Zaginiona Biblioteka

Społeczeństwo - Lanserka

Romulus - 2009-04-22, 09:05
: Temat postu: Lanserka
Dziennik z 22 kwietnia 2009 r. napisał/a:
Pierwsza w Polsce kawiarnia Starbucks została otwarta dwa tygodnie temu, a już dorobiła się miana kultowej. Warszawski lokal jest od rana do wieczora oblężony przez młodych ludzi. "Tu wypada się pokazać. Do Starbucksa chodzi się na lans" - twierdzą zgodnie klienci i pracownicy.

Młodzi Polacy, tak jak wcześniej ich rówieśnicy na całym świecie, błyskawicznie uwierzyli w lansowane przez właścicieli międzynarodowej sieci kawiarni hasło, że Starbucks to nie tylko kawa, ale przede wszystkim styl życia. Stąd tłumy. Przed wykładami przychodzą studenci, wczesnym popołudniem zjawiają się gimnazjaliści, nieco później uczniowie szkół średnich, i znowu studenci.

17-letniej Agacie, uczennicy Szkoły Amerykańskiej w podwarszawskim Konstancinie, Starbucks kojarzy się z młodą kobietą biegnącą do pracy z białym kubkiem w ręku. ”To symbol Zachodu. Moi koledzy ze szkoły nie mogli się doczekać, kiedy w końcu będzie taka kawiarnia w Polsce” - mówi.

Maciej i Martyna, studenci japonistyki na UW, specjalnie opuścili zajęcia, żeby przyjść na inaugurację. Oboje bywali w sieciowej kawiarni za granicą. ”Starbucks to styl życia, tu przychodzą ludzie wyluzowani, ale jednocześnie dobrze sytuowani, kosmopolici” - mówi Maciek. ”Słucham japońskiej muzyki i wszyscy moi idole piszą na blogach, że piją kawę od Starbucksa” - dodaje Martyna.

Uczniowie i studenci znają kawiarnię z kultowych dla ich pokolenia seriali i filmów amerykańskich: ”Seks w wielkim mieście”, ”Przyjaciele” czy ”Diabeł ubiera się u Prady”. ”Oglądałam je wszystkie i oczywiście zawsze kubek z logo przyciągał moją uwagę” - przyznaje licealistka Iwona, która w Starbucksie umawia się z przyjaciółkami.

Oblężenie kawiarni przypomina gigantyczne kolejki w pierwszych w Polsce McDonaldach, jednak młodzież przesiadująca na Nowym Świecie krzywi się na takie porównanie. ”McDonald’s jest dla mas. Starbucks - dla wyższych sfer” - przekonuje Agata, 23-letnia studentka z UW.

15-letnia Karolina, uczennica społecznego gimnazjum na Raszyńskiej, jest na Nowym Świecie już po raz czwarty. ”Tu gromadzi się śmietanka towarzyska. Chłopak z mojej szkoły specjalnie wstał godzinę wcześniej, by przed lekcjami kupić kawę i potem polansować się na korytarzu z kubkiem w ręku” - opowiada.

Słowo ”lans” jest odmieniane w Starbucksie przez wszystkie przypadki. Jak twierdzi jedna z kelnerek, najchętniej używają go najmłodsi klienci: gimnazjaliści i licealiści. ”Przychodzą całymi klasami, rozsiadają się i bacznie obserwują innych. Mama opowiadała mi, że w czasach PRL uczniowie zamawiali jedną colę i pięć szklanek. Teraz nie ma o tym mowy. Tu przychodzi się po to, by się pokazać, więc trzeba mieć pieniądze na dużą kawę” - tłumaczy dziewczyna. Nie poda nazwiska, bo ma zakaz wypowiadania się na temat firmy.

Chętniej wypowiada się za to Alina Tyszkiewicz, która wprowadzała Starbucksa do Polski.
”Jesteśmy zachwyceni tym, że takie tłumy odwiedzają nasze kawiarnie w Warszawie i we Wrocławiu, gdzie działa druga. Nasza marka jest bardzo trendy, jest znana z filmów i młodzi ludzie chcą się z nią identyfikować, bo jest kojarzona nie tylko z wysokiej jakości napojami, ale także specyficzną, przyjazną atmosferą. To wszystko przyciąga do nas klientów” - tłumaczy.

Zdaniem prof. Tomasza Szlendaka, socjologa młodzieży, Starbucks stał się w Polsce symbolem dóbr konsumpcyjnych. ”Kubek z tej kawiarni kojarzy się z zabieganym mieszkańcem miasta. A przecież jak zabiegany, to i zamożny. Starbucks wyznacza więc przynależność do wyższej warstwy społecznej” - tłumaczy.

Nieco inaczej widzi to 20-letni Tomasz, student zarządzania. ”To symboliczny koniec z mitem polskiego zaścianka. Już nie musimy wyjeżdżać za granicę, by coś osiągnąć czy napić się kawy. Teraz mamy równe szanse” - cieszy się.

O co tu kruszyć kopie? Myślałem, szczerze mówiąc, że lansowanie się poprzez picie kawy ze Starbucksa było modne w pierwszej połowie lat 90-tych, no dobra - przez całe lata 90-te. Naomi Klein w "No Logo" o modzie na Starbucks pisała, zdaje się (w innym kontekście niż lanserka).
Czy wydaje mi się, że jesteśmy mimo to zaściankiem, skoro podniecamy się wielkim kubasem z kawą i to tylko dla tego, że ma wybite logo sieciowej "restauracji"? Wypowiedź tego biedactwa pod koniec tekstu zabiła moją wiarę w człowieka na koniec :badgrin:

Czym można się teraz dobrze podlansować? Na studiach? W szkole?

W pracy - co zauważam - modne jest lansowanie się na gadżety. Kto ma lepszy telefon, ale przede wszystkim kto ma fajniejszą bryczkę. Mój gejowaty kumpel ocenia facetów po m. in. torbie, którą noszą (w jego rankingu atrakcyjności jestem dwa sezony do tyłu pod tym względem). Ale to takie mało wybijające ponad przeciętność detale. Może zatem z wiekiem lanserka traci rację bytu? Z drugiej strony u facetów to ma inne podłoże: pojedynek na gadżety to tradycyjna walka o przywództwo w stadzie, czyli - kto ma dłuższego penisa. Mężczyźni w geny mają wpisaną "lanserkę" i nie przechodzi to z wiekiem chyba.

