Zaginiona Biblioteka

Hyde Park - Kobiety, mężczyżni, zakupy.

Romulus - 2009-07-02, 14:26
: Temat postu: Kobiety, mężczyżni, zakupy.
Spellsinger w temacie "Panie nasze piękne" napisał/a:
Romulus napisał/a:
Ja należę do mężczyzn upośledzonych. Nie mam pojęcia i nie odróżniam miseczek. I, szczerze mówiąc, jakoś nie cierpię z tego powodu. Bo bielizny wymagającej dopasowania do miseczki żonie nie kupuję. Koncentruję się na bizuterii. :mrgreen: A biust oceniam wzrokowo pod kątem... hmm... uniesień estetycznych :mrgreen: a nie rozmiarów dających się ująć "miseczkowo".

Sukienki i torebki. Z biżuterii kupiłem tylko bursztynową kameę :) Ale i tak nie lubię chodzić z nią po sklepach :(

Pokaż mi jakiegoś faceta, który lubi to robić. Ja zawsze powtarzam, że nie chcę z nią iść na żadne zakupy. A jeśli już muszę - na przykład dla mnie - to ograniczam się do wybranych sklepów. A ona... Idzie sobie kupić sukienkę - wszystkie sklepy z sukienkami musi obejść, w międzyczasie dokonuje selekcji i cofa się do niektórych wcześniejszych i tak dalej... Jeszcze kiedy biorę odtwarzacz mp3 to daję radę. Bez niego, nie ma szans. Jakoś nie potrafię jej wytłumaczyć, że psuję jej przyjemność w ten sposób. Ja wejdę np. do Reserved, kupię ze dwie koszule i jestem szczęśliwy. Nie muszę obskoczyć wszystkich sklepów z koszulami. Tak to działa.
MrSpellu - 2009-07-02, 14:36
:
Romulus napisał/a:
Pokaż mi jakiegoś faceta, który lubi to robić. Ja zawsze powtarzam, że nie chcę z nią iść na żadne zakupy. A jeśli już muszę - na przykład dla mnie - to ograniczam się do wybranych sklepów. A ona... Idzie sobie kupić sukienkę - wszystkie sklepy z sukienkami musi obejść, w międzyczasie dokonuje selekcji i cofa się do niektórych wcześniejszych i tak dalej... Jeszcze kiedy biorę odtwarzacz mp3 to daję radę. Bez niego, nie ma szans. Jakoś nie potrafię jej wytłumaczyć, że psuję jej przyjemność w ten sposób. Ja wejdę np. do Reserved, kupię ze dwie koszule i jestem szczęśliwy. Nie muszę obskoczyć wszystkich sklepów z koszulami. Tak to działa.

Wiesz co, jakimś dziwnym trafem mógłbym się podpisać pod Twoim postem :mrgreen: A to ci zagadka :badgrin:
You Know My Name - 2009-07-02, 14:51
:
Nie rozumiem.... Ja tam przed zakupem lubię obejrzeć wszystkie dostępne buty, koszule, plecaki, itp. Zawsze. Ja po sklepach mogę chodzić godzinami. Żona za to wytrzymuje wizytę w dwu max trzech i ma dosyć.
Elektra - 2009-07-02, 14:51
:
Romulus napisał/a:
A ona... Idzie sobie kupić sukienkę - wszystkie sklepy z sukienkami musi obejść, w międzyczasie dokonuje selekcji i cofa się do niektórych wcześniejszych i tak dalej...

Dlatego ja nie rozumiem chodzenia na zakupy z facetem. ;) Nie dość, że się nudzi, będzie narzekał, to jeszcze nie doradzi albo powie, że we wszystkim się dobrze wygląda. To już lepiej zabrać dobrą koleżankę.
Carmilla - 2009-07-02, 15:45
:
Elektra napisał/a:
Dlatego ja nie rozumiem chodzenia na zakupy z facetem.

