Daniel napisał/a: |
Nie podoba mi się system prawny w Polsce i nie bardzo widzę możliwości jego poprawy.
Osobiście sprywatyzowałbym sądy i naprawdę uczyniłbym z nich trzecią władzę. |
Tomasz napisał/a: |
Składasz pozew, mija tydzień, nie ma nakazu zapłaty, bach 10% wartości przedmiotu sporu z pensji sędziowskiej do twojej kieszeni. Nie ma po wniesieniu sprzeciwu czy zarzutów w ciągu miesiąca wyznaczonej rozprawy to bach kolejne 10%. Nie ma w terminie uzasadnienia wyroku, bach 20%. Sąd sobie zamyka rozprawę i odracza wydanie wyroku na 3 tygodnie (a wolno mu o tydzień jak dobrze pamiętam) to bach 20%. I nagle by się sądy odkorkowały. |
Tomasz napisał/a: |
Romulus tylko się nie zdenerwuj tym co napiszę. |
Tomasz napisał/a: |
O sprawach karnych się nie wypowiem bo nie moja działka. |
Tomasz napisał/a: |
Cywilne i gospodarcze sądownictwo choruje z paru powodów, ale jeden z najważniejszych to formalna bezkarność sędziego w sądzeniu. Nie chodzi mi o odpowiedzialność karną, tylko cywilnoprawną. Jak ja jako pełnomocnik nie złożę w terminie apelacji to przegram sprawę. Jak sędzia wyznaczy pierwszy termin w sprawie gospodarczej za 8 miesięcy i nawet świadków nie wezwie na ten termin to nic mu nie grozi. |
Tomasz napisał/a: |
Jak ma napisać uzasadnienie w określonym terminie i sobie pisanie przeciągnie do 3 miesięcy to strona straci kolejne miesiące a od sędziego ekwiwalentu nie zyska. |
Tomasz napisał/a: |
Niestety w Polsce sądy są skrajnie opieszałe. Jak ktoś wydaje nakaz zapłaty 4 miesiące a potem go 3 miesiące uprawomocnia to przecież ociera się o groteskę, a to nie są odosobnione przypadki tylko nieraz standard. Wiem, bo w tym robię. |
Tomasz napisał/a: |
Muszę np. na kolejne rozprawy celem przesłuchania świadka w ramach pomocy w sądzie oddalonym o 300 km jeździć co dwa miesiące, bo sędzia nie zarządzi ciągle doprowadzenia świadka bo go przy pierwszych dwóch wezwaniach zapomniał pouczyć i nawet mu grzywny nie mógł za trzecią nieobecnością dać. No litości!!! |
Tomasz napisał/a: |
Sędziowie w sprawach gospodarczych, które mają być szybciej prowadzone, przedłużają sprawy banalnie proste, mnożą posiedzenia, wzywając na kolejne rozprawy, bo np. na pierwsze nie wzywają świadków bo chcą tylko zapytać czy się strony nie ugodzą. |
Tomasz napisał/a: |
Mam szalony pomysł kar pieniężnych wypłacanych stronie która czeka na rozpatrzenie swojego wniosku.
Składasz pozew, mija tydzień, nie ma nakazu zapłaty, bach 10% wartości przedmiotu sporu z pensji sędziowskiej do twojej kieszeni. Nie ma po wniesieniu sprzeciwu czy zarzutów w ciągu miesiąca wyznaczonej rozprawy to bach kolejne 10%. Nie ma w terminie uzasadnienia wyroku, bach 20%. Sąd sobie zamyka rozprawę i odracza wydanie wyroku na 3 tygodnie (a wolno mu o tydzień jak dobrze pamiętam) to bach 20%. I nagle by się sądy odkorkowały. |
Wulf napisał/a: |
3) Palikot bodaj pracuje nad ustawą, która ma procedurę (niestety nie pamiętam którą) pozbawić terminów instrukcyjnych dla sądu. Termin dla sądu ma być bodaj zawity. Co pewnie z początku skończy się całkiem niezłą odpowiedzialnością odszkodowawczą Skarbu Państwa, ale potem może jakoś pozwolić walczyć z opieszałością. |
Wulf napisał/a: |
4) Jakby w Polsce więcej zależało od stron, a nie od sędziego - to by było szybciej w sądach rozpatrywane. Ot, inkwizycję zastąpić kontradyktoryjnością, ale na szeroką skalę - szczególnie w sprawach cywilnych. |
Romulus napisał/a: |
Ale najlepsze jest to, że właśnie mu grozi. Odpowiedzialność dyscyplinarna. Nie wyobrażam sobie w ogóle takiej sytuacji, jak opisujesz. |
Romulus napisał/a: |
W zasadzie jest ona dopuszczalna tylko wówczas, kiedy sprawa jest skomplikowana i z góry wiadomo, że nie ma co wzywać świadków, bo i tak się ich nie przesłucha. |
Romulus napisał/a: |
ganianiem za biegłymi lub ich ściąganiem za gigantyczne pieniądze z innych części kraju |
Romulus napisał/a: |
Wierz lub nie: u mnie na nakaz zapłaty w wydziale cywilnym czeka się 14 dni. |
Romulus napisał/a: |
Możesz być dobrym teoretykiem, ale jak brak ci ikry (sprawności postępowania i zdrowego rozsądku, organizacji pracy) to nijak nie będziesz dobrym sędzią.
|
Romulus napisał/a: |
Mogę powtórzyć to, co napisał Wulf. Nie byłoby wówczas sędziów do pracy. Albo byłyby wyroki od czapy. |
Romulus napisał/a: |
Jeśli miałby przejść ten projekt Palikota to proponuję albo maksymalnie uprościć procedury (ale to może nie przejść - nie w kraju profesorów piszących kodeksy). Albo pozostawiając je tak, jak są, dodać każdemu sędziemu po asystencie. Taki team: sędzia, asystent, sekretarz, stały i wspólnie pracujący może zdziałać naprawdę dużo. Wiem, bo praca w charakterze asystenta po egzaminie nie była mi obca. |
Romulus napisał/a: |
Amen. Ale wówczas strony musiałyby umieć toczyć spór. Albo musiałyby zatrudniać profesjonalnych pełnomocników. |
Tomasz napisał/a: | ||
Ale to żadna odpowiedzialność. Zobacz jaka jest nierówność ról procesowych. Jak mnie sędzia przysyła pismo drugiej strony to mi pisze: odpowiedzieć w ciągu 7 dni bo inaczej twierdzenia uznane za przyznane. Jak mam pisać apelację to 14 dni od otrzymania uzasadnienia i konsekwencja jednego dnia opóźnienia to przegrana sprawa. Formalnie, nie materialnie, tylko z powodu terminu, i to obojętne czy z pełnomocnikiem czy bez. Dla sędziego terminy są instrukcyjne. Nie wiem gdzie pracujesz, ale ogólnie jak może przewodniczący wydziału wyciągać konsekwencje jak sam tak robi? Ty jako sędzia możesz sobie coś zrobić nie w 14 dni ale w 15 i nikt ci nic nie powie. |
Tomasz napisał/a: | ||
Sprawa skomplikowana to inna sprawa. Ja mówię o postępowaniach gospodarczych, gdzie idę z pozwem opartym na fakturze, umowie, protokole odbioru robót budowlanych, wezwaniu do zapłaty itd. Sprawa według kodeksu powinna być załatwiona na pierwszym posiedzeniu. Ale to przepis martwy bo sędzia nie ma konsekwencji WOBEC STRONY gdy na pierwszym posiedzeniu nie zakończy. |
Tomasz napisał/a: |
To również nie kwestia sal, tylko tego, że sędzia ma jeden dzień w tygodniu gdy orzeka, albo dwa dni, a nie np cztery. Na praktykach na aplikacji radcowskiej, w sądach siedzimy nieraz na pustych salach i klepiemy sędziom uzasadnienia albo zarządzenia na komputerach dla protokolantów. Czyli sale są. |
Tomasz napisał/a: |
To kwestia podejścia. Sędzia czuje się jak pan i władca. Jak rozprawy zaczynają się o 8:00 to jak przyjadę pół godziny później to mam po posiedzeniu. Ale jak sędzia sobie dojedzie na salę o 9:00, czyli godzinę spóźniony to nic. Większość sędziów spóźnia się na wokandy notorycznie. |
Tomasz napisał/a: | ||
To nie ma się czym chwalić. No bo niby dlaczego tak długo? Sprawy rozpatrywane w postępowaniu nakazowym i upominawczym są z zasady póki pozwany czegoś z rękawa nie wyciągnie banalnie proste. Godzina czytania akt (litości da się nawet w 20 minut) i albo do zwykłego i pozew do drugiej strony i termin rozprawy albo nakaz. To góra dwa dni powinno być a nie 14. Tymczasem sądy potrafią nakazy wydawać miesiącami. Tylko od woli osoby wydającej nakaz zależy czy wyda go od razu jak dostanie akta czy najpierw wrzuci na półkę na 14 dni. |
Tomasz napisał/a: |
A jak sędzia sprawozdawca na rozprawę apelacyjną przyjdzie nie znając sprawy i referuje inną sprawę to można grzecznie zwrócić uwagę narażając się na burę i przegraną sprawę. I nic zrobić nie można. Raz byłem na sprawie na której sędzia sprawozdawca był pod wpływem chyba. Palnął do mojego pracodawcy: mecenasie masz pan rację, ale zasądziliśmy odwrotnie. Cóż, zdarza się. Takie było uzasadnienie w sądzie okręgowym w drugiej instancji. I co możesz zrobić? Nic. |
Tomasz napisał/a: | ||
Tak, sędzia zawsze ma za mało czasu. Ale ty możesz sobie termin przedłużyć. A jak mnie w kancelarii jednoosobowej, gdzie nas jest np. 2 pracowników plus 2 stażystów wpadnie sytuacja gdy mamy jednocześnie na jeden termin kilka apelacji, odpowiedzi na pozew, ustosunkowania się do opinii biegłego (te mi się najbardziej podobają, biegły pisze pół roku, opinia ma 30 stron a sędzia ci daje 3 dni na ustosunkowanie się, a potem przez 3 miesiące terminu nie wyznacza bo sam czyta opinię). I przy takim nawale pracy nie ma zmiłuj się, sąd nie wybaczy, siedzimy do późna w robocie a potem w domu po nocach. Mnie się w robocie zdarzało nawet i trzy noce pod rząd nie spać, a mam do kancelarii 40 km samochodem, raz nawet zasnąłem i wpakowałem się na ciężarówkę. No to tak chyba nawet w Wawie sędziowie nie pracują, prawda? |
Tomasz napisał/a: |
No to inny pomysł jak nie kary. Koniec z właściwością miejscową. Jak w USA. Strona wybiera do jakiego sądu kieruje sprawę. Kieruje tam gdzie jest szybciej proste sprawy i tam gdzie jest na wyższym poziomie sprawy trudniejsze. Pieniądze za sprawami do sądów, dzięki czemu nieroby i dziady trzymające miesiącami oczywiste sprawy zostaną bezrobotne szybko albo będą zarabiać grosze w porównaniu z rzetelnymi i szybkimi kolegami. Jak na wolnym rynku w każdym zawodzie. |
Tomasz napisał/a: | ||
Już się w gospodarczych sprawach od stron wiele wymaga, ale głupio, prekluzje dowodowe itd. To niech się wymaga sensownie. I niech podmioty gospodarcze mają nawet może i przymus adwokacko-radcowski. No bo czemu nie? Przymusi to do większej ilości spraw załatwianej ugodowo. Do tego porządne grzywny dla świadków, nie 500 zł za niestawienie się ale np 5 tysięcy od razu egzekwowane komorniczo. Żeby mu wleźli na konto przed kolejnym terminem a nie za dwa lata. Albo doprowadzenie już na drugi termin po jednej nieobecności. Dwa: wymóg wezwania określonej liczby świadków na pierwszy termin rozprawy. Np. do 5 świadków - wszyscy na rozprawę pierwszą. Niech sędzia przewiduje ile to potrwa. To się da zrobić. A pytania tylko przez strony i do widzenia. Prawdy materialnej dochodzić nie trzeba bo to nie PRL. (zaznaczam, piszę o sprawach gospodarczych i cywilnych z dochodzeniem należności) Uchybienia proceduralne sędziego muszą się kończyć odpowiedzialnością odszkodowawczą, jak rozumiem od sądu jako jednostki albo skarbu państwa, ja stawiam na to pierwsze rozwiązanie. Powiesz sędzia też człowiek i się ma prawo pomylić. Ale jak ja się pomylę to mnie klient ścignie. Jak lekarz się pomyli to go ścigają. A jak sędzia się pomyli to mogą tylko złorzeczyć na niego. Dalej: obowiązek wyznaczenia pierwszego terminu nie później niż miesiąc od wpłynięcia pozwu w zwykłym postępowaniu i od wniesienia zarzutów czy sprzeciwu w nakazowym i upominawczym. I to wszystko musi być pod rygorem pieniężnym bo inaczej będzie nieprzestrzegane. |
Romulus napisał/a: |
Podzielam w pełni pogląd Wulfa - największe, jak się da wprowadzenie kontradyktoryjności w procesie cywilnym. Sprowadzenie roli sędziego do roli arbitra: przychodzi na salę, dba o zachowanie reguł gry. |
Romulus napisał/a: |
Choć przecież wtedy będzie przewlekanie na maksa przez stronę nie zainteresowaną w zakończeniu szybkim sprawy. Więc jakiś terminowy bacik na strony musi jednak być. |
Cytat: |
Zgoda. |
Romulus napisał/a: |
Na jednym posiedzeniu referendarz (bo w moim sądzie zajmują się tym oni) wydaje dziennie po 15 nakazów. Jest ich dwoje. Więc nakazów jest 30. |
Romulus napisał/a: |
Mają przydzielonego tylko jednego pracownika, który musi sporządzić odpisy (ale, podejrzewam, referendarz drukuje im kilka kopii każdego) a potem wysłać te nakazy do stron. Czyli popakować w koperty, poadresować, postemplować i oddać woźnemu od korespondencji. Przed wysłaniem każdego nakazu musi on zostać jeszcze odnotowany w repertorium (jeśli się to nie zmieniło, ale chyba nie). A to jest tylko jeden z twoich obowiązków. |
Romulus napisał/a: |
Gdyby miał 4 dni orzekania zamiast dwóch, to miałby dwa razy więcej uzasadnień do pisania oraz dwa razy mniej czasu na to. Nie wspominam administracyjnym "zarządzaniu" sprawami. Doba ma 24 godziny, w czasie których trzeba jeszcze spać i wypoczywać, bo po kilku latach padniesz na zawał albo z ciężką depresją. W najlepszym razie tylko z rozwodem. |
Romulus napisał/a: |
Ale poważnie: kiedy to czytam, włosy mi się jeżą ze strachu. Ja naprawdę pracuję w raju sprawiedliwości. Znam bowiem przykład podobny. Sędzia dostał wybór (moim zdaniem niesłuszny, trzeba było "jechać" po przepisie): albo spada z zawodu dobrowolnie, albo dyscyplinarka i wywalenie "siłowe".
|
Romulus napisał/a: |
I to mi się podoba. Wprawdzie przepisy pozwalające na wybór sądu właściwego dla rozpoznania sporu już w k.p.c. są od dawna, ale przydałoby się ich rozszerzenie. To by pomogło. |
Romulus napisał/a: |
Ale w postępowaniu cywilnym coś takiego jak prawda materialna nie istnieje. |
Romulus napisał/a: |
Sam spotkałem się z przypadkiem kiedy adwokat robił wszystko, aby nie odbyły się wyznaczone terminy: zwolnienie za zwolnieniem, żądanie odczytywania każdego bzdurnego nawet dokumentu z akt sprawy. I nic nie dały moje z nim boje. |
Romulus napisał/a: |
Nie chodzi mi o to, aby przerzucać się korporacyjnymi złośliwościami. |
Romulus napisał/a: |
Aby powstała sensowna reforma wymiaru sprawiedliwości niezbędne jest, aby przygotowali ją praktycy a nie teoretycy. |
Romulus napisał/a: |
W trakcie sprawy Fritzla w Polsce wywiązała się na łamach GW dyskusja, czy byłoby takie ekspresowe zakończenie sprawy możliwe u nas. Oczywiście, wszyscy wymądrzali się jakim to jesteśmy zapóźnionym krajem, bo u nas byłoby to niemożliwe. Co było bzdurą, bo powinni ci tytułowani teoretycy wiedzieć, że sprawa Fritzla zakończyła się dlatego tak szybko, że gość się przyznał. |
Daniel napisał/a: |
Gdy strony się dogadają |
Tomasz napisał/a: | ||
Coś nie tak albo ja źle liczę. Przeciętnie w wydziale gospodarczym jest rocznie około 2000 spraw w GNc. Rok ma 52 tygodnie. Obcinam dwa tygodnie. Następnie mnożę przez 4 dni w tygodniu, dzięki czemu wyłączam święta itd i jeszcze sporo więcej zapasu robię. Wychodzi mi 200 dni. 2000 nakazów dzielę przez 200 dni i wychodzi mi 10 nakazów na dzień. W takim tempie dwaj referendarze wydając po 5 nakazów dziennie mogliby trzymać tempo wydawania nakazu powiedzmy po dwóch dniach od wpłynięcia. Policz Twoje 30 nakazów ile dałoby nakazów rocznie. Na pewno tyle spraw w nakazach nie macie. |
Tomasz napisał/a: | ||
|
Tomasz napisał/a: | ||
Ale ciągle to sąd najpierw przesłuchuje świadka, a strony potem po pytanku a jak chcesz za dużo zadać to sędzia zaczyna się nerwowo wiercić, patrzeć na zegarek i przerywać sakramenckim: "to nie ma znaczenia dla sprawy". Jak dla mnie sędzie w ogóle nie powinien pytać śwaidka tylko czuwać nad przebiegiem przesłuchania przez strony. |
Tomasz napisał/a: | ||
Jak pamiętam to przyznał się już w sądzie. I tu masz rację. Ale tam powalała praca prokuratury. U nas by to prokuratura prowadziła ze trzy lata. U nas postępowania przygotowawcze się ciągną niemiłosiernie, ludzie siedzą w aresztach parę lat zanim pojawi się akt oskarżenia i to jest klapa. |
Romulus napisał/a: |
Panie, nazywali mnie już Katem Narodu Polskiego a mam ledwie 31 lat i się nie zdenerwowałem. |
Tomasz napisał/a: |
Zobacz jaka jest nierówność ról procesowych. Jak mnie sędzia przysyła pismo drugiej strony to mi pisze: odpowiedzieć w ciągu 7 dni bo inaczej twierdzenia uznane za przyznane. Jak mam pisać apelację to 14 dni od otrzymania uzasadnienia i konsekwencja jednego dnia opóźnienia to przegrana sprawa. Formalnie, nie materialnie, tylko z powodu terminu, i to obojętne czy z pełnomocnikiem czy bez. Dla sędziego terminy są instrukcyjne. Nie wiem gdzie pracujesz, ale ogólnie jak może przewodniczący wydziału wyciągać konsekwencje jak sam tak robi? Ty jako sędzia możesz sobie coś zrobić nie w 14 dni ale w 15 i nikt ci nic nie powie. |
Tomasz napisał/a: |
Ale to przepis martwy bo sędzia nie ma konsekwencji WOBEC STRONY gdy na pierwszym posiedzeniu nie zakończy. |
Tomasz napisał/a: |
Jakby państwo płaciło to też by tacy sędziowie byli poganiani. |
Tomasz napisał/a: |
A jak mnie w kancelarii jednoosobowej, gdzie nas jest np. 2 pracowników plus 2 stażystów wpadnie sytuacja gdy mamy jednocześnie na jeden termin kilka apelacji, odpowiedzi na pozew, ustosunkowania się do opinii biegłego (te mi się najbardziej podobają, biegły pisze pół roku, opinia ma 30 stron a sędzia ci daje 3 dni na ustosunkowanie się, a potem przez 3 miesiące terminu nie wyznacza bo sam czyta opinię). I przy takim nawale pracy nie ma zmiłuj się, sąd nie wybaczy, siedzimy do późna w robocie a potem w domu po nocach. Mnie się w robocie zdarzało nawet i trzy noce pod rząd nie spać, a mam do kancelarii 40 km samochodem, raz nawet zasnąłem i wpakowałem się na ciężarówkę. |
Tomasz napisał/a: |
Jak dla mnie sędzie w ogóle nie powinien pytać śwaidka tylko czuwać nad przebiegiem przesłuchania przez strony. |
Daniel napisał/a: |
Co do sądów karnych, to dla mnie one są niepotrzebne. Nie będę jednak rozwijać tego wątku, bo jest zbyt skrajny i nie zostanie zrozumiany na tym etapie rozważań. |
Tomasz napisał/a: |
Jak ma napisać uzasadnienie w określonym terminie i sobie pisanie przeciągnie do 3 miesięcy to strona straci kolejne miesiące a od sędziego ekwiwalentu nie zyska. |
Tomasz napisał/a: |
To kwestia podejścia. Sędzia czuje się jak pan i władca. Jak rozprawy zaczynają się o 8:00 to jak przyjadę pół godziny później to mam po posiedzeniu. Ale jak sędzia sobie dojedzie na salę o 9:00, czyli godzinę spóźniony to nic. Większość sędziów spóźnia się na wokandy notorycznie. |
Tomasz napisał/a: |
wymóg wezwania określonej liczby świadków na pierwszy termin rozprawy. Np. do 5 świadków - wszyscy na rozprawę pierwszą. Niech sędzia przewiduje ile to potrwa. To się da zrobić. |
Tomasz napisał/a: |
obowiązek wyznaczenia pierwszego terminu nie później niż miesiąc od wpłynięcia pozwu |
Romulus napisał/a: |
Sam spotkałem się z przypadkiem kiedy adwokat robił wszystko, aby nie odbyły się wyznaczone terminy: zwolnienie za zwolnieniem, żądanie odczytywania każdego bzdurnego nawet dokumentu z akt sprawy. (...) |
Tomasz napisał/a: |
Od tego są sekretariaty i asystenci. Musi być ich więcej i sensownie wynagradzanych. |
Martinus Jachus napisał/a: |
My też mamy taki przypadek, że pozwany (notabene dr nauk prawnych) od 2 lat stosuje prawną obstrukcję powodując, że sędzia nie może wydać postanowienia o zabezpieczeniu kosztów utrzymania rodziny. Gość ciągle składa wnioski o wyłączenie sędziego, zażala się na wszelkie postanowienia itp. Wiem jednak, że sędziowie z wydziału już mają na niego sposób prawny, aby utrzeć mu nosa Zobaczymy co z tego wyjdzie |
Wulf napisał/a: |
Ale co jest złego w tym, że ktoś chce na swoją korzyść działać? |
Martinus Jachus napisał/a: |
Nie ma w tym nic złego, dopóki działanie jest logiczne i ma sens |
Wulf napisał/a: |
Daniel napisał/a:
Co do sądów karnych, to dla mnie one są niepotrzebne. Nie będę jednak rozwijać tego wątku, bo jest zbyt skrajny i nie zostanie zrozumiany na tym etapie rozważań. A ja chętnie posłucham. Lubię takie radykalne dyskusje. A, że uważam siebie za libertarianina to chyba i poziom radykalizmu do tego pomysłu nawet przystaje. Więc - bez krępacji :-D |
Daniel napisał/a: |
Natomiast państwu bardziej zależy na tym drugim i to jest realizowane w pierwszej kolejności. |
Daniel napisał/a: |
W przypadku morderstwa rodzina jest spadkobiercą po zamordowanym. |
Daniel napisał/a: |
Za utratę zdrowia należne jest odszkodowanie |
Cytat: |
Art. 44. § 1. Sąd orzeka przepadek przedmiotów pochodzących bezpośrednio z przestępstwa, chyba że podlegają zwrotowi pokrzywdzonemu lub innemu podmiotowi. |
Cytat: |
Art. 46. § 1. W razie skazania za przestępstwo spowodowania śmierci, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia, przestępstwo przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji lub przestępstwo przeciwko środowisku, mieniu lub obrotowi gospodarczemu, sąd, na wniosek pokrzywdzonego lub innej osoby uprawnionej, orzeka obowiązek naprawienia wyrządzonej szkody w całości albo w części; przepisów prawa cywilnego o przedawnieniu roszczenia oraz możliwości zasądzenia renty nie stosuje się.
§ 2. Zamiast obowiązku określonego w § 1 sąd może orzec na rzecz pokrzywdzonego nawiązkę w celu zadośćuczynienia za ciężki uszczerbek na zdrowiu, naruszenie czynności narządu ciała, rozstrój zdrowia, a także za doznaną krzywdę. |
Daniel napisał/a: |
Teoretycznie masz rację, ale praktycznie nie masz szans, bo sprawca będzie długo pod opieką państwa. |
Daniel napisał/a: |
Nie kontynuujmy, bo to nie me sensu. |
Romulus napisał/a: |
Rzeczywiście, system trzeba udrożnić od samego dołu. Jak mnie wścieka, kiedy dostaję sprawę, która mogłaby zostać umorzona przez prokuratora już dawno w dochodzeniu. Ale oni wolą przysłać bzdurny akt oskarżenia, który wiadomo, że upadnie w sądzie, niż umorzyć. Spychologia stosowana. Dzięki temu mają ładniejszą statystykę, bo dużo aktów oskarżenia skierowali do sądu. No i wchodzi jeszcze to hierarchiczne podporządkowanie w prokuraturze. Szef wydaje rozkaz, prokurator musi go wykonać. Każą wnieść akt oskarżenia to wnosi zamiast umorzyć. Na sali sądowej trzeba przerywać rozprawę, w której oskarżony chce się nagle poddać karze, bo prokurator nie ma żadnej mocy decyzyjnej jeśli chodzi o negocjowanie kary. Musi zadzwonić do głównego szefa. Zdarza się kilku "starych", którzy mają taką pozycję, że nie bawią się w dzwonienie, tylko na bieżąco negocjujemy i kończymy sprawę, "bez wystrzału". Co do tych aresztów, to różnie bywa. Ja obserwuję zaostrzenie kryteriów, jeśli chodzi o stosowanie. W niektórych sprawach, skomplikowanych np. dotyczących zorganizowanych grup przestępczych, areszty trwają długo, bo długo trwają śledztwa. I to jest problem, bo choć aresztowany w takich sprawach na ogół okazuje się winnym i tak, to "przesiadywanie" w areszcie jest piętnowane przez międzynarodowe trybunały. Ale reforma prokuratury to już nie mój "konik". Nie mogę się znać na wszystkim Ciekawe, czy oddzielenie Ministra Sprawiedliwości od funkcji Prokuratora Generalnego coś pomoże. I czy prokuratorzy zyskają swobodę od polityków, którzy woleliby pozamykać wszystkich byle wykazać się, że walczą z przestępczością. Przykład Jacka K. w tzw. sprawie Olewnika pokazuje to wyraźnie. Areszt stosowany na zapotrzebowanie społeczne a nie na potrzeby śledztwa. Na szczęście sąd pierwszej instancji od początku stawał okoniem i wreszcie dopiął swego. Tak samo było z policjantami, których chciano na "zapotrzebowanie" społeczne aresztować. Znowu sąd powiedział: basta. Ale za to: kubeł pomyj, anonimowe pogróżki. Norma, chciałoby się rzec. |
nosiwoda napisał/a: |
W sądach naprawdę odsetek idiotów nie jest wyższy niż w ogóle społeczeństwa, a nawet śmiem przedstawić tezę, że jest mniejszy. |
Wulf napisał/a: |
Natomiast wiązanie sądu terminami w Polsce ma jeszcze jedną wadę - co wtedy z wielce oświeconą zasadą prawdy obiektywnej? Jeśli przyjąć, że np. spóźnienie powoduje, że sprawa idzie po myśli powoda/oskarżyciela... to prawda nie ma za wiele do powiedzenia. |
Martinus Jachus napisał/a: |
Widzę, że nie wziąłeś pod uwagę sytuacji, w której znalazła się moja sędzia w czerwcu. Mianowicie w tym miesiącu wpłynęło jej 10 wniosków o uzasadnienie. |
Martinus Jachus napisał/a: |
Połowicznie się zgadzam. Tylko co zrobisz, jeśli wezwiesz 5 świadków na rozprawę, a strony się dogadają i sprawa, na którą sędzia przeznaczył powiedzmy 3 godziny spada? Masz 3 godziny wolnego, kiedy to można było w innych sprawach orzekać... A potem zarzuty, że sądy wolno działają |
Martinus Jachus napisał/a: |
A jeśli masz tak duży wpływ, że najprościej w świecie nie jesteś w stanie obrobić wszystkich spraw i wyznaczyć terminu w przeciągu miesiąca od wpłynięcia pozwu? Też kary pieniężne proponujesz? |
Martinus Jachus napisał/a: |
Tomasz na Ministra Sprawiedliwości |
Wulf napisał/a: |
Tzn? Sorry, ale na co ja nie mam szans? :-D |
Tomasz napisał/a: |
Ludzie muszą się nauczyć, że sprawy sądowe kosztują, że mają płacić adwokatom/radcom za to że oni przyjmą sprawę. Wtedy będzie pewnie więcej spraw załatwianych ugodami. U nas każdy chce żeby koszty sobie pełnomocnik ściągnął od drugiej strony po wygraniu sprawy. Wtedy ich faktycznie pełnomocnik nic nie kosztuje i to jest bezsens. |
Cytat: |
I co? Teraz wg Ciebie jest ono nie przyznawane, a poniższe przepisy Kodeksu karnego nie istnieją? |
Wulf napisał/a: |
Sprawiedliwość polegająca na przywróceniu stanu poprzedniego to w zasadzie historycznie jedna z popularniejszych form sprawiedliwości. Na dodatek forma dość sensowna, tyle, że musi być formą przemyślaną. Konkretną, a nie "filozoficzną" ;-) Jak widać na Twoim przykładzie - niby idea fajna, ale obronić jej nie potrafisz, a przy pierwszych wątpliwościach uciekasz od dyskusji. |
Tomasz napisał/a: |
Ja uważam że więzienie powinno być tylko prewencyjne czy jak się to tam nazywa, czyli celem odosobnienia potencjalnie groźnego osobnika. A jak ktoś mnie okradnie to go zagonić do roboty i pół jego pensji przez parę lat oddawać mnie. Wtedy ja dostanę swoje a państwo nie poniesie kosztów utrzymania więźnia.
U nas nieraz siedzi się na pierdoły, za drobne kradzieże czy bójki a chodzi na wolności po skazaniu za gwałty czy zabójstwa bo kolejna jest do odbycia kary. I to jest głupota po prostu. |
Martinus Jachus napisał/a: |
Ja w porównaniu z szacownymi przedmówcami nie mam wykształcenia prawniczego, więc trudno mi będzie merytorycznie odnieść się do argumentów które padły dyskusji, niemniej jako pracownik Sądu Okręgowego (sekretarz sądowy) dorzucę kilka swoich uwag. |
Tomasz napisał/a: |
Wybacz ale w to nie wierze. Jeżdżę do kilku(nastu) sądów i najczęściej sesja zaczynająca się o 8 czy 8.30 kończy się o 13 albo 14. A wydaje mi się że sąd może do 16 pracować? No to się da. Poza tym jak mówiłem zwiększyć liczbę sesji w tygodniu, np z dwóch do trzech. A sale są. Argument wyżej wskazywałem. |
Toudisław napisał/a: |
Sąsiad ogrodzi mi kawałek mojej działki i sobie ją przywłaszczy. Ja mam jeszcze płacić za to żeby odzyskać to co jest ewidentnie moje ? to kpina z prawa. |
Toudisław napisał/a: |
Sady w Polsce jednak nie mają zwyczaju dawać wysokich odszkodowań nawiązek itp |
Toudisław napisał/a: |
Tam jest tylko o naprawieniu krzywd. |
Tomasz napisał/a: |
Ale sędzia ma terminy instrukcyjne i żadnych konsekwencji za ich niedotrzymanie. |
Tomasz napisał/a: |
Sądy to mają gdzieś. |
Tomasz napisał/a: |
Odszkodowania za opóźnienia mają skłonić do wydajniejszej pracy a nie do złego osądzania bądź osądzania na czyjąś korzyść. |
Tomasz napisał/a: |
Wtedy ja dostanę swoje a państwo nie poniesie kosztów utrzymania więźnia |
Wulf napisał/a: |
Toudi, trochę Cię znam więc zapytam - skąd wiesz? Pracujesz w sądzie? A może ostatnio siedziałeś nad statystykami dotyczącymi orzecznistwa sądów? :-D |
Wulf napisał/a: |
I zanim zaczniesz coś mówić o kosztach leczenia... m |
Romulus napisał/a: |
jak nic będzie potrzebna opinia biegłego, jeśli nie da się na mapach i planach geodezyjnych ustalić przebiegu działki. Albo nie zgadzasz się z wytyczonymi granicami. |
Toudisław napisał/a: |
Zacznijmy od tego , że Wysokie odszkodowania to kwestia względna. Za potknięcie się na nierównym chodniku w Polsce 100 tyś raczej nie dostaniesz. |
Toudisław napisał/a: |
A co takiego powiedziałem ? Koszty leczenia to insza iszszość. |
Toudisław napisał/a: |
o coś co powinno trwać 5 minut |
Wulf napisał/a: |
Toudi ponawiam pytanie - skąd masz informacje na temat struktury orzecznictwa dotyczącej wysokości przyznawanych sum pieniężnych? Jakieś dane statystyczne masz? Czy zwyczajnie tak sobie chlapnąłeś na podstawie tego co media mówią? |
Wulf napisał/a: |
A prawda jest taka, że koszty leczenia są obecnie wliczane do sum przyznawanych na rzecz podmiotu poszkodowanego ;-) |
Wulf napisał/a: |
Toudi ja zapytam tak: Jakbyś miał do wyboru - czekać 5 lat i wygrać, albo czekać 5 minut i przegrać... to co byś wolał? :-D |
Toudisław napisał/a: |
Wulf, weź na luz |
Toudisław napisał/a: |
po rozmowie z 2 prawnikami. 1 prokuratorem i 1 sadzią sądu najwyższego ( już byłym ) |
Toudisław napisał/a: |
Takie które też są karą dla przestępcy. |
Wulf napisał/a: |
Toudi powiedz mi - wg Ciebie zdanie 2 osób, z czego jednego prokuratora... naprawdę są bardzo miarodajne? Szczególnie jeśli jedna z nich jest w stanie spoczynku? |
Wulf napisał/a: |
jedna z nich jest w stanie spoczynku? |
Wulf napisał/a: |
Tylko w czym? W powrocie do normalności? Koleś się stoczy totalnie, najpewniej nigdy nie wyjdzie z długów. Będzie zaś szukał rozwiązania w patologiach. |
Toudisław napisał/a: |
Nie. Student prawa jest dla mnie bardziej miarodajny. Wybacz o nieomylny |
Toudisław napisał/a: |
Wtedy nie był |
Toudisław napisał/a: |
A kary można wyznaczać biorąc pod uwagę możliwości spłaty ? |
Wulf napisał/a: | ||
|
Wulf napisał/a: |
Prędzej skłonią do tego, że sędziowie będą z zawodu rezygnować. Bo kto ma decydować o tym kiedy "jest już przewlekłe i niewydajne"? Sejm ustanawiając czasem zupełnie z czapy terminy? A może strony postępowania danego? Wtedy ja chętnie po 5 minutach napiszę pismo, że mi sąd się wlecze, bo zamiast porządnie protokoły dyktować, to literuje cały czas. A może ma o tym decydować inny sąd? Tyle... czy wtedy nie będzie tak jak przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, który uznaje, że sprawa trwająca 2 lata... nie jest przewlekła... bo tyle właśnie zajmuje rozpatrzenie sprawy przed ETPCz (cóż, Trybunał krył własną dupę w sumie)? |
Romulus napisał/a: |
Teraz trzeba odbyć nie tylko wyczerpującą i trudną aplikację (poziom trudności wcale nie zmalał) |
Wulf napisał/a: |
I dobrze. Sądy są od rozstrzygania sporów. Od niczego więcej. Nie chciałbym mieć sądu, który nagle zaczyna np. mi mówić, że biznes źle prowadzę, że powinienem np. zatrudnić więcej osób, albo sobie pensje zmienić. Sąd o tyle powinien się przejmować wypłacalnością etc, o ile ma to wpływ na wysokość zasądzanej sumy. Ale nie powinien się przejmować wypłacalnością przy samej procedurze. Bo jak by to wtedy było? Masz przedsiębiorcę X, grozi mu upadłość. To sąd mu rozpatruje sprawę w 3 dni. Ale masz przedsiębiorcę Y, który ma olbrzymi kapitał, świetną formę etc. I sąd mu rozpatruje sprawę 3 lata. Gdzie w tym sprawiedliwość? Dlaczego ten często "nieudolny" przedsiębiorca X ma mieć lepiej od przedsiębiorcy Y? |
Tomasz napisał/a: |
Sądy są dla społeczeństwa a nie inaczej. Prawo daje mi ochronę moich roszczeń. |
Tomasz napisał/a: |
Tylko jak ja mam funkcjonować jako pełnomocnik w sądzie w którym wniosłem skargę na jednego z sędziów? |
Tomasz napisał/a: |
A sędzia nie może? |
Tomasz napisał/a: |
Ja muszę się starać o pieniądze |
Tomasz napisał/a: |
jak zostanę radcą to też mi państwo co miesiąc płacić nie będzie |
Tomasz napisał/a: |
I tak samo i mój ojciec i ja i moja żona musimy szkolić się do śmierci, zaliczać w cholerę egzaminów, kursów itd. |
Tomasz napisał/a: |
Nie rozumiem jęczenia o godzinach pracy.
Mój ojciec odkąd pamiętam pracował do późna w nocy i nocami. (Politechnika Śląska w Gliwicach - praca naukowa, analizy, opracowania itd). Moja żona jest lekarzem i jak każdy lekarz, nawet w ciąży zapierdalała na nocne dyżury, bo bez nich nie mogła zakończyć stażu, mimo że to było wbrew prawie pracy, jak pracuje w przychodni do 16 to nieraz siedzi do 19-20 bo ludzi więcej przyjdzie, bo trudniejsze przypadki itd. Ja w ogóle nie spałem z poniedziałku na wtorek i z wczoraj na dzisiaj. W ogóle. Normalka że w kancelarii się czasem siedzi po nocach, że czas pracy jest nienormowany, czyli jak trzeba to siedzę ile trzeba i jadę z pracą do domu. A sędzia nie może? A dlaczego? Zarabia więcej ode mnie. Ja muszę się starać o pieniądze, jak zostanę radcą to też mi państwo co miesiąc płacić nie będzie. I tak samo i mój ojciec i ja i moja żona musimy szkolić się do śmierci, zaliczać w cholerę egzaminów, kursów itd. Też mam aplikację za którą jeszcze płacę ciężkie pieniądze. Jak ktoś uzna że jako sędzia ma za dużo pracy to nie będzie sędzią i tyle. A niech państwo płaci tyle żeby się chciało robić ludziom i już. |
Tomasz napisał/a: |
A na marginesie się ubawiłem. Ponoć w Polsce jest 2000 notariuszy a w tym roku dzięki zmianom w naborze dostało się 1100 osób na notarialna aplikację :D |
Cytat: |
To się nazywa otwieranie dostępu do zawodu od d..y strony. Zamiast zacząć od dołu, czyli od systemu kształcenia, wolą brać sobie na cel jakiś nośny temat: złe korporacje. I dawaj, wolny rynek wprowadzamy.
Ja jestem za, ale nie tak. |
Wulf napisał/a: |
Ja twierdzę, że sąd ma osądzić sprawę. A nie dbać o to by biznes skarżącego toczył się pięknie i sprawnie. |
Wulf napisał/a: |
Skoro Ty o sędziach masz takie zdanie, to mam wrażenie, że za każdym razem jak teraz coś przegrasz, to powiesz, że to dlatego, że na tym forum ponarzekałeś na sądy i ich opieszałość... |
Wulf napisał/a: |
A co? Masz zamiar go zmuszać? Krótko mówiąc - dlatego, że Tobie jest źle i musisz harować, to i inni do okoła też muszą? Jak Tobie coś nie pójdzie, to już nikt nie może mieć spokoju? Trochę egoistyczne podejście, nie uważasz? |
Romulus napisał/a: |
Tylko mi nie mów, że praca 24 godziny na dobę jest możliwa w posób produktywny |
Romulus napisał/a: |
Pracuję od rana do wieczora i chwała za internet, bo bym zdurniał. Po powrocie do domu kilka godzin relaksu i znowu praca w noc. Mogę jeszcze więcej - nie muszę spać 5 i pół godziny. Tylko pytanie zasadnicze: po co? Żadna praca - niezależnie, czy w sektorze prywatnym, czy publicznym, zwyczajnie nie jest tego warta. |
Wulf napisał/a: |
Sędziowie zaś nie muszą? Weź mnie nie rozśmieszaj z łaski swojej. |
Wulf napisał/a: |
akurat chyba będzie mogło Wystarczy, że się zatrudnisz w jednostce organizacyjnej Skarbu Państwa jako radca Jakbyś zostawał adwokatem - to wtedy mógłbyś co miesiąc kasy nie dostawać, jeśliby tak było zlecenie sformułowane ;-) |
Wulf napisał/a: |
I co? Ponarzekałeś sobie, jaki to los niektórych ludzi jest parszywy. I co? Teraz rzucisz, że sędziowie winni mieć tak samo? |
Tomasz napisał/a: |
Dla mnie to nie do pogodzenia z niezależnością zawodu itd.
|
Tomasz napisał/a: |
A prawda taka, że we wszystkich branżach poza budżetówką jest zrozumienie ze czasem trzeba dłużej popracować. |
Wulf napisał/a: |
A co do sędziego biorącego sprawy do domu - znam i takich |
Wulf napisał/a: |
Oj, to chyba budżetówkę słabo znasz. |
Wulf napisał/a: |
łączenie zawodu adwokata i radcy trochę po kieszeni samorządom uderzy - bo już nie będzie np. w Łodzi dwóch osobnych rad okręgowych, tylko jedna. A co za tym idzie - mniej będzie też "działaczy" zarabiających na byciu dziekanem czy członkiem rady ;-) |
Wulf napisał/a: |
Umowa o pracę, szczególnie z radcą... cóż, może być naprawdę dość mocno negocjowana, a co za tym idzie może być w zasadzie pozbawiona podporządkowania służbowego. Z drugiej zaś strony, w umowie zlecenia (czy podobnej umowie opracowanej na podstawie art. 353^1 KC - o ile dobrze pamiętam) też może adwokat wziąć na siebie większość (jeśli nie wszystkie) obowiązków wynikających z umowy o prace :-D |
Tomasz napisał/a: |
I dlatego to pierwszy argument przeciw. |
Tomasz napisał/a: |
ale co do organizacji czasu pracy już tak |
Tomasz napisał/a: |
A ja uważam że to psuje zawód |
Tomasz napisał/a: |
Znasz jakiś zawód który ma inaczej? |
Tomasz napisał/a: | ||
|
Tomasz napisał/a: |
Uproszczenie, którego sens taki, że czy jest robota czy nie sędzia zarabia swoje. A pełnomocnik jak roboty nie ma to nie zarabia. Jak w każdej działalności własnej a nie posadzie na umowie o pracę. |
Wulf napisał/a: |
Argumentem przeciw umowie o pracę ma być... zasada swobody umów? :-D Ciekawa konstrukcja, ale mam wrażenie, że ciutek nieprawdziwa. |
Wulf napisał/a: |
też nie do końca bo ustawa o radcach prawnych zawiera określenia tego co się do czasu pracy wlicza, jak ma wyglądać etat etc ;-) |
Wulf napisał/a: |
Co to znaczy "psuje zawód"? :-D Jak dla mnie - jak ktoś jest głupi, to nie pomoże mu żadna umowa. A jak jest głupi - to na rynku usług zwyczajnie zginie. Nie popsuje zawodu, a tylko swoją karierę. Szczerze mówiąc ja bym jeszcze mocniej urynkowił zasady świadczenia usług prawnych - ba, nawet bym się nie obraził za zniesienie monopolu samorządowego |
Asuryan napisał/a: |
Ja znam i w takim pracuję. Ale to budżetówka, choć nietypowa, bo nie dość że zarabiająca na siebie, to jeszcze generująca zysk. Dla mnie normą jest to, że idę na 8 h do pracy, a po minięciu tego czasu o pracy nie myślę. Owszem, zdarza się że trzeba czasem zostać dłużej w pracy, ale to są wyjątkowe sytuacje. Dlatego ja swej pracy nie zamieniłbym na żadną inną, choć nie jest wysoko płatna. |
Romulus napisał/a: |
Ale co zrobić, różne sądy, różni sędziowie |
Romulus napisał/a: |
sędzia musiałby zarabiać co najmniej 10 tysięcy netto. Bo jaki dobry adwokat, czy radca chciałby rzucić dobrze prosperującą kancelarię, wyrzec się swoich dochodów i przyjść do kieratu w sądzie. Zasadniczo bez asystenta, który wszystko przygotuje. Chyba że będzie dzielił go z dwójką innych sędziów. |
Romulus napisał/a: |
Ale zauważ jedno: pełnomocnik profesjonalny spokojnie zarabia więcej niż sędzia sądu rejonowego |
Romulus napisał/a: |
Tylko zawsze mnie śmieszy to bredzenie różnych utytułowanych cwaniaków, jak to powinno być. ciekawe, czy gdyby profesor Zoll został sędzią w wydziale karnym w sądzie rejonowym Anno Domini 2009, to jak długo by wytrzymał nerwowo
Ja, szary wyrobnik wymiaru sprawiedliwości moge wytrzymać jeszcze dużo. Ale on, subtelny intelektualista... Średniej klasy adwokat zmłóciłby go po jednym dniu, nie mówiąc już o matkach, które wymachują niemowlętami na sali sądowej, bo sąd im chłopa zamknął, który ich lał i maltretował (ale to szczegół). |
Cytat: |
Skoro można dowolnie regulować umowę cywilnoprawną to nie ma podstaw by zezwalać na umowy o pracę. |
Tomasz napisał/a: |
Ale realizacja tego to całkiem inna sprawa. |
Tomasz napisał/a: |
Psuje zawód bo część przedsiębiorców jest przez to nauczona że adwokat to ten wielki pan do którego trzeba przyjść, a radca prawny to ten taki co go można zatrudnić i zjebać jak coś zawali. |
Tomasz napisał/a: |
Widać nasiąkam korporacjonizmem. |
Tomasz napisał/a: |
Znam nawet takich co balansują na granicy bezrobocia. W Niemczech ponoć spory procent nie wykonuje zawodu to nie potrafią sobie poradzić na rynku. U nas też małe kancelarie wyginą. Lepsze, ciekawsze, lepiej płatne zlecenia w 2, 3 osoby nie jesteś w stanie zrobić w odpowiednich terminach tak by nie zawalać innych spraw. |
Tomasz napisał/a: |
Bardzo dużo w porównaniu z tzw prowincją.
|
Wulf napisał/a: |
I gdzie problem? Sorry, ale jeśli już ktoś ma tu problem, to sami radcowie, że dają z siebie robić gorszy gatunek człowieka. Że zwyczajnie nie potrafią negocjować. Że zwyczajnie łatwiej jest im czasem powiedzieć "Ok, biorę taką gównianą robotę" niż powiedzieć "mam swoją godność". Na pewno nie jest to wina tego, że mogą pracować na umowy o pracę :-D |
Wulf napisał/a: |
raczej się konkurencji boisz |
Wulf napisał/a: |
Wyginą słabi. A to pewna różnica jest. Ci, którzy się przystosować nie potrafią, którzy dają sobą pomiatać - polegną. I w sumie - dobrze. |
Wulf napisał/a: |
No tak... wszystko co poza Warszawą to prowincja.... |
Tomasz napisał/a: |
No w tym problem że mi ci słabsi co takie rzeczy robią psują opinię o radcach. |
Tomasz napisał/a: |
A nie uważają tak w Warszawie? |
Tomasz napisał/a: |
Ja tam nie wiem, jestem z tej niby najgorszej prowincji bo ze Śląska. |
Tomasz napisał/a: | ||
A nie uważają tak w Warszawie? Ja tam nie wiem, jestem z tej niby najgorszej prowincji bo ze Śląska. |
Tomasz napisał/a: |
Tak działa sądownictwo gospodarcze w Polsce. Romulus, jako sędzia uważasz że to jest ok? |
Daniel napisał/a: |
A kogo to obchodzi czy miałem rację? Po prostu zastosowano szablon. Jest to w pewnym sensie nauka i doszedłem do wniosku, że szkoda czasu i życia na wymiar niesprawiedliwości |
Daniel napisał/a: |
Rozumiem, że z perspektywy sędziego jest wszystko w porządku. Jednak tak nie jest. Prawo, które nam państwo zafundowało jest niespójne, a na dodatek tego w zadziwiający sposób różnie interpretowane. |
Daniel napisał/a: |
W dwóch identycznych przypadkach zapadają zupełnie skrajne wyroki. |
Daniel napisał/a: |
Oczywiście sędzia ma takie prawo, ale zwykły śmiertelnik tego nie może pojąć. Dla niego stało się jasne, że prawo prawem, a sędzia i tak ponad nim. |
Daniel napisał/a: |
Odczuwam wrażenie, że sędziowie wymknęli się z pod kontroli i w sposób niemal arogancki robią to co chcą. Nie wnikają w samo prawo, tylko na swoje wyczucie orzekają nawet wbrew temu prawo. Jedne dowody uznają, inne nie i nie muszą się tłumaczyć dlaczego. |
Daniel napisał/a: |
Tylko na orzeczenie Sądu Najwyższego można powoływać się, ale są sprawy drobne, które nigdy do niego nie trafią. |
Daniel napisał/a: |
W tych więc sprawach sędziowie nie mają żadnych wzorców jak rozstrzygać niejasności, a wobec tego wcale ich nie rozstrzygają. Nikt ich z tego nie rozlicza i nie ośmieli się krytykować. |
Daniel napisał/a: |
Nie wycofuję się z niczego co napisałem. Jestem w stanie poprzeć dowodami każde twierdzenie, ale wejdziemy w szczegóły, które mogą rozciągnąć ten wątek. Nie będzie to wtedy rozmowa o polskim sądownictwie, tylko o polskim prawie. W sprawach karnych łatwiej jest orzekać sędziom, bo przeważnie jak mają problemy, to interpretują je na korzyść obwinionego. Najwyżej dostanie mniejszą karę, ale nikt nie będzie poszkodowanym (no prawie nikt). Natomiast w sprawach cywilnych nie jest już to takie proste. Większość sporów w tych sprawach wynika z odmiennej interpretacji prawa. Każdy godzi się na proces z przekonaniem, że jego interpretacja jest właściwa. Wiadomo, że sędzia musi przyznać rację jednej stronie, ale w uzasadnieniu powinien podać właściwą interpretację prawa. Problem polega na tym, że taka nie istnieje. |
Daniel napisał/a: |
Nie ma żadnego wzorca i sędzia podaje swoją interpretację, tyle warta co pozostałe. Nie jest ona wiążąca dla nikogo, oprócz stron procesu. W systemie anglosaskim można powoływać się na wyrok, u nas nie. |
Daniel napisał/a: |
Wszystko zależy od grymasu sędziego, a jak się wkradnie korupcja, to już wygląda to złowrogo. |
Daniel napisał/a: |
Taka krytyka spływa po sądzie jak po kaczce. Żadnych sankcji, żadnego tłumaczenia. Sędziego nie wybiera się na czteroletnią kadencję, lecz mianuje na stałe. Czy jakiemuś prawnikowi postawiono zarzut, że przez niewłaściwe stosowanie prawa wyrządził komuś szkodę i powinien ją naprawić? |
Daniel napisał/a: |
To jest czysta abstrakcja u nas. Lekarz może odpowiadać za złą praktykę lekarską, to i prawnik też powinien odpowiadać. Ale kruk krukowi oka nie wykole. |
Daniel napisał/a: |
Dlatego żaden prawnik nie jest dla mnie autorytetem i niemal każdy adwokat, to zawodowy kłamca. |
Cytat: |
W prawie cywilnym problemy interpretacyjne, ale nie prawa - tylko umowy - mogą wynikać i wynikają z faktu, że strony mogą swobodnie kształtować treść stosunku prawnego. Nie mogą tylko naruszać prawa już istniejącego, o czym pisałem |
Cytat: |
Bo istniejemy w Europie, która jest ukształtowana w innym porządku prawnym. Anglia i USA to nie nasz system prawny |
Cytat: |
Sądy są niezawisłe. Oczywiście, można doprowadzić do systemu anglosaskiego, gdzie część sędziów niższego rzędu (bo nie federalnych) pochodzi z wyboru. Tyle, że wtedy będzie jak w polityce. Kampania wyborcza, w której można obiecać wszystko. Wydawanie wyroków "pod publiczkę", aby przypodobać się elektoratowi. Itd. Nie ma u nas takiej tradycji i - szczerze pisząc - nie widzę powodu, aby ją wprowadzać. |
Romulus napisał/a: |
Bo istniejemy w Europie, która jest ukształtowana w innym porządku prawnym. Anglia i USA to nie nasz system prawny. W kontynentalnym (europejskim) systemie prawa, precedensy nie są wiążące dla sądu |
Daniel napisał/a: | ||
Dobrze wiem, że różne są umowy, ale ja piszę o różnej interpretacji prawa. Nie dam się już nabrać na twierdzenie, że jest jednakowa. To są bajeczki dla ludu, aby im się spokojnie żyło. |
Daniel napisał/a: | ||
Rozumiem, że Anglia nie leży w Europie. Chybiona argumentacja, ale lepiej taką stosować niż przyznać się, że taki porządek odpowiada palestrze. |
Daniel napisał/a: |
A dlaczego? Bo uznaje się różną interpretację tego samego prawa, a więc prawda jest względna. Gdy można mieć inną interpretację, to tym samym nigdy nie można popełnić błędu, bo błąd jest tylko inną interpretacją. W ten sposób prawnicy przyznali sobie prawa boskie i nie mogą popełniać żadnych błędów. |
Daniel napisał/a: |
To bardzo wygodne, bo niczego nie można im zarzucić. Przez to dają sobie dużą tolerancję w poznawaniu prawa, ale już innym takiej nie przyznają. Prawo może znać tylko prawnik i tylko prawnik może go oceniać. |
Daniel napisał/a: |
Mamy więc charakterystyczną cechę naszego porządku prawnego, gdzie prawnicy są istotą tego porządku. To dla pasożyta zwanego palestrą istnieje świat, aby on, pasożyt, miał się czym żywić. Prawo nie ma służyć ludziom, tylko prawnikom. To oni mają wyłączność na jego rozumienie. |
Daniel napisał/a: | ||
Niezawisłość sądów jest wpisana w ten porządek. Sędziowie to przecież prawnicy z palestry. Dzięki niezawisłości mają swobodę interpretacji prawa, a to ułatwia życie adwokatom. Wzajemnie się uzupełniają, aby żyć ze społeczeństwa. Wybór sędziów w systemie demokratycznym niczego nie zmieni, a więc też nie jestem za takimi zmianami. Istotą jest możliwość swobodnego wyboru sędziego przez strony sporu, a nie aby on im był narzucany z urzędu. Aby to było możliwe musieli by funkcjonować prawdziwie zawiśli sędziowie spoza palestry, a do tego ona nie dopuści. Nie jest możliwe utworzenie sądu, który by był poza kontrolą palestry. Musiał by być też poza kontrolą państwa. Nie ma więc co liczyć, aby sprawiedliwość wymknęła się z pod kontroli państwa. Mamy więc zgodność interesów palestry i państwa. Jedno bez drugiego nie może istnieć i widać to wyraźnie w konstrukcji systemu prawnego. |
Tomasz napisał/a: |
Ale w moim środowisku krąży masę opowieści jak to ten sam skład orzekający potrafił w tym samym tygodniu w takim samym stanie faktycznym wydać dwa różne orzeczenia. Sądownictwo wojewódzkich sądów administracyjnych cechuje się ponoć absolutną dowolnością. |
Romulus napisał/a: |
am kilka takich spraw - syfy karno skarbowe i "paliwowe", w których obrońcy oskarżonych robią wszystko, absolutnie wszystko co im przyjdzie do głowy, żeby spowolnić rozpoznanie tych spraw i doprowadzić do przedawnienia. |
Cytat: |
Zatem, patrząc na wymiar sprawiedliwości zwróćcie uwagę na rolę adwokatów, którzy koszą grubą kasę za robienie obstrukcji procesowej. Bo to wcale nie jest jakiś margines. |
Romulus napisał/a: |
Sam też pracuję w zasyfionym wydziale (od niedawna), bo po prostu doszło tam do zawału. Mam kilka takich spraw - syfy karno skarbowe i "paliwowe", w których obrońcy oskarżonych robią wszystko, absolutnie wszystko co im przyjdzie do głowy, żeby spowolnić rozpoznanie tych spraw i doprowadzić do przedawnienia |
Romulus napisał/a: |
No i najgorsza rzecz - sądy w KKSach... powiedz mi Romku - z czego wynika, że tak często sędziowie w ogóle nie podejmują rozważań dot. winy etc, a poprzestają na stwierdzeniu, że jak komuś nie sztymuje w podatku, to na pewno winny - i bach karnie skazany? Bo taka praktyka jest nagminna w moim "rewirze" :-D |
Wulf napisał/a: | ||
|
Romulus napisał/a: |
Najgorsze w tych aktach oskarżenia jest to, że dostaję setki dokumentów karnoskarbowych, z których nie wynika nic, albo wszystko - jakby miarą oskarżenia było to, ile dokumentów da się wepchnąć bez żadnego omówienia do akt sprawy. A potem siedzę w domu i się zastanawiam: no i co z tego wynika? |
Romulus napisał/a: |
Gdyby szło według planu, który z tymi gnojkami ustaliłem przed rozprawą, to na początku maja byłby wyrok. |
Wulf napisał/a: |
ale jak się umówimy, że coś tego... to ten tego |
Romulus napisał/a: |
Tylko po co to trwało tak długo? |
Romulus napisał/a: |
Kompetencja nie ma tu nic do rzeczy. A może ma. Z mojego punktu widzenia bardziej wygląda to na niechęć do podejmowania niepopularnych decyzji. Łatwiej zepchnąć ją na sąd. |
Daniel napisał/a: |
Ogólniki zastępują szczegóły. Mam ich pod dostatkiem, ale nie jest to dobre miejsce na sprawy personalne. Co z tego, że mam dowody na łamanie podstawowych zasad prawa przez sędziów. Nie pójdę przecież z nimi do prokuratora. Nie wytoczę też sprawy cywilnej. |
Daniel napisał/a: |
Sędzia jest pod ochroną. Nigdy nie spotkałem się aby sędzia odpowiadał za swoje błędy, a nawet celowe przestępcze działanie. Musiał by być sądzony w tych samych sądach i przez swoich kolegów. |
Daniel napisał/a: |
Jedyną drogą do uzdrowienia sprawiedliwości jest odebranie państwu prawa do monopolu sądownictwa. |
Daniel napisał/a: |
Jedyną drogą do uzdrowienia sprawiedliwości jest odebranie państwu prawa do monopolu sądownictwa |
Saika napisał/a: |
Może i Daniel bełkocze-bo nie do końca się zna-ale jego wypowiedzi są do pewnego stopnia osadzone w empirii. |
Saika napisał/a: |
Lekarz też odpowiada za swe błędy-teoretycznie. Bo oczywiście przytoczysz właściwe przepisy i będziesz zadowolony. Nie tak szybko. |
Saika napisał/a: |
Ja Tobie fatwą, Ty mnie filmikiem z yt. Ciężar gatunkowy różny, ale, choć bronię islamu-islam to nie fatwa, lecz raczej ten filmik, w którym pobłogosławieni przez byle kogo samobójcy ogłaszają dżihad-do czego nie maja prawa. Działają niezgodnie z nim-a samo prawo mają takie sobie, bo jest raczej patogenne w obecnych czasach. |
Saika napisał/a: |
Ty za dużo siedzisz w kodeksach, a ja w bankach fatw i na arabii. |
MORT napisał/a: |
Saika - portafi zislamizować każdy wątek. |
Romulus napisał/a: |
Bo to wirus jest. |
Saika napisał/a: |
Twoje zaufanie do sądów zaczyna mnie naprawdę wkurzać.
Uwarzam, że sądy mamy może nierychliwe, ale sprawiedliwe-w miarę. Tylko w miarę. |
Saika napisał/a: |
W tej kwestii Ty czytasz za dużo akt a za mało oglądasz TV. |
Daniel napisał/a: |
Wielki czcigodny Romulusie, ja przedszkolak, nie dorastam do Twojej wiedzy prawniczej. Nie smuci mnie to, bo to jest cecha, którą posiada większość mojego narodu. Smutne jest to, że prawo, które ma służyć ludziom, przez nich jest nie rozumiane. Jest teraz ono taką wiedzą tajemną, że tylko dla wybranych jest dostępne. A to właśnie powinno być odwrotnie. |
Daniel napisał/a: |
Nie widzę celu rozmawiania o reformie sądownictwa z kastą prawników, którzy z pewnością nie oddadzą swej władzy nad resztą społeczeństwa. Dlatego też postaram się nie zakłócać tego wątku o sądownictwie państwowym, które ze sprawiedliwością nie wiele ma wspólnego. |
Romulus napisał/a: |
To, że ludzie nie rozumieją prawa nie wynika tylko z jego skomplikowania. Większość przepisów, które znam nie jest pisana trudnym językiem. Są jednak i takie, do których nie podejdziesz, nawet będąc prawnikiem, bez specjalistycznego szkolenia. Jednak większość ludzi, których spotykam w pracy prezentuje naprawdę napawający smutkiem poziom wykształcenia. Nie traktuję nikogo z góry - po prostu więcej wysiłku wkładam w to, aby człowiekowi wytłumaczyć, jakie ma prawa. Ale nie mogę podejmować za nikogo decyzji, czy dochodzić swoich praw, czy nie. To już nie moja rola. A ludzie w tym się gubią najczęściej. |
Romulus napisał/a: |
Art. 1:
§ 1. Odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto popełnia czyn zabroniony pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia. § 2. Nie stanowi przestępstwa czyn zabroniony, którego społeczna szkodliwość jest znikoma. § 3. Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego, jeżeli nie można mu przypisać winy w czasie czynu. Czy to jest jakoś trudne. Pisane niezrozumiale? Wydaje mi się, że nie. Ale jestem członkiem kasty, która strzeże narodowi dostępu. Oczywiście - można się zastanawiać teraz, jak rozumieć ten przepis, może jak stosować go w praktyce. |
Romulus napisał/a: |
Nie musisz biec do prawnika (aczkolwiek tak się robi w większości cywilizowanych krajów). Możesz kupić sobie różne "bryki", które ci pomogą przebrnąć przez proces. Znowu - cel: księgarnia prawnicza. I szukamy książki pod tytułem np. "Wzory pism i umów w obrocie gospodarczym", może "Wzory pism w procesie cywilnym". Na ogół zawierają wzory wszelkich pism usystematyzowane według kolejnych stadiów procesu z prostym komentarzem, kiedy się dane pismo sporządza. |
MrSpellu napisał/a: |
Jedyną kastą, którą powinno się rozstrzelać, na dziesięć lat zamknąć w kołchozie, jeszcze raz rozstrzelać, a następnie wybatożyć i ukrzyżować, to kasta pracowników ZUSu. Zwłaszcza "PanieJadzieZosieGrażynki" z małych miejscowości. Świętego te zołzy doprowadziłyby do furii |
Daniel napisał/a: |
które ze sprawiedliwością nie wiele ma wspólnego. |
Mag_Droon napisał/a: |
Wirz mi, panie owe są i większych wsiach jak "Sosnowiec" |
Mag_Droon napisał/a: |
i bynajmniej nie są one zatrudniane tylko w ZUSie. Mile są widziane także w US, UM, na poczcie, w rejestracjach publicznych przychodni lekarskich itp. Pracują we wszystkich możliwych działach, od stanowisk kierowniczych po konserwatorki powierzchni płaskich. |
Mag_Droon napisał/a: |
Twoim miejscu Spellu bym tak głośno nie pisał o nich, bo siła ich w Polsce. Pewnie więcej niż pracowników pogotowia |
Cytat: |
A co ma prawa do sparwiedliwości ? Sąd jest od wyroków zgodnych z prawem a nie sprawiedliwych |
Mag_Droon napisał/a: |
A co to jest sprawiedliwość Toudi, serio pytam i proszę, |
Toudisław napisał/a: |
Jak żona musi płacić długi męża . To sprawiedliwe ? |
Toudisław napisał/a: |
Jak rodzic oddaje dziecku dom na własność a dziecko ma rodzica w dupie i dom sprzedaje to jest sprawiedliwe ? |
Toudisław napisał/a: |
A czy że państwo zabiera mi PIT, ZUS i Inne to sprawiedliwe ? |
Saika napisał/a: |
Prawo powinno być sprawiedliwe (czyli, ja wiem, pozwalać na równe traktowanie wszystkich obywateli w danej sytuacji?? |
Toudisław napisał/a: |
A czy że państwo zabiera mi PIT, ZUS i Inne to sprawiedliwe ? |
Toudisław napisał/a: |
czy fakt że parcujacy palci na bezrobotnego ? |
Tixon napisał/a: |
Czyli - Ty nie wiesz. Równe traktowanie : ukradł bułkę z głodu, ukradł bułkę z kaprysu, zabił w obronie własnej, zabił bo mu się nie spodobał. Czy równe potraktowanie tych przypadków jest sprawiedliwe? |
Tixon napisał/a: |
Tak, bo daje Ci coś w zamian za to. |
Tixon napisał/a: |
Tak, bo jak pracujący przestanie pracować i zostanie bezrobotnym, to też będzie otrzymywał pieniądze od pracującego. |
Mag_Droon napisał/a: |
Niesprawiedliwe jest też, że szkoła państwowa jest bezpłatna i wizyta u internisty też |
Saika napisał/a: |
Jest kłopot, Toudi, z tymi podatkami.
