Himura napisał/a: |
'Dziecię bożę" powstało kilkadziesiąt lat wcześniej niż dwie najbardziej znane książki autora - może dlatego odnosisz takie wrażenie. |
ASX76 napisał/a: |
Moim zdaniem "Ślepowidzenie" Wattsa jest zdecydowanie najlepszą książką spośród tych, które do tej pory ukazały się w UW ("Viriconium" Harrisona jeszczem nie czytał). |
Carmilla napisał/a: |
o, a dlaczegóż to poczułaś się oszukana zakończeniem? mnie ono urzekło, bo absolutnie i wcale się takiego nie spodziewałam |
Jander napisał/a: |
Gdzieś pisałem, że nie? Uderzyłem w wady Ślepowidzenia (których, abstrahując, nie posiada taki UWowy Duncan) porównując do Drogi. Watts to nie święta krowa. |
ASX75 napisał/a: |
"Ślepowidzenie" nie ma wad!! Nie da się tej książki porównać do "Drogi", ponieważ obie są diametralnie różne. |
Jander napisał/a: |
Oczywiście, że różne, ale warsztatowo uznaję wyższość Drogi. |
Jander napisał/a: |
Jak to bezsiły i bezsensu? Przecież "niosą ogień". Nie chodziło o poprawę - nie było informacji, że na wybrzeżu jest lepiej. Potrzebowali powodu do życia, do odbycia tej drogi - wybrzeże można powiedzieć było kaprysem, ale jednak pozwoliło im przetrwać. |
Carmilla napisał/a: |
a tak swoją drogą to mnie trochę zastanawiał termin przydatności do spożycia niektórych potraw... po paru latach (chyba więcej jak 5) nadawały się do jedzenia... stanowczo za dużo chemii się w to żarcie pakuje |
Carmilla napisał/a: |
tak po mojemu to ojciec był egoistą - chciał żyć, a syn był poniekąd "powodem, żeby żył" - czyli chciał żyć, więc żyć musiał syn, żeby tatuś miał się kim zajmować, bo nie miał odwagi się zabić. |
MadMill napisał/a: |
Samobójstwo nie byłoby odwagą tylko zwykłym tchórzostwem. Znaczyłoby, że się poddał, zrezygnował i to zniszczony świat i źli ludzi wygrali, a nie on. Oczywiście syn trzymał starego przy życiu, ale to była częściej wegetacja niż chęć poprawienia swojej sytuacji. Zamiast szukać ludzi, jakiejś komuny w które mogliby się zaszyć i współistnieć, poprawić warunki bytowania to ciągnął syna w kierunku, który dla nich był urojoną ziemią obiecaną. Bał się zaryzykować spotkania z innymi, bał się odpowiedzialności za dziecko. Wybrał powolne umieranie na drodze, a nie życie. Nawet można pokusić się o stwierdzenie, że śmierć ojca dla jego syna była swoistym wybawieniem. |
Mad napisał/a: |
Samobójstwo nie byłoby odwagą tylko zwykłym tchórzostwem. Znaczyłoby, że się poddał, zrezygnował i to zniszczony świat i źli ludzi wygrali, a nie on. |
Baton napisał/a: |
Ja nie widzę tu jednoznacznego happy endu. Zresztą co by nim było? Ten świat i tak był skazany na zagładę. |
Metzli napisał/a: |
W tym wypadku to uporczywe czepianie się życie jest formą tchórzostwa. Sprowadzanie dziecka na taki świat, brak odwagi, żeby zakończyć ze sobą, postawienie sobie jakiegoś złudnego celu, żeby przeżywać w taki sam sposób kolejne dni. |
Metzli napisał/a: |
Jak na tamte warunki, znalezienie się w takiej grupie osób było znacznym poprawieniem sytuacji. Lepsze to niż życie w pojedynkę, na które się zanosiło po śmierci ojca. |
Mag_Droon napisał/a: |
Skończyłem Drogę. I jakby to napisać, hmm, zawiodłem się. Nie da się ukryć, że McCarthy to mistrz formy, ale treść ... Zastanawia mnie szum wokół książki, czy jest tak, że od czasu do czasu ładnie opakowany banał staje się hitem? |
Mag_Droon napisał/a: |
Wiesz ASX, ten styl bardzo pasuje do sytuacji. Zlewające się dni wypełnione ucieczką przed zimnem, niekończącym się marszem i szukaniem resztek żarcia. O czym tu dyskutować. |
Mag_Droon napisał/a: |
Zobaczymy. Może opowiada tak, aby styl ten pasował?
|
ASX76 napisał/a: |
Miałem w rękach kilka książek Cormaca i wszystkie były napisane w takim stylu. Ten typ tak ma. |
Carmilla napisał/a: |
Ja tam widzę różnice między Dzieckiem bożym a Drogą. W tym pierwszym to tak (nie)fajnie kontrastują obrzydliwe opisy dokonań tytułowego dziecięcia z pięknymi, poetyckimi opisami przyrody. Droga jest bardziej ascetyczna. Kraj nie dla starych ludzi to jednak nieco bardziej Drogę przypomina. |
ASX76 napisał/a: |
A co napiszesz o opisach Natury w "Nad Niemnem" E. Orzeszkowej? |
ASX76 napisał/a: |
A co napiszesz o opisach Natury w "Nad Niemnem" E. Orzeszkowej? |
Tixon napisał/a: |
McCarthy stawia tu na prostotę (także w warstwie językowej), co niejako potęguje efekt szarości i pustoty świata. |
Cytat: |
W warstwie językowej to minimalizm a nie prostota. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Masz dzieci? |
Fidel-F2 napisał/a: |
Misiel, znaczy nie ogarnąłeś wyższego poziomu. Masz dzieci? |
Misiel napisał/a: |
Dlatego tez sprobuje jego prozy raz jeszcze |
Tomasz napisał/a: | ||
Zaczynam podejrzewać, że to chyba warunek konieczny. |
Tomasz napisał/a: |
Fidel-F2 napisał/a: Masz dzieci? Zaczynam podejrzewać, że to chyba warunek konieczny. |
Misiel napisał/a: |
Dolaczam do grona nieprzekonanych rzekoma wybitnoscia Drogi. Po pierwsze - monotonia. Ida, popiol, dobrze, glod, jedzenie, ida, no dobrze tatusiu, popiol, glod, jedzenie. |