Zaginiona Biblioteka

Kulinaria - Gienerał Brynol i jego magiczne nalewki, to nie przelewki!

MrSpellu - 2009-09-01, 18:18
: Temat postu: Gienerał Brynol i jego magiczne nalewki, to nie przelewki!
Postanowiłem rozszerzyć wpływy miłośników dobrego, procentowego trunku i założyłem temat traktujący o domowym sposobie przyrządzania nalewek, winka, bimbru i czego tam dusza jeszcze zapragnie.

Na początek niedawno sprawdzony przepis na jeżynówkę :)

Jeżynowka z maliną

Potrzebne są jeżyny, maliny (lub sok z malin), cukier i spirytus. Ilości nie podaję tylko proporcje.
Jeżyny zamykamy w słoju, przysypujemy cukrem, słój przykrywamy gazą na gumce i wystawiamy na słoneczko. Jak jeżynki są soczyste to po tygodniu powinno się wytrącić większość soku. Podobnie robimy z malinami - chyba, że posiadamy teściową, która taki sok produkuje (farciarz jestem, wiem XD ). Sok z jeżyn później odsączamy, jeżynki zjadamy (bo są zajebiste) i łączymy ze spyrolem w proporcjach pół litra na litr soku (lub więcej spyrolu wedle uznania). Potem na każde takie 1l+0,5l dajemy szklankę soku z malin + pół szklanki spirytu. Mieszamy, ostro mieszamy, do butelek rozlewamy i dajemy do chłodnego by się przegryzło. Im starsze, tym lepsze. Pić zimne, najlepiej zmrożone.
Toudisław - 2009-09-01, 18:45
:
Warzonka miodowa

0,5 litra spirytusu
15 dag miodu ( można więcej jak kto lubi ja daje bardziej an wyczucie na pewno więcej ale bez przesadyzmu bo alkohol nie rozpuści )
skórka cytrynowa
0,5 litra wody

Miód przyrumienić lekko, dodać skórkę cytrynową i zalać wodą. Gotując zbierać szumy aż miód będzie czysty. Dodać spirytus ale nie gotować. Można podawać ciepłą. Ciepłą lać do butelek !
Tomasz - 2009-09-01, 19:02
:
Też jestem ciekaw.
Wujek mojej mamy robi takie domowe do picia z pigwy. Przepisu nie znam (jak będę miał okazję to zapytam i tu wpiszę, albo zrobię wcześniej). Ale to zajebisty smak ma. I daje popalić do tego.
MrSpellu - 2009-09-01, 19:16
:
Tomasz napisał/a:
Wujek mojej mamy robi takie domowe do picia z pigwy

Ojciec kumpla też robił pigwówkę kiedyś i to wódę, a nie nalewkę. Popytam co i jak.

Ja mam jeszcze zapasy wiśniówy robione podobnym systemem co jeżynówa. Tylko zdeka przesadziliśmy z cukrem i diablo słodka wyszła ;) Marzy mi się własna "pół profesjonalna" aparatura do robienia bimbru.
Rok w rok marnują się ogromne ilości jabłek i śliwek :(
Tanit - 2009-09-26, 19:52
:
A ja mam małe pytanko, bo szukam i ja biedna blondynka nie mogę znaleźć. Chodzi mi o przepis na dębówkę, ale z owoców (żołędzi). Ktoś wie jak, albo ma może książkę gdzieś pod ręką, albo ciekawą stronkę //tanit
martva - 2009-09-27, 08:56
:
Google ;)
Nalewka Prosiaczka
żołędziówka
Wrzuć 'nalewka z żołędzi' albo coś w ten deseń, Googiel uważa Dębówkę głównie za miejscowość ;)
Tanit - 2009-09-27, 09:59
:
no tak... nalewka z żołędzi, jakie to oczywiste o_O
Dzięki za pomoc ^^ Teraz pytanie... jakie my żołędzie nazbieraliśmy o.O
You Know My Name - 2009-11-19, 19:32
:
Mam pół litry spirytusu z Podlasia przywiezionego. Czekam na jakieś ciekawe propozycje wykorzystania, takie aby powstał produkt spożywalny za max. 2-3 tygodnie (dłuższe dojrzewanie odpada - termin spożycia jeszcze nie znany ale w grudniu napewno).
MadMill - 2009-11-19, 19:49
:
Umyć, obrać cienko skórkę, sparzyć gorącą wodą, obsuszyć, zalać spirytusem na 2 dni.

Soczek z grejfjiutów wycisnąć i schować do lodówki.

Po dwóch dniach soczek podgrzać z wodą i cukrem - kwestia gustu, ale na pół litra spirytusu tego wywaru powinno być w granicach 0,5-0,7l. Cukru też w sumie ile się chce. Jedni dają 6 łyżek inni 10. Można miodem słodzić. Jak przestygnie to mieszamy ze spirytusem z którego odcedziliśmy już skórki no i rozlewamy do buteleczek i odstawiamy na tydzień aby się przegryzło.

Cytryny, limonki też pasują. Goździki można dodać jeszcze na początku jak skórki w spirytusie się moczą - tego nie próbowałem jednak.
You Know My Name - 2009-12-15, 00:25
:
Miałem opisać wrażenia z otwarcia pigwóweczki i grejpfrutówki.
Transmisja live z Pszczyny zeszła na inne tematy, więc piszę teraz.
Pigwóweczka miodzio. Podbiła podniebienia użytkowników. Pierwsze komentarze wskazywały, że jest już wigilia i przywiozłem butelkę kompotu z suszu owocowego a to z powodu silnego aromatu goździków, które długo się w niej moczyły. A jako że miała ponad 40 vol. to i do głów uderzyła.
Grejpfrutówka to była już inna kategoria wagowa. Wyciskała łzy z oczu i dech z piersi. Wiedziony wskazówkami doświadczonych bimbrowników postanowiłem ją trochę złagodzić smakowo i dorzuciłem do pozostałej mi butelki dwulitrowej garść rodzynek i kilka goździków (żałuję, że korzenia imbiru nie małem).

Teraz zastanawiam się czy na lekko namoczonych suszonych owocach z korzeniami przed wigilią czegoś nie nastawić //mysli Na połowę stycznia byłoby w sam raz.
MrSpellu - 2010-01-04, 18:51
:
Ostatnio na sesji RPG poszło 3l jeżynomaliny. Gracze byli zmasakrowani (MG czyli ja wymówiłem się ważnym jutrzejszym spotkaniem, ale i tak osuszyłem szklanicę).

Wrażenia smakowe:
bardzo pozytywne
Moc dekoktu: umiarkowana (~30-35%)
Stopień najebania w stosunku do wypitej ilości: masakra.

Pyszne.
martva - 2010-01-04, 20:26
:
Ups, to gdzie ja wrzucałam przepis na mleko martvej, tudzież domowego baileysa? Bo wychodzi na to że dzielnie nie znalazłam wtedy tego tematu :oops:
You Know My Name - 2010-01-04, 20:44
:
Spellsinger napisał/a:
Wrażenia smakowe: bardzo pozytywne
Moc dekoktu: umiarkowana (~30-35%)
Stopień najebania w stosunku do wypitej ilości: masakra.

Ja ów dekokt odbieram następująco:
Wrażenia smakowe: jak u babci lekko sfermentowany soczek z wodą - dodatkowo niezapomniane walory sentymentalne.
Moc: całkiem całkiem
Stopień nastukania: lajcik - nie da się tego syropu wypić więcej niż szklanicę na raz.

Cudny wyrób Spella. Dużo lepszy smakowo od wiśni z chilli.
Lev - 2010-01-04, 20:51
:
martva napisał/a:
Ups, to gdzie ja wrzucałam przepis na mleko martvej, tudzież domowego baileysa? Bo wychodzi na to że dzielnie nie znalazłam wtedy tego tematu :oops:


http://www.zaginiona-bibl...p?p=80769#80769
martva - 2010-01-05, 14:28
:
Wyrzuciłam stamtąd zatem, wklejam tu:
Cytat:
Zrobiłam domowego baileysa i jestem zachwycona. Ale jestem ogólnie fanką alkoholi słodkich, a niezbyt mocnych.
Bierze się puszkę masy krówkowej (lub mleka słodzonego skondensowanego gotowanego w zamkniętej puszce przez 1,5h mniej więcej), wrzuca do miski, wlewa pół szklanki mleka, miksuje, dolewa szklankę-dwie wódki i ewentualnie łyżeczkę kawy rozpuszczalnej rozmieszanej z odrobiną wody/mleka, i znów miksuje. A potem przelewa do butelki (można próbować prosto z miski, ale obserwatorzy nie wykazują tendencji do zrozumienia, chyba że próbowali wcześniej).
Przedwczoraj była masa krówkowa kokosowa (w zapasie mam jeszcze orzechową), dziś toffi ze zwykłego mleka. Dodanie kakao w proszku w czasie miksowania nie było mądrym pomysłem.
Jejku, jej. Dobre.