Ja jak jestem zmuszona iść z facetem to idziemy do galerii handlowej, on sobie siada gdzieś na ławeczce tudzież zamawia pizzę, ja mu daję gazetę do poczytania (bo on torebki nie nosi, to nie ma gdzie gazet trzymać) albo lepiej książkę i chodzę sobie po sklepach z ciuchami w poszukiwaniu czegoś... konkretnie to jakiegoś sweterka, bo z lubym po ciuchy to idę tylko wtedy, jak zbyt wyletniona do niego przyjeżdżam i muszę się w co cieplejszego ubrać :mrgreen: ).
A tak poza tym to zgadzam się, że facet przy zakupach to tylko przeszkadza.
Elektra napisał/a:
To już lepiej zabrać dobrą koleżankę.

O, tego też sie wystrzegam... poszłam raz (to ja byłam osoba towarzyszącą) z qpelą do galerii, co się nachodziłam po sklepach z ciuchami i butami, co się wynudziłam, to moje. Ale na moją propozycję, zeby ze mną weszła do MM to usłyszałam stanowcze "niet". Zdecydowanie wolę sama łazić po sklepach i galeriach
Elektra - 2009-07-02, 17:32
:
Carmilla napisał/a:
O, tego też sie wystrzegam...

Miałam na myśli dobrą koleżankę, czyli taką, która odpowiednio doradzi, nie będzie patrzeć zazdrośnie (albo z politowaniem ;) ), no i będzie chciała dotrzymać towarzystwa, nic na siłę. ;)
Tanit - 2009-07-03, 08:20
:
Romulus napisał/a:
Pokaż mi jakiegoś faceta, który lubi to robić.

pokażę :D Mój kolega. Kiedyś mieliśmy dłuugie okienko to wyskoczyliśmy na kaw ę do manufaktury, a jak ja jestem w manu to muszę zrobić rekonesans :P Stwierdził, że mu to nie przeszkadza.
Ze mną się dobrze robi zakupy... wpadam kluczę między wieszakami - żebym kupiła musi mi się spodobać... po wyjściu z jednego czekałam chwilę na kolegę... nie nadążył xP
MrSpellu - 2009-07-03, 08:37
:
Mag_Droon napisał/a:
Nie rozumiem.... Ja tam przed zakupem lubię obejrzeć wszystkie dostępne buty, koszule, plecaki, itp. Zawsze. Ja po sklepach mogę chodzić godzinami. Żona za to wytrzymuje wizytę w dwu max trzech i ma dosyć.

Widać kto w tym związku jest facetem :badgrin:

Mnie po prostu szlag trafia ale to dlatego, że nie lubię przebywać w miejscach gdzie skupia się dużo ludzi. Centra handlowe to zuo --_-
dream92 - 2009-07-03, 11:37
:
W Empiku potrafię spędzić cały dzień i żadne błagania mnie nie wygonią z tego akurat sklepu.
Ale do odzieżowego czy obuwniczego wchodzę, szukam czegoś w moim rozmiarze i na moją kieszeń i wychodzę. Nie ma po co tam sterczeć. W spożywczaku podobnie. Większych marketów unikam jak ognia.
Spellsinger napisał/a:
Mnie po prostu szlag trafia ale to dlatego, że nie lubię przebywać w miejscach gdzie skupia się dużo ludzi. Centra handlowe to zuo --_-

Ja tak samo.
Tanit - 2009-07-03, 19:28
:
dream92 napisał/a:
Ale do odzieżowego czy obuwniczego wchodzę, szukam czegoś w moim rozmiarze i na moją kieszeń i wychodzę. Nie ma po co tam sterczeć.

