Zaginiona Biblioteka

Czytelnia - Kryzysy czytelnicze

Jander - 2009-04-04, 14:17
: Temat postu: Kryzysy czytelnicze
Jand zakłada nowy temat, znaczy, że ma do napisania pracę i robi wszystko, żeby jej nie napisać. ;)

Kolejny raz patrzę na półkę z książkami do przeczytania i kolejny raz trudno mi sięgnąć po którąkolwiek pozycję. Wiadomo, że z kupowaniem książek i ich w ogóle dostępnością (biblioteki/znajomi) nie ma problemu, dobrą literaturę można znaleźć wszędzie. Gorzej jeśli chodzi o chwycenie się za tą literaturę. Nie mam problemów chyba tylko z Eriksonem, który wciąga mnie zawsze i nie zastanawiam się długo by za niego chwycić, bez względu na ilość stron. Ilość stron to zresztą dla mnie często jeden z pretekstów - wszystko jakieś grube, a ja bym chciał przeczytać coś w jeden-dwa dni. A tak zaczynając nową książkę muszę polubić styl autora, bohaterów, wpasować się w fabułę... A jeśli chodzi o ambitniejsze pozycje, jak Dukaj czy UW, to już w ogóle przesuwa się moment sięgnięcia na "nie-wiadomo-kiedy".
Obrazem tego, że kryzysów czytelniczych jest coraz więcej są chociażby listy książek do przeczytania w danym miesiącu, które pojawiają się na blogach. To już jak dla mnie sposób wzajemnego motywowania się do czytania (działające podobnie jak kluby AA ;) ) , ale czy on w sumie pomaga?
Macie jakieś sposoby na motywację do czytania? Wiadomo, że do czytania nie powinno się zmuszać, ale jasne jest, że czytać warto i za każdym razem jak chwycę się za książkę to dziwię się, że tak długo zwlekałem marnowałem czas na nic nie robieniu. Najbardziej przydałoby się oczywiście odłączyć kabel od internetu. ;)
Na mój kryzys chyba najbardziej wpłynęło kupno własnego laptopa w styczniu. Najwięcej czasu spędzałem na starych grach, więc od momentu formatu unikam gier jak się da. Dopiero ostatnio udało mi się chwycić za parę książek, ale zero przeczytanych książek przez pierwsze dwa i pół miesiąca roku wisi nade mną i mam obawy, czy uda mi się z tego wybrnąć, książkę dziennie przeczytać potrafię.
Podzielmy się kryzysowymi rozterkami. Ja poczytam Tracę Ciepło nim słońce zmusi mnie do wyjścia po piwo. ;)
pozdrawiam
Romulus - 2009-04-04, 14:51
:
U mnie przyrasta powoli lista zaległości:
"Miasto Szaleńców i Świętych", "LonNieDyn", "Źródło" - nie wiem, kiedy je "ruszę". Skończę Viriconium, chwycę drugi tom Eriksona, potem Abraham, Egan, do tego czasu ukaże się Kres więc książki te znowu spadną na koniec kolejki. Na święta planuję przeczytać "Tracę Ciepło" - drugie, ostatnie podejście. Czytam wolniej niż chciałbym - wracam zmęczony z pracy i walę się na kanapę. Kiedy pobiegam wieczorem, wówczas wraca mi chęć do aktywności umysłowej. Bez "pobudzenia" fizycznego nie jestem w stanie znowu wysilić się umysłowo. Bieganie zatem bardzo ożywczo działa mi na umysł. Muzyka "na uszach" płuca w przełyku - dobrze się wtedy myśli, a po odpoczynku, sama przyjemność wziąć książkę do ręki. Alkohol nie pomaga :) Moda Na Sukces nie pomaga, "elektrowstrząsy" informacyjne też nie. Byle zatem pogoda była.
Kennedy - 2009-04-04, 15:50
:
Miałem ostry kryzys czytelniczy, który trwał trzy lata, od wakacji 2005 do mniej więcej września 2008, przez ten czas zmęczyłem, raczej opornie, ok. 30 tytułów (nie licząc lektur w szkole). Nie wiem dokładnie, czym był spowodowany, chyba ostrym przesytem, bo wcześniej (ostatnie trzy klasy podstawówki plus gimnazjum) robiłem po ok. 120 książek rocznie, tak około. W każdym bądź razie, przez te trzy lata ciężko mi się było za cokolwiek zabrać, brnięcie przez fabułę mnie męczyło, wielu zaczętych książek nie mogłem skończyć.
A nie, chyba wiem, przez co to było, właśnie mi przyszło do głowy, że mi się kryzys zbiegł z pojawieniem komputera w domu :-/ No, mniejsza z tym.

Wraz z rozpoczęciem studiów i dostępem do biblioteki uniwersyteckiej, w której mają dosłownie wszystko co sobie zażyczę, chęć na czyytanie mi wróciła i, zgodnie z listą którą sobie robię (w celach testowych, chcę zobaczyć ile czytam w rok) od początku listopada do dziś przerobiłem 47 tytułów... Czyli obecnie mam się dobrze, żadnego kryzysu nie ma. Niestety, mam inny, dosyć poważny problem, czyli rosnący stos książek koło fotela, przybywa mi ich więcej niż mogę przetrawić i w rezultacie niektgóre czekają na swoją kolej dosyć długo. Np. Z kwiecia powstaniesz Simaka leży już cztery miesiące, Umrzeć w Italbarze Zelaznego tak samo. Przeciąga mi się też Waran Diaczenków, a to wszystko dlatego, że ciągle coś nowego wynajduję w bibliotece, albo kupuję, albo mi ktoś pożycza :-| i cięzko się wyrobić. Chyba się trochę zachłysnąłem zbiorami mojej biblioteki, bo jest tam mnóstwo rzeczy, których szukałem przez wiele lat i nie mogłem zdobyć (ot, ostatnio np. pięcioksiąg White'a o Królu Arturze, albo wszystkie książki Dukaja, albo Szostak, albo trylogia Lyonesse Vance'a, któą zamierzam przeczytać jeszcze w tym miesiącu i wiele innych). Ostatnio postanowiłem sobie, że nie biorę nic nowego do czytania dopóki nie przerobię wspomnianego stosu (12 książek, 5 już przeczytanych, szósta w toku), póki co jest więc nieźle.
Beata - 2009-04-04, 20:29
:
Kryzysy czytelnicze? Miewam, nie lubię. ;) Na ogół są produktem ubocznym innych problemów. Wtedy w głowie kotłują mi się różne możliwe scenariusze rozwiązania kłopotów i nie umiem się skupić na literkach. Co pomaga? Czasem łatwa i nieskomplikowana lektura, najlepiej taka, którą już znam (kiedyś Chmielewska, ostatnio Weber :P ). A czasem muszę po prostu porządnie się zmęczyć - okres przedświątecznych porządków idealnie wprost się do tego nadaje. ;) Gdybyż jeszcze owe czytelnicze kryzysy raczyły to uwzględnić i pojawiały się jedynie wtedy! //evil
Carmilla - 2009-04-04, 20:33
:
Miewam od czasu do czasu kryzysy czytelnicze i z doświadczenia wiem, że najlepiej jest taki kryzys po prostu przeczekać. Jeśli męczę książkę miesiąc - to to przemęczę ją w miesiąc albo niedoczytam, bo uznam, że się nie da. Wiem, że w pewnym momencie trafi mi się taka książka, nad którą przesiedzę do rana, choć trzeba będzie wstać do pracy...
I chyba pogodziłam już się z tym, że książek, które chciałabym przeczytać, a których nigdy nie przeczytam zawsze będzie więcej od tych, które przeczytam.
Fakt, ostatnio o tyle nie miewam kryzysów czytelniczych, że mam kryzys oglądalniczy. W tym roku nie obejrzałam ani jednego filmu, więc na książki mam zdecydowanie więcej czasu. I nie ukrywam, że dobrze mi z tym.
Metzli - 2009-04-04, 22:52
:
Kryzys czytelniczy... to niemal stan permanentny. Dobijają mnie jeszcze wypowiedzi w stylu: Sześć książek w miesiącu to mało. Już przestałam się łudzić, że uda mi się nadrobić zaległości. Starsze pozycje z fantastyki, te wychodzące na bieżąco, poza tym ogromne zaległości jeśli chodzi o literaturę z innego zakresu, nie-fantastykę... tworzy się naprawdę długa lista.

To co napisała Beata, problemy, które odciągają od lektury, plus dodatkowo taki okres jak mamy teraz - cieplutko, prawie zawsze ktoś wyciągnie na piwko czy jakiegoś grilla wieczorkiem. Marnowanie czasu przed kompem czy zmęczenie po pracy... I na książki robi się przerażająco mało czasu.

Carmila napisał/a:
Fakt, ostatnio o tyle nie miewam kryzysów czytelniczych, że mam kryzys oglądalniczy. W tym roku nie obejrzałam ani jednego filmu, więc na książki mam zdecydowanie więcej czasu. I nie ukrywam, że dobrze mi z tym.


U mnie jest sytuacja odwrotna, 1 przeczytana książka i 3 filmy. Gdzie wyszło, że w kinie byłam praktycznie co tydzień. Dobrze byłoby znaleźć czas na obie te rzeczy. Ech, marzenia... ;)

Jander napisał/a:
Obrazem tego, że kryzysów czytelniczych jest coraz więcej są chociażby listy książek do przeczytania w danym miesiącu, które pojawiają się na blogach. To już jak dla mnie sposób wzajemnego motywowania się do czytania (działające podobnie jak kluby AA ;) ) , ale czy on w sumie pomaga?


