Zaginiona Biblioteka

Sesje - Mond Tanz

Tyraela - 2007-11-01, 00:47
: Temat postu: Mond Tanz
Parę słów od waszego szlachetnego MG:
W razie walk czy innych akcji, gdzie niepożądany jest chaos proszę o odpisy wg kolejności alfabetycznej: Ari, Metz, Toudi, Wred.
Gdyby ktoś potrzebował, tu jest mapa.

Noc była piękna. Delikatny deszcz już dawno przestał dręczyć las, chmury rozproszyły się, pozwalając gwiazdom świecić jasno. Intensywny blask księżyca przeciskał się między drzewami, zbliżała się pełnia.
Lecz nie wszyscy mieli czas, aby podziwiać piękno lub spokój tego miejsca.
Spokój leśnych mieszkańców zakłócały pędzące postaci. Gałęzie szarpały ich płaszcze i stroje, czepiały się włosów, mokre pajęczyny oblepiały twarz, utrudniały oddychanie, napawały obrzydzeniem. Buty mieli przemoczone do cna. Gnali bez wytchnienia, brzęcząc własnym wyposażeniem, dodatkowo trzymając w rękach pakunki. Półelf i ludzka kobieta. Biegli pewnie i jakby ucieczkę mieli we krwi. Bo w istocie, uciekali.
A za nimi gnał konno księżycowy elf. Wierzchowiec był zdyszany, obładowany bagażami. Jeździec musiał uważać, aby żadna gałąź nie zmiotła go z siodła. Jazda po lesie, nawet w tak pięknych warunkach, była szalenie niebezpieczna. Koń mógł w każdej chwili złamać nogę, skręcić kostkę. Lub zwyczajnie zrzucić swego pana.
I wtedy nagle, bez uprzedzenia, las dla zbiegów się skończył. Wypadli ze ściany lasu, prosto na trakt. Prosto na dwie, znużone podróżą kobiety. Jedna była najwyraźniej kapłanką Tyra, ubrana w półpłytówkę. Jej płomiennoruda towarzyszka siedziała na swym ogierze w lekkiej, skórzanej zbroi nabijanej ćwiekami. Dwójka uciekinierów nie miała czasu się zastanawiać, dlaczego kobiety są w drodze, zamiast rozbić obóz. Bo tuż za ich plecami z lasu wypadł ich ścigający.
Toudisław - 2007-11-01, 01:11
:
Dorn nie miał czasu przejmować się dwoma napotkanymi kobietami. Zagrożenie z ich strony było tylko prawdopodobne a Księżycowy elf był tusz tusz. Wyją małą kusze. Ta kusza byłą jego ostatnią nadzieją miała krótki zasięg ale teraz nie miało to żadnego znaczenia. Miało znaczenie że małe i grube bełty był nasączone trucizną. Wystrzelił w kierunku jeźdźca. Uciekaj z powrotem między drzewa - zdążył tylko krzyknąć do towarzyszki
Lady_Aribeth - 2007-11-01, 01:20
:
To prawdziwy fart, że Faith miała całkiem niezły refleks. Widząc trzęsące się po jej lewej stronie krzaki, pociągnęła za wodze, zatrzymując konia. Gdyby tego nie zrobiła, mogłoby to się skończyć co najmniej nieciekawie. - A niech to Tyr! Co to ma znaczyć u licha?! - wyraziła głośno swoje oburzenie. Nie zrobiła nic poza tym. Tylko obserwowała zaistniałą tuż pod jej nosem scenę, jakby oglądała przedstawienie w teatrze. Jednak, tak na dobrą sprawę, nikt nie panował nad swoimi odruchami - mimowolnie odnalazła dłonią rękojeść miecza.
Tyraela - 2007-11-02, 20:06
:
Bełt na szczęście chybił, jednak o włos - księżycowy elf musiał nieźle wygiąć się w siodle... przez chwilę myślałeś, że to był unik, a nie fart.

Rudowłosa towarzyszka Faith mocno ściągnęła wodze konia, rozbudzając się w jednej chwili. Zmarszczyła brwi przyglądając się zaistniałej scenie, gotowa nawet interweniować. Przezornie uniosła dłoń.
wred - 2007-11-02, 22:27
:
Savael był wściekły,tracę czujność - pomyślał.

