Zaginiona Biblioteka

Hyde Park - Zwierzęta

BG - 2007-11-03, 13:11
: Temat postu: Zwierzęta
Jakie zwierzęta macie, lubicie, ew. jakich nie lubicie?

U mnie w domu jest para żółwi stepowych - teoretycznie samiec jest mój, a samica mojej siostry, ale w praktyce oba są w terrarium w moim pokoju, i to głównie ja się nimi zajmuję.

Moimi ulubionymi zwierzętami są koty - zarówno domowe, jak i dzikie - łącznie z lwami, tygrysami, lampartami, panterami i jaguarami. Nie podobają mi się koty perskie i syjamskie.

Kocham duże psy - zwłaszcza bernardyny, nowofunlandy, mastyfy, dogi niemieckie (błękitne i płowe), boksery, dalmatyńczyki, labradory i golden retrievery, a także owczarki niemieckie.

Lubię również niedźwiedzie - zarówno polarne, jak i brunatne.

Lubię węże - chyba wszystkie z wyjątkiem tych jadowitych. Jaszczurki lubię - zwłaszcza legwany, agamy i gekony, ale nie tylko. Lubię większość ptaków.

Nienawidzę małych psów - zwłaszcza terierów, jamników i wszelkich kundli zawierających domieszkę któregokolwiek z nich. Z terierów wyjątkiem jest airedale terier, który jest za duży, żeby można było go nazwać małym. Szczególną awersję mam do pinczerów miniaturowych, czyli tzw. ratlerków. Nie lubię małych szpiców i pudelków.
W ogóle to małe psy kojarzą mi się z wrednymi, agresywnymi, jazgoczącymi, hałaśliwymi potworkami, które gonią rowerzystów, obszczekując ich i obgryzając im kostki.

Nie lubię hien - chyba nie trzeba wyjaśniać, dlaczego ;)

Na ogół nie lubię owadów - z wyjątkiem motyli, ważek, niektórych chrząszczy i pluskwiaków.

Generalnie nie lubię zwierząt jadowitych i toksycznych. Z jadowitych wyjątkiem są niektóre gatunki ptaszników, które mnie fascynują.
Wilko - 2007-11-03, 17:53
:
W domu mam dwie kocice. Dwie wariatki i obie różne, a przecież to córka z matką. Potrafią sie nieźle pokłócić, zawsze stara wyżywa się na małej. Są to koty całkiem uczłowieczone. Często przychodzą pogadać i poskarżyć się na zły świat, że nikt im nie chce dać chrupek od razu po śniadaniu. Często też proszą mnie, abym wypuściła je na dwór, ale poszła razem z nimi, bo same się boją. Pocieszają, jak człowiek jest smutny, czy chory. Są też strasznymi pieszczochami, bo kładą się na plecach i chcą, żeby głaskać je po brzuchu.

Ulubionych zwierząt chyba nie mam, ale często napadają mnie dziwne chęci posiadania każdego zwierzaka. Dobrze, że wszystko kończy sie na zamiarze, bo pewnie miałam bym w domu akwarium z traszkami i rybkami, do tego kilka żab. Pewnie jaszczura jakiegoś, bo je uwielbiam, chociaż bardziej wolę węże. Straszyki i armie karaluchów do wyżywienia straszyków. Myszoskoczki, szczury, chomiki, bo wszystko to fajne i żyje krotko. : D
Tchórzofretki, bo są ciekawe oraz koślawego psa. Jeszcze był czas kiedy miałam ochotę na papugę. XD
Na prawdę cieszę się, że przed nabyciem jakiegokolwiek zwierzaka zastanowiła się, czy rzeczywiście chciałoby mi się tym wszystkim zajmować i doszłam do wniosku, że lepiej patrzeć na każde zwierzę w jego środowisku.

Bardzo lubię konie. Słyszałam opinie, że są to najgłupsze z ssaków i chyba trzeba przyznać - tak właśnie jest. Konie to silne zwierzęta i spokojnie dały by sobie rade z człowiekiem, ale i tak sie go boją. Chociaż z drugiej strony zależy co uważać za głupotę, bo niektóre z nich potrafią być bardzo sprytne.

Za ptakami nie przepadam z powodu ich ptasich móżdżków. Jakie to są głupie zwierzęta, że aż szkoda. No i pewnie są wyjątki, ale to tylko potwierdza regułę. Za inteligentne uważam kruki oraz duże papugi. Pewnie coś by się jeszcze znalazło, ale nie pamiętam w tej chwili. Za to ptaki, które są głupie, a i tak je lubię to strusie. W kontaktach z ludźmi są albo agresywne albo ciekawe. Nie wiem co gorsze, ich agresja, czy ciekawość.

Uwielbiam wszystkie torbacze i stekowce, za to, że są zupełnie inne od spotykanych zwierząt i stoją niżej na drabinie ewolucji, a jednak dają sobie radę.

Lubie gady, mimo, że inteligencją nie grzeszą. Chociaż podobno niektóre są w stanie rozpoznać swojego właściciela. Słyszałam, że scynki nawet przywiązują się do człowieka. W gadach lubię ich delikatną skórę, szczególnie wężową. Jedynie za żółwiami mniej przepadam.

Nie lubię królików. Strasznie denerwują mnie ich mordy. Takie głupie wyrazy pyska mają i do tego te ślepo patrzące oczy. Wkurzające zwierzę. Na pasztet!

Owady nie przeszkadzają mi do czasu, kiedy wejdą mi w drogę. Wkurzają mnie wszystkie żerujące na zwierzętach i człowieku. Takie to ubijam bez litości, a pozostałym pozwalam istnieć. : D

Bernard Gui napisał/a:
Nie lubię hien - chyba nie trzeba wyjaśniać, dlaczego ;)

Ale, dlaczego? Ja lubię hieny mimo tego, że śmierdzi im z pyska. Fascynują mnie ich szczęki zdolne zmiażdżyć kość jak zapałkę. To są fajni czyściciele, niedużo zostaje po padlinie, jak dorwą się do niej hieny z ich możliwościami kruszenia kości. Przynajmniej jedzą to, co innym zwierzętom zostało po posiłku. Poza tym śmiesznie sie poruszają, jak takie niedźwiadki. ^^

Ogólnie to lubię wszystkie zwierzęta, może niektóre trochę mniej, ale tak na prawdę nie przeszkadza mi ich obecność, rzecz jasna oprócz komarów. :evil:
BG - 2007-11-03, 20:01
:
Wilko napisał/a:
Nie lubię królików. Strasznie denerwują mnie ich mordy. Takie głupie wyrazy pyska mają i do tego te ślepo patrzące oczy. Wkurzające zwierzę. Na pasztet!

Ja akurat lubię króliki.
Wilko napisał/a:
Ale, dlaczego?

Bo są IMO brzydkie, nieprzyjemnie się śmieją, porywają małe lwiątka, czasami żywią się padliną i w ogóle są jakieś takie antypatyczne.
Cytat:
Ogólnie to lubię wszystkie zwierzęta, może niektóre trochę mniej, ale tak na prawdę nie przeszkadza mi ich obecność, rzecz jasna oprócz komarów.

O tak, komarów ja też nienawidzę i zabijam każdego komara, jakiego napotkam na swojej drodze. Ubijam te sześcionogie, krwiożercze wampiry bez litości.
W ogóle to dla mnie jest niepojęte i makabryczne, że można wgryzać się komuś w żyłę i pić jego krew. Okropieństwo.
Przy czym komary zaliczają się do, jak je nazwałaś, zwierząt żerujących na człowieku.
Terrapodian - 2007-11-04, 00:11
:
A ja mam psa - suczkę. Labradora. Nie widziałem bardziej niezdyscyplinowanego psa, który byłby do tego taki ufny, lagodny i wesoły. Labradory nigdy nie dorastają, zawsze są dziećmi... tfu, szczeniętami.

Mam jeszcze chomika, ale tych za bardzo nie lubię. Za mało to, przytulić się nie da, piłki nie przyniesie. Można się pogapić, podokuczać, ale to nie dla mnie. More futra, more fun.

Ogólnie lubię, lub toleruję większość zwierząt... za wyjątkiem kotów. Nie naciskajcie na mnie. Po prostu nie lubię tych okropnych typów.
Tanit - 2007-11-05, 10:55
:
Kicia! Cudna, czarna z złoto-brązowymi kłaczkami (świetnie si ę maskuje na dywanie xD )
Znajda, znaleziona przy torach, ma już 2,5 roku i nie możemy bez siebie żyć *.*

Zwierzaki są cudne, z psów lubię dobermany i setery irlandzkie.
Kiedyś chciałam mieć jaszcurki i nadal się nad tym zastanawiam ;) - wiecie, bratnie dusze xP

Au revoir!
Neander - 2007-11-05, 15:09
:
Ja mam psa. Mojego ukochanego, jedynego, niepowtarzalnego<tu nastąpiła lawina epitetów, które ze względów objętościowych została wycięta>niesfornego beagla :) Wabi się Fido, od łacińskiego fidelis - wierny. Teraz, po 3 latach jak już u mnie jest, nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Tyraela - 2007-11-05, 20:29
:
Nie mam zamiaru się rozpisywać, bo powiem krótko, że w przeciwieństwie do większości ludzi, nie lubię zwierząt. Są fajne, póki nie są moje. Można pogłaskać, pobawić się (a to też bez przesadyzmu), ale nie ma obowiązku, za którym nie przepadam wobec takich stworzeń, po prostu nie mam potrzeby przyjaźni ze zwierzakiem O.o
Chyba jedyne, które lubię, to węże: są genialne, obojętne, mają świetne mięśnie (aż przyjemnie poczuć je stalowe, przesuwające się po skórze <3), są przyjemnie chłodne i w ogóle cud miód. Moja ciotka ma dusiciela, świetny jest.
makatka - 2007-11-12, 06:33
:

My dzisiaj ze schroniska przywieźliśmy sobie Wiedźmę. Niestety psica w międzyczasie została pogryziona i ma wielką, opuchniętą, zaropiałą i ziejącą ranę przez całą prawą stronę mordy. Pani "dyrektor" usiłowała nam w dodatku wmówic, że "skąd, jakie pogryzienie, wyskakiwac próbowała i się o ogrodzenie rozbiła". Do tego jest koszmarnie wychudzona i mimo starannej kąpieli nadal dosyc intensywnie wonieje schroniskiem. Ale jest przeurocza, rozkoszna i nie odstępuje człowieka na krok. W związku z tym mam w domu księżniczkę do odchuchania, odkarmienia i zaleczenia, bo wizyt u weterynarza czeka jej jeszcze dobrych kilka, w związku z czym będe do końca miesiąca spożywac dumnie chleb z solą :D (może wreszcie schudnę :D )

Tanit - 2007-11-12, 08:25
:
makatko, jaka urocza mordka *.* Tylko odchuchać mi ją dobrze bo sie pogniewam :>
Hmm... coraz bardziej zastanawiam się czy nie kupić tygryska albo geparda, sa takie śliczne *^^* Chociaz moja tygrysica też jest cudna i naprawdę zachowuje sie jak księżniczka ^^'

Au revoir!
Wilko - 2007-11-12, 18:41
:
Tanit napisał/a:
Hmm... coraz bardziej zastanawiam się czy nie kupić tygryska albo geparda, sa takie śliczne *^^*

Pluszowego? :-P
Kal - 2007-11-12, 19:01
:
Ostatnio choruję na fretki. Chciałabym mieć taką w domu, chociaż wiem, że mogą strasznie śmierdzieć. Ale mi to nie przeszkadza.
Uwielbiam fretki....

Poza tym uwielbiam wszystkie zwierzaczki - nawet świnie.
Oprócz kotów, nienawidze bestii.
makatka - 2007-11-12, 19:17
:
Zdjęcia zwierzy:
http://www.eyian.isat.pl/Psica/1.jpg
http://www.eyian.isat.pl/Psica/2.jpg
http://www.eyian.isat.pl/Psica/3.jpg
http://www.eyian.isat.pl/Psica/4.jpg
http://www.eyian.isat.pl/Psica/5.jpg
Tanit - 2007-11-12, 22:37
:
Wilko napisał/a:
Pluszowego?

a gdzie tam pluszowego! Prawdziwego //amor
Kal napisał/a:
Oprócz kotów, nienawidze bestii.

kocham bestie! //amor
W którymś z poprzednich wcieleń byłam tygrysem, jestem prawie pewna //evil

Au revoir!
Asuryan - 2007-11-14, 10:33
:
Tanit napisał/a:
W którymś z poprzednich wcieleń byłam tygrysem, jestem prawie pewna //evil

Niekoniecznie :mrgreen: Wystarczy że tygrys jest Twoim duchem opiekuńczym. Tygrysy są jedynymi kotami które uwielbiam, ale łatwo to wyjaśnić - sam mam tygrysa za ducha opiekuńczego i jestem astrologicznym tygrysem. Swego czasu miałem marzenie by sprawić sobie to zwierzę - ale twarda rzeczywistość (brak warunków do trzymania takowego zwierza) sprowadziła mnie brutalnie na ziemię.
Tanit - 2007-11-14, 16:54
:
Asuryan napisał/a:
sam mam tygrysa za ducha opiekuńczego i jestem astrologicznym tygrysem

Chodzi ci o chińską astrologię? Ja jestem smokiem... Przynajmniej do gadziny mi blisko :P
W każdym bądź razie wogóle uwielbiam wielkie koty. Tygrysy, gepardy, pantery (czarne i śneiżne *.*) Ale jednak tygrys... najbardziej do mnie przemawia *^^*

Jak na razie mam tygrysicę w formacie A3 :mrgreen:

Au revoir!
Kal - 2007-11-14, 17:00
:
Super...


http://www.wiadomosci.o2.pl/?s=258&t=424706 i podpisz petycje http://www.petitiononline...3/petition.html i przeslij do jak najwiekszej liczby osob ( trzecia pozycja w formularzu to miasto, czwarta pozycja-kraj )

Takich bydlaków powinno się kastrować, zabijać, łamać kołem, wybijać całą rodzinę i przyjaciół i potem spalić truchła i nakarmić takiego bydlaka tym popiołem.
makatka - 2007-11-14, 17:18
:
Topic o "sztuce" tego pana juz jest w dziale Twórczość.
Alrauna - 2007-11-14, 17:31
:
Ostatnio trzy kurki zadziobały czwartą. Ta, nie chcąc już żyć, odrąbała sobie głowę. Siekierą. Z małą pomocą mojej mamy.

Mieszkam na wsi, więc zwierzątek trochę mam ;) .
Kurki ze cztery, z 50 królików (przynajmniej tyle było jakiś rok temu), świnkę chyba też. Sama nie wiem. Szczury mam. W stodole mieszkają. Krówkę kiedyś miałam, indyki.

Mam psa wabiącego się Tytus, pieszczotliwie czasem nazywam go Tyfus lub Ebola 8) . Miałam kotka (Walenty - bo dostałam go na walentynki), ale go brat przejechał. Podejrzewam, że specjalnie. Kotka tym razem nazywałam Walniętym.

Miałam kiedyś chomika, ale zmarł na padaczkę.

Królika też miałam (Bianka zdaje się) ale spadła ze stołu na beton i złamała kręgosłup. Tatusiek ukrócił jej ten marny żywot.

Rybki mam. Kiedyś dawno dawno też miałam, ale siostra chcąc wyczyścić akwarium wlała do wody ludwika :shock: . Trochę jakby tego nie przeżyły.

Generalnie to nie lubię zwierząt.
Asuryan - 2007-11-14, 18:35
:
Tanit napisał/a:
Asuryan napisał/a:
sam mam tygrysa za ducha opiekuńczego i jestem astrologicznym tygrysem

Chodzi ci o chińską astrologię?

