Cytat: |
Jest 15. sierpnia 2047 r. W połowie XIX w. Matka Indie jest wszystkim czym była zawsze – starożytna lecz żywa, biedna lecz jednocześnie szokująco bogata. Rozdwojona, groźna, piękna i okropna, przerażająca i dzika. Naród rozdarty kulturowo i narodowościowo, podzielony kontrastami i sprzecznościami. Prawie dwa miliardy ludzi zaludnia subkontynent i jego miasta – cyberabady – gdzie spotykają się ponadczasowa kultura i najwyżej rozwinięta technologia tworząc nowe społeczeństwa i – prawdopodobnie też nowe gatunki. RZEKA BOGÓW to wielka i pełna sprzeczności powieść, tak jak i Indie, w których się rozgrywa. RZEKA BOGÓW to ambitny thriller, którego akcja toczy się w futurystycznych Indiach.
W kategoriach podejmowanego ryzyka, rozmachu, pomysłów i pomysłowości oraz kalibru intelektualnego, niewiele ukazało się ostatnio książek mogących się równać z RZEKĄ BOGÓW, nie ma też żadnej podobnej powieści o Indiach. To nie tylko rewelacyjny thriller osadzony w Indiach, lecz także niesamowicie oryginalny thriller o Indiach – napisano w „The Hindu” - indyjskim ogólnokrajowym dzienniku. Lecz prawdziwy walor tej powieści to pełne zanurzenie w mitologii i normach społecznych hinduizmu oraz islamu i realistyczna wizja napędzanej technologią przyszłości Indii. RZEKA BOGÓW bez wysiłku bije na głowę dowolną spekulatywną powieść z ostatnich paru lat; to pełen wigoru skok w przyszłość Indii, widzianą oczyma dziewięciu zupełnie różnych postaci. Ich historie wikłają się i łączą, podczas gdy McDonald nie tylko snuje rozbuchaną, pełną tajemnicy intrygę, ale także ilustruje przyszłe dylematy ludzkości, przeskakując od jednego odkrycia ku następnemu, prowadząc nas nieubłaganie ku przyszłości, jakiej sami byśmy sobie nie wyobrazili. W tej książce McDonald buduje postacie z rozmachem, pozwalając czytelnikowi zdać sobie sprawę, jak monumentalna jest sama opowieść. Autor przedstawił przekonującą wizję przyszłości, harmonijnie łączącą mity, politykę oraz hipotezy rozwoju sztucznej inteligencji. RZEKA BOGÓW Iana McDonalda zdobyła nagrodę British Science Fiction Association za najlepszą powieść roku 2004. RZEKA BOGÓW jest prawdopodobnie jak dotąd najwybitniejszą powieścią Iana McDonalda. Gęsta, momentami trudna w odbiorze, kojarzy się z puszczonym na pełen gaz kulturowym zanurzeniem Williama Gibsona; pełna jest naukowego żargonu, spostrzeżeń religijnych i socjologicznych oraz nawiązań do sztuki, tak niskiej, jak wysokiej. Ian McDonald otrzymał nagrodę Philipa K. Dicka i British SF Association Award za najlepszą powieść, był nominowany do Hugo, ma także kilka nominacji do nagrody Arthura C. Clarke’a. |
Metzli napisał/a: |
Jutro, czyli 15 stycznia ukaże się Rzeka Bogów |
Metzli napisał/a: |
tobie się autorzy pomylili Wieki Światła i Dom burz napisał Ian, ale MacLeod |
Romulus napisał/a: |
Oszałamiająca powieść, w cudownie pogmatwanej scenografii, w której do końca trudno się odnaleźć. |
ASX76 w temacie o Oldze Tokarczuk napisał/a: |
Dziwaczne, to są dopiero pozycje z UW w stylu: "Rzeka bogów" |
Urshana napisał/a: |
Aby nie zrobić krzywdy kolejnym książkom czekającym na czytanie, powinnam chyba najpierw ochłonąć, bo wszystko, po co teraz sięgnę, wydać może mi się blade i nijakie. |
Kennedy napisał/a: |
gdy odrzeć Rzekę Bogów z całego jej bogactwa, odkryjemy że nie jest to tak naprawdę wiele więcej ponad (nie)zwykły thriller science fiction. Owszem - egzotyczny, wymagający, doskonale skonstruowany i dopracowany pod każdym względem, ale tylko thriller. |
Ł napisał/a: |
Moim zdaniem McDonald ma bardziej toporny język narracji/tłumaczenie.
