Zaginiona Biblioteka

Literatura - Ayn Rand - wspaniały intelekt

Romulus - 2009-04-14, 14:01
: Temat postu: Ayn Rand - wspaniały intelekt
Ayn Rand, urodzona jako Alissa Zinowiewna Rosenbaum (ur. 2 lutego 1905 w Sankt Petersburgu, zm. 6 marca 1982 w Nowym Jorku) - amerykańska pisarka i filozof pochodząca z rodziny rosyjskich Żydów, najbardziej znana dzięki swojej filozofii obiektywistycznej. Autorka powieści, w których stałym wątkiem jest obraz bohatera - pogardzanego przez otoczenie geniusza, któremu udaje się osiągnąć sukces. Ayn Rand uważała prezentację pozytywnych wzorców obiektywizmu za główny cel swojej literatury.

W Polsce ukazały się drukiem: "Hymn" (Anthem), "Źródło" (The Fountainhead), "Cnota egoizmu" (The Virtue of Selfishness), "Powrót człowieka pierwotnego" (The Return of the Primitive) i "Atlas Zbuntowany" (Atlas Shrugged).

Poznałem tą pisarkę poprzez jej dwie powieści. Wspaniałe "Źródło" i przeciętny (co najwyżej dobry) "Atlas zbuntowany". Powieści te powstały w latach 50-tych XX wieku, lecz ich przekaz nie stracił niczego w swej wartości.

"Źródło" to opowieść o "ambicji, władzy, pieniądzach i miłości", tak krótko można scharakteryzować fabułę. Przede wszystkim jest ona hymnem ku czci ludzkiego indywidualizmu stanowiącego źródło ludzkiego rozwoju. To właśnie tacy ludzie, jak bohater tej powieści, Howard Roark, dźwigają na swych barkach ciężar postępu i muszą płacić za swą postawę ogromną cenę. Jednak ich poświęcenie nie jest poświęceniem. To w oczach sportretowanego społeczeństwa, przesiąkniętego modnym wśród inteligencji socjalizmem, los Howarda Roarka można rozpatrywać jako poświęcenie. On jednak, żyjąc według swoich własnych zasad, niezłomny, żyjący dla siebie a nie dla innych, jest człowiekiem w pełni wolnym, nie spętanym żadną modą, konwenansem. To Howard Roark jest "żywym", literackim uosobieniem człowieka idealnego, odrzucającego bezinteresowność, poświęcenie, czy altruizm w jakiejkolwiek innej postaci. Kojarzy się to wprost z egoizmem, ale Ayn Rand stara się przekonać czytelnika, że ten egoizm jest szlachetny bo tworzy, prowadzi do wolności, rozwoju społeczeństwa. Dla Ayn Rand cywilizacja to proces uwalniania człowieka od innych ludzi. Staje ona w oczywistej opozycji do socjalizmu i wszelkich jego "odrostów" stawiających na pierwszym miejscu kolektywizm. We wszystkich zdrowych stosunkach międzyludzkich nie istnieje poświęcenie jednej osoby dla drugiej.
Brzmi to jak pochwała egoizmu, ale jak tłumaczy to pisarka słowami Howarda Roarka: "Egoistą w sensie absolutnym nie jest człowiek, który poświęca innych. Jest to ktoś, kto stoi ponad potrzebą wykorzystywania innych w jakikolwiek sposób. Nie działa poprzez nich. W żadnej ważnej sprawie nie kieruje się myślą o nich. ani jego cel, ani jego myśl, anie jego pragnienia, ani źródło jego energii nie mają związku z innymi ludźmi. Nie zyje dla innego człowieka - i nie prosi nikogo, aby zył dla niego. to jedyna forma braterstwa i wzajemnego szacunku możliwa pomiędzy ludźmi".

Bez wątpienia cała fabuła tej powieści podporządkowana jest idei, którą chce przekazać pisarka. Stąd oczywisty podział na "dobrych" (Roark, Dominique, Heller, Enright) i "złych" (Toohey, Keating). Jednak jest też miejsce dla "szarych" (Gail wynand - prasowy magnat, który mogł być "dobry"). A i czytelnik nie ma wątpliwości, że "dobrzy", jednostki wybitne, pozostają w mniejszości, zakrzykiwani przez piewców równości, relatywizmu, "powielaczy" cudzych myśli, pozbawionych osobowości. Sama pisarka w "Źródle" nie miała złudzeń, iż ci "źli" nigdy nie zostaną pokonani. Ale zostawiła dosyć miejsca dla ludzi pokroju Howarda Roarka, których celem (ich własnym, indywidualnym) jest "popychanie" do przodu, bez oglądania się, czy jest to dobre dla ogółu. Nie ma potrzeby wzdragać się zatem na fakt, iż czytelnik w tej powieści nie otrzymuje wyboru, którą stronę wybrać. Musi wybrać stronę Howarda Roarka, bo tak została ona skonstruowana. Brzmi to jak podręcznik propagandy, ale nie ma tu żadnej nachalności, nie ma ukrytych furtek i pułapek. Jest pochwała indywidualizmu i rozumu, bo "przekaz" powieści jest wyjaśniony "rozumowo", logicznie. Dlatego też nie zżymałem się, że nie ma miejsca w tej powieści na wątpliwości, że wszystko jest wyjaśnione do najdrobniejszej linijki. Musi takie być, skoro idea przedstawiona w powieści jest po prostu wnioskowaniem logicznym. Czytało mi się ją wspaniale. Pochłania bez reszty i powoduje wypieki na twarzy. I łatwo wybaczyłem jej "potknięcia" - niektóre dialogi są dosyć drewniane, jak początek przyjaźni Roarka z Mikem - faceci tak nie rozmawiają ze sobą na początku. Jest jeszcze portret opiniotwórczych elit - mam wrażenie, że i dziś mógłby być doskonałą charakterystyką wszelkiej maści salonów kulturalnych i ich terrorów pustej myśli.

