Zaginiona Biblioteka

Fantastyczny zamtuz - Fantastyka kobieca

zgaga - 2009-03-18, 08:21
: Temat postu: Fantastyka kobieca
W poniedziałek byłam na spotkaniu z M. L. Kossakowską. Padło tam jakieś takie zdanie (dokładnie nie pamiętam), że jeżeli książkę napisała kobieta to uważa się, iż jest to literatura kobieca i raczej coś dla pań. Hmm... Akurat populacja czytelników książek p. Kossakowskiej zdaje się temu przeczyć, ale...
Ale jest mnóstwo takich autorek, które chyba dużo chętniej są czytywane przez panie. Mam tu na myśli np.: A. McCaffrey (cykl Statki czy nawet Perm), A. Norton (Świat Czarownic) czy nawet część pozycji U. Le Guin. Nie mówiąc już o tym, że w literaturze rosyjskiej można się natknąć na cały nurt fantasy "dla gospodyń domowych".
I jak to jest? Czy takie rzeczy z jakąś przyjemnością czytają np. nastoletni chłopcy?
Romulus - 2009-03-18, 12:03
: Temat postu: Re: Fantastyka kobieca
zgaga napisał/a:
W poniedziałek byłam na spotkaniu z M. L. Kossakowską. Padło tam jakieś takie zdanie (dokładnie nie pamiętam), że jeżeli książkę napisała kobieta to uważa się, iż jest to literatura kobieca i raczej coś dla pań

:?: :?: :?:
To takie bolesne uproszczenie...
Nie miałem okazji zaliczać jakichś gender studies toteż nie wiem, według jakich kryteriów można szufladkować literaturę na kobiecą i męską. Gdybym miał wybierać to wskazałbym ogólnie na takie autorki jak Barbara Cartland, Danielle Steele itp., które zdecydowanie kierują swoje książki do kobiet i to bazując na dosyć infantylnych schematach, pisząc infantylnym stylem. Kierują te powieści do kobiet spragnionych chyba wyższych uniesień: tzw. kur domowych (?), które tęsknią za księciem z bajki, który je zabierze od ich Zdzicha, który po pracy łoi browar patrząc na mecz. Upraszczam, ale i te autorki upraszczają "model" swojej czytelniczki, więc nie przepraszam.

Fantastyka dla kobiet to też nie wyjątek pod tym względem. Chyba. Weźmy te nędzne Sagi o Ludziach Lodu, i inne tego typu wielotomowe, infantylne sagi o niczym. Ale co to za fantastyka? Najniższego poziomu chyba.

zgaga napisał/a:
Ale jest mnóstwo takich autorek, które chyba dużo chętniej są czytywane przez panie. Mam tu na myśli np.: A. McCaffrey (cykl Statki czy nawet Perm), A. Norton (Świat Czarownic) czy nawet część pozycji U. Le Guin. Nie mówiąc już o tym, że w literaturze rosyjskiej można się natknąć na cały nurt fantasy "dla gospodyń domowych".
I jak to jest? Czy takie rzeczy z jakąś przyjemnością czytają np. nastoletni chłopcy?

Trudno mi te autorki zaliczyć do nurtu feministycznej fantastyki. Nawet z tego względu, że to kobiety. Bo jak szufladkować J.K. Rowling w takim razie? Czy Marion Zimmer Bradley i jej Mgły Avalonu (świetna powieść) to już literatura feministyczna, czy ściślej kobieca? To chyba zbytnie uproszczenie - aczkolwiek powtarzam, gender studies nie praktykowałem :)
Ale są też chyba powieści ściśle "celowane" w np. młode dziewczyny, pisane takim językiem, jaki do nich dociera itd. Ale to samo można powiedzieć o każdym "targecie" czytelniczym chyba. Są książki dla młodzieży, dla subkultur (Gotów, Emo) - przekroje pewnie można robić różne.

Dla kogoś Andre Norton może być przedstawicielką fantastyki kobiecej, czy literatury kobiecej. Dla mnie to klasyka fantastyki (czy podoba mi się, czy nie).
martva - 2009-03-18, 12:47
:
Norton czytałam i znudziła mnie śmiertelnie, McCaffrey chyba jakiś jeden cykl (o śpiewaczce i kryształach, to ona była?), Le Guin mi nie podchodzi. Steel mi się chyba nie zdarzyło. Sagę o Ludziach lodu przeczytałam jako chyba 14 latka, pierwsze kilkanaście tomów, takie tam czytadło, nic specjalnego.
Mgłami Avalonu byłam zachwycona, chociaż nie przepadam za motywami arturiańskimi.

Ale literatura pisana przez kobiety = literatura dla kobiet to uproszczenie, które raz, nie podoba mi się, dwa, jest totalnie nieprawdziwe.
Beata - 2009-03-18, 13:59
:
zgaga napisał/a:
jeżeli książkę napisała kobieta to uważa się, iż jest to literatura kobieca i raczej coś dla pań.

