Zaginiona Biblioteka

Seriale - Lost

Raziel - 2007-11-07, 20:40
:
Oglądałem pierwszy sezon Lost, drugiego już mi się nie chciał, nie żeby jakieś opinie na mnie wpłynęły, po prostu nikt nie miał z tym płytki a ja nie lubię oglądać nic w telewizji a zwłaszcza z lektorem. Tak więc zostałem na nim. Całkiem mi się podobało choć zagadki za wolno się wyjaśniają.
Oglądałem Heroes pierwszy sezon i czekam aż wyjdzie cały drugi. Powiem szczerze że bardzo mi się podobało, zawsze lubiłem historię o superbohaterach a te na dodatek są oryginalne i widać zdrowe podejście ludzi do swoich mocy, nie to co w komiksach Marvela (O nie! Ugryzł mnie zmutowany pająk! Muszę zostać superbohaterem!)
No i obejrzałem ze 7 odcinków Prison Break'a ale jakoś mnie znudziło.
Olisiątko - 2008-01-19, 23:50
:
gazeta.pl napisał/a:
Strajk amerykańskich scenarzystów skończy się dzisiaj po dziesięciu tygodniach - podały wczoraj wieczorem internetowe serwisy dziennika "Times" i telewizji BBC. Stowarzyszenie Reżyserów Amerykańskich podpisało już porozumienie z producentami zapewniające m.in. większe dochody z dystrybucji w internecie i na DVD. O to walczyli także scenarzyści. Po odwołaniu ceremonii rozdania Złotych Globów, zamknięciu produkcji telewizyjnych show i stratach sięgających miliarda dolarów szefowie Writers Guild of America są gotowi do podpisania porozumienia.



//kas no to wracamy do seriali :DD
Romulus - 2008-01-20, 10:26
:
Wreszcie!
Może 4 sezon LOST zdążą w tym roku dokręcić :)
Nabu Nezzar - 2008-01-20, 16:13
:
Lost może i zdążą, ale dla Supernatural ratunku już nie będzie. 3 sezon zakończy się bodajże na jedenastu odcinkach :-?
Olisiątko - 2008-01-20, 16:31
:
Nabu Nezzar napisał/a:
Lost może i zdążą, ale dla Supernatural ratunku już nie będzie. 3 sezon zakończy się bodajże na jedenastu odcinkach :-?


Pozostajemy nieutuleni w żalu ;( Może nakręcą jednak. Aczkolwiek odcinek o Świętym Mikołaju wymiata więc w sumie jakas osłoda zawsze jest.
Nabu Nezzar - 2008-01-20, 22:23
:
Chyba w tym sezonie mają dać jeszcze trzy odcinki. Trailer do 9 widziałem, pojawiały się też zdjęcia promo do 11. I na tym chyba będzie koniec. Dobrze, że przynajmniej Lost się zaczyna 31 stycznia bo nie wytrzymałbym bez dwóch moich ulubionych seriali...
Jander - 2008-01-21, 00:36
:
Tak, tak, LOST jest zdecydowanie oczekiwany.
W międzyczasie oglądam nowe odcinki Prison Break (tj. te aktualnie wyświetlane, tzn. pojawił się dopiero pierwszy) - tradycyjnie odcinek przed przerwą zapowiadał rewolucję, a tak akcja rozwinęła się o parę trupów i nic poza tym. No ale oglądam dalej... -_-
Liv - 2008-02-16, 10:35
:
Jestem świeżo po pierwszych trzech odcinkach czwartej serii Lost, i wielkie :shock:
Wciąga, zasysa i chce się więcej, więcej i więcej.
Nigdy bym nie pomyślała, że aż tak polubię "Zagubionych"...
Nabu Nezzar - 2008-02-16, 23:56
:
Nowe odcinki Lostów są świetne. O ile jeszcze pierwszy był taki sobie i nie zaskakiwał raczej widza, o tyle drugi i trzeci zdecydowania rządzą :-P
No i co najważniejsze Kate znowu zbliża się do Sawyera :-)
Jander - 2008-02-20, 15:22
:
[Drobne spojlery]
Nowe odcinki Losta - dwa pierwsze totalnie nieciekawe dla mnie, ale już trzeci to totalny hit, nie tylko dla miłośniczek Saydia. Pierwszy konflikt na tle podziału w obozie zagubionych, pierwsza rywalizacja i odbieranie sobie ludzi, a Ben staje się Szatanem, a więc moim ulubieńcem xD
Dwanaście odcinków Prison Break - mogę szczerze powiedzieć, że poza kilkoma odcinkami sezon 3 jest bardzo kiepski - niby szykowanie ucieczki z więzienia, jak w pierwszym sezonie, ale wszystko to jakieś niepociumane, niekonsekwentne, a Scofield dysponuje dwoma minami (przypomnę, że w pierwszym sezonie dysponował jedną, a w drugim nawet trzema).
Natomiast trzynasty odcinek, już poza więzieniem dla gł. bohaterów (ale nie dla większości), jest całkiem niezły - Scofield dostaje 5 minę, mściciela, Linc z LJem, dwa drewna, prawdopodobnie się ulotnią, a T-Bag... T-Bag prezentuje to, co w nim najlepsze. W dodatku wprowadza w więzieniu idee socjalistyczne(twórcy łączą najbardziej zdegenerowanego typa z socjalizmem, kompletnie mnie to nie dziwi xD). Gretschen zostaje po raz setny wycyckana, Whistler pokazuje prawdziwą twarz(twórcy chyba nie lubią Australijczyków), a Mahone wraca do gry i mam nadzieję, że w następnych odcinkach pokażą to, co w nim najlepsze.
Liv - 2008-03-08, 12:34
:
Lost 4x6 "The other womam"

Spodziewałam się przełomowego odcinka, w którym odkryjemy losy grupy Bena na wyspie- jak dotąd nie wiadomo co się z nią dzieje(irytujące) a tu mamy kolejny flashback episode o losach Juliet ... i Benie xD Muszę powiedzieć, że Ben staje się moją ulubioną postacią w Lostach ^^
Gand - 2008-03-08, 13:10
:
Po słabszym 5 odcinku 4 sezonu Lost na szczęście 6 okazuje się naprawdę dobra. Może nie bardzo dobra, bo ciągle odcinek kończy się w momencie, w którym najchętniej poznałoby się jeszcze jakieś odpowiedzi no ale - nie można mieć w końcu wszystkiego.
Przyznam się szczerze, że staram się złożyć to, co do tej pory nam pokazano w jakąś sensowną całość [flashforwardy z Jackiem, Sayidem, to, co Ben powiedział Locke'owi] i nic mi się nie klei. Kim właściwie jest Ben i o co mu chodzi?
ASX76 napisał/a:
Tyle tylko, że nic ze zdemaskowania maskarad nie wynika, bo choć młody, to niczym stary lis, zawsze znajduje wyjście z opresji. Coś za dużo tych uśmiechów bogini Fortuny... Zatem jeśli nie spryt, to co :?: ;) W porównaniu do bystrych jak woda w stawie Niemiaszków wręcz nim błyszczy. :-P

Mam wrażenie, że trochę brniesz w ślepą uliczkę stawiając takie zarzuty "Stawce...". Warto pamiętać, że przygody Klossa wcale nie miały być realistycznym do bólu serialem o polskim/rosyjskim szpiegu w szeregach niemieckich tylko nieco propagandowym serialem przygodowym który nie przeciążałby specjalnie umysłów Polaków, jeno budził pozytywne odczucia. :P
Romulus - 2008-03-08, 20:06
:
Ha! Nowego epizodu LOST jeszcze nie widziałem (pewnie gdzieś koło poniedziałku, jak mój kuzyn nie nawali). Ale Beniamin Linus to również mój ulubiony bohater. Myślę, że grupa Bena ma się dobrze. A mając w perspektywie konfrontację z Dharmą, lub tym co ją zastąpiło i w zasadzie pozbawienie przywództwa pewnie się gdzieś ukryli - w tym są dobrzy.

Ben jest moim ulubionym bohaterem od kiedy pojawił się w serialu mówiąc "My name is Henry Gale from Minnesota". A jego akcje znacznie wzrosły po epizodzie z flashforwardem Sayida.
Tigana - 2008-03-18, 18:23
:
W kwietniu na AXN ruszy "Lost 4" , a już od niedzieli tajemniczy serial "Żniwiarz", w którym ponoć palce maczał Kevin Smith od "Sprzedawców".
Kal - 2008-04-13, 15:08
:
Jestem po 8 odcinkach 4 serii Lostów. I już wiem za co lubię ten serial :mrgreen:
Nowe zakręcone wątki, śliczna Kate, sexowny Sawyer... i diablo-inteligentny Ben. I nowi wrogowie, starzy wrogowie łączą siły przeciwko nowym, historie zaginionych po powrocie do domu - i coś, co można określić "nieudaną ucieczką od wyspy".
Tak to chaotycznie rozpisałam, bo właśnie teraz tym są Lości (w większym stopniu niż wcześniejsze serie).
Na plus zdecydowany jest ta seria.


Mam takie pytanie - przyznam się że nie szukałam dogłębnie w necie - czy ktoś wie co się dzieje z Heroes i Desperate Housewifes?
Romulus - 2008-04-13, 18:53
:
Przy DH już 4 sezon leci. W Polsce chyba tylko na Fox Life na razie. Co do Heroes to nie jestem pewien, kiedy 3 sezon "pójdzie".

LOST ciekawie się rozwija. Myślę, że można obstawiać już w ciemno, że głównym bohaterem tego serialu jest WYSPA a nie te ludziki co po niej biegają. Nawet po opuszczeniu WYSPY nie są w stanie niektórzy się od niej uwolnić. Jak nic w finale 6 sezonu powrócą, aby pozostac na niej po kres ich nędznego zywota :) Przyznaj Kal, że Sajid jest debeściak :)
Kal - 2008-04-14, 21:19
:
romulus napisał/a:
Tekst Sajida, że w dniu, kiedy zaufa Benowi, straci - wiadomo co, a następnie koniec epizodu... - to najlepszy odcinek LOST w 4 sezonie póki co :)

Fakt. Mnie zastanowił wątek Kate, wiesz z czym. I zasmucił lekko epizod z Koreańczykami.
A za najgorszy uważam epizod Desmonda na samym początku. To była żenada jak dla mnie.
Gand - 2008-04-14, 22:12
:
Nie wiem czym się zachwycacie w tym 4 sezonie. Do pewnego momentu - odcinek z flashorwardem Sayida - było naprawdę ok, rozwijało się to ciekawie i całkiem intrygująco, ale kolejne epizody poziomem niebezpiecznie dołują. Odcinki z Koreańczykami i Kate byly kompletnie denne. Do tego stopnia, że ja, prawie że bezkrytyczny fan Lost siedziałem przy monitorze i na przemian przysypiałem oraz kiwałem zniesmaczony głową.
Kal napisał/a:
A za najgorszy uważam epizod Desmonda na samym początku.

Ten w którym SPOLIER "LOST"cofał się do przeszłości?KONIEC SPOLIERA. Akurat ten odc był jeszcze w miarę, choć mam wrażenie, że nie wnosi zbyt wiele do serialu. Ot wiemy, żę Faradayowi coś może się nie udać i że wtedy Dezz będzie tym jego punktem zaczepnym.
Mimo wszystko czekam na kolejne odcinki i będę oglądał dalej, zapewne do końca serialu w ogóle.
Romulus - 2008-04-14, 23:49
:
Ja też wysiedzę do końca :) Inaczej nie potrafię już. Ale masz rację, poza epizodem z Sajidem było tak sobie. Może dlatego, że nie da się cały czas utrzymywać tego samego poziomu (choć i tak jest wysoki) bez strat w dramaturgii. Czujuę, że jeszcze parę niespodzianek widzów czeka - ale największą byłoby przyspieszenie zakończenia. Finał dopiero w 6 sezonie - dramat.
Romulus - 2008-04-26, 21:51
:
9 odcinek 4 sezonu LOST to chyba jeden z lepszych. I to nie tylko ze względu na Sayida. Choć tu duża niespodzianka, co do jego motywów.

Beniamin Linus to niezły sukinkot. Od kiedy pojawił się w tym serialu z tym płaczliwym okrzykiem: My name is Henry Gale from Minnesota - polubiłem gfo z miejsca. I jak widac dobrze obstawiłem.

Nie ma co przewidywac co będzie dalej w tym serialu - ale to oczywista oczywistość, jak mawiał klasyk. Oby tak dalej. Jeszcze 7 epizodów do końca sezonu.
Olisiątko - 2008-04-26, 21:58
:
Nie chciało mi się cholernie oglądac 9 odcinka Lostów, w końcu obejrzałem i w sumie zmarnowałem czas. Losty były fajne w 1 sezonie i w pierwszej połowie 2 sezonu, teraz to już kicha, flashforwardy są fajne ale nie moge oprzec się wrażeniu, że to odcinanie kuponów już.
Pomimo tego, ze 9 odcinek był pełęn akcji to jednak... prawdopodobnie będę ściągał nastepne odcinki z przyzwyczajenia i obejrzę potem całość jak mi się będzie nudziło.

13 odcinek Supernaturals również ciut nie teges... Blair Witch Project to miał być czy co? Jakieś średnie, ale lepsze niż Losty nowe.

Ja chcę jasień --_- Dexter będzie i może nowe Heroes wreszcie. Coś sensownego.
Nabu Nezzar - 2008-04-27, 00:10
:
Zgadzam się, że 9 odcinek Lostów to jeden z lepszych. Ponadprzeciętna ilość akcji, ponadprzeciętna ilość trupów no i świetny flashforward. Wreszcie też Sawyer dostał większą rolę i wraca na plażę. A tam wiadomo kto czeka:]
Olisiątko - 2008-05-18, 10:00
:
Nowe Losty nadal średnie bardzo. Ostatni odcinek to była taka dłużyzna straszna, że aż się odechciewa. Zero ciekawostek i ogólnie kiła i mogiła :P
Za to ostatni odcinek Supernatural... No, mnie wgniótł w fotel o_O Klimat serialu ślicznie obroniony i zachowany. Fajne odzywki Deana :P Momenty z tą małą dziewcyznką i jej rodziną były świetne, dobrze zbudowane napięcie. Zakończenie sezonu świetne, daje spore pole do popisu w nastpenym sezonie. Go Winchesters! :P
Romulus - 2008-06-02, 22:03
:
A ja po finale 4 sezonu LOST jestem zachwycony. Generalnie było świetnie. Dużo odpowiedzi, ale i nowe zagadki oraz zapowiedzi nowych niezłych zwrotów akcji. Co się stało z "Jeremym Benthamem" na przykład. To największa z nich. I jak to się stało? I dlaczego zrobili to właśnie JEMU!!!!????

Dużo dobrego przyniosło skrócenie sezonu, akcja przez to bardziej skondensowana i treściwa. Słabsze momenty były, ale w ostatecznosci liczy się i tak świetny finał. Dalej pozostanę niewolnikiem LOST. Nic na to nie poradzę, będę wierzgał, toczył pianę z ust czasami - ale będe oglądał, bo nie moge przestać. Zwłaszcza, że do finału zostało już tylko 26 odcinków. Dwa sezony. Dwa lata. Chyba że przyspieszą. Ale na to nie ma co liczyć.
Gand - 2008-06-02, 23:08
:
Końcówka 4 sezonu lost w porównaniu z koncówka 3 sezonu wypada licho. W ogóle cały ten sezon, choć miał naprawdę dobre momenty, jakiś taki... mało lostowy się zrobił.
W każdym razie - końcówka przyzwoita, spodziewałem sie, że w trumnie będzie Desmond raczej... ; ) 5 i 6 sezon będe oczywiście oglądał, bo lubię poznawac historie do końca, a do tego czasu...
No właśnie - nie znam się na serialach. Co ja mam oglądać? o_O
Jander - 2008-06-03, 00:22
:
Drobne spojlery
Wyjątkowo nie czytałem spojlerów i tylko wiedziałem prawdę o łysolcu. Jako fan Lostów mówię - kiepskie to zakończenie. W ogóle bez porównania z lepszymi odcinkami tego sezonu, jak np. ten z Sayidem czy z ulubionym Szkotem.
W ogóle zapowiedź akcji była dużo ciekawsza niż sama akcja - ciekawsze były złudzenia co do ekipy ze statku niż sama ekipa (mówię o Keamy'ym). A czwórka freighties wprowadzona na wyspę... i tyle. Taki przerywnikowy ten sezon, ciągle czekało się na akcję, rozwiązania, a tu się postrzelali (Inni z przewagą 10:1 z ekipą Keamy'ego, do cholery czemu ich nie wystrzelali na początku?).
A ostatni cliffhanger nawet nie jest dla mnie cliffhangerem - pomyślałem "ojej, biedak kopnął w kalendarz, ale że autorzy nie podsunęli żadnego domysłu jak to się stało to nie ma o czym myśleć". Ja bym jednak chciał zwroty akcji, a nie ich zapowiedzi. W sumie to zakończenie do d...
A w Battlestar Galactice dwa odcinki do ostatecznego końca i mam wrażenie, że ostatnim z Szóstki będzie syn szefa (bynajmniej nie Tyrola) - mocno by było gdyby skończył z kulką we łbie od Starbuck, a łysy z kulką od szefa, ale chyba nie ma co liczyć na takie ostre zakończenie.
Gand - wg. alternatywnych zakończeń, do dorwania w necie, w trumnie był jeszcze Sawyer i Desmond właśnie ;)
Nabu Nezzar - 2008-06-03, 20:39
:
Świetny finał 4 sezonu Lost. Trzyma poziom! Kilka odpowiedzi na zagadki, kilka nowych zagadek. Świetny początek (mistrzowskie rozwiązanie z nawiązaniem do końca 3 sezonu), szok na końcu i tylko ten głupi romantyk Sawyer :-x :evil: :cry: :-/ :-(
Ech, jak tu wytrzymać te 8 miesięcy? Tym bardziej, że Supernatural też się na razie skończył a innych świetnych seriali brak...
Tigana - 2008-09-12, 15:52
:
Oglądam "LOST" na TVP - trzy pierwsze odcinki całkiem, całkiem. Przy czym zapowiadano podobno wyjaśnienie części zagadek i nie mnożenia nowych - póki co porazka na obu frontach. Inna sprawa, ze flash futur robią wrażenie - zwłaszcza ten z 3 epizodu.
Romulus - 2008-09-12, 16:44
:
Najlepszy jest z Sayidem.
A rzeczywiście, trochę zagadek się rozwiąże. Ale jak to w LOST - to nic nie zmieni :) Tak czy siak w 5 sezonie muszą zacząć już od nowa, bo 4 zamknie pewną sekwencję zdarzeń. Tyle ogólników, aby nie spoilerować.
Aha... Skrócenie sezonu to był bardzo dobry pomysł.
Tigana - 2008-09-12, 18:34
:
romulus napisał/a:
Najlepszy jest z Sayidem.

to własnie był epizod 3 - mam nadzieję, że jeszcze coś z nim pokażą, bo końcówka zaostrzyła apetyt.
romulus napisał/a:
Aha... Skrócenie sezonu to był bardzo dobry pomysł.

Tylko na ile była to decyzja twórców, a na ile skutek strajku scenarzystów ;) Ciekawe czy potwierdzą się plotki, że teraz każdy kolejny sezon będzie tak krótki.
Romulus - 2008-09-12, 18:38
:
Tak zapowiadali, bo oglądalność szła w dół. Dlatego ogłosili, że serial zakończy się na 6 sezonie a kolejne będą o połowę krótsze. Czytałem o tym jeszcze przed strajkiem.

Jeśli aktor grający Bena nie dostanie EMMY w tym roku to straszna chamówa. Zwłaszcza że za konkurenta mocnego ma tylko aktora z DAMAGES. Powinno mu się udać. Ostatnim razem przegrał zdaje się, że z Terrym O'Quinnem. Ale 4 sezon LOST w pełni należy do niego.
Tigana - 2008-09-26, 23:50
:
romulus napisał/a:
Jeśli aktor grający Bena nie dostanie EMMY w tym roku to straszna chamówa. (...) Ale 4 sezon LOST w pełni należy do niego.

Dokładnie Ben rządzi, a Lock irytuje swoją szamotaniną. Jestem po odcinku z Koreańczykami - nieźle zamotali. Podoba mi się, ze poszczególne wątki zaczynają sie zazębiać, ale i tak twórcy dają wiele nowych zagadek. Bez wątpienia najlepszy patent to wizje z przyszłości, które zmuszają do myślenia. Ogólnie, po 6 odcinkach, seria dobra, ale niestety miejscami przynudza.
Jestem też po bodajże 17 odcinku 4 serii CSI:NY - super. To chyba najlepszy sezon - większość odcinków to jedna większa sprawa, a dodatkowo niektóre łączą się w kilka odcinków. No i pogłębienie wizerunków bohaterów. Dla mnie bomba.
Tigana - 2008-10-23, 21:36
:
LOST IV SPOILERY
Z dużym opóźnieniem, ale w końcu udało mi się obejrzeć kolejną serie "LOST" . Ponoć miała być przełomowa i dużo wyjaśniać. Tylko czy tak było? Na pewno twórcą udała się jedna rzecz - zamknąć parę wątków (czy raczej uśmiercić bohaterów), które nieco przeszkadzały (Francuska i jej córka, Michael, Jin), z drugiej strony dodano 3 nowych bohaterów ( fizyk, ryża antropolog i medium). O wyspie i jej tajemnicach nie dowiadujemy się nic tj nic nie zostaje wyjaśnione, za to dostarczono kolejne zagadki - znikanie, anomalie z czasem. Przebłyski z przyszłości też niczego nie wyjaśniają, a raczej gmatwają.
Plusy - Ben i jego knowania, Said w akcji i ogólnie szybkie tempo serialu - mniej bezsensownego łażenia po dżungli, więcej akcji.
Rozczarował mnie sam finał - o wiele ciekawiej kończyła się II i III, gość w trumnie był do przewidzenia.
Romulus - 2008-10-23, 23:32
:
SPOILERÓW Z LOST IV CIĄG DALSZY

Tożsamość Jeremy Benthama mnie zwaliła z nóg. Akurat co do tej postaci byłem pewien, że jest kluczowa dla całej fabuły. A małej podpowiedzi w tym względzie udzielił sam J.J. Abrams twierdząc, że od początku jedynym pewnikiem w obsadzie był właśnie Terry O'Quinn i postać Locka stworzono z myślą o jej miejscu w całej fabule. Może zatem kończą im się pomysły na twisty, albo mam zbyt wybujałą wyobraźnię, która nie przewidziała tego, że stwierdzenie Abramsa wcale nie musi przesądzać o "nieśmiertelności" Locke'a.

Plusem naprawdę wielkim tego sezonu było jego skrócenie co wyeliminowało właśnie to, o czym napisałeś: szwendanie się po dżungli, patrzenie głęboko w oczy i farmazonienie. To mi dało nadzieję, na lepsze kolejne sezony. Fabuła rzeczywiście dalej ma więcej zagadek niż odpowiedzi, ale widać już, że zmierza do końca: część wątków pozamykana, teraz kwestią kluczową będzie po prostu fabularne rozwinięcie żałosnego wołania Jacka o konieczności jego powrotu na Wyspę i to już będzie pewnie finał. A dobre zakończenie tego serialu musi być takie, aby udzielić wszystkich odpowiedzi, ale odpowiedzi te muszą przynieść nowe tajemnice. Taki finał by mnie usatysfakcjonował.

Szkoda, że Zeljko Ivanek zwinął "Benowi" Emmy. Ale naprawdę w DAMAGES był rewelacyjny.

Co do HEROES to w Polsce pierwszy sezon miał niską oglądalność i to chyba przesądziło o decyzji o braku kontynuacji. Dlatego teraz będzie średni serial "Kroniki Sary Connor". W Stanach wiedzie mu się średnio, ale nie tak źle, aby nie kręcić dalej. Takie przeciętniaki też są potrzebne a w Polsce będa mieć rangę hitu.

Ale obstawiam, że AXN puści Heroes w końcu. Aż się prosi. Ale wolałbym trzeci sezon HOUSE M.D. :mrgreen: W Polsce pierwszy sezon pokarze się na dvd (albo już jest). Mam zamiar kupić. Tylko czy pociągną konsekwentnie dalej z kolejnymi?