Co do pomysłów to B. przedstawia właśnie bardziej spójną i oryginalną wizję świata niż McDonald który wydaje mi się ograniczać do przewidywalnego ekstrapolowania wiodących futuro-wątków w bliskim zasięgu (w dodatku u niego każdy temat to tak nieco swoją drogą idzie). I to McDonald zahacza bardziej o efekciarstwo, patrz jego roboty (choć te inspiracje mangą są jak najbardziej u niego świadome i celowe) - to jeszcze większa skala umowności niż sprężyny u B. |
Tixon napisał/a: |
Co do języka - IMO B ma prosty i czytelny styl, bez żadnych udziwnień. McDonald natomiast włada lepszą frazą, bardziej rozbudowaną. W efekcie B czyta się szybko, natomiast McDonalda czytało mi się lepiej. |
Tixon napisał/a: |
Co do pomysłów - McDonald, oprócz ekstrapolacji futuro-wątków, przedstawia też wpływy historyczno-kulturalne miejsc, w których rozgrywa akcję. I tym mnie kupuje. Odniosłem wrażenie, że u B ma to marginalne znaczenie (coś jak 'wyspiarskie państwo' z Bena Bony istniejące tylko po to, aby umieścić tam siedzibę firmy i obchodzić przepisy). U McDonalda uwarunkowania regionalne mają pierwszorzędne znaczenie, to one rzutują na sposób patrzenia na technologię, ścieżki rozwoju. |
Tixon napisał/a: |
A co do efektowności - postawiłbym znak równości między robotami a nakręcanką U jednego i drugiego nie brakuje takich gadżetów. |
Ł napisał/a: |
Bacigalupi ma wzorcowy język klasycznej powieść, McDonald ma trochę scenariuszową, rwaną frazę, czasem widowiskową ale przez większa cześć czasu - drażniącą dla mnie. |
Ł napisał/a: |
Ja raczej uważam że McDonald przerysowuje Orient i generalnie robi to za co E. Said krytykował zachodni orientalizm |
Ł napisał/a: |
Serio stawiasz znak równości między latającymi po mieście i dynamicznie rekonstruującymi się zwierzkowatymi nanobotami a zmodyfikowanym genetycznie człowiekiem (który wcale X-menem nie jest przez to)? |
Tixon napisał/a: |
W skrócie jest to opisywanie wschodu na potrzeby zachodu? I tak, i nie - z samego używanego języka i pochodzenia pisarza, jest tu racja. Jednak ten wschód jest głębszy niż tylko otoczka, to ożenienie gadżetów z miejscową specyfiką. U McDonalda - w moim odczuciu - wygląda to na "hej, zobaczmy jakie gadżety miejscowa specyfika może urodzić". |
Tixon napisał/a: |
U obu autorów występują gadżety, McDonald ma Psy Kryszny, Dataradżów (którego fragmenty wyglądają jak film s-f) i nanozabawki, za to Bacigalupi idzie w modyfikacje genetyczne (Żołnierze, koty, słonie, nakręcanki). Na tym polu stawiam znak równości. |
Ł napisał/a: |
Gdyby w Indiach żył sobie pisarz Iash Makdonalsz opisujące bliską przyszłość krajów Zachodnich, gdzie łączy np Pieśń o Rolandzie z hi-techem, to pewnie w tychże Indiach żyłby jego fanboy Tikhsasz, myślący że miejscową specyfiką Europy jest Pieśń o Rolandzie i generalnie wszyscy ją tu znają i determinuje ona ich sposób myślenia o technologii i cywilizacji. |
Ł napisał/a: |
Jeśli dla ciebie tak samo prawdopodobny i wymagający tego samego stopnia umowności jest genetycznie zmodyfikowany kot biegający po ulicy, z nanotechnologicznym robotem przyjmującym postać kota albo stada komarów zależnie od potrzeby, to odpuszczam. |