Ayn Rand nie powtórzyła powalającej klarowności i szlachetności myśli w kolejnej powieści "Atlas zbuntowany". Dała w niej niemal niekontrolowany upust swojej filozofii ze oczywistą stratą dla samej fabuły. Czyta się ją nadal wspaniale, ale z wrażeniem, że obcuje się z jakąś komunistyczną a rebours propagandą. Tym razem propagandą kapitalizmu i potępieniem wszelkich przejawów socjalizmu na rynku. Zwieńczeniem tego "upustu pary" jest ponad 70-stronnicowy monolog jednego z głównych bohaterów nadawany droga radiową do całego kraju, w którym Ayn Rand wykłada swoją filozofię w odniesieniu do rynku. I jest to rozwinięcie tego, co zaprezentowała w "Źródle". Ale nawet zważywszy na te wady - to w dalszym ciągu powieść, która przykuwa, intryguje i zmusza do przenicowania swojej własnej postawy.

Filozofia obiektywizmu Ayn Rand, cytując za Wikipedią, skupia się na 4 filarach:

1. Rzeczywistość istnieje jako obiektywny absolut - fakty to fakty, niezależnie od naszych uczuć, życzeń, nadziei czy obaw.
2. Rozum (umiejętność identyfikacji i kojarzenia informacji dostarczonych przez zmysły) jest jedynym dostępnym człowiekowi narzędziem poznawania rzeczywistości, jego jedynym źródłem wiedzy, jego jedynym motywem działania i podstawowym sposobem przetrwania.
3. Człowiek - każdy - jest sam dla siebie celem, a nie narzędziem służącym realizacji celów innych ludzi. [...]
4. Idealnym systemem polityczno-ekonomicznym jest liberalny kapitalizm. To jest system, w którym ludzie współdziałają nie jako kaci i ofiary, ani jako panowie i służba, ale jako handlowcy, z nieprzymuszonej, wolnej wymiany dóbr dla wzajemnej korzyści. [...]

Jeszcze za Wikipedią: Randowski egoizm bywa przedstawiany jako "nieludzki", tj. pozbawiony uczuć; Rand natomiast twierdziła, że to właśnie odrzucenie egoizmu prowadzić musi do wyrzeczenia się uczuć; biorąc za przykład miłość, dowodziła wewnętrznej sprzeczności pojęcia "miłości bezinteresownej", w którym postrzegała "obojętność wobec tego, co najbardziej cenimy" (Etyka sytuacji krytycznych, w: Cnota egoizmu), jako że prawdziwa miłość jest "wyrazem i potwierdzeniem poczucia własnej godności, odpowiedzią na własne wartości w osobie innego. Doznajemy całkowicie osobistej, egoistycznej radości wskutek samego istnienia osoby, którą kochamy".

Diabeł tkwi w szczegółach, ale na tym poziomie ogólności nie sposób owocom intelektu Ayn Rand nie ulec. Warto spróbować. Na pewno Źródło jest na mojej liście literackich arcydzieł, na której próżno szukać jakichś wymoczkowatych eksperymentatorów z formą.
Kennedy - 2009-04-19, 15:15
:
Parę lat temu, na pograniczu gimnazum i liceum zainteresowałem się Atlasem Zbuntowanym i udało mi się go przeczyytać do połowy. Potem miałem mały wypadek techniczny - poszedłem się kąpać i w wannie miałem zamiar Atlasa poczytać. Niestety, ważące półtora kilograma tomiszcze wyślizgnelo mi się z rak, nabiło wielkiego siniaka na nodze po czym utonęło w mydlinach. Jakimś cudem udało mi się potem książkę wysuszyć i wycisnąc wody, tak że w bibliotece niczego nie zauważyli. Z oczywistych względów lekturę przerwałem, by już potem do niej nie wrócić.
Nie pamiętam wszystkiego dokłądnie, ale zasadniczo Atlasa czytało się dobrze, pomimo dużej objętości i ogromnej dawki mniej lub bardziej zawiłych rozważań, które w tamtym czasie nie były dla mnie całkowicie zrozumiałe. Dzisiaj pewnie bym je lepiej przetrawił. Z jakimikolwiek ocenami się wstrzymam.

Znajomość z twórczością Ayn Rand spróbuję w najbliższym czasie odświeżyć za pośrednictwem znalezionej przypadkiem na ulicy (wiem, mam farta :) ) debiutanckiej jej powieści, czyli We The Living. Powinienem dać radę, przejrzałem pobieżnie i powinienem załapać o co chodzi, z tym, że pewnie lektura zajmie mi sporo czasu.
Ł - 2009-04-19, 16:20
:
Rand dopisałem do listy must read po tym jak Heinlein wspomniał o niej w swojej najlepszej książce "Luna to surowa pani" w którym zresztą przedstawiona jest wizja społeczeństwa liberalno-anarchizującego. Heinlein pisał wręcz o Randystach, jak gdyby prorokował powstanie jekigoś szerszego ruchu inspirowanego myślą Rand. Ciekawi mnie tez jak ma się myśl Rand do filozofii Stirnera ten przykład z miłoscią bezinteresowną to jak toćka w tockę przykład Stirnera z "Jedynego i jego własności".

Pamiętam że odsuwałem od siebie tą lekture po nie mogłem znaleśc ebooka - ale po tym obszerym/zachęcającym i przypominjącym temacie chyba ogarne się i albo zaczne czytać po angielsku (bo jak piszesz że język jest surowy i bez eksperymentów?) albo pójde do biblioteki.
Romulus - 2010-01-12, 21:39
:
Ł napisał/a:
(bo jak piszesz że język jest surowy i bez eksperymentów?) albo pójde do biblioteki.

Dokładnie tak.

W niedzielę natrafiłem w telewizji na "Lalkę". Oglądając ją i będąc świeżo po powrocie do "Atlasu zbuntowanego" przyszło mi do głowy skojarzenie z bohaterem "Źródła" z kolei. Otóż naszła mnie myśl, że Wokulski to taki protoplasta Howarda Roarka. Tyle że Wokulski był "zepsuty" charakterologicznie, bo dał się zniszczyć miłości do tej dziuni Izabeli. Dlatego przegrał. U Howarda Roarka miłość nie była taką aberracją, sprzeczną z jego charakterem, jak u Wokulskiego. Była kontrolowaną grą interesów (co brzmi tylko "z wierzchu" cynicznie). U Wokulskiego nie była ona okiełznana przez umysł. Dlatego przegrał.