Chyba od definicji należałoby zacząć... Niestety, powyższe twierdzenie (wszystko jedno, kto konkretnie jest jego Autorem) jest IMHO pięknym przykładem na... jak to było? aaa... utrwalanie nieprawdziwego mema. Bo co to jest "literatura kobieca"? Harlekiny czy powieści Margaret Atwood?
Buntuję się przeciwko takim kalkom/stereotypom, bo tylko jeden krok - wszystko jedno, w którą stronę poczyniony - dzieli je od: "Kopernik była kobietą!" albo "a jak pijak, to złodziej".
Fidel-F2 - 2009-03-18, 16:26
:
owszem jest różnica w pisarstwie kobiet i mężczyzn, oczywiście to generalizacja i z łatwością można podać przykłady zaprzeczające, nie znaczy to jednak,że nie ma zjawiska wynikającego z różnic postrzegania swiata
Tanit - 2009-03-18, 21:07
:
Wydaje mi się że dużo zależy od samego celu. Znaczy, nie można do całego tematu wpychać każdej autorki. Należało by wydzielić te, których celem było pisanie do kobiet (np. o kobietach czy z naciskiem na kobiety...etc).
Inna jest przecież sprawa, kiedy autorka pisze ogółem, dla każdego - ot taka Rowling i jej HP. Dopiero wtedy widać jak grono czytelników się rozkłada (czy są w ogóle takie 'badania' statystyczne o_O ?).
Jeżeli mamy taką Steel - to jest to pisanie dla kobiet, saga o Ludziach Lodu, romans fantastyczny na historycznym tle, ale także wyraźnie skierowany do kobiet.
Anne Rice nie pisze do kobiet i nie wyczułam tego w jej stylu (ot, 'Sługa kości'), a z Kossakowską... tu można się spierać :-?

Nioe uznaję zatem czegoś takiego jak: pisała kobieta więc to literatura kobieca ;)
Ł - 2009-03-19, 18:22
:
Termin fantastyka kobiecia ma mniej więcej taki sam sens jak "Partia Kobiet".

Co innego literatura która przy użyciu fantastycznych metod koncentruje się na zagadnieniu kobiecości czy płci ("Lewa ręka ciemności" De Guin, "Pamiętnik Przetrwania" Lessing) a co innego literatura której domyślnym targetem są niewiasty które uwielbiają zaczytowac się w romansidłach (Saga u ludziach Lodu np) czy czytać opisy przepieknych skrzydlatych macho (Kossakowska) albo przeżywających dramaty miłosne wampirów (Stephenie Meyer, Ann Rice). Ja bym dla pierwszej grupy zaproponował nazwe "fantastyki kobiecej" a drugiej "fantastyki dla ckliwych". Oczywiście nie będę pokazywał palcem która płec jest bardziej ckliwa. ; ]

zgaga napisał/a:
A. Norton [...]
I jak to jest? Czy takie rzeczy z jakąś przyjemnością czytają np. nastoletni chłopcy?

Bohaterami większości książek Norton są właśnie młodzi mężczyzni/nastoletni chłopcy. Kiedy jeszcze zaczytowałem się książkami AN, jakieś 10 lat temu, to początkowo byłem przekonany że pisze je autor a nie autorka, dopiero kilka ksiażek później jakiś blurb mnie uświadomił.
toto - 2009-03-19, 18:46
:
Ł napisał/a:
"Lewa ręka ciemności" De Guin
Le Guin ;)
Literatura, która porusza ważne tematy dla kobiet, to podobno jest literatura feministyczna. I tyle. A literatura kobieca? Pewnie istnieje, ale jako literatura, której odbiorcą ma być kobieta. Jest to niestety bardzo szeroka grupa odbiorców (kobiety). A wkładanie wszystkiego do wspólnego worka z napisem literatura kobieca jest równie sprawiedliwe jak wkładanie do tego samego worka książek Lema i Salvatore'a.
Beata - 2009-03-19, 19:14
:
toto napisał/a:
Jest to niestety bardzo szeroka grupa odbiorców (kobiety).

Jakieś gabarytowe skojarzenia mi się lęgną... niestety ;) .
zgaga - 2009-03-30, 08:41
:
Mały kamyczek do ogródka.

Ł. Orbitowski, J. Urbaniuk:
Czyli monarchistów nie lubisz, a co masz do fantastyki kobiecej?
J. Komuda:
Nic nie mam. Po prostu mnie nudzi. W dodatku nie przepada za mną kilka jej autorek. Na szczęście są brzydkie. Gdyby było inaczej, lubiłbym ich książki, a same ich twórczynie z pewnością też. Jestem niepoprawny politycznie? 99.9% szlachciców polskich z XVII wieku można by dzisiaj oskarżyć o molestowanie seksualne. Oni naprawdę to robili. Co zrobić, role kobiety i mężczyzny widziano w okresie baroku trochę inaczej niż dzisiaj; dość powiedzieć, że niewiasty lubiły twardych i brutalnych facetów. Na szczęście zawsze można wytłumaczyć to odmiennością kulturową. To bardzo miłe określenie.
A tak na poważnie, to nie muszę lubić wszystkiego co zalega na półkach w księgarniach. Dana Browna też nie lubię, i co z tego? Nie rzucam się przecież, nie pisuję sążnistych maili pod pseudonimami na listach dyskusyjnych, oczerniających tę czy inną autorkę. Nie ma na to czasu - jak i na czytanie kobiecej literatury fantastycznej. Ja, mości panowie muszę pisać książki.


Cały wywiad w czasopismie Lampa 3(60)/2009