Tixon napisał/a: |
Sądzę, że bezzasadnie zakładasz, iż Tikhsasz byłby jego fanbojem. |
Tixon napisał/a: |
Uważam również, iż wiedziałby, że Pieśń jest jednym z elementów kultury europejskiej, wyrosłej z Biblii. Sądzę też, że jego rozumowanie było by następujące - uwzględnienie wpływu Pieśni o Rolandzie na kulturę i naukę wzbogaca książkę. |
Tixon napisał/a: |
Ale ja tego nie rozbijam na części i umieszczam na skali możliwości naukowych oraz wydźwięku popkulturowego - wystarczy mi, że oba leżą na tej samej płaszczyźnie układu [gadżetowego]Inaczej wchodzisz w zabawę porównywania znikających kotów z nanotechnologicznym zmiennokształtnym robotem, mechów z nakręcanką, zmodyfikowanych żołnierzy z braminami, w końcu celnikami z psami kryszny. |
Tixon napisał/a: |
Jako, że porównujemy książki będące fantastyką bliskiego zasięgu, w dodatku mające akcje umiejscowioną w Azji, ocena, która jest lepsza, to chyba nie problem? |
Ł napisał/a: |
Zdystansuj się od teoretycznej postaci powałej na potrzeby pięknej analogii. |
Ł napisał/a: |
Super, stąd tylko o krok od szukaniu wpływu Szekspira na teorie superstrun. To co robisz to właśnie mitologizowanie dalekiego zakątku planety, z którego wyciągasz najbardziej odróżniającego go od twoja zakątku niuanse, nadymasz je do niewyobrażalnych rozmiarów, a nastepnie w oparciu o nie próbujesz przewidzieć przyszłość tego regionu. Na potrzeby książki i pisania baśni SF, może jest to ok, ale do rzeczywistości ma się nijak. |
Ł napisał/a: |
To moja zabawa czy Twoja? |
Ł napisał/a: |
"układ gadżetowy" to chyba jakiś termin z równoległego wszechświata Tixonoidów, który akurat nie nalezy do punktów wspólnych przecinających z Ł-wszechświatem, więc wybacz. |
Tixon napisał/a: |
Sądzę, że przesadzasz w wyolbrzymianiu cech książki aby podpasowały pod teorię. To co wychodzi u McDonalda, to - tak uważam - gadżet zrodzony z miejscowej specyfiki. Dlatego udoskonalone dzieciaki zwie się Braminami, aeie wpasowują się w dżiny i podobnie. |
Tixon napisał/a: |
piszesz "pod kątem naukowym i pod popkulturowym pomysły McDonalda są odstrzelone o parę miar długości bardziej" czyli jeśli rozpatrywać pomysły wg kryteriów naukowych oraz popkulturowych, można wyznaczyć układ który roboczo nazwałem gadżetowym. Jako, że nie chodziło mi o efektowność gadżetową, wystarczyło mi ich istnienie na tej samej płaszczyźnie. |
Ł napisał/a: |
Świat Bacigalupiego przypomina mi eksperyment naukowy, symulacje. Świat McDonalda to 1001 baśni w estetyce SF. Ty piszesz że McDonald kupuje Cię własnie tym że potrafi uwzględnić czynnik kulturalny w technologii. No cóż, nabrałeś się na sztuczkę. Piękną, zręczną ale sztuczkę. |
Ł napisał/a: |
Nadal Cię nie rozumiem. Na takiej samej zasadzie że coś ma podobną funkcję, bez uwzględniania skali i kontekstu tego czegoś, to można porównywać tarczę antyrakietową USA z ochotniczą strażą pożarną wsi Koziebrody. Tak, i to i to spełnia funkcje obronną, chroniąc swą ludność przed wielkim gorącym, ale nadal nie wynika z tego że można postawić między tym a tym znak równości |
