Zaginiona Biblioteka

Londyn - Lombard

Liv - 2009-02-01, 13:56
: Temat postu: Lombard
Znajduje się w mało popularnej dzielnicy Londynu, w której nie uświadczysz drogich samochodów i markowych sklepów.
Lombard, nad którym wisi pomarańczowy neon, wciśnięty jest pomiędzy zakładem bukmacherskim a irlandzkim pubem The green Lady.
Główne pomieszczenie nie jest zbyt duże. Na półkach za kuloodporną szybą, walają się najróżniejsze rzeczy. Dwa lata temu podczas małego przewrotu w mieście, interes został przejęty przez Hotel Moskwa, wtedy też dodatkowo okratowano szyby i zainstalowano monitoring.
Na tyłach znajduje się niewielki pokoiki i łazienka połączona z kuchnią.
Liv - 2009-02-01, 14:27
:
Weszła tylnymi drzwiami - jak zwykle jakiś pijaczyna, zataczający się z The green doszedł do wniosku, że równie dobrze może przenocować pod głównym wejściem do sklepu, zamiast wydawać kilkanaście funtów na taksówkę.
Kopniakiem zamknęła za sobą drzwi. Łokciem włączyła światło. Jasne jarzeniówki rozświetliły schludny pokój. Pod ścianą stało łóżko, po przeciwnej stronie komoda, na której stał telewizor i wieża. Pośrodku stoi mały stolik i krzesło. W lewej ręce trzymała wygrzebaną z szafy Tropexa torebkę, w prawej siatkę z zakupami. Po drodze wstąpiła do 24h, wrzuciła do koszyka blond farbę i rozjaśniacz. Torebkę położyła na stole, siatkę zaniosła do łazienki. Po drodze chwyciła pilota od telewizora. Włączyła kanał informacyjny, zwiększając głośność.
Zrzuciła buty, zdjęła rajtki, spódnice, kamizelkę ... Naga, odkręciła ciepłą wodą i weszła pod prysznic. Musiała z siebie zmyć dzisiejszy dzień ...
KapitanOwsianka - 2009-02-01, 15:12
:
Kiedy była pod prysznicem telefon zadzwonił informując, że przyszedł sms. Wyświetlacz po chwili przygasł, a po kolejnej zgasł zupełnie.
Liv - 2009-02-01, 22:03
:
Chwyciła za telefon, dopiero kiedy skończyła suszyć włosy. Była zadowolona z efektu - bardzo jasnego blond koloru, który uzyskała dzięki rozjaśniaczowi, właściwie Revy było dobrze w każdej fryzurze.
Spojrzała na wyświetlacz komórki. Tropex. W pierwszej chwili nie wiedziała o którą dziewczynę mu chodzi.
Dlaczego los Jane Doe miałby ją obchodzić? Ludzie giną codziennie ...
Daj spokój, nie jestem ani prywatnym detektywem, ani organizacją charytatywną. Ty również.
-Send ... Wyciągnęła z komórki baterię. Włączyła stojący na komodzie GSM i wykręciła z telefonu stacjonarnego numer do Hotelu Moskwa.
KapitanOwsianka - 2009-02-01, 22:12
:
W słuchawce odezwał się męski głos Hotel Moskwa, w czym mogę pomóc? zapytał dość beznamiętnie. Za oknem deszcz rozpadał się na dobre, woda spływała po szybie, krople bębniły w nią tworząc przyjemny, uspokajający rytm.
Liv - 2009-02-01, 22:17
:
Kulturalna mafia ... -Two Hands do Balalaiki. Chwyciła telefon i przeszła z nim do kuchni. W lodówce poza dwoma czteropakami Heinekena nie było niczego. Wolną ręką sięgnęła po najbliższą puszkę.
KapitanOwsianka - 2009-02-01, 22:22
:
Łączę... powiedział głos i za chwilę słuchawkę odebrała ona. Ciepły i całkiem przyjemny głos Balalajki odezwał się w słuchawce. Tak, Revy? Co się tam działo? zapytała, a w słuchawce coś zaszumiało.