Rozsądne podejście - slalom między półkami, nic się nie rzuca w oczy to wychodzę. Dlatego nie lubię łazić z moją mamą xD Chyba że mam wybitnie dobry nastrój ^^'
A... i mojemu bratu też za bardzo łażenie nie przeszkadza. Jak zaczyna marudzić to wykopuję go do... Empiku xP
Zła - 2009-08-21, 10:43
:
Na zakupy chodzę tak raz na 3, 4 miesiące. Umawiamy się z moją kuzynką i jest rajd po centrach handlowych.
Nawet nie myślę, żeby wlec ze sobą małża, bo po co? Będzie marudził, a jak nie będzie marudził to będzie robił zbolałą minę i tak nic nie doradzi, nie zachwyci się kolejną oglądaną bluzką.
Najgorsze jest to, że małża też trzeba ubrać, a samego na takie zakupy puścić Go nie można, bo człowiek nie wie co może do głowy strzelić takiemu małżowi na zakupach :)) ;)
Romulus - 2009-08-21, 11:36
:
Zła napisał/a:
Nawet nie myślę, żeby wlec ze sobą małża, bo po co? Będzie marudził, a jak nie będzie marudził to będzie robił zbolałą minę i tak nic nie doradzi, nie zachwyci się kolejną oglądaną bluzką.
Najgorsze jest to, że małża też trzeba ubrać, a samego na takie zakupy puścić Go nie można, bo człowiek nie wie co może do głowy strzelić takiemu małżowi na zakupach :)) ;)

gdyby nie to pierwsze zdanie, rzekłbym: wypisz wymaluj moja połowica. Ale ona jeszcze się łudzi, że wspólne zakupy mogą być przyjemne. Nigdy nie są, a i tak mnie wlecze za sobą. A potem marudzi, że jej przyjemność popsułem. Moje zakupy: szast, prast. Jej: rozwleeeekłłłeeeeeeeeeee.
Tyraela - 2009-08-21, 11:52
:
Przykra prawda o zakupach.



Na zakupy zawsze chodzę sama. Nikt nie marudzi, że za długo zdejmuję glany albo nie mogę się zdecydować, mam pełny spokój i komfort. ;P
Zła - 2009-08-21, 12:01
:
Sama nie lubię chodzić, brakuje mi tej przyjemności z plotkowanie w trakcie zakupów, ale do tego nadaje się kuzynka, a nie małż ;P
Jeśli idę sama na zakupy, co czasami się zdarza, szast prast i po zakupach, zupełnie zero przyjemności ;)
Jachu - 2009-08-23, 21:13
:
Zakupy... Temat rzeka :)
Wszystko zależy od tego, jaki jest profil zakupów. Jeśli to wypad w celu zdobycia nowej książki, to chodzę z chęcią i mógłbym wiele godzin ;) Jeśli zaś jest to wypad ubraniowy, to już sytuacja ma się z lekka inaczej. Nienawidzę kupować ciuchów i najlepiej by było, gdyby ktoś mi idealnie pasujące na mnie ciuchy przyniósł mi do domu, kasa do ręki i nara! :mrgreen: Oczywiście podejrzewam, że gdybym miał w portfelu więcej siana, to może i bym polubił kupować ubrania... Ale nie mam i najchętniej chodziłbym jedynie po sklepach, gdzie mają mega przeceny.
Tomasz - 2009-08-24, 08:14
:
Oj, też tak mam. Książki i płyty to mogę kupować godzinami. Wybierać, przebierać, ale to kwestia pieniędzy. Jakbym mógł pozwolić sobie na wszystko co chcę to bym z 5 min. takie zakupy robił. A ubraniowe zakupy to koszmar. Nienawidzę. Też bym chciał żeby ktoś przynosił mi już dobre ubrania. Tym bardziej że nie za łatwo mi coś w moich rozmiarach znaleźć. Spory facet ze mnie. Jak nie za krótkie, to się na brzuchu nie dopina, albo w barach pęka po założeniu albo ręki nie przepchnę przez rękaw. Nawet ze znalezieniem dobrych butów mam problem. Zakupy to koszmar. Ostatnio znalazłem sklep gdzie mieli porządne rozmiary, tzn. wszystkie możliwe, a koszule tak szyte że extra leżały. Uradowałem się, że oto mam sklep do którego wejdę, wybiorę i po 5 minutach pojadę do domu. I nic z tego. Zapytałem o cenę, a tam najzwyklejsza koszula 500 zł. I wyszedłem niestety. :(
martva - 2009-08-24, 12:11
:
Ubrania kupuję wyłącznie w lumpeksach teraz, bo czasu mam dużo a pieniędzy niekoniecznie ;) I całkiem to lubię. Chyba że potrzebuję czegoś konkretnego, bo łatwiej mi znaleźć dziesiątą czarną bluzkę z szerokimi rękawami i wielkim dekoltem, niż dżinsy w których będę dobrze wyglądać ;) Lubię chodzić z siostrą albo mamą. Kiedyś jak mi się zdarzało chodzić do 'normalnych' sklepów, mój ex proponował że będzie łaził ze mną, ale nie chciałam bo wiedziałam że po dwóch sklepach będzie awantura że wchodzę, robię kółeczko i wychodzę. Mój argument że widzę na pierwszy rzut oka że nie ma nic ciekawego, nie był uznawany XD

