Metzli napisał/a: |
Przez większość czasu tych zajęć czułam się jak na jakimś kursie marketingowym, gdzie lecę teksty w stylu: "możesz wszystko jeśli tylko chcesz", "jeśli myślisz, że potrafisz to masz rację" i różne podobne tego typu. Facet też sypał różnymi dziwnymi tekstami. Jak np., że ten przedmiot nas zmieni i musimy być tego świadomi, a jak nie chcemy się zmienić to najlepiej od razu zrezygnować ze studiów... i jak będziemy mieć pierwszy milion to mamy do niego zadzwonić i podziękować, bo to na pewno stanie się dzięki jego zajęciom |
Ł napisał/a: |
Z dawnych szkół wspominam podstawówke - małą wiejską szkółke, bez sali gimnastycznej i w oldschoolowym stylu [nauczyciele mieszkali w szkole : D]. Skąd ja się wyrwałem. |
Metzli napisał/a: |
Facet też sypał różnymi dziwnymi tekstami. |
Spellsinger napisał/a: |
Sam dopiero zaczynam przygodę "po drugiej stronie" i docieram się. Staram się opanować mój chaotyczny tok myślenia (nie zawsze wychodzi), staram się chodzić przygotowany na zajęcia, z masą przykładów do analizy, staram się być "wyważony", ale nie sztywny. Cóż, kolokwium pokaże czy potrafię przekazywać wiedzę |
Romulus napisał/a: |
Raz mi się zdarzyło stanąć "po drugiej stronie". Ale nie podobało mi się za bardzo - ludzie po prostu chcieli załatwić sobie zaliczenie jak najszybciej i najłatwiej (czyli nic się nie zmieniło). I choć starałem się jak mogłem mówić ciekawie, wplatałem mnóstwo przykładów "z życia", aby łatwiej zrozumieli - to i tak widziałem znudzenie na twarzy a pytania, które mi zadali świadczyły tylko o tym, że zrozumieli jakieś podstawy z tego, co mówiłem. Zatem, kiedy potem kolega zaproponował mi, abym pociągnął jeden semestr (na początek), doszedłem do wniosku, że to nie dla mnie. |
Romulus napisał/a: |
Wiesz, ja najbardziej na studiach nie lubiłem "luzaków", którzy się chcieli kumplować ze studentami. Bo jakoś nie szedł za nimi talent pedagogiczny. |
Romulus napisał/a: |
Ale "buce" świadomi własnej wyjątkowości i - do tego - wymagający - o, od nich nauczyłem się wiele, bo byli surowi i wysoko podnosili poprzeczkę, np. prawo handlowe, logika, prawo europejskiej, doktryny filozoficzno - prawne. Tu dostać tróję to był komplement a czwórka była jak laur zwycięstwa w Imperium Po zdaniu tych egzaminów najpodlejszy alkohol smakował jak nektar bogów. |
Spellsinger napisał/a: |
Cóż, kolokwium pokaże czy potrafię przekazywać wiedzę |
Martinus Jachus napisał/a: |
Mylisz się. Wyniki pokażą tylko to, czy grupa w ogóle przygotowała się do zaliczenia |
Martinus Jachus napisał/a: |
A co wykładasz? |
Romulus napisał/a: |
Teoretycznie to studia są nie od tego, żeby cię za rączkę prowadzić. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Znam totalnych opierdalaczy, którzy dziś prowadzą firmy są szefami banków i robią grubą kasę i znam piątkowych, świetnie wyedukowanych którzy dziś zarabiają obsługując wózek widłowy. Całe to uczenie sie to lipa kompletna. |
Martinus Jachus napisał/a: |
Na dzień dzisiejszy nasycenie rynku pracy absolwentami jest takie, że mniej obrotny (a przecież wcale nie głupszy) absolwent idzie pracować za 900 złotych do Biedronki czy Carreforura. |
Sammael napisał/a: |
Byle łatwo zaliczał |
Fidel-F2 napisał/a: |
Studia są od tego, by spać do późna, pić wódkę, latać za dziewczynami i układać sobie w głowie, jak kto chce to się może pouczyć, ale to ma w ogólnym rozrachunku marginalne znaczenie. Znam totalnych opierdalaczy, którzy dziś prowadzą firmy są szefami banków i robią grubą kasę i znam piątkowych, świetnie wyedukowanych którzy dziś zarabiają obsługując wózek widłowy. Całe to uczenie sie to lipa kompletna. |
BitterSweet napisał/a: |
Czasem się tacy trafią. wystarczy krótka spódniczka albo głęboki dekolt |
Saika napisał/a: |
Zastanawia mnie jedno-tyle luda idzie na studia...