Zatem, czy lanserka to objaw charakterystyczny dla danego wieku? I czym, do diabła, teraz można się lansować? Starbucksem?
Jaskier - 2009-04-22, 10:58
:
Moim skromnym zdaniem, najlepszym sposobem na lans, jest swój własny indywidualnie wypracowany styl.
Jakoś nigdy zabiegani ludzie biznesu nie wzbudzali u mnie podziwu, czy czegoś podobnego.
Wręcz przeciwnie, odnoszę wrażenie że są zaślepieni przez swój lans, często zapominając o podstawowych wartościach życiowych.
Ja rozumiem że niektórzy potrzebują mody do egzystencji, ale żeby aż do tego stopnia?
Nigdy nie stosowałem i nie stosuje segregacji na podstawie modnego materialnego dorobku, szczerze współczuje tym którzy w taki sposób oceniają innych.

Romulus napisał/a:
I czym, do diabła, teraz można się lansować? Starbucksem?


No naturalnie po lekturze tego tekstu widać, że jednak można lansować się kubkiem z kawą.
Powstaje pytanie czy jest to dobry, a nie raczej tandetny sposób.
Przecietny gimnazjalista jest przecie człowiekiem mocno zabieganym, potrzebującym hektolitry kawy do funkcjonowania.

Po przeczytaniu ostatniego zdania stwierdzam że ów Tomasz, żyje raczej w swoim wyimaginowanym światku do którego nie raczy wpuszczać nikogo.
Niech tak zostanie. :mrgreen:
Dhuaine - 2009-04-22, 11:06
:
Przecież to kretynizm w czystej postaci. Jak można się lansować czymś, co posiadają lub mogą dostać wszyscy? Czy postawią selektorów przed tym Starbucksem?
Swoją drogą nie rozumiem, co takiego specjalnego jest w Starbucksie. Byłam w nim w Anglii i nie pamiętam z niego za wiele. Ot, wzięłam kawę, wypiłam, wyszłam. (Choć faktycznie pamiętam, że na jakimś obozie językowym ludzie się strasznie tym Starbucksem podniecali.)

Równie dobrze można biegać z kubkiem z Coffeeheaven. Sama sytuacja zaś jako żywo przypomina mi torebki empika. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy przyjemnie było się pokazać z foliówką empika. A teraz co? Połowa miasta z nimi chodzi.
Jander - 2009-04-22, 12:50
:
Dhuaine napisał/a:
Przecież to kretynizm w czystej postaci. Jak można się lansować czymś, co posiadają lub mogą dostać wszyscy? Czy postawią selektorów przed tym Starbucksem?

Problem w tym, że nie wszyscy mogą - kawa w Starbucksie nie jest tania. Stąd ci licealiści i gimnazjaliści pewnie mają wypchane przez rodziców kieszenie.
Dhuaine napisał/a:

Równie dobrze można biegać z kubkiem z Coffeeheaven.

O właśnie, widziałem niedawno gościa z kubkiem CH, choć CH było dosyć daleko. Poza tym z ubiorem wyglądał na metro i dopiero teraz rozumiem, że chodziło najwidoczniej o lans, a nie o zbyt gorącą kawę. ;)
A Starbucka mam dosłownie za oknem, wypadałoby się polansować w takim razie. :mrgreen:
Romulus - 2009-04-22, 12:53
:
Torebka z Empiku? Teraz z takim plastikiem to lans jest z góry skazany na porażkę. Jedyny plastkik jaki może kogoś podniecić to plastikowa karta American Express lub Visa :badgrin:

Pomijając oczywistą przesadę prasową, to jednak żałosne: lans z kubasem kawy... To jest dopiero zaścian. Zwłaszcza, że jak słusznie zauważyła Dhuaine, coś co może mieć każdy, to już żaden lans. Choć pewnie dla gimnazjalisty albo licealisty - z natury rzeczy dysponującym ograniczonym znacznie "budżetem", kupno kubasa z kawą w Starbucks może być oznaką jakiegoś towarzyskiego prestiżu. Ale lans oznacza przecież szerzenie, popularyzowanie jakiejś mody. A nie popisywanie się kasą. Czyli potrzebne chyba jest także nastawienie psychiczne lansera, jego gust, umiejętność kreowania (?) trendu.

Dobry lansik można jeszcze odstawić chyba "na IPhone". Zwłaszcza że w Polsce do korzystania z połowy jego funkcji trzeba jeszcze ekstra zapłacić i to nie grosze, bynajmniej. To już czyni go towarem w miarę ekskluzywnym, zwłaszcza kiedy wyjmujesz go z kieszeni i pokazujesz znajomym działanie właśnie tych ekstra płatnych funkcji.
Dhuaine - 2009-04-22, 13:35
:
Jander napisał/a:
kawa w Starbucksie nie jest tania

Tak z ciekawości, ile kosztuje? O.o

Mam wrażenie, że połowa obecnych lanserów nie ma w ogóle gustu i po prostu naśladuje to, co robi reszta. Małpa widzi, małpa robi.

Romulus napisał/a:
Dobry lansik można jeszcze odstawić chyba "na IPhone".

Taki lans to rozumiem ;) Zwłaszcza że iphone jest w warunkach polskich kompletnie nieprzydatny. Połowa rzeczy u nas nie działa. Zawsze uważałam go za stratę pieniędzy.
U nas na studiach, jeśli widać już jakiś solidny lans, to właśnie na telefony komórkowe. Połowa ludzi ma już ekrany dotykowe.
MrSpellu - 2009-04-22, 15:32
:
Dhuaine napisał/a:
Tak z ciekawości, ile kosztuje? O.o
Coś koło dychy chyba. Ja się lansuje w niedzielne popołudnia w jednej z krakowskich kawiarni :DD Kupuję kawę i gin z tonikiem jednocześnie. Ale zaraz, to nie lans. To nałóg --_-

Dhuaine napisał/a:
U nas na studiach, jeśli widać już jakiś solidny lans, to właśnie na telefony komórkowe. Połowa ludzi ma już ekrany dotykowe.

Na mojej zaściankowej uczelni nie zauważyłem tego fenomenu. Ludzie (mój rocznik, przynajmniej spora część) lansują się po teatrach, kinach, wystawach dzieł sztuki, koncertach i innych takich pr0 imprezach :) Ale jakoś jeszcze nie miałem okazji zmacać komuś ekranu dotykowego.

Ciekawym zjawiskiem jest lans ale w stronę retro. Bycie atechnologicznym, celowo niemodnym. I nie chodzi tylko o ubiór ale też o 'nowinki' technologiczne. Jakby na to nie patrzeć to też jest świadoma strategia kreacji wizerunku. Czasem spotykam ludzi, którzy z założenia nie noszą przy sobie komórki i kit z tym gdyby po prostu nie mieli. Oni podkreślają ów fakt, że telefonu nie noszą ze sobą lub nawet takowego nie posiadają. To już jest kreacja.
Dhuaine - 2009-04-22, 20:47
:
Spellsinger napisał/a:
Coś koło dychy chyba.