ASX666 napisał/a: |
Tix, nie pogrążaj się i nie tłumacz się pokrętnie ASX-em. On nie ma z tym nic wspólnego, cholera. |
ASX666 w temacie napisał/a: |
Wymyślasz, coby swego literackiego idola - McDonalda |
Tixon napisał/a: | ||||
Nie bo po co A pogrążam się, bo...? Tylko własnymi słowami |
onceuponatime napisał/a: |
Ja mam wrażenie, że jakby wyciąć całą tą egzotykę Indii, to by była średnia sensacja. |
Młodzik napisał/a: |
Dla mnie "Rzeka" to była pusta pocztówka z cyberpunkowych Indii. Autor wymyślił świat a do niego stosunkowo pretekstową fabułę, której celem było zaprezentowanie tegoż. |
onceuponatime napisał/a: |
Z drugiej zaś strony mam wrażenie, że to już gdzieś było. Repertuar patentów jak na SF bardzo standardowy, czyli sztuczna inteligencja, zabawa genetyką, zmiany płci, roboty itd. |
onceuponatime napisał/a: |
Czy nie jest tak, że sukcesem "Rzeki" jest jej egzotyczne umiejscowienie? Czy SF jest skazane na ciągłe wałkowanie tych samych patentów w "n" sposób? |
onceuponatime napisał/a: |
Stary Orku, nie chce obrażać twojego prawdopodobnie idola, ale Hendrix był czarnym ćpunem i nic tego nie zmieni. |
onceuponatime napisał/a: |
nic tego nie zmieni. Nawet to, że był cenionym muzykiem. |
onceuponatime napisał/a: |
Nie widzę żadnego problemu w dekonstrukcjach. Każdą książkę, która czytam, lubię rozkładać na czynniki pierwsze. |
Młodzik napisał/a: |
Te mój zarzut pretekstowości fabuły może i za ostry, ale wziął się głównie z nadmiaru postaci, które były mi zupełnie obojętne. Nie tyle różnorodne pod względem charakteru, co przynależności do grup społecznych, tak by móc zaprezentować świat z jak największej liczby punktów widzenia. |
onceuponatime napisał/a: |
Patenty technologiczne |
onceuponatime napisał/a: |
dylematy bohaterów bez rewelacji |
onceuponatime napisał/a: |
tempo przez więcej niż 3/4 książki wolne |
onceuponatime napisał/a: |
zwrotów akcji nie zauważyłem |
onceuponatime napisał/a: |
O to historia garstki ludzi, która na 100 ostatnich stronach się zazębia. |
Stary Ork napisał/a: |
Rocco Siffredi |
Stary Ork napisał/a: |
Wszystko zależy od tego, czy bardziej był cenionym muzykiem, czy bardziej czarnym ćpunem. |
Stary Ork napisał/a: |
Bo po takim Gibsonie zawsze pozostawał mi absmak. |
Stary Ork napisał/a: |
Zaczynamy od trzęsienia ziemi i przyspieszamy? |
MrSpellu napisał/a: |
Stary Ork napisał/a:
Rocco Siffredi a nie Ron Jeremy? |
MrSpellu napisał/a: |
Był cenionym ćpunem i czarnym muzykiem |
MrSpellu napisał/a: |
Ogary poszły w las... pierwsze zdanie jest najważniejsze |
Stary Ork napisał/a: |
Chodzi tylko o to, żeby plusy nie przysłoniły nam minusów? . Nie gubi się czasem obraz całości? Zdecydowanie wolę spojrzenie holistyczne, przynajmniej nie grozi, że drzewa zasłonią las. |
Stary Ork napisał/a: |
Mamy dobrą powieść osadzoną w przyszłości Indii? Mamy. Więc bawimy się w gdybologię zastanawiając się, jak by ta powieść wyglądała w innej scenerii? Bawimy się w gdybologię. Ale w ten sposób można sprowadzić np. Diunę do nudnego i przewidywalnego political fiction, podczas gdy sama sceneria już dodaje akcji kilka zupełnie nowych wymiarów. Albo możemy zredukować Hendrixa do zwłok zaćpanego Murzyna - przykłady można mnożyć. |