P.S. Troszkę się odniosłem do posta Tigany z tematu "telewizyjnego"
Tigana - 2008-10-23, 23:55
:
Zagubione spoilery
Jakoś tożsamość pana z trumny mnie nie zaskoczyła. Przez chwilę myślałem, ze chodzi o Sawyera, ale doszedłem do wniosku, że takiego przystojniaka byłoby grzechem zabijać :mrgreen: To już o wiele większe wrażenie zrobiło na mnie zakończenie "trójki", kiedy dowiadujemy się, ze jesteśmy w przyszłości (przynajmniej mnie zaskoczyło, może inni się domyślili, co jest grane)

Tutaj można obejrzec zapowiedź "piątki" - w sumie niewiele widać. Można jedynie odnieść wrażenie, iz będzie się ona koncentrować na zbieraniu do kupy "Oceanic 6" aby wrócili na wyspę. No i ciekawi mnie, czy wrócą faktycznie po paru latach czy też dzięki zawirowaniom w czasie pojawią się niedługo po zniknięciu. Na kilku forach można wyczytać m.in, że w "5" zostanie odkryta tajemnica "Czarnej Skały" oraz, że pojawią się nowe postaci np rzeźnik. Część osób spekuluje też na temat Jina.
Liv - 2009-02-09, 11:35
:
Zaczęłam oglądać piąty sezon LOSTÓW i odrzuciłam wszelką logikę - gdyby na wyspie nagle pojawiły się dinozaury, pokiwałabym z zrozumieniem głową. Gdyby w następnej chwili na plaży wylądował statek kosmiczny, również bym się nie zdziwiła ^^

Ostatnio obejrzałam masę miniseriali produkcji BBC; Littel Dorrit, Fanny Hill, Jane Eyre, Lost in Austen, Miss Austen Regrets, Incredible Journey of Mary Bryant. Nawet natrafiłam na youtube na The Scarlet Pimpernel, serial który oglądałam na HBO jakieś osiem lat temu ;) Ach... mam słabość do produkcji kostiumowych ^^
Romulus - 2009-02-09, 20:47
:
Liv napisał/a:
Zaczęłam oglądać piąty sezon LOSTÓW i odrzuciłam wszelką logikę - gdyby na wyspie nagle pojawiły się dinozaury, pokiwałabym z zrozumieniem głową. Gdyby w następnej chwili na plaży wylądował statek kosmiczny, również bym się nie zdziwiła ^^

Trzeci epizod trochę wymiata: Richard Alpert (ale on był "inny" od początku) a przede wszystkim Charles Widmore... Tylko między kim toczy się gra i o co, skoro Widmore... wiadomo...

MOŻLIWY SPOILER
Ale też widać w tym serialu jakieś panowanie nad całością: kiedy Locke podaje Richardowi datę i miejsce swoich narodzin i mówi mu, aby ten go odwiedził... W jednym z wcześniejszych epizodów (3 lub 4 sezon) był taki flashback przecież... Zżymałem się trochę na (w sumie nieuniknione) "ufantastycznienie", ale fabuła się jeszcze przez to nie rozsypała. Pierwsze dwa epizody raczej letnio przyjąłem - siłą rozpędu "jadę" i "dojadę" do końca serialu. Ale takie "smaczki" z trzeciego epizodu, które można sobie składać z resztą fabuły (jeśli ktoś ogarnia całość) "podkręciły" u mnie temperaturę na kolejne epizody...KONIEC SPOILERA
Liv - 2009-02-09, 22:19
:
Dokładnie Romku, moje odczucia są identyczne; póki co -pomimo wszystkich udziwnień- widać, że scenarzyści panują nad serialem (w przeciwieństwie do Heroesów) przez co chce się oglądać kolejne epizody.
Gand - 2009-02-10, 00:27
:
Madlenita napisał/a:
ł 5 sezonów i na razie tego się trzymają, więc po prostu realizują plan...

Chyab jednak 6, ale krótszych z tego co pamiętam.
I mnie 2 pierwsze odcinki Lost wprawiły w takie zażenowanie, że póki co po kolejne nie sięgnąłem. o.o
MrSpellu - 2009-02-10, 00:32
:
Gand napisał/a:
I mnie 2 pierwsze odcinki Lost wprawiły w takie zażenowanie, że póki co po kolejne nie sięgnąłem. o.o

Ja tak miałem z pierwszą serią ^^
Romulus - 2009-03-23, 21:20
:
W żałobie po stracie ulubionego serialu obejrzałem dziś 9 epizod LOST. W sumie niedaleko już do finału 5 sezonu. Chyba że znowu rozedma sezonowa dopadnie twórców. Bo fajnie byłoby się pobawić fabularnie choćby paradoksami czasowymi, prawda?

Dla śledzących uważnie (czytaj: maniaków LOST) sporo smaczków do zabawy, a jeszcze więcej pól do snucia hipotez. Jeśli ktoś nie śledził serialu na bieżąco - nie jest w stanie już nadążyć.

Fajna rozrywka, którą psuje wizja jeszcze jednego sezonu.

EDIT: nieźle zapowiada się kolejny epizod HOUSE M.D.: http://www.fox.com/fod/pl...p=1236991268941
Liv - 2009-03-23, 22:39
:
Dlaczego psuje? IMHO mogliby pociągnąć (spokojnie) jeszcze trzy sezony Lostów ;)
Hm... stałam się ich maniaczką :shock:
Romulus - 2009-03-23, 23:12
:
Liv napisał/a:
Dlaczego psuje? IMHO mogliby pociągnąć (spokojnie) jeszcze trzy sezony Lostów ;)
Hm... stałam się ich maniaczką :shock:

A ja chciałbym wreszcie poznać wszystkie odpowiedzi :) Przynajmniej te, które obiecują producenci w 6 sezonie. Zdecydowanie 5 sezon podniósł jakość całego serialu. Ale ile na tajemnicach można jechać. Choć sporo już się przecież wyjaśniło z drugiej strony. Te paradoksy czasowe...
"- Jak ci na imię?
- Sayid. A tobie?
- Ben.
- Miło mi cię poznać, Ben" :)
ASX76 - 2009-04-10, 21:37
:
Liv -> Po Twojej expresyjnej wypowiedzi zaczynam się bać oglądać "Deadwood"... ;)


Zaaplikowałem oczętom pilot "Lost 1". Produkt oceniam jako drażniąco-irytujący. Nie podobał mi się.
Gand - 2009-04-10, 22:54
:
ASX76 napisał/a:
Zaaplikowałem oczętom pilot "Lost 1". Produkt oceniam jako drażniąco-irytujący. Nie podobał mi się.

Pan się nie znasz, pierwsze 2 sezony Lost są naprawdę zajebiste (choć drugi jeszcze bardziej zajebisty). Potem co następuje:
sezon 3 - do polowy nuda, potem fajnie
sezon 4 - nuda
sezon 5 - jezus maria, niech ktoś już skończy ten serial. Jestem kilka odc do tyłu (w momencie kiedy MEGA ZASKAKUJACY SPOILER Jack i reszta wrocili na wyspe SPOILER ), do tej pory były może 2 przyzwoite odcinki. zaorać.

Poza tym ostatnio obczajam Wojny Klonów i powiem szczerze, że spodziewałem się najgorszego gówna a rzecz jest naprawdę fajna i miło się ogląda (poza odc z Jar Jarem)
ASX76 - 2009-04-10, 23:54
:
Gand napisał/a:

Pan się nie znasz, pierwsze 2 sezony Lost są naprawdę zajebiste (choć drugi jeszcze bardziej zajebisty).


To nie kwestia "znasz się czy nie", lecz gustu, panie Gand. :-P
O wiele bardziej wolę/podobają mi się np. "Gotowe na wszystko" czy "Sześć stóp pod ziemią", że nie wspomnę o "Battlestar Galactica". :-)
Jeszcze nie skreśliłem "Lost". Spróbuję obejrzeć przynajmniej cały 1 sezon, o ile wytrzymam. ;)
Romulus - 2009-04-11, 15:04
:
Hmmm... Piąty sezon LOST (obejrzałem na razie do epizodu NAMASTE) jest chyba najlepszym sezonem tego serialu. Fabuła jest już jednoznacznie fantastyczna i bardzo dobrze. Najbardziej mnie kręcą MEGA SPOILER paradoksy czasowe KONIEC SPOILERA oraz to, co z nich wyniknie w finale...

Nie zapominajcie kochani użytkownicy, że to serial ze stacji ogólnodostępnej. To tak jakby do Polsatu mieć pretensje, że kręci te swoje mega debilne serialki... To normalne w stacji, która zyje z reklam i musi mieć przede wszystkim oglądalność. A i tak ten show ABC nie jest jeszcze najgorszy.

Co ciekawe - skręt fabuły i tak nie ratuje wyników oglądalności. Właśnie dlatego, że fabularnie się zrobiło za skomplikowanie dla przeciętnego pożeracza nachos przed telewizorem. Jego przeżarta tłuszczem łepetyna i to co w niej dźwiga z trudem nie jest w stanie zanurzyć się chocby w próbę wyobrażenia sobie możliwych implikacji. Nie rozumie - nikt mu nie tłumaczy - odrzuca... To jest chyba mankament tego sezonu LOST. Dla mnie - przy poprzednich średnich - ten jest mega awesome

EDIT: Liv, z tym linkiem utrafiłaś w samo sedno :) Choć cocksucker pojawia się tylko dwa razy ! ! ! Co za niedopatrzenie.
Gand - 2009-04-11, 17:40
:
Romulus napisał/a:
Nie rozumie - nikt mu nie tłumaczy - odrzuca... To jest chyba mankament tego sezonu LOST. Dla mnie - przy poprzednich średnich - ten jest mega awesome

Co skomplikowanego jest w fabule piątego sezonu lost? Nie sądzę, żeby w tych 4 bodajże odcinkach, których jeszcze nie obejrzałem nastąpiły jakieś niebywałe zmiany. Póki co cała niesamowitość wyspy i zjawiska, które na niej zachodziły wytłumaczono tym, że SPOILEROLABLOGA WYSPA PRZENOSI SIĘ W CZASIE
/SPOILER . Przepraszam, co w tym niesamowitego i niezrozumiałego? Przecież to pójście na totalną łatwiznę, wytłumaczenie wszystkiego w tak... beznadziejny, nie ukrywajmy tego, sposób. Nie mam pojęcia jak to może się komukolwiek podobać, ja czuję się przez scenarzystów zwodzony i oszukany, bo po pierwszych dwóch, trzech sezonach budowania klimatu i tworzenia łamigłówek zamiast godnie to wszystko wyjaśnić uciekli się do takiego marnego chwytu.
Romulus napisał/a:
: postać Johna Locke'a - rewelacyjna, zresztą rola pisana dla tego aktora specjalnie; Beniamin Linus, który objawi się chyba w 3 sezonie ("I'm Henry Gale from Minnesota" :) ), którego postać przyćmi wszystkie inne. Uwierz także, że nie spodziewasz się tego, co nadejdzie :badgrin: Choć to nadal serial "masowy" (gdzieś tak do 4 sezonu).

Lost zawsze był serialem masowym, z tym, że pierwsze sezony były po prostu dobre, a teraz seria dołuje - nie dorabiajmy do marności piątego sezonu ideologii.
Zarówno Ben jak i Locke są od czwartego sezonu właściwie chodzącymi autoparodiami, z resztą jak większość głównych bohaterów, których charakterystyczne cechy zostają przez scenarzystów jeszcze bardziej uwidocznione, że przybiera to niemal groteskowe kształty. I tak Sawyer ciągle robi swoje groźny, pełne emocji miny, Kate jest rozerwana między dwoma facetami i tak dalej... Aż mdli człowieka od tej papki.
I faktycznie, ja tez nie spodziewałem się tego, co nadejdzie - jak można tak położyć taki fajny serial?
Romulus - 2009-04-11, 19:09
:
Gand napisał/a:
Romulus napisał/a:
Nie rozumie - nikt mu nie tłumaczy - odrzuca... To jest chyba mankament tego sezonu LOST. Dla mnie - przy poprzednich średnich - ten jest mega awesome

Co skomplikowanego jest w fabule piątego sezonu lost? Nie sądzę, żeby w tych 4 bodajże odcinkach, których jeszcze nie obejrzałem nastąpiły jakieś niebywałe zmiany. Póki co cała niesamowitość wyspy i zjawiska, które na niej zachodziły wytłumaczono tym, że SPOILEROLABLOGA WYSPA PRZENOSI SIĘ W CZASIE
/SPOILER . Przepraszam, co w tym niesamowitego i niezrozumiałego? Przecież to pójście na totalną łatwiznę, wytłumaczenie wszystkiego w tak... beznadziejny, nie ukrywajmy tego, sposób. Nie mam pojęcia jak to może się komukolwiek podobać, ja czuję się przez scenarzystów zwodzony i oszukany, bo po pierwszych dwóch, trzech sezonach budowania klimatu i tworzenia łamigłówek zamiast godnie to wszystko wyjaśnić uciekli się do takiego marnego chwytu.

Baa... Ale jak racjonalnie można było to wyjaśnić? Myślę, że od początku ten serial był skazany na pójście w fantastykę. I co mnie wkurzało najbardziej to fakt długości sezonów. 23 epizody były jednak męczarnią, bo część z nich poświęcona była temu, że chodzili po wyspie, przeżywali rozterki (Jack, Kate, Sawyer), albo coś tam robili, żeby przeżyć jak to rozbitkowie na samotnej wyspie. Sorry, to już wolę show Survivors (sezon z Wysp Cooka w niedziele na AXN). Kiedy zapadła decyzja o zakonczeniu serialu na 6 sezonie i skróceniu samych sezonów do 13 epizodów - akcja się zagęściła. Z punktu widzenia fabuły i mojego - bomba.

Gand napisał/a:
Romulus napisał/a:
: postać Johna Locke'a - rewelacyjna, zresztą rola pisana dla tego aktora specjalnie; Beniamin Linus, który objawi się chyba w 3 sezonie ("I'm Henry Gale from Minnesota" :) ), którego postać przyćmi wszystkie inne. Uwierz także, że nie spodziewasz się tego, co nadejdzie :badgrin: Choć to nadal serial "masowy" (gdzieś tak do 4 sezonu).

Lost zawsze był serialem masowym, z tym, że pierwsze sezony były po prostu dobre, a teraz seria dołuje - nie dorabiajmy do marności piątego sezonu ideologii.
Zarówno Ben jak i Locke są od czwartego sezonu właściwie chodzącymi autoparodiami, z resztą jak większość głównych bohaterów, których charakterystyczne cechy zostają przez scenarzystów jeszcze bardziej uwidocznione, że przybiera to niemal groteskowe kształty. I tak Sawyer ciągle robi swoje groźny, pełne emocji miny, Kate jest rozerwana między dwoma facetami i tak dalej... Aż mdli człowieka od tej papki.
I faktycznie, ja tez nie spodziewałem się tego, co nadejdzie - jak można tak położyć taki fajny serial?

J.J. Abramsa nie uważam wcale za telewizyjnego geniusza (Cloverfield był marny, Mission Impossible 3 - dziadostwo) :) Po prostu zrobił chwytliwy show (nie sam, zresztą). Twierdzę, że odjazdy w fantastykę i przenoszenie się w czasie, wiążące się z tym skutki - są za trudne do ogarnięcia dla przeciętnego amerykańskiego widza, na którego nakierowane są stacje masowe, za które nie trzeba płacić. Zagadki CSI są lepsze niż fantastyczne "odjazdy". Co do postaci - uważam, że w 4 sezonie osiągnęły swoje apogeum, jeśli chodzi o atrakcyjność (epizod Bena i Sayida - po prostu cacko). A teraz muszą dotrwać do finału.
Taschon - 2009-04-12, 13:43
:
Moim zdanie mnie ma co obiektywnie porównywać pod względem jakości poszczególnych sezonów, bo po prostu każdy jest inny, na czym innym się skupia, a i tło się zmienia. O ile sezon nr 1 jest typowym "rozbitkowie na wyspie", sezon drugi wprowadzeniem do "wtf is going on", a trzeci akcją właściwą, to czwarty wprowadza nową tematykę, to piaty jest przedłużeniem, które na razie ciężko ocenić, ale na pewno jest nowatorski w stosunku do poprzednich sezonów, a największym minusem jest wlokąca się niemiłosiernie akcja.

Ale jak dla mnie jedna największych przyjemności w LOST jest/było wyłapywanie wszystkich zależności, zbieżności, smaczków, liczb, etc, ale to niestety jakoś obumarło od czwartego sezonu.

ASX76 -> Każdy kolejny nawrócony na drogę LOST to od razu lżej na duchu :-) . mam nadzieję, że serial Cie wkręci. Jedna tylko rada: nie czytaj spoilerów.
Romulus - 2009-04-21, 20:01
:
Liv napisał/a:
Damages ma otwarte zakończenie - patrz bardzo prawdopodobne, że powstanie trzeci sezon :) Druga odsłona serialu, po mocnym starcie straciła dla mnie tempo gdzieś koło 8 odcinka. Nie zmienia to jednak faktu, że Damages oglądałam z wielką przyjemnością.

Obejrzałem finał 2 sezonu. Rzeczywiście - można myśleć o trzecim. Ale nie wiem, czy warto. Całkowicie zmieniłyby się dotychczasowe reguły gry, niezbędne byłoby wymyślenie nowej formuły na fabułę, bo dotychczasowa, emocjonalno-ambicjonalna już się wyczerpała. Kolejna intryga z jakąś korporacją byłaby już tylko powielaniem schematu. Fajnie oglądałoby się - szczególnie z tą obsadą. Ale to już nie byłoby to.

Tak czy siak, 2 sezon trochę słabszy od pierwszego. Ale i tak warto obejrzeć. Zresztą, po pierwszym widz nie ma wyboru :)

Nadgoniłem też LOST i jestem na bieżąco. Powinno się paru kolesi wychłostać. Znowu pełen sezon będzie, czy jak?! Miała być tylko połowa. Tak zapowiadali przed 4 sezonem :evil: Jeśli jeszcze zmienią postanowienie, że bez względu na oglądalność 6 sezon będzie ostatni to... Dla mnie na pewno będzie ostatni. >.<
Liv - 2009-04-21, 22:47
:
Romulus napisał/a:
Nadgoniłem też LOST i jestem na bieżąco. Powinno się paru kolesi wychłostać. Znowu pełen sezon będzie, czy jak?! Miała być tylko połowa. Tak zapowiadali przed 4 sezonem :evil: Jeśli jeszcze zmienią postanowienie, że bez względu na oglądalność 6 sezon będzie ostatni to... Dla mnie na pewno będzie ostatni. >.<


Daj spokój - dopiero teraz zaczyna się robić naprawdę ciekawie! Wręcz wyśmienicie ;) W chwili obecnej Lost jest serialem, który mnie najbardziej wciąga - a kiedyś byłam anty!
Romulus - 2009-04-22, 18:10
:
Liv napisał/a:
Romulus napisał/a:
Nadgoniłem też LOST i jestem na bieżąco. Powinno się paru kolesi wychłostać. Znowu pełen sezon będzie, czy jak?! Miała być tylko połowa. Tak zapowiadali przed 4 sezonem :evil: Jeśli jeszcze zmienią postanowienie, że bez względu na oglądalność 6 sezon będzie ostatni to... Dla mnie na pewno będzie ostatni. >.<


Daj spokój - dopiero teraz zaczyna się robić naprawdę ciekawie! Wręcz wyśmienicie ;) W chwili obecnej Lost jest serialem, który mnie najbardziej wciąga - a kiedyś byłam anty!


Każda historia ma swój koniec. Albo powinna mieć. Zakończenie w dobrym momencie to podstawa. Gdyby się okazało, że będzie jeszcze kolejny, siódmy sezon - skończą jak Prison Break albo Heroes. Bo ile można mnożyć zagadki? Choć gdyby w poprzednich sezonach mniej biegali z fabułą po dżungli a bardziej skupili się nad stworzeniem czegoś, co jest teraz...

NBC zlikwidowała serial KINGS. Z powodu słabych wyników oglądalności. Szkoda. Serial nietypowy, mało komercyjny, nie pozbawiony wprawdzie wad, ale z dużym potencjałem. W czerwcu mają zostać wyemitowane ostatnie epizody, które już nakręcono. I finito.
Liv - 2009-04-22, 23:29
:
W 5 sezonie bardzo wiele rzeczy się wyjaśnia, widać że powoli twórcy serialu wszystkie wątki zgrabnie zamykają, a porównanie Lostów do PB ... albo Heroesów jest grubą przesadą IMO ;)

Dzisiaj zacznę oglądać ostatni sezon BG - starałam się to odwlec w czasie, gdyż serial jest znakomity (zresztą sami o tym wiecie), ale ciekawość i chęć poznania jak to wszystko się skończy, przeważyło szalę ...
Romulus - 2009-04-30, 12:52
:
Właśnie dlatego nie wkurzam się na finał. Bo mimo wyjaśnienia podstawowych zagadek, czy odpowiedzi na najważniejsze pytania, zostało sporo dla widzów :) Właśnie do gadania bez nerwów przy piwie. Te niektóre niedopowiedzenia, możliwe zakończenia złożą się także na kultowość tego serialu.

Jak ładnie napisał Arkadiusz Grzegorzak w ostatniej NF, zakończenie było finezyjne :) A w serialu z Wielkimi Pytaniami nie da się uniknąć rozczarowań przy udzielaniu na nie odpowiedzi.

Poczekajmy na finał LOST. To będzie dopiero wydarzenie :)
Gand - 2009-04-30, 19:44
:
Romulus napisał/a:
Poczekajmy na finał LOST. To będzie dopiero wydarzenie :)

Oj tak. Mam nadzieję, że Faraday w końcu umrze, ten facet jest nie do zniesienia.

Ostatnio nadrobiłem kilka odc (nie widziałem tylko tego dzisiejszego/wczorajszego - ?), nadal jest marnie, ale odrobinę lepiej niż było.
Teraz tylko czekam, aż scenarzyści doprowadzą do tego, że Kate zacznie znów latać za Sawyerem jednocześnie płacząc nad swoim nieudanym związkiem z Jackiem i tęskniać za Aronem. Zapowiada się najs.
Romulus - 2009-05-07, 23:16
:
Moja niekonsekwencja mnie boli. Już sobie postanowiłem, ze obejrzę LOST dopiero w okolicach finału, kiedy uzbieram więcej epizodów, a tu bach... Pękłem. Epizod 15 wreszcie przyniósł jakiś ożywczy powiew, coś zaczęło dziać się w kierunku jakiegoś momentu kulminacyjnego. Ładnie zapowiada się wątek Sawyera, Juliet i tej męczącej Kaśki. Nie zdziwię się, że oni jedni pozostaną tam, gdzie znajdują się teraz i po 30 latach będąc zgrzybiałymi staruszkami spotkają się z resztą. To nie spoiler tylko moje własne domniemanie :)

Jednak mimo ruszenia z fabułą z miejsca, nadal po każdym epizodzie dopada mnie niecierpliwość. Bo czas zacząć odpowiadać na pytania, zamiast je zadawać. I ciekawe, czy czasem nie domyślam się, co to jest za "rzecz, która "leży w cieniu posągu". :-?

