Elektra napisał/a: |
Ciekawe, czy komuś zechce się przeczytać tego posta do końca... ;P |
Elektra napisał/a: |
Kilka miesięcy temu ukazało się wznowienie Diamentowego wieku, powieści o świecie przyszłości, po rewolucji kulturalnej, w którym króluje nanotechnologia.
Jakoś ta książka nie potrafiła mnie wciągnąć, bardzo podobała mi się konstrukcja i dopracowanie świata, ale... czegoś mi brakowało. No i zakończenie okazało się jakieś takie niepełne. |
MadMill napisał/a: |
nie Lekcjonarz i Nell wcale nie nudziła, ani nie irytowała. |
Mad napisał/a: |
Pięknie pokazane to o czym uczyłem się na studiach odnośnie globalizacji od strony ekonomii. |
ghosia napisał/a: |
Przymierzam się do przeczytania "Zamieci" |
ASX76 napisał/a: |
W pierwszej kolejności martwiłbym się jednak o los "Cryptonomiconu". |
MadMill napisał/a: |
Co do wydania w Polsce Anathem. Z jednej strony Mag, a z drugiej może ISA to złapie i wyda jak poprzednie Stephensony. ISA może nie ma renomy Maga, ale te pozycje im się udały - mnie się podobają. (...) |
MadMill napisał/a: |
Cieszycie się? Bo ja tak! |
Tigana napisał/a: | ||
A jest z czego? Powiem szczerze, ze nie rozumiem tych zachwytów nad facetem , cóż są gusta i guściki. Może kiedyś sie do niego przekonam, ale nie nastąpi to chyba za szybko. Lepiej żeby MAG wziął się za Kearneya. |
ASX napisał/a: |
Mi także wydanie książek Neala przez ISĘ się podoba (ze względu na duży format i HC) jednak wolałbym, gdyby "Anathem" wypuścił u nas MAG, ponieważ liczę, że wydrukują knigę na białym papierze i że zapewnią tłumacza odpowiedniej klasy. Z drugiej strony trochę się boję, że nie dadzą HC - u ISY są chyba na to większe szanse. Ponadto MAG ma tyle książek w planach... Już sam nie wiem...
|
ASX76 napisał/a: |
Cieszylibyśmy się jeszcze bardziej, gdyby MAG zainteresował się szybkim wydaniem tej książki, oczywiście w miarę możliwości tj. żeby nie czekać na nią do 2011. |
Tigana napisał/a: |
A jest z czego? Powiem szczerze, ze nie rozumiem tych zachwytów nad facetem, cóż są gusta i guściki. |
Tigana napisał/a: |
Powiem szczerze, ze nie rozumiem tych zachwytów nad facetem , cóż są gusta i guściki. |
Tigana napisał/a: |
Lepiej żeby MAG wziął się za Kearneya. |
batou napisał/a: |
Wiem, że już dawno jest po nakładzie i trzeba szukać w antykwariatach i na Allegro, ale można to kupić, więc jeśli wznowienie tej książki miałoby blokować nową powieść to moim zdaniem można poczekać. |
batou napisał/a: |
Co do wydawania Stephensona to nie jestem obłąkany na punkcie tego, że ma to wydać MAG i nikt inny. Zysk potrafił wydać jego książki, ISA potrafiła je świetnie wznowić, a Cryptonomicon wydany przez Prószyńskiego też jest w porządku. Wyda MAG - kupię, wydałby ktoś inny - też.
No właśnie. Cryptonomicon był już wydany. Wiem, że już dawno jest po nakładzie i trzeba szukać w antykwariatach i na Allegro, ale można to kupić, więc jeśli wznowienie tej książki miałoby blokować nową powieść to moim zdaniem można poczekać. |
MadMill napisał/a: |
Mag ma Crypto |
AM napisał/a: |
Tylko Mag i nikt inny |
Elektra napisał/a: |
A Cryptonomicon można kupić... za ponad 100 zł na allegro. No naprawdę super pomysł. Lubię kupować książki, ale bez przesady... |
batou napisał/a: |
W sumie niedawno można było kupić za 30 Zł, |
batou napisał/a: |
Nie przeczę, że piszę to lekko egoistycznie z pozycji posiadacza |
Elektra napisał/a: | ||
Patrząc na to, jak 'wspaniale' sprzedaje się Cykl Barokowy, nie byłabym taką optymistką. A w ogóle wolałabym najpierw Cryptonomicon. Nawet podzielony. No ale nie ma to jak podniecać się wydaniem książki, o której kompletnie nic nie wiadomo..., gdy zna się tylko autora i tytuł... |
Elektra napisał/a: |
A jak możesz rozumieć, gdy przeczytałeś 20 stron jego książek? Równie dobrze mógłbyś w ogóle nie przeczytać. Jeszcze trochę i będziesz go oceniał tak, jak niektórzy oceniają Harry'ego Pottera, czy inną fantastykę, w ogóle tego nie czytając, tylko słysząc to, co w mediach gadają. |
Tigana napisał/a: | ||
A jest z czego? Powiem szczerze, ze nie rozumiem tych zachwytów nad facetem |
AM napisał/a: |
Orgia pomysłów i wyobraźni. Być może arcydzieło? |
romulus napisał/a: |
Jego nazwisko jest dla mnie wystarczającą rekomendacją, aby kupić ksiązkę w ciemno. Nawet jeśli będzie to analiza książki telefonicznej Nowego Jorku. |
AM napisał/a: |
Tylko Mag i nikt inny I w następnym roku (i niestety) Cryptonomicon... |
Toudisław napisał/a: |
A nie wie ktoś czy ISA planuje wydać DW i Zamieć w miękkiej okładce po bardziej przystępnej cenie? Fajnie by było. |
Toudisław napisał/a: |
Ale kiedyś wyda? mam nadzieję |
ASX76 napisał/a: |
To teraz nawet Elektruś nie będzie dziwiła się naszemu zdrowemu podnieceniu. |
AeSIKsik napisał/a: |
Madku Nie wiem czy wytrzymam. |
Elektra napisał/a: |
No przecież jest napisane, że w przyszłym roku. |
AM napisał/a: |
I, jeśli okaże się to być prawdą, czeka nas coś wielkiego. |
Elektra napisał/a: |
Pewnie wie Grzegorz Szulc. Spróbuj może zapytać na forum ISY.
|
Toudisław napisał/a: |
Pytam o to kiedy będzie wydany a nie kiedy planuje się go wydać. Czyli o bardziej realną datę. |
Elektra napisał/a: | ||
(...)
A co zrobisz? |
ASX76 napisał/a: |
Ja tam na poważnie wezmę się za cykl Barokowy, kiedy zostanie w całości wydany - wolę przeczytać jednym ciągiem całość, bez przerw. |
Toudi napisał/a: |
A nie wie ktoś czy ISA planuje wydać DW i Zamieć w miękkiej okładce po bardziej przystępnej cenie? Fajnie by było. |
Toudisław napisał/a: |
Ustrój świata miła już być wydany i co ? Pytam o to kiedy będzie wydany a nie kiedy planuje się go wydać. Czyli o bardziej realną datę. |
ASX76 napisał/a: |
P.S. Nie dałoby się nieco ograniczyć Panu Wojtkowi wakacji |
ASX76 napisał/a: |
Błagam, dajcie twarde okładki... |
Elektra napisał/a: | ||
Jesteś okrutny. I nie patrzysz realnie. Jeśli tłumacz będzie przepracowany i nie będzie miał kiedy odpocząć, będzie gorzej pracował. Czyli będzie gorzej przetłumaczona książka. Czy naprawdę chcesz tego? Byle co, byle szybko? |
ASX76 napisał/a: |
Przecież tylko żartowałem o czym świadczy emotikonek na końcu pytania. Bądź co bądź nie został tam postawiony przypadkowo... |
ASX76 napisał/a: |
Chodzenie po dżunglach w Azji, że o górach już nie wspomnę, zdaje się nieco ryzykowne. Powiedziałbym raczej, że martwię się o zdrowie wycieczkowicza, a nie wykazuję okrucieństwem. |
AM napisał/a: |
A może wydamy Stephensona w Uczcie Wyobraźni? |
AM napisał/a: |
Anathem ukaże się asap. Przypuszczam, że albo w czerwcu, albo wrześniu następnego roku (mam nadzieję, że w jednym tomie, choć pewnie w cenie Lodu Dukaja). Wojtek zacznie go tłumaczyć gdzieś tak koło października (w wakacje będzie chodził po dżunglach i górach w Azji). Potem czeka nas jakieś 5-6 miesięcy tłumaczenia i 3 miesiące na prace redakcyjne oraz druk (a więc jednak wyjdzie chyba po wakacjach). |
AM napisał/a: |
A może wydamy Stephensona w Uczcie Wyobraźni? |
AM napisał/a: |
A może wydamy Stephensona w Uczcie Wyobraźni? |
Elektra napisał/a: |
Rozumiem, że w cenie Lodu, ale format taki by nie był? Bo jeśli objętościowo książka jest podobna, to może lepszy byłby format Hyperiona (bo jak już miałabym wybierać, to wolę czytać taką cegłę jak Hyperion niż taką jak Lód (i to jeszcze takimi małymi literkami... )). |
AM napisał/a: |
A może wydamy Stephensona w Uczcie Wyobraźni? |
MadMill napisał/a: | ||
A Uczta nie miała być czymś nowym? Powiewem świeżości, zazwyczaj nowi autorzy, debiutanci nawet. Coś co wyrywa się poza wszelkie szablony? Broń Boże, żeby stawiał Stephensona niżej niż MacLeoda czy Duncana, tylko czy właśnie pasuje on do tej serii? |
Metzli napisał/a: |
Okładki ISY są paskudne, co to w ogóle jest? |
Dabliu napisał/a: |
Akurat "Zamieć" i "Diamentowy wiek" mają świetne okładki. |
Dabliu napisał/a: | ||
Akurat "Zamieć" i "Diamentowy wiek" mają świetne okładki. |
Grzegorz Szulc napisał/a: |
Może w połowie marca. Zamieć |
Grzegorz Szulc napisał/a: |
Diamentowy na miękko powinien ukazać się na przełomie marca i kwietnia. Może w połowie marca. Zamieć - powinna w pierwszym rzucie ukazać sie razem z DW, albo na Targi książki w maju. |
romulus napisał/a: |
Góra Elizy w Kinakucie na przykład, |
romulus napisał/a: |
Ci którzy najpierw przeczytają Cykl a potem Cryptonomicon będa mieli dużą frajdę z tego powodu, choć Crypto to przecież powieść wcześniejsza |
romulus napisał/a: |
I przede wszystkim brak elementów fantastycznych (sorry za spoiler) w ogóle jej nic nie ujął. |
Elektra napisał/a: |
A można wiedzieć, co przeczytałaś? I ile? |
Kal napisał/a: |
Próbowałam przeczytać "żywe srebro" i kompletnie, ale to kompletnie mi jego styl nie odpowiada. |
Kal napisał/a: |
Co dziwne, mam tak tylko z jego książkami. |
Elektra napisał/a: |
Mad jest dobrym przykładem, za nim poszła np. Metz i Magiel, Ari, Soul Hunter, Toudi, Brujka...