To nie kradzież |
Saika napisał/a: |
-bez nich nie byłoby autostrad i reszty infrastruktury |
dworkin napisał/a: |
zapis z Konstytucji nie jest zbyt silnym dowodem na tożsamość prawa i sprawiedliwości. |
dworkin napisał/a: |
Mogłeś odpisać w ten sposób Toudiemu. |
dworkin napisał/a: |
Ale zupełnie odwrotne stanowisko też nie oddaje prawdy, bo zacytowany ustęp Konstytucji jest dość wieloznaczny. Z punktu widzenia surowej logiki zdanie "sprawiedliwe i zgodne z prawem" zakłada pewną rozdzielność tych dwóch pojęć. Ale rozumiem, że dopiero razem składają się one na wymiar sprawiedliwości. |
Cytat: |
zacytowany ustęp z Konstytucji jest wieloznaczny. |
nosiwoda napisał/a: |
Nie jest wieloznaczny. |
nosiwoda napisał/a: |
Piękne zwroty, o których piszesz, nie są śmieszne. Normy Konstytucji są stosowane bezpośrednio, ale tylko te, które się do tego nadają. Pozostałe są deklaracją państwa, programem. Państwo deklaruje dążenie do tego czy owego (...) |
nosiwoda napisał/a: |
Zasada, którą przytoczyłeś, jest wcale nie śmieszna, a wręcz konieczna, żeby obywatel mógł przepisy aktów prawnych niższego rzędu (ustaw czy rozporządzeń) kwestionować pod kątem zgodności z Konstytucją. |
Romulus napisał/a: |
A sprawiedliwość - to trzeba by sięgnąć do podręczników i doktryny. A ja tego nie lubię, tj. wchodzenia w filozoficzne rozważania czym jest sprawiedliwość. Nie wiem, czy nie byłoby to komiczne np. w sprawie jakiegoś złodzieja prądu, abym rozważał w wyroku teorie na temat sprawiedliwości w literaturze przedmiotu |
Saika napisał/a: |
Właśnie "Państwo" Platona, choć to bełkot |
Tomasz napisał/a: |
To farsa a nie sąd. |
Tomasz napisał/a: |
Romek, ty jesteś ponoć sędzią w Płocku tak? |
Tomasz napisał/a: |
Wygrałem tam ostatnio w gospodarczym sprawę. Wprawdzie ciągnęła się strasznie z winy sądu, który sobie dwa razy terminy odwołał, nie doręczył przed rozprawą sprzeciwu powodowi i w ogóle się nie spieszył. Ale wygrałem w całości to nie narzekam W poniedziałek miałem publikację, na rozprawie ostatniej byłem dwa tygodnie temu. |
dworkin napisał/a: |
stanowisko Toudiego nie jest całkowicie pozbawione sensu. |
dworkin napisał/a: |
Dla kogoś, kto jedynie za sprawą urodzenia w konkretnym miejscu i konkretnym czasie stracił tę szansę, będą nawet bardziej niż śmieszne. |
dworkin napisał/a: |
Dlatego wolałbym model amerykański, który stawia sprawę jasno. |
dworkin napisał/a: |
A deklaracja "władze publiczne zapewniają" nie jest deklaracją dążenia do, tylko gwarancją zapewnienia. |
dworkin napisał/a: |
Ja rozumiem, że nie da się uniknąć pewnej niedookreśloności oraz życzeniowości, nie odpowiada mi jednak napychanie tym ustawy zasadniczej. Bo takie zobowiązania nie są w pełni uczciwie. Pewne minimum to konieczność i na tym wolałbym poprzestać. Resztę powinny określać bardziej jednoznaczne regulacje niższego rzędu. |
dworkin napisał/a: | ||
To jedyna praktyczna korzyść. Ale czy aż tak istotna? Czy tego samego nie załatwiłoby bardziej ogólne oświadczenie? Np. o równości wobec prawa? |
dworkin napisał/a: |
Po co takie zapewnienia rozbijać na kilkadziesiąt przypadków? Z każdym szczegółem coraz bardziej rozmijają się one z prawdą. |
dworkin napisał/a: |
Np: Jednocześnie dopuszczenie szkół prywatnych (tu z kolei prawo do działalności gospodarczej) i deklaracja równego dostępu do wykształcenia. |
dworkin napisał/a: |
Jednocześnie konkordat i zapis o równości wyznań. |
dworkin napisał/a: |
Moim zdaniem należy jak najbardziej unikać niedookreślonych pojęć i życzeniowych deklaracji, bo Konstytucja powinna być jak najbardziej obiektywna. Nie pozostawiać wiele do interpretacji. |
dworkin napisał/a: |
Dodatkowo subiektywne pojęcia są płynne, a prawo musi działać w ściśle określonych granicach. Np. jeśli chodzi o stypendia socjalne. Są przyznawane od pewnej "granicy biedy". Ktoś za dobrze sytuowany na stypę, komu jednak jej brak uniemożliwi godziwą edukację, również będzie pokrzywdzony. Zgodnie z literalną interpretacją Konstytucji w stosunku do prawa, które postawiło zbyt restrykcyjne wymagania. Oczywiście wielu przepisom można zarzucić ten brak płynności, ale tutaj mowa o ustawie zasadniczej. |
dworkin napisał/a: |
Tym wykładem o normach programowych i klauzulach generalnych trochę mnie przekonałeś, ale w takim razie użycie ich naprzemiennie z normami stosowanymi bezpośrednio wydaje mi się dziwne. |
nosiwoda napisał/a: |
Ale to wynika nie z jakiegoś uprzywilejowania kościoła katolickiego w polskim prawie (...) |
nosiwoda napisał/a: |
Ale gdzie tu naruszenie równego dostępu do wykształcenia? Państwo deklaruje równy dostęp do wykształcenia tam, gdzie jest to od państwa zależne. Zatem deklaruje równy dostęp do oświaty publicznej. |
nosiwoda napisał/a: |
Erm, nie rozumiem. Normy Konstytucji RP odnoszą się także do cudzoziemców, z wyjątkiem norm ściśle powiązanych z obywatelstwem RP. |
nosiwoda napisał/a: |
(...) Zaś nasza Konstytucja była uchwalana jako pierwsza w pełni funkcjonalna konstytucja odrodzonej RP, w okresie, w którym Polska przystępowała do wielu konwencji prawoczłowieczych, więc gwarancje i pewne powtórzenia ich norm mogły, a wręcz musiały się zdarzyć. Konstytucje też są znakiem czasu. Konstytucja USA nie jest tą samą Konstytucją, co w 1787 r., bo obrosła poprawkami i orzecznictwem. |
dworkin napisał/a: |
Czy konkordat stanowi odrębną i wyjątkową umowę z przedstawicielstwem konkretnego wyznania, nadając temu wyznaniu przywileje, jakich nie posiadają inne religie? Tak. |
dworkin napisał/a: | ||
I znów sfera interpretacji. Dopiero Ty dodałeś, że chodzi o zależność od państwa i oświatę publiczną. A przecież nie wynika to z samego pojęcia wykształcenia, które jest cholernie szerokie. |
dworkin napisał/a: |
Miałem na myśli obywatela RP, który z racji stanu, w jakim znalazł się poprzez urodzenie, miał mniejsze szanse na zdobycie wykształcenia np. Takich ludzi jest w Polsce naprawdę wielu. |
nosiwoda napisał/a: |
Ale to wynika nie z jakiegoś uprzywilejowania kościoła katolickiego w polskim prawie. Tak się składa, że głowa kościoła katolickiego jest jedyną głową jakiegokolwiek kościoła, która jednocześnie jest podmiotem prawa międzynarodowego publicznego - czyli Państwa Watykańskiego. Zatem jedynie z tą głową kościoła, jako głową państwa, można podpisać umowę międzynarodową - którą jest konkordat. Żaden inny kościół nie ma swego państwa - więc konkordatu czy odpowiednika nie da się z innymi kościołami podpisać. A poza tym - nawet gdyby mieli - to w przypadku religii "bezgłowych" jak buddyzm czy szamanizm - mielibyśmy wtedy mówić o dyskryminacji, bo nie ma umowy? To nie miałoby sensu.
Rzeczpospolita Polska nie odnosi się jednak tylko do kościoła katolickiego. Z nim ma konkordat, owszem, ale ponadto w systemie prawnym są odrębne ustawy o stosunku RP do: Kościoła Katolickiego; Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego; Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego; Kościoła Chrześcijan Baptystów; Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego; Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego; Kościoła Ewangelicko-Reformowanego; Kościoła Katolickiego Mariawitów; Kościoła Polskokatolickiego; Kościoła Starokatolickiego Mariawitów; Wschodniego Kościoła Staroobrzędowego; Kościoła Zielonoświątkowego; Karaimskiego Związku Religijnego; Muzułmańskiego Związku Religijnego; gmin wyznaniowych żydowskich. Zatem wolność wyznań, także w sferze formalnej i organizacyjnej, jest w Polsce naprawdę zapewniona :D |
Nosiwoda napisał/a: |
Tak się składa, że głowa kościoła katolickiego jest jedyną głową jakiegokolwiek kościoła, która jednocześnie jest podmiotem prawa międzynarodowego publicznego - czyli Państwa Watykańskiego. Zatem jedynie z tą głową kościoła, jako głową państwa, można podpisać umowę międzynarodową - którą jest konkordat. |
Saika napisał/a: |
a że tylko z Watykanem mogliśmy... |
Saika napisał/a: |
W praktyce-trzeba było się w Watykanem układać. |
Saika napisał/a: |
W praktyce-trzeba było się w Watykanem układać. |
Saika napisał/a: |
Tomasz niby racja, ale Watykan to państwo-a to oznaczało, że należy uregulować z nim stosunk |
Tomasz napisał/a: |
O a to czemu? Czy wojska Watykanu stały pod naszą stolicą? Okupowały większość kraju? . |
Toudisław napisał/a: |
Ale KRK to nie państwo a to ze głowa krk i glowa watykanu to ta sam osoba. No i co z tego ? |
Beata napisał/a: |
Co by się stało, gdyby konkordat nie został podpisany? Anatema przeca nad nami nie wisiała? |
Beata napisał/a: | ||
No właśnie - "mogliśmy" nie oznacza: koniecznie trzeba było wykorzystać tę możliwość. |
Jander napisał/a: |
No i Watykan dysponuje najlepszym wywiadem na świecie. |
Asuryan napisał/a: |
Dlaczego księży popełniający przestępstwo sądzi najpierw sąd kościelny, a dopiero później ewentualnie cywilny? |
Romulus napisał/a: |
Piszę w wolnych chwilach dużego posta o tym, jak państwo nie ufając sędziom tworzy procedury, które są super gwarancyjne dla oskarżonego, ale dają pole do nadużyć tj. przewlekania procesu. A i nawet bez przewlekania sprawiają, że proste sprawy trwać muszą długo. Podczas, gdy w USA oskarżonemu odbiera się większość tych praw, jakie gwarantujemy mu my. |
Romulus napisał/a: |
Moja koleżanka stara się zakończyć sprawę na pierwszej rozprawie. Z oczywistych względów. I z tych nieoczywistych także. W "obrocie" ma około 600 spraw, ponadto "odziedziczyła" po jednej z powyższej dwójki dwie szafy jej spraw, które jeszcze się nie rozpoczęły |
Amontillado napisał/a: |
Bo już rozumiem czemu rozprawy są w terminach półrocznych (jak nie więcej) zamiast rozprawa dzień po dniu a po tygodniu wyrok... (i co sędzia i prawnicy pamiętają po kilkumiesięcznej przerwie od danej sprawy? dodatkowa strata czasu na czytanie materiałów, żeby sobie przypomnieć "o co w tym wszystkim chodziło") |
Romulus napisał/a: |
Polskie prawo nie przewiduje takich preferencji. Też nic o tym nie wiem. Obydwa postępowania moga toczyć się niezależnie od siebie. |
Asuryan napisał/a: | ||
Tyle teoria, a jak to bywa w praktyce? Przeważnie ksiądz trafia na inną parafię, plebanię, etc, a całą sprawę próbuje się zatuszować. |
Asuryan napisał/a: | ||
Tyle teoria, a jak to bywa w praktyce? Przeważnie ksiądz trafia na inną parafię, plebanię, etc, a całą sprawę próbuje się zatuszować. |
Asuryan napisał/a: | ||
Tyle teoria, a jak to bywa w praktyce? Przeważnie ksiądz trafia na inną parafię, plebanię, etc, a całą sprawę próbuje się zatuszować. |
Asuryan napisał/a: | ||
Tyle teoria, a jak to bywa w praktyce? Przeważnie ksiądz trafia na inną parafię, plebanię, etc, a całą sprawę próbuje się zatuszować. |
Asuryan napisał/a: |
Chociażby stąd - http://www.ruchofiarksiezy.org/niepomoc.html |
Cytat: |
księży popełniający przestępstwo sądzi najpierw sąd kościelny, a dopiero później ewentualnie cywilny |
Rzepa napisał/a: |
Ponad 40 proc. Polaków negatywnie ocenia wymiar sprawiedliwości. Sądy działają nierzetelnie, stronniczo i są zbyt kosztowne – wynika z najnowszego raportu na temat efektywności polskiego sądownictwa opracowanego przez Helsińską Fundację Praw Człowieka i Forum Obywatelskiego Rozwoju. |
Rzepa napisał/a: |
Sytuację naszych sądów porównano z innymi krajami Rady Europy. Okazuje się, że Polska zajmuje piąte miejsce w wydatkach na wymiar sprawiedliwości (udział w PKB) oraz 12. miejsce w liczbie sędziów i dziesiąte w liczbie personelu pomocniczego – to dobre informacje. |
Rzepa napisał/a: |
Powodem złej oceny nie są więc niedostatki kadrowe oraz opóźnienia w procesach. Zdaniem autorów raportu polskie sądy pracują źle z dwóch zupełnie innych powodów: po pierwsze, mamy nadmiar stanowisk funkcyjnych obsadzonych przez sędziów i odrywających ich od orzekania. |
Rzepa napisał/a: |
Po drugie, brakuje nam systemu zarządzania obciążeniami nakładanymi na sędziów zarówno w skali całego kraju, jak i pojedynczych sądów.
Do poprawy nie potrzeba zmiany prawa. Wystarczy zmienić zarządzanie z poziomu Ministerstwa Sprawiedliwości i równomiernie obciążyć sędziów w całym kraju. Nie wszyscy się z tą tezą zgadzają. |
Rzepa napisał/a: |
– To prawda, że liczba sędziów funkcyjnych jest spora, ale branie pod uwagę tylko liczb daje niepełny obraz. Najgorzej jest w małych sądach. Tam niemal każdy sędzia pełni jakąś funkcję. Ale założenie, że funkcyjni nie orzekają, jest nieprawdziwe – tłumaczy „Rz” sędzia Ewa Chałubińska, przez sześć lat prezes Sądu Okręgowego w Łodzi. |
Rzepa napisał/a: |
Takiej opinii broni też Krzysztof Józefowicz, prezes SO w Poznaniu. Wylicza, że z podległych mu 21 sądów rejonowych tylko trzech prezesów orzeka mniej ze względu na pełnioną funkcję, pozostali – w pełnym wymiarze. |
Rzepa napisał/a: |
– Do wszelkich danych należy podchodzić krytycznie, ale nie można udawać, że one nie istnieją – odpowiada Dawid Sześciło z Fundacji Helsińskiej, jeden z autorów raportu. |
Rzepa napisał/a: |
– To nieprawda, że nie ma pieniędzy na funkcjonowanie sądów. Trzeba badać, gdzie są one wydawane – wtóruje mu Jarosław Bełdowski, który pracował nad raportem w FOR. Twierdzi, że podstawa to równomierne obciążenie sędziów. – Małe sądy nie są efektywne – dodaje. |
Rzepa napisał/a: |
Zbyt długie procedowanie to problem, na który od dawna zwracają uwagę uczestnicy naszego wymiaru sprawiedliwości. Nie można też zapominać, że z ponad 550 wyroków, które zapadły w Strasburgu przeciwko Polsce, jedna trzecia dotyczy przewlekłości. Jest lepiej, bo sprawy trwają krócej – to optymistyczny wniosek z raportu.
Sprawa rozwodowa trwa średnio 179 dni (jeszcze kilka lat temu 300). – W sądach widać poprawę, szczególnie tych mniejszych – mówi adwokat Monika Strus-Wołos. |
Rzepa napisał/a: |
I podaje, że jeszcze niedawno na pierwszy termin w sprawie gospodarczej czekało się rok, dziś ok. czterech miesięcy. |
Rzepa napisał/a: |
Nawet po poprawie daleko nam do innych państw – w Holandii rozwód w pierwszej instancji zajmuje sądowi 25 dni, na Litwie – 35, a w Danii – 90.
Zbyt sformalizowana i rozbudowana procedura – co do tego wszyscy są zgodni. |
Rzepa napisał/a: |
Opinia Jacka Czaji, sekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości |
Rzepa napisał/a: |
Autorzy raportu wskazują, że w Polsce liczba sędziów na 100 tysięcy mieszkańców jest stosunkowo wysoka, równie wysoki jest poziom zatrudnienia personelu dodatkowego w sądach. Na podstawie tego została postawiona teza o zbyt dużej liczbie stanowisk funkcyjnych, szczególnie w małych sądach, przekładającej się na niską efektywność pracy. Jest to ogromne uproszczenie, ale problem istnieje. Prowadzimy więc prace w zakresie zmian struktury organizacyjnej sądownictwa, tak aby poprawić zarządzanie w poszczególnych jednostkach wymiaru sprawiedliwości. Trzeba także wprowadzić mechanizmy podnoszące jakość pracy, zarówno sędziów, jak i pracowników obsługi. To i wiele innych zmian jest przedmiotem dużej nowelizacji ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych. |
Rzepa 2 napisał/a: |
Sędziowie nie mają wpływu ani na obowiązujące prawo, ani na organizację wymiaru sprawiedliwości – przypomina Konrad Wytrykowski, sędzia Sądu Rejonowego w Legnicy |
Rzepa 2 napisał/a: |
Zarzut przewlekłości postępowań sądowych często pojawia się w publikacjach, publicznych wypowiedziach czy analizach poświęconych polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Zwykle bez głębszej analizy winą za ten stan obarczane są wyłącznie sądy, obsadzone przez „nieprzygotowanych fachowo sędziów” (tak Dariusz Śniegocki, dziekan warszawskiej OIRP, w wypowiedzi dla „Rz” z 6 – 7 września). Pomijając grubą niestosowność takich tez, wypada się zastanowić, czy zawsze to sądy i sędziowie odpowiadają za zbyt długo trwające postępowania? Nie zaprzeczam, że zdarzają się sytuacje, gdy to sąd odpowiada za przewlekłość, jednak głównymi winowajcami są organy władzy ustawodawczej i wykonawczej. |
Rzepa 2 napisał/a: |
Ustawy sprawiają wrażenie, jakby były pisane na kolanie – tworzone są pod kątem doraźnych potrzeb, bez zachowania zasad techniki legislacyjnej, bez oglądania się na potrzebę spójności systemu prawnego. Króluje niestabilność prawa, częste nieprzemyślane nowelizacje (kodeks postępowania karnego w ciągu dziesięciu lat od wejścia w życie był nowelizowany 44 razy!), tworzenie przepisów kompletnie niezrozumiałych dla przeciętnego obywatela, jak choćby ustawy podatkowe czy te z zakresu zabezpieczenia społecznego.
Przykładem takiej legislacji jest złożony w Sejmie poselski projekt ustawy o sędzim śledczym. Wystarczy wspomnieć pomysł, by sędzią śledczym zostawała osoba legitymująca się stażem w zawodzie radcy prawnego albo notariusza. Propozycja ta tak wiele mówi o obeznaniu autorów projektu ustawy z przedmiotem jej regulacji, że można ją pozostawić bez komentarza. |
Rzepa 2 napisał/a: |
Nie tak dawno rząd próbował w trybie pilnym przepchnąć przez proces legislacyjny ustawę zmieniającą ustrój sądów. Oczywisty dla prawników fakt, iż łamano przy tym konstytucję, nie miał dla promotorów ustawy żadnego znaczenia. |
Rzepa napisał/a: |
Z ostatnio uchwalanych bubli prawnych uwagę zwraca ustawa z 29 marca 2007 r. o zmianie k.p.k., która zmieniła właściwość rzeczową sądów karnych. Traf chciał, że ustawodawcy zabrakło precyzji przy konstruowaniu przepisów przejściowych. Skutkiem tego była konieczność przekazania nawet rozpoczętych wcześniej spraw karnych z sądów rejonowych do okręgowych, co implikowało konieczność prowadzenia ich od początku z powtarzaniem całego postępowania dowodowego. I oto – po zamieszaniu z przekazywaniem spraw w 2007 r. – ustawodawca znowu próbuje zafundować nam kolejną wędrówkę akt, tym razem z sądów okręgowych do rejonowych. Tak będzie, jeśli zostanie uchwalona i wejdzie w życie projektowana ustawa o zmianie k.p.k. przywracająca właściwość sądów rejonowych w większości spraw przekazanych w 2007 r. sądom okręgowym z sądów rejonowych. |
Rzepa 2 napisał/a: |
Od lat słyszymy o konieczności reformy procedur sądowych. Zwłaszcza politycy chętnie w mediach wypowiadają się o konieczności zmian, „by przyśpieszyć procesy sądowe”. Fakty są takie, że w postępowaniach sądowych nadal obowiązują procedury sądowe rodem z PRL. Wystarczy wskazać na:
- stopień sformalizowania procedur sądowych. Wedle raportu Banku Światowego dochodzenie praw z umów na drodze sądowej według stanu na 1 lipca 2007 r. obejmowało w Polsce aż 38 procedur, podczas gdy na Słowacji – 30, w Czechach – 27, zaś w Irlandii zaledwie 20; - ciągłe hołdowanie zasadzie prawdy materialnej, gdzie to od sędziego, a nie od stron sporu wymaga się przedstawienia faktów, co prowadzi do nadmiernego przedłużenia postępowania dowodowego; - rozbudowaną ponad zdrowy rozsądek dewolutywność orzeczeń wpadkowych umożliwiającą stronom odwlekanie wydania orzeczenia, a następnie jego uprawomocnienia; - pozorną kontradyktoryjność, gdzie, jak w postępowaniu karnym, sąd często musi działać jako organ inkwizycyjny szukający dowodów albo paragrafu na sprawcę; - nieprzystający do wymagań współczesności system biegłych sądowych; - rozbudowaną możliwość zaskarżania orzeczeń kończących postępowanie – nawet do dwóch instancji, z faktycznymi uprawnieniami dla sądów odwoławczych do kontroli niemal całego postępowania niezależnie od granic zaskarżenia. |
Rzepa 2 napisał/a: |
Mało? Można jeszcze wspomnieć o zbyt ogólnie sformułowanych przesłankach uchylania orzeczeń sądowych w toku kontroli instancyjnej, co przecież w konsekwencji oznacza konieczność powtarzania całego postępowania. O uszczęśliwianiu oskarżonych obowiązkiem obecności na rozprawie, co wielokrotnie oznacza konieczność wieloletnich poszukiwań i zawieszanie postępowań. Nie można też zapomnieć o nieskutecznej i długotrwałej egzekucji należności cywilnych przez komorników. Mimo że sfera ta jest całkowicie niezależna od sądów, często również przewlekłości postępowań egzekucyjnych są kładzione na karb sądownictwa. Trudno o większe nieporozumienie.
Pojawia się pytanie, dlaczego mimo upływu ponad 19 lat od upadku komunizmu nie doczekaliśmy się nowoczesnych procedur sądowych zrywających z reliktami realnego socjalizmu? |
Rzepa 2 napisał/a: |
Ustawodawca nie ustawał w ciągłym zwiększaniu kognicji sądów, bez umiaru dokładając coraz to nowe kategorie spraw, nawet gdy ich charakter nie wymagał rozpoznania przez sąd. Wystarczy wspomnieć sprawy rejestrowe, wykroczeniowe, większość spraw związanych z wykonywaniem orzeczeń karnych. Ciągłe zwiększanie ilości spraw sprawiło, że polski sędzia stał się w Europie liderem w ilości rozstrzyganych spraw.
W Raporcie Banku Światowego z 2006 r. odnotowano, że polski sędzia rocznie rozstrzyga średnio 1206 spraw cywilnych i 883 sprawy karne, podczas gdy jego holenderski odpowiednik zaledwie – 656 spraw cywilnych i 325 spraw karnych, austriacki – odpowiednio 1052 sprawy cywilne i 300 spraw karnych. |
Rzepa 2 napisał/a: |
Czy wobec tego można zarzucać polskim sędziom, że za mało pracują? A może łatwiej byłoby przyznać, że po prostu mają do rozpoznania za dużo spraw? Nie będzie przecież odkryciem Ameryki stwierdzenie, że ilość spraw ma przełożenie na czas oczekiwania na rozstrzygnięcie. |
Rzepa 2 napisał/a: |
Obowiązkiem sędziego jest odpowiednie przygotowanie rozprawy, czyli wydanie zarządzeń koniecznych do jej zaplanowania i przeprowadzenia. Na drodze ku temu zwykle stoi kilka poważnych przeszkód wynikających z niedoinwestowania i fatalnej organizacji wymiaru sprawiedliwości.
Bezpośrednio od sędziego akta trafiają do sekretariatu, gdzie mają dużą szansę na to, by wpaść w ręce praktykanta przysłanego z urzędu pracy na półroczną pracę interwencyjną. Nie trzeba dużej fantazji, by się domyślić, że najczęściej są to osoby, które nie mają pojęcia o procedurach sądowych i nie wiążą z wymiarem sprawiedliwości żadnej przyszłości. Jeśli już uda się wysłać właściwe przesyłki odpowiednim osobom, ich doręczeniem zajmie się Poczta Polska – ze swoim anachronicznym aparatem urzędniczym, ze ślimaczym tempem pracy, z listonoszami roznoszącymi korespondencję w porze, gdy zwykli ludzie są w pracy, a nie w domu. A korespondencja sądowa może być wysyłana wyłącznie za pośrednictwem Poczty Polskiej dzięki nieocenionej inwencji decydentów z Ministerstwa Sprawiedliwości, które już kilkakrotnie przedłużało zawartą z tą instytucją w 2001 r. umowę o wyłączności. Efektem tego są wielokrotne odroczenia rozpraw z uwagi na brak dowodów doręczenia stronom zawiadomień o terminach; konieczność odraczania rozpraw na terminy wystarczająco długie, by poczta zdołała doręczyć np. wezwanie dla świadka; problemy z wykonywaniem zarządzeń sądu o niezwłocznym zwolnieniu osoby pozbawionej wolności, jeśli przebywa ona w zakładzie penitencjarnym położnym w innym mieście niż siedziba sądu. |
Rzepa 2 napisał/a: |
Nie bez problemów przebiega też wykonywanie sądowych nakazów doprowadzenia osób pozbawionych wolności z zakładów karnych i aresztów śledczych. Jest to w pełni wytłumaczalne, jeśli się zważy, że musi się tym zajmować policja powołana przecież głównie do walki z przestępczością, a nie do obsługiwania sądowych wokand.
Powstaje wobec tego pytanie, dlaczego nie stworzono obsługi sędziów z prawdziwego zdarzenia z inwestowaniem w dobrych protokolantów, sekretarzy i asystentów? Dlaczego Ministerstwo Sprawiedliwości nie zapewniło sądom sprawnego systemu doręczania przesyłek? Dlaczego zrezygnowano z policji sądowej, która mogłaby zająć się wyłącznie obsługą sądów w zakresie konwojowania, doprowadzania osób wezwanych czy ochroną czynności sądowych? |
Rzepa 2 napisał/a: |
Może jednak warto się zastanowić, czy w takim razie rządzącym zależy na fachowym i sprawnym wymiarze sprawiedliwości, czy też może chodzi wyłącznie o to, by był on tani? |
Rzepa 2 napisał/a: |
Czas skończyć z mitem, że to sędziowie ponoszą winę za zbyt długie okresy postępowań sądowych. Sędziowie nie stanowią prawa, nie uczestniczą w procesach legislacyjnych. Nie można ich obarczać odpowiedzialnością za fatalny stan polskiego prawa ani za anachroniczne i sformalizowane procedury sądowe. Sędziowie nie mają też wpływu na organizację ani ustrój wymiaru sprawiedliwości, bo one również zależą od decyzji podejmowanych przez parlament (ustawy) bądź ministrów (rozporządzenia). Trzeba mieć dużo tupetu, by w obliczu własnych wieloletnich zaniedbań i grzechu lekceważenia trzeciej władzy odpowiedzialność za przewlekłość procesów sądowych przerzucać na sądy niemające wpływu ani na obowiązujące prawo, ani na organizację wymiaru sprawiedliwości. |
Romulus napisał/a: |
Jak pisałem w tym temacie - wystarczy pozwolić opracować projekty reformy ludziom, którzy się na codzień zajmują zmaganiem z tymi wszystkim problemami. Będzie mniej formalizmu, mniej procedur, mniej obciążeń. Ale - to akurat jest postulat z kręgu tych fantastycznych |
Tixon napisał/a: |
Toudisław, na własny użytek, jak np. na wsi ma się kury, świnie, koty itp |
Cytat: |
Zakres spraw, którymi sądy muszą się zajmować, jest w Polsce zbyt szeroki. Do sądów nie powinny trafiać sprawy błahe, które obecnie dominują. Byłoby więcej czasu na sprawy ważne - uważa, cytowany przez gazetę, sędzia Jacek Przygucki, szef Zespołu Poprawy Funkcjonowania Sądownictwa przy Stowarzyszeniu Sędziów "Iustitia". |
Romulus napisał/a: |
odciążyć sądy od pierdół typu wykroczenia, czy sprawy z oskarżenia prywatnego - nie ma szans. |
Romulus napisał/a: |
To podważ opinię psychiatrów, że się pomylili i będziesz mógł go skazać. A na jakiej podstawie podważysz |
Kodeks karny napisał/a: |
Art. 93. Sąd może orzec przewidziany w tym rozdziale środek zabezpieczający związany z umieszczeniem w zakładzie zamkniętym lub skierowaniem na leczenie ambulatoryjne tylko wtedy, gdy jest to niezbędne, aby zapobiec ponownemu popełnieniu przez sprawcę czynu zabronionego związanego z jego chorobą psychiczną, zaburzeniami preferencji seksualnych, upośledzeniem umysłowym lub uzależnieniem od alkoholu lub innego środka odurzającego; przed orzeczeniem tego środka sąd wysłuchuje lekarzy psychiatrów oraz psychologa, a w sprawach osób z zaburzeniami preferencji
seksualnych – także lekarza seksuologa. Art. 94. § 1. Jeżeli sprawca, w stanie niepoczytalności określonej w art. 31 § 1, popełnił czyn zabroniony o znacznej społecznej szkodliwości i zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, że popełni taki czyn ponownie, sąd orzeka umieszczenie sprawcy w odpowiednim zakładzie psychiatrycznym. § 2. Czasu pobytu w zakładzie nie określa się z góry; sąd orzeka zwolnienie sprawcy, jeżeli jego dalsze pozostawanie w zakładzie nie jest konieczne. § 3. Sąd może zarządzić ponowne umieszczenie sprawcy określonego w § 1 w odpowiednim zakładzie psychiatrycznym, jeżeli przemawiają za tym okoliczności wymienione w § 1 lub w art. 93; zarządzenie nie może być wydane po upływie 5 lat od zwolnienia z zakładu. |
Toudisław napisał/a: |
Nadal mi nie odpowiedziałeś kto poniesie odpowiedzialność jeżli on znowu zabije. |
Toudisław napisał/a: |
Nadal mi nie odpowiedziałeś kto poniesie odpowiedzialność jeżli on znowu zabije |
Asuryan napisał/a: |
Gdyby w naszym kraju normą było, iż państwowy pracownik (urzędnik, lekarz, etc) ponosi odpowiedzialność za swe działania - to by w naszym kraju zupełnie inaczej się żyło. |
Romulus napisał/a: |
Z pewnością wszyscy wówczas kryliby własne tyłki i starali się nie wydawać decyzji, albo wydawaliby je tak, aby się nikomu nie narazić. Pal diabli prawo - po co mam odpowiadać za jego stosowanie? |
wred napisał/a: |
nawalił się, dostał szału, poderżnął dziecku gardło ale spoko - |
Toudisław napisał/a: |
A kto mi obieca, że on się znowu nie urżnie ? |
Tixon napisał/a: |
Kto Ci obieca, że ktokolwiek inny się nie urżnie i tak nie zrobi? |
Toudisław napisał/a: |
A Tutaj gość Zabił dziecko i nie poniósł żadnej odpowiedzialności. Jeżeli już wiadomo jak zachowuje się po Alkocholu to są przesłanki by go izolować |
Toudisław napisał/a: | ||
Nikt ale ja nikogo nie zabiłem więc nie muszę nic udowadniać. A Tutaj gość Zabił dziecko i nie poniósł żadnej odpowiedzialności. Jeżeli już wiadomo jak zachowuje się po Alkocholu to są przesłanki by go izolować |
Toudisław napisał/a: |
Jeżeli już wiadomo jak zachowuje się po Alkocholu to są przesłanki by go izolować |
MrSpellu napisał/a: |
Czyli jak dobrze rozumiem, popraw mnie ktoś, że jeżeli nawalę się jaki stodoła i kogoś zabiję, to jest spora szansa, że mnie uniewinnią? Albo pod wpływem siądę za kółkiem i na przykład potrącę ze skutkiem śmiertelnym kobietę w dziewiątym miesiącu ciąży (albo by nie dramatyzować - brudnego, jednookiego żula z ułamanym gebisem), to też jest szansa, że mnie uniewinnią, bo biegli uznają, że byłem niepoczytalny? |
Toudisław napisał/a: |
A mnie Wkurwia to, że gdyby ojciec tej dziewczyny zabił tego śmiecia to by poszedł siedzieć na 100 %. I pewnie nic by mu nie pomogło. A nadal nie rozumiem jak można gościa od tak wypuścić bez żadnej adnortacji w aktach. Jako nie karany może przecież nawet w Policji pracować. To by było kuriozum obecnie ktoś kto ma MANDAT może się do policji nie dostać a taki morderca tak .. |
ManJAk napisał/a: |
:DDD
Nie wychodzi? XDDD weź mnie nie rozbrajaj Panie sędzio, nie wiem czy kojarzysz sytuacje gdy syn Wałęsy przejechał kogoś na drodze? Pamiętasz wyrok? Uniewinniający! Googlam i całego arta nie widzę, sprawa z 2003 roku, był pod wpływem alkoholu! (ok 2 promile o ile mowa o tym synu co wygooglałem) i spowodował wypadek, nie pamiętam czy ze skutkiem śmiertelnym a artykuły w archiwach lub po zapłaceniu smsem... A teraz konkurs, jaki był powód uniewinnienia mordercy mającego wpływowego tatusia? Jego adwokat powołał się na to że jego klient miał wtedy - uwaga - "pomroczność jasną" i dlatego nie odpowiada za swoje czyny... O to wykorzystanie medycyny w sądzie! wiwat! Jedynie lepsza od tego jest chyba "schizofrenia bezobjawowa" z powodu której wysyłano przeciwników Stalina do psychiatryków |
Romulus napisał/a: |
eśli się wku....sz na psychiatrię jako dziedzinę medycyny (wiedzy), to ok. Ale na nikogo innego nie masz powodu. Prawo nie wychodzi w tym zakresie dalej, niż medycyna. Byłoby dziwne, gdyby było na odwrót, nie? |
Toudisław napisał/a: |
szczeże |
Cytat: |
Przemysław był już karany, ale nie figuruje w rejestrze skazanych, represje uległy bowiem zatarciu. W listopadzie 1993 roku spowodował po pijanemu kraksę, w którym jedna osoba została ranna. Prokurator oskarżył go wówczas także o ucieczkę z miejsca wypadku oraz znieważenie policjantów. Gdański sąd skazał go na 2 lata więzienia. Obrona złożyła odwołanie. Sąd - wówczas Wojewódzki złagodził mu karę do 21 miesięcy w zawieszeniu na cztery lata. Podczas tamtego procesu adwokat jako okoliczność łagodzącą wskazał "pomroczność jasną", która doskwierała Przemysławowi. |
ManJAk napisał/a: |
Sam pisałeś że alko nie jest usprawiedliwieniem i nawet dodatkowo może obciążyć, a tu proszę zamienia się wyrażenie "odurzony alkoholem" na "posiadający w chwili popełnienia czynu pomroczność jasną" i jupikajej madafaka? Już pomijając że nie da się udowdnić jaki był stan medyczny (propo pomrocznosci) w chwili wypadku i czy w ogóle występowała. |
ManJAk napisał/a: |
i kto wie co poszło dalej z wyrokiem: |
Cytat: |
Sąd może jednak na wniosek skazanego zarządzić zatarcie skazania już po upływie 5 lat, jeżeli skazany w tym okresie przestrzegał porządku prawnego, a wymierzona kara pozbawienia wolności nie przekraczała 3 lat.
W razie skazania na grzywnę albo karę ograniczenia wolności, zatarcie skazania następuje z mocy prawa z upływem 5 lat od wykonania lub darowania kary albo od przedawnienia jej wykonania. Na wniosek skazanego sąd może zarządzić zatarcie skazania już po upływie 3 lat. |
Toudisław napisał/a: |
Tak czy siak sparwa śmierdzi. Ta sparwa oraz facet kótremu za jazdę po pi9jaku odebrano prawojazdy na motor do dla mnie wręcz oczystiste przesłanki by sparwdzić czy nie pojawiłą się tam gdzieś łapówka czy kumoterstwo. |
Romulus napisał/a: |
jeśli samochodem - to zawsze traci na samochód, jeśli jechał ciągnikiem to zawsze na ciągnik. |
Romulus napisał/a: |
Jeśli sprawca był karany w 1993 r. to do 2003 r. doszło do zatarcia skazania. Żaden wyrok nie wisi nad sprawcą przez całe życie. Przy jeździe po pijanemu po kilku latach od wykonania kary . |
Toudisław napisał/a: |
Samohodem |
Toudisław napisał/a: | ||
Bzdura. http://www.motofakty.pl/a...a_sedziego.html To tylko jeden taki przypadek a było kilka. Jechał samochodem a odebrali mu na motor którego i tak nie ma. A Samohodem może dalej jeździć |
Toudisław napisał/a: | ||
Po wykonaniu. A kara została wykonana kiedy ? Zresztą trzeba by sprawdzić miesiące bo to na styk |
Toudisław napisał/a: |
Romulus, odpowiedz proszę na moje pytania o ojca i o prace w policji |
Romulus napisał/a: |
Ale, czyjego ojca? Mojego? Wałęsy? |
Romulus napisał/a: |
Jak widzisz sam w tym newsie - wyrok został uznany za kontrowersyjny. |
Toudisław napisał/a: | ||
Eh ... Pisałem o tym wcześniej. O ojcu zamordowanej dziewczynki. Co by się stało gdyby zabił tamtego morderce. iczy tamten gość mógł by pracować w policji |
Toudisław napisał/a: | ||
Przez media. A Naczelnik uważa że jest ok W krytykowanym orzeczeniu nie widzę żadnych uchybień. Sędzia ma możliwość wyboru wariantu ukarania sprawcy przestępstwa. Gdyby tego kierowcę pozbawić możliwości wykonywania zawodu, cała rodzina straciłaby jedyne źródło dochodu. Niekiedy sąd winien kierować się zasadami humanitaryzmu 2 sędziów twierdzi że nie masz racji. A o zaskarżeniu wyroku przez prokuraturę niedzie nie mogę znaleść Na mój nos sprawa śmierdzi łapówką. |
Romulus napisał/a: |
Tak, czy siak - zostałby on uznany za winnego. Byłby w świetle prawa przestępcą. |
Romulus napisał/a: |
Ty wolisz szukać łapówki, |
Toudisław napisał/a: | ||
No właśnie. Nie miał by szans na chwilową nie poczytalność. A morderca jego córki nie poniósł żadnych konsekwencjni swego czynu. I nie odpowiedz8iałeś Czy ten facet mógł by pracować w policji ? Zostać sędzią ? Jest przecież nie karany. |
Toudisław napisał/a: |
Troszkę fajnych informacji
http://www.policyjnyserwi...dycze,4340.html |
Toudisław napisał/a: |
Następny ciekawy wyrok ale już zgodny z prawem to kontroweryjny
http://wiadomosci.gazeta....09,3075498.html |
Cytat: |
Trwa postępowanie dyscyplinarne w sprawie sędzi z Krasnegostawu podejrzewanej o prowadzenie sprawy pod wpływem alkoholu. |
Cytat: |
45-letni kierowca lubelskiego MPK wpadł latem. Jechał po pracy swoim prywatnym autem. Był kompletnie pijany. Pierwsze badanie wykazało w jego krwi 2,2 prom. alkoholu, drugie 2,4. |
Mag_Droon napisał/a: |
Wydaje mi się, że do takich njósuff o wyrokach powinna być dodawana notka, że tego a tego dnia sądy karne wydały ileśtam wyroków. Łatwoby policzyć procent, bądź promil takich kfiatków |
Romulus napisał/a: |
Żeby zostać sędzią albo policjantem trzeba przejść badania psychologiczne |
Toudisław napisał/a: | ||
Które można przejść. Facet jest nie groźny więc może je zdać nie ? I Policja też sprawdza. Ale czy ma prawo odmówić na tej podstawie ? I czy sprawdzi aż tak dokładnie ? Ale Formalnie może zostać. |
Mag_Droon napisał/a: |
Wydaje mi się, że do takich njósuff o wyrokach powinna być dodawana notka, że tego a tego dnia sądy karne wydały ileśtam wyroków. Łatwoby policzyć procent, bądź promil takich kfiatków i nagle by się okazało, że częściej myli się ten i ów krytykujący w swojej pracy (często też tak czy inaczej krzywdząc innych). |
Romulus napisał/a: |
No nie wiem, dwa składy orzekające były jednomyślne. Może więc to tylko jednostronna wersja zdarzenia? |
Cytat: |
Głupia może, ale i spełnia swój pedagogiczny cel. Może tak było i tym razem. |
Romulus napisał/a: |
Czy od wszystkiego w tym kraju musi istnieć odwołanie? |
Toudisław napisał/a: | ||
Tak, Zawsze powinna być jakaś droga odwołania ale nie koniecznie cały proces. Może tylko " Rozmowa " z Sędzią ? W USA " Proces " może trwać 3 minuty. Sędzią zerka w .papiery zadaje 1-2 pytania i po sprawa. Chyba, że uzna że coś jest na rzeczy. Ale myślę że takie zarkanie w papiery i odwolania tylko w oczywistych przypadkach naruszenia procedur to dobry pomysł.l |
Toudisław napisał/a: |
a tak dodatkowo
http://www.rp.pl/artykul/...ie-ma-kary.html |
Toudisław napisał/a: |
Problem w tym, że wina jako tak nie podlegała dyskusji. Facet się przyznał. |
Toudisław napisał/a: |
Może tylko " Rozmowa " z Sędzią ? W USA " Proces " może trwać 3 minuty. Sędzią zerka w .papiery zadaje 1-2 pytania i po sprawa. Chyba, że uzna że coś jest na rzeczy. Ale myślę że takie zarkanie w papiery i odwolania tylko w oczywistych przypadkach naruszenia procedur to dobry pomysł |
Wulf napisał/a: | ||
|
Wulf napisał/a: | ||
|
Romulus napisał/a: |
Może tak byłoby w sam raz. |
Romulus napisał/a: |
Na to mógłbym przystać |
Romulus napisał/a: |
Tu się zgadzam z rozstrzygnięciem. Wprawdzie rację ma jeden z prawników twierdzących, że takie posługiwanie się opiniami prawnymi nie może zwalniać z odpowiedzialności. |
Wulf napisał/a: |
Na upartego (teoretycznie) - można w Polsce uniewinnić w sprawie kogoś, kto się przyznawał To, że się to rzadko robi... cóż, to już trochę inna sprawa. |
Wulf napisał/a: |
W USA są sądy pokoju - sprawują je amatorzy (znaczy nie zawodowi prawnicy, a tylko przeszkoleni elementarnie zwykli ludzie) i to się spisuje. W drobnych sprawach cywilnych i karnych nie potrzeba najczęściej prawnika, a zwyczajnie kogoś kto pomyśli. |
Toudisław napisał/a: |
I nazywanie Faszystą ? |
Mag_Droon napisał/a: |
To mniej więcej jak Ty nazywałeś czasami komuchami i lewakami każdego, |
Romulus napisał/a: |
Inna kwestia, to czy ta "blokada" będzie legalnym zgromadzeniem, czy nie. Zapewne władze Warszawy nie wydadzą zgody na tą "blokadę" na tej trasie, po której ma iść ten marsz. z oczywistych względów: aby nie doszło do rozruchów i żeby potem nikt nie miał pretensji do miasta, że sprowokowało zadymę. Ale to już decyzja administracyjna. |
wred napisał/a: |
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,14-latka-zabila-sie-bo-ja-molestowali-4-lata-w-sadzie,wid,12859193,wiadomosc.html
Wiem, że się czepiam, ale czemu sądy są tak opieszałe ? |
wred napisał/a: |
I przykład mój osobisty - jestem wzywany na rozprawy w związku z machlojkami mojego dawnego pracodawcy - 10 lat temu u niego pracowałem przez 3 miesiące. |
wred napisał/a: |
Ciągnie się to już chyba 3-4 rok, byłem na 5 czy 6 rozprawach, ANI RAZU o nic mnie jeszcze nie zapytano, chociaż nic nie wiem na temat przekrętów mojego byłego szefa. Przychodzę na rozprawę - sprawdza się obecność i sobie siedzę godzinkę czy dwie na korytarzu, po czym z różnych przyczyn ogłaszana jest kolejne rozprawa za np. pół roku... |
Romulus napisał/a: |
Ale w jakim charakterze jesteś wzywany? Świadka? Pokrzywdzonego-świadka? Co to za postępowanie (tryb: cywilny, karny)? |
Romulus napisał/a: |
2. żądaj zwrotu kosztów przejazdu za każde stawiennictwo oraz zwrotu utraconego zarobku (choć tu dostaniesz tylko ok. 83 zł za utracony zarobek a za przejazd równowartość biletu najtańszym środkiem komunikacji publicznej - ale to zawsze coś) |
Romulus napisał/a: |
Najwyżej mogę nałożyc na świadka karę pieniężną, jeśli się nie stawi bez usprawiedliwienia. |
Cytat: |
Koszt postępowania już przekroczył kilkaset tysięcy złotych. |
utrivv napisał/a: |
1. Obrońca za każdą rozprawę inkasuje pewnie ze 2000zł więc mamy pewnego rodzaju kare dla oskarżonego (ciekawe kiedy mu się skończy kasa?) |
utrivv napisał/a: |
2. Rzesza specjalistów ma pracę. |
utrivv napisał/a: |
Gość już jest sparaliżowany więc niby jaka jeszcze kara gorsza od tej go spotka? |
Cytat: |
Dziwne, że firmy starają się odzyskać przedawnione długi. Czy sąd z automatu nie powinien takich roszczeń odrzucać ? Przecież dokładnie wiadomo ile lat za co można dochodzić swoich pieniędzy... |
wred napisał/a: |
Ale ile osób ulegnie jak ich ktoś straszy komornikiem, sądem, wydzwania i molestuje... ? |
Romulus napisał/a: |
Roszczenia przedawnione - tak, jak napisałem akapit wcześniej, to tzw. zobowiązania naturalne. Możesz je zapłacić, ale nie musisz. Jeśli zapłacisz - to ok, miałeś przecież dług. Jeśli nie zapłacisz, bo się przedawniło - też ok, nie można ci z tego zarzutu robić. To, że jesteś balon bo nie sprawdziłeś, że się przedawniło - to nie wina sądu, ani twojego wierzyciela. Tylko i wyłącznie twoja. |
Romulus napisał/a: |
Oczywiście, że nie. Na tym to polega. Aby było szybciej i sprawniej sąd bada tylko zasadność argumentów jednej strony. Druga może się bronić w odwołaniu. Wtedy dopiero sprawa trafia na rozprawę. Jeśli się nie broni - przyjmuje się, że się zgadza. Nakaz się uprawomocni i nadaje się do egzekucji komorniczej. . |
Romulus napisał/a: |
Hahahahahahhaaaa!!! Spoko. Wszystko można. Wystarczy zmienić prawo. Tylko potem nie płaczcie, że proces tyle trwa
. |
Cytat: |
. Co więcej, w takich sprawach nie będzie stosowana zasada domniemania niewinności, czyli osoba oskarżona o dyskryminację musi udowodnić, że się jej nie dopuściła. |
Cytat: |
firma transportowa nie będzie mogła zastrzec, że będzie wozić tylko osoby o określonym kolorze skóry. |
Cytat: |
właściciel mieszkania będzie mógł wynajmować swój lokal np. tylko osobom bezdzietnym. |
Cytat: |
Właściciel firmy nie będzie mógł odmówić wykonania usługi, powołując się na stereotyp na temat jakiejś grupy obywateli |
Toudisław napisał/a: |
( ze skały emerytów będzie się zżucać za kila lat dopiero ) |
Tixon napisał/a: |
Jest sparaliżowane dziecko z powodu błędu lekarza w prywatnej klinice. Klinika z wyroku sądu płaci rentą, do czasu ogłoszenia upadłości. Właściciel kliniki ma drugą, która "funkcjonuje całkiem dobrze", ale nie chce płacić za zobowiązania tej pierwszej. Nie do końca orientuję się jak to z tymi zobowiązaniami jest - czy odpowiada za nie dane przedsiębiorstwo, czy też właściciel i czy w takiej sytuacji obowiązek spłaty przechodzi na drugą. |
Tixon napisał/a: |
Chwila moment, jaka litość? Sąd ma orzekać wyroki zgodnie z prawem, a nie z litości? |
Tomasz napisał/a: | ||
Nie, chyba że to jest w jakiś sposób kontynuacja "starej" działalności. Jak już to by się trzeba zastanowić nad możliwością przeniesienia obowiązku płacenia renty na właściciela. Ale to raczej mało prawdopodobne. |
Tixon napisał/a: |
Chwila moment, jaka litość? Sąd ma orzekać wyroki zgodnie z prawem, a nie z litości? |
Romulus napisał/a: | ||
Dokładnie tak. Marnie widzę szanse tych rodziców na uzyskanie pieniędzy. Skoro przychodnia ogłosiła upadłość, to pewnie działała jako spółka prawa handlowego. Tak, czy siak, miała zdolność prawną (i upadłościową). Upadłość takiego podmiotu jest - w porównaniu z człowiekiem - równoznaczna smierci. Trudno od "trupa" wymagać, aby płacił swoje zobowiązania, prawda? |
Cytat: |
Ale oni maja jeszcze jedną drogę - mogą zgłosić policji możliwość popełnienie przestępstwa przez właściciela kliniki przez działanie na szkodę swojej spółki - Policja ma obowiązek sprawdzić sprawę a ponieważ zapewne jest sympatia organów ścigania a sprawa medialna możliwe że podejdą na poważnie i sprawa skończy się wyrokiem. |
Tixon napisał/a: |
Ba, trzeba mieć podstawy do zgłoszenia. |
Romulus napisał/a: |
Wątpię. Przede wszystkim wniosek o ogołoszenie upadłości składa się w ściśle okreslonych prawem przypadkach. I decyduje o upadłości sąd, jeśli zostaną spełnione przesłanki. Zarzucanie właścicielowi, że zgłosił wniosek o upadłość, skoro uważa że są ku temu przesłanki i potwierdzi to sąd - jest niepoważne. . |
Romulus napisał/a: |
tego newsa, chodzi o zmuszenie właściciela do tego, żeby płacił dalej. Z tym że - znowu: jak domniemuję z tego newsa - zobowiązanym do płacenia jest klinika. Ta ma osobowość prawną, jako spółka prawa handlowego (zapewne). W takich spółkach, jeśli to jest spółka kapitałowa, właściciel nie odpowiada za jej zobowiązania. Za zobowiązania spółki odpowiada sama spółka do wysokości swojego majątku.
|
Cytat: |
Wbrew nazwie, odpowiedzialność spółki z ograniczoną odpowiedzialnością nie jest odpowiedzialnością ograniczoną, odpowiada ona bowiem za swoje zobowiązania całym majątkiem. Natomiast wspólnicy, co do zasady, za zobowiązania spółki nie odpowiadają, chociaż i w tym zakresie są liczne wyjątki. Przede wszystkim, zatem wspólnicy odpowiadają osobiście, całym majątkiem za zobowiązania podatkowe, w takiej części, w jakiej mają prawo uczestniczyć w podziale zysku. Szereg przepisów ksh przewiduje też osobistą i nieograniczoną odpowiedzialność niektórych wspólników (np. tych, którzy działali w imieniu spółki przed jej zarejestrowaniem) albo członków zarządu (np. w wypadku, gdy egzekucja przeciwko spółce okaże się bezskuteczna). Warto jednak zaznaczyć, iż przyczyną powstania takiej odpowiedzialności jest wina umyślna lub szkoda spowodowana działaniem tych osób. W tych wypadkach, gdy odpowiedzialność wspólników (członków zarządu) jest osobista (obejmująca cały majątek osobisty), jest ona z reguły nieograniczona (wyjątek stanowi wspomniana ograniczona odpowiedzialność wspólników za podatki spółki) i solidarna. Oznacza to, że wierzyciel może żądać całości lub części świadczenia od wszystkich |
Romulus napisał/a: |
Gites, tylko jak to się ma do tej renty? Nijak.
|
Romulus napisał/a: |
Powodzenia nie wróżę - jeśli w ogóle są podstawy do wszczynania postępowania karnego. Bo to, że spółka upadła, to nie żaden zarzut karny. Normalna kolej rzeczy: interes nie wypalił i trzeba posprzątać. |
utrivv napisał/a: |
Nie zupełnie - ktoś odpowiada przecież za błędy które popełniła klinika:
1. Ogólny syf który doprowadził do zerwania kontraktu. 2. Wykonywanie świadczeń pomimo zerwania kontraktu (samo w sobie nie jest to złe ale skoro potem chcieli za to pieniędzy od NFZ to świadczy to o zaniedbaniach, pewnie nawet nie wiedzieli że już nie mają kontraktu) W tym kontekście wypadek tego dziecka to mały pikuś. Jeżeli ta druga klinika nie ma lepszego zarządu to jej także nie wróżę długiego żywota. |
utrivv napisał/a: |
Ciekawi mnie jednak co w sytuacji gdy spółka nie ma majątku by ogłosić upadłość i sąd odrzuci jej wniosek. Formalnie będzie działać dalej więc otwiera to czy nie otwiera drogi do odszkodowania?
Spółka nie ogłosi bankructwa więc zgodnie z prawe świadczenia dalej musi ponosić. Po pewnym czasie zbierze się pewnie spora kwota więc Matka dziecka stanie się wierzycielem spółki. I jeszce jak często spółka będzie musiała ponawiać wniosek o upadłość? |
Romulus napisał/a: |
Pan skarżący jest z mocnym zacięciem publicystycznym, jak widzę. Ale publicystyka to w mediach a nie w sądzie |
Romulus napisał/a: |
Jakie groźby? |
Cytat: |
Sąd pierwszej instancji stwierdził winę Poczty, ale nie przyznał poszkodowanej żądanej kwoty. Powódka odwołała się więc do Sądu Okręgowego w Tarnowie. Tu jednak powstał problem. Zgodnie z prawem Poczta nie musi ponosić pełnej odpowiedzialności za niezrealizowany przekaz pieniężny. Ale prawo to dotyczy tylko Poczty. Inni operatorzy ponoszą już pełną odpowiedzialność. Sąd w Tarnowie wysłał zapytanie do Trybunału Konstytucyjnego, czy przepis taki jest zgodny z ustawą zasadniczą. TK stwierdził, że odpowiedzialność Poczty ogranicza się do pięciokrotnej opłaty za przekaz. I jest to zgodne z konstytucją, nawet jeśli pozostali operatorzy ponoszą pełną odpowiedzialność. W uzasadnieniu Trybunał stwierdził, że przekaz pocztowy jest usługą, na którą Poczta ma monopol. Inni operatorzy nie mogą jej świadczyć i jej nie świadczą. Nie można więc Poczty porównywać do innych, a co za tym idzie - nie można mówić o niesprawiedliwym traktowaniu. |
Tomasz napisał/a: |
A PP musi przyjąć i dostarczyć w normalnej cenie. Mało tego musi utrzymywać nieopłacalne placówki itd. Bo to taki twór trochę państwowy, który ma jednak jakieś tam cele. I stąd wyjątkowa sytuacja względem innych operatorów. |
Artykuł napisał/a: |
Brak prawomocnego wyroku dyscyplinarnego powoduje, że zawieszony w obowiązkach sędzia nadal pobiera pensję, około 6 tys. miesięcznie.
|
Cytat: |
W 2007 roku Waldemar K. usłyszał wyrok w sprawie dyscyplinarnej. Sąd apelacyjny w Białymstoku uznał, że sędzia może dalej pracować w zawodzie, a jedyną karą jest przeniesienie do innego miasta.
Odwołał się od tego wyroku Minister Sprawiedliwości, wtedy Zbigniew Ziobro. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który nakazał jednostce w Białymstoku ponowne rozpatrzenie sprawy. Sąd w styczniu 2011 roku znów jednak uznał, że Waldemar K. nie musi być usunięty z zawodu. (...) Brak prawomocnego wyroku dyscyplinarnego powoduje, że zawieszony w obowiązkach sędzia nadal pobiera pensję, około 6 tys. miesięcznie. |
Romulus napisał/a: |
Jest tu także inna okoliczność obciążająca. Jeśli wierzyć dziennikarzom, po zwolnieniu przez policję, ten sam sędzia, pojechał do pracy i pracował. I to jest dodatkowy gwóźdź do jego "trumny". Zastanawiam się, jakie okoliczności łagodzące mogłyby zrównoważyć te dwie. Po prostu musiałyby być niesamowite - dla mnie - abym mógł się pod takim wyrokiem podpisać. Ale nie znam akt. |
Romulus napisał/a: |
Jest tu także inna okoliczność obciążająca. Jeśli wierzyć dziennikarzom, po zwolnieniu przez policję, ten sam sędzia, pojechał do pracy i pracował. I to jest dodatkowy gwóźdź do jego "trumny". Zastanawiam się, jakie okoliczności łagodzące mogłyby zrównoważyć te dwie. Po prostu musiałyby być niesamowite - dla mnie - abym mógł się pod takim wyrokiem podpisać. Ale nie znam akt. |
Tomasz napisał/a: |
A na marginesie to powiem, że teraz już rozumiem skąd tyle błędów w wyrokach i nakazach zapłaty. W tym roku np. miałem już kilkanaście nakazów gdzie były poprzekręcane nazwiska i nazwy pozwanych i powodów, pomylone daty nakazów (2010 wciąż rządzi, co daje extra efekt, bo mam nakazy wydane np. 10 stycznia 2010 na skutek pozwu wniesionego 28 grudnia 2010), kwoty, daty naliczania odsetek. |
artykuł napisał/a: |
Areszt to środek zapobiegawczy, a nie kara. Ma zabezpieczyć prawidłowy tok postępowania. Muszą zachodzić także obawy, że zatrzymany może utrudniać śledztwo, wpływać na nie albo próbować uniknąć odpowiedzialności. Tu sąd uznał, że nie ma takiej obawy. Sama surowość kary nie może determinować słuszności aresztu |
Romulus napisał/a: |
Trzeba być idiotą, aby wsiadać do samochodu z pijanym kierowcą. |
Romulus napisał/a: |
Pijak zawsze przeżyje A sąd podszedł do sprawy zdroworozsądkowo. Trzeba być idiotą, aby wsiadać do samochodu z pijanym kierowcą. Współczuję rodzino ofiar, ale im samym nie współczuję tego, że nie miały nawyku używania mózgu. Choć takich argumentów bym nie użył jednak |
Tixon napisał/a: |
Teraz pytanie - czy mówił podniesionym głosem, czy też awanturował się(zakłócając porządek)? Bo artykuł jest tendencyjny |
Cytat: |
"Wysockiemu, jak sam przyznaje człowiekowi nerwowemu, najbardziej nie spodobało się to "do cholery”. Dodał więc coś o oszustach i o tym, że wybory są niedemokratyczne. "
– Jak pan się nie uspokoi, to wezwę policję – powiedziała członkini komisji. (...) – Wyzywał komisję, że niedemokratyczna, że oszuści, złodzieje – dodała jedna z kobiet. – U tego pana, to zresztą stała melodia. Wpadł w amok, że tutaj niby dzieje się jakaś straszna rzecz. |
Tixon napisał/a: |
Dlatego zastanawiam się ile w tym było podniesionego głosu, a ile awanturowania się. Bo forma też się liczy |
Tomasz napisał/a: |
Czy można w Polsce w końcu ustawić terminy, sankcjonowane automatycznymi odszkodowaniami, na wykonywanie banalnych, najprostszych czynności? |
Romulus napisał/a: |
Można, ale to nic nie da. Bo nikt tego nie wykona, bo nie ma rąk do pracy. Nie ma rąk, bo są zajęte inną pracą i się nie rozdwoją. A za nadgodziny nikt nie chce płacić to i nikt nie chce za darmo pracować - zresztą słusznie, nie jesteśmy przecież bolszewikami. |
Tomasz napisał/a: |
Powinni pracujące tam panie wywalić i przyjąć takie którym się chce robić. |
Tomasz napisał/a: | ||
Weź mnie nie łam, że nikt nie może w sekretariacie wsadzić do koperty nakazu i wysłać. To trwa sekundy a nie godziny. Dwa miesiące ponad wysyłali nakaz!!!!!! To się kwalifikuje do Monty Pythona. Bywam w sekretariatach i wiem jak się tam pracuje. Jak się od 14:45 siedzi w kurtce i czeka aż można skoczyć domu w try miga. Wiesz, uzasadnienia, itd to ja rozumiem, ale żeby dwa miesiące wykonywać czynność włożenia pisma do koperty, zaadresowania jej i podania do wysłania to już to jest komedia i mnie biadoleniem jak to mało osób jest w sądach do pracy nikt nie przekona. Ja mam w kancelarii terminy procesowe, zawite i mnie brak rąk do pracy nie usprawiedliwia. Spóźnię się dzień to sąd od razu wywali mi zarzuty, sprzeciw czy apelację. A sąd może nadawać pismo dwa miesiące. Litości. Zachowaj twarz i napisz że to nieróbstwo sekretariatu i nic innego. Powinni pracujące tam panie wywalić i przyjąć takie którym się chce robić. |
Romulus napisał/a: |
Ty tam bywasz, a ja z nimi pracuję. |
Romulus napisał/a: |
Moja pani sekretarz jest ze mną trzy z pięciu pracujących dni na sali. |
Tomasz napisał/a: |
Aaaa, zapomniałem, jak siedziałem na praktykach jako aplikant radcowski to pisałem takie uzasadnienia, tzn. załapali szybko że coś wiem i waliłem te najcięższe, gdzie coś tam było ciekawego. Przynosiłem sędziemu po paru godzinach, a on czytał 2 minuty przelatując wzrokiem po tekście, podpisywał i rzucał sekretarzowi.
Na praktykach siedziałem w tych sekretariatach z tymi sędziami. Pani sędzia w dzień bez sesji przychodziła np o 10, a aplikanci spóźnieni w ich rozumieniu czekali od 9. Dawała akta coby napisać uzasadnienia, nakazy, postanowienia, szła na kawę do innego sędziego, potem znikała z sądu, jak aplikanci coś chcieli to szukali jej do 13 i wtedy znajdowali ją wracającą z zakupów z tasią w łapie. Ona od razu poganiała bo o 14 znika z sądu. No tak, przepracowana, 4 godziny z półgodzinnym piciem kawy i godzinną wyprawą na zakupy. No ba. To jest bolszewizm. Masz rację. Nie twórz mi tu Romulus legendy. Może w karnym to wy pracujecie, bo pracujecie głównie na sali rozpraw. W cywilu na rozprawach się już coś dzieje. W gospodarczych też ale max na 10% spraw. |
Romulus napisał/a: |
1. Chciałbym pracować w sądzie, gdzie można takie rzeczy robić Ale ja zawsze trafiam tam, gdzie jest najgorzej. |
Tomasz napisał/a: | ||
Przenieś się do Wydziału Gospodarczego twojego sądu. Tam też miałem przyjemność być na paru sprawach i też nie widzę tego ogromu przepracowania. Ale przebój to Łomża. Tam się przeprowadź i umrzesz w pracy z nudów. Byłem na sesji to w całym budynku o 12:00 nasza sprawa była jedyną (a jest tam większość albo wszystkie wydziały), był zwykły dzień w tygodniu, z dala od świąt wszelakich. A sędzia która miała naszą sprawę miała na wokandzie jeszcze jedną, wcześniej o 9:00. I jak poprosiłem w trakcie o 5 minut przerwy bo się wydawało że się strony dogadają to mi sędzia palnęła: "sąd nie ma czasu, nie będzie przedłużał, bo już jest późno". A była 12:10 i żadnej sprawy więcej. Mam taką kancelarię, że jestem średnio na kilku rozprawach tygodniowo w różnych sądach. Mógłbym pamiętnik pełnomocnika jakiś napisać. SO w Tarnowie Wydział Odwoławczy, jadę a tam 2 rozprawy na sesji, po 15 minut. Ale czekaliśmy ładnych parę miesięcy w ogóle na wyznaczenie terminu. U ciebie coś na rozprawach karnych się dzieje. To co pisałem wyżej o rozprawach cywilnych i gospodarczych to fakt. A potem podają w radiu i telewizji że średnia uzyskania tytułu wykonawczego to w Polsce ponad 800 dni. A 80% GNc nigdy się nie staje GC. Nic pozwany nie robi. Czyli w miesiąc od wniesienia pozwu powinienem mieć prawomocny nakaz już i walić do komornika. |
Tomasz napisał/a: |
Piszę o tym co mnie się przytrafia. Wasze instrukcje i regulaminy to fikcja. |
Tomasz napisał/a: |
Sędzia może odroczyć wydanie wyroku o 7 dni, prawda? A odraczają często o 10 albo 14. |
Tomasz napisał/a: |
Przepis mówi, że sprawa gospodarcza powinna być rozpatrzona w przeciągu ilu miesięcy? Trzech od dnia złożenia pozwu. Przepis 479 ze znaczkiem 16 kpc mówi że wyrok ma być w terminie trzech miesięcy od dnia złożenia pozwu. Mało który sąd w tym czasie nakaz doręcza. |
Tomasz napisał/a: |
Doręczanie, to jak może wiesz w postępowaniu gospodarczym pisma już doręcza pełnomocnik drugiej stronie bezpośrednio (czyli sąd ich nie doręcza, zaoszczędza pracę czas i pieniądze). Teraz wprowadzono taki obowiązek dla pełnomocników również w postępowaniu cywilnym. To ogromna ilość poczty którą sekretariaty nie muszą przesyłać. I nic a nic to nie przyspieszyło wysyłanie nakazów. Dwa tygodnie temu dostaliśmy postanowienie wydane 12 listopada 2010 o odrzuceniu wniosku drugiej strony o sporządzenie uzasadnienia wyroku. Komedia. |
Romulus napisał/a: |
W kpk gdyby sędzia złamał ten przepis, wyrok jest automatycznie do uchylenia. Nikt by nawet apelacji nie czytał tylko od razu zostałby wyrok uchylony. To tak oczywiste, ze aż boli. |
Cytat: |
Naukowcy z Uniwersytetu Concordia twierdzą, że opracowali metodę na identyfikowanie autorów anonimowych e-maili, na tyle skuteczną, że może być wykorzystana przez sądy.
(...) Metodę przetestowano na bazie danych Enrona, zawierających 200 000 maili 158 pracowników tej firmy. Wykorzystując próbkę 10 maili każdej z 10 testowanych osób, metoda identyfikowała autora z dokładnością 80-90 procent. |
Cytat: |
- Sąd zwrócić jednak musi uwagę, że od momentu uchylenia tymczasowego aresztowania oskarżony Józef Jędruch w żaden sposób nie utrudniał postępowania sądowego, stawiając się osobiście na każdą z wielu rozpraw w tej sprawie, na której wymagane było jego osobiste stawiennictwo. Stawił się także na dzisiejsze posiedzenia, wiedząc co jest jego przedmiotem - podkreślił sędzia Robert Kirejew.