Ciekawe, jak zakończy się 5 sezon, tzn. jak zostaną ustawione pionki przed ostateczną rozgrywką. A powrót do "normalności" wydaje mi się banalnym i najbardziej rozczarowującym rozwiązaniem.
Jander - 2009-05-07, 23:20
:
Zgadzam się, ostatni odcinek wreszcie wyciągnął niezły poziom. Dużo Richarda, którego bardzo lubię. Mnie tylko cholera ciekawi, czy wszystko co robią już stało i za 30 lat zobaczą spadający 815, pewnie jako Inni.
Romulus - 2009-05-18, 19:45
:
Dobra, parę dni minęło i czas to napisać: czy komuś podobał się finał 5 sezonu LOST? Najciekawszy w nim był, moim zdaniem, wątek Jacoba i Tego Drugiego. Wkurzył mnie powrót Sawyera, Kate i Juliet i rozwiązanie tego "trójkąta". Ale, z drugiej strony - to też dowód na ciągłe zaskakiwanie widzów (ale to można było sobie darować). Finał był bardzo "lostowy" - sporo wyjaśnił nie wyjaśniając niczego :) Ale przy wątku Jacoba udowodniono, jak bardzo jest pojemną formuła używania flashbacków. Bawić się tak można w nieskończoność. Tym bardziej czekam na 6 finałowy sezon. Bo pewne przełomy jednak były: Locke, Ben i - chyba - Jacob. I sam Incydent :mrgreen: który pozostawił wszystkich widzów, tak jak pozostawił... Generalnie zatem było "lostowo", czyli, mimo zaskoczeń, bez zaskoczeń.
Jander - 2009-05-18, 20:13
:
Zdecydowanie najlepszy odcinek sezonu - reszta kiepska, natomiast zakończenie świetne. Zresztą, na wszelki wypadek

Spojlery z ostatniego odcinka piątego sezonu LOST

Jacob odwiedza bohaterów w momentach najważniejszych w ich życiu, a nawet na nich lekko wpływa (hmm, eriksonowe Oponn - pchnąć i pociągnąć, choć Locke'a to zwyczajnie ożywił). Tym samym wiadomo już, że nikt nie znalazł się na Wyspie przypadkiem i całe ich życie mogło być ukartowane. Szkoda trochę, że w 6 sezonie Locke'a już nie będzie - wróg Jacoba przejął jego ciało i jeśli nie został w nim kawałek duszy Johna (i nie zrobi czegoś ważnego w jakimś newralgicznym momencie) to nie zostanie nic z jego charakteru. A jeśli chodzi o sam Incydent, a raczej reset, to chyba trochę mi już mówi zakończenie gry Lost: Via Domus, gdzie też był biały ekran i potem scena, która mówiła: przeszłość można zmienić.
Poza tym, że zakończenie jest świetne, na autorów jestem wkurzony, jak zresztą każdym większym cliffhangerem. Na pewno będę czytał pojawiające się spojlery nt. 6 sezonu, który dopiero za rok.
elTadziko - 2009-05-20, 21:21
:
Romulus napisał/a:
Wygrzebałem na Popcornerze zapowiedzi nowego serialu fantastycznego, pt V. Wydaje mi się, że jest wzorowany na trochę nudnym serialu Earth: Final Conflict, który wyszedł spod ręki legendarnej pary: Majel i Gena Roddenberry. Jeśli ktoś ma pod ręką AXN Sci-Fi - to zarzynają tam ten serial na okrągło. Zapowiedź wygląda mi na odświeżenie fabuły i restart. Jedną z głównych ról gra tam Blondzinka - Słodzinka z LOST (to już wiadomo, dlaczego z Juliet było jak było w finale :) ) oraz pochmurny pan policjant z 4400. W zapowiedziach wygląda to ciekawie i chyba warto dać szansę:
http://www.popcorner.pl/p...na_sukces_.html

Hmm... Zaciekawiłeś mnie :P
Myślę, że zacznę oglądać ten serial - i fabuła może się bardzo ciekawie rozwinąć i fajni aktorzy ;)
A jak już jesteśmy przy aktorach z 4400, to ta główna policjantka też znalazła rolę w nowym serialu :P A dokładnie w serialu "Mental", który będzie opowiadał o pracy nietypowego psychiatry ;) Będzie tam też grać Whistler z "Prison Breaka".
Romulus - 2009-08-19, 09:50
:
Ostatni sezon LOST szykuje sporo zaskakujących niespodzianek. Jeśli wierzyć spoilerom "puszczanym" na sieci, to szykuje się "powrót" bohaterów, którzy dotychczas "odeszli". Niby nic zaskakującego: te "manewry" z czasem w poprzednim sezonie to wręcz do tego otwarta furtka (a jak, w międzyczasie, J.J. Abrams pokazał w Star Treku, oklepane motywy można jeszcze ładnie wycisnąć i podać). Szkoda że trzeba czekać tak długo na premierę.
Tomasz - 2009-08-19, 11:00
:
Oglądałem dotąd LOSTa dość regularnie, całkiem mi się podobał, ale ostatni sezon puszczany na AXN mnie zmęczył. Zgubiłem jeden odcinek, potem kolejny i całkiem się pogubiłem. Poza tym przesadzili z zapętleniami fabuły, z tymi kolejnymi zagadkami tajemnicami itd, za mało dając wyjaśnień starszych zagadek. Znudził mnie LOST po prostu. Ogólnie podobało mi się do finały przedostatniego sezonu. Potem już tylko Ben i jego wątek mi odpowiadał. A ostatnio całość jakoś siadła.
Tigana - 2009-08-19, 11:21
:
SPOILERY PO V SEZONIE

Sezon 5 skończony wielkim BUM. I tylko mieszane uczucia pozostały. Początek serii był nijaki, a wędrówka w czasie była męcząca. Odniosłem wręcz wrażenie, że seria zmierza do nikad, zabrakło jakiejś myśli przewodniej. Ciekawiej zrobiło się w chwili, kiedy akcja zawędrowała do 1977 roku (nota bene świetny rocznik) i trzymała poziom do końca. Extra były wstawki z Jacobem. Zgadzam się z tym, ze niepotrzebnie wprowadzono "frakcję cienia statuy" (czyżby znów Witmore?) czy Jacoba i jego wroga. Chyba, że autorzy mają coś jeszcze w zanadrzu. Inna sprawa, ze kwestia Locka/nieLocka specjalnie mnie nie wzięła. Bardziej interesują mnie losy Sheparda i s-ki. Zobaczymy jak to się wszystko skończy.

Biorąc pod uwagę, ze do obsady wraca aktor grający pilota lotu 815 nie zdziwiłbym się, gdyby ostatnia seria rozpoczęła się na pokładzie wspomnianego samolotu przy czym część/wszyscy pasażerowie będą pamiętać to co sie wydarzyło. Minus tej koncepcji - co z Jacobem i drugim Lockiem? Ich starcie teoretycznie nie powinno mieć wtedy miejsca.
Romulus - 2010-01-14, 15:13
:
Ha! A niedługo ostatni, szósty sezon. Tutaj mała garstka spoilerów: http://www.popcorner.pl/p...owili_i___.html Wrzucam linka dlatego, że pada w tam zdanie, że szósty sezon można łatwiej zrozumieć po przypomnieniu sobie pierwszego... Opadam z sił.

I fakt, że aktorzy już nie bardzo czają o co chodzi w szóstym sezonie...

Tak czy siak, "zabawy" z czasem skończą się tak, że... Niewiadomo jak. Prawdopodobnie dziwnie. Gdyby nie postać Jacoba i jego Przeciwnika, to obstawiałbym, że na skutek tych czasowych "historii" to sami rozbitkowie z pechowego lotu linii Oceanic cofnęli się w czasie i to oni odkryli wyspę u zarania jej dziejów i coś tam się pokiełbasiło. Ale to również nieprawdopodobne, kupy się nie trzymające wytłumaczenie, jak każde inne, które przychodzi mi do głowy.

Ostatni sezon trzeba będzie obejrzeć, bo może z tego serialu - jako całości - wyjść albo wielki zakalec, albo arcydziełko.
Jander - 2010-01-14, 17:26
:
Romulus napisał/a:
Wrzucam linka dlatego, że pada w tam zdanie, że szósty sezon można łatwiej zrozumieć po przypomnieniu sobie pierwszego... Opadam z sił.

Wydaje mi się, że zrozumiesz po pierwszym odcinku, mogę zdradzić ale to może zepsuć zabawę.
MORT - 2010-01-14, 21:35
:
Teoria bohaterów nt. tego co miałoby się stać po wybuchu bomby miała sens, co oczywiście oznacza tylko tyle, że tak się na pewno nie stanie. :P
No i Jacob stwierdził, zanim spłonął, że oni wracają.

Moja teoria: Ci którzy podróżowali w czasie wrócą do pierwszego samolotu, który i tak się rozbije na wyspie, ale nie na początku historii, a w czasie "obecnym" (samolot skoczy w przyszłość?).

Albo, samolot rozbije się na nowo w przeszłości. Z całą (choć nie koniecznie) załogą i pasażerami, z tym że ci którzy podróżowali w czasie pamiętać będą wydarzenia z poprzednich sezonów... ale to raczej niemożliwe, bo Walt już nieco urósł... hmm...

Liczę jednak, że zostanę zaskoczony. Najpewniej jest to coś o czym nikt nie pomyślał, bo te moje teorie, nie mają wiele sensu, jeśli chodzi o przyczynowość. :-? W każdym razie, myślę, że jakoś zmodyfikują jeszcze przeszłość, bo nie sądzę, żeby to był koniec Jacoba. Jego wróg wydawał się wpychać go do ognia w bezsilnej złości, bo przecież samo pchnięcie nożem by wystarczyło.
Romulus - 2010-01-14, 21:46
:
Mogą być spoilery z 5 sezonu

Mnie także wydaje się, że Jacob wyjdzie z tego obronną ręką. Sądzę tak po tym, iż na początku finału 5 sezonu pokazywano go jako obecnego w trakcie kluczowych, dla niektórych bohaterów, zdarzeń. Nie byłby tam przypadkowo, wydaje mi się. Skoro "fikał" sobie tu i tam, to może przewidział, to co stało się w finale 5 sezonu - albo zakładał taki scenariusz. Wcale nie był zaskoczony widokiem Nie-Locka (czy FLocka, jak go tam w sieci nazywają).
Jander - 2010-01-14, 22:11
:
Spojlery ewentualne
Ja to widzę tak, że w wyniku wybuchu powstała alternatywna rzeczywistość, w której czyny głównych bohaterów sprzed katastrofy zostały zmienione (np. Sawyer nie zabija tego gościa w budce). A sezon zacznie się tak samo jak pierwszy - zaraz po katastrofie. Taki reset całej historii. Przynajmniej tak się kończyła gra Lost: Via Domus (bohater ucieka z wyspy, pojawia się białe światło i budzi się na plaży po katastrofie ze swoją partnerką, która jednak przeżyła).
pozdrawiam
MORT - 2010-01-14, 23:00
:
SPoiLeRy...
Resetowanie całej historii nie miałoby chyba wiele sensu. Są tu przecież wątki niedokończone, jak Claire, najwyraźniej "namówiona" przez swojego "ojca" (czy raczej przeciwnika Jacoba) do współpracy. Rzecz musi się więc dziać bez (całkowitego) resetu najwyraźniej...

Jacoba 'fikanie sobie', rzeczywiście wygląda na szukanie odpowiednich ludzi. Pewnie szukał, poddawał selekcji i wybierał tych, którzy najwyraźniej mieli pomóc naprawić jego zabawy w sprowadzaniu ludzi na wyspę. Można by rzec, że dbał o ich przeznaczenie, aby na wyspę trafili. Mogły to być albo środki zaradcze powzięte jeszcze w czasie rozpoczęcia się Gry, albo podjęte później, gdy nabrał większych obaw, że tym razem może przegrać. Ciężko orzec. Szczegółowo nie śledziłem/nie pamiętam kiedy i na jaki okres Jacob został zamknięty o szopie.

No właśnie, co wiemy o regułach Gry i o mocach Jacoba i Abocaj-a (taka moja prywatna, lustrzana nazwa przeciwnika Jacoba :-> )?

*wygląda na to, że się nie starzeją (a przynajmniej nie tak szybko, albo tylko gdy opuszczą wyspę, bo jednak swoje lata mają, a widać, że Abocaj nosi oznaki starzenia), nie sądzę więc, że są jakimiś bogami. Zresztą, jest już jeden nie starzejący się bohater.

*grają w to nie pierwszy już raz (jak wynika z ich rozmowy) - a jeśli tak, to może są zamknięci w jakiejś pętli czasowej, najpewniej nie będącej zupełnie pod wpływem przyczynowości
(hehe, wyspa będąca poza przyczynowością, pozwalałaby na naciąganie historii na te mniej prawdopodobne tory), pewnie zresztą po zakończeniu Gry, wszystko wróci do normy i dwaj panowie zaczną od początku (chyba, że tym razem jeden(obaj?) z nich zginie, co jest jak najbardziej prawdopodobne).
* są śmiertelni, ale jeden nie może zabić drugiego własnoręcznie - to dziwna reguła. Są śmiertelni, a jednak nie mogą tego tak rozstrzygnąć.
* wydaje się, że mają jakieś moce (zmiana postaci Abocaja) i wgląd w różne linie czasu ("oni wracają") Jacoba i jego poruszanie przedmiotów za pomocą myśli.

... i DyWaGaCJe (które mogą popsuć ci serial, jeśli, nie daj twój-boże, mają coś wspólnego z prawdą)
;)

Więc jednak są jakimiś bogami? "Dobrem i Złem. Czernią i Bielą" :?: A może raczej zwykłymi śmiertelnikami, którzy po prostu potrafią perfekcyjnie niemal, korzystać z mocy dostarczanych przez wyspę? Ja bym optował za drugim. A jeśli tak jest...

Abocaj zabiłby Jacoba na miejscu, gdyby tylko mógł. Ale nie mógł. Jeden wniosek, który można wysnuć, to honorowa kultura obydwu, nakazująca przestrzeganie jakiegoś kodeksu postępowania. Manipulacja owszem, ale nigdy nie zniżać się do rękoczynów ;)
Bardziej prawdopodobne wydaję mi się jednak, iż ktoś inny ustala reguły, że to nie oni są tu bogami i najważniejszymi osobami, nie oni stoją za wszystkim...
mamy bowiem jeszcze przecież Potwora - boga, demona, a może Sztuczną Inteligencję sterującą nanomaszynami?

Piszę i piszę i kolejne nowe myśli mnie nachodzą! Wybaczcie jeśli nieco chaotycznie to wychodzi, ale to pierwszy raz, kiedy się tak na prawdę nad tym zastanawiam.

No i skąd w ogóle wzięła się wyspa, którą można podróżować w czasie, przesuwać...
skąd,jeśli nie z samej przyszłości, gdzie taka technologia (i nanotechnologia) mogła powstać. Naszła mnie teoria, że oni wszyscy są właśnie z przyszłości - być może uciekli z rozpadającego się świata, a może prowadzili badania i utknęli w tej pętli czasowej, o której wspominałem. W każdym razie, nano-SI może ich tolerować, będąc generalnie niezależną.
Albo wszyscy z nich starają się rozwiązać problem powrotu do swoich czasów, a każdy ma nieco inny punkt widzenia. Waśń między Jacobem i jego wrogiem może mieć np. podłoże osobiste, a nie być starciem dobra i zła, jak niektórzy sugerują. Wreszcie to sama SI mogła niejako wyrwać się spod kontroli. Telekinetyczne umiejętności Jacoba również mogłyby zostać wyjaśnione, na płaszczyźnie wyewoluowania jej u ludzi w dalekiej przyszłości.

Generalnie, pętla czasowa może nie pozwalać jednemu z nich na zabicie drugiego (ten by się pojawił znów na początku cyklu), ale wprowadzenie zewnętrznych czynników ze zwykłego kontinuum może utrwalić zmianę. Wydumane to to, ale tak to już jest z elementami fantastycznymi w sf.

Wybaczcie te szalone dywagacje, ale jakoś mnie tak naszło... :P
Teraz pozostaje czekać na kolejny sezon i patrzeć jak podważają wszystko co napisałem //asx
Romulus - 2010-02-05, 08:16
:
MORT, możemy popełnić błąd zakładając w miarę logiczne rozwiązania :)

Czy ktoś widział już pilota? Ja jeszcze nie i boję się zaglądać na fora tematyczne, aby nie spalić sobie co lepszych zaskoczeń. Zatem, jeśli ktoś widział, to proszę pisać maksymalnie niezrozumale, aby nie spalić początku końca :)

A szósty sezon wiosną zadebiutuje w AXN, czyli jeszcze przed finałem w USA (25 maja).
MORT - 2010-02-05, 09:48
:
Też to miałem na myśli pisząc ostatnie zdanie. ;)

Ja widziałem pierwsze cztery minuty pierwszego odcinka i... tak na prawdę to praktycznie zupełnie nic nie można po nich powiedzieć na pewno ;) No może trochę.
Jander - 2010-02-05, 11:27
:
Napisałem wypowiedź z minimum spojlerów, ale i tak moim zdaniem zdradzała trochę. Nie chcę nikomu psuć zabawy, ważne że LOST wrócił i ma się dobrze, będzie duuuużo akcji. :)
MORT - 2010-02-14, 04:18
:
Skończyłem właśnie oglądać S06 E00-E03.

mmmmmm.... :mrgreen:

Może jednak w paru szczegółkach miałem rację? :-) A może nie ;-)

SPOILEROWyCH DYWAGACJi CiąG DALSZY

A więc Abocaj (wróg Jacoba, jak to zwykłem go zwać) najwyraźniej jest również Dymem. Powiedział przy tym, że chce wrócić do domu, miałem więc chyba trochę racji. Rozwinę więc moją teorię o przyszłości, gdzie SI będąca chmurą nanomaszyn mogła wyrwać się spod kontroli. Najprawdopodobniej została ona w ostatniej chwili wysłana w jakąś pętlę czasową, czy coś... w każdym razie - na wyspę, gdzie jest odcięta od swej rzeczywistości. I teraz próbuje się z niej wydostać, powrócić do swojego czasu. Być może Jacob był strażnikiem, który miał ją w jakiś sposób trzymać na wyspie. Nadal nie mam nowego pomysłu, dlaczego Nemesis Jacoba nie może go po prostu zabić, niż ten, że to by nic nie dało i musiał zrobić to ktoś z zewnątrz pętli.

No i wygląda na to, że wytworzyły się dwie alternatywne rzeczywistości. Być może ta, w której wszystko jest ok będzie tą ostateczną, happy-endem, a to co obserwujemy na wyspie to 'tylko' dramatyczne zakończenie się rozerwanej pętli czasowej... jeśli ta pętla w ogóle istnieje ;)

Hmmm... ciekawe. Said może okazać się zarówno sobą, Abocajem (choć ten przybierał raczej tylko ciała martwych osób przybywających z zewnątrz wyspy), albo wreszcie Jacobem, choć oczywiście musiałby być może dopiero stopniowo przejmować kontrolę nad jego ciałem. No tak, ewentualnie ta sama "infekcja", która spowodowała, że Rousseau zabiła swoich. Zresztą Claire wyglądała trochę jak nowa Rousseau.

Co do Richarda, pewnie też pochodzi ze Świątyni, gdzie ta wspaniała woda daje pewnie wszystkim długowieczność... i regeneruje tkanki (a przynajmniej chyba tak było przed wydarzeniami z tych odcinków). To kojarzy mi się ze starą książką ze świata Magic the Gathering Strumienie czasu, gdzie po eksplozji maszyny czasu powstały strefy różnego upływu czasu i woda wypływająca ze stref wolnego upływu, niejako zachowywała własności i ci, którzy ją pili regularnie nie starzeli się. Być może ta woda działa na podobnej zasadzie, plus działanie regeneracyjne, a że dostaje się pewnie również do środowiska całej wyspy, przez powietrze, rośliny, rzeki, itd., leczy przy okazji różne choroby, w tym raka (choć czemu nie raka Bena? Może Jacob, albo Abocaj wywołał go specjalnie, aby z jakiejś przyczyny pomóc przeznaczeniu? ... albo po prostu twórcy Lost o tym zapomnieli? ;) ).

No i Rekin! ^^



EDit:
Przespałem się i jeszcze coś mnie naszło...

Miles 'usłyszał' po śmierci Juliet, że ona powiedziała 'udało się'. Mógł to być chwyt dla zwiększenia dramatyzmu i nie znaczyć nic szczególnego... albo wszyscy bohaterowie będą musieli zginąć, żeby ich jaźnie wróciły do tamtej happy-endowej rzeczywistości, więc możliwe, że pod koniec historii będą padać jak muchy :-P

Zastanowił mnie jeszcze Aaron... może nic się za nim nie kryje, ale sądzę, że twórcy LOST szykują tu jakąś niespodziankę. Może ma być nowym ciałem zmarłego Jacoba? Może Abocaj 'porwał' Claire dlatego, że nie mógł dzieciaka wykończyć własnoręcznie (tak jak nie mógł tknąć Jacoba), a sądził, że zabierając mu matkę, będzie mu przeznaczone zginąć?

Jeszcze jedno - a może Jacob także jest taką samą SI??? I ciała, które obaj mieli na wyspie dawno dawno temu, to ciała ludzi, które 'opętali' jeszcze wcześniej, podczas poprzedniej Gry (czy raczej które przybrali)?
Może być, że jedna SI została strażnikiem drugiej, która w ich czasie i rzeczywistości wyrwała się spod kontroli. Wreszcie - to może nie być kwestia zdrowotnej wody zachowującej właściwości sił wpływających na czas...
Co jeśli to nanomaszyny Jacoba, które rozprzestrzeniły się w środowisku wyspy - to nanomaszyny lecznicze (niejako Jacob jest wyspą, jeśli chodzi o jej właściwości i przy okazji 'wolę'). W końcu to jedno z zastosowań przewidywanych dla nich w przyszłości. Większość z nanomaszyn Jacoba wciąż byłaby jednak w wodzie wewnątrz Świątyni i to dla tego była to jedyna nadzieja Saida. Z drugiej strony wygląda na to, że gdy tam dotarli, woda stała się jakby rdzawa i przestała działać, co może świadczyć o tym, że po śmierci Jacoba, większość jego nanomaszyn uległa destrukcji i możliwe, że parę pozostałych funkcjonujących nawiązało kontakt z Hurleyem...

SI Abocaja mogła przy tym ulec awarii, albo po prostu sensownie się zastanowić XD i zacząć niszczyć ludzi, zabijać ich zamiast leczyć. I dla tego została wyrzucona ze swego czasu...

Okrąg z popiołu być może nie jest popiołem, chociaż bardziej bym się skłaniał do tego, że to zaprogramowana część SI Dymu-potwora, zabezpieczenie którego nie mógł obejść, a które nie pozwala mu przekraczać wyraźnie zaznaczonych okręgów (czy może po prostu szarych linii, bo przed wejściem do Świątyni wysypali chyba linię).

Być może jeden nie może zabić drugiego, bo będąc SI mają na siebie jakiegoś haka (albo stałoby się coś analogicznego do spięcia), i zginęli by obaj.
Przy okazji, wygląda na to, że Jacob może opuszczać wyspę, a więc i znać sekret podróży w czasie (jest więc strażnikiem?!) podczas gdy jego wróg, niczym więzień, jest do niej ograniczony.

Jacob, być może z nudów sprowadza na wyspę kolejnych ludzi, podczas gdy Abocaj stara się to wykorzystać do zabicia tamtego, wydarcia tajemnicy podróży w czasie (ewentualnie do dotarcia do już niestrzeżonej maszyny czasu), co pozwoli mu wrócić do swojego czasu i skopać kilka tyłków.



Nie ma to jak parę szalonych teorii. :mrgreen:

--------------------------------
koniec spoilerów

Słyszeliście mam nadzieję Answeres song?
http://www.youtube.com/watch?v=j1PAB6Sgdp8 :mrgreen:
MORT - 2010-02-19, 10:38
:
Czwarty odcinek szóstej serii za mną.
Wreszcie padają mniej lub bardziej prawdziwe odpowiedzi na niektóre z pytań. //kas
Romulus - 2010-02-20, 18:18
:
Coraz raźniej wszystko zmierza ku finałowi i każdy kolejny odcinek ogląda się z coraz większą przyjemnością. Jeśli tempo będzie tak doskonałe cały czas to po finale 6 sezonu zaczynam kompletować cały serial na dvd.

Pomyśleć - stacja ABC chciała jakoś zapełnić pustkę po LOST, którego oglądalność przecież słabła. Wypuściła dwa intrygujące tytuły (FlashForward i V), ale LOST jest jedyny i niepowtarzalny. Obecnie wśród seriali w telewizjach sieciowych chyba jeden z najlepszych.