|
Toudisław napisał/a: |
Ja zostałem skuszone przez ciebie nie przez Mada i przeczytałem żywe Srebro a on nie |
Kal napisał/a: |
Próbowałam przeczytać "żywe srebro" i kompletnie, ale to kompletnie mi jego styl nie odpowiada. |
Elektra napisał/a: |
A ile stron? Trzydzieści? Tak jak Tigana? |
Tigana napisał/a: |
Wiele osób ma chyba podobne zdanie,co do tego autora - w 200 tyś Sosnowcu jego książki leżą w bibliotece od lat niewypożyczone |
romulus napisał/a: |
ci którzy Neala nie znają, nie mają pojęcia o fantastyce dnia dzisiejszego. |
romulus napisał/a: |
W zasadzie zgodzę się, że pierwszy tom Żywego Srebra jest ciężki. |
romulus napisał/a: |
Nie znać Neala to tak jakby oceniać, czy znać fantastykę tylko przez pryzmat znajomości "produktów" fantastycznopodobnych wypuszczanych hurtowo przez Fabrykę Słów. |
romulus napisał/a: |
Crypto w ogóle dla mnie był jak chór anielskich aniołów, ktory odezwał się nagle po otwarciu niebios. Każdy rozdzial tej powieści to perełka. |
MadMill napisał/a: |
ierwsze 30-40 stron niesamowicie ciężkie do przebrnięcia. Nie wiem czyja to wina, czy moja (słaba dyspozycja dnia) czy tez książki. |
Toudisław napisał/a: |
Jak dla mnie najlepsza książka Stephensona i nawet Crypto nie jest tak dobre. |
Elektra napisał/a: |
Skończyłeś czytać już Crypto? Czy oceniasz po połowie? ;P
|
Elektra napisał/a: |
Ja się oczywiście nie zgadzam, że DW jest genialną książką, |
Toudisław napisał/a: |
Ale to jak dla mnie zwykła szpiegowsko matematyczna opowiastka i tyle. |
Toudisław napisał/a: |
bo zakończenie DW nie jest dla mnie wadą. |
Elektra napisał/a: |
Ja się oczywiście nie zgadzam, że DW jest genialną książką, dopiętą na ostatni guzik. Bo brakuje w niej porządnego zakończenia. Konstrukcja świata w porządku, reszta też nieźle, a potem się to wszystko urywa. Za to ma minusa. |
Elektra napisał/a: |
Zwykła? Zwykła? Czytałeś może takich na pęczki? |
Elektra napisał/a: |
No masz rację. Bo DW nie ma zakończenia, więc nie może ono być wadą. |
AM napisał/a: |
Ona ma porządne zakończenie, choć jego odbiór to bardzo indywidualna sprawa |
MadMill napisał/a: |
Która część najlepsza? Ciężko się zdecydować |
Elektra napisał/a: |
I niestety trochę się rozczarowałam. Nudziła mnie trochę ta książka, a szczególnie wątek Jacka. Najbardziej za to podobały mi się wątki naukowe, z Danielem, z Leibnizem. Szkoda, że było ich tak mało.
|
romulus napisał/a: |
Nie wiem, czy nawet Dukaj i Erikson daliby radę przebić ten trawiący duszę głód... |
Elektra napisał/a: |
Na razie AM milczy w tej sprawie. Mam nadzieję, że to się w przyszłym roku ukaże (bo w ten jakoś nie wierzę). |
Elektra napisał/a: |
No i ciekawe jak z tym Crypto w końcu będzie, bo o nim też ucichło... |
Regissa napisał/a: |
Bo wprawdzie jeszcze sporo przede mną (choćby "Cryptonomicon") |
MadMill napisał/a: |
A i jeszcze cyberpunkowe DW i Zamieć. |
Regissa napisał/a: |
Dobrze, dobrze, pamiętam, choć nie wiem, czy cyberpunk będzie mi się tak samo podobał, jak reszta... |
Jander napisał/a: |
Swoją drogą Uczta Wyobraźni ma zwykle mniej niż 500 stron(a najnowsza Akwaforta będzie miała nieco ponad 300), a Anathem ma ponad 900 w oryginale. Ciekawe jak sobie z tym MAG poradzi
Ja "kocham" cyberpunk tak samo jak Tolkiena, więc pewnie ograniczę się w Stephensonie do książek około barokowych. pozdrawiam |
romulus napisał/a: |
Już i tak cierpię przez pokawałkowany Cykl |
Elektra napisał/a: | ||
Mnie się ostatnio zamarzyło takie niepodzielone wydanie CB. I w twardej oprawie. Ale to pewnie pozostanie marzeniem. No chyba że opanuję wystarczająco angielski (jakoś nie mam nadziei). Andrzeju, a co z Crypto? |
ASX76 napisał/a: |
Panie AM
- nie da się przesunąć czegoś na późniejszy termin, a na to miejsce wpuścić "Cryptonomicon" Mistrza? - jeśli wydacie "Anathem" w jednym "kawałku" i w HC, cena w granicach 49 - 59 zł przy około 1000 stron wcale nie będzie wysoka - czy już podjęliście decyzję, jak wydacie "Cryptonomicon"? Co jak co, ale HC by się bardzo przydało. |
Elektra napisał/a: |
Cholera, skąd Mad wiedział? |
romulus napisał/a: |
gdzie prym wiedzie niezawodny Jack Shaftoe. Z tego też względu najwyżej cenię sobie ZAMĘT. Wątek "naukowy" też mnie ciekawił, ale na dłuższą metę mogłoby go nie być |
romulus napisał/a: |
Żałuję tylko jednego. Jak pisałem na Katedrze, szkoda że Jack nie zabrał Elizy i nie popłynął na Kinakutę by jej imieniem nazwać tamtejszą górę. A to z kolei zestroiłoby się z moją teorią dotyczącą pochodzenia nazwy tej góry obecnej w C. Ale w sumie, zakończenie tego też nie wyklucza, więc dalej mogę się co do tego upierać. I będę to robił. |
Cytat: |
Nie spodziewałem się także, że Stephenson wyjawi pochodzenia i wiek Enocha Roota. Zdziwiło mnie to bardzo, ale i nie zawiodło. |
romulus napisał/a: |
Sprawdziłem w ZAMĘCIE i rzeczywiście Góra Elizy tam już jest... |
MadMill napisał/a: |
No oczywiście, że była. Jack chciał ją tak nazwać już wcześniej, ale się inny sprzeciwili - Enoch? żeby nie było to skojarzone z Elizą która w tym momencie chyba była w Wersalu |
romulus napisał/a: |
I mam zagwozdkę: sam wymyśliłem hipotezę z Górą, czy zasugerowałem się Zamętem. |
Metzli napisał/a: |
a chyba mam po prostu problem ze Stephensonem i jego książkami, bo podobnie miałam z Diamentowym wiekiem. Książka dobra, ale nie wciągająca |
Metzli napisał/a: |
który już cechuje prawdziwych artystów |
Toudisław napisał/a: |
DW nie wciąga ? Ta książka mnie zauroczyła i wciągnęła. One wymagają uwagi i skupienia a wiec poniekąd wciągają. |
Metzli napisał/a: |
To już subiektywne odczucia i trudno na ten temat dyskutować, każdy ma swoje Ja mam takie, a nie inne, |
Metzli napisał/a: |
Okaże się jakie będzie moje zdanie po zaznajomieniu się z resztą książek tego autora, po które mam zamiar sięgnąć. |
Toudisław napisał/a: |
DW nie wciąga ? Ta książka mnie zauroczyła i wciągnęła. One wymagają uwagi i skupienia a wiec poniekąd wciągają. |
batou napisał/a: |
Metz, poczekaj spokojnie do drugiego tomu. Musi "zaskoczyć", bo pojawia się Jack Mnie też wątek naturalistów wciągnął dopiero nieco później, chociaż nie mogę powiedzieć, że się specjalnie męczyłem z pierwszym tomem, bo akurat te eksperymenty to była perełka |
romulus napisał/a: |
Podejrzewam, że gdybym zaczynał poznawać twórczość Stephensona od Cyklu Barokowego, nie znając jego wcześniejszych powieści, również nie byłbym zachwycony. Ani też rozczarowany, bynajmniej. Jednak Cykl nie zachwycił mnie aż tak bardzo. Co rzadko mi się zdarza, uwielbiałem wątek przygodowy (Jack Shaftoe), a jeśli chodzi o naukę, to głównie w kwestii handlu, pieniądza, czy ogólnie - ekonomii. I jestem akurat wśród dotychczasowych forumowych czytelników w mniejszości, zdaje się. |
Elektra napisał/a: |
Kiedy wreszcie zrozumiesz, że inni mają odczucia odmienne od Twoich. |
Shadowmage napisał/a: |
Ja właśnie tak zacząłem i byłem zachwycony. Fakt, w między kolejnymi tomami cyklu czytałem inne powieści Stephensona (choć, niestety, nadal tylko dwie) |
Toudisław napisał/a: |
A nie tylko na umieszcznia postów 1. podoba mi się 2 nie podoba mi się |
Toudisław napisał/a: |
Zauwaz tez że w tym momencie robisz coś za co ganisz mnie. nie rozumiesz że mogę myśleć inaczej lub nie podoba ci się że tak myślę. |
El napisał/a: |
Metz, trzeba było najpierw poczytać Zamieć. To jedna, skończona część, przy niej nie pakujesz się w serię.
|
ASX napisał/a: |
... to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dokończyć ją później. |
Metzli napisał/a: |
(...)Kto wie kiedy się po to powtórnie sięgnie? A z drugiej strony, później znowu zagłębiać się w ten świat... Lepiej od razu. |
ASX napisał/a: |
Owo "zagłębianie się w ten świat" rzeczywiście stanowi problem wręcz nie do przezwyciężenia? Sklerozy chyba nie masz... |
Mad napisał/a: |
Moja wina też spora, bo ja się strasznie Diamentowy wiekiem zachwycałem i już wtedy Metz kręciła nosem. |
Elektra napisał/a: |
ASX-ie, a jak Tobie idzie czytanie CB? |
ASX76 napisał/a: |
Nawet nie zaczęło iść, bo jeszcze się nie wziąłem... |
ASX76 napisał/a: |
Jeśli nie zrobisz sobie długiej przerwy w lekturze CB, to "konkretne wydarzenia" zachowają "świeżość" w pamięci. Marudzisz |
ASX76 napisał/a: |
Mam inne priorytety. Gdybym czytał tylko fantastykę, nie byłoby "problemu". |
Elektra napisał/a: |
Gdybyś trochę poczytał ŻS, zobaczyłbyś, że jest tam tyle fantastyki, co kot napłakał. Pewnie mniej niż u Pielewina. |
Elektra napisał/a: |
Ja musiałam sobie zrobić przerwę i po Żywym srebrze i po Zamęcie |
Metzli napisał/a: |
Zgadzam się z Elcią, dyskusja odnośnie książek może trwać tylko do pewnego momentu. |
Metzli napisał/a: |
że taka proza nie potrafi mnie porwać. |
Metzli napisał/a: |
a początku trochę nużyły eksperymenty, niektóre zupełnie chybione lub niemożliwe do wykonania przez nieposiadanie odpowiednich narzędzi. |
Toudisław napisał/a: | ||||||||
Ja raczej tez. Tego Autora raczej nie czytał bym ciągeim to nie ma sensu.