Czemu nie uczą się tego , co ich interesuje? |
Saika napisał/a: |
Co do liczby studentów- to tylko bodziec do tego, by uczyć się więcej, skoro byle licencjat już nie starcza. W końcu kiedyś wystarczyła matura i nikt do tego nie chce wracać. |
Martinus Jachus napisał/a: |
W ubiegłym roku czytałem artykuł, że w Krakowie sekretarki robią doktoraty, aby zachować pracę. |
Martinus Jachus napisał/a: |
A dlatego, że ludzie którzy idą gremialnie na studia, nie idą z zamiłowania dla konkretnego kierunku, a dla łatwości ich skończenia lub na zasadzie, że dany kierunek jest modny. |
Saika napisał/a: |
Samych roboli nie powinno się hodować-lecz zatrudniać. |
Saika napisał/a: |
Przez taki pęd, po pierwsze, zmusza się ludzi do dbania o zawartość łepetyny, |
Elektra napisał/a: |
Magister nie wystarcza dla dobrej pracy? Może dlatego, że taki magister niewiele umie. |
Elektra napisał/a: |
Nie ma co obrażać roboli, przecież nie do każdej pracy jest potrzebny dyplom. Przez taki pęd do wyższego wykształcenia nie dość, że tytuły straciły na znaczeniu, to właśnie ludzi po zawodówce/technikum itp. traktuje się jak byle co. |
Saika napisał/a: |
Udostępnić to znaczy nie dostosować wymagania, tylko-zmusić belfrów do zmiany notatek sprzed n-lat do ich aktualizacji czy przeczytania czegoś nowego. |
MadMill napisał/a: |
ja dziś po raz piąty w czasie studiów uczyłem się jak wyznaczyć optymalny koszyk dóbr, fascynujące! |
Saika napisał/a: |
Ale kto z polonistów ma pojęcie o laureatach Nike z ostatnich lat? No kto się zna na poezji współczesnej? Nie oni. |
Elektra napisał/a: |
Ja uważam, że moje studia pod względem naukowym były porażką. Nic się nie nauczyłam konkretnego i praktycznego, wszystko co było mi potrzebne do pracy, umiałam od liceum (ekonomicznym). I tylko potem się dołowałam, że trzeba było iść do pracy i studiować zaocznie, zamiast siedzieć na bezrobotnym. Dopiero po dwóch latach pracy zwierzchnicy docenili moje papierki. |
Sammael napisał/a: |
Ty mówisz o jakichś studiach w czasie przeszłym (mimo że, patrząc wiekowo, powinnaś teraz siedzieć w LO). WTF? |
Romulus napisał/a: |
I do dziś żałuję, ze nie mam fachu w ręku, ale takiego konkretnego: murarza, tynkarza, hydraulika itp. Kiedy sobie pomyślę ile zgolili na mnie fachowcy od różnych remontów... Ech... |
Romulus napisał/a: |
I do dziś żałuję, ze nie mam fachu w ręku, ale takiego konkretnego: murarza, tynkarza, hydraulika itp. Kiedy sobie pomyślę ile zgolili na mnie fachowcy od różnych remontów... Ech... |
MadMill napisał/a: |
Kobieta zawsze ma 18 lat. Młody jesteś i jeszcze tego nie potrafisz pojąć po prostu |
MadMill napisał/a: |
Ale prawnik od murarza się niczym nie różni jako zawód. To fach i to fach. Tylko murarz uczy się od razu praktyki, prawnik uczy się o prawie, dopiero jak idzie do roboty to uczy się prawa. Tzn na pewno tak jest z kierunkami i pracą z dziedzin ekonomicznych. |
Spellsinger napisał/a: | ||
Ja chciałem zostać zawodowym kucharzem. I co? I polazłem na studia Za kilka lat może szarpnę się na jakiś kurs i zmienię fach, ale to po doktoracie |
Spellsinger napisał/a: | ||