To tak samo jak w coffeeheaven. Czemu CH jest gorsze od Starbucksa? Zbyt dużo ich w Polsce? XD

Odnośnie atechnologiczności... Jakiś czas temu czytałam artykuł o ludziach, którzy celowo wywalają telewizory z domów. To podobno już jakaś moda. W niektórych kręgach wstyd się przyznać do oglądania telewizji, bardzo mile widziane zaś jest stwierdzenie, że pudła się w ogóle nie posiada.
Artykuł mocno mnie zdziwił, i to negatywnie. Sama nie mam telewizora od czterech lat, od kiedy poszłam na studia. Powód: nigdy z niego za dużo nie korzystałam i nie za bardzo jest na niego miejsce. Ot, samo tak wyszło. Gdyby jednak ktoś odstąpił mi telewizor, nie odmówiłabym - sprzęt jak każdy inny, zawsze może się przydać.
Osobiście uważam celowe rezygnowanie z technologii, która bynajmniej nowa nie jest (telewizor, komórka, komputer), za idiotyczny rodzaj lansu -.- Jakby ludzie szukali na gwałt czegoś, czego nikt inny jeszcze nie wymyślił.
Carmilla - 2009-04-22, 23:07
:
Dhuaine napisał/a:
Czemu CH jest gorsze od Starbucksa?

bo CH jest już od paru lat :mrgreen: Ktoś może wie, czy w Starbucksie kawę podają w filiżankach czy tylko w tekturowych kubeczkach? Bo do CH nie chodziłam przez parę lat od kiedy mi espresso w tekturowym kubeczku podali (latte, kawe mrożoną etc. to jeszcze w tekturce czy plastiku zdzierżę, espresso - niekoniecznie). Teraz w jednym CH podają w filiżankach i tam bywam najchętniej (czyt. najchętniej ze wszystkich CH, a nie jest to jedyna kawiarnia w jakiej bywam).

Ja się lansuję na bywanie w miejscach w których nikt z mojego otoczenia nie bywa. Bo jakoś jak widzę na restauracji: najbardziej ekskluzywna restauracja we Wroc. to z góry nie mam ochoty tam wchodzić.
Co do telewizorów: niektórzy się lansują największym możliwym ekranem, bez względu na wielkość pomieszczenia, w którym ów jest, a inni zupełnym brakiem.
Vetuf - 2009-05-03, 21:50
:
kurczę, a tak zawsze lubiłem Starbucksa... :(
w Sopocie otwierają chyba za kilka miesięcy, mam nadzieję, że nie będzie tego samego, co w Warszawie i Wrocławiu.
Carmilla - 2009-05-04, 08:16
:
w sobotę przechodziłam koło Starbucksa we Wroc. i jakoś szczególnych tłumów nie zauważyłam... może w któryś dzień po robocie przejdę się tam, zobaczyć czy chociaż dobrą kawę mają. Bo w sobotę byłam właśnie akurat po kawie, więc od razu na drugą jakoś tak nie bardzo mi się chciało. Ale jeszcze się tam przejdę, polansuję się :mrgreen:
Tanit - 2009-05-04, 18:51
:
gdybym miała go pod ręka to też bym się lansowała XD

A generalnie to lansować się będę na festiwalu filmowym w Kazimierzu na początku sierpnia. oj będzie lansik - lansik xD
BitterSweet - 2009-05-04, 20:14
:
Pamiętam jak się lansowałam będąc w Canterbury i robiłam sobie zdjęcia w Starbucksie, kiedy u nas w Polsce jeszcze go nie było. ;)
Rozumiem sytuację, bo nastolatki, to nastolatki, przynależność do grupy, poszukiwanie tożsamości, próbowanie świata, chęć zrobienia wrażenia itd. Dla mnie norma. Natomiast osoby w wieku 25+ i lanserka to już niesmak.
Tanit - 2009-05-04, 20:26
:
25+ to juz jest styling & design a nie lanserka XD
Carmilla - 2009-05-04, 20:37
:
ponieważ za leniwam na stajling i dizajn a forsę wole wydawac na książki, to jednak, mimo wieku polansuję się wśród młodzieży :mrgreen:
Właśnie: będę się lansować z książką, jakiej prawie nikt nie ma w kawiarni do jakiej chodzą wszyscy, co chcą być trędi :D
Jander - 2009-05-04, 20:39
:
Carmilla napisał/a:
Właśnie: będę się lansować z książką, jakiej prawie nikt nie ma w kawiarni do jakiej chodzą wszyscy, co chcą być trędi :D

Ze znajomymi planujemy wyskoczyć do Starbucksa z Ulissesem i netbookiem. I z jedną kawą na dwa kubki, bo nas nie stać. ;)
Maeg - 2009-05-04, 20:46
:
A właśnie jak tam ceny w Starbucksie? Bo ja miałem plan dziś się polansować ale, że nie był mi po drodze to nie chciało mi się specjalnie po to zbaczać z kursu. Padło na Coffeeheaven. ;)
Carmilla - 2009-05-04, 20:58
:
Ja do kawiarni chodzę sama. Znaczy przy stoliku jest nas troje: kawa+ciastko, książka/gazeta i ja :)

O ile zdołałam się zorientować ceny z Starbucks porównywalne do cen z CH. A ja nim dojrzałam Starbucksa zatrzymałam się w kawiarni, której nazwy nie pamiętam, gdzie za podwójne espresso dałam 13 zeta. Owszem, smaczne było i w ślicznej filiżance, ale tak jakoś ździebko rozlane. Przy capuccino to jeszcze rozumiem ale przy kawie, która jest lana do wysokości 2/3 filiżanki to rozlać ją to jednak przesada. A to kelnerka rozlała, nie ja ;-)
Kamila - 2009-05-04, 21:03
:
Lans Starbucksem? Wow... To chyba świadczy o tym, że jakieś kompleksy narodowe mamy w stosunku do "hamerykańskich" marek albo ich stylu życia...
Owszem, w tych wszystkich filmach non stop się przewijają kubki ze Starbucks, ale to chyba raczej dlatego, że oni mają wpisane w kulturę jedzenie i picie w MacDonalds, Starbucks czy Tim Hortons'ie. Na ulicach co kawałek tam stoi któryś z tych lokali. I Amerykanie czy Kanadyjczycy nie wyobrażają sobie dnia bez kubka kawy z któregoś z tych miejsc. Koniecznie na wynos ;-)
Romulus - 2009-05-04, 22:32
:
Tanit napisał/a:
25+ to juz jest styling & design a nie lanserka XD

Oł jeee... Dobrze prawisz... Ostatnio zmieniałem sobie torbę. W sklepie, przed kupnem, zrobiłem fotkę i wysłałem do mojego udomowionego geja, aby ocenił - czy to obciach z czymś takim chodzić po ulicach (zdanie żony to jednak nie to samo :) ). Uspokojony odpowiedzią kupiłem... :mrgreen: Czy to już styling? Gdyby odpowiedź była negatywna to pewnie nie kupiłbym - ten cieć by mnie zmiażdżył przy następnym spotkaniu. Szkoda że nie jest stylistą tylko prawnikiem. :mrgreen:
Retiarius - 2009-06-05, 18:11
:
Cejrowski się lansuje z yerba mate.