Tu się nawet nie zaczęła El nie może zroumieć, że ktoś może mieć inne zdanie A ja chce poznać przyczyny Metz dla których uważasz tak a nie inaczej. Co ci się a tej książce nie spodobało a co spodobało. Co przyczyniło by się do faktu że
No i chciałbym żebyś sprecyzowała
Nie możliwe dlaczego ? Teraz czy wtedy ? |
AM napisał/a: |
Dlaczego tak trudno ci zrozumieć, że ktoś inny posługuje się odmiennym systemem wartości i zupełnie inaczej odbiera jakąś książk |
AM napisał/a: |
dana pozycja moze was zachwycać z zupełnie innych powodów. |
Toudisław napisał/a: | ||
Ale ja to doskonale rozumiem. Po prostu nie lubię Dyskusji Podoba mi się Nie podoba mi się |
Toudi napisał/a: | ||
gdzie jest ta granica. |
Toudi napisał/a: |
Nie możliwe dlaczego ? Teraz czy wtedy ? |
Mad napisał/a: |
Ja nie wiem czy to też nie wina samych zainteresowań. |
Metzli napisał/a: |
Jakby to dało się zmierzyć i operować tym jak jakimiś wielkościami matematycznymi. |
Bru napisał/a: |
Nic prostszego każdemu pojęciu przypisujesz liczbę pierwsza, tylko co najmniej pięciocyfrową, a potem radośnie je mnożysz. Wynik każdy sobie we własnym zakresie zinterpretuje |
Toudisław napisał/a: |
Tu się nawet nie zaczęła El nie może zroumieć, że ktoś może mieć inne zdanie |
Kennedy napisał/a: |
Dostałem kiedyś w prezencie pierwszy tom Żywego Srebra i zupełnie mi to nie podeszło, chociaż lubię ksiązki historyczne. Przebrnąłem przez 70 stron i poległem. Ksiązka powędrowała na póółke i tak sobie stoi już któryś rok. |
Metzli napisał/a: |
Żywe srebro jest pozycją, której wielkość można ocenić dopiero po zapoznaniu się z całością. I jak sądzę, właściwa ocena całego cyklu barokowego będzie dopiero możliwa po przeczytaniu kolejnych części, na razie zapoznałam się dopiero z pierwszą. |
Beata napisał/a: |
Przed chwilą byłam w Merlinie i zauważyłam, że Cryptonomicon ma być ponownie w sprzedaży od 12 stycznia. Na stronie Prószyńskiego nie było żadnej informacji na ten temat. Tajne wznowienie? |
Toudisław napisał/a: | ||
Raczej ściema. Prawa do Crypto ma już wykupiony MAG a on znowi w 2010. Nie sądze by były to wieści prawdziwe |
Beata napisał/a: |
Przed chwilą byłam w Merlinie i zauważyłam, że Cryptonomicon ma być ponownie w sprzedaży od 12 stycznia. (...) |
ASX76 napisał/a: |
Bez dowodu (gdzie link?), nie uwierzę. Prima Aprilis w grudniu? |
Beata napisał/a: |
Niedowiarek! (...) |
ASX76 napisał/a: | ||
...(i do tego) Covenant. Miło mi. |
Shadowmage napisał/a: |
Wiedziałem, że jesteś trendowaty i zboczony
|
ASX76 napisał/a: |
Jeśli ktoś się łudzi(ł), może już porzucić iluzoryczną nadzieję. |
Beata napisał/a: |
Daj się połudzić, co? Bo zauważyłam, że termin realizacji zamówienia ze strasznej liczby 100000000007 dni spadł mi na 100000000006 dni. Może coś z tego będzie? |
Romulus napisał/a: |
Ja wyznawcą Neala jestem od lat I na książkę czekam cierpliwie - niecierpliwie. Opis jest fajny i tylko mnie podkręcił i na pewno nie zrażają mnie filozoficzne opowiastki. Byle nie zabrakło stylu Stephensona, bo jego poczucie humoru uwielbiam. |
ASX76 napisał/a: |
Info, jakoby "Cryptonomicon" Stephensona był dostępny w sprzedaży od 12 stycznia na stronie Merlina uważam za błąd ichniego systemu (czy co tam mają). |
Beata napisał/a: |
I niestety, zmuszona jestem przyznać Ci rację. To był błąd systemu (albo operatora) - wszystkie pozycje (nie tylko "Cryptonomicon") z adnotacją "ponownie w sprzedaży od 12 stycznia" mają obecnie status "towaru niedostępnego". Zresztą wszystko jedno, czyj błąd - książek nie da się kupić. A takie nadzieje miałam... |
Romulus napisał/a: |
Ja swój egzemplarz traktuję, jak Amerykanin ze środkowych stanów swoją domową Biblię |
Romulus napisał/a: |
Gdzieś ty Cryptonomicon wynalazł? |
Kennedy napisał/a: | ||||
Muszę się w końcu za Cykl Barokowy zabrac na porządnie, ale mam pewne obawy, czy przeskoczy to poziom Cryptonomiconu, który stawia poprzeczkę bardzo wysoko. Acz nawet jeśli Cykl tej poprzeczki nie przeskoczy, to i tak nie powinno być źle. |
Romulus napisał/a: |
Miałem tu wrzucić "na zachętę" jakiś fragment, ale nie mogę się zdecydować, który wybrać. |
Mag_Droon napisał/a: | ||
Chyba nie spojleruję.
Oba fragment mają moc. |
Neal Stephenson w Cryptonomiconie napisał/a: |
Konkury Waterhouse przegryzał się przez egzotyczne nippońskie szyfry w tempie mniej więcej jednej sztuki na tydzień, ale kiedy ujrzał Mary Smith w saloniku pani McTeague, jego produktywność spadła niemal do zera. A właściwie to nawet poniżej zera, bo kiedy czyta poranną gazetę, jawny tekst miesza mu się przed oczami, szyfrując się w locie - nie daje rady wyciągnąć z niego żadnej sensownej informacji. Mimo że z Turingiem różnili się co do tego, czy ludzki mózg jest maszyną Turinga, musi przyznać, że Turing nie miałby problemu z napisaniem kilku instrukcji symulujących działanie mózgu Lawrence'a Pritcharda Waterhouse'a w tej chwili. Waterhouse dąży do samozadowolenia. Osiąga je, łamiąc nippońskie szyfry i grając na organach. Ale skoro organy trudno znaleźć, poziom zadowolenia jest w rezultacie całkowicie uzależniony od łamania szyfrów. Nie może łamać szyfrów (a tym samym osiągnąć zadowolenia), jeśli jego umysł nie jest jasny. Określmy zatem jasność umysłu zmienną Ju, znormalizowaną czy przeskalowaną w taki sposób, że zawsze: 0< = t"<l gdzie Ju = 0 oznacza umysł całkowicie mętny, a Ju - l to boska jasność - nieosiągalny, boski stan nieskończenie wysokiej inteligencji. Liczba odszyfrowanych przez Waterhouse'a szyfrogramów, którą oznaczymy liczbą AAodsz, będzie zależeć odJu mniej więcej tak: (...) Jasność umysłu (Ju) zależy od wielu czynników, najważniejszy jest zdecydowanie wskaźnik napalenia, który oznaczymy o z oczywistych powodów anatomicznych. W obecnym emocjonalnym stanie wydaje się to Waterhouse'owi bardzo zabawne. Wskaźnik napalenia startuje od zera w czasie t = 1Q (czyli natychmiast po ejakulacji) i rośnie liniowo w czasie: αα(t-to) Jedynym sposobem sprowadzenia go z powrotem do zera jest spowodowanie kolejnej ejakulacji. Istnieje też próg krytyczny okt; kiedy a > ok Waterhouse kompletnie nie może się na niczym skupić, albo w przybliżeniu: Ja = lira r-*-^ " »-» (O -Oj) co oznacza tyle: kiedy o wzrośnie powyżej progu ak, Waterhouse zupełnie nie może łamać nippońskich kodów. Wskutek tego nie może osiągnąć zadowolenia (chyba że pod ręką są organy). Na ogół (osiąga ten poziom po jakichś dwóch, trzech dniach od ejakulacji: (...) A zatem, by Waterhouse był zdrowy na umyśle, krytyczną sprawą jest możliwość ejakulacji co dwa-trzy dni. Jeżeli może to załatwić a zmienia się jak klasyczny przebieg piłokształtny, optymalnie mający maksima w pobliżu ok (patrz str. 416 u góry), gdzie pola zamalowane na szaro symbolizują okresy, podczas których jest zupełnie nieproduktywny. Tyle teoria podstawowa. Lecz podczas pobytu w Pear! Harbor odkrył coś, co teraz wydaje mu się szalenie niepokojące. A konkretnie, że ejakulacje osiągnięte w burdelu (tzn. spowodowane kontaktem z prawdziwą kobietą) obniżają t o wiele bardziej niż te spowodowane Ręczną Rekonfiguracją. Innymi słowy, wskaźnik napalenia po ejakulacji nie zawsze jest równy zero, jak zakłada uproszczona teoria powyżej, lecz w pewnym stopniu zależy od tego, kto sprowokował ową ejakulacje - Sam czy Kto Inny; po masturbacji o = os, ale po wyjściu z burdelu o = Ofa-, gdzie os > Ou, - tej nierówności Waterhouse zawdzięcza wszystkie swe sukcesy w łamaniu kodów nipponskiej marynarki na Stacji Hypo, ponieważ bliskość wielu domów publicznych pozwalała mu na dłuższe okresy produktywności pomiędzy ejakulacjami. (...) Zwróćmy uwagę na ten dwunastodniowy okres (powyżej) od 19 do 30 maja 1942, w którym nastąpiła tylko jedna krótka przerwa w pracy - w tym to okresie Waterhouse (niektórzy by polemizowali) osobiście wygrał bitwę o Midway. Po namyśle martwi go to - nierówność OA > <?& ma parę nieprzyjemnych implikacji, zwłaszcza jeśli obie wartości (i najświętsza ze świętych o^ nie są stałe. Gdyby nie ta nierówność, Waterhouse mógłby funkcjonować jako całkowicie niezależny i samowystarczalny organizm. Jednak z os > Ofa- wynika, że jest na dłuższą metę zależny od innych ludzi, jeśli chodzi o jasność umysłu, a co za tym idzie, także zadowolenie. Cóż za upierdliwość! Może właśnie dlatego, że jest to bulwersujące, unikał dotąd analizowania tych spraw. W tydzień po spotkaniu z Mary Smith wie już, że będzie musiał sporo się nad tym zastanawiać. Wraz z przyjazdem dziewczyny coś kompletnie popieprzyło cały układ równań. Teraz, gdy osiąga ejakulację, jasność umysłu nie wznosi się skokowo. Waterhouse zaczyna uporczywie myśleć o Mary. Tyle warte jest wygranie wojny! Wybiera się na poszukiwanie domu publicznego, mając nadzieję, że stare, dobre a*, uratuje mu dupę. Ciężka sprawa. W Pearl te rzeczy były dostępne i niekontrowersyjne. Lecz dom pani McTeague leży w dzielnicy mieszkaniowej, która, jeśli w ogóle ma coś takiego jak burdele, to troszczy się o ich zakamuflowanie. Waterhouse musi więc pojechać do centrum, a to nie takie łatwe w mieście, gdzie pojazdy spalinowe zasilane są przez barbecue w bagażniku. Ponadto pani McTeague ma na niego oko. Zna jego zwyczaje. Jeśli zacznie wracać z pracy cztery godziny później albo wychodzić po kolacji, będzie się musiał z tego wytłumaczyć. I to przekonująco - bo ona chyba chroni Mary Smith pod swym galaretowatym skrzydłem; jeszcze czegoś jej nagada. Ale to nie wszystko; tłumaczenia muszą odbyć się publicznie, przy stole jadalnym, gdzie siedzi z nim kuzyn Mary (jak się okazuje, ma na imię Rod). No dobra, ale Doolittle zbombardował Tokio, nieprawdaż? Waterhouse powinien przynajmniej umieć przekraść się do burdelu. Przygotowania zajmują mu tydzień (podczas którego, z uwagi na niebotyczny poziom o, jest niemal bezproduktywny), ale wieńczy je sukces. Trochę mu to pomaga, ale tylko na płaszczyźnie troski o o. Do niedawna była to jedyna płaszczyzna i wszystko grało. Teraz jednak (co Waterhouse uświadamia sobie po długiej kontemplacji w godzinach pracy) w układzie równań rządzących jego zachowaniem pojawił się nowy czynnik; będzie musiał napisać do Alana, że trzeba uzupełnić symulującą Waterhouse'a maszynę Turinga o parę nowych instrukcji. Ów nowy czynnik to BMS - czynnik Bliskości Mary Smith. W prostszym świecie, BMS byłby ortogonalny względem o, co znaczy, że te dwa czynniki byłyby całkowicie od siebie niezależne. Wtedy Waterhouse mógłby dalej, bez zmian prowadzić swój piłoksztaltny przebieg od ejakulacji do ejakulacji. Dodatkowo musiałby dbać o dość częste rozmowy z Mary, by utrzymać jak najwyższy poziom BMS- Lecz biada! Ten świat nie jest aż tak prosty. BMS i o nie dość że nieortogonalne, to jeszcze splecione są ze sobą zależnością tak ścisłą jak smugi kondensacyjne za myśliwcami toczącymi walkę kołową. Poprzedni algorytm kontrolowania o już nie działa. A platoniczna miłość faktycznie obniży tylko BMS, miast je podwyższyć. Jego życie, dotychczas będące prostym układem w zasadzie liniowych równań, stało się nagle równaniem różniczkowym. Uświadamia mu to dopiero wizyta w burdelu. W marynarce chodzenie do burdelu jest mniej więcej tak kontrowersyjne jak sikanie przez spływnik podczas rejsu - najgorsze, co można o tym powiedzieć, to to, że w innych okolicznościach mogłoby uchodzić za mało kulturalne. Dlatego Waterhouse robił to przez wiele lat, nie czując najmniejszych wyrzutów sumienia. Jednak podczas swej pierwszej wizyty w burdelu w epoce post-Mary Smith czuje do siebie obrzydzenie. Potem też. Już nie patrzy na świat własnymi oczami, lecz jej - a także, uogólniając, oczyma kuzyna Roda, pani McTeague i całej bogobojnej okolicznej ludności, na którą dotąd nie zwracał najmniejszej uwagi. Wygląda na to, że inwazja czynnika BMS na równanie opisujące jego szczęście jest ostatnią kroplą przepełniającą czarę, pozostawiającą Waterhouse'a na łasce i niełasce mnóstwa niekontrolowanych czynników i zmuszającą go do zadawania się z normalnym ludzkim społeczeństwem. To przerażające: Lawrence Pritchard Waterhouse właśnie przygotowuje się do wyjścia na potańcówkę. Potańcówkę organizuje australijskie stowarzyszenie ochotników - nie zna i nie obchodzą go szczegóły. Pani McTeague uważa najwyraźniej, że czynsz, który jej płacą lokatorzy, zobowiązuje ją nie tylko do zapewniania im dachu nad głową, wiktu i opierunku, ale również do znalezienia im żon. Ględzi więc czas dłuższy, że koniecznie muszą przyjść i w miarę możności