W drugim przypadku. W pierwszym o jedną z istot astralnych będących Twoim opiekunami (ze swojej praktyki okultystycznej wiem, że każdy człowiek ma przeważnie dwójkę zwierzęcych duchów opiekuńczych i dwójkę humanoidalnych przewodników duchowych).

EOT
Nevi - 2007-11-15, 18:17
:
Jestem nieszczęśliwym posiadaczem dwóch kotów rasy "dachowiec", z których obydwa są skończonymi kalekami. Jeden został pozbawiony jajec, gdy upodobał sobie szczanie w moim pokoju. Drugiego wyciągnąłem spod samochodu, niesprawna łapa, taka przykurczona, ogółem mówiąc łazi na trzech i jest cholernie gruby.
Miałem dwa psy, jednego mi otruli, drugi został. Zwie się Freddy i jest pieprzonym szaleńcem, gryzącym mnie po rękach i skaczącym mi na plecy(rozpędzone 50kg skaczące na plecy nie jest przyjemne). Umie odkręcać sobie kraniki z wodą, otwierać sobie bramę łapą i wyglądać na nieszczęśliwego.

Zawsze chciałem kupić sobie takiego wielkiego biało-czarnego szczura. Taaak, taki szczur byłby git.
BG - 2007-11-15, 20:36
:
Asuryan napisał/a:
Wystarczy że tygrys jest Twoim duchem opiekuńczym. Tygrysy są jedynymi kotami które uwielbiam, ale łatwo to wyjaśnić - sam mam tygrysa za ducha opiekuńczego i jestem astrologicznym tygrysem

A jak się dowiedzieć, które zwierzę jest duchem opiekuńczym wg chińskiej astrologii, i jaki jest swój chiński znak zodiaku?
Anomandaris napisał/a:
Jeden został pozbawiony jajec, gdy upodobał sobie szczanie w moim pokoju.

Przez kogo został pozbawiony? O.o.
Anomandaris napisał/a:
Miałem dwa psy, jednego mi otruli, drugi został

A jakiej rasy, jeśli można spytać?
Nevi - 2007-11-15, 21:19
:
Bernard Gui napisał/a:
A jakiej rasy, jeśli można spytać?


Można pytać. Owczarki niemieckie, jeden z rodowodem, rozpłodowiec cholerny, chuć taka, że strach. Ten żyje.

Bernard Gui napisał/a:
Przez kogo został pozbawiony? O.o.


Przez weterynarza oczywiście ;] Nie ryzykowałbym odgryzania kotu jajec, jak to robili owczarze z baranami w średniowieczu.
Retiarius - 2007-11-15, 21:27
:
Wszystkie wymienione zwierzaczki są bardzo cacy, może oprócz psów które dłużej się gotują. :mrgreen: ;)

Z domowych zwierzątek mam kolonię mrówek faraonek, gdzieś się czają i trudno je wyplenić.
Lubię patrzeć na rybki. Rybki są ciche, nie skarżą się, nie drapią mebli, można je podziwiać godzinami. Prawei zawsze jak jestem w którejś Galerii czy hipermarkecie muszę zaliczyć rybki. :badgrin:

A duże zwierzęta "domowe" powinny żyć na wolności, ewentualnie na wsi. Tyle w tym temacie.

Niektóre zwierzeta które mi sie podobają - jaszczurki, żółwie, węże, niektóre owady, rybki, konie, małpy, krokodyle.
Wilko - 2007-11-15, 23:32
:
Tanit napisał/a:
a gdzie tam pluszowego! Prawdziwego

Po co komu tygrys w domu? Jasne, że ładny i milusi zwłaszcza wtedy, kiedy orze pazurami z miłości, bo przecież nikt mu nie powiedział, że człowiek to nie kot.
Jestem stanowczo przeciwna takim zwierzakom w domu. To dzikie zwierze i w końcu przypomni mu się prawdziwa natura. Nie powiem, sama przechodziła okres, kiedy bardzo chciałam mieć dzikie zwierzę w domu ale teraz bardziej chce zobaczyć je w naturze. Poza tym dzikie stwory i tak czają się w domu, nasi mali lokatorzy - pająki, muszki, karaluchy, roztocza i lepiej nie wiedzieć co jeszcze. :P

Retiarius napisał/a:
Rybki są ciche, nie skarżą się, nie drapią mebli, można je podziwiać godzinami.

Taaak i najlepiej wyglądają u kogoś, jak nie trzeba sprzątać śmierdzącej wody po rybkach i karmić je śmierdzącymi paskudztwami. 8)
Tanit - 2007-11-16, 08:20
:
Wilko napisał/a:
Po co komu tygrys w domu? Jasne, że ładny i milusi zwłaszcza wtedy, kiedy orze pazurami z miłości, bo przecież nikt mu nie powiedział, że człowiek to nie kot.
Jestem stanowczo przeciwna takim zwierzakom w domu.

Ekhm... wspominałam że mam M3 XD ?
Ale jak patrzę na Animal planet czy inny discovery i widze tych ludzi z tymi kociakami *.* Nie wazne czy dużymi czy małymi, Ja tak chce! To tylko wyrośniueta moja kocica :P
Wilko napisał/a:
Poza tym dzikie stwory i tak czają się w domu, nasi mali lokatorzy - pająki, muszki, karaluchy, roztocza i lepiej nie wiedzieć co jeszcze.

Jak moje potworzątko zobaczy muche to najpierw się użala że jej nie może złapać (bo za wysoko) biega za nią przez pół mieszkania a potem je :mrgreen: tak samo robi z pająkami, ćmami, szczypawkami (to jak u babci z nią byliśmy) i chrabąszczami... no tych ostatnich może nie je 8)

Rybki? *patrzy na lodówkę* mam Makrelę :mrgreen:

Au revoir!
Retiarius - 2007-11-16, 21:02
:
Wilko napisał/a:
Po co komu tygrys w domu? Jasne, że ładny i milusi zwłaszcza wtedy, kiedy orze pazurami z miłości, bo przecież nikt mu nie powiedział, że człowiek to nie kot.
Jestem stanowczo przeciwna takim zwierzakom w domu. To dzikie zwierze i w końcu przypomni mu się prawdziwa natura. Nie powiem, sama przechodziła okres, kiedy bardzo chciałam mieć dzikie zwierzę w domu ale teraz bardziej chce zobaczyć je w naturze. Poza tym dzikie stwory i tak czają się w domu, nasi mali lokatorzy - pająki, muszki, karaluchy, roztocza i lepiej nie wiedzieć co jeszcze.


Pewien tata kupił córeczce małe tygryski. Mijały lata, córeczka zamieniła się z małej dziewczynki w nastolatkę, koty też urosły. Niestety któregos pieknego dnia podczas zabawy jeden z tygrysów zagryzł dziewczynę na śmierć. Jest to historia autentyczna, miała miejsce w USA, gdzie różnego typu chorzy ludzie kupują sobie w charakterze zwierzęcia domowego różne niedomowe stworzonka.
makatka - 2007-11-17, 08:50
:
Idąc dalej tym tropem:
Prewnego dnia pewnym ludziom zaczęło kapac na głowę z mieszkania wyżej. Kapało coraz mocniej i cuchnęło moczem. Okazało się, że facet nad nimi sprawił sobie "kotka", ale kotek dorósł i zrobił się groźny. Po czym facet się wyprowadził, a zwierzę zostawił. Kolejna historia z USA.

Seeman - 2008-02-18, 12:00
:
Cztery psy (łącznie 120 kg psa) - dwa czarne owczarki "szwabskie" i dwa kundle (kundle uratowane przed złym losem) plus rybki w ilości bliżej nieznanej; za szybko się mnożą i już nie liczę. Żona też wlicza się w tę kategorię? ;)
makatka - 2008-02-18, 20:46
:
Retiarius napisał/a:
muszę zaliczyć rybki.

Wolę nie uruchamiać swojej wyobraźni i nie wiedzieć, jak wygląda "zaliczanie rybek" :mrgreen:
Dabliu - 2008-10-27, 16:09
:
Boskie, boskie, boskie :)) ))
martva - 2008-11-22, 20:52
:
W kolejności pojawienia się:
1.Sita - półperska kotka o umaszczeniu szylkretowym. Wygląda jak hiena kopnięta w pysk butem narciarskim. Odporna na środki antykoncepcyjne w postaci zastrzyków i tabletek, po 21 kociętach w 4 miotach została pozbawiona płodności radykalnie z pomocą weterynarza. I z dzikiej niedotykalskiej kocicy zrobiło się całkiem miłe zwierzątko, co czasem nawet pomruczy. I nauczyła się żebrać przy obiedzie, ale to bardzo ostatnio.

2.Ginger - syn Sity, ojciec nieznany. Puchaty dachowiec o umaszczeniu... yyyyy... bladorudym? śmiejemy się że jest różowy. To jedyny znany mi kto, który tupie jak chodzi. Poza tym jest uroczy, ma dziąsła w cętki i pasiasty ogon, którym wymachuje kiedy przybiega się przywitać słysząc trzask furtki albo drzwi (nie, nie nauczył się szczekać, ale zamiast tego głośno miauczy)

3.Varys. Tak, jest grubym kastratem, niestety nie pachnie kwiatami ;) Dalmatyńczyk przywieziony w lutym 2005 spod Nowego Targu, gdzie błąkał się przez sześć tygodni. Chciało mi się płakać kiedy go pierwszy raz zobaczyłam - w życiu nie widziałam tak wychudzonego psa. Od tego czasu przytył 10 kilo i nabrał pewności siebie. Na spacerze muszę mieć oczy dookoła głowy, bo jeśli przypałęta się listonosz, rowerzysta, mały piesek, inny pies, torba na kółkach, chłopak z deskorolką, pan uprawiający jogging albo coś porównywalnie groźnego i niebezpiecznego, to awantura gotowa. Na szczęście ludzi z miotłami i szuflami przestał się bać, a przy aportowaniu patyka kuli się tylko na początku (inna rzecz że z premedytacją gubi ten kijek po dwóch rundkach, ale to już lenistwo a nie strach).
Zdjęcia są TUTAJ , gdyby ktoś był ciekaw :)
elTadziko - 2008-11-22, 23:36
:
Ja kiedyś miałem świnkę morską. Świetna była. Na dzień wypuszczana była z klatki i chodziła sobie po mieszkaniu. Fajnie ślizgała się po kafelkach w kuchni ;) Najbardziej lubiła siedzieć pod stołem, potem przeniosła się za komodę. Pamiętam jak pierwszy raz wlazła za komodę. Wszyscy głowili się gdzie znikła świnka morska :D Była dobrze wychowana, bo nie zostawiała bobków poza klatką :)
Teraz nie mam żadnego zwierzaka, niestety. Ale ostatnio ciągnie mnie strasznie do kotów - polubiłem je strasznie ;)
A jeśli chodzi ogólnie o zwierzęta jakie lubię, to moim ulubionym jest struś ^^ I jeszcze żyrafy są fajne :P
Rapsodia - 2008-12-12, 22:02
:
We wrześniu musiałam uśpić mojego ukochanego psa, miałam ją od kiedy pamiętam. To było dla mnie jedno z najtrudniejszych przeżyć, najcięższych decyzji. Trzymałam ją cały czas na rękach i starałam się być dzielna ale szczerze mówiąc zupełnie nie wyszło. Następnego dnia chowałam się po kątach i nie mogłam znieść widoku tych wszystkich zabawek, misek, kocyków. Spakowałam wszystko do torby i pojechałam oddać do schroniska. Wizyta w tym miejscu nie była najmądrzejsza biorąc pod uwagę stan mojego i tak już miękkiego serca. Rozkleiłam się nad losem tych wszystkich sierot.

Nie byłabym sobą gdybym nie upatrzyła największej bidy, w najciemniejszym kącie, najbardziej wystraszonej i zagłodzonej. Zaciągnęłam ją do samochodu...no i jest. Ma ok. 4 lata, jest jakimś niezidentyfikowanym mieszańcem i moim skromnym zdaniem po zabiegach pielęgnacyjno-odżywczych jakim ją poddałam stała się absolutnie śliczna. W schronisku mi powiedzieli, że nosi jakże urokliwe imię - Diana :-? Bowiem nie należę do wiernych fanek Lady D. poddałam ją magicznej transformacji w Fedrę (imię słusznie kojarzone z twórczością Carey, moje uczucia do książki są dość ambiwalentne za to imię bardzo lubię).

No i tak Fedra trafiła na salony. Uwielbiam ją z wzajemnością.
MrSpellu - 2008-12-13, 14:19
:
Rapsodia napisał/a:
We wrześniu musiałam uśpić mojego ukochanego psa, miałam ją od kiedy pamiętam. To było dla mnie jedno z najtrudniejszych przeżyć, najcięższych decyzji. Trzymałam ją cały czas na rękach i starałam się być dzielna ale szczerze mówiąc zupełnie nie wyszło.

Współczuję. Kilka lat temu, w klasie maturalnej, musiałem uśpić psa, z którym praktycznie się wychowałem. Trzymałem mu głowę gdy pani weterynarz robiła mu zastrzyk. Do tej pory nie mogę zapomnieć tych przerażonych, ufnych oczu, które pomału gasły wraz ze zwalniającym oddechem. Gdy zgasł, to ze starszym bratem po prostu się rozkleiliśmy. Kilka tygodni chodziłem struty.

Jakiś czas później mama przygarnęła drugiego psa, którego moim zdaniem niepotrzebnie nazwała tym samym imieniem. Cezary nr.2 jest kompletnym zaprzeczeniem poprzedniego. Tamten miał "charakter", nieprzeciętną inteligencję i wszelkie przymioty psa obronnego. Ten jest wielkim pieszczochem i nie jest zbyt odważny, ale za to bardzo lubi dzieci. Zdołałem go polubić, ale to nie jest już "mój" pies.
Rapsodia - 2008-12-14, 16:40
:
Decyzja o uśpieniu ukochanego zwierzęcia zawsze jest traumatyczna. Zwłaszcza jeżeli trzeba ją podjąć samodzielnie. Ja dostałam moja maleńką na 9. urodziny, teraz mam lat 19...Było mi ciężko ale wiedziałam, że postępuję słusznie. Co innego mogłam zrobić? Miała raka. Leczyłam ją ale to nie pomogło. Kiedy przestała jeść zaczęła dosłownie niknąć w oczach. Nie mogłam już na to patrzeć.

Myślałam, że będzie mi ciężko przyzwyczaić się do nowego domownika, ale chyba podświadomie wybrałam w schronisku psa zupełnie niepodobnego do mojej poprzedniej suczki i dzięki temu nie próbuję ich nawet porównywać.
hari - 2008-12-23, 19:25
:
mi się jeszcze nie zdarzyła przeżyć śmierci zwierzaka - tzn miałam świnki morskie dawno temu, ale jakoś nie pamiętam, jak to się odbyło dokładnie, gdy ich zabrakło. później też były jakieś zwierzęta, ale nigdy nie byłam z nimi specjalnie związana.
teraz dopiero mam w domu zwierzyniec, bez części którego już chyba nie umiałabym się obejść(; są to dwa koty (kocur i kotka), pies (syberian husky z adhd(; ), papużka falista i rybki, o których, przyznaję się szczerze, czasem po prostu zdarza mi się nawet nie pamiętać (dobrze, że nimi akurat nie ja się zajmuję(; )
beldin - 2009-02-05, 09:03
:
No cóż. Parę lat temu musieliśmy dać do uśpienia psiaka (3 letniego). Miał nowotwór mózgu i nie nadawał się do leczenia a cierpiał okrutnie. Do dzisiaj pamiętam jego oczy jak zasypiał.
Wcześniej miałem psa foksteriera, łobuza, który dokonał godnie żywota.
Obecnie posiadam przygarniętego psiaka (bestię yorkopodobną). Znudził się córeczce poprzednich właścicieli.
Poza powyższymi przez nasz dom przewinęły się (niekoniecznie w tej kolejności):
3 kanarki
2 papugi
5 zeberek
królik
chomik
koszatniczka
rybki w liczbie bliżej nieokreślonej.
Jachu - 2009-03-04, 21:28
:
beldin napisał/a:
Parę lat temu musieliśmy dać do uśpienia psiaka (3 letniego). Miał nowotwór mózgu i nie nadawał się do leczenia a cierpiał okrutnie.
Taki przykład znam z autopsji. Różnica polega jedynie na tym, że moja psinka miała 14 lat i miała nowotwór żołądka. Cierpiała jednak pewnie równie okrutnie, co twój psiak.