Zrobiłam jeszcze dwie wersje na Sylwestra: ze zwykłej masy krówkowej i z czekoladowej, Czekoladowa była mniej dobra.
Słynny pisarz Sebastian Uznański je uwielbia ;)
Lev - 2010-01-05, 18:57
:
A jak oceniasz orzechową? Bo chciałam zrobić ostatnio orzechową albo zwykłą ale ogarnął mnie bezwład decyzyjny i pomyślałam, że zapytam o recenzję.
martva - 2010-01-05, 21:12
:
Orzechowej jeszcze nie robiłam, czeka na swoją kolej ;) Ale myślę że masa sama w sobie pewnie jest dobra, i raczej lepsza od czekoladowej (która, jak wspominałam, jest dziwna).
W sumie mogliby zrobić taką masę o smaku marcepana. Marcepan wielbię. A moja sis piła 'mleko' kokosowe z amaretto i myślę że kiedyś pójdę tą drogą ;)
Lev - 2010-01-10, 21:47
:
Trochę zmodyfikowałam przepis martvej, w mojej wersji wygląda to tak:
-zmieszałam łyżkę kakaa holenderskiego z 200ml mleka, zagotowałam,
-zalałam tym kawę i odstawiłam do zaparzenia i przestygnięcia,
-zmiksowałam puszkę (400g) z 300 ml mleka i 400ml wódy (nie całymi), konkretnie kłosówki,
-wymieszałam z kakaokawą,
-wlałam do butelki gdzie na dnie jeszcze zalegała reszta [reszteczka dosłownie] whiskey

to co nie zmieściło się do butli piję z lodem, pychotka
martva - 2010-01-11, 15:02
:
Mocno mlecznie to wygląda :-) Ja może dziś zrobię wersję orzechową, bo rodzice mi wódę kupili :P ale nie wiem czy mi się będzie chciało. To w końcu aż dziesięć minut roboty...
Lev - 2010-01-14, 17:27
:
Ok, więc wygląda to tak:
Zaraz po zrobieniu wydawało się strasznie wódkowe, teraz gdy już się przegryzło należy wstrząsnąć przed użyciem bo kakao i odrobina ziarenek kawy, która przelazła przez sitko osadzają się na dnie. A w smaku nie jest tak strasznie mleczne jak by się mogło wydawać, jednak kawa i kakao dzielnie się przebijają.
martva - 2010-01-14, 18:28
:
Orzechowe jest dobre.
Przegryzanie i wstrząsanie też jest dobre, po 24 godzinach przestaje smakować jak wóda z czymś słodkim, a zaczyna jak gęste, słodkie, alkoholowe coś.
You Know My Name - 2010-01-26, 23:14
:
Skończyłem grapefruitówkę.

Za dwa dni zaczynam eksperyment, wódkę powstałą z zalania suszonych: śliwek, moreli, jabłek, gruszek, rodzynek, korzenia imbiru, goździków i cynamonu spyrolem. Jak się przegryzie (tak po miesiącu, półtora) spróbuję i dobiorę czymś (woda, jakiś sok czy kompot może być) planowana moc: około 41-43%.
You Know My Name - 2010-02-14, 16:12
:
Ech, zeszło się, ale w końcu jest. Kupiłem śliwek kalifornijskich i aby udawały suszone potrzymałem je półtorej godziny w piekarniku na małym ogniu. Wsypałem je do dużego słoja (na oko tak 0,9 lytra). Zalęły ze 60% objętości. Wrzuciłem pomarańczę pokrojoną na ćwiartki, cztery dni wcześniej gęsto nabitą goździkami. Wrzuciłem ze 3 cm sześcienne korzenia imbiru oraz trochę cynamonu (oczywiście nie był mielony). Zalałem to połóweczką spyrolu. Za dwa tygodnie zawartość zleję / wycisnę do gara. Przygotuję mieszaninę wody i miodu (proporcje: na dwie czści spyrolu po jednej części wody i miodu), zagotuję, odszumuję, połączę ze spyrolkiem, dodam jakich przypraw jakby brakowało, zagotuję i porozlewam do butelek.
Premiera w Krakowie na koniec lutego.
You Know My Name - 2010-02-26, 23:53
:
Trunek ma miły dla oka brązowy kolor a swoisty smak miodu gryczanego wspaniale gra ze spyrolem na suszonych w piekarniku śliwkach. Wszystko przenika aromat goździków.
No co tu wiele gadać. Lepsze niż ze sklepu. Metz, Sweet, Jand szykujcie się XD
Za tydzień robię poprawkę, z mniejszą ilością goździków za to z gruszkami suszonymi. Przewiduję kolejny sukces.
You Know My Name - 2010-03-14, 23:40
:
[nie zważając, że piszę sam do siebie]
Mag napisał/a:
Grejpfrutówka to była już inna kategoria wagowa. Wyciskała łzy z oczu i dech z piersi. Wiedziony wskazówkami doświadczonych bimbrowników postanowiłem ją trochę złagodzić smakowo i dorzuciłem do pozostałej mi butelki dwulitrowej garść rodzynek i kilka goździków (żałuję, że korzenia imbiru nie małem).
Miałem przyjemność dziś zapoznać z tzw. odrzutem z eksportu. Trzy miechy temu poczęstowałem teściów moją grejpfruitówką, ale była dla nich za ostra, więc wczoraj odebrałem dekokt i zabrałem dziś w gości do znajomych. Otóż po trzech miechach wódeczka owa nieco "zeszlachetniała" i złagodniała w smaku i naprawdę piliśmy bez popitki (nie tam, że wiele, po prawdzie to nic, czyli połówka na dwu). Zastanawiam się czy po wypłacie nie kupić od razu czterech butli spyrolu i nastwić perspektywicznie na wakacje, Openera, na święta.... Nie wiem tylko czy wytrzymam mając tyle gorzały w domu i nie zacznę "testować jakość wyrobu".

A wódeczka miodowo-goździkowo-śliwkowa była niezła, nie??
Metzli - 2010-03-15, 00:06
:
Mag napisał/a:
Zastanawiam się czy po wypłacie nie kupić od razu czterech butli spyrolu i nastwić perspektywicznie na wakacje, Openera, na święta.... Nie wiem tylko czy wytrzymam mając tyle gorzały w domu i nie zacznę "testować jakość wyrobu".


Ćwicz silną wolę! Niech się chociaż jedna buteleczka ostanie do Openera xD Którą się jakoś przemyci na pole namiotowe, albo lepiej będzie degustacja na plaży :)) Bo smakują mi te twoje wynalazki, chociaż ostatni był trochę dla mnie za słodki. Po którymś tam kieliszku (haha, kto by tam liczył dokładnie xD) miałam już dość. Ale dobre było, to fakt.

Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :perv:
You Know My Name - 2010-03-28, 17:42
:
dziś nastawiłem kolejną wariację na temat suszonych śliwek. Małą paczkę (200 g) obsuszyłem w piekarniku, do słoja dodałem dużą szczyptę pokruszonej gałki muszkatułowej, kilka goździków, kilka ziaren jałowca i kilka ziaren ziela angielskiego. Całość zalałem trzema setkami spyrolu.
Obrałem dwie duże pomarańcze i jedną cytrynę, skórki zalałem dziema setkami spyrolu dodawszy ok 3 cm sześcienne imbiru, kilkanaście gożdzików oraz kilkanaście rodzynek. Do tego słoja za dwa-trzy dni dodam wyciśnięty sok z obranych cytrusów.
Za około 3-4 tygodnie zleję spyrol i dodam mieszankę wody i miodu (z przewagą wody, aby nie przesłodzić jak ostatnio). Zobaczymy co wyjdzie.
W przyszłym miesiącu planuję coś ostrego, bo mam w domu ususzone trzy pikantne papryczki.
MrSpellu - 2010-04-06, 10:19
:
Mam pomysł na dobrą naleweczkę miodopodobną. Mianowicie słoik miodu malinowego zaleję butelką spirytusu. Wcześniej spyrolem może zaleję skórkę od pomarańczy i cytryny z kilkoma goździkami, podsypane rodzynkami (podpatrzone u Maga). Powinno być całkiem mru.