Jak dodał, areszt jest ostatecznością, gdy w inny sposób nie można zagwarantować prawidłowego przebiegu procesu. - W tej sprawie taka sytuacja nie występuje, co czyni niezasadnym także orzeczenie przepadku poręczenia majątkowego - zaznaczył sędzia. |
Romulus napisał/a: |
to po co, na wszystkie demony piekieł, zamykać go w celi? |
Romulus napisał/a: |
Skoro człowiek stawia się na wszystkie wezwania sądu, w żaden sposób nie utrudnia postępowania - to po co, na wszystkie demony piekieł, zamykać go w celi? |
wred napisał/a: | ||
|
Romulus napisał/a: |
I, jak widać, pobyt w areszcie dał mu do myślenia. Tylko totalnemu zjebowi, który lubi takie klimaty, siedzenie w śmierdzącej celi, z prysznicem raz w tygodniu i kibelkiem za szmatą nie dąłby do myślenia. Aczkolwiek pełno takich w celach |
Cytat: |
Tydzień temu Jędruch został zatrzymany w Austrii. Wylegitymował się paszportem dyplomatycznym Republiki Gwinei. |
wred napisał/a: |
A mnie ciekawi inna sprawa - jak można siedzieć w więzieniu 4 lata i 7 mcy bez orzeczenia winy ? - czy proces nie powinien trwać ciut szybciej ?? - no ale tu wracamy znowu do czasu pracy polskich sądów. |
wred napisał/a: |
A mnie ciekawi inna sprawa - jak można siedzieć w więzieniu 4 lata i 7 mcy bez orzeczenia winy ? - czy proces nie powinien trwać ciut szybciej ?? - no ale tu wracamy znowu do czasu pracy polskich sądów. |
utrivv napisał/a: |
Czyli co musiałby zrobić by TA został przywrócony skoro ucieczka za granicę nie wystarcza? |
utrivv napisał/a: |
Gdyby go nie wylegitymowali i gość by zniknął to także nie byłoby przesłanką? |
utrivv napisał/a: |
BTW jeżeli ktoś ma możliwość mataczenia to chyba w pierwszej kolejności osoba posługująca się fałszywym paszportem dyplomatycznym dla której 3 mln zł w gotówce nie jest problemem. |
utrivv napisał/a: |
Potencjalnie ma on większe możliwości niż pan Zenek który wyłudził leasing. Nie podoba mi się możliwość wpłacenia kaucji skoro TA jest serwowany tylko w ostateczności a nie z automatu. |
Romulus napisał/a: |
Wracamy w ten sposób do tego, co pisałem na początku. Po odczytaniu aktu oskarżenia udział oskarżonego w rozprawie nie jest już obowiązkowy. Jeśli nie chce uczestniczyć, to robi to na własne ryzyko - może zostać skazany i w zasadzie nie będzie miał jak się bronić. Ale znowu: oskarżonemu winę należy udowodnić. A jeśli on nie chce się bronić, to jego prawo. Tymczasowe aresztowanie go do tego również nie zmusi |
Romulus napisał/a: |
Tyle czasu spędził w areszcie w trakcie postępowania przygotowawczego. Po wpłynięciu aktu oskarzenia do sądu, ten areszt uchylił. |
Romulus napisał/a: |
W sumie masz rację i się z tobą zgadzam. Sam trzymam w areszcie tylko w razie konieczności. Na przykład mam kolesia, którego mógłbym wypuścić, ale to alkoholik i po alkoholu wpada w szał i grozi ludziom, niszczy mienie itp. Był już kiedyś karany za zabójstwo. Nie ma żadnej obawy matactwa, ale jak go wypuszczę, to wróci do tej patologii, w której mieszka i prawie na pewno znowu się upije. A co będzie dalej...
|
Tomasz napisał/a: |
Tak mi się przynajmniej wydaje bez wczytywania się w przepisy. |
Cytat: |
To orzeczenie TK ma głównie charakter symboliczny. Prawny również, ale o mniejszej sile rażenia. |
Cytat: |
Zabrakło odwagi, wolelibyśmy mieć odważniejszych policjantów w tym kraju - zwrócił uwagę orzekający w sprawie sędzia Maciej Strączyński. Tonami makulatury nazwał sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku dwa stosy akt prokuratorskich ze śledztwa. Akt oskarżenia określił jako żenujący. |
wred napisał/a: |
Owszem, ale czy do przesłuchania 9 sprawców i kilkunastu/dziesięciu świadków + opinia lekarska potrzeba 5 lat ??? Taka sprawa powinna trwać maksymalnie pół roku, razem z orzeczeniem winy i dożywotniego odszkodowania dla ofiary. |
Tomasz napisał/a: |
Przesłuchania to na jednej rozprawie przy dobrych wiatrach maksymalnie trzy osoby, a więcej niż 4 rozprawy w roku to prawie rzecz niemożliwa. |
Romulus napisał/a: |
Wystarczy, że posłowie uchwalą odpowiednią zmianę. |
Tixon napisał/a: | ||
Powiesz coś więcej na ten temat? |
wred napisał/a: |
Zatem Romulus gratuluję dobrej organizacji pracy |
wred napisał/a: |
W 'moim' przypadku: rozumiem przepracowanie, przepisy, ale wyznaczanie od razu kolejnej rozprawy na 'za pół roku', oskarżony się nie stawił, trzeba go doprowadzić - 'pół roku', potem się stawił ale wystąpił o cośtam, kolejne pół roku, potem sąd musiał sprawdzić to co przyniósł, kolejne pół roku (albo i rok), bo już straciłem rachubę, czemu te przerwy na doniesienie/doprowadzenie nie są skracane np. do 2 tygodni ?, oskarżony nie ucieka, jest na miejscu, mijam go co kilkanaście dni na ulicy, ale pół roku - rok odstępu pomiędzy rozprawami... ? |
wred napisał/a: |
W Gliwicach są 3 sądy (może więcej), olbrzymie gmachy, 3 piętra, sale pełno, sędziów pewnie niemało, jak siedziałem przed salą, sędzina spóźniała się za każdym razem, sprawa powinna trwać 2 godz, kończyła się po kilkunastu minutach... |
Tomasz napisał/a: |
Bo po pierwsze średnio co druga sprawa na którą idę do sądu jest spóźniona o pół godziny. Przy czym nie jest to wina wcześniejszej sprawy, bo w ogóle nikogo nie ma na sali. |
Tomasz napisał/a: |
Po drugie Romulus jest jakimś chlubnym wyjątkiem polskiego sądownictwa. Przeciętnie sędzia ma jeden dzień sesyjny. Mogę rzucać przykładami jak z rękawa, znam z praktyki dobrze minimum 5-6 sądów, wydziały cywilne i gospodarcze. Przeciętnie jak w wydziale jest dwóch sędziów to mają dwa dni sesyjne w sumie czyli każdy po jednym. |
Cytat: |
W środę siedmiu sędziów Sądu Najwyższego zbada, czy dowodem w postępowaniu karnym może być podsłuch wobec osoby, co do której sąd wcześniej nie wydał zgody na tę formę inwigilacji przez służby specjalne. |
utrivv napisał/a: |
Jeżeli SN dopuści takie dowody to czy jest to podstawa do przywrócenia biegu procesów w których takich dowodów nie wykorzystano? |
Romulus napisał/a: |
Choćby z tego powodu, że żyjemy w demokratycznym państwie prawa i służby nie mogą sobie robić co chcą, a w szczególności inwigilować bez żadnej kontroli obywateli. Sądy niższych instancji w znanych mi sprawach również stały na takim pro-wolnościowym stanowisku. |
wred napisał/a: |
Ale jak ja nagram swoją rozmowę z Kowalskim, nie informując go, że nagrywam a w tej rozmowie będą jakieś informacje, to też zdobyłem je nielegalnie i też dowodem być nie mogą ? |
Jander napisał/a: |
Właściwie nagrywanie bez zgody to chyba już jest karalne. |
wred napisał/a: | ||
|
Marck Stermann napisał/a: |
W sądach (za przeproszeniem cenzorów) pracuje wielu idiotów. Może w jego samochód również jakieś dziecko rzuciło śliwką. Może nie zdążył skatować? A teraz odegrał się!! |
Dorota Zawadzka napisał/a: |
Wiesz…. dla wielu sędziów dziecko to nie człowiek (no chyba że nienarodzone, to tak). |
Romulus napisał/a: |
Znowu: nie usprawiedliwiam czynu, ale rozumiem, że pod jego wpływem koleś stracił panowanie nad sobą. |
Romulus napisał/a: |
Znowu: nie usprawiedliwiam czynu, ale rozumiem, że pod jego wpływem koleś stracił panowanie nad sobą. |
Toudisław napisał/a: |
A wyrok powinnien być też sygnałem ze tak dzieci katować nie wolno |
Tixon napisał/a: |
Wyrok jest. Ale nie za taką klasyfikację czynu, za jaką chciał go prokurator uznać. |
wred napisał/a: |
Ale jaki wyrok jak w zawiasach ? |
Tixon napisał/a: |
Wyrok zgodny z prawem. Sąd uznał, że skoro człowiek ten miał czystą kartotekę, działał w zburzeniu (stres), żałuje za czyn, to nie ma potrzeby ciągnięcia go do więzienia. |
wred napisał/a: |
No i w końcu rzucał śliwką ? kamieniami ? śliwka uderzyła w szybę ? śliwka potoczyła się pod koła ? śliwka wybuchła ? pestka eksplodowała ??? |
Romulus napisał/a: |
Proponuję każdemu, aby przeżył taką chwilę, kiedy ktoś rzuca w jego samochód, co całkowicie wybija ze skupienia, jest niespodziewane i może prowadzić do spowodowania wypadku. Jeśli go to nie poruszy, to gratuluję silnych nerwów. Znowu: nie usprawiedliwiam czynu, ale rozumiem, że pod jego wpływem koleś stracił panowanie nad sobą. |
Tixon napisał/a: |
Wyrok jest. Ale nie za taką klasyfikację czynu, za jaką chciał go prokurator uznać.
I 7 lat. |
Mag_Droon napisał/a: |
a czytałem o sprawie jakiś czas temu, czy to nie chodziło o rzucanie w samochód podczas kiedy stał on na światłach, w korku czy jakoś tak? |
utrivv napisał/a: | ||
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/sn-zbada-czy-podsluch-jest-dowodem-takze-przy-brak,1,4215896,wiadomosc.html
Oczywiście jestem laikiem ale myślałem że nieuznawanie takich dowodów ma mocna podstawę. Skoro sprawą zajmuje się SN to rodzi się pytanie na podstawie jakich przepisów dotychczas tak uważano i co się zmieniło że pojawiły się wątpliwości? Jeżeli SN dopuści takie dowody to czy jest to podstawa do przywrócenia biegu procesów w których takich dowodów nie wykorzystano? |
Tomasz napisał/a: |
A to obojętne wobec mnie. Bo nie można przewidzieć reakcji kierowcy. Kierowca działa zawsze instynktownie, nie zastanawia się czy to śliwka, banan, stara skarpeta czy Tomahawk, albo ruski satelita.. |
Cytat: |
Rzucali do siebie śnieżkami. Dwie z nich przez przypadek trafiły w przechodzącego obok mężczyznę.
Chłopcy rzucili się do ucieczki, lecz wściekły mężczyzna zaczął ich gonić. Wyciągnął pistolet i zaczął strzelać do dzieci. Jedna z kul trafiła w nogę 11-letniego chłopca, który uciekając, odstawał od kolegów. |
Romulus napisał/a: |
Może i nie ma zapisów prawnych, ale wystarczyłaby czasem odrobina zdrowego rozsądku, prawda? Człowiek w szpitalu informuje, że matka została bez pomocy i nie daje sobie rady i może jej się coś stać. |
Romulus napisał/a: |
Udowodnić zabójstwo w zamiarze ewentualnym to byłoby bardzo trudne. Raczej najbezpieczniejszą dowodowo (najłatwiejszą do udowodnienia) byłaby kwalifikacja z art. 158 § 1 i 3 k.k., czyli pobicie (bo bójką to nie było) ze skutkiem śmiertelnym. |
Romulus napisał/a: |
Jest na to wszystko prosta recepta, o której wspominałem tu lub w wątkach o karze: uznać bójkę, czy pobicie nie za odrębne przestępstwo, ale za usiłowanie zabójstwa. |
Cytat: |
19-letni Maciej Mieśnik został skatowany na śmierć, bo pomylił szklanki z piwem - wynika z ustaleń "Faktu". Student z Radomia na imprezie w klubie Aula sięgnął nie po swoją szklankę. Nie spodobało się to jej właścicielowi i od tego wszystko się zaczęło. |
Cytat: |
Maciek przyszedł do klubu Aula, gdzie umówił się z dziewczyną Olą. Byli tam także jego znajomi. Chłopak pił alkohol. W pewnym momencie sięgnął po szklankę i napił się z niej piwa. Okazało się, że nie była jego, a najprawdopodobniej Wojciecha S., jednego z aresztowanych na trzy miesiące napastników.
Z relacji świadków wynika, że popchnął on Maćka. Zaczęli się obrzucać wyzwiskami. Maciek uderzył go szklanką w twarz. Wtedy interweniowała ochrona klubu. |
stian napisał/a: |
Jeśli komuś wypiłbym piwo to raczej na pewno bym przeprosił, zamiast się burzyć, |
Cytat: |
Mimo że instruktor miał ze sobą dokumenty ratownika, strażacy nie chcieli uwierzyć, że faktycznie jest instruktorem WOPR. – My nie mogliśmy na tę chwilę tego sprawdzić – stwierdził kpt. Dariusz Różański ze Straży Pożarnej w Słupcy (Wielkopolska). Mówił też, że brak "odpowiedniej umowy na szczeblu powiatowym" między strażą a WOPR, "uniemożliwia im działania w terenie". - Nasze siły i środki zadysponowane w tym momencie były wystarczające – twierdzi Różański, mimo że Marta i Sebastian utopili się. |
utrivv napisał/a: |
Nawet wtedy gdy ten gość ma 2 metry, jesteś po alkoholu a na ciebie patrzy dziewczyna? |
utrivv napisał/a: | ||
http://www.tvn24.pl/0,1701925,0,3,utonelo-dwoje-ludzi-strazacy-nie-mieli-odpowiedniej-umowy,wiadomosc.html
Hipotetycznie - gdyby wzięto na pokład ratownika a młodzi by jednak zginęli czy te złamanie procedur pozwoliłoby skazać strażaków (karnie lub cywilnie?) |
Romulus napisał/a: | ||
E tam. Złamanie procedur musiałoby mieć związek ze śmiercią. Co najwyżej mogli zostać służbowo upomniani przez jakiegoś tępego służbistę. Bo jakie tu byłoby złamanie procedur? Że zabrali na pokład profesjonalnego ratownika? To raczej procedurę należałoby zmienić bo jest idiotyczna a nie funkcjonariusza, który ją złamał bo wykazałby się zdrowym rozsądkiem i troską o zapewnienie profesjonalnej obsługi sytuacji przez ratownika. |
Romulus napisał/a: |
Bo jakie tu byłoby złamanie procedur? Że zabrali na pokład profesjonalnego ratownika? To raczej procedurę należałoby zmienić bo jest idiotyczna a nie funkcjonariusza, który ją złamał bo wykazałby się zdrowym rozsądkiem i troską o zapewnienie profesjonalnej obsługi sytuacji przez ratownika. |
utrivv napisał/a: | ||||
Powiedzmy że ten ratownik by ratował, ratował i na skutek jego błędu by się nie udało |
utrivv napisał/a: |
(...)chodzi mi o sytuację jak z wypadków samochodowych - kiedy jesteś pijany to jesteś winny nawet wtedy kiedy ciebie stuknęli |
utrivv napisał/a: |
W tej chwili to co najwyżej napomnienie dostaną bo owszem nie uratowali ale zgodnie z procedurami. |
Tixon napisał/a: |
No dobra, procedurę należy zmienić bo jest jeden przypadek kiedy jest sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem. Ale z drugiej strony ile osób zostało uratowanych ze względu na ustalenie procedur postępowania, a nie improwizowanie planu w chwili wypadku? |
Romulus napisał/a: |
Z wczorajszych "Faktów" wynikało, że ci ratownicy nie mieli dość sprzętu, aby podnieść tą łódkę. Poza tym nie mieli kombinezonów a woda była zimna, zbyt zimna na to, aby oni mogli udzielić pomocy bez narażania własnego życia. Tu raczej bym szukał ewentualnych okoliczności uniewinniających, czy usprawiedliwiających przeprowadzenie akcji tak, jak została przeprowadzona. Bo np. nie można mieć pretensji do strażaka, że nie gasił ognia, jeśli nie miał do tego sprzętu, prawda?
|
Tixon napisał/a: | ||
Z tego wynika, że nawet pomoc WOPRowca niewiele by dała, czyż nie? Czyli to takie typowe czepianie się dla czepiania - dlaczego nie zrobiliście czegoś co i tak by nic nie dało? |
Cytat: |
"Sąd Okręgowy w Olsztynie wziął pod uwagę opinie biegłych, według których sprawca miał ograniczoną poczytalność z powodu silnego wzburzenia. Skazał go na 12 lat więzienia za zabójstwo, na 8 lat za usiłowanie zabójstwa i orzekł 15 lat więzienia kary łącznej. " |
Cytat: |
Warunkiem odpowiedzialności konkretnego urzędnika jest rażące naruszenie prawa. (...)
W większości spektakularnych porażek organów podatkowych nie stwierdzono naruszenia prawa w stopniu rażącym. W tej sytuacji można się spodziewać, że rażących naruszeń będzie się stwierdzało coraz mniej, ponieważ każdy organ wydający decyzję w sprawie będzie w pierwszej kolejności dbał o to, aby unikać sytuacji, w których sądy mogłyby orzec rażące naruszenie prawa. Szkodliwość decyzji będzie sprawą wtórną. |
Romulus napisał/a: |
te bajki o tym, że to "zlecenie" PO przeciwko Umiłowanemu Przywódcy zostawiam prawicowym blogerom i lemingom - w sam raz na ich poziomie intelektualnym |
Tixon napisał/a: | ||
Ok, to tak abym ja zrozumiał - dlaczego opcja, że na decyzję sądu miały wpływ osoby pełniące władzę, jest nieprawdopodobna? |
Tomasz napisał/a: |
A jakby opinia była że jest nie tego, to co? Opinię mu Tusk napisał czy Sikorski? |
Tomasz napisał/a: |
Biegły się trząsł przez rządem coby biegłego rząd nie zamknął/zastrzelił itd? |
Tomasz napisał/a: |
Ale oczywiście jak opinia będzie dla JK korzystna to już to będzie dla PiSowskich oszołomów argument że sędzia nie miał podstaw o opinię występować. |
Romulus napisał/a: |
Ha! Sędzia, który dopuścił dowód z opinii dwóch biegłych psychiatrów na okoliczność zdrowia psychicznego JarKacza został wyłączony od rozpoznania sprawy. Czyli jednak nawalił profesjonalizm. |
stian napisał/a: |
Co wy chcecie od tego biednego Wildsteina ? Na prawie to on się nie zna fakt, ale publicystyke potrafi mieć na wysokim poziomie |
MrSpellu napisał/a: |
Romku, blog ku pokrzepieniu serc |
Romulus napisał/a: |
To o czym piszesz i o czym ja mógłbym napisać to promil problemu. |
Romulus napisał/a: |
Problem polskiego sądownictwa jest strukturalny a nie personalny. |
Romulus napisał/a: |
Jak pisałem w innym temacie próbkę tego już mieliśmy za rządów PiS i prezydenta Lecha Kaczyńskiego: http://maclawyer.wordpres...-w-wydaniu-pis/ |
Asuryan napisał/a: |
Jeśli tak, to w sumie czemu nie, przynajmniej Piłsudski przestał by się przewracać w grobie. |
Romulus napisał/a: |
Kaczyńskiego, który będzie trybunały ludowe organizował (mienszewik? trockista? leninista? stalinista? inne dziadostwo?). |
Tomasz napisał/a: |
Ratunku. Już widzę jak Romulus musi przed wydaniem wyroku zadzwonić do ministra, z zapytaniem czy wyroku, który chce wydać jest prawy i sprawiedliwy, a tenże minister biegnie do prezesa z zapytaniem czy ma Romulusa za tę propozycję wywalić. Czyli np. kibol Legi dobry chłop, bo nasz, to minister zabroni wydać wyrok skazujący. Fajnie.
Zastanawiam się czy jako urażony i zniesmaczony obywatel mógłbym spróbować na drodze sądowej zabronić tym ludziom posługiwania się w nazwie partii słowami prawo i sprawiedliwość. |
Romulus napisał/a: |
Pytanie kto mieszka pod tym adresem i kto użytkuje komputer. Bo jeśli mieszka rodzina: ojciec, matka, nastoletni syn, to masz problem, bo jak wskażesz sprawcę? Ojca? Matkę? Nastoletniego syna? |
Tixon napisał/a: | ||
Dobra, ale jeśli to forum, to jest profil, nick, prawdopodobnie zapisane hasło i pliki cookies w przeglądarce. A one są oddzielne dla każdego profilu na kompie. Czy to nie wystarczy? |
Romulus napisał/a: |
Lepiej poszukać jakiegos sprytnego, młodego adwokata, który będzie wiedział o co pytac lub jakie wnioski dowodowe składać. |
utrivv napisał/a: |
Romulus piszesz o "osobiście" - i masz rację ale co z cywilnymi procesami gdzie nie odebranie przesyłki traktowane jest jako odebranie ale dogadanie się z listonoszem by ten na awizo dopisał adresat nieznany i już przesyłka nie jest i nie będzie dostarczona?
Jak zmieniać prawo to kompleksowo. |
utrivv napisał/a: |
Romulus piszesz o "osobiście" - i masz rację ale co z cywilnymi procesami gdzie nie odebranie przesyłki traktowane jest jako odebranie ale dogadanie się z listonoszem by ten na awizo dopisał adresat nieznany i już przesyłka nie jest i nie będzie dostarczona? |
Tixon napisał/a: | ||
Dobra, ale jeśli to forum, to jest profil, nick, prawdopodobnie zapisane hasło i pliki cookies w przeglądarce. A one są oddzielne dla każdego profilu na kompie. Czy to nie wystarczy? |
utrivv napisał/a: |
Widzę że zmieniło się Prawo - czy to z tego miałeś szkolenie Romulusie?
Czy to znacząca zmiana czy jakieś pierdoły? |
dworkin napisał/a: |
Romulus, a w postępowaniu karnym? Nie podając hasła, potwierdzam każdy konkretny zarzut, na który dowody można znaleźć właśnie na dysku twardym? No i co, jeśli powiem, że zapomniałem? Przecież to nie odmowa. By zaszyfrować dysk TrueCryptem ze 100% pewnością ukrycia jego zawartości, trzeba użyć 20 znaków. To sporo do zapamiętania. Często zdarza mi się pomylić lub nawet zapomnieć fragmentu hasła i potem siedzę jak głupi przez kilkanaście minut. Zresztą istnieje coś takiego jak Password Manager - trzyma się go na przenośnym SSD - który przechowuje wszystkie hasła. Gwizdek można łatwo zgubić.
Poza tym TrueCrypt pozwala na trzymanie kilku zawartości, zależnie od podanego hasła. Hasło nr 1 - widać zawartość stanowiącą dowód w sprawie. Hasło nr 2 - zawartość całkowicie bezpieczną, z punktu widzenia pozwanego/oskarżonego. Mówiąc krótko - warto być informatycznie sprawnym. |
Romulus napisał/a: |
W postępowaniu cywilnym zdaje się obowiązuje reguła, że jeśli ktoś odmawia dostarczenia dowodu na pewne okoliczności - to traktuje się tą odmowę tak, jakby tą odmową potwierdził okoliczności na które miał być dowód przeprowadzony. |
Romulus napisał/a: |
Nawet nie musisz podawać swojego nazwiska |
Jander napisał/a: |
o jeśli nie miałbym przy sobie żadnego dowodu tożsamości to jak policja ustaliłaby moją tożsamość? |
Tomasz napisał/a: |
W praktyce wg mnie nie można żądać wydania hasła do komputera. Można by za to żądać udostępnienia czegoś tam biegłemu. Ja się tu technicznie nie znam, w jaki sposób na kompie sprawdzać takie rzeczy. |
Tomasz napisał/a: |
A poza tym to na końcu zawsze jest swobodna ocena sędziego. Nie na podstawie intuicji jak sugerujesz, ale doświadczenia życiowego, zawodowego, zasad logicznego rozumowania itd. |
Jander napisał/a: | ||
To jeśli nie miałbym przy sobie żadnego dowodu tożsamości to jak policja ustaliłaby moją tożsamość? |
Tomasz napisał/a: |
Po trzecie więcej sędziów i większe obsługi w sekretariatach. |
Tomasz napisał/a: |
Po czwarte sądowa służba doręczania. |
Tomasz napisał/a: |
Po piąte obowiązek załatwiania wszystkiego co się da na pierwszej rozprawie, bo teraz zwyczajem jest niewzywanie świadków na pierwsze rozprawy, które przez to są po nic robione. Absurdem jest jeżdżenie pełnomocnika np. 300 km na rozprawę która trwa 5 minut i na której sąd pyta czy jest możliwa ugoda, a jak nie to wyznaczy termin za pół roku (to w niektórych sądach zwyczaj, np. Sąd Rejonowy Wydział Gospodarczy w Częstochowie). |
Tomasz napisał/a: |
Po szóste kwestia biegłych, bo trzeba coś z tym zrobić żeby po rok czy dwa nie czekać na opinie. A tak jest np. w sprawach medycznych. |
Tomasz napisał/a: |
Po siódme ta rejestracja wideo czy audio albo przynajmniej zmiana protokołowania na zasadę: dokładnie jak jest mówione a nie jak sędzia dyktuje, bo już tyle razy się nawalczyłem na rozprawach o zanotowanie tak jak świadek powiedział a nie jak sędzia uważa że powinno być, że szkoda o tym gadać. |
Tomasz napisał/a: |
Poza tym ministerstwo robi ruchy absurdalne, typu tegoroczne zlikwidowanie większości wydziałów gospodarczych w sądach rejonowych i części w okręgowych. Faktycznie zmniejszono wtedy liczbę sędziów zajmujących się sprawami gospodarczymi, a przede wszystkim przeciętnie z trzech sądów przerzucono sprawy do jednego a liczba sal dla wydziału gospodarczego w takim sądzie pozostała bez zmian. Logicznie że będzie się trzy razy dłużej czekać na rozprawę. |
Romulus napisał/a: |
Na to nie zgodzi się minister Pieniędzy nie ma. Nowy "konik" MS, czyli e-sąd, pokazuje, w którą stronę będzie szła reforma. |
Romulus napisał/a: |
Jedna sprawa = jedna rozprawa, to chyba zbyt piękny ideał. Nie przy takich procedurach i nie przy takiej szerokiej kognicji sądów. |
Romulus napisał/a: |
A to już mrzonka, my friend. Znaleźć lekarza, który wyda opinię w sprawie o błąd w sztuce medycznej - własnie to jest największa przyczyna przewlekłości takich spraw: brak biegłych. A przecież nikogo zmusić nie można do bycia biegłym. |
Tomasz napisał/a: | ||
Prosta sprawa. Biegłemu trzeba płacić spore pieniądze a nie marne. I już. Tego się nie ominie. Znam parę osób które są na celowniku do bycia biegłym i wiem jak tego nie lubią bo masa czasu, bo potem wzywanie do sądu itd a na koniec 1000 zł. W sprawie o 200.000 zł. A i tak najczęściej strona płaci. Albo przegrany w sprawie raczej. To niech płaci 5x tyle. Do tego nie bawić się w biegłego w małych sprawach. Ja już widziałem opinie biegłego z urzędu przez sąd powołanego w sprawie o 1.000 zł. Dalej: zwiększyć udział stron a zminimalizować sędziego w sprawach cywilnych a szczególnie gospodarczych. Niech się strony starają, a sąd niech olewa prawdę materialną itd. |
Cytat: |
Tak jak polski maluch nie dorównał szybkością wyścigowemu włoskiemu ferrari bez znajomości technologii, tak polskie sądownictwo nie dorówna angielskiemu bez właściwych procedur. |
Cytat: |
Prawnicy PKP wywalczyli przed warszawskim sądem cywilnym precedensowe postanowienie: na ich wniosek sąd zakazał NIK upowszechniania wyników kontroli w spółce, bo mogą one naruszyć dobre imię publicznego przewoźnika. "Zakazuję NIK na czas trwania postępowania podawania do publicznej wiadomości (...) wystąpienia pokontrolnego z 17 marca (...) oraz z 13 maja 2011 r." – brzmi postanowienie podpisane przez sędziego Andrzeja Sterkowicza 5 września br. |
stian napisał/a: |
Poza tym cały pic polega na tym, że to jest NIK, i NIK do tej pory zawsze miał prawo podawać do publicznej wiadomości wyniki swoich kontroli. Choć chętnie posłucham mądrzejszych od siebie, bo ja mam dopiero od tego miesiaca KPC na 4. roku studiow |
Cytat: |
Sąd rejonowy przyjął jednak, że mężczyzna dwukrotnie "wykorzystując bezradność" studentki, zmusił ją do stosunku i molestował trzy inne kobiety. |
wred napisał/a: |
BTW u nas zdecydowanie nie powinno być ochrony danych osobowych i wizerunku takich sprawców... |
Stary Ork napisał/a: | ||
Sędzia chyba może ujawnić dane i wizerunek skazanego? |
Romulus napisał/a: |
Doprowadzenie do obcowania seksualnego, innej czynności seksualnej z osobą bezradną, upośledzoną umysłowo - od 6 miesięcy pozbawienia wolności do 8 lat pozbawienia wolności
Doprowadzenie do obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej przy wykorzystaniu stosunku zalezności, krytycznego położenia ofiary - kara do 3 lat pozbawienia wolności Jeżeli ten czyn byłby na szkodę małoletniego - kara do 5 lat pozbawienia wolności. |
Mag_Droon napisał/a: | ||
Nie rozumiem trochę rozstrzału kar. W sumie osoba mająca władzę z góry jest traktowana łagodniej, kiedy to zgodnie z podejściem "zdroworozsądkowym" władza powinna być czynnikiem zwiększającym odpowiedzialność a nie zmniejszającym. |
Romulus napisał/a: |
Kwestia okoliczności łagodzących to inna sprawa. Musiałbym przeczytać uzasadnienie wyroku, aby się przekonać, o co tu z tym chodzi. |
Cytat: |
Według SN stosunek służbowy prokuratora trwa do śmierci prokuratora, a pod pojęciem prokurator trzeba rozumieć i tych, którzy są w stanie czynnym, jak i tych w stanie spoczynku. - Nie ma podstaw do przeciwstawiania pojęć "prokurator" i "prokurator w stanie spoczynku" - uznał SN. |
Romulus napisał/a: |
Ale, jak wszystko, ma swoją cenę |
Romulus napisał/a: |
Bardzo ładne uzasadnienie Proste, logiczne, umotywowane. |
Cytat: |
Dokonując prawnokarnej oceny wypowiedzi oskarżonej Joanny Najfeld należy również uwzględnić okoliczności dotyczące osoby pokrzywdzonej Wandy Nowickiej, gdyż nie pozostają one bez znaczenia w niniejszej sprawie. Wanda Nowicka jest osobą publiczną. Od wielu lat działa na rzecz upowszechniania wiedzy m.in. na temat świadomego planowania rodziny oraz antykoncepcji. Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny jest również organizacją rozpoznawalną. Poglądy prezentowane przez Wandę Nowicką oraz prowadzona przez nią działalność mogą wzbudzać kontrowersje, zwłaszcza w określonych środowiskach prezentujących odmienne zapatrywania na kwestie związane z antykoncepcją i aborcją. Wanda Nowicka, działając w pełni świadomy sposób, powinna liczyć się z możliwą krytyką. Inaczej należy traktować wolność słowa w sferze prywatnej, inaczej zaś w sferze życia publicznego. W tej ostatniej, zakres wolności słowa musi być szerszy, a osoby uczestniczące w życiu publicznym muszą liczyć się z krytyką, gdyż świadomie i w sposób nieunikniony wystawiają swe słowa i działania na reakcje społeczeństwa. Krytyka jako wkład w formę debaty publicznej a zarazem kontrola osób sprawujących stanowiska publiczne jest niezbędna w demokratycznym państwie prawa (postanowienie SN z 28 sierpnia 2003 r., III KK 246/2003, Lex nr 185075). |
Mag_Droon napisał/a: |
Ale, jeśli nie pobierała, to nie otrzymywała z tego tytułu wynagrodzenia. Jeśli na pasku masz, że płaci Ci państwo, to jesteś na jego liście płac, jeżeli mi płaci amerykańska spółka (via spółka córka z Polski) to nie można powiedzieć, że jestem na niczyim innym utrzymaniu, nie? I czy byłbym osobą publiczną czy prywatną nie zmienia to faktu. |
stian napisał/a: |
http://januszwojciechowski.salon24.pl/362370,piramida-seksu-glupstw-i-krzywd
mocne |
Romulus napisał/a: |
Nie zmienia. |
stian napisał/a: |
Romulus,
to czemu wszyscy wkoło od posłów po roznych terlikowskich zaczynaja sie domagać odtajnienia uzasadnienia? Też mnie to dziwi. |
You Know My Name napisał/a: |
Kolejna rzecz, która roZwala mnie.
http://wiadomosci.gazeta....enie_godla.html Czy kogoś kto angażuje prokuraturę do kompletnie bezsensownej pracy nie powinien być karany? Z urzędu, od ręki. |
Cytat: |
Teraz obserwujecie państwo proces, w którym na sądzie spoczywa kwestia udowodnienia winy, a powinno być inaczej. Sędzia powinien być pełniejszym gospodarzem, być jak najbardziej "z boku" całego postępowania i rozsądzić, kto ma rację, dlatego ta reforma będzie nakładała nowe obowiązki na oskarżyciela, ale i oskarżonego. Ten będzie musiał swoich racji dowodzić - mówił. |
Cytat: |
Chcemy, żeby posiedzenia nagrywano, a niektóre wnioski do sądu kierowano za pomocą internetu |
Cytat: |
Nowy projekt przewiduje też zwolnienie sędziego czy prokuratora z obowiązku odczytywania wielogodzinnych aktów oskarżenia lub wyroków. Zostaną też "odchudzone" akta sądowe, a tymczasowy areszt nie będzie już tak często zasądzany w przypadku najdrobniejszych przestępstw obarczonych ewentualnym wyrokiem skazującym do 2 lat więzienia. |
Cytat: |
dopuszczenie do wykonywania czynności w postępowaniu karnym przez referendarzy sądowych, co odciąży sędziów |
Cytat: |
wprowadzenie obligatoryjnych posiedzeń przygotowawczych, mających na celu zorganizowanie przebiegu rozprawy przed jej rozpoczęciem |
Dworkin napisał/a: |
http://wiadomosci.wp.pl/t...,wiadomosc.html Ostro... Ale cóż, sądy rodzinne mają już swą legendę... |
stian napisał/a: |
W przypadku braku osobistego powiadomienia jest ryzyko, że ktoś się nie dowie o tym, że jest oskarżony, a to w istotny sposob ograniczy jego prawo do obrony. Skad wiesz czy kazdemu konkubina albo zona przekaze list polecony? |
Romulus napisał/a: |
Wymyślcie jakieś rozwiązanie zamiast narzekać na zabieranie dzieci.
Co ma zrobić sąd mający sygnał od specjalisty, ze coś jest nie tak? Pozostawić dziecko pod jednym dachem z potencjalnym oprawcą? |
Romulus napisał/a: |
niech założy skrzynkę mailową, poda adres prokuratorowi i na niego będą szły wezwania i zawiadomienia. |
Romulus napisał/a: |
Usprawiedliwienia przysyłane mailem np. ze skanem zwolnienia lekarskiego także są przyjmowane. |
GilGalad napisał/a: | ||
Zwykłe zwolnienie lekarskie (np. ktoś pójdzie do lekarza rodzinnego z przeziębieniem i dostanie zwolnienie) może być podstawą do "usprawiedliwienia nieobecności"? |
Cytat: |
Po kilku miesiącach funkcjonariusze trafili wreszcie na świadka, który zeznał, że Góra sprzedał mu nokię, a córka ofiary przypomniała sobie, że mężczyzna był u matki dzień przed śmiercią. |
Cytat: |
Góra wyjaśniał to w prosty sposób - wynajmował od lekarki mieszkanie i przyszedł o tym porozmawiać. Uparcie zaprzeczał jakoby miał coś wspólnego z morderstwem, a sprzedana komórka była inna niż ta skradziona.
Prokuratury i sądu, który go aresztował, to nie przekonało. W "997" policjanci otrąbili sukces. W 2006 roku zaczął się poszlakowy proces. Pierwszy wyrok: 25 lat więzienia. Brukowce, choć Zbigniew Góra nie miał kontaktów z półświatkiem, nadały mu ironiczny pseudonim "Dolina". |
Cytat: |
Ale wyrok więzienia uchylono. Konieczny był powtórny proces. - Szukano dowodów obciążających mnie, a nie potwierdzających moją wersję - ubolewa Zbigniew Góra. Wycofał się świadek, który twierdził, że Góra sprzedał mu telefon.
Wątpliwy był też inny dowód - zakrwawiony zegarek ofiary. Początkowo, zaraz po zbrodni został oddany rodzinie. Prokuratura dostała go z powrotem dopiero po trzech miesiącach. Zbadał go biegły. Okazało się, że jest na nim mieszanina potu i krwi mężczyzny. Czyja? Kogolwiek. Sąd: - Taki ślad mógł zostawić co dwudziesty mężczyzna mieszkający w południowej Polsce. |
Cytat: |
Przed lubelskim sądem Góra będzie występował sam. - Chcę udowodnić, że w mojej sprawie fałszowano dowody, a robili to prowadzący dochodzenie za akceptacją sędziów. Nie znalazłem adwokata, który by rzucił się wymiarowi sprawiedliwości do gardła - tłumaczy. |
MrSpellu napisał/a: |
O ja pterodaktylę |
utrivv napisał/a: |
Czas chyba wprowadzić obowiązkowe badania psychiatryczne dla prokuratorów bo przy całej tragedii dla bliskich tej osoby to zachowanie jest po prostu śmieszne. Zabrakło mu odwagi by przyznać się do błędu ale starczyło na strzał w głowę? |
Stary Ork napisał/a: |
Dopóki sprawa się nie wyjasni, wszelkie tropy typu "samo się narzuca" potraktuję z rezerwą . |
utrivv napisał/a: | ||
|
Cytat: |
Mówi nam jeden z prokuratorów: - Przyszedł do pracy w mundurze i czekał na dziennikarzy, których zaprosił na konferencję. Był w dobrym nastroju. Pokazywał mi oświadczenie, które chciał wygłosić, pytał, co o tym sądzę. Mówił, że za chwilę je przeczyta. Po godz. 10 do mojego biura, które jest w drugiej części korytarza, wbiega kolega. Mówi, że Mikołaj się zastrzelił. "Co ty p...", powiedziałem tylko, bo widząc Mikołaja rano, w dobrym nastroju, nie mogłem w to uwierzyć.
|
Cytat: |
Już od piątku Przybył pracował nad oświadczeniem. W weekend rozesłał je swoim kolegom, prokuratorom wojskowym z Poznania, prosząc o sugestie i poprawki. |
Romulus napisał/a: |
Też miewam wahania nastroju, ale nie do tego stopnia. Najwyżej sobie poklnę zamiast się wyluzować. |
Ł napisał/a: |
Ale uważaj na hiennikarzy, zostawią Ci jeszcze w przerwie kamerę włączoną na sali czy w innej bardaszce i będzie klops. |
Cytat: |
Zachodzą przesłanki, które nakazują prowadzącym tę sprawę prokuratorom zasięgnięcie opinii biegłych dotyczącej rzeczy podstawowej, czyli poczytalności prokuratora gdy jechał po pijanemu - powiedział Orzechowski.
Stan faktyczny w tej sprawie jest błahy i wręcz banalny, prokurator został po pijanemu złapany za kierownicą. Proceduralnie sprawa ta jednak błaha nie jest Anna Grygo-Janusz Gdyby biegli stwierdzili, że prokurator nie był poczytalny jego sprawa uległa by umorzeniu, a on sam mógłby przejść w tzw. stan spoczynku. Jeśli by orzekli, że był poczytalny - sprawa trafi do sądu, a wyrok skazujący wyeliminowałby prokuratora z dalszej pracy w tym zawodzie. |
Cytat: |
Orzekanie to niełatwe zajęcie. Przeczytaj historię sędziego, który badał łatwą z pozoru sprawę spadkową
List sędziego do niezadowolonej z rzekomej opieszałości sądu strony zamieścił portal ebos.pl. Ukazana jest w nim z jednej strony nieznajomość prawa przyszłej spadkobierczyni i jej lekceważący stosunek do wymiaru sprawiedliwości, jak również pewnego rodzaju bezsilność sędziego, który nie jest w stanie wytłumaczyć osobie, dlaczego postępowanie przebiega tak, a nie inaczej i opóźnienia w wydaniu orzeczenia nie wynikają z jego złej woli. Poniżej cytujemy treść listu. "Szanowna Pani, ...napisała Pani we wniosku, że życzy sobie stwierdzenia nabycia spadku po ojcu, na podstawie jego notarialnego testamentu. Podała w nim Pani, że ojciec był rozwiedziony i nikogo poza Panią nie pozostawił. Załączyła Pani do wniosku wszystkie potrzebne dokumenty, w tym ów testament i odpisy aktu zgonu ojca oraz swego aktu małżeństwa. Wprawdzie zamiast odpisu aktu małżeństwa załączyła pani tylko wyciąg z niego (taki wąski pasek papieru wydany kilkadziesiąt lat temu), w którym nie podano imion rodziców, ale to drobiazg, łatwy zresztą do poprawienia. W sumie sprawa wyglądała na łatwą, i spodziewałem się zakończyć ją na pierwszym terminie rozprawy, to jest za jakieś trzy miesiące. Dlaczego nie od razu? Ano dlatego, że Pani sprawa jest jedną z ponad trzystu, które jednocześnie rozpoznaję, tak więc musi zaczekać na swoją kolejkę. Co zresztą wytłumaczyła Pani sędzia przewodnicząca wydziału, gdy po otrzymaniu wezwania na rozprawę poszła Pani do niej żądać rozpoznania sprawy „w rozsądnym terminie". I tu muszę się przyznać, że popełniłem błąd, który spowodował, że sprawa trwała dłużej, niż powinna. A mój błąd polegał na tym, że uwierzyłem Pani na słowo. Może zmylił mnie „profesjonalnie" wyglądający wniosek i dlatego uznałem, że Pani ma świadomość znaczenia tego, co Pani pisze, i że wie Pani co jest istotne dla rozpoznania sprawy. Ale to nie jest istotne. Grunt, że przyjąłem „na wiarę" to, co Pani napisała, że spadkodawca nie pozostawił innych spadkobierców poza Panią. Bardzo zdziwiło mnie więc pani oświadczenie złożone na rozprawie, że spadkodawca miał jeszcze jedno dziecko, z pierwszego małżeństwa, a zatem, że ma Pani przyrodniego brata. A to niestety oznaczało, że Pani brat musiał zostać zawiadomiony o tym, że jest sprawa spadkowa po jego ojcu i wezwany do udziału w tej sprawie. I to też dokładnie zrobiłem – i odroczyłem rozprawę, zobowiązując Panią do podania adresu brata. A Pani powiedziała, że spróbuje to jakoś ustalić, bo któraś ciotka czy ktoś tam inny ma do niego telefon. Co mnie bardzo ucieszyło, bo poszukiwanie takich danych drogą urzędowo-służbową to prawdziwy koszmar. No i niestety bardzo długo trwa, bo trzeba chociażby czekać na odpowiedź z biura adresowego – sąd nie ma bezpośredniego dostępu do tych danych, więc musimy się tam zwracać z zapytaniami, tak jak każdy. I nawet na takim samym formularzu. Gdy nadszedł kolejny termin rozprawy – znowu trzy miesiące minęły – poinformowała mnie Pani, że adresu nie zna i nie ma go jak ustalić, bo nie chce mieć nic wspólnego z tą osobą. Rozumiem to, ale dlaczego w takim razie czekała Pani z tym, by mi to powiedzieć aż do rozprawy? Gdyby powiedziała Pani, że nie może ustalić adresu sama, to wtedy spróbowałbym ustalić ten adres z urzędu. Nie zmarnowalibyśmy tych trzech miesięcy i może sprawa byłaby już zakończona. Bo mi naprawdę w tym momencie potrzebny był tylko dowód na to, że Pani brat wie o rozprawie. A to oznacza, że potrzebowałem tylko mieć w aktach podpisane przez niego pokwitowanie odbioru zawiadomienia. A to wszystko dlatego, że testament, który Pani przedłożyła całkowicie pomija Pani brata, a zatem pozbawia go też prawa do należnej mu ustawowo połowy spadku. Ma on więc prawo kwestionować ważność tego testamentu i domagać się stwierdzenia spadku na podstawie ustawy. No więc chyba logiczne jest, że powinien wiedzieć o rozprawie, bo jak inaczej mógłby zgłosić swoje zarzuty. Dokładnie to powiedziałem Pani tłumacząc dlaczego muszę znowu odroczyć rozprawę, żeby odnaleźć Pani brata. A przy okazji... droga Pani, drzwi do sali rozpraw są cienkie, i w środku naprawdę dobrze słychać to, co mówią ludzie, którzy przed chwilą wyszli z sali. I z całym szacunkiem, ale dla każdego, kto ma chociażby podstawową wiedzę z zakresu anatomii jest oczywiste, że gdybym, jak to Pani była uprzejma stwierdzić „nie miał mózgu" to raczej nie rozmawialibyśmy ze sobą na tej rozprawie. Proszę Pani, proszę zrozumieć, że ja nie mam najmniejszego nawet powodu by nie wierzyć w to co Pani mówiła o swym przyrodnim bracie – że to pijak, kryminalista, w więzieniu siedział i z ojcem nie utrzymywał kontaktów od 30 lat. Niestety jednak nie zmienia to faktu, że zgodnie z prawem jest on spadkobiercą ustawowym po Pani ojcu, a co za tym idzie jest w rozumieniu przepisów prawa zainteresowany wynikiem postępowania, więc musi być o nim powiadomiony. Ja rozumiem też, że jest testament, że jest on notarialny, i że ojciec powołał do spadku tylko Panią, i nie mam wcale zamiaru podważać tego testamentu, przeciwnie, nie mam na razie żadnego powodu by sądzić, że jest on fałszywy, czy nieważny. I wcale nie mam na celu pozbawienia Pani prawa do spadku, nie znam Pani przyrodniego brata, nigdy go nie widziałem na oczy i nie jestem z nim w zmowie, co jak się wydaje próbowała Pani sugerować w tym liście co go Pani napisała do Prezesa sądu. Po prostu takie jest prawo, i ja nic na to poradzić nie mogę. A ewentualne pretensje powinna pani zgłaszać swojemu posłowi. Bo to on jest od stanowienia prawa. Ja je tylko stosuję. Wracając natomiast do samej sprawy to w tym miejscu niestety muszę z przykrością poinformować Panią, iż Pani przyrodni brat zmarł kilka miesięcy temu, już po tym, jak wezwałem go do udziału w sprawie. Postępowanie w sprawie testamentu Pani ojca będzie musiało zatem zostać zgodnie z prawem zawieszone do czasu ustalenia danych spadkobierców Pani przyrodniego brata. Co nastąpi niezwłocznie po rozpoznaniu Pani wniosku o wyłączenie mnie od rozpoznawania sprawy. Tego zawartego w Pani piśmie, w którym zażądała Pani „zaprzestania oszustw i matactw". Z wyrazami szacunku, "Bezmózg i dureń, kombinujący jak pozbawić człowieka majątku" |
Cytat: |
Z informacji do których dotarł Onet wynika, że dziewczynka zginęła przez przypadek. Według relacji matki dziecko wypadło jej z kocyka w domu, uderzyło główką o próg i zmarło. Będąca w szoku matka ukryła zwłoki. Historia z napadem i porwaniem została przez nią wymyślona. |
Romulus napisał/a: |
Pytanie, kto zapłaci za poszukiwania, pracę policji, wprowadzenie jej w błąd. |
Romulus napisał/a: |
Pytanie, kto zapłaci za poszukiwania, pracę policji, wprowadzenie jej w błąd. |
Cytat: |
Według detektywa przyznała też, że sprawdzała w internecie jak oszukać wariograf. Ekipa Rutkowskiego miała to potwierdzić śledząc adres IP jej komputera, który wykazał, że odwiedza strony internetowe - w jej opinii - pomagające w oszukaniu badania na "wykrywaczu kłamstw". |
Tomasz napisał/a: |
Tak, tylko czemu Rutkowski miał szansę zrobić show? Czemu policja, przesłuchujący, psychologowie, którzy pewnie przesłuchiwali rodziców spaprali sprawę? |
Romulus napisał/a: |
W sumie ktoś powinien temu wieśniakowi przetrzepać skórę. |
Tixon napisał/a: |
i nie mogą ot tak podawać informacji. |
Cytat: |
Jedną z najważniejszych zasad obowiązujących detektywa jest obowiązek zachowania w tajemnicy źródeł informacji oraz okoliczności sprawy, o których detektyw dowiedział się w związku z wykonywaniem zlecenia /tajemnica detektywistyczna/. Zwolnienie z obowiązku zachowania tajemnicy może nastąpić tylko na zasadach określonych w kodeksie postępowania karnego. Również lojalność w stosunku do klienta ma w tym zawodzie ogromne znaczenie.
Niemniej ważną zasadą jest ochrona danych osobowych oraz zakaz uzyskiwania tzw. „danych wrażliwych”, a w razie wejścia w ich posiadanie, obchodzenie się z nimi stosownie do przepisów określonych w Ustawie o Ochronie Danych Osobowych. W sprawach, w których prowadzone jest przez stosowny organ postępowanie karne, detektyw obowiązany jest do powiadomienia na piśmie o wszczęciu działań detektywistycznych równolegle do postępowania karnego. Odstępstwo od tego wymogu ustawowego stanowi przestępstwo. |
Cytat: |
Także zdaniem NSA już sama możliwość zabawy stanowi realny przychód. Bez znaczenia pozostają listy obecności czy podpisy pracowników poświadczające uczestnictwo w imprezie. Nieistotne jest także to, czy i jakie było zaangażowanie pojedynczego pracownika w zabawę lub konsumpcję. |
Wulf napisał/a: |
Facet pójdzie do Strasburga, dostanie kasę. Pójdzie do polskich sądów - dostanie kasę. Kto za to beknie? Nikt. A kto powinien? Jeśli już to chyba tylko i wyłącznie ustawodawca, za to, że nie wprowadza skutecznych mechanizmów kontrolnych - co z resztą wytyka nam jak jasna cholera Strasburg :D |
Wulf napisał/a: |
A tak poza tym... wrócił syn marnotrawny :D |
Cytat: |
Moim zdaniem, należałoby doprecyzować art. 258 § 2 k.p.k., aby zagrożenie surową karą, jako podstawa stosowania tymczasowego aresztowania było wyjątkową podstawą, nigdy samodzielną. |
Cytat: |
Tylko, że - znowu - już widzę te nagłówki - "zabił dziecko, ale sąd pozwolił mu odpowiadać z wolnej stopy". |
You Know My Name napisał/a: |
Z braku lepszego miejsca dam tu:
http://wiadomosci.gazeta....lokale=warszawa Czy nie byłaby to podstawa, by utopić w końcu firmę Rutkowskiego? W końcu to chyba podpada pod porwanie. Chyba, że dziewczę jest ubezwłasnowolnione i rodzice sprawują nad nią nadal władzę, co w sumie prawdopodobne jest, nie wiem tylko jak bardzo. |
You Know My Name napisał/a: |
Kolejna rzecz, czy jakakolwiek firma detektywistyczna ma prawo na zlecenie osoby prywatnej pozbawiać kogoś wolności? I czym w takim przypadku jak w linkowanym artykule różnią się od zwykłych porywaczy? |
Romulus napisał/a: |
Tak zwane pomówienie, to dowód jak każdy inny. |
wred napisał/a: | ||
Strasznie irytuje mnie opieszałość - bo oczywiście pomyłki się zdarzają. |
Romulus napisał/a: |
trwa to około 1 roku. |
Cytat: |
Jak długo trwa wykonanie testu na ojcostwo?
W standardowym teście od 10 do 14 dni. Istnieje możliwość przyspieszenia wykonania testu (4 dni). |
Romulus napisał/a: |
A pytałeś dlaczego tak długo czeka się na wyznaczenie terminu? Bo gdybyś zapytał u mnie, to bym ci odpowiedział |
Wulf napisał/a: |
A niech pozywają. Prawo do sądu sędziom też służy |
Wulf napisał/a: |
Sorki, ale czy sędzia naprawdę ma cierpieć dlatego, że jest sędzią? |
Wulf napisał/a: |
A niby czemu nie? Sędziowie mają takie samo prawo do sądu, jak reszta ludzi. Sorki, ale czy sędzia naprawdę ma cierpieć dlatego, że jest sędzią? |
Cytat: |
1. Jak ty aoceniasz ich szansę na wygrana ( tzn czy mają ku temu podstawy prawne ) |
Cytat: |
2. czy sędzia który domaga się takiego wyrównania winien orzekać w takiej samej sprawie. Czy nie ma w tym konkretnym wypadku konfliktu intersów. Czy np nie winien zaczekać do rostrzygnięcia w swojej sprawie. |
Romulus napisał/a: |
A pytałeś dlaczego tak długo czeka się na wyznaczenie terminu? Bo gdybyś zapytał u mnie, to bym ci odpowiedział |
Cytat: |
Jak ja się pomylę to mnie zjedzą i przetrawią |
minister Gowin napisał/a: |
- Każda grupa zawodowa ma prawo walczyć o podwyżki i rozmaite socjalne przywileje, jest jednak pytanie, czy w tym przypadku sędziowie nie zapłacą zbyt wysokiej pozafinansowej ceny, bo dzisiaj postrzegani są jako zawód zaufania publicznego - mówił Gowin w radiu TOK FM. Dodał, że "w momencie, gdy w tak bezpardonowy sposób będą walczyć o swoje wynagrodzenia to zapewne społeczeństwo zacznie przyglądać się ich zarobkom i przywilejom emerytalnym". |
Cytat: |
Od lat słyszymy o konieczności reformy procedur sądowych. Zwłaszcza politycy chętnie w mediach wypowiadają się o konieczności zmian, „by przyśpieszyć procesy sądowe”. Fakty są takie, że w postępowaniach sądowych nadal obowiązują procedury sądowe rodem z PRL.
Wystarczy wskazać na: - stopień sformalizowania procedur sądowych. Wedle raportu Banku Światowego dochodzenie praw z umów na drodze sądowej według stanu na 1 lipca 2007 r. obejmowało w Polsce aż 38 procedur, podczas gdy na Słowacji – 30, w Czechach – 27, zaś w Irlandii zaledwie 20; - ciągłe hołdowanie zasadzie prawdy materialnej, gdzie to od sędziego, a nie od stron sporu wymaga się przedstawienia faktów, co prowadzi do nadmiernego przedłużenia postępowania dowodowego; - rozbudowaną ponad zdrowy rozsądek dewolutywność orzeczeń wpadkowych umożliwiającą stronom odwlekanie wydania orzeczenia, a następnie jego uprawomocnienia; - pozorną kontradyktoryjność, gdzie, jak w postępowaniu karnym, sąd często musi działać jako organ inkwizycyjny szukający dowodów albo paragrafu na sprawcę; - nieprzystający do wymagań współczesności system biegłych sądowych; - rozbudowaną możliwość zaskarżania orzeczeń kończących postępowanie – nawet do dwóch instancji, z faktycznymi uprawnieniami dla sądów odwoławczych do kontroli niemal całego postępowania niezależnie od granic zaskarżenia. Mało? Można jeszcze wspomnieć o zbyt ogólnie sformułowanych przesłankach uchylania orzeczeń sądowych w toku kontroli instancyjnej, co przecież w konsekwencji oznacza konieczność powtarzania całego postępowania. O uszczęśliwianiu oskarżonych obowiązkiem obecności na rozprawie, co wielokrotnie oznacza konieczność wieloletnich poszukiwań i zawieszanie postępowań. Nie można też zapomnieć o nieskutecznej i długotrwałej egzekucji należności cywilnych przez komorników. Mimo że sfera ta jest całkowicie niezależna od sądów, często również przewlekłości postępowań egzekucyjnych są kładzione na karb sądownictwa. Trudno o większe nieporozumienie. Pojawia się pytanie, dlaczego mimo upływu ponad 19 lat od upadku komunizmu nie doczekaliśmy się nowoczesnych procedur sądowych zrywających z reliktami realnego socjalizmu? Ustawodawca nie ustawał w ciągłym zwiększaniu kognicji sądów, bez umiaru dokładając coraz to nowe kategorie spraw, nawet gdy ich charakter nie wymagał rozpoznania przez sąd. Wystarczy wspomnieć sprawy rejestrowe, wykroczeniowe, większość spraw związanych z wykonywaniem orzeczeń karnych. Ciągłe zwiększanie ilości spraw sprawiło, że polski sędzia stał się w Europie liderem w ilości rozstrzyganych spraw. W Raporcie Banku Światowego z 2006 r. odnotowano, że polski sędzia rocznie rozstrzyga średnio 1206 spraw cywilnych i 883 sprawy karne, podczas gdy jego holenderski odpowiednik zaledwie – 656 spraw cywilnych i 325 spraw karnych, austriacki – odpowiednio 1052 sprawy cywilne i 300 spraw karnych. Obowiązkiem sędziego jest odpowiednie przygotowanie rozprawy, czyli wydanie zarządzeń koniecznych do jej zaplanowania i przeprowadzenia. Na drodze ku temu zwykle stoi kilka poważnych przeszkód wynikających z niedoinwestowania i fatalnej organizacji wymiaru sprawiedliwości. Bezpośrednio od sędziego akta trafiają do sekretariatu, gdzie mają dużą szansę na to, by wpaść w ręce praktykanta przysłanego z urzędu pracy na półroczną pracę interwencyjną. Nie trzeba dużej fantazji, by się domyślić, że najczęściej są to osoby, które nie mają pojęcia o procedurach sądowych i nie wiążą z wymiarem sprawiedliwości żadnej przyszłości. Jeśli już uda się wysłać właściwe przesyłki odpowiednim osobom, ich doręczeniem zajmie się Poczta Polska – ze swoim anachronicznym aparatem urzędniczym, ze ślimaczym tempem pracy, z listonoszami roznoszącymi korespondencję w porze, gdy zwykli ludzie są w pracy, a nie w domu. A korespondencja sądowa może być wysyłana wyłącznie za pośrednictwem Poczty Polskiej dzięki nieocenionej inwencji decydentów z Ministerstwa Sprawiedliwości, które już kilkakrotnie przedłużało zawartą z tą instytucją w 2001 r. umowę o wyłączności. Efektem tego są wielokrotne odroczenia rozpraw z uwagi na brak dowodów doręczenia stronom zawiadomień o terminach; konieczność odraczania rozpraw na terminy wystarczająco długie, by poczta zdołała doręczyć np. wezwanie dla świadka; problemy z wykonywaniem zarządzeń sądu o niezwłocznym zwolnieniu osoby pozbawionej wolności, jeśli przebywa ona w zakładzie penitencjarnym położnym w innym mieście niż siedziba sądu. Nie bez problemów przebiega też wykonywanie sądowych nakazów doprowadzenia osób pozbawionych wolności z zakładów karnych i aresztów śledczych. Jest to w pełni wytłumaczalne, jeśli się zważy, że musi się tym zajmować policja powołana przecież głównie do walki z przestępczością, a nie do obsługiwania sądowych wokand. Powstaje wobec tego pytanie, dlaczego nie stworzono obsługi sędziów z prawdziwego zdarzenia z inwestowaniem w dobrych protokolantów, sekretarzy i asystentów? Dlaczego Ministerstwo Sprawiedliwości nie zapewniło sądom sprawnego systemu doręczania przesyłek? Dlaczego zrezygnowano z policji sądowej, która mogłaby zająć się wyłącznie obsługą sądów w zakresie konwojowania, doprowadzania osób wezwanych czy ochroną czynności sądowych? |
Cytat: |
Poza tym musi to iść w parze ze zwiększonym przymusem adwokackim (w Niemczech nie da się rozwieść bez adwokata, tak dla przykładu) |
Tomasz napisał/a: |
Jak są dzieci to jest kwestia dobra dziecka. I tyle. Mam opory przed całkowitą łatwością w tej kwestii |
You Know My Name napisał/a: | ||
|
You Know My Name napisał/a: |
Ech, bo to przeca w rodzinach, które tylko z powodu dzieci się nie rozchodzą miłości pociechy doznają ponad ludzkie wyobrażenie ode swych jadem ociekających rodziców. |
Cytat: |
Właśnie tam gdzie są największe emocje tam najbardziej się przydaje pełnomocnik żeby przyspieszyć postępowanie, bo ludzie awanturujący się i roszczeniowi bez pełnomocników robią z postępowań koszmar. |
Cytat: |
i po co ? |
wred napisał/a: |
po pierwsze śmiesznie niskie odszkodowania... |
Cytat: |
po drugie sprawa ciągnęła się sześć lat... czy proste ustalenie, że ktoś nie wywiązał się ze swoich obowiązków i powinien zadośćuczynić musi tyle trwać ? |
Wulf napisał/a: | ||
|
Cytat: |
Prokuratorzy posługują się w swoim gronie językiem, który dla zwykłych ludzi byłby szokujący
Część określeń funkcjonuje w całej Polsce, inne tylko lokalnie. To jednak może być mylące. "Chwila nieuwagi i jesteś na Ciupagi" nie pochodzi z Podhala, lecz z Warszawy. Na ulicy Ciupagi na warszawskiej Białołęce mieści się areszt śledczy. Z tych samych powodów w Krakowie na areszt mówi się Monte - od ulicy Montelupich. Osoby zatrzymane i aresztowane prokuratorzy określają mianem jeńców. Decyzja aresztowa najczęściej określana jest mianem sanek i nie ma nic wspólnego ze sportami zimowymi, lecz z określaniem sankcja. Posiedzenie sądu, na którym zapada postanowienie o areszcie, określane jest jako kwaterunek. Typy denatów Morderstwa to niewielki odsetek spraw, jakimi zajmują się śledczy. Jednak to właśnie one doczekały się największej liczby słów w prokuratorskim slangu. Ubój gospodarczy to określenie morderstwa dokonanego siekierą, tasakiem lub może w ramach kłótni rodzinnej na wsi. Żyrandol to wisielec, termin pochodzi od haku na lampę, z którego najczęściej korzystają samobójcy. Wodnik szuwarek to z kolei określenie topielca. Mianem kleksa śledczy określają z kolei denatów, którzy spadli bądź skoczyli z wysokości. Określenie to związane jest z plamą krwi na miejscu zdarzenia. Denaci w Warszawie trafiają na Oczki, gdzie mieści się Zakład Medycyny Sądowej. Na określenie medyków sądowych i patologów używanych jest kilka określeń - zimni chirurdzy, krajoczy oraz lekarze ostatniego kontaktu. Mianem podrobów określa się organy oraz tkanki pobrane do dalszych badań. Rodzaje przestępców Przestępcy zwani przez prokuratorów klientami lub smykami, dzielą się na wiele typów. Najniżej w hierarchii stoi grupa określana - znęty alimenty, czyli osoby znęcające się nad rodziną unikające płacenia alimentów. Podobnie traktowani są cykliści i kolarze, czyli pijani rowerzyści. Bezet to pospolity przestępca - bez zawodu, bez majątku, bezrobotny, bez dochodów. Czekista to gatunek wymierający, niemający nic wspólnego z sowiecką bezpieką. Chodzi o osobę podrabiającą czeki. Kokon to sprawa dotycząca osoby nieletniej, czyli nielata. Koksem nazywa się z kolei sprawy z kodeksu karnego skarbowego. Osoba, wobec której skierowano akt oskarżenia, to obżałowany. Z kim pracują procki? Sami prokuratorzy o sobie mówią procki lub ściganci, a miejsce, w którym pracują, określają mianem firmy. Przedstawiciele organów ścigania dzielą się na wiele kategorii. Krawężnik to policjant patrolujący ulice pieszo, komisariusz to policjant z komisariatu. Cebosie to funkcjonariusze CBŚ. Ten skrót prokuratorzy rozwiązują jako Centralna Beczka Śmiechu. ABC to używany przez prokuratorów akronim skrótu CBA. Miśki lub kominiarze to określenie antyterrorystów. Wiele określeń używanych przez ścigantów związanych jest z sądem. Klepki to proste sprawy, tylko do klepnięcia przez sąd. Akta takich spraw, które są najczęściej bardzo cienkie, określa się zwykle mianem naleśników lub okładek. Prokurator na sali sądowej występuje w todze, czyli habicie, szmacie lub sukience. W zależności ilu sędziów bierze udział w sprawie, mówi się o singlu (pojedynczy sędzia) lub tramwaju (skład wieloosobowy). Adwokaci nie cieszą się najwidoczniej dużą sympatią prokuratorów, skoro określają ich mianem najmimordów. Najniżej stoją ci, którzy łapią klientów na korytarzach sądowych. Określa ich się korytarzowcami. Adwokaci według prokuratorów nie wygłaszają mów obrończych, lecz płaczą lub międlą. Podobnie sympatią nie cieszą się ławnicy określani jako wazony, paprotki, mapety lub spacze. Jeśli prokurator zapyta kolegę: ile krzyknąłeś, to pytanie dotyczy wymiaru kary, jakiej przed sądem zażądał. Jeśli prokurator mówi o becepie jako przyczynie odmowy wszczęcia śledztwa, chodzi mu o skrót bcp - brak cech przestępstwa (w obecnym kodeksie to brak znamion czynu zabronionego). W firmie Wiele określeń dotyczy pracy w prokuraturze. Prokuratorzy funkcyjni najbardziej nie lubią dyżurów, na których przyjmują skargi od poszkodowanych. Ponieważ często pojawiają się na nich osoby niezrównoważone, dyżur taki określany jest mianem dnia świra. Śledczy tzw. pierwszoliniowi, którzy prowadzą postępowania, nie przepadają za kolegami z wydziałów organizacyjnych i sądowych. Praca w tych wydziałach uważana jest za zsyłkę. Młody prokurator, który zaczyna pracę w prokuraturze rejonowej, nazywany jest enkotłukiem, bo zazwyczaj tłucze enki - sprawy, w których nie wykryto sprawców. Prokuratorzy, którym śledztwo się nie udaje, dostają tzw. wytyki zwane również patykami, czyli pismo, w którym zwierzchnik wytyka mu błędy. Określenie bękart oznacza z kolei prokuratora funkcyjnego mianowanego w czasach, gdy ministrem sprawiedliwości był Aleksander Bentkowski. Sprawa jest na tyle poważna, że na jednym z forów internetowych powstał nawet słownik prokuratorsko-polski. Dzięki niemu można uniknąć pomyłek. |
Romulus napisał/a: |
Aczkolwiek to tylko ciekawostka. |
Asuryan napisał/a: |
na listonoszy mówi się doręczyciele |
Romulus napisał/a: |
Prokuratorzy posługują się w swoim gronie językiem, który dla zwykłych ludzi byłby szokujący |
Cytat: |
Jeszcze bardziej krytyczny jest Piotr Zimmerman, radca prawny, były sędzia: — Pomysł jest tak makabryczny że nie może wywołać innego efektu jak tylko przerażenie. Bez pisemnego uzasadnienia nie da się skutecznie poznać rozumowania sądu I instancji a zatem podjąć z nim merytorycznej dyskusji. Celem pisemnego uzasadnienia nie jest przecież wytłumaczenie stronom dlaczego sąd podjął taką a nie inną decyzję (do czego sprowadza się ustne podanie motywów orzeczenia), ale przedstawienie logicznego wywodu będącego zapisem skomplikowanego procesu oceny dowodów, ustalenia faktów, a na koniec oceny prawnej, i to w kontekście poglądów literatury i orzecznictwa. Zatem pozbawienie stron pisemnego uzasadnienia praktycznie pozbawia stronę prawa do rozpoznania sprawy w drugiej instancji. |
Tomasz napisał/a: |
Byłbym ostrożny. Po pierwsze to możemy się w to bawić ale z jednoczesnym zniesieniem instytucji odroczenia wydania wyroku. Po prostu ma zapaść na ostatniej rozprawie, bo niby mam zapylać pół Polski tylko dlatego że sędzia nie potrafi uzasadnić swojego zdania i będzie odraczał? To robi i tak teraz, ale olewam jeżdżenie na to tylko biorę uzasadnienie na piśmie. Pamiętaj Romulus, że w sprawach gospodarczych w połowie spraw jedna ze stron ma paręset kilometrów do sądu orzekającego. |
Tomasz napisał/a: |
Po drugie poziom tych uzasadnień powinien być odpowiedni, bo będą paro zdaniowe uzasadnienia, bez odniesienia się do materiału dowodowego itd. I jak niby mam skarżyć wyrok?
Tylko jak sobie wyobrazić ustne przytoczenie podstaw wyroku? Z oceną dowodów i ustalonym stanem faktycznym? Pół godziny jak nic. |
Tomasz napisał/a: |
Odbieram to jako kolejny przepis utrudniający życie pełnomocnikom i zmniejszający robotę sędziom, którzy jej wcale tak dużo w sprawach cywilnych i gospodarczych nie mają. (NIE PISZĘ O KARNYCH ROMULUSIE )
Jedna wieczna mantra sędziowska o ilości roboty robi swoje. Ale ogólnie jestem na tak. Ale w połączeniu ze zmianą odnośnie terminów instrukcyjnych, żeby się wiązały z finansową odpowiedzialnością sędziów wobec stron. Z ustalonymi karami pieniężnymi. Całkowite olewanie terminów instrukcyjnych w połączeniu z wiecznym usprawiedliwianiem się masą roboty, to prawdziwa bolączka polskich sądów. Stąd układ, że dla stron terminy to deadline a dla sądów w zasadzie nie istnieją. |
Romulus napisał/a: |
Po co sędzia ma ustalać stan faktyczny w ustnym uzasadnieniu? Skoro uznał oskarzonego za winnego więc przyjął za udowodniony stan faktyczny z aktu oskarżenia. |
Romulus napisał/a: |
A po tej ewentualnej zmianie - zażąda kopii audio z ogłoszenia wyroku I po ptokach. |
Romulus napisał/a: |
W cywilnych chyba jest 14 dni? |
Romulus napisał/a: |
Ale jak to, na wszystkie demony piekieł, może utrudnić życie pełnomocnikom? Ha! Utrudni, bo pełnomocnicy nie będą zwlekać do ostatniego dnia z odebraniem poczty z sądu z wyrokiem i uzasadnieniem, żeby przedłużyć sobie termin do pisania apelacji. Tak samo, jak czekają do ostatniego dnia, żeby apelację złożyć i przeciągnąć sprawę |
Wulf napisał/a: |
"ta nowelizacja się nie przyjęła u nich w wydziale" :D |
Tomasz napisał/a: |
Czy ja mam potem w apelacji pisać, że nie rozumiem co szanowny Sąd miał na myśli jak uzasadniał i pociskał o jakiś datach nie wiadomo skąd? |
Tomasz napisał/a: |
I teraz Romulus powiedz mi czy pełnomocnik słusznie dostaje kurwicy, czy słusznie oburza się na sędziego, czy istotnie tu wyłącznie pozwany przedłuża postępowanie?