Madzik. Porównaj płace mistrza murarskiego i zawodowego prawnika. Po czym weź pod uwagę przepracowany zawodowy czas po jakim prawnik zacznie w końcu zarabiać więcej. I weź też pod uwagę, że murarz zaczyna pracę wcześniej od prawnika, który jeszcze na jakąś aplikację musi się załapać |
Romulus napisał/a: |
aby napisać pracę o działaniu i mechanizmach demokracji poprzez pryzmat serialu THE WIRE. |
Romulus napisał/a: |
Rozwijający się rynek usług kosztem przemysłu sprawił, że ukończenie szkoły zawodowej, ewentualnie jakaś praktyka i przyuczenie do zawodu, obrotnemu człowiekowi pozwolą na szybkie znalezienie się w gronie nieźle zarabiających. |
Spellsinger napisał/a: |
Madzik. Porównaj płace mistrza murarskiego i zawodowego prawnika. Po czym weź pod uwagę przepracowany zawodowy czas po jakim prawnik zacznie w końcu zarabiać więcej. I weź też pod uwagę, że murarz zaczyna pracę wcześniej od prawnika, który jeszcze na jakąś aplikację musi się załapać |
MadMill napisał/a: |
Na studiach wykładowcy prowadzą propagandę sukcesu, wszyscy będziemy zajebiści i będziemy zarabiać w chuj kasy - z mojej grupy z dziennych 4 osoby na 20 mają pracę, a w czerwcu się bronili. Starcie z rzeczywistością jest twarde delikatnie mówiąc.
Wszystkim studentom życzę miłego się opieprzania |
MadMill napisał/a: |
Prawnik dopiero zaczyna zarabiać pewnie po aplikacji, może praktykach jeszcze albo stażu. |
Saika napisał/a: |
Romulusie, musiałeś odebrać mi resztki nadziei? |
Saika napisał/a: |
Bo rozumiem, że przytyk to był do "młodych gniewnych", jak ja, co to chcą jeszcze świat zbawiać? |
Cytat: |
Ja tam codziennie wstaję z łóżka z pytaniem "Co dzisiaj będziesz robił?", po czym sam sobie odpowiadam "Będę zdobywał świat" |
Martinus Jachus napisał/a: |
Ja tam codziennie wstaję z łóżka z pytaniem "Co dzisiaj będziesz robił?", po czym sam sobie odpowiadam "Będę zdobywał świat" |
Spellsinger napisał/a: |
Ja tam codziennie w tej samej sytuacji zadaję sobie pytanie o "k***a, która jest godzina?", po czym sam sobie odpowiadam "wczesna" |
Saika napisał/a: |
O 7.30 to ja już pomalutku docieram na uczelnię...
A z resztą.... Jaaaaasne, świat jest be, wszędzie wojny i fanatyzm, pełno swastyk i innych miłych symboli, studia niczego nie dają (nawet wiedzy czy osobistej satysfakcji), praca odmóżdża a wykładowcy/nauczyciele to odpadki systemu... Wiecie, jak już wybierzecie rodzaj sznura, na którym się powiesicie-dajcie znać, pomogę. |
Saika napisał/a: |
Zobaczymy. jak już dostanę od życia po tyłku, dam Ci znać, Romulusie. |
Saika napisał/a: |
Wszystko w rękach Allaha. |
Metzli napisał/a: |
chociaż z drugiej strony te tańsze przejazdy i ulgi przy innych okazjach. Życie się zrobi trochę droższe... Może jakieś podyplomowe później, ale bez szaleństw |
Sammael napisał/a: |
Saika przekaż moje współczucia; ja za rok miałem się rozprawiać z pracą licencjacką, pomysł ten zestresował mnie na tyle że zdecydowałem się na powtarzanie roku |
Saika napisał/a: |
A tak poważnie. Jeśli o studiach mówimy- ja na licencjacie nie poprzestanę, no way!! |
Jachu napisał/a: |
Na podyplomówce nie masz legitymacji studenckiej, więc wszelkie zniżki szlak trafi |
Saika napisał/a: |
Wychodzi na to, że wiedzę można mieć w d%^&e.