Tak przy okazji w tym roku zasadzę jakieś dwa drzewka wiśniowe. U nas rosną jak głupie i dają naprawdę słodkie owoce. Za jakieś dwa lata będę masowo produkował wiśnię z Chilli :badgrin: Czyli wyzwalacz ochoty na lody czekoladowe :badgrin:
You Know My Name - 2010-04-08, 10:27
:
Ech Spellu, czegóż ten napój nie wyzwala... Nie zapomnij tylko papryki też samemu produkować.

Aha, Spellu, ja do spyrolu dodałem mieszankę 60% miodu i 40% wody i już było za słodkie. Naprawdę. Taka mieszanka jaką produkujesz będzie w ogóle trudna do wydobycia z butli, może mieszaj w słoju?
MrSpellu - 2010-04-08, 10:42
:
Mag_Droon napisał/a:
Nie zapomnij tylko papryki też samemu produkować.

A wiesz, że myślałem nad tym?

Mag_Droon napisał/a:
Aha, Spellu, ja do spyrolu dodałem mieszankę 60% miodu i 40% wody i już było za słodkie. Naprawdę. Taka mieszanka jaką produkujesz będzie w ogóle trudna do wydobycia z butli, może mieszaj w słoju?

Tylko ten miód jest mocno lejny, ale w piwnicy mi się to może faktycznie skrystalizować. Pokombinuję nad proporcjami i ewentualnymi modyfikacjami.

Mag_Droon napisał/a:
Ech Spellu, czegóż ten napój nie wyzwala...

Ten trunek budzi we mnie niedźwiedzia XD
You Know My Name - 2010-04-08, 10:45
:
Cóż, w takim razie byłem Pampalinim Łowcą Zwierząt, nie??
MrSpellu - 2010-04-08, 10:51
:
Ale ja nie wiem czy ja wtedy byłem Grizzly, może zwykłym misiem brunatnym. Bo pod koniec dnia byłem już zwykłą Pandą XD Heh, "Misiu, wódka stygnie" XD
Toudisław - 2010-05-02, 20:05
:
Ajsówka


1 Litr Spirytusu
1 Litr Soku z Jabłek
0,5 Litra Wody ( mineralna )
1/2 Cytryny
ok. 400 gr. Cukierków Ajs ( z biedaronki najlepsze )
szczypta cynamony
Do Garnka wlewamy sok i Wodę. Następnie podgrzewamy i dodajemy sok z cytryny oraz cukierki. Całość mieszamy do czasu rozpuszczenia się cukierków, ciągle mieszając by nie przywarły do dana. Gdy się rozpuszczą zdejmujemy z ognia i dodajemy spirytus powoli mieszając. Gdy roztwór będzie jednolity schładzamy go a następnie przelewamy do butelek. Na dnie może się wytracić osad. To drobne zanieczyszczenia z cukierków i cynamon.
Powinno się przegryźć z 2-3 doby. Podawać schłodzone
You Know My Name - 2010-05-17, 18:36
:
Mag napisał/a:
W przyszłym miesiącu planuję coś ostrego, bo mam w domu ususzone trzy pikantne papryczki
No to chłodzi się. Paczka suszonych gruszek (jakoś z 500 gramów było) oraz jedna suszona papryczka + 0,5l spyrolu. Stało to razem trzy tygodnie. Zlałem to (2 części), dodałem syrop z miodu gryczanego (1 część) oraz część wytawnego kompotu na śliwkach suszonych i skórkach pomarańczowych (twór ten powstał z zalania owoców i skórek w których naciągał poprzedni spyrol wrzącą wodą). Za jakieś 3-4 miechy będzie jak znalazł (na zalewanie smutków za odchodzącym latem, szkoda tylko, że na wieczór na trzech max, no może dzień na dwu).

Edyta:
Ależ wypasione są te gruszki ze spyrolu. Trzeba następnym razem naszykować rozpuszczoną czekoladę i pokrojone kawałki gruszki w niej utopić. Magia :perv:
MrSpellu - 2010-05-29, 11:35
:
Z...zzzzzzzzzzz... zzzzzzz... zzzzzzzzzzz ZNALAZŁEM SKITRANĄ W PIWNICY BUTELKĘ JEŻYNOMALYNY!!! //aaa

Słodki Jezu, jaka ona teraz jest dobra //spell
You Know My Name - 2010-05-29, 12:03
:
dlatego też ostatnio zamiast "czytać swoje rękopisy" wstawiam je do skrzynki pod stolikiem w kuchni i dojrzewają. Planowo od 3 do 6 m-cy. Zobaczymy, może uda się je przetrzymać nawet dłużej.
You Know My Name - 2010-05-30, 20:11
:
Zrobiłem dziś lekarstwo na przeziębienie. Dostałem od teściowej syrop sosnowy (gar młodych odrostów sosnowych potraktowano masą cukru) w ilości 0,7l. Dodałem do tego 0,25 spyrolu, zagrzałem i zlałem do butelek. SUODYCZ (a do tego ma walory lekarstwa). Cymes. Specjalnie zrobiłem słabiutką (25% mocy) aby żona i córka mogły zażywać.
You Know My Name - 2010-06-07, 20:23
:
Miałem w lodówie ćwiartkę spyrolu i bałem się, że mi szkłem przesiąknie. Toteż nabyłem w Biedroncw dwa opakowania suszonej żurawiny (w sumie 200 gramów) i dodałem połamaną (ale nie pokruszoną) laskę cynamonu. Za trzy tygodnie zobaczymy co z tego wyniknie (znaczy za trzy tygodnie zlanie i dobieranie, test "rękopisu" za 2-3 m-ce).
Muszę pamiętać aby w sierpniu i wrześniu aronię zebrać, której mam od zaje..nia na działce. To dopiero będzie zabawa :P
MrSpellu - 2010-06-08, 07:25
:
Mag_Droon napisał/a:
Miałem w lodówie ćwiartkę spyrolu i bałem się, że mi szkłem przesiąknie.

No, z tym to nie ma żartów :P
Mag_Droon napisał/a:
Muszę pamiętać aby w sierpniu i wrześniu aronię zebrać, której mam od zaje..nia na działce.

Nalewka na aronii to Sam Cymesik, jak ktoś oczywiście lubi cierpkie smaki.

Ja już przygotowałem "sprzęt" czyli korkowane butelki (w tym Wielką Butlę z kuchni XD ) Tylko owoce w tym roku mogą być lekko mówiąc "średnie" :/
You Know My Name - 2010-06-08, 08:22
:
Co ty gadasz, wiśnie lubią wysoki poziom wód gruntowych, nie??

Może będzie mi się chciało (zależy jak będzie wyglądać w domu "operacja koniec roku", bo żona ma i egzamin na podyplomówce i full dokumentacji uczniów ze szkoły i świadectwa swojej klasy) zrobić na deser odsączone ze spyrolu żurawiny w czekoladzie. Inna sprawa, że jak się przesadza z alko to nie powinno się folgować z kaloriami, ale to jest takie smaczne... no i ma moc.
MrSpellu - 2010-06-08, 08:23
:
Mag_Droon napisał/a:
Co ty gadasz, wiśnie lubią wysoki poziom wód gruntowych, nie??

Ale wiśnie lubią też słońce :P

Toudisław napisał/a:
Ajsówka

A tak swoją drogą ten przepis znałem już na drugim roku studiów. Chłopaki z AGH przyrządzali przy mnie, później kosztowałem owego schłodzonego dekoktu... i szczerze mówiąc, smakowało jak jabol Goliat Crystal. Paskudne :P
You Know My Name - 2010-06-08, 08:33
:
Mnie dodatkowo kusi aby zrobić "porterówkę" jaką spoczywająca już w pokoju babcia robiła wiele lat temu. Połączenie spyrolu i kilku butelek Grand Imperiala z niewielką domieszką kawy i czekolady mogłoby być piorunujące (dosłownie i w przenośni).
Uch pisząc tak się wkręciłem, że zrobię to napewno za miesiąc.
Toudisław - 2010-06-13, 18:22
:
Cytrynówka.

