Jaskier napisał/a: | ||||
Osobiście uważam że jeżeli kobieta z mężczyzną pałają do siebie jakaś wiekszą sympatią czy rzekomo miłością, nie ma potrzeby dokumentowania tego , w dodatku ze ścisłymi regułami. Wydaje mi sie że tego typu poczynania są w pewnym sensie ''ubezwłasnowolnieniem'' samego siebie. Ja widze to przez pryzmat chęci udokumentowania tego że dana osoba jest moja własnością , kojarzy mi się to z rzeczowym traktowaniem. Jeżeli dwoje ludzi chce być w związku partnerskim moze w nim żyć, bez konieczności dokumentowania i udowadniania tego. Większość małżeństw i tak po jakims czasie się rozpada, żyjąc w wolnym związku mozna zaoszczędzic sobie pewnych problemów związanych z sądownym rozwieraniem małżenstwa itp. W moim przekonaniu nawet większą racje bytu miałyby związki wolne, byłyby bardziej trwałe, ponieważ nie ciązyłoby na nich piętno obowiązkowości i zaszufladkowania. W takich warunkach wzajemne zaufanie mogłoby się wzmacniać. To tylko moja opinia i jak sam już napisałeś:
Zaznaczam przy tym że nie potepiam w zaden sposób ludzi którzy zawieraja związki małżeńskie, denerwuje mnie tylko ogólny potępieńczy stosunek polskiego społeczestwa do wolnych związków. |
Romulus napisał/a: |
Mnie niedługo strzeli drugi rok małżeństwa. |
Romulus napisał/a: |
Ale z moją żoną jesteśmy razem od prawie 10 lat, a przed małżeństwem ostatnie 4 lata mieszkaliśmy razem. |
ManJAk napisał/a: |
Za to ślub kościelny to już w ogóle szopka, szczególnie przy osobach z różnych wyznań czy braku jakiegokolwiek po jednej ze stron. Jednym z plusów apostazji jest fakt że gdy teściowie zaczną naciskać na ślub kościelny można uciąć rozmowę że to nie zależy od nas i jesteśmy tej możliwości pozbawieni ;] (a właściwie był to plus, bo wraz z nowym dokumentem episkopatu z (chyba) września zeszłego roku, można po usilnych prośbach apostazję cofnąć, wcześniej była stała i dożywotnia). |
ManJAk napisał/a: |
(...) ale poza tym nie widzę powodów formalizacji związku (jakieś ulgi podatkowe przy wspólnym rozliczaniu się małżeństwa są, czy je znieśli? - bo wiem że kiedyś planowali). |
ManJAk napisał/a: |
Bo jeśli ktoś chce z kimś żyć, kocha i planuje z nim spędzić swoje życie czy jego cześć to to zrobi. A jak uzna że pora na zmiany, że stare się wypaliło itd. to odejdzie. Niezależnie czy wiążę go dokument czy nie ma przecież wolną wolę.
Za to ślub kościelny to już w ogóle szopka, szczególnie przy osobach z różnych wyznań czy braku jakiegokolwiek po jednej ze stron. Jednym z plusów apostazji jest fakt że gdy teściowie zaczną naciskać na ślub kościelny można uciąć rozmowę że to nie zależy od nas i jesteśmy tej możliwości pozbawieni ;] (a właściwie był to plus, bo wraz z nowym dokumentem episkopatu z (chyba) września zeszłego roku, można po usilnych prośbach apostazję cofnąć, wcześniej była stała i dożywotnia). |
Romulus napisał/a: |
Są to przywileje przynależne małżeństwu i nie są rozciągane na tzw. związki partnerskie. |
Romulus napisał/a: |
Nasi przyjaciele ze studiów wzięli ślub kościelny, choć obydwoje należeli do innych wyznań. On katolik, ona należała do kościoła (cholera, jak się zwał?) unitów (chyba dobrze sobie przypomniałem): odłam prawosławia, który się "zjednoczył" z KRK. Ślub był świetny, bo on zrezygnował dla niej z wiary katolickiej i przeszedł na jej obrządek. |
Regissa napisał/a: | ||
Romulusie, nie należeli do innych wyznań, obydwoje byli (są?) katolikami. Tylko jedno obrządku rzymskiego, a drugie wschodniego. I pan młody nie zrezygnował w tym przypadku z wiary katolickiej, tylko zmienił obrządek. Nadal pozostaje w mackach Kościoła Grekokatolicy to też katolicy. A że mają piękną liturgię, to fakt |
Asuryan napisał/a: |
Ja zaś wolałem złożyć przysięgę małżeńską, którą mam zamiar dotrzymać, przed kimś kto reprezentował dla mnie coś co szanuję, niż jakiś byt w którego istnienie zupełnie nie wierzę. Dlatego ślub wziąłem tylko cywilny. A i tak miałem zabawę jak sędzina zaczęła wołać o złożenie pieczęci małżeńskiej. Totalnie nas zaskoczyła, musiała nam wyjaśnić co to za pieczęć |
ManJAk napisał/a: |
i co to za pieczeć? :D |
Metzli napisał/a: |
Pocałunek |
MrSpellu napisał/a: |
Jestem już trochę ponad miesiąc po ślubie. Co jakiś czas otrzymujemy pytania od rodziny i znajomych "I jak?". |
Mag_Droon napisał/a: |
Pytają tak, bo głupio zadać pytanie: "Czy już zapłodniłeś?". |
Romulus napisał/a: |
Osobiście wolę taki uroczysty ceremoniał (katolicki/żydowski/prawosławny) zaślubin, niż składanie oświadczeń woli przed (co z tego, że sympatyczną) panią Lusią z urzędu miasta. Pomijając religijne podstawy, podkreśla on uroczystość zaślubin. |
utrivv napisał/a: |
Coś jednak z prawem trzeba zrobić - przykład z życia:
Znajoma zaczęła "chodzić" z koleżanką która jest w trakcie zmiany płci (nazwijmy go/ją Mr E.) Mr E ma dzieci i alimenty z małżeństwa - jak według prawa będzie wyglądać jej sytuacja gdy zostanie uznana mężczyzną? Czy małżeństwo będzie ważne czy nie? Będzie matką czy nie? Co z alimentami? Co z wiekiem emerytalnym? |
Romulus napisał/a: | ||
Ale tu nic nie trzeba robić Jeśli zostanie uznana mężczyzną - a nie ma jakiejś praktyki prawnej w tym zakresie rozpowszechnionej - nadal będzie rodzicem dla dzieci. Wiek emerytalny? Wystarczy udowodnić jego ciągłość przed zmianą i po zmianie płci. |
Cytat: |
Osoba której zmiana wpisu w ASC dotyczy, składa do sądu pozew, o wpisanie jej innej płci niż ma w akcie urodzenia. Sąd Najwyższy postanowieniem z 22 marca 1991 r. (III CRN 28/91) przyjął, że pozwanymi są oboje rodzice transeksualisty. Skutkiem zmiany wpisu w ASC jest zmiana danych osobistych w postaci sprostowania aktu z mocą ex tunc - tak jakby zmienioną na mocy orzeczenia sądu płeć transeksualista posiadał od urodzenia. |
kodeks rodzinny i opiekuńczy napisał/a: |
Art. 10. § 1. Nie może zawrzeć małżeństwa osoba nie mająca ukończonych lat osiemnastu. Jednakże z ważnych powodów sąd opiekuńczy może zezwolić na zawarcie małżeństwa kobiecie, która ukończyła lat szesnaście, a z okoliczności wynika, że zawarcie małżeństwa będzie zgodne z dobrem założonej rodziny.
§ 2. Unieważnienia małżeństwa zawartego przez mężczyznę, który nie ukończył lat osiemnastu, oraz przez kobietę, która nie ukończyła lat szesnastu albo bez zezwolenia sądu zawarła małżeństwo po ukończeniu lat szesnastu, lecz przed ukończeniem lat osiemnastu, może żądać każdy z małżonków. § 3. Nie można unieważnić małżeństwa z powodu braku przepisanego wieku, jeżeli małżonek przed wytoczeniem powództwa ten wiek osiągnął. § 4. Jeżeli kobieta zaszła w ciążę, jej mąż nie może żądać unieważnienia małżeństwa z powodu braku przepisanego wieku. Art. 11. § 1. Nie może zawrzeć małżeństwa osoba ubezwłasnowolniona całkowicie. § 2. Unieważnienia małżeństwa z powodu ubezwłasnowolnienia może żądać każdy z małżonków. § 3. Nie można unieważnić małżeństwa z powodu ubezwłasnowolnienia, jeżeli ubezwłasnowolnienie zostało uchylone. Art. 12. § 1. Nie może zawrzeć małżeństwa osoba dotknięta chorobą psychiczną albo niedorozwojem umysłowym. Jeżeli jednak stan zdrowia lub umysłu takiej osoby nie zagraża małżeństwu ani zdrowiu przyszłego potomstwa i jeżeli osoba ta nie została ubezwłasnowolniona całkowicie, sąd może jej zezwolić na zawarcie małżeństwa. § 2. Unieważnienia małżeństwa z powodu choroby psychicznej albo niedorozwoju umysłowego jednego z małżonków może żądać każdy z małżonków. § 3. Nie można unieważnić małżeństwa z powodu choroby psychicznej jednego z małżonków po ustaniu tej choroby. Art. 13. § 1. Nie może zawrzeć małżeństwa, kto już pozostaje w związku małżeńskim. § 2. Unieważnienia małżeństwa z powodu pozostawania przez jednego z małżonków w poprzednio zawartym związku małżeńskim może żądać każdy, kto ma w tym interes prawny. § 3. Nie można unieważnić małżeństwa z powodu pozostawania przez jednego z małżonków w poprzednio zawartym związku małżeńskim, jeżeli poprzednie małżeństwo ustało lub zostało unieważnione, chyba że ustanie tego małżeństwa nastąpiło przez śmierć osoby, która zawarła ponownie małżeństwo pozostając w poprzednio zawartym związku małżeńskim. Art. 14. § 1. Nie mogą zawrzeć ze sobą małżeństwa krewni w linii prostej, rodzeństwo ani powinowaci w linii prostej. Jednakże z ważnych powodów sąd może zezwolić na zawarcie małżeństwa między powinowatymi. § 2. Unieważnienia małżeństwa z powodu pokrewieństwa między małżonkami może żądać każdy, kto ma w tym interes prawny. § 3. Unieważnienia małżeństwa z powodu powinowactwa między małżonkami może żądać każdy z małżonków. Art. 15. § 1. Nie mogą zawrzeć ze sobą małżeństwa przysposabiający i przysposobiony. § 2. Unieważnienia małżeństwa z powodu stosunku przysposobienia między małżonkami może żądać każdy z małżonków. § 3. Nie można unieważnić małżeństwa z powodu stosunku przysposobienia między małżonkami, jeżeli stosunek ten ustał. Art. 15(1) § 1. Małżeństwo może być unieważnione, jeżeli oświadczenie o wstąpieniu w związek małżeński lub oświadczenie przewidziane w art. 1 § 2 zostało złożone: 1) przez osobę, która z jakichkolwiek powodów znajdowała się w stanie wyłączającym świadome wyrażenie woli, 2) pod wpływem błędu co do tożsamości drugiej strony, 3) pod wpływem bezprawnej groźby drugiej strony lub osoby trzeciej, jeżeli z okoliczności wynika, że składający oświadczenie mógł się obawiać, że jemu samemu lub innej osobie grozi poważne niebezpieczeństwo osobiste. § 2. Unieważnienia małżeństwa z powodu okoliczności wymienionych w § 1 może żądać małżonek, który złożył oświadczenie dotknięte wadą. § 3. Nie można żądać unieważnienia małżeństwa po upływie sześciu miesięcy od ustania stanu wyłączającego świadome wyrażenie woli, od wykrycia błędu lub ustania obawy wywołanej groźbą - a w każdym wypadku po upływie lat trzech od zawarcia małżeństwa. Art. 16. W razie zawarcia małżeństwa przez pełnomocnika mocodawca może żądać unieważnienia małżeństwa, jeżeli brak było zezwolenia sądu na złożenie oświadczenia o wstąpieniu w związek małżeński przez pełnomocnika albo jeżeli pełnomocnictwo było nieważne lub skutecznie odwołane. Jednakże nie można z tego powodu żądać unieważnienia małżeństwa, jeżeli małżonkowie podjęli wspólne pożycie. Art. 17. Małżeństwo może być unieważnione tylko z przyczyn przewidzianych w przepisach działu niniejszego. Art. 18. Nie można unieważnić małżeństwa po jego ustaniu. Nie dotyczy to jednak unieważnienia z powodu pokrewieństwa między małżonkami oraz z powodu pozostawania przez jednego z małżonków w chwili zawarcia małżeństwa w zawartym poprzednio związku małżeńskim. Art. 19. § 1. Jeżeli jeden z małżonków wytoczył powództwo o unieważnienie małżeństwa, unieważnienie może nastąpić także po śmierci drugiego małżonka, na którego miejsce w procesie wstępuje kurator ustanowiony przez sąd. § 2. W razie śmierci małżonka, który wytoczył powództwo o unieważnienie małżeństwa, unieważnienia mogą dochodzić jego zstępni. Art. 20. § 1. Orzekając unieważnienie małżeństwa, sąd orzeka także, czy i który z małżonków zawarł małżeństwo w złej wierze. § 2. Za będącego w złej wierze uważa się małżonka, który w chwili zawarcia małżeństwa wiedział o okoliczności stanowiącej podstawę jego unieważnienia. Art. 21. Do skutków unieważnienia małżeństwa w zakresie stosunku małżonków do wspólnych dzieci oraz w zakresie stosunków majątkowych między małżonkami stosuje się odpowiednio przepisy o rozwodzie, przy czym małżonek, który zawarł małżeństwo w złej wierze, traktowany jest tak, jak małżonek winny rozkładu pożycia małżeńskiego. Art. 22. Powództwo o unieważnienie oraz ustalenie istnienia lub nieistnienia małżeństwa może wytoczyć także prokurator. |
dworkin napisał/a: |
Zawsze uważałem, że życie to nie supermarket, gdzie można wybrać tylko to co fajne, lekkie i przyjemne, a półki z odpowiedzialnością i obowiązkiem mijać szerokim łukiem. |
Jarosław Gowin napisał/a: |
Ale de facto poza prawem do adopcji dzieci są wszystkie pozostałe prawa i przywileje małżeńskie - np. przywilej wspólnego rozliczania podatkowego. A wynika on z tego, że małżeństwa biorą na siebie ciężar wychowywania dzieci. A w przypadku homoseksualistów to jest wykluczone. |
Romulus napisał/a: |
Bo nie trzeba zmieniać istniejącego prawa, aby zabezpieczyć większość praw, które można egzekwować już na gruncie już istniejącego. |
Cytat: |
Dokładnie, dlatego należy zrównać prawa osób hetero i niehetero do małżeństwa oraz adopcji dzieci.