Zdrowo napoczął ostatniego wieczora swój bukłak z winem, spał jak niemowlak i dał się okraść jak pierwszy z brzegu frajer. Na szczęście zbudził go jakiś hałas i w świetle księżyca ledwo zobaczył znikające w lesie postacie. Rzut oka na pozostawione w nieładzie i rozkopane rzeczy osobiste zmroził w nim krew i otrzeźwił momentalnie. Najpewniej stracił sporo drogocennych przedmiotów.

Bardzo ostrożnie jechał w kierunku w którym uciekli złodzieje. Obawiał się o konia a nie chciał go zostawiać. Narzucał sobie spokój - muszą być niedaleko, niebawem ten las się kończy, wtedy zobaczymy.... Po chwili wyraźnie słyszał przed sobą odgłosy ucieczki - dwie osoby - pomyślał.

Raptem las się skończył. Zdążył tylko kątem oka zarejestrować, że ma przed sobą więcej niż dwie osoby kiedy odruchowo rzucił ciałem w bok, a tuż koło twarzy przeleciał mu bełt. Jasna cholera, niewiele brakowało - doskonałe są jednak te amulety.
Metzli - 2007-11-02, 23:08
:
Biegła jak mogła najszybciej, to miał być taki niewinny wypad... Nagle las się skończył i tak pożądana osłona z drzew. Tego tylko brakowało - przemknęło jej przez głowę. Zauważyła kątem oka jak jej towarzysz wystrzelił z kuszy, nie miała czasu żeby przyglądać się czy odniósł zamierzony skutek. Nie miała zbyt wielu opcji do wyboru, w dłoni ścisnęła jeden ze swoich noży do rzucania, możliwe, że za chwilę zrobi z niego użytek. Łukiem okrążyła kobiety, żeby mieć je między sobą a zbliżającym się elfem, zawsze to jakaś zapora dająca cenne sekundy na ucieczkę.
Toudisław - 2007-11-02, 23:35
:
Bełt chybił. Tego należało się spodziewać, strzelanie w nocy to loteria a od księżycowego Elfa na sto kroków cuchnęło magią. Nie było czasu na następny błąd. Szybko odrzucił kuszę i chwyciła za dwa długie sztylety. No to teraz ja pobawię się magia - pomyślał Dory. Kontem oka zauważył ze jego towarzyszka nie posłuchała go i zamiast wycofać się między drzewa skorzystała z osłony dach nieznajomych. Kobiety wysyczał Dorn - Nigdy cię nie posłuch gdy trzeba szybko reagować. Widząc wściekłego elfa który ledwo uniknął śmierci Dorn wiedział jedno. To będzie długa no a on sam wpadł w gówno po uszy
wred - 2007-11-02, 23:52
:
Dobra ! - zakrzyknął cofając się powoli między drzewa, Nie chcemy kłopotów ! prawda ?. Oddajcie mi moje drobiazgi i zapomnimy o sprawie !. Powoli zsiadł z konia sprawdzając czy sztylety są na swoich miejscach, na szczęście nie zgubił ich podczas pościgu...
Toudisław - 2007-11-03, 00:05
:
Na twarzy Dorna pojawił się ledwo widoczny złośliwy uśmieszek. Elf albo postradał rozum albo Dorn znowu wpakował się na kogoś bardziej niebezpiecznego niż można się było spodziewać. Jego przeciwnik zszedł z konia pozbywając się olbrzymiego atutu. Teraz szanse były co najmniej równe. Miał swoje dwa sztylety, dwa magiczne sztylety i doświadczenia skrytobójcy.- Nie wiem o czym mówisz przyjacielu - Krzyknął w stronę elfa - Niepokoisz spokojnych wędrowców. Zostaw konia i odejdź a uznam to za wynagrodzenia szkód moralnych - Miał nadziej, że jego towarzyszka nie zostawi go na lodzi i że już coś planuje. Ale w końcu to tylko kobieta jest
Metzli - 2007-11-04, 16:33
:
Sytuacja robiła się coraz ciekawsza. Jej towarzysz chce walczyć? Czemu nie, zawsze to lepiej kiedy ktoś inny nadstawia karku. Przesunęła się tak, żeby mieć jak najlepszą widoczność na rozgrywające się nieopodal wydarzenia. Wyjęła swój łuk, może trzeba będzie wpakować komuś niepokornemu strzałę w oko.
Lady_Aribeth - 2007-11-04, 21:22
:
- Niby to nie moja sprawa, ale ponieważ twoja koleżanka postanowiła sobie z nas zrobić żywą tarczę, to czuję się mimowolnie w to zamieszana w to gówno - odezwała się pewnym głosem. - Pierwszy raz widzę "spokojnych wędrowców", którzy uciekają tak szybko, że aż się za nimi kurzy. Pierwszy raz widzę "spokojnego wędrowca", który strzela z kuszy do innego jak sądzę "spokojnego wędrowca". I niech mnie sprawiedliwość Tyra trzaśnie, jeśli kłamię! - rzekła. Zdawałoby się, że w tym co mówiła, nie było ani odrobiny ironii.
Tyraela - 2007-11-04, 21:40
:
Widocznie ruda dziewczyna nie miała cierpliwości wysłuchiwać słownych przepychanek. Wykrzywiła śliczną, piegowatą buzię.
- Stać. - warknęła. - Rzucić broń.
Spojrzała przelotnie na swoją towarzyszkę, szukając wsparcia. Jej klacz tańczyła w miejscu, podzielając w jakiś sposób emocje swej pani.
- Żądamy natychmiastowych wyjaśnień.
Zdecydowanie kobiety miały przewagę - były konno i uzbrojone. A przynajmniej kobieta w zbroi półpłytowej miała wyraźnie groźny oręż.
Lady_Aribeth - 2007-11-04, 21:46
:
- No, no, mniej więcej o to mi chodziło - zgodziła się Faith, ze słowami swojej towarzyszki. - W imię Tyra, żądamy wyjaśnień! - poprawiła po chwili.
Metzli - 2007-11-04, 21:59
:
Cholerne klechy - przemknęło jej przez myśl. Wyszła za dwie kapłanki, cały czas mając w pogotowiu łuk.