Należałoby zapytać autorów. Ja nigdy takiej listy nie zamieszczałam, moja lista nigdy nie sięgała niż góra dwóch książek. A nawet tak krótka bardzo łatwo ulegała zmianie. Ale może to przez fakt, że wiedziałam o niej tylko ja? ;)
Tigana - 2009-04-05, 00:47
:
Jakby nie Sieć, TV i praca to pewnie czytałbym więcej a tak czytam jak znajdę czas. Kryzysu raczej nie miewam - duża w tym zasługa "Katedry", która wymusza ( //bicz ) na mnie regularne czytanie i pisanie recek. Tak więc jakiś dłuższych przerw nie mam, co najwyżej w danym okresie czasu czytam mniej.
Shadowmage - 2009-04-05, 08:15
:
Mnie się trafia kryzys tak raz na pół roku. Przez dwa tygodnie moim najlepszym przyjacielem nie są książki, a flashowe gierki :p Metoda pozbycia się tradycyjna - siadam sobie spokojnie w kąciku i czekam aż mi przejdzie.
A zaległości to zupełnie inna sprawa. Książek kupuje prawie tyle, co w czasach końca liceum czy początku studiów, a czasu na ich czytanie jest kilkukrotnie mniej. Stąd też pewnie kilkadziesiąt pozycji czeka na przeczytanie. Część się pewnie nie doczeka, bo gusta się zmieniły. Ma to też swoje dobre strony - zawsze mam z czego wybierać, częściej trafiają się rozterki "co wybrać" niż płacz z braku odpowiedniej lektury na dany nastrój.
Dhuaine - 2009-04-06, 02:06
:
Jander napisał/a:
za każdym razem jak chwycę się za książkę to dziwię się, że tak długo zwlekałem marnowałem czas na nic nie robieniu

O właśnie. Mam dokładnie to samo. U mnie kryzys czytelniczy trwa już dobre dwa lata, choć w wersji ekstremalnej dopiero (=.=) rok. Jak już wezmę książkę i mam czas ją dokończyć, to idzie szybko i sprawnie. Ale wystarczy tylko, że coś wyskoczy, jakiś projekt na polibudzie, pilna rozmowa na gg, coś z grafiki - i już wszystko się sypie. Książka idzie w odstawkę.
Sama nie mogę się nadziwić, czemu mam tak mało czasu na książki... Na pewno bardzo dużo czasu spędzam przy komputerze, czego nie da się uniknąć na tych studiach, ale jestem już na czwartym roku, do diaska. Na pierwszym i na drugim też non stop siedziałam przy kompie, a i tak czytałam nieźle.

Na pewno swoje dołożył przesyt fantasy. Od dawna nie znalazłam książki, która by mi się naprawdę podobała, była naprawdę oryginalna i zapadająca głęboko w pamięć. Doszło do tego, że czuję swoistą niechęć do sięgania po następne książki fantasy - bo pewnie znów nie będzie w nich nic nowego.
Czekam dalej na ADwD i pewnie nigdy się nie doczekam.

Kupuję znacznie mniej książek niż wcześniej, tylko nowości, które później i tak czekają na swoją kolej na półce. Jakiś czas temu zrobiłam listę nieprzeczytanych książek - po prostu dramat. Większość z nich nigdy nie zostanie przeczytana. Niektóre mają już po 3-5 lat; przez ten czas gust mi się tak zmienił, że jedyne, co mogę z nimi zrobić, to pożyczyć kuzynce.
Prowadzę za to liczniki stron na goodreads. Niestety, działa to na mnie tylko dobijająco. Na przykład w tej chwili gd pokazuje, że ostatni raz czytałam książkę 12 dni temu. x_x

Swoją drogą mam też mnóstwo zajęć, które nie pomagają w wygospodarowaniu wolnego czasu na książki. Przez ostatnie miesiące zaczęłam poważniej myśleć o karierze zawodowej. Jeśli się uda, to wkrótce będę miała jeszcze mniej czasu na wszystko. =.=

Nie mam pojęcia, jak wyjść z tego dołka. .___.
Metzli - 2009-04-07, 22:39
:
Dhu napisał/a:
Jakiś czas temu zrobiłam listę nieprzeczytanych książek - po prostu dramat. Większość z nich nigdy nie zostanie przeczytana. Niektóre mają już po 3-5 lat; przez ten czas gust mi się tak zmienił, że jedyne, co mogę z nimi zrobić, to pożyczyć kuzynce.


Do takiego stanu jeszcze nie doszłam... Ale widzę np. na swojej półce Czarodziejski statek Hobb i jakoś wcale nie ciągnie mnie, żeby po niego sięgnąć. Już nawet przestawiłam te książki do przodu, do pierwszego rzędu, żeby bardziej rzucały się w oczy. Nic z tego, zbyt dużo innych książek, za wiele zaległości, które chciałoby się nadrobić ;P
ASX76 - 2009-04-07, 22:44
:
Na czytelniczy kryzys zalecam 'Widmopis" i/lub "Atlas chmur" Mitchella. Szkoda, że ta druga pozycja nie wyszła w UW - jak najbardziej by się nada(wa)ła. :-)
Może kiedyś pan Andrzej się skusi... ;)
Jander - 2009-04-07, 22:51
:
Kiepsko też jeśli chodzi o książki zaczęte i nieskończone - najczęściej na szczęście przerywałem w początku, ale w takim Atramencie jest dokładnie w połowie i zupełnie nie potrafię dokończyć. Poza tym mam jakieś 6 zaczętych książek, których obecnie nie czytam i kurzą się na półkach.
Przeczytałem dziś ledwo-ledwo rozdział Tracę Ciepło i o ile trudno mi coś zarzucić, tak zwyczajnie mnie nie wciąga. Zerka na mnie Mój Własny Diabeł, chyba będzie idealny na szybką, niedługą lekturę.
Wiesz Dhuaine, komputer ze wszystkich szatańskich stworzeń jest chyba najgorszy jeśli chodzi o czytanie książek - jeśli nie ma się porządnej głowy do oddzielenia sobie życia od kabelka to kryzysy czytelnicze będą ciągłe. Ja już to widzę, bo ze znajomym bierzemy się hobbystycznie za programowanie i czuję, że książki jeszcze bardziej pójdą w odstawkę. Najpewniej ze względu na kupę pozycji tematycznych do czytania w trakcie roboty. Aczkolwiek jeśli chodzi o studia to mam duży luz, poza sesją i kilkoma drobnymi pracami.
Z nieprzeczytaniem pewnych książek pogodziłem się wyłącznie ze względu na zmianę przekonań religijnych - ot, nagle pewne rzeczy przestały mnie tak pasjonować... ;)
pozdrawiam
MadMill - 2009-04-07, 23:39
:
Co do kryzysów, to się zdarzają, ostatnio dość często - chociaż 17 książek w tym roku się przeczytało jakoś, to nie czuję, żeby to było jakieś płynne czytanie. Każdy kryzys odczuwa indywidualnie. Dla mnie to będzie tydzień bez książki, dla innych miesiąc.
Nie ma reguły do tego co mnie wyciąga z takich dołków czytelniczych. Może być to zarówno Marquez, Moore czy inszy Pratchett. Studia mi nie przeszkadzają... no dobra, obrona mi przeszkodziła i wybiła mnie 2 tygodnie temu z takie "ciągu" czytania. Jest wiele rzeczy oprócz czytania - no jakoś tak mi się okryło ostatnio. o.O no ale to nie znaczy, że w ogóle się nie czyta.
Moje kryzysy też nie są za wielkie ze względu na to, ze potrafię mieć po 10 książek pozaczynanych w ciągu miesiąca, równolegle czytać z 5, więc zazwyczaj jedna do mnie przemówi i ratuje przed kolejnym dołkiem. ;)
Elektra - 2009-04-08, 07:39
:
Co jakiś czas ogarniały mnie kryzysy czytelnicze, ale dość szybko sobie z nimi radziłam, z reguły znajdowałam książkę, która taki kryzys przełamywała. Do czasu. Ostatni kryzys trwa u mnie już ponad dwa miesiące. No i zupełnie nie chce mi się czytać. W lutym przeczytałam jedną książkę, w marcu zero (no, nie licząc jakichś fragmentów Chmielewskiej, które czytałam już wielokrotnie). I nawet nie chodzi tu o brak czasu, chociaż jest go mniej, to na pewno wygospodarowałabym przynajmniej godzinę dziennie na czytanie. Po prostu mi się nie chciało. Zaczynałam coś czytać i po kilku, kilkunastu stronach sobie odpuszczałam (w ten sposób mam przeczytane prologi w ponad dziesięciu książkach). Doszło do tego, że woziłam ze sobą książkę w komunikacji miejskiej i w ogóle do niej nie zaglądałam.

Mam podobnie jak Dhu i Shadow, części książek już raczej nie przeczytam. Ale ich staram się pozbywać w miarę regularnie, bo tylko mnie denerwują na półkach. ;) No i kupuję znacznie mniej niż wcześniej, więc liczba nieprzeczytanych jakoś nie rośnie (tylko robią się zaległości w księgarniach, jak już mi przejdzie i wybiorę się na zakupy... ciekawe czy mi pieniędzy wystarczy ;) ).

W obecnym kryzysie pomaga mi... literatura zawodowa. //panda Po przeczytaniu Ustawy o rachunkowości i jeszcze innych tego typu rzeczy dochodzę do wniosku, że mam ochotę na zwykłą powieść. I czuję, że to może być Erikson. Po jednym rozdziale Myta ogarów chcę więcej, ale czekam na dalszy ciąg (nie cierpię zostawiać książki w połowie, gdy jest interesująca).
Jachu - 2009-04-09, 20:05
:
Mój kryzys czytelniczy permanentnie trwa gdzieś od około 1,5 roku, a może nawet od 2 lat. Głównymi powodami były: brak czasu jaki mogłem przeznaczyć na literaturę, masa innych obowiązków oraz powolnie następująca zmiana zainteresowań i gustów literackich. W pewnym momencie książki z zakresu literatury fantasy, science-fiction czy grozy, które najczęściej czytałem, po prostu przestały mnie "kręcić". Stopniowo zacząłem zajmować się literaturą faktu, głównie koncentrując się na pozycjach poświęconych starożytnemu Rzymowi. I paradoksalnie właśnie czytanie tego gatunku literackiego spowodowało pogłębienie się kryzysu. Literaturę stricte naukową czyta się inaczej niż beletrystkę. Wymaga ona sporej ilości wolnego czasu oraz swego rodzaju świeżości umysłu w celu koncentracji nad czytanym tekstem. Tych możliwości mi z reguły brakuje, a co za tym idzie - czytam więc wolno. Jednym z lekarstw jakie staram się sobie aplikować, jest sięganie po powieści historyczne, które można "łyknąć" w miarę szybko, a które pozwalają oderwać się od literatury faktu. Niestety, terapia nie przynosi pożądanych rezultatów :) Czytam mało i raczej z doskoku... Może na święta coś mi się uda nadrobić? //mysli
Dhuaine - 2009-04-10, 14:18
:
Metzli napisał/a:
widzę np. na swojej półce Czarodziejski statek Hobb i jakoś wcale nie ciągnie mnie, żeby po niego sięgnąć.

Nigdy nie pamiętam, w jakiej kolejności idą Żywostatki... Ja nigdy nie dokończyłam trzeciego tomu. Po prostu padłam na nim z nudów. Prawdopodobnie zaraz tam akcja się rozkręcała, ale po dwóch tomach trylogii miałam już dość. Z Żywostatkami był taki problem, że wszyscy się na nie napalili, ale kiedy MAG w końcu je wydał, to mania zdążyła już opaść. Ja miałam wrażenie, jakbym czytała te książki trochę z obowiązku.