przyprowadzić dziewczyny. Rod w końcu ucina dyskusję stwierdzeniem, że zjawi się z dużą grupą znajomych, w tym także kuzynką Mary. Gość ma chyba z dwa i pół metra wzrostu, więc nietrudno będzie go wypatrzyć. Przy odrobinie szczęścia drobniutka Mary będzie gdzieś w okolicy. Waterhouse idzie więc na tańce, plądrując pamięć w poszukiwaniu dobrych tekstów na rozpoczęcie rozmowy. Przychodzi mu na myśl kilka możliwości: - Wyobrażasz sobie, że nippoński przemysł jest w stanie wyprodukować ledwo czterdzieści buldożerów rocznie? - i kontynuując: - Nic dziwnego, że zatrudniają niewolników do budowy umocnień! Albo: - Z uwagi na konstrukcyjne ograniczenia układu anten, nippońskie radary okrętowe mają z tyłu ślepy punkt - zawsze trzeba do nich podchodzić dokładnie od rufy. Albo: - Pomniejsze, mało ważne kody nippońskiej armii są w istocie trudniejsze do złamania niż te najważniejsze. Czy to nie zakrawa na ironię? Albo: - A więc, jesteś ze wsi... czy wy tam puszkujecie jedzenie na zimę? Może zainteresuje cię fakt, że bakteria powodująca psucie się puszkowanej zupy ma bliskiego krewnego, który jest odpowiedzialny za gangrenę. Albo: - Nippońskie pancerniki zaczęły wybuchać bez powodu, bo materiał wybuchowy w pociskach, które wożą w ładowniach, z czasem stał się chemicznie niestabilny. Albo: - Doktor Turing z Cambridge mówi, że dusza jest złudzeniem i że wszystko, co sprawia, że jesteśmy ludźmi, można sprowadzić do ciągu mechanicznych działań. I jeszcze mnóstwo w tym stylu. Na razie nie wpadł na żadne zdanie, które na pewno zwaliłoby ją z nóg. Właściwie, to nie ma zielonego pojęcia, co ma z nią, do cholery, zrobić. Zawsze miał taki właśnie problem z kobietami - dlatego nigdy tak naprawdę z żadną się nie spotykał. Ale teraz to co innego. Teraz to desperacja. Co można powiedzieć o tej imprezie? Wielka sala. Faceci w mundurach, przeważnie wyglądający na zbyt inteligentnych jak na swój stopień. Przeważnie wyglądający na inteligentniejszych niż Waterhouse. Kobiety w sukniach i fryzurach. Szminki, perły, big band, białe rękawiczki, bójki na pięści, parę pocałunków i paw puszczany ukradkiem. Waterhouse spóźnia się - znowu te problemy z transportem. Cała benzyna świata służy do napędzania potężnych bombowców zrzucających na Nipów materiały wybuchowe. Przemieszczanie owej bryły mięsa zwanej Waterhouse'em po Brisbane, aby mógł podjąć próbę zdeflorowania dziewicy, ma prawie najniższy priorytet. Musi iść spory kawał na piechotę, w twardych, błyszczących lakierkach. Potem już mniej błyszczą. Kiedy dociera na miejsce, jest niemal pewien, że buty służą mu tylko jako opaski uciskowe, chroniące go przed gwałtownym krwotokiem tętniczym z ran, które same spowodowały. Sporo spóźniony wypatruje Roda na parkiecie i śledzi go, odczekawszy najpierw dobre kilka kawałków (Rod nie uskarża się na brak partnerek do tańca) w rogu, gdzie wszyscy najwyraźniej się dobrze znają i bawią się świetnie bez pomocy Waterhouse'a. W końcu rozpoznaje szyję Mary Smith, wyglądającą niewypowiedzianie podniecająco przez trzydzieści metrów gęstego papierosowego dymu - tak samo atrakcyjnie jak w salonie pani McTeague. Mary ma na sobie suknię i sznur pereł pięknie podkreślających smukłość szyi. Waterhouse bierze kurs na nią i przedziera się, jak komandos pokonujący kilka ostatnich metrów do nippońskiego bunkra, choć dobrze wie, że zginie. Ciekawe, czy jak zostanie zestrzelony i buchnie płomieniem na potańcówce, to dostanie pośmiertnie jakiś order? Jest ledwie kilka kroków od tej onieśmielającej, białej kolumny szyi, gdy niespodziewanie kończy się melodia. Słyszy głos Mary i głosy jej przyjaciół. Gadają sobie miło. Ale nie po angielsku. Po chwili Waterhouse poznaje ten akcent. I nie tylko, rozwiązuje jeszcze jedną zagadkę - zagadkę listu, który widział u pani McTeague, zaadresowanego do kogoś o nazwisku cCmndhd. Bo to jest tak: Rod i Mary to Qwghlmianie! I nie nazywają się Smith - to tylko brzmi z grubsza jak Smith. Naprawdę - cCmndhd. Rod dorastał w Manchesterze - bez wątpienia w jakimś qwghlmiańskim getcie - a Mary pochodzi z gałęzi rodziny, która parę pokoleń temu popadła w tarapaty (pewnie jakiś bunt albo powstanie) i została zesłana na Wielką Pustynię Piaszczystą. No, spróbowałby Turing to wytłumaczyć! To czysty, żywy dowód na istnienie Boga, będącego w dodatku bliskim przyjacielem i sprzymierzeńcem Waterhouse'a. Problem zagajenia rozmowy rozwiązuje się sam, elegancko jak twierdzenie. C.b.d.u., maleńka. Waterhouse pewny siebie sunie naprzód, składając w ofierze swym żarłocznym butom kolejny centymetr kwadratowy naskórka. Rekonstruując później to zdarzenie, widzi, że niechcący wcisnął się między Mary Smith a jej chłopaka, pewnie jeszcze szturchnął go w łokieć i rozlał mu drinka. Ten zaskakujący ruch sprawia, że rozmowy milkną. Waterhouse otwiera usta i mówi: - Gxnn bhldh sqrd m! - E, koleś! - mówi chłopak Mary. Waterhouse odwraca się w stronę głosu. Niedbały uśmiech na jego twarzy robi za tarczę strzelecką; pięść chłopaka Mary trafia nieomylnie w dziesiątkę. Waterhouse'owi drętwieje dolna połowa twarzy, a jama ustna wypełnia się ciepłą cieczą o pożywnym smaku. Betonowa podłoga znienacka unosi się w powietrze, zawirowuje jak rzucona moneta i odbija się od jego głowy. Ciężar ciała przygniata mu do podłogi wszystkie cztery kończyny. Na odległej płaszczyźnie, metr pięćdziesiąt, metr osiemdziesiąt nad podłogą, gdzie plasuje się większość ludzkich głów i odbywa większość interakcji społecznych, trwa jakieś zamieszanie. Potężny, silny facet wynosi Mary gdzieś na bok - pod tym kątem trudno rozpoznać twarz, ale to pewnie Rod. Krzyczy coś po qwghlmiańsku. Właściwie, wszyscy krzyczą po ąwghlmiańsku - nawet ci, co mówią po angielsku - bo ośrodki rozpoznawania mowy w mózgu Waterhouse'a dostały jakiegoś zwarcia. Ale te bajery zostawmy na później i skupmy się na podstawowej filogenezie; nieźle byłoby, na przykład, znowu stać się kręgowcem. A potem przydałaby się umiejętność poruszania na czterech nogach. Energiczny Qwghlmiano-Australijczyk w mundurze RAAF podchodzi i łapie go za prawą płetwę piersiową, przedwcześnie podciągając go o dobrych parę szczebli drabiny ewolucyjnej. Nie tyle pomaga mu, ile chce przyjrzeć się jego twarzy. Krzyczy na niego (bo znowu gra muzyka): - Gdzieżeś się nauczył tak gadać? Waterhouse nie wie, od czego zacząć, broń Boże, nie chciałby jeszcze raz obrazić tych gości. Ale nie musi nic mówić. Lotnik wykrzywia twarz z obrzydzeniem, jakby właśnie zauważył wypełzającego z gardła Waterhouse'a dwumetrowego tasiemca. - Górny Qwghlm? - pyta. Waterhouse kiwa głową. Zdezorientowane i zszokowane twarze wokół niego tężeją w złowrogie maski. Dolni Qwghlmianie! Oczywiście! Mieszkańcy południowej wyspy od wieków dostają w dupę, dlatego mają najlepszą muzykę i najciekawsze osobowości, ale są bez przerwy wywożeni na Barbados do zbioru trzciny cukrowej, na Tasmanię do pasania owiec, albo... hmm... na południowo-zachodni Pacyfik, żeby ganiali ich po dżungli wygłodzeni Nippończycy obwieszeni wiązkami granatów. RAAF-owiec zmusza się do uśmiechu i klepie go delikatnie po ramieniu. Ktoś wśród tego towarzystwa będzie musiał wejść w nieprzyjemną rolę dyplomaty i załagodzić całe spięcie. Ten facet ma prawdziwie dolnoqwghlmiańskiego nosa do gównianych zadań - a więc zgłasza się na ochotnika. - U nas - wyjaśnia pogodnie - to, co powiedziałeś, to nie jest grzeczne powitanie. - O rany, no to co ja takiego powiedziałem? - Powiedziałeś, że kiedy byłeś we młynie, żeby poskarżyć się na słaby worek, który rozpruł ci się w zeszły czwartek, zrozumiałeś po tonie głosu właściciela, że cioteczna babka Mary, podlotka o nie najlepszej reputacji, dostała grzybicy na palcach stóp. Zapada długa cisza. Potem wszyscy krzyczą naraz. Wreszcie przez kakofonię przebija się damski głos: -Nie, nie! Waterhouse zerka: to Mary. - Ja zrozumiałam, że to było w pubie, gdzie przyszedł, żeby zatrudnić się jako szczurołap, a na wściekliznę zdechł pies mojego sąsiada. - Poszedł do bazyliki wyspowiadać się... ksiądz... na anginę... - krzyczy ktoś z tyłu. Potem wszyscy mówią naraz: - W porcie... przyrodnia siostra Mary... trąd... w środę... ze skargą, że przyjęcie było za głośne! Otacza go czyjeś silne ramię i wyprowadza ze środka zamieszania. Nie może odwrócić się i sprawdzić, kto to, bo jego kręgi znów mają problem z pozycją pionową. Domyśla się, że to Rod, w porywie szlachetności, bierze pod swe skrzydła biednego, zagubionego jankeskiego współlokatora. Rod wyciąga z kieszonki czystą chusteczkę i przykłada ją do warg Waterhouse'a. Potem cofa dłoń. Chusteczka przykleja się do ust. Usta przypominają kształtem balon zaporowy. Ale to nie ostatni dobry uczynek. Rod przynosi mu nawet drinka i znajduje krzesło. - Słyszałeś o Nawaho? - pyta. - Hę? - Wasi marines zatrudniają Indian Nawaho jako radiooperatorów - mówią do siebie własnym językiem i Nipy ni chuja nie rozumieją. - Ach, no tak. Słyszałem - mówi Waterhouse. - Winnic Churchill też o tym usłyszał. Spodobał mu się pomysł. Chciał, żeby wojska Jego Wysokości robiły podobnie. Nie mamy Nawahów. Ale... - Ale macie Qwghlmian - wtrąca Waterhouse. - Są dwa różne programy - mówi Rod. - Marynarka wojenna korzysta z Qwghlmian Górnych. Siły lądowe i lotnictwo - z Dolnych. -1 jak to się sprawdza? Rod wzrusza ramionami. - Średnio. Qwghlmiański to bardzo zwięzły język. Nie ma nic wspólnego z angielskim ani celtyckim - jego najbliżsi krewni to !Qnd, używany przez plemię pigmejów na Madagaskarze, oraz aleucki. W każdym razie im zwięźlejszy, tym lepszy, nie? - Naturalnie. Mniejsza redundancja to kod trudniejszy do złamania. - Problem polega na czym innym. Może ten język nie jest jeszcze martwy, ale już leży na marach, a ksiądz udziela ostatniego namaszczenia, rozumiesz. Waterhouse kiwa głową. - Dlatego każdy rozumie go trochę inaczej. Tak jak teraz - usłyszeli twój akcent z Górnego Qwghlm i pomyśleli, że rzucasz obelgę. Ja jednak poznałem, że mówisz co innego: że według plotek, jakie posłyszałeś na targu z mięsem, Mary szybko zdrowieje i w ciągu tygodnia stanie na nogi. - Chciałem powiedzieć, że pięknie wygląda - protestuje Waterhouse. - Ach, to trzeba było powiedzieć "Gxnn bhldh sqrd m!". - Tak właśnie powiedziałem! - Nie, pomyliłeś śródnagłośniowy z przednionagłośniowym - wyjaśnia Rod. - A tak szczerze, to udaje się wam odróżnić je przez szumiące radio? - Nie. Przez radio gadamy tylko o prostych rzeczach: "Leć tam, rozwal ten schron albo cię zapierdolę". I tym podobne. Niebawem orkiestra kończy ostatnią wiązankę. Koniec imprezy. - Posłuchaj - mówi Waterhouse - wyjaśniłbyś Mary, co naprawdę chciałem powiedzieć? - Och, jestem pewien, że nie trzeba - mówi pewnym tonem Rod. - Mary zna się na ludziach. Na pewno wie, o co ci chodziło. Qwghlmianie są świetni w komunikacji niewerbalnej. Waterhouse ledwo powstrzymuje się przed powiedzeniem "Pewnie nie mają wyjścia", po czym prawdopodobnie jeszcze raz dostałby w mordę. Rod ściska mu dłoń i wychodzi. Waterhouse, uwięziony przez swe buty, kuśtyka do drzwi. |
Romulus napisał/a: |
Ale - psiakość - to Stephenson. Wart każdej złotówki. |
toto napisał/a: |
A znając życie, w tanich księgarniach będzie do kupienia za około 50 zł tydzień lub dwa po premierze. Akurat prezent pod choinkę. |
toto napisał/a: |
A znając życie, w tanich księgarniach będzie do kupienia za około 50 zł tydzień lub dwa po premierze. Akurat prezent pod choinkę. |
Romulus napisał/a: |
Okładka szału nie robi, ale też nie jest brzydka. |
Elektra napisał/a: |
Kurczę, gdzie ty masz aż tak tanie księgarnie? |
Metzli napisał/a: |
Ja bym raczej powiedziała, że jest rewelacyjna Ewentualnie można tylko trochę pojęczeć nad ceną, ale i tak kupię. |
ASX76 napisał/a: |
Toto -> Białystok rządzi! A dokładnie -> "Selkar". |
ASX76 napisał/a: |
Jeśli "Cryptonomicon" i "Drood" zostaną tak wydane, to będzie super. |
ASX76 napisał/a: |
Toto -> Białystok rządzi! A dokładnie -> "Selkar". Cykl barokowy po 10-11 zł za tom!! A np. "Shogun" za 42 zł... |
toto napisał/a: | ||
|
toto napisał/a: |
Teraz należy tylko zgrzytać zębami na widok Cyklu barokowego, który wyszedł w wersji barbarzyńskiej. |
Kennedy napisał/a: |
Zerknąłem sobie na ich stronę. Mają nowego klienta Tzn. będa mieli od początku października |
Romulus napisał/a: |
Dziś dostałem maila, że 3 sezon House M. D. dostanę za tydzień prawie, bo mają opóźnienie z powodu "braku w magazynie".