Wiecie co? Choćby dla systematyki-zostaję. Dla samej siebie, i chszanić zniżki, koligacje, włazidupstwo i czyjekolwiek plecy. |
Saika napisał/a: |
Wychodzi na to, że wiedzę można mieć w d%^&e. |
Mad napisał/a: |
ja wiem, życie studenckie i te sprawy... na ani jednej imprezie integracyjnej nie byłem, 2 razy byłem na piwie przez 3 lata 2 licencjatów. To imprezowanie i szlajanie się ze zgrają obcych ludzi, których łączy ze mną tylko kierunek studiów zawsze uważałem za kretynizm. |
MadMill napisał/a: |
Posiadanie wiedzy to jedno, a wykorzystywanie jej to zupełnie co innego. |
MadMill napisał/a: |
Reszta tez ma jakieś dziwne pojęcie o studiowaniu ja wiem, życie studenckie i te sprawy... na ani jednej imprezie integracyjnej nie byłem, 2 razy byłem na piwie przez 3 lata 2 licencjatów. |
MadMill napisał/a: |
To imprezowanie i szlajanie się ze zgrają obcych ludzi, których łączy ze mną tylko kierunek studiów zawsze uważałem za kretynizm. |
Silky napisał/a: |
Poznaliście swoje drugie połówki na studiach? |
Silky napisał/a: |
W którym momencie? |
Młodzik napisał/a: |
Na jakiej ty uczelni jesteś, że masz życie towarzyskie na pierwszym roku...? |
Silky napisał/a: |
Aha, czyli na pierwszym roku nie ma czasu na życie towarzyskie ^^ |
Silky napisał/a: |
cicho liczyłam, że w ciągu pierwszego roku uda mi się poznać drugą połówkę. |
Jander napisał/a: | ||
Ona studiuje, a nie uczy się. Dobrze robi. |
Tixon napisał/a: |
Mylisz studia z gimnazjum |
Silky napisał/a: |
"do 30 roku życia zarobię na mieszkanie" |
Silky napisał/a: |
Jakoś mnie nie jara wizja zmieniania partnera co jakiś - krótszy - czas. |
Silky napisał/a: |
Nie chcę po studiach mieć fajnego papierka, a jednocześnie zostać bez mężczyzny. Potem chyba już ciężko kogoś poznać... |
Silky napisał/a: |
przestań szukać partnera, pij wódkę i się puszczaj, a pewnego dnia jeden z gości w łóżku okaże się tym wymarzonym i może zgodzi się na partnerstwo (profilaktycznie się nie zakochuj) |
Silky napisał/a: |
i się puszczaj |
Silky napisał/a: |
Jak to? Czy to przeszkadza znaleźć? Po drugie, po postu odpowiednia osoba sama się znajdzie? |
Silky napisał/a: |
Na męża to nie, ale nigdy nie rozumiałam logiki pt. "przestań szukać". Jak to? Czy to przeszkadza znaleźć? Po drugie, po postu odpowiednia osoba sama się znajdzie? |
You Know My Name napisał/a: |
Wracając do adrema, to poznałem moją żonę w czasie kiedy oboje byliśmy studentami, ale nie poznałem jej na studiach (czytaj ani podczas studiowania, ani podczas uczenia). |
Silky napisał/a: |
Chyba że to inna para "korzystała życia" w tym samym pokoju, podczas gdy ty na wpół umarły od alkoholu, na wpół świadomy nie wiedziałeś, czy desperacko próbować spać, czy cichcem wyjść, czy żałować, że nie kupili ci przy okazji popcornu jak w kinie nocnym :] |
Silky napisał/a: |
Poznaliście swoje drugie połówki na studiach? |
Silky napisał/a: |
21 lat. Po prostu czuję, że czas zaczyna zapieprzać.. |
Silky napisał/a: | ||
Widzę, że miałeś bujne życie licealne . |
utrivv napisał/a: |
Moja siostra poznała męża na studiach, dociągnęli do doktoratu i od razu rozwód (prywatnie uważam że łączył ich kot znaleziony na wspólnym wyjeździe a on zdechł) |
Spell napisał/a: |
Przed. To znaczy ja przed. |
Silky napisał/a: |
Akurat nigdy nie miałam tylu dobrych znajomych co na studiach, a to dopiero rok. Wystarczylo mieszkac z dwoma osobami w pokoju w domu studenckim. Ponadto mozesz sobie dowolnie wybierac towarzystwo, nie to co wczesniej. |