Jander napisał/a:
ze znajomym bierzemy się hobbystycznie za programowanie i czuję, że książki jeszcze bardziej pójdą w odstawkę. Najpewniej ze względu na kupę pozycji tematycznych do czytania w trakcie roboty.

Co Wam na mózgi padło? :shock: Programowanie hobbystyczne? W czym w ogóle chcecie programować? >.<
Taak, pozycje tematyczne >.> Mam kupę książek o webdesignie i nawet je czytam. Na pewno w tym miesiącu przeczytałam więcej pozycji technicznych niż normalnej literatury.

Elektra napisał/a:
Doszło do tego, że woziłam ze sobą książkę w komunikacji miejskiej i w ogóle do niej nie zaglądałam.

Ja też. O_o Zamiast czytać, poświęcam też czas na układanie planu dnia i aktualizowanie kalendarza w komórce. Dopiero kilka dni temu wyciągnęłam książkę z torby i przeczytałam kilka stron na przystanku.
Aż dziż, że cały czas pamiętam, o czym czytam. :P Jedną książkę wlokę ze sobą już dwa miesiące. Może w święta uda mi się ją dobić...
Metzli - 2009-04-10, 15:31
:
Dhu napisał/a:
Z Żywostatkami był taki problem, że wszyscy się na nie napalili, ale kiedy MAG w końcu je wydał, to mania zdążyła już opaść. Ja miałam wrażenie, jakbym czytała te książki trochę z obowiązku.


Na bazie tej fali kupiłam Czarodziejski statek i Szalony statek. Nawet zaczęłam to czytać, ale że przypadło to akurat na początek okresu odstawiania fantasy, książka wylądowało z powrotem na półce. Ciekawe czy kiedyś w ramach małego wytchnienia sięgnę po to ponownie. Czy też wyląduje na allegro z opisem: Książki jak nowe, nieczytane :P

El napisał/a:
Doszło do tego, że woziłam ze sobą książkę w komunikacji miejskiej i w ogóle do niej nie zaglądałam.


Też się mogę zapisać do tego klubu. Chyba można to zaliczyć do głównych syndromów kryzysu czytelniczego. Brałam książkę jakby z poczuciem jakiegoś obowiązku... bo jak tak wyjść bez niej, w tramwaju na pewno po nią sięgnę. Jasne. Kończyło się tak, że co najwyżej trochę rogi się jej ucierały przez noszenie w torbie :P

Pod koniec miesiąca okaże się czy udało mi się wyjść z czytelniczego dołka. Oby ;)
Tigana - 2009-04-10, 17:57
:
Metzli napisał/a:
Też się mogę zapisać do tego klubu. Chyba można to zaliczyć do głównych syndromów kryzysu czytelniczego. Brałam książkę jakby z poczuciem jakiegoś obowiązku... bo jak tak wyjść bez niej, w tramwaju na pewno po nią sięgnę. Jasne. Kończyło się tak, że co najwyżej trochę rogi się jej ucierały przez noszenie w torbie :P

No to faktycznie ktoś ma problem - jak wiem, ze nie będę miał szansy na czytanie to po prostu książki nie biorę. W praktyce zawsze mam przy sobie coś do czytania, a jedynym czynnikiem, który uniemożliwia mi czytanie jest urocza koleżanka z pracy, która jedzie tym samym autobusem..
Shadowmage - 2009-04-10, 19:08
:
Metzli napisał/a:

Też się mogę zapisać do tego klubu. Chyba można to zaliczyć do głównych syndromów kryzysu czytelniczego. Brałam książkę jakby z poczuciem jakiegoś obowiązku... bo jak tak wyjść bez niej, w tramwaju na pewno po nią sięgnę. Jasne. Kończyło się tak, że co najwyżej trochę rogi się jej ucierały przez noszenie w torbie :P
Normalnie - czyli poza okresem kryzysu - zawsze mam książkę ze sobą w komunikacji, i prawie zawsze ją czytam. Wyjątki są w zasadzie dwa: jadę na egzamin, to wygrywają notatki, albo też na przystanku dostanę Metro czy też inną darmową gazetę.
A, no jeszcze kiedy spotkam kogoś znajomego, to nie czytam. Choć czasem książka jest ciekawszym towarzyszem :P
Metzli - 2009-04-10, 20:36
:
Wypowiedzieli się szczęśliwi ludzie, którzy tego nie doświadczyli... Później zaczęłam wozić ze sobą gazetę, akurat był to Film. Z takim samym skutkiem. No ale, ostatnio udało mi się to przełamać, zaczęłam czytać. Nawet w drodze z pracy, co najrzadziej mi się zdarzało, bo byłam już zbyt zmęczona. Może jest to mały kroczek naprzód :P

Shadow napisał/a:
Choć czasem książka jest ciekawszym towarzyszem :P


Niektórych osób lepiej nie zauważać... xD
ASX76 - 2009-04-10, 20:46
:
Tigana napisał/a:
W praktyce zawsze mam przy sobie coś do czytania, a jedynym czynnikiem, który uniemożliwia mi czytanie jest urocza koleżanka z pracy, która jedzie tym samym autobusem..


Taki czynnik, choć jedyny, przebija wszystkie inne razem wzięte. ;)


Czy Wasze kryzysy czytelnicze nie wynikają w głównej/znacznej mierze z dość jednorodnego doboru lektur?
Ł - 2009-04-10, 20:47
:
Miałem kryzys* czytelniczy do 17 roku życia gdzie funkcje książek spełniały u mnie gry komputerowe. Minął.



* definicja kryzysu: nie brak czasu a chęci do sięgnięcia po książke.

Polecamy słownik języka polskiego, życzymy miłego użytkowania FF - Mad.

Pozwoliłem dodać sobie do tego dopiska brakujące znaki interpunkcyjne. Jak już być ortofaszystą silącym się na złośliwość, to polecam też używanie częsci mózgu których nie rekompensuje słownik FF.

Zdolniacha z Ciebie, uczysz się. Będą z Ciebie ludzie!
Mad


a myślałem że skasuje "niewygodny" fragment posta, tak jak ostatnio. :mrgreen:
Gand - 2009-04-10, 23:10
:
Czyli wszyscy przechodzą obecnie kryzys czy jak? o_O Ja zazwyczaj albo czytam bardzo dużo, albo nie czytam prawie w ogóle. I tak wtedy kiedy czasu nie ma, mam ochotę czytać i czytam zazwyczaj dużo, a wtedy, gdy można się poobijać i naprawdę jest dużo wolnego patrzę na książki średnio przyjaźnie i zdarza się, że przez tydzień przeczytam 20 stron a nawet i nie.
Nie da się ukryć, że często przyczyną mojego kryzysu jest jakaś świetna gra (Falllout 3 w okolicach świąt w grudniu i styczniu :P ) czy np fascynacja serialem (House M.D., który zabrał mi zdrowo ponad miesiąc życia; oglądałem w każdej wolnej chwili, to był obłęd).
Metzli - 2009-04-10, 23:34
:
ASX napisał/a:
Czy Wasze kryzysy czytelnicze nie wynikają w głównej/znacznej mierze z dość jednorodnego doboru lektur?


Poważnie zastanowiłam się nad tym pytaniem, tak dla odmiany ;) I wyszło mi, że ma to drugorzędne znaczenie. Bo to nie jest niechęć do jednego rodzaju literatury, ale do sięgania po książkę w ogóle. Od jakiegoś czasu na mojej półce nie brakuje również pozycji z innego zakresu niż fantastyka, kiedy nadchodzi kryzys wszystkie jednakowo się kurzą.

Gandosław napisał/a:
Czyli wszyscy przechodzą obecnie kryzys czy jak? o_O


W końcu mamy kryzys, taki ogólnoświatowy... ;P Można przyjąć, że wiele osób go doświadcza, a w tym temacie wypowiedziało się raptem parę osób.
Jachu - 2009-04-11, 08:38
:
Ł napisał/a:
* definicja kryzysu: nie brak czasu a chęci do sięgnięcia po książke.
Rozumiem, że to definicja w 100% podchodząca pod "twój" kryzys, bo nijak ma się ona do "moich" objawów ;)

Gand napisał/a:
Czyli wszyscy przechodzą obecnie kryzys czy jak? o_O
Gdyby tak było, to w sumie nie ma w tym nic dziwnego. Starzejemy się i w związku z tym przybywa nam obowiązków, a doba nadal ma 24 godziny ;) Poza tym, z tego co dowiedziałem się z wypowiedzi forumowiczów w tym temacie, to poza Elektrą i może kimś jeszcze, kryzysy mają raczej postać "mniejszej ilości przeczytanych książek" a nie "w ogóle nie czytania". Owszem, dla kogoś kto czytał 3-4 książki w tygodniu, a teraz czyta jedną na 2-3 tygodnie, to jest znaczący spadek wydajności, ale tak źle to nie jest. Ważne, że nadal czytamy ;)
Carmilla - 2009-04-11, 21:17
:
Martinus Jachus napisał/a:
Ważne, że nadal czytamy ;)

święte słowa. Jak czytam czasami, że przeważająca liczba Polaków w ostatnim roku (o dowolnie wybranym roku tak czytam) nie przeczytała ani jednej książki tudzież przeczytała 2-3 a wszystkie one to podręczniki czy inna literatura użytkowa, to faktycznie - mówienie o kryzysie - bo przez miesiąc czy dwa nie przeczytałam żadnej książki - jawi się niedorzecznością
Ł - 2009-04-11, 22:27
:
Martinus Jachus napisał/a:
Ł napisał/a:
* definicja kryzysu: nie brak czasu a chęci do sięgnięcia po książke.
Rozumiem, że to definicja w 100% podchodząca pod "twój" kryzys, bo nijak ma się ona do "moich" objawów ;)

Pasuje pod twoje jak najbardziej.

Martinus Jachus napisał/a:
Mój kryzys czytelniczy permanentnie trwa gdzieś od około 1,5 roku, a może nawet od 2 lat. Głównymi powodami były: brak czasu jaki mogłem przeznaczyć na literaturę, masa innych obowiązków oraz powolnie następująca zmiana zainteresowań i gustów literackich. W pewnym momencie książki z zakresu literatury fantasy, science-fiction czy grozy, które najczęściej czytałem, po prostu przestały mnie "kręcić".