I wreszcie jak ktoś, kto nie potrafi napsać sensownie i bez omyłek co do dat uzasadnienia postanowienia na pół strony ma ustnie uzasadniać wyroki? Czy ja mam potem w apelacji pisać, że nie rozumiem co szanowny Sąd miał na myśli jak uzasadniał i pociskał o jakiś datach nie wiadomo skąd? |
Tomasz napisał/a: |
A co mi z tego przyjdzie że sędzia dostanie po głowie? Ja chcę szybko załatwiane sprawy, ja chcę zmiany postępowania, żeby wyciąć idiotyczne postępowania zażaleniowe. Ja chcę normalnie pracujących sędziów. Widzisz zamiast mi skomentować to co napisałem, przykład wzięty z życia, to mi odbijasz piłkę, że pełnomocnicy też osły. A pewnie. Ale pełnomocnika można wybrać. Sędziego nie. Daję sprawę do sądu i na tego co ją dostanie jestem skazany. |
Tomasz napisał/a: |
Pełnomocnik się ośmieszy, to przegra sprawę, klient od niego odejdzie, inny nie przyjdzie itd. A sędzia nie ma żadnych wymiernych konsekwencji. Wali takiego babola jak to co powyżej i co mam zrobić? Skarżyć? Teoretycznie dobre dla mnie postanowienie? Żeby sobie jeszcze przedłużyć postępowanie?
Poza tym pomyśl ile kwestii rozstrzyganych w sprawach jest w zasadzie czysto uznaniowych, to mam bez przerwy skarżyć sędziów coby wszędzie mieć przechlapane i te uznaniowe rozstrzyganie zmienić w niepisaną wojnę ze mną? Jak zaskarżę albo zrobię aferę z odroczeniem wyroku to jaki będzie efekt? Ktoś weźmie akta coby moją aferę zbadać czy słuszna. I co mi przyjdzie z tego że słuszna jak mi to przedłuży sprawę? |
Tomasz napisał/a: |
A teraz wyobraź sobie wywalane ponownie do pierwszej instancji sprawy z powodu marnego uzasadnienia. To niby przyspieszy postępowanie czy wydłuży? Bo po kolejnym wyroku, zapewne takim samym już z porządnym ustnym uzasadnieniem, będę musiał apelować od merytorycznego rozstrzygnięcia. I jak to skróci postępowanie?
Poza tym wasz rzecznik wskazuje, że to ustne uzasadnienie ma zwiększyć tempo orzekania. Niby jak? Wprowadzą większą ilość wokand dla sędziów w tygodniu? No jestem za. A skąd sale wytrzasną na te wokandy? Jaką widzisz sensowną zmianę zasad pracy sędziego połączoną z tym ustnym uzasadnieniem jedynie, która wpłynie na tempo rozstrzygania spraw? |
Tomasz napisał/a: |
Poza tym wasz rzecznik wskazuje, że to ustne uzasadnienie ma zwiększyć tempo orzekania. Niby jak? Wprowadzą większą ilość wokand dla sędziów w tygodniu? No jestem za. A skąd sale wytrzasną na te wokandy?
Jaką widzisz sensowną zmianę zasad pracy sędziego połączoną z tym ustnym uzasadnieniem jedynie, która wpłynie na tempo rozstrzygania spraw? |
Tomasz napisał/a: |
Do tego powyżej się odnieść.
Bo wniosek jest tylko jeden. Chcecie tej zmiany bo będziecie mieć mniej roboty. A ja nie chcę prywatyzacji wymiaru sprawiedliwości ja chcę odpowiedzialności finansowej sędziów przy terminach instrukcyjnych. No bo dlaczego by nie? Ot, 100 zł za każdy dzień przekroczenia tego terminu. Wypłacany po równo stronom postępowania. To nie narusza niezawisłości. Niezawisłość ma dotyczyć nie wpływania na treść orzeczenia. Dwa. Zażalenie porządnie płatne, ale jak wygrywasz zażalenie, to zwrot opłaty osobiście od sędziego. |
Romulus napisał/a: |
I to jest realna przeszkoda. Albo musieliby uprościć procedurę (ale, jak widzisz tak radykalny krok jak ustne nagrywane uzasadnienia już wywołuje sprzeciw), albo rozbudować sądy, aby każdy sędzia miał własną salę. A to jest nierealne. |
Romulus napisał/a: |
To już raczej nie przejdzie
Bo równie dobrze można żądać od pełnomocników opłaty za każdy bzdurny wniosek dowodowy, który trzeba rozpoznać |
Romulus napisał/a: |
W USA, że znowu przywołam kraj rzeczników szybkich procesów, sędzia może odroczyć wyroki nawet o kilka tygodni lub miesięcy (w federalnym sądzie cywilnym i nawet w sprawach gospodarczych!). Ale w USA proces jest w zasadzie pisemny a nie ustny w takich sprawach cywilnych. Na sali strony tylko przedstawiają swoje stanowiska i zostawiają sprawę sędziemu, który za miesiąc może wydać wyrok. |
Romulus napisał/a: |
A i mają rozbudowane postepowanie dowodowe, które prowadzą same strony w obecności zaprzysiężonego protokolanta sądowego spisującego protokół. Sędzia ma to w nosie, więc nie musi martwić się kiedy wyznaczyć rozprawę i wzywać świadków. Strony same ich przesłuchują. Czyli kolejna część procesu jest całkowicie "sprywatyzowana". |
Cytat: |
Można by pomyśleć o jakiejś formie obowiązkowego ubezpieczenia prawnego. Płatne 100 zł rocznie i przyporządkowanie do danego prawnika w podstawowym zakresie usług. Nie każdy skorzysta, a jak prawnik będzie miał 1000, 2000, czy 3000 takich osób to łatwo sobie policzyć jakie to są pieniądze. I to ma sens. |
Tomasz napisał/a: |
Można by pomyśleć o jakiejś formie obowiązkowego ubezpieczenia prawnego. Płatne 100 zł rocznie i przyporządkowanie do danego prawnika w podstawowym zakresie usług. Nie każdy skorzysta, a jak prawnik będzie miał 1000, 2000, czy 3000 takich osób to łatwo sobie policzyć jakie to są pieniądze. I to ma sens. |
Wulf napisał/a: |
A ja powiem tak - najprostsze rozwiązanie - znieść terminy instrukcyjne. Wprowadzić zasadę, że jak sąd terminu jakiegoś nie dochowa - zabawa zaczyna się od nowa. Od nowa robimy postępowanie dowodowe etc. Tak jakby procesu nie było.
I jednocześnie... cóż, uznajemy, że ten "przepadnięty" proces jako, że jest przepadnięty - cóż, jest podstawą do wypłaty odszkodowania. Na zasadzie ryzyka Skarbu Państwa sprawowania wymiaru sprawiedliwości. Bez bawienie się w roztrząsanie winy urzędniczej, bawienie się w wysokość szkody etc. W sprawach cywilnych szkodą byłby wps dla strony powodowej, a dla strony pozwanej byłyby to koszty udokumentowane w toku sprawy, w sprawach karnych byłaby to kwota rzeczywiście poniesionych nakładów na sprawę + ustalona odgórnie kwota "wyrównania" za pozostawanie pod zarzutami (wyższa dla osób siedzących w areszcie etc). |
MrSpellu napisał/a: |
Hahahahahahahahahahaha |
Tomasz napisał/a: |
Płacisz wiele ubezpieczeń o wiele większych i w ogóle z nich nie korzystasz. |
Tomasz napisał/a: |
To by ludzi nauczyło np. zanim podpiszą umowę skorzystać z rady prawnika i zrozumieć jej zapisy, a nie po latach płakać jak ich komornicy pozbawiają domów. |
Tomasz napisał/a: |
zakładam, że pewnie ta firma montująca nie otrzymała na czas okien od firmy, w której je zamówiła itd |
Cytat: |
Właśnie kilka dni temu mieliśmy kolejny odcinek tej niekończącej się farsy: warszawski sąd apelacyjny potwierdził wyrok skazujący Jarosława Marka Rymkiewicza, z powództwa Adama Michnika, za wyrażenie opinii, iż Adam Michnik jest duchowym dzieckiem Komunistycznej Partii Polski i chce, aby Polacy przestali być Polakami. |
Cytat: |
Trzeba przyznać, że bledną przy tym dokonania sądownictwa PRL (trudno by zresztą wskazać, co się w sądownictwie w porównaniu z czasami „realnego socjalizmu" zmieniło – może zarobki, ale i to chyba niewiele). Nawet jurystom pracującym na tzw. Małym Kodeksie Karnym nie przyszło do głowy, żeby oskarżyć i skazać Czesława Miłosza za słowa (idiotyczne skądinąd i obraźliwe dla polskich patriotów) „jest ONR-u spadkobiercą Partia". Na to wpadli dopiero Michnik ze swoim prawnikiem. |
Cytat: |
Ośmiesza to oczywiście i kompromituje polski wymiar sprawiedliwości. Fakt, że procesy o naruszenie dóbr osobistych, potocznie zwane „pyskówkami", na całym świecie grzęzną w subiektywnych ocenach, dając nieporównywalnie większe niż normalne procesy znaczenie retorycznym popisom i kazuistycznym sztuczkom prawników oraz „widzimisiu" sędziów. Ale to, jak od lat hula po polskich sądach Michnik, nie ma w sobie żadnej finezji − tyle, ot, co włamanie „na rympał". To jest po prostu żenujące łamanie przez orzekających sędziów zasad zdrowego rozsądku i reguł prawa. |
Cytat: |
Prawo mówi bowiem, że karać można za rozpowszechnianie „nieprawdziwych, zniesławiających informacji". Sądy zaś, na wniosek Michnika, zatarły różnicę pomiędzy informacją a opinią. |
Cytat: |
Otóż informacja różni się od opinii tym, że informację można jednoznacznie ocenić jako prawdziwą lub fałszywą, w świetle faktów i materialnych dowodów. Natomiast opinia nigdy nie może być zweryfikowana, z natury swojej, ze stuprocentową pewnością. Można ją uznać za trafną lub chybioną, ale będzie to tylko przeciwstawieniem jednej opinii innej opinii. |
Cytat: |
Ba – „penalizowanie", mówiąc mądrym językiem, negatywnej opinii o kimkolwiek, a zwłaszcza o osobie publicznej, jest wręcz sprzeczne z prawem. Konkretnie z prawem prasowym, które, mimo iż niedoskonałe, jasno stwierdza, że ocenianie działalności osób publicznych ścigane ani karane być nie może! |
Romulus napisał/a: |
Wyrok skazujący z powództwa |
Romulus napisał/a: |
Tu znowu RAZ myli nomenklaturę procesu karnego z procesem cywilnym. |
Romulus napisał/a: |
Zresztą, Tomasz często to podnosi na forum, że polskie sądy - jeśli chodzi o zadośćuczynienia, to zasądzają grosiki |
wred napisał/a: |
http://praca.wp.pl/title,Dyrektor-wiezienia-ktory-zabil-skazanego-niepoczytalny,wid,14365895,wiadomosc.html
Fajnie, niepoczytalny był, zabił, chory psychicznie jest, ale niegroźnie i już będzie grzeczny , może iść do domu. Ciekawe czy psychologowie mogli by być pociągnięci do odpowiedzialności jakby gość za jakiś czas zabił kogoś kolejnego 'w przypływie niepoczytalności' ? |
Romulus napisał/a: |
Gdybyś udowodnił im, że wydali fałszywą opinię |
Romulus napisał/a: |
Nie każdy majster, który ci spartoli budowę domu a potem dach ci runie na głowę działał po to, abyś zginął. Po prostu wykonał pracę niezgodnie ze sztuką budowlaną, bo się nie znał na robocie, a nie po to, aby ci szkody narobić. Tutaj tak samo. |
Cytat: |
Dlatego nie widzę niczego niewłaściwego w tym, że potencjalnym sprawcom zbrodni odmówiono praw przysługujących z zasady człowiekowi. |
Cytat: |
Choć dostał on karę śmierci w 1989 r. to w 1995 r. w nowym kodeksie karnym wprowadzono na nią moratorium, a wyrok zamieniono na 25 lat więzienia - największy z możliwych w tamtym czasie.
Dopiero trzy lata później wprowadzono karę dożywocia, ale prawo nie działa wstecz. |
Cytat: |
Działania prokuratora od początku były wspierane przez lokalne, brukowe i ogólnopolskie media. Sukces lubelskich organów ścigania trafił nawet do programu „997”, gdzie poinformowano, że lubelska policja zatrzymała groźnego przestępcę. W atmosferze nagonki, zaszczucia i wielu znaków zapytania Góra o godność i prawdę musiał walczyć sam. |
kodeks karny napisał/a: |
Art. 233. § 1. Kto, składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Warunkiem odpowiedzialności jest, aby przyjmujący zeznanie, działając w zakresie swoich uprawnień, uprzedził zeznającego o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznanie lub odebrał od niego przyrzeczenie. § 3. Nie podlega karze, kto, nie wiedząc o prawie odmowy zeznania lub odpowiedzi na pytania, składa fałszywe zeznanie z obawy przed odpowiedzialnością karną grożącą jemu samemu lub jego najbliższym. § 4. Kto, jako biegły, rzeczoznawca lub tłumacz, przedstawia fałszywą opinię lub tłumaczenie mające służyć za dowód w postępowaniu określonym w § 1, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 5. Sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia, jeżeli: 1) fałszywe zeznanie, opinia lub tłumaczenie dotyczy okoliczności nie mogących mieć wpływu na rozstrzygnięcie sprawy, 2) sprawca dobrowolnie sprostuje fałszywe zeznanie, opinię lub tłumaczenie, zanim nastąpi, chociażby nieprawomocne, rozstrzygnięcie sprawy. § 6. Przepisy § 1-3 oraz 5 stosuje się odpowiednio do osoby, która składa fałszywe oświadczenie, jeżeli przepis ustawy przewiduje możliwość odebrania oświadczenia pod rygorem odpowiedzialności karnej. |
Cytat: |
Konwencja, wyłożona do podpisu w Stambule w maju ubiegłego roku, nakazuje m.in. walkę ze stereotypami związanymi ze społeczną rolą płci, uznając je za źródło przemocy i nierówności kobiet. |
utrivv napisał/a: |
A nie jest tak że nie mam obowiązku obwiniać powiedzmy najbliższą rodzinę itp? |
Kodeks postępowania karnego napisał/a: |
Art. 12. § 1. W sprawach o przestępstwa ścigane na wniosek postępowanie z chwilą złożenia wniosku toczy się z urzędu. Organ ścigania poucza osobę uprawnioną do złożenia wniosku o przysługującym jej uprawnieniu. § 2. W razie złożenia wniosku o ściganie niektórych tylko sprawców obowiązek ścigania obejmuje również inne osoby, których czyny pozostają w ścisłym związku z czynem osoby wskazanej we wniosku, o czym należy uprzedzić składającego wniosek. Przepisu tego nie stosuje się do najbliższych osoby składającej wniosek. § 3. Wniosek może być cofnięty w postępowaniu przygotowawczym za zgodą prokuratora, a w postępowaniu sądowym za zgodą sądu - do rozpoczęcia przewodu sądowego na pierwszej rozprawie głównej, chyba że chodzi o przestępstwo określone w art. 197 Kodeksu karnego. Ponowne złożenie wniosku jest niedopuszczalne. |
Luinloth napisał/a: |
Ta bojowniczka musiałaby jeszcze nie mieć poczucia humoru... |
Luinloth napisał/a: |
że może dowcip o Żydzie w piecu na uroczystościach w Auschwitz to niekoniecznie najlepszy pomysł. |
Romulus napisał/a: |
Ha! Ministerstwo ogłosiło dziś, że nie poprze zapisu, aby zgwałcenie było zawsze ścigane z urzędu.
I bardzo dobrze. Bo chyba feministki i liberalne media forsujące te zapisy nie zdają sobie sprawy z ich powagi. To jest skutków odmowy przez kobietę składania zeznań obciążających potencjalnego gwałciciela. |
Cytat: |
Już ta propozycja ścigania zgwałceń niezależnie od tego, czy się to kobietom podoba, czy nie jest wystarczająco kuriozalna. |
sanatok napisał/a: | ||
Znowu feministki i liberalne media! Środa z kapelusza! Ideolo z każdej strony, z twojej również |
sanatok napisał/a: |
Nie dało by się tego obejść czymś na kształt "stanu wyższej konieczności" ?
Lub po prostu sformułować to prawnie tak, aby osoba zgwałcona w TAKIEJ sytuacji była wyłączona spod odpowiedzialności karnej, za nieskładanie zeznań? Tudzież aby prokurator odstępował od próby ukarania? To takie trudne? Bo jakoś mi się ten zarzut względem tego projektu wydaje drugorzędny i do rozbicia o kant.... |
sanatok napisał/a: | ||
No tak, bo one nie zgłaszają gwałtu dlatego, że "im się to nie podoba" aby gwałciciel był ścigany. Facepalm. Śmiem twierdzić, że ma to służyć temu aby w przypadkach, w których ofiara może podlegać zastraszaniu, albo presji społecznej (wstyd etc), tego typu przestępstwa były i tak ścigane. A idąc dalej tą logiką pedofilia też nie powinna być ścigana bez zgody ofiary? Rozpijanie nieletnich? |
Romulus napisał/a: |
Profesora femina Środa dobra na wszystko. |
Cytat: |
Ale nikt o tym nie gada spośród obrońców tej idiotycznej idei. |
Cytat: |
A zastraszenie samo w sobie jest przestępstwem. |
Cytat: |
Presja społeczna to chyba od rodziny (tylko nie wyjeżdżaj z księdzem dobrodziejem ) |
Cytat: |
jak to bezduszny policjant, czy prokurator ukarał jakąś nieszczęśnicę bo nie chciała złożyć zeznań. |
sanatok napisał/a: |
W takiej sytuacji prokurator powinien odstąpić od ścigania i tyle. Po problemie. |
kodeks postępowania karnego napisał/a: |
Art. 185a. § 1. W sprawach o przestępstwa określone w rozdziałach XXV i XXVI Kodeksu karnego pokrzywdzonego, który w chwili przesłuchania nie ukończył 15 lat, przesłuchuje się w charakterze świadka tylko raz, chyba że wyjdą na jaw istotne okoliczności, których wyjaśnienie wymaga ponownego przesłuchania, lub zażąda tego oskarżony, który nie miał obrońcy w czasie pierwszego przesłuchania pokrzywdzonego.
§ 2. Przesłuchanie przeprowadza sąd na posiedzeniu z udziałem biegłego psychologa. Prokurator, obrońca oraz pełnomocnik pokrzywdzonego mają prawo wziąć udział w przesłuchaniu. Osoba wymieniona w art. 51 § 2 ma prawo również być obecna przy przesłuchaniu, jeżeli nie ogranicza to swobody wypowiedzi przesłuchiwanego. § 3. Protokół przesłuchania odczytuje się na rozprawie głównej; jeżeli został sporządzony zapis obrazu i dźwięku przesłuchania, należy go odtworzyć. Art. 185b. § 1. Świadka, który w chwili przesłuchania nie ukończył 15 lat, można przesłuchać w warunkach określonych w art. 185a w sprawach o przestępstwa popełnione z użyciem przemocy lub groźby bezprawnej lub o przestępstwa określone w rozdziale XXV Kodeksu karnego, jeżeli zeznania tego świadka mogą mieć istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy. § 2. Przepisu § 1 nie stosuje się do świadka współdziałającego w popełnieniu czynu zabronionego, o który toczy się postępowanie karne. |
Ministerstwo napisał/a: |
Obecnie, przestępstwo zgwałcenia ścigane jest z urzędu dopiero po złożenie formalnego wniosku przez ofiarę (pisemnie lub ustnie do protokołu przesłuchania). Często stanowi to dla ofiary konieczność podejmowania dodatkowej decyzji, obok zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, w której musi rozważyć np. skutki, które może dla niej wywołać postępowanie karne.
- Po wejściu w życie naszych propozycji składane przez pokrzywdzonego zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa zostanie ograniczone do koniecznego minimum – tłumaczył Minister Sprawiedliwości. - Ponadto, jeżeli zajdzie konieczność ponownego przesłuchania pokrzywdzonego w charakterze świadka, a zaistnieje obawa, że bezpośrednia obecność oskarżonego przy przesłuchaniu może być krępująca dla pokrzywdzonego lub wywierać negatywny wpływ na jego stan psychiczny – ofiara będzie przesłuchana na odległość za pośrednictwem urządzeń przekazu obrazu i dźwięku – dodał. |
kodeks postępowania karnego napisał/a: |
Art. 177. § 1. Każda osoba wezwana w charakterze świadka ma obowiązek stawić się i złożyć zeznania.
§ 1a. Przesłuchanie świadka może nastąpić przy użyciu urządzeń technicznych umożliwiających przeprowadzenie tej czynności na odległość z jednoczesnym bezpośrednim przekazem obrazu i dźwięku. W postępowaniu przed sądem w czynności w miejscu przebywania świadka bierze udział referendarz sądowy, asystent sędziego lub urzędnik zatrudniony w sądzie, w którego okręgu świadek przebywa. § 2. Świadka, który nie może się stawić na wezwanie z powodu choroby, kalectwa lub innej nie dającej się pokonać przeszkody, można przesłuchać w miejscu jego pobytu. |
kodeks postępowania karnego napisał/a: |
Art. 390. § 1. Oskarżony ma prawo być obecny przy wszystkich czynnościach postępowania dowodowego.
§ 2. W wyjątkowych wypadkach, gdy należy się obawiać, że obecność oskarżonego mogłaby oddziaływać krępująco na wyjaśnienia współoskarżonego albo na zeznania świadka lub biegłego, przewodniczący może zarządzić, aby na czas przesłuchania danej osoby oskarżony opuścił salę sądową. Przepis art. 375 § 2 stosuje się odpowiednio. |
Romulus napisał/a: |
Sanatok, ja się zgadzam z tym, co piszesz. Ale zmiana statusu zgwałcenia na przestępstwo ścigane z urzędu niczego nie zmieni. |
Cytat: |
Bo kobieta i tak będzie musiała być przesłuchana. MS planuje, aby było to przesłuchanie tak, jak w przypadku dziecka pokrzywdzonego przestępstwem (czyli na zasadach art. 185a k.p.k.). A ja tylko mam nadzieję, że nie przesadzą z normami gwarancyjnymi dla kobiety. Bo doprowadzić to może - w perspektywie - do znacznie większej liczby uniewinnień oskarżonych. |
Cytat: |
Spójrz zresztą na własne rozumowanie: skoro kobieta byłaby prawnie zmuszona do składania zeznań w sprawie zgwałcenia, to niech prokurator umorzy sprawę ofałszywe zeznania/odmowę zeznań, jeśli nie będzie chciała zeznawać. Albo niech uzna, że jej odmowa była stanm wyższej konieczności.
A ja zatem pytam: po co tak kombinować, skoro już dziś jest doskonały wytrych, który upraszcza sprawę. Właśnie złożenie wniosku o ściganie. I to nie jest jakaś kosmiczna procedura. |
Cytat: |
Nie wiem, jak to może upokarzać (ale to może mój brak empatii), skoro kobieta musi opowiedzieć w jaki sposób doszło do zgwałcenia. To jest bardziej upokarzające. Ale to zmianie ulec nie może. Z oczywisych względów. |
Cytat: |
Polsce każdy marginalny problem łatwo urobić do poziomu nowelizacji/uchwalenia ustawy. A potem będzie przepis leżał w kodeksie i gnił z nudów wykorzystywany rzadko lub wcale. Bo nie będzie takiej potrzeby. |
sanatok napisał/a: | ||
Nie ma chyba wyjścia z tej sytuacji. Trzeba by sprawdzić jak w innych krajach wygląda procedura, może ktoś wpadł na jakiś ciekawy pomysł. |
utrivv napisał/a: |
To znaczy że już nie stosuje się znikomej szkodliwości społecznej? |
Romulus napisał/a: |
A co mają z nim zrobić? Zamknąć w areszcie? |
Kod: |
Miasto ma teraz 14 dni na wykonanie wyroku, albo będzie musiało zapłacić karę grzywny w wysokości 2 tysięcy złotych. |
Cytat: |
My dalej uważamy, że musi to rozstrzygnąć Sąd Najwyższy. Sąd pierwszej instancji podzielił nasze zdanie, drugiej pana radnego, dlatego czekamy na ostateczny wyrok - tłumaczył kilkanaście tygodni temu Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza. |
Romulus napisał/a: | ||
Co to za bełkot? Czy dlatego się wstrzymują z wykonaniem wyroku bo czekają na rozstrzygnięcie SN? |
utrivv napisał/a: |
Ciekawi mnie jednak czy osoby których umowy zostaną ujawnione naprawdę mogą dochodzić odszkodowania skoro wszystko się dzieje na podstawie wyroku? |
adamo0 napisał/a: |
Co sądzicie o zamiarach zrównania uprawnień radców prawnych z uprawnieniami przysługującymi adwokatom do występowania w sprawach karnych?
Jak dla mnie to lekki skandal. Jeżeli jednemu się daje, to powinno się też dać drugiemu. Skoro radcowie mają być obrońcami, to ja nie widzę przeszkód żeby adwokat był zatrudniony na umowę o pracę. W innym wypadku niższa składka, te same uprawnienia plus możliwość wyboru sposobu zatrudnienia spowodują odpływ prawników z korporacji adwokackiej do radcowskiej. Kandydaci na aplikantów też trzy razy się zastanowią nad wyborem i raczej nie będzie to aplikacja adwokacka. |
Romulus napisał/a: |
W polskim systemie prawnym podział na radców prawnych i adwokatów w ogóle nie ma sensu. |
Cytat: |
Historia Katarzyny B. nie jest typowa. W lipcu 2010 r. założyła czarną kominiarkę, wzięła z kuchni nóż i poszła do Kredyt Banku na warszawskim Grochowie. |
Cytat: |
Dlaczego Katarzyna próbowała obrabować bank z użyciem niebezpiecznego narzędzia, co zarzucił jej prokurator? To nie jest jasne. Wiadomo, że młoda kobieta - studentka położnictwa na Uniwersytecie Medycznym - przeżyła załamanie nerwowe i była zdesperowana. |
Cytat: |
Ponieważ przyszła matka nie zgłosiła się do więzienia, sądy uznały, że się ukrywa. Wydano nawet za nią list gończy. - Co do tego nie ma sporu, ale gdyby się zgłosiła, przekreślałoby to sens wniosku o odroczenie wykonania kary. Zresztą o co się bijemy: moja klientka po dwóch miesiącach więzienia (ponieważ już siedem spędziła w areszcie) nabywa prawa do warunkowego zwolnienia. Czy trzeba używać całego aparatu państwa, by wtrącić tę kobietę za kraty na dwa miesiące? - pyta jej adwokat mec. Krzysztof Stępiński. |
Cytat: |
Sądy podeszły do sprawy rutynowo. W uzasadnieniu sądu II instancji czytam, że "sąd może odroczyć wykonanie kary pozbawienia wolności na okres do roku, jeżeli natychmiastowe jej wykonanie pociągałoby dla skazanego lub jego rodziny ciężkie skutki". Tymczasem 1 stycznia 2012 r. - pod wpływem regulacji europejskich - zmienił się przepis dotyczący odroczenia kary. Specjalną ochroną objęto m.in. ciężarne: "W stosunku do skazanej kobiety ciężarnej oraz osoby skazanej samotnie sprawującej opiekę nad dzieckiem sąd może odroczyć wykonanie kary na okres do trzech lat po urodzeniu dziecka". |
Cytat: |
Stępiński: - Sędzia, który stwierdza, że skazana - zachodząc w ciążę - powinna uwzględnić jej wpływ na możliwość odroczenia wykonania kary pozbawienia wolności, ośmiesza urząd, który pełni. |
dworkin napisał/a: |
Przecież w ten sposób cięższe zbrodnie mogłyby zerować lżejsze, a coś takiego przeczy nie tylko sprawiedliwości, ale również logice. |
Jachu napisał/a: |
Załóżmy, że zaatakowałeś dwóch ludzi - jednego mocno poturbowałeś, a drugiego zabiłeś. Pójdziesz siedzieć za zabójstwo i tak najmniej na 25 lat (a raczej na dożywocie), więc lżejszy zarzut pobicia nie ma już takiego znaczenia, prawda? |
You Know My Name napisał/a: |
Mam pytanie. Czy w polskim prawie funkcjonuje coś takiego jak sumowanie wyroków (i.e. trzy zarzuty w jednej sprawie zagrożone różnymi karami) czy rozpatruje się tylko ten "najcięższy"? |
kodeks karny napisał/a: |
Art. 11.
§ 1. Ten sam czyn może stanowić tylko jedno przestępstwo. § 2. Jeżeli czyn wyczerpuje znamiona określone w dwóch albo więcej przepisach ustawy karnej, sąd skazuje za jedno przestępstwo na podstawie wszystkich zbiegających się przepisów. § 3. W wypadku określonym w § 2 sąd wymierza karę na podstawie przepisu przewidującego karę najsurowszą, co nie stoi na przeszkodzie orzeczeniu innych środków przewidzianych w ustawie na podstawie wszystkich zbiegających się przepisów. |
art. 12 k.k. napisał/a: |
Art. 12.
Dwa lub więcej zachowań, podjętych w krótkich odstępach czasu w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, uważa się za jeden czyn zabroniony; jeżeli przedmiotem zamachu jest dobro osobiste, warunkiem uznania wielości zachowań za jeden czyn zabroniony jest tożsamość pokrzywdzonego. |
art. 85 k.k. napisał/a: |
Art. 85.
Jeżeli sprawca popełnił dwa lub więcej przestępstw, zanim zapadł pierwszy wyrok, chociażby nieprawomocny, co do któregokolwiek z tych przestępstw i wymierzono za nie kary tego samego rodzaju albo inne podlegające łączeniu, sąd orzeka karę łączną, biorąc za podstawę kary z osobna wymierzone za zbiegające się przestępstwa |
art. 91 k.k. napisał/a: |
Art. 91.
§ 1. Jeżeli sprawca popełnia w podobny sposób, w krótkich odstępach czasu, dwa lub więcej przestępstw, zanim zapadł pierwszy wyrok, chociażby nieprawomocny, co do któregokolwiek z tych przestępstw, sąd orzeka jedną karę na podstawie przepisu, którego znamiona każde z tych przestępstw wyczerpuje, w wysokości do górnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę. § 2. Jeżeli sprawca w warunkach określonych w art. 85 popełnia dwa lub więcej ciągów przestępstw określonych w § 1 lub ciąg przestępstw oraz inne przestępstwo, sąd orzeka karę łączną, stosując odpowiednio przepisy tego rozdziału. § 3. Jeżeli sprawca został skazany dwoma lub więcej wyrokami za przestępstwa należące do ciągu przestępstw określonego w § 1, orzeczona w wyroku łącznym kara nie może przekroczyć górnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę, przewidzianego w przepisie, którego znamiona każde z tych przestępstw wyczerpuje. |
Cytat: |
Do mieszkania na Mokotowie wpadło trzech mężczyzn. Na drodze stanęła im kobieta. Napastnicy zaatakowali ją gazem. Następnie postrzelili w głowę jej męża. Kulisy napadu policjantom udało się ustalić dopiero po 16 latach.(...)
Do aresztu trafili 33-letni Wirgiliusz L. i 32-letni Adam C. |
Asuryan napisał/a: |
Oni tak, ale owa kobieta nie. Skoro teraz ma 52 lata, to w chwili zlecenia morderstwa męża i sfingowania napadu miała 36 lat... |
utrivv napisał/a: |
Zabili jako nieletni więc na jaką kare mogą liczyć? |
Cytat: |
Ranny mężczyzna, dzięki natychmiast udzielonej pierwszej pomocy, cudem przeżył. |
Romulus napisał/a: |
Za 18 miesięcy, kiedy wyrok TK wejdzie w życie a Sejm nie przyjmie nowej ustawy, skończy się era działkowicza w Polsce. |
Tixon napisał/a: | ||
Ok, a co to będzie znaczyć dla szarego posiadacza działki? |
Romulus napisał/a: |
Ale z pewnością Wybrańcy Narodu zaraz pobiegną z zapewnieniami, że znowu im "zrobią dobrze". Nie oszukujmy się, że będzie inaczej |
Cytat: |
Domniemany sprawca gwałtów na dzieciach w szpitalu psychiatrycznym w Radomiu zbiegł z zakładu w Lubaczowie, gdzie był ostatnio leczony - informuje RMF FM. Sąd rodzinny zlecił już policji poszukiwania 16-letniego Damiana C.
Sąd rodzinny w Jędrzejowie nie zdążył dotąd przesłuchać domniemanego sprawcy, więc postępowanie w sprawie napastowania chłopców w radomskiej placówce utknęło w martwym punkcie. Prezes sądu Janusz Lechowicz przyznaje, że ucieczka 16-latka uniemożliwia na razie ustalenie tego, co rzeczywiście wydarzyło się w kwietniu tego roku w radomskim szpitalu psychiatrycznym. Damian C. jest podejrzany o to, że kilkukrotnie zgwałcił tam 9-latka, a także molestował 14-letniego chłopca. Trafił do zakładu w Lubaczowie. Zakład w Lubaczowie, z którego uciekł 16-latek, to ośrodek otwarty. Jak tłumaczy dyrektor placówki w Lubaczowie Andrzej Wójciak, nie było możliwości, by nastolatek przebywał w placówce zamkniętej, bo to sąd podjął decyzję o skierowaniu go do otwartego zakładu. - Sędziowie mieli pełną świadomość, że to placówka otwarta - mówi Andrzej Wójciak. |
Cytat: |
Skoro w Polsce ponad 90 proc. mieszkańców to katolicy, warto się zastanowić nad ponownym wprowadzeniem przysięgi przed sądami powszechnymi zamiast aktualnego przyrzeczenia – piszą radca prawny Małgorzata Zarychta-Surówka i doktor prawa, sędzia Wiesław Zarychta
Niezbędnik: Kodeks postępowania karnego Przysięga przed sądami polskimi jako środek dowodowy nie odpowiadała poprzedniemu ustrojowi. Obecnie żyjemy w nowym systemie społeczno-ekonomicznym, który nie przekreśla wartości chrześcijańskich, a wręcz przeciwnie – traktuje je jako fundamentalne. Dlatego opowiadamy się za wprowadzeniem przysięgi sądowej na Biblię zamiast przyrzeczenia. Przyrzeczenie słabsze od przysięgi Przypominamy, że przyrzeczenie sądowe zawarte jest w art. 188 § 1 k.p.k., który stanowi, że „świadomy znaczenia moich słów i odpowiedzialności przed prawem przyrzekam uroczyście, że będę mówił szczerą prawdę niczego nie ukrywając z tego, co mi jest wiadome". Fałszywe zeznania, jeśli takie mają miejsce, stanowią naruszenie art. 233 § 1 k.k. i polegają na zeznaniu nieprawdy lub zatajeniu prawdy i mogą być popełnione przez działanie lub zaniechanie. Przestępstwo fałszywych zeznań przed sądem jest działaniem lub zaniechaniem umyślnym i może być popełnione z zamiarem bezpośrednim. Odtwarzając semantyczne desygnaty pojęciowe przyrzeczenia, należałoby zauważyć, że przyrzeczenie w języku polskim oznacza to, co zostało przyrzeczone, czyli obietnicę lub zapewnienie. Natomiast przyrzeczenie w postępowaniu sądowym stanowi zapewnienie, że świadek, biegły lub tłumacz złożą prawdziwe zeznania, opinię i tłumaczenia. Ustawodawca wykazał się dużą tolerancją w art. 233 § 5 k.k., wychodząc z założenia, że sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia w przypadkach, gdy fałszywe zeznania, opinie lub tłumaczenia dotyczą okoliczności niemogących mieć wpływu na rozpoznanie sprawy, a także gdy sprawca dobrowolnie sprostuje fałszywe zeznania, opinie lub tłumaczenia, zanim nastąpi nieprawomocne rozpoznanie sprawy. Ranga złożonej przysięgi na Biblię jest o wiele wyższa, ponieważ jako środek dowodowy polegający na uroczystym zapewnieniu, że złożone zeznania, opinie i tłumaczenia przez osoby występujące przed sądem w charakterze świadków, biegłych i tłumaczy są zgodne z prawdą. Z dużym prawdopodobieństwem można by przyjąć, że w sądach polskich będzie mniej składania fałszywych zeznań, opinii i tłumaczeń, które przecież stanowią dowód w postępowaniu sądowym i na tej podstawie sądy wydają orzeczenia (wyroki, postanowienia i nakazy). W USA to się sprawdza Należałoby zauważyć, że przysięga na Biblię stosowana jest w wielu krajach, a także w Stanach Zjednoczonych, mimo że te kraje nie są w takim stopniu katolickie jak Polska. Mniejsza ilość fałszywych zeznań spowodowana byłaby tym, że przysięgę składałoby się na Biblię zgodnie z zasadą odpowiedzialności wobec Boga i prawa. Za wprowadzeniem przysięgi w sądach polskich opowiada się większa część opinii społecznej, która ocenia, że obecne przyrzeczenie ma charakter promisoryjny, a więc jest składane przed zeznaniami i stanowi obietnicę zeznania prawdy oraz że nie ma ono charakteru asatoryjnego, czyli zapewniającego, że złożone zeznania świadków, biegłych i tłumaczy są prawdziwe. Można by powiedzieć, że przyrzeczenia stanowią w procesach przed sądami polskimi jedynie dodatkowy element mający na celu wzmocnienie wiarygodności zeznań. Aby wiarygodność zeznań w polskich sądach była pełniejsza, należałoby wprowadzić przysięgę na Biblię zamiast przyrzeczenia, co jest naszym zdaniem ze wszech miar wskazane i celowe, ponieważ spotkałoby się to z dużą akceptacją i życzliwością większości społeczeństwa. — Małgorzata Zarychta-Surówka prowadzi Kancelarię Radcy Prawnego w Sosnowcu — dr Wiesław Zarychta jest sędzią SO w Katowicach |
Romulus napisał/a: |
A wracając do Biblii, skoro już taki pomysł jest, to ja proponuję lepszy: powrót do czasów II RP. Wtedy każde wyznanie w Polsce miało przed sądem swoją własną przysięgę |
Romulus napisał/a: |
A wracając do Biblii, skoro już taki pomysł jest, to ja proponuję lepszy: powrót do czasów II RP. Wtedy każde wyznanie w Polsce miało przed sądem swoją własną przysięgę Serio. Tacy byliśmy tolerancyjni kiedyś. |
Młodzik napisał/a: |
Jak dla mnie to dobry pomysł |
Cytat: |
Należałoby zauważyć, że przysięga na Biblię stosowana jest w wielu krajach, a także w Stanach Zjednoczonych, mimo że te kraje nie są w takim stopniu katolickie jak Polska. |
Cytat: |
Dz.U. z 1929 r., Nr 47, poz. 383
ROZPORZĄDZENIE PREZYDENTA RZECZYPOSPOLITEJ z dnia 25 czerwca 1929 r. w sprawie formy zapewnienia w postępowaniu karnem przez świadków, biegłych, tłumaczów i przysięgłych zgodnego z prawem spełnienia ich obowiązku. (Dz. U. z dnia 28 czerwca 1929 r.) Na podstawie art. 112, 141 § 1 i 391 § 3 kodeksu postępowania karnego z dnia 19 marca 1928 r. (Dz. U. R. P. Nr. 33, poz. 313) i uchwały Rady Ministrów z dnia 19 czerwca 1929 r. zarządzam co następuje: § 1. Dla osób, które nie składają przysięgi z zachowaniem form, przewidzianych w art. 111 (141, 391 § 3) kodeksu postępowania karnego z dnia 19 marca 1928 r. (Dz. U. R. P. Nr. 33, poz. 313), wprowadza się w postępowaniu karnem określone niniejszem rozporządzeniem formy zapewnienia, że obowiązek świadka, biegłego, tłumacza lub przysięgłego spełnią zgodnie z prawem. Przed odebraniem zapewnienia sędzia (przewodniczący) uprzedza składających zapewnienie w myśl art. 113 § 3 i art. 112 § 2 (141) k. p. k. Przepis art. 113 § 1 (141) k. p. k. ma odpowiednie zastosowanie. § 2. Wyznawcy religji mahometańskiej (muzułmańskiej) składają przysięgę w następujących rotach: Rota dla świadków: "Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu i Wszechwiedzącemu przed Świętym Jego Koranem, że będę mówił szczerą prawdę, niczego nie ukrywając z tego, co mi jest wiadome. Tak mi Panie dopomóż. Wałłahi, Billahi, Tałłahi". Rota dla biegłych (tłumaczów): "Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu i Wszechwiedzącemu przed Świętym Jego Koranem, że powierzone mi obowiązki biegłego (tłumacza) wykonam z całą sumiennością i bezstronnością. Tak mi Panie Boże dopomóż. Wałłahi, Billahi, Tałłahi". Podczas wygłaszania roty przysięgający ma nakrytą głowę. Użycie "Koranu" do ważności przysięgi nie jest konieczne. Jeżeli jednak w sądzie znajduje się Koran, należy Go przed przysięgającym złożyć na stole, otwarty na dowolnej stronicy. Przysięgający podczas wygłaszania roty może położyć rękę na Koranie lub podnieść do góry wskazujący palec prawej ręki, a po wygłoszeniu roty ucałować Koran. Zachowanie tych form podnosi świętość przysięgi. § 3. Osoby wyznania karaimskiego wygłaszają rotę przysięgi jako świadkowie według art. 111 § 1, jako biegli (tłumacze) według art. 133 § 1 kodeksu postępowania karnego, trzymając obie ręce opuszczone w dół i nie nakrywając głowy. Do ważności zapewnienia nie jest konieczne, ani dodanie na końcu przysięgi wyrazów liturgicznych "Ant etém adyndán Tenryniń Amen", ani ucałowanie po przysiędze księgi Pisma Świętego "Tojra". W miarę możności należy jednak zachować te formy podnoszące świętość przysięgi. § 4. Od osób należących do związków wyznaniowych menonitów, baptystów, ewangelicznych chrześcijan i adwentystów Dnia Siódmego, którym ich religja nie dozwala składania przysięgi, odbiera się przyrzeczenie w formie uroczystej następującej: Sędzia (przewodniczący) odbierający przyrzeczenie wygłasza następującą formułę zapytania: Formuła dla świadków: "Zgodnie z nauką Chrystusa Pana, która nakazuje, aby mowa wasza była tak - tak, nie - nie, pytam się Pana (Panią), czy jako świadek będziesz mówił (a) szczerą prawdę, niczego nie ukrywając z tego, co ci jest wiadome? - odpowiedz Pan (Pani) szczerem: tak!". Formuła dla biegłych (tłumaczów): "Zgodnie z nauką Chrystusa Pana, która nakazuje, aby mowa wasza była: tak - tak, nie - nie, pytam się Pana (Panią), czy powierzone ci obowiązki biegłego (tłumacza) wykonasz z całą sumiennością i bezstronnością? - odpowiedz szczerem: tak!". Po wygłoszeniu formuły zapytania przez sędziego składający przyrzeczenie odpowiada jednem słowem "tak". § 5. Osoby nienależące do żadnego prawnie uznanego wyznania i osoby należące do wyznań, którym ich religja nie dozwala składania przysięgi, a niewymienione w § 4, składają uroczyste przyrzeczenie w następujących rotach: Rota przyrzeczenia dla świadków: "Przyrzekam uroczyście, że będę mówił szczerą prawdę, niczego nie ukrywając z tego, co mi jest wiadome". Rota przyrzeczenia dla biegłych (tłumaczów): "Przyrzekam uroczyście, że powierzone mi obowiązki biegłego (tłumacza) wykonam z całą sumiennością i bezstronnością". Podczas wygłaszania roty, przyrzekający trzyma, obie ręce opuszczone w dół, a po jej wygłoszeniu potwierdza przyrzeczenie podaniem ręki sędziemu (przewodniczącemu składu sądzącego). Podanie ręki nie jest konieczne do ważności przyrzeczenia. § 6. Osoby nienależące do żadnego prawnie uznanego wyznania mogą oświadczyć, że według ich przekonań religijnych odpowiada im bardziej, niż przyrzeczenie, przewidziane w § 5, zachowanie jednej z form, przewidzianych w art. 111 k. p. k. lub w §§ 2, 3, 4 niniejszego rozporządzenia (rozmaite sekty nieuznane). Osoba korzystająca z tego prawa winna oświadczyć, którą formę wybiera i wyjaśnić z jakiego powodu (przynależność duchowa do sekty chrześcijańskiej, niechrześcijańskiej). Świadka lub biegłego (tłumacza) należy uprzedzić, że wyjaśnień udziela pod odpowiedzialnością za nieprawdziwe zeznania (art. 107, 141 k. p. k.). § 7. Przepisy §§ 2 - 6 mają odpowiednie zastosowanie do form zapewnienia, składanych przez przysięgłych. Przewodniczący w razie potrzeby rozdziela przysięgłych na grupy według ich wyznań i odbiera od każdej zosobna zapewnienia, wygłaszając formułę stosownie do okoliczności w liczbie mnogiej lub pojedynczej. Do formuły, przewidzianej w art. 391 § 1 k. p. k., przysięgły dodaje w wypadku, przewidzianym w § 2 rozporządzenia niniejszego, wyrazy "Wałłahi, Billahi, Tałłahi", w wypadku zaś, przewidzianym w § 3 rozporządzenia niniejszego może dodać wyrazy: "Ant etém adyndán Tenryniń Amen". W wypadku, przewidzianym w § 4, formułę, przewidzianą artykułem 390 k. p. k., rozpoczyna się zapytaniem jak w § 4, poczem następują wyrazy "......... pytam się Panów (Pana), czy w sprawach ........" i dalej jak w art. 390 k. p. k. kończąc wyrazami - "odpowiedzcie (odpowiedz Pan) szczerem: tak". Przysięgły odpowiada jednem słowem "tak". W wypadku, przewidzianym w § 5, przewodniczący rozpoczyna formułę wyrazami "Przyrzekacie (Przyrzekasz Pan) uroczyście ........." - przysięgły zaś zapewnia wyrazami "Przyrzekam uroczyście". § 8. Wykonanie niniejszego rozporządzenia porucza się Ministrowi Sprawiedliwości. § 9. Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem 1 lipca 1929 r. |
Cytat: |
Skoro w Polsce ponad 90 proc. mieszkańców to katolicy, warto się zastanowić nad ponownym wprowadzeniem przysięgi przed sądami powszechnymi zamiast aktualnego przyrzeczenia – piszą radca prawny Małgorzata Zarychta-Surówka i doktor prawa, sędzia Wiesław Zarychta |
Cytat: |
Z badań Kościoła z 2011 roku wynika, że średni procent osób, które przychodzą do kościoła względem tych, które są do tego zobowiązane (dominicantes), wynosi 40 proc., czyli najmniej od rozpoczęcia badań w 1980 roku. Zaś procent communicantes, czyli osób przystępujących do komunii św. w odniesieniu do osób, które powinny przyjść w niedzielę na mszę wynosi 16,1 proc.
http://wiadomosci.gazeta...._2010_r___.html |
Romulus napisał/a: |
A wracając do Biblii, skoro już taki pomysł jest, to ja proponuję lepszy: powrót do czasów II RP. Wtedy każde wyznanie w Polsce miało przed sądem swoją własną przysięgę Serio. Tacy byliśmy tolerancyjni kiedyś. |
utrivv napisał/a: |
Co z tego że dla ateistów nie ma to znaczenia? Ważne że pewna część świadków będzie lepiej zmotywowana do prawdomówności. |
Cytat: |
Z nieoficjalnych doniesień, do których dotarła "Rz" wynika bowiem, że Marcin Plichta nigdy nie starał się o takie zezwolenie. Prawdopodobnie dlatego, że nie miałby szansy na jego uzyskanie - przedsiębiorca prowadzący działalność kantorową musi przedkładać prezesowi NBP zaświadczenie o niekaralności z określonych przestępstw gospodarczych raz w roku. Plichta był karany wielokrotnie |
Ustawa o ochronie zwierząt napisał/a: |
Art. 4. Ilekroć w ustawie jest mowa o:
8) "okrutnym traktowaniu" - rozumie się przez to wymienione w ustawie przypadki znęcania się nad zwierzętami oraz inne postępowanie właściciela bądź innej osoby, prowadzące do skutków porównywalnych ze skutkami znęcania się; 12) "szczególnym okrucieństwie" - rozumie się przez to przedsiębranie przez sprawcę działań charakteryzujących się drastycznością form i metod, a zwłaszcza działanie w sposób wyszukany lub powolny, obliczony z premedytacją na zwiększenie rozmiaru cierpień i czasu ich trwania; |
Ustawa o ochronie zwierząt napisał/a: |
Art. 6.
2. Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień, a w szczególności: 1) umyślne zranienie lub okaleczenie zwierzęcia, niestanowiące dozwolonego prawem zabiegu lub doświadczenia na zwierzęciu, w tym znakowanie zwierząt stałocieplnych przez wypalanie lub wymrażanie, a także wszelkie zabiegi mające na celu zmianę wyglądu zwierzęcia i wykonywane w celu innym niż ratowanie jego zdrowia lub życia, a w szczególności przycinanie psom uszu i ogonów (kopiowanie); 1a) znakowanie zwierząt stałocieplnych przez wypalanie lub wymrażanie; 2) (uchylony); 3) używanie do pracy albo w celach sportowych lub rozrywkowych zwierząt chorych, a także zbyt młodych lub starych oraz zmuszanie ich do czynności, których wykonywanie może spowodować ból; 4) bicie zwierząt przedmiotami twardymi i ostrymi lub zaopatrzonymi w urządzenia obliczone na sprawianie specjalnego bólu, bicie po głowie, dolnej części brzucha, dolnych częściach kończyn; 5) przeciążanie zwierząt pociągowych i jucznych ładunkami w oczywisty sposób nieodpowiadającymi ich sile i kondycji lub stanowi dróg lub zmuszanie takich zwierząt do zbyt szybkiego biegu; 6) transport zwierząt, w tym zwierząt hodowlanych, rzeźnych i przewożonych na targowiska, przenoszenie lub przepędzanie zwierząt w sposób powodujący ich zbędne cierpienie i stres; 7) używanie uprzęży, pęt, stelaży, więzów lub innych urządzeń zmuszających zwierzę do przebywania w nienaturalnej pozycji, powodujących zbędny ból, uszkodzenia ciała albo śmierć; 8) dokonywanie na zwierzętach zabiegów i operacji chirurgicznych przez osoby nieposiadające wymaganych uprawnień bądź niezgodnie z zasadami sztuki lekarsko-weterynaryjnej, bez zachowania koniecznej ostrożności i oględności oraz w sposób sprawiający ból, któremu można było zapobiec; 9) złośliwe straszenie lub drażnienie zwierząt; 10) utrzymywanie zwierząt w niewłaściwych warunkach bytowania, w tym utrzymywanie ich w stanie rażącego zaniedbania lub niechlujstwa, bądź w pomieszczeniach albo klatkach uniemożliwiających im zachowanie naturalnej pozycji; 11) porzucanie zwierzęcia, a w szczególności psa lub kota, przez właściciela bądź przez inną osobę, pod której opieką zwierzę pozostaje; 12) stosowanie okrutnych metod w chowie lub hodowli zwierząt; 13) (uchylony); 14) (uchylony); 15) organizowanie walk zwierząt; 16) obcowanie płciowe ze zwierzęciem (zoofilia); 17) wystawianie zwierzęcia domowego lub gospodarskiego na działanie warunków atmosferycznych, które zagrażają jego zdrowiu lub życiu; 18) transport żywych ryb lub ich przetrzymywanie w celu sprzedaży bez dostatecznej ilości wody uniemożliwiającej oddychanie; 19) utrzymywanie zwierzęcia bez odpowiedniego pokarmu lub wody przez okres wykraczający poza minimalne potrzeby właściwe dla gatunku. |
Ustawa o ochronie zwierząt napisał/a: |
Art. 35. 1. Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1-4
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. 1a. Tej samej karze podlega ten, kto znęca się nad zwierzęciem. 2. Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 lub 1a działa ze szczególnym okrucieństwem, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. |
Romulus napisał/a: | ||
|
Cytat: |
[quote="Ustawa o ochronie zwierząt"]Art. 6. 2. Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień, a w szczególności: 1) umyślne zranienie lub okaleczenie zwierzęcia, niestanowiące dozwolonego prawem zabiegu lub doświadczenia na zwierzęciu, w tym znakowanie zwierząt stałocieplnych przez wypalanie lub wymrażanie, a także wszelkie zabiegi mające na celu zmianę wyglądu zwierzęcia i wykonywane w celu innym niż ratowanie jego zdrowia lub życia, a w szczególności przycinanie psom uszu i ogonów (kopiowanie); |
Cytat: | ||
|
http://www.gemlord.pl/artykuly/oszustwa/index.php napisał/a: |
Wraz ze wzrostem perły zwiększa się prawdopodobieństwo pojawienia się zniekształceń i licznych wad powierzchni, a przy zaszczepianiu małż Pinctada fucata dużymi jądrami ich śmiertelność jest ogromna, w związku z czym cena pereł Akoya po przekroczeniu granicy 8mm rośnie bardzo gwałtownie. |
Jachu napisał/a: |
A tak szczerze, jak ty byś zawyrokował w przedmiotowej sprawie? Oczywiście ogólnie, bo wiadomo, że nie mamy dostępu do akt. |
Jachu napisał/a: |
Z gołębiem to jaja jak berety. Biegły ustalający trajektorię lotu? Rozumiem też, że oskarżony się nie przyznaje? |
MORT napisał/a: |
I wciąż się zastanawiam, 1. co uchylono jako znęcanie się i 2. czy np. za pomalowaną na fioletowo [do reklamy] krowę wytoczono by u nas proces z szansą na ukaranie sprawców? |
Romulus napisał/a: |
na 100 procent powołałbym biegłego z jakiejś akademii rolniczej (np. profesora od krów), |
Jachu napisał/a: |
Wyrzucenie ciężarnej suki z okna zasługuje na surową karę, a tymczasem sędzia głupio się tłumaczył uniewinniając oskarżonego. |
Cytat: |
Rz: Ostrych słów nie szczędzą sędziom nie tylko politycy, ale i prawnicy.
Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia: Wcale mnie to nie dziwi. To zgodne z ogólną tendencją do zrzucania winy za to, co się dzieje w prawie, na sądy i sędziów, byle nie na polityków. Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia dawno już zwracało się do Ministerstwa Sprawiedliwości, wskazując błędy w przepisach o rejestracji spółek. Bez efektu, jak zresztą w wielu innych sprawach. Złośliwi, kiedy dziś słyszą tłumaczenia sędziów o interwencjach w sprawie złych przepisów, mówią, że kiedy chodzi o podwyżki, sędziowie organizują akcje protestacyjne, a kiedy w grę wchodzi prawo, którego nie egzekwują, podejmują ciche uchwały... Taki zarzut mogą stawiać ludzie bez wyobraźni. Czy ma sens protest sędziów z tego powodu, że nie podoba nam się procedura? Czy urzędnicy mogą protestować przeciw treści kodeksu postępowania administracyjnego? Nie jesteśmy od tworzenia prawa, ale zgłaszamy konstruktywne propozycje zmian, opiniujemy te, które nam się przedstawi. Ale nasze projekty są odrzucane, a opinie – ignorowane. Po kilku dniach bezpardonowych ataków na sędziów minister sprawiedliwości stanął jednak w ich obronie... Byłem tym mile zaskoczony. Niepokoi mnie tylko, że już dziś słyszymy o postępowaniu wyjaśniającym, i to ze wskazaniem „winnego" w osobie sędziego z Malborka. Stąd nasze obawy, że jakiś winny znaleźć się jednak musi. To znaczy, że nawet jeśli sędzia popełnił błąd – co w całej tej sprawie wcale nie jest jeszcze wykluczone – to nie powinien ponieść konsekwencji? Nie mówię o takiej sytuacji, tylko o szukaniu na siłę winnego wśród sędziów w całej tej aferze. Nie zarzucono nic nikomu w kwestii rejestracji spółki ani wydawania wyroków skazujących pana P. W postępowaniu wykonawczym słyszałem o błędach kuratorów. Na czym miałby polegać błąd sędziego w tym postępowaniu, nie wiemy. Twierdzi pan, że sąd nie popełnił błędu, nie żądając oświadczenia o niekaralności od prezesa Amber Gold? Opinie w tej sprawie nie są jednoznaczne. Nie popełnił błędu, bo nie miał możliwości sprawdzenia danych w Krajowym Rejestrze Karnym. Są jednak w Polsce sądy, które też takich możliwości nie mają, a jednak przy rejestracji wymagają oświadczeń o niekaralności. Kiedy ktoś składa fałszywe oświadczenie, naraża się na odpowiedzialność karną. To taki półśrodek w przestrzeganiu przepisów. Wygląda na to, że jednym sędziom się chce, a drugim nie. To nie jest kwestia chęci. Przepisy nie dają sądom rejestrowym prawa żądania takich oświadczeń pod groźbą odpowiedzialności. Rejestrujący spółkę może złożyć je dobrowolnie. Gdyby nie zechciał, sąd i tak nie miałby prawa z tego powodu odmówić rejestracji spółki. W prawie nie ma miejsca na półśrodki. Przyjmijmy, że sąd rejestrowy nie popełnił błędu. Będzie pan też bronił sądów karnych, które orzekały w sprawach Marcina P.? Sześć wyroków skazujących, choć możliwe, że było ich aż dziewięć i wszystkie w zawieszeniu. To nie kpina? Jeżeli przeciwko komuś toczą się jednocześnie sprawy w kilku sądach, to żaden sędzia nie wie o innych niż ta, którą prowadzi. Nie ma systemu informacji o sprawach w toku. Kartę karną sąd uzyskuje pocztą, według przepisów raz na sześć miesięcy. W każdym sądzie oskarżony może twierdzić, że to jego jedyny konflikt z prawem i sąd nie ma jak tego sprawdzić, chyba że pisałby pisma do setek polskich sądów albo jakimś cudem akurat dostał kartę karną, w której zapadły niedawno wyrok będzie już wpisany – bo Krajowy Rejestr Karny działa bardzo powoli. Tkwimy w średniowieczu, nie w epoce komputerów. Skoro sądy nie popełniły błędu, to znaczy, że na całej linii zawiodła prokuratura... Prokuratorzy też mogli o innych sprawach nie wiedzieć. A nawet jeśli wiedzieli, to rządzi u nich statystyka, dla której lepiej prowadzić sprawy o każdy czyn osobno i wnieść wiele aktów oskarżenia, niż zgodnie z przepisami procedury karnej je połączyć. Wtedy sąd by wiedział, że oskarżony popełnił wiele przestępstw. Wiemy za to, że w sprawie z zawiadomienia Komisji Nadzoru Finansowego prokurator najpierw odmówił wszczęcia postępowania, potem je umorzył, a sąd za każdym razem jego postanowienie uchylał i polecał śledztwo prowadzić. Podobno błędy popełnili kuratorzy w postępowaniach wykonawczych, nie sprawdzając, czy skazany P. naprawił szkodę, czyli spłacił wszystkich pokrzywdzonych. A sądy, które wydawały kolejne wyroki i je zawieszały, nie powinny tego sprawdzić? Musiałyby najpierw wiedzieć, że w ogóle zapadły. A poza tym, jeśli ktoś najpierw popełnił kilka przestępstw, a potem zapadają kolejne wyroki, to oskarżony według prawa jest osobą niekaraną, bo decyduje stan z chwili czynu. Nie wiemy też, czy w innych osądzonych sprawach minęły już określone terminy naprawienia szkody. Jeśli nie – nie było podstaw do jakichkolwiek czynności. A jeżeli w sprawie jest setka pokrzywdzonych, to jak sąd ma wszystkich pytać? To jest zadanie kuratora. Sąd naprawdę nie jest od tego. Zostawmy sprawę winnych... Przy okazji sprawy Amber Gold słyszy się też, że gdyby sędziowie byli w pracy oceniani, to nie popełnialiby błędów. Wręcz przeciwnie, byłoby jeszcze gorzej. Od lat przy ocenianiu sędziów najważniejsza jest, niestety, liczba załatwionych spraw, tzw. liczenie numerków. Referendarz czy sędzia, który zacząłby żądać niewymaganych przez prawo dokumentów, zarejestrowałby mniej spółek lub wydał mniej wyroków, i naraziłby się na skargi stron na nieuzasadnioną przewlekłość postępowania. W statystykach liczy się czas, a tak nadgorliwie prowadzone sprawy trwałyby dużo dłużej, więc ocena byłaby niższa. Stowarzyszenie bardzo ostro zareagowało już po pierwszych publikacjach o sprawie. Stanowiska, uchwały, konferencje prasowe. Nie mieliśmy innego wyjścia. Już z pierwszych publicznych wypowiedzi widać było, że politycy szukają winnych i kogoś wskazać trzeba. Pod ręką był sąd, więc obrywaliśmy przez kilka dni. Trzeba było działać, tym bardziej że występowaliśmy w tej sprawie do Ministerstwa Sprawiedliwości. Przepisy, o których rozmawiamy, obowiązywały przez 11 lat. Czy przez ten czas sądy rejestrowały spółki, nie mając pojęcia, kim są ludzie w zarządzie? Takie były wola polityczna autorów przepisów i uzasadnienie ustawy: szybko rejestrować, nie sprawdzać nic, wierzyć na słowo, nie blokować przedsiębiorczości. Jedno okienko, rejestracja w jeden dzień – pamiętamy te hasła. Osobom karanym nie wolno zasiadać we władzach spółek, ale wolno im bez żadnych sankcji zatajać przed sądami, że są karane. Podejrzewam, że takich jak pan P. jest więcej. Przeprowadzono skuteczny lobbing i mamy to, co mamy. Bez względu na to, jak ta sprawa się skończy, wymiar sprawiedliwości poważnie stracił w oczach opinii społecznej. Łatwo w nas uderzyć. Ludzie nie kochają sądów, a my nie jesteśmy od lubienia. Kiedy spór i proces dotyczy dwóch stron, jedna musi przegrać, a często wyrok nie zadowala żadnej, bez względu na to, czy sprawa jest karna, cywilna czy rodzinna. Większość ludzi wychodzi z sądu przynajmniej częściowo niezadowolona z rozstrzygnięcia, a Polacy chcą mieć zawsze 100 proc. racji, więc sędzia był niesprawiedliwy. Poza tym procesy trwają latami, a ludzie czekają i słusznie narzekają. Ci, którzy znają realia wymiaru sprawiedliwości, wiedzą, że to nie sędzia odpowiada za złą jakość procedur, które musi stosować. Kowalski myśli inaczej. Przychodzi do sądu, widzi sędziego za stołem i ma winnego. To może trzeba przestać mówić o zmianach i zacząć je wprowadzać? Tak, tylko sędziowie tego nie są w stanie zrobić. Stowarzyszenie od lat przygotowuje propozycje zmian, przedstawiamy nawet gotowe projekty i odbijamy się od ściany. A kto zna realia rozpraw i wady procedur lepiej niż sędzia? Urzędnik, poseł, polityk? Na pewno nie. W Iustitii był Zespół Poprawy Funkcjonowania Sądownictwa, zbierał opinie sędziów, przygotował szerokie opracowania: „Sąd dla obywatela" i „Sąd przyjazny obywatelowi". Jego prace władze konsekwentnie ignorowały. Członkowie zespołu mieli tego dość, zażądali w końcu rozwiązania. Ale to Ministerstwo Sprawiedliwości chciało pomóc sędziom i wyrównać obciążenie pracą. Zaproponowało likwidację najmniejszych sądów i wsparcie etatowe dla tych większych. Pomysł wywołał burzę, a Stowarzyszenie stanęło w jednym szeregu z najgłośniej protestującymi przeciw likwidacji. Protestujemy przeciw likwidacji sądów, bo plan reformy narusza ważną konstytucyjną gwarancję niezawisłości – zakaz przenoszenia sędziów. Poza tym pomysł ten w niczym nie poprawi sytuacji sądów. Reforma miałaby polegać na tym, że połączy się dwa małe, sprawne sądy w jeden większy. W jaki sposób ma to pomóc np. sądom w Warszawie? Dużo prościej byłoby zwalniane przez odchodzących sędziów etaty przenosić do najbardziej obciążonych sądów. Zwalnia się ich przecież kilkaset rocznie. Po paru latach byłoby po problemie. Tego jednak żaden minister robić nie chciał, a nas w tej kwestii oczywiście nie słuchano. |
Romulus napisał/a: |
Jeżeli przeciwko komuś toczą się jednocześnie sprawy w kilku sądach, to żaden sędzia nie wie o innych niż ta, którą prowadzi. Nie ma systemu informacji o sprawach w toku. Kartę karną sąd uzyskuje pocztą, według przepisów raz na sześć miesięcy. W każdym sądzie oskarżony może twierdzić, że to jego jedyny konflikt z prawem i sąd nie ma jak tego sprawdzić, chyba że pisałby pisma do setek polskich sądów albo jakimś cudem akurat dostał kartę karną, w której zapadły niedawno wyrok będzie już wpisany – bo Krajowy Rejestr Karny działa bardzo powoli. Tkwimy w średniowieczu, nie w epoce komputerów. |
wred napisał/a: |
To nie żart ? Nie ma jakiegoś systemu informacji między sądami nt toczących się spraw ??????? |
Cytat: |
Prezes Kapropolu skarży się, że żaden z dostawców nie chce już dawać mu towaru na kredyt, pracowników musiał wysłać na zwolnienia lekarskie, a do drzwi jego firmy pukają komornicy. |
Jachu napisał/a: |
Pamiętam, że kiedy jeszcze pracowałem w wymiarze sprawiedliwości, to strasznie mnie to irytowało. Byłem pracownikiem wydziału cywilnego-rodzinnego Sądu Okręgowego, który zajmował się jedynie kwestią spraw o rozwód, o separację, o unieważnienie małżeństwa i jeszcze parę innych mało znaczących spraw obecnie nieistotnych. Dość często bywały sytuacje, w których rozwodziły się małżeństwa, w których już wcześniej w wydziałach rodzinnych i nieletnich Sądów Rejonowych zapadały wyroki w sprawach czysto alimentacyjnych lub w kwestii praw rodzicielskich. W takim wypadku sąd wyższej instancji - jeśli nie musi, bo strony nie wyrażają woli zmian w tej materii - akceptują w pełni wyrok sądu niższej instancji, np. pozostawia bez zmian wysokość alimentów ustaloną już wcześniej. I teraz, jeśli strony postępowania nie dostarczą kopii wyroku, ale na rozprawie powiedzą, że była sprawa w takim a takim sądzie, to sędzia robiła przerwę, a ja jako protokolant MUSIAŁEM gonić do pokoju, znaleźć numer do sekretariatu sądu, zadzwonić i zdobyć informacje o sygnaturze (numerze) sprawy oraz o treści rozstrzygnięcia jakie zapadło. Swoją drogą, zakrawa to na kpinę Gdyby była ogólnopolska baza danych, to po prostu by się sprawdziło w bazie danych... a tak, to należało dzwonić. Pamiętam sytuację, w której strony nie wiedziały w którym sądzie była sprawa i w którym roku, więc musiałem dzwonić do pięciu sądów i prosiłem aby szukali ręcznie w papierowych repetytoriach spraw w latach 1999-2009 Średniowiecze |
Romulus napisał/a: |
A tymczasem rzeczywistość: aktualnie sądy są ubezwłasnowolnione nawet jeśli chodzi o zakupy. MS wprowadziło bowiem centralną jednostkę, która w imieniu wszystkich sądów dokonuje zakupów. Nawet może i ma to sens - zbiorowe zakupy, możliwość tańszego kupowania hurtowego itp. Ale skutek tego taki, że od października czekam na nowego laptopa i drukarkę. |
Rzeczpospolita napisał/a: |
Przygotowany przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Karnego projekt zmian w prawie i procedurze karnej jest konsultowany od kilku miesięcy, a może przepaść z powodu braku pieniędzy w budżecie. Prace nad nim trwały ponad rok. Miał przyspieszyć i usprawnić proces karny. A średni czas trwania w Polsce procesu karnego (sąd rejonowy) to prawie pół roku, ale w niektórych sądach (np. warszawskich) – prawie dwa lata. Mimo uznania ekspertów, a często i samych sędziów dla propozycji, minister finansów ma wątpliwości. Chodzi o koszty.
