Zaginiona Biblioteka

Londyn - Hyde Park

KapitanOwsianka - 2009-01-24, 00:13
: Temat postu: Hyde Park
Wiesz... Źle trafiłaś. Samotna kobieta w tym miejscu...

Jedna z nielicznych działających latarni zaczęła, jak na złość przygasać.
Rany, czy nikt już nie dba o oświetlenie tego miejsca? Tyle przecież mówi się o tym jak to w tym parku jest niebezpiecznie w nocy. Pijacy, narkomani i zwykłe świry, które napadają bezbronnych ludzi, a potem torturują ich dla przyjemności. Ten świat schodzi na psy. Dobrze, że mam ze sobą gaz...

Jakiś cień przemknął za jej plecami.
Maeg - 2009-01-24, 19:55
:
Do Hyde Parku wszedł od strony Mayfair. Chwilę się zastanawiał gdzie tym razem się udać, zdecydował się na Speakers' Corner. Niedziela dopiero nadzieje więc jest szansa, że nie trafi tam na jakąś grupę ludzi chcących przekonać innych do swoich poglądów. Potrzebował chwili wytchnienia, ostatnio dużo pracował nad kolejną publikacją, teraz to już tylko hobbystycznie to traktuje ale wciąż sprawiało mu to sporo przyjemności więc nie zamierzał przestać pisać. Później pewnie będzie musiał zmienić nazwisko ale trudno, starczy że on będzie wiedział kto jest autorem…
KapitanOwsianka - 2009-01-24, 20:09
:
Mimo dość wczesnej pory park był raczej pusty. Może to chłodna temperatura, a może sam fakt, że Hyde Park po zmroku jest miejscem upiornym, szczególnie w zimie, nie mniej ludzie raczej podświadomie go unikali. W swojej wędrówce Aodh spotkał tylko dwoje zakochanych, którzy zdecydowali wybrać się na spacer. Byli młodzi, a Szkot prawie słyszał przyspieszone bicie ich serc. Pewnie idą skryć się w mieszkanku któregoś z nich. Na szczęście głód nie dawał się jeszcze we znaki, nie mniej Aodh nie mógł odmówić sobie przyjemności przyglądania się śmiertelnym, temu jak żyły na ich szyjach uwidaczniają się pod skórą, tego jak para unosi się z ich ust. Co przypomniało mu, że z jego ust para się nie unosi...
Maeg - 2009-01-24, 22:30
:
Chwilę poobserwował parę, ale dość szybko skarcił się w myślach. Pożywieniem się na bawisz Nie żeby to go brzydziło ale po prostu taką miał zasadę. Trzeba mieć choć jedną, nie? Coś mu dziś jednak nie dawało spokoju, długo nie wysiedział w Speakers' Corner. Ruszył żwawszym krokiem w kierunku, teraz do głowy przyszedł mu jeden pomsył a nie zabrał ze soba nawet telefonu, zeby napisać do pewnej osoby.