Zaginiona Biblioteka

Czytelnia - Pisarz, rynek, wydawnictwo

Ł - 2009-01-21, 22:57
: Temat postu: Pisarz, rynek, wydawnictwo
Maeg napisał/a:
IZupełnie im to nie potrzebne, robią to co lubią. Gdyby ciągnęło ich w stronę recenzowania, to pewnie zajęli by się tym właśnie a nie pisaniem powieści.

Nie jest to kwestia lubości tego czy owego, tylko opłacalności. Większości autorów poprostu nie opłaca się recenzować kolegów bo mała perspektywa korzyści z tego a duże ryzyko różnego rodzaju wtopy. Jakoś nie wierzę że ktoś kto jest w stanie napisać dobra książke nie jest w stanie napisac sensownej recki i nie ma od czasu do czasu chęci takiej recenzji wysmarować - pewnie ma, ale mu się to nie kalkuluje. Skutkiem czego buforem gdzie ulatnia się większośc opinii o książkach są nie formy formalne a luźne rozmowy twarzą w twarz.

Maeg napisał/a:
Zaś dobrą formą na przekazanie swoich spostrzeżeń jest felieton (choć to forma trudna, o czym moim skromnym zdaniem Dukaj się przekonuje ;) )

Mógłbyś rozwinąć? - moim zdaniem felietony Dukaja nawet jeśli są półrecenzyjnym bękartem, to raczej dobry a przedewszystkim rzeczowy poziom publicystyki.

***

Toudi - Grzędowicz bronił ciemny lud przed dzikim internetem który nie ma redaktora naczelnego. Przecież to oczywiste że ideał internetu to papierowa forma, kilkanaście stron, korekta i najlepiej rubryka dla Grzędowicza.To podsumowuje charakter całej sprawy i tego dlaczego nadaje się ona do rozmowy na joemonsterze a nie tutaj.
Maeg - 2009-01-21, 23:14
:
@Łaku: Nie twierdzę, że publicystka Dukaja jest na słabym poziomie, jedynie według mnie z felietonem sobie nie radzi. Nie jest to przecież forma dla każdego, a widocznie Dukajowi brakuje pod tym względem predyspozycji. Pisałem już o tym, ale jego felietonach brakuje mi pazura, takiej zadziorności (złośliwości ale w dobrym tonie) oraz lekkości. Dla mnie to takie nie do końca felietony. Sam jednak nie był bym wstanie napisać lepszego. :P

Co do pierwszej sprawy, masz swój punkt widzenia, ja mam swój i nie zamierzam Cię przekonywać do niego. W tym wypadku nie licz na dyskusje. :P
Ł - 2009-01-21, 23:41
:
Twoje ogólnikowe wycofywanie się z dyskusji połączone z stawianiem emotki w postaci straży tylniej , drażni. ; ] Ale moim zdaniem ten brak zadziora też może wynikać z pewnej ostrożności - przecież jego publicystyka to to na czym się zna - literatura, a pisząc o literaturze trudno uciekać od wskazania konkretnych tytułów. A z tym jest jeszcze gorzej niż z recenzjami - bo mogą Cię oskrazyć o to że napomnkełes, że nie oddałes sprawiedliwości, nie pochyliłeś się z uwagą itp. Dukaj dba o swój wizerunek gwiazdki na firnamencie, która niezmiennie pokazuje żeglarzom właściwy kurs i chyba nie chce zmienić się w meteor typu Przewodas który zaświeci, szybko, mocno i pierdolnie z dyńki. :P

Cytat:
(złośliwości ale w dobrym tonie)

no shit, coś takiego istnieje? //osochozi
Maeg - 2009-01-22, 00:06
:
Ł napisał/a:
Twoje ogólnikowe wycofywanie się z dyskusji połączone z stawianiem emotki w postaci straży tylniej , drażni. ; ]

Bywa, ale naiwnych szukaj gdzie indziej. :]

Ł napisał/a:
Ale moim zdaniem ten brak zadziora też może wynikać z pewnej ostrożności - przecież jego publicystyka to to na czym się zna - literatura, a pisząc o literaturze trudno uciekać od wskazania konkretnych tytułów. A z tym jest jeszcze gorzej niż z recenzjami - bo mogą Cię oskrazyć o to że napomnkełes, że nie oddałes sprawiedliwości, nie pochyliłeś się z uwagą itp. Dukaj dba o swój wizerunek gwiazdki na firnamencie, która niezmiennie pokazuje żeglarzom właściwy kurs i chyba nie chce zmienić się w meteor typu Przewodas który zaświeci, szybko, mocno i pierdolnie z dyńki.


A że tak powiem, wskaż skazę u Dukaja, a wymyślę Ci sposób na usprawiedliwienie/unieważnienie jej? Niech tego jego teksty nie nazywają się felietonami a sprawa z głowy.
Ł - 2009-01-22, 00:28
:
Ale ja przecież nie usprawiedliwiam Dukaja - wybrał taką drogą i wiąże się to z konkretnymi zaletami i uciążliwościami. Mógł wybrac inaczej i tez miałoby to inne zalety i inne uciażliwości. Nie bawie się tu w wartościowanie tylko okreslam pewne uwarunkowania w jakich dany podmiot funkcjonuje. My np. stoimy na dole piramidki i możemy tu sobie żygac złośliwością czy wazeliną - ale gdybysimy stali wyżej, w układzie który obejmuje nie tylko relacje towarzyskie ale i prestiżowe czy ekonomiczne to byśmy mieli świadomość że nasze zdanie jest bardziej opiniotwórcze i pociąga za soba większe skutki, pewnie tez inaczej byśmy je formułowali. Nie chce żeby zarzucono mi postulowanie dwulicowość - ale filozofia uczestników Big Brothera "BĄDŹ SOBĄ", to totalnie pusty ogólnik.

Pozatym felieton to na tyle luźna i różnoronada forma, że chyba ostro przesadzasz z tym że boli Cię sama klasyfikacja, zwłaszcza jeśli uważasz iż decyduje tu twoje odczucia na temat temperamentu autora niż jakieś bardziej dające się zobiektywizować cechy felietonu.
Maeg - 2009-01-22, 00:58
:
Dla mnie dorabiasz ideologie tam gdzie jej nie ma. Oczywiście możliwe jest, że masz rację. Nie neguję tego ale twoje spojrzenie na tę sprawę zupełnie mnie nie przekonuje. Wiem, że spora część zasada to dla Ciebie "gadanie mądrych głów" ale felieton jako luźna forma? Ja znam taką definicję felietonu i taką mi do głowy wbijano w liceum chociażby: "specyficzny rodzaj publicystyki, krótki utwór dziennikarski (prasowy, radiowy, telewizyjny) utrzymany w osobistym tonie, lekki w formie, wyrażający - często skrajnie złośliwie - osobisty punkt widzenia autora. Charakterystyczne jest częste i sprawne "prześlizgiwanie" się po temacie."

Dla mnie felietony Dukaja nie spełniają kryteriów z tej definicji, dlatego twierdze że Dukaj ich nie pisze.

Sprawa druga. Czy tyko Dukaj porywał się na pisanie felietonów? Nie. jakoś inni nie mają problemu z tą formą. Nie jest dla nich jakąś barierą ich pozycja, czy "moc" opiniotwórcza. Choćby Kres nie ma z tym problemu na łamach SFFiH. Ba Lem świetne pisał, choć nie związane z fantastyką.

Widocznie Dukaj nie ma temperamentu który predysponował by go do tworzenia w takiej formie publicystyki, to przecież żadna ujma na honorze. Więc nie do końca rozumiem twoje usilne starania udowodnienia, że Dukaj pisze felietony a że nie wyglądają jak powinny to przemyślenia strategia. :roll:
Ł - 2009-01-22, 08:42
:
Mi się wydawało że właśnie szukam jakiś realnych uwarunkowań a nie buduje ideologie - teraz przyszła mi do głowy taka myśl - zwróć uwagę że Dukaj 'najdrażliwsze' kwestie porusza właśnie w trójkącie D.O.S. Czy nie jest to czasem próba podzielenia się odpowiedzialnością za sam fakt naruszenia pewnego literackiego tabu? A teraz wyobraź sobie co by się stało gdyby Dukaj samodzielnie napisał o FS w dodatku jeszcze robił to z postulowanym przez ciebie przekąsem. Skoro Grzędowicz już na same rozmowy DOSu reaguje albo wziąć czynny udział w dyskusji, zaczynając od życzliwego zapytania autokefalicznego wieszcza czy "ma jakiś problem?". - to w przypadku takiego potecjalnego felietonu Dukaja jego odpowiedź brzmiała by chyba "skontaktuje się z Tobą mój sekudant". : DDD

Co do definicji felietonu to pragnę zauwazyć że w przytaczanej przez Ciebie definicji, złośliwość wystepuje jako akcydens a nie jako atrybut. Występuję często czyli nie zawsze jako cecha fundująca ten gatunek. A reszta definicji moim zdanem się zgadza.
AM - 2009-01-22, 14:01
:
Uważam, że w tym co zrobił Jacek nie ma nic złego; jako że przed faktem rozmawialiśmy na te tematy wielokrotnie, nie dostrzegam tu żadnych podtekstów, złośliwości, wyrachowania… A jedynie żal, że Polska fantastyka wygląda tak jak wygląda; można, oczywiście, nie zgadzać się z jego widzeniem literatury i jej roli, ale braku konsekwencji, idącej w zgodzie z jego światopoglądem, zarzucić nie można..

Zauważcie zresztą sami, że wielu kolegów po piórze nie ma nic przeciwko „ocenianiu” fantastyki zagranicznej, a to swoiste „tabu” dotyczy wyłącznie rodzimego poletka. Mam wrażenie też, że różne uwarunkowania towarzyskie, wydawnicze, źle pojętej „lojalności” wiążą ręce wielu osobom, które mogłyby postawić podobną diagnozę. Tak więc, jeśli nie one, ktoś to musiał zrobić. I zrobiła to zdecydowanie jedna z najbardziej „bezstronnych” osób w naszym środowisku, zdając sobie doskonale ze wszystkich konsekwencji. Wzorce pisania ostrego mówienia o fantastyce też można by dla Jacka znaleźć doskonałe… żeby daleko nie szukać, choćby w osobie Stanisława Lema.

Problemem za to dla mnie są reakcje środowiska. I brak dystansu do własnej twórczości. A już zupełnie przerażają sformułowania (wygłoszone niedawno przez bardzo znanego pisarza, które są głosem jakiejś części środowiska), że Dukaj w ten sposób walczy z konkurencją i podstępnie odbiera innym czytelników. Ciemnogród, panie, ciemnogród… I 100% Polactwo. Lepiej lizać się po fiutach…
Romulus - 2009-01-22, 14:17
:
Kiedy czytam powyższe, nasuwają mi się skojarzenia z różnymi korporacyjnymi środowiskami. Tam też na ogół jest słodkie "dupci - dupci". Żaden z lekarzy lub instytutów kryminalistycznych nie porwie się na ocenę innego lekarza w sprawie np. błędu lekarskiego (jak w sprawie ojca Ziobry - dopiero biegli zagraniczni napisali wiarygodną opinię miażdżącą sposób jego leczenia, jak i poprzednie opinie "kryjące" tamtych lekarzy). A jeśli już się znajdzie taki niepokorny i odważny - zaraz dostanie albo jakim ostracyzmem przez łeb, albo postępowaniem dyscyplinarnym.

W korporacjach prawniczych, wśród "elity" panuje takie samo głaskanie się po głowach, choć tu ostracyzmu nie ma, jeśli ktoś się postawi "pod prąd". Niemniej jednak takie środowiskowe zależności i uwarunkowania są zawsze toksyczne. Kiszenie się we własnym sosie, zero krytycyzmu i dystansu. I - jak napisał AM - lizanie się po fiutach co najwyżej.

Chciałoby się rzecz - złośliwie - że potem to rzutuje na poziom wydawanych dzieł. Ale się nie będę wyzłośliwiał na darmo.
Maeg - 2009-01-22, 14:25
:
Kończąc powoli rozważania czy to co pisze Dukaj, to są felietony czy nie, chciałbym Ci wskazać że obok tego słowa często występuje też słowo skrajne. Pytanie czy dopuszczasz, że złośliwość może przejawiać się na różnych poziomach. A to tak mi się wydaje sugeruje definicja. Jeśli coś może być skrajne, to obok istnieje pewnie bardziej wyważone. Tylko grzebiąc się w tego typu rozważaniach zgubimy najważniejszą rzecz której odmówić tekstom Dukaja nie można. Poruszają sprawy ciekawe, ważne. To, że na przykład dla mnie są w formie odbiegającej od ideału felietonu, to inna sprawa.

AM: Mnie cały czas zastanawia skąd taka niechęć do ocen kolegów po fachu się wzięła. Dlaczego jak któryś z autorów wystąpi przed szereg i powie, książka pana X jest kiepska, średnia czy źle napisania to spotyka się z gniewną odpowiedzią, a co gorsza łamie niepisaną zasadę środowiska. Dlaczego w takim razie można im oceniać książki zagranicznych autorów?

Odnoszę też czasami wrażenie, że niektórzy najchętniej poodbierali by klawiatury też całej masie osób piszących recenzje, którzy publikują je w Internecie. Szczególnie gdy skrytykują a taki tekst w jakiś sposób dotrze do autora krytykowanej książki.

Też nie widzę, żadnego przewinienia w tekście Fabryka Pisarzy, a moje stwierdzenie, że “ciepłe kluchy” to po prostu tęsknota za tym aby ktoś z autorytetem w środowisku wstał i powiedział “spora część tych książek powinna wrócić pod oko redaktora, który kazał by poprawiać ją aż do skutku”. Że owa produkcja (bo nie można nazwać tego pisaniem) wpływa źle na jakość książek.
Mały_czołg - 2009-01-22, 16:30
:
Romulus napisał/a:
(...)jak w sprawie ojca Ziobry - dopiero biegli zagraniczni napisali wiarygodną opinię miażdżącą sposób jego leczenia, jak i poprzednie opinie "kryjące" tamtych lekarzy).

Oftopicznie - to nie była jedyna zagraniczna opinia. Wrażenie mam raczej takie, że *tak długo szukano, aż znaleziono* kogoś kto napisał co innego niż wszyscy (i przypadkiem pod oczekiwania słynnego w całej Polsce specjalisty od przeszczepów i laptopów).
Maeg napisał/a:

Dlaczego w takim razie można im oceniać książki zagranicznych autorów?

To oczywiste. Szansa, że ktoś stamtąd odrzuci przez ogrodzenie podobny pocisk jest minimalna.
Maeg napisał/a:

Odnoszę też czasami wrażenie, że niektórzy najchętniej poodbierali by klawiatury też całej masie osób piszących recenzje, którzy publikują je w Internecie.

Najgłośniejsi w tym zbożnym dziele wydają się właśnie pisarze polskiej fantastyki.
Maeg napisał/a:

(...)tęsknota za tym aby ktoś z autorytetem w środowisku wstał i powiedział “spora część tych książek powinna wrócić pod oko redaktora,

Żeby wrócić, musiałaby najpierw pod nie trafić. Mam silne wrażenie, że większość książek polskiej fantastyki redaktora widziała tylko w telewizji.
Maeg napisał/a:

który kazał by poprawiać ją aż do skutku”.

Żartujesz? Istnieje coś takiego jak plan wydawniczy. Zgaduję, że autorzy polskiej fantastyki zwykle leją na terminy (to zdaje się jest w ogóle przypadłość polskich autorów en masse), co zostawia mało czasu nawet profesjonalnemu redaktorowi żeby cokolwiek zrobić z produktem, który w fazie startowej jest prościutki i nieskomplikowany. A profesjonalny redaktor to osoba, która nieczęsto zapuszcza się między dzieła polskiej fantastyki. Tryumfy święci obecnie taktyka zatrudniania jako redaktorów - autorów publikujących książki w danym wydawnictwie. Naturalnie Ci autorzy też mają jakieś terminy i książki do napisania... ale jakoś nie widać, by przestało się kręcić czy chociażby zwalniać, więc taktyka ekonomicznie jest co najmniej słuszna.
AM - 2009-01-22, 17:53
:
Mały_czołg napisał/a:

Żeby wrócić, musiałaby najpierw pod nie trafić. Mam silne wrażenie, że większość książek polskiej fantastyki redaktora widziała tylko w telewizji.


Pamiętam aferę z zespołem Sweet Noise sprzed kilku lat. Doszło do sporu z jednym z najsłynniejszych producentów. Otóż członkowie zespołu chcieli maksymalnie dopieścić swoją płytę, a to zabiera sporo czasu... Producent stwierdził, że nie będzie p... się z ich materiałem, bo wytwórnia nie płaci mu za pracę włożoną w dopieszczanie płyty ale od "ogórka". I przede wszystkim, że produkt o takiej jakości nie jest krajowemu, niezbyt wymagającemu, odbiorcy potrzebny, bo ten zadowoli się byle czym. Resztę dopowiedz sobie sam.
toto - 2009-01-22, 19:54
:
Fajną sprawą jest to, że krytycy krytyki Dukaja, nie narzekają kiedy zarzuca coś polskim pisarzom z głównego nurtu (może nie robi tego często, ale jednak się zdarzyło). Odzywają się tylko wtedy, gdy krytykuje poletko rodzimej fantastyki.
Mały_czołg - 2009-01-22, 22:41
:
AM napisał/a:
Resztę dopowiedz sobie sam.

A to Polska właśnie?
AM - 2009-01-22, 23:02
:
Mały_czołg napisał/a:
A to Polska właśnie?


Też :-) , ale te książki są idealnie dopasowane do targetu. Myślę, że niektórzy autorzy powinni jeszcze troszkę obniżyć loty, żeby osiągnąć większy sukces. Ci czytelnicy zaś, którzy teraz bardzo narzekają na ich poziom nie będą zadowoleni, nawet jeśli rzeczone książki wziąłby w obroty najlepszy redaktor świata.
Maeg - 2009-01-23, 15:41
:
Mały_czołg napisał/a:
Tryumfy święci obecnie taktyka zatrudniania jako redaktorów - autorów publikujących książki w danym wydawnictwie.

Choćby na przykład Białołęcka czy Orbistowski. Ale przecież zatrudnia się autorów też chyba jako tłumaczy, jak mnie pamięć nie myli Mortka w takiej roli już występował. Tylko czy to ma jakiś cel? Przecież takiego zwykłego czytelnika nie interesuje kto był redaktorem danej pozycji. Nie sprawdza tego (inną sprawą jest upychanie tych informacji na ostatniej stronie książki. Kiedyś jeden z wykładowców przytoczył anegdotę na temat przypisów. Jeśli znajdują się one na samym końcu książki, to możecie być prawie pewni, że chciał coś ukryć. Może tu występuje podobny mechanizm?). Wydawnictwa się też tym nie chwalą? Więc co? Moda? Szukanie oszczędności? A może część pisarzy ma to wpisane w umowę? ;) Ale jak się zwiększa ilość wydawanych pozycji z 40 do 59, to ktoś musiał się zająć ich redakcją.
Mały_czołg napisał/a:
Żartujesz? Istnieje coś takiego jak plan wydawniczy. Zgaduję, że autorzy polskiej fantastyki zwykle leją na terminy (to zdaje się jest w ogóle przypadłość polskich autorów en masse), co zostawia mało czasu nawet profesjonalnemu redaktorowi żeby cokolwiek zrobić z produktem, który w fazie startowej jest prościutki i nieskomplikowany.

A czy tylko polscy autorzy nie dotrzymują terminów? (nie mówię tu o GRRM). Inni też tego nie robią. Nie wiem jaka jest skala tego w naszym kraju, ale na pewno nie jesteśmy jedyni. Z resztą, same wydawnictwa nie dotrzymują czasami terminów.
Wiem, że taka sytuacja jak nakazanie autorowi przepisania książki od nowa nie jest możliwa, ale te największe głupoty jednak powinni się zatroszczyć. Zdaje sobie sprawę że dopóki wydawnictwo będzie miało jedynie przed oczami zysk finansowy, to w dalszym ciągu będziemy mieli do czynienia z produkcją “dóbr kultury”.

No dobrze ale skąd wśród polskich autorów fantastyki wzięła się ta nie pisana zasada? Z "Klubu Tfurców" wyszła?
AM napisał/a:
Myślę, że niektórzy autorzy powinni jeszcze troszkę obniżyć loty, żeby osiągnąć większy sukces.

Nie ma to jak trochę optymizmu tchnąć w dyskusję. ;)
Mały_czołg - 2009-01-23, 16:27
:
Maeg napisał/a:
Ale przecież zatrudnia się autorów też chyba jako tłumaczy,

No więc jeśli o mnie chodzi, w umiejętności translacyjne u statystycznego autora polskiej fantastyki znacznie łatwiej mi uwierzyć, niż w istnienie u niego nawet szczątkowych umiejętności redakcyjnych.
Maeg napisał/a:

Przecież takiego zwykłego czytelnika nie interesuje kto był redaktorem danej pozycji.

To już AM naświetlił anegdotą ze Sweet Noise. Naświetlił tak, że aż wypalił trwale, mam wrażenie.
Aż się chce sparafrazować Twoją opinię: Przecież takiego zwykłego konsumenta w restauracji nie interesuje kto był kucharzem przygotowującym dla niego posiłek - kucharz czy budowlaniec ze specjalnością mieszanie cementu łopatą.
Maeg napisał/a:

Wydawnictwa się też tym nie chwalą?

Do kogo taka informacja miałaby być adresowana?
Maeg napisał/a:

Więc co? Moda? Szukanie oszczędności? A może część pisarzy ma to wpisane w umowę? ;)

W tym kraju trudno wyżyć z pisania książek. A jeść trzeba.
Maeg napisał/a:

Ale jak się zwiększa ilość wydawnych pozycji z 40 do 59, to ktoś musiał się zająć ich redakcją.

Ale to już ustaliliśmy - faktycznie nikt tego nie robi. Koledzy czy inne osoby nie związane z Kapitułą realnie dysponują kompetencjami początkujących korektorów i własnym widzimisię. Nie jest to jednak żaden problem, bo statystyczny konsument nie zwraca na to uwagi.
Maeg napisał/a:

A czy tylko polscy autorzy nie dotrzymują terminów? (nie mówię tu o GRRM).

Bardzo chwalebne dla pisarzy polskiej fantastyki jest zderzenie ich z nieterminowością Martina, ale mówimy raczej o niedotrzymywaniu terminów historii o poziomie komplikacji, na których napisanie GRRM poświęciłby pewnie z kilkanaście dni.
Maeg napisał/a:

Inni też tego nie robią. Nie wiem jaka jest skala tego w naszym kraju, ale na pewno nie jesteśmy jedyni.

Ja tam coś nie coś słyszałem i osobiście uważam, że sytuacja jest dramatyczna.
Maeg napisał/a:

Z resztą, same wydawnictwa nie dotrzymują czasami terminów.

Praca redakcyjna to jednak ciężki kawałek chleba.
Maeg napisał/a:

Wiem, że taka sytuacja jak nakazanie autorowi przepisania książki od nowa nie jest możliwa,

Oszalałeś? Po co? (Patrz: Sweet Noise)
Maeg napisał/a:

Zdaje sobie sprawę że dopóki wydawnictwo będzie miało jedynie przed oczami zysk finansowy, to w dalszym ciągu będziemy mieli do czynienia z produkcją “dóbr kultury”.

Tutaj IMO jedyną barierą jest poczucie wstydu. Niektórym wydawcom ręka zadrży z pięć razy zanim wypuszczą półprodukt dla kasy (pozdrowienia, AM). Dla innych zaś skrupuły to, hmmm, chyba taka nazwa małopolskiej przyprawy.
Maeg napisał/a:
AM napisał/a:
Myślę, że niektórzy autorzy powinni jeszcze troszkę obniżyć loty, żeby osiągnąć większy sukces.

Nie ma to jak trochę optymizmu tchnąć w dyskusję. ;)

Relacje AM z rynku w ogóle czyta się jak reportaże Kapuścińskiego z Afryki - siedzisz w wygodnym krześle przed LCD świecących ciepłymi kolorami, chrupiesz popkorn i tak sobie myślisz że nigdy, ale to nigdy nigdy przenigdy, nie chciałbyś mieć nic wspólnego z taką strukturą społeczną.
Maeg - 2009-01-23, 17:31
:
Mały_czołg napisał/a:
No więc jeśli o mnie chodzi, w umiejętności translacyjne u statystycznego autora polskiej fantastyki znacznie łatwiej mi uwierzyć, niż w istnienie u niego nawet szczątkowych umiejętności redakcyjnych.
Zrozumieć pewnie zrozumie, przetłumaczy może poprawnie ale jeśli sam pisze “potworki” to wiele dobrego nie oczekiwał bym po takiej książce. A jeśli za redakcję weźmie się inny pisarz tworzący swoje “potworki“, to efekt końcowy na pewno będzie olśniewający.
Mały_czołg napisał/a:
Aż się chce sparafrazować Twoją opinię: Przecież takiego zwykłego konsumenta w restauracji nie interesuje kto był kucharzem przygotowującym dla niego posiłek - kucharz czy budowlaniec ze specjalnością mieszanie cementu łopatą.
Nadinterpretujesz w tej chwili. Czytelnika nie interesują personalia redaktora, a to czy jest w tym dobry czy nie. Tak wygląda ideał, a przynajmniej powinien. A jeśli budowlaniec ze specjalnością mieszania cementu łopatą jest równocześnie świetnym kucharzem, to wątpię byś zauważył różnice konsumując posiłek w restauracji.
Mały_czołg napisał/a:
W tym kraju trudno wyżyć z pisania książek. A jeść trzeba.

No co ty? To nie wysyłają im paczek z żywnością? :P
Mały_czołg napisał/a:
Bardzo chwalebne dla pisarzy polskiej fantastyki jest zderzenie ich z nieterminowością Martina, ale mówimy raczej o niedotrzymywaniu terminów historii o poziomie komplikacji, na których napisanie GRRM poświęciłby pewnie z kilkanaście dni.
Zaznacz, że nie chodzi o GRRM, to i tak go wykorzystają w odpowiedzi. Na myśli miałem pisarzy którzy spóźniają się miesiąc czy dwa, a nie kilka lat. Bo taki poślizg to nie jest już nie dotrzymanie terminu.
Mały_czołg napisał/a:
Ja tam coś nie coś słyszałem i osobiście uważam, że sytuacja jest dramatyczna.

Ja wiem ale nie powiem, co? :P
Mały_czołg napisał/a:
Oszalałeś? Po co? (Patrz: Sweet Noise)

Szybciej rynek niż ja.To, że tak jest jak przy Sweet Nosie, nie oznacza że tak być powinno.
Mały_czołg - 2009-01-23, 17:54
:
Maeg napisał/a:
Nadinterpretujesz w tej chwili. Czytelnika nie interesują personalia redaktora, a to czy jest w tym dobry czy nie.

Napisałem to w sensie, że personalia redaktora (znane czy nie) wiążą się wprost z jakością jego pracy. Czytelnik nie musi znać nazwiska, by wiedzieć że mu smakuje.
Maeg napisał/a:

A jeśli budowlaniec ze specjalnością mieszania cementu łopatą jest równocześnie świetnym kucharzem, to wątpię byś zauważył różnice konsumując posiłek w restauracji.

Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest jakie? Wg Ciebie? W porównaniu do szympansa z ADHD, interfejsem a la maszyna do pisania i sonetem Szekspira w garści?
Maeg napisał/a:

No co ty? To nie wysyłają im paczek z żywnością? :P

No więc właśnie wygląda, że wysyłają. Metaforycznie.
Maeg napisał/a:

Mały_czołg napisał/a:
Ja tam coś nie coś słyszałem i osobiście uważam, że sytuacja jest dramatyczna.

Ja wiem ale nie powiem, co? :P

Yep. Jak się spotkamy kiedyś po piątym piwie to Ci mogę opowiedzieć.
Maeg napisał/a:
To, że tak jest jak przy Sweet Nosie, nie oznacza że tak być powinno.

Czy znaczy też, że tak nie będzie?
Maeg - 2009-01-23, 18:15
:
Mały_czołg napisał/a:
Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest jakie? Wg Ciebie? W porównaniu do szympansa z ADHD, interfejsem a la maszyna do pisania i sonetem Szekspira w garści?

Takie samo, że spotkamy się na piwie i po piatym będziesz pamiętał (albo ja, nieistotne akurat) żeby opowiedzieć o autorach niedotrzymujących terminów.
Mały_czołg napisał/a:
Czy znaczy też, że tak nie będzie?

Może będzie za 10 albo 20 lat. Choć wątpię, nie widzę przesłanek ku temu by wydawcy którym poczucie wstydu nie przeszkadza w wypuszczaniu półproduktów zmienili swoje metody.
Toudisław - 2009-01-23, 20:03
:
panowie o czym wy właściwie dyskutujecie? :shock:

Zastawia mnie, do czego dąży mały czołg. Nie jest żadną tajemnicą, że FS to Fabryka i nic więcej. Niewiele jest tam towaru pierwszej jakości a większość książek należy do podobnej linii programowej (co nie oznacza, że piszą tak samo).

Tylko mu tutaj mieliśmy dyskutować o recenzjach i o tym, czy Autor może się upominać, że recka była zła.
I czy ludzie wierzą recenzentom?
Mały_czołg - 2009-01-23, 21:23
:
Toudisław napisał/a:
Zastawia mnie do czego dąży mały czołg.

Jak to do czego!? Do przodu!
Toudisław napisał/a:

Nie jest żadną tajemnicą że FS to Fabryka i nic więcej.

Gdybyż dyskutowane przez nas paradygmaty dotyczyły tylko do Fabryki Słów. Nie wiem jak Maeg - ja je widzę bardziej powszechnymi. Niestety.
Toudisław napisał/a:

Tylko mu tutaj mieliśmy dyskutować o recenzjach i o tym czy Autor może się upominać że recka była zła. i czy ludzie wierzą recenzentom ?

Baczność! Oczywista racja.
Toudisław - 2009-01-23, 21:39
:
Mały_czołg napisał/a:
Jak to do czego!? Do przodu!

Drang nah Osten ?
Mały_czołg napisał/a:
a je widzę bardziej powszechnymi. Niestety.

Mówisz o polskiej fantastyce ? ( bo MAG jest dla ciebie chyba pozytywem ? ) To tutaj króluje FS a wieć i ona zbierze największe cięgi.
Mały_czołg napisał/a:
Baczność! Oczywista racja.

Racja ? Tom były pytanie a nie stwierdzenia :P
Maeg - 2009-01-23, 21:49
:
Mały_czołg napisał/a:
Gdybyż dyskutowane przez nas paradygmaty dotyczyły tylko do Fabryki Słów. Nie wiem jak Maeg - ja je widzę bardziej powszechnymi. Niestety.

Mogę się pod tym podpisać.

Toudi napisał/a:
To tutaj króluje FS a wieć i ona zbierze największe cięgi. To tutaj króluje FS a wieć i ona zbierze największe cięgi.
To, że wiele z przykładów łatwo do FS odnieść nie oznacza, że z Małym_człogiem tylko o niej rozmawialiśmy. A to trzeba tak konkretnie palcem wskazywać? Teb łobuz, tamten nie? Z resztą nie ma, wydawnictwa bez skazy, każdy ma swoje grzeszki na sumieniu.
AM - 2009-01-23, 22:22
:
Maeg napisał/a:
Może będzie za 10 albo 20 lat. Choć wątpię, nie widzę przesłanek ku temu by wydawcy którym poczucie wstydu nie przeszkadza w wypuszczaniu półproduktów zmienili swoje metody.


Pytanie tylko czy są to półprodukty? Czy książki dla innego odbiorcy?

Mam również wrażenie, że i JD i my często jesteśmy bardzo niesprawiedliwi wobec Polskich autorów. Przelewamy na nich swoje żale, oczekiwania i rozczarowania, ale tak naprawdę to nie to pokolenie, które w ciągu ostatnich lat śmiało wkroczyło na rynek, powinno decydować o sile rodzimej fantastyki; oni jeszcze mają czas. My zaś powinniśmy się zachwycać książkami twórców urodzonych pomiędzy na przykład 1948 a 1975 rokiem. W końcu mniej wiecej w takim przedziale wiekowym powstawały największe arcydzieła fantastyki, to jest najlepszy wiek dla pisarza. A tu co, lej po bombie. Poza kilkoma autorami, pustka. Mamy ogromną dziurę pokoleniową, która musia zostać w jakiś sposób zapełniona; i pewnie zostanie, ale na to trzeba czasu. Rynek trzeba zbudować od nowa. Rynek krytyków i recenzentów również. A przecież już widać dużą poprawę. Esensja, Katedra, coraz fajniej Polter i wielu niezależnych recenzentów. W porównaniu do sytuacji sprzed 5 lat jest dużo lepiej. Ludzie, którzy wtedy albo trochę wcześniej strasznie irytowali (nigdy nie zapomnę emocji, które dostarczył mi Shadow swoją recenzją z Żołnierza z mgły Wolfe'a ;) ), dojrzewają i piszą coraz bardziej wnikliwie. Nawet ta dyskusja i wiele innych głosów świadczą o zmianach i mozolnym zanikaniu recenzenckiego "bezkrytycyzmu". A wraz z większymi wymaganiami, pojawią się utwory, które będą je zaspokajały...
Maeg - 2009-01-24, 00:57
:
AM napisał/a:
Pytanie tylko czy są to półprodukty? Czy książki dla innego odbiorcy?
Obiektywnie patrząc część z nich to książki skierowane do innego odbiorcy i nazywanie ich półproduktami jest chyba nadużyciem. Ale czy można wyznaczyć choćby kruchą granicę między jednym a drugim? Czy jest to raczej ta sama szufladka, a to co znajdzie się w środku zależy od tego kto ją otworzy? Chciałbym żeby to jednak nie była ta sama szufladka.

Mam nadzieje że będzie tak jak piszesz i z czasem będą pojawiać się coraz lepsze pozycje. A mój wrodzony pesymizm będzie musiał się schować.

Choć jedna rzecz mnie ciekawi i przyznaje się, że nie umiem za bardzo jej sobie wytłumaczyć. Skąd się wzięła ta dziura pokoleniowa? PRL? lata 90? Słaby kontakt z zachodnia literaturą, brak wzorców czy fundamentów na których mogła by powstać właśnie ta fantastyka którą teraz powinniśmy się zachwycać?
wob001 - 2009-01-24, 01:54
:
Maeg napisał/a:
AM napisał/a:
Pytanie tylko czy są to półprodukty? Czy książki dla innego odbiorcy?
Obiektywnie patrząc część z nich to książki skierowane do innego odbiorcy i nazywanie ich półproduktami jest chyba nadużyciem. Ale czy można wyznaczyć choćby kruchą granicę między jednym a drugim? Czy jest to raczej ta sama szufladka, a to co znajdzie się w środku zależy od tego kto ją otworzy? Chciałbym żeby to jednak nie była ta sama szufladka.

A może to łatwo rozdzielić bo poziom artystyczny książki wskazuje na odbiorcę, a poziom "edytorski" na określenie książki jako półprodukt np. słabe tłumaczenie, brak redakcji itp.?
Maeg napisał/a:
Choć jedna rzecz mnie ciekawi i przyznaje się, że nie umiem za bardzo jej sobie wytłumaczyć. Skąd się wzięła ta dziura pokoleniowa? PRL? lata 90? Słaby kontakt z zachodnia literaturą, brak wzorców czy fundamentów na których mogła by powstać właśnie ta fantastyka którą teraz powinniśmy się zachwycać?

Z mojego punktu widzenia, po wielu latach, gdy dostępni byli tylko nasi i wybrani wschodni pisarze sf, nagle otworzył się rynek zachodni i zalał nas na kolejne kilka-kilkanaście lat twórcami swoimi, których twórczość musielismy nadrabić. Kto by sie interesował wtedy naszymi autorami - debiutantami? Wszyscy właśnie nadrabiali - wydawcy (Amber, Phantompress itp.) i czytelnicy.
AM - 2009-01-24, 01:55
:
Maeg napisał/a:
Choć jedna rzecz mnie ciekawi i przyznaje się, że nie umiem za bardzo jej sobie wytłumaczyć. Skąd się wzięła ta dziura pokoleniowa? PRL? lata 90? Słaby kontakt z zachodnia literaturą, brak wzorców czy fundamentów na których mogła by powstać właśnie ta fantastyka którą teraz powinniśmy się zachwycać?


Dziura pokoleniowa, o której wspominam, ma na pewno związek z przemianami ustrojowymi i przypada na okres pomiędzy 1989 rokiem a 1999. Autorzy tacy jak Oramus, Żwikiewicz, Wnuk Lipiński i wielu innych albo nie potrafili znaleźć się w nowej rzeczywistości (podobna sytuacja miała miejsce z wieloma muzykami rockowymi popularnymi za komuny), albo jak ten ostatni nie musieli już uprawiać ideologii pod przykrywką fantastyki. To jeden z powodów. Drugi to zachłyśnięcie się czytelników fantastyką zachodnią i innym rodzajem pisania. To bardziej skomplikowana sprawa i nawet mam pewną teorię :) . A mianowicie, że rzesze czytelników czytały Lema, Zajdla, fantastykę problemową tylko dlatego, że nie było innego wyboru. Jeśli ktoś chciał czytać fantastykę, musiał iść po całości, bo całą powojenną ofertę wydawniczą można było wciągnąć przez 2 lata. Do tego dochodzi etos fantastyki poszukującej, promowanej przez magazyn Fantastyka i środowiska pisarskie i... to musiało się tak skończyć, bo większość czytelników tego nie chciała. Marzyła o sprawnie napisanych kosmicznych mordobiciach lub przesiąkniętych magią sagach fantasy. Tymczasem stan jaki istniał, był sztuczną sytuacją. Więc, kiedy padł mur, ludzie sięgneli po to o czym naprawdę marzyli (mój znajomy jest właścicielem najstarszej prywatnej księgarni w warszawie, która powstała w 1989 roku i ma ciągle wielu klientów w wieku 40, 50 lub więcej lat; na ich przykładzie nadal widać, jak za komuny czytelnikom obrzydła twórczość rodzimych autorów i etos fantastyki ambitnej i ciągle trzeba przekonywać, że na przykład FS wydaje "normalną" fantastykę i że Polskie książki da się czytać).


Jesteśmy na początku lat dziewięćdziesiąych, pisarzom ze starszego pokolenia nadal przyświeca etos fantastyki z przesłaniem (pamiętasz oburzenie Parowskiego i te wszystkie kalumnie, kiedy Ania Brzezińska dostała Zajdla za opowiadanie, o Boże, ROZRYWKOWE; za komuny, uważano cie za mutanta, jeśli nie chciałeś dorównać Lemowi i Borgesowi jednocześnie). Takiej fantastyki, jednak, nie chcą czytelnicy, którzy uwolnili się dopiero spod jej jarzma i wydawcy, którzy mogli przebierać w tysiącach pozycji i zaspokajać potrzebu odbiorców. Taki stan rzeczy dotknął także autorów tradycyjnie rozrywkowych, jak Piekara czy Kres. Było im bardzo trudno o wydawcę, więc właściwie autorzy z naszego kraju niemal zamilkli. Jak chciałeś wydać wtedy rodzimego autora, inni pukali się w głowę.

W pewnym momencie nastał czas Supernowej, ale poza ASem z mizernymi wynikami. Problemem był Mirek Kowalski, a właściwie to, że miał spore wymagania i nie puszczał wszystkiego jak leci. Kiedyś koledzy z FS powiedzieli mi, że uwielbiali książki SuperNowej, przynajmniej do momentu, gdy nie zaczęły się tam pojawiać słabsze rzeczy... Dukaja, Żerdzińskiego itp... Tak więc to nie mogło się udać, a poza tym było jeszcze za wcześnie.

W końcu dorosło nowe pokolenie czytelników, które już nie pamiętało przerażających książek Lema, Zajdla, Oramusa, Żwikiewicza. Pokolenie łaknące rozrywki (wychowane już w innych realiach) i w dodatku rodzimej. Najpierw w nieznacznym stopniu zaspokoił ich potrzeby Fenix (publikujący seryjnie utwory Piekary, Pilipiuka, Koszakowskiej i innych przyszłych gwiazd). A potem, kiedy nastąpił najlepszy moment, w 2001 roku pojawiło się Science Fiction i FS. Resztę tej historii już znamy.

W skrócie, starzy pisarze nie poradzili sobie z przemianami ustrojowymi (i nie mogli przy tak „idealistycznym” podejściu i zniechęceniu czytelników). A nowi mogli się pojawić dopiero, gdy dorosło nowe pokolenie. Tych 10-11 lat nieistnienia miało ogromny wpływ na Polską fantastykę. I jeśli dodamy do tego jeszcze, iż średnie pokolenie dzisiejszych 30-40 latków skupiło się na konkurencji zwanej „wyścig szczurów” i walce o jak największą kasę, dzisiaj istnieje także czytelnicza dziura pokoleniowa. Czytają głównie gimnazjaliści, licealiści i studenci (tych ostatnich, którzy po latach młodzieńczych osiągnęli pożądany poziom czytelniczy, często tracimy na rzecz realnego życia) oraz niedobitki „starszych”. Stąd też taka a nie inna oferta wydawnicza.

Powyższy tekst zawiera wiele uproszczeń, ale, myślę, że w jakimś stopniu odpowiada na twoje pytanie.
AM - 2009-01-24, 02:16
:
wob001 napisał/a:
A może to łatwo rozdzielić bo poziom artystyczny książki wskazuje na odbiorcę, a poziom "edytorski" na określenie książki jako półprodukt np. słabe tłumaczenie, brak redakcji itp.?


Ale to śliska sprawa ponieważ, przynajmniej teoretycznie, książki zachodnich autorów wymagają innej pracy nad tekstem niż rodzimych. W tym pierwszym przypadku wydawca ma do czynienia już z wydaną gdzieś książką i pozostaje mu tylko przekład i zadbanie, zeby była ładnie napisana po Polsku. W tym drugim redakcja, to właściwie praca z autorem od podstaw (szczególnie ważna w przypadku debiutanta), nie tylko nad językiem książki, ale też strukturą, fabułą itp. Może doprowadzić do ponownego napisania takstu lub jego sporych fragmentów itp. Kiedyś tak pracowanio w Runie czy Supernowej (myślę, że autor zyskiwał wiele na takiej pracy z redaktorem). Wątpię czy na przykład w FS ktoś się męczy z tekstem przez pół roku albo dłużej, ale być może po prostu nie mam na ten temat pojęcia. Wracając do tematu, praca nad surowym tekstem jest o wiele trudniejsza i wymaga ogromnego doświadczenia.
wob001 - 2009-01-24, 11:38
:
AM napisał/a:
wob001 napisał/a:
A może to łatwo rozdzielić bo poziom artystyczny książki wskazuje na odbiorcę, a poziom "edytorski" na określenie książki jako półprodukt np. słabe tłumaczenie, brak redakcji itp.?


Ale to śliska sprawa ponieważ, przynajmniej teoretycznie, książki zachodnich autorów wymagają innej pracy nad tekstem niż rodzimych. W tym pierwszym przypadku wydawca ma do czynienia już z wydaną gdzieś książką i pozostaje mu tylko przekład i zadbanie, zeby była ładnie napisana po Polsku. W tym drugim redakcja, to właściwie praca z autorem od podstaw (szczególnie ważna w przypadku debiutanta), nie tylko nad językiem książki, ale też strukturą, fabułą itp. Może doprowadzić do ponownego napisania takstu lub jego sporych fragmentów itp. Kiedyś tak pracowanio w Runie czy Supernowej (myślę, że autor zyskiwał wiele na takiej pracy z redaktorem). Wątpię czy na przykład w FS ktoś się męczy z tekstem przez pół roku albo dłużej, ale być może po prostu nie mam na ten temat pojęcia. Wracając do tematu, praca nad surowym tekstem jest o wiele trudniejsza i wymaga ogromnego doświadczenia.

Nadal jednak, wg mnie, niedopatrzenie tych kwestii wskazuje na wydanie półproduktu, a nie na produkt dla pewnego typu czytelnika (a na to wszkazuje poziom książki). Chodziło mi o przedstawienie tezy, że te dwa produkty (półprodukt i produkt dla niewymagającego czytelnika) da sie rozdzielić.
Shadowmage - 2009-01-24, 12:43
:
AM napisał/a:
Ludzie, którzy wtedy albo trochę wcześniej strasznie irytowali (nigdy nie zapomnę emocji, które dostarczył mi Shadow swoją recenzją z Żołnierza z mgły Wolfe'a ;) )
Nie dasz mi spokoju z tym :P Obiecuję solennie, że w tym roku przeczytam Wolfe'a jeszcze raz i napiszę kontrecenzję... jeśli rzecz jasna się moja percepcja tej książki zmienila :P
A poza tym to jest paskudna presja na niezależnego recenzenta :D
Maeg - 2009-01-24, 13:19
:
Shadow napisał/a:
Nie dasz mi spokoju z tym :P

A ja nawet wczoraj ją sobie przeczytałem, fajna jest. :mrgreen:
AM napisał/a:
Powyższy tekst zawiera wiele uproszczeń, ale, myślę, że w jakimś stopniu odpowiada na twoje pytanie.

Jak najbardziej. :) A pomogło też spojrzeć na pewne rzeczy trochę inaczej (choćby rola Supernowy w całej tej historii).
wob001 napisał/a:
A może to łatwo rozdzielić bo poziom artystyczny książki wskazuje na odbiorcę, a poziom "edytorski" na określenie książki jako półprodukt np. słabe tłumaczenie, brak redakcji itp.?

Nie wiem czy to jest aż tak proste, pisał z resztą o tym Andrzej. A co jeśli poziom artystyczny (szczególnie u debiutanata) mógłby byc wyzszy gdyby poziom redakcji był wyższy? Oba czyniki często się przenikają i chyba na ich podstawie nie można zrobić takiego rozróżnienia.
AM - 2009-01-24, 13:41
:
Shadowmage napisał/a:
A poza tym to jest paskudna presja na niezależnego recenzenta :D


Na szczście to nie Mag jest wydawcą tej książki, więc mam czyste sumienie :-) .
wob001 - 2009-01-24, 13:46
:
Maeg napisał/a:
wob001 napisał/a:
A może to łatwo rozdzielić bo poziom artystyczny książki wskazuje na odbiorcę, a poziom "edytorski" na określenie książki jako półprodukt np. słabe tłumaczenie, brak redakcji itp.?

Nie wiem czy to jest aż tak proste, pisał z resztą o tym Andrzej. A co jeśli poziom artystyczny (szczególnie u debiutanata) mógłby byc wyzszy gdyby poziom redakcji był wyższy? Oba czyniki często się przenikają i chyba na ich podstawie nie można zrobić takiego rozróżnienia.

Ale takie rozumowanie oznaczałoby, że wydawca (nawet bardzo doświadczony) nie jest w stanie ocenić końcowego poziomu artystycznego książki, którą dostaje wprost od pisarza, bo przecież redakcja może go podwyższyc albo obniżyć!
Albo też, w skrajnym przypadku, możliwe byłoby, że bardzo dobry redaktor potrafi z grafomańskiego rękopisu zrobić dzieło.
Czy tak właśnie wygląda praca i cel redakcji?
Dodatkowo, tak duże zmiany wprowadzone przez redaktora, że zmieniają poziom artystyczny książki to nie ociera sie o "współautorstwo"?
Nie pracuję w branży i tylko próbuję domyślić się, jak to wygląda w rzeczywistosci.

Edit: A co do tłumaczeń to zgadzam się - można zmienić bardzo dużo, także poziom książki.
Project2501 - 2009-01-24, 14:06
:
Tłumaczenie- oczywiście. To tak jakby napisać książkę od nowa. Ale jeśli chodzi o redakcje to nie powinno być przypadkiem tak, żeby redaktor zmieniał jak najmniej? Zawsze myślałem, że dobra praca redaktora polega na korekcie i odesłaniu do autora aby ten zmienił dane wypowiedzenie tak jak chce, a nie poprawianie według swojego widzimisie.
Metzli - 2009-01-24, 14:06
:
Magiel napisał/a:
A ja nawet wczoraj ją sobie przeczytałem, fajna jest. :mrgreen:


Hyhyhy :mrgreen: Też sobie poczytałam :perv:

AM napisał/a:
jeśli dodamy do tego jeszcze, iż średnie pokolenie dzisiejszych 30-40 latków skupiło się na konkurencji zwanej „wyścig szczurów” i walce o jak największą kasę, dzisiaj istnieje także czytelnicza dziura pokoleniowa.


Nie wiem czy jest możliwe, aby uciec przed tym wyścigiem. I nie chodzi mi tu zaciekłą pogoń za kasą, ale chęć życia na znośnym poziomie. Tak się zastanawiam jak się sprawa będzie przedstawiała u mnie za kilka(naście) lat, kiedy trzeba będzie się całkowicie samemu utrzymywać, a dodatkowo jeszcze drugą osobę. Czas dotąd przeznaczany na czytanie może się trochę skurczyć ;) U siebie w pracy mam koleżankę, która mieści się w podanym przez ciebie przedziale wiekowym - i problem nie tkwi w tym, że nie lubi czytać. Ale właśnie z wolnym czasem oraz problem... co w ogóle czytać. Ostatnio pożyczyłam jej Żywe srebro, po tym jak usłyszałam o przeczytanym Kodzie Leonarda... Jak dotąd bardzo zadowolona z lektury ŻS :) Nie wiem na ile ten przykład jest reprezentatywny, nie mam zbyt dużej skali porównawczej, ale nasuwa się wniosek o pewnej trudności dotarcia do dobrej książki.

Chyba lekki offtopik nam się tu robi ; )
AM - 2009-01-24, 14:32
:
wob001 napisał/a:
Ale takie rozumowanie oznaczałoby, że wydawca (nawet bardzo doświadczony) nie jest w stanie ocenić końcowego poziomu artystycznego książki, którą dostaje wprost od pisarza, bo przecież redakcja może go podwyższyc albo obniżyć!


Poziom artystyczny jest sprawą drugorzędną. Liczy się odbiorca i dostarczenie mu jak najlepiej dopasowanego towaru. W wielu przypadkach podniesienie poziomu książki może rzutować na jej sprzedaż; to dlatego pisałem, że JG musi jeszcze obniżyć poprzeczkę, aby wypłynać na szersze wody.

wob001 napisał/a:
Albo też, w skrajnym przypadku, możliwe byłoby, że bardzo dobry redaktor potrafi z grafomańskiego rękopisu zrobić dzieło.
Czy tak właśnie wygląda praca i cel redakcji?


Myślę, że termin "grafomania" jest bardzo nadużywany. Poniższa definicja pozostawia szerokie pole do interpretacji i jest bardzo "ogólnikowa".

W większości wypadków pojęcie to dotyczy natręctwa pisarskiego występującego u osób, o których sądzi się, że nie mają odpowiedniego talentu. Jednak grafomania nie musi wiązać się z brakiem predyspozycji pisarskich, może wynikać z rozmijania się z percepcją sztuki i literatury właściwej dla danej epoki. Grafomania jest bardziej zauważalna u autorów, którzy łączą przymus pisania z dążeniem do upowszechniania swoich utworów, mimo negatywnej oceny ich poziomu artystycznego.

Tak w świecie idealnym, wyglądałaby praca i cel redakcji. Ale na zachodzie również nie pracuje się tak nad tekstem; doprowadza się jej tylko do poziomu używalności. Z drugiej jednak strony autorzy są tam często lepiej przygotowani. Uczą się kreatywnego pisania na uczelniach lub warsztatach literackich, czego chyba wielu naszym pisarzom brakuje; do wszystkiego muszą dochodzić sami. Martwi też słabnąca pozycja pism, bo kiedyś spełniały one rolę "terminu" literackiego; autor szlifował swoje umiejętności pod okiem doświadczonego redaktora i dopiero później, kiedy był na to gotowy, wypływał na szersze wody.

Wracając do tekstów rodzimych autorów. One grafomańskie nie są, po prostu mają trafić do odbiorcy, którym najwyraźniej ty nie jesteś. Pora się z tym pogodzić :-) . Czy czytałeś ostatnio książki, które cię fascynowały 10 lat temu?

wob001 napisał/a:

Dodatkowo, tak duże zmiany wprowadzone przez redaktora, że zmieniają poziom artystyczny książki to nie ociera sie o "współautorstwo"?
Nie pracuję w branży i tylko próbuję domyślić się, jak to wygląda w rzeczywistosci.


To akurat nie jest problem. Wszystko regulują umowy.

Metzli napisał/a:
Nie wiem czy jest możliwe, aby uciec przed tym wyścigiem. I nie chodzi mi tu zaciekłą pogoń za kasą, ale chęć życia na znośnym poziomie.


Oczywiście, ze tak. A poza tym mamy jako kraj wiele do nadrobienia, więc musimy starać się bardziej, kosztem czasu na rozrywkę (także czytanie).

Metzli napisał/a:
U siebie w pracy mam koleżankę, która mieści się w podanym przez ciebie przedziale wiekowym - i problem nie tkwi w tym, że nie lubi czytać. Ale właśnie z wolnym czasem oraz problem... co w ogóle czytać. Ostatnio pożyczyłam jej Żywe srebro, po tym jak usłyszałam o przeczytanym Kodzie Leonarda... Jak dotąd bardzo zadowolona z lektury ŻS :) Nie wiem na ile ten przykład jest reprezentatywny, nie mam zbyt dużej skali porównawczej, ale nasuwa się wniosek o pewnej trudności dotarcia do dobrej książki.


Na pewno trudno dotrzeć do dobrej książki, sczególnie jeśli jest się "niedzielnym" czytelnikiem. "Niedzielny" nie ma wydźwięku pejoratywnego, po prostu większość ludzi chodzących do kina, słuchających muzyki, czy czytających książki ogranicza się do biernego uczestniczenia w kulturze i czyta, ogląda lub słucha tego co akurat "leci", albo o czym jest głośno. Ludzie, którzy "aktywnie" rozwijają swój gust, interesują się historią, teorią, wymieniają poglądami, należą do mniejszości. Twoja koleżanka nie poszukuje za bardzo aktywnie (być może nie ma czasu, a może potrzeby) i jest wobec tego skazana na Kody itp.
wob001 - 2009-01-24, 16:18
:
AM napisał/a:
wob001 napisał/a:
Ale takie rozumowanie oznaczałoby, że wydawca (nawet bardzo doświadczony) nie jest w stanie ocenić końcowego poziomu artystycznego książki, którą dostaje wprost od pisarza, bo przecież redakcja może go podwyższyc albo obniżyć!

Poziom artystyczny jest sprawą drugorzędną. Liczy się odbiorca i dostarczenie mu jak najlepiej dopasowanego towaru. W wielu przypadkach podniesienie poziomu książki może rzutować na jej sprzedaż; to dlatego pisałem, że JG musi jeszcze obniżyć poprzeczkę, aby wypłynać na szersze wody.

Rozumiem tę zasadę. Moje zdziwienie dotyczyło dużego wpływu redakcji książki na jej poziom.
AM napisał/a:
wob001 napisał/a:
Albo też, w skrajnym przypadku, możliwe byłoby, że bardzo dobry redaktor potrafi z grafomańskiego rękopisu zrobić dzieło.
Czy tak właśnie wygląda praca i cel redakcji?

Myślę, że termin "grafomania" jest bardzo nadużywany. Poniższa definicja pozostawia szerokie pole do interpretacji i jest bardzo "ogólnikowa".
[...]
Wracając do tekstów rodzimych autorów. One grafomańskie nie są, po prostu mają trafić do odbiorcy, którym najwyraźniej ty nie jesteś. Pora się z tym pogodzić :-) . Czy czytałeś ostatnio książki, które cię fascynowały 10 lat temu?

To był, tak jak napisałem, skrajny przykład i nie odnosiłem go do konkretnego rzeczywistego zdarzenia (wydawnictwa czy pisarza). Jest kilku polskich autorów, których się trzymam i nie smucę sie z powodu duzej liczby ich kolegów, których nie czytuję. A do starych fascynacji wracam rzadko, bo wielokrotnie przekonałem się, ze tylko wyjątkowe rzeczy przetrwają próbę czasu (czy też szumnie - mój rozwój) i to nawet nie jest okres 10 lat.
AM napisał/a:
]Na pewno trudno dotrzeć do dobrej książki, sczególnie jeśli jest się "niedzielnym" czytelnikiem. "Niedzielny" nie ma wydźwięku pejoratywnego, po prostu większość ludzi chodzących do kina, słuchających muzyki, czy czytających książki ogranicza się do biernego uczestniczenia w kulturze i czyta, ogląda lub słucha tego co akurat "leci", albo o czym jest głośno. Ludzie, którzy "aktywnie" rozwijają swój gust, interesują się historią, teorią, wymieniają poglądami, należą do mniejszości. Twoja koleżanka nie poszukuje za bardzo aktywnie (być może nie ma czasu, a może potrzeby) i jest wobec tego skazana na Kody itp.

Na tym (na niedzielnych odbiorcach) opiera się chyba współczesna kultura masowa. Kreuje i nakręca mody zamiast dać szeroki wybór. Ogranicza dostęp dla kultury poza mainstreamem, a jesli chcesz coś więcej to musisz się dobrze wysilić. Większość nie chce sie wysilać.
Toudisław - 2009-01-24, 23:36
:
Maeg napisał/a:
b łobuz, tamten nie? Z resztą nie ma, wydawnictwa bez skazy, każdy ma swoje grzeszki na sumieniu.
Ok. masz rację. Jestem nie co do SF uprzedzony. Po ale Runa czy dolnośląskie ma też swoje wady.
AM napisał/a:
Mam również wrażenie, że i JD i my często jesteśmy bardzo niesprawiedliwi wobec Polskich autorów. Przelewamy na nich swoje żale, oczekiwania i rozczarowania, ale tak naprawdę to nie to pokolenie, które w ciągu ostatnich lat śmiało wkroczyło na rynek, powinno decydować o sile rodzimej fantastyki; oni jeszcze mają czas

A ja ostatnio przekonuje się coraz bardziej do polskiej fanatyki. Po prostu trafiam na coraz lepsze pozycję i coraz lepiej napisane. I postanowiłem że ten rok poświecę w dużej mierze polskiej fantastyce. Odrobię zaległosci, poznam nowości. No i tych mniej znanych pisarzy wartych uwagi.
AM napisał/a:
A przecież już widać dużą poprawę. Esensja, Katedra, coraz fajniej Polter i wielu niezależnych recenzentów.

Z tym ostatnim nie mogę się zgodzić. Recki Domu burz albo Ślepowiedzenia które jest NW. Mad znalalał więcej kwiatków. Ten serwis raczej dla mnie symbol kiepskich recej. A jak powiedział pewien Autor "pożyteczni idioci"
wob001 napisał/a:
Kto by sie interesował wtedy naszymi autorami - debiutantami? Wszyscy właśnie nadrabiali - wydawcy (Amber, Phantompress itp.) i czytelnicy.


Ale czy zalew zachodu był taki zły ? Było sporo ciekawych pozycji i cześc z nich się dopiero teraz wznawia.

AM napisał/a:
dy nie zaczęły się tam pojawiać słabsze rzeczy... Dukaja, Żerdzińskiego itp... Tak więc to nie mogło się udać, a poza tym było jeszcze za wcześnie.


A może Dabliu ma rację że Dukaj zabił Super Nową ? Ktoś kto przyzwyczaił się to Sapka itp wziął nagle Dukaja i szok :shock: :shock:
wob001 - 2009-01-25, 00:54
:
Toudisław napisał/a:
wob001 napisał/a:
Kto by sie interesował wtedy naszymi autorami - debiutantami? Wszyscy właśnie nadrabiali - wydawcy (Amber, Phantompress itp.) i czytelnicy.

Ale czy zalew zachodu był taki zły ? Było sporo ciekawych pozycji i cześc z nich się dopiero teraz wznawia.

Chciałem, żeby to co napisałem o "zalewie" zabrzmiało jak stwierdzenie faktu, bez oceny - mogło mi się nie udać.
Jedyne co moge napisać z przekonaniem, to że "zalew" był nieunikniony. Czy dobry czy zły - tego nie podejmuję się ocenić. Wtedy byłem bardzo zadowolony, choć chaos był niesamowity - obok wyjątkowych i pięknych leżały rzeczy beznadziejne (nagle zdaje sobie sprawę, że właściwie teraz też tak jest). Dopiero podczas tej dyskusji pierwszy raz poznałem tezę, że mogło mieć to wpływ na obecną kondycję naszej literatury SF. Negatywny wpływ.
Metzli - 2009-01-25, 01:18
:
AM napisał/a:
Twoja koleżanka nie poszukuje za bardzo aktywnie (być może nie ma czasu, a może potrzeby) i jest wobec tego skazana na Kody itp


Potrzeba chyba jednak jest, gorzej z podejmowaniem wysiłku żeby znaleźć coś bardziej wartościowego ;) Z charakterystyką niedzielnego odbiorcy trudno dyskutować. Akurat niedawno zetknęłam się z Frommem i jego Rewolucją nadziei, fragmenty, które przeczytałam bardzo mi współgrają z opisywaną sytuacją. Człowiek produkuje rzeczy, które go nie interesują, a kiedy tego nie robi, wiecznie konsumuje to co ma do zaproponowania kultura masowa. Nieciekawa wizja czy już dzisiaj można powiedzieć, rzeczywistość.

wob001 napisał/a:
Dopiero podczas tej dyskusji pierwszy raz poznałem tezę, że mogło mieć to wpływ na obecną kondycję naszej literatury SF. Negatywny wpływ.


Może teraz jest właśnie odpowiedni moment żeby to nadrobić? Kiedy dostęp do literatury zagranicznej traktuje się jako rzecz zupełnie normalną, a pokolenia, do których w przeważającej mierze jest kierowana fantastyka, nazwijmy ją umownie spod znaku FS, dorośnie czytelniczo i będzie oczekiwało czegoś ciut lepszego? Chociaż jeśli spojrzeć wstecz na dyskusję taki punkt widzenia jest zupełną mrzonką ;) I pytanie kto ma większą odpowiedzialność za taką a nie inną postać polskiego rynku fantastycznego. Pisarze, czytelnicy, wydawcy?
AM - 2009-01-25, 12:39
:
wob001 napisał/a:
Dopiero podczas tej dyskusji pierwszy raz poznałem tezę, że mogło mieć to wpływ na obecną kondycję naszej literatury SF. Negatywny wpływ.


Ale trochę w innym sensie. Ta sytuacja za komuny była sztuczna. Prym wiedli pisarze (środowiska) uważający, że fantastyka powinna być czymś więcej, niźli tylko rozrywką (słowa fantastyka rozrywkowa brzmiały pejoratywnie). Ich gwiazdą przewodnią był niedościgniony Lem, kolegą/wzorem Zajdel. Podobnie było z ofertą telewizyjną. Za komuny przeglądy filmów Bergmana, Feliniego, Antonioniego, Allena, po przemianach królują produkcje w stylu M jak miłość.

Ludzi przez dziesięciolecia katowano ofertą, której większość tak naprawdę nie chciała i nic dziwnego, że Polska fantastyka na długie lata pozostawiła po sobie trudny do opisania wstręt...
Toudisław - 2009-10-27, 20:20
:
Żmija Sapkowskiego nie będzie Sprzedawana w Empiku. Super Nowa Bojkotuje Empik co spowodowało przesunięcie Terminu wydania Gemadecka
moffiss - 2009-10-28, 10:11
:
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie związane z erozją rynku czytelniczego. Głównym hamulcem jest słaba konkurencyjność wydawnictw, związana przede wszystkim z logistyką książek - na lini dystybutor-księgarnia. Jesli nie zostanie wprowadzony VAT na książki, sytuacja nie ulegnie poprawie. Jedynym wyjściem jest uruchomienie włąsnego kanału dystybucyjnego, tak jak zrobiła Fabryka, czyli zminimalizowała straty wynikłe z zamrożenia półrocznego, niepracującego kapitału. Siłą rzeczy "zdobyła środki" na promocję większej ilości pozycji w tym samym okresie.

Innym, niestety niezwykle drażliwym tematem jest spadająca liczba nadsyłanych tekstów do redakcji, spełniających podstawowe kryteria literackie [cztaj: warsztatowe], nie wspominając o braku wiedzy o kanonie [czytaj: wtórność].

Najgroźniejszym i dominującym elementem dołującym rynek jest spadająca, z każdym rokiem, ilość zainteresowanych literaturą sf, czy w ogóle czytaniem literatury na rzecz innych, elektronicznych mediów. Kiedyś napisałem, dlaczego ten trend się wzmaga. Czytanie tekstu jest strasznie nudne w porównaniu z syntetyczną percepcją wizualną (TV, internet). Potwierdzają to liczne badania uczonych neurologów - współczesny człowiek duzo szybciej przetwarza odbierane informacje niż kilkadziesiąt lat temu. A, książka jako medium przekazuje informacje w żółwim tempie, męczy i spowalnia odbiorcę.
Najłatwiej jest zobrazować tę tezę na przykładzie hipertextu, czytanego głównie na forach i blogach. Zwróćcie uwagę na konstrukcję prezentowanych treści: info/własny komentarz/link/komentarze/linki/własny komentarz/link - wielowymiarowe czytanie i pisanie, przypominające reakcję łańcuchową - wyglądające na rozrastające się w nieskończoność drzewo abstrakcji.
Procella - 2009-10-28, 11:44
:
moffiss napisał/a:
Jesli nie zostanie wprowadzony VAT na książki, sytuacja nie ulegnie poprawie.

W jaki sposób to poprawi sytuację? Wydaje mi się, że wzrost ceny książek spowoduje raczej spadek ich sprzedaży.
Toudisław - 2009-10-28, 12:03
:
moffiss napisał/a:
Jesli nie zostanie wprowadzony VAT na książki, sytuacja nie ulegnie poprawie.

Mnie też intryguje to zdanie. Jak spadek sprzedaży ( jest nieunikniony ) ma pomóc wydawcą. ?

moffiss napisał/a:
jest uruchomienie włąsnego kanału dystybucyjnego, tak jak zrobiła Fabryka, czyli zminimalizowała straty wynikłe z zamrożenia półrocznego, niepracującego kapitału. Siłą rzeczy "zdobyła środki" na promocję większej ilości pozycji w tym samym okresie.

Co masz na myśli ? Fabryka Dystrybuuje podobnie jak Inni prze Olesiejuka. Czym więc się wyróżnia ? I z tego co słyszałem i ona czeka na kasę za książki. Nie unikniesz zamrożenia kapitały bo w jakiś sposób jest to istota inwestycji.
moffiss napisał/a:
Innym, niestety niezwykle drażliwym tematem jest spadająca liczba nadsyłanych tekstów do redakcji, spełniających podstawowe kryteria literackie [cztaj: warsztatowe], nie wspominając o braku wiedzy o kanonie [czytaj: wtórność].

Nowe Idzie pokazuje że jednak ci pisarze są. O jakości Polskiej Fantastyki to już zupłnie inna dyskusja. Zależnie od wysokości poprzeczki można twierdzić że dobrych pisarzy nie ma albo że jest ich mnóstwo. Debiutanci się pojawiają i to z różnym skutkiem
moffiss napisał/a:
A, książka jako medium przekazuje informacje w żółwim tempie, męczy i spowalnia odbiorcę.

Tak było zawsze. Sukces TV jest efektem tego że 90 % podawanych informacji można bez starty dla całości ignorować. Ludzie którzy nie potrafią rozumieć tekstu pisanego raczej nie osiągną sukcesu.
ASX76 - 2009-10-28, 15:15
:
Procella napisał/a:
moffiss napisał/a:
Jesli nie zostanie wprowadzony VAT na książki, sytuacja nie ulegnie poprawie.

W jaki sposób to poprawi sytuację? Wydaje mi się, że wzrost ceny książek spowoduje raczej spadek ich sprzedaży.


OMG... LOL... We wszystkich krajach, gdzie wprowadzono VAT, doszło do zmniejszenia liczby sprzedanych książek... Oczywiście Polska to taki kraj, gdzie zawsze wychodzi na odwrót? :badgrin:

Moffiss napisał ewidentną bzdurę. W Polsce jest o tyle gorsza sytuacja, że i tak jest stosunkowo mało czytelników. VAT na książki spowoduje wzrost cen, a tym samym negatywnie wpłynie na sprzedaż, bo część klientów ograniczy zakupy :!:
Mały_czołg - 2009-10-28, 16:16
:
ASX76 napisał/a:
OMG... LOL... We wszystkich krajach, gdzie wprowadzono VAT, doszło do zmniejszenia liczby sprzedanych książek... Oczywiście Polska to taki kraj, gdzie zawsze wychodzi na odwrót?

Coś za coś, ASX. Nakłady i obrót może i spadną, ale za to znikną numery typu płacenie wydawcy przez Empik za książki po 240 dniach, albo zwracanie nierozpakowanego towaru, żeby nie zapłacić za niego i wziąć go na nastepne 240 dni do magazynów. Wydawcy podatków nikt przez ten czas nie sprolonguje.

Popatrz kto jest głównym przeciwnikiem VATu na książki. Biedni wydawcy zagrożeni spadkiem sprzedaży? W życiu. Hurtownicy.
ASX76 napisał/a:

Moffiss napisał ewidentną bzdurę. W Polsce jest o tyle gorsza sytuacja, że i tak jest stosunkowo mało czytelników. VAT na książki spowoduje wzrost cen, a tym samym negatywnie wpłynie na sprzedaż, bo część klientów ograniczy zakupy :!:

Niech VAT na książki wyniesie 7%. Sądzisz, że dla typowej książki z kręgu Polskiej Fantastyki, wartej niebotyczne 39,99, różnica w cenie tych 2,80 PLN to będzie taki straszliwy cios merkantylny? Bo ja coś uważam że wątpię.
ASX76 - 2009-10-28, 16:24
:
Panie, a jak VAT będzie większy niż 7% :?: ;)

Kilka zł tu, kilka zł tam i robi się sporo... :-P
moffiss - 2009-10-28, 16:24
:
VAT wprowadza dyscyplinę finansową w wydawniczym łańcuchu pokarmowym - rzecz dość oczywista dla prowadzących działalność gospodarczą. W chwili obecnej dystrybutor i księgarz są w uprzywilejowanej pozycji.
Czy wprowadzenie VAT spowoduje wzrost ceny i spadek sprzedaży? Wątpię, raczej zmniejszy profit wydawców. Rynek czytelniczy jest niezwykle wrażliwy na relacje między popytem a podażą.

Olesiejuk czeka na kasę - czyli jest po stronie wydawcy. :)

Nowe Idzie - trzymam kciuki za następne pozycje, oby Kosikowi starczyło powera, doskonały pomysł na dywersyfikację :))

Tekst pisany i owszem, ale nie na papierze. Głównym przeciwnikiem jest rozrywka elektroniczna. Zaś zyski konsolowych i pecetowych firm rosną z roku na rok. Gdzieś ostatnio czytałem felieton o rynku gier w Polsce - też gwałtownie się rozwija, obroty , [nie chce wprowadzać błąd, nie mam danych przed sobą] szacuje się na ok 1 mld zł rocznie.


Oraz proszę ASX76, by nie slangował nursywą. patrz niżej
ASX76 napisał/a:

Moffiss napisał ewidentną bzdurę.

ASX76 - 2009-10-28, 16:41
:
Cała ta dysputa nie ma większego sensu, ponieważ wcale nie zostało przesądzone, że od 2011 roku zostanie wprowadzony VAT na książki. :-P
moffiss - 2009-10-28, 16:44
:
ASX76 napisał/a:
ponieważ wcale nie zostało przesądzone, że od 2011 roku zostanie wprowadzony VAT na książki. :-P


Zgadzam się, nie zostało jeszcze.
Mały_czołg - 2009-10-28, 16:48
:
ASX76 napisał/a:
Cała ta dysputa nie ma większego sensu, ponieważ wcale nie zostało przesądzone, że od 2011 roku zostanie wprowadzony VAT na książki. :-P

Muszę stwierdzić, że to jedna z bardziej nieudanych prób uniknięcia odpowiedzialności za słowo, jakie ostatnio widziałem.
ASX76 - 2009-10-28, 16:54
:
Mały_czołg napisał/a:

Muszę stwierdzić, że to jedna z bardziej nieudanych prób uniknięcia odpowiedzialności za słowo, jakie ostatnio widziałem.


:?: :shock: OMG... LOL :badgrin:

Toż jak najbardziej podtrzymuję wszystko to, co napisałem na temat VAT i jego wpływu na nasz rynek czytelniczy :!:
Skoro wszędzie jego wprowadzenie spowodowało spadek czytelnictwa/zakupów książek, to nie widzę najmniejszego powodu dla którego w biedniejszej Polsce miałoby stać się inaczej... :roll:
Toudisław - 2009-10-28, 17:16
:
Mały_czołg napisał/a:
Coś za coś, ASX. Nakłady i obrót może i spadną, ale za to znikną numery typu płacenie wydawcy przez Empik za książki po 240 dniach, albo zwracanie nierozpakowanego towaru, żeby nie zapłacić za niego i wziąć go na nastepne 240 dni do magazynów. Wydawcy podatków nikt przez ten czas nie sprolonguje.

Czy to nie jest aby wylewania dziecka z kąpielą ? Zresztą i Przy wacie da się robić nómery a Wydawca będzie miał jeszcze gorzej bo VAT zapłaci a kasy nie odstanie

Mały_czołg napisał/a:
Popatrz kto jest głównym przeciwnikiem VATu na książki. Biedni wydawcy zagrożeni spadkiem sprzedaży? W życiu. Hurtownicy.

Nie masz racji. I sprzedawcy i Wydawcy moją się Vatu. Za sprzedawców mówię ja a za Wydawców AM :)
Mały_czołg napisał/a:
Niech VAT na książki wyniesie 7%. Sądzisz, że dla typowej książki z kręgu Polskiej Fantastyki, wartej niebotyczne 39,99, różnica w cenie tych 2,80 PLN to będzie taki straszliwy cios merkantylny? Bo ja coś uważam że wątpię.

stawka 7 % to wzrost o około 10 -12 % VAT to kosztogenny podatek. I to jest już sporo. Dal mnie te 3- 4 zł nie jest bez znaczenia
moffiss - 2009-10-28, 17:30
:
Stawiam śmiała tezę związaną bezpośrednio z VATem - takie wydawnictwa jak Fabryka Słów staną przed nie lada dylematem, być papierowym tygrysem, czy bankrutować //pisowcy .

Dodam też nieśmiało, że tacy wydawcy staranniej będą dobierać teksty do druku, czyli stado nieudaczników wróci do matecznika - będą konkurować w konkursach spoczynkowych [dla niewidzących: spodenkowych] na łamach forum sffh
Toudisław - 2009-10-28, 17:34
:
moffiss napisał/a:
Dodam też nieśmiało, że tacy wydawcy staranniej będą dobierać teksty do druku, czyli stado nieudaczników wróci do matecznika, patrz konkursy spoczynkowe [dla niewidzących: spodenkowe] na łamach forum sffh

Albo ciekawe Ambitne teksty pójdą w odstawkę ( ludzie z Nowe Idzie ) a Chłam ( kolejna książka Piekary ) będzie drukowana N razy
moffiss - 2009-10-28, 17:36
:
wątpię, Toudi - zobacz, co niektórzy wydają, aż zęby bolą i plomby wypadają; zeza, albo świądu można się nabawić.
Toudisław - 2009-10-28, 17:37
:
moffiss napisał/a:
wątpię, Toudi - zobacz, co niektórzy wydają, aż zęby bolą i plomby wypadają; zeza, albo świądu można się nabawić.

Ok. A,le to się sprzedaje !! A Sebastian Uznański czy Szczepan Twardoch już nie ( tak dla przykładu )
ASX76 - 2009-10-28, 17:38
:
Toudik -> stawka 7% VAT to podwyżka o 10% max.
moffiss - 2009-10-28, 17:40
:
Od tego są takie fora, by pokazywać wartościowe pozycję i gnoić bylejakość. A, ci wspomniani pisarze sami się obronią, bo są utalentowani. Nie znam wydawnictwa, które by nie chciało ich wydać. Chyba, że w tychże siedzą bezrozumni naczelni i sieją nepotyzm. :evil:


edit: oryginalny pomysł + warsztat zawsze lepiej się sprzedaje na całym świecie niż odgrzewane mielone kotlety z choćby najlepszym ketchupem
Tixon - 2009-10-28, 17:48
:
moffiss napisał/a:
Stawiam śmiała tezę związaną bezpośrednio z VATem - takie wydawnictwa jak Fabryka Słów staną przed nie lada dylematem, być papierowym tygrysem, czy bankrutować //pisowcy .

Dodam też nieśmiało, że tacy wydawcy staranniej będą dobierać teksty do druku, czyli stado nieudaczników wróci do matecznika - będą konkurować w konkursach spoczynkowych [dla niewidzących: spodenkowych] na łamach forum sffh

To co się sprzedaje, będzie się nadal sprzedawać.
Ale z drugiej strony - ci ambitniejsi też mają jakieś zejście. Pytanie - kto kupuje ambitniejszych autorów i dlaczego? Moja teza brzmi dlatego, że są dobrzy i kupują ich ludzie którzy chcą poczytać dobre i ambitne książki. I dla takich osób wzrost ceny o kilka procent nie stanowić będzie tak wielkiego problemu, aby przestali kupować.
Romulus - 2009-10-28, 17:51
:
moffiss napisał/a:
edit: oryginalny pomysł + warsztat zawsze lepiej się sprzedaje na całym świecie niż odgrzewane mielone kotlety z choćby najlepszym ketchupem

Pod warunkiem, że ktoś zaryzykuje z tym oryginalnym pomysłem, prawda? Ale ryzyko wliczone jest w inwestycję więc póki rynek będzie istniał, będą na nim i ryzykanci przecierający szlaki dla naśladowców.
moffiss - 2009-10-28, 17:52
:
Chyba już tak nie jest, nastąpił przełom - staje się coraz popularniejsze hasło: NIE CHCEMY PULPY. :IP Czy nie uważasz, że głupio się czuje człowiek, pokazywany palcem w pociągu, czy w tramwaju, że czyta coś tak niskokalorycznego?


edit:
Romulus napisał/a:

Pod warunkiem, że ktoś zaryzykuje z tym oryginalnym pomysłem, prawda?


Uznański, Twardoch...kto doda następnych pisarzy, tworzących niepowtarzalne oryginalne teksty? Niech oni wskazują swoich następców.
Mnie mogą pokazywać jak coś :P
Fidel-F2 - 2009-10-28, 17:55
:
moffiss, jak zwykle pierdoły gada, osobiście mam głeboko w d. to co Ty myślisz o mich wyborach czytelniczych
Romulus - 2009-10-28, 17:55
:
moffiss napisał/a:
Czy nie uważasz, że głupio się czuje człowiek, pokazywany palcem w pociągu, czy w tramwaju, że czyta coś tak niskokalorycznego?

Mogę się tylko przyznać, że zdarza mi się niesprawiedliwie osądzać ludzi na podstawie książek, które miętoszą w miejscach publicznych. Ale jakoś do ostracyzmu to takiego człowieka nie prowadzi. Raczej do naiwnej ciekawości: dlaczego, dlaczego akurat ten badziew na przemiał trzymasz w ręku człowieku?
moffiss - 2009-10-28, 17:56
:
Fidel-F2 napisał/a:
moffiss, jak zwykle pierdoły gada, osobiście mam głeboko w d. to co Ty myślisz o mich wyborach czytelniczych


wracaj tam skąd wypełzłeś
Fidel-F2 - 2009-10-28, 18:00
:
:mrgreen: wywalili Cię na pysk za głupotę z tego matecznika :mrgreen: i nera boli bo nie mozna swoich ciężko wpoconych i zmiętych szortów zaprezentować :mrgreen:


Romulus napisał/a:
Raczej do naiwnej ciekawości: dlaczego, dlaczego akurat ten badziew na przemiał trzymasz w ręku człowieku?
a on z drugiej strony myśli 'Człowieku po co tyle kasy na ten przeintelektualizowany badziew wydałeś?'
Tixon - 2009-10-28, 18:02
:
moffiss napisał/a:
Czy nie uważasz, że głupio się czuje człowiek, pokazywany palcem w pociągu, czy w tramwaju, że czyta coś tak niskokalorycznego?

Uważam, że w d... można taki palec sobie wsadzić. Sam zdecydował się czytać co czyta, jego sprawa, a mi nic do tego. I odwrotnie - co komu do tego, co ja czytam?
Zawsze można polecić coś co uznaje się za lepsze.
moffiss napisał/a:
Chyba już tak nie jest, nastąpił przełom - staje się coraz popularniejsze hasło: NIE CHCEMY PULPY. :IP

Taa? A Pilipiuk i Piekara nadal się sprzedają. Coś to hasło słabo działa :)
Romulus napisał/a:
aczej do naiwnej ciekawości: dlaczego, dlaczego akurat ten badziew na przemiał trzymasz w ręku człowieku?

Może dlatego, aby móc przeczytać i merytorycznie podać co było nie tak i czemu uważa się to za mizerną literaturę? :mrgreen:
Mały_czołg - 2009-10-28, 20:52
:
ASX76 napisał/a:

Toż jak najbardziej podtrzymuję wszystko to, co napisałem na temat VAT i jego wpływu na nasz rynek czytelniczy :!:

Gdyby mierzyć rynki miarą sprzedaży, to świetnie wg kryteriów wypada rynek prohibicyjnego Chicago lat 20tych. Dla mnie jednak liczy się nie tylko fi rury, przez którą można pompować masę ludziom prosto w gusta.

Ja mam zgryza głównie z Twoim doborem słów. Mogłeś napisać wątpliwa hipoteza, wolałeś zamiast tego ewidentną bzdurę, trochę frojdowsko tym samym się odkrywając.
Toudisław napisał/a:

Czy to nie jest aby wylewania dziecka z kąpielą ? Zresztą i Przy wacie da się robić nómery a Wydawca będzie miał jeszcze gorzej bo VAT zapłaci a kasy nie odstanie

Dlatego optymalnie byłoby wprowadzić zasadę kasową. Ale mało kto zdaje sobie sprawę co to jest. A z osób władnych by wpłynąć na jej wprowadzenie to już w ogóle, żal nawet silić się próbę szacowania tego.
Toudisław napisał/a:

Nie masz racji. I sprzedawcy i Wydawcy moją się Vatu. Za sprzedawców mówię ja a za Wydawców AM :)

AM? Link, or it didn't happen.
Toudisław napisał/a:

stawka 7 % to wzrost o około 10 -12 %

Jak to się liczy? VAT chyba od ostatecznej ceny sprzedaży? Cena książki u wydawcy 40 PLN. VAT 7% 2,80 - rabat dla bandytów - 55%. Czego brakuje?
Toudisław napisał/a:
Dal mnie te 3- 4 zł nie jest bez znaczenia

Jakoś mam wrażenie, że statystycznie prezentujesz dalekie skraje T-studenta.
Toudisław - 2009-10-28, 21:03
:
Mały_czołg napisał/a:
AM? Link, or it didn't happen.

Serio muszę Szukać ? Andrzej Miszkurka pisał że O tyle o ile będzie Vat o tyle Malej sprzedaż. Musił bym całe Forum przeszukiwać. Sam go zapytaj ci VAT go cieszy
Mały_czołg napisał/a:
Dlatego optymalnie byłoby wprowadzić zasadę kasową. Ale mało kto zdaje sobie sprawę co to jest. A z osób władnych by wpłynąć na jej wprowadzenie to już w ogóle, żal nawet silić się próbę szacowania tego.


Mówisz o Odpowiedzialności osób trzecich ?
Mały_czołg napisał/a:
Jak to się liczy? VAT chyba od ostatecznej ceny sprzedaży?

VAT powinien być jak sama nazwa wskazuje od wartości dodanej. Ale pewnie będzie od całości gdy książka jest nowa.
Mały_czołg napisał/a:
rabat dla bandytów - 55%. Czego brakuje?

Kosztów Obsługi VATu. Zresztą o tym tez AM gdzieś Pisał że podwyżka będzie większa niż VAT.
Cytat:
Jakoś mam wrażenie, że statystycznie prezentujesz dalekie skraje T-studenta.

Mnie się wydaje że nie. Widzę w pracy jak ludzie liczą każdą złotówkę. 3-4 zł nie raz decyduje o zakupię. Książki już zdrożały o te 3-4 zł średnio następna podwyżka będzie dość widoczna. :) \
Procella - 2009-10-28, 22:17
:
Jest coś takiego, jak bariera psychologiczna. Te 3-4 złote, choć może nie będą realnie odczuwalne w czyimś budżecie, mogą poważnie wpłynąć na decyzję tej osoby, dotyczącą (nie)kupienia ksiązki.

Poza tym, jeżeli ktoś kupuje kilka książek na miesiąc, ta różnica się dodaje.
Toudisław - 2009-10-28, 22:27
:
Procella napisał/a:
Jest coś takiego, jak bariera psychologiczna. Te 3-4 złote, choć może nie będą realnie odczuwalne w czyimś budżecie, mogą poważnie wpłynąć na decyzję tej osoby, dotyczącą (nie)kupienia ksiązki.

Mały_czołg, Czemu ludzie kupują kosakowską 4 x 25 zł a raz po 100 pewnie by nie kupili ? 30 zł była długo ceną sztandarową. To się zmienia niestety. wzros o 10 % to nie jest nic. Wydaje spokojnie 2-3 tyś rocznie na książki. Więc 10 % to dla mnie nie mało
moffiss - 2009-10-29, 08:52
:
Toudi, przeciez nie kupujesz wszystkiego jak leci, ewentualnie będziesz staranniej dobierał tytuły.
Większość czytelników przestanie kupować słabe pozycje, koncetrując się na ciekawszych, ambitniejszych pozycjach. Tutaj chciałbym rozwiać mit o ambitnej literaturze - błędnie identifikowana jako trudna w odbiorze itd. Nieprawda, mamy na mysli oryginalne powieści! A, to robi wielką różnicę.

Warto się sie pochylic nad obecnym targetem. Jaka grupa wiekowa jest naliczniejsza? Czy ktoś posiada dane statystyczne?

Czy proste, nieskomplikowane utwory kupowane są tylko przez młodzież szkolną?
martva - 2009-10-29, 10:30
:
moffiss napisał/a:
oryginalny pomysł + warsztat zawsze lepiej się sprzedaje na całym świecie niż odgrzewane mielone kotlety z choćby najlepszym ketchupem


Jakoś nie zauważyłam, nieźle się sprzedają na przykład rózne cykle w światach gier, nie wiem co w tym niby jest oryginalnego. Albo taki Eragon. Khem.

moffiss napisał/a:
Czy nie uważasz, że głupio się czuje człowiek, pokazywany palcem w pociągu, czy w tramwaju, że czyta coś tak niskokalorycznego?


Jak widzę człowieka który czyta w tramwaju, to mi serce rośnie. Czyta cokolwiek książkowego. Moja sis czytała ostatnio na przystanku i zaczepiła ją baba. 'Co pani czyta?' zapytała. 'Książkę' - odparła moja zdziwiona siostra. 'Aha. A... nie szkoda pani czasu?' :roll:

moffiss napisał/a:
Mnie mogą pokazywać jak coś :P


Chyba jako małpkę w cyrku.
Procella - 2009-10-29, 12:13
:
martva napisał/a:
moffiss napisał/a:
oryginalny pomysł + warsztat zawsze lepiej się sprzedaje na całym świecie niż odgrzewane mielone kotlety z choćby najlepszym ketchupem


Jakoś nie zauważyłam, nieźle się sprzedają na przykład rózne cykle w światach gier, nie wiem co w tym niby jest oryginalnego. Albo taki Eragon. Khem.

No właśnie. Dlaczego taki np. Mag żyje z "Eragona", a nie z "Uczty Wyobraźni"?
Romulus napisał/a:
moffiss napisał/a:
Czy nie uważasz, że głupio się czuje człowiek, pokazywany palcem w pociągu, czy w tramwaju, że czyta coś tak niskokalorycznego?

Mogę się tylko przyznać, że zdarza mi się niesprawiedliwie osądzać ludzi na podstawie książek, które miętoszą w miejscach publicznych. Ale jakoś do ostracyzmu to takiego człowieka nie prowadzi. Raczej do naiwnej ciekawości: dlaczego, dlaczego akurat ten badziew na przemiał trzymasz w ręku człowieku?

Bo autobus to nie miejsce do czytania ambitnych, wymagających skupienia dzieł? ;) Ja bym miała takie pierwsze skojarzenie, widząc kogoś z badziewiastą książką w autobusie.

Poza tym - Moffis, naprawdę spotkałeś się z przypadkiem, że kogoś wytykali palcem za to, co czyta w nmiejscu publicznym? :shock:

W ogóle - czy my na pewno żyjemy w tym samym świecie? ;)
moffiss - 2009-10-29, 15:23
:
Procella - to taka metafora :roll:
dworkin - 2009-10-29, 15:46
:
Romulus napisał/a:
moffiss napisał/a:
Czy nie uważasz, że głupio się czuje człowiek, pokazywany palcem w pociągu, czy w tramwaju, że czyta coś tak niskokalorycznego?

Mogę się tylko przyznać, że zdarza mi się niesprawiedliwie osądzać ludzi na podstawie książek, które miętoszą w miejscach publicznych. Ale jakoś do ostracyzmu to takiego człowieka nie prowadzi. Raczej do naiwnej ciekawości: dlaczego, dlaczego akurat ten badziew na przemiał trzymasz w ręku człowieku?

Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem

Nie oszukujmy się, każdy z nas od czasu do czasu bywa w Macdonaldzie. Czasami jest to jakiś głupi program lub serial w telewizji, przed którym padamy po pracy. Czasami zaś jest to jakaś literacka pulpa.
Sabetha - 2009-10-29, 17:02
:
moffiss napisał/a:
Czy nie uważasz, że głupio się czuje człowiek, pokazywany palcem w pociągu, czy w tramwaju, że czyta coś tak niskokalorycznego?


Mamusia nie nauczyła, że to nieładnie pokazywać palcem? Ślicznie by w moich oczętach wyglądał taki bojownik literatury wysokiej, nieumiejący się zachować w miejscu publicznym.

Romulus napisał/a:
dlaczego, dlaczego akurat ten badziew na przemiał trzymasz w ręku człowieku?


a) bo w autobusie/pociągu ciężko się skupić na Homerze?
b) bo Homer akurat mi obrzydł i chcę na moment zamienić 'szybkonogiego' macho na bardziej współczesnego?
c) bo mam zły dzień i Harry Potter nastraja mnie bardziej optymistycznie niż Emil Zola?

martva napisał/a:
Jak widzę człowieka który czyta w tramwaju, to mi serce rośnie. Czyta cokolwiek książkowego. Moja sis czytała ostatnio na przystanku i zaczepiła ją baba. 'Co pani czyta?' zapytała. 'Książkę' - odparła moja zdziwiona siostra. 'Aha. A... nie szkoda pani czasu?' :roll:


Z taką reakcją spotykam się nagminnie i nagminnie podnosi mi ciśnienie. Z reguły odpowiadam wtedy, że jest to czas zaoszczędzony na oglądaniu dwójkowych telenowel.

dworkin napisał/a:
Nie oszukujmy się, każdy z nas od czasu do czasu bywa w Macdonaldzie. Czasami jest to jakiś głupi program lub serial w telewizji, przed którym padamy po pracy. Czasami zaś jest to jakaś literacka pulpa.


Dobrze mówi, dać Mu wódki! ;)
Czasem człowiek potrzebuje po prostu odetchnąć od stresów dnia codziennego. Literacka pulpa nie wymaga, jak wiadomo, zbyt wiele myślenia i świetnie się nadaje na ponure jesienne poranki, kiedy przed wyjściem do roboty trzeba naładować baterie, coby dzieci nie pozabijać za sam fakt, że istnieją :mrgreen:
moffiss - 2009-10-29, 18:50
:
moffiss napisał/a:
Tutaj chciałbym rozwiać mit o ambitnej literaturze - błędnie identifikowana jako trudna w odbiorze itd. Nieprawda, mamy na myśli oryginalne powieści! A, to robi wielką różnicę.



Powtórka dla niedowidzących, nieuważnych i oglądających sitkomy w dwójce.

Kto mówi o klasykach? Podałem dość wyraźną definicję [z mojego punktu widzenia] ambitnej literatury sf. Oryginalne, sprawne warsztatowo jak najbardziej - zaś odgrzewane, wtórne pomysły lub ich brak do dworcowego kosza. O! Właśnie tak!
Toudisław - 2009-10-30, 09:11
:
moffiss napisał/a:
Toudi, przeciez nie kupujesz wszystkiego jak leci, ewentualnie będziesz staranniej dobierał tytuły.

Czyli kupował mniej ? Wzrost ceny musi spowodować że będę kupował mniej. Bo finanse nie są z Gumy. Elastyczność cenowa na ten produkt jest niska ale i ona ma swoje granice. Ludzie którzy kupują książki nie zrezygnują z ich zakupów i pewnie zacisną zęby ale możliwe że w pewnym momencie będą ograniczać liczbę tytułów. Jak kupuje 5 książek w miesiącu to 3 zł na każdej to sporo. Ceny książek już rosną w wzrosną jeszcze bardziej. Rok po wprowadzeniu VAT przeciętna cena książki może wynosić już ponad 30 zł i dążyć do 40. Część ludzi po prostu będzie pożyczać albo przełamie się i pójdzie w E book za darmo z sieci
Dla wydawców potrzebny jest wzrost popytu na książki. Nie mam pojęcia jak go spowodować. Obniżenie ceny niewiele pomorze. Musi powstać jakaś moda na czytanie i tyle. Musimy teraz o tym myśleć i dzieci przekonywać że książki nie gryzą. A nie pot terrorem dawać im nudne lektury.

Pomogło by ominięcie pośredników. Ale z praktyki wiem że jest to niemożliwe. Wydawnictwa nie poradzą sobie z kolportażem bo nie do tego są przeznaczone. Sprzedaż bezpośrednia przez neta ich nie uratuje bo ludzie wolą realne księgarnie. Hurtownicy będą zawsze. Nawet gdyby były tylko E book.
moffiss - 2009-10-30, 10:08
:
Toudi, cały świat idzie w kierunku automatyzacji procesów, w tym sprzedazowych. e-business wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom. Etapem przejsciowym staną się internetowe domy wysyłkowe, skracają łańcuch pokarmowy. Ideałem jest sprzedaż bezpośrednia: pisarz - czytelnik. Symptomy juz widać na zachodzie Europy i w USA.
Powstaje coraz więcej tanich i sprawnych narzędzi [aplikacji] dla e-wydawnictw.
Oczywiście fundamentalnym problemem jest nielegalne kopiowanie dzieł literackich. O, ironio losu, Google zaproponowało ciekawe rozwiązania prawne...globalne.
Toudisław - 2009-10-30, 10:28
:
moffiss napisał/a:
Ideałem jest sprzedaż bezpośrednia: pisarz - czytelnik. Symptomy juz widać na zachodzie Europy i w USA.

Zupełnie niemożliwe i nawet niezbyt dobre. Wydawnictwo zapewnia promocję/dystrybucje ale też korektę/ reedukację dopłaca nie raz do promocji by zyskać na następnych książkach. Promocja. To wszystko daje wydawnictwo. Pomijanie tego raczej nie zwiększy poziomu przeciętnej książki. Pojawi się mnóstwo tytułów. Większość tragiczna i weż tu się człowieku przez to przedzieraj.

Cytat:
Powstaje coraz więcej tanich i sprawnych narzędzi [aplikacji] dla e-wydawnictw.

Ale Autorzy umrą z głodu bo będzie się szerzyć piractwo do tego brak promocji i nakładów na nie spowoduje spadek sprzedaży. Zabijesz całą branże która jednak nie była bez znaczenia.

Taka E bookowa rewolucja to fikcja.
moffiss napisał/a:
Etapem przejsciowym staną się internetowe domy wysyłkowe, skracają łańcuch pokarmowy.

Luz, Ale te domy wysiłkowe są symbolicznie tańsze od księgarniani. Zresztą czemu ludzie nie kupują w hurtowniach to ja nie wiem, Ja kupuje w Hurtowni jako osoba prywatna żadnych faktur nie biorę a mam ponad 30 % :P taniej.
moffiss - 2009-10-30, 10:44
:
Toudisław napisał/a:

Co do Forum to jego opiniotwórczość czy wpływ na sprzedaż nie jest mała. Wejść mamy sporo a Forum jest aktywniejsze niż to tutaj czasem :P mamy 2 latka i pniemy się do góry.


Cycat z innego forum, ale idealnie pasuje do tematu promocji pisarzy. :P
Toudisław - 2009-10-30, 10:49
:
moffiss napisał/a:
Cycat z innego forum, ale idealnie pasuje do tematu promocji pisarzy. :P

No właśnie pasuje. ale nie w sposób jak byś chciał. Oponiotówrczość w Necie to za mało. Działa za późno i jest ograniczona. Przy E book pisarzowi nie pomoże bo będą szaleć nielegalne kopie.

Dzięki pojawienieu się na tym Forum Sebastian Uznański Zyskał kilkoro czytelników. Ale czy to tak wile ? Czy wszyscy kupią następsną książkę ? Ja tak i pewnie Beata :P ale inni ? nie wiadomo. Ta mało by na książce zarabiać. Simmona lubi tu wiele osób a tylko na n Hyperionie zaraobiło wydawnictwo. Tak samo UW szeptaknka super a strata jest i tak
moffiss - 2009-10-30, 11:02
:
Toudi, dopóki promocją na forach będą zajmowali się społecznie amatorzy, dopóty wpływ na sprzedaż bedzie liczona metodami probabilistycznymi. :badgrin:
Toudisław - 2009-10-30, 11:06
:
moffiss napisał/a:
Toudi, dopóki promocją na forach będą zajmowali się społecznie amatorzy, dopóty wpływ na sprzedaż bedzie liczona metodami probabilistycznymi. :badgrin:

I tak ci specjaliści mieli by to zmienić ? Zrozum !! Że Fora to mały % czytelników. Podzielonych na frakcje grupy i kółka. Nikt nie wyżyje z tego. Nakład 10 tyś to taki który tak naprawdę ma sens. A Jest tylko osób na Forach ? Przekonasz wszystkie ? Sam Autor nie poradzi sobie z promocją na poważną skalę. To ciężka praca
Mały_czołg - 2009-10-30, 11:06
:
Toudisław napisał/a:
Zasada kasowa
Mówisz o Odpowiedzialności osób trzecich ?

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zasada_kasowa
(nb. fajnie brzmi w tekście z wikipedii, że zasada ma charakter anachroniczny; ciekawe w kontekście czego - bo przecież nie polskiego rynku hurtowników książek)
Toudisław napisał/a:

Czyli kupował mniej ? Wzrost ceny musi spowodować że będę kupował mniej. (...)

Jest za to nadzieja, że pieniądze do wydawcy i autora będą spływać szybciej i bez przewałów, przez co wzrośnie różnorodność oferty. A dystrybutor nie będzie sobie bimbał na to, co ma w magazynie bo mu to zwisa na 240 dni, a potem najwyżej zwróci bez rozpakowywania. W trosce o uniknięcie wizyty uzbrojonych oi zęby agentów US, będzie nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności zmuszony wykazać jakiś pomyślunek w handlu.
Toudisław napisał/a:

Dla wydawców potrzebny jest wzrost popytu na książki. Nie mam pojęcia jak go spowodować. Obniżenie ceny niewiele pomorze. Musi powstać jakaś moda na czytanie i tyle.

Udało się to w USA. Potężny państwowy program wspomagania czytelnictwa. Znakomity wynik, a kosztował marne kilka miliardów dolarów.
Toudisław napisał/a:

Pomogło by ominięcie pośredników. Ale z praktyki wiem że jest to niemożliwe. Wydawnictwa nie poradzą sobie z kolportażem bo nie do tego są przeznaczone.

Nie masz racji. Z kolportażem to jakoś by sobie dały radę. Natomiast jak uczy doświadczenie, za chińskiego boga nie dadzą rady ze ściągnięciem należności.
nosiwoda - 2009-10-30, 11:07
:
Fidel-F2 napisał/a:
moffiss, jak zwykle pierdoły gada
No, jak wszędzie, tylko fora zmienia.
Cytat:
Większość czytelników przestanie kupować słabe pozycje, koncetrując się na ciekawszych, ambitniejszych pozycjach.
Doświadczenie uczy czegoś dokładnie odwrotnego.

Wydawnictwa zapewniają autorowi obsługę medialną (choć oczywiście nie dla wszystkich jednaką), profesjonalną obróbkę tekstu (oby) i oprawę graficzną książki. Stąd nie widzę takiej opcji, żeby wydawnictwa sczezły marnie, a ruch odbywał się jedynie czy w większości na linii autor-czytelnik.
moffiss - 2009-10-30, 11:14
:
Toudisław napisał/a:

I tak ci specjaliści mieli by to zmienić ? Zrozum !! Że Fora to mały % czytelników. Podzielonych na frakcje grupy i kółka. Nikt nie wyżyje z tego. Nakład 10 tyś to taki który tak naprawdę ma sens. A Jest tylko osób na Forach ? Przekonasz wszystkie ? Sam Autor nie poradzi sobie z promocją na poważną skalę. To ciężka praca



słyszałeś o reklamie interaktywnej?
2007 po raz pierwszy w Polsce zostały zaprezentowane wstępne wyniki monitoringu wydatków na reklamę internetową Expert-Monitor. Zdaniem Arkadiusza Drulisa, wiceprezesa firmy, są one "sensacyjne": w I kwartale internet miał 5% udział w media-miksie nie licząc reklamy w wyszukiwarkach i CPA. Wydatki na internet depczą po piętach tym na outdoor, a za chwilę powinny przegonić radio i dogonić telewizję.

Według prognoz do 2010 roku wartość polskiego handlu w internecie powiększy się do 4 mld euro. Oznacza to wzrost o 300 proc. (źródło: wypowiedź Roberta Hałacza z firmy Gemius)
Na zwiększenie obrotów e-commerce powinien wpłynąć rozwój dostępu do szerokopasmowego internetu, spadek popularności sprzedaży przez zamówienia pocztowe, a także wzrost inwestycji samych firm handlowych w promocję sprzedaży internetowej, z dostawą do domu.
Zakupami w internecie są zainteresowani przede wszystkim ludzie młodzi, od 15 do 24 lat [aktualny target SF]. Rośnie jednak odsetek osób w wieku 25-34 lat i powyżej 45 roku życia, które kupują w sieci.

Decyzja o zakupach w Internecie zapada najczęściej podczas przeglądania stron www w domu - ta grupa stanowi 85,8 proc. kupujących w sieci.


nosiwoda, nawet nie wiem jak odpowiadac na twoje personalne ataki, skądinąd wiem, że pisanie nursywą stało sie niezwykle popularne w innym miejscach
nosiwoda - 2009-10-30, 11:26
:
Bo w tych "innych miejscach" już też się na Tobie poznali :) Za rzadko piszesz prawdę, żeby się Tobą przejmować, można tylko jaja sobie robić. Chociaż to w sumie też zbyt proste i nudne.
Soraski za wtręt, ludzie! Już nie będę. Raczej.
uzupełnienie:
Cytat:
oryginalny pomysł + warsztat zawsze lepiej się sprzedaje na całym świecie niż odgrzewane mielone kotlety z choćby najlepszym ketchupem
"Zmierzch", k...a.
Tomasz - 2009-10-30, 11:59
:
Wchodzę w rozmowę w środku, ale muszę przyznać rację Małemu czołgowi. Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, to VAT może uporządkować rynek. I wcale nie musi to oznaczać wzrostu cen. Pewnie na początku tak, ale w perspektywie dłuższej ceny mogą wrócić do dawnego poziomu. My zakładamy że jak kupujemy książkę to wydawca dostaje pieniądze, a to niestety tak nie działa. Teraz jest samowolka. Empik wykańczał np. mniejsze wydawnictwa komiksowe, bo dodatkowo poza nie płaceniem, dochodziła kwestia niszczenia masy egzemplarzy, które wracały do wydawców.
Z różnych doświadczeń prawnych dotyczących windykacji należności wiem, że dla firmy poza tym ile zarobi na sprzedaży istotne jest też jak szybko dostanie pieniądze. To ta sama kwestia jak narzekanie na tempo pracy sądów gospodarczych. To nie prosty układ sprzedaż - pieniądze. To system złożony, w którym chodzi o przepływ pieniędzy. Zauważcie, że wydawca musi płacić za prawa, za tłumaczenia, za projekty okładek, za druk, za promocję itd. Musi kalkulować, przewidywać, liczyć zyski i straty. Czas w jakim dostaje pieniądze jest decydujący. Pewnie walnę banał, ale na prawdę te same pieniądze dzisiaj a za parę miesięcy albo za rok to dla wydawcy musi być potężna różnica.
Czemu firmy decydują się na tzw. factoring? po to by dostać może za fakturę 15% mniej ale od razu a nie za parę miesięcy. I skoro się na to decydują to znaczy że się im to opłaca.

A cena to przede wszystkim kwestia ilości sprzedawanych egzemplarzy, czyli nakładu, czytelników, ale też dostępności. Pewnie, że jak się człowiek uporze, zna Toudiego itd to dostanie książkę Uznańskiego. Ale tylko niektórzy będą jej tak szukać jak my, większość kupuje książki które widzi w księgarniach na półkach.

A do tego wydawnictwa będą musiały się zdecydować na promocję większą. Internet, może radio. To nie jest tak, że od razu się wszystko przekłada na zysk, na wzrost nakładu sprzedanego. To długa praca. Trzeba w to inwestować, trzeba też inwestować w markę. Takie ruchu jak np. seria UW ma sens, bo można promować serię a nie tylko poszczególne tytuły, czyli rozkładać koszty na kilka książek.