Nawet bardzo spokojnym podróżnym zdarzy się, że puszczą im nerwy - powiedziała z ironią w głosie - Może ja też zażądam wyjaśnień co robią na szlaku dwie kapłanki zamiast grzać się w dobrej gospodzie czy wnosić modły do swojego boga?
Toudisław - 2007-11-04, 22:07
:
Dorn z nie dowierzaniom popatrzył na die nie znajome kobiety. One chyba wogóle się nie przejmowały, że są w środku sporego zamieszania. Jednak na walkę z nimi nie mógł sobie pozwolić. Nie miał by najmniejszych szans samotnie z trzema przeciwnikami bo na swoją towarzyszkę nie miał co liczyć. To ona miał największą cześć łupu i ucieknie gdy tylko zacznie się jatka.- W tych niespokojnych czasach "spokojny wędrowiec" musi umieć się bronić żeby pozostać żywym spokojnym wędrowcem. A wy kochaniutkie co tu robicie o tak pużniej porze ? Nie boicie się że was wili zjedzą ? - Dorn cały czas obserwował Elfa, zastanawiając się co tamten ma w zanadrzu. A ty przyjacielu z kimś nas pomyliłeś odejdź skądś wypełzł i zapomnij o wszystkim
Tyraela - 2007-11-04, 22:15
:
Klacz rudowłosej podeszła wolno do jeszcze do niedawna uciekającej dziewczyny. Wyprostowana w siodle spojrzała na nią z góry, opuszczając bardzo wolno dłoń. Wzgarda i nieufność wręcz namacalnie z niej promieniowała. Zmarszczyła nosek.
- Martwcie się o swoje kłopoty, spokojni wędrowcy, albowiem możliwe, że zaraz je znajdziecie. Skoro już rzuciłaś swoje prymitywne oskarżenia, sprostuję Twój pogląd: kapłani modlą się do Tyra o świcie. Ależ to nic dziwnego, to normalne, że spokojni, odziani w czerń wędrowcy są niedouczeni. Inaczej nie wybieraliby swej drogi nocą, lasem, w dodatku biegiem. - zaśmiała się krótko.
- Elfie! - zawołała. - Milczysz, a Twoje słowa są tu wielce pożądane!
Lady_Aribeth - 2007-11-04, 22:22
:
Słysząc te pytania tylko przewróciła oczami, mamrocząc pod nosem coś, co brzmiało jak "ach ci innowiercy, wszyscy są tacy sami". Spojrzała na Selyse. Tak, ją bez wątpienia sam Tyr natchnął... - westchnęła cicho. - Pytania, jakie zadajecie, nie są odpowiedziami, moi drodzy. A na pytania nie odpowiem, dopóki nie usłyszę odpowiedzi na swoje - powiedziała. Wszystko co mówiła, zawsze brzmiało cholernie pewnie.
Metzli - 2007-11-04, 22:29
:
Uśmiechnęła się złośliwie, nigdy nie przepadała za różnej maści kapłanami. Odpowiedziała szybko nie chcąc dać możliwości dojścia do głosu elfowi.