Niech walczą strony Najważniejsza z propozycji to właśnie powrót do zasady kontradyktoryjności. Oznacza to, że teraz strony będą musiały wykazać się aktywnością. – Oskarżyciel będzie się musiał przyłożyć, żeby udowodnić winę podsądnego, a ten profesjonalnie się bronić – uważa Jarosław Maliszewski, zwolennik reformy procesu karnego. – Jeśli nie uda się zmienić formuły procesu na kontradyktoryjny, to zostawmy procedurę taką, jaka jest – mówi „Rz" prof. Andrzej Zoll, przewodniczący KKPK. Zmiana formy procesu pociąga jednak za sobą następne, w tym szerszy dostęp do obrony z urzędu. Podejrzany, którego nie stać na obrońcę z wyboru, dostanie go z urzędu. Po raz pierwszy także na etapie postępowania przygotowawczego. Wystarczy, że oskarżony złoży wniosek i adwokat zostanie mu przyznany. Teraz, zanim do tego dojdzie, sąd bada jego sytuację materialną i nie zawsze przyznaje obronę z urzędu. Generalnie płacić za nią będzie państwo, ale jeśli podsądny przegra proces, zwróci koszty. Pojawić się też ma nowa instytucja: wyznaczenie obrońcy z urzędu do przeprowadzenia określonej czynności procesowej w postępowaniu przed sądem. Różnice w obliczeniach Są zmiany w prawie, z którymi nie można czekać. Za dwa, trzy lata, jeśli spraw będzie przybywać w takim tempie, utoniemy w zaległościach – mówi „Rz" sędzia Radosław Kęsicki. Minister finansów, który zabrał głos w sprawie projektu, ma wątpliwości, czy wyliczenia MS – 230 mln zł – są właściwe. – Nadal brak danych, które pozwolą zweryfikować wydatki na obronę w budżecie na lata 2012–2013 – pisze w opinii dla Komitetu Rady Ministrów. Sprawa jest o tyle poważna, że takie stanowisko może pogrążyć cały projekt zmian w procesie karnym. – Pieniądze wydane na obronę z urzędu będą się równoważyć z tymi, które wpłyną do budżetu z opłat od wniosków za przyznanie adwokata i zwrotu kosztów po przegranej w procesie – twierdzi Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości. To jednak nie przekonuje MF. Czy jest jeszcze szansa, że do zmian dojdzie? – Rozmawiamy, ale sprawa nie jest prosta – przyznaje M. Królikowski. – MF uważa, że wstępne szacunki nie dają pełnego obrazu kosztów wprowadzenia instytucji. A to rodzi wątpliwość, o jakie kwoty może chodzić w rzeczywistości. |
Cytat: |
Spektakularnie znowelizowana ustawa chroniąca czworonogi wciąż jest nieznana organom, które mają ją stosować
Sądy wydają kuriozalne wyroki uniewinniające dręczycieli, a policja, prokuratorzy i władze samorządowe często nie wiedzą, jakie mają obowiązki. Nowe przepisy To był rzadki przypadek, gdy posłowie PO, PiS i SLD pojawili się razem na tej samej demonstracji pod Sejmem. Gdy latem ubiegłego roku uchwalano przepisy zakazujące handlu zwierzętami na targowiskach, a gminom dające nowe uprawnienia do ochrony zwierzaków, przedstawiciele wszystkich partii wyszli do demonstrujących na Wiejskiej obrońców praw czworonogów i wyjątkowo zgodnie przyznali im rację. Potem wrócili na salę obrad i niemal jednogłośnie uchwalili zmiany w ustawie. Media chętnie nagłośniły malowniczą demonstrację (z udziałem psów i kotów), jak i nowelizację ustawy. Zdawałoby się, że powszechna stała się wiedza o zakazie trzymania psów na krótkim łańcuchu czy o szybkim postępowaniu gmin w sprawie odbierania zwierząt dręczycielom. Nieumyślny rzut psem Niestety, duch ustawy nie dotarł do sędziów. Kilka tygodni temu cała Polska dowiedziała się o uniewinnieniu mężczyzny, który wyrzucił psa z drugiego piętra bloku. Sąd we Wschowie, który wydał ten wyrok, stwierdził, że gdyby sprawca wyrzucił zwierzę z dziesiątego piętra albo je dusił, bił lub ciął ostrym narzędziem – wówczas byłoby to znęcanie się. Sędzia Marcin Noskowski przyznał, że takie zachowanie jest naganne moralnie. Mimo to uznał sprawcę za niewinnego. W sprawach o znęcanie się nad zwierzętami dręczyciele często są uniewinniani – Niestety, niewiedza i brak wrażliwości na krzywdę zwierząt dotyka także sędziów, i to nawet Sądu Najwyższego – zauważa Katarzyna Topczewska, aplikant adwokacki, specjalizująca się w zagadnieniach prawnokarnej ochrony zwierząt. Sąd Najwyższy daje niestety takim bezdusznym sędziom do ręki wygodne narzędzie. W wyroku z 16 listopada 2009 r. (sygn. akt V KK 187/09) uznał, iż przestępstwo znęcania się nad zwierzęciem może być popełnione wyłącznie umyślnie i z zamiarem bezpośrednim. Innymi słowy: jeśli ktoś zaniedba opiekę nad zwierzęciem, nie działa umyślnie i nie może odpowiadać za przestępstwo. Rezultat? – Choć sędziowie mają szeroki wachlarz kar i środków karnych, to wciąż w sprawach o znęcanie się nad zwierzętami zapadają bardzo łagodne lub uniewinniające wyroki – mówi Katarzyna Topczewska. Otwarte rany, czyli redukcja dedukcji Przypadek ze Wschowy nie jest odosobniony. Sędziów działających jak bezduszne maszyny do tworzenia wygodnych dla siebie układanek z paragrafów można spotkać także w Krakowie. Działająca tam fundacja Rottka, zajmująca się ratowaniem dręczonych psów, głównie rottweilerów, napotkała na posesji Agnieszki B. psa z otwartymi ranami na brzuchu i guzem na łapie. – To były zmiany nowotworowe, ale nie trzeba być weterynarzem, żeby widzieć, jak bardzo ta kobieta zaniedbała psa i jaki ból sprawiała mu tym, że go nie leczyła – opowiada Agnieszka Pawlicka, prezes fundacji. Prokuratura, zawiadomiona o tym przypadku, umorzyła postępowanie. Sąd Rejonowy dla Krakowa-Podgórza utrzymał w mocy jej postanowienie. Fundacja zauważała w zażaleniu, że doszło do niewłaściwego traktowania psa, noszącego znamiona rażącego zaniedbania w rozumieniu ustawy o ochronie zwierząt. Sąd (w osobie sędzi Katarzyny Gładysz-Grzybacz) w uzasadnieniu postanowienia, ze swoistą jurydyczną poetyką, skomentował argumenty Rottki: „Postępowanie karne, w trakcie którego rozstrzyga się o odpowiedzialności karnej człowieka, nie pozwala na przyjmowanie tego rodzaju uproszczeń i redukcji w procesie dedukcji". I dalej, używając jako argumentu wspomnianego wyroku SN, oraz pokrętnych konstrukcji prawnokarnych, dowodził, że zaniechanie opieki nad zwierzęciem nie jest przestępstwem, bo nie było w nim zamiaru bezpośredniego (postanowienie z 29 marca 2012 r., sygn. akt II Kp79/12 – Sama jestem prawnikiem, ale ręce opadają na takie bezduszne uzasadnienie – mówi Agnieszka Pawlicka. Od zawracania głowy do pracy u podstaw Znowelizowana ustawa daje wójtom możliwość decydowania o odebraniu zwierząt właścicielom, którzy się nad nimi znęcają. Wystarczy, że zawiadomi ich o tym np. policja albo organizacja zajmująca się ochroną zwierząt. Bywa jednak, że wójt nie robi nic. Tak jak wiosną tego roku w Godkowie na Mazurach. Tam Warmińsko-Mazurskie Stowarzyszenie Obrońców Praw Zwierząt odkryło, że w pewnej hodowli trzymano chore, brudne i wygłodzone szczeniaki stłoczone w ciasnej budzie, na zgniłej słomie pełnej odchodów. Trzeba wpajać dzieciom od najmłodszych lat, że pies czy kot nie jest rzeczą – Wójt tłumaczył, że nie może wydać decyzji bez opinii weterynarza, a takiego wymagania nie ma przecież w ustawie – mówi Barbara Zarudzka ze Stowarzyszenia. Miejscowe Samorządowe Kolegium Odwoławcze uznało za nieuzasadnioną skargę na bezczynność wójta (decyzja z 30 lipca 2012 r., sygn. 1138/IN/12), ale Stowarzyszenie postanowiło nie odpuszczać i skierowało skargę do WSA w Olsztynie. Co zatem zrobić? – Może przepisy ustawy o ochronie zwierząt nie są idealne, ale większy problem to ich nieznajomość wśród tych, którzy mają je egzekwować – mówi Paweł Suski, poseł PO i szef Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt. Z inicjatywy tego zespołu zorganizowano kilka konferencji dla samorządowców, ale to oczywiście, jak przyznaje poseł, o wiele za mało. Trzeba edukować także policjantów. Wprawdzie w każdej komendzie wojewódzkiej policji jest oficer odpowiedzialny za sprawy ochrony zwierząt, a każda komenda powiatowa otrzymała instrukcje postępowania na wypadek zawiadomienia o znęcaniu się nad zwierzętami, ale praktyka pozostawia wiele do życzenia. – Kiedyś, jadąc przez Pomorze, zauważyłem błąkającego się psa i postanowiłem sprawdzić, jak zareaguje policja na taką informację – opowiada Suski. Zadzwonił, na początku incognito, na numer alarmowy 112 i opowiedział, co widzi. Usłyszał: „nie zawracaj pan głowy, nie mam paliwa do radiowozu". Policjant zmienił ton dopiero, gdy dowiedział się, że rozmawia z posłem na Sejm RP. A przecież według ustawy każdy ma obowiązek powiadamiać policję, straż gminną albo najbliższe schronisko dla zwierząt o wałęsających się psach lub kotach. – Niewiele zdziałamy bez wpajania od najmłodszych lat, że zwierzę nie jest rzeczą – mówi Suski. Zapowiada, że omówi z minister edukacji Krystyną Szumilas wprowadzenie do szkół elementów wiedzy o ochronie zwierząt. Zanim jednak wyrośnie nowe, uświadomione pokolenie samorządowców, prawników i policjantów, zwierzaki jeszcze wiele wycierpią. |
Cytat: |
W toku procesu kolejno przedawniały się zarzuty stawiane przez Kobylańskiego szesnaściorgu oskarżonym. Strona oskarżenia podkreślała, że nie udowodnili oni swoich twierdzeń. W grudniu 2011 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa umorzył sprawę z powodu przedawnienia. |
Cytat: |
Art. 101.
§ 1. Karalność przestępstwa ustaje, jeżeli od czasu jego popełnienia upłynęło lat: 1) 30 – gdy czyn stanowi zbrodnię zabójstwa, 2) 20 – gdy czyn stanowi inną zbrodnię, 2a) 15 – gdy czyn stanowi występek zagrożony karą pozbawienia wolności przekraczającą 5 lat, 3) 10 – gdy czyn stanowi występek zagrożony karą pozbawienia wolności przekraczającą 3 lata, 4) 5 – gdy chodzi o pozostałe występki. 5) (uchylony). § 2. Karalność przestępstwa ściganego z oskarżenia prywatnego ustaje z upływem roku od czasu, gdy pokrzywdzony dowiedział się o osobie sprawcy przestępstwa, nie później jednak niż z upływem 3 lat od czasu jego popełnienia. § 3. W wypadkach przewidzianych w § 1 lub 2, jeżeli dokonanie przestępstwa zależy od nastąpienia określonego w ustawie skutku, bieg przedawnienia rozpoczyna się od czasu, gdy skutek nastąpił. § 4. Przedawnienie karalności przestępstw określonych w art. 199 § 2 i 3, art. 200, art. 202 § 2 i 4 oraz art. 204 § 3, jak również przestępstw określonych w art. 197, art. 201, art. 202 § 3, art. 203 i art. 204 § 4, w przypadku gdy pokrzywdzonym jest małoletni – nie może nastąpić przed upływem 5 lat od ukończenia przez pokrzywdzonego 18 lat. Art. 102. Jeżeli w okresie przewidzianym w art. 101 wszczęto postępowanie przeciwko osobie, karalność popełnionego przez nią przestępstwa określonego w § 1 pkt 1–3 ustaje z upływem 10 lat, a w pozostałych wypadkach – z upływem 5 lat od zakończenia tego okresu. Art. 103. § 1. Nie można wykonać kary, jeżeli od uprawomocnienia się wyroku skazującego upłynęło lat: 1) 30 – w razie skazania na karę pozbawienia wolności przekraczającą 5 lat albo karę surowszą, 2) 15 – w razie skazania na karę pozbawienia wolności nie przekraczającą 5 lat, 3) 10 – w razie skazania na inną karę. § 2. Przepis § 1 pkt 3 stosuje się odpowiednio do środków karnych wymienionych w art. 39 pkt 1–4 oraz 6 i 7; przepis § 1 pkt 2 stosuje się odpowiednio do środka karnego wymienionego w art. 39 pkt 5. Art. 104. § 1. Przedawnienie nie biegnie, jeżeli przepis ustawy nie pozwala na wszczęcie lub dalsze prowadzenie postępowania karnego; nie dotyczy to jednak braku wniosku albo oskarżenia prywatnego. § 2. Przedawnienie w stosunku do przestępstw określonych w art. 144, art. 145 § 2 lub 3, art. 338 § 1 lub 2 oraz w art. 339 biegnie od chwili uczynienia zadość obowiązkowi albo od chwili, w której na sprawcy obowiązek przestał ciążyć. Art. 105. § 1. Przepisów art. 101–103 nie stosuje się do zbrodni przeciwko pokojowi, ludzkości i przestępstw wojennych. § 2. Przepisów art. 101–103 nie stosuje się również do umyślnego przestępstwa: zabójstwa, ciężkiego uszkodzenia ciała, ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub pozbawienia wolności łączonego ze szczególnym udręczeniem, popełnionego przez funkcjonariusza publicznego w związku z pełnieniem obowiązków służbowych. |
Cytat: |
Koncepcja likwidacji małych sądów jako panaceum na problemy ze sprawnością wymiaru sprawiedliwości dominuje w erystyce pierwszego tenoru Ministerstwa Sprawiedliwości. Spełnienie obietnicy przyśpieszenia procesów o jedną trzecią brzmi zachęcająco i trafia w oczekiwania społeczne. Obietnicę minister sprawiedliwości – przedstawiciel władzy wykonawczej – w dniu 5 października 2012 roku spełnił, podpisując rozporządzenie w sprawie likwidacji 79 sądów rejonowych w Polsce. Wszak każdy chciałby szybszego rozpoznania swojej sprawy, sędziowie również. Tak oczekiwana zmiana na lepsze ma wynikać z „lepszego wykorzystania kadry sędziowskiej".
Rozpoznanie bojem Ponieważ miałem przyjemność sądzenia w dwóch sądach równorzędnych jednocześnie w ramach delegacji tzw. prezesowskiej (na dni) przez pewien czas postanowiłem podzielić się tym doświadczeniem, gdyż w naszym kraju wszelkie zmiany ulegają weryfikacji i ocenie na żywych organizmach tkanki społecznej. W czasie I wojny światowej nazywano to „ rozpoznaniem bojem". Aby sprawdzić miejsca usytuowania bunkrów z gniazdami karabinów maszynowych, wysyłało się tyralierę niczym nieosłoniętych piechurów, aby zobaczyć, skąd padają strzały. Trup padał gęsto, ale jak rozpoznanie nie było dostatecznie skuteczne, wysyłało się dodatkową grupę żołnierzy. Aby komuś z rozpoznających nie przyszedł do głowy zamiar wycofania się, z tyłu znajdowali się odpowiedni funkcjonariusze z bronią gotową do strzału. Takie same zasady dotyczą funkcjonowania sądownictwa w ramach kolejnego „rozpoznawania zadań" po 50. nowelizacji przepisów tego samego aktu prawnego lub kolejnej reorganizacji w ramach reform quasi-sędziów z MS zajmujących od lat utrwalone pozycje w bezpiecznej odległości za frontem. Pewnego dnia w Wydziale Grodzkim (tak, tak, coś takiego już też było) obsadzonym w 100 proc. przez „sędziny", zgodnie z zasadą, że Temida jest kobietą i matką, doszło do całkowitego załamania kadrowego. Wydział praktycznie przestał istnieć, a pomoc stała się niezbędna. Zaczęły się poszukiwania ochotnika z innego sądu. Kolejność uczuć prezesa dotykała według starszeństwa służbowego. Pierwszy kandydat wykazał się zasadą „asertywność zero". Co prawda wyraził zgodę na delegację do Mińska lub Kijowa, lecz do sąsiedniego sądu jeździć nie zamierzał. Wówczas zrozumiałem powinność swojej służby, gdyż taka niezawiniona sytuacja może spotkać każdy sąd. Służba wymaga – sędzia wykonuje. Oczywiście nie oznaczało to absolutnie żadnego zmniejszenia obowiązków w sądzie macierzystym, bo przecież przez jakąś tam delegację statystyka nie może ucierpieć. Zasadą było osądzenie własnych trzech wokand w tygodniu i dodatkowych dwóch w sądzie, gdzie potrzebowano pomocy. Aby było ciekawiej, z uwagi na organizację i dostępność sal rozpraw sądzenie odbywało się na przemian raz tu, raz tam. Pomiędzy sądem macierzystym i sądem „z delegacji" odległość wynosiła 40 km. Pomiędzy miejscem zamieszkania sędziego, a każdym z sądów odległości były jeszcze większe. Tak rozpoczęła się praca jednocześnie w dwóch sądach, czyli to, co chce zaserwować w szerszym zakresie najnowsza reforma sądownictwa. Poczuć się jak mecenas Dzień przed pierwszą wizytą w sądzie „z delegacji" należało zapoznać się z aktami spraw, a więc po skończeniu wokandy w sądzie macierzystym szybka jazda samochodem do nowego miejsca służby, aby zdążyć zobaczyć akta. Po wejściu do sekretariatu w ostatniej chwili w zawoalowanej formie zgłoszenie, że akta muszą być zabrane poza sąd, bo sam budynek zaraz zamykają i nikt tu nie będzie z panem siedział. Słuszna uwaga; pracownicy kończą pracę o 15.30 i nikt im za nadgodziny przecież nigdy nie zapłaci. Sędzia zaś służy 24 godziny na dobę. Pierwsza wizyta w sądzie „z delegacji" pozwoliła mi poczuć się jak mecenas. Z własną togą i łańcuchem stawiłem się pod salą rozpraw. Oczywiście w sądzie „z delegacji" nie ma żadnego pokoju, biurka, komputera, nie ma swojej półki, nie ma swojego stałego protokolanta. Najzwyczajniej nie ma miejsca i nie ma się o co obrażać. Przecież sędzia przyjechał sądzić, to mu sala rozpraw wystarczy do funkcjonowania. Wokanda przebiegła sprawnie, ale sądzenie zostało zakończone o takiej porze, że do 15.30 protokolant mógł tylko zanieść akta z sali i opuścić budynek sądu. Droga do domu z dyskietką, na której są zapisane protokoły, o urządzeniach pendrive nikt wtedy jeszcze nie słyszał, przebiega przez siedzibę sądu macierzystego. Tam sekretarka zostawia akta w pokoju, aby sędzia, jak przyjedzie, mógł je zgodnie z regulaminem zabrać do domu, bo jutro jest wokanda. Tutaj ujawnia się zaleta otwartego budynku sądu do 18.00 w czasie pracy sprzątaczek. W sądzie „z delegacji" budynek w czasie sprzątania zamykano, a poza tym trudno na korytarzu „bez nie będzie niczego" pracować. Około 19 jestem już w domu. Łączna ilość przejechanych kilometrów to 180. W domu sprawdzanie protokołów z sądu „z delegacji" i zapoznawanie się z aktami spraw sądu macierzystego. Następnego dnia w sądzie „z delegacji" trzeba stawić się o 7.30, podpisać protokoły i pisma, aby zdążyć do sądu macierzystego na wokandę o 9. Wszystko w trybie ekspresowym, wręcz wariackim. Pobranie akt „sądu z delegacji" i już można ruszać w drogę do sądu macierzystego. Prosto z samochodu na salę rozpraw. Jedyna nadzieja na załatwienie spraw tzw. niejawnych zza biurka wiąże się z tzw. spadnięciem sprawy z wokandy. Następnego dnia rano droga do sądu „z delegacji", a potem powtórka z rozrywki. W międzyczasie dowiaduję się, że gdy nie byłem w sądzie z „delegacji", skutecznie doręczono sędziemu sprawy do uzasadnienia (ciekawa instytucja – sędziego nie ma, doręczenie jest), oczywiście bez żadnego informowania zainteresowanego, no bo i po co, przecież to sąd sporządza uzasadnienie. Tak mijały kolejne dni, aż po pobraniu akt przed wyjazdem z sądu „z delegacji" następnego dnia po sądzeniu stwierdzam, że zalega pismo pokrzywdzonej w sprawie z art. 207 k.k., w którym twierdzi, że oskarżony odkręca kurki z gazem i grozi wysadzeniem budynku. Dekretacja na piśmie sprzed kilku dni – do decyzji s.ref, który w tym sądzie będzie mógł dopiero podejmować decyzje procesowe w tej sprawie i któremu nikt nie raczył akt przedstawić, bo przecież przedstawia się poprzez „rzucenie na półkę", a sędzia delegowany swojej półki nie ma. Na szczęście nic się nie stało, areszt nastąpił na sali rozpraw, a policjanci czekali tuż za drzwiami. A gdyby stało się inaczej... Kolejne 180 km samochodem prywatnym, ale jakże służbowym. Oczywiście za te wszystkie kilometry nigdy nie zobaczyłem żadnego zwrotu kosztów przejazdów, bo to przecież niegodne i sprzeczne z etosem. Już słyszę te pytania: „A po co pan sędzia jechał do tego sądu, jak w tym dniu nie było delegacji?". A miały być służbowe helikoptery wypożyczone z Kanady... Praca w delegacji A teraz wyobraźmy sobie takich kilkuset wędrownych sędziów w skali kraju. Może liczbę wojewodów, burmistrzów i wójtów też trzeba tak zracjonalizować. Dzisiaj pani prezydent będzie w Warszawie, a jutro sobie porządzi w Serocku. Jaka oszczędność w kosztach wyborów i późniejszych apanażach. Ile można wytrzymać taki tryb pracy? Czy to ma być forma urzeczywistnienia normy konstytucyjnej o tym, że sędziom zapewnia się warunki pracy i wynagrodzenie odpowiadające godności urzędu oraz zakresowi ich obowiązków? Czy też praca sędziego będzie pracą tożsamą z pracą komiwojażera? Szybko się okaże, że zasada „im sędzia starszy, tym lepszy" nie będzie miała zastosowania, a projektowany wiek 75 lat jako wiek stanu spoczynku stanie się mrzonką. Tylko młodzi, zdrowi i sprawni podołają takiej służbie. Stan spoczynku po 15 latach takiego sądzenia będzie koniecznością, tak jak dla innych służb mundurowych. Także warunki lokalowe w sądach wprost zachęcają do takiego wykorzystania kadry sędziowskiej. Przy obecnym stanie organizacyjnym, wyposażeniu technicznym i procedurze będzie to kolejny gwóźdź do trumny. Nikt trzeźwo myślący nie będzie oczekiwał, że społeczeństwo zrozumie nasze argumenty, ale od ludzi z branży można oczekiwać rzeczywistego rozwiązywania problemów. Zniesienie sądów rejonowych, eufemistycznie nazywane połączeniem, niczego nie zmieni poza tabliczkami i pieczątkami oraz powstaniem grupy sędziów komiwojażerów. Gdy słyszę, że kolejnym celem reformy ma być uwolnienie od orzekania prezesów i przewodniczących jednoosobowych wydziałów, to nasuwa się pytanie: Skoro w tych sądach są sami sędziowie funkcyjni, to kto tam orzeka? W tych sądach sędziowie funkcyjni orzekają na takich samych zasadach jak sędziowie liniowi. Wbrew teoriom ministra Gowina, a raczej świty kryjącej się w jego cieniu, nie ma czegoś takiego jak pomoc w innym sądzie z braku pracy w sądzie macierzystym. Nikt nie orzeka w „wydziale plażowym", po prostu jak jest mniej spraw, rośnie dynamika ich rozpoznawania i na wydanie wyroku nie trzeba długo czekać. Fakt, że znajdują się niechlubne wyjątki, powinien być napiętnowany w ramach rzeczywistej oceny prawdziwego samorządu sędziowskiego. Z pustego i Salomon nie naleje, panie ministrze. Reforma polegająca na zniesieniu części sądów niczego nie poprawi w ich funkcjonowaniu. Sprawnie funkcjonujący wymiar sprawiedliwości jest jednym z warunków rozwoju gospodarczego, czego zdaje się zupełnie nie dostrzegają politycy, a co dotkliwie uderza w przedsiębiorców, stanowiących podstawę ekonomiczną funkcjonowania państwa. Nikt nie słyszy o znoszeniu urzędów pracy, urzędów skarbowych, oddziałów różnych agencji rządowych etc. Znoszenie dotyczy sądów, prokuratur, jednostek policji i jednostek wojskowych, czyli tego, co powinno stanowić fundament państwa. Tam też wprowadza się oszczędności, które już zaczynają być widoczne jako prowadzące w linii prostej do dezorganizacji. Powód takiej racjonalizacji jest prosty; bo tam nie ma naszych lub swoich, a już z całą pewnością samych swoich, a jak ludzie będą narzekać, to się zwali winę tradycyjnie na „niezawisłych sędziów", a pozostali i tak nie mają prawa zabrać głosu. |
Cytat: |
Tylko młodzi, zdrowi i sprawni podołają takiej służbie. |
Romulus napisał/a: |
I nie obchodzi mnie w ogóle, że reszta społeczeństwa pracuje za 800 zł miesięcznie po 100 godzin na dobę więc mam się cieszyć, że jestem pączkiem w maśle. To nie jest argument, który przyjmuję. Co więcej, ja go w całej rozciągłości odrzucam. Choć mnie to rozporządzenie nie dotknie w najmniejszym stopniu. |
Cytat: |
Społeczeństwo (w tym ja) jest przekonane o zbyt wysokiej nietykalności (i nieodpowiedzialności) sędziów |
Cytat: |
Polski proces karny może niebawem przypominać ten z amerykańskich filmów.
Zmiany takie zaproponował rząd
Chociaż amerykańska praktyka sądowa nie jest bez wad, sporo jej doświadczeń możemy zaaplikować w Polsce. Oto jak nową filozofię prowadzenia procesu prezentował posłom wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski: – Sędzia ma stać się jedynie arbitrem rozsądzającym spór między prokuratorem a obrońcą. Rozszerzona ma być tzw. kontradyktoryjność (równość stron) procesu karnego. W tym nowym, kontradyktoryjnym procesie każda strona będzie musiała wziąć sprawy mocniej w swoje ręce. Dwunastu sprawiedliwych Polakom amerykańskie sądownictwo jest bardziej znane niż każde inne nie tylko jako element studiów prawniczych, ale dlatego, że jest wdzięcznym, i czasem bardzo realistycznym, tematem amerykańskich filmów i literatury. Atrakcyjność amerykańskiego procesu (także dla samych Amerykanów) wynika jednak przede wszystkim z jasnych zasad, według których jest tam prowadzony sąd nad oskarżonym. Przywilejem podsądnego jest w nim prawo do osądzenia przez ławę przysięgłych (zwykle 12-osobową), jego współobywateli, selekcjonowanych w długiej procedurze doboru i wyłączeń, tak by skład ławy odpowiadał przekrojowi lokalnej społeczności. I by nie było w niej osób uprzedzonych, do których strony procesu nie mają zaufania. Obowiązek zasiadania w ławie jest tak powszechny, że prawie każdego porządnego obywatela USA wcześniej czy później może on objąć. Wymierzanie sprawiedliwości nie jest zatem dla Amerykanów jakąś tajemniczą rzeczą, ale realnym obywatelskim i ludzkim obowiązkiem, takim jak jak pomoc sąsiadowi w razie katastrofy czy choroby. Model sądów przysięgłych zakłada (w co wierzyli jeszcze nasi dziadkowie, gdyż w przedwojennej Polsce były przez pewien czas takie sądy), że zwykły obywatel jest w stanie stwierdzić winę bądź niewinność oskarżonego. W wydaniu werdyktu ma pomagać przysięgłym przebieg rozprawy. Lwia jej część koncentruje się na przekonaniu przysięgłych o winie (niewinności) oskarżonego, o wiarygodności (niewiarygodności) dokumentów i świadków. Tu dochodzi do tzw. krzyżowych przesłuchań (cross-examination), czyli ostrego przepytywania świadków drugiej strony. To moment na wykorzystywanie wiedzy psychologicznej i retoryki, które amerykańscy prawnicy muszą opanować. Procesy anglosaskie wykształciły bogate zasady przesłuchiwania świadków, zadawania pytań, unikania tych niedopuszczalnych. W Polsce ich nie ma, więc przesłuchania są długie, w konsekwencji rozprawy także. Dodajmy, że nie widać w Stanach Zjednoczonych takich prozaicznych problemów jak płynne protokołowanie, co jest bolączką polskich sądów. Co więc robi w amerykańskim procesie sędzia zawodowy? Obowiązkiem sędziego jest pilnowanie, by pojedynek prokuratora z adwokatem toczył się fair, żeby przestrzegane były reguły procesu, by przysięgli mogli orzec o winie (niewinności) podsądnego. Orzekają oni jednomyślnie (w drobniejszych sprawach mogą być jeden–dwa głosy przeciwne), i to zarówno o winie, jak i o uniewinnieniu oskarżonego. Gdy stwierdzą winę, sędzia wymierza karę, a gdy uniewinnią, uwalnia oskarżonego. Najważniejsza decyzja należy jednak do zwykłych obywateli, którzy po wydaniu werdyktu wracają do swoich zajęć, np. urzędnika, pielęgniarki, farmera czy gospodyni domowej. Wzory zza oceanu W Polsce jesteśmy w gorszej sytuacji, nie mamy tak wiekowych instytucji: prawa precedensowego, czyli stanowionego w precedensowych wyrokach, nieraz bardzo starych, i sądownictwa z jego fundamentem – ławą przysięgłych. W Polsce nie przedyskutowano właściwie zasad, na jakich ma się opierać wymiar sprawiedliwości, np. kto ma być sędzią i jak powinno się go wybierać. Ostatnie ewidentne wpadki prokuratury i sądów w sprawie Amber Gold aż nadto pokazują, że nie wiadomo też, kto właściwie za wymiar sprawiedliwości odpowiada. Mamy armię sędziów i prokuratorów, wciąż poprawiane przepisy, a efekty mizerne. Mimo jednak ogromnych różnic między sądownictwem Polski i USA na wielu amerykańskich rozwiązaniach możemy się śmiało wzorować. Niektóre zresztą już od lat nie najgorzej stosujemy. To przede wszystkim tzw. postępowanie skrócone (ang. plea bargaining, czyli negocjowanie przyznania się do winy) polegające na negocjacji prokuratora z obrońcą i zawarciu pod kontrolą sędziego układu co do odpowiedzialności i kary oskarżonego. Amerykańską inspirację widać więc w takich polskich rozwiązaniach jak wniosek o skazanie bez rozprawy czy dobrowolne poddanie się karze. Amerykański rodowód ma też mediacja, zarówno karna, jak i cywilna. Dzięki tym przedprocesowym procedurom większość spraw nie trafia w USA na wokandę i nie obciąża sądów. W Polsce jeszcze do tego daleko. Nie zmienia to faktu, że omówiony proces przed ławą przysięgłych jest ukoronowaniem sądowych procedur, przywilejem oskarżonego, ale też przestrogą przed ławniczą sprawiedliwością. Jest także motywacją do ugodowego zakończenia procesu, poddania się karze. Co warto jeszcze importować – Amerykańska rozprawa ławnicza może być wzorem organizacji pracy dla polskiego sądu, zwłaszcza w większych procesach – mówi adwokat Paweł Graniecki. – Oderwanie przysięgłych od ich codziennych obowiązków powoduje, że proces jest przerywany tylko na wypoczynek, dzięki czemu szybko się kończy. Nie ma znanych u nas problemów z długimi aresztami. Z Ameryki możemy jeszcze przejąć model sędziego zawodowego jako korony zawodów prawniczych. – W Ameryce nie ma szans zostać sędzią osoba, która nie wykazała się wzorową pracą w innych zawodach prawniczych – wskazuje prof. Roman Tokarczyk z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, autor książki „Prawo amerykańskie", która doczekała się 12 wydań. Z procesowych przepychanek o skład ławy przysięgłych wynikać powinien dla nas wniosek, że każde podejrzenie sędziego o brak bezstronności ma oznaczać jego wyłączenie ze sprawy. Nie ma wątpliwości, że można się uczyć od amerykańskich prawników walki w sali rozpraw. Bywalcy polskich sądów wiedzą, ile jest w nich bierności, zwłaszcza prokuratorów. Tymczasem autentyczny spór pozwala zbliżyć się do jego wyjaśnienia. To wymaga oczywiście przygotowania prokuratorów, ale i adwokatów. Zdaniem sędzi Barbary Piwnik, byłej minister sprawiedliwości, już obecnie nie ma przeszkód, by mogli się oni wykazać wytrwałą walką przed sądem, nie widać jednak tej aktywności, i sędzia często musi oskarżać (dowodzić oskarżenia), a innym razem bronić oskarżonego. Szereg czynników składa się na tę pasywność: coraz gorsze (bo masowe) kształcenie prawników, ale także to, że prokuratura wie, iż jej braki sędzia musi usunąć. – Chciałabym tak jak amerykański sędzia siedzieć w fotelu i tylko przysłuchiwać się sporowi, ale taki proces nigdy w życiu mi się nie przytrafił – dodaje sędzia. Może uaktywnienie prokuratury i większe nakłady na obrońców z urzędu, które zapowiada Ministerstwo Sprawiedliwości, sprawią, że polski proces będzie bardziej przypominał amerykański. Czy jednak sędzia zachowa dystans do toczonego sporu? Wszak wielu Polaków wciąż oczekuje, że wystarczy, by zainteresowany miał rację, a sędzia weźmie go w obronę. |
Tixon napisał/a: |
Wkurzają mnie takie newsy, a szczególnie piszący je. |
wred napisał/a: |
A nie wkurza Cię żenua i badziewność sytuacji |
Misiel napisał/a: |
A skad te 8 lat? |
wred napisał/a: | ||
|
Tixon napisał/a: | ||
Wkurza. Ale odpowiedzią na to nie jest zaprezentowane zachowanie. |
stian napisał/a: |
Wyrok raczej z tych łagodnych. |
Cytat: |
Sędzia nie miał wątpliwości, że prawo zostało złamane, zwłaszcza, że sądzony kibic przyznał się do wszystkiego. Sąd uznał, że szkodliwość czynu jest niewielka. Sędzia podkreślił, że zachowanie kibica, chociaż naganne, to w pewnym stopniu rozładowało napiętą atmosferę na stadionie.
Adam Dziewulak mówił w sądzie, że żałuje swojego postępowania. Po zakończeniu rozprawy żartował, że może powtórzy swój wyczyn za rok, podczas rewanżu z Anglią na Wembley. |
dworkin napisał/a: | ||
Bo przecież zasłużyli na trzy lata ciupy, a tu taka łagodność To raczej maks, jaki mogli dostać w tym konkretnym przypadku. Ale wciąż w sensie czysto prawnym, bo chyba żadna istota posiadająca dystans, poczucie humory czy w ogóle komórki nerwowe nie potępi ich na żadnej innej płaszczyźnie. |
dworkin napisał/a: | ||
Bo przecież zasłużyli na trzy lata ciupy, a tu taka łagodność To raczej maks, jaki mogli dostać w tym konkretnym przypadku. Ale wciąż w sensie czysto prawnym, bo chyba żadna istota posiadająca dystans, poczucie humory czy w ogóle komórki nerwowe nie potępi ich na żadnej innej płaszczyźnie. |
Misiel napisał/a: |
Faktycznie przy tych przestepstwach orzeczenie tego srodka jest obowiazkowe, z tymze w tym wypadku sad warunkowo umorzyl postepowanie, a nie skazal sprawcow, a zatem chyba mogl orzec tylko srodki karne wskazane w art. 67 par. 3 k.k.
Aczkolwiek tez mam tu pewne watpliwosci, bo w art. 66 ustawy jest mowa o "sprawcy przestepstwa", zamiast zwrotu "w razie skazania za przestepstwo". |
Romulus napisał/a: |
No właśnie żadnej sztywności tu nie było! Gdyby była to byłoby mechanicznie - wbiegli na płytę, to są winni, kara. A tu sąd podszedł do sprawy elastycznie. Temu, który ostatecznie nie wbiegł, umorzył całkowicie, dwóm którzy wbiegli umorzył warunkowo i dał zakaz stadionowy. To jest elastyczność. |
nosiwoda napisał/a: |
Ten brak szacunku dla obowiązujących reguł jest w Polsce powszechny. |
Cytat: |
Urzędy skarbowe interpretują korzystanie ze służbowych samochodów co celów prywatnych jako nieodpłatny przychód. A więc trzeba od tego zapłacić PIT, który jest obliczany według kosztów wynajmu takiego samochodu w wypożyczalni.
Przedsiębiorcy muszą więc płacić podatek, a tymczasem urzędnicy obchodzą prawo i w takich samych sytuacjach nie płacą nic. "Rzeczpospolita" pisze, że takie reguły obowiązują m.in. w Ministerstwie Finansów i Gospodarki. Korzysta z tego całe kierownictwo resortów - odpowiednio, dziewięć i dziesięć osób. Według zarządzenia w obu ministerstwach wynika, że codzienne przejazdy z miejsca zamieszkania do miejsca pracy to podróże służbowe. A niektórzy mają do przejechania nawet 400 km. |
utrivv napisał/a: |
Ten brak szacunku mam wrażenie nie omija samych prawników i ustawodawców |
utrivv napisał/a: |
Skoro ministrowie okazuja brak szacunku dla prawa ktore sami stanowią to czy kara nie powinna byc adekwatna? |
dworkin napisał/a: |
No i ja nie twierdzę, że sąd podszedł do sprawy inaczej. Piję do opinii pełnych oburzenia i potępienia dla tych biegaczy, uznając je za dziadowskie. |
nosiwoda napisał/a: | ||
|
stian napisał/a: |
Nie wypowiadaj sie na tematy o ktorych nie masz pojecia. Kare 25 dni pozbawienia wolnosci orzeczono jako kare zastepcza za wczesniej orzeczona karę grzywny, której kobiecina nie zapłaciła, w dodatku ostro się od niej migała, m.in. nie informujac sadu o zmianie miejsca zamieszkania. Nie widze tu nic bulwersujacego. A ze dzieci trafily do pogotowia opiekunczego - no a gdzie mialy trafic skoro nikogo innego nie bylo w domu? Po cos takiego pogotowie jest, jak sama nazwa mowi to pogotowie, wiec dziala w sytuacjach nagłych. |
stian napisał/a: |
Kare 25 dni pozbawienia wolnosci orzeczono jako kare zastepcza za wczesniej orzeczona karę grzywny, której kobiecina nie zapłaciła, w dodatku ostro się od niej migała |
stian napisał/a: |
m.in. nie informujac sadu o zmianie miejsca zamieszkania. |
Romulus napisał/a: |
Najlepiej nie egzekwować zobowiązań wobec osób fizycznych albo wobec Skarbu Państwa. Bo to takie bezduszne. |
BG napisał/a: |
Może nikt jej nie poinformował, że ma obowiązek poinformować sąd o zmianie miejsca zamieszkania?
Przepisów jest tyle, że można w nich utonąć. |
BG napisał/a: | ||
Nie migała się, tylko nie miała środków, by spłacić dług. A wcześniej komorniczka powiedziała jej, że sprawa została umorzona, co ta matka odczytała jako zwolnienie ją z zapłacenia długu. Jak się dowiedziała podczas brutalnej akcji policji, źle to zrozumiała. Czyli ta komorniczka nie wyjaśniła jej wcześniej, co oznacza to umorzenie. |
BG napisał/a: |
Skoro sądy mają procedurę orzekania kary pozbawienia wolności za zaleganie z płaceniem podatków, to te procedury są złe i trzeba je zmienić. Nadgorliwość w egzekwowaniu głupiego prawa i głupich procedur jest bardzo szkodliwa.
Co z tego, jak coś jest zgodne z procedurami, skoro nie jest zgodne ze zdrowym rozsądkiem? Prawo jest pełne absurdów i niejasnych sformułowań. Pełne bełkotu prawniczego. |
BG napisał/a: | ||
Może nikt jej nie poinformował, że ma obowiązek poinformować sąd o zmianie miejsca zamieszkania? |
BG napisał/a: |
Przepisów jest tyle, że można w nich utonąć. |
BG napisał/a: | ||
Wtargnięcie przez policję późnym wieczorem do domu samotnej matki, której nie stać na spłacenie długu i nie wiedzącej o dalszej konieczności jego zapłacenia nazywasz "egzekwowaniem zobowiązań wobec osób fizycznych wobec Skarbu Państwa"? |
BG napisał/a: |
Kilka lat temu policja i prokuratura potraktowały jak największego bandytę nastolatka, który podrobił legitymację. To też absurd. Niby też "zgodny z procedurami". |
BG napisał/a: |
Jak się dowiedziała podczas brutalnej akcji policji, źle to zrozumiała. |
BG napisał/a: |
której nie stać na spłacenie długu i nie wiedzącej o dalszej konieczności jego zapłacenia |
Tixon napisał/a: |
wred, od kiedy posiadanie dzieci zwalnia z konsekwencji prawnych? |
Cytat: |
- Jest zarządzenie komendanta głównego policji o metodach i formach doprowadzeń. Według niego odstąpienie od zatrzymania może nastąpić w dwóch wypadkach: okazania policjantom zaświadczenia o niemożliwości zatrzymania ze względu na stan zdrowia lub zaświadczenia od organu samorządowego, że utrzymuje się i wychowuje jako jedyny opiekun małoletnie dzieci do lat 18 - wyjaśniła rzeczniczka, po czym stwierdziła, że "zapisy zarządzenia być może nie przystają do rzeczywistości".
cytat |
wred napisał/a: |
Skoro wiedzieli, że jest samotnie wychowującą i utrzymującą matką to chyba automatycznie nie powinni jej zatrzymywać ? |
wred napisał/a: |
Może nie miała pieniędzy ? |
wred napisał/a: |
A zresztą sądzisz, że świadomie narażała się na areszt ? |
wred napisał/a: |
Nie znam detali, ale czytałem zalinkowane przez stiana zasady postępowania, i znając prędkość zapadania takich decyzji to mogło upłynąć kilka/naście miesięcy od umorzenia sprawy przez komornika. |
wred napisał/a: |
Może nie miała pieniędzy ? A zresztą sądzisz, że świadomie narażała się na areszt ?
Może po prostu nie doręczano jej pism z sądu, bo błąd jest w tym 'skutecznym doręczaniu' ? |
wred napisał/a: | ||
Każdy powinien takie zaświadczenie trzymać w szufladzie ??? Skoro wiedzieli, że jest samotnie wychowującą i utrzymującą matką to chyba automatycznie nie powinni jej zatrzymywać ? http://www.tokfm.pl/Tokfm...ruszynski_.html |
wred napisał/a: |
http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20121026/POWIAT01/121029584
jeżeli nie dopatrzasz się tu nieprawidłowości - to ja nie mam więcej pytań... |
Cytat: |
Kilka lat temu pani Joanna dostała karę od Urzędu Kontroli Skarbowej w wysokości 2,3 tys. zł. |
Cytat: |
W czerwcu 2011 r. pani Joanna dostała pismo od komornika o odstąpieniu od egzekucji pieniędzy. |
wred napisał/a: | ||||
Nie wiem jak jest sformuowane takie pismo, ale jeżeli tam pisze o umorzeniu postępowania komorniczego , to dla mnie też równa się to odstąpieniem od wymaganej grzywny a nie oczekiwanie że za półtora roku pójdę siedzieć... |
wred napisał/a: |
Możesz usprawiedliwiać sędziego który takie decyzje podjął, zapewne całkiem zgodnie z prawem, tylko, że nikt w sądzie nie zareagował na fakt, że wracają nieodebrane polecone od kobiety. Wystarczyłoby dostarczyć jej pismo np. posłańcem, albo choćby rzeczoną policją. Policja jakoś do zatrzymania mogła ją znaleźć. Ale wszyscy mają to w dupie. Nieodebrane czyli dostarczone i odebrane. Logika |
wred napisał/a: |
Nieodebrane czyli dostarczone i odebrane. Logika |
Fidel-F2 napisał/a: |
Nie bardzo wiem o czym ta gadka. Laska została potraktowana nadzwyczaj łagodnie. Policji należą sie pochwały a dziennikarzom obicie ryja. http://wiadomosci.wp.pl/m...99&wid=15045434
A towarzystwu na forum zaleca się cierpliwość i opieranie na faktach. |
Romulus napisał/a: |
A co uznawania nieodebranych przesyłek za doręczone. Spoko. Można wydłużyć postępowanie w banalnych sprawach o kolejne miesiące. Ja nie widzę żadnych przeszkód |
Tomasz napisał/a: |
A w tej sprawie tylko zauważę, że w każdym otrzymanym pierwszym piśmie z sądy jest pouczenie, że jak zmienisz adres to musisz poinformować sąd, bo inaczej przesyłka będzie uważana za doręczoną. |
Asuryan napisał/a: | ||
A co w przypadku gdy nie otrzymałem pierwszego pisma (wyjechałem, wyprowadziłem się, powód podał umyślnie zły adres pozwu, by ten nie mógł się bronić?), choć zostało one uznane za doręczone? |
Asuryan napisał/a: |
A co w przypadku gdy nie otrzymałem pierwszego pisma (wyjechałem, wyprowadziłem się, powód podał umyślnie zły adres pozwu, by ten nie mógł się bronić?), choć zostało one uznane za doręczone? |
Asuryan napisał/a: |
I o ile zupełnie nie zdziwiła mnie postawa Benka, to Wreda już jak najbardziej tak |
wred napisał/a: |
Jeżeli nie miała z czego zapłacić tych 2 tys, to na pewno nie miała na prawnika który by jej to wytłumaczył. |
Tomasz napisał/a: |
A na marginesie, to uważam, że powinno się w końcu do szkół średnich czy gimnazjów wprowadzić jakieś podstawy prawa, żeby ludzie nie mieli problemu z rozumieniem tego co czytają. |
Tomasz napisał/a: |
A na marginesie, to uważam, że powinno się w końcu do szkół średnich czy gimnazjów wprowadzić jakieś podstawy prawa, żeby ludzie nie mieli problemu z rozumieniem tego co czytają. Taki najprostszy zakres pojęciowy plus podstawowe zachowania w razie .... byłyby bardzo przydatne. Należałoby jakoś zwiększyć świadomość prawną społeczeństwa. |
Jander napisał/a: |
WOS zlikwidowali czy jak? |
Spell napisał/a: |
Ale można przy okazji też odczarować język prawniczo-urzędowy. |
Spell napisał/a: |
Moi studenci mieli WOS i nie wiedzą co to jest ordynacja wyborcza. |
Jander napisał/a: |
I wtedy każdy przeciętny obywatel będzie w stanie zrozumieć o co chodzi i zająć się własną sprawą. A to bardzo źle dla prawniczaków, radców, adwokatów |
Jander napisał/a: |
Nie ordynacja, tylko Gazeta Wyborcza. |
Jander napisał/a: |
Ale wiesz, w gruncie rzeczy nie musisz wiedzieć co to ordynacja wyborcza, żeby zagłosować na wyborach. |
Stary Ork napisał/a: |
Ile kosztuje najprostsza porada prawna w stylu "Laboga, śtraf mam płacić, co to te wszystkie literki znaczom?" ? . |
Cytat: |
W ramach Studenckiej Poradni Społeczno-Prawnej BONA FIDES studenci Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego udzielają bezpłatnych porad prawnych z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego. |
Fidel napisał/a: |
a tak dostała trzy posiłki dziennie przez trzy tygodnie gratis, cwana baba |
wred napisał/a: |
W Gliwicach za prostą poradę płaciłem 150 zł. Dla jednego to mało, a dla babki samotnie wychowującej 2 dzieci to może być na obiady na tydzień. |
Jander napisał/a: |
W ramach Studenckiej Poradni Społeczno-Prawnej BONA FIDES studenci Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego udzielają bezpłatnych porad prawnych z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego. |
Stary Ork napisał/a: |
Ttymczasem facet ma jakies 40 kilka lat, zdrowy, z emeryturą górniczą circa 3500 PLN i możliwością zarobku, bo wykwalifikowanych górników po nogach calują teraz, byleby chcieli pracować, dzieci odchowane na tyle, że można je same do szkoły posyłać. A że facet pije jak ryba i przed kamerą klamał jak bura suka? Temat "wdowiec heroicznie walczy o przetrwanie rodziny mimo obojętności państwa" sprzeda się lepiej niż "przepijam emeryturę i nie chce mi się iść do roboty, ale to wina gminy, pani redachtór" |
MrSpellu napisał/a: |
A premier donekwszystkomoże obiecał, że się temu przyjrzy Absurd jakiś. |
MrSpellu napisał/a: |
"Jak to jest, Panie Pawle, że prawo egzekwujemy jeżeli chodzi o biedną matkę z dziećmi, a nie egzekwujemy, gdy chodzi o takiego Plichtę? Przecież ten człowiek miał sześć prawomocnych wyroków" |
Stary Ork napisał/a: |
Oczywiście, że absurd. Ale co miał powiedzieć, skoro PiS zaczął od razu trąbić "Tuska wina, Tuska wina, Tuska bardzo wielka wina"? |
Stary Ork napisał/a: |
Oczywiście Plichtą zajmował się ten sam sędzia co sprawą pokrzywdzonej z Opola, i wyładował frustrację na bezbronnej zamiast przycisnąć rekina |
MrSpellu napisał/a: |
Mnie jednocześnie bawi, raduje i trochę jednak niepokoi to, że media absurdalnie rozdmuchały sprawę i to dość jednostronnie. A premier donekwszystkomoże obiecał, że się temu przyjrzy Absurd jakiś.
Wczoraj wdałem się w polemikę z jednym z profesorów, który mnie zgasił postawą: "Jak to jest, Panie Pawle, że prawo egzekwujemy jeżeli chodzi o biedną matkę z dziećmi, a nie egzekwujemy, gdy chodzi o takiego Plichtę? Przecież ten człowiek miał sześć prawomocnych wyroków." |
wred napisał/a: |
A zatem ten temat adekwatniej byłoby zatytułować "Polskie prawo i jego idiotyzmy" zamiast "Polskie sądownictwo"... |
MrSpellu napisał/a: |
No bo są równi i równiejsi. |
Cintryjka napisał/a: | ||
Ale "profesor"... Pani profesor Ewa Nowińska, która wykładała u mnie na uczelni Prawo prasowe (świetny wykład, jeden z niewielu, na które chciało mi się wstawać na ósmą), jako główną zasadę podawała nam zawsze krytyczne traktowanie doniesień medialnych w jakichkolwiek sprawach prawnych. A ja się dziwiłam, po co tyle razy to powtarza, bo zawsze uważałam, że to jest oczywiste, bo media zawsze przedstawiają newsa z takiej strony, z jakiej im wygodnie pod kątem sensacji.. Słuchając, co teoretycznie rozsądni ludzie wygadują ws. "matki Madzi", Amber Gold, czy teraz "ofiary" z Opola, dziwić się przestaję.. |
Romulus napisał/a: |
I tak to wyglądało w sprawie M. Plichty. Podejrzewam, że gdybym ja go skazywał, to też dałbym mu zawiasy i obowiązek naprawienia szkody. Bo to rozsądniejsze. |
Romulus napisał/a: |
MrSpellu, gdyby twojemu profesorowi chciało się słuchać a nie biadolić, to zawsze możesz mu opowiedzieć miłą bajeczkę o Amber Gold |
Stary Ork napisał/a: |
Życie w ogóle tak ma, że bogatemu połknie, a biednemu wypluje, ale generalizowanie na podstawie dwóch-trzech przypadków i to relacjonowanych przez media z rzetelnością na poziomie Volkischer Beobachter... Ale co ja tam wiem |
Rzeczpospolita napisał/a: |
Sędziowie zbyt często chcą się przenosić do innych miast, głównie ci z rejonu, a sam zawód jest sfeminizowany.
Takie wnioski płyną z raportu „Stan kadry sędziowskiej" opracowanego przez CBOS na zlecenie Krajowej Rady Sądownictwa. Pytania zadawano od lipca do października 2011 r. Objęto nim sądy rejonowe, okręgowe i apelacyjne, wojewódzkie sądy administracyjne i wojskowe. Sprawa jest ważna, bo dotyczy ponad 12-tysięcznej rzeszy sędziów. Co badano Autorzy raportu brali pod uwagę przede wszystkim czas trwania nominacji, liczbę sędziów, wiek, proporcje płci, a także staż pracy, urlopy dla poratowania zdrowia i długotrwałe zwolnienia lekarskie oraz wybryki i dyscyplinarki. Wnioski z raportu: prawnicy rozpoczynający karierę sędziego są coraz starsi. – Wbrew powszechnej opinii sędziowie zaczynają dziś karierę w wieku 31–32 lat – mówi „Rz" Jarema Sawiński, wiceprzewodniczący KRS. Najwcześniej w stolicy Dowód? W rejonie najwięcej jest sędziów w wieku od 35 do 40 lat; w okręgu – od 40 do 50 lat, a w apelacji – od 50 do 60 lat. Najmłodsi sędziowie są tam, gdzie w sądach dochodzi często do zmian kadrowych, np. w Warszawie. – Z wydłużaniem wieku odpowiedniego dla początków kariery nie ma co przesadzać. Trzydzieści kilka lat wystarczy, i to zarówno, jeśli chodzi o wiedzę, jak i doświadczenie życiowe – uważa Stanisław Dąbrowski, I prezes Sądu Najwyższego. I podaje, że rozpoczynanie kariery np. w wieku 40 lat skraca czas trwania całej kariery i oznacza więcej stanów spoczynku. Drugi wniosek, jaki płynie z raportu, to zbyt częste korzystanie z przenosin do innej miejscowości przez sędziów z rejonu. W badanym okresie wnioski złożyło aż 10 proc. sędziów. Większość została uwzględniona przez ministra sprawiedliwości (65 proc.). Dlaczego chcą się przenosić? – Sędziowie startują do konkursów na kilka stanowisk jednocześnie. Potem okazuje się, że trudno jest tracić kilkanaście godzin w tygodniu na dojazdy do pracy, bo dzieje się to kosztem rodziny – uważa sędzia Sawiński. Kobiety górą Kolejny wniosek: sądownictwo powszechne jest sfeminizowane – 65 proc. kadry w sądach rejonowych to kobiety, w okręgu 61 proc., a w apelacji 58 proc. Mężczyźni dominują tylko w sądach wojskowych – stanowią tam 94 proc. kadry. Jak pokazuje raport, kobiety częściej też korzystają z długich zwolnień lekarskich oraz urlopów rodzicielskich (w sądach rejonowych aż o 30 proc.). Raport podaje też, że w ciągu trzech i pół roku sądy aż dziewięć razy orzekły karę złożenia z urzędu, tzn. najsurowszą z przewidzianych przez prawo o ustroju sądów powszechnych. To, zdaniem KRS, dowód, że dzisiejsze sądy dyscyplinarne nie są zbyt łaskawe. W ciągu dwóch i pół roku w rejonie wszczęto 159 dyscyplinarek i złożono 139 wniosków o rozpoznanie sprawy. W sumie zapadły 22 prawomocne orzeczenia. W okręgu spraw było 80, zapadło sześć prawomocnych orzeczeń (w tym trzy złożenia z urzędu). |
Jander napisał/a: | ||
Tak jak pisałem:
|
Cytat: |
Jednak nie tylko przepisy spowodowały, że proces w sprawie 70 groszy rozpoczął się i trwał kilka miesięcy [i kosztował ponad 2 tys. zł oraz ponad 7 tys. za wykonanie kary więzienia] – Poraża mnie brak refleksji prokuratury i sądu, ale także brak poszanowania dla państwowych pieniędzy i czasu uczestników postępowania – mówi „Rz" adwokat Marta Lech, obrońca z urzędu Janusza Z.
Prokurator Jacek Skała z Krakowa uważa, że prokuratura i sąd zbyt rygorystycznie podeszły do zasady legalizmu, mogły bowiem skorzystać z instytucji znikomej społecznej szkodliwości czynu. – Należało się zastanowić, czy państwu opłaca się ponosić takie koszty – podkreśla. |
Cytat: |
Wskutek zbieżności nazwisk komornik zajął ponad 26 tys. zł emerytce z Sochaczewa. Nikt nie kwestionuje pomyłki, ale też nikt nie zwraca pieniędzy. Komornik może pomylić osoby, skoro w orzeczeniach sądowych dotyczących spłaty wierzytelności nie podaje się ani PESEL-u, ani daty urodzenia dłużnika.
(...) Czytelniczka złożyła więc do prokuratury doniesienie o popełnieniu przestępstwa polegającego na niedopełnieniu obowiązków i przekroczeniu uprawnień przez urzędników państwowych: komornika, adwokata i pracowników banków. Prokurator je umorzył, nie kwestionując, że komornik zabrał pieniądze niewłaściwej osobie; jednak zrobił to nieumyślnie, w wyniku błędu. A zgodnie z art. 231 par. 3 kodeksu karnego o przestępstwie można by mówić, gdyby doszło do istotnej szkody. Niestety, zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego „istotna” jest utrata co najmniej 200 tys. zł, a nie marnych 26 tys. zł. |
utrivv napisał/a: |
A ta druga sprawa? |
Romulus napisał/a: |
A pani pieniądze będą zwrócone. Z czymś takim wygra przed każdym sądem wraz z odsetkami, z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia wierzyciela. |
Romulus napisał/a: |
Pfff... Znikoma społeczna szkodliwość czynu? Przy recydywie? Obawiam się, panie niedouczony adwokacino i prokuratorzyno z artykułu, że trzeba by specjalnie dla ciebie wymyślić nową doktrynę karną
|
Cytat: |
Art. 115. § 1. Czynem zabronionym jest zachowanie o znamionach określonych w ustawie karnej.
§ 2. Przy ocenie stopnia społecznej szkodliwości czynu sąd bierze pod uwagę rodzaj i charakter naruszonego dobra, rozmiary wyrządzonej lub grożącej szkody, sposób i okoliczności popełnienia czynu, wagę naruszonych przez sprawcę obowiązków, jak również postać zamiaru, motywację sprawcy, rodzaj naruszonych reguł ostrożności i stopień ich naruszenia. |
Cytat: |
Przedmiotowo-podmiotowe ("kompleksowe") ujmowanie materialnego pierwiastka przestępstwa przeważało zdecydowanie również w orzecznictwie SN (por. np. wyroki: z 14 listopada 1972 r., V KRN 346/72, OSNKW 1973, z. 2-3, poz. 31; z 26 czerwca 1972 r., V KRN 240/72, OSNPG 1972, z. 12, poz. 188; z 25 października 1984 r., V KRN 336/84, OSNPG 1985, z. 5, poz. 66; z 8 lutego 1984 r., V KRN 2/84, OSNPG 1984, z. 6, poz. 51; z 14 czerwca 1984 r., II KR 115/84, OSNPG 1985, z. 1, poz. 2; z 30 września 1982 r., Rw 843/82, OSNKW 1983, z. 1-2, poz. 8; z 15 czerwca 1989 r., V KRN 135/89, OSNPG 1989, z. 2, poz. 121; postanowienie z 27 stycznia 1988 r., V KRN 365/87, OSNKW 1988, z. 5-6, poz. 36), ale i tu nie można było mówić o pełnej konsekwencji (por. np. wyrok z 1 czerwca 1995 r., II KRN 59/95, Prok. i Pr. 1995, z. 10, poz. 1 - dodatek, w którym do elementów wyznaczających społeczne niebezpieczeństwo czynu zaliczono także osobowość sprawcy oraz stan jego zdemoralizowania |
Cytat: |
Określenie przesłanek (faktorów) decydujących o stopniu społecznej szkodliwości czynu wskazuje, że ustawodawca przyjął dominującą w doktrynie teorię przedmiotowo-podmiotową, zwaną też kompleksową, odrzucając tzw. teorię całościową (czy "uniwersalistyczną"), która w różnych jej odmianach uwzględniała osobowość sprawcy, jego dotychczasowe życie, uprzednią karalność, nagminność przestępstw itp. (bliżej zob. A. Marek: Prawo karne, s. 90-93, oraz wskazana tam literatura). W związku z tym za wprowadzające w błąd należy uznać stwierdzenia M. Budyn-Kulik (M. Mozgawa (red.), Komentarz, s. 224), która myli koncepcję kompleksową z koncepcją tzw. całościową.
Należy podkreślić, że wymieniony w art. 115 § 2 katalog okoliczności wpływający na stopień społecznej szkodliwości czynu jest ustawowo zamknięty (tak również L. Gardocki, Prawo karne, s. 145 oraz J. Majewski (w:) A. Zoll (red.), Komentarz 1, s. 1166). W świetle powyższych ustaleń, nie mają wpływu na stopień społecznej szkodliwości popełnionego czynu takie okoliczności, jak dotychczasowe życie sprawcy (w tym karalność), jego właściwości i warunki osobiste, trudna sytuacja materialna i rodzinna itp. Chociaż okoliczności te sąd uwzględnia przy wymiarze kary i orzekaniu środków karnych oraz stosowaniu probacji, to jednak nie w aspekcie oceny stopnia społecznej szkodliwości czynu, który nie jest jedynym wyznacznikiem orzekanej kary lub środków probacyjnych (zob. uwagi do art. 53 § 2, art. 66 § 1 oraz art. 69 § 1 i 2). Trafne są więc stwierdzenia zawarte w wyroku SA w Łodzi z dnia 28 stycznia 1998 r. (II AKa 245/99, Biul. Prok. Apel. 1999, nr , iż "wszystkie z wymienionych (art. 115 § 2 - przyp. AM) okoliczności związane są z czynem, jego stroną przedmiotową i podmiotową. Nie są to natomiast okoliczności dotyczące sprawcy (...). Ustalenie stopnia społecznej szkodliwości czynu może nastąpić wyłącznie na podstawie oceny samego czynu, a nie na podstawie oceny jego sprawcy" (tak również wyrok SN z dnia 19 października 2004 r., III KKN 355/04, LEX nr 14299). |
Romulus napisał/a: |
Nie widzę nic złego. Jesli się nie myle, to k.p.c. nie wymaga wpisywania do wyroku numeru PESEL. W wyrokach cywilnych nie podaje się nawet daty urodzenia i imion rodziców (co zawsze podaje się w wyrokach karnych, choć tam też nie ma PESEL-u). Nie wiem, o co chodzi zatem, skąd ten krzyk. Pomyłka nastąpiła na skutek działania wierzyciela egzekwującego korzystny dla niego wyrok, a nie na "wysokości" sądu. A pani pieniądze będą zwrócone. Z czymś takim wygra przed każdym sądem wraz z odsetkami, z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia wierzyciela. Ale tu bym poprosił o konsultację Tomasza. |
Tomasz napisał/a: |
W tej sprawie komornik zachował się kryształowo skoro zwrócił opłatę stosunkową, a nie musiał.
Pytanie co ta pani zrobiła. Dostała korespondencję od komornika, powinna się udać do adwokata bądź radcy prawnego, wnieść powództwo przeciwegzekucyjne itd. Skoro błąd nastąpił poprzez działanie pełnomocnika, który podał błędny PESEL (dziwactwo, bo przede wszystkim powinien kierować się adresem, tym samym co w sprawie sądowej podawał), to w razie niewypłacalności wierzyciela, proponowałbym pozwanie pełnomocnika. |
Tomasz napisał/a: |
Z jednej strony byłbym zwolennikiem wpisywania do wyroków numeru PESEL bo to by wyłączyło takie sytuacje, ale jednocześnie to utrudniłoby a nieraz uniemożliwiło wierzycielowi dochodzenie swojej należności, bo wszak nie zawsze znamy PESEL dłużnika.
Z drugiej strony rzeczywiście nie ma problemu ze zwrotem takiej kwoty. W tej sprawie komornik zachował się kryształowo skoro zwrócił opłatę stosunkową, a nie musiał. Pytanie co ta pani zrobiła. Dostała korespondencję od komornika, powinna się udać do adwokata bądź radcy prawnego, wnieść powództwo przeciwegzekucyjne itd. Skoro błąd nastąpił poprzez działanie pełnomocnika, który podał błędny PESEL (dziwactwo, bo przede wszystkim powinien kierować się adresem, tym samym co w sprawie sądowej podawał), to w razie niewypłacalności wierzyciela, proponowałbym pozwanie pełnomocnika. Inna sprawa, że to najpewniej kwestia e-sądu, który jest największą maszynką do wyłudzania pieniędzy. Świadomość prawna w naszym społeczeństwie jest strasznie mizerna i masa ludzi dostając nakaz z e-sądu w ogóle nie zwraca na niego uwagi, bo to taki niepodpisany świstek, na którym jeszcze jest "coś o wezwaniu do zapłaty" itd. Prawnego języka pouczeń, które są na tym nakazie w ogóle nie rozumieją. Wiem, bo ludzie z takimi nakazami czasem do mnie trafiają. A jednocześnie nakazy wydawane w tym sądzie to skandal. Pełnomocnicy (niestety bez ich udziału ten proceder nie byłby możliwy) piszą pół zdania, mgliście wskazując dowody, bez ich dokładnego określania (a nie muszą ich dołączać), dlatego ludzie często w ogóle nie kojarzą o co ta sprawa jest, zwłaszcza że to po raz któryś zbywane i cedowane wierzytelności i najczęściej nie idzie zrozumieć nawet kto był pierwotnym wierzycielem. Bardzo często to przypadki pozywania po raz drugi albo i trzeci o to co już zostało zapłacone bądź wyegzekwowane. Czyli zbywane są wygasłe wierzytelności. I niestety wierzyciel najczęściej jest podmiotem mającym siedzibę w Luksemburgu, na Węgrzech itd. I teraz osoba nie mająca pojęcia o co chodzi musi przyjść do mnie, zapłacić moje wynagrodzenie, a potem nawet jak wygra sprawę i ma zasądzony zwrot kosztów to przy niedużych kwotach sens przechodzenia procedury egzekwowania należności od podmiotu np. z Luksemburga jest wątpliwy. Dlatego e-sąd to niestety wielka podstawa do nadużyć, bardzo to ułatwia. Z doświadczenia i analizy spraw z którymi miałem do czynienia wynika, że sędziowie tam nawet nie czytają tego co jest w lakonicznych uzasadnieniach. Takie samo uzasadnienie pozwu w zwykłym sądzie od razu skutkowałoby wezwaniem do uzupełnienia braków formalnych bądź natychmiastowym przekazaniem do postępowania zwykłego i nijak nakaz by się nie pojawił. Procedura e-sądu to pomyłka niestety. Szczególnie przy dramatycznie niskim poziomie świadomości prawnej. Wraca sensowny pomysł nauki podstaw prawa, żeby ludzie wiedzieli co mogą i co powinni robić w takich sytuacjach. Takich banalnych, kiedy można a kiedy powinno się iść do profesjonalisty. |
You Know My Name napisał/a: |
Z tego co pamiętam z taksy (dwa lata rozliczałem wpłaty dłużników komorniczych) to opłatę stosunkową pobiera się od dłużnika. Jeżeli dokonano pomyłkowego zajęcia, od osoby która dłużnikiem nie jest to opłata się nie należy (z tym, że ja z taksą komorniczą zakończyłem znajomość w 1999). A co do zajęć to te mogą być zrealizowane szybciej niż dłużnik podejmie reakcję, z reguły osoba tak potraktowana najpierw przytelepie się na "godziny otwarte" (kiedyś tylko dwa dni w tygodniu tam gdzie pracowałem), albo samemu napisze pismo do komornika, które raczej nie będzie rozpatrzone dzień po nadesłaniu. |
Cytat: |
Uchwała dotyczy przepisu kodeksu cywilnego, który mówi, że w w razie śmierci najemcy lokalu w stosunek najmu wstępuje m.in. "osoba, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą" pod warunkiem, że stale zamieszkiwała z najemcą w tym lokalu do jego śmierci.
Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa, który oddalił powództwo |
utrivv napisał/a: | ||
http://www.tvn24.pl/wyrok-sadu-najwyzszego-korzystny-dla-homoseksualistow,291381,s.html
Najwyraźniej samo prawo nie wystarczy gdy w grę wchodzą związki tej samej płci |
Cytat: |
Historia Marzeny L. to pasmo pomyłek państwa prawa. Kłopoty zaczęły się 18 lat temu, kiedy skradziono jej dowód
W środę z pensji Marzeny L. komornik ściągnął blisko 3 tys. zł. Zablokował też konto bankowe, które ma wspólnie z mężem. To druga jego ingerencja tego typu w tym miesiącu. 6 listopada, wykonując wyrok lubelskiego e-sądu, wszedł na jej konto bankowe i zajął połowę pensji. Dług wraz z odsetkami, opłatami, kosztami, także egzekucyjnymi, wyliczył na 7 tys. zł. A wszystko dlatego, że Marzenie L. 18 lat temu ktoś ukradł dowód osobisty. – Kiedy wyłudzono kredyt na moje nazwisko, byłam za granicą. Nie miałam problemu z udowodnienie, że to nie ja. Ekspertyza biegłego wykluczyła, że podpisywałam dokumenty. Sprawę kredytu udało się odkręcić. Zapłaciłam tylko nerwami – opowiada pani Marzena. W trakcie prowadzonego wówczas śledztwa pojawiała się informacja, że sprawca posługiwał się telefonem komórkowym na jej nazwisko. Zarówno śledczy, jak i poszkodowana zlekceważyli ryzyko, że przestępca mógł wziąć na jej konto nie tylko kredyt, ale i inne świadczenia. Konsekwencje pojawiły się później. – Przeżyłam szok. Pisma z sądu były wysyłane na adres, pod którym nie mieszkam od 16 lat, czyli na adres w skradzionym dowodzie osobistym – mówi pani Marzena. Nie bez trudu dowiedziała się, że jest dłużnikiem PTK Centertel. Operator telekomunikacyjny sprzedał dług w 2005 r. firmie Kruk. Ta kolejnej firmie windykacyjnej, a ta – następnej. Wynajęty przez naszą czytelniczkę prawnik złożył do sądu wniosek o przywrócenie terminu na złożenie sprzeciwu. Na decyzję sądu czeka już ponad trzy tygodnie. W przeciwieństwie do komornika, który nie czekał na nic. Pani Marzena nie może pojąć, jak to jest, że nie potrafiły jej przez lata znaleźć firmy windykacyjne, nie potrafił sąd, a udało się to komornikowi. – Przez wydumany dług zszargano mi opinię w banku i w pracy, pozbawiono środków na utrzymanie – alarmuje pani Marzena. Nasza czytelniczka, która chciała pozostać anonimowa, to dziś jedna z wielu tysięcy ofiar nieuczciwych firm windykacyjnych wykorzystujących masowo instytucję elektronicznego postępowania upominawczego. Rzecznik praw obywatelskich apeluje o zmianę przepisów. Zwolennicy e-sądu tłumaczą się, że takie przypadki stanowią margines wśród 4,5 mln rozpatrzonych spraw. |
Tomasz napisał/a: |
Romulus, ale ja też piszę o tym, że sędziowie w e-sądzie to nie barany i mogą chociaż przeczytać pozew w postępowaniu elektronicznym i stwierdzić, że pełnomocnik nie wypełnił wymagań formalnych czyli nie wskazał jakie ma dowody itd, a nie wydawać od razu nakazu.
Teraz wygląda to tak że mogę napisać, że mam dokumenty potwierdzające nabycie długu wobec ciebie (ale nie pisać jakie) i że zaciągnąłeś w 2010 w grudniu dług (ale nie napisać wobec kogo i z jakiego tytułu) i dodać że żądam zapłaty 30.000 zł i e-sąd to klepnie. A ty dostaniesz nakaz i te moje dwa zdania i będziesz musiał zgłosić wszystkie zarzuty pod rygorem utraty prawa ich zgłaszania na późniejszym etapie. Wy to prawo stosujecie, nawet jak jest debilne, a nie jesteście jego niewolnikiem. Czemu w zwykłym postępowaniu nawet jak mam uznanie długu, podpisaną przez pozwanego ugodę itd to sędzia jak chce to nie wyda nakazu w nakazowym tylko w upominawczym, albo skieruje do zwykłego, a w e-sądzie doszło do absurdu, że sędzia w ogóle nie czyta pozwu tylko przepisuje petitum? A inna sprawa, że to postępowanie to jedna wielka pomyłka, o czym było wiadomo od początku, a politycy dalej trąbią, że to sukces. |
Cytat: |
Podręcznik szkolny "Wiedza o społeczeństwie" autorstwa Elżbiety Dobrzyckiej i Krzysztofa Makary obraża i kłamliwie pomawia sędziów - uważa Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia"
- Podręcznik, który przeznaczony jest dla uczniów gimnazjum, zatem 13 - 15 latków, zawiera bardzo ciekawą ocenę polskich organów konstytucyjnych. Sejm, Senat, Radę Ministrów traktuje z szacunkiem. Sądy - w ocenie autorów - na szacunek już nie zasługują. Sędziowie bowiem tolerują w swoim środowisku sędziów złych i skorumpowanych, kierują się klanową solidarnością, a nadto pracują opieszale i leniwie, a to dlatego, że ich wynagrodzenia nie zależą od ilości wydawanych wyroków - zauważa "Iustitia". - Przedmiotowy podręcznik szkaluje polskie sądownictwo powszechne, obraża i kłamliwie pomawia sędziów - podkreśla Stowarzyszenie. - "Rewelacje" przekazywane młodzieży, niewątpliwie wpłyną na wychowanie kolejnego pokolenia naszego społeczeństwa i nie będzie to wychowanie w duchu szacunku dla prawa i wymiaru sprawiedliwości - dodaje. Jako przykład SSP "Iustitia" podaje fragment, który znajduje się w podręczniku na stronie 118 i brzmi następująco: „Problemy polskich sądów. Polskie sądy źle funkcjonują, bo wadliwy jest cały system wymiaru sprawiedliwości. Po pierwsze, sądy (z wyjątkiem Sądu Okręgowego w Krakowie) pracują na jedną zmianę. Po drugie, nie ma żadnego związku między wynagradzaniem sędziów a ich efektywnością. Po trzecie, sądownictwo nie działa elastycznie: nie przenosi się spraw z sądów przeciążonych do tych, które rozpatrują ich niewiele. Po czwarte, zarządzaniem w sądach nie zajmują się menedżerowie, lecz sędziowie. Po piąte, decydujący głos w sprawach dotyczących sędziów ma samorząd sędziowski, co sprawia, że w środowisku tym obowiązuje klanowa solidarność, nie eliminuje się sędziów złych lub skorumpowanych, a postępowania dyscyplinarne są z reguły umarzane. Po szóste wreszcie - sędziowie mają immunitet, który nie tyle chroni ich niezawisłość, ile pozwala unikać odpowiedzialności za błędy czy wręcz nadużycia [...] W amerykańskich sądach pierwszej instancji większość spraw rozpatruje się w ciągu jednego posiedzenia. Średni czas trwania postępowania karnego wynosi tam dwa tygodnie. W sądach brytyjskich sprawy karne trwają przeciętnie nieco ponad trzy tygodnie, w holenderskich - miesiąc, we francuskich - sześć tygodni, a w duńskich - dwa miesiące. [...] We Francji, znanej z rozrośniętej biurokracji, obserwowałem kiedyś proces o zabójstwo na polowaniu. Skończył się na jednej rozprawie. [...] U nas taka sprawa odbywałaby się w kilku lub kilkunastu terminach - mówi prof. Andrzej Wąsek, prawnik z UMCS w Lublinie. Żródło: P. Kudzia, G. Pawełczyk, Gdzie się sądzić, „Wprost" z 24 marca 2002 r." W oparciu o takie materiały zawarte w podręczniku uczeń otrzymuje następujące pytania i polecenia, również w nim zapisane: - Wymień przyczyny złego funkcjonowania polskich sądów wskazane przez autorów artykułu. - Wskaż różnicę w sposobie funkcjonowania sądów w Polsce i na Zachodzie. Zdaniem Stowarzyszenia oznacza to, że pozytywną ocenę z wiedzy o społeczeństwie otrzyma ten uczeń, który na pytanie nauczyciela odpowie, że polscy sędziowie są skorumpowani, źli i kierują się klanową solidarnością, a nadto nauczy się twierdzeń całkowicie niezgodnych z rzeczywistością i prawem. - Artykuł z tygodnika „Wprost", który dla autorów podręcznika stał się wyrocznią w zakresie oceny sądownictwa, jest tendencyjny i kłamliwy. Dostrzegalne jest, że jego autorzy nie mają pojęcia o elementarnych zasadach prawa, które regulują funkcjonowanie władzy sądowniczej oraz o faktycznej sytuacji polskich sądów. Wspomniany tygodnik wielokrotnie umieszczał na swoich łamach nieprawdziwe i negatywne informacje o polskich sądach - uważają sędziowie. I dodają, że cytowany fragment umieszczono w podręczniku bez jakiegokolwiek komentarza, jak również bez powołania jakiegokolwiek odmiennego poglądu na temat polskich sądów. Będzie on więc traktowany i przez nauczycieli, i przez uczniów jako pogląd jedynie słuszny i obowiązujący podczas nauki. Tymczasem Stowarzyszenie Iustitia podnosi, że: - po pierwsze: nie jest prawdą, że jakikolwiek sąd - w tym Sąd Okręgowy w Krakowie - pracuje na dwie zmiany. Na dwie zmiany nie pracują sądy w żadnym cywilizowanym kraju, a pomysł „sądu na dwie zmiany" wynikający z braku dostatecznej ilości sal rozpraw, został już dawno w Krakowie (w sądach rejonowych, a nie w Sądzie Okręgowym, w którym nigdy go nie stosowano) zarzucony jako niesprawdzający się. - po drugie: wynagrodzenie sędziów w żadnym kraju nie jest związane z ich „efektywnością" i związane z nią być nie może. Stałe wynagrodzenie sędziego jest uznawaną międzynarodowo gwarancją jego niezawisłości i bezstronności, gdyż zadaniem sędziego nie jest praca „w akordzie", aby wydać jak najwięcej wyroków o byle jakiej treści, a przeciwnie, aby badać sprawy dogłębnie i orzekać sprawiedliwie bez nacisków - również finansowych. W wielu krajach świata istnieje maksymalny limit ilości spraw rozpoznawanych przez sędziów - sędziom nie wolno rozpoznawać zbyt wielu spraw w określonym czasie, gdyż mogłoby to wpłynąć negatywnie na poziom ich orzecznictwa i prowadzić do orzekania pospiesznego, a przez to nierzetelnego. - po trzecie: przenoszenie jakichkolwiek spraw z sądu do sądu (nawet z sądu przeciążonego do tego, który ma mniej pracy) jest zabronione przez Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej, polskie ustawy, a także Europejską Konwencję Praw Człowieka. Prawo zapewnia obywatelowi rozpoznanie jego sprawy przez sąd wskazany ustawą, a nie sąd wyznaczony przez jakikolwiek urząd. Gwarancją prawa do bezstronnego sądu jest bowiem to, że nikt w drodze administracyjnej nie będzie wyznaczał sądu do rozpoznania sprawy, lecz określi to bezstronnie wykonywana ustawa, a nawet sędziowie muszą być wyznaczani do spraw w kolejności przypadkowej. - po czwarte: kwestia tego, kto zajmuje się zarządzaniem w sądach, nie ma żadnego wpływu na sprawność postępowań sądowych. - po piąte: zarzut, że sędziowie kierują się klanową solidarnością, kryją sędziów złych i skorumpowanych, a postępowania dyscyplinarne są z reguły umarzane, jest oszczerstwem. Przypadki skorumpowania sędziów są absolutnie nieliczne, zdarzają się w Polsce raz na wiele lat, a twierdzenie bez jakichkolwiek dowodów, że mają one miejsce stale, obraża sędziów i sądy, konstytucyjne organy Rzeczypospolitej. Całkowitą nieprawdą jest też, że postępowania dyscyplinarne wobec sędziów są z reguły umarzane: jest dokładnie odwrotnie. Wystarczy zapoznać się z jawnymi danymi o pracy sądów dyscyplinarnych. - po szóste: immunitet sędziowski nie chroni sędziów przed odpowiedzialnością za błędy czy też rzekome nadużycia (nie wiadomo, co autorzy artykułu mają na myśli, używając tego ostatniego słowa). Uchybienia popełniane w służbie z reguły przestępstw nie stanowią i mogą być ścigane tylko w drodze dyscyplinarnej. Immunitet chroni natomiast sędziów przed możliwymi naciskami ze strony innych władz. Popełnienie przez sędziego umyślnego przestępstwa praktycznie zawsze kończy się uchyleniem immunitetu i złożeniem z urzędu. Natomiast za wykroczenia sędziowie odpowiadają dyscyplinarnie, a orzekane wobec nich kary dyscyplinarne wywołują o wiele bardziej dotkliwe skutki niż kary wymierzane innym obywatelom. Zdaniem Iustitii wywody, że w innych krajach postępowania trwają znacznie krócej niż w Polsce, są natomiast słuszne, ale jedyną przyczyną tego jest obowiązująca w Polsce bardzo zła, skomplikowana i powodująca ogromną przewlekłość procedura sądowa, określona w ustawach. Nakazuje ona bezwzględnie sądom wykonywanie wielu zbędnych czynności, a stronom, zwłaszcza oskarżonym i adwokatom, umożliwia łatwe przewlekanie procesów. O treści ustaw decydują zaś wyłącznie Sejm i Senat, w których to organach sędziom zasiadać nie wolno. Opinie sędziów nie są w tym zakresie brane pod uwagę, a to właśnie sędziowie nie mają żadnego interesu w tym, aby postępowania sądowe przewlekać. - Kłamliwe, szkalujące sędziów i sądownictwo tezy są poprzez wskazany podręcznik wpajane dzieciom w wieku od 13 do 15 lat, a więc pozbawionym doświadczenia życiowego i niezorientowanym w funkcjonowaniu sądów, gdyż dziecko w tym wieku nie miewa jeszcze z sądem do czynienia. Dzieci nie są w stanie zweryfikować podawanych im informacji, a podręcznik oraz nauczyciel są dla nich niepodważalnymi źródłami wiedzy. Uczy się owe dzieci, że sędziowie są ludźmi przekupnymi i niezasługującymi na szacunek, a wydawane przez nich wyroki są niesprawiedliwe i często są efektem korupcji. Podręcznik utrwala bardzo częsty w Polsce, pozbawiony obiektywizmu i wypaczony stosunek do wymiaru sprawiedliwości, określany znanym cytatem „Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie" - zaznacza Stowarzyszenie. - Podręcznik, który przeznaczony jest dla uczniów gimnazjum, zatem 13 - 15 latków, zawiera bardzo ciekawą ocenę polskich organów konstytucyjnych. Sejm, Senat, Radę Ministrów traktuje z szacunkiem. Sądy - w ocenie autorów - na szacunek już nie zasługują. Sędziowie bowiem tolerują w swoim środowisku sędziów złych i skorumpowanych, kierują się klanową solidarnością, a nadto pracują opieszale i leniwie, a to dlatego, że ich wynagrodzenia nie zależą od ilości wydawanych wyroków - zauważa "Iustitia". |
dworkin napisał/a: |
Kropka nad 'i' w temacie e-sądów? http://www.nto.pl/apps/pb...ION%2F121209940 |
Cytat: |
Teoretycznie, żeby anulować wyrok z e-sądu należy do 14 dni złożyć sprzeciw na piśmie, a nakaz przestaje obowiązywać - wyjaśnia Małgorzata Płaszczyk-Waligórska. - Ale praktyka pokazuje, że ludzie często nie dostają powiadomień, więc nie są w stanie się bronić. |
Cytat: |
Prof. Jacek Gołaczyński, wiceminister sprawiedliwości odpowiedzialny za informatyzację sądownictwa, zapowiedział wczoraj zmiany, które mają zapobiec takim sytuacjom, nie tylko zresztą w lubelskim e-sądzie. Nie krył, że impulsem był nasz artykuł „Złodziej zadzwonił, poszkodowana zapłaciła", opisujący kłopoty Marzeny L. z Warszawy. Zapukał do niej komornik po zwrot długu, którego nigdy nie zaciągała, a który wyłudzono na podstawie skradzionego jej wiele lat wcześniej dowodu.
Sporadycznie wypadki zasądzenia odszkodowania od osoby niebędącej dłużnikiem zdarzały się zawsze, ale problem urósł za sprawą lubelskiego e-sądu, który masowo rozpatruje pozwy sieci usługowych i firm windykacyjnych. W ciągu niecałych trzech lat wpłynęło tam 4,6 mln spraw. Zauważono, że niektóre składane są dwa razy (ponoć system nie zawsze szybko odnotowuje wpływ, a są to nieraz pakiety po kilka tysięcy e-pozwów). Już od zaraz e-sąd ma zacząć weryfikować adresy pozwanych z rejestrem PESEL. Tyle że w dobie masowych migracji rejestr ten często zawiera nieaktualne dane. Dlatego prof. Gołaczyński, jednocześnie członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, ma zainicjować w komisji prace nad generalnym rozwiązaniem kwestii doręczeń pism sądowych, aby pozwany na pewno wiedział o wytoczeniu mu sprawy. To nie koniec: posłowie PO, w czym wspiera ich rząd i Ministerstwo Sprawiedliwości, może jeszcze dzisiaj złożą w Sejmie projekt noweli kodeksu postępowania cywilnego, która przewiduje grzywnę do 5 tys. zł za wskazanie w pozwie w złej wierze bądź z niedbalstwa nieaktualnego adresu pozwanego. Zdarza się, że wskazywany jest adres sprzed dziesięciu lat, bez sprawdzenia, czy jest aktualny. Autorzy projektu proponują, by e-sąd nie rozpatrywał roszczeń powstałych wcześniej niż pięć lat wstecz, co zmniejszy napływ e-spraw o 10 proc. Rozważano skrócenie tego okresu do trzech lat – wtedy byłoby ich o 17 proc. mniej. Padł także pomysł zobowiązania e-sądu do kontroli przedawnienia roszczeń z urzędu. To jednak skomplikowana kwestia, bo w zależności od roszczenia przedawnienie może wynosić rok, dwa lata, a nawet dziesięć, a czasem może być ono przerwane, o czym e-sąd nie wie. Proponuje się wreszcie, by we wszystkich sprawach, w których dochodzi do wydania orzeczenia bez „fizycznego" powiadomienia pozwanego (a więc przez awizo), komornik miał obowiązek poinformować bezpośrednio (a nie przez awizo) dłużnika, że wszczyna egzekucję. Interesy wierzyciela będą zabezpieczone, bo komornik np. zajmie konto i dłużnik nie ukryje pieniędzy, jednak będzie miał on dwa tygodnie na wniesienie odpowiednich zarzutów. Nie będzie dochodziło do sytuacji jak ta opisana przez „Rz". – To dobre rozwiązania i konieczne. Obecny stan jest nie do zaakceptowania – komentuje sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. – Kiedy częste zmiany miejsca pobytu obywateli stały się normą, tolerowanie sądowych doręczeń zastępczych tylko prowokowało nadużycia – mówi adwokat Andrzej Michałowski. – Nie można jednak popaść w skrajność i doprowadzić do paraliżu procesów, dlatego reforma doręczeń musi uwzględniać wiele narzędzi – od informatycznej weryfikacji adresów, przez służbę doręczycieli, do kuratorów dla osób „nieznanych z miejsca pobytu". E-procedura jest wygodna dla powodów, dużych firm i sądownictwa, a ryzykowna dla pozwanych, jak Marzena L. Dla niej sprawa po naszej publikacji szczęśliwie się skończyła. |
Romulus napisał/a: |
Czy w ogóle taki wierzyciel ma instrumenty, aby takie dane weryfikować? Może złożyć wniosek do np. urzędu miasta o sprawdzenie danych? |
Tomasz napisał/a: |
Nie lubię tego, że sędziowie narzekają sami tak jak większość społeczeństwa na zbyt duże unormowanie wszystkiego, ale z drugiej strony póki nie dostaną konkretnego przepisu to stosują te co są tak jakby udawali że nie wiedzą o co chodzi. |
Cytat: |
Art. 50532. [Pozew, wymogi formalne]
§ 1. W pozwie powód powinien wskazać dowody na poparcie swoich twierdzeń. Dowodów nie dołącza się do pozwu. § 2. Pozew powinien zawierać również: 1) numer PESEL powoda będącego osobą fizyczną, jeżeli powód jest obowiązany do jego posiadania, 2) numer NIP powoda innego niż osoba fizyczna, jeżeli powód jest obowiązany do jego posiadania, oraz numer w Krajowym Rejestrze Sądowym, a w przypadku jego braku numer w innym właściwym rejestrze lub ewidencji. Art. 50533. [Postanowienie o przekazaniu sprawy] § 1. W przypadku braku podstaw do wydania nakazu zapłaty sąd przekazuje sprawę do sądu według właściwości ogólnej. § 2. Postanowienie o przekazaniu sprawy doręcza się tylko powodowi. |
Cytat: |
Szef Krajowej Rady Sądownictwa Antoni Górski przeprasza za niestosowne - jego zdaniem - słowa o czasach stalinowskich użyte przez sędziego Igora Tuleję w uzasadnieniu wyroku ws. dr. Mirosława G. Były prezes TK Jerzy Stępień uważa je za uzasadnione.
"Jako starszy kolega pana sędziego, który pamięta tamte czasy, jako reprezentant środowiska sędziowskiego chciałem przeprosić wszystkie osoby, które poczuły się dotknięte porównaniem do okresu stalinowskiego" - oświadczył przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa Antoni Górski. Jego zdaniem, takie porównanie było "niestosowne", ale nie uważa on, aby była to materia na postępowanie dyscyplinarne. "Są różne szkoły, ale ja uważam, że sędzia powinien się wypowiadać o sprawie tylko w wyroku, na sali sądowej - potem już nie" - dodał. Przeciwnego zdania jest prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński. "Wydany wyrok można komentować. Komentować może go także sędzia, który wyrok wydał" - powiedział w rozmowie z dziennikarzami. Jak podkreślił, uzasadnienie wyroku powinno odnosić się do tego, co jest w aktach sprawy i zawierać zarówno motywy prawne, jak też publicystyczne. Rzepliński zastrzegł, że ma zbyt mało danych do oceny, czy uzasadnienie wyroku sędziego Tulei mieściło się w tych ramach. O dopuszczalności słów Tulei, że ocena pracy organów ścigania "rodzi skojarzenia" z czasami stalinowskimi, przekonany jest b. prezes TK Jerzy Stępień. Za "nieporozumienie" uważa on postulaty wszczynania przeciw sędziemu postępowania dyscyplinarnego. "Konwejer, na który składały się nocne przesłuchania, był w czasach stalinowskich bardzo skuteczną metodą wymuszania zeznań. Przywieźli nam go towarzysze radzieccy. Wiem o tym, bo badałem swego czasu akta procesu biskupa Czesława Kaczmarka" - dodał Stępień, nawiązując do pokazowego procesu kieleckiego biskupa przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie. W 1953 r. oskarżonego o szpiegostwo duchownego skazano na 12 lat więzienia za kolaborację z Niemcami, usiłowanie obalenia ustroju PRL i propagandę na rzecz waszyngtońsko-watykańskich mocodawców. Biskup na skutek intensywnych przesłuchań w śledztwie przyznał się do zarzutów i odciął od Watykanu. Jak mówił przewodniczący stowarzyszenia sędziów Iustitia Maciej Strączyński, trudno stawiać Tulei zarzut, że chciał uzasadnić wydany przez siebie wyrok w sposób zrozumiały. "Jeśli w aktach sprawy, w wystąpieniach końcowych stron, znalazły się powody, żeby mówić o czasach stalinowskich, to miał prawo tak powiedzieć" - uważa szef "Iustitii". Rozmówcy PAP są zgodni co do tego, że sędzia powinien wygłaszać takie uzasadnienia wyroków, by kierować je nie tylko do prawników, ale w pierwszej kolejności do podsądnego, a także do opinii publicznej, aby wyrok był zrozumiały. "Robili tak choćby sędzia Barbara Piwnik czy Andrzej Kryże, a także wielu innych. Ich uzasadnienia bywały mocne i odbijały się szerokim echem w opinii publicznej" - przypomniał sędzia i członek KRS Waldemar Żurek z Krakowa, rzecznik prasowy tamtejszego sądu okręgowego. Zarazem powiedział, że ma zasadę, iż sam nie komentuje jako rzecznik w rozmowie z dziennikarzami wyroków, które wcześniej sam wydał. "Jest taka anegdota: sędzia ogłosił wyrok, mówił mądrze, a klient wychodzi z sali i pyta adwokata: panie mecenasie, to ja wygrałem, czy przegrałem?" - powiedział Żurek. |
Romulus napisał/a: |
A przypomnijcie sobie, jak Prawicowe Chłopaki broniące tzw. "Antykomora" krzyczały kiedy dokonywano jego zatrzymania.. |
Romulus napisał/a: |
Jesli jednak został zatrzymany i skuty kajdankami - to, moim zdaniem, byłoby to przekroczeniem granic stosowania środków przymusu przy zatrzymaniu. Policja, przy zatrzymaniach, często - moim zdaniem - nadużywa przemocy, choćby poprzez zakuwanie w kajdanki, kiedy nie ma żadnych przesłanek do tego, aby przyjmować, że zatrzymany może stawiać opór. Z drugiej strony - patrz sprawa Blidy. Nie zatrzymali jej przymusowo, nie skuli kajdankami, poszła do łazienki i się zastrzeliła. A pewnie też nie było podstaw do podejrzewania, że może to zrobić. Ale, choćby w sprawie tego schorowanego staruszka, którego zatrzymano w sprawie doktora G, wożono po mieście, ponoć straszono, godzinami przetrzymywano - to jak to nazwać? |
Cytat: |
Ależ zgadzam się, to było ZUO ale czy skazywanie funkcjonariuszy rozwiązało by problem czy raczej pogłębiło? |
Cytat: |
ale czy naszą reakcją jest wyrzucenie smartfona/windowsa do kosza? |
sanatok napisał/a: | ||
Chcesz powiedzieć, że karanie funkcjonariuszy za bezpodstawne używanie przemocy będzie prowadziło do jeszcze większego stosowania przez nich przemocy - w myśl zasady Staszka zawiesili za pobicie, to następnym razem skurwysyna zastrzelimy ? |
sanatok napisał/a: | ||
Poważnie? Uważasz, że ta metafora jest trafiona? Niech będzie. Reakcją jest usunięcie wadliwego oprogramowania, zainstalowanie patchy, zmiana systemu operacyjnego. |
utrivv napisał/a: |
Jeżeli karać to głowę która do tego dopuściła a nie samą służbę |
Ustawa o ustroju sądów powszechnych napisał/a: |
Art. 104. § 1. Sędzia w stanie spoczynku jest obowiązany dochować godności sędziego.
§ 2. Za uchybienie godności sędziego po przejściu w stan spoczynku oraz uchybienie godności urzędu sędziego w okresie pełnienia służby sędzia w stanie spoczynku odpowiada dyscyplinarnie. § 3. Do odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w stanie spoczynku stosuje się odpowiednio przepisy o odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, z tym że zamiast kar przewidzianych dla sędziów sąd dyscyplinarny orzeka kary: 1) upomnienia, 2) nagany, 3) zawieszenia podwyższenia uposażenia, o którym mowa w art. 100 § 3, na okres od roku do trzech lat, 4) pozbawienia prawa do stanu spoczynku wraz z prawem do uposażenia. |
Cintryjka napisał/a: |
Myślisz, że to mu spędzi sen z powiek albo ręka mu zadrży przy wydawaniu emerytury? |
Cintryjka napisał/a: |
Skończy się pewnie naganą albo upomnieniem, aż się będę interesować tą sprawą. |
Cytat: |
Czy sędzia Igor Tuleya, który zasłynął uzasadnieniem porównującym metody Centralnego Biura Antykorupcyjnego do stosowanych w czasach stalinowskich, zachowuje bezstronność? Wiadomo, że pochodzi z tzw. rodziny resortowej |
Cytat: |
Zdaniem Wiesława Johanna, byłego sędziego Trybunału Konstytucyjnego, adwokata, który w czasie PRL bronił opozycjonistów, z powodu takich powiązań rodzinnych sędzia powinien wyłączyć się z orzekania w sprawach lustracyjnych. |
Cytat: |
Sam sędzia Tuleya nigdy nie złożył wniosku o samowyłączenie się z orzekania w sprawach lustracyjnych |
Cytat: |
Jednocześnie odmawia jednak rozmowy na temat przeszłości matki. |
Cytat: |
W tej chwili sędzia przygotowuje zdanie odrębne w sprawie dziennikarza Tygodnika Powszechnego i wiceministra spraw zagranicznych Macieja Kozłowskiego. W grudniu ubiegłego roku sąd uznał go za kłamcę lustracyjnego. Tuleya, który był w składzie orzekającym nie zgadza się z decyzją pozostałych sędziów. |
MrSpellu napisał/a: |
Bo to nie jest publicystyka, tylko agitka |
Romulus napisał/a: |
Skoro nadali tytuł Hieny Roku dziennikarzowi, który "zrobił" podobny tekst o Jarosławie Kaczyńskim, skoro lamentowali nad upadkiem itp. - to teraz nie mają wyjścia. Jeśli nie dadzą Hieny Roku Gmyzowi to równie dobrze mogliby zmienić nazwę na Dziennikarskie Ramię PiS. |
Romulus napisał/a: |
W sumie to liczę na to, że prawicowi koledzy Gmyza, którzy "zdobyli dla Polski" władzę w SDP będą konsekwentni, skoro tacy z nich "moralnie wzmożeni" patrioci. |
Cytat: |
Nie pretenduję do miana znawcy prawa, a zwłaszcza procedur sądowych, ale patrząc na sprawę z punktu widzenia zwykłego obywatela zapytam retorycznie: jak można mieć poważanie dla sądu, który skazuje faceta i jednocześnie ogłasza, że jest on niewinny? |
Cytat: |
Proces doktora G. trwał trzy lata, a on sam zatrudniał aż trzech obrońców - domyślam się, że z najdroższej półki. I żaden z owych gwiazdorów palestry nie podał w wątpliwość legalności zdobycia materiału dowodowego. Nie zrobił tego również sam sędzia prowadzący.
Prawo, o ile wiem, przewiduje procedury, jakie powinien zastosować, gdyby tak się stało - nie zastosował żadnej. Uwzględniając materiał dowodowy i skazując na jego podstawie, siłą rzeczy uznał go za zebrany w sposób legalny. |
Cytat: |
I nagle, ogłaszając wyrok skazujący (fakt, niezwykle łagodny), wygłasza sędzia tyradę przeciwko "stalinowskim metodom" CBA, które odkrył najwyraźniej już po napisaniu sentencji wyroku. Więc albo sam jest stalinowskim sędzią (skoro te stalinowskie metody klepnął, skazując na podstawie wydobytych nimi zeznań), albo potrzeba okazania lojalności plemieniu antypisowskiemu przeważyła u niego nad zdrowym rozsądkiem. |
Cytat: |
Jako Wysoki Sąd, oceniający materiał dowodowy, musiał skazać, ale jako Igor Tuleya, najwyraźniej poczuwający się do członkostwa w klubie "ludzi na pewnym poziomie", a więc tych, którzy kochają PO i salon, a gardzą "bydłem" (określenie W. Bartoszewskiego) Kaczyńskiego i Rydzyka, odczuwa wskutek tego wyroku głęboki dyskomfort i musi go sobie osłodzić, publicznie zaznaczając, że sam się ze swym korzystnym dla PiS orzeczeniem nie zgadza. |
Cytat: |
Dajmy na to, sędzia rozpatruje sprawę złodzieja samochodów i orzeka: facet faktycznie kradł, nie da się temu zaprzeczyć, więc go skazać muszę, ale dowody, że kradł, zdobyto zakładając mu podsłuch. Co prawda, założono mu go zgodnie z obowiązującym prawem, ale ja, sędzia, uważam, że posługiwanie się podsłuchami jest nieetyczne, ja się takimi metodami brzydzę, potępiam je i ostrzegam.
No, czyż nie jest to pierwszej wody nonsens? A przecież sędzia Tuleya zachował się tak samo. Nie uznał, że zastosowane przez CBA metody były bezprawne, bo wtedy musiałby reagować już w trakcie procesu i odrzucić przedstawiony przez oskarżenie materiał. Uznał tylko, że mu się one nie podobają, zwłaszcza "wielogodzinne" (jak wyczytałem, konkretnie: trzygodzinne) przesłuchania w godzinach nocnych. I zapowiedział przygotowanie (teraz, po zamknięciu przewodu?!) zawiadomienia w sprawie fałszywych zeznań, z której to zapowiedzi zresztą szybko się wycofał. |
Cytat: |
Pomijam już nazywanie wspomnianych przesłuchań "stalinowskimi metodami", bo jest to dowód ignorancji i nonszalancji tak potężnej, że aż obelżywej dla ofiar stalinizmu, ale kwestionowanie przez sędziego procedur, których legalności nie podważa, sugeruje, że z tego rodzaju wrażliwością wybierając taki akurat zawód minął się z powołaniem. |
Cytat: |
Ostatnie orzeczenie sądu, który po raz kolejny przedłużył aresztowanie z uwagi na obawę matactwa w śledztwie, choć śledztwo to zostało już formalnie zakończone (!), to prawdziwe kuriozum. Strach pomyśleć, co w końcu z tym "Staruchem" zrobią, bo wyraźnie zaczyna tu działać paragraf 22 - im dłużej go władza na tak lewych podstawach trzyma, tym bardziej nie może go wypuścić, bo za duża to będzie kompromitacja. |
Cytat: |
Nie jest wykluczone, że może w rozwiązaniu problemu pomóc sędzia Tuleya. Jeśli to on dostanie sprawę do rozsądzenia - a nie jest to niemożliwe - to pewnie uniewinniając faceta z powodu braku jakichkolwiek podstaw do skazania, wygłosi jednocześnie za pośrednictwem Giewu i Tusk Vision Network orację, że brzydzi się takimi kibolami, jak ten, co go właśnie uniewinnia, i że powinno się takich traktować z maksymalną surowością i lać tak długo, aż się przyznają, bo na pewno znalazłoby się do czego. Metodę, która pozwoliła sądownie skazanego doktora G. medialnie uniewinnić, można przecież zastosować także w odwrotną stronę. |
Romulus napisał/a: |
Autor siada do napisania felietonu i pisze co my ślina na język przyniesie. W zasadzie felieton to nie rzeczowy, specjalistyczny artykuł. Ale pisanie w nim ewidentnych głupstw, czy popisywanie się swoją ignorancją nie powinno być chyba normą, jeśli jest na poważnie? |
Cytat: |
(zawsze mnie, szczerze mówiąc, ten zawód śmieszył: profesor od etyki - czyli co, świecki ksiądz, który dogmaty, co dobre, a co złe, ustala "naukowo"?) |
toto napisał/a: |
Nie ma to jak etyka dziennikarska. |
Jander napisał/a: |
Mają swój Związek Dziennikarstwa Polskiego, będą mieć swój Bal Dziennikarza. Etykę dziennikarską też mają swoją. |
SDP napisał/a: |
3.Opinie mogą być stronnicze, ale nie mogą zniekształcać faktów i być wynikiem zewnętrznych nacisków. |
SDP napisał/a: |
VII - Odpowiedzialność i kary
24. Za naruszenie zasad etyki dziennikarskiej odpowiada zarówno autor publikacji - prasowej, radiowej, telewizyjnej czy internetowej, jak i redaktor, wydawca czy nadawca. 25. Kary wymierzają sądy dziennikarskie, odpowiednio do charakteru i skali wykroczenia: upomnienie, naganę, czasowe zawieszenie w prawach członka SDP, usunięcie ze Stowarzyszenia; Naczelny Sąd Dziennikarski może orzec ogłoszenie werdyktu w mediach. |
stian napisał/a: |
Jak się okazuje, cała armia została wypuszczona do szukania haków na niepokornego sędziego. Niepokorni
http://niezalezna.pl/3750...-i-afera-rywina |
Cytat: |
Jeżeli oskarżonemu zarzuca się popełnienie zbrodni lub występku zagrożonego karą pozbawienia wolności, której górna granica wynosi co najmniej 8 lat, albo gdy sąd pierwszej instancji skazał go na karę pozbawienia wolności nie niższą niż 3 lata, potrzeba zastosowania tymczasowego aresztowania w celu zabez-pieczenia prawidłowego toku postępowania może być uzasadniona grożącą oskarżonemu surową karą. |
Cytat: |
Pozew cywilny wobec sędziego prowadzącego sprawę nie powoduje automatycznego odsunięcia go, ale może być podstawą takiego wniosku. I jest ryzyko, że będzie się go nadużywać.
Były senator Henryk Stokłosa poczuł się pomówiony postępowaniem sędziego prowadzącego jego sprawę i pozwał go o naruszenie dóbr osobistych. Jak wynika z pozwu, sędzia miał go pomówić, twierdząc, że jego wnioski procesowe prowadzą do przeciągania postępowania, a ta ocena jest skutkiem niechęci sędziego wobec oskarżonego. Stokłosa domaga się od sędziego przeprosin na piśmie i dołączenia ich do akt sprawy karnej. Jest w niej oskarżony o to, że w latach 1989–2005 uzyskiwał nienależne wielomilionowe umorzenia podatkowe dzięki powiązaniom ze skorumpowanymi urzędnikami. Trwający prawie cztery lata proces jest właśnie na ukończeniu. Ale czy na pewno? Czy pozew nie jest jednak grą na zwłokę? Pozew cywilny wobec sędziego prowadzącego sprawę nie jest równoznaczny z koniecznością odsunięcia sędziego od niej. Może być jednak podstawą złożenia wniosku o wyłączenie na podstawie art. 41 kodeksu postępowania karnego, który stanowi, że jest to możliwe, „jeżeli istnieje okoliczność tego rodzaju, że mogłaby wywołać uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności w danej sprawie". Formalny przynajmniej konflikt sędziego z podsądnym może skutkować jego wyłączeniem, choć nie następuje to z mocy prawa, ale decyduje o tym sąd. – Na szczęście takie pozwy i wnioski należą raczej do rzadkości: spotkałem się z dwiema, może trzema, takimi sytuacjami, ale na szczęście owe pozwy cywilne ugrzęzły na wstępnym etapie, braków formalnych (brak adresu, opłaty) – mówi „Rz" Marcin Łochowski, sędzia cywilny z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. – Jest tu jednak, moim zdaniem, luka w systemie, gdyż taki sędzia w zasadzie powinien się wyłączyć ze sprawy, choć ze strony oskarżonego może być to zwyczajna gra na zwłokę. Może należałoby wprowadzić przepis, że w takiej sytuacji sędzia może dokończyć prowadzenie procesu. Sędziowie mają immunitet, ale od spraw karnych. Zgodnie z art. 181 Konstytucji RP sędzia nie może być, bez uprzedniej zgody sądu dyscyplinarnego sędziów, pociągnięty do odpowiedzialności karnej ani pozbawiony wolności (jest to tzw. immunitet formalny). W zakresie wykroczeń natomiast ma immunitet materialny, gdyż za nie odpowiada wyłącznie dyscyplinarnie (art. 81 prawa o ustroju sądów powszechnych). Nie ma mowy o jakimś cywilnym immunitecie, nawet jeśli zarzut dotyczy wypowiedzi czy zachowania na sali sądowej. – Nie spotkałam się z pozwaniem sędziego za jego zachowanie na sali sądowej, ale mogę sobie wyobrazić, że w emocjach może dojść do obrażenia podsądnego przez sędziego i do złożenia pozwu – ocenia Barbara Trębska, sędzia cywilny z warszawskiego Sądu Apelacyjnego. – Musi być rozpatrzony jak każdy inny, jeśli bowiem doszło do obrażenia, to nie przez urząd (sąd), ale konkretną osobę. Podobnego zdania jest prof. Stanisław Waltoś, znany karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego: – Trudno, sędziowie muszą ścierpieć takie pozwy. Immunitet jest wyjątkiem od zasady, że każdy odpowiada za swoje czyny w normalnym trybie, a wyjątków nie można interpretować rozszerzająco. |
You Know My Name napisał/a: |
Ciekawi mnie czy HS, który przeciąga postępowanie kolejnymi takimi wnioskami może wystąpić z oskarżeniem o długotrwałe postępowanie w Strasbourgu? |
Fidel-F2 napisał/a: |
Mojego kumpla (plus kilkadziesiąt innych osób) okradło dwóch złodziei, w sumie kilka tysięcy różnorodnych fantów (kumplowi ukradli sprzęt typu piły, szlifierki itp w sumie koło 1000-1500zł). Nie odnaleziono wszystkich poszkodowanych a w celu odzyskania sprzętu należało przedstawić dowody zakupu itp. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Reszta fantów, bez względu na wynik rozpraw zostaje złodziejom. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Kumpel musi się stawiac w sadzie odległym o 150 km w efekcie ma dzień pracy z głowy. Pobieżnie licząc stracił już więcej niż wart jest odzyskany sprzęt. Nie znam wszystkich szczegółów ale narzeka na biurokrację. Stanowczo twierdzi, że jeśli kto go jeszcze kiedy okradnie to go wołami nie zaciągną na Policję z zawiadomieniem. Nie ma głupich. |
Toudisław napisał/a: |
Romulus, A tu mowa o kosztach sadowych a nie o odszkodowaniu czy naprawie szkody. Więc nie wiem o czym mówisz. I czemu kosztami sądowymi obciążony jest poszkodowany ? I czy Komornik nie mógł na serio tego wyegzekwować czy mu się nie chciało. |
Romulus napisał/a: |
No i jasne, media podały, że komornik nie wyegzekwował czyli czytaj za mediami: mógł, ale mu się nie chciało Tymczasem nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, aby wydedukować dlaczego komornik niczego nie wyegzekwował od młodych skazanych, bez pracy i bez majątku |
Toudisław napisał/a: | ||
Nerki mają ? Sprzedać. bez majątku ? Sory. Buty mają ? telefony mają ? kiedyś pewnie coś meić będą. Prawo jest po prostu złe i do zmiany. |
Tomasz napisał/a: |
Wejść do mieszkania i coś zabrać to sobie można. I co dalej? Trzeba wziąć biegłego, na koszt wierzyciela oczywiście, (tzn. finalnie oddawane koszty przez dłużnika, ale najpierw musi je ponieść wierzyciel), który oszacuje wartość, potem zrobić licytację. Ciekawe kto na tę licytację przyjdzie kupić stary telewizor. Albo fotel czy krzesło. Ogłoszenia o licytacji w prasie dawać? Na koszt wierzyciela oczywiście. I jak sobie te koszty egzekucji 80 zł wyobrażacie?
Komornik to nie bandzior co przyjdzie do domu, postawi dłużnika pod ścianą, przejrzy mu kieszenie, znajdzie 80 zł i zabierze. |
Cytat: |
Pani Barbara jest w tej sprawie sprawcą i ofiarą jednocześnie. Ofiarą, bo niemiecka firma opóźniała płatności, a w końcu ogłosiła upadłość. Pani Barbara nie dostała ani grosza. Ale jest też sprawcą, bo jej podwykonawca też nigdy nie otrzymał zapłaty – prawie 150 tys. zł. I to on praktycznie poniósł największe straty. Pani Barbara przegrała sprawę w sądzie, nie udało się jej skutecznie zaskarżyć wyroku. – Ale w dniu, w którym uzyskaliśmy klauzulę wykonalności, założyła spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Sto procent udziałów należy do jej syna. Ona jest jedynie prokurentem – mówi Alicja Słowińska. |
Cytat: |
Bardziej wyrafinowana metoda: zakładanie kont na słupy, czyli podstawione osoby. – Formalnie właścicielem konta jest słup, ale wszelkie pełnomocnictwa do niego ma dłużnik i to on tak naprawdę nim dysponuje. W takim przypadku komornik jest bezsilny – mówi Alicja Słowińska. |
Cytat: |
Z danych GITD za okres od 1 lipca 2011 r. do 5 stycznia 2013 r., które poznał "DGP", wynika, że z 281 takich przypadków tylko 15 dotyczy posłów, a 5 – senatorów. Aż 157 razy z immunitetu skorzystali sędziowie, a 87 – prokuratorzy. Immunitety dyplomatyczne okazano jedynie dwa razy. |
dworkin napisał/a: | ||
http://auto.dziennik.pl/prawo-na-drodze/artykuly/420680,fotoradary-sedziowie-i-prokuratorzy-niechetnie-placa-mandaty.html
Co prawda stosunkowo parlamentarzyści wciąż wychodzą "najlepiej". Nie zmienia to jednak faktu, że wykorzystywanie immunitetu, by uchylić się przed mandatem drogowym, jest zwykłym naduyżywaniem władzy. A potem na sali rozpraw taki śedzia poucza oskazonego o łamanie przepisów drogowych. |
Romulus napisał/a: |
a sam jestem zwolennikiem tego, aby sędzia za wykroczenia odpowiadał tak, jak każdy obywatel. Oczywiście - wówczas należy znieść za nie odpowiedzialność dyscyplinarną |
Romulus napisał/a: |
Takie rzeczy to tylko w amerykańskich prowincjonalnych sądach I głównie na filmach |
Romulus napisał/a: |
dla odpowiedzialności karnej, niezbędna jest zgoda sądu dyscyplinarnego na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej. |
Toudisław napisał/a: | ||
A dlaczego? Może się w ten sposób wywynąć |
stian napisał/a: |
http://m.wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1%2C117915%2C13496692%2COjciec_podpalacza_wpadl_w_szal_w_sadzie__Rzucal_aktami.html?utm_source=m.gazeta.pl&utm_medium=testbox&utm_campaign=najpopularniejsze
Pan mecenas wpadł w szał |
You Know My Name napisał/a: |
Romulus, czy Twoi znajomi z cywilnego już zacierają ręce, że cała praca to będzie tylko odrzucanie pozwów z powodów formalnych? Może i nadrobią jakieś zaległości. |
adamo0 napisał/a: |
Ja już raz zwracałem się drogą oficjalną w celu uzyskania danych. Wniosek złożyłem tak gdzieś w październiku 2012 - do dzisiaj nie mam odpowiedzi, więc pozew leży w aktach i czeka...
Zatem oficjalna droga dostępu do takich danych jak PESEL i te niby 30 dni na odpowiedź to fikcja. Według mnie ograniczy to prawo do sądu obywateli i w razie uchwalenia przepis na bank trafi do TK. |
Romulus napisał/a: |
I teraz także w sądzie "zwykłym" trzeba będzie podać numer PESEL pozwanego |
adamo0 napisał/a: |
Mam taką refleksję, że Sądy w Polsce nie mają jaj. Boją się wymierzać surowe i dotkliwe kary. Raz na ruski rok spotykam się, że Sąd wymierzy komuś karę bezwzględną pozbawienia wolności - zawsze praktycznie są to zawiasy - a bo sąd widzi możliwość..., a bo sąd nie dopatrzył..., a bo sąd ma nadzieję..., a bo dostrzega poprawę... Tak samo grzywna. 20 staweczek po 10 złotych. Co to jest ja się pytam? Czemu nie można komuś tak dowalić, że rzeczywiście odczuje, że coś przeskrobał? |
Cytat: |
Z jednej strony mnie to cieszy, bo klienci są przeważnie zadowoleni i samemu nie trzeba się zbytnio starać bo sąd odwala całą robotę, ale z drugiej strony zastanawiam się z czego to wynika? Czy prawo w Polsce rzeczywiście jest takie łagodne (wydaje mi się, że nie), czy sędziowie są miękcy albo boją się uchyłek?. Nie mam zielonego pojęcia. |
Cytat: |
Taka sytuacja jest zresztą nie tylko w sądach karnych, ale wszystkich innych. Podam popularny przykład odszkodowań i zadośćuczynień. Ja rozumiem, że jak ktoś żąda, tak jak ostatnio widziałem miliona złotych zadośćuczynienia to świadczy to tylko o tym, że jest psychicznie chory, ale chyba z raz tylko spotkałem się, że zadośćuczynienie pieniężne przekroczyło 20.000 złotych. I znowu: bo sąd nie dostrzegł, nie dopatrzył się, a bo sąd uważa, że takie wyrównanie nie może doprowadzić do znacznego uszczuplenia majątku drugiej strony. Czemu ja się pytam? Sami sędziowie nie wiedzą zresztą. Czasami się ich o to pytam i słyszę: a bo praktyka taka, a bo orzecznictwo. No dobrze - tylko takim sędziom co orzeka na podstawie lexa to każdy by potrafił być, tylko gdzie rzeczywiste sędziowanie? |
Cytat: |
Nie bierz Romku tego do siebie (i inni jeżeli tutaj tacy są), bo szanuję profesję sędziego, ale czasami trudno mi to wszystko zrozumieć. Tylko, że ja patrzę na to z innej perspektywy i może dlatego takie różnice postrzegania pewnych spraw. |
Romulus napisał/a: |
Ale nie z odszkodowaniami, mam nadzieję? |
Romulus napisał/a: |
W Polsce prawo jest zbyt surowe - nie chodzi o wysokość kar, ale o ich "sztywność" |
stian napisał/a: |
Wczoraj zapadł wyrok ws. Grudnia 70. Ciekawa kwalfikacja pobicia ze skutkiem smiertelnym przy uzyciu broni palnej i jednoczesnym uniewinnnieniu "kata Trójmiasta" Kociołka. PiSiorki juz chca aby sedziowie odeszli z zawodu
http://www.tvn24.pl/pomor...sta,319671.html |
wred napisał/a: |
http://www.sadistic.pl/usa-stan-floryda-przestepstwa-seksualne-vt192613.htm
A w PL niebawem wyjdzie na wolność wielu miłych anonimowych panów... |
Cytat: |
– Ale to, że Panią podsłuchują, to nie jest żart?
– Podsłuchiwali i podsłuchują. Przestępcom, świadkom koronnym oferowano profity w zamian za obciążanie mojej osoby. Są na to protokoły, bo przestępcy to mówią na sali. Wiem, że kilka lat temu szykowano prowokację przeciwko mnie. – Jaką? – Ktoś miał na korytarzu sądowym przede mną upuścić papierową teczkę, kopertę, jakiś przedmiot. Liczyli, że podniosę to odruchowo. Wtedy miałam zostać zatrzymana na gorącym uczynku przyjęcia łapówki, w świetle kamer oczywiście. Nie wiedząc jeszcze o tym, ale słysząc, co mówią oskarżeni, półpublicznie mówiłam: „Niech mnie zamkną, najpierw się wyśpię, a potem będę przywódcą buntu w zakładach karnych. Wtedy zobaczą, co to znaczy zamykanie ludzi bez dowodów”. Może dlatego odstąpili od chorego planu. – Kto? Kiedy? – Kiedyś o tym opowiem |
Romulus napisał/a: |
Końcówka rzeczywiście kuriozalna. W duchu Jarosława Kaczyńskiego. |
toto napisał/a: |
Wiem, ale nie powiem! |
Cytat: |
W sądach pojawią się osoby nadzorujące pracę sędziów, a minister sprawdzi, jak oni orzekają.
Blisko 10-tys. rzeszę sędziów czekają poważne zmiany. Do Sejmu trafił właśnie poselski projekt nowelizacji prawa o ustroju sądów powszechnych. |
Cytat: |
To z Konstytucji RP, z zasad demokratycznego państwa prawnego wynika, że operacyjna inwigilacja obywateli w celu zdobycia przeciwko nim materiałów mających następnie stanowić materiały w postępowaniu karnym jest niedopuszczalna, bezprawna i nielegalna dopóty, dopóki nie istnieją uprzednio uzyskane informacje rodzące choćby domysł, że ta osoba już popełnia bądź jest w stanie popełnić przestępstwo - tłumaczył sąd w orzeczeniu.
- Demokratyczne państwo wyklucza testowanie uczciwości obywateli czy dokonywanie wyrywkowej kontroli przy użyciu w tym celu tajnych i podstępnych metod. Postępowanie takie jest praktyką państwa totalitarnego - dodał. |
Romulus napisał/a: |
Wtedy skończy się sobiepaństwo służb. |
Ziemkiewicz napisał/a: |
Nie jestem prawnikiem |
adamo0 napisał/a: | ||
W tym momencie przestałem czytać. To tak ja wypowiadałbym się na temat najnowszych metod transplantacji organów u ssaków parzystokopytnych. |
adamo0 napisał/a: | ||
W tym momencie przestałem czytać. |
Tixon napisał/a: | ||||
Powinieneś doczytać dalej, bo tam padają takie kwiatki jak :" bez trudu znalazłem w wyszukiwarce kilka opinii prawników bez wątpienia uprawnionych do zajmowania w tej sprawie stanowiska". Czyli opinia kilku prawników jest ważniejsza od decyzji sędziego. Nieźle Ziemkiewicz, nieźle. |
Tixon napisał/a: |
Czyli opinia kilku prawników jest ważniejsza od decyzji sędziego. Nieźle Ziemkiewicz, nieźle. |
Romulus napisał/a: |
Z drugiej strony jest jednak ten "Układ zamknięty". I choć filmu nie widziałem, to już jest jasne, że jest on manipulowany przez jedną ze stron medialnego podwórka. "Układ zamknięty" PiS jest nie do ruszenia. Zły jest tylko "układ zamknięty" nie-PiS. |
Toudisław napisał/a: |
Bo ja uważam, że film odnosi się do całości. Ale zobaczymy jak go obejrzę. |
Toudisław napisał/a: |
Nie oglądał a już wie. |
Toudisław napisał/a: |
Dziwnym jest uważanie, ze Film to PiSowska propaganda zanim się go obejrzało. |
Jachu napisał/a: |
Nie film jest pisowską propagandą, ale jest on przez prawicowe media uważany za idealne odzwierciedlenie chorych układów III RP... bo przecież nie IV... |
Toudisław napisał/a: | ||
Mnie ten wyrok nie cieszy tak jak was. Rozumiem oczywiście zasadę owoców zatrutego drzewa. Tylko czy tutaj o czymś takim można mówić ? Prokuratura badała sprawą i nie dopatrzyła się przestępstwa w działniach CBA a sąd tą decyzję podtrzymał.
No i ? Jeden sędzia uważał tak a inny inaczej. Np jakiś sędzia uważał że CBA przestępstwa nie popełniła. Inny uważał, że popełniła ja Sawicka. Poczekamy na Sąd najwyższy. |
Kodeks postępowania karnego napisał/a: |
Art. 523.
§ 1. Kasacja może być wniesiona tylko z powodu uchybień wymienionych w art. 439 lub innego rażącego naruszenia prawa, jeżeli mogło ono mieć istotny wpływ na treść orzeczenia; kasacja nie może być wniesiona wyłącznie z po-wodu niewspółmierności kary. § 2. Kasację na korzyść można wnieść jedynie w razie skazania oskarżonego za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe na karę pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia jej wykonania. § 3. Kasację na niekorzyść można wnieść jedynie w razie uniewinnienia oskarżone-go albo umorzenia postępowania z przyczyn wskazanych w art. 17 § 1 pkt 3 i 4 oraz z powodu niepoczytalności sprawcy. § 4. Ograniczenia przewidziane w § 2 i 3 nie dotyczą kasacji: 1) wniesionej z powodu uchybień wymienionych w art. 439, 2) w wypadku określonym w art. 521. |
Toudisław napisał/a: |
Szkoda, że w kraju z tak wysokim poziomem korupcji można brać w łapę i nie ponosić żadnych konsekwencji. Działania CBA można oceniać różnie. Ale przestępstwa widać tam nie było. |
Toudisław napisał/a: | ||
Nie oglądał a już wie. Och nie ładnie jak na sędziego, nie ładnie. Bo ja uważam, że film odnosi się do całości. Ale zobaczymy jak go obejrzę. |
Cytat: |
Sąd nie oszczędził Sawickiej, ale napiętnował niekompetencję CBA. Może gdyby niepokorni publicyści i dziennikarze brukowców bywali na rozprawach, nie wciskaliby ludziom kitu
Sprawa Beaty Sawickiej w komentarzach żyje własnym życiem. Niepokorni publicyści prasowi i portalowi, dziennikarze brukowców nie zadali sobie trudu, żeby obserwować jej proces. Może gdyby bywali na salach rozpraw, nie byliby zaskoczeni uniewinniającym orzeczeniem sądu apelacyjnego. Może nie wciskaliby ludziom kitu. Na wzór Piotra Zaremby z wPolityce.pl skreślę kilka słów o "bezkrytycznie powtarzanych mitach" o wyroku sędziego Pawła Rysińskiego. Powtarzanych także przez Zarembę. Mit pierwszy: Sawicka zwyciężyła Takim tytułem piątkowy wyrok skomentował Marek Domagalski z "Rzeczpospolitej". Takie jest też przekonanie brukowców, gdzie rozważa się, jakiego odszkodowania zażąda teraz była posłanka PO. Nie ma błędniejszej interpretacji. Sawicka została uniewinniona, ale z przyczyn formalnych. Słuchając uzasadnienia sędziego Rysińskiego, miałem wrażenie, że sąd chciał ją skazać, ale nie mógł, bo wszystko w tej sprawie zepsuło CBA pod kierownictwem Mariusza Kamińskiego. Gdyby było inaczej, sąd nie mówiłby, o jej "moralnej i etycznej odpowiedzialności" za przyjęcie 100 tys. zł od agentów CBA podających się za biznesmenów. Sąd nie oszczędził Sawickiej, ale napiętnował niekompetencję CBA. I tylko niekompetencję, bo w wyroku nie usłyszeliśmy pół zdania o politycznej motywacji tej służby. A odczytać ją można z faktu wykorzystania sprawy Sawickiej przez PiS w kampanii wyborczej 2007 r. To nie Sawicka zwyciężyła, to CBA, a zwłaszcza Mariusz Kamiński przegrali. Mit drugi: Cała Polska widziała Dla przeciętnego zjadacza chleba zrozumienie - dlaczego Sawicka wzięła pieniądze od agentów CBA, a została uniewinniona - jest trudne. Od publicystów należy wymagać dyscypliny intelektualnej i szacunku dla faktów oraz treści uzasadnienia wyroku. - Widziała "cała Polska" - pisze Domagalski. Chodzi o nagrania wideo i z podsłuchu, które Kamiński i spółka wypreparowali w 2007 r. z akt śledztwa, a ówczesny prokurator generalny Zbigniew Ziobro odtajnił. Nagrania kompromitowały Sawicką, bo dokumentowały, jak przyjmuje pieniądze: 8 września na ławeczce w parku koło Sejmu; 1 października w gdańskim hotelu Novotel-Marina. Ale to jest smutny finał jej historii. Historii, która ma dwa okresy. W pierwszym - od lutego do16 czerwca 2007 r. - Sawicka, razem z grupą posłów PO, jest na kursie dla członków rad nadzorczych spółek skarbu państwa. Tu poznaje podającego się za przedsiębiorcę agenta CBA Tomasza Piotrowskiego (to przebranie dzisiejszego posła PiS Tomasza Kaczmarka). Oficjalnie agent na kursie ma budować swoją fikcyjną tożsamość, prowadzi LPO, czyli legalizujące przedsięwzięcie operacyjne. Kończy się fiaskiem, bo Kaczmarek egzaminu nie zdał. Kaczmarek po kursie spotyka się dalej z Sawicką, emabluje ją (uwagę na to zwracają mu przełożeni). Opowiada jej o amerykańskiej spółce Avantis, która poszukuje w Polsce atrakcyjnych nieruchomości. Spotkania z Sawicką agent opisuje w notatkach służbowych (zachowało się siedem) i nagrywa (dziewięć nagrań). Tych nagrań i notatek Kamiński nie pokazał. Tego nie widziała cała Polska. Zobaczył je dopiero sąd, gdy CBA na jego żądanie wydało tajne materiały. Nie usłyszeliśmy więc, jak Tomasz opowiada Sawickiej, że "imponują mu takie kobiety jak ona, z pozycją". Jak zaczyna kusić: "razem możemy więcej", i dochodzi do projektu zbudowania w Polsce obiektu spa. Sawicka zaangażowana - najpierw uczuciowo - zostaje "wkręcona", chce pomóc. Umawia Tomasza z burmistrzem Helu. I opowiada, że burmistrz widziałby się w roli zarządcy przyszłego spa. Ta rozmowa - z 16 czerwca 2007 r. - jest podstawą wniosku szefa CBA Kamińskiego o wszczęcie operacji kontrolowanego wręczenia łapówki... burmistrzowi, a dla Sądu Apelacyjnego w Warszawie - jądrem nielegalnych działań CBA. Prawo - wyliczę, na co sąd się powołał: ustawa o CBA, kodeks postępowania karnego, konstytucja, Europejska Konwencja Praw Człowieka - nie pozwala tajnym agentom testować uczciwości obywateli, podżegać ich do popełniania przestępstw. Tego testowania cała Polska nie zobaczyła. Mit trzeci: Zatrute owoce Krytyka wyroku Rysińskiego kręci się wokół "owoców z zatrutego drzewa", zasady wywodzącej się z USA. Zaremba słusznie zauważa, że ta reguła (dowody uzyskane niezgodnie z prawem, np. podczas przeszukania bez nakazu, nie mogą być wykorzystane w rzetelnym procesie) nie obowiązuje w polskim prawie. I ma rację, że "w tradycji europejskiej bardziej zakorzeniony jest inny schemat: wprawdzie policjanci ponoszą odpowiedzialność za naruszenie przepisów, ale złoczyńca zostaje ukarany, skoro dowody są prawdziwe". Zaremba pomija to, że Sawicka do 16 czerwca 2007 r. złoczyńcą nie była, a CBA ją rozpracowywało. To podkreślił sąd apelacyjny: "po stronie Beaty Sawickiej nie istniały żadne przesłanki faktyczne i prawne uprawniające do jej bezprawnej inwigilacji". To metoda, którą się posłużyło CBA, a więc drzewo, a nie jego owoce były zatrute. Nie przypadkiem sędzia Rysiński odwołał się wprost do wyroku Sądu Najwyższego z listopada 2010 r. uniewinniającego kardiochirurga Tomasza Hirnlego. Było tak: policjanci z Białegostoku podpuszczeni przez lekarza, który walczył z dr. Hirnlem, postanowili zastawić na kardiochirurga pułapkę. Chcieli podstawić mu pacjenta, którego za łapówkę miał zoperować. Wyłudzili zgodę na taką operację od prokuratora okręgowego, "podrasowując" wniosek. Nie zweryfikowali informacji od zawistnego lekarza prowokatora, jakoby dr Hirnle miał "brać". "Nie mamy do czynienia z zatrutymi owocami, lecz z zatrutym drzewem" - mówił w wyroku sędzia SN Roman Sądej. I przypomniał, że kontrolowane wręczenie łapówki można przeprowadzić tylko dla potwierdzenia wiarygodnej informacji o przestępstwie. Z wyroku w sprawie Sawickiej wynika, że Kamiński, występując do Ziobry o zgodę na kontrolowane wręczenie łapówki, niczego nie weryfikował. Drzewo, nie owoce - redaktorze Zaremba - było zatrute. Mit czwarty: Dziecko wylane z kąpielą Kamiński utyskiwał w zeszły poniedziałek w TVN 24: "Konsekwencją [wyroku] może być paraliż pracy operacyjnej służb specjalnych i policji". Chodzi o postawienie ostrych granic tzw. prowokacji policyjnej. Wyrok sędziego Rysińskiego tylko przypomina o tych granicach. W 1996 r. opisywałem pierwszą prowokację policyjną w Polsce, kryptonim "Bacha" - kontrolowany zakup narkotyków. Byli prawdziwi gangsterzy, handlarze białą śmiercią, którym policja podstawiła fałszywych kupców. Tuż po tym, gdy w hotelu Victoria doszło do transakcji, handlarze zostali zatrzymani. Prawdziwi bandyci zostali skazani, prawdziwy towar został skonfiskowany, policjanci pod przykryciem dostali nagrody. O tym, że w walce z przestępczością (także korupcją) prowokacja jest pożytecznym narzędziem, nie trzeba przekonywać. O tym, że bez wpadek została kilkaset razy zastosowana przez CBŚ, mówił po wyroku ws. Sawickiej były gen. Adam Rapacki. Czy jego też Zaremba uznaje (jak dziennikarzy "Gazety") za consigliere mafii? Jeśli do jakiejś mafii należę, to do mafii czytającej orzeczenia Sądu Najwyższego i Trybunału w Strasburgu, czy publicystykę prawną na temat granic policyjnej prowokacji. Wiem, że amerykańskie prawo dopuszcza bierną metodę prowokacji (kupuj i aresztuj), ale pozwala także na aktywne nakłanianie do popełnienia przestępstwa (stwarzanie warunków, dostarczanie pomysłów). Wiem też jednak, że Amerykanie wymyślili test na legalność takich działań tzw. entrapment. Granice prowokacji badają z punktu widzenia skłonności (predyspozycji) oskarżonej osoby do popełnienia przestępstwa jeszcze przed jej kontaktem z policją. Analizują jej cechy osobowości, badają przeszłość kryminalną, czy stawiała opór agentowi, motywację, np. czy działa z chęci zysku. Drugi sposób wychodzi od standardów "godnego" zachowania policji. Zakłada się, że policja nie może nakłaniać i kusić osoby unikającej popełniania przestępstw. Oceniana jest wtedy np. długość presji wywieranej przez agenta. Według tych standardów Sawicka miałaby w USA duże szanse na uniewinnienie. W Niemczech tajnych agentów stosujących prowokację obowiązują proste reguły: nie wolno im wykorzystywać trudnego położenia osoby prowokowanej (m.in. upijając, podając narkotyki); uporczywie nakłaniać; kreować więzi osobistych, emocjonalnych, np. o podłożu seksualnym; dawać zaliczek, wypłat z góry; składać wyjątkowo okazyjnych propozycji. Wszystkie te reguły w sprawie Sawickiej zostały przez CBA złamane. W Niemczech Sawicka nie zostałaby oskarżona. W Polsce nie powinna, o czym wspomniał sędzia Paweł Rysiński. |
Romulus napisał/a: |
A jakie? |
Jachu napisał/a: |
Zapewne chodzi o kwestie "dogadania się". Też bym nie chciał, aby negocjacje były nagrywane |
Wulf napisał/a: |
sędzia się nie dogaduje |
Wulf napisał/a: |
Co do nagrywania rozpraw - w Łodzi jest wesoło z nagrywaniem sądowym rozpraw. Otóż nie raz, nie dwa zdażyło się, że sąd przed rozprawą wyszedł przed salę i do pełnomocników "z uwagi na to, że rozprawa jest nagrywana, to pewne rzeczy omówimy przed, tak żeby potem nagranie było już bez problemów" :D |
Cytat: |
- Ponad dwa tysiące złotych kosztował proces o kradzież energii za 70 gr. Czy był potrzebny? - pyta "Rzeczpospolita".
