Zaginiona Biblioteka

Hyde Park - Dzienniki, tygodniki, miesięczniki itp

Maeg - 2009-05-04, 14:20
: Temat postu: Dzienniki, tygodniki, miesięczniki itp
Czyli temat o prasie nie tylko codziennej, co czytacie, dlaczego. A czego nie i dlaczego nawet palcem nie tkniecie. Można będzie sobie ponarzekać na sytuację, odpowiedzieć na pytanie czy czas tradycyjnych (papierowych) mediów już minął. Czy jakiś ciekawy artykuł polecić. ;)

Do założenia tematu skłoniła mnie decyzja ludzi z Czerskiej o zamknięciu Dużego Formatu (ma być połączony z Pełnną kulturą i ukazywać się w czwartki). Jak dla mnie Wyborcza zamyka to co miała najlepszego, szkoda trochę. Nie wierzę, że zachowa się dawny klimat DF. Dla mnie to koniec jakiejś tam epoki, w DF pojawiło się wiele świetny tekstów, wywiadów, reportaży i był też Monday Manniak. Szkoda, tego dodatku, oj szkoda.
Metzli - 2009-05-04, 15:46
:
Magiel napisał/a:
Do założenia tematu skłoniła mnie decyzja ludzi z Czerskiej o zamknięciu Dużego Formatu (ma być połączony z Pełnną kulturą i ukazywać się w czwartki). Jak dla mnie Wyborcza zamyka to co miała najlepszego, szkoda trochę. Nie wierzę, że zachowa się dawny klimat DF.


Też nie wierzę, żeby udało im się utrzymać to co było najlepsze w DF. Z takiego połączenia nie spodziewam się za wiele dobrego ;) W ogóle z GW czytałam w zasadzie właśnie DF i Wysokie Obcasy (oby tych mi nie ruszali //grozi ) i trafiają się też ciekawe artykuły w wydaniach świątecznych. A resztę można sobie darować, tak według mnie ;P

Nie mam jednego dziennika czy tygodnika, moi rodzice kupują GW więc siłą rzeczy od czasu do czasu ją przejrzę (no i mają czasami ciekawe dodatki książkowe), czasami kupię Dziennik, ale to bardzo sporadyczna sytuacja, czy Wprost albo Politykę. Tyle jeśli chodzi o prasę społeczno-polityczną, kiedyś czytałam tego o wiele więcej. Chyba że w tym temacie znajdzie się także miejsce na taki miesięcznik jak Film, który od marca zaczęłam nabywać :mrgreen:

Magiel napisał/a:
Można będzie sobie ponarzekać na sytuację, odpowiedzieć na pytanie czy czas tradycyjnych (papierowych) mediów już minął.


Wydaje mi się, że do takiej sytuacji jeszcze daleko. Chociaż powoli gazety każą sobie płacić za możliwość lektury wybranych artykułów. Jest to dosyć racjonalne zachowanie, biorąc pod uwagę, że chce się utrzymać sprzedaż wydań tradycyjnych utrzymać na poprzednim poziomie. A druga sprawa, jeśli gazety mają przenieść się do internetu to wygląd ich stron pozostawia wiele do życzenia. Poszczególne serwisy informacyjne w zasadzie nie różnią się wyglądem czy prezentowaną treścią.
Tanit - 2009-05-04, 18:57
:
GW o.o Nie kupuję, mam darmową na uczelni 4x w tygodniu (bo w piątki nie chodzę :P ). Przeglądam, czytam. Gdyby jej nie było nie kupowałabym.
Tata co wieczór Dziennik przynosi, to też przeglądam, czasami coś ciekawego w którejś z gazet się trafi.

Tygodniki takie jak Newsweek, Polityka czy Wprost - tego nie kupuję, głównie to nie mam kiedy tego czytać. Jeśli kupię to tylko w przypadku kiedy mnie coś baaardzo zainteresuje.

Gazety nie znikną, nie mogą... :P nie wyobrażam sobie bym ubrana elegancko w 'mundurek' nie spacerowała z trendy torbą, GW w łapce i kawą w drugiej po centrum XD ot, to tylko ja ^^' (aczkolwiek nie zdarza się to systematycznie, a od czasu do czasu m- jak choćby dzisiaj). W ogóle taki 'obrazek' bardzo burżujsko-biznesowy jest :P
Romulus - 2009-05-04, 19:00
:
Zmiany, zmiany... DZIENNIK przestał dodawać płyty z filmami i suweniry. Wyborcza też już coraz rzadziej to robi (pomysł z nożami był kuriozalny). Zwijanie dodatków to także efekt cięcia kosztów. DF lubiłem sobie przeglądnąć bo teksty tam zdarzały się ciekawe.

Regularnie czytam jedynie DZIENNIK. I to dosyć mocny nawyk. Kupuję codziennie. Najbardziej lubię wydania sobotnie: świetny mają MAGAZYN i dodatek idei EUROPA, dzięki któremu poznałem kupę fajnych tekstów, także myślicieli ideowo przeciwnych linii gazety.

Zazwyczaj czytam także weekendowe wydanie Wyborczej, bo kupuję dla żony, która czyta Wysokie Obcasy. Sam także je przeglądam, choć często mnie skręca rubryka Listy. Ale czasami też w rubryce Hit - KIT pisuje moja koleżanka z podstawówki, Marta Strzelecka. Członkiem redakcji nie jest, ale widać, że sobie radzi jakoś.
Ogólnie za linią programową Wyborczej nie przepadam. Choć oddać trzeba sprawiedliwość: takiej chamówy w niszczeniu przeciwników jak za rządów Michnika już nie ma. Nie każdy kto jest za lustracją jest automatycznie antysemitą :mrgreen: I nie trzeba już kochać dzielnych generałów - morderców Kiszczaka i Jaruzela. Ale też hurra - europeizm trochę bije po oczach. Ale to nie jest już niestrawność. Szkoda że nie mają lepszych komentatorów. Mirosław Czech i Waldek Kuczyński - nie trzeba czytać, żeby wiedzieć o czym piszą. Kiedyś lubiłem Wyborczą za dodatek telewizyjny. Ale od kiedy zrobiła się tam pulpiasta urawniłowka jak w innych dodatkach z programem, to zarzuciłem czytanie. Nie wiem, jak jest teraz.

Bardziej cenię komentatorów DZIENNIKA. Teksty Piotra Zaremby, Cezarego Michalskiego, Michała Karnowskiego czytam zawsze z ogromnym zainteresowaniem i uwagą. Po części dlatego, że ich poglądy odzwierciedlają moje i podoba mi się pozytywny konserwatyzm lansowany przez tą gazetę. Uwielbiam kąśliwe felietony Roberta Mazurka i jego sobotnie wywiady. I piątkowy dodatek KULTURA - ciekawe recenzje książek (od literatury tzw. głównonurtowej po fantastykę), filmów i gier komputerowych (nie jakieś tam gówno mówiące blurby, ale porządne podejście do tematu. Generalnie, mimo oczywistej linii programowej jest w tej gazecie sporo miejsca na poglądy przeciwne. Goszczą na ich łamach zarówno "ideolodzy" konserwatyzmu, jak i "lewicy" (Chomsky, Żiżek, Stiglitz)

Jeśli chodzi o RZEPĘ - nie lubię jej ostrej bezkompromisowej prawicowości. Ale za to strony prawne tej gazety to pierwsza klasa. Ale je czytam codziennie w wydaniu online.

Z tygodników nie czytam niczego. Czasami WPROST, ale mnie nudzi i kupuję dla rubryki prowadzonej przez Roberta Mazurka i Igora Zalewskiego. Świetna.
martva - 2009-05-04, 19:27
:
Kupujemy Gazetę Wyborczą od... odkąd pamiętam, pewnie od początku :-)
Kupowaliśmy Przekrój, ale wytrzymaliśmy może pół roku po przeprowadzce redakcji.
Jander - 2009-05-04, 19:50
:
Od jakiegoś czasu coraz mniej interesuję się codziennymi informacjami, większość poczytuję przez internet by zająć czymś głowę na chwilę. Czasem jakiś tekst Michnika, czasem ciekawsze artykuły z DF i Wysokich Obcasów. Niestety jestem strasznie uczulony na brak obiektywizmu, więc w małym stopniu sugeruję się podawanymi wiadomościami.
W wakacje czytałem Politykę, ale przestałem czytać gdy pojawił się artykuł o tym, żeby nie głosować na PiS i że należy oddalić PiS od władzy... z jednocześnie identyczną linią wyborczą PO. Zniesmaczyłem się.
Od tego czasu czytałem tylko Forum (przedruki z prasy zagranicznej). Później przerzuciłem się na tańszą wersję elektroniczną, miałem z tego powodu coraz większe zaległości i również Forum przestałem czytać. Jakoś nie potrafiłem się opanować i czytałem od deski do deski, zamiast wybierać najistotniejsze artykuły dla mnie artykuły. Czasem kupię pojedynczy numer. Ze wszystkich gazet jakie znam, które są wydawane w Polsce, Forum cenię sobie najbardziej i dziwię się, że nikt o nim nie wspomniał.
Zdarza mi się przeglądnąć Angorę, zaczynając od końca (rysunki!).
Poza tym na półce leżą dwa numery Krytyki Politycznej, ale ze względu na swoją grubość czekają w kolejce do przeczytania jak normalne książki.
Generalnie gazet raczej nie czytam, "linie programowe" mnie mierzą, poza tym w moim przypadku internet zwyciężył jako podstawowy "podajnik" informacji.
pozdrawiam
Carmilla - 2009-05-04, 20:10
:
czytałam regularnie przez jakieś 10 lat Politykę. Jakiś rok temu przestałam - tak jakoś zaczęło mi się zdarzać zapomnieć kupić i po 2-3 dniach uświadamiałam sobie, że wcale mi jej już nie brakuje.
Czasem przeglądam GW na necie.
A z innej beczki - czasem czytuję NF, Fantastykę czy MF - jak kto znajomy się tam publikuje. Od rzeczywistości społeczno-polityczno-gospodarczej uciekam. Przestaje mnie obchodzić.
Jachu - 2009-05-04, 20:27
:
Regularnie nie czytam żadnego periodyka o tematyce społeczno-politycznej. Najczęściej sięgam po "Rzeczpospolitą", którą kupuję dwukrotnie każdego tygodnia - w czwartki i w soboty. Kupuję te numery dla dodatków historycznych dołączanych do czwartkowych i sobotnich numerów. "Rzeczpospolitą" cenię za świetne żółte strony poświęcone przepisom prawnym pokazującym regulacje porządku prawnego w naszym kraju, a także za dział "Plus i Minus", w którym znani publicyści publikują swoje teksty na różnorodne tematy. Bardzo lubię felietony dr Marka Migalskiego, które zawsze czytam z ogromnym zainteresowaniem.

Regularnie czytam tylko jedno czasopismo, a mianowicie "Focusa Historia", którego prenumeruję i właśnie w maju przedłużyłem prenumeratę o kolejny rok. Jest to ciekawa gazeta o charakterze popularno-naukowym, propagującym historię. Tematyka artykułów zawartych w każdym numerze pisma jest bardzo zróżnicowana - od prehistorii do czasów historii najnowszej. Oprócz artykułów napisanych na wysokim poziomie merytorycznym, pismo okraszone jest świetnymi rysunkami, rycinami i zdjęciami dodającymi tekstom kolorytu. Chyba każdy miłośnik historii znajdzie w "Focusie Historia" coś dla siebie.
Metzli - 2009-05-04, 21:33
:
Romulus napisał/a:
Sam także je przeglądam, choć często mnie skręca rubryka Listy.


Najmniej istotna część ;) Wysokie Obcasy lubię za naprawdę dobre reportaże, ciekawe artykuły, wywiady. Czytam ten dodatek z przyjemnością, a przy polskiej prasie to nie do końca taka częsta sytuacja.
Tomasz - 2009-05-04, 21:40
:
Nie czytam gazet regularnie, bo mnie natłok polityki zniesmacza. Poza tym jakby nie patrzeć codzienne zakupy gazet to wychodzi trochę grosza a do tego jeszcze by mnie ktoś zindoktrynował :) .
Lubie poczytać DZIENNIK, podpisze się pod wcześniejszymi opiniami o zaletach tego tytułu, wg mnie aktualnie są najlepsi. Rzepa ma solidny dodatek prawny ale reszta to często niemal propaganda pisowska, co zresztą słychać jak się red. naczelny pojawia w radiowej trójce (właśnie poranne słuchanie trójki i rozmów z komentatorami wystarcza mi w zakresie poznawania regularnego rodzimej polityki).
GW kiedyś, choć za Michnika wrzeszcząca i niepasująca mi ideologicznie to jednak była o niebo ciekawsza niż teraz, mieli lepsze teksty chociażby w zakresie sytuacji politycznej na świecie, reportaży z zapalnych miejsc itd. No i odstrasza mnie masa ogłoszeń, chyba GW ma najwięcej stron czysto makulaturowych dla mnie.
Raz na 100 lat kupuję Gazetę polską coby mieć wgląd w różne opinie, a poza tym mają ciekawe felietony i artykuły okołopolityczne - tam się w końcu pojawiają bądź pojawiali Łysiak, Wolski, Ziemkiewicz, Grzędowicz, Twardoch. Preferuję już bodajże miesięcznik o tym samym chyba tytule, mają fajne teksty z historii międzywojennej czy wojennej, te o IIIRP na wszelki wypadek omijam, a jak coś jest o okrągłym stole top i tak wiadomo co napisali i czytać nie trzeba :)
Z tygodnikami jest ten problem że ciekawych tekstów tam jak na lekarstwo. Polityka i Wprost są zbyt zaangażowane i subiektywne, Newsweek jest o niczym, a Przekrój nudzi coraz bardziej. To jak już to czasem gdzieś dostanę w łapy i przejrzę i przeczytam, albo stanę chwilę w empiku przy półce, starczy na przeczytanie tego co mnie zainteresuje.
Brak mi porządnego tytułu, solidnego, z ciekawą publicystyka, reportażami, z róznymi opiniami itd. I przede wszystkim takiego, z którego mnie zainteresuje powiedzmy 75% tekstów a nie 10%.
Jander - 2009-05-04, 22:08
:
Tomasz napisał/a:
Z tygodnikami jest ten problem że ciekawych tekstów tam jak na lekarstwo. Polityka i Wprost są zbyt zaangażowane i subiektywne, Newsweek jest o niczym, a Przekrój nudzi coraz bardziej. [..] Brak mi porządnego tytułu, solidnego, z ciekawą publicystyka, reportażami, z róznymi opiniami itd. I przede wszystkim takiego, z którego mnie zainteresuje powiedzmy 75% tekstów a nie 10%.

W takim razie polecam Forum, o polskiej polityce niewiele, a i tylko z zewnątrz. Poza tym redaktorzy wybierają najciekawsze artykuły ze świata, więc nie ma rzeczy słabszych - są tylko mniej ciekawe tematy.
Fidel-F2 - 2009-05-05, 09:31
:
Dzienników i tygodników nie kupuję wogóle, jak dla mnie to same farmazony albo nuda kopmletna, sporadycznie coś się trafi ciekawego, można przeboleć. Z misięczników wyłącznie rzeczy dotyczące historii.
MrSpellu - 2009-05-05, 09:57
:
Romulus napisał/a:
Jeśli chodzi o RZEPĘ - nie lubię jej ostrej bezkompromisowej prawicowości. Ale za to strony prawne tej gazety to pierwsza klasa.

Moja rodzicielka też swego czasu ceniła sobie te strony.
martva napisał/a:
Kupujemy Gazetę Wyborczą od... odkąd pamiętam, pewnie od początku
U mnie tak samo. Raz nawet jakaś babcia, która stała obok mnie w kolejce nazwała mnie Żydem gdy poprosiłem o ten tytuł XD

Jeżeli chodzi o tygodniki to Polityka jest u mnie w rodzinie kupowana odkąd tylko pamiętam. Ojciec nie toleruje innych tygodników. Gdy wracam pociągiem do domu, często kupuję na drogę wspomnianą Politykę, Wprost i Newsweeka. Z tych trzech tytułów najkorzystniej wychodzi Polityka moim skromnym zdaniem. Ale i tak czytam tylko w podróży. Czyli rzadko.
Asuryan - 2009-05-05, 13:41
:
Regularnie nie czytam żadnej prasy, choć dość często sięgam po łódzki tygodnik Angora. Zamieszczane są w nim najciekawsze artykuły z innych gazet, więc przy okazji mam ogólnopolski przegląd prasy.
Romulus - 2009-05-06, 07:46
:
Swoją drogą, ciekawe, jak kryzys odciśnie się na kondycji polskich gazet. W USA bankrutują szacowne tytuły, wszyscy mają jakieś większe lub mniejsze problemy. Pojawił się temat płatnych wydań online. New York Times, którego wydanie online ma kilka milionów odsłon dziennie ledwie dyszy i tnie zatrudnienie i zastanawia się, jak zarobić na wydaniach internetowych, aby zrównoważyć spadające wpływy z wydań papierowych. Już przed kryzysem kryzys czytelnictwa prasy był widoczny - także w Polsce, o czym świadczyły publikowane wyniki sprzedaży dzienników. A jednocześnie rósł ruch w wydaniach sieciowych. Może zatem czeka nas koniec prasy drukowanej.
MrSpellu - 2009-05-06, 20:40
:
Romulus napisał/a:
A jednocześnie rósł ruch w wydaniach sieciowych. Może zatem czeka nas koniec prasy drukowanej.

Nie wydaje mi się. Nie tak prędko. Papierowa prasa jest dość specyficznym i przy tym bardzo starym medium. Mnóstwo ludzi jest przyzwyczajonych do tej makulatury i sporo jeszcze osób nie ma jakby trwałego dostępu do internetu (lub starsze roczniki nie lubią wręcz korzystać z wydań internetowych). Przynajmniej w Polsce. To ciągle jest spory rynek nabywców, potencjalnych konsumentów reklam. Wydawnictwa raczej poszukają cięć gdzie indziej.
Tomasz - 2009-05-07, 00:36
:
Jander napisał/a:
Tomasz napisał/a:
Z tygodnikami jest ten problem że ciekawych tekstów tam jak na lekarstwo. Polityka i Wprost są zbyt zaangażowane i subiektywne, Newsweek jest o niczym, a Przekrój nudzi coraz bardziej. [..] Brak mi porządnego tytułu, solidnego, z ciekawą publicystyka, reportażami, z róznymi opiniami itd. I przede wszystkim takiego, z którego mnie zainteresuje powiedzmy 75% tekstów a nie 10%.

W takim razie polecam Forum, o polskiej polityce niewiele, a i tylko z zewnątrz. Poza tym redaktorzy wybierają najciekawsze artykuły ze świata, więc nie ma rzeczy słabszych - są tylko mniej ciekawe tematy.


Kupiłem najnowszy numer, czytam, jest ok, tylko niektóre dania odgrzewane mocno a nie świeże, ale artykuł o Żelaznej Damie był dość ciekawy. Jeszcze sporo zawartości przede mną. A przekonał mnie do zakupu wywiad z Murakamim.
Maeg - 2009-05-07, 00:45
:
Tomasz napisał/a:
A przekonał mnie do zakupu wywiad z Murakamim.