Różnych wyznań jest zbyt wiele, aby je wszystkie spamiętać. A skoro modlicie się o świcie... odpowiedni spoczynek nocą byłby wskazany, czyż nie?

Spojrzała w kierunku elfa i swojego towarzysza, starając się obliczyć odległość w jakiej się znajdowali.

Jak wybieram swoją drogę jest wyłącznie moją sprawą. Nic nikomu do tego - odpowiedziała zimno Nikt z nas nie chce kłopotów prawda?
Toudisław - 2007-11-04, 22:35
:
Dor był coraz bardziej zirytowany- Nie twój interes Złotka - Mruknął do rudowłosej-

Szukaliśmy kwiatu paproci jak chcesz wiedziec. Ale co kapłanki mogą o tym wiedzieć. Ten gach się do nasz przyczepił widać inaczej nie może. A teraz drogie panie pomódlcie sie gdzie indziej bo tu dorośli rozmawiają was to nie dotyczy.
wred - 2007-11-04, 23:01
:
Savael uspokoił wierzchowca, przyglądał się i wsłuchiwał w wymieniane zdania. Wolał nie ryzykować, że któryś z narwańców zabije mu konia. Skoncentrował się, poczuł znajome mrowienie w dłoniach, usta same wyszeptały skomplikowane zgłoski zaklęcia, w umyśle maga czar zabłysnął kolorowymi, przeplatającymi się spiralami. Ułożyły się w tarczę wokół niego i konia.

Poklepał konia po szyi, wskoczył na siodło i wolno wyjechał zza drzew. Czujnie obserwował swoich złodziei i dwie kobiety, jak usłyszał kapłanki. - Elfie! - zawołała jedna z nich - Milczysz, a Twoje słowa są tu wielce pożądane!

Witajcie panie... Cóż tu można rzec. Ci dwoje okradli mnie niedaleko stąd, uciekali prze de mną, nastawali na moje życie, ostatecznie nie posłuchali mojej prośby, czy postąpili rozsądnie i czy wykażą się większą rozwagą w doborze celów swoich rabunków - zaraz ujrzymy... - dokończył zimno...
Lady_Aribeth - 2007-11-04, 23:12
:
- Proste tłumaczenia są prawdziwą łaską Tyra! - odpowiedziała, patrząc w stronę elfa. - Chyba nie mamy innego wyboru, jak uwierzyć w jego słowa, bo przynajmniej nie kręci i nie kluczy między słowami, tak jak wy - tutaj przeniosła spojrzenie na "spokojnych wędrowców". - Oczywiście, nie można wykluczać opcji, że kłamie, ale jeżeli właśnie to robi, to musi być w tym doskonały - dodała.
Tyraela - 2007-11-04, 23:16
:
Rudej błysnęły oczy. - Złodzieje! - powtórzyła za elfem. Zaśmiała się głośno. - Powiedziałam, rzucić broń! Pokazać, co wy tam macie w pakunkach i niech Tyr was osądzi! Żwawiej, nie mamy całej nocy.
Toudisław - 2007-11-04, 23:39
:
Dorn był już naprawdę zły - Wypraszam sobie takie pomówienia siostro. To, że nie mnie kłamać nie czynu mnie złodziejem. I już ci odpowiedziałem. Wybrałem sie na schadzkę z to damą a ten pajac na nas napadł. To co miałem dać się zabić czy uciekać ? Sam nie wiem o co mu chodzi i dlaczego chciał mnie zabić. A nie mówiłem wszystkiego bo to nie wasza sprawa z kim się spotykam a dobrze wychowany mężczyzna o tym nie mówi co robi sam na sam z piękną kobietą. I jakim prawem chcesz ,mnie przeszukać ? ja stracę go na chwile z oczu i mnie zadźga. Odłożę broń jeśli on tez to zrobi. A w Bagażu ma tylko narzędzia pracy nic więcej
Metzli - 2007-11-05, 00:02
:
Sytuacja zaczęła przybierać mało ciekawy obrót. Powolutku zaczęła odsuwać się od dwóch kapłanek, tak żeby być jak najbliżej lasu, z którego przed chwilą wybiegła.

