mądrym człowiekiem-ale w tej kwestii (w kwestii "zakładu") się na pewno pomylił.
|
WilliamCompton napisał/a: |
a tak poważnie: widziałem jak facet z rozległym tętniakiem, któremu dawali parę godzin życia wraca do zdrowia i pełnej sprawności, widziałem jak moi wierzący znajomi w "cudowny" sposób zdobywają fantastyczne posady, jak rozwiązują się naprawdę duże problemy
kiedy byłem ateistą, te wszystkie rzeczy przytrafiały się moim najlepszym przyjaciołom, zdrowo myślącym, nie-przegiętym katolikom. Ja tylko stałem z boku i patrzyłem, zgrzytając zębami z zazdrości. Jeden raz, okej - cool. Przypadek. Drugi raz, no szczęście głupiego. Trzeci raz, czwarty, piąty Człowiek miał wrażenie jakby mieli nad sobą jaką "niewidzialną" rękę która sama w cudowny sposób rozwiązuje ich problemy. |
WilliamCompton napisał/a: |
No fajnie, ale już próbowałem tłumaczyć, że statystycznie taki nawał korzystnych zbiegów okoliczności jest po prostu niemożliwy! |
WilliamCompton napisał/a: |
Zresztą podobno katolik zawsze musi być trochę wykluczony, nie? |
WilliamCompton napisał/a: |
moje ulubione kalki to "orbitujący czajniczek", "potwór spaghetti" i oczywiście małpy z maszynami do pisania! |
WilliamCompton napisał/a: |
- szykany w pracy - bardzo często spotykałem się z szykanami w pracy, szczególnie w większych miastach takich jak Warszawa, albo Gdańsk. Zwłaszcza ze strony młodszych superwajzorów dupo-włazów.
Spróbuj powiedzieć, że nie będziesz pracował w niedzielę, bo nie pozwala ci na to religia... - szykany w szkole - dziecko mojej koleżanki zostało pobite w szkole tylko dlatego, że chodziło codziennie na majówki, kaplica znajdowała się na osiedlu i w szkole miejscowe dresy spuściły mu łomot. Zresztą, dużo dzieci wstydzi się przyznać, że chodzi w niedzielę na mszę, itp. - szykany w domu - znajomi mieszkają na grodzonym osiedlu, takim dla "nowobogackich". Temat ich wiary jest wśród sąsiadów absolutnym "Tabu", a ostatnio przykleili im etykietkę "nawiedzonych" bo przyjmowali księdza po kolędzie. W każdym razie, nie jest tak wesoło... A wszyscy co myślą inaczej, spróbujcie wsiąść do nocnego autobusu w Nowej Hucie z różańcem w ręku. Powodzenia. |
WilliamCompton napisał/a: |
a tak poważnie: widziałem jak facet z rozległym tętniakiem, któremu dawali parę godzin życia wraca do zdrowia i pełnej sprawności, widziałem jak moi wierzący znajomi w "cudowny" sposób zdobywają fantastyczne posady, jak rozwiązują się naprawdę duże problemy |
toto napisał/a: |
Twój problem polega na tym, że wiara, ale uwaga, tylko w boga chrześcijańskiego (islam i inne religie to zupełnie inna para kaloszy), jest u ciebie bardzo istotnym składnikiem oceny człowieka. Im bardziej ktoś wierzy i się z tym nie ukrywa, tym mniej go cenisz. Przynajmniej tak to wygląda w kontaktach via forum. |
WilliamCompton napisał/a: |
- Bóg każe Mojżeszowi iść do faraona, a nagle ni z tego ni z owego przypuszcza na niego atak w nocy (Sefora musi urżnąć kawałek ptaszka swojego syna i dotknąć nim ptaszka Mojżesza, żeby ten uszedł z życiem) |
WilliamCompton napisał/a: |
Wcześniej, Bóg karze ukamienować człowieka, który w Szabas zbiera patyki na ognisko?! wtf? |
WilliamCompton napisał/a: |
Bóg jest miłością, a w samej Biblii można wyczytać, że zabił ok. 2,476,636 ludzi... |
WilliamCompton napisał/a: |
Bóg określa konsumpcję rzeczy niekoszernych i akty homoseksualne tym samym słowem "abominacja" (czy coś takiego). Ale jak to jest że katolicy mogą jeść wieprzowinę, ale już oddawać się w/w rozpuście już nie? |
WilliamCompton napisał/a: |
Ale najzabawniejsze jest to, że kiedy rzeczywiście się nad tym zastanawiasz (znając Biblię, przeczytawszy CAŁOŚĆ kilka razy) to wszystko składa się w jakąś jedną całość i nabiera sensu... Niemniej sprzeczności są! |
WilliamCompton napisał/a: |
Zresztą podobno katolik zawsze musi być trochę wykluczony, nie? |
WilliamCompton napisał/a: |
A wszyscy co myślą inaczej, spróbujcie wsiąść do nocnego autobusu w Nowej Hucie z różańcem w ręku. Powodzenia. |
Saika napisał/a: |
mydlenie oczu alegorycznością księgi Genezis na mnie nie działa |
Saika napisał/a: |
Ot, choćby moja polonistka ochrzciła dziecko "bo wypada", ja sama znam mnóstwo osób przymuszonych do bierzmowania. |