Obecnie żadnego zwierzaka nie mam w domu. Chciałbym mieć psa i wiem, że będę go miał, ale dopiero wtedy, gdy taki psiak będzie miał zagwarantowaną 100%-ową opiekę w domu. Obecnie jak bym szedł do pracy, to zwierzak zostałby sam w domu na ponad 8 godzin, co byłoby dla niego sporą torturą, a takiej chciałbym uniknąć. Zwierzaka więc sprawię sobie dopiero wtedy, kiedy będzie pewność, że w domu znajdzie się osoba do opieki nad nim.
dream92 - 2009-06-30, 19:08
:
Mam czarnego kundla /ma już 11,5 roku, więc chyba niedługo zdechnie/ ale generalnie za zwierzętami nie przepadam. Psa w domu zaakceptuję, bo się przyzwyczaiłem do jego obecności. Ale inne gatunki nie spotkają się z troską z mojej strony. Nie żebym był cynicznym brutalem. Po prostu nie mam ręki do zwierząt.
MORT - 2010-06-13, 22:08
:
Było tego trochę, urodziło się jeszcze więcej (~30) ale obecnie, na stałe, mamy w rodzince trzy koty.
Dwa koty (czarny i rudy) i kotkę (czarno-biała).

Czarny kot - syn kotki, terytorialny samiec, ćwierć dziki (nie boi się niektórych obcych gości w domu). Wygląda trochę jak Pratchettowski Greebo.

Rudy kot - przybłęda, generalnie tolerują się z czarnym w domu (ale gdy wychodzi w nocy na dwór, bez ustanku obrywa od niego, ale też innych - wokół las, ale kotów sporo), za to kotka wciąż na niego prycha i wali łapą po głowie ^^
Totalnie udomowiony z przytępionymi instynktami (i umysłem). Nie boi się żadnych ludzi, zdołałem go nawet przyzwyczaić do psa cioci.

A teraz punkt programu - kotka. Bardzo udomowiona (prawie nie wychodzi, ale jak już wyjdzie...) ale i najdziksza, bo boi się praktycznie wszystkich obcych (czyli nie mieszkających w domu na stałe). Chyba ma schizofrenię, ale ja się wcale ni dziwię. Urodziła te ~30 małych zanim miała zabieg i wszystkie one zniknęły (zostały rozdane/oddane w 95% w dobre ręce, w jednym przypadku - w niepewne). Teraz czasem jeszcze je nawołuje i szuka ich (po tylu latach). Jakby były gdzieś w ścianie zamurowane. Śpi głównie z moją siostrą. I czasem przynosi jej niespodzianki.
Czytaj myszy, nornice, itp., z którymi siostra się później często budzi - niezbyt przyjemny widok o poranku. Generalnie ma morderczy instynkt. Na koncie ma także wiewiórki (w tym malutkie - znalazłem kiedyś odgryziony ogon) i mnóstwo ptaków.

Moja siostra często robi sobie drzemki wieczorne i właśnie pół godziny temu obudziła się z dużą ilością krwi na pościeli obok siebie... tym razem młody zajączek (~połowy jej[kotki] wielkości)... tego jeszcze nie było. Siostra ma traumę...
toto - 2010-06-13, 22:39
:
Mam kota przybłędę o wdzięcznym imieniu Czesiek (znajomi rodziców tak nazwali; skojarzenia z pewnym panem o tym imieniu). Nie boi się tylko tych osób, które dobrze zna, panicznie boi się małych dzieci (poza synkiem brata, którego już toleruje) i foliowych torebek. Zjawił się u nas prawie trzy lata temu, wychudzony, głodny, przerażony. Dostał jeść, następnego dnia znowu przyszedł, ponownie został nakarmiony. Podchody trwały blisko miesiąc, w końcu odważył się wejść do domu w poszukiwaniu miski z jedzeniem (widział dwa inne koty, z którymi nawet dobrze się dogadywał). Gdy w domu zobaczył ludzi, totalna panika i ucieczka do drzwi, zamknięte, przerażenie i bieganie po domu w poszukiwaniu wyjścia. W końcu wyjście przez otwarte drzwi. Po kolejnych dwóch miesiącach Czesiek nie bał się przebywać z domownikami i został maskotką. Wyraźnie widać, że został skrzywdzony przez ludzi (prawie na pewno był bity, strasznie nerwowo reagował na podniesioną rękę i gwałtowniejszy ruch; na pewno ktoś go wyrzucił), ale po pierwszej zimie przyzwyczaił się do miski i swojej miejscówki. W międzyczasie dwa młode koty przegrały z ewolucją (i drogą krajową biegnącą nieopodal). A pocieszne były, zostały tak wychowane, że jak przychodził gość, to od razu chciały wejść na kolana. Ale akceptowały odmowę.

Wcześniej mieliśmy dwa koty, które siostra wzięła z ogłoszenia w gazecie. Świetne bestie (Bolek i Lolek), które były nierozłączne i potrafiły świetnie współpracować. Plus umiejętność kilkunastosekundowego stania na tylnych łapach jak surykatka. Ale też nie znały zasad ruchu drogowego. Bolek kiedyś się na mnie obraził, bo przez pół godziny nie wpuszczałem go na kolana. Przez cały czas kombinował jak się władować na mnie, w końcu ostentacyjnie położył się w innym miejscu i przez kilka godzin nie reagował na moje wołania.
Przez dom przewinęło się dużo kotów (ach te kotki), które lubiły chodzić na drogę i miałem nieprzyjemność ich grzebania.
MORT - 2010-06-13, 23:09
:
Jeszcze ku pamięci, byl u mnie inny przybłęda - szary kot, rasowy chyba jakiś, z wysokimi tylnymi łapami i dość krótkim ogonem.

Kotka też go nie znosiła (rasistka), do tego stopnia, że uciekała nawet gdy miała młode. Ale szary (choć samiec) sam miał instynkt macierzyński i opiekował się nimi, wylizywał, bawił...
Umiał aportować, co wcześniej nie zdarzyło się żadnemu z moich kotów. (choć obecny rudy (też nie-dachowiec) też umiał, ale się już rozleniwił i oduczył)
Szarak nie bał się ludzi i najprawdopodobniej ktoś go po prostu sobie przywłaszczył. Przez tę część lasu przewija się niestety sporo ludzi :-/
makatka - 2010-07-06, 11:34
:
a mnie się stado ostatnio powiększyło.

do schroniskowego mieszańca ("prawdopodobnie z pitbullem lub amstaffem" cytując weta) czyli łaciatej Wiedźmy dołączył czarny Szaman, tym razem prawdziwy pitbull.

więcej zwierzów nie planuje się... na razie //diablica
utrivv - 2010-08-11, 10:30
:
Naszego ukochanego pieska - suczki Zyty nie uśpiliśmy. Była chora na raka bardzo cierpiała ale zabić taką ufność?
Któregoś dnia Zytka nagle dziarsko wstała podbiegła do każdego w domu jakby się żegnałą po czym poszła do przedpokoju i umarła.
Minęło już ponad 6 lat ale nie zdecydowaliśmy się na kolejnego pieska. Zyta czasem mi się śni, żonce śni się częściej.
ats - 2010-12-06, 19:01
:
moje mysięta ;)






ats - 2010-12-06, 19:02
:
robię edycję - zabieram stąd fotkę i wklejam do poprzedniego postu, bo ta fotka z uciętą głową niezbyt fajna - a w domu na kompie chyba nie mam jakiejś wtyczki, bo nie pokazuje mi się "edytuj" - pierwotnie wszystko miało być jednym postem ;) - sorki
MrSpellu - 2010-12-06, 19:06
:
Gan Bien, z grzybami Mun. Albo Mu Shu, z grzybami po-ku - powinny być dobre.
Beata - 2010-12-06, 20:16
:
ATS, ale słodziaki. :) Ten brązowy na drugim zdjęciu ma wzrok hmm... bardzo zdecydowany. Znaczy, wygląda na łobuza. :)
Metzli - 2010-12-06, 23:03
:
Jakie słodziaki :D Śliczne :D
ats - 2010-12-07, 08:49
:
niom - słodziaki. Naprawdę - nawet weganinowi jest trudno się powstrzymać przed zjedzeniem ich w sosie własnym ;) ;)

Czarna ma na imię Buka i wkrótce emigruje do Krakowa, ruda ma na imię Bunia i zostaje u nas. Buka to kawał baby, uważa, że cały świat jest jej. Bunia jest bardziej zdystansowana i sceptyczna w odniesieniu do przyjemności, jakie może dostarczyć świat ;) ;)
ats - 2011-03-23, 09:20
:
a tu kilka fotek bardziej aktualnych ;)

















na fotkach Aabela i Bunia
Sabetha - 2011-03-29, 19:03
:
Nowe dziecko w rodzinie XD

Lilith
Fidel-F2 - 2011-03-30, 05:13
:
Fajny gniadoszek, jedyny poród jaki w życiu odebrałem, to był źrebaczek :-P
wred - 2011-04-25, 22:22
:
Co powiecie na trzymanie w domu pieska pokroju amstaffa, czy pitbulla ? Mnie elektryzuje widok jak widzę takie psy puszczane luzem w momencie kiedy w pobliżu bawią się moje dzieci... najchętniej prewencyjnie takiego podbiegającego psa bym zastrzelił, a potem właściciela... Sądzicie że cotygodniowe doniesienia prasowe odn. pogryzień dzieci przez amstaffy to mit ? wyciągnięte z kontekstu dane ? Sam znam nieosobiście przypadek pogryzienia poważnego twarzy dorosłej kobiecie przez amstaffa 'z rodziny', która to po prostu była w domu... pech... Kobietę czekają poważne operacje plastyczne, co się stało z pieskiem nie mam pojęcia... W życiu nie zaufam takiemu psu.

http://wiadomosci.wp.pl/k...,wiadomosc.html
MrSpellu - 2011-04-25, 22:24
:
wred napisał/a:
najchętniej prewencyjnie takiego podbiegającego psa bym zastrzelił

Ale co Ci winien pies, że ma idiotę właściciela?
Zakazać trzymania w domu i tyle.
wred - 2011-04-25, 22:38
:
co mi zrobił pies... jeszcze nic chociaż ostatnio na spacerze podbiegł taki do moich dzieci ale odbiegł zawołany przez właściciela... oczywiście nie miał kagańca o smyczy nie mówiąc... a że miał dobry dzień to mogę się tylko cieszyć... kurwa...

http://wiadomosci.wp.pl/k...,wiadomosc.html
http://wiadomosci.wp.pl/k...,wiadomosc.html
http://wiadomosci.wp.pl/k...,wiadomosc.html
http://wiadomosci.wp.pl/k...mosc_prasa.html
http://wiadomosci.wp.pl/k...,wiadomosc.html
http://wiadomosci.wp.pl/k...,wiadomosc.html
http://wiadomosci.wp.pl/k...,wiadomosc.html
Do pogryzienia doszło w poniedziałek rano w mieszkaniu babci dziewczynki. Pies, który pogryzł dziecko, znał je od narodzin. Do pogryzienia doszło w czasie zabawy. Według wujka, który jest właścicielem zwierzęcia, amstaff nie był dotychczas agresywny.
http://wiadomosci.wp.pl/k...,wiadomosc.html
http://wiadomosci.wp.pl/k...,wiadomosc.html
http://wiadomosci.wp.pl/k...,wiadomosc.html

czemu skoro jesteśmy tak durnym narodem, na amstaffy nie potrzeba jeszcze zezwolenia ?
MrSpellu - 2011-04-26, 07:20
:
wred napisał/a:
oczywiście nie miał kagańca o smyczy nie mówiąc... a że miał dobry dzień to mogę się tylko cieszyć... kurwa...

wred napisał/a:
czemu skoro jesteśmy tak durnym narodem, na amstaffy nie potrzeba jeszcze zezwolenia ?

Brytole wstawiły tym psom całkowitego bana na Wyspy.
Francuzi muszą w merostwie deklarować, że są właścicielami amstaffów (i innych agresywnych ras), muszą mieć wykupione ubezpieczenie, a na spacer to tylko w smyczy i w kagańcu.

U nas teoretycznie też jest obowiązek wyprowadzania psów z wyżej wymienionym oprzyrządowaniem. Co z tego, skoro:

1) Mało kto tego używa.
2) Mało kto to sprawdza.

Sam jestem zwolennikiem tego by każdy pies był rejestrowany i by na każdego psa było zezwolenie. Może wtedy ograniczyłaby się liczba właścicieli kretynów.
Jander - 2011-04-26, 07:42
:
Spell napisał/a:
Sam jestem zwolennikiem tego by każdy pies był rejestrowany i by na każdego psa było zezwolenie. Może wtedy ograniczyłaby się liczba właścicieli kretynów.

Zezwolenie na każdego psa? Ale co ci to da w ograniczeniu ilości kretynów?
Co do groźnych ras to powinno być jak z posiadaniem broni, ponieważ to psy obronne. Ale nie ma co tworzyć nagonki, chociaż media pewnie teraz co kilka dni będą mówiły o ataku na psy (chociaż nie jest ich więcej niż wcześniej tylko się o tym nie mówiło). I przepchną kolejne durne prawo a la dopalacze.
MrSpellu - 2011-04-26, 08:41
:
Jander napisał/a:
Zezwolenie na każdego psa? Ale co ci to da w ograniczeniu ilości kretynów?

Zniechęciłoby potencjalnych? Wszak dla niektórych pies na wakacje to problem. Załatwianie pozwolenia na psa też takim problemem być powinno.
Jander napisał/a:
Co do groźnych ras to powinno być jak z posiadaniem broni, ponieważ to psy obronne.

Zgadzam się.
Jander - 2011-04-26, 08:51
:
Spell napisał/a:
Załatwianie pozwolenia na psa też takim problemem być powinno.

Ale po co? To utrudnianie życia. I niekoniecznie ci "lepsi" właściciele dostaną pozwolenie tylko ci bardziej uparci. I czy chodzi ci o licencję na posiadanie psa czy pozwolenie na każdego psa z osobna?
Beata - 2011-04-26, 08:51
:
Ależ przecież funkcjonuje lista psów ras niebezpiecznych - takie zwierzęta trzeba rejestrować w gminie. Tylko co z tego, skoro mieszańców nie trzeba rejestrować. Tylko co z tego, skoro za niezarejestrowanie psa nie ma sankcji (chyba, a przynajmniej nie słyszałam o żadnych). Tylko co z tego, skoro - gdy duży pies lata luzem - to Straż Miejska nie reaguje (mandaty dostają na ogół babcie z ratlerkami, a nie łysi z amstaffami lub staffordami). Tylko co z tego, skoro właściciele na ogół uważają, że ich pies jest jednym jedynym na świecie łagodnym jako ten baranek i milusim. I zębów w ogóle nie ma. Sama mam psa, ale jak słyszę od właściciela, że jego pies nie gryzie, to mi się słabo robi. Z litości nad jego brakiem wyobraźni.
MrSpellu - 2011-04-26, 09:01
:
Jander napisał/a:
I czy chodzi ci o licencję na posiadanie psa czy pozwolenie na każdego psa z osobna?