Podobno w latach 80-tych lans na reklamówkę np z reklamą papierosów był częstym zjawiskiem.
makatka - 2009-06-06, 03:01
:
Z opowieści znajomych: do starbucksa przychodzą Stwory, które można poobserwować i się z nich ponabijać.

Z doświadczeń "okołorodzinnych": 18 letnia siostra jest zachwycona "bo w Stanach widziałam tam gwaizdy to i pewnie u nas tez bywają"

Z moich doświadczeń: Okolice Starego robią się miejscem lansu i faktycznie spotyka się tam Stwory.
Ł - 2009-06-06, 10:51
:
Przechodze codziennie obok, nigdy nie zajrzałem.

makatka napisał/a:

Z moich doświadczeń: Okolice Starego robią się miejscem lansu i faktycznie spotyka się tam Stwory.

Pewnie mam krótsze doświadczenie ale dla mnie odkąd pamiętam to była mekka lansu, ten trójkąt bermudzki stare miasto-chmielna-rotunda (wraz z patelnią, lol niedawno się dowiedziałem że teraz młodzi tak to nazywają //osochozi ).
Regissa - 2009-06-06, 15:15
:
Rany, a bez lansu już się nie da? o_O Tak sobie myślę, że teraz to chyba największym "lansem" jest bycie sobą. Nie bycie modnym czy antymodnym, ale po prostu sobą. Noszę sztruksową marynarkę, bo lubię, a nie dlatego, że nikt inny tego nie robi albo że nosi ją któraś z gwiazd... Osobiście bardzo lubię Coffeheaven dlatego, że jest to jedyna znana mi w Krakowie kawiarnia czynna od 7.30 i podająca kawę jak lubię: w bardzo dużym kubku. Fakt, nie lubię chodzić tam, gdzie wszyscy, albo na to, co wszyscy, albo czytać to, co wszyscy. Ale dlatego, że nie mam zaufania do "gustu zbiorowego", a nie dlatego, że lansuję się na oryginała...

Dziwny jest ten świat... Albo ja strasznie szybko się starzeję :-PP
MrSpellu - 2009-06-06, 15:26
:
Regissa napisał/a:
Albo ja strasznie szybko się starzeję

Jakoś nie odniosłem takiego wrażenia :P

Bycie sobą jako lans owszem. Pod warunkiem, że się to na każdym kroku podkreśla. Wtedy to jest granie samego siebie, a nie bycie sobą. Różnica jest subtelna ale zawsze widoczna. A kawę to ja lubię w McDonaldzie, nie wiem co tam do niej dodają ale skubana bardzo mi smakuje :)
Carmilla - 2009-06-18, 08:23
:
no i wczoraj byłam w końcu w Starbucks. I nie wiem, czy ta kawiarnia czasy świetności ma już za sobą i jest już jakie inne miejsce do lansowania się czy też we Wroc. nigdy nie była miejscem lansu, bo ludzi tam niewiele. W CH zazwyczaj jest więcej... dużo więcej. i jednak w CH bardziej mi się podoba. Chociaż pewnie gdyby to Starbucks był na Świdnickiej a CH tylko na Grunwalidzkim to do Starbucksa bym chodziła. Albo do zupełnie innej kawiarni znajdującej się na drodze ode mnie z pracy do miejsca zamieszkania.
Toudisław - 2009-06-18, 18:11
:
Niech mi ktoś wytłumaczy jak można się chwalić kubkiem od kawy O.o to nie angolia żeby woreczek ryżu był lansem ....

i co takiego jest w tej knajpie ?

no ja nawet kawy nie pije
Romulus - 2009-06-18, 23:12
:
Ja też to paskudztwo (kawę) omijam z daleka :) Ale spójrz sobie na filmy: aktorzy (czy też postaci, które odtwarzają) pomykają sobie z kubasami z logo Starbucksa i wyglądają przy tym pretty cool I niektórzy się na to łapią nie zdając sobie sprawy, albo olewając, że ta lanserka to efekt przemyślanej kampanii marketingowej. Nic szczerego, nic co by cię wyróżniało z tłumu. I szpanujesz kubasem z kawą tym, których nie stać na ciągłe przesiadywanie w tym miejscu. Albo umacniasz swoją pozycję wśród tych, którzy są tobie podobni.

Z wiekiem niby się z tego wyrasta, ale chyba tylko pozornie. Bo marketing przecież wychowuje sobie ofiary od szkoły aż po grób. Mój kolega, kiedy szedł na bal sylwestrowy nie omieszkał pochwalić się głośno, że ma na sobie 4 tysiące złotych. Zbladłem (w przenośni) w mojej koszulinie z Sunset Suits za niecałe 200 zł (które przepłakałem, że nie mogę wydać na coś pożyteczniejszego, niż nadanie sobie eleganckiego - powiedzmy - sznytu).

Wyróżnić się z tłumu, zwrócić na siebie uwagę, zaimponować. Ale kiedy wszyscy walą kawsko z tych samych kubasów to już nie jest cool. Czy dziś może szpanować żarcie z MacDonald's?
MrSpellu - 2009-06-19, 00:27
:
Romulus napisał/a:
Ja też to paskudztwo (kawę) omijam z daleka

Dzień bez kawy dniem straconym :mrgreen:

Romulus napisał/a:
Ale spójrz sobie na filmy: aktorzy (czy też postaci, które odtwarzają) pomykają sobie z kubasami z logo Starbucksa i wyglądają przy tym pretty cool I niektórzy się na to łapią nie zdając sobie sprawy, albo olewając, że ta lanserka to efekt przemyślanej kampanii marketingowej

Pretty cool był dialog Julesa z Vincentem o frytkach w europejskim Mc'Donaldzie :mrgreen:
Ale w zasadzie masz racje. Wszystko to tylko gra marketingowa, a różne łosie superktosie się na to łapią. Całkiem często.