Przypomniało mi się to dziś pod prysznicem i wolałem uwiecznić tą myśl dla potomności.
marjarkasz - 2010-01-12, 22:29
:
Romulus napisał/a:
miłość nie była taką aberracją, sprzeczną z jego charakterem, jak u Wokulskiego. Była kontrolowaną grą interesów

Cóż za piękna definicja miłości ;) - idealnie pasuje do Roarka.
Nota bene "Źródło" to niewątpliwie zjawisko czytelnicze z Najwyższej światowej półki. Jestem jego gorącym orędownikiem i podobnie jak Romulus konstatuję "Atlas Zbuntowany" jako spora przesadę i już nie DZIEŁO lecz tylko dzieło.
Obie książki to moim zdaniem pozycje obowiązkowe.
Jander - 2010-01-12, 22:47
:
Ostatnio spoglądam i przeglądam przy okazji wizyt w księgarniach na Źródło, więc może w pewnym czasie po nie sięgnę. Zastanawiam się czy znajdę choć jeden fragment, w którym będę się zgadzał z autorką. ;)
Romulus - 2010-06-01, 11:50
:
Widziałem dziś ładne wydanie "Atlasu zbuntowanego" w twardej oprawie, też Zysk-a.

A na Esensji przeczytałem, że planowana jest ekranizacja tej - zaiste - monumentalnej powieści. Pozostaje trzymać kciuki. Ciekawe, czy zrobią tylko przeniesienie fabuły, czy też postarają się uchwycić jej dosłownie wyłożony "kawa na ławę", przekaz.

Na fali popularności choćby serialu MAD MEN miałoby to może i sens (ekranizacja). Aczkolwiek powieść ta to w gruncie rzeczy mogłaby być także fantastyka :) (w warstwie tylko fabularnej): "wstrzymywanie" świata, niekontrolowany i nie do zatrzymania rozlew socjalizmu, który niszczy wszystko co napotka na swej drodze, wchłania każde państwo zamieniając je w ludową republikę, szczęśliwa utopia, w której obowiązują zasady wolnego rynku (tego idealnego).

BG byłby zachwycony tą powieścią, nie mam wątpliwości (sam - mimo jej wad - jestem). A i z pewnością filmem, jeśli się trafi dobra ekranizacja.
Toudisław - 2010-11-11, 09:04
:
http://www.youtube.com/watch?v=qEutatqNNJo
Romulus - 2010-11-11, 11:48
:
Ta kobieta nigdy by nie dostała Nobla za swoje książki. Co mnie w ogóle nie dziwi. Bo Noble są dla bełkotu (na ogół). Podoba mi się końcówka :)

Ale i tak polecam lekturę jej dwóch powieści. Czyta się je cudownie - może fabuła kuleje, ale klarowność myśli jest urzekająca.
dzejes - 2010-11-14, 00:00
:
O Chryste. Leże randroidów.
Romulus - 2010-11-14, 00:58
:
Tia, a weź obal jej argumenty i potem się pręż ze swoim sceptycyzmem i sarkazmem (jeśli dobrze cię odczytuję). Bo kopiowanie linków na mnie osobiście wrażenia nie robi.
Toudisław - 2010-11-14, 09:26
:
Romulus, Jej argumentów obalić się nie da. Da się je za to wyśmiać. Ona jest idealistką to jej największy minus. Faktycznie czasem lekko przesadza ale nie ma w tym nic dziwnego bo to Ideolog.
dzejes - 2010-11-14, 13:12
:
Spoko, Korwin równie żelazną logikę prezentuje. Tylko ludzie z niego wyrastają. I z Rand jest podobnie.
Toudisław - 2010-11-14, 13:51
:
dzejes napisał/a:
Spoko, Korwin równie żelazną logikę prezentuje. Tylko ludzie z niego wyrastają. I z Rand jest podobnie.

Nie. Korwin nie prezentuję żelaznej logiki. Jest często sprzeczny w swych pogladach.Gospodarczo już mniej ale tutaj po prostu prezentuje poglądy Szkoły Austriackiej. Której jeszcze nikomu nie udało się obalić. Co do Autorki to nie przeraża cię, że odrzucasz poglądy kogoś ktochce tylko i wyłącznie twojej wolności ? Tak lubisz być kontrolowany ? Trzymany za mordę ? Serio ?
Fidel-F2 - 2010-11-14, 13:56
:
Toudisław napisał/a:
po prostu prezentuje poglądy Szkoły Austriackiej. Której jeszcze nikomu nie udało się obalić.
a wiesz czemu? bo zwyczajnie sama z siebie leży, :-P
Toudisław - 2010-11-14, 13:59
:
Fidel-F2 napisał/a:
a wiesz czemu? bo zwyczajnie sama z siebie leży, :-P

Obawiam się, że nie. Jak wolność cię tak przeraża ? Fidel ty masz takie poglądy tylko się z tym kryjesz ;) wierzę w ciebie.
Romulus - 2010-11-14, 15:28
:
Chłopaki - to temat o Ayn Rand. trzymajmy się jednak sciśle tego, co? Na te problemy, o których piszecie stworzone są odrębne tematy.
Ł - 2011-04-23, 09:57
:
Brnę przez Atlas Zbuntowany Ayn Rand. Czytanie tej książki to jak granie w Railway Tycoon, oglądanie Mody na Sukces i czytanie bloga Korwina naraz. A swoją drogą:

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=lFLMTg0Uktw&feature=player_embedded#at=132[/youtube]

Przeniosłem - Tix
MrSpellu - 2011-04-23, 10:04
:
Ł napisał/a:
to jak granie w Railway Tycoon

Ale jedynkę?

Ja skończyłem Cryptonomicon. Miałem dylemat, ale teraz mogę stwierdzić, że Crypto chyba jednak jest lepsze od Cyklu barokowego.
Koniec był taki trochę nijaki, ale to już chyba znak rozpoznawczy Stephensona.