Stary Ork napisał/a: |
Może źle Was obu odczytuję, ale odnoszę wrażenie, że cała indyjska scenografia to coś dla Was zupelnie drugoplanowego; dla mnie to jest integralna część całości. |
Stary Ork napisał/a: |
Zaczynamy od trzęsienia ziemi i przyspieszamy? |
Stary Ork napisał/a: |
Bo wątki są po to, żeby się nie splatały na pierwszych pięciu stronach, tylko w momentach kulminacyjnych. Poza tym drogi postaci się przecinają od samego początku, i to nawet fizycznie (coś jak w "Amores perros") - no bo kogo spotyka Najia po wywiadzie? Kto mija na ulicy Shiva, kiedy właśnie rozpieprzono mu merola? To nie tak, że mija 400 stron i nagle KERBLAMMO! i się zazębiło. McDonald prowadzi fabułę konsekwentnie, a w Twoim zdaniu widzę sugestię, że nagle, deus ex vagina (że nawiążę do pewnej łodzi w powieści i pewnej dyskusji o serialu poza powieścią), historia się zazębia dopiero pod koniec, bo pisarz tak chciał. |
Sabetha napisał/a: |
Co do wzmiankowanych bohaterów, nie sposób nie przyznać, że skonstruowani zostali doskonale, jednakowoż (oprócz Parvati i Vishrama Raya, których zdecydowanie polubiłam, chociaż z różnych powodów) ich los był mi podczas lektury niemalże obojętny |
KS napisał/a: |
W zapowiedziach Świata Książki 3 część Luny na 27 marca. A na stronie Maga cisza. Tam zapowiedzi z datą edycji 26 luty. SF wydają zacną, ale ich biznesowe polactwo jest dołujące, jak i paru innych wydawców. Ktoś coś wie? |
KS napisał/a: |
W zapowiedziach Świata Książki 3 część Luny na 27 marca. A na stronie Maga cisza. Tam zapowiedzi z datą edycji 26 luty. SF wydają zacną, ale ich biznesowe polactwo jest dołujące, jak i paru innych wydawców. Ktoś coś wie? |
KS napisał/a: |
W zapowiedziach Świata Książki 3 część Luny na 27 marca. A na stronie Maga cisza. Tam zapowiedzi z datą edycji 26 luty. SF wydają zacną, ale ich biznesowe polactwo jest dołujące, jak i paru innych wydawców. Ktoś coś wie? |
KS napisał/a: |
Niezrozumienie intencji powoduje nieporozumienia. |
Tomasz napisał/a: |
Upierdliwość podobnych tobie marudów sprawia, że potem w ogóle nie zdradzają planów. |
Rashmika napisał/a: | ||
Taka właśnie maniana konsumencka powoduje bylejakość usług. W Polszy mamy internet od dwóch dekad, w magu tego jeszcze nie ogarniają. Niech nie zdradzają planów, kto bogatemu zabroni. |
Rashmika napisał/a: |
W Polszy mamy internet od dwóch dekad, w magu tego jeszcze nie ogarniają. Niech nie zdradzają planów, kto bogatemu zabroni. |
ASX76 napisał/a: |
Przecież plany są znane do końca kwietnia. A szkice wydawnicze odnośnie Uczty Wyobraźni i Artefaktów nawet znacznie dalej, tyle że bez dat. Nie wiem czego Wy chcecie... |
ASX76 napisał/a: |
Najważniejsze szkice wydawnicze MAG-a na najbliższy okres (z oczywistych względów pomijam Sandersony) :