Szczerze nienawidzę natomiast kupować butów, bo kombinacja: ładne, wygodne i na moją kieszeń, nie zdarza się niemal nigdy :evil:
MrSpellu - 2009-08-24, 15:58
:
martva napisał/a:
Ubrania kupuję wyłącznie w lumpeksach teraz, bo czasu mam dużo a pieniędzy niekoniecznie

W lumpeksie nabyłem moją cyberpunkową, czarną, skórzaną kurtkę :mrgreen: Najśmieszniejsze jest to, że dopiero od kilku lat na mnie pasuje, wyglądam w niej jak bandzior XD

martva napisał/a:
Szczerze nienawidzę natomiast kupować butów

Buty dla mnie to najmniejszy problem. Nie cierpię kupować spodni //pisowcy
martva - 2009-08-24, 16:24
:
Spodni nie kupuję, bo jestem niewymiarowa, ale na szczęście mogę chodzić w spódnicach ;)

W ogóle zapomniałam o mojej zakupomanii koralikowej - do mojej ulubionej pasmanterii potrafię wejść po jeden koralik na zamówiony wisiorek, a wyjść z pełnym pudełkiem za 80 złotych. Masakra 8)
Jachu - 2009-08-24, 17:57
:
Spellsinger napisał/a:
W lumpeksie nabyłem moją cyberpunkową, czarną, skórzaną kurtkę :mrgreen: Najśmieszniejsze jest to, że dopiero od kilku lat na mnie pasuje, wyglądam w niej jak bandzior XD
Boimy się :mrgreen: Nie dość, że ciągle skacowany, to jeszcze wygląda jak bandzior :mrgreen:

A co do lumpków, to ja je nazywam "Boutique'ami" :mrgreen: Muszę się uczciwie przyznać, że od czasu do czasu wpadam do kilku. To jest zwłaszcza w okresie nagłego przypływu gotówki ;) Głównie kupuję tam spodnie, bo na skakanie po sklepach czasu nie mam, a ceny skutecznie odstraszają. Tak więc Spell - do "Boutique'ów" marsz :mrgreen:
Tanit - 2009-08-24, 20:32
:
Ja mówię na nie secondhandy xD Mamy z sis w zasadzie dwa duuże sprawdzone: złotóweczka i horteksik (bo obok dużej kawiarni Hortex się znajduje :DD )
Spellsinger napisał/a:
Buty dla mnie to najmniejszy problem.