Czytałeś już? W takim razie jutro lecę do kiosku nabyć najnowszy numer, ale i tak możesz zdradzić jak wrażenia. ;)

To może jeszcze ode mnie. Jeśli już kupuję to zazwyczaj GW, z przyzwyczajenia. Wiele mnie rzeczy wkurza w niej, mam wrażenie że ja się starzeje, zmieniam a gazeta dziecinnieje. Dziennik tylko on-line i przeważnie tylko dział literatury i czasem dodatek Europa, a tak wstydziłbym się pokazać na mieście z papierowym egzemplarzem tej gazety. Z tygodników, czasem od święta Polityka, jeszcze rzadziej Newsweek czy Wprost.

Romulus napisał/a:
Pojawił się temat płatnych wydań online.

Nie wiem czy czytałeś o pomyśle Murdocha? jeśli nie, to doceń wyszukałem dla Ciebie tekst który nie jest na GW. ;) http://interaktywnie.com/...czytelnicy.html
Tomasz - 2009-05-07, 07:34
:
Jeszcze nie czytałem, idę po kolei, przeczytam dzisiaj w pracy to się podzielę wrażeniami :)
Romulus - 2009-05-07, 08:14
:
Maeg napisał/a:
Romulus napisał/a:
Pojawił się temat płatnych wydań online.

Nie wiem czy czytałeś o pomyśle Murdocha? jeśli nie, to doceń wyszukałem dla Ciebie tekst który nie jest na GW. ;) http://interaktywnie.com/...czytelnicy.html

Ha! Czyli nie tylko liberalny New York Times suszy sobie głowę, jak z wydania online zrobić dobrze zarabiającą, płatną więc zamkniętą "gazetę". Największą właśnie barierą ku temu jest fakt przyzwyczajenia się ludzi do tego, że nie płacą za informację z wydania online. Ale jeśli i koncern Murdocha i wydawca New York Times i innych gazet połączą siły w jakiejś szemranej zmowie, to kto wie... Na pewno tematu tego nie odpuszczą.

Ciekawe, czy to by przeszło. Niekoniecznie na skutek zmowy, ale "reformy" przyzwyczajeń internautów. W sumie też regularnie czytam New York Times Books i nic za to nie płacę. Czy płaciłbym, gdybym wprowadzono dostęp odpłatny?
Beata - 2009-05-07, 09:00
:
Romulus napisał/a:
Ciekawe, czy to by przeszło. Niekoniecznie na skutek zmowy, ale "reformy" przyzwyczajeń internautów. W sumie też regularnie czytam New York Times Books i nic za to nie płacę. Czy płaciłbym, gdybym wprowadzono dostęp odpłatny?

Hmm... ale dostęp do samego internetu już jest płatny. Podzielam zdanie Arnolda (ostatniego komentującego) - nie bardzo podoba mi się pomysł wprowadzania dodatkowych opłat. Jakoś to podobnie brzmi do tego nieszczęsnego "pakietowania".
Romulus - 2009-05-07, 09:23
:
Ale, kiedy już to robi wlaściciel "zawartości" to nic w tym złego. Jego własność, on decyduje a internauta ma wybór. Nie musi czytać w końcu NYT Books, prawda? Przy "pakietowaniu" nie ma możliwości wyboru: dostajesz dostęp do wyselekcjonowanych treści i nie masz pewności, czy to wszystko w tym "segmencie", czy tylko treści wygodne dla dostawcy lub opłacone.

Swego czasu Rzeczpospolita miała płatny dostęp do wcześniejszych wydań, w tym do archiwum. A za opłatą (np. smsem) był rozszerzony dostęp do pogłębionych publikacji prawnych. Nie wiem, czy tak jest teraz. Ale może własnie w tym kierunku to pójdzie. Wydanie online będzie składało się tylko z nagłówków, lub pierwszych akapitów. A za resztę opłata.

Czytałem o pomysłach NYT właśnie w Dzienniku (którego Maeg z niewiadomych przyczyn nie lubi :mrgreen: ) i padły tam na razie ogólne idee dotyczące uatrakcyjniania samych informacji. Niewiadomo, jak miałoby to wyglądać (albo wiedzą, ale z oczywistych względów nie powiedzą :) ). Ale spoglądając na to zdroworozsądkowo: skoro w kiosku musisz za gazetę zapłacić a w sieci to wydanie masz za darmo wciąż aktualizowane, to coś nie gra z punktu widzenia ekonomicznego.
Beata - 2009-05-07, 09:34
:
Romulus napisał/a:
Ale, kiedy już to robi wlaściciel "zawartości" to nic w tym złego. Jego własność, on decyduje a internauta ma wybór.

Prawda. Tylko ilu internautów zapłaci? Wystarczy, żeby gazeta się utrzymała? I jak właściciele e-wydań zamierzają zapobiegać kopiowaniu lub rozpowszechnianiu info na forach? Jakiś jeden ktoś płaci i opowiada w sieci innym - i co? gazeta go do sądu podaje? Czy płaci mu za reklamę? :P
Romulus - 2009-05-07, 11:09
:
I właśnie to są dylemtaty do rozwiąznia. Bo paradoks istnieje. Taki NYT traci czytelników, sprzedaż mu spada, ale liczba odsłon na stronie nie zmniejsza się. A oni też muszą płacić pensje pracownikom i jakiś zysk wyrobić. Z kolei z wydań online nikt nie wyżyłv tylko poprzez zamieszczanie reklam (jakieś marne to pieniądze to są podobno). Jeśli jednak upadnie wydanie prasowe (a przecież nie jest to niemożliwe: upadł już Boston Globe, Chicago Tribune), to i wydania online nie będzie.
Asuryan - 2009-05-07, 12:20
:
Pozostaje jeszcze opcja zwiększenia odpłatności za reklamy online. Liczba odsłon na stronie czasopism online nie zmniejsza się, bo są one darmowe. Zaczną być płatne - to się zmniejszy. Ludzie w większości ze stron pras przejdą na strony portali, mało kto zostanie i będzie płacił, jeśli to samo albo nawet tylko podobne będzie mógł otrzymać za darmo.
Romulus - 2009-05-07, 13:13
:
Wychodzi zatem na to, że kiedy rozwijał się internet, to umieszczanie darmowych wydań gazetw wersji online było hurraoptymistycznym błędem. Ludzie przyzwyczaili się do darmowych informacji. W sytuacji, kiedy internet upowszechnił się, a zaczęła spadać ilość sprzedanych gazet, wszyscy wydawcy zostali z ręką w nocniku. Bo z internetu wyżyć się nie da. Ale zniknąć z niego to też nie wyjście. Stworzyć zatem trzeba taką zawartość wydania internetowego, aby za odpłatnością można było dotrzeć do treści - nie wiem - bogatszych, bardziej interesujących. A darmowe wydania zostawić tym, którzy nie chcą/nie mogą płacić. Gdybym chciał - przykładowo - przeczytać recenzje książki nagrodzonej Bookerem, to mógłbym za ten przywilej zapłacić. Ale w sieci pewnie będą tysiące takich recenzji, może i darmowych. Zatem, jaka to musiałaby być informacja, która uzasadniałaby płacenie za nią? Z ostatniej chwili? Ale tu jest konkurencja ze strony telewizji informacyjnych i ich portali.

Podejrzewam, że strasznie muszą się nad tym głowić w redakcjach gazet. Także polskich.

Pójściem na łatwiznę, byłoby właśnie takie "pakietowanie" internetu. I podejrzewam, że po wczorajszym głosowaniu w PE wielu, także wydawców gazet, zasmuciło się ogromnie. Bo to byłyby naprawdę wielkie pieniądze do podziału. Ciekawe, kto lobbował za tymi morderczymi poprawkami, które przepadły?
Tomasz - 2009-05-07, 20:59
:
Romulus napisał/a:
Wychodzi zatem na to, że kiedy rozwijał się internet, to umieszczanie darmowych wydań gazetw wersji online było hurraoptymistycznym błędem. Ludzie przyzwyczaili się do darmowych informacji. W sytuacji, kiedy internet upowszechnił się, a zaczęła spadać ilość sprzedanych gazet, wszyscy wydawcy zostali z ręką w nocniku. Bo z internetu wyżyć się nie da. Ale zniknąć z niego to też nie wyjście. Stworzyć zatem trzeba taką zawartość wydania internetowego, aby za odpłatnością można było dotrzeć do treści - nie wiem - bogatszych, bardziej interesujących. A darmowe wydania zostawić tym, którzy nie chcą/nie mogą płacić. Gdybym chciał - przykładowo - przeczytać recenzje książki nagrodzonej Bookerem, to mógłbym za ten przywilej zapłacić. Ale w sieci pewnie będą tysiące takich recenzji, może i darmowych. Zatem, jaka to musiałaby być informacja, która uzasadniałaby płacenie za nią? Z ostatniej chwili? Ale tu jest konkurencja ze strony telewizji informacyjnych i ich portali.

Podejrzewam, że strasznie muszą się nad tym głowić w redakcjach gazet. Także polskich.

Pójściem na łatwiznę, byłoby właśnie takie "pakietowanie" internetu. I podejrzewam, że po wczorajszym głosowaniu w PE wielu, także wydawców gazet, zasmuciło się ogromnie. Bo to byłyby naprawdę wielkie pieniądze do podziału. Ciekawe, kto lobbował za tymi morderczymi poprawkami, które przepadły?



Co do spadku sprzedaży gazet, to po przynajmniej w moim przypadku widzę to tak, że mało tam jest rzeczy, których już nie usłyszałem w radio i nie przeczytałem w necie. To efekt tego naszego przyzwyczajenia do dzienników porannych, gdzie wszystkie wiadomości są spóźnione 12h a minimum 6h a część już jest nieaktualna. Na świńskiej grypie świetnie to widać, gdy pisali że oto jest przypadek gdzieś tam u nas, a rano, zanim kupiłem gazetę w radiu usłyszałem że już wykluczyli że to przypadek zachorowania na świńską :)
Najczęściej kupuję gazety jak wychodzę z pracy, no to już są przeterminowane blisko 24h, chętnie bym zobaczył u nas jakąś popołudniówkę. Ciekawe czy by się przyjęła.

Po części problem gazet codziennych polega na tym, że opierały się na dość suchych informacjach. Teraz czas na pogłębione analizy, których w necie nie znajdziesz. Nawet felietony są często wtórne do tego co usłyszę tego samego dnia w drodze do pracy w radiu. Ten sam publicysta mówi tam o tym samym co napisał np. w Dzienniku. No i klapa, po co mam kupić skoro już usłyszałem?
Tak jak pisałem, tygodniki to często też papka o niczym, albo o tym o czym już od paru dni się trąbi.
Redakcje gazet strzelają sobie też we własną bramkę, puszczając do np TVN24 masę informacji co będzie w ich gazetach. Jak już wiem co tam jest, omówili mi to, zanalizowali, odnieśli się do tego to po co kupować i czytać?
Wydaje mi się że jak wszędzie współcześnie decyduje albo ogromny rynek zbytu albo wysoki stopień profesjonalizmu. Sprzedadzą się tytuły, w których będą ciekawsze, głębsze analizy i komentarze. Tak jak Rzepa będzie się bronić stronami prawnymi. Więcej w nich o prawie niż w Gazecie prawnej.
toto - 2009-05-07, 22:55
:
Jeszcze niedawno czytałem gazety prawie codziennie. Zazwyczaj GW, ale czasem Rzeczpospolitą i prasę lokalną. Tygodniki rzadziej, musiało mnie coś zainteresować. Ale ostatnio przestałem praktycznie kupować i czytać. Fakt, że większość informacji mam za darmo w internecie, tv, radio (tych dwóch ostatnich też już używam mało) to jedna sprawa. Ale druga, pewnie ważniejsza, to to, że nie mam kiedy czytać gazet. Od kiedy środków komunikacji publicznej używam okazjonalnie, gazet prawie nie czytam. Wcześniej czytałem często właśnie w autobusach, bo czytanie gazety wymagało o wiele mniejszego skupienia niż czytanie książek. Obecnie, nawet jak jadę autobusem, to wolę poczytać książkę (od tego zaczynałem kilka lat temu; w końcu godzina dziennie, to dużo czasu na czytanie, szkoda było nie wykorzystać), bo często nie mam czasu żeby zabrać się za nią gdzieś indziej. Fakt, zapchany autobus o wiele lepiej nadaje się do przeglądania gazet niż skupianiu się na treści książek, ale z powodu niedoborów czasu wybrałem te drugie.


Sprawa odpłatności treści gazet w internecie. To jest raczej nieuniknione, tzn. płatne wydania internetowe, które są tożsame treścią z wydaniem papierowym i późniejsza obecność tylko e-wydań (tylko w jakiej perspektywie czasowej?). Tylko, że w Polsce jest z tym problem. Taka GW publikuje większość swoich tekstów na portalu gazety. Na te ciekawsze i inteligentniejsze może i trzeba poczekać kilka dni, ale i tak trafiają do internetu za free. I problemem dla tej nieszczęsnej wyborczej jest to, że z tego bierze się popularność jej portalu (gazetapl). Ja tam wchodzę właściwie tylko po to, żeby zobaczyć czy nie ma jakiegoś ciekawszego artykułu, który jest na wierzchu (szukać mi się nawet nie chce, nie widać, to dla mnie nie istnieje) i poza nagłówkami, to czytam może jeden, dwa artykuły dziennie. Klikam częściej, ale lekturę większości zarzucam po kilku zdaniach, nie doczytuję do końca, bo przestaje mnie interesować to, o czym gazety piszą. Żyjemy w innych światach. Dziennikarze zbyt często kreują jakąś równoległą rzeczywistość. Najlepsze są/były(?) notki o kryzysie. Pamiętam, że zdarzało mi się czytać jednego dnia w jednej gazecie kilka artykułów o tymże, które sobie przeczyły. Jeden wieszczył kryzysu rychły koniec (powołanie się na jakieś dane, czyjeś słowa, ogólnie figofago), drugi kryzysu pogłębienie (kolejna porcja danych, słowa jakiejś "szychy", kolejne figofago i dyrdymały) a jeszcze inny pytał gdzie jest ten kryzys (kolejna porcja danych, kolejne słowa "autorytetu", ogólnie abrakadabra, czary-mary). I wynikało, że równolegle mamy kilka światów, których istnienie powinno się wzajemnie wykluczać. Ale papier wszystko zniesie.

Czasem, kiedy wiem, że będę musiał gdzieś spędzić trochę czasu (w miejscu nieodpowiednim na czytanie książki), to kupuję jakąś gazetę i czytam (często tylko z przyzwyczajenia, bo lepiej zająć czymś wzrok i myśli niż siedzieć i gapić się tępo w ścianę, czy udawać, że po raz setny czyta się z zainteresowaniem instrukcję przeciwpożarową itp.). Ale jeśli znikną wydania papierowe dzienników/tygodników takich jak gw, rzepa, dziennik, polityka, itp. płakał nie będę.

Jednak problemem newsów internetowych jest czasem ich szybkość. Ktoś zamieścił jakiegoś newsa, to i konkurencja musi o tym napisać, jak najszybciej, zaraz, teraz. I czasem żywcem przepisuje totalne bzdury, bo wcześniej ktoś z onetu czy wp nie zrozumiał artykułu po angielsku. A później wszystkie portale będą powtarzać brednie. Bo do oryginalnego źródła już nie zajrzą. Bo i po co? Konkurencja napisała o tym, znaczy sprawdziła. A ludzie to później czytają...


Tomasz napisał/a:
Nawet felietony są często wtórne do tego co usłyszę tego samego dnia w drodze do pracy w radiu. Ten sam publicysta mówi tam o tym samym co napisał np. w Dzienniku. No i klapa, po co mam kupić skoro już usłyszałem?
Kiedy słucham rano trójki, właśnie to mnie wkurza. Publicyści (może nie wszyscy, ale zdarzają się tacy) mówią, co też w swoich felietonach powypisywali. Samo w sobie nie jest to złym pomysłem (informowanie o własnym zdaniu), ale kilkukrotne mówienie, że to samo jest w felietonie w jakiejś gazecie, jest głupie, tym bardziej, że występ takiego dziennikarza trwa zazwyczaj krócej niż dwie minuty.

Tomasz napisał/a:
Tak jak pisałem, tygodniki to często też papka o niczym, albo o tym o czym już od paru dni się trąbi.
Tygodniki udają, że kształtują czyjąś opinię. Ale czasem można odnieść wrażenie, że to onet i wp kształtują opinie Polaków :roll:

Tomasz napisał/a:
Redakcje gazet strzelają sobie też we własną bramkę, puszczając do np TVN24 masę informacji co będzie w ich gazetach. Jak już wiem co tam jest, omówili mi to, zanalizowali, odnieśli się do tego to po co kupować i czytać?
Żeby mieć makulaturę ;)
Maeg - 2009-05-08, 11:56
:
Cytat:
Tygodniki udają, że kształtują czyjąś opinię. Ale czasem można odnieść wrażenie, że to onet i wp kształtują opinie Polaków

Nie wiem jak w wp, ale na onecie podział na treść wygląda tak jak opowiedziała Monika Lech. Polecam wywiad z nią, ja się nieźle ubawiłem, ale przy okazji utwierdziłem w przekonaniu, że onet czy wp są nie dla mnie. Jeśli za portalem nie stoi jakiś dziennik, tygodnik, to nie warto na niego wchodzić.

Asu napisał/a:
Pozostaje jeszcze opcja zwiększenia odpłatności za reklamy online. Liczba odsłon na stronie czasopism online nie zmniejsza się, bo są one darmowe.

Nie na tym polega monetyzacja ruchu na stronie. ;) To nie na reklamach mają zarabiać, bo jak pisał Romulus jest to jeszcze mało dochodowe. Różnej maści opcje premium mogą zapewnić pewien zysk.

Beato, obecna sytuacja jest chora. Zobacz taki przykład. Mag wydaje książkę na przykład Drood'a Simmonsa, którą można kupić w empiku, po czym wieczorem na swojej stronie umieszcza ebooka - zupełnie za darmo. To nie było by normalne, a problem z gazetami jest taki, że to tylko przyzwyczajenie się do darmowej treści.
Oczywiście nie znikły by darmowe źródła informacji, powoli u nas rozwija się tak zwane dziennikarstwo obywatelskie ale jeśli mam być szczery wolę zapłacić za treść on-line z papierowego wydania niż czytać półprofesjonalny serwis (nie tyczy się to nisz, jak fantastyka :P ).
Beata - 2009-05-08, 12:48
:
Maeg napisał/a:
Mag wydaje książkę na przykład Drood'a Simmonsa, którą można kupić w empiku, po czym wieczorem na swojej stronie umieszcza ebooka - zupełnie za darmo. To nie było by normalne, a problem z gazetami jest taki, że to tylko przyzwyczajenie się do darmowej treści.

No to ja nie wiem. Bo Watts w wywiadzie mówił, że zamieszczenie książki w sieci nie wpłynęło na sprzedaż papierowego wydania. Może z gazetami jest inaczej?
Maeg - 2009-05-08, 12:51
:
Cytat:
No to ja nie wiem. Bo Watts w wywiadzie mówił, że zamieszczenie książki w sieci nie wpłynęło na sprzedaż papierowego wydania. Może z gazetami jest inaczej?