Jander napisał/a: |
Jander napisał/a: | ||
Dokładnie, dlatego należy zrównać prawa osób hetero i niehetero do małżeństwa oraz adopcji dzieci. |
Jander napisał/a: | ||
W przypadku dziedziczenia partner nie wejdzie w III grupę podatkową i będzie musiał zapłacić 50%, jak obca osoba? |
Tomasz napisał/a: |
Romulus ale co z alimentami, które kobieta dostaje po rozwodzie od byłego męża jako winnego wyłącznie rozpadowi małżeństwa, jeśli później zmienia płeć?
Albo jeśli zwiąże się na stałe z inną kobietą? Ślub z innym mężczyzną powoduje wygaśnięcie obowiązku alimentacyjnego poprzedniego męża. Związek z kobietą takiego skutku nie ma. Co ciekawe z zasady konkubinat z innym mężczyzną też nie, a powinien mieć. |
Tomasz napisał/a: |
Rozwódka prowadzi z inną kobietą wspólne gospodarstwo domowe i jednocześnie dalej będzie otrzymywać alimenty od byłego męża, tak? |
Tomasz napisał/a: |
Małżonek spadek dostaje z ustawy, czyli go nie obciąża zachowek, który będzie obciążał uposażonego testamentem partnera. I np przy wspólnym życiu dwóch kobiet, po śmierci jednej z nich druga może dostać spadek z testamentu, ale wtedy np. rodzeństwo zmarłej czy rodzice mogą dochodzić zachowku i faktycznie odebrać połowę spadku, prawda? A w przypadku dziedziczenia ustawowego parter by tak jak małżonek otrzymywał spadek, którego zachowek by nie mógł obciążyć.
I w drugą stronę, małżonek pozbawiony spadku testamentem zmarłego może dochodzić zachowku, a parter nie. Takich przykładów jest więcej. Twierdzenie, że da się zabezpieczyć prawa to bzdura. Nigdy nie da się osiągnąć takiego zabezpieczenia jak daje ustawa. |
Tomasz napisał/a: |
Pytanie jest z jakiego powodu państwo daje określone uprawnienia i ochronę instytucji małżeństwa i czy powinno takie same prawa dawać związkom nieformalnym, lub formalnym ale partnerów tej samej płci.
W zasadzie instytucja małżeństwa jest chroniona prawnie i ma uprawnienia z powodu dzieci, tzn. aby popierać rodzenie dzieci itd. Bo przyrost naturalny jest istotny dla państwa. Jednak skoro tak jest to może czas pomyśleć o rewolucyjnej zmianie i uprawnień po prostu dla par z dziećmi a nie dla małżonków. |
Tomasz napisał/a: |
W zasadzie instytucja małżeństwa jest chroniona prawnie i ma uprawnienia z powodu dzieci, tzn. aby popierać rodzenie dzieci itd. Bo przyrost naturalny jest istotny dla państwa. |
Romulus napisał/a: |
E tam. W takim razie trzeba w ogóle zezygnować z testamentu, bo dyskryminuje on tych, którzy dziedziczą z ustawy. |
Jander napisał/a: |
Z racji rodzenia dzieci dostaniesz najwyżej becikowe. |
Jander napisał/a: |
Alimenty też nie łoży się na posiadanie większej ilości dzieci, ale na wychowanie tych już istniejących. |
stian napisał/a: | ||
Na głowę upadłeś. Związki partnerskie ok na zasadzie francuskich umów, małżeństwa i adopcja dzieci nie. Już nie bądź taki postępowy |
Romulus napisał/a: |
Swoją drogą, ciekawe, jak to się ma do konstytucyjnego stwierdzenia, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. Z drugiej strony - chyba nijak. Bo przepis żaden nie zostaje złamany przy zawarciu małżeństwa. |
Tomasz napisał/a: | ||
Romulus nie zrozumiałeś co napisałeś, czy nie znasz prawa spadkowego? |
Tomasz napisał/a: |
Małżeństwo, bez dzieci. Mąż umiera, żona dostaje cały spadek. I koniec. A jeśli mąż komuś całość przepisał, to zona występuje o zachowek i dostaje połowę tego co powinna czyli połowę całości w tym wypadku.
Para homoseksualna, bądź konkubinat mężczyzny i kobiety. Jedno umiera. Jest testament, wszystko dla drugiego. Wchodzi ktoś kto ma prawo do zachowku i połowę zwija dla siebie. Nie ma testamentu, to to drugie nic nie dostaje. Nie widzisz różnicy? Ja nie mówię, że to źle. Ja mówię, że bzdurą jest twierdzenie, że można pisząc testament stworzyć sytuację taką samą jak daje ustawa. Bo to nie prawda. A dokładnie to wcześniej Romulus napisałeś. |
Tomasz napisał/a: |
Osoba w związku partnerskim, zawsze, nawet jakby na głowie stawali obaj partnerzy będzie w gorszej sytuacji niż każdy z brzegu wzięty małżonek.
Gadanie, że to się da zrównać w obecnym porządku prawnym jest nieprawdą. |
Tomasz napisał/a: |
Pytanie czy należy zmienić prawo. |
Tomasz napisał/a: |
Wg mnie prawo powinno dawać uprawnienia w sytuacji gdy coś dla państwa jest korzystne. Dzieci zawsze są dla państwa korzystne, najlepiej to widać w aktualnym biadoleniu nad naszym systemem emerytalnym i prognozowaniem co do przyszłości w tym zakresie przy spadającej liczbie urodzeń.