"Jeden ze stołecznych sądów rejonowych skazał Janusza Z. na trzy miesiące pozbawienia wolności za kradzież energii. I to mimo że skazany chciał naprawić szkodę, która nie przekraczała wartości jednego złotego", czytamy w dzienniku . Wszystko zaczęło się w ubiegłym roku, kiedy Janusz Z. wrócił do mieszkania po odsiedzeniu wyroku za kradzież. W czasie, gdy był w więzieniu, odłączono mu prąd. Zdaniem prokuratury Janusz Z. - choć skazany się do tego nie przyznawał - "za pomocą przewodu elektrycznego podłączył się do żarówki oświetlającej klatkę schodową i doprowadził prąd do mieszkania". W akcie oskarżenia wartość skradzionej energii wyceniono na 10 zł. Mężczyzna za namową adwokata wpłacił taką kwotę na poczet naprawienia szkody. Jednak sąd powołał biegłego i przesłuchał świadków, wyznaczył też sześć rozpraw. Skazał Janusza Z. na trzy miesiące więzienia (wykonania kary zawiesić nie mógł, ponieważ skazany był wcześniej karany). Proces kosztował państwo wielokrotnie więcej niż szkoda. Tylko honorarium za obronę z urzędu to ponad 900 zł, do tego wynagrodzenie biegłego i koszty procesowe. |
Romulus napisał/a: |
W momencie kiedy sąd zostanie zobligowany do bycia księgowym Skarbu Państwa skończy się sprawiedliwość dla wszystkich a zacznie tylko dla nielicznych, tj. takich, dla których opłaci się państwu być sprawiedliwym. |
adamo0 napisał/a: |
SWOBODNA OCENA DOWODÓW Wulf |
nosiwoda napisał/a: |
I przy okazji pochwalę się, że zdałem egzamin radcowski. Niewiele to zmieni w moim życiu, no ale sukces jest. |
nosiwoda napisał/a: |
Romulu, a co sądzisz o oporze NRA przed dodaniem radcom kompetencji w sprawach karnych? http://www.prawnik.pl/wia...-do-obrony.html |
nosiwoda napisał/a: |
A i słyszałem pogłoski, że np. karne na egzaminie było w tym roku trudniejsze na radcowskim niż na adwokackim. |
Romulus napisał/a: |
Mnie się wydaje, że nie ma sensu utrzymywać podziału na radców prawnych i adwokatów |
Romulus napisał/a: |
Albo pójść w inną stronę i kształtować model jak w Wielkiej Brytanii. |
nosiwoda napisał/a: |
I przy okazji pochwalę się, że zdałem egzamin radcowski. |
Wulf napisał/a: |
Ja zdałem adwokacki i uważam, że samo zdanie wiele w życiu zmienia - o ile mniej nauki :D |
Cytat: |
Czy takie różne? Rózni je tylko to, że radcowie mają mniej prawa karnego i to widać na rozprawach. Kolor przy todze. I możliwość pracy na etacie, której nie mają adwokaci. Jeśli tylko z tego powodu warto utrzymywać odrębność - ok. W sumie, mnie wszystko jedno. Ale to sztuczny podział. No i przy połączeniu oczywiście trzeba zrównać w prawach i obowiązkach. It's obvious |
Tomasz napisał/a: |
A jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o władzę. O to kto będzie dziekanem, ile będzie izb, kto będzie miał więcej głosów w samorządzie itd. |
Tomasz napisał/a: |
A jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o władzę. O to kto będzie dziekanem, ile będzie izb, kto będzie miał więcej głosów w samorządzie itd. |
Wulf napisał/a: |
No i jeszcze jedno pytanie - jakby się miał nazywać połączony zawód? :D |
Romulus napisał/a: |
Mecenas wszystkich pogodzi |
nosiwoda napisał/a: |
Moim zdaniem m.in. dlatego adwokaci nie chcą - bo radcowie ich czapkami przykryją w wyborach do władz połączonego samorządu. |
Cytat: |
+ 10
Amerykanie trzęsą się z zimna. Włoskie samochody nie chcą zapalić. Możesz zobaczyć swój oddech. 0 Woda zamarza. Rosjanie idą popływać. Francuskie samochody nie chcą zapalić. - 15 Twój kot chce spać z tobą pod jedną kołdrą. Politycy zaczynają rozmawiać o bezdomnych. Niemieckie samochody nie chcą zapalić. Marzymy o wyprawie na południe. - 30 Rosjanie zakładają podkoszulki. Potrzebujesz kabli rozruchowych aby twój samochód zapalił. Twój kot chce spać w twojej piżamie. - 40 Politycy zaczynają coś robić z bezdomnymi. Możemy ze swojego oddechu budować domki igloo. Japońskie samochody nie chcą zapalić. Chcemy wyruszyć na południe. - 50 Za zimno, żeby myśleć. Potrzebujesz kabli rozruchowych, żeby kierowca zaczął funkcjonować. Rosjanie zamykają okno w łazience. - 60 Niedźwiedzie polarne ruszają na południe. Prawnicy wkładają ręce do swoich własnych kieszeni. |
Romulus napisał/a: |
Toteż piszę: zamiast radca i adwokat - mecenas |
Cytat: |
Niedawno otrzymaliśmy bulwersujący list od byłego sędziego, który zrezygnował z dalszej kariery, bo nie mógł się pogodzić z korupcją. List ten w zdecydowany sposób obnaża problemy polskiego Wymiaru Sprawiedliwości. Warto go przeczytać, aby zrozumieć, że nikt nie jest bezpieczny w Państwie, które ma takie sądownictwo. |
Cytat: |
Z informacji prasowej: w 2008 roku postępowania gospodarcze trwały w Polsce średnio 850 dni, gdy we Francji 76 dni, a średnia unijna to 100 dni! W/g danych z 2006 r. we Francji było 11.9 sędziów/100.000 ludności, w Polsce 26. |
wred napisał/a: |
Czy ktoś robi i posiada tego typu statystyki czy zestawienia ? |
Cytat: |
Nawet po poprawie daleko nam do innych państw – w Holandii rozwód w pierwszej instancji zajmuje sądowi 25 dni, na Litwie – 35, a w Danii – 90.
Zbyt sformalizowana i rozbudowana procedura – co do tego wszyscy są zgodni. |
Cytat: |
Ustawy sprawiają wrażenie, jakby były pisane na kolanie – tworzone są pod kątem doraźnych potrzeb, bez zachowania zasad techniki legislacyjnej, bez oglądania się na potrzebę spójności systemu prawnego. Króluje niestabilność prawa, częste nieprzemyślane nowelizacje (kodeks postępowania karnego w ciągu dziesięciu lat od wejścia w życie był nowelizowany 44 razy!), tworzenie przepisów kompletnie niezrozumiałych dla przeciętnego obywatela, jak choćby ustawy podatkowe czy te z zakresu zabezpieczenia społecznego.
Przykładem takiej legislacji jest złożony w Sejmie poselski projekt ustawy o sędzim śledczym. Wystarczy wspomnieć pomysł, by sędzią śledczym zostawała osoba legitymująca się stażem w zawodzie radcy prawnego albo notariusza. Propozycja ta tak wiele mówi o obeznaniu autorów projektu ustawy z przedmiotem jej regulacji, że można ją pozostawić bez komentarza. |
Cytat: |
Z ostatnio uchwalanych bubli prawnych uwagę zwraca ustawa z 29 marca 2007 r. o zmianie k.p.k., która zmieniła właściwość rzeczową sądów karnych. Traf chciał, że ustawodawcy zabrakło precyzji przy konstruowaniu przepisów przejściowych. Skutkiem tego była konieczność przekazania nawet rozpoczętych wcześniej spraw karnych z sądów rejonowych do okręgowych, co implikowało konieczność prowadzenia ich od początku z powtarzaniem całego postępowania dowodowego. I oto – po zamieszaniu z przekazywaniem spraw w 2007 r. – ustawodawca znowu próbuje zafundować nam kolejną wędrówkę akt, tym razem z sądów okręgowych do rejonowych. Tak będzie, jeśli zostanie uchwalona i wejdzie w życie projektowana ustawa o zmianie k.p.k. przywracająca właściwość sądów rejonowych w większości spraw przekazanych w 2007 r. sądom okręgowym z sądów rejonowych. |
Cytat: |
Od lat słyszymy o konieczności reformy procedur sądowych. Zwłaszcza politycy chętnie w mediach wypowiadają się o konieczności zmian, „by przyśpieszyć procesy sądowe”. Fakty są takie, że w postępowaniach sądowych nadal obowiązują procedury sądowe rodem z PRL. Wystarczy wskazać na:
- stopień sformalizowania procedur sądowych. Wedle raportu Banku Światowego dochodzenie praw z umów na drodze sądowej według stanu na 1 lipca 2007 r. obejmowało w Polsce aż 38 procedur, podczas gdy na Słowacji – 30, w Czechach – 27, zaś w Irlandii zaledwie 20; - ciągłe hołdowanie zasadzie prawdy materialnej, gdzie to od sędziego, a nie od stron sporu wymaga się przedstawienia faktów, co prowadzi do nadmiernego przedłużenia postępowania dowodowego; - rozbudowaną ponad zdrowy rozsądek dewolutywność orzeczeń wpadkowych umożliwiającą stronom odwlekanie wydania orzeczenia, a następnie jego uprawomocnienia; - pozorną kontradyktoryjność, gdzie, jak w postępowaniu karnym, sąd często musi działać jako organ inkwizycyjny szukający dowodów albo paragrafu na sprawcę; - nieprzystający do wymagań współczesności system biegłych sądowych; - rozbudowaną możliwość zaskarżania orzeczeń kończących postępowanie – nawet do dwóch instancji, z faktycznymi uprawnieniami dla sądów odwoławczych do kontroli niemal całego postępowania niezależnie od granic zaskarżenia. |
Cytat: |
Ustawodawca nie ustawał w ciągłym zwiększaniu kognicji sądów, bez umiaru dokładając coraz to nowe kategorie spraw, nawet gdy ich charakter nie wymagał rozpoznania przez sąd. Wystarczy wspomnieć sprawy rejestrowe, wykroczeniowe, większość spraw związanych z wykonywaniem orzeczeń karnych. Ciągłe zwiększanie ilości spraw sprawiło, że polski sędzia stał się w Europie liderem w ilości rozstrzyganych spraw.
W Raporcie Banku Światowego z 2006 r. odnotowano, że polski sędzia rocznie rozstrzyga średnio 1206 spraw cywilnych i 883 sprawy karne, podczas gdy jego holenderski odpowiednik zaledwie – 656 spraw cywilnych i 325 spraw karnych, austriacki – odpowiednio 1052 sprawy cywilne i 300 spraw karnych. |
Cytat: |
Obowiązkiem sędziego jest odpowiednie przygotowanie rozprawy, czyli wydanie zarządzeń koniecznych do jej zaplanowania i przeprowadzenia. Na drodze ku temu zwykle stoi kilka poważnych przeszkód wynikających z niedoinwestowania i fatalnej organizacji wymiaru sprawiedliwości.
Bezpośrednio od sędziego akta trafiają do sekretariatu, gdzie mają dużą szansę na to, by wpaść w ręce praktykanta przysłanego z urzędu pracy na półroczną pracę interwencyjną. Nie trzeba dużej fantazji, by się domyślić, że najczęściej są to osoby, które nie mają pojęcia o procedurach sądowych i nie wiążą z wymiarem sprawiedliwości żadnej przyszłości. Jeśli już uda się wysłać właściwe przesyłki odpowiednim osobom, ich doręczeniem zajmie się Poczta Polska – ze swoim anachronicznym aparatem urzędniczym, ze ślimaczym tempem pracy, z listonoszami roznoszącymi korespondencję w porze, gdy zwykli ludzie są w pracy, a nie w domu. A korespondencja sądowa może być wysyłana wyłącznie za pośrednictwem Poczty Polskiej dzięki nieocenionej inwencji decydentów z Ministerstwa Sprawiedliwości, które już kilkakrotnie przedłużało zawartą z tą instytucją w 2001 r. umowę o wyłączności. Efektem tego są wielokrotne odroczenia rozpraw z uwagi na brak dowodów doręczenia stronom zawiadomień o terminach; konieczność odraczania rozpraw na terminy wystarczająco długie, by poczta zdołała doręczyć np. wezwanie dla świadka; problemy z wykonywaniem zarządzeń sądu o niezwłocznym zwolnieniu osoby pozbawionej wolności, jeśli przebywa ona w zakładzie penitencjarnym położnym w innym mieście niż siedziba sądu. |
Cytat: |
Nie bez problemów przebiega też wykonywanie sądowych nakazów doprowadzenia osób pozbawionych wolności z zakładów karnych i aresztów śledczych. Jest to w pełni wytłumaczalne, jeśli się zważy, że musi się tym zajmować policja powołana przecież głównie do walki z przestępczością, a nie do obsługiwania sądowych wokand.
Powstaje wobec tego pytanie, dlaczego nie stworzono obsługi sędziów z prawdziwego zdarzenia z inwestowaniem w dobrych protokolantów, sekretarzy i asystentów? Dlaczego Ministerstwo Sprawiedliwości nie zapewniło sądom sprawnego systemu doręczania przesyłek? Dlaczego zrezygnowano z policji sądowej, która mogłaby zająć się wyłącznie obsługą sądów w zakresie konwojowania, doprowadzania osób wezwanych czy ochroną czynności sądowych? |
Cytat: |
Czas skończyć z mitem, że to sędziowie ponoszą winę za zbyt długie okresy postępowań sądowych. Sędziowie nie stanowią prawa, nie uczestniczą w procesach legislacyjnych. Nie można ich obarczać odpowiedzialnością za fatalny stan polskiego prawa ani za anachroniczne i sformalizowane procedury sądowe. Sędziowie nie mają też wpływu na organizację ani ustrój wymiaru sprawiedliwości, bo one również zależą od decyzji podejmowanych przez parlament (ustawy) bądź ministrów (rozporządzenia). Trzeba mieć dużo tupetu, by w obliczu własnych wieloletnich zaniedbań i grzechu lekceważenia trzeciej władzy odpowiedzialność za przewlekłość procesów sądowych przerzucać na sądy niemające wpływu ani na obowiązujące prawo, ani na organizację wymiaru sprawiedliwości. |
nosiwoda napisał/a: |
IMO przejście od prawdy materialnej do pełnej kontradyktoryjności wymaga taniej/bezpłatnej, faktycznie dostępnej i profesjonalnej pomocy prawnej dla każdego. A tego żaden ustawodawca od szeregu lat jakoś nie kwapi się uchwalić. |
Wulf napisał/a: |
Patrząc po stawkach adwokackich (i radcowskich) z rozporządzenia, a więc po stawkach minimalnych... to już taniej się nie da w większości spraw prowadzić sprawy na poziomie. Bo np. o ile dobrze pamiętam, to za niektóre sprawy jest stawka 60 złotych - niech mi ktoś powie, jak można za 60 złotych wyjść z jakimkolwiek zyskiem (nawet minimalnym) przy prowadzeniu sprawy. |
Cytat: |
W Polsce Konstytucja gwarantuje dwuinstancyjność i ekstra instancję w Sądzie Najwyższym. |
nosiwoda napisał/a: |
Chodzi mi oczywiście o to, żeby prawnik dostał rozsądną stawkę, a klienta to (nie wchodząc w podatki) nie kosztowało nic albo żeby kosztowało mało. |
nosiwoda napisał/a: | ||
|
Romulus napisał/a: |
Facet się zdziwił okrutnie. A potem się rozpłakał i tyle było z jego kozaczenia. Bo okazało się, że własnie na weekend miał wyjść na przepustkę z zakładu karnego, na komunię siostry, czy siostrzenicy, nieważne. Widać się cieszył na tą perspektywę. Ale płacz mnie nie wzruszył. Jego niosące się po sądzie krzyki "wybacz mi" także. Na postanowienie o ukaraniu można się żalić - ale jest natychmiast wykonalne. |
Wulf napisał/a: | ||
|
utrivv napisał/a: |
Czyli jak tutaj z tobą rozmawiamy to są tak jakby Rozmowy z Katem? |
iselor w temacie o PiS napisał/a: |
350 000 bo się powiedziało dwa słowa za dużo o jakimś cyrkowym kretynie? To jest łamanie wolności słowa, no w mordę...Gdybym miał kasę to sam bym się dorzucił na Rokitę. |
Gazeta napisał/a: |
Jana Rokitę, kiedyś znanego polityka, ściga komornik. Nie wykonał wyroku sąd, który nakazał mu przeprosić za zniesławienie prok. Konrada Kornatowskiego. Na pomoc Rokicie spieszą politycy
Rozmowa Rokity w środę w TVN 24 pewnie przeszłaby niezauważona, gdy były polityk nie wplótł w nią wątku finansowego. "Na razie komornik zabiera mi pensję, obawiam się, że przyjdzie mi zabrać komputer i księgozbiór. Jeśli zapadną zapadną kolejne wyroki, to będzie na mnie egzekucja dokonywana do końca życia" - ciągnął Rokita. Podał kwoty - dziś egzekwowane jest ponoć 100 tys. zł, a następnie ma to być jeszcze 200 tys. zł. "Moja sytuacja jest taka: albo znajdę pracę na czarno, albo będę musiał szukać miejsca tam, gdzie niesprawiedliwość RP mnie nie dosięgnie, czyli poza granicami Polski." "Niesprawiedliwość" to według Rokity prawomocny wyrok sądu, który nakazał mu przeprosić prok. Kornatowskiego - w "Dzienniku" (dziś DGP), Radiu ZET i Tok FM. Nie wykonał go od kwietnia 2009 r. Nie wykupił ogłoszeń z treścią przeprosin. Stąd jego dzisiejsze kłopoty. A skąd się Rokicie wzięło 300 tys. zł? Nie wiadomo. Na razie komornik zajął mu z pensji 6200 zł. - Od 2007 r. pan Rokita miał okazję podjąć próbę przeproszenia mnie, ale nie skorzystał. Ja byłem otwarty na wszelkie możliwości ugody, do dziś jestem. Mogło nie być tych ogłoszeń - mówi nam Kornatowski. O co chodzi w sporze z Kornatowskim? Rokita kierował sejmową komisją, która od sierpnia 1989 r. do września 1991 r. badała działalność MSW w latach 80. Jej raport wymienia blisko 100 tajemniczych śmierci, wśród nich Tadeusza Wądołowskiego zatrzymanego w październiku 1986 r. w związku z kradzieżą czterech kur na terenie działek pracowniczych PKP. Mężczyzna zmarł w komisariacie kolejowym MO. Prawdopodobnie był bity w drodze do komisariatu. W celi komisariatu były ślady krwi. Przez trzy miesiące nie powiadomiono rodziny. A jako przyczynę śmierci ustalono "zgon z przyczyn chorobowych". Sprawa została w styczniu 1987 r. umorzona. Komisja, powołując się na swojego eksperta, mec. Andrzeja Zalewskiego, oceniła, że wskazane w jego opinii "uchybienia prowadzą do wniosku, iż celem postępowania nie było uzyskanie rzeczywistego obrazu wydarzeń związanych ze śmiercią Wądołowskiego, lecz przeprowadzenie działań w celu uniknięcia zarzutu bezczynności w sprawie". Inaczej: wyjaśnianie okoliczności śmierci Wądołowskiego było powierzchowne, a szczególne wątpliwości budziła opinia biegłego lekarza. Kornatowski - wtedy asesor w gdyńskiej prokuraturze - wezwany został do oględzin zwłok. Nie zauważył śladów pobicia i krwi w celi. Zlecił sekcję zwłok. Po zażaleniu rodziny na umorzenie na polecenie szefa prokuratury wojewódzkiej przesłuchał biegłego, który wydał opinię o przyczynie zgonu. Następnie - opisuje to szczegółowo np. wyrok Sądu Najwyższego w sprawie Kornatowski - Rokita - dostał podjęte śledztwo do prowadzenia. Nowi biegli potwierdzili pierwotną opinię o naturalnej przyczynie zgonu z "prawdopodobieństwem bliskim pewności". Już w wolnej Polsce (lipiec 1990) Kornatowski umorzył sprawę. Komisja Rokity wnioskowała o ustalenie odpowiedzialności (niedopełnienie obowiązków) dwojga prokuratorów z prokuratury w Gdyni: Konrada Kornatowskiego i Barbary Godlewskiej. To śledztwo także zostało umorzone (listopad 1992) "wobec niestwierdzenia przestępstwa". Jak po latach odnotowali sędziowie, Rokita - jako przewodniczący komisji - "nie podjął żadnych działań zmierzających do poznania przyczyn umorzenia". W 2007 r. prok. Kornatowskiego rząd PiS-Samoobrona-LPR powołał na stanowisko komendanta głównego policji. "Dziennik", a następnie stacje radiowe wróciły wtedy do zapomnianej historii z PRL-u. Jan Rokita oskarżył Kornatowskiego, że "podjął się sfabrykowania dowodów niewinności milicjantów" i nazwał go "wyjątkowo nikczemnym prokuratorem, który hańbi polską policję". Trudno o cięższe zarzuty. Kornatowskiego bronił w Sejmie premier Jarosław Kaczyński: - To nieporozumienie. O ile mi wiadomo, rola pana Kornatowskiego sprowadziła się do sporządzenia pierwszej notatki, nie prowadził śledztwa i nie umarzał sprawy. Trudno mówić o jakiejś winie, o jakimś nadzwyczajnym wydarzeniu. Ówczesny szef MSWiA Janusz Kaczmarek wspomina: - Jarosław Kaczyński kazał mi, czyli komisji w MSWiA, zbadać tę sprawę i powiedział, że jednocześnie zbada ją IPN. Instytutem kierował wówczas Janusz Kurtyka. Sprawę dostał katowicki oddział IPN wyspecjalizowany w sprawach z lat 80. Po dwóch i pół latach - w lutym 2010 r. - umorzył śledztwo, nie potwierdzając ani tego, że do śmierci doszło z winy milicjantów, ani że Kornatowski tuszował sprawę. Kolejna opinia biegłych medyków wykazała, że Wądołowski zmarł na zawał. Wczoraj ten sam Kaczyński bronił Rokity i zadeklarował, że przyłączy się do zbiórki pieniędzy dla niego. Rokita mówi o 300 tys., a ściągnięto mu 6200 zł Na co te pieniądze? - Przecież nie dla mnie - mówi "Gazecie" Kornatowski. Jeszcze w 2007 r. wystąpił do Sądu Okręgowego w Warszawie z pozwem o zniesławienie przeciwko Rokicie. I wygrał we wszystkich instancjach. Sąd Okręgowy w grudniu 2007 r. nakazał Rokicie przeprosić byłego już prokuratora i b. szefa policji. Werdykt podtrzymał Sąd Apelacyjny w Warszawie w kwietniu 2009 r. Obszerne przeprosiny w ramce 25x15 cm Rokita ma zamieścić na pierwszej stronie "Dziennika" (dziś "DGP"), a ich treść ma zostać także odczytana "po głównym serwisie" w TOK FM i Radiu ZET, czyli tam, gdzie doszło do zniesławienia. Rokita przyznać ma, że siedem jego wypowiedzi zawierało nieprawdziwe i naruszające dobre imię Kornatowskiego "twierdzenia, zarzuty, sugestie i insynuacje dotyczące udziału w tuszowaniu i ukrywaniu sprawców morderstwa Tadeusza Wądołowskiego". Kornatowski nie żądał zadośćuczynienie ani dla siebie, ani na cel społeczny. Rokita próbował się ratować skargą kasacyjną do SN, w której - jak wcześniej w procesie - powołał się na parlamentarny immunitet (pozew musiałby zostać odrzucony). Ale SN w październiku 2010 r. skargę oddalił. Ani prokuratura, ani IPN, ani sąd w wolnej Polsce nie przyznały racji Rokicie. We wrześniu 2009 r. Kornatowski wezwał Rokitę do wykonania prawomocnego wyroku. Rokita nie zareagował. Kornatowski zastosował więc zgodną z prawem procedurę: w październiku 2010 r. wystąpił do Sądu Rejonowego w Warszawie o umocowanie go do wykonania zastępczego wyroku. Polega to na tym, że po oszacowaniu kosztów publikacji przeprosin sąd przyznaje "zaliczkę" do tej kwoty. Ściąga ją komornik i gdy zbierze, Kornatowski będzie mógł zapłacić za ogłoszenie przeprosin. Sąd na Mokotowie wniosek Kornatowskiego podzielił na trzy. Sprawy się ciągną, a ich stan jest dziś taki: w lutym sąd na Mokotowie prawomocnie przyznał zaliczkę 9350 zł na ogłoszenie w TOK FM. W kwietniu 2013 r. sąd na Woli przyznał 70 tys. zł na ogłoszenie w DGP, ale nie jest prawomocne. Sprawa ogłoszenia w Radiu ZET się skomplikowała (jest w Śródmieściu), bo - jak informuje nas Kornatowski - stacja odmówiła wyceny ogłoszenia. - Poinformowała, że treść nie jest zgodna z jego linią programową. Złożyłem zażalenie - mówi nam. Ile pan ściągnął od Rokity? - Nie ja, tylko komornik - dokładnie 6200 zł - odpowiada Kornatowski. Skąd się Rokicie wzięło 300 tys. zł. - nie wiadomo. Na pomoc dla niego składać się chcą - poza Kaczyńskim -Jarosław Gowin z Platformy ("ta kwota jest rujnująca"); Joachim Brudziński z PiS ("fakt, że komornik siada na dochodach pana Rokity, jest czymś z gruntu niesprawiedliwym"). Jak donosi Wyborcza.pl, akcją kieruje europoseł Marek Migalski (Polska Jest Najważniejsza). |
Romulus napisał/a: |
Gowina skreśliłem dawno. Dziś, ostatecznie, skreślam Rokitę. |
Romulus napisał/a: |
Gowina skreśliłem dawno. Dziś, ostatecznie, skreślam Rokitę. |
adamo0 napisał/a: |
Ah... No cóż 3 godziny snu i 8 godzin płaczu dziecka niezbyt dobrze wpływają na mój umysł |
Cytat: |
Późno już, żeglarze, żeglarze śpią
Zaśpiewajmy więc cichą piosnkę tą. Naszej piosnki nikt nie słyszy OJ TARITA RITA TA! Żeby spać to trzeba ciszy OJ TARITA RITA TA! |
utrivv napisał/a: |
Późno już, żeglarze, żeglarze śpią
Zaśpiewajmy więc cichą piosnkę tą. Naszej piosnki nikt nie słyszy OJ TARITA RITA TA! Żeby spać to trzeba ciszy OJ TARITA RITA TA! |
Cytat: |
Wywiad skarbowy ma potężne narzędzie do walki z nieuczciwymi podatnikami. I wykorzystuje je chętnie, bo może liczyć na przychylność sądów. Te zamiast temperować zapał śledczych i bronić naszych praw, bezrefleksyjnie zgadzają się na niemal wszystkie wnioski służb.
(...) Wywiad skarbowy to służba Ministerstwa Finansów, która zajmuje się ściganiem nieuczciwych podatników. Może do tego wykorzystywać metody operacyjne, czyli podsłuchy, obserwacje czy badanie billingów. I robi to często, bo sądy zgadzają się na niemal wszystkie wnioski płynące z wywiadu. I to wcale nie z powodu ich zasadności, ale dlatego, że po prostu tak się przyjęło. |
Cytat: |
Śledczy, tropiąc nieprawidłowości i korupcję za czasów dyrektora Jana T., trafili na Irenę C. Według nich Budostal-5 sfinansował jej w 2003 r. ocieplenie domu. Śledczy oszacowali wartość prac na co najmniej 15 tys. zł. Zorganizował je Józef K., ówczesny dyrektor ds. produkcji w Budostalu. Według aktu oskarżenia zapłatę za ocieplenie Budostal ukrył w kosztach jednej z realizowanych przez siebie miejskich inwestycji komunikacyjnych, za którą następnie miało zapłacić miasto.
(...) Irena C. zarzuty słyszy na początku 2010 r., niedługo potem trafia przeciwko niej akt oskarżenia. Ale czas płynie, a sprawa stoi w miejscu, bo sąd najpierw spiera się, kto ma sądzić. W końcu w grudniu zeszłego roku sędzia w Nowej Hucie dochodzi do wniosku, że... trzeba ją umorzyć. Uzasadnienie jest zaskakujące: sędzia uznaje, że wysokość łapówki wcale nie jest taka duża i miała incydentalny charakter. Zarzucany czyn uznaje za występek mniejszej wagi. Fakt skazania wcześniej za to samo Józefa K. nie jest dla niego wiążący. |
Cytat: |
Dopiero po skardze prokuratury sąd okręgowy uchylił tę decyzje, uznając, że powinien być proces, a korzyść trudno uznać za nieznaczną. |
wred napisał/a: |
http://fakty.interia.pl/news-gowin-apeluje-o-ponadpartyjna-prace-ws-izolacji-seryjnych-za,nId,993654
czy jest jakakolwiek szansa na takie regulacje ?, chyba taniej by było dać tym typom 24/7 nadzór nawet utajniony... |
wred napisał/a: |
z innej strony
http://wyborcza.pl/1,7547..._zatarciem.html http://www.wykop.pl/link/...abila-danielka/ http://www.wykop.pl/ramka...abila-danielka/ czy serio to jest w ogóle możliwe ???????????? czy aż w takim kurwa idiotycznym kraju żyję ?????? |
Romulus napisał/a: |
Po pierwsze - codziennie zakład karny opuszcza jakiś niezresocjalizowany sprawca. Który po powrocie na wolność znowu kradnie, bije, a nawet zabija. Tak było, jest i będzie.
|
Romulus napisał/a: |
Sejm już uchwalił zakaz zatarcia skazania dla pedofilów. Kolejne wyjątki mają być wprowadzane? |
Romulus napisał/a: |
Zwłaszcza że przestępstwo, które popełniła nie miało z jej pracą nic wspólnego? |
wred napisał/a: | ||
|
wred napisał/a: | ||
No jasne, że odpokutowała, chociaż 10 lat odsiedzianych IMO jest mocno nieadekwatne do tego co zrobiła, ale jak taka osoba może być ekspertem MENu ??? |
wred napisał/a: | ||
Gdzieś tam potem czytałem, że ta osoba już nie jest ekspertem i nie pracuje w szkole... |
Romulus napisał/a: |
Ta kobieta po opuszczeniu zakładu karnego i zatarciu skazania wróciła do pracy z młodzieżą. Dalej uczyła i była ekspertem MEN. Czy do jej pracy były kiedykolwiek jakieś zastrzeżenia? Zwłaszcza że przestępstwo, które popełniła nie miało z jej pracą nic wspólnego? |
Romulus napisał/a: |
A tu ci napiszę, że czytałem ten artykuł w "DF" i byłem zniesmaczony reakcją na tą sytuację. Nieadekwatną i nacechowaną bezprzykładnym hejtem i opluwaniem innego człowieka. Wystarczyło śmignąć społeczeństwu obrazkiem zabitego dziecka i już wszyscy odrzucili rozum i weszli na drzewa hejtować tą kobietę (...) |
Cytat: |
Jakub Siwiński: Powiedziała mi znajoma, że to jej ulubiona nauczycielka.
Paweł Sekunda: Uczyła nas od drugiej klasy liceum. Fizykę zdawałem na maturze, miałem z nią dodatkowe zajęcia. Nigdy się nie wyróżniała. Nie była bardzo ostra, choć wymagająca. Pod koniec drugiej klasy dostałem od niej film o Wielkim Zderzaczu Hadronów. Kupiła go za własne pieniądze jako nagrodę dla mnie. Bartosz Biskup: Cały czas uśmiechnięta. Wobec uczniów empatyczna. Jeśli człowiek wykazywał zainteresowanie, szacunek do szkoły i przedmiotu, brała pod skrzydło. Artykuł o nauczycielce fizyki, która 30 lat temu zabiła pasierba, a dziś znów uczy, przeczytałem w czwartek wieczorem. Jakub: Zadzwoniła mama: przeczytaj. Pomyślałem: Jezu, dlaczego ona nas uczyła? Ale przypomniałem sobie jej lekcje i wyszło mi, że to cud resocjalizacji. Tak to powinno działać. Podziwiam Pawła - od razu wysłał jej maila i SMS z propozycją udzielenia każdej możliwej pomocy. Paweł: Pomyślałem: jak taka przyjemna kobieta mogła zrobić coś takiego? Grzegorz Szymanik: Dlaczego chcecie bronić Ewy T.? Bartosz: Nie wiedzieliśmy o jej przeszłości. Ale wiemy wszystko o tym, za co jest krytykowana teraz: jak uczyła w szkole. Jakub: Bronimy jej, bo to polowanie na czarownice. Zbrodnię sprzed 30 lat odpokutowała. Bartosz: Mówią ludzie, że sadystka, bo kazała szorować ławki w pracowni. To może brzmi źle, ale dla klasy humanistycznej było to jedyne wyjście, żeby poradzić sobie z fizyką. Paweł: Sami zapytali, czy mogą cokolwiek zrobić, żeby zaliczyć semestr. Pani powiedziała: są ławki do umycia, mogę wam za to postawić dobre oceny. Dla wielu to było zbawienie. Dużo milsza od poprzedniej nauczycielki. Niektórzy zachwycili się, kiedy zaczęła nas uczyć. W końcu jakaś normalna kobieta. Była przeciętną nauczycielką, ale starała się. Zostawała po lekcjach, prowadziła konsultacje dla uczniów, którzy mieli problemy. Jakub: Kolega, olimpijczyk z fizyki, u poprzedniej nauczycielki w pierwszej klasie miał ledwo trójkę. Poszedł do Ewy T., która uczyła go wcześniej w gimnazjum, i zapytał, czy może do niej chodzić. Zgodziła się, chociaż było to sprzeczne z regulaminem. Paweł: Nie wyzywała nas, nie było krzyku, ani wyzwisk. Wielu nauczycieli wymaga szacunku, ale sami go nie oferują. Ona oferowała. Czuliśmy się szanowani. Bartosz: Nawet jak się zdenerwowała, to raczej żartobliwe upomniała, bez krzyku. Pod koniec drugiej klasy wcześniej skończyła podstawowy program. Uczniowie, którzy nie chcieli wiedzy rozszerzonej, mogli na lekcje nie chodzić. Narażała się, bo odpowiadała za nich w tym czasie, ale było zaufanie. Paweł: Potrafiła wstawić kilka jedynek, ale nie była rekordzistką. Są nauczyciele, którzy dają po dziesięć na ucznia. Jakub: Czy jeżeli ktoś kieruje się twardymi, konserwatywnymi zasadami, to znaczy, że będzie katował? Pani profesor ma swój konserwatywny światopogląd, wychowanie w katolickiej rodzinie dało się odczuć. Ale nie próbowała nas umoralniać. Chyba tylko w przypadku szkolnej akademii filmowej. Wyświetlano film o geju "Zabiłem moją matkę". Była afera, że takie filmy się młodzieży puszcza. I Ewa T. protestowała, ale cała konserwatywna część pokoju nauczycielskiego też protestowała. Uważacie, że Ewa T. po wyjściu z więzienia powinna wracać do nauczania? Jakub: Ktoś powinien sprawdzać, czy doszło do resocjalizacji. Uważam, że w tym przypadku doszło. Nie karzmy jej drugi raz za to samo. |
Romulus napisał/a: |
Oczywiście, gdyby rodzice i uczniowie mieli decydować o tym, czy ma ta kobieta pracować zanim ją poznali - to pewnie nikt by jej nie dał drugiej szansy |
Tixon napisał/a: |
Chcę przez to powiedzieć, że albo mamy jasne zasady, jak prawo i jego konsekwencje (z zatarciem wyroku), albo będziemy kierować się widzimisiem ludzi i wyciąganiem przeszłości. |
dziki napisał/a: |
Prawo prawem, ale to chyba bardzo chrześcijańskie: wybaczyć i dać drugą szansę? Tym bardziej, że pokutę odprawiono. |
dworkin napisał/a: |
rodzic powinien mieć pełne prawo do wiedzy na temat opiekunów swoich dzieci |
dworkin napisał/a: |
(oczywiście w kontekście wykonywanych obowiązków). |
utrivv napisał/a: |
Oszustwo (np. jazda bez biletu) - administracja państwowa |
Tixon napisał/a: |
dworkin, albo pełne prawo do wiedzy, albo wiedza w kontekście wykonywanych obowiązków. |
dworkin napisał/a: |
Choć nie dziwiłbym się pracodawcy, że nie zatrudnia zatartego złodzieja, to nie uważam, by w takiej sytuacji jakiekolwiek informacje o skazaniu powinny być publiczne dostępne. Ale gdy się pracodawca jakoś dowie, cóż, peszek. |
Romulus napisał/a: |
Tak, pod warunkiem, że zabił kilka osób zanim zapadł wyrok Bo jak zabił jedną - został skazany, odsiedział, zabił drugą - to jak go sądzić jeszcze raz za pierwszą? |
Jander napisał/a: |
Po co kolejne dożywocie? |
dworkin napisał/a: |
Chodzi o pełną wiedzę w kontekście wykonywanych obowiązków. |
Cytat: |
Art. 106. Z chwilą zatarcia skazania uważa się je za niebyłe; wpis o skazaniu usuwa się z rejestru skazanych.
Art. 106a. Nie podlega zatarciu skazanie na karę pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia jej wykonania za przestępstwo przeciwko wolności seksualnej i obyczajności, jeżeli pokrzywdzony był małoletnim poniżej lat 15. Art. 107. § 1. W razie skazania na karę pozbawienia wolności wymienioną w art. 32 pkt 3 lub karę 25 lat pozbawienia wolności, zatarcie skazania następuje z mocy prawa z upływem 10 lat od wykonania lub darowania kary albo od przedawnienia jej wykonania. § 2. Sąd może na wniosek skazanego zarządzić zatarcie skazania już po upływie 5 lat, jeżeli skazany w tym okresie przestrzegał porządku prawnego, a wymierzona kara pozbawienia wolności nie przekraczała 3 lat. § 3. W razie skazania na karę dożywotniego pozbawienia wolności, zatarcie skazania następuje z mocy prawa z upływem 10 lat od uznania jej za wykonaną, od darowania kary albo od przedawnienia jej wykonania. § 4. W razie skazania na grzywnę albo karę ograniczenia wolności, zatarcie skazania następuje z mocy prawa z upływem 5 lat od wykonania lub darowania kary albo od przedawnienia jej wykonania; na wniosek skazanego sąd może zarządzić zatarcie skazania już po upływie 3 lat. § 5. W razie odstąpienia od wymierzenia kary, zatarcie skazania następuje z mocy prawa z upływem roku od wydania prawomocnego orzeczenia. § 6. Jeżeli orzeczono środek karny, zatarcie skazania nie może nastąpić przed jego wykonaniem, darowaniem albo przedawnieniem jego wykonania, z zastrzeżeniem art. 76 § 2. Art. 107a. W razie skazania przez sąd innego państwa członkowskiego Unii Europejskiej zatarcie skazania następuje zgodnie z prawem państwa, w którym to skazanie nastąpiło. Przepisu art. 108 nie stosuje się. Art. 108. Jeżeli sprawcę skazano za dwa lub więcej nie pozostających w zbiegu przestępstw, jak również jeżeli skazany po rozpoczęciu, lecz przed upływem, okresu wymaganego do zatarcia skazania ponownie popełnił przestępstwo, dopuszczalne jest tylko jednoczesne zatarcie wszystkich skazań. |
Romulus napisał/a: |
I w takim przypadku dochodzimy do sytuacji, kiedy pani będąc skazana za przestępstwo na szkodę małoletniego - już nigdy nie będzie mogła być nauczycielką. |
dworkin napisał/a: |
. Ale czy przemilczanie tego faktu nie jest ukrywaniem prawdy? |
Romulus napisał/a: |
Albo na maksa idąc - jeśli w ogóle była karana. |
Tixon napisał/a: |
A potrącenie samochodem? |
Tixon napisał/a: | ||
A potrącenie samochodem? |
Romulus napisał/a: |
Ale i, w efekcie, prowadzić to będzie do stygmatyzacji takiej osoby już na zawsze - jeśli zmienicie prawo w taki sposób. Taka osoba już na zawsze będzie miała "wypalone piętno na czole". I nie będzie miało znaczenia, że kara ją zmieniła, że sama się zmieniła. |
Tixon napisał/a: |
Znajomy z roku dostał zawiasy za jazdę po pijanemu na rowerze.
Żeby było śmieszniej, rzeczywiście wracając z imprezy i miał trochę promili we krwi. Nie miał za to roweru. |
Romulus napisał/a: |
A rower zmyslili policjanci, którzy go zatrzymali |
Tomasz napisał/a: |
Zróbcie sobie takie ćwiczenia, że weźcie swojego najlepszego waszym zdaniem nauczyciela, albo jakąś osobę, którą lubicie i jesteście w stanie jej powierzyć opiekę nad waszym dzieckiem, a potem wyobraźcie sobie, że dowiadujecie się, że właśnie ta osoba została za coś takiego skazana. |
adamo0 napisał/a: |
Tak to jest jak asystent idzie na urlop i sędzia musi sam uzasadnienia klepać |
Cytat: |
Z domysłów gliwickich funkcjonariuszy wynika, że mogły być to kibicowskie porachunki |
Cytat: |
Niestety, pomimo przypuszczeń, już wszyscy podejrzani wyszli na wolność. Marcinem S. i Adamem C. zajmie się sąd rodzinny. |
Cytat: |
Art. 74. § 1. Oskarżony nie ma obowiązku dowodzenia swej niewinności ani obowiązku dostarczania dowodów na swoją niekorzyść.
§ 2. Oskarżony jest jednak obowiązany poddać się: 1) oględzinom zewnętrznym ciała oraz innym badaniom niepołączonym z naruszeniem integralności ciała; wolno także w szczególności od oskarżonego pobrać odciski, fotografować go oraz okazać w celach rozpoznawczych innym osobom, 2) badaniom psychologicznym i psychiatrycznym oraz badaniom połączonym z dokonaniem zabiegów na jego ciele, z wyjątkiem chirurgicznych, pod warunkiem że dokonywane są przez uprawnionego do tego pracownika służby zdrowia z zachowaniem wskazań wiedzy lekarskiej i nie zagrażają zdrowiu oskarżonego, jeżeli przeprowadzenie tych badań jest nieodzowne; w szczególności oskarżony jest obowiązany przy zachowaniu tych warunków poddać się pobraniu krwi, włosów lub wydzielin organizmu, z zastrzeżeniem pkt 3, 3) pobraniu przez funkcjonariusza Policji wymazu ze śluzówki policzków, jeżeli jest to nieodzowne i nie zachodzi obawa, że zagrażałoby to zdrowiu oskarżonego lub innych osób. § 3. W stosunku do osoby podejrzanej można dokonać badań lub czynności, o których mowa w § 2 pkt 1, a także, przy zachowaniu wymagań określonych w § 2 pkt 2 lub 3, pobrać krew, włosy, wymaz ze śluzówki policzków lub inne wydzieliny organizmu. § 4. Minister Sprawiedliwości w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw zdrowia określi, w drodze rozporządzenia, szczegółowe warunki i sposób poddawania oskarżonego oraz osoby podejrzanej badaniom, a także wykonywania z ich udziałem czynności, o których mowa w § 2 pkt 1 i 3 oraz § 3, mając na uwadze, aby gromadzenie, utrwalanie i analiza materiału dowodowego były dokonywane zgodnie z aktualną wiedzą w zakresie kryminalistyki i medycyny sądowej. |
Cytat: |
Śledczy zarzucają przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków. Według ABW funkcjonariusze publiczni, czyli sędziowie wydziałów upadłościowych sądów rejonowych w Gliwicach i Katowicach, działali na szkodę interesu publicznego. Jak informuje Puls Biznesu, działania agencji trwają już półtora roku, od kiedy pojawiło się pierwsze podejrzenie złamania prawa. Wątpliwości śledczych skupiały się na niejasnych powiązaniach sędziów z innymi pracownikami wymiaru sprawiedliwości. Sieć kontaktów pomiędzy sprawcami, prawnikami, biegłymi i syndykami miał wpływać na decyzje w sprawach upadłościowych. Gdy redaktorzy PB odkryli nieprawidłowości, wiele osób zgłaszało się z kolejnymi informacjami. Zaznaczano, że Ci sędziowie, którzy sprzeciwiali się procederowi zostali przeniesieni do innych wydziałów lub przeszli w stan spoczynku. Niestety, gdy próbowano zweryfikować te doniesienia, szefowa wydziału upadłościowego w gliwickim sądzie odmówiła odpowiedzi. |
Cytat: |
Art. 5. 1. Do zadań ABW należy:
1) rozpoznawanie, zapobieganie i zwalczanie zagrożeń godzących w bezpieczeństwo wewnętrzne państwa oraz jego porządek konstytucyjny, a w szczególności w suwerenność i międzynarodową pozycję, niepodległość i nienaruszalność jego terytorium, a także obronność państwa; 2) rozpoznawanie, zapobieganie i wykrywanie przestępstw: a) (1) szpiegostwa, terroryzmu, bezprawnego ujawnienia lub wykorzystania informacji niejawnych i innych przestępstw godzących w bezpieczeństwo państwa, b) godzących w podstawy ekonomiczne państwa, c) korupcji osób pełniących funkcje publiczne, o których mowa w art. 1 i 2 ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne (Dz. U. z 2006 r. Nr 216, poz. 1584, z 2008 r. Nr 223, poz. 1458 oraz z 2009 r. Nr 178, poz. 1375), jeśli może to godzić w bezpieczeństwo państwa, d) w zakresie produkcji i obrotu towarami, technologiami i usługami o znaczeniu strategicznym dla bezpieczeństwa państwa, e) nielegalnego wytwarzania, posiadania i obrotu bronią, amunicją i materiałami wybuchowymi, bronią masowej zagłady oraz środkami odurzającymi i substancjami psychotropowymi, w obrocie międzynarodowym oraz ściganie ich sprawców; 3) (2) realizowanie, w granicach swojej właściwości, zadań związanych z ochroną informacji niejawnych oraz wykonywanie funkcji krajowej władzy bezpieczeństwa w zakresie ochrony informacji niejawnych w stosunkach międzynarodowych; 4) uzyskiwanie, analizowanie, przetwarzanie i przekazywanie właściwym organom informacji mogących mieć istotne znaczenie dla ochrony bezpieczeństwa wewnętrznego państwa i jego porządku konstytucyjnego; 5) podejmowanie innych działań określonych w odrębnych ustawach i umowach międzynarodowych. |
Romulus napisał/a: |
Coś we mnie umiera, kiedy czytam takie rzeczy: |
Romulus napisał/a: |
Nie są.. |
Magnis napisał/a: |
Z tego co pamiętam to trzeba ukraść za przynajmniej 250 zł żeby coś zrobili. Z drugiej strony się nie dziwię, ponieważ tyle co absurdu u nas teraz jest jak w dobrej komedii Barei |
Cytat: |
Zdaniem wiceministra Królikowskiego, częścią odpowiedzialności za możliwy chaos można obarczyć właśnie Sąd Najwyższy. Bo - choć Królikowski nie mówi tego wprost - zadaniem SN jest nie tylko dbanie o stronę formalną stanowionych przepisów. - Jest pytanie, jaka jest rola Sądu Najwyższego. Jeżeli jest to tylko i wyłącznie prawidłowa interpretacja przepisów, bez spoglądania na konsekwencje tych orzeczeń, to SN spełnił swoją rolę - mówi Królikowski i od razu zaznacza, że gdyby SN miał brać pod uwagę skutki decyzji - tu: sprawność funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości - to w tym przypadku zlekceważył możliwe konsekwencje. |
Jachu napisał/a: |
Romku - do najbliższej łapówki Teraz masz niemalże przyzwolenie na branie łapówek, byle nie przekroczyły 24 tysi |
Cytat: |
Ziemkiewicz podczas rozprawy cały czas nadawał na bieżąco relację na Twitterze |
You Know My Name napisał/a: |
Mam pytanie odnośnie kradzieży: czy jeżeli zostanę okradziony z portfela w którym będzie 350 pln + różne dokumenty to "wartością" kradzieży będzie wyłącznie gotówka czy też wszystkie koszty, które musiałbym ponieść przy wyrabianiu nowych dokumentów? |
Cytat: |
Mężczyzna, który przez błąd sędziego przesiedział w więzieniu 134 dni, chce 300 tys. zł odszkodowania. Według reprezentujących skarb państwa prawników nic mu się nie należy, bo jego sytuacja życiowa się nie pogorszyła. - Przed uwięzieniem był bezdomny i bezrobotny - argumentują
- Poczułem się jak pies. Z pisma wynika, że tylko posiadacze stałego meldunku oraz etatu mają prawa obywatelskie - opowiada bohater artykułu, który zamieści wtorkowa "Gazeta Wyborcza". W grudniu 2010 r. mężczyzna został skazany na pół roku więzienia za zniszczenie mienia podczas awantury domowej. Karę zawieszono na dwa lata. Mężczyzna wynajął mieszkanie i pracował na umowę-zlecenie. Ale w czerwcu ub.r. zatrzymała go policja. Sąd nakazał osadzić go na pół roku w zakładzie karnym. - Nie jestem prawnikiem, myślałem, że zmieniły się przepisy i chodzi o tamten wyrok - opowiada. Wyszedł wcześniej za dobre sprawowanie, ale stracił mieszkanie i pracę. Poszedł do sądu wyjaśnić, dlaczego go zamknięto. Okazało się, że sąd popełnił błąd. Skazał go za kradzież w skarpet, koszuli, majtek i 11 baterii hipermarkecie. Tyle że sprawcą tego przestępstwa był ktoś inny o tym samym imieniu i nazwisku. |
dworkin napisał/a: |
Dziwne, że znosił to aż 134 dni. Może jednak nie miał dojścia do nikogo, kto mógłby mu pomóc? Albo traktowałby go poważnie? Tak czy inaczej niewiele mnie obchodzi jego sytuacja materialna, bo tak czy inaczej został poszkodowany przez państwo. Pytanie - i rzecz istotna dla wielkości ewentualnego odszkodowania - w jakim stopniu. Ale tu nie chodzi tylko o zadośćuczynienie, lecz również o nie pozwolenie na bezkarność urzędników państwowych, tzn.(samo)kontrolę instytucji publicznych. W USA problem potraktowano by naprawdę poważnie i dotkliwie finansowo, właśnie z tych dwóch powodów. Bo jeśli standardem będzie, że odszkodowanie skutkiem błędnej decyzji funkcjonariusza prowadzi dalej do opieprzu od przełożonych (aż się urzędnik posra), znamionowaniem, zatrzymaniem premii i awansów, takich błędów siłą rzeczy zacznie pojawiać się mniej, a przynajmniej otrzymają właściwe im miejsce w systemie społecznym. |
Romulus napisał/a: |
stracił funkcję przewodniczącego wydziału wykonawczego, został ukarany naganą i przez kilka lat nie będzie mógł się ubiegać o jakikolwiek awans. |
You Know My Name napisał/a: |
Romku, co było podstawą, by w naszym systemie karnym nie wprowadzić kar powyżej 25 lat więzienia? Bo zapewne ma to jakieś istotne uzasadnienie. |
Cytat: |
Inteligencja poniżej przeciętnej, na pograniczu upośledzenia umysłowego w stopniu lekkim; wiedza dotycząca norm społecznych i reguł moralnych też poniżej przeciętnej; dziecinność, infantylizm, zmiany nastrojów, brak autorefleksji. |
Cytat: |
Z tą opinią stanowczo nie zgadza się zespół psychiatrów, którzy uznali, że w chwili popełnienia czynu nastolatka miała zachowaną zdolność jego rozumienia i kierowania swoim postępowaniem. - Mogła przewidzieć skutek śmiertelny - uznali. |
Cytat: |
Kiedy w maju chłopiec wyznał do czego mieli zmuszać go dziadkowie, Ewa Nowakowska zawiadomiła o sprawie prokuraturę. Mimo tego pierwsza osoba w tej sprawie została przesłuchana dopiero dwa tygodnie później. Od tego czasu prokuratura w tej sprawie przesłuchiwała tylko jedną osobę miesięcznie.
O sprawie chłopca poinformowali reporterzy Uwagi!TVN i Superwizjera. Prokurator: Nie stwierdzam rażącej nieprawidłowości Nie stwierdzam nieprawidłowości w sprawie Mirosław Miczuda, szef prokuratury w Sosnowcu Jak wynika z informacji reporterów TVN aż do października nie przesłuchano dziadków chłopca, nie przeszukano ich domu, nie sprawdzono zawartości komputerów. |
Cytat: |
Art. 185a. § 1. W sprawach o przestępstwa określone w rozdziałach XXV i XXVI Kodeksu karnego pokrzywdzonego, który w chwili przesłuchania nie ukończył 15 lat, przesłuchuje się w charakterze świadka tylko raz, chyba że wyjdą na jaw istotne okoliczności, których wyjaśnienie wymaga ponownego przesłuchania, lub zażąda tego oskarżony, który nie miał obrońcy w czasie pierwszego przesłuchania pokrzywdzonego.
§ 2. Przesłuchanie przeprowadza sąd na posiedzeniu z udziałem biegłego psychologa. Prokurator, obrońca oraz pełnomocnik pokrzywdzonego mają prawo wziąć udział w przesłuchaniu. Osoba wymieniona w art. 51 § 2 ma prawo również być obecna przy przesłuchaniu, jeżeli nie ogranicza to swobody wypowiedzi przesłuchiwanego. |
Cytat: |
Prof. Ćwiąkalski zapowiada, że od lipca 2015 r. będzie już łatwiej. - Wtedy wejdą w życie gotowe już zmiany w Kodeksie postępowania karnego, które usprawnią procesy. Nie będzie obowiązku odczytywania w wyroku zarzutów.
Cały tekst: http://krakow.gazeta.pl/k...l#ixzz2nHwhWBob |
adamo0 napisał/a: |
Z punktu widzenia taktyki procesowej obrońcy takie odczytywanie nie jest wcale złe |
Misiel napisał/a: |
Taaak, ja aktualnie biorę udział w sprawie, gdzie na czytanie aktu oskarżenia przewidziano póki co 52 terminy, każdy poniedziałek i piątek od 9 do 15. Oczywiście co druga sprawa spada, więc nikt nie wie ile to naprawdę potrwa. Wydrukowałem sobie powieść Pynchona, więc osobiście nie narzekam (zresztą, jestem na co 7 terminie, bo się wymieniamy), ale nie da się ukryć, że to absurd w czystej postaci. |
Misiel napisał/a: |
A mnie jednak ciekawi, dlaczego nikt nie dostal zabojstwa z zamiarem ewentualnym. Dowody dotyczace scisle samego przebiegu zdarzenia musialy byc wyjatkowo marne.
Z tym, ze dostali 8 lat, a wyjda juz po 4, to taki troche mit, ale kto wie - moze kilku sie uda... |
Cytat: |
Art. 356.
§ 1. Na rozprawie oprócz osób biorących udział w postępowaniu mogą być obecne tylko osoby pełnoletnie, nie uzbrojone. § 2. Przewodniczący może zezwolić na obecność na rozprawie małoletnim oraz osobom obowiązanym do noszenia broni. § 3. Nie mogą być obecne na rozprawie osoby znajdujące się w stanie nie licującym z powagą sądu. |
Cytat: |
Art. 357.
§ 1. Sąd może zezwolić przedstawicielom radia, telewizji, filmu i prasy na dokony-wanie za pomocą aparatury utrwaleń obrazu i dźwięku z przebiegu rozprawy, gdy uzasadniony interes społeczny za tym przemawia, dokonywanie tych czynności nie będzie utrudniać prowadzenia rozprawy, a ważny interes uczest-nika postępowania temu się nie sprzeciwia. § 2. Sąd może określić warunki, od których uzależnia wydanie zezwolenia przewi-dzianego w § 1. |
Cytat: |
Art. 358.
Jeżeli nie przemawia przeciw temu wzgląd na prawidłowość postępowania, sąd na wniosek strony wyraża zgodę na utrwalenie przez nią przebiegu rozprawy za pomocą urządzenia rejestrującego dźwięk. |
Cytat: |
Art. 359.
Niejawna jest rozprawa, która dotyczy: 1) wniosku prokuratora o umorzenie postępowania z powodu niepoczytalności sprawcy i zastosowanie środka zabezpieczającego, 2) sprawy o pomówienie lub znieważenie; na wniosek pokrzywdzonego roz-prawa odbywa się jednak jawnie. |
Cytat: |
Art. 360.
§ 1. Sąd wyłącza jawność rozprawy w całości albo w części, jeżeli jawność mogła-by: 1) wywołać zakłócenie spokoju publicznego, 2) obrażać dobre obyczaje, 3) ujawnić okoliczności, które ze względu na ważny interes państwa powinny być zachowane w tajemnicy, 4) naruszyć ważny interes prywatny. § 2. Sąd wyłącza jawność całości lub części rozprawy także na żądanie osoby, która złożyła wniosek o ściganie. § 3. Sąd może wyłączyć jawność całości albo części rozprawy, jeżeli choćby jeden z oskarżonych jest nieletni lub na czas przesłuchania świadka, który nie ukoń-czył 15 lat. |
Tomasz napisał/a: |
Ta i potem za dziesięć kradzieży w sklepie dostanie ktoś więcej niż za gwałt na dziecku. |
Tomasz napisał/a: |
A ja skomentuję. Awiza jako kancelaria będą u mnie odbierać w Kasie Stefczyka, u kolegi w kiosku Ruchu, a u drugiego w sklepie spożywczym. Od tygodnia nikt nie przyniósł poczty sądowej, po telefonie do doręczyciela otrzymaliśmy info, że mają do mnie pocztę ale na razie doręczają w innych rejonach. Kurwa. Jaja se ktoś robi. Operator nie ma możliwości i zasobów żeby robić to prawidłowo. Postępowania się wydłużą, doręczenia będą nieskuteczne, itd. Czyli jak zawsze w naszym kraju będzie burdel i idiotyzm. |
Tomasz napisał/a: |
Romulus uważaj, jak przejdziesz do korporacji to będziesz musiał szukać forsy, ona sama do ciebie nie przyjdzie. Nie pojedziesz do domu o 15 i nie będziesz już panem postępowania. |
Tymczasem w Chinach napisał/a: |
Na karę śmierci w zawieszeniu na dwa lata (...) |
Romulus napisał/a: |
mogę wychodzić z pracy nawet o 11.30 (jak wczoraj), ale co z tego, skoro praca wlecze się ze mną do domu i zamiast się obijać jak Bozia przykazała musiałem pisać uzasadnienia do 20.00 (z przerwami). |
Tysia napisał/a: | ||
Asystenci zachorowali? |
Cytat: |
Kiedy w 2004 roku przedstawiciele koncernu Alcola (jednego z największych na świecie producentów aluminium) chcieli przystąpić do budowy gigantycznej huty na terenie Islandii, przyszło im stawić czoła dwóm kuriozalnym, aczkolwiek typowym dla tego zakątka kuli ziemskiej problemom. Po pierwsze, na drodze stanęły im "ukryte istoty" - czyli po prostu elfy - w które dziś wierzy większość Islandczyków, głęboko przesiąkniętych swoją tradycją ludową. Tak więc zanim firma mogła rozpocząć jakiekolwiek prace konstrukcyjne, musiała najpierw wystąpić z oficjalną prośbą do eksperta rządowego o dokładne przeszukanie terenu budowy i wystawienie certyfikatu potwierdzającego nieobecność elfów zarówno pod ziemia, jak i na powierzchni. Jak opowiadał mi potem rzecznik prasowy Alcola, pracownicy korporacji znaleźli się w wyjątkowo kłopotliwej sytuacji: musieli zapłacić ekspertowi za orzeczenie w sprawie ukrytych istot, "a przecież jako poważny koncern nie mogli sobie pozwolić na uznanie istnienia elfów".
MICHAEL LEWIS, "BUMERANG", Wydawnictwo Sonia Draga, 2012 r., strona 54 - 55. |
Cytat: |
Z nieszczęścia zrobiliśmy igrzyska, zepsuliśmy prawo, a teraz możemy zakwestionować sens resocjalizacji. Testujemy granice prawa do społecznej samoobrony. Ile praw możemy zabrać ludziom, którzy są potencjalnie groźni?
Sprawa Mariusza Trynkiewicza to egzamin, który już częściowo oblaliśmy. Z nieszczęścia zrobiliśmy igrzyska, zepsuliśmy prawo, a teraz możemy zakwestionować sens resocjalizacji. Trwa odliczanie do końca kary pedofila i zabójcy czterech chłopców. Gdyby wyszedł na wolność, policja ma go pilnować i chronić. Morderca budzi mordercze instynkty, powstają strony nawołujące do linczu, które lajkują tysiące ludzi. Zapewne mają się za porządnych obywateli, a nie potencjalnie groźnych - takich, których dotyczy ustawa o izolacji przestępców uchwalona dla Trynkiewicza i jemu podobnych. Testujemy granice prawa do społecznej samoobrony. Ile praw możemy zabrać ludziom, którzy są potencjalnie groźni? To nie tylko polski problem. "Walka z terroryzmem" przyniosła legalizację tortur, więzienie bez sądu i masową inwigilację. Media odczłowieczają Trynkiewicza i jemu podobnych, nazywając ich "bestiami", "zwyrodnialcami". To mechanizm ułatwiający wykluczenie ze wspólnoty. W Wlk. Brytanii publikacja zdjęć osób skazanych za pedofilię przez brukowiec "News of the World" spowodowała w 2000 roku serię linczów na autentycznych lub rzekomych pedofilach. Latem zeszłego roku tamtejsi sąsiedzi pobili i podpalili mężczyznę z powodu bezpodstawnej plotki, że jest pedofilem. Nasi politycy, działając - jak twierdzą - "w stanie wyższej konieczności", uchwalili ustawę o izolacji niebezpiecznych przestępców. Wzorowaną na prawie niemieckim pochodzącym z lat 30. ubiegłego wieku. Tamto prawo uchwalano pod wpływem popularnej wówczas eugeniki (doktryna propagująca eliminowanie jednostek społecznie zbędnych czy szkodliwych), a także koncepcji "przestępców z urodzenia", których według kryminologa Cezare'a Lombrosy można było rozpoznać po czaszkach. W Polsce takiego prawa nie przyjęto. Teraz uchwalono je z mocą wsteczną, co narusza konstytucję i międzynarodowe konwencje. Ma dotyczyć Trynkiewicza i innych osób skazanych na śmierć, którym w ramach amnestii zamieniono wyroki na 25 lat. Aby uniknąć zarzutu ponownego karania za ten sam czyn, decyzję o bezterminowej izolacji oderwano całkowicie od wyroku i czynu, którego przestępca się dopuścił. Skutek jest taki, że to prawo obejmie wszystkich odbywających kary na oddziałach terapeutycznych. A więc np. pijanych kierowców czy włamywacza uzależnionego od narkotyków. Ministerstwo Sprawiedliwości ustami wiceministra Michała Królikowskiego deklarowało, że osób podpadających pod ustawę w ciągu najbliższych dziesięciu lat będzie 18. Dziś Służba Więzienna mówi, że w ciągu miesiąca będzie ich 40. Bo dyrektorzy więzień, którzy mają ich typować, będą dmuchać na zimne. Oczywiście o tym, kto "stwarza niebezpieczeństwo", zdecyduje sąd. A biegli ocenią "prawdopodobieństwo", że skazany, który kończy karę, popełni przestępstwo przeciwko zdrowiu lub życiu. Tylko czy można człowieka bezterminowo pozbawiać wolności nie za to, co zrobił, ale za to, jak oceniają go inni? Psychiatrzy ostrzegają, że nie da się odpowiedzialnie przewidzieć, co ktoś zrobi. Trynkiewicz będzie pierwszym, do którego zastosowane zostanie nowe prawo. Czy sąd potrafi orzec niezawiśle w atmosferze społecznej histerii? Będzie to sąd rodzinny, nieprzyzwyczajony do orzekania pod presją. Oprze się na opinii biegłych. Gdyby któryś zaopiniował wbrew oczekiwaniom, tabloidy, a pewnie nie tylko, podadzą jego nazwisko, miejsce zamieszkania. Podetkną mu mikrofon i zapytają: "Co pan (pani) powie teraz rodzinom ofiar?". Jeśli biegli i sądy zachowają się oportunistycznie, będzie to sygnał dla skazanych, którzy mogą wpaść w tryby ustawy, że w więzieniu nie warto nad sobą pracować - najpewniej i tak wylądują na bezterminowej izolacji. Media wydały wyrok na Trynkiewicza. Uzasadniany jego wypowiedzią, że nad sobą nie panuje i będzie zabijał. Ale mówił to 25 lat temu, na procesie. Mogła to być taktyka: jako niepoczytalny nie podlegałby karze śmierci. W więzieniu przeszedł terapię, na którą się zgodził. Uczył się technik radzenia sobie ze zbrodniczymi impulsami. A także odruchu szukania w razie kryzysu pomocy specjalisty. Wprawdzie protestował niedawno przeciwko przewiezieniu na specjalistyczny oddział terapeutyczny więzienia w Rzeszowie, ale prawdopodobnie bał się o swoje bezpieczeństwo w nieznanym miejscu. Profesorowie Józef Gierowski i Janusz Heitzman kilkanaście lat temu opiniowali przedterminowe zwolnienie "wampira z Baranowa". Zabił pięć kobiet i okaleczył ich zwłoki. Diagnoza: nekrofil sadysta. Zaopiniowali zwolnienie negatywnie: "Jest wysokie prawdopodobieństwo, że będzie dalej mordował". Ale kara mu się skończyła, od dziesięciu lat jest na wolności, i nic. Inny biegły sądowy Jerzy Pobocha wydał negatywną prognozę kryminologiczną człowiekowi, który zabił, poćwiartował i spuścił do kanalizacji ciało kobiety . Miał zmiany organiczne w mózgu. Jest od kilkunastu lat na wolności i nic złego nie zrobił. Ożenił się, ma dziecko, pracuje. Prof. Heitzman mówił "Wyborczej" w listopadzie, że po ulicach chodzi więcej potencjalnych zabójców, gwałcicieli i sadystów, niż siedzi ich w więzieniach. Psychiatrzy, psycholodzy, neurolodzy nie wiedzą, dlaczego mając podobną osobowość, historię, nawet podobnie ukształtowany mózg, jedni dopuszczają się zbrodni , a inni nie. Jeśli społeczeństwo da sobie prawo, by dożywotnio eliminować potencjalnie niebezpiecznych w imię samoobrony, to gdzie się zatrzymamy? Czy jeśli zdobędziemy do tego odpowiednie narzędzia, np. obrazowania mózgu, mamy prawo robić badania przesiewowe całej populacji Polaków? Może za parę lat politycy napiszą ustawę zgodnie z ideą, wedle której samo "prawdopodobieństwo" bycia niebezpiecznym uprawnia do bezterminowego uwięzienia człowieka. Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,7547...l#ixzz2r3WbEYx5 |
Romulus napisał/a: |
Czyli wyszedł niespełna półtora roku temu, nic nie zrobił, ale dziś trzeba się go bać? |
Lady_Aribeth napisał/a: |
A ja tak trochę poza tematem chciałabym się was spytać, jak wam się podoba zmiana "dostawcy" listów sądowych? Jest jakaś zauważalna różnica? Z pośrednich źródeł słyszałam, że PGP i Inpost sobie z tym zupełnie nie radzą, rzadko co doręczają na czas, a cierpliwość klientów (szczególnie kancelarii adwokackich) powoli się kończy. Wolałabym się jednak dowiedzieć czegoś bez pośredników, bo może moi "informatorzy" po prostu dramatyzują |
Fidel-F2 napisał/a: |
Romulus, z całym szacunkiem ale imho masz skrzywiony pogląd na to co jest poważne a co jest pitoleniem farmazonów.