Tylko, że Watts nie umieścił jej od razu, tego samego dnia co ją wydano. Mówił, że po wygaśnięciu chyba praw. Poza tym to nie chodzi o to, że ktoś umieści jedną (to można by potraktować jako promocję) ale każdą książkę umieszcza za darmo. Tak samo jak każde wydanie GW czy Dziennika możesz przeczytać on-line za darmo.

Edit: Murdoch znów w akcji: Link
Metzli - 2009-05-09, 21:06
:
A ja sobie pomarudzę.... na poziom polskich gazet. Wiem, nie pierwszy raz. Weźmy chociaż przykład protestu internautów odnośnie pakietu telekomunikacyjnego. Po głosowaniu w takiej GW można było przeczytać jak ta burza była niepotrzebna itd. Nawet jeśli przyjąć, że te 60 tys. osób nie było do końca doinformowanych (zaliczam się do nich tak swoją drogą) to gdzie była rzetelna informacja wcześniej od tej gazety czy innych? Tak btw. GW chce być czasami tak proeuropejska i proUE, że się w tym trochę zapętla. Przy tej okazji przypomniała mi się akcja z Bogiem i autobusami, jak zwrócił mi później uwagę Magiel polskie media zwróciły na to uwagę jak akcja była już dosyć przebrzmiała.

Jasne, można sięgać po zagraniczne tytuły. Tylko w perspektywie wprowadzenia odpłatności za możliwość ich czytania sprawa robi się coraz mniej ciekawa.

Mogę się zgodzić z odpłatnością tekstów prasowych zamieszczanych w internecie, ale niech one będą naprawdę warte swojej ceny.
Romulus - 2009-05-09, 23:23
:
Murdoch poszedł po rozum do głowy. Jak długo można taką patologiczną sytuację utrzymywać? W Polsce dostęp do archiwum GW jest płatny zdaje się (bo jakoś tak z okazji 20 - lecia istnienia w promocji zapewniają obecnie darmowy 7 dniowy dostęp do wszystkich archiwalnych tekstów). Na początku pewnie będzie kiepsko, bo ciężko zmienić przyzwyczajenia. Ale z czasem dotychczasowi czytelnicy wydań internetowych podzielą się na tych, którzy będą płacić i na tych, którzy przestaną czytać online. I to będzie normalne. A na pewno uczciwsze wobec tych, którzy czytają wydania papierowe.

Ciekawe, jak wówczas zmieni się wygląd wydań online? Będą publikować tylko leady (tak to się nazywa?), a reszta odpłatna?

Co do poinformowania o tej haniebnej akcji w PE dotyczącej "pakietowania" internetu - sam byłem w szoku, że informacja ta nie wyszła od głównych mediów. W Polsce zajęte są Paligłupem i tym podobnymi głupstwami jedno- lub dwudniowymi - może dlatego. A może dlatego tak późno informowały o tej sprawie, bo same przecież muszą prowadzić selekcję informacji do codziennych wydań. Chociaż ta sprawa nie wydaje się błaha. Za tym pomysłem stoją tak grube pieniądze, że na pewno w nowej kadencji PE powróci ta kwestia niechybnie (zresztą musi, z uwagi na skomplikowaną procedurę legislacyjną w tym gremium). Oby tylko eurozjady jej nie przespały.

Mnie wkurza palikotyzacja mediów. Skaczą jak ten (będący u schyłku kariery chyba) cwaniak im zagra. Z jednej strony - nie mogą go ignorować. Z drugiej - skutkiem tego braku ignorancji jest to, że media zajmują się tymi nic nie wartymi kwestiami tak, jak by to był kryzys światowy. A to tylko większy cwaniak z pełnym portfelem, niejasno sfinansowaną kampanią i ukrytym majątkiem za granicą. Nikt więcej z niego nie "wyrośnie". Zgra się i odpłynie w niebyt. Trudno, aby redakcje gazet i telewizji nie były tego świadome. Ale może łatwiej zajmować się Palikotem niż efektami (marnymi) rządów PO? Już nawet nagonka na looserów z PiS nie podnosi oglądalności (zresztą największym wrogiem tej partii jest ona sama a nie gazety, czy telewizje).

Gazety w Polsce (zresztą, jak inne media) są bardzo niekonsekwentne w równym traktowaniu sił politycznych. Przechył w stronę PO jest oczywisty i straszny. Kiedy PiS przeganiał pielęgniarki z Kancelarii premiera - jakiż piękny spektakl był: jakie z nich były męczennice, rozkładówki w pismach, wywiady, gesty solidarności. Kiedy za rządów PO policja pogoniła gazem związkową "ruchawkę" albo wywalała awanturników związkowych z biur poselskich (biłem jej za to brawo, bo tak należało uczynić), nikt się za związkowcami już tak ofiarnie nie ujął.

Kiedy jakiś pro-pisowski profesor swego czasu lustrował kolegów z uczelni - zgroza! Kiedy teczkową dintojrę uprawiał profesor Zoll i Ćwiąkalski - nikt się nie zająknął i listu protestacyjnego nie podpisał (bo o potępianiu w gazetach mowy nie było). Długo by tak można - ale to taki polski prowincjonalizm mediowy. Szkoda czasu na to. Dla przykładu powtórzę tylko: New York Times na starcie kampanii wyborczej ogłosił, że będzie popierał Hillary Clinton. Ale ten sam NYT walnął potem newsem o niejasnościach w finansowaniu jej kampanii. Choć pewnie i media w USA nie są wolne od podobnych, jak u nas, wpadek.

A z Metzli się zgadzam. GW czasami przesadza z "miłością" do UE. Unia Europejska to urzędnicy a nie wizjonerzy - nie ma za co ich kochać. Trzeba ich chlastać i trzymać krótko. Ale to nie jest grzechem tylko GW. Kiedy czytam DZIENNIK, czasami również gęba mi się wykrzywia z powodu tego hurra - europeizmu.

Może wynika to z faktu, że w obecnej sytuacji UE to jest dla Polski najlepsze z możliwych rozwiązań na przyszłość? Media to rozumieją, ale i zwykli Polacy też to rozumieją. Przydałoby się więcej krytycyzmu ze strony IV władzy.
Metzli - 2009-05-10, 00:28
:
Romulus napisał/a:
Może wynika to z faktu, że w obecnej sytuacji UE to jest dla Polski najlepsze z możliwych rozwiązań na przyszłość? Media to rozumieją, ale i zwykli Polacy też to rozumieją. Przydałoby się więcej krytycyzmu ze strony IV władzy.


Tego nikt rozsądny nie neguje. Ja nie mam nic przeciwko, żeby jakaś gazeta była entuzjastycznie czy sceptycznie nastawiona do UE, ale niech zamieszczane teksty wnoszą sobą coś wartościowego. Niech te teksty będą rzetelne i przede wszystkim, merytorycznie mocne. Np. w takiej GW wygląda na odgórne zalecenie o UE tylko dobrze (albo wcale). Wszystko co związane z UE jest dobre, jeśli ktoś to śmie krytykować jest już tym niedobrym... Nie wiem jak to wygląda w Dzienniku, bo go nie czytam regularnie. Hurraoptymizm w stosunku do spraw UE? Czemu nie, ale niech on będzie uzasadniony. Podziękuję za samą sztukę dla sztuki ;) A tak swoją drogą, marny efekt przynosi taka strategia jeśli idzie o znajomość podstawowych informacji o UE przez przeciętnego Kowalskiego. Choćby data wyborów do PE.

Wrócę do tego pakietu telekomunikacyjnego, jeśli chcę się o nim dowiedzieć czegoś więcej - wśród tego całego szumu informacyjnego, sama muszę szukać i wyszperywać informacje. Bo normalną drogą - czyli przez lekturę prasy codziennej czy serwisy informacyjne tego dowiedzieć się nie da. Są inne, ważniejsze sprawy, kolejne wystąpienia Palikota, sprawa miejsca świętowania obchodów obalenia komunizmu czy świńska histeria grypowa.

Romulus napisał/a:
W Polsce dostęp do archiwum GW jest płatny zdaje się (bo jakoś tak z okazji 20 - lecia istnienia w promocji zapewniają obecnie darmowy 7 dniowy dostęp do wszystkich archiwalnych tekstów).


Bodajże chyba do 13 maja można sobie przejrzeć archiwa bezpłatnie. Ale ta opłata za nie też nie była jakaś horrendalna, do przełknięcia. Parę razy mi się zdarzyło z tego skorzystać. I nie widzę problemu, żeby takie obwarowania pojawiły się przy czytaniu świeżych tekstów. Niech cena nie będzie wygórowana, porównywalna do tej z papierowej wersji. Pojawią się niezadowoleni, ale nie będzie innego wyboru jak przyjąć taki stan rzeczy do wiadomości.
Romulus - 2009-05-14, 17:06
:
Kupiłem sobie dziś Wyborczą, aby sprawdzić nowy Duży Format. Nie zastąpi mi on jednak co piątkowej dziennikowej Kultury.

Przede wszystkim, dodatek nie jest zły (jak dla takiego jego "niedzielnego" czytelnika, jak ja). Tyle że DF czytałem tylko, jeśli pojawił się w nim ciekawy dla mnie reportaż, bo GW ma do nich "rękę", lub inny, ciekawy tekst. A "nowy" DF niewiele się pod tym względem - jak dla mnie różni od starego. W tym numerze akurat ciekawa była tylko rozmowa z księdzem o seksie. Tekst o ukraińskich "surogatkach" trochę blednie przy tekstach z Dziennika z ostatnich 3 dni o tym zjawisku w Polsce. Rozwinięty został dział kulturalny. Wybór książek do recenzji to rzecz gustu zapewne, a w mój nie utrafiono. Za bardzo intelektualny wybór, a ja potrzebuję popkulturalnej dawki co piątek. Nie tylko książek, ale i filmów, recenzji albumów oraz - nie mniej ważnych - recenzji nowych lub dopiero zapowiadanych gier (a w tym ostatnim zakresie, Kultura z Dziennika nadal rządzi).

Zatem - jeśli o mnie chodzi, nic się nie zmieniło. Dalej będę Wyborczą kupował tylko w soboty oraz - przy ciekawym DF - w czwartki. Dziennik codziennie.
Maeg - 2009-05-22, 14:11
:
O nowym DF jeszcze napiszę, dzis biorę się za drugi numer ale chciałem napisać o kolejnej wtopie Dziennika (oni naprawdę są tragiczni :P ). Polecam poczytać sobie: http://brutto.tumblr.com/...-powiedzieli-my

Romulusie, a wiesz że jaki czas temu Dziennik nabrał się na prowokacje Faktu? :mrgreen: Muszę poszperać i odgrzebać ową sprawę. :P
Ł - 2009-05-22, 15:56
:
Rzadko już gram w cokolwiek ale lubie poczytać sobie CD-Action jak brat kupi. Od dziadka podbieram Fakty i Mity[/i] i [b]NIE, od matki z pracy Rzepę na uczelni odwiedzam rano stojak z darmowymi Wyborczymi.
Romulus - 2009-05-22, 16:48
:
Maeg napisał/a:
O nowym DF jeszcze napiszę, dzis biorę się za drugi numer ale chciałem napisać o kolejnej wtopie Dziennika (oni naprawdę są tragiczni :P ). Polecam poczytać sobie: http://brutto.tumblr.com/...-powiedzieli-my

Czytałem to dziś. Ale to, co pisał o sprawie Cezary Michalski bardziej do mnie przemówiło. Zresztą, komentarz bardzo mądry, uważam:
http://www.dziennik.pl/op...c_Kataryny.html
Byle Wyborcza była taka krytyczna sama wobec siebie:
http://www.dziennik.pl/op..._Katarynie.html

Maeg napisał/a:
Romulusie, a wiesz że jaki czas temu Dziennik nabrał się na prowokacje Faktu? :mrgreen: Muszę poszperać i odgrzebać ową sprawę. :P

A tego nie znam... Fakt i Dziennik, to ta sama stajnia medialna Axela Springera :mrgreen: a połowa redakcji Dziennika pracowała przy dziale politycznym Faktu i ówczesnym jego dodatku Europa. I żarty sobie, chłopaki, robią? No, no :mrgreen: Ale dawaj, jak wesołe, to się pośmieję...
Maeg - 2009-05-22, 22:15
:
Już wiem gdzie otym czytałem, o tutaj w Rzepie pisali o tym: http://www.rp.pl/artykul/...Dziennik__.html

Ja się nieźle uśmiałem, co za matołki (jedni i drudzy :P ).
Romulus - 2009-05-22, 22:59
:
:badgrin:
Czereśniaki... :-P
A z tą Kataryną... Podejrzewam, że w redakcjach wszystkich dzienników dziś święto. W końcu ją ustrzelili... Nikt się nie przyzna, ale sądząc po wpisach na jej blogu dotyczących różnych redakcji od Rzepy po Wyborczą, żadna z tych redakcji nie będzie (nieoficjalnie) płakać z tego powodu. A Dziennik może sobie na lufie rysę zaznaczyć. I zbierze baciory. Zasłużenie, swoją drogą.
Tomasz - 2009-05-24, 12:52
:
Wg mnie cała ta sprawa Katyryny to bzdura i tyle. Ani to ciekawe ani znaczące. Po raz kolejny media najbardziej się podniecają opowieściami o samych sobie, o swoich akcjach, o tym co zrobili i kogo to zdemaskowali. W całej sprawie to najsensowniej wypowiedział się w felietonie bodajże Michalski, jeśli coś nie pokręciłem, bo już ten numer wywaliłem.
Interesujący o wiele bardziej jest dla mnie wywiad w sobotnio-niedzielnym Dzienniku z Urbanem. Ciekawe ile z tego co powiedział to jego przedstawianie się w dobrym świetle i kłamstwa, a ile przedstawia jednak rzeczywiste wydarzenia, spojrzenia itd.
Poza tym spory tekst o Staniszkis, jeszcze ie przeczytałem go, ale na pewno mnie zainteresuje. Wszystko jedno czy się z nią zgadzam czy nie, to jednak mnie jej wypowiedzi będą bardziej interesować niż jakiejś Katyryny.
Jaskier - 2009-05-24, 20:50
:
Nie mam żadnego pisma które kupowałbym regularnie.
Typowe dzienniki kupuje tylko żeby umilic sobie czas przed podróżą jakimś srodkiem komunikacji miejskiej, co ostatnio rzadko mi się zdarza.
Kiedy mam ochotę poczytać jakieś typowo temtyczne gazety typu National Geographic,Focus,SFFiH odpalam allegro i kupuje masowo zarówno nowsze jak i archiwalne numery.
To w zupełności mi wystarcza.
Romulus - 2009-05-24, 22:25
:
Z Kataryną DZIENNIK dał dupska, za przeproszeniem. Ale - jak przeglądałem weekendowe wydania gazet - mało kogo to obeszło. Albo więc nie ma o co kruszyć kopii. Albo - przeglądając blog Kataryny - inne redakcje się ucieszyły, że "prominentna" bloggerka dostała manto, na swój sposób. Bo przecież, co najwyżej nieetyczne to było. Nius to nius. A oni mają jednego "wroga" (ale ponoć szeroko czytanego i dyskutowanego) mniej.
Maeg - 2009-05-25, 12:30
:
Gdzie Krasowski pragnie byśmy go pocałowali - link to jest właśnie powód dla którego czytam tę gazetę w sieci, bo to wstyd się z nią pokazać. :P
Beata - 2009-05-25, 12:58
:
Ooo... idę kupić Dziennik. Brawo RedNacz! :) Ostre słowa, ale w dużej mierze prawdziwe. Bo łatwo jest być anonimowym "bohaterem"... kłopot pojawia się dopiero wtedy, gdy trzeba odsłonić twarz...
Romulus - 2009-05-25, 13:04
:
Maeg napisał/a:
Gdzie Krasowski pragnie byśmy go pocałowali - link to jest właśnie powód dla którego nie czytam tę gazetę w sieci, bo to wstyd się nią pokazać. :P

Krasowski pisze - i słusznie - o tych internautach, jak np. Antek Emigrant, którzy zajmują się nie dyskusją a opluwaniem. Napisał zajebiście moim zdaniem. Zresztą w tym samym numerze jest wywiad z innym znanym bloggerem Azraelem. Który nie przyłączył się do pro-Katarynowej histerii na jej blogu. Ani też nie głaszcze Dziennika chwaląc go za "sprawę" Kataryny. Choć nadal uważam rozdmuchiwanie tej sprawy przez Dziennik za stratę czasu i zabawę niepotrzebną. Chyba że dla satysfakcji realnego środowiska dziennikarskiego.
MrSpellu - 2009-05-25, 13:17
:
Romulus napisał/a:
Krasowski pisze - i słusznie - o tych internautach, jak np. Antek Emigrant, którzy zajmują się nie dyskusją a opluwaniem. Napisał zajebiście moim zdaniem

Z jednej strony zgoda, jestem za tym by piętnować "opluwaczy". Z drugiej strony autor artykułu zachował się (IMO) nieprofesjonalnie. Na przykład w tekście jest za dużo zbędnych emocji, momentami zbliżają one tekst do poziomu owych "opluwaczy". Owszem, jest to list otwarty ale także tego typu forma tekstu powinna zachowywać jakieś podstawy retoryki dziennikarskiej i szeroko pojętej kultury osobistej. Moim zdaniem autor listu przekroczył linię dobrego smaku.

(Zwróćmy uwagę, że facet podpisał się jako red. nacz. Czyli można uznać, że pisał w myśl polityki prowadzonej przez pismo - nie jako osoba prywatna :) ).
Maeg - 2009-05-25, 13:28
:
Oprócz tego co napisał Spell, tekst Krasowskiego zawiera wiele bzdur i nie prawdziwych stereotypów na temat internatów. Szczerze mówiąc ja nie chciałbym by redaktor naczelny gazety którą czytam, zaczynał tekst od słów "Pocałujcie mnie w dupę..." nawet jeśli zaraz piszę, że tak mógłby zacząć. To jest przejaw nieprofesjonalnego zachowania, tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że Krasowski działa emocjaonalnie i tym kieruje się przy prowadzeniu Dziennika.