Romulus napisał/a:
Mój kolega, kiedy szedł na bal sylwestrowy nie omieszkał pochwalić się głośno, że ma na sobie 4 tysiące złotych

Wiesz, na studniówce miałem garniak za cztery stówy, a na ślub brata sprawiono mi gajer za dwa tysiaki (w końcu byłem świadkiem). Zgadnij w którym wyglądałem lepiej :)

EDIT: Podpowiem, że nie w ślubnym XD
Carmilla - 2009-06-19, 09:16
:
Spellsinger napisał/a:

Romulus napisał/a:
Ja też to paskudztwo (kawę) omijam z daleka


Dzień bez kawy dniem straconym

z tym to się zgadzam. też nie potrafię żyć bez kawy. Tylko czegoś takiego jak chodzenie z kubkiem kawy to ja nie rozumiem - albo piję kawę w pracy, albo w domu, albo najchętniej - w kawiarni. Kupowania kawy na wynos nie rozumiem.
A jeśli idzie o wybór kawiarni - to wybieram taką, w której mogę spokojnie poczytać (czyt. jest na tyle jasno, że sa się czytać).
CH lubię, bo mam po drodze. Ale fuckt, kiedyś uszkodziałm pożyczoną książkę, wiec musiałam ją odkupić. Byłam trochę zła, że "ile to mnie kasy wyniesie", po czym jak przeliczyłam, to wyszło, że to będą 3 kawy w empiku (wówczas tam regularnie pijałam) i uznałam, że rezygnacja z tego to nie aż taki wielki problem :mrgreen:
A swoją szosą to w Starbuckie się nieźle czytało - fotel wygodny, ludzi mało. Ale czekoladowe ciastko do kawy lepsze w CH. Generalnie za to co mają do kawy lubię CH. A czy coś jest prestiżowe czy nie... nie, nie jest tak, że mnie to zupełnie nie obchodzi. Wolę mniej prestiżowe, bo tam mniej ludzi siedzi.
MrSpellu - 2009-06-19, 10:15
:
Carmilla napisał/a:
z tym to się zgadzam. też nie potrafię żyć bez kawy

A tam od razu żyć. Raz, że walory smakowe, dwa - bez kawy przysypiam.

Carmilla napisał/a:
A czy coś jest prestiżowe czy nie... nie, nie jest tak, że mnie to zupełnie nie obchodzi. Wolę mniej prestiżowe, bo tam mniej ludzi siedzi.

Ja nawet nie lubię pijać kawy poza domem. Z prostej przyczyny. Nie lubię gdy ktoś mi zagląda do kubka :mrgreen:

Carmilla napisał/a:
Tylko czegoś takiego jak chodzenie z kubkiem kawy to ja nie rozumiem - albo piję kawę w pracy, albo w domu, albo najchętniej - w kawiarni. Kupowania kawy na wynos nie rozumiem.

Nie no, ja tam rozumiem, że ktoś nie ma czasu, a przy tym potrzebuje dawkę kofeiny. Albo lubi pić na stojąco tudzież w ruchu.
Ja tylko nie rozumiem gdy ktoś kupuje kawę po to by tylko pokazać logo marki :mrgreen:
Carmilla - 2009-06-19, 10:21
:
Spellsinger napisał/a:
Nie no, ja tam rozumiem, że ktoś nie ma czasu, a przy tym potrzebuje dawkę kofeiny. Albo lubi pić na stojąco tudzież w ruchu.

mi to jest o tyle trudno zrozumieć, że dla mnie chwila z kawą to jednak powinna być chwila spokoju - tylko ja, kawa i najlepiej jeszcze ksiazka/gazeta. WIem, nie każdy musi mieć taki "nabożny" stosunek do kawy. Ale ja nawet kawę z tekturowego/plastikowego/styropianowego kubeczka pijam dopiero w ostatecznej ostateczności
MrSpellu - 2009-06-19, 11:09
:
Carmilla napisał/a:
mi to jest o tyle trudno zrozumieć, że dla mnie chwila z kawą to jednak powinna być chwila spokoju - tylko ja, kawa i najlepiej jeszcze książka/gazeta.

Jak jestem tutaj, w Krakowie to z kawą zaczynam przegląd forum i wiadomości z różnych serwisów. Jak jestem u siebie to wtedy zależy od pory roku. Albo poranna kawa na ogrodzie (ciepła wiosna, lato) lub u siebie w pokoju na skórzanym fotelu (zimna jesień, zima). I w domu pijam zawsze dwie, poranną i południową - tą drugą zawsze z kimś, nigdy samemu. Taki rodzinny rytuał, z którego będę musiał zrezygnować bo mój skarb nie pije kawy. No chyba, że będę pracował tam gdzie miałem praktyki. Kawa tam jest obowiązkowa XD Tyle jeżeli chodzi o kawowe rytuały ;)

Carmilla napisał/a:
Ale ja nawet kawę z tekturowego/plastikowego/styropianowego kubeczka pijam dopiero w ostatecznej ostateczności

Bo jesteś staromodna, nie bój się, to nie jest subtelna inwektywa XD bo ja też jestem w takim wypadku staromodny. Dla mnie kawa z takiego kubka to też jak nie ma nic lepszego pod ręką, a czuję że ja muszę :) My się lansujemy na staromodnych ;)

Lansjerka odwrotnie. Kubek na wynos w łapie jest nowoczesny, to wyraźny sygnał "patrzcie jak się spieszę, ledwo mam dla was czas" (poza takimi ludźmi, którzy faktycznie nie mają czasu, bo taka praca ;) ). Do tego oczywiście napoje energetyzujące by zachować przytomność umysłu "patrzcie, zawsze staram się być aktywny".
Carmilla - 2009-06-19, 11:15
:
Spellsinger napisał/a:
zawsze z kimś, nigdy samemu. Taki rodzinny rytuał, z którego będę musiał zrezygnować bo mój skarb nie pije kawy

prawie zawsze sama, prawie nigdy z kimś - i to nie ulegnie zmianie, bo moje kochanie też nie pije kawy. Stąd ksiażka/gazeta - ona wprawsdzie też nie pije kawy, ale jest miłą towarzyszką i się nie krzywi, że ja piję :mrgreen:

Spellsinger napisał/a:
Bo jesteś staromodna

wiem. I tak kawa to w dodatku w filiżance być powinna. Fakt, to wynika z innych preferencji - lubię po prostu kawę małą i mocną, więc z kubka nijak :-)
MrSpellu - 2009-06-19, 11:19
:
Carmilla napisał/a:
ona

hy? :mrgreen: O rany, gazeta. Skrót myślowy, myślałem że kochanie XD

Carmilla napisał/a:
wiem. I tak kawa to w dodatku w filiżance być powinna. Fakt, to wynika z innych preferencji - lubię po prostu kawę małą i mocną, więc z kubka nijak