Chwila przerwy i coś sobie upatrzę w biblioteczce.
Ł - 2011-04-23, 10:15
:
MrSpellu napisał/a:
Ł napisał/a:
to jak granie w Railway Tycoon

Ale jedynkę?

Grałem w dwójkę tylko, bo wyszła jak zaczełem mieć dryg do takich gier i nigdy nie byłem takim tycoon-wariatem żeby badać ich historię wstecz (no może Sim City).
Romulus - 2011-04-23, 10:38
:
Zapowiedź ekranizacji Atlasu... jest ekscytujące i przerażające jednocześnie. Bo w tej książce nie chodzi o akcje przecież. Na dodatek fabuła została uwspolczesniona i podzielona na dwie filmowe części. Nie mam pojęcia co o tym myśleć, ale czekam z niecierpliwością.
Kennedy - 2011-04-23, 11:24
:
Ł napisał/a:
Czytanie tej książki to jak granie w Railway Tycoon, oglądanie Mody na Sukces i czytanie bloga Korwina naraz

Haha, tak. Dokładnie tak. Musze sobie kiedyś odświeżyć, może przy okazji premiery filmu, to w sumie dosyć interesująca lektura była.
Ł - 2011-04-23, 12:12
:
Kennedy napisał/a:
w sumie dosyć interesująca lektura była.

Nawet bardzo. Spotkałem się z twierdzeniami że A Rand to taki kloc literacki nie do ugryzienia, a czyta się bardzo sprawnie i szybko. Rand ma bardzo klarowne opisy, a charakter jej bohaterów nie pozwala zamieniać dialogów w dzielenie włosa na czworo.

Romulus napisał/a:
. Na dodatek fabuła została uwspolczesniona

Też wydaje mi się to błędem, zwłaszcza że "Atlas Zbuntowany" to historia alternatywna dystopia. Poza tym sam gigantomański duch Rand opiewający materialną produkcję, średnio pasuje do współczesnej gospodarki (za informacyjna, zbytnio neoliberalno-spekulacyjna). Z drugiej strony myślę że uwspółcześnienie fabuły ma konkretny zamysł, to jest wykorzystanie klimatu niezadowolenia cześci amerykańskiego społeczeństwa z reform socjalnych Obamy. W tym kontekście nie dziwi czemu w takim czasie pojawia się ekranizacja książki sprzed pół wieku.
Romulus - 2011-04-23, 15:09
:
Ł napisał/a:
Romulus napisał/a:
. Na dodatek fabuła została uwspolczesniona

Też wydaje mi się to błędem, zwłaszcza że "Atlas Zbuntowany" to historia alternatywna dystopia. Poza tym sam gigantomański duch Rand opiewający materialną produkcję, średnio pasuje do współczesnej gospodarki (za informacyjna, zbytnio neoliberalno-spekulacyjna). Z drugiej strony myślę że uwspółcześnienie fabuły ma konkretny zamysł, to jest wykorzystanie klimatu niezadowolenia cześci amerykańskiego społeczeństwa z reform socjalnych Obamy. W tym kontekście nie dziwi czemu w takim czasie pojawia się ekranizacja książki sprzed pół wieku.

Jeszcze gorsze wydaje mi się polemizowanie z oskarżeniami pod adresem korporacji w związku z kryzysem. Bo akurat ten kapitalizm, który panuje w USA z kapitalizmem Ayn Rand nie ma nic wspólnego. Film miał już premierę i muszę go poszukać.

Wsiąkłem w "House of Suns" i podoba mi się ogromnie, choć raptem 150 stron za mną, najlepsze dopiero się rozpoczęło. Ale już spotkanie z Hesperusem było niezłe.
Romulus - 2011-05-02, 16:27
:
Artykuł trochę stary więc pewnie nie będę pierwszy, który go powołuje, ale mnie zaciekawił bardzo: http://www.patiastephens....curity-medicare
Jeśli dobrze rozumiem ten tekst, oznacza to ni mniej ni więcej, że Ayn Rand mogła być hipokrytką. Ha!
Messer - 2011-10-14, 20:21
:
Aż się zarejestrowałem ; )

Liberałowie korzystający z pomocy socjalnej w ustroju socjalistycznym nie są hipokrytami.
Jeżeli na każdym kroku zabiera się nam pieniądze w ukrytych podatkach, gdy duża część z nich jest pompowana w utrzymanie armii urzędników, czystą głupotą byłoby nie korzystanie z pomocy socjalnej, państwowej edukacji, państwowych emerytur.
toto - 2011-10-14, 20:42
:
Gdyż dlatego bo ponieważ?
MadMill - 2011-10-15, 11:20
:
Messer napisał/a:
Liberałowie korzystający z pomocy socjalnej w ustroju socjalistycznym nie są hipokrytami.

Liberałowie rezygnujący z takiej pomocy są frajerami.
Jander - 2011-10-15, 14:55
:
Messer napisał/a:
Liberałowie korzystający z pomocy socjalnej w ustroju socjalistycznym nie są hipokrytami.

Rozumiem, że to przy argumentacji, iż USA to kraj socjalistyczny?
A gdzie te ukryte podatki? Siedzą w szafie i czają się na Twoją gotówkę?
Ł - 2011-10-16, 08:41
:
Ale przeczytaliście wszyscy książkę i potraficie odnieść ten problem do treści?
Romulus - 2013-09-19, 17:44
:
Parę lat temu nakręcono częśc pierwszą "Atlasu zbuntowanego". Film sukcesem się nie okazał. A szkoda. Z powodu książki - mógł ją spopularyzować bardziej. Szczególnie w Polsce. Ale nie o to mi chodzi.

Obejrzałem dziś pierwszą i drugą część "Atlasu...". Trzecia ma powstać - widać zaparcie prawicowych kapitalistów, aby doprowadzić produkcję do końca jest bardzo mocne.