A co do cen, to Toudi wskazywał że ceny przekroczą 30 i będą dążyć do 40 zł. W jakich latach żyjesz Toudi? Przecież książki już dawno przekroczyły 30 zł i nawet 40 zł. Przecież książki Solaris kosztują ponad 40 zł, a książki MAGa około 35 zł.
Poza tym, Toudi, będziesz starszy, będziesz więcej zarabiał to i możesz więcej płacić :mrgreen:
moffiss - 2009-10-30, 12:33
:
niestety rzeczywistość polskich firm wygląda identycznie w innych obszarach gospodarczych, pomimo odprowadzenia VAT na bieżąco. Teoretycznie ten stan rzeczy miała poprawić ustawa o informacji kredytowej, ale oprócz biur tego typu, nadal trzeba korzystać z usług firm windykacyjnych. Zas factoring jest rozwiązaniem wyłącznie dla firm, mających ugruntowaną pozycję finansową [stabilne, powtarzalne przychody].
W Europie standardowa płatność wynosi trzy miesiace, zamrożenie środków jest bolesne dla przedsiebiorstw produkcyjnych w szczególności, ze względu na utrzymanie konkurencyjności cen.

Dlatego uważam, ze rynek wydawniczy nie ma wielkiego wyboru, bo patologie zmuszają wydawców do zmniejszania ryzyka utraty płynności, dzieki temu inwestycje pójdą w kierunku rozwiązań kompaktowych, łączących cechy wydawnictwo-księgarnia ze stabilnym zaplaczem logistycznym [firmy kurierskiej] - idealnym przykładem jest merlin (Prószyński i s-ka). Z tego co pamietam wolumen sprzedazy wyniósł ok 200m zł za rok 2008 i rośnie, natomiast odnotowali stratę na poziomie operacyjnym [logistyka].
Dlaczego ceny e-ksiegarń sa na tym samym poziomie, co w klasycznych kanałach sprzedaży? Wydaje się mocno prawdopodobne, ze nie potrafią wynegocjowac lepszych cen hurtowych, ze względu na ilosć sprzedanych egzemplarzy...a po drugie dochodza koszty wysyłki jednego egzemplarza [popytajcie w firmie kurierskiej o koszt takiej paczki].
You Know My Name - 2009-10-30, 12:59
:
Procella napisał/a:
Poza tym - Moffis, naprawdę spotkałeś się z przypadkiem, że kogoś wytykali palcem za to, co czyta w nmiejscu publicznym?

Ha spotkałem się, cztając Cryptonomicon usłyszałem rozmowę trzech gości, których twarze nie były chyba od urodzenia skalane żadną oryginalną myślą, ze w życiu tyle tekstu nie przeczytali (wyglądali na około trzydziestkę) a co dopiero jedną taką książkę....
Toudisław - 2009-10-30, 14:55
:
moffiss, Wtórne gnioty sprzedają się zawsze najlepiej. Ludzie lubią stampe i nie mają ochoty się wysilać nad czymś nowym. Wykluczenie wydawnictw spowoduje że każdy będzie mógł "wydać " książkę. A jak oceniać czy coś nadaje się do czytania ? Fakt jakie wydawnictwo to wydaje już coś sugerowało. Zapewniało tez podstawową Redakciię i korektę.


moffiss napisał/a:
Dlaczego ceny e-ksiegarń sa na tym samym poziomie, co w klasycznych kanałach sprzedaży? Wydaje się mocno prawdopodobne, ze nie potrafią wynegocjowac lepszych cen hurtowych, ze względu na ilosć sprzedanych egzemplarzy...a po drugie dochodza koszty wysyłki jednego egzemplarza [popytajcie w firmie kurierskiej o koszt takiej paczki].

Oni nie kupują w hurtowniach. Do tego Mogą się rejestrować w rajach podatkowych :P A koszty przesyłki są liczone osobno. Powód dla którego ceny nie są znacznie niższe jest prosty. Nie ma takiej potrzeby. Książki mają sztywną elastyczność cenową. Zamiana ceny nie ma takiego samego odwzorowania w popycie. Po co obniżać cenę jak klijent i tak generalnie kupi. Księgarnie internetowe są popularne bo nie trzeba się ruszać z domu a tam masz olbrzymi katalog do wyboru. Co jakiś czas da się promocję by przyciągnąć nowych i tyle.
Tomasz napisał/a:
Wchodzę w rozmowę w środku, ale muszę przyznać rację Małemu czołgowi. Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, to VAT może uporządkować rynek.

Nie zgadzo się z wami. I teraz problemem sa niezapłacone faktury. Przecież to Wydawnictwo odprowadzi VAT a nie hurtownik. Taka sytuacja jeszcze bardziej może obciążyć Wydawnictwa. Problem z niepłaceniem nie dotyczy tylko pośredników ale chyba każdego w tej drabince. Empiki i księgarnie tez

Mały_czołg napisał/a:
Udało się to w USA. Potężny państwowy program wspomagania czytelnictwa. Znakomity wynik, a kosztował marne kilka miliardów dolarów.

Nie lubię Interwencjonizmu :P Koszty są spore a rezultat niewspółmierny. Poczytaj mi Mamo chyba nie było spektakularnym sukcesem :P

Mały_czołg napisał/a:
Nie masz racji. Z kolportażem to jakoś by sobie dały radę. Natomiast jak uczy doświadczenie, za chińskiego boga nie dadzą rady ze ściągnięciem należności.

Miałem na myśli całość działań. A kto będzie książki magazynował ? Rozsyłała ? Teraz robi To olesiejuk. Ile poslskich wydawnictw stać na kupno magazyny i założenie własnej sieci sprzedaży ? Outsourcing jest bardziej opłacalny. Czyli tworzy się pośrednik w sposób naturalny. Nawet Solaris sprzedaje w swojej księgarni nie tylko swoje pozycję.
moffiss - 2009-10-30, 21:04
:
Toudisław napisał/a:
Wykluczenie wydawnictw spowoduje że każdy będzie mógł "wydać " książkę. A jak oceniać czy coś nadaje się do czytania ?


Idąc śliskim tropem wśród zamieci śnieżnej trudno sobie cokolwiek wyobrażać. Ale, kiedy w końcu usiądziemy przy ciepłym ognisku, nagryziemy soczystą pieczeń i popijemy mocnym trunkiem obraz staje się jasny jak zorza polarna.

Wcześniej mówiłem o nowym sposobie sprzedaży: pisarz-czytelnik, bez pośredników. Zakładam, że pisarz jest jako tako rozpoznawalny, posiada markę. Czy puszczając wodze fantazji niczym latawca na wietrze można sobie wyobrazić bez żadnych ograniczeń jak w dziecięcych marzeniach, jak Mistrz skupia wokół siebie uczniów, jak kowal uczy następnych rzemieślników, jak artysta... czyli pisarz tworzy własna kuźnię talentów. Jednen nauczy podstaw metalurgii, inny będzie całe życie podkuwał konie, a ten w kącie wyczarowywał metalowe stwory.
W niedalekiej przyszłości kiedyś ktoś powie: A, ten? To od Dukaja. A, tamten? Od Brzezińskiej. A, koleś obok? Jakiś nicpoń od Uznańskiego.

Czy jest to możliwe? Nie mam bladego pojęcia. Choć ewoluujemy dużo szybciej niż zauważamy zmianę :P
Romulus - 2009-10-30, 21:51
:
moffiss napisał/a:
Wcześniej mówiłem o nowym sposobie sprzedaży: pisarz-czytelnik, bez pośredników. Zakładam, że pisarz jest jako tako rozpoznawalny, posiada markę. Czy puszczając wodze fantazji niczym latawca na wietrze można sobie wyobrazić bez żadnych ograniczeń jak w dziecięcych marzeniach, jak Mistrz skupia wokół siebie uczniów, jak kowal uczy następnych rzemieślników, jak artysta... czyli pisarz tworzy własna kuźnię talentów. Jednen nauczy podstaw metalurgii, inny będzie całe życie podkuwał konie, a ten w kącie wyczarowywał metalowe stwory.
W niedalekiej przyszłości kiedyś ktoś powie: A, ten? To od Dukaja. A, tamten? Od Brzezińskiej. A, koleś obok? Jakiś nicpoń od Uznańskiego.

Czy jest to możliwe? Nie mam bladego pojęcia. Choć ewoluujemy dużo szybciej niż zauważamy zmianę :P

Oj, wydaje mi się, że to, o czym piszesz to regres a nie rozwój. Nie te czasy, kiedy Arystoteles mógł się przechadzać ze swoimi uczniami :-P
Rzeczywistość jest chyba zbyt skomplikowana na to, aby takie wizje stały się "ciałem".
Toudisław - 2009-10-30, 22:04
:
moffiss, Ileś osób tóumaczy ci coś a ty nic. To nie są dyletanci.

Ja sprzedaje książki prawie 5 lat wiec o sprzedaży bezpośredniej coś tam powiedzieć mogę. Sprawa nie ejst taka prosta. Ludzie nie zachowują się w sposób racjonalny a Internet nadal jest za słabym medium żeby na niego zwalać całą książkową promocję. Pisarze mają pisać książki a nie organizować grafików, redakcję, korektę, reklamę, dystrybucję ...
Mały_czołg - 2009-10-30, 23:14
:
nosiwoda napisał/a:

No, jak wszędzie, tylko fora zmienia.

Może to nieco inne okoliczności przyrody i niepowtarzalne, ale trochę mam wrażenie powtarzasz błąd Osakany.
Toudisław napisał/a:
Wydawnictwo odprowadzi VAT a nie hurtownik. Taka sytuacja jeszcze bardziej może obciążyć Wydawnictwa. Problem z niepłaceniem nie dotyczy tylko pośredników ale chyba każdego w tej drabince. Empiki i księgarnie tez

Dlatego lepsza byłaby zasada kasowa.
Toudisław napisał/a:

Poczytaj mi Mamo chyba nie było spektakularnym sukcesem :P

Zabrakło drobiazgu. Tych kilku miliardów dolarów.
Toudisław napisał/a:

Miałem na myśli całość działań. A kto będzie książki magazynował ? Rozsyłała ? Teraz robi To olesiejuk. Ile poslskich wydawnictw stać na kupno magazyny i założenie własnej sieci sprzedaży ? Outsourcing jest bardziej opłacalny.

Ogólnie to oczywiście prawda. Pytanie czy jest bardziej opłacalny od sekwencji 240 dni-zwrot towaru-240 dni.
moffiss - 2009-10-31, 07:00
:
Toudisław napisał/a:
Ileś osób tóumaczy ci coś a ty nic. To nie są dyletanci.


Nie chadzam utartymi ścieżynami.


Toudisław napisał/a:

Ja sprzedaje książki prawie 5 lat wiec o sprzedaży bezpośredniej coś tam powiedzieć mogę. Sprawa nie ejst taka prosta. Ludzie nie zachowują się w sposób racjonalny a Internet nadal jest za słabym medium żeby na niego zwalać całą książkową promocję. Pisarze mają pisać książki a nie organizować grafików, redakcję, korektę, reklamę, dystrybucję ...



A, po co pisarz ma się zajmować managementem? Od tego będą inni, których zatrudni (może na %)
Czy pojęcie manager/agent jest nam znane? W chwili obecnej taką rolę spełnia wydawca, dojąc autora ile wlezie.


btw, zgadzam sie z Małym_Czołgiem....dobre wyjście, ale zbyt egzotyczne dla sejmu, konieczny podmiot, który będzie lobbował zmiany
toto - 2009-10-31, 14:16
:
moffiss napisał/a:
Wcześniej mówiłem o nowym sposobie sprzedaży: pisarz-czytelnik, bez pośredników. Zakładam, że pisarz jest jako tako rozpoznawalny, posiada markę.
A to nie było marzenie Przewodasa?
moffiss - 2009-10-31, 15:04
:
toto napisał/a:
moffiss napisał/a:
Wcześniej mówiłem o nowym sposobie sprzedaży: pisarz-czytelnik, bez pośredników. Zakładam, że pisarz jest jako tako rozpoznawalny, posiada markę.
A to nie było marzenie Przewodasa?


Nie mam pojęcia.
Ale, idziemy w tym kierunku dość żwawym krokiem - patrz na wątki autorskie, blogi pisarskie - interakcja pisarza z czytelnikami zacieśnia się. Oprócz tego mamy żywe dowody potwierdzające taki scenariusz. Sami doskonale wiecie, ilu pisarzy założyło własne wydawnictwa, lub uruchomiło działalność gospodarczą w tym zakresie.
Tixon - 2009-10-31, 15:21
:
moffiss napisał/a:
Sami doskonale wiecie, ilu pisarzy założyło własne wydawnictwa, lub uruchomiło działalność gospodarczą w tym zakresie.

Nie wiem. Jestem ignorantem w tej dziedzinie. Powiedz mi wiec ilu :)
moffiss napisał/a:
Ale, idziemy w tym kierunku dość żwawym krokiem - patrz na wątki autorskie, blogi pisarskie - interakcja pisarza z czytelnikami zacieśnia się

Kontakt czytelnik - autor jest pozytywną rzeczą. Czy ma przełożenie na sprzedaż jego książek? Pewnie tak. Ile? Oceniłbym to ostrożnie na przedział 10-100. Zaznajomienie się z autorem trochę większe. Ale nie uważasz, że to trochę mało?
moffiss - 2009-10-31, 15:56
:
A. Brzezińska, R.J. Szmidt - o innych nie wiem.
Tigana - 2009-10-31, 16:05
:
moffiss napisał/a:
A. Brzezińska, R.J. Szmidt - o innych nie wiem.

Poniekąd Rafał Kosik, kilku autorów (niekoniecznie związanych z fantastyką) wydaje własnym sumptem.
toto - 2009-10-31, 16:23
:
moffiss napisał/a:
A. Brzezińska
Tylko, że Anna Brzezińska jest wydawcą i wydaje też innych autorów. A raczej, wydaje głównie innych autorów.
moffiss napisał/a:
R.J. Szmidt
Masz na myśli Żółtą serię z Apokalipsą według pana Jana? Podobnie jak z Brzezińską. Więcej książek wydał cudzych niż własnych.

Rafał Kosik - wydawał głównie swoje książki, ale obecnie też wydaje cudze teksty. Widać, że autorzy, którzy wzięli sprawy w swoje ręce częściowo przeszli na drugą stronę barykady. Stali się także wydawcami.

Czyli nie ma sprzężenia pisarz-czytelnik (albo jest jednostkowe), bo autorzy na których się powołujesz nie wydają tylko siebie.
moffiss - 2009-10-31, 17:27
:
raczej zgodne z tezą o kuźni talentów - ofc, każdy wydaje autorów na jakich go stać.
Tomasz - 2009-10-31, 21:11
:
Cytat:
raczej zgodne z tezą o kuźni talentów - ofc, każdy wydaje autorów na jakich go stać.


wydaje autorów na jakich go stać i jakich chce/ma ochotę wydać i co do których uważa, że na nich zarobi :)
moffiss - 2009-10-31, 22:25
:
Tomasz napisał/a:
Cytat:
raczej zgodne z tezą o kuźni talentów - ofc, każdy wydaje autorów na jakich go stać.


wydaje autorów na jakich go stać i jakich chce/ma ochotę wydać i co do których uważa, że na nich zarobi :)


trafiłeś w samo sedno.
MORT - 2009-10-31, 23:41
:
tak przy okazji...
wie ktoś kiedy miałby ten VAT być wprowadzony?
moffiss - 2009-11-01, 09:30
:
2011
Toudisław - 2009-11-01, 09:42
:
moffiss napisał/a:
2011

Raczej. Nic nie jest pewne ale 1 styczeń 2011 chyba najbardziej prawdopodobny
Mały_czołg napisał/a:
Dlatego lepsza byłaby zasada kasowa.

Ok. Ale Vat to wylewanie dziecka z kąpielą
Mały_czołg napisał/a:
Zabrakło drobiazgu. Tych kilku miliardów dolarów.

Znajdź w polsce ten "drobiazg" to raz a dwa ten "drobny" wydatek pójdzie z pieniędzy podatników ( w tym moich ) czyli będe miał mniej na książki. Kampanie społeczne uważam za raczej nie efektywne. Przy takim nakładzie pewnie był by sukces ale drogo kupiony. Myślę, że można to zrobić taniej. Zaczać od szkoły i niezniechęcać dzieci do czytania
Mały_czołg napisał/a:
Ogólnie to oczywiście prawda. Pytanie czy jest bardziej opłacalny od sekwencji 240 dni-zwrot towaru-240 dni.


Nie wiem. To by tzreba było policzyć :) ISA Chyba prowadziła własną dystrybucję. Efekt taki że jedna kłótnia z Empikiem mocno nią potrząsnęła

moffiss napisał/a:
Nie chadzam utartymi ścieżynami.

Ależ ty to robisz. Bo to co mówisz nie ejst niczym nowym. Ameryki nie odkrywasz. Teraz to po prostu fikcja. Koncepcja - Autor czytelnik to Fikcja. Przynajmniej w Wersji E book./ Te nieliczne przypadki jakie wymieniasz to wyjątki. Zresztą oni też wydają innych. Autor zresztą tworzył całe wydawnictwo. To tzreba umieć robić. A jak Autor będzie świetnym pisarzem w Biznes go gubi ?
Rynek jest lekko nieprzewidziany. Kaprysy czytelnicze też. Sukces Znieżchu czy Czarnego Maga był dla wielu zaskoczeniem :)
moffiss - 2009-11-01, 10:00
:
Toudi, trudno się odnieść do Twoich wypowiedzi, bo wyrywasz z korzeniami cały kontekst - patrz postawiona przeze mnie wcześniej teza. Wcale nie wieszcze, tylko wyciągam racjonalne wnioski.
Autorów, potrafiących robić pieniądze, można policzyć na palcach jednej dłoni. Jak myslisz czy S.King zna się na ekonomii? Nie sądzę, raczej wynajmuje agenta, który załatwia wszystko za niego w tej doczesnej materii.

W Polsce nie ma agentów literackich, takich z krwi i kości. Nie ma tez agencji literackich.
Zaś pomysł sprzedaży - pisarz bezpośrednio do czytelnika, bez żadnych pośredników jest całkowicie zgodny z kompaktową koncepcją, o której parę postów wyżej wspominałem.
Czyli połączenia wydawnictwa, księgarni w jeden organizm gospodarczy z silną, stabilną firmą kurierską.
Jaką rolę spełnia pisarz? Dla początkujących jest jak boski wiatr, dmuchający w debiutanckie żagle. Jeśli młody, utalentowany twórca zostanie dostrzeżony, to otrzymuje wsparcie całej autorskiej [pisarskiej] machiny.
Toudisław - 2009-11-01, 10:15
:
moffiss napisał/a:
Jak myslisz czy S.King zna się na ekonomii? Nie sądzę, raczej wynajmuje agenta, który załatwia wszystko za niego w tej doczesnej materii.

Ale to jeden Autor. Pewnie też startował Z jakiegoś wydawnictwa i ktoś za niego dał kase na prmocję.
moffiss napisał/a:
ak myslisz czy S.King zna się na ekonomii? Nie sądzę, raczej wynajmuje agenta, który załatwia wszystko za niego w tej doczesnej materii.

Wieć za się. Pierwsza zasada. Zatrudnij kogoś kto zna się na tym lepiej niż ty. Ale na to trzeba mieć kasę !
Cytat:
W Polsce nie ma agentów literackich, takich z krwi i kości. Nie ma tez agencji literackich.

No Fakt. Ale to się Akurat może zmienić. Tylko że w twoim modelu Taki Agent staje się de Facto wydawnictwem
moffiss napisał/a:
Czyli połączenia wydawnictwa, księgarni w jeden organizm gospodarczy z silną, stabilną firmą kurierską.

Chcesz to wszystko "wyżiwić" na jednym Autorze ? Wydającym jak np. Dukaj maks jedną książkę na rok ?
moffiss napisał/a:
aką rolę spełnia pisarz? Dla początkujących jest jak boski wiatr, dmuchający w debiutanckie żagle. Jeśli młody, utalentowany twórca zostanie dostrzeżony, to otrzymuje wsparcie całej autorskiej [pisarskiej] machiny

No sorki ale jeżli znikneły by wydawnictwa a było tylko Autor -- > czytelnik. To w interesie pisarza było by zgnoić młodego. Ewentaalnie przejąć do sibie. Ale i wtedy pillonować by się nie wybił na samodzielność
moffiss - 2009-11-01, 10:33
:
Agent nie musi, a nawet nie powinien dostawać kasy, tylko prowizję.
Może wtedy rynek wywalił by się do góry nogami? To znaczy pojawili by się łowcy talentów.
Toudisław - 2009-11-01, 10:43
:
moffiss napisał/a:
Agent nie musi, a nawet nie powinien dostawać kasy, tylko prowizję.

Przy tym poziomie sprzedaży gdzie tylko pojedynczy pisarze mogą wyżyć z pisarstwa ? Raczysz żartować.
Dabliu - 2009-11-01, 11:08
:
moffiss napisał/a:
Agent nie musi, a nawet nie powinien dostawać kasy, tylko prowizję.


Prowizję z czego? :shock: :-? //pacnij //bredzisz :badgrin:
Toudisław - 2009-11-01, 11:24
:
Dabliu napisał/a:
Prowizję z czego? :shock: :-? //pacnij //bredzisz :badgrin:

No z tych kokosów co zarabiają wszyscy pisarze. Przecież wy już nie wiecie co z kasą robić no :P To nie możecie tych marnych kilku tysięcy odpalić agentowi ?

Rafał Kosik Zbudował wydawnictwo na bazie firmy reklamowej. Zaryzykował własną kasę a sukces odniósł bardziej na Książkach dla dzieci. A pierwsze swoje książki i teksty publikował gdzie indziej. Szansa że każdy pisarz będzie swoim wydawcą to Fikcja.
Nawet kontakt Wydawca --> czytelnik jest niemożliwy. Sprzedaż przez Net to tylko część rynku. A sklepy Firmowe wydawnictwo to już Utopia
moffiss - 2009-11-01, 11:44
:
nie każdy pisarz, tylko ci najlepsi mają szansę. Pozostali będą w ich " kuźni", aż się przebiją i założą własne.

Kochani, to tylko pomysł, nie upieram się, ani nie wrzeszczę na was. Pokazuje możliwe scenariusze.
Toudisław - 2009-11-01, 11:47
:
moffiss napisał/a:
nie każdy pisarz, tylko ci najlepsi mają szansę. Pozostali będą w ich " kuźni", aż się przebiją i założą własne.

Spółdzielnie pisarskie ? Zresztą Taki Jacek Dukaj na tej zasadzie pracował by w spółdzielni Jacka Piekary XD

moffiss napisał/a:
Kochani, to tylko pomysł, nie upieram się, ani nie wrzeszczę na was. Pokazuje możliwe scenariusze.

Robisz to jednak dość Autorytatywnie. A my spokojnie ci piszemy że to na razie Fikcja
moffiss - 2009-11-01, 11:57
:
ok, skoro tak uważasz, że autorytatywnie to zamykam buzię na kłódkę, bo lubię to forum. //piwo
Mały_czołg - 2009-11-04, 13:40
:
Toudisław napisał/a:

Mały_czołg napisał/a:
Dlatego lepsza byłaby zasada kasowa.

Ok. Ale Vat to wylewanie dziecka z kąpielą

Się przekonamy. Wypytamy AM w 2011.
Toudisław napisał/a:

(...) Kampanie społeczne uważam za raczej nie efektywne.

Chętnie wysłucham jakiejś alternatywy mającej szansę na masowy odbiór generała publicznego.
Toudisław napisał/a:
Zaczać od szkoły i niezniechęcać dzieci do czytania

Zmiany w szkole, żeby wprowadzić takie długofalowe projekty - to będą za darmo?
Toudisław napisał/a:

ISA Chyba prowadziła własną dystrybucję. Efekt taki że jedna kłótnia z Empikiem mocno nią potrząsnęła

Wskaż kogoś, kto nie byłby wstrząśnięty będąc zakładnikiem wariata z bronią palną. Kłótnia z Empikiem wstrząśnie każdym wydawnictwem.
Toudisław - 2009-11-04, 14:09
:
Mały_czołg napisał/a:
Chętnie wysłucham jakiejś alternatywy mającej szansę na masowy odbiór generała publicznego.

Brak alternatywy nic nie zmienia :P
Samoistna moda. Albo pogodzenie się ze śmiercą słowa psianego -- > drukowanego
Mały_czołg napisał/a:
Zmiany w szkole, żeby wprowadzić takie długofalowe projekty - to będą za darmo?

W ramach istniejących kosztów. To raczej miana mentalności
Mały_czołg napisał/a:
Wskaż kogoś, kto nie byłby wstrząśnięty będąc zakładnikiem wariata z bronią palną. Kłótnia z Empikiem wstrząśnie każdym wydawnictwem.

Tak ale jak przed tobą ktoś bwai się zapałkami to jesteś bardziej nerwowy jak w tym momencie jesteś oblany benzyną
moffiss - 2009-11-04, 14:26
:
Mały_czołgu, wstrząśnie Empikiem, o ile będzie miała zorganizowany charakter. Jedno wydawnictwo jest niezgroźne. W większej masie przejadą się po nim jak walec po stabilizatorach gruntu.
Romulus - 2009-11-04, 20:23
:
moffiss napisał/a:
Mały_czołgu, wstrząśnie Empikiem, o ile będzie miała zorganizowany charakter. Jedno wydawnictwo jest niezgroźne. W większej masie przejadą się po nim jak walec po stabilizatorach gruntu.

Ale już był chyba taki protest wydawców niedawno (Dabliu w innym miejscu linkiem częstował do tej wiadomości). Wskórali coś? Chyba nic.
moffiss - 2009-11-05, 08:29
:
Z tego co mi wiadomo, akcja przypominała pospolite ruszenie...
Mozna wystąpić na drodze zbiorowego pozwu, wątpie by jakakolwiek firma wytrzymała takie uderzenie po kieszeni.
Wulf - 2009-11-05, 08:59
:
moffiss napisał/a:
Mozna wystąpić na drodze zbiorowego pozwu, wątpie by jakakolwiek firma wytrzymała takie uderzenie po kieszeni.
Nie wiem jak wygląda (i czy weszła) ustawa dotycząca pozwów zbiorowych w Polsce, ale jeśli weszła w takim stanie, w jakim pamiętam w pewnym momencie komentarze - to nie byłbym taki hop do przodu, bo ustawa miała zakładać właśnie uniemożliwienie stosowania pozwu zbiorowego jako narzędzia do szantażowania firm i grożenia im wysokimi odszkodowaniami ;-)
moffiss - 2009-11-05, 09:30
:
pielegniarki zrobily cos podobnego. Każda z nich podała te same zarzuty, zmieniając tylko swoje dane [osobowe, kwoty i daty] - efekt byl miażdżący - wszystkie wygrały. Co prawda w Polsce precedens [wyrok] nie staje prawem dla wszystkich identycznych spraw jak w USA, ale masa identycznych pozwów jest niebezpieczna z innego powodu. Traci się wiarygodność na rynku, nie tylko wydawniczym, również finansowym [banki-kredyty].
Toudisław - 2009-11-05, 09:53
:
Szybsza działalność sądów i inne podejście do dłużników w Polsce się aż Prosi. To jest metoda na księgarnie i dystrybutorów a nie wprowadzanie VAT-u .

Wydawnictwa nie zjednoczą się tak szybko przeciw Empikowi. To mogło by nawet być uznane za zmowę :P Zresztą Empik kontaktuje się z tylkoma wydawnictwami że nie łatwo go będzie przymusić. Jak upadnie ( teoretyczne ) to kto go zastąpi ? Przecież nawet gdyby ktoś to potrawa to kilka miesięcy. A kilka miesięcy dla wydawnictw z Zyskiem okrojonym o 60 % to śmierć.
Wydawnictwa stoją w Rozkroku bo wydębić kasy nie ma jak a upadek Epmiku też im się nie uśmiecha
moffiss - 2009-11-05, 10:01
:
empik padnie? Życie nie znosi próżni, wejdzie inny gracz. Zmowa wydawnictw jest pojęciem abstrakcyjnym z punktu widzenia prawa, gdy w grę wchodzą ewidentne praktyki monopolistyczne. Nie ma bata, tylko zdrowy rozsądek każe się zjednoczyć i zbesztać leadera na rynku księgarskim.
Pasuje jak ulał propagandowe hasło: "Niszczą polski dorobek kulturalny" - czy aby na pewno empik ma polskiego właściciela? :badgrin:
Wulf - 2009-11-05, 10:04
:
moffiss napisał/a:
pielegniarki zrobily cos podobnego. Każda z nich podała te same zarzuty, zmieniając tylko swoje dane [osobowe, kwoty i daty] - efekt byl miażdżący - wszystkie wygrały.
ale z tego co wiem - to nie był pozew zbiorowy :/
moffiss napisał/a:
masa identycznych pozwów jest niebezpieczna z innego powodu. Traci się wiarygodność na rynku, nie tylko wydawniczym, również finansowym [banki-kredyty].
Hola hola. Masa procesów - jeszcze nic nie znaczy ;) ważny jest wynik tych procesów. Dopiero po wyroku, na dodatek niekorzystnym, można mówić o pewnej stracie wiarygodności etc.
moffiss napisał/a:
Zmowa wydawnictw jest pojęciem abstrakcyjnym z punktu widzenia prawa, gdy w grę wchodzą ewidentne praktyki monopolistyczne.
Na jakiej podstawie tak twierdzisz?
Toudisław - 2009-11-05, 10:11
:
moffiss napisał/a:
empik padnie? Życie nie znosi próżni, wejdzie inny gracz.

Wiem, Ale to może potrwać i może oznaczać 2-3 miesiące spadku sprzedaży i ostrego zamętu. A to dla wydawnictw mocny cios. Przy tym poziomie sprzedaży mam wrażenie żyją od pierwszego do pierwszego.
moffiss napisał/a:
Zmowa wydawnictw jest pojęciem abstrakcyjnym z punktu widzenia prawa,

Nie muszą się dogadywać fizycznie by wiedzieć jaki jest wspolny interes i by się go tzrymać
moffiss - 2009-11-05, 10:13
:
nic nie napisałem o zbiorowym pozwie pielegniarek, tylko o tym ze kazda napisała to samo zmieniając swoje dane :)

Ilosć pozwów przekłada się proporcjonalnie na straty finansowe, niepłacenie w terminie - wsadza się takiego delikwenta do Biura Informacji Kredytowej, z którego obligatoryjnie korzystają wszystkie instytucje finansowe.

praktyki monopolistyczne
Toudisław - 2009-11-05, 10:17
:
moffiss napisał/a:
nic nie napisałem o zbiorowym pozwie pielegniarek, tylko o tym ze kazda napisała to samo zmieniając swoje dane :)

Pozew masowy ? Ale tam generalnie sprawa była prosta. No w przypadku wydawnictw jest niby jest.
moffiss napisał/a:
Biura Informacji Kredytowej, z którego obligatoryjnie korzystają wszystkie instytucje finansowe.

Tylko, że Tutaj każdy nie płaci każdemu. Więc wydawnictwo nie wpiszę tam dystrybutora bo Autor wpisze Wydawnictwo. Nikt nie ma czystych rąk a najbardzij po tyłku dostaje Autor który nie ma się jak bronić za bardzo
moffiss - 2009-11-05, 10:22
:
Patologia goni patolgię, która odbija się czkawką każdemu.
Co do autorów, niech się nie martwią, jedno wydawnictwo padnie, znajdzie się drugie, o ile twórca pisze z sensem i ma talent. To czytelnik jest Sędzią Najwyższym i nic tego nie zmieni...nawet kiwanie kibicujących, małorozgarniętych i zmanipulowanych fanów innych obozów.

Z mojego punktu widzenia największym winnym jest ten, kto w łańcuchu pokarmowym wydala ksiązkę wprost na ladę. Od tego miejsca powstaje patologia.
moffiss - 2009-11-05, 11:18
:
Czyzbym obserwował stupor dysocjacyjny? :badgrin:

edit: jak ktoś ma ochotę poznac moją opinię na temat polskiej fantastyki niech kliknie tutaj
Mały_czołg - 2009-11-05, 12:59
:
Wulf napisał/a:
moffiss napisał/a:

(...)w grę wchodzą ewidentne praktyki monopolistyczne.

Na jakiej podstawie tak twierdzisz?

Like, na takiej: http://www.instytutksiazk..._20-05-2009.doc
(uwaga, silnik forum rozwala tego URLa)
Toudisław napisał/a:

Tylko, że Tutaj każdy nie płaci każdemu. Więc wydawnictwo nie wpiszę tam dystrybutora bo Autor wpisze Wydawnictwo.

To, że się tak enigmatycznie wyrażę, zależy od wydawnictwa. Ale tak to u nas chyba jest, że Autor znacznie bardziej woli mieć milion (obiecany) niż 100 PLN (wypłacone).
moffiss - 2009-11-05, 13:08
:
Mały_czołg, ten link jest kompletnie zwalony. Chyba nikt sie nie obrazi jak dokonasz tak wielkopomnego dzieła - copy/paste




albo wrzuć w jakimś jpeg, czy innym na http://zapodaj.net/
Toudisław - 2009-11-05, 13:21
:
Mały_czołg napisał/a:
To, że się tak enigmatycznie wyrażę, zależy od wydawnictwa. Ale tak to u nas chyba jest, że Autor znacznie bardziej woli mieć milion (obiecany) niż 100 PLN (wypłacone).

A jak ma 100 zł obiecane i nie wypłacone ? Bo to chyba bliższe naszego rynku wydawniczego. Każdy użera się z każdym.
Mały_czołg - 2009-11-05, 13:26
:
moffiss napisał/a:
Mały_czołg, ten link jest kompletnie zwalony. Chyba nikt sie nie obrazi jak dokonasz tak wielkopomnego dzieła - copy/paste

Jak se zaznaczysz od "http" do ".doc" włącznie, przekleisz do przeglądarki, to Cię ładnie poprosi o Save/Open. Wtedy można sobie obejrzeć.
Dlaczego łamie tego linka na literce "ł" to pytanie do phpBB modified by Przemo.
Toudisław napisał/a:

A jak ma 100 zł obiecane i nie wypłacone ? Bo to chyba bliższe naszego rynku wydawniczego.

Niektórym jego segmentom, - tu całkowicie się zgadzamy.
Toudisław napisał/a:
Każdy użera się z każdym.

Uznaję prymat doświadczenia osobniczego w dowodzeniu tego twierdzenia.
Dabliu - 2009-11-05, 13:30
:
moffiss napisał/a:
czy aby na pewno empik ma polskiego właściciela? :badgrin:


Prowokator :-P
moffiss - 2009-11-05, 14:15
:
Mały_czołg napisał/a:
Jak se zaznaczysz od "http" do ".doc" włącznie, przekleisz do przeglądarki, to Cię ładnie poprosi o Save/Open. Wtedy można sobie obejrzeć.
Dlaczego łamie tego linka na literce "ł" to pytanie do phpBB modified by Przemo.



Mały_czołgu, chyba mnie przeceniasz, chcesz bym spalił sobie doszczętnie ocalałe synapsy po pogaduszkach na innym forum?
Litości //piwo


Dabliu napisał/a:
moffiss napisał/a:
czy aby na pewno empik ma polskiego właściciela? :badgrin:


Prowokator :-P


prowokator brzmi groźnie, czy nieposłuszeństwo obywatelskie


edit: lit
Dabliu - 2009-11-05, 15:33
:
Prowokator. Chcesz, by kto inny powiedział, że prezes EMPiK-u jest Żydem, a w dodatku nie Polakiem :P
moffiss - 2009-11-05, 16:09
:
nvm
Dabliu - 2009-11-05, 16:32
:
Eyal Lahav. No, nie mów, że nie wiedziałeś :mrgreen:
To chociaż współzałożyciel, Yaron Bruckner? :badgrin:
MrSpellu - 2009-11-05, 16:37
:
Dabliu napisał/a:
Prowokator. Chcesz, by kto inny powiedział, że prezes EMPiK-u jest Żydem, a w dodatku nie Polakiem

Cholera, uprzedziłeś mnie. A wyskoczyłem tylko do sklepu po coś mocniejszego :mrgreen:
Toudisław - 2009-11-05, 17:37
:
Mały_czołg napisał/a:
Uznaję prymat doświadczenia osobniczego w dowodzeniu tego twierdzenia.

Troszkę tak. Sporo się nasłuchałem ze wszystkich stron. ?Ja mogę tylko powiedzieć że płacę Faktury do 24 godzin od otrzymania. Tyle z mojej strony
Dabliu napisał/a:
Prowokator. Chcesz, by kto inny powiedział, że prezes EMPiK-u jest Żydem, a w dodatku nie Polakiem :P

A jakie to ma znaczenie ?
Dabliu - 2009-11-05, 17:39
:
Toudisław napisał/a:
Dabliu napisał/a:
Prowokator. Chcesz, by kto inny powiedział, że prezes EMPiK-u jest Żydem, a w dodatku nie Polakiem :P

A jakie to ma znaczenie ?


Popularne skądinąd urban legend o podgryzaniuniu polskiej kultury ;)
Mały_czołg - 2009-11-05, 22:18
:
Toudisław napisał/a:
Ja mogę tylko powiedzieć że płacę Faktury do 24 godzin od otrzymania. Tyle z mojej strony

Tołdi, jesteś pryncypialnym dinozaurem. Jak Ty w ogóle chcesz robić interesy w Polsce? Chcesz zbankrutować?
Toudisław - 2009-11-05, 23:01
:
Mały_czołg napisał/a:
Tołdi, jesteś pryncypialnym dinozaurem. Jak Ty w ogóle chcesz robić interesy w Polsce? Chcesz zbankrutować?

Też się zastanawiam ale na razie te faktury są po marne 1,5 tyś więc mogę. No i chyba mam szczęście bo mnie płacą wszyscy z góry. Wiesz tam gdzie pracowałem też płacimy od ręki. Hurtownika nam dawał 14 dni potem powiedział że nawet 3 tygodnie. Nie lubię dlugów robić. Mój dostawca ma powody by mnie lubić ; ;) Znam księgarzy i Hurtowników wiem ile oni muszą się użerać maskar, Ja mam z domu zasczepionom organiczną niechęć do dłużników.
Generalnie coraz więcej się dowiaduje o wydawcach i dystrybutorach i aż głowa boli. Z tego co wiem to w Geccie Fantastyki te problemy są szczególnie dziwne
moffiss - 2009-11-13, 13:40
:
rozmawialem z paroma osobami współpracującymi z wydawnictwami, nie tylko stricte sf. Wieści nie są najlepsze. Rok 2009 stanie się przełomowy dla rynku wydawniczego, sprzedaż dramatycznie spada. Nawet znane nazwiska nie przyciągają czytelników. Pomór jakiś?
You Know My Name - 2009-11-13, 15:34
:
Czytelników akurat przyciągają. Nie przyciągają kupujących. Nie mieszaj tych grup. Łatwiej wydawnictwom trafić w gusta czytelnicze niż w możliwości nabywcze, bo o ile pierwsze mogą sami kreować, to na drugie mogą tylko popatrzeć.
moffiss - 2009-11-13, 16:17
:
a, mialem na myśli sprzedaż, czyli siłę nabywczą czytelników :badgrin:
You Know My Name - 2009-11-13, 23:40
:
moffiss napisał/a:
a, mialem na myśli sprzedaż, czyli siłę nabywczą czytelników :badgrin:
Znam wielu czytelników nie przejmujących się zakupami oraz nabywców książek, którzy ich nie czytali. Obie te grupy mają część wspólną, ale nie tak dużą jak Ci się wydaje chyba.
moffiss - 2009-11-14, 11:29
:
czyli jak jest w końcu? Rynek oklapł, czy ma się dobrze?
You Know My Name - 2009-11-14, 11:44
:
Trudno mi powiedzieć, ja kupuję kilkadziesiat książek rocznie i wyrabiam "kilka średnich krajowych". Ale nie da się ukryć, że w momencie kiedy można wypożyczyć prawie każdą pozycję z biblioteki, ściągnąć z sieci e-booka kupno zarezerwowane jest dla lepszych książek. Zresztą podczas kryzysu większość rynków (nie licząc dóbr Giffena) przezywa spadek i kiedy tylko nastanie okres nowej prosperity rynek odżyje.
Prawdę mówiąc nie mamy teraz do czynienia z sytuacją w jakiś sposób wyjątkową, pamiętam, ze podobnie było na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Cykle i tyle.
DrDziwadelko - 2009-11-14, 11:47
:
Coś w tym jest. Po sobie mogę napisać że czytam coraz więcej a kupuje mniej. 30-40 zł za pozycje to za dużo na moją kieszeń.
Dzięki bogu że są biblioteki i znajomi.
MrSpellu - 2009-11-14, 12:08
:
Mag_Droon napisał/a:
Trudno mi powiedzieć, ja kupuję kilkadziesiat książek rocznie i wyrabiam "kilka średnich krajowych"

Tak jest też ze mną. W trakcie studiów więcej wypożyczałem (lepszy dostęp do bibliotek), a jeżeli kupowałem, to głównie w tanich książkach i to hurtem (tak zdobyłem stare wydanie Drukarczyka za 1,50zł). Lub podręczniki akademickie, które tanie nie są, ale jednak wolałem mieć własne egzemplarze. Od lipca (czyli od wyprowadzenia się z Krakowa) wydałem na książki jakieś... ~700zł. W tym na pewno dwa zamówienia miały wartość ponad 200zł. W grudniu na pewno będę robił jeszcze jedno takie "duże" zamówienie plus prezenty, bo w domu mamy zwyczaj kupowania sobie książek :)
Tomasz - 2009-11-15, 00:29
:
Ja od lat więcej kupuje niż czytam. Tzn. czasu coraz mniej na czytanie, więcej w pracy siedzę, teraz się przymierzam do własnej działalności, to z czytaniem różnie bywa, choć staram się jak najwięcej. Ale kupuję nałogowo.
I nigdy nie lubiłem czytać książek pożyczonych. Jak chcę coś przeczytać to kupuję. Trochę sprzedawałem po antykwariatach i na Allegro, ale teraz już raczej nie zamierzam się pozbywać tego co kupuję.
A rynek jak rynek. Jedne wydawnictwa mają lepiej inne gorzej. Jedni się utrzymają inni padną. Niektórzy pewnie złapią takie hity jak Harry Potter albo Dan Brown, bo nie miejmy wątpliwości że kolejne takie hity się pojawią i się obłowią. Taki Albatros cienko przędł zanim Browna nie wydał, a teraz wydaje masę tytułów, sięga po wznowienia Ludluma, Morrella, Kinga.
toto - 2009-11-15, 11:55
:
Tomasz napisał/a:
Ja od lat więcej kupuje niż czytam.
Staram się nie kupować więcej niż jestem w stanie przeczytać. Ale co pewien czas i tak robią mi się zapasy na kilka miesięcy czytania. Zazwyczaj na wakacje udaje mi się rozładować kolejkę, ale w tym roku nie bardzo mi wyszło. Dobrze wychodziło do połowy sierpnia, później już gorzej i mam już prawie zapas do kolejnych wakacji.
Tomasz napisał/a:
I nigdy nie lubiłem czytać książek pożyczonych
Po prostu wygodniej jest czytać swoje. Bo czytam kiedy mam ochotę, a nie dlatego, że muszę komuś oddać książkę. Ale na początku biblioteki są wspaniałe. Możesz eksperymentować z książkami dowolnymi i wiesz, że nie płacisz nawet za beznadziejne pozycje. A te które się spodobają zawsze można później kupić na własność.

Spellsinger napisał/a:
Od lipca (czyli od wyprowadzenia się z Krakowa) wydałem na książki jakieś... ~700zł.
Nałogowiec. Ja się boję liczyć ile wydałem w tym roku na książki.
Romulus - 2009-11-15, 19:52
:
Cholerka, ja też prawie 1000 zł wywaliłem na książki w tym roku. Ale wszystko mam pod kontrolą. Lista książek do przeczytania nigdy nie jest dłuższa niż trzy. Zatem także wyrabiam średnią krajową kilka razy, jak podejrzewam. Aczkolwiek tendencja u mnie będzie spadać, ponieważ na polskim rynku debiutuje na dvd coraz więcej seriali, które musze mieć, a mój budżet nie jest z gumy. Lista zakupów książkowych zostanie zatem na pewno ograniczona, czy też rozciągnięta w czasie. Wprowadzę ostrzejszą selekcję na książki, które muszę mieć i na takie, które może kupię, ale najpierw je przeczytam.
Jander - 2009-11-15, 20:02
:
Ja już wyznaczyłem prostą cezurę - nie kupuję książek fantastycznych póki nie przeczytam większości starych. Poza pozycjami jak Erikson, które czytam z biegu. Tak więc mogę się już pożegnać z czytaniem nowości przez długi czas, no ale przynajmniej będą niezłe oszczędności. :)
toto - 2009-11-15, 20:32
:
Jander napisał/a:
Ja już wyznaczyłem prostą cezurę - nie kupuję książek fantastycznych póki nie przeczytam większości starych. Poza pozycjami jak Erikson, które czytam z biegu.
Teoretycznie mam tak samo. Tylko tych Eriksonów jest u mnie więcej. ;)
You Know My Name - 2009-11-15, 20:36
:
Tak, siedem paczek wydałem w październiku... I pomyślałem, że to naprawdę przesada.
I teraz się hamuję. No i do niedawna robiłem tak, że kupowałem książki na półkę a czytałem te nie do kupienia z biblioteki. Do momentu, kiedy się nie zorientowałem, że książek na półce maiałem na około 7-8 m-cy czytania. Teraz mam na półtora roku i czuję się z tym nieco osobliwie. Ale od 3-4 m-cy eksploruję tylko własne zasoby (nie licząc lektur na Stolyk).
MadMill - 2009-11-15, 21:03
:
Jander napisał/a:
Ja już wyznaczyłem prostą cezurę - nie kupuję książek fantastycznych póki nie przeczytam większości starych.

Też miałem takie założenie i z przeszło 60 jest niecałe 40, a kupowałem pojedyncze jedynie pozycje. Ograniczyłem się też z powodu takiego, że po pierwsze nie chciałem robić sobie zapasów od groma, a z drugiej strony chcę wrócić do paru(nastu) książek które już czytałem, a to czasu tez zajmie sporo.

W spisie książek mam rubryczkę cenową i na razie wyszło mi za ponad 260 książek "dałem" ponad 7000 zł. Z tym, że nie do końca tyle zapłaciłem za każdą, niektóre taniej, inne dostałem, wygrałem itd. W tym roku chyba tylko raz zapłaciłem za książkę cenę okładkową.

Aż policzyłem ile wydałem w tym roku i wyszło mi, że ponad 8 stówek i to lekko.

Jakbym się zawziął to na półce mam lektur tak do lutego przyszłego roku.
Tixon - 2009-11-15, 22:27
:
MadMill napisał/a:
W spisie książek mam rubryczkę cenową i na razie wyszło mi za ponad 260 książek "dałem" ponad 7000 zł.

Ech, ja właśnie skończyłem dopisywać odpowiednią rubrykę, aby dało się policzyć książki na rok.
I tak w tym roku moja biblioteka powiększyła się o 53 książki, na łączną wartość 1 301,86 zł, co stanowi około 23% całkowitej wartości mojej biblioteki. Ale do tego dojdzie listopadowo grudniowa przesyłka. Jednak kryzys daje o sobie znać i wartość książek będzie mniejsza niż w 2008, chociaż ilość większa.
Z założenia nie kupowania nowych doki mam nieprzeczytane, zrezygnowałem. mam do przeczytania 39 własnych, cztery (z czego jedna kończę) pożyczone, dwie zarezerwowane w bibliotece. Jak złożę zamówienie, kilka książek też wskoczy na przód listy. Jakbym się zawziął, również skończył bym do lutego :)
Elektra - 2009-11-15, 22:48
:
Jander napisał/a:
Ja już wyznaczyłem prostą cezurę - nie kupuję książek fantastycznych póki nie przeczytam większości starych.

Ja niestety nie daję tak rady, chociaż ostro ograniczyłam zakupy w tym roku. Tylko 36 książek kupionych za 911 zł. W zeszłym roku ponad 2700 i 130 książek, z tym że w końcu postanowiłam np. uzupełnić sobie biblioteczkę o całą Chmielewską. Czy to jest kryzysem spowodowane? Raczej czytelniczym, w tym roku przeczytam jakąś połowę tego, co w zeszłym. No i zaczęło mnie denerwować to, że kupuję szybciej niż czytam. Zapasów mam na minimum pół roku (ponad 50 książek), ale powoli je zmniejszam (chciałabym dojść tak do 20, wtedy czułabym, że jestem na bieżąco ;) ). No i nie mam oporów przed sprzedawaniem tego, co mi się nie podoba, do czego nie będę wracać i nie chcę mieć.

Niestety przestałam korzystać z bibliotek, chociaż ideałem byłoby dla mnie najpierw przeczytanie, potem ewentualne kupienie (w sumie dzięki bibliotekom wkręciłam się w fantastykę i tam trafiłam na perełki niedostępne kiedyś gdzie indziej).
Metzli - 2009-11-15, 23:22
:
Bardzo zorganizowani jesteście ;) Ja nie wiem ile książek kupiłam, ile kasy na nie poszło w tym roku (nie mówiąc już o poprzednim). Na początku zaczęłam robić listę takich książek, ale dawno nie uzupełniałam a teraz wracać mi się do tego nie chce. Co najwyżej pamiętam, żeby uzupełniać listę tych przeczytanych ;P Ile zaległości? Pewnie sporo, tak samo - sprawdzać dokładnie nie mam ochoty, zresztą jestem na to zbyt leniwa. Nie wspominając o tym, że w żaden sposób by mnie to nie zmotywowało czy powstrzymało od dalszych zakupów.
moffiss - 2009-11-16, 14:12
:
ale z tego co wypisujecie, kupujecie tylko znane ksiązki, debiutantów raczej omijacie szerokim łukiem.
Jander - 2009-11-16, 14:18
:
Rzeczywiście, takie nazwiska jak Wegner czy Orkan u nas się nie pojawiają. O.o
Romulus - 2009-11-16, 14:19
:
moffiss napisał/a:
ale z tego co wypisujecie, kupujecie tylko znane ksiązki, debiutantów raczej omijacie szerokim łukiem.

Owszem, ja rzadko kupuję debiutantów. Nie omijam szerokim łukiem, ale przede wszystkim czekam na opinie i recenzje, polecanki. Jest tyle fajnych książek na rynku, że nie chce mi się ryzykować wtopy z debiutantem.
Tixon - 2009-11-16, 18:18
:
Cytat:
ale z tego co wypisujecie, kupujecie tylko znane ksiązki, debiutantów raczej omijacie szerokim łukiem.

W sumie to kupuję debiutantów poleconych przez Toudiego ;)
il - 2009-11-16, 22:44
:
Ja coś ostatnio w ogóle mało kupuję, w tym roku na książki wydam ok 350zł (czekam na jeszcze jedno zamówienie), znanych lub polecanych autorów i niepolskich niestety, dużo za to pożyczam od znajomej osoby, która namiętnie kupuje polską fantastykę i dal tego w kolejce leżą Ćwieki, Przechrzty, Orkany, Wagnery, sama pewnie bym ich nie kupiła :-P a od innego kolegi pożyczam ucztę wyobraźni :mrgreen: , chyba wyszłam na skąpiradło :oops: , w każdym razie podziwiam osoby, które tyle kupują za zaangażowanie i odwagę.
grubshy - 2009-11-16, 22:44
:
Od lat niezmiennie sztywny limit - 200zl miesiecznie (zlecenie stalego przelewu na subktonto z ktorego kupuje ksiazki) i ani zlotowki wiecej.
Jesli nalogu nie mozna zwalczyc, trzeba go ograniczac : )
Toudisław - 2009-11-17, 23:37
:
Nie wiem dokładnie ile wydaje. Raczej na pewno ponad 2 tyś rocznie pewnie i z 2,5 tyś . Z tym że kupuje mocno poniżej ceny okładkowej wiec przekłada się to na ponad 100 ( myślę że więcej ) książek na pewno. To mój główny atut bu kupić jaknajtaniej i dzięki temu za tą samą kase miec więcej Mój rekord to chyba 500 zł w miesiąc. Troszkę książek tez mi się udaje dostać. Sam sporo daje w prezencie
moffiss napisał/a:
ale z tego co wypisujecie, kupujecie tylko znane ksiązki, debiutantów raczej omijacie szerokim łukiem.

Debiutantów też kupuje. Ale rzadko jest coś takiego jak debiut Absolutny. Jakieś opka można najczęściej przeczytać wcześniej w czasopismach czy antologiach
Mały_czołg - 2010-01-08, 09:55
:
Wydawałoby się, że konfliktu z EMPiKiem nie da się do niczego użytecznego wykorzystać.
A jednak.
Można przy jego pomocy na przykład oddzielić swoich od obcych.

http://carpenoctem.pl/wor...-drzewa-crossa/

Można spokojnie zanucić:

Smiling faces as you wait to land
But once you get there no one gives a damn
You're in the army now
Oh, oh, you're in the army now

Romulus - 2010-01-08, 12:21
:
Lektura tego oświecającego (bez ironii to piszę) tekstu nasunęła mi zasadniczo - od strony zawodowej - jedną smutną refleksję.

Za dużo w tym tekście o relacjach z wydawnictwem słowa "przyjaźń". W takim układzie, gdzie autor zależy od wydawnictwa - nie ma mowy o przyjaźni, nawet, kiedy jego szefem jest brat, czy szwagier. Jest tylko interes. Jest tylko umowa. Pójście do prawnika to dobre wyjście i cieszę się, że autor w końcu zarzucił te smęty o przyjaźni. Oby dalej było tak konsekwentnie. Bo gdyby od początku umowy te podpisywał w jego imieniu prawnik, mam wrażenie, że byłoby inaczej.

Na marginesie - oddanie sprawy do sądu już zapewne skończyłoby batalię. Może nawet do rozprawy by nie doszło, gdyby wydawnictwo miało własnego prawnika, który uświadomiłby, że mogą przegrać. A może i podziałałaby groźba zabezpieczenia powództwa. Nic tak nie mobilizuje dłużników jak komornik wiszący na koncie, na którym są (i wpływają nowe), środki bo biznes się kręci.

Fabryka od początku rżnęła głupa z tą przyjaźnią. Piszę to jako prawnik. I jako prawnik radzę autorowi nie cackać się w "przyjacielskie" pyerdy. Bo to JC nie powinno obchodzić, czy FS ma problemy z Empikiem i mechanizmy rynku wydawniczego w Polsce. Kontrakt to podstawa. A reszta to nie jego zmartwienie.
nosiwoda - 2010-01-08, 15:31
:
Romulus napisał/a:
Za dużo w tym tekście o relacjach z wydawnictwem słowa "przyjaźń".
No, dokładnie. Takie "spokojnie, dogadamy się...". A tymczasem wszystko powinno być na piśmie, to biznes, nie ustawka na składkową imprę.
Cytat:
Kontrakt to podstawa.
Też fakt, ale to działa w dwie strony - podpisał umowę na książkę i wziął zaliczkę? Może być "ała", jak jej w terminie nie odda.
Prawnik z prawnikiem zawsze dojdą do wniosku, że bez udziału prawnika wszystko się roz... :D
Toudisław - 2010-01-08, 15:38
:
nosiwoda napisał/a:
Też fakt, ale to działa w dwie strony - podpisał umowę na książkę i wziął zaliczkę? Może być "ała", jak jej w terminie nie odda.

Ale zadeklarował zwrot zaliczki nie ;) ? Zresztą zobowiązania wydawnictwa widać znacznie ta zaliczkę przewyższają.

We wpisie nie ma nic co by mnie jakoś zaskoczyło. Tylko pootwierdza to co się mówi szeptem. Fabryka ma problemy finansowe i są to problemy związane z płynnością finansowa. Ponoć umowa z Olesiejukiem jakie skonstruowana dla nich niekorzystnie. Nie wiem na ile w tym prawdy.

Dziwi mnie polityka związana z drukowaniem 3 kłamcy wydawnictwo samo sobie strzela w stopę bo na książce na pewno by zarobiło ;)
MadMill - 2010-01-08, 15:45
:
Raczej nie chodzi o samą płynność, bo jakby kasy nie miała nie wydawałaby dalej. Coś jest na rzeczy jednak, ale to raczej problem ze ściąganiem należności od odbiorców. Kasę mają, tylko że jest to kasą która teoretycznie powinna już dawno być u pisarzy.

I Ćwiek nie jest pierwszym autorem, który nie dostaje pieniędzy, ale chyba nikt z tak znanych się nie buntował, bo Ci kasę na czas w miarę dostawali.
Toudisław - 2010-01-08, 15:51
:
MadMill napisał/a:
ale to raczej problem ze ściąganiem należności od odbiorców. Kasę mają, tylko że jest to kasą która teoretycznie powinna już dawno być u pisarzy.

To się właśnie nazywa problem z płynnością Mad.
MadMill napisał/a:
I Ćwiek nie jest pierwszym autorem, który nie dostaje pieniędzy, ale chyba nikt z tak znanych się nie buntował, bo Ci kasę na czas w miarę dostawali.

A może jemu wiszą najwięcej. Zresztą jest od tej kasy zależny

Ciekawe czy inni pisarze tez teraz nie znaczną się skarżyć na niezapłacone zobowiązania. A już na pewno pójdą ze swoimi umowami do prawnika żeby je obejrzał
MadMill - 2010-01-08, 16:06
:
Toudisław napisał/a:
To się właśnie nazywa problem z płynnością Mad.

O nomenklaturę i błędne określanie zjawisk ekonomicznych tutaj kłócić się nie będę. Problemy z płynnością to już prawdę mówiąc jest bankructwo, z tego nie da się podnieść - chyba, ze wszyscy zaczną od razu spłacać zobowiązania względem danej firmy.
Toudisław napisał/a:
Ciekawe czy inni pisarze tez teraz nie znaczną się skarżyć na niezapłacone zobowiązania. A już na pewno pójdą ze swoimi umowami do prawnika żeby je obejrzał

Sami są sobie winni. Jak wcześniej Romek zauważył w biznesie "przyjaźni" nie ma. Ja chociaż tych kursów prawa cywilnego, gospodarczego, pracy itd. tyle zaliczyłem to dalej czuję się zielony, a co dopiero ktoś kto zupełnie pojęcia nie ma jak umowa powinna wyglądać. Trochę to przez własne zaniedbanie pisarze się wpędzili w problemy.

Pewnie sytuacja nie jest beznadziejna, i nawet jeśli umowy były na niekorzyść pisarzy to większy ich "strajk" zmusi i tak do podjęcia jakiś kroków przez wydawcę.
Shadowmage - 2010-01-08, 16:32
:
Ogólnie dogadywanie się "na gębę" w społeczeństwach o wysokim kapitale społecznym ułatwia i przyspiesza wiele spraw, a także obcina znacząco koszty (na prawników się nie wydaje :P ). Umowa na piśmie powinna oczywiście być, ale nie każde ustalenie przecież powinno być na papierze. Z tym, że niestety nasze społeczeństwo do rozwiniętych nie należy, wręcz chwali się "wydymanie frajera". I mamy tego przykład (choć zaznaczam, że obie strony nie są w pełni bez winy).
Toudisław - 2010-01-08, 16:51
:
MadMill napisał/a:
oblemy z płynnością to już prawdę mówiąc jest bankructwo, z tego nie da się podnieść

Kwetia nazewnictwa. To już jest bark jakiejkolwiek płynności.

MadMill napisał/a:
Trochę to przez własne zaniedbanie pisarze się wpędzili w problemy.

I tak i nie. Częściowo nie mieli wyjścia bo niby obowiązuje zasada równości stron przy umowie ale praktyka bywa różna. Początkujący pisarz nie ma za wile do gadania i cieszy się ze wogóle że zostają wydani.
Shadowmage napisał/a:
Z tym, że niestety nasze społeczeństwo do rozwiniętych nie należy, wręcz chwali się "wydymanie frajera". I mamy tego przykład (choć zaznaczam, że obie strony nie są w pełni bez winy).

To nie takie proste. Po pierwsze ten wysoki kapitał społeczny jest ( powinien być ) popierany przez szybko działające sady i społeczny ostracyzm wobec nie rzetelnych. W USA też nic się nie robi na gębę. I co mają mało rozwinięte społeczeństwo ? Robienie czegoś na gębę jest raczej cechą społeczeństw prostych.
Shadowmage - 2010-01-08, 16:59
:
Gwarantuję ci, że w USA sporo rzeczy dogaduje się bez papierków (zwróć też uwagę, że to bardzo zróżnicowane społeczeństwo i nie możesz do całości przykładać jednakowych miar). Ale to nie o tym mowa w tym wątku.
W każdym razie słusznie zauważyłeś, że u nas jest przyzwolenie na wikiwanie innych, a osoby wierzące w dane słowo są rozpatrywane w kategoriach naiwnych.

Wracając jeszcze do Ćwieka - ciekawy jestem jak to się zakończy. Załóżmy, że sobie rozliczą kasę, ale co dalej? Będzie po tej burdzie szukać innego głównego wydawcy? I jakim echem odbije się to wśród pozostałych autorów FS (Kossakowska chyba się na blogu Ćwieka wypowiadała, jeśli się nie mylę)?
MadMill - 2010-01-08, 17:00
:
Toudisław napisał/a:
I co mają mało rozwinięte społeczeństwo ? Robienie czegoś na gębę jest raczej cechą społeczeństw prostych.

W Korei Południowej albo Japonii, jak coś się powie to tak jakby się podpisało umowę. W krajach arabskich też w dużej części tak jest. Gdzieś to słyszałem i to chyba ostatnio na kursie gdzie omawiane było prawo cywilne, a to było podane jako ciekawostka. Wcale nie chodzi tam o kapitał społeczny, a raczej o tradycję czy kulturę.
Toudi napisał/a:
I tak i nie. Częściowo nie mieli wyjścia bo niby obowiązuje zasada równości stron przy umowie ale praktyka bywa różna. Początkujący pisarz nie ma za wile do gadania i cieszy się ze wogóle że zostają wydani.

Eeee... ja pisałem o wzięciu prawnika czy profesjonalnego agenta (to drugie to chyba jedynie już przy bardzo poważnych pisarzach) aby zadbali o interes samego pisarza. Zawsze słowo prawnik czy agent groźniej brzmi niż zawiedziony finansowo autor :P
AM - 2010-01-08, 17:04
:
Może rzucę trochę światła na ten temat ;) .

Wielu autorów FS podpisało coś w rodzaju lojalek (niezgodnych z prawem) i wydawnictwo nie życzy sobie, żeby współpracowali z kimś innym. Nie mam nawet na myśli innego wydawnictwa książkowego, ale pisma takie, jak Fantastyka. Tym, którzy się wyłamują, pokazuje się miejsce w "szeregu". Więc sprawę z Jakubem Ćwiekiem należy potraktować w kategoriach "lekcji wychowawczej". Ponoć FS nie lubi, jak autorzy zachowują się niezgodnie z oczekiwaniami.

Sprawa z EMPIKIEM okazała się być niezłym pretekstem do wyjaśnienia autorom dlaczego nie dostają kasy. Prawda jest taka, że zamieszanie z księgarnianym kolosem nie wpłynęło za bardzo na harmonogram płatności Olesiejuka, który jest i ich i naszym dystrybutorem (nie sądzę, żeby FS była gorzej traktowana od nas). Więc za sytuację nie ma co obarczać EMPIKU.

Prawdą jest, że FS ma problemy finansowe, ale jest to raczej wina Red Horse'a, ich drugiego wydawnictwa, które okazało się poronionym projektem, oraz głupiej polityki wydawniczej. Otóż FS postanowiła się rozwijać nie przez poprawianie sprzedaży książek i pozycji swoich autorów, coraz lepszą selekcję, tylko niekontrolowany wzrost liczby wydawanych tytułów (dzisiaj pewnie wydaje ich 80-100 rocznie). Uważni obserwatorzy zauważą pewnie, że wzrost tytułów z 30 do 100 w ciągu ostatnich ostatnich lat nie zaowocował proporcjonalnym przyrostem bestsellerowych autorów (ostatnim sporym sukcesem byłe według moich kryteriów była Magdalena Kozak, a to już kilka latek). Wyobrażacie to sobie? Mimo kilkukrotnego wzrostu produkcji macie ciągle te same konie pociągowe. To oznacza, że na jeden hit nie przypadają 2 czy 3 średnie tytuły, tylko 5, 6 a może 7. To musi prowadzić do utraty płynności finansowej.

Nie obarczajmy wobec tego za tę sytuację EMPIKu, tylko błędy wydawnicze i brak dobrej woli (niepokorni autorzy muszą dostać za swoje).

Wydaje się też, że FS znalazła wyjście z sytuacji. Skoro brak nowych bestsellerowych autorów, można dzielić przecież książki starych na 2 lub 4 tomy :P .
Toudisław - 2010-01-08, 17:19
:
MadMill napisał/a:
Wcale nie chodzi tam o kapitał społeczny, a raczej o tradycję czy kulturę.

Z tym się zgodzę. Fukuyama to nazwał mentalnością kupiecką czy jakoś tak. Dobra opinia była najważniejsza wiec trzymano się ustaleń
AM napisał/a:
(dzisiaj pewnie wydaje ich 80-100 rocznie).

84 chyba w tamtym roku ;)
AM napisał/a:
ważni obserwatorzy zauważą pewnie, że wzrost tytułów z 30 do 100 w ciągu ostatnich ostatnich lat nie zaowocował proporcjonalnym przyrostem bestsellerowych autorów

Bardzo dużo wznowię i sztucznych odświeżeń ( żarna niebios )
AM napisał/a:
le jest to raczej wina Red Horse'a, ich drugiego wydawnictwa, które okazało się poronionym projektem, oraz głupiej polityki wydawniczej.

Bankrutują na całego. Oststnio nie było nawet kasy na znaczki na listy :)
AM - 2010-01-08, 17:25
:
Toudisław napisał/a:

Bankrutują na całego. Oststnio nie było nawet kasy na znaczki na listy :)


FS będzie musiała spłacić ich zobowiązania (wobec agentów), jeśli do tego dojdzie. W innym przypadku odbije się to na ich relacjach z właścicielami praw. Będzie to pewnie poważne obciążenie finansowe.
Toudisław - 2010-01-08, 17:29
:
A to czemu ? FS i RH są jakoś prawnie powiązane ? A co FS obchodzą złe relację z Kubą Małeckim ? I tak u niech pewnie nie będzie wydawać. Wydawali innych pisarzy i FS może ignorować byłych pisarzy z pod loga RH.

Ciekawi mnie jak na płynność finansową wpłynął zakup SFFiH,. To pewnie był nie mały koszt i może temu nie mają kasy by płacić Autora.

RH już jakiś czas temu odchodziło od horrorów. Teraz ich bankructwo to chyba kwestia czasu.
Shadowmage - 2010-01-08, 17:34
:
Przypuszczam, choć być moze mylnie, że chodzi raczej o wierzytelności zagraniczne, agentów wspólnych dla autorów FS i RH. Jeśli umowy podpisywaly te same osoby w obu wydawnictwach, to niespłacenie jednych wierzytelności może oznaczać spalenie kontaktów dla drugiego wydawnictwa.
A jakie były powiązania kapitałowe to nie wiem, ale szybki rzut oka na KRSy pokazuje sporo wspólnych ludzi.
AM - 2010-01-08, 17:37
:
Toudisław napisał/a:
A to czemu ? FS i RH są jakoś prawnie powiązane ? A co FS obchodzą złe relację z Kubą Małeckim ? I tak u niech pewnie nie będzie wydawać. Wydawali innych pisarzy i FS może ignorować byłych pisarzy z pod loga RH.


Nie chodzi o autorów krajowych. Agenci zachodnich autorów jednak doskonale wiedzą, że oba wydawnictwa są powiązane personalnie. I jeśli nie dostaną kasy za rzeczy z RH, mogą nie chcieć odblokować praw na rzeczy Fabrykowe. Po prostu ci panowie przestaną być wiarygodni. Podobnie byłoby z Nową Prozą i Magiem. Gdyby jedno z wydawnictw wykpiło się z płatności bankructwem, stosunki zmieniłyby klimat... i to bardzo :P .
Shadowmage - 2010-01-08, 17:38
:
Ha, czyli mniej więcej dobrze przypuszczałem.
AM - 2010-01-08, 17:39
:
Tak jest :-) .
Toudisław - 2010-01-08, 17:43
:
Shadowmage napisał/a:
Przypuszczam, choć być moze mylnie, że chodzi raczej o wierzytelności zagraniczne, agentów wspólnych dla autorów FS i RH.

A jest takich kilku ? nawet nie zwróciłem uwagi

Ciekawe komu jeszcze RH wisi kasę. Fakt, że przyciśnięci płacą pokazuje, że jaką tam kasę jeszcze mają.

FS mocni się teraz reklamuje. Głownie w internecie i chyba liczy, że to w znaczący sposób poprawi im sprzedaż. I się chyba pomylą bo na ich etapie drobny wzrost może nie pomóc a internetowa promocja może nie trafić do nowych czytników
Shadowmage - 2010-01-08, 17:48
:
Toudi, nie myl agentów z pisarzami. Tych drugich wielu wspólnych nie mieli (szczególnie zagranicznych), natomiast co do tych pierwszych to nie wiem, bo nie jestem wydawcą... niemniej przypuszczam, że wybiera się z pewnej puli, a w środowisku większość się zna i pewnie dzieli się informacjami o trefnych kontrahentach.
Toudisław - 2010-01-08, 17:53
:
Shadowmage napisał/a:
Toudi, nie myl agentów z pisarzami.

A można zapłacić agentowi i nie płacić pisarzowi ?
Shadowmage - 2010-01-08, 17:54
:
A co ma piernik do wiatraka? Nie nadążam za Twoim tokiem rozumowania :)
Toudisław - 2010-01-08, 17:57
:
Cytat:
A co ma piernik do wiatraka? Nie nadążam za Twoim tokiem rozumowania :)

No bo zrozumiałem, że mszą zapłacić agenta a potem pisarzy że nie myl pisarzy z agentami.

Szkoda że w Polsce nie ma takiej lojalności że do nie rzetelnego wydawcy nikt nie podejdzie na poważnie
AM - 2010-01-08, 17:58
:
Toudisław napisał/a:
Shadowmage napisał/a:
Przypuszczam, choć być moze mylnie, że chodzi raczej o wierzytelności zagraniczne, agentów wspólnych dla autorów FS i RH.

A jest takich kilku ? nawet nie zwróciłem uwagi

Ciekawe komu jeszcze RH wisi kasę. Fakt, że przyciśnięci płacą pokazuje, że jaką tam kasę jeszcze mają.

FS mocni się teraz reklamuje. Głownie w internecie i chyba liczy, że to w znaczący sposób poprawi im sprzedaż. I się chyba pomylą bo na ich etapie drobny wzrost może nie pomóc a internetowa promocja może nie trafić do nowych czytników


Nie wiem, jakiego rodzaju spółką jest RH, ale, jeśli z o. o., to jej udziałowcy nie odpowiadają za jej zobowiązania swoimi majątkami. Jest jednak jeszcze zarząd, którego prezesem jest pewnie brat wiadomo kogo (lub może sam wiadomo kto). I tu nie jest już tak różowo. Bo jeśli taka spółeczka nie zostanie zbankrutowana w przewidzianym przepisami momencie, członkowie zarządu odpowiadają swoimi majątkami za "złą" przeszłość.
AM - 2010-01-08, 18:00
:
Toudisław napisał/a:
Shadowmage napisał/a:
Toudi, nie myl agentów z pisarzami.

A można zapłacić agentowi i nie płacić pisarzowi ?


Wiele agencji, z którymi współpracujemy, reprezentuje setki autorów. Agenci są od tego, żeby bronić interesów swoich klientów. To nie Polska, gdzie większość pisarzy sama bierze sie za sprawy papierkowe i... widać, jak na tym wychodzi.
Shadowmage - 2010-01-08, 18:03
:
Toudi-->Nadal nie wiem jak wysnułeś takie wnioski, ale może coś mętnie napisałem. Chodzi o to, że agent dysponuje prawami dla wielu autorów, stąd też jest możliwość, że jeden człowiek sprzedał autora X do FS, a autorkę Y do RH.

AM-->Trafiłeś.
Romulus - 2010-01-08, 18:12
:
Hmmm. Bardzo fajnie KRS rozwinął tą wyszukiwarkę. Korzystałem z niej kiedyś, ale to była epoka kamienna przy tym, co jest teraz. I na dodatek można raport o spółce zamówić płacąc smsem. Bomba.

A w temacie: prawnik, albo agent - prawnik. To chyba podstawa. I im pisarz jest mniej znany i początkujący, tym bardziej potrzebuje takiej pomocy. Bo istnienie takich umów "lojalek" mnie także rozśmieszyła. Nie są one nielegalne wprawdzie, ale na pewno są pozbawione mocy wiążącej, bo nieważne. Tyle, że trzeba stwierdzić tą nieważność. Ale to w sumie robota dla sądu na godzinę czasu. Nie jestem cywilistą, ale na pierwszy rzut oka widać, że taka "lojalka" narusza święte jak prawo rzymskie :) prawo swobody zawierania umów, które można ograniczyć, ale nie aż tak jak w tym przypadku. Bazując na tym, co pisał JC można mu wróżyć pozytywne załatwienie sprawy (po uregulowaniu wzajemnych zobowiązań). Byle się pospieszył, bo jak wpłynie wniosek o upadłość szybciej, niż jego pozew, to się będzie musiał zapisać do kolejki wierzycieli :) Pewnie do ostatniej grupy w kolejności zaspokojenia roszczeń.
Shadowmage - 2010-01-08, 18:13
:
Nie znam się, ale ktoś mi jakiś czas temu wykładał, że lojalki są sprzeczne z prawem autorskim. Nie znam tekstów umów-lojalek, nie znam prawa autorskiego, więc własnego zdania nie mam.
Tigana - 2010-01-08, 18:20
:
RH od początku było dziwnym wydawnictwem - z założenia mieli wydawać książki "fabrycznych" autorów, które nie za bardzo pasowały do fantastyki np publicystykę RAZa. Później zaczęli bawić się w horrory (w tym polskie), kiepską fantasy itp. Dziwni byli. Ich miejsce (autorów?) przejął Grasshopper -też z Lublina 8) . Podobny profil, ponoć i współtworzący go ludzie byli kiedyś związani z RH.

Za to byłbym daleki przed stawianiem krzyżyka na FS - w grudniu Grzędowicz, za tydzień Piekara. Wyjdą na swoje.
jewgienij - 2010-01-08, 18:46
:
Zwyczaje Fabryki to była do tej pory tajemnica poliszynela, teraz wreszcie ktoś opisał rzecz wprost, jak się sprawy przedstawiają, i zrobił to ktoś z fabrycznej pierwszej ligi. Jestem w trakcie dochodzenia własnych praw w tej firmie, zobaczymy, jak to pójdzie, ale póki co Kubie kibicuję. Jeśli nie zmieni się stosunek do autorów( z których w końcu wydawnictwo żyje), to dalej będą postrzegani jako "hobbyści", "wariaci", "pasjonaci", tylko nie jako ludzie wykonujący pracę, za którą trzeba zapłacić. Najlepsze, że w wydawnictwie finansowo bardziej opłaca się być nocnym stróżem czy magazynierem niż jego autorem. Niechby nie wypłacili pensji takiemu przedstawicielowi handlowemu np., albo pani kadrowej, mieliby sąd pracy na karku. Autora można zbajerować, poklepać po plecach, natchnąć telefonami, a potem miesiącami nie odpowiadać na nieśmiałe maile czy telefony - słowem, głupek, który niech się cieszy, że zabawa trwa.
Co do prawników, to w przypadku debiutantów( jak ja), honorarium dla speca przerosłoby pewnie sumę, jakiej można by się spodziewać za książkę. W dodatku wielu początkujących nie chce palić za sobą mostów, bo bez publikowania nie istniejesz.
AM - 2010-01-08, 18:51
:
Tigana napisał/a:
Za to byłbym daleki przed stawianiem krzyżyka na FS - w grudniu Grzędowicz, za tydzień Piekara. Wyjdą na swoje.


Jestem święcie przekonany, że za wcześnie jeszcze na ogłaszanie śmierci FS; obecnie możliwy jest każdy scenariusz, od superpesymistycznego do superoptymistycznego. Pytanie, co zarządzi sternik/sternicy. Na razie wygląda na to, że chcą wydawać jeszcze więcej (ich tytuły coraz bardziej się kanibalizują) i jeśli nagle nie zaczną się rodzić nowi bestsellerowcy, FS może nie poradzić sobie z obciążeniami.

Tigano, to już nie jest przedsięwzięcie tej skali, że problem załatwią Grzędowicz, Piekara czy Pilipiuk. Obciążenia zrobiły się za duże. Poza tym biura, pensje dla wielu pracowników, podobno mają nawet swojego portiera :-) .

Nie wiadomo również, czy właściciele po prostu nie przejedli kasy. Może mają fajne domy i nowe wózki?

I rada dla autorów. Jeśli wiszą wam dużo, macie na to dowody, nie chcą płacić i was olewają, wystąpcie o upadłość. Nic tak dobrze nie poprawia płynności finansowej :evil: .
Toudisław - 2010-01-08, 19:15
:
Tigana napisał/a:
RH od początku było dziwnym wydawnictwem

Powstało tylko i wyłącznie by wydać Przenajświętszą Rzeczpospolitą Jacka Piekary. Chyba uznano że można wydawnictwo dalej prowadzić. I Faktycznie mieli dość nie sprecyzowany profil wydawniczy. Sporo z tego co wydawali lądowało na Taniej książce
Tigana napisał/a:
Podobny profil, ponoć i współtworzący go ludzie byli kiedyś związani z RH.

Tak jest z tego co wiem
Tigana napisał/a:
Za to byłbym daleki przed stawianiem krzyżyka na FS - w grudniu Grzędowicz, za tydzień Piekara. Wyjdą na swoje.

Myślę, że nie prędko do tego dojdzie. Mało kto chciał by całkowitego upadku FS. On jednak troszkę ten rynek rozszerzyła. Samym Autora tez nie było by to na rękę bo jednak ich wydają. A zanim ktoś wypełni lukę po FS troszkę mini czasu
AM napisał/a:
Poza tym biura, pensje dla wielu pracowników, podobno mają nawet swojego portiera :-) .

O tym że wydawnictwo jest za duże słyszałem od dawna
AM - 2010-01-08, 19:23
:
Toudisław napisał/a:
Powstało tylko i wyłącznie by wydać Przenajświętszą Rzeczpospolitą Jacka Piekary. Chyba uznano że można wydawnictwo dalej prowadzić. I Faktycznie mieli dość nie sprecyzowany profil wydawniczy. Sporo z tego co wydawali lądowało na Taniej


To nie do końca prawda, powstało, żeby wydawać fantastykę zachodnią i inne gatunki literackie. Uwierz, że trochę wiem na ten temat, bo miałem być współwłaścicielem...
mec - 2010-01-08, 20:08
:
“Nie martw się, zlej. To przecież fantastyka, nie musi być zgodnie, byleby się czytało”

pozdrawiam wszystkich fanatycznych miłośników wszelkich gniotów wydawanych przez podejrzanych fabrykantów :badgrin:
jewgienij - 2010-01-08, 20:41
:
“Nie martw się, zlej. To przecież fantastyka, nie musi być zgodnie, byleby się czytało”

To zdanie to dla mnie porażka....
Toudisław - 2010-01-08, 20:46
:
jewgienij napisał/a:
To zdanie to dla mnie porażka....

Dla mnie ono jest sednem FS i sporej części polskiej Fantastyki
Shadowmage - 2010-01-08, 20:48
:
I literatury w ogóle... uogólnienia są fajne, ale zaciemniają obraz.
AM - 2010-01-08, 20:48
:
Toudisław napisał/a:
Dla mnie ono jest sednem FS i sporej części polskiej Fantastyki


Nie byłbym taki surowy, ponieważ to całkiem nigłupia rada :P . Przynajmniej dla kogoś, kto chce żyć z pisania w tym kraju.
Fenrir - 2010-01-08, 20:49
:
Człowiek chciał by wspierać nowych autorów ale po takich tekstach to strach się bać...
jewgienij - 2010-01-08, 20:54
:
Shadowmage napisał/a:
I literatury w ogóle... (...)


Dlaczego?
Toudisław - 2010-01-08, 20:59
:
AM napisał/a:
Nie byłbym taki surowy, ponieważ to całkiem nigłupia rada :P . Przynajmniej dla kogoś, kto chce żyć z pisania w tym kraju.

Smutna prawda. Ale to tez wina czytników że taki poziom akceptując
Shadowmage - 2010-01-08, 21:03
:
Dlaczego? Bo wszędzie trafiają się i książki dopracowane, i książki pisane na zasadzie "autorowi się tak wydawało" lub " wiki mówi tak". Chodziło mi o to, że podejście zależy indywidualnie od autora, a ten zostanie zaszufladkowany dzięki efektom swojej pracym, a nie przez bycie polskim autorem fantastyki na przykład. Stąd też takie określenia, że coś jest charakterystyczne dla X albo Y są średnio sensowne moim zdaniem. Czytelnik zresztą przecież nie wie ile czasu poświęcił dany autor na studiowanie danego zagadnienia... może chciał dobrze, a nie zrozumiał do końca?
Z fantastyką jest o tyle problem, że w niej albo pisze się książki niewymagające gruntownych studiów (wszak to nibylandie), albo też korzysta się z dziedziń, ktore są dla większości czarną magią (ile osób zna się na fechtunku albo rozumie fizykę kwantową?) i w związku z tym autora może kusić napisanie coś po łebkach, bo i tak się czytelnicy nie zorientują (a jak jeden na kilkaset złapie na babolach, to i tak zginie w tłumie).

Edit. mętnie mi to wyszło, jakby co to będę tłumaczyl.
AM - 2010-01-08, 21:14
:
Toudisław napisał/a:
AM napisał/a:
Nie byłbym taki surowy, ponieważ to całkiem nigłupia rada :P . Przynajmniej dla kogoś, kto chce żyć z pisania w tym kraju.

Smutna prawda. Ale to tez wina czytników że taki poziom akceptując


Ale to kwintesencja fantastyki. Najlepiej sprzedającymi się autorami fantasy byli do niedawna Jordan i Goodkind. Najlepiej sprzedająca się space opera to Honor Harrington. Do dzisiaj wielu czytelników wspomina z rozrzewnieniem Zapomnij o ziemi czy misję międzyplanetarną lub książki tego pokroju. To jest sól tej ziemi, książki, którymi się podniecamy są wynaturzeniem na zdrowym organizmie gatunku. Nie bez powodu większość "naszych" autorów nie może godziwie żyć z pisania. W tym świetle jest to doskonała rada? A czytelnicy? Oni (większość) nie tylko akceptują taką sytuację, ale wprost pragną takiej literatury i głosują swoimi portfelami.

To jest ponoć lista najlepiej sprzedających książek fantasy w tamtym roku (a przynajmniej takich, które pojawiły się na liście New York Timesa):

Robert Jordan and Brandon Sanderson (The Gathering Storm, 1st)
Jim Butcher (First Lord’s Fury, 7th)
R.A. Salvatore (Ghost King, 11th)
Raymond Feist (Rides a Dread Legion, 16th)
Margaret Weis and Tracy Hickman (Dragons of the Hourglass Mage, 19th)
Mercedes Lackey and James Mallory (The Phoenix Transformed, 21st)
Brandon Sanderson (Warbreaker, 24th)
Jacqueline Carey (Naamah’s Kiss, 31st)

Zdaj sobie w końcu sprawę, co to za gatunek.
jewgienij - 2010-01-08, 21:35
:
Shadowmage napisał/a:
Dlaczego? Bo wszędzie trafiają się i książki dopracowane, i książki pisane na zasadzie "autorowi się tak wydawało" lub " wiki mówi tak".


Racja. Ale pisarze SF czy Fantastyki biorą na siebie większą odpowiedzialność za takie pomysły niż głównonurtowcy
toto - 2010-01-08, 21:36
:
Nie chce mi się szukać, ale jeśli mnie pamięć nie myli to nawet w Hyperionie jest odpowiedni fragment przedstawiający taką sytuację (że sprzedaje się byle co). Martin Silenus, który nie może wydać swojej drugiej książki (dużo lepszej niż pierwsza, co przyznaje mu nawet agent/wydawca), bo nikt tego nie kupi. Bo co innego jest modne i to jest za trudne dla zwykłego czytelnika.
AM - 2010-01-08, 21:45
:
jewgienij napisał/a:

Racja. Ale pisarze SF czy Fantastyki biorą na siebie większą odpowiedzialność za takie pomysły niż głównonurtowcy


Bzdura i legendy miejskie. Najśmieszniejsze jest to (nie twierdzę, iż tak jest w twoim przypadku), że ci, którzy krytykują najgłośniej tzw "główny nurt" (chociaż właściwie taki termin za bardzo nie chodzi w literaturze), ani go nie czytają, ani (i to jest ważniejsze) nie lubią. To "nielubienie" nie wynika z czysto literackich przyczyn. Po prostu każdy gatunek oferuje inne przynęty czytelnicze. I jedne rybki lepiej biorą na białe robaki, a inne na ciasto.

toto napisał/a:
Nie chce mi się szukać, ale jeśli mnie pamięć nie myli to nawet w Hyperionie jest odpowiedni fragment przedstawiający taką sytuację (że sprzedaje się byle co). Martin Silenus, który nie może wydać swojej drugiej książki (dużo lepszej niż pierwsza, co przyznaje mu nawet agent/wydawca), bo nikt tego nie kupi. Bo co innego jest modne i to jest za trudne dla zwykłego czytelnika.


To prawda. A czytelnicy fantastyki nie przyszli do gatunku (większość) dla takich książek jak Ślepowidzenie czy Peanatema? I to ta większość jest normą, nie my!!!
xan4 - 2010-01-08, 21:53
:
AM napisał/a:
czytelnicy fantastyki nie przyszli do gatunku (większość) dla takich książek jak Ślepowidzenie czy Peanatema? I to ta większość jest normą, nie my!!!


smutna prawda, ale prawda :cry:
AM - 2010-01-08, 22:08
:
Toudisław napisał/a:
AM napisał/a:
Nie byłbym taki surowy, ponieważ to całkiem nigłupia rada :P . Przynajmniej dla kogoś, kto chce żyć z pisania w tym kraju.

Smutna prawda. Ale to tez wina czytników że taki poziom akceptując


I jeszcze jedno. W ten sposób czytelnicy decydują o kaształcie fantastyki. Bo tu rodzi się kolejne pytanie: jaki autor jest w stanie w takiej sytuacji podjąć ryzyko i właściwie w imię czego?
toto - 2010-01-08, 22:08
:
AM napisał/a:
I to ta większość jest normą, nie my!!!
Ja tam się czuję normalny :P
AM napisał/a:
A czytelnicy fantastyki nie przyszli do gatunku (większość) dla takich książek jak Ślepowidzenie czy Peanatema?
Jak zaczynałem to raczej takich książek nie szukałem. Fakt, jedną z pierwszych książek, które przeczytałem była Diuna (wciągnęła), później trafiłem na Ubik i Trzy stygmaty Palmera Eldritcha. Obie książki Dicka jakoś do mnie trafiły, ale po kilku latach powróciłem do nich i okazało się, że wspomnienia pierwszej lektury, pomimo, że pozytywne, to raczej odnosiły się tylko do gadżetów i zakręcenia obu powieści. Aż się dziwię, że mnie nie odrzuciło wtedy (gimnazjalisty). Przecież pierwsza lektura Hyperiona właśnie odrzuceniem się skończyła (podobny okres jak Dick i Herbert). Dopiero po kilku latach dorosłem do powieści. Ale do rzeczy. Miałem te szczęście, że ktoś mi podrzucił kilka ciekawych książek i rozbudził głód szukania tego czego nie znam (też dlatego sięgnąłem kiedyś po MacLeoda, Hala Duncana, Gene'a Wolfe'a i kilku innych). Później szukałem sam. A przecież pamiętam, jak na początku zarzekałem się, że sf mnie nie interesuje, chcę tylko fantasy (pamiętam książkę wydaną przez ISĘ, coś o smokach bojowych; wtedy nawet się podobało, bo dobry na końcu wygrał i można było czytać kolejny tom). Jak pisałem, szczęśliwie ktoś podrzucił mi kilka książek, znalazłem jakąś listę książek uznanych przez kogoś za kanon i tak to szło. Szukałem po bibliotekach według listy i dobierałem też coś spoza niej, żeby zobaczyć co może mnie tam czekać. I wyszło, że poza listą nieraz są ciekawsze książki. I zacząłem lubić, jak w kilku kolejnych książkach nie ma tego samego.
Narzekamy, biedolimy, ale tak jest od chyba dawna. Nie wiem, jak to wyglądało kiedyś procentowo, ale myślę, że jak tylko książki weszły pod strzechy (koniec XIX wieku, wcześniej?), to literatura popularna (i to ta prostsza) zdobyła szybko przewagę. Treści proste i nie wymagające myślenia po prostu łatwiej przyswajać.
AM - 2010-01-08, 22:17
:
toto napisał/a:
Narzekamy, biedolimy, ale tak jest od chyba dawna. Nie wiem, jak to wyglądało kiedyś procentowo, ale myślę, że jak tylko książki weszły pod strzechy (koniec XIX wieku, wcześniej?), to literatura popularna (i to ta prostsza) zdobyła szybko przewagę. Treści proste i nie wymagające myślenia po prostu łatwiej przyswajać.


Tutaj nie ma, co biadolić, tak po prostu jest. Trzeba tylko zdać sobie sprawę.
jewgienij - 2010-01-08, 22:17
:
AM napisał/a:
jewgienij napisał/a:

Racja. Ale pisarze SF czy Fantastyki biorą na siebie większą odpowiedzialność za takie pomysły niż głównonurtowcy


Bzdura i legendy miejskie. Najśmieszniejsze jest to (nie twierdzę, iż tak jest w twoim przypadku), że ci, którzy krytykują najgłośniej tzw "główny nurt" (chociaż właściwie taki termin za bardzo nie chodzi w literaturze), ani go nie czytają, ani (i to jest ważniejsze) nie lubią. To "nielubienie" nie wynika z czysto literackich przyczyn. Po prostu każdy gatunek oferuje inne przynęty czytelnicze. I jedne rybki lepiej biorą na białe robaki, a inne na ciasto


Nie wiem, czy to było krytykowaniem mejnstrimu, czy stwierdzenie faktu, że fantaści muszą się rozliczać z tego, z czego nigdy się głównonurtowcy nie rozliczają.
AM - 2010-01-08, 22:19
:
jewgienij napisał/a:
Nie wiem, czy to było krytykowaniem mejnstrimu, czy stwierdzenie faktu, że fantaści muszą się rozliczać z tego, z czego nigdy się głównonurtowcy nie rozliczają.


Czy mogę prosić o doprecyzowanie? Tzn z czego muszą się rozliczać fantaści i czy rzeczywiście?
MadMill - 2010-01-08, 22:24
:
Ale przecież do tego jest literatura. To forma rozrywki. Oczywiście wiele osób lubi poszukać i urozmaicić tą rozrywkę czymś naprawdę poważnym, trudnym, dającym do myślenia. Patrzą jednak w drugą stronę, Ci co się w trudniejszej literaturze rozmiłowali także po te płytsze książki sięgają. I Andrzej też to pewnie robi, przecież nie można się katować intelektualnie całe życie, co nie? ;)
AM - 2010-01-08, 22:28
:
MadMill napisał/a:
I Andrzej też to pewnie robi, przecież nie można się katować intelektualnie całe życie, co nie? ;)


Pewnie, że tak. I nie widzę w tym nic złego. Na wszystko jest miejsce. Książki dostarczają różnych emocji i smaków. Wolałbym, jednak, żeby czytelnicy jechali po "szerokim" spektrum, a nie do końca życia tylko po nowelizacjach SW.
MadMill - 2010-01-08, 22:35
:
Nigdzie nie napisałem, że jest to czymś złym. Sam czekam na wydanie u nas tego Salvatore'a z powyższego zestawienia :P
AM - 2010-01-08, 22:36
:
MadMill napisał/a:
Nigdzie nie napisałem, że jest to czymś złym. Sam czekam na wydanie u nas tego Salvatore'a z powyższego zestawienia :P


Wiem, po prostu piszę o swoim podejściu.
jewgienij - 2010-01-08, 23:07
:
AM napisał/a:
jewgienij napisał/a:
Nie wiem, czy to było krytykowaniem mejnstrimu, czy stwierdzenie faktu, że fantaści muszą się rozliczać z tego, z czego nigdy się głównonurtowcy nie rozliczają.


Czy mogę prosić o doprecyzowanie? Tzn z czego muszą się rozliczać fantaści i czy rzeczywiście?


Ze swoich pomysłów, a przynajmniej powinni, najlepiej w tekście.
Toudisław - 2010-01-08, 23:41
:
http://wesyr.blogspot.com/2010/01/fabryka-sow.html

FS ma swoich obrońców
AM - 2010-01-08, 23:50
:
jewgienij napisał/a:
AM napisał/a:
jewgienij napisał/a:
Nie wiem, czy to było krytykowaniem mejnstrimu, czy stwierdzenie faktu, że fantaści muszą się rozliczać z tego, z czego nigdy się głównonurtowcy nie rozliczają.


Czy mogę prosić o doprecyzowanie? Tzn z czego muszą się rozliczać fantaści i czy rzeczywiście?


Ze swoich pomysłów, a przynajmniej powinni, najlepiej w tekście.


Jakich pomysłów? I to w dodatku takich, które nie są wyłacznie cechą gatunkową fantastyki. Ciągle jest to za mało doprecyzowane i mogę pójść kilkoma tropami, a nie chcę ustosunkowywać się, nie mając 100% pewności, co mój rozmówca ma na myśli.
toto - 2010-01-08, 23:52
:
Toudisław napisał/a:
http://wesyr.blogspot.com/2010/01/fabryka-sow.html
Ale to tak na poważnie? :shock:
Ech, Toudi, wszędzie ciebie pełno.
Romulus - 2010-01-09, 00:08
:
Toudisław napisał/a:
http://wesyr.blogspot.com/2010/01/fabryka-sow.html

FS ma swoich obrońców

Kiepskich :badgrin:
Blogi pisać każdy może, z ich treścią już trochę gorzej :badgrin:
Maeg - 2010-01-09, 00:21
:
Toudisław napisał/a:
http://wesyr.blogspot.com/2010/01/fabryka-sow.html
FS ma swoich obrońców

Ale z tego co widzę, że człowiek raczej nie pisał w temacie Jakuba, a ogólnie. Inspiracją dla jego wpisu było powstanie bloga FS. Zaraz pewnie będzie najazd na czytelnika, o którym pisał Andrzej wcześniej.

Poza tym odnoszę wrażenie, że Jewgienij piszę o tym, o czym kiedyś wspominał Dukaj w Filozofia fantasy. Że tekst (pomysły a może raczej opisywany setting) fantastyczny powinien się bronić. A tak zwani "głównonurtowi" nie muszą tego robić, bo w ich prozie nie występują takie elementy. Chyba, że źle zrozumiałem. ;)

I tak wiem Andrzeju, że jak wykazał nam wpis Jakuba, te pomysły nie muszą się bronić, ważne, że będzie prosta w odbiorze treść. :P
AM - 2010-01-09, 00:38
:
Maeg napisał/a:
Poza tym odnoszę wrażenie, że Jewgienij piszę o tym, o czym kiedyś wspominał Dukaj w Filozofia fantasy. Że tekst (pomysły a może raczej opisywany setting) fantastyczny powinien się bronić. A tak zwani "głównonurtowi" nie muszą tego robić, bo w ich prozie nie występują takie elementy. Chyba, że źle zrozumiałem. ;)


Skoro nie muszą tego robić i chodziło właśnie o to, nie ma sensu wymieniać ich w ogóle w tym kontekście... Bo może stwarzać mylne wrażenie, że fantaści są w czymś z założenia bardziej kompetentni, a przecież zależy to nie od gatunku tylko talentu. Z drugiej strony (kurna, u mnie zawsze musi być druga strona), żeby fantaści jeszcze to realizowali. Większość ogranicza się do stworzenia dekoracji, w których rozgrywają się zupełnie sztampowe historie, okraszone widowiskowymi mordobiciami i ja tego ciężaru odpowiedzialności tam nie widzę.
MadMill - 2010-01-09, 07:21
:
Maeg napisał/a:
I tak wiem Andrzeju, że jak wykazał nam wpis Jakuba, te pomysły nie muszą się bronić, ważne, że będzie prosta w odbiorze treść. :P

Nigdy nic nie musi i pewnie większości odbiorców też na tym nie zależy. Jednak jak pokazał wpis Ćwieka, ten autor chce aby jego pomysły się broniły.

A to co podał Toudi nie jest powiązane. Wpis Ćwieka jest późniejszy niż notka na blogu ktosia.
Mistle - 2010-01-09, 09:42
: Temat postu: No muszę skomentować po prostu :)
Dostałam linka od Toudiego, przeczytałam Waszą dyskusję i nie mogę się powstrzymać, żeby nie odpowiedzieć. Po pierwsze to trochę żałosne, że na forum, które de facto podlega Magowi robicie taki zjazd na FS //pisowcy Skoro Magowi tak bardzo nie podoba się FS, to dlaczego właściwie kopiuje jej okładki? :mrgreen:

Właściwie, to mam swoje powody, żeby nie lubić RH, ale opinie AM są wyssane z palca. Bo jakim cudem przedstawiciel konkurencyjnej firmy FS jest wyrocznią w sprawie jej spółki-siostry? Skąd to znastwo Panie AM? Może jakieś szpiegostwo przemysłowe ? :badgrin:

Red Horse jaki był taki był, ale na pewno nie był "poronionym pomysłem". Wydali kilka dobrych książek Wrońskiego, Staniszewskiej, Małeckiego. I pewnie wszystko by się dalej dobrze kręciło, gdyby nie góra :roll: Ale tak to już w życiu jest.

To jak FS postąpiła z Ćwiekiem to inna sprawa, też mi się to nie podoba. Ale nie znam opinii drugiej strony, więc nie wylewam na nich pomyj.

I jeszcze jedno - Panie AM - warto wykorzystać drogocenną energię na rozwijanie Maga, a nie pisanie paszkwili na forach :mrgreen: ?
Toudisław - 2010-01-09, 09:51
:
Mistle napisał/a:
, które de facto podlega Magowi robicie taki zjazd na FS //pisowcy Skoro Magowi tak bardzo nie podoba się FS, to dlaczego właściwie kopiuje jej okładki? :mrgreen:

że niby co ? O_o podlagami MAGowi ? eee
Mistle napisał/a:
o dlaczego właściwie kopiuje jej okładki? :mrgreen:

??
Mistle napisał/a:
est wyrocznią w sprawie jej spółki-siostry? Skąd to znastwo Panie AM? Może jakieś szpiegostwo przemysłowe ? :badgrin:

Czytaj uważnie :) AM miał być współwłaścicielem RH wiec musli mu powiedzieć co planują. Jeżli ja wiem co się dzieje w RH to AM wie tym bardziej
Mistle napisał/a:
"poronionym pomysłem". Wydali kilka dobrych książek Wrońskiego, Staniszewskiej, Małeckiego. I pewnie wszystko by się dalej dobrze kręciło, gdyby nie góra :roll: Ale tak to już w życiu jest.

A co ma piernik do wiatraka ? Chodzi o sens ekonomiczny a nie o to czy wydali ciekawe wedle cibie ksiazki
Mistle napisał/a:
I jeszcze jedno - Panie AM - warto wykorzystać drogocenną energię na rozwijanie Maga, a nie pisanie paszkwili na forach :mrgreen: ?

A to pisanie na forach jest dla MAGa bardzo korzystne
Romulus - 2010-01-09, 09:53
: Temat postu: Re: No muszę skomentować po prostu :)
Mistle napisał/a:
Dostałam linka od Toudiego, przeczytałam Waszą dyskusję i nie mogę się powstrzymać, żeby nie odpowiedzieć. Po pierwsze to trochę żałosne, że na forum, które de facto podlega Magowi robicie taki zjazd na FS //pisowcy

Wot, siurpryza... Dwa lata z haczykiem na tym forum i dopiero się dowiedziałem :badgrin: Lepiej póxno, niż wcale. Dwa lata chwalenia MAG-a za ofertę wydawniczą (nie za stosunki z autorami, bo to ich sprawa) - to czas wystawić fakturę :) Wyślę AM na PW numer konta i termin do zapłaty należności :) Bo jak nie...

Mistle napisał/a:
Właściwie, to mam swoje powody, żeby nie lubić RH, ale opinie AM są wyssane z palca. Bo jakim cudem przedstawiciel konkurencyjnej firmy FS jest wyrocznią w sprawie jej spółki-siostry? Skąd to znastwo Panie AM? Może jakieś szpiegostwo przemysłowe ? :badgrin:

To wymiana opinii, a jak zerkniesz wyżej, to zobaczysz, że wysyłając smsa można zamówić raport na temat spółki zarejestrowanej w KRS (na podstawie złożonych tam dokumentów). A ostatecznie: pogadać nie można? Zwłaszcza że AM jest kompetentny do wypowiedzi w sprawach wydawniczych.

Mistle napisał/a:
To jak FS postąpiła z Ćwiekiem to inna sprawa, też mi się to nie podoba. Ale nie znam opinii drugiej strony, więc nie wylewam na nich pomyj.

Tak, nie gadajmy o tym, dopóki FS nie wyda oficjalnego oświadczenia w tej sprawie :badgrin: NIE SĄDŹMY, ABYŚMY NIE BYLI SĄDZENI <nawołuje po ojcowsku z wyżyn tubalnym głosem> :badgrin:

Mistle napisał/a:
I jeszcze jedno - Panie AM - warto wykorzystać drogocenną energię na rozwijanie Maga, a nie pisanie paszkwili na forach :mrgreen: ?

A w którym miejscu były te paszkwile? I co jest w nich konkretnie niezgodnego z prawdą?
Mistle - 2010-01-09, 10:20
:
Róbcie sobie dalej swój sabat i zjazd na FS i RH //pisowcy , kłócenie się z Wami nie ma dla mnie większego sensu.

Myślę, że wiem więcej o RH od Pana AM, bo w nim pracowałam :mrgreen:

Ale Wy tu macie swoich guru z Maga, więc nie będę podważać aksjomatów...

Tymczasem pozdrawiam!
toto - 2010-01-09, 10:22
:
Mistle napisał/a:
Dostałam linka od Toudiego, przeczytałam Waszą dyskusję i nie mogę się powstrzymać, żeby nie odpowiedzieć. Po pierwsze to trochę żałosne, że na forum, które de facto podlega Magowi robicie taki zjazd na FS //pisowcy Skoro Magowi tak bardzo nie podoba się FS, to dlaczego właściwie kopiuje jej okładki? :mrgreen:
OMFG i LOL i :shock: (i długo by tak można)

No i te nieszczęsne okładki. Które, gdzie i kiedy? Pytam szczerze, wskaż palcem, która okładka jest kopią której. Przykłady. Więcej niż jeden (sokoro użyłaś liczby mnogiej). Mam nadzieję, że nie będziesz uchylała się od odpowiedzi i oświecisz zarówno mnie, jak i całe forum.
Shadowmage - 2010-01-09, 10:27
:
Jak już, to prędzej z Galerii Książki. Ale, co by nie mówić, sposób wydawania książek przez FS przyjął się częściowo i u Maga.
mec - 2010-01-09, 10:30
:
Mistle napisał/a:
Myślę, że wiem więcej o RH od Pana AM, bo w nim pracowałam :mrgreen:


a czemu już nie pracujesz ?

oszustwa i okradanie z premedytacją wydawanych przez FS własnych pisarzy, psucie rynku, dołowanie młodych autorów to dobre praktyki FS ?

zła kondycja finansowa FS i RH to może nieprawda ?
toto - 2010-01-09, 10:31
:
Tylko, że tutaj padł zarzut kopiowania okładek. Bo dzielenie na tomy, wielka czcionka, duże marginesy i interlinie okładką raczej nie są.
Toudisław - 2010-01-09, 11:00
:
Mistle napisał/a:
Myślę, że wiem więcej o RH od Pana AM, bo w nim pracowałam :mrgreen:


A co AM powiedział nie prawdziwego ? No czekam
Mistle napisał/a:
Tymczasem pozdrawiam!

Ja czekam na to jakie okładki kopiował MAG ;)
Mistle napisał/a:
kłócenie się z Wami nie ma dla mnie większego sensu.


Ale ty nie masz żadnych argumentów
Mistle - 2010-01-09, 11:08
:
Nie mam jakiś specjalnych powodów, żeby bronić FS. Trochę zabolało mnie uderzenie w RH, bo moim zdaniem zrobiliśmy sporo dobrej roboty (fajna promo, okładki na dobrym poziomi, zwłaszcza w serii Otchłań, fajna strona), a co zrobił z tym szef, to już niestety inna sprawa. Nie pracuję w RH, bo pracuję w Wawie w innym wydawnictwie, zupełnie innym. O finansach nie będę dyskutować, bo raczej nie powinnam. Kłopotom jednak nie będę zaprzeczać, bo to widać.

Moim zdaniem FS nie jest jakoś specjalnie odosobniona w swoich działaniach. Sprawa płatności zawsze jest drażliwa i myślę, że sporo wydawnictw ma z tym problem. Co do różnych chwytów, to stosuje je większość wydawnictw. Np. SuperNowa. Bardzo lubię Sapkowskiego (co nawet widać po moim nicku ;) , ale totalnym policzkiem była dla mnie Żmija - to była dopiero "rozdmuchana książka" i to na papierze toaletowym z beznadzieją okładką. A cena? Hmmm....totalnie nieadekwatna... Prawie 40 zł za taki shit...

Branża wydawnicza to byznes jak każdy inny. I takie działania się niestety zdarzają - zarówno w FS, RH, Magu, SuperNowej, jak i w każdym innym wydawnictwie. C'est la vie. Niestety. Szefowie chcą zarobić, pracownicy pracują, produkcja książek idzie pełną parą...