Najlepiej jedno i drugie. Maksymalnie utrudnić dostęp. I wprowadzić obowiązkowe wizyty weterynaryjne (nie mówię o szczepieniach, tylko o badaniach okresowych).
I zakazać trzymania kotów, całkowicie. Najlepiej je powystrzelać.
Jander - 2011-04-26, 09:06
:
Spell napisał/a:
Najlepiej jedno i drugie. Maksymalnie utrudnić dostęp. I wprowadzić obowiązkowe wizyty weterynaryjne (nie mówię o szczepieniach, tylko o badaniach okresowych).

Czyli po prostu chcesz żeby psy wałęsały się po ulicach lub umierały w schroniskach. Niezależnie czy to będzie pudelek, jamniczek czy amstaff.
Spell napisał/a:
I zakazać trzymania kotów, całkowicie. Najlepiej je powystrzelać.

Tu się zgodzę - koty są bardzo niehigieniczne, przenoszą choroby, a ich przydatność jest znikoma poza mięsem. I odebrać prawa rodzicielskie właścicielom kotów.
MrSpellu - 2011-04-26, 09:11
:
Jander napisał/a:
I odebrać prawa rodzicielskie właścicielom kotów.

Ich też powystrzelać.

Jander napisał/a:
Czyli po prostu chcesz żeby psy wałęsały się po ulicach lub umierały w schroniskach.

I tak się wałęsają po ulicach, i tak umierają w schroniskach. Po prostu są ludzie, którzy nawet chomika nie powinni posiadać, a co dopiero psa i takim ludziom chciałbym maksymalnie utrudnić dostęp. Niech sobie kupią pluszaka. Albo dziecko zrobią, czy coś. Swoją drogą są też ludzie, którzy powinni mieć kategoryczny zakaz rozmnażania się, ale to nie jest odpowiedni temat.
Asuryan - 2011-04-26, 09:15
:
Oj tam od razu wałęsały. Przecież nadliczbową ilość można odstrzelić, tak samo jak koty. Albo jeszcze lepiej - sprzedać Chińczykom.
MrSpellu - 2011-04-26, 09:17
:
Asuryan napisał/a:
Albo jeszcze lepiej - sprzedać Chińczykom.

Ostatnio z żoną widzieliśmy scenę, jak przy drodze stał facet i starał się zapakować splackowanego psa do torby. Żona twierdziła, że pan psa rozsamochodził po jezdni i teraz, ukłuty przez sumienie, chciałby psa godnie pochować. Ja jestem zdania, że pan pracował w budce z kebabem, albo w firmie cateringowej.

Asuryan napisał/a:
Przecież nadliczbową ilość można odstrzelić

Rzeź Burków. Już widzę te protesty ekologów, których, nota bene, w sumie też można powystrzelać.
toto - 2011-04-26, 09:36
:
Co macie do kotów?
Sabetha - 2011-04-26, 09:39
:
Spell napisał/a:
Ich też powystrzelać.


Jestem współposiadaczką psa, dwóch kotów, czterech koni i dziecka - proszę mnie zastrzelić :mrgreen:
Jander - 2011-04-26, 09:41
:
toto napisał/a:
Co macie do kotów?

ja nieco wyżej napisał/a:
koty są bardzo niehigieniczne, przenoszą choroby, a ich przydatność jest znikoma poza mięsem.

Jasne?
MrSpellu - 2011-04-26, 09:43
:
toto napisał/a:
Co macie do kotów?

20-gauge, albo jakąś zmyślną trutkę.

Sabetha napisał/a:
Jestem współposiadaczką psa, dwóch kotów, czterech koni i dziecka - proszę mnie zastrzelić

Podaj adres, to Ci wyślę dwóch cyngli w tanich gajerach i z gładką gadką.
Klasa musi być. Po znajomości oczywiście.
martva - 2011-04-26, 09:46
:
Pogięło was? z kim ja będę spała?
MrSpellu - 2011-04-26, 09:48
:
martva napisał/a:
Pogięło was? z kim ja będę spała?

Z mruczącym facetem z wąsami?
Jander - 2011-04-26, 09:52
:
A no właśnie - zamiast się łączyć w pary, zakładać rodziny 2+x to ludzie kupują koty i promują model rodziny 1+1. To jest nie do zaakceptowania.
Sabetha - 2011-04-26, 10:03
:
MrSpellu napisał/a:
Podaj adres, to Ci wyślę dwóch cyngli w tanich gajerach i z gładką gadką.


Dlaczego w tanich? Żądam przyzwoicie ubranych, innych poszczuję moim Bzikiem rasy bliżej nieokreślonej :P

Jander napisał/a:
A no właśnie - zamiast się łączyć w pary, zakładać rodziny 2+x to ludzie kupują koty i promują model rodziny 1+1. To jest nie do zaakceptowania.


Nie no, męża też mam. Zawsze, cholera, zapominam go dopisać do menażerii :mrgreen:
MrSpellu - 2011-04-26, 10:05
:
Sabetha napisał/a:
Dlaczego w tanich? Żądam przyzwoicie ubranych, innych poszczuję moim Bzikiem rasy bliżej nieokreślonej

Vincent i Jules mieli tanie gajery, ale za to jaką gadkę!
Sabetha napisał/a:
Nie no, męża też mam. Zawsze, cholera, zapominam go dopisać do menażerii

Jak ma futro i nadwagę, to zarejestruj go jako niedźwiedzia.

Jander napisał/a:
ludzie kupują koty i promują model rodziny 1+1. To jest nie do zaakceptowania.

Doskonałym przykładem jest Kaczyński i jego kot.
Trudno się ze mną nie zgodzić, prawda?
Sabetha - 2011-04-26, 10:16
:
MrSpellu napisał/a:
Jak ma futro i nadwagę, to zarejestruj go jako niedźwiedzia.


Taa, a potem wywieź w Tatry, żeby mógł się zasadzać na niewinne dziewice spragnione kontaktu z przyrodą? :badgrin:

Dobra, koniec spamu.

1. Generalnie jestem przeciwna trzymaniu dużych psów w mieszkaniach. Taki zwierzak potrzebuje mnóstwa ruchu, czego spacerek po parku mu raczej nie zapewni. Alternatywa z puszczeniem bydlęcia samopas, żeby sobie pobiegało, nie wymaga chyba komentarza. Spellu, zachowaj lepiej Twoich agentów na debili, którzy coś takiego praktykują.

2. Nie wiem, jak nasz wymiar sprawiedliwości traktuje właścicieli psów, które przez ich niedorozwój umysłowy zrobiły komuś krzywdę, ale na pewno zbyt łagodnie.

3. A tak w ogóle, to na ch** komu taki pies, o ile nie trzyma w domu brylantów, kilku obrazów Rembrandta i oryginalnego egzemplarza Biblii Gutenberga?
martva - 2011-04-26, 10:17
:
MrSpellu napisał/a:
Z mruczącym facetem z wąsami?


Nie znoszę facetów z wąsami. I oni nie mruczą tylko chrapią. I domagają się rzeczy zamiast spać.

Jander napisał/a:
A no właśnie - zamiast się łączyć w pary, zakładać rodziny 2+x to ludzie kupują koty i promują model rodziny 1+1. To jest nie do zaakceptowania.


Heloł, jestem zdziwaczałą starą panną, to właśnie na tym polega.
Jander - 2011-04-26, 10:35
:
Sabetha napisał/a:
Generalnie jestem przeciwna trzymaniu dużych psów w mieszkaniach. Taki zwierzak potrzebuje mnóstwa ruchu, czego spacerek po parku mu raczej nie zapewni.

Alternatywa w postaci bycia uwiązanym do budy 12 miesięcy w roku lepsza? To kwestia zajmowania się psem.
Mój pies, już drugi, ma gdzie pobiegać bo mamy obok las. A malutki nie jest, zresztą nie znoszę małych psów. I nikt tam dzieci nie puszcza samopas bez smyczy i kagańca.
toto - 2011-04-26, 10:41
:
Jander, a jakieś racjonalne powody? Bo dokładnie to samo mogę powiedzieć i o psach i ludziach.
Jander - 2011-04-26, 11:23
:
Jesteś kociarzem, więc żadnych racjonalnych powodów nie przyjmiesz do wiadomości.
MrSpellu - 2011-04-26, 11:53
:
Sabetha napisał/a:
Spellu, zachowaj lepiej Twoich agentów na debili, którzy coś takiego praktykują.

Taki też mam zamiar.
Jander napisał/a:
Jesteś kociarzem, więc żadnych racjonalnych powodów nie przyjmiesz do wiadomości.

Właśnie. Koty do kotchozu.
martva napisał/a:
I domagają się rzeczy zamiast spać.

Oj tam, kota też czasem musisz podrapać, nie?
Sabetha - 2011-04-26, 12:05
:
Jander napisał/a:
Alternatywa w postaci bycia uwiązanym do budy 12 miesięcy w roku lepsza?


Nie. Ale alternatywa w postaci ogrodzonego podwórza, gdzie wolnoć Tomku i tak dalej, lepsza :P .

Jander napisał/a:
Mój pies, już drugi, ma gdzie pobiegać bo mamy obok las. A malutki nie jest, zresztą nie znoszę małych psów. I nikt tam dzieci nie puszcza samopas bez smyczy i kagańca.


A jesteś pewien na 100%, że nigdy nie puści? Pomijam już fakt, że chociażby w dzikich ostępach nieopodal moich włości istniałaby - nikła, bo nikła, ale jednak - możliwość zastrzelenia wałęsającego się czworonoga przez członków koła łowieckiego. Ewentualnie przez rozwścieczoną Sabethę, gdyby rzeczony wyleciał zza krzaków i spłoszył jej konia.
Jander - 2011-04-26, 12:18
:
Sabetha napisał/a:
Nie. Ale alternatywa w postaci ogrodzonego podwórza, gdzie wolnoć Tomku i tak dalej, lepsza .

Z chęcią. A kogo na to stać?
Sabetha napisał/a:
A jesteś pewien na 100%, że nigdy nie puści?

Idąc tym tropem mój pies mógłby zagryźć moje ewentualne dziecko w moim domu. Bo nigdy nie będę pewny na 100% że nie zagryzie. Ale jednak psy są używane do terapii dzieci, wszystko zależy od rodzaju psa. :)
Kiedyś na weekendowej zabawie ASG przez konnych musieliśmy wstrzymać ogień, bo sobie łaskawie musieli przejechać. Brr...
Spell napisał/a:
Właśnie. Koty do kotchozu.

Lepszy kotocaust, bardziej humanitarny.
MrSpellu - 2011-04-26, 12:31
:
Jander napisał/a:
A kogo na to stać?

Mnie. Sabethę.
Jander napisał/a:
Idąc tym tropem mój pies mógłby zagryźć moje ewentualne dziecko w moim domu. Bo nigdy nie będę pewny na 100% że nie zagryzie.

No ale to już jest Twój problem.
Jander napisał/a:
Lepszy kotocaust, bardziej humanitarny.

Aj tam humanitaryzm, dobra kototomba nie jest zła.

Jander napisał/a:
Kiedyś na weekendowej zabawie ASG przez konnych musieliśmy wstrzymać ogień, bo sobie łaskawie musieli przejechać. Brr...

Spoko, te konie i tak kiedyś pójdą na klej.
You Know My Name - 2011-04-26, 12:36
:
Cytat:
Lepszy kotocaust, bardziej humanitarny.
Nie kotocaust tylko felicaust i nie humanitarny tylko felitarny.
E:
No, może felicitarny.
Jander - 2011-04-26, 12:37
:
Spellu - Ty masz ojcowiznę, moja leży na Kresach i najwyżej odszkodowanie dostanę.
Magu - my tu poważne rozważania o kotobójstwie, a Ty jakieś językowe zagadki rozwiązujesz...
MrSpellu - 2011-04-26, 13:00
:
Jander napisał/a:
Spellu - Ty masz ojcowiznę, moja leży na Kresach i najwyżej odszkodowanie dostanę.

Daj znać jak już dostaniesz te dwie skrzynki wódki...

Jander napisał/a:
Magu - my tu poważne rozważania o kotobójstwie, a Ty jakieś językowe zagadki rozwiązujesz...

Kotdolca można dostać.
Tomasz - 2011-04-26, 17:20
:
Pies, każdy pies, powinien być dowolnym wyborem osoby zainteresowanej.
A jak komuś się nie podoba, że pies lata luzem (wred do ciebie piję) to zrób minimum wysiłku, walnij gościowi zdjęcie komórką i zrób zawiadomienie na policję.
Regularnie co do różnych przestępstw i wykroczeń podnosi się lament nad brakiem ścigania, ale jak przyjdzie co do czego, to nawet jak wam sąsiad da w twarz, pogoni syna i zastrzeli kota to olewacie sprawę, klniecie, piszecie na forach itd, ale na policję nie zadzwonicie.

Ja tam np. jak widzę idiotów 5 m od parkingu rozpalających ognisko na łące to nie biadolę tylko dzwonię po kolei na wszystkie służby klnąc na nich jak popadnie aż któryś mundurowy ruszy dupę i palaczy pogoni, a potem mam jeszcze ubaw jak obserwuję przez okno policjantów biegających z plastikowymi butelkami do jakiegoś sklepiku i z powrotem i bawiących się w straż pożarną :)

Sąsiad, jak miałem półroczne dziecko, wpadł na pomysł cięcia rur o 21, to poszedłem, powaliłem w drzwi i oznajmiłem że ma 10 sekund żeby przestać albo dzwonię na policję. Przestał i nikt mi auta nie podpalił, porysował ani nie poprzebijał opon, za to sąsiad od tego czasu mi się zaczął kłaniać w pas i przepraszać non stop przez jakieś pół roku.

Minimum zaangażowania i reakcji. Jak kolesiowi od dużego psa zrobisz zdjęcie i nawrzucasz, to będzie albo chodził już non stop z pieskiem na smyczy, albo przeniesie się ze spacerami na sąsiednie osiedle.
Fidel-F2 - 2011-04-26, 17:35
:
Tomasz napisał/a:
A jak komuś się nie podoba, że pies lata luzem (wred do ciebie piję) to zrób minimum wysiłku, walnij gościowi zdjęcie komórką i zrób zawiadomienie na policję.
zawiadomiłem i mnie olali

Tomasz napisał/a:
Jak kolesiowi od dużego psa zrobisz zdjęcie i nawrzucasz, to będzie albo chodził już non stop z pieskiem na smyczy, albo przeniesie się ze spacerami na sąsiednie osiedle.
a to faktycznie działa
Sabetha - 2011-04-26, 17:52
:
Jander napisał/a:

Z chęcią. A kogo na to stać?


MrSpellu napisał/a:

Mnie. Sabethę.


Ufff, dobrze, że też się przyznałeś, inaczej sama musiałabym się wstydzić posiadania burżujskiego podwórka w Zadupnicach Kolonii XD Co zabawniejsze, mój Bzik obronny jest rozmiarów dużego kota i w życiu na nikogo nie naszczekał, nie mówiąc już o innych przejawach agresji. Z powodów podanych wyżej nie czuję potrzeby posiadania wielkiego psiska, chociaż teoretycznie mogłabym sobie pozwalać :P

MrSpellu napisał/a:
Spoko, te konie i tak kiedyś pójdą na klej.


Spoko, nas kiedyś też robaki wpie***lą.
MrSpellu - 2011-04-26, 18:26
:
Sabetha napisał/a:
Spoko, nas kiedyś też robaki wpie***lą.