Nie dziwię się, że film furory nie zrobił. Nie jest to dzieło komercyjne, choć kasy nie szczędzono. Jednak zgubił on sens powieści Ayn Rand. Fabułę osadzono w 2016 r. Kryzys ekonomiczny szaleje nadal. Złe państwo korumpuje biznes, albo zły biznes korumpuje państwo. Tylko nieliczne jednostki takie jak Dagny Taggart i Hank Rearden są w stanie się przeciwstawić temu psuciu kapitalizmu i zamienianiu go w socjalizm. Nie ma jednak w tym filmie pochwały egoizmu, indywidualizmu, tak jak w powieści. W ogóle go nie ma.

Jest tylko niemrawa krytyka socjalizmu i idealizowanie kapitalizmu. Wojciech Orliński się wyśmiewał z tej ekranizacji, jak i z książki. Moim zdaniem niesłusznie. Ponieważ on utożsamia kapitalizm z tym, co dzieje się na Wall Street. Jednak gdyby Ayn Rand żyła, to z pewnością staliby pod tym względem w jednym szeregu.

Generalnie zatem wadą tych filmów jest niemrawość scenariusza. Choć nie obsada. W pierwszej części rolę Dagny Taggart grała Taylor Schilling i była olsniewająca. Zarówno urodą, jak i swoją postacią. Choć jej nie sprostała. Tak samo jak Grant Bowler grający Hanka Reardena. Byli zbyt piękni?

Natomiast w drugiej części - calkowicie wymieniono obsadę głównych ról, co wprowadziło oczywisty dysonans. Pewnie wynikało to z perturbacji okołofilmowych - brak sukcesu, brak pewności co do kontynuacji itp. I wyszło, jak wyszło.

Filmy oceniam dobrze, ale jako ciekawostkę. Pięknu, klarowności fabuły skonstruowanej przez Ayn Rand nie dorównują. Żadnym głosem w jakiejkolwiek debacie o kapitalizmie z pewnością nie będą.

Podobało mi się, ale emocje letnie, zmarnowany potencjał. Można obejrzeć, ponieważ do nie boli i to kino na poziomie nie grożącym nudą. Ale do książki się nie umywa.

Gdyby ktoś chciał obejrzeć, to lecą na HBO. Kolejna emisja w najbliższą niedzielę, wczesnym popołudniem, jedna część za drugą.

Ale przy okazji polecam jednak lekturę monumentalnej powieści. (Wcześniej, a może później polecam także "Źródło" tej autorki, które jest powieścią wybitną, arcydziełem wręcz).

Chyba sobie przeczytam ją ponownie w wolnej chwili. Bo jednak, patrząc na to co się dzieje na śfecie, ta powieść, napisana ponad 50 lat temu, nadal pozostaje aktualna - jeśli chodzi o ostrzeganie przed władzą publiczną, która zagarnia dla siebie nowe obszary władzy.

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=qXFp14rhfP8[/youtube]




[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=AF9QT43uDQU[/youtube]
Romulus - 2014-08-12, 21:01
:
Trzecia część wychodzi niedługo. Mam nadzieję, że HBO nie zapomni i wyemituje :)
http://www.hollywoodrepor...-is-john-724694
Romulus - 2014-10-04, 11:44
:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=oSk-C7W0L28[/youtube]


Jarają się nią amerykańscy konserwatyści. Nawet ci religijni i pro-lajfowi :)
dworkin - 2017-04-26, 19:52
:
Przeczytałem Źródło i teraż już rozumiem... fenomen Ayn Rand. Jest nieodparty i nieubłagany. Struktura i czarująca prostota opisu sprawiają, że po prostu nie można się oprzeć. Dla lewaka to istne kuszenie Chrystusa. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak by mnie przerobiła, gdybym wciąż miał 21 lat. Dać tę książkę kucowi, to jakby sprezentować narkomanowi kilo kokainy. No ale dzisiaj byłem do niej nastawiony bardzo nieufnie - jako wielki przeciwnik pseudofilozofii obiektywizmu. Na samą myśl wyciągam miotacz ognia. A mimo to kusiła mnie, jakbym czytał najlepszy komiks o Mrocznym Rycerzu. Bo właśnie na tym polega czar Zródła - to struktura świata i bohaterstwo godne komiksu, tylko w (pseudo)intelektualnej i przez to przekonującej odsłonie. To prawdziwy DC Universe dla miłośników kapitalizmu. Węwnątrz samej powieści nie sposób niczego podważyć - wszystko wynika z siebie z żelażną logiką. Dopiero w zderzeniu z rzeczywistym doświadczeniem i głębszą wiedzą rozsypuje się jak domek z kart.

Aż sprawdziłem sobie, czy w życiu Rand też była wierna swej filozofii. Nie była! A raczej byłą bardzo wybiórczo. Odcisnęła jednak olbrzymie piętno na wielkich tego świata. W kręgu jej najbliższych uczniów i wyznawców znajdowały się postaci z pierwszych stron gazet, razem z naczelnym piewcą neoliberalizmu i wieloletnim szefem FED - głównym schwarzcharakterem Inside Job - Alanem Greenspanem.

http://www.rawstory.com/2...-selfish-nation

I mimo wszystko Korwin to przy niej prostak. Gdyby potrafił mówić, jak ona, od dawna siedziałby w parlamencie.
Stary Ork - 2017-04-26, 20:00
:
dworkin napisał/a:
Aż sprawdziłem sobie, czy w życiu Rand też była wierna swej filozofii.


Jak na piewczynię indywidualizmu i wolności przystało była zamordystyczną totalitarianką z obsesją kontroli nad swomi wyznawcami i nienawidziła wszystkich którzy ośmielili się mieć poglądy inne niż ona.
bio - 2017-04-26, 21:49
:
Jak to dziewczyna, jak to dziewczyna...
Romulus - 2017-04-27, 06:22
:
dworkin napisał/a:
Przeczytałem Źródło i teraż już rozumiem... fenomen Ayn Rand. Jest nieodparty i nieubłagany. Struktura i czarująca prostota opisu sprawiają, że po prostu nie można się oprzeć. Dla lewaka to istne kuszenie Chrystusa. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak by mnie przerobiła, gdybym wciąż miał 21 lat. Dać tę książkę kucowi, to jakby sprezentować narkomanowi kilo kokainy. No ale dzisiaj byłem do niej nastawiony bardzo nieufnie - jako wielki przeciwnik pseudofilozofii obiektywizmu. Na samą myśl wyciągam miotacz ognia. A mimo to kusiła mnie, jakbym czytał najlepszy komiks o Mrocznym Rycerzu. Bo właśnie na tym polega czar Zródła - to struktura świata i bohaterstwo godne komiksu, tylko w intelektualnej i bardzo przekonującej odsłonie. To prawdziwy DC Universe dla miłośników kapitalizmu. Węwnątrz samej powieści nie sposób niczego podważyć - wszystko wynika z siebie z żelażną logiką. Dopiero w zderzeniu z rzeczywistym doświadczeniem i głębszą wiedzą rozsypuje się jak domek z kart.