Dlatego promowane prawnie powinny być związki wychowujące dzieci. Z urodzenia, bądź adopcji. A nie związki sformalizowane przysięgą, która specjalnie i tak nic nie znaczy i papierkiem. Mając jakieś tam doświadczenie z kancelarii wiem, że związki małżeńskie rozpadają się z byle przyczyny aktualnie i bez chwili refleksji. |
Romulus napisał/a: |
Aby wykazać dobitniej absurdy jojczenia zwolenników tzw. związków partnerskich powołam jeszcze art. 185 k.p.k. zgodnie z którym można zwolnić od złożenia zeznania lub odpowiedzi na pytania osobę pozostającą z oskarżonym w szczególnie bliskim stosunku osobistym, jeżeli osoba taka wnosi o zwolnienie. Chodzi tu np. o "zwykłych" przyjaciół, znajomych, sąsiadów. Polska procedura karna w ogóle nie łapie się pod zarzut dyskryminacji pod tym względem. Prawo to jest zakreślone szeroko. I tylko debil albo ideolo z "Gazety Wyborczej" może twierdzić inaczej. |
Jander napisał/a: |
A jeśli kłamiesz w swojej sprawie? |
Romulus napisał/a: |
Statystyk nie prowadzę Ale raz, dwa razy w miesiącu trafia do mnie sprawa o składanie fałszywych zeznań. |
Romulus napisał/a: |
Miałem niedawno sprawę policjanta, który po pouczeniu o art. 233 k.k. miał skłamać w swojej sprawie cywilnej o tym, że nie utrzymywał stosunków płciowych z pewną panią (nie będącą jego ślubną żoną). Badania dna dziecka wykazały, że jednak utrzymywał |
Romulus napisał/a: |
Ale, ale, uwaga uwaga wszyscy jojczący debile: polskie sądy od dziesiątek lat do tego kręgu zaliczają także partnerów pozostających w nieformalnych związkach!!! |
Tanit napisał/a: |
No i jak mają poświadczyć, że żyją razem ileś lat skoro nie mają tego 'papierka'? ot, na słowo... o.o? |
Tanit napisał/a: | ||
hym, ale zaliczają na zasadzie niepisanej umowy o.o? A jak to poglądowo wygląda u sędziów, bo to jednak ludzie a ludzie różni są. Wredny się jakiś trafi i na homo/hetero seksualna parę żyjącą nieformalnie się uweźmie... bo ja wiem, bo nie uwierzy bo papierka nie wiem. (młoda i głupia jestem więc... ) Pytam bo w sumie to co mówisz to jest fajne, tylko skąd przeciętna para może o tym wiedzieć? No i jak mają poświadczyć, że żyją razem ileś lat skoro nie mają tego 'papierka'? ot, na słowo... o.o? a ja teraz przez to wszystko mam mętlik w głowie @__@ |
iselor w temacie o rządzie PO napisał/a: | ||
Właśnie z tego powodu że małżeństwo to jest związek kobiety i mężczyzny:) A nie dwóch panów uprawiających anal ani też dwie panie. Gdyby to było "normalne" to po stosunku dwóch lesbijek powstałoby dziecko. Skoro dziecka nie ma - to natura tego raczej nie aprobuje. |
iselor w temacie o rządzie PO napisał/a: |
Właśnie z tego powodu że małżeństwo to jest związek kobiety i mężczyzny:) A nie dwóch panów uprawiających anal ani też dwie panie. Gdyby to było "normalne" to po stosunku dwóch lesbijek powstałoby dziecko. Skoro dziecka nie ma - to natura tego raczej nie aprobuje. |
Ł napisał/a: | ||
Jest dzieciaczek, jest normalnie - Joseph Fritzl approves. |
Romulus napisał/a: |
I co jest złego w małżeństwie homoseksualnym? |
Sabetha napisał/a: |
Może daje o sobie znać moja zaściankowa moralność, jednakowoż adopcja dzieci przez pary homoseksualne budzi mój wewnętrzny sprzeciw |
Tixon napisał/a: |
No, tylko pomyśl jaka krzywda dzieje się dziecku - ma własny dom i kochających go opiekunów. Zgroza. |
Tomasz napisał/a: | ||
Tu nijak się mają nasze zapatrywania tylko to zagadnienie dla psychologów dziecięcych, czy jakoś to może negatywnie wpłynąć na psychikę dziecka. (bynajmniej nie chodzi mi o wpływ na jego orientację seksualną). |
Cytat: |
(choć czytając niektóre ich artykuły to aż włos się jeży na głowie) |
Cytat: |
Tu nijak się mają nasze zapatrywania tylko to zagadnienie dla psychologów dziecięcych, czy jakoś to może negatywnie wpłynąć na psychikę dziecka. |
Romulus napisał/a: |
A teraz przecież jest łatwiej nieformalnie "adoptować" dziecko. Para homoseksualna "wynajmuje" brzuch za pieniądze i po sprawie. Wystarczy sypnąć kasą. |
Młodzik napisał/a: |
Na mój chłopski rozum, to orientacja jest zakodowana w genomie, więc wychowanie nie ma nic do rzeczy. Najwyżej silna rodzicielska indoktrynacja może wmówić komuś daną orientację, ale nie na długo. . |
Paul Atryda napisał/a: |
- ktoś podał taki przykład ja moge podac inny - nie ma badań czy wychowanie dziecka w rodzinach homoseksualnych wpływa na psychike dziecka i w jaki sposób. Z drugiej strony nawet gdyby były ich wiarygodność jest bardzo trudna do oceny etc. etc. |
Cytat: |
- ja obawiam się, że w imię poprawnosci politycznej, haseł demokracji i wszelkiej masci tolerancji niebawem we własnym kraju nic ie bedziemy mogli zrobić zablokowanie przez uprawnienia które w imię lepszego jutra dalismy różnym "mniejszościom" |
Paul Atryda napisał/a: |
- zadziwia mnie ludzki relatywizm - w jednym temaciejestescie tolerancyjni do bólu w innym nie dopuszczacie możliwości odmienności - jest na to nawet jakieś słowo w języku polskim ale szkoda go, |
utrivv napisał/a: |
Nie wierzę w determinizm na żadnym poziomie. Muszę być homo bo tak mówi genom? Wola człowieka i tylko ona się liczy. Jeżeli chce być ptakiem, dorobię sobie skrzydła, będę się żywił surowym mięsem i mieszkał na drzewie bo chcę. W genomie to może być co najwyżej zapisane że coś mi sprawia przyjemność |
Paul Atryda napisał/a: |
W poruszanym temacie i okolicach napiszę tak:
- tłok porusza się w cylindrze a nie w rurze wydechowej macie samochody sprawdźcie - dlaczego nie sprzedają sie samochody w których tłok porusza się w rurze samochodowej - poprostu nie jeżdżą |
Młodzik napisał/a: | ||
W Ameryce są przypadki takich nawiedzonych, którzy bardzo chcieliby być homo, bo to cool, a nie mogą. |
Tomasz napisał/a: |
Tu nijak się mają nasze zapatrywania tylko to zagadnienie dla psychologów dziecięcych, czy jakoś to może negatywnie wpłynąć na psychikę dziecka. |
sanatok napisał/a: |
Ignorancja. Są takie badania. Prowadzone np. przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne, przez Uniwersytet w Berkley, przez Sarantakosa w Australii, Anderssena w Skandynawi, były także robione w Kanadzie, Holandii i jeszcze kilku krajach. Znam także osobę, która zaczęła prowadzić rok temu takie badania w Polsce. W zasadzie od końcówki lat 80. prowadzi się takie badania. |
Tixon napisał/a: |
[
Właśnie to jest istotne. Psychologia, pedagogika i pokrewne opiera się na obserwacji. Tezy opierają się na obserwacji istniejących przypadków, a w przypadku wpływu wychowania przez homoseksualną parę takich obserwacji jest niewiele i mają małe znaczenie. W efekcie, co taki psycholog dziecięcy może określić Bez empirycznych danych będzie zgadywał. A alternatywą jest dom dziecka. Tu jednak jest sporo danych, są mało optymistyczne. Patologia, negatywny przykład, itp. |
Tixon napisał/a: |
Psychologia, pedagogika i pokrewne opiera się na obserwacji. |
utrivv napisał/a: | ||||
|
Romulus napisał/a: |
Ale utarło się postrzeganie małżeństwa tylko z punktu widzenia wiary |
utrivv napisał/a: |
Gwoli ścisłości nie napisałem że to choroba ale że protestuje przed determinizmem w jakiejkolwiek postaci, poza tym wszystko prawda. |
Asuryan napisał/a: | ||
Nie tylko, ale na to odpowiedział Ci już Tomasz. Ja, będąc ateistą, jestem przeciwnikiem małżeństw homoseksualnych - czyli przeciwko temu by państwo takie związki traktowały na równi ze związkami heteroseksualnymi. |
Tixon napisał/a: |
No, tylko pomyśl jaka krzywda dzieje się dziecku - ma własny dom i kochających go opiekunów. Zgroza. |
Sabetha napisał/a: |
Magu, na wsi dzieciate singielki ciągle mają przerąbane. |
Sabetha napisał/a: |
Rzecz w tym, że tutaj pionierami będą głównie dzieciaki i na nie spadnie ciężar szykan. |
Romulus napisał/a: |
Ale co z tymi heteroseksualnymi małżeństwami, które nie chcą mieć dzieci? Powinno się ich pozbawić prawa do bycia w małżeństwie? |
Romulus napisał/a: |
Cóż w tym złego i zdrożnego, aby homoseksualiści byli tak samo traktowani? Tego nie potrafię zrozumieć. |
Asuryan napisał/a: |
Poza tym nie mam nic przeciwko temu by homoseksualiści mogli zakładać związki związane węzłem zobowiązania prawnego (rodziną tego nie potrafię nazwać), tylko jestem przeciwko temu by nazywane były i traktowane identycznie jak związki heteroseksualne. |
Asuryan napisał/a: |
Skłaniać ich do tego by je chciały mieć - choćby poprzez dodatkowe ulgi podatkowe (np wspólne rozliczanie się z Fiskusem wraz z dzieckiem/dziećmi). |
Luinloth napisał/a: |
A konkretnie czym oprócz nazwy miałyby się różnić? Możliwością adopcji dzieci? |
You Know My Name napisał/a: |
Dlaczego para homoseksualna nie może być traktowana jak bezpłodna para hetero? |
iselor napisał/a: |
Właśnie z tego powodu że małżeństwo to jest związek kobiety i mężczyzny:) A nie dwóch panów uprawiających anal ani też dwie panie. Gdyby to było "normalne" to po stosunku dwóch lesbijek powstałoby dziecko. Skoro dziecka nie ma - to natura tego raczej nie aprobuje. |
Romulus napisał/a: |
Jednakże jestem zdeklarowanym zwolennikiem małżeństw homoseksualnych i uważam, że czas zmienić polską konstytucję i ten ewidentnie ideologiczny i nieracjonalny zapis z niej wyrzucić lub zmienić tak, aby homoseksualiści mogli zawierać swieckie związki małżeńskie. |
Jander napisał/a: | ||
Podobnie jak z aborcją - jedyna bariera to bariera pieniężna. |
utrivv napisał/a: |
Co to znaczy "nie mogą"? Miłość do kozy tez mamy w genomie? Bądź poważny. |
dworkin napisał/a: |
Tylko że bidul, w którym rypią na dzien dobry i rypią na dobranoc (niekoniecznie dosłownie), to mit |
dworkin napisał/a: |
Ja nie mam nic przeciwko, ale chciałbym, by była to inna instytucja niż małżeństwo. Choćby z niemal takimi samymi prawami. Dlaczego? By w jakikolwiek sposób zaakcentować różnicę, bo różnica jest |
Sabetha napisał/a: |
Obawiam się, że tu wykazujesz zbytni optymizm. Może i gdzieś tam, w wielkim świecie, jest coraz lepiej, ale u nas (w sensie na głębokiej prowincji) ciągle źle. |
Sabetha napisał/a: |
Szczerze mówiąc, tutaj nie bardzo rozumiem, czemu miałoby służyć to rozróżnienie. Bo geje nie przysłużą się w żadne sposób zwiększeniu przyrostu naturalnego? Żadnej pary hetero tez nikt do tego nie zmusi. A takie połowiczne rozwiązanie tylko by rozdrażniło. I to wszystkich. |
Sabetha napisał/a: |
Bo geje nie przysłużą się w żadne sposób zwiększeniu przyrostu naturalnego? |
dworkin napisał/a: |
Ja po prostu wiem, że istnieje różnica. I mówię tylko o rozwiązaniu, które dla mnie jest najbardziej optymalne, bo moim zdaniem najlepiej oddaje prawdę. |
MrSpellu napisał/a: |
Bo to jest taki trochę opór jak wzdryganie się przed nazywaniem czarnoskórego zięcia zięciem. |
Stary Ork napisał/a: |
Więc nie tylko obserwacja. Bo obserwacja to termin dość niefachowy, umówmy się. |
utrivv napisał/a: |
Znałem kilka osób z domu dziecka i wszystkie były wspaniałym, ciepłymi, rodzinnymi ludźmi więc myślę że dużo zależy od samego dziecka. |
Sabetha napisał/a: |
Ma też dzieciństwo, które śmiało można nazwać piekłem na ziemi, bo okrucieństwo dzieci nie zna granic. Nie oszukujmy się, nie mam pojęcia, co za rewolucja musiałaby się wydarzyć, żeby w takim kraju jak nasz to się zmieniło. Skutków takiego stanu rzeczy chyba nie muszę tłumaczyć. |
dworkin napisał/a: |
Tylko że bidul, w którym rypią na dzien dobry i rypią na dobranoc (niekoniecznie dosłownie), to mit (tak, Tixon, możesz zapalić światło). |
dworkin napisał/a: |
No ale dajmy sie wypowiedzieć prawdziwemu, w przeciwieństwie do psychologów "na chłopski rozum", uznanemu naukowcowi (tak, Tixon) |
Asuryan napisał/a: |
Tak samo zresztą jak przed nazywaniem rodziną bezdzietnego małżeństwa czy tym bardziej homoseksualnego związku... |
Asuryan napisał/a: |
Tak samo zresztą jak przed nazywaniem rodziną bezdzietnego małżeństwa czy tym bardziej homoseksualnego związku... |
Tixon napisał/a: |
To nie okrucieństwo dzieci, ale bezmyślność dorosłych jest przyczyną. |
MORT napisał/a: |
Ależ dzieci są okrutne same z siebie. |
MORT napisał/a: |
A żeby "wyróżniającemu" się dziecku mocno uprzykrzyć życie wystarczy nawet mała grupa natrętów. |
Tixon napisał/a: | ||
Najprawdopodobniej mówisz o zachowaniu w okresie, w którym nie zdają sobie sprawy z tego, co robią; że sprawiają komuś krzywdę. |
Asuryan napisał/a: |
Tak samo zresztą jak przed nazywaniem rodziną bezdzietnego małżeństwa |
dworkin napisał/a: |
A jeśli wyjedziesz z racjonalnością, Romulusie, to przecież państwo wprowadza dziesiątki mniej lub bardziej subiektywnych albo łechtających światopoglądowo rozwiązań. Vide - wolne święta państwowe. Dla wielu ma to znaczenie, podobnie dla mnie. Nie jesteśmy maszynami. |
dworkin napisał/a: | ||||
W ten sposób wszystko można sprowadzić do kwestii pieniężnej. Dlaczego w większości cywilizowanych krajów aborcję przeprowadza sie do trzeciego miesiąca (pomijając, jak wielu lekarzy twierdzi, że dziecko wtedy już czuje)? Przecież aborcja w czwartym lub piątym jest również kwestią kasy (może troche większej, ale w podobnych granicach). Powyżej chyba faktycznie trudno znaleźć "specjalistę" (co nie jest jednak, szczególnie z odpowiednim funduszem, niemożliwe). |
MrSpellu napisał/a: |
No to masz bardzo katolickie podejście do definicji rodziny. Normalnie jakbym katechizm czytał. |
Romulus napisał/a: |
Tylko, dlaczego utrzymywać taki stan rzeczy, taką fikcję? Nie lepiej po prostu pozwolić homoseksualistom zawierać małżeństwa i poddać ich jako małżonków takiej samej ocenie jak inne małżeństwa starające się o adopcję? Ze wszystkimi plusami i minusami takiego rozwiązania, które jednak będzie uczciwsze i - mimo wszystko - sprawiedliwsze od tego co jest teraz? |
Asuryan napisał/a: |
Katolickie? |
Asuryan napisał/a: |
Usankcjonować omijanie prawa poprzez legalizację? |
Asuryan napisał/a: |
Podstawowa forma pełnej rodziny to dopiero mąż z żoną i swym potomstwem. |
Asuryan napisał/a: | ||
Usankcjonować omijanie prawa poprzez legalizację? Równie dobrze z tego samego powodu można zalegalizować aborcję "na życzenie". |
Romulus napisał/a: |
Tylko, dlaczego utrzymywać taki stan rzeczy, taką fikcję? |
Asuryan napisał/a: |
Usankcjonować omijanie prawa poprzez legalizację? |
Tixon napisał/a: |
Dobra, może nie jestem prawnikiem, ale gdzie tu masz omijanie prawa? |
Jander napisał/a: |
Czyli małżeństwo wychowujące dziecko adoptowane, z poprzedniego małżeństwa, bądź dziecko rodzeństwa to nie rodzina? |
Romulus napisał/a: |
Krótka piłka - co jest złego w małżeństwach homoseksualnych?