W rzeczy samej.
Sabetha napisał/a:
Ufff, dobrze, że też się przyznałeś, inaczej sama musiałabym się wstydzić posiadania burżujskiego podwórka w Zadupnicach Kolonii

Ja mam tylko mało burżujski dom z ogrodem. Dodatkowo jestem w trakcie remontu, a że porcelanowych sedesów nie będę raczej posiadał, to o jakim my tu burżujstwie mówimy? Psa wezmę po renowacji ogrodzenia, bo teraz byłoby łatwo o ucieczkę
Sabetha - 2011-04-26, 18:44
:
MrSpellu napisał/a:
o jakim my tu burżujstwie mówimy?


Jander napisał/a:
A kogo na to stać?


Ja nic nie mówiłam...

MrSpellu napisał/a:
Psa wezmę po renowacji ogrodzenia, bo teraz byłoby łatwo o ucieczkę


Przed psem? :mrgreen:
MrSpellu - 2011-04-26, 18:49
:
No, dziurawy płot zwiększa szansę ucieczki, a że burżujem jednak nie jestem, to muszę zaoszczędzić na psiej karmie.
ihan - 2011-04-29, 07:34
:
Do dyskusji o psach należy się jedno sprostowanie: duże rasy potrzebują o wiele mniej ruchu niż małe. Jeśli ktoś kupi sobie yorka licząc na to, że cały dzień będzie spędzał na poduszeczce, noszony na rączkach ubrany w kretyńskie ubranka może się mocno zdziwić. Natomiast ten opis, z wyjątkiem noszenia na rączkach, odpowiadałby praktycznie każdemu molosowi o sporych gabarytach. Dla yorka i przyległości ogródek lub długie spacery z możliwością wybiegania się są niezbędne.
Fidel-F2 - 2011-04-29, 07:43
:
ihan napisał/a:
kupi sobie yorka licząc na to, że cały dzień będzie spędzał na poduszeczce
jakbym słyszał mojego kumpla :mrgreen: , szczęśliwie ironizował, niemniej to było jego marzenie

co do dużych ras to nie do końca, taki owczarek niemiecki na ten przykład powinien, dla zdrowia psychicznego i fizycznego pokonywac trasę kilkunastu kilometrów dziennie

ogólnie rzecz biorąc, psy pracujące - owczarki, myśłiwskie - powinny sporo się ruszać
ihan - 2011-04-29, 08:06
:
Owczarki niemieckie to dla mnie psy średnie. Mam na myśli duże molosy typu: dogi, nowofunlandy, bernardyny.
Fidel-F2 - 2011-04-29, 08:11
:
tak patrząc, to naturalnie masz rację
Tomasz - 2011-04-29, 10:39
:
Wiesz, moja zona ma yorka. Może i on musi się wybiegać, ale większość jego wybiegania załatwia gonienie dookoła stołu za piłką. Trzy, cztery razy dziennie wyjdziesz z nim na 10-15 minut i mu wystarcza. Czasem dłuższy spacer. To jest też zawsze pytanie jakiej przestrzeni potrzebuje pies do wybiegania. Duży pies po mieszkaniu za piłką raczej nie pobiega, prawda?
MrSpellu - 2011-04-29, 11:16
:
Uważam, że każdy pies większy od chomika powinien mieć swój kawałek zieleni, na którym może się wyszaleć.
ihan - 2011-05-01, 11:10
:
Tomaszu, można by w zasadzie dyskutować czy wybieganie za piłką wokół stołu daje yorkowi wystarczająca porcje szczęścia, szczęścia, które postuluje się w przypadku psów większych gabarytowo, odmawiając im prawa mieszkania w mieszkaniach. Bo idąc tym tropem można by zamontować np. bieżnię, która wiele miejsca nie zajmie, a i właściciel może z korzyścią dla zdrowia skorzystać. Ale ja dyskutować nie będę, bo akurat szczęście yorków jest mi kompletnie obojętne. Pisząc o psach z kawałkiem zieleni i ogródka, należałoby pamiętać, iż obecnie uważa się, że pies mieszkający nawet w największym ogrodzie powinien chodzić na regularne spacery. Powinien, jeśli ma być zrównoważony, powinien poznawać nowe tereny, potrzebuje tego jego psychika. Taki spacer jest też okazją do kontaktów z psem i nauki, a potem przypominania zasad posłuszeństwa, wykonywania poleceń itd. Ciekawe, że zasady te zakładają wychowanie psa i ustalenie hierarchii w stadzie, więc pewnie będąc złotym wzorcem, bardzo niewielu właścicieli może je stosować.
I oczywiście trudno mówić o „uszczęśliwianiu psa”, ale biorąc sobie jakiekolwiek żywe stworzenie dobrze byłoby szanować jego naturę. Jeśli ktoś potrzebuje maskotkę, niech sobie kupi pluszaka. Jeśli ktoś potrzebuje zabójcę, niech sobie kupi na bazarze broń albo wynajmie ruskich. Pies ma prawo do kontaktu z innymi psami, ma prawo wytarzać się w śmierdzących rzeczach, napić się z kałuży. Ma prawo być psem, a o tym cała masa ludzi nie pamięta uczłowieczając na siłę albo traktując jak przedmiot. I nie zawsze przestrzeń mieszkania/ogrodu ma jakiekolwiek znaczenie.
Tomasz - 2011-05-01, 11:26
:
ihan trochę pijesz tą wypowiedzią do mnie, więc odpowiadam. Na pewno nasz york ma tyle spacerów ile mu trzeba. Tylko warto zauważyć, że nawet jak duży pies potrzebuje mniej spacerów, to w samym mieszkaniu york może sobie pobiegać, pobawić się, potarzać, powygłupiać itd. Widziałem za to mnóstwo ogromnych psów w ciasnych zagraconych mieszkaniach, gdzie nie ma się taki pies nawet gdzie obrócić, a jak się gdzieś położy akurat nie tam gdzie mu zrobiono legowisko to wszyscy się niemal o niego przewracają, deptają go itd. Dlatego dla mnie pseudo teorie, że duże psy można trzymać w mieszkaniach, bo mniej biegania potrzebują są idiotyczne.
Jak ktoś kto mieszka w bloku chce kupić/przygarnąć psa, to ważne żeby najpierw się zorientował co taki pies potrzebuje, jakie ma wymagania, ile potrzebuje ruchu itd. A nie kupował tego który mu się najbardziej podoba jako szczeniak. Jak widzę dobermana w mieszkaniu dwupokojowym, gdzie mieszkają dwie dorosłe osoby i dwoje dzieci i przez około 8 h w ciągu dnia nikogo nie ma w domu, to ja takiemu psu współczuję.
ihan - 2011-05-01, 12:07
:
Eeee tam, nie piłam do ciebie tylko do mitu, że nie można w żadnym wypadku trzymać dużych psów w mieszkaniach, natomiast są one stworzone dla psów małych. Taka kategoryzacja. Bo: dobrze, zakładając, że doberman jest psem dużym (dla mnie to wciąż średni, ale niech będzie), doberman akurat będzie potrzebował dużo ruchu. Jak każdy sznaucer, jak pinczer, bo te popularne "sarenki" będące psami małymi też sporo ruchu będą potrzebować. Dużo więcej ruchu niż przywołany przeze mnie dog, który, o dziwo w takim mieszkaniu może być mniej uciążliwy niż którykolwiek z terierów. Podobnie jak panująca teraz moda choćby na beagle, które to dopiero mają sporo energii, a duże nie są. Bo jeszcze raz, to nie tylko wielkość, ale charakter i temperament. Chcemy mieć spokojnego leniwca: proszę bardzo, buldog angielski świetnie się nadaje. Albo mops. Inna sprawa, że spokój ich w dużej mierze z problemów fizycznych wynikających z za krótkiej kufy wynika. I coś w tych oczekiwaniach rynku pewnie jest, bo moda na yorki mija, by teraz wybuchnąć buldogami francuskimi. Choć ze względu na trudności z rozmnażaniem nie osiągnie takiego apogeum.

Bo popatrz, w sumie apelujemy o to samo: poznanie potrzeb danej rasy zanim się na konkretnego psa zdecydujemy. A jeśli nikogo nie mam przez 8h dziennie (i zapewne więcej, bo do pracy trzeba jeszcze dojechać, przyjechać, wstąpić na zakupy), to jest to tak samo problematyczne dla rasy małej i dużej. Bo mały pies wcale nie potrzebuje mniej uwagi, i za przeproszeniem pseudoteorie, że można mieć w niewielkim mieszkaniu małego psa dla którego się nie ma czasu, bo się go wybiega na mniejszej przestrzeni są bez sensu. Można dobrać dużego psa do niewielkiego mieszkania robiąc to z głową. W niewielkim, to nie znaczy 12 m2 z wnęką kuchenną, rodziną dwunastoosobową, szafą trzydrzwiową z lustrem i wyprowadzając go 3 razy dziennie na 5 minut. W przywołanym przez ciebie zagraconym dwupokojowym mieszkaniu ze spora ilością zamieszkujących je, zapracowanych ludzi IMHO nie ma miejsca na żadnego psa. Naprawdę, można inaczej zutylizować swoje instynkty.
utrivv - 2011-05-04, 10:36
:
Znajomi mają Yorka i dziennie chodzą z nim kilka km a w soboty/niedziele po 20 km i więcej.
Oczywiście piesek nie jest nawet zmęczony :)
Sabetha - 2011-06-05, 20:30
:
Dobra, tak naprawdę zamiast o psach, to ja wolę o koniach :P . Dzisiejsze zdjęcia:

a) moje z dzieckiem, które od ostatniego czasu bardzo podrosło i stało się okropnie wścibskie:

http://imageshack.us/phot...0/42297406.jpg/

b) dowód, że na koniu zawsze można się wesprzeć XD

http://imageshack.us/photo/my-images/864/acev.jpg/

W sumie widać tu również Bzika, więc i pies jest :lol:
martva - 2011-06-06, 08:51
:
Piękności :-)
ASX76 - 2011-06-06, 16:29
:
Ładne koniki, a i Amazonce niczego nie brakuje... ;)
MrSpellu - 2012-01-26, 12:44
:
Oto mój pies, wabi się Gromit

[link szlag trafił]

Szczeniak długowłosego owczarka niemieckiego, 10 tygodni.
Zdjęcie zrobione 15 minut temu.
makatka - 2012-01-26, 12:53
:
widzę, że imię przewalczyłeś :badgrin:
dałbyś kolorowe a nie jakieś takies załobne :P
btw papierowe to to czy ni?
Luinloth - 2012-01-26, 12:55
:
Puchaty :D Ale on duży jak na 10 tygodni...
MrSpellu - 2012-01-26, 12:57
:
makatka napisał/a:
dałbyś kolorowe a nie jakieś takies załobne

lubię czarno-białe

makatka napisał/a:
btw papierowe to to czy ni?

pies jest z krwi, kości i futra

Luinloth napisał/a:
Ale on duży jak na 10 tygodni...

po tacie, który w sumie gabarytowo jest małym niedźwiedziem.
makatka - 2012-01-26, 13:35
:
MrSpellu napisał/a:
makatka napisał/a:
btw papierowe to to czy ni?

pies jest z krwi, kości i futra


pytam się o papiery.. tzw rodowód :P
Fidel-F2 - 2012-01-26, 14:03
:
makatka, wygląda rasowo ale do rozrodu papierowego się nie nadaje
MrSpellu - 2012-01-26, 20:21
:
Ojciec z rodowodem, matka rasowa, ale bez papieru.
Luinloth - 2012-03-15, 01:09
:
sanatok napisał/a:
Może brzydzić się z powodów etycznych - nie smakowych.
No to powody etyczne spróbowałam przywołać u siebie w ramach testu.
"Pyszny kotlet sojowy o smaku pieska", "Smalec z oleju jak z kota", "Pieczeń wegetariańska o smaku człowieka". Przekonałoby kogoś?
Moje moralne opory przed zjedzeniem psa powodują u mnie automatyczny wstręt do czegoś, co miałoby jego mięso udawać. Jestem praktycznie pewna, że przy rozszerzeniu mojej strefy etycznie niejadalnej na świnie odrzucałoby mnie od "wieprzowiny". Chyba, że ten mechanizm nie jest uniwersalny...

Spellu, masz fajnego i mądrego psa. Poza tym bardzo urósł :mrgreen:
sanatok - 2012-03-15, 09:05
:
Luinloth napisał/a:
No to powody etyczne spróbowałam przywołać u siebie w ramach testu.
"Pyszny kotlet sojowy o smaku pieska", "Smalec z oleju jak z kota", "Pieczeń wegetariańska o smaku człowieka". Przekonałoby kogoś?


Mniam, mniam!

Cytat:
Opowiedziałem mojemu psu o idei wegetariańskiego smalcu. Zareagował tak:


Mój podobnie, ale teraz muszę przed nim chować, bo bardziej się nim jara niż ścierwem. A jeszcze bardziej serem, za ser zrobi wszystko.
MrSpellu - 2012-03-15, 11:37
:
sanatok napisał/a:
Mój podobnie, ale teraz muszę przed nim chować, bo bardziej się nim jara niż ścierwem.

Mój jest na suchej karmie, ale owszem - zawiera ona ścierwo.
btw. nie przeszkadza mi myśl, że jestem nekrofagiem.
Fidel-F2 - 2012-03-15, 11:40
:
co mu dajesz?
MrSpellu - 2012-03-15, 11:44
:
Royal Canin, Maxi Junior (180zł/15kg). Sierść ma dobrą, rozwija się prawidłowo, gówienka śliczne jak marzenie.
Fidel-F2 - 2012-03-15, 12:21
:
no to ślicznie
sanatok - 2012-03-15, 14:22
:
Cytat:
Mój jest na suchej karmie, ale owszem - zawiera ona ścierwo.

W każdej suchej karmie jest.
No chyba, że ktoś kupuje specjalną wegańską.

Mój siedzi na Acanie Premium już 2 lata, ale od dwóch dni jedzie na mieszaninie ryż+kurczak+marchew+mięsna puszka (jest po sterylizacji i zdejmowaniu kamienia, ma podrażnione dziąsła i nie może gryźć kulek)
Fidel-F2 - 2012-03-15, 14:25
:
sanatok napisał/a:
No chyba, że ktoś kupuje specjalną wegańską
wegańska karma dla psów?
sanatok - 2012-03-15, 14:36
:
i kotów --_-
Fidel-F2 - 2012-03-15, 14:42
:
debilizm
adamo0 - 2012-03-15, 14:43
:
Biedne zwierzaki.
utrivv - 2012-03-15, 14:59
:
Mój pies uwielbiał marchewkę i kości wołowe ale nie znosił jakiejkolwiek karmy.
Fidel-F2 - 2012-03-15, 15:00
:
kwestia przyzwyczajenia, jeśli całe życie jadł wołowinę i marchew ciężko, żeby teraz przestawił się na chrupki
ASX76 - 2012-05-02, 12:55
: Temat postu: Motyle
Niczego brzydkiego w niej nie widzę. Sądzisz, że ludzka gęba przy dużym zbliżeniu i bez sztucznych "upiększeń" wygląda lepiej? ;)
ats - 2012-05-02, 13:54
:
Motyle dzienne i nocne są równie piękne. Notyle mocne są kolorowe jak marzenie, a nawet się błyszczą ;) Po prostu nie widać tego na pierwszy rzut oka. Nie mogłam "wybrać" motyla dziennego, bo to było świecenie na motyle nocne. Takie badanie lepidopterofauny nocnej Puszczy Bolimowskiej ;)
ASX76 - 2012-05-02, 15:17
:
To ja grzecznie poproszę o "świecenie" na motyle dzienne! Nocne są piękne na swój sposób, ale o wiele bardziej pasują mi te z jasnej strony... Mają ładniejsze "buźki" i "kolorowsze" skrzydełka. //spell
Sabetha - 2012-05-02, 18:57
:
adamo0 napisał/a:
A takiej ćmy to już w ogóle nie zdzierżę //help


No właśnie //help
ats - 2012-05-02, 19:37
:
przesadzacie... motyle nocne są kolorowe i puchate i generalnie są niezwykle interesujące... a nocne świecenia to naprawdę fajne działania... w nocy, w lesie... ;)
ASX76 - 2012-05-02, 19:42
:
W gruncie rzeczy nie przesadzają, gdyż pewnikiem ich wygląd im do gustu nie przypadł - kwestia indywidualnych upodobań. ;)
Motyle nocne wyglądają dość strasznie, zwłaszcza nocą np. osławiona Acherontia Atropos. //spell
Gdy byłem mały, bałem się brać ćmy do ręki. :-P
Sabetha - 2012-05-02, 19:45
:
Ale mają takie szkaradne tłuste korpusy. O ile lubię motyle dzienne, nocnych od małego się brzydzę.