1. Litr spirulo.
1, 3 Litra wody
koło 3/4 szklanki cukru ( można dać miód i jest fajne )
5-6 dużych cytryn
ciut skórki z pomarańczy kandyzowanej

Cytryny otrzeć na tarełku ze skorki tak by nie dać białego miąższu. Z cytryn wycisnąć sok. Do wody dodać sok skórki oraz cukier / mód i to zagotować. Potem trzymacz troszkę na małym ogniu,. Jak wystygnie dodać spirytus. ( trzeba wcześniej odcedzić skórki )
You Know My Name - 2011-02-22, 11:38
:
Mam ćwiartkę spyrolu i dobre chęci. Czekam na jakieś odświeżające pomysły.
Fidel-F2 - 2011-02-22, 11:39
:
trzeba pić ostrożnie, może wypalić przełyk
MrSpellu - 2011-02-22, 12:07
:
Mag_Droon napisał/a:
Mam ćwiartkę spyrolu i dobre chęci. Czekam na jakieś odświeżające pomysły.

Fidel-F2 napisał/a:
trzeba pić ostrożnie, może wypalić przełyk


Tak też się da, ale może by tak poeksperymentować z owocami? Wiśnie się ograły, susz się ograł, także jeżyny i maliny. Może by tak słodkich gruszek wymoczyć w spirycie? Coś z cytrusami? Polecam wejść na jakiś dział owocowy i zadumać się.
Fidel-F2 - 2011-02-22, 12:33
:
Robiłem kiedyś coś takiego

Spora pomarańcza naszpikowana 44 ziarnami kawy i 4 gozdzikami + 200g cukru zalane mniej więcej 2,5l płynu (stężenie płynu wedle uznania ale nie powinno być niższe niż 50%). Czeka sobie to szczelnie zamknięte 1,5-2 miesięcy. Po tym terminie wyciągamy pomarańczę i karmimy nią kury. Płyn moża degustować lecz zdecydowanie lepiej zlać go do butelczyn i pozwolić postać z pół roku.
You Know My Name - 2011-02-22, 13:06
:
Ja ostatnio cytrusy oraz jeżyny (oddzielnie) zalane czystym spyrolem zmiksowałem po 1,5 m-cu nabierania mocy, powstałą berbeluchę po około 3 tyg. przecedziłem. I stoi od grudnia pod stolikiem w kuchni (po połówce każdego wyrobu zabrałem do Łaka na sylwka) w liczbie trzech flakonów.
Kolejne aronie (połówka) i grapefruity (literek) nabierają mocy.

A gruszeczki ze spyrolu są cudne, tylko w większej ilości zabójcze jak i sama nalewka.

Może zrobię jednak porterówki //mysli
Procella - 2011-02-28, 12:01
:
Porterówka jest dobra :-)

Mag_Droon napisał/a:
Zrobiłem dziś lekarstwo na przeziębienie. Dostałem od teściowej syrop sosnowy (gar młodych odrostów sosnowych potraktowano masą cukru) w ilości 0,7l. Dodałem do tego 0,25 spyrolu, zagrzałem i zlałem do butelek. SUODYCZ (a do tego ma walory lekarstwa). Cymes. Specjalnie zrobiłem słabiutką (25% mocy) aby żona i córka mogły zażywać.

Uwielbiam. Choć wolę o mocy normalnej. I świetnie temu robi odrobina miodu spadziowego.

Mag_Droon napisał/a:
Muszę pamiętać aby w sierpniu i wrześniu aronię zebrać, której mam od zaje..nia na działce. To dopiero będzie zabawa

Z aronii i liści wiśni można zrobić całkiem niezłą "oszukaną" nalewkę, do picia już na drugi dzień (co jest poważną zaletą :mrgreen: ).

Kiedyś piłam pyszną nalewkę na czerwonym pieprzu, ale szczegółów przyrządzania nie znam.
You Know My Name - 2011-02-28, 13:48
:
Pomysł na porterówkę chwilowo idzie w odstawkę. Zaleję spyrolem garść papryczek chili (jalapeno, lubo inne o podobnych możliwościach przepalających), oczywiście wraz z nasionami i zobaczę za 2-3 miechy czy da się to spożyć. Jak będzie zbyt palić to rozrobię to mieszaniną wody i miodu.
MrSpellu - 2011-02-28, 13:55
:
Mag_Droon napisał/a:
Pomysł na porterówkę chwilowo idzie w odstawkę. Zaleję spyrolem garść papryczek chili (jalapeno, lubo inne o podobnych możliwościach przepalających), oczywiście wraz z nasionami i zobaczę za 2-3 miechy czy da się to spożyć.

Magu. W wiśni z chilli zalana była tylko jedna papryczka na butelkę. Przemyśl tą informację.
You Know My Name - 2011-02-28, 13:57
:
To ma być śmierć w butelce. Ultima ratio regis [czy jakoś tak, ale wiadomo o co biega]
MrSpellu - 2011-02-28, 14:02
:
Mag_Droon napisał/a:
To ma być śmierć w butelce.

Do papryki dodaj ziaren czarnego pieprzu :devil:
You Know My Name - 2011-02-28, 14:29
:
Czemu nie //mysli .
Mam już pięć papryczek w sumie tanioszka, niby po 26 pln/kg, ale wyszło tego 68 gramów.
O tym dekokcie już teraz, z czystym sercem, mogę powiedzieć, że będzie ostro!
You Know My Name - 2011-04-02, 10:31
:
Dziś sprawdziłem "jakość" powyższego dekoktu. Wziąłem na język ze trzy krople, spirytusu nie czułem, ale po chwili języka też nie. Rozcieńczyłem połówką spyrolu (była ćwiartka, więc będzie z tego około 1,5l 40-42 % mikstury), aby nie paliło zbytnio i zamykam w słoju na kolejne 1,5-2 m-ce.
You Know My Name - 2011-05-29, 15:58
:
Przeprowadziwszy się mieszkania po teściach odziedziczyłem około 10 litrów soków owocowych (żeby być szczerym to raczej syropy na bazie owoców i cukru). Nie wypijemy tego z rodziną, więc poszedłem do biedronki, kupiłem litr spyrolu i niedługo będę miał 3 litry pre-nalewki (po połowie malina i wiśnia) trzydziestowoltowe.
Zastanawiam się czy sokiem wiśniowym nie zalać również "zajzajeru "paprykowego".
Stary Ork - 2011-10-01, 10:08
:
Panie prezesie, zadanie wykonane. W trakcie prób polowych przeprowadzonych wczoraj w towarzystwie Pani Staryorkowej protopyp jałowcówki Mk I (dwadzieścia osiem jagódek na pół litra spirytusu) wykazał się oszałamiającymi własnościami bojowymi, powalając nas najpierw estetycznie, a potem fizycznie już w proporcji 25 ml na szklankę toniku. A ja, biedny głupiec, raczyłem się do tej pory ścierwami w typie Lubuskiego czy angolskich myszowianek. W kolejce do testowania prototyp korzennej miodówki z rodzaju "Przegląd skrzynki z przyprawami". Waaaaaaaaaaaaaaaagh.
MrSpellu - 2011-10-01, 11:17
:
Konkrety proszę.

1) Jak długo jałowiec leżał w spyrolu?
2) Jagody suszone jak mniemam?
3) Czy roztwór % z jałowcem był rozcieńczany?
4) I nie mówię o toniku...
5) Adres, nazwisko.
Stary Ork - 2011-10-01, 11:29
:
Suszone jagody z paczki jednego z wiodących producentów na rynku, lekko utłuczone i macerowane w spirytusie przez trzy tygodnie, bez rozwadniania, zmiękczone tonikiem tuż przed podaniem, pierwsze podanie prosto z butli, nastepne cedzone przez poczwórną pieluchę tetrową, żeby nie zgrzytało w zębach. Nazwisko, stopień, przydział do wiadomości oficera prowadzącego. Waaaaaaaaaaaagh.
MrSpellu - 2011-10-01, 11:33
:
Stary Ork napisał/a:
Suszone jagody z paczki jednego z wiodących producentów na rynku, lekko utłuczone i macerowane w spirytusie przez trzy tygodnie, bez rozwadniania, zmiękczone tonikiem tuż przed podaniem, pierwsze podanie prosto z butli, nastepne cedzone przez poczwórną pieluchę tetrową, żeby nie zgrzytało w zębach.