To jak moja mama. Ja właśnie nie przepadam za filiżankami. Wolę kubki, są pojemniejsze i z "mojego" kubka lepiej mi smakuje. Z filiżanek piję tylko w specjalne okazje jak święta, czyjeś urodziny itp. Kiedyś do kawy obowiązkowo był papieros. Na szczęście rzuciłem ;)

EDIT: Mam specyficzne preferencje smakowe. Bo bardzo lubię smak czarnej kawy zaprawionej nikotyną. Mmm... aż teraz poczułem :)
Carmilla - 2009-06-19, 13:43
:
Spellsinger napisał/a:
hy? O rany, gazeta. Skrót myślowy, myślałem że kochanie

książka to też ona :mrgreen: i jedna i druga częściej są przy mnie niż moje kochanie. A kochanie to jednak zdecydowanie On //amor

Spellsinger napisał/a:
Kiedyś do kawy obowiązkowo był papieros

ja do kawy obowiązkowo coś słodkiego, albowiem kawę zawsze gorzką pijam. Swoją drogą jak łączyłam kawę albo gorzką herbatę z papierosem to mi się niedobrze robiło. W sumie papierosa, o ile to nie był mentolek to też chętnie czymś słodkim przegryzałam. Ale ja chyba nie jestem stworzona do fajek - podobało mi się palenie, ale same papierosy nijak nie smakowały... a różnych próbowałam.
MrSpellu - 2009-06-19, 14:24
:
Carmilla napisał/a:
Ale ja chyba nie jestem stworzona do fajek - podobało mi się palenie, ale same papierosy nijak nie smakowały... a różnych próbowałam.

E, podobało Ci się palenie? Sama czynność? Fakt zaciągania się dymkiem? Bo tego nie jestem w stanie rozgryźć. Ja paliłem dla smaku, miałem swoje ulubione. Parę lat temu były to Malborasy czerwone lub Lucky Strike. Teraz jak czasem popalam przy piwie to Camele, bo Malborasy są teraz takie jakieś dziwne. Kumpel namiętnie pali Westy Ice i czasem na sesji jak gramy, a fajek nie kupię (błąd, na 6 graczy - 5 palaczy, huh XD ) to go obkurzam.
Carmilla - 2009-06-19, 15:11
:
Spellsinger napisał/a:
E, podobało Ci się palenie? Sama czynność?

tak. Wprawdzie znałam mężczyzn (co ciekawe sami palili) twierdzących, że kobiety nie powinny palić, ale jednak paląca kobieta może być inspirującym widokiem. Ale mój obraz palącej kobiety ukształtowały stare filmy, gdzie kobiety paliły szczupłe papierosy w długich lufkach i wyglądało to pięknie. Niestety, ja tak pięnie palić nie umiałam a poza tym tamtymi czasy Vougi to był dla mnie spory wydatek.
MrSpellu - 2009-06-19, 15:32
:
Carmilla napisał/a:
Ale mój obraz palącej kobiety ukształtowały stare filmy, gdzie kobiety paliły szczupłe papierosy w długich lufkach i wyglądało to pięknie.

Audrey Hepburn? XD



Mam ten plakat powieszony nad kompem ;)
Carmilla - 2009-06-19, 20:43
:
Przede wszystkim :-) Choć i na innych starych filmach się widywało, ale innych to po nazwiskach ani tytułach już nie pamiętam... ale kto dziś tak palić potrafi?
Tak w jakiejś knajpie w części dla palących usiąść i zapali - to by dopiero była lanserka, a nie latanie po ulicy z kubkiem starbucksa albo innej kawy :mrgreen:
MrSpellu - 2009-06-20, 00:00
:
Carmilla napisał/a:
Choć i na innych starych filmach się widywało, ale innych to po nazwiskach ani tytułach już nie pamiętam... ale kto dziś tak palić potrafi?

Wtedy przede wszystkim uważano, że palenie jest zdrowe i sexy XD

Carmilla napisał/a:
Tak w jakiejś knajpie w części dla palących usiąść i zapali - to by dopiero była lanserka, a nie latanie po ulicy z kubkiem starbucksa albo innej kawy

Musiałaby to być niezwykle piękna kobieta, musiałaby palić z niezwykłym wręcz wdziękiem i musiałaby to być naprawdę burżujska knajpa ;)

A to może nie z filmu...



Ale fota wykonana przez Alfreda Eisenstaedta. Poluję na plakat A0 :)

...przez Ciebie naszła mnie ochota na papierosa, zwłaszcza że jestem po piwie...
Tanit - 2009-06-20, 09:39
:
Carmilla napisał/a:
ale kto dziś tak palić potrafi?

Beata Tyszkiewicz :mrgreen: Oczywiście pali Vougi jak prawdziwa dama... Ja nie palę, nie lubię drażni mnie to ale nie wykluczone że jak będę miała kasy więcej to będę się 'lansować' z cieniutkim papierosem xD Tak jestem burżujem xP
Carmilla napisał/a:
a nie latanie po ulicy z kubkiem starbucksa albo innej kawy :mrgreen:

eee taaam :P Zresztą Spell napisał to parę postów wyżej. Osoby biorące kawy na wynos zazwyczaj nie maja czasu. Spieszą się do pracy/ na uczelnie/ gdziekolwiek więc po drodze chwytają kubek kawy i wsiadają do jakiegoś środka komunikacji miejskiej (np.). To normalne zachowanie
A teraz lans - czyli pokazanie, że jest się osoba zabieganą. Zresztą... taka kawa w Sb czy CH to nie kawa xD to 5% kawy i 95% mleka :P normalna kawe pije się w domu i kontempluje (poranna kawa i obserwowanie wschodu słońca *.*) a taką na wynos żeby mieć dobry napój pod ręką i połazić z nim po mieście ;)
Ja chcę Starbucksa w Łodzi T_T
Carmilla - 2009-06-20, 12:48
:
Tanit napisał/a:
taka kawa w Sb czy CH to nie kawa xD to 5% kawy i 95% mleka