Liv - 2009-02-02, 13:11
:
Wyobraziła sobie siedząca zza biurkiem, elegancką blondynkę. Kobietę o niebieskich oczach sokoła, z wymalowanymi na czerwono ustami i paznokciami - zadbaną, palącą cienkie cygaro. Obok tego obrazu pojawił się kolejny - nieco młodsza kobieta w granatowym berecie, stoi przed trzydziestoosobową grupą szturmową Vasitoniki. Ma zacięty wyraz twarzy, arystokratyczne kości policzkowe. Typ urodzonego przywódcy, drapieżnika.
Podpułkownik Walentina Wasiliewna, ranna podczas wybuchu środków chemicznych w wojnie w Afganistanie. Po wydaleniu ze służby stworzyła zbrojne ramię rosyjskiej mafii - Hotel Moskwa. Balalaika.
-Da ... 124, czerwone 56, W12 Ciastikow. Rzuciła neutralnym tonem do słuchawki.
Cel zlikwidowany podczas stawiania oporu. Co najmniej trzech świadków - środki zapobiegawcze zostały podjęte. Upiła łyk piwa.
KapitanOwsianka - 2009-02-02, 17:54
:
Mogłaby przysiąc, że Balalajka się uśmiechnęła po drugiej stronie słuchawki. Dobrze, nic Ci się nie stało? zapytała jeszcze i poczekała na odpowiedź.
Liv - 2009-02-02, 22:20
:
-Niet Siostro. Revy nie widziała sensu informowania Fray Face o nocnej przygodzie w Soho. -Wzięłabym dwa dni wolnego, jeśli nie masz nic przeciwko temu...
KapitanOwsianka - 2009-02-02, 23:55
:
Nie... To nawet dobry pomysł, sama chciałam Ci to zaproponować. głos w słuchawce powiedział ciepło Potrzebujesz czegoś? zapytała jeszcze. Ah... Dobrze się spisałaś. dodała.
Liv - 2009-02-04, 12:13
:
Pochwała? Powinna się zacząć bać? Esh... niektórych ludzi trudno rozgryźć.
-Nie, dzięki. Wszystko mam. Kątem oka spojrzała na zegarek. -W takim razie, do usłyszenia...
KapitanOwsianka - 2009-02-04, 12:42
:
Nie było odpowiedzi, no może poza sygnałem towarzyszącym rozłączeniu się. Może Balalajka miała dzisiaj chwilę słabości, a może rzeczywiście był to znak, że Revy powinna się zacząć obawiać o własne życie. Teraz pozostawało i tak jedno pytanie. Co będzie robiła przez te dwa dni?
Liv - 2009-02-04, 13:30
:
Zamierzała się wyspać ... przynajmniej do pierwszej popołudniu.
Przez tydzień, noc w noc do późnych porannych godzin, obserwowała Hell. Potem otwierała lombard o 10.00, z podkrążonymi oczyma i paskudnym humorem, któremu towarzyszył cholerny ból głowy.
Liv - 2009-02-07, 21:50
:
W radiu grali jej ulubiony kawałek MELL, Red fraction. Wąskie usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.
Siedziała znudzona za ladą w czarnym golfie, czerwonej plisowanej spódnicy przed kolano i czarnych rajstopach. Nogi w wysokich ciemnobrązowych kozakach położyła na sąsiednim krześle. Customy tkwiły przy ramionach w kaburach. Zapaliła kolejnego papierosa.
-Eshh... To już druga paczka w tym dniu, wkrótce dostanie raka płuc. -Heh...
-A teraz dla miłośników prawdziwego rocka ... MOTLEY CRUE! Achh kochani, dziś sobota - impreza trwa! Pogłośniła odbiornik, wydmuchując kłąb dymu.
-Kickstart My Heart, baby...Wyszeptała, przymykając oczy. Miała ochotę potańczyć.
KapitanOwsianka - 2009-02-07, 23:42
:
Dzwonek informujący o smsie rozdźwięczał. Okazało się, że Torpex raczył jej odpisać:
dobra ale na piowo chyba się wybierzesz ? ja stawiam

Kiedy czytała sms zabrzmiał też dzwoneczek przy drzwiach wejściowych.
Liv - 2009-02-07, 23:55
:
22.00 w Anarchy Odpisała mu od razu. Hell nie wchodziło w rachubę, z wiadomych przyczyn ... choć z drugiej strony Revy i tak nie przepadała za tym klubem i jego snobistyczną klientelą. Kiedy sms'em został wysłany, leniwie spojrzała w kierunku wejścia.