SPOILERKI NIEGROŹNE:
Co do "objawień" z 4 odcinka: kim był ten chłopak? Nazwiska w jaskini - niezłe. Nie-Locke to niezgorszy manipulator i ma po swojej stronie niezłego sprzymierzeńca. KONIEC SPOILERA

Ogólna refleksja: Ben Linus. Od kiedy pojawił się w serialu, od razu zrobiło się naprawdę ciekawie )"My name is Henry Gale, from Minnesota"). Zwłaszcza że wzrastał z odcinka na odcinek jako niesamowicie intrygujący master of puppets. Trochę mnie smuci proces jego degradacji do roli "jednego z wielu".

Wątki zastanawiające (acz może przez moją nieuwagę):

- dzieci z lotu, który jednak się rozbił (w pierwszym odcinku) - co z nimi się stało?

- inni Inni ze świątyni - jaki jest ich związek z pierwotnymi Innymi (tymi co się szwendali po dżungli i okazali się Innymi Od Bena)? W jednym z odcinków 1 lub 2 sezonu rozbitkowie ukrywali się w dżungli i obok ich kryjówki przechodzili właśnie Inni (wśród nich było dziecko, które ciągnęło misia)? Czy to byli Inni Ze Świątyni, czy Inni Od Bena? A może nie ma między nimi różnicy? Skoro tak, to po co była szopka z udawaniem Inicjatywy Dharma? Dharma to był chyba po prostu projekt, który wpakował się w sytuację na wyspie, o której nie miał pojęcia.

- alternatywna (?) rzeczywistość - to tylko taka zabawa ("co by było gdyby"), czy będzie to miało jakiś finał? Rozbitkowie, Którzy Nie Zostali Rozbitkami utworzą Projekt Dharma (z pieniędzmi Hugo...) i jakoś powrócą na wyspę? Nie, to by była skucha, bo przecież wszyscy widzieliśmy co się stało z wyspą w pilocie... Mój mózg zaraz osłabnie.

Hipoteza MORTA odnośnie tożsamości FLocka, czy Nie-Locka (tam mi ładniej brzmi) na razie nie została zweryfikowana negatywnie ani pozytywnie. Przypominam sobie te bariery, które chroniły osadę. Emitowały one jakieś pole, czy dźwięki, które Coś powstrzymywały. Może to wskazuje na biologiczny charakter Tego Czegoś?
MORT - 2010-02-20, 22:19
:
SPOILERy

Romulus napisał/a:

SPOILERKI NIEGROŹNE:
Co do "objawień" z 4 odcinka: kim był ten chłopak?

Może to nowe ciało dla Jacoba ;) Możliwe, że nie Jacob będzie potrzebował czasu żeby je przejąć. No dobra przegięte to.
Wcześniej sądziłem, że jest ktoś trzeci kto ustala reguły. Celowałem w potwora, ale ponieważ okazał się tym kim się okazał, możliwe, że tym trzecim jest ktoś inny.
Ciężko orzec, tym bardziej, że w serialu niemal na każdym kroku może pojawić się nowa postać. Dzieciak mógł być np. wysłannikiem. (Kim jest ten trzeci, jeśli istnieje? Trzecią chmurą nanomaszyn? ;P)
Cytat:
- dzieci z lotu, który jednak się rozbił (w pierwszym odcinku) - co z nimi się stało?

Może mi się wydawało, ale chyba były jakieś dzieciaki w świątyni, Możliwe, że Jacob chciał je oszczędzić od kłopotów i kazał je porwać i umieścić w świątyni.
Cytat:

- inni Inni ze świątyni - jaki jest ich związek z pierwotnymi Innymi (tymi co się szwendali po dżungli i okazali się Innymi Od Bena)? W jednym z odcinków 1 lub 2 sezonu rozbitkowie ukrywali się w dżungli i obok ich kryjówki przechodzili właśnie Inni (wśród nich było dziecko, które ciągnęło misia)? Czy to byli Inni Ze Świątyni, czy Inni Od Bena? A może nie ma między nimi różnicy? Skoro tak, to po co była szopka z udawaniem Inicjatywy Dharma? Dharma to był chyba po prostu projekt, który wpakował się w sytuację na wyspie, o której nie miał pojęcia.

Różnica jakaś musi być. Ben nie ma pojęcia o świątyni. Tylko Richard wydaje się być świadomy jej istnienia, więc mniemać można iż on jest stamtąd, należy do wyższego kręgu wtajemniczenia w to co się dzieje na wyspie.
Dharma, to chyba był po prostu naukowy projekt ludzi, którzy natrafili na ślad wyspy i chcieli zbadać jej właściwości. Ben, po zostaniu przywódcą Innych, może po prostu postanowił skorzystać z wygód, które zapewniała. Po co się tułać po dżungli, jak można mieć bieżącą wodę, wyprasowaną koszulę itd...
Najwyraźniej jednak, wcześniej potwór nie był taki 'zły', jeśli po tej dżungli się błąkali... (albo to niedopatrzenie twórców ;) )


Cytat:

- alternatywna (?) rzeczywistość - to tylko taka zabawa ("co by było gdyby"), czy będzie to miało jakiś finał? Rozbitkowie, Którzy Nie Zostali Rozbitkami utworzą Projekt Dharma (z pieniędzmi Hugo...) i jakoś powrócą na wyspę? Nie, to by była skucha, bo przecież wszyscy widzieliśmy co się stało z wyspą w pilocie... Mój mózg zaraz osłabnie.

A ja się chyba wycofam z teorii, że wszyscy muszą umrzeć, żeby ich jaźnie w pełni wróciły do drugiej rzeczywistości ;) Niby martwa Juliet powiedziała, że 'udało się', ale... z drugiwj strony, widzieliśmy już choćby martwego doktorka Artza, czy jak mu tam i nic nie pamiętał z tamtego życia (podobnie zresztą z Lockiem). Choć z trzeciej strony, od czasu do czasu Jack, czy Kate coś tam niby czują... ale to może znów tylko chwyt dla poplątania myśli biednych widzów. Też już mnie łeb boli :mrgreen:

(EDIT: Dam jeszcze szanasę tej teorii :D może ich jaźnie połączą się dopiero w chwili śmierci na wyspie i odpowiednim czasie w zwykłej rzeczywistości. Chyba nie widzieliśmy dotąd nikogo kto do tej pory zaprzeczy tej sposobności ;) )
Cytat:

Hipoteza MORTA odnośnie tożsamości FLocka, czy Nie-Locka (tam mi ładniej brzmi) na razie nie została zweryfikowana negatywnie ani pozytywnie. Przypominam sobie te bariery, które chroniły osadę. Emitowały one jakieś pole, czy dźwięki, które Coś powstrzymywały. Może to wskazuje na biologiczny charakter Tego Czegoś?

No właśnie. Ponadto, twierdził on w E04, że też kiedyś wiedział co to miłość, wiedział jak to jest kogoś stracić, że też był osobą, balbalba... Co może świadczyć np. o uwięzieniu umysłu człowieka w nanomaszynach ^^
Może SI nie było, tylko w jakiś sposób sterowano te nanoroboty zdalnie, a potem zdarzył się wypadek ;)
Tak, czy inaczej, musimy pamiętać, że to co kryje się pod skórą Locka może specjalnie okłamywać tych, których chce zwerbować. Chce ich przeciągnąć na swoją stronę, więc NieLock wcale nie musiał być nigdy człowiekiem (chyba, że był na początku czymś w stylu SI potrafiącej kochać, jak w Superzabawkach Aldissa i późniejszym filmie na podstawie tych opowiadań). Ten wypadek na klifie też wydawał mi się podejrzany. Może to też był wybieg, żeby przeciągnąć S. na swoją stronę...
Bariery emitowały chyba pole drgań o jakiejś częstotliwości, która może zabić człowieka, co nie oznacza, że nie ruszy też maszyny.
Widzieliśmy jak NieLock zmienia się w chmurę (właściwie nie widzieliśmy tego dokładnie, ale widzieliśmy, że rozpłynął się w powietrzu). Podobnie, po tym jak on sam wrzucił ciało Jacoba do ognia w palenisku, po ciele nie zostało ni prócz popiołu. Stąd sądzę, że obaj muszą mieć dokładnie tą samą naturę.

Co ciekawe, wygląda na to, że Jacob wybierając osoby, które udadzą się na wyspę, w pewien sposób musiał umieć określić, że w zwykłej rzeczywistości ich losy będą splątane.

KUNIEC
MORT - 2010-02-26, 16:53
:
Piąty odcinek za mną. Taki średni. Coś jakby zwolniło, choć zawsze trzeba parę takich odcinków, żeby podbudować całość.

SPOILERY

Nie podobał mi się specjalnie moment z latarnią. Za to autorzy przewidzieli to zawiedzenie i pytania zeźlonych fanów, czemu dotąd nikt jej nie widział... dowcipasy.

Za to moja teoria o masowej śmierci mieszkańców wyspy (najpewniej oprócz nowego strażnika, albo kogokolwiek szuka Jacob) może się jednak ziścić :)
Wygląda na to, że wszyscy ludzie ze świątyni zginą i tylko Sayid przeżyje, najpewniej dołączając do NieLocka.

Być może NieLock także szuka kogoś na swoje miejsce. (Pod jego wpływem jak dotąd była Claire, Sayid i najwyraźniej także Rousseau).

KONIEC

Romulus - 2010-03-11, 22:17
:
Kolejny odcinek rozczarował mnie trochę. Nie był zły - widać, jak ustalają się fronty przed finałem, ale szkoda mi Bena. Najbardziej zajebisty manipulator, master of puppets, najbardziej fascynujący czarny charakter w serialu telewizyjnym ever i tak skończył?

A poza tym: w zasadzie już mogę zamawiać sezony od 1 do 5 na dvd. Bo LOST to najbardziej pogmatwany, najbardziej fascynujący masowy serial w telewizji. Nawet, jeśli finał będzie... "kontrowersyjny".
MORT - 2010-03-11, 23:49
:
SPOILERY GWARANTOWANE

Moje wrażenia z szóstego:

Sporo akcji, to na plus. Jedynie nieco mnie irytuje, że wszyscy wchodzą i wychodzą sobie z/do świątyni jak im się żywnie podoba. Niby jest to po części usprawiedliwione, ale nie zawsze... Gdy Kate wróciła tam nikt się specjalnie nie przejął, nikt jej nie złapał, nie wypytał... Widać już, że ta końcówka jest robiona 'na szybko', aby skończyć. Przynajmniej takie wrażenie odnoszę, że autorzy nie będą się wysilać, żeby wszystko miało znamiona maksymalnego realizmu.

Wrażenia z siódmego:

Pokazano, że jednak Ben ma też lepszą stronę, co wcale nie jest IMO takie złe. Mógł pójść z Lockiem, a jednak wreszcie wybrał (być może) słusznie, inaczej niż byśmy się spodziewali. A to, że wszyscy główni machinatorzy zostali sprowadzeni do roli 'kolejnej postaci' da się zrozumieć, gdyż wkroczyliśmy na wyższy szczebel Jacob-NieLock. Swoją drogą jeszcze pozostał tajemniczy Widmore.
Zdziwiłem się, że Ben znał Dogena (japończyka) ze Świątyni. Choć oczywiście mógł się dowiedzieć o nim od Ilany, ale chyba nie jest łatwo rozpoznać ciało pływające głową w dół w rdzawej wodzie...
Końcówka odcinka strasznie wtórna. Męczą mnie już te spotkania-starych-znajomych-na-plaży-ze-wzruszającą-muzyką... Było to dobre raz, drugi raz wtórne, teraz już irytujące.
Ciekawe, że według Richarda zdetonowanie samego siebie nie zadziałałoby. Chciałbym zobaczyć jak by się składał na nowo z tych skrawków napalonego mięsa. :P Ale scena była nawet niezła.

A rozwijając teorię o nanomaszynach, to kto wie, czy dar Milesa też nie jest związany właśnie z nimi i 'darem' Jacoba. Tym bardziej, że potrafi on odczytać tylko ostatnie myśli umarłej osoby. Choć zdziwiło mnie, że z popiołu po Jacobie też zdołał użyć tej sztuki, chyba że oczywiście są tam jeszcze działające nanomaszyny. ;)
Sammael - 2010-03-12, 00:39
:
SPOILERY GWARANTOWANE


MORT napisał/a:

Zdziwiłem się, że Ben znał Dogena (japończyka) ze Świątyni. Choć oczywiście mógł się dowiedzieć o nim od Ilany, ale chyba nie jest łatwo rozpoznać ciało pływające głową w dół w rdzawej wodzie...


Ale przecież Ben był kiedyś (nie tak dawno ;) ) przywódcą Innych. To jak miał nie znać swojego podwładnego?
Romulus - 2010-03-12, 07:48
:
Sammael napisał/a:
SPOILERY GWARANTOWANE


MORT napisał/a:

Zdziwiłem się, że Ben znał Dogena (japończyka) ze Świątyni. Choć oczywiście mógł się dowiedzieć o nim od Ilany, ale chyba nie jest łatwo rozpoznać ciało pływające głową w dół w rdzawej wodzie...


Ale przecież Ben był kiedyś (nie tak dawno ;) ) przywódcą Innych. To jak miał nie znać swojego podwładnego?

Z tym stosunkiem zależności to już pewien nie jestem. Ale - niezależnie od tego - fakt, iż Ben znał Dogena świadczy co najmniej o tym, że Inni ze Świątyni i Inni Od Bena to była ta sama "familia".
MORT - 2010-03-12, 14:30
:
Sammael napisał/a:
SPOILERY GWARANTOWANE


MORT napisał/a:

Zdziwiłem się, że Ben znał Dogena (japończyka) ze Świątyni. Choć oczywiście mógł się dowiedzieć o nim od Ilany, ale chyba nie jest łatwo rozpoznać ciało pływające głową w dół w rdzawej wodzie...


Ale przecież Ben był kiedyś (nie tak dawno ;) ) przywódcą Innych. To jak miał nie znać swojego podwładnego?

Sęk w tym, że Dogen sprawiał wrażenie wyższego rangą, wręcz pierwszego po Jacobie (zważ choćby na fakt, że czarny dym nie mógł się dostać do świątyni tak długo, jak Dogen żył; choć Ben też wiedział coś o potworze i potrafił go wywołać - to był to dla niego zawsze potwór, przed którym się ukorzył, a Dogen miał większe zrozumienie tej kwestii, dla niego to był 'angry men', osoba).
Fakt drugi, Dogen rozmawiał z Jacobem, znał go mniej czy więcej. Dla Bena, Jacob był tajemnicą, przez co był nawet gotów zabić Locka, gdy ten stwierdził, że usłyszał Jacoba. Bo Ben nigdy nawet nie widział Jacoba i tylko przewodził grupie przemieszczającej się po wyspie... z doradcą Richardem, przez którego zastał wyznaczony i który także znał/widział Jacoba.
Fakt trzeci, tylko Richard sprawiał wrażenie, że wiedział o Świątyni (gdy wystrzelono racę i co ta raca oznacza).
Fakt czwarty, dotąd ani Ben ani nikt inny z jego grupy nie zdradził się z wiedzą na temat uzdrawiających właściwości wyspy (choć mogli to zatajać). Natomiast Dogen zdaje się wiedział, że sekret tkwi w wodzie ze źródła (i być może nanomaszynach ;) ). Czemu Ben nie miałby pójść do źródła i starać się najpierw uleczyć z raka jego wodą, zamiast ryzykować machinacje z Jackiem (chyba, że próbował już tego off-screen).

Tak czy inaczej, skłania mnie to do uznania Świątyni jako wyższego kręgu wtajemniczenia, bliższego Jacobowi, co być może świadczy właśnie o tym, że były dwie oddzielne grupy Innych.

Oczywiście, chyba że wpadłem w pułapkę szukania sensu w niedociągnięciach fabularnych serialu. ;)
Romulus - 2010-03-12, 15:04
:
STARE SPOILERY

Ale te dwie grupy jakoś się ze sobą stykały. Pamiętacie taką scenę z 3 sezonu (chyba?): kiedy Jack, Kate i Sawyer siedzieli w klatkach? (Tamte tortury teraz mają sens po zajściu z Sayidem w tym sezonie) Wtedy podeszła do klatki Jacka kobieta z grupy Dogena (bo była w świątyni wraz z dziećmi), która na pokładzie lotu Oceanic 815 była stewardessą.

Poza tym, w odcinku z dużym flasbackiem Bena, Richard przyszedł do niego z dżungli, od "kogoś" (ze świątyni, od Jacoba) i mówił mu wówczas o walkach na wyspie (z Nie - Lockiem, zapewne). Może ta grupa Bena to byli tacy "nowicjusze"? Choć w relacjach Bena z Richardem widać było, że Ben cieszy się niekwestionowanym autorytetem, a może - zważywszy na finał z Jacobem i jeszcze wcześniej zdarzenie z Lockiem w chatce Jacoba - była to tylko z jego strony tylko gra, aby sprawiać pozory. A Richard mu pozwalał (bo Jacob mu kazał). Ben był przecież im potrzebny jako człowiek z wewnątrz Dharma Initiative, który załatwił sprawę tejże Dharmy. A potem - może - ciągnęli kasę z zewnątrz utrzymując jakiejś jej pozory?

A Widmore chyba jest "spadkobiercą" Dharmy, mniej pacyfistycznie nastawionym od jej twórców (chyba już za późno w serialu na rozwinięcie wątku fundacji Alvara Hanso, która pojawiała się w sieci w grze).

Fajnie będzie kiedyś obejrzeć ten serial w całości, odcinek po odcinku. Po finale pewnie pojawi się lista nieścislości i narastać będzie legenda :)

MORT - podziwiam twój upór z tymi nanomaszynami. Ale, na razie, nie jest to wykluczone. Choć jakieś mistyczne nuty się pojawiaja od czasu do czasu. I może być tak, że pójdą do finału w stronę rozwiązań fabularnych jak w Battlestar Galactica.
Sammael - 2010-03-12, 19:08
:
SPOILERY

Ben mógł próbować się leczyć, ale raczej w to wątpię, z jednego powodu: powiedział kiedyś, że po tym wszystkim co zrobił dla Wyspy, Wyspa go odrzuciła i obdarzyła rakiem. Więc po co iść do źródła, przecież ono nie "działa" wbrew Wyspie ;)

Nie sądzę żeby były dwie grupy Innych; owszem mogli dzielić się na grupki (jak np. w 5 sezonie - część siedziała sobie na plaży, część w Świątyni), ale nie był to jakiś wyraźny podział. Pamiętajcie że w 3 sezonie, po utracie Baraków, Inni z Baraków (tam też był Ben, Richard itd) udali się właśnie do Świątyni. W którymś z ostatnich odcinków tam też właśnie udali się Inni spod posągu Tawaret. Zdaje mi się, że Świątyni służyła Innym za dom, schronienie, po tym jak opuścili Baraki.

Ben na pewno wiedział o istnieniu Świątyni (podał jej lokację Rousseau i Alex). Zresztą sam tam był gdy został uleczony po postrzale.

Co do pozycji Dogena. Problemem jest to, że nigdy nie pokazali nam jego relacji z Richardem, Benem, Lockiem, Widmore'em, nikim. Dlatego tak na prawdę nie wiemy jaką miał pozycję wśród Innych; sądzę jednak że niższą od przywódcy - był po prostu zarządcą Świątyni, powstrzymywał MIBa przed wtargnięciem do niej (pewnie kolejny dar Jacoba), ale to tyle.

A kim dla Bena był Potwór... w czasach gdy był uwięziony, pamiętajcie że przynajmniej w jednej sytuacji mu pomógł; możnaby powiedzieć: posłuchał. Tzn przybył na jego wezwanie żeby rozgonić bandę najemników Keamy'ego ;)
Jander - 2010-03-13, 02:01
:
SPOJLERY

Sammael napisał/a:
A kim dla Bena był Potwór... w czasach gdy był uwięziony, pamiętajcie że przynajmniej w jednej sytuacji mu pomógł; możnaby powiedzieć: posłuchał. Tzn przybył na jego wezwanie żeby rozgonić bandę najemników Keamy'ego ;)

Potwór mu pomógł tylko dlatego, że miał przygotowany plan dla Bena. Inaczej by się nie pojawił i chyba była taka sytuacja. Tak samo jak Potwór nigdy nic nie zrobił Locke'owi - pełnił on w końcu bardzo ważną rolę. A reszta przy spotkaniu z nim ginęła.
Sammael - 2010-03-13, 03:20
:
Tak, to logiczne, ale!

MIB nie jest wszechmocny, i nie umie przewidywać przyszłości. To wiemy. W serialu zbyt często był eksplorowany wątek wolnej woli, zmiany przeznaczenia, żeby na koniec nam wyjechali z "tak na prawdę to wszystko było ustawione a MIB od początku wiedział jak wszystko się skończy".

Stąd też pytanie: skąd MIB wiedział żeby nie krzywdzić akurat Locke'a? Przewidział ratunek Oceanic 6, timeshifty, lot Ajira 316? No raczej nie. To, że John znalazł się gdzie znalazł, to wypadkowa niezliczonej ilości zmiennych. To, że został zabity a jego ciało wróciło na wyspę, to znowu masa zmiennych. Wystarczyłoby żeby jedna cegiełka gdzieś po drodze została wyciągnięta, i z misternego? planu byłyby nici.

Może po prostu MIB zobaczył że w rozbitym samolocie Ajiry znajduje się ciało Locke'a i to dobra okazja do znalezienia "loophole"? Tylko skąd mógł wiedzieć że Ben pójdzie za nim? Albo że ktoś odkryje ciało Locke'a prędzej, i jego tożsamość zostanie zdemaskowana nim doprowadzi do śmierci Jacoba? Chociaż z drugiej strony praktycznie nic mu nie groziło... tylko zmarnowana szansa.

Tak samo z Benem: facet wiedział żeby wezwać pomoc, zdawał się być pewny że ją uzyska, więc myślę że można śmiało założyć że to nie pierwszy raz kiedy MIB mu pomógł. No i znowu, z jakiej paki? Przewidział, że akurat Ben będzie mu kiedyś przydatny? Ze nie zginie gdzieś po drodze (co, biorąc pod uwagę zachowanie Bena, było baardzo prawdopodobne)? Że w ostatnim momencie nie stwierdzi "nie, wierzę w Jacoba, zostaw mnie w spokoju"? Przecież to było możliwe (skoro Jacob miał do końca nadzieję, że się mylił co do Bena).

Podsumowując, rodzi się pytanie: czy wszystkie te wydarzenia to misterny plan MIBa (a jeśli tak, to skąd wiedział kogo "obstawiać"?) A może koleś jest po prostu ogromnym hazardzistą? :mrgreen:
Jander - 2010-03-13, 10:56
:
Kompletnie zapomniałeś o Jacobie - przecież on wpłynął na życie bohaterów, żeby ich życie potoczyło się tak a nie inaczej i znaleźli się w locie 815. Dla mnie wszystkie wydarzenia są grą pomiędzy Jacobem a Czarnym Charakterem (w skrócie Villain), ta gra ma określone reguły (o czym mówił chłopiec) i wydaje mi się, że Jacob i Villain mają takie same możliwości. Pamiętaj, że pilot (nie pamiętam imienia Oo) zaspał na lot 815, ale i tak na wyspę trafił. Bardziej mi odpowiada wizja Lost jako partii szachowej, w której Jacob już stracił hetmana (którego zbił Ben), a Villain wypromował piona. Ruchy można przewidywać, ale przeciwnik może pokrzyżować plany, ręką bohaterów. Nic nie dzieje się przypadkowo, co już było wyjaśnione w chyba drugim sezonie (choćby Hurley, wygrana na loterii i numery, takie same jak w bunkrze).
pozdrawiam
Romulus - 2010-03-18, 22:53
:
SPOILERY

Ha! MORT, twoja teoria nadal trzyma się kupy, pod warunkiem że przyjmiemy, że FLocke, czy Nie-Locke kłamie. To bardzo prawdopodobne, zwłaszcza że ma dobre słowo dla każdego, ale jest niepokojącym typem. Może finał będzie taki, że znowu zostaną z Jacobem sami na wyspie? Bo wszyscy inni skończą martwi. Bo przecież zawsze na tą wyspę ktoś przybywa. Jak nie Black Rock, to Oceanic 815 albo Ajira. Dobre zakończenie to takie, które pokazuje, że Gra nigdy nie ma końca. To dobry, sprawdzający się patent.
MORT - 2010-03-20, 01:58
:
Romulus napisał/a:
SPOILERY

Ha! MORT, twoja teoria nadal trzyma się kupy, pod warunkiem że przyjmiemy, że FLocke, czy Nie-Locke kłamie. To bardzo prawdopodobne, zwłaszcza że ma dobre słowo dla każdego, ale jest niepokojącym typem. Może finał będzie taki, że znowu zostaną z Jacobem sami na wyspie? Bo wszyscy inni skończą martwi. Bo przecież zawsze na tą wyspę ktoś przybywa. Jak nie Black Rock, to Oceanic 815 albo Ajira. Dobre zakończenie to takie, które pokazuje, że Gra nigdy nie ma końca. To dobry, sprawdzający się patent.