Przewartościowałeś swoją chęć czytania fantastyki. Brak czasu to jedynie katalizator całego procesu, który spowodował wzmożenie harmongramowej selekcji i w rezultacie usunięcie fantastyki poza nawias cyklu dnia.
Shadowmage - 2009-04-12, 08:08
:
Tyle gadacie o tym kryzysie, że mnie napadł zupełnie poza normalnym rozkładem. Zamiast nadrabiać zaległości czytelnicze w święta - jak to było w planie - od czwartku przeczytałem dziesięć stron. Nie lubię was. O!
Romulus - 2009-04-12, 10:06
:
A ja się podźwignąłem. Do jutra skończę pewnie Ayn Rand. Potem pozostałe zaległości, dopóki paczuszki od Toudiego nie dostanę. Mój kryzys wynikał ze zmęczenia. Trochę wolnego, plus codzienny wysiłek fizyczny i zapominam o kryzysie. I nawet nie musiał mnie Barack Obama ratować :badgrin:
Procella - 2009-04-14, 08:06
:
U mnie największym problemem jest nadmier książek. Ostatnio kupowałam ich więcej, niż byłam w stanie "przerobić" i to nie był dobry pomysł ;) Chce mi się czytać, ale często wygląda to tak:
1) Przez pół godziny przyglądam się grzbietom książek na półce z nieprzeczytanymi pozycjami
2) Wybieram 3-4 książki, kartkuję je, czytam po raz setny blurby
3) Wybieram jedną, zasiadam do czytania
4) Po dwudziestu stronach zaczynam się zastanawiać, czy nie lepiej było się zdecydować na inną książkę
5) Przychodzi listonosz z kolejną paczką książek
6) Oglądam nowe książki i stawiam je na półce
7) Wracam do przerwanej lektury
8) Dochodzę do wniosku, że wśród nowych ksiązek jest pozycja, która baaardzo mnie interesuje, odkładam to, co czytam i zabieram się za nową rzecz
9) w trakcie czytania tej książki jakiś wątek/bohater/nazwa wywołuje skojarzenie z inną, czytaną wcześniej książką i nie mogę się powstrzymać, żeby do niej nie zajrzeć i nie przeczytać choćby kilku stron
10) Szukając tej książki na półce zauważam jeszcze inną książkę, którą wcześniej zaczęłam czytać i nie skończyłam (powody - patrz wyżej)
11) Dochodzę do wniosku, że trzeba w końcu zabrać się za te wszystkie zaczęte i niedokończone ksiązki - i zabieram się za wszystkie
12) Z rozpaczy je odkładam i sięgam inną książkę

No i tak to mniej więcej wygląda. :shock: :roll: :-> Ale czytać mi dalej chce. Aż za bardzo ;)

Teraz założyłam sobie szlaban na kupowanie książek do końca maja, więc może trochę wyjdę na prostą.
Beata - 2009-04-14, 08:36
:
Procello, przedstawiłaś tak plastyczny opis, że aż mam wrażenie, że mi na ramieniu siedziałaś... dokładnie tak wczoraj zmarnowałam godzinę. Przekładałam, oglądałam, kartkowałam... zamiast po prostu czytać. //evil Tyle tylko, że u mnie książki do przeczytania leżą na półkach i trudniej je wygrzebywać spod stosu innych. No i listonosz wczoraj nie przyszedł... ;)
Dhuaine - 2009-05-13, 12:02
:
Leczę kryzys :) za pomocą wspomnianych już liczników na GoodReads.
W kwietniu udało mi się w końcu zapędzić dwie osoby na gr. Na nas wszystkie miało to zbawienny wpływ :) Dwie zaczęły się w końcu wyciągać z czytelniczego dołka, a trzecia czyta teraz jeszcze więcej ;)
GR, podobnie jak biblionetka, prowadzi spis książek użytkownika wraz z ocenami, ale umożliwia jeszcze skatalogowanie ich na półkach i - uwaga - pokazywanie pozycji aktualnie czytanych wraz z numerem strony, do której dotarł czytelnik. Jander mówił w pierwszym poście o listach książek do przeczytania, przypominających kluby AA - na nas GR działa podobnie, tyle że łatwiej i szybciej, bo wszystko wymaga jedynie kilku klików.
Nadal nie ciągnie mnie specjalnie do fantastyki, ale zaczęła już świtać dla mnie nadzieja XD

Btw, GR nie jest serwisem wyłącznie dla literatury anglojęzycznej. W zbiorach normalnie można znaleźć książki po polsku, nigdy nie tłumaczone; a jak ich nie ma, można dodać je samemu. :)
http://goodreads.com

(Reklama dyktowana jedynie troską o dobro czytelnicze użytkowników ZB :P )
Jander - 2009-05-13, 13:38
:
No tak, w sumie to powinno bajglać - wchodzi się z nudów setny raz na te same serwisy i w końcu jeden z nich przypomina ci na której jesteś stronie i kiedy ostatnio coś czytałeś. Cóż, zobaczę jak to się sprawdzi w moim przypadku. :)
Procella - 2009-05-13, 14:05
:
Podoba mi się ta strona! Właśnie założyłam konto :D I wydaje mi się, że ta zabawa z postępami czytania faktycznie może pomóc w przełamaniu kryzysy czytelniczego.

Używam nicka takiego jak i tu, gdyby ktoś chciał mnie odszukać, ale trochę potrwa, zanim wypełnię profil.
Dhuaine - 2009-05-14, 02:05
:
Jander napisał/a:
w końcu jeden z nich przypomina ci na której jesteś stronie i kiedy ostatnio coś czytałeś

A jak jeszcze wejdziesz na stronę przyjaciół i zobaczysz, że oni wszyscy posunęli się do przodu... Wstyd byłoby choć nie dotknąć książki :)

Bardzo się cieszę, że was tam widzę! XD Teraz tylko trzymać kciuki za terapię :perv:
You Know My Name - 2009-06-05, 22:51
:
Dopadł mnie kryzys, nie za bardzo wiem dlaczego teraz, podczas czytania Cryptonomiconu, ksiązki, którą cieszę się strona za stroną, nie rozumiem. Próbowałem przełamać kryzys Twardochami, ale nie pomogło.
Tomasz - 2009-06-06, 07:31
:
Sięgnij po coś skrajnie prostego, jakiegoś Howarda czy coś podobnego, albo po coś co już wiele razy czytałeś, czyta ci się zawsze łatwo i przyjemnie. Bo ja wiem, np opowiadania Sapkowskiego. U mnie to zawsze działa.
You Know My Name - 2009-06-06, 08:49
:
Może w takim razie Woody Allen, bo to mistrz krótkiej formy albo Wyspy Daviesa, bo zawsze uwielbiałem duże dzieła historyczne. Zobaczymy. Tak czy inaczej powalczę.
MrSpellu - 2009-06-06, 13:43
:
Mag_Droon napisał/a:
Wyspy Daviesa, bo zawsze uwielbiałem duże dzieła historyczne. Zobaczymy. Tak czy inaczej powalczę.

Polecam. Parę lat temu przeczytałem od deski do deski i nie żałuję. Koleś ma kapitalny styl i talent do wykopywania ciekawych anegdot historycznych (w tym moja ulubiona o rozżarzonym pręcie w odbytnicy Edwarda II :mrgreen: ).
Procella - 2009-06-06, 14:12
:
Aż mi się zachciało to przeczytać :P

A żeby nie offtopować -Goodreads to faktycznie świetne narzędzie do walki z kryzysami. Odkąd znaczę postępy, czytanie cały czas idzie do przodu, czasem trochę szybciej, czasem wolniej, ale idzie. A kiedy idzie wolniej, to nie z braku chęci, a powodu życia pozaksiążkowego, które niestety mam.
MrSpellu - 2009-06-15, 17:37
:
Ja od jakiegoś czasu mam poważny kryzys czytelniczy. Muszę czytać w cholerę bzdurnych rzeczy pod kątem pracy magisterskiej plus rzeczy do zaległego egzaminu z literatury. Mam dość i po prostu jak widzę słowo pisane to mnie mdli. Pociesza mnie, że jak tylko zdam co mam zdać, obronię się i odbiorę dyplom to będę mógł przeczytać co tylko zechcę. A zebrała mi się tego spora lista... Tu przepraszam Sebastiana Uznańskiego. Po prostu nie mam czasu :(
Sunshine - 2009-06-17, 14:24
:
Kryzys czytelniczy... mam go od ponad roku. Jak już sięgnę - to nie jestem w stanie skupić się na książce, odkładam po 20 stronach, bo akcja taka nudna, bo nie wciąga, bo coś (najczęściej komp, od kiedy dorobiłam się własnego na wyłączność) mnie odciąga itd. Mam świadomość, że nie zawsze książka wsysa od pierwszej strony, bo nie każda książka jest na poziomie Pottera - lekka, głupiutka i łatwoprzyswajalna. Albo nie sięgam w ogóle, bo mi się nie chce zwyczajnie. Ostatnio chyba coś drgnęło, bo pochłonęłam Alex Kavę w 2 dni, a teraz konsekwentnie staram się czytać minimum kilka stron Eriksona dziennie i jakoś odrzutu nie mam. Mam nadzieję, że niebawem mój dołek się zakończy bo naprawdę jest wiele rzeczy które chcę poznać, zarówno z lżejszych książek, jak reszta serii Eriksona, Jordan, jak i z ambitniejszych, pokroju UW. Choć pogodziłam się z myślą, że życia mi nie starczy, żeby poznać wszystko co bym chciała.
Jezebel - 2013-05-18, 10:26
:
Kryzysy miewam rzadko, zazwyczaj pochłaniam jedną książkę za drugą i jakoś od 11-12 roku życia nie zdarzają mi się przerwy dłuższe, niż jeden dzień bez przeczytania choć strony. Ale jak już mnie kryzys dopadnie, to czytam właśnie po jednej (odrobinę przejaskrawiając) stronie na dzień --_- Zazwyczaj dzieje się tak, kiedy trafię na coś bardzo złego (dokładnie jak teraz --_- ), a że nie mam zwyczaju odkładać zaczętych książek ani czytać kilku na raz (choć nad tym chyba popracuję), to męczę do skutku w tempie ślimaczym.
Sabetha - 2013-05-18, 23:14
:
Do trzydziestki czytałam jak maszyna, nie wyobrażając sobie życia bez książek. Od jakiegoś czasu nie tylko sobie wyobrażam tydzień czy miesiąc bez lektury, ale nawet wprowadzam takie coś w czyn. A potem następuje okres, kiedy czytam kilkanaście pozycji w miesiąc i nawet nie wiem, kiedy to zrobiłam. Zazwyczaj jest to czas, gdy nie mam na łbie pracy :mrgreen:
Jachu - 2015-03-24, 14:10
:
Magg0t napisał/a:
U mnie na tapecie " Brasyl " I.McDonalda. Idzie mi powoli, nie z powodu samej książki, którą czyta się przyjemnie, ale z innych powodów. Co i rusz coś mnie rozprasza /remonty z powodu zbliżającego się powiększenia rodziny itp /, i się skupić do końca nie mogę na lekturze. Kiedyś to nie było problemem, ale teraz to chyba mam zatwardzenie czytelnicze czy cuś .
Pozwoliłem sobie zacytować tego posta w tym temacie i właśnie tu pożalić się na podobne przypadłości...
Od początku roku, bodaj od skończenia lektury Blizny Chiny Mieville'a (styczeń 2015), mam narastający kryzys czytelniczy. W zasadzie nie ukończyłem żadnej rozpoczętej książki, a próbowałem ich wiele: Accelerando Charlesa Strossa, Jonathana Strange'a i Pana Norrela Susanny Clarke, Księgi Jakubowe Olgi Tokarczuk czy Galilee Clive'a Barkera i kartkowałem co najmniej kilka innych. Nic mi nie wchodzi, a czytanie nie przynosi żadnej przyjemności. Obecnie "męczę" Requiem dla lalek Cezarego Zbierzchowskiego i również idzie jak po grudzie, choć opowiadania naprawdę niezłe. Nawet czytanie artykułów historycznych nie przynosi jakiejkolwiek przyjemności. Rozpoczęcie studiów prawniczych jest tylko połowicznym wyjaśnieniem tego stanu rzeczy, gdyż kryzys zaczął się o wiele wcześniej. W tym roku osiągnę wiek chrystusowy... może to jest wyjaśnienie? :-| :P
Fidel-F2 - 2015-03-24, 15:20
:
Może to po prostu męczliwy buły?
Plejbek - 2015-03-24, 15:41
:
Jachu, Chrystus chyba faktycznie nie czytał za dużo po 33 urodzinach - coś w tym jest.
Jander - 2015-03-24, 15:48
:
Przed 33 urodzinami też. //mysli
MrSpellu - 2015-03-24, 15:51
:
Chrystus czytał tylko Wattsa --_-
martva - 2015-03-24, 16:09
:
Jachu napisał/a:
W tym roku osiągnę wiek chrystusowy... może to jest wyjaśnienie?