etam, espresso w CH, a nawet w Sb jest niezłe. Znaczy pijam podwójne espresso, oczywiście czarne :mrgreen: I jak toto zamówię i względnie szybko łyknę, bo się spieszę, to potem mogę wybiec i będę na miejscu równie szybko albo i szybciej niż osoba która idzie powoli z kubkiem kawy uważając by ta się nie rozlała, a potem pije taka podstygniętą, o ile jej nie rozleje po drodze.
A jak mam mieć kawę na drogę, to chyba wolę w termosie :mrgreen: Przynajmnej gorąca będzie. Tylko nie ma firmowego termosu Sb ani CH
You Know My Name - 2009-06-20, 12:48
:
Ja dla smaku i lansu lata temu paliłem Malborasy w miękkim opakowaniu z fioletową akcyzą, potem JPS, Rothmansy. W Salemach dla odmiany obrywałem "gwizdki". A na koniec robiłem skręty Malborki.Potem przestawiłem się z lansu na obcinanie kosztów. A na koniec rzuciłem aby umrzeć zdrowszym i mniej śmierdzącym.
Tyraela - 2009-07-07, 00:23
:
Pojechałam, byłam, zobaczyłam. Wyższość Starbucksa nad Coffe Heaven jest tylko jedna: na miejscu dają kawę w normalnym, ogromnym KUBASIE, a nie zawsze na wynos w tekturze. Ceny takie same, a do tego nie dają darmowej, czekoladowej posypki :P nie czułam się tam cool, może nie potrzebuję kubka z kawą, aby się taką poczuć O.o
Romulus - 2009-07-07, 07:57
:
Tyraela napisał/a:
Pojechałam, byłam, zobaczyłam. Wyższość Starbucksa nad Coffe Heaven jest tylko jedna: na miejscu dają kawę w normalnym, ogromnym KUBASIE, a nie zawsze na wynos w tekturze. Ceny takie same, a do tego nie dają darmowej, czekoladowej posypki :P nie czułam się tam cool, może nie potrzebuję kubka z kawą, aby się taką poczuć O.o

Tyraela, ale właśnie podawanie tak obrzydliwego napoju, jak kawa i to w kubasie bez tektury to wiocha :mrgreen: Zobacz, jaki Madonna nosi kubas. Albo pomniejsze "bóstwa" ;)
Carmilla - 2009-07-07, 08:36
:
Tyraela napisał/a:
Wyższość Starbucksa nad Coffe Heaven jest tylko jedna: na miejscu dają kawę w normalnym, ogromnym KUBASIE, a nie zawsze na wynos w tekturze

we Wroc. jest jedno CH (na Świdnickiej) gdzie kawę też podają w porcelanie. Nie poweim, że w kubasie, bo ja biorę esrpresso, to w filiżance podają. Ale Kapucino to chyba w mniejszych lub większych kubasach. Niestety, w pozostałych kawiarniach tej sieci to już tylko w tekturkach
I nie wiem czy w Sb jest coś takiego, ale w CH mnie urzekło cappucino z mlekiem sojowym - po pierwsze dlatego, że na krowie mam uczulenie, po drugie - wcześniej nie sądziłam, że sojowe da się ubić na pianę. I właśnie tam przekonałam się, że można
Romulus: skoro uważasz kawę za obrzydliwy napój, znaczy nie znasz się, co oznacza, że Twoje zdanie w tej materii też liczyć się nie może :mrgreen:
MrSpellu - 2009-07-07, 08:45
:
Carmilla napisał/a:
Romulus: skoro uważasz kawę za obrzydliwy napój, znaczy nie znasz się, co oznacza, że Twoje zdanie w tej materii też liczyć się nie może :mrgreen:

Romek to pewnie jakiś postsowiecki gieroj, który z presowieckim sentymentalizmem pija herbatę w szklankach z srebrnym koszyczkiem XD

Carmilla napisał/a:
ale w CH mnie urzekło cappucino z mlekiem sojowym - po pierwsze dlatego, że na krowie mam uczulenie, po drugie - wcześniej nie sądziłam, że sojowe da się ubić na pianę. I właśnie tam przekonałam się, że można

Mleko sojowe w kawie?! :shock:

A tak sobie teraz przypomniałem. Pamięta ktoś kawę zbożową Anatol? Da się toto jeszcze kupić gdzieś? :mrgreen:
Carmilla - 2009-07-07, 08:49
:
Spellsinger napisał/a:
Mleko sojowe w kawie?!

sie ma uczulenie na krowie, a chce się czegoś innego niż czarne espresso, to i sojowe cieszy. Lepiej smakuje z kawą niż kozie :mrgreen:

Spellsinger napisał/a:
A tak sobie teraz przypomniałem. Pamięta ktoś kawę zbożową Anatol? Da się toto jeszcze kupić gdzieś?

chyba tak, w każdym razie jeszcze niedawno widywałam to w różnych supermarketach. Sprzedawane tak, jak herbata ekspresowa. Raz sobie kupiłam - ze dwie kawy sobie zrobiłam, resztę wywaliłam. Ze zbożówke to Inka rulez... and nothing else matters :mrgreen:
Romulus - 2009-07-07, 10:27
:
E!!!! Spamerstwo i offtopy....

Ale, swoją drogą, lansować się nie da takimi kawami starymi... :mrgreen: To już lepiej się przemóc i ze Starbucksa zamówić... Chociaż... Może lans na starą kawę byłby możliwy, ale jednocześnie jakiś wizerunek oldskulowego awangardowca musiałby temu towarzyszyć.
Caesar - 2009-07-11, 17:12
:
Lansik musi być: buty Nike, polo Fred Perry, wąskie dżinsy :mrgreen:
A na serio, to właśnie takie postawy, jak tego chłopaczka z gimnazjum pokazują jakim jesteśmy nadal zaściankiem świata. Szkoda, że najbardziej podatne są na to dzieciaki.
Regissa - 2009-08-11, 16:50
:
Byłam sobie na urlopie w Londynie i całkiem przypadkowo zakupiłam napój kawowy (bo to nie całkiem kawa) w jednym ze Starbucksów i to takich "na kółkach"... Tam tego na pęczki, obok innych sieciówek, więc dopiero kiedy wyrzucałam kubek (oj!!! a mogłam na allegro sprzedać!!! :-PP ) przypomniałam sobie o tej dyskusji na forum. Lansowanie się przez bywanie na kawie w sieciówkach to jednak straszna dziecinada. Zresztą, kawa z CH jednak znacznie lepsza :)
Romulus - 2011-01-07, 13:02
:
Nic nowego: http://www.wprost.pl/ar/2...acniacz/?I=1456 ale ciekawe, czy u nas na forum są tacy "wzmacniacze"? :) Dostęp do artykułu jest płatny, ale chyba można go sobie darować, bo sens jest uchwycony w tym co wisi za darmo.
Jander - 2011-01-07, 13:08
:
Z miejsca mogę wyróżnić dwie grupy - Orkanowcy i Magowcy. ;)
Romulus - 2011-01-07, 13:12
:
To ja się na entuzjastę MAG-a łapię :mrgreen: Tylko nikt mi nie chce płacić za to :) Chociaż... Wcale taki bezkrytyczny chyba nie jestem.
toto - 2011-01-07, 13:23
:
Romulus napisał/a:
Wcale taki bezkrytyczny chyba nie jestem
I wcale nie musisz być. Za zalinkowanym artykułem.
Cytat:
Ku mojemu zdziwieniu wcale nie musiałem jej bezczelnie chwalić.
Strategia działania była bardziej wyrafinowana. Na kilku forach internetowych używanych przez mieszkańców Śląska założyłem fałszywe profile i pisałem o zwykłych problemach: korkach, dziurach w drogach, urzędnikach. A dopiero po jakimś czasie miałem niby mimochodem wspomnieć o firmie X w jakimś pozytywnym kontekście.