I nie mówimy tu o wierze, czy moralności. Z punktu widzenia społecznego - co jest złego w tym, że dwóch mężczyzn, czy dwie kobiety przysięgną sobie przed urzędnikiem, że będą się kochać, wspierać i pomagać sobie przez całe życie? |
Asuryan napisał/a: |
Handel dziećmi jest chyba prawnie zabroniony? |
Asuryan napisał/a: |
Zła jest dopiero możliwość adopcji dzieci przez takie pary. |
Tixon napisał/a: |
Ale tam nie było mowy o handlu dzieckiem. Romulus pisał o zalegalizowaniu małżeństw homoseksualnych i traktowaniu ich tak samo jak inne w ocenie w przypadku legalnej adopcji. |
Tixon napisał/a: |
Standardowo - dlaczego i co jeśli jedna z kobiet z takiej pary zajdzie w ciążę i urodzi dziecko. Odebrać jej? |
Asuryan napisał/a: |
Inna sprawa, że to już by była zdrada "małżeńska" dająca doskonały powód do "rozwodu". |
Asuryan napisał/a: |
Jakie bowiem wzorce może przekazać dziecku takowy związek? |
MORT napisał/a: |
A jakie wzorce trzeba przekazać dziecku dla dobrego rozwoju i czy jeśli samotni rodzice mogą, to czy pary homoseksualne nie mogą? |
MORT napisał/a: |
I naprawdę nie wiem skąd wziąłeś taką a nie inną definicję rodziny. Abstrakcja. |
Asuryan napisał/a: |
Na pewno nie taki, że zboczenie jest czymś normalnym... |
Asuryan napisał/a: |
Jako jeden z powodów podając że teraz mogą sobie po prostu dziecko kupić... |
Asuryan napisał/a: |
Dlaczego jest to złe pisała już chociażby Sabetha. |
Cytat: |
Jakie bowiem wzorce może przekazać dziecku takowy związek? |
Asuryan napisał/a: |
Z socjologii. |
Tixon napisał/a: |
Dobra. Przede wszystkim jest to grupa społeczna. |
Tixon napisał/a: |
No i jedna z najpopularniejszych definicji : „duchowe zjednoczenie szczupłego grona osób skupionych we wspólnym ognisku domowym aktami wzajemnej pomocy i opieki, oparte na wierze w prawdziwą lub domniemaną łączność biologiczną, tradycje rodzinną i społeczną”. |
Romulus napisał/a: |
Z punktu widzenia społecznego - co jest złego w tym, że dwóch mężczyzn, czy dwie kobiety przysięgną sobie przed urzędnikiem, że będą się kochać, wspierać i pomagać sobie przez całe życie? |
MORT napisał/a: |
Rodziną trzeba się czuć i nawet więzi pokrewieństwa nie są do tego potrzebne. A już na pewno nie potrzeba do tego ani małżeństwa, ani dzieci. |
Tomasz napisał/a: | ||
Z ich punktu widzenia czemu nie mogą tego zrobić przed przyjaciółmi, znajomymi, rodziną, prezesem w pracy itd? |
Romulus napisał/a: |
Dlaczego nie mogą, jak wszyscy, zrobić tego przed urzędnikiem reprezentującym państwo? |
Romulus napisał/a: |
W czym są "gorsi" od kobiety i mężczyzny biorących ślub cywilny i nie chcących mieć dzieci, lub nie mogących ich mieć? |
Asuryan napisał/a: | ||
Z tego powodu, że państwo po to wprowadziło cywilne małżeństwa, by zwiększać przyrost naturalny swych obywateli. |
Asuryan napisał/a: | ||
Z tego powodu, że państwo po to wprowadziło cywilne małżeństwa, by zwiększać przyrost naturalny swych obywateli. |
Asuryan napisał/a: | ||
W tym, że pary nie chcące mieć dzieci z biegiem czasu mogą zmienić zdanie, a nie mogące ich mieć mogą starać się o leczenie bezpłodności lub adopcję. Swoją drogą zdajesz sobie sprawę że bezpłodność może być przyczyną rozwodu? |
Romulus napisał/a: |
Dlaczego nie mogą, jak wszyscy, zrobić tego przed urzędnikiem reprezentującym państwo? Tak jak inni? (Z oczywistych względów nie piszę o Kościele). W czym są "gorsi" od kobiety i mężczyzny biorących ślub cywilny i nie chcących mieć dzieci, lub nie mogących ich mieć? |
Tomasz napisał/a: | ||
Bo małżeństwo to nie przysięga przed urzędnikiem tylko szereg uprawnień z tym związanych. Jak pisałem wyżej te uprawnienia są po coś. Tak samo jak możliwość odliczeń podatkowych za dzieci itd. Cel jest oczywisty i przeznaczenia z punktu widzenia interesu państwa również. A że bezdzietni itd, to tak już jest, nie da się dokładnie ustalić kryteriów. Poza tym uprawnienia wprowadza się wolą większości. Dlatego mamy wolne w święta katolickie a nie hinduskie tudzież w ramadan. Ani homoseksualiści nie mają większości, ani nie widzę żadnych korzyści dla państwa z tytułu ich związków. |
Tomasz napisał/a: |
A jeszcze większym absurdem są ludzie, którzy chcą konkubinatu czyli wszelkich uprawnień jak małżonkowie ale nie chcą być małżeństwem. Zero logiki. |
Romulus napisał/a: |
Co ma piernik do wiatraka? |
Asuryan napisał/a: | ||
To, że bez sensu jest sankcjonowanie czegoś prawnie, do czego jest pewność że od samego początku będzie prawnie wadliwe. |
Romulus napisał/a: |
Czyli muszę zdelegalizować swoje małżeństwo, bo posiadanie dzieci było na ostatnim miejscu powodów, dla których je zawarłem Co więcej, nie zanosi się, abym je posiadał. I mam w nosie to, że państwo oczekuje ode mnie posiadania dzieci, aby utrzymywać chory system emerytalny |
Romulus napisał/a: |
I co z tymi parami, które wychowują dzieci bez małżeństwa? Powsadzać je do więzienia, że śmią coś robić bez udziału państwa? |
Romulus napisał/a: |
No i ok. Niech państwo wspiera małżeństwa z dziećmi. Sam jestem "za". Ale niech nie uniezależnia zgody na małżeństwo od takiej bzdury, jak posiadanie dziecka. Bo nie ma do tego prawa. Bo to moja sprawa, czy chcę mieć dzieci a nie jakiegoś urzędasa. |
Tomasz napisał/a: | ||
Sorry za dublowanie postów, ale się wypowiedź Romulusa pojawiła, a mi się edit nie chce robić.
Nie, bo to jest z góry założone że możesz nie chcieć. Ale jak ci się i tak przytrafi, to i ty na tym skorzystasz, że będzie małżeńskie a nie pozamałżeńskie i ono pewnie też. Poza tym chory system emerytalny to nie wszystko. Cały system podatkowy też na tym się opiera, bo przy spadającej liczbie osób w wieku produktywnym będą mniejsze wpływy do budżetu. Poza tym pomijając kwestię emerytury, to jak będziesz miał dziecko to może państwo mniej będzie miało kosztów opieki nad tobą, wysyłania po ciebie karetek itd niż jakbyś dziecka nie miał. Zastanów się, różnice dla państwa są potężne, bo tu skala zjawiska robi swoje. |
Tomasz napisał/a: | ||
A czemu? Małżeństwo jako forma prawna połączona z różnymi przywilejami to zachęta i propozycja a nie obowiązek. Poza tym dla dzieciatych też są uprawnienia niezwiązane z małżeństwem. Niepotrzebnie małżeństwo na gruncie prawnym zestawia się tak bardzo z tym na gruncie religijnym. I tyle. Jak chcesz dawać uprawnienia dwójce osób potencjalnie wychowujących dziecko, utrzymujących wspólnie gospodarstwo domowe itd to musisz ich w prawie jakoś nazwać. Posłużenie się zrozumiałą nazwą małżeństwa jest oczywiste. Oczywista jest też potrzeba rejestracji związku celem przyznania uprawnień. Czy jak by się to nazywało "związkiem marchewkowym" byłoby również pojmowane przez ciebie tak jak małżeństwo? I czy również homoseksualiści by o związek marchewkowy zabiegali? |
Tomasz napisał/a: |
Poza tym uprawnienia wprowadza się wolą większości. |
Asuryan napisał/a: |
Z tego powodu, że państwo po to wprowadziło cywilne małżeństwa, by zwiększać przyrost naturalny swych obywateli. |
Romulus napisał/a: |
Po co w ogóle uczucia do małżeństwa? Po co miłość? Bez dzieci to nic nie warte To mam jeszcze jeden pomysł. Niech wszyscy chcący zawrzeć związek małżeński przedstawiają zaświadczenia od lekarza, że są zdolni do posiadania dzieci. A wtedy będzie można ich rozliczyć prawnie? "Co, darmozjadzie, bachora nie chcesz, to my ci tu teraz pokażemy" i bach: wyższe podatki, i bach: kontrole ze skarbówki, i bach - zarzuty od prokuratora - że się pojawił szkodnik społeczny narażający istnienie państwa na szwank |
Tixon napisał/a: | ||
Wydaje mi się, że panowie z prawniczym wykształceniem popełniają tutaj drobny błąd skutkowo przyczynowy - to wiązanie się ze sobą ludzi wykształciło instytucję małżeństwa, a tę z kolei przejęło państwo, narzucając swoje wymogi. |
Tomasz napisał/a: |
Romulus ja trochę twojego pisania nie rozumiem. Chodzi o małżeństwo jako formalne związanie dwóch ludzi czy również o szereg uprawnień z tego wynikających w różnych gałęziach prawa?