Dla mnie największy, bo kupuję ich za dużo T_T najczęściej w Deichmannie. Nie są najdroższe, ale i tak za drogie jak na 'pocieszajkę' xD (na moja kieszonkę ^^')
Max Werner - 2010-01-20, 21:20
:
Ho,ho - martwy wątek, może czas ożywić i zaludnić? Powiem wprost - wspólne zakupy z moją żoneczką to egzekucja. Prawie zawsze kończą sie kłótnią i fochem. Nigdy nie pojmę jak mozna sie wpatrywać w jeden garnek 15 minut, potem kolejne 15 w drugi, następny kwadrans je porównywać a wreszcie nie kupić żadnego. A ciuchy, buty, pierdoły w sklepie-pułapce IKEA ? Masakra! w dodatku ja jestem nałogowym palaczem //faja i godzina bez fajki to dla mnie tortura psych-fizyczna, a tu słyszę: no chodź jeszcze to zobaczymy, jeszcze to, jeszcze tamto, jeszcze tu wejdźmy, jak w tym wyglądam?, nie za grubo?, podoba ci sie to?, a tamto?
I czuję jakbym patrzył w lustro, gdy widzę mijającą nas parę w supermarkecie - ona obłęd w oczach, szał zakupów, pędzi stukając szpilkami; on jak na skazanie - klęska w oczach, przygarbiony, noga za nogą, pcha katorżniczy wózek pełen RZECZY. Och jak ja sie wtedy solidaryzuję z tym typem.
Kobieciątka zrozumcie - my faceci strasznie Was kochamy, ale nie zmuszajcie nas do wspólnych zakupów w strasznych supermarketach! To dla nas tortura, egzekucja, my przez to krócej będziemy żyli...............
You Know My Name - 2010-01-20, 21:31
:
Przewrażliwiony jaki czy co. Z tymi garnkami to się nawet zgodzę, ale ja dla odmiany potrafię tak oglądać patelnie :mrgreen:
Zresztą lokalni dystrybutorzy dóbr wszelakich zwani potocznie hipermarketami to bardzo przyjemne miejsca.
Max Werner - 2010-01-20, 21:41
:
Mag_Droon napisał/a:

Zresztą lokalni dystrybutorzy dóbr wszelakich zwani potocznie hipermarketami to bardzo przyjemne miejsca.


No raczej sie nie zgodzę, dla mnie hipermarkety to zło konieczne, a spędzanie tam całego dnia, albo nawet weekendu, zamiast choćby wybrać sie na spacer do lasu jest chore. Choroba naszych czasów. Przecież tak naprawde to sklepy-pułapki pełne zasadzek i podstępów marketingowców. Często jest tak, że co najmniej 50% rzeczy, które kupujemy w hipermarketach jest nam po prostu nie potrzebna. Generalnie jestem za wspieraniem lokalnych małych tzw. rodzinnych sklepików osiedlowych.
You Know My Name - 2010-01-20, 21:46
:
Max Werner napisał/a:
Generalnie jestem za wspieraniem lokalnych małych tzw. rodzinnych sklepików osiedlowych.
Mnie na to nie stać. Zresztą spędzanie w hipermarketach dnia to porażka własna a nie wina sklepu. Plan działania i lista zakupów i po kłopocie
Aha, jeszcze stanowczość z egzekucji powyższych, bo w promo jej nie dają.
Fidel-F2 - 2010-01-20, 21:47
:
Max Werner napisał/a:
że co najmniej 50% rzeczy,
ale masz jakieś wsparcie?
Max Werner - 2010-01-20, 21:54
:
Fidel-F2 napisał/a:
Max Werner napisał/a:
że co najmniej 50% rzeczy,
ale masz jakieś wsparcie?


W jakim sensie wsparcie? Źródło, dowody? Myślę, że to rzecz powszechnie wiadoma.
Fidel-F2 - 2010-01-20, 21:55
:
co jest powszechnie wiadome?
Max Werner - 2010-01-20, 22:10
:
Ze kupujemy masę niepotrzebnych rzeczy, że jesteśmy gatunkiem ze wszech miar materialistycznym, obleśnie konsumpcyjnym, że marnujemy masę żarcia wywalając je na śmietnik, że dajemy sie wrabiać specom od marketingu. Wiem, bo 9 lat robiłem w handlu spożywką.