Nie, mam ostatnio mnóstwo kryzysów ale akurat czytelniczego nie.
utrivv - 2015-03-24, 21:36
:
Jachu czas na wariant zerowy, weź jakieś czytadło, Conana albo Agatę Christie...
Elektra - 2015-03-24, 22:08
:
utrivv napisał/a:
Jachu czas na wariant zerowy, weź jakieś czytadło, Conana albo Agatę Christie...

To jest rozwiązanie. "Poważniejsze" lektury jakoś mi nie idą, a czytadła całkiem całkiem. Po latach sięgnęłam po Harry'ego Pottera (ostatnią część czytałam kiedyś tylko po angielsku) i dwa ostatnie tomy przeczytałam w tydzień. A teraz coś bardziej skomplikowanego nie chce się czytać. ;)
MrSpellu - 2015-03-24, 22:44
:
Nie działa. Synkowi przeczytałem już z pisiont książek dla roczniaków i dalej mam kryzys //spell
Romulus - 2015-03-25, 06:26
:
Dawno nie miałem kryzysu. Natomiast mam coraz mniej cierpliwości do słabych książek. I znowu mam fazę na audiobooki. Za sprawą adaptacji sagi wiedźmińskiej Sapkowskiego.
utrivv - 2015-03-26, 08:44
:
MrSpellu napisał/a:
Nie działa. Synkowi przeczytałem już z pisiont książek dla roczniaków i dalej mam kryzys //spell
Zaczekaj aż przeczytasz jedna książkę pińcet razy, wtedy nawet Gazeta Polska będzie miłą odmianą :)
Plejbek - 2015-03-26, 09:13
:
Sama prawda. Ja obudzony w środku nocy potrafię wyrecytować i zaśpiewać wszystkie piosenki na podstawie Brzechwy z Akademii Pana Kleksa. :-|
Urshana - 2015-03-26, 09:39
:
Ja mam tak z Tuwimem, zwłaszcza z "Kotkiem", którego czytanie idzie w tysiące. A czytadła na kryzys się sprawdzają, dobrze napisany kryminał i od razu człowiekowi lepiej.
Fidel-F2 - 2015-03-26, 11:56
:
A mój syn kazał sobie czytać podręcznik szachowy. :roll:
adamo0 - 2015-03-26, 12:03
:
MrSpellu napisał/a:
Nie działa. Synkowi przeczytałem już z pisiont książek dla roczniaków i dalej mam kryzys //spell


Ja znam już na pamięć książeczkę o Lwie i książeczkę o Żyrafie. Nie będę już wspominał tak znakomitego tytułu jak Koparka Marka czy Motor Marka, bo to klasyki...

Generalnie też mam kryzys. Łaskawe czytam już chyba z miesiąc i kindle pokazuje że przeczytałem 65%...
Stary Ork - 2015-03-26, 12:52
:
Fidel-F2 napisał/a:
A mój syn kazał sobie czytać podręcznik szachowy. :roll:


https://www.inbook.pl/p/s...CFaLacgodtB0Adw

Najlepszy. Zakup. W. Dziejach. //spell
Fidel-F2 - 2015-03-26, 14:20
:
Kosmos też był. I nagłe pytanie od sześciolatka, znad schabowego, A jak się nazywa szósta planeta?
Stary Ork - 2015-03-26, 14:23
:
Kurwełe, musiałem policzyć na palcach //spell
MrSpellu - 2015-03-27, 14:32
:
Ja też //spell
Jachu - 2015-03-27, 18:58
:
Elektra napisał/a:
utrivv napisał/a:
Jachu czas na wariant zerowy, weź jakieś czytadło, Conana albo Agatę Christie...

To jest rozwiązanie. "Poważniejsze" lektury jakoś mi nie idą, a czytadła całkiem całkiem. Po latach sięgnęłam po Harry'ego Pottera (ostatnią część czytałam kiedyś tylko po angielsku) i dwa ostatnie tomy przeczytałam w tydzień. A teraz coś bardziej skomplikowanego nie chce się czytać. ;)
Może macie rację //mysli Spróbuję więc z najnowszym Abercrombiem. Nie znam autora, a właśnie przyszła paczka z książką "Pół króla", więc jest okazja i na zapoznanie się z twórczością pisarza oraz zażegnanie kryzysu.
marjarkasz - 2015-03-27, 19:32
:
Jachu napisał/a:
Spróbuję więc z najnowszym Abercrombiem. Nie znam autora, a właśnie przyszła paczka z książką "Pół króla"


Z tego co wiem to target tej książki to YA, więc zapoznanie z twórczością może być chybione .
Jachu - 2015-03-27, 19:38
:
marjarkasz napisał/a:
Jachu napisał/a:
Spróbuję więc z najnowszym Abercrombiem. Nie znam autora, a właśnie przyszła paczka z książką "Pół króla"


Z tego co wiem to target tej książki to YA, więc zapoznanie z twórczością może być chybione .
Ale mam "kryzys czytelniczy", więc - zgodnie z sugestią kilku osób - może być to szansa na jego przełamanie. Prostota może być głównym atutem.
Shadowmage - 2015-03-27, 21:45
:
Całkiem przyjemna książka. Może mniej klną i mniej odrąbanych kończyn lata wokoło, ale czyta się błyskawicznie.
toto - 2023-03-29, 14:42
:
Kryzys czytelniczy znowu mnie dopadł. Tylko teraz ma głębszą formę, bo już i kupowanie przestało mnie cieszyć. Nawet nie wiem, czy mam kontynuować zbieranie UW, którą kupuję regularnie i praktycznie na bieżąco od samego początku serii. Ostatnio mam tak, że jak wezmę książkę, to po kilku, maks kilkunastu stronach zasypiam. Ok, jestem zmęczony, rozumiem, że dzieje się tak wieczorami, w łóżku, ale kilka razy zdażyło się tak i w dzień. Gdyby nie audiobooki, to z czytaniem stałbym praktycznie w miejscu. :( Wciąż jeszcze zdażają się zrywy, że przeczytam coś w 2-3 dni, ale coraz rzadziej.
KS - 2023-03-29, 15:16
:
toto napisał/a:
Kryzys czytelniczy znowu mnie dopadł. ... Ostatnio mam tak, że jak wezmę książkę, to po kilku, maks kilkunastu stronach zasypiam.

Wcześnie, to tzn. nie wypominając, w młodym wieku. Bo ja 40 lat temu zaczynałem książkę wieczorem, by kończyć ją nad ranem, wziąć prysznic i jechać do pracy :D No, ale nie było wówczas pierdyliona filmów i seriali w tv, gier komputerowych, sportu do zajebania itd.
Teraz tak jak ty, też zasypiam, ale to wiek. Najgorsza jednak jest przewidywalność. Gdzieś po 5 tysiącach lektur masz tak, że po 30 stronach wiesz dokładnie, na co stać autora, co będzie dalej. Nuda, panie, nuda. Czytam nieporównanie mniej, a wiele książek po prostu nie doczytuję do końca, bo mi się nie chce. That's life.
Fidel-F2 - 2023-03-29, 15:21
:
KS, plus pisiąt
McMonster - 2023-03-29, 15:37
:
[quote="toto"]Ostatnio mam tak, że jak wezmę książkę, to po kilku, maks kilkunastu stronach zasypiam. Ok, jestem zmęczony, rozumiem, że dzieje się tak wieczorami, w łóżku, ale kilka razy zdażyło się tak i w dzień. /quote]
Czasami mi się zdarza wpaść w taką spiralę zmęczenia i ciężko się z tego wyrwać. Jedynym sprawdzonym u mnie rozwiązaniem jest porządne wyspanie się przez kilka dni.