Oczywiście, że trzyma się kupy! Na tym polega ten serial ;)
Nic nie wiadomo na pewno do (prawie) samego końca.
No i NieLock wcale nie musi kłamać (bo po co?). Rzeczywiście mógł być kiedyś człowiekiem, którego jaźń została przeniesiona do potwora (albo nanomaszyn :-P ).

Powoli zaczynam jednak wątpić w tę swoją wersję, bo pewnie za dużo tłumaczenia by wymagała. A zawsze łatwiej zwalić na mistycyzm, czy magię... choć przecież z trzeciej strony, LOST od początku starało się zachować 'realizm', mocne osadzenie w rzeczywistości, tłumacząc wszystkie... no dobra, większość zjawisk, nawet tych z pozoru nadprzyrodzonych. Tak było od początku, więc można zakładać, że będzie tak do końca (albo, że tak nie będzie, bo będą nas chcieli zaskoczyć... głowa mnie boli :P )

Zobaczymy.

Mnie się wydaję (i można to wywnioskować z rozmowy Jacoba i MiBa), że nie jest to pierwsza gra (abstrahując od tego, czy są w pętli czasowej, czy nie). A jeśli nie jest to pierwsza gra, to myślę, że ta której jesteśmy świadkami skończy się jednak inaczej niż remisem... tzn. częściową wygraną jednej ze stron, choć bardzo możliwe, że rzeczywiście Jacob i/lub Lock, w dowolnej kombinacji, zostaną zastąpieni przez nowe osoby. Ale to już będzie rozgrywka innych graczy.

Co do rozmowy o Innych, jeśli mówicie, że się osoby z obu grup mieszały, wierzę wam. Niestety mam pewne luki w pamięci. Tylko pierwsze dwa sezony oglądałem dwa razy. Resztę generalnie tylko raz i to na TVP1, czyli z długimi, tygodniowymi przerwami.
Zastanawiam się teraz, czy nie odświeżyć sobie całości właśnie teraz, przed finałem. Może parę szczegółów się jeszcze wychwyci.

Wciąż ciężko mi jednak uwierzyć, że nagle wszyscy z Innych znają Jacoba, a ich przywódca Ben, tylko o nim słyszał. I Ben nie mógł udawać tego, że nie miał kontaktu z Jacobem. Był autentycznie wkurzony zarówno gdy postrzelił Locka, za to te, że usłyszał Jacoba, jak i na samego Jacoba, zaraz przed zabiciem go.
Co do 'daru' dla Dogena, to i racja.

Co do możliwości Jacoba i NieLocka, to oczywiście nie są takie same. Choć generalnie mogą mieć to samo źródło mocy, NieLock był uwięziony i nie miał, ani nadal nie ma dostępu do technologii podróży w czasie.
Zawsze był tym w gorszym położeniu (kamienie na szalach wagi w jaskini) i usilnie musiał poszukiwać tej całej dziury w działaniach Jacoba. Myślę więc, że jest on hazardzistą, ale nie takim zwykłym. W tej rozgrywce pokera, tylko Jacob i NieLock są dorosłymi, a reszta to dzieciaki. Niektórym gra się nie podoba, niektórzy mogą być łatwo wyeliminowani lub zmanipulowani.

Co do najnowszego odcinka, niezły ubaw z pracą Sawyera.


... a jeszcze coś mnie gryzie.

Cała ta scena z Benem i Lockiem, którzy poszli do Jacoba. Co pamiętam/wiem:
-Ben nie sądził, że jest tam ktokolwiek, chciał tylko manipulować Lockiem i był równie zdziwiony co Lock, że coś tam spotkali (czemu poszli akurat tam?)
-Głos poprosił Locka, by ten mu pomógł
-Ekipa Ilany szukała Jacoba w tej samej chatce. Okazuje się, że była otoczona przerwanym kręgiem z popiołu, trzymając go najwyraźniej wcześniej w uwięzi (od kiedy? Nie pamiętam, czy było to wcześniej pokazywane. Kto przerwał linię? Czemu Ilana tam go szukała? Najwyraźniej rzeczywiście to była jego chatka, choć wcześniej pewnie Ben nigdy go tam nie zastał).

Popiół wskazuje, że rzeczywiście Jacob i NieLock mają tę samą naturę, przy czym najprawdopodobniej oboje nie mogą się nie tylko zabić, ale także bezpośrednio atakować. Pytanie brzmi, co się tam właściwie wydarzyło?

NieLock nie miał jeszcze nikogo po swojej stronie, ale najwyraźniej upadek samolotu mimo wszystko dał mu przewagę na Jacobem (a może miał ją już wcześniej?). Jak go jednak zdołał uwięzić w chatce (wątpię, aby Jacob dał się tak po prostu złapać w krąg popiołu, tym bardziej, że prawdopodobnie MiBowi nie wolno by było zrobić tego samodzielnie)? Ile czasu spędził tam Jacob? Jakieś teorię? Dodatkowe fakty, których mogę nie pamiętać?

Pewnie zostanie to jeszcze poruszone, choć już raczej nie w retrospekcji ;) Czemu o retrospekcji pomyślałem? Bo pomyślałem także o Widmorze. Być może miał on coś wspólnego z przechyleniem się szali na korzyść MiBa i jego zerwanie się ze smyczy, oraz uwięzieniem Jacoba?
Romulus - 2010-03-20, 10:50
:
Dla mnie Widmore jednak ma związki z oryginalną Dharmą. Raz, że spotkaliśmy go w "przeszłości", kiedy zetknął się pierwszy raz z bohaterami. Pasowałoby to do tajemniczej Inicjatywy Dharma, gdyby po opuszczeniu wyspy (po incydencie z bombą lub później) objął w jej ramach nad nią kontrolę. Zwłaszcza że nie lubił bardzo Bena. Za cóż innego miałby go nie lubić, jeśli nie za zdradę Dharmy i oddanie (?) wyspy Richardowi i Jacobowi (?)

Całkiem możliwe, że Widmore wie o co chodzi w tej walce. Skąd - nie mam pojęcia. Ale to za sprytny i zbyt zdeterminowany gracz, aby był tylko pionkiem Kogoś/Czegoś. Może zatem rzeczywiście reprezentuje jakąś trzecią siłę, zewnętrzną. A jego rola - może po stronie Jacoba, bo na pewno NieLocka nie lubi (jego ludzie odbudowywali te sprzęty Dharmy, które tworzyły barierę powstrzymującą Dym).

Także muszę sobie odświeżyć ten serial. Ogromnie jestem ciekawy, jak to będzie oglądać go od początku do końca. Latem planuję maraton z całym Lost.
Sammael - 2010-03-21, 16:15
:
Nanotechnologia?

Damon Lindelof: Ohhh, nanobots. I don't know how many times you can you can go on record
saying that the black smoke is NOT made up of nanobots before you stop getting asked that
question.


http://lostpedia.wikia.co...unked_theory%29

;)

Ja obstawiam, że Widmore jest po stronie Jacoba; to dopiero będzie niełatwy sojusz: Jack (któremu generalnie źle ze wszystkim i wszystkimi już), Richard, Ben, Ilana, Widmore (?) - pozagryzają sie :mrgreen:

A chatka Jacoba to tak na prawdę miejsce uwięzienia MIBa. Jacob moim zdaniem siedział sobie cały czas bezpieczny (i cielesny) w nodze posągu. A tymczasem w chatce przecież pojawiał się Christian (czyli manifestacja MIBa) itd. Tam zniknęła Claire, wątpię żeby Jacob sam przeciwko sobie obracał ludzi.

No ciekawe co to teraz będzie, następny odcinek to prawdziwy ogień się zanosi.
MORT - 2010-03-21, 17:58
:
Haha. Trzeba było tak od razu. Nie produkowałbym się może tyle... choć z drugiej strony lubię sobie tworzyć takie teorie ;)


Co do Widmore'a, to być może chciał tę wyspę dla siebie i tak na prawdę nie jest z nikim. Może wiedział na tyle dużo i miał na tyle duże wpływy, że próbował wysiudać i MiBa i Jacoba, a jak wyszło, że coś kombinuje, to go wygonili z wyspy.

Co do chatki, to racja. Też mi się zdawało, że to było więzienie MiBa, ale jak wyjaśnić, że grupa Ilany poszła szukać Jacoba do tej chatki właśnie (albo inaczej - po cholerę mieliby iść tam do MiBa)?

Ech, chyba jednak zacznę oglądać od nowa już teraz - dzięki temu powinienem się wyrobić przed finałem. Po finale pewnie już mi się nie będzie chciało :P
Jander - 2010-03-21, 20:44
:
Ojciec Jacka wielokrotnie objawiał się poza chatką Jackowi. Może to miejsce początku całej historii, poznania się Jacoba i MiBa?
Swoją drogą pamiętacie jak Ben przytargał znikąd ojca Locke'a? Tamta kwestia wydaje się zazębiać z obietnicami MiBa dla Sawyera i Sayida (choć głównie o Sayida mi chodzi).
Sammael - 2010-03-21, 23:48
:
MORT, dobre pytanie co do tej chatki, nie pomyślałem o tym. W takim razie sam nie wiem, co to mialo być.

Jander, ale chatkę zbudował Horace Goodspeed, w okresie Dharmy już ;)

Z Widmore'em tylko tak sobie spekuluję, to jest akurat wątek gdzie wszystko może się zdarzyć.
Sammael - 2010-03-23, 20:02
:
Cholera... chłopaki nie wiem jak wy, ja na jutrzejszy dzień czekam jak napalona nastka na piątkową dyske :D

w kółko oglądam trailer z Ab Aterno, Richard jako główna postać, jeeeezu jeeeezu jaaaa już chce aaaaaa!!!! :D :D :D
Romulus - 2010-03-23, 20:31
:
Ja go celowo omijam :) Ale także nie mogę się doczekać. Podejrzewam, że może tak być już do końca sezonu.
MORT - 2010-03-23, 21:34
:
Też już nie oglądam trailerów. Wolę być zaskoczony w pełni. ;)

Za to obejrzałem właśnie pierwszy odcinek pierwszego sezonu :P
(plik drugiego odcinka się schrzanił :( )

Zabawnie było oglądać jak Charlie miał kilka okazji aby umrzeć już na początku ^^
Sammael - 2010-03-24, 16:39
:
http://komixxy.pl/uimages...yomomma_500.jpg

padłem :D


a odcinek ge nia lny.
MORT - 2010-03-24, 18:36
:
Niektóre momenty wydawały mi się niedopracowane lub wymuszone (Uciekaj kochana, wprost w paszczę potwora na pokładzie, uciekaj! :P Albo, jakie masz życzenia - no to chcę być nieśmiertelny... niby się wszystko zgadza, ale jakoś nieprzekonująco to wyszło). Ksiądz dla mnie też był mało przekonujący.

Mimo wszystko bawiłem się przy tym nieźle i cieszę się, że jednak była retrospekcja, pomimo tematu przewodniego w postaci historii nie-rozbitków.

Zabawne, wszyscy myśleli, że w finale 5. sezonu to był właśnie osławiony żeglowiec z wyspy, a wychodzi na to, że musiał być to jeszcze jakiś inny (nie ta pogoda ;) ).
Romulus - 2010-03-25, 22:23
:
Ha! Ale kapitanem BLACK ROCK był Magnus Hanso. Oczywistym jest, iż to przodek Alvara Hanso, który stoi za Dharma Initiative. Zatem pewnie jeszcze usłyszymy/zobaczymy DI (jak nic Widmore pasuje jako CEO tej organizacji, prawa ręka Alvara).

Koncepcja wyspy - interesująca. Nadal mętna, ale już coś mówi jednak o istocie tej wyspy.

A poza tym szkoda mi Richarda - podobnie jak wcześniej Bena. Kolejna postać "zredukowana" do poziomu "braku odpowiedzi".

EDIT: ciekawe, czy prace Dharmy (bunkry, wpisywanie liczb), miały coś wspólnego z badaniem istoty "korka"? To znaczy, czy DI jako zewnętrzna... hmmm... emanacja (Jacoba) była próbą rozwiązania przez niego problemu pilnowania, czy też trzymania "korka" na miejscu? Tak, aby on nie musiał tego robić. Alternatywa dla kończących się niepowodzeniami poszukiwań Kandydata?
MORT - 2010-03-25, 23:23
:
No i moja teoria nadał byłaby możliwa ;)

Też mi trochę Richarda żal. Ben to jeszcze sprawiał wrażenie człowieka z zewnątrz. Nieśmiertelny Richard sprawiał jednak wrażenie kogoś z pojęciem tego co się dzieje; aura tajemniczości, która go zasnuwała rozwiała się, a w środku jak się okazuje niewiele było.

Nie przekonuje mnie też do końca jego rozchwianie.
Widział "cuda", wiedział, że Hurley rozmawiał z Jacobem, Jack sprowadził go na ziemię na prawdę niezłym brakiem pokazu sztucznych ogni... a ten teraz znowu swoje. Meh.
Czy to tylko ja, czy powoli kaszanią tą końcówkę?
Jander - 2010-03-25, 23:34
:
W sumie wpisywanie liczb pasowałoby - miało uratować przed końcem świata. Co się stanie jak zły wydostanie się z wyspy? Piekło lub koniec świata. Czy wypadek po którym stworzono bunkier uwolnił złego i umożliwił mu dodatkowe atrakcje, jak porywanie ciał lub wpływanie na świat zewnętrzny? Ale też ten wypadek był zaplanowany, bo gdy później Desmond nie wcisnął guzika to ściągnął na wyspę 815, a więc Jacka i innych kandydatów, których obserwował od urodzenia. A może Jacob potrafi poruszać się w czasie?
No gdzie to zakończenie... --_-
Romulus - 2010-03-29, 15:37
:
SPOILERY, ALE DLA FANA LOST NIESTRASZNE A RESZTA I TAK NIE ZROZUMIE:

Ja sam napisał/a:
EDIT: ciekawe, czy prace Dharmy (bunkry, wpisywanie liczb), miały coś wspólnego z badaniem istoty "korka"? To znaczy, czy DI jako zewnętrzna... hmmm... emanacja (Jacoba) była próbą rozwiązania przez niego problemu pilnowania, czy też trzymania "korka" na miejscu? Tak, aby on nie musiał tego robić. Alternatywa dla kończących się niepowodzeniami poszukiwań Kandydata?

To nie trafiona teza. W końcu przecież Richard kiedyś chciał od Bena, aby ten zajął się Dharmą. A działał wtedy jako posłaniec Jacoba. Zatem Dharma raczej nie stoi po żadnej ze stron, a z pewnością nie Jacoba. Może to po prostu trzecia, typowo ludzka siła, którą stworzył i prowadził Alvar Hanso, potomek kapitana Black Rock? Przynajmniej na razie to najbezpieczniejsza hipoteza.
MORT - 2010-03-29, 18:10
:
Dla mnie w ogóle koncepcja Dharmy i liczb i jej ochrony przed końcem świata trochę myszką trąci.
Wyspa i jej nieujarzmiona energia istniały na długo przed tym jak Dharma się tam wprowadziła...

Jeśli jednak Jacob i Inni chcieli się pozbyć Dharmy, mogli ich trochę tym nastraszyć.
Naukowcy, jak zwykle ;) , wpadli w panikę, zbudowali bunkier i aparaturę, które miał chronić przez tą energią, która według nich była niebezpieczna. Te same numery, co wszędzie mogły tylko świadczyć o tym, że Jacob maczał palce w nastraszeniu ich.

Gdy Inni pozbyli się Dharmy, bunkry zostały (choć większość została opuszczona) do ewentualnego wykorzystania w razie niepowołanych gości (tzn. żeby ich czymś zająć).

Tak mi się przynajmniej zdaje na ten moment.
Romulus - 2010-03-29, 18:25
:
Taki Desmond to w sumie był niedobitek po oryginalnej Dharmie? Siedział w tym bunkrze, wpisywał numerki? Kurczę, chyba nie. Bo - tak mi się wydaje - Desmond trafił na wyspę już po tym jak Ben "przejął władzę". Czyli w jakiś sposób Inni od Bena i pewnie ci ze Świątyni w jakiś sposób kontynuowali tą pracę. To może być najtrudniej jakoś racjonalnie wyjaśnić (tzn. Dharmę i post-Dharmowe kontynuowanie wpisywania tych numerków - zwłaszcza że wyniki pracy, które ktoś robił w innym bunkrze podglądając bunkier z numerkami, lądowały w dżungli bezużyteczne).

A poza tym na Popcornerze są ciekawe spoilery (o ile są wiarygodne) dotyczące finału serialu. Nie będę linkował, aby nie kusić zbyt łatwo. Ale raczej zapowiadają co zostanie wyjaśnione, niż jak.
MORT - 2010-03-29, 18:53
:
Nie niedobitkiem. On się tam przecież rozbił. Przed nim zresztą był tam jeszcze inny koleś, który chciał zabrać Desmondowi łódź i się z tamtąd zwinąć. Mogło to być miejsce, które miałoby zająć czymś różnych niechcianych rozbitków. "Siedź na dupie i wpisuj numerki, bo się świat skończy. Tak, wiem że brzmi to jak z dupy wzięte, ale na prawdę tylko ty możesz uratować świat przed zagładą".

Ewentualnie bunkier mógł trzymać na uwięzi MiBa, a gdy już raz się spóźniono z wpisaniem numerków (przez Desmonda), MiB został znów wypuszczony na wyspę. Ale to tylko takie gdybanie - raczej mało prawdopodobne.

Spojlerów unikam jak papierosów! A fe! ;)
Sharin - 2010-03-29, 21:21
:
Za 1 dzień, 14 godzin i 43 minuty będzie kolejny odcinek Lostów i kolejne niewiadome :P Osobiście do ostatniego odc. nic nie mam oprócz tego, że "odkrywanie kolejnych tajemnic" wyspy nie podchodzi pod moje gusta :/ A to dlatego, że siła serialu opierała się głównie na tajemnicy a nie na ich rozwiązaniu. Np. chciałbym aby historia Richarda nie została nigdy ujawniona ale cóż... stało się inaczej :/

A co dywagacji na temat serialu to dwa pytania:
- na czym polegał fenomen Walta?
- wątek Libby będzie kontynuowany?
Romulus - 2010-03-29, 21:35
:
Sharin napisał/a:
Za 1 dzień, 14 godzin i 43 minuty będzie kolejny odcinek Lostów i kolejne niewiadome :P Osobiście do ostatniego odc. nic nie mam oprócz tego, że "odkrywanie kolejnych tajemnic" wyspy nie podchodzi pod moje gusta :/ A to dlatego, że siła serialu opierała się głównie na tajemnicy a nie na ich rozwiązaniu. Np. chciałbym aby historia Richarda nie została nigdy ujawniona ale cóż... stało się inaczej :/

Dlatego mam nadzieję, a nawet pewność, że w finale nie dowiemy się wszystkiego. Co wcale nie jest wadą.

Sharin napisał/a:
A co dywagacji na temat serialu to dwa pytania:
- na czym polegał fenomen Walta?
- wątek Libby będzie kontynuowany?

OMG, nie wywołuj wilka z lasu. Walt pewnie był tylko i wyłącznie dodatkiem z uwagi na swoje zdolności a Dharma przecież i to badała. Mam nadzieję, że tego nie rozwiną. O Libby nie wspominając.
Sharin - 2010-03-29, 21:45
:
Romulus napisał/a:
Dlatego mam nadzieję, a nawet pewność, że w finale nie dowiemy się wszystkiego. Co wcale nie jest wadą.


Zgadzam się w całej rozciągłości :] Im mniej gmatwaniny tym lepiej.

Romulus napisał/a:
OMG, nie wywołuj wilka z lasu. Walt pewnie był tylko i wyłącznie dodatkiem z uwagi na swoje zdolności a Dharma przecież i to badała. Mam nadzieję, że tego nie rozwiną. O Libby nie wspominając.


Nie rozwiną bo zapomnieli :P
MORT - 2010-03-29, 22:23
:
Pamiętam z jakiegoś wywiadu, że jeden z twórców coś tam mruczał, że wcale nie jest pewne iż po finale LOST skończą z rozwijaniem tego świata.
Co by jednak to miało być nie wiem. Ale jeszcze trochę miejsca zostanie na odpowiedzenie na choćby niektóre pytania ;)
... jeśli tak będzie, oczywiście.
Sammael - 2010-03-30, 01:48
:
SPOILERY DO 6x15 i ogólnie do odcinków jeszcze nieemitowanych

(potencjalne, no ale hej, może ktoś nie życzy sobie nawet wskazówek co może go czekać w przyszłości, w przypadku LOST to rozumiem ;) )

Tak a propos powyższej wymiany postów, co do wyjaśniania tajemnic wyspy. Otóż!

Chodzą ploty po wsi, że 15 odcinek będzie o Jacobie i MIBie - "Across the Sea" to będzie jeden wielki flashback, wyjaśnią nam wiele nurtujących nas tajemnic: zamarznięte koło, kandydaci, matka MIBa i/lub Jacoba, Adam i Ewa, zasady, skąd obaj wzięli się na wyspie itd. Skoro odcinek o Richardzie tak mnie jarał, to aż się boję pomyśleć co będę przeżywał przed tym.

Dlatego nie. Nie dowiemy się wszystkiego we finale. Bo 2 odcinki wcześniej dowiemy się większość :mrgreen: na to się przynajmniej zanosi. Dodatkowo patrząc na oceny scenariuszy nadchodzących odcinków, to nadchodzi ta (jeszcze) lepsza połowa sezonu: wszystkie są oceniane w okolicach 9/10, za wyjątkiem odcinka 11 (Desmond) i 13 (Jack). No i ostatni przed (nieocenionym jeszcze) finałem niepokojąco słabo: 7.8/10... znaczy dobrze, ale koniec tego serialu ma nie pozostawić żadnego niedosytu :-) a te oceny zazwyczaj przekładają się na rzeczywistość, najniżej został oceniony z tego sezonu odcinek 3 - o Kate (nudy strrraszne), a najwyżej (z tych co wyszły) - o Richardzie.

MORT - 2010-04-07, 22:30
:
Odcinek 10:

Nie najgorszy. Choć z drugiej strony znów widać niedoróbki.
Ciężko mi uwierzyć, że Lock dałby się tak podejść grupie Widmore'a (obserwują go przez noktowizor). Ale tu może się czepiam.
Po drugie, rozbawiły mnie te mini osłony dźwiękowe Widmore'a. Statywy były tak ustawione, że wystarczyłoby podchodzić do kolejnych, chwytać za wystającą nogę i przewracać, a że kule na Locku raczej wrażenia nie robią... :roll:

Wracając wspomnieniami jeszcze do wcześniejszych epizodów, kolejna niedoróbka, albo raczej wymuszone moment fabuły, to Sawyer tak nienaturalnie, bardzo zainteresowany zamkniętym pomieszczeniem w łodzi podwodnej (WOW zamknięte pomieszczenie!), co potem oczywiście musiał zrelacjonować NieLockowi i przez co ten wysłał Sayida na wywiad... ech.
----

Hmm... wygląda też na to, że NieLock nie może (ani nigdy nie mógł?) zabić kandydatów Jacoba. Dał Sun ten sam wybór co ludziom ze świątyni, ale nic jej nie zrobił i będzie musiał ja przekonać do opuszczenia wyspy.

Ktoś ma pojęcie o jakimś mędrcu mówiącym, że "wojna nadchodzi do tej wyspy"?
Czy to tylko przytyk twórców w stronę geeków - niech się męczą szukaniem odniesienia, a my to zmyśliliśmy. :badgrin:

Ta cała Zoe wydaje mi się podejrzana... może zdradzi Widmore'a?