Gut. Sehr gut Oberfeldwebel.
Stary Ork - 2011-10-01, 11:36
:
Zum Befehl, Herr Gruppensexfuehrer!
makatka - 2011-10-03, 08:45
:
cytrynówka- ekspresówka vel turbolemoniada

czas przygotowania: zacny, można pić po kilku h
szmoc: na oko coś pod 30-35 voltów
sposób podawania: schłodzona, wchodzi jak soczek
uwagi: w większych ilościach u niektórych użyszkodników wywołuje efekt "chłopaki na górze impreza, wracamy" lub dwudniowego kaca

8 cytryn
2 szklanki gorącej wody
1,5 szklanki cukru
1/2 l spiritus sancti

Cytryny umyć, odkroić dupki, pociąc na grubsze plastry. Cukier rozpuścić w wodzie, zalać cytryny, "podziubać" cytryny widelcem czy inną chińską pałeczką, coby zacniej soki puszczały.Po przestygnięciu dodać spiritus sancti. Zamknąć w szczelnym naczyniu. Odstawić na 8h+ do lodówki. Cytryny wycisnąć, całośc przecedzić, wrzucić do zamrażarki coby temperatury odpowiedniej nabrało. Pić.

malibu

25 deko wiewiórków kokosowych
1/2l spiritus sancti
1 puszka niesłodzonego mleka skondensowanego
1 puszka mleka słodzonego
1 puszka mleka kokosowego

Wiórki zalać spiritus sancti, dać odleżeć jakieś 3 tygodnie. Zalać mlekiem. Pozwolić chwilę się przegryźć. Pić.
Stary Ork - 2011-10-26, 10:49
:
Wczorajsze próby anyżówki własnego wytopu (sześć gwiazdek anyżu, cztery łyżki cukru, ćwiarta spirytusu) okazały się podwójnym sukcesem: primo, wyszła zajebójczo, secundo, po degustacji okazało się, że nikt poza mną nie chce jej pić //spell . Więc na długie, jesienne wieczory cała butla dla mnie, chłechłechłe.
MrSpellu - 2011-10-26, 10:52
:
Na świecie istnieje nikły % zwyroli, którzy lubią smak anyżku.
Zaliczamy się Orku do elity 8)
Fidel-F2 - 2011-10-26, 11:18
:
MrSpellu napisał/a:
Na świecie istnieje nikły % zwyroli, którzy lubią smak anyżku.
mogłoby sie tak wydawać z naszej perspektywy, niemniej są regiony gdzie anyżek króluje, we Francji a szczególnie na jej południu żłopią pastis aż miło
makatka - 2011-10-26, 12:17
:
ooo.. ja tyż lubię percenty z anyżkiem :> i pewnie dlatego Bagiennego Goblina na piołunie i anyżku nie chciał pić nikt poza mną i kumplem.... PFFFFF
Stary Ork - 2011-10-26, 12:22
:
makatka napisał/a:
Bagiennego Goblina na piołunie i anyżku nie chciał pić nikt poza mną i kumplem....



Gdzie można się zapisać? //panda
Tanit - 2011-10-26, 15:39
:
Fidel-F2 napisał/a:
MrSpellu napisał/a:
Na świecie istnieje nikły % zwyroli, którzy lubią smak anyżku.
mogłoby sie tak wydawać z naszej perspektywy, niemniej są regiony gdzie anyżek króluje, we Francji a szczególnie na jej południu żłopią pastis aż miło

tru tru, jeszcze jest Grecja gdzie anyżkowe Ouzo chlają 'dla ochłody' jak to mawiał znajomy Grek :P
lubię ouzo ^_^
Stary Ork - 2011-11-09, 21:46
:
Korzenna miodówka typu przegląd skrzynki z przyprawami przetestowana, niestety, technologia produkcji zaginęła i następna partia będzie mocno improwizowana. A szkoda, bo udała się przezacnie, podpijawszy w trakcie leżakowania bez trudu stwierdziłem, że z biegiem czasu nuta cynamonowa zeszła na dalszy plan, a do przodu wysunęły się goździki. Popijam to cudeńko w proporcji 1:5 z sokiem jabłkowym i jest to para, która pasuje do siebie jak dyktatura do Ameryki Łacińskiej; w pierwszym odruchu smak przywołuje wspomnienia babcinej szarlotki, ale trunek kopie jak swąd z dziadkowych kamaszy. Jestem z siebie umiarkowanie zadowolony. Waaaaaaaaaaaaagh.
makatka - 2011-11-09, 22:33
:
to po kiego się chwali skoro recepture zaginął :evil: ?
MrSpellu - 2012-05-01, 15:40
:
Magó!! Wyelkimi krokami zbliża się sezon nalekwowy, cóż poradzisz?! //panda
You Know My Name - 2012-05-02, 08:55
:
po pierwsze pigwówka, tylko, że trzeba znaleźć źródło pigwy, bo to niezbyt często spotykany owoc. na razie proponuję nabyć suszone gruszki i żurawinę. szybko oddają aromat spirytusowi.
jeżeli chodzi o świeże owoce to gorąco polecam dereń, głóg, różę, wiśnie oczywiście, ale jak wiadomo do owoców jeszcze trochę czasu. nie polecam natomiast truskawek.
MrSpellu - 2012-05-02, 10:17
:
Pigwa to nie problem, ojciec znajomego ma znajomego, który ma działkę.
A na działce krzewy pigwy.
You Know My Name - 2012-05-17, 12:21
:
mam w domu cytrynę, która idealnie się zasuszyła (w całości). Planuję nagotować syropu podtopić w nim ponacinaną cytrynę i goździki a efekt końcowy potraktować spyrolem, zajzajem może być ostry w smaku, ale wypróbować warto.
You Know My Name - 2012-09-25, 10:08
:
Przegryza się pierwszy rzut czeremchówki.
Syrop z zasypanych owoców został zalany spyrolem, same owoce z resztami cukru zalałem Żołądkową czystą. Około 0,75 kg owoców jeszcze puszcza sok, więc sądzę, że około 3,5-4 litry czeremchówki będzie.
Pod koniec tygodnia zrobię też miksturę z 1/4 miodu, 1/4 wody i 1/2 spyrolu, którą zaleję swoją paprykówkę, która nadal wypala język (bynajmniej nie spirytusem). Też będzie tego 3,5 do 4 litrów. Czeka mnie smaczna Wielkanoc i Majówka. Kto wie, może i na Boże Ciało zostanie trochę.

W okolicach świąt znowu zrobię "kompocik" na szuszu owocowo-bakaliowo-przyprawowym a w przyszłym roku będę dodawał zamiast miodu propolis do nalewek - zobaczymy jak to wpłynie na jakość.