adamo0 napisał/a: |
ja mam dalej spore grono znajomych ze studiów, chociaż studentem już nie jestem. |
Silky napisał/a: |
Bardziej zależy mi, żeby najbliższą osobę, czyli partnera znaleźć, grono znajomych jest drugorzędne. Aczkolwiek nie wiem, co jest trudniejsze |
Silky napisał/a: |
Sama nie wiem, czy nie zapisać się na jakiś kurs, nie wiem, gotowania czy medytacji, albo sztuk walki, albo jazdy konnej, żeby sobie rozszerzyć pole poznawania RÓŻNORODNEGO towarzystwa. |
Silky napisał/a: |
Nieschematycznie |
Silky napisał/a: |
PS, choć istotny: A potem ktoś dobiega 30 i w akcie desperacji zapisuje się na kurs tańca, bo a nuż kogoś po zna, a na pewno wyćwiczy ruchy i z kolei może pozna kogoś w klubie. Albo zapisuje się na jakiś kurs, ale niestety za późno, jest zwyczajnie za stary. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Mdli mnie od tych pierdół które tu wypisujecie. I od nadmiaru awokado z majonezem. |
Fidel-F2 napisał/a: |
I od nadmiaru awokado z majonezem. |
Fidel-F2 napisał/a: |
MrSpellu, sałatka z awokado, krewetek, majonezu, soku z cytryny i koperku |
sanatok napisał/a: |
Bravo + Poradnik Domowy |
lukaszmigura napisał/a: |
ja już po studiach (politologia - dziennikarstwo) i śmiem twierdzić, że kierunek daje pracę, a na pewno bardziej niż inne humanistyczne |
martva napisał/a: |
Ej, ja też jestem inżynierem. Ale z ręką na sercu przyznaję - nie mam zielonego pojęcia dlaczego. |
martva napisał/a: |
Skończyłam studia z tytułem magistra inżyniera. Nie pisałam żadnych prac przed magisterką, nie zdawałam żadnych pośrednich egzaminów, nie miałam nawet matematyki. Ni wuja nie wiem skąd oni tego inżyniera wytrzasnęli. I - właściwie - po co. |
Stary Ork napisał/a: |
Panie ężynierze kochanieńki, o suchym pysku stać nas tylko na szyderę, więc jakby pan ężynier co postawił na tę okoliczność... |
dworkin napisał/a: |
Już my byliśmy określani nieprawdziwymi inżynierami. Starsi wykładowcy z nostalgią mawiali wtedy, że prawdziwy inżynier musi znać kreskę techniczną, której ani na matmie, ani tym bardziej na infie nawet nie liznąłem. Być może teraz mawiają, że prawdziwy inżynier powinien znać jedynkę trygonometryczną, a jutro powiedzą, że tabliczkę mnożenia. A taki ze mnie inżynier, że poza światem zer i jedynek, gdy trzeba np. coś naprawić, jestem jak dndowy dziki mag - efekt działania losowy. Moja karta postaci podpisana jest "Sprawdźmy, co się stanie". |
Młodzik napisał/a: |
[Nawet na dyplomie nie mam najwyższej oceny, bo troche poległem na jednym pytaniu na obronie. Typowo inżynierskim właśnie . |
Jachu napisał/a: |
Wczoraj obroniłem dyplom i mogę tytułować się magistrem nauk prawnych |
Trojan napisał/a: |
co dalej ?:) |
MrSpellu napisał/a: |
Jak to co? Legitka partyjna PiSu i Jachu za rok zostanie SN. Albo przewodniczącym TK. Albo tym i tym. |
Fidel-F2 napisał/a: |
No to wóda |
bio napisał/a: |
Koledzy z akademikowego pokoju obok studiujący socjologię nie wierzyli, że tak się da |
Jachu napisał/a: |
Wczoraj obroniłem dyplom i mogę tytułować się magistrem nauk prawnych |
Romulus napisał/a: |
Kiedyś na seminarium zapytałem profesora o termin obrony pracy magisterskiej. Odparł: nigdy. Bronić to można doktorat. Magisterium się po prostu zdaje. |
toto napisał/a: |
Mi się nie chciało kończyć drugiego kierunku , za staro się czułem na ponowne studiowanie. Ale coś wyniosłem i zostało koszenie kasy. |
Romulus napisał/a: |
Ale zdałeś egzamin magisterski.