Wcześniej na wyspie Martin trochę mnie irytował, ale teraz IMO świetnie się wpasował w rolę faceta od brudnej roboty. Aż nie chciałbym go spotkać ;)

=====================================

Odcinek 11:
Całkiem niezły.
Desmond - najpierw jego świadomość podróżuje w czasie, a teraz pomiędzy rzeczywistościami I w czasie. Ale jazda... Nie obyło się jednak bez minusów.

Śmierć tamtego faceta w generatorze była tak przewidywalna, że aż mnie zabolało.

Przebłyski innych (niż Desmond) osób interesujące. Powoli klaruje mi się finał serialu, którego bym jednak z drugiej strony nie chciał.
Po pierwsze, od początku sezonu wszyscy wpatrują się w lustra przeciągle długo.
Teraz te przebłyski poprzedniej rzeczywistości...
Mam ogólne wrażenie Matrixa ^^
Teraz jeszcze Desmond będzie zbierał całą ekipę do kupy... i co? Co zamierzają zrobić? Czyżby wszystko zmierzało do tego, że jakoś odczynią swoją rzeczywistość i finałem serialu będzie znowu sam początek - upadek samolotu na wyspę? Mam nadzieję, że cokolwiek się stanie, nie skończy się to tak... bo co to za finał? Ciekawy, ale bez konkretnego rozwiązania.

Być może również niektóre wizje bohaterów z pierwszych sezonów (które niekoniecznie dają się wyjaśnić MiBem, czy Jacobem) będzie się dało wyjaśnić przebłyskami z tej rzeczywistości... fajnie by było gdyby twórcy byli tak przewidywalni ;) (kto wie, może za 50 lat ktoś zrobi remake ;) i wtedy będą takie smaczki).

Hm.. Elosie wydaje się sporo wiedzieć o swojej 'alternatywnej' rzeczywistości... a Charles jakby nieświadom tego co się dzieje. Ciekawe, jak to wszystko wytłumaczą.

A Penny nie zdziwiona, że Desmond znał jej imię? 0_o

Tylko sześć odcinków do końca. Mam nadzieję, że od teraz będzie już tylko samo gęste. :)
Jander - 2010-04-07, 22:45
:
Wydaje mi się, że to może być opowieść o możliwościach przenoszenia się w czasie i zagadki "cofnij się w czasie i zabij swojego dziadka - co się stanie?". Pewnie istnieją dwie osobne rzeczywistości, jedna ze światem bez wyspy, druga z wyspą. Obydwie się przenikają, ta pierwsza jest jakby sztuczna, ma się przebłyski z "prawdziwego" świata (lustra, deja vu, blizna Jacka po wyciętym wyrostku robaczkowym).
Ale jak pisałem wszelkie rozważania i tak w cholerę - w każdym razie 11 odcinek był dla mnie świetny, zawsze uwielbiałem odcinki z Desmondem.
No gdzie to zakończenie... --_-
Sammael - 2010-04-09, 16:17
:
Ktoś ma pojęcie o jakimś mędrcu mówiącym, że "wojna nadchodzi do tej wyspy"?

Charles Widmore do Johna Locke'a; The Life and Death of Jeremy Bentham. A jako że możemy przypuszczać że MIB ma wspomnienia Locke'a (don't tell me what I can and can't do!), to MIB cytował Widmore'owi samego Widmore'a. Świrek :D

Z tym zamkniętym pomieszczeniem fakt, trochę kłuje.

Eloise znowu przywdziewa rolę "temporal policemana". Fajnie.

Odcinek z Desem trochę mnie zawiódł; fajnie że dzieje się coś w kwestii flash-sidewayów ale jak już mówiłem akurat one mnie nie obchodzą więc :mrgreen: to źle, bo miałem nadzieję że odcinek mnie zachwyci jak pozostałe. A teraz nadchodzi odcinek z grubasem, a po nim ponoć znowu Jack (i ten odcinek ma opinię słabego), więc oczkiwałem że Des da mi siły żeby przetrwać następne 2 ;) no ale a nuż się mylę i będą dobre.
Sammael - 2010-04-14, 16:22
:
Ale urwał, ale to było dobre!!!

Spoilery do 6x12

a właściwie to Ilana urwała :D ja cie jaki odcinek, oleeee, genialny. Pierwsze - śmierć Ilany - tak głupia, bezsensowna, totalny owned - zostałem z miną :O po tym i drugie - ta końcówka!! Jak? Czemu? Ja cie!

MIB jako Locke skrzywdził Desa w OT, więc Des potrącił Locke'a w FST. Ciekawe czy któryś z nich przeżył. Myślę że Desowi ten upadek wiele nie zrobił, wątpię żeby w taki sposób ukrócili jego wątek. Locke w FST...to już inna sprawa. Mam nadzieję że przeżyje.


Genialny odcinek. Nie spodziewałem się że odcinek o Hurleyu może być taki dobry.

Ja! Chcę!! Więcej!!! :D
MORT - 2010-04-14, 20:01
:
SPOILERY DO 12

No nie wiem.... z jednej strony nawet mi się podobało, lecz z drugiej...
Ilana... zaraz po tym jak powiedziała, że całe życie była szkolona by chronić kandydatów, gruchnęła torbą z dynamitem o ziemię. :shock: :-? ... :-/
Naciągane.

Desmond nagle w roli 'anioła', który naprowadza ludzi na alternatywną rzeczywistość (moment, w którym patrzył na Hurleya i Libby, dosunął okulary do oczu i odjechał uśmiechnięty - zupełnie jak te końcówki odcinków starych seriali o ludziach (i nie tylko) naprawiających problemy innych...).

(Też to(alternatywną rzeczywistość) chciał w dość nietypowy sposób pokazać Lockowi, jak mniemam - myślę jednak, że pomimo tego co zaszło w pierwszej rzeczywistości, Desmon mocno przesadził :-/ (ciekawe, czy (oprócz wspomnień z wyspy) Lock odzyska czucie w nogach, po tym wypadku)).

Też sądzę, że to jeszcze nie koniec Desmonda.

Poza tym, mam dziwne uczucie, że 'duchy' są fake. Chociaż mam sprzeczne uczucia.
Z jednej strony często wydają się rzeczywiste, może pomocne, lecz z drugiej wydają się czasem sprowadzać ludzi na manowce. Ponieważ 'duch' Micheala nie mógł być Lockiem, a duch tej żony Richarda nie mógł być ani MiBem ani duchem Jacoba (w sensie, gdy została zaatakowana po przybyciu statku na wyspę, późniejszy jej duch mógł być jeszcze czym innym).... może 'duchy' to jeszcze jakieś inne istoty, które w pewien sposób uczestniczą/wpływają na Grę. Nawet jedne mogą być po stronie MiBa, inne po stronie Jacoba, jeszcze inne z kolei - neutralne, bądź nawet chaotyczne ;) . (no bo jak np. inaczej wyjaśnić wizję Locka sprzed paru sezonów, gdzie widział Walta, który w tym czasie był już chyba dawno bezpieczny, poza wyspą - żywy).

Jeszcze dalej idąc tym tropem: Może te istoty to kolejni gracze. Po tym jak Ben zabił Jacoba pojawił się chłopiec, mówiąc do MiBa "wiesz, że nie możesz go zabić" - więc nie mógł to być sam Jacob. Teraz, widzimy, że chłopak szybko dorasta. Może to kolejny po Jacobie 'duch', który tworzy sobie ciało i Gra toczy się dalej... Póki jednak nowy 'Jacob' nie ma znacznego wpływu na ludzi, niewiele może zrobić, oprócz pokazywania się w nieodpowiednich momentach, żeby pokazać, że MiB ma się czego bać i wcale nie jest taki pewny swego.




A na koniec serialu okaże się, że to wszystko (obie rzeczywistości) to coś na rodzaj Matrixa, służące do badania zachowań społecznych w sytuacjach stresowych i ich reakcję na rzekome zjawiska nadprzyrodzone :badgrin:
Sammael - 2010-04-14, 23:08
:
MORT napisał/a:
No nie wiem.... z jednej strony nawet mi się podobało, lecz z drugiej...
Ilana... zaraz po tym jak powiedziała, że całe życie była szkolona by chronić kandydatów, gruchnęła torbą z dynamitem o ziemię. :shock: :-? ... :-/
Naciągane.


Naciągane? A nie czujesz tej ironii? ;)

MORT napisał/a:
Desmond nagle w roli 'anioła', który naprowadza ludzi na alternatywną rzeczywistość (moment, w którym patrzył na Hurleya i Libby, dosunął okulary do oczu i odjechał uśmiechnięty - zupełnie jak te końcówki odcinków starych seriali o ludziach (i nie tylko) naprawiających problemy innych...).


Co do starych seriali, to nie wiem, bo najstarszy serial jaki oglądałem to Twin Peaks, ale wiem tyle, że Des jest kimś specjalnym i wiemy to od 3 sezonu, gdy przeżył implozję Swana i zaczął skakać po czasie. Tak samo musiał uważać MIB, skoro go wrzucił do studni. Des jest tutaj kluczem, jeszcze wiele zdziała.

Duchy. Imo tak jak mówisz, duchy są niezależne. Wszystko wskazuje na to że na wyspie rządzi nie Jacob czy MIB, tylko jakaś trzecia siła, która ustaliła Zasady, która uzdrowiła Locke'a, Rose itd.

MORT napisał/a:
Jeszcze dalej idąc tym tropem: Może te istoty to kolejni gracze. Po tym jak Ben zabił Jacoba pojawił się chłopiec, mówiąc do MiBa "wiesz, że nie możesz go zabić" - więc nie mógł to być sam Jacob. Teraz, widzimy, że chłopak szybko dorasta. Może to kolejny po Jacobie 'duch', który tworzy sobie ciało i Gra toczy się dalej... Póki jednak nowy 'Jacob' nie ma znacznego wpływu na ludzi, niewiele może zrobić, oprócz pokazywania się w nieodpowiednich momentach, żeby pokazać, że MiB ma się czego bać i wcale nie jest taki pewny swego.


Chłopiec to młody Jacob! Ew. młody MIB. W każdym razie ja przyjmuję założenie że obaj są braćmi, a który dobry a który zły... twórców LOST nie da się aż tak rozgryźć ;)
MORT - 2010-04-14, 23:39
:
Sammael napisał/a:
MORT napisał/a:
No nie wiem.... z jednej strony nawet mi się podobało, lecz z drugiej...
Ilana... zaraz po tym jak powiedziała, że całe życie była szkolona by chronić kandydatów, gruchnęła torbą z dynamitem o ziemię. :shock: :-? ... :-/
Naciągane.


Naciągane? A nie czujesz tej ironii? ;)

Czuję, ale mi ona totalnie tu nie pasuje, nie gra mi... tam w środku.
Jakby nie mieli pomysłu na dalsze losy postaci, więc wysadzili ją w nieco ironiczny sposób.
Spodziewałem się czegoś więcej...

Cytat:

Co do starych seriali, to nie wiem, bo najstarszy serial jaki oglądałem to Twin Peaks, ale wiem tyle, że Des jest kimś specjalnym i wiemy to od 3 sezonu, gdy przeżył implozję Swana i zaczął skakać po czasie. Tak samo musiał uważać MIB, skoro go wrzucił do studni. Des jest tutaj kluczem, jeszcze wiele zdziała.

Już nawet tytułów nie pamiętam, ale było kilka takich drugiego sortu a to o aniele, a to o duchu jakimś, a to o tym, a to o tamtym.

Co do Desa, oczywiście się zgadzam. Jego rola jak najbardziej mi pasuje, po prostu ta końcowa scena, gdy patrzy na uszczęśliwionych Libby i Hurleya, strasznie ograna mi się wydała.

Cytat:

Duchy. Imo tak jak mówisz, duchy są niezależne. Wszystko wskazuje na to że na wyspie rządzi nie Jacob czy MIB, tylko jakaś trzecia siła, która ustaliła Zasady, która uzdrowiła Locke'a, Rose itd.

Co do uzdrowienia Locke'a i Rose, mógł to być nawet Jacob, albo MiB (w tym pierwszym przypadku, jeśli wyczuł potencjał). Z Lockiem to mógł być nawet przypadek. Zakładam się o 10 litrów wirtualnej wódki, że po zderzeniu z samochodem odzyska czucie w nogach. ^^^ (Choć równie prawdopodobne jest, że dopiero Jack go poskłada w szpitalu).

Cytat:
Chłopiec to młody Jacob! Ew. młody MIB. W każdym razie ja przyjmuję założenie że obaj są braćmi, a który dobry a który zły... twórców LOST nie da się aż tak rozgryźć ;)
Popraw mnie, jeśli coś źle pamiętam, ale wydaje mi się, że widzieliśmy ducha Jacoba już po pierwszym spotkaniu z chłopcem, który zresztą użył słów "wiesz, że nie możesz go zabić". Co bardziej wskazywałoby np. na gracza przeciwnego (tak jak szachista nie może wygrać pojedynku przez nasłanie zabójcy na przeciwnika). Słowo to, wyklucza też raczej, że jest to Jacob. Choć technicznie rzecz biorąc, to mógł być Jacob, cytujący w zawoalowany sposób reguły gry, wydaje mi się to raczej naciągane. Choć zawsze może to być ciało hodowane (przez Trzecią Siłę - Sędziego? Któreś z tych istot-duchów?), do późniejszego przejęcia przez Jacoba. :mrgreen:
Sammael - 2010-04-15, 12:50
:
MORT napisał/a:

Popraw mnie, jeśli coś źle pamiętam, ale wydaje mi się, że widzieliśmy ducha Jacoba już po pierwszym spotkaniu z chłopcem, który zresztą użył słów "wiesz, że nie możesz go zabić". Co bardziej wskazywałoby np. na gracza przeciwnego (tak jak szachista nie może wygrać pojedynku przez nasłanie zabójcy na przeciwnika). Słowo to, wyklucza też raczej, że jest to Jacob. Choć technicznie rzecz biorąc, to mógł być Jacob, cytujący w zawoalowany sposób reguły gry, wydaje mi się to raczej naciągane. Choć zawsze może to być ciało hodowane (przez Trzecią Siłę - Sędziego? Któreś z tych istot-duchów?), do późniejszego przejęcia przez Jacoba. :mrgreen:


Teraz kilka kwestii, których nie wiemy: czy to rzeczywiście był duch? Może "wyższa siła" zesłała MIBowi obraz brata, gdy był młody (a może to nawet sam młody MIB, z czasów gdy był jeszcze dobry - nie za wygodne wspomnienie, więc każe je Desowi ignorować? ;) ). I kogo miał na myśli mówiąc "go"? Tutaj już możemy interpretować do woli :mrgreen: Jacob? No ok, ale on już nie żyje. Richard (bo jego wtedy MIB ścigał, czy prowadził, a może się mylę, nie pamiętam za dobrze)? Tylko że Richard raczej nie jest taki ważny. Ale Desmond już chyba tak. To mogło być o nim, ale... to tylko czcze domniemywania, jak nam powiedzą to nam powiedzą.
MORT - 2010-04-16, 00:12
:
Czemu akurat bracia?

-----

Być może jest wiele istot-duchów, ale w danym czasie, tylko jedna może prowadzić bezpośrednią grę z MiBem (i przy okazji zyskuje władze nam mocami wyspy - np. uzdrawianie; możliwość dawania 'darów', opuszczanie wyspy (choć tu przecież rzekomy duch Charliego pokazał się też poza nią), itd.), podczas gdy reszta może się jedynie manifestować niektórym pionkom...

Przy okazji nieprawdziwości duchów - kolejną rzeczą, która mnie naprowadziła, to zdolności Milesa. Można założyć, że jego dar także jest pochodzenia wyspowego i jak zauważył sam Miles jakiś czas temu - kontakt ze zmarłymi "nie na tym polega".
Miles może odczytać echa ostatnich myśli zmarłych, podczas gdy Hurleyowi wychodzi to całe widzenie nadspodziewanie łatwo (choć nigdy wcześniej tego nie umiał), a zresztą nie jest jedyną osobą, która widziała w ten sposób duchy na wyspie.
MORT - 2010-04-21, 15:35
:
Odcinek 13:

Wiele nowego się nie dowiedzieliśmy...
Pierwsza rzeczywistość wyjaśnia kilka rzeczy, o których i tak już było wiadomo (choć niekoniecznie wyjaśnia dlaczego). Za to akcja i wybory bohaterów ciekawe.
Alternatywna rzeczywistość na razie podąża jednak dość przewidywalną ścieżką i tak pewnie jeszcze będzie przynajmniej przez jeden, dwa odcnki.
Rheged - 2010-04-22, 10:05
:
Owszem, dowiedzieliśmy się - dla Sayida jest jeszcze nadzieja, bo pewnym jest dla mnie fakt, że nie zastrzelił Desmonda. Czyli można się wyrwać z objęć diabła, jakim jest przeciwnik Jacoba. Również Claire zmieniła biegun. To ciekawe, bo przecież ona pozostawała najdłużej pod jego wpływem. I o ile można było jeszcze wcześniej mieć wątpliwości, czy przeciwnik Jacoba faktycznie nie jest zły, tylko w rozpaczy i desperacji, o tyle teraz już nie. Nie potrafił nawet własnoręcznie pozbyć się Desmonda. Musiał aż się wyręczać.

Konflikt na linii Jack-Sawyer stał się natomiast dla mnie nieznośny i kompletnie niezrozumiały. Tak jak zachowanie Kate, która właściwie przez cały szósty sezon i sporą część piątego jest już tylko dekoracją-przeszkadzajką. Jej wybory pozbawione są jakiejkolwiek logiki. Tak samo zresztą, jak wybory Jacka. Hugo i tak rządzi. Zastanawiam się, dlaczego musiał spowodować rozłam w grupie. Bliżej mu wszak teraz do Bena i Richarda - oni wiedzą więcej, mogą więcej. I są zdeterminowani, aby wszystko naprawić, podczas gdy reszta dalej bawi się w... zagubionych.
Sammael - 2010-05-05, 15:11
:
powiedzieć że ten odcinek jest genialny to by była kpina z niego, dużo odcinków Lostów jest genialnych. Ten jest... nie mam słów.

Od połowy siedziałem z oczami wbitymi w ekran i tylko mamrotałem: "o ku**a. ku**a. ku**a, ku**a, ku**a."

I ta scena rozmowy Locke`a z Jackiem z końcówki... MAGIA PANIE, to jest MAGIA! Tak genialne że aż iskry leciały z monitora :mrgreen:

Nie mogę... I niech mi ktoś powie, że jest jakiś lepszy serial. Nie ma szans. Nie ma konkurencji. I nie będzie niczego :mrgreen:

moja ocena to 1000000/10, słownie: milion na dziesięć.
MORT - 2010-05-05, 15:15
:
Rheged napisał/a:
Owszem, dowiedzieliśmy się - dla Sayida jest jeszcze nadzieja, bo pewnym jest dla mnie fakt, że nie zastrzelił Desmonda.

Tak, tylko czy było tu coś, czego się nie spodziewaliśmy?
Cytat:
Nie potrafił nawet własnoręcznie pozbyć się Desmonda. Musiał aż się wyręczać.

Pewnie mu nie wolno. Tak samo, jak nie wolno mu było zabić własnoręcznie Jacoba.


Tymczasem odcinek 14: [SPOILERY?]

No! Wreszcie zaczęli umierać. Moja stara teoria, że wreszcie wszyscy poginą oprócz jednego z kandydatów może się jednak ziścić. (I na pewno nie będzie to Jack, bo tak bardzo chce być wybrany - już prędzej Desmond, niezależnie czy jego nazwisko było na ścianie, czy nie).

Miałem niezły ubaw, gdy Kate próbowała dosięgnąć kluczy od klatki, mając ramię martwego strażnika w zasięgu ręki. Mogła go przyciągnąć.

Podczas sceny, w której Lock zaatakował ludzi pilnujących samolot, nawet się nie postarali, żeby jakieś dziury w jego ubraniu powstały. Nawet jeśli jego ubranie jest tak samo wytrzymałe jak reszta ciała (co, tylko tamten sztylet jest w stanie przebić jego i Jacoba?), scena wyglądałaby dużo lepiej, gdyby było widać, że obrywa. Tak, odnosi się wrażenie, że pudłowali.

Kolejna sprawa - scena ataku na łódź podwodną. Rozumiem, że Sawyer chciał się pozbyć Locka i zostawić go na końcu grupy, ale proponowanie takiego planu istocie o takich mocach, która sama mogłaby przejąć tę łódź bez niczyjej pomocy (i po co to całe strzelanie?), było po prostu śmieszne - równie śmieszne, jak dobranie Sun do grupy szturmowej, na sam (hipotetyczny) front. Sama zasadzka (a wyraźnie była to zasadzka) też trochę spóźniona. Jak mogli dać im się nawet zbliżyć do łodzi? Jeszcze później, podczas strzelaniny jeden z ludzi Widmore'a wybiegł pod lufę Locka... rozumiem co chcieli pokazać (Lock się na chwilę odwrócił), ale im nie wyszło. Poza tym, sam pomysł podbiegania do Locka jest wybitnie złym pomysłem. Niedoróbka jedna za drugą.