Saika napisał/a: |
Fidel się podjął wychłostania kolejnego nawiedzonego? |
MrSpellu napisał/a: |
Ba, w tym roku nawet nie wpuściła księdza po kolędzie (bo jak powiedziała, nie miała pieniążka dla księdza ). |
Amontillado napisał/a: |
A oni od tego roku mają przykaz chodząc po kolędzie nie brać |
Spell napisał/a: |
Cała Biblia alegorią stoi, dlaczegoż Księga Rodzaju miałaby być wyjątkiem? |
Fidel-F2 napisał/a: |
Saika, zasadniczo jest jedno prawo natury. Silniejszy zżera słabszego. |
Saika napisał/a: |
Nie sądzę, żeby twórcom ST i NT się chciało wszystko w tak zawoalowany sposób pisać... |
Saika napisał/a: |
o za wygodne wyjaśnienie, pozwalałoby na nadinterpretacje... Nie przekonuje mnie myśl, że twórca Księgi Rodzaju OD POCZĄTKU wiedział o ewolucji, Darwinie, a bajkę o ogrodzie Eden napisał, bo ładnie brzmiała. |
Saika napisał/a: |
To już nie moja wina, że ciężko jest wierzyć w "Boga, anioły i dzień ostatni". Trochę zazdroszczę tym, którym się sztuka pogodzenia kreacjonizmu z nauka udała (mydlenie oczu alegorycznością księgi Genezis na mnie nie działa)-a trochę się śmieję. Nieważne, czy jesteś muzułmaninem, Żydem, chrześcijaninem- w sumie te religie wyrastają z jednego pnia i są podobne, mimo ogromu różnic między nimi. Wszystkie są nie do pogodzenia z nauką- w każdym razie nie dla mnie. Nie cenię tych wierzeń ale wielu z moich znajomych i przyjaciół to osoby wierzące-w tego czy owego Boga. I choć nie lubię religijnego bełkotu-reszta ich sądów jest wcale trzeźwa a oni sami-godni szacunku. gardzę religią-nie ludźmi a muzułmanów bronię bo to, co się dzieje, to wariactwo-po obu stronach. W porównaniu z tym "szykanowanie" katolików w Polsce-mega wielkie LOL. Ot, choćby moja polonistka ochrzciła dziecko "bo wypada", ja sama znam mnóstwo osób przymuszonych do bierzmowania. |
utrivv napisał/a: |
wieżyc |
utrivv napisał/a: |
Krytyka literacka mówi że biblia ST to zbiór wielu różnych form od historycznego przekazu (chyba księhgga Liczb) przez bajkę (Jonasz) aż do poematów symbolicznych (Pieśń nad Pieśniami) i wszystkie te formy były znane i cenione wśród współczesnych pisarzom kultur.
Wszystko wskazuje że autorzy to ludzie najlepsi z najlepszych - doskonale wykształceni i oczytani którzy z mnóstwa znanych sobie pozycji tworzyli nowe dzieło. A natchnienie nie polega na tym że gołąbek szeptał im coś do ucha. Raczej do serca. Do tego musisz pamiętać że ST to połączone ze sobą 3-4 tradycje które tak zostały połączone by niczego ważnego nie utracić |
Spell napisał/a: |
No i dzięki sporej dawce tajemniczości oraz niedomówień łatwiej było manipulować tłuszczą |
Saika napisał/a: |
Kto miał rację? Kościół z czasów Świętej Inkwizycji, my, protestanci, prawosławni? |
WilliamCompton napisał/a: |
a tak poważnie: widziałem jak facet z rozległym tętniakiem, któremu dawali parę godzin życia wraca do zdrowia i pełnej sprawności, widziałem jak moi wierzący znajomi w "cudowny" sposób zdobywają fantastyczne posady, jak rozwiązują się naprawdę duże problemy |
Asuryan napisał/a: |
Do tego istnienie Boga nie jest konieczne, tak samo jak wiara akurat w Boga - ale sama wiara już tak. Ot, jak w przypadkach w których ludzie wierząc że dostają lekarstwo zdrowieli, choć tylko wmówiono im, że to co dostali było lekarstwem, a nie placebo które im faktycznie podano. |
Saika napisał/a: |
Nie ma Boga a są Jego cuda? |
Saika napisał/a: |
Dodaj fejsa, google, Windows 7... |
Stary Ork napisał/a: |
Widziałem ten sam dokument i byłem w głębokim szoku, kiedy zobaczyłem profesjonalizm, organizację i skutecznośc scjentologów; scena, kiedy udało im się w końcu doprowadzić dziennikarza do szału, byla po prostu porażająca. O ile wiem, działalność scjentologów jest zakazana w Niemczech i Francji, i całe szczęście - ta organizacja jest niebezpieczna. |
Jander napisał/a: |
Też to widziałem, uważam jednak, że to prostu mistrzowie marketingu i sprzedają określony produkt w określony, jakby nie było skuteczny sposób. A grunt amerykański jest bardzo żyzny. Inna sprawa, że musiałbym rzucić okiem na krytykę tego dokumentu. |
Tixon napisał/a: |
Podasz jakieś namiary na internetową wersję? |
Stary Ork napisał/a: | ||
Cholera, widziałem to w TVN24, kojarzę tylko, ze to był dokument BBC. |