P.S. I ozywiłem wątek :)
You Know My Name - 2010-01-20, 22:13
:
wszyscy, mój trzyletni Natan też??
Max Werner - 2010-01-20, 22:19
:
Mag_Droon napisał/a:
wszyscy, mój trzyletni Natan też??


1. Czepialstwo na siłę? ;)
2. To jest wątek dyskusyjny czy czat panowie? //ot :P
You Know My Name - 2010-01-20, 22:24
:
Ty komunały, my czepialstwo i jesteśmy kwita, nie?
Zapomniałeś o stwierdzeniu w typie: statystycznie każdy Polak kupuje, ....., tyle
dworkin - 2010-01-20, 22:55
:
Mag_Droon napisał/a:
wszyscy, mój trzyletni Natan też??

O jego duszę dopiero rozegra się bitwa z Siłami Ciemności ;)

Cytat:
Zapomniałeś o stwierdzeniu w typie: statystycznie każdy Polak kupuje, ....., tyle

A po co? Uogólnienie z użyciem bardziej naukowych frazesów czy luźnej wypowiedzi, w tym wypadku, przekazuje tę samą prawdę. To chyba jasne, że nikt nie ma na myśli dosłownie wszystkich Polaków. Choć w tym wypadku rzecz dotyczy raczej całej zachodniej cywilizacji.
Tanit - 2010-01-21, 09:30
:
hipermarkety to eksperyment konsumpcyjny pokazujący jakimi idiotami ludzie są... Serio, i tu zgadzam się z Magiem. Lista zakupów wózek, pół godziny i po sprawie. Chyba, że akurat kolejka do kasy urośnie, ale to inna para kaloszy ( :roll: ). Ktoś kto spędza tam cały dzień jest po prostu głupi i podatny na tanie chwyty marketingowe, albo po prostu nie ma co w domu robić. Jak wpadam do marketu to jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś za mną nadążył xP Rozkład znam na pamięć, półka tu, półka tam... w porywie 'szału zakupów' zagarnę karton soku lub tabliczkę czekolady więcej (dosłownie) ;)

Kobieta jestem... potrafię długo ciuchy przymierzać. Ale tyle oglądać garnki o.o? Tyle oglądać ciuchy o.o? patrzę na wieszak i cholera widzę czy mi się podoba czy nie o_O
Kiedyś się mnie ktoś znajomy zapytał, jak byłam w galerii handlowej, czy ja robię zakupy na wyścigi... o.o

P.S. Fidelem sie państwo nie przejmują, ten pan nie potrafi precyzować zdań ;)
Max Werner - 2010-01-21, 09:44
:
Panie dworkin, pani Tanit - dziękuję za poparcie :-) A moja kobieta kocha zakupy, ale przy tym jest niestety strasznie niezdecydowana, jak wiele kobiet, choć oczywiście nie wszystkie.
Ale dość o niej, bo ją pewnie uszy pieką, czy tam nos swędzi, nie wiem która część ciała reaguje na obmawianie 8)
Romulus - 2010-01-21, 12:18
:
Z żoną kupuję tylko ubrania dla siebie, wspólne zakupy do mieszkania (od spożywczych po inne). Ale, broń Boże, abym szedł z nią kupować ciuchy/buty/kosmetyki dla niej. Wówczas murowany zepsuty humor. Mój - bo nie wiem, za jakie grzechy muszę tak cierpieć. Jej - bo jej psuję imprezę brakiem entuzjazmu. Staram się ją nauczyć, że mąż (a na pewno ja) to nie kobieta - przyjaciółka. I chyba mi się udało ją odzwyczaić od przeciągania mnie przez to piekło.