Poza tym uważam, że powinno się znieść funkcje anonimowego informatora, bo skąd mam wiedzieć, że nie jest to wymysł dziennikarza? Tak samo nie wszystkie tekstu w gazetach są podpisywanie imieniem i nazwiskiem. Oczywiście jest to zgodne z prawem, ustawa o prawie autorskim pozwala na podpisanie tekstu pseudonim bądź opublikowaniem go anonimowo. Beato weź pod uwagę, że na forach spotkasz wiele osób których nie poznasz nigdy z imienia i nazwiska, a z nimi dyskutujesz. Nie podoba mi się w całej sprawie generalizowanie, że jeśli ktoś się ukrywa to zaraz ma złe zamiary.
Beata - 2009-05-25, 13:46
:
W przeszłości udzielałam się trochę na tzw. forach politycznych. Przestałam, bo zamiast dyskusji coraz częstszym uczuciem towarzyszącym wizytom tamże stał się niesmak (delikatnie mówiąc). W zależności od tego, co się napisało, otrzymywało się etykietkę, na dodatek wyrażoną hmm... nieformalnym językiem. Gdy napisałam coś krytycznego pod adresem PO, byłam wyzywana od PiSowiskich ... , gdy skrytykowałam PiS, obrywałam jako POwska ... . Wypowiadanie się na forach politycznych straciło sens, tym bardziej, że trzeba było przedzierać się przez dosłownie dziesiątki obraźliwych bzdur, po to, by odnaleźć jeden kulturalny wpis, z którym można było polemizować. I w tym aspekcie całkowicie zgadzam się z RedNaczem.
A tak zupełnie na marginesie, ciekawa jestem ilu z tych "opluwaczy" miałoby odwagę stanąć ze mną twarzą w twarz i powtórzyć wszystkie inwektywy, które bez drżenia ręki wypisywali w sieci, korzystając z zasłony rzekomej anonimowości.
MrSpellu - 2009-05-25, 14:10
:
Dlatego uważam, że można napisać inteligentny, pozbawiony zbędnych emocji, pełen dobrego smaku tekst piętnujący owych "opluwaczy". Zgadzam się z ideą. Przeciwny jestem formie, która nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem, czy też z wyobrażeniem jakie mam o dziennikarstwie. Pewnych rzeczy się nie robi, jest jakaś granica, a facet jako dziennikarz (podpisał się "z stanowiska") moim zdaniem ją przekroczył. Zachował się jak rozgoryczony nastolatek, który wylewa swoją żółć na blogu czy czymś podobnym.
Maeg - 2009-05-25, 14:15
:
Beato ale nikt nie mówi, że takich trolli nie ma, chodzi tylko o to, że w jaki sposób Krasowski to zrobił. Tekst w takiej formie nie przystoi redaktorowi naczelnemu gazety, gdyby (jak powołuje się Krasowski na zachodnie media) naczelny w Anglii czy Francji popełnił takiej formie tekst, następnego, a może tego samego dnia już naczelnym by nie był.

Poza tym jak już pisałem tekst jest pełen krzywdzących stereotypów, których także Kranowski powinien się wystrzegać, co gorsza świadczą one, że nie zna on w ogóle tematu a opiera się na forum Dziennika. Jak dla mnie stał się teraz nieanonimowym napinaczem, który pluje. Różnica tylko w tym, że się podpisał.
MrSpellu - 2009-05-25, 14:20
:
Maeg napisał/a:
Tekst w takiej formie nie przystoi redaktorowi naczelnemu gazety, gdyby (jak powołuje się Krasowski na zachodnie media) naczelny w Anglii czy Francji popełnił takiej formie tekst, następnego, a może tego samego dnia już naczelnym by nie był.

Moim zdaniem facet skompromitował siebie jak redaktora naczelnego, a przez to skompromitował także pismo.
Jeżeli tytuł "kreuje się" na opiniotwórczy, to takie historie nie powinny mieć miejsca.
Romulus - 2009-05-25, 14:32
:
Przesadzacie. Od początku założył, że zwróci się językiem zrozumiałym dla Antka Emigranta. A i tak był łagodny.

Z Maegiem się nie zgodzę - Krasowski wcale nie uogólniał, tylko zwracał się wyraźnie do określonego typu "komentatorów". Nie do wszystkich, jak sam wyróżnił.

Cała ta zabawa jest zbędna jednak, moim zdaniem. Nic nie zmieni a przypomina strzelanie z armat do wróbli. Antków Emigrantów z Onetu zawsze będzie pod dostatkiem. Właśnie dlatego ja olewam w ogóle czytanie komentarzy na forach, które nie są moderowane. Nie mam przyjemności czytania opinii internautów z Onetu bo to poziom gnoju. Samemu zdarza mi się plunąć jadem. Ale potem mam poczucie wstydu i staram się hamować. Na Onecie i tym podobnych brakuje nawet indywidualnego poczucia wstydu, o zbiorowym więc nie ma co mówić i pisać.

Jak zauważył w tymże Dzienniku AZRAEL - tak naprawdę to nic się nie stało. Ani nic złego nie zrobił Dziennik, bo Kataryna nie jest świętą krową tylko stała się opiniotwórcza w pewien sposób stając się osobą publiczną. Stała się zatem naturalnym celem dziennikarzy, tak jak polityk. Z drugiej strony sama akcja Dziennika tak naprawdę nie posłużyła niczemu ani nikomu. (Poza radością ukrywaną dzienikrzay z różnych redakcji, którym się od niej dostało).
Maeg - 2009-05-25, 14:48
:
Wiem Romulusie, gdyby taki tekst zawisnął w GW to byś wcale nie mówił, że przesadzamy tylko nas poparł, co nie? :P Ja nie chce czytać takich tekstów w gazecie która ma uchodzić za poważny opiniotwórczy tytuł, sorry ale zniżanie się do poziomu trolli z Onetu czy forum Dziennika/GW uważam, za żenujące. Takie teksty to niech wypisuje sobie na blogu, którego sobie założy.

Przypomnę Ci, że ten tekst został zatytułowany Red. nacz odpowiada blogerem a nie trollom z forów. To jest różnica on pisze do całej masy blogerów, że są za mali, że jak zechce to będzie im grzebał w życiorysach. Co gorsza pisze, że szantaż to dziennikarskie narzędzie pracy. Jeśli dalej nie widzicie, jak bardzo zły jest ten tekst to ja się poddaje. I możesz mi nie uwierzyć Romulusie ale gdyby to Kurski (z GW :P ) napisał taki list otwarty wypowiadał bym się w identycznym tonie.

Nie bede skrobał nowego posta tyko z edytuje:
http://www.dziennik.pl/op...w_Kataryny.html

Nad List otwarty jak byk stoi "REDAKTOR NACZELNY DZIENNIKA ODPOWIADA BLOGEROM". Tekst pojawił się wpierw wczoraj na stronie Dziennika.
Beata - 2009-05-25, 15:18
:
Maeg napisał/a:
Przypomnę Ci, że ten tekst został zatytułowany Red. nacz odpowiada blogerem

W gazecie drukowanej tytuł brzmi: "List otwarty do obrońców Kataryny".

I pierwsze zdanie: "Pocałujcie mnie w dupę... - tak POWINIEN zaczynać się list do Was, GDYBYM chciał się trzymać Waszej konwencji." [wersaliki - moje]
To jest zdanie warunkowe - dotyczy sytuacji możliwej, ale nie zaistniałej... ;)
MadMill - 2009-05-25, 15:28
:
Jestem w szoku, że jeszcze tacy ludzie są w Polsce i pisują do gazety o zasięgu całego kraju.

Urażone ego? Problemy życiowe? Niska samoocena? Przecież jego tekst niczym się od tych wg niego złych blogowych się nie różni.
MrSpellu - 2009-05-25, 15:39
:
Beata napisał/a:
I pierwsze zdanie: "Pocałujcie mnie w dupę... - tak POWINIEN zaczynać się list do Was, GDYBYM chciał się trzymać Waszej konwencji." [wersaliki - moje]
To jest zdanie warunkowe - dotyczy sytuacji możliwej, ale nie zaistniałej...

Na Boga! A gdyby dziennikarz napisał - "Możecie mi obciągnąć... - tak POWINIENEM się zwrócić do was, GDYBYM chciał prezentować wasz poziom" Czy to samo zdanie warunkowe tak samo nie konotuje się z chamstwem i zwykłym brakiem kultury? Dziennikarz tu wyraźnie sugeruje, że ma swoich oponentów w dupie. Dobry dziennikarz to taki, który potrafi brak szacunku wyrazić w pełnym szacunku. Zdanie warunkowe czy też nie, jest to naruszenie etykiety. Człowiek ten obniża poziom "dziennikarstwa" do poziomu gorszego nawet niż brukowy. Pewnych rzeczy po prostu się nie robi. Facet reprezentuje jakieś czasopismo, pewną określoną grupę ludzi. To trochę jak polityk, który mówi do potencjalnych wyborców "Pocałujcie mnie w dupę". Jako osoba prywatna niech sobie mówi /pisze co chce, jego prawo (od tego powinien mieć bloga). Ale on się podpisał jako reprezentant czasopisma. Na miejscu wydawcy gościa bym po prostu wyjebał z roboty --_-

Maeg napisał/a:
Co gorsza pisze, że szantaż to dziennikarskie narzędzie pracy.

A to już zasługuje na odrębną uwagę. Człowiek ma ochotę się załamać normalnie :-)
Beata - 2009-05-25, 17:43
:
Forma tekstu RedNacza niczym się nie różni od niektórych komentarzy. Facet po prostu przemawia do konkretnej grupy odbiorców ich własnym językiem (zresztą w PS wyraźnie precyzuje tę grupę). Być może tylko ten język jest dla nich zrozumiały. :P
A po drugie - nie przesadzajcie z tym poziomem dziennikarstwa. Nasz rodzimy poziom dziennikarstwa jedzie po równi pochyłej już od lat...
A po trzecie - szantaż jest takim samym użytecznym instrumentem dla dziennikarzy, jak i dla polityków. I dlatego przedstawiciele obu profesji tak niechętnie odsłaniają tajniki "kuchni". Ja nie mówię, że to mi się podoba i że uważam, że to jest etyczne. Nie jest. Ale jest skuteczne...
Bardzo pięknie podsumował to Rafał Kosik w "Verticalu": "Konkurencja wymusza takie metody, bo przecież wygrany ma zawsze rację. Nie podłożysz komuś padliny, to najpierw podłożą ją tobie. I wygrają, bo motłoch ufa pozorom."
Nauka dla mnie płynie z tego tylko jedna: nadal zamierzam trzymać się z dala od polityków i dziennikarzy. Ot tak, na wszelki wypadek, aby nie przesiąknąć...
MrSpellu - 2009-05-25, 18:13
:
Beata napisał/a:
A po drugie - nie przesadzajcie z tym poziomem dziennikarstwa. Nasz rodzimy poziom dziennikarstwa jedzie po równi pochyłej już od lat...

Świetny argument na przyzwolenie dla takiej praktyki :roll:
Beata - 2009-05-25, 18:40
:
Spellsinger napisał/a:
Świetny argument na przyzwolenie dla takiej praktyki :roll:

Hihihi... akurat ktoś się moim przyzwoleniem (albo jego brakiem) przejmuje... to nie argument był, tylko zwykłe stwierdzenie faktu...
Romulus - 2009-05-25, 20:21
:
Mam wrażenie, że zapędziliście się trochę w kopanie Krasowskiego za emocjonalny i brutalny język. Słusznie, czy nie - to chyba nie jest sednem "problemu". Chodzi bardziej o to, że Dziennik - mimo całej mojej ogromnej sympatii, jako regularnego czytelnika od 1 numeru - wywołał burzę w szklance wody. I na dodatek, jeśli jej finałem będzie rozmowa z Azraelem w tymże Dzienniku, nawet już piana po niej nie została. Ktoś tam się oburzy jeszcze, list protestacyjny powstanie, może ktoś przeprosi. A różne opisywane przez Krasowskiego trolle istnieć będą nadal mieć się będą także doskonale. Ostatecznie, wyjdzie z tego taki weekendowy podgrzewacz nastroju. Niewart uwagi.
To jeszcze rzucę linka do wywiadu z Azraelem: http://www.dziennik.pl/op...esza_pycha.html

Prawicowy, czy lewicowy - nieważne. Rozsądny - na pewno.

EDIT: ostatecznie, może coś wyniknie. "Sprawa" Kataryny pokazała, że jednak nawet wśród bloggerów obowiązują zasady "jedynej słusznej linii": http://www.dziennik.pl/op...a_ci_bloga.html

Partię niech założą :badgrin: I jedni i drudzy.
MrSpellu - 2009-05-25, 21:02
:
Romulus napisał/a:
Mam wrażenie, że zapędziliście się trochę w kopanie Krasowskiego za emocjonalny i brutalny język. Słusznie, czy nie - to chyba nie jest sednem "problemu".

Ja uważam, że to jest istotny problem. Praktyki tego typu spowodują w końcu ostateczne schamienie mediów, których poziom (jak ktoś już słusznie zauważył) nie zawsze jest w naszym kraju wysoki. To otwiera ponownie dyskusję o niedookreślonej "etyce dziennikarskiej" - co dziennikarzowi wolno, a czego nie wolno - nawet na poziomie lingwistycznym. Uważam, że w szanującym się czasopiśmie taki emocjonalny wybuch ze strony faceta, który zajmuje stanowisko redaktora naczelnego nie powinien mieć racji bytu. Moje stanowisko może wydawać się skrajne i delikatnie mówiąc egzotyczne ale z tego samego powodu jestem zwolennikiem odgórnej regulacji poprawności języka pisanego. By nas doszczętnie nie zalały chamstwo i wtórny analfabetyzm.
Beata - 2009-05-25, 22:02
:
Chciałabym tylko zauważyć, że jeszcze nigdy odgórne ustanowienie jakiegokolwiek prawa nie spowodowało, że stanie się ono automatycznie przestrzegane.

Spellsinger napisał/a:
By nas doszczętnie nie zalały chamstwo i wtórny analfabetyzm.

Hmm... to robi wrażenie. Szczególnie w zestawieniu z:
Spellsinger napisał/a:
Na miejscu wydawcy gościa bym po prostu wyjebał z roboty --_-

MrSpellu - 2009-05-25, 22:56
:
Beata napisał/a:
Chciałabym tylko zauważyć, że jeszcze nigdy odgórne ustanowienie jakiegokolwiek prawa nie spowodowało, że stanie się ono automatycznie przestrzegane.

A co to ma do rzeczy? Czasopismo jest jakąś instytucją chyba i musi przestrzegać pewnych norm, prawda? Dopuszczasz możliwość pojawiania się błędów ortograficznych w opiniotwórczych czasopismach?
Beata napisał/a:
Hmm... to robi wrażenie. Szczególnie w zestawieniu z:

Piszę to na forum internetowym jako prywatna osoba, a nie jako redaktor naczelny na łamach czasopisma o zasięgu ogólnokrajowym. Czujesz różnicę? Moje ekspresjonizmy podkreślające emocje są jeszcze dopuszczalne aczkolwiek mogą urazić czyjeś poczucie estetyki i dobrego smaku ;)
Beata - 2009-05-26, 07:42
:
Czuję różnicę, czuję... obowiązki dla innych, tak? :roll:
MrSpellu - 2009-05-26, 09:58
:
Jak nie czujesz różnicy... to już Twój problem :)
Beata - 2009-05-26, 10:45
:
Wygląda na to, że mamy różnicę na wejściu. :) Wybór języka, jakiego użył RedNacz jest jego sprawą - to on wystawił sobie świadectwo i on będzie ponosił konsekwencje, łącznie z ewentualnym ostracyzmem czytelników. Mówiąc w skrócie - jego małpy, jego cyrk.
Mnie osobiście jego język nie uraził, choć sama w życiu bym czegoś podobnego nie napisała. Do nikogo. Ale to kwestia mojego wyboru.
Natomiast zachowanie Kataryny, jest IMHO - delikatnie mówiąc - piękną ilustracją stosowania podwójnych standardów. Nie bardzo dawno temu domagała się ujawnienia danych personalnych jednego z użytkowników portalu Salon24, a teraz sama płakusia i rozdziera szaty, bo jej się wielka niesprawiedliwość stała. Pan Janke, jako właściciel Salonu24, postawił na Katarynę. Jego wybór. A teraz doszło do bardzo pięknego konfliktu międzyredakcyjnego - "niezależni" dziennikarze "Dziennika" i "Rzeczpospolitej" pięknie się pożarli. I o co? - O pietruszkę...
Romulus - 2009-05-26, 11:11
:
No właśnie. O pietruszkę. W tym sporze staję po stronie dziennikarzy prasowych, jeśli miałbym wybierać. I nie tylko z Dziennika, ale tak samo z Wyborczej, Rzepichy i innych. Bo to oni jednak a nie anonimowi komentatorzy ich pracy, ponoszą ciężar i odpowiedzialność za ujawniane fakty. Czytanie blogów politycznych jest ciekawe, jeśli ma się dużo czasu. Ja go aż tyle nie mam, aby przedzierać się przez większość tych pomyj w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Mam od tego pilota od telewizora i kilka kanałów informacyjnych w tym połowę biznesowych. To mój wybór. Wali mnie, czy Kataryna to Katarzyna Sadło, prezes jakiejś tam fundacji. Chwała jej za pracę dla ogółu, ale nie daje jej to immunitetu na "świętość", skoro sama "wyrywa się" w światła. I jeszcze wielkie oburzenie panuje, że została jej anonimowość podeptana. Błagam... A kiedy już przeczytałem o tej walce na Salonie24, co znalazło także potwierdzenie, poza info Dziennika, na samym konkurencyjnym portalu... To już wolę walki dziennikarzy w telewizji i w gazetach, kiedy Rzepicha ujada na Wyborczą i Dziennik; Dziennik na Wyborczą i Rzepichę, a Wyborcza na te dwa tytuły. To znacznie dla mnie ciekawsze niż anonimowi frustraci.

W zasadzie, po wywiadzie z Azraelem, to mam ochotę poczytać jego bloga, bo wydał mi się strasznie interesującym kolesiem (lub kobitką... :) ). Zrównoważonym i nie podnieconym tym, że anonimowo może opieprzyć każdego ku uciesze jemu podobnych nie proponując nic w zamian.

EDIT: w sumie nie za długo pozostała mi ta awantura obojętna --_- Trzeba się trzymać z dala od bloggerów (poza forumowymi) ;)
Maeg - 2009-05-28, 11:11
:
http://antypress.blog.one...5237,index.html Proponuje sobie przeczytać. :P
MrSpellu - 2009-05-28, 11:35
:
Ja tu pitu pitu o przestrzeganiu zasad etyki dziennikarskiej, a interes się kręci :)
Beata - 2009-05-28, 11:55
:
No tak. A miało być tak etycznie i kulturalnie... a nawet opiniotwórczo... ech...
I ja za taki marketingowy pic zapłaciłam 2 złote? No, gazetowi panowie kulturalni i etyczni - to był ostatni raz. //evil
Romulus - 2009-05-28, 12:56
:
:mrgreen: I co z tego wynika? Że gazeta to taki sam biznes, jak bank? Inne tytuły tego nie robią i pitu pitu, bo my to, panie, wartości i chodzące uczciwości? :badgrin: Dziennik nie robi niczego, czego wcześniej nie robiłaby Wyborcza, Fakt, Super Express, może mniej Rzepa. A że podpadł internetowym trollom i samozwańczym bojownikom o wolność naszą i waszą... New York Times zabiłby za takie cosik (zwłaszcza że ostatnio mieli tam mocny numer z plagiatem, kolejnym). Więc, o co chodzi? Dorośli ludzie, a nie wiecie, że zawsze chodzi o pieniądze? A po co Wyborcza dołączała noże do swoich wydań? Żebyście sobie mogli bułkę pokroić, bo taki zajebiste ostrze?
MrSpellu - 2009-05-28, 13:02
:
A wiesz co jest najsmutniejsze? Że tego typu praktyki uznaje się za normę. Kiedyś chciałem zostać dziennikarzem, potem mi przeszło i w sumie zapomniałem dlaczego. Teraz mi właśnie o tym przypomniano. Może jestem frajer i naiwniak ale jeżeli "sprzedaje' się ludziom informacje, to jakieś zasady powinny obowiązywać. Kiedyś w mojej opinii dziennikarz służył ludziom. Teraz co? Czym się różni od sklepikarza z kiosku, który sprzedaje mi tą gazetę? Smutniejsze jest jeszcze to, że robi to dalej za marny grosz (wydawca ma ten grosz już nieco mniej marny ;) ). Cytując klasyka: "Takie, kurwa, czasy"...
Romulus - 2009-05-28, 13:12
:
W XIX wieku - może były jakieś zasady. Ale głowy sobie nie dam uciąć. Prześledź sobie historię tego typu historii medialnych w Polsce od 1989 r. Wszystko czemuś służyło - czasami także zasadom. Ale głównie innym celom. Lustracja, aborcja (jak to ostatnie wykorzystywanie tego nieszczęsnego 14 letniego dziecka w wojnie aborcyjnej) i tak dalej. Wierzę w uczciwość pojedynczych dziennikarzy, ale nie wierzę w uczciwość całych redakcji, całych gazet, czy koncernów medialnych. Chyba że to małe, niezależne, a najlepiej sieciowe serwisy. Ale i tu, chyba jestem naiwny.