Zdrowie Wasze w gardło moje :mrgreen:
You Know My Name - 2012-09-28, 18:53
:
Czeremchówki wyszło 9 flaszek. W okolicach świąt/nowego roku otworzę jedną by skontrolować jakość wyrobu, reszta poczeka do marca-kwietnia. Na Pyrkon będzie w sam raz.
You Know My Name - 2012-10-22, 18:35
:
Cztery pigwy dostałem od teściowej. Niby niewiele, ale od wczorajszego pokrojenia i zasypania cukrem mam już około pół litra syropu. Sądzę, że w sumie może się uzbierać na około 2 litry mocnej (38-40%) nalewki.
Na razie mam piętnaście flaszek dojrzewających produktów regionalnych.
Przyszły rok (Pyrkon, Polcon i może OFF) zapowiada się smacznie.
You Know My Name - 2012-12-10, 20:42
:
Z powodów finansowych zarzucam chwilowo projekt ginu i korzennej miodówki a'la Orqu oraz "kompocików" z suszu owocowego. Może tylko suszone gruszki potraktuję połóweczką spyrolu, żeby mi się nie ckniło do pełnych słojów, bo nalewki podczas naciągania wyglądają nad wyraz estetycznie i są miłym kontrapunktem wobec ogólnego nieładu zwanego kuchnią.
Jezebel - 2013-03-12, 21:17
:
Przed chwilą otwarłam jeżynówkę. I jest... niezła! Trochę za mocna, ale jak na pierwszą w życiu domową nalewkę wyszło naprawdę przyzwoicie. Przepis najprostszy na świecie: jeżyny + cukier + wódka + spirytus. Proporcji nie pamiętam, ale i na nic one nikomu, bo receptura wymaga dopracowania. W każdym razie po udanym debiucie stwierdzam, że na tym się nie skończy ^^ W tym roku może gruszki? Albo wiśnie na rumie?
You Know My Name - 2013-03-12, 22:14
:
Zacznij od gruszek suszonych, świetny efekt dają a same owoce w spirycie są niezłe do deserów.
Jezebel - 2013-03-12, 23:08
:
Dziękuję za inspirujący pomysł. Lubię suszone owoce (oraz alkohole z ich posmakiem, patrz: Bursztyn Krymu <3), więc prędzej czy później pewnie skorzystam.
You Know My Name - 2013-03-13, 10:17
:
Jeżeli tak to rozważ jeszcze szuszoną żurawinę oraz koniecznie zestaw suszonych owoców a'la kompocik wigilijny, koniecznie z cynamonem, imbirem i gożdzikami. Efekt wyborny.
Jezebel - 2013-03-13, 10:25
:
Nie wątpię, bo brzmi to przepysznie :)
Procella - 2013-03-13, 12:11
:
Początek nowego sezonu już niedługo - sosnówka pierwsza. Kusi mnie, żeby wzbogacić ją odrobiną pędów świerkowych, myślicie, że to dobry pomysł? //mysli
MrSpellu - 2013-03-13, 12:22
:
Miodu dodaj. Jeżeli się da upolować, to sosnowego.
Procella - 2013-03-13, 12:28
:
Dodaję, spadziowego zwykle.
You Know My Name - 2013-05-29, 11:46
:
Zrobiłem inwentaryzację i widzę, że jest słabiutko.
Litr dość słabego (ok 30 volt) syropu sosnowego, 0,7 mocnej pigwówki (niestety musi jeszcze długo leżakować, bo pigwy miałem mało), połówka paprykówki i 1,2 l czeremchówki.
Jakoś się rozeszły, kruca bomba.

Ale mam obietnicę, że będę miał moc czeremch pod koniec lata, więc naciągnie jeszcze kilka litrów.
MrSpellu - 2013-05-29, 18:47
:
A mi się we łbie zrodził szatański pomysł. Rabarbarówka :freak:
martva - 2013-05-29, 19:37
:
O rany, jaka ona jest ładna!

Wszystkie nalewki moich rodziców smakują jak kolorowy spirytus, a ja wolę kiedy bardziej czuć ten niealkoholowy składnik; chyba spróbuję w tym roku sama. Zacznę od kwiatu czarnego bzu.
MrSpellu - 2013-05-29, 19:58
:
E... dobra nalewka to taka, w której najpierw czujesz bukiet, a potem moc. Nigdy odwrotnie.
martva - 2013-05-29, 20:09
:
tak, i pewnie nie powinno się jej rozcieńczać wódką, jak wyjdzie za mocna.
MrSpellu - 2013-05-30, 08:21
:
To jest raczej zły pomysł :)
martva - 2013-05-30, 09:55
:
Pfff, wytłumacz im to.

Kiedyś wyleziona spod prysznica, w ręczniku, zabieram się do mycia zębów. Wpada moja siostra ze szklaneczką jakiegoś czerwonawego płynu. Komuś chciała sprezentować nalewkę. Spróbuj i powiedz czy czuć z czego to jest - żąda. Ostrożnie wącham - czuć alkohol. Próbuję, kaszlę przez chwilę. Wiśnia? zgaduję. Nie, próbuj dalej. Obstawiałam jeszcze truskawkę i cośtam, a okazało się że to dzika róża. Ni wuja bym nie zgadła, a potem musiałam usiąść żeby umyć te zęby, bo na stojąco się bałam.

Najlepsze nalewki na świecie robi Kasia U., są bardzo słodkie, gęste, smakują słońcem i owocami. Alkohol jest gdzieś w tle i delikatnie rozgrzewa.
MrSpellu - 2013-05-30, 11:28
:
Jak robiłem wiśnię z chilli, to smakowało jak wiśnia z chilli. Podobnie jeżynomalina :mrgreen:
Asuryan - 2013-05-30, 12:25
:
martva napisał/a:
Najlepsze nalewki na świecie robi Kasia U., są bardzo słodkie, gęste, smakują słońcem i owocami. Alkohol jest gdzieś w tle i delikatnie rozgrzewa.

Bardzo zdradliwe. Ale i tak zdradliwością nic chyba nie przebije babcinych win - smakują jak dobry kompot, a potem jest problem by wstać od stołu... o chodzeniu w linii prostej nie wspominając :mrgreen:
martva - 2013-05-30, 12:41
:
Asuryan napisał/a:
Bardzo zdradliwe.


Ale za to jakie dobre! XD
MrSpellu - 2013-08-05, 09:06
:
Wczoraj, w ramach manewrów wojskowych Baal vs Tytan, na najwyższym szczeblu dowodzenia poszedł litr domowej rabarbarówki mojej produkcji.
Powiem krótko, pozamiataliśmy się :badgrin:

Efekt smakowy był nieprzeciętny. Najpierw czuć był specyficzny, kwaskowy smak rabarbaru. Później bardzo wyraźny słodki posmak... efekt użytego cukru trzcinowego. I na koniec, jak już spłyneło, potężne uderzenie mocy... łagodzone przez kwaskową słodycz. Waliliśmy to bez popity, a woltaż był srogi, bo w okolicach 50-55%.

Rano brak kaca. Nic, zero, null. Prysznic, kawa, śniadanie i czuję się lepiej niż przez kilka ostatnich dni :mrgreen:

@

a Żarniakowi urwał się film :badgrin:
sanatok - 2014-04-15, 15:33
:
Jakiś dobry patent na porterówkę?
sanatok - 2014-10-26, 20:44
:
Patent na porterówkę znalazłem, podzielę się po testach.

Wczoraj nastawiłem 48 litrów cydru. 108 kg jabłek, 60% do 40%; szampion (słodycz) i szara reneta (kwasota). Wyszło strasznie słodkie (15* BLG), także cydr będzie strasznie mocny (7-8%?). W tym roku zadałem go drożdżami cydrowymi, w zeszłym do piwa (wypadły słabo) i do wina (wypadły lepiej, ale i tak nie byłem zadowolony). 4 litry soku odstawiłem na bok, bez drożdży, chcę zobaczyć co wyjdzie z tych, które naturalnie występują na skórkach jabłek.

Sama robota - masakra - wszystkie jabłka trzeba było - wiadomo - umyć, pokroić i przerobić sokowirówką - do kija z taką robotą, zajęło mi to ze 12 godzin - nie licząc sprzątania kuchni, która wyglądała jak rzeźnia. Bez prasy do owoców nie ma co podchodzić do tej roboty.
Stary Ork - 2014-10-27, 23:04
:
Czyli można sobie nastawić 4 litry soku i liczyć, że wyjdzie co pijalnego? Bo o Twojej skali nie mam co marzyć, a cydr misie bardzo. 4 litry to powinno być 8-10 kilo jabłek, przypuszczam? Daj jakieś instrukcje krok po kroku, bo jestem zielony, a może drzemie we mnie nieodkryty talent //orc
sanatok - 2014-10-28, 10:13
:
W paru słowach - zrobienie cydru to kaszka z mleczkiem.

1. Wstajesz o 3 w nocy, ubierasz się na czarno, z garażu zabierasz nóż do tapet, metalowy pręt i skrzynkę, ew. przyczepkę z dziadkowym maximem. Następnie klucząc bocznymi drogami, pod osłoną nocy wybierasz się na giełdę, gdzie groźbą i przemocą zaprowadzasz sprawiedliwość społeczną kolektywizując 10 kilo jabłek - 6 kg jabłek słodkich (Lobo, Champion, Cortlant, Ligol...) i 4 kg jabłek kwaśnych (Wostok, Szara Reneta, Antonówka), tak przynajmniej zalecają Ci co się w miarę znają - ale możesz też przyjąć inne proporcje, albo zrobić na czym masz - twój cydr, twoje zasady. Inny proponują np. 60% słodkich 30% kwaśnych 10% dzikich / winnych.

2. Wracasz do domu (po drodze pozbywając się ciała), myjesz jabłka dokładnie z brudu, oprysków i resztek krwi. Wycinasz wszelkie nadpsute elementy, czarne kropy, brązowe plamy, wystające polipy, pomioty Cthulhu i obicia. Nie skalpujesz, znaczy nie obierasz. Kroisz na ćwiartki, wycinasz ogonki i czarne pypcie na dole - nie wycinasz wątroby, tfu, gniazda.