Bo albo jęczymy o to że ma ktoś prawo przed urzędnikiem powiedzieć "tak", albo mówimy też o prawach spadkowych, w tym do zachowku, którego nijak nie nadasz testamentem, o prawach wynikających z prawa lokatorskiego, o uprawnieniach na gruncie prawa podatkowego (np. rozliczanie wspólne i kwestia grup podatkowych przy spadkach i darowiznach), i innych. |
Tomasz napisał/a: |
Dlaczego prawo powinno dawać małżeństwom uprawnienia? |
Tixon napisał/a: | ||
Możesz wymienić, jakie uprawnienia daje małżeństwo? Łatwiej się będzie odnieść. |
Romulus napisał/a: |
Ale podtrzymywanie fikcji to też niezły fun, szczególnie dla ludzi religijnych, których wiara jest tak słaba, że potrzebują jej dekretacji i - w efekcie - wypaczenia, w przepisie prawnym. |
Tomasz napisał/a: |
albo mówimy też o prawach spadkowych, w tym do zachowku, którego nijak nie nadasz testamentem |
You Know My Name napisał/a: |
Zachówek jest częścią należną stałemu partnerowi z zalegalizowanego związku. |
You Know My Name napisał/a: |
Jezeli para homoseksualistów wspierała się w życiu to dlaczego nie traktować ich jak innych? |
Asuryan napisał/a: |
Bo choćby nie wiadomo jak zaklinali rzeczywistość to rodziny nie stanowią, ani nawet jej zarodka... |
Asuryan napisał/a: |
You Know My Name napisał/a:
Jezeli para homoseksualistów wspierała się w życiu to dlaczego nie traktować ich jak innych? Bo choćby nie wiadomo jak zaklinali rzeczywistość to rodziny nie stanowią, ani nawet jej zarodka... |
Stary Ork napisał/a: |
Asu, właśnie zaklinasz rzeczywistość |
Luinloth napisał/a: |
Sorry, ale skoro matka natura coś takiego stworzyła, to znaczy, że jest to normalne. Nie w sensie normy jako typowego osobnika, ale jako coś występującego w naturze. Zwierzęta też prezentują zachowania homoseksualne, więc uprzedzając argument o wytworze kulturowym - homoseksualizm jest wytworem natury. |
MORT napisał/a: |
A ja się pytam, gdzie jest napisane, że para homoseksualna nie da rady wychować dziecka? Gdzie, że nie mogą żyć jak małżeństwo i stanowić rodziny o podobnych do tradycyjnych rodzin obowiązkach i przywilejach? Gdzie, że będą indoktrynować dziecko do zostania homoseksualistą [w przeciwieństwie do uświadamiania, że homoseksualizm po prostu istnieje]? |
Asuryan napisał/a: |
Czyżby? Nie stanowią rodziny ani w rozumieniu prawnym, ani w rozumieniu naukowym (dokładniej genealogicznym). |
Stary Ork napisał/a: |
Rozumiem, że uważasz, że nadal powinno obowiązywać prawo rzymskie albo salickie i te wszystkie ewolucje i rewolucje po drodze były zbędne? Bo zasadniczo jeszcze wiek temu kobiety nie miały praw wyborczych na przykład, dwa wieki temu adscripti byli adscripti, a cztery wieki temu uznawano zeznania wymuszone torturami za całkiem stosowne. Po co zmieniać prawo? |
Tomasz napisał/a: |
Dlaczego prawo powinno dawać małżeństwom uprawnienia? |
Cytat: |
Kilka książek by się znalazło |
Cytat: |
Dlaczego prawo powinno dawać małżeństwom uprawnienia? |
Cytat: |
Druga sprawa - odwoływanie się do natury (Luinloth , Mort) jest kontrowersyjne ponieważ wolę być królem, Panem natury, kształtować ją i zmieniać raczej niż się jej poddawać. |
Cytat: |
Podstawowym prawem natury jest entropia czy ogólniej zasady termodynamiki a więc jednym z najbardziej "naturalnych" systemów społecznych jest komunizm - pełna unifikacja, wymieszanie stanów, wszyscy równi, tacy sami. |
sanatok napisał/a: | ||
Eeee? Jak zrobiłeś to przeniesienie ? Sokal |
MrSpellu napisał/a: | ||
Kilka książek by się znalazło |
utrivv napisał/a: |
Druga sprawa - odwoływanie się do natury (Luinloth , Mort) jest kontrowersyjne ponieważ wolę być królem, Panem natury, kształtować ją i zmieniać raczej niż się jej poddawać. |
Cytat: |
Podstawowym prawem natury jest entropia czy ogólniej zasady termodynamiki a więc jednym z najbardziej "naturalnych" systemów społecznych jest komunizm - pełna unifikacja, wymieszanie stanów, wszyscy równi, tacy sami. |
Cytat: |
Samo występowanie czegoś w przyrodzie nie jest dla mnie wystarczającym motywem przenoszenia tego w świat ludzi |
Cytat: |
czy traktowaniem czegoś takiego jako normy, wręcz przeciwnie. |
utrivv napisał/a: |
Tomasz kilkakrotnie postawił pytanie na które nikt tu nie kwapi się odpowiedzieć. Muszę przyznać że sam zacząłem się zastanawiać czy przypadkiem nie ma racji uważając że nie powinno się otwierać drogi do małżeństw homoseksualnych:
Tomasz napisał/a: Dlaczego prawo powinno dawać małżeństwom uprawnienia? |
MORT napisał/a: |
Sorki, ale to zasługuje na wpis w Kronice Bezsensu. |
Tomasz napisał/a: |
Asu wskazuje na oczywistą oczywistość, że aby mówić o rodzinie to musimy mieć dwa pokolenia. Małżeństwo to małżeństwo i tyle. Jeszcze nie rodzina. Co zresztą dla samego tematu rozmowy nie jest najważniejsze. Ale jest banalnie proste. |
Tomasz napisał/a: |
Bo albo daje je po coś |
MrSpellu napisał/a: |
A jeżeli to samo małżeństwo dziecko straci... to już nie jest rodziną, tak? |
MORT napisał/a: |
Co do natury - tak Asu, dla pewnych gatunków kanibalizm jest bardzo naturalnym, normalnym zjawiskiem, jeśli tylko wynika z ich programu [np. pająki - "zeżryj wszystko co w sieci" ewentualnie przytępiane przez różne sygnały] (ewolucja nie musi być piękna), czy ze strategii podczas aktualnie trudnych warunków (matki niektórych gryzoni, pożerające swoje młode, w warunkach głodu; ludzie w skrajnych warunkach np. wojny, albo w rozbitym wysoko w górach samolocie ). Choć im wyższy stopień świadomości, tym kanibalizm wydaje się rzadszy. Zresztą, jeśli o ludzi chodzi, istnieją świetne powody zdrowotne, aby nie wybierać tej drogi. |
MORT napisał/a: |
Dla niektórych gatunków zachowania homoseksualne są powszechne [Bonobo], lub częste [inne naczelne]. I można wręcz powiedzieć, że pełnią w tych społeczeństwach wyraźne funkcję, nie mogą być więc rozpatrywane w tych przypadkach jako czysta "pomyłka". |
Stary Ork napisał/a: |
"Konserwatysta to człowiek, który uważa, że nic nie powinno zostać zrobione po raz pierwszy" |
sanatok napisał/a: |
Ponieważ pańśtwo winno być gwarantem równości dla jednostek tworzących społeczność i nie wywyższać innych kosztem drugich, ze względu na przekonania większości (czy niekiedy mniejszości), która jest przy władzy. |
sanatok napisał/a: |
Ponieważ przy przyznaniu parom homoseksualnym prawa do adopcji, można pomóc masie dzieciaków, które teraz tkwią w domu dziecka. (podkreślam, że takie pary (z dziecmi) były, są i będą - żaden zakaz tego nie zmieni). |
utrivv napisał/a: |
Druga sprawa - odwoływanie się do natury (Luinloth , Mort) jest kontrowersyjne ponieważ wolę być królem, Panem natury, kształtować ją i zmieniać raczej niż się jej poddawać. Podstawowym prawem natury jest entropia czy ogólniej zasady termodynamiki a więc jednym z najbardziej "naturalnych" systemów społecznych jest komunizm - pełna unifikacja, wymieszanie stanów, wszyscy równi, tacy sami. |
dworkin napisał/a: |
I na koniec - realizację równości na samym czele postawił sobie np. komunizm, tzn. sprowadzając wszystkich do równej nędzy. |
dworkin napisał/a: |
Punktem sporu nie jest chyba, czy nadać związkom homo jakiś status formalny i jakiś szereg uprawnień, ale to, czy powinny mieć dostęp do tej samej instytucji małżeństwa co związki hetero. Bo co do tego, że zasługują na prawo spadkowe, prawo wiedzy o stanie zdrowia partnera, czy prawo do odmówienia zeznań przeciw niemu*, etc, zgadzają się chyba wszyscy. Co prawda niemal wszystkie te prerogatywy wynikają całkowicie albo głównie z potencjału przedłużenia gatunku (w sensie społecznym, obywatelskim), a ten w oczywisty sposób jest wyższy u heteryków. Choć pełna rodzina na pewno zwiększa szanse dziecka i tym samym jego wartość w oczach państwa, to nie jest przecież tak, że mu ją nadaje. Dziecko zyskuje wartość wraz z urodzeniem. Nawet wychowane w rodzinnie zastępczej będzie miało swoje zapatrywania, marzenia i plany, będzie dążyło do ich realizacji, co przechodzi w proste profity dla państwa - bezpośrednie zasilanie budżetu i pośrednie współtworzenie gospodarki (także w potencjalnych kolejnych pokoleniach). |
MrSpellu napisał/a: |
Drugi raz widzę ową bzdurę. Zastanówcie się, wszystkich? Ja tu widzę brutalną kumulację kapitału w rękach bardzo wąskiej grupy osób, członków aparatu władzy lub ludzi z nimi związanych. Rząd się sam wyżywi. |
dworkin napisał/a: |
Tixon napisał, że instytucja małżeństwa stanowi odpowiedź na chęć ludzi do łączenie się w pary, lecz to tylko część prawdy, bo głównie stanowi odpowiedź na potrzeby biologii właśnie. |
dworkin napisał/a: |
Punkt widzenia konserwatystów opiera się zapewne na respekcie dla takiego stanu rzeczy. Chyba. Przynajmniej dla mnie ma on znaczenie i z tego właśnie powodu życzę sobie, by aktualna instytucja małżeństwa pozostała jako więzy łączące mężczyzne i kobietę. Niech Rzeczpospolita da homosiom inną instytucję prawną, różną w zależności od wyróżniających takie związki czynników. |
Tixon napisał/a: |
Zgodnie z teorią, komunizm miał przyjść później. |
MrSpellu napisał/a: | ||
Drugi raz widzę ową bzdurę. Zastanówcie się, wszystkich? Ja tu widzę brutalną kumulację kapitału w rękach bardzo wąskiej grupy osób, członków aparatu władzy lub ludzi z nimi związanych. Rząd się sam wyżywi. |
MrSpellu napisał/a: |
No ale w sumie to co Ci przeszkadza, że pedryl będzie nosił obrączkę i mówił do swojego partnera "mysiu mężusiu"? |
dworkin napisał/a: |
Bo co do tego, że zasługują na prawo spadkowe, prawo wiedzy o stanie zdrowia partnera, czy prawo do odmówienia zeznań przeciw niemu*, etc, zgadzają się chyba wszyscy. |
MrSpellu napisał/a: |
No ale w sumie to co Ci przeszkadza, że pedryl będzie nosił obrączkę i mówił do swojego partnera "mysiu mężusiu"? |
Tixon napisał/a: |
Z estetycznego punktu widzenia, mi tak. |
dworkin napisał/a: |
To, co właśnie opisałeś, w ogóle mi nie przeszkadza. |
MrSpellu napisał/a: |
No to o co chodzi z tym "niech się żenią, ale niech to się nie nazywa małżeństwo"? |
MrSpellu napisał/a: |
Mamy tutaj do czynienia z bezdzietnym małżeństwem z matką, czy też z rodziną niepełną? |
MrSpellu napisał/a: |
Skomplikujmy sytuację: Matka się wyprowadza i wprowadza się siostra jednego z małżonków. Jak się będzie nazywał ów twór? Małżeństwo szwagrane? |
Cytat: |
Tu więc też będziemy mieli i bezdzietne małżeństwo z siostrą/szwagierką i jednocześnie rodzinę. |
dworkin napisał/a: |
Nie niech się nie nazywa, tylko niech nie będzie małżeństwem w rozumieniu ustawowym. W obliczu prawa ani oficjalnie, ani formalnie. |
dworkin napisał/a: |
Wymieszanie stanów? Pełna równość? Hierarchiczność to wręcz filar przyrody. Strasznie mętny ten wywód, a wstawka o entropii i termodynamice - bezzasadna. Ciężko stwierdzić, jaki system jest najbardziej naturalny. Do mrowiska czy ula najbardziej pasuje komunizm w praktyce, ale im wyższy rząd organizmów, tym mniej można mówić o takim traktowaniu jednostek w ogóle. A samotni łowcy, np. rekiny? Tu pasuje kapitalizm. . |
MrSpellu napisał/a: |
Czyli żeby w moim domu mieszkała rodzina, to muszę zaprosić mojego brata lub siostrę mojej żony? |
MrSpellu napisał/a: |
Czyli w sferze symbolicznej (obrączka) nie masz obiekcji? Ale w sferze ustawowej (stan cywilny) tak? Dobrze zrozumiałem? |
Tomasz napisał/a: |
Rozmowa robi się absurdalna. Spellu robi dwa ewidentne błędy. Pierwsze to zrównanie pojęć rodzina i małżeństwo. Rozumiecie, że to nie to samo pojęcie? Że zbiór "rodzina" jest obszerniejszy niż "małżeństwo"?