Czy ja każę ci pokazywać co chowasz w swojej torbie? Nie przeszkadzaj dwójce spokojnych podróżnych - uśmiechnęła się miło.
Tyraela - 2007-11-10, 22:35
:
Dziewczyna wyszarpnęła nagle bat, którym strzeliła wprost w pakunek Nikki. Materiał rozdarł się, wysypując na ziemię deszcz różnobarwnych klejnotów. Zmrużyła oczy.
- Kłamcy. Macie szczęście, że się śpieszymy, inaczej zabiłybyśmy was tu i teraz, na tym trakcie. Udajcie się z nami do zamku Tethyr, tam was osądzą. - wypowiedziała te słowa wspaniałomyślnie. - Czy chcecie umrzeć tutaj? - odwróciła się do elfa. - Czy zgadzasz się na takie rozwiązanie, szanowny panie?
wred - 2007-11-10, 23:33
:
Nie mam czasu na dochodzenia i nie zależy mi na ich śmierci - odrzekł powoli przyglądając się niepewnym minom złodziei - część z tego co wypadło tej kobiecie to moje ochronne pierścienie i szlachetne kamienie, powinni jeszcze mieć wartościowy płaszcz nimfy, parę amuletów i magiczny sztylet, reszta nie jest moja.

Podjechał blisko - Jeżeli odzyskam wszystko - możecie puścić ich wolno, nie interesują mnie. Spojrzał w oczy rudowłosej - Udaję się do Ithmong, mam tam interesy do załatwienia, to po drodze, tak więc możemy pojechać część drogi wspólnie, niebezpieczne dzisiaj czasy...
Lady_Aribeth - 2007-11-10, 23:40
:
Spojrzała jakby spod brwi na rzeczy które wypadły z torby kobiety. Niby wydaje się niemożliwym, spojrzeć spod brwi na coś, co leży dużo niżej, ale Faith ta sztuka udała się. - Kto raz stanie się złodziejem, złodziejem będzie do końca życia. Tako rzecze Tyr - powiedziała. - Selyso, nie ma co pytać szanownego pana o zdanie. Muszą stanąć przed obliczem sprawiedliwości, inaczej oka nie zmrużę - dodała spokojnie.
Metzli - 2007-11-11, 15:59
:
Strzał z bicza zaskoczył ją, sytuacja zaczynała przybierać coraz gorszy obrót. Na wycieczkę do zamku Tethyr nie miała najmniejszej ochoty - jej koniec łatwo przewidzieć, a mimo wszystko nie chciała jeszcze rozstawać się ze światem. Pozbierała wszystkie drobiazgi i podeszła do elfa, na kapłanki ostentacyjnie nie zwracała uwagi.