A i jeszcze, okładki Maga w stylu FS? Bardzo proszę:
http://www.mag.com.pl/ksi...1,2,131,132,649
http://www.mag.com.pl/ksi...1,2,131,132,281
http://www.mag.com.pl/ksi...1,2,131,132,379

Ok, Mag zaczyna wyrabiać swoje standardy, ale widać, że czerpie z FS. Podobnie zresztą jak Runa i parę innych wydawnictw.
Toudisław - 2010-01-09, 11:47
:
Mistle napisał/a:

A i jeszcze, okładki Maga w stylu FS? Bardzo proszę:
http://www.mag.com.pl/ksi...1,2,131,132,649
http://www.mag.com.pl/ksi...1,2,131,132,281
http://www.mag.com.pl/ksi...1,2,131,132,379

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Po pierwsze 2 z nich to wersie zachodnie. Ta Gaimana to jest stara jak sama fabryka. Nie widzę tutaj " stylu" fabryki ale ok
Mistle napisał/a:
Ok, Mag zaczyna wyrabiać swoje standardy, ale widać, że czerpie z FS. Podobnie zresztą jak Runa i parę innych wydawnictw.

Ale ja czekam na pokazanie gdzie AM powiedział nie prawdę o RH.
Sigrid - 2010-01-09, 11:49
:
Mistle napisał/a:
Ok, Mag zaczyna wyrabiać swoje standardy, ale widać, że czerpie z FS. Podobnie zresztą jak Runa i parę innych wydawnictw.


Ta dyskusja zaczęła się od blogu Kuby Ćwieka, który pisał o nieeleganckich praktykach finansowych w kontaktach autor-wydawca. Uważam, że rozmywa sprawę wymienianie przez Ciebie w tym kontekście MAGa i Runy, ale może czegoś nie wiem. Jeśli masz zatem informacje na ten temat, napisz, proszę, prostym tekstem. Takie praktyki powinno się piętnować bez względu na wydawcę, często nacisk opinii bywa jedyną bronią autora w takiej sytuacji.
Toudisław - 2010-01-09, 11:51
:
Sigrid, to nie do mnie ? Bo do mnie nigdy nie dotarły informacje żeby takie praktyki szły ze strony RUNY jak pisze Kuba o FS
Sigrid - 2010-01-09, 12:08
:
Toudisław napisał/a:
Sigrid, to nie do mnie ? Bo do mnie nigdy nie dotarły informacje żeby takie praktyki szły ze strony RUNY jak pisze Kuba o FS


Nie, do Mistle, ale się zdążyłeś wciąć między wódkę i zakąskę (pewnie dlatego, że tak się zirytowałam, że z pięć razy poprawiałam swoją odpowiedź, żeby była wystarczająco uprzejma).
Autorzy miewają liberalne podejście do spraw finansowych. Ja nie. Pracuję na umowę, uścisk dłoni prezesa i jego zapewnienie mi nie wystarczają. Chociaż po rachunku sumienia muszę wyznać, że ostatnio napisałam na prośbę dużego pisma spory artykuł o edytorstwie w książce dziecięcej, mimo że termin był skandaliczny (3 dni) bez umowy - bo temat jest ważny i literaturę dla najmłodszych trzeba promować gdzie się da. No i mam za swoje, wywalili mi ilustracje, a umowy nie wyrwałam przez dwa miesiące, ale to groszowa sprawa, więc mi nie zależało. Natomiast sprawy umów wydawniczych i rozmów wydawniczych każdy autor powinien prowadzić bardzo ostrożnie, konsultować z prawnikiem to, co podpisuje, a potem egzekwować ustalenia. Jeśli się nie da - prawnik. Jeśli i to nie pomoże - proces. Mam wrażenie, że jestem jedynym twórcą fantastyki, który taki proces wydawcy założył. I wygrał.
AM - 2010-01-09, 12:15
:
Mistle napisał/a:
Nie mam jakiś specjalnych powodów, żeby bronić FS. Trochę zabolało mnie uderzenie w RH, bo moim zdaniem zrobiliśmy sporo dobrej roboty (fajna promo, okładki na dobrym poziomi, zwłaszcza w serii Otchłań, fajna strona), a co zrobił z tym szef, to już niestety inna sprawa. Nie pracuję w RH, bo pracuję w Wawie w innym wydawnictwie, zupełnie innym. O finansach nie będę dyskutować, bo raczej nie powinnam. Kłopotom jednak nie będę zaprzeczać, bo to widać.

Moim zdaniem FS nie jest jakoś specjalnie odosobniona w swoich działaniach. Sprawa płatności zawsze jest drażliwa i myślę, że sporo wydawnictw ma z tym problem. Co do różnych chwytów, to stosuje je większość wydawnictw. Np. SuperNowa. Bardzo lubię Sapkowskiego (co nawet widać po moim nicku ;) , ale totalnym policzkiem była dla mnie Żmija - to była dopiero "rozdmuchana książka" i to na papierze toaletowym z beznadzieją okładką. A cena? Hmmm....totalnie nieadekwatna... Prawie 40 zł za taki shit...

Branża wydawnicza to byznes jak każdy inny. I takie działania się niestety zdarzają - zarówno w FS, RH, Magu, SuperNowej, jak i w każdym innym wydawnictwie. C'est la vie. Niestety. Szefowie chcą zarobić, pracownicy pracują, produkcja książek idzie pełną parą...


A i jeszcze, okładki Maga w stylu FS? Bardzo proszę:
http://www.mag.com.pl/ksi...1,2,131,132,649
http://www.mag.com.pl/ksi...1,2,131,132,281
http://www.mag.com.pl/ksi...1,2,131,132,379

Ok, Mag zaczyna wyrabiać swoje standardy, ale widać, że czerpie z FS. Podobnie zresztą jak Runa i parę innych wydawnictw.


Muszę się jakoś do tego ustosunkować. Zanim jeszcze powstało RH (i pewnie nie istniała jeszcze nazwa) rozmawialiśmy dość szczegółowo z oboma właścicielami FS, jakie miałoby to być wydawnictwo, z jaką ofertą i po co powstaje. Do naszej współpracy nie doszło, a do realizacji projektu zostali wybrani z konieczności inni, którzy niekoniecznie musieli realizować tę wizję. Pozostałe opinie nie wymagają już wiedzy o mechanizmach rządzących wydawnictwem i nie mają nic wspólnego z oceną książek RH (Sean Stewart jest nawet jednym z moich ulubionych autorów; wydałem jego 3 książki). Faktem jest, ze RH znalazło się w bardzo złej sytyuacji (nie opieram się na narzekaniu kilku rozczarowanych autorów). A to oznacza, że nie spełniło oczekiwań i okazało się porażką, bo powstało, żeby przynosić zyski. Oferta wydawnicza nie ma tu nic do rzeczy i na jej temat się nie wypowiadam (co więcej, często pisze, że im lepsze książki się wydaje, tym gorzej; więc sytuacja RH może wskazywać na to, że właściciele przedobrzyli z poziomem).

Jeśli chodzi o okładki Maga, to brakuje ci wiedzy i chyba dobrych chęci. Ale po kolei.

Nigdziebądź. Okładka pochodzi z 2006, z zachowaną typografią z I wydania z 2001 roku (sprzed powstania FS). Chyba nie muszę dodawać, że w 2006 roku nie było jeszcze RH (mała poprawka, było, w maju ukazał się Piekara, czyli 3 miesiące po nowej edycji Nigdziebądź; jak ten czas szybko leci) a FS ciągle tkwiła w tej swojej stylistyce z początków istnienia. Może wobec tego to nasza okładka zainicjowała zmiany u konkurencji?

Kres. Fabryka nie jest pępkiem świata. Okładek w tym stylu powstało na zachodzie jak psów, a nas zainspirowała (przesłałem grafikowi na wzór prace) koncepcja brytyjskich okładek do Sapkowskiego i rzeczy do D&D (podręczników do Eberronu do 3 edycji), choć jest rozwinięta twórczo. Sama ilustracja, taka półrealistyczna, jak na wielu okładkach FS nie wynika z zamierzeń, a możliwości. Po prostu większość krajowych grafików nie potrafi osiągnąć fotograficznego realizmu i stąd tajemnica podobieństw stylu.

Bishop. To w ogóle najśmieszniejszy zarzut. Sama typografia serii jest najbardziej "niefabrykowa", jak być może (proste paski, żadna filozofia). A rysunek kowboja powstał na podstawie słów: "chcę mieć kowboja z rewolwerem na okładce"? Nie muszę chyba też wspominać, że na zachodzie nie byłoby to nic nadzwyczajnego. Co więcej, uważam, ze ta okładka jest zła, bo stylistycznie nie pasuje do serii (jest za mało "artystyczna", ale nie było już czasu, żeby zrobić inną).

Po prostu zapomnij o Fabrykocentryzmie i przypomnij sobie, że istnieje reszta świata, która inspiruje, a ja nie jestem czternastoletnim Jasiem, który zna tylo nasze.

Shadowku, bardziej zgodne z prawdą, byłoby stwierdzenie, że inspiruje nas Orbit. Zresztą okładki do Trudi chciałem de jednej z naszych serii, zanim jeszcze powstała Galeria. I jak okazało się powinienem był to zrobić, bo "sprzedały" doskonale książki.
Shadowmage - 2010-01-09, 12:19
:
Yhm, pamiętam, jak mówiłeś, że sprzedaż Canavan była dla Ciebie zaskoczeniem i wysuwałeś przypuszczenie, że to m.in. dzięki okładce. Stąd też wysunąłem przypuszczenie, że skoro GK wyszło, to warto ich naśladować na naszym rynku - skoro oni przetarli szlaki i okazało się, że trafia do rodzimych gustów. Być może Orbit robi takie okładki, nie wiem. Niemniej pewnie sam wiesz najlepiej, że nie zawsze rzecz z Zachodu sprawdza się u nas.
AM - 2010-01-09, 12:31
:
Shadowmage napisał/a:
Yhm, pamiętam, jak mówiłeś, że sprzedaż Canavan była dla Ciebie zaskoczeniem i wysuwałeś przypuszczenie, że to m.in. dzięki okładce. Stąd też wysunąłem przypuszczenie, że skoro GK wyszło, to warto ich naśladować na naszym rynku - skoro oni przetarli szlaki i okazało się, że trafia do rodzimych gustów. Być może Orbit robi takie okładki, nie wiem. Niemniej pewnie sam wiesz najlepiej, że nie zawsze rzecz z Zachodu sprawdza się u nas.


Tylko to nie ich okładka, ale oryginalna Orbitu (której mi nie sprzedali:(); Brent Weeks też jest z Orbitu. I Scott Lynch, który był inspirowany właśnie tą koncepcją, ale też okładkami Kuryłowicza (bo przecież to on też ma sporo okładek robionych wedle tej filozofii), wyszedł przed Gildią Magów.

Wstyd się przyznawać, ale chciałem kupić okładki z Trudi właśnie na rzeczy Lyncha (byłyby od czapy, ale za to jakie fajne).
Romulus - 2010-01-09, 13:21
:
Mistle napisał/a:
Róbcie sobie dalej swój sabat i zjazd na FS i RH //pisowcy , kłócenie się z Wami nie ma dla mnie większego sensu.

Myślę, że wiem więcej o RH od Pana AM, bo w nim pracowałam :mrgreen:

Ale Wy tu macie swoich guru z Maga, więc nie będę podważać aksjomatów...

Tymczasem pozdrawiam!

Ej, no... Nie bierz tak od razu wszystkiego do siebie. AM nie wali tu żadną propagandą, poza tym wiemy, że to wydawca od konkurencji, on sam tego nie kryje więc, o co kaman?

A - ostatecznie - jest to na tym forum jedyny tak kompetentny użyszkodnik, to i jego opinia jest brana pod uwagę.

A do tego, co napisał wcześniej jewgienij: faktycznie, pisarz na starcie, bez żadnego dorobku jest pewnie na znacznie gorszej pozycji od tego z dorobkiem. Ale skoro przychodzi do wydawnictwa z "produktem", na którym może ono zarobić i chce zarobić, bo zgadza się na wydanie - to chyba zmienia to trochę postać rzeczy? Pewnie w teorii, jak się okazuje. Co jest smutne, bo oznacza to, że wydawcy to banda oszustów, która nie myśli o uczciwej wymianie (ty nam "produkt", my tobie kasę), tylko o orżnięciu partnera. Może zatem - skoro autor i tak jest na straconej pozycji, warto jednak konsultować się z prawnikiem?

Ceny takich usług rzeczywiście mogą być problemem. Ale - znowu, może idealistycznie patrzę - gdybym był radcą prawnym albo adwokatem i przyszedłby do mnie klient, który ma perspektywy rozwoju (chcą wydać jego książkę, a jak się sprzeda to będzie miał więcej ofert, będzie więcej zarabiał itd.), to dla mnie to niższe wynagrodzenie to też byłaby forma inwestycji w naszą wspólną przyszłość biznesową (np. w postaci stałej obsługi w takich sprawach). Wiem, że te honoraria autorskie szału nie robią, z drugiej strony. Jednak, jeśli autor ma i tak stracić, bo wydawnictwo będzie się z nim "przyjaźnić", to może warto zaryzykować i spróbować.
Saucerhead Tharpe - 2010-01-09, 13:21
:
Osobiście uważam, że cała ta sprawa to nie igrzyska - a przeniesienie jej na grunt internetowy przez Jakuba Ćwieka jest w moim uznaniu solidnym dowodem na jego niedojrzałość.

I w tym momencie wypada zakrzyknąć w moją stronę: "Zamknij mordę! Jesteś z Fabryki, zależy Ci na zamiataniu brudów i wyciszaniu spraw!"

A g... mi tam zależy... Nie mój folwark nie moje zabawki. FS nie jest jedynym miejscem, w którym mogę pracować. Jak się zawali - zapalę świeczkę i pójdę dalej. Mój świat nie kończy się na fantastyce i wydawnictwach.

Wskoczenie na słupek, wykrzyczenie swoich racji i pretensji pod publiczkę rzadko owocuje czymkolwiek więcej niż rozgardiaszem. Skoro w sprawach pomiędzy Jakubem, a Fabryką pojawiło się tyle niezaspokojonych roszczeń to zamiast pisać na blogu, idzie się do prawnika i zakłada proces. I nie jest to rzecz droga, a przypominam, że w przypadku wygranej ( a przecież, jak wynika z opinii Jakuba, jego racje są jasne i pewne) koszty procesowe można zasądzić na rzecz pozwanego. I wreszcie jest na rachunki i coś do gara.

W obecnej sytuacji zrobił się dziwny internetowy tumult, ale niech i ktoś wytłumaczył co zyskał na nim JĆ. Przecież od tego w portfelu mu nie przybyło. Owszem, może ktoś powiedzieć, że ludzie poznają prawdę (o ile faktycznie to jest prawda - bo na razie to jest opinia jednej ze stron sporu). Tylko co mi po tej prawdzie? Jak ona wpłynie na moją ocenę i postrzeganie powieści Grzędowicza, czy Komudy? Wydało ich wydawnictwo, które nie płaci Ćwiekowi, więc nie kupuję? Nie demonizujmy

Sprawy finansowe funkcjonują i powinny funkcjonować na innej platformie niż fantastyka. Ktoś tu wspomniał o tym, że Ćwiek dał przykład i otwiera oczy innym. Bardzo dobrze - tylko, że ja nie wierzę w to, że jeżeli ktoś ma problemy z płatnikiem to musi czekać, aż pojawi się jakiś Jakub i uczyni wpis na blogu. Od tego w garnku nie przybywa. A rozwiązanie, które zaprezentowano też zawartości garnka nie zmieniło.

Co innego gdyby w kontekście powyższego pojawiła się informacja o procesie. Wygranym. To jest konkretny przykład, konkretne rozwiązanie.

Teraz mamy igrzyska. Raj dla ludzi, którzy uwielbiają taplać się w błocie. Internet to kocha. Ktoś zyskał kolejny argument by nie czytać FS, ktoś się śmiertelnie obraził, ktoś jeszcze bije na alarm, że na rynku klienta traktuje się jak ruchomy portfel.


Nie wiem co zrobią moi pracodawcy, ale byłbym mocno rozczarowany gdyby wdali się w tę awanturę. Jeszcze tylko brakuje, żeby Jakub napisał na swoim blogu: "Robert, Eryk - wyzywam was na solo!!! Na trawce, bez koszul, można bić po buzi, ale bez tarzanek..."

I teraz pytanie. Gdyby Robert i Eryk olali takie hipotetyczne zaproszenie to w waszej opinii wyszliby na trzeźwo myślących ludzi, czy na tchórzy, którzy boją się męskiego pojedynku?

Ta sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca, o własne interesy każdy powinien troskliwie dbać, a spory rozwiązuje się w sądzie - nie w teatrzyku.

P.S. do pana AM -> W Fabryce nie ma portiera, jest domofon z kamerką. Tak dla uściślenia. I chciałbym w ten sposób zaapelować do wszystkich o to, by jednak w dyskusji opierać się na faktach, a nie zasłyszanych opiniach. Obraz się zaciera i jeszcze ktoś powie, że FS planuje skoszarować swoich autorów w obozie na Majdanku :/
Toudisław - 2010-01-09, 13:29
:
Troszkę spokoju ;) AM i FS to znowu nie taka wielka konkurencja bo jednak wydają ciut co innego.

Krecze żeby z tego jakaś wojna nie wybuchła ;)
Romulus - 2010-01-09, 13:41
:
Saucerhead Tharpe napisał/a:
Wskoczenie na słupek, wykrzyczenie swoich racji i pretensji pod publiczkę rzadko owocuje czymkolwiek więcej niż rozgardiaszem. Skoro w sprawach pomiędzy Jakubem, a Fabryką pojawiło się tyle niezaspokojonych roszczeń to zamiast pisać na blogu, idzie się do prawnika i zakłada proces. I nie jest to rzecz droga, a przypominam, że w przypadku wygranej ( a przecież, jak wynika z opinii Jakuba, jego racje są jasne i pewne) koszty procesowe można zasądzić na rzecz pozwanego. I wreszcie jest na rachunki i coś do gara.

I na początku tak napisałem. Przyjaźń w biznesie jest możliwa, pod warunkiem, że kwestiami biznesowymi zajmują się prawnicy. Masz do mnie interes, mój kochany przyjacielu? To super. Niech twój prawnik pogada z moim prawnikiem a my chodźmy na browara lub pograć w tenisa.

Saucerhead Tharpe napisał/a:
W obecnej sytuacji zrobił się dziwny internetowy tumult, ale niech i ktoś wytłumaczył co zyskał na nim JĆ. Przecież od tego w portfelu mu nie przybyło. Owszem, może ktoś powiedzieć, że ludzie poznają prawdę (o ile faktycznie to jest prawda - bo na razie to jest opinia jednej ze stron sporu).

Mnie też czasami nosi, aby się wyżalić z zawodowych frustracji np. na forum. Ale, akurat mnie zabraniają tego przepisy :) JC pokazał pewien problem, który dotyczy jego sytuacji. I, jak można sądzić z innych tego typu dyskusji, nie tylko jego. Czy mamy prawo o tym wiedzieć? Nie wiem. Ostatecznie, cóż mnie to interesuje? Płacę za książkę w Empiku i idę do domu a wy się bawcie. Ale, na tej samej zasadzie, nie gadajmy o niczym, co nas bezpośrednio nie dotyka. Bo to nie nasz biznes.

Saucerhead Tharpe napisał/a:
Teraz mamy igrzyska. Raj dla ludzi, którzy uwielbiają taplać się w błocie. Internet to kocha. Ktoś zyskał kolejny argument by nie czytać FS, ktoś się śmiertelnie obraził, ktoś jeszcze bije na alarm, że na rynku klienta traktuje się jak ruchomy portfel.

Ja takich bojkotów nie uznaję. I wyśmiewam, a jak sam siebie na takim bojkocie złapię, to pójdę się wybiczować. Nie czytam oferty FS, bo nie jest ona skierowana do mnie. I tyle. Nie lubię jej "produktów". A nie dlatego, że "przyjaźni" się z autorami. Akurat na tym forum taplania w błocie jest przerażająco mało. (To chyba dobrze?)

Saucerhead Tharpe napisał/a:
Ta sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca, o własne interesy każdy powinien troskliwie dbać, a spory rozwiązuje się w sądzie - nie w teatrzyku.

Nie znam JC i nie wiem, jakim jest człowiekiem. Ale - sądząc po jego poście - za bardzo do serca wziął sobie te przyjacielskie relacje w wydawnictwie. Skutkiem czego skończył, jak skończył. Mogę domniemywać, że ciągłe walenie głową w mur w końcu zaowocowało tym krokiem. Zatem, może coś jest na rzeczy, bo nikt przy zdrowych zmysłach, mając świetną i uregulowaną pozycję w wydawnictwie nie pisze takich rzeczy.
Saucerhead Tharpe - 2010-01-09, 13:43
:
No toteż właśnie...

Obrazu całej sytuacji nie mamy - więc i jej ocena może być nieprawidłowa. Tak naprawdę po przemyśleniu sprawy trudno określić na ile taka sprawa powinna interesować, a na ile nie. Jedno jest pewne - nie powinna fascynować.

Moim pragnieniem jest satysfakcjonujące porozumienie stron. I w kontekście sprawy - inne niż tylko "zapomnienie o sprawie, poklepanie się po plecach i pójście na wódkę".

Mój poprzedni wpis miał podziałać jak wylanie wody na ostrza.
AM - 2010-01-09, 13:45
:
Saucerhead Tharpe napisał/a:
A g... mi tam zależy... Nie mój folwark nie moje zabawki. FS nie jest jedynym miejscem, w którym mogę pracować. Jak się zawali - zapalę świeczkę i pójdę dalej. Mój świat nie kończy się na fantastyce i wydawnictwach.


Na razie nikt nie pisze, że FS się zawali, to nie dzieje się tak łatwo. Co więcej, przez podobne problemy przeszło wielu wydawców i wyszło z nich obronną ręką, a wydawnictwo ma przeogromny potencjał.


Saucerhead Tharpe napisał/a:
W obecnej sytuacji zrobił się dziwny internetowy tumult, ale niech i ktoś wytłumaczył co zyskał na nim JĆ. Przecież od tego w portfelu mu nie przybyło.


To właśnie coś na kształt dziwnej demagogii, o której pisze Ćwiek.


Saucerhead Tharpe napisał/a:
Owszem, może ktoś powiedzieć, że ludzie poznają prawdę (o ile faktycznie to jest prawda - bo na razie to jest opinia jednej ze stron sporu).


Osobiście znam kilku autorów, którzy potwierdzają, że to prawda, ale się boją pisnąć. Na tym forum jest poza tym ktoś jeszcze, kto mógłby coś od siebie dodać. W tym, że FS ma problemy z płaceniem nie ma nic złego. Wydawcy zawsze może zdarzyć się taka sytuacja i nikt tego nie neguje. Problemem w tym wypadku jest forma załatwienia problemu. Myślę, że gdyby ktoś z Ćwiekiem usiadł i powiedział mu, że jest źle, ale wkrótce problemy się skończą i dostanie kaskę, sprawa zostałaby załatwiona.

Podobnie zresztą jak JC został potraktowany mój drukarz, który nie mógł odzyskać kasy za wydrukowanie kilku numerów science fiction. Podziałała dopiero groźba, że wystąpi o upadłość, choć nie interesowałem się za bardzo później czy rzeczywiści odzyskał swoje pieniądze.[/quote]


Saucerhead Tharpe napisał/a:
Sprawy finansowe funkcjonują i powinny funkcjonować na innej platformie niż fantastyka. Ktoś tu wspomniał o tym, że Ćwiek dał przykład i otwiera oczy innym. Bardzo dobrze - tylko, że ja nie wierzę w to, że jeżeli ktoś ma problemy z płatnikiem to musi czekać, aż pojawi się jakiś Jakub i uczyni wpis na blogu. Od tego w garnku nie przybywa. A rozwiązanie, które zaprezentowano też zawartości garnka nie zmieniło.


I znowu ta demagogia. Czy przechodzicie jakieś szkolenia, jak bene gesserit ;) ?

Saucerhead Tharpe napisał/a:
P.S. do pana AM -> W Fabryce nie ma portiera, jest domofon z kamerką.


Dlatego napisałem podobno z dodatkiem tego :-)
Saucerhead Tharpe - 2010-01-09, 14:03
:
To nie demagogia. O co chodzi z tą demagogią, bo nie chwytam?

Zaczerpnąłem z własnej opinii i z własnych starć z poprzednim pracodawcą. Chodzi o to, że gdybym był w tej sytuacji Jakubem, to nie bawiłbym się w pisanie na blogu tylko przystąpił do konkretnego wyegzekwowania swoich praw.

Co do problemów innych autorów - powiem szczerze. Wiedza o sprawach finansowych FS kończy się dla mnie na poziomie mojego wynagrodzenia. Nie czuję potrzeby zaglądania ulubionym autorom do portfela - w FS zajmuję się sprawami kompletnie nie związanymi z pieniędzmi. Kurczę nawet pracuję ze słuchawkami na uszach :) Dzień pracy przynosi mi wystarczająco dużo problemów z którymi muszę się uporać.

Dlatego mając na uwadze to co powiedziałeś - nie zaprzeczam, ani nie potwierdzam. Nie mam o tym pojęcia.

P.S. " Myślę, że gdyby ktoś z Ćwiekiem usiadł i powiedział mu, że jest źle, ale wkrótce problemy się skończą i dostanie kaskę, sprawa zostałaby załatwiona. " -> Tak to prawda.
AM - 2010-01-09, 14:34
:
Saucerhead Tharpe napisał/a:
P.S. " Myślę, że gdyby ktoś z Ćwiekiem usiadł i powiedział mu, że jest źle, ale wkrótce problemy się skończą i dostanie kaskę, sprawa zostałaby załatwiona. " -> Tak to prawda.


I właściwie od tego się wszystko zaczęło. Na podstawie zasłyszanych opowieści i moich doświadczeń, odniosłem wrażenie, że obaj Twoi szefowie są osobami, które nie przywykły do tego, że im się sprzeciwia, odmawia itp. Przekonanymi o swojej mocnej pozycji (zgodnie z prawdą). I to ich arogancja (bo co jakiś niuniek będzie podskakiwał) zdecydowała głównie o rozpętaniu tej afery. A za to już mogą podziękować tylko sobie.
jewgienij - 2010-01-09, 14:52
:
AM, fantastyka bazuje na pomysłach, bardziej nawet niż na wykonaniu. Z pomysłów fantaści są rozliczani bardziej niż głównonurtowcy, dla których pomysł jest na ogół dopiero punktem wyjścia, pretekstem do rozpoczęcia gry na innych poziomach. U fantastów pomysł to sól, jeśli jest zły albo nie trzyma się kupy, zabija utwór na nim oparty. Więc odpowiedzialność za pomysł jest większa niż tam, gdzie pomysł jest tylko trampoliną, a nie podstawą opisywanego świata.
John Doe - 2010-01-09, 15:40
:
Zwykle nie rejestruję się na forach, ale tutaj jednak zrobiłem wyjątek. Czytam sobie całą dyskusję od początku - gdybania, domysły, jednym słowem: standard. Ale uderzyło mnie jedno. Sprawa sprzed paru lat, kiedy to MAG zalegał ludziom z płatnościami. Terminy szły nie w miesiące, a w lata od wykonania pracy zleconej. Zebrało się wtedy kilka osób, zaczęło tak samo "dyskutować" w necie, mówiono też o drodze prawnej. Wtedy MAG zapłacił.

Cytat:
Problemem w tym wypadku jest forma załatwienia problemu. Myślę, że gdyby ktoś z Ćwiekiem usiadł i powiedział mu, że jest źle, ale wkrótce problemy się skończą i dostanie kaskę, sprawa zostałaby załatwiona.

No comment...


Okładki. Mistle chodziło o to, że "przed zamianą wyglądu fabryki" do spraw oprawy graficznej większość wydawnictw SF/F podchodziła nieco po macoszemu, ciekawe projektowo i wykonane przez polaków okładki książek zdarzały się sporadycznie (pierwsze "Nigdziebądż" miało zagraniczną ilustrację na okładce z tego co pamiętam, a stara typografia tytułu jest zachowana jedynie w środku nowego wydania). Gdy okazało się, że jednak można, wręcz taśmowo a nie sporadycznie i to współpracując z polskimi grafikami, to nagle wszyscy zaczęli coś w tym kierunku robić. I naśladować też (Runa wręcz kopiować styl). Dodatkowo, z tego co wiem z wiarygodnego źródła (koledzy ilustratorzy), FS odpowiednio ceniła dobrą oprawę, kiedy inni nadal myśleli jak zrobić taniej, a nie lepiej. Przykłady okładek jednak nie adekwatne do zarzutu, to się zgadza w 100%

Zaciekawił mnie ten fragment:
Cytat:
Kres. Sama ilustracja, taka półrealistyczna, jak na wielu okładkach FS nie wynika z zamierzeń, a możliwości. Po prostu większość krajowych grafików nie potrafi osiągnąć fotograficznego realizmu i stąd tajemnica podobieństw stylu.


To kwestia ceny, nie "osiągów większość krajowych grafików", bo tych dobrych mamy pod dostatkiem. Nie zwalajmy też na grafików tego, czego nie dopilnował lub nie zobaczył zlecający. Z kolei podobieństwo do ilustracji z okładek FS wynika tu z zastosowanego medium, a nie poziomu (okładki Okonia to przykład dobrego technicznie poziomu w digital paintingu, a przy odpowiedniej cenie na pewno można dostać odpowiedni "realizm" w ilustracji). Moda na "digital painting" też zrobiła swoje. Inną sprawą jest dobranie grafika, oraz gust zlecającego/zatwierdzającego, bo grafik wykonuje coś na zamówienie konkretnej osoby. Zwalanie jakości czy kiepskiego projektu całkowicie na grafika to fikcja.

Na koniec utnę domysły i gdybania. Nie jestem ani pracownikiem FS, ani "fanboyem".
AM - 2010-01-09, 16:04
:
John Doe napisał/a:
Zwykle nie rejestruję się na forach, ale tutaj jednak zrobiłem wyjątek. Czytam sobie całą dyskusję od początku - gdybania, domysły, jednym słowem: standard. Ale uderzyło mnie jedno. Sprawa sprzed paru lat, kiedy to MAG zalegał ludziom z płatnościami. Terminy szły nie w miesiące, a w lata od wykonania pracy zleconej. Zebrało się wtedy kilka osób, zaczęło tak samo "dyskutować" w necie, mówiono też o drodze prawnej. Wtedy MAG zapłacił.


Nie wiem o jakiej sytuacji wspominasz i której części naszej produkcji dotyczyła (RPG, Mima, Fenixa czy książek), ale nikt, nigdy nie wypierał się, że takie sytuacje miały miejsce. To był ten okres, kiedy przez 3 czy 4 lata balansowaliśmy na krawędzi bankructwa (a właściwie byliśmy bankrutami). Jednak, mogę wypowiadać się tylko za swoją działkę, czyli książki. Moi autorzy, agenci, tłumacze również bardzo długo nie dostawali kasy (na przykład Michałowi Jakuszewskiemu wisieliśmy ponad 50 tysięcy; jednemu tłumaczowi) przez lata, ale... ja osobiście, rozmawiałem, prosiłem, tłumaczyłem, obiecywałem, wykłócałem się o pieniądze dla nich itp. Okazało się, że warto było mi zaufać (przełomem był Eragon, ale nawet po sukcesie ksiażki Paoliniego spłacaliśmy powoli długi jeszcze ze 2 lata)... Nie wiem czy inni redaktorzy tak samo walczyli o "swoich" i dbali o interesy współpracowników. Może nie. I być może ich współpracownicy byli tak samo olewani. To jednak nie są moje standardy. W przypadku FS nie krytykuje samej sytuacji, przecież każdemu może coś nie wyjść, ale formę. Z bloga JC bez problemu można wyczytać, iż to właśnie to doprowadziło go do aż tak wielkiej desperacji. Co więcej, to on poniesie głównie konsekwencje.

Wracając jeszcze do formy i traktowania Ćwieka, obaj Panowie należą do "tych, którym się nie odmawia" i chyba nie zniżają się do błagania, tłumaczenia, próśb oraz otwartej i szczerej rozmowy itp. I są bardzo czuli na punkcie publikacji w innych miejscach. Aż do bólu.

Okładki FS bardzo mi się zawsze podobały i na pewno miały wpływ na to, że bardziej zaczęliśmy się przykładać do naszych. Jednak, zdecydowanie niższy wcześniejszy poziom, nie był spowodowany brakiem chęci, a kasy (nie było środków na osobę, która spełniałaby taką rolę jak Cieśliński w FS). Ja miałem Jarka Musiała, którego przecież nie zatrudniałem i mimo ogromnej sympatii dla niego, mogłem liczyć na dobranie do okładki gotowej czcionki w rodzaju Timesa lub Garamonda :cry: . Właściwie ostatnie 2, może 3 lata są normalne. Wcześniej, odkąd pamiętam, zawsze brakowało kasy, na wszystko.
Maeg - 2010-01-09, 16:51
:
Może dodam coś z bloga Jakuba, co niektórym może uzmysłowić co udało się mu uzyskać dzięki wpisowi na blogu:

Cytat:
Wypada również wspomnieć, że wczoraj dostałem od Szefów Wydawnictwa maila, w którym przystają na rozwiązanie, o którym wspominałem wcześniej, to jest rozliczenia zaliczki za pomocą zaległości jakie ma wobec mnie Wydawnictwo.


Pozostaje JC tylko przypilnować tej sprawy. Poza tym widać w komentarzach już dwóch pisarzy, którzy potwierdzają wersję Jakuba. Piotrek Rogoża i Jakub Małecki(on akurat ma problemy z RH).

Bo to nie chodziło o dokopanie FS, a jedynie pokazanie, że ktoś tu jest nie w porządku wobec własnych autorów, do tego Jakub miał prawo. Może nie jestem fanem jego literatury ale dzięki takim wpisom na blogach, może ktoś drugi raz się zastanowi czy można kantować tak inną osobę. To jest najważniejsze, oczywiście pod warunkiem, że inni również nabiorą odwagi.
Toudisław - 2010-01-09, 19:06
:
jewgienij, jest następnym pisarzem który nie dostał zapłaty od FS wiem że jest ich więcej ale to już oni muszą powiedzieć ;)

Taka Burza może być oczyszczająca dla środowiska
Shadowmage - 2010-01-09, 19:14
:
Wiesz, czasem może być to po prostu wybór między wydać i mieć nadzieję na pieniądze, czy po prostu nie wydać. Co by o FS nie mówić, to dzięki niej przebiło sie na rynek bardzo wielu nowych autorów, pewnie tyle co cala ich konkurencja razem wzięta. Zresztą dla debiutantów często największą nagrodą jest to, że w ogóle ukazała się książka. A wydawcy z tego zapewne korzystają, jedni mniej, inni bardziej cynicznie i bezwzględnie.
Toudisław - 2010-01-09, 19:17
:
Shadowmage napisał/a:
Co by o FS nie mówić, to dzięki niej przebiło sie na rynek bardzo wielu nowych autorów, pewnie tyle co cala ich konkurencja razem wzięta. Zresztą

100 % zgoda. Ale jedna duża zasługa nie zmazuje nie fajnego postępowania. Niepłacenie Autora to raz. Ale stwierdzenie daj nam byle co i tak się sprzeda to już bardzo nie fajne zagranie w obec czytelnika. I to mnie boli podwójnie bo wiem że mają rację niestety.
Shadowmage napisał/a:
wydawcy z tego zapewne korzystają, jedni mniej, inni bardziej cynicznie i bezwzględnie.

Wzrasta im konkurencja. I to bardzo dobrze bo nic tak nie robi dobrze rynkowi jak konkurencja.
AM - 2010-01-09, 19:32
:
Shadowmage napisał/a:
Wiesz, czasem może być to po prostu wybór między wydać i mieć nadzieję na pieniądze, czy po prostu nie wydać. Co by o FS nie mówić, to dzięki niej przebiło sie na rynek bardzo wielu nowych autorów, pewnie tyle co cala ich konkurencja razem wzięta. Zresztą dla debiutantów często największą nagrodą jest to, że w ogóle ukazała się książka. A wydawcy z tego zapewne korzystają, jedni mniej, inni bardziej cynicznie i bezwzględnie.


Nie sądzę, zeby sytuacja w FS wyglądała tak zawsze. Pierwsze pogłoski zaczęły docierać do mnie rok temu, a może pół roku temu, a moze półtora, nie pamiętam. Problemy z płatnościami nie są raczej wynikiem wyjątkowego skurwysyństwa właścicieli (którzy są całkiem normalnymi ludźmi, poza pewnymi narowami, ale kto ich nie ma), tylko problemów wydawnictwa. Coś musiało się z tą bardzo dobrze działającą maszynerią, która na pewno do pewnego czasu działała dużo sprawniej od Magowej. Domyślam się kilku przyczyn, kilku jestem pewny. Wszystko jest jeszcze do naprawienia.

Toudisław napisał/a:
Wzrasta im konkurencja. I to bardzo dobrze bo nic tak nie robi dobrze rynkowi jak konkurencja.


Wybacz, ale FS nie ma konkurencji (na polu rodzimej fantastyki) i jeszcze długo nie będzie miała. Oczywiście możesz znaleźć innego wydawcę, ale, jeśli chcesz zarabiać więcej (pod warunkiem, że ci płacą; coś popsuło się całkiem niedawno), sprzedawać więcej, masz tylko jeden wybór.
toto - 2010-01-09, 20:00
:
Toudisław napisał/a:
Ale stwierdzenie daj nam byle co i tak się sprzeda to już bardzo nie fajne zagranie w obec czytelnika. I to mnie boli podwójnie bo wiem że mają rację niestety.
Skoro mają rację, to co cię boli? :P Rozpaczasz nad tępotą społeczeństwa, złymi wydawcami? Skoro czytelnikowi odpowiada sytuacja, o co chodzi? Jeśli książka się spodoba, sprzeda się, nie spodoba się, nie sprzeda się. Wydawca wtedy pomyśli może nad zmianą strategii.
Toudi, mam wrażenie, że czasem za bardzo bierzesz wszystko do siebie.
Shadowmage - 2010-01-09, 20:01
:
Starą prawdą jest, że w czasach koniunktury kwitną przyjaźnie, a przy kryzysie pojawia się bezwględność i każdy patrzy na siebie.
Maeg - 2010-01-09, 20:40
:
To ja może podrzucę innego linka, o innym rynku. Chcecie wiedzieć jak to wygląda w Nowym Yorku? To poczytajcie co pisze Konrad Walewski:

Istnieje zaledwie kilka miast na świecie, które nie tylko odegrały żywotną rolę w historii literatury, wydając wielu wielkich pisarzy, lecz przy tym były wielokrotnie opiewane na wszelkie możliwe sposoby, stanowiąc natchnienie zarówno do bogatych opisów mimetycznych, jak i najbardziej efektownych fantazji.
Toudisław - 2010-01-09, 22:18
:
Cytat:
#

Drogi Jakubie
Myślę, że robisz wiele złego mieszając ludziom w głowach, zmuszasz mnie więc niestety do zajęcia stanowiska.
Wszyscy Cię tu okropnie żałują, zdając się nie dostrzegać innej strony zjawiska co postaram się zaraz przybliżyć.

Na początek krótki rys historyczny.
Kiedy zaczynaliśmy tworzyć Fabrykę, nikt z polskich Autorów tak naprawdę nie zarabiał zbyt wiele na pisaniu.
Ci którzy zarabiali otrzymywali krociowe sumy około 60 groszy od egzemplarza a sam mistrz Sapkowki podobno aż 90.
Andrzeja Pilipiuka nikt nie chciał wydawać i Inni Autorzy nie traktowali go poważnie.
Niektórzy Autorzy posuwali się do pisania pod obco brzmiącym pseudonimem byle sprzedać książkę.
My przyszliśmy i staraliśmy się zrobić wszystko jak należy, daliśmy normalne stawki, postaraliśmy się o dystrybucje i umożliwiliśmy zaistnienie debiutantom.
W tym także Tobie Jakubie. Kto wie czy miałbyś szansę wypłynąć, piszących jest naprawdę mnóstwo.
A tak Ty swoją ciężko pracą jak i naszymi staraniami stałeś się zauważalny ( notabene nawet zdjęcie na Twoim blogu jest mojego autorstwa).
Dla Twojej informacji i innych czytelników czuję się też ojcem chrzestnym powoływanego przez Ciebie wydawnictwa Runa.
Po założeniu Fabryki rozmawialiśmy z różnymi Autorami , miedzy innymi z Anią Brzezińską. Na spotkaniu w Lublinie otrzymała propozycję umowy oraz usłyszała dość szczegółowo
o naszych planach, z których niektóre obserwowaliśmy w założonym później nowym przedsięwzięciu Ani wydawnictwie Runa.
Kto wie może gdyby nie my, nie miałbyś tam okazji publikować :)

Ale ad rem.
Wszystko rozwija się mniej lub bardziej pomyślnie jak to w życiu.
Oczywiście zdarzały się wpadki jak z Red Horsem.
Nie ma w tym naszej za wielkiej winy bo założywszy go, straciliśmy nad nim całkiem kontrole, zaufawszy, że prezes wie co robi.
Jakiś czas potem okazało się , że rzeczywiście rozliczenia nie były odpowiednie, co odpokutowaliśmy, bo chociaż firmy były zupełnie innymi bytami, nie mogliśmy
zostawić sytuacji niedopowiedzianych i w miarę możliwości staraliśmy się przynajmniej z naszymi Autorami załatwić jak się dało zaległości.
Nie mieliśmy takiego obowiązku, bo to zupełnie inny podmiot, nakazywała nam to jednak przyzwoitość.
I dalej jakoś by to się prostowało, ale przyszły trudniejsze czasy.

Zaczęły się problemy z Empikiem, wydłużyły się terminy płatności powiększyły procenty.
Razem z opłatami za magazyn centralny, marże dystrybucyjne sięgnęły 60% ceny okładkowej.
Potwierdzą to na pewno dobrze zorientowani, których serdecznie pozdrawiam
Nie dzwoniłem wtedy do Ciebie Jakubie proponując Ci inne warunki.
Mimo trudnej sytuacji staraliśmy się dzielić pieniądze i chociaż jak słusznie zauważasz nie udawało się dotrzymać terminu, trudno być tym jedynym sprawiedliwym , kiedy w koło wszyscy detaliści
próbują maksymalnie zwlec moment zapłaty.
Zaczęła się też inżynieria finansowa polegająca w skrócie na tym, że kiedy zbliża się termin faktury, to zgarniamy co mamy na półce i robimy zwrot.
To powoduje odjęcie wartości zwrotu od wartości faktury i następnego dnia można znowu zamawiać nie troszcząc się o terminy.
Za zdziwieniem i przerażeniem obserwowałem całe palety nowości oznaczone jako zwroty, byle zrobić ruch towarowy.
Wtedy my powinniśmy zrobić korektę Twoich rachunków , a tak się nigdy nie stało.
Jedynym tego wynikiem było nieprzysłanie rozliczenia na które się powołujesz, bo widniałoby tam zero.
Ale to nasz błąd trzeba było takie wysłać i jedna podstawa do oczerniania mniej.

Tu kłaniają się debiuty. Może zbyt pochopnie weszliśmy tak mocno z debiutami, bo pojawiły się tu wpisy o złej Fabryce.
Na każdą książkę w średnim nakładzie trzeba wydać kilkadziesiąt tysięcy, żeby ją wypuścić na rynek.
Większość debiutów sprzedaje się mizernie. niektóre w okolicach 500 egzemplarzy,a potem zaczynają się zwroty.
Trudno wtedy liczyć na jakieś sensowne rozliczenie skoro nie wiemy jak duże będą, a może wróci wszystko?
I co wtedy, mam pisać do Autora, oddajcie proszę pieniądze, bo się nie udało, przy czym jest domniemanie, że to ja jestem słaby, broń boże książka.
Powiem Ci po co jest wyłączność, bo na tym trudnym rynku, możesz postawić księgarzowi ultimatum, rozlicz się za poprzednie pozycje, to dostaniesz nowego “Kłamcę”
Jeśli on na to będzie miał argument, że mi nie zapłaci , bo kupi sobie w Runie, to na pieniądze możesz czekać i dwa lata.

Ale chyba za bardzo się oddaliłem
Skonkretyzujmy zarzuty:
Twój Jakubie: nie płacicie mi
Odpowiedź: nie prawda płacimy w miarę możliwości, można się skarżyć na opóźnienia, więc i ja się na nie skarżę.

Teraz ja:
wziąłeś zaliczkę i z powodu mąk twórczych nigdy dzieła nie wykonałeś, mało tego w tym czasie oddałeś książkę konkurencji.
przypomina mi to taką sytuację:
zamawiam ekipę do malowania domu oni mi mówią poprosimy zaliczkę na farbę, ja mówię proszę bardzo, a oni idą i malują dom sąsiada.
Uważasz, że to w porządku? zwyczajnie nas oszukałeś i to nie jeden raz, ale do tego za chwilę.

Nie wkładaj w nasze usta tego czego byśmy tam nie chcieli :)
Powiedziałeś, że ktoś z nas. bodajże Eryk sugerował Ci, że pisz cokolwiek bo to fantastyka.
Byłem przy tej rozmowie i przeinaczyłeś zupełnie to co mówiliśmy.
A była mowa o tym, że skoro masz zamiar pisać steampunk na dzikim zachodzie to po co przeżywasz męki związane z realiami.
Mówiłeś, że Ci się pomyliło coś w kampanii, ale skoro jak sam określałeś jest to czysta fantastyka, to możesz chyba zmienić co chcesz, nawet przebieg bitwy pod Gettysburgiem i tu męki 100% realizmu, nie powinny Cię dopadać.
I tu oszukałeś drugi raz , tym razem blogowiczów, przedstawiając nas jako idiotów, którzy nie wiedzą co wydają.

Trzeci raz oszukałeś w temacie rachunków.
Twój sprytny ruch polegał na tym, że tuż przed Falkonem odesłałeś kilka rachunków bodajże trzymanych od lipca, żądając ich natychmiastowej zapłaty.
Tu niestety będzie Ci trudno udać pokrzywdzonego, bo jest książka korespondencji.
Na spotkaniu żądałeś wypłaty i tak się stało, i to niezależnie od tego czy wysłałeś tekst, nie był to żaden szantaż.
Myśleliśmy , że się dogadaliśmy i się rozliczymy wzajemnie (to podkreślam, bo dla Ciebie te sprawy się nie łączą, Tobie są winni to samo zło, a Ty jak jesteś winny to pokrzywdzony artysta)
No i co zrobiłeś: oszukałeś na po raz wtóry, jak zaznaczasz w swoim blogu świadomie.

Potem się ukrywałeś i nie odpowiadałeś na maile i telefony i dopiero po moim dość stanowczym mailu objawiłeś się także mailowo, co mnie ucieszyło i skłoniło, do ponownego podjęcia tematu naszych WZAJEMNYCH
rozliczeń. i Znowu jak wydawało się, że coś ustaliliśmy Ty wtedy rozdarłeś szaty i opisałeś nas jako potworów, przekręcając prywatne rozmowy, suto okraszone ciekawym komentarzem bez wysłuchania drugiej strony.

Po całej tej przydługiej epistole, pozostaje mi tylko wyrazić swój smutek, że tak się sprawy potoczyły i że włączam się do tej dyskusji, która powinna odbywać się między nami
oraz że to Ty mimo wielokrotnego niedotrzymywania niczego, jesteś kryształowy.
Życzę Ci szczęścia i wyrażam nadzieję, że inni wydawcy Cię docenią, chociaż będą pewnie uważali o czym z Tobą rozmawiają prywatnie.

Pozdrowienia

Robert Łakuta
Fabryka Słów

dodane przez: Robert Łakuta
Styczeń 9, 2010 @ 10:04 pm

AM - 2010-01-09, 23:16
:
Być może do niedawna FS (w co nie wierzę) funkcjonowała na dużo lepszych zasadach niż Mag od samego początku w firmie księgarskiej FK Olesiejuk, ale wiele rzeczy nie zgadza się z rzeczywistością.

Zatem kilka słów komentarza do części ogólnej:
Problemy z EMPIKIEM nie są niczym nadzwyczajnym, zresztą to i tak nasz dystrybutor bierze zwykle na klatę największe razy, do nas dochodzą tylko podmuszki.
Terminy płatności mamy takie, jak 5 lat temu.
Marże wzrosły o 1.5% nic nadzwyczajnego, chyba, że Fabryka była dużo lepiej traktowana niż my.
Detaliści nie mają z nami nic wspólnego, naszym wyłącznym dystrybutorem jest FK Olesiejuk i to on dba o płatności.
Nie zauważyłem większych zwrotów EMPIKU niż zwykle.

Między wierszami można spokojnie wyczytać, że FS przeszarżowała z liczbą tytułów, inwestycjami. Pora zdać sobie z tego sprawę, i czy EMPIK musi być zawsze chłopcem do bicia? Jeśli wydawca sprzedaje 500 egzemplarzy książki (nie niszowej), albo ma przeogromne zwroty, świadczy to o tym, że stracił kontakt z rzeczywistością, a nie złych zamiarach sieci sprzedaży (która ma prawo zwracać książki); nasze zwroty były na poziomie kilku % rocznego obrotu). Jak na dłoni widać, że książek FS zrobiło się za dużo, konkurują ze sobą i to brak wyobraźni doprowadził wydawnictwo do tego punktu (co wydaje być się nie lada sztuką, bo Fabryka to "kurewsko" sprawne wydawnictwo i w dodatku wydawanie Polskiej fantastyki jest dużo tańsze i przez to mniej ryzykowne).

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że pozostałe fakty również w taki sposób rozmijają się z rzeczywistością, wobec tego nie skreślałbym jeszcze Jakuba Ćwieka.
Tixon - 2010-01-09, 23:22
:
Cytat:
My przyszliśmy i staraliśmy się zrobić wszystko jak należy, daliśmy normalne stawki, postaraliśmy się o dystrybucje i umożliwiliśmy zaistnienie debiutantom.
W tym także Tobie Jakubie. Kto wie czy miałbyś szansę wypłynąć, piszących jest naprawdę mnóstwo.
A tak Ty swoją ciężko pracą jak i naszymi staraniami stałeś się zauważalny ( notabene nawet zdjęcie na Twoim blogu jest mojego autorstwa).

Dla mnie brzmi to jak cyrograf - my cie wypromowaliśmy, my dajemy ci zaliczki, więc masz wydawać książki tylko u nas i wara od innego wydawnictwa.
Romulus - 2010-01-09, 23:44
:
Ja zostaję przy swoim: co mnie to obchodzi, że książki innych autorów nie idą? Moje idą i za to mi płaćcie. I wszystko w temacie.
MORT - 2010-01-09, 23:45
:
AM napisał/a:
nie skreślałbym jeszcze Jakuba Ćwieka.

choć Fabryka go chyba już skreśliła
Ł - 2010-01-09, 23:55
:
Tixon napisał/a:

Dla mnie brzmi to jak cyrograf - my cie wypromowaliśmy, my dajemy ci zaliczki, więc masz wydawać książki tylko u nas i wara od innego wydawnictwa.

Takie cyrografy są normą w biznesie. Może na rynku książkowym nie jest to powszechne ani hardkorowe ale na rynku muzycznym to standard że wytwórnie dymają wykonawców.
Toudisław - 2010-01-09, 23:56
:
Romulus napisał/a:
Ja zostaję przy swoim: co mnie to obchodzi, że książki innych autorów nie idą? Moje idą i za to mi płaćcie. I wszystko w temacie.

Ja bym poszedł krok dalej. Mnie nawet nie musi interesować jak się moja książka sprzedaje. Ale to co mam jasno w umowie to mi się należy nie ? Bo przecież kłamca 3 mógł by się sprzedawać lepiej ?

A teraz pytanie do prawnika Teoretyczne :) czy JC może skarżyć FS że nie dodrukowaujać kałmcy 3 działają na jego szkode ?
Ł - 2010-01-10, 00:04
:
Toudisław napisał/a:

A teraz pytanie do prawnika Teoretyczne :) czy JC może skarżyć FS że nie dodrukowaujać kałmcy 3 działają na jego szkode ?

Wątpie żeby Romek ani ktokolwiek mógł coś wyrokować nie widząc umów. Ja obstawiam że skoro wydawnictwo postąpiło tak a nie inaczej (czyli walało użyć "kary" niż mieć potencjalne zyski z dodruku) to raczej stoi na swoim w tej kwestii.
Romulus - 2010-01-10, 00:09
:
Toudisław napisał/a:
A teraz pytanie do prawnika Teoretyczne :) czy JC może skarżyć FS że nie dodrukowaujać kałmcy 3 działają na jego szkode ?

Ba, żebym to ja znał treść ich umowy... Teoretycznie, to może skarżyć ich z kontraktu (niedotrzymanie warunków), albo z wyrządzenia mu szkody - ale musiałby udowodnić, że celowo nie dodrukowali trzeciego tomu. Trudno stwierdzić. Podstawa roszczeń to ostatecznie treść kontraktu. A i nie znam specyfiki tego typu umów.

Ł napisał/a:
Takie cyrografy są normą w biznesie. Może na rynku książkowym nie jest to powszechne ani hardkorowe ale na rynku muzycznym to standard że wytwórnie dymają wykonawców.

No, querwa (pardon my French), nie ! ! ! Mam dość oszustów, jak na jeden dzień :P Ale ze mnie naiwny frajer - dobrze, że na państwowej posadzie siedzę, bo w biznesie kariery bym nie zrobił. Więcej kodeksu pracy ! ! ! Zgwałcić prawo cywilne do końca, jak będą musiały wytwórnie i wydawcy autorów na etat przyjmowac, to może się nauczą zwykłej uczciwości kontraktowej. Więcej państwa albo napalmu !
AM - 2010-01-10, 00:15
:
Toudisław napisał/a:

A teraz pytanie do prawnika Teoretyczne :) czy JC może skarżyć FS że nie dodrukowaujać kałmcy 3 działają na jego szkode ?


W umowach podpisywanych z zachodnimi wydawcami jest to jasno określone. Nie drukuję, tracę prawa, to wszystko.

I jeszcze komentarz na temat płatności. Jak masz dodyspozycji na przykład o połowę mniej kasy, niż potrzebujesz, trudno zadowolić wszystkich (debiutanci, którzy przynoszą niewielkie zyski, pewnie i tak nie dostają honorariów). A ty musisz ostro kombinować i wybierać najważniejszych, ewentualnie tych, którzy najgłośniej dopominają się o kasę.
Ł - 2010-01-10, 00:17
:
Romulus napisał/a:

No, querwa (pardon my French), nie ! ! ! Mam dość oszustów, jak na jeden dzień :P Ale ze mnie naiwny frajer - dobrze, że na państwowej posadzie siedzę, bo w biznesie kariery bym nie zrobił. Więcej kodeksu pracy ! ! ! Zgwałcić prawo cywilne do końca, jak będą musiały wytwórnie i wydawcy autorów na etat przyjmowac, to może się nauczą zwykłej uczciwości kontraktowej. Więcej państwa albo napalmu !

No właśnie problem jest taki że kodeks pracy w większości reguluje stosunki tam gdzie występuje umowa o prace, a umowy o dzieło to nieco inna bajka. Ktoś wyżej napisał bardzo mądre zdanie że sprzątaczka czy pań woźny w FS ma silniejsza pozycję od pisarza w tej kwestii i miał rację. Oczywiście prawo cywilne to prawo cywilne i nawet jak się nie ma racji to można w nim robić różne manewry ale do tego trzeba mieć dobrych prawników a na prawników dużo środków.

Ps. Sugerujesz powrót do PRLu kiedy artyści byli zatrudniani na etat a fantastyka była wydawana w wydawnictwie obrony narodowej? : D


AM napisał/a:
Toudisław napisał/a:

A teraz pytanie do prawnika Teoretyczne :) czy JC może skarżyć FS że nie dodrukowaujać kałmcy 3 działają na jego szkode ?


W umowach podpisywanych z zachodnimi wydawcami jest to jasno określone. Nie drukuję, tracę prawa, to wszystko.

Z dodrukami też tak jest? Czy każdorozowo musisz występować o prawa do dodrukowania takiej a takiej ilości?
Toudisław - 2010-01-10, 00:24
:
Ł napisał/a:
Z dodrukami też tak jest? Czy każdorozowo musisz występować o prawa do dodrukowania takiej a takiej ilości?

AM chyba o to chodziło że jak nie dodrukowujesz a jest zapotrzebowanie to tracisz prawa. Umowa umową ale czy jedna strona może działać na niekorzyść drugiej ? Bo z Wpisów ludzi z FS wynika że brak dodruku był karą
AM napisał/a:
A ty musisz ostro kombinować i wybierać najważniejszych, ewentualnie tych, którzy najgłośniej dopominają się o kasę.

Albo brać kredyt na spłatę Autora
AM - 2010-01-10, 00:46
:
Toudisław napisał/a:

Albo brać kredyt na spłatę Autora


Kredytu nie dostaniesz szybko, a po analizie dokumentów księgowych (które w FS akurat teraz nie wyglądają pewnie najlepiej) pewnie w ogole. Jedyny sposób to uzbroić się w cierpliwość i zaufać wydawcy, że potrafi znaleźć wyjście z sytuacji (też przeszliśmy kiedyś przez coś podobnego, tylko byliśmy dużo słabsi od Fabryki i dużo bliżej dna; trudno mówić od dnie w wypadku FS).

W lutym może spaść kolejny cios na FS. Zaczyna się sezon zwrotów EMPIKU, za całe II półrocze...


Ł napisał/a:
AM napisał/a:
Toudisław napisał/a:

A teraz pytanie do prawnika Teoretyczne :) czy JC może skarżyć FS że nie dodrukowaujać kałmcy 3 działają na jego szkode ?


W umowach podpisywanych z zachodnimi wydawcami jest to jasno określone. Nie drukuję, tracę prawa, to wszystko.

Z dodrukami też tak jest? Czy każdorozowo musisz występować o prawa do dodrukowania takiej a takiej ilości?

Nie muszę występować o prawa na dodruki, muszę jedynie dbać o to żeby książkę można było kupić (oczywiście muszę informować o ilościach, które dodrukowuję). Jeśli kończy mi się nakład i jej nie dodrukuję w określonym terminie, żegnajcie prawa.
Toudisław - 2010-01-10, 00:51
:
Odpowiedz Kuby :)

Cytat:
Pozwolicie, że jeszcze ja zabiorę wam chwilkę czasu, odnosząc się do tego co napisał. Pozwolicie także, że w pierwszej kolejności odpiszę Robertowi wprost? Zacznę od finału listu, tego co bezpośrednio o mnie i do mnie:

a) Kwestia zaliczki, pokojowych malarzy itd. Jak już wspomniałem, a teraz przypomnę, nie chciałem brać zaliczki na książkę nienapisaną. Poinformowałem o tym z resztą, mówiąc, że proszę o pieniądze na którąś z dwóch pozycji już napisanych (przypominam “Ciemność płonie” już wydana, Kłamca już po redakcji, z okładką, a może nawet w druku). Wtedy to właśnie zaproponowano mi, by była to zaliczka na poczet nowej książki, bo z tamtymi “nie ma już co kombinować”. Zapytano mnie jak tam książka dla Runy, powiedziałem, że finalizuję i będę się brał za nową. Wszystko grało i buczało, nie było problemu. Przykład z malarzami jest więc o tyle nieadekwatny, że malarze wzięliby pieniądze za zrobioną pracę, a nie poszli na zaliczkę za taką, która się może wysypać. I owszem, wysypała się, moja wina. Tak, to był moment, kiedy mocno wierzyłem w długoletnią współpracę z Fabryką.

Podsumowując rozmowę, której owocem była zaliczka za “Drzewo”:

Szefowie Fabryki (w tym Robert) wiedzieli, że finalizuję książkę dla Runy, bo powiedziałem im jeszcze w maju, że następną pozycją w kolejce po Kłamcy 3 jest właśnie “Ofensywa szulerów”. Pisałem też o tym później po wielokroć śląc desperackie maile, gdy padał ten argument.
Chciałem wziąć zaliczkę na książkę już napisaną, zasugerowano mi inne rozwiązanie.
Dług Fabryki wobec mnie przekroczył wysokość zaliczki już w grudniu czyli na długo zanim powinienem był oddać “Drzewo”. A potem rósł.

Sprawa numer dwa, którą udowodnić będzie trudniej (na tamto są maile, tu była rozmowa telefoniczna) ale i tak spróbuję tym samym przyznając się do swojej potwornej gafy (siebie, Robercie, nie Was przedstawię teraz jako idiotę, nigdy nie sugerowałem, że nie wiecie co robicie, prawda?): Kiedy zadzwonił telefon, odebrałem, na pytanie o “Drzewo” użyłem zwrotu jak w poprzednim wpisie po czym opowiedziałem historię jak to pomyliłem południową i północną Armię Potomaku, bo miałem niewyraźną mapkę. Wynikiem tego historia, która miała mieć swój punkt zwrotny (i przejście w fantastykę) duuużo później, tu wykrzaczyła się niezgodnie z moim autorem, bo oto miałem armię Północy w Richmondzie, generała Lee zaczajonego za Potomakiem i w zasadzie koniec wojny. Nie pytajcie jak to zrobiłem, miałem ambitny zamiar wczuć się w generałów i iść za mapami. Tak, wiem. To było z mojej strony głupie.
No i o tej głupocie mówię, mówiłem też wtedy, a w odpowiedzi usłyszałem nie tylko to, co podałem wcześniej, ale nawet, że inny autor, ze skrupulatności i zamiłowania do faktów słynący, również robi podobne szopki i strasznie ciężko mu wytłumaczyć, że pisze przecież fantastykę.
Nie wkładam Ci więc w usta Robercie niczego, czego już wcześniej tam nie było :)

I wreszcie sprawa numer trzy, ta dla odmiany do udowodnienia najłatwiej. Rzeczywiście było jak mówisz z rachunkami, przyszły w jednej kopercie i naraz. Tyle, że… już dużo wcześniej zgłaszałem, że żadne rozliczenia do mnie nie doszły i chciałbym je dostać, żeby móc podpisać. Sprawa ruszyła dopiero przy okazji aneksu do umowy, a potem przedłużenia umowy na Kłamcę, kiedy to powiedziano mi, że dostanę pakietem jedno i drugie. I tu zabawna sprawa. Poprosiłem by i jedno i drugie wysłano mi mailem, podpiszę i odeślę, a potem mój egzemplarz umowy, podpisany przez drugą stronę wróci do mnie. Rachunki to tylko drukowane kartki i tylko ja je podpisuję, nie dostaję podpisanej kopii zwrotnej. I teraz uwaga, najzabawniejsza sprawa: Dostaję maila, w załączniku umowa, ale informacja, że rachunki to jednak dojdą pocztą. Zwykłym listem, dodajmy, nie żadnym tam poleconym, mimo iż doświadczenie uczy, że listy giną.
Ach i to właśnie wtedy, warto wspomnieć, Robercie, obiecałeś mi w smsie dodruk Kłamcy 3 w listopadzie. Mam tego smsa tak się składa. To był już czas, kiedy już takie rzeczy archiwizowałem.

No i moja obecność w Lublinie i tam sytuacja tak jak ją przedstawiłem. Potem wysłałem pismo, ale bez odpowiedzi, wreszcie kilka telefonów ze strony Fabryki i mail, na który odpowiedziałem raz dwa. Dowiedziałem się wtedy, że moje pismo nie doszło, więc wysłałem je raz jeszcze.
Sprawa zaliczki zostanie więc rozwiązana poprzez odjęcie jej z bieżących rozliczeń. Kiedy już je dostanę, bo znowu, co sygnalizowałem Fabryce, a powtórzę i tutaj, rozliczenia nie przychodzą.

To jakby zamyka sprawę wzajemnych, biznesowych ale.

Pozostaje cały długi wstęp, fabryczna historia, z którą spierać mi się trudno, bo na początku wcale mnie tam nie było, a potem i tak, ze szczegółów technicznych docierało do mnie niewiele. Próbowałem jednak zasięgnąć w temacie języka i jak się okazuje, mimo iż wszyscy mieli (a może i mają) z Empikiem problem i czasem pojawiają się problemy z płynnością, nikt nie załatwia tego wedle lojalnościowego klucza czy nie próbuje wyciągnąć nagle książki u konkurencji. O której, tu jeszcze raz, bo to ważne, Wydawca wiedział wcześniej! I rzekomo byliśmy w temacie ok.

Kwestii ojcostwa takiego czy innego wydawnictwa Runa poruszał nie będę, ale dyskusję chętnie pociągnę dalej, wsparty mnogością cytatów. :)

Tyle.


Cytat:
W lutym może spaść kolejny cios na FS. Zaczyna się sezon zwrotów EMPIKU, za całe II półrocze...


I dlatego w marcu/ kwietniu są wyprzedaże na tanich książkach i na Olesiejuku ?
Mistle - 2010-01-10, 01:05
:
To całkiem zabawne, że Mag martwi się o zwroty FS z Empiku :mrgreen: A o zwroty Maga już nie? ;)

Wszystkie wydawnictwa będą miały spore zwroty i jakoś specjalnie bym tego nie demonizowała. Zresztą sprzedaż w Empiku nie jest już tak kluczowa. Coraz ważniejsze są Merlin, Traffic-Club, KDC, Amazonka, Książnica, Białostocki Dom Książki....etc.

Toudi cytował Roberta Ł. to i ja zacytuję. Specjalnie dla AM ;)

"Dla Andrzeja Miszkurki naszych książek będzie zawsze za dużo ;) "

Coś w tym jest...

Czy reprezentuje fabrykocentryzm? Ktoś mi to zarzucał. Niekoniecznie. Po prostu Mag się będzie musiał jeszcze postarać, żeby dojść do poziomu Fabryki Słów. Czy się to AM podoba czy nie :-)
Toudisław - 2010-01-10, 01:13
:
Mistle napisał/a:
Po prostu Mag się będzie musiał jeszcze postarać, żeby dojść do poziomu Fabryki Słów. Czy się to AM podoba czy nie :-)

Co masz na myśli przez " poziom " jakość ? ( niesamowicie subiektywna ) czy ilość wydawanych pozycji ? bo tutaj MAG nawet nie chce przekroczyć pewnego progu. Nie warto bo rynek nie jest nieskończony
Mistle napisał/a:
To całkiem zabawne, że Mag martwi się o zwroty FS z Empiku :mrgreen: A o zwroty Maga już nie? ;)

Popełniasz błąd logiczny. Po pierwsze nie MAG tylko AM a po drugie nie martwi tylko stwierdza fakt. Widać MAG ma mniejsze zwroty co może być efektem tego że ma mniejsze nakłady ( wie ile może sprzedać )
AM - 2010-01-10, 01:47
:
Toudisław napisał/a:
Popełniasz błąd logiczny. Po pierwsze nie MAG tylko AM a po drugie nie martwi tylko stwierdza fakt. Widać MAG ma mniejsze zwroty co może być efektem tego że ma mniejsze nakłady ( wie ile może sprzedać )


Dokładnie. Do EMpiku trafia dokładnie tyle książek ile się może sprzedać, nawet, jeśli te ilości często nie powalają. Dzięki temu nie przytrafiają się nam niemiłe niespodzianki i wiemy na czym stoimy. W tamtym roku nasze zwroty utrzymały się dzięki temu na poziomie kilku % obrotu rocznego z EMPIKIEM.

Mistle napisał/a:

"Dla Andrzeja Miszkurki naszych książek będzie zawsze za dużo ;) "


Mi to w gruncie rzeczy wisi. Nasi odbiorcy pokrywają się w niewielkim stopniu. Konkurujecie dalej sami ze sobą, jeśli chcecie.

Mistle napisał/a:

Po prostu Mag się będzie musiał jeszcze postarać, żeby dojść do poziomu Fabryki Słów. Czy się to AM podoba czy nie :-)


Dziękuję, zostaniemy na naszym :P .
Saucerhead Tharpe - 2010-01-10, 09:09
:
Tak się temu przyglądam i powoli dochodzę do wniosku, że rozumiem nastrój Mistle. Kurde, ja podzielam jej nastrój. W tym momencie w całej tej dyskusji nie ma już nawet pozorów obiektywizmu.

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że pozostałe fakty również w taki sposób rozmijają się z rzeczywistością, wobec tego nie skreślałbym jeszcze Jakuba Ćwieka.

Dla mnie to zdanie przeważyło:

A jakież to kłamstwa, poprawnie zwane "rozmijaniem się z prawdą" padły ze strony Roberta. Bo wystarczy, co też zaznacza AM, fakt, że FS jest inaczej traktowana niż jego wydawnictwo lub realia są inne niż on przyjmuje (co też zaznacza) i przywołany fragment traci rację bytu. Na to nikt nie zwrócił uwagi.

Nikt też nie zwrócił uwagi choćby na fragment, który kilka stron wcześniej powszechnie oburzał - jak się okazało nikt nie chciał brać od JĆ tekstu byle jakiego "dawaj jak leci".


“Nie martw się, zlej. To przecież fantastyka, nie musi być zgodnie, byleby się czytało” - te słowa przytoczone dosłownie, nigdy nie padły. A ileż oburzenia wywołały.

W kontekście wypowiedzi Roberta wygląda to inaczej. Ktoś mówił tu o związanej z tą wypowiedzią "kompletnej porażce".

Maciek użył sformułowania - sedno FS.

Jakoś nie zauważyłem, by ktoś się z tych werdyktów wycofał. Właściwie to publikacja Roberta niczego nie zmieniła. Padły ciężkie zarzuty, postawione na wyrost, bez dania racji, bez oceny - nie widzę teraz cienia weryfikacji stanowisk.

Ktoś być może powie "bo zdanie Roberta to trochę za mało, by zmienić opinię" - ale zdanie JĆ było wystarczające?

Chciałbym jednak, wzorem AM analizując, zwrócić uwagę, że z tego "przeinaczenia" faktów JĆ właściwie się nie wytłumaczył. Jak i z kilku innych.

Kusi mnie zatem cytat:
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że pozostałe fakty również w taki sposób rozmijają się z rzeczywistością

I to chyba tyle w kwestii mojej działalności na tym forum. Nie uśmiecha mi się wieczne argumentowanie, odwoływanie się do racjonalności, obiektywizmu, tłumaczenia, wyjaśniania itd. Aż się boję myśleć jak w kontekście powyższego, odebrana byłaby moja negatywna opinia na temat wydanej przez FS książki.

Niestety, to forum nie da mi komfortu nieskrępowanego wypowiadania się.

A w całej sprawie Jakub Ćwiek - Fabryka Słów też nie ma sensu dalej dyskutować - werdykt został wydany, bez względu na to jakie argumenty poda Robert i jakie dowody przedstawi. On już przecież "minął się z prawdą" więc zapewne "będzie się z nią mijał nadal"

Pocieszające jest to, że konflikt z FS na pewno nie wyjdzie Jakubowi na złe - objawiło się tylu przyjaciół, że gdyby tylko wspomniał, wydawców swoich książek znajdzie na pęczki.

Oby tylko jak w tej bajce "psy nie zjadły jednak zająca".

Podsumowując: "Ropuszku", (że tak żartobliwie powiem) rozminąłeś się z prawdą opowiadając mi o tym co może mnie spotkać na forum.

Kończę ten przydługi wywód zanim AM znowu stwierdzi, że jest to kolejny dowód na mentalną tresurę jaką odebrałem w FS.

P.S. Zauważyłem w innym miejscu forum, że koronnym zarzutem wobec Fabryki było zalewanie rynku przez wieczne wznowienia i reedycje prowadzące do (jak się wyrażono) drenażu kieszenie Czytelnika. Co prawda, za cholerę nie rozumiem tej idei, ale - Panie i Panowie - skoro wznowienia to takie ciężkie przestępstwo FS to dlaczego z pianą na ustach wojujecie o wznowienie Kłamcy 3 ? Logika Kalego?

Do widzenia Państwu. Szczerze życzę dobrego samopoczucia. Moderatora forum proszę o skasowanie profilu.

P.S. 2 Polecam Państwa uwadze dyskusję Roberta z Jakubem pod dzisiejszym wpisem na blogu Jakuba. Co prawda nie wierzę w jakąkolwiek zmianę stanowiska użytkowników tego forum we wzmiankowanej sprawie, ale... polecam.

P.S. 3

Cytat z AM:
Między wierszami można spokojnie wyczytać, że FS przeszarżowała z liczbą tytułów, inwestycjami. Pora zdać sobie z tego sprawę, i czy EMPIK musi być zawsze chłopcem do bicia? Jeśli wydawca sprzedaje 500 egzemplarzy książki (nie niszowej), albo ma przeogromne zwroty, świadczy to o tym, że stracił kontakt z rzeczywistością

Ten cytat dedykuję wszystkim debiutantom i autorom, którzy zaistnieli dzięki temu, ze my w FS straciliśmy kontakt z rzeczywistością.
Romulus - 2010-01-10, 10:50
:
Ł napisał/a:
Romulus napisał/a:

No, querwa (pardon my French), nie ! ! ! Mam dość oszustów, jak na jeden dzień :P Ale ze mnie naiwny frajer - dobrze, że na państwowej posadzie siedzę, bo w biznesie kariery bym nie zrobił. Więcej kodeksu pracy ! ! ! Zgwałcić prawo cywilne do końca, jak będą musiały wytwórnie i wydawcy autorów na etat przyjmowac, to może się nauczą zwykłej uczciwości kontraktowej. Więcej państwa albo napalmu !

No właśnie problem jest taki że kodeks pracy w większości reguluje stosunki tam gdzie występuje umowa o prace, a umowy o dzieło to nieco inna bajka. Ktoś wyżej napisał bardzo mądre zdanie że sprzątaczka czy pań woźny w FS ma silniejsza pozycję od pisarza w tej kwestii i miał rację. Oczywiście prawo cywilne to prawo cywilne i nawet jak się nie ma racji to można w nim robić różne manewry ale do tego trzeba mieć dobrych prawników a na prawników dużo środków.

Ps. Sugerujesz powrót do PRLu kiedy artyści byli zatrudniani na etat a fantastyka była wydawana w wydawnictwie obrony narodowej? : D

I może to nie byłoby takie złe, skoro dziś ten biznes jest jak dżungla a nie kapitalizm? Skoro uczestnicy tej gry nie potrafią być wobec siebie elementarnie uczciwi? ("mamy problem, pogadajmy, renegocjujmy kontrakt itp." a zamiast tego jest "staropolskie": "wicie rozumicie") To po co nam taki "wolny rynek", który nie ma z nim nic wspólnego? Przeginam, oczywiście. Ale przy tym stanie lata komunistycznego wydawania książek wyglądają jak Raj (choć pewnie też zielono nie było i szło oszukiwanie na maksa).

Saucerhead Tharpe napisał/a:
Cytat z AM:
Między wierszami można spokojnie wyczytać, że FS przeszarżowała z liczbą tytułów, inwestycjami. Pora zdać sobie z tego sprawę, i czy EMPIK musi być zawsze chłopcem do bicia? Jeśli wydawca sprzedaje 500 egzemplarzy książki (nie niszowej), albo ma przeogromne zwroty, świadczy to o tym, że stracił kontakt z rzeczywistością

Ten cytat dedykuję wszystkim debiutantom i autorom, którzy zaistnieli dzięki temu, ze my w FS straciliśmy kontakt z rzeczywistością.

No tak, nie ma to jak się obrazić. Spoko, to jest dojrzałość. I wkurza mnie porównywanie tego forum do dyskusji na Onet.pl. Naprawdę. Bywa tu ostro i mocno, ale bez przesady. W parlamencie jest gorzej ;)

A do tematu: Saucerhead Tharpe - pewnie nie odpowie - ale sugeruje, że samo wydanie jakiegoś autora jest wartością samą w sobie. Może i tak jest. Gdybym był takim autorem, to pewnie bym się cieszył i był wniebowzięty. Tylko co z tego, skoro z nakładu mojej ksiązki zeszło ledwie 100 egzemplarzy a książka konkurowała z masą innych tytułów tego samego wydawnictwa? Wydawanie masowo kończy się przecież właśnie czymś takim, jak zadławienie rynku. Ale ty tego argumentu nie chcesz dostrzec zadowalając się tym, że wielu autorów dzięki takiej polityce wydawniczej zaistniało. Tak, zaistniało, na chwilę na półkach a potem zniknęło.
Toudisław - 2010-01-10, 10:55
:
Saucerhead Tharpe napisał/a:
Cytat z AM:
Między wierszami można spokojnie wyczytać, że FS przeszarżowała z liczbą tytułów, inwestycjami. Pora zdać sobie z tego sprawę, i czy EMPIK musi być zawsze chłopcem do bicia? Jeśli wydawca sprzedaje 500 egzemplarzy książki (nie niszowej), albo ma przeogromne zwroty, świadczy to o tym, że stracił kontakt z rzeczywistością

Po pierwsze Saucerhead Tharpe, mówisz że nie wypowiadasz się jako FS tak ? No ok. To proszę nie uznawać że to co powie AM to koniecznie musi być oficjalne zdanie MAGa bo wydaje mi się że tak nie jest.
Po drugie tak amsz rację. To że FS wydaje tyle książek jest dobre dla debiutantów a już nie korzystnie dla FS. Książki same z sobą konkurują. AM nie napisał nic odkrywczego.


AM popraw mnie jak się mylę. Ale patrze na twoje wypowiedzi jak na komentarz zwykłego człowieka który wie co w trawie piszczy bo w tej trawie siedzi i to dłużej niż panowie z FS. Jakoś nie widzę powodów do dziania MAGa przeciw FS.
Saucerhead Tharpe napisał/a:
Do widzenia Państwu. Szczerze życzę dobrego samopoczucia. Moderatora forum proszę o skasowanie profilu.

Nie uciekaj spokojnie ;)
MadMill - 2010-01-10, 11:11
:
Romulus napisał/a:
I może to nie byłoby takie złe, skoro dziś ten biznes jest jak dżungla a nie kapitalizm? Skoro uczestnicy tej gry nie potrafią być wobec siebie elementarnie uczciwi? ("mamy problem, pogadajmy, renegocjujmy kontrakt itp." a zamiast tego jest "staropolskie": "wicie rozumicie")

Ja myślę, że problem tkwi w niewiedzy autorów, to że nie stać ich na prawników, agentów aby ich reprezentowali można zrozumieć, ale porada prawna już powinna byc czymś standardowym. Pokazać umowę, aby chociaż prawnika wytłumaczył co podpisujemy. Druga sprawa to lojalność, w biznesie to trochę bzdura, tak samo jak etyka, bo pokażcie mi drugą tak mało etyczną dziedzinę życia? Farmacja też biznes :P
Pisarze powinni po pierwsze dbać o siebie, mają swoje rodziny, na utrzymaniu żony, dzieci, koty i powinni walczyć o swoje. Można mieć jakiś sentyment do pierwszego wydawcy dzięki, któremu zaistnieliśmy, ale żeby na ileś miesięcy-lat pracy machnąć ręką i powiedzieć "trudno"? To jest chore. FS sobie poradzi, a jak nie to właściciele aż tak nie ucierpią - no chyba, że ktoś tam zupełnie nie pomyślał jakiś czas temu i nie pomyśli w przyszłości. No ale jak to się mówi w żartach na SP. z o. o. to inaczej Sp. z n. b. (nieograniczoną bezczelnością).
Romulus napisał/a:
To po co nam taki "wolny rynek", który nie ma z nim nic wspólnego?

Temu mamy regulacje prawne, z który powinniśmy wszyscy korzystać (z głową) jak nam się coś dzieje.
Romulus napisał/a:
Wydawanie masowo kończy się przecież właśnie czymś takim, jak zadławienie rynku.

Nasycenie rynku. Nie przejesz więcej niż jesteś w stanie, wyżej dupy nie podskoczysz itd. Oczywiście fani zostali rozpieszczeni, ale widocznie aż tylu ich nie było, żeby sprzedać tyle pozycji aby latać dżambożetem.

Romulus napisał/a:
No tak, nie ma to jak się obrazić. Spoko, to jest dojrzałość. I wkurza mnie porównywanie tego forum do dyskusji na Onet.pl. Naprawdę. Bywa tu ostro i mocno, ale bez przesady. W parlamencie jest gorzej ;)

Już któryś raz zdarza się, że ludzie bardzo zainteresowani potrafią sobie wiele dośpiewać na temat tego forum. Chociaż na Polterze w komentarzach też dyskusja, a na blogu JC redaktorom się o wiele bardziej dostało - chociaż subtelnie. I to ze strony usera/ów z forum SFFiH czyli notabene forum powiązanego z FS. ;)

Z tego co kiedyś docierało do nas SuperNowa też miała problemy, a raczej płaciła autorom ochłapy - sami autorzy to mówili/pisali - ale później nie było gadki o lojalności, uderzaniu w ton, że dzięki nam jesteś na rynku itd. W SN zostali tylko Sapkowski i Przybyłek z tego co widzę po ich wydaniach. Inni szukali gdzie indziej swojej szansy. A konkurencji na rynku polskim w literaturze fantastycznej nie ma i chyba długo jeszcze nie będzie.
Mistle - 2010-01-10, 11:26
:
Uważaj Mec, bo żółcią można się zadławić ;)

Bynajmniej, nie czytam tylko FS (częściej Muzę, Rebis, WAB). Ale wiem jedno, w żadną książkę Maga nie zainwestuję. Tak dla zasady. Żeby nie wspierać ludzi, którzy sieją taką propagandę w sieci.

Toudi, nie zastanawiałeś się czasem, czy AM Wami nie manipuluje? To nawet nie klasyczny marketing szeptany. Doświadczony Pan z wydawnictwa przychodzi na forum i dzieli się swoją mądrością, ustanawiając aksjomaty.

Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z takiego stanu rzeczy. Poczytajcie sobie Cialdiniego - moim zdaniem obecność i pozycja AM na tym forum to klasyczna zasada autorytetu....

Tymczasem, bawcie się dobrze w swoim towarzystwie i dalej olewajcie argumenty drugiej strony. To taka polska postawa. Tradycja.
Toudisław - 2010-01-10, 11:39
:
Cytat:
Bynajmniej, nie czytam tylko FS (częściej Muzę, Rebis, WAB). Ale wiem jedno, w żadną książkę Maga nie zainwestuję. Tak dla zasady. Żeby nie wspierać ludzi, którzy sieją taką propagandę w sieci.

To się nazywa fanatyzm wiesz ? Ja żadnego Wydawnictwa nie skreślam.
Mistle napisał/a:
Toudi, nie zastanawiałeś się czasem, czy AM Wami nie manipuluje?

Niespecjalnie. Nadal czekam na " kłamstwa AM" On dzieli się swoją wiedzą bo chce i tyle ;) Zresztą nie zawszę się z nim zgadzam. Ja sam też nam hurtowników/ wydawców/sprzedawców i w dziwny magiczny sposób to co mówi AM się sprawdza. Pewnie spisek ;)
Mistle napisał/a:
Poczytajcie sobie Cialdiniego - moim zdaniem obecność i pozycja AM na tym forum to klasyczna zasada autorytetu....

Autorytet ? tak. Ale nie koniecznie Bożek ;) Trudno nie nzawać Autorytetem kogoś kto wydaje książki od 15 lat ;)
Mistle napisał/a:
Tymczasem, bawcie się dobrze w swoim towarzystwie i dalej olewajcie argumenty drugiej strony. To taka polska postawa. Tradycja.

Gdybyśmy olewali drugą stronę to nie było by jej tutaj ;) Zresztą ty żadnych Argumentów nie dajesz. Konkrety proszę
Mistle - 2010-01-10, 11:50
:
Ja reprezentuje fanatyzm ? :) To ciekawe... A wy co reprezentujecie? Pan z Maga, kilu skrzywdzonych przez FS pisarzy (którzy równie dobrze mogliby być skrzywdzeni przez inne wydawnictwo), szefowa Runy i kliku miłośników fantastyki ziejących nienawiścią do FS.... I niech ktoś się spróbuje odezwać nie po linii programowej forum.... //pisowcy No i do tego Ty, który chcesz zróbić karierę pisarską swoją "wypasioną powieścią":

A Twoja wypowiedz z blogu Kuby:

"Może mnie ktoś wyjaśnić czemu MAG nie miał by być zadowolony z takiej sytuacji w FS ? Inny profil wydawniczy


A ja mam prośbę pytanie do wydawców ;) ktoś mógł by ujawnić jak wygląda taka umowa ? niekoniecznie z JĆ ale taka standardowa jaką ja bym podpisał gdybym miał super wypasioną powieść ;)



Przecież to żałosne... Karierę chcesz zrobić na tej kłótni czy jak?

Argumenty są, ale nie słuchasz... a właściwie nie czytasz.

Co z tego, że AM wydaje 15 lat? Chce pewnie wydawać kolejne 15 i na tym zarobić. Więc nigdy nie będzie obiektywny, jeśli chodzi o konkurencje. To dość trywialne.
Romulus - 2010-01-10, 11:53
:
Mistle napisał/a:
Bynajmniej, nie czytam tylko FS (częściej Muzę, Rebis, WAB). Ale wiem jedno, w żadną książkę Maga nie zainwestuję. Tak dla zasady. Żeby nie wspierać ludzi, którzy sieją taką propagandę w sieci.

To ja inaczej: nie czytam na ogół nic z FS (ostatnio tylko Orkana), ale jeśli jutro FS wznowi Kirinyagę M. Resnicka, albo pozostałe jego klasyczne tytuły - pierwszy kupię i to w przedsprzedaży.

Mistle napisał/a:
Toudi, nie zastanawiałeś się czasem, czy AM Wami nie manipuluje? To nawet nie klasyczny marketing szeptany. Doświadczony Pan z wydawnictwa przychodzi na forum i dzieli się swoją mądrością, ustanawiając aksjomaty.

Wiesz co - moja biblioteczka, patrząc po wydawnictwach, oznacza tylko jedno: MAG rulez. Co nie znaczy, że łykam stamtąd wszystko. I wcale nie cieszy mnie to, że Alastair Reynolds nie został wydany wcześniej. Wiem jednak, że to literatura w Polsce niedochodowa. AM tego nie ukrywał, bo często podaje nam dane, które wskazują, że MAG wtopił na jednym, czy drugim tytule. Jeśli to jest manipulacja - wow, to rewelacyjnie subtelna. Gdyby to ode mnie zależało - przystawiłbym mu pistolet do głowy, aby wydał w końcu tego Reynoldsa. Ale - jak widać - trzeba poczekać, aż taka Charlaine Harris napędzi im trochę złotówek, aby poszedł Reynolds, na którym MAG pewnie nie zarobi. Podoba mi się taka polityka (dobrze to odczytuję?) wydawania chłamu (z mojego punktu widzenia), po to, aby raz na jakiś czas rzucić na rynek jakiś rarytas.

Jeśli zatem AM cieszy się na tym forum szacunkiem, to dlatego, że z nami w ogóle gada, podaje dane, których od innych wydawców nie uświadczymy (zresztą, nie muszą ich podawać), tłumaczy decyzje itp. Można się z tym nie zgadzać, sarkać (AdamB wpadnie i wyleje trochę zimnej wody :) ), ale nie zmienia to faktu, że on nie olewa czytelników zbywając ich jakimiś gładkimi hasłami. I jeśli to manipulacja - to oby tak dalej.

Mistle napisał/a:
Tymczasem, bawcie się dobrze w swoim towarzystwie i dalej olewajcie argumenty drugiej strony. To taka polska postawa. Tradycja.

Osobiście uważam, że jedyną polską postawą, jaka da się wyróżnić, to głód (nie)doceniania: sranie w banie, jacy to jesteśmy zajebiści, jakie mamy wielkie złoża gazu, jakim to byliśmy mocarstwem, jak to byśmy światu pokazali, gdyby nie... A wada "byle zagnać do swego bagna..." to raczej pospolicie występujące zjawisko.

Nieważne zresztą. Ważne jest to, że nie usłyszałem żadnych argumentów drugiej strony. Może je powtórz, proszę. Bo, na razie, JC opisał swoje stosunki z Fabryką Słów. Wydawnictwo mu odpowiedziało, wówczas on napisał im odpowiedź na odpowiedź. I tak dalej. Prowadzony jest spór, z którego wyciągam jakieś tam wnioski (mniej lub bardziej poronione - ale to już moja wada). Piszę te wnioski na forum a ty wpadasz i zamiast mnie prostować pisząc: "bredzisz, koleś, bo jest tak i tak..." rzucasz mi osłabiającym tekstem, że jestem manipulowany przez innego wydawcę (który nawet nie konkuruje z FS, bo nie wydaje Polaków, poza Kresem, którego wznawia), jak jakiś debil. Wyprostuj te wszystkie, twoim zdaniem, przekłamania. I po sprawie. Pogadajmy. Bo takie hasło "jaka to polska wada..." to dobre na salonach intelektualnych albo w dyskusjach "mądrych głów" w telewizji, a nie między ludźmi myślącymi :) (Albo próbującymi myśleć)
Mistle - 2010-01-10, 11:58
:
Romulus to wydaj swoją kolejną powieść w innym wydawnictwie i lej na FS. Co Ci szkodzi? Możesz wysłać ją do Maga lub do innego wydawcy. Co za problem? :-) To samo Jewiegieniej. Skoro Mag jest taki super, idźcie do Maga. Kontakt macie w postaci legendarnego AM.
Maeg - 2010-01-10, 11:59
:
Mistle, A ktoś kto pracował w RH jak ty, będzie obiektywny wobec zarzutów kierowanych przez inne wydawnictwo?
Mistle - 2010-01-10, 12:05
:
Maeg, ale ja już od ponad pół roku tam nie pracuję :) Ex-szefa bronić nie będę. Nie ma mowy :mrgreen: Nie szanował ludzi - pracowników i autorów. Marnował naszą pracę.

Dla FS też nie pracuję i nic mnie z nią nie łączy. Może poza przyjaźnią z niektórymi z zespołu FS. Tą są naprawdę fajni ludzie. I ja bym tak FS nie skreślała. Szefowie to szefowie, a pracownicy to pracownicy. Dlatego się tak wkurzyłam jak nazwaliście RH "poronionym pomysłem" (sformułowanie by AM), a FS demonizowaliście.
Fenrir - 2010-01-10, 12:07
:
Empik zawsze będzie miał zwroty bo szczerze nie wiem jaka jest ich polityka jeśli w lubelskim empiku ostano było około 30 sztuk "Rudej swory" Kossakowskiej i praktycznie po jednym egzemplarzu innych książek. Poza tym sama polityka czytania w empiku mnie odstrasza często było tak że książka która chciałem kupić była tak zniszczona "czytaniem" że po prostu nie kupił bym jej z 50% rabatem.
Maeg - 2010-01-10, 12:10
:
Mistle napisał/a:
Dlatego się tak wkurzyłam jak nazwaliście RH "poronionym pomysłem" (sformułowanie by AM), a FS demonizowaliście.

Dlatego napisałem pracował, a nie pracuje. :P Warto może zachować zimną krew? Bo tego typu wypowiedzi raczej szkodzą, emocje nie są dobre jeśli idzie o dyskusje. Bo wychodzi się na furiata.

Poza tym polecam komentarz Ani Brzezińskiej w którym pokazuje jak to było z zasługami Fabryki.
Mistle - 2010-01-10, 12:12
:
Ania Brzezińska też nie będzie obiektywna. Też ma Runę, na której chce zarobić ;)
Romulus - 2010-01-10, 12:12
:
Mistle napisał/a:
Romulus to wydaj swoją kolejną powieść w innym wydawnictwie i lej na FS. Co Ci szkodzi? Możesz wysłać ją do Maga lub do innego wydawcy. Co za problem? :-) To samo Jewiegieniej. Skoro Mag jest taki super, idźcie do Maga. Kontakt macie w postaci legendarnego AM.

Tyle, że ja nie chcę wydać żadnej powieści, bo nie umiem ich pisać. Napiszę jednak, co bym zrobił, gdybym ją jednak napisał. Zakładam, że znajdzie się ktoś, kto chce ją wydać. Przysyła mi umowę. Czytam ją. Widzę, na pierwszy rzut oka i znając jako tako realia, że kokosów nie zrobię. Ale nikt inny się nie zgłasza spośród wydawców. Mam umowę, znam się trochę na prawie. Na wszelki wypadek mailuję to kolegi (mam ten luksus), który pracuje w Wawie w średniej wielkości kancelarii. Ten po przyjacielsku rzuca okiem na umowę, zgłasza zastrzeżenia, które są dla mnie niekorzystne. Gadamy o tym, decyduję się na to, aby wystawić mu pełnomocnictwo do gadania w moim imieniu z wydawcą na temat tej umowy. Jeśli wydawcy się to nie podoba, tj. nie zgadza się na zmiany to mam dwa wyjścia:

- zgodzić się na ich umowę, krzywdzącą dla mnie i wydać książkę, z której nie zobaczę tyle kasy, ile mógłbym (bo wydawca chce mnie "wydoić"); ale będę miał satysfakcję, bo moja powieść się ukaże w Polsce, moi znajomi i rodzina pękną z dumy a moje ego rozedmie się jak Pałac Kultury i nieważne, że nie zarobię na tej książce nawet na nowy telewizor;

- nie zgodzić się na te warunki; mam w końcu pracę, mam z czego żyć; może znajdzie się inne wydawnictwo, które będzie chciało ze mną podyskutować o warunkach wydania; zwłaszcza że skoro jedno się znalazło zainteresowane, to znaczy, że ta moja powieść jakąś wartość rynkową jednak posiada; to mi może doda skrzydeł - a jak nie znajdzie się wydawca to albo sobie odpuszczę na jakiś czas, albo będę zdeterminowany, aby samemu wypuścić (skrzyknę paru kolegów, może jakąś spółkę założymy itd.)

Wszystko to to moje idealistyczne widzenie takiej hipotetycznej sytuacji, w której piszę książkę. I mam kolegę prawnika, który nie pozwoli mnie "wydoić" nieuczciwemu wydawnictwu, które chce wykorzystać to, że jestem debiutantem bez nazwiska i pozycji rynkowej. Ale, nawet gdybym go nie miał, to nie znając się na takich umowach wysupłałbym jakieś pieniądze i poszedł po poradę do prawnika. W końcu to nie kosztuje setek tysięcy złotych. Rynek usług prawniczych jest zmonopolizowany, ale nie aż tak, aby nie było mnie stać na zainwestowanie w przyszłe bezpieczeństwo moich interesów.

MAG jest "super", dlatego, że z nami na tym i na swoim forum w ogóle rozmawia. To w sumie może być też chore, że cieszymy się z tego, że wydawca nie traktuje nas tylko jako krów do wydojenia. Ale, czyja to wina? Nasza?
Toudisław - 2010-01-10, 12:14
:
Mistle napisał/a:
I ja bym tak FS nie skreślała. Szefowie to szefowie, a pracownicy to pracownicy. Dlatego się tak wkurzyłam jak nazwaliście RH "poronionym pomysłem" (sformułowanie by AM), a FS demonizowaliście.

Sory ale nie łapie. Poroniony pomysł to chyba dotyczy szefów ? Bo oni go wymyślali ? A nie pracowników. Sam tylko potwierdzasz słowa AMa. Szefowie nie szanowali pracy pracowników i marnowali jej owoce. I to jest poronione prowadzenie firmy.

Denerwujesz się a potem potwierdzasz słowa AMa. On atakował pomysł szefów a nie waszą prace.
Maeg - 2010-01-10, 12:15
:
Mistle napisał/a:
Ania Brzezińska też nie będzie obiektywna. Też ma Runę, na której chce zarobić

A obiektywny jest Robert Łakuta? :)
Mistle - 2010-01-10, 12:16
:
Białołęcka, Ćwiek, Dębski, Komuda, Kossakowska, Mortka, Pawlak, Piekara... Autorzy FS, autorzy Runy. Klasyczny konflikt interesów.
Toudisław - 2010-01-10, 12:17
:
Maeg napisał/a:
A obiektywny jest Robert Łakuta? :)

A ktokolwiek będzie ? Widać każdy ma jakiś interes ( nam płaci MAG )

Mistle napisał/a:
Przecież to żałosne... Karierę chcesz zrobić na tej kłótni czy jak?

Ja się poważnie pytam. Ciekawość mnie zżera jak wygląda taka umowa i tyle
Sigrid - 2010-01-10, 12:20
:
Mistle napisał/a:
Ja reprezentuje fanatyzm ? :) To ciekawe... A wy co reprezentujecie? Pan z Maga, kilu skrzywdzonych przez FS pisarzy (którzy równie dobrze mogliby być skrzywdzeni przez inne wydawnictwo), szefowa Runy i kliku miłośników fantastyki ziejących nienawiścią do FS....


Nie szefowa, tylko współwłaścicielka. I do części dotyczącej Runy chciałabym nawiązać. To nie jest moje forum, pojawiłam się wyłącznie dlatego, że używasz Runy, żeby rozmydlić problem opisany przez Ćwieka. Nie jest prawdą, że autorzy mogliby zostać skrzywdzeni w każdym innym wydawnictwie przez niepłacenie oraz wymuszanie lojalności umowami niezgodnymi z prawem (nie znam umów FS, ale klauzula na wyłączność jest niezgodna z prawem, skonsultuj z ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych). Nie po to od ośmiu lat płacimy każdemu w terminie, żeby teraz coś takiego czytać w kontekście Runy. Po prostu sobie nie życzę, to o krok od pomówienia. Jeśli masz jakieś dowody, że komuś nie zapłaciłyśmy, proszę o fakty. Jeśli nie - o magiczne słowo "przepraszam".

Dużo się tu mówiło o manipulacji, zatem kilka prostych technik:
- mechanizm "wszyscy tak robią"
- mechanizm "okoliczności nas zmuszają"
- mechanizm "robimy tak wiele dla rynku, że wiele trzeba nam wybaczyć".
Jeśli ktoś chce poczytać o mechanizmach plotki w dyskursach władzy, polecam "Gossip" Mayer-Spacka albo "Rumor and Gossip: The Social Psychology of Hearsay" Fine'a. Ameryki w tym wątku nie odkrywamy.

Dla mnie z tej dyskusji wypływa jeden wniosek. Jest ogromna potrzeba rozmowy o praktykach wydawniczych oraz o prawie autorskim - na konwentach, na forach, na blogach. W tej rozmowie głosy wydawców są w oczywisty sposób stronnicze, ich interesy nie zawsze są zbieżne z interesami autorów. Ale z pewnością wśród fanów i czytelników fantastyki znajdą się prawnicy, którzy będą w stanie początkującym i potencjalnym autorom wiele rzeczy wytłumaczyć. To bardzo potrzebne.
Mistle - 2010-01-10, 12:24
:
Maeg napisał/a:
Mistle napisał/a:
Ania Brzezińska też nie będzie obiektywna. Też ma Runę, na której chce zarobić

A obiektywny jest Robert Łakuta? :)


Nie potwierdzam słów AM, Toudi (BTW cz to twój Księciunio? ;) ). On nazwał całe RH poronionym pomysłem. A my wsadziłyśmy w budowę tego wydawnictwa kawał serducha (ja np. tworzyłam nową stronkę i cały czas jestem z niej dumna ;) . Poza tym Daniel Górski to nie Robert Łakuta. To różnica diametralna i zupełnie inny poziom.

RŁ nie będzie obiektywny - podobnie jak AB, JC i AM. Ale jakąś średnią ważoną można z tego wyciągnąć...

Nie szefowa, ale współwłaścielka. No dobrze, ale konflikt interesów jest. :)

Dyskusja na temat praktyk wydawniczych? Chronienie autorów? Jestem jak najbardziej za. Podobnie jak za ukróceniem praktyk Empiku, który całą branżę wydawniczą w Polsce "trzyma za jaja". Bardzo mnie to denerwuje. Już dawno przestałam tam kupować książki. To mój mały protest... :)
Toudisław - 2010-01-10, 12:28
:
Mistle napisał/a:
Nie potwierdzam słów AM, Toudi (BTW cz to twój Księciunio? ;)

Ja nawet nie wiem czy on mnie lubi ;) to zaczyna być śmieszne. Ja dość często nie zgadzam się z AM. I nadal czekam na konkrety gdzie mijał się z prawdą. Co do RH to ja rozumiem że tworzyłeś to z sercem ale jak widać AM miał rację i szefowie ten projekt zmarnowali.
Mistle - 2010-01-10, 12:30
:
Tworzyłaś nie tworzyłeś! Wyobraź sobie, że jestem rodzaju żeńskiego. Zresztą podobnie jak bohaterka Sapkowskiego, Mistle ;p
Maeg - 2010-01-10, 12:31
:
Mistle napisał/a:
Dyskusja na temat praktyk wydawniczych? Chronienie autorów? Jestem jak najbardziej za. Podobnie jak za ukróceniem praktyk Empiku, który całą branżę wydawniczą w Polsce "trzyma za jaja".

To jak masz kasę zakładaj drugą sieć taką jak Empik, poza tym nie zrzucał bym całej winy na Empik. W zeszłym roku miałem okazję wysłuchać też relacji z drugiej strony konfliktu. I tutaj na zasadzie wyciągania wniosków z opinii dwóch stron konfliktu, nie mogę się zgodzić, że wszystkiemu jest winy Empik.
Mistle - 2010-01-10, 12:34
:
Maeg napisał/a:
Mistle napisał/a:
Dyskusja na temat praktyk wydawniczych? Chronienie autorów? Jestem jak najbardziej za. Podobnie jak za ukróceniem praktyk Empiku, który całą branżę wydawniczą w Polsce "trzyma za jaja".

To jak masz kasę zakładaj drugą sieć taką jak Empik, poza tym nie zrzucał bym całej winy na Empik. W zeszłym roku miałem okazję wysłuchać też relacji z drugiej strony konfliktu. I tutaj na zasadzie wyciągania wniosków z opinii dwóch stron konfliktu, nie mogę się zgodzić, że wszystkiemu jest winy Empik.


Nie wszystkiemu, ale czuje się za pewnie, nie płaci, a generalnie jakoś specjalnie rewelacyjnie nie sprzedaje (najlepiej chyba fantastykę, bo to ten target). Na pewno nie tylko Empik jest winny, ale doprowadza do pewnych patologii. Ja nie znoszę współpracować z Empikiem i jak tylko mogę to się od tego wykręcam. Nie mówię, że nie pracuje tam kilka fajnych osób, ale to za bardzo przypomina korporację, żeby miały one cokolwiek do powiedzenia.
Toudisław - 2010-01-10, 12:34
:
Mistle napisał/a:
Tworzyłaś nie tworzyłeś! Wyobraź sobie, że jestem rodzaju żeńskiego. Zresztą podobnie jak bohaterka Sapkowskiego, Mistle ;p

upss. Sory twórczość ASa pamiętam słabo ;)

Cytat:
I tutaj na zasadzie wyciągania wniosków z opinii dwóch stron konfliktu, nie mogę się zgodzić, że wszystkiemu jest winy Empik.

I z tym się zgadzam.

Mistle, mam prośbę. Usystematyzuj jakoś swoje poglądy bo tak naprawdę nie wiem z czym się z tobą nie zgadzam już
Sigrid - 2010-01-10, 12:39
:
Mistle napisał/a:
Nie szefowa, ale współwłaścielka. No dobrze, ale konflikt interesów jest. :)


Dlatego konsekwentnie nie wypowiadam się na temat sprawy Ćwieka. Nie znam umów (ani pisemnych, ani ustnych, bo umowa ustna również pozostaje umową). Zresztą w ogóle nie pomagam autorom w rozmowach z innymi wydawnictwami, bo podpada to pod nieuczciwą konkurencję i jest karalne.

Rozmawiam wyłącznie z Tobą. Obecnie na temat "czy mogłoby się to zdarzyć w każdym innym wydawnictwie". Czy masz dowody nieuczciwości albo łamania prawa przez Runę?
Ł - 2010-01-10, 12:39
:
Saucerhead Tharpe napisał/a:

P.S. Zauważyłem w innym miejscu forum, że koronnym zarzutem wobec Fabryki było zalewanie rynku przez wieczne wznowienia i reedycje prowadzące do (jak się wyrażono) drenażu kieszenie Czytelnika. Co prawda, za cholerę nie rozumiem tej idei, ale - Panie i Panowie - skoro wznowienia to takie ciężkie przestępstwo FS to dlaczego z pianą na ustach wojujecie o wznowienie Kłamcy 3 ? Logika Kalego?

Do widzenia Państwu. Szczerze życzę dobrego samopoczucia. Moderatora forum proszę o skasowanie profilu.


Mistle napisał/a:
i kliku miłośników fantastyki ziejących nienawiścią do FS.... I niech ktoś się spróbuje odezwać nie po linii programowej forum.... //pisowcy

Panowie, Panie, przykro mi topisać, ale wpadliście na to forum z góry ustalonym założeniem że to będzie "my vs oni", i coś w tym jest z samospełniającej się przepowiedni. Faktycznie na forum był kiedyś wątek że FS robi wznowienia dla wyssania pieniędzy czytelników ale była to teza ostro dyskutowana (pamiętam że sam zgłosiłem veto mimo iż fanem FS nie jestem) i w konkluzji chyba większość osób się z nią nie zgodziło czego Saucerhead Tharpe już nie zauważa, uogólniając wypowiedź jednego użytkownika na całe forum i traktując to jako pretekst do ostentacyjnego odejścia. Mistle natomiast wtóruje jadąc z "linią programową forum".

Mam wrażenie że chyba naprawdę mocno chcecie żeby użytkownicy tego forum was znielubili i żebyście później mogli stąd odejść z tym jednym tłumaczeniem na całą sytuacje, że to była "siła złego na jednego". Taka taktyka niestety nie stawia was w dobrym świetle nie tylko dla userów, ale i lurkerów, i w połączeniu z rozgorączkowanym stylem pisania, sugeruje słabość jakiekolwiek innych argumentów.
Toudisław - 2010-01-10, 12:41
:
Sigrid napisał/a:
Rozmawiam wyłącznie z Tobą. Obecnie na temat "czy mogłoby się to zdarzyć w każdym innym wydawnictwie". Czy masz dowody nieuczciwości albo łamania prawa przez Runę?