Noce w lesie faktycznie bywają fajne. Czasem lubię sobie tak połazić w ciemności, aczkolwiek w towarzystwie kogoś. Albo przynajmniej psa. Sama bym się bała :lol:
ASX76 - 2012-05-02, 19:48
:
Sabetha napisał/a:
Ale mają takie szkaradne tłuste korpusy.

O ile lubię motyle dzienne, (..)

Noce w lesie faktycznie bywają fajne.

Czasem lubię sobie tak połazić w ciemności, aczkolwiek w towarzystwie kogoś. Albo przynajmniej psa. Sama bym się bała :lol:



1. Coś w tym jest. Ale to dyskryminacja ze względu na wagę. ;)

2. A ja uwielbiam. //spell

3. Pod warunkiem, że nie trzeba wtenczas wędrować przez las.

4. Przed wężem to raczej nie uchroni, nie wspominając o kleszczach - człowiek nawet nie zauważy... --_-
Sabetha - 2012-05-02, 19:53
:
ASX, na litość boską, prędzej mnie zgwałci i zamorduje jakiś psychopata, niż na Lubelszczyźnie jadowity wąż ukąsi...

Kleszczy się nie boję. To one boją się mnie.

I czy mi się zdaje, czy znów biorę udział w produkcji spamu? //mysli
ASX76 - 2012-05-02, 19:56
:
Sabetha napisał/a:
ASX, na litość boską, prędzej mnie zgwałci i zamorduje jakiś psychopata, niż na Lubelszczyźnie jadowity wąż ukąsi...

Kleszczy się nie boję. To one boją się mnie.

I czy mi się zdaje, czy znów biorę udział w produkcji spamu? //mysli



1. Nie kuś. ;)

2. Strzeżonego, Pan Bóg strzeże. Podstawowy błąd strategiczny to zlekceważenie przeciwnika. :-P

3. Spam to woda na młyn forum. //spell
ats - 2012-05-02, 23:00
:
Jedna ćma, a konkretnie Endromis versicolora, czyli nasierczyca brzozówka, dostarczyła takiej inspiracji do dyskusji!!
Ćmy nie są grube - one sa puszyste, a konkretniej - puchate! ;)
Dodam: Fotka z ćmą autorstwa znanego fotografika przyrody Jacka Nowaka.
ASX76 - 2012-05-02, 23:12
:
ats napisał/a:

Ćmy nie są grube - one sa puszyste, a konkretniej - puchate! ;)


Ależ skąd... Ćmy są zazwyczaj grubsze i bardziej "puchate". Z kolei motyle dzienne są szczuplejsze i mniej "puchate". :-P
MrSpellu - 2012-05-02, 23:13
:
motylom fajniej wyrywa się skrzydełka
ats - 2012-05-03, 15:13
:
ASX- a co ja napisałam, na Belenosa?? - że puchate są! ;)
ASX76 - 2012-05-03, 15:17
:
ats napisał/a:
ASX- a co ja napisałam, na Belenosa?? - że puchate są! ;)


Jak również że nie są grube. W porównaniu do dziennych - są. :-P
ats - 2012-06-21, 10:03
:
słuchajcie - dostałam dziś te fotki kociaków - rudaski potrzebują domów...






Kotki w dobre ręce odda osoba, która znalazła je porzucone na dawnym poligonie w Skierniewicach.
Jezebel - 2013-03-18, 22:48
:
Kocury me!


MrSpellu - 2013-03-18, 22:58
:
Oto mój pies. Gromit aka Gromzord Straszny. Pożeracz Kanapek, Suszków, Kości, Gości, Butów, Kotów, Listonoszki, Drzwi Od Garażu (Ork świadkiem!) i Śmieciarzy.
Nadworny Miziacz, Pufacz, Wyjec i wyborny Podpierdalacz Miejsca W Łóżku, Które Moje Jest.




Jezebel - 2013-03-18, 23:00
:
Jeśli psy, to tylko wielkie i z długimi pyskami. A właściwie... po co się i Was oszukiwać - jeśli psy, to tylko owczarki wszelakie i husky :P
Piękny jest :)
MrSpellu - 2013-03-18, 23:02
:
Gromit dziękuje.

Swoją drogą... komiczny widok, gdy mój pies (42kg) próbuje wejść na kolana mojej żonie (49kg) //spell
Fidel-F2 - 2013-03-19, 01:56
:
Chciałem wrzucić swoją ale mi img nie pokazuje zdjęcia. :-(
Metzli - 2013-03-21, 22:34
:
Pięknego masz psa, Spellu :)
MrSpellu - 2013-03-22, 13:31
:
Dzięki Metz.

Tak sobie przypomniałem jesienne fotki, wklejałem wtedy na FB.





Wycieczka no Kotarz... chyba w listopadzie.
Sabetha - 2013-03-22, 14:21
:
Taki pies ma jedną wielką zaletę - konie go niechcący nie rozdepczą //mysli
Fidel-F2 - 2013-03-22, 15:27
:
Pozazdrościłem i też się pochwalę












MrSpellu - 2013-03-22, 15:59
:
Bardzo ładne umaszczenie. Jak się wabi? Ile ma?
Mój ma 16 miesięcy.

Wybacz, że się jamnikiem nie zachwycam,
ale tego typu psy są mi kompletnie obojętne.
Fidel-F2 - 2013-03-22, 16:04
:
Nefri z Nois ;) , staruszka, jesienią dziesięć lat pyknęło, ale na zdjęciach jest młodsza o jakieś cztery lata, jamnik jest mojej siostry, wabi się Fetor i ma lat 17

edit skłamałem, na ostatnim ma 2 lata, jak ten czas leci

edit jeszcze raz
MrSpellu napisał/a:
Wybacz, że się jamnikiem nie zachwycam,
ale tego typu psy są mi kompletnie obojętne.
Luzik, mam tak samo, dla mnie pies to duży pies, a owczarkowi niemieckiemu nie równa się żaden.

Sabetha napisał/a:
Taki pies ma jedną wielką zaletę - konie go niechcący nie rozdepczą
Zabierałem kiedyś sukę do lasu na Roztocze, zaczepiała wszystkie konie i latała między nogami ujadając. Do czasu. Zebrała trepa, zakwiczała i nabrała szacunku. :-P
Sabetha - 2013-03-22, 20:34
:
Fidel-F2 napisał/a:
Zabierałem kiedyś sukę do lasu na Roztocze, zaczepiała wszystkie konie i latała między nogami ujadając. Do czasu. Zebrała trepa, zakwiczała i nabrała szacunku. :-P


Niestety mój Bzik nie miał takiego fuksa. Był wyjątkowo durny i pomimo kilku wypadków z końmi nadal wbiegał pod kopyta. Kilka miesięcy temu zrobił to o jeden raz za dużo. Szkoda mi było gamonia okrutnie, ale co zrobić.
Mam jeszcze kota; szczęściem jest za cwany, żeby dać się rozdeptać.
Jezebel - 2013-03-22, 20:39
:
Poproszę trochę cwaności dla jednego z moich kocurów, bo mi włazi pod nogi średnio kilka razy dziennie --_-
MrSpellu - 2013-03-22, 20:40
:
Prosz. Aplikujesz młotkiem. Raz powinno wystarczyć //spell
toto - 2013-03-22, 20:41
:
Ten typ tak ma. Ja kilka razy prawie zleciałem ze schodów, bo kiciuś musiał się otrzeć o nogi.
MrSpellu - 2013-03-22, 20:43
:
Ja mam niemal genetycznie zaszczepioną nienawiść do kotów.
Cóż, lata indoktrynacji przez starszego brata //spell
Jezebel - 2013-03-22, 20:46
:
MrSpellu napisał/a:
Prosz. Aplikujesz młotkiem. Raz powinno wystarczyć //spell

Na razie radzę sobie rozpylaczem z czystą wodą. Ale, jak tak dalej pójdzie, może i na młotek przyjdzie kiedyś kolej. Bo durne stworzenie najbardziej lubi ocierać się o mój łokieć, kiedy akurat wlewam gdzieś strumień wrzątku i jest szansa, że popchnięta wyleję go na siebie --_-
Sabetha - 2013-03-22, 21:11
:
MrSpellu napisał/a:
Ja mam niemal genetycznie zaszczepioną nienawiść do kotów.


Identycznie ma mój małżonek. Psy kocha, kotów nie znosi. Kot antypatię odwzajemnia i omija go bardziej niż szerokim łukiem.

Jez napisał/a:
Poproszę trochę cwaności dla jednego z moich kocurów, bo mi włazi pod nogi średnio kilka razy dziennie --_-


Lamia kiedyś na niego nadepnęła. Od tamtej pory chowa się na sam odgłos kopyt.
Fidel-F2 - 2013-03-22, 21:17
:
Jezebel, po prostu wydaj polecenie 'siad' albo 'na miejsce' albo cóś w ten deseń.
MrSpellu - 2013-03-22, 21:17
:
Przeczytałem "Lama" i zrobiłem wielkie WTF --_-
Jezebel - 2013-03-22, 21:33
:
Fidel-F2 napisał/a:
Jezebel, po prostu wydaj polecenie 'siad' albo 'na miejsce' albo cóś w ten deseń.

Żeby zostać obdarzoną pogardliwym spojrzeniem? Wolne żarty.

A potem się parszywiec wyłoży na pleckach łapkami do góry, poturla się trochę, porobi słodkie minki i jestem kupiona. Koty domowe to jaszczurze pomioty, jak nic.
Fidel-F2 - 2013-03-22, 21:46
:
Po co Ci zwierze które patrzy na Ciebie z pogardą? Moje nigdy tego nie robi. A jak przeskrobie to wystarczy, że zawarczę a stoi na baczność i czeka na polecenia.
Jezebel - 2013-03-22, 21:50
:
Po co Ci zwierzę, które nawet nie jest autonomicznym bytem, a o jego wartości ma świadczyć poziom podporządkowania przedstawicielowi innego gatunku? ;>

Też często patrzę na ludzi z pogardą, co w tym dziwnego?
Fidel-F2 - 2013-03-22, 21:54
:
Nie mam takiego zwierzęcia.
MrSpellu - 2013-03-22, 22:09
:
Mój futrzasty byt bywa czasem zbyt autonomiczny, jak na mój gust.
pasazer1990 - 2013-06-23, 21:11
:
Mam psa. Imię Bronek, Rasa - Posokowiec Bawarski, 5 lat. Kanapowiec ,pieszczoch, do tego obce kobiety głaszczą go i przytulają na ulicy! Do tego wiecznie głodny i na diecie.
atczopka - 2013-10-03, 21:38
:
Mam owczarka niemieckiego - Azę. Stara, ale całkiem nieźle się trzyma ;)
fakemonster - 2013-10-22, 09:56
:
Ja mam kota, którego nazywam "kot" w zasadzie to "kocie".
"Kocie chodz tu", "co chcesz kocie?", "kocie złaź" itd.
Jezebel - 2013-10-22, 10:40
:
Czasem mi się wydaje, że moje kocury bardziej reagują na "zarazo parszywa", niż na swoje imiona :P
Magnis - 2013-10-22, 16:14
:
Jezebel może się tak przyzwyczaiły, ponieważ często do nich tak wołasz :P .
Jachu - 2013-10-22, 18:54
:
Jezebel napisał/a:
Czasem mi się wydaje, że moje kocury bardziej reagują na "zarazo parszywa", niż na swoje imiona :P
Coś w tym jest. Mój Garfield głównie reaguje na "Gnoju" i "Pchlarzu" :mrgreen:
Jezebel - 2013-10-22, 19:06
:
Magnis napisał/a:
Jezebel może się tak przyzwyczaiły, ponieważ często do nich tak wołasz :P .

Mówisz, że to o to może chodzić? :roll:
Magnis - 2013-10-22, 21:52
:
Jachu napisał/a:
Coś w tym jest. Mój Garfield głównie reaguje na "Gnoju" i "Pchlarzu" :mrgreen:


Przyjdż do nich w Wigilie to Ci uszy zwiędną jak na Ciebie będą wołać XD .

Jezebel napisał/a:
Mówisz, że to o to może chodzić? :roll:


Możliwe. Często wołasz na nie w taki sposób ?
Jachu - 2014-03-11, 21:06
:

adamo0 - 2014-03-12, 16:59
:
Moi sąsiedzi kupili sobie sokoła a w ogrodzie budują sokolarnię WTF
utrivv - 2014-03-12, 20:40
:
Podpisali umowę z Google, będą podglądać sąsiadów :)
Jander - 2014-03-12, 20:46
:
Niechybnie Sarmaci.
adamo0 - 2014-03-12, 21:28
:
Dzisiaj wracałem z pracy i mój sąsiad szedł w stronę lasu trzymając swojego sokoła na takiej rękawicy jak na filmach. Zatrzymałem auto i zapytałem co robi - odpowiedział, że wyprowadza "Jacusia".

Raz, że to ptak.
Dwa, że drapieżny.
Trzy, że idzie na spacer.
Cztery, że wabi się "Jacuś".

A mówili, że to spokojna dzielnica :roll:
Trudno pojąć mi tą całą sytuację. Boję się, że moje dziecko skończy tak:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=elsI7eg03Zc[/youtube]
Jezebel - 2014-03-16, 11:54
:
Jachu, smutne, moje kondolencje. Zawsze przykro, kiedy kocię cierpi i choruje, ale dobrze, że bawiliście się w czekanie na cud, kiedy już niewiele można było zrobić.

To może dobry moment, by przygarnąć kolejnego? ;)
mad5killz - 2014-03-16, 12:16
:
adamo0 napisał/a:
Dzisiaj wracałem z pracy i mój sąsiad szedł w stronę lasu trzymając swojego sokoła na takiej rękawicy jak na filmach. Zatrzymałem auto i zapytałem co robi - odpowiedział, że wyprowadza "Jacusia".

Raz, że to ptak.
Dwa, że drapieżny.
Trzy, że idzie na spacer.
Cztery, że wabi się "Jacuś".

A mówili, że to spokojna dzielnica :roll:
Trudno pojąć mi tą całą sytuację. Boję się, że moje dziecko skończy tak:

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=elsI7eg03Zc[/youtube]


adamo0, następnym razem zrób zdjęcie dla sąsiada Mongolskiego Wojownika, jestem ciekaw jak wygląda Jacuś Szpadyzor. :D

Co do filmiku, obejrzyj behind the scenes. Napracowali się. (:
Lwie Serce - 2016-02-01, 15:51
:
Odkopię, a co :mrgreen:

Zwierzaki są fajne, choć tylko konie darzę prawdziwą miłością hehe, i wszędzie gdzie nie zobaczę to przyciągną moją uwagę. Sam niestety nie mam, utrzymanie, kupno i rząd to zbyt duża cena, jak dla mnie, jeśli mówimy o wierzchowcu. Jeżdżę za to, miałem nawet okazję wiele razy dosiąść konia rasy Shire, karego :) Piękne zwierzę, podziwiać ciężkiego konia na zdjęciu to nic w porównaniu z tym, jakie wrażenie robi na żywo. Zupełnie inaczej się jeździ niż na lżejszym koniu np. pełnej, angielskiej krwi, że do arabo-fiorda nie przyrównam. Przede wszystkim jest trudniej, człowiek musi większy lęk przełamać, ale duma że hohoo :-) Mam też takie marzenie, żeby dosiąść konia andaluzyjskiego albo fryzyjskiego, moje ulubione rasy.