utrivv - 2011-01-07, 14:29
:
Na forum gram.pl jeden użytkownik zarzuca drugiemu że jest takim lanserem Moskwy.
Początkowo wydawało mi się to zwykłą inwektywą ale po przeanalizowaniu większej liczby wypowiedzi przyznaję że oskarżenie nie było bezpodstawne.
Można chyba powiedzieć że Saika jest lanserką Islamu. Takie lansowanie nie dotyczy tylko produktów biznesowych.
martva - 2011-01-07, 15:09
:
Jander napisał/a:
Orkanowcy i Magowcy.


i Przybyłkowcy.
Maeg - 2011-01-07, 15:10
:
Powergraphowcy to nie? :P
Toudisław - 2011-01-07, 15:52
:
utrivv napisał/a:

Na forum gram.pl jeden użytkownik zarzuca drugiemu że jest takim lanserem Moskwy.

Putin robi mu przelewy ?
Romulus - 2011-01-07, 17:06
:
Ja jestem lanserem HBO, Reynoldsa, Martina, Eriksona, Hamiltona. Wymieniam tylko "produkty" lub "marki" :)
MrSpellu - 2011-01-10, 09:39
:
martva napisał/a:
i Przybyłkowcy.

Zabrali się do tego od dupy strony. Przez nich zadeklarowałem się, że nigdy nic nie przeczytam z książek tego autora.
Maeg napisał/a:
Powergraphowcy to nie?

Ja w zasadzie mógłbym być Wegnerowcem :P
Entuzjazmem skutecznie zaraziłem przynajmniej jednego czytelnika ;)
Fidel-F2 - 2011-01-10, 19:16
:
MrSpellu napisał/a:
Przez nich zadeklarowałem się, że nigdy nic nie przeczytam z książek tego autora.
wiele nie stracisz
MrSpellu - 2011-01-10, 19:17
:
Fidel-F2 napisał/a:
wiele nie stracisz

Tego już nie chciałem wcześniej napisać, ale coś czuję, że możesz mieć rację :P
wred - 2011-01-10, 20:10
:
MrSpellu napisał/a:
Tego już nie chciałem wcześniej napisać, ale coś czuję, że możesz mieć rację :P
Jak już tak spamujecie to ja wręcz przeciwnie ;p czuję, że powinienem przeczytać, tylko muszę się zaopatrzyć w coś z serii
MrSpellu - 2011-01-11, 10:39
:
wred napisał/a:
Jak już tak spamujecie

Ale jak to spamujemy? Ja tam się lansuję na gościa, który książek Przybyłka nie przeczyta :P
Tixon - 2011-01-11, 15:10
:
Nie wiesz, co tracisz :)
MrSpellu - 2011-01-11, 19:33
:
Tixon napisał/a:
Nie wiesz, co tracisz

No nie wiem. I cały dowcip polega na tym, że nie mam ochoty się przekonać.
Ł - 2011-01-13, 13:37
:
Wiesz Spellu zawsze możesz założyć że to jakiś antyfan Przybyłka zrobił prowokacje. Sam to rozważałem. Chociaż moim zdaniem bardziej intrygująca jest wersja że gdzieś tam na chomiczówce siedzą 40letni fani Gamedeca, którzy i owszem co nieco przeczytali...
MrSpellu - 2011-01-16, 18:24
:
Ł napisał/a:
Chociaż moim zdaniem bardziej intrygująca jest wersja że gdzieś tam na chomiczówce siedzą 40letni fani Gamedeca, którzy i owszem co nieco przeczytali...

Ponoć Tixon świadkiem, że ONI istnieją.
wred - 2011-01-16, 18:42
:
40 lat piękny wiek
Tixon - 2011-01-16, 19:36
:
Spellu napisał/a:
Ponoć Tixon świadkiem, że ONI istnieją.

Jestem świadkiem istnienia Przybyłka, chociaż i to czasami bywa kwestionowane :)
Romulus - 2012-06-25, 17:36
:
Nowe "przedmioty" lansu:
http://dominikadyminska.n...wa-je-tego-lata
No nie wiem, jak zrezygnuję z kanapki z Subwaya. Ale za to "stejki" wpier....my o każdej porze roku :mrgreen: Jeśli jakiś niedomyty hipster nie wejdzie mi w drogę i nie zepsuje humoru, to w niedaleki weekend poprężę się w stolycy lansu tej części Jewropy :mrgreen:
Romulus - 2015-01-14, 21:46
:
Czyżby to miało znaczyć, że zniknie z pola widzenia kilka fajnych punktów z kanapkami, stejkami i burgerami? http://natemat.pl/130125,...ie-jesc-glutenu :shock: :shock: :shock: A może już znikło. W marcu wybieram się na kursing po paru punktach w stolycy i będę niepocieszony, jak nie wtrząchnę stejka i sobie siarczyście nie beknę na Marszałkowskiej, Koszykowej albo Placu Trzech Krzyży. Tak, aby pokazać śfatu jaki ze mnie ostro kontestujący rzeczywistość ideolo. Lans przede wszystkim!
martva - 2015-01-14, 22:48
:
Eeee, ale co mają stejki do glutenu? I spokojnie, burgery trzymają się mocno :-)

A propos lansu na bezgluten - Jezebel wspominała, że regularnie zdarzają się ludzie, którzy próbują u niej w pracy zamówić seitan w bezglutenowej bułce :badgrin: :mrgreen:
Romulus - 2015-01-15, 15:44
:
martva napisał/a:
A propos lansu na bezgluten - Jezebel wspominała, że regularnie zdarzają się ludzie, którzy próbują u niej w pracy zamówić seitan w bezglutenowej bułce :badgrin: :mrgreen:

O, jakie to zajebiaszczo awangardowe!