29.01 - "Bursztynowa luneta" - P. Pullman (kniga od kilku dni dostępna w przedsprzedaży w sklepie MAG-a) 14.02 - "Nasze imię Legion. Nasze imię Bob" - D. Taylor 21.02 - "Zimne dni" - J. Butcher 26.02 - "La Belle Sauvage" tom 1 - P. Pullman 25.03 - "Gniew Tiamat" - J.S.A. Corey 27.03 - "Luna: Wschód" - Ian McDonald, "Śnieżyca" - N. Stephenson 24.04 - "W paszczy wieloryba" - P. McAuley, "Miecz i Cytadela" - G. Wolfe, "Obcy w obcym kraju" - R.E. Heinlein Poza tym, najpóźniej do końca sierpnia: "Greentown" - R. Bradbury. Do połowy 2021 roku mają ukazać się: - "Kantyczka dla Leibowitza. Dark Benediction" - W.M. Miller - "Kawaleria kosmosu" lub "Luna to surowa Pani" - R. A. Heinlein - "Trylogia Mostu" - W. Gibson - "Otchłań w niebie" i "Ogień nad otchłanią" - V. Vinge - "Otherwise" - John Crowley - (omnibus składał się będzie z: "The Deep", "Beasts", "Engine Summer") - "The Best of R. A. Lafferty" - "Past Master. Nine Hundred Grandmothers" - R.A. Lafferty |
ASX76 napisał/a: |
Co do aktualności odnośnie planów/szkiców wydawniczych, to oczywiście kilka rzeczy uległo zmianom, ale najważniejsze, czyli UW i Artefakty, jak na razie pozostają bez przesunięć
No i Stephenson także |
KS napisał/a: |
Dzięki. A dlaczego nie Zamieć, btw? Wiem, że ambicja tłumacza, ale Kubusia Puchatka też próbowali wydać pod innym tytułem i głupio wyszło. |
Trojan napisał/a: |
temat już wałkowany - spójrz na wątek wydawnictwa MAG |
AM napisał/a: |
W marcu ostały się: Ian McDonald Luna:3 John Gwynne Gniew Neal Stephenson Śnieżyca Wszystkie ukażą się 27 marca. |
KS napisał/a: | ||
Jaysus, Ty mnie ale przeczołgasz po tych bibliotecznych zakamarkach. Co ja, poszukiwacz zaginionej arki jestem? |
KS napisał/a: |
Dzięki. A dlaczego nie Zamieć, btw? Wiem, że ambicja tłumacza, ale Kubusia Puchatka też próbowali wydać pod innym tytułem i głupio wyszło. |
AM napisał/a: |
Stephenson sugeruje, ze snow nawiązuje do "white specks on a television screen resulting from weak reception", stąd śnieżyca. |
AM napisał/a: |
[tłumaczenie]Wojciecha Szypuły. Wracając do tytułu, Stephenson sugeruje, ze snow nawiązuje do "white specks on a television screen resulting from weak reception", stąd śnieżyca. Śnieżenie to Snow. Dlatego Śnieżyca, a nie Zamieć. |
ASX76 napisał/a: | ||||
I nie ma za co |
AM napisał/a: |
Ciekaw jestem dlaczego hasła słownikowe, w których Stephenson tłumaczy czym jest Snow crash nie trafiły do rodzimych wydań (są obecne w wydaniach oryginalnych)? Wtedy nie byłoby wątpliwości. |
utrivv napisał/a: |
Zawsze mnie ciekawiło ASX76 czemu cię te daty tak ekscytują skoro i tak zamawiasz raz w roku?
|
KS napisał/a: |
Niech Wam bozia w dzieciach... |
KS napisał/a: |
Ja w takich przypadkach mówię: [piiii] obraz [piiii] zanika. |
utrivv napisał/a: |
A toś mnie zagiął, ja się poddałem ale może jednak wrócę? |
Stary Ork napisał/a: |
Muszę sobie odświeżyć, z perspektywy paru lat dałbym nawet 9/10, ale ja lubię takie historie kręcone w wysokim kontraście. |
Stary Ork napisał/a: |
Dziesiątki z zasady nie daję, ale byłoby niebezpiecznie blisko |
niepco napisał/a: |
Bardzo lubię książki McDonalda i nie rozumiem tego psioczenia co poniektórych na Chagę. Mnie się bardzo podobała. |
Trojan napisał/a: |
Czy aby AM nie wspominał że Artefakty to raczej będzie wygaszał...? |