KapitanOwsianka - 2009-02-08, 11:36
:
Jakiś mężczyzna, z twarzy podobny zupełnie do nikogo, przeciętny, nie rzucający się w oczy gość w brązowym prochowcu. Wyglądał na zalęknionego. Skurczony i blady, Revy zdawało się, że jest blady jak ściana i strasznie się poci. Czy, otwarte? zapytał nerwowo rozglądając się po pomieszczeniu.
Liv - 2009-02-08, 11:43
:
Zmrużyła oczy. -Eh otwarte. Gdyby było zamknięte rozkwasiłbyś sobie nos o drzwi, pomyślała, odkładając na bok telefon. Zgasiła papierosa.
Oparła głowę na dłoni, obserwując bacznie mężczyznę.
KapitanOwsianka - 2009-02-08, 11:55
:
Ja... Chciałbym coś zastawić. powiedział i zbliżył się do okienka. Wyjął z kieszeni pozłacany zegarek "cebulę" z dewizką i położył go delikatnie i z namaszczeniem na stole. Już na pierwszy rzut oka zegarek nie przedstawiał wielkiej wartości, może sentymentalną, o czym pewnie świadczył grawerunek, który mignął dziewczynie po drugiej stronie zegarka.
Liv - 2009-02-08, 12:10
:
Czasami nienawidziła tej pracy.
Po cholerę jej ten zegarek? Na każdym kroku można kupić podobny.
Ludzie przynosili do lombardu niezliczoną ilość bezwartościowego złomu, w nadziei, że dostaną za to kilka funtów. Większość z nich nigdy nie wracała ... pijacy, hazardziści, narkomani ... Tak, facet wyglądał jakby miał 'poważne problemy z dragami'. Pociągnęła nosem - ćpuni pachnieli chorobą, niezdrową mieszaniną desperacji i głodu, wyczuwalną na odległość.
-Zostawić? Chwyciła zegarek lewą ręką. Przyjrzała się grawerunkowi. -To jest zwykły szajs, nie wart złamanego grosza. Podrzuciła go do góry kilka razy, nie odrywając wzroku od mężczyzny.
KapitanOwsianka - 2009-02-08, 12:38
:
Może chociaż pięć dolców? Potrzebuję pieniędzy na leki dla córki. powiedział poważnie, a w oczach miał coś takiego, że Two hands wydawało się, że mówi prawdę. Zegarek może był wart pięć dolarów, przez to pościerane pozłacanie.
Liv - 2009-02-08, 12:49
:
Od wczoraj wszyscy ją biorą za pieprzony czerwony krzyż.
Zegarek opadł po raz ostatni na jej dłoń. Wyjęła z szafki formularz i długopis. Przesunęła je w jego stronę. -Najpierw chce zobaczyć dowód, potem masz to wypełnić. Była wkurwiona.-I pamiętaj kretynie, jutro zawitam pod drzwi twojego mieszkania i jeżeli w środku nie znajdę cholernego bachora, a na stoliku wykupionych lekarstw ... Wyprostowała się. Złote dodatki na Berettach zabłysły. -... więc dobrze, się zastanów czy chcesz mi opylić ten zegarek wraz z bajeczką dla naiwnych, za marne pięć ... dolarów? To ci dopiero, facet woli zielone amerykańskie, od królewskich funtów. -Jasne?
KapitanOwsianka - 2009-02-08, 13:15
:
Sorry za te dolce... Popieprzyło mi się ;)

Facet pokiwał głową i wyjął dowód z kieszeni, po czym zajął się wypełnianiem dokumentów. Po chwili skończył, choć szło mu nieskoro, trzęsącymi się rękoma. Odsunął formularz wraz z długopisem od siebie. I spojrzał na dziewczynę. To jak?
Liv - 2009-02-08, 15:16
:
Dłużej niż zwykle przeglądała wypełniony formularz. Chryste, ten człowiek miał fatalny charakter pisma. W końcu wyciągnęła z kasy piątaka. -Zapraszam ponownie...