Też mnie to ciekawi. Bo jakoś sobie nie wyobrażam by takie zachowania szły ze strony Kasi Kosik np.
Maeg - 2010-01-10, 12:43
:
Ej Toudi Kasię Kosik i Powergraph zostaw w spokoju, oni w żadnym wątku się nie pojawili, a mam wrażenie, że nie potrzebnie wciągnie to kolejnego wydawce.
Ł - 2010-01-10, 12:44
:
Maeg napisał/a:
Ej Toudi Kasię Kosik i Powergraph zostaw w spokoju, oni w żadnym wątku się nie pojawili, a mam wrażenie, że nie potrzebnie wciągnie to kolejnego wydawce.

jeszcze moment i trzeba będzie zamienić ten temat w okrągły stół. //impra
Maeg - 2010-01-10, 12:45
:
Ł napisał/a:
jeszcze moment i trzeba będzie zamienić ten temat w okrągły stół.

:mrgreen:

Poza tym zaraz wyjdzie, że wszyscy wydawcy kontra Fabryka Słów. :roll:
MrSpellu - 2010-01-10, 12:49
:
Sigrid napisał/a:
Jeśli ktoś chce poczytać o mechanizmach plotki w dyskursach władzy, polecam "Gossip" Mayer-Spacka albo "Rumor and Gossip: The Social Psychology of Hearsay" Fine'a. Ameryki w tym wątku nie odkrywamy.

Dodałbym w szerszym kontekście:

O języku propagandy i polityki, J. Bralczyka
Techniki wpływu społecznego, D. Dolińskiego
Język perswazji publicznej, pod red. K. Mosiołek-Kłosińskiej

Znalazłoby się jeszcze kilka innych tekstów, tylko jak mówię - w szerszym kontekście manipulacji :)

Nie chcę wyjść na osobnika nawiedzonego, ale żyjemy przecież w świecie indoktrynacji informacyjnej - zwłaszcza w sieci. Nie widzę powodu dlaczego to konkretne forum akurat miałoby być inne pod tym względem. Nie wierzę w bezinteresowność niektórych wypowiadających się tutaj, ale pół biedy, jeżeli przy tym są to osoby rzetelne i chętne współpracy. Marketing szeptany? Jeżeli subtelny i nie nachalny, to dla mnie w porządku. I tak głos oddaję swoim portfelem. Wybieram dla mnie ciekawszą ofertę wydawniczą.

Ł napisał/a:
Mam wrażenie że chyba naprawdę mocno chcecie żeby użytkownicy tego forum was znielubili i żebyście później mogli stąd odejść z tym jednym tłumaczeniem na całą sytuacje, że to była "siła złego na jednego".

Nazwijmy to efektem Saiki :DD
Mistle - 2010-01-10, 12:49
:
Fakt faktem, ze branża wydawnicza w Polsce jest wyjątkowo skłócona. Ale najbardziej obrzydliwa jest skorupka hipokryzji, że wszyscy się lubią, choć wsadzają sobie szpile na forach np... :-/
Toudisław - 2010-01-10, 12:55
:
Mistle napisał/a:
Ale najbardziej obrzydliwa jest skorupka hipokryzji, że wszyscy się lubią, choć wsadzają sobie szpile na forach np... :-/

No bez przesady. Piszesz że dyskusja a praktykach jest potrzebna a potem że to wbijanie szpili
Maeg napisał/a:
Ej Toudi Kasię Kosik i Powergraph zostaw w spokoju, oni w żadnym wątku się nie pojawili, a mam wrażenie, że nie potrzebnie wciągnie to kolejnego wydawce.

Nie był mój to zamiar sory ;)

Spellsinger napisał/a:
I tak głos oddaję swoim portfelem. Wybieram dla mnie ciekawszą ofertę wydawniczą.

I dobrze.
MrSpellu - 2010-01-10, 12:58
:
Mistle napisał/a:
Fakt faktem, ze branża wydawnicza w Polsce jest wyjątkowo skłócona. Ale najbardziej obrzydliwa jest skorupka hipokryzji, że wszyscy się lubią, choć wsadzają sobie szpile na forach np...

Rany boskie, przecież to jest zjawisko obserwowane chyba w każdym środowisku. Od paplających gimnazjalistek po środowiska naukowe - poprzez chyba każdą grupę, która konkuruje ze sobą na danej płaszczyźnie. Może i ta skorupka jest obrzydliwa, ale tak jakoś stała się czymś nieodłącznym :)
AM - 2010-01-10, 12:58
:
Mistle napisał/a:
Bynajmniej, nie czytam tylko FS (częściej Muzę, Rebis, WAB). Ale wiem jedno, w żadną książkę Maga nie zainwestuję. Tak dla zasady. Żeby nie wspierać ludzi, którzy sieją taką propagandę w sieci.


Mistle nie sieję propagandy w sieci, po prostu jestem w stanie zweryfikować dane podawane przez Roberta (oczywiście mógłbym milczeć), bo jestem w tej samej grupie dystrybucyjnej. I jako, że przyjaźnie się jeszcze z dwoma wydawcami z tej grupy, wiem, że mają dokładnie te same warunki u Olesiejuka, co my (zresztą olesiejuk twierdzi, że nikogo nie wyróżnia). Jeśli to wszystko jest prawdą, Eryk podaje nieprawdziwe informacje. Uwierz, nie ma 60% rabatu (chyba że FS, w co nie wierzę, jest najgorzej traktowanym wydawnictwem w grupie).

EMPIK nie jest złem. Po prostu interpretacja pewnych faktów zależy od punktu widzenia. Dla większości wydawców, przyzwyczajonych do tego, jak było kiedyś, zwroty są złem (tym bardziej, ze EMPIK uczy się robić je coraz lepiej, a kiedyś sam płacił, za nasze błędy). To wobec tego będzie zawsze budziło ich oburzenie. Dla mnie jednak zwroty są czymś normalnym, jak słońce czy deszcz. Nie widzę w nich nic złego, po prostu trzeba nauczyć się z tym żyć. Uwierz, zawsze, gdy moja książka się nie sprzedaje szukam błędów na swoim podwórku, a nie sieciach sprzedaży.

Jak już napisałem, RH jest poronionym projektem, ale nie z powodu oferty czy ludzi, którzy tam pracowali. Wydawnictwo nie spełniło oczekiwań właścicieli, bo miało przynosić zyski, a dziś okazuje się być ciężarem. Co więcej Robert pisze, że stracili kontrolę nad tym co się tam dzieje i zawinił... brat Eryka. Więc moja wcześniejsza analiza okazała się być prawdziwa.

I na koniec FS. Wszystko, co napiszę, to fakty. FS była bardzo sprawnie i prężnie działającym wydawnictwem (dużo lepiej pod każdym względem od Maga; a przynajmniej jeszcze 2 czy 3 lata temu). Udało jej się osiągnąć coś fantastycznego (nikomu z wydawców w tym kraju to wcześniej nie wyszło na taką skalę), stworzyć markę (jak z Levisami 501); nie będę się teraz wdawał w to, o co chodzi. Wydawanie książek krajowych autorów jest tańsze, więc zamraża się mniej kasy na początku. To nie my (do niedawna dużo gorzej funkcjonujące wydawnictwo) mamy problemy, co więcej funkcjonujemy w tych samych warunkach i na tych samych zasadach rynkowych, więc trudno o lepsze porównanie. Żeby doprowadzić do takiej sytuacji (w przypadku tak dobrego i zdrowego wydawcy, jak FS), trzeba popełnić bardzo dużo błędów. Uwierz, to nie wina EMPIKU. Tylko życzeniowej polityki wydawniczej i oderwania od rzeczywistości rynkowej sterników wydawnictwa.
Sigrid - 2010-01-10, 13:00
:
Mistle napisał/a:
Fakt faktem, ze branża wydawnicza w Polsce jest wyjątkowo skłócona. Ale najbardziej obrzydliwa jest skorupka hipokryzji, że wszyscy się lubią, choć wsadzają sobie szpile na forach np... :-/


Nie wszyscy się lubią. Nawet jeśli się lubią, konkurują ze sobą. Konkurencję można jednak uprawiać na różne sposoby, podobnie jak strategie bywają rozmaite - jedni usiłują forsować win-win, inni XIX-wieczny kapitalizm obliczony na zniszczenie przeciwnika. Gdybym myślała w ten sposób, nie robiłabym wywiadu z Komudą w Nowej Fantastyce (wszak Fabryka wróg obmierzły, a tu promocja autora!) ani nie obiecywałabym felietonów do pisma wydawanego przez Powergraph. Ale każdy sam sobie wybiera modele życiowe, nie moja sprawa. Problemem jest projektowanie własnego poglądu na cały świat i przedstawianie go jako normy.
jewgienij - 2010-01-10, 15:37
:
Typowe stawianie sprawy: Dzięki nam tylu debiutantów miało szansę zaistnieć.

A cóż to, cholera, jakaś fundacja wspomagania, przedsięwzięcie non-profit, czy biznes, na którym się zarabia?

Podobnie "misyjne" podejście przedstawiał Robert Szmidt, aby zatuszować politykę, jaką prowadził w SFF&H. Debiut za frajer, jeśli się nie upomniałeś, to i drugi tekst był debiutem( znam takie przypadki), stawki takie, że ja ze swojej nędznej wypłaty sfinansowałbym cały numer pod tym względem i jeszcze by mi na piwo starczyło. Dodajmy do tego dziadowski papier a la "Życie na Gorąco", brak publicystyki. Cena niestety nie 1, 50 jak by się mogło wydawać, a prawie dycha. Jak na takim interesie stracić? A przy tym pozowanie na zbawcę polskiej fantastyki: ilu to autorów dzięki Niemu zadebiutowało. Może jednak na odwrót: to dzięki tym marnie lub wcale opłacanym autorom udawało się pchać ten wózek przez lata i zarabiać. Kto komu powinien dziękować?
Niestety, stawianie autora w pozycji" ciesz się z publikacji" to chyba norma w tym interesie. Dopominanie się wypłaty przyjmowane jest z zaskoczeniem i urazą. W każdym razie nie jest w "dobrym tonie". Napisanie powieści na 500 000 znaków to przecież zabawa będąca dla autora wystarczającą nagrodą.
We wspomnianym "Życiu na gorąco" czy czymś w tym stylu nie ma nawet dyskusji, że za tekst o "Spóźnionej miłości" na 7 000 znaczków dostajesz 400 złotych. Przy pisaniu opowiadań czy powieści niestety dyskusje są. Pisuję do gazet i pism i nigdzie poza fantastyką nie miałem problemów z honorariami. Za debiut w antologii "Polowanie na lwa" nie dostałem nawet złotówki, za debiut w SFF&H również, teraz widzę, że w FS też będę musiał zębami wyrywać i że cała ta walka oraz nerwy nie będą warte "wydzieranej" kwoty.Jak długo można płacić frycowe? Traktowanie autorów jak oszołomów albo dzieci to praktyka, dzięki której cwaniacy zarabiają na życie, a autorzy czują się jak dziady proszące o zapomogę.
Pan z FS pisze tutaj, że werdykt już wydany, ludzie jadą na Fabrykę, słuchają Ćwieka, a nie ludzi z wydawnictwa. Nie bądźmy naiwni: ten wpis na blogu to był tylko zapalnik, o obyczajach Fabryki każdy, kto jest w branży, słyszał już nieoficjalnie. Nie chodzi tylko o tę konkretną sprawę. To naturalne, że staje się po stronie słabszego, bo w konfrontacji pisarz - wydawnictwo, to zawsze to drugie jest na mocniejszej pozycji. Szkoda, że dochodzi do tego, że takie akcje są jedyną formą, w jakiej pisarz może walczyć o swoje.
Mistle - 2010-01-10, 16:54
:
Teraz SFFiH i działa na zupełnie innych zasadach nowi ludzie, nowe standardy (większość to zespół RH. Oczywiście, bez szefa....). Za dużo o Robercie S. nie powiem, bo znam go tylko z widzenia. Wiem tylko, że za niego SFFiH był o wiele klas gorszy.

Nie demonizowałabym tak Roberta Ł. (o Eryku G. się nie wypowiadam, bo znam go mniej) . Rzeczywiście, nie za szczęśliwie postępują z debiutantami. Mam nadzieję, że wyciągną wnioski i będzie lepiej. Tak czy siak będę za Was wszystkich trzymać kciuki! Nie lubiłam jak w RH źle traktowano autorów i nie lubię jak się źle traktuje ich gdziekolwiek by nie pisali. Pewne standardy powinny być.
Toudisław - 2010-01-10, 17:43
:
Mistle napisał/a:
Wiem tylko, że za niego SFFiH był o wiele klas gorszy.

mówisz o jakości ? Nie za prędko na takie sądy ? Było tam sporo dobrych opowiadań
Mistle napisał/a:
. Tak czy siak będę za Was wszystkich trzymać kciuki! Nie lubiłam jak w RH źle traktowano autorów i nie lubię jak się źle traktuje ich gdziekolwiek by nie pisali. Pewne standardy powinny być.

Dlatego i nam nie podoba się polityka FS.
Mistle - 2010-01-10, 18:25
:
Myślę, że te klika numerów pokazało już poziom. Po pierwsze, czysto techniczny progres (papier, okładki, grzbiety, skład). Poza tym w SF są reklamy kilku wydawnictw, a nie tylko książek Roberta S. Po trzecie, fajne konkursy, współpraca z EA. To przede wszystkim zasługa grafików z RH i nowej kierownik promocji FS i SFFiH :mrgreen: Myślę, że tzw. SYF ;) może spokojnie konkurować z NF. Zresztą już widzę, że Prószyński przeszedł do kontrataku promocyjnego - metroboardy, reklamy prenumeraty. Dział sprzedaży reklam NF pewnie czuje oddech konkurencji na plecach. Zwłaszcza że, w przeciwieństwie do Nowej Fantastyki, SFFiH daje sporo w ramach patronatu, a ceny reklam są umiarkowane :-) Pamiętam jak kupowałam powierzchnie w NF do "Powrótu Orków" - nieźle musiałam się natargować z AK z NF, żeby mi się w ogóle budżet promocji domknął... ;)


Toudi pisze:

Dlatego i nam nie podoba się polityka FS.


Nam? Czyli jest jednak jakąś ustalona linia programowa? :-/

Moim zdaniem polityka FS nie różni się zbyt wiele od polityki innych wydawców. Brakuje u nas porządnego prawa chroniącego autorów i jakichś powszechnych standardów. :mrgreen:
Metzli - 2010-01-10, 18:34
:
Mistle napisał/a:
Nam? Czyli jest jednak jakąś ustalona linia programowa? :-/


Nie jest, każda wypowiadająca się tu osoba robi to we własnym imieniu. Toudi niepotrzebnie użył liczby mnogiej ;)
You Know My Name - 2010-01-10, 18:47
:
Cała ta dyskusja jest o kant dupy wytłuc. Nikt nie wie co było za zamkniętymi drzwiami, w zaciszy rozmów, jakie padały deklaracje czy obietnice. Jedni nie płacą o czasie teraz, inni kiedyś. Kto z nich świętszy?
Gotowanie się tych czy owych głów też zgoła dziwne, bo ani nikomu tu nie zarzuca się nieprawego poczęcia ani jego spowodowania. Na co to wszystko.
Niech każdy dba sobie o swoje grządki, to będzie zbiory miał.
jak mi coś się nie podoba to nie kupuję a jak mnie co ujmie to nie patrzę kto wydaje.

Tubą niczyją nie jestem, nikt za mnie nie mówi MY.

Ech, jak to czytam te deklaracje, sądy aż mi się śmiać/płakać chce.

I tyle.
Mistle - 2010-01-10, 18:58
:
Mag_Droon napisał/a:
Cała ta dyskusja jest o kant dupy wytłuc. Nikt nie wie co było za zamkniętymi drzwiami, w zaciszy rozmów, jakie padały deklaracje czy obietnice. Jedni nie płacą o czasie teraz, inni kiedyś. Kto z nich świętszy?
Gotowanie się tych czy owych głów też zgoła dziwne, bo ani nikomu tu nie zarzuca się nieprawego poczęcia ani jego spowodowania. Na co to wszystko.
Niech każdy dba sobie o swoje grządki, to będzie zbiory miał.
jak mi coś się nie podoba to nie kupuję a jak mnie co ujmie to nie patrzę kto wydaje.

Tubą niczyją nie jestem, nikt za mnie nie mówi MY.

Ech, jak to czytam te deklaracje, sądy aż mi się śmiać/płakać chce.

I tyle.


To nie krępuj się i płacz. To nieprawda, że mężczyźni nie płaczą! :mrgreen:


A co do dyskusji, to zupełnie się z Tobą nie zgodzę. WARTO ROZMAWIAĆ (nie żebym była jakąś fanką Pospieszalskiego - broń boże :-/ Moim zdaniem cała dyskusja na blogu Ćwieka może zadziałać oczyszczająco. Nie mówię (bo to byłoby cokolwiek naiwne), że odwróci całkowicie sytuację i wszyscy będą happy, ale może być lepiej.
Sigrid - 2010-01-10, 19:05
:
Mistle napisał/a:
Moim zdaniem polityka FS nie różni się zbyt wiele od polityki innych wydawców. Brakuje u nas porządnego prawa chroniącego autorów i jakichś powszechnych standardów. :mrgreen:


No, nie. Dotarło już do mnie, że się nie doczekam przeprosin za Runę w kontekście kradzieży, ale sprawa jest ogólniejsza. Zdarzało mi się współpracować z wieloma wydawcami, również poza rynkiem fantastyki (publikuję od 1998 r., wiersze wcześniej, ale się do nich nie przyznam nawet pod groźbą rewolweru). Nie jest prawdą, że wszyscy wydawcy traktują autorów tak samo. Są tacy, również poza fantastyką, którzy forsują bezprawne umowy na wyłączność - prawo autorskie zabrania ich m.in. dlatego, że pozycja negocjacyjna debiutanta jest nieproporcjonalna do pozycji negocjacyjnej wydawcy. Są tacy, którzy rżną na rozliczeniach. Są tacy, którzy nie dotrzymują umów. Ale są i tacy, którzy respektują wszelkie ustalenia, także ustne i zgadzają się renegocjować warunki w przypadku ciężkiej sytuacji losowej, np. poważnej choroby dziecka. Świetnie mi się współpracuje - od lat - z Polityką. Nie miałam żadnych kłopotów ze Znakiem. Ani z Agorą. Jasne, jest też sporo takich, z którymi kłopoty były. Niemniej nie można przedstawiać patologii jako normy i twierdzić, że wszyscy oszukują.
You Know My Name - 2010-01-10, 19:07
:
Taa, warto (byle nie z Pospieszalskim), ale warto też złapać dystans, posłuchać jak skończy się sprawa między "stronami". Teraz to tylko takie pitu-pitu bez podstaw czy (o zgrozo) wniosków...
Mistle - 2010-01-10, 19:44
:
Jakich przeprosin, Pani Aniu? A podbieranie sobie nawzajem autorów to czysta gra? Każde wydawnictwo ma swoje grzechy. Runa też. Co do płatności, to tu się wypowiadać nie będę, bo w przeciwieństwie do AM, który wie wszystko o finansach FS i RH, o księgowości Runy nic nie wiem ;)
Romulus - 2010-01-10, 19:48
:
Nie wiem, na czym polega podbieranie autorów w Polsce, ale czemu to takie złe? Wolny rynek i konkurencja i tyle.
Toudisław - 2010-01-10, 19:49
:
http://rcichowlas.blogspo...abryka-sow.html

następny Autor
Kasia Kosik - 2010-01-10, 19:53
:
Witam,

Od paru miesięcy podczytuję sobie z przyjemnością ZB i dziś nadszedł czas, kiedy postanowiłam się tu wypowiedzieć. Nie chcę tutaj komentować sytuacji Kuby Ćwieka, bardzo zabolało mnie natomiast zdanie, które w ferworze dyskusji dziś padło:

Mistle napisał/a:
Fakt faktem, ze branża wydawnicza w Polsce jest wyjątkowo skłócona. Ale najbardziej obrzydliwa jest skorupka hipokryzji, że wszyscy się lubią, choć wsadzają sobie szpile na forach np... :-/


Funkcjonujemy w tym środowisku od niedawna, jednak od początku spotkaliśmy się z życzliwością zarówno kolegów Rafała po piórze, jak i konkurencyjnych wydawnictw. Nie wszystkich oczywiście znamy, jednak nasze dotychczasowe kontakty z większymi: Wojtkiem Sedeńką, Anią Brzezińską, Kasią i Jackiem Rodkami, Supernową (w osobie Marzenki Kłos) świadczą moim zdaniem o tym, że można ze sobą konkurować ładnie.

I jeszcze jedno - nie mamy takiego doświadczenia jak Andrzej Miszkurka, jednak jego wypowiedzi zawsze potwierdzają moją wiedzę o rynku wydawniczym. Mówi głośno to, czego inni mogą się tylko domyślać.
Sigrid - 2010-01-10, 20:10
:
Mistle napisał/a:
Jakich przeprosin, Pani Aniu? A podbieranie sobie nawzajem autorów to czysta gra? Każde wydawnictwo ma swoje grzechy. Runa też. Co do płatności, to tu się wypowiadać nie będę, bo w przeciwieństwie do AM, który wie wszystko o finansach FS i RH, o księgowości Runy nic nie wiem ;)


Zważywszy na liczbę współpracowników FS, jaka się nagle objawiła w sieci, mam wrażenie, że gdyby moje dziecko podebrało koledze w przedszkolu gumkę-myszkę, to też zostałoby to dotąd wywleczone. Znaczy, nikogo Runa nie okradła. Cieszę się, że jesteśmy w tej kwestii zgodne i uśmieszki nic nie zmienią.
Jeśli zaś chodzi o podbieranie autorów, to moim zdaniem autorzy nie podgrzybki, wolę swoją mają. Jasne, zdarza się tak, że Maja Kossakowska debiutuje w Runie, potem wydaje w FS, a pierwszego Zajdla dostaje za opowiadanie w antologii Runy. Zdarza się, że Marcin Mortka debiutuje w Runie, a potem wydaje w Fabryce. Zdarza się i tak, jak z Jackiem Piekarą, który wydaje w FS, potem w R., potem w FS i znowu w R, i znowu w FS.
Wow, wychodzi na to, że sama jestem nielojalną świnią, bo ostatnie opowiadanie wydałam w Znaku. Co gorsza, zamierzam coś opublikować w Powergraphie. No, ale zapewne Kasia mnie spiła do nieprzytomności, a co zrobił Rafał, to wręcz opowiadać hadko.
Nie dajmy się zwariować.
MadMill - 2010-01-10, 20:19
:
Sigrid napisał/a:
Wow, wychodzi na to, że sama jestem nielojalną świnią, bo ostatnie opowiadanie wydałam w Znaku. Co gorsza, zamierzam coś opublikować w Powergraphie.

I to najgorsza nielojalność jaka może być, w stosunku do samej siebie :)

Tak na rozładowanie nastroju. ;)
ariane - 2010-01-10, 20:36
:
Jezu! Ale nienawiść z was wypływa! Aż się odechciewa dawać komukolwiek swoją powieść! ...
Romulus - 2010-01-10, 21:10
:
ariane napisał/a:
Jezu! Ale nienawiść z was wypływa! Aż się odechciewa dawać komukolwiek swoją powieść! ...

Zaraz ze mnie wypłynie święty spokój :-P Jaka nienawiść, do jasnej ciasnej? Wszyscy się tacy wrażliwi porobili. Czy ty też chciałabyś się przyjaźnić z wydawcą? Czy może uczciwie wydać swoją powieść? Bo nie trzeba się przyjaźnić, żeby być uczciwym. Wystarczy być profesjonalistą.

Chyba że chodzi o niesłuszne oskarżenia - tu krótka piłka rozstrzygnęła sprawę szybk).

A o czym powieść? Z ciekawości pytam.
MORT - 2010-01-10, 21:16
:
To co, które Wydawnictwo "zapraszamy" następne? ;)

Swoją drogą, coraz częstsze głosy autorów potwierdzają, że (odkładając nawet przypadek JĆ na bok) źle się dzieje w FS. Nie ma co dalej owijać tego w bawełnę, ani przeczyć faktom.

Mistle, podebranie autora? Bez przesady. To decyzja wyłącznie Ćwieka, gdzie chciał tę książkę opublikować. Z tego co można wywnioskować, nie obiecywał jej nigdy Fabryce. Mogą go rozliczać tylko z tego co im obiecał, na co złożył cyrograf i z czego się ewentualnie nie wywiązał. Z niczego innego. I tak być powinno. Uzależnianie od tego przedruku Kłamcy, na którym wszyscy by zarobili jest co najmniej dziwne.
Toudisław - 2010-01-10, 21:41
:
ariane napisał/a:
Jezu! Ale nienawiść z was wypływa! Aż się odechciewa dawać komukolwiek swoją powieść! ...

Ale kto konkretnie ? To zwykła dyskusjia i tyle ;) Zresztą że się z kimś ktoś kłuć to nie znaczy że go zaraz nienawidzi.


Co do wydawnictw to przyznam że złe opinie słyszałem jeszcze o dolnośląskim ale jak to jest to głowy nie dam.
JacAr - 2010-01-11, 08:14
:
moge wtrącić?
na zasadzie niewyłącznej wyłącznosci, przedrukowuję swój głos z dyskusji w grabarzu:

oczywiście trudno brac udział w takiej dyskusji, bez posadzenia, ze bierze się udział w spisku, mającym uderzyć w wydawcę. taki argument został zresztą przez pana łakutę użyty w korespondencji z nami (sępami). prawdę mówiąc, myślę, że FS sama w siebie uderza. pracuję w mediach od jakiś 18 lat. tak nieprofesjonalnego podejścia w kontaktach i realizacji celów biznesowych nie spotkałem nigdzie (nie tylko w branży wydawniczej - mówię szeroko, włączając w to producentów koszulek z nadrukami). zostałem postawiony razem z robertem na pozycji gnojka, który chce zniszczyć wydawnictwo, najpierw podrzucajac nic nie warty materiał, potem stosując nietrafioną kampanię promocyjną (zasadniczo zorganizowaliśmy sobie wszystko sami) na koniec domagajac się należnych nam pieniędzy (prawdopodobnie ulegając podszeptom konkurencji).
żeby było jasne o czym rozmawiamy, honoraria, w przypadku debiutu to kwoty trzycyfrowe. tyle w wydawnictwie zarabia sprzątaczka. w tydzień.
jacar
Toudisław - 2010-01-11, 08:30
:
Dwa linki

http://www.runa.pl/blog/node/91

http://maciejguzek.wordpress.com/

JacAr napisał/a:
żeby było jasne o czym rozmawiamy, honoraria, w przypadku debiutu to kwoty trzycyfrowe. tyle w wydawnictwie zarabia sprzątaczka. w tydzień.
jacar

Obawiam się że niskie honoraria to jednak specyfika polskiego rynku i raczej od Wydawców niezależna. Jak nakłady są takie że 10 tyś to już super sprzedaż to trudno się dziwić niestety.
JacAr napisał/a:
potem stosując nietrafioną kampanię promocyjną (zasadniczo zorganizowaliśmy sobie wszystko sami)

I Fakt było was mocno widać ;)
Romulus - 2010-01-11, 09:11
:
Cieszy mnie jednak, że ta praktyka "przyjaźni" nie jest normą. Resztę pozostawić należy rynkowi zatem. Zweryfikuje takie praktyki bezwzględnie - co niby już widać. Choć autorów to będzie najbardziej bolało (zaległa kasa). Proponuję przejrzeć warunki umów i występować z pozwami do sądu. Przed złożeniem wniosku o upadłość. Bo po nim perspektywa odwleka się do czasu zakończenia upadłości. I nie gwarantuje żadnej kasy.
JacAr - 2010-01-11, 09:40
:
10 tysięcy nakladu, to bestseller.
mówmy o nakladach rzedu 3-5 tysiecy.
i mówmy o procencie od sprzedaży. a właściwie nie od sprzedazy, tylko od zysku wydawnictwa. tu jest pogrzebany pies imho.
jak sobie wypracować zysk, kiedy wydawnictwo:
- nie realizuje marketingu -
- nie robi promocji (poza niezwykle wyrafinowanym mechanizmem patronatów, oddawania logo na portale netowe i tym podobne, nic nie dające zabiegi)
- nie występuje na targach
poza tym
- nie szanuje autorów
- nie panuje nad dystrybucja (zewnętrzna firma)
- etc.

skąd tu ma byc zysk, a co za tym idzie zacne wynagrodzenie autorów?

a sorki, ale dla kilkuset zlotych, to ja nie bedę ludziom wytaczal procesu. tym bardziej, że na papierze wszystko jest ok - w umowie mówia, ze zaplaca, ale jak sami dostana kase. więc dowiedz się teraz szary autorze kiedy tę kase dostaja?
i jeszcze łakuta, który potrafi mnie zapytac, jak ja sobie to wyobrażam - ze on zabierze innym autorom i mnie da?
o czym tu w ogóle mowa? to biznesmeni szczególnej troski.
JacQ
Toudisław - 2010-01-11, 09:50
:
JacAr napisał/a:
i mówmy o procencie od sprzedaży. a właściwie nie od sprzedazy, tylko od zysku wydawnictwa. tu jest pogrzebany pies imho.

No to faktycznie nie fajnie. Wydawnictwo mogło by taki zysk ukryć.
JacAr napisał/a:
nie robi promocji (poza niezwykle wyrafinowanym mechanizmem patronatów, oddawania logo na portale netowe i tym podobne, nic nie dające zabiegi)

W tamtym roku FS wydało ponad 80 książek. Promocja wszystkich jest niemożliwa
JacAr - 2010-01-11, 09:59
:
Toudisław napisał/a:
W tamtym roku FS wydało ponad 80 książek. Promocja wszystkich jest niemożliwa

dlaczego nie, przepraszam?
w dobie forów internetowych
stron tematycznych
portali?
dziesiatków stacji radiowych i kanałów TV?.
fanzinow, prasy elektronicznej etc.?
wręcz odwrotnie.
dzisiaj mozna zrobic promocje znacznie mniejszym kosztem niż dawniej
trzeba tylko chcieć i umieć.
jacQ
Toudisław - 2010-01-11, 10:05
:
JacAr napisał/a:
dlaczego nie, przepraszam?
w dobie forów internetowych
stron tematycznych
portali?

Bo internetowa część czytników to tylko fragment tortu. Wielu z czytelników FS nie udziela się na portalach. Więc podobna reklama i do niech nie dotrze. Gdy ma się 80 produktów do sprzedania a ograniczone możliwości( bo ile znowu osób może w FS pracować nad reklamą ) To z czegoś się musi zrezygnować. Książki zaczynają konkurować jedna z drugą
JacAr napisał/a:
dzisiaj mozna zrobic promocje znacznie mniejszym kosztem niż dawniej
trzeba tylko chcieć i umieć.

Co do kosztów to się zgadzam. Dziś jest sporo możliwości taniej reklamy ale sama reklama ma też sufit skuteczności. Bo rynek ma swoje ograniczenia i pewnego progu już nie przeskoczysz
JacAr - 2010-01-11, 10:16
:
czyli, nie da się promowac, nie mozna promować, czy też nie nalezy promować?
jeżeli nie wszyscy czytelnicy korzystaja z netu, to w związku z tym, nie promowac w necie?
tego nie rozumiem :(
bo na tej samej zasadzie działa wszystko
nie wszyscy oglądaja tv
nie wszyscy słuchaja radia
nie wszyscy biorą ulotki
nie wszyscy kupuja ksiażki w księgarniach
nie wszyscy jeżdżą samochodami (więc nie widzą billboardów)
etc.
jest prosty rachunek, wynikający ze statystyk - chcesz sprzedać 1000 egzemplarzy tytułu, minimum 10 tysięcy ludzi musi o nim wiedzieć. czy dowiedzą się z netu, czy z radia, czy od sąsiadki, to nie ma znaczenia. ale tę informację tak czy siak trzeba wprowadzić do obiegu. bez tego się nie da. sorry.

j.
Toudisław - 2010-01-11, 10:24
:
JacAr napisał/a:
czyli, nie da się promowac, nie mozna promować, czy też nie nalezy promować?

Należy promować. Ale promocja ma swoje ograniczenia. Sam rozgłos nie oznacza że książka się sprzeda. Do tego gdy masz dużo produktów to albo nie masz czasu odpowiednio zaopiekować się wszystkimi albo promocje na siebie " nachodzą" i książki zaczną konkurować ze sobą nawzajem
JacAr napisał/a:
bo na tej samej zasadzie działa wszystko
nie wszyscy oglądaja tv
nie wszyscy słuchaja radia
nie wszyscy biorą ulotki
nie wszyscy kupuja ksiażki w księgarniach
nie wszyscy jeżdżą samochodami (więc nie widzą billboardów)

Klientel o zakupie często decyduje w ostatnim momencie. Spodoba mu się okładka lub jakiś jej element. Podejdzie mu fabułą ( tzn na tyle na ile dowie się z pobieżnego przejrzenia książki ). Gdybyś chciał dotrzeć do wszystkich nie zwróciły by ci się koszty reklamy
Cytat:
jest prosty rachunek, wynikający ze statystyk - chcesz sprzedać 1000 egzemplarzy tytułu, minimum 10 tysięcy ludzi musi o nim wiedzieć. czy dowiedzą się z netu, czy z radia, czy od sąsiadki, to nie ma znaczenia. ale tę informację tak czy siak trzeba wprowadzić do obiegu. bez tego się nie da. sorry.

Ok ale sam informacja w obiegu nie wystarczy. By kupiło coś 10 tyś musi o tym wiedzieć o wile więcej. Ale bywa że i bez reklamy książka potrafi się sprzedać. Czego dowodzi MAG i i ten jego Cień czegoś tam ...

Generalnie wiem jak wygląda sprzedaż bezpośrednia i jest niesamowicie kapryśna.

A co do FS to przecież jak masz za dużo książek do promocji ( czas i Budżet ograniczony ) To musisz wyznaczyć sobie priorytety i liczyć, że reszta sama się sprzeda.
Mały_czołg - 2010-01-11, 10:25
:
Tak odkładając na bok uprzedzenia, to może problemów szukamy nie w tym miejscu co trzeba.

Firma wydawnicza to jednak przedsięwzięcie obfitujące w okazje do ciężkiej pracy, firma tak duża jak FS to już w ogóle. W takiej sytuacji nie bardzo wyobrażam sobie, by nawet Robert Łakuta czy Eryk Górski, osoby siedzące w tym biznesie od dawna i nie zasypiające gruszek w popiele, robili wszystko sami. To się po prostu nie da. Tutaj musi chodzić o typową hierarchię sternicy na mostku - bosmani na oku.

Plus takiego układu jest taki, że potencjalnie można zrobić dużo więcej i lepiej, minus natomiast - że całkiem sporo Titaniców od takiego układu zatonęło. Sternicy na mostku kręcą kołem i od czasu do czasu pytają przez rurę głosową bosmanów: - Jak tam? I bosmani mówią. Jak długo wiedzą co mówią, wszystko gra. Czasem jednak sytuacja wygląda tak, że sternicy pytają: - Jak tam? A bosmani: - Dobrze. I ŁUP! góra lodowa. Sternicy: - Jak?. Bosmani: -Dobrze! I ŁUP! góra lodowa. Jak!? Dobrze! Góra lodowa. Jak!? Dobrze! Góra lodowa.

Nie da się bezpiecznie sterować dużym przedsięwzięciem, gdy informacje dochodzące z dołu co i rusz okazują się luźno związane z rzeczywistością.
Toudisław - 2010-01-11, 10:29
:
Mały_czołg napisał/a:
Nie da się bezpiecznie sterować dużym przedsięwzięciem, gdy informacje dochodzące z dołu co i rusz okazują się luźno związane z rzeczywistością.

Ale że FS zaczyna zjadać własny ogon i że inwestuje bardzo dużo widzę nawet ja. 80 kilka książek w roku to bardzo dużo. do właścicieli FS musiała spływać informacja że nie wszytko sprzedaje się Cudnie. O tym że Autorom nie płacą też wiedzieli. Więc chyba jednak mili pewien obraz sytuacji. Jeżeli nie widzieli góry lodowej to przynajmniej powinno się na tym mostku zrobić zastanawiająco zimno
AM - 2010-01-11, 10:30
:
Romulus napisał/a:
Przed złożeniem wniosku o upadłość. Bo po nim perspektywa odwleka się do czasu zakończenia upadłości. I nie gwarantuje żadnej kasy.


Nie chodzi o to żeby rzeczywiście doprowadzić do upadłości firmy. To po prostu świetny straszak, jeśli nic nie skutkuje (stwarza jej wiele problemów) i da się to przeprowadzić w ciągu kilku tygodni, szczególnie jeśli dzieje się to w mniejszem mieście, w którym jest mało tego typu spraw. Firma zazwyczaj, jeśli masz odpowiednie dowody, zgłasza się do ciebie sama i nagle pieniądze się znajdują.

Mały_czołg napisał/a:
Nie da się bezpiecznie sterować dużym przedsięwzięciem, gdy informacje dochodzące z dołu co i rusz okazują się luźno związane z rzeczywistością.


To prawda, dlatego właściciele, jeśli sami nie kontrolują sytuacji, zatrudniają kogoś, kto podejmuje decyzje i ma taki obowiązek. I odpowiada za to "głową". Dlatego napisałem, że to zwykle błędy popełniene przez nas wydawców doprowadzają do "trudnych" sytuacji. Nie trzeba szukać chłopców do bicia, lecz zrobić rachumek sumienia.

Druga część mojego przekazu zabrzmi bardzo enigmatycznie ;) . W relacjach FS i EMPIKU rzeczywiście coś się zmieniło. W tamtym roku, od którego zaczęły się chyba największe kłopoty wydawnictwa, FS zaczęła współpracować z EMPIKIEM na dokładnie takich samych zasadach, co inni wydawcy (normalnych, nie żadnych nieludzkich) i musiało to być ogromnym szokiem. Jeśli do tego dołożymy kłopoty z RH i "nadprodukcję", wyłoni nam się pełny obraz.
JacAr - 2010-01-11, 10:54
:
ok.
nie bedziemy się spierać, czy promocja jest potrzebna, czy nie.
moim zdaniem jest tak samo potrzebna jak cięzarówka, zeby przewieźć ksiażki do księgarni.
jednakże cały czas mam wrażenie, ze umyka tu biznesowy charakter działalności wydawniczej.
wydawca wydaje po to, zeby miec zysk (mówię o wydawcach komercyjnych, nie niszowych, misyjnych, czy innych).
jedną ze składowych jest oczywiscie jakośc towaru (poziom dzieła, nazwisko autora, tematyka, trafienie w zainteresowanie, etc.)
ale nie da sie pominąc pozostałych elementów, mówię tu głównie o marketingu.
jeżeli jakiś procent decyzji zakupowych podejmowany jest w POS, to się robi POSy - to przecież elementarz. jeżeli ktos potrzebuje rekomendacji, to sie dba o rekomendację. jeśli potrzeba stosuje się ambient, viral, wom - celowo nie rozwijam, bo to nie jest coś, o czym trzeba rozmawiac, tak jak techniki drukarskie nie powinny obchodzic czytelnika, o ile do czytania nie musi używac lupy.
konkludując - marketing, byc moze szczególnie w przypadku wydawnictw, jest niezwykle istotny, jeśli interes ma byc dochodowy. i na tym koniec, bo to pewnik.
nie da się jeździć cięzarówka, jeśli nie ma się paliwa. można ja popychac, ale wątpliwe, by wzięła wtedy cos na pakę.
j
Toudisław - 2010-01-11, 11:11
:
JacAr napisał/a:
nie bedziemy się spierać, czy promocja jest potrzebna, czy nie.
moim zdaniem jest tak samo potrzebna jak cięzarówka, zeby przewieźć ksiażki do księgarni.

Ależ jest potzrebna ja nie przeczę. Tylko ma granicę skuteczności. a FS ma granicę możliwości promocyjnych i pewnie Sępy leżały po za nią. To problem nadprodukcji.

Reklama generalnie jest potrzebna. Ale jej skuteczność jest ograniczona ( dobra reklama nie gwarantuje super sprzedaży ). Widać jednak o sprzedaży decyduje kaprys klienta w księgarni który zależy w sporym stopniu od okładki.
JacAr - 2010-01-11, 11:45
:
dobra - wlazłem na FS, dawno tam nie bylem. trzeba przyznać, ze posunęli się do przodu. nie wyglada to źle, przynajmniej w necie. o wiele mnie jednak orientacja nie myli, to nie otym tu byla rozmowa... ale może mnie myli?
jeśli tak, to przepraszam.
jest cudnie, zaraz napisze sobie jakaś ksiazke.
chociaż w FS, to chyba juz jestem spalony...

j
Toudisław - 2010-01-11, 11:54
:
Cytat:
o wiele mnie jednak orientacja nie myli, to nie otym tu byla rozmowa... ale może mnie myli?

Teraz cię nie rozumiem.

Ja miełem dwie tezy

1. Reklama to nie wszytko i dobra reklama nie gwarantuje sprzedaży. Tak jak jej brak nie musi oznaczać klapy
2. Przy 80 książkach rocznie FS nie może tyle samo wysiłku reklamowego poświecić każdej książce.


Teraz gdzie nie mam racji ?
JacAr - 2010-01-11, 12:09
:
Toudisław napisał/a:
Teraz gdzie nie mam racji ?


ależ masz rację, masz.
po prostu dyskusja o marketingu nie byla chyba tematem wyjsciowym (dla mnie przyjściowym) - rozmawialismy (przez moment, przynajmniej tak mi się wydaje) o realcji autor-wydawca.
to mnie bardziej interesuje, bo pozostaję pooki co w takim zwiazku.

AM - cóż, tak sie składa, ze pracowałem również w dystrybucji filmowej - wprowadzałem między innymi Leaving Las Vegas, Uslane Różami, Gry uliczne... Zajmowalem się wlasnie promocja. na moje pytanie do prezesa ile mam kasy na promocję tytulu, z reguły słyszałem: "ile chcesz. milion, dwa? tylko musisz skadeś te pieniądze wytrzasnąc" i tak się to robilo. nie obracajmy kota ogonem - przeczytaj, co napisałem na poczatku tamtego posta - to jest biznes. i jak jest realizowany - lata mi to, dopóki nie jestem "in", lecz jesli wydawcy nie stac na wyplacenie mi przez rok kilkuset złotych, to cos tu jest nie halo.
czy to jest jakies dziwne, ze tak uważam, czy moze porozmawiamy o tym ile kosztuje spot w prime timie?

j
JacAr - 2010-01-11, 12:18
:
druga cześć powyższego postu odnosi sie do zniknietego postu AM.
nie wiem, dlaczego zniknał, pewnie poszedl do edycji.
co nie zmienia faktu, że o marketingu mozemy sobie porozmawiac, a tu występuję jako autor.
j
Toudisław - 2010-01-11, 12:20
:
JacAr napisał/a:
o realcji autor-wydawca.
to mnie bardziej interesuje, bo pozostaję pooki co w takim zwiazku.

No tutaj masz rację że wydawca powinien dbać o autora. W twoim wypadku nie tylko nie zapewniono ci promocji ale wręcz krytykowano to ze sam ją robiłeś ( jak się mylę to mnie popraw ) Do tego oburzano się gdy chciałeś pieniądze które ci się należały

JacAr napisał/a:
czy to jest jakies dziwne, ze tak uważam, czy moze porozmawiamy o tym ile kosztuje spot w prime timie?

Ale ty tlko potwierdzasz co piszę AM. W branży książkowej nie ma takiej kasy a sam rynek jest o wile mniejszy. Czy ilość zainwestowanej kasy zawsze jest wprost proporcjonalna do obiegniętego sukcesu ?
JacAr - 2010-01-11, 12:26
:
o rany, przeczytaj, co napisałem jeszcze raz!
nie miałem żadnych budżetów, dopooki ich sobie nie wykombinowalem.
to jest mit o tych róznicach, proporcjonalnie jeśli porównasz zyski z filmu, muzyki czy ksiazki (mówie o rodzimych autorach) budżety sa porownywalne.
j
Mistle - 2010-01-11, 12:34
:
JacAr, nie podważaj tego, co mówi AM... Dla Toudiego nie jest to politycznie poprawne :-?
JacAr - 2010-01-11, 12:41
:
postaram sie zapamietac.
acz z drugiej strony jacary sa znane z tego, ze ciezko im zamknąc ryj.
j
Mistle - 2010-01-11, 12:47
:
Ja też mam niewyparzony jęzor, dlatego tu za mną nie przepadają :) Pozdrawiam mojego ulubionego Toudiego! :D Specjalnie się od pracy oderwałam, żeby wysłać pozdrowienia ;)
Toudisław - 2010-01-11, 12:47
:
JacAr napisał/a:
postaram sie zapamietac.
acz z drugiej strony jacary sa znane z tego, ze ciezko im zamknąc ryj.

No i zaczyna się. Rozumiem że ja się mam zgadzać z Mistle, tak dla zasady ?

JacAr napisał/a:
o rany, przeczytaj, co napisałem jeszcze raz!
nie miałem żadnych budżetów, dopooki ich sobie nie wykombinowalem.
to jest mit o tych róznicach, proporcjonalnie jeśli porównasz zyski z filmu, muzyki czy ksiazki (mówie o rodzimych autorach) budżety sa porownywalne.

Teraz nie łapie gdzie nie zgadzasz się z AM ? on pisał wyraźnie że gdy mówimy o branży filmowej to by się z tobą zgodził w 100 %.

Jeszce raz pytam


Ja miełem dwie tezy



1. Reklama to nie wszytko i dobra reklama nie gwarantuje sprzedaży. Tak jak jej brak nie musi oznaczać klapy
2. Przy 80 książkach rocznie FS nie może tyle samo wysiłku reklamowego poświecić każdej książce.


Teraz gdzie nie mam racji ?


Wiec jak ?
Mistle, nadal proszę o
1. konkrety gdzie AM powiedział nie prawdę co do RH
2. Dowód że np. Runa komuś nie zapłaciła


Sypiesz tylko slogany i pomówienia


Mistle napisał/a:
Ja też mam niewyparzony jęzor, dlatego tu za mną nie przepadają :) Pozdrawiam mojego ulubionego Toudiego! :D Specjalnie się od pracy oderwałam, żeby wysłać pozdrowienia ;)

Miło mi ;) tylko mi konkretnie powiedz GDZIE mijam się z prawda
Paulo - 2010-01-11, 12:50
:
Jeśli chodzi o marketing i reklamę to z naszych wydawnictw zdecydowanie wygrywa FS. Myślę, że żadne wydawnictwo nie może się pod tym względem porównywać z nimi.
Blogi nie blogi, sledziki, blipy, youtube, czasopisma, stronka ich, też aktualizowana często. Kontakty z portalami netowymi bardzo dobre, fragmenty, okladki itp itd. Mozna by wymieniać. Owszem dotyczy to neta, ale uważam, że pod tym względem wykonują kawał świetnej roboty.
W Empiku generalnie rzucają się książki z FS w oczy, pewnie dlatego, że ich dużo, ale to już pewnie problem o którym piszecie wcześniej. Do tego dochodzi swój wyrobiony styl wydawania książek, na tyle, że wystarczy rzut oka,aby wiedzieć z jakiej stajni dana pozycja wyszła. To wszystko zaleta marketingu przecież i promocji, a że jedne pozycje się sprzedają inne nie to cóz...
Mistle - 2010-01-11, 12:52
:
Toudi, pogadamy o AM (i z AM pewnie) jak z pracy wyjdę, bo na razie to średnio mam czas. W lutym mam 3 premiery :mrgreen:

Z p. A.Brzezińską już sobie wyjaśniłyśmy, że odnośnie ich finansów nie mam żadnych info (czytaj uważnie).

Odnośnie podbierania autorów, to zbyt wiele udowadniać nie muszę. To widać. Co do Magdy Kozak (pisałeś o tym u J.Ć.) - to jej wybór, ale nie znasz motywacji. Nie musisz ekstrapolować jednej sytuacji na drugą

Powiedz jeszcze, dlaczego moje poglądy są niespójne, bo nie bardzo rozumiem Twoje stanowisko.
Toudisław - 2010-01-11, 12:59
:
Mistle napisał/a:
Odnośnie podbierania autorów, to zbyt wiele udowadniać nie muszę. To widać. Co do Magdy Kozak (pisałeś o tym u J.Ć.) - to jej wybór, ale nie znasz motywacji. Nie musisz ekstrapolować jednej sytuacji na drugą

Co udowadniać ? FS sama ma Autorów z innych wydawnictw. Zmiana wydawcy czy wydawanie w 2 wydawnictwach wydaje się wiec normalne
Cytat:
Powiedz jeszcze, dlaczego moje poglądy są niespójne, bo nie bardzo rozumiem Twoje stanowisko.


A gdzie ja napisałem nie spójne. Problem w tym że ja twoich poglądów tutaj nie widzę. Krytykujesz wszystkich i wszytko i żadnych konkretów nie podajesz.
I generalnie ty mnie denerwujesz bo możesz mnie atakować a ja nie mogę ci odpowiedzieć bo twoje argumenty to " Tak bo tak "
JacAr - 2010-01-11, 12:59
:
mili moi.
ja nie jestem bywalcem, nie wiem kto z kim przed soba i w która strone.
malo mnie to zresztą obchodzi. nie mieszam się w prywatne rozgrywki.
zróbmy tak, jesli ktos chce mojego komentarza nt. relacji z FS - prosze mnie wywołać.
moge rozmawiac o faktach, a nie o tym, czy uważam, że ktos ma lepszy marketing, czy gorszy. tzn. mogę równiez rozmawiac i o tym, ale po co?

Paulo -> trzeba było obciac FS rok temu. czasem mam wrażenie, że zauwazyli NK i inne formy zaistnienia spolecznosciowego, dopiero kiedy zetkbnęli się z sepami i naszą koncepcją - zapraszam www.sepy.com.pl - całkowicie zewnetrzny projekt, zrobiony własnymi silami.
AM - 2010-01-11, 13:01
:
JacAr napisał/a:
druga cześć powyższego postu odnosi sie do zniknietego postu AM.
nie wiem, dlaczego zniknał, pewnie poszedl do edycji.


Nie poszedł do edycji. Po prostu nie chcę mi się wchodzić w następną dyskusję. Takie krótkie wypowiedzi, mają wadę, są mało precyzyjne, wiec, żeby dobrze, klarownie i przejrzyście przedstawić swoje rację, trzeba włożyć w to dużo pracy. Jeśli z założenia nie chce się tego robić, nie ma sensu rozpętywać burzy w szklance wody.
Mistle - 2010-01-11, 13:04
:
Toudi na blogu JĆ:

Mistle ” oberwało ci się ” nie za prezentowanie innego stanowiska ( bo nikt nie wie jakie masz ) tylko za pisanie chaotycznie i pomawianie ludzi. Nie napisałaś konkretów tylko każdemu od tak zarzucasz że się nie zna albo ze ma złą wolę albo że pewnie też oszukuje pisarzy (...) Nie rób z siebie ŚW męczennicy ok ? Zauważ że u ans zadnia są różne a wkurza ludzi twój fanatyzm co ł też ci pokazał.

Do JacAr :) A mi jest miło, że się pojawiłeś. Przynajmniej masz swoje zdanie na temat FS, a nie dajesz się ponieść ogólnemu nastrojowi //pisowcy
JacAr - 2010-01-11, 13:06
:
(do AM)
przepraszam, bo nie rozumiem.
wysłałeś post, ja ten post przeczytałem, jak sadze kilka innych osob równiez, a teraz mówisz, że to była bzdura?
to moze warto się zastanowić przed wysłaniem?
fak! a to mnie mówią, ze ja jestem niepowazny.
troche bywam na forach
obciachem jest edytowac i zmieniać swoje posty.
wykasowywać, to szczyt obciachu.
pozdrawiam
jacar
nosiwoda - 2010-01-11, 13:06
:
Mistle napisał/a:
Ja też mam niewyparzony jęzor, dlatego tu za mną nie przepadają :) Pozdrawiam mojego ulubionego Toudiego! :D Specjalnie się od pracy oderwałam, żeby wysłać pozdrowienia ;)
A kiedy dla odmiany wyślesz jakieś argumenty czy odpowiedzi na stawiane Ci pytania? Bo mam wrażenie, że raczej za brak takowych argumentów nie jesteś lubiana. Co więcej, ja Cię nie znam, a po przeczytaniu Twoich postów w tym temacie czuję także tendencję do znielubienia. Pomóż mi Cię polubić, proszę.
Romulus - 2010-01-11, 13:10
:
Toudi, zapominasz o jednym, jeśli chodzi o Mistle. Ona widzi nas tak:
1. Nie mamy mózgów (bo gdybyśmy mieli to nie czepialibyśmy się FS).
reszta to konsekwencja 1:
2. Jesteśmy pieskami MAG-a, bo tylko przedstawiciel tego wydawnictwa z nami ma ochotę, czas rozmawiać. To nas czyni politycznie podejrzanymi.
3. Jesteśmy manipulowani przez AM, który dybie na to, aby podkopać FS - pal sześć treść jego wpisów. Tak subtelnie nami manipuluje, że hohoho, a może nawet i ohohohoho...

Ale, żeby nie było, żem taki małostkowy tylko.

Oto wzór - umowy wydawniczej między autorem a wydawcą
Romulus Wspaniały i Jedyny W Swoim Rodzaju, Duma Mazowsza, Rosa Poranka Na Wrzosowisku i Niosący Światło Przy Użyciu Kilku Instrumentów Prawniczych, W Których Jest Posiadaniu napisał/a:
Umowa wydawnicza
zawarta w dniu 12 listopada 2006 r. pomiędzy:
Wydawnictwem TTM SA z siedzibą w Warszawie przy ul. Raciborskiej 13, wpisanym do rejestru przedsiębiorców Krajowego Rejestru Sądowego nr 2458967, reprezentowanym przez:
Antoniego Krauze - członka zarządu,
Macieja Wołowskiego - członka zarządu,
zwanym dalej Wydawcą,
a
Barbarą Berendt, zamieszkałą w Gostyniu przy ul. Kołłątaja 2/4,
zwaną dalej Autorem,
o następującej treści:
§ 1
1. Autor zobowiązuje się:
1) wykonać utwór naukowy pt. “Marketing lateralny” o objętości do 90 stron autorskich;
2) dostarczyć Wydawcy w terminie 3 miesięcy od dnia zawarcia umowy całość utworu w postaci 3 egzemplarzy wydruku komputerowego oraz zapisu w programie Adobe Acrobat Reader na płycie CD-R.
2. Autor oświadcza, iż utwór, o którym mowa w § 1, będzie oryginalny i nie będzie zawierać żadnych zapożyczeń z innego dzieła, które mogłyby spowodować odpowiedzialność Wydawcy, nie będzie naruszać żadnych praw osób trzecich i że jego autorskie prawa majątkowe do tego utworu nie są ograniczone w zakresie objętym niniejszą umową. Autor nie wyklucza stosowania w utworze cytatów z innych utworów, po podaniu nazwy utworu, jego autora oraz wydawnictwa, zgodnie z obowiązującymi przepisami z zakresu prawa autorskiego i praw pokrewnych.
§ 2
1. Autor przenosi na Wydawcę na okres 5 lat majątkowe prawa autorskie do utworu, tj. wyłączne prawo wydawania tego utworu drukiem w postaci książkowej (utrwalania i zwielokrotniania egzemplarzy i wprowadzania ich do obrotu).
2. Wydawca zobowiązuje się do wydania i przystąpienia do rozpowszechniania utworu nie później niż w ciągu 6 miesięcy od daty przyjęcia utworu.
§ 3
1. Autor dostarczy Wydawcy utwór wykonany pod względem merytorycznym i stylistycznym (językowym) z właściwą dla tego rodzaju dzieł starannością.
2. Autor przy tworzeniu utworu zobowiązuje się uwzględnić wytyczne Wydawcy zawarte w załączniku nr 1 do niniejszej umowy.
3. Dostarczone Wydawcy egzemplarze utworu stają się jego własnością z chwilą wydania utworu.
4. W przypadku niedostarczenia przez Autora utworu w terminie określonym w § 1 ust. 1 pkt 2 umowy Wydawcy przysługuje wg jego wyboru prawo odstąpienia od umowy lub naliczenia kary umownej w wysokości 2% ustalonej umową wartości jednego egzemplarza dla wydania pierwszego za każdy dzień opóźnienia.
§ 4
1. Wydawcy przysługuje prawo wyboru:
1) liczby wydań i wysokości nakładu w poszczególnych wydaniach;
2) szaty graficznej i sposobu wydania;
3)ceny katalogowej egzemplarzy utworu w poszczególnych wydaniach.
2. Wydawca, realizując swoje uprawnienia, o których mowa w ust. 1, zobowiązuje się do wydania utworu w szacie graficznej odpowiadającej tego rodzaju utworom rozpowszechnianym na rynku wydawniczym. Wydawca oświadcza, że utwór zostanie wydany w tzw. sztywnej obwolucie.
3. Strony ustalają, iż nakład pierwszego wydania wyniesie 10.000 egzemplarzy, przy zakładanej cenie zbytu 1 egzemplarza 50 zł.
§ 5
1. Wynagrodzenie Autora za wykorzystanie utworu w postaci książkowej strony ustalają w wysokości 10% uzyskanej ceny zbytu każdego sprzedanego egzemplarza utworu.
2. Wynagrodzenie Autora obejmuje należność z tytułu:
1) napisania i dostarczenia utworu w umówionej postaci;
2) przeniesienia autorskich praw majątkowych na Wydawcę w zakresie ustalonym umową;
3) wykonania korekty autorskiej.
§ 6
1. Wynagrodzenie Autora za każde wydanie będzie płatne kwartalnie w terminie 30 dni po upływie każdego kwartału kalendarzowego w miarę postępów sprzedaży egzemplarzy utworu, na podstawie zestawień sprzedaży dokonywanych kwartalnie i przekazywanych Autorowi w ciągu 14 dni po upływie każdego kwartału.
2. Wynagrodzenie Autora będzie uiszczane na jego rachunek bankowy nr 1424249231000011119345 w Banku Pekao SA I o/Gostyń.
§ 7
1. Wydawcy przysługuje prawo do wykonania dodatkowych 100 egzemplarzy na cele związane z promocją utworu.
2. Egzemplarzy, o których mowa w ust. 1, nie wlicza się do wielkości nakładu, za który Autorowi przysługuje wynagrodzenie.
§ 8
Każdy egzemplarz utworu zostanie zaopatrzony tekstem “Copyright by Wydawnictwo TMM SA 2007”.
§ 9
1. Wydawca jest zobowiązany zawiadomić Autora na piśmie w ciągu 3 miesięcy, licząc od dnia dostarczenia utworu, o przyjęciu lub nieprzyjęciu utworu. Brak zawiadomienia w terminie uważa się za przyjęcie utworu.
2. Brak przyjęcia utworu może nastąpić w razie naruszenia postanowień § 3 ust. 1 i 2 niniejszej umowy.
3. W razie nieprzyjęcia utworu przez Wydawcę umowa niniejsza ulega rozwiązaniu.
§ 10
Wydawca może dokonać zmian utworu wynikających z uwarunkowań techniczno-redakcyjnych.
§ 11
1. Autor zobowiązany jest do dokonania korekty autorskiej.
2. Wykonanie korekty autorskiej winno nastąpić w terminie obliczonym wg zasady: dzień na jeden arkusz druku, liczony od dnia doręczenia Autorowi tekstu do korekty.
3. Odmowa dokonania korekty autorskiej lub nieodesłanie korekty w terminie wyżej określonym uważa się za zgodę Autora na wydanie utworu w postaci przesłanej do korekty.
4. Autor ponosi koszty zawinionych przez siebie zmian dokonanych w utworze po rozpoczęciu składania, jeżeli spowodują one zwiększenie kosztów składania o ponad 5%.
§ 12
1. Jeżeli Wydawca nie przystąpi w terminie, o którym mowa § 2 ust. 2, do rozpowszechniania utworu, Autor może wyznaczyć Wydawcy dodatkowy termin, nie krótszy niż 6 miesięcy. Jeżeli Wydawca nie przystąpi do rozpowszechniania utworu w wyznaczonym terminie, wszelkie jego prawa wynikające z tej umowy wygasają z upływem powyższego terminu, umowa zaś ulega rozwiązaniu.
2. Jeżeli Wydawca po wyczerpaniu wydanych egzemplarzy nie przystąpi do następnego wydania w ciągu 6 miesięcy od dnia wezwania go przez Autora, Autorowi przysługuje prawo rozwiązania umowy ze skutkiem natychmiastowym.
§ 13
Autor zobowiązuje się, iż w czasie trwania niniejszej umowy nie będzie, bez uprzedniej zgody Wydawcy, zezwalał na wydawanie jego prac rodzajowo podobnych przeznaczonych do tego samego kręgu odbiorców, które mogłyby negatywnie wpłynąć na sprzedaż lub na wykorzystanie praw do utworu przyznanych Wydawcy niniejszą umową.
§ 14
1. Wszelkie zmiany umowy wymagają formy pisemnej pod rygorem nieważności.
2. W sprawach nieuregulowanych niniejszą umową mają zastosowanie przepisy ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
3. Wszelkie spory mogące wyniknąć z tytułu niniejszej umowy będą rozstrzygane przez sąd właściwy miejscowo dla Autora.
4. Umowę sporządzono w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach, po jednym dla każdej ze stron.
Autor Wydawca

Sam tego tekstu nie wymyśliłem, podobieństwo osób, miejsc i podmiotów tylko i wyłącznie przypadkowa :)
Jest to taki szkieletowy wzór umowy. To znaczy - można do niego dodawać więcej postanowień (byle mieścić się w ramach przewidzianych prawem). Wspomniany przez M. Guzka na jego blogu art. 41 ust. 3 prawa autorskiego jest jednym z takich ograniczeń. Czyli umowy o "wyłączność" na przyszłość są nieważne.
Jednakże treść tego przepisu nie wyklucza objęcia wyłącznością już istniejącego dorobku. Dotyczy tylko tego, który może powstać w przyszłości.
nosiwoda - 2010-01-11, 13:13
:
A dane wymyśliłeś, czy zapomniałeś wykasować?
Mistle - 2010-01-11, 13:14
:
Ok, nie znam się na savoir-vivre forum internetowego. Ponieważ nigdy na nich nie przesiaduję. Urażeni wybaczcie - z postu Toudiego wycięłam przekręcenie nazwy forum. Całość wypowiedzi wygląda tak:
#

Mistle ” oberwało ci się ” nie za prezentowanie innego stanowiska ( bo nikt nie wie jakie masz ) tylko za pisanie chaotycznie i pomawianie ludzi. Nie napisałaś konkretów tylko każdemu od tak zarzucasz że się nie zna albo ze ma złą wolę albo że pewnie też oszukuje pisarzy

Zaginionej a nie zagubionej :P

Nie rób z siebie ŚW męczennicy ok ? Zauważ że u ans zadnia są różne a wkurza ludzi twój fanatyzm co ł też ci pokazał.

Innych zapraszam do ZB niech sami wyrobią sobie opinię.

http://www.runa.pl/blog/node/91 a tutaj oświadczenie Z Runy

dodane przez: Toudi
Styczeń 10, 2010 @ 11:17 pm

Do zabrania głosu na ZB, której wcześniej za bardzo nie znałam, sprowokowało mnie
"rzucanie błotem" w RH (w którym pracowałam przez ponad 2 lata). Choć tak naprawdę dyskusja na tym forum (co nie jest zresztą odosobnione) przypomina rozmowę głuchego ze ślepym. Poza tym nikt nie ustąpi nawet o krok. Więc zgadzam sie z AM, każda nowa dyskusja wywoła burzę w szklance wody.
nosiwoda - 2010-01-11, 13:15
:
A może jednak spróbujesz nie być głucha i odpowiesz na pytania ślepych?
Romulus - 2010-01-11, 13:17
:
nosiwoda napisał/a:
A dane wymyśliłeś, czy zapomniałeś wykasować?

Dane wziąłem z LEX-a :mrgreen:
Zwróćcie uwagę na precyzyjne określenie obowiązków wydawcy, autora i konsekwencji ich nie przestrzegania.
Mistle - 2010-01-11, 13:18
:
Romulus napisał/a:
Toudi, zapominasz o jednym, jeśli chodzi o Mistle. Ona widzi nas tak:
1. Nie mamy mózgów (bo gdybyśmy mieli to nie czepialibyśmy się FS).
reszta to konsekwencja 1:
2. Jesteśmy pieskami MAG-a, bo tylko przedstawiciel tego wydawnictwa z nami ma ochotę, czas rozmawiać. To nas czyni politycznie podejrzanymi.
3. Jesteśmy manipulowani przez AM, który dybie na to, aby podkopać FS - pal sześć treść jego wpisów. Tak subtelnie nami manipuluje, że hohoho, a może nawet i ohohohoho...


Hehe :) Rozbawiłeś mnie szczerze, nawet nie wiedziałam, że taka jestem radykalna. A pomyśleć, że było mi szkoda "Armii Ślepców", że nie miała właściwie promocji... ;)

A tak poważnie, to może przeczytasz uważniej moje posty zamiast przypisywać mi poglądy rodem z Radia Maryja :mrgreen:
Mistle - 2010-01-11, 13:19
:
Spróbuję nie być, ale po pracy. Tymczasem, pozdrawiam wszystkich z zaśnieżonej Wawy :-)
Toudisław - 2010-01-11, 13:20
:
Mistle, ok cytujesz mnie z Blogu Kuby. No i co z tego ?

Nadal czekam na jakiś konkretny Argument. Gdzie nie mamy racji konkret !
Romulus - 2010-01-11, 13:21
:
Toudisław napisał/a:
Mistle, ok cytujesz mnie z Blogu Kuby. No i co z tego ?

Nadal czekam na jakiś konkretny Argument. Gdzie nie mamy racji konkret !

Chłopie, ja tu wrzucam wzór umowy wydawniczej, żebyś miał pogląd, a ty się detalami zajmujesz. Phi... Idę stąd, popracować na utrzymanie.
AM - 2010-01-11, 13:26
:
JacAr napisał/a:
(do AM)
przepraszam, bo nie rozumiem.
wysłałeś post, ja ten post przeczytałem, jak sadze kilka innych osob równiez, a teraz mówisz, że to była bzdura?
to moze warto się zastanowić przed wysłaniem?
fak! a to mnie mówią, ze ja jestem niepowazny.
troche bywam na forach
obciachem jest edytowac i zmieniać swoje posty.
wykasowywać, to szczyt obciachu.
pozdrawiam
jacar


To nie była bzdura, po prostu nie chcę rozwijać tematu (przeraziła mnie wizja pisania długich, popartych wieloma anegdotami i przykładami postów, a skoro nie chcę w to wchodzić, po co zawracać ci głowę). Wydawało mi się, ze robię to na tyle szybko, że sprawy nie będzie, ale nie doceniłem użytkowników forum :-) .
Elektra - 2010-01-11, 13:30
:
Mam prośbę, jeśli odnosicie się do wypowiedzi użytkowników (i innych osób), które pojawiły się w innych miejscach, cytujcie je. Nie każdy zagląda we wszystkie miejsca sieci i potem nie wiadomo, o co niektórym tutaj chodzi.
MadMill - 2010-01-11, 13:34
:
A to już świadczy jedynie o poziomie wypowiedzi tych osób, dobry zwyczaj mówi aby podać link do konkretnych wypowiedzi, bo tak zacytować to może sobie każdy i wszystko w tym cytacie wpisać. Nie mówić o tym, że pełno w dyskusji cytatów abstrakcyjnie wyrwanych z kontekstu.
Mały_czołg - 2010-01-12, 23:06
:
Podsumowując całość - najtrwalszym zapewne efektem sekwencji wydarzeń będzie oczyszczenie atmosfery.

Wydaje się, że odnośnie pewnych zachowań (para)biznesowych istniała swojego rodzaju zmowa milczenia. Ja to nawet rozumiem, bardzo trudno jest młodemu Autorowi wprost powiedzieć publicznie, że duże i podobno wiodące wydawnictwo, bez słowa wyjaśnienia nie zapłaciło mu ani złotówki umówionego honorarium, zupełnie jakby puścił swój tekst w jakimś pulpowym magazynie literackim z tak zwaną polską fantastyką.

Taki autor jest często zupełnie sam ze swoim doświadczeniem, a przewaga piarowa wydawnictwa jest bardzo wyraźna. Wyartykułowane publicznie pretensje z łatwością natrafią na rozliczne dobre rady w rodzaju: "A czy dzwoniłeś?", "A próbowałeś rozmawiać?", "A negocjowałeś?", "A miałeś jakieś własne propozycje rozwiązania tej sprawy?", "A wygląd miałeś odpowiednio lichy i durny? Nie zawstydzałeś pojmowaniem?".

Od teraz sytuacja się trochę zmienia. Wyrzucenie z siebie tego, co finansowo leży na wątrobie nie będzie już takim wyzwaniem.

Wystarczy napisać, że oni znowu to robią.
Siman - 2010-01-13, 02:06
:
Po pierwsze witam wszystkich forumowiczów, Crossgate zmotywował mnie do rejestracji. ;)

Ad rem.
Jedno mi się w wypowiedziach AM nie zgadza.

AM napisał/a:
Otóż FS postanowiła się rozwijać nie przez poprawianie sprzedaży książek i pozycji swoich autorów, coraz lepszą selekcję, tylko niekontrolowany wzrost liczby wydawanych tytułów (dzisiaj pewnie wydaje ich 80-100 rocznie). Uważni obserwatorzy zauważą pewnie, że wzrost tytułów z 30 do 100 w ciągu ostatnich ostatnich lat nie zaowocował proporcjonalnym przyrostem bestsellerowych autorów (ostatnim sporym sukcesem byłe według moich kryteriów była Magdalena Kozak, a to już kilka latek). Wyobrażacie to sobie? Mimo kilkukrotnego wzrostu produkcji macie ciągle te same konie pociągowe. To oznacza, że na jeden hit nie przypadają 2 czy 3 średnie tytuły, tylko 5, 6 a może 7. To musi prowadzić do utraty płynności finansowej.

AM napisał/a:
Wybacz, ale FS nie ma konkurencji (na polu rodzimej fantastyki) i jeszcze długo nie będzie miała. Oczywiście możesz znaleźć innego wydawcę, ale, jeśli chcesz zarabiać więcej (pod warunkiem, że ci płacą; coś popsuło się całkiem niedawno), sprzedawać więcej, masz tylko jeden wybór.


Nie bardzo to rozumiem: skoro marka FS gwarantuje (a przynajmniej daje znacznie większą szansę na) lepszą sprzedaż autorowi, to jak to się dzieje, że Fabryka ma coraz więcej słabo sprzedających się przeciętniaków, którzy muszą być ciągnięci przez "konie pociągowe"? Coś tu się nie zgadza. Albo jednak nie jest tak źle jak sądzi AM, albo silna pozycja wydawnictwa jest przereklamowana. Czy może popełniam błąd w dedukcji? ;)
Tixon - 2010-01-13, 03:05
:
Siman napisał/a:
Nie bardzo to rozumiem: skoro marka FS gwarantuje (a przynajmniej daje znacznie większą szansę na) lepszą sprzedaż autorowi, to jak to się dzieje, że Fabryka ma coraz więcej słabo sprzedających się przeciętniaków, którzy muszą być ciągnięci przez "konie pociągowe"? Coś tu się nie zgadza. Albo jednak nie jest tak źle jak sądzi AM, albo silna pozycja wydawnictwa jest przereklamowana. Czy może popełniam błąd w dedukcji? ;)


Nasycenie rynku. Do pewnej wartości, można zwiększać ilość książek na rynku, ale w końcu dojdzie do takiego momentu, gdzie nawet zapalony czytelnik nie będzie w stanie ich wszystkich strawić. Czytelnik nie będący w stanie kupić wszystkich tytułów, będzie musiał dokonać selekcji - ograniczy się najprawdopodobniej do autorów z już wypracowaną marką, bądź najlepiej rozreklamowanych, resztę odrzuci.
Tadekm - 2010-01-13, 04:46
:
Ja wiem, że nie powinienem i przepraszam, że tak ostro i to w pierwszym poście, ale zrozumcie - ja czytam te siedem stron z rzędu, w jedną noc. I krew mnie zalewa.

Mistle - to, że Cię tu nie lubią, to nie dlatego, że masz niewyparzony język. Jesteś po prostu kretynką. Problem tej dyskusji polega na tym, że ludzie nieprzyzwyczajeni do takich troli traktują Cię poważnie.

1. Nadinterpetujesz wypowiedź AM na temat polityki wydawniczej RH, twierdząc, że obraża wydawnictwo, w którym było wielu fajnych ludzi. So what, w SS też było paru. Co z tego, ludzie - jedno, instytucja - drugie. To dwa różne tematy. Oddziel to.

2. Piszesz o hipokryzji i wbijaniu sobie szpil w środowisku, o którym ewidentnie nie masz pojęcia. Poczytaj wypowiedzi tych, którzy tworzą to środowisko. Są tutaj, wystarczy użyć mózgu.

3. Jesteś tchórzem najgorszego rodzaju. Jednym z tych, którzy nie potrafią powiedzieć prostego: przepraszam. Chyba z obawy, że nagle stracisz autorytet. Wrzucasz wszystkich do jednego worka, a jak ktoś Ci zarzuca kłamstwo i przeinaczenie, to udajesz, że Cię tu nie było ("a ja tam przecież o Runie nic nie mówiłam"). jak się szczeka, to z przyzwoitości wypada czasem umieć odszczekać.

4. Jesteś niekonsekwentna, cały czas mówisz co innego. Raz, że Red Horse nie był poroniony bo wydali fajne książki, potem, że nie był poroniony bo pracowali w nim fajni, sercaści" ludzie. To tylko przykład.
I naprawdę wielkie dzięki, że otwierasz oczy, oświecasz i wszystkich uświadamiasz jak mocno są zmanipulowani przez wrednych konkurentów FS. Ale, wiesz, mamy mózgi. Przynajmniej ja mam. I potrafię sam ocenić, kiedy ktoś mi ściemnia, a kiedy nie. I jeszcze, kiedy nie ma nic do powiedzenia, a jego ulubionym emotem jest: //pisowcy
Dobrzy byłoby zadać sobie pytanie: "Co chciałam przekazać, kiedy zaczęłam uczestniczyć w tym sporze"

A największą paranoją jest to, że dotąd miałem ja najlepsze zdanie o FS (i jak najgorsze o RH, ale to chyba normalne, biorąc pod uwagę co to wydawnictwo wyprawiało w kontaktach z debiutantami: "Wysłał pan dwa miesiące temu? Ok, sprawdzę majla"). Tymczasem teraz, po wypowiedziach kolejnych osób związanych z tym środowiskiem (tak, wiem, że Ty jesteś z RH, nie z FS, ale są jeszcze inni) nabieram coraz gorszego. Kto Was tam, ludzie, pozatrudniał? Rozmów kwalifikacyjnych chyba nie było.

5. Twoja umiejętność omijania wzrokiem zarzutów jest wspaniała. Rzucić błoto to fajnie ("jesteście nieobiektywni, bo pracujecie gdzie indziej, o!" "A Miszkurka jest złym i brzydkim szatanem manipulacji"; "i wysysa z palca informacje"), ale poprzeć tego czymś, to już nie idzie. Teraz małą wskazówka: argument to takie coś, czym można poprzeć swoją tezę, a budzi on mniejsze wątpliwości niż sama wyrażona przez nas opinia. Może to być na przykład opinia autorytetu albo jakiś fakcik statystyczny, tudzież zapisania gdzieś rozmowa, itd. To masz ode mnie gratis.

Uparte polaryzowanie dyskutantów tez Ci nie wychodzi.
Nie wiem, może w głębi duszy jesteś wspaniałym człowiekiem z zaśnieżonej Warszawy (którą notabene też mam za oknem), ale tu pokazujesz się fatalnie.
A prawda też taka, że choćby tu ktoś napisał że w FS, czy RH codziennie gwałci się koty, to nie ma to tak naprawdę żadnego wielkiego wpływu na to wydawnictwo. Więc nie bardzo jest po co kłamać.

Jeszcze raz sorki, że się wyżywam, ale mam jakiś szczególny rodzaj uczulenia.

Co do sporu Ćwiek - FS się nie wypowiadam, bo powiedziano już wszystko i obie strony są winne, czy to z powodu własnej głupoty, czy arogancji.

Natomiast dodam, że FS przydałby się ktoś z jajami od PRu, bo póki co, to co prezentują w tym sporze - i jak wdają się w niego czołowe postaci FS - jest wręcz żałosne. Chryste, przecież Ci ludzie sami robią sobie najgorszą możliwą prasę. Jakby napisali: "Ćwiek brzydki, Ćwiek beee" wyszliby na tym lepiej. Jak to możliwe, że TAKIE wydawnictwo (dla mnie jako laika w temacie, który na dodatek dość czesto gardzi fantastyką zawsze byli synonimem jakości i umiejętności sprzedawania swoich książek - nie żebym kupował, ale wszyscy znajomi, tak) może być na cholernie istotnym przecież polu, równie nieudolne.

O, tyle. A o rynku jeszcze chętnie posłucham.
I będę już grzeczny (chyba że znowu ktoś mnie wkurwi )
MORT - 2010-01-13, 08:45
:
Tadekm napisał/a:
Mistle - to, że Cię tu nie lubią, to nie dlatego, że masz niewyparzony język. Jesteś po prostu kretynką. Problem tej dyskusji polega na tym, że ludzie nieprzyzwyczajeni do takich troli traktują Cię poważnie.

Nie jestem modem, ale bez przesady z tymi personalnymi wycieczkami.
Btw, to się dopiero nazywa "poważne traktowanie trola":
Cytat:

1. Nadinterpetujesz wypowiedź AM na temat polityki wydawniczej RH, twierdząc, że obraża wydawnictwo, w którym było wielu fajnych ludzi. So what, w SS też było paru. Co z tego, ludzie - jedno, instytucja - drugie. To dwa różne tematy. Oddziel to.

2. Piszesz o hipokryzji i wbijaniu sobie szpil w środowisku, o którym ewidentnie nie masz pojęcia. Poczytaj wypowiedzi tych, którzy tworzą to środowisko. Są tutaj, wystarczy użyć mózgu.

3. Jesteś tchórzem najgorszego rodzaju. Jednym z tych, którzy nie potrafią powiedzieć prostego: przepraszam. Chyba z obawy, że nagle stracisz autorytet. Wrzucasz wszystkich do jednego worka, a jak ktoś Ci zarzuca kłamstwo i przeinaczenie, to udajesz, że Cię tu nie było ("a ja tam przecież o Runie nic nie mówiłam"). jak się szczeka, to z przyzwoitości wypada czasem umieć odszczekać.

4. Jesteś niekonsekwentna, cały czas mówisz co innego. Raz, że Red Horse nie był poroniony bo wydali fajne książki, potem, że nie był poroniony bo pracowali w nim fajni, sercaści" ludzie. To tylko przykład.
I naprawdę wielkie dzięki, że otwierasz oczy, oświecasz i wszystkich uświadamiasz jak mocno są zmanipulowani przez wrednych konkurentów FS. Ale, wiesz, mamy mózgi. Przynajmniej ja mam. I potrafię sam ocenić, kiedy ktoś mi ściemnia, a kiedy nie. I jeszcze, kiedy nie ma nic do powiedzenia, a jego ulubionym emotem jest: //pisowcy
Dobrzy byłoby zadać sobie pytanie: "Co chciałam przekazać, kiedy zaczęłam uczestniczyć w tym sporze"

A największą paranoją jest to, że dotąd miałem ja najlepsze zdanie o FS (i jak najgorsze o RH, ale to chyba normalne, biorąc pod uwagę co to wydawnictwo wyprawiało w kontaktach z debiutantami: "Wysłał pan dwa miesiące temu? Ok, sprawdzę majla"). Tymczasem teraz, po wypowiedziach kolejnych osób związanych z tym środowiskiem (tak, wiem, że Ty jesteś z RH, nie z FS, ale są jeszcze inni) nabieram coraz gorszego. Kto Was tam, ludzie, pozatrudniał? Rozmów kwalifikacyjnych chyba nie było.

5. Twoja umiejętność omijania wzrokiem zarzutów jest wspaniała. Rzucić błoto to fajnie ("jesteście nieobiektywni, bo pracujecie gdzie indziej, o!" "A Miszkurka jest złym i brzydkim szatanem manipulacji"; "i wysysa z palca informacje"), ale poprzeć tego czymś, to już nie idzie. Teraz małą wskazówka: argument to takie coś, czym można poprzeć swoją tezę, a budzi on mniejsze wątpliwości niż sama wyrażona przez nas opinia. Może to być na przykład opinia autorytetu albo jakiś fakcik statystyczny, tudzież zapisania gdzieś rozmowa, itd. To masz ode mnie gratis.

Uparte polaryzowanie dyskutantów tez Ci nie wychodzi.
Nie wiem, może w głębi duszy jesteś wspaniałym człowiekiem z zaśnieżonej Warszawy (którą notabene też mam za oknem), ale tu pokazujesz się fatalnie.
A prawda też taka, że choćby tu ktoś napisał że w FS, czy RH codziennie gwałci się koty, to nie ma to tak naprawdę żadnego wielkiego wpływu na to wydawnictwo. Więc nie bardzo jest po co kłamać.

Jeszcze raz sorki, że się wyżywam, ale mam jakiś szczególny rodzaj uczulenia.

Co do sporu Ćwiek - FS się nie wypowiadam, bo powiedziano już wszystko i obie strony są winne, czy to z powodu własnej głupoty, czy arogancji.

Natomiast dodam, że FS przydałby się ktoś z jajami od PRu, bo póki co, to co prezentują w tym sporze - i jak wdają się w niego czołowe postaci FS - jest wręcz żałosne. Chryste, przecież Ci ludzie sami robią sobie najgorszą możliwą prasę. Jakby napisali: "Ćwiek brzydki, Ćwiek beee" wyszliby na tym lepiej. Jak to możliwe, że TAKIE wydawnictwo (dla mnie jako laika w temacie, który na dodatek dość czesto gardzi fantastyką zawsze byli synonimem jakości i umiejętności sprzedawania swoich książek - nie żebym kupował, ale wszyscy znajomi, tak) może być na cholernie istotnym przecież polu, równie nieudolne.

O, tyle. A o rynku jeszcze chętnie posłucham.
I będę już grzeczny (chyba że znowu ktoś mnie wkurwi )


Inna sprawa, że w większości się z tobą zgadzam.

Ale, gdyby FS napisała, że Ćwiek jest be, to by się tylko silniejszych reakcji doczekali od strony części osób wpisujących się na blogu. Pozostała część, mniej lub bardziej merytoryczna, nie zmieniła by się raczej. A oni chcą, żeby sprawa przycichła raczej, niż żeby ją rozdmuchiwano. No i prawie im się udało, gdyby nie to , że kolejni autorzy zaczynają się na ten temat wypowiadać.

I mnie tam polityka wydawnictwa (a właściwie jej część) nie podobała się specjalnie nigdy. Choć to zależy od której strony patrzeć. Bo przecież odnieśli sukces. Ale nie musi mi się podobać sposób i ich wpływ na wydawanie książek również w innych wydawnictwach. Dzielenie książek na drobne, rozdymanie ich czcionką, marginesami; nieproporcjonalne ceny tych nadmuchanych książek (przy Kossakowksiej pobili samych siebie).
Jeśli "gardzisz" fantastyką, to chyba miałeś do niej pecha w życiu. :P I przy tym, "FS wzorem jakości"? Chyba najwyżej marketingowej. Proszę o uściślenie.
MadMill - 2010-01-13, 08:53
:
Proszę o kulturalne dyskutowanie. Podejście do każdego z poczuciem, że też jest człowiekiem. Szanujmy innych to będa szanować i nas. Jak ktoś ma jednak urazy do innych to do tego służy PW, gg lub inszy mail.

Moderator

Toudisław - 2010-01-13, 09:07
:
Siman napisał/a:
oś tu się nie zgadza. Albo jednak nie jest tak źle jak sądzi AM, albo silna pozycja wydawnictwa jest przereklamowana. Czy może popełniam błąd w dedukcji? ;)

FS ma niesamowitą markę. Jej logo czasem wystarczy do sprzedania książki i jestem tego świadkiem. To już stało się jak seria z Tygryskiem gdzie ludzie nie patrzą nawet kto to napisał. Jednak nie można zapomnieć że ilość ludzi czytających fantastykę jest ograniczona. A Sam budżet tych ludzi też siłą rzeczy jest ograniczony i nie mogą sobie pozwolić na zakup 90 tytułów w roku szczególnie biorąc pod uwagę, że i tak pewnie nie przeczytali by wszystkich. Muszą więc wybierać i decydować. Co oznacza wewnętzrną konkurecję i zmierza do punktu 2

Książki z FS były do sobie podobne. Przedstawiały generalnie jedną linie programowa nawet jak się różniły to po porostu były rozrywką napisaną prostym językiem i dla czytelnika FS nie było ryzyka że nagle mu się trafi coś diametralnie innego. To pozwalało kupować książki prawie w ciemno. Przy 90 książkach w roku było już inaczej. Większa szansa na to, ze trafiło się na coś co nie podeszło pod gust. Klient wiec wybierał bo nie tylko miał ograniczony czas i kasę ale chciał to dobrze spożytkować a nie na książki które mu się nie spodobają. Taki myślenie asekuracyjne raczej nie sprzyja debiutantom.

Debiutanta trzeba promować bo inaczej się nie przebije i nie ma sensu go wydawać ( tak wiem są wyjątki ) a przy tej ilości książek możliwości reklamowe FS są ograniczone. Sama promocja też kosztuje i nawet jak się zawraca to po czasie. Czyli zamrażanie pieniędzy.


Co do PR to faktycznie przydał by się FS. Ale nie sądze by zalecał atak na ćwieka.
MORT - 2010-01-13, 09:16
:
Toudisław napisał/a:
Siman napisał/a:
oś tu się nie zgadza. Albo jednak nie jest tak źle jak sądzi AM, albo silna pozycja wydawnictwa jest przereklamowana. Czy może popełniam błąd w dedukcji? ;)

FS ma niesamowitą markę. Jej logo czasem wystarczy do sprzedania książki i jestem tego świadkiem.

Prawda. Sam mam kumpla, który powiedział, że cieszy się, że Fabryka robi tyle dodruków, "bo nie musi ich kupować"! :shock: Sami widzicie. A przecież nawet jemu, nie wszystkie książki FS się podobają. Niektórzy więc najwyraźniej kolekcjonować zaczęli.

Ja tam się cieszę, że często dorukowują, bo przynajmniej jest pod ręką, jeśli się tym zainteresuję. I jeśli o mnie chodzi, FS mogłaby wydawać nawet 365 książek rocznie (do tego chyba dążyli), gdyby nie pociągało to za sobą tych wszystkich wydawniczych praktyk, które muszą wziąć na siebie ciężar wydawania słabych pozycji w takich ilościach.
Toudisław - 2010-01-13, 09:25
:
MORT napisał/a:
Ja tam się cieszę, że często dorukowują, bo przynajmniej jest pod ręką, jeśli się tym zainteresuję. I jeśli o mnie chodzi, FS mogłaby wydawać nawet 365 książek rocznie (do tego chyba dążyli), gdyby nie pociągało to za sobą tych wszystkich wydawniczych praktyk, które muszą wziąć na siebie ciężar wydawania słabych pozycji w takich ilościach.

I dobrze że dodrukowują bo przynajmniej ktoś może kupić książkę. Ale nakłady powinny być rozważnie dobierane. Zwiększenie ilości tytuły 3 krotnie nie zwiększy sprzedaży 3 krotnie. W takiej ilości pozycji przetrwają tylko najsilniejsi a resztą sprzeda się słabo. To może oznaczać zwroty i co z tym idzie problemy FS

Następny link

http://gniazdosepow.blogspot.com/

Dyskusja przenosi się na innego bloga bo dotyczy innych Autorów.
MORT - 2010-01-13, 11:29
:
Toudisław napisał/a:
I dobrze że dodrukowują bo przynajmniej ktoś może kupić książkę. Ale nakłady powinny być rozważnie dobierane. Zwiększenie ilości tytuły 3 krotnie nie zwiększy sprzedaży 3 krotnie. W takiej ilości pozycji przetrwają tylko najsilniejsi a resztą sprzeda się słabo. To może oznaczać zwroty i co z tym idzie problemy FS

Przecież to właśnie miałem na myśli... //patykiem

taa... ciekawe, czy dyskusja na sępim blogu się rozwinie, na razie iście gorąca :P
Tadekm - 2010-01-13, 12:09
:
Cytat:
Jeśli "gardzisz" fantastyką, to chyba miałeś do niej pecha w życiu.

Dlatego napisałem "dość często gardzi". Po prostu od dłuższego już czasu dobra fantastyka, z która się spotykam, to zwykle teksty już niemłode (antologie Don Wollheima, "Arcydzieła" pod redakcją O.S. Carda, no kilka opowiadań Huberatha z młodszych), nowości to zazwyczaj dno. A jeśli chodzi o jej podgatuneczek zwany fantasy, to mam wrażenie, że już dla mnie umarł. Zmienię zdanie, kiedy zobaczę coś nieograniczającego się do schematu "przygody koksa z mieczem".


Cytat:
I przy tym, "FS wzorem jakości"? Chyba najwyżej marketingowej. Proszę o uściślenie.

Marketingowej, stanowczo. Wykorzystali wiele fajnych pomysłów, które "sprzedawały" im książki. Jakość to inna rozmowa (zabawne, uświadomiłeś mi, że nic przez nich wydanego nie trzymam na półce), ale jak wchodzisz do księgarni, to tytuły FS przykuwają Twój wzrok.
Strona www? Też świetna, klimatyczna.
Ale prawda, przyznaję, że z Kossakowską przegięli. Ciekaw jestem ile poszczególne tomy tego cudeńka mają znaków, bo odnoszę wrażenie, że po złożeniu trzech zabrakłoby na pełnowymiarową powieść. I coraz więcej osób zaczyna to zauważać.


Co do PRu - z tym atakiem na Ćwieka, to był żart. Po prostu linia prowadzenia sporu przez FS jest strasznie chaotyczna (to w ogóle dziwne, że tym zajął się szefu osobiście, w razie czego nikt nie będzie mógł tego wytłumaczyć nieporozumieniem albo błędem pracownika). A bądź co bądź sprawa zaczyna się robić spora.

Co do młodych autorów i debiutów - kurcze, ktoś tu słusznie zauważył, że FS ciągną stare konie. Bo ja na ten przykład nowych nazwisk nie kojarzę żadnych (Ćwiek wyjątkiem, ale chłop ma juz pare ladnych ksiazek na koncie), a moi znajomi raczej by mi nie odpuścili wspomnienia o nich (z tej towarzyskiej edukacji wiem, co pisze Piekara i że zaczyna prequelować swoje książki, co Komuda itd.). No, nazwisko Domagalskiego obiło mi się o uszy, ale to głównie przez okładkę i recenzję gdzieś. Tyle.
Romulus - 2010-01-13, 12:52
:
Tadekm napisał/a:
Cytat:
Jeśli "gardzisz" fantastyką, to chyba miałeś do niej pecha w życiu.

Dlatego napisałem "dość często gardzi". Po prostu od dłuższego już czasu dobra fantastyka, z która się spotykam, to zwykle teksty już niemłode (antologie Don Wollheima, "Arcydzieła" pod redakcją O.S. Carda, no kilka opowiadań Huberatha z młodszych), nowości to zazwyczaj dno. A jeśli chodzi o jej podgatuneczek zwany fantasy, to mam wrażenie, że już dla mnie umarł. Zmienię zdanie, kiedy zobaczę coś nieograniczającego się do schematu "przygody koksa z mieczem".

George R. R. Martin - Pieśń Lodu i Ognia.
Steven Erikson - Malazańska Księga Poległych
Dwa cykle, które są - obecnie - najważniejsze w tym gatunku. I najlepsze. I najoryginalniejsze.

Tadekm napisał/a:
Co do młodych autorów i debiutów - kurcze, ktoś tu słusznie zauważył, że FS ciągną stare konie. Bo ja na ten przykład nowych nazwisk nie kojarzę żadnych (Ćwiek wyjątkiem, ale chłop ma juz pare ladnych ksiazek na koncie), a moi znajomi raczej by mi nie odpuścili wspomnienia o nich (z tej towarzyskiej edukacji wiem, co pisze Piekara i że zaczyna prequelować swoje książki, co Komuda itd.). No, nazwisko Domagalskiego obiło mi się o uszy, ale to głównie przez okładkę i recenzję gdzieś. Tyle.

FS udało się to - i chyba powtórzę za kimś wcześniejszym - że po ich książki sięgają także czytelnicy, którzy na ogół fantastyki nie czytają. Ostatnio mój kolega z pracy - z którym łączą mnie zainteresowania takie jak: Kompania Braci, książki Wiktora Suworowa i filmy Tarantino - przyczłapał i zapytał "Skoro się tak fantastyką podniecasz, to co sądzisz o Pilipiuku?". Powiedziałem mu, co sądzę :) Ale też zaznaczyłem, że dla kogoś, kto nigdy głębiej w fantastykę nie sięgał, taki Pilipiuk to może być fajny pomysł na szybkie "danie" książkowe: nie absorbuje, bywa zabawny, szybko się go czyta, i tyle. Przyznał mi rację. a zapytał, bo brat kupił, przeczytał, zachwalał, więc i on kupił i się wciągnął. A potem jeszcze żona przeczytała i też się dobrze bawiła. Znam też ludzi, dla których fantastyka to nie Sapkowski, ale Pilipiuk i nic więcej. "Fantastyką się interesujesz?", "A znasz książki Pilipiuka?", "Tak (querwa - dodaję w myślach z tym: --_- ) znam". Po tych skromnych przykładach śmiem się zgodzić, że FS miała (ma?) szansę wytoczenia polskiej fantastyki (w ograniczonym zakresie, ale zawsze) na szerokie wody.

Ale cóż z tego, jeśli przeszarżowała? To nie AIG :) Nikt ich nie poratuje rządową pomocą :)
You Know My Name - 2010-01-13, 13:43
:
Tadekm, widziałeś dobre F i SF. Tylko nie zwróciłeś uwagi. Po prostu.
Co do nurtu ´Pilipiukowego´: wiele osób traktuje fantastykę w porównaniu do ´mainstreamowej´ beletrystyki tak jak kreskówki wobec klasyków kina fabularnego. Nie szukają tam rozdętych problemów czy dużej dawki dramaturgii - to mają gdzie indziej. Pragną raczej krótkiego oddechu, krótkiej odmiany. Zabawnych op-ek czy zwięzłej powieści, na luzie. Dla takich osób oferta FS może być (jest) daleko bardziej atrakcyjna niż UW MAGa.
Tylko, że taki klient nie szarpnie się na kilkadziesiąt książek fantastycznych rocznie.
Wychodzą ograniczenia skali.
AM - 2010-01-13, 14:18
:
Mag_Droon napisał/a:
Tadekm, widziałeś dobre F i SF. Tylko nie zwróciłeś uwagi. Po prostu.


Zgadaza się.

Istnieje jeszcze jedna możliwość (niekoniecznie w tym przypadku). Kilka lat temu spotkałem w księgarni mojego kolegi klienta (póżniej okazało się, że nie jest przypadkiem odosobnionym), który zwracał pierwsze nowe Kroki w Nieznane Wojtka Sedeńki. Przy okazji była to pierwsza książka fantasyczna od 15 lat, jaką kupił i przeczytał (czyli nie miał do czynienia właściwie z większością autorów, którzy zaczęli pisać po roku osiemdziesiątym). Według niego współczesne teksty, które zostały tam zaprezentowane, nie były fantastyką. Zdębiałem, lecz jednocześnie po raz kolejny zdałem sobie sprawę, jak bardzo zmienił się gatunek, który tak bardzo lubimy. I nie ma to nic wspólnego ze spadkiem jakości.
nosiwoda - 2010-01-14, 11:08
:
Mistle napisał/a:
Spróbuję nie być, ale po pracy. Tymczasem, pozdrawiam wszystkich z zaśnieżonej Wawy :-)
Rozumiem, że na spełnienie obietnicy wykazania jakichś argumentów nie ma co liczyć? Wszak upłynęły już trzy dni.
MrSpellu - 2010-01-14, 11:11
:
nosiwoda napisał/a:
Rozumiem, że na spełnienie obietnicy wykazania jakichś argumentów nie ma co liczyć? Wszak upłynęły już trzy dni.

Może to automat? Automaty potrafią pracować tak długo bez przerwy //panda
Mały_czołg - 2010-01-14, 11:44
:
Spellsinger napisał/a:
Może to automat? Automaty potrafią pracować tak długo bez przerwy

Ale powiedzmy sobie szczerze, w myśl najlepszych zasad współczesnej technologii zwykle używa się ich tylko do *konkretnych* zadań.
Mistle - 2010-01-14, 12:58
:
MORT napisał/a:
Tadekm napisał/a:
Mistle - to, że Cię tu nie lubią, to nie dlatego, że masz niewyparzony język. Jesteś po prostu kretynką. Problem tej dyskusji polega na tym, że ludzie nieprzyzwyczajeni do takich troli traktują Cię poważnie.

Nie jestem modem, ale bez przesady z tymi personalnymi wycieczkami.
Btw, to się dopiero nazywa "poważne traktowanie trola":
Cytat:

1. Nadinterpetujesz wypowiedź AM na temat polityki wydawniczej RH, twierdząc, że obraża wydawnictwo, w którym było wielu fajnych ludzi. So what, w SS też było paru. Co z tego, ludzie - jedno, instytucja - drugie. To dwa różne tematy. Oddziel to.

2. Piszesz o hipokryzji i wbijaniu sobie szpil w środowisku, o którym ewidentnie nie masz pojęcia. Poczytaj wypowiedzi tych, którzy tworzą to środowisko. Są tutaj, wystarczy użyć mózgu.

3. Jesteś tchórzem najgorszego rodzaju. Jednym z tych, którzy nie potrafią powiedzieć prostego: przepraszam. Chyba z obawy, że nagle stracisz autorytet. Wrzucasz wszystkich do jednego worka, a jak ktoś Ci zarzuca kłamstwo i przeinaczenie, to udajesz, że Cię tu nie było ("a ja tam przecież o Runie nic nie mówiłam"). jak się szczeka, to z przyzwoitości wypada czasem umieć odszczekać.

4. Jesteś niekonsekwentna, cały czas mówisz co innego. Raz, że Red Horse nie był poroniony bo wydali fajne książki, potem, że nie był poroniony bo pracowali w nim fajni, sercaści" ludzie. To tylko przykład.
I naprawdę wielkie dzięki, że otwierasz oczy, oświecasz i wszystkich uświadamiasz jak mocno są zmanipulowani przez wrednych konkurentów FS. Ale, wiesz, mamy mózgi. Przynajmniej ja mam. I potrafię sam ocenić, kiedy ktoś mi ściemnia, a kiedy nie. I jeszcze, kiedy nie ma nic do powiedzenia, a jego ulubionym emotem jest: //pisowcy
Dobrzy byłoby zadać sobie pytanie: "Co chciałam przekazać, kiedy zaczęłam uczestniczyć w tym sporze"

A największą paranoją jest to, że dotąd miałem ja najlepsze zdanie o FS (i jak najgorsze o RH, ale to chyba normalne, biorąc pod uwagę co to wydawnictwo wyprawiało w kontaktach z debiutantami: "Wysłał pan dwa miesiące temu? Ok, sprawdzę majla"). Tymczasem teraz, po wypowiedziach kolejnych osób związanych z tym środowiskiem (tak, wiem, że Ty jesteś z RH, nie z FS, ale są jeszcze inni) nabieram coraz gorszego. Kto Was tam, ludzie, pozatrudniał? Rozmów kwalifikacyjnych chyba nie było.

5. Twoja umiejętność omijania wzrokiem zarzutów jest wspaniała. Rzucić błoto to fajnie ("jesteście nieobiektywni, bo pracujecie gdzie indziej, o!" "A Miszkurka jest złym i brzydkim szatanem manipulacji"; "i wysysa z palca informacje"), ale poprzeć tego czymś, to już nie idzie. Teraz małą wskazówka: argument to takie coś, czym można poprzeć swoją tezę, a budzi on mniejsze wątpliwości niż sama wyrażona przez nas opinia. Może to być na przykład opinia autorytetu albo jakiś fakcik statystyczny, tudzież zapisania gdzieś rozmowa, itd. To masz ode mnie gratis.

Uparte polaryzowanie dyskutantów tez Ci nie wychodzi.
Nie wiem, może w głębi duszy jesteś wspaniałym człowiekiem z zaśnieżonej Warszawy (którą notabene też mam za oknem), ale tu pokazujesz się fatalnie.
A prawda też taka, że choćby tu ktoś napisał że w FS, czy RH codziennie gwałci się koty, to nie ma to tak naprawdę żadnego wielkiego wpływu na to wydawnictwo. Więc nie bardzo jest po co kłamać.

Jeszcze raz sorki, że się wyżywam, ale mam jakiś szczególny rodzaj uczulenia.

Co do sporu Ćwiek - FS się nie wypowiadam, bo powiedziano już wszystko i obie strony są winne, czy to z powodu własnej głupoty, czy arogancji.

Natomiast dodam, że FS przydałby się ktoś z jajami od PRu, bo póki co, to co prezentują w tym sporze - i jak wdają się w niego czołowe postaci FS - jest wręcz żałosne. Chryste, przecież Ci ludzie sami robią sobie najgorszą możliwą prasę. Jakby napisali: "Ćwiek brzydki, Ćwiek beee" wyszliby na tym lepiej. Jak to możliwe, że TAKIE wydawnictwo (dla mnie jako laika w temacie, który na dodatek dość czesto gardzi fantastyką zawsze byli synonimem jakości i umiejętności sprzedawania swoich książek - nie żebym kupował, ale wszyscy znajomi, tak) może być na cholernie istotnym przecież polu, równie nieudolne.

O, tyle. A o rynku jeszcze chętnie posłucham.
I będę już grzeczny (chyba że znowu ktoś mnie wkurwi )


Inna sprawa, że w większości się z tobą zgadzam.

Ale, gdyby FS napisała, że Ćwiek jest be, to by się tylko silniejszych reakcji doczekali od strony części osób wpisujących się na blogu. Pozostała część, mniej lub bardziej merytoryczna, nie zmieniła by się raczej. A oni chcą, żeby sprawa przycichła raczej, niż żeby ją rozdmuchiwano. No i prawie im się udało, gdyby nie to , że kolejni autorzy zaczynają się na ten temat wypowiadać.

I mnie tam polityka wydawnictwa (a właściwie jej część) nie podobała się specjalnie nigdy. Choć to zależy od której strony patrzeć. Bo przecież odnieśli sukces. Ale nie musi mi się podobać sposób i ich wpływ na wydawanie książek również w innych wydawnictwach. Dzielenie książek na drobne, rozdymanie ich czcionką, marginesami; nieproporcjonalne ceny tych nadmuchanych książek (przy Kossakowksiej pobili samych siebie).
Jeśli "gardzisz" fantastyką, to chyba miałeś do niej pecha w życiu. :P I przy tym, "FS wzorem jakości"? Chyba najwyżej marketingowej. Proszę o uściślenie.



No pięknie, Tadekm :) Ulżyło Ci po nazwaniu mnie kretynką, tchórzem i trollem (a myślałam, że jedynym trollem jest tu Toudi ;) ) Pozdrawiam!? Mam nadzieję, że tak, bo chyba coś tam się u Ciebie zagotowało.... Nie zasługujesz na to, żeby Ci odpisywać, ale ponieważ zamiast mnie wkurzyć rozbawiłeś mnie.. Niech Ci będzie odpowiem Ci człowieku o niskiej kulturze osobistej:

1. Jestem wolnym człowiekiem w wolnym kraju i interpretować wypowiedzi AM mogę jak chcę. Na tym polega swoboda wypowiedzi.

2. Ja też pracuję w wydawnictwie i tworzę to środowisko. Znam też dużo ludzi z branży, która nie składa sie tylko z Maga, Runy i FS.

3. Nie mam za co przepraszać.

4. RH zanotowało ogromny wzrost w ciągu ostatnich 2 lat. Z doczepki FS stało się liczącym wydawnictwem, które robiło nakłady po 5-10 tys. Dzięki nam, Sercastym :mrgreen:

5. Dziękuję za wskazówkę, choć jest bezużyteczna.

Pozdrawiam Cie Mały Człowieku z Niskim Poziomem Kultury Osobistej!

Spellsinger napisał/a:
nosiwoda napisał/a:
Rozumiem, że na spełnienie obietnicy wykazania jakichś argumentów nie ma co liczyć? Wszak upłynęły już trzy dni.

Może to automat? Automaty potrafią pracować tak długo bez przerwy //panda


Oprócz pracy są jeszcze inne rzeczy. N. Paranassus w kinie ;) ?

Mały_czołg napisał/a:
Spellsinger napisał/a:
Może to automat? Automaty potrafią pracować tak długo bez przerwy

Ale powiedzmy sobie szczerze, w myśl najlepszych zasad współczesnej technologii zwykle używa się ich tylko do *konkretnych* zadań.


Dzięki, że aż tak mnie doceniasz :mrgreen:
MadMill - 2010-01-14, 13:11
:
Cytat:
4. RH zanotowało ogromny wzrost w ciągu ostatnich 2 lat. Z doczepki FS stało się liczącym wydawnictwem, które robiło nakłady po 5-10 tys. Dzięki nam, Sercastym :mrgreen:

Z ciekawości, gdzie jest teraz?
Mały_czołg - 2010-01-14, 13:11
:
Mistle napisał/a:
Dzięki, że aż tak mnie doceniasz

Owszem. Do tego czym się tu zajmujesz, nadajesz się znakomicie.
Mistle - 2010-01-14, 13:16
:
Mały_czołg napisał/a:
Mistle napisał/a:
Dzięki, że aż tak mnie doceniasz

Owszem. Do tego czym się tu zajmujesz, nadajesz się znakomicie.