Heh. Gdy tylko Jack powiedział, żeby mu zaufać, że ni się nie stanie, byłem już pewien, że bomba wybuchnie.

~~~~~~~~

Mam wrażenie, że nie przykładają się już tak, jak przy pierwszych sezonach.
Romulus - 2010-05-08, 00:16
:
MORT napisał/a:
Heh. Gdy tylko Jack powiedział, żeby mu zaufać, że ni się nie stanie, byłem już pewien, że bomba wybuchnie.

Ha! Ja także
Ten odcinek znowu wysunął ziemię spod stóp. Bo co chciał osiągnąć Locke? Zabić kandydatów - wszystkich? Bo wniosek z tego odcinka taki mi się nasunął, że dla niego to był tylko kolejny etap w Grze. Załatwić pionki przeciwnika i przejść do kolejnej części Rozgrywki. Tylko na czym ona polega?
MORT - 2010-05-08, 00:32
:
Z wcześniejszych odcinków wiemy, że Locke nie może własnoręcznie zabić kandydatów - i tutaj Jack miał rację mówiąc, że najprawdopodobniej Lock chce ich zmusić by pozabijali siebie nawzajem (oczywiście podłożenie bomby jest dość dyskusyjną "własnoręcznością" więc mogła zadziałać i tak). Oczywiście Locke powiedział Jackowi, że może ich zabić w każdej chwili, by go zmusić do robienia tego, co on chce.

Co ugrałby na ich zabiciu? To chyba proste - zabicie kandydatów wykluczy sporo problemów jakie ma obecnie Locke (czyli np. targanie ich wszystkich ze sobą, jeśli rzeczywiście potrzebuje wszystkich jeszcze żyjących, aby opuścić wyspę). Eliminując ich mógłby skupić się na sobie i na opuszczeniu wyspy.

---------------------------
Ja tym czasem obejrzałem pierwsze czternaście odcinków pierwszego sezonu ^^^
[SPOILERY ;) ]
Od początku podobały mi się momenty, w których Charlie mógł zginąć, choćby od fragmentu samolotu, który upadł dwa kroki od niego już w pierwszym odcinku.

No i odniesienia do do dwóch stron konfliktu - czarnej i białej. Grę planszową pamiętałem, ale po tych paru latach, przyznaję się bez bicia, zapomniałem o 'Adamie i Ewie' z jaskini, którzy mieli biały i czarny kamyk w kieszeni.

No i tęskniłem za WAAAALT! WAAAAAAAAAAAAALT! WAAAAAAAAAAAAAAAAAAAALT!!! :roll: ;)
Sammael - 2010-05-08, 01:05
:
IMO bomba by nie wybuchła gdyby Sawyer nie wyciągnął kabelków, w ten sposób to on a nie MIB "spowodował" jej wybuch.

Eliminując wszystkich kandydatów - i tu nie zapominajmy, kandydatów do czego: do zastąpienia Jacoba - nie byłoby osoby która by go więziła na wyspie. No to włola, wydostajemy się i nie będzie niczego ;)

Faktycznie ciekawie się ogląda teraz 1 sezon. Też robię sobie powtórkę, jestem na 5 sezonie, czekam sobie na razie z resztą żeby systematycznie powtórzyć sobie ją tuż przed The End.

Chociaż muszę powiedzieć, że przy 2 seansie 1 sezon wydaje mi się dość śmieszny - te tajemnice które wtedy nurtowały, teraz trochę śmieszą (tzn. "ojej ale tajemniczość robią wokół tych Innych, a przecież wiadomo że... itd) :D no niestety ale tak to jest, skoro główna magia serialu opiera się właśnie na tajemnicach. 5 sezon umocnił się na pozycji mojego ulubionego ;)

chociaż brakuje tego czillu typu: gramy w golfa, w tenisa, Sawyera boli głowa bo potrzebuje okularów itd... teraz to tylko się zabijają i odkrywaja te tajemnice :mrgreen:
MORT - 2010-05-08, 04:03
:
Na zakończenie dnia (a właściwie nocy - ptaki za oknem już zaczęły śpiewać) obejrzałem sobie jeszcze dwa odcinki pierwszego sezonu...
(wiem, że czasu na oglądanie akurat powinno mi starczyć aby dojść do finału)

Owszem, niektóre rzeczy wydają się teraz śmieszne, dziwaczne.
To cale zabijanie, żeby tylko schwytać Claire chociażby, jest teraz nieco naciągane (ta bezwzględność).

Ale niektóre rzeczy nabierają nieco głębszej treści... być może.
Rozważając istotę szeptów i duchów - mogą to być albo rzeczywiste duchy, a oni są w czymś rodzaju zaświatów. Albo, jak sugerowałem wcześniej, jeszcze inne istoty (być może dodatkowi gracze), które przybierają formy umarłych osób - przynajmniej wtedy, gdy chcą się komuś ukazać.

Do czego zmierzam? Chociażby do walki Sawyera z dzikiem, o której zupełnie zapomniałem. Albo duch Franka (zastrzelonego przez Sawyera) mógł wywierać małą zemstę (co przy pierwszym oglądaniu wydawałoby się głupie, dziwaczne, naciągane), albo np. te 'istoty' (znając historię Jamesa) kontrolowały niejako dzika (w szeptach dało się usłyszeć komendy typu 'zawróć' itp.) i bawiły się jego kosztem.

Jeszcze jedna sprawa zwróciła moją uwagę.
Podczas odcinka z flashbackiem Alberta, nie podobało mi się (i nadal mi się nie podoba, bo nie mogę tego podstawić pod żadną sensowną teorię), jak po rozbiciu się na wyspie żona Alberta pojawiła się na statku. Owszem mogłaby być to sztuczka MiBa, ale ona była cielesna - była krew itp. Jak to wyjaśnić?

Teraz oglądając pierwszy sezon, zobaczyłem znowu jak Locke przywiązuje Boona, po czym ten ma zwidy jak Shannon ginie z rąk MiBa. Zanim skojarzyłem ten odcinek z flashbackiem Alberta, zacząłem się zastanawiać, ile było w tym narkotycznych wizji, jakie chciał najwyraźniej wywołać Locke, a ile (być-może-)machinacji MiBa.

Przede wszystkim, co MiB miałby osiągnąć wywołując takie wizje, tudzież tworząc ciała osób, które inni znali i zabijając ich na tych innych oczach. (Należy też nadmienić o różnicy między tymi dwoma zdarzeniami - żona Alberta nie żyła, ale jej ciało nie miało prawa znajdować się na wyspie; Shannon fizycznie była na wyspie, ale całkiem jeszcze żywa). Być może testował ich umysły, by sprawdzić czy nadają się dla jego machinacji albo co...
Oczywiście wizja Boona mogła być tylko narkotyczna, a Alberta zainicjowana przez MiBa.

Nie jestem pewien, co o tym myśleć i obawiam się, że nie zostanie to już wyjaśnione.
Sammael - 2010-05-08, 12:59
:
Trochę chyba szukasz problemów tam gdzie ich nie ma ;) jak dla mnie wizje Boona były w 100% w wyniku narkotyków podanych mu przez Locke'a, żadnych machinacji MIBa nie dopatrywałem się wtedy i nie dopatruję teraz. Natomiast Isabela to był MIB, jestem tego równie pewien. Miało to dać nadzieję Richardowi, że ma jeszcze szansę ją odzyskać, tylko musi zabić "diabła". Wcześniej MIB przeskanował Richarda jako dym, zobaczył na czym mu zależy, potem powiesił to na kiju i kazał za tym gonić.

Cielesność MIBa też mi się wydaje logiczna, może być "krwisty" :D - jak Isabela (tzn ja nie pamiętam żeby ona tam krwawiła czy coś, ale nie mam teraz Ab Aeterno pod ręką więc muszę ci zaufać), może być "nietykalny" - jak w scenie ze strzelcami Widmore'a czy z Sayidem i sztyletem Dogena. W formie Locke'a konsekwentnie jest pokazywany jako ktoś "nietykalny", a co było wcześniej... kto to wie. Nie widzę tu żadnego błędu.

Zresztą może poczekajmy z taką dyskusją do środy, wtedy dużo naszych wątpliwości może się wyjaśnić ;)


Edit: o właśnie! co mnie raziło najbardziej przy 2 seansie. Inni w sezonach 1-3 byli pokazywani ambiwalentnie, ale jednak raczej jako "ci źli", biegali, terroryzowali, porywali itd., potem się okazuje że to normalni ludzie, Juliet naukowiec, Dogen bankowiec, Richard yy... niewolnik :mrgreen: itd, potem że przecież to są ludzie od Jacoba - tego dobrego, więc helooou? Nachodzi mnie taka myśl: a co, jeśliby 1 dnia po katastrofie wyszli do rozbitków, po prostu powiedzieli jak sytuacja stoi, że Kandydaci itd, że w dżungli niebezpiecznie, przecież z początku rozbitkowie nie byli jeszcze zgrani, nie znali się, a jak by się ucieszyli że nie są sami na wyspie! Tylko by trzeba było ukryć Galagę i stację komunikacyjną, bo pewnie część (większość) by zlała całą gadkę o Kandydatach i by chciała odlecieć. Ale to wszystko jest doable. Tak samo cały ambaras z Claire, gdyby jej wytłumaczyli że ciężarne kobiety umierają na wyspie, że chcą jej pomóc, myślę że spotkaliby się z cieplejszym przyjęciem, niż po nasłaniu mordującego Ethana :D

...no ale gdzie by wtedy była w serialu tajemniczość, uczucie zagrożenia itd ;)
MORT - 2010-05-08, 14:52
:
Nie szukam problemów, tylko mówię co mi nie pasuje... tak do końca. (btw, kompletnie nie pojmuję jak moglem pisać o flashbackach Alberta, zamiast Richarda 0_0 - sorki).

Masz rację, obejrzałem jeszcze raz i krwi jednak nie było. Krew była wcześniej.
Co do wizji Boona, trochę zbyt rzeczywiste, ale zakładając, że nie było 'skanowania', a Shannon żywa, rzeczywiście raczej musiały być narkotyczne.
Romulus - 2010-05-08, 15:03
:
Sammael napisał/a:
Edit: o właśnie! co mnie raziło najbardziej przy 2 seansie. Inni w sezonach 1-3 byli pokazywani ambiwalentnie, ale jednak raczej jako "ci źli", biegali, terroryzowali, porywali itd., potem się okazuje że to normalni ludzie, Juliet naukowiec, Dogen bankowiec, Richard yy... niewolnik :mrgreen: itd, potem że przecież to są ludzie od Jacoba - tego dobrego, więc helooou? Nachodzi mnie taka myśl: a co, jeśliby 1 dnia po katastrofie wyszli do rozbitków, po prostu powiedzieli jak sytuacja stoi, że Kandydaci itd, że w dżungli niebezpiecznie, przecież z początku rozbitkowie nie byli jeszcze zgrani, nie znali się, a jak by się ucieszyli że nie są sami na wyspie! Tylko by trzeba było ukryć Galagę i stację komunikacyjną, bo pewnie część (większość) by zlała całą gadkę o Kandydatach i by chciała odlecieć. Ale to wszystko jest doable. Tak samo cały ambaras z Claire, gdyby jej wytłumaczyli że ciężarne kobiety umierają na wyspie, że chcą jej pomóc, myślę że spotkaliby się z cieplejszym przyjęciem, niż po nasłaniu mordującego Ethana :D

Z jednej strony wydaje mi się to po prostu konsekwencją tego, że fabuła serialu rozrastała się w trakcie jego rozwoju. Może i znane były ogólne zarysy, ale wątpię. Dlatego teraz, mając już ogląd na prawie całą fabułę, może wiele elementów wydawać się do niej nie przystających.

A sami "Inni" - ha! byli sobie Wtajemniczonymi, mieszkali na zajebistej wyspie, która im dawała sporo możliwości, o których sami jeszcze nie wiemy (regeneracja) i nagle wpada im na wyspę samolot. I co? Mieli tak po prostu wyjść i podzielić się swoimi sekretami? Ja bym tak nie zrobił, tylko starał się pogonić intruzów :P a nie bawił się w dobrego wujka oprowadzającego po wyspie i zdradzającego jej sekrety, do których może dochodziłem przez dziesięciolecia.
MORT - 2010-05-08, 17:54
:
Mnie jeszcze nie pasuje Locke. Na początku sprawiał wrażenie, że on jedyny ma jakieś pojęcie co się dzieje - umiał niby każdemu w duszę zajrzeć i sprowadzić na lepszą drogę.
Owszem był człowiekiem głębokiej wiary, szczególnie po upadku samolotu. Wydawało się, że wie coś więcej, że ukrywa coś konkretnego przed innymi.

Później się okazało (o ile pamiętam, jestem dopiero w pierwszym sezonie), że oprócz zobaczenia MiBa, gówno o wyspie wiedział ;)
Może nie jest to jakiś wielki minus, ale nie do końca mi to pasowało.

A przy okazji - odświeżając sobie fragmenty Ab Aeterno, skojarzyłem jak bardzo biblijne są podwaliny całości. Księga Hioba normalnie (nie wiem, czemu zapomniałem o tym tekście Jacoba, o tym, że MiB uważa, że ludzie są po prostu źli, a Jacob chce udowodnić, że tak nie jest, acz bez szczególnego wtrącania się (nie licząc proroka ;) )).
Romulus - 2010-05-08, 18:34
:
MORT napisał/a:
Mnie jeszcze nie pasuje Locke. Na początku sprawiał wrażenie, że on jedyny ma jakieś pojęcie co się dzieje - umiał niby każdemu w duszę zajrzeć i sprowadzić na lepszą drogę.
Owszem był człowiekiem głębokiej wiary, szczególnie po upadku samolotu. Wydawało się, że wie coś więcej, że ukrywa coś konkretnego przed innymi.

Później się okazało (o ile pamiętam, jestem dopiero w pierwszym sezonie), że oprócz zobaczenia MiBa, gówno o wyspie wiedział ;)

Bo tak było. Locke nic nie wiedział. Był jeszcze jednym z rozbitków. Tylko i aż. Ale zaczął chodzić, świetnie sobie dawał radę na wyspie. A poza wyspą miał co? Nic. Był kaleką, samotnym i zgorzkniałym. Wyspa dała mu sens życia i dlatego był jej... orędownikiem. Dopóki Ben nie zaczął mu mieszać :) Aż w końcu z nim skończył.
MORT - 2010-05-08, 19:01
:
Nie chodziło mi o jego orędownictwo i wiarę w wyspę, tylko sprawianie wrażenia, że rzeczywiście coś o niej wie. To trochę jak z Richardem, tylko na dużo mniejszą skalę.
MORT - 2010-05-10, 23:50
:
A to ciekawe. Trzy alternatywne zakończenia?
Gand - 2010-05-11, 01:39
:
Cóż, moja przygoda z obecnym sezonem skończyła się po kilku odcinkach - i szlag mnie trafił. ;) Debilizm tego serialu nie zna granic, twórcy kompletnie się jednak pogubili a złudzenie, że od początku wiedzieli dokąd zmierza historia minęło. Być może po zakończeniu sezonu ściągnę całość (tj całośc sezonu) i obejrzę na spokojnie. Póki co nie mam najmniejszej ochoty.
MORT - 2010-05-11, 01:51
:
Myślę jednak, że wiedzieli mniej więcej dokąd zmierzają.
Zabrakło jednak sil i determinacji, aby zrobić to na prawdę porządnie.

http://www.badkarmaproduc...09-Page%206.jpg - ale nie uprzedzajmy faktów ;)
Sammael - 2010-05-11, 02:30
:
Gand napisał/a:
Cóż, moja przygoda z obecnym sezonem skończyła się po kilku odcinkach - i szlag mnie trafił. ;) Debilizm tego serialu nie zna granic, twórcy kompletnie się jednak pogubili a złudzenie, że od początku wiedzieli dokąd zmierza historia minęło. Być może po zakończeniu sezonu ściągnę całość (tj całośc sezonu) i obejrzę na spokojnie. Póki co nie mam najmniejszej ochoty.


Bardzo mocne słowa, niepodparte żadnym argumentem! ;)
MORT - 2010-05-12, 15:48
:
No cóż. Odcinek 15 pełen zaskoczeń.

SPOILERIOSO

Ogólnie mam mieszane uczucia. Gra aktorów nie przemówiła do mnie niestety zupełnie.

Część wyjaśnień mi się podobała, część tak sobie. Oczywiście przy okazji, twórcy dorzucili równie wiele pytań co odpowiedzi.
W całym odcinku był tylko jeden moment, który mi się na prawdę podobał - wyjaśnienie pochodzenia 'Adama i Ewy'. Za takie smaczki jestem w stanie wiele wybaczyć (choć też, be przesady). (EDIT: właściwie był jeszcze jeden b. dobry moment, gdy MiB powiedział Jacobowi, że ten też kiedyś stworzy sobie grę z własnymi regułami).

Jak zaczęli prawić o źródle światła i że w każdej żywej istocie jest jakaś jego część, przestraszyłem się, że zaraz będą mi tu o jakichś midichlorianach nawijać. Użyj mocy Luke! :-P

Ale generalnie koncepcja źródła śmierci i życia i odrodzenia(?) nie jest taka zła.
Natomiast zrobienie z Jacoba takiego głupkowatego gościa średnio mi podeszło.

Sposób w jaki MiB dał się powalić mamusi był raczej zabawny. Mogłaby go np, przytruć jakimś świństwem - lepiej by wyglądało.


No dobra, więc duchy są realnymi duchami... dziwne ;)

No i rzeczywiście, wygląda na to, że mały chłopak z wyspy to naprawdę Jacob - dziwne ;)

Jander - 2010-05-12, 16:07
:
Spojlery
Mi też gra aktorów kompletnie nie podpasowała, a matka była po prostu wkurwiająca.
Poza tym - wydaje mi się jasne, że MIB to nie brat Jacoba, tylko Czarny Smog, który może przyjmować ciała martwych. Przyjął wcześniej ciało brata Jacoba (szkielet został), potem ciało ojca Jacka (ciało zniknęło), na końcu ciało Locke'a (ciało zostało w trumnie).

MORT - 2010-05-12, 16:16
:
SPOJLERY
Prawda z tym dymem - ewidentnie uwolnili to coś, co potem wytworzyło sobie ciało brata Jacoba. Być może, to światło powstrzymywało Czarny Dym. Jeśli światło to życie i odrodzenie, Dym może być jego przeciwieństwem - śmiercią, destrukcją. Gdy brat Jacoba wpadł, być może zachwiana została równowaga utrzymująca tam obydwie siły.
Jeszcze jeden moment był zabawny - jak na początku nagle tamta przeszła na angielski, a Claudia zaczęła się podnosić jakby zdziwiona.

Zastanawia mnie też, kiedy i kto skończył budowę Koła, bo ewidentnie nie było ukończone przed akcją Mamuśki.

Sammael - 2010-05-12, 17:36
:
uhm... mam mieszane wrażenia. Znaczy odcinek był bardzo dobry, ciekawy, wyjaśnili parę rzeczy ale spodziewałem się więcej, dużo więcej. Oczekiwałem czegoś na miarę z zeszłego tygodnia, że mi pospadają gacie z wrażenia, a tak nie było. A to miał być przecież odcinek wyjaśniający mitologię. Zamiast tego mamy źródło :P i dalej nie wiemy skąd posąg Tawaret, Świątynia, hieroglify itd. co za Zasady, kim była Matka, skąd miała te "moce" itd... wiele, wiele niewiadomych, a kiedy je wyjaśnią? w finale? wątpię.

spoilery:
Jak dla mnie MIB to MIB, potwór, brat Jacoba, itd. Jacob wepchnął go do tej jaskini (gdzie spotkało go coś GORSZEGO od śmierci - nie śmierć! - transformował się w Dym. A no ciało sobie leżało martwe, porzucone, bo MIB już hasał w nowej formie.
Romulus - 2010-05-20, 22:33
:
Przedostatni odcinek był niezły. Aczkolwiek i tak czekam na finał. Przy okazji znalazłem to na Popcornerze: http://www.popcorner.pl/p...iennikarzy.html
Hmmm... To oczywiste, że zdradzanie tajemnic zawsze prowadzi do rozczarowania. Zawsze. Zatem, jedyne co mogę twórcom LOST zarzucić, to to, że się na to zdecydowali. Bo marzy mi się finał nie rozwiązujący wszystkich zagadek, otwarty, ale z pewną jakąś bliżej niesprecyzowaną pointą fabularną... Żeby było o czym dywagować nawet za 10 lat.
MORT - 2010-05-21, 01:54
:
Miejscami niezły, miejscami nie...

Widmore był durniem, żeby pozwolić zakłamanemu Benowi wyjść na zewnątrz. Ale ok - wszystko działo się szybko, można wybaczyć.

Nie podobało mi się jednak, że Ben tak łatwo dał się namówić. Chyba, że planuje poświęcić kilka osób, które ma zabić w nadziei znalezienia sposobu na zabicie MiBa. (No tak, lub wybłagania życia - jednak wątpię aby był aż tak głupi).

Z kolei Lock był durniem, żeby najpierw obiecać Benowi wyspę, a później zdradzić mu, że chce ją zniszczyć. Chyba, że chcę aby Ben go spróbował zdradzić... ale Ben w takim razie powinien się tego domyślać. Głupi nie jest. A może? :P

Trochę zbyt łatwo poszło z tym wybieraniem kandydatów. Jack był tak oczywistym wyborem, że wolałbym aby nas czymś zaskoczono. Choćby śmiercią Jacka w ostatnim odcinku zanim wybrano by jeszcze kandydata. Ale zrobili tak - no cóż... ok. Niech będzie.

Tłumaczenia Jacoba też nie są chyba w 100% zgodne z prawdą. Bo gdyby Jacob nie wpłynął na losy tych ludzi (bardzo często w ich dzieciństwie, na długo zanim spaprali sobie życie) ich życie mogłoby potoczyć się inaczej. Mogłoby wyglądać mniej więcej jak w alternatywnej rzeczywistości (oprócz tego, że pewnie nie wpadali by na siebie tak często ;) ). Więc taak, śmierć Kwonów, Saida i innych była bez sensu. :p
Czemu też Jacob nie mógł objawić się wcześniej, pokazać parę cudów, itp.
Może sam się tak ograniczył regułami Gry? Kiepskie wytłumaczenie.

Jeszcze jedna rzecz mnie zdziwiła... To tylko kreda na ścianie, jeśli chcesz, robota jest twoja.

Pamiętam... chyba pamiętam, że Lock chciał zabić Kate. Myślałem, że Lock czuje, kogo nie może zabić (np. Desmonda - przecież mógł go zabić samym wrzuceniem do studni).
Jestem zmęczony, jeszcze nad tym pomyślę, ale coś mi tu bardzo nie gra.

No chyba, że blefował z Kate i jakoś miał pewność, że nie zabije Desmonda ;)

spać....


----

Wygląda na to, że rzeczywiście w alternatywnej rzeczywistości wszyscy, jeśli nie większość zbierze się na koncercie u Widmore'a. Ciekawe co się wtedy stanie...



@Romulus, powinni pójść jednak w stronę nanomaszyn i SI, a wszystko dałoby się logicznie poukładać ;)
Romulus - 2010-05-21, 08:31
:
Twoja koncepcja z nanomaszynami nie była zła w stosunku do tego, co jest teraz. Rzeczywiście.

I fakt - wyspa jako karta przetargowa między Benem a Lockiem - to było nielogiczne w kontekście ostatniego tłumaczenia, co Locke zamierza.

Ale podobał mi się mini-Renesans Bena. Naprawdę, przykro mi było patrzeć jak druga pod względem Zajebistości postać w serialu została sprowadzona do roli popychadła. Ale ta próba odzyskania pozycji może też być łabędzim śpiewem Bena.
MORT - 2010-05-25, 14:15
:
A dzisiaj mi się śnił ostatni epizod LOST... ^^ (to pewnie przez to, że nockę zarwałem właśnie z powodu powtórki serialu) z tym, że właśnie w wersji z nanomaszynami. Pamiętam już niestety tylko skrawki snu. Oczywiście byłem sam w środku akcji :) było też sporo tych starych maszyn i komputerów Dharmy... ach. Coś mnie tknęło, sprawdziłem, i wygląda na to, że finał jest już dostępny. Właśnie go sobie ściągam.


Jeśli chodzi o moja powtórkę, to z braku czasu doszedłem ledwo do połowy trzeciego sezonu. Z początku chciałem wypisać wszystkie zauważone niedoróbki i niepasujące mi momenty ale za duuużo tego było, żeby mi się chciało ;)

Zastanawiam się jeszcze nad końcówką serialu. Pewnie ta będzie mniej więcej happy endem (nawet jeśli wszyscy oprócz Jacka mieliby umrzeć, bo przecież żyliby w alternatywnej rzeczywistości (a może tej prawdziwej? Może wyspa i cała ta Gra wytworzyła alternatywną rzeczywistość po to, by wybrać następcę Jacoba?)).

A później mają być trzy alternatywne zakończenia... więc na pewno jedno będzie wygraną MiBa. Jeszcze inne mogłoby być zniszczeniem całej wyspy włącznie z MiBem i Jackiem. Jakieś inne opcje?
Brzuzka - 2010-05-25, 16:29
:
wiesz że finał był emitowany w niedzielę ?
MORT - 2010-05-25, 17:24
:
Teraz już wiem. Z początku myślałem, że tradycyjnie we wtorek (czyli w Polsce, zwykle do ściągnięcia dopiero w środę).


===============EDIT====================

ekm... no tom obejrzał.......
uh....
No cóż spodziewałem się czegoś lepszego. Ale w ostateczności może być, choć ilość braków odpowiedzi na wcześniejsze pytania powala.

spoilery


... Nie mówiąc już o niekompatybilności tej alternatywnej rzeczywistości jako przedsionka... nieba? powrotu do źródła? whatever.