Jak tak będzie ze Stephensonem to puszczę im "wiązankę". albo będę świnią: złożę zamówienia za, dajmy na to, 500 zł i nie odbiorę |
Romulus napisał/a: |
A ile miejsca na półce zajmuję. I jak utrudnia ocenę całości... |
ASX napisał/a: |
Wydaje mi się, iż dla wydawcy nie opłaciłoby się wypuścić Cykl Barokowy w twardej oprawie, niezależnie od "konfiguracji" wydania, czyli wszystko w jednym albo każda część scalona w jedno. Pewnie, że tak byłoby lepiej dla nas, ale... |
elTadziko napisał/a: |
Cena też nie zachęca, ale cóż... (...) |
ASX76 napisał/a: |
Nie cierpię takiego narzekania. |
ASX76 napisał/a: |
Brać i całować wydawcę po rączkach!! |
Elektra napisał/a: |
To nie czytaj. Nie ma przymusu. Ehe. To bierz prosto od wydawcy, za cenę okładkową, a nie z 20-25 % upustem (Łatwo mówić tym, którzy będą mieli tańsze wydanie, że to przecież wcale nie jest tak drogo). |
elTadziko napisał/a: |
Okładka "Peanatemy" jest taka nijaka. W oryginale lepsza. |
Elektra napisał/a: |
(Łatwo mówić tym, którzy będą mieli tańsze wydanie, że to przecież wcale nie jest tak drogo). |
Cytat: |
Autor „Diamentowego wieku” powraca do science fiction książką, której już sama recenzja pióra Jacka Dukaja stawia czytelnikowi niemałe wymagania w zakresie wiedzy o filozofii. Za „Peanatemą” przemawiają: genialny „Cryptonomicon”, „Zamieć” i wspomniany już „Diamentowy wiek”. Przeciwko – erudycyjny i pouczający, ale kompletnie nieudany jako powieść „Cykl barokowy”. Wygląda na to, że warto dać Stephensonowi szansę. |
elTadziko napisał/a: |
Przestaje wierzyć w oceny Esensji |
Esensja napisał/a: |
Wygląda na to, że warto dać Stephensonowi szansę. |
Cytat: |
erudycyjny i pouczający, ale kompletnie nieudany jako powieść „Cykl barokowy” |
Toudisław napisał/a: |
erudycyjny i pouczający, ale kompletnie nieudany jako powieść „Cykl barokowy”
przetłumaczy mi ktoś to zdanie czy tylko ja tu widzę sprzeczność ? |
Tomasz napisał/a: |
A ta opinia to jakby z ust wyjęta kogoś kto za wzorzec powieści ma próbki Piekary. |
Tixon napisał/a: |
I widocznie pisała to osoba, której ten cykl nie podszedł. |
Tixon napisał/a: |
I zupełnie nie rozumiem po co kogoś obrzucać takimi inwektywami. |
Toudisław napisał/a: |
Taki ostry komentarz i do tego nie podpisany ? |
Toudisław napisał/a: |
Warto by jakiś argumentować nie ? |
Toudisław napisał/a: |
Ale warto uważać z tak ostrymi sądami jak kompletnie nie udany gdy pisarz potrafi pisać świetnie i tyle dobrych opinie zbiera. |
Cytat: |
Masz u mnie piwo jak znajdziesz jedną Inwektywę w tej wypowiedzi |
Tixon napisał/a: |
na cztery autora mu niepodpasowała, jest obraźliwą wypowiedzią |
Cytat: |
Wyciągnięte jedno zdanie z kontekstu, całość zaś jest wielką pochwałą autora ("genialny „Cryptonomicon”, „Zamieć” i wspomniany już „Diamentowy wiek”. " ) - trzy książki genialne na jedną nie, to daje 75%. Całkiem niezły wynik genialności. |
Tixon napisał/a: |
Zwłaszcza przy tych trzech genialnych. Jeśli ma argumentować, czemu Cykl Barokowy jest zły, domagam się od Ciebie konsekwencji w żądaniu argumentów, dlaczego pozostałe książki są genialne. |
Tixon napisał/a: |
Święta krowa, czy co? Peany pochwalne przyjmowane jako oczywistość, na krytykę reagować agresywnie? |
Tixon napisał/a: |
Stwierdzenie, że autor wypowiedzi ma denne gusta (czyli wzorowane na Piekarze), bo jedna książka (cykl) na cztery autora mu niepodpasowała, jest obraźliwą wypowiedzią Piwo odstąpię Spellowi. Upewnij się, aby było Tyskie |
ASX76 napisał/a: |
Kilka razy próbowałem zacząć "Żywe srebro" i nie w(y)chodziło... |
Toudisław napisał/a: |
Przeczytałeś Cykl barokowy ? Nie święta krowa tylko dobry pisarz. Zresztą notka pisana chaotycznie. Mnie śmieszy taka mocna wypowiedz bo wygląda na całkowicie nie przemyślaną. |
Toudisław napisał/a: |
A tak. Bo w przypadku pochwały argumentacja jest mile widziana w przypadku tak ostrej nagany jest konieczna. Naganę zawsze bardziej się uzasadnia. |
Toudisław napisał/a: |
Tym dziwniejsza powiedz. 3 genialne i 3 beznadziejne. |
Tomasz napisał/a: |
A tak w ogóle co to znaczy: "nieudane jako powieść"? |
Tomasz napisał/a: |
Wystarczy przeczytać recenzje choćby i na Esensji. Zresztą chyba na Esensji "Cykl barokowy" chwalili akurat. |
Tomasz napisał/a: |
No to dla mnie ktoś kto uważa że to nie jest "udane jako powieść", ma za powieść coś prostego, z liniową fabułą, dwoma bohaterami na krzyż i niekoniecznie mądre i pouczające, lepiej głupie i o niczym. No patrz, wyszedł mi Piekara? No to moja wina czy tego co taką mądrą wypowiedź napisał? |
Cytat: |
Jeśli na bazie trzech książek genialnych (a trudno mi znaleźć coś wyżej od tej pochwały) jedna taka nie będzie, różnica w poziomie będzie stosunkowo widoczna. Dlatego mnie nie dziwi. |
Toudisław napisał/a: |
Czytaj uwaznie. 3 genialne i 3 słabe. Cykl barokowy to 3 książki. |
Toudisław napisał/a: |
Tixon, ty serio nie łapiesz ? To zdanie jest bzdurne bez sensu i zawiera wewnętrzną sprzeczność. No i taki mocny zdecydowany ton wypowiedzi. |
Toudisław napisał/a: |
Do tego zdanie by dać Stephensonowi szanse . Jeżeli ktoś pisze o 3 książkach że są genialne to zdanie które najczęściej odnosi się do debiutantów powinien sobie darować |
Elektra napisał/a: | ||
Tak z ciekawości, na której stronie kończyło się to zaczynanie? Moim zdaniem CB jest tak samo powieściowy jak inne książki Stephensona. A że bardziej rozwlekły, z całą masą 'zapychaczy' (które akurat mnie bardzo się podbały) itp? Tytuł do czegoś zobowiązuje. |
ASX76 napisał/a: |
2. Jeśli coś jest bardziej rozwlekłe, z całą masą 'zapychaczy', to zbyt powieściowe chyba nie jest? |
Cytat: |
2. Jeśli coś jest bardziej rozwlekłe, z całą masą 'zapychaczy', to zbyt powieściowe chyba nie jest? |
ASX76 napisał/a: |
Podniecanie/zachwycanie się Cyklem Barokowym nie jest obowiązkowe... Wszak każdy ma prawo do własnego zdania, prawda? |
ASX napisał/a: |
El -> Nie ja krytykuję Cykl Barokowy, lecz pan z Esensji. |
Elektra napisał/a: |
Wiem. Przypominam sobie tylko, że Ty nie raz wyrażałeś się bardzo pozytywnie o tej serii. |
Tixon napisał/a: |
Zawsze można do nich napisać z prośbą o wytłumaczenie się. |
Tixon napisał/a: |
Więc o co chodzi? I gdzie tu powód, by po jednej wypowiedzi rzuconej w tle, przestać wierzyć w oceny Esensji (picie do wypowiedzi elTadzika). Ot zwykłe czepianie się jak dla mnie. |
Tixon napisał/a: |
Podążając zgodnie z Twoją logiką, porzucam szukanie Peanatema, bo jest polecona przez gościa który za wzorzec powieści ma Piekarę. |