KapitanOwsianka - 2009-02-08, 18:53
:
Pokiwał nerwowo głowa i chował piątaka do kieszeni. Skurczył się jeszcze bardziej i wyszedł na zewnątrz. Gdyby Revy wyjrzała za nim przez okno zobaczyłaby, jak od ściany po drugiej stronie ulicy oderwało się dwóch typów i spokojnym krokiem ruszyło za gościem w Lombardzie.
Liv - 2009-02-08, 19:35
:
Chwyciła z oparcia krzesła kurtkę. Zbierając z lady telefon, wzięła również zegarek. Wszystko wpakowała do bocznej kieszeni. Wyciągnęła z szuflady klucze i wyszła.
Do umówionego spotkania z Tropexem zostało jeszcze kilka godzin, zdąży się przejść i zając im 'dobre miejsce' w Anarchy.
KapitanOwsianka - 2009-02-08, 20:12
:
Gość z lombardu i dwóch idących za nim zniknęło za rogiem. Noc była przyjemna, te 4 stopnie nie były nawet odczuwalne. I tylko para unosząca się z ust świadczyła o niskiej temperaturze.
Liv - 2009-03-12, 22:05
:
Odłożyła na stolik pustą szklankę po wodzie i sięgnęła po pilota - wyłączyła telewizor i zerknęła na zegarek.
KapitanOwsianka - 2009-03-12, 22:24
:
Dochodziła dwudziesta druga, w telewizji jak zwykle o tej porze jakieś filmy, głównie akcji, bo na to był popyt zawsze. Większość z nich już się kończyła, za wyjątkiem tych często przerywanych reklamami.
Liv - 2009-03-13, 11:58
:
Całe szczęście, że się kończyły ... Może dlatego Revy już dawno wyłączyła telewizor.
KapitanOwsianka - 2009-03-13, 12:53
:
Oj wybacz :P nieuwaga.

Tak czy siak wieczór zapowiadał się nudno, chociaż z drugiej strony Balalajka powinna mieć już jakieś zadanie dla Revy, jej "przymusowy" odpoczynek powinien się już skończyć, a jeśli chodzi o mafię to zawsze jakaś praca dla cyngla się znalazła. Wyglądało na to, że policja nawet nie wpadła na jej trop, więc była bezpieczna.
I jak na zawołanie przy takich rozmyślaniach zadzwonił telefon. Kiedy odebrała usłyszała głos Balalajki. Odpoczęłaś? Bo mam dla Ciebie sprawę... nagle ogarnęły ją jakieś złe przeczucia, może były związane z tą sprawą, ale nie miała co do tego pewności. Na szczęście ktoś taki jak Revy przeczuciami się nie przejmuje.
Liv - 2009-03-13, 13:06
:
Raczej ktoś taki jak Revy, przeczuciami się kieruje, jest to prosta kwestia przetrwania ... jeżeli nie posiadałaby dobrego instynktu, już dawno skończyłaby martwa w jakimś ciemnym zaułku Roanapur. Revy wiedziała też, ze śledztwa są prowadzone czasami całymi latami i jedynie obserwując sprawę zabójstwa w Hell (w tym akurat mógł jej pomóc Tropex) będzie miała pewność, czy policja nie wpadła na nowy trop.
-Jasne, mam już dość tego urlopu Siostro.
KapitanOwsianka - 2009-03-13, 20:38
:
To nie jest rozmowa na telefon. Propozycja może Cię zaciekawić. powiedziała, a Revy mogłaby przysiąc, że Balalajka uśmiechnęła się po drugiej stronie słuchawki. Przyjedź do mnie...
Liv - 2009-03-13, 21:02
:
-Chętnie cię odwiedzę ... Pozwoliła sobie na skromny uśmiech, w odpowiedzi na ton Balalaiki. -O której i kiedy mam się zjawić?
KapitanOwsianka - 2009-03-14, 00:39
:
W zasadzie jak chcesz... Mam jeszcze dużo roboty papierkowej. wyjaśniła Na pewno będę nad nią siedziała do pierwszej, albo i drugiej. Więc nie krępuj się i przyjedź kiedy będziesz gotowa. powiedziała tonem, który uspokoił obawy Revy. Gdyby istniał powód, żeby się martwić, na pewno zażądałaby natychmiastowego przyjazdu.