UW chodzi o Ucztę Wyobraźni? Jeśli tak to zazdroszczę, ja dopiero w zeszłym roku postanowiłem zebrać całość i teraz kupuję co się trafi i za ile się trafi.
Fidel-F2 - 2023-03-29, 15:46
:
McMonster napisał/a:
UW chodzi o Ucztę Wyobraźni? Jeśli tak to zazdroszczę, ja dopiero w zeszłym roku postanowiłem zebrać całość i teraz kupuję co się trafi i za ile się trafi.
też mam wszystko, ale połowa to śmieci
Cintryjka - 2023-03-29, 18:54
:
Nigdy nie rozumiałam obsesji na kompletowanie tej serii. Artefaktów zresztą tak samo. Jak ktoś faktycznie wszystko czyta, to spoko. Ale żeby tylko stało na półce?
Fidel-F2 - 2023-03-29, 18:57
:
Też tego nie rozumiem. Snobizm chyba. Artefakty olewam, nie wiem czy mam z połowę.
Jachu - 2023-03-29, 18:58
:
Cintryjka napisał/a:
Nigdy nie rozumiałam obsesji na kompletowanie tej serii. Artefaktów zresztą tak samo. Jak ktoś faktycznie wszystko czyta, to spoko. Ale żeby tylko stało na półce?
Z UW mam połowę pozycji (mniej więcej), a z Artefaktów jedynie 8 pozycji :mrgreen: Całe serie które mam, to "Spotkania w przestworzach" (7 tomów), "KwN" (10 pozycji) i "Rakietowe szlaki" (7 tomów), ale to zbiory opowiadań. Nic więcej w całości nie posiadam. Szkoda miejsca na półce.
Fidel-F2 - 2023-03-29, 19:04
:
Jachu napisał/a:
Całe serie które mam, to "Spotkania w przestworzach" (7 tomów)
też mam wszystkie
Jachu napisał/a:
"Rakietowe szlaki" (7 tomów)
też mam

Jachu napisał/a:
"KwN" (10 pozycji)
a tu trzech brakuje

poza tym mam kilku całych autorów ale zwykle w różnych wydaniach, chyba tylko Dukaj w jednym
Bibi King - 2023-03-29, 19:08
:
Jachu napisał/a:
"KwN" (10 pozycji)

Ale te 10 - to tylko te nowe, prawda?
Mamerkus - 2023-03-29, 19:13
:
Zbierać serii może nie zbieram, bo ma to sens wyłącznie snobistyczny albo żeby ładnie na półce wyglądało, a moja półka jest przeciążona książkami, więc estetyka różnicy nie robi. Staram się jednak przeczytać wszystko z UW, czy Artefaktów, bo nawet jeżeli książka okaże się beznadziejna (np. Trojka), to przynajmniej przekonałem się naocznie.
A w temacie - też mam kryzys w marcu, przez styczeń-luty trzasnąłem chyba z 20 książek, a w tym chyba tylko 3-4. A będzie gorzej, bo lato się zbliża i trzeba wyjść z piwnicy na rower, ściankę, góry, spacer, dużo opcji.
Bibi King - 2023-03-29, 19:15
:
Z piwnicy na ściankę? Znaczy, nie masz ścian w piwnicy?
Jachu - 2023-03-29, 19:16
:
Fidel-F2 napisał/a:
poza tym mam kilku całych autorów ale zwykle w różnych wydaniach, chyba tylko Dukaj w jednym
W całości to ja mam chyba tylko MacLeoda, ale on się mieści w UW ;)

Bibi King napisał/a:
Jachu napisał/a:
"KwN" (10 pozycji)

Ale te 10 - to tylko te nowe, prawda?
Myślałem o nowym, ale w sumie stare też mam ;)

Bibi King napisał/a:
Z piwnicy na ściankę? Znaczy, nie masz ścian w piwnicy?
A może chodzi o ściankę z Wieniawą? //mysli
Mamerkus - 2023-03-29, 19:27
:
Bibi King napisał/a:
Z piwnicy na ściankę? Znaczy, nie masz ścian w piwnicy?


Szkoda Twojego trudu.
Trojan - 2023-03-29, 20:21
:
jak tak pomyślę o całych cyklach wydawnictw to skompletowany mam tylko IASFM/ASF ale to pewnie dlatego że dość krótko się ukazywało. 11 części ?
nigdy mnie nie ciągło do zbierania wydawnictw
możliwe ze Don Wollenheima mam całego , ale to nie sztuka.

KnW ? nie mogę rozszyfrować ... ?
Bibi King - 2023-03-29, 20:23
:
Cytat:
KnW ? nie mogę rozszyfrować ... ?

Bo źle przepisałeś. KwN, Kroki w Nieznane.
Fidel-F2 - 2023-03-29, 20:24
:
Trojan napisał/a:
KnW ? nie mogę rozszyfrować ... ?
nie dziwne
Bibi King - 2023-03-29, 20:25
:
O, widzisz, Trojan? Fidel jak dobry nauczyciel nie podaje ci gotowej poprawnej odpowiedzi, tylko zmusza do wysiłku. A ja - po prostu kawę na ławę. Nie nadawałbym się na pedagoga.
Jachu - 2023-03-29, 20:25
:
Kroki w nieznane
Trojan - 2023-03-29, 20:35
:
no pewnie
choć jak pomyślę - chyba nie mam żadnego kroku.
McMonster - 2023-03-29, 21:43
:
Cintryjka napisał/a:
Nigdy nie rozumiałam obsesji na kompletowanie tej serii. Artefaktów zresztą tak samo. Jak ktoś faktycznie wszystko czyta, to spoko. Ale żeby tylko stało na półce?

Chciałbym wszystko przeczytać z tych dwóch serii, może mi się nawet uda przed śmiercią. Bardzo lubię MAG-a właśnie za dobór tytułów w UW i Artefaktach, żona też mi podbiera. No i wiele pozycji jest dostępnych najłatwiej, a czasami tylko w tych seriach. Wygląd na półce też, jako bonus. Ze wszystkich form zbieractwa książki nie są najdziwniejsze.
toto - 2023-03-30, 08:35
:
Większość książek z UW przeczytałem i to raczej na bieżąco. Dopiero jakieś ostatnie 2-3 lata to odkładanie niektórych kisążek na później (inne wciąż były wciągane na bieżąco), a ostatni rok to już właściwie standard - kupuję coś od razu z założeniem, że przeczytam kiedyś - na początek serii horroru się jeszcze spiąłem, że czytałem od razu, ale teraz też i z te książki trafiają na kupkę "kiedyś przeczytam, albo i nie". Dobra, jak AM wrzuci nowego MacLeoda, VanderMeera, coś Lucka Sheparda, WL nowego Dukaja, to pewnie przeczytam szybko, ale większość książek musi czekać.
Fidel-F2 - 2023-03-30, 08:38
:
Warto cirka połowę.
goldsun - 2023-03-30, 09:11
:
Gdybym ja traktował przeczytanie 4 książek na miesiąc jako kryzys, to by znaczyło, że jestem w permanentnym kryzysie ...
Rzadko kiedy udaje mi się przekroczyć przeczytanie 30 książek/rok.

Co do "zaczynam czytać i zasypiam" to też tak czasami mam. Ewidentnie zmęczenie, po jakimś czasie przechodzi. Bo raczej wpływu nie miało to o w danym momencie czytałem. Chociaż są ksiażki które mnie usypiały, ale to insza inszość ... ;-)

Z serii wydawniczych zbieram (w miarę, bo ceny zaporowe olewam) tylko UW, brakuje mi słownie kilku książek.
Z Artefaktów i Wehikułów mam chyba około połowy - ale po prostu to co chciałem.
Mam też około połowy książek z czarnej serii popularnonaukowej od Prószyńskiego, i tu czasami mam napad i dokupuję trochę z tego co mi brakuje.
Co do zasady jednak raczej kupuję po autorach, a nie po wydawnictwach.
Ale mam po rodzicach serie wydawnicze Iskier, Czytelnika i PiW, chyba lata 70-80. ;-) Nie wiem czy w całości (musiałbym poszukać listy całości), ale coś około 400 książek. ;-) Nie, przeczytałem tylko część z nich ...
MrSpellu - 2023-03-30, 11:22
:
Z kryzysem czytelniczym poradziłem sobie w taki sposób, że się po prostu z nim pogodziłem. W całym poprzednim roku przeczytałem chyba tylko dwie papierowe książki. Cała reszta (też nie jakoś kosmicznie dużo) to były audiobooki.

Ale za to teraz kupuję sporo albumów fotograficznych //spell
bio - 2023-03-30, 14:14
:
U mnie kryzys objawia się tym, ze czytam na raz 10 książek i żadnej nie jestem w stanie skończyć. teraz mam łatwiej, bo na jakiś czas mogę przerzucić się na jakąś serialinę, ale i to bywa zwodnicze, bo czasem próbuję po kolei następne seriale i żadnego nie mogę skończyć i wtedy pozostaje picie alkoholu i to jest dobre, bowiem ze względu na stan zdrowia muszę to szybko kończyć.
utrivv - 2023-03-30, 14:22
:
U mnie kryzys od lat trwa, w tym roku przeczytałem tylko 2 całe książki, oba kryminały, zamówiłem właśnie 9 innych (różnych autorów) i zobaczę czy też poejdą.
Skłamałem, przeczytałem jeszcze Balladę o Czarnym Tomie ale to ma z 10 stron
Trojan - 2023-03-30, 19:05
:
absolutny kryzys od pół roku - praca
nie mam czasu na książki, rpgi, seriale, gry to już i tak dawono nie
już w marcu miałem mieć wincej czasu, ale nie...
Elektra - 2023-03-30, 19:19
:
U mnie kryzys czytelniczy objawia się tym, że ciągle coś tam poczytuję, ale mało co mi się podoba. Ale zaczęłąm odpuszczać kończenie książek. Jak mi się znudzi i ją zostawię, to rzadko później do niej wracam.

Dobrze chociaż, że te książki nie zajmują miejsca na półkach.
AM - 2023-03-30, 19:38
:
Mniej więcej na tym etapie, w tym wieku, kończy się przygoda wielu osób z czytaniem. Proza życia, inne obowiązki, inne zajęcia, inne...

Jeśli ktoś się kiedyś zastanawiał, dlaczego taką przewagę maja tytuły młodzieżowe, inicjacyjne, pseudomlodzieżowe itp. Teraz już wie. Wytrenowanie czytelnika więcej niż przeciętnego trwa latami i do trenowania nadaje się niewielu. W dodatku tak szybko odchodzą :( ...
Ash - 2023-03-30, 20:20
:
Przeczytałem w tym roku 27 książek. Jeszcze pół biedy jak te książki wciągają (cały Abercrombie, Olimp/Ilion czy Project Hail Mary), ale było też kilka wtop jak Ambasadoria, Futu.re, Czarne Słońce. Przypomniałem sobie też całe Ziemiomorze i może to nie było takie rozczarowanie jak powrót do Fundacji po 20 latach, ale było dość wolno, czasami nudnawo i posępnie.

Był czas, że przez lata w ogóle żadnej książki nie przeczytałem, po prostu mnie nie ciągnęło.
Elektra - 2023-03-30, 20:27
:
AM napisał/a:

Jeśli ktoś się kiedyś zastanawiał, dlaczego taką przewagę maja tytuły młodzieżowe, inicjacyjne, pseudomlodzieżowe itp.

No i właśnie czytelnika trochę starszego większość tej młodzieżówki nudzi i nie może znaleźć nic ciekawego.

Ja nie wyobrażam sobie skończyć z czytaniem. W razie czego wrócę do tego, co już znam. I czeka na przypomnienie. ;)
Trojan - 2023-03-30, 20:31
:
zara zaraz, u mię to tylko okresowe.
nie potrafię jednym cięciem zerwać ze stadionem po tylu latach, ale...
goldsun - 2023-03-30, 20:32
:
AM napisał/a:
Mniej więcej na tym etapie, w tym wieku, kończy się przygoda wielu osób z czytaniem. Proza życia, inne obowiązki, inne zajęcia, inne...