Czy twoja matka jest twoją rodziną? Czy twoją małżonką? W rodzinie występują więzy pokrewieństwa lub przysposobienia, w małżeństwie powinowactwa. Z tego też są określone konsekwencje prawne, np. zakaz zawierania małżeństwa między odpowiednimi stopniami pokrewieństwa a innymi powinowactwa. |
Tomasz napisał/a: |
Zastanówcie się dlaczego wspólnie prowadzące gospodarstwo domowe małżeństwo może się wspólnie rozliczać (bo jak już mają rozdzielność majątkową to chyba nie mogą), a wspólnie mieszkające rodzeństwo nie może. To zrozumiałe, czy też nie? |
dworkin napisał/a: |
Nie no, Spellu, jakie prawo zabrania komukolwiek noszenia na palcu czegokolwiek? (nie licząc może knykci ofiar) Estetycznie też mi to nie przeszkadza, jakby co. |
MrSpellu napisał/a: |
Dlaczego moja matka jest rodziną, a sama żona (po ślubie) już nie, o ile nie mamy dzieci? Bo jak mamy, to magicznie stadko awansuje na rodzinę |
Asuryan napisał/a: |
Ewentualnie przysposobienia w przypadku adopcji. |
dworkin napisał/a: |
W praktyce jedyną metodą wprowadzenia równości totalnej jest równa nędza. |
Tomasz napisał/a: |
Możesz mieć cywilne i nie mieć kościelnego, możesz mieć kościele i nie mieć cywilnego, wreszcie możesz nie mieć w ogóle. |
dworkin napisał/a: |
jak z punktu widzenia prawa wygląda odmówienie zeznań przeciwko długoletniemu partnerowi z nieusankcjonowanego związku? |
Jander napisał/a: |
Powiedz to Bogu, który kocha każdego po równo. |
Ustawa o zawodzie lekarza z dnia 5 grudnia 1996 r. napisał/a: |
Art. 31. 1. Lekarz ma obowiązek udzielać pacjentowi lub jego ustawowemu
przedstawicielowi przystępnej informacji o jego stanie zdrowia, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych, leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz rokowaniu. 2. Lekarz może udzielić informacji, o której mowa w ust. 1, innym osobom za zgodą pacjenta lub jego przedstawiciela ustawowego. 3. Na Ŝądanie pacjenta lekarz nie ma obowiązku udzielać pacjentowi informacji, o której mowa w ust. 1. 4. W sytuacjach wyjątkowych, jeŜeli rokowanie jest niepomyślne dla pacjenta, lekarz moŜe ograniczyć informację o stanie zdrowia i o rokowaniu, jeŜeli według oceny lekarza przemawia za tym dobro pacjenta. W takich przypadkach lekarz informuje przedstawiciela ustawowego pacjenta lub osobę upowaŜnioną przez pacjenta. Na Ŝądanie pacjenta lekarz ma jednak obowiązek udzielić mu Ŝądanej informacji. 5. Obowiązek lekarza, określony w ust. 1, dotyczy takŜe pacjentów, którzy ukończyli 16 lat. 6. JeŜeli pacjent nie ukończył 16 lat lub jest nieprzytomny bądź niezdolny do zrozumienia znaczenia informacji, lekarz udziela informacji osobie bliskiej w rozumieniu art. 3 ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (Dz. U. z 2009 r. Nr 52, poz. 417). 7. Pacjentowi, który nie ukończył 16 lat, lekarz udziela informacji w zakresie i formie potrzebnej do prawidłowego przebiegu procesu diagnostycznego lub terapeutycznego i wysłuchuje jego zdania. 8. Ilekroć w przepisach ustawy jest mowa o opiekunie faktycznym, naleŜy przez to rozumieć opiekuna faktycznego w rozumieniu art. 3 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. |
Cytat: |
Bo jeśli nie idą - to sprawa rozwodowa trwa kwadrans do 30 minut. |
Cytat: |
Tu jestem szczerym zwolennikiem przyznania takim parom prawa do małżeństwa. ale nie tworzenia jakiegoś sztucznego tworu. |
Jander napisał/a: |
Chyba nikt się nie łudził, szczególnie oni. |
You Know My Name napisał/a: |
Kiedyś uchwali się sensowne prawo w tym kierunku. |
Asuryan napisał/a: | ||
A co, nie mamy takiego prawa już uchwalonego? |
Cytat: |
Pawłowicz: Związek kobiety i mężczyzny jeśli nie mają dzieci, można im współczuć i trzeba im współczuć. Jeśli nie mogą mieć - ale to jest związek naturalny. Natomiast dwóch facetów – nie. Po pierwsze, nie jest związkiem naturalnym...
Gozdyra: Ale naturalny dla kogo? Pawłowicz: Dla osób wierzących, zwyczajnie. Ale nawet dla natury. Gozdyra: Wie pani, że w Polsce też mieszkają osoby niewierzące? Pawłowicz: No to co z tego? http://www.fronda.pl/a/pa...comments-anchor |
toto napisał/a: |
Cholera, w dziwnym żyjemy świecie, skoro własna podłość i nikczemność są używane jako argumenty za utrzymywaniem dyskryminacji. |
Fidel-F2 napisał/a: |
bo niby kogo dyskryminuje |
toto napisał/a: |
Dyskryminujące jest też to, że związki oparte na tych samych relacjach mają różne prawa.[...]Związki, które chcą, ale nie mogą - <napięcie rośnie> pary homoseksualne. |
Fidel-F2 napisał/a: |
No to jakie to prawa mam ja, heteroseksualista, których nie mają homoseksualiści? Powiedz literalnie bo nie mam pojęcia. |
Asuryan napisał/a: |
Tych samych relacjach? Od kiedy to relacje homoseksualne są tym samym czym relacje heteroseksualne? Weź Toto, nie żartuj |
Młodzik napisał/a: |
A jaka jest różnica pomiędzy tymi relacjami |
toto napisał/a: |
Masz prawo do legalizacji związku z tą osobą, z którą chcesz. |
Fidel-F2 napisał/a: |
niekoniecznie, nie mogę na przykład zalegalizować związku z siostrą, albo z żoną kolegi, albo z kolegą, nie mogę zalegalizować związku z osobą upośledzoną umysłowo, nie mogę zalegalizować związku z taką jedną zajebistą czternastką, albo z Barakiem Obamą też nie mogę, jest cała masa ludzi z którymi nie mogę zalegalizować związku ergo póki co pleciesz bzdury. Masz coś jeszcze? |
Młodzik napisał/a: |
No dobra, mogą się grzmocić o każdej porze dnia i nocy i nie martwić się o niechcianą ciążę. Zaleta taka, że wszystkie niedogodności schodzą w cień . |
Młodzik napisał/a: |
No dobra, mogą się grzmocić o każdej porze dnia i nocy i nie martwić się o niechcianą ciążę. Zaleta taka, że wszystkie niedogodności schodzą w cień |
Fidel-F2 napisał/a: |
Młodzik, znaczy mają lepiej niż hetero dzięki wymienionej przez Ciebie zalecie bo wszelkie niedogodności mają identyczne |
Fidel-F2 napisał/a: |
You Know My Name, jak tylko wymienisz jedną w której mają gorzej. |
Fidel-F2 napisał/a: |
You Know My Name, jak tylko wymienisz jedną w której mają gorzej. |
Jachu napisał/a: |
Fidel, z siostrą czy bratem nie utrzymujesz związków o charakterze matrymonialnym, stąd twoje próby dyskredytowania argumentów "za" związkiem partnerskim, są całkowicie nietrafione. |
Jachu napisał/a: |
Związki partnerskie, mimo podtrzymania etatyzmu w dziedzinie matrymonialnej, oznaczają rozszerzenie spektrum wyboru warunków, na jakich jednostki mogą formalizować relacje między sobą - i głównie dlatego należy je wprowadzić. |
MrSpellu napisał/a: |
Ale wiecie, że hetero też tak mogą?! |
MrSpellu napisał/a: |
1) Homoś poznaje chłopaka i czuje do niego coś więcej. Z wzajemnością. Chcą sformalizować swój związek i nie mogą. Ojej
2) Fidel poznaje fajną osiemnastolatkę i czuje do niej coś więcej. Z wzajemnością. Chcą sformalizować swój związek i mogą. Jupi |
You Know My Name napisał/a: |
Podatek od spadku w wypadku śmierci partnera. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Nie obrażaj się ale to głupkowata wypowiedź ponieważ prosiłem Cię o to byś umieścił rodzeństwo w związku o charakterze matrymonialnym i po tym zabiegu kontynuował. |
Fidel-F2 napisał/a: |
Na razie bawię się logiką a zasadniczo jej brakiem w wypowiedziach. |
Jachu napisał/a: |
Niespecjalnie mam ochotę wchodzić głębiej w zabieg przeciwstawienia na jednej płaszczyźnie rodzeństwa z obcymi sobie ludźmi. |
Cytat: |
Jachu, czy byłbyś skłonny do takiej samej wypowiedzi gdyby zamiast pary homoseksualistów jako podmiot wstawił rodzeństwo? |
Jachu napisał/a: |
W sumie nie wychodzi ci to zbyt dobrze |
You Know My Name napisał/a: |
Ale Fidel może się rozwieść i wziąć ślub z kochanką i przekazać jej wszystko w spadku a gej nie ma takiego wyboru. |
Antoni Mężydło napisał/a: |
Rozmawiam z młodymi ludźmi i niektóre kobiety mają problem ze znalezieniem partnera, bo większość potencjalnych kandydatów nawet jak nie jest gejami, to udaje gejów. |
Piotr Tomański napisał/a: |
Ale my reprezentujemy Podkarpacie, a u nas to jeszcze bardzo odległe, żeby popierać mniejszości homoseksualne |
Romulus napisał/a: |
Antoni Mężydło napisał/a: Rozmawiam z młodymi ludźmi i niektóre kobiety mają problem ze znalezieniem partnera, bo większość potencjalnych kandydatów nawet jak nie jest gejami, to udaje gejów. |
Romulus napisał/a: |
Chodziło mi o to, że bez zmiany Konstytucji nie da się uchwalić sensownej ustawy o związkach partnerskich |
You Know My Name napisał/a: |
A jak jest z uznawaniem związków zawartych za granicami kraju? Może turystyka matrymonialna będzie kwitła? |
Cytat: |
Art. 109. Ustawę karną polską stosuje się do obywatela polskiego, który popełnił przestępstwo za granicą. |
Cytat: |
Art. 111. § 1. Warunkiem odpowiedzialności za czyn popełniony za granicą jest uznanie takiego czynu za przestępstwo również przez ustawę obowiązującą w miejscu jego popełnienia.