Mam na myśli, że większość tam trafiała w przybliżonym wieku zgonu. Ale choćby Claire żyła jeszcze długo później i z pewnością przeżyła "większość swego życia" w innych okolicznościach, ze swoim synem i z pewnością wcale nie mniej znaczącego życia. Też było zabawne, że jej syn trafił na te przed-zaświaty jeszcze w stanie prenatalnym.

Cóż, osobiście miałem jeszcze nadzieję w trakcie odcinka, że Widmore umieścił jednak ciut więcej tych ładunków wybuchowych w samolocie, jak to któryś z bohaterów wcześniej sugerował. Było by to może przykre, ale zarazem ironiczne i w pewien sposób zabawne. No ale jak happy end, to happy end. ;)

Co do Bena, strasznie ta jego postać rozchwiana. Raz tu trzyma z Lockiem, raz z resztą i tak na zmianę przez te ostatnie odcinki. Swoją drogą, gdyby Locke nie powiedział Benowi, że zamierza zniszczyć wyspę spokojnie by wygrał. Kazałby Benowi zabić najpierw Sawyera, potem Jacka i resztę, potem sam by wykończył Bena i uciekł na łódź. Nie mówiąc już o tym, że miał tak świetną okazję by poderżnąć Jackowi gardło, gdy ten leżał ogłuszony kamieniem - widać, że nie czytał Katechizmu Złego Władcy.
...A więc jednak Locke był idiotą :P

Miałem też nadzieję, że być może Jack zmieni się w nowego MiBa po tym jak został u źródła (ewentualnie w niedopowiedzianej przyszłości mógłby walczyć przeciw Hurleyowi ^^ ). Choć technicznie rzecz biorąc, mogłoby to być jeszcze możliwe (nie żebym chciał LOST II).

A gdy Jack spotkał Christiana, przez chwilę miałem nadzieję, że to MiBowi udało się przenieść w tę alternatywną rzeczywistość ^^ To byłoby dopiero mroczne zakończenie.

A więc tak, czy inaczej ilość informacji jest dla mnie zdecydowanie niewystarczająca. Szczególnie o naturze tej alternatywnej rzeczywistości. Czy istnieje tylko DLA wszystkich 'wyspiarzy' (co mogło być zasugerowane przez Christiana), czy każdy człowiek miałby trafić do drugiego życia (w którymś jego momencie), w którym miałby sobie dopiero uświadomić (po przeżyciu kawałka życia), że jednak jest już martwy. Ojej. A potem nagle zniknąć z tego świata (co mogłoby być z lekka dziwnie odebrane przez resztę społeczeństwa, które jeszcze tam pozostało). Ciekawe też, że nie wszyscy żyli tam 'doskonałe życie' (ew. nie odpłacono im za grzechy; porównajcie ojca Locka i Bena - dwóch siebie wartych sukinsynów i obaj byli na Wyspie). Dziwne też, że część duchów najwyraźniej została na wyspie (żona Richarda; Michel; Anna Lucia też albo była w dwóch miejscach jednocześnie, albo jej dusza przeniosła się na tamten level nieco później).

Wiem, czepiam się, ale mam wewnętrzną potrzebę posiadania spójności pomysłów i idei na świat przedstawiony. A tak, to niech spadają na drzewo :P (choć oczywiście zgoda, że nie mieli za bardzo możliwości już teraz wdawać się w takie techniczne sprawy i żeby niespodziankę zrobić w ostatnim odcinku).


EDIT: jeszcze jedno - gdy Jack powiedział "Then it ends" - puścili taką muzyczkę, że myślałem, że spadnę z krzesła. >.<

==========================

EDIT: hehe. myślałem, że te alternatywne zakończenia na poważnie będą. no cóż, to tylko zabawne klipy. (tu jest cały program aloha to lost).
Romulus - 2010-05-26, 17:52
:
A tu, proszę, zbiór pytań, na które nie było odpowiedzi:
http://www.collegehumor.com/video:1936291
Chyba dorzuciłbym jeszcze od siebie jakieś :) Ale nie widziałem jeszcze finału... Byle do piątku.
MORT - 2010-05-26, 19:12
:
Hmmm... część z tych pytań jest łatwych do odpowiedzenia, ale sporo pytań rzeczywiście brakuje. Ale gdyby tak wszystkie umieścić w filmiku, pewnie wyszedłby z tego godzinny seans...
Romulus - 2010-05-30, 22:08
:
Tia... - przestałem odwlekać nieuniknione i obejrzałem Finał.

Nie przyłączę się do głosów rozczarowanych. Wyjaśnienie wszystkiego do ostatniej, najmniejszej, choć nie mniej istotnej, tajemnicy, zabiłoby ten serial. Oczywiście, twórcy ściemniali, że na wszystkie ważne pytania padną odpowiedzi. Nie padły, a jak wskazuje powyższy link, oczekiwanych odpowiedzi było sporo.

Ale, dzięki temu powstanie solidny fundament pod budowanie legendy. Choć nie ma co się silić na dywagowanie, moim zdaniem. Każdy wątek, który nie został rozwiązany nie był po prostu istotny. Nie musiał być, choć najwidoczniej twórcy sami nie wiedzieli, w którą stronę pójść. Stąd bunkier i tajemnicze symbole w nim itd., itp. Jak w życiu - nie na wszystkie pytania jest odpowiedź i nie ma co się silić na jej szukanie, bo może jej nie ma, a może jest, a może nie jest istotna... Myślę, że w pewnym momencie twórcy wpadli właśnie na taki prosty pomysł: skoro w życiu nic nie jest proste, oczywiste i nie zawsze prowadzi do logicznego rozwiązania, to dlaczego ma być tak w naszym serialu.

Uciekanie w taką niegroźną bełkotliwość i skupienie się na, widać, najważniejszym wątku było wyjściem awaryjnym chroniącym przed dosłownym i - trzeba przyznać - mało spójnym wyjaśnieniem wszystkiego. Nie musieli już sprzątać swojego bałaganu. Dzięki temu wykreowali świat, w którym jest mnóstwo Tajemnic i tajemnic. Dostaliśmy odpowiedź na niektóre z nich. A odpowiedzi były jak ten serial - odpowiedź na jedno pytanie prowadziła do kolejnych pytań. I tak do samego finału.

Przez 6 lat. Aż mi trudno w to uwierzyć. I jedna rzecz udała się twórcom genialnie - pozostawili widzów z pytaniem: czy ten finał jest kpiną z widzów, czy na serio tak miało być od początku.

Obawiam się, że należę do grupy tych drugich frajerów. Muszę sobie obejrzeć go w całości jeszcze raz. To może być ciekawe doświadczenie.

A zapowiedź wydania 6 sezonu na dvd jest elektryzująca: http://hatak.pl/news/8400...cze_przed_nami/
Prawda to, czy nie i tak kupię pewnie.
MORT - 2010-05-30, 23:31
:
Tak, słyszałem o wydaniu DVD - też nie kupię, ale na pewno obeirzę ;)
Nie martw się Romulus, też należę do tych frajerów.
Zresztą gdzieś czytałem ich wypowiedzi, że mieli ogólny zarys ugruntowany, w tym początek i koniec, ale też wiele rzeczy robili z pały podczas tworzenia odrębnych sezonów i myślę, że jest to zgodne z prawdą - mieliśmy sporo nawiązań obecnych przez całość serialu, w szczególności obecność MiBa, imię Jacoba, na które powoływali się Tamci, a także 'Adama i Ewę' w jaskini.

Ogólnie jestem na wpół zadowolony, bo rzeczywiście mogliby sporo więcej zepsuć wdawaniem się w szczegóły.

Najgorsze jest to, że nienawidzę w fikcji czegoś takiego jak przeznaczenie. A tu jedynym wyjaśnieniem zaistniałych sytuacji (choćby te wszystkie relacje bohaterów i ich rodzin poza wyspą) były albo machinacje Jacoba, albo Przeznaczenie. Niestety Jacob wyparł się niejako większego wpływu na bohaterów (oprócz jednego jedynego momentu w życiu każdego z nich). Więc pozostaje przeznaczenie aby to wszystko 'wyjaśnić'.

Choć teraz sobie myślę, że może sama wyspa, a raczej źródło mogło wpływać na życia ludzi, a Jacob tylko wskazał jej pewne osoby. Może ma ono swoisty rodzaj inteligencji, a może (słyszałem taką teorię) jest czymś najbliższym Bogu, a wyspa jest rajem, z której pierwsi świadomi (właśnie dzięki wyspie?) ludzie zostali wygnani. No i właśnie to jest mocna strona Lostów - niemal każda interpretacja działa, bo tak nie wiele wiadomo. Innymi słowy raj dla geeków uwielbiających tworzyć sobie teorie //spell *
Jednak taka interpretacja niemal boskiej mocy wyspy w kierowaniu życiami ludzi to dla mnie wciąż zbyt blisko Przeznaczenia.

*szczerze mówiąc, nawet widzę jak mógłbym zaadoptować hardkorową wersję z nanomaszynami i SI //artist //evil w myśl znanego twierdzenia, że każda dostatecznie skomplikowana technologia jest nieodróżnialna od magii
MORT - 2010-06-07, 14:35
:
http://www.collegehumor.com/video:1936275 - w takim stylu pociągnęliby o parę sezonów więcej hrhrhr :badgrin:
Jander - 2010-06-07, 15:39
:
Wór internetów dla autorów tego dzieła :mrgreen:
Beata - 2010-07-05, 11:20
:
Hej, nowinka dla fanów serialu: mianowicie, ma się ukazać jeszcze jeden odcinek .
MORT - 2010-07-05, 19:14
:
Wspomianmy o tym z Romulusem kilka postów wyżej ;)
Beata - 2010-07-05, 19:38
:
MORT napisał/a:
Wspomianmy o tym z Romulusem kilka postów wyżej ;)

Heh. Znaczy, opóźnionam... :/ znowu.
Romulus - 2010-08-03, 10:43
:
Spoilerowe streszczenie epilogu:
http://www.popcorner.pl/p..._z_epilogu.html
Może być ciekawe.
MORT - 2010-08-03, 23:52
:
Sio ze spoilerami! :-P

Za to tutaj rozpakowują Box z kompletną kolekcją LOST Blu-Ray/DVD. Nieźle napakowali.
astaldohil - 2010-08-07, 00:25
:
Jest już epilog cały i dostępny :) Dużo wyjaśnili (więcej niż przez cały szósty sezon), ale i tak jedno wielkie rozczarowanie, bo wyjaśnili akurat to, co mnie najmniej obchodziło :) Moim zdaniem powinni zrobić dodatkowy dwugodzinny film domykający wątki, a nie próbować zamykań nam usta takim... czymś.
MORT - 2010-08-07, 01:23
:
Rzeczywiście, odpowiedzieli na więcej pytań niż kiedykolwiek wcześniej.
Ale zgadzam się - za krótko i wciąż za mało. A ta scena w magazynie ciut nienaturalna mi się wydawała. A raczej z dużą ilością mrugania okiem w naszą stronę. We deserve answeres! lol
astaldohil - 2010-08-07, 09:34
:
Rzeczywiście, jakby się tak zastanowić, to ta scena, to jeden wielki pstryczek w nos dla fanbojów. Więc pracownicy magazynu to fani ze swoim "Zasługujemy na odpowiedzi!". To: "Ale robimy to od dwudziestu lat..." wypowiedziane z żalem, może odnosić się do głosów typu, "...ale po tych wszystkich latach, które spędziliśmy z serialem, taki koniec?...", a gdyby większości z tychże fanów dano możliwość zadania jednego, jedynego pytania, na które uzyskali by wreszcie odpowiedź, to zamiast zapytać o rzeczy istotne, woleli by dowiedzieć się skąd się wzięły niedźwiedzie polarne, albo czym był ptak Hurleya.
Jander - 2010-08-07, 14:42
:
A to niby spojlerowe streszczenie epilogu to w 90% wyssane z palca bzdury. No cóż, tak więc spodziewałem się czegoś innego, a dostałem wielkie nic. Odpowiedzi żadnych nie potrzebuję i nie odczuwałem tej rozmowy w magazynie jak pstryczka w mój nos. :)
Romulus - 2010-08-07, 16:18
:
Nuda. Nihil novi. Albo mało interesujące szczegóły. Można było to sobie darować.
Tigana - 2010-08-09, 17:36
:
SPOILERY LOST VI

Nie liczyłem na to, ze twórcy LOST wszystko wytłumaczą i nie pomyliłem się. Ogólnie szósty sezon oceniam pozytywnie z tym że, moim zdaniem, to co najciekawsze nie działo się na wyspie,a poza nią czyli w alternatywnej wersji przylotu Oceanca. szczególnie był fajny pomysł z nadaniem części bohaterów innego image. No i mimo wszystko kilka rzeczy wyjaśniono. Sam wątek z Jacobek i MiB słaby, motyw wodospadu też - no ale musieli coś wykombinować. A teraz poproszę o grubą książkę, gdzie wszystko do końca wyjaśnią :P
Romulus - 2010-08-09, 21:38
:
Nie licz na epilog. Po prostu zebrali kilka faktów na temat Dharma Initiative, które są oczywiste dla każdego.
Tigana - 2010-08-09, 22:19
:
Wiem już ściągnąłem i obejrzałem - szkoda, że to nie wyglądało tak jak opisali.
MORT - 2010-08-15, 16:20
:
Jeśli o epilog chodzi, to osobiście nie miałem nadziei, że odpowiedzą na jakiekolwiek pytania (bo na odpowiedź na wszystkie najważniejsze i tak nie byłoby szans). Liczyłem, że zobaczymy coś o przyszłości samej wyspy, na wyspie. Jakąś przygodę Huga i Bena, coś co otworzyło by nowy, nigdy niedokończony, rozdział z jej historii. Coś, co by wskazywało na słowa Huga, że Ben był świetnym numerem drugim.
Romulus - 2012-01-14, 18:03
:
Black napisał/a:
A ja oglądam "Lostów", bo w sumie czemu nie, to chyba jeden z tych seriali, które wypada znać, żeby ogarniać popkulturowe aluzje w innych dziełach. No i ja nie czuję kultu. Wprawdzie jestem dopiero w połowie pierwszego sezonu, ale zupełnie mnie to nie chwyta. Może dlatego, że nie do końca kupuję konwencję "napierdzielamy retrospekcje, potem dwa odcinki interesujące, potem znowu retrospekcje". Podoba mi się ogólna aura tajemnicy i generalny mindfuck jaki tu panuje, ale mimo wszystko jest to trochę za mało. Zwłaszcza, że mam jeden podstawowy problem - nie lubię żadnego z bohaterów. Nawet nie chodzi o to, że ich nie "lubię", po prostu nikt nie wzbudza we mnie nawet grama emocji - wszyscy są mi lekko obojętni z lekkim przechyłem na "irytujący", może oprócz Sawyera, z tym że on jest prostą kalką typu wrednego drania o wrażliwym sercu. Ogląda się fajnie, ale jak mówiłem - bez kultu.

Jander napisał/a:
Black, lubisz w ogóle jakieś seriale?

Black napisał/a:
Oj, lubienie seriali to taki mainstream

Romulus napisał/a:
Chłopie, w połowie pierwszego sezonu LOST - g...o jeszcze wiesz o tym serialu Jak dotrwasz do sceny na przystani pod koniec chyba 3 sezonu, kiedy poznasz bohatera "I'm Henry Gale from Minnesota"..., o!, wtedy będziesz mniej więcej zaczynał rozumieć, że nic nie rozumiesz

Black napisał/a:
W przeciwieństwie do większości ekspertów z tego forum wcale nie stwierdziłem, że wiem cokolwiek na temat tego serialu Ale jeśli muszę czekać do końcówki trzeciego sezonu żeby serial mnie wciągnął, to to mówi samo za siebie.

Romulus napisał/a:
Nie wciągnął. Sprawił, że zapytasz sam siebie: o co tu, k...a chodzi? A potem będzie jeszcze "gorzej"

ASX76 napisał/a:
I to ma być zachęta?


Proszę o wybaczenie. Dziś wybitnie nie jest mój dzień. I nic na to nie pomaga. Nawet alkohol. Idę usiąść na karnym jeżyku :(

Ale o "Lost" spamujemy od teraz tu.

Mr.Spellu - nie mam pojęcia o jakiego posta ci chodzi, zaraz sprawdzę, ale jakby co nie oczekuj ode mnie dziś za wiele. Może się nie wyspałem...

EDIT:
Mr.Spellu napisał/a:
Słusznie uczyniłem rezygnując po trzech pierwszych odcinkach.
Podobnie jak z Prison Break (zwątpiłem po pierwszym odcinku).
Oj, wtedy to ja byłem hipsterem..

RRRRRRwa! jak mi dziś nic nie idzie!
MrSpellu - 2012-01-14, 18:07
:
Słusznie uczyniłem rezygnując po trzech pierwszych odcinkach.
Podobnie jak z Prison Break (zwątpiłem po pierwszym odcinku).
Oj, wtedy to ja byłem hipsterem...




------

Romku, wykasuj dwa ostatnie moje posty z "Seriale gały widziały" i będzie git.
Jander - 2012-01-14, 23:28
:
Akurat ja zacząłem Losty oglądać tak sensowniej od drugiej połowy drugiego sezonu, potem jakoś przypominałem sobie pierwszy i połowę drugiego, bo widziałem fragmentami w telewizji. Dopiero potem napadła mnie Lostomania.
Co do Prison Break - widziałem całość, polecam tylko pierwszy sezon.
Black - 2012-01-16, 17:45
:
Pierwszy sezon za mną. Finał nie powalał pod względem emocjonalnym, był trochę przydługawy i trochę zbyt nudnawy, ale serial jako całość zaczyna mnie trochę wciągać. Mam też swojego ulubionego bohatera - to zdecydowanie pies.
Sammael - 2012-01-16, 23:31
:
Black napisał/a:
Pierwszy sezon za mną. Finał nie powalał pod względem emocjonalnym, był trochę przydługawy i trochę zbyt nudnawy, ale serial jako całość zaczyna mnie trochę wciągać. Mam też swojego ulubionego bohatera - to zdecydowanie pies.


Pamiętam te żartobliwe spekulacje: czy Vincent dostanie swoje flashbacki? :mrgreen:
Jachu - 2012-09-10, 13:09
:
Jestem na etapie oglądania "Lost", skończyłem bardzo dobry pierwszy sezon i jestem w połowie drugiego. Kilka pierwszych odcinków drugiej serii było naprawdę bardzo dobrych, szkoda, że później tempo akcji znacząco spadło, a historia poszczególnych postaci zostaje rozciągnięta niczym makaron spaghetti. Szczególnie widać to w odcinku dwunastym, który tak naprawdę kompletnie nic nie wnosi do serialu. O ile w pierwszych odcinkach serii odkrywaliśmy kolejne tajemnice wyspy, tak teraz tempo akcji spadło, chociaż w powietrzu wisi parę nierozwiązanych jeszcze zagadek, które co najgorsze trzymane są w zawieszeniu od kilkunastu nawet odcinków...

Jeżeli przynajmniej główne motywy całego serialu czyli czym jest wyspa, liczby, dlaczego doszło do katastrofy, kim są Inni etc. nie zostaną w tej serii rozwiązane, to mam wrażenie, że będę zmuszony olać cały serial, bo to robi się powoli nudne...
Jander - 2012-09-10, 13:34
:
Przy tak małej cierpliwości nie licz na poznanie rozwiązań. Jeśli dobrniesz do końca (serialu, nie sezonu) to część poznasz, ale część pozostanie w domysłach.
adamo0 - 2012-09-10, 13:37
:
Lost skończyło się po pierwszej serii. Reszta to za przeproszeniem "kupa". Oczywiście było kilka ciekawych motywów, bardzo dobrych wątków i ciekawych historii ale dla tych kilkudziesięciu minut nie polecam oglądać wszystkich serii. Dobrze Ci Jachu radzę - olej resztę bo będzie tylko gorzej. Przy końcu poziom absurdu i głupoty jest już tak wysoki, że nie wiadomo czy to wszystko jest na serio czy autorzy robią sobie z widza "bekę" :roll:
MrSpellu - 2012-09-10, 13:57
:
Miałem nosa. Poprzestałem na trzech odcinkach.
Jachu - 2012-09-10, 14:23
:
Drugi sezon w obecnym kształcie po prostu mi się nie podoba i serial "oleję" w trzecim sezonie. Oglądam wspólnie z żoną (która swego czasu obejrzała całość), więc po trzecim sezonie mamy zamiar odpuścić, a do tego czasu obejrzymy, ale na pewno z dużo mniejszymi emocjami niż pierwszy sezon. Może jest to kwestia zmęczenia materiału, w sumie od razu przeskoczyliśmy z pierwszego w drugi, a w USA mieli z rok przerwy ;) Jednak biorąc pod uwagę, że nastawiam się na serial przygodowy, bo jednak z takim mamy do czynienia, drugi sezon wypada słabo. Za dużo gadania, za dużo stagnacji, za mało akcji posuwającej sprawy do przodu. Za mało Losta w Loście ;)
Romulus - 2012-09-10, 15:16
:
Łi tak, głupoty gadacie :) Im dalej w "Lost" tym fajniej. Ale zgodzę się, że tylko do pewnego momentu :)
Rheged - 2012-09-11, 01:40
:
A tym momentem jest koniec ostatniego sezonu.
adamo0 - 2012-09-11, 07:31
:
No chyba nie.
Nuda i głupota w ostatnim sezonie aż wylewała się z ekranu.
Rheged - 2012-09-11, 22:54
:
Po drugim sezonie, ostatni uważam za zdecydowanie najlepszy ze wszystkich. Najsłabszy czwarty i pierwszy. W czwartym faktycznie zagubili się do szczętu (ale później efektownie odnaleźli), a pierwszy nie ciekawił mnie zbytnio. Zbyt survivalowy.
Sammael - 2012-09-12, 20:28
:
Czemu czwarty? Mi się bardzo podobał (chyba numer dwa po wspaniałym piątym), natomiast najsłabszy to dla mnie trzeci - odnosiłem wrażenie jakby scenarzyści w pewnym momencie wówczas nie wiedzieli gdzie dalej iść.

Swoją drogą to ciekawe, że tak zróżnicowane są opinie odnośnie poszczególnych sezonów Losta, zazwyczaj przy serialu jest dość jednogłośny chór ("drugi najleeepszy, piąty najsłaaabszy, w siódmym były momenty ale też słabe" itd ;) )
Romulus - 2012-09-12, 20:38
:
"Lost" nie jest "normalnym" serialem więc trudno o zbieżne opinie :) Ja mam kilka debeściackich odcinków. Na przykład te z "Henry Gale from Minnesota" - kuźwa, majstersztyk od momentu pojawienia się tej postaci aż do finału sezonu. A i potem "Henry Gale" niejednokrotnie był królem odcinka. A i w ogóle - w skali całego serialu jest to jedna z najwybitniejszych postaci fabuły. I w historii telewizyjnych seriali też powinna zajmować poczesne miejsce.

No i jest jeszcze odcinek chyba w 5 (?) sezonie, z Sayidem pracującym dla Bena. Wymiatający.

2 sezon - kwestia "znaleziska".
3 sezon - Inni.
Potem już tak dobrze tych sezonów nie oceniam, skupiałem się bardziej na poszczególnych odcinkach niż całości.
Rheged - 2012-09-15, 19:35
:
Sammael napisał/a:
Czemu czwarty?


Myślę, że to kwestia oczekiwań. Czwarty sezon jest takim ponownym otwarciem, tylko o wiele mniej dopracowanym i chaotycznym, niż te pierwsze. Nie podoba mi się też koniec sezonu. Rozumiem, że miał on mnie zostawić z takim ontologicznym "o kurwa" i faktycznie tak było, aczkolwiek po raz pierwszy w historii tego serialu poczułem się mocno poirytowany. To też może być fakt, iż to najkrótszy sezon z uwagi na strajk scenarzystów - starali się upchnąć wszystko zbyt szybko na mniejszej ilości materiału. To takie trochę zaprzeczenie idei "Lost", który zawsze rozkręcał się długo i długo wytłumiał. Ten sezon więc był jak seria z broni automatycznej, podczas gdy inne są pojedynczymi strzałami z rewolweru. Mi pasowało to drugie podejście.
Jachu - 2012-09-17, 11:20
:
Skończyłem drugi sezon. Jestem tak naprawdę średnio zadowolony z tego sezonu, początek i koniec niezły, o środku można praktycznie zapomnieć. Powoli to już jest męczące i zaczyna przypominać takie "M jak miłość" albo "Na wspólnej", gdzie wątki są rozwleczone na 30 odcinków ;) Mnogość bohaterów jest przekleństwem tego serialu, powinny być jasno wyznaczone ramy, nie ma wiodącej postaci wokół której akcja się rozgrywa, nie ma komu kibicować, kogo żałować. J.J. Abrams po prostu wie za które sznurki pociągać, aby widz i tak siedział w następnym tygodniu przed telewizorem - i nazywa się to tajemnica. Umie sprzedać swój serial - przecieki, domysły, zdjęcia, wszystko się samo później nakręca. W każdym bądź razie zmierzam do tego, że z oglądania serialu czerpię coraz mniejszą przyjemność, coraz więcej rzeczy mnie drażni. Dlatego choć rozpoczęliśmy z żoną oglądanie trzeciego sezonu, to jednak robimy to bardziej siłą rozpędu niż z jakimś wielkim utęsknieniem.
Romulus - 2012-09-17, 15:12
:
Przestań już oglądać. Dalej będzie już tylko "gorzej" ;) Jesli tak "łatwe" sezony cię zniechęcają, to nie masz czego szukać w następnych.