Nie chodzi mi o to, że wszyscy kłamią za naszymi plecami. Chodzi o to, że za naszymi plecami odbywają się "gry", których nie widzimy i nie zobaczymy nigdy. Chyba że w jakimś paroksyzmie wybiją się na wierzch jakieś ich odpryski.
Maeg - 2009-05-28, 13:13
:
Romulusie a kto mówi, że nie wiem? Ale wpierw wielka walka o czystość internetu, chamstwu, trollom nie, list red. nacza pełen emocji a na końcu okazuje się, że strach Dziennikowi do dupy zajrzał i wpadli na to, że zrobią szumu w okół siebie. Broniłeś moralności a wyszło, że bronisz interesu bo Krasowski przez prawie 3 lata nie potrafił z Dziennika zrobić gazety co by nie musiała martwić się o byt.

A GW nie musi takich numerów ostawiać, jako GW bo mają sprzedaż kilkukrotne większą od Dziennika a resztę szumu robi pudelek, popcorner czy tym podobne i tutaj jest różnica. :P Nawet Wprost zrozumiał, że trzeba oddzielić treści poważne od niepoważnych i wypuszcza Wprost Light.
Beata - 2009-05-28, 13:22
:
Spell dobrze mówi. Zawsze mi się wydawało, że rolą gazet jest informowanie, demaskowanie, ujawnianie i takie tam. Bezkompromisowe i niezależne od koniunktury politycznej. A nie kreowanie afer wokół własnego ogona zakręconych. No i proszę, jak śmiesznie wyszło - dopiero teraz jestem zniesmaczona... --_-
Romulus - 2009-05-28, 13:31
:
Sprzedaż spada im wszystkim. Przecież i w Wyborczej były cięcia etatów i sporo ludzi odeszło, bo sprzedaż spada.

A wojna z internetowymi trollami. Nawet jeśli wykoncypowana na zimno i z zamierzeniem osiągnięcia konkretnego celu, to jednak zamierzenie godne wsparcia, choć naiwne i z góry skazane na porażkę. O czym wspominałem.

Czy Dziennik upada? Skąd ta pewność, skoro wszystkim dziennikom lecą słupki sprzedaży w dół? Równie dobrze można napisać, że to Wyborcza z nienawiści do Dziennika (odwzajemnianej :-) ) podsyca takie newsy (nie pierwszy raz, zresztą; i Dziennik się odwzajemniał pisząc o zwolnieniach w Agorze). Osobiście nie chciałbym jego upadku: bo nie będzie co czytać. Inne gazety, w moim przypadku, odpadają - chyba że z programem telewizyjnym będę kupował :-) A i to już nie jest potrzeba, bo przecież mam go na pasku w sieci i wyświetla mi się w telewizorze wraz z opisem danego programu.

Dziennik czytam nie dlatego, że moralny, ale dlatego, że najbliższy moim poglądom i ciekawszy. Ale wiem, że to także brutalny interes - zwłaszcza w dobie kryzysu. Nie łudzę się, że marketing jest morderczy i bezwzględny. Zauważ także, że Dziennik nie miał tylu lat co Wyborcza, aby umocnić się na rynku. Walkę podjął i trzyma się - póki co - dobrze od kilku lat (od 2005 r.?). Wszyscy trąbią o zasadach. Bo przecież nie powiedzą wprost, że chodzi o kasę, o to, aby być liderem na rynku, o zdominowanie przeciwnika. Każdy koncern ma etatowych piarowców, którzy w oświadczeniach dla prasy będą gadać nie o biznesie, ale o misji, etyce sprzedaży, wartościach. Będą budować wizerunek. I czasem coś się "wymsknie" wstydliwego bocznymi drzwiami :)

Oglądałem ostatnio na BBC Knowledge lub podobnym kanale, jak Rupert Murdoch zbudował swoje imperium medialne. I jak jest zarządzane od góry, po redakcje. Dorzuciłbym jeszcze doskonały dramat Michaela Manna INFORMATOR z Alem Pacino i Russellem Crowe - oparty przecież na faktach. Można pewnie jeszcze sięgać dalej po przykłady ("Sieć", chyba Sydneya Lumeta). Nie ma co mieć złudzeń, że to zawsze wartości dziennikarskie powodują dziennikarzami. I to, moim zdaniem, jest, kur....czę, straszne.
MrSpellu - 2009-05-28, 13:52
:
Romulus napisał/a:
I to, moim zdaniem, jest, kur....czę, straszne.

Też nie mam złudzeń. To zdanie Twoje ostatnie odzwierciedla mój stosunek do tego wszystkiego. To jest po prostu straszne.

Romulus napisał/a:
Dziennik czytam nie dlatego, że moralny, ale dlatego, że najbliższy moim poglądom i ciekawszy. Ale wiem, że to także brutalny interes - zwłaszcza w dobie kryzysu. Nie łudzę się, że marketing jest morderczy i bezwzględny. Zauważ także, że Dziennik nie miał tylu lat co Wyborcza, aby umocnić się na rynku. Walkę podjął i trzyma się - póki co - dobrze od kilku lat (od 2005 r.?). Wszyscy trąbią o zasadach. Bo przecież nie powiedzą wprost, że chodzi o kasę, o to, aby być liderem na rynku, o zdominowanie przeciwnika. Każdy koncern ma etatowych piarowców, którzy w oświadczeniach dla prasy będą gadać nie o biznesie, ale o misji, etyce sprzedaży, wartościach. Będą budować wizerunek. I czasem coś się "wymsknie" wstydliwego bocznymi drzwiami

Wszystko pięknie, wszystko dobrze. Tylko zważ proszę, że na dziennikarzach ciąży swojego rodzaju odpowiedzialność. To trochę jak adwokat, który stosuje brudne sztuczki by wybielić swojego klienta. Skuteczne, dochodowe ale czy etyczne? Dziennikarze powinni brać odpowiedzialność za to w jaki sposób przekazują nam informację. Powinni dawać przykład. Być stróżami "moralności" - po całości, a nie tylko dla wyznawanej przez wydawcę opcji politycznej. I ja naprawdę nie mam złudzeń. Nasłuchałem się opowieści u źródeł, że to wszystko jest tylko grą nastawioną na zysk. Liczy się zysk i dobro wyznawanej opcji, nawet jeżeli ta opcja robi błędy lub czyni po prostu coś złego. Dlatego nie chcę już zostać dziennikarzem. Nie nadaję się do tego. Mój kręgosłup moralny jest za mało elastyczny. Jeszcze by pękł i co wtedy?
Maeg - 2009-05-28, 14:22
:
Cytat:
Czy Dziennik upada? Skąd ta pewność, skoro wszystkim dziennikom lecą słupki sprzedaży w dół?

Około 80 tys egzemplarzy Dziennikowi dziennie schodzi, czyli według danych z marca srzedaje zaledwie 38% swojego nakładu (rok wcześniej sprzedawali 136 tys). Wyborcza sprzedaje 72% nakładu (370 tys egzemplarzy dziennie - w 2008 418 tys). To jest spora różnica prawda Romulusie? Chodzą słuchy, że Dziennik ma być połączony z Gazetą Prawną (70 tys sprzedanych). Tutaj masz całą tabelkę. http://www.wirtualnemedia...y_Wyborczej.htm Dlatego twierdzę, że Dziennik upada, a AS dokłada do tego interesu.

Ja wiem jak wygląda dziennikarstwo w Polsce, nasłuchałem się różnych historii. Wielu dziennikarzy podpisuje się pod tekstami, które nie wiele mają wspólnego z tym co wysłali do redakcji, to redaktorzy rządzą Polska prasą i oni na podstawie sygnałów z góry decydują o tym jaki będzie tekst i naprawdę nie chodzi mi konkretnie o Dziennik ale o zachowanie, gdyby tak postąpiła Wyborcza, zareagował bym identyczne, bo dla mnie to hiporkyzja.

Tak samo jak Spell uważam, że ciche przyzwolenie na takie praktyki tylko pogłębia chorobę jaka toczy nasze media. Dlatego właśnie tak protestuje przeciwko takim praktykom, ja im mówię nie.

A na koniec optymistyczny akcent http://www.presseurop.eu/pl/ <- chyba będę stałym czytelnikiem. :P
Romulus - 2009-05-28, 14:52
:
Maeg napisał/a:
A na koniec optymistyczny akcent http://www.presseurop.eu/pl/ <- chyba będę stałym czytelnikiem. :P

Jak ty znajdujesz takie fajne rzeczy?

No nic, Dziennik upadnie to upadnie. Będzie mi szkoda, ale przeżyję.

Wracając do tych wartości. Wydaje mi się, że najważniejsze jest to, czy podawana informacja jest prawdziwa, czy fałszywa. A potem dopiero pod uwagę biorę interpretację, ale i cel użycia danego faktu. Abstrahując już nieco od powyższej dyskusji, jeśli jakaś redakcja zdobywa newsa, gorącego, który może podgrzać opinię publiczną i/lub da się go wykorzystać go w jakimś celu (marketingowym, czy politycznym) i w takim celu go używa - to nie widzę w tym niczego złego. Dopóki mamy do czynienia z prawdziwą informacją o fakcie. Tak chyba robią wszystkie media.

Już do znudzenia powtarzam przykład z Hillary Clinton i New York Times. Ale jest on niemal idealny. New York Times oficjalnie poparł HC w wyborach w łonie Partii Demokratycznej. I ten sam NYT puścił potem informacje o podejrzanych wpłatach na jej kampanię wyborczą. To mi wystarczy do jego oceny. Tak samo jak publiczne przeprosiny z powodu ujawnionych plagiatów (wcześniej z panem co się Blair nazywa, a niedawno z jakąś panią, choć w tym drugim przypadku to był pierdołkowaty plagiat - co jednak świadczy o szacunku dla standardów i czytelników). A to, w jakim celu podawana jest informacja (czy podbić sprzedaż, czy pogrążyć przeciwnika, zdobyć punkt w wojnie ideologicznej), to już kwestia drugorzędna. Tak mi wyszło po zastanowieniu. Nie wiem, czy słusznie. Ale nic lepszego mi do głowy nie przychodzi.
Tomasz - 2009-05-28, 19:32
:
Romulus napisał/a:
Maeg napisał/a:
A na koniec optymistyczny akcent http://www.presseurop.eu/pl/ <- chyba będę stałym czytelnikiem. :P

Jak ty znajdujesz takie fajne rzeczy?


W Trójce wczoraj o tym słyszałem. Ciekawie się zapowiada.

Maeg napisał/a:
Krasowski przez prawie 3 lata nie potrafił z Dziennika zrobić gazety co by nie musiała martwić się o byt.


A może przez to że nie sięgał po takie chwyty to nie wypracował pozycji Dziennika? Niestety u nas jakość nic nie znaczy. Wyborcza będzie się dobrze sprzedawać bo ma ogłoszenia o pracę, bo ma piątkowy dodatek tv do którego ludzie się przyzwyczaili, bo wreszcie była pierwsza a u nas to ciągle coś znaczy, tzn przyzwyczajenie
Dziennik miał i chyba nadal ma ambicje. A poza tym nie mieszajmy trochę pojęć. Gazeta zawsze jest po to by zarabiała, ważne żeby się za daleko nie posunąć w tym zarabianiu kosztem innych rzeczy.
Wreszcie myślę że u nas ciągle najważniejsza jest polityka, w związku z tym jak nie ma już na topie giertychów, lepperów i tym podobnych to za mało dobrych niusów, a te przepychanki po kontra pis z prezydentem już się ludziom pewnie objadły.
U nas się czytuje gazety nie dla rzeczy mądrych tylko popularnych i głupkowatych. Z tego samego powodu główną gwiazdą festiwali zawsze będzie doda i feel

Osobiście cieszę się, że Trójka radiowa coraz bardziej sensownie wygląda i się jakoś tak programowo odpolitycznia. Słucham jej coraz regularniej, coraz częściej w ciągu dnia. Dziennika, mimo że dla mnie numer jeden prasy polskiej codziennej, to jednak codziennie nie kupuje i nie będę kupował. Za często otwieram gazetę i nei znajduję dość interesujących rzeczy.
MrSpellu - 2009-05-29, 13:29
:
No no, nawet ten dinozaur REM zajął stanowisko w sprawie Kataryny.
Romulus - 2009-06-01, 09:17
:
Dziennik ujawnił, że Palikot nie tylko niejasno finansował swoją kampanię (wszyscy kochają Palikota), ale i prowadzi niejasne operacje finansowe w rajach podatkowych. Aby uniknąć płacenia podatków oraz ukryć majątek przed byłą żoną (prawdopodobnie). A wszystko to - w opinii profesjonalnych managerów wygląda na mechanizm prania pieniędzy (czystych raczej). A i sama praktyka zawierania umów, sprzedawania firm i brania od nich pożyczek - jest kuriozalna, nawet w polskim biznesie.

Odzew innych mediów: w jednej z gazet wywiad z Palikotem - żadnego niewygodnego dla niego pytania, w zasadzie to on sam ze sobą ten wywiad przeprowadził. A dziś komentarz w Wyborczej Witolda Gadomskiego - dużo o domniemaniu winy i dochodzenia do prawdy przed sądem a najpierw przed prokuratorem. Kilka zdań a przekreśliło sens prowadzenia jakiegokolwiek dziennikarstwa śledczego :roll: Dziwne te standardy.

I wszystko to po aferze Rywina, po Starachowicach. Jak sobie przypominam, tam nikt nie zbywał sprawy: że nie ma co się nadymać, że najpierw niech prokurator i sąd wyjaśnią sprawę. Może więc czas zamknąć wszystkie gazety: po co pisać o aferach, wskazywać podejrzanych, skoro to prokuratura i sąd są od tego. Po co zatem wolne media?
Tomasz - 2009-06-01, 16:03
:
Romulus nie chcę wchodzić w szczegóły bo za mało w tym temacie czytałem, tzn o Palikocie i jego przekrętach. Ale skoro, jak dobrze pamiętam, jesteś prawnikiem, to przecież wiesz że to powszechny proceder, kto jest bogaty to kombinuje tak coby go jego państwo nie okradało i nie dawało jego pieniędzy na urzędników i na bezrobotnych pijaczków.
Romulus - 2009-06-01, 17:50
:
Tomasz napisał/a:
Romulus nie chcę wchodzić w szczegóły bo za mało w tym temacie czytałem, tzn o Palikocie i jego przekrętach. Ale skoro, jak dobrze pamiętam, jesteś prawnikiem, to przecież wiesz że to powszechny proceder, kto jest bogaty to kombinuje tak coby go jego państwo nie okradało i nie dawało jego pieniędzy na urzędników i na bezrobotnych pijaczków.

I bardzo dobrze. Wykorzystywanie luk w przepisach prawa to nie przestępstwo - choć w przypadku posła jest to śmierdząca sprawa, ale w Polsce wolno widać. Gorzej, kiedy ten majątek ukrywa się przed własną, byłą żoną :badgrin: i ściemnia się w oświadczeniu majątkowym. Nie wspominając już o fenomenie, jakim jest powszechne uwielbienie dla posła Palikota, które prowadzi do tego, że emeryci wpłacają na jego kampanię pieniądze, o których nie wiedzieli pojęcia, skąd je mają. Niby wszystko ok, ale w partii, która szczyci się swoimi standardami... (Zyta Gilowska przy Palikocie to poleciała w sumie za nic, skoro jemu grubsze sprawy uchodzą na sucho).

I to wszystko, aby trzymać się red. Gadomskiego sprawa prokuratora i sądów (cholerka, naprawdę ceniłem gościa za jego ekonomiczne analizy). Na pewno nie dziennikarzy. Niby banał: jeśli trzeba sprawa trafi do tych organów. Ale, wedle tych słów, to i Rywin też był w porządku a to dziennikarze wtrącają się nie tam, gdzie potrzeba - i teraz i wtedy powinni sprawę zostawić prokuraturze i sądom.

A powinnością mediów przecież także jest drążenie tematu - nie musi przecież to być przestępstwo. Nikt mu nie zagląda do majtek i do sypialni. Ale posłowi do portfela zaglądać trzeba zawsze. I media to niekiedy robią efektywniej niż prokuratura. A przynajmniej dzięki publikacjom Dziennika, Palikot przestał być taką maskotką medialną a stał się tym, na kogo powoli zaczyna wychodzić: cwanym kołtunem, snobującym się na intelektualistę.
Tomasz - 2009-06-01, 22:19
:
Romulus napisał/a:
I bardzo dobrze. Wykorzystywanie luk w przepisach prawa to nie przestępstwo - choć w przypadku posła jest to śmierdząca sprawa, ale w Polsce wolno widać. Gorzej, kiedy ten majątek ukrywa się przed własną, byłą żoną :badgrin: i ściemnia się w oświadczeniu majątkowym. Nie wspominając już o fenomenie, jakim jest powszechne uwielbienie dla posła Palikota, które prowadzi do tego, że emeryci wpłacają na jego kampanię pieniądze, o których nie wiedzieli pojęcia, skąd je mają. Niby wszystko ok, ale w partii, która szczyci się swoimi standardami... (Zyta Gilowska przy Palikocie to poleciała w sumie za nic, skoro jemu grubsze sprawy uchodzą na sucho).


He, he, mogę się pod tym podpisać :badgrin: tak to już bywa
Palikot jest uwielbiany bo mówił nieraz wprost to co inni politycy wolą przemilczeć. Ale podejście trzeba mieć do niego zdrowe, to jeden z ostatnich oszołomsko-barwnych przedstawicieli polityki, powoli robi nam się szaro i nudno, czyli tak jak być powinno. PO pewnie by go dawno wywaliło, tylko nie ma na jego miejsce nikogo kto by mówił to co on mówi, nawet bez kontrowersji. No i to taka przeciwwaga Niesiołowskiego dla lewicowych wyborców PO. Nie mają go kim zastąpić.