Cóż za niefortunny wypadek, nieprawdaż mój panie? Fuszerka od samego początku - szybkim ruchem wkładając drobiazgi do jego kieszeni - Następnym razem radzę lepiej pilnować swoich rzeczy - uśmiechnęła się przymilnie, szybkim ruchem zdjęła jakąś błyskotkę wiszącą przy jego pasku i zaczęło przekładać ją z ręki do ręki.
Wybierasz się do miasta? Strach pomyśleć jak sobie tam poradzisz, chyba że...- zawiesiła głos na moment - będziesz miał przy sobie osobę, która zna się na... rzeczy

Resztę twoich rzeczy ma on - wskazała palcem na Dorna - Można powiedzieć, że doszliśmy do pewnego rodzaju ugody?
wred - 2007-11-11, 19:48
:
Savael przyglądał się z bliska ciemnowłosej kobiecie która podeszła i wsunęła mu do kieszeni pierścienie i klejnoty, poczuł delikatną nutę lawendy gdy była blisko, uchwycił i podtrzymał przez dłuższą chwilę kontakt z jej głębokimi niebieskimi oczami. Zrobiło mu się dziwnie i poczuł się jak dzieciak. Potrząsnął głową.
- Dobrze, to większość mojego dobytku. Doszliśmy do pewnego rodzaju ugody - dokończył z delikatnym uśmiechem patrząc na ciemnowłosą złodziejkę. - Nie ma potrzeby niepokoić wielkiego Tyra taką drobnostką drogie Panie - zwrócił się bezpośrednio do rudej - jak mniemam wyjaśnimy to drobne nieporozumienie, czyż nie drogi panie ? - spojrzał zimno na złodzieja który nadal trzymał w ręku sztylety. - Być może moglibyście mi pomóc w pewnej sprawie, wszystko zależy od was...
Toudisław - 2007-11-12, 11:13
:
Dorn czul się osaczony i zdradzony przez towarzyszkę. Nie miał wyjścia musiał się rozstać z swoim łupem żeby przeżyć. No cóż odrobi się gdzie indziej. -Widzisz drogi panie trzeba było tak od razu a nie gonić spokojnych wędrowców poi nocy. Znalazłem tan tobołek na drodze tu w lesie. Moja towarzyszka miała rację lepiej pilnuj swoich rzeczy. rzucił elfowi sztylet zawini sztylet w płaszcz. Masz szczęście że złodziej cię nie zabił mimo okazji - Jeszce się spotkamy bratku oj jeszcze się spotkamy. - A teraz każdy idzie w swoją stronę. Miłego wieczora drogie panie
Tyraela - 2008-01-08, 22:19
:
Selyse już wykrzywiła wargi aby wypowiedzieć jakiś cięty komentarz, jednak coś ją powstrzymało. Trudno określić, jakim cudem, jednak całe towarzystwo miało wrażenie, że świat wstrzymał oddech. To znaczy, nie tylko wiatr przestał wiać, ale też zapadła grobowa cisza.
A potem zobaczyli na horyzoncie łunę.
A potem usłyszeli wrzask, jakby tłumu.
A potem z prędkością błyskawicy minęła ich furkocząca postać.
Przez ułamek sekundy mogli się jej przyjrzeć - miała bose stopy, niebieską kieckę zadartą aż po połowy ud. Przy biegu owe odzienie powiewało niczym sztandar na huraganie. Włosy kobiety były w nieładzie, zaś na twarzy malowała się lekka panika. I biegła bardzo, bardzo szybko.
A za nią biegł tłum, również z zastraszającą prędkością. I cała ta zgraja zmierzała prosto na czwórkę wędrowców.
Lady_Aribeth - 2008-01-08, 22:35
:
Faith rozchyliła usta chcąc coś powiedzieć, jednak głos jej ugrzązł ze zdziwienia w gardle. Niemalże siłą wydusiła z niego coś co mogło brzmieć jak nieśmiałe "proponuję, aby...", a potem znowu gardło zaczęło stawiać opór. Przeżegnała się dodając sobie odwagi, pomyślała w duchu: - Tyr, broń mnie... - po czym odkaszlnęła i krzyknęła przeraźliwie głośno - SPIERDAAAAALAć!.