Dziękuję za komplement :mrgreen:

Powiedziałabym, ale ponieważ pełno tu prawdziwych trolli (np. Pan wyzywający mnie) nie chce, żeby mnie ktoś zaczął prześladować. Cenię sobie swoją prywatność :mrgreen:

Dyskutowałam z AM i P. Anią z Runy, z Toudim etc. i to było na poziomie, nikt nikogo nie obrażał...a TDkam potwierdził tylko, że na forach często nie ma sensu dyskutować.



Spellsinger napisał/a:
nosiwoda napisał/a:
Rozumiem, że na spełnienie obietnicy wykazania jakichś argumentów nie ma co liczyć? Wszak upłynęły już trzy dni.

Może to automat? Automaty potrafią pracować tak długo bez przerwy //panda


Czekam na konkretne pytania, Nosiwodo. Wybacz, ale nie mam czasu na przeglądanie jeszcze raz całej dyskusji. Mozesz mi tez je wysłać na prv, na pewno odpisze.
Mały_czołg - 2010-01-14, 14:08
:
Mistle napisał/a:
Czekam na konkretne pytania, Nosiwodo. Wybacz, ale nie mam czasu na przeglądanie jeszcze raz całej dyskusji. Mozesz mi tez je wysłać na prv, na pewno odpisze.

Czyli ochlapiesz kogoś błotem, nie zauważysz grzecznej prośby o sprezentowanie dowodów albo przeprosin, zaczekasz czy sprawa przyschnie - a jak nie przyschnie i ktoś Ci zwróci uwagę, że może jednak nie jesteś w porządku, to każesz sobie zacytować o co chodzi, bo przecież nie masz pojęcia o co chodzi i nie masz czasu na przeglądanie jeszcze raz całej dyskusji.

Mój podziw rośnie.
Ł - 2010-01-14, 14:27
:
Mistle napisał/a:

1. Jestem wolnym człowiekiem w wolnym kraju i interpretować wypowiedzi AM mogę jak chcę. Na tym polega swoboda wypowiedzi.

Nie. Paradoksalnie to właśnie ludzie ubezwłasnowolnieni, czyli np chorzy psychicznie lub ciężko upośledzeni psychicznie mogą sobie mówić co chcą i nikt ich za to nie rozlicza. Wolny człowiek w wolnym kraju bierze natomiast odpowiedzialnośc za to co pisze i liczy się z tym że inni wolni ludzie z wolnego kraju mogą jego wypowiedź weryfikowac i osądzać, a następnie komentować.

Więc wybacz Nestle, dopóki Ty lub twój opiekun nie przedstawicie odpowiednich dokumentów świadczących o twoim ubewłasnowolnieniu z tego czy innego powodu, jestem zmuszony traktować Cię na równych prawach z innymi użytkownikami to znaczy wymagac od wypowiedzi elementarnego sensu, argumentacji, dowodów itp.
nosiwoda - 2010-01-14, 16:22
:
Mistle napisał/a:
Czekam na konkretne pytania, Nosiwodo. Wybacz, ale nie mam czasu na przeglądanie jeszcze raz całej dyskusji. Mozesz mi tez je wysłać na prv, na pewno odpisze.
To może następnym razem od razu w swoich wypowiedziach zamieszczaj argumenty, a nie puszczaj je sobie ot, tak sobie, OK?
A jak zaczęłaś prezentować jakieś stanowisko na forum publicznym, to i na forum publicznym należałoby je uzasadnić, nespa?
Więc może jednak znajdź czas. Ja znalazłem czas na przeczytanie Twoich nieuzasadnionych postów, więc oczekuję teraz pewnej dozy wzajemności. Oczywiście, możesz zdecydować, że to olewasz, tylko później nie dziw się, że "tutaj mnie nie lubią".
Tadekm - 2010-01-14, 16:25
:
Cytat:
No pięknie, Tadekm :) Ulżyło Ci po nazwaniu mnie kretynką, tchórzem i trollem (a myślałam, że jedynym trollem jest tu Toudi ;) )


No, w sumie to nawet ulżyło. To takie uczucie, jak wtedy, gdy powiesz na głos to, co wszyscy myślą, ale jeszcze tego nie przyznali. Ba, to jest dokładnie to uczucie.

Cytat:

Nie zasługujesz na to, żeby Ci odpisywać, ale ponieważ zamiast mnie wkurzyć rozbawiłeś mnie.. Niech Ci będzie odpowiem Ci człowieku o niskiej kulturze osobistej:

Nie odpisuj.
Silenie się na humor też możesz sobie darować.
Bo, widzisz, Ty mnie naprawdę nie możesz obrazić.
Ale zrobię wszystko, żebyś wyszła na ludzi.

Cytat:
1. Jestem wolnym człowiekiem w wolnym kraju i interpretować wypowiedzi AM mogę jak chcę. Na tym polega swoboda wypowiedzi.

Wiesz, nawet bym cofnął tę "kretynkę", bo może faktycznie pojechałem po bandzie. Ale na szczęście pojawiłaś się Ty i właśnie mnie usprawiedliwiłaś.
Swoboda wypowiedzi, kochanie, to prawo do wyrażania swojej opinii. Nie do przeinaczania słów innych.
Idąc Twoim tokiem rozumowania, mogę wziąć dowolną Twoją wypowiedź, na przykład tę:
Cytat:
Cenię sobie swoją prywatność :mrgreen:

i spytać ile bierzesz za godzinę i czy połykasz. Następnie, czy zgodzisz się na mały wywiad o tym jak wygląda praca prostytutki, bo zawsze mnie to fascynowało. A i jeszcze spytać, jakim prawem wypowiadasz się w dyskusji odnośnie rynku wydawniczego, skoro ewidentnie nie to jest twoim głównym źródłem dochodów.

To wydawnictwo, w którym pracujesz, to na pewno nie Super Express?

Cytat:
2. Ja też pracuję w wydawnictwie i tworzę to środowisko. Znam też dużo ludzi z branży, która nie składa sie tylko z Maga, Runy i FS.

No dobra, to wymień nazwiska tych ludzi, którzy mogą wiedzieć o stosunkach na rynku więcej, niż Ci, z którymi tu rozmawiamy.
A co do tego, że się nie składa. Hm, wymień mi proszę inne wydawnictwa stricte fantastyczne, to się razem pośmiejemy z tego jakie są duże.

Cytat:
4. RH zanotowało ogromny wzrost w ciągu ostatnich 2 lat. Z doczepki FS stało się liczącym wydawnictwem, które robiło nakłady po 5-10 tys. Dzięki nam, Sercastym :mrgreen:

Fajnie, naprawdę. A wiedziałaś, że dorosły pingwin cesarski może osiągnąć nawet 140cm wzrostu?

Cytat:
5. Dziękuję za wskazówkę, choć jest bezużyteczna.

Ano właśnie.

Podobno z głupkiem nie warto się kłócić, bo Cię sprowadzi na swój poziom, a potem pokona. Wiesz, może jest w tym trochę prawdy, ale jednak zaryzykowałem, zszedłem na Twój poziom. I odnoszę wrażenie, że daję Ci na nim niezłe baty.


Cytat:
George R. R. Martin - Pieśń Lodu i Ognia.
Steven Erikson - Malazańska Księga Poległych
Dwa cykle, które są - obecnie - najważniejsze w tym gatunku. I najlepsze. I najoryginalniejsze.


Zapoznam się. O Martinie słyszałem, przyznam (bardzo podobały mi się jego "Piaseczniki"). Choć ktoś też twierdził, że im dalej w las z tym cyklem, tym więcej drzew.

Cytat:

Według niego współczesne teksty, które zostały tam zaprezentowane, nie były fantastyką. Zdębiałem, lecz jednocześnie po raz kolejny zdałem sobie sprawę, jak bardzo zmienił się gatunek, który tak bardzo lubimy. I nie ma to nic wspólnego ze spadkiem jakości.

Sam urodziłem się w końcówce 80tych, ale przyznam, że jest sporo w tym, co mówisz.
"Te łerd has czendżd" jak to mówią. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że fantastyka zrobiła się bardziej przygodowa niż fantastyczna (tzn. zawsze mocno była, tylko teraz jest mniej alternatyw), ale w sumie się na tym nie znam.

Przekonuje mnie też to, co parę lat temu wieszczył Dukaj, odnośnie "nakręcającego się" spadku jakości.
ariane - 2010-01-14, 16:44
:
do Tadekm : jesteś chamem chłopie, spadaj z tego forum :evil:
jewgienij - 2010-01-14, 17:07
:
Ariane mnie uprzedziła

Tadkem, urodziłeś się w latach 80-tych, więc jesteś dorosły i powinieneś sobie zdawać sprawę, że tego typu chamskie zagrania wobec kobiety, która Ci w dodatku nie jest żadną siostra ni koleżanką dyskwalifikują Cię jak nie tylko forumowicza, ale i faceta.
Mistle - 2010-01-14, 17:13
:
Cytat:



No, w sumie to nawet ulżyło. To takie uczucie, jak wtedy, gdy powiesz na głos to, co wszyscy myślą, ale jeszcze tego nie przyznali. Ba, to jest dokładnie to uczucie.




W dalszym ciągu mnie bawisz :mrgreen: Czy to nie lekka megalomania, że "uważasz się za usta tego forum? A jednak nie wyrażasz uczuć wszystkich, bo ktoś tu Cię chamem nazwał... :roll:

]
Cytat:

Nie odpisuj.
Silenie się na humor też możesz sobie darować.
Bo, widzisz, Ty mnie naprawdę nie możesz obrazić.
Ale zrobię wszystko, żebyś wyszła na ludzi.


Dziękuję za Twoje "wysiłki", żeby "wyszła na ludzi". Na Twoim poziomie nigdy nie byłam i mam nadzieję, że nie będę (że nie spadnę tak nisko). Nie silę się na humor. Bawisz mnie, tak jak bawi mnie Kononowicz :mrgreen:


Cytat:
Wiesz, nawet bym cofnął tę "kretynkę", bo może faktycznie pojechałem po bandzie. Ale na szczęście pojawiłaś się Ty i właśnie mnie usprawiedliwiłaś.
Swoboda wypowiedzi, kochanie, to prawo do wyrażania swojej opinii. Nie do przeinaczania słów innych.
Idąc Twoim tokiem rozumowania, mogę wziąć dowolną Twoją wypowiedź, na przykład tę:
Cytat:
Cenię sobie swoją prywatność :mrgreen:

i spytać ile bierzesz za godzinę i czy połykasz. Następnie, czy zgodzisz się na mały wywiad o tym jak wygląda praca prostytutki, bo zawsze mnie to fascynowało. A i jeszcze spytać, jakim prawem wypowiadasz się w dyskusji odnośnie rynku wydawniczego, skoro ewidentnie nie to jest twoim głównym źródłem dochodów.


Czym jest wolność wiem. Chcesz się kłócić o klasyczne definicje? A może pogadamy o wolności słowa? Jestem zarówno po rozszerzonym kursie filozofii na studiach, jak i po specjalizacji dziennikarskiej. Szkoda tylko, że żaden z Ciebie adwersarz.

Z prostytutką przegiąłeś lekko (mój chłopak pewnie chętnie dałby Ci za to po mordzie...jakbym uznała Twoją wypowiedz za na tyle ważną, żeby dać mu ją przeczytać...) Ale ponieważ bawią mnie Twoje wysiłki pseudointelektualne...będę się z tego sama śmiała.

Swoją drogą nie ma co się chwalić, że jesteś na tyle nieatrakcyjnym gościem, żeby musieć korzystać z usług prostytutek.

Cytat:
To wydawnictwo, w którym pracujesz, to na pewno nie Super Express?

Niestety, nie trafiłeś. Ale pewnie go czytujesz.

Cytat:

No dobra, to wymień nazwiska tych ludzi, którzy mogą wiedzieć o stosunkach na rynku więcej, niż Ci, z którymi tu rozmawiamy.
A co do tego, że się nie składa. Hm, wymień mi proszę inne wydawnictwa stricte fantastyczne, to się razem pośmiejemy z tego jakie są duże
.

Nie będę wymieniać żadnych nazwisk i firm, bo znowu zaczniesz trollować.

Cytat:

Fajnie, naprawdę. A wiedziałaś, że dorosły pingwin cesarski może osiągnąć nawet 140cm wzrostu?


To miło, że nie spałeś na biologii. Szkoda, że uwagi Twoich rodziców na temat rozmowy traktowania kobiet i dyskutowania przeleciały przez próżnię między Twoimi uszami.


Cytat:

Podobno z głupkiem nie warto się kłócić, bo Cię sprowadzi na swój poziom, a potem pokona. Wiesz, może jest w tym trochę prawdy, ale jednak zaryzykowałem, zszedłem na Twój poziom. I odnoszę wrażenie, że daję Ci na nim niezłe baty.


Jedynie swoim mniemaniu "dajesz mi baty" (i znowu nasuwa się słowo megalomania), a na poziomie głupka rzeczywiście jesteś - jak sam to słusznie zauważyłeś.

:mrgreen: Dawno się tak nie bawiłam, dzięki. W swoim zacietrzewieniu i pluciu żółcią jesteś zabawniejszyl niż Monty Python :D
Mistle - 2010-01-14, 17:42
:
Cytat:
To może następnym razem od razu w swoich wypowiedziach zamieszczaj argumenty, a nie puszczaj je sobie ot, tak sobie, OK?


Sporo się tu już wypowiadałam. Co mnie zresztą trochę dziwi, bo generalnie nie przepadam za dyskutowaniem na forach. A obecność gości wyzywających mnie od prostytutek tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że nie bez powodu za tym przepadam.

Może zacznę od tego, jak tu trafiłam i dlaczego się ze mną męczycie.

Wszystko zaczęło się od tego, że trafiłam na bloga JĆ, a potem za postem Toudiego tutaj. ZB znałam dość powierzchownie, bo nie bawię się za bardzo w marketing szemranych i rzadko bywam na forach. No, ale jak już Toudi zamieścił link, to się tu pojawiłam.

Odezwałam się, bo przeczytałam posta AM o RH jako "poronionym pomyśle" i uznałam ten post za niesprawiedliwy. A teraz argumenty:

- W ciągu ostatnich dwóch lat pozycja RH znacząco się poprawiła. Zaczęliśmy więcej wydawać, były coraz lepsze okładki, zrobiliśmy nową stronkę, coraz więcej dziennikarzy i recenzentów chciało z nami współpracować, używałyśmy z Martą coraz więcej nowych technik promocyjnych (z sukcesem). Książki sprzedawały się coraz lepiej (sporo tytułów wymagało dodruków), byliśmy coraz bardziej rozpoznawani w branży (o czym świadczyły m.in. rozmowy na targach w Krakowie i Warszawie.

- Za to, co robił szef RH nie odpowiadam, bo nie miałam na to żadnego wpływu. Podobnie zresztą jak nie mam na to wpływu teraz.

Cytat:

A jak zaczęłaś prezentować jakieś stanowisko na forum publicznym, to i na forum publicznym należałoby je uzasadnić, nespa?


Ok, uzasadniam więc.

Cytat:
Więc może jednak znajdź czas. Ja znalazłem czas na przeczytanie Twoich nieuzasadnionych postów, więc oczekuję teraz pewnej dozy wzajemności. Oczywiście, możesz zdecydować, że to olewasz, tylko później nie dziw się, że "tutaj mnie nie lubią".
[/quote]


Zarzucaliście mi jeszcze, że bronię FS. To prawda, ale mam ku temu powody. Przede wszystkim trzeba odróżnić szefów od pracowników. Ja znam cały zespół FS znam i nie podobało mi się, że ich demonizowaliście.

To, że szefowie nie płacą to zło, ale jeśli nie płaci im Empik. To ja rozumiem, że mogą nie mieć kasy na spłacania autorów. Wiem jak się współpracuje z Empikiem i wiem jaka jest sytuacja z ich wywiązywaniem się z zobowiązań finansowych. FS wydaje mnóstwo książek, ma SFFiH, ma zobowiązania wobec RH (niestety czasem trzeba płacić za czyjeś błędy).

Zarzucaliście mi, że nie miałam argumentów w dyskusji z p. Anią Brzezińską. Ja byłam zdania, że nie ma świętego wydawnictwo i każda z tych firm czasem może zachować się nie tak (niepłacenie, podbieranie autorów...etc.). Nie napisałam, że Runa nie płaci autorom. Powiedziałam, że nie płaciłaby, gdyby nie płacił jej Empik. To co innego.


Ps. Nie wiem jak się tu scala posty, wspominałam, że nie mam za dużo doświadczenia w wypowiadaniu się na forach (stąd bawi mnie zarzut o trollowanie). Niech mi admin wyśle na prvinstrukcje jak się scala, to będę scalać.
Romulus - 2010-01-14, 17:42
:
No dobra, udawanie dyskusji łapanie się za słowa i osobiste docinki to może na innym forum, co? Proponuję - Mistle - abyś odpowiedziała na powyższe wezwania do odpowiedzi. Nawet złośliwie, jeśli musisz, byle na temat.

Tadekm - także proponuję wrócić do tematu. Albo się nie odzywać, jeśli nie macie nic do powiedzenia. To do obydwojga.

Tadekm - zdecydowanie sięgnij po powyższe cykle. Zmienisz zdanie na temat fantasy. To pewne.
Tadekm - 2010-01-14, 18:12
:
Cytat:
Tadekm - zdecydowanie sięgnij po powyższe cykle. Zmienisz zdanie na temat fantasy. To pewne.

Tak zrobię.

I tak, kiedy my się tu z Mistle przepychaliśmy, sama sprawa Ćwieka, zdaje się ucichła (vide post na jego blogu).
Co ciekawe, wszyscy znowu zdają się pogodzeni.

I tylko się zastanawiam, czy faktycznie aż takie armaty trzeba było wytoczyć.

Z drugiej strony, trzeba przyznać, że Jakub rozegrał to całkiem sprawnie. Gdyby to ktoś z FS pierwszy wypowiedział się publicznie (że wziął kasę i nie dał książki, że nie powiedział o wydaniu u konkurencji, kiedy w tym samym czasie że nie dotrzymywał terminów dla FS), Ćwiek w życiu by się z tego nie podniósł. Nawet głos innych nieopłaconych autorów, który tutaj przeważył szalę, za bardzo by mu nie pomógł.
Mały_czołg - 2010-01-14, 18:17
:
Mistle napisał/a:

Ja byłam zdania, że nie ma świętego wydawnictwo i każda z tych firm czasem może zachować się nie tak (niepłacenie, podbieranie autorów...etc.). Nie napisałam, że Runa nie płaci autorom. Powiedziałam, że nie płaciłaby, gdyby nie płacił jej Empik. To co innego.


Tylko wcale tak nie napisałaś.

Mistle napisał/a:

Moim zdaniem polityka FS nie różni się zbyt wiele od polityki innych wydawców.

Widzisz tu może gdzies tryb warunkowy?
Mistle napisał/a:
Moim zdaniem FS nie jest jakoś specjalnie odosobniona w swoich działaniach.

Albo tu?
Mistle napisał/a:

Sprawa płatności zawsze jest drażliwa i myślę, że sporo wydawnictw ma z tym problem.

Albo tu?
Mistle napisał/a:

Co do różnych chwytów, to stosuje je większość wydawnictw. Np. SuperNowa.

Czy może tu?
(swoją drogą jakie pogłowie ma ta pula skoro 1 sztuka to większość).
Mistle napisał/a:

I takie działania się niestety zdarzają - zarówno w FS, RH, Magu, SuperNowej, jak i w każdym innym wydawnictwie. C'est la vie.

Tutaj również nie widzę żadnego warunkowania, ani nawet czasu przeszłego.
A obok FS, którą właśnie dzięki uprzejmości Jakuba Ćwieka poznaliśmy od nowej(?) strony, wymieniasz wszystkie wydawnictwa (jak rozumiem również pozafantastyczne). A w nich, jak piszesz, mają miejsce takie działania (jak rozumiem - takie, jakich właśnie doświadczył JĆ).

I to wszystko bez grama argumentu.

Jak dla mnie - jesteś mistrzynią.

EDIT:

tadekm napisał/a:

Gdyby to ktoś z FS pierwszy wypowiedział się publicznie (że wziął kasę i nie dał książki, że nie powiedział o wydaniu u konkurencji, kiedy w tym samym czasie że nie dotrzymywał terminów dla FS), Ćwiek w życiu by się z tego nie podniósł.

Sądzę, że się bardzo mylisz. Problemem w całym tym układzie - w czym jak sądzę JĆ się zorientował - nie była sprawa niedostarczonej książki.
tadekm napisał/a:

Nawet głos innych nieopłaconych autorów, który tutaj przeważył szalę, za bardzo by mu nie pomógł.

I tutaj robisz to ponownie.
toto - 2010-01-14, 18:22
:
Mistle napisał/a:
Moim zdaniem FS nie jest jakoś specjalnie odosobniona w swoich działaniach. Sprawa płatności zawsze jest drażliwa i myślę, że sporo wydawnictw ma z tym problem.
[to odnosiło się do dyskusji o nie płacenie w terminie autorowi, na przykładzie Jakuba Ćwieka]
(...)
[nie ma kawałka o Supernowej, bo raczej nie o to tu chodziło]

Branża wydawnicza to byznes jak każdy inny. I takie działania się niestety zdarzają - zarówno w FS, RH, Magu, SuperNowej, jak i w każdym innym wydawnictwie. C'est la vie. Niestety. Szefowie chcą zarobić, pracownicy pracują, produkcja książek idzie pełną parą...
Myślę, że paru osobom chodzi o poparcie dowodami tej wypowiedzi. Gdy Anna Brzezińska poprosiła o przeprosiny za niesłuszne oskarżenie (albo dowody), wymigałaś się.
Mistle napisał/a:
Jakich przeprosin, Pani Aniu? A podbieranie sobie nawzajem autorów to czysta gra? Każde wydawnictwo ma swoje grzechy. Runa też. Co do płatności, to tu się wypowiadać nie będę, bo w przeciwieństwie do AM, który wie wszystko o finansach FS i RH, o księgowości Runy nic nie wiem ;)
I wyskoczyłaś później z zarzutem podbierania autorów (tutaj już nie dałem cytatu, z lenistwa). Nie chciałaś jednocześnie pamiętać, że FS również "podebrała" kilku autorów konkurencji.

Mam nadzieję, że już wiesz dlaczego Anna Brzezińska prosiła cię o przeproszenie, dlaczego kilka osób poprosiło cię o podanie argumentów potwierdzających twoje zarzuty.

Mistle napisał/a:
Ja też mam niewyparzony jęzor, dlatego tu za mną nie przepadają :)
Po prostu prosiliśmy o dowody. Nie ma dowodu, można powiedzieć, że bajki prawisz i nie będziemy traktować cię poważnie, a ty pomyślisz, że jesteś nielubiana.

Mistle napisał/a:
Z p. A.Brzezińską już sobie wyjaśniłyśmy, że odnośnie ich finansów nie mam żadnych info (czytaj uważnie).
Później było to, ale przeprosin nie było (dowodu też nie), tylko wycofanie się chyłkiem. I oto chodziło też Toudiemu, kiedy pisał, że bez dowodów pomawiasz ludzi. Tyle.

Widzę, że i Mały_czołg znalazł te same wypowiedzi.
Tadekm - 2010-01-14, 18:43
:
Cytat:
Sądzę, że się bardzo mylisz. Problemem w całym tym układzie - w czym jak sądzę JĆ się zorientował - nie była sprawa niedostarczonej książki.


Nie, oczywiście, że nie. Ale zwróć jak ogromne znaczenie miało przedstawienie faktów. Obie strony miały grzeszki i te JĆ wcale nie były takie małe, ale przyznał się do nich zaraz na początku (i wyjaśnił tak, że nie sposób go jakoś bardzo winić nawet), pozbawiając z miejsca argumentów Fabrykę. Gdyby FS napisała: "Ćwiek chce pieniądze, nie dając książek i wydając u konkurencji, a my przecież daliśmy mu szanse debiutu", większość pisałaby: "Ale szuja z tego Ćwieka".
Co wtedy dałyby tłumaczenia: "Wolałem nie napisać niż napisać kiepsko, a nie mam pomysłu"? A słowa innych, którym nie płacili? Powiedziałoby się, że w wypadku Jakuba nie o to chodziło i już.

Edit:
Ja nie bronię FS, nie mam w tym żadnego interesu. Ale tak sobie myślę, że w sumie z tej małej burzy wyszedł zupełnie obronną ręką.

A, wiem, co chciałem napisać jeszcze wcześniej. O "podbieraniu" autorów. Przyznam szczerze, że nie bardzo wiem czemu taka polityka miałaby być pogardzana. Nikt przecież takiego pisarza nie szantażuje, dziewczyny mu nie porywa i nie grozi okaleczeniem. Pisarz ma też własny rozum.
I jak tak czytam, że podbieranie złe, to mam wrażenie, że ktoś tu traktuje autorów jak przedmioty ("A Ty mi zabrałeś wczoraj ciasteczka"). Wiadomo, że każdy pisarz chce mieć ze swojej pracy jak największe dochody, jak najszerszy rynek na swoje dzieła i promocję. Poza tym chce pisać dla kogoś, kto go szanuje współpracować z wykwalifikowanym, odpowiadającym mu zespołem i jak najlepszymi redaktorami. A nie "nie mam wyboru, bo kto mnie weźmie"

Jak dla mnie więc: Dobrze, podbierajcie sobie, tak jest lepiej. To poprawia rynek. Eliminuje słabe, żerujące na cudzej pracy wydawnictwa i sprawia, że autor zaczyna coś znaczyć. Sam też potrafi ocenić, gdzie wyjdzie na tym lepiej.

Gdyby to podbieranie (i cały rynek na dobrą sprawę) było porządnie rozwinięte, takiej sprawy Ćwieka by nie było. Nowy wydawca natychmiast wyczułby okazję, dał Jakubowi dobre, może nawet lepsze od FS warunki i zorganizował prawnika do odzyskania kasy Jakuba i praw do jego wcześniejszych dzieł.
jewgienij - 2010-01-14, 18:44
:
Napisałem już na jednym privie, tu powtórzę: Zachowujecie się jak chłopcy, którym koleżanka weszła do piaskownicy i zburzyła zamek. Zaraz ją udusicie. Nagonka jest taka, że aż niektórzy odpuścili sobie jakiekolwiek maniery. Teraz będziecie łapać za słowa, wyśmiewać, nie zauważając, że dziewczyna nie dość, że nie uciekła z forum, to stara się jak może tłumaczyć, znosząc z godnością niewybredne zagrania.

Jezu, ja też nie przedstawiłem żadnego dowodu, że Fabryka kantuje i nie przedstawię, bo nie jestem w sądzie. Jak się jakiś Fabrykant poczuł urażony, to niech mnie pozwie, a tu mnie może pocałować gdzieś. Jeśli Mistle napisała o jedno słowo za dużo , to już to wykazaliście i sprostowaliście. Ma teraz na kolanach do Częstochowy iść? Może przeprosiła już na privie, skoro pisze, że rzecz jest już w porządku. Swoją drogą, w to, że każde wydawnictwo ma coś na sumieniu jestem w stanie uwierzyć, takie jest życie. Ale oczywiście nie jest to zasadą i wierzę, że są na rynku firmy 100 % uczciwe.
Ochłońcie, panowie, i skończcie to polowanie, bo przykro się czyta, jak kilku chłopa leje dziewczynę, zapominając, że to nie jest przeciwnik do walki w klatce.
You Know My Name - 2010-01-14, 18:47
:
Tadekm, błyśnij tym czego od innych wymagasz, albo "do widzenia".
Proszę tylko nie mów mi, że nie wiesz o co chodzi.

Tadekm - 2010-01-14, 18:55
:
Poproszę o wszelkie uwagi względem mojej osoby na priv, tam chętnie odpowiem. Albo, jeśli tak bardzo chcecie publiczności, załóżcie specjalny temat, ale parę osób może się przy tym mocno zdziwić.

To się tyczy wszystkich spóźnionych obrońców czci niewieścich, jak też tych, wyzywających mnie od chamów i piszących "do widzenia".
Koniec widowiska.
jewgienij - 2010-01-14, 19:11
:
Tadekm napisał/a:
Poproszę o wszelkie uwagi względem mojej osoby na priv, tam chętnie odpowiem. Albo, jeśli tak bardzo chcecie publiczności, załóżcie specjalny temat, ale parę osób może się przy tym mocno zdziwić.


Jeszcze jakieś życzenia? :-)
mec - 2010-01-14, 19:16
:
Mistle napisał/a:
Czym jest wolność wiem. Chcesz się kłócić o klasyczne definicje? A może pogadamy o wolności słowa? Jestem zarówno po rozszerzonym kursie filozofii na studiach, jak i po specjalizacji dziennikarskiej.


Mistle napisał/a:
Zarzucaliście mi jeszcze, że bronię FS. To prawda, ale mam ku temu powody. Przede wszystkim trzeba odróżnić szefów od pracowników. Ja znam cały zespół FS znam i nie podobało mi się, że ich demonizowaliście.


No to Twoje wypowiedzi tutaj, zarówno ich styl , polaryzacja dyskutantów (kalkierzy Maga) i wrzucanie całej ZB do jednego wora, syndrom oblężonej twierdzy, bełkot pojęciowy, z wolnością wypowiedzi rozumianą jako (x powiedział że y jest czerwone ... po czym wciskasz że x powiedział że zielone i zasłaniasz się wolnością wypowiedzi ... z krytyki FS jako wydawnictwa wyinterpretowałaś sobie niedocenianie jej poszczególnych, niskoszczeblowych pracowników) kompromitują Cię zarówno jako adepta filozofii jak i dziennikarstwa.
Przydałby Ci się na tych studiach, rozszerzony kurs Logiki z teorią argumentacji na czele.

wyszło ad pesonam, ale to bufoniaste ''jam po filozofii i dzienikarstwie , wiec co wy tam możecie wiedzieć maluczcy'' kłuje w oczy aż po potylice.

Mistle napisał/a:
Odezwałam się, bo przeczytałam posta AM o RH jako "poronionym pomyśle" i uznałam ten post za niesprawiedliwy.


Tylko kierunek w jakim RH poszedł i miejsce w jakim się znajduje wskazują na to że pomysł był poroniony i tyle, efekt jest jaki jest, po 2 latach RH dopadła padaczka i jest prawdopodobne że zniknie z rynku.
A to, że fajni ludzie pracowali i zrobili stornke fajną równie, to bardzo bardzo fajnie, ale w żadnym razie nie jest argumentem, który uzasadniałby że pomysł prowadzenia wydawnictwa ''tak a tak'' trzymał się kupy, te sprawy nie mają ze sobą w ogóle związku.

jewgienij jak ktoś (Mistle) chlapie 3 po 3 nie przedstawiając choćby cienia argumentów (nikt nie mówi o dowodach jak w sądzie, ale o zwykłym argumentowaniu , jak to powinno się dziać w rzeczowej dyskusji), a potem jeszcze się w tym zapętla i wykręca kota ogonem, i to wszystko na publicznym forum, to musi się liczyć z tym, że zbierze jakieś cięgi i wytknie się owej osobie nierzetelność i brak wspomnianych argumentów.
toto - 2010-01-14, 19:18
:
Skrzywdziłeś jewgienija, w końcu to Mistle napisała.
Mały_czołg - 2010-01-14, 19:19
:
Tadekm napisał/a:

Ale zwróć jak ogromne znaczenie miało przedstawienie faktów. Obie strony miały grzeszki i te JĆ wcale nie były takie małe, ale przyznał się do nich zaraz na początku (i wyjaśnił tak, że nie sposób go jakoś bardzo winić nawet), pozbawiając z miejsca argumentów Fabrykę.

Z marszu przyznam Ci trochę racji, że lepiej się ustawia ten, który rzecz opisał pierwszy.

Nie wiem jednak dlaczego uważasz, że fakt znacznego przeciągania się prac nad książką i jej nie oddawania w terminie jest z jakiegoś powodu unikalny wśród autorów (w tym fantastyki, w tym zwłaszcza polskiej fantastyki).
Daleko nam może do kultury mañana, ale też nie tak łahtwo przehrobić whszystkich autohrów na Niemca i zhrobić z nich szuflada. Nieciągłość pracy literackiej nieźle paruje się z naszym narodowym wyluzowaniem i pewność oddania koncepcyjnej pracy literackiej w terminie, zaprezentowanej w formie mglistego pomysłu, możesz mieć głównie wtedy, gdy porwiesz autorowi członka bliskiej rodziny i prześlesz przez kuriera kopertę z kciukiem i uchem. Jak przypuszczam całkiem sporo osób, z branży fantastycznej i spoza niej, niejednokrotnie zetknęło się z takimi sytuacjami i znakomicie zdaje sobie z nich sprawę. Nie wykluczyłbym ani tego, że takie osoby pracują również w FS, ani tego że jest ich tam więcej niż jedna.
Tadekm napisał/a:

Gdyby FS napisała: "Ćwiek chce pieniądze, nie dając książek i wydając u konkurencji,

A to jest jakoś etycznie podejrzane? Chcieć swoich pieniędzy, zarobionych dzięki wcześniej wydanym książkom i śmieć wydawać u konkurencji? Kto tak właściwie miałby uwierzyć w takie przedstawienie sprawy?
Tadekm napisał/a:

a my przecież daliśmy mu szanse debiutu",

A to ma znaczenie...?
Tadekm napisał/a:
większość pisałaby: "Ale szuja z tego Ćwieka".

Nie można odrzucić takiej hipotezy.
Ale gdyby tak faktycznie się stało, to przecież ta większość nie pisałaby tego porażona jednoznacznością tak przedstawionych argumentów.
Tadekm napisał/a:

Gdyby to podbieranie (i cały rynek na dobrą sprawę) było porządnie rozwinięte, takiej sprawy Ćwieka by nie było. Nowy wydawca natychmiast wyczułby okazję, dał Jakubowi dobre, może nawet lepsze od FS warunki i zorganizował prawnika do odzyskania kasy Jakuba i praw do jego wcześniejszych dzieł.

Ile wynosi przeciętne honorarium autora za książkę fantastyczną liczącą cirka ebałt 400 stron w kraju, w którym obecnie mieszkasz? Może być w rublach.
jewgienij napisał/a:

Teraz będziecie łapać za słowa, wyśmiewać, nie zauważając, że dziewczyna nie dość, że nie uciekła z forum, to stara się jak może tłumaczyć, znosząc z godnością niewybredne zagrania.

Wyrafinowana ekwilibrystyka frazeologiczna, aplikowana czytelnikowo głównie po to, żeby uniknąć napisania jednego krótkiego słowa, osobiście nie mieści się w mojej definicji godnie.
jewgienij napisał/a:

Jezu, ja też nie przedstawiłem żadnego dowodu, że Fabryka kantuje i nie przedstawię, bo nie jestem w sądzie.

Lecz jesteś człowiekiem, co do którego można mieć uzasadnione podejrzenie, że wie co mówi. No i nie wpadłeś tutaj kilka dni temu, żeby pochlapać błotkiem w jednym, konkretnym temacie.
jewgienij napisał/a:

Jeśli Mistle napisała o jedno słowo za dużo , to już to wykazaliście i sprostowaliście. Ma teraz na kolanach do Częstochowy iść?

Jedno małe Przepraszam zupełnie by wystarczyło. Fakt, że z niektórych trudniej to słowo wyciągnąć niż pinkod do karty.
jewgienij napisał/a:

Może przeprosiła już na privie, skoro pisze, że rzecz jest już w porządku.

I to ma być w porządku? Kłamać publicznie, przepraszać prywatnie?
jewgienij napisał/a:

Swoją drogą, w to, że każde wydawnictwo ma coś na sumieniu jestem w stanie uwierzyć, takie jest życie.

No wybacz. Ja na ten przykład mogę sobie coś podejrzewać na własny użytek, ale żeby napisać coś publicznie, to jednak muszę mieć jakiś mocniejszy dowód.
jewgienij napisał/a:

Ale oczywiście nie jest to zasadą i wierzę, że są na rynku firmy 100 % uczciwe.

I tego się trzymajmy.
jewgienij napisał/a:

Ochłońcie, panowie, i skończcie to polowanie, bo przykro się czyta, jak kilku chłopa leje dziewczynę, zapominając, że to nie jest przeciwnik do walki w klatce.

A jaki profil starcia uznałbyś za odpowiedni. Na kłamstwa? W tym jestem cienki, więc walkowerem oddaję pole.
mec - 2010-01-14, 19:26
:
toto napisał/a:
Skrzywdziłeś jewgienija, w końcu to Mistle napisała.


poprawione, cytowanie selektywne zawodzi :roll:
gelaZz - 2010-01-14, 19:54
:
mec napisał/a:
jak ktoś (Mistle) chlapie 3 po 3 nie przedstawiając choćby cienia argumentów (nikt nie mówi o dowodach jak w sądzie, ale o zwykłym argumentowaniu , jak to powinno się dziać w rzeczowej dyskusji), a potem jeszcze się w tym zapętla i wykręca kota ogonem, i to wszystko na publicznym forum, to musi się liczyć z tym, że zbierze jakieś cięgi i wytknie się owej osobie nierzetelność i brak wspomnianych argumentów.


W pełni się zgadzam, ale chyba są jakieś granice? Można komuś dać cięgi ale w bardziej kulturalny sposób a nie jak wyzywać od kretynek i prostytutek. Sam napisałeś, że to forum publiczne więc jakieś zasady tu chyba obowiązują? Nie bronię Mistle, bo sam uważam, że się trochę zagmatwała. Piszę tylko żeby wyrazić sprzeciw chamskiemu zachowaniu.
EOT

EDIT:
Przepraszam mec, oczywiście chodziło mi o zachowanie Tadekena. Żle się wyraziłem.
Ł - 2010-01-14, 19:57
:
Mistle napisał/a:
Mozesz mi tez je wysłać na prv, na pewno odpisze.
Tadekm napisał/a:
Poproszę o wszelkie uwagi względem mojej osoby na priv, tam chętnie odpowiem.

Nie ma sensu pisać dwa razy bo obydwoje kultywujecie identyczne zachowanie - najpierw smarujecie coś na forum a później boicie się wziąć za to elementarną odpowiedzialność i odwalacie pozę a'la hrabia "możecie napisać mi uwagi na priva" . Za nikim nie będę po privach łaził, i wątpie że jestem odosobniony w tej niechęci - za to wolałbym żeby forum trzymało elementarny poziom zarówno w treści (pozdr Mistle) jak i formie (pozdr Tedekm) bo w tym momencie oboje wyszliście na kmiotów, różniących się tylko tym że są z nieco innych skłóconych parafii. Włazicie komuś do salonu w swoich zajebistych gumiakach i zaczynacie robić oborę. Może róbcie to między sobą na priv, to chyba najlepsza opcja którą oboje , jak widać, uznajecie to za zajebisty sposób wymiany danych. k?
mec - 2010-01-14, 19:58
:
gelaZz

Ale czemu to piszesz jednym ciągiem cytując mnie ? :roll: Sugeruje to, że to moje zachowanie było nie fair.
toto - 2010-01-14, 20:16
:
mec napisał/a:
Sugeruje to, że to moje zachowanie było nie fair.
Dajcie człowieka, znajdę paragraf :mrgreen:

Ł napisał/a:
Za nikim nie będę po privach łaził, i wątpie że jestem odosobniony w tej niechęci
Nie jesteś odosobniony.
jewgienij - 2010-01-14, 20:58
:
Mały_czołg napisał/a:

jewgienij napisał/a:

Jeśli Mistle napisała o jedno słowo za dużo , to już to wykazaliście i sprostowaliście. Ma teraz na kolanach do Częstochowy iść?

Jedno małe Przepraszam zupełnie by wystarczyło. Fakt, że z niektórych trudniej to słowo wyciągnąć niż pinkod do karty.


No i tak już jest. Cóż zrobisz? Siłą nie wyegzekwujesz. Śledząc fora, widzę, że przeprosiny są raczej rzadko spotykane, nie są regułą, a wyjątkami, zwłaszcza przy takiej eskalacji konfliktu. Nikt z nas nie jest doskonały i pewnie nie raz tak się zaciął, że o przepraszam zapomniał. Jeśli pojawiły się choćby na privie, to i tak jest to już krok w dobrym kierunku. Czy te publiczne mają być jakąś formą odwetu, rzucenia na kolana, przydeptania butem hardego karku? Czy wasze działania sprzyjały przyjęciu postawy ugodowej, czy raczej dokładały do pieca i budziły instynktowny opór. Być zwyzywaną od kretynek i przepraszać - to święta miałaby problem, a koleżanka święta nie jest. ;) bo wpadła tu dziarsko i awanturniczo jak pijany zając. Z drugiej strony za teksty obraźliwe w stosunku do niej też nie widziałem przeprosin i nawet nikt jakby się tego nie domagał. Tak gęsto się zrobiło od testosteronu, że umknęło?
Jeśli załatwiła sobie na privie z główną zainteresowaną i jest git, osoba ta nie zgłasza już pretensji na forum, to w czyim imieniu usypujecie stos? Wszyscy co do jednego czujecie się osobiście dotknięci i pomówieni? Pijany zając rozrabia, a pomyślałby kto że czambuł tatarski do wsi wpadł. Wszyscy do broni i na koń! Skoro pisze rzeczy nieprawdziwe, to wystarczy zignorować, zlekceważyć. Silniejszych nerwów i większej wyrozumiałości dla ludzkiej niedoskonałości Wam i sobie życzę //piwo

A teraz wracajmy do napierniczania Fabryki :mrgreen:
toto - 2010-01-14, 21:12
:
jewgienij napisał/a:
Być zwyzywaną od kretynek i przepraszać - to święta miałaby problem, a koleżanka święta nie jest. ;)
Ale przez kogo nazwana? Tadekm, który dołączył do forum wczoraj o 3:58 (13 stycznia) i napisał wszystkiego 7 postów (wszystkie w tym temacie) sprawia, że Mistle od kilku dni nie jest w stanie napisać przepraszam, zagalopowałam się (czy coś w tym stylu)? Bez jaj. Nie pochwalam takich tekstów jakie padły w tej dyskusji, ale nie dajmy się zwariować. Problem z Mistle pojawił się przed Tadkiemm.
jewgienij napisał/a:
Z drugiej strony za teksty obraźliwe w stosunku do niej też nie widziałem przeprosin i nawet nikt jakby się tego nie domagał. Tak gęsto się zrobiło od testosteronu, że umknęło?
A czerwony kolor Mag_Droona?
Może niektórzy nie chcieli eskalować bezsensownego konfliktu?

jewgienij napisał/a:
A teraz wracajmy do napierniczania Fabryki :mrgreen:
A tam. Temat zdechł. Nawet najbardziej spamerski temat usycha. Tutaj też nie będzie wiele lepiej, dopóki ktoś (autor lub wydawca) nie doleje paliwa. Na to się nie zanosi i mamy spokój. Na szczęście.
jewgienij - 2010-01-14, 21:38
:
Ale kolega Tadekm popłynął na fali ogólnego nastroju nagonki. Prócz interwencji moda bezpośrednio po chamskim tekście, zresztą sformułowanej bardzo ogólnie, z tego, co pamiętam( proszę obie strony o..., itp. bez napiętnowania tego konkretnego niedopuszczalnego posta) nikt nie zareagował.
Ja wiem, że to osoba z zewnątrz, obca, wroga, pyskata - ale bójcie się Boga, panowie ;) Nie uczyli was, że kobiet się nie kopie, a jeśli to tylko na treningach kick-boxingu czy innego taekwondo?
martva - 2010-01-14, 22:19
:
jewgienij, mamy równouprawnienie podobno ;) a poważnie, to jak ktoś pisze głupio, to chyba można mu zwrócić uwagę bez względu na płeć. Fakt że czasem można delikatniej.
ariane - 2010-01-14, 22:42
:
To, że Mistle nie zawsze ma rację i się nieco zagalopowała to jedno a to, że Tadekm potraktował ją po chamsku to inna sprawa (równouprawnienie nie ma tu nic do rzeczy). Można dyskutować i nie zgadzać się z czyimś zdaniem ale należy to robić kulturalnie.
pozdrawiam
Mały_czołg - 2010-01-14, 23:12
:
Dystansując się od solówki kolegi tadkam pozwolę sobie dodać:
jewgienij napisał/a:
Nie uczyli was, że kobiet się nie kopie(...)

Jewgienij, jak Ci ktoś znienacka dźwignie portfel na ulicy i z godnością sportala, to wcale nie domagasz się gwałtownym i podniesionym głosem (co niektórzy z pewnością uznają za chamskie) zatrzymania złodzieja, ale raczej skupisz się na tym, żeby ochłonąć i zachowywać się z klasą?

In the immortal words of Vinny Valerio: They wanna be equal? I made her equal.
Tadekm - 2010-01-15, 00:38
:
Ach, a naprawdę chciałem dać temu spokój. Ale widać reszta forum właśnie się obudziła i postanowiła wykorzystać fakt, że odpuściłem. To ostatni post odnośnie mojej dyskusji z Mistle.

1. Stwierdzenie, że Mistle jest kretynką rzeczywiście było obraźliwe. Choć oczywiście wszyscy przepięknie wyrywacie je z kontekstu (napisałem w tym samym poście, że: "Nie wiem, może w głębi duszy jesteś wspaniałym człowiekiem z zaśnieżonej Warszawy (którą notabene też mam za oknem), ale tu pokazujesz się fatalnie."). Jeśli Mistle uważa, że go nie sprowokowała - przepraszam. Co więcej, nie miałem słów dla jej zachowania wcześniej na tym forum. Nazwałem rzecz po imieniu. Że brzydko? Sklejcie jej wczesniejsze posty i powiedzcie, że to szczyt intelektu, że nie zaogniała, nie unikała rozmowy na temat i nie obrzucała błotem, a padnę na kolana. Opisywałem to wcześniej. Jeśli dalej chcecie bronić księżniczki, śmiało.

2. jewgienij, ariane, mag_droon i tym podobni. Tak to jest jak człowiek odpuści. Powtórzę to, co napisałem do któregoś z Was na priv (już ktoś tu przepisywał słowo w słowo, to co dostałem na privie). Koniec tej dyskusji nie wynika z mojego poczucia winy, ani z uciekania od odpowiedzialności. Po prostu: 1. Mistle napisała posta, w którym wreszcie zawarła swoje tezy spójnie i bez obrażania wszystkich dookoła, 2. Tamta dyskusja się skończyła - kilkoma kiepskimi chwytami w rodzaju straszenia mnie chłopakiem, zasłaniania się dyplomami i insynuowania mi korzystania z usług prostytutek. W imię litości i przyzwoitości uznałem, ze nie warto tego kontynuować. Bo nie ma sensu.

Nie nazwałem też Mistle prostytutką i naprawdę szkoda mi jest idiotów, którzy twierdzą, że było inaczej. To służyło ukazaniu Mistle, co może poczuć człowiek, którego wypowiedzi interpretuje się w dogodny dla siebie sposób. I pewnie bym tego nie zrobił, gdyby nie zasłaniała się wolnością słowa. Błędnie rozumianą, dodajmy.

Temat ten zamienił się w tej chwili w: Tadekm to idiota, ale przecież Mistle też nie jest mądra.

Do tych, którzy wymagają szacunku do kobiet i respektowania granic - gramy na cudzych zasadach - Mistle nie szanowała A. Brzezińskiej, ja nie szanowałem jej. Choć nie tak bardzo, jak twierdzicie. Mam też wrażenie, ze naprawdę niewiele osób, z tych które się tu wypowiadają przeczytało cały wątek.

Zawsze jednak, wszędzie, znajdą się obrońcy niewieściej godności. Im polecam zacząć używać mózgu - pozwalając, bez odpowiedzi, na chamskie zagrywki komuś dlatego, że jest np. kobietą uczycie go bezkarności. Co więcej w ten sposób poniżacie wszystkie te kobiety, które potrafią się wypowiadać sensownie. Bo traktujecie je na równi.
I być może jestem chamem, ale przyznam, ze w Waszym ujęciu nawet mi to odpowiada, bo wiem, że potrafię docenić inteligentną dziewczynę, trochę bardziej, niż jej krzykliwy, ograniczony odpowiednik.

Szanować należy damy, a Mistle niczym nie zasłużyła na to, żeby ją tak określić.

Skończmy to wreszcie, na Boga, bo Mistle już w swej łaskawości wysmażyła wyważonego posta, a Wy jesteście mocno spóźnieni (już wiem, czemu księżniczki w wieżach strzezonych przez smoki tak bardzo się starzały przed uwolnieniem) i rozgrzebujecie sprawę, z której naprawdę NIC już nie wynika.
Tak więc wszystkich proszę o powstrzymanie swego ego ("tak, tak, jeszcze któremuś z nich dopierdolę! Ha, wycofuje się tchórz, dobra nasza!"), niezależnie od strony, którą mieliście zamiar poprzeć i powrócenie do właściwego tematu.
Hm, ja was nie tylko proszę. Ja Was wyzywam ;)

Ode mnie finish.

Mały_czołg
Cytat:

Ile wynosi przeciętne honorarium autora za książkę fantastyczną liczącą cirka ebałt 400 stron w kraju, w którym obecnie mieszkasz? Może być w rublach.

No dobrze, obaj wiemy, ze to żadne kokosy. Rzecz była dość hipotetyczna, ale spróbujmy nawet przenieść to na nasz grunt: Wiele firm - podejrzewam, że wydawnictw też - zatrudnia obsługę prawną. Wydawnictwo odzywa się więc do pisarza mającego problemy ze swoim wydawcą, dogaduje się, a potem obiecuje reprezentować go w sądzie. Informują o tym nierzetelnego kontrahenta. Sprawa na 90% skończy się bez udziału sędziego. Owszem, obie strony z czego rezygnują, ale potencjalne straty są znacznie większe (zwłaszcza dla FS, która dodruków nie robi, lojalki ważnej mieć nie może, a stare książki sprzedają się w niewielkich nakładach).
Teraz pytanie: Czemu konkurencja miałaby się w to angażować?
Ano z dwóch powodów: 1. wspomniany pisarz świetnie sprawdza się w literaturze popularnej, więc to niezłe pieniądze. 2. To okazja, ktoś już wylansował mu nazwisko, nie musimy za to płacić, a na dodatek można osłabić konkurencję. Plus - nie ma tak naprawdę nic do stracenia.

Cytat:
Nie wiem jednak dlaczego uważasz, że fakt znacznego przeciągania się prac nad książką i jej nie oddawania w terminie jest z jakiegoś powodu unikalny wśród autorów (w tym fantastyki, w tym zwłaszcza polskiej fantastyki).
Daleko nam może do kultury mañana, ale też nie tak łahtwo przehrobić whszystkich autohrów na Niemca i zhrobić z nich szuflada. Nieciągłość pracy literackiej nieźle paruje się z naszym narodowym wyluzowaniem i pewność oddania koncepcyjnej pracy literackiej w terminie, zaprezentowanej w formie mglistego pomysłu, możesz mieć głównie wtedy, gdy porwiesz autorowi członka bliskiej rodziny i prześlesz przez kuriera kopertę z kciukiem i uchem. Jak przypuszczam całkiem sporo osób, z branży fantastycznej i spoza niej, niejednokrotnie zetknęło się z takimi sytuacjami i znakomicie zdaje sobie z nich sprawę. Nie wykluczyłbym ani tego, że takie osoby pracują również w FS, ani tego że jest ich tam więcej niż jedna.


Ja to wiem, Ty też. Ale zmień punkt widzenia: Jak podchodzą do tego fani? Ano nie najlepiej, każdemu się wydaje, że jak pisarz tworzy książkę rok albo dwa, to olewa zwolenników swojej prozy. Ilu masz ludzi, którzy nie frustrują się i nie chcą, żeby kolejne części ich ulubionych cyklów wyszły jak najszybciej?

Tak jak teraz do tego wracam, to myślę, że rzeczywiście z tym twierdzeniem, że gdyby FS wystartowała z aferą pierwsza to by Ćwieka zniszczyła trochę przesadziłem. Ale na pewno sprawa byłaby dużo mniej jednoznaczna. I razy, zamiast skupić się na Fabryce, poszłyby w obie strony.

Cytat:
A to ma znaczenie...? (odnośnie debiutu - dop. Tadekm)

Śmiej się, dla mnie ma. Skoro już tak przerzucamy się zarobkami i kosztami, to Ty z kolei możesz mi powiedzieć, ile w naszym kraju kosztuje stworzenie z nazwiska marki i jak to się przekłada na dochody z jego pierwszej książki.
Mistle - 2010-01-15, 08:45
:
Hmmm...no dobrze chłopcy bawcie się dalej w swojej piaskownicy*, ja wychodzę. Nie mam zamiaru dawać się dłużej obrażać. Już wiem, dlaczego nie udzielam się na forach internetowych. Wzajemne jechanie sobie nie za specjalnie mnie bawi.

Mówicie, że nie podaje żadnych argumentów, a jak je piszę czarno na białym - to słyszę, że "to nie są argumenty". I to jest logiczne? Któryś mi zarzucał brak logiki i jej nieznajomość - niech sobie lepiej poszuka logiki w swoich wypowiedziach.

Tak, powiedziałam, że miałam na studiach specjalizację dziennikarską i filozofię, żeby "wszystkich rzucić na kolana". Hehe :badgrin: ...no bez przesady! Skończenie studiów nie jest specjalnie gloryfikujące, to coś normalnego. Jakbym miała doktorat z fizyki kwantowej, to może bym się tym chwaliła. Wspomniałam o studiach, bo Tadekm nazwał mnie kretynką, prostytutką etc. "Jestem wolnym człowiekiem, w wolnym kraju" to takie moje powiedzenie z dzieciństwa - mocne uproszczenie, ale ma swoje przesłanie. Jeśli go nie zrozumieliście, trudno.

Wulgarne żarty są śmieszne tylko w pierwszej chwili, potem robi się niedobrze. Podobnie jest w przypadku postów Tadekm, Małego_Czołgu etc. No comment.

Tymczasem, dziękuję wszystkim za dyskusję. Szczególnie AM, AB (którą ponoć śmiertelnie obraziłam), Toudiemu, jewgieniejowi i reszcie, która ze mną dyskutowała, a nie obrażała mnie. Pozdrawiam znów z zaśnieżonej Warszawy i żegnam się ładnie.

Ps. Dziękuję adminowi za instrukcję scalania postów, ale mi się chyba nie przyda już.




* uważam, że bardzo trafne stwierdzenie :mrgreen:
mec - 2010-01-15, 09:36
:
Mistle napisał/a:
Mówicie, że nie podaje żadnych argumentów, a jak je piszę czarno na białym - to słyszę, że "to nie są argumenty". I to jest logiczne? Któryś mi zarzucał brak logiki i jej nieznajomość - niech sobie lepiej poszuka logiki w swoich wypowiedziach.


Bo nie są i pisze to zupełnie bez złośliwości, to są domysły i uogólnienia :wszyscy tak robią, sporo wydawnictw, większość wydawnictw itd. to nie są argumenty, zaognianie tematu i złośliwe mącenie wody, zero danych na poparcie Twoich tez,, po czym pojawiają się przedstawiciele tychże i zaprzeczają, przedstawiają konkrety i Ty się wycofujesz, jak więc można traktować Cie poważnie ?
W momencie gdy wskazuje się Tobie braki i prosi o podanie czegoś na poparcie tez, atakujesz, obrażasz (piaskownice, pieski maga itp) i wołasz 'a bo wy wszyscy przeciwko mnie, klakierzy, a ja już wam napisałam czarno na białym' ... tylko przez te kilka stron to było samo mącenie wody (temat Runy, podbierania autorów, niepłacenia przez większość wydawnictw w tej chwili - z powodu Empiku), albo rzeczy nie mające związku z tematem (ładna strona internetowa).
Ty o czym innym, reszta ludzi w temacie o czym innym. Nie dziwie się, że wielu straciło cierpliwość i zaczęła się nieprzyjemna pyskówka.

Mistle napisał/a:
Już wiem, dlaczego nie udzielam się na forach internetowych. Wzajemne jechanie sobie nie za specjalnie mnie bawi.


Jechanie wynikło, tylko i wyłącznie z Twojego stylu formułowanie wypowiedzi, chlapania nieprawd i braku rzeczowości. Wypowiadam się tu sporadycznie, ale na takie teksty ciężko nie zareagować.

Pozdrawiam niezłośliwie.
jewgienij - 2010-01-15, 12:22
:
martva napisał/a:
jewgienij, mamy równouprawnienie podobno ;) a poważnie, to jak ktoś pisze głupio, to chyba można mu zwrócić uwagę bez względu na płeć. Fakt że czasem można delikatniej.


O to cały czas idzie, o nic więcej. Sama wiesz, że na innym forum zraziłem sobie mnóstwo dziewczyn, nie będąc wobec nich miłym, eufemistycznie rzecz ujmując :-) . I nie było zlituj, kiedy zalazły mi za skórę. Ale nigdy nie stosowałem tych samych środków co w starciach z forumowymi zakapiorami, za które to środki otrzymywałem ostrzeżenia, a raz nawet bana. Nie wiem, co musiałaby zrobić jedna z drugą, żebym zaczął pisać per idiotko, szmato, dziwko ( wiem, że tego Tadekm nie napisał, ale gdyby się bardziej wkurzył to zgodnie ze swą edukacyjną filozofią pewnie by się nie zawahał) . Nie chodzi tu o jakieś staromodne sawuarwiwry, polityczną poprawność, ale powiedzmy: kwestię smaku. Intuicyjną, bo, jak widać, nie do wytłumaczenia. Pomimo równouprawnień itp jakiś elementarny szacunek dla kobiety musi być. Ale opieprzyć, nawet ostro, oczywiście można, a czasami nawet trzeba. :-) Ale ważąc słowa i bez poniżania.

Mały Czołgu, nie dramatyzuj, forum to nie ulica, a walka na słowa to nie jatka na noże. ;)
Tixon - 2010-01-15, 12:27
:
jewgienij napisał/a:
ie wiem, co musiałaby zrobić jedna z drugą, żebym zaczął pisać per idiotko, szmato, dziwko ( wiem, że tego Tadekm nie napisał, ale gdyby się bardziej wkurzył to zgodnie ze swą edukacyjną filozofią pewnie by się nie zawahał)

A może by tak ocenać po tym, co napisał, a nie po tym, co mógł napisać?
jewgienij napisał/a:
Pomimo równouprawnień itp jakiś elementarny szacunek dla kobiety musi być

Osobiście jestem zdania, że szacunek powinien być z założenia do każdego.
MadMill - 2010-01-15, 12:27
:
Jako mod tego działu i jako admin tego forum po pierwsze proszę o zachowanie kultury - o co już prosiłem wcześniej. Po drugie wyciągniemy konsekwencje z zachowania forumowiczów w tym temacie. Po trzecie: posty na pewno nie znikną, parę osób się zagalopowało i także za często byli obrażani i userzy i całe forum, a co za tym idzie wszystkie osoby z nim związane.

Z tego miejsca życzę wszystkim udanego weekendu
:)
Metzli - 2010-01-15, 18:41
:
Bardzo proszę o zakończenie tej dyskusji, kontynuowanie jej w tym miejscu nie ma najmniejszego sensu. Takie pyskówki, prywatne wycieczki nie są tym typem dyskusji, który chętnie bym widziała na tym forum.

Edit: posty Łaka i Jewgienija tutaj jak ktoś czuje wielką potrzebę, żeby dołożyć coś od siebie.
toto - 2010-01-15, 20:24
:
A Fabryka zapowiedziała wznowienie trzech części Kłamcy. Niby jeszcze w tym roku.
http://katedra.nast.pl/no...okladki-i-noty/
ariane - 2010-01-16, 08:10
:
a tak z ciekawości: FS i RH mają podobno nieliche kłopoty... będzie plajta czy może tylko oszołomy sieją ploty? - co w takiej sytuacji z autorami, którzy mają z nimi umowy?
pozdrawiam
Toudisław - 2010-01-16, 10:55
:
ariane, Przeczytaj tylko ostatnie kilka stron tego tematu i tam wszytko jest. RH już upada i chyba nic mu nie pomoże. FS raczej nie upadnie, a przynajmniej mnie wydaje się to bardzo bardzo mało prawdopodobne. Resztę spokojnie przeczytaj.
Gustaw G.Garuga - 2010-01-16, 12:01
:
To ja sobie beztrosko artykułuję w poczytnym e-zinie, że głosu w środowiskowych dyskusjach nie zabieram, bo po pierwsze primo środowisko nijakie nie istnieje, a po drugie primo wolę stać z boku, gdy tymczasem jak na złość akurat wtedy przez środowisko przetacza się dyskusja, która mnie dotyczy jak mało która. Pech! Albo i nie.

Obok głównej kwestii pojawiły się wątki poboczne, w moich oczach nawet ważniejsze. O ile bowiem sama sprawa-katalizator dyskusji, czyli spór na linii Jakub Ćwiek - Fabryka Słów, jest dość zawikłana, to wyartykułowane przy jej okazji skargi Rogoży, Kańtoch, Olejniczaka czy Cichowlasa&Rostockiego są proste jak drut i jasne jak słońce. W przypadku Ćwieka mamy piętrowe zależności i zaszłości finansowo-umowowo-personalne, w pozostałych zaś zwyczajne - żeby nie powiedzieć ordynarne - niepłacenie młodym autorom. Tutaj nie ma wręcz po co doszukiwać się drugiego dna, relatywizować, czy ważyć racji.

Rzecz dotyczy mnie osobiście, ponieważ końcem sierpnia zeszłego roku moja debiutancka powieść wyszła w Fabryce Słów. W sprawie umowy zasięgnąłem porady człowieka coś w temacie wiedzącego i podpisałem ją bez obaw. Niebawem mija pół roku, o którym to okresie Ćwiek pisał, że jest potrzebny, aby książka "wgryzła się" w rynek i pojawiły się pieniądze dla autora. Jak na razie otrzymałem od wydawcy dane o sprzedaży za początkowy okres i cierpliwie czekam na przyszły miesiąc, licząc, że "honorariogate" sprawi, iż uniknę problemów, które stały się udziałem moich poprzedników.

A jeśli nie uniknę... Nie będzie to dla mnie pierwszyzna. Mam za sobą kilkadziesiąt opublikowanych tekstów, tak opowiadań, jak artykułów i przekładów i jak dotąd w razie problemów (a bywały) zawsze udawało mi się wyegzekwować honoraria. Oczywiście wolałbym nie musieć ich wyegzekwowywać - są przyjemniejsze rzeczy niż domaganie sie tego, co się człowiekowi należy - ale nie piszę przecież hobbystycznie.

"Crossgate" spowoduje mam nadzieję, że do lamusa ostatecznie odejdzie dewiza, iż dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach. Oczywiście, że powinni rozmawiać - jeśli trzeba, publicznie - i nie ma w tym nic zdrożnego.
AM - 2010-01-16, 13:04
:
Gustaw G.Garuga napisał/a:
W przypadku Ćwieka mamy piętrowe zależności i zaszłości finansowo-umowowo-personalne, w pozostałych zaś zwyczajne - żeby nie powiedzieć ordynarne - niepłacenie młodym autorom. Tutaj nie ma wręcz po co doszukiwać się drugiego dna, relatywizować, czy ważyć racji.


Tu akurat nie dopatrywałbym się złej woli FS. W sytuacji, gdy jakaś firma wpada w poważne kłopoty finansowe, zawsze powtarza się ten sam schemat. Jest mniej kasy niż chętnych. Nie zadowolisz wtedy nikogo i każda decyzja dotycząca spłat będzie zła. Ty tymczasem musisz zadbać o przetrwanie i wyjście z kryzysu. Jednym słowem nie stracić kluczowych współpracowników i możliwości drukowania następnych rzeczy. I oczywiście trzeba znaleźć środki na wyprodukowanie książek, które mają cię potencjalnie uratować. Odbywa sę to zawsze kosztem zaległości (w pierwszej kolejności dla tych, którzy są mniej ważni dla firmy), bo nie masz innej puli.
jewgienij - 2010-01-16, 13:45
:
Gustaw G. Garuga, te pół roku to mit, dowiesz się, jak ja, że ten okres to raczej 6 do 9 miesięcy i że "trzeba się z tym pogodzić". Nie wiem, co mówią po 9 miesiącach, ale nie zamierzam tyle czekać, tylko dałem im czas do końca tego, czyli stycznia. Potem o dziewięciu miesiącach niech nawijają w sądzie, w umowie takich rzeczy nie znalazłem. Nieformalnie też mnie nie poinformowano wcześniej.
Przygotuj się raczej psychicznie na problemy. Ale życzę oczywiście bezproblemowego scenariusza i powodzenia.
Romulus - 2010-01-16, 16:05
:
ariane napisał/a:
a tak z ciekawości: FS i RH mają podobno nieliche kłopoty... będzie plajta czy może tylko oszołomy sieją ploty? - co w takiej sytuacji z autorami, którzy mają z nimi umowy?
pozdrawiam

Z autorami? Jeśli mają jakieś nieuregulowane przez FS zobowiązania to jeśli złożą pozwy przeciwko niej przed wnioskiem o ogłoszenie upadłości, to mogą jeszcze wyegzekwować należności w drodze zwykłego procesu. Jeśli wydawnictwo ogłosi upadłość przed złożeniem przez nich takich pozwów o zapłatę - to zobowiązania FS sp. z o.o. wobec takich autorów wchodzą do masy upadłości. Wówczas autorzy mogą uzyskać to, co im się należy w drodze postępowania upadłościowego. Nie wiem, w której grupie wierzycieli się znajdą, ale myślę, że w III. W I grupie są zawsze pracownicy i to oni mają pierwszeństwo w zaspokojeniu swoich roszczeń. Autorzy mogą zatem dostać resztki z tego, co zostanie na stole z podziału majątku na zaspokojenie wierzycieli z grupy I lub II. W praktyce może to oznaczać, że nic im nie zostanie.

Sprawdziłem w ustawie Prawo upadłościowe oraz w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych - brak jakichkolwiek zapisów o wyłączeniu praw autorskich z postępowania upadłościowego. Zatem - jeśli umowa między autorem a wydawnictwem jest podpisana na 5 lat, to jeśli po roku wydawnictwo ogłosi upadłość, to prawa autorskie z tytułu tej umowy - jeszcze przez 4 lata wchodzą w skład majątku upadłego (tak mi się wydaje - ale nie jestem specjalistą od upadłości). I syndyk masy upadłości może je sprzedać (jeśli nie ma wyłączeń w umowie - ale nie wiem, czy takie klauzule moga być zawarte w umowie). Trudno też precyzyjnie określić, ale - znowu: wydaje mi się - że w takim układzie syndyk jest nadal zobowiązany wykonywać prawa i podlegac obowiązkom z tej umowy. Bo umowa to rzecz święta.

jewgienij napisał/a:
Nie wiem, co mówią po 9 miesiącach, ale nie zamierzam tyle czekać, tylko dałem im czas do końca tego, czyli stycznia. Potem o dziewięciu miesiącach niech nawijają w sądzie, w umowie takich rzeczy nie znalazłem. Nieformalnie też mnie nie poinformowano wcześniej.

I słusznie postępujesz. umowa to wszak rzecz święta, ale to nie Dekalog. Można ją renegocjować. Wymagana do tego jest zgoda dwóch stron (zawsze). Jeśli wydawnictwo ma problemy z zapłatą, zawsze może się do ciebie zwrócić o przesunięcie terminu, rozłożenie należności na raty itp. Możesz, ale nie musisz się na to godzić. Ale jeśli zbywają cię jak brzęczącą muchę, to zaproś ich do sądu. Tam sobie inaczej będą bzyczeć :)
toto - 2010-01-16, 16:19
:
Romulusie, ale ta upadłość FS to póki co spekulacje i na razie nie widzę sensu rozpisywania czarnych scenariuszy. Siądźmy spokojnie i dajmy nieco czasu. Może wszystko się naprostuje i nie będzie potrzeby chodzenia do sądu. Czego wszystkim zainteresowanym życzę.
AM - 2010-01-16, 17:06
:
jewgienij napisał/a:
Gustaw G. Garuga, te pół roku to mit, dowiesz się, jak ja, że ten okres to raczej 6 do 9 miesięcy i że "trzeba się z tym pogodzić". Nie wiem, co mówią po 9 miesiącach, ale nie zamierzam tyle czekać, tylko dałem im czas do końca tego, czyli stycznia. Potem o dziewięciu miesiącach niech nawijają w sądzie, w umowie takich rzeczy nie znalazłem. Nieformalnie też mnie nie poinformowano wcześniej.
Przygotuj się raczej psychicznie na problemy. Ale życzę oczywiście bezproblemowego scenariusza i powodzenia.


Tylko że mogą tych pieniędzy dla ciebie (i nie tylko dla ciebie) nie mieć; wiem że powinno to ciebie obchodzić, po przecież ciężko na nie zapracowałeś. Chodzi mi tylko o fakt, nic więcej. Teraz w ich interesie i autorów jest, żeby opanowali sytuację i wyszli z dołka. Żeby to im się udało, potrzebują jak najwięcej spokoju i sukcesów wydawniczych (w które muszą zainwestować wasze pieniądze). Najważniejszą dla FS sprawą jest wobec tego utrzymanie czołowych 5-6 pisarzy (którzy przynoszą im pewnie z 90% zysku i dają nadzieję na lepsze jutro) i w miarę regularne płacenie za druk, bo jeśli wypnie się na nich drukarnia i postawi sprawę na ostrzu noża, zaczną się prawdziwe kłopoty.
Procella - 2010-01-16, 18:10
:
Ja jestem ciekawa jednej rzeczy:

Jest sobie wydawnictwo X. Wydaje parę książek, po czym pada. Co dzieje się wtedy z książkami, które leżą w księgarniach? Są natychmiast wycofywane ze sprzedaży czy nie?
Romulus - 2010-01-16, 18:10
:
toto napisał/a:
Romulusie, ale ta upadłość FS to póki co spekulacje i na razie nie widzę sensu rozpisywania czarnych scenariuszy. Siądźmy spokojnie i dajmy nieco czasu. Może wszystko się naprostuje i nie będzie potrzeby chodzenia do sądu. Czego wszystkim zainteresowanym życzę.

Toteż ja nic nie wieszczę :) Oby FS trwało jak najdłużej (byle uczciwiej) i przynosiło zyski wszystkim zainteresowanym. Ale pogdybać sobie lubię, zwłaszcza że - jak się okazuje - nie wszyscy autorzy się zgadzają na dyktat "robimy ci łaskę, że cię wydajemy, więc siedź cicho". Niech więc wiedzą, co i jak - w razie ziszczenia się czarnego scenariusza.
jewgienij - 2010-01-16, 19:15
:
AM napisał/a:
jewgienij napisał/a:
Gustaw G. Garuga, te pół roku to mit, dowiesz się, jak ja, że ten okres to raczej 6 do 9 miesięcy i że "trzeba się z tym pogodzić". Nie wiem, co mówią po 9 miesiącach, ale nie zamierzam tyle czekać, tylko dałem im czas do końca tego, czyli stycznia. Potem o dziewięciu miesiącach niech nawijają w sądzie, w umowie takich rzeczy nie znalazłem. Nieformalnie też mnie nie poinformowano wcześniej.
Przygotuj się raczej psychicznie na problemy. Ale życzę oczywiście bezproblemowego scenariusza i powodzenia.


Tylko że mogą tych pieniędzy dla ciebie (i nie tylko dla ciebie) nie mieć; wiem że powinno to ciebie obchodzić, po przecież ciężko na nie zapracowałeś. Chodzi mi tylko o fakt, nic więcej. Teraz w ich interesie i autorów jest, żeby opanowali sytuację i wyszli z dołka. Żeby to im się udało, potrzebują jak najwięcej spokoju i sukcesów wydawniczych (w które muszą zainwestować wasze pieniądze). Najważniejszą dla FS sprawą jest wobec tego utrzymanie czołowych 5-6 pisarzy (którzy przynoszą im pewnie z 90% zysku i dają nadzieję na lepsze jutro) i w miarę regularne płacenie za druk, bo jeśli wypnie się na nich drukarnia i postawi sprawę na ostrzu noża, zaczną się prawdziwe kłopoty.


Ja to rozumiem, ale dręczy mnie pytanie, czy oni nie płacą, bo nie mają kasy, czy nie płacą, bo taka polityka. Bo starsi koledzy mówią, że to nie od wczoraj takie praktyki, więc albo FS wiecznie jest w kryzysie, albo po prostu olewa debiutantów z reguły. Przecież te sumy dla nas to nie idą w miliony, za ową legendarną już zaliczkę dla Ćwieka Jakuba na wojaż edukacyjny szlakiem Konfederatów to by pewnie nas wszystkich z powodzeniem spłacili, jeszcze by zostało.

Od miesięcy cierpliwie znoszę wszystkie ich marketingowe chwyty, właśnie dlatego, że ufam, iż zarobią na kasę dla mnie. Oglądam Jacka Komudę na koniu, Jacka Komudę z szablą, Jacka Komudę wypowiadającego się o szlachcie i współczesnej Polsce, okładki SFF&H z Jakubem i grabiami, cieszę się, że rzeźnik drzew króluje w empikach, a Pan Lodowego to już w ogóle wymiata. Jeśli spojrzeć na zapowiedzi Fabryki, to tam już w zasadzie tylko wznowienia pewniaków. Co jeszcze mogą zrobić, skoro teraz nie zarabiają, przy całym tym Bimber- cyrku i sarmackich przebierańcach? Nie mają kilku tysięcy dla debiutantów, kiedy co i rusz słyszę o kolejnym podboju kolejnej listy bestselerów? Wybacz frustrację i sarkazm, ale cierpliwości to wiele już nie mam.

Ja myślę, że oni mają kasę, tylko niechętnie chcą się nią dzielić. A to nieładnie bardzo.
AM - 2010-01-16, 19:56
:
jewgienij napisał/a:
AM napisał/a:
jewgienij napisał/a:
Gustaw G. Garuga, te pół roku to mit, dowiesz się, jak ja, że ten okres to raczej 6 do 9 miesięcy i że "trzeba się z tym pogodzić". Nie wiem, co mówią po 9 miesiącach, ale nie zamierzam tyle czekać, tylko dałem im czas do końca tego, czyli stycznia. Potem o dziewięciu miesiącach niech nawijają w sądzie, w umowie takich rzeczy nie znalazłem. Nieformalnie też mnie nie poinformowano wcześniej.
Przygotuj się raczej psychicznie na problemy. Ale życzę oczywiście bezproblemowego scenariusza i powodzenia.


Tylko że mogą tych pieniędzy dla ciebie (i nie tylko dla ciebie) nie mieć; wiem że powinno to ciebie obchodzić, po przecież ciężko na nie zapracowałeś. Chodzi mi tylko o fakt, nic więcej. Teraz w ich interesie i autorów jest, żeby opanowali sytuację i wyszli z dołka. Żeby to im się udało, potrzebują jak najwięcej spokoju i sukcesów wydawniczych (w które muszą zainwestować wasze pieniądze). Najważniejszą dla FS sprawą jest wobec tego utrzymanie czołowych 5-6 pisarzy (którzy przynoszą im pewnie z 90% zysku i dają nadzieję na lepsze jutro) i w miarę regularne płacenie za druk, bo jeśli wypnie się na nich drukarnia i postawi sprawę na ostrzu noża, zaczną się prawdziwe kłopoty.


Ja to rozumiem, ale dręczy mnie pytanie, czy oni nie płacą, bo nie mają kasy, czy nie płacą, bo taka polityka. Bo starsi koledzy mówią, że to nie od wczoraj takie praktyki, więc albo FS wiecznie jest w kryzysie, albo po prostu olewa debiutantów z reguły. Przecież te sumy dla nas to nie idą w miliony, za ową legendarną już zaliczkę dla Ćwieka Jakuba na wojaż edukacyjny szlakiem Konfederatów to by pewnie nas wszystkich z powodzeniem spłacili, jeszcze by zostało.

Od miesięcy cierpliwie znoszę wszystkie ich marketingowe chwyty, właśnie dlatego, że ufam, iż zarobią na kasę dla mnie. Oglądam Jacka Komudę na koniu, Jacka Komudę z szablą, Jacka Komudę wypowiadającego się o szlachcie i współczesnej Polsce, okładki SFF&H z Jakubem i grabiami, cieszę się, że rzeźnik drzew króluje w empikach, a Pan Lodowego to już w ogóle wymiata. Jeśli spojrzeć na zapowiedzi Fabryki, to tam już w zasadzie tylko wznowienia pewniaków. Co jeszcze mogą zrobić, skoro teraz nie zarabiają, przy całym tym Bimber- cyrku i sarmackich przebierańcach? Nie mają kilku tysięcy dla debiutantów, kiedy co i rusz słyszę o kolejnym podboju kolejnej listy bestselerów? Wybacz frustrację i sarkazm, ale cierpliwości to wiele już nie mam.

Ja myślę, że oni mają kasę, tylko niechętnie chcą się nią dzielić. A to nieładnie bardzo.


Spore (pytanie, jak duże) problemy finansowe są faktem (wygląda na to, że wręcz się pogłebiły) i na pewno mają bardzo duży wpływ na to, co się dzieje.

Inną sprawą jest podejście Roberta i Eryka, tu jednak opieram się tylko na ich wypowiedziach, z których wynika (może nie zrozumiałem), że to wy powinniście się cieszyć z tego, iż znaleźliście wydawcę, a nie oni z pozyskania utalentowanych autorów. Jeśli ktoś uważa, że robi wam "łaskę", bo wydaje wasze książki, może również dochodzić do wniosku, że kasa wam się nie należy albo że możecie poczekać (ten ostatni wniosek, to już czysta spekulacja).

Dużym problemem w tej całej sprawie jest dla mnie brak dobrego kontaktu pomiędzy wydawcą a autorem. Tego nic nie tłumaczy. Może być źle, ale mamy obowiązek informować o wszystkim współpracowników, którzy są przecież naszymi partnerami, a nie "czarnuchami" i prosić o wyrozumiałość, cierpliwość itp.

Być może jednak fabrykantom trudno przyznać się do problemów, bo mogłoby to nadszarpnąć długo budowanym wizerunkiem. Nie ukrywajmy, marka FS do niedawna była synonimem sukcesu).
jewgienij - 2010-01-16, 22:01
:
AM napisał/a:
Inną sprawą jest podejście Roberta i Eryka, tu jednak opieram się tylko na ich wypowiedziach, z których wynika (może nie zrozumiałem), że to wy powinniście się cieszyć z tego, iż znaleźliście wydawcę, a nie oni z pozyskania utalentowanych autorów. Jeśli ktoś uważa, że robi wam "łaskę", bo wydaje wasze książki, może również dochodzić do wniosku, że kasa wam się nie należy albo że możecie poczekać (ten ostatni wniosek, to już czysta spekulacja)


Niestety, brzmi to bardzo prawdopodobnie.
Publikacja oszołomiła mnie przy pierwszym wydanym tekście, teraz nie jest dla mnie celem samym w sobie. Skoro podpisuję jakieś umowy, to znaczy, że zawieram transakcję, łaski ani wspierania mi nie trzeba. Na staż też jestem za stary. Wiem, że nie jestem i nie będę autorem przynoszącym Fabryce krociowe zyski, ale też kot mnie ze śmietnika nie przyniósł na dywan pana Górskiego. Jeśli wyznają taką filozofię, to muszą sobie przeprogramować ją jednak, bo ani ja, ani np. Gustaw, jak go znam i cenię za asertywność, nie odpuścimy. Na to niech nie liczą.[/quote]

AM napisał/a:
Dużym problemem w tej całej sprawie jest dla mnie brak dobrego kontaktu pomiędzy wydawcą a autorem. Tego nic nie tłumaczy. Może być źle, ale mamy obowiązek informować o wszystkim współpracowników, którzy są przecież naszymi partnerami, a nie "czarnuchami" i prosić o wyrozumiałość, cierpliwość itp.


Właśnie. Ja wiele bym wybaczył, gdyby ktoś zwracał się do mnie po ludzku. Prosimy o wyrozumiałość, mamy kłopoty itp. Czegoś takiego nie ma. Na mój drugi mail nie było już odpowiedzi, widocznie za cienki Bolek jestem, żeby ze mną dyskutować. A na pierwszy odpowiedź była taka mniej więcej, jak to opisali autorzy Sępów, czyli w sensie: Czego? Nie jesteś prawdopodobnie( bo jeszcze nie ma rozliczeń) dochodowy, bujaj się.

AM napisał/a:
Być może jednak fabrykantom trudno przyznać się do problemów, bo mogłoby to nadszarpnąć długo budowanym wizerunkiem. Nie ukrywajmy, marka FS do niedawna była synonimem sukcesu).


I ta filozofia sukcesu najbardziej wkurza tych, co traktowani są z buta. Chińska wytwórnia trampek, nic dodać, nic ująć.
Toudisław - 2010-01-17, 01:09
:
http://esensja.pl/ksiazka...d=8912&strona=1

jak ktoś che się pośmiać

Ziuta Dał popalić .....
Gustaw G.Garuga - 2010-01-17, 12:26
:
Staram się patrzeć na sprawę także z drugiej strony. Prowadziłem kiedyś z narzeczoną firmę, bywały problemy finansowe, trzeba było prosić o wyrozumiałość. Pewna osoba po początkowej zgodzie posunęła się do szantażu (albo płacicie od razu, albo nie pracuję), ale pozostali wykazali zrozumienie. Gdyby nie dobry kontakt i dokładne wyjaśnienie co i jak, problemów byłoby więcej.

W umowie z Fabryką jest zapis o - cytuję z pamięci - comiesięcznym informowaniu o sprzedaży. Brzmi pięknie, niestety realia są takie, że autor musi się o wszystko prosić; sam musiałem e-mailować, żeby poznać elementarne i wyrywkowe dane o sprzedaży. Od dłuższego czasu z Fabryki hurtem na skrzynki e-mailowe autorów przychodziły skany z prasy branżowej o problemach z Empikiem (sam padłem ich ofiarą, kiedy mojej powieści długo w wielu Empikach po prostu nie było). Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że w ten sposób "zmiękczano" autorów, przygotowywano grunt itd. Jeśli tak, to zabrakło drugiego, ważniejszego etapu, tzn. skontaktowania się z każdym z osobna, przeproszenia za opóźnienia, prośby o zrozumienie itd. Sprawa wyglądałaby inaczej, nie byłoby zapewne takiego szumu, mowy o procesach, rozgoryczenia autorów, piarowskiej porażki wydawcy.

Potrafię zrozumieć, że wydawnictwo może wpaść w kłopoty finansowe; nie potrafię zrozumieć, że tak po prostu ignoruje, wręcz olewa autorów. Napisać e-mail z wyjaśnieniem nic nie kosztuje, poprosić o zrozumienie nie przynosi ujmy. Zostawiając już moralny aspekt sprawy na boku, czy wydawca nie pomyślał, że takie traktowanie młodych autorów może odbić się głośnym rykoszetem? Chyba nikt w Fabryce nie cieszy się z publicznego ujawnienia sytuacji ich autorów. To raz, a dwa, czy zapomnieli o takiej prostej prawdzie, że dzisiejsi debiutanci to jutrzejsze wygi?

Zastanawiam sie nad możliwymi opcjami postępowania na wypadek, jeśli za tych kilka tygodni usłyszę, że pieniędzy nadal nie będzie (jeśli w ogóle coś usłyszę ;-) ) Jest ich kilka. Wolałbym ten czas spędzić na zastanawianiu się nad swoimi nowymi tekstami, ale widać się nie da.
Toudisław - 2010-01-17, 12:39
:
Gustaw G.Garuga, Na razie nie ma się co martwić na zapas. Jeszcze troszkę Czasu zostało. Najgorsze co się może stać to wrogość i podejrzliwość na lini Autor- Wydawnictwo. FS niech osłonie i systematycznie zacznie wychodzić z zaległości
Tadekm - 2010-01-17, 13:50
:
Cytat:
Zastanawiam się nad możliwymi opcjami postępowania na wypadek, jeśli za tych kilka tygodni usłyszę, że pieniędzy nadal nie będzie (jeśli w ogóle coś usłyszę ;-) ) Jest ich kilka. Wolałbym ten czas spędzić na zastanawianiu się nad swoimi nowymi tekstami, ale widać się nie da.


Myślę, że najlepiej byłoby utrzymywać sytuację możliwie jak najmniej skomplikowaną.
Grzecznie poprosić o podanie terminu, w którym zapłacą kasę, przy czym zaznaczyć, że chodzi Ci o realny termin wypłaty. Taki, żeby potem nie obiecywali znowu. Napisać im o tym, grzecznie oczywiście. Jak czas będzie do zaakceptowania - czekać.
Jeśli mimo wszystko nie zapłacą - porozmawiać z prawnikiem.

To prosty, ordynarny wręcz plan działania, ale w ten sposób Ty jesteś w 100% w porządku. Na dodatek nie wymaga to zaangażowania z Twojej strony - jeden majl, a potem czekasz, bez stresu, bo wiesz, co robisz w najgorszym i najlepszym wypadku.
I nie ma się, co martwić, że FS Cię oszuka. Raz, że nikt nie powiedział, ze to zrobią, dwa, że w powietrzu się nie rozpłyną.

Podejrzewam, że częstym błędem autorów (głównie debiutantów) jest niechęć do "kłócenia się" o małe pieniądze i to już na początku współpracy. Nie, że zaraz kogoś nie lubić i warczeć na siebie, ale za pracę trzeba płacić, stosownie do przychodów z książki, choćby małych ale trzeba. Ktoś tu już wspominał, że sprzątaczce nie odważyliby się nie zapłacić. A to autorzy ich utrzymują, nie operatorzy mioteł.
Gustaw G.Garuga - 2010-01-18, 08:09
:
Tadekm napisał/a:
grzecznie oczywiście

Nie no, jasna sprawa. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym musiał inaczej.
ariane - 2010-01-18, 09:42
:
Coś mi mówi, że po aferze "Ćwiek-FS" nic się nie zmieni: szum ucichnie i wszystko zostanie po staremu niestety...Na dyskusjach i pyskówkach się zakończy, wydawcy "przeczekają" i bardzo szybko wszystko wróci do punktu wyjścia, bo to Polska właśnie...
MadMill - 2010-01-18, 09:54
:
Raczej wątpię w to. Pisarze już nie będą podchodzić do tego wydawnictwa tak entuzjastycznie, a zobowiązania wciąż pozostaną.
Toudisław - 2010-01-18, 09:56
:
ariane napisał/a:
bo to Polska właśnie...

Nie przesadzał bym. Taka jest brutalna prawda że każda afera ma dwie strony. O tyle FS powinno zapłacić JĆ to on sam też nie oddał książki za którą dostał zaliczkę. Trudno do końca dziwić się wydawnictwu że było na to złe. Na przyszłość Wydawnictwa powinny płacić w terminie a Autorzy oddawać książki w terminie i tak by było najlepiej.

Niepokoi to że młodzi pisarze nie dostają kasy i są widać zbywani lakonicznymi odpowiedziami.

Myślę, że jednak się coś zmieni. Afera z FS zachęci debiutantów do odwiedzania tez innych wydawnictw to może doprowadzić do większej równowagi na rynku wydawniczym. Może się tak stać ale nie musi. Zobaczymy

FS nie pałci nie dlatego że to imperium zła gdzie wszyscy śpią na kasie a tylko niechcą się dzielić z Autorami. Po prostu mają problemy z płynnością i tyle. Jak je przezwyciężą to zaczną płacić. Obawiam się jednak, że w ramach leczenia tych problemów zmniejszy się ilość wydawanych debiutantów
Mały_czołg - 2010-01-18, 10:38
:
Toudisław napisał/a:

Niepokoi to że młodzi pisarze nie dostają kasy i są widać zbywani lakonicznymi odpowiedziami.

To jest efekt wieloletniego uwarunkowania.
Większość autorów , którzy zainwestowali teraz swoje teksty w FS, debiutowało w znanym wszystkim piśmie z popularną polską fantastyką, gdzie taka polityka była jednym z fundamentów funkcjonowania całego tego biznesu. Nie zapłacili za opowiadanie - poczekam, nie zapłacili za publicystykę - poczekam, nie zapłacili za książkę - to też poczekam.
Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka.
Toudisław - 2010-01-18, 10:56
:
Mały_czołg napisał/a:
Większość autorów , którzy zainwestowali teraz swoje teksty w FS, debiutowało w znanym wszystkim piśmie z popularną polską fantastyką, gdzie taka polityka była jednym z fundamentów funkcjonowania całego tego biznesu.

A może chodzi o to że Debiutant staje przed kolosom jaki SF to czuje się zastraszony ( on sam może i to bez wpływu FS ) I nieche podskakiwać bo chciał by wydawać dalej. Sama FS nie musi nic robić w tym kierunku bo człowiek sam sobie wmówi że lepiej się nie kłócić. W Polsce nie ma jeszcze jakiegoś społecznego potępienia dla niepłacenia

Mały_czołg napisał/a:
Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka.

NURS odpowiada też za trzęsienie ziemi na Haiti i za koklusz. O czymś zapomniałem ?
MrSpellu - 2010-01-18, 11:14
:
Toudisław napisał/a:
NURS odpowiada też za trzęsienie ziemi na Haiti i za koklusz. O czymś zapomniałem ?

O raku prostaty.

Mały_czołg napisał/a:
To jest efekt wieloletniego uwarunkowania.
Większość autorów , którzy zainwestowali teraz swoje teksty w FS, debiutowało w znanym wszystkim piśmie z popularną polską fantastyką, gdzie taka polityka była jednym z fundamentów funkcjonowania całego tego biznesu. Nie zapłacili za opowiadanie - poczekam, nie zapłacili za publicystykę - poczekam, nie zapłacili za książkę - to też poczekam.
Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka.

Przyzwyczajenie przyzwyczajeniem (przyzwyczajenie debiutujących pisarzy do nieotrzymywania zapłaty w terminie bądź wcale, czy przyzwyczajenie wydawcy? Ponoć sytuacja miała się podobnie, gdy owych problemów finansowych nie było, bądź były mniej poważne), ale pisarstwo to chyba praca jak każda inna (wiem, dla niektórych to nie praca, to przygoda! :mrgreen: ). Jest umowa, jest gotowy produkt i za owy produkt, oraz czas włożony w jego wyprodukowanie powinna być zapłata. I ta zapłata należy się każdemu pisarzowi (który ma ważną umowę) jak psu miska. Przepraszam za porównanie ;)

Toudisław napisał/a:
W Polsce nie ma jeszcze jakiegoś społecznego potępienia dla niepłacenia

Nie wiem o jakim środowisku teraz mówisz, ale mnie zawsze uczono, że w razie czego mam walczyć o swoje.
ariane - 2010-01-18, 11:28
:
Toudisław napisał/a:
A może chodzi o to że Debiutant staje przed kolosom jaki SF to czuje się zastraszony ( on sam może i to bez wpływu FS ) I nieche podskakiwać bo chciał by wydawać dalej. Sama FS nie musi nic robić w tym kierunku bo człowiek sam sobie wmówi że lepiej się nie kłócić.


Święte słowa...No i powstaje circulus vitiosus niestety.
Toudisław - 2010-01-18, 11:36
:
ariane, Tak . Tylko ja nie piszę że FS zastrasza kogokolwiek żeby było jasne. Ma po prosty tak silną pozycję że Debiutantowi się wydaje że jak nie FS to kto ? Trudno za to obwiniać FS. Wypominanie jest sukcesu nie było by poważne. To Autorzy muszą samo nie tylko chcieć wydać ale potrafić spokojnie upomnieć się o swoje. Na Zachodzie od tego są Agencji i to jest normalna sytuacja a w Polsce to poletko jest za małe by utrzymać agentów
jewgienij - 2010-01-18, 12:33
:
Brak szacunku w FS dla autorów jest momentami porażający. Wygląda na to, że często nie są traktowani jako osoby dorosłe, partnerzy w interesie, ale jak dzieci. Niby jest umowa, w umowie stoi, że będzie wgląd w sprzedaż, będą wypłaty w okresach miesięcznych, wszystko wygląda pięknie, ale na papierze. Więc zamiast interesu jest zabawa w interes, jakaś gra planszowa w Eurobiznes, gdzie autor za zabawkowe pieniądze kupuje plastikowe hotele w Madrycie. I jak dziecko cieszy się, że robi interes.

Kontakt na linii autor-wydawca też przebiega na ogół w jedną stronę. Dopóki potrzebują czegoś od pisarza, biogramu, fotki, ukończonej książki, przejrzenia korekty - to nie ma żadnego problemu w wymianie mailów, telefonów itp. Wystarczy jednak zadać jakieś problematyczne pytanie: o sprzedaż, pieniądze, błędy w promocji - kontakt natychmiast się urywa. Nie wiem, ktoś widocznie sądzi, że kiedy się o czymś nie będzie rozmawiać, to to zniknie. Albo że nie ma powodu, aby się przede mną tłumaczyć.

No ale cóż się dziwić: na ogół autor debiutant to artystyczna dusza, cieplarniana roślinka, idealista, nie podskoczy w negocjacjach starym handlarzom z twardymi tyłkami, którzy o kasę walczą codziennie od lat i raczej skrupułów wiele nie mają. Kilku się postawi, może nawet odbiją swoją kasę, reszta zostanie ze swoimi umowami, które będą mogli sobie oprawić w ramki. Więc wydawca i tak wyjdzie na swoje. No i wiadomym jest, że za plecami autorów czeka nowa brygada młodych ludzi, którzy zgodzą się na wszystko, byle tylko zobaczyć swoją książkę w księgarniach. Co będzie za kilka lat takiej polityki zastępowania jednej fali debiutantów następną, bez dbania o ich dalszy rozwój, wręcz zniechęcania do siebie - tak daleko pewnie nie planują.
Mały_czołg - 2010-01-18, 14:44
:
Toudisław napisał/a:
A może chodzi o to że Debiutant staje przed kolosom jaki SF to czuje się zastraszony ( on sam może i to bez wpływu FS ) I nieche podskakiwać bo chciał by wydawać dalej. Sama FS nie musi nic robić w tym kierunku bo człowiek sam sobie wmówi że lepiej się nie kłócić.

Sytuacja SFFIHAHAHA była pod tym względem przecież tak znacząco inna. Nikt nie miał większych obaw, że np. wyciągając sprawę publicznie tu i ówdzie, na forum jednym, drugim, trzecim, macierzystym, spotka się z gremialnym wybrechaniem.
Toudisław napisał/a:

W Polsce nie ma jeszcze jakiegoś społecznego potępienia dla niepłacenia

O ile nie jest to podparte związkiem emocjonalnym.

Fakt, że ktoś nie płaci (np. miesiącami) hydraulikowi za położenie rur, malarzowi za pomalowanie ścian, autorowi za wydrukowany tekst, drukarni za wydrukowaną książkę - nie ma szans na zdecydowane potępienie typowego Kogośtam, o ile...
...ten właśnie hydraulik nie jest jego krewnym.
...ten właśnie malarz nie jest jego kumplem z podwórka.
...ten właśnie autor nie jest przez niego podziwiany.
...ta właśnie drukarnia drukuje książki, które uważa za najlepsze w całej polskiej fantastyce.
Toudisław napisał/a:

NURS odpowiada też za trzęsienie ziemi na Haiti i za koklusz. O czymś zapomniałem ?

Chcesz tym sprytnym posunięciem semantycznym zasugerować, że nie on był pionierem, a potem mistrzem Jedi w stosowaniu tej techniki inwestycyjnej?
nosiwoda - 2010-01-18, 15:54
:
Przywołuję Cię do porządku: w tym kontekście masz oczywiście na myśli mistrza Sith! Nieprawdaż.
Toudisław - 2010-01-18, 20:41
:
Mały_czołg napisał/a:
Chcesz tym sprytnym posunięciem semantycznym zasugerować, że nie on był pionierem, a potem mistrzem Jedi w stosowaniu tej techniki inwestycyjnej?

Mam na myśli że NURS nie jest wężem na drzewie w Raju jakim był polski rynek wydawniczy i nie jest on przyczyną wszelkiego zła. Jeżeli jego udziałem były te praktyki ( no dobra wiem że były ) to to jest nie OK. Ale czmu zarz on ma być uważany za ojca nieprawości ? Wcześniej w Polsce wszyscy płacili w terminie ? SuperNowa tez miała dziwne praktyki i płaciła grosze. W Polsce masowo wydawano zachodnich Autorów nie płacąc im za prawa. To NURS Wymyślił ?
Mały_czołg - 2010-01-18, 21:46
:
Toudisław napisał/a:
Ale czmu zarz on ma być uważany za ojca nieprawości ?

-Na każdym zebraniu ktoś musi zacząć pierwszy.
Toudisław napisał/a:

Wcześniej w Polsce wszyscy płacili w terminie ? (...) To NURS Wymyślił ?

Toudi, rozmawiamy o kontekście masowego przyzwyczajenia autora do nie płacenia, poprzez zapodanie sugestii jakoby debiutantowi należało się mniej niż przeciętnej istocie ludzkiej. Wcześniejsze szwindle były co do natury zwyczajne. Psychotechniczne wciskanie dziecka w brzuch jakoby się nic z gruntu nie należało - odbieram jako pewne novum. Warte wyróżnienia jako wyraźny, niezależny nurs, tfu, nurt.
Toudisław - 2010-01-18, 23:29
:
Mały_czołg napisał/a:
Na każdym zebraniu ktoś musi zacząć pierwszy.

Myślę że shemat myślenia " jesteś nowy to nie podskakuj " jest stary jak świat. Ale ok wiem o co ci biega. W Oligopolu a szczególnie w monopolu łatwo wykorzystać swoją silną pozycję do zmuszania tych małych by tańczyli jak im się zagra. Gdy powstało FS i SFFiH ( to chyba był mniej więcej tan sam okres z rokiem różnicy jakoś ) Było kilku pisarzy którzy chcieli się wybić a popyt na TPF dopiero się wytwarzał. Chęć Wybicia się i wydania byłą silniejsza niż pragnienie zarobku ( i tak śmiesznego niestety ) Teraz zmieniło się nie wiele.
Mały_czołg napisał/a:
Psychotechniczne wciskanie dziecka w brzuch jakoby się nic z gruntu nie należało - odbieram jako pewne novum. Warte wyróżnienia jako wyraźny, niezależny nurs, tfu, nurt.

Tutaj Ok. Ale FS nie płaci nie tylko " Żółtodzióbom" ale i " lokomotywą " Fabryki jak ćwiek.
moffiss - 2010-01-19, 08:09
:
Toudisław napisał/a:



FS nie pałci nie dlatego że to imperium zła gdzie wszyscy śpią na kasie a tylko niechcą się dzielić z Autorami. Po prostu mają problemy z płynnością i tyle.


Problemy z plynnością finansową przeważnie oznaczają przeinwestowanie i kończą się bankructwem podmiotu gospodarczego. Mam cichą nadzieję, że właściciele FS nie obiorą kursu na wytworzenie "sarkofagu", by przenieść część lukratywnych aktywów do innego wydawnictwa. Niestety w takiej sytuacji autorzy nie mają żadnej szansy na uzyskanie należnych honorariów. Syndyk, zgodnie z ustawą o upadłości (ew. likwidacji - tzn. wtedy gdy wielkosć aktywów może pokrywac straty, zaś gdy aktywa są niewystarczające to upadłość), wypłaca w pierwszej kolejności należności do Skarbu Państwa (ZUS, US itd), następnie bankom, potem prawcownikom i na szarym końcu realizuje umowy cywilno-prawne. Stąd, w takiej sytuacji pisarze mogą śmiało zapomnieć o pieniądzach. Dodatkowo, zarząd odpowiada całym swoim majątkiem, gdy zabraknie kasy na opłacenie VAT, podatku dochodowego czy ZUS.

Jeszcze jest inny aspekt - prawny. Jeśli zarząd Spółki ma wyraźne przesłanki do upadłości, a tego nie zgłosi...oj, będzie bardzo bolało. Kodeksy są bezwzględne dla zarządców.


Reasumując, wydaje się, że koniec FS jest bliski, ponieważ wielu pisarzy oficjalnie pisze o swoich problemach z wydawctwem. Nie znam zadnego autora, który zaryzykuje wydanie swojej powieści gratis. Czasy partyjnych całusów i uścisków są daleko za nami. Negatywna opinia będzie ciągnąć się za nimi latami.
Toudisław - 2010-01-19, 08:19
:
moffiss napisał/a:
Reasumując, wydaje się, że koniec FS jest bliski, ponieważ wielu pisarzy oficjalnie pisze o swoich problemach z wydawctwem

E tam. Z całym szacunkiem dla Tych Autorów to nie są lokomotywy FS ( no tylko JĆ ) Komuda, Pilipiuk, Grzędowicz, Piekara. Nigdzie się chyba nie wybierają i mogą dlugo ciągnąć FS. Do upadłości jej IMO naprawdę wiele. FS ma zbyt duży potencjał i nie wierzę by miała upaść w najbliższym czasie. Kilku mniej popularnych Autorów i ich zaległości to nie problem. Jak się zaczną skarżyć drukarze to co innego. FS ma na czym opierać odzyskiwanie płynności. Myślę, że w tym roku nie będzie już tyle wydanych książek co w 2009. Ograniczą się i będą promować to co już mają na rynku.

moffiss napisał/a:
Problemy z plynnością finansową przeważnie oznaczają przeinwestowanie i kończą się bankructwem podmiotu gospodarczego.

większość Firm w jakimś okresie przeżywa problemy z płynnością. Nie przesadzał bym.
moffiss napisał/a:
Czasy partyjnych całusów i uścisków są daleko za nami. Negatywna opinia będzie ciągnąć się za nimi latami.

To prawda ale co z tego ? I tak są największym wydawnictwem i wielu będzie do nich ciągnąć bo zapewniają promocję i to że nazwisko Autora zostanie zapamiętane przez pewną grupę odbiorców FS. To wydawnictwo nadal ma swoich fanów którzy kupują ksiązki dla loga FS a nie dla jakiegoś Nazwiska.
Fidel-F2 - 2010-01-19, 08:45
:
a ja tam myśę, że żadne problemy z płynnością tylko zwyczajne złodziejstwo
moffiss - 2010-01-19, 08:56
:
"Lokomotywy" zapewne nie mają czym się przejmować, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostaną przygarnięci przez inne wydawnictwa.

Zaś płynność finansowa w tej szczególnej branzy jest kluczowym czynnikiem przetrwania. Nikt mnie nie przekona, że wystarczy wywiesić sztandar - jestesmy liderem na rynku. Banki nie sa zainteresowane li tylko analizami rynkowymi, ale zwracają przede wszystkim uwage na dokumenty księgowe. Nadmiar zalegości czy zatory płatnicze nie sprzyjają polityce kredytowej. Wątpie też, by FS była az tak zasobna w rezerwy finansowe i sprostała poglębiającej sie czytelniczej recesji. Ktoś na końcu tego łańcucha pokarmowego żada wyników finansowych, a nie bajań o wybitnej pozycji wydawniczej na rynku.

Wg mnie stała się rzecz najgorsza dla FS, taki przysłowiowy ostatni gwóźdź do trumny - znani pisarze związani z nimi, piszą otwarcie o niepłaceniu honorariów.
W praktyce oznacza to, że owi pisarze juz od dawna szukają alternatywy dla siebie i chcą rozwiązać sztywne, jednostronne umowy z FS. Albo już znaleźli innych wiarygodnych partnerów dla współpracy.
Toudisław - 2010-01-19, 09:22
:
moffiss napisał/a:
"Lokomotywy" zapewne nie mają czym się przejmować, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostaną przygarnięci przez inne wydawnictwa.

Przez kogo niby ? Kto im zapewni taką promocję i taką rozpoznawalność? Nie mają powodu by odchodzić w FS i nadal tego nie robią czyli jest im dobrze. A Czemu FS miała by bankrutować to na ndal nie wiem
moffiss napisał/a:
, ale zwracają przede wszystkim uwage na dokumenty księgowe

A co mają banki do tego ? FS płaci Autorom nie nie banką i nie sądzę by w Bankach miały jakieś wielkie zadóurzenie

moffiss napisał/a:
a nie bajań o wybitnej pozycji wydawniczej na rynku.

To się nazywa potencjał eponimiczny i jest niezwykle istotny. Silna pozycja FS na rynku i rozpoznawalność jej marki przekłada się po prostu na kasę. Gdyby ktoś kupował FS to nie płaci tylko za jej wartość materialną ( sprzet biurowy ? kupione ksiązki ) ale za to że Firma ma już pewną pozycję na rynku
moffiss napisał/a:
Wg mnie stała się rzecz najgorsza dla FS, taki przysłowiowy ostatni gwóźdź do trumny - znani pisarze związani z nimi, piszą otwarcie o niepłaceniu honorariów.

Z tych super znanych to tylko jeden. Zresztą jak widać nie są to pieniądze porażające tyle zaległości .
moffiss napisał/a:
Albo już znaleźli innych wiarygodnych partnerów dla współpracy.

Kogo ? FS nie ma konkurencji a wielu Autorów nie ma alternatywy. Sama FS wydaje 2 razy więcej ( conajmniej ) Polskiej Fantastyki niż wszystkie inne wydawnictwa razem wzięte.

moffiss, Wieszczenie rychłego upadku FS jest nie poważne. Ich książki nadal sprzedają się bardzo dobrze i po prostu będą musieli ograniczyć ilość wydawcach pozycji do tych które będą na siebie zarabiać.
moffiss - 2010-01-19, 09:46
:
Jest szansa dla takich firm - np. przez zbywanie częsci aktywów na rzecz innych podmiotów. Idealnym kandydatem jest SFFH :) . Można też manipulować terminami płatności, wydłuzać na tyle, na ile strony wytrzymaja, nawet jak ktoś złoży pozew w sadzie, istnieje sznasa na ugodę (w dłuższej perspektywie, ofc :)) .
Mozna tez uprawiać akrobatyke finansową, nazwijmy ją umownie inzynierią finansową :oops: licząc na odroczenie podstawowych opłat skarbowych.
Ale, pod jednym warunkiem, ze w koncu naplynie kasa ze sprzedazy. Zas liczby sa bezwzgledne. O czym to swiadczy? O niewystarczających środkach finansowych na prowadzenie działalności.
Nie przekonuje mnie argument o marce wydawnictwa. Z roku na rok jakość wydawanych pozycji spada, głównie za sprawą nieprzemyslanych debiutów oraz prowadzeniu nieprofesjonalnej polityki PR.


edit: potencjał zapewne jest, ale ekumeniczny //pisowcy
toto - 2010-01-19, 10:03
:
moffiss napisał/a:
Zas liczby sa bezwzgledne.
Super, znasz wyniki finansowe FS? Wyniki sprzedaży jej książek?