Romulus napisał/a:
I to wszystko, aby trzymać się red. Gadomskiego sprawa prokuratora i sądów (cholerka, naprawdę ceniłem gościa za jego ekonomiczne analizy). Na pewno nie dziennikarzy. Niby banał: jeśli trzeba sprawa trafi do tych organów. Ale, wedle tych słów, to i Rywin też był w porządku a to dziennikarze wtrącają się nie tam, gdzie potrzeba - i teraz i wtedy powinni sprawę zostawić prokuraturze i sądom.


Wiesz, GW zawsze miała problem z obiektywizmem, łatwo dzieli wszystkich na swoich i nieswoich. Takie przyjęli założenia. Po części dlatego ja ich nie czytuję.

Romulus napisał/a:
A powinnością mediów przecież także jest drążenie tematu - nie musi przecież to być przestępstwo. Nikt mu nie zagląda do majtek i do sypialni. Ale posłowi do portfela zaglądać trzeba zawsze. I media to niekiedy robią efektywniej niż prokuratura. A przynajmniej dzięki publikacjom Dziennika, Palikot przestał być taką maskotką medialną a stał się tym, na kogo powoli zaczyna wychodzić: cwanym kołtunem, snobującym się na intelektualistę.


Na świecie się do majtek też zagląda. Sprawy karne dla prokuratury i sądów, sprawy morale itd dla mediów. Ot, choćby w Wielkiej Brytanii nieraz politycy tracili stanowiska przez ujawnienie romansu, złapanie z kochanką, prostytutką itd. Ale my mamy wciąż inne standardy.
Maeg - 2009-06-01, 23:01
:
Cytat:
Jak ty znajdujesz takie fajne rzeczy?

Blogi plus blip, same do mnie trafiają. ;) Mi zostaje tylko odsiać nieciekawe od ciekawych. ;)

Jeśli ten artykuł z Dziennika był zrobiony jak ten, to tylko pogratulować. :mrgreen:
Romulus - 2009-06-01, 23:49
:
A gdyby Czarzasty napisał w ten sposób o swoim udziale w aferze Rywina i wrabianiu go w nią przez Gazetę Wyborczą, to byłaby fajna historia alternatywna... :mrgreen:

Dziwne, facet robi w branży, gdzie dobre imię to podstawa, tak samo jak reputacja firmy. Dziennik wypuścił szkalujący go rzekomo tekst i nie chciał zamieścić sprostowania... Hmm... Specjalistą od prawa prasowego nie jestem, ale takie rzeczy można na redakcji wymusić, ostatecznie przed sądem. Gdyby ktoś po moim dobrym imieniu pojechał jak po brudnej szmacie to... spędziłbym lata, ale rzuciłbym ich na kolana, gdyby to były kłamstwa. Bo dobre imię to tak naprawdę jedyny kapitał jaki w mojej branży można mieć. Mam nadzieję, że pan Prześluga tak zrobi - zwłaszcza że prowadzi biznes oparty na dobrym imieniu i wizerunku profesjonalistów, a nie firmy która dostaje przetargi od kolegów Janusza... Straszni dwaj męczennicy - szkoda, że za pieniądze podatników. Ale on chyba woli tropić spiski mediów w internecie niż włóczyć się po sądach. I w ten sposób spsieje nam ta prasa do reszty...

Ostatecznie, łatwo można dziennikarzom wykazać, że napisali kłamstwa. Może tak było, nie mnie przesądzać. Ciekawe, czy Janusz będzie konsekwentny i po te 10 milionów od nich pójdzie do sądu. Ale to tłumaczenie Palikota, że kupiec, który nabył od niego jakąś tam firmę, pewnie miał jakiś cel, aby tą nową nazwać inicjałami JP... To traktowanie czytelników poniżej poziomu, jaki ustawia dla swoich Superak, czy Fakt.
Maeg - 2009-06-02, 12:30
:
http://gospodarka.gazeta....oc__Inforu.html

Do widzenia Dzienniku. :mrgreen:

Ten tekst co zalinkowałem, zgadza się z tym co wiem o polskim dziennikarstwie od byłego dziennikarza. To się tyczy i GW, i Dziennika i Rzepy (pewnie i Polski).Nie wierzę w dziennikarstwo śledcze, zapewne jest jakieś w nim ziarnko prawdy ale ciężko będzie je wyłuskać spośród ogólników i tez osób które zleciło Majewskiemu ten tekst. :P
Romulus - 2009-06-02, 15:51
:
Ech... Nie ma się z czego cieszyć...
Bo cóż zostanie? Tylko Gazeta Wyborcza - tak samo bezrefleksyjna jak teraz (dobrze że Michnik już się nie liczy...), z której nie dowiedziałbyś się o ciemnych sprawkach Palikota, aby przywołać ostatni przykład. Z drugiej strony będzie Rzepa - czyli dziennikarze w traumie pourazowej po razach jakie otrzymali od Wyborczej z okazji lustracji, Grossa, itp... Bo "Polska" nie ma żadnego znaczenia. Niczego ważnego po środku. Szczególnie dla kogoś, kto nie będzie chciał się przyłączyć do Rzepy i Wyborczej w ideologicznej wojnie o aborcję "na przykładzie" wykorzystywanej w tym celu kilkunastoletniej dziewczynki. I tak dalej.

Zobaczymy, co się wykluje z fuzji. Ale fakt, że na czele stanie Kobosko, człowiek bez poglądów, który w Newsweeku po Wróblewskim furory nie zrobił - nie wróży dobrze. Ale jeśli ostaną się Michalski, Zaremba, Karnowski - to może będzie co czytać. Jeśli nie - dla mnie to będzie pożegnanie z rynkiem dzienników "papierowych" w Polsce. I oszczędność kilkudziesięciu złotych miesięcznie (41 złotych miesięcznie, na oko). Ale co to za frajda, czytać do śniadania "sieciowe" wydanie...
Tomasz - 2009-06-03, 21:19
:
Ciekawe co z tego połączenia wyjdzie. Z jednej strony będzie mi szkoda "Dziennika" bo to jedyna prasa codzienna którą częściej kupuję. Niby GW i Rzepa czasem mi się trafia ale bardzo nieregularnie.
Ale z drugiej strony połączenie z GP może dać jakiś ciekawy efekt. Zależy czy twór połączony zachowa najciekawsze elementy obu tytułów. Jeśli tak, to może będę nawet częściej kupował.
Jander - 2009-06-15, 20:56
:
Coby jeszcze rozreklamować Forum - w najnowszym tj. 24 numerze Forum jest wywiad z Johnem Crowleyem.
toto - 2009-06-16, 21:18
:
A ciekawy ten wywiad?
dream92 - 2009-07-01, 09:04
:
Kupowałem kiedyś gazety, zależnie od tego, czym się interesowałem. W gimnazjum miałem świra na punkcie piłki nożnej - musiałem wiedzieć o niej wszystko /i wiedziałem/, dlatego "Przegląd Sportowy" kupowałem co najmniej raz na 2 dni. Kiedyś nałogowo czytałem też "Gazetę Wyborczą" i "Słowo Polskie" /Playboy i CKM też się przewijały/. Aktualnie nie kupuję żadnych. Jak chcę informacji zaglądam do neta /mam go w domu dopiero od października/. Gazety i czasopisma to spory wydatek. A ja nie lubię wydawać.
Metzli - 2009-07-21, 22:30
:
Przeglądałam sobie w ostatnią sobotę Wysokie Obcasy (jak zwykle zresztą) i co mnie uderzyło. Reklamy. Nie mówię o stronach, które są nimi wyładowane, ale wklejone już w samy tekście, rozpychające się między poszczególnymi kolumnami. Bardzo to denerwujące...

GW ratują wyłącznie jej dodatki, jak choćby ten w poniedziałek poświęcony Kołakowskiemu. Chociaż raczej nędzny jeśli chodzi o dobór tekstów i ich liczbę, spodziewałam się jednak czegoś lepszego.
Romulus - 2009-07-22, 07:57
:
Ja WO przerzucam już od dawna jednym okiem. Ostatnio podobał mi się tylko wywiad z panią Branicką.

Wszyscy oszczędzają, zacząłem oszczędzać i ja. Głównie czas. Przestałem kupować codzienne wydania gazet (45 minut do przodu codziennie) i skupiłem się na weekendowych wyłącznie. Nadal DZIENNIK jest bezkonkurencyjny jeśli chodzi o ciekawą treść na weekend. W sumie wracam do przeszłości, w trakcie aplikacji gazety czytałem także tylko w weekend. Ale już nie da się inaczej. Brak czasu kończył się ostatnio pobieżnym przejrzeniem zawartości. A tak od dwóch tygodni mam więcej czasu na czytanie książek.
stoniu - 2009-07-30, 11:26
:
W dzisiejszym "Dużym Formacie" Łukasz Orbitowski, swoją "Polską pulpę" poświęca Andrzejowi Pilipiukowi. Celne uwagi czyni, z którymi trudno się nie zgodzić, bo Pilipiuk twórcą "ludowym" jakby nie było, jest. Bardzo mi się spodobało określenie "nakłady grocholowe" :-) .
Romulus - 2009-09-15, 11:49
:
Przerzuciłem dziś nową/starą gazetę a mianowicie skrzyżowanie Dziennika i Gazety Prawnej. Pierwsze skojarzenie - druga Rzeczpospolita: takie same dodatki, jak prawo, ekonomia itp. Specjalistyczna konkurencja? Szkoda że dział opinii jakiś w dzisiejszym numerze niewyraźny. Jednak porzuciłem czytanie codzienne gazet. Zostanę przy weekendowym. Zobaczymy, czy będzie tylko program tv i Magazyn, czy też dorzucą Kulturę.
Tomasz - 2009-09-15, 17:08
:
Ja wczoraj kupiłem, przekartkowałem i odłożyłem. Też mi Rzepą zajechało. Myślałem że skoro wczoraj niby pierwszy numer to będą jakieś fajerwerki ale nic ciekawego nie było. W weekend zerknę.
Beata - 2009-10-02, 11:13
:
Czyżby nadchodził koniec tygodnika "Wprost"?

Dziś na wp.pl znalazłam taki njus . Wygląda na to, że gazeta będzie miała duże kłopoty. Nie wiem, jak to wygląda od strony prawnej - czy ten wyrok amerykańskiego sądu jest obowiązujący u nas? Nawet jeśli nie, to i tak "Wprost" ma zszarganą reputację.
Toudisław - 2009-10-02, 12:07
:
Nie wiem czy ten wyrok można wyegzorcyzmować w Polsce Do tego jest potrzebny wyrok polskiego Sądu. Czemu ani Cimoszewicz tutaj nie złożyła wniosku ? Ja o gazetę na razie był bym spokojny. Ale jeżeli nie mają dowodów na to co napisali to powinni beknąć. W Polsce można się nieco wymigać jak się udowodni Dobrą wole że się zbierało materiały ze jakieś przesłanki były itp. W USA to już niema takiego znaczenia Chyba.
Wulf - 2009-10-02, 12:18
:
Toudisław napisał/a:
Czemu ani Cimoszewicz tutaj nie złożyła wniosku ?
1) Bo jak mieszka w Stanach to pewnie jej się nie chciało tu przyjeżdżać - Tobie by się chciało?
2) Bo polskie sądy orzeczeń w milionach idących w zasadzie nie orzekają, bo zwyczajnie nie ma takich w Polsce uwarunkowań - często na tego typu procesach można więcej stracić niż zyskać. : -)
3) Bo amerykańskie procedury w tej mierze są trochę prostsze - widziałem kiedyś amerykańskie formularze dotyczące pozwu o odszkodowanie (swoją drogą - komiczna treść)... w porównaniu do naszych formularzy miłe, proste i przyjemne. I do zrobienia w zasadzie przez idiotę, byle czytać w miarę potrafił :-D
4) Bo amerykańskie sądy działają ciutek szybciej. U nas najpewniej jeszcze by się to guzdrało gdzieś tam w I instancji ;-)
Toudisław napisał/a:
W USA to już niema takiego znaczenia Chyba.
Ma, wzorzec kontroli materiału prasowego jest nawet podobny do europejskiego (przynajmniej był jeśli chodzi o ujawnianie tajemnicy państwowej - bo z takim się zapoznawałem w ramach studiów - ale w obu wypadkach chodzi o swobodę wypowiedzi prasowej, więc powinny być w miarę podobne). Inna jest po prostu rzetelność mediów. Oceniając wg standardów amerykańskich - wprost pewnie wylądował gdzies za tabloidami :-D
Toudisław - 2009-10-02, 12:23
:
Wulf napisał/a:
Ma, wzorzec kontroli materiału prasowego jest nawet podobny do europejskiego

Tylko, że tam orzekali przysięgli. Ci nie są prawnikami. Mogą mieć takie subtelności gdzieś. I dzieje się to o czym pisałeś. Oceniają miarą USA, Czyli Wprost nie miał by dobrej opinii. Uznano że napisał nieprawdę i tyle

Cytat:
Bo polskie sądy orzeczeń w milionach idących w zasadzie nie orzekają, bo zwyczajnie nie ma takich w Polsce uwarunkowań - często na tego typu procesach można więcej stracić niż zyskać. : -)

One nie występowała o jakąś konkretną sumę. Do tego wyrok w USA może co najwyżej oprawić w ramki bo wprost mieści się w Polsce
Wulf - 2009-10-02, 14:08
:
Toudisław napisał/a:
Tylko, że tam orzekali przysięgli. Ci nie są prawnikami. Mogą mieć takie subtelności gdzieś.
Przysięgli też nie orzekają "tak sobie" ;-) Przysięgli są zawsze przez sędziego dość dogłębnie pouczeni o tym jak wygląda prawo etc i muszą się do tego stosować. Przysięgły co do zasady nie może orzekać "z naruszeniem prawa" (choć sytuacja jury nullification się zdarzają).
Toudisław napisał/a:
Do tego wyrok w USA może co najwyżej oprawić w ramki bo wprost mieści się w Polsce
I co z tego? Jak się uprze to naprawdę da radę ten wyrok w Polsce w części wykonać :-D
Romulus - 2009-10-02, 17:58
:
Wulf napisał/a:
Toudisław napisał/a:
Do tego wyrok w USA może co najwyżej oprawić w ramki bo wprost mieści się w Polsce
I co z tego? Jak się uprze to naprawdę da radę ten wyrok w Polsce w części wykonać :-D

Podejrzewam (bo się nie znam), że na podstawie jakiejś konwencji międzynarodowej można byłoby ten wyrok wykonać w Polsce (czy w k.p.c. nie ma czegoś w tym stylu? - od egzaminu sędziowskiego tam nie zaglądałem :oops: ). Aczkolwiek Amerykanie są tak zajebiści i cywilizowani, że zdarza im się nie ratyfikować takich umów :) Zatem może to wyjść im bokiem.

Inna sprawa, że w USA apelacje cywilne toczą się długo (gdzieś miałem na dysku artykuł z jakiegoś szkolenia na temat postępowania apelacyjnego), więc podejrzewam, że z dobrymi adwokatami ten wyrok może być prawomocny w czasie porównywalnym z polskim postępowaniem :)
Toudisław - 2009-10-02, 18:04
:
Wulf napisał/a:
Przysięgli też nie orzekają "tak sobie" ;-) Przysięgli są zawsze przez sędziego dość dogłębnie pouczeni o tym jak wygląda prawo etc i muszą się do tego stosować. Przysięgły co do zasady nie może orzekać "z naruszeniem prawa" (choć sytuacja jury nullification się zdarzają).

Ależ ja nie twierdzę że niezgodnie z prawem. Raczej chodzi mi o to, że inne standardy mogą spowodować że nie będą skłonni patrzeć przez palce czy ze zrumienieniem. Jeżeli adwokaci powódki dowiodą że Wprost nie napisał prawdy to będzie miał problem. A fakt że starali się napisać pradę może nie być bardzo istotny. Bo zawsze mogli starać się lepiej ? jak ktoś się starał by napisać prawdę i jakie miał ku temu przesłanki jest poniekąd subiektywne.

Wulf napisał/a:
I co z tego? Jak się uprze to naprawdę da radę ten wyrok w Polsce w części wykonać :-D

Romulus napisał/a:
Podejrzewam (bo się nie znam), że na podstawie jakiejś konwencji międzynarodowej można byłoby ten wyrok wykonać w Polsce

Jak ? Tzn jak miało by to wyglądać proceduralne ? wyrok polskiego sadu był by potrzebny ? czy wtedy Wprost mógł by się odwołać do polskiego sądu ?
Tomasz - 2009-10-02, 18:21
:
Toudisław napisał/a:
Jak ? Tzn jak miało by to wyglądać proceduralne ? wyrok polskiego sadu był by potrzebny ? czy wtedy Wprost mógł by się odwołać do polskiego sądu ?


Trzeba by poszperać jak jest z USA. Europejskie wyroki się u nas wykonuje, tak samo jak nasze w całej chyba UE.
Przeprowadza się postępowanie bodajże o nadanie klauzuli wykonalności na zagraniczny tytuł wykonawczy. Sąd dokonuje chyba przełożenia na nasze przepisy, klepie klauzulę i można dawać do komornika.
Toudisław - 2009-10-02, 18:26
:
Tomasz napisał/a:
Przeprowadza się postępowanie bodajże o nadanie klauzuli wykonalności na zagraniczny tytuł wykonawczy. Sąd dokonuje chyba przełożenia na nasze przepisy, klepie klauzulę i można dawać do komornika.

1. ile to trwa.
2. Można zmniejszyć sumę odszkodowania ?
3. Można się w Polsce odwołać ?
Tomasz - 2009-10-02, 19:08
:
Toudi a czy ja jestem baza informacyjna? :)
Mogę poszperać jak mi ktoś za to zapłaci :P daje jakąś książkę i jutro masz całą procedurę wyłożoną :badgrin:
Romulus - 2009-10-02, 19:46
:
Toudisław napisał/a:
Tomasz napisał/a:
Przeprowadza się postępowanie bodajże o nadanie klauzuli wykonalności na zagraniczny tytuł wykonawczy. Sąd dokonuje chyba przełożenia na nasze przepisy, klepie klauzulę i można dawać do komornika.

1. ile to trwa.
2. Można zmniejszyć sumę odszkodowania ?
3. Można się w Polsce odwołać ?

Jeśli to jest własnie tak: tj. nadanie klauzuli wykonalności, to odbywa się to postanowieniem sądu. Dłużnikowi doręcza się to dopiero w trakcie egzekucji. Pewnie zastosowanie mają przepisy o postępowaniu egzekucyjnym, więc mozna wnosić o pozbawienie wykonalności itd.

Nie można chyba zmniejszyć odszkodowania. Na pewno trzeba będzie zapłacić więcej, bo dojdą do tego koszty egzekucji komorniczej (a - podejrzewam - właściwi dla egzekucji komornicy będą nogami przebierać, aby dostać tą sprawę, bo taki tłuściutki mająteczek ma WPROST).

A ile trwa? Któż to może wiedzieć? Jeśli wniosek o nadanie klauzuli wykonalności trafiłby do mojego sądu to po dwóch tygodniach (maksymalnie) byłaby nadana klauzula.