§ 2. Jeżeli zachodzą różnice między ustawą polską a ustawą obowiązującą w miejscu popełnienia czynu, stosując ustawę polską, sąd może uwzględnić te różnice na korzyść sprawcy. § 3. Warunek przewidziany w § 1 nie ma zastosowania do polskiego funkcjonariusza publicznego, który pełniąc służbę za granicą popełnił tam przestępstwo w związku z wykonywaniem swoich funkcji, ani do osoby, która popełniła przestępstwo w miejscu nie podlegającym żadnej władzy państwowej. |
Romulus napisał/a: |
Uznawałoby, gdyby w Polsce istniała taka instytucja i kraj, w którym taki związek zostałby zawarty, zapewniałby wzajemnośc, albo po prostu byłby stroną odpowiedniej konwencji międzynarodowej wielostronnej lub zawartej w ramach jakiejś organizacji międzynarodowej. |
utrivv napisał/a: |
Stosuje się to tez do pedofilii? Zdaje się że seks z nastolatką w wielu krajach jest legalny. |
utrivv napisał/a: |
Stosuje się to tez do pedofilii? Zdaje się że seks z nastolatką w wielu krajach jest legalny. |
utrivv napisał/a: |
Nie jestem prawnikiem ani nawet pedofilem więc nie za bardzo się orientuję kiedy kończy się pedofilia a zaczyna kontakt z nieletnią. |
utrivv napisał/a: |
Nie jestem prawnikiem ani nawet pedofilem więc nie za bardzo się orientuję kiedy kończy się pedofilia a zaczyna kontakt z nieletnią. Zaczynam rozumieć że swoistą granicą jest 12 lat? |
Cytat: |
W ujęciu kodeksu karnego charakter pedofilny mają zachowania o nastawieniu seksualnym bezpośrednim („obcowanie płciowe”, „inna czynność seksualna”), pośrednim („prezentowanie wykonania czynności seksualnej” „prezentowanie treści pornograficznych” „udostępnianie przedmiotów mających taki charakter”, „sprowadzanie, przechowywanie, posiadanie treści pornograficznych z udziałem małoletniego”) i mieszanym („utrwalanie treści pornograficznych z udziałem małoletniego”) skierowane na osobę poniżej 15 lat.
Z punktu widzenia biologicznego, medycznego, a przeważnie też psychologicznego zachowania takie nie mają charakteru pedofilnego, jeżeli dotyczą małoletniego poniżej 15 lat, który osiągnął dojrzałość w sferze seksualnej. Podobnie prezentują się związane z wczesną inicjacją zachowania seksualne między osobami małoletnimi, z których jedna, a bywa, że obie (pedofilia wzajemna?) nie ukończyły 15 lat. Jeszcze nieco inaczej wyglądają na tym tle związki intymne osób wywodzących się z innego kręgu kulturowego, którego porządek prawny lub (jak wśród obywateli narodowości romskiej) obyczaj dopuszczają zawarcie małżeństwa z osobą poniżej 15 lat. W dwóch pierwszych z podanych tu przykładów zachowania w sferze seksualnej wobec osoby, która nie ukończyła 15 lat, nie wynikają z zaburzeń popędu seksualnego o kierunku pedofilnym, ani z preferencji seksualnej ukierunkowanej pedofilnie. Powoduje je naturalny pociąg płciowy do osoby, której wykształcone, a bywa, że eksponowane cechy płciowe wskazują na osiągniętą dojrzałość rozrodczą. Społeczną szkodliwość tego typu zachowań kształtuje jednak uznany czynnik obyczajowy, a mówiąc ściśle utrwalony kulturowo, motywowany wiedzą społeczną i psychologiczną prawny brak zgody na inicjację seksualną. Istotną jego częścią składową jest sprzeciw wobec rozrodczości młodzieży poniżej przyjętej granicy wieku. W przypadku trzecim czynnik subkulturowy, czy obyczajowy określonej grupy społecznej – formalnie niezgodny ze standardami ogólnie przyjętymi – stanowi z kolei przyzwolenie dla zachowań seksualnych, ponieważ wiąże się z osiąganą na ogół wcześniej w danej populacji czy grupie etnicznej gotowością rozrodczą. Zachowanie związane z wcześniejszą inicjacją seksualną osoby będącej ich obiektem, która nie ukończyła 15 lat, ma wyczerpujące znamiona czynów karalnych przewidzianych w ustawie, można w związku z tym traktować jako jedynie w pewnym sensie pedofilne (sui generis). Natomiast zachowania o charakterze seksualnym odnoszące się do osoby poniżej 15 lat, która osiągnęła dojrzałość fizyczną, ale jest niedojrzała emocjonalnie, można, przyjmując proponowaną tu klasyfikację, traktować za pedofilię I stopnia. Pedofilną sensu stricto postać mają zachowania o charakterze seksualnym powodowane ukierunkowaniem popędu seksualnego nie na stanowiące emanację rozrodczości cechy seksualności, ale właśnie na ich brak. Pociąg i pobudzenie seksualne pedofila wywołuje dziecięcość, a nie rozkwitła wcześnie płciowość. Tej postaci zaburzeniom popędu seksualnego towarzyszy więc przy tym często brak wyodrębnionej orientacji seksualnej. Ponieważ nie płciowość stanowi czynnik pobudzający libido, a dziecięcość, stąd niezaznaczona orientacja heteroseksualna i zachowania pedofilów ukierunkowane są zarówno na chłopców, jak i na dziewczynki. Jest to najbardziej szkodliwa społecznie i niebezpieczna postać pedofilii, którą według zaproponowanej klasyfikacji zaliczałbym do pedofilii III stopnia. Odpowiadałaby ona postaci pedofilii, która jest nazywana efobofilią. Ostrze szkodliwości i poziom niebezpieczeństwa takich zachowań jest jeszcze większy, gdy czyny skierowane zostają na bardzo małe dzieci (zainteresowanie seksualne dziećmi w wieku przedszkolnym nazywa się nepiofilią). To uzasadnia przydzielenie im wśród zachowań pedofilnych najwyższego stopnia – IV. Praktyka seksuologiczno-sądowa daje jednak podstawy do wyodrębnienia także zachowań motywowanych podwójnie (o konotacji mieszanej), w których czynnikiem pobudzającym libido są rozwinięte wcześnie cechy płciowe u dziewcząt (lub ich sygnalizacja w postaci wczesnej menstruacji) i u chłopców. Zachowania seksualne o takiej preferencji zaliczyłbym do pedofilii II stopnia. Nieuwzględnienie w rozważaniach nad skutecznością przeciwdziałania pedofilii przedstawionych tu różnic rodzi obawę przyjęcia nie w pełni miarodajnych rozwiązań prawnych. Istnieje niebezpieczeństwo oparcia regulacji na niepełnych, niereprezentatywnych, nawet pochopnie przyjętych podstawach. A jeżeli prawo karne może się przyczynić do eliminowania najbardziej szkodliwych społecznie zjawisk, to jego skuteczność zależy od racjonalizacji rozwiązań przyjętych w prawie materialnym oraz od efektywności i trafności ich stosowania w praktyce. |
silaqui napisał/a: |
"romantyczna" część mnie marzy o białej kiecce (tylko cicho, bo się wyda) |
Jezebel napisał/a: |
Gdybyśmy żyli w normalnym kraju i gdybym, mimo braku odpowiedniego papierka urzędowego mogła np. uzyskać informacje o stanie zdrowia mojego faceta po wypadku i bez problemu odwiedzić go w szpitalu w takiej sytuacji. A że nie żyjemy, pewnie prędzej czy później trzeba będzie się pofatygować do urzędu (albo wyjechać w cholerę, co też jest wielce prawdopodobną opcją). |
MrSpellu napisał/a: |
Co do tych waszych kieckowych zdziwień to Wam się nie dziwię, ale w zasadzie to my jesteśmy dziwni. No bo jak tu się nie rajcować kiecką za 10k PLN? |
Jezebel napisał/a: |
Impreza w lesie (najlepiej z jakąś pogańską otoczką i takąż muzyką) w gronie najbliższych brzmi jak scenariusz idealn |
Jezebel napisał/a: |
W rajcowaniu się bardzo przeszkadzałaby mi świadomość, gdzie mogłabym za te pieniądze pojechać. Albo ile książek i planszówek kupić |
Jezebel napisał/a: |
A skoro już przy tym jesteśmy - nie ogarniam ludzi, którzy się zadłużają na ciężkie tysiące, żeby zorganizować cały ten cyrk, a potem wchodzą w 'nowe życie' z kredytem, który w dodatku spożytkowali na coś, co im się nigdy więcej nie przysłuży. |
MrSpellu napisał/a: |
W lipcu miną trzy lata od zmiany mojego stanu cywilnego. I nie żałuję. Bo nic się "między nami" nie zmieniło. |
MrSpellu napisał/a: |
Doskonale Cię rozumiem, ale jako światły humanista rozumiem też tych ludzi. Wchodzą w nowe życie z pierdolnięciem. Chwila jest dla nich ważna, magiczna, to i oprawa nie może być byle jaka. |
adamo0 napisał/a: |
Te wszystkie "po co mi ślub" traktuję jak "nie mam partnera/nie mam odpowiedniego partnera" więc tak gadam. |
adamo0 napisał/a: |
Te wszystkie "po co mi ślub" traktuję jak "nie mam partnera/nie mam odpowiedniego partnera" więc tak gadam. |
Jezebel napisał/a: |
sensowny sposób |
adamo0 napisał/a: |
Podejmowanie decyzji z konieczności nie jest dobrą decyzją. Małżeństwo trzeba "poczuć". Jak nie tego nie czuje to nie ma sensu się zmuszać. Nie ma przecież jednego słusznego wytłumaczenia dlaczego warto wziąć ślub. |
adamo0 napisał/a: |
Na marginesie tematów małżeńskich, przed ślubem najbardziej bawili mnie moi koledzy, którzy na wieść, że się żenię chórem krzyczeli "stary, już po tobie/był chłop nie ma chłopa/będziesz pod pantoflem/nigdy już nie będziesz miał innej kobiety" - wszyscy jak jeden mąż bez dziewczyn, narzeczonych i żon - samotni, przykrzy kolesie. Nie wiem skąd się bierze w ludziach takie przeświadczenie - czy to zazdrość, zbyt duża ilość głupich amerykańskich komedii? Nie wiem. |
Cytat: |
Niczego nie 'trzeba'. Jeśli wezmę ślub, będzie to dla mnie najpewniej niewiele więcej, niż załatwienie prawnych procedur potrzebnych do życia razem bez przykrych niespodzianek. Bo, jak sami jednym głosem przyznajecie, ślub niczego nie zmienia. |
Jezebel napisał/a: |