Nie? Tak myślałem. Przestań wróżyć i zajmij się czymś pożytecznym ;)
moffiss napisał/a:
Nie przekonuje mnie argument o marce wydawnictwa. Z roku na rok jakość wydawanych pozycji spada,
A ja myślę, że odwrotnie. Przynajmniej ilościowo ukazuje się więcej książek ciekawych niż w początkach działalności FS.
Toudisław - 2010-01-19, 10:09
:
moffiss, to wszystko co piszesz to prawda. Ale jak to się ma do FS ? Nie mamy przesłanek świadczących że ich sytuacja jest podbramkowa. Mają swoje lokomotywy którym dobrze w FS i nikt im teraz nie da lepszych warunków. A marka i pozycja na rynku jest niesamowicie istotna. Nie zdajesz sobie sprawy jak to wygląda z pozycji sprzedaży detalicznej i jaką siłę przebicia ma FS. Książki JĆ w Runie nie miału już takiej pozycji. To się przekłada na możliwości sprzedaży i to już jest kasa. FS przesadziła z wydawaniem debiutantów i tyle. Weilu z nich nie zarobiło na siebie po prostu.
moffiss napisał/a:
Z roku na rok jakość wydawanych pozycji spada, głównie za sprawą nieprzemyslanych debiutów oraz prowadzeniu nieprofesjonalnej polityki PR.

A co ma jakość do sprzedaży ? Czasem spadek jakości oznacza wzrost sprzedaży
Fenrir - 2010-01-19, 10:21
:
Cytat:
A co ma jakość do sprzedaży ? Czasem spadek jakości oznacza wzrost sprzedaży

W sumie to tylko zależy od odbiory można obniżyć jakość dzięki czemu cena będzie przystępniejsza lub stawiać na jakość i wizualnie ładne wydania za większą cenę.
FS przecież sama wydawała niektóre książki w twardej i miękkiej oprawie żeby odbiorca mógł wybrać.
moffiss - 2010-01-19, 10:30
:
toto napisał/a:
Nie? Tak myślałem. Przestań wróżyć i zajmij się czymś pożytecznym ;)
.


Jestem praktykiem, kilka lat temu zostałem wynajety przez właściciela i wyprowadzilem jedną firmę z podobnej sytuacji, co prawda skala była inna, bo spółka zatrudniała ponad 700 osób.
Stąd mam wrażenie, że rozpoznaję symptomy, szczególnie po zapoznaniu się z informacją podaną przez FS (email do JĆ) oraz wypowiedziach innych pisarzy na tym forum. Chyba że się mylę, ale wtedy niepłacenie honorariów jest zwyczajnym złodziejstwem. Przypuszczam, że zbiorowy pozew byłby jak najbardziej na miejscu.

Ale czym mamy się przejmować, życie nie znosi próżni, zawsze znajda się inni gotowi zapełnić przyszłą niszę rynkową. :P
Mały_czołg - 2010-01-20, 10:57
:
Głos zabrał teraz Andrzej Pilipiuk, ale raczej niespecjalnie pomógł cokolwiek wyjaśnić.
( http://mrw.blox.pl/2010/0...dego-donka.html )
Wypowiedź w rzeczy samej brzmi tak, jakby J. P. Morgan zwracał uwagę dyskutantów, że w płatnościach Banku J. P. Morgana czasem zdarzają się problemy. To jest rzecz, której po pierwsze nikt nigdy nie negował w całej sprawie, po drugie J. P. Morgan z definicji odczuwa ją zawsze na końcu, tuż przed III wojną światową, uderzeniem jukatańskiego meteorytu i końcem kalendarza Majów.
Toudisław - 2010-01-20, 11:34
:
Cytat:
Głos zabrał teraz Andrzej Pilipiuk, ale raczej niespecjalnie pomógł cokolwiek wyjaśnić.

Gdzie ? nie jestem na bieżąco

Fenrir napisał/a:
W sumie to tylko zależy od odbiory można obniżyć jakość dzięki czemu cena będzie przystępniejsza lub stawiać na jakość i wizualnie ładne wydania za większą cenę.

Mam na myśli jakość pisarską a nie wydawniczą.

moffiss napisał/a:
Ale czym mamy się przejmować, życie nie znosi próżni, zawsze znajda się inni gotowi zapełnić przyszłą niszę rynkową. :P

Tak ale proces zastępowania starego nowym może troszkę potrwać a to nowe może być też inne. FS nie tylko wypełniła rynek ale i go poniekąd stworzyła. Wyszła ze swoim produktem po za getto.

Nadal nie uważam by FS miała upaść lada dzień. Za Duży potencjał i tyle
moffiss - 2010-01-20, 11:56
:
Mały_czołg napisał/a:
Głos zabrał teraz Andrzej Pilipiuk, ale raczej niespecjalnie pomógł cokolwiek wyjaśnić.
( http://mrw.blox.pl/2010/0...dego-donka.html )


Nie spodziewałem się niczego innego jak wzruszajacej erekcji bon tonu. Tak bywa z lokomotywami, że przeraźliwe gwiżdżą, szczególnie na zakrętach, pędząc na oślep, byle dojechać na czas bez względu na okoliczności, więc nie ma co wołać za nimi i tak nic ich nie zatrzyma, choćby tory się "wygły" po raz wtóry. //kas


Toudisław napisał/a:

Nadal nie uważam by FS miała upaść lada dzień. Za Duży potencjał i tyle


Potencjał ma wiele wydawnictw :badgrin:
toto - 2010-01-20, 11:58
:
Toudisław napisał/a:
Gdzie ? nie jestem na bieżąco

O tu. W notce mrw/osakany (edit: zalinkowana przez moffisa) masz linka. I tutaj (edit: czyli na zb) też linkuje.
moffiss - 2010-01-20, 12:00
:
"Jakub Ćwiek nie jest jedynym oszukanym autorem.

Fabryka nie zapłaciła też Jackowi Rostockiemu, Robertowi Cichowlasowi, Piotrowi Rogoży. Red Horse (w zasadzie to samo co FS) nie zapłacił Jakubowi Małeckiemu. Ciekawe, kiedy zgłoszą się następni, nie?

linki:

http://rcichowlas.blogspo...abryka-sow.html
http://www.portalliterack...ic=1811&forum=4

Czy ktoś będzie miał jaja, żeby wstawić sie za młodymi autorami. Może Andrzej Pilipiuk?"

masz na myśli ostatni post? Patrz "..." wyżej.
Toudisław - 2010-01-20, 12:09
:
moffiss napisał/a:
Potencjał ma wiele wydawnictw :badgrin:

Żadne z ty taki jak FS. Jak grochem o ścianę. Nie wiem czy ktoś z was przez 4 lata sprzedawał fantastykę ale jak przypadków gdzie ktoś kupował książkę tylko dlatego że miała logo FS ja widziałem setki albo i tysiące. Nie spotkałem się z takim zajwiskiem w żadnym innym wydawnictwie. Ofensywa Szulerów sprzedawała nam się znacznie gorzej tylko dlatego że nie była wydana w FS. Starczyło !
toto - 2010-01-20, 12:19
:
Toudisław napisał/a:
Nie wiem czy ktoś z was przez 4 lata sprzedawał fantastykę ale jak przypadków gdzie ktoś kupował książkę tylko dlatego że miała logo FS ja widziałem setki albo i tysiące.
Co prawda książkami nie handluję, ale podobną sytuację udało mi się zaobserwować podczas własnych zakupów. Niektórzy ludzie patrzą tylko na książki FS i wybierają sobie jakąś książkę (właściwie nieważne jaką), byle z logo FS. Bo mają zaufanie do marki. Wydali X, to pewnie i ten nieznany Z będzie fajny.

Właściwie to i mój brat czasem kupował podobnie (nie wiem jak teraz) książki. Jak szukał fantastyki, to patrzył praktycznie tylko na FS. Spodobali mu się Pilipiuk, Piekara, Grzędowicz, okazało się, że Ziemkiewicza też wydają (go lubił już wcześniej), to szukał fantastyki przede wszystkim od FS. Miał zaufanie.
moffiss - 2010-01-20, 12:21
:
Toudi, FS jest wydawnictwem niszowym, skoncetrowanym na sf. Owszem w niszy sa moze liderami, ale nie demonizujmy ich pozycji na rynku wydawniczym jako takim.
Shadowmage - 2010-01-20, 12:31
:
SF? To ja chyba o czymś nie wiem...
Romulus - 2010-01-20, 12:33
:
moffiss napisał/a:
Czy ktoś będzie miał jaja, żeby wstawić sie za młodymi autorami. Może Andrzej Pilipiuk?"

Damn it ! ! ! A niby czemu potrzebują oni jakichś patronów ? Sąd w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej załatwi sprawę - i nie trzeba będzie czekać latami na wyrok. Kilka takich wyroków i wydawnictwo samo się otrząśnie z nowatorskiej strategii biznesowej nie płacenia bez słowa wytłumaczenia.

Ktoś się na autorów obrazi? Wątpię, aby byli wydawcy tacy małostkowi i mściwi. Cóż, jeśli są, to na pohybel im.

Gdybym był wydawcą i przyszedł do mnie autor z nową książką i z "famą", że procesował się w sprawie innej z poprzednim wydawcą to olałbym to. Gdybym widział potencjał do zarobienia pieniędzy w jego nowej książce, rzuciłbym mu na stół umowę, kazał ją zabrać do domu na 48 godzin, żeby ją przemyślał i obgadał z prawnikiem, ewentualnie potem byśmy ponegocjowali, aby być zadowolonymi - bo nic nie sprawia większej frajdy od umowy, którą obydwie strony chcą wykonać. Potem podpisy i realizacja warunków umowy. W razie okoliczności nieprzewidzianych spotykamy się, gadamy, zmieniamy umowę albo ją rozwiązujemy, jeśli są podstawy. Rozliczamy się z kosztów już poniesionych wzajemnie i "do widzenia".

Czy to tak trudno zrozumieć? Czy jest w tym (poza pewnym uproszczeniem) jakaś czarna magia wymagająca szamana, który ochroni przed złymi duchami?

Nie wierzę, że autorów nie stać na wysupłanie 200 zł na poradę prawną. A jeśli nie stać, to można pożyczyć - kurcze, gdybym miał realną perspektywę wydania mojej powieści, to nie wahałbym się.
Toudisław - 2010-01-20, 12:34
:
moffiss napisał/a:
Toudi, FS jest wydawnictwem niszowym, skoncetrowanym na sf.

SF to ona wydaje jak na lekarstwo tak naprawdę.
Każde wydawnictwo wydające Fantastykę można uznać za niszowe więc nie wiem o co biega. Pisząc o ich silnej pozycji ma na myśli tą niszę właśnie. Z tym że im udaje się z tej niszy wyrwać bo np. Pilipiuka czytają ludzie którzy generalnie Fantastyki nie czytują. Więc pozycję mają silną a co za tym idzie rynki zbytu. Chyba się nią po prostu zachłysnęli i uważali że można rynek poszerzyć by wydawać 90 książek rocznie. Jak się okazało nie można. Konkurencja nie śpi i pewnie na całej awanturze skorzysta ale jescze im sporo brakuje do tego by mieć taką pozycję. FS pierwsze zainwestowała w okładki i Grafików na taką skalę i jak widać taka strategia się udała bo okładki z FS przyciągają uwagę i mogą być ważnym czynnikiem wpływającym na sprzedaż. Za nimi Inne wydawnictwa poszły tą drogą.
AM - 2010-01-20, 12:38
:
moffiss napisał/a:

Czy ktoś będzie miał jaja, żeby wstawić sie za młodymi autorami. Może Andrzej Pilipiuk?"


FS można zarzucić wiele (o tym już pisaliśmy), ale nie sądzę, żeby chciała kogoś oszukać. Wydawnictwo ma teraz kłopoty, ale one miną (jeśli oczywiście wyciągnięto wnioski z zaistniałej sytuacji) i pieniądze na pewno trafią do autorów.

Przy okazji, skąd wiadomo, że tuzy FS również nie dostają swoich pieniędzy z opóźnieniem (lub tylko części honorariów)?
Toudisław - 2010-01-20, 12:49
:
AM napisał/a:
Przy okazji, skąd wiadomo, że tuzy FS również nie dostają swoich pieniędzy z opóźnieniem (lub tylko części honorariów)?

Z wypowiedzi Pilipiuka wynika jak by że i jemu czasem mogą płacić z opóźnieniem ( ale płacą ) Zresztą JĆ to raczej pierwsza liga.
AM - 2010-01-20, 13:08
:
Toudisław napisał/a:
AM napisał/a:
Przy okazji, skąd wiadomo, że tuzy FS również nie dostają swoich pieniędzy z opóźnieniem (lub tylko części honorariów)?

Z wypowiedzi Pilipiuka wynika jak by że i jemu czasem mogą płacić z opóźnieniem ( ale płacą ) Zresztą JĆ to raczej pierwsza liga.


Z całym szacunkiem dla JĆ, ale nie jest pierwszą ligą FS. Pierwsza liga to Pilipiuk, Grzędowicz, Ziemiański i może Jacek Piekara (przypuszczam, iż autorzy ci generują 80-90% zysków FS). Druga sprawa. Nie zdziwiłbym się, gdyby AP otrzymywał od FS kilkaset tysięcy PLN rocznie, więc nawet, jeśli otrzymuje tylko połowę honorariów, ma za co żyć i może spokojnie czekać.
Toudisław - 2010-01-20, 13:11
:
AM napisał/a:
Pilipiuk, Grzędowicz, Ziemiański i może Jacek Piekara.

Ziemiański ? Ten od dawna nic nie wydał. A teraz jego powieści są w Dolnośląskim. A Komuda ? I myślę że Piekara to na 100% pierwsza liga. Piszę więcej niż Grzędowicz wiec FS chyba na niem też nieźle zarabia.
AM - 2010-01-20, 13:24
:
Toudisław napisał/a:
AM napisał/a:
Pilipiuk, Grzędowicz, Ziemiański i może Jacek Piekara.

Ziemiański ? Ten od dawna nic nie wydał. A teraz jego powieści są w Dolnośląskim. A Komuda ? I myślę że Piekara to na 100% pierwsza liga. Piszę więcej niż Grzędowicz wiec FS chyba na niem też nieźle zarabia.


Nie jest ważne czy wydał, chodzi o skalę sukcesu. Na razie PLO, Achaja i rzeczy Pilipiuka to zdecydowanie najlepiej sprzedające się pozycje w historii FS (poza politycznymi książkami Ziemkiewicza). Piekara pewnie rzeczywiście w sumie generuje większe zyski niż Grzędowicz, ale jednostkowo daleko mu do wymienionych powyżej panów).

Jakub Ćwiek pewnie znajduje się w grupie mocnych średniaków: Kossakowska i Komuda.
Mały_czołg - 2010-01-20, 13:31
:
AM napisał/a:
Nie jest ważne czy wydał, chodzi o skalę sukcesu. Na razie PLO, Achaja i rzeczy Pilipiuka to zdecydowanie najlepiej sprzedające się pozycje w historii FS (poza politycznymi książkami Ziemkiewicza).

Masz jakieś sztywne dane?
Bo ja, twardo opierając się na fusach z herbaty i kościach kurczaka obstawiałbym kolejność (uzysku z bieżącej rocznej produkcji): Pilipiuk, długa przerwa, Piekara, przerwa, Komuda, przerwa, Grzędowicz.
AM - 2010-01-20, 14:07
:
Mały_czołg napisał/a:
AM napisał/a:
Nie jest ważne czy wydał, chodzi o skalę sukcesu. Na razie PLO, Achaja i rzeczy Pilipiuka to zdecydowanie najlepiej sprzedające się pozycje w historii FS (poza politycznymi książkami Ziemkiewicza).

Masz jakieś sztywne dane?
Bo ja, twardo opierając się na fusach z herbaty i kościach kurczaka obstawiałbym kolejność (uzysku z bieżącej rocznej produkcji): Pilipiuk, długa przerwa, Piekara, przerwa, Komuda, przerwa, Grzędowicz.


Czołgu, wystarczy przeanalizować topki EMPIKU (nie tylko Top 20, ale Top 40 również). W przeciwieństwie do czytelników wiem ile musi się sprzedać danego tytułu (z jakąś tolerancją), żeby pojawił się na danym miejscu topki (wiem mniej więcej również jaki procent sprzedaży książek FS stanowił do niedawna EMPIK). To sprawia, że wróżę tylko trochę :) .

Nie liczyłem ile książek Komudy w sumie wyszło w 2009 roku, ale tu rzeczywiście może być siła złego na jednego. Co nie oznacza, że PLO 3 nie sprzedaje się 2 lub 3 razy lepiej niż największe hity Komudy, sprawiając, że Grzędowicz jest o wiele "gorętszym" autorem.
ariane - 2010-01-20, 20:46
:
AM, :) to podziel się z nami, maluczkimi, tą wiedzą tajemną :)
Ja np. bardzo chciałabym wiedzieć ile (choćby minimalnie) musiałoby się sprzedać egzemplarzy danego tytułu żeby w ogóle wejść na taki topik...
Siman - 2010-01-20, 22:45
:
"Nie jest ważne czy wydał, chodzi o skalę sukcesu. Na razie PLO, Achaja i rzeczy Pilipiuka to zdecydowanie najlepiej sprzedające się pozycje w historii FS (poza politycznymi książkami Ziemkiewicza). Piekara pewnie rzeczywiście w sumie generuje większe zyski niż Grzędowicz, ale jednostkowo daleko mu do wymienionych powyżej panów)."

Piekara w topce merlina trafił na 5 pozycję (Grzędowicz po premierze nie załapał się nawet pierwszej 10, a chyba nawet do 15). Może to mniej reprezentatywny ranking niż empikowski, z drugiej strony Piekara jest regularnie wznawiany przez FS, jak żaden inny autor (nie licząc może Pilipiuka).

Też chętnie dowiedziałbym się, jakie pozycje w empikowskich topach oznaczają jaką sprzedaż. Choćby bardzo orientacyjnie. :)
AM - 2010-01-20, 23:16
:
ariane napisał/a:
AM, :) to podziel się z nami, maluczkimi, tą wiedzą tajemną :)
Ja np. bardzo chciałabym wiedzieć ile (choćby minimalnie) musiałoby się sprzedać egzemplarzy danego tytułu żeby w ogóle wejść na taki topik...


Każdy wydawca może dojść do tej wiedzy bez większych problemów (nie wymaga to specjalnej wiedzy ani umiejętności ani dostępu do tajnych danych). Wszyscy mamy dostęp do danych sprzedaży Empiku i możemy (a właściwie mogliśmy do niedawna; teraz dostajemy raporty sprzedaży, które są troszkę trudniejsze do interpretacji) sprawdzić ile egzemplarzy danej książki "zeszło" w jednym z okresów promocyjnych. Wystarczy jeszcze wprowadzić kilkanaście lub kilkadziesiąt razy swoje tytuły na topkę, porównać z wynikami i otrzymujemy potrzebne nam wskazówki (bez żadnych tajemnic, sztuczek itp.). A że są to osiągi powtarzalne, nie sposób domyślić się prawidłowości i osiągów innych wydawców. Proste, prawda? I tyle na ten temat ;) (bo jest jeszcze kilka zmiennych, które trzeba sobie wydedukować z ogólnie dostępnych danych).

Napisałem bez większych problemów i kłamałem. Musi się znaleźć świr taki jak ja, któremu będzie się chciało przez kilka lat zbierać dane i je interpretować :-) .


Siman napisał/a:
Piekara w topce merlina trafił na 5 pozycję (Grzędowicz po premierze nie załapał się nawet pierwszej 10, a chyba nawet do 15). Może to mniej reprezentatywny ranking niż empikowski, z drugiej strony Piekara jest regularnie wznawiany przez FS, jak żaden inny autor (nie licząc może Pilipiuka).


Pisałem o topce Empiku, a nie Merlina. Są one po pierwsze często bardzo różne, po drugie nieporównywalne; myślę, że ten komentarz wystarczy.

I jeszcze jedno. To że wychodzi nowa edycja jakiejś książki FS z nowym ISBN i ceną nie oznacza, że książki nie są dodrukowywane i bez tego, dopóki się sprzedają.
I pamiętaj, wejście na topkę Merlina w grudniu i styczniu, to nie to samo...
ariane - 2010-01-21, 10:00
:
AM napisał/a:
Każdy wydawca może dojść do tej wiedzy bez większych problemów (nie wymaga to specjalnej wiedzy ani umiejętności ani dostępu do tajnych danych). Wszyscy mamy dostęp do danych sprzedaży Empiku

:-P właśnie dlatego prosiłam o udostępnienie wiedzy tajemnej nam maluczkim, którzy dostępu do takich danych nie mają; weź pod uwagę, że na tym forum nie siedzą sami wydawcy bo gdyby tak było nie zadaliby takiego pytania; a jest ono intrygujące dla zwykłych forumowiczów chcących mieć jakieś pojęcie w tym temacie; więc ponawiam pytanie: jaka (w naprawdę dużym przybliżeniue) powinna być minimalna ilość sprzedanych egzemplarzy danego tytułu żeby się znaleźć np na ostatnim miejscu top 40 Empiku.
pozdrawiam
moffiss - 2010-01-21, 10:06
:
Toudisław napisał/a:
Nie wiem czy ktoś z was przez 4 lata sprzedawał fantastykę ale jak przypadków gdzie ktoś kupował książkę tylko dlatego że miała logo FS ja widziałem setki albo i tysiące. Nie spotkałem się z takim zajwiskiem w żadnym innym wydawnictwie. Ofensywa Szulerów sprzedawała nam się znacznie gorzej tylko dlatego że nie była wydana w FS. Starczyło !


Wiesz, proponuję prosty eksperyment myslowy: Czy nadal bedziesz upierał sie przy swoim stanowisku, w przypadku gdyby np. Pilipiuk, Piekara, Grzedowicz odeszli z FS?
Nie chciałbym byc złym prorokiem, ale zapewne powtórzy sie sytuacja z SuperNovą.
ariane - 2010-01-21, 10:12
:
i gdzie, do diabła, znajdę te topki 20 i 40?
Toudisław - 2010-01-21, 10:12
:
moffiss napisał/a:
Wiesz, proponuję prosty eksperyment myslowy: Czy nadal bedziesz upierał sie przy swoim stanowisku, w przypadku gdyby np. Pilipiuk, Piekara, Grzedowicz odeszli z FS?

Tak. Może już nie z taką siłą ale jednak. Ludzie wiedzą że " Młot na coś tam ... " to jest Z FS a że napisał Piekara to już mniej. Po odejściu tych 3 FS pewnie mocno by oberwała ale bez nich też się da widać żyć. FS ma sens istnienia i szansę na sprzedaż więc przetrwa. Jest popyt na ich towar
moffiss - 2010-01-21, 10:49
:
Toudisław napisał/a:

Tak. Może już nie z taką siłą ale jednak. Ludzie wiedzą że " Młot na coś tam ... " to jest Z FS a że napisał Piekara to już mniej. Po odejściu tych 3 FS pewnie mocno by oberwała ale bez nich też się da widać żyć.


Sedno problemu jest w postawie FS. Chyba zapomieli, że prawdziwą siłą są...pisarze.
AM - 2010-01-21, 11:22
:
Toudisław napisał/a:
Tak. Może już nie z taką siłą ale jednak. Ludzie wiedzą że " Młot na coś tam ... " to jest Z FS a że napisał Piekara to już mniej. Po odejściu tych 3 FS pewnie mocno by oberwała ale bez nich też się da widać żyć. FS ma sens istnienia i szansę na sprzedaż więc przetrwa. Jest popyt na ich towar


Touduś, obawiam się, że bez tych 3 nie dałoby się żyć. Tak jak nie udałoby się przetrwać Magowi bez tych 6, których wymieniłem, a właściwie 4 (bo gaimana i moora wydajemy teraz sporadycznie). Mogę się tylko domyślać, że tylko sam Pilipiuk generuje zyski (nie obroty) większe, niż cała Fabrykowa produkcja bez Piekary czy Grzędowicza (przynajmniej teraz). Być może wielokrotnie większe.
moffiss - 2010-01-21, 11:36
:
AM napisał/a:


Touduś, obawiam się, że bez tych 3 nie dałoby się żyć. Tak jak nie udałoby się przetrwać Magowi bez tych 6, których wymieniłem, a właściwie 4 (bo gaimana i moora wydajemy teraz sporadycznie). Mogę się tylko domyślać, że tylko sam Pilipiuk generuje zyski (nie obroty) większe, niż cała Fabrykowa produkcja bez Piekary czy Grzędowicza (przynajmniej teraz). Być może wielokrotnie większe.


Skoro MAG generuje zyski i płaci na czas, czyli jest w dobrej kondycji finansowej, to dlaczego nie wydajecie polskich debiutantów? Idealny moment, by ugryżć kawałek marketu.
mec - 2010-01-21, 11:48
:
moffiss napisał/a:


Skoro MAG generuje zyski i płaci na czas, czyli jest w dobrej kondycji finansowej, to dlaczego nie wydajecie polskich debiutantów? Idealny moment, by ugryżć kawałek marketu.


Bo jest to nieopłacalne ?
moffiss - 2010-01-21, 11:57
:
mec napisał/a:
moffiss napisał/a:


Skoro MAG generuje zyski i płaci na czas, czyli jest w dobrej kondycji finansowej, to dlaczego nie wydajecie polskich debiutantów? Idealny moment, by ugryżć kawałek marketu.


Bo jest to nieopłacalne ?


Ale jak wzmacnia markę! A, w konsekwencji rosnie udział na rynku...itd. 8) czytając kilka screenow wstecz można dojść do takiego wniosku. Ale czy ja należę do awangardy intelektualnej... //kas
Mały_czołg - 2010-01-21, 12:16
:
moffiss napisał/a:
(...)to dlaczego nie wydajecie polskich debiutantów?

Ja tu może trochę AM przyprawię gębę, ale mam wrażenie że to kwestia aparatu.

Posiadając odpowiedni aparat (a ten, nie bójmy się tego słowa, AM posiada) do kwalifikacji zagranicznych tekstów, zyskuje się potencjalnie łatwiejszy (teksty są wstępnie sprawdzone na kompatybilność z masowym czytelnikiem) i potencjalnie bardziej zyskowny (wyjściowa sprawność literacka autora oraz często nadchodzący z zagranicy histeryczny piar lepiej rzecz sprzedają) obiekt do handlu.

Udzielanie się w krajowej prozie to inna para kaloszy, i te talenty nie są przechodnie - o czym jedno wydawnictwo o doświadczeniach wypływających z polskich meandrów literackich, jak wieść niesie właśnie się boleśnie przekonało.
moffiss - 2010-01-21, 12:41
:
Mały_czołg napisał/a:
moffiss napisał/a:
(...)to dlaczego nie wydajecie polskich debiutantów?

Ja tu może trochę AM przyprawię gębę, ale mam wrażenie że to kwestia aparatu.

Posiadając odpowiedni aparat (a ten, nie bójmy się tego słowa, AM posiada) do kwalifikacji zagranicznych tekstów


Zatem, czy ten aparat może działać w drugą stronę? :oops:
You Know My Name - 2010-01-21, 13:48
:
Pewnie, że może, ale kwestia raczej w tym ile trzeba włożyć a ile można wyjąć.
Ł - 2010-01-21, 13:49
:
moffiss napisał/a:
Ale czy ja należę do awangardy intelektualnej...

Rozwieje wątpliwości - stronę temu napisałeś że FS to niszowe wydawnictwo skoncentrowane science-fiction - nie należysz do awangardy intelektualnej.
moffiss - 2010-01-21, 14:53
:
Ł napisał/a:
moffiss napisał/a:
Ale czy ja należę do awangardy intelektualnej...

Rozwieje wątpliwości - stronę temu napisałeś że FS to niszowe wydawnictwo skoncentrowane science-fiction - nie należysz do awangardy intelektualnej.


wiedziałem, że nawet nie dorastam elycie do pięt. //mur
Tadekm - 2010-01-21, 14:58
:
Cytat:
Wiesz, proponuję prosty eksperyment myslowy: Czy nadal bedziesz upierał sie przy swoim stanowisku, w przypadku gdyby np. Pilipiuk, Piekara, Grzedowicz odeszli z FS?
Nie chciałbym byc złym prorokiem, ale zapewne powtórzy sie sytuacja z SuperNovą.


Czary-mary. Nie ma takiej opcji, żeby Pilipiuk odszedł z FS. Andrzej sam otwarcie o tym mówił, wspominając, ze Dolnośląskie dawało mu swego czasu lepsze warunki. Nie wiem jak reszta, ale myślę, że podobnie. Grzędowicz, to facet, który ma pojęcie o rynku i wie, ile może dostać. I myślę, że tyle dostaje i będzie dostawał. I obaj z Piekarą nie są dzieciakami, mają swoje lata, kontakt z więcej niż jednym wydawcą na koncir - nie sądzę, żeby chciało im się skakać po wydawnictwach z byle powodu.

Jedynym dobrym powodem byłaby prawdziwa niewypłacalnośc. Nie opóźnienia, a rzeczywisty brak kasy dla nich za książki. A to się zwyczajnie nie zdarzy. FS musiałaby naprawdę kretyńską politykę prowadzić, żeby do tego dopuścić.
Toudisław - 2010-01-21, 20:56
:
Tadekm napisał/a:
Grzędowicz, to facet, który ma pojęcie o rynku i wie, ile może dostać. I myślę, że tyle dostaje i będzie dostawał. I obaj z Piekarą nie są dzieciakami, mają swoje lata, kontakt z więcej niż jednym wydawcą na koncir - nie sądzę, żeby chciało im się skakać po wydawnictwach z byle powodu.

Dokładnie. Zresztą kasa za książkę to nie wszystko Wydawnictwo jeszcze zapewnia promocję Autorowi. Dolnośląski Absolutnie nie ma takiej siły przebicia i nie potrafi sobie generalnie poradzić z wydawaniem fanatyki. Pozycję te szybko lądują na TK
AM napisał/a:
Touduś, obawiam się, że bez tych 3 nie dałoby się żyć. Tak jak nie udałoby się przetrwać Magowi bez tych 6, których wymieniłem, a właściwie 4

Inne wydawnictwa żyją bez takich lokomotyw jak ci panowie.
Fenrir - 2010-01-21, 22:41
:
Cytat:
Zresztą kasa za książkę to nie wszystko Wydawnictwo jeszcze zapewnia promocję Autorowi.

No tak a jeśli chodzi o promocję to FS naprawdę nieźle to wychodzi dość często widziałem ich reklamy np reklamę "Malowanego Człowieka" w Empiku. Sam pamiętam że kilka książek miałem zamiar kupić ponieważ zainteresowała mnie jej "reklama".
moffiss - 2010-01-22, 08:25
:
Toudisław napisał/a:
Tadekm napisał/a:
Grzędowicz, to facet, który ma pojęcie o rynku i wie, ile może dostać. I myślę, że tyle dostaje i będzie dostawał. I obaj z Piekarą nie są dzieciakami, mają swoje lata, kontakt z więcej niż jednym wydawcą na koncir - nie sądzę, żeby chciało im się skakać po wydawnictwach z byle powodu.

Dokładnie. Zresztą kasa za książkę to nie wszystko Wydawnictwo jeszcze zapewnia promocję Autorowi. Dolnośląski Absolutnie nie ma takiej siły przebicia i nie potrafi sobie generalnie poradzić z wydawaniem fanatyki. Pozycję te szybko lądują na TK.


dlaczego inne wydawnictwa nie idą śladami FS?
Toudisław - 2010-01-22, 08:31
:
moffiss napisał/a:
dlaczego inne wydawnictwa nie idą śladami FS?

Po pierwsze to nie takie proste jak się okazuje. FS ma ją tą swoją pozycję i łatwo jej nie odda a samo naśladownictwo FS to już za mało. Zresztą idą jej śladami wystarczy się przyjrzeć. Runa zmieniła grafikę, do tego inna czcionka, inny papier. Książki powoli przypominają te z FS. Może tez inne wydawnictwa uznały, że w targecie FS nie ma dla nich miejsca. Bo Fabryka stworzyła własne kółko odbiorców tych z poza getta też.
Dolnośląskie fantastykę ma zupełnie dodatkowo i prowadzi ją nieco po macoszemu. Nie potrafią chyba sobie poradzić z promocją tego towaru. Okładki też mają najczęściej średnie.
moffiss - 2010-01-22, 08:44
:
przeciez jest masa doskonałych, jeszcze niezmianierowanych grafików. Wystarczy wejść na digart.
Pozostale, jak marketing - podobnie - kupa ludzi kończy studia, nawiedzeni, z masą pomysłow, niekoniecznie żadających niebotycznych wynagrodzen.

Nie wspomnę o zawodowcach, którzy mogą czasem rzucić łaskawym okiem i zrobić chałturkę.
A, może inne wydawnictwa mają takich właścicieli, którym brakuje wiedzy. Często spotykam takie zarządy, które odniosły sukces parę lat temu, doszli do pewnego punktu i za bardzo nie wiedzą (udaja, ze jest inaczej) jak dalej rozwinąć prowadzoną firmę. Gdy w końcu zatrudnią konsultanta, doradcę jest zwykle za późno.
Toudisław - 2010-01-22, 08:50
:
moffiss napisał/a:
przeciez jest masa doskonałych, jeszcze niezmianierowanych grafików. Wystarczy wejść na digart.
Pozostale, jak marketing - podobnie - kupa ludzi kończy studia, nawiedzeni, z masą pomysłow, niekoniecznie żadających niebotycznych wynagrodzen.

Wchodzimy na grunt o którym mało wiemy. Widać Grafików tez FS przyciąga lepszych. FS wytarowała w czasie w którym konkurencja była słaba bo SN nie bała się że jej ktoś zagrozi i zignorowała FS. Fabryka wtedy spróbowała czegoś nowego i zaryzykował. Odniosła sukces i zdobyła markę oraz rzeszę fanów a teraz z tego korzysta po prostu. Potrafią lepiej niż inne wydawnictwa przykuć uwagę klienta i tyle.
moffiss - 2010-01-22, 08:57
:
Toudisław napisał/a:
Fabryka wtedy spróbowała czegoś nowego i zaryzykował. Odniosła sukces i zdobyła markę oraz rzeszę fanów a teraz z tego korzysta po prostu. Potrafią lepiej niż inne wydawnictwa przykuć uwagę klienta i tyle.


Zadna czarna magia. Wiedza intuicyjna czy też wynikająca z doświadczenia częstokroć boleśnie zderza się z obiektywną analizą rynku. Pamietam bezproduktywne dyskusje z NURSem na ten temat, kończące się przeważnie zdaniem: "nie znasz się...". Ale jakos jego 'żółta seria umarła" :badgrin:
Ł - 2010-01-22, 11:43
:
Moffiss to fascynujące obserwować jak pracuje psychika ludzi takich jak Ty, to jest odczytywanie rzeczywistości w kategoriach podnoszenia sobie samooceny "a nie mówiłem", "przewidziałem to" . Twoja "obiektywna analiza rynku" równie łatwo podaje ci prognozy odnośnie globalnych konfliktów czym już się chwaliłeś w innym temacie jak polskiego rynku wydawniczego. Zawstydziłeś Hariego Seldona. Ja tylko przypomnę że w trakcie dyskusji wynikło że problemy FS wiążą się z ogromną ilością zwrotów, wynikająca z z tego że FS przesyciła rynek. Ty sugerujesz innym wydawnictwom żeby one teraz spróbowały wejść na już przesyconą niszę czytelników FS. Tu każdemu normalnemu człowiekowi powinno zapalić się w głowie ding ding, że chyba jednak coś w tej koncepcji nie styka. Ja natomiast przewiduje że twoja psychika będzie działać tak - tendencje zwyżkową innych wydawnictw będziesz odczytywał jako "zaprzepaszczony zysk potencjalny" albo "wzrost bez rozwoju", natomiast każda ich porażkę kwintował "a nie mówiłem". Jak na razie twoje "obiektywne analizy rynku" pozwalają przewidzieć tylko i wyłącznie jedno - jak ty sam będziesz się zachowywał. Co jest swoją drogą dość zabawne.
moffiss - 2010-01-22, 12:13
:
Ł napisał/a:
Twoja "obiektywna analiza rynku"


Dokonanie analizy rynkowej nie wiążę się wyłącznie z opracowaniem statystyk. Takowe są dostepne, choćby wspomiana Rzepa, czy dane z empiku itd. Analiza pomaga przede wszystkim w znalezieniu optymalnej strategii dla wydawnictwa, a nie w powieleniu utartych schematów. Ktoś wczesniej napisał, że FS zaryzykowała, tworząc własnie inny model sprzedaży, wykorzystujący niestosowane do tej pory elementy marketingowe (promocyjne).
Zas, nasycenie rynku mozna różnie interpretować, niekoniecznie w kontekście wszystkie ksiażki wyadano na jednakowo wysokim poziomie. Nie chciałbym ponownie uruchamic niekończącej sie dyskusji o fabrycznej pulpizacji, bo osobiście nie mam ochoty ponownie brać udziału w ekumenizacji rynku sf.

Jednocześnie chciałbym Ci podziekowac za tak ogromne zainteresowanie moim profilem psychologicznym. :-)
Toudisław - 2010-01-22, 12:45
:
moffiss napisał/a:
Zadna czarna magia. Wiedza intuicyjna czy też wynikająca z doświadczenia częstokroć boleśnie zderza się z obiektywną analizą rynku. Pamietam bezproduktywne dyskusje z NURSem na ten temat, kończące się przeważnie zdaniem: "nie znasz się...". Ale jakos jego 'żółta seria umarła" :badgrin:

Ale wiedza i doświadczenie to też forma analizy rynku. Takie " Rozpoznanie walką " NURS wie co mówił też dlatego że w pewne projekty wtopił kasę.

Ł napisał/a:
Ty sugerujesz innym wydawnictwom żeby one teraz spróbowały wejść na już przesyconą niszę czytelników FS.

To nie jest całkiem pozbawione sensu. FS ma swoje poletko można stworzyć bliskie mu ale jednak obok. No i podkupować pisarzy. Liczyć że FS bez lokomotyw i bez nowych się załamie
Mały_czołg - 2010-01-22, 15:03
:
Coś chyba jest w tym co piszesz, Toudi.
toto - 2010-01-22, 15:24
:
A to nie jest mała dywersja? :roll:
moffiss - 2010-01-22, 16:37
:
Toudisław napisał/a:

To nie jest całkiem pozbawione sensu. FS ma swoje poletko można stworzyć bliskie mu ale jednak obok. No i podkupować pisarzy. Liczyć że FS bez lokomotyw i bez nowych się załamie


Wg mnie przeinwestowanie FS polega nie tylko na ilości wydanych tytułów, tylko ich jakości. W konsekwencji zamiast zwrotu na kapitale ponosi się stratę. Wszyscy wiemy, że szanse sprzedaży produktu maleją w czasie, tzn. w tej branży po okresie mniej więcej pół roku trzeba dokonywać korekty jej wartości, czyli zmniejszyć ryzyko niepokrycia już poniesionych kosztów. Brak marży odbija się natychmiast na planowanej płynności. Powstają niebezpieczne zatory pieniężne, skutkujące dramatycznymi wyborami najpilniejszych zobowiązań, kojarzące się bardziej z "walką o ogień" niźli racjonalnymi decyzjami. Wystarczy że ktoś zgłosi firmę do Krajowego Rejestru Długów, z którego korzystają banki. W efekcie dany bank weryfikuje linie kredytową, wprowadzając obostrzenia. Ale nie jest jeszcze najgorzej. Problem zaczyna się wtedy, gdy trzeba wydawać następne tytuły. Partnerzy zaczynają się niepokoić i żądają przedpłat lub innych skutecznych zabezpieczeń, nie chcąc finansować firmy, która może w kazej chwili stać się niewypłacalna. Wtedy następuje dramat. Gwałtownie kurczą się ostatnie rezerwy finansowe.
Następnym krokiem jest upłynnianie szybko zbywalnych aktywów, by zatrzymać spirale zadłużenia. Pytanie, co można szybko opchnąć? Licencje? Książki?



Mały_czołg napisał/a:
Coś chyba jest w tym co piszesz, Toudi.


Zaprezentowałeś klasyczne mechanizmy rynkowe. Challenger podgryza leadera.
Shadowmage - 2010-01-22, 17:11
:
Dębski już wydawał w Runie, to kontynuacja wcześniej napisanej powieści - sam autor mówił, że jeśli się sprawdzi pomysł, będą następne powieści.
toto - 2010-01-22, 18:01
:
Ach, słynny Hell-P?

edit:
Już działa. Przynajmniej powinien
Shadowmage - 2010-01-22, 18:48
:
Oui. Co prawda link coś nie działa.
Fenrir - 2010-01-23, 15:15
:
Cytat:
Ach, słynny Hell-P?


Nie wiem czy słynny chyba z tego że ma najbrzydszą okładkę jaką widziałem.
Toudisław - 2010-01-25, 10:31
:
Mały_czołg napisał/a:
Coś chyba jest w tym co piszesz, Toudi.

Eu Geniusz. Już wcześniej Wydawał w Runie. Myślę że RUNA nie weźmie się za masowe przejmowanie Autorów bo chyba jej na to nie stać. Nadal jestem zdania że siła sprzedaży FS to jej Wunderwaffen. Jako Autor wolał bym poczekać na dużą kasę niż mieć w terminie o wiele mniejszą.
moffiss napisał/a:
Problem zaczyna się wtedy, gdy trzeba wydawać następne tytuły. Partnerzy zaczynają się niepokoić i żądają przedpłat lub innych skutecznych zabezpieczeń, nie chcąc finansować firmy, która może w kazej chwili stać się niewypłacalna. Wtedy następuje dramat. Gwałtownie kurczą się ostatnie rezerwy finansowe.
Następnym krokiem jest upłynnianie szybko zbywalnych aktywów, by zatrzymać spirale zadłużenia. Pytanie, co można szybko opchnąć? Licencje? Książki?

Do tego jeszcze daleko. W Polsce wszyscy mają zadłużenia chyba więc nikogo nie dziwi że trzeba czekać na kasę. Nie wiem co tutaj ma jakość produktów. FS dalej produkuje to co produkuj i jak już to jakość powinna zmniejszyć by się lepiej sprzedawały.
Fidel-F2 - 2010-01-25, 11:02
:
Toudisław, po polsku robisz błędy, ale jak już wrzucasz obcojęzyczne zwroty to niech chociaż one będą poprawne
Toudisław napisał/a:
Wunderwaffen
Wunderwaffe powinno być

Nota bene, pojęciowo też niezbyt poprawnie użyte słowo
Toudisław - 2010-01-25, 11:07
:
Fidel-F2, Google mówi co innego. Zresztą IMO kontekst dobry


Ps. Czekam na twoje wytłumaczenie jak z tą marżą i co u ciebie z matematyką
nosiwoda - 2010-01-25, 13:00
:
toto napisał/a:
Ach, słynny Hell-P?
Słynny w wielu miejscach.

Swoją drogą: "Moherfucker"? W kontekście tytułu wywiadu z innym starym wyjadaczem ("Jebnę dechą od trumny") czyżbyśmy byli świadkami narodzin nowego trądu, pardonnez-moi, trendu? Na razie za mało przykładów, by wysnuwać z nich jakieś prawidłowości, ale...
Fidel-F2 - 2010-01-25, 13:03
:
co tu tłumaczyć? Cudowna broń to wunderwaffe wunder + waffe, waffen to ktoś uzbrojony, siły zbrojne, oddział uzbrojony. Wunderwaffen to coś jak 'cud uzbrojony' :mrgreen:

i

Wunderwaffe to 'as z rękawa', coś zaskakującego co pozwoli uzyskać przewagę, coś czego nikt się nie spodziewa

Jak widzisz, kontekst fatalny i słowo z błedem, widzę Toudisław, że Ty nawet jeszcze googlem musisz nauczyć się posługiwać
Ł - 2010-01-25, 13:31
:
Toudisław napisał/a:
Ł napisał/a:
Ty sugerujesz innym wydawnictwom żeby one teraz spróbowały wejść na już przesyconą niszę czytelników FS.

To nie jest całkiem pozbawione sensu. FS ma swoje poletko można stworzyć bliskie mu ale jednak obok. No i podkupować pisarzy. Liczyć że FS bez lokomotyw i bez nowych się załamie

Toudi ale uszczknięcie jednostkowych autorów, to nie jest inwazyjne rozpychające się wchodzenie w niszę. Gdzieś w temacie dokonano stratyfikacji autorów FS, na I ligę, II - ligę i debiutantów. Wiadomo że FS będzie bronić I ligi najbardziej z kolei debiutanci często nie są aż tak atrakcyjnym kąskiem do wyrywania sobie - zostają więc autorzy środka, może nie wymiatacze dochodowi, ale rozpoznawalni i z ustaloną pozycją czyli właśnie m.i. Ćwięk, Dębski. Natomiast podtrzymuje to co napisałem - nie widze możliwości żeby zajęto ofensywą wydawniczą niszę FS, przejawiającą się chociażby w masowym wydawaniu debiutantów. Dopóki FS nie upadnie -a na to się nie zanosi mimo widocznych dla wszystkich problemów tego wydawnictwa. Zresztą moja uwaga w największym stopniu dotyczyła nie Runy a rad moffisa skierowanych do Maga i tego że teraz jest najlepszy moment by zacząć wydawać polską fantastykę.

propo Hell-P - pamiętam że w której książce z Owenem Yeatsem tak była nazwana jakaś gra komputerowa czy na automatach - widocznie Dębski postanowił rozwinąć ten pomyślik na książkę z widocznym skutkiem.
Fenrir - 2010-01-25, 18:03
:
Cytat:
Gdzieś w temacie dokonano stratyfikacji autorów FS, na I ligę, II - ligę i debiutantów. Wiadomo że FS będzie bronić I ligi najbardziej z kolei debiutanci często nie są aż tak atrakcyjnym kąskiem do wyrywania sobie - zostają więc autorzy środka, może nie wymiatacze dochodowi, ale rozpoznawalni i z ustaloną pozycją czyli właśnie m.i. Ćwięk, Dębski.


Debiutantów raczej nikt podkradać nie będzie ponieważ aby książka się sprzedała musiała by być nie tylko dobra ale także musi odpowiednio reklamowana a za tym idą dodatkowe koszta. Jeśli już książka odniesie sukces pewnie pojawi się następna tego autora i następna, a z czasem stanie on się II ligowym autorem. Dlatego z czasem nawet umowa lojalnościowa była by dobrym zabezpieczeniem dla wydawnictwa.
moffiss - 2010-01-27, 09:55
:
Ł napisał/a:
Wiadomo że FS będzie bronić I ligi najbardziej z kolei debiutanci często nie są aż tak atrakcyjnym kąskiem do wyrywania sobie - zostają więc autorzy środka, może nie wymiatacze dochodowi, ale rozpoznawalni i z ustaloną pozycją czyli właśnie m.i. Ćwięk, Dębski. Natomiast podtrzymuje to co napisałem - nie widze możliwości żeby zajęto ofensywą wydawniczą niszę FS, przejawiającą się chociażby w masowym wydawaniu debiutantów. Dopóki FS nie upadnie


Nasuwa się wniosek, ze skoro FS wydaje najwięcej III ligowych pisarzy (debiutanci+) to jest III ligowym wydawnictwem na polskim rynku wydawniczym SF.
Toudisław - 2010-01-27, 10:11
:
Fidel-F2 napisał/a:
Jak widzisz, kontekst fatalny i słowo z błedem, widzę Toudisław, że Ty nawet jeszcze googlem musisz nauczyć się posługiwać

Fidel-F2 napisał/a:
Wunderwaffen to coś jak 'cud uzbrojony' :mrgreen:

Więc kontekst dobry. Marka FS nie jest żadnym asem z rękawa to zwykła żelazna pięść. Nigdzie nie pisałem o cudownej broni i nadal nie wiem o co ci biega człowieku. FS ma swoją siłę i swoją broń w tym jaką mam markę i dokładnie to napisałem. Fidel z matematyką i z Niemieckim cienko u ciebie bracie oj cienko.

Gdybym napisał Wunderwaffe to by nie miało sensu bo polityka SF nie jest żadną tajną bronią
Ł napisał/a:
Toudi ale uszczknięcie jednostkowych autorów, to nie jest inwazyjne rozpychające się wchodzenie w niszę.


Ale czy ja coś takiego napisałem ? Ale gdyby Tych Autorów było wiecej to co innego
Ł napisał/a:
Natomiast podtrzymuje to co napisałem - nie widze możliwości żeby zajęto ofensywą wydawniczą niszę FS, przejawiającą się chociażby w masowym wydawaniu debiutantów. Dopóki FS nie upadnie -a na to się nie zanosi mimo widocznych dla wszystkich problemów tego wydawnictwa

Ale czy ja mówię co innego ? Pisałem tylko o teoretycznym modelu że jezli ktoś przesyci rynek i na tym straci ktoś inny może to wykorzystać.

moffiss napisał/a:
Nasuwa się wniosek, ze skoro FS wydaje najwięcej III ligowych pisarzy (debiutanci+) to jest III ligowym wydawnictwem na polskim rynku wydawniczym SF.

Pod pojeciem Ligi mamy na myśli zarobioną kasę ( obiektywną ) a nie jakość ( subiektywna )

moffiss napisał/a:
to jest III ligowym wydawnictwem na polskim rynku wydawniczym SF.

Ale tych 3 pierwszo ligowych wystarczy
Fidel-F2 - 2010-01-27, 10:24
:
Toudisław napisał/a:
zwykła żelazna pięść
czyli jakiś Eisernfaust albo Pancerfaust :-P albo inna bazooka

Toudisław idziesz w jakieś absurdy
Toudisław - 2010-01-27, 10:28
:
Fidel-F2 napisał/a:
czyli jakiś Eisernfaust albo Pancerfaust :-P albo inna bazooka

Nie tylko podstawa sił zbrojnych FS. Żadna niespodzianka dla konkurencji.
Nie idę w absurd tylko ty się mnie czepisz po raz któryś i znowu bez zasadnie. Czytaj uważnie i nie będzie takich problemów.
Cytat:
Dlatego z czasem nawet umowa lojalnościowa była by dobrym zabezpieczeniem dla wydawnictwa.

Okresowa czy tematyczna ok. Ale dożywotnia ? I to kiedy wiedzą że nie ma mocy prawnej ?
Mały_czołg - 2010-01-27, 11:23
:
Toudisław napisał/a:
Jako Autor wolał bym poczekać na dużą kasę niż mieć w terminie o wiele mniejszą.

Jak ktoś lubi mieć obiecaną dużą kasę, niż zapłaconą mniejszą, to sam jest kowalem swojego losu między ustami a brzegiem pucharu (a dziki w winnicach to jednak lubią się różnym Ankajosom z nienacka prezentować).

I żeby nie było, że doszukuję się wyłącznie negatywów - gdyby nie takie podejście, nie powstałyby najwspanialsze dzieła różnych faraonów - monumentalne argentyńskie piramidy.

A propos zajmowania nisz: http://www.forum.gildia.p...ic,31595.0.html

Wygląda na to, że po (a nawet przed) Jakubie Ćwieku i Eugeniuszu Dębskim, kolejny autor zrozumiał aluzję. I to - lelum polelum - nawet bez widocznego użycia piszczałki.
Ciekawe kto będzie następny.
Toudisław - 2010-01-27, 11:32
:
Mały_czołg napisał/a:
Wygląda na to, że po (a nawet przed) Jakubie Ćwieku i Eugeniuszu Dębskim, kolejny autor zrozumiał aluzję. I to - lelum polelum - nawet bez widocznego użycia piszczałki.
Ciekawe kto będzie następny.

Egeniusz już jakiś czas temu wydawał się w runie a teraz to kontynujłuje tylko. Magda Kozak chyba już dawno zapowiedziała że wydaje gdzie indziej
You Know My Name - 2010-01-27, 11:36
:
Toudisław napisał/a:
Gdybym napisał Wunderwaffe to by nie miało sensu bo polityka SF nie jest żadną tajną bronią
Podczas gdy napisałeś, że:
Toudisław napisał/a:
Nadal jestem zdania że siła sprzedaży FS to jej Wunderwaffen
1. Napisz, proszę, drugie z tych zdań (wcześniejsze) po polsku, opisz to samo bez tego niemieckiego słowa.
2. Raz polityka, raz siła sprzedaży. WTF?
3. Uwaga Fidela jest o tyle celna, że sprawdzony przez Ciebie odnośnik w Google to nazwa kategorii, która zwyczajowo podawana jest w liczbie mnogiej. Stąd literka "n" na końcu. Jak coś sprawdzasz, to czytaj proszę coś więcej niż słowo sprawdzane, bo gubisz sens.
4. Wunderwaffe, to była broń tajna, technologicznie wysoce zaawansowana, mająca odwrócić koleje losu na frontach, gdzie Niemcy byli już w odwrocie, nie? Jak to się ma do zdania, gdzie pierwszy raz to użyłeś?
Mały_czołg - 2010-01-27, 11:44
:
Toudisław napisał/a:

Egeniusz już jakiś czas temu wydawał się w runie

No i jakoś nagle przestał. Sądząc po płodności literackiej Eugeniusza, wątpię by przyczyną był brak pomysłów. Podejrzewam, że w użyciu był raczej apel do lojalności i nie do odrzucenia, w stylu tego z którym miał do czynienia Jakub Ćwiek. Idąc dalej tym śladem, skoro jednak Eugeniusz Dębski, namówiony do lojalności dobrym słowem i pistoletem, stwierdził, że jednak gra przeciw własnym interesom, to zdaje się nieźle puentować całą sprawę. Można bez ryzyka pozwolić sobie sformułować tezę, że problemem wcale nie było spóźnienie przez Jakuba Ćwieka zaliczkowanego tekstu (trudno podejrzewać, żeby ktoś o potencjale Eugeniusza Dębskiego mógł coś jakoś znacząco spóźnić). Jak jesteś chwilowo niepotrzebny (albo nie swój), to nic nie dostaniesz. Jak skrzyżować to z Twoim podejściem (lepiej dużo później niż mniej teraz), to wynikiem będzie elegancki zbiór pusty.
Toudisław napisał/a:

Magda Kozak chyba już dawno zapowiedziała że wydaje gdzie indziej

Dawno? Ja znalazłem tylko te pytania i odpowiedzi z końca grudnia. Zastanawiająco na czasie.
Toudisław - 2010-01-27, 11:50
:
Mały_czołg napisał/a:
Dawno? Ja znalazłem tylko te pytania i odpowiedzi z końca grudnia. Zastanawiająco na czasie.

http://www.science-fictio...p=521530#521530

Tutaj jest nie jasno bo piszę 8 grudnia że kontaktuje się z wydawca bo chce w kwietniu a 22 podaje już wydawcę. On był chyba planowany wcześniej
Mały_czołg napisał/a:
No i jakoś nagle przestał. Sądząc po płodności literackiej Eugeniusza, wątpię by przyczyną był brak pomysłów. Podejrzewam, że w użyciu był raczej apel do lojalności i nie do odrzucenia, w stylu tego z którym miał do czynienia Jakub Ćwiek

Ale w FS wydawał też wznowienia. Nie wiem ile było ostatnio cąłkim nowych tekstów
Mały_czołg - 2010-01-27, 12:06
:
Toudisław napisał/a:
Tutaj jest nie jasno bo piszę 8 grudnia że kontaktuje się z wydawca bo chce w kwietniu a 22 podaje

Pisząc wcześniej, miałem na myśli naprawdę wcześniej. Tydzień różnicy, powiedzmy sobie wprost, nie spełnia tutaj moich oczekiwań.
Toudisław napisał/a:

Ale w FS wydawał też wznowienia.

Może po prostu były to wznowienia w sensie JĆ.
Toudisław - 2010-01-27, 12:12
:
Mały_czołg napisał/a:
Pisząc wcześniej, miałem na myśli naprawdę wcześniej. Tydzień różnicy, powiedzmy sobie wprost, nie spełnia tutaj moich oczekiwań.

Plotki słyszałem na Avangardzie. Ale to tylko poloty. Szukałem jakiejś wypowiedzi która by to potwierdzała.
moffiss - 2010-01-27, 12:39
:
Mały_czołg napisał/a:

Może po prostu były to wznowienia w sensie JĆ.


Faktycznie, zbiezność dat albo czysty przypadek?
Siman - 2010-01-27, 23:27
:
Cytat:
No i jakoś nagle przestał. Sądząc po płodności literackiej Eugeniusza, wątpię by przyczyną był brak pomysłów. Podejrzewam, że w użyciu był raczej apel do lojalności i nie do odrzucenia, w stylu tego z którym miał do czynienia Jakub Ćwiek. Idąc dalej tym śladem, skoro jednak Eugeniusz Dębski, namówiony do lojalności dobrym słowem i pistoletem, stwierdził, że jednak gra przeciw własnym interesom, to zdaje się nieźle puentować całą sprawę.

Dębski kontynuuje powieść, którą wcześniej wydał w Runie. Serię o Owenie Yeatesie (czy jak to się pisze) nadal wydaje w Fabryce, w połowie poprzedniego roku było wznowienie pierwszej części, na ten rok zapowiedziane są dwie kolejne, nic nie wskazuje tu na jakiekolwiek zakłócenia współpracy. Doprawdy, nie wyciągałbym pochopnych wniosków.

BTW. Po flejmie "Crossgate'owym" zapowiedź wznowienia "Kłamcy" doczekała się okładki i konkretnej, całkiem niedalekiej daty premiery (marzec 2010). Rozmowy widać okazały się owocne.
Mały_czołg - 2010-01-28, 10:55
:
Siman napisał/a:
Dębski kontynuuje powieść, którą wcześniej wydał w Runie.

Jasne. A wcześniej nie kontunuował, bo zabrakło mu pomysłów i chęci do pracy.
Siman napisał/a:
Rozmowy widać okazały się owocne.

Też się cieszę, że w celu uzyskania realizacji uzgodnionych zapisów z umowy wystarczy zaledwie zrobić hecę na czternaście fajerek.
moffiss - 2010-01-28, 11:38
:
Mały_czołg napisał/a:

Też się cieszę, że w celu uzyskania realizacji uzgodnionych zapisów z umowy wystarczy zaledwie zrobić hecę na czternaście fajerek.


Tracą wiarygodność, wydaje się wielce prawdopodobne, że znakomita większość, jak ktoś laskawie określił wcześniej: II i III ligowych pisarzy szuka nerwowo drugiej nogi. Co prawda, stanie w rozkroku może spowodować, niezamierzone przez FS, biologiczne odruchy. :badgrin:
Mały_czołg - 2010-02-24, 22:22
:
Jewgienij, jak rozumiem doszedłeś do porozumienia z wydawcą? Jeżeli całkowitym przypadkiem nie masz NDA, możesz napisać jak bardzo bolało?
ariane - 2010-02-25, 08:14
:
jewgienij napisał/a:
Brak szacunku w FS dla autorów jest momentami porażający. Wygląda na to, że często nie są traktowani jako osoby dorosłe, partnerzy w interesie, ale jak dzieci. Niby jest umowa, w umowie stoi, że będzie wgląd w sprzedaż, będą wypłaty w okresach miesięcznych, wszystko wygląda pięknie, ale na papierze. Więc zamiast interesu jest zabawa w interes, jakaś gra planszowa w Eurobiznes, gdzie autor za zabawkowe pieniądze kupuje plastikowe hotele w Madrycie. I jak dziecko cieszy się, że robi interes.

Kontakt na linii autor-wydawca też przebiega na ogół w jedną stronę. Dopóki potrzebują czegoś od pisarza, biogramu, fotki, ukończonej książki, przejrzenia korekty - to nie ma żadnego problemu w wymianie mailów, telefonów itp. Wystarczy jednak zadać jakieś problematyczne pytanie: o sprzedaż, pieniądze, błędy w promocji - kontakt natychmiast się urywa. Nie wiem, ktoś widocznie sądzi, że kiedy się o czymś nie będzie rozmawiać, to to zniknie. Albo że nie ma powodu, aby się przede mną tłumaczyć.

No ale cóż się dziwić: na ogół autor debiutant to artystyczna dusza, cieplarniana roślinka, idealista, nie podskoczy w negocjacjach starym handlarzom z twardymi tyłkami, którzy o kasę walczą codziennie od lat i raczej skrupułów wiele nie mają. Kilku się postawi, może nawet odbiją swoją kasę, reszta zostanie ze swoimi umowami, które będą mogli sobie oprawić w ramki. Więc wydawca i tak wyjdzie na swoje. No i wiadomym jest, że za plecami autorów czeka nowa brygada młodych ludzi, którzy zgodzą się na wszystko, byle tylko zobaczyć swoją książkę w księgarniach. Co będzie za kilka lat takiej polityki zastępowania jednej fali debiutantów następną, bez dbania o ich dalszy rozwój, wręcz zniechęcania do siebie - tak daleko pewnie nie planują.



co w takiej sytuacji radzisz ? (i starym wygom i debiutantom)
Siman - 2010-04-27, 03:46
:
Niedawno było spotkanie z Fabryką Słów w Lublinie i można się tam było dowiedzieć sporo ciekawych rzeczy. Warto chyba rzucić w eter, co konkretnie (mam nadzieję, że FS się nie obrazi).

Pierwsza liga Fabryki to kolejno: Pilipiuk, Grzędowicz, Piekara, Komuda, Żamboch, Kossakowska, przy czym ten pierwszy osiąga nakłady 30 tys. egzemplarzy lub więcej, a ostatnia: 15 tys. egzemplarzy. Do tego dochodzi Ziemkiewicz jako literatura niebeletrystyczna, który sprzedaje ponoć swojej publicystyki tyle, co Pilipiuk Wędrowyczów (sic!). Pisarze drugiej ligi (do których zalicza się Ćwiek) mają 7-8 tys., a zwyczajowy minimalny nakład, który dostają debiutanci to ok. 4 tys. To wszystko są nakłady pierwszych wydań, bez dodruków czy wznowień. Oprócz tego takie np. Kroniki Jakuba Wędrowycza sprzedają się nieprzerwanie od 10 lat średnio po 400 egzemplarzy miesięcznie. Robi wrażenie.

Jeśli chodzi o procent, jaki zarabiają autorzy od egzemplarza, to jest to od 10% od przychodu firmy (czyli 1 zł z groszami, chyba dokłądnie 1,10 zł, ale nie jestem pewien) - dla debiutantów, do 10% od ceny książki, czyli 3 zł lub więcej - dla pisarzy z dorobkiem. Łatwo policzyć, ile taki Pilipiuk zarabia na każdej swojej książce (brutto oczywiście).

Jeśli chodzi o Crossgate, to wersja FS jest taka, jak już można było usłyszeć wcześniej. Ponoć sprawa z Ćwiekiem już dawno załatwiona, 4 Kłamca będzie wydany przez Fabrykę, tylko Ćwiek nie chce się przyznać na blogu, że sprawa załatwiona (przekazuję słowa wydawcy, nie oceniam). Po całej aferze, ale ponoć najbardziej po Cichowlasie i Rostockim, szefowie Fabryki uznali, że polityka inwestowania w debiutantów w nadziei, że się wyrobią nie zdała egzaminu, więc debiutować u nich będzie już teraz znacznie trudniej.

Tyle z informacji, które zapamiętałem.
Tomasz - 2010-04-27, 09:00
:
Czyli debiutant może max zarobić na książce 4 tysiące. Koszmar, napisać to przez parę miesięcy i tyle zarobić a w zasadzie mniej bo się wszystko nie sprzeda.
Siman - 2010-04-28, 20:50
:
Tomasz, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale kiedyś nawet Sapek nie dostawał tyle od egzemplarza. ;) Więc koszmarem bym tego nie nazwał. To raz.

Dwa, pierwszy nakład o niczym nie mówi. To debiutant, więc nie wiadomo jak się przyjmie. Może sprzedać się słabiej ("Sępów" Cichowlasa i Rostockiego poszło ponoć raptem 1,5 tysiąca), ale może sprzedać się dużo lepiej i wtedy jest dodruk. Albo, jak autor wyrobi sobie pozycję, nowe wydanie, a wraz z nim - możliwość nowej, renegocjowanej umowy (z tego co zrozumiałem, tak było w przypadku Ćwieka). Chociaż wszystko zależy od umowy.

IMO nic dziwnego: w tej branży, jak w każdej, trzeba najpierw wyrobić sobie jakąś pozycję, żeby móc zarabiać. Czyli, jeśli ktoś zamierza na tym zarabiać, to trzeba się nastawić na to, że pierwsze książki służą budowaniu pozycji właśnie, a nie zarobkowi. Takie "niskopłatne praktyki literackie". ;)

Poza tym swoją drogą sensu nabiera zaczynanie rzemiosła pisarskiego od opowiadań. Pisarz publikuje w czasopiśmie, tym sobie wyrabia pozycję, a potem ma lepszą pozycję przy podpisywaniu umowy z wydawnictwem (nie wspominając o tym, że może potem wydać zbiorek i zarobić dodatkowo).
Gustaw G.Garuga - 2010-04-29, 08:27
:
Siman napisał/a:
Po całej aferze, ale ponoć najbardziej po Cichowlasie i Rostockim, szefowie Fabryki uznali, że polityka inwestowania w debiutantów w nadziei, że się wyrobią nie zdała egzaminu, więc debiutować u nich będzie już teraz znacznie trudniej.

Jeśli takie słowa rzeczywiście padły z ust przedstawicieli FS, to jest to oficjalne potwierdzenie tego, na co już od pewnego czasu się zanosiło.
Siman napisał/a:
Poza tym swoją drogą sensu nabiera zaczynanie rzemiosła pisarskiego od opowiadań.

Ja bym powiedział, że nie "nabiera", tylko "odzyskuje". Od jakiegoś czasu zaczynała u nas tworzyć się sytuacja, w której debiut książkowy - czy to powieścią, czy zbiorem opowiadań - stawał się celem wielu młodych autorów. Tymczasem sytuacja to ryzykowna i dla wydawcy, i autora. Wygląda na to, że wracamy do normalności, w której opowiadaniami w pismach autor wyrabia sobie markę, po czym wieńczy pewien etap rozwoju oczekiwaną przez czytelników książką.

Ale przyznam szczerze, że pewności co do tych trendów nie mam, bo rynku aż tak wnikliwie nie śledzę.
Shadowmage - 2010-04-29, 20:27
:
Szczerze? Ja się nawet cieszę z takiego obrotu sprawy - czyli znacznie trudniejszego debiutu książkowego. Zgadzam się z Gustawem, to tylko pozytywnie wpłynie na jakość rodzimego pisarstwa fantastycznego, bo młodzi autorzy przejdą szkołę najpierw z opowiadaniami, a później dopiero pomyślą o książce - dzięki temu pozostaną najlepsi (albo najbardziej uparci grafomani):P
Choć, szczerze powiedziawszy, uwierzę, jak zobaczę.
Siman - 2010-05-01, 15:49
:
Szczerze mówiąc, nie wierzę tu w żadną zmianę. Tzn. zaczynanie od opowiadań wydaje mi się rozsądniejsze od strony szlifowania warsztatu i wyrabiania pozycji, ale nie sądzę, żeby większość autorów nagle poszła tą drogą. Bo większość debiutantów nie liczy na utrzymywanie się z pisania czy nawet na większy zarobek, mają inną pracę, traktują to jako hobby. I ważniejsze jest dla niż zobaczenie swojej książki na półce w Empiku niż dobra umowa czy pozycja jako autora. A Fabryka Słów nie jest jedynym wydawnictwem w Polsce. Jeśli oni będą publikowali mniej, chętnych debiutu autorów przygarną inne wydawnictwa (np. Krycz i Cichowlas znaleźli alternatywę tutaj. To już nie te czasy, gdzie albo publikujesz w tu, albo nigdzie.
shawn - 2010-07-09, 12:32
:
http://finanse.wp.pl/kat,...,wiadomosc.html

Szczerze powiedziawszy niewiele z tego rozumiem ale:

Cytat:
Połączenie pionów sprzedaży to kolejne wzmocnienie pozycji Empiku. Szczególnie w zakresie dystrybucji książek. Takie połączenie oznacza, iż konkurencja się znajdzie się w poważnych tarapatach. Wyniki Merlin.pl w ostatnim czasie na pewno nie są zadowalające. Z profilu działalności ta spółka pasuje jednak do Grupy Empik. Wykorzystanie logistyki Empiku spowoduje, iż z Merlina będzie można wycisnąć zdecydowanie więcej


wydawcy fantastyki i komiksów czesto narzekali na Empik. Chodzą słuchy po sieci że empik chce sie wogóle wycofać ze sprzedarzy komiksów, a wtedy to czeka nas chyba całkowta zapaść rynku komiksowego. Myslicie ze może być jeszcze gorzej?
Tigana - 2010-07-09, 15:37
:
http://gielda.onet.pl/nfi...36,1,news-detal - w tym samym temacie.

Komiksy najlepiej się kupuje na Gildia.pl. 25% promocji + 8 zeta koszty przesyłki.
Romulus - 2010-07-10, 13:53
:
Połączenie Empik.com i Merlina wydaje się być przesądzone. Potrzeba tylko zgody Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Przeciwnicy utrzymują, że grozi to monopolem, zwolennicy wskazują, iż Empik.com ma 1 procent udziału w rynku, a Merlin 2 procent, więc o żadnym monopolu nie ma mowy. Chyba trzeba się przygotować na to, że po tej fuzji bez wątpienia Empik zostanie wzmocniony. Odpadnie mu z gry najpoważniejszy konkurent w sprzedaży internetowej. Nie wiem, czy wydawcom się to spodoba. Czy skorzysta na tym Merlin? Marka prawdopodobnie zniknie. Choć - z drugiej strony - chyba jest w sieci rozpoznawalna. Ciekawe, czy wydawcy się tego boją.
shawn - 2010-07-10, 14:24
:
Tigana napisał/a:
Komiksy najlepiej się kupuje na Gildia.pl. 25% promocji + 8 zeta koszty przesyłki.

sam kupuje gdzie indziej, za takiego Sandmana Pora mgieł zaplace 64.80 zł (cena obowiazuje cały czas, a nie tylo 1 miesiąc jak na gildi)

Myslisz że EGMONT poradziłby sobie na rynku gdyby empik zrezygnował z kompiksów? obawiam sie ze jedyna szansą byłoby podniesienie cen, ale wtedy przestali by kupować nawet ci co robili to reguralnie, nie mówiąc już o przypadkowych klijentach. Co innego gdyby komiksy zaczeły pojawiać sie w księgarniach.
Toudisław - 2010-07-10, 14:26
:
shawn napisał/a:
hodzą słuchy po sieci że empik chce sie wogóle wycofać ze sprzedarzy komiksów, a wtedy to czeka nas chyba całkowta zapaść rynku komiksowego. Myslicie ze może być jeszcze gorzej?

A jak by Empik nie miał komiksów to może ludzie by je kupowali a nie tylko czytali w Empiku :P
Romulus - 2010-07-10, 15:46
:
W warszawskim Trafficu (w którym bywam regularnie, tj. raz na miesiąc ;) ) też siedzą i czytają (ciekawe, jaka jest proporcja między tylko czytającymi a kupującymi).

Ja kupuję w empik.com z powodu wygody. Nie musze stać w kolejce na poczcie ani użerać się z kurierem obrażonym, że o 10.30 nie zastał mnie w domu. Może zatem fuzja ta nie będzie dla klientów niekorzystna. Ale, dla wydawców, może być nieciekawym rozwiązaniem. Ale, czy na pewno?
MORT - 2010-07-10, 17:45
:
Równie dobrze Merlin może przetrwać jako marka, żeby ludzie mieli iluzję wyboru. ;)
Shadowmage - 2010-07-10, 18:26
:
Merlinem ma zarządzać jakaś wydzielona spółka, więc pewnie pozostanie pod własnym szyldem.
Beata - 2010-07-28, 11:25
:
W końcu jakaś dobra wiadomość: Ministerstwo Finansów chce utrzymania zerowej stawki VAT na książki i nawet już złożyło stosowny wniosek do Komisji Europejskiej. Trzymam kciuki, żeby się udało.
MORT - 2010-07-28, 12:03
:
O! Super!
Żeby tylko się udało. //kciuki
ASX76 - 2010-07-28, 12:07
:
Beata napisał/a:
W końcu jakaś dobra wiadomość: Ministerstwo Finansów chce utrzymania zerowej stawki VAT na książki i nawet już złożyło stosowny wniosek do Komisji Europejskiej. Trzymam kciuki, żeby się udało.


Zdecydowanie za wcześnie na radość, a trzymanie kciuków w niczym nie pomoże. Szanse na przedłużenie okresu utrzymania zerowej stawki VAT na knigi są marne, by nie powiedzieć - zerowe. Wymaga to jednomyślnej zgody wszystkich członków UE, a przecież już poprzednio były z tym duże problemy. Tym razem będzie jeszcze trudniej - i bynajmniej nie jest to czarnowidztwo, ino realna ocena.
Beata - 2010-07-28, 12:54
:
ASX76 napisał/a:
Wymaga to jednomyślnej zgody wszystkich członków UE, a przecież już poprzednio były z tym duże problemy.

Temu trzymam kciuki. :) A co do realności szans - wszystko jest kwestią negocjacji: wy nam teraz zgodę na to, my wam potem zgodę na inne coś. Tak sobie myślę.
ASX76 - 2010-07-28, 13:05
:
Beata napisał/a:
ASX76 napisał/a:
Wymaga to jednomyślnej zgody wszystkich członków UE, a przecież już poprzednio były z tym duże problemy.

Temu trzymam kciuki. :) A co do realności szans - wszystko jest kwestią negocjacji: wy nam teraz zgodę na to, my wam potem zgodę na inne coś. Tak sobie myślę.


Nic z tego, ponieważ w zdecydowanej większości krajów UE obowiązuje stawka VAT... Niby z jakiej racji ma jej nie być w Polsce, skoro zobowiązała się do jej wprowadzenia w traktacie akcesyjnym, a przecież nie da się ciągnąć "przesuwania" w nieskończoność, bo zaraz któreś z państw (jedno bądź kilka czy więcej) postawi wreszcie veto (no bo jak: u nas jest, a u Was znowu nie? - ni chu.a!) i będzie "koniec balu, panno Lalu". ;)
Shadowmage - 2010-07-28, 17:06
:
W negocjacjach można wszystko... ale jakoś nie wydaje mi się, by przeforsowanie 0 Vatu było priorytetem naszej polityki zagranicznej w ramach UE...
xan4 - 2010-07-28, 20:55
:
To bardziej wygląda na udawanie, że coś robią przed polską opinią publiczną. Wiedzą, że nic nie dostaną, ale złożyć pismo i poinformować o tym wszystkich zainteresowanych to można. Zawsze to na koniec będą mogli powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko co było możliwe.
Romulus - 2010-07-29, 11:13
:
ASX - to nie realizm, tylko czarnowidztwo. W UE wszystko jest kwestią ceny :) Choć osobiście też wątpię. Ale dlatego, że chyba za późno się za to zabrano. Nie dlatego, że nie będzie zgody. Może się po prostu okazać, że zgoda ta będzie bezprzedmiotowa, bo nie dostaniemy jej przed upływem terminu.
Mały_czołg - 2010-07-29, 13:18
:
Romulus napisał/a:
Przeciwnicy utrzymują, że grozi to monopolem, zwolennicy wskazują, iż Empik.com ma 1 procent udziału w rynku, a Merlin 2 procent, więc o żadnym monopolu nie ma mowy.

A od czego ten 1 i 2 procent są liczone? Bo chyba nie od sprzedaży beletrystyki?

Posiłkując się niedawnymi wyliczeniami imć Radkowieckiego należy podejrzewać że to może i jest 1+2% w masie sprzedaży książek. Ale w segmencie beletrystyki - czyli jak wyłączymy poradniki i książki szkolne - to będzie raczej 60-70%. Niebyt w Empiku czy Merlinie to dramat każdego wydawcy beletrystyki. A W Empiku I Merlinie? Ta fuzja to genialna metoda na wymuszenie od wydawców jeszcze większej kasy na "promocje w Empiku" polegające na tym, że paletę z książkami ktoś nawet w sklepie rozpakuje, a nie wstawi do kącika by odesłać nietkniętą do dystrybutora wraz ze zbliżaniem się terminu płatności.
Romulus - 2010-07-29, 15:14
:
Jeśli UOKiK nie dopatrzy się zagrożeń monopolowych - to będzie ona, przede wszystkim, legalna zatem nic jej nie zatrzyma. Żaden protest.
ASX76 - 2010-07-29, 16:55
:
Romulus napisał/a:
ASX - to nie realizm, tylko czarnowidztwo. W UE wszystko jest kwestią ceny :) Choć osobiście też wątpię. Ale dlatego, że chyba za późno się za to zabrano.


Natomiast w pańskim wykonaniu to nie jest realizm, tylko czepianie się. Problem nie leży w zbyt późno złożonym wniosku (bez przesady, mamy dopiero lipiec...), tylko w uzyskaniu zgody wszystkich państw UE... Co według Ciebie Polska może zaoferować, aby zaspokoić wszystkich? Nie no, apeluję choć o troszkę realizmu... :badgrin:

Jak będzie, to się jeszcze okaże. Na razie proszę mi tu nie zarzucać czarnowidztwa, bo jak wyjdzie na moje, to zażądam satysfakcji. :-P
Romulus - 2010-07-29, 17:23
:
ASX76 napisał/a:
Romulus napisał/a:
ASX - to nie realizm, tylko czarnowidztwo. W UE wszystko jest kwestią ceny :) Choć osobiście też wątpię. Ale dlatego, że chyba za późno się za to zabrano.


Natomiast w pańskim wykonaniu to nie jest realizm, tylko czepianie się. Problem nie leży w zbyt późno złożonym wniosku (bez przesady, mamy dopiero lipiec...), tylko w uzyskaniu zgody wszystkich państw UE... Co według Ciebie Polska może zaoferować, aby zaspokoić wszystkich? Nie no, apeluję choć o troszkę realizmu... :badgrin:

W UE każdy czegoś chce a ktoś inny może pomóc mu to uzyskać. Kwestia rozpoznania potrzeb i możliwości partnera ;) A może Francuzi będą chcieli poparcia przy jakiejś kwestii budżetowej? Dobra, żabojadki, my wam jakieś kwoty na rolnictwo poprzemy a wy nam - zwolnienie z VAT na książki. I tak dalej. W Brukseli takie targi to codzienność.
Maeg - 2011-01-25, 23:49
:
W wątku o rozgłośniach radiowych informowałem dziś o audycji w TOK FM.

Był AM, była Ania Brzezińska i Tomasz Stawiecki (FS). O trendach było mało, a o nowych chyba praktycznie nic. W ogóle odniosłem wrażenie, że dyskusja była przeznaczona dla osób raczej słabo (albo w ogóle) zapoznanych z fantastyką.

Choć i tak jestem zadowolony, bo wygrałem "Chłopaków anansiego". :mrgreen: Szkoda, że AM nie przyniósł do studia "Cryptonomiconu". :P

Jedyna nowość dotyczyła e-booków, to znaczy fakt, że od Maga wymagano dodatkowych zaliczek gdy chcieli wydać książki w formie e-booka. I jeśli dobrze zrozumiałem T. Staweckiego e-czytniki do końca roku mają kosztować ok 300 zł? (A PIlipiuk napiszę hard SF ;] )
ASX76 - 2011-01-26, 00:03
:
Dyskusja była bardzo ogólnikowa, przez co nieciekawa. Jedyną rzeczą która mi się spodobała, była miła tonacja głosu Pani Brzezińskiej i jej styl wypowiedzi.
Szkoda, że nie rozmawiano o konkretnych książkach.
AM - 2011-01-26, 00:20
:
Prawdę mówiąc również spodziewałem się, że będziemy poruszali inne tematy... Myślę, że byłoby znacznie lepiej, gdyby wylądował tam dzisiaj nasz spec od PR.
Maeg - 2011-01-26, 00:28
:
Tak jak w przypadku Fabryki?

Edit: Bo takie odniosłem wrażenie, że dwie osoby próbowały opowiedzieć coś o fantastyce, a jedna (z Lublina) promowała podejście swojego pracodawcy, czyli liczy się to co schodzi i teraz trzeba to zachwalać.
Jander - 2011-01-26, 00:35
:
300zł? Pół obecnej ceny najtańszego czytnika? Bez szeroko zakrojonej kampanii promującej to będzie niesamowita klęska.
Edit: Nawet niedostępnego (Oyo) przez stronę empiku. Na głównej go w ogóle nie ma. Może się wyprzedał?
AM - 2011-01-26, 00:37
:
Maeg napisał/a:
Tak jak w przypadku Fabryki?

Edit: Bo takie odniosłem wrażenie, że dwie osoby próbowały opowiedzieć coś o fantastyce, a jedna (z Lublina) promowała podejście swojego pracodawcy, czyli liczy się to co schodzi i teraz trzeba to zachwalać.
;)
Maeg - 2011-01-26, 00:37
:
Możliwe, że padła wyższa kwota. Stawecki mówił bardzo cicho momentami i czasami ciężko szło zrozumienie, ale wydawało mi się, że mniej więcej taka kwota padła. Nie wiem na czym ją opiera, czy jakieś badania czy pobożne życzenia.
AM - 2011-01-26, 00:41
:
Maeg napisał/a:
Możliwe, że padła wyższa kwota. Stawecki mówił bardzo cicho momentami i czasami ciężko szło zrozumienie, ale wydawało mi się, że mniej więcej taka kwota padła. Nie wiem na czym ją opiera, czy jakieś badania czy pobożne życzenia.


Nie słyszałam o takich pomysłach. Trudno mi sobie wyobrazić coś co jest tańsze od Kindle'a, przy czym w Usa jest to zrozumiałe, bo amazon ma prawie 90% rynku e-booków.
Maeg - 2011-01-26, 00:44
:
Na pewno wspomniał o znacznej obniżce do końca roku, tak by każdy mógł sobie nabyć. Ale jak już wspominałem, nie mam pojęcia skąd wziął taki pomysł.

Wypowiadał się na temat rynku polskiego, nie wiem może ktoś szukuje jakąś kampanie połączoną z dużą obniżką, ale nie bardzo wiem kto i nie bardzo wierzę.
Google też nic na temat jakieś prognoz o dużych "promocjach" nie wspomina.
Jander - 2011-01-26, 01:41
:
Ale po co nawet tanie czytniki jak nie ma zbytniego wyboru e-booków. To jak z konsolami - jak nie ma gier to niewiele osób kupi konsolę.
toto - 2011-01-26, 07:46
:
Włączyłem się pod sam koniec audycji i tam była mowa, że będzie problem ze sprzedażą e-booków, przynajmniej dopóki cena czytnika nie będzie niższa. Przedstawiciel FS powiedział chyba, że czytelnicy oczekują, że cena czytnika powinna być właśnie do ok. 300 zł. Nie kojarzę stwierdzenia, że cena na koniec roku będzie tyle wynosiła.
rybieudka - 2011-01-26, 11:09
:
Fabryka się generalnie "odgrażała" ile to oni e-booków mają zamiar rzucić na rynek... no i ogólnie mocno się autopromowała. Choć z drugiej strony to ja ich w sumie trochę rozumiem. to jednak jest wydawnictwo o trochę innym profilu niż MAG czy nawet RUNA i nie bardzo wyobrażam sobie FS wydającą coś bardzo niszowego i mocno ambitnego artystycznie, co byłoby skazane na bardzo pochlebne recenzje i bardzo niską sprzedaż; ;) Dlatego schemat jest prosty: wydajemy dużo, więc musimy sprzedawać dużo. Chcemy sprzedawać dużo, zatem trzeba i promować dużo. Dlatego też ni dziwił mnie fakt swoistej gloryfikacji ze strony P. Staweckiego fantastyki czysto rozrywkowej, a niekoniecznie tej literacko ambitniejszej. Ale to już insza inszosć...
Maeg - 2011-01-26, 11:10
:
Jest podcast ale z tego co widzę wypowiedź człowieka z FS o e-bookach została ucięta. Nie wiem dlaczego ale podcast kończy się na wypowiedzi AMa.

http://bi.gazeta.pl/im/2/9004/m9004912.mp3
MadMill - 2011-01-26, 18:02
:
Maeg napisał/a:
A PIlipiuk napiszę hard SF

Przecież "Oko jelenia" to odpowiedź na "Lód" Dukaja.
Toudisław - 2011-01-26, 19:05
:
MadMill napisał/a:
Przecież "Oko jelenia" to odpowiedź na "Lód" Dukaja.

Raczej odwrotnie
toto - 2011-01-26, 19:14
:
Przecież Lód wyszedł wcześniej. Mad ma rację.

Nie wątpcie w Pilipiuka. Napisał książki o wampirach, może napisać i hard sf. Tylko musi zechcieć. :-P
MrSpellu - 2011-01-26, 19:20
:
No, to dla niego w końcu jak lepienie garnków //spell
Maeg - 2011-01-26, 19:20
:
Choć odpowiadać Pilipiuk miał na objętość, a nie gatunek. Ale spoko. ;)
Romulus - 2011-01-31, 17:43
:
W dzisiejszym "Wprost" artykuł o sytuacji na rynku książki. Można go podsumować krótko: bez bestsellerów i z VAT-em czeka branżę trudny rok. Czy to jakaś nowość? Chyba nie.
ASX76 - 2011-01-31, 18:16
:
Romulus napisał/a:
W dzisiejszym "Wprost" artykuł o sytuacji na rynku książki. Można go podsumować krótko: bez bestsellerów i z VAT-em czeka branżę trudny rok. Czy to jakaś nowość? Chyba nie.


Branżę czeka trudny rok... Chyba tylko dla MAG-a będzie łatwy/dobry, patrząc na wpisy Metz i Maega... :-P
Toudisław - 2011-02-01, 11:05
:
http://manager.money.pl/l...1,0,762991.html

Że nie zabije to wiem ale czy nie podkopie choć troszkę
Tomasz - 2011-02-01, 12:22
:
Ja tam na e-booki się nigdy nie przesiądę. Nazwijcie to przyzwyczajeniem starucha, ale sobie mojego pokoju bez książek na półkach nie wyobrażam. Czyta się też o wiele lepiej wersję papierową. Przykład najlepszy to w dziedzinie prawa, mam system Legalis, który zawiera w wersji elektronicznej, jakieś 80-90% książek, które wydało wydawnictwo Beck, a jednak kupuję niektóre opracowania, a masę książek wydawca dalej sprzedaje.
O ile wzięły mnie audiobooki, bo słucham w aucie, to książki papierowe będę kupował nawet jak się staną luksusem dla wybranych i będą 5 razy droższe niż teraz. Tyle że ich kupię trochę mniej, może nie będę kupował za to płyt z muzyką albo dvd z filmami i tyle.
batou - 2011-02-01, 14:57
:
Tomasz napisał/a:
Czyta się też o wiele lepiej wersję papierową. Przykład najlepszy to w dziedzinie prawa, mam system Legalis, który zawiera w wersji elektronicznej, jakieś 80-90% książek, które wydało wydawnictwo Beck, a jednak kupuję niektóre opracowania, a masę książek wydawca dalej sprzedaje.

Dwa krótkie pytanka. Czytasz te publikacje elektroniczne na ekranie monitora, czy na czytniku z e-papierem? Jeśli z ekranu monitora to czy kiedykolwiek przeczytałeś książkę z wyspecjalizowanego czytnika?
Tomasz - 2011-02-01, 15:14
:
batou napisał/a:
Czytasz te publikacje elektroniczne na ekranie monitora, czy na czytniku z e-papierem?

Na ekranie monitora.

batou napisał/a:
Jeśli z ekranu monitora to czy kiedykolwiek przeczytałeś książkę z wyspecjalizowanego czytnika?

Nie, to jeszcze przede mną. Pewnie będzie lepiej, ale i tak mnie nie przekona, może dodatkowo będę korzystał, jak z audiobooków. Niemniej książkę chcę mieć w fajnej oprawie na półce, chce książkami cieszyć oczy itd. Papierowe wersje będę zawsze kupował.
Inna sprawa, że chętnie bym z czytnika spróbował, ale nawet nie wiem gdzie tego szukać :roll:
batou - 2011-02-01, 15:24
:
Tomasz napisał/a:
batou napisał/a:
Czytasz te publikacje elektroniczne na ekranie monitora, czy na czytniku z e-papierem?

Na ekranie monitora.

batou napisał/a:
Jeśli z ekranu monitora to czy kiedykolwiek przeczytałeś książkę z wyspecjalizowanego czytnika?

Nie, to jeszcze przede mną. Pewnie będzie lepiej, ale i tak mnie nie przekona, może dodatkowo będę korzystał, jak z audiobooków.

Mogę Cię tylko zapewnić o tym, że między ekranem monitora i czytnikiem z e-papierem jest przepaść.

Tomasz napisał/a:
Niemniej książkę chcę mieć w fajnej oprawie na półce, chce książkami cieszyć oczy itd. Papierowe wersje będę zawsze kupował.

Mam dokładnie tak samo. Dlatego kupuję teraz UW, dobre książki w ładnych wydaniach i powieści kilku moich ulubionych pisarzy. Jasne, że kupuję sporo mniej niż wcześniej, ale nie zrezygnowałem z zakupów, chociaż zostawiając w empiku 100 Zł za 2 książki z UW czuję lekki dyskomfort.

Tomasz napisał/a:
Inna sprawa, że chętnie bym z czytnika spróbował, ale nawet nie wiem gdzie tego szukać

Od biedy możesz pójść do jakiegoś większego empiku i obejrzeć OYO. Chyba już je wystawiają do pomacania. Mimo tego, że czytnik jest do bani w porównaniu z konkurencją to i tak powinieneś zobaczyć, że to rzecz warta zainteresowania.
Tomasz - 2011-02-01, 15:40
:
batou a jakiego czytnika używasz?
i ile mnie więcej kosztuję e-booki w tej chwili?
batou - 2011-02-01, 15:45
:
Kindle 3. Ebooki w Polsce kosztują tyle i wybór ich jest tak znikomy, że nie ma się nad czym jeszcze zastanawiać. Zobacz sobie dział z ebookami w empiku.
Ale dla przykładu mogę podać, że najnowsza książka z UW, czyli Bacigalupi kosztuje 55 Zł, a w brytyjskim Amazonie sama "The Windup Girl" na Kindle kosztuje w przeliczeniu na Złotówki 25 Zł. Więc jeśli czytasz po angielsku to już się opłaca kupować ebooki. Tzn. kiedy zaczną być dla nas dostępne, bo na razie tak kupić można tylko z UK.
ASX76 - 2011-02-01, 16:43
:
batou napisał/a:

Ale dla przykładu mogę podać, że najnowsza książka z UW, czyli Bacigalupi kosztuje 55 Zł, a w brytyjskim Amazonie sama "The Windup Girl" na Kindle kosztuje w przeliczeniu na Złotówki 25 Zł.


W promocji, w sklepach, książkę Bacigalupiego można bez problemu kupić za 45 zł, a nawet jeszcze taniej - 42 zł. 42 zł - 25 zł = 17 zł różnicy, przy czym papierową wersję można:
- macać
- podniecać się widokiem okładek
- wąchać

Wniosek: w przypadku książek lepszych/ważniejszych, do których zamierzamy wrócić, książka w tradycyjnej formie jest lepsza!
Shadowmage - 2011-02-01, 17:15
:
O ile się orientuję na zachodzie nie ma łączonego wydania "Nakręcanej dziewczyny" oraz "Pompy numer sześć", więc akurat ten przykład jest chybiony, nawet jeśli myśl jest słuszna.
Romulus - 2011-02-01, 17:43
:
Oj, ja obmacałem ostatnio Kindle3. I się trochę podpaliłem na niego. I bez wątpienia - przepaść między czytaniem na monitorze komputera a czytaniem na Kindle3... Jak przepaść między oglądaniem filmu na małym monitorku w porównaniu do oglądania filmu na 50 calowym ekranie i w wersji high definition.
Metzli - 2011-02-01, 17:45
:
Cena jednak skutecznie odstrasza ;)

I w zasadzie mogę się podpisać pod tym co wcześniej napisał Tomasz.
AM - 2011-02-01, 17:47
:
batou napisał/a:
Kindle 3. Ebooki w Polsce kosztują tyle i wybór ich jest tak znikomy, że nie ma się nad czym jeszcze zastanawiać. Zobacz sobie dział z ebookami w empiku.
Ale dla przykładu mogę podać, że najnowsza książka z UW, czyli Bacigalupi kosztuje 55 Zł, a w brytyjskim Amazonie sama "The Windup Girl" na Kindle kosztuje w przeliczeniu na Złotówki 25 Zł. Więc jeśli czytasz po angielsku to już się opłaca kupować ebooki. Tzn. kiedy zaczną być dla nas dostępne, bo na razie tak kupić można tylko z UK.


Ten przykład jest troszkę chybiony, jak wszystkie zresztą. Bo to kwestia polityki Amazonu i innych sprzedawców internetowych, a nie rynkowych cen książek. Gdyby na przykład Empik.com i Merlin prowadziły podobną politykę cenową, co Amazon i udzielały rabatów na tym samym poziomie, papierowa Nakręcana dziewczyna powinna kosztować 35.2 PLN :) . Oczywiście nie mogą z kilku powodów, ale warto zwrócić na ten fakt uwagę. Warto również pamiętać o tym, że istnieje u nich system hardcover i paperback, a także że jeszcze rok temu elektroniczna Nakręcana dziewczyna kosztowała więcej (o ile dobrze pamiętam około 7 GBP). Teraz nie ma to żadnego znaczenia, ale wszystkie te elementy mają przeogromny wpływ na ceny poszczególnych produktów...
batou - 2011-02-01, 20:56
:
@ ASX
Twój wniosek zawarłem we własnym poście, więc nie wiem z kim polemizujesz. To, że książki możesz kupić taniej niż cena okładkowa - ok, ale na ebooki też są promocje. Np. aktualnie w Amazonie masz 4 tomy PLiO Martina w cenach 5, 5, 6,29 i 6,29 dolca. Policz ile na tym w sumie oszczędzasz. Nawet nie uwzględniając tego, że nakłady często się wyczerpują i trzeba polować na Allegro.

@ Shadow
Wiem, dlatego wyraźnie napisałem, że chodzi o samą powieść. Jeśli chcesz innego przykładu to proszę. 2 pierwsze tomy Scotta Lyncha w Polsce okładkowo 70 Zł, w Amazonie na Kindle 42 Zł. Takie książki spokojnie mogę kupować w ebookach.

@ AM
Przykład nie jest chybiony. Z innej dyskusji z Tobą wiem dlaczego ebooki w Polsce kosztują tyle ile kosztują. Do tej kalkulacji nie mam uwag. Tylko, że ja to co napisałem, napisałem z pozycji czytelnika, klienta, który znając angielski i mając Kindle może realnie zaoszczędzić na książkach nie ściągając niczego nielegalnie z netu, tylko kupując w księgarni. Jasne, że nowości kosztują więcej, ale tych książek jest wydawanych tyle, że spokojnie mogę poczekać powiedzmy rok aż te ceny zejdą do 5-8 $ za książkę i już oszczędzam nie zapychając jednocześnie pokoju książkami i dając zarobić pisarzom. Zresztą to co u nas wchodzi jako nowość już tam jest przeceniane więc...
Procella - 2011-02-01, 21:14
:
batou napisał/a:
nie zapychając jednocześnie pokoju książkami

I to jest największa wada książek elektronicznych ;) Cóż jest wart pokój bez książek?
AM - 2011-02-01, 22:00
:
batou napisał/a:

@ AM
Przykład nie jest chybiony. Z innej dyskusji z Tobą wiem dlaczego ebooki w Polsce kosztują tyle ile kosztują. Do tej kalkulacji nie mam uwag. Tylko, że ja to co napisałem, napisałem z pozycji czytelnika, klienta, który znając angielski i mając Kindle może realnie zaoszczędzić na książkach nie ściągając niczego nielegalnie z netu, tylko kupując w księgarni. Jasne, że nowości kosztują więcej, ale tych książek jest wydawanych tyle, że spokojnie mogę poczekać powiedzmy rok aż te ceny zejdą do 5-8 $ za książkę i już oszczędzam nie zapychając jednocześnie pokoju książkami i dając zarobić pisarzom. Zresztą to co u nas wchodzi jako nowość już tam jest przeceniane więc...


Nie o to mi chodziło. Różnica pomiędzy naszym a amerykańskim rynkiem polega na tym, że Amazon wykreował rynek e-booków (ma prawie 90% tej działki) i ich ceny. Po pierwsze, wynegocjował/wymusił ceny elektronicznych książek i po drugie, schodzi ostro ze swojej marży, żeby utrzymać je na atrakcyjnym poziomie. To drugie działanie jest niezależne od uwarunkowań wydawniczych, Vatu i tak naprawdę mogłoby zostać przeniesione na nasze poletko. Sugeruję po prostu, że bez tak poważnego zaangażowania detalisty nie osiągniemy podobnych efektów. Mam na myśli sytuację, gdy książka elektroniczna w Polsce kosztuje o 20-30% mniej niż papierowa i dodatkowo dostajesz jeszcze 20-30% rabatu od sprzedawcy, czyli w najlepszym wariancie płacisz za Nakręcaną dziewczynę w wersji elektronicznej 26.95. Zresztą ten rabat w przypadku Amazonu dotyczy wszystkich książek. Więc za papierową mógłbyś zapłacić w Polsce po uwzględnianiu na przykład 30% marży 38.5. Brzmi dużo lepiej.
Oczywiście, Amazon nie robi tego dla idei. Dzięki temu może sprzedawać swojego Kindle'a. I w miarę, jak będzie słabł rynek książki papierowej coraz bardziej uzależniać od siebie wydawców, ale to temat na inną dyskusję...

Przy okazji warto chyba dodać, że w systemie hardcoverów i paperbacków oszczędności, o których wspominasz nie są niczym nadzwyczajnym. W końcu paperbackowa Nakręcana dziewczyna kosztuje teraz na Amazon.uk 5.11 GBP, czyli niewiele więcej niż wersja elektroniczna; taką opcję miałeś zawsze, jeśli chciałeś czekać. W obu przypadkach, oczywiście, zawdzięczasz aż tak niską cenę Amazonowi, który w pewnych sytuacjach rezygnuje z części swoich zysków, w innych zaś dopłaca do interesu, żeby utrzymać ceny.
Shadowmage - 2011-02-01, 22:13
:
batou napisał/a:
@ Shadow
Wiem, dlatego wyraźnie napisałem, że chodzi o samą powieść. Jeśli chcesz innego przykładu to proszę. 2 pierwsze tomy Scotta Lyncha w Polsce okładkowo 70 Zł, w Amazonie na Kindle 42 Zł. Takie książki spokojnie mogę kupować w ebookach.
Nie chcę, bo jak napisałem, rozumiem o co ci chodzi. Zwracałem jedynie uwagę, że wybrałeś bardzo nietrafny przykład, bo niemożliwy do porównania.
Maeg - 2011-02-01, 22:17
:
Dopóki nie będzie tak, że na dowolnym czytniku można przeczytać e-booka zakupionego w dowolnej księgarni, ja nie zamierzam się zbliżać do tego. Miałem też okazje przez kilka dni przetestować poprzednią wersją Kindle i faktycznie, komfort czytania lepszy niż z ekranu laptopa, ale w dalszym sporo brakuje mu do tradycyjnej formy i książką papierową są zdecydowanie lepsze.

Poza tym z e-bookiem nie zrobi się całej masy rzeczy, których można zrobić z papierową wersją. Obecnie widzę jedno tylko zastosowanie, czytać w ten sposób tylko książki wątpliwej jakości, jak choćby trylogię Millenium.

batou napisał/a:
Wiem, dlatego wyraźnie napisałem, że chodzi o samą powieść. Jeśli chcesz innego przykładu to proszę. 2 pierwsze tomy Scotta Lyncha w Polsce okładkowo 70 Zł, w Amazonie na Kindle 42 Zł. Takie książki spokojnie mogę kupować w ebookach.

Papierowe wersje w tym wypadku też kosztują 42 zł, więc co to za okazja?

The Lies of Locke Lamora - $7.99
Red Seas Under Red Skies - $6.99
batou - 2011-02-01, 22:29
:
AM napisał/a:
Mam na myśli sytuację, gdy książka elektroniczna w Polsce kosztuje o 20-30% mniej niż papierowa i dodatkowo dostajesz jeszcze 20-30% rabatu od sprzedawcy, czyli w najlepszym wariancie płacisz za Nakręcaną dziewczynę w wersji elektronicznej 26.95. Zresztą ten rabat w przypadku Amazonu dotyczy wszystkich książek. Więc za papierową mógłbyś zapłacić w Polsce po uwzględnianiu na przykład 30% marży 38.5. Brzmi dużo lepiej.

Jasne, że brzmi lepiej, ale przy różnicy rzędu kilkunastu Zł między ebookiem i paperbackiem bez zastanowienia brałbym ebooka. Jestem skłonny wydać więcej za coś ładnie wydanego w HC, do czego będę wracał i będzie ozdobą biblioteczki, ale jeśli mam upychać po kątach paperbacki to zdecydowanie wolę wersję e. Dla mnie ebook ma wiele innych zalet oprócz ceny.

AM napisał/a:
W końcu paperbackowa Nakręcana dziewczyna kosztuje teraz na Amazon.uk 5.11 GBP, czyli niewiele więcej niż wersja elektroniczna; taką opcję miałeś zawsze, jeśli chciałeś czekać.

Nie do końca. Taką opcję mam od niedawna, kiedy zaczęły się pojawiać księgarnie wysyłające książki za darmo. Wcześniej dochodziły spore koszty przesyłek zmieniające tutaj sporo. Ale zgoda, teraz jest inaczej.

Maeg napisał/a:
Poza tym z e-bookiem nie zrobi się całej masy rzeczy, których można zrobić z papierową wersją.

W papierowej wersji nie będziesz robił notatek w książce (chyba, że chcesz ją niszczyć). Nie masz też opcji słownika, który jest zawsze pod ręką i pomaga w obcojęzycznych tekstach. Ciężko Ci na wakacje targać ze sobą plecaka papieru... itp. itd. Moim zdaniem nie można jednoznacznie powiedzieć co jest lepsze. Obie opcje mają sporo plusów i minusów, a wybór zależy od indywidualnych upodobań. Ja lubię czytać tradycyjne książki chyba na równi z ebookami. Szala zdecydowanie przeważa się na stronę ebooków przy książkach obcojęzycznych.
MrSpellu - 2011-02-01, 22:40
:
Maeg napisał/a:
Poza tym z e-bookiem nie zrobi się całej masy rzeczy, których można zrobić z papierową wersją.

E-bookiem pewnie ciężko jest się podetrzeć.

batou napisał/a:
Obie opcje mają sporo plusów i minusów, a wybór zależy od indywidualnych upodobań. Ja lubię czytać tradycyjne książki chyba na równi z ebookami.

W ręku czytnika e-booka jakoś jeszcze nie miałem, ale coś czuję, że Anka by to polubiła. Szlag ją trafia jak widzi moje książki, które walają się po całym domu, a jednak jeszcze trochę wody w Pszczynce upłynie zanim dorobię się solidnych regałów by to wszystko pomieścić...
batou - 2011-02-01, 22:41
:
Maeg napisał/a:
Papierowe wersje w tym wypadku też kosztują 42 zł, więc co to za okazja?

The Lies of Locke Lamora - $7.99
Red Seas Under Red Skies - $6.99


Dolicz 4$ kosztów wysyłki. Możesz zamówić z darmową wysyłką w Amazonie z UK, ale musisz tych książek kupić za 25 funtów.
Maeg - 2011-02-01, 22:42
:
batou napisał/a:
W papierowej wersji nie będziesz robił notatek w książce (chyba, że chcesz ją niszczyć).

Ja zawsze mam przy sobie moleskine'a, i gdy potrzebuje coś zanotować, to notuje. Czytnik mi nie potrzebny do tego. Z resztą, tutaj też na dwoje babka wróżyła, bo znam osoby, które nie mają oporów przed zostawianiem notatek w swoich własnych książkach i wcale nie uważają, że jest to równoznaczne z procesem niszczenia. Dla nich taka książka ma dodatkową wartość.

Po słownik można zawsze sięgnąć, a jak się jest poza domem to sprawdzić w sieci (komórkę pewnie masz). Wiele funkcji, które posiada czytnik spokojnie można czymś zastąpić. Poza jedną, przeszukiwaniem tekstu. I tutaj zgoda, to jest bardzo pomocne. A wiele rzeczy, które możesz zrobić z papierową wersją z e-bookiem nie zrobisz. Nie podarujesz choćby e-booka z dedykacją innej osobie.

Cytat:
E-bookiem pewnie ciężko jest się podetrzeć.

E-bookiem Piekary nie rozpalisz w piecu!

Cytat:
Dolicz po 4$ za sztukę kosztów wysyłki. Możesz zamówić z darmową wysyłką w Amazonie z UK, ale musisz tych książek kupić za 25 funtów.

Wiem, że od 25 funtów jest darmowa wysyłka, ale jak już ktoś się zdecyduje na kupowanie w Amazonie, to co to za problem zamiast kupować po dwie książki, to robić raz w miesiącu większe zakupy?
MrSpellu - 2011-02-01, 22:45
:
Maeg napisał/a:
E-bookiem Piekary nie rozpalisz w piecu!

Punkt dla Ciebie.

Maeg napisał/a:
Nie podarujesz choćby e-booka z dedykacją innej osobie.