Ale to wszystko patykiem na wodzie na razie pisane, bo opiera się na założeniu, że wyrok sądu USA (prawomocny) nadawałby się do wykonania w Polsce. Trzeba sprawdzić najpierw podstawę prawną. Mógłbym się tego podjąć, ale tak samo jak Tomasz: najpierw z góry butelka dobrego wina //kas Co będę wyręczał strony :) To w końcu postępowanie cywilne, nie? :)
Wulf - 2009-10-02, 21:04
:
Romulus napisał/a:
To w końcu postępowanie cywilne, nie? :)
Jedna Butelka wina? Za szperanie po pierwsze w części międzynarodowej kodeksu postępowania cywilnego, po drugie pewnie w jakimś zakresie w ogóle też w uregulowaniach międzynarodowych (bo czasem są umowy chyba z tego zakresu)... tani jesteś :-D
Toudisław napisał/a:
1. ile to trwa.
Nie da się określić. Może trwać parę miesięcy, a może parę lat. Na razie się w USA musi uprawomocnić, potem dopiero w Polsce ruszy maszynka.
Toudisław napisał/a:
2. Można zmniejszyć sumę odszkodowania ?
A po co? :-D
Toudisław napisał/a:
3. Można się w Polsce odwołać ?
Od amerykańskiego wyroku? Na 90% nie można. Co najwyżej od decyzji polskich sądów w tej sprawie.
Tomasz - 2009-10-02, 22:10
:
Wulf napisał/a:
Jedna Butelka wina? Za szperanie po pierwsze w części międzynarodowej kodeksu postępowania cywilnego, po drugie pewnie w jakimś zakresie w ogóle też w uregulowaniach międzynarodowych (bo czasem są umowy chyba z tego zakresu)... tani jesteś :-D


Romulus napisał: dobrego wina. To zależy co pod tym rozumie. Może to być spokojnie paręset złotych.
Romulus - 2009-10-02, 22:19
:
Powiedzmy: skrzynka Tchergi - aby nie było, że jakieś łapówy biorę. Albo że dzwoni do mnie Rysiek :badgrin:

Podejrzewam, że WPROST się wybroni, przeciągając sprawę na lata. Bo co innego ma robić? Zapłacić? Niektóre tabloidy mają zarezerwowane środki na ewentualne procesy. Może i WPROST też jest w ten sposób "ubezpieczony"?

W dobie kryzysu na rynku prasy nazywanie WPROST tabloidem jest nieporozumieniem. Wszystkie media się tabloidyzują, aby zapewnić sobie masowość, bo inaczej na rynku zostanie tylko "Poradnik Wędkarza" lub tym podobne pisma.

Zresztą (że posmęcę), internet żyje z prasy tradycyjnej, więc ewentualny upadek WPROST podetnie skrzydła wszelkim internetowym serwisom "informacyjnym", które żerują na prasie tradycyjnej.
Wulf - 2009-10-03, 09:27
:
Romulus napisał/a:
Niektóre tabloidy mają zarezerwowane środki na ewentualne procesy. Może i WPROST też jest w ten sposób "ubezpieczony"?
Zważywszy, że już parę procesów i to głośnych przegrali - pewnie tak :-D
Cytat:
Zresztą (że posmęcę), internet żyje z prasy tradycyjnej, więc ewentualny upadek WPROST podetnie skrzydła wszelkim internetowym serwisom "informacyjnym", które żerują na prasie tradycyjnej.
Internet żyje bardziej z gazet, a nie tygodników. Z resztą powiem tak - nic w przyrodzie nie ginie, a przyroda nie lubi pustki. Na miejsce wprost przyjdą następni, a w necie i tak prędzej czy później wszystko wyląduje :-D
Metzli - 2009-10-03, 15:19
:
A Wprost wydał komunikat w tej sprawie.

Klik
Romulus - 2009-10-03, 16:11
:
Czyli można już z pewnością powiedzieć, że powodowie mogą sobie ten wyrok powiesić w ramce w mieszkaniu. Skoro WPROST nie był zawiadomiony o procesie, nie doręczono mu nawet odpisu pozwu, to szanse na uznanie tego wyroku przez polski sąd są minimalne (bo nie wiadomo, w jakim trybie zapadł wyrok w USA - znalazłem na półce książkę o amerykańskim systemie prawnym, muszę przestudiować).
Toudisław - 2009-10-03, 16:22
:
Romulus napisał/a:
(bo nie wiadomo, w jakim trybie zapadł wyrok w USA - znalazłem na półce książkę o amerykańskim systemie prawnym, muszę przestudiować).

Myślę że nawet w USA wyrok będzie można podważyć. To Chyba podstawa, że pozwany ma prawo wiedzieć, że go pozwano. Pewnie może pozew olać ale to już jego problem. Możliwe też, że ten wyrok po prostu nie istnieje.
Romulus - 2009-10-03, 16:48
:
Został wydany w lipcu ponoć, dopiero teraz o tym ogłosili. Ciekawe, dlaczego? Może się uprawomocniał do tego czasu? Ale znowu: bez powiadomienia pozwanego? Jeśli tak, to USA gonią swoimi standardami państwa afrykańskie, gdzie wyroki wydaje szaman po naradzie z duchami :badgrin:
Tomasz - 2009-10-03, 16:54
:
W ogóle jakaś dziwna ta sprawa. Albo nic z tego nie będzie, albo w ogóle to jest kaczka dziennikarska, albo Wprost coś przeoczył (np doręczanie pism do pełnomocnika z tej drugiej sprawy o której piszą, może on im nie przekazał a zostało uznane że mógł reprezentować?)
Wulf - 2009-10-03, 20:05
:
Romku w USA pewnie obowiązek powiadomienia spoczywa na powodzie. A ten może przecież kantować :-D I może na tym się skończyło? :D
Romulus - 2009-10-03, 20:17
:
Wulf napisał/a:
Romku w USA pewnie obowiązek powiadomienia spoczywa na powodzie. A ten może przecież kantować :-D I może na tym się skończyło? :D

Być może.
To taki poplątany system - próbowałem dziś rozgryźć zależności między właściwością sądów federalnych i stanowych, ale mnie to przerosło. Za darmo nie robię. Na koniec wyszło mi tylko, że wyrok powinien zapaść przed sądem federalnym.
Wulf - 2009-10-03, 20:26
:
Nie masz czasem tej knigi w formie e-booka jakiegoś? :-D Albo czegokolwiek internetowego :-D
Romulus - 2009-10-03, 20:29
:
Wulf napisał/a:
Nie masz czasem tej knigi w formie e-booka jakiegoś? :-D Albo czegokolwiek internetowego :-D

Niestety. To wydawnictwo mojego uniwerku TNOiK, Anna M. Ludwikowska "System prawa Stanów Zjednoczonych", Toruń 1999.

A propos: wyrok ten trochę krytycznie ocenił nawet radca prawny Gazety Wyborczej. Piszę "nawet", bo reprezentował on Adama Michnika w kilku procesach z dziennikarzami, którzy nie rozumieli, że z byłym naczelnym można się tylko zgadzać a nie polemizować. I że on nie polemizuje, on pozywa :badgrin:
Wulf - 2009-10-03, 20:34
:
Romulus napisał/a:
A propos: wyrok ten trochę krytycznie ocenił nawet radca prawny Gazety Wyborczej.
Wiesz, bo jak znam życie i amerykańskie sądy, szczególnie niższych rzędów, to uzasadnienie i argumentacja prawna jest na poziomie naszych studentów I roku gdzieś. Swego czasu czytałem bodajże postanowienie sądu nakazujące przedstawienie dowodów i doręczenie pism drugiej stronie. Pisane angielszczyzną "yo man, who's my nigga", na dodatek tą drugą stroną był zatopiony i porzucony statek Titanic :-D (u nas by to poszło pewnie w nieprocesie, w USA widać nie mieli trybu nieprocesowego).

W sumie dopiero wyroki SN USA, albo SN stanowych się dobrze czyta. W SN USA mnie zawsze i tak najbardziej rozbawia, że sędziowie piszą często "120 lat temu, w wyroku w sprawie X v. Y orzekliśmy i teraz podtrzymujemy nasze zdanie" :-D Kapitalna formuła w sumie, a jak sobie wyobrażę takich sędziów 200 letnich to i jakoś większa jest powaga takiego orzeczenia :-D
Romulus - 2010-01-10, 00:02
:
I po WPROST. Skończyła się pewna epoka dla tego tygodnika. A może i dla innych. Nowy właściciel, może nowe plany rozwoju... Cieszy się pewnie konkurencja, że nie ma z kim konkurować. Na placu boju został NEWSWEEK Polska i POLITYKA.

Czytałem kiedyś o planach powstania polskiej wersji albo polskiego odpowiednika New Yorkera. Nie wiem, jak poważne to były zapowiedzi i czy np. nowy właściciel WPROST na to pójdzie. Ale, może byłaby to ciekawa odmiana? Kupiłem ostatnio POLITYKĘ (Newsweeka już dawno nie kupuję) i wiało nudą i drętwotą. Ale był to numer świąteczny - noworoczny, więc skupiali się na ludziach roku 2010. Mimo to, czytanie go było męczące. Może POLITYKA też pójdzie kiedyś w odstawkę.
Maeg - 2010-01-10, 00:22
:
Romulus napisał/a:
Czytałem kiedyś o planach powstania polskiej wersji albo polskiego odpowiednika New Yorkera

Jak bym chętnie zobaczył polską edycje New Yorkera, taką gdzie 75% to były by przedruki z oryginału. //spell To się rozmarzyłem.
Bo w polski odpowiednik nie wierzę, a przynajmniej w jego poziom.

A Wprost całe życie był mi obojętny, więc nawet nie zauważę jego odejścia.

Nie płakałem po Wprost? ;)
Jander - 2010-01-10, 02:36
:
A może Forum? Jakoś w przeciwieństwie do Polityki i Newsweeka nigdy się na nim nie zawiodłem. Ale to wszak same przedruki z prasy zagranicznej.
Jachu - 2010-01-10, 09:21
:
Jander napisał/a:
A może Forum? Jakoś w przeciwieństwie do Polityki i Newsweeka nigdy się na nim nie zawiodłem. Ale to wszak same przedruki z prasy zagranicznej.
Można powiedzieć, że "Forum" lubię i szanuję. Co prawda nie zawsze kupuję (ahh ten brak czasu i pieniędzy), ale zdarza mi się czasami i wtedy czytam niemal od deski do deski. Nigdy też nie zawiodłem się specjalnie nad jakością artykułów, pamiętając jednocześnie, że artykuły są przedrukowywane z gazet prezentujących różne opcje polityczne.
Po raz pierwszy spotkałem się z tym czasopismem bodaj 3 lata temu, kiedy to na tvn24 redaktor naczelny "Forum" był gościem w programie HORYZONT. Tematem rozmów był terroryzm islamski i redaktor na antenie zrobił autoreklamę "Forum" zachwalając, że najbliższy numer będzie poświęcony właśnie sprawom fundamentalizmu i terroryzmu islamskiego. Wówczas byłem na etapie pisania pracy magisterskiej na temat Al-Kaidy, więc czasopismo kupiłem i na artykułach w nim zawartych skorzystałem wymiernie :)
MadMill - 2010-01-10, 09:44
:
Romulus napisał/a:
I po WPROST. Skończyła się pewna epoka dla tego tygodnika.

Oooo, może znowu zacznę go czytać. Pamiętam ża na pierwszym roku czytałem cały, od deski do deski co tydzień. Później zaczęli pisać tam jakieś farmazony i moje zainteresowanie spadło do zera jeśli chodzi o tą gazetę. Kto wie jak będzie teraz.

Przedruki to najfajniejsza sprawa. Takie the best of z danego okresu, i nie ma zbędnych zapychaczy w takim wypadku.
Romulus - 2010-01-10, 10:39
:
Szkoda, że w dobie kryzysu prasy nikt pewnie nie pójdzie na to, żeby choć przedrukowywać "New Yorkera" w polskim przekładzie. Może najbliżej zmiany na taki profil byłby "Przekrój"? Choć pewnie na początku jakaś część inteligenckiego zaplecza czytelniczego byłaby oburzona. Ale przecież NEW YORKER nie wychodzi co tydzień, jak "Przekrój"... Ech, rozmarzyłem się i pewnie przyjdzie mi zadowalać się internetowym czytaniem (chciałem kiedyś nawet zaprenumerować, ale okazało się, że nie mogę - może teraz coś się zmieniło...).

Ja też po WPROST płakać nie będę. Bo jeśli już go czytałem to dla rubryki Mazurka i Zalewskiego :) Ale na studiach czytanie WPROST było nawet trendy. A ja wówczas czytałem zapomniane już pismo Nowe Państwo (wydawane przez Kaczyńskich :P ). Ale miało świetne teksty (znowu: Mazurek i Zalewski) i masa innych konserwatywnych publicystów. Ech, potem to był dwutygodnik, potem się posypało i stał się miesięcznikiem i nawet nie wiem, czy jeszcze ten tytuł funkcjonuje.
MrSpellu - 2010-01-10, 13:32
:
Po Wprost także płakał nie będę, brałem zawsze do pociągu i zawsze do pary z Polityką, którą także ostatnio rzadko czytuję. I jak już, to jak ojciec przytarga do domu (facet czyta ją od powstania pisma). Ostatnie pół roku jestem raczej na bakier z jakąkolwiek prasą, przerzuciłem się na informacje z TV. Makulaturę trzeba składać, segregować i tak ogólnie jest z tym badziewiem trochę roboty :P
Romulus - 2010-10-15, 21:51
:
Przerzuciłem ostatni numer WPROST i był całkiem całkiem. Ale bez rubryki "Z życia koalicji. Z życia opozycji" Mazurka i Zalewskiego to już nie to samo.

Miła niespodzianka: nowy PRZEKRÓJ. Jednak robiony na wzór NEW YORKERA i bardzo mnie to cieszy. Podobieństwo graficzne i - powoli - także w tekstach. Naprawdę mi się spodobało. Choć nie rzuca na kolana, to właśnie przez przyjętą ścieżkę rozwoju. Będę kibicował czytając. Byłoby idealnie, gdyby odświeżony PRZEKRÓJ stał się polskim NEW YORKEREM.
Romulus - 2010-10-26, 17:35
:
Dwa numery potem.
Przekonany jestem do regularnego kupowania PRZEKROJU. Choć to jeszcze nie to, czego bym sobie życzył - to jest na poziomie i z dystansem, który lubię. Trudno go przyporządkować jakiejś opcji. Są dziennikarze (gościnnie) i tacy i tacy. W poprzednim numerze była rozmowa Roberta Mazurka z Czesławem Bieleckim. Cotygodniowe felietony zamieszcza tam Łukasz Orbitowski. Brakuje mi trochę szerszego i głębszego spojrzenia na popkulturę. Ale własnie na to będę czekał.
Metzli - 2010-10-26, 17:40
:
Tak polecasz, a mi Przekrój utkwił mi w pamięci, bo jako jeden z patronów medialnych American Film Festival reklamował się prawie przed każdym filmem. Trzeba będzie zajrzeć do Empiku i zobaczyć czy faktycznie taki dobry.
dworkin - 2010-10-26, 21:56
:
Szczerze mówiąc, po Przekroju nie spodziewałem się już niczego dobrego, szczególnie od kiedy Najsztub zamienił go w kolejną Gazetę Wyborczą. Dalej było trochę lepiej i znowu gorzej, aż w końcu zupełnie straciłem zainteresowanie tym tytułem.

To jednak nie pierwsze pozytywne opinie, które docierają do mnie w tej sprawie Już od jakichś dwóch miesięcy słyszę, że Przekrój faktycznie staje się całkiem zgrabnym przekrojem. No i teraz rzeczywiście ma w zanadrzu prawdziwego mistrza wywiadu (nigdy nie rozumiałem tej rozdmuchanej czci dla Najsztuba).
Romulus - 2010-10-26, 22:29
:
Oj, co do Najsztuba, to się nie zgodzę wcale. Lubiłem jego wywiady, bo drążył i uderzał w rozmówcę z nieoczekiwanych stron. Ale, ostatecznie, mogę bez niego żyć :)
Maeg - 2011-01-27, 19:00
:
Kupiłem dziś sobie Bluszcz, zachęcił mnie do tego wywiad ze Stasiukiem i Folletem, tekst o Murakamim, plus kilka innych. I jestem oczarowany tym miesięcznikiem, ja tu próbuje się doszukiwać w Przekroju jakichś oznak The New Yorkera, a proszę sobie, mamy chyba taki polski TNY, może to nie ten poziom, ale jest sporo publicystyki, jest proza, jest nie tylko o książkach, ale ogólnie o kulturze, ale bez zadęcia. Naprawdę, naprawdę fajny miesięcznik.

A Przekrój jako TNY się imo nie sprawdza, wciąż tam za mało o kulturze, mało recenzji, a prozy (poza dziennikiem Pilcha) chyba wcale. Z tych dumnych zapowiedzi wydawcy imo nic nie wyszło, na tej płaszczyźnie to rozczarowanie. A Bluszcz nie tylko zapowiada się interesująco (w sumie to sama kultura, a kiedyś to był ilustrowany miesięcznik dla kobiet, hłe hłe), ale też makieta jest świetna, Lampa i Nowe Książki do pięt nie dorastają. ;)

Więc Romku jak chcesz polski odpowiednik The New Yorkera, to kupuj Bluszcza. ;)
Romulus - 2011-01-27, 20:46
:
Muszę sprawdzić zatem. Zgadzam się z toba, że "Przekrój" zbyt wolno się w zmienia w New Yorkera. Też brakuje mi więcej recenzji i tekstów o kulturze popularnej, przede wszystkim. Bo tzw. wysoka jest dla mnie za wysoka :)

Ostatnio kupiłem sobie dwa numery "Wprost". Tomasza Lisa już do dawna nie trawię, ale przyznać trzeba, że "Wprost" pod jego rządami jest ciekawszy, niż za poprzedników. Wówczas interesująca była tylko rubryka "Z zycia koalicji - Z zycia opozycji" Mazurka i Zalewskiego. Ale teraz też jest nieźle. I od razu uprzedzam, nie ma wchodzenia w tyłek PO. Kopanie PiS jest merytoryczne. Teksty są fajne, pogłębione, ale nie tak rozsadzające mózg, jak w Polityce, która uśpiłaby dziecko z ADHD. Sporo też jest humoru - kąśliwość Tomasza Sekielskiego jest zabawna. Wywiady Najsztuba - jak zawsze, pierwsza klasa. Choć i tak wart odnotowania jest wywiad Hołdysa z PiSpieszalskim, w którym tej obrońca wolności słowa ( //rzyg ) naprawdę mnie rozbawił swoimi idiotycznymi tekstami. Ale Hołdys był dla niego w porządku.