Wolałabym jednak podpisać świstek bez całej tej pseudo-rytualnej szopki (przysięgi, obrączki) towarzyszącej ślubowi cywilnemu i odstawianej przez znudzoną panią urzędniczkę, co daje efekt mocno kuriozalny. Za aspekt symboliczny tego, bądź co bądź, rytuału przejścia wolałabym zadbać sama. |
Jezebel napisał/a: |
A nie jest tak, że u nas, w porównaniu z 'cywilizowanymi krajami Zachodu', jest większy problem z respektowaniem oświadczenia woli (szczególnie, jeśli mówimy o służbie zdrowia)? |
Stary Ork napisał/a: |
obrączki |
Jezebel napisał/a: |
Po prostu ślub wezmę z konieczności, a nie z przekonania o jego potrzebności. |
Jander napisał/a: | ||
Jak... jak jakieś... zwierzęta... |
Stary Ork napisał/a: |
A jakie konkretnie parodie ma koleżanka na mysli? Ceremonia jest krótka i konkretna, jedyna symbolika to godła państwowe i obrączki, potem dwa podpisy, gratulacje i tyle. Ceremoniału tyle co w rozprawie sądowej i dużo mniej niż np. w przysięgach wojskowych. [...] Ale ślub cywilny to nie jest jakiś bizantyjski rytuał, tylko formalność w oprawie ciut milszej i ciut bardziej uroczystej niż rejestrowanie samochodu w wydziale komunikacji |
Jezebel napisał/a: |
warstwę symboliczną przeprowadzić w stu procentach po swojemu. I wolałabym się na swoim ślubie nie czuć zażenowana koniecznością uczestniczenia w czymś, co uważam za co najmniej dziwne. Przysięga przed znudzoną panią Zosią i jej łańcuchem, też coś. |
Jezebel napisał/a: |
Wszystko pięknie, tylko nadal wcale nie musi mi się obecny stan rzeczy podobać. |
Jezebel napisał/a: |
Ale ja generalnie mam problem z 'dorosłością', jeśli chodzi o wszelkiego typu bzdurne przymusy. |
Tomasz napisał/a: |
Wg mnie sprawa jest prosta. Chcesz korzystać z takich rzeczy, ułatwień, to zawieraj związek małżeński. |
Cytat: |
partnera, przyjaciółkę albo nawet sąsiada |
Fidel-F2 napisał/a: |
A może chciałbym by mi ułatwiały na inaczej określonych warunkach. |
Fidel-F2 napisał/a: |
A może ja nie chce całego pakietu, tylko jeden z jego elementów. Podaj mi jakiś powód dla jakiego muszę brać resztę jeśli mi niepotrzebna. I dlaczego nie należy dostosować prawa tak by mi to umożliwić? |
adamo0 napisał/a: |
Państwa nie obchodzi co ty chcesz. |
Fidel-F2 napisał/a: |
A może chciałbym by mi ułatwiały na inaczej określonych warunkach. Małżeństwo to jest pakiet będący pozostałością po rodowych strukturach społeczeństw. Owszem ewoluował ale jest pewnego rodzaju skansenem. A może ja nie chce całego pakietu, tylko jeden z jego elementów. Podaj mi jakiś powód dla jakiego muszę brać resztę jeśli mi niepotrzebna. I dlaczego nie należy dostosować prawa tak by mi to umożliwić? |
adamo0 napisał/a: |
po co ma istnieć instytucja małżeństwa skoro nawet nieformalny związek będzie pociągał za sobą takie same skutki |
Fidel-F2 napisał/a: |
Fakt, że tak to widzisz, nie znaczy, że reszta też tak chce. |
Luinloth napisał/a: |
Potem takiej staruszki w szpitalu nikt nie odwiedzi, bo wpuszczają tylko rodzinę. |
Fidel-F2 napisał/a: |
w szpitalu nigdy nie było problemu |
Jander napisał/a: |
Prawo do odwiedzin to chyba nie to samo, co prawo do informacji medycznej. |
Jander napisał/a: |
Prawo do odwiedzin to chyba nie to samo, co prawo do informacji medycznej. |
Cytat: |
- Słowa ''facet'' też nienawidzę. Wiem, że to absurdalne i irracjonalne, ale nienawidzę. Wzbudza we mnie skojarzenia z chłopakiem dziewczyny z ''Cosmopolitan''. Dziewczyny w ''Cosmo'' mają facetów, prawda? Te wszystkie teksty ''Jak sprawić, żeby twój facet nie oglądał się za innymi''. I to jest coś potwornego. Świat, który mnie przeraża i brzydzi.
Aż tak? - Bo to przecież są martwi ludzie. Wydrążeni, skorupki takie z chińskiego plastiku. Te wszystkie wypindrzone dupki podobne do siebie, jakby je w jednej fabryce robili, Warszawa, Kraków czy Poznań, korporacja, mieszkanko na strzeżonym osiedlu, pierdolony kotek i jego kuweta, bo na dzieci jeszcze ''się nie zdecydowały'', wydaje im się, że o wszystkim decydują, takie pewne siebie, samorealizacja, samodoskonalenie i inwestowanie w siebie, a do tego ci ich, kurwa, ''partnerzy'', bo to przecież nie chodzi o żaden romans, tylko właśnie ''partnerzy'', wykastrowane toto zupełnie, bo się baby własnej boją nawet bardziej niż szefa w robocie - czy oni w ogóle sypiają ze sobą? Jak można sypiać z kimś, z kim zasady pożycia negocjuje się jak kontrakt? W tym jest tyle seksu co w umowie o dzieło. Jakby to spółka była, nie coś, co się dzieje między dwojgiem ludzi w łóżku i potem przy stole, i w życiu w ogóle. Przecież nawet licealne ''mój chłopak'' czy ''moja dziewczyna'' albo seryjny i niedokonany ''narzeczony'' jest lepszy od tego pierdolonego ''partnera'' czy ''partnerki'' rodem z kodeksu handlowego. I potem czarna rozpacz, jak te biedne laski patrzą nagle w lustro po czterdziestce, partner poszedł w cholerę razem z ich młodością, kotek zdechł, tylko kuweta zasrana została i nagle - przepraszam - gdzie się podziało nasze życie? Ale dobra, czy my możemy już porozmawiać o literaturze? |
Jezebel napisał/a: |
Niby trochę prawdy w tym jest, ale coś za bardzo zalatuje bólem dupy i stamtąd wziętą wszechwiedzą odnośnie tego, co ludzie robią w swoich sypialniach.
A już to czepianie się 'faceta' jest totalnie... wiadomo, skąd. W języku polskim każde inne określenie brzmi od czapy. Bo jak inaczej? Mój mężczyzna ? Chłopak w pewnym momencie przestaje pasować. O partnerze sam napisał. Wybranek, ukochany, luby? No raczej nie w tej epoce (może poza ostatnim, bo to czasem nawet całkiem znośnie brzmi). |
dworkin napisał/a: |
"Mój facet" i "moja kobieta" wywołują drgania mojego żenuometru, z estetyczno-godnościowych względów właśnie. |
dworkin napisał/a: |
A ogólnie Twardoch ubrał w słowa intuicję, którą sam odczuwam, słysząc o "partnerze" albo "towarzyszu życia". To ostatnie jest jeszcze lepsze ;] Na damskich forach wciąż pada ten nieszczęsny skrót - TŻ - którego jeszcze niedawno nie potrafiłbym rozszyfrować. To naprawdę brzmi jak nomenklatura kontraktu, czy może wykastrowanego z przeżyć automatu, któremu "partnerzy" się poddają. Bez serc, bez ducha, bo tak trzeba - złączyć się w parę i mechanicznie razem trwać. |
MrSpellu napisał/a: | ||
A mnie nie. O swojej żonie przed ślubem bardzo często mówiłem "moja kobieta". No bo czyja, jak nie moja? |
dworkin napisał/a: |
W charakterze jednorazowego żartu/popisu, ale nie jako codzienny casus. Wtedy faktycznie zaczyna brzmieć prostacko. Ale jak sam powiedziałeś, wszystko rozbija się o estetykę. Niektórym może to pasować, dla nie tak nadużywana "kobieta" ("facet" też) jest po prostu żenująca. I nie tylko dla mnie, jak widać. |
dworkin napisał/a: |
A co do "partnerów" - kiedy czytam w wywiadach z celebrytami, przedstawicielami tzw. elit, intelektualistami, feministkami, to za każdym razem odnoszę wrażenie, że komuś brakuje jaj, by nazwać swoje uczucia po imieniu, że skapitulował przed jakąś nazewniczą poprawnością, która dominuje coraz bardziej (vide - TŻ). No chyba że faktycznie, jakie uczucie, takie określenia. |
adamo0 napisał/a: |
Ból dupy? Czemu? Przecież on wszystko ma o czym pisze. |
MrSpellu napisał/a: |
No to ja mam takie pytanie. Czym się różni zwrot "moja kobieta/mój facet" od "moja żona/mój mąż". Od strony estetyczno-godnościowej. |
dworkin napisał/a: |
ak mówił Twardoch, jest to irracjonalne, więc trudno relacjonować drogę podobnych odczuć. Zawiera się we wszystkim, co zostało w ostatnich postach pod tą tezą napisane. No może dodam jeszcze jedno skojarzenie - tym razem jaskiniowe. Zresztą słowo "kobieta" brzmi jak jakaś sucha jednostka taksonomiczna. Zimna matryca, bez jakiegokolwiek nacechowania. A potem wybija się z niej kolejne "kobiety", bo wszyscy tak mówią. |
Jezebel napisał/a: |
Problem w tym, że w języku polskim słowa dotyczące związków i seksu generalnie dzielą się na podręcznikowe/anatomiczne i infantylne/wulgarne, bez sensownych kategorii pośrednich. |
dworkin napisał/a: |
komuś brakuje jaj, by nazwać swoje uczucia po imieniu |
Sabetha napisał/a: |
Podobnie jak używanie wulgaryzmów w wypowiedziach publicznych. No ja mogę, ale żeby taki Twardoch? |
Sabetha napisał/a: |
chyba że są to określenia typu "moja dupa" |
Jezebel napisał/a: |
A tymczasem nadal czekam na 'powszechnie akceptowane' propozycje zamienników. |
Jezebel napisał/a: |
Im dłużej o tym myślę, tym bardziej dochodzę do wniosku, że dopierdalanie się w niewybrednych słowach, jako osoba publiczna i bądź co bądź w jakimś stopniu autorytet, do tego, jak ludzie będący w związku mówią do siebie i o sobie nawzajem oraz światłe orzekanie, jak wygląda cudze życie erotyczne jest dość żenujące, a przede wszystkim pozbawione jakiegokolwiek celu (poza ewentualnym dawaniem upustu własnemu bólowi dupy, ale tę opcję już przecież odrzuciliśmy ). |
dworkin napisał/a: |
Proszę tylko o jedno, jeśli kiedykolwiek zacznę nazywać swoją dziewczynę "partnerką", wyjmijcie dwururkę i rozwalcie mi łeb. |
Cytat: |
Kiedy słyszę "moja kobieta", po prostu nie umiem tego odebrać poważnie, zawsze widzę w tym kategorię żartu. |
Jezebel napisał/a: |
Hm, może rozwiązaniem problemu z 'facetem' jest... nieczytanie 'Cosmo'? :D |