Zawsze można kupić czekoladki...
batou - 2011-02-01, 22:48
:
Maeg napisał/a:
Po słownik można zawsze sięgnąć, a jak się jest poza domem to sprawdzić w sieci (komórkę pewnie masz).

Wygoda słownika wbudowanego w urządzenie i tak intuicyjnego w obsłudze jak ten w Kindle jest duuuużo większa niż opisane przez Ciebie alternatywy. Generalnie nie ma się co licytować na wady i zalety. Nie o to mi chodziło. Po prostu nie sposób jednoznacznie stwierdzić, że jeden format jest zdecydowanie lepszy niż drugi. Czytam na Kindle już kilka miesięcy i doskonale znam jego wady i zalety. Szkopuł w tym, że to co dla mnie jest zaletą dla Ciebie może być wadą. Indywidualne preferencje i tyle.
Maeg - 2011-02-01, 22:53
:
Pełna zgoda batou, ja nie deprecjonuje zalet czytnika (nie było emotek, ale brać na poważnie wszystkiego nie trzeba ;) ) ale jakoś tak się złożyło, że jeśli idzie o książki jestem konserwa i trudno mi się przekonać. Nie drżę z przerażeniem, bo jak już wspomniałem, większość pulpowej literatury będę mógł w ten sposób przeczytać, o ile kiedykolwiek nadejdzie dzień, w którym e-book będzie sporo tańszy niż tradycyjna książka, co jak widać wcale nie jest takie pewne.
batou - 2011-02-01, 23:03
:
W moich postach też nie było emot co nie znaczy, że strasznie poważnie podchodzę do tematu ;)

Dla mnie bodźcem do pójścia w ebooki był rozwój czytników i przy tym spadek ich cen. Jeszcze w wakacje bawiłem się którymś z modeli Soniaka, który wtedy kosztował ok 1k Zł i już mi się podobał, a po miesiącu wyszło dużo lepsze Kindle za połowę tej kwoty i bariera pękła :)
Shadowmage - 2011-02-02, 10:06
:
Poprawcie mnie, jesli się mylę, ale jak ma się czytnik firmy X to e-booki możesz mieć tylko z tego źródła? Nie można tam sobie załadować pliku z artykułem, samodzielnie stworzonego .pdfa z raportem, etc?
Jander - 2011-02-02, 10:12
:
Shadowmage napisał/a:
Poprawcie mnie, jesli się mylę, ale jak ma się czytnik firmy X to e-booki możesz mieć tylko z tego źródła? Nie można tam sobie załadować pliku z artykułem, samodzielnie stworzonego .pdfa z raportem, etc?

Oczywiście, że możesz mieć osobiste, niezabezpieczone dokumenty.
Shadowmage - 2011-02-02, 10:28
:
To jeden kłopot z głowy... ale nadal posiadając czytnik Amazona będę mógł do niego zapakować legalnie kupiony ebook polskiego pisarza? Bo zupełnie się nie łapię co można na czym otwierać :)
Jander - 2011-02-02, 10:40
:
To zależy czy będzie miał zabezpieczenia czy nie. Amazon promuje swoje formaty - .azw (standard książek kupowanych na stronie Amazonu) oraz .mobi. Ale poza nimi popularny jest również .epub, więc jeśli kupisz niezabezpieczony epub to będzie jeszcze wymagał konwersji - co jest równie łatwe jak wysyłanie książki na czytnik, po prostu wysyłasz maila z e-bookiem na adres czytnika, a Amazon konwertuje go za Ciebie.
Toudisław - 2011-02-02, 14:01
:
http://wyborcza.pl/1,7547...ce=home_oneline

Następny Fajny Artykuł
Beata - 2011-02-04, 23:03
:
Nie ma zgody UOKiK-u na przejęcie Merlina przez Empik.
Decyzja jest nieprawomocna.
utrivv - 2011-02-07, 11:07
:
Tomasz napisał/a:
Ja tam na e-booki się nigdy nie przesiądę. Nazwijcie to przyzwyczajeniem starucha, ale sobie mojego pokoju bez książek na półkach nie wyobrażam. Czyta się też o wiele lepiej wersję papierową..

Dokładnie. Widzę tylko jedno zastosowanie ebooków z czytnikiem - wyjazd na wakacje. Jeden lekki czytnik zamiast baterii książek :)
MrSpellu - 2011-02-07, 11:13
:
utrivv napisał/a:
Dokładnie. Widzę tylko jedno zastosowanie ebooków z czytnikiem - wyjazd na wakacje.

I kolejny przedmiot do długiej listy kurwowania w wypadku kradzieży walizki ;)
Zaraz obok golarki elektrycznej, iPoda i ewentualnie notepada lub aparat...
Zresztą wątpię czy taki e-book sprawdziłby się na plaży ;)
Jander - 2011-02-07, 12:36
:

MrSpellu - 2011-02-07, 12:37
:
No dobra cwaniaku, ale obok ręcznika nie zostawisz, jak pójdziesz popływać :P
ASX76 - 2011-02-07, 12:45
:
MrSpellu napisał/a:
No dobra cwaniaku, ale obok ręcznika nie zostawisz, jak pójdziesz popływać :P


Może zawinąć w suchy ręcznik, specjalnie do tego celu wzięty, albo zagrzebać w piasku pod ręcznikiem, uprzednio włożywszy e-booka do folii ochronnej czy czegoś takiego. Możliwości jest sporo. :-P
MrSpellu - 2011-02-07, 12:53
:
ASX76 napisał/a:
Może zawinąć w suchy ręcznik, specjalnie do tego celu wzięty, albo zagrzebać w piasku pod ręcznikiem, uprzednio włożywszy e-booka do folii ochronnej czy czegoś takiego. Możliwości jest sporo.

Ale stres pozostaje, zwłaszcza jak zwiną ręcznik, pod którym był schowany e-book i na wolnym miejscu wylądowałby jakiś niemieckojęzyczny turecki wieloryb zwany Kaszalotem ;)
A tak, to kto by kradł książki? ;)

A tak poważnie, to kiedyś muszę przetestować.
Mam znajomego gadżetomaniaka i w jego wypadku, czytnik to chyba tylko kwestia czasu.
Jander - 2011-02-07, 12:58
:
Portfel rozumiem wodoodporny i trzymany ze sobą również w wodzie? ;)
Spell napisał/a:
A tak poważnie, to kiedyś muszę przetestować.
Mam znajomego gadżetomaniaka i w jego wypadku, czytnik to chyba tylko kwestia czasu.

Obecnie już rzadko czytam w formie papierowej, czytnik jest po prostu wygodniejszy (a w przypadku mamutów jak Lód to już w ogóle niebo a ziemia). Nie muszę go nawet trzymać w rękach, jedynie naciskać przycisk zmiany strony.
ASX76 - 2011-02-07, 13:04
:
MrSpellu napisał/a:

Ale stres pozostaje, zwłaszcza jak zwiną ręcznik, pod którym był schowany e-book i na wolnym miejscu wylądowałby jakiś niemieckojęzyczny turecki wieloryb zwany Kaszalotem ;)


"Jest ryzyko, jest zabawa". ;)
Gdy ręczniki są rozłożone, a obok stoi rozkładane krzesełko, to przecie nie wlezie w ten/czyjś bajzel. Na wszelki wypadek można rozrzucić kilka strzykawek ze śladową zawartością czerwieni w środku + inne odstraszacze - gwarantuję, że żadna łajza się nie skusi na takie miejsce, a tym bardziej w nim grzebać nie będzie z obawy przed skażeniem/zakażeniem jakimś "syfem".
Oprócz tego, zafoliowany e-book umieszczamy pod siedziskiem i na spokojnie, bez lęku, udajemy się do morskiej topieli zażyć wody pełną powierzchnią ciała/skóry. :-P
Mały_czołg - 2011-02-07, 15:05
:
Nie macie jednakowoż wrażenia, że ebookowy Amazon na sztandarze, którym tutaj wymachujecie, to truchło wypchane słomą służące do energicznego zwalczania?

Problem (przynajmniej w Polsce) polega na krzywej dzwonowej. Gros odbiorców książki, to odbiorcy przypadkowi. Żeby sprzedać przypadkowemu odbiorcy ebooka zamiast zwykłego booka, ten odbiorca musi mieć przypadkowo (odpowiedni) czytnik. A do tego to jeszcze bardzo, ale to bardzo daleko.

Korpo w rodzaju A, którego główny modus operandi opiera się o elektroniczną ścieżkę zakupów, może w ebooki (zwłaszcza, gdy tyłek opiera na prawie wielkich liczb stojącym na fundamencie głębokiego i chłonnego rynku) sporo inwestować, bo szansa że jego przypadkowy odbiorca będzie taki ficzer posiadał nie jest zaniedbywalnie mała. Z punktu widzenia typowego polskiego wydawcy - a nawet bandyckich firm w rodzaju Empiku - to perspektywa kompletnie akademicka. Krajowy wydawca żyje z Canavan/Paoliniego/Coelho. Szanse, że odbiorca takiej literatury znienacka pójdzie masowo w ebooki IMO nie zachęcają do - niezbędnych przecież - gigantycznych inwestycji.
MrSpellu - 2011-02-07, 15:08
:
Mówiąc prościej, rynek chwilowo nie warty zachodu.
Toudisław - 2011-02-24, 09:10
:
http://www.rp.pl/artykul/...oraz-mniej.html

Kisiel mia l racjie. mówiąc że Socjalizm walczy z problamami które sam tworzy
Procella - 2011-02-24, 19:42
:
Co ma do tego socjalizm? :roll:
MadMill - 2011-02-24, 19:55
:
To, że pierw nakładamy ramy, a potem robimy masę wyjątków. Tak w skrócie. To uproszczenie może, ale trafne. Chociaż Toudi wszędzie go widzi.

To wygląda na jakieś lobby wydawców, którzy na takich akcjach chcą zarobić po prostu trochę więcej kasy. Kultury czytania nie można nauczyć za żadne pieniądze. To się ma albo nie. Tak samo jak z teatrem, operą, kinem itd. Sponsorowanie bibliotek też jest genialnym pomysłem, będziemy mieli świetnie wyposażone zbiory... tylko czytających nie będzie.
Procella - 2011-02-24, 20:07
:
Ale z wypowiedzi Toudiego wynika, że nieczytanie większości społeczeństwa to wina socjalizmu i jestem ciekawa, jak do tego doszedł. Chyba że na zasadzie, że wszystko co złe jest winą socjalizmu :-P
MadMill napisał/a:
Chociaż Toudi wszędzie go widzi.
A no tak, w sumie fakt ;)
MadMill - 2011-02-24, 20:13
:
Procella napisał/a:
Ale z wypowiedzi Toudiego wynika, że nieczytanie większości społeczeństwa to wina socjalizmu i jestem ciekawa, jak do tego doszedł.

To bardziej skomplikowane, coś w stylu interpretacji wierszy na języku polskim w liceum. Co poeta miał na myśli?
A no to, że państwo wprowadziło podatek na książki (wg mnie słusznie, bo jak na wszystko to na wszystko i jedna stawka na dodatek aby nikogo nie wyróżniać i nikogo nie dyskryminować), wyższy vat, wyższa cena, a to spowodowało spadek czytelnictwa. Totalna bzdura. Może spadek sprzedaży, ale to że książka jest droższa o te max 2-3 zł vatowskie to nikogo nie odstraszy, bo osoby które uważają, że książki sa drogie będą odwiedzać biblioteki, pożyczać od znajomych itd, a osoby które kupowały książki w tamtym roku, w tym też je kupować będą. Tutaj nikogo nie obchodzi czytelnictwo tylko sprzedaż książek.
Toudisław - 2011-02-24, 20:28
:
Procella, Tak państwo jest winne takiej Sytułacji. Z kilku powodów
Sstem Edukacji który produkuje nieuków i marnuje talenty. Od czytania się odstarsza i zniechęca, nudne lektury czy inne obowiązkowe pozycjie.
Vat ma orz inne podatki mają wpływ na czytelnbictwo. Ludzie muszą więcej oddawać państwu więc więcej parcują by żyć a mnieij mają czasu na czytanie. Ale cena książek może nie bezpośrednio ale wpływa na poziom czytelnictwa. Bo gdy książka kosztowała tyle co wieś to poziom był niższy niż teraz co ? Droższe książki to spadek czytelnictwa. Fakt, Bo książki same nie powstają. Wzrost cen to spadek sprzedaży więc i mniej książek pojawia się na rynku. Bibliotelki mają mniej kasy na zakupy więc i są mniej ciekawe dla czytalników. Książką trzeba się zarazić. By to zrobić tzreba kupić pierwswzą.
\Tak uważam że państwo przyczynia się do spadku czytelnictwa. Amen.
A teraz próbuje leczyć horobę którą sam wyprodukował.
mec - 2011-02-24, 20:34
:
Toudi zainstaluj sobie firefoxa, tam jest słownik i sam błędy poprawi :-)
MadMill - 2011-02-24, 20:35
:
Zupełnie się z Tobą Toudi nie zgadzam. Jak VAT wpływa na spadek czytelnictwa? OK, mógłbym jakby nie było w naszym kraju wydanych milionów pozycji od początku XX wieku. Kultura czytania nie ma zupełnie odniesienia do ekonomicznej sytuacji Polaków. Nasza mentalności i tradycja po prostu książek nie uwzględnia i to możemy zarzucić komunie, może nawet tym wspaniałym co nam wolność wywalczyli, bo w Polsce od lat jest kult ruchu robotniczego, a robotnik pracuje, a nie czyta, książki czytają inteligenciki i wykształciuchy przecież.

Tak samo możesz zarzucić winę na twórców polskich seriali i głupawych komedii, bo ludzie zamiast czytać książki oglądają pierdoły. Ale to jest ich wybór. Taki mamy naród i nawet 0% stawka VAT czy PKB per capita jak w Katarze tego nie zmienią.
ASX76 - 2011-02-24, 20:37
:
Toudiku, pańska teoria nie trzyma się przysłowiowej kupy. Jest zbyt bardzo uproszczona i grubo przesadzona. Pewne fakty straszliwie nagiąłeś i rozciągnąłeś niczym gumkę od..., tym samym próbując wytworzyć atmosferę prawdopodobieństwa. Sorry, ale nikt tego nie łyknie. ;)
Toudisław - 2011-02-24, 20:44
:
MadMill napisał/a:
Nasza mentalności i tradycja po prostu książek nie uwzględnia i to możemy zarzucić komunie, może nawet tym wspaniałym co nam wolność wywalczyli, bo w Polsce od lat jest kult ruchu robotniczego, a robotnik pracuje, a nie czyta, książki czytają inteligenciki i wykształciuchy przecież.

Madz dzong Mil Tom 1 !!
Społeczno kulturalna Analiza Polski po roku 89 ! Brawo
A coś na poparcie tej tezy ?
MadMill napisał/a:
bo w Polsce od lat jest kult ruchu robotniczego, a robotnik pracuje, a nie czyta, książki czytają inteligenciki i wykształciuchy przecież.

Za komuny czytano o wile więcej.
ASX76,
A jakieś konkrety ? Tzn cena książki nie ma wpływu na poziom sprzedaży ? A poziom sprzedarzy nie ma wpływu na ilość pozycji ? Sory ale to nie jest tak że gdyby książka kosztowała 100 zł to i tak by czytali.
Status ekonomiczny ma wpływ na poziom czytelnictwa
MadMill - 2011-02-24, 20:49
:
Toudi napisał/a:
Madz dzong Mil Tom 1 !!
Społeczno kulturalna Analiza Polski po roku 89 ! Brawo
A coś na poparcie tej tezy ?

3 źródła, 6 źródełek i jedna rzeczka.
Toudisław napisał/a:
Status ekonomiczny ma wpływ na poziom czytelnictwa

Gówno prawda.
MadMill - 2011-02-24, 20:52
:
A ubrudzę się w tym temacie - link. Jest minimalnie lepiej niż w 2008 czyli Twoja teoria, że rosnące ceny i ubożenie narodu wpływa na zmniejszanie się liczby czytających/czytanych książek jest fantastyką.
Toudisław - 2011-02-24, 20:54
:
Mad ja nie raz czytałem ( ba sam tam się zachowywalem ) gdzie ktoś pisał że konieczność pracy i utrzymania rodziny odciąga go od czytania. Jak jesteś w kieracie masz mniej czasu i tyle. Jasne że dla wielu osób to tylko wymówka bo po pracy oglądają TV i nic więcej. Ale Kasa ma wpływ na czytalnictwo. Bo jak zamyka się byblioteki i rosną ceny książek to co mam czytać ?

No i poziom edukacji. Masowa Edukacja niczym z Zajdla produkuje wtórnych Anbalfabetów. A może nie ?
Toudisław - 2011-02-24, 20:55
:
MadMill napisał/a:
Jest minimalnie lepiej niż w 2008 czyli Twoja teoria, że rosnące ceny i ubożenie narodu wpływa na zmniejszanie się liczby czytających/czytanych książek jest fantastyką.

O tym się przekonamy gdy będą dane za rok 2011
toto - 2011-02-24, 20:57
:
Toudisław napisał/a:
Masowa Edukacja niczym z Zajdla produkuje wtórnych Anbalfabetów. A może nie ?
I szczypta złośliwości. ;)
ASX76 - 2011-02-24, 21:00
:
Toudisław napisał/a:

Za komuny czytano o wile więcej.

ASX76,
A jakieś konkrety ? Tzn cena książki nie ma wpływu na poziom sprzedaży ? A poziom sprzedarzy nie ma wpływu na ilość pozycji ? Sory ale to nie jest tak że gdyby książka kosztowała 100 zł to i tak by czytali.
Status ekonomiczny ma wpływ na poziom czytelnictwa


1. Za komuny, Drogi Panie, to nie było mnóstwa: kanałów tv (były tylko dwa programy: 1 i 2, przy czym niewiele ciekawego...), filmów (teraz mamy dostęp do Filmowego Raju), gier komputerowych, Internetu... Jednym zdaniem - nie było (prawie) niczego i była nuda.
Po cóż iść do biblioteki czy kupować książkę, skoro mamy teraz bardzo dużo innych i w sumie tańszych rozrywek do których mamy dostęp bez wychodzenia z domu i za darmo? <pyt. retoryczne>

2. Niewątpliwie status ekonomiczny na wpływ na czytelnictwo, jednak sytuacja jest bardziej złożona i nie da się sprowadzić jej do tak prostej diagnozy jak to przedstawiłeś - proszę zerknąć do pkt. 1 mojego wpisu.
Gdyby książki były tańsze, to ludzie pewnie kupowaliby ich więcej, jednak jeśli kogoś czytanie nie interesuje, to i tak nie kupi, niezależnie od tego czy książka kosztuje 25 czy 45 zł. ;)
MadMill - 2011-02-24, 21:04
:
Toudisław napisał/a:
Bo jak zamyka się byblioteki i rosną ceny książek to co mam czytać ?

Biblioteki się zamyka, bo nikt z nich nie korzysta.
Toudisław napisał/a:
Mad ja nie raz czytałem ( ba sam tam się zachowywalem ) gdzie ktoś pisał że konieczność pracy i utrzymania rodziny odciąga go od czytania.

No to ja jestem już zupełnie odjebany w inna stronę statystyki niż cały ten naród. Zacząłem czytać gdzieś około 17 roku życia, bo tak i z domu nie wyniosłem za grosz kultury czytania, a odkąd mam pracę na pełen etat czytam o wiele więcej niż w czasie obijania się na studiach. Ale fakt mój status ekonomiczny - stałem się wypłacalny - wpływa na kupowanie prze mnie książek, ale to nie o tym jest dyskusja, nie?

Toudisław napisał/a:
O tym się przekonamy gdy będą dane za rok 2011

OK, i będę miał rację. Odczucia z podniesienia cen są w granicach tych co rok do roku powoduje inflacja.

Toudi, ja mogę się założyć, że mam o wiele bardziej posunięte w stronę liberalizmu poglądy od Ciebie, dla mnie też podatki to zło, ale nie zwalajmy wszystkiego na państwo. To ludzie decydują, a ekonomia to nie arkusz kalkulacyjny, a nauka społeczna, o czy wyśmienicie powinieneś wiedzieć.
Toudisław - 2011-02-24, 21:04
:
ASX76 napisał/a:
Niewątpliwie status ekonomiczny na wpływ na czytelnictwo, jednak sytuacja jest bardziej złożona i nie da się sprowadzić jej do tak prostej diagnozy jak to przedstawiłeś - proszę zerknąć do pkt. 1 mojego wpisu.

Ależ ja nie idę po lini prostej ! Chodzi mi o ogólną sytułacjię. Bo bez kupujących nie będzie książek. Biblioteki mają sens do puki czytelnicy utrzymują wydawnictwa. Jak wydawnictwa zaczną plajtować to co ?
ASX76 napisał/a:
Po cóż iść do biblioteki czy kupować książkę, skoro mamy teraz bardzo dużo innych i w sumie tańszych rozrywek do których mamy dostęp bez wychodzenia z domu i za darmo? <pyt. retoryczne>

Jasne że to jedna z przyczyn. Ale sam napisałeś że książka przegrywa z TANSZYMI rozrywkami
Tomasz - 2011-02-24, 21:43
:
Toudi książka przegrywa z prostszymi rozrywkami. Z bezmyślnym oglądaniem telewizji, z graniem w gry, z serialowymi tasiemcami itd.
Jakbyś teraz dał ceny książek o 80% niższe, to sprzedałoby się ich o wiele więcej, ale kupiliby ci sami co zawsze tylko więcej książek. Jak ktoś nie czyta to mu ceny książek zwisają i powiewają.
Szkoła też nie ma nic wspólnego z czytelnictwem bo czytanie wynosi się z domu, a nie ze szkoły.
I wreszcie 2011 rok nie przyniósł zwiększenia cen książek większego niż wcześniejsze lata. Ten mityczny VAT ma się do cen nijak. Wcześniej VATu nikt nie wprowadzał a ceny książek i tak rosły.
Wreszcie wg mnie nigdy więcej osób nie czytało jak teraz. To zawsze była rozrywka garstki i tak będzie nadal.
Romulus - 2011-02-24, 22:37
:
Toudisław napisał/a:
Za komuny czytano o wile więcej.

Jak napisał Trybun Ludowy knujący za moimi plecami - za komuny były 2 kanały w telewizji, mega wieśniacka rozrywka, zero internetu, Fejsbuka, ściąg itp. Jakie były rozrywki: seks, zabawy (na wsiach, nie wiem, jak było w mieście - ale przecież i zabawy były w soboty).

Nadto, częściowo Toudisławie masz rację, za komuny szkoła więcej wymagała, uczeń miał mniej praw i więcej obowiązków a nauczyciel był bogiem. Wymagał i egzekwował i nikt mu się nie postawił. Teraz chyba jest na odwrót, tzn. uczniowie mają więcej praw, rodzice mają większego pierdolca na punkcie zajebistości własnej pociechy i nauczyciel musi być mega twardzielem, żeby dobrze wykonywać swoją rolę. Ale co zrobi jeśli uczeń nie czyta? A rodzice ni cholery nie mają ochoty na dziecko wpłynąć?

Nie ma co marudzić, że ludzie nie czytają, może to po prostu umierający rynek, tylko siłą państwa w niektórych krajach popierany. Kołodziejów też już nie uświadczysz a za Piastów to był fach, że hej :) Bez książek wrócimy na drzewa? Wątpię. Ale to możliwe. Zatem historia ludzkości zatoczy krąg. Mózgi nam się skurczą i nie polecimy w kosmos. A po drodze zaliczymy nowożytny feudalizm.
You Know My Name - 2011-02-25, 10:05
:
Do tego dochodzi zamierająca postawa, "że Pana Tadeusza, Trylogię Sienkiewicza, Faraona i Chłopów trzeba mieć na półce". Nieważne, że robią jedynie za durnostoja i zbierają kurz.
Może i nakłady się rozchodziły, ale służyły jako wypełniacz półek, żeby można było się zawartością biblioteczki pochwalić. Tyle jeśli chodzi o sprzedaż.
A co do czytelnictwa to nie istnieje już potrzeba czytania jako manifestacji poglądów (no chyba, ze ktoś sięga po Terlikowskiego...), że nie wspomnę już o zanikającej potrzebie czytania "ku pokrzepieniu serc i członków".
MrSpellu - 2011-02-25, 20:10
:
Mag_Droon napisał/a:
Do tego dochodzi zamierająca postawa, "że Pana Tadeusza, Trylogię Sienkiewicza, Faraona i Chłopów trzeba mieć na półce". Nieważne, że robią jedynie za durnostoja i zbierają kurz.
Może i nakłady się rozchodziły, ale służyły jako wypełniacz półek, żeby można było się zawartością biblioteczki pochwalić. Tyle jeśli chodzi o sprzedaż.

W Polsce pojawiła się już moda kupowania samych nakładanych okładek (takie lepsze obwoluty). Bierzesz jakieś romansidło, nakładasz kamuflaż i już możesz pochwalić się Hamletem w pięknej, twardej oprawie //spell
tr - 2011-02-26, 15:07
:
Co tam nakładane okładki... Są ludzie, którzy chcąc pochwalić się jacy to oni inteligenci nie są, kupują książki, a następnie je PRZYCINAJĄ tak by ich grzbiety ładnie i równo na półce wyglądały...

Zgroza...

A co do czytelnictwa - pamiętam jak około roku 2000 byłem na wycieczce klasowej w Bibliotece Narodowej (szkoła policealna - informacja naukowa - czyli przyszli bibliotekarze :) ). Wygrałem tam w konkursie książkę BN o czytelnictwie Polaków w tamtym okresie. Było to trochę ponad pięćdziesiąt procent naszego społeczeństwa. Minęło dziesięć lat i co? Spadek prawie o dalsze parę procent, jeśli nie o dziesięć...

Tragedia...

W wielu polskich domach ludzie doszli do wniosku, że książka nie jest im do niczego potrzebna. Nie dodaje już takiego splendoru inteligenta jak kiedyś oraz wymaga większego wysiłku niż rozłożenie się na kanapie i włączenie pilotem telewizora... Nieczytający rodzice przekazują zaś swoją postawę dzieciom - one też nie widzą potrzeby czytania... przecież lepiej oglądnąć film czy pograć w grę... i spirala wtórnego analfabetyzmu się nakręca

Szkoła też nie pomaga w rozwijaniu czytelnictwa - potwornie nudne "klasyki" które każdy musi znać skutkują ucieczką w bryki i streszczenia. Jak się nie wynosi przyjemności z czytania z domu, a szkoła dodatkowo poprzez nawał i rodzaj lektur obowiązkowych stara się by uczeń broń boże od niej nie wyniósł miłości do książek, to są tego takie efekty jakie mamy dzisiaj...

No i w końcu dostępność książek - z roku na rok są coraz droższe. Parę lat temu przeciętna książka z fantastyki kosztowała dwadzieścia parę złotych. Teraz trzydzieści parę z nieodległymi w czasie widokami na czterdzieści parę. "Nieczytacze" wolą wydać pieniądze na kino, alkohol, gry niż na książkę. A "czytacze" kupują mniej. No ale nie trzeba przecież zawsze kupować książek - można je pożyczyć, prawda?

No to idziemy do bibliotek - są to instytucje, które zazwyczaj jako pierwsze odczuwają wszelkie kłopoty finansowe gmin - po prostu są pierwsze do odstrzału. Tysiące bibliotek już zostało skasowanych, reszta zawsze ma znacznie mniej pieniędzy, niż wynoszą potrzeby. Większość polskich bibliotek ma problem typu - czy nas zamkną, czy nie oraz czy posiadane pieniądze przeznaczyć na nowe książki, czy na remont budynku... itp. Dramatyczne niedofinansowanie bibliotek przez całe lata, a nawet dziesięciolecia (od 1989 to już ponad dwie dekady minęły) skutkuje tym, że nowych książek jest jak na lekarstwo. Na półkach królują starocie. A kto lubi zaczytywać się w podniszczonych, zaczytanych bestselerach Elizy Orzeszkowej czy Ignacego Kraszewskiego? Pewno są i tacy i czasami da się coś ciekawego, acz wydanego dawnymi czasy na półce bibliotecznej wygrzebać, ale większość czytelników poluje na nowości. A ich kupuje się zazwyczaj mało, bo na więcej nie ma kasy.

Choć widać w polskich bibliotekach wyraźną chęć reformy i zmiany - biblioteki są ostatnimi czasy bardzo aktywne w wyszukiwaniu dodatkowych pieniędzy, np. z UE, starają się dopasować do potrzeb czytelników - ostatnio np. moja bibliotek gminna, w zamian za grant z Ministerstwa Kultury na remont budynku zobowiązała się, że przez pięć lat będzie otwarta dla czytelników również w soboty. Z rozmów z bibliotekarkami okazuje się, że czytelnicy z tego korzystają - przychodzi sporo ludzi, którzy nie mają czasu w tygodniu z powodu pracy. Tak więc na miarę swoich skromnych możliwości biblioteki robią co mogą. Może dzięki temu spadek czytelnictwa w Polsce nie jest jeszcze większy...

Brak pieniędzy na książki i niedomaganie bibliotek najlepiej widać na chomikuj.pl - widać jakim się cieszy powodzeniem...

No i oczywiście - książka jako rozrywka ma konkurencję. Znacznie większą niż kiedyś. Internet, filmy, gry... Musi się dostosować do tej sytuacji.


Czyli reasumując - książka i czytelnictwo mają Polsce ciężko, a będą mieć jeszcze ciężej...
Tixon - 2011-02-26, 15:27
:
tr napisał/a:
No to idziemy do bibliotek - są to instytucje, które zazwyczaj jako pierwsze odczuwają wszelkie kłopoty finansowe gmin - po prostu są pierwsze do odstrzału. Tysiące bibliotek już zostało skasowanych, reszta zawsze ma znacznie mniej pieniędzy, niż wynoszą potrzeby.

Co się dzieje z książkami kasowanych bibliotek?
tr napisał/a:
Na półkach królują starocie. A kto lubi zaczytywać się w podniszczonych, zaczytanych bestselerach Elizy Orzeszkowej czy Ignacego Kraszewskiego?

Miasto 75 tyś mieszkańców, znam dosyć dobrze dwie największe biblioteki i chociaż są dosyć często nowości, to wśród staroci też można znaleźć interesujące pozycje.
tr - 2011-02-26, 15:33
:
Nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś książki z likwidowanych bibliotek trafiały do bibliotek pedagogicznych i z tamtąd były rozdzielane na inne biblioteki. Ale trzeba pamiętać, że biblioteka jest likwidowana wtedy, gdy nie ma pieniędzy na jej utrzymanie. I zazwyczaj jest to proces trwający długie lata. A długoletnie niedofinansowanie oznacza małą liczbę w miarę nowych książek. Czyli likwidowane bibliotek przynoszą zazwyczaj ze sobą ponaddwudziestoletnie starocie, które inne biblioteki też mają na stanie...

Co do starszych interesujących pozycji w bibliotekach - zgoda, da się takie znaleźć. Ale biblioteki żyją przede wszystkim dzięki nowościom. Jak nie ma nowości to biblioteka umiera - ludzie po prostu do niej nie przychodzą.

A po za tym 75 tysięczne miasto zawsze może trochę kasy na potrzeby kultury wygrzebać. Gorzej jest w mniejszych ośrodkach - np. małych miasteczkach powiatowych. A na wsi to już ogólna tragedia...
Romulus - 2011-02-26, 16:08
:
Fajny wywiad jako podsumowanie ostatnich wyników badania czytelnictwa: http://wyborcza.pl/1,7684..._nie_zbawi.html
Podoba mi się ten fragment:
Cytat:
Nadal zdarza się przecież sporo "hitów" wydawniczych, jak "Millennium" Stiega Larssona czy książki Małgorzaty Kalicińskiej.

- A zauważyła pani, że to są zaskakująco grube książki? Wraz ze wzrostem cen czytelnicy zaczęli stosować zasadę "value for money". Jak już wydaję pieniądze, to chcę mieć za to wielogodzinną przyjemność. 30-stronicowy tomik poezji się "nie opłaca".

Wprawdzie do poezji się nie "dotykam", ale mogę to odnieść do powieści. Kiedy mam do wyboru kupić jakąś powieść, która ma dwieście stron oraz taką, która ma ich trzykrotnie więcej, to zawsze wybiorę tą drugą (zakładając, że mówimy tu o wyborze między porównywalną jakością dzieł). Wybierając między polską powieścią a zagraniczną - prawie zawsze wybiorę zagraniczną, bo polska proza to nuda, że aż żal nawet z biblioteki wypożyczać.
Tixon - 2011-02-26, 16:09
:
Nie widzę utrzymania chociaż przyzwoicie zaopatrzonych bibliotek (z w miarę aktualnymi nowościami) na wsi.
Tixon - 2011-07-31, 13:58
:
Kilka słów o rynku wydawniczym
Chociaż w większości to typowa gadka zawiedzionego wannabe pisarza - spiski, nieocenienie talentu i podobne, to jest jedno ciekawe pytanie :
Cytat:
Nie koledzy. Nie koleżanki. Talent nie decyduje. Popatrzcie na to co zalega na półkach, na debiuty. Jesteście w stanie przeczytać bez zgrzytania zębami z tego chociaż jedno zdanie? Talent decyduje? Tak? Wydawcy – naprawdę?

ArsMachina - 2011-07-31, 14:32
:
A ja nawet wiem, kto popełnił tę notkę. Kolega Arkady bardzo się zradykalizował od czasu, gdy rozmawiałem z nim po raz pierwszy. Tak czy inaczej Ameryki nie odkrył. Ogólny dryg do pisarstwa jest tylko jednym z wielu czynników, który decyduje o tym, czy dany pisarz trafi na rynek - najważniejszym czynnikiem jest natomiast "przypadek". Ilość tekstów wannabe pisarzy, które trafiają do redakcji jest naprawdę spora (tylko do nas od początku istnienia wydawnictwa trafiło kilkadziesiąt tekstów, więc nawet nie chcę myśleć, ile tekstów trafia do dużych wydawnictw o wyrobionej marce), tyle że w 99% wypadków jest z tymi tekstami słabiutko. W lwiej części nie wybijają się ponad poziom szkoły podstawowej. Ktoś to musi wszystko przeczytać, ale gdy dostaje do ręki -nasty albo -dziesiąty rękopis, który okazuje się być słabej próby, to ma już dość i na kolejne teksty spogląda bardziej krytycznie. Liczy się wszystko, począwszy od momentu, w którym tekst trafi do redakcji, a na nastroju sprawdzającego skończywszy. Talent również, tyle że talent bez warsztatu jest też niewiele wart. I będzie tak, jak świat światem, bo wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.

Cytat:
Zauważcie – jak dotąd Wasza taktyka nie prowadzi do zysków, a wręcz do strat (gdyby Rząd Rzeczpospolitej widział w rynku wydawniczym potencjał rozwojowy i gospodarczy, to nie dowalałby mu podatku VAT, prawda?).

A to już jest w ogóle bzdura, bo VAT wprowadzono ze względu na dyrektywy Unijne, które były negocjowane już kilka lat temu. Jedynie można mieć do rządu pretensje, że bardziej drapieżnie nie walczył o niskie stawki albo dalsze ulgi ogólnie, bo niektórym krajom UE (np. Wielkiej Brytanii) się to udało. Unia też kpi sobie z rynków wydawniczych, bo przecież wszyscy powinni płacić ten sam VAT od książek, niezależnie od kraju, w przeciwnym wypadku będzie prowadzić to jedynie do pogłębiania dysproporcji. Ale jak to w życiu - są równi i równiejsi.
AM - 2011-07-31, 14:47
:
Tixon napisał/a:
Kilka słów o rynku wydawniczym
Chociaż w większości to typowa gadka zawiedzionego wannabe pisarza - spiski, nieocenienie talentu i podobne, to jest jedno ciekawe pytanie :
Cytat:
Nie koledzy. Nie koleżanki. Talent nie decyduje. Popatrzcie na to co zalega na półkach, na debiuty. Jesteście w stanie przeczytać bez zgrzytania zębami z tego chociaż jedno zdanie? Talent decyduje? Tak? Wydawcy – naprawdę?


Jak zdefiniujemy "Talent"? Czy mówiąc "utalentowany" mamy na myśli kogoś w stylu Dukaja, Orbitowskiego, Szostaka lub Twardacha? Czy też w stylu Pilipiuka, Piekary, Ziemiańskiego lub Grzędowicza? Z punktu widzenia "szeregowego" wydawcy ta pierwsza grupa mogłaby nie istnieć, ta druga to priorytet na liście życzeń.
toto - 2011-07-31, 19:51
:
Tixon napisał/a:
Kilka słów o rynku wydawniczym
To jest tak słabe, że nawet doczytać do końca się nie da.
Ł - 2011-07-31, 23:02
:
Ten tekst to miks kilku prawd (że "Wieczny Grunwald" to powieść przełomowa, że ludzie jarają się samym aktem czytania/przeczytania a nie jakością lektury) paru głupotek (generalnie wszystkie uwagi do wydawców i tworzenie urojonych ciągów przyczynowoskutków, patrz VAT czy łączenie kwestii malejącego czytelnictwa z poziomem wydawnych ksiązek [w istocie zależność ta jest odwrotna])) ale wszystko podane w takim mam-spięte-pośladki drama stylu że faktycznie nie da się tego czytać.
Tixon - 2011-07-31, 23:30
:
AM napisał/a:
Jak zdefiniujemy "Talent"? Czy mówiąc "utalentowany" mamy na myśli kogoś w stylu Dukaja, Orbitowskiego, Szostaka lub Twardacha? Czy też w stylu Pilipiuka, Piekary, Ziemiańskiego lub Grzędowicza? Z punktu widzenia "szeregowego" wydawcy ta pierwsza grupa mogłaby nie istnieć, ta druga to priorytet na liście życzeń.

Ja myślę, że to wypadkowa, że to umiejętność dobrego pisania z jednoczesnym trafieniem do dużego grona czytelników. Ot w przykładzie rodzimego rynku - Sapkowski. Czytam go ja, może czytać go brat (który za książkami nie przepada), czyta go ojciec.
Ł napisał/a:
że "Wieczny Grunwald" to powieść przełomowa,

A ilu ma to czytelników? Ile osób wie o tej przełomowości?
Ł napisał/a:
ludzie jarają się samym aktem czytania/przeczytania a nie jakością lektury

To jest od kiedy pisze się w zaletach - szybko się czyta.
Well, ale jakie czytelnictwo było jeszcze dwadzieścia lat temu, a jakie jest obecnie?
Tomasz - 2011-08-01, 00:37
:
Tixon talent i popularność to dwie różne rzeczy, które mogą się zejść, ale nie muszą.
Dukaj ma ogromny talent i trochę popularności, Sapek ma trochę talentu i sporą popularność, Pilipiuk nie ma za grosz talentu ale ma ogromną popularność. I tyle. Nie ma żadnej zależności itd.
"Wieczny Grunwald" to inna historia, bo to książka nieosiągalna w zwykłej sprzedaży. A szkoda.
Tixon - 2011-08-01, 01:10
:
Pilipiuk ma większą popularność od Sapka?

I Tomku, mi chodzi o talent właśnie po części w znaczeniu trafienia do licznych odbiorców, pisanie tak, aby zaciekawić wymagających, jak i tych mniej.
Ł - 2011-08-01, 01:32
:
Tixon napisał/a:

Ł napisał/a:
że "Wieczny Grunwald" to powieść przełomowa,

A ilu ma to czytelników? Ile osób wie o tej przełomowości?

1. Za mało.
2. Ale nie oszukujmy się że Wieczny Grunwald z większym nakładem i promocją w skali książek Trudi Caanvan, byłby podobnym hitem. Oczywiście wszystko da się sprzedać (cytat za Sz.T. odnośnie recenzji "Tak jest dobrze": "A ja właśnie widzę, że jakiś zorientowany na klikalność redaktor zmienił tytuł recenzji z "W czarnych tunelach duszy" na "Prześladowali ją bo była gruba". :D") ale oddajmy rzeczywistości elementarny szacunek.
3. W przypadku takich książek chyba najlepszą promocję robi efekt snoba, czyli np. Dunin-Wąsowicz nakręcony na Wieczny Grunwald wspomina o nim często w Lampie generując pewną modę-poprzeczkę dla małych snobków. Co z tego że cześć zrozumie Wieczny Grunwald na poziomie Jasia Kapeli, grunt że właśnie jest to ten rodzaj książki który satysfakcje daje nie tylko z przeczytania*, ale właśnie z interpretacji z zdarzenia interpretacji z sobą,


* - na tym odruchu wzmacnianym odpowiednio przez szereg zabiegów (rozdymanie książek, tworzenie cykli ładnie wyglądających na półce) bazuje obecnie większość rynku literatury nie tylko fantastycznej - satysfakcja u czytelników bierze się z samego faktu "zaliczenia" książki a im więcej/szybciej książek zalicza tym czuje się bardziej wartościowym człowiekiem. No a w rzeczywistości jest trochę takim pieskiem Pawłowa.
Jander - 2011-08-01, 02:35
:
Ł napisał/a:
na tym odruchu wzmacnianym odpowiednio przez szereg zabiegów (rozdymanie książek, tworzenie cykli ładnie wyglądających na półce) bazuje obecnie większość rynku literatury nie tylko fantastycznej - satysfakcja u czytelników bierze się z samego faktu "zaliczenia" książki a im więcej/szybciej książek zalicza tym czuje się bardziej wartościowym człowiekiem. No a w rzeczywistości jest trochę takim pieskiem Pawłowa.

Touche.
toto - 2011-08-01, 07:20
:
Tomasz napisał/a:
"Wieczny Grunwald" to inna historia, bo to książka nieosiągalna w zwykłej sprzedaży. A szkoda.
W sensie? Książka na pewno była w empik.com, ja kupiłem normalnie, pewnie w selkarze wciąż jest (pomimo tego, że w księgarni internetowej nie ma), przynajmniej stała na półce kiedy ostatnio u nich byłem. Od biedy mogę nawet komuś kupić, jeśli jeszcze będzie.
Tomasz - 2011-08-01, 07:45
:
Tixon napisał/a:
Pilipiuk ma większą popularność od Sapka?


Nie znam dokładnych danych, ale podejrzewam że może mieć.
Taka "Żmija" chyba sprzedała się gorzej niż książki Pilipiuka

Tixon napisał/a:
I Tomku, mi chodzi o talent właśnie po części w znaczeniu trafienia do licznych odbiorców, pisanie tak, aby zaciekawić wymagających, jak i tych mniej.

A wg mnie talent nie ma nic z tym trafianiem do licznych odbiorców wspólnego. Licznego odbiorcy utalentowani nie obchodzą.

toto napisał/a:
Książka na pewno była w empik.com, ja kupiłem normalnie, pewnie w selkarze wciąż jest (pomimo tego, że w księgarni internetowej nie ma), przynajmniej stała na półce kiedy ostatnio u nich byłem. Od biedy mogę nawet komuś kupić, jeśli jeszcze będzie.

W księgarniach na półkach WG nie uświadczysz. Matras go nigdy nie miał. W empik.com pojawił się na chwilę i zniknął. Jak wiesz o WG to go znajdziesz i dostaniesz przez net bez problemów, ale nie ma szans, żeby ktoś w jakiejś większej księgarni po prostu na niego trafił. Ja sam kupowałem w Solarisie, bo empik nie miał.
MrSpellu - 2011-08-01, 09:02
:
Tomasz napisał/a:
Nie znam dokładnych danych, ale podejrzewam że może mieć.

Jestem podobnego zdania. Co prawda prozy Pilipiuka nikt nie filmuje, oraz nikt nie robi (chyba) gier na podstawie jego prozy, ale to raczej Pilipiuk obecnie silniej istnieje w świadomości młodszego, masowego odbiorcy. Mimo wszystko jest poczytniejszy. Sapkowski bardziej się zakorzenił w popkulturze, wśród "starszych" odbiorców, ale biorąc pod uwagę intertekstualny charakter jego prozy, wcale mnie to nie dziwi. Inaczej czyta się Sapkowskiego mając lat 13, a inaczej gdy ma się 25 (za każdym razem odkrywam coś nowego). Pilipiuka bez względu na wiek czyta się tak samo. No, jako dojrzalsi odbiorcy miewamy większe wymagania. Aczkolwiek nie zawsze.

Tomasz napisał/a:
Taka "Żmija" chyba sprzedała się gorzej niż książki Pilipiuka

No nie wiem czy gorzej. Magia nazwiska wystarczyła. I może po Żmii jak Sapkowski wyda coś raz jeszcze, to ta magia zadziała ponownie.
Bo te osoby, które się zawiodły: będą pomstować, będą kurwować, ale kupią/pożyczą.
Bo napisał Sapkowski. Ja się nie zawiodłem i na pewno kupię.
Ł - 2011-08-01, 12:26
:
MrSpellu napisał/a:
Co prawda prozy Pilipiuka nikt nie filmuje, oraz nikt nie robi (chyba) gier na podstawie jego prozy, ale to raczej Pilipiuk obecnie silniej istnieje w świadomości młodszego, masowego odbiorcy.

Ostatnio wyszła karcianka, chyba komiks jakaś o Wędrowyczu - a myślę że zrobienie filmu/serialu czy gry komputerowej o Wędrowyczu to kwestia czasu.

ASX76 napisał/a:

1. Jeśli dalej będzie tak experymentował, to na część czytelników magia przestanie działać. :badgrin:

To Żmija jakimś eksperymentem była?
Przeniosłem do tematu Sapka
T

Tixon - 2011-08-01, 12:55
:
MrSpellu napisał/a:
Jestem podobnego zdania. Co prawda prozy Pilipiuka nikt nie filmuje, oraz nikt nie robi (chyba) gier na podstawie jego prozy, ale to raczej Pilipiuk obecnie silniej istnieje w świadomości młodszego, masowego odbiorcy

To co pisał Ł, ponadto najlepsze lata Sapkowskiego to lata 90, gdzie alternatywnych rozrywek dla czytelnictwa było mniej.
Romulus - 2011-11-28, 16:13
:
Ciekawe, czy bunt wydawców sprawi, że Empik zacznie ich traktować, jak partnerów w biznesie, a nie niewolników: http://wyborcza.pl/1,7524...t_wydawcow.html Sam się zaczynam zastanawiać, czy nie zacząć bojkotować drani. Ale i chyba mnie dotknął bunt, bo nowych "Kroków w nieznane" mi nie mogą dostarczyć z powodu opóźnień w dostawie od wydawcy (chyba) :) Może z hurtowni jeszcze ściągną :) Ale: tak trzymać. Zabraknie im w ofercie tytułów to i ja zmięknę i przerzucę się na zamawianie pocztą całkowicie. Tylko te koszty...

EDIT: BTW, na wiosnę, to już pewne, do Polski wkracza Amazon.com.
Tomasz - 2011-11-28, 18:03
:
A ja czegoś nie rozumiem. Najpierw wydawcy się zgadzają na takie terminy, tak? Potem empik i tak ich nie dotrzymuje, tak? Tak ciężko wskoczyć do jakiegoś prawnika i skrobnąć pozew? Proponuję wszelkim wydawcom się do mnie zgłosić, zrobimy tak, żeby koszty były minimalne dla wydawcy, potem i tak odzyskane od empiku, a gwarantuję, że raz dwa wszystko zapłacą.
To taka sama sytuacja jak np. w górnictwie. Dwie z trzech wielkich spółek węglowych nie wiedzą co to normalne terminy i płacą z gigantycznym opóźnieniem. A ludzie się boją ich pozwać. A kto pozwie ma forsę od ręki po nakazie sądowym.

empik trzeba sądownie nauczyć dotrzymywania terminów zapłaty.
Romulus - 2011-11-28, 18:10
:
No właśnie, ten pomysł z Krajowym Rejestrem Długów trochę wydaje mi się przestrzelony. Czy nie stać ich na prawników? To dobre pytanie. Gdybym był prawnikiem takiego wydawnictwa, to doradziłbym im - zamiast KRD - złożenie wniosku o upadłość Empiku :mrgreen: Nie wiem, na ile byłoby to samobójcze. Ale gdyby ze 20 wydawców, których Empik robi w konia, złożyło takie wnioski... Mogłoby być zabawnie. Nie trzeba biegać do sądu gospodarczego z pozwem o zapłatę :) Ale nie wiem, czy taki manewr byłby skuteczny - tj. czy wpłynąłby na Empik. Czy to jest spółka giełdowa? Bo taka wiadomość, o złożeniu wniosku a potem nagłośniona w mediach - kurs spółki mógłby zacząć się wahać.
Tomasz - 2011-11-28, 18:24
:
Romulus napisał/a:
Nie trzeba biegać do sądu gospodarczego z pozwem o zapłatę :)

Ale właśnie najlepiej ich walnąć do sądu. Do tego e-sądu, każda fakturka osobnym pozwem, koszty zastępstwa się takie zrobią, że hoho, a jak empik nie wniesie sprzeciwu to możemy się założyć ile komornikowi zajmie ściągnięcie pieniędzy. Jak będzie kumaty to góra dwa dni. Empik by beknął odsetkami i kosztami tak, że więcej by się już nie spóźniali.
Wniosek o upadłość to głupota, bo jak empik ma dobrą sytuację, to sąd wniosek pośle w ki diabły i tyle. A jeszcze to potrwa tyle, że w tym czasie by spokojnie prawomocne nakazy były.
OneDaySoon - 2011-11-28, 18:35
:
Wydaje mi się, że każdy wydawca boi się, że po takiej akcji z prawnikami straci. Kasę odzyska ale z Empiku wypadnie, a kto inny się ugnie, da się tak wykorzystywać i z problemami bo z problemami ale zostanie w obiegu. Więc problem leży chyba w porozumieniu się większości wydawców i wspólnym zawalczeniu o swoje, a pojedynczo boją się ryzykować. Przynajmniej ja to tak widzę, jako osoba patrząca z zewnątrz branży.
Tixon - 2011-11-28, 18:43
:
Jak wyżej. O ile wydawnictwa zależą od EMPIKu, a z lektury wynika, że zależą, to walka sądowa z nim jest właściwie nie opłacalna.
Romulus - 2011-11-28, 18:56
:
Ale to kwestia jakiejś solidarności. Mają wspólny interes w zmuszeniu Empiku do płacenia w terminie. To ich powinno łączyć a nie dzielić. Jesli jakiś wydawca chce się wyłamać i pokazać Empikowi "patrz, jaki jestem fajny, ja cię nie pozywam", to jest idiotą. Bo zostaje takim małym okruszkiem do schrupania. Razem, w bandzie, mają większe szanse przetrwać batalię z Empikiem, pojedynczo Empik będzie ich robił w balona do czasu aż sami ogłoszą upadłość :) Jak głosi powiedzenie "nec Hercules contra plures", czyli po naszemu " i Herkules dupa, kiedy ludzi kupa".
Tomasz - 2011-11-28, 19:30
:
No to ja czegoś nie rozumiem. Na strajku i nie dawaniu książek empikowi do sprzedaży nie stracą? Poza tym to nie towar, który da się zastąpić takim samym od innego dostawcy. Już widzę jak empik nie weźmie potem książek np. od Zyska. Aha, jasne.
Właśnie na takich idiotycznych przekonaniach bazuje empik kredytując się kosztem wydawców.
Romulus - 2011-11-28, 19:55
:
Toteż się dziwię, że są jakieś bojkoty, protesty. Ale nie słyszę, ani nie czytam o najprostszym egzekwowaniu płatności. Czy rzeczywiście strach przed Empikiem jest tak wielki, czy też środowisko wydawców również jest tak podzielone? Możemy sobie gdybać, ale trudno tych pytań nie zadawać.

Ja tam lubię "akcje zaczepne" :) Proponuję sięgnąć do Ustawy prawo upadłościowe i naprawcze z 28 lutego 2003 r. :)

Art. 10.
Upadłość ogłasza się w stosunku do dłużnika, który stał się niewypłacalny.

Art. 11.
1. Dłużnika uważa się za niewypłacalnego, jeżeli nie wykonuje swoich wymagalnych
zobowiązań pieniężnych.

2. Dłużnika będącego osobą prawną albo jednostką organizacyjną nieposiadającą
osobowości prawnej, której odrębna ustawa przyznaje zdolność prawną, uważa
się za niewypłacalnego także wtedy, gdy jego zobowiązania przekroczą wartość
jego majątku, nawet wówczas, gdy na bieżąco te zobowiązania wykonuje.

Art. 12.
1. Sąd może oddalić wniosek o ogłoszenie upadłości, jeżeli opóźnienie w wykonaniu
zobowiązań nie przekracza trzech miesięcy, a suma niewykonanych zobowiązań
nie przekracza 10 % wartości bilansowej przedsiębiorstwa dłużnika.
2. Przepisu ust. 1 nie stosuje się, jeżeli niewykonanie zobowiązań ma charakter
trwały albo gdy oddalenie wniosku może spowodować pokrzywdzenie wierzycieli.

3. Oddalając wniosek o ogłoszenie upadłości sąd na wniosek dłużnika może zezwolić
na wszczęcie przez dłużnika postępowania naprawczego, jeżeli nie ma przeszkód
określonych w art. 492 ust. 3.
Tomasz - 2011-11-28, 20:23
:
Ale wniosek o upadłość może być jedynie straszakiem. Jeśli miałby być na serio to by była upadłość układowa czyli jakieś 2 lata do zawarcia i przyklepania układu, w którym by jeszcze doszło np. do umorzenia 40% wierzytelności. Bo po to się przeprowadza upadłość.

Po co takie kombinowanie. Zrobić pozew, uzyskać nakaz zapłaty, pewnie się nie sprzeciwią bo i tak nie będą mieć argumentów. a żeby było im trudniej, to jak mówię, wsadzić każdą fakturę osobnym pozwem, zrobić z tego epopeje. Koszty im takie urosną, że więcej tak nie zrobią.
Metzli - 2011-11-28, 21:48
:
Stara sprawa. Nie od dziś wiadomo, że Empik ociąga się z płaceniem i faktycznie wydawnictwa mogłyby się pokusić o jakiś wspólny pozew. Skoro inne metody nie skutkują. Chociaż sąd to w wypadku egzekwowania pieniędzy to ostateczność - do otrzymania zaległych pieniędzy długa droga. Było parę takich prób w historii mojej firmy (fakt, że to zupełnie inna branża), chyba najdłuższa z nich zamknęła się po dwóch latach... ;)
Romulus - 2011-11-28, 21:57
:
I tym bardziej mnie to dziwi wszystko. Ale Tomasz ma rację, pozew o wydanie nakazu zapłaty i po sprawie. Nawet gdyby Empik się odwołał to i tak nic nie wskóra. Faktura, termin wymagalności upłynął - płać albo czekaj na komornika. Ciekawe, jakie argumenty mogliby podać, aby sąd w ogóle taki sprzeciw lub zarzuty uwzględnił.

Dodać do tego koszty zastępstwa procesowego - liczone od każdego pozwu i kropla wydrąży skałę szybciej, niż myślą.

A co do upadłości - wiem, że to straszak. Ale chodzi o efektowność i upierdliwość. Taki straszak dla sportu.

Zatem pytanie: czy wydawcy kierują sprawy do sądu, a jeśli nie, to dlaczego? Ze strachu?
Tomasz - 2011-11-28, 23:24
:
Romulus napisał/a:
Zatem pytanie: czy wydawcy kierują sprawy do sądu, a jeśli nie, to dlaczego? Ze strachu?

Strach przed silniejszym. Bo wierzą, że jak empik ich książek nie weźmie to przeżyje, ale oni padną jak im spadnie mocno sprzedaż.
Strach irracjonalny. Ale skuteczny bo się wszyscy boją. Jakby jak w normalnym kraju pozywali od razu wszyscy to by empik siedział cicho i płacić.
Jak wejdzie amazon to może się to zmieni.

A poza tym to głupota polskiego prawa. Bo wydawca za te faktury które wystawił musiał zapłacić VAT i podatek dochodowy. A empik jeszcze to czego nie zapłacił odliczył od VATu i wrzucił w koszty.
Jakby empik mógł odliczyć i wrzucić w koszty dopiero jakby zapłacił i dopiero wtedy wydawca musiał odprowadzić VAT i zapłacić podatek, to po pierwsze termin płatności empik by pewnie trzymał 30 dni, a prawodawca potroił etaty sędziowskie w wydziałach gospodarczych i namawiał do pozywania, a postepowanie trwałoby góra dwa miesiące.
Shadowmage - 2011-11-29, 00:14
:
Zadam pytanie, które mnie też na FB nurtowało: jeśli nie Empik, to kto? Bo nawet jak kilku wydawców wymusi spłaty, to zostaną przykładowo ukarani brakiem kolejnych zamówień. Empik sobie bez nich poradzi, ale czy wydawcy bez tego kanału dystrybucji dadzą radę?
Ł - 2011-11-29, 00:30
:
Zakładacie nieco scenariusz wojny totalnej która nie opłaca się nikomu - ani wydawcom z tych względów co napisał Shadow ani Empikowi - więc do niej nie dojdzie. Empik owszem stoi na silniejszej pozycji, ale nie będzie jej potwierdzał w imię rozpętania wokół siebie szumu który może mieć realne przełożenie na jego dochody. Większość jego klientów to klasa średnia i miejska młodzież - jak się w tych grupach rozpowszechni przekonanie że Empik to straszne korpo zażynjące (lol autokorekta Opery podpowiada mi żeby zmienić na "zażydzające") kulturę i kupowanie tam jest passe, to straty będą realne - może do wytrzymania przez empik, ale do uniknięcia niewielkimi kosztami np. drobnymi ustępstwa wyciszającymi ten szum. Ja obstawiam umiarkowane ustępstwa względem wydawców - tym mniejsze im mniejszy jest wydawca, czyli symboliczne w większości.
Dabliu - 2011-11-29, 07:28
:
Empik nie zarabia na sprzedaży książek, a na pobieraniu różnorakich opłat od wydawców i dystrybutorów.
Shadowmage - 2011-11-29, 09:50
:
Empik to supermarket, więc zarabia na tym, co one - sprzedaż towaru to tylko część dochodów. Tu faktycznie jest największe pole do negocjacji i ewentualnych strat, ale jakoś nie sądzę, by to coś dało.
Swoją drogą zarabianie na czymś innym niż podstawowa działalność to norma. Ze dwa lata temu czytałem, że VW więcej wyciąga ze swojego banku niż produkcji samochodów :)
Romulus - 2011-11-29, 10:45
:
Ł napisał/a:
Zakładacie nieco scenariusz wojny totalnej która nie opłaca się nikomu - ani wydawcom z tych względów co napisał Shadow ani Empikowi - więc do niej nie dojdzie. Empik owszem stoi na silniejszej pozycji, ale nie będzie jej potwierdzał w imię rozpętania wokół siebie szumu który może mieć realne przełożenie na jego dochody. Większość jego klientów to klasa średnia i miejska młodzież - jak się w tych grupach rozpowszechni przekonanie że Empik to straszne korpo zażynjące (lol autokorekta Opery podpowiada mi żeby zmienić na "zażydzające") kulturę i kupowanie tam jest passe, to straty będą realne - może do wytrzymania przez empik, ale do uniknięcia niewielkimi kosztami np. drobnymi ustępstwa wyciszającymi ten szum. Ja obstawiam umiarkowane ustępstwa względem wydawców - tym mniejsze im mniejszy jest wydawca, czyli symboliczne w większości.

Masz rację.
I wynika też z tego jednoznacznie, że Empik pojedynczych wydawców zjada nawet nie jako przystawkę, ale jakąś jeszcze drobniejszą przekąskę. Może warto byłoby się zjednoczyć jakoś.

A nadto, z drugiej strony, zachowania Empiku prowadzą do patologii rynkowej. Rozumiem długie terminy płatności, ale nie przestrzeganie nawet ich to już jest patologia. A nie walczenie z nią - choćby w sądzie pozwem o wydanie nakazu zapłaty, tą patologię utrwala.
Tomasz - 2011-11-29, 19:08
:
Romulus napisał/a:
A nie walczenie z nią - choćby w sądzie pozwem o wydanie nakazu zapłaty, tą patologię utrwala.


Dokładnie. Raz nie płacą. Nie ma reakcji. Drugi raz nie płacą. Dalej nic. To czemu mają płacić? To nie instytucja charytatywna. Skoro nie muszą płacić to nie płacą. Normalne.

Sądy i pozwy sądowe to normalne narzędzia gospodarcze, ale w Polsce niepotrzebnie unikane i jeszcze ze zniechęcającą rolą państwa i niestety sędziów.
Romulus - 2011-12-01, 14:52
:
http://wyborcza.pl/1,7547...konsumenci.html Polubić, czy nie?
CezarIXen - 2011-12-01, 15:17
:
http://www.petycjeonline....rzecz_pospolita
Dalszy krok tej akcji ,,Nie karm książkowego potwora"
Czy zadziała........
Ale podpisać można dla samej inicjatywy i ja tak zrobiłem.
Niech żyje utopia książkowa. Hip Hip hura.
m.shaska - 2011-12-02, 20:51
:
CezarIXen napisał/a:
Hip Hip hura


Hura hura hura!
Też podpisałam, spodobał mi się ton tych postulatów - niespotykanie nieagresywny.
Romulus - 2011-12-07, 17:33
:
http://finanse.wp.pl/kat,...,wiadomosc.html
Znowu o Empiku. Czyli jest to spółka giełdowa. Więc to może być jej miękkie podbrzusze, w które można wymierzyć cios. Tylko, kto się odważy. Ale nagłaśnianie ich nieuczciwej praktyki to już dobry krok. Jednak zbyt mały.
Tomasz - 2011-12-07, 18:16
:
No to jak sobie chcą poprawić wyniki, to się kłania ponownie mój sposób. Koszty postępowania do każdej fakturki "wyprodukować" i im tak padnie wynik na następny kwartał, że ho ho.
Uprzedzam, że wcale nie trzeba się babrać w sądach warszawskich bo mamy dowolność kierowania pozwów, więc nie trzeba rok czekać na nakaz zapłaty.
Nagłaśniać to sobie można. Efekt będzie mizerny.
Romulus - 2011-12-07, 19:55
:
Zwłaszcza że prezio zarządu Empiku powiedział, że mają plany B i C :) Ale "giełdowość" spółki to jej naprawdę miękkie podbrzusze. Walnięcie w nich pozwami o zapłatę, nawet jeśli Empik popłaci faktury przestraszony przed wydaniem nakazu zapłaty i tak - biorąc pod uwagę zasądzenie kosztów sądowych powinno ich trzepać po kieszeni. Wizerunkowo pewnie są w stanie przykryć wydawców czapką, ale akcjonariusze mogą już być mniej odporni na krytykę. I nie mówią tu o maluczkich, ale o funduszach inwestycyjnych, które mają w portfelach akcje Empiku.

Ale na to trzeba jakiegoś większego planu. A nikt go chyba nie ma.
Toudisław - 2012-02-10, 07:55
:
Romulus napisał/a:
I nie mówią tu o maluczkich, ale o funduszach inwestycyjnych, które mają w portfelach akcje Empiku.

Oj niedoceniasz drobnicy. To tylko część prawdy, że na giełdzie rządzą wielcy. Kryzysu pokazują, że paniczne i często nielogiczne zachowania drobnicy wpływają na giełdę.
Co do Empiku to faktycznie inwestorzy nie będą tolerować by "ich " spółka co chwile była nękana pozwami nawet jeżli kwota pojedyńczego pozwu jest niewielka. To nie tylko źle wygląda ale i sugeruje brak płynności finansowej.
iselor - 2012-07-04, 20:19
:
Nie za bardzo wiedziałem gdzie zadać to pytanie. Pytanie raczej do ludzi z Łodzi. Na piotrkowskiej 67 wiele lat działała Księgarnia Elf w budynku Kina Polonia. Niestety, facet z początkiem roku z niewiadomych mi przyczyn zwinął interes. Ktoś się orientuje czy gdzieś indziej wznowił działalność ? Co się z nim dzieje? ma jakieś plany na otwarcie nowej księgarni?
Romulus - 2012-08-24, 12:02
:
Z innej beczki nieco i przy okazji promocji J. Franzena:
http://xiegarnia.pl/artykuly/polityk-ktory-czyta/
"Great American Novelist" - zdecydowanie prawda. Takie książki jak jego to spełnienie właśnie marzenia każdego ambitnego pisarza w USA o napisaniu Wielkiej Amerykańskiej Powieści.

Ale w sumie z autorem tekstu nieco bym polemizował. Nie dziwię się, że polscy politycy nie afiszują się publicznie z polskimi powieściami :) Zakładając, że coś czytają, trudno oczekiwać od nich afiszowania się z polskimi powieściami. W tzw. mainstreamie nie ma z czym się afiszować. No chyba że z jakąś przyzwoitą polską fantastyką. Z Dukajem na przykład, z Szostakiem, Kosikiem (nawet w wersji dla małolatów). Chyba że lans na Nagrodę Nike będą uprawiać, ale tam od dawna nie było powieści, która nadawałaby się do przeczytania, o zachwytach nie wspominam w ogóle.

Swoją drogą, przydałaby się taka promocja książki: reklama społeczna a w rolach głównych Donald Tusk, Jarosław Kaczyński, Leszek Miller, Waldemar Pawlak, Bronisław Komorowski. Ciekawe, jakie książki by wybrali do takiego fajnego lansu.
Tixon - 2012-08-24, 12:24
:
Zbliżają się wybory, szepnij słówko gdzie trzeba.

Mam też inny pomysł. Szalony, genialny, który przyniesie nam sławę, bogactwo, kobiety, książki, pepsi i wina. Załóżmy fanpage pod patronatem ZB "Pokaż się publicznie z książką". Zachęćmy do tego ludzi, skontaktujmy się z mediami, przekonajmy polityków.
Kaszka z mleczkiem, a efekt to wzrost czytelnictwa o co najmniej 10% pewny.
Ard - 2012-08-24, 12:46
:
Cytat:
Swoją drogą, przydałaby się taka promocja książki: reklama społeczna a w rolach głównych Donald Tusk, Jarosław Kaczyński, Leszek Miller, Waldemar Pawlak, Bronisław Komorowski. Ciekawe, jakie książki by wybrali do takiego fajnego lansu.


Tu i ówdzie się takie informacje pojawiają, choć w nieco innej formie:
http://www.rp.pl/artykul/618139.html?p=1
http://ksiazki.wp.pl/tytu...ml?ticaid=1f0b4
Ard - 2012-09-19, 14:14
:
Podczas porządkowania półek w oczy rzuciła mi się jedna rzecz - od jakiegoś czasu wydawcy anglojęzyczni (nie wiem, czy jest to cicha umowa "wewnętrzna", czy odgórny nakaz) mają bardzo uporządkowane formaty wydawanych książek. Z tego, co zauważyłem, można wyróżnić trzy - jeden dla paperbacków, jeden dla cienkich książek w twardych oprawach i jeden dla twardookładkowych tomiszczy. Polscy wydawcy mają niesamowity bajzel, nawet w obrębie jednej serii potrafią zmienić oprawę edytorską, a w Anglii i Stanach - spokój i porządek, aż miło popatrzeć.

A to zdjęcia ilustrujące to, o czym mówię.

Rynek angielski (książki opublikowane w siedmiu wydawnictwach, na dwóch kontynentach):


Rynek polski (siedem wydawnictw, jeden kraj):


Tak - nudzę się i marudzę :mrgreen:
Fidel-F2 - 2012-09-19, 14:22
:
dla niektórych to podobno jest ważne
MORT - 2012-09-19, 15:35
:
Na pewno wpływa na oszczędność miejsca...
Ale w sumie mnie wszystko jedno.
Tomasz - 2012-09-19, 15:53
:
Dla wielu ma znaczenie. Ciekawe to. Faktem jest, że nawet w kwestii pomieszczenia książek w domu ma to znaczenie, bo łatwiej sensownie zmieścić to co jest w jednym formacie.
Jander - 2012-09-19, 16:49
:
Jak jeszcze swego czasu jeszcze kupowałem po angielsku w papierze to bardzo mnie to cieszyło. Może UE by tak wprowadziła ostre prawo odnośnie wielkości książek - wszyscy się wkurzą, jakie to UE jest złe i socjalistyczne, ale przynajmniej będzie porządek na półkach.
MORT - 2012-09-19, 17:30
:
Właściwie to sprostowanie napiszę - mój zmysł estetyki cierpi, gdy wewnątrz jednej serii następują zmiany. Jednak pomiędzy seriami i wydawnictwami nie mam problemu z różnorodnością. Wręcz wydaje mi się dobra - niektóre rzeczy są stworzone do konkretnych wymiarów.
Maeg - 2012-09-19, 17:47
:
MORT napisał/a:
Właściwie to sprostowanie napiszę - mój zmysł estetyki cierpi, gdy wewnątrz jednej serii następują zmiany.

"Cykl Barokowy". :mrgreen: O ile różnica między pierwszym tomem "ŻS" a pozostałymi jest minimalna (1 mm), to pierwszy tom "Zamętu" jest już wyraźnie wyższy od swych towarzyszy (dochodzi chyba do 3 mm). A przecież dodatkowo mamy tam przekładańca na grzbiecie. :-)
MORT - 2012-09-19, 17:50
:
Na szczęście czekam na twardookładkowe wydanie ;P
Maeg - 2012-09-19, 17:52
:
Nie martw się, "Zamęt" będzie miał tekst na grzbiecie w inną stronę. Czuje to! :badgrin:
Jander - 2012-09-19, 18:00
:
Maeg napisał/a:
O ile różnica między pierwszym tomem "ŻS" a pozostałymi jest minimalna (1 mm), to pierwszy tom "Zamętu" jest już wyraźnie wyższy od swych towarzyszy (dochodzi chyba do 3 mm).

Zupełnie nie - pierwszy ŻS jest najwyższy, reszta niższa, ostatnie tomy rosnąco wyższe. Tak że to chyba zależy od humoru drukarza.
Maeg - 2012-09-19, 18:12
:
Hm, to może przy odrobinie szczęścia i cierpliwości dałoby się zebrać równy komplet. Bo taki Wolfie, jego dwa cykle są równiutkie. Jak spod linijki.
Romulus - 2012-12-20, 15:56
:
http://booklips.pl/newsy/...anie-3-ksiazek/
Od zera do pisarki i - zapewne - paru milionów zaliczek/dochodów.
MORT - 2012-12-20, 17:24
:
Wiem o czym myślisz.
Romulus - 2012-12-20, 17:49
:
MORT napisał/a:
Wiem o czym myślisz.

Też szukasz miejsca na bloga i zaczynasz pisać powieść w internecie? :mrgreen:
Tixon - 2014-09-28, 11:18
:
Toudi napisał parę słów o książkach. Nie wytrzymałem i w trakcie lektury parę choler poszło, najbardziej przy punkcie 4, gdzie jeden mit próbuje się rozbić drugim:
"Książka ściągnięta z Chomika, to książka niekupiona w księgarni".
Ciekawi mnie też to: "Oczywiście, często bywa, że za ściągniętą książką idzie kupiona. Czytelnik zainteresowany tym, co przeczytał, resztę kupuje w papierze. Ale to tylko procent zjawiska."
Skąd Toudi ma takie informacje? Są na to konkretne dane, czy jak zwykle siedzi to w jego głowie?
You Know My Name - 2014-09-28, 12:52
:
Ma rację, jest bardzo wiele osób, które nie muszą posiadać książek. Chcą się tylko z nimi zapoznać. Przeczytać i tyle.
Ile spiraconych książek, które przeczytałeś kupiłeś potem w papierze?
Romulus - 2014-09-28, 13:12
:
Ale są teraz czytniki. A ściąganie z Chomików to też przecież kupowanie. Tam nie ma nic za darmochę. Fakt, płaci się mniej niż za legalny plik z książką. Może zamiast ściągać 30 książek za piracką cenę za dostęp, kupić jedną legalną? Pieniądz ten sam. Plików mniej, ale sumienie czyste.
ASX76 - 2014-09-28, 13:29
:
Romulus napisał/a:
A ściąganie z Chomików to też przecież kupowanie. Tam nie ma nic za darmochę. Fakt, płaci się mniej niż za legalny plik z książką.

Może zamiast ściągać 30 książek za piracką cenę za dostęp, kupić jedną legalną?

Pieniądz ten sam. Plików mniej, ale sumienie czyste.



1. Fakt jest taki, że płaci się bardzo wielokrotnie mniej. Wręcz symbolicznie. :-P

2. Lepiej mieć 30 książek, niż tylko jedną. Zresztą w cenie jednej legalnej książki można sobie ściągnąć znacznie, znacznie więcej, niż tylko 30 książek. :-P

3. Ściąganie na własny użytek przestępstwem nie jest, więc sumienie pozostaje kryształowo czyste. :-P
mad5killz - 2014-09-28, 14:30
:
Romulus napisał/a:
A ściąganie z Chomików to też przecież kupowanie. Tam nie ma nic za darmochę. Fakt, płaci się mniej niż za legalny plik z książką.

Darmowy transfer (który automatycznie odnawia się co jakiś czas) w zupełności wystarcza na kilka pdfów.

Zdarzyło mi się kilka razy przeczytać jakiś ebook, żeby później kupić książkę.
Co prawda nie dla siebie, ale prezenty po przejściu fazy testowej sprawdziły się znakomicie. :D
MadMill - 2014-09-28, 14:55
:
A czym różni się w takim razie książka spiracona na kundla od książki pożyczonej od znajomego lub z biblioteki?
Tixon - 2014-09-28, 16:36
:
Cytat:
A czym różni się w takim razie książka spiracona na kundla od książki pożyczonej od znajomego lub z biblioteki?

Mniejszym zasięgiem.
Cytat:
Ile spiraconych książek, które przeczytałeś kupiłeś potem w papierze?

Chomika używałem w dwóch wypadkach:
a) gdy papierowe książki miały błędy, puste strony albo były gdzieś niedostępne, a potrzebowałem informacji (ewentualnie aby policzyć ile razy pada dane słowo :badgrin: )
b) gdy pisałem prace, a potrzebnej mi książki nie było w bibliotece albo też została wypożyczona.

Poza tym były trzy książki: 4 tom Amberu oraz 5 i 6 Czarnej Kompani. Kupiłem jak tylko wyszły wznowienia.
Jachu - 2014-09-28, 17:25
:
Z chomikow czasami korzystam:
- w pracy, kiedy sie nudze, a przeciez ksiazki (kupionej lub pozyczonej) nie wyciagne --_-
- kiedy nie znam tworczosci danego autora lub zastanawiam sie czy w dana pozycje warto zainwestowa. Wtedy sciagam i czytam kawalek, aby "przetestowac" --_-
Jestem przestepca. Zawiadomcie organy scigania. Sluze IP.
Romulus - 2014-09-28, 20:06
:
Autor pisze książkę a ściągając ją z Chomika nie dostaje kasy, tak samo jak wydawca. Tak samo jak państwo (podatek).

Legalne czy nie, to nie jest teraz kwestia najważniejsza. Chodzi po prostu o swój indywidualny stosunek do tego. Nie rozliczam żadnego z was z przyjmowanych miar przyzwoitości i "czystości sumienia". Nie jestem księdzem. Uważam jednak i piszę to w stosunku do siebie tylko, że jest to kurewsko nie w porządku. Gdybym ściągał z Chomika to - mimo wszystko - nie udawałbym jednak, że mam czyste sumienie. Bo nie miałbym go. Tylko tyle.

Wrzucę wam coś z innej beczki. Ile wydaje się książek rocznie: http://en.wikipedia.org/w...ountry_per_year
Załóżmy, że tylko 1/3 z tego to powieści. Wystarczy wziąć 1/3 z książek wydawanych w Polsce i z krajów anglosaskich, ponieważ to te docierają do nas najczęściej w postaci przekładów. Ale nie ma co być ścisłym, bo nie w tym rzecz.

Ile książek rocznie jesteście w stanie przeczytać? W moim przypadku - jedną tygodniowo, uśredniając (i nawet nieco zawyżając). Czyli 52 książki rocznie. Jak długo będę w stanie czytać książki? Nie wiem, oby jak najdłużej. Ale faktem jest, że w ciągu roku nie jestem w stanie przeczytać nawet promila z tego, co rocznie jest wydawane. A niedługo ruszy nowy rok i nowe tytuły na rynkach. Nigdy nie będę w stanie ogarnąć tych powieści, które na rynku wylądują.

Co mi zostało - wybierać do przeczytania te książki, które są istotne (kwestia, jak dokonać właściwego wyboru to temat na inną dyskusję, nie do rozstrzygnięcia zresztą). Kupować te, co do których jestem w miarę pewien, że nie będą dla mnie stratą czasu.

Choćby dlatego - i z powyższych względów dotyczących "czystego sumienia" - wolę kupić jedną ważną dla mnie książkę, czy to będzie papier, czy plik, niż kraść 30 nie istotnych zapychaczy miejsca na dysku lub makulatury nadającej się wyłącznie do spalenia. Ale to ja.
Jachu - 2014-09-28, 20:45
:
Romulus napisał/a:
Autor pisze książkę a ściągając ją z Chomika nie dostaje kasy, tak samo jak wydawca.
A to przepraszam, ale ile razy mam placic za ksiazke? Kupilem ksiazke, np. jakiegos starszego Stephena Kinga. Czytam w wolnych chwilach i staje na np. rozdziale 14. Ide do roboty i trafia sie dzien, kiedy moge sie poopierdzielac przy kompie. Chetnie poczytam, ale ksiazki wyciagnac nie moge. Wchodze na chomika, sciagam dana ksiazke w Wordzie, szukam 14 rozdzialu... i czytam.
Ksiazke kupilem, wydawca swoje dostal. Wiem, ze Toudi i jemu podobni chcieliby, aby czytelnik placil za kazda wersje, za kazdym razem. Ale ja sie na to nie godze.
You Know My Name - 2014-09-28, 23:09
:
ASX76 napisał/a:
3. Ściąganie na własny użytek przestępstwem nie jest, więc sumienie pozostaje kryształowo czyste
Ściąganie z chomika nie jest przestępstwem w ogóle. Pozostaje kwestia, że chujowo czułbym się pijąc wódkę z autorem i gadając o jego książce wiedząc, że za mój egzemplarz nie zapłaciłem mu.
Rheged - 2014-09-28, 23:19
:
Jachu napisał/a:
Z chomikow czasami korzystam:
- w pracy, kiedy sie nudze, a przeciez ksiazki (kupionej lub pozyczonej) nie wyciagne --_-
- kiedy nie znam tworczosci danego autora lub zastanawiam sie czy w dana pozycje warto zainwestowa. Wtedy sciagam i czytam kawalek, aby "przetestowac" --_-


Zdajesz sobie sprawę, że fragmenty książek w e-booku ściągniesz zupełnie za darmo z księgarni internetowych?

Dodatkowo często autorzy udostępniają jakiś tekst za darmo, na swoich stronach, stronach wydawcy lub jakichś projektów. Aby każdy mógł się zapoznać.
Tixon - 2014-09-29, 00:13
:
Rheged napisał/a:
Dodatkowo często autorzy udostępniają jakiś tekst za darmo, na swoich stronach, stronach wydawcy lub jakichś projektów. Aby każdy mógł się zapoznać.

Ok, to więc jest jakaś różnica?
You Know My Name napisał/a:
Pozostaje kwestia, że chujowo czułbym się pijąc wódkę z autorem i gadając o jego książce wiedząc, że za mój egzemplarz nie zapłaciłem mu.

Połowę polskiej fantastyki i 90% FS czytałem z biblioteki. //tixon
Romulus - 2014-09-29, 07:58
:
Tixon napisał/a:
You Know My Name napisał/a:
Pozostaje kwestia, że chujowo czułbym się pijąc wódkę z autorem i gadając o jego książce wiedząc, że za mój egzemplarz nie zapłaciłem mu.

Połowę polskiej fantastyki i 90% FS czytałem z biblioteki. //tixon

Nie mieszajmy do tego bibliotek, które są jednak usankcjonowaną formą czytania książek bez płacenia za nie :) Wyjątek od zasady, stworzony nie po to, aby okradać autorów.

Do Chomika podchodze tak, jak do tych wszystkich cwaniaków, którzy chcą mi sprzedać coś na lewo. Wypad, śmieciu. I wszystko w temacie.
utrivv - 2014-09-29, 08:03
:
Ja chomika używam tak jak Jachu - kiedy w pracy chcę poczytać książkę. Generalnie czytanie na komputerze jest niewygodne więc nigdy żadnej nie spiraciłem
Jachu - 2014-09-29, 08:22
:
Rheged napisał/a:
Zdajesz sobie sprawę, że fragmenty książek w e-booku ściągniesz zupełnie za darmo z księgarni internetowych?
Już pędzę kupić czytnik za kilka stówek, żeby poczytać darmowe fragmenty, które zdecydują czy kupię papierowe wydanie... Are you fucking kidding me? --_-

Rheged napisał/a:
Dodatkowo często autorzy udostępniają jakiś tekst za darmo, na swoich stronach, stronach wydawcy lub jakichś projektów. Aby każdy mógł się zapoznać.
Ale nie zawsze można skorzystać z takiej opcji, dlatego zostaje chomik.

You Know My Name napisał/a:
Pozostaje kwestia, że chujowo czułbym się pijąc wódkę z autorem i gadając o jego książce wiedząc, że za mój egzemplarz nie zapłaciłem mu.
Generalnie nie czytam polskich autorów, a z zagranicznymi wódki nie mam szansy wypić, więc takowych dylematów nie posiadam. A szkoda :)
dworkin - 2014-09-29, 09:16
:
Jachu napisał/a:
Rheged napisał/a:
Zdajesz sobie sprawę, że fragmenty książek w e-booku ściągniesz zupełnie za darmo z księgarni internetowych?
Już pędzę kupić czytnik za kilka stówek, żeby poczytać darmowe fragmenty, które zdecydują czy kupię papierowe wydanie... Are you fucking kidding me? --_-

By poczytać formaty czytnikowe (*.epub, *.mobi), nie trzeba czytnika, wystarczy komp :P

Ja z większością książek obcuję za pośrednictwem czytnika (wygoda ftw!), nowsze kupuję, starsze (w tym klasyki) ciągnę skąd się da (czasem płacąc, gdy nie ma wyboru). Np. "Lód", mimo że nowy, posiadając już w wersji papierowej, kupiłem w *.mobi z braku alternatyw. Ogólnie nie mam problemu, by płacić za książki, jak również ściągać piraty posiadanych.

Ale na czytnik zawsze najlepiej ściągnąć odpowiedni format (kupny czy nie), bo przerobione pdfy nie wyglądają zbyt ciekawie.
Rheged - 2014-09-29, 09:29
:
Jachu napisał/a:
Rheged napisał/a:
Zdajesz sobie sprawę, że fragmenty książek w e-booku ściągniesz zupełnie za darmo z księgarni internetowych?
Już pędzę kupić czytnik za kilka stówek, żeby poczytać darmowe fragmenty, które zdecydują czy kupię papierowe wydanie... Are you fucking kidding me? --_-


Odkąd Łaku pochwalił mi się, że przeczytał Lód na starej Nokii, uważam ten argument za inwalidę.
Stary Ork - 2014-09-29, 09:39
:
Wiesz, można tez jeść zupę szpilką. Ale po co? //mysli
Jachu - 2014-09-29, 09:39
:
Rheged napisał/a:
Odkąd Łaku pochwalił mi się, że przeczytał Lód na starej Nokii, uważam ten argument za inwalidę.
Każde porównanie normalnego czytelnika do Łaka wypadnie zawsze na korzyść tego drugiego. Smuteczek.

Albo inaczej - załóżmy, że kupiłem twoją książkę. W pracy jednak nie mogę jej czytać normalnie, więc ściągam z chomika pdf lub worda i czytam na ekranie. Powinienem zapłacić drugi raz?
Rheged - 2014-09-29, 09:46
:
Mi to generalnie nie przeszkadza, tym bardziej, że moich rzeczy nie ściągniesz z chomika :>
Stary Ork - 2014-09-29, 09:48
:
Jachu, Twoi przełożeni wiedzą co robisz zamiast pracować? //orc
Jachu - 2014-09-29, 09:57
:
Stary Ork napisał/a:
Jachu, Twoi przełożeni wiedzą co robisz zamiast pracować? //orc
Zakładam, że nie. Jednak nic nie wiadomo, informatyk ponoć nie śpi ;)
To wygląda tak, że moja praca toczy się "zrywami" niezależnymi ode mnie. Są dni kiedy nie wiem gdzie ręce włożyć, a są takie, kiedy jest dzień totalnie wolny i nie ma nic, czym można było się zająć. Wtedy czytam na ekranie, udając że pracuję ;)
Stary Ork - 2014-09-29, 09:58
:
I dziwić się że ten kraj wygląda jak wygląda :badgrin:
dworkin - 2014-09-29, 10:10
:
Rheged napisał/a:
Mi to generalnie nie przeszkadza, tym bardziej, że moich rzeczy nie ściągniesz z chomika :>

Jachu zeskanuje i wrzuci.
Jander - 2014-09-29, 10:22
:
2014 i dalej dyskusje o e-bookach i Chomiku? O_o
Ściągnąłem setki książek, 99% z nich nie przeczytałem.
Stary Ork - 2014-09-29, 10:38
:
Widzisz, a gdybyś kupił, to byś też nie przeczytał. Ale byś zapłacił //mysli
Romulus - 2014-09-29, 10:39
:
Ja mam do tego prosty stosunek, o którym pisałem. Wynika z prostej filozofii, którą łatwo opisać na przykładzie. Nazwijmy to Frajerską Postawą Obywatelską.
Idę na miejski targ kupić warzywa. Zawsze kupuję od legalnych handlarzy. Takich, którzy za miejsce na targowisku zapłacili. Którzy rozliczają się z państwem za sprzedane towary. Ich podatki idą do wspólnej kasy, z której miasto remontuje chodniki, dorzuca kasę na przedszkola, oświetlenie miejskie itp.
Z tych względów nigdy nie kupuję od handlarzy "dzikich", którzy ustawiają się koło targowiska, łypiąc na prawo i lewo, czy straż miejska lub policja się nie zbliża. I co z tego, że ten dziadunio czy babuleńka dorobi w ten sposób do swej leciwej renciny czy emerytury. Nie ulegam emocjonalnym szantażom. Kupowanie od nich mnie, jako Frajerowi Obywatelowi, nie opłaca się.

Dlatego też nie płacę jakiemuś cwanemu właścicielowi Chomika, ktorego interes polega na tym, żeby nachapac się samemu i orżnąć wszystkich dookoła.

Może powinienem się przenieść do Skandynawii :)
Tixon - 2014-09-29, 10:55
:
Jako posiadacz działki na której rosną warzywa, którymi dzielimy się z rodziną i czasem, gdy jest urodzaj, sprzedajemy sąsiadom, czuję się jak oszust, odbierający państwu uczciwie należące się podatki.



A nie, czekaj. Jednak nie.


A skoro już tu jestem... :offtop:
utrivv - 2014-09-29, 11:15
:
Romulus napisał/a:
J Nie ulegam emocjonalnym szantażom. Kupowanie od nich mnie, jako Frajerowi Obywatelowi, nie opłaca się.

A kiedy sprzedajesz książki uczciwie płacisz fiskusowi, podobnie od prezentów >1k i pożyczek od rodziny
Abonament RTV tez uiszczasz? //panda

Czy zdajecie sobie sprawę że kiedy słuchacie radia okradacie Państwo? Ściągalność abonamentu jest bardzo niska więc Państwo nic z tego nie ma....
Stary Ork - 2014-09-29, 11:20
:
Ta dyskuska zmierza w stronę przepaści, podajcie popcorn :badgrin:
dworkin - 2014-09-29, 11:27
:
utrivv napisał/a:
Romulus napisał/a:
J Nie ulegam emocjonalnym szantażom. Kupowanie od nich mnie, jako Frajerowi Obywatelowi, nie opłaca się.
A kiedy sprzedajesz książki uczciwie płacisz fiskusowi, podobnie od prezentów >1k i pożyczek od rodziny .

Darowizna na rzecz najbliższej rodziny jest nieopodatkowana. Że tak dodam coś bezwartościowego od siebie :DD

EDIT: Dla najbliższej rodziny nie ma żadnego limitu kwotowego! Więc, pożyczajcie, dzieci!
utrivv - 2014-09-29, 11:32
:
dworkin napisał/a:

Darowizna na rzecz najbliższej rodziny jest nieopodatkowana. Że tak dodam coś bezwartościowego od siebie :DD
do 10K chyba albo i mniej. Tylko nie wiem czy w skali roku czy 10 lat
Beata - 2014-09-29, 12:02
:
Z tego, co pamiętam, 5 lat.

A co handlem używanymi książkami? Przecież od tego autorzy nie dostają nic, a nic.
AM - 2014-09-29, 12:06
:
Dla mnie większym problemem są ci, którzy udostępniają pliki. A już zupełnie ogromnym, ci, którzy udostępniają i zarabiają na tym procederze.
utrivv - 2014-09-29, 12:11
:
AM napisał/a:
Dla mnie większym problemem są ci, którzy udostępniają pliki. A już zupełnie ogromnym, ci, którzy udostępniają i zarabiają na tym procederze.

A ile oni mogą na tym zarobić? Skoro nikt w Polsce nie czyta to pewnie nikt tez nie płaci za ściąganie. A może to jakiś kolejny fenomen?
BTW czy w literaturze istnieje cos takiego jak cover na własny uzytek który w muzyce nie jest łamaniem praw autorskich?
AM - 2014-09-29, 12:20
:
utrivv napisał/a:
AM napisał/a:
Dla mnie większym problemem są ci, którzy udostępniają pliki. A już zupełnie ogromnym, ci, którzy udostępniają i zarabiają na tym procederze.

A ile oni mogą na tym zarobić? Skoro nikt w Polsce nie czyta to pewnie nikt tez nie płaci za ściąganie. A może to jakiś kolejny fenomen?
BTW czy w literaturze istnieje cos takiego jak cover na własny uzytek który w muzyce nie jest łamaniem praw autorskich?


Naiwność. Jest kilka tysięcy osób (2-3k), które wyciągają z tego sporo pieniędzy (to dane od kogoś, kto zajmuje się zawodowo problememm piractwa). Nie tylko w ten sposób http://allegro.pl/listing...ng=chomikuj&p=2 . To tylko jedna z wielu możliwości i oczywiście nie dotyczy tylko książek (więcej tracą na tym twórcy oprogramowania, muzycy i wytwórnie filmowe).
utrivv - 2014-09-29, 13:13
:
AM napisał/a:

Naiwność. Jest kilka tysięcy osób (2-3k), które wyciągają z tego sporo pieniędzy (to dane od kogoś, kto zajmuje się zawodowo problememm piractwa). Nie tylko w ten sposób http://allegro.pl/listing...ng=chomikuj&p=2 . To tylko jedna z wielu możliwości i oczywiście nie dotyczy tylko książek (więcej tracą na tym twórcy oprogramowania, muzycy i wytwórnie filmowe).

Wiem że chomikuj zarabia ale chyba nie na książkach? Większość można przeczytać bez zalogowania. Sam wydaje sporo na chomika, prawdę mówiąc nie używam już odtwarzacza DVD, jeżeli chcę obejrzeć coś co i tak mam na płycie wolę ściągnąć, to samo w płytach CD)
Gry w większości tez mam cyfrowe, jedynie książki wolę w papierze.
Z filmami/płytami jest taki kłopot że prawo zezwala mi na tworzenie kopii ale zabrania łamania zabezpieczeń więc jeżeli chcę to zrobić legalnie muszę ściągać z internetu
Romulus - 2014-09-29, 15:32
:
Beata napisał/a:
Z tego, co pamiętam, 5 lat.

A co handlem używanymi książkami? Przecież od tego autorzy nie dostają nic, a nic.

Tak, ale za te używane książki ktoś zapłacił. Ktoś je pierwotnie legalnie nabył, legalnie otrzymał itd. Czy pliki na Chomiku wszystkie co do jednego są legalne? Gdyby były to by problemu żadnego nie było. Wydawca założyłby sobie tam profil i sprzedawał. A może już tak robią?
MadMill - 2014-09-29, 18:14
:
Ale wiesz, ktoś na chomiku np. książkę kupił i zeskanował. Tylko że on jej nie odsprzedaje a powiela.
Romulus - 2014-09-29, 20:42
:
Toteż ja tu nie o prawie (cywilnym głównie), tylko o czymś większym niż prawo. Dla mnie to nie jest ok. Taką mam wrażliwość. Głównie za sprawą tego, że Chomikuj to płacenia jakiemuś cwaniakowi, który, jak napisałem, robi interes na orżnięciu wszystkich, byle do jego kieszeni wpadło wszystko. To nieuczciwe. Dlatego nie płacę za udział w szemranej działalności. Ale wy róbcie co chcecie (choć pozwy cywilne, jak ktoś się uprze, dopadną was wszędzie).
utrivv - 2014-09-30, 07:46
:
Romulus napisał/a:
TChomikuj to płacenia jakiemuś cwaniakowi, który, jak napisałem, robi interes na orżnięciu wszystkich, byle do jego kieszeni wpadło wszystko. To nieuczciwe. .

Youtube'a tez pewnie nie oglądasz? Pewnie 90% filmów jest tam nielegalnie (zaczynając od filmów z gier udostępnianych bez zgody producenta i filmów w wersji językowej innej niż angielska)
Romulus - 2014-09-30, 09:35
:
Pewnie tak. Tylko za YouTube nie płacę.
Jander - 2014-09-30, 09:39
:
Nie szkodzi, ale YouTube na tym zarabia.
utrivv - 2014-09-30, 10:17
:
Jander napisał/a:
Nie szkodzi, ale YouTube na tym zarabia.
Gorzej, youtube nie jest polski więc nie płaci u nas podatków i nie zatrudnia u nas ludzi //pisowcy
Romulus - 2014-09-30, 10:17
:
Prawda. Ale nie z mojej kieszeni.
A poza tym, wcale nie uznaję się za świętego :) To nadal może być zgodne z prawem, ale to nie znaczy, że musi być uczciwe. Jak pisałem - kwestia indywidualnej wrażliwości. Możesz oglądac polskie (czy zagraniczne) filmy na YT a możesz ich nie oglądac, bo wiesz, że na pewno zostały tam wrzucone bez zgody właściciela praw autorskich. Niech każdy we własnym sumieniu decyduje.
utrivv - 2014-09-30, 10:19
:
Romulus napisał/a:
Możesz oglądac polskie (czy zagraniczne) filmy na YT a możesz ich nie oglądac, bo wiesz, że na pewno zostały tam wrzucone bez zgody właściciela praw autorskich. Niech każdy we własnym sumieniu decyduje.

Pokonałeś mnie. Pozostaje pytanie co z prawem? Skoro prawo na to zezwala przestrzeganie prawa może być moralnie złe?
Shadowmage - 2014-09-30, 10:22
:
Cytat:
Skoro prawo na to zezwala przestrzeganie prawa może być moralnie złe?

No wiesz, niektórzy patrzą tak na szariat...
Jander - 2014-09-30, 10:25
:
utrivv napisał/a:
Jander napisał/a:
Nie szkodzi, ale YouTube na tym zarabia.
Gorzej, youtube nie jest polski więc nie płaci u nas podatków i nie zatrudnia u nas ludzi //pisowcy

Nie musi być polski, przecież polskie firmy starają się nie płacić u nas podatków i zatrudniają przez pośredników.
utrivv napisał/a:
Skoro prawo na to zezwala przestrzeganie prawa może być moralnie złe?

Co ma prawo do moralności? O_o
utrivv - 2014-09-30, 10:28
:
Ok. polskiego prawa może być?
Polskie prawo dopuszcza prywatny użytek a twórcy ( w teorii bo ZAIKS nie chce pokazać na co idą te pieniądze) dostają za to kilkadziesiąt (set?) milionów rocznie (opłata reprograficzna, za chwilę objęte nią zostaną także smartfony i tablety,to da kolejne 300 mln)
Dlatego właśnie mnie sumienie nie gryzie, twórcy dostają imo więcej niż gdyby dozwolonego użytku nie było a ja mam wygodę

A tak z ciekawości pytanie do AM ile pieniędzy dostajecie z tytułu tej opłaty? I jak ta pula jest dzielona?
Romulus - 2014-09-30, 10:55
:
utrivv napisał/a:
Romulus napisał/a:
Możesz oglądac polskie (czy zagraniczne) filmy na YT a możesz ich nie oglądac, bo wiesz, że na pewno zostały tam wrzucone bez zgody właściciela praw autorskich. Niech każdy we własnym sumieniu decyduje.

Pokonałeś mnie. Pozostaje pytanie co z prawem? Skoro prawo na to zezwala przestrzeganie prawa może być moralnie złe?

To nie jest kwestia przestrzegania prawa, jeśli prawo nie nakłada na ciebie żadnego ograniczenia lub obowiązku. Prawo nie zabrania oglądania nielegalnie wrzuconych na YT filmów. Ale to nie znaczy, że możesz to robić, wiedząc, że są nielegalnie udostępnione. Jednak to nie kwestia prawa tylko twojej własnej, osobistej uczciwości.
Tak jak ze zdjęciami gwiazd, które zostały wrzucone niedawno do Internetu. Zostały zdobyte nielegalnie, rozpowszechnione bez wiedzy i zgody zainteresowanych. Wiedząc o tym, sam decydujesz czy chcesz zobaczyć nagą Jennifer Lawrence, czy jednak moralność, etyka, powstrzymają cię przed tym.
utrivv - 2014-09-30, 11:11
:
Romulus napisał/a:

Tak jak ze zdjęciami gwiazd, które zostały wrzucone niedawno do Internetu. Zostały zdobyte nielegalnie, rozpowszechnione bez wiedzy i zgody zainteresowanych. Wiedząc o tym, sam decydujesz czy chcesz zobaczyć nagą Jennifer Lawrence, czy jednak moralność, etyka, powstrzymają cię przed tym.


Dlatego piszę że czuję się pokonany. Moje sumienie mi tego nie wyrzuca ale uznaję twoje argumenty.
Książek nie ściągam, z filmów tylko seriale wyemitowane w tv, nie gromadzę plików i uważam całość za dozwolony użytek. Nie mniej gdyby opłata reprograficzna została wycofana jestem gotów zrezygnować z chomika, prawdę mówiąc i tak nie przepadam za filmami a z muzyki wystarczy mi radio soma.fm
MrSpellu - 2014-09-30, 11:58
:
Według Waszego rozumowania, by poznać statystyki jednostek przeciwnika muszę kupić (prócz podręcznika głównego) wszystkie dziewiętnaście kodeksów armii do WH40k. Plus suplementy i dataslate. Ewentualnie te kodeksy pożyczyć do "przestudiowania" (co w moim przypadku łatwe nie jest).

Każdy kodeks kosztuje mniej więcej ~130 PLN i jest naprawdę ślicznie wydany (chociaż nowe ze zdjęciami figurek posysasją, wcześniejsze arty były przepiękne). Zawiera fluff, opis jednostek i oczywiście ich statystyki. Znając statystyki jestem w stanie opracować odpowiednią taktykę, etc. W czym problem? Otóż GW nie udostępnia darmowych opisów jednostek (chociażby w głupiej tabeli zbiorczej, samo mięso - bez fluffu) i co więcej, nie zezwala na ich publikowanie w internecie.*

Tym samym jestem moralnie zobligowany do tego, by te wszystkie kodeksy kupić, choć tych wszystkich armii nie zbieram :) I kij z tym, że ładuję grube funty w plastikowy crack do gry i nie zniżam się do kupowania żywicy od Chińczyków (a odlewy miewają lepsze od oryginałów i znacznie tańsze). By moralności stało się zadość, muszę kupić wszystkie kodeksy, gdyż filozofia wydawnicza GW zamyka się w zdaniu "Jestem wąsatym korpo kapitalistą i co mi zrobisz, płać frajerze."

A że nie potrzebuję tych kodeksów? Że to "towar luksusowy", że zawsze mogę poczytać w trakcie gry z przeciwnikiem? Oczywiście że mogę, ale jadąc na turniej bardzo lubię sobie przypomnieć co mogę napotkać, no i by nie spowalniać gry pytaniem co pięć minut "te, co ta jednostka robi?".

A jak (od strony moralnej) oceniacie wycinanie fragmentu kodu gry komputerowej po to, by go później sprzedać jako DLC? To trochę tak jak kupić książkę, w środku znaleźć kilka pustych kartek i informację, że rozdział XV (który opisuje mniej istotny aczkolwiek fabularnie ciekawy wątek) będzie dostępny w sprzedaży już wkrótce :)

Przepraszam, ale po prostu szlag mnie trafia, gdy czytam o moralności w kontekście zdobywania dóbr kultury :)

* Warto zaznaczyć, że takie podejście na rynku bitewniakowym to skamielina. Chyba już większość systemów udostępnia zasady do gry za darmo w wersji elektronicznej, a publikuje w HC tylko egzemplarze kolekcjonerskie.
dworkin - 2014-09-30, 13:25
:

MrSpellu - 2014-09-30, 13:34
:
A widzisz, coś w tym jest, bo ostatnio chętniej gram w Infinity niż w WH40k :P
Chodzi mi tylko o to, że jakimś cudem do moralności zobligowany jest tylko użytkownik, a nie wydawca :)
Jander - 2014-09-30, 13:48
:
MrSpellu napisał/a:
Chodzi mi tylko o to, że jakimś cudem do moralności zobligowany jest tylko użytkownik, a nie wydawca :)

To proste. Użytkownicy przestają kupować od niemoralnej firmy, firma zaczyna mieć straty, zmienia postępowanie i użytkownicy wracają. Zyski rosną. Kapitalizm!
Romulus - 2014-09-30, 13:53
:
MrSpellu napisał/a:
A widzisz, coś w tym jest, bo ostatnio chętniej gram w Infinity niż w WH40k :P
Chodzi mi tylko o to, że jakimś cudem do moralności zobligowany jest tylko użytkownik, a nie wydawca :)

Zatem, co? To cię "zwalnia" z bycia przyzwoitym? Może po prostu nie graj? A jak grasz, to przyjmuj zasady gry, a nie wybieraj te, które ci pasują :) To, że wydawca chce zarobić na tobie to jego święte prawo w ramach wolnego rynku. Twoim świetym prawem jest nie branie udziału w takiej grze rynkowej. Ale czy twoim świętym prawem jest pozbawianie wydawcy jego zarobku i niszczenie całego modelu biznesowego?

Znowu, żeby nie było, nikogo nie oceniam, ani nie nakazuję mu postępować przyzwoicie :) Każdy ma swoje miary przyzwoitości. Wybierasz i żyjesz z tym.

A czasami zbiera się większość demokratyczna, która jakiś wzór postępowania czyni prawem, czy też chroni go prawem.

Problem w tym, że wszystkiego się prawem nie da uregulować. Nawet nie trzeba. Tylko nie można zasłaniać się zawsze tym, że jak coś nie jest zabronione to jest dozwolone. Ta zasada obowiązuje w prawie, tj. jak coś nie jest zabronione to jest dozwolone i nie można ci z tego czynić zarzutu np. popełnienia przestępstwa. Ale to nie zmienia też faktu, że prawo bywa często niedoskonałe, nie nadąża za rzeczywistością. Wtedy po prostu masz wybór jak się zachować i przykładasz do tego miary moralnego zachowania.

Nie ściągam książek z Chomika, ponieważ wiem, że to narusza prawa wydawcy i autora i oni sobie tego nie życzą, ale nie mają - z powodu niedoskonałości prawa - skutecznych instrumentów, aby temu przeciwdziałać. Mój wybór. Bo mogę ściągać, zapychać kieszeń cwaniakowi zamiast legalnemu właścicielowi i mówić, że skoro to nie zabronione, nie można mi uczynić z tego powodu zarzutu przestępstwa, to znaczy, że jest to ok, w porządku, sumienie mam czyste.
dworkin - 2014-09-30, 13:58
:
MrSpellu napisał/a:
A widzisz, coś w tym jest, bo ostatnio chętniej gram w Infinity niż w WH40k :P
Chodzi mi tylko o to, że jakimś cudem do moralności zobligowany jest tylko użytkownik, a nie wydawca :)

W przypadku ceny kodeksów działa po prostu magia bycia biednym Polaczkiem, w Niemczech taki kosztuje 40€. Gdyby kodeks kosztował 60 złotych, pewnie nie miałbyś z nim takiego problemu.
MrSpellu - 2014-09-30, 14:03
:
Romulus napisał/a:
Zatem, co? To cię "zwalnia" z bycia przyzwoitym?


W tym konkretnym przypadku nie czuję kompletnie żadnych wyrzutów sumienia (a piszę z perspektywy gościa, który wydał już kilka tysięcy złotych na modele). Z tymi zasadami gry bym zaś nie szarżował, bo jak zaczynałem grę dwa lata temu, to wspomniany wypisy jednostek oraz ich statystyki były dostępne na stronie GW (edit: inaczej, każdy model w sklepie GW miał wypisane statystyki). Wot, wydawca zasady zmienił :)

Romulus napisał/a:
Ale czy twoim świętym prawem jest pozbawianie wydawcy jego zarobku i niszczenie całego modelu biznesowego?


Oczywiście że tak, to jest Games Workshop! Szatan! //spell

dworkin napisał/a:
W przypadku ceny kodeksów działa po prostu magia bycia biednym Polaczkiem, w Niemczech taki kosztuje 40€. Gdyby kodeks kosztował 60 złotych, pewnie nie miałbyś z nim takiego problemu.