Wyglądało na to, że Faith najszybciej ogarnęła sytuację, bo jak powiedziała tak i spierdoliła...
Toudisław - 2008-01-08, 22:38
:
Tego już było z wile. Jak to się skończy idę do burdelu i przesiedzę tam tydzień. To koszmarna noc. Sprawę kradzieży mógł uznać za nie byłą. Szybko przesunął się tak by od tłumy odgradzały go konie tajemniczych kobiet. Nie było sensu uciekać. Tłum i tak by go dogonił a sam był by bardziej narażony na ataki. Teraz trzeba było liczyć na to, że zostaną zignorowani. Trzymajmy sie razem. Jak się rozdzielimy to nas stratują
Tyraela - 2008-01-08, 22:43
:
Niewiele myśląc, rudowłosa złapała za kołnierz Dorna i przez jedną rozkoszną chwilę miała ochotę go ciągnąć za koniem. Jednak jakimś cudem w jej zimnym sercu pojawiła się iskra litości, wobec czego korzystając z nadludzkiej pomocy Tyra posadziła go przed sobą, nie wiadomo jakim cudem. Jednak czy to było ważne w takiej sytuacji? Klacz aż przysiadła od ciężaru, jednak puściła się galopem. Ledwo mogła dogonić konno pędzącą kobietę, bosą.
- Czarodzieju, bierz złodziejkę i galopem! - wrzasnęła.
Toudisław - 2008-01-08, 22:53
:
No tego sie nie spodziewał. Rudowłosa z Siłą olbrzyma wciągnęła go na konia. Biedna szkapa aż się zachwiała. - Dziękuje za pomoc. Oczywiście i tak bym sobie poradził, oczywiście. Ale jestem twoim dłużnikiem. A to nie mało. Wież mi.- Dorn obrzucił się i miał nadzieję że jego towarzyszka tez zostanie wyciągnięta z zawieruchy. - I dziękuje że nie zapomniałaś o mojej znajomej
wred - 2008-01-08, 23:11
:
Błyskawicznie ocenił sytuację, nie mieli żadnych szans, wychylił się w siodle, złapał złodziejkę, która sprawnie wskoczyła przed niego na konia (ach ten zapach), zawrócił i pognał za rudowłosą.
Metzli - 2008-01-09, 00:30
:
W jednej chwili myślała jakby tu się wywinąć od mało ciekawej sytuacji, a w drugiej rozwrzeszczany tłum biegł w ich stronę. Na szczęście szybko znalazła się na grzbiecie konia, byle dalej od tej wściekłej hołoty. Ale wbrew pozorom sprawy nie wyglądały tak beznadziejnie, większa zawierucha była jak najbardziej pożądana. Uśmiechnęła się do siebie.
Tyraela - 2008-02-06, 21:25
:
Więc gnali, ledwo nadążając za naprawdę szybką damą, która biegła boso. W las skręcać było bez sensu, konie z podwójnym obciążeniem nie dadzą sobie rady, po drugiej strony zaś teren opadał zbyt stromo, aby uciekać w dół.
- Nie myśl, że jestem altruistką. - powiedziała wprost do ucha Dorna.
Wtedy na ich drodze rzeka, na rzece wąski most, całkiem porządny, murowany, ale zmieści się na nim najwyżej trzech chłopa bark w bark.
- Sugestie? Byle szybko! - wrzasnęła cholera wie, do kogo. Przypuszczalnie do wszystkich.
Toudisław - 2008-02-06, 21:52
:
O mało nie spadł z konia. Tuż za nim jechał Elf z jego towarzyszką. Musieli szybko coś zrobić bo konie nie poniosą ich długo w tym tempie. Gdy usłyszał głos wybawczyni już wiedział co musi zrobić. Nie myśl że jestem niewdzięczny. Dam nam trochę czasu. jeździmy na most i przekraczamy po kolei gdy go przekroczymy szybko w dół rzeki myślę że tłum nie skręci za nami. A teraz daj mi się skupić. - Teraz pora na małą iluzję. Iluzja może i nie materialna ale motłoch o tym nie wie. Jeżeli to nie pomoże krucho z nami. No to pora na misa. Pomyślał Dorn i rozpoczął czar. Zaraz potem między tłumem a uciekinierami ukazywał się niedźwiedź. Może nie jakiś wilki ale bardzo bardzo zły