Kiedyś na seminarium zapytałem profesora o termin obrony pracy magisterskiej. Odparł: nigdy. Bronić to można doktorat. Magisterium się po prostu zdaje. |
Romulus napisał/a: |
I co dalej? Bo "dyplomem" gołego magistra prawa, bez przynależności do Matki Partii to sobie możesz podetrzeć wiadomo co. Proponuję aplikację adwokacką. |
Carmilla napisał/a: |
I popieram przedmówców - zamiast jakiejkolwiek aplikacji zapisz się do PiS. Wówczas nic Cie nie będzie ograniczać, skoro wakat prezesa TK obsadzony, to kto wie, może taki np. ordynator kardiochirurgii w szpitalu MSWiA albo prezes stadniny koni. Po co się ograniczać do nauk prawnych |
utrivv napisał/a: |
Rzuć teraz na forum kilka ostrych tekstów a ja cię zgłoszę jako młodego zdolnego prawnika z ambicjami. Zdaje się że Prezes Sądu Najwyższego jest do wymiany |
Jachu napisał/a: |
a co to za prawnik bez dyplomu?
|
toto napisał/a: | ||
|
Trojan napisał/a: |
Jachu - pracujesz w UM we Wro ?? (czy dojeżdżasz ?) |
utrivv napisał/a: |
Zdaje się że Prezes Sądu Najwyższego jest do wymiany |
Jachu napisał/a: |
Może i masz rację Niemniej, w moim przypadku można faktycznie powiedzieć, że zdałem egzamin magisterski. Wynika to z tego, że na UWr wymyślili sobie egzamin magisterski składający się z trzech części:
1. egzaminu pisemnego testowego, składającego się ze 100 pytań jednokrotnego wyboru (20 pytań z prawa prywatnego, 20 pytań z prawa karnego, 20 pytań z prawa administracyjnego, 10 pytań z prawa konstytucyjnego, 10 pytań z prawa podatkowego i finansowego, 10 pytań z prawa międzynarodowego i europejskiego, 10 pytań z zakresu filozofii prawa, historii prawa i historii doktryn politycznych i prawnych). 2.egzaminu pisemnego opisowego, składającego się z czterech kazusów (po jednym z każdego bloku tematycznego, tj. prawa prywatnego, prawa karnego, prawa administracyjnego lub finansowego oraz prawa konstytucyjnego lub międzynarodowego publicznego, obejmującego także prawo Unii Europejskiej),bez możliwości korzystania z aktów prawnych. 3. egzaminu ustnego (obrona pracy mgr). |
Romulus napisał/a: | ||
Czas, aby ludzie dobrej woli, także ci, którzy dotąd błądzili - jak ja - przejrzeli na oczy i wsparli Zmiany. |
Carmilla napisał/a: |
A od kiedy to tak? |
Carmilla napisał/a: |
Ja na Wrocławskim broniłam pracy magisterskiej... chociaż osobiście uważałam, ze moja praca potrafi obronić się sama ale promotorka i recenzent byli innego zdania. Żadnych testów ani kazusów nie wymagano ode mnie.Tylko jeszcze na obronie jedno pytanie nie dotyczące mojej pracy, ale przedmiotu, z którego ją pisałam. |
Carmilla napisał/a: |
Tym bardziej kongratulejszyns |
MORT napisał/a: |
Jachu, wódkę stawiasz. Gratki. |
Jachu napisał/a: |
To dawno skończyłaś studia |
Jachu napisał/a: |
Raz, że prof. Świda nie żyje od 2011 roku |
Jachu napisał/a: |
studia o których mówisz zostały zlikwidowane bodaj ok. 2000 roku. |