Jeśli ktoś się kiedyś zastanawiał, dlaczego taką przewagę maja tytuły młodzieżowe, inicjacyjne, pseudomlodzieżowe itp. Teraz już wie. Wytrenowanie czytelnika więcej niż przeciętnego trwa latami i do trenowania nadaje się niewielu. W dodatku tak szybko odchodzą :( ...

Eeee, ja to raczej jestem już za tą granicą. ;-)
Jak w zeszłym roku kupiliśmy sobie ogródek, to się znajomi śmiali, że widać, że już do emerytury bliżej niż dalej i się powoli szykujemy. ;-)
Ale na razie na odchodne się nie wybieram. ;-)
Inna sprawa, czy jestem wytrenowanym czytelnikiem. -)
Fidel-F2 - 2023-03-30, 20:34
:
Ash napisał/a:
ale było też kilka wtop jak Ambasadoria
Jak zacząłem Ambasadorię to po kilkudziesięciu stronach się załamałem.

Ale...

Ramy - w tym względzie autor niczego szczególnego nie wymyślił. Nurt to morza i oceany, okręty to brytyjskie żaglowce a zanurzacze to kadra oficerska tych żaglowców. Sama Ambasadoria to dzielnica zachodnich ambasad w Pekinie pod koniec XIX w. a cała historia oparta jest na powstaniu bokserów i oblężeniu przez nich owej dzielnicy. W tle mamy wojny opiumowe i brytyjską politykę imperialną. Oczywiście Mieville wszystko to fikuśnie ponazywał i przybrał w kwiatki SF. Naturalnie rzecz nie jest przeprowadzona literalnie. Trochę mnie to rozczarowało, trochę bawiło, podczas lektury miałem zajęciem z dopasowywaniem historii do fikcji. Druga sprawa to sposób pisania, narracja. Rajciu, jak ten facet potrafi nawsadzać waty i plastiku. Na szczęście po 200 stronach zmniejsza tę dawkę a bardziej skupia się na fabule i akcji. Niestety większości postaci Mieville'a nie rozumiem, nie przekonują mnie ich motywacje, emocje, nie bardzo wiem o co im chodzi, po co łażą w te i we wte i po co smucą drętwe teksty. Z mojego punktu widzenia budowanie tła i rysowanie postaci wychodzi mu bardzo słabo. Paradoksalnie bardziej do mnie dotarli Ariekeni niż ludzie. Na szczęście mamy warstwę z konceptem językowym i to jest majstersztyk i w połączeniu z większym naciskiem na akcję w drugiej połowie książki ratuje sytuację. Dla tej drugiej połowy warto znieść katusze pierwszej i ostatecznie jestem jednak zdania, że książkę warto przeczytać, pomysł z językiem jest wyjątkowy.
Ash - 2023-03-30, 20:58
:
Fidel-F2, z tą Ambasadorią to wyszło tak, że chciałem w końcu przeczytać Dworce Perdido, byłem świeżo po Nakręcanej Dziewczynie i miałem ochotę na coś w tym klimacie, tylko zniesmaczyła mnie cena na Allegro i stwierdziłem, że w takim razie chwycę coś innego od Mieville'a. Przyznam się szczerze, że wolę jednak książki nastawione na akcję czy bohaterów niż na jakieś filozoficzne rozkminy. Może czyni to ze mnie podręcznikowego zjadacza popkulturowego gówna - sens mojej wypowiedzi był ogólnie taki, że #najgorzej jak się trafi na średnią/poniżej średniej książkę kiedy wlatuje jakiś książkowy weltschmerz. No ale ciężko wiedzieć przed przeczytaniem książki czy ona jest dobra czy nie...
KS - 2023-03-30, 22:58
:
Ja miałem takie odczucie, jakby Dworzec Perdido i Ambasadorię pisały dwie różne osoby.
Mieville'a najbardziej cenię za Miasto i miasto. Koncepcja tej powieści mnie rozwaliła, myślę też, że żeby w pełni ją docenić trzeba było najpierw trochę pożyć w komunie.
Nieźle wspominam też Toromorze.
toto - 2023-03-31, 07:03
:
goldsun napisał/a:
Gdybym ja traktował przeczytanie 4 książek na miesiąc jako kryzys, to by znaczyło, że jestem w permanentnym kryzysie ...

Tylko ja tyle to już od dawna nie czytam, może poza zrywami.
MrSpellu napisał/a:
Z kryzysem czytelniczym poradziłem sobie w taki sposób, że się po prostu z nim pogodziłem.
Ja chyba właśnie do tego dochodzę.

AM napisał/a:
Mniej więcej na tym etapie, w tym wieku, kończy się przygoda wielu osób z czytaniem. Proza życia, inne obowiązki, inne zajęcia, inne...
Gdybym siedział w jakiejś piwnicy, pewnie z nudów bym znowu zaczął czytać.

AM napisał/a:
Jeśli ktoś się kiedyś zastanawiał, dlaczego taką przewagę maja tytuły młodzieżowe, inicjacyjne, pseudomlodzieżowe itp. Teraz już wie. Wytrenowanie czytelnika więcej niż przeciętnego trwa latami i do trenowania nadaje się niewielu. W dodatku tak szybko odchodzą ..
Nigdy o tym w ten sposób nie myślałem. Nie mam bólu dolnej części ciała o produkcję młodzieżówek. A nawet jeśli kiedyś miałem, dawno z tego wyrosłem. W takim razie należy kibicować i mieć nadzieję, że jednak zauważalny procent czytelniczo "dorośnie" i wciąż będzie komu kupować i trudniejsze książki.

Elektra napisał/a:
Ja nie wyobrażam sobie skończyć z czytaniem. W razie czego wrócę do tego, co już znam. I czeka na przypomnienie.
Takiego końca, że w ogóle nie otwieram książek też sobie nie wyobrażam. Wciąż jest to dla mnie sposób na relaks, potrafię się odciąć, bardziej mnie angażuje niż film, tylko jakoś czasu mało, a i sił nie zawsze starcza. Widzę kolosalną różnicę między kilkudziesięcioma stronami w tygodniu (po jakimś uśrednieniu) a tysiącami pochłanianymi 10 czy 15 lat temu.
Stary Ork - 2023-03-31, 07:27
:
KS napisał/a:

Mieville'a najbardziej cenię za Miasto i miasto. Koncepcja tej powieści mnie rozwaliła, myślę też, że żeby w pełni ją docenić trzeba było najpierw trochę pożyć w komunie.


Koncepcja była naprawdę fajna, ale można chyba z niej było wycisnąć więcej; jest brytyjski serial na podstawie, recenzje ma takie sobie, niestety nie udało mi się znaleźć i obejrzeć, ktoś coś?

Mieville w ogóle to jest genialny scenograf i nawet, jeśli fabuła czasem kuśtyka, to konstrukcją świata mi to wynagradza. Poza tym finał Żelaznej rady to jest arcymistrzostwo świata, tej rubieży będę bronił do śmierci (Żelazna rada i Blizna to chyba mój top Mievillowy).
Ale z drugiej strony - mam od dwóch lat na półce Ostatnie dni Nowego Paryża i nawet stroniczki nie przerzuciłem, ech.
Tomasz - 2023-03-31, 11:06
:
bio napisał/a:
U mnie kryzys objawia się tym, ze czytam na raz 10 książek

To nie kryzys, ja mam zawsze czytane jednocześnie kilkanaście, z nich część kończę, do części wracam za parę miesięcy itd. A wczoraj słuchałem jakiegoś wywiadu Ryszarda Koziołka i ładnie to nazwał "czytaniem symultanicznym", spodobało mi się :)
Rec - 2023-03-31, 11:20
:
Wracać do książki po kilku miesiącach? Mi trzy tygodnie wystarczą, żebym zaczął zapominać co, kto i gdzie robił. To mój główny demotywator przy czytaniu cykli - albo wszystko jednym ciągiem, albo za głowę zachodzę co się działo w poprzednim tomie.
KS - 2023-03-31, 12:34
:
Stary Ork napisał/a:

Koncepcja była naprawdę fajna, ale można chyba z niej było wycisnąć więcej; jest brytyjski serial na podstawie, recenzje ma takie sobie, niestety nie udało mi się znaleźć i obejrzeć, ktoś coś?

Serial taki sobie. Nie całkiem oddaje to, co (chyba?) "poeta chciał przez to powiedzieć", ale plus za podjęcie próby.
Tomasz - 2023-03-31, 12:42
:
Rec napisał/a:
Wracać do książki po kilku miesiącach? Mi trzy tygodnie wystarczą, żebym zaczął zapominać co, kto i gdzie robił. To mój główny demotywator przy czytaniu cykli - albo wszystko jednym ciągiem, albo za głowę zachodzę co się działo w poprzednim tomie.


No to ja nie mam takiego problemu. Niby nic nie pamiętam, a jak zaczynam czytać dalej to wszystko mi się przypomina raz dwa.