Gdyby dziś, ojciec któregoś z chłopców zaczaił się na gościa i której nocu upierdolił mu łeb łyżką to postawiłbym faceta za wzór człowieczeństwa i sprawiedliwości. Pokazałbym go synowi i powiedział ' Patrz i ucz się, dobrze by było gdybyś wyrósł na podobnego człowieka'. |
Fidel-F2 napisał/a: |
To nie paragrafy robią z człowieka osobę praworządną. Głupie prawo czyni ludźmi praworządnymi nawet uczestników linczu. |
Fidel-F2 napisał/a: |
W jednym się z Tobą zgodzę. Że to wszystko po głupiemu robione. Ale nie pierwszy to raz i nie ostatni. Niestety odpowiedzialni w tej materii to w większości przygłupy. |
Fidel-F2 napisał/a: |
utrivv, odrobinę zbyt lakoniczny jesteś. |
Romulus napisał/a: |
No i tu się nie zgadzamy - wręcz fundamentalnie. Dla mnie to kolejny zbrodniarz - nieco tylko usprawiedliwiony okolicznościami. |
Romulus napisał/a: |
No i tu się nie zgadzamy - wręcz fundamentalnie. Dla mnie to kolejny zbrodniarz - nieco tylko usprawiedliwiony okolicznościami. |
Fidel-F2 napisał/a: |
W kontekście Twojej wypowiedzi przestępcami sa wszyscy walczący z reżimem komunistycznym, ba walczący z Niemcami w czasie II światowej to zwykli kryminaliści.
|
Cytat: |
Profesorowie Józef Gierowski i Janusz Heitzman kilkanaście lat temu opiniowali przedterminowe zwolnienie "wampira z Baranowa". Zabił pięć kobiet i okaleczył ich zwłoki. Diagnoza: nekrofil sadysta. Zaopiniowali zwolnienie negatywnie: "Jest wysokie prawdopodobieństwo, że będzie dalej mordował". Ale kara mu się skończyła, od dziesięciu lat jest na wolności, i nic. |
dworkin napisał/a: |
Stąd też pochodzą kwiatki typu: "sorry, mamy taki klimat" |
Fidel-F2 napisał/a: |
utrivv, ale wiesz, że gadasz bzdury? Czy nie? |
Jander napisał/a: |
Normalnie, ktoś Ci zabił dziecko, to masz mu prawo zabić dziecko, jak Jahwe przykazał. |
Jander napisał/a: |
Normalnie, ktoś Ci zabił dziecko, to masz mu prawo zabić dziecko, jak Jahwe przykazał. |
Tixon napisał/a: |
Dziecko ma dwoje rodziców. Więc ten drugi zabija twoje kolejne dziecko i tak dalej... |
Cytat: |
podczas wystawy gołębi w Katowicach zawalił się dach hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Pod gruzami zginęło 65 osób, a ponad 170 zostało rannych.
To na fali żałoby po ofiarach tej katastrofy, dyskusji o odszkodowaniach należnych osieroconym rodzinom i tym, którzy przeżyli, lecz stracili zdrowie, zaczęło się w Polsce mówić o konieczności wprowadzenia prawnego narzędzia, które umożliwi składanie roszczeń w trybie zbiorowym.(...) Paradoksalnie, ofiary katowickiej katastrofy nie skorzystały na nowym prawie. Już pisząc paragrafy, ustawodawca wyłączył z nich możliwość dochodzenia w pozwach zbiorowych dóbr osobistych, a do takich zalicza się życie i zdrowie. |
Cytat: |
Prof. Zbigniew Ćwiąkalski, UJ, były minister sprawiedliwości:
Dyrektor nie powinien tak robić. Ale tej sprawy nie powinno być ze względu na znikomą szkodliwość społeczną. To nie ma sensu, bo w tej sytuacji trzeba by wszcząć postępowanie wobec osób, które dopuściły do umieszczenia tego skazanego w areszcie. Trzeba zbadać, czy zawinił sąd, policja, prokuratura, czy poddano go badaniom psychiatrycznym. |
Cytat: |
Decyzję rzeszowskiego sądu skomentował minister sprawiedliwości Marek Biernacki. - Dobrze się stało, że sąd, rozpatrując wniosek dyrektora służby więziennej z Rzeszowa, zdecydował się na wprowadzenie chociaż ograniczonej formy zabezpieczenia w postaci zakazu opuszczania kraju, obowiązku informowania komendanta powiatowego policji i zobowiązuje policję do prowadzenia czynności operacyjno-rozpoznawczych w stosunku do Mariusza T. - stwierdził Biernacki. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Wybieram się samochodem ale kilometrówki chyba nie płaca jak sądzę. No i nie będę miał żadnych biletów. |
Cytat: |
Art. 618a.
§ 1. Świadkowi przysługuje zwrot kosztów podróży – z miejsca jego zamieszkania do miejsca wykonywania czynności postępowania na wezwanie sądu lub orga-nu prowadzącego postępowanie przygotowawcze – w wysokości rzeczywiście poniesionych racjonalnych i celowych kosztów przejazdu własnym samocho-dem lub innym odpowiednim środkiem transportu. § 2. Górną granicę należności, o których mowa w § 1, stanowi wysokość kosztów przysługujących pracownikowi zatrudnionemu w państwowej lub samorządo-wej jednostce sfery budżetowej z tytułu podróży służbowej na obszarze kraju. § 3. Według tych samych zasad świadkowi przysługuje zwrot kosztów noclegu oraz utrzymania w miejscu wykonywania czynności postępowania. § 4. Wysokość kosztów, o których mowa w § 1 i 3, świadek powinien należycie wykazać. |
Cytat: |
Art. 618b.
§ 1. Świadkowi przysługuje zwrot zarobku lub dochodu utraconego z powodu sta-wiennictwa na wezwanie sądu lub organu prowadzącego postępowanie przygo-towawcze. § 2. Wynagrodzenie za utracony zarobek lub dochód za każdy dzień udziału w czynnościach postępowania przyznaje się świadkowi w wysokości jego prze-ciętnego dziennego zarobku lub dochodu. W przypadku świadka pozostającego w stosunku pracy przeciętny dzienny utracony zarobek oblicza się według za-sad obowiązujących przy ustalaniu należnego pracownikowi ekwiwalentu pie-niężnego za urlop. § 3. Górną granicę należności, o których mowa w § 2, stanowi równowartość 4,6% kwoty bazowej dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, któ-rej wysokość, ustaloną według odrębnych zasad, określa ustawa budżetowa. W przypadku gdy ogłoszenie ustawy budżetowej nastąpi po dniu 1 stycznia roku, którego dotyczy ustawa budżetowa, podstawę obliczenia należności za okres od 1 stycznia do dnia ogłoszenia ustawy budżetowej stanowi kwota bazowa w wysokości obowiązującej w grudniu roku poprzedniego. § 4. Utratę zarobku lub dochodu, o których mowa w § 1, oraz ich wysokość świa-dek powinien należycie wykazać. |
Cytat: |
Art. 618c.
§ 1. Prawo do żądania należności przewidzianych w art. 618a i art. 618b służy oso-bie wezwanej w charakterze świadka, jeżeli się stawiła, choćby nie została przesłuchana. § 2. W przypadku gdy osoba uprawniona do otrzymania należności przewidzianych w art. 618a i art. 618b zostanie wezwana w charakterze świadka w kilku spra-wach na ten sam dzień, przyznaje się jej te należności tylko raz. § 3. Świadkowi, który zgłosił się bez wezwania sądu lub organu prowadzącego po-stępowanie przygotowawcze, należności przewidziane w art. 618a i art. 618b mogą być przyznane tylko wtedy, gdy został przesłuchany. Art. 618d. Przepisy art.618a-618c stosuje się odpowiednio do osoby towarzyszącej świadkowi, jeżeli świadek nie mógł stawić się na wezwanie sądu lub organu prowadzącego po-stępowanie przygotowawcze bez opieki tej osoby. |
Misiel napisał/a: |
Takze takiego "bezwzglednego" dozywocia w naszym systemie prawnym nie ma. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Byłem winny kolizji, stłuczki, bez rannych, nie wezwaliśmy policji. Podpisałem oświadczenie, że to moja wina. Facet dostał odszkodowanie, causa finita. Ale miesiąc później dostaję pismo, że z OC mojego samochodu zostało wypłacone odszkodowanie za telefon który rzekomo został uszkodzony w czasie stłuczki. Żadnych info, pism, prośby o podpis czy potwierdzenie, nic. Po prostu informacja, że wypłacili kasę. |
Fidel-F2 napisał/a: |
No nic mnie telefon nie obchodzi ale w moim OC jest jedna szkoda więcej. |
Cytat: |
Tu wyłazi polska punitywność, surowość polityki kryminalnej - ocenia. Surowość, która sama się ośmiesza. |
Cytat: |
Na Zachodzie prowadzone są kompleksowe programy społeczne mające na celu faktyczną resocjalizację skazanych lub byłych więźniów. - Zmuszenie do podjęcia pracy, do leczenia, nauki, aby nie wrócił do więzienia. Tego w Polsce nie ma - wskazuje Moczydłowski. Osławiony system dozoru elektronicznego jest zdaniem socjologa niewypałem, bo można nim objąć tylko więźniów, którzy i bez obrączek poradziliby sobie za murem więzienia. |
Cytat: |
Sędzia w tym nakłanianiu klientów nie widzi jednak przestępstwa. Opisuje, że klient przed wizytą w Cocomo wypił z kolegami trzy butelki wódki, a w klubie - jeszcze wódkę, drinki i szampana. Sędzia Szymański komentuje: "doskonale znał działanie alkoholu na swój organizm" i "nie sposób uznać, że upojenie alkoholowe mogło być dla niego jakimkolwiek zaskoczeniem". |
Stary Ork napisał/a: |
Gdybym prowadził jakikolwiek biznes tego typu, to bym mu powiedział "Słuchaj, Czesiek/Maniek/Grzechu, masz dość na dzisiaj, idź już do domu" - ale widać nie mam instynktu ścierwojada, któremu zależy tylko na tym żeby się nachapać cudzym kosztem i który traktuje swoich gości jak jeleni do puszczenia w skarpetkach. No, ale tak się prowadzi biznes w krajach III świata |
Cytat: |
Jakie informacje musi podać strażnik miejski jeśli chce mnie wylegitymować? Nazwisko, numer służbowy, nazwisko przełożonego? Coś jeszcze? Na okazać legitymację? Ma jakich zasadach? Coś jeszcze? Jak to powinno wyglądać od tej strony? |
Fidel-F2 napisał/a: |
Jakiś czas temu miałem wezwanie na komendę w celu zeznawania jako świadek. Pogadaliśmy i po wszystkim. A teraz dzwonią, że muszę jeszcze raz bo teraz będzie zeznanie prokuratorskie. W czym rzecz? |
Cytat: |
Bank Światowy opublikował raport „Doing Business 2014". Polska uplasowała się w nim na 45. pozycji ze 189 badanych krajów, awansując o siedem miejsc. Polska została zdefiniowana jako przyjazne miejsce dla inwestorów w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. To kolejny awans i najlepszy wynik Polski w historii rankingu. Np. wpis własności do księgi wieczystej z 132 dni w 2010 r. obniżył się obecnie do pięciu dni. Nie zapominajmy, że księgi wieczyste prowadzą sądy. Każdy dzisiaj może w internecie sprawdzić swoją księgę wieczystą, a nawet wykonać z niej odpis mający moc dokumentu urzędowego. O jedną trzecią przyspieszono także czas dochodzenia roszczeń w sądach cywilnych.
Żaden inny kraj na świecie nie dokonał w ostatnim roku takich postępów w ułatwianiu prowadzenia biznesu, jak Polska – odnotował Bank Światowy w swoim raporcie. Raporty te oceniają w znacznej części również działanie wymiaru sprawiedliwości. Oczywiście każdy z nas chciałby więcej, ale zastanówmy się, co jest rzeczywiście możliwe do zrealizowania. Także Komisja Europejska opublikowała 17 marca 2014 r. tzw. tablicę wyników wymiaru sprawiedliwości UE 2014: w kierunku większej efektywności wymiarów sprawiedliwości w UE. Tablica wyników jest narzędziem informacyjnym, za pomocą którego przedstawia się obiektywne, wiarygodne i porównywalne dane o wymiarach sprawiedliwości w państwach członkowskich. Tablica wyników wymiaru sprawiedliwości UE 2014 zawiera dane pochodzące z różnych źródeł. Większość danych liczbowych udostępnia Komisja ds. Oceny Wydajności Wymiaru Sprawiedliwości (CEPEJ) Rady Europy, która gromadzi dane od państw członkowskich. W edycji tablicy wyników w 2014 r. skupiono się na spornych sprawach cywilnych, handlowych i administracyjnych. Ocenie poddano wydajność, jakość i niezależność pracy sądów. Wydajność określają wskaźniki obejmujące długość postępowania, odsetek zamykanych spraw i liczbę spraw w toku. Jakość oceniają wskaźniki mówiące o obowiązkowym szkoleniu sędziów, monitorowanie i ocena działań sądowych, środki budżetowe i zasoby ludzkie dostępne dla sądów oraz dostępność technologii informacyjno-komunikacyjnych (ICT) i alternatywnych metod rozwiązywania sporów (ADR). Niezależność określają dane o postrzeganej niezależności wymiaru sprawiedliwości. W 2014 r. w tablicy wyników zawarto również pierwszy ogólny przegląd porównawczy sposobów organizacji krajowych wymiarów sprawiedliwości służącej ochronie niezależności sądów w pewnych sytuacjach zagrożenia tej niezależności. W tablicy wyników dokonano również analizy gwarancji prawnych chroniących sędziów w wypadku np. ich przeniesienia lub zwolnienia. Według tych wyników, jeśli chodzi o wydajność – a jak precyzuje Komisja, to czas potrzebny do rozwiązywania w spornych sprawach cywilnych i handlowych – jesteśmy praktycznie w połowie tabeli, na 11. miejscu, za nami jest dziesięć państw, w tym takie jak: Słowacja, Francja, Hiszpania, Włochy. W Niemczech, które są przed nami, postępowanie przed sądem kończy się szybciej o kilkanaście dni, ale we Francji trwa już o ponad 100 dni dłużej, we Włoszech o ponad 300. Czyli nie jest u nas jednak tak źle. Jest dobrze. Francja za nami Kolejne dane określające liczbę spornych spraw cywilnych i handlowych, (w sądach pierwszej instancji na 100 mieszkańców) plasują Polskę prawie identycznie jak nieco lepsze Niemcy, a np. Francja ma już dwa razy gorsze wyniki. Natomiast wskaźniki określające budżet dla sądów (w EUR na mieszkańca) pokazują, że Niemcy mają tu wskaźnik trzy razy większy, a my jesteśmy na 15. miejscu, czyli zdecydowanie dalej niż w rankingach ujawniających szybkość postępowania, co właśnie dowodzi, że przy zdecydowanie mniejszych nakładach mamy o wiele lepsze wyniki pracy. Profesor powołuje się także na działanie niezwykle pożytecznego podmiotu Court Watch. Organizacja ta wydała już trzeci raport z monitoringu sądów pod kątem ich przyjazności i wiarygodności. Badanie trwało rok – od lipca 2012 r. Prowadziło je 450 wolontariuszy, którzy zebrali ok. 7 tys. wyników obserwacji rozpraw ze 125 sądów różnych szczebli (nieraz ponad 200 w jednym sądzie) i ponad 500 obserwacji infrastruktury. Obserwowali także cztery wojewódzkie sądy administracyjne, NSA i SN. A więc jest to materiał dający rzetelny obraz działania sądów. Pierwszy wniosek z badania: monitorowanie sądów sprawia, że działają lepiej. Do takiego wniosku skłania autorów fakt, że w tych sądach, które badano po raz drugi czy trzeci, sytuacja się polepsza. Nie chodzi o samą obecność obserwatorów, choć to też ma pewne znaczenie. Najważniejsze jest, jak wskazują raportujący, że prowadzą z sądami dialog. Przedstawiają sędziom wyniki raportów, dyskutują. „Wielu sędziom naprawdę zależy na poprawie wizerunku wymiaru sprawiedliwości" – mówi współautor raportu Bartosz Pilitowski, który podaje przykład okręgu katowickiego: „Sędziowie zaprosili nas na spotkanie sędziów karnistów z tego okręgu, prosząc, byśmy przedstawili uwagi do ich pracy. W kolejnym monitoringu okazało się, że sytuacja bardzo się poprawiła. Np. sędziowie zaczęli zwracać większą uwagę na to, by starannie i w sposób zrozumiały uzasadniać wyroki. Bo chodzi nie tylko o to, by były poprawne prawnie, ale też by odbierano je jako sprawiedliwe". Jak wskazuje raport, w 78 proc. spraw sędzia przeprosił lub wyjaśnił przyczyny spóźnienia, wiec może pan profesor miał pecha, że trafił na te 22 proc., które pewnie w przyszłym roku zmniejszą się do kilku procent. Autorzy raportu podkreślają, że z badania na badanie praca sądów się poprawia – szczególnie w tych wcześniej badanych. A więc za rok będzie lepiej. Przynajmniej, jeśli chodzi o kulturę sądzenia. Co niezwykle istotne, jak wskazano w raporcie, opinie o wymiarze sprawiedliwości kształtujemy najczęściej nie na podstawie osobistego doświadczenia. Prof. Balcerowicz sam twierdzi, że miał kontakt z sądem jako świadek, a formułuje tak ostre opinie. W badaniu CBOS ze stycznia tylko 22 proc. respondentów miało osobisty kontakt z sądem. 66 proc. deklarowało, że ocenia na podstawie relacji mediów. I tyleż oceniało sądy negatywnie. Media jednak najczęściej pokazywały, jak wskazują raportujący, przypadki kontrowersyjne. Niestety, także politycy mówiący stereotypami kształtują negatywną opinię o sądach. A sędziowie, za dobrze wychowani, nauczeni lojalności wobec państwa, uważają, że nie wypada wykazywać agresji w obronie własnej. Mamy nadzieję, że się to zmieni. Media coraz częściej chcą słuchać, co mają do powiedzenia sędziowie, bo widzą w nich prawdziwe gwarancje wartości zawartych w konstytucji. Zbyt duże uproszczenie Martwi nas, gdy prof. Balcerowicz mówi o „przypadkach niesprawiedliwego ścigania i skazywania". Pytanie tylko, co to znaczy niesprawiedliwe skazywanie? Kto i na jakich zasadach ma to oceniać, skoro mamy zasady konstytucyjne, dwuinstancyjność, Sąd Najwyższy rozpoznający skargi kasacyjne, rzecznika praw obywatelskich, niezależną prokuraturę. I dalej mówi profesor: „Wzięto pod lupę akta tylko dwóch sądów. Po ich przejrzeniu wyodrębniono 200 niesłusznych skazań". To bardzo mocna i bardzo ogólna teza. A przecież gdy zachodzą przesłanki do wznowienia procesów, to mamy odpowiednią procedurę przewidzianą w kodeksach. Czy z niej skorzystano? Czy wznowiono te sprawy? Czy zmieniono wyroki, gdy były prawomocne? W demokracjach mamy określone procedury, których musimy przestrzegać, bo inaczej będziemy pochwalać anarchię albo szerzyć populizm. I wiem, że na całym świecie, nawet w wielbionym przez wielu, często na skutek powierzchownej oceny, amerykańskim sądzie, zdarzają się pomyłki. Wszędzie tam, gdzie pracują ludzie, do nich dochodzi. Jest to jednak jedynie margines systemu. Musimy go prostować, ale w cywilizowany sposób. Zgodny z prawem. To ogromnie niesprawiedliwe uproszczenie, że „przyczyną niesłusznych skazań jest raczej brak doświadczenia, nieuświadamianie sobie wagi spraw, powoływanie niewłaściwych biegłych, niekompetencja". Należy w pełni zgodzić się z Profesorem, że „zawsze trzeba rozpocząć od zdefiniowania problemu, postawienia właściwej diagnozy". Czy jednak rzeczywiście „w sądach występują przestarzałe metody rejestrowania rozpraw"? Jesteśmy za nagrywaniem rozpraw, ale tylko jako dowodu, który ma być wykorzystywany w wypadku np. wniosku o sprostowanie protokołu rozprawy, który ma dyscyplinować strony i być strażnikiem sądu. Ale nagrywanie to odrębny temat. Ile kosztuje Temida Trudno się zgodzić z tezą, że wydatki na sądownictwo należą do najwyższych w Europie, bo statystyki europejskie mówią co innego. Wydatki są niezłe, ale idą głównie na wieloletnie zapóźnienie w stosunku do reszty cywilizowanego świata. Reformowano kraj, ale całe lata 90. to było zasypywanie sądów sprawami bez myślenia o ich infrastrukturze. Stare budynki, nieremontowane, brak sal, gabinetów, informatyzacji, sekretarzy sądowych, asystentów, odpływ kadry sędziowskiej do lepiej płatnych zawodów. To była zapaść. A od kilku lat staramy się nadrobić te zaległości. I nie wszystko się udaje. Pracownicy administracyjni sądów od lat mają zamrożone wynagrodzenia, przy ogromnym wzroście wydajności i ilości pracy. To potwornie demotywuje. Jakże często wreszcie liczono statystyki nakładów na wymiar sprawiedliwości łącznie z nakładami na więziennictwo, gdzie musieliśmy realizować zasady wynikające z norm europejskich. A to naprawdę kosztowało. I te globalne nakłady porównywano z danymi z innych krajów, gdzie liczono tylko nakłady na samo sądownictwo. |
wred napisał/a: |
http://dzieci.pl/kat,1033939,opage,2,title,Wiezienie-za-wyslanie-dziecka-samego-na-plac-zabaw,wid,16763934,wiadomosc.html
Aż mnie ciarki przeszły, moje dzieciaki często same po podwórku się szlajają. Czy wg polskiego prawa mogę za to pójść do paki ? |
Cytat: |
Kim jest Michał L., który rozjeżdżał samochodem ludzi na sopockim deptaku i molo? To wykształcony psycholog. |
wred napisał/a: |
wykształcony psycholog ma kłopot z udawaniem niepoczytalnego ? |
Cytat: |
Duchowny proponował dla siebie karę czterech lat więzienia w zawieszeniu na dziewięć lat oraz 100 tys. zł grzywny. Gdański sąd odrzucił jednak te wnioski z powodu braku zgody na samoukaranie ze strony jednej z poszkodowanych firm z Koszalina.
Sąd skazał go na karę 3 lat i 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 9 lat i 55 tys. zł grzywny. |
dworkin napisał/a: |
Firma sfrajerzyła, chciała większy wyrok, a dostała mniejszy. |
Misiel napisał/a: |
Oskarżyciel posilkowy chyba nie może wyrazić sprzeciwu przy 335 (tylko przy 387), co najwyżej moze wyrazić jakieś obiekcje, a sąd powinien uwzględnić jego uzasadniony interes, zgodnie z ogólnymi zasadami kpk? |
Cytat: |
Nie cichną komentarze po wyroku koszalińskiego sądu w sprawie płk. Krzysztofa Olkowicza. Sprawa skazanego za kradzież batonika upośledzonego umysłowo Arkadiusza K., którego zamknięto w areszcie, wywołała powszechne oburzenie. Dyrektor okręgowy Służby Więziennej, który polecił wpłacić za ukaranego grzywnę, jawi się jako "ostatni sprawiedliwy". Natomiast sądy orzekające w sprawie upośledzonego mężczyzny, a potem samego płk. Olkowicza, przedstawiane są jako nieżyciowe i pozbawione empatii.
Poziom emocji jest na tyle wysoki, że trudno jest tłumaczyć, iż w sprawie wyroku za kradzież batonika sąd nie działał w złej wierze, a płk Olkowicz, nawet jeżeli miał dobre intencje, to poszedł na skróty. Trudno też polemizować, gdy w medialnym przekazie dominuje populistyczna retoryka w stylu "sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie". Ostatnio na łamach "Gazety Wyborczej"(24 września) ukazał się jednak artykuł Mariusza Jałoszewskiego pt. "Nie wolno skazywać dobrych ludzi", który stawia rzeczywiste pytania i jest wart podjęcia dyskusji. Odsłonię sądową kuchnię - jak Arkadiusz K. trafił do aresztu. Wszyscy bowiem jesteśmy chyba zgodni, że o ile jego upośledzenie znosiło poczytalność, nie powinien był tam trafić. W przypadku, o którym mowa, sąd nie wiedział, że ma do czynienia z osobą upośledzoną. Oczywiście, jeśli istnieją wątpliwości co do poczytalności sprawcy, stosowna informacja powinna się znaleźć w aktach sprawy. W tym wypadku jednak policjanci nie zauważyli niczego podejrzanego w zachowaniu mężczyzny, a w każdym razie nie wpisali stosownych uwag do protokołu. Sąd natomiast nie miał kontaktu ze sprawcą. W sprawach o wykroczenia i drobniejsze przestępstwa, jeśli ktoś jest prawidłowo powiadomiony o terminie rozprawy, a nie stawi się na nią bez usprawiedliwienia, wydaje się wyrok zaoczny. Jeśli nie ma w sprawie wątpliwości, nie trzeba zatrzymywać i przymusowo doprowadzać sprawcy. Arkadiusz K. został złapany na gorącym uczynku, przyznał się do winy, wykroczenie było drobne i wymierzono za nie symboliczną karę. Powiedzmy sobie szczerze, do błahych spraw nie mogą być stosowane takie same skomplikowane procedury jak do spraw o poważne występki lub zbrodnie. Inaczej sądy nigdy nie będą tak szybkie i efektywne, jak się oczekuje. Jak skazany trafił do aresztu? Nie zapłacił grzywny, więc sąd zamienił mu ją na zastępczą karę aresztu. Tu także nie jest wymagana obecność sprawcy. Wystarczy, że jest on o takim posiedzeniu powiadomiony. Niestawianie się na rozprawy i posiedzenia to jedna z metod przeciągania spraw i doprowadzania do przedawniania czynu. Sąd musi zatem mieć instrumenty, żeby temu zapobiegać i nie może się wahać ich użyć. Aby jednak zapobiegać sytuacjom, w których osoba upośledzona trafi do aresztu, w system wbudowane są wentyle bezpieczeństwa. Niezwłocznie po umieszczeniu skazanego w celi przejściowej powinna być przeprowadzona z nim rozmowa informacyjna i powinien być on poddany wstępnym badaniom lekarskim. W razie uzasadnionego przypuszczenia, iż pozbawienie wolności nastąpiło niezgodnie z prawem, a więc gdy np. pozbawiono wolności sprawcę niepoczytalnego, dyrektor natychmiast powiadamia o tym sędziego penitencjarnego. Moim źródłem informacji o tej sprawie są media. Na podstawie ich doniesień nie podejmuję się odpowiedzieć na pytanie, czy w areszcie dopełniono tych procedur, a jeśli tak, to czemu Arkadiusz K. został do aresztu w ogóle przyjęty i był tam przez trzy dni osadzony. Dlaczego dyrektor, widząc, że do aresztu skierowano osobę upośledzoną, nie zawiadomił sądu? Od kogo sąd ma się o takim upośledzeniu dowiedzieć, jeśli funkcjonariusze, którzy jako pierwsi osobiście się zetknęli z ukaranym, zawiedli? Dyrektor milczał, zamiast zawiadomić sąd (co było jego obowiązkiem) i umożliwić uchylenie wadliwego wyroku. Zapłacił grzywnę, której żaden sąd by nie orzekł, gdyby miał w aktach choć cień informacji o upośledzeniu sprawcy. Dlaczego dyrektor nie chciał, żeby sąd o owym upośledzeniu się dowiedział? Dlaczego chciał, aby niesłuszny wyrok pozostał w mocy? Osadzenie w areszcie upośledzonego mężczyzny i niepowiadomienie o tym sądu penitencjarnego było złamaniem prawa. Dlatego nie zgadzam się z twierdzeniem, że - polecając wpłacić grzywnę za ukaranego - płk Olkowicz "naprawił błąd sądu". Pan Mariusz Jałoszewski pisze, że po wyroku sądu, który uznał płk. Olkowicza za winnego wykroczenia, równocześnie odstępując od wymierzenia kary, "na długo pozostanie niesmak", a "społeczeństwo odebrało go jako dowód na niesprawiedliwość sądu". Pozostaje jednak pytanie, czy społeczeństwo zostało rzetelnie o sprawie poinformowane. Nie mam tutaj na myśli tekstu pana Jałoszewskiego. Nawet jeżeli nie zgadzam się z pewnymi ocenami, doceniam rzetelność jego argumentów. Niestety w mediach dominuje ton tabloidowy. I tutaj dochodzimy do sprawy fundamentalnej. Sąd nie może się kierować odbiorem społecznym orzeczeń. Sędzia ma dobrze rozstrzygnąć sprawę, opierając się na przepisach i swoim sumieniu. Kiedy zakładam togę, muszę mieć dystans do rozpoznawanej sprawy i dążyć do maksymalnego obiektywizmu. Poglądy opinii publicznej na temat tego, jakie wyroki są "w interesie społecznym", czy coś jest zgodne z "powszechnym poczuciem sprawiedliwości", zmieniają się w zależności od okoliczności sprawy i sposobu ich przedstawienia przez media. Te same media, które dziś się oburzają, że można skazać "za batonik", jutro opiszą sprawę sklepikarza, dla którego drobne kradzieże są prawdziwą plagą. Będą przy tym ganiły sądy za brak zaangażowania w ściganie drobnych wykroczeń i wołały o "zero tolerancji". Sędzia, by wydać sprawiedliwy wyrok, sam musi ocenić na podstawie akt wszystkie aspekty sprawy. Z profesjonalnego punktu widzenia, przynajmniej na podstawie tego, co wiem z prasy, nie widzę uchybień w pracy sądów, które orzekały w sprawach upośledzonego Arkadiusza K. i potem płk. Olkowicza. Powtarzam, osoba upośledzona nie powinna trafić do aresztu. Namawiam jednak do większej rozwagi w komentowaniu tej sprawy. Emocje, nawet wynikające ze szlachetnych pobudek, są złym doradcą. Dobrzy ludzie nie stoją ponad prawem. Barbara Zawisza, sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi-Północ, wiceprezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,7596...l#ixzz3Eo77czvd |
utrivv napisał/a: |
No chwila, co tu jest rzetelnego? Gdyby tu chodziło o 10 lat jak najbardziej sie zgadzam ale zanim pismo by do sądu dotarło (19 dni zdaje się?) zanim ktoś by je przeczytał (strzelam - dwa tygodnie?) zanim sąd by wydał co tam ma do wydania (pół roku? ) aresztant już dawno by wyszedł Olkowicz zadziałał rozsądnie i za ten rozsądek właśnie został ukarany. |
Romulus napisał/a: |
Nieprawda. Decyzja byłaby podjęta od ręki.. |
Cytat: |
O tym, że mężczyzna jest chory psychicznie i ubezwłasnowolniony nie wiedziano także w areszcie. Dyrektor placówki nabrał jednak wątpliwości co do słuszności osadzenia Arkadiusza K. po tym, gdy dowiedział się, że jest on aresztowany z powodu kradzieży batonika. O sytuacji natychmiast poinformował przełożonych.
- Wątpliwości pana dyrektora spowodowała szkoda, która była wyrządzona. Bo baton za 99 groszy, który skutkuje pobytem w zakładzie karnym, to rzeczywiście swoisty rekord. Dotychczasowy rekordzista odbywał karę za 1,19 zł - opowiada Krzysztof Olkowicz, dyrektor okręgowego inspektoratu służby więziennej w Koszalinie. Olkowicz spotkał się z 42-latkiem. Podczas rozmowy z nim zaczął podejrzewać, że mężczyzna ma problemy psychiczne. |
wred napisał/a: | ||
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/chory-psychicznie-trafil-do-aresztu-za-kradziez-batonika,355463.html
Czy taką sprawę można załatwić telefonicznie ? Bo jak tylko przez pocztę no to w życiu nie zdążyliby przed tym tygodniem... |
Cytat: |
Ten mężczyzna zachowywał się całkiem normalnie, pokazał dowód, została sprawdzona jego tożsamość. Na tamtą chwilę nie było żadnych informacji, żeby ta osoba była w jakiś sposób upośledzona - opowiada o momencie zatrzymania mężczyzny Anna Gębala z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie |
Cytat: |
Art. 79a. § 1. (119) Przy przyjęciu do aresztu śledczego skazany okazuje dokument stwierdzający tożsamość, podaje dane osobowe, informuje o zmianie danych osobowych, o miejscu stałego pobytu, o uprzedniej karalności, o stanie zdrowia, a także o ciążącym na nim obowiązku alimentacyjnym. Skazany może być także poddany czynnościom mającym na celu jego identyfikację, w szczególności: sfotografowaniu, oględzinom zewnętrznym ciała, pobraniu odcisków oraz okazaniu innym osobom.
§ 2. Skazany przekazuje do depozytu dokumenty, pieniądze, przedmioty wartościowe i inne przedmioty, których nie może posiadać w celi. |
Cytat: |
Art. 79b. § 1. (121) Skazanego przyjętego do aresztu śledczego umieszcza się w celi przejściowej, na okres niezbędny, nie dłużej jednak niż na 14 dni, dla poddania go wstępnym badaniom lekarskim, zabiegom sanitarnym i wstępnym badaniom osobopoznawczym oraz zapoznania z podstawowymi aktami prawnymi dotyczącymi wykonywania kary pozbawienia wolności i porządkiem wewnętrznym aresztu śledczego.
§ 2. Umieszczenia w celi przejściowej nie stosuje się do skazanego przetransportowanego z innego zakładu karnego albo aresztu śledczego, jeżeli był już poddany badaniom i zabiegom, o których mowa w § 1. § 3. Skazanego informuje się o obliczonym okresie wykonywania kary. Przyjęcie informacji do wiadomości skazany potwierdza podpisem. |
Cytat: |
Art. 200. § 1. Kto obcuje płciowo z małoletnim poniżej lat 15 lub dopuszcza się wobec takiej osoby innej czynności seksualnej lub doprowadza ją do poddania się takim czynnościom albo do ich wykonania,
podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Prawo polskie uznaje obywatela piętnastoletniego jako wystarczająco dojrzałego do samodzielnego decydowaniu o współżyciu płciowym ergo nauczyciel próbujący wywrzeć presję na 16-letniego ucznia który ma ochotę bzyknąć równie rozochoconą rówieśniczkę, ogranicza swobody obywatelskie owych szesnastolatków. Ergo dokonuje przestępstwa przeciw ustawie zasadniczej. Czy mocno zadziorny uczeń nie mógłby w takiej sytuacji wytoczyć nauczycielowi procesu? Gdzieś popełniam błąd w rozumowaniu? |
Cytat: |
Art. 48.
Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania. |
Jander napisał/a: |
U nas była w ostatniej klasie kwestia, że część uczniów już miała 18 lat i czy mogą sobie sami wypisywać usprawiedliwienia. |
MrSpellu napisał/a: |
Ja bym trzymał się wersji, że w domu, po szkole - niech robią co chcą. W szkole rządzi ciało pedagogiczne i jak ciało pedagogiczne mówi bzykaniu nie, to nie. Bo szkoła za dziecko odpowiada. |
MrSpellu napisał/a: |
Ale to tylko gdybanie. Powinien się wypowiedzieć ktoś, kto się zna na temacie. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Ktoś mi powiedział, że nieletnia nieupilnowana na szkolnej wycieczce może zażądać alimentów od nauczycieli i ze jest tu nawet już jakieś orzecznictwo. ??? |
Serwis branży turystycznej - tur-info napisał/a: |
Jednak zgodnie z ministerialnym rozporządzeniem, jeśli uczestniczka kolonii zajdzie w ciążę, to jej opiekunowie mogą stanąć przed sądem pod zarzutem niedopełnienia obowiązków. Grozi za to nawet 5 lat więzienia lub wypłata alimentów - od 10 zł do 3 tys. zł miesięcznie przez cały rok.
Marek Tyciński, sędzia z Torunia wyjaśnia - Ciąża przecież może zagrozić bezpieczeństwu nieletniej osoby, a nawet uniemożliwić kontynuację nauki. |
sanatok napisał/a: | ||
|
Misiel napisał/a: |
A pan sędzia bardzo sympatyczny i nie zdziwiłbym się, gdyby nas czytał, widziałem w jego gabinecie sporo fantastyki stojącej obok komentarzy . |
Cytat: |
Dlaczego więc śledztwo umorzono? - W warunkach określonych przez zamawiającego nie wskazano, aby te pieniądze miały być przez jakiś czas na koncie. Trzeba było jedynie wykazać, że posiada się konkretną sumę pieniędzy i ten warunek został spełniony. Przedstawiono zaświadczenie rzetelne, autentyczne i zgodne z prawdą - tłumaczy prokurator Nowak.
Jak dodaje prokurator, fakt wyemitowania obligacji czy wpłata "na chwilę" pieniędzy na jedno z kont MPO i dalej przepływ pieniędzy między kontami spółki, "nie stanowi przestępstwa i jest całkowicie legalne" |
Romulus napisał/a: |
A co jest nielegalnego w takich działaniach? |
utrivv napisał/a: | ||
Po prostu dziwne wydaje mi się uznanie luki prawnej jako okoliczności łagodzącej. |
Romulus napisał/a: |
Co nie jest zakazane jest, prawnie, dozwolone |
Wulf napisał/a: | ||
|
Wulf napisał/a: |
Ja się już doczekać nie mogę. Czytałem projekt tej klauzuli i muszę docenić autorów za jedno - kreatywność. Bo tak rozbudowane pustosłowie, które daje fiskusowi załadowany karabin... to jednak jest jakaś forma sztuki wręcz. Perwersyjnie szkodliwa społecznie, ale jednak sztuka. |
Romulus napisał/a: |
O, a samuraje z Ministerstwa Finansów zapowiadają, że to tylko będzie wykorzystywane przeciwko wielkim korporacjom, które (co jest prawdą) robią sztuczki, aby podatków nie płacić albo płacić żenująco niskie w stosunku do zysków. |
Romulus napisał/a: |
A sądy powinny same odmawiać jej stosowania i - tym samym - uniewinniać ludzi oskarzonych o przestępstwo z art. 107 k.k.s. |
Romulus napisał/a: |
Moim zdaniem, nie ma potrzeby (co wynika z innych wcześniejszych orzeczeń TK w tej kwestii i orzecznictwa ETS). Napiszę krótko - ja nie czekałem |
Romulus napisał/a: |
le ta klauzula dotycząca obejścia prawa, wedle której za obejście prawa będzie mogło być uznane wszystko co jest zgodne z prawem - jak to się prosi o Trybunał Konstytucyjny. |
Romulus napisał/a: |
PiS, mimo kołtuństwa, nie miał nawet połowy tak szalonych projektów. |
Romulus napisał/a: |
PiS, mimo kołtuństwa, nie miał nawet połowy tak szalonych projektów. |
adamo0 napisał/a: |
Część tego uzasadnienia to jak rozprawka. "Sąd nie będzie tolerował" itp. |
MrSpellu napisał/a: |
Nie rozumiesz geniuszu tego wyroku. Każdą popsutą miotłę będzie musiał odpracować. Dożywocie zapierdalania z miotłą |
Cytat: |
Pokrzywdzony złożył zawiadomienie. |
utrivv napisał/a: |
Mocno podejrzane, sprawdził bym czy właściciel roweru nie miał interesu w tym by to zaaranżować. |
Jachu napisał/a: |
Może zasądzić roboty społeczne? Poganiałby chociaż kilka dni zamiatając liście lub odśnieżając chodnik przed urzędem gminy |
Jachu napisał/a: |
Może zasądzić roboty społeczne? Poganiałby chociaż kilka dni zamiatając liście lub odśnieżając chodnik przed urzędem gminy |
Jachu napisał/a: |
Rozumiem o co ci chodzi i generalnie się zgadzam. Tylko pytanie jest takie - jeśli w ogóle go karać, to w jaki sposób? Więzienie odpada, bo w żaden sposób go nie zresocjalizuje. Natomiast przykra powinność zamiatania czy odśnieżania ulicy może go czegoś nauczyć. Mówi się, że ma mentalność małego dziecka, a wydaje się, że małe dziecko rozumie w ograniczony sposób funkcję kary (siedzenie w pokoju, zabranie ulubionej zabawki, wykonywanie przykrych czynności)... może takie zamiatanie nie byłoby w takim wypadku głupie i coś by jednak do niego dotarło, że nie powinien zabierać cudzych rzeczy bez pytania? |
Kodeks cywilny napisał/a: |
Art. 13. § 1. Osoba, która ukończyła lat trzynaście, może być ubezwłasnowolniona całkowicie, jeżeli wskutek choroby psychicznej, niedorozwoju umysłowego albo innego rodzaju zaburzeń psychicznych, w szczególności pijaństwa lub narkomanii, nie jest w stanie kierować swym postępowaniem.
§ 2. Dla ubezwłasnowolnionego całkowicie ustanawia się opiekę, chyba że pozostaje on jeszcze pod władzą rodzicielską. |
MrSpellu napisał/a: |
Ale wrzucanie gościa do pierdla też mija się z celem. |
Romulus napisał/a: | ||
Jakiego? Koleś buchnął mu rower. Ten podejrzewał, że to on - sprawdził, potwierdziło się. |
Cytat: |
Dramat jest natomiast z punktualnością rozpoczynania rozpraw. Aż 52 proc. z tych, które obserwowali wolontariusze, zaczęło się z opóźnieniem. Jakby tego było mało, tylko w przypadku mniej niż co czwartego z tych opóźnień sędzia przeprosił uczestników sprawy i wyjaśnił, dlaczego musieli czekać pod salą rozpraw. |
dworkin napisał/a: | ||
http://nawokandzie.ms.gov.pl/numer-23/felieton/spoznialski-jak-polski-sedzia.html
Takie przetrzymywanie uczestników procesu poza ustalony termin może rozwalić cały dzień, a nawet bardziej dalekosiężne plany. To też ludzie i mają swoje życia. Czy w takim wypadku świadek ma prawo nie stawić się na opóźnionej rozprawie? Bo ma swoje zobowiązania, bo coś obiecał, a może po prostu musi odebrać córkę z przedszkola. |
Cytat: |
w 2 proc. obserwowanych rozpraw woluntariusze fundacji mieli wątpliwości co do bezstronności sędziego |
Cytat: |
Po pierwsze, z tego samego monitoringu wynika, że w porównaniu z poprzednim rokiem nie zwiększyła się liczba rozpraw odwoływanych, czym – według zapowiedzi sędziów sprzed miesięcy – miała skutkować zmiana operatora pocztowego. |
Cytat: |
Prokurator wszczął śledztwo przyjmując, że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. z art. 231 par. 1. kodeksu karnego. Oznacza to przekroczenie uprawnień przez komornika w trakcie zajęcia ciągnika - powiedział Janusz Marcysiak, prokurator rejonowy w Mławie. Jak dodał, grozi za to do 3 lat więzienia. (...)
W poniedziałek do późnego wieczora komornik składał wyjaśnienia przed Okręgową Izbą Komorniczą w Łodzi. Na tym spotkaniu komornik miał zadeklarować, że ze swojego ubezpieczenia pokryje równowartość ciągnika. |
utrivv napisał/a: | ||
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/komornik-bezprawnie-zlicytowal-ciagnik-prokuratorskie-sledztwo,505511.html
Gdyby skończyło się na skazaniu komornika (co wydaje mi sie mało prawdopodobne) to czy ciagnik nie stał by się wtedy ciagnikiem pochodzącym z przestępstwa? Jezeli tak to rozumiem że powinien być odebrany nowemu właścicielowi? |
Romulus napisał/a: | ||
Nie A ciągnik może wrócić do właściciela prawowitego bez postępowania prokuratorskiego. Wystarczy złożyć powództwo przeciwegzekucyjne, jeśli dobrze pamiętam. I jesli na to nie za późno. Albo zwykłe powództwo cywilne, poza postępowaniem egzekucyjnym. Natomiast ewentualne skazanie komornika nie będzie miało wpływu na los ciągnika W postępowaniu prokuratora a potem sądowym, jeśli w ogóle do niego dojdzie, o ciągniku nikt nie będzie decydował, tj. do kogo on należy. |
utrivv napisał/a: | ||||
Ale Rolnik złożył te powództwo, sąd uchylił egzekucję a ciągnik został i tak sprzedany do komisu jednym słowem kolejne martwe prawo które nie daje obrony przed obrotnym urzędnikiem |
Fidel-F2 napisał/a: |
Czyli mogę kupić autko u pasera i muszą mi udowodnić, że wiedziałem? |
Cytat: |
Art. 291. § 1. Kto rzecz uzyskaną za pomocą czynu zabronionego nabywa lub pomaga do jej zbycia albo tę rzecz przyjmuje lub pomaga do jej ukrycia,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 2. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. |
Cytat: |
Art. 292. § 1. Kto rzecz, o której na podstawie towarzyszących okoliczności powinien i może przypuszczać, że została uzyskana za pomocą czynu zabronionego, nabywa lub pomaga do jej zbycia albo tę rzecz przyjmuje lub pomaga do jej ukrycia,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. § 2. W wypadku znacznej wartości rzeczy, o której mowa w § 1, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Czyli mogę kupić autko u pasera i muszą mi udowodnić, że wiedziałem? |
Tomasz napisał/a: |
Romulus pomija jeszcze fakt, że nie wiem jak w tej sprawie, ale zazwyczaj to sąd działa bardzo opieszale. Komornik mógłby sprzedać pięć razy zanim zazwyczaj sąd sprawę podejmie. Sam parę miesięcy temu składałem taki pozew i jeszcze sąd nic nie zrobił. Na szczęcie komornik normalny i wiedząc że pozew został złożony, wstrzymał egzekucję i czeka na rozstrzygnięcie. |
Tomasz napisał/a: |
A ty wiesz co to są terminy? Czy one są tylko dla biednych pełnomocników? |
Cytat: |
Przepis pisany był więc z myślą o sytuacji, gdy na przykład mamy mafiosa, który zajmuje się działalnością bezprawną, bądź nieuczciwego polityka, który rzekomo nic nie ma. Wszystko jest jego babci, kochanki, żony i wnuczka. Żeby w takich warunkach egzekwować prawo i zaspokoić roszczenie wierzyciela, żeby ktoś, kto jest nieuczciwy, nie mógł się wykręcić i uniknąć sprawiedliwości, stworzono przepis, który mówi, że w pewnych sytuacjach, jeśli dłużnik włada rzeczą, komornik nie musi badać tytułu własności. Ale nie mamy do czynienia z taką sytuacją w przypadku rolnika.
Ciągnik był w garażu sąsiada. Sąsiad wyraźnie legitymizował się dowodem kupna. Zaskoczony i przestraszony najściem, nie zgodził się na zabór ciągnika i wyraźnie zaprzeczał, aby dłużnik władał jego rzeczą. Nic nie uprawdopodabniało wersji komornika. Oczywiście komornik może powiedzieć: „Ktoś wsadził ciągnik do jego garażu” albo: „To jest lipna umowa sprzedaży czy kupna, bo chodzi tylko o to, żeby ukryć się przed wierzycielem”. |
Cytat: |
Art. 845. § 1. Do egzekucji z ruchomości komornik przystępuje przez ich zajęcie.
§ 2. Zająć można ruchomości dłużnika będące bądź w jego władaniu, bądź we władaniu samego wierzyciela, który do nich skierował egzekucję. Ruchomości dłużnika będące we władaniu osoby trzeciej można zająć tylko wówczas, gdy osoba ta zgadza się na ich zajęcie albo przyznaje, że stanowią one własność dłużnika, oraz w wypadkach wskazanych w ustawie. Jednakże w razie zbiegu egzekucji sądowej i administracyjnej dopuszczalne jest zajęcie ruchomości na zasadach przewidzianych w przepisach o egzekucji administracyjnej. § 2a. W przypadku egzekucji świadczeń alimentacyjnych komornik może zająć także ruchomości będące we władaniu osoby zamieszkującej wspólnie z dłużnikiem bez zgody tej osoby, chyba że przedstawi ona dowód, że ruchomości są jej własnością. § 3. Nie należy zajmować więcej ruchomości ponad te, które są potrzebne do zaspokojenia należności i kosztów egzekucyjnych. |
Cytat: |
Ale już jest sprzedany.
To niech kupią nowy. Kto? Komornik i komornicy z Izby Komorniczej. Rozumie pan? Zwolnienie czy zawieszenie komornika w pracy nie jest żadnym wyjściem. |
Cytat: |
Ale jest i druga strona tego samego medalu. Żyjemy w kraju, w którym poziom egzekucji zobowiązań alimentacyjnych należy do najniższych w Europie. Śpiewka komorników jest taka: ja niestety nic nie mogę zrobić, bo ten człowiek nie pracuje. To, że zobowiązany do alimentów ma willę, jeździ nowym audi i ma garnitury od Dolce&Gabbana, według komornika nie ma znaczenia – bo przecież to wszystko własność nowej żony, kochanki i królika. |
Romulus napisał/a: |
Dziś czytałem, że temu rolnikowi komornik odkupił nowy ciągnik. Zanim jeszcze zakończyło się jakiekolwiek postępowanie. |
Asuryan napisał/a: | ||
A tej właścicielce firmy odkupił zabrane samochody? No bo straconego dziecka, to nie ma szans zwrócić. |
Cytat: |
Największe kontrowersje, z punktu widzenia praw obywatelskich, budzi jednak kwestia dostępu polityków do akt wszystkich spraw sądowych i systemów informatycznych sądów. Minister Sprawiedliwości Cezary Grabarczyk przeforsował w Sejmie i Senacie przepisy, które dają mu nieograniczony dostęp do nierzadko najintymniejszych tajemnic obywateli. Minister dzięki ustawie zyskuje prawo do przetwarzania danych osobowych wszystkich uczestników postępowań sądowych (wystarczy, że ktoś był powołany na świadka w jakiejś sprawie).
Co roku do sądów wpływa około 15 milionów spraw. Minister Grabarczyk będzie mógł przeglądać akta dowolnej z nich. Będzie miał teraz dostęp do bazy orzeczeń, ale także np. protokołów przesłuchań, protokołów z rozpraw rozwodowych i spadkowych, czy o ustalenie ojcostwa, danych osobowych dotyczących np. preferencji seksualnych, czy tajemnic handlowych firm. Co ciekawe, minister zyska także dostęp do akt spraw sprzed lat, w których przestępstwo już się zatarło i zostało usunięte z Krajowego Rejestru Karnego. Zaznaczyć należy, że wbrew twierdzeniom Ministerstwa Sprawiedliwości systemy informatyczne sądów, które mają być dostępne dla ministerialnych urzędników, nie zawierają dokumentów zanonimizowanych, tylko pełną treść protokołów i orzeczeń. Anonimizacji podlegają jedynie orzeczenia dostępne publicznie na portalu orzeczeń. Nieprzejrzysty był już sam tryb pracy nad ustawą o zmianie ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych. Podobnie, jak wiele innych istotnych zapisów, także i te zostały tam dopisane w trakcie prac sejmowej podkomisji, dzięki czemu nie przeszły procesu konsultacji społecznych wymaganych w wypadku przedłożeń rządowych. Wszelkie zastrzeżenia Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych i środowiska sędziowskiego zostały zignorowane. Przepisy ministra Grabarczyka łamią, w naszej ocenie, co najmniej dwa artykuły Konstytucji RP. Art. 47 mówi, że: „Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym”. Art. 51 ust. 2 mówi, że: „Władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawa”. Teraz Prezydent RP Bronisław Komorowski ma 21 dni na decyzję, czy podpisze uchwaloną ustawę. |
Cytat: |
Czy na naszych oczach, po cichu, bez protestów, w świetle prawa tworzy się miejsce, w którym będą zbierane haki na ludzi niewygodnych dla władzy?
Ostatnie zmiany w ustawie sędziowskiej, które bez większych zastrzeżeń przyjął w ubiegłym tygodniu Sejm, zmierzają w tym kierunku. Minister sprawiedliwości otrzymał właśnie nowy, potężny oręż: nadzór nad sędziowskimi bazami orzeczeń i prawo wglądu do nich, gdy ma podejrzenia, że sąd pracował nierzetelnie. W efekcie będzie mógł przeglądać akta dowolnej sprawy, mając dostęp do danych osobowych, adresów, telefonów, numerów kont uczestników rozpraw, a także, o zgrozo, protokołów z rozpraw sądowych. Uzasadnienie jest szlachetne: tępienie sędziowskich nadużyć. Tyle że nikt z podnoszących rękę za ustawą parlamentarzystów nie pomyślał, jak niebezpieczna może to być zabawka, gdy na fotelu ministra zasiądzie awanturnik zaangażowany w walkę polityczną i niszczenie przeciwników. Bo przecież np. informacje z protokołów z rozprawy rozwodowej niepokornego dziennikarza czy posła opozycji, zawierające szczegóły jego intymnego nieudanego życia małżeńskiego, mogą być nie lada gratką dla tabloidów, które otrzymają informację z tzw. kontrolowanego przecieku. Sprawców przecież i tak nikt nigdy nie odnajdzie. Ewentualnie wina spadnie na sędziego prowadzącego rozprawę, że był niedyskretny. W całej sprawie zastanawia zaangażowanie, z jakim forsowali tę zmianę ludzie z resortu sprawiedliwości, z wiceministrem Wojciechem Hajdukiem na czele, oraz grupa posłów i senatorów. Nie pomogły protesty sędziów, że zmiana daleko wykracza poza to, co kazał poprawić Trybunał Konstytucyjny. Nic nie dały nawet uwagi generalnego inspektora ochrony danych osobowych, który kategorycznie wskazywał na zagrożenia. Wola przyjęcia proponowanych zmian okazała się silniejsza niż wszelkie argumenty. A przecież my, obywatele, mamy prawo czuć się zaniepokojeni, gdy władza z uśmiechem otwiera sobie furtkę do wchodzenia z butami w podstawowe prawa i wolności obywatelskie. Teraz jedyna nadzieja w prezydencie, który może zawetować ustawę. |
wred napisał/a: |
https://www.facebook.com/sawardega/photos/a.272429502834220.65145.149756245101547/793007034109795/?type=1&theater
ma racje że nie o taką Polskę walczyliśmy... |
Cytat: |
Czy rzeczywiście pomysły Ministerstwa Sprawiedliwości można uznać za zamach na rejestr klauzul abuzywnych, prowadzony od lat przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów? Sprawa jest złożona, bo dziś stan tego rejestru jest opłakany, wszyscy mają w nosie zamieszczone tam wpisy i w zasadzie każda zmiana z definicji musi być zmianą na lepsze. Bo jeśli będzie bardziej precyzyjnie, to źli ludzie nie będą mogli łowić w mętnej wodzie. |
Cytat: |
Z kolei Związek Banków Polskich nie tylko chce tej węższej, ale też imaginuje sobie, żeby wprowadzić takie doprecyzowanie prawa, w którym w miejsce wykreślanej klauzuli można byłoby wpisać drugą, już nieabuzywną (w trybie art. 384 k.c., czyli tak, jakby został wydany nowy wzorzec umowy z możliwością wypowiedzenia jej przez klienta bez konsekwencji). |
Cytat: |
- Polska jest na drugim miejscu w UE z liczbą sędziów i nakładami na sądownictwo, a jeśli chodzi o czas oczekiwania na wyrok - też na drugim, tylko od końca - tak kilka lat temu Jarosław Gowin jako minister sprawiedliwości oceniał polskie sądownictwo.
Ta opinia o ogromnych nakładach na sądownictwo, które nie przekładają się na efektywność, i o zbyt wielkiej liczbie sędziów jest wśród polityków powszechna. I wśród biznesmenów, którzy krytykują sądy za przewlekłość blokującą obrót gospodarczy. Opinia publiczna zdanie o sądownictwie wyrabia sobie na podstawie medialnych doniesień o kuriozalnych przypadkach, np. kilkuletniego oczekiwania na ekspertyzę biegłego. Albo o wsadzeniu do więzienia chorego psychicznie człowieka za kradzież wafelka czy staruszki z demencją, która nie zapłaciła za bułkę. U prezydenta czeka na podpis zmiana ustawy o ustroju sądów powszechnych, która wzmacnia nadzór ministra sprawiedliwości nad sądami i m.in. przewiduje kary pieniężne dla opieszale pracujących sędziów. Dużo spraw, ale... Tymczasem dane porównujące sytuację w sądownictwie cywilnym, gospodarczym i administracyjnym krajów UE pokazują, że nie odstajemy od unijnej średniej, a w sprawności postępowań jesteśmy bliżej czołówki. Raport "Unijna tablica wyników wymiaru sprawiedliwości" Komisja Europejska opracowała głównie na podstawie danych pochodzących od rządów. Niestety, Polska przedstawiła dane najmniej aktualne, bo z 2010 i 2012 roku (pozostałe kraje także z 2013). Potwierdza się zawalenie sądów sprawami. W liczbie spraw mamy czwarte miejsce na 25 zbadanych krajów. Mamy 25 spraw na stu mieszkańców. Wyprzedzają nas Słowenia (45 spraw), Niemcy (47) i Austria (43). Skąd się bierze taka liczba spraw? - Nie stworzyliśmy systemu mediacji, nie zachęcamy do pozasądowego załatwiania sporów. Nie ma obyczaju, żeby wynajmować prawnika nie do sprawy sądowej, tylko do dogadania się z drugą stroną sporu. W Europie większość sporów załatwiają kancelarie prawne między sobą. Ale tam sprawy sądowe są drogie. U nas - niekoniecznie: jest cały system zwalniania od kosztów, który powoduje, że opłaca się spór toczyć przed sądem, zamiast załatwić go polubownie. Stąd bierze się ten gigantyczny wpływ spraw: 15 milionów rocznie - mówi sędzia Waldemar Żurek, członek Krajowej Rady Sądownictwa i Stowarzyszenia Sędziów "Themis". ...sprawnie są załatwiane Mimo takiej liczby spraw jesteśmy w czołówce. Jeśli chodzi o szybkość ich rozpatrywania, trzecie miejsce po Niemczech i Estonii. Tak jest we wszystkich sprawach, łącznie z niespornymi, np. wieczystoksięgowymi. Nieco gorzej jest, gdy porównujemy wyłącznie sprawy sporne: 11. miejsce, ale różnica do liderów jest niewielka. Trzecia w rankingu Estonia - ok. 170 dni, a Polska - 200 dni. Natomiast czas oczekiwania na rozstrzygnięcie w sprawach administracyjnych - ok. 100 dni - daje nam piąte miejsce, daleko przed np. Francją - ok. 300 dni, czy Niemcami - ok. 400 dni. W opanowaniu wpływu spraw (czyli stosunku spraw wpływających do załatwianych) praktycznie jesteśmy na bieżąco i w średniej europejskiej. Ale w załatwianiu spraw spornych jesteśmy pod kreską: więcej spraw wpływa, niż jest rozpatrywanych. - Do 2012 r. byliśmy na bieżąco, potem nastąpiło tąpniecie w związku z tzw. reformą Gowina, czyli likwidacją małych sądów, a potem ich przywracaniem - tłumaczy sędzia Żurek. Gdzie jest kiepsko Kiepsko jest ze sprawami upadłościowymi - trwają ok. trzech lat, co daje nam szóste miejsce od końca. Najgorsza jest Słowacja - cztery lata. Ale ten akurat ranking stworzono na podstawie danych Banku Światowego. - Są oparte na badaniach ankietowych Doing Business, a nie na danych statystycznych. Nie mam do końca zaufania do badań ankietowych - kwestionuje ten wynik sędzia Żurek. Zdecydowanie kiepsko jest też ze sprawami konsumenckimi: mamy czwarte miejsce od końca, w pierwszej instancji sprawy trwają 750 dni, w drugiej - 370. Komunikacja elektroniczna między sądem a obywatelem też wypada kiepsko - ósme miejsce od końca. Za nami Słowacja, Bułgaria, Węgry, Chorwacja, Cypr, Grecja i Belgia. Pod koniec stawki jesteśmy też z elektronicznym składaniem pozwów i śledzeniem sprawy online. Ale to dane sprzed szerokiej informatyzacji sądów. Dziewiąte miejsce od końca zajęliśmy w dostępności orzecznictwa online. To ważne, bo można prześledzić orzecznictwo sądów w danym typie spraw i np. ocenić, czy w ogóle warto się ze swoją sprawą zwracać do sądu. W Polsce najlepszy system dostępu do orzeczeń - Lex - jest odpłatny, a więc niedostępny dla większości obywateli. Mitem okazuje się twierdzenie - m.in. Jarosława Gowina - że nakłady na polskie sądownictwo są jednymi z najwyższych w Europie. Jesteśmy dokładnie w połowie stawki: mamy 37 euro na głowę mieszkańca, podobnie jak np. Czechy. Pierwszy w rankingu Luksemburg ma 150 euro na głowę, drugie - Niemcy - 100 euro, Francja - 60, Włochy - 50. - Jak się spojrzy na porównanie efektywności sądów do nakładów, to naprawdę wypadamy bardzo dobrze - ocenia sędzia Żurek. Nie jest też prawdą, że mamy nieproporcjonalnie wielką liczbę sędziów. Zajmujemy dziewiąte miejsce z 25 sędziami na 100 tys. mieszkańców, gdy pierwsza Słowenia ma 47, Chorwacja - 45, Czechy - 29, Niemcy, podobnie jak my - 24, Francja - 10. W rankingu postrzegania niezawisłości sądów zajmujemy niezbyt zaszczytne 16. miejsce. Pocieszające jest to, że inne b. kraje bloku sowieckiego są za nami. Ta kiepska ocena pokrywa się z badaniem CBOS z 2013 r., gdzie 66 proc. badanych nie wierzyło w pełni w niezawisłość sędziów. Dla "Wyborczej" Dr Stanisław Burdziej z fundacji Court Watch Polska, która m.in. prowadzi coroczny "Obywatelski monitoring sądów" - Te korzystne statystyki to efekt znacznych inwestycji i usprawnień, takich jak dostęp do ksiąg wieczystych online czy e-sąd. Warto pamiętać, że choć poprawa efektywności sądów jest ważna, nie musi automatycznie prowadzić do wzrostu poczucia sprawiedliwości u obywateli. Raport opiera się na danych ilościowych. Tymczasem, oceniając pracę instytucji publicznych - w tym także i sądów - trzeba również brać pod uwagę subiektywne doświadczenia obywateli. Równie istotne jak efektywność są kompetencje miękkie sędziów - np. posługiwanie się zrozumiałym językiem czy stworzenie stronom możliwości przedstawienia własnego stanowiska. Bywa, że w superefektywnych sądach brakuje na to czasu. A przecież nie chodzi o to, by dobrze wypaść w statystykach, lecz by znaleźć sprawiedliwe rozstrzygnięcie i skutecznie zakomunikować je stronom. |
Stary Ork napisał/a: |
Oj tam. Jakby Twój sąd sprywatyzować a Ciebie wziąć na umowę zlecenia, to robiłbyś dwa razy więcej za połowę kasy. Czego ci tępi socjaliści nie rozumieją? |
Jachu napisał/a: |
Ale częściowo jest to kwestia wewnętrznej organizacji i stosunków na linii sędzia - sekretarz. Przykładowo, kiedy pracowałem jako sekretarz sądowy w SO w Szczecinie, sam przygotowywałem sporą część zarządzeń i akta zanosiłem sędzi do podpisu. Więc w jej przypadku podpisywanie zajmowało dosłownie kilkanaście sekund. Ale oczywiście nie każdy sędzia ma szczęście do dobrego sekretarza |
Cytat: |
W sądach ta taśma porusza się już zdecydowanie za szybko, bo w miarę jak rosła ilość spraw wpływających rosły też oczekiwania nadzoru co do tego ile tych spraw każdy sędzia winien miesięcznie "załatwić" by wpływ został pokryty, a wraz z nimi rosły też oczekiwana co do "sprawności" mierzonej ilością spraw rozpoznanych w okresie statystycznym. W całym tym nadzorczym pędzie do wyznaczania jak największej ilości rozpraw, i zajmowania się jednocześnie jak największą ilością spraw zapomniano przy tym o tym, że rozprawa to tylko niewielka część pracy sędziego. Owszem prowadzi ona do pożądanego wyniku, jakim jest wydanie wyroku kończącego postępowanie, ale jest to tylko ostatni etap pracy orzeczniczej. Zanim dojdziemy do tego momentu wypadałoby, by sędzia przeczytał pisma i dokumenty zgłoszone jako dowody w sprawi, zapoznał się z aktualnym orzecznictwem i piśmiennictwem, albo przynajmniej sprawdził, czy to, co mu się wydaje ze prawo stanowi faktycznie jest zgodne z aktualnym stanem prawnym. Wypadałoby także, żeby sprawę przemyślał i wyrobił sobie przekonanie co do tego, jak ta sprawa powinna być prowadzona, co jest istotne dla rozstrzygnięcia a co nie. Czas konieczny na przygotowanie się do sesji, nawet tylko na przeczytanie pism w ogóle nie jest jednak ujmowany w decyzjach nadzorczych co do norm "wykonu". W dniach pomiędzy rozprawami - jeśli patrzeć według treści zarządzeń - sędzia ma bowiem podejmować niezwłocznie czynności w sprawach bieżących, rozpoznawać terminowo skargi i wnioski, wydawać nakazy, a także nadawać bieg nowym sprawom, by żadna nie leżała bez terminu. No i oczywiście sporządzać terminowo uzasadnienia wyroków, bo oddanie uzasadnienia po terminie jest największą zbrodnią przeciwko nadzorowi. Tak jakby sędzia, który nie prowadzi rozprawy i nie wydaje na posiedzeniu niejawnym orzeczeń kończących postępowanie nic nie robił i marnował tylko czas, który mógłby poświęcić na pokrywanie wpływu. |
Cytat: |
Sędzia nie musi się nikomu spowiadać z wydanego wyroku, a jeśli nie chce, nie musi go nawet szczegółowo uzasadniać. Nikt też sędziego nie popędza (w granicach przyzwoitości) i może deliberować kilka miesięcy, zanim wyda wyrok. |
Cytat: |
Ogromne kontrowersje oraz niezliczone komentarze wzbudził dzisiejszy wyrok skazujący dla byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Mariusz Kamiński, obecnie poseł PiS, został skazany na trzy lata bezwzględnego więzienia za przekroczenie uprawnień podczas przygotowania akcji CBA ws. tzw. afery gruntowej. Na taką samą karę skazany został Maciej Wąsik, niegdyś zastępca Kamińskiego w CBA, obecnie radny sejmiku Mazowsza.
Wyrok wbrew prokuraturze Przewodniczącym składu sędziowskiego, który wydał dzisiejszy wyrok, jest sędzia Wojciech Łączewski. To nie było jego pierwsze głośne orzeczenie. Dwa lata temu uznał winę i skazał na karę więzienia w zawieszeniu policjanta, który skopał manifestanta z Marszu Niepodległości. Wyrok zapadł wbrew prokuraturze, która chciała warunkowego umorzenia sprawy. - Policjant ma obowiązek respektowania godności ludzkiej i przestrzegania praw człowieka. Karol Cak nie jest jednoosobowym wymiarem sprawiedliwości, który ma wymierzać karę za przestępstwo - mówił sędzia w uzasadnieniu wyroku. Pół roku później sędzia Wojciech Łączewski skazał 17 kiboli za to, że podczas meczu Legii Warszawa z Widzewem Łódź krzyczeli z trybun "Hamas, Hamas - Juden auf den Gas". Wyrok był nietuzinkowy. Zamiast standardowych w podobnych sytuacjach kar więzienia w zawieszeniu sędzia skazał oskarżonych na prace społeczne i dodatkowo na przymusowy seans filmu Izabelli Cywińskiej "Cud purymowy". Film opowiada m.in. o tym, jak główny bohater, do tej pory antysemita, dowiaduje się, że ma żydowskie korzenie. Sędzia online Zwolennicy PiS już zdążyli skrytykować w internecie poniedziałkowy wyrok sędziego Łączewskiego. Tymczasem to właśnie sędzia Łączewski przed blisko rokiem uchylił decyzję prokuratury o umorzeniu cywilnego wątku śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej, nakazując prokuraturze jego dalsze prowadzenie. Ale sąd, wytykając błędy prokuratury, mówił też wówczas: - Nie należy formułować zarzutów przez pryzmat polityki, bo wszystko da się rozstrzygnąć na gruncie prawa. Kiedy polityka wchodzi na salę rozpraw, to sprawiedliwość potrafi ulecieć oknem. Sędzia Wojciech Łączewski orzeka w drugim wydziale karnym Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. Nominację sędziowską otrzymał siedem lat temu. Na sali sądowej zamiast z książkowego kodeksu chętniej korzysta z tabletu. Jako jeden z niewielu polskich sędziów ma profil na Twitterze. Jeszcze przed południem miał 80 obserwujących. Kilka godzin później blisko cztery razy więcej. Cały tekst: http://warszawa.gazeta.pl...l#ixzz3Vw3qndkP |
stian napisał/a: |
Sędziowie wydając taki wyrok pokazali cojones. Bo wiedzieli co zrobią z nimi szczujnie |