So true. :)

Teraz "Atlas zbuntowany". "Źródło" przy nim jest finezyjną powieścią. Tam wszystko jest WIĘKSZE. Monolog jednego z bohaterów do społeczeństwa "trwa" 70 stron. :) Ale również czyta się to z zapartym tchem (tj. nie monolog, tylko resztę powieści). Konstrukcja jest podobna, aczkolwiek tam powieść kręci się wokół tego, że różni potężni biznesmeni porzucają swoje interesy i znikają.

Amerykańskie prawicowe organizacje zrzuciły się jakiś czas temu na adaptację tej powieści. Pierwsza część jeszcze była spoko, choć jednocześnie bardzo bardzo średnia. Ale druga już czołgała się pod dnie.
Trojan - 2017-04-27, 08:49
:
dworkin napisał/a:


I mimo wszystko Korwin to przy niej prostak. Gdyby potrafił mówić, jak ona, od dawna siedziałby w parlamencie.


co to znaczy - mimo wszystko ?
Korwin to prostak.
dworkin - 2017-04-27, 09:30
:
Tzn, że chociaż ona jest równie egoistyczna i bezwzględna, potrafi być w tym czarująca, Korwin nie potrafi.
Stary Ork - 2017-04-27, 09:33
:
Abojawiem? Przy bliższym przyjrzeniu się okazuje się egotyczną, sfanatyzowaną i pozbawioną empatii suką.
Trojan - 2017-04-27, 09:40
:
dworkin napisał/a:
Tzn, że chociaż ona jest równie egoistyczna i bezwzględna, potrafi być w tym czarująca, Korwin nie potrafi.


nie wiem czy nie potrafi. czymś przyciąga do siebie pewną grupę młodych. Widać dla nich jest czarujący.
dworkin - 2017-04-27, 09:57
:
Ork napisał/a:
Abojawiem? Przy bliższym przyjrzeniu się okazuje się egotyczną, sfanatyzowaną i pozbawioną empatii suką.

Bo od kuchni taka właśnie jest. Parę smaczków z artykułu:

Rand napisał/a:
Capitalism and altruism are incompatible... The choice is clear-cut: either a new morality of rational self-interest, with its consequences of freedom, justice, progress and man's happiness on earth - or the primordial morality of altruism, with its consequences of slavery, brute force, stagnant terror and sacrificial furnaces.

Rand napisał/a:
I am done with the monster of "we", the word of serfdom, of plunder, of misery, falsehood and shame. And now I see the face of god, and I raise this god over the earth, this god whom men have sought since men came into being, this god who will grant them joy and peace and pride. This god, this one word: "I".

I najlepsze:

Cytat:
Nathan Blumenthal, a 14-year-old who read Rand's The Fountainhead again and again (...) He wrote one letter to his idol Rand, then a second. To his amazement, she telephoned him, and at age 20, Nathan received an invitation to Ayn Rand's home. Shortly after, Nathan Blumenthal announced to the world that he was incorporating Rand in his new name: Nathaniel Branden. And in 1955, with Rand approaching her 50th birthday and Branden his 25th, and both in dissatisfying marriages, Ayn bedded Nathaniel (...)

Rand convened a meeting with Nathaniel, his wife Barbara (also a Collective member), and Rand's own husband Frank. To Branden's astonishment, Rand convinced both spouses that a time-structured affair - she and Branden were to have one afternoon and one evening a week together—was "reasonable". Within the Collective, Rand is purported to have never lost an argument. On his trysts at Rand's New York City apartment, Branden would sometimes shake hands with Frank before he exited. Later, all discovered that Rand's sweet but passive husband would leave for a bar, where he began his self-destructive affair with alcohol.

By 1964, the 34-year-old Nathaniel Branden had grown tired of the now 59-year-old Ayn Rand. Still sexually dissatisfied in his marriage to Barbara and afraid to end his affair with Rand, Branden began sleeping with a married 24-year-old model, Patrecia Scott (...) Rand, now "the woman scorned", called Branden to appear before the Collective (...) Rand's justice was swift. She humiliated Branden and then put a curse on him: "If you have one ounce of morality left in you, an ounce of psychological health - you'll be impotent for the next 20 years! And if you achieve potency sooner, you'll know it's a sign of still worse moral degradation!"

Rand completed the evening with two welt-producing slaps across Branden's face. Finally, in a move that Stalin and Hitler would have admired, Rand also expelled poor Barbara from the Collective, declaring her treasonous because Barbara, preoccupied by her own extramarital affair, had neglected to fill Rand in soon enough on Branden's extra-extra-marital betrayal.

After being banished by Rand, Nathaniel Branden was worried that he might be assassinated by other members of the Collective, so he moved from New York to Los Angeles, where Rand fans were less fanatical (...)

Ayn Rand's personal life was consistent with her philosophy of not giving a shit about anybody but herself. Rand was an ardent two-pack-a-day smoker, and when questioned about the dangers of smoking, she loved to light up with a defiant flourish and then scold her young questioners on the "unscientific and irrational nature of the statistical evidence". After an x-ray showed that she had lung cancer, Rand quit smoking and had surgery for her cancer. Collective members explained to her that many people still smoked because they respected her and her assessment of the evidence; and that since she no longer smoked, she ought to tell them. They told her that she needn't mention her lung cancer, that she could simply say she had reconsidered the evidence. Rand refused.