Co do psów... Lubię je, chociaż nie wszystkie. Nienawidzę tych małych co tylko szczekają cienkim głosikiem i irytują. Ale już labradory, owczarki niemieckie czy husky uwielbiam.

Koty też ok, zwłaszcza jak jakiś spokojny :mrgreen:
martva - 2016-02-02, 15:08
:
Lwie Serce napisał/a:
arabo-fiorda


O rany, jakie toto dziwne :-)

jak będę duża i bogata, to będę mieć haflingera.
Lwie Serce - 2016-02-02, 15:23
:
A tam dziwne, ważne że piękne i przyjacielskie :)
Sabetha - 2016-02-02, 15:29
:
Moja definicja piękna jest bardzo rozciągliwa, ale nie aż tak :lol: Ideałem końskiej urody są dla mnie araby.
A żeby nie spamować zbyt otwarcie, na nowe gospodarstwo dostałam od siostry snobistycznego kota. Kot jest dziwny, kradnie chusteczki higieniczne i aportuje jak pies. Nazwałam go Lucyfer, a wszyscy i tak wołają go "kocie".
Lwie Serce - 2016-02-02, 15:43
:
Hmm... Tak teraz zajrzałem do google w grafiki i różne zdjęcia tych arabofiordów widzę. :D Może zostałem wprowadzony w błąd co do rasy...? Bo nie wiem jak konie fiordzkie wyglądają, za to ta klacz, której dosiadałem miała wyraźne cechy araba i ponoć była krzyżówką z fiordem.
Sabetha - 2016-02-02, 16:14
:
W mojej - bardzo subiektywnej - ocenie fiordy są paskudne. Ale ja wzrastałam w kulcie ras gorącokrwistych, więc mogę mieć spaczone poczucie estetyki :-)
Jachu - 2016-02-02, 17:12
:
W dniu dzisiejszym pożegnaliśmy się z naszym kochanym psiakiem Odim. Od pewnego czasu chorował, a jeśli do tego dodamy jego dość zaawansowany wiek i fakt nie trzymania moczu, to wiadomym jest, że decyzja była słuszna. Ale to wcale nie oznacza, że była łatwa, od rana nie mogę powstrzymać łez, a u weterynarza to szlochałem ja kiepska aktorka w filmie klasy B. Nienawidzę takich momentów.
Niby Odi był z nami tylko niecałe 5 i pół roku, ale zżyliśmy się z nim strasznie. Smutno jest bez niego, a widok pustego kojca wyciska z oczu kolejne łzy.

I pomyśleć, że znalazł się u nas przez zupełny przypadek. 29 listopada 2010 roku, kiedy wraz z przyszłą żoną wynajmowaliśmy kawalerkę na pobliskim osiedlu, wracając z wieczornych zakupów, znaleźliśmy go przed blokiem zwiniętego w kulkę. W pierwszej chwili myśleliśmy nawet, że już nie żyje... W końcu temperatura była grubo poniżej zera, a silny wiatr potęgował odczucie przeraźliwego chłodu. Na szczęście żył, więc w sumie bez namysłu zabraliśmy go do siebie. Wykąpaliśmy i dzień później zabraliśmy do weterynarza. Miał sporo pcheł, grzybicę, świerzb i poważną chorobę skóry (na grzbiecie prawie w ogóle nie miał sierści), ale po ponad pół roku intensywnego leczenia, dawania mu zastrzyków, antybiotyków i smarowania go różnymi maściami - wyzdrowiał w pełni, a sierść mu tak szybko rosła, że musieliśmy go co 3 miesiące obcinać. Śmialiśmy się z żoną, że kosztował nas więcej niż pies rasowy z renomowanej hodowli, ale i tak byśmy za żadne skarby świata nie zamienili go na jakiegoś Pimpka z rodowodem.
Był bardzo wdzięczny i przyjazny. Dopóki nie stracił słuchu, budził się zawsze w nocy gdy szedłem do kibla. Szedł za mną, aby sprawdzić dokąd idę, po czym wracał do kojca. Nie odstępował mnie na krok i zawsze chciał nas mieć w zasięgu wzroku. Gdy go przygarnialiśmy miał około 10 lat i zapewne swoje w życiu przeżył. Prawdopodobnie uratowaliśmy mu życie i choć na 5 lat daliśmy dobry dom, co zapewne w jakiś sposób wynagrodziło mu wcześniejsze lata.

Odi spoczął na działce, której był wielkim miłośnikiem. Wydaje się, że to miejsce było dla niego idealne. Oby było mu dobrze w krainie wiecznych łowów.
Trzymaj się maluchu! Na zawsze zostaniesz w naszych sercach :cry:
MrSpellu - 2016-02-03, 08:49
:
Przykra sprawa. Jak usypialiśmy pierwszego psa też płakałem jak bóbr.
utrivv - 2016-02-03, 09:56
:
MrSpellu napisał/a:
Przykra sprawa. Jak usypialiśmy pierwszego psa też płakałem jak bóbr.

A nie jak krokodyl?
Naszego pieska nie usypialiśmy, któregoś dnia wstał nagle podbiegł do każdego domownika, dał się pogłaskać po czym po czym poszedł na korytarz i zdechł. :-(
MrSpellu - 2016-02-03, 10:30
:
utrivv napisał/a:
A nie jak krokodyl?


Sugerujesz, że te łzy nie były szczere? Pies był w stanie agonalnym i tylko niepotrzebnie cierpiał. Zastanów się czasem nad tym co piszesz.
mad5killz - 2016-02-03, 14:11
:
MrSpellu napisał/a:
utrivv napisał/a:
A nie jak krokodyl?

Sugerujesz, że te łzy nie były szczere? Pies był w stanie agonalnym i tylko niepotrzebnie cierpiał. Zastanów się czasem nad tym co piszesz.

Czyli to jednak był bóbr.

Miałem cztery psy, hmm dwie suki, dwa psy. Teraz mam dwa kolejne samce, ojca i syna.
Czyni ze mnie to bydlaka, bo nie pamiętam już, jak płakałem nad tymi pierwszym.
A świnka morska córki, to już jednak nie to samo. Inny ton płaczu i pudełko po Adidasach...
MrSpellu - 2016-02-03, 18:16
:
Ej no, dorastałem z tym psem. Takie rzeczy się pamięta --_-
utrivv - 2016-02-03, 21:36
:
MrSpellu napisał/a:

Sugerujesz, że te łzy nie były szczere? Pies był w stanie agonalnym i tylko niepotrzebnie cierpiał. Zastanów się czasem nad tym co piszesz.

Nie chciałem cię urazić, wybacz.
bio - 2016-02-03, 23:08
:
Dzisiaj pokazali w tivi orły szkolone do łapania dronów. Przypomina się opowiadanie z klasyki zrobionej przez Jęczmyka Lecha. Ktoś z młodzieży pamięta, zna?
Sabetha - 2016-08-20, 20:40
:
Chciałam mieć psa, więc małżonek kupił mi psa. Tyle że ja chciałam labradora, a on kupił owczarka niemieckiego. Wielkie, siedmiomiesięczne bydlę. Nie znam się na psach i perspektywa opieki nad Bobikiem (tak, Bobikiem :mrgreen: ) nieco mnie stresuje. Znaczy, wolałabym nie zwichnąć mu światopoglądu wątpliwymi metodami wychowawczymi. Na razie gryzie kapcie, do szaleństwa straszy kota i szaleje po podwórzu niczym tornado. No i słucha małżonka, a mnie olewa :badgrin:
Fidel-F2 - 2016-08-20, 20:45
:
Oddałbym wszystkie labradory za jednego kulawego owczarka niemieckiego.
Sabetha - 2016-08-20, 20:49
:
Tylko widzisz, dla mnie taki owczarek to potencjalny kłopot, bo czuję w kościach, że nie można go zostawić samopas, żeby sobie tylko był. A o tresowaniu psa wiem tyle, co o fizyce kwantowej. Czyli to, co w internetach wyczytam :P
Fidel-F2 - 2016-08-20, 20:56
:
Podstawa to tresura posłuszeństwa. Kup sobie jakiś praktyczny poradnik, który nie teoretyzuje ale krok po kroku wyjaśnia jak nauczyć psa podstawowych zachowań. To nie jest trudne, wymaga tylko konsekwencji i traktowania zwierzaka jak przyjaciela.
bio - 2016-08-20, 21:35
:
Albo wydaj parę zeta na tresera. Pies to nie zabawka. To dziecko, acz kudłate. Obowiązek połączony z miłością. Masz psa , bo chciałabyś mieć bydlątko? Czy masz psa, bo kochasz psy? Ja kocham i dlatego póki mieszkam w bloczydle nie mam ochoty codziennie mądrym oczom tłumaczyć się, że miałem kaprys.
Trojan - 2016-08-20, 23:15
:
Sabetha napisał/a:
Bobikiem (tak, Bobikiem :mrgreen: ) nieco mnie stresuje.


hmm, tak nazwałem naszego królika
Fidel-F2 - 2016-08-21, 19:14
:
Sab, my tu gadu, gadu a gdzie pikczery?
Sabetha - 2016-08-21, 19:38
:
Jutro zrobię, dziś miałam inne troski :badgrin:
Małżonek wyjechał, a pies zdurniał. Nie daje się pogłaskać, zachowuje się, jakby się mnie bał, a wszystkie komendy ma gdzieś. Zaczynam się zastanawiać, czy jestem złym człowiekiem, czy coś źle robię, czy po prostu nie jest to pies dla mnie. Kurwa mać. Czytam podręcznik wychowania psa, ale jak tu wychowywać zwierzę, które nie chce nawet podejść?
Znaczy, jestem w dupie :/
Stary Ork - 2016-08-21, 20:45
:
Sabetha napisał/a:
Bobikiem


O tempora, o mores, o kurwa //orc Tyle pięknych imion jest, a wyście go ochrzcili tak że na dzielni śmiechem go zabiją? Czemu nie Bandzior, Cerber albo cokolwiek innego z R i mnóstwem godności osobistej, np. Kompresor albo Wentylator? Możnaby na niego Wentyl wołać przynajmniej, a jak na Bobika zawołasz? Przecież nie Bobik //panda
Sabetha - 2016-08-21, 21:40
:
W papierach miał "Dupek" (!), więc przemiana w Wentylatora do reszty zryłaby mu beret. Mając do wyboru opcje w stylu "Dupek", "Dudek" czy "Dureń" uznałam, że "Bobik" będzie spoko.
Chociaż i tak wołam go: "Do mnie, Dupku!". A on konsekwentnie czeka, aż mu dam coś do żarcia, zanim z pewną taką nieśmiałością się do mnie zbliży.

EDYTA:

Zastosowałam chamskie, ordynarne przekupstwo żywieniowe. Pies bez oporów je mi z ręki i daje się turlać po wybiegu, przewracać na grzbiet i tarmosić za uszy. Brawo on. I ja też brawo.
Tixon - 2016-08-25, 11:14
:
Przekupstwo jedzeniem zawsze na propsie. Działa na psy i studentów. :-)
Stary Ork - 2016-08-25, 12:58
:
Korupcji mówimy zdecydowane Być może //orc
Sabetha - 2016-08-25, 19:04
:
Nie sądzę, żeby nawet najgłodniejszy student zakochał się we mnie na zabój dzięki kilku miskom żarcia i sporadycznym drapaniom za uszami. Pies łazi za mną krok w krok, dzisiaj na spacer z Natalią nie chciał iść, jak zobaczył, że z tyłu zostałam :lol:
BTW, kto chce, może sobie obejrzeć Bobika:

https://www.facebook.com/...&type=3&theater
Fidel-F2 - 2016-08-25, 20:38
:
Śliczny

Opierał się bo pilnuje stada i źle się czuje gdy stado się rozdziela.
utrivv - 2016-08-26, 06:39
:
Jeżeli taki owłosiony jest jako szczeniak to co będzie na starość? :shock:
Sab dodaj mnie do znajomych bo nie mogę lajkować
Sabetha - 2016-08-26, 07:41
:
Zrobione :)

Bobik dziękuje za komplementy. Ze wzruszenia podarł koc, którym mu wyścieliłam legowisko i wykopał na wybiegu schron - zapewne po to, by zostać prepersem :mrgreen:
Trojan - 2017-02-02, 14:57
:

Trojan - 2017-02-16, 14:38
:

Sabetha - 2017-02-16, 17:12
:
Nawet dwa, tylko jeden nie zrobił prania i białe szaty mu się skończyły.
Trojan - 2017-02-21, 20:05
:

MORT - 2017-02-21, 22:27
:
To chyba jakiś metamateriał. Zawsze się uczyłem, że kąt padania równa się kątowi odbicia. //mysli Chociaż... tafla poruszyła się od impaktu, więc może wszystko się zgadza.
Trojan - 2017-02-24, 01:32
:

Trojan - 2017-03-15, 11:07
:

Sabetha - 2017-03-16, 15:13
:
Dzisiaj mój pies przeskoczył ogrodzenie, które ma 1.7 metra wysokości, poleciał do sąsiadów i usiłował upolować kota. Teraz mam kłopot, bo skoro udało mu się raz, to spróbuje ponownie, a nie mam pomysłu, żeby mu ten płot podwyższyć :/
MrSpellu - 2017-03-16, 15:30
:
Drut kolczasty na szczycie. Następny proszę.
Sabetha - 2017-03-16, 15:37
:
Chyba żartujesz, psina mi się pokaleczy.
MrSpellu - 2017-03-16, 15:41
:
W kojec i na łańcuch. Następny proszę.
Sabetha - 2017-03-16, 15:58
:
Nie mam kojca, mam ogrodzony wybieg połączony z psim apartamentem. No i to właśnie ogrodzenie przeskoczył. Ale zamknęłam go rano i dotąd nie wylazł, to może sam nie wie, jak to zrobił i zapomni.

Spell napisał/a:
na łańcuch


Udam, że tego nie widziałam :evil:
Trojan - 2017-03-16, 16:17
:
Na Stadionie Śląskim wiedzą jak się buduje płot.
utrivv - 2017-03-17, 06:55
:
Skoro nie można wzwyż spróbuj w głąb, obniż poziom metr od ogrodzenia. Przeskoczył a ty to widziałaś czy tylko podejrzewasz?
Trojan - 2017-03-17, 10:04
:
może prościej będzie ostawić trampolinę od płotu ?
Beata - 2017-03-17, 19:52
:
utrivv napisał/a:
Przeskoczył a ty to widziałaś czy tylko podejrzewasz?

Z pewnością był w stanie przeskoczyć. W końcu to tylko 1,7 metra. Raz własnymi oczami widziałam, jak łowcarek niemiecki pokonuje drewnianą bramę o wysokości 2,5 metra (udał się na polowanie na kury sąsiadów), nb. specjalnie podwyższoną, aby nie dał rady. //evil Wtedy pierwszy raz w życiu widziałam psa wspinającego się po drewnie, tak zwinnie i szybciuteńko, że aż mi dech zaparło. Człowiekowi, nawet gdyby miał wieloletnią praktykę w pokonywaniu 2,5 metrowych drewnianych bram wierzchem, zajęłoby to IMHO dużo więcej czasu.
bio - 2017-03-17, 22:05
:
Ja tam miałem kota, który wyprowadzał mnie na spacer. Zawsze było do śmiechu. Brakuje mi koteczka.
Rashmika - 2017-03-17, 22:57
:
Cytat:
Ja tam miałem kota, który wyprowadzał mnie na spacer.


