zgaga napisał/a: |
W poniedziałek byłam na spotkaniu z M. L. Kossakowską. Padło tam jakieś takie zdanie (dokładnie nie pamiętam), że jeżeli książkę napisała kobieta to uważa się, iż jest to literatura kobieca i raczej coś dla pań |
zgaga napisał/a: |
Ale jest mnóstwo takich autorek, które chyba dużo chętniej są czytywane przez panie. Mam tu na myśli np.: A. McCaffrey (cykl Statki czy nawet Perm), A. Norton (Świat Czarownic) czy nawet część pozycji U. Le Guin. Nie mówiąc już o tym, że w literaturze rosyjskiej można się natknąć na cały nurt fantasy "dla gospodyń domowych".
I jak to jest? Czy takie rzeczy z jakąś przyjemnością czytają np. nastoletni chłopcy? |
zgaga napisał/a: |
jeżeli książkę napisała kobieta to uważa się, iż jest to literatura kobieca i raczej coś dla pań. |
zgaga napisał/a: |
A. Norton [...]
I jak to jest? Czy takie rzeczy z jakąś przyjemnością czytają np. nastoletni chłopcy? |
Ł napisał/a: |
"Lewa ręka ciemności" De Guin |
toto napisał/a: |
Jest to niestety bardzo szeroka grupa odbiorców (kobiety). |