3. Wpierdalasz wszystko do sokowirówy - warto ją jakoś wcześniej zdezynfekować.*

4. Otrzymasz sok i masę piany/drobinek miąższu, które będą się zbierać na jego powierzchni trzeba ją zbierać i wyrzucać - ponoć można z niej zrobić także powidła, nie próbowałem - ja zbierałem drobnym sitkiem, było tego jakieś 400 ml na 1 litr soku.

5. Siarkujesz sok - tu sprawa jest dyskusyjna - część ludzi uważa to za świętokradztwo, ale generalnie wydaje mi się, że jest to lepsze wyjście, zwłaszcza jak masz 'nieswoje' jabłka , daje więcej kontroli, podnosi jakość i daje większość pewność, że nic cydru raczej nie popsuje - co mi właśnie uświadomiło, że ja swojego nie zsiarkowałem (zapomniałem) %^@%!, #^@$%!, i %^@6! mam nadzieję, że się nie popsuje. W każdym razie robisz to następująco: pirosiarczan potasu dodajesz do soki w ilości 50 mg na L i odstawiasz na kilka godzin. Siarkowanie ma zabić i utrudnić rozwój dzikim drożdżom żyjącym na jabłkach, bakteriom i pleśniom.

6. Mierzysz balingometrem zawartość cukru.

6. Propagujesz drożdże - wydaje się najmądrzejszym użycie aktywnych drożdży (nie wymagających robienia matki drożdżowej - oszczędzasz czas) do cydru Wlewasz do kubka jakieś 100 ml przegotowanej wody, czekasz aż ostygnie do 20-25*C, zdecydowanym ruchem rozrywasz torebkę i wrzucasz drożdże do wody na 20 minut. Możesz też spróbować fermentacji spontanicznej, czyli nie siarkować soku, nie dodawać drożdży - dzikie drożdże występujące na skórkach jabłek powinny dać radę - proces będzie trwał dłużej i nie wiesz co uzyskasz - może supercydr a może gówno.

7. Dodajesz drożdże i pożywkę do soku.

8. Zatykasz baniak rurką fermentacyjną, nalewasz do niej wody i zostawiasz.

8. Drożdże zjadają cukry, uprawiają dziki seks i jednocześnie srają alkoholem. Różne są teorie co do temp. fermentacji - jedni zalecają 20-24*C, inni około 20*C, jeszcze inni, że długa fermentacja w niskich temp. (ok. 15) pozytywnie wpływa na smak, a jeszcze inni, że to wszystko pic na wodę, trzeba użyć drożdży lagerowych i fermentować pomiędzy 8-10*C. Ja staram się trzymać 18-21*C.

9. Po jakimś tygodniu czy tam dwóch fermentacja burzliwa powinna się zakończyć - zlewasz wtedy cydr z nad osadu do sterylnego pojemnika na tzw. fermentacje cichą - niektórzy zlewają i po kilka razy, aby uzyskać większą klarowność. Teraz można przenieść cydr do zimniejszego pomieszczenia(15?) i zostawić w spokoju. Dla pewności, że fermentacja burzliwa się zakończyła znów mierzysz zawartość cukru i porównujesz z wynikiem początkowym.

10. Po powiedzmy dwóch tygodniach fermentacji cichej zlewasz cydr z baniaka do butelek, dodając do każdej nie więcej niż 4g cukru na 0,5L (resztki drożdży dojedzą cukier i cydr się nagazuje). Zachować uwagę, jeżeli dodasz za dużo cukru, albo okaże się, że cydr do końca nie dofermentowały cukry zawarte w soku to cydr się przegazuje - może wychodzić z butelki, może z butelki epicko spierdalać na sufit, a może i rozsadzić butelkę - lepiej, żeby wtedy nikt nie trzymał jej w łapie... - w zależności od rodzaju butelki efektu mogą być różne - może odpaść dno, może wystrzelić szyjka, butelka może rozpaść się na dwie części, albo na pierdylion kawałków które powbijają się w ścianę. Nie zdarzyło mi się to jednak z domowy cydrem ani piwem, co najwyżej z kupnym. Robić na trzeźwo i wszystko będzie ok. W tym momencie można też cydr dosłodzić, ja swój zostawiam wytrawny (jak ktoś chce dosłodzi sobie w szklance) - w każdym razie słodzik musi być z tych, których drożdże nie rozkładają - stewia albo słodzik z Lidla (nie pamiętam co tam jest, cukier brzozowy - ksyolit?).

11. Kapslujesz kapslownicą i zostawiasz na kilka dni w temp. pokojowej po czym wynosisz gdzie chcesz, ja trzymam w komórce na klatce schodowej. Po dwóch tygodniach cydr powinien się
nagazować (i już nadawać do picia), z czasem będzie jednak coraz lepszy (m.in. zanikał będzie smak drożdży) jak i będzie się klarował (może zająć miesiące nawet - jak mocno zależy Ci na klarowności to w trakcie warzenia można dodać jakieś enzymy rozbijające pektyny, albo potraktować go podczas butelkowanie żelatyną). Podobno najlepszy jest po ok. 4-6 miesiącach od zabutelkowania, trudno stwierdzić - robiłem póki co dwa razy i żaden tyle nie dotrwał dłużej niż 2-3 miesiące. Dlatego teraz robię więcej i mam zamiar zacząć go pić dopiero w okolicach maja/czerwca.

*generalnie wszystko co dotyka jabłek i soku po myciu powinno być zdezynfekowane - noże, miski, dłonie sokowirówka, butelki, kapsle, baniak, korek, rurka fermentacyjna, rurka którą obciągasz cydr (najlepiej przepuścić przez nią środek) - ja używam do tego CLO2, ale może być z tym na taką małą skalę za dużo zachodu. Można użyć OXI, albo pirosiarczanu.

Potrzebny ekwipinek:
1. sokowirówka/prasa do owoców
2. balingometr (w Obi koszt koło 12 zł, ale prawie na pewno można znaleźć taniej)
3. drożdże + pożywka (Internet, albo Obi - koło 4-5 zł)
4. sylikonowa rurka czy cokolwiek innego do obciągu cydru (Obi, internet koło 5-8 zł)
5. baniak do fermentacji, rurka, korek (różnie, niektórzy używają baniaków po wodzie mineralnej)
6. pirosiarczan potasu (Obi, internet
7. środek do dezynfekcji (np. nadwenglan sodu - ok. 12 zł)
8. jabłka (ja dostałem po 1 zł za kilo)
9. kapslownica (koło 50 zł, lepiej pożyczyć, można też lać w butelki do szampana, ale nie wiem jak wtedy zakorkować)
10. butelki po piwie, lepiej zwrotne, są wytrzymalsze.

Największym zagrożeniem jest brak higieny i muszki owocówki, które roznoszą bakterie octowe. Cydr nie jest jednak tak wrażliwy jak piwo - na spokojnie da się to ogarnąć.

No i w sumie tyle. Jeżeli chodzi o smak - jak dla mnie cydr wychodzi lepszy niż 90% dostępnych komercyjnie - może dlatego, że prawie zawsze są słodkie, a ja wolę wytrawne.

Dodatkowe źródła informacji:
http://www.cider.org.uk/content2.htm
http://www.howtomakehardcider.com/
http://krainacydru.pl/

P.S. Post do edycji, może o czymś zapomniałem, jak wrócę z tyry wieczorem to przejże i poprawie.
P.S. S. Zawsze możesz też spróbować zrobić tzw. 'cydr kartonikowy', ja na próbę nastawiłem 4 litry na soku jabłkowo-gruszkowym. Cydr wyjdzie słabszy (gorszy), ale mniej roboty a i tak imho lepszy niż Lubuski. http://forum.craftbrewing....php?f=18&t=344
Stary Ork - 2014-10-28, 10:21
:
Dzięki, zwłaszcza pozyskiwanie surowca wydaje się zabawne //orc
Luinloth - 2015-01-05, 13:11
:
Zmodyfikowałam przepis na baileysa i wyszło całkiem zacnie:

Cytat:
Składniki:

¼ l whisky -> serio? SERIO?! oczywiście, że 0,5 l
1 puszka mleka skondensowanego słodzonego -> 0,5 l niesłodzonego + jakieś 80 g cukru
½ szklanki śmietany kremówki (może być 18% byle była słodka)
2 łyżki cukru pudru -> nope
1 czubata łyżeczka kawy rozpuszczalnej
½ łyżeczki cukru waniliowego -> 45 g !!! (3 paczki)


Czemu tak? Ano dlatego, że w mleku słodzonym cukier stanowi jakieś 40%, czyli w półlitrowej puszce mamy go 200 g. Dla mnie to jest po prostu za dużo. Większość przepisów realizuję na zasadzie "połowa cukru mniej", tutaj obcięłam 75 g :)
Musiałam więc wziąć mleko zagęszczone niesłodzone i doprawić sobie cukrem sama - korzystając z tej okazji, sporą część cukru zamieniłam na waniliowy.