ASX76 napisał/a: |
2. Jeśli coś jest bardziej rozwlekłe, z całą masą 'zapychaczy', to zbyt powieściowe chyba nie jest?
|
ASX76 napisał/a: |
Beata -> Zatem doprecyzuję: jak dla mnie, początek CB nie jest zbyt powieściowy w sensie dobrej (o)powieści, tzn. jest rozwlekły i nudny, nie czuję się z nią dobrze. |
Tomasz napisał/a: |
A "Lód" Dukaja? |
Tixon napisał/a: |
Tak, mamy mocny ton wypowiedzi. W obu przypadkach. Ty widzisz to tylko w przypadku negatywnym. |
Toudisław napisał/a: |
Jak bym o tobie powiedział że jako że choć jesteś wysoki to jako człowiek jesteś mały ? ma to zdanie jakiś sens ? żaden. |
Beata napisał/a: |
I nie o wzroście jest w nim mowa. |
Toudisław napisał/a: |
Tiz tu nie chodzi o gust |
Toudisław napisał/a: |
Jak bym o tobie powiedział że jako że choć jesteś wysoki to jako człowiek jesteś mały ? ma to zdanie jakiś sens |
Toudisław napisał/a: |
Czym jest CB jak nie powieścią ? |
Toudisław napisał/a: |
jeżeli coś jest choć trochę dobre ( erudycyjny i pouczający ) to nie może być całkiem złe |
Toudisław napisał/a: |
Gdyby tak napisali o Rapsodii też bym ich wyśmiał. Bo Była by to dobrze napisana i wzruszająca ale kompletnie nie udana nie była by to powieść |
Toudisław napisał/a: |
Więc pozostaje pytanie czy aktor opinie ejst zdecydowany czy mu się podobało czy nie. Oraz czy nie uważa rapsodi za Wiersz/ pieść/ nowele/ limeryk / Dramat |
Tomasz napisał/a: |
No i to już świadczy że ktoś głupotę napisał. Bo tłumaczenie nie powinno być konieczne. Jak się pisze jakiś osąd to może być nawet kontrowersyjny ale zrozumiały. |
Cytat: |
ps. nie, to nie ja pisałem tę notkę o Peanatemie. Ale wychodzi na to, że nie potrzebuję do niej tłumaczenia. Cud? I tak, to chodzi o gust, tylko i wyłącznie. Wasz gust. |
ernest_papug napisał/a: |
No i jest nieprawdziwa, bo CB to znakomicie skonstruowana powieść. |
Tixon napisał/a: |
Takie same jak kierowane pod adresem Małysza swego czasu - mały, wielki człowiek. Ta sama zasada, Toudi. |
Cytat: |
że autor owej wypowiedzi uważa cykl barokowy za fabularyzowany zbiór poglądów autora na naukę i wydarzenia historyczne. |
Tixon napisał/a: |
Erudycyjne i pouczające nie jest równoznaczne z byciem dobrym w znaczeniu jakości. |
nosiwoda napisał/a: | ||
A ponieważ mój gust nie ma zdania na temat CB, to pod tym kątem nie będę mógł kontynuować. |
Maeg napisał/a: |
Wielkie dzięki dla Romulusa za dwa świetne cytaty. |
MadMill napisał/a: |
I za szybko niektóre plansze znikają, że człowiek nie zdąży przeczytać... |
Maeg napisał/a: |
Teraz powinno być lepiej, taką przynajmniej mam nadzieje. |
toto napisał/a: |
Oczywiście Peanatemę Stephensona. Tak zaangażowany czytaniem, że zapomniał wymienić tytułu, zresztą nie tylko on. |
Sharin napisał/a: | ||
Święte słowa. Ostatnio szefowa przyłapała mnie z książką na kolanach. Miała pewne zastrzeżenia ale jakoś udało mi się ją przebłagać, że po prostu muszę czytać w robocie bo jak wracam do domu, po 10h, to nie mam zwyczajnie sił na zmagania intelektualne |
Romulus napisał/a: |
Stephenson jednak nie stracił tego, co jest jedną z zalet jego powieści. Rzeczy (idee) skomplikowane potrafi sprowadzić do pewnych, prostych, zrozumiałych dla każdego wywodów, które sprawiają czystą frajdę. Peanatema, choć dopiero minąłem połowę, to czysta przyjemność czytania. |
Romulus napisał/a: |
Peanatema, choć dopiero minąłem połowę, to czysta przyjemność czytania. |
moffiss napisał/a: |
Tak z głupia frant zapytam, kogo z polskich autorów możemy porównać do N.S. ? |
moffiss napisał/a: |
to może kto rokuje>? |
Beata napisał/a: |
Dobrze pisze ten Stephenson. |
elTadziko napisał/a: |
SPOILER Czemu fraa Jaad zginął? Przecież chyba nic nie stało na przeszkodzie by przeżył w Historii, w której deklarantom udaje się wejść na statek obcych? |
Romulus napisał/a: |
Oby tak było, ponieważ mozna się wcześniej przygotować do nadchodzącej powieści. Po PEANATEMIE szukam jakiego przystępnego "bryka" z filozofii cały czas. |
Romulus napisał/a: |
Skończyłem PEANATEMĘ (...)
Czytelnik lepiej wykształcony w naukach ścisłych (a tych pewnie nie ma za dużo) z większą przyjemnością wyłuskiwałby przetworzone przez Stephensona teorie naukowe. . |
moffiss napisał/a: |
Pierwsze skojarzenie jakie przyszło mi do głowy: klon Fundacji Asimova. |
moffiss napisał/a: |
Ilość neologizmów jest porażająca. Nie wiem, czy to zasługa tłumacza, czy tez stylu autora. Zbędne zamulanie czytelnika. Wątła fabuła plus rozbudowany do granic wytrzymałości pseudonaukowy bełkot. |
GilGalad napisał/a: |
Smok pisze, że w Cryptonomiconie, fabuła nie jest najlepsza i słabe zakończenie... |
Cytat: |
Jeszcze słówko na temat fabuły - niby nie było rewelacyjnie, ale opowiedzenie historii drugiej wojny światowej w ujęciu pojedynku szyfrantów było pasjonujące.
Było by w ogóle cudnie, gdyby jeszcze zakończenie było dobre. Niestety, takie nie jest. |
Tixon napisał/a: |
Ej ej ej, bo mnie zaraz zjedzą
|
Cytat: |
Stephenson prowadzi narrację swojej książki dwutorowo - część akcji rozgrywa się w czasie drugiej wojny światowej, a część współcześnie, w czasach komputerowych hakerów walczących o nieskrępowaną swobodę internetu.
W roku 1942 Lawrence Pritchard Waterhouse - geniusz matematyczny i młody kapitan Marynarki Wojennej USA - zostaje przydzielony do Jednostki 2702. Ta formacja jest tak tajna, że o jej istnieniu wie zaledwie garstka ludzi; niektórzy z nich noszą nazwiska w rodzaju Roosevelt czy Churchill. Misja Waterhouse′a i Jednostki 2702 dowodzonej przez żołnierza piechoty morskiej Bobby′ego Shaftoe: utrzymać Niemców w niewiedzy, że aliancki wywiad złamał legendarną Enigmę, to rodzaj gry, kryptograficznej partii szachów między Waterhouse′em a jego niemieckim odpowiednikiem, tłumaczonej na język akcji wojskowych przez dzielnego Shaftoe i jego żołnierzy. Przewijamy w przód do teraźniejszości, gdzie wnuk kryptohackera Waterhouse′a, Randy, próbuje utworzyć w Azji Południowo-Wschodniej "przechowalnię danych" - miejsce, gdzie zaszyfrowane dane mogą być trzymane i wymieniane. Gdy przedsięwzięcie atakują władze oraz wielkie korporacje, Randy łączy siły z wnuczką Shaftoe′a, Amy. Niebawem ich plan doprowadza do ujawnienia potężnego spisku, sięgającego Jednostki 2702. Droga prowadzi do niewyobrażalnego bogactwa, do świata osobistej i cyfrowej wolności... albo do odrodzenia ogólnoświatowego totalitaryzmu. Cryptonomicon to zapierający oddech popis talentu, jak dotąd najbardziej udana i porywająca książka Stephensona; głęboki i proroczy, hipnotyczny i hipertekstowy. Łączy w jedno znakomity styl, myśl i twórczą śmiałość; to dzieło prawdziwie ikonoklastycznej wyobraźni pracującej z intensywnością pieca hutniczego. Książka nominowana do Nagrody Hugo w kategorii powieść w roku 2000. |
Tixon napisał/a: |
Może chcesz sagę zmierzchu - 4 tomy jak znalazł ;d |
AdamB napisał/a: |
Książka formatu 16x23 cm, w twardej oprawie, szyta, dobry papier, 1060 stron, bardzo dobry tytuł. W niektórych księgarniach za około 65 zł. To drogo?
To bardzo atrakcyjna cena. |
ASX76 napisał/a: | ||
I bądź tu człowieku mądry... Kiedy wydawca dzielił książkę na trzy tomy (i za każdy trzeba było zapłacić, rzecz oczywista), to marudzono na takie praktyki, z kolei teraz, gdy wypuścił w jednym "kawałku", to też źle, bo za drogo... Każdy, kto nie ma klapek na oczach i potrafi liczyć, dobrze wie, iż właśnie na takich jednotomowych wydaniach klient/kupujący/czytelnik zyskuje najwięcej. Gdyby "Crypto..." puszczono w trzech tomach wydawanych w kilkumiesięcznych odstępach, to: Primo - zapłaciłoby się w sumie więcej (bardzo wątpię, czy udałoby się zmieścić poniżej 65 zł za trzy książki...) Secundo - trzeba by czekać, a tak ma się całość od razu, że nie wspomnę o ładnym wydaniu: twarda oprawa, szyta, dobry papier... No żesz kuźwa, krew mnie zalewa, kiedy czytam "narzekaczy"... |
ASX76 napisał/a: |
AdamB -> Zacytowałem pański wpis, aby się pod nim podpisać, gdyż się z nim zgadzam. Czy to taki ciężki grzech?
Wpisu Tan nie mogłem zacytować, bo mnie zirytował brakiem logiki. |
Romulus napisał/a: |
GilGalad - o jednym nie napisałeś: nie rżałeś jak dziki koń ze smiechu podczas lektury? |
Cytat: |
Czy wspominałam już, że Neal Stephenson jest autorem, którego każdą nową książkę kupię w ciemno? |
adamo0 napisał/a: |
Kończę Cryptonomicon. Świetna książka. |
MrSpellu napisał/a: |
Cryptonomicon, nie uwłaczając Peanatemie, jest zdecydowanie lepszy. |
Ł napisał/a: |
Neal Stepheson w Cryptonomiconie zdaje się mówi w pewnym momencie o post-tolkienowskim drzewie geneaologicznym właśnie w kontekście ras, w których główny bohater znajduje porównania do rzeczywistości, (np. on ścisłowiec jest krasnoludem etc.). |
Tixon napisał/a: | ||
Wiem, ale przestań się w końcu tym jarać. Wkurza mnie to |
Ł napisał/a: |
Ogłaszam że będę się jarać Cryptonomiconem przez jeszcze długi czas. Ręczna rekonfiguracja nad treścią tej książki to coś naturalnego. |
Romulus napisał/a: |
Jak zwykle - nie mogę się doczekać. Interesujący projekt okładki pokazujący tytuł. Niby "Reamde", a jednak "Read me". Cieszy mnie także, że autor odejdzie trochę od fantastyki. W "Cryptonomiconie" i "Zodiacu" pokazał, że daje radę i na innych polach, niż fantastyka. |
Ł napisał/a: |
Szczególnie wątek walijskiego dżihadysty grającego w MMORPGI zapowiada się srrrogo znając możliwości NS. |
GG napisał/a: |
Znając życie, pewnie się nie wyrobie z Cyklem Barokowym przed Reamde (znów przełożyłem przeczytanie go, aż do czasu nowego wydania od MAGa, w twardej oprawie w I kwartale 2012). Już nawet nie pamiętam ile to przekładam... |
Ł napisał/a: |
GG, dzięki za link, wystarczyło parę linijek o Reamde i już się jaram. Szczególnie wątek walijskiego dżihadysty grającego w MMORPGI zapowiada się srrrogo znając możliwości NS. |
MadMill napisał/a: |
a i pomysły i wykonanie, a podaje to tak znakomicie, że przy powtórnej lekturze wrażenie jest co najmniej tak świetne jak przy pierwszym czytaniu. |
MrSpellu napisał/a: | ||
|
Romulus napisał/a: |
Po "Reamde" mogę dostać fioła na punkcie MMORPG-ów |
MadMill napisał/a: |
NS to autor, którego książki można czytać na okrągło. Ma i pomysły i wykonanie, a podaje to tak znakomicie, że przy powtórnej lekturze wrażenie jest co najmniej tak świetne jak przy pierwszym czytaniu. |
MadMill napisał/a: |
Może przeczytać Reamde od razu, potem powtórzyć wszystkie dzieła od nowa, a następnie po raz kolejny i jeszcze raz... |
MrSpellu napisał/a: |
Na moich zajęciach z cyberkultury Stephenson jest lekturą obowiązkową |
Cryptonomicon napisał/a: |
- W tym tutaj - Chattan wskazuje na mały domek nieopodal, a własciwie nedzna
ceglana stodołe - mieszcza sie Bomby Turinga. Pisze sie "Bombe", z "e" na koncu. To maszyny liczace, wynalazł je pana przyjaciel, Profesor. - Czy to naprawde Uniwersalne Maszyny Turinga? - wyrywa sie Waterhouse. Jest pod wpływem zdumiewajacej wizji, e Bletchley Part moe byc w istocie tym tajemnym królestwem, gdzie Alan znalazł srodki na realizacje swego marzenia. Królestwa nie rzadzonego przez ludzi, ale informacje, gdzie skromne budyneczki zrobione z plusów mieszcza Uniwersalne Maszyny, które mona skonfigurowac do wykonywania kadej policzalnej operacji. - Nie - odpowiada Chattan z delikatnym, smutnym usmiechem. Waterhouse robi długi wydech. - Ach. - Moe za rok albo dwa. - Byc moe. - Bomby zostały wykonane przez Turinga, Welchmana i innych na podstawie projektu wymyslonego przez polskich kryptoanalityków. Składaja sie z wirujacych bebnów, które bardzo szybko testuja wiele moliwych kluczy do Enigmy |
Ł napisał/a: |
Ogłaszam że będę się jarać Cryptonomiconem przez jeszcze długi czas. Ręczna rekonfiguracja nad treścią tej książki to coś naturalnego. |
Tixon napisał/a: |
W Crypto rola Polaków jest nieistotna, to fikcja literacka |
toto napisał/a: |
Gdybyś takie pytanie zadała w każdym innym wątku nie byłoby problemu, ale Neal Stephenson to lokalny Bóg. |
Stary Ork napisał/a: |
Bo w moim byl dowozicielator, DU i ruski slang. A ruski slang jest fpyte, zwlaszcza ze to patent tlumacza. |
Ł napisał/a: |
Czy "Zamieć" to debestof Stephensona? No ja bym polemizował. |
toto napisał/a: |
Rusycyzmy są genialne w Nakręcanej pomarańczy. |
MrSpellu napisał/a: |
Ze Stephensona brakuje mi tylko lektury Zodiaku. |
MrSpellu napisał/a: |
A nie w Mechanicznej? |
Robert Stiller napisał/a: |
Sam tytuł A Clockwork Orange, chociaż kilka razy wspomniany w tekście, wymaga dodatkowych objaśnień.