A wracając do tematu kryzysu czytelniczego, to jak mnie dopada taki niby kryzys, czyli niechęć do tego co czytam to od razu skaczę po gatunkach. Czyli z powieści do książek o militariach, reportaży, poezji, esejów, biografii, filozofii. Zawsze działa. Po prostu raz na jakiś czas może się przyblokować coś z beletrystyką. A jak już bardzo przyciśnie to wracam po raz setny do "Innych pieśni" Dukaja, czy jego "Xavrasa Wyżryna" albo z przeciwnej strony barykady, do mojego guilty pleasure czyli odkrytych w pandemii książek z Warhammera 40000. Taka Herezja Horusa ze swoim cudownym patetyzmem i już u nas wydanymi ponad 30 tomami działa kojąco. :mrgreen:
Jachu - 2023-03-31, 14:01
:
W kryzysie czytelniczym jestem permanentnie od okolic 2015 roku, kiedy zacząłem studia prawnicze, co równocześnie zbiegło się z powiększeniem rodziny ;) Od tamtego okresu ilość czytanych książek spadła na tyle drastycznie, że - podobnie jak u toto - liczba kupowanych pozycji zaczęła przewyższać ilość czytanych ;) Na ten moment mam około 300 książek, które czekają na przeczytanie, więc przy obecnym tempie czytania - mógłbym już nic nie kupować i mam wystarczającą ilość lektur do emerytury ;)
A ile czytam? Przy dobrych wiatrach, czyli jak nie mam za dużo roboty z pisaniem apelacji i innych pism procesowych i jak nic więcej się nie dzieje, to czytam 1-2 książki miesięcznie, oczywiście zależy od grubości i trudności tekstu. Ostatnio preferuję też pozycje, które mają krótkie rozdziały, coby móc bezboleśnie machnąć kilka stron podczas posiedzenia w kibelku :mrgreen:

btw. ciągle aktualna jest teza Orka: Życie to dziwka, czytasz za mało, a potem umierasz //orc :badgrin:
Tomasz - 2023-03-31, 14:53
:
Wątek o Warhammerze wydzielony tutaj - Elektra

Cytat:
Tylko Abnett i AD-B //spell2

Przy nich to przestaje być guilty pleasure a zaczyna być solidna fantastyka. Taki cykl "Duchy Gaunta" uwielbiam po prostu.
A z WH40K najlepszy reset ot na takiej "Bitwie o Kieł"

Jachu napisał/a:
W kryzysie czytelniczym jestem permanentnie od okolic 2015 roku, kiedy zacząłem studia prawnicze, co równocześnie zbiegło się z powiększeniem rodziny ;)

Studia to pikuś, czytałem dużo. Początek roboty mnie przemielił, ale jak poszedłem na swoje to nie poświęcam czytania.
Jachu napisał/a:
Przy dobrych wiatrach, czyli jak nie mam za dużo roboty z pisaniem apelacji i innych pism procesowych i jak nic więcej się nie dzieje, to czytam 1-2 książki miesięcznie,

Z doświadczenia: im krótsze pismo a zwłaszcza apelację piszesz tym efekty w sądzie większe. Rozdymanie apelacji jest przereklamowane, przecież sędziowie poza zarzutami i tak tego nie czytają. Walisz co rzeczywiście chcesz napisać w zarzutach, rozbudowanych, coby załapali o co ci chodzi, a uzasadnienie dla potomnych tylko.
Jachu - 2023-03-31, 15:13
:
Tomasz napisał/a:
Jachu napisał/a:
W kryzysie czytelniczym jestem permanentnie od okolic 2015 roku, kiedy zacząłem studia prawnicze, co równocześnie zbiegło się z powiększeniem rodziny ;)

Studia to pikuś, czytałem dużo. Początek roboty mnie przemielił, ale jak poszedłem na swoje to nie poświęcam czytania.
Wiem wiem, na samych studiach jeszcze w miarę czytałem, bo do Wrocławia jeździłem pociągami, więc po drodze jeszcze udawało mi się czytać. Bardziej chodziło mi o to, że od tego okresu zaczęła się równia pochyła i jednak w związku ze sporymi zmianami w życiu jednak to czytanie musiało nieco odejść na dalszy plan.

Tomasz napisał/a:
Jachu napisał/a:
Przy dobrych wiatrach, czyli jak nie mam za dużo roboty z pisaniem apelacji i innych pism procesowych i jak nic więcej się nie dzieje, to czytam 1-2 książki miesięcznie,

Z doświadczenia: im krótsze pismo a zwłaszcza apelację piszesz tym efekty w sądzie większe. Rozdymanie apelacji jest przereklamowane, przecież sędziowie poza zarzutami i tak tego nie czytają. Walisz co rzeczywiście chcesz napisać w zarzutach, rozbudowanych, coby załapali o co ci chodzi, a uzasadnienie dla potomnych tylko.
Tomasz, to jest dla mnie oczywiste, choć nie zawsze wychodzi w praniu. Toczę ze sobą takie boje, aby pisać jak najmniej, a jednocześnie jak najbardziej "esencjonalnie" ;) Najdłuższą apelację (ale to jeszcze jako aplikant) napisałem na 11 stron, ale to sprawa rozwodowa była i jednak musiałem kilka rzeczy dotyczących zachowań pozwanego uwypuklić, aby sąd apelacyjny "złapał". I złapał, więc to była dobra droga :) Najkrótszą apelację napisałem na 3 strony :mrgreen: Nawet na egzaminie radcowskim mieściłem się na 7-8 stronach, ale tam musiałem (i chciałem :mrgreen: ) wykazać się elokwencją i umiejętnym posługiwaniem się językiem prawniczym :badgrin:
Tu bardziej chciałem pokazać, że czasem są takie momenty, że kilka rzeczy jednocześnie się nawarstwia, a że z reguły są terminowe, to po prostu nie dam rady wydłużyć doby i znaleźć czas na czytanie. Ale faktycznie, najtrudniejszy moment miałem jak zacząłem radcowanie - 3 tygodnie nie wiedziałem gdzie ręce włożyć. Za dużo się działo. Teraz już jest faktycznie spokojniej. Tylko pojawia się myśl, że powinienem robić coś więcej, bo dwa dni w tygodniu mam wolne i przydałoby się coś jeszcze zarobić... --_-
Misiel - 2023-03-31, 15:18
:
[quote="Tomasz"]
Cytat:

Z doświadczenia: im krótsze pismo a zwłaszcza apelację piszesz tym efekty w sądzie większe. Rozdymanie apelacji jest przereklamowane, przecież sędziowie poza zarzutami i tak tego nie czytają. Walisz co rzeczywiście chcesz napisać w zarzutach, rozbudowanych, coby załapali o co ci chodzi, a uzasadnienie dla potomnych tylko.


Z doświadczeniami jest tak, że każdy ma własne. Ja piszę bardzo obszerne apelacje (średnio kilkanaście stron) i przez 8 lat nie chwyciła mi tylko jedna, IMO: jedna z lepszych. Oczywiście nie chodzi o mowę trawę tylko pogłębiony wywód logiczno-prawny, poparty skrupulatną analizą materiału dowodowego i wyszperanym orzecznictwem. Inna sprawa, że cywilne wydziały odwoławcze w SO Toruń i SA Gdańsk są bardzo wnikliwe, może w innych apelacjach moja praktyka miałaby mniejszy sens.

Żeby nie było off-topu: nie miewam kryzysów czytelniczych.

Czasu brakuje, ale czytanie na kiblu i w autobusach z reguły pozwala na zaliczenie 3-4 książek w miesiącu.
Stary Ork - 2023-03-31, 15:23
:
Cytat:
czytanie na kiblu i w autobusach


To można inaczej? o_O
Bibi King - 2023-03-31, 15:29
:
Stary Ork napisał/a:
Cytat:
czytanie na kiblu i w autobusach


To można inaczej? o_O

No oczywiście. Na kiblu w autobusie.

Ja tkwię w permanentnym subiektywnym kryzysie czytelniczym, czyli stale mam świadomość, że mógłbym, chciałbym i powinienem czytać więcej. Tyle że wieczorem, kiedy wreszcie naprawdę mam chwilę beztroskiej wolności, to ze zmęczenia padam na pysk i znacznie łatwiej wciągnąć jakiś odcinek (albo trzy) niezobowiązującego serialu niż wytężać wzrok nad drukiem/czytnikiem i koncentrować się na lekturze. Trzydzieści książek rocznie to u mnie bardzo dobry wynik, tylko że ostatnio żeby się do tej granicy zbliżyć, muszę sztukować komiksami ;)
Cerber108 - 2023-04-13, 23:28
:
Ja jeszcze kryzysu nie miałem i nich nastąpi on jak najpóźniej. U mnie wygląda to tak, że choćby się waliło i paliło - czytam codziennie. Każdego dnia po mniej więcej 100 stron: w tygodniu w drodze na Polibudę, w weekend w domu (wtedy idzie oporniej - więcej rozpraszaczy). Tak już postępuję od niemal roku, wcześniej było właściwie identycznie, z tą różnicą, że czytałem po prostu trochę mniej stron dziennie. Poza tym staram się żonglować typami lektur: teraz męczę Czarną kompanię (polecam tylko pierwszy tom), niedługo skończę i zacznę Battle Royale, potem Peryferala, następnie Trylogię Husycką, no a później to już zbyt odległa przyszłość. Wszelkie cykle lecę jednym ciągiem, ogólnie czytam tylko jedną książkę naraz.
Fidel-F2 - 2023-04-14, 07:07
:
Czarnną kompanię i Peryferala od razu wyrzuć do kosza.
Jachu - 2023-04-14, 09:47
:
Cerber, zmieni ci się jak zaczniesz pracę i założysz rodzinę. To rozpraszacze level hard :badgrin:
Cerber108 - 2023-04-14, 09:52
:
Jachu napisał/a:
Cerber, zmieni ci się jak zaczniesz pracę i założysz rodzinę. To rozpraszacze level hard :badgrin:

Z pracą zapewne tak się stanie (no chyba że dalej będę popylał pociągiem), rodziny natomiast nie planuję.
ASX76 - 2023-04-14, 10:09
:
Cerber108 napisał/a:

Z pracą zapewne tak się stanie (no chyba że dalej będę popylał pociągiem), rodziny natomiast nie planuję.


Wielu nie planowało, a skończyli zaobrączkowani, zniewoleni żarem namiętności buchającym w lędźwiach i stadem rozwrzeszczanych dziecków. //orc
Fidel-F2 - 2023-04-14, 10:27
:
... buchający kasę z portfela i czas z życia.
ASX76 - 2023-04-14, 11:10
:
Fidel-F2 napisał/a:
... buchający kasę z portfela i czas z życia.


Chwile rozkoszy często są głazem u szyi cały żywot. //orc
Cerber108 - 2023-04-14, 13:59
:
ASX76 napisał/a:
Skończyli [...] zniewoleni stadem rozwrzeszczanych dziecków. //orc

Aaa daj Pan spokój, nie nadaję się, to absolutnie nie dla mnie. Poza tym czasy nie sprzyjają sprowadzaniu kolejnych ludzików na ten kawał gruzu.
Bibi King - 2023-04-14, 14:21
:
ASX76 napisał/a:
Wielu nie planowało, a skończyli zaobrączkowani, zniewoleni żarem namiętności

Wystarczy myśleć przeznaczonym do tego organem, żeby uniknąć takiej sytuacji. Da się, nawet w pojebanej, fundamentalizującej się Polsce.
Cintryjka - 2023-04-14, 19:23
:
Ale co Peryferala, to tylko w oryginale. Po polsku się tego czytać nie da bez bólu.
Cerber108 - 2023-04-14, 21:06
:
Cintryjka napisał/a:
Ale co Peryferala, to tylko w oryginale. Po polsku się tego czytać nie da bez bólu.

Słyszałem o tym, ale w ŚK był za kilkanaście złotych i kupiłem.
Trojan - 2023-04-14, 21:27
:
młody i gupi :)
Cerber108 - 2023-04-14, 21:46
:
A tam, dajcie się człowiekowi trochę pomęczyć na własne życzenie. W sumie coraz bardziej ciekaw jestem stopnia sknocenia tej książki.