Rozpuszcza się cukier (waniliowy i zwykły) w mleku i całość się zagęszcza*. Kawę zalewa się wrzątkiem w ilości jak najmniejszej, żeby się tylko rozpuściło. Po przestudzeniu do masy mlecznej dolewa się śmietankę i kawę. Miesza się, stopniowo dolewając to, co najistotniejsze. Przelewa się do butelek i przez tydzień trzeba nimi raz dziennie potrząsać i podziwiać je na półce, potem już można pić.

Wychodzi tego litr, woltaż 20%.

____________________
* Standardowo gotuje się puszkę z mlekiem przez kilka godzin, potem studzi całą noc, ale znalazłam w internetach sposób prostszy i szybszy:


Cytat:
Przygotować dwa naczynia do zapiekania - jedno mniejsze, drugie większe. Do mniejszego naczynia wlać mleko, przykryć je folią aluminiową i umieścić w większym. Następnie większe naczynie wypełnić wodą, do połowy wysokości i wstawić do piekarnika.

Piec w temperaturze 210ºC, przez około godzinę.


Następna w kolejce będzie porterówka. I likier kokosowy. Za owocowe się raczej póki co nie biorę, może wymyślę coś z orzechami albo z kakao.
martva - 2015-01-05, 15:39
:
Po co gotować puszkę z mlekiem, jak można kupić gotową masę krówkową w puszce, czyli dokładnie to samo ale bez babrania? ;)
Luinloth - 2015-01-05, 17:12
:
Masa w puszkach jest od jakiegoś czasu, kiedyś ludzie musieli sobie radzić ;)

Ja się babrać muszę tylko dlatego, że nie odpowiada mi proporcja mleka do cukru w gotowcu i moim zdaniem ten likier jest o wiele sensowniejszy w wersji mniej słodzonej. Gdyby nie to, lenistwo by wygrało.
martva - 2015-01-05, 17:54
:
Twój przypadek jest dla mnie całkowicie jasny i zrozumiały, natomiast gotowanie puszek ze skondensowanym słodzonym mlekiem w sytuacji kiedy masę krówkową/kajmakową/łotewer można od ładnych paru lat kupić w tych samych miejscach, w których można kupić mleko skondensowane - zupełnie nie ;) A ludzie to robią zaskakująco często, nadal :)

Swoją drogą te wszystkie okołomleczne likiery na bazie masy krówkowej uwielbiam, chociaż używam wódy zamiast whisky - ostatnio trafiłam na przepis z orzechową Soplicą i myślę że to jest Plan.
You Know My Name - 2015-01-05, 18:06
:
Ciekaw jestem, czy efektu Soplicy orzechowej, która swoją drogą świetnie się sprawdza w shotach z mlekiem skondensowanym, nie dałoby się osiągnąć dodając tartych orzechów do mleka przed zagęszczaniem w piecu. Możnaby dodać do smaku też np nieco imbiru, goździków, kardamonu, tartych migdałów. Ale pewien efektów nie jestem.
martva - 2015-01-05, 19:06
:
IMHO nie dałoby się, bo zamiast aksamitnie gładkiego płynu dostałbyś aksamitnie gładki płyn z trocinami ;)

Ha, w ogóle z niewielką pomocą internetu odkryłam, że miałam kiedyś smakowe masy krówkowe, z czekoladą była obrzydliwa, ale kokosowa i właśnie orzechowolaskowa dawały radę. Ale dawno ich nie wiedziałam.
Fidel-F2 - 2015-01-05, 21:28
:
A gdyby zlać dostane znad trocin?
Luinloth - 2015-01-06, 10:41
:
Może lepiej zalać orzechy, przyprawy i cokolwiek wódką/spirytusem i zostawić na parę dni do naciągnięcia, a dopiero potem zabrać się za mleczną część?
You Know My Name - 2015-01-06, 14:39
:
Trza spróbować, nie?
Luinloth - 2015-01-06, 15:14
:
Też tak sądzę. Ale pierwsza w kolejce porterówka, potem malibu pewnie :)
sanatok - 2016-03-29, 13:01
:
Khem... chciałem się pochwalić, że biorę udział w Toruńskiej Bitwie Piwowarów, i tydzień temu awansowałem do 1/4 finału. Kategoria: american wheat.

Zasyp był prosty: słód pale ale + pszeniczny mniej więcej 50/50, zacieranie na bardzo wytrawnie, chmiele: Chinook na goryczkę, Amarillo, Simcoe, Citra na aromat. Pominąłem klasyczne chmielenie na smak, a na aromat chmiel poszedł na dwie ostatnie minuty gotowania, później na chłodzenie i na 'zimno'. Piwo odfermentowało głęboko do ok. 1*BLG co dawało przy ekstrakcie początkowym 13*BLG ponad 6% alk. Piwo wyszło bardzo chmielowe (aż za!), bardzo wytrawne (aż za!) i z umiarkowaną goryczą. Pachniało i smakowało nieźle - jednakże piwo rywala smakowało mi dużo bardziej - było zdecydowanie gładsze, delikatniejsze i bardziej pszeniczne, moje to jednak był bardziej jebutnie nachmielony ale z dodatkiem pszenicy, a nie american wheat. W następnej rundzie: witbier + owoc, w planach dwie warki testowe - jedna z kaki, druga z melonem/kiwi.
Stary Ork - 2016-03-29, 15:35
:
I tak wygrają Eldarzy na scatbajkach albo dropcentki na Tigrze. Ale trzymam kciuki, give'em Hell //spell2
MrSpellu - 2016-03-30, 08:00
:
A odłożył dla nas po butelce? --_-
sanatok - 2016-04-08, 14:36
:
Stary Ork napisał/a:
give'em Hell //spell2


As you wish.

Cytat:
A odłożył dla nas po butelce? --_-


Jak macie jak odebrać to czeka :)
You Know My Name - 2016-09-30, 10:12
:
Dziś nastawiam sie na nastawianie.
Czekają: owoce pigwowca (klasyk), lekko przemrożone owoce głogu z kilkoma owocami róży.
Kusi mnie jeszcze jałowcówka wg przepisu StaryOrkowego, jak go odkopię.
Trochę boli mnie, że na spyrol będę musiał worek monet wyłożyć, ale jak chce się dobrego, to trzeba.
Pierwsze degustacje, zgodnie z tradycją, na Polconie W Lublinie.
Fidel-F2 - 2016-09-30, 10:31
:
Gdzie ten przepis Orka?
You Know My Name - 2016-09-30, 10:55
:
http://www.zaginiona-bibl...p=141778#141778
i dalsze.
Fidel-F2 - 2016-09-30, 11:16
:
Thx

Pigwówki zrobiłem dwa gatunki, może skuszę się na jałowcówkę.
You Know My Name - 2016-09-30, 11:49
:
Fidel-F2 napisał/a:
Pigwówki zrobiłem dwa gatunki
jak?
Fidel-F2 - 2016-09-30, 12:09
:
Jedna na samej pigwie, druga z aromatycznymi dodatkami.
MrSpellu - 2016-09-30, 12:41
:
Ja w sumie muszę sprawdzić czy moja truskawkowa rabarbarówka się już dostatecznie przegryzła //panda Potencjał na drugą jeżynomalyne :freak:
You Know My Name - 2016-09-30, 12:42
:
Zaczniesz sprawdzać jakość wyrobu i nic nie zostanie...
Daj przynajmniej roczek postać.
MrSpellu - 2016-09-30, 12:47
:
No już rok stoi //panda Nawet więcej //panda
MrSpellu - 2016-09-30, 12:49
:
Stoi skitrane w warsztacie. I będę tego używał jako stabilizatora drgań przy malowaniu figurek //spell