Również i dlatego, że z wydań skróconych wypada wraz z ostatnim rozdziałem najdobitniejsza z autorskich wykładni tytułu. Wystarczy wiedzieć, że tłumaczy się to Nakręcana pomarańcza. U nas jakiś ignorant wymyślił "mechaniczną" i w kilku publikacjach tak na razie zostało. Pogodziłem się z tym najpierw z przyczyn głównie handlowych; później dla lepszego rozróżnienia dwóch wersji przekładu*; ale w przyszłości każę w obu wersjach stosować tytuł poprawny. Bo nie zachodzi tu nawet przypadek w rodzaju tego, co sprawił, że dla powieści Conrada The Shadow-Line trzeba zachować tytuł Smuga cienia, błędnie przełożony, lecz efektownie brzmiący i po polsku już idiomatyczny. |
Greybrother napisał/a: |
Witajcie
To mój debiut na forum, więc wybaczenia proszę, jeśli coś głupio... Stephensona poznałem w ub. roku i pochłonąłem wszystko. Peanatema ma niebywały klimat. Cryptonomicon to bajka po prostu a Cykl Barokowy powala. Czy on pisze coś nowego, będzie to tłumaczone ? Mam wrażenie, że mało kto o nim wie a przecież to literatura najwyższej próby |
adamo0 napisał/a: |
Do księgarń rodacy! Reamde rzucili! (przypominam jakby ktoś zapomniał) |
Beata napisał/a: |
Rozczarowana nie będę (jak sądzę), jednak jakiś tam niedosyt może mi się ulęgnąć (albo nie, zależy od zakończenia). Wydaje mi się, że Dukaj ma rację w jednym: to nie jest powieść "totalna", jak poprzednie książki Stephensona. Ale czy każda książka musi być taka? |
Młodzik napisał/a: |
"Diamentowy wiek" zmęczył mnie niemożebnie, że na widok Stephensona robiło mi się niedobrze. |
Tixon napisał/a: | ||
Od tego zaczynałem i było świetne. Chociaż ISA odpowiadała za tłumaczenie. Zamieć również jest na wysokim poziomie. Natomiast zastanawiam się co lepsze - Peanatema czy Crypto. Obie miażdżą. |
mad5killz napisał/a: |
Przekład Diamentowego wieku do UW czyj będzie? |
Młodzik napisał/a: |
"Diamentowy wiek" zmęczył mnie niemożebnie, że na widok Stephensona robiło mi się niedobrze. Ale widzę tu zachwyty, zachwyty i jeszcze więcej zachwytów, a ostatnio tęskno mi do lepszego SF... Chyba sprawię sobie we wrześniu "Anathem", głównie przez to powiązanie z "Imieniem róży" (choć to pewnie tylko chwyt reklamowy ). |
Shadowmage napisał/a: |
Może, ale jednak większość jego książek pod niektórymi względami jest podobna. |
Shadowmage napisał/a: |
Tylko czy się zrozumie? |
Romulus napisał/a: |
Nie wiem, jakie są teraz bestsellery literatury sensacyjnej, ale Stephenson je nakrywa czapką na każdym poziomie. |
Romulus napisał/a: |
Rozumiem nieco zarzuty Dukaja. Ale, z drugiej strony, Stephenson wcale nie próbował w żaden sposób wyjść poza konwencję. Bawił się w piaskownicy i nie próbował jej poszerzać ani zbytnio kombinować. Z tego punktu widzenia może i "Reamde" jest "słabsze" od poprzednich powieści. Mnie to nie przeszkadzało. |
Romulus napisał/a: |
http://katedra.nast.pl/artykul/6200/Stephenson-Neal-Reamde/ |
AM napisał/a: | ||
Jak ci płacą największą zaliczkę w twojej karierze, to nie jest wskazane, żebyś poszerzał piaskownicę . |
Romulus napisał/a: |
To a propos malkontenctwa odnośnie "Reamde": http://esensja.pl/ksiazka...t.html?id=15063
Choć tu jest łagodnie. Drugi zarzut uważam za nieporozumienie. |
recenzja napisał/a: |
Drugim potężnym rozczarowaniem jest bowiem fakt, że powieść należy zaklasyfikować jako sensacyjne, poprawnie skonstruowane czytadło. A to już dla twórcy choćby znakomitej „Peanatemy” powinna być obelga. |
Elektra napisał/a: |
Zaczynałam ze cztery razy i wymiękałam koło 130 strony, a jak się ostatnio okazało, właśnie zaraz potem zrobiło się ciekawie. |
Cintryjka napisał/a: |
Dlaczego miałoby takie być? |
Cintryjka napisał/a: |
W tym kontekście ciekawi mnie, czy Reamde jest promowane/pozycjonowane tak, by miało szansę zainteresować ludzi, którzy w ogóle nie czytają fantastyki? Za to lubią dobrą literaturę sensacyjną? |
Cintryjka napisał/a: |
A cena, gdy spojrzeć na objętość i jakość, nie jest aż tak bardzo zaporowa. Byle jaki kryminał z Czarnej Serii, z dużą większą czcionka i interlinią, kosztuje dzisiaj 45 PLN. |
Cintryjka napisał/a: |
Bo na bestseller to ta powieść - czy to w kategorii fantastyki, czy sensacji - jest za trudna, choć jak na standardy Stephensona jest łatwa. Ale chyba nigdy bestsellerem być nie miała? Chodzi mi tylko o próbę poszerzenia targetu poza fantastyczne getto, które, jak widać, Reamde nie docenia z powodów nieracjonalnych. |
Cintryjka napisał/a: |
Wysłać kilka egzemplarzy do recenzji autorom poczytnych blogów o kryminałach/sensacji? Np. niedawno przekonałam do Terroru - i potem do Hyperiona - autorkę mocno opiniotwórczego w kręgach czytelników tego typu literatury bloga "Jane Doe z offu".
Poszukać kilku takich blogerów, to chyba nie będzie jakiś masakryczny koszt. A efekt może być niezły. |
Shadowmage napisał/a: |
Trochę przesadzasz, do Stephensona nie trzeba się zbroić jak do Dukaja, nawet te bardziej wymagające książki są podane w bardzo przystępny sposób, ze sporą dozą humoru. |
Cintryjka napisał/a: |
Przede wszystkim Stephenson o wiele lepszym stylistą jest i kreuje lepsze postaci. |
Jachu napisał/a: |
Być może. Wyciągnąłem wnioski na podstawie tzw. doniesień medialnych Być może Stephenson to nie Dukaj, ale nastawienie muszę mieć inne, bo powtórki z "Reamde" na pewno nie będzie |
Shadowmage napisał/a: | ||
Duże fragmenty "Cyklu barokowego" to też czysta akcja, trochę w stylu płaszcza i szpady. Ale fakt faktem, że przed "Reamde" jeśli na coś się narzekało, to na to, że Stephenson nie za bardzo potrafi pisać o dynamicznych wydarzeniach i najlepszy jest, jak nudzi :D |
Romulus napisał/a: |
Przeczytaj najpierw "Zamieć", potem wcześniejszy "Zodiak". Obowiązkowo "Cryptonomicon" (przed "Cyklem Barokowym). A na koniec zostaw sobie nieco bardziej wymagające, jak "Peanatema" i cały "Cykl Barokowy". |
Shadowmage napisał/a: |
A gdzie w tym "Diamentowy wiek"? |
Jachu napisał/a: |
Na "Cykl Barokowy" poczekam na przyszłoroczne wznowienie MAG-a, co by 9 książek nie kupować Zastosuję się do twoich zaleceń. |
k napisał/a: | ||
|
Jachu napisał/a: | ||||
Po prostu wierzę w zapowiedzi i plany wydawnicze MAG-a Jedni wierzą w zamach smoleński, a inni w słowa AM |
Jachu napisał/a: |
Po prostu wierzę w zapowiedzi i plany wydawnicze MAG-a Jedni wierzą w zamach smoleński, a inni w słowa AM |
Jachu napisał/a: |
Marudzicie oboje. Wiadomo, że słowa AM to głównie przymiarki i nie należy ich brać w 100% za pewnik, bo terminy często kończyły się obsuwą. Grunt to wiara, która góry przenosi Poza tym, Stephenson to nie Donaldson |
tomas napisał/a: |
Wie ktoś gdzie można dostać Peanatemę albo chociaż czy będzie wznawiana? |
Jachu napisał/a: | ||
|
Ł napisał/a: |
Z takim samym sensem można porównywać że jazda rowerem jest lepsza od tańca, a mycie zębów lepsze od mycia pachy. |
Cintryjka napisał/a: |
No, to już jest sofistyka z twojej strony, bo porównuję dwóch pisarzy, w dodatku tworzących w ramach tego samego gatunku. |
Cintryjka napisał/a: |
Co z tego, że wynika to z odmiennej koncepcji twórczej? |
Ł napisał/a: |
Ten gatunek ma do siebie że setting świata jest nadrzędny względem sposobu kreacji bohaterów i doboru języka. Ocenianie bohaterów i języka bez uwzględnienie tego kontekstu jest zabieraniem się do tematu od dupy strony. Także odpowiadając na niby retoryczne pytanie: |
AM napisał/a: |
Nie wiem tylko czy to efekt zamierzony, czy raczej wynik tego, że przez długie lata sf pisali głównie inżynierowie, którzy byli niekoniecznie obdarzeni talentem literackim. |
Cytat: |
Nie wiem tylko czy to efekt zamierzony, czy raczej wynik tego, że przez długie lata sf pisali głównie inżynierowie, którzy byli niekoniecznie obdarzeni talentem literackim. |
Walder Frey napisał/a: |
Znaczy- uważasz, że "Reamde" jest lepsze? |
Cytat: |
Dwa lata temu Neal Stephenson opublikował bardzo dobry technothriller pt. Reamde, w którym jeden z kluczowych dla fabuły wątków dotyczy wirusa typu ransomware o tytułowej nazwie, szyfrującego dane na komputerze ofiary, a następnie dającemu możliwość ich odzyskania po opłaceniu okupu. Okup miał być opłacony za pomocą wirtualnego złota – oficjalnej waluty świata gry T'Rain – poprzez pozostawienie określonej kwoty we wskazanej przez wirusa lokacji tego świata.(...)