Suka jak się patrzy //spell
dworkin - 2017-04-27, 10:05
:
Trojan - nie wiem, może napisałem to wciąż pod wpływem zaklęcia. Po prostu nie potrafię skrytykować Żródła, choć jej obiektywizmem gardzę. I na zimno rzecz biorąc więcej ją z Korwinem łączy niż dzieli i gdyby wypowiadała się w mediach dzisiaj, pewnie wyszłaby na porównywalną sucz.
Trojan - 2017-04-27, 10:10
:
a Korwin zna angielski ?
dworkin - 2017-04-27, 10:18
:
Miałem na myśli język literacki, czarujący sposób wypowiedzi.
Stary Ork - 2017-04-27, 14:05
:
Faktycznie jeśli idzie o samą prozę i potoczystość stylu to trochę talentu Rand ma (nie wiem na ile to zasługa tłumacza); przebiłem się przez jakąś połowę Atlasa zbuntowanego i jako powieść - abstrahując od kwestii ideologicznych - tylko to go ratuje. Cała reszta - konstrukcja świata, psychologia bohaterów, związki przyczynowo-skutkowe, fabuła - leży i nawet nie kwiczy co smętnie popiskuje. Rand jak na osobę zgłaszającą pretensje do posiadania wiedzy i prawdy ostatecznej załośnie mało wie o ludziach i świecie, począwszy od funkcjonowania gospodarki, nauki i techniki a na ludzkich emocjach i zachowaniach skończywszy (nie wspominając o zdrowym rozsądku). Cała koncepcja świata i jego mechanizmów jest oparta na autorskich fantazjach i introspekcjach, czyli po ludzku mówiąc z dupy wzięta; stylistyka i organizacja świata i bohaterów przypomina z resztą poetykę pulp fiction (nie Pulp Fiction, na Gorkaimorka), tylko nadętą i potwornie sztywną (z resztą chyba Łaku zauważył że to jest jak krzyżówka Mody na sukces z Railroad Tycoon //spell ). Gdyby to traktować jak niepoważną fikcję w której wszyscy bohaterowie mają twarze jak wyciosane z kamienia i przenikliwe błekitne oczy, a złoczyńców poznaje się po brzuszkach, łysinkach i fąflach - ok, nie ma sprawy. Ale jest całkiem spore grono ludzi - w tym wpływowych - którzy te pierdolety wzięli na poważnie; w tym sensie Rand z całą swoją ideologią opierającą się na Bycie chujem jest bożowporzo jest zwyczajnie szkodliwa.
Stary Ork - 2017-06-11, 19:01
:
Dworkin, naści rozbiór Źródła słowo po słowie bez litości dla wszystkich Randowych bredni . Facet wcześniej rozebrał na śrubki Atlasa zbuntowanego, Ork bezwzględnie poleca jako odtrutkę.
dworkin - 2017-06-14, 13:09
:
Harry Potter i Komnata Tajemnic wg Ayn Rand - http://the-toast.net/2014...hamber-secrets/

amatorskie tłumaczenie znalezione w sieci napisał/a:
„Polecieć do Hogwartu samochodem taty?” - załkał Ron - „Mama dałaby nam popalić!”.

„Nie jest kwestią to czy ktoś mi pozwoli...” - powiedział Harry siadając w fotelu kierowcy podejmując w skupieniu świadomą i przemyślaną decyzję o tym czy zapiąć pasy - „...tylko czy mnie ktoś zatrzyma”.

*

„Skrzat musi zostać uwolniony. A rodzina nigdy nie uwolni Zgredka. Zgredek będzie służył rodzinie do końca swego życia...”

Harry spojrzał na swego rozmówcę: „Słuchaj Zgredku” - cierpliwie przyklęknął i zaczął nauczać - „Wolność w sensie politycznym ma tylko jedno znaczenie: brak fizycznego przymusu. Nie oznacza to wolności od właściciela domu, wolności od pracodawcy czy wolności od praw przyrody. Oznacza to ni mniej, ni więcej tylko wolność od sił przymusu państwowego.”

W jednej chwili Harry pożałował swej przemowy. Zgredek począł rozpływać się w spazmach wdzięczności.

„Harry Potter jest z-z-zbyt dobry dla Zgredka!”

„Posłuchaj” - dziarsko kontynuował Harry - „ponieważ wyjaśnię ci tylko ten jeden raz, bo jestem już spóźniony na obrady Młodzieżowego Zgromadzenia ONZ, które zamierzam oprotestować, gdyż pod płaszczykiem współpracy, skrywają zwykły faszyzm. Wiedza, umiejętność myślenia i racjonalne działanie są właściwe komu, Zgredku?”

„K-każdej jednostce” - załkał Zgredek

„To prawda Zgredku. Skoro posługiwanie się lub nie, darem racjonalnego myślenia, zależy tylko od danej jednostki, przetrwanie człowieka wymaga, aby ci którzy myślą, byli wolni od...?”

„Wpływu tych którzy nie myślą?” - Zgredek zapytał z nadzieją w głosie.

„Dokładnie” - odpowiedział Harry - „Skoro czarodzieje nie są ani wszechwiedzący, ani nieomylni, muszą mieć wybór czy współpracować ze sobą czy nie, czy może dążyć do realizacji swoich niezależnych celów - każdy według swego racjonalnego osądu. Wolność jest podstawą ludzkiego umysłu. Racjonalny umysł nie działa pod wpływem nacisku, nie podporządkowuje swego poczucia rzeczywistości niczyim rozkazom, dyrektywom czy kontrolom. Nie poświęca swej wiedzy, poczucia prawdy czyjejkolwiek opinii, groźbie, życzeniu, planie czy „dobru”. Tego rodzaju umysł może być ograniczany przez innych ludzi, może być uciszany, wyjęty spod prawa, więziony czy niszczony. Nie może być jednak do niczego zmuszony, co oznacza...” - Harry zawiesił głos

„Co oznacza, że różdżka nie jest żadnym argumentem” - zapłakał w ekstazie Zgredek

„Byłeś przez cały czas wolny” - powiedział Harry - „Masz tu piątaka”.

Oczy Zgredka zapłonęły ogniem jednostki, która zaczęła doceniać wartość pieniądza.