Teoretycznie nie. Praktycznie tak, bo po cholerę mi one skoro potrzebuję tylko statystyki jednostek, które na tabeli zbiorczej nie zajmują nawet kartki A4 :P

@

A tak serio, ja nie mam za złe ludziom z GW, że chcą zarobić pieniądze. Serio. To jest ich prawo i obowiązek wobec akcjonariuszy.
Ja mam im za złe, że robią to w tak paskudnym stylu :P
dworkin - 2014-09-30, 14:20
:
Jeżeli ze statystykami jest rzeczywiście, jak mówisz, to to wąsate skurwysyństwo (ja mówiłem o kodeksie samym w sobie). I czytaj pobrane z niedozwolonych miejsc na zdrowie. Jednak trudno mi uwierzyć, by publikowanie tej tylko liczbowej informacji było nielegalne. Bo co np. w przypadku posta-recenzji nowej wersji zasad, który się do nich odnosi? Co z zamkniętym forum, gdzie jeden właściciel kodeksu dzieli się tą informacją z drugim? Co z samodzielnie przepisanymi informacjami liczbowymi? Tak samo ścigany miałby być każdy cytat z nowo wydanej książki? Choćby obejmował całą stronę A4.
MrSpellu - 2014-09-30, 14:34
:
dworkin napisał/a:
Bo co np. w przypadku posta-recenzji nowej wersji zasad, który się do nich odnosi? Co z zamkniętym forum, gdzie jeden właściciel kodeksu dzieli się tą informacją z drugim? Co z samodzielnie przepisanymi informacjami liczbowymi?


No nie wolno i już. Na największym forum czterdziestkowym w Polsce moderacja twardo kasuje posty, w których zawierane są pełne statystyki modeli (i cząstkowy koszt punktowy). Tak samo na forach sklepów, przy których gromadzi się lokalna fanbaza graczy. Podobnie było jakiś czas temu z przeciekami. Czyli w zasadzie wszędzie tam, gdzie może zerknąć lokalny przedstawiciel GW. Tutaj raczej nie zagląda, więc nie ma obaw. W razie czego list od prawnika GW kierujcie do Orka, on ma doświadczenie z wąsatymi kapitalistami :)

dworkin napisał/a:
Jeżeli ze statystykami jest rzeczywiście, jak mówisz, to to wąsate skurwysyństwo (ja mówiłem o kodeksie samym w sobie).


To że istnieje kodeks. Nietani, ale pięknie wydany. Za który trzeba zapłacić (d'oh)! Kompletnie mi to nie przeszkadza. Sam mam kupiony do swojej armii. Przeszkadza mi to, że nie ma innej legalnej drogi, bym poznał statystyki innych armii (a była!). W duszy mam ich fluff. W duszy mam ich opis. Ja potrzebuję tylko cyferki --_-
MrSpellu - 2014-09-30, 15:03
:
dworkin napisał/a:
Tak samo ścigany miałby być każdy cytat z nowo wydanej książki? Choćby obejmował całą stronę A4.


A to jest akurat inna kwestia, bo spokojnie możesz cytować fragmenty zasad z podręcznika. Np. tłumaczysz komuś jakąś zasadę i podpierasz się adekwatnym cytatem. To jest ok. Nie wolno podawać statystyk oraz cząstkowego kosztu punktowego jednostek :)
Romulus - 2014-10-21, 12:06
:
Widzę, że temat ceny książek pojawia się co jakiś czas: http://natemat.pl/120229,...wany-do-tablicy
Tym razem padło na Miłoszewskiego.
Mnie taka cena nie oburza, szczerze pisząc. Czytam i kupuję książki, nie jestem "niedzielnym" czytelnikiem, od bestsellera do bestsellera. Ceny takich książek mnie nie dziwią. I argumenty przyjmuję.

Chodzi mi raczej o postulat wprowadzenia tej ceny stałej (czasowo stałej). Pomysł mi się nie podoba, ponieważ kojarzy mi się źle z epoką dawno minioną. Ale jeśli działa to w innych krajach, to czemu nie rozważyć. Tylko, czy rzeczywiście to działa, tj. przynosi jakiś wymierny skutek? Tego właśnie nie wiem.
AM - 2014-10-21, 13:11
:
Romulus napisał/a:
Widzę, że temat ceny książek pojawia się co jakiś czas: http://natemat.pl/120229,...wany-do-tablicy
Tym razem padło na Miłoszewskiego.
Mnie taka cena nie oburza, szczerze pisząc. Czytam i kupuję książki, nie jestem "niedzielnym" czytelnikiem, od bestsellera do bestsellera. Ceny takich książek mnie nie dziwią. I argumenty przyjmuję.

Chodzi mi raczej o postulat wprowadzenia tej ceny stałej (czasowo stałej). Pomysł mi się nie podoba, ponieważ kojarzy mi się źle z epoką dawno minioną. Ale jeśli działa to w innych krajach, to czemu nie rozważyć. Tylko, czy rzeczywiście to działa, tj. przynosi jakiś wymierny skutek? Tego właśnie nie wiem.


Warto w tej sprawie wziąć pod uwagę trzeci punkt widzenia. A mianowicie taki, że polityka cenowa sprzedawców jest elementem rozpaczliwej walki o klienta. Nowe podmioty walczą o jak najlepsze miejsce na rynku, a stare bronią się przed odpływem kupujących. Na dłuższą metę, jednak, nie stać ich na prowadzenie podobnej polityki cenowej i niemal wszyscy wyobrażają sobie, że po czasie "wojny" wrócą czasy "pokoju" i normalnych cen. Oczywiście, będzie to mało możliwe, ale to już osobna kwestia...
Fidel-F2 - 2014-10-21, 13:30
:
Widać książek jest za dużo i nie są ludziom specjalnie potrzebne.
Romulus - 2014-10-24, 07:06
:
Cytat:
W 2013 roku w Wielkiej Brytanii wydanych zostało 184 tysiące nowych i wznowionych tytułów (w tym 60 tysięcy w formie cyfrowej). Więcej wydano tylko w Chinach (444 tysiące) oraz w USA (304 912). W przeliczeniu na milion mieszkańców to jednak Wielka Brytania króluje z liczbą 2875 tytułów. Drugie miejsce zajmują Słowenia i Tajwan – 1831 tytułów na milion mieszkańców. W Polsce w 2013 roku opublikowano 13 410 tytułów, co przekłada się na 353 książki na milion mieszkańców.

Cytowany przez „The Guardian” znany agent literacki Jonny Geller stwierdził, że przy statystykach, według których przeciętny człowiek czyta od jednej do pięciu książek rocznie, te liczby to „czyste szaleństwo” i „wydawnicze samobójstwo”. Podobnego zdania jest niezależny wydawca Jamie Byng, który zwraca uwagę na fakt, że duża (za duża według niego) ilość publikowanych książek odbija się na ich jakości. Z kolei Roland Phillips z wydawnictwa John Murray twierdzi, że „dla żywiołowości kultury książki są niezbędne i jeśli wydawcy publikują więcej, muszą wierzyć, że te wszystkie głosy zasługują na bycie usłyszanymi, nawet jeśli nie wszystkie mają mieć wpływ na konsumentów”. Jenn Ashworth, laureatka nagrody Betty Trask za swą debiutancką „A Kind of Intimacy” z radością podchodzi do statystyk: „Więcej książek i więcej ludzi mówiących o książkach jest zawsze super. Nigdy nie przekonacie mnie do stwierdzenia, że czytający, piszący i publikujący ludzie są czymś złym”.

Wielka Brytania jest również liderem w eksporcie książek: w 2013 roku przyniósł on im 1,5 miliarda euro dochodów, podczas gdy USA osiągnęły z tego tytułu 1 miliard euro dochodów, a Hiszpania 331 milionów euro. Prezes Publishers Association Richard Mollet zwrócił uwagę na zaletę języka angielskiego, ale również na brytyjską kreatywność oraz innowacyjność i historyczną siłę publikacji.

Dane zostały zebrane z 40 krajów (wiarygodnych według IPA) na podstawie raportów krajowych stowarzyszeń wydawców, bibliotek narodowych i krajowych agencji ISBN. Nie są uwzględniane książki wydane nakładem własnym.


http://booklips.pl/newsy/...-na-24-miejscu/
Dowód na to, że szkoda czasu na czytanie kiepskich książek :) Problem tylko w tym, jak odróżnić kiepską od dobrej :)
Tixon - 2014-10-24, 10:02
:
Ze smokami biorę wszystko w ciemno, z resztą czekam aż Ty mi powiesz :P --_-
toto - 2015-04-05, 20:42
:
Tak to zostawię.
Cytat:
Wydawnictwa Prószyński, Zysk, Sonia Draga czy największy dystrybutor książek Olesiejuk to tylko część firm, które w ostatnich tygodniach wstrzymały dostawy do sklepu internetowego Merlin.pl.

- Merlin problemy ze spłatą zobowiązań finansowych z przerwami ma już od około dwóch lat. W ostatnich miesiącach znowu wygląda to źle. Sumy przeterminowanych zobowiązań wobec wydawnictw, z którymi współpracujemy, sięgają kilku milionów złotych - mówi Marek Dobrowolski, dyrektor handlowy wydawnictwa Nasza Księgarnia.

[...]

Jak przyznają przedstawiciele branży wydawniczej, problemy ze spłatą zobowiązań pojawiły się też w przypadku Matrasa, który od ubiegłego roku ma nowego właściciela [...] Zaraz po przejęciu Matras zaczął regulować zaległości wobec wydawców i dystrybutorów. [...] Ale od kilku miesięcy znowu pojawiają się zatory płatnicze. - Sytuacja jest nieciekawa. Firma chce wymusić takie rabaty, że nam się nie będzie opłacało do nich dostarczać książek. Do tego rosną już przeterminowane zaległości finansowe. W efekcie wstrzymaliśmy dostawy do Matrasa - mówi Sonia Draga, prezes wydawnictwa Sonia Draga.

Całość tutaj:
http://wyborcza.biz/bizne...wydawnictw.html

utrivv - 2015-04-06, 00:34
:
Już od dawna nie zapłaciłem za przesyłkę inaczej niż przy odbiorze, śpię spokojnie że paczka do mnie dojdzie a jeżeli sklep nie obsługuje takich płatności to trudno, są inni.
Metzli - 2015-04-06, 12:12
:
Ja od dłuższego czasu nie kupuję książek inaczej niż przez dwie internetowe księgarnie, które mają punkty odbiorów we Wrocławiu. Mówię o Za rogiem.pl i Bonito.pl. I ceny są o wiele niższe.
Tomasz - 2015-04-06, 13:44
:
A co ma piernik do wiatraka? Jak fakt, że płacicie nie przelewem tylko gotówką przy odbiorze wpływa na rzetelność realizowania płatności przez księgarnie wysyłkowe czy inne empikomatrasy na rzecz wydawców?
Metzli - 2015-04-06, 14:27
:
Żaden, ale nie w tym rzecz. Nie kupuję w empikomatrasach czy innych tego typu. W żaden sposób ograniczenie dostaw do tych sklepów przez największe wydawnictwa mnie nie dotknie.
utrivv - 2015-04-07, 07:17
:
Tomasz napisał/a:
A co ma piernik do wiatraka? Jak fakt, że płacicie nie przelewem tylko gotówką przy odbiorze wpływa na rzetelność realizowania płatności przez księgarnie wysyłkowe czy inne empikomatrasy na rzecz wydawców?
Oczywiście żaden ale ma wpływ na to czy ja dostanę zamówione książki czy też sklep mnie oleje. Pokazuje też że wszyscy mają krew na rękach, jedyny sklep który ani razu mnie nie wystawił po otrzymaniu przelewu to Selkar ale może dlatego że kupowałem tam tylko kilka razy. Ergo skoro te sklepy oszukują mnie to pewnie też wydawców.
Tomasz - 2015-04-07, 08:47
:
To masz jakiegoś pecha. Mnie nawet na Allegro nikt nigdy nie wystawił.
utrivv - 2015-04-07, 11:02
:
Tomasz napisał/a:
To masz jakiegoś pecha.

Zauważyłem jeszcze jedno, kiedy płaciłem przelewem paczkę dostawałem później niż przy płatności przy odbiorze, dotyczy także sprzętu komputerowego.
dworkin - 2015-04-07, 11:06
:
Rzadko gdzie płaci się jeszcze czystym przelewem, większość sklepów stoi na serwisach, które księgują wpłaty momentalnie. Płatność przy odbiorze ma sens tylko, gdy kupujesz coś naprawdę krytycznego (choć ja nawet za laptopa 2k+ płaciłem z góry) albo jest to darmowe, a masz wygodnie i blisko.
Jander - 2015-04-07, 11:39
:
Jak wchodzi zamówienie za pobraniem to realizuje się i pakuje natychmiast, w przypadku jakichkolwiek przelewów, nawet z serwisów, trzeba czekać, np. aż szef wyśle wpłaty.
dworkin - 2015-04-07, 11:43
:
Gdzie trzeba czekać, bo nie doświadczyłem? Jeśli PayU o 9:00 poinformuje sklep o wpłacie, to towar jest wysyłany przy najbliższej możliwej okazji, choćby o 11.
Jander - 2015-04-07, 11:48
:
W sklepie w którym pracowałem. Kurierem wysyłaliśmy o 16, a pocztą jak się uzbierało, bo nie zawsze się chciało jechać specjalnie na pocztę po jedną paczkę, płacąc z własnej kieszeni za paliwo. I czasem wisiała sobie przesyłka parę dni.
utrivv - 2015-04-07, 14:18
:
dworkin napisał/a:
Rzadko gdzie płaci się jeszcze czystym przelewem.

Wiadomo że mówię "przelew" a na mysli mam płatność z góry ale faktem jest ze wysyłają później a jak jest opóźnienie to potrafią przetrzymać i ze 2 tygodnie bez żadnego info
Tomasz - 2015-04-07, 14:19
:
wy żyjecie w innym świecie niż ja i dworkin
nigdy nie doświadczyłem czekania
:badgrin:
MadMill - 2015-04-07, 15:27
:
2 tygodnie? Nie czekałem nigdy dłużej niż 2-3 dni, no chyba że coś się rypło i dzwonili, że się przesyłka spóźni, ale zawsze był kontakt.

Raz na allegro tylko raz długo czekałem, ale zależało mi na czymś bo wtedy jakiś komiks kupiłem którego dawno nie było w sprzedaży, a cena była lekko mówiąc śmieszna za nówkę sztukę.

A najbardziej wkurza mnie przy płatności przy odbiorze, że czasami nie można płacić kartą kurierowi czy listonoszowi, a ja nie lubię nosić gotówki.
Fidel-F2 - 2015-07-04, 13:56
:
Właśnie przed chwilą w Trójce była rozmowa z Miłoszewskim. Rany, jaki to żenująco biedny intelektualnie człowiek.
Trojan - 2015-07-04, 14:03
:
To znaczy?
kilka razy występował w śniadaniu mistrzuff, popatrzyłem jednym uchem na to co mówili,
ale prócz brandzlowania się wszystkich nad jego ksiazkami, to niewiele zapamiętałem
Fidel-F2 - 2015-07-04, 14:10
:
książki, a przynajmniej tę którą czytałem, pisze średnie, literacko zwyczajnie poprawne, fabularnie ujdą, żaden cud

rozmowy streszczał nie będę, włącz Trójkę, chyba jeszcze będzie miał kilka minut; jedyna nadzieja, że to była zgrywa (acz nie brzmiało jak żarty); słuchanie go bolało
Cintryjka - 2015-08-14, 13:40
:
Przewodnicząca podkomisji nadzwyczajnej procedującej projekt ustawy o książce prosi o opinie: https://www.facebook.com/...?type=1&fref=nf
Fenris - 2015-08-14, 17:25
:
Czytam te komentarze, i ona ewidentnie chce przyklaskiwania projektowi, bo do krytyki się już w żaden sposób nie odnosi, w przeciwieństwie do komentarzy ZA.
Cintryjka - 2015-08-14, 19:57
:
Owszem, ale przynajmniej może być naoczny dowód, jak się rozkładają głosy. Dlatego warto się wypowiadać.
utrivv - 2015-08-17, 09:49
:
Ciekawe ale rynek pewnie sobie poradzi. Przecież nie musimy kupować w Polsce.
Beata - 2015-09-09, 20:22
:
Tu można sobie obejrzeć posiedzenie Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia poselskiego projektu ustawy o książce. Posiedzenie odbyło się dzisiaj. Pani Zygmunt Miłoszewski był na sali. I pan Dyrektor Biblioteki Narodowej także. Pan Dyrektor mi podpadł już na posiedzeniu Komisji Kultury, gdyż raczył był wątpić, że są ludzie, którzy kupują ponad trzydzieści książek miesięcznie (odpowiadał na argument, że proponowana ustawa uderzy przede wszystkim w takich kupujących), a następnie stwierdził, że w takim razie ci ludzie powinni się nad sobą głęboko zastanowić. Pan Dyrektor najwyraźniej nie grokuje, że dzięki takim kupującym, może katalogować coś więcej, niż kurz na półkach.

Zaczęłam oglądać. Na razie dowiedziałam się, że projekt jest niezgodny z Konstytucją, ale takie, a nie inne zapisy tej ustawy są usprawiedliwione ważnym interesem społecznym. Wychodzi mi z tego, że według pani przewodniczącej, która referowała konkluzje opinii prawnej, jak jest ważny interes społeczny, to Konstytucję możemy sobie szurnąć gdzie tam bądź. Bardzo propaństwowy(sic!) punkt widzenia. Aż się boję słuchać dalszych wypowiedzi. Za to poguglałam i dowiedziałam się, że pani poślini Czeszejko-Sochacka ma całe mnóstwo kwalifikacji, by kulturą się zajmować.
Fidel-F2 - 2015-09-09, 20:31
:
abstrahując od samego sedna pan Miłoszewski to pniak
toto - 2015-09-09, 20:51
:
Czyli nie istniejesz? Uff, ja, kupujący tylko kilka książek miesięcznie, mogę istnieć.
Beata - 2015-09-09, 21:37
:
Komisja zaczęła od zmiany tytułu ustawy - teraz nazywa się "o jednolitej cenie książki". Potem zaczęli grzebać zapokoleją w artykułach. Odpuściłam sobie na razie dalsze oglądanie, mam co innego w planach na wieczór (posprawdzam sobie na przykład, czy istnieję ;) ). Złapałam jeszcze pod koniec uwagę na temat sprzedaży książek w cenie obniżonej o 15% podczas targów książki - jeden pan zauważył, że ustawa nie mówi nic na temat targów internetowych, które mogą trwać 365 w roku. Na to pan poseł wnioskodawca zareplikował, że targi książki są zdefiniowane jako impreza max czterodniowa, w której bierze udział co najmniej dziesięciu wydawców, zatem nie ma tematu. Nie przekonał onego jednego pana, który zareplikował, że w takim razie można w internecie organizować targi książki co pięć dni. Uwaga utonęła w morzu ciszy, że tak to ujmę. Może i lepiej. :>

Następne posiedzenie 22 września, tak by "zamknąć i od razu na Komisję Kultury wrzucić", jak zgrabnie podsumowała pani poślini przewodnicząca.
Trojan - 2015-09-09, 22:08
:
Trzeba kupować książki,
tak szybko odchodzą
toto - 2015-09-28, 17:26
:
Kolejna wieść o merlinie.

Cytat:
Spółka Merlin.pl wpisana jest do Krajowego Rejestru Długów (KRD) już przez 16 wierzycieli, na kwotę prawie 2 mln zł. Ale przeterminowane zobowiązania finansowe sięgają dużo większych kwot. Tylko wobec jednej z największych firm dystrybucyjnych w kraju, FK Olesiejuk, przeterminowane zobowiązania Merlina sięgają 500-600 tys. zł.

[..]

Grupa PDW, do której należy osiem wydawnictw, m.in. Prószyński Media, Czarna Owca, Nasza Księgarnia czy Zysk, wstrzymały dostawy do Merlina. - Od dwóch lat jesteśmy zapewniani, że sprawy idą w dobrym kierunku i żebyśmy z nimi handlowali, a nie się obrażali. W maju ustaliliśmy nowe warunki handlowe z Merlinem. Każde z wydawnictw dało kredyt kupiecki na maksymalną kwotę 50 tys. zł z terminem płatności 30 dni. Szybko okazało się, że Merlin zerwał nasze ustalenia. Nie mamy już do nich zaufania

[...]

W ubiegłym roku właściciel Merlina wypracował prawie 231 mln zł przychodów, ale strata netto wyniosła 56 mln zł.

http://wyborcza.biz/bizne...l#ixzz3n2zvTnvO

toto - 2015-11-18, 17:42
:
Zbliżamy się do epilogu:
Świat czytników napisał/a:
Od paru miesięcy Merlin zalegał z płatnościami wobec dostawców. Np. dług wobec wydawnictwa Sonia Draga wynosił w pewnym momencie 200 tysięcy, a łączne wierzytelności zarejestrowane w Krajowym Rejestrze Długów sięgają 2 mln złotych.

Teraz jak przeczytamy np. na Forsalu, konto firmy zajął komornik...

Całość: http://swiatczytnikow.pl/...zych-klopotach/

Fidel-F2 - 2016-01-19, 09:56
:
Na Lubimyczytać reklamują Królów przeklętych przy pomocy tekstu podpisanego nazwiskiem Martina. Załamałem się. Przecież on nawet nie wie gdzie jest Francja.
MadMill - 2016-01-19, 10:08
:
Jak to gdzie? Za Mordorem.
MrSpellu - 2016-01-19, 10:16
:
Francja? To chyba gdzieś w Afryce albo na Bliskim Wschodzie.
Jachu - 2016-01-19, 15:59
:
Francja? Czy chodzi o ten muzułmański kraj w Europie?
utrivv - 2016-01-20, 10:03
:
Europa? Chodzi o miejsce gdzie odeszły smoki?
Stary Ork - 2016-01-20, 10:17
:
Smoki? Chodzi o moją teściową i jej siostry?
Romulus - 2016-01-20, 10:26
:
A może skończcie z tym spamem?

Fidel-F2 napisał/a:
Na Lubimyczytać reklamują Królów przeklętych przy pomocy tekstu podpisanego nazwiskiem Martina. Załamałem się. Przecież on nawet nie wie gdzie jest Francja.

Też mi się to "podoba". Ale każdy chwyt jest dobry, aby sprzedać dobre powieści.
tr - 2016-01-21, 15:30
:
Stary Ork napisał/a:
Smoki? Chodzi o moją teściową i jej siostry?


Hmmm.... Małżeństwo ze smoczycą? To już wiemy na kim wzorowano Osła ze Shreka ;)

Fidel-F2 napisał/a:
Na Lubimyczytać reklamują Królów przeklętych przy pomocy tekstu podpisanego nazwiskiem Martina. Załamałem się. Przecież on nawet nie wie gdzie jest Francja.


Ale wie gdzie jest Parris.... jego żona :mrgreen:

Bez przesadyzmu, skoro trafił nawet do Polski, to i do Francji zapewne zawitał...

A co do tego cytatu, to spójrz sobie na https://en.wikipedia.org/wiki/The_Accursed_Kings
Wychodzi na to, że mieli jak najlepszy powód aby reklamować książkę w ten sposób i Martin uznaje Królów przeklętych za inspirację dla swojej sagi.
toto - 2016-06-04, 17:12
:
Wygląda na to, że problemy przeżywa Matras - wydawcy narzekają na przeterminowane płatności, pojawiają się informacje też o innych zaległych płatnościach. Ciekawe czy i kiedy przyjdzie też kolej Empiku?

http://wyborcza.biz/bizne...html#BoxBizLink
Romulus - 2016-06-06, 07:55
:
toto napisał/a:
Wygląda na to, że problemy przeżywa Matras - wydawcy narzekają na przeterminowane płatności, pojawiają się informacje też o innych zaległych płatnościach. Ciekawe czy i kiedy przyjdzie też kolej Empiku?

http://wyborcza.biz/bizne...html#BoxBizLink

Czas Empiku wciąż jest zapowiadany, ale jakoś nie nadchodzi. :) Widać mają lepszych księgowych. :)
Trojan - 2016-06-06, 09:06
:
EMPIK nie należy do jakiegoś KGHMu czy ORLENu ?
Romulus - 2016-08-26, 16:13
:
Ciekawy przykład udanego selfpublishingu: http://antyweb.pl/michal-...iazka-sprzedaz/ Sukces został jednak poprzedzony budową marki na blogu, a potem zmonetyzowany w tak spektakularny, jak sądzę, sposób. Jasona Hunta nie wymieniam, bo on głównie pisuje książki poradnikowe o soszal mendach, a danych o jego powieściowym debiucie pt. "Thorn" nie znam.
Beata - 2019-03-17, 19:02
:
Obniżonego VAT na ebooki możemy nie doczekać. Bo soki. :badgrin:

Jak rząd mówi, że nie da, to nie da. Jak rząd mówi, że da, to mówi. (Edytowałam, bo NMSP.)
toto - 2019-03-17, 20:08
:
Powiedzieli, że obniżą? Powiedzieli. I czego więcej chcecie, roszczeniowi ebookowcy?

Myślałem, że w ramach prac można "dostroić" stawki na soki, a nie wywalać cały projekt w kosmos. Ale ja, to ja, pewnie polska racja stanu wymagała interwencji wodza i obrońcy rodziny.
Trojan - 2019-03-17, 22:42
:
Ja bym zrobił tak.
Soki i wszystko podbne produkowane w Polsce na 8% . VAT narodowy
inne 23 %
Beata - 2019-06-24, 10:52
:
Obniżony VAT na ebooki miał obowiązywać od 1 czerwca br.
No więc nie obowiązuje.
Znaczy, jest jak zwykle: mocne deklaracje, zero realizacji.
Czemu mnie to nie dziwi? --_-
Trojan - 2019-06-24, 10:54
:
w sumie dopiszę to tutaj, o bardziej pasuje:

ogólnie to jest ciekawe zagadnienie - oczywiście bez znajomości rynku czeskiej fantastyki nic nie można konkretnego powiedzieć , być może Bobiverse jest tylko pojedynczym wyskokiem ale.

Pytanie dlaczego nie opłaca się wydawać w Polska ambitniejszej pozycji - oczywiście odpowiedzią jest niski próg sprzedaży co w sumie jest dość zaskakujące. Produkując taką masę jakościowego gowna powinniśmy się dorobić bardziej wyrobionego czytelnika.
Drugą sprawą są wznowienia po raz eNty ogranych książek - nie kumaju w zupełnościu tej taktyki.

znajoma siedząca w temacie (przynajmniej niegdyś) wskazywała na jedną z przyczyn ( głównych) takiej sytuacji - pewnego zakulisowego gracza, czyli firmę Olesiejuk - to siakaś składnica czy inny półdystrybutor który widnieje na dużej ilości książek już w wydruku - już obecnie nie pomnę o co dokładnie chodziło (pewnie o pieniądze)

jaka jest droga ucieczki z obecnej sytuacji ? wyrwanie się z "układu"
jedynym z możliwych sposobów jest model Amazona czy lepiej na mniejszej skali - model Tesli, która to przebojem wdarła się w rynek sprzedaży samochodów, porzucając dotychczasowe praktyki i zwrócenie się bezpośrednio do odbiorcy z pominięciem dystrybutorów/pośredników ?
Albo może model crowfundingowy - w dowolnym wariancie.

Gdyby np. MAG coś takiego zaproponował - np. coś w rodzaju przedpłaty na książkę, coś takiego jak sobie teraz uświadomiłem robią firmy od gier komputerowych, płacisz 10 zeta przedpłaty na książkę - niech będzie za 1 tom Bobiverse, dzięki temu wyd. zbiera kasą na rozruch projektu.
Trojan - 2019-06-24, 11:03
:
Beata napisał/a:
Obniżony VAT na ebooki miał obowiązywać od 1 czerwca br.
No więc nie obowiązuje.
Znaczy, jest jak zwykle: mocne deklaracje, zero realizacji.
Czemu mnie to nie dziwi? --_-


chociaż sam siebie zadziwiam - to stanę tutaj w obronie PiSiu.

Zmiany jakie przeprowadzają w "silniku" państwa są tak kompleksowe i trudne że przymykałbym oczy na pewne opóźnienia.
Raczej można się dziwić czemu nikt wcześniej nie zrobił tych zmian tylko je co najwyżej "planował"
Beata - 2019-06-24, 11:15
:
Trojan napisał/a:
(...) stanę tutaj w obronie PiSiu.

Niesłusznie. IMHO, ofc. Jak się coś publicznie deklaruje, to nie ma zmiłuj - trzeba wykonać. Jeśli natomiast nie jest się pewnym, czy się uda, to trzyma się buzię na kłódkę. Albo się działa, albo bryluje na konferencjach prasowych. I nie czepiam się jakoś specjalnie PiSu, czepiam się wszystkich naszych pożalsięborze polityków, którym się wydaje, że polityka=PR.
Trojan - 2019-06-24, 11:28
:
skala zmian jaką do tej pory PiS wprowadził w "silniku" jest tak duża że niektóre firmy jeszcze mają głowę w doopie, a za progiem czekają zmiany które jeszcze bardziej dokręcą śrubę - przypuszczam że ustawę o VAT całościowo chcą uruchomić wraz z powszechnymi kasami online. Czyli od przyszłego roku.
VAT 23% na ebooki vs. VAT5% na normalne to tylko jeden z mniejszych hiphopków jakie mamy obecnie w systemie - poczynając od legendarnej latte 8% vs. cappucino 23% i ilości mleka w mleku.


zmiany które wprowadził PiS są po prostu dobre i tylko można się zastanawiać ile nachapali się politycy innego rozdania że przez tyle lat był w tej dziedzinie marazm i akcje pozorowane.
Beata - 2019-06-24, 12:13
:
Trojan napisał/a:
tylko można się zastanawiać ile nachapali się politycy innego rozdania że przez tyle lat był w tej dziedzinie marazm i akcje pozorowane.

Ale po co szukać spisków, tam gdzie ich nie ma? Możliwość obniżenia VAT na ebooki bez awantury unijnej istnieje tak naprawdę od 1.10.2018 r. (wprawdzie PE uchwalił taką możliwość już w 2017, ale Czesi(!)* zablokowali sprawę w radzie UE i w efekcie opóźnili ją o ponad rok). Natomiast od samego początku, od kiedy temat się pojawił, z ust polityków PiS słyszę tylko deklaracje. Zerowy wskaźnik efektywności. Gdyby naprawdę chcieli to zrobić, to ustawa dawno byłaby przegłosowana - co to dla nich, jedna noc w parlamencie. :P

* tak, właśnie Czesi. Ale Bobiverse wydają! //mysli

Edytowałam.
Trojan - 2019-06-24, 13:15
:
od września ma niby wchodzić powszechny SplitPayment a ty tutaj marudzisz o VATcie na ebooki8% :)
Beata - 2019-06-24, 13:21
:
5%.
Może i marudzę, może to mała rzecz. Niech. Ale jeśli ten rząd nawet tak drobnej, nieważnej rzeczy załatwić nie potrafi... :P
m_m - 2019-10-08, 20:39
:
Dlaczego polscy wydawcy po macoszemu traktują wydawanie powieści Dana Simmonsa?
Pisarz ów pisze sporo, a ostatnia wydana u nas powieść to Drood.
ASX76 - 2019-10-08, 20:55
:
m_m napisał/a:
Dlaczego polscy wydawcy po macoszemu traktują wydawanie powieści Dana Simmonsa?

Pisarz ów pisze sporo, a ostatnia wydana u nas powieść to Drood.


1. Tak było dawno temu. Proszę zaktualizować dane.

2. Nie. "Zimowe nawiedzenie".
m_m - 2019-10-08, 21:26
:
Nie, Zimowe nawiedzenie jest z 2002 roku.
ASX76 - 2019-10-08, 21:29
:
m_m napisał/a:
Nie, Zimowe nawiedzenie jest z 2002 roku.


Data polskiego wydania: 10 września 2019 roku --> https://sklep.zysk.com.pl/zimowe-nawiedzenie.html
Jachu - 2019-10-09, 08:31
:
Asiks, jemu chodziło o datę premiery w USA, tylko nieprecyzyjnie się wyraził ;) I tu faktycznie ma rację - ostatnią (a raczej "najnowszą") wydaną u nas pozycją jest "Drood".
Bibi King - 2019-10-09, 11:52
:
m_m napisał/a:
Dlaczego polscy wydawcy po macoszemu traktują wydawanie powieści Dana Simmonsa?


AM pisywał dawniej o tym, także tutaj na forum: dlatego, że Simmons poza "Hyperionami" słabo się w PL sprzedaje. Udało się wykreować popyt na Gaimana czy Sandersona, a na Simmonsa nie, i tyle.
m_m - 2019-10-09, 12:42
:
Tak, jemu chodziło o to, on się nieprecyzyjnie wyraził.

A szkoda że nie ma popytu, to dobry pisarz jest.
ASX76 - 2019-10-09, 13:22
:
Marudzicie i to bezpodstawnie, Panie Towariszcz. W tym roku na Zachodzie ma ukazać się nowa książka Simmonsa. Może wcześniej niczego nie napisał, stąd nie było czego wydawać (na Zachodzie)? :-P
Plejbek - 2019-10-09, 13:34
:
Po "Droodzie" napisał jeszcze cztery powieści (plus ta co ma premierę w USA w tym roku).

Wydawnictwo Vesper pod koniec kwietnia zapowiedziało "The Abominable" z 2013 roku. Teoretycznie miało wyjść jeszcze w tym roku, ale od tamtej pory cisza, więc obstawiam przyszły.
bio - 2019-10-09, 13:52
:
Czy wyszedł u nas jakiś jego zbiór opowiadań? Są one jego silną stroną, ale polscy wydawcy nie lubią tej formy wydawniczej, bo jak zwykle słabo się sprzedaje.
ASX76 - 2019-10-09, 17:11
:
Oczywiście nie wyszedł.
Trojan - 2021-05-13, 16:29
:
najpierw było o tym że za ebooki wydawnictwa powinny brać 3 zeta no max 5

Cytat:
Za wyprodukowanie papierowej wydawnictwa liczą sobie 10 zł lub trochę więcej, w zależności od nakładu, wersji (twarda, miękka), papieru itd. W tym redakcja, korekta i łamanie kosztuje łącznie około tysiąca. Przy nakładzie rzędu kilkuset sztuk ze 2-3 złote na egzemplarz. Stawki dla autorów (beletrystyki) są zwykle skandaliczne i dosłownie kilka osób utrzymuje się w Polsce z pisania. Dla całej reszty jest to albo działalność dodatkowa (często bardziej promocja własnej osoby niż dodatkowe źródło dochodu), albo kosztowne hobby. Czyli wyjściowo mamy trochę ponad 10 zł, głównie zawarte w papierze. A potem jest łańcuch - transport - hurtownia - tarnsport - księgarnia, gdzie każdy narzut to minimum kilkadziesiąt procent. Zwłaszcza księgarni, bo kilkanaście tysięcy tomów, z których połowa postoi na półkach kilka miesięcy albo nawet kilka lat, to góra pieniędzy zamrożonych na długo, a kapitał kosztuje. Nawet maleńka księgarnia prowadzona jednoosobowo przez właściciela ma koszty rzędu 5-10 tysięcy miesięcznie (lokal, media, zarobek sprzedawcy ze wszystkimi obciążeniami), więc nawet jak sprzeda 1000 książek miesięcznie, co w takiej małej księgarni byłoby wynikiem znakomitym, to musi do każdej sztuki dołożyć przynajmniej 10 złotych. Do tego podatki i mamy 30zł za sztukę. A w e-booku z tych wszystkich kosztów zostaje zapłata dla autora (nadal śmiesznie niska), przerobienie pliku po redakcji i korekcie na format czytnikowy - góra kilka godzin, jak źródło jest spaprane. Porządnie złamany tekst przerabia się na epuba czy mobi w kwadrans. Wiem, bo sam to wielokrotnie robiłem. Czyli koszty zrobienia pliku z gotowej do druku książki to kilkadziesiąt złotych, a od zera - z tysiąc. A plików w odpowiednio niskiej cenie sprzedawałoby się dużo więcej niż papieru o rząd wielkości droższego, więc koszty przygotowania na egzemplarz, zamiast kilku złotych wyniosłyby kilkadziesiąt groszy. Produkcja kolejnych egzemplarzy to okrągłe zero, koszty dystrybucji - kilkadziesiąt groszy lub mniej, przy dużych obrotach.
Żeby chociaż połowę z tych 25 złotych zaoszczędzonych na wydruku i łańcuchu dystrybucji dali autorowi.

AM - 2021-05-13, 16:46
:
Trojan napisał/a:
najpierw było o tym że za ebooki wydawnictwa powinny brać 3 zeta no max 5

Cytat:
Za wyprodukowanie papierowej wydawnictwa liczą sobie 10 zł lub trochę więcej, w zależności od nakładu, wersji (twarda, miękka), papieru itd. W tym redakcja, korekta i łamanie kosztuje łącznie około tysiąca. Przy nakładzie rzędu kilkuset sztuk ze 2-3 złote na egzemplarz. Stawki dla autorów (beletrystyki) są zwykle skandaliczne i dosłownie kilka osób utrzymuje się w Polsce z pisania. Dla całej reszty jest to albo działalność dodatkowa (często bardziej promocja własnej osoby niż dodatkowe źródło dochodu), albo kosztowne hobby. Czyli wyjściowo mamy trochę ponad 10 zł, głównie zawarte w papierze. A potem jest łańcuch - transport - hurtownia - tarnsport - księgarnia, gdzie każdy narzut to minimum kilkadziesiąt procent. Zwłaszcza księgarni, bo kilkanaście tysięcy tomów, z których połowa postoi na półkach kilka miesięcy albo nawet kilka lat, to góra pieniędzy zamrożonych na długo, a kapitał kosztuje. Nawet maleńka księgarnia prowadzona jednoosobowo przez właściciela ma koszty rzędu 5-10 tysięcy miesięcznie (lokal, media, zarobek sprzedawcy ze wszystkimi obciążeniami), więc nawet jak sprzeda 1000 książek miesięcznie, co w takiej małej księgarni byłoby wynikiem znakomitym, to musi do każdej sztuki dołożyć przynajmniej 10 złotych. Do tego podatki i mamy 30zł za sztukę. A w e-booku z tych wszystkich kosztów zostaje zapłata dla autora (nadal śmiesznie niska), przerobienie pliku po redakcji i korekcie na format czytnikowy - góra kilka godzin, jak źródło jest spaprane. Porządnie złamany tekst przerabia się na epuba czy mobi w kwadrans. Wiem, bo sam to wielokrotnie robiłem. Czyli koszty zrobienia pliku z gotowej do druku książki to kilkadziesiąt złotych, a od zera - z tysiąc. A plików w odpowiednio niskiej cenie sprzedawałoby się dużo więcej niż papieru o rząd wielkości droższego, więc koszty przygotowania na egzemplarz, zamiast kilku złotych wyniosłyby kilkadziesiąt groszy. Produkcja kolejnych egzemplarzy to okrągłe zero, koszty dystrybucji - kilkadziesiąt groszy lub mniej, przy dużych obrotach.
Żeby chociaż połowę z tych 25 złotych zaoszczędzonych na wydruku i łańcuchu dystrybucji dali autorowi.


Cóż to?
Trojan - 2021-05-13, 17:58
:
a takie tam - odpryski z dyskusji o prawach autorskich od telefonów :)
zeszło coponiektóym na ebooki i czemu tak drogo.
Bibi King - 2021-05-13, 18:07
:
Trojan napisał/a:

zeszło coponiektóym na ebooki i czemu tak drogo.


Rozumiem, że handlowaliby tymi ebookami jak pietruszką z łóżka polowego? Co tam jakieś serwery, zabezpieczenia, legalny soft, serwis... Mają ludzie pomysły: nic, tylko wyjść z megaofertą do czytelnika, wykosić pośredników i kolekcjonować jachty i odrzutowce. A po drodze wykupić Bezosa z Muskiem.

Abstrahuję od - być może faktycznie za niskich, nie mam pojęcia - stawek dla autorów.
AM - 2021-05-13, 18:11
:
Trojan napisał/a:
a takie tam - odpryski z dyskusji o prawach autorskich od telefonów :)
zeszło coponiektóym na ebooki i czemu tak drogo.


5% Vatu
rabat dla sprzedających (około 40%, mniejszy niż na papier)
40%-50% z tego co dostajemy dla autora (mam na myśli zagranicznych)

I oczywiście wszystko wygląda fajnie, gdy na chlebek zarabiają książki papierowe. Gdyby, jednak miało to się zmienić, idziemy z torbami przy cenie 3-5 PlN. Tak, jak ci, którzy je sprzedają.

Niezależnie od wszystkiego w wielu umowach z autorami są wpisane ograniczniki, stosunek ceny książki elektronicznej do papierowej, bariera, poniżej której nie możemy zejść.
Trojan - 2021-05-13, 18:16
:
AM napisał/a:
Trojan napisał/a:
a takie tam - odpryski z dyskusji o prawach autorskich od telefonów :)
zeszło coponiektóym na ebooki i czemu tak drogo.


5% Vatu
rabat dla sprzedających (około 40%, mniejszy niż na papier)
40%-50% z tego co dostajemy dla autora (mam na myśli zagranicznych)

I oczywiście wszystko wygląda fajnie, gdy na chlebek zarabiają książki papierowe. Gdyby, jednak miało to się zmienić, idziemy z torbami przy cenie 3-5 PlN. Tak, jak ci, którzy je sprzedają.

Niezależnie od wszystkiego w wielu umowach z autorami są wpisane ograniczniki, stosunek ceny książki elektronicznej do papierowej, bariera, poniżej której nie możemy zejść.


spoko, ja to rozumiem, nieraz nam to wykładałeś :)

od ceny książkowej 50/50 z księgarniami ?
Fidel-F2 - 2021-05-13, 19:28
:
Bibi King napisał/a:
Co tam jakieś serwery, zabezpieczenia, legalny soft, serwis...
czyli jakieś 3 grosze na egzemplarz, faktycznie robi różnicę
Bibi King - 2021-05-13, 19:44
:
Fidel-F2 napisał/a:
czyli jakieś 3 grosze na egzemplarz, faktycznie robi różnicę

To żart, prawda? Cienki. Albo się marnujesz jako genialny biznesmen.
Trojan - 2021-05-13, 19:48
:
nie no.
różnica w produkcji książki/ebook zamyka się w cenie druku. całą reszta jest taka sama. to nie wiem, 2 zeta ?
Fidel-F2 - 2021-05-13, 19:52
:
Bibi King, przestań nieustannie robić z siebie idiotę
Trojan - 2021-05-13, 19:56
:
Fidel-F2 napisał/a:
Bibi King, przestań nieustannie robić z siebie idiotę


ale on ma rację.
tych kosztów nie można rozkładać tylko na 1 pozycję ale do eboków musisz mieć odpowiednią infra + koszty utrzymania. Pewnie taki komp serwer/oprogramowanie to z 10 tys. + koszt utrzymania z 500/1000 mc + pracownik (1,5) do obsługi tego.

w Amazonie to pewnie wychodzi 3 grosze za ebooka
Fidel-F2 - 2021-05-13, 20:14
:
Trojan napisał/a:
Pewnie taki komp serwer/oprogramowanie to z 10 tys. + koszt utrzymania z 500/1000 mc + pracownik (1,5) do obsługi tego.
powiem ci, że może nawet w miliony to idzie
toto - 2021-05-13, 20:44
:
Fidelu, żebyś się nie zdziwił. Nie wiem jak w księgarniach, ale ja teraz robię na projekcie, gdzie stare serwery są kosztem rzędu kilkunastu mln USD kwartalnie. To jest bardzo specyficzna architektura, dużo danych, dużo maszyn, duży ruch. Do tego dochodzą koszty za nowszą infrastrukturę, która docelowo ma zastąpić tę starszą.

Na poprzednim, dużo mniejszym (orzędy wielkości) projekcie, za same bazy danych leciały tysiące euro miesięcznie. Do tego kilkadziesiąt maszyn wirtualnych, kilkadziesiąt mikroserwisów w chmurze (normalnie po 1-4 instancji, w szczycie potrafiło chodzić więcej niż 10 instancji niektórych mikroserwisów, ale nikt nie płakał, bo to oznaczało eldorado z przychodów). I tam na samą infrastukturę szło pewnie z 30 tysięcy EUR/miesiąc. Do tego byli dev opsi, co zarabiali więcej niż fistaszki, pewnie z 30 technicznych (programiści, testerzy, admini baz danych) i ludzie zarządzający zespołami. I to infrastruktura + zespoły techniczne są kosztem stałym, do tego jeszcze cała kadra administracyjno-sprzedażowa. Zgaduję, że księgarnie wielkości Publio czy Woblinka są mniejsze niż ten projekt, ale ich infrastruktura też trochę kosztuje, podobnie utrzymanie i rozwój (tak, tam na pewno ciągle pod spodem są zmiany, nawet jeśli niezauważalne dla końcowego użytkownika).
Bibi King - 2021-05-13, 22:10
:
Fidel ze szwagrem nie takie systemy odpalali i projekty realizowali w garażu. Co my tam wiemy...
Fidel-F2 - 2021-05-14, 01:51
:
toto, czy wg ciebie, szacunek, powiedzmy, 40 000 PLN kosztu utrzymania infrastuktury miesięcznie dla Publio jest sensowny?
toto - 2021-05-14, 06:32
:
Nie będę próbował szacować, bo nie znam ich skali. Za to jestem głęboko przekonany, że więcej kosztuje zespół techniczny, nawet jeśli całość/większość zlecają zewnętrznym firmom.

Cały rynek ebooków w Polsce to pewnie ze sto milionów złotych*. Jeśli księgarnie dostają z tego 50%, to spadamy na 50 mln zł, czyli ok. 4,2 mln zł/ miesiąc. Na cały rynek. Nie wiem jaki procent rynku mają takie Publio, Woblink, Nexto czy Virtualo. Do tego kawałek tortu zjadają Legimi** i Empik. Nie potrafię oszacować kosztów tych firm na infrastrukturę, ale wątpię, żeby mieli z całego interesu kilkadziesiąt % zysku. Niektórzy błędnie, moim zdaniem, zakładają, że kosztem księgarni jest przede wszystkim to, co płacą wydawcom. Pomijają zupełnie prowizje firm płatniczych (PayU, Stripe i tym podobne), które sięgają nawet kilku procent wartości transakcji (kiedyś widziałem nawet powyżej 3% w dokumentacji jednej firmy, a to jest już grubo). Do tego potrafią dochodzić dodatkowe opłaty dla takich integratorów płatności. My w cenie (nie tylko książki) tej prowizji nie widzimy, ale księgarnie i inne sklepy je płacą (a raczej uwzględniają ją w cenie produktu).
Co prawda patrząc na wzrost przychodów Legimi można się pokusić, że rynek ebooków między 2019 a 2020 urósł, ale raczej cały rynek nie skoczył o 80-100%, pewnie znaczna część wzrostu Legimi odbyła się kosztem konkurencji.




*przyjąłem arbitralnie do 5% z 2 mln zł wspomnianych przez Instytut Książki (rok 2019): "Obecnie wartość całego rynku książki w Polsce szacowana jest na ponad 2 miliardy złotych, z czego zaledwie kilka procent należy do e-booków. Sytuacja ta z pewnością ulegnie w najbliższym czasie zmianie, co jest jedną z najlepszych wiadomości na rynku książki w ostatnich miesiącach", źródło: https://instytutksiazki.pl/aktualnosci,2,rynek-e-bookow-kwitnie-w-dobie-pandemii,5045.html

**Legimi w 2019 roku miało 17 mln zł przychodu, a w roku 2020 już 30 mln zł przychodu, choć tutaj kasa może pochodzić nie tylko ze sprzedaży abonamentów, więc nie wiem jak wielką część rynku przechwytują, https://mambiznes.pl/wlasny-biznes/zbudowali-milionowy-biznes-internecie-sprzedaja-ebooki-abonamencie-101637 i https://www.stockwatch.pl...-r,akcje,285423
Trojan - 2021-05-14, 09:30
:
*Obecnie to jest ok1% wartości transakcji.
Fidel-F2 - 2021-05-14, 09:39
:
...wiec całe to gadanie na nic, jeśli nie potrafisz oszacować ich systemu informatycznego. To, że ktoś tam wydaje prawdopodobnie 30k euro/miesiąc nic nie znaczy, bo równie dobrze mógłbyś dać przykład NASA.
toto napisał/a:
Cały rynek ebooków w Polsce to pewnie ze sto milionów złotych*.
Zgadza się, może trochę więcej (ale góra do 150), bo dzięki pandemii zaczął się rozwijać trochę szybciej (wcześniej to było ok 50% rocznie). Enyłej, wciąż nie jest to wielki tort do podziału, ergo raczej nie generuje potwornych kosztów, dodatkowo są one mocno kontrolowane żeby wyjść na swoje. Biorąc pod uwagę dynamikę, koszt jednostkowy szybko malej.

Z Twojego linku
Cytat:
Jak informuje Empik, w okresie pandemii liczba nowych klientów kupujących książki na stronie internetowej sieci podwoiła się. Ponad 20% wszystkich kupujących wybierało wydania cyfrowe, podczas gdy wcześniej tą kategorią było zainteresowanych około 14% czytelników.
Cytat:
Sprzedaż e-booków w pierwszym kwartale 2020 roku w porównaniu do analogicznego okresu 2019 w Woblinku wzrosła o prawie 80 procent, Grupa Helion zanotowała wzrost na poziomie 120 procent, większą popularnością cieszą się także książki i prasa na Publio.pl.

Tak czy siak, z całego tego bicia piany odnośnie kosztów niewiele wynika poza tym, że ów koszt jednostkowy nie może być wielki, a dwa że szybko maleje.

Teraz wracając do mojego pytania. 40k PLN wynikało z tego, że Publio ma ok 40k tytułów w ofercie. Przy tej sumie była by to 1 złotówka na tytuł (nie na pobranie). I choć być może zaniżam i koszty będą dwa razy większe, a naprawdę nie sądzę by tę sumę przekraczały, to mamy miesięcznie 2zł. Za tytuł. Trudno też oszacować sprzedaż, ale myślę, że założenie średniej sprzedaży na 3sztuki każdego tytułu/miesiąc nie odbiega daleko od prawdy, to koszt infrastruktury w jednym pobraniu to ok 60gr. I chociaż rzeczywiście to o rząd wielkości więcej niż wrzuciłem na początku (trochę prowokacyjnie, przyznaję) to i tak jest to udział naprawdę niewielki jeśli rozmawiamy o jednostkowym koszcie ebooka i wliczanie tej wartości jako znaczącej przy kalkulowaniu kosztu jednostkowego, jest delikatnie mówiąc, takie sobie. To tak jakby dyskutować czy koszt infrastruktury w wysokości 10 groszy powinien uzasadnić podniesienie ceny chleba z 1,5 PLN do 4 PLN.


Dla jasności. Nie dyskutuję tu z ceną jaką mają ebooki. Jeśli właściciele chcą je sprzedawać po 50, 20 czy 1,5 PLN to ich sprawa i decyzja biznesowa, a mnie nic do tego. Ja kupię albo nie.
toto - 2021-05-14, 12:26
:
Ale ja się nie odnoszę do kosztu jednostkowego książki. Tylko chciałem powiedzieć, że koszt utrzymania systemu (to nie tylko infrastruktura, ale też ludzie) może być wyższy, niż wiele osób mogłoby sobie wyobrazić, bo nie rozumieją, że za jedną stronką siedzi czasami dość spory zespół. I jak spojrzeć na wielkość rynku ebooków w rozbiciu miesięcznym (4-6 mln zł, z czego 50% dla księgarni, czyli 2-3 mln zł), to na takie pojedyncze Publio przypada ile? 5%? 10%? Jak mają zespół techniczny większy niż szczątkowy, to na pensje pewnie leci spokojnie ponad 100 k zł. Szef też chce zarobić. I to jest co miesiąc. Plus infrastruktura, sprzęt (komputery, monitory trzeba co jakiś czas wymieniać, naprawiać).

A księgarnie ustalają ceny tak, żeby im biznes się jakoś spinał i jeszcze było z tego trochę zarobku ponad koszty funkcjonowania. Wątpię jednak, żeby mieli zysku więcej niż 5%.
Fidel-F2 - 2021-05-14, 12:31
:
toto napisał/a:
Ale ja się nie odnoszę do kosztu jednostkowego książki.
Ale ja się odnosiłem i z tego wynikła dyskusja, tak że nie bardzo rozumiem.

toto napisał/a:
Jak mają zespół techniczny większy niż szczątkowy
Po co? Nie produkują oprogramowania tylko mają utrzymać ruch. Po inwestycji ptrzebny jest narzędziowy.

toto napisał/a:
Wątpię jednak, żeby mieli zysku więcej niż 5%.
Tego się nie da tak policzyć. Jednego roku może być zero innego 300%. Księgowość, inwestycje i inne takie. Ale myślę, że średnio mają o wiele więcej niż 5%.
Trojan - 2021-05-14, 12:57
:
40k/mc dla utrzymania takiego serwisu jak publio ?:)
ja myślę że to kwota większa o cały rząd.
Fidel-F2 - 2021-05-14, 12:58
:
następny
Trojan - 2021-05-14, 13:07
:
reasumując - ceny ebooków winny być niższe, ale to nie jest tak jak myślą coponiektórzy że o połowę albo i wincej. Realnie wychodzi pewnie ze 3-4 zeta taniej /ale z kolei tą różnice pożera VAT.
Fidel-F2 - 2021-05-14, 13:12
:
Trojan napisał/a:
ceny ebooków winny być niższe
bo?
toto - 2021-05-14, 13:57
:
Fidelu, wbrew pozorom tam ciągle mogą być jakieś zmiany. One mogą być widoczne na przykład dla wydawców/dostawców treści, a nie dla końcowego użytkownika. W dłuższej perspektywie taniej wychodzi utrzymywanie zespołu cały czas niż szukanie ratunku, bo się pali. Wiadomo, że do bieżącego funkcjonowania i spokojnego rozwoju potrzeba np. 5-10 osób (powiedzmy, że stała załoga z jakąś lekką rotacją) i jak trzeba szybko coś dużego dorobić, to się na kilka miesięcy, rok, dwa czasowo zwiększa zespół. Ale naprawdę się zdziwię, jeśli nie ma tam stałej ekipy, choćby minimalnej.

Co do sensowności utrzymywania stałego zespołu. Jeśli mają integracje z płatnościami/bankami, jakieś wysyłki do dropboxa, Facebooki, Twittery, to co jakiś zmienia się tam API (stare z różnych powodów jest wyłączane), więc choćby z tego powodu ktoś musi tam być na stałe. Pewne zmiany są wymuszane przez zmiany w prawie. O ile nie jest to jakiś sklep z szablonu (nie wydaje mi się, ale mogę się mylić), to te wszystkie integracje wymagały mneijszej lub większej pracy programistów. Aha, przy tysiącach transakcji dziennie zawsze raz na jakiś czas trafi się taka, co nie przejdzie (nawet spowodowane błędem sieci) i zostanie wykryty nowy błąd w aplikacji (nieobsłużony błąd sieci), który trzeba będzie sprawdzić i docelowo naprawić. Uwierz mi, dużo szybciej takie rzeczy się da ogarnąć, jeśli zna się system, a nie wchodzisz z ulicy i najpierw próbujesz system zbudować lokalnie, odtworzyć błąd, naprawić, zweryfikować i wrzucić na produkcję.
AM - 2021-05-15, 01:21
:
Polityka cenowa musi uwzględniać możliwe zmiany rynkowe i coraz większy udział książki elektronicznej w sprzedaży. W USA w przypadku wielu autorów jest to 50%. Gdyby tutaj ebooki kosztowały 5 PLN i stanowiły 50% sprzedaży (a właściwie czemu nie więcej, jeśli dysproporcje cenowe byłyby tak ogromne), nie bylibyśmy w stanie funkcjonować. Działka z hipotetycznej ebookowej połówki sprzedanych egzemplarzy, na przykład ostatniego Abercrombiego, wystarczyłaby na pokrycie 1/4, 1/5 kosztów tłumaczenia. Co z resztą, co z prawami autorskimi, kosztami redakcji i korekty, okładki, nie mówiąc już o kosztach stałych i podatkach.

Należy zastanowić się przy okazji czy przy bardzo niskich cenach ebooków i drastycznej zmiennie proporcji sprzedaży, byłaby szansa na powrót do cen z dzisiejszego poziomu? Czy jednak czytelnicy przyzwyczajeni do taniochy za 5 PLN nie mieliby wcale ochoty wracać do ebooków za 30 lub więcej złotych? Siła przyzwyczajenie robi swoje, o czym pewnie przekonamy się w sytuacji, gdy ktoś przepchnie ustawę o jednolitej cenie książki, ale to tylko taka dygresyjka.
Trojan - 2021-05-15, 01:38
:
książka kosztuje tyle co obiad średniej klasy dla 1 osoby, wyjście do kina/itp w weekend
a taniej od muzyki/filmu czy gry
AM - 2021-05-15, 01:57
:
Trojan napisał/a:
książka kosztuje tyle co obiad średniej klasy dla 1 osoby, wyjście do kina/itp w weekend
a taniej od muzyki/filmu czy gry


To w ogóle jest fenomen. Ogrody księżyca można kupić dzisiaj taniej niż w 2000, a z drugiej strony po odjęciu Vatu, marzy dystrybutora i honorariów autora wtedy przy cenie 35 PLN zostawało nam 18,55 PLN, a dzisiaj, cena 49 PLN, zaledwie 15,63. Nie muszę chyba dodawać, ze w tym czasie wzrosły koszty tłumaczenia i wszystkiego co związane z produkcja książki.
toto - 2021-05-15, 06:18
:
Dostajecie mniej niż 33% ceny okładkowej książki papierowej? Nie wygląda to miło.
Fidel-F2 - 2021-05-15, 09:45
:
toto, a na ten przykład rolnik uważasz, ile dostaje z ceny którą płacisz w sklepie?
KS - 2021-05-15, 10:09
:
Zły przykład. Ziemniaki to nie ebook. Wymagają transportu, miejsc przechowywania, powierzchni sklepowej, ludzi do obsługi całego łańcucha logistycznego od producenta do konsumenta. Sklepikarz musi też skalkulować odpady, z zakupionych np. 100 kg sprzeda 95 a resztę wyrzuci, bo zgnije, zeschnie itp.
Ebooków nie musisz wozić TIRami, parę klików i masz na dysku. Struktura kosztów jest nieprzystająca.
Fidel-F2 - 2021-05-15, 10:19
:
//zemdlal

masz ostatnio passę
toto - 2021-05-15, 11:11
:
Mam wrażenie, że rolnikiem w powyższej analogii powinien być autor, a wydawca to już przetwórca.

Sam już pogodziłem się z tym, że nominalne ceny książek elektronicznych są zbliżone do nominalnych cen książek papierowych. W przypadku zakupu obu form staram się kupić na jakiejś promocji, elektroniczne wydania wciąż wychodzą mi najczęściej zdecydowanie taniej. Ostatnio "Północna granica" Kresa za ok. 20 zł (papierowe wydanie kosztuje ok. 30 zł po standardowych promocjach -30%, czyli mniej więcej tyle, co nominalna cena wydania elektronicznego). Około 20 lat temu za to wydanie płaciłem 19 zł, a wtedy to było dla mnie zdecydowanie więcej pieniędzy. W ogóle realne ceny książek względem zarobków są obecnie niższe. Po prostu nasze mózgi wciąż nie zaakceptowały co inflacja robi z wartością pieniądza.
Fidel-F2 - 2021-05-15, 11:25
:
toto, nie chodzi o znalezienie idealnej analogii, a zobrazowanie procesu. W pierdyliardzie działalności i produktów, większość trafia do finalnego nabywcy w wyniku współpracy rozmaitych pośredników i współwykonawców. I oni wszyscy muszą coś z tego mieć. W zależności od specyfiki podział może się jakoś tam wahać, ale summa summarum każdy musi dostać tyle, żeby mu się opłaciło tym zajmować. I każdy, na każdym etapie, musi się podzielić ze zjebanym Państwem. W efekcie każdy dostaje jakiś fragment tortu, zwykle podobnej wielkości (oczywiście w bardzo grubym przybliżeniu). Autor - wydawca - dystrybutor - Państwo + rozmaite elementy dodatkowe.
toto - 2021-05-15, 11:37
:
Ale tego mi nie musisz tłumaczyć, wiem, że każdy pośrednik bierze coś dla siebie. Zdziwiło mnie po prostu, że kwota podana przez AMa to ok. 32% ceny okładkowej. Pamiętam toczące się przed laty dyskusje (pewnie i na ZB), gdzie przytaczano żale wydawców na to, że do nich trafia 50% ceny książki, bo taki Empik wymusza olbrzymie rabaty. Dzisiaj pewnie by z chęcią wrócili do takich stawek.
Fidel-F2 - 2021-05-15, 11:46
:
Diabeł tkwi w szczegółach. Dziś do AM też trafia pewnie 50%, ale musi zapłacić podatek, autora, tłumacza, itd.
Trojan - 2021-05-15, 12:12
:
przecie napisał wyraźnie - z tych 33% muszą opłacić tłumaczy, infastr firmy, pracowników podatki.

ogólnie w Polsce mamy "twarde" koszty na poziomie europejskim
natomiast siłę nabywczą na poziomie 1/3 europejskiej
AM - 2021-05-15, 12:23
:
toto napisał/a:
Ale tego mi nie musisz tłumaczyć, wiem, że każdy pośrednik bierze coś dla siebie. Zdziwiło mnie po prostu, że kwota podana przez AMa to ok. 32% ceny okładkowej. Pamiętam toczące się przed laty dyskusje (pewnie i na ZB), gdzie przytaczano żale wydawców na to, że do nich trafia 50% ceny książki, bo taki Empik wymusza olbrzymie rabaty. Dzisiaj pewnie by z chęcią wrócili do takich stawek.


Są w tym Vat i honoraria dla autora.

A koszt druku przy nakładzie 6000 - 6,26
Przy 4000 tysiącach byłoby to 7,30
Fidel-F2 - 2021-05-15, 12:28
:
Trojan, czytaj uważnie. Ale nie autora i vat.
toto - 2021-05-15, 12:28
:
To jaki macie zysk ze współpracy z dystrybutorem? Przecież to nie jest tak, że biorą wasz cały nakład i wam za niego od razu płacą.
AM - 2021-05-15, 12:39
:
toto napisał/a:
To jaki macie zysk ze współpracy z dystrybutorem? Przecież to nie jest tak, że biorą wasz cały nakład i wam za niego od razu płacą.


Brak swojego działu handlowego, sieci przedstawicieli handlowych, dopłaty i lepsze warunki finansowe promocji, nie musimy się martwić kosztami transportu i kosztami obsługi zwrotów. Gwarancje, że będą jakieś pieniądze w sytuacji, gdy jakiś podmiot zbankrutuje. I kilka innych miłych rzeczy związanych z tym, ze mamy wyłącznego dystrybutora z silną rynkową pozycją.
toto - 2021-05-15, 12:43
:
To chociaż napisz, że jak robię zakupy w sklepie wydawnictwa, to macie z tego więcej % (nie musisz dawac konkretnych kwot), niż jak kupię w jakiejś taniej księgarni.
AM - 2021-05-15, 12:44
:
toto napisał/a:
To chociaż napisz, że jak robię zakupy w sklepie wydawnictwa, to macie z tego więcej % (nie musisz dawac konkretnych kwot), niż jak kupię w jakiejś taniej księgarni.


Tak. I mamy pieniądze od razu, co jest nawet ważniejsze.
toto - 2021-05-15, 12:47
:
I to mi wystarczy, żeby wasze książki wciąz kupować bezpośrednio u was.
Trojan - 2021-05-15, 12:50
:
Fidel-F2 napisał/a:
Trojan, czytaj uważnie. Ale nie autora i vat.


podatki = cit/pit/zus/inne daniny
vat to vat
czytaj uważnie, wpisałem tłumacza a nie autora.
tłumacz, korekty, edycje = obróbka materiału
Fidel-F2 - 2021-05-15, 12:55
:
Trojan, spróbuj jeszcze raz
Trojan - 2021-06-08, 03:38
:
obserwacyjnie
jedzmy gówno, miliony much nie mogą się mylić !

tak to działa na rynku wydawniczym.
Przeglądam raz na dwa dni tą grupę Fantasy FB (bodaj : ksiazki fantasy)
praktycznie 90% informacji/rozmów przebiega na linii
Sanderson - książki Fabryki - Wegner - jakieś gowniane książki polskich nonajemów - trochę Malazańskiej - Bardugo - nonejmy zaramaniczne/Bishopy/Canavany
kurfa.
3/4 fejsbuowiczów i autorów to kobiety - albo i wincej
i tak w kółko - wydawnictwa wydają gowno, ludzie to czytają i dalej sobie polecają, i tak w kółko. Nie mają nawet świadomości tego,

Jordan to już szczyt wyrafinowania.



+ każda wizyta to ze trzy porady dla początkujących pisarzy w stylu, poszukaj Kresa i oszczędź drzewa.


ps. grupa od Science Fiction jest bardziej bardziejsza.
toto - 2021-06-08, 06:45
:
Trojan, ale dlaczego tak to przeżywasz? Piszesz o tej grupie co kilka dni i za każdym razem "olaboga, gunwo czytajo". To już wiemy i tak, wystarczy spojrzeć na półki w księgarniach. Za kilka lat na FB będą narzekać, że młodzi to teraz na tiktoku (czy co będzie popularne) i tam Grzędowicza nie szanują.
Fidel-F2 - 2021-06-08, 08:22
:
Trojan, lubi sobie wejść w morze.szlamu, popatrzeć z góry na braci mniejszych w rozumie i podbudować dzięki temu samoocenę.
ASXnew - 2021-06-08, 08:32
:
Cóż warta jest samoocena zbudowana na gównie? //orc
MrSpellu - 2021-06-08, 09:38
:
Jest gówno warta //spell
Fidel-F2 - 2021-06-08, 09:46
:
A nieprawda.
Bibi King - 2021-06-08, 10:18
:
Trojan napisał/a:
i tak w kółko - wydawnictwa wydają gowno, ludzie to czytają i dalej sobie polecają, i tak w kółko. Nie mają nawet świadomości tego,
Jordan to już szczyt wyrafinowania.

Wiadomix. KIEDYŚ WSZYSTKO BYŁO LEPSZE.
Ale czy to:
Cytat:
3/4 fejsbuowiczów i autorów to kobiety - albo i wincej

jakoś szczególnie ci przeszkadza? Bo specjalnie o tym napisałeś...
Fidel-F2 - 2021-06-08, 10:30
:
To dalszy ciąg tego samego. Przecież jest facetem, może patrzeć z góry.
Trojan - 2021-06-08, 11:09
:
Od końca
Bibi: w żadnym wypadku nie przeszkadza, obserwacja - w '93 jak się zapisywałem do Szedaru (Taki klub fantastyki we Wrocławiu) to kobiet było coś koło 5%.

Obecnie na FB - przynajmniej z piszących i komentujących proporcje mocno się odwróciły.

CDN
Beata - 2021-06-08, 11:24
:
Trojanie, robisz dokładnie to samo, co ci, których krytykujesz. Tyle tylko, że w drugą stronę. Ale używasz tego samego mechanizmu: generalizujesz.

Na zdjęciu, które w celach poglądowych zamieściłeś (tak sądzę, nie podałeś na jego temat żadnych szczegółów :P ) jest m.in. książka (trzecia z cyklu) pani Christelle Dabos, całkiem sprawnie napisana, z logicznie skonstruowanym światem, generalnie fantasy, ale z elementami sf i cyberpunku, a także z elementami fantastyki socjologicznej. Owszem, to YA, więc wszystkie te elementy są w nieco uproszczonej formie, ale uproszczonej nie znaczy strywializowanej. Rozumiem, że należą Ci się przeprosiny, że autorka jest kobietą.
Bibi King - 2021-06-08, 11:45
:
Trojan napisał/a:
Obecnie na FB - przynajmniej z piszących i komentujących proporcje mocno się odwróciły.

Tylko że FB nie jest w żadnej mierze reprezentatywny. Nie twierdzę, że nie przybyło miłośniczek F/SF (czy zwiększenie liczby autorek jest przyczyną, czy skutkiem tego faktu, to odrębna sprawa) ale przyczyn dysproporcji może być masa:

- facetom nie chce się pisywać na FB na taki akurat temat
- rzadziej tworzą towarzystwa wzajemnej adoracji
- generalnie mniej czytają

Nie wiem, zgaduję. Ale o ile mogę się zgodzić, że proporcje się ZMIENIŁY, o tyle nie wydaje mi się, żeby się ODWRÓCIŁY typu 95/5. Zresztą obracałem się na peryferiach fandomu przez parę lat w drugiej połowie lat 80-tych i trochę potem i moim zdaniem dziewczyn/kobiet było (W-wa) spokojnie 1/3-1/4. Tak to zapamiętałem. Może poza "Hogbenem", klubem miłośników fantastyki przy WAT. Tam, siłą rzeczy, dominowali faceci :-P
Romulus - 2021-06-08, 17:30
:
To na boku dodam, że jest fajna grupa Polifonia Fantastyczna. Fajna, ponieważ jeszcze z niej się nie wypisałem po tym, jak mnie ktoś tam wciągnął, nie wiem kto. :) Nie ma na niej spamowania jak na przykład na grupie Polska Fantastyka. Tam w końcu mi wysiadły nerwy, bo ile można czytać "proszę polećcie coś początkującemu", "polećcie coś w stylu..." - i tu padało zazwyczaj nazwisko jakiegoś marnego autora fantastyki. W końcu mi się znudziło i dałem sobie spokój. Ale na Polifonii Fantastycznej jest miło i bywają ciekawe i interesujące wpisy. Może to kwestia moderacji, nie wiem.

Co do polskich czytelników fantastyki, to kiedyś miałem zdecydowanie i bardzo negatywne opinie na ich temat. Coś jak u Trojana, że czytają tony badziewia a omijają lepszych autorów/tytuły. Potem jednak doszedłem do wniosku - że ich problem. Choć także i mój, bo badziewie rządzi. Ale może tak musi być. Na każdym rynku. Rynek dla konesera czy poszukiwacza ambitniejszej fantastyki (he, he...) musi być mniejszy, bo tak to w życiu już jest. :) Ale czasami zżymam się, że ambitną sci-fi to w Polsce reprezentuje Alastair Reynolds, czy Peter F. Hamilton. A fantasy to nie wiem, Joe Abercrombie?
Trojan - 2021-06-09, 00:20
:
Beata napisał/a:
Trojanie, robisz dokładnie to samo, co ci, których krytykujesz. Tyle tylko, że w drugą stronę. Ale używasz tego samego mechanizmu: generalizujesz.

Na zdjęciu, które w celach poglądowych zamieściłeś (tak sądzę, nie podałeś na jego temat żadnych szczegółów :P ) jest m.in. książka (trzecia z cyklu) pani Christelle Dabos, całkiem sprawnie napisana, z logicznie skonstruowanym światem, generalnie fantasy, ale z elementami sf i cyberpunku, a także z elementami fantastyki socjologicznej. Owszem, to YA, więc wszystkie te elementy są w nieco uproszczonej formie, ale uproszczonej nie znaczy strywializowanej. Rozumiem, że należą Ci się przeprosiny, że autorka jest kobietą.


eee
czyli co robię w drugą stronę ? bo nawet nie wiem co oni robią w pierwszą (poza tym że czytają kiepskie książki)

a generalizujesz teraz ty :) - książki jak słusznie zauważyłaś zupełnie przypadkowe - ale ty znalazłaś akurat taką co czytałaś i wyciągasz z tego równanie że to jednak niezła literatura, a one (te książki) wyglądają jakby z Żurnala "Kącik złamanych piór" Kresa. Ja kojarzę natomiast tą Bishop - i pozwala mi to wycenić resztę.

popularne ostatnio YA - Young Adult to inna nazwa na WomanFantasy. Przecież tak naprawdę YA mamy od dawna - od zera(dzieciaka) do bohatera z całym dorastaniem i całym tym szajsem to klasyczny motyw fantasy co najmniej od Belgariady (1982) a pewnie i wcześniej. Jednak YA pojawia się w ostatnich latach - bo jest pisane przede wszystkim przez kobiety i głównie dla kobiet. Nie ma w tym nic złego czy dziwnego. DO tej pory faceci pisali po swojemu - czyli Stalowe szczury i inne Goodkindy.

ale do czego zmierzam (poza tym że Parowski się w grobie przewraca)
mam wrażenie że weszliśmy w etap kijowej pulpy która sama się już nakręca. Niestety wygląda na to że rynek stał się na tyle silny że to działa. Wydawnictwa serwują kiepskie książki bo jest na nie popyt. Sprzedaje się - to jest wyspy gównianej literatury przy której Mróz/Bonda to wirtuozi pióra.
Podobny mechanizm zadziałał - nomen omen - w Polskiej piłce nożnej. Potężna kasa z praw TV (potężna jak na nasze warunki) pozwoliła na zakonserwowanie patologii co nam się odbija do dzisiaj. Nie przez przypadek wyprzedza nas 31 lig europejskich - na 40 możliwych (za nami są tylko wszystkie państwa na L oraz Albania, BiH, Irlandia oraz Macedonia)

Bibi - serio ? 30%? to może w postępowej Warszawie. drugą połowę '90 pocz. nowej ery zjeździłem po konwentach - głownie powiedzmy południe kraju Wro-GOP-Kraków i jakoś nie dostrzegłem takiej populacji. Może też wiek już podpowiada ci inną historię tego jak było ... to się zdarza :) nawet film mieli o tym robić.

FB nie jest reprezentatywny ? 11 tys zapisanych profili :)
AM wyraźnie zaznaczył że my tutaj nie jesteśmy reprezentatywni.
a argument
Cytat:
(faceci)- generalnie mniej czytają
to prawdziwa wisienka na torcie ;)
MrSpellu - 2021-06-09, 08:30
:
Mi się spodobało:

Bibi King napisał/a:
rzadziej tworzą towarzystwa wzajemnej adoracji

Bibi King - 2021-06-09, 09:49
:
Trojan napisał/a:
drugą połowę '90 pocz. nowej ery

No tak. Dekadę później. Nie zamierzam się kłócić.

Cytat:
FB nie jest reprezentatywny ? 11 tys zapisanych profili :)

Dlaczego dokładnie liczba aktywnych(?) profili w grupie na FB ma być reprezentatywna dla całej populacji czytającej? Zwłaszcza z podziałem na płcie?

Cytat:
a argument
Cytat:
(faceci)- generalnie mniej czytają
to prawdziwa wisienka na torcie ;)

Truskawka, jak już tak lubisz się o piłce rozpisywać.
Chłopie, wyraźnie napisałem "nie wiem, zgaduję". Poza tym z moich obserwacji wynika, że tak, faceci mniej czytają.
Stary Ork - 2021-06-09, 10:02
:
Bibi King napisał/a:
Poza tym z moich obserwacji wynika, że tak, faceci mniej czytają.


Badania czytelnictwa również to potwierdzają.
KS - 2021-06-09, 10:24
:
Trojan, ogólnie masz rację, tylko co z tego? Tych ludzi nie zmienisz, nie przekonasz, bo oni są "w kupie" i nawzajem się nakręcają. Jestem w 2 grupach na fejsie, jedna fantastyki i jedna "ogólnoksiążkowa" i mam podobne odczucie totalnej degrengolady. Zapisałem się kiedyś, żeby "być na bieżąco" z opiniami, nowościami, trendami i mieć kontakt z ludźmi oczytanymi. Szczyt naiwności, wiem. Nie wypisałem się tylko z wrodzonego lenistwa, więc ten chłam ciągle mi wchodzi.
Typowe wpisy z grupy "Nie mam czasu, czytam książki" - zdawałoby się, że z definicji skupiającej ludzi oczytanych: 1. Co możecie polecić dla rozwiniętej 9-latki? 2. Polećcie coś z wartką akcją i dreszczykiem, może być z czasów II wojny, koniecznie z romansem w tle. 3. Potrzebuję książki na prezent dla męża. Nie czyta, ale chciałabym, żeby zaczął.
Fidel-F2 - 2021-06-09, 10:42
:
KS napisał/a:
Potrzebuję książki na prezent dla męża. Nie czyta, ale chciałabym, żeby zaczął.
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
MrSpellu - 2021-06-09, 10:46
:
Odrobiłem lekcje z uczestnictwa w grupach facebookowych poprzez prowadzenie takiej jednej grupy przez pięć lat. Nigdy więcej. A mowa o niszy jaką jest malowanie figurek. Rak jest wszędzie.
Bibi King - 2021-06-09, 10:50
:
Urzeka mnie ta zbitka:
Cytat:
przez pięć lat

plus
Cytat:
Nigdy więcej.

Trojan - 2021-06-09, 12:05
:
Bibi - dekada w naszych czasach to nowa era w zachowaniach społecznych.
Teraz jak się pójdzie na konwent to widzisz normalność a nie gang gejów-satanistów.

Kilka lat przewróciło rynek wydawniczy, z "e nie, nikt nie będzie kupował polskiej fantastyki" i casusu SUPERnowej do zaebania półek szajsem "pisać każdy morze"* i reklam w TV od FabrykiS.

Nie rozdzieram szat, nie prowadzę krucjaty - po prostu zaciekawiło mnie całe to zjawisko, które jednocześnie ma wpływ na całą fantastykę.
tak jak pisze AM, nawet nie między wierszami, większość tego co chcemy/czytamy nie ma uzasadnienia ekonomicznego. Nie na tym robi się kapuchę.


*celowo
Fidel-F2 - 2021-06-09, 12:07
:
Trojan napisał/a:
*celowo
(sic!)
Bibi King - 2021-06-09, 12:15
:
Trojan napisał/a:
Teraz jak się pójdzie na konwent to widzisz normalność a nie gang gejów-satanistów.


Więc mówisz, że na przełomie wieków rządzili na konwentach geje-sataniści? A nie po prostu pryszczaci rolplejowcy? ;)

Ale, ale... Ja się z twoimi tezami w większości zgadzam, bo są - generalnie - boleśnie oczywiste. Nie zgadzam się tylko z twierdzeniem, że kiedyś w próbce statystycznej fantasy czytało 95 facetów i 5 babek, a teraz jest odwrotnie. Ani dawniej nie było takiej dysproporcji, ani nie ma jej dzisiaj. Tyle.
Fidel-F2 - 2021-06-09, 12:30
:
Panowie! I Pani! Ale po co ta gadka?
Beata - 2021-06-09, 13:13
:
Trojan napisał/a:
książki jak słusznie zauważyłaś zupełnie przypadkowe - ale ty znalazłaś akurat taką co czytałaś i wyciągasz z tego równanie że to jednak niezła literatura

Nie musiałam szukać, sam mi pod nos podetknąłeś. :P

Trojan napisał/a:
popularne ostatnio YA - Young Adult to inna nazwa na WomanFantasy.

Nie.

Fidel-F2 napisał/a:
Panowie! I Pani! Ale po co ta gadka?

Normalnie, nudzę się. //evil
Trojan - 2021-06-09, 14:33
:
Beata napisał/a:
Trojan napisał/a:
książki jak słusznie zauważyłaś zupełnie przypadkowe - ale ty znalazłaś akurat taką co czytałaś i wyciągasz z tego równanie że to jednak niezła literatura

Nie musiałam szukać, sam mi pod nos podetknąłeś. :P

Trojan napisał/a:
popularne ostatnio YA - Young Adult to inna nazwa na WomanFantasy.

Nie.


to samo powiesz o 6 pozostałych ?

tak, ale mogę iść na ugodę.
Głownie.
szlaki przecierały Norton, a Caffreye, Lacksleye, Bujoldy to poziom pulp- czy Hobb lub McKillip to poziom++
tera mamy evo2.0

choć powiem uczciwie - twoje zdanie wydaje się najbardziej wartościowe w tej dyskusji.

Fidel-F2 napisał/a:
Panowie! I Pani! Ale po co ta gadka?


to jest sens forum
Romulus - 2021-06-09, 17:10
:
Czas się pogodzić z tym, że ambitna fantastyka, czy literatura w ogólności to, na ogół, nisza.

EDIT: muszę ostrzec przed grupą Polifonia Fantastyczna. To bardzo polifonia, tak "dżenderowo" i "tolerancyjnie" tam jest i myślę, że "wolnościowcy" mogliby umrzeć z bólu d.py. :mrgreen:
Beata - 2021-06-09, 18:07
:
Trojanie, problem w tym, że - jak sądzę - próbując uporządkować, ulegasz pokusie etykietowania. To kobieca fantasy, tamto coś tam. Nigdy się nie zgodzimy, bo mię jest wszystko jedno, czy napisała kobieta lub co nalepi na książce marketingowiec - liczy się tylko, jaką jakość znajdę w środku i czy akurat potrzebuję lektury lżejszej czy niekoniecznie.
Btw, pani Bishop czytałam jedną książkę i wystarczyło na całe życie. //evil
Łotewer, to nie znaczy, że wszystkie książki autorstwa kobiet są do bani.
Trojan napisał/a:
szlaki przecierały Norton, a Caffreye, Lacksleye, Bujoldy to poziom pulp- czy Hobb lub McKillip to poziom++

W tym samym (mniej więcej) czasie wydawano również mnóstwo książek Webera, Flinta, Brooksa, Ringo i innych panów. Ale nie twierdzę, że to czegoś dowodzi. :P
ASXnew - 2021-06-09, 18:22
:
Beata napisał/a:

W tym samym (mniej więcej) czasie wydawano również mnóstwo książek Webera, Flinta, Brooksa, Ringo i innych panów. Ale nie twierdzę, że to czegoś dowodzi. :P


W takim razie w jakim celu powyższe nazwiska zostały zapodane? :-P
Beata - 2021-06-09, 18:35
:
Przecierali szlaki facetom. :P
ASXnew - 2021-06-09, 18:37
:
Beata napisał/a:
Przecierali szlaki facetom. :P


A więc jednak czegoś dowodzi :-P
Beata - 2021-06-09, 18:39
:
No. Homer też przecierał szlaki. :-P
bio - 2021-06-10, 23:40
:
Jak ślepy przetrze szlaki, to potem ląduje się w bagnie. CBDU.
Trojan - 2021-06-11, 23:33
:
Beata, specjalnie dla Ciebie :) pierwszy wpis zdziś :)

Cytat:
Znacie jakąkolwiek księgarnię online, w której poza gatunkiem, można sobie także filtrować wg płci autora? W sensie, że chciałabym w filtrowaniu móc ustawić fantastykę kobiecego autorstwa?
Widziałam, że jest coś takiego na Netfilx odnośnie reżyserii, także nie jest to tylko jakiś mój dziwaczny wymysł 😉
A tak BTW, to jakich Wam brakuje najczęściej filtrów? Bo ogólnie zauważyłam, że dość takie ubóstwo pod tym względem panuje w księgarniach...

ASXnew - 2021-06-12, 07:46
:
To trąci Otchłanią, którą niegdyś niezdrowo fascynował się Mister Toto //orc
Beata - 2021-06-12, 10:46
:
Dziękować. :)
Ja bym jej zrobiła takie filtry. Może by LeGuin przeczytała. :P
toto - 2021-06-12, 10:53
:
Ja się wkurzam na księgarnie, gdzie nie ma sortowania po nazwisku autora. Jest sobie promocja i chciałbym przesortować ją po autorach, bo tak jest mi najwygodniej - jak w promocji trafi mi się jakiś Mróz z pierdyliardem książek, to łatwo ominąć badziew hurtowo.
Fidel-F2 - 2021-06-12, 10:55
:
Rasista
Trojan - 2021-06-12, 13:11
:
Beata napisał/a:
Dziękować. :)
Ja bym jej zrobiła takie filtry. Może by LeGuin przeczytała. :P


ja powiem że całkiem sensownie argumentowała - i ja się z tym nawet zgadzam :)
ona chce księżniczek/romansów w sztafażu fantasy - nie interesują jej wojny, bohaterowie i superprzygody z wrzucaniem czegośtamdowulkanu.

rozwarstwienie
fdv - 2021-06-12, 15:05
:
Trojan napisał/a:

Cytat:
Znacie jakąkolwiek księgarnię online, w której poza gatunkiem, można sobie także filtrować wg płci autora? W sensie, że chciałabym w filtrowaniu móc ustawić fantastykę kobiecego autorstwa?
Widziałam, że jest coś takiego na Netfilx odnośnie reżyserii, także nie jest to tylko jakiś mój dziwaczny wymysł 😉
A tak BTW, to jakich Wam brakuje najczęściej filtrów? Bo ogólnie zauważyłam, że dość takie ubóstwo pod tym względem panuje w księgarniach...



Ale taki filtr to byłby prawomyślny wg dzisiejszych standardów ? Skąd można wiedzieć jak się identyfikował autor dzieła który już nie żyje, albo jeśli się nie pogłębiło tematu i przez swoje ignoranctwo osobę niebinarną zakwalifikuje się tylko do tych dwóch płci, a jak wiadomo jest ich co najmniej o kilka więcej.
Elektra - 2021-06-12, 17:35
:
toto napisał/a:
Ja się wkurzam na księgarnie, gdzie nie ma sortowania po nazwisku autora.

A są takie, w których jest to sortowanie? Też mnie to wkurza, ale jest to pewnie po to, żebyś musiał przejrzeć wszystkie książki promocyjne, a nuż coś jeszcze kupisz. ;)
toto - 2021-06-12, 17:40
:
Publio.
Trojan - 2021-06-16, 23:35
:
Cytat:

Szukam książki fantasy/s-f maksymalnie podobnej do pierwszych tomów "Anita Blake" L.Hamilton lub "Zapadlisko" K. Harrison. Ew. coś w stylu "Moc srebra" N.Novik lub "Wrota" M.Wójtowicz. Książka musi spełniać wszystkie poniższe kryteria:
1. Autor jest kobietą
2. Gł. bohater jest młodą kobietą (nie żadną mamuśką)
3. Gł. bohaterka jest inteligentna i niezależna (nie jest żadną uczennicą, podopieczną, ofiarą porwania czy inną pokrzywdzoną)
4. Zawiera wątek romantyczny (ale nie taki rodem z harlequina) i kryminalny lub inny ciekawy (żeby nie był to sam romans)
5. Ma nie więcej niż 5 tomów
6. Pozytywne, zamknięte zakończenie
7. Została napisana/wydana w ciągu ostatnich 5 lat (starsze raczej wszystkie tego typu już wyczytałam)
8. Nie jest pisana pretekstowo pod sceny erotyczne
Wiem, że trudno będzie spełnić tak precyzyjne wymagania, ale nic innego mnie nie interesuje, a dawno już nic nie czytałam

Jachu - 2021-06-17, 06:14
:
:mrgreen:
toto - 2021-06-17, 06:41
:
Trojan, wydaje mi się, że odkryta przez ciebie grupa o fantasy na FB lepiej się do tego nadaje. //troll
Trojan - 2021-06-17, 11:28
:
toto napisał/a:
Trojan, wydaje mi się, że odkryta przez ciebie grupa o fantasy na FB lepiej się do tego nadaje. //troll


to jest post z tej grupy ;)
MrSpellu - 2021-06-17, 11:38
:
Bierzesz mocne dragi, nicponiu.
toto - 2021-06-17, 19:21
:
Trojan napisał/a:
to jest post z tej grupy
Co ty nie powiesz.
Trojan - 2021-06-17, 19:42
:
post zabawny :) ale i do obrazu rozmowy z Beatą
Fidel-F2 - 2021-07-16, 08:42
:
Właśnie przyszła paczka z książkami. Nie tam, żeby bardzo podniosło mi ciśnienie, bo już się trochę przyzwyczaiłem, ale jednak. Marginesy, interlinia, rozmiar czcionki, grubość papieru to jest skandal. Z ostatniej paczki to przede wszystkim Dzieci nieba i ziemi Kaya z Zysku i Czarny Bałtyk z Liry. Czuję się moralnie zobowiązany, by w odwecie, zajebać coś ze stajni tych wydawców z jakiego Chomika.
Trojan - 2021-07-16, 15:04
:
ale ze grubość ? za grube czy za cienkie ?
Fidel-F2 - 2021-07-16, 15:09
:
za grube
Trojan - 2021-07-16, 15:23
:
aaa, pojemność półki. Nowelka na 189 stron zajmuje tyle co książka za 500
Bibi King - 2021-07-16, 15:42
:
Fidel-F2 napisał/a:
Dzieci nieba i ziemi Kaya z Zysku


Ale Kaya kupiłeś? Z własnej woli? :shock:
ASXnew - 2021-07-16, 15:52
:
Bibi King napisał/a:
Fidel-F2 napisał/a:
Dzieci nieba i ziemi Kaya z Zysku


Ale Kaya kupiłeś? Z własnej woli? :shock:



Cóż Pan taki w szoku? :-P
Mister Fidel ceni twórczość Kaya (w szczególności za Sarantyńską Mozaikę).
Fidel-F2 - 2021-07-16, 17:26
:
ASXnew +1

ASXnew napisał/a:
w szczególności za Sarantyńską Mozaikę
trzeba będzie po latach powtórzyć
Rashmika - 2021-07-16, 17:36
:
Fidel-F2 napisał/a:
Marginesy, interlinia, rozmiar czcionki, grubość papieru to jest skandal.


Też to kupiłam po premierze, skandalem jest to, że te #$%#@#@!#@# przez 4 dni nie odpowiadały czy będzie ebook, jak kupiłam tę cegłę, to się okazało, że będzie, ale nie wiedzą kiedy. Beznadziejnie się to trzyma w ręku, ciężkie, nieporęczne i sztucznie rozepchane, a co gorsza... a zresztą, najpierw przeczytajcie, potem pomarudzimy.
Bibi King - 2021-07-16, 18:13
:
ASXnew napisał/a:
Cóż Pan taki w szoku?

Bo Kay to słabizna. Zwyczajnie.
Fidel-F2 - 2021-07-16, 18:17
:
musisz poćwiczyć
Cintryjka - 2021-07-16, 19:15
:
To ja chyba poczekam na e-booka Kaya.
Bibi King - 2021-07-16, 19:45
:
Fidel-F2 napisał/a:
musisz poćwiczyć

Nie sądzę.
Uther Doul - 2021-07-17, 03:03
:
Serio slabizna? Bo rozważam zakup. Dodam, ze byłaby to moja pierwsza styczność z tym autorem.
Trojan - 2021-07-17, 03:13
:
GGKay jest spoko
Romulus - 2021-07-17, 07:36
:
Uther Doul napisał/a:
Serio slabizna? Bo rozważam zakup. Dodam, ze byłaby to moja pierwsza styczność z tym autorem.

"Lwy Al-Rassanu", "Tigana" - to klasyki tego autora na polskim rynku. Też czekam na tę powieść, bo twórczość Kaya (zasadniczo) lubię. A to pewnie będzie jego jedyna powieść wydana w Polsce w przeciągu kolejnych dziesięciu lat. :)
Rashmika - 2021-07-17, 08:31
:
Uther Doul napisał/a:
Serio slabizna? Bo rozważam zakup. Dodam, ze byłaby to moja pierwsza styczność z tym autorem.


Kay ma szeroką rozpiętość jakościową, od ujni, przez patetyczne i nudne, aż do dwóch czy trzech bardzo klimatycznych. Nie powiedziałabym, że to słabizna, ale mnie rozczarowało. Zacznij od Sarantyńskiej, bo ta najnowsza trochę nawiązuje smaczkami właśnie do niej, a ona jest w mojej (i z tego co wiem, nie tylko mojej) czołówce. Mój ogólny wkurw ulokowany jest w braku ebooka, bo od chyba 10 lat nie kupuję celulozy, zwłaszcza, że ta jest mega nieporęczną cegłą, a Zysk poszedł w ciula nie informując o planach w związku z wydaniem elektronicznym.
Fidel-F2 - 2021-07-17, 10:29
:
Uther Doul, spoko. Bibi King jest gupi i ma wszy. Nie wdawałem się z nim w dyskusję, bo to była prowokacja cienka jak sik stulatka.

- Trylogię Fionavarski gobelin możesz sobie darować. To nie jest zła rzecz, ale faktycznie nic w niej oryginalnego i strasznie to bez humoru i z kijem w dupie. Ale(!) z drugiej strony, jeśli lubisz klasyczne fantasy na poważnie, to na pewno nie będziesz żałował lektury. No i wciąż lepsze to od tych wszystkich Jordanów, Sandersonów, itp., nie mówiąc o całej tej sieczce fantasy teraz wydawanej.

Tigana - Niewybitna, ale rzecz warta lektury. Niemniej ma zajadłych zwolenników, jeśli przyjdzie Tigana to może powie ci coś więcej. ;)

Pieśń dla Arbonne, Lwy Al-Rassanu - stoją, cholera, na półce, ale kurna nie ma kiedy tego wszystkiego czytać. Nie będę się wymądrzał, ale Lwy... maja dobrą prasę.

Sarantyńska mozaika - Fantastyka z najwyższej półki. Jeśli po lekturze powiesz, że to chała, to trzeba sobie w kajeciku zapisać żebyśmy sobie żadnych polecanek nie dawali bo się nie dogadamy.
ASXnew - 2021-07-17, 10:47
:
Fidel-F2 napisał/a:


Pieśń dla Arbonne, Lwy Al-Rassanu - stoją, cholera, na półce, ale kurna nie ma kiedy tego wszystkiego czytać. Nie będę się wymądrzał, ale Lwy... maja dobrą prasę.



"Lwy..." są fajne.
"Pieśń dla Arbonne" to pewne rozczarowanie, niestety.
Bibi King - 2021-07-17, 11:06
:
Uther Doul napisał/a:
]Serio slabizna? Bo rozważam zakup. Dodam, ze byłaby to moja pierwsza styczność z tym autorem.


Gdybym to ja miał ci doradzać, to byłoby krótko: szkoda czasu. Chociaż uczciwie przyznam, nie wszystko czytałem.

"Fionavarski..." - nędza; nieoryginalne założenie, drewniane postaci, fabuła mizerna; wytrzymałem niespełna 1,5 tomu z trzech, a trzeba pamiętać, że to było wieki temu, byłem znacznie bardziej tolerancyjny dla fantasy
"Tigana"- przerost formy nad treścią; nie wyrobiłem do końca, ale mam wrażenie, że pomysłu miał na x stron, a rozpisał się na pięć razy więcej. Do tego przekład przyciężki.
"Sarantyńska..." - bezbarwna, niewiele pamiętam, dobrnąłem do pół tomu (a są dwa, zdaje się).
"Arbonne" - jedyny Kay, jakiego przeczytałem do końca. Żałuję. Moim zdaniem sztampa. Nawet przyzwoity przekład Sylwanowicz nie ratuje sytuacji.

Ogólnie mam wrażenie, że facet młóci w kółko podobne motywy i tworzy podobnie mdłych, płaskich bohaterów, zmienia tylko sztafaż/scenerię, czerpiąc garściami z historii. A ponieważ te motywy i ci bohaterowie kompletnie mnie nie jarają, a "czerpanie z historii" załatwia Kay, moim zdaniem, banalnie i po łebkach , to raz po raz wychodzi to słabo.

Cóż, "not quite my tempo", jak powiedziałby tutaj KS cytując JK Simmonsa.
Trojan - 2021-07-17, 11:06
:
przeczytałem jedynie dawno temu Gobelin (zresztą równolegle z Covenantem) i Tiganę - gdzie obie pozycje wówczas oceniałem wysoko a Tiganę bardzo nawet.

z dzisiejszej perspektywy pewnie w Gobelinie nie ma nic oryginalnego - a to pewnie temu że czerpano z niego całymi garściami (jak i on czerpał).
Sędzia - 2021-07-17, 21:57
:
na FB napisali, że mają w umówie, że ebook może się ukazać po 6 miesiącach od premiery papierowej.
bio - 2021-07-18, 00:57
:
Tiganę czytałem od razu jak ją wydali po angielsku, bo mi mój nieoceniony przyjaciel zza oceanu przysłał. Sądzę, ża powstała ona pod wpływem wrażenia, jaki na Kayu zrobił Ford ze swym The Dragon Waiting. AM obiecał, że już to wreszcie zaopcjonował. To bardzo ważna dla fantasy powieść. I do tego świetna. A Fionavarski Gobelin czytałem w czasach, gdy jeszcze czytywałem fantasy bez uprzedzeń, może nie jako główne danie, ale czasem na deser. Podobało mi się. Wcześniej czytałem natiuralmą Władcę Pierścieni, który zanudził mnie na amen.
Misiel - 2021-07-18, 09:47
:
Fidel-F2 napisał/a:
Właśnie przyszła paczka z książkami. Nie tam, żeby bardzo podniosło mi ciśnienie, bo już się trochę przyzwyczaiłem, ale jednak. Marginesy, interlinia, rozmiar czcionki, grubość papieru to jest skandal. Z ostatniej paczki to przede wszystkim Dzieci nieba i ziemi Kaya z Zysku i Czarny Bałtyk z Liry. Czuję się moralnie zobowiązany, by w odwecie, zajebać coś ze stajni tych wydawców z jakiego Chomika.


Wziąłem jedną książkę z Marginesów na wakacje "w ciepłe kraje". Teraz wygląda jak wyciągnięta z wanny i rozkleiła się. Inne przetrwały bez żadnego uszczerbku.
toto - 2021-07-27, 08:22
:
Ktoś spiracił "Blindsight" Wattsa i sprzedaje na Amazonie jako "Blindsight. Annotated" z wstawkiami z wikipedii.

Cytat:
Fucking Pirates: A Teeny, Tiny Call to Arms
You may have already seen this on Facebook, but if you’ve wisely sworn off that platform I’ll repeat it here:

I have a favor to ask any US Amazon customers out there. Would you mind going over here and leaving a reader review pointing out that this is a pirated edition, unauthorized by the author, and that the “annotations” consist of a couple of Wikipedia pages pasted onto the front of the manuscript? I would do it myself, but I am not allowed to post reviews on Amazon.com because I “have not met the minimum eligibility requirements to write a review” (i.e., I have not given them enough money).

I have, of course, launched a copyright infringement notice through Amazon’s official channels, and Amazon is being its usual dickish self in terms of acting on it. I continue to jump through their hoops. In the meantime, though, it would be nice if potential customers could be informed that they (and I) are being ripped off.

Thank you. Apologies for the interruption. If it helps, my next blog post is likely to be about Planarians, neoblasts, and The Thing.

https://www.rifters.com/crawl/?p=9994


Amazon zablokował obecnie możliwość dodawania recenzji z powodu "nietypowej aktywności". Mnie zastanawia, jak to jest w ogóle możliwe. I jakie są tutaj szanse niszowego autora w starciu z jedną z najbogatszych firm świata?
goldsun - 2021-07-27, 08:45
:
toto napisał/a:
Ktoś spiracił "Blindsight" Wattsa i sprzedaje na Amazonie jako "Blindsight. Annotated" z wstawkiami z wikipedii.

Cytat:
Fucking Pirates: A Teeny, Tiny Call to Arms
You may have already seen this on Facebook, but if you’ve wisely sworn off that platform I’ll repeat it here:

I have a favor to ask any US Amazon customers out there. Would you mind going over here and leaving a reader review pointing out that this is a pirated edition, unauthorized by the author, and that the “annotations” consist of a couple of Wikipedia pages pasted onto the front of the manuscript? I would do it myself, but I am not allowed to post reviews on Amazon.com because I “have not met the minimum eligibility requirements to write a review” (i.e., I have not given them enough money).

I have, of course, launched a copyright infringement notice through Amazon’s official channels, and Amazon is being its usual dickish self in terms of acting on it. I continue to jump through their hoops. In the meantime, though, it would be nice if potential customers could be informed that they (and I) are being ripped off.

Thank you. Apologies for the interruption. If it helps, my next blog post is likely to be about Planarians, neoblasts, and The Thing.

https://www.rifters.com/crawl/?p=9994


Amazon zablokował obecnie możliwość dodawania recenzji z powodu "nietypowej aktywności". Mnie zastanawia, jak to jest w ogóle możliwe. I jakie są tutaj szanse niszowego autora w starciu z jedną z najbogatszych firm świata?


Ciekawe, ciekawe ...
Pytanie podstawowe - kto spiracił?
Bo książka dalej widnieje jako autorstwa Wattsa.
Pytanie drugie - po co?
Próbowałem tak na szybko znaleźć "kto to wydał", ale mi się nie udało. Może tu jest ten haczyk?
Trojan - 2021-07-27, 10:35
:
ale jak to sprzedaje przez Amazona ?
Trojan - 2021-07-27, 10:35
:
ale jak to sprzedaje przez Amazona ?
utrivv - 2021-07-27, 10:41
:
Widzę wszystko podwójnie //panda

Widzę wszystko podwójnie //panda
ASXnew - 2021-07-27, 14:15
:
Błąd w Matrixie //orc

Błąd w Matrixie //orc
Trojan - 2021-08-14, 15:13
:
tematy z FB grupa fantasy
Cytat:
poszukuje książek fantasy w którym jest bardzo wyraźny związek homoseksualny dwóch kobiet. Będę ogromnie wdzięczna za każdą pomoc!


:)

to nie pierwszy zresztą taki post
Fidel-F2 - 2021-08-14, 15:26
:
No i z czym masz problem?
Trojan - 2021-08-14, 15:41
:
z niczym
pisałem o zwrocie w tematyce fantasy dla kobiet ;)
bio - 2021-08-14, 23:58
:
A tak w ogóle, to to jeśli chodzi o seks w fantasy, to pierwszy autor, jaki mi przychodzi na myśl to John Norman z jego cyklem Gor. U nas nie wydany. Nie ma za czym płakać, ale jednak kogoś, coś ominęło. Anna Rice też pisała takie. I Silverberg. I wielu innych pod pseudonimami. A propos Silverberga, to znalazłem w sieci darmowego ebooka Lord of Darkness, którego zaraz wydadzą po naszemu, a stary kabotyn Krzysio Sokołowski przełożył. To nie jest SF. Ale lepsze, niż niejedna jego fantastyka z masówki. Żeby nie było - bardzo go lubię. Roberta, nie Krzysia.
Romulus - 2021-08-15, 08:34
:
Żakline Carey cykl coś tam o Kuszielu.
ASXnew - 2021-08-15, 09:28
:
bio napisał/a:
A propos Silverberga, to znalazłem w sieci darmowego ebooka Lord of Darkness, którego zaraz wydadzą po naszemu, (..).


Nie zaraz, lecz w następnym roku.
Bibi King - 2021-08-15, 11:05
:
bio napisał/a:
stary kabotyn Krzysio Sokołowski


Nie rozumiem fenomentu Sokołowskiego. Kiedyś, przed wiekami, czyli na początku l. 90-tych poprzekładał trochę Kinga i Silverberga i jakimś cudem został uznany za speca od nich. Podczas gdy tłumaczem jest takim sobie...

BTW, dlaczego kabotyn?
Fidel-F2 - 2021-08-15, 11:07
:
Bo to pajac.
Bibi King - 2021-08-15, 11:56
:
Nie no, Fidel, spoko, ale dla mnie to "wyjaśnienie" z kategorii ignotum per ignotum. Ja po prostu mam o nim taką sobie opinię jako tłumaczu; ty i bio najwyraźniej macie inne/dodatkowe argumenty. Jestem ich ciekaw.
Fidel-F2 - 2021-08-15, 11:59
:
Nie wiesz jak się zachowuje pajac?
Bibi King - 2021-08-15, 12:05
:
Eee... Pajacuje. Ale jednak każdy inaczej.
Trojan - 2021-08-15, 15:34
:
tak jak pisał AM
kobiety są obecnie głównym odbiorcą fantasy i chcą to co lubią. :)

Cytat:
Szukam ksiazki/cyklu fantasy
Warunki:
Silna, zimna,wyrachowana(wręcz "sucza"), piekna, postać kobieca
Wątek miłosny, może być toksyczna, namieta miłość
Tym razem raszta sie nie liczy, chce romansu, sexu, miłości i nienawiści
🙈
Edit.
Nie proponujcie zwyczajnych romansów bo totalnie nie o to mi chodzi


[grupa Fantasy założona przez Pawała Kopijera - pisarza, obecnie 22,600 miałem napisać członków ale bardziej wypada użytkowników]
AM - 2021-08-15, 16:43
:
Trojan napisał/a:
tak jak pisał AM
kobiety są obecnie głównym odbiorcą fantasy i chcą to co lubią. :)


Nie pisałem tylko w kontekście fantasy. Kobiety po prostu więcej czytają i stanowią większość ogółu czytelników.
ASXnew - 2021-08-15, 17:09
:
Trojan napisał/a:

kobiety są obecnie głównym odbiorcą fantasy i chcą to co lubią. :)



Poza tym: kto nie chce tego, co lubi? :-P
Romulus - 2021-08-15, 19:16
:
Bibi King napisał/a:
Nie no, Fidel, spoko, ale dla mnie to "wyjaśnienie" z kategorii ignotum per ignotum. Ja po prostu mam o nim taką sobie opinię jako tłumaczu; ty i bio najwyraźniej macie inne/dodatkowe argumenty. Jestem ich ciekaw.

Bo to rzeczywiście pajac. Nie znam gościa, ale raz czy dwa zetknęły się nasze ścieżki w komentarzach na Fejsie. Jeszcze jeden zagubiony w rzeczywistości biały dziaders użalający się nad swoim marnym losem, bo kobiety go bijo, co spojrzy to feministka go do czegoś zmusza. Taki gość w drodze do zidiocenia a la Jęczmyk.

Ale nie pretenduję do jedynej słusznej opinii na jego temat z racji powyższego. :)
Trojan - 2021-08-15, 19:39
:
Kurcze, ja go tylko kojarzę jako tłumacza, i chyba miał coś wspólnego z Fenixem na początku działalności.
bio - 2021-08-16, 00:03
:
Bibi King, odpowiem prostolinijnie: tak go odbieram na podstawie jego uzewnętrznień na fb. Autopromocji i podkreślanej co i raz zażyłości z Silverbergiem chociażby. Wszystko wie najlepiej na każdy temat itp. itd. Co nie znaczy, że kabotyn to arcywróg. W zestawieniu z takim dajmy na to Lewandowskim, to milusiński.
Trojan - 2021-08-17, 12:15
:
ciekawostka - się dzisiaj natknąłem na artykuł ww
https://futurologia.pffn.org.pl/2020/dylemat-fizykow-czyli-slowo-o-tym-dlaczego-nowej-hard-sf-nie-bedzie-zostaly-nam-tylko-starocie/?fbclid=IwAR3qWbfaXyMRF7UkdpeYmV8P8n1F87w8rqiKaJXlZEOZP2n6e3g8WVgxmAk