A zakupy w hipermarketach lubię.
Fidel-F2 - 2010-01-21, 14:16
:
Tanit napisał/a:
P.S. Fidelem sie państwo nie przejmują, ten pan nie potrafi precyzować zdań
ewentuualnie ewentualnemu czytelnikowi brak aparatu pojęciowego
BitterSweet - 2010-01-21, 14:20
:
Mag_Droon napisał/a:
wszyscy, mój trzyletni Natan też??

nieznajomość prawa nie zwalnia z obowiązku jego przestrzegania... ;) )
myślę, że dzieci również zachowują się bardzo konsumpcyjnie i materialistycznie, choć wiadomo, że oczywiście nieświadomie.

Ja raczej nie ciągam facetów po hipermarketach ani żadnych sklepach, góra jednym czy dwóch, jeśli muszę kupić produkty pierwszej potrzeby (jedzenie/kosmetyk). Jednak nigdy nie zabrałabym swojego faceta na zakupy ciuchowe, jeśli nie sprawia mu to nigdy radości. Znałam typy, które lubiły i chętnie ze mną kupowały fatałaszki. Natomiast wiem, że są też typy, dla których jest to katorga i raczej bym ich nie zmuszała.
Natomiast nie wiem, jak byłoby to z małżem. Może będę koszmarną dominą. ;)
You Know My Name - 2010-01-21, 14:45
:
Ale wtedy nie będzie kwestii oporu ;D
A wracając do kwestii zakupów rzeczy niepotrzebnych. Co jest człowiekowi potrzebne i kto to ocenia? Czy Maxowi komp jest potrzebny, czy może bez niego żyć. A jeśli można sobie bez czegoś poradzić to czy zawsze zakup taki jest niepotrzebny.
Przykładów mnożył nie będę, powiem tylko, że jednym z motorów postępu jest tworzenie nowych potrzeb.
MoniaKociara - 2010-02-24, 02:23
:
Nie lubie chodzić na zakupy... Oni te spożywcze ani te tekstylne :) Buty zawsze kupuje w pierwszy, ostatecznie drugim, sklepie. Ale mam ich za to od groma i jeszcze ciut ciut... Podobnie mam z ubraniami... no moze nie do końca, zawsze musze się nałazić za spodniami (potrzeba długich nogawek). Za to moja gorsza połówka jest gorsza od najgorszej baby :D
bio - 2016-07-05, 22:29
:
Sklepy z artykułami gospodarstwa domowego są OK. Tyle tam rzeczy, których przeznaczenia tylko można się domyślać, że to prawdziwe ćwiczenie dla wyobraźni. Ciuchy naturalnie nie. Jestem szmaciarzem. Przywiązuję się do starych dopasowanych, pozbawionych jakiegokolwiek fasonu szmat. One też mnie lubią i w zamian ofiarowują czuły komfort posiadania w dupie opinii innych. Na przykład mego Młodego. Ociec, wyrzuć tę kurtkę. Bo ci ją spalę. Oddam ci swoją, tylko wyrzuć. Nie chcę twojej. Jedną już mam. No mam jeszcze kilka, ale nie tak oryginalnych. Ostatnio przeżyłem rewolucję. Dopuściłem do mych szaf mą obecną. Zostały puste wieszaki. Zaraz zaczęła je zapełniać. Kolejna sesja wyglądała tak, że musiałem osobiście razem z nią udać się na zakupy. Potrzebujesz spodni i koszul, stwierdziła. Już mnie zaopatrzyłaś Kochana we wszystko. Żadna kobieta tak o mnie nie dbała. Nie słyszy. I butów na lato! Po długim wścieku w kilkunastu przybytkach konsumpcji zauważyła, że brakuje jej bluzek. Oczywiście na lato. Nie wiem ile przymierzyła, bo przestałem liczyć. Kilka się łapało w kryteriach. To teraz może pójdziemy do Empiku? Dobrze to idź, a ja jeszcze wpadnę tutaj i tam i daj znać, jak już znajdziesz co chcesz. Połowiczny sukces. Nie musiałem wysłuchiwać sapania mówiącego - ile jeszcze? One tego nie słyszą. Albo są nieczułe.