Mój jeszcze robi za guardiana, ostatnio pogonił emeryta z rotwajlem.
bio - 2017-03-17, 23:31
:
Mój zagryzł łasicę i rzucił mi pod nogi z wyrazem oczu - co jeszcze mam dla Ciebie zrobić mój Panie? Jasiek. Kot nad koty. Schizol naturalnie.
Rashmika - 2017-03-18, 09:00
:
Mój przytachał do domu młodego zająca, kunę i jakieś rybki ze strumyka. Właściwie całe lato zajmuję się usuwaniem przeróżnych zwłok z balkonu albo pogonią za myszami, które udaje mu się przemycać do domu abym sobie je sama zamordowała.
Sabetha - 2017-03-18, 09:14
:
utrivv napisał/a:
Przeskoczył a ty to widziałaś czy tylko podejrzewasz?


Przeskoczył. A właściwie podskoczył, jakoś się tak zahaczył łapami i przewalił górą. Okazało się, że suka sąsiadów miała cieczkę. Pognał więc na dziewczyny, a kot mu się tylko przypadkiem nawinął. Drugi raz mu się nie udało. Jeszcze.
Trojan - 2017-03-20, 19:46
:
Pojechaliśmy do ojca z naszym królikiem. Zabieramy go na każdy wyjazd. Tam w domu od niedawna jest kot, nawet jak ostatnio byliśmy u weta to się pytaliśmy czy to aby nie będzie problem dla naszego malucha. Nie, nie będzie -prędzej odwrotnie.
No I tak było. Kot był zestresowany, nic przez dwa dni nie jadł większość czasu spędził na szafach I sufitach. Królik dzieli inne zwierzaki na dwie kategorie.
1.Psy przed którymi ucieka -raz się przytrafiło ze sąsiadka wpadła do nas a za nią mały piesek-pluszak, to królik od razu wyczuł, schował się i przez godzinę tupal ze złości.
2.Inne zwierzęta na które nie zwraca uwagi.
utrivv - 2017-06-18, 23:16
:
Kotka siostry ma zaropiałe oczy, musi dostawać krople ale niestety na sam widok jeży się i wyciąga pazury, znacie jakiś sposób? Filmiki w internecie pokazują chyba koty na lekach uspokajających - nie ruszają się, cierpliwie wszystko znoszą :(
Asuryan - 2017-06-19, 07:49
:
Krople walerianowe lub kocimiętka wtarta w ręce?
utrivv - 2017-06-19, 08:02
:
Asuryan napisał/a:
Krople walerianowe lub kocimiętka wtarta w ręce?
Niestety kotka karmi piątkę uroczych kociaczków, waleriana raczej nie wskazana
Asuryan - 2017-06-19, 08:10
:
Ale tu nie chodzi o to by kotka tą walerianę żarła, tylko o to by sama łasiła się do ręki trzymającej krople do oczu. Oczywiście wcierasz w rękę tylko parę kropel i po operacji zakroplenia oczu dokładnie ją myjesz.
Trojan - 2017-08-07, 09:51
:

lira - 2017-08-26, 13:06
:
Preparatem który łagodzi niepokój i agresję kota jest kalmvet z vetexpert. Jednakże ze względu, że kotka karmi młode lepiej skonsultować to z weterynarzem. Kotce można też przemywać oczy rumiankiem o ile na to pozwoli. ;)
Trojan - 2018-01-15, 11:38
:
zaległy się nam (w bloku) mrówki-faraonki,
oczywiście proces kolonizacji budynku był rozciągnięty w latach...
ale sprawa doszła do triarii
mrówki wszędzie - jedynie lodówka była miejscem bezpiecznym - chleb w chlebaku później w mikrofali i tak nie był chroniony ( do trzech dni po mikrofalowym holocauście pojawiały się w mikro znowu),
wiadomo - nic nie można było zostawić na blacie/stole bo od razu wypełzały, nawet w domku królika odnalazły miseczkę z wodą (przykręconą do szczebelka) i tam zażywały kąpieli - czy w zbiorniku na wodę w ekspresie.
a i tak u mnie pono lajcik - bo 3 lata temu przy okazji remontu łazienki chyba wykończyłem "moją" królową

ale jak mówiłem sprawy doszły...
domowymi sposobami się nie dało, to postanowiliśmy wynająć specjalistę od takich potworów, krótko mówiąc - Wiedźmina

w pewien chłodny niedzielny poranek zbudził nas zgiełk na klatce - spóźniony bo spóźniony ale w końcu przyszedł - a w zasadzie przyszli (bo było ich dwóch)
twarze przeorane bruzdami, siwy włos na głowie, pełne białe zbroje - zdać się mogło że specjaliści od mokrej roboty.

wytłumaczyli że z faraonkami to nie tak prosto że dadzą mieczem po łbie królowiej i po sprawie - tu trzeba sposobu
wypchali siarkę trzy owce i rozstawili je w strategicznych miejscach, mieszkańcom rozdali też trutki i kazali rozłożyć w domach - i czekać polecili mówiąc:
mrówki głodnymi będąc przyjdą w poszukiwaniu żarcia - obaczą owce/trutkę spróbują i jak ich nie położy zrazu (a nie położy) to zaniosą do królowych.

po 4 dniach zaczęły nam puszczać nerwy - bez efektu, bez efektu
ale 5 dnia - cisza, nagle pusto, nie ma mrówek
zwycięstwo !
potem sąsiadka opowiada że zamiatała z jakiegoś kąta truchła..

ale to nie koniec historii,
kilka dni później wyjeżdżaliśmy. Po powrocie, wieczorem przygotowywałem herbatkę i zbieram kubki z ociekacza (taki a'la kamienny połączony ze zlewem), podnoszę jeden z kubków - a pod nim :shock: czerwono !

mrówki siedziały pod jednym kubkiem - jakieś niedobitki, ja wiem ? uchodźcy...?
takie niemrawe...
aż mi serce się krajało
kiedy zlewałem je wrzątkiem...
Stary Ork - 2018-01-15, 11:43
:
Na faraonki jest tylko jeden skuteczny sposób. No, dwa, ale drugi narusza kilka międzynarodowych konwencji.
Trojan - 2018-01-15, 14:00
:
a ten pierwszy ? ten co u nas ? czy znasz jakiś inny ?
Stary Ork - 2018-01-15, 15:12
:
Polubić.
Trojan - 2018-01-15, 15:18
:
obaczymy czy nasz nie jest lepszy :)
Trojan - 2018-03-30, 22:54
:

Stary Ork - 2018-08-15, 21:09
:
Przybył nam domownik, radujcie się jako i ja się raduję //orc Trzymiesięczny kociamber przez Zgrozę ochrzczony Regulus (na Behemota nie było zgody, a forsować Basergora-Kobala nawet się nie odważyłem) z miejsca dostał ode mnie ksywę Transformator, które to miano emanuje dostojeństwem, honorem, czcią i godnościom osobistom (wężykiem, Jasiu). Jest cwany, nieustraszony, ma sprężysty krok, błysk w oku i w pierwszym odruchu wpakował się na regał między Dukaja a Stephensona, czym z miejsca zdobył achievement No, młody, będą z ciebie ludzie. Kłopot jest taki że mamy kota w kolorze regału, +10 do krycia się, i na pierwszy oka rzut trudno drania namierzyć. Sneaky fuckin' bastard.
Stary Ork - 2018-09-07, 16:53
:


Kocioł się zadomowił i trudno sobie już nam przypomnieć jak wyglądał świat przed kociołem. Rośnie szybciej niż dług publiczny Wenezueli, jest niezależny i samorządny, zwinny jak Mitsubishi A6M Zero (tylko dużo bardziej miziasty) i rozważny ponad swój wiek. Jeszcze nie trzebi populacji miejscowych gołębi, ale na razie trenuje wyskok i nabiera masy. W dodatku dużo śpi, czym wpędza mnie w patologiczną zawiść.
Trojan - 2020-02-27, 23:38
:
nasz maluch (królik) wczoraj miał operację usunięcia nerki (się zepsuła i kamienie produkowała) - to był ciężki tydzień....
Fidel-F2 - 2020-02-27, 23:44
:
szukacie dawcy?
Trojan - 2020-02-27, 23:56
:
nie, ale dzięki za ofertę.
obawiam się konfliktu
Fidel-F2 - 2020-02-27, 23:59
:
w sumie racja, bo mam w lodówce ale kurzą, i tego, to wątróbka jest, i już w sumie usmażona

z cebulką

pewnie się nie nada

ale jakby co, to wal jak w dym
Stary Ork - 2020-08-12, 09:07
:
Na problemy z małym mieszkaniem najlepiej pomaga kupienie sobie kozy - niestety, koza na czwartym piętrze bez windy jest na tyle niepraktyczna, że zdecydowaliśmy się na psa. Long story short, od niedzieli mieszka z nami Syriusz, co prawda bandyta i degenerat, ale uroczy. Wśród mnie i kota nie brak sceptyków, ale postanowiliśmy dać maluchowi szansę. Syriusz jest to pies młody i tak rasowy, że jedna rasa nie jest w stanie go objąć - i nazywając go szczeniakiem, kundlem i sukinsynem nie dość że staję w prawdzie, to jeszcze jestem nagradzany Syriuszowym merdaniem; a merda chłopak tak entuzjastycznie, że obawiam się o zwichnięcie ogona. Jesteśmy obecnie na etapie niewyspania i uczenia się siebie nawzajem. Kot wyprowadza się w wyższe sfery mieszkania.
Fidel-F2 - 2020-08-12, 10:05
:
+10
Stary Ork - 2020-08-12, 10:49
:
Pierwszy pies w rodzinie od pokoleń, dziadkowie z obu stron już się zapisują na spacery :mrgreen:
Beata - 2020-08-12, 11:42
:
Stary Ork napisał/a:
(...) Syriusz, co prawda bandyta i degenerat, ale uroczy.

Black on jest, mam nadzieję, nie Brown. ;)
No chyba, że dropiaty. :mrgreen:
Stary Ork - 2020-08-12, 11:49
:
Black AF, z resztą kot jest Regulus :badgrin: Oba zwierze w zasadzie identycznie umaszczone (choć kot z bliska i pod światło wpada lekko w czekoladę).
Beata - 2020-08-12, 16:04
:
Kosmiczny duecik. :mrgreen:
MrSpellu - 2020-08-12, 16:53
:
A my od miesiąca jesteśmy właścicielami chomika.
Zwierz wabi się Bugs i jest czarny w szare łaty. Albo na odwrót.
Stary Ork - 2020-08-12, 19:21
:
PO OCZACH GO, BUGS! PO OCZACH!!!
m_m - 2020-08-12, 20:32
:
Kurde, też od miesiąca mamy chomika, tego o niezapamietywalnej nazwie, nie syryjskiego.
Co prawda młody zaczął z wysokiego C, bo zapragnął kota i jęczal dwa tygodnie, ale w końcu się na tego chomika zgodził.
W nocy zwierzę hałasuje i mam ochotę go udusić, ale ogólnie jest przytulaśny.
Aha, chomikowi nadałem imię Stanisław.
Trojan - 2020-08-12, 21:40
:
Dżungalski?
MrSpellu - 2020-08-13, 08:06
:
Mój też napierdala kołowrotkiem, dlatego na noc chomik ląduje w przedpokoju.
Ma jebutną trzypiętrową klatkę, wiec nie jest mu tam zbyt smutaśno.
Stary Ork - 2020-08-13, 08:23
:
I to jest oficjalny, potwierdzony i certyfikowany chomik, a nie infiltrator klanu Eshin? //mysli
Trojan - 2020-08-13, 10:08
:
Znajomi trzymają myszoskoczki.
Stary Ork - 2020-08-13, 10:40
:
Za co? //ooo
MrSpellu - 2020-08-13, 12:16
:
Stary Ork napisał/a:
I to jest oficjalny, potwierdzony i certyfikowany chomik, a nie infiltrator klanu Eshin?


Gromit sklasyfikował Bugsa na pół kłapnięcia, więc raczej zwykły chomik.
No ale nigdy nie wiesz, czy te sucze chuje nie są ze sobą w zmowie...
Trojan - 2020-08-14, 23:50
:
a u mię w bramie dzisiaj "nocował" mały nietoperek.
mam nadzieję że jutro znajdzie se lepsze miejsce
Wolnymysliciel - 2022-02-05, 03:39
:
Tęsknie za szczurami, kochane (czasami i niektóre) oraz interesujace zwierzątka o zróżnicowanych charakterach. Miałem szczurki za dzieciaka, kilka par i jestem naprawdę pewien, że tworzyłem z nimi jakąś więź. Nie miały ze mną lekko, po przebudzeniu wyciągałem je z ciepłego domku z klatki, by spały razem ze mną. Po wsadzeniu dłoni do ich legowiska, markowały gryzienie mnie, chwytały ząbkmi - ale nigdy nie zrobiły mi krzywdy i nie zadały bólu. Z drugiej strony, miały dość dobrze - całymi dniami i nocami mogły biegać po 130m mieszkaniu, czasami zabierałem ja na łono natury. Często same przychodziły tylko po to, by położyć się na mnie i będąc głaskanym zasnąć. Wołane zawsze przychodziły, a "wołałem" je drapiąc w podłoże i śląc buziaczi jednocześnie. Zawsze brałem po dwie szczurzyczki, tak też chyba zrobię.
MrSpellu - 2022-02-17, 11:16
:
Dziś w nocy Gromit odszedł do psiej Valhalii.



Razem z Garmem i Fenrirem będą oczekiwać na Ragnarök.

Żegnaj przyjacielu.
Stary Ork - 2022-02-17, 11:40
:
Cholera. Współczuję, Spellu - tym bardziej, że Gromit pomógł mi trochę oswoić lęk przed psami, jak mnie obskakiwał pod garażem. Smutno, ale jakoś tak się uśmiecham na wspomnienie. Świetny pies z niego był.
Fidel-F2 - 2022-02-17, 11:43
:
//vodka
Jachu - 2022-02-17, 13:01
:
Trzymaj się Spellu.
Sabetha - 2022-02-17, 14:21
:
:cry: Przykra sprawa.
MrSpellu - 2022-02-17, 14:27
:
Dzięki wszystkim.

Wczoraj jeszcze do południa normalnie bawił się z dziećmi. Gonił za patykiem, podrzucał dzieciom zabawki by mu rzucały, ganiał za listonoszką. Wieczorem coś zmarniał, próbował zwymiotować coś bez sukcesu. Co napił się wody, to zaraz zwracał. Jak go oglądałem to miał lekko wzdęty brzuch i mu tam dość mocno burczało. Na weta było już późno i nie było nocnego dyżuru, uznaliśmy że się czymś przytruł i miałem z nim podejść rano. W nocy widziałem jeszcze jak podszedł pod swoje ulubione miejsce tj. na wycieraczkę pod drzwi tarasowe i się tam położył. Rano znazlazłem go w tym samym miejscu, w tej samej pozycji. Nie wiem czy cierpiał, był sam :(

Z wetem spekulowaliśmy, że to mogła być trzustka, być może skręt kiszek. Teraz to już bez znaczenia. Prawdopodobnie i tak było już za późno by mu pomóc.

Miał 11 lat. Przeżył cały miot, był z rodzeństwa najzdrowszy. Wczoraj jak biegł przeganiać listonoszkę tradycyjnie zapierdalał tak, że aż dudniło.
utrivv - 2022-02-17, 14:50
:
MrSpellu napisał/a:
Nie wiem czy cierpiał, był sam :(

Pieski to nie ludzie, wolą umierać w samotności jak chyba wszystkie zwierzęta. Mój piesio pożegnał się ze wszystkimi a potem odszedł i chwilę później umarł. To było kilkanaście lat temu a dalej za nim tęsknię