*

„Słyszałam, że jest dziedzicem Slytherina” - wyszeptała jedna z dziewcząt, gdy Harry przeszedł obok. Zatrzymał się swobodnie z manierą człowieka, który jest panem własnego ciała.

„Wybacz” - powiedział chłodno Harry - „Tylko człowiek który nie potrzebuje majątku nadaje się do jego odziedziczenia - człowiek, który jest w stanie zbudować swoją własną fortunę bez względu na to z jakiego pułapu zaczął. Jeżeli dziedzic jest równy swym pieniądzom – one mu służą, jeśli nie – zniszczą go”. Uniósł wysoko głowę właściwie dla osoby, która przyjmuje swe piękno za rzecz oczywistą, ale wie, że inni niekoniecznie.

*

„Tak! Tak! Wiem co myślisz! <<Ten to ma dobrze, jest powszechnie znanym czarodziejem>> Ale kiedy ja miałem 12 lat, byłem nikim, tak jak ty. Powiedziałbym, że byłem nawet bardziej nikim. W końcu o tobie kilka osób słyszało, nieprawdaż? Cały ten szum z Tym-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać.” Spojrzał na błyszczącą bliznę na czole Harry'ego. „Wiem, wiem – to nie jest tak fajne jak zdobycie pięć razy pod rząd pierwszej nagrody w konkursie Tygodnika Czarodziejów na najbardziej czarujący uśmiech, tak jak ja – ale zawsze to jakiś początek Harry, zawsze to jakiś początek.”

„Człowieka twórczego napędza pragnienie osiągnięcia czegoś, nie zaś pokonanie innych” - dobiegł głos Harry'ego z kanapy w roku pokoju, na której rozłożył się leniwie niczym kot. To często zadziwiało profesora Lockharta – widział jak Potter porusza się z bezdźwięcznie, z niemal kocią kontrolą i uwagą. Teraz z kolei widział go w pełni rozluźnionego i rozlanego na kanapie w bezkształtnej pozie, tak jakby w jego ciele nie było ani jednej kości. Tak jakby był kotem.

„Ludzie sądzą iż kłamca zyskuje na swoich kłamstwach” - kontynuował Harry - „Nauczyłem się, że kłamstwo jest aktem wyrzeczenia się własnego ja, ponieważ kłamca poddaje się poczuciu rzeczywistości osoby, którą okłamuje, sprawiając, że ta osoba w pewien sposób nad nim panuje. Osoba, która okłamuje świat jest niewolnikiem tego świata. Nie istnieją żadne białe kłamstwa, jest tylko najczarniejsze zniszczenie, a białe kłamstwo jest zniszczeniem największym.”

„Ja, Ja...” - zaczął Lockhart

„Ty nie masz żadnego Ja” - przerwał mu szorstko Harry i rzucił na pożegnanie: „Ty tylko wegetujesz”.

*

„To właśnie w tobie podziwiam Harry, zawsze wszystko wiesz”

„Daruj sobie te komplementy, Hermiona”

„Mówię poważnie. Jak ty to robisz że zawsze wiesz jaką podjąć decyzję?”

„Jak możesz pozwalać innym decydować za siebie?”

„Ale widzisz, nie jestem pewna Harry. Nigdy nie jestem pewna swojego „ja”. Nie wiem czy jestem taka dobra jak mówią mi to inni. Tylko tobie jestem w stanie to wyznać. To chyba dlatego, że ty zawsze jesteś pewny, że ja...”

„Wcześniej tego nie wiedziałem. Ale to dlatego, że nigdy nie wierzyłem w Boga”

„Daj spokój, mów rozsądnie” - Hermiona podwinęła szmaragdowy mankiet swojej szaty, odsłaniając cieniutki nadgarstek.

„Kocham Ziemię. To wszystko co kocham. Nie lubię kształtu jaki mają rzeczy na Ziemi. Pragnę je zmieniać”

„Dla kogo?”

„Dla siebie”

„Pocałuj mnie głuptasie” - zapłakała Hermiona

Harry sprawnie to zrobił. „Nie musisz mi bić braw.” - powiedział – „Nie oczekuję tego.”

*

„W kapitalizmie” - rozpoczął niepewnie Zgredek. Rzucił Harry'emu spojrzenie pełne oddania. Harry był do takich spojrzeń przyzwyczajony, jako człowiek, który żyje w zgodzie ze sobą, nie z innymi.

„... i według nakazów rynku” - podpowiedział Harry

„... i według nakazów rynku...” - kontynuował Zgredek przysuwając swą mikrą postać do Malfoy'a i dźgając go w goleń: „...Zgredek jest niezależną jednostką i może zaoferować swe usługi za płacę, którą uznaje za godziwą, konsumentowi, który z tych usług chce skorzystać. Zgredek jest wolnym skrzatem w systemie kapitalistycznym!”

Malfoy otworzył szeroko gębę jak mistyk i nieracjonalny człowiek, którym zresztą był.

Draco przypomniał sobie, że kiedyś chciał być artystą. To jego matka wybrała mu lepszy zawód. „Czarodziejstwo” - powiedziała - „to taki szanowany zawód. Poza tym spotkasz samych najlepszych ludzi”. Nie wiedząc kiedy i jak popchnęła go tą ścieżką.

„To zabawne” - pomyślał Draco. Nie myślał o tych młodzieńczych ambicjach od wielu lat. To zabawne, że powinno go to boleć – ta pamięć. To była noc kiedy sobie o tym przypomniał i to była też noc kiedy zapomniał o tym na zawsze.

Czarodzieje zawsze robili spektakularne kariery. A na dodatek: czy kiedykolwiek ponosili porażkę? Nagle przypomniał sobie Henry'ego Camerona; osobę znamienitą jeśli chodzi o zaklęcia, dziś – starego pijaka. Malfoy'a przeszedł dreszcz.

„Zgredek jest panem własnego losu!” - skrzat zaśmiał się, biegnąc w podskokach w dół korytarza - „Zgredek jest oddany swym własnym wartościom!”.

„Głowa do góry” - powiedział Harry do Malfoy'a - „Masz tu piątaka”.