Linia polityczna tego tygodnika jest łagodnie liberalna (w stylu "Gazety Wyborczej"), ale ja uprzedzony jestem tylko do szmatławców pokroju "Gazety Polskiej", czy innych "Faktów i mitów".
Jander - 2011-02-03, 23:45
:
http://wiadomosci.gazeta....esspubliki.html
Cytat:
W tygodniku znajdą się teksty m.in.: Bronisława Wildsteina, Roberta Mazurka i Igora Zalewskiego, Piotra Semki, Rafała Ziemkiewicza, Michała i Jacka Karnowskich, Piotra Zaremby, Janusza Rolickiego, Igora Janke i innych. Część materiałów redakcyjnych będzie przygotowywana we współpracy z dziennikarzami "Rzeczpospolitej".

Maeg - 2011-02-03, 23:54
:
Cytat:
Bronisława Wildsteina, (...) Piotra Semki, Rafała Ziemkiewicza, Michała i Jacka Karnowskich, Piotra Zaremby, Janusza Rolickiego, Igora Janke i innych.

Znów znaleźli naiwnych, którzy wtopią w ich publicystykę trochę kasy? :roll:

Brakuje tylko Krasowskiego i Michalskiego. :mrgreen:

Edit: A Terlikowski będzie pisał? :badgrin:
Jander - 2011-02-04, 00:42
:
Michalski pisze do KP --_- A Terlikowski jest już chyba "za bardzo", żeby go Rzepa umieszczała.
Maeg - 2011-02-04, 01:11
:
Wiem, że do KP. To był niezły news kiedyś. :mrgreen:

A na poważnie, zobaczymy co im wyjdzie. Na pewno kupię pierwszy numer, dział polityki jednak pominę, jak to robię w innych gazetach. Zobaczymy jak będą się prezentować "ciekawe, pogłębione materiały" w innych działach tygodnika.
Romulus - 2011-02-04, 07:24
:
Maeg napisał/a:
Brakuje tylko Krasowskiego i Michalskiego. :mrgreen:

A nie serio ich brakuje. Reprezentowali konserwatyzm, który nie wywoływał odruchu wymiotnego u mnie. Dziś Krasowski prowadzi wydawnictwo (chyba dobrze idzie, wydają ciekawe książki). A Michalski pojawia się też sporadycznie jako komentator w telewizji i radiu. Szkoda. Im więcej Krasowskiego i Michalskiego tym mniej Wildsteina i Ziemkiewicza.
MrSpellu - 2011-02-04, 09:24
:
Romulus napisał/a:
Ziemkiewicza.

Który, według mojej studentki, jest publicystą lewicowym...
Jander - 2011-02-04, 23:14
:
Polityka na Kindle za 3.99 $ miesięcznie
Szkoda tylko, że nie czytam Polityki. Ale rzecz bardzo cieszy. No i cena o połowę mniejsza niż papierowych wydań.
MrSpellu napisał/a:
Romulus napisał/a:
Ziemkiewicza.

Który, według mojej studentki, jest publicystą lewicowym...

Słyszałeś historię o profesorze, który na hasło "Panie profesorze, nie mówi się Plotyn tylko Platon" rzucił w studentkę doniczką? Ja bym to powtórzył w tym przypadku.
Toudisław - 2011-02-05, 12:28
:
MrSpellu napisał/a:
Który, według mojej studentki, jest publicystą lewicowym...

A może na prawo od niej tylko ściana _?
dworkin - 2011-02-05, 12:46
:
http://www.rp.pl/artykul/...wazam-Rze-.html

Nawet jeśli Lis faktycznie uczynił pustkę dla konserwatywno-liberalnego tygodnika, to zastanawiam się, czy bazujące na "Rzepie" "Uważam Rze" wniesie coś na tyle świeżego, by warto było je kupować.

A jednak reaktywacja rubryki "Z życia koalicji, z życia opozycji" cieszy.
Romulus - 2011-02-05, 13:57
:
O, wyjąłeś mi to spod palców :)
Ciekaw jestem tygodnika i na pewno dam mu szansę. "Wprost", jak pisałem wcześniej, zrobił się "Polityką" w wersji light i wyszło mu to na dobre, moim zdaniem. Ciekawe, czy publicystom "Rzepy" uda się zrobić tygodnik liberalno - konserwatywny (ciekaw: co tam będzie liberalne a co konserwatywne). Choć zgadzam się z Cezarym Michalskim, że po smoleński Ziemkiewicz i po smoleński Wildstein są nieznośnie niestrawni, więc widzę tu zagrożenie, że pogrążą ten tygodnik tekstami, które będą karykaturą ich publicystyki przed smoleńskiej :)
Maeg - 2011-02-07, 15:09
:
Cytacik z Uważam Rze:

"W Top Model dziewczyny marzące o karierach modelek rozbierały się do naga, a kreujący na znawców urody geje mieszali je z błotem"

Spadłem z krzesła i nie mogłem się powstrzymać od śmiechu. To jest ten tygodnik liberalno-konserwatywny? :lol: Poza tym tekst o Wojewódzkim i częściowo Majewskim (pomijam kwestie, że obaj panowie, jakoś nie pasują mi do tematu, na który powinno się poświęcić najdłuższy tekst w dziale kultury) przemienił się w tekst krytykujący TVN. Produkcja celebrytów naprawdę, w moim malutkim rozumku, nie wiąże się kulturą. Albo to ja jestem dziwny...

Ciekawe co jeszcze interesującego się znajdzie?

Ucieszyłem się, że Zaremba będzie w dziale kulturalnym, myślę sobie będzie pisał o tym co ogląda. Początek jego tekstu tylko mnie utwierdza w tym przekonaniu, ale długo moja radość nie trwała. Wykorzystując Boardwalk Empire musiał się "pośmiać" z K. Szczuki. Szkoda, że nie skupił się jednak na serialu, mogło być ciekawiej.

Odpadłem od tekstu na temat sztuki na podstawie dzieł Gombrowicza, tutaj już średnio dało się to czytać. Ocenianie kultury przez pryzmat własnych poglądów politycznych nie jest fajne.

Dział kultury w Uważam Rze sięgnął dna, chyba żaden tygodnik, ani dziennik nie miał tak słabej kultury. A to nie zachęca mnie do zapuszczenia się w innej działy tego pisma.
MrSpellu - 2011-02-07, 15:13
:
Maeg napisał/a:
"W Top Model dziewczyny marzące o karierach modelek rozbierały się do naga, a kreujący na znawców urody geje mieszali je z błotem"

Spadłem z krzesła i nie mogłem się powstrzymać od śmiechu. To jest ten tygodnik liberalno-konserwatywny? Poza tym tekst o Wojewódzkim i częściowo Majewskim (pomijam kwestie, że obaj panowie, jakoś nie pasują mi do tematu, na który powinno się poświęcić najdłuższy tekst w dziale kultury) przemienił się w tekst krytykujący TVN. Produkcja celebrytów naprawdę, w moim malutkim rozumku, nie wiąże się kulturą. Albo to ja jestem dziwny...

Ciekawe co jeszcze interesującego się znajdzie?

Ucieszyłem się, że Zaremba będzie w dziale kulturalnym, myślę sobie będzie pisał o tym co ogląda. Początek jego tekstu tylko mnie utwierdza w tym przekonaniu, ale długo moja radość nie trwała. Wykorzystując Boardwalk Empire musiał się "pośmiać" z K. Szczuki. Szkoda, że nie skupił się jednak na serialu, mogło być ciekawiej.

Odpadłem od tekstu na temat sztuki na podstawie dzieł Gombrowicza, tutaj już średnio dało się to czytać. Ocenianie kultury przez pryzmat własnych poglądów politycznych nie jest fajne.


Aż zerknę. Zaintrygowałeś mnie.
Romulus - 2011-02-07, 17:33
:
Tekst K. Feusette rzeczywiście jest żenujący. Zacznijmy od tego, że zaczął krytykować coś, co niekoniecznie musi się podobać, ale nie jest typowo polską specjalnością.

Nawiązanie do Top Model - głupie. Uwagi o Tyszce, jednym z cenionych fotografów mody w Europie i na świecie - idiotyczne i świadczące o tym, że autor chyba nie wie o kim pisze.

Wojewódzkiego można nie lubić, ale sorry, jego kariera nie zaczęła się w "Idolu". Przedtem był również polsatowski "Gramy" a jeszcze wcześniej miesięcznik muzyczny "Brum" a jeszcze wcześniej festiwal w Jarocinie.

Tekścik Piotra Zaremby niezły. Z K. Szczuki też mozna drwić, choć to Matka Boska feministek :mrgreen: a w tej zapowiedzi "Boardwalk empire" błysnęła NICZYM, tzn. nie miała nic sensownego do powiedzenia więc walnęła jakimś żenującym celebryckim tekstem. Żal słuchać było.

Wildstein - męczy bułę ze Smoleńskiem. Ja jestem już zmęczony, zwłaszcza że to publicystyka, która niczego nie wnosi. A i ja nie wierzę w takie porównania ze sprawą Dreyfussa.

Poza tym, jak na numer pierwszy, za dużo starych tekstów z "Plus Minus". Pewnie z uwagi na start tygodnika. Ale życzę im dobrze, poprzyglądam się jeszcze przez kilka numerów.

Nie zapominajcie, że ten tygodnik startuje pod górę. Mam nadzieję, że im się uda. bo w Polsce w mediach papierowych przeważa jedna opcja polityczna i jest duże niezrównoważenie pod tym względem. Dlatego poważna konserwatywna alternatywa dla "Wprost" i "Polityki" byłaby ok.
Fidel-F2 - 2011-02-07, 22:24
:
Maeg napisał/a:
Produkcja celebrytów naprawdę, w moim malutkim rozumku, nie wiąże się kulturą
:mrgreen: Przecież to sedno kultury
Romulus - 2011-02-07, 22:35
:
Ostatecznie bardziej ciekawią mnie wyczyny Dody niż M. Trelińskiego. Co się będę maskował... A popkultura to popkultura. Wielkie śmieciowisko, na którym lubię ryć. Podczas gdy prawdziwa Kultura chodzi pod frakiem :mrgreen:
Maeg - 2011-02-07, 22:46
:
Osobiście wolałbym poczytać o twórczości McCarthy'ego niż o Wojewódzkim i Majewskim. Smutne to trochę, że teraz kultura kojarzy się z Dodą, Wojewódzkim czy im podobnymi. Wychodzi na to, że lepiej już nie będę się wychylał z tej swojej jaskini. :P A przynajmniej nie w kierunku Uważam Rze, bo szkoda 4 zł w przyszłości na taką kichę.

Romulus napisał/a:
Nie zapominajcie, że ten tygodnik startuje pod górę.

Tym bardziej powinni się zatroszczyć o naprawdę dobry numer, bo tym czymś, co przygotowali na start, to na pewno nie zachęcą.

Inna sprawa, że takie jest założenie, że mają się tutaj pojawiać teksty z Plus Minus, oraz odrzuty z całego "Rz" (Lisicki bodajże stwierdził, że tyle produkują tekstów, że nie wszystkie się łapią i po to im tygodnik). Takie wysypisko dla "Rz".
Romulus - 2011-02-14, 18:21
:
Drugi numer "Uważam Rze" jest ciekawszy od pierwszego. Na pewno wywiad z Martą Kaczyńską odarł mnie ze złudzeń odnośnie jej osoby :) Szczególnie śmiesznie brzmią "nuty spiskowe" związane z powstaniem PJN :) To - w dalszym ciągu - dopuszczanie możliwości zamachu, niedopowiedzenia... Rodzinne...

Fajny tekst Piotra Zaremby o Marku Migalskim.

Rafał Ziemkiewicz powtarza się - pisanie wciąż o salonie, w sytuacji, kiedy Salon ma konkurencję w postaci anty-Salonu, który - w odróżnieniu od Salonu - jest usłużny konkurencyjnej opcji politycznej... No, ale każdy ma swojego bzika.

Krzysztof Feusette chyba także przemyślał to i owo i nie zarzuca już świni, że w chlewie mieszka.

Mazurek i Zalewski, jak zawsze, świetni. Lepiej im wychodzi współpraca, niż osobne pisanie.

Dobry tekst o samokompromitacji Grossa.

Plus kilka mniej wybijających się (in plus i in minus) tekstów - w tym niezłe podsumowanie Arianny Huffington, która zamieniła niezalezność i lewicowość na grube miliony :)
Maeg - 2011-02-15, 02:26
:
Kupiłem, jeszcze raz wydać 2 zł mogę, ale to chyba mój ostatni numer. :P

Romulus napisał/a:
Drugi numer "Uważam Rze" jest ciekawszy od pierwszego. Na pewno wywiad z Martą Kaczyńską odarł mnie ze złudzeń odnośnie jej osoby Szczególnie śmiesznie brzmią "nuty spiskowe" związane z powstaniem PJN To - w dalszym ciągu - dopuszczanie możliwości zamachu, niedopowiedzenia... Rodzinne...

Co nie?

A na poważnie, w normalnym kraju, człowiek poszedłby takie żale wylewać do psychologa, a nie do prasy. Ten wywiad jest straszny, Karnowscy tylko przytakiwali (to znaczy, ani razu jej się nie postawili, nie próbowali w żaden w sposób wejść w rozmowę, tylko podsuwali kolejne tematy, strasznie słabi są z nich dziennikarze).

Ulubiony moment był jak chwaliła ludzi z Gazety Polskiej i Naszego Dziennika. Padłem, po prostu padłem.

A do kultury boję się zaglądać. :P
Romulus - 2011-02-15, 07:38
:
No właśnie! Z tymi dziennikarzami "Gazety Polskiej" i "Naszego Dziennika" rozwaliło mnie na łopatki i ryknąłem śmiechem. Słowo. Bo najwięcej manipulacji odnośnie tej tragedii było w tych pismach :mrgreen: Nawet "Rzepa" kiedyś zrąbała Sakiewicza za wypisywanie bzdur godzących w podstawy rzetelności dziennikarskiej (za co Igorowi Janke zrobiono krwawą łaźnię w internecie). Co najśmieszniejsze, za najbardziej rzetelne odnośnie katastrofy są uznawane artykuły nagradzanych za nie dziennikarzy "Rzepy", więc takie stwierdzenia MK musiały zaboleć redakcję :) Ale, podejrzewam, że MK celowo ich nie wspomniała. Bo ci sami redaktorzy "Rzepy" napisali książkę krytyczną wobec Lecha Kaczyńskiego ("Daleko od Wawelu" wydane przez wydawnictwo Roberta Krasowskiego).

Nie wiem po co ten wywiad. Nie ma w nim nic ciekawego, poza żalami MK, które są przecież zozumiałe, ale... I masz rację. To było raczej wysłuchanie tego, co miała do powiedzenia a nie wywiad. Zero dociekliwości i krytyczności. W sumie to nie zarzut, ale też i nie podnosiło to atrakcyjności tekstu. Co może chyba posłużyć jako przykład tezy, że istnieje w Polsce Salon i Anty-Salon i obydwa są siebie warte, niezależnie od tego, jak bardzo Ziemkiewicz się napnie w powtarzaniu samego siebie.

A do działu kulturalnego rzeczywiście nie ma co zaglądać :) I to się chyba nie zmieni, bo tygodnik ten idzie tropem "Wprost".

Ja im dam jeszcze szansę. Choć kiedy skończy się promocyjna cena, to zanim kupię, najpierw przejrzę - tak, jak teraz robię z "Wprost", "Przekrojem" i "Polityką".
Romulus - 2011-02-21, 14:45
:
Ałcik, dostało się prawicowym chłopakom za ich ślepe ujadanie anty-salonowe http://www.tokfm.pl/Tokfm...obchodzi__.html
MrSpellu - 2011-02-21, 14:51
:
"Obesrane pudelki..." - podoba mi się //spell
dworkin - 2011-02-26, 14:10
:
Romulus napisał/a:
Ałcik, dostało się prawicowym chłopakom za ich ślepe ujadanie anty-salonowe http://www.tokfm.pl/Tokfm...obchodzi__.html

Tak brzmi odpowiedź Ziemkiewicza: http://blog.rp.pl/ziemkie...dzilem-holdysa/
MrSpellu - 2011-02-26, 14:21
:
RAZ napisał/a:
Przepraszam, że cytuję dosłownie, ale przecież nie będę kropkował wybitnego intelektualisty.

Mistrzowskie :mrgreen:
Romulus - 2011-06-16, 17:56
:
Ktoś czytał nowe pismo o książkach wydawane przez Agorę? Fajne to? Nadęte i na temat tzw. literatury wysokiej (nie czytywalnej0? Czy też nie gardzą literaturą popularną?
Urshana - 2011-06-16, 19:45
:
O, dołączam się do pytania Romulusa, bo miałam poszukać i zapomniałam zupełnie. Tak to jest jak człowiek czeka za krótko na autobus i nie zdąży zrobić prasówki w kiosku. Jakieś wieści?
ASX76 - 2011-06-16, 20:00
:
Urshana napisał/a:
O, dołączam się do pytania Romulusa, bo miałam poszukać i zapomniałam zupełnie. Tak to jest jak człowiek czeka za krótko na autobus i nie zdąży zrobić prasówki w kiosku. Jakieś wieści?


http://wyborcza.pl/1,1154..._.html#zawadzki
Romulus - 2011-06-16, 22:26
:
Spróbuję, co mi szkodzi. Olga Tokarczuk nie zepsuje mi chyba wrażenia z lektury. Jakoś zdzierżę te jej smęty, których się nie da - na ogół - czytać.
stian - 2011-06-17, 00:32
:
Raczej nadete i widac ze to Koszerna wydaje i bedzie to zoreintowane na ideologizowanie michnikowszczyzny, wiec ksiazki beda dobrane starannie. Ale warto kupic, sa tez dobre rzeczy - jak zawsze swietny Varga o Houellebecqu, niezle opisy ksiazek ktore czyta caly swiat, ladne pojechanie po grafomanie Wisniewskim, nowy Roth fajnie zrecenzowany, doskonaly Szczygiel o Kafce. Ale szalu nie ma, raz na kwartal mozna to kupic.
Urshana - 2011-06-17, 15:23
:
A ja już kupiłam i przeczytałam artykuł o lekturach Janusza Rudnickiego, który wprawdzie nazywa mnie półidiotą uczącym idiotów, ale i tak mnie bardzo rozbawił. Ponadto jest o serialu "Mad Men", Zadie Smith. I co mnie ujęło, nie ograniczają się do literatury pięknej, bo sporo jest o biografiach, albumach o sztuce, esejach itp. Mnie akurat przekonują takie nazwiska jak Tokarczuk czy Szczygieł jako autorzy tekstów. I jest też o literaturze popularnej, na przykład o kryminałach. Będę więc powoli sobie czytać i zapewne kupować. Nie czuję wielkiej niechęci do Wybiórczej, lubię jej kilku dziennikarzy.
Romulus - 2011-06-17, 18:52
:
Też kupiłem, na razie przejrzałem, przeczytałem pierwszy tekst (bo czytam od deski do deski a nie na wyrywki). Może być to fajny miesięcznik. Podejrzewam, że artykuł o "Mad Men" mnie wkurzy, bo "czuję" w nim rękę pożytecznego idioty political correctness. Ale może się mylę, nie skreślam, póki nie przeczytam. Mam ochotę, żeby mnie ktoś wyprowadził z równowagi :) Z żoną nie zaczynam, więc może uda się autorowi jeśli zaatakuje z ideologicznych pozycji mój ukochany serial.