Coraz więcej internautów donosi o napotkaniu nowego szkodnika o nazwie CryptoLocker. Przenosi się on zwykle w załącznikach do poczty z samorozpakowującymi się archiwami ZIP, ale też poprzez botnet Zeus. Działa on na systemach Windows XP, Vista i 7, zarówno 32- jak i 64-bitowych (na razie nic nie wiadomo w kwestii Windows , ignorując całkowicie zabezpieczenia UAC czy ewentualny brak uprawnień administracyjnych zalogowanego użytkownika. Po uruchomieniu w rejestrze systemu umieszcza klucz publiczny, łączy się z serwerem dowodzenia i kontroli by pobrać klucz prywatny (niezapisywany lokalnie), a następnie szyfruje z wykorzystaniem algorytmów RSA (2048 bit) i AES (256 bit) wszystkie dokumenty, do których użytkownik ma dostęp, nie tylko w lokalnym systemie plików, ale też w zasobach sieciowych. Grafika Po ukończeniu procesu szyfrowania ofierze zostaje wyświetlony komunikat, informujący, że pliki zostały zaszyfrowane algorytmem RSA, z wykorzystaniem 2048-bitowego klucza prywatnego – i ich zawartość zostanie bezpowrotnie utracona, o ile poszkodowany nie zapłaci operatorom CryptoLockera okupu w wysokości 300 dolarów, w ciągu 72 godzin od zarażenia systemu. Od tego momentu zaczyna się odliczanie. Jak informują napastnicy, gdy licznik dojdzie do zera, serwer obsługujący klucze szyfrujące skasuje klucz użyty do zaszyfrowania. |
Romulus napisał/a: |
Weźcie mnie nie dołujcie dłużej Mam jednak nadzieję, że skoro z "Malazańską..." Eriksona się udało w miarę sprawnie, to ze Stephensonem nie będzie większych obsuw. |
Tixon napisał/a: |
Nie po to kilka lat po CTKach szukałem kompletu, żeby teraz wymieniać na cegły |
MadMill napisał/a: |
Romku, zajrzyj na ostatni numer nadrukowany na końcu książki, nie musisz liczyć wszystkich stron, w końcu mamy XXI wiek! ;P |
You Know My Name napisał/a: |
a jakby był Orban |
Romulus napisał/a: |
I to jest dopiero premiera z dawna oczekiwana:
http://upcoming4.me/news/...te-and-synopsis Nowa, soczysta powieść. Nawet pomyślałem, ze kupię zaraz po premierze angielskie wydanie. Ale może nie będę się spieszył i poczekam na polskie. Mam nadzieję, że będzie szybko "Seveneves" - od dziś to najbardziej oczekiwana premiera 2015 r. |
Romulus napisał/a: |
Ale WTF? Zastanawiacie się nad kupnem HC? Tu nie ma nad czym myśleć, trzeba kupować |
elTadziko napisał/a: |
Dziwi mnie tylko ta zażyłość z królem Francji w epilogu. Czy nie było tak, że Ludwik nienawidził go? |
Shadowmage napisał/a: |
On już czytał. Jakiś Nowy wspaniały świat albo coś w tym stylu |
Romulus napisał/a: |
I kolejna uwaga - szacunek dla autora za tak drobiazgowe podejście do budowy świata. I na dodatek, bywa to ciekawsze od samej "normalnej" fabuły. |
Romulus napisał/a: |
Ktoś wie, ile lat przyjdzie czekać na kolejną powieść Neala Stephensona? |
MadMill napisał/a: |
Pytanie kiedy pan redaktor to wyda? |
bio napisał/a: |
Język Neala jest bardzo dostępny. Bez obaw. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Nigdzie nie kupisz poza empikiem |
Romulus napisał/a: |
rzeczywiście dowcipna, choć nie na miarę humoru z "Cryptonomiconu". Czy "Zamieci". |
Romulus napisał/a: |
A poza tym w 2019 r. Stephenson ma wydać coś w stylu kontynuacji "Reamde" |
Cytat: |
Peanatema to jest druga książka obok Diamentowego wieku, którą ledwo zmogłam. |
m_m napisał/a: | ||
|
Trojan napisał/a: |
natomiast Crypton - ciężko idzie, dużo opisów (wypełniaczy?) (...) |
Trojan napisał/a: |
Zodiak&Zamieć to książki akcji a później następuje zwrot w pisarstwie NS. |
Trojan napisał/a: |
Epoka diamentu to chyba dokładnie to samo co Diamentowy wiek - bo z tego co widzę to ten sam tłumacz (Szypuła) - znaczy nie jest to nowe tłumaczenia tylko nowy tytuł |
Trojan napisał/a: |
natomiast Crypton - ciężko idzie, dużo opisów (wypełniaczy?), akcja rwana, skoki czasoprzestrzenne (niczem z Atlasu Ch - choć to młodsza ksiązka)
|
bio napisał/a: |
Na 11 lipca zapowiedziana jest premiera nowej powieści Stephensona Fall, or Dodge in Hell. Tym razem o przenoszeniu świadomości/osobowości w byt wirtualny, czyli bardzo mocno eksploatowany obecnie temat. Jego nośność też się wkrótce wyczerpie jak sądzę. |
KS napisał/a: |
Zeszłoroczne czytanie Siedmiu Ew przypominało mi pływanie w kisielu |
Romulus napisał/a: |
że fabuła w tej powieści jest tylko dodatkiem |
KS napisał/a: |
A szczerze. Dajesz radę czytać te wszystkie rozwijające się jak fraktale opisy słowo po słowie |
Rashmika napisał/a: | ||
Bez sensu w takim razie, dodatkiem do czego? Do zakupów w mediamarkcie? Na co mi egzemplifikacja życia w kosmosie, skoro to manual dla, bojawiem, NASA? Tego się nie da czytać. Mam za sobą kilka prób i przymiarek do innych jego książek, i poważne obawy, że gościu jest drewniany. |
Bibi King napisał/a: |
Mnie nie podpasowała fiksacja Stephensona na grach komputerowych w "Reamde" - i wiem, że do tej książki w życiu nie wrócę. |
bio napisał/a: |
Jedynym wyjątkiem jest Biblia z kilkoma rozdziałami. |
Cytat: |
Masz jakieś specjalne wydanie Biblii z kilkoma tylko rozdziałami? j. |
toto napisał/a: |
Podejrzewam, że Do Usług zmieniło się na Służę Uprzejmie. Tylko na co zamieni się Daewoo z polskiego przekładu? Czy tego typu żarciki* wyleciały?
|
Romulus napisał/a: |
To zaczyna robić się kolejka do wydania, jeśli chodzi o powieści Stephensona.
Wciąż czekamy na "Fall". A jesienią ma się ukazać w USA "Termination Shock", powieść o zagładzie klimatycznej. Do tego, na boku, ciąg dalszy "Wzlotu i upadku D.O.D.O.", ale tu już chyba tylko współautorka ciągnie fabułę dalej. |
Bibi King napisał/a: |
Moda na Stephensona minęła? Czy po prostu pisze słabiej? I dlaczego akurat od Peanatemy naszły was wątpliwości?
Powiem szczerze, że na cd. DODO zupełnie nie czekam, na Fall też niespecjalnie (to przez bohatera jest powiązane z Reamde, prawda?), ale Termination Shock mogłoby być fajne. Są już jakieś recenzje "przedwydawnicze"? |
Bibi King napisał/a: |
Moda na Stephensona minęła? Czy po prostu pisze słabiej? I dlaczego akurat od Peanatemy naszły was wątpliwości?
Powiem szczerze, że na cd. DODO zupełnie nie czekam, na Fall też niespecjalnie (to przez bohatera jest powiązane z Reamde, prawda?), ale Termination Shock mogłoby być fajne. Są już jakieś recenzje "przedwydawnicze"? |
Bibi King napisał/a: |
Patrzę na ten duży "Barokowy" na półce, patrzę... I myślę, że to prosta droga do megawtopy. Niestety. Kto dziś się porwie na lekturę takiego bydlęcia? Okej, są tacy, którzy go doceniają, ale... Komentując nowe wydania Sandersona i próbę zdobycia nowych czytelników, AM odwołał się do metafor wędkarskich. Osobiście spodziewam się, że nowe wydanie "Barokowego" to nie byłaby rosówka dla nowych, tylko raczej betonowe buty. Dla wydawcy. |
Jachu napisał/a: |
Panie Andrzeju, jakiś czas temu pisał Pan, że zamierzacie wznowić "Cykl Barokowy". Czy ta chęć nadal pozostaje aktualna? A jeśli tak, to kiedy należałoby się spodziewać działań w tym kierunku? |
Uther Doul napisał/a: |
A Crypto? |
AM napisał/a: | ||
I połowa 2022. Całość. Teraz jesteśmy za bardzo zawaleni. |
m_m napisał/a: |
Dziś skończyłem powtórną lekturę Cyku Barokowego. To były cudowne 3 tygodnie. Kocham tę prozę.
Szkoda, że AM arbitrarnie uznał że nie wyda Fall. |
niepco napisał/a: |
Arbitrarnie? |
galaktycznyedek napisał/a: |
Wtem!
Cytat z messengera: Ja - Czy planujecie wydać nowego Neala Stephensona „Termination shock”? Wydawnictwo MAG - Tak. |
m_m napisał/a: |
Zajrzałem na Wiki Neala Stephensona i aż płakać mi się zachciało jak zobaczyłem że w 2021 roku wydał 3 książki |
m_m napisał/a: |
AM się zarzekł, nie wyda Fall. |
Fidel-F2 napisał/a: |
A nie lepiej zwyczajnie dać w ryj? |
m_m napisał/a: |
Kto niby zawraca? |
KS napisał/a: |
Ja was kurwa zupełnie nie rozumiem. Przez okrągły rok zawracacie AM dupę o jakieś Eriksony, Sandersony, Bajdugo, horrory z serii "Biedronka poleca" czy inny badziew, a potem macie jakieś pretensje że Mag nie ma mocy przerobowych/kasy/papieru itd. na wydanie porządnej książki. Weźcie się kurwa ogarnijcie. |
KS napisał/a: |
grupa badziewiożerców i spekulantów spamuje w najlepsze, upewniając Maga, że to słuszna polityka. |
KS napisał/a: |
Pewnie obaj macie rację, że te "harce" nie mają aż takiej mocy stwórczej, ale mnie wkurwiają i skorzystałem z okazji, by dać temu wyraz. |
KS napisał/a: |
Ja was kurwa zupełnie nie rozumiem. Przez okrągły rok zawracacie AM dupę o jakieś Eriksony, Sandersony, Bajdugo, horrory z serii "Biedronka poleca" czy inny badziew, a potem macie jakieś pretensje że Mag nie ma mocy przerobowych/kasy/papieru itd. na wydanie porządnej książki. Weźcie się kurwa ogarnijcie. |
kitakami napisał/a: |
Dzień Dobry
Wracając do Cyklu Barokowego: czy jest szansa na dodruk/wznowienie ??? |
Whoresbane napisał/a: |
A ja jeszcze żywię nadzieję, że wszystkie Stephensony dostaną wznowienie w obecnej szacie graficznej. Ile by to nie miało trwać byle by były |
m_m napisał/a: |
Pojawiła się wtyczka do Calibre któr tałumaczy całe ebooki, trwa to parę godzin, przekład jest różny, raz lepiej raz gorzej, ale można czytać. Jest to ciekawy eksperyment, ciekawe kiedy doczekamy się bezrobocia wsród tłumaczy
Więcej u nieocenionego Vroo https://swiatczytnikow.pl/przetlumacz-sobie-e-booka-wtyczka-ebook-translator-do-calibre-uzywa-chatgpt-deepl-lub-google-i-radzi-sobie-bardzo-dobrze/ Do czego zmierzam, otóż nabyłem The Fall or Dodge in hell w oryginale, wrzuciłem do tej maszynki i przeczytałem. No cóż, tyle czasu psioczyłem na wydawcę który nie chciał tego wydrukować, bo uważął że to słaba książka, sorry AM Napiszę tak, jest to oczywiście najsłabszy Stephenson, co czyni go i tak lepszym niż 99 % tego, co się ukazuje. Osobiście jestem zadowolony z lektury, ale Neal Stephenson jest dla